You are on page 1of 916

Tytu oryginau: The Way of Kings Copyright 2010 by Brandon Sanderson Copyright for the Polish

translation 2014 by Wydawnictwo MAG


Redakcja: Urszula Okrzeja
Korekta: Magdalena Grnicka Ilustracja na okadce: Tomasz Maroski Opracowanie graficzne okadki:
Piotr Chyliski Ilustracje wewntrzne: Greg Call, Issac Stewart i Ben McSweeney Projekt typograficzny,
skad i amanie: Tomek Laisar Fru Skad wersji elektronicznej:
pan@drewnianyrower.com
ISBN 978-83-7480-476-9
Wydanie II
Wydawca:
Wydawnictwo MAG
ul. Krypska 21 m. 63, 04-082 Warszawa
tel./fax 22 813 47 43
e-mail: kurz@mag.com.pl
www.mag.com.pl
Wyczny dystrybutor: Firma Ksigarska Jacek Olesiejuk
Spka z ograniczon odpowiedzialnoci S.K.A.
ul. Poznaska 91, 05-850 Oarw Maz.
tel. 22 721 30 00
www.olesiejuk.pl

Spis ilustracji
Mapa Rosharu
Mapa Niczyich Wzgrz i Alethkaru
Szkicownik Shallan: Wgorze niebieskie
Mapa skadu drzewnego
Szkicownik Shallan: Chulle
Mapa Strzaskanych Rwnin
Kodeks wojenny Alethich
Mapa obozw wojskowych Historyczny obraz wielkoskorupa
Mapa Kharbranthu
Mapa Czterech Miast, z Dowodw Kabsala
Szkicownik Shallan: upkokora
Szkicownik Shallan: Ostrogar
Historia Ludzkoci
Szkicownik Shallan: Skaopki
Notatnik Navani: Jeden
Szkicownik Shallan: Roliny
Notatnik Navani: Dwa
Mapa bitwy na Wiey
Relief NalanElin

Emily,
Ktra jest bardziej cierpliwa
Bardziej yczliwa
I bardziej cudowna
Ni mona wyrazi to sowami.
Ale i tak prbuj.

Podzikowania

Pierwsz wersj Drogi krlw ukoczyem w roku 2003, ale prac nad fragmentami ksiki
rozpoczem pod koniec lat dziewidziesitych. Nad pewnymi wtkami zastanawiaem si jeszcze
wczeniej. Praca nad adnym z moich utworw nie trwaa tak dugo tworzeniu tej powieci powiciem
ponad dziesi lat. I dlatego nikogo nie powinno dziwi, e tak wielu ludzi mi przy niej pomagao. Nie
udaoby mi si wymieni ich wszystkich moja pami nie jest a tak doskonaa. Chciabym jednak
podzikowa z gbi serca kilku najwaniejszym osobom.
Po pierwsze, mojej onie, Emily, ktrej zadedykowaem t ksik. Wiele z siebie daa, by ta
powie moga powsta. Nie chodzi tu jedynie o czytanie manuskryptu i udzielanie rad, ale te brak mojego
towarzystwa podczas dugich okresw pracy pisarskiej. Jeli kto z czytelnikw bdzie mia okazj si z ni
spotka, nale si jej podzikowania (lubi czekolad).
Jak zawsze, moi doskonali: redaktor i agent Moshe Feder i Joshua Bilmes ciko pracowali nad
t ksik. Naley zwrci szczegln uwag na fakt, e Moshe nie zarabia wicej, kiedy jego autorzy
przynosz mu koszmarki o objtoci ponad czterystu tysicy sw. Zredagowa t powie bez sowa
narzekania i by nieocenion pomoc w uczynieniu z niej ksiki, ktr trzymacie teraz w rku. Udao mu
si rwnie namwi F. Paula Wilsona do sprawdzenia scen dotyczcych spraw medycznych, co bardzo
duo im dao.
Szczeglne podzikowania kieruj rwnie do Harriet McDougal, jednej z najlepszych redaktorek
naszych czasw, ktra z dobroci serca przeczytaa manuskrypt i zaja si redakcj stylistyczn. Fani Koa
czasu znaj j jako kobiet, ktra odkrya, redagowaa, a pniej polubia Roberta Jordana. W ostatnich
latach zazwyczaj nie podejmuje si pracy redaktorskiej, poza Koem czasu, i dlatego czuj si
zaszczycony jej wkadem w t ksik i pomoc. Alanowi Romanczukowi, ktry pracowa razem z ni,
rwnie nale si podzikowania.
Wielk pomoc okaza Paul Stevens z wydawnictwa Tor Books. Peni on funkcj cznika z
wydawnictwem i wykona kawa dobrej roboty. Moshe i ja bardzo cieszymy si, e nam pomaga. Irene
Gallo dyrektor artystyczny rwnie bya wspaniale pomocna i cierpliwa w kontaktach z upartym
autorem, ktry chcia zrobi rne dziwne rzeczy z ilustracjami w tej ksice. Dzikuj Irene, Justinowi
Golenbockowi, Gregowi Collinsowi, Karlowi Goldowi, Nathanowi Weaverowi, Heather Saunders, Meryl
Gross i wszystkim pracownikom Tor Books. Dot Lin, ktra a do tej chwili zajmowaa si reklam (a teraz
ciko pracuje, by zdoby kilka dodatkowych literek przed nazwiskiem), bya cudown pomoc nie tylko w
kwestii reklamy, ale te udzielaa mi rad i zaja si mn w Nowym Jorku. Dzikuj Wam wszystkim.
A skoro ju mowa o ilustracjach, moglicie zauway, e wntrze tej ksiki jest o wiele bardziej
skomplikowane ni mona si byo spodziewa po epickiej fantasy. To nadzwyczajne dziea Grega Calla,
Issaca Stewarta i Bena McSweeneya. Pracowali ciko, tworzc kolejne nowe szkice, by wszystko byo tak,
jak trzeba. Stworzone przez Bena kartki ze szkicownika Shellan s po prostu pikne, cz moj wyobrani
z jego artystyczn interpretacj. Isaac, ktry stworzy wewntrzne elementy dekoracyjne w powieciach z
cyklu Z mgy zrodzony osign znacznie wicej ni mona byo oczekiwa. W wypadku tej powieci
norm bya praca po godzinach i wymagajce terminy. (Jeli chcielibycie wiedzie, to jego dzieem s

oznaczenia rozdziaw, mapy, kolorowe wyklejki i kartki z notesu Navani).


Jak zawsze wielk pomoc bya moja grupa pisarska. Do jej czonkw docza kilku czytelnikw
alfa i beta. Wymieniajc bez okrelonego porzdku, s to: Karen Ahlstrom, Geoff i Rachel Biesinger, Ethan
Skarstedt, Nathan Hatfield, Dan Wells, Kaylynn ZoBell, Alan i Jeanette Layton. Janci Olds, Kristina Kugler,
Steve Diamond, Brian Delambre, Jason Denzel, Michelle Trammel, Josh Walker, Chris King, Austin i
Adam Hussey, Brian T. Hill i ten Ben, ktrego nazwiska nigdy nie umiem poprawnie zapisa. Jestem
pewien, e o kim zapomniaem. Jestecie cudownymi ludmi, i gdybym tylko mg, dabym wam Ostrza
Odprysku.
Uff. Te podzikowania zaczynaj nabiera epickich rozmiarw. Ale wci pozostao kilka osb, o
ktrych naley wspomnie. Sowa te pisz niemal dokadnie w pierwsz rocznic dnia, w ktrym
zatrudniem Nieuniknionego Petera Ahlstroma jako osobistego asystenta, redaktora i dodatkowy mzg. Jeli
przejrzycie podzikowania we wczeniejszych ksikach, zawsze na niego natraficie. Jest moim drogim
przyjacielem i od lat ordownikiem mojej twrczoci. Mam szczcie, e teraz pracuje dla mnie na peen
etat. Dzi wsta o trzeciej nad ranem, eby zrobi ostatni korekt tej ksiki. Jeli spotkacie go na
konwencie, kupcie mu krg sera.
Byoby niedbalstwem z mojej strony, gdybym nie podzikowa Tomowi Dohertyemu za to, e
pozwoli mi napisa t ksik. Jedynie wiara Toma w ten projekt sprawia, e mogem sobie pozwoli na
napisanie powieci o takiej objtoci, do tego osobicie zadzwoni do Michaela Whelana, namawiajc go do
stworzenie okadki. Tom da mi wicej ni zasuguj przed powieciami tego rodzaju (takiej dugoci, z
tak wieloma ilustracjami) wydawcy uciekaj, gdzie pieprz ronie. Dziki temu czowiekowi Tor cigle
wydaje takie wspaniae dziea.
W kocu powic chwil cudownej okadce Michaela Whelana. Dla tych, ktrzy jeszcze nie
syszeli tej historii: jako nastolatek zaczem czyta powieci fantasy (waciwie w ogle zaczem czyta)
dziki piknym okadkom Michaela Whelana. Ma on niezwyky dar odzwierciedlenia ducha powieci w
obrazie zawsze wiedziaem, e mog zaufa powieci z jego okadk. Marzyem, e pewnego dnia bd
mia jego dzieo na okadce jednej ze swoich ksiek. Wydawao mi si to jednak mao prawdopodobne.
Fakt, e w kocu do tego doszo i to w przypadku tak wanej dla mnie powieci, nad ktr tak
dugo pracowaem jest niezwykym, przyprawiajcym o zawrt gowy zaszczytem.

DROGA KRLW

Preludium do Archiwum Burzowego wiata

Kalak obszed kamienn gra i zatrzyma si przed ciaem umierajcego skaogrzmota. Ogromna
kamienna bestia leaa na boku, przypominajce ebra wypustki na jej piersi byy poamane i popkane.
Potwr ksztatem przypomina szkielet, jego nienaturalnie dugie koczyny wyrastay z granitowych ramion.
Oczy byy ciemnoczerwonymi plamami porodku twarzy o ksztacie strzay, jakby w gbi kamienia pon
ogie. Zgasy.
Nawet po tak wielu stuleciach widok skaogrzmota sprawi, e Kalaka przeszed dreszcz. Do bestii
bya wielkoci czowieka. Ju wczeniej gin z takich rk i nie byo to przyjemne.
Oczywicie, mier rzadko taka bya.
Obszed stwora, ostronie stawiajc stopy na polu walki. Rwnina bya pena znieksztaconych
gazw i ska, wok niego wznosiy si naturalne kolumny, na ziemi leay sterty cia. Roso tu niewiele
rolin.
Skalne granie i kopce nosiy liczne lady. Zmiadone, wypalone odcinki, na ktrych walczyli
Mocowizcy. Z rzadka mija rwnie popkane, dziwnie uksztatowane wgbienia to z nich wyrway si
skaogrzmoty, by doczy do walki.
Wiele z otaczajcych go cia byo ludzkich, lecz rwnie wiele nie. Mieszay si rne odcienie
krwi. Czerwona. Pomaraczowa. Fioletowa. Cho adne z widzianych przez niego cia si nie poruszao, w
powietrzu unosiy si niewyrane dwiki. Jki blu, aosny pacz. To nie byy odgosy zwycistwa. Z
nielicznych kp rolinnoci i stert trupw unosi si dym. Tliy si nawet niektre skay. Kurzowcy
porzdnie wykonali swoj prac.
Ale ja przeyem, pomyla Kalak, unoszc rk do piersi, gdy popiesznie kierowa si w stron
miejsca spotkania. Tym razem jednak przeyem.
To byo niebezpieczne. Kiedy umiera, zostawa odesany, nie mia wyboru. Jeli przey
Spustoszenie, rwnie mia powrci. Do tego miejsca, ktrego tak si ba. Do miejsca cierpienia i ognia. A
gdyby po prostu zdecydowa si... nie pj?
Niebezpieczne myli, moe zdradzieckie. Popiesznie ruszy dalej.
Miejsce spotkania leao w cieniu duej formacji skalnej, wznoszcej si ku niebu iglicy. Jak zawsze
ich dziesitka wybraa je przed bitw. Ci, ktrzy przeyj, mieli dotrze do tego miejsca. Co dziwne, czeka
na niego tylko jeden. Jezrien. Czy pozostaa semka zgina? To byo moliwe. Ta bitwa bya bardzo
gwatowna, jedna z najgorszych. Wrg stawa si coraz bardziej nieustpliwy.
Ale nie. Kalak zmarszczy czoo, kiedy znalaz si u podstawy iglicy. Ujrza tam siedem wspaniaych
mieczy, dumnie wbitych pionowo w skalist ziemi. Kady by istnym dzieem sztuki, eleganckim,
zdobionym glifami i wzorami. Rozpoznawa kady z nich. Gdyby ich waciciele zginli, Ostrza by
znikny.
Te Ostrza byy broni o mocy wykraczajcej nawet poza Ostrza Odprysku. Niezwyke. Cenne.
Jezrien sta przed krgiem mieczy i spoglda na wschd.
Jezrienie?
Posta w bieli i bkicie zwrcia si w jego stron. Po tak wielu stuleciach Jezrien wci wydawa

si mody, jakby dopiero osign trzydziesty rok ycia. Krtk czarn brdk nosi starannie przystrzyon,
cho jego niegdy pikne szaty byy osmalone i splamione krwi. Odwrciwszy si do Kalaka, splt rce za
plecami.
Co to takiego, Jezrienie? spyta Kalak. Gdzie s pozostali?
Odeszli. Gos Jezriena by spokojny, gboki, wadczy. Cho od stuleci nie nosi korony, nadal
mia krlewskie maniery. Wydawao si, e zawsze wie, co naley zrobi. Moesz nazwa to cudem. Tym
razem zgin tylko jeden z nas.
Talenel stwierdzi Kalak. Tylko jego Ostrza brakowao.
Tak. Zgin, bronic przejcia przy pnocnym kanale.
Kalak pokiwa gow. Talenel mia tendencj do wybierania z pozoru beznadziejnych bitew i
wygrywania ich. Mia rwnie tendencj do umierania w ich trakcie. Wrci ju do miejsca, do ktrego
udawali si midzy Spustoszeniami. Miejsca koszmarw.
Poczu, e dry. Kiedy sta si taki saby?
Jezrienie, tym razem nie mog powrci. Kalak wyszepta te sowa, podszed i chwyci
towarzysza za rami. Nie mog.
Poczu, jak co w nim pka. Jak dugo to trwao? Stulecia, moe tysiclecia udrki. Tak trudno byo
to zliczy. Te ognie, te haki, codziennie od nowa wbijajce si w jego ciao. Wypalajce skr jego rki,
pniej tuszcz, a do koci. Czu ten smrd. Na Wszechmocnego, czu go!
Zostaw swj miecz powiedzia Jezrien.
Co takiego?
Jezrien wskaza na krg Ostrzy.
Zostaem wybrany, by na ciebie zaczeka. Nie bylimy pewni, czy przeye. Podjto... decyzj.
Nadszed czas koca Przysigi.
Kalak poczu ukucie przeraenia.
I co si stanie?
Ishar wierzy, e dopki jeden z nas jest zwizany Przysig, to moe wystarczy. Istnieje
moliwo, e zakoczymy cykl Spustosze.
Kalak spojrza niemiertelnemu krlowi w oczy. Po ich lewej ku niebu wznosi si czarny dym. Zza
plecw dochodziy jki umierajcych. W oczach Jezriena widzia cierpienie i smutek. Moe nawet
tchrzostwo. To by czowiek, ktry na nitce wisia nad krawdzi urwiska.
Wszechmocny w niebiosach, pomyla Kalak. Ty te si zamae? Wszyscy to czuli.
Kalak odwrci si i zrobi kilka krokw w bok, w stron niskiej pki wznoszcej si nad polem
bitwy.
Leao tam tak wiele trupw, a midzy nimi poruszali si ywi. Mczyni w prymitywnych
strojach, dziercy wcznie z brzowymi grotami. Pord nich inni, w byszczcych zbrojach pytowych.
Mina ich grupka czterech mczyzn w poszarpanych skrach, ktrzy doczyli do potnej postaci w
piknej srebrzystej zbroi pytowej ozdobionej skomplikowanym wzorem. C za kontrast.

Jezrien podszed do niego.


Uwaaj nas za bstwa wyszepta Kalak. Polegaj na nas. Tylko nas maj.
Maj wietlistych. To wystarczy.
Kalak pokrci gow.
Jego to nie ograniczy. Przeciwnika. Znajdzie sposb, eby to obej. Wiesz, e to zrobi.
Moe.
A Taln? spyta Kalak. Ponce ciao. Ognie. Cige cierpienie...
Lepiej, eby cierpia jeden czowiek ni dziesiciu wyszepta Jezrien.
Wydawa si taki zimny. Jakby wiato i ciepo padao na kogo penego honoru i uczciwego,
rzucajc t czarn imitacj jak cie.
Jezrien wrci do krgu mieczy. W jego doniach pojawio si Ostrze, wyoniwszy si spord mgy,
wilgotne od pary.
To postanowione, Kalaku. Kady z nas ruszy w swoj stron i nie bdziemy prbowali si
odnale. Musimy zostawi Ostrza. Przysiga si skoczya.
Unis miecz i wbi go w ziemi razem z pozostaymi siedmioma. Zawaha si, spogldajc na
miecz, pochyli gow i odwrci si, jakby zawstydzony.
Z wasnej woli przyjlimy na siebie ten ciar. Moemy wic rwnie go odrzuci.
A co powiemy ludziom? spyta Kalak. Co oni bd mwi o tym dniu?
To proste odpar Jezrien, odchodzc. Powiemy im, e w kocu zwyciylimy. To atwe
kamstwo. Kto wie, moe w kocu okae si prawd?
Kalak odprowadza wzrokiem Jezriena idcego przez spalon krain. W kocu przyzwa wasne
Ostrze i wbi je w kamie obok pozostaej semki. Odwrci si i ruszy w stron przeciwn ni Jezrien.
A jednak nie mg nie odwrci si w stron krgu mieczy i jednej luki. Miejsca, w ktrym powinien
znajdowa si dziesity miecz.
Ten z nich, ktry zagin. Ten, ktrego porzucili.
Wybacz nam, pomyla Kalak i odszed.

Ksiga pierwsza
Droga Krlw
4500 lat pniej

Mapa Alethkaru i okolic,


stworzona przez mierniczych Jego Krlewskiej Moci Gavilara Kholina, okoo 1167 roku.

Mio mczyzny jest lodowata jak grski strumie trzy kroki od lodu. Naleymy do niego. Och,
Ojcze Burz... naleymy do niego. Zaledwie tysic dni, a nadejdzie Wieczna Burza.
Zebrane pierwszego dnia tygodnia Palah miesica Shash roku 1171, trzydzieci jeden sekund przed
mierci. Badan bya ciemnooka ciarna kobieta w rednim wieku. Dziecko nie przeyo.
Szeth-syn-syn-Vallano, Kamca z Shinovaru, mia na sobie biel w dniu, w ktrym mia zabi krla.
Biae ubranie byo zgodne z tradycj Parshendich, zupenie mu obc. Ale zrobi to, czego chcieli od niego
panowie, i nie prosi o wyjanienie.
Siedzia w wielkiej kamiennej sali, podgrzewanej przez ogromne paleniska, ktre rzucay jaskrawy
blask na bawicych si. Na ich skrze pojawiay si krople potu, kiedy taczyli i pili, ryczeli, piewali i
klaskali w donie. Niektrzy padali na ziemi, czerwoni na twarzy, zabawa ich przerosa, ich odki
okazay si sabymi bukakami. Wydawali si martwi, przynajmniej do chwili, kiedy przyjaciele zabrali ich
z sali i zanieli do przygotowanych ek.
Szeth nie koysa si w rytm bbnw, nie pi szafirowego wina ani nie wsta, by zataczy. Siedzia
na awie z tyu, nieruchomy suga w biaych szatach. Na uroczystociach z okazji podpisania traktatu
niewiele osb zwracao na niego uwag. By tylko sucym, a Shinw atwo si ignorowao. Na wschodzie
wikszo sdzia, e rodacy Szetha byli potulni i nieszkodliwi. Przewanie si nie mylili.
Bbniarze zagrali w nowym rytmie. Uderzenia wstrzsay Szethem jak cztery walce serca,
pompujce fale niewidzialnej krwi przez sal. Panowie Szetha ktrych w bardziej cywilizowanych krajach
lekcewaono jako dzikusw siedzieli przy swoich stoach. Mieli czarn skr z czerwonym ykowaniem.
Parshendi, tak ich zwano spokrewnieni z bardziej uleg ras sucych, ktr wikszo wiata nazywaa
parshmenami. Dziwactwo. Oni sami nie mwili o sobie Parshendi, to sowo pochodzio z jzyka
alethyjskiego. Znaczyo w przyblieniu parshmeni, ktrzy umiej myle. adna ze stron najwyraniej nie
postrzegaa tego jako obelgi.

Parshendi sprowadzili muzykw. Z pocztku jasnoocy Alethi si wahali. Dla nich bbny byy
prymitywnymi instrumentami ciemnookiego posplstwa. Jednake wino zabijao zarwno tradycj, jak i
konwenanse, i teraz elita Alethich taczya z zapamitaniem.
Szeth wsta i ruszy przez sal. Zabawa trwaa dugo, sam krl ju przed wieloma godzinami uda si
na spoczynek. Ale wielu wci witowao. Szeth musia omin Dalinara Kholina rodzonego brata krla
ktry opar gow na niewielkim stoliku. Starzejcy si, lecz potnie zbudowany mczyzna odsya
gestem wszystkich, ktrzy prbowali zachci go, by poszed spa. Gdzie bya Jasnah, crka krla? Elhokar,
krlewski syn i dziedzic, siedzia u szczytu stou, pod nieobecno ojca rzdzc uczt. Rozmawia z dwoma
mczyznami, ciemnoskrym z Aziru, ktry mia na policzku dziwn jasn plam, i szczuplejszym Alethim,
cigle ogldajcym si przez rami.
Towarzysze dziedzica byli pozbawieni znaczenia. Szeth trzyma si z dala, przelizgiwa si wzdu
cian sali, mijajc bbniarzy. Muzykospreny unosiy si w powietrzu wok nich, niewielkie duchy
przyjmoway posta wirujcych przezroczystych wstg. Kiedy Szeth mija bbniarzy, zauwayli go. Mieli
wkrtce si wycofa, razem ze wszystkimi pozostaymi Parshendi.
Nie wydawali si obraeni. Nie wydawali si li. A jednak mieli zamiar po kilku godzinach zama
przymierze. To nie miao sensu. Szeth jednak nie zadawa pyta.
Na kocu sali min rzdy nieruchomych lazurowych wiate, ktre wyrastay w miejscu, gdzie
ciana stykaa si z podog. Trzymali szafiry napenione Burzowym wiatem. Blunierstwo. Jak ludzie z
tych krain mogli wykorzystywa co tak uwiconego jako banalne rdo wiata? Co gorsza, uczeni
Alethich podobno byli bliscy stworzenia nowych Ostrzy Odprysku. Szeth mia nadziej, e to jedynie
bezpodstawne przechwaki. Poniewa, gdyby tak si stao, wiat by si odmieni. Prawdopodobnie w
sposb, ktry skoczyby si tym, e mieszkacy wszystkich krain od odlegego Thaylenah do szczytw
Jah Keved mwiliby do swoich dzieci po alethyjsku.
Ci Alethi byli wielkimi ludmi. Nawet pijani emanowali naturaln szlachetnoci. Wysocy i dobrze
zbudowani mczyni nosili ciemne jedwabne surduty, zapinane z boku i bogato wyszywane srebrn lub
zot nici. Kady z nich wyglda jak genera.
Kobiety robiy jeszcze wiksze wraenie. Byy odziane we wspaniae jedwabne suknie, dobrze
dopasowane, a ich jaskrawe barwy kontrastoway z ciemnymi odcieniami preferowanymi przez mczyzn.
Lewy rkaw kadej sukni by duszy od prawego i zakrywa do. Alethi mieli dziwne poczucie
przyzwoitoci.
Gadkie czarne wosy upinay na szczycie gowy, w skomplikowanych warkoczykach albo lunych
kokach. Czsto wplatay w nie zote wstki lub ozdoby, jak rwnie klejnoty byszczce Burzowym
wiatem. Pikne. Blunierstwo, ale pikne.
Szeth pozostawi za sob sal, na ktrej trwaa uczta. Po chwili min drzwi prowadzce do Uczty
ebrakw. To bya tradycja Alethich, w tym pomieszczeniu niektrzy z najuboszych mieszkacw miasta
ucztowali podobnie jak krl i jego gocie. Mczyzna o dugiej, siwiejcej czarnej brodzie osun si w
wejciu i umiecha idiotycznie Szeth nie mg oceni, czy z nadmiaru trunku, czy saboci umysu.

Widziae mnie? spyta niewyranie mczyzna.


Rozemia si i zacz co bekota, po czym sign po bukak. Czyli jednak trunek. Szeth min go
i ruszy dalej wzdu szeregu rzeb przedstawiajcych Dziesiciu Heroldw ze staroytnej voriskiej
teologii. Jezerezeh, Ishi, Kelek, Talenelat. Wymieni kad i zorientowa si, e jest ich tylko dziewi.
Jednej brakowao. Dlaczego usunito rzeb Shalasha? Krla Gavilara uwaano za gorliwego wyznawc
voriskiej religii. Zbyt gorliwego, jak na gusta niektrych.
Korytarz skrca w prawo i bieg wzdu cian zwieczonego kopu paacu. Znajdowa si na
pitrze krla, dwie kondygnacje nad ziemi, otoczony kamiennymi cianami, sklepieniem i podog. To
byo blunierstwo. Po kamieniu nie naleao chodzi. Ale co mia zrobi? By Kamc. Robi to, czego
dali od niego panowie.
Dzi oznaczao to biay strj. Lune biae spodnie zwizane w pasie sznurem, a na nich cienka biaa
koszula z dugimi rkawami, rozpita z przodu. Biay strj dla zabjcy by tradycj Parshendich. Cho Szeth
nie pyta, jego panowie wyjanili powody.
Biel, by by odwanym. Biel, by nie wtapia si w ciemno. Biel, by da ostrzeenie.
Jeli kto mia zamordowa czowieka, ofiara miaa prawo go zobaczy.
Szeth skrci w prawo i ruszy korytarzem w stron krlewskich komnat. Na cianach pony
pochodnie, ich blask go nie zadowala, jak posiek z rzadkiego bulionu po dugim pocie. Wok nich
taczyy ogniospreny, przypominajce owady z zakrzepego wiata. Pochodnie byy dla niego
bezuyteczne. Sign po sakiewk i znajdujce si w niej kule, lecz zawaha si, kiedy zobaczy przed sob
kolejne niebieskie wiata na cianie wisiay dwie lampy wypenione Burzowym wiatem, znajdujce si
w ich wntrzu szafiry emanoway jasnym blaskiem. Szeth podszed do jednej i wycign do, by wzi w
ni otoczony szkem klejnot.
Hej, ty! zawoa kto po alethyjsku.
Na skrzyowaniu korytarzy stao dwch stranikw. Podwjna stra, gdy w Kholinarze tej nocy
byli dzicy. Owszem, ci dzicy mieli sta si sojusznikami. Tyle e sojusze potrafi by sabe.
Ten mia przetrwa jeszcze nieca godzin.
Szeth spojrza na zbliajcych si stranikw. Nosili wcznie nie byli jasnoocy i dlatego nie mieli
prawa do miecza. Jednak ich pomalowane na czerwono napierniki byy zdobione, podobnie jak hemy. By
moe mieli ciemne oczy, ale byli wysoko postawionymi obywatelami i penili zaszczytn funkcj w
paacowej stray.
Zatrzymawszy si w odlegoci kilku stp, pierwszy stranik machn wczni.
Ruszaj. To nie jest miejsce dla ciebie.
Mia niad skr typow dla Alethich i cienki wsik, ktry otacza jego wargi, na dole zmieniajc
si w brod.
Szeth si nie ruszy.
No? odezwa si stranik. Na co czekasz?
Szeth odetchn gboko, wcigajc Burzowe wiato. Wpyno we, wycignite z bliniaczych

szafirowych lamp na cianach, jakby przywoane oddechem. Burzowe wiato szalao w jego wntrzu, a na
korytarzu nagle zrobio si ciemniej, jakby chmura zasonia soce, rzucajc cie na zbocze gry.
Szeth czu ciepo wiata, jego wcieko, jakby kto wstrzykn mu do y burz. Moc dodawaa
mu si, ale bya niebezpieczna. Popychaa go do dziaania. Ruchu. Ataku.
Wstrzymujc oddech, zatrzyma wiato. I tak czu, jak wypywa na zewntrz. Burzowe wiato
dawao si utrzyma bardzo krtko, najwyej kilka minut. Wypywao, ludzkie ciao byo zbyt porowatym
pojemnikiem. Sysza, e Pustkowcy mogli je cakowicie zachowa. Ale czy oni w ogle istnieli? Jego kara
gosia, e ich nie ma. Jego honor wymaga, by byli.
Ponc wit energi, Szeth zwrci si do stranikw. Widzieli, e wycieka z niego Burzowe
wiato, jego struki unosiy si znad skry jak wietlisty dym. Pierwszy stranik zmruy oczy i zmarszczy
czoo. Szeth by pewien, e mczyzna nigdy wczeniej nie widzia czego takiego. O ile wiedzia, zabi
wszystkich chodzcych po kamieniu, ktrzy widzieli, do czego jest zdolny.
Kim... kim ty jeste? Z gosu stranika znikna pewno. Duchem czy czowiekiem?
Kim jestem? powtrzy Szeth, a odrobina wiata wypyna z jego warg, kiedy spojrza ponad
ramieniem mczyzny na dugi korytarz. Jestem... peen alu.
Szeth zamruga i Zwiza si z tamtym odlegym punktem w korytarzu. Burzowe wiato opucio
go w mgnieniu oka, chodzc mu skr, a ziemia natychmiast przestaa go przyciga. Zamiast tego czu
przyciganie tamtego punktu, jakby tamten kierunek nagle sta si dla niego doem.
To byo Podstawowe Wizanie, pierwsze z trzech rodzajw Wizania. Pozwalao mu manipulowa
nieznan bliej moc, sprenem czy bogiem, ktry przywizywa ludzi do ziemi. Tym Wizaniem mg
mocowa ludzi lub przedmioty do rnych powierzchni lub w rnych kierunkach.
Z jego perspektywy korytarz by teraz gbokim szybem, w gb ktrego spada, a dwaj stranicy
stali na jednej ze cian. Zaskoczyo ich, kiedy trafiy ich stopy Szetha, jedna w twarz pierwszego, druga w
drugiego, przewracajc obu. Szeth zmieni punkt widzenia i Zwiza si z podog. Wypywao z niego
wiato. Podoga korytarza znw staa si doem, wyldowa midzy stranikami, a jego ubranie trzaskao i
sypao patkami niegu. Wsta i rozpocz proces przyzywania Ostrza Odprysku.
Jeden ze stranikw sign po wczni. Szeth opuci rk, dotkn ramienia onierza i podnis
wzrok. Skupi si na punkcie nad gow, jednoczenie si woli przekazujc wiato w ciao stranika,
Wic biedaka do sufitu.
Stranik jkn, kiedy d nagle zmieni si w gr. Cignc za sob wiato, uderzy w sufit i puci
wczni. Bro nie zostaa bezporednio Zwizania i spada z brzkiem na podog obok Szetha.
Zabi. To by najwikszy z grzechw. A jednak oto Szeth, Kamca, blunierczo kroczy po
kamieniach wykorzystywanych do budowy. I na tym si nigdy nie koczyo. Kamcy nie wolno byo
odebra tylko jednego ycia.
Swojego wasnego.
Po dziesiciu uderzeniach serca jego Ostrze Odprysku wpado w nadstawion do. Wydawao si,
e formuje si z mgy, wzdu jego klingi skroplia si woda. Klinga bya duga i wska, o dwch ostrzach,

mniejsza ni wikszo pozostaych. Szeth zamachn si ni, pozostawiajc lad na kamiennej posadzce i
przecinajc gardo drugiego stranika.
Jak zawsze Ostrze zabijao w dziwaczny sposb cho bez trudu przecinao kamie, stal czy
cokolwiek nieoywionego, metal zamazywa si, kiedy dotyka ywej skry. Przeszed przez szyj stranika,
nie pozostawiajc ladu, lecz kiedy to nastpio, oczy mczyzny zaczy dymi i si pali. Poczerniay i
skurczyy si, a stranik pad martwy. Ostrze Odprysku nie przecinao ywego ciaa, lecz sam dusz.
Na grze pierwszy stranik sapn. Udao mu si podnie, nawet jeli nogami opiera si o sufit
korytarza.
Odpryskowy! krzykn. Odpryskowy atakuje krla! Do broni!
W kocu, pomyla Szeth. Stranicy nie rozpoznali, kiedy skorzysta z Burzowego wiata, ale
umieli rozpozna Ostrze Odprysku.
Szeth pochyli si i podnis wczni, ktra spada z gry. Jednoczenie wypuci powietrze, ktre
wstrzymywa od chwili, kiedy zaczerpn Burzowego wiata. Dodawao mu si, kiedy je trzyma, ale w
tych dwch latarniach nie byo go duo i wkrtce musia znw zacz oddycha. wiato zaczo wypywa
coraz szybciej, gdy przesta wstrzymywa oddech.
Shin opar drzewce wczni o kamienn posadzk, po czym spojrza w gr. Stranik pod
sklepieniem przesta krzycze i szerzej otworzy oczy, kiedy poy jego koszuli zaczy opada, a ziemia
poniej odzyskiwa swoj wadz. Smuki wiata wypywajce z jego ciaa skurczyy si.
Spojrza na Szetha. Wpatrzy si w grot wczni wycelowany prosto w jego serce. Fioletowe
strachospreny strachu kryy wok niego po suficie.
wiato si wyczerpao. Stranik spad.
Wrzasn w chwili, gdy wcznia przebia jego pier. Szeth wypuci bro z rki, pozwoli, by si
przewrcia, a drce ciao na jej kocu ze stumionym omotem upado na ziemi. Trzymajc w doni
Ostrze Odprysku, skrci w boczne przejcie, zgodnie ze wskazwkami mapy, ktrej nauczy si na pami.
Wyskoczy za rg i przylgn do ciany w chwili, kiedy oddzia stranikw dotar do trupw. Przybyli
natychmiast zaczli krzycze.
Dosta wyrane polecenia. Mia zabi krla, ale da si przy tym zobaczy. Niech Alethi wiedz, e
nadchodzi i co robi. Dlaczego? Dlaczego Parshendi zgodzili si podpisa traktat, lecz jeszcze tego samego
wieczoru wysali skrytobjc?
Na cianach tego korytarza wieciy liczne klejnoty. Krl Gavilar lubi olniewa przepychem, a nie
mg wiedzie, e pozostawia w ten sposb rda mocy, ktr Szeth mg wykorzystywa w swoich
Wizaniach. Tego, co robi Szeth, nie widziano od tysicleci. Kroniki historyczne z tamtych czasw
waciwie nie istniay, a legendy znacznie wypaczay prawd.
Szeth wyjrza znw na korytarz. Jeden ze stranikw na skrzyowaniu zobaczy go, wskaza palcem
i zacz wrzeszcze. Szeth upewni si, e wszyscy mogli mu si przyjrze, po czym znw si cofn.
Ruszajc biegiem, odetchn gboko, wcigajc Burzowe wiato z lamp. Wypenio jego ciao,
przypieszy, minie wrcz spuchy od energii. wiato stao si burz w jego wntrzu, krew grzmiaa mu w

uszach. To byo jednoczenie straszliwe i cudowne.


Przebieg kolejnymi dwoma korytarzami, skrci w bok. Otworzy drzwi do magazynu, po czym si
zawaha wystarczajco dugo, by jeden ze stranikw wybieg zza rogu, zobaczy go i wpad do rodka.
Przygotowujc Pene Wizanie, unis rk i rozkaza Burzowemu wiatu, by zebrao si w tym miejscu, a
jego skra zapona blaskiem. Wycign do w stron futryny, pokrywajc j wiatoci jak farb.
Zatrzasn drzwi w chwili, kiedy stranicy si do nich zbliyli.
Burzowe wiato trzymao drzwi w futrynie z moc setki rk. Pene Wizanie czyo ze sob
przedmioty, trzymajc je razem do chwili, gdy wyczerpao si wiato. Stworzenie go wymagao wicej
czasu ni Podstawowe Wizanie, do tego szybciej zuywao Burzowe wiato. Klamka si zatrzsa, a
pniej drewno zaczo pka, kiedy stranicy oparli si o nie caym swoim ciarem. Jeden woa, eby
kto przynis topr.
Szeth szybkim krokiem przeszed przez pomieszczenie, omijajc okryte pachtami meble, ktre w
nim przechowywano. Dotar do przeciwlegej ciany, po czym przygotowujc si na kolejne
witokradztwo unis Ostrze i ci poziomo ciemny kamie. Klinga wesza w niego bez trudu Ostrze
Odprysku mogo przeci kady przedmiot nieoywiony. Pniej dwa pionowe cicia i kolejne poniej w
ten sposb wyci spory kwadratowy blok. Przycisn do niego do i napeni kamie Burzowym wiatem.
Drzwi za jego plecami zaczy pka. Obejrza si przez rami i skupi na drcym drewnie, Wic
z nim kamie. Jego ubranie pokry szron Wizanie czego tak wielkiego wymagao mnstwa wiata.
Chaos w jego wntrzu ucich, jak burza, ktra przesza w mawk.
Zrobi krok w bok. Kamienny blok zadra i zacz si wsuwa do komnaty. W normalnych
warunkach poruszenie go byoby niemoliwe, jego wasny ciar przyciskaby go do kamieni poniej. Teraz
jednak ten sam ciar go uwolni dla kamiennego bloku w d prowadzio w stron drzwi. Z gonym
zgrzytem kamie uwolni si ze ciany i polecia przez komnat, odbijajc si od mebli.
onierze w kocu przebili si przez drzwi i wpadli do rodka w chwili, kiedy uderzy w nie potny
kamienny blok.
Szeth odwrci si plecami do straszliwych krzykw, trzasku drewna i pkajcych koci. Pochyli si
i przedosta si przez nowy otwr, wychodzc na korytarz.
Stawia kroki powoli, wysysajc Burzowe wiato z mijanych lamp, wcigajc je w siebie, ponownie
budzc burz we wntrzu. W miar, jak lampy przygasay, na korytarzu robio si coraz ciemniej. Na kocu
znajdoway si grube drewniane drzwi, a kiedy si do nich zblia, niedue strachospreny przypominajce
krople fioletowej mazi zaczy odrywa si od cian i kierowa w stron wejcia. Przycigaa je groza,
jak odczuwa ten, kto znajdowa si po drugiej stronie.
Szeth otworzy drzwi i znalaz si na korytarzu prowadzcym do komnat krla. Po obu jego stronach
stay wysokie wazy z czerwonej porcelany, a pomidzy nimi nerwowi onierze. Porodku korytarza lea
dugi, wski dywan. Czerwony, jak rzeka krwi.
Znajdujcy si najbliej wcznicy nie czekali na niego. Zerwali si i unieli swoje krtkie wcznie
do rzutu. Szeth uderzy doni w bok, wpychajc Burzowe wiato w futryn, wykorzystujc przy tym

trzecie i ostatnie z Wiza, Odwrcone Wizanie, ktre dziaao na innej zasadzie ni pozostae. Nie
sprawio, e futryna emanowaa Burzowym wiatem w rzeczy samej, zdawao si, e wciga w siebie
blask, przez co otacza je dziwny pcie.
Wcznicy rzucili swoj bro, a Szeth sta nieruchomo, trzymajc do na futrynie. Odwrcone
Wizanie wymagao cigego dotyku, ale pochaniao stosunkowo niewiele Burzowego wiata. W jego
trakcie wszystko, co si do niego zbliao, szczeglnie lejsze przedmioty, byo przycigane w stron
samego Wizania.
Wcznie skrciy w powietrzu, ominy go i wbiy si w futryn. Kiedy Szeth poczu ich uderzenie,
wyskoczy w powietrze i Przywiza si do ciany po prawej, a jego stopy uderzyy o kamie.
Perspektywa natychmiast si zmienia. To nie on sta na cianie, a onierze, czerwony dywan za
wi si midzy nimi jak dugi gobelin. Szeth ruszy korytarzem i zada cios Ostrzem Odprysku, przecinajc
szyje dwch mczyzn, ktrzy rzucili w niego wczniami. Ich oczy zapony i mczyni si przewrcili.
Inni stranicy w korytarzu wpadli w panik. Jedni prbowali go zaatakowa, drudzy woali o
wsparcie, jeszcze inni si kulili. Ci, ktrzy prbowali go zaatakowa, mieli problem, nie wiedzieli, jak
uderzy kogo, kto wisi na cianie. Szeth powali kilku, po czym wyskoczy w powietrze, zrobi salto i znw
Przywiza si do podogi.
Uderzy w ziemi midzy stranikami. Cakowicie otoczony, ale z Ostrzem Odprysku w doni.
Wedle legendy, Ostrza Odprysku przed wielu laty naleay do wietlistych Rycerzy. Byy darem od
ich boga, dziki ktremu mogli walczy z potworami ze ska i pomienia, wysokimi na dziesitki stp, z
oczyma poncymi nienawici. Pustkowcami. Kiedy wrg mia skr tward jak skaa, zwyka stal
okazywaa si bezuyteczna. Niezbdne byo co nadnaturalnego.
Szeth wyprostowa si, jego lune biae szaty zaopotay. Zacisn zby. Uderzy, jego klinga
byszczaa odbitym blaskiem pochodni. Eleganckie, szerokie cicia. Trzy jedno po drugim. Nie mg
zamkn uszu na krzyki, ktre po nich nastpiy, ani unikn widoku powalonych mczyzn. Padali jak
zabawki przewrcone nieostronym kopniciem dziecka. Jeli Ostrze dotkno ludzkiego krgosupa, taki
czowiek umiera, a jego oczy si paliy. Jeli przecinao koczyn, ta koczyna umieraa. Jeden onierz
odtoczy si od Szetha z niemal odcit rk. Ju nigdy jej nie poczuje ani nie uyje.
Szeth opuci Ostrze, stojc wrd trupw ze spalonymi oczami. Tutaj, w Alethkarze, ludzie czsto
powtarzali legendy o z trudem wywalczonym zwycistwie ludzkoci nad Pustkowcami. Jednake, kiedy
bro stworzona do zabijania koszmarw zostaa zwrcona przeciwko zwykym onierzom, ludzkie ycie
stao si zaiste tanim towarem.
Shin odwrci si i ruszy dalej, jego pantofle dotykay mikkiego czerwonego dywanu. Ostrze
Odprysku jak zawsze byszczao srebrzycie. Kiedy zabijao, nie byo krwi. To wydawao si znakiem.
Ostrze byo jedynie narzdziem, ktrego nie mona obciy win za morderstwa.
Drzwi na kocu korytarza si otworzyy. Szeth zamar, kiedy ze rodka wypada niewielka grupka
onierzy, prowadzc mczyzn w krlewskim stroju, ktry pochyli gow, jakby chcia unikn strza.
onierze mieli szafirowe szaty, w kolorze Gwardii Krlewskiej, a na widok trupw nawet si nie zawahali.

Wiedzieli, czego moe dokona Odpryskowy. Otworzyli boczne drzwi i wprowadzili do rodka swojego
podopiecznego, a kilku unioso wcznie w stron Szetha.
Z krlewskich komnat wyonia si inna posta miaa na sobie byszczcy bkitny pancerz
skadajcy si ze starannie poczonych pyt. Jednak w przeciwiestwie do zwyczajnej zbroi, w przestrzeni
midzy pytami nie byo wida skry ani kolczugi jedynie mniejsze metalowe pytki, idealnie do siebie
dopasowane. Pancerz by pikny, kad pytk otaczaa zota obwdka, hem za zdobiy trzy rzdy skrzyde
przypominajcych rogi.
Pancerz Odprysku, zwyczajowe dopenienie Ostrza Odprysku. Mczyzna mia rwnie miecz,
ogromne Ostrze dugie na sze stp, ktrego kling zdobi wzr przypominajcy pomienie. Srebrzysty
metal byszcza, wrcz emanowa wiatem. Bro stworzona, by zabija mrocznych bogw, wikszy
odpowiednik miecza, ktry nosi Szeth.
Szeth si zawaha. Nie rozpoznawa pancerza nie ostrzeono go, e moe si tego spodziewa, i nie
mia czasu zapamita rnych Pancerzy i Ostrzy nalecych do Alethich. Ale nim ruszy za krlem, musia
si zaj Odpryskowym nie mg pozostawi takiego przeciwnika za plecami.
Poza tym, by moe tamten mgby go pokona, zabi i zakoczy to aosne ycie. Wizania nie
wpyway na kogo w Pancerzu, a zbroja dodawaa si, wspomagaa go. Honor Szetha nie pozwala mu
porzuci misji ani szuka mierci. Ale gdyby tak si jednak wydarzyo, przyjby j z radoci.
Odpryskowy zaatakowa, a wtedy Szeth Przywiza si do boku korytarza, wyskoczy w powietrze i
wyldowa na cianie. Cofn si, unoszc Ostrze. Przeciwnik ustawi si w gotowoci, przyjmujc jedn z
postaw szermierczych, jakie ceniono na wschodzie. Porusza si o wiele zwinniej, ni mona by si
spodziewa po kim w tak masywnej zbroi. Jednake Pancerz Odprysku by wyjtkowy, rwnie starodawny
i magiczny jak Ostrza, ktre dopenia.
Odpryskowy uderzy. Szeth odskoczy w bok i Przywiza si do sufitu, kiedy Ostrze przeciwnika
przecio cian. Czujc dreszczyk pojedynku, Shin rzuci si naprzd i zaatakowa z gry ciosem zza
gowy, prbujc trafi w hem przeciwnika. Mczyzna uchyli si i opad na kolano, a Ostrze Szetha
przecio powietrze.
Szeth odskoczy do tyu, kiedy Odpryskowy zamachn si swoim Ostrzem, przecinajc sufit. Shin
nie mia Pancerza i wcale go nie potrzebowa. Jego Wizania miay negatywny wpyw na klejnoty, ktre
daway moc Pancerzowi Odprysku, dlatego musia wybra.
Kiedy przeciwnik si odwrci, Szeth pobieg po suficie. Jak si spodziewa, tamten znw si
zamachn, a wtedy Szeth odskoczy w bok i przetoczy si. Wyprostowa si, zrobi salto i znw Przywiza
si do ziemi za plecami Odpryskowego. Wbi Ostrze w odsonite plecy przeciwnika.
Niestety, Pancerz mia jedn niezaprzeczaln zalet mg powstrzyma cios Ostrza Odprysku.
Bro Szetha uderzya w cel, a wtedy na napleczniku pojawia si siateczka drobnych pkni, przez ktre
zaczo wypywa Burzowe wiato. Na Pancerzu Odprysku nie pojawiay si wgniecenia jak na zwykym
metalu. Szeth wiedzia, e aby go przebi, musiaby trafi Odpryskowego w to samo miejsce przynajmniej
jeszcze raz.

Szeth cofn si, kiedy przeciwnik zamachn si w gniewie, prbujc przeci jego kolana.
Szalejca w nim burza dawaa mu spor przewag midzy innymi zdolno szybkiego leczenia drobnych
ran. Ale w wypadku koczyn zabitych przez Ostrze Odprysku nic by to nie dao.
Okry przeciwnika, po czym wybra odpowiedni chwil i rzuci si naprzd. Mczyzna znw si
zamachn, ale Szeth na chwil Przywiza si do sufitu, eby si podnie. Wystrzeli w powietrze,
przelatujc nad uniesion broni przeciwnika, po czym znw Przywiza si do podogi. W chwili, kiedy
dotkn ziemi, znw uderzy, lecz tamten szybko odzyska rwnowag i zada kolejny, niemal doskonay
cios, o wos mijajc Szetha.
Ten mczyzna niebezpiecznie dobrze radzi sobie z Ostrzem. Wielu z Odpryskowych zbytnio
polegao na mocy swojej broni i pancerza. Ten by inny.
Szeth skoczy na cian i zacz szybko, gwatownie atakowa przeciwnika, jak wgorz. Tamten
powstrzymywa go szerokimi ripostami. Dugo jego ostrza sprawiaa, e Szeth nie mg si przebi.
To trwa zbyt dugo, pomyla. Gdyby krlowi udao si wymkn do kryjwki, Szeth nie wypeniby
swojej misji, niezalenie od tego, ilu ludzi by zabi. Pochyli si, by zada kolejny cios, ale przeciwnik
zmusi go do cofnicia si. Kada sekunda tej walki dawaa krlowi szans na ucieczk.
Nadszed czas na zuchwao. Szeth rzuci si w powietrze, Przywiza do drugiego koca korytarza
i polecia stopami w stron przeciwnika. Tamten bez wahania unis ostrze do ciosu, lecz Szeth Przywiza
si pod ktem i natychmiast spad. Ostrze wisno w powietrzu nad jego gow.
Wyldowa przykucnity i wykorzysta swj pd, by rzuci si naprzd. Znw uderzy Ostrzem w
bok przeciwnika, w miejsce, gdzie Pancerz popka. Zada potny cios. Ten kawaek Pancerza rozpad si,
kawaki stopionego metalu spyny na ziemi. Przeciwnik sapn, opad na kolano i unis rk do boku.
Szeth rwnie unis nog do boku mczyzny i pchn go w ty moc Burzowego wiata.
Cikie ciao Odpryskowego uderzyo w drzwi komnat krla, przebio je i czciowo wpado do
rodka. Szeth zostawi go i otworzy drzwi po prawej, ruszajc za krlem. W tym korytarzu rwnie lea
czerwony dywan, a pene Burzowego wiata lampy pomogy mu odzyska moc.
Kiedy znw zapona w nim energia, przypieszy kroku. Gdyby zyska odpowiedni przewag,
mgby zaj si krlem, a pniej wrci i skoczy walk z Odpryskowym. Nie zapowiadao si atwo.
Pene Wizanie na drzwiach nie powstrzymaoby tamtego, a Pancerz pozwala mczynie biec
nadnaturalnie szybko. Szeth obejrza si przez rami.
Tamten nie ruszy za nim. Mczyzna siedzia w zbroi i wydawa si oszoomiony. Szeth ledwie go
widzia, siedzcego w drzwiach, otoczonego popkanym drewnem. Moe zrani go bardziej, ni mu si
wydawao?
A moe...
Szeth znieruchomia. Pomyla o pochylonej gowie mczyzny, ktrego wyprowadzano na
zewntrz, jego zasonitej twarzy. Odpryskowy nadal za nim nie ruszy. By tak dobrym wojownikiem.
Powiadano, e niewielu mogo dorwna szermierczym umiejtnociom Gavilara Kholina. Czy to moliwe?
Szeth odwrci si i ruszy z powrotem, ufajc swojemu instynktowi. Na jego widok Odpryskowy

podnis si skwapliwie. Szeth jeszcze przypieszy. Jakie byo najbezpieczniejsze miejsce dla krla? W
otoczeniu stranikw, podczas ucieczki? Czy w Pancerzu Odprysku, na tyach, zlekcewaonego jako
osobistego stranika wadcy?
Sprytne, pomyla Szeth, gdy jeszcze niedawno niemrawy przeciwnik przyj postaw szermiercz.
Shin zaatakowa z now moc, zasypujc przeciwnika krla gradem uderze. Tamten odpowiada
agresywnie szerokimi ciosami. Szeth cofn si przed jednym z nich, czujc podmuch powietrza tu przy
twarzy. Nim wykona kolejny ruch, odczeka i przebieg pod nastpnym ciosem wadcy.
Krl, spodziewajc si kolejnego uderzenia w bok, obrci si z rk przycinit do otworu w
Pancerzu. To pozwolio Szethowi przebiec obok niego i wpa do komnat.
Wadca obrci si, by za nim pody, lecz Szeth bieg z wycignit rk przez urzdzon z
przepychem komnat, dotykajc mijanych mebli. Napenia je Burzowym wiatem i Przywizywa do
punktu za krlem. Meble przetaczay si, jakby kto przechyli komnat, sofy, krzesa i stoy spaday w
stron zaskoczonego wadcy. Gavilar sprbowa ci je swoim Ostrzem Odprysku. Bro bez trudu przecia
du sof, ale jej kawaki i tak spady na krla, wytrcajc go z rwnowagi. Pniej trafi w niego podnek,
przewracajc go na ziemi.
Gavilar odtoczy si na bok, unikajc kolejnych mebli, i rzuci si naprzd; z uszkodzonych czci
Pancerza wypywao wiato. Szeth skupi si, wyskoczy w powietrze, po czym Przywiza do tyu i w
prawo. Uskoczy przed ciosem krla, po czym Przywiza si do przodu dwoma Podstawowymi Wizaniami
z rzdu. Jego ubranie zamarzo, kiedy lecia w stron krla z prdkoci dwa razy wiksz ni przy
normalnym upadku.
Krl cofn si, prbujc stan tak, by zada Szethowi cios z dou. Hem mczyzny by popkany i
emanowa Burzowym wiatem. Wadca przyj postaw obronn, chronic bok z pknit pyt. Zada cios
jedn rk, kierujc ostrze w stron sufitu. Szeth natychmiast Przywiza si w d, oceniajc, e krl nie
opuci wystarczajco szybko miecza.
Szeth nie doceni swojego przeciwnika. Krl zrobi krok naprzd, wystawiajc si na cios i udajc,
e przyjmie go na hem. W chwili, gdy Szeth po raz drugi trafi we i go zniszczy, Gavilar uderzy pici,
wbijajc rkawic w twarz Shina.
W oczach Szetha pojawi si jaskrawy bysk, odpowiadajcy nagemu cierpieniu wypeniajcemu
jego twarz. Zrobio mu si ciemno przed oczami.
Bl. Tyle blu!
Wrzasn, a wtedy Burzowe wiato opucio go gwatownie, i uderzy plecami w co twardego.
Drzwi balkonu. Kolejny bl w ramionach, jakby kto przebi go setk sztyletw. Uderzy w ziemi i
zatrzyma si, jego minie dray. Ten cios zabiby zwykego czowieka.
Nie ma czasu na bl. Nie ma czasu na bl. Nie ma czasu na bl!
Zamruga i potrzsn gow. wiat by niewyrany i ciemny. Olep? Nie, na zewntrz panowaa
ciemno. Znajdowa si na drewnianym balkonie, sia uderzenia wyrzucia go przez drzwi. Usysza oskot.
Cikie kroki. Odpryskowy!

Szeth podnis si z trudem. Mia zawroty gowy. Krew pyna po policzku, a z jego skry unosio
si Burzowe wiato, przez co olep na lewe oko. wiato. Wyleczyoby go, gdyby mogo. Wydawao mu
si, e szczka wypada mu z zawiasw. Zamana? Upuci Ostrze Odprysku.
Przed nim pojawi si niezgrabny cie z pancerza wadcy wycieko tyle wiata, e krl mia
problem z chodzeniem. Ale zblia si.
Szeth krzykn, uklk i napeni Burzowym wiatem drewniany balkon, Przywizujc go w d.
Powietrze wok niego wypeni szron. Burza zagrzmiaa, wypywajc z jego ramion w drewno. Przywiza
je do dou, pniej jeszcze raz. Powtrzy to po raz czwarty w chwili, kiedy Gavilar wyszed na balkon. Ten
zakoysa si pod dodatkowym ciarem. Drewno zatrzeszczao.
Krl si zawaha.
Szeth Przywiza balkon do dou po raz pity. Podpory popkay i caa konstrukcja oderwaa si od
budynku. Shin krzykn i wykorzysta ostatni odrobin Burzowego wiata, by Przywiza si do boku
budynku. Polecia w bok, mijajc wstrznitego wadc, po czym uderzy w cian i si przetoczy.
Balkon spada, a krl z zaskoczeniem unis wzrok, kiedy straci grunt pod stopami. Upadek nie
trwa dugo. W blasku ksiyca Szeth przyglda si uwanie wci nie widzia zbyt wyranie i by lepy
na jedno oko jak konstrukcja uderza w kamie poniej. ciana paacu zadraa, a trzask pkajcego
drewna odbi si echem od pobliskich budynkw.
Wci na murze, Szeth jkn i wsta. Czu si sabo zbyt szybko zuy Burzowe wiato,
przeciajc ciao. Zatoczy si w d po boku budynku, zbliajc si do ruiny balkonu. Ledwie trzyma si
na nogach.
Krl nadal si porusza. Pancerz Odprysku uchroniby czowieka przed skutkami takiego upadku, ale
dugi kawaek zakrwawionego drewna wbi si w bok Gavilara w miejscu, gdzie Szeth wczeniej przebi
Pancerz. Szeth uklk, wpatrujc si w pen cierpienia twarz mczyzny. Mocne rysy, kwadratowa broda,
szpakowaty zarost, uderzajco jasnozielone oczy. Gavilar Kholin.
Spodziewaem... si... ciebie powiedzia krl midzy jkami.
Szeth sign pod napiernik mczyzny i dotkn paskw. Rozwizay si, a wtedy zdj napiernik,
obnaajc klejnoty po jego wewntrznej stronie. Dwa byy pknite i wyczerpane. Trzy wci wieciy.
Szeth odetchn gboko, przyjmujc wiato.
Burza znw zacza szale. Wicej wiata otoczyo bok jego twarzy, leczc uszkodzon skr i
koci. Wci odczuwa ostry bl Burzowe wiato bynajmniej nie leczyo byskawicznie. Minie wiele
godzin, nim powrci do peni zdrowia.
Krl zakaszla.
Moesz powiedzie... Thaidakarowi... e jest za pno...
Nie wiem, kto to odpar Szeth, wstajc. Zamana szczka sprawiaa, e mwi niewyranie.
Wycign rk w bok, przyzywajc Ostrze Odprysku.
Krl zmarszczy czoo.
To kto...? Restares? Sadeas? Nigdy nie sdziem...

Moimi panami s Parshendi powiedzia Szeth. Mino dziesi uderze serca i Ostrze znalazo
si w jego doni, wilgotne od rosy.
Parshendi? To nie ma sensu. Gavilar zakaszla, drc doni sign do piersi i zacz czego
szuka w kieszeni. Wycign niewielk krysztaow kul na acuszku. Musisz to zabra. Oni nie mog
tego dosta. Wydawa si oszoomiony. Powiedz... powiedz mojemu bratu... musi odnale
najwaniejsze sowa, jakie moe wypowiedzie czowiek...
Gavilar znieruchomia.
Szeth zawaha si, po czym uklk i wzi kul. Bya dziwna, nie przypominaa niczego, co widzia
wczeniej. Cho bya zupenie ciemna, zdawao si, e mimo to wieci. Emanuje czarnym blaskiem.
Parshendi?, powiedzia Gavilar. To nie ma sensu.
Nic ju nie ma sensu wyszepta Szeth, chowajc dziwn kul. Wszystko si rozpada. Przykro
mi, krlu Alethich. Wtpi, by ci to obchodzio. A ju szczeglnie teraz. Wyprostowa si.
Przynajmniej nie bdziesz musia patrze wraz z wszystkimi innymi, jak koczy si wiat.
Obok krlewskiego ciaa z mgy zmaterializowao si jego Ostrze Odprysku i z trzaskiem spado na
kamienie. Byo warte fortun cae krlestwa paday, kiedy ludzie walczyli o panowanie nad jednym
Ostrzem.
W paacu rozlegy si okrzyki. Szeth musia odej. Ale...
Powiedz mojemu bratu....
Dla ludu Szetha proba umierajcego bya wita. Uj rk krla, zanurzy j w jego wasnej krwi i
wykorzysta, by naskroba na drewnie: Bracie. Musisz odnale najwaniejsze sowa, jakie moe
wypowiedzie czowiek.
Pniej Szeth umkn w noc. Pozostawi nalece do krla Ostrze Odprysku. Wiedzia, e na nic mu
si nie przyda. Jego wasne Ostrze byo wystarczajc kltw.

Cz pierwsza
Ponad cisz
Kaladin Shallan

Zabilicie mnie. Sukinsyny, zabilicie mnie! Gdy soce wci jest gorce, gin!.
Zebrane pitego dnia tygodnia Chach miesica Betab roku 1171, dziesi sekund przed mierci.
Badanym by ciemnooki onierz w wieku trzydziestu jeden lat. Prbka uwaana jest za wtpliw.
Pi lat pniej
Umr, prawda? spyta Cenn.
Ogorzay weteran obok Cenna odwrci si i przyjrza. Weteran nosi krtko przycit brod, ktra
po bokach zaczynaa siwie.
Umr, pomyla Cenn, ciskajc wczni. Jej drzewce byo liskie od potu. Umr. Och, Ojcze Burz,
umr...
Ile masz lat, synu? spyta weteran.
Cenn nie pamita jego imienia. Trudno byo cokolwiek pamita, patrzc, jak druga armia ustawia
si w szeregach po przeciwnej stronie skalistego pola bitwy. To formowanie szyku wydawao si takie
uprzejme. Porzdne, zorganizowane. Krtkie wcznie w pierwszych szeregach, dugie wcznie i oszczepy
dalej, ucznicy po bokach. Ciemnoocy wcznicy mieli wyposaenie podobne do tego, jakie dosta Cenn
skrzana kamizela i duga do kolan spdniczka, prosty stalowy hem i napiernik.
Wielu z jasnookich nosio pene pancerze. Siedzieli na koniach, strae honorowe otaczay ich
napiernikami, ktre wieciy rubinowym i szmaragdowym blaskiem. Czy byli wrd nich Odpryskowi?
Owiecony Amaram do nich nie nalea. A ktry z jego ludzi? A jeli Cenn musiaby walczy przeciwko
jednemu z nich? Zwykli ludzie nie zabijali Odpryskowych. Zdarzao si to tak rzadko, e przeszo do
legendy.
To si naprawd dzieje, pomyla z coraz wikszym przeraeniem. To nie kolejna musztra w obozie.
Nie szkolenie na polu, machanie kijami. To byo prawdziwe. Uwiadomiwszy to sobie jego serce walio w
piersiach jak przestraszone zwierztko w klatce, a nogi dray Cenn nagle zrozumia, e jest tchrzem. Nie

powinien opuszcza stad! Nie powinien...


Synu? odezwa si weteran stanowczym gosem. Ile masz lat?
Pitnacie, panie.
A jak si nazywasz?
Cenn, panie.
Potny, brodaty mczyzna pokiwa gow.
Ja mam na imi Dallet.
Dallet powtrzy Cenn, nadal wpatrujc si w armi przeciwnika. Byo ich tak wielu! Cae
tysice. Umr, prawda?
Nie. Dallet mia szorstki gos, co jakim sposobem dziaao uspokajajco. Nic ci si nie stanie.
Patrz prosto przed siebie. Trzymaj si z oddziaem.
Ale miaem niecae trzy miesice szkolenia! Mgby przysic, e sysza cichy brzk pancerzy
lub tarcz przeciwnika. Ledwie trzymam t wczni. Ojcze Burz, jestem martwy. Nie mog...
Synu przerwa mu Dallet, agodnie, lecz stanowczo. Unis do i pooy j na ramieniu Cenna.
Krawd duej okrgej tarczy, ktra wisiaa na jego plecach, odbijaa wiato. Nic ci si nie stanie.
Skd wiesz? Zabrzmiao to jak baganie.
Poniewa, chopcze, jeste w oddziale Kaladina Burz Bogosawionego.
Pobliscy onierze pokiwali gowami.
Za nimi kolejne grupy onierzy ustawiay si w szyku cae tysice. Cenn znajdowa si na samym
przodzie, z liczcym okoo trzydziestu ludzi oddziaem Kaladina. Dlaczego zosta w ostatniej chwili
przeniesiony do nowego oddziau? Miao to co wsplnego z obozow polityk.
Dlaczego ten oddzia znajdowa si na pierwszej linii, gdzie musiao by najwicej ofiar? Mae
strachospreny jak krople fioletowej mazi zaczy wyazi z ziemi i zbiera si wok jego stp. W chwili
paniki prawie upuci wczni i uciek. Dallet zacisn do na jego ramieniu. Spogldajc w spokojne
ciemne oczy starszego mczyzny, Cenn si zawaha.
Odlae si, zanim ustawilimy si w szyku? spyta Dallet.
Nie miaem czasu...
Zrb to teraz.
Tutaj?
Jeli tego nie zrobisz, mocz popynie ci po nodze podczas walki, co ci rozproszy, moe nawet
zabije. Zrb to.
Zaenowany Cenn poda Dalletowi wczni i oprni pcherz na kamienie. Kiedy skoczy,
spojrza z ukosa na pozostaych. aden z onierzy Kaladina nie umiecha si zoliwie. Stali spokojnie z
wczniami u boku i tarczami na plecach.
Wrg by ju prawie gotw. Midzy oboma wojskami znajdowao si pole paskiej liskoskay,
zadziwiajco rwne i gadkie, na ktrym jedynie z rzadka wyrastay skaopki. Byoby z niego wietne
pastwisko. Ciepy wiatr uderza w twarz Cenna, niosc ze sob wilgotny aromat arcyburzy ostatniej nocy.

Dallet! zawoa kto.


Midzy szeregami szed mczyzna, nioscy krtk wczni, do ktrej drzewca przymocowano
dwie skrzane pochwy na noe. By mody, najwyej cztery lata starszy od samego Cenna, ale wyszy o
kilkanacie palcw nawet od Dalleta. Nosi prost skrzni wcznika, ale pod ni par ciemnych spodni. To
nie byo dozwolone.
Jego typowe dla Alethich czarne wosy sigay mu do ramion i krciy si, a oczy byy
ciemnobrzowe. Wzy z biaego sznura na ramionach kamizeli wiadczyy, e jest dowdc oddziau.
Trzydziestu mczyzn wok Cetta wyprostowao si i unioso wcznie w pozdrowieniu. To jest
Kaladin Burz Bogosawiony, pomyla z niedowierzaniem Cenn. Ten modzik?
Dallecie, wkrtce bdziemy mieli nowego rekruta powiedzia Kaladin. Mia mocny gos.
Musisz... Urwa, kiedy zobaczy Cenna.
Trafi tu przed kilkoma minutami, panie odpar z umiechem Dallet. Zaczem go
przygotowywa.
Dobra robota. Zapaciem spore pienidze, eby wycign tego chopaka od Gare. Tamten jest tak
niekompetentny, e waciwie walczy dla przeciwnika.
Co takiego? pomyla Cenn. Dlaczego kto miaby za mnie zapaci?
A co sdzisz o polu? spyta Kaladin.
Kilku pozostaych wcznikw unioso donie, by osoni oczy przed socem, i przyjrzao si
skaom.
Tamto zagbienie obok dwch gazw daleko po prawej? spyta Dallet.
Dowdca pokrci gow.
Zbyt trudno znale oparcie dla stp.
Ano. Moliwe. A tamto niskie wzgrze po tamtej stronie? Wystarczajco daleko, eby unikn
pierwszej salwy, wystarczajco blisko, by nie wysforowa si za bardzo naprzd.
Kaladin pokiwa gow, cho Cenn nie widzia, o czym rozmawiaj.
Wyglda niele.
Czy reszta waszej bandy to usyszaa?! krzykn Dallet.
Mczyni unieli wyej wcznie.
Miej nowego na oku, Dallecie powiedzia Kaladin. Jeszcze nie zna znakw.
Oczywicie odpar z umiechem weteran.
Umiech! Jak on mg si umiecha? Wrg zad w rogi. Czy to znaczyo, e byli gotowi? Cho
Cenn przed chwil oprni pcherz, poczu struk moczu na nodze.
Nie cofajcie si powiedzia Kaladin, po czym pobieg dalej, by porozmawia z dowdc
kolejnego oddziau. ucznicy po obu stronach przygotowali si do strzau.
Nie martw si, synu powiedzia Dallet. Nic nam nie bdzie. Dowdca Kaladin jest
szczciarzem.
onierz po drugiej stronie Cenna pokiwa gow. By chudym, rudowosym Vedenem, jego opalona

skra miaa ciemniejszy odcie ni skra Alethich. Dlaczego walczy w ich armii?
Zgadza si. Kaladin jest burz bogosawiony, na pewno. W ostatniej bitwie utracilimy... ile,
jednego onierza?
Ale kto jednak zgin zauway Cenn.
Dallet wzruszy ramionami.
Ludzie zawsze gin. Nasz oddzia ponis najmniejsze straty. Zobaczysz.
Kaladin skoczy narad z drugim dowdc, po czym powrci do swojego oddziau. Cho nosi
krtk wczni przeznaczon do trzymania jedn rk, by w drugiej mc trzyma tarcz jego bro bya
o do dusza ni wcznie pozostaych.
Przygotowa si! zawoa Dallet.
W przeciwiestwie do innych dowdcw oddziaw, Kaladin nie cofn si do szeregu, lecz sta
przed swoim oddziaem.
Otaczajcy Cenna mczyni poruszyli si, wyranie podekscytowani. To samo uczynia caa wielka
armia, bezruch ustpi zapaowi. Setki poruszajcych si stp, uderzajcych tarcz, brzczcych klamer.
Kaladin pozosta bez ruchu, wpatrujc si w armi przeciwnika.
Spokojnie powiedzia, nie odwracajc si.
Z tyu min ich jasnooki oficer na koniu.
Bdcie gotowi do walki! Chc ich krwi, onierze. Walczcie i zabijajcie!
Spokojnie powtrzy Kaladin, kiedy mczyzna ich min.
Bd gotw do biegu powiedzia Dallet Cennowi.
Biegu? Ale szkolono nas, by maszerowa w szyku! Nie wyrywa si z niego!
Pewnie zgodzi si weteran. Ale wikszo z onierzy nie jest lepiej wyszkolona od ciebie. Ci,
ktrzy dobrze walcz, zostaj wysani na Strzaskane Rwniny, do walki z Parshendimi. Kaladin prbuje
wyszkoli nas na tyle, bymy te si tam udali i walczyli za krla. Dallet wskaza na szeregi onierzy.
Wikszo z nich si wyrwie i ruszy do ataku. Jasnoocy nie s wystarczajco dobrymi dowdcami, by
utrzyma ich w szyku. Dlatego zosta z nami i biegnij.
Czy mam przygotowa tarcz?
Wok oddziau Kaladina inni onierze zdejmowali tarcze z plecw. Ale ludzie Kaladina
pozostawili je na miejscu.
Nim Dallet zdy odpowiedzie, z tyu zagrzmia rg.
Ruszaj! powiedzia Dallet.
Cenn nie mia wielkiego wyboru. Caa armia zacza si porusza z oskotem wojskowych butw.
Jak przewidzia weteran, rwny marsz nie potrwa dugo. Niektrzy onierze zaczli rycze, okrzyki
podchwycili pozostali. Jasnoocy kazali im rusza, biec, walczy. Szyk si rozpad.
Kiedy to si stao, oddzia Kaladina zerwa si i ruszy biegiem naprzd. Cenn z trudem
dotrzymywa im kroku, spanikowany i przeraony. Ziemia nie bya tak gadka, jak mu si wydawao, i omal
nie potkn si o ukryty skaopk, z pdami wcignitymi do skorupy.

Wyprostowa si i bieg dalej, trzymajc wczni w rce. Tarcza odbijaa si od plecw. Armia
przeciwnika rwnie si ruszya, ich onierze nacierali przez pole. Nie widzia adnego rwnego szyku ani
prostych szeregw. Sytuacja w niczym nie przypominaa tego, czego go uczono.
Cenn nawet nie wiedzia, kim jest przeciwnik. Jeden z wacicieli ziemskich wtargn na terytorium
Owieconego Amarama ziemi, ktra naleaa do arcyksicia Sadeasa. To bya potyczka na granicy i
Cenn sdzi, e walcz z innym ksistwem Alethich. Dlaczego walczyli midzy sob? Moe krl by to
powstrzyma, ale znajdowa si na Strzaskanych Rwninach, szukajc zemsty za mier krla Gavilara
przed piciu laty.
Wrg mia wielu ucznikw. Panika Cenna osigna szczyt, kiedy pierwsza chmura strza uniosa
si w powietrze. Znw si potkn, kusio go, eby sign po tarcz. Ale Dallet chwyci go za rami i
pocign naprzd.
Setki strza wzniosy si w niebo, zasaniajc soce. Wspiy si na szczyt uku i spady, niczym
wgorze niebieskie na ofiary. onierze Amarama unieli tarcze. Ale nie oddzia Kaladina.
Cenn wrzasn.
A strzay spady na rodkowe szeregi armii Amarama, za ich plecami. Nie przerywajc biegu, Cenn
obejrza si przez rami. Strzay spaday za nim. onierze krzyczeli, strzay amay si o tarcze, jedynie
kilka wyldowao w pobliu pierwszych szeregw.
Dlaczego?! krzykn do Dalleta. Skd wiedziae?
Chc, eby strzay trafiy tam, gdzie toczy si najwicej onierzy odpar potny mczyzna.
Gdzie maj najwiksze szanse wbi si w ciao.
Kilka innych grupek biegncych na przedzie nie unioso tarcz, ale wikszo biega niezrcznie z
tarczami uniesionymi pod ktem do nieba, obawiajc si strza, ktre na nich nie spaday. To ich
spowalniao i ryzykowali, e zostan stratowani przez onierzy z tyu, w ktrych rzeczywicie trafiay
strzay. Cenna i tak kusio, eby podnie tarcz czu si niewaciwie, biegnc bez niej.
Druga salwa trafia w cel i ludzie zaczli krzycze z blu. Oddzia Kaladina przebija si w stron
wrogich onierzy, z ktrych cz umieraa od strza ucznikw Amarama. Cenn sysza, jak przeciwnik
wydaje okrzyki wojenne, widzia ich twarze. Nagle oddzia Kaladina zatrzyma si i ustawi w ciasnym
szyku. Dotarli do niewielkiego wzniesienia, ktre Kaladin i Dallet wybrali wczeniej.
Weteran chwyci Cenna i wepchn go w sam rodek szyku. Ludzie Kaladina opucili wcznie i
wycignli tarcze w chwili, kiedy wrogowie ruszyli w ich stron. Przeciwnik nie naciera w szyku, nie
utrzymywa dugich wczni na tyach, a krtkich wczni na przedzie. Wszyscy biegli razem, wrzeszczc
gorczkowo.
Cenn niezgrabnie zdj tarcz z plecw. Rozleg si trzask wczni, kiedy oddziay zaczy walk.
Grupa wrogich wcznikw podbiega do oddziau Kaladina, by moe pragnc zyska przewag
wysokoci. Trzy tuziny atakujcych zachoway pewien szyk, cho nie tak cisy, jak ludzie Kaladina.
Wrogowie wydawali si zdecydowani, by nadrobi to gorliwoci wyli i wrzeszczeli w furii,
nacierajc na oddzia Kaladina. Ludzie Kaladina utrzymali si jednak w szyku, chronic Cenna, jakby by

jasnookim, a oni jego stra honorow. Dwie siy zderzyy si z trzaskiem metalu o drewno, tarczy o tarcz.
Cenn si skuli.
Wszystko skoczyo si w mgnieniu oka. Wrogi oddzia wycofa si, pozostawiajc na skaach
dwch zabitych. Oddzia Kaladina nie ponis adnych strat. Utrzymali najeony wczniami szyk w
ksztacie litery V, cho jeden z onierzy cofn si i wycign banda, by opatrzy ran uda. Ranny by
masywny i barczysty. Kl, ale rana nie wydawaa si powana. Wkrtce znw si wyprostowa, ale nie
powrci na swoje miejsce. Przeszed na jeden koniec V, w bardziej chronione miejsce.
Na polu bitwy panowa chaos. Dwie armie zmieszay si ze sob, powietrze wypeniay brzki,
trzaski i krzyki. Wiele z oddziaw rozpadao si, ich czonkowie biegali od jednej potyczki do drugiej.
Poruszali si jak myliwi, trzy lub czteroosobowe grupki wyszukiway samotne jednostki i spaday na nie
brutalnie.
Oddzia Kaladina utrzymywa pozycj, atakujc jedynie te oddziay przeciwnika, ktre zbytnio si
zbliyy. Czy tak naprawd wygldaa bitwa? Szkolenie przygotowao Cenna do walki w dugich szeregach,
rami przy ramieniu. Nie na taki bezad, tak brutalne pandemonium. Dlaczego inni nie utrzymali si w
szyku?
Prawdziwych onierzy tu nie ma, pomyla Cenn. Walcz w prawdziwej bitwie na Strzaskanych
Rwninach. Nic dziwnego, e Kaladin chce, by jego oddzia tam trafi.
Wszdzie byszczay wcznie, trudno byo odrni przyjaciela od wroga, mimo symboli na
napiernikach i kolorowej farby na tarczach. Pole bitwy rozpado si na setki malutkich grupek, jak tysice
wojen jednoczenie.
Po kilku pierwszych wymianach ciosw Dallet wzi Cenna za rami i ustawi go w szeregu na
samym kocu litery V. Cenn jednak okaza si bezuyteczny. Kiedy oddzia Kaladina walczy z
przeciwnikami, opucio go cae wyszkolenie. Wielkiego wysiku wymagao od niego powstrzymanie si od
ucieczki, trzymanie wczni wystawionej na zewntrz i zachowanie gronego wygldu.
Przez wikszo godziny oddzia Kaladina utrzymywa niewielkie wzgrze, walczc rami przy
ramieniu. Dowdca czsto opuszcza swoje miejsce na przedzie, biega w rne strony i w dziwnym rytmie
uderza wczni w tarcz.
To znaki, zorientowa si Cenn, kiedy oddzia Kaladina przeszed od litery V w okrg. Wrzaski
umierajcych i krzyki niezliczonych onierzy sprawiay, e waciwie nie dao si usysze gosu jednej
osoby. Ale ostry brzk wczni o metalow pyt na tarczy Kaladina brzmia wyranie. Za kadym razem,
kiedy zmieniali szyk, Dallet chwyta Cenna za rami i kierowa nim.
Oddzia Kaladina nie goni za maruderami. Pozostawa w defensywie. A cho kilku onierzy
odnioso rany, aden nie zgin. Ich oddzia by zbyt przeraajcy dla mniejszych grupek, a wiksze
jednostki wroga wycofyway si po kilku wymianach ciosw, szukajc atwiejszego przeciwnika.
W kocu co si zmienio. Kaladin odwrci si i wpatrzy w przypywy i odpywy pola bitwy.
Unis wczni i uderzy ni w tarcz w szybkim rytmie, ktrego wczeniej nie uywa. Dallet chwyci
Cenna za rami i odcign go od pagrka. Dlaczego mieli go teraz porzuci?

Wtedy wanie wiksze siy Amarama zaamay si pod naporem wroga, a onierze rozproszyli.
Cenn nie mia pojcia, jak le wygldaa sytuacja jego armii w tej czci bitwy. Kiedy oddzia Kaladina si
wycofywa, mijali wielu rannych i umierajcych, chopakowi a zrobio si niedobrze. onierze mieli
gbokie rany, ich wntrznoci wyleway si na zewntrz.
Nie mia czasu na przeraenie ucieczka szybko zmienia si w pogrom. Dallet zakl, a Kaladin
znw uderzy w tarcz. Ich oddzia zmieni kierunek, ruszajc na wschd. Tam, jak zauway Cenn, nadal
trzymaa si wiksza grupa onierzy Amarama.
Wrg jednak widzia, e ich szeregi si zaamuj, i to dodao mu odwagi. Ruszyli naprzd w duych
grupkach, niczym dzikie ostrogary polujce na rozproszone wieprze. Nim oddzia Kaladina zdoa przeby
poow pola trupw i umierajcych, drog odcia im dua grupa wrogich onierzy. Kaladin niechtnie
uderzy w tarcz. Oddzia zwolni.
Cenn poczu, e jego serce zaczyna bi szybciej. W pobliu gin oddzia onierzy Amarama
mczyni zataczali si i padali, krzyczeli i prbowali uciec. Wrogowie uywali wczni jak szpikulcw,
zabijajc lecych na ziemi jak kremliki.
Ludzie Kaladina zderzyli si z wrogiem z trzaskiem wczni i tarcz. Ciaa napieray na siebie ze
wszystkich stron, Cenn zosta obrcony. Pord towarzyszy i wrogw, umierajcych i zabijanych, chopak
poczu si oszoomiony. Tak wielu ludzi biegncych w tak wielu kierunkach!
Spanikowa, prbujc znale bezpieczne miejsce. Grupa onierzy w pobliu nosia mundury
Alethich. Oddzia Kaladina. Cenn pobieg do nich, ale kiedy niektrzy odwrcili si w jego stron, z
przeraeniem zorientowa si, e ich nie poznaje. To nie by oddzia Kaladina, ale niedua grupka
nieznanych mu onierzy utrzymujca nierwny szyk. Ranni i przeraeni, rozproszyli si w chwili, kiedy
zbliy si do nich wrogi oddzia.
Cenn zamar, trzymajc wczni spocon doni. onierze wroga nacierali na niego. Instynkt kaza
mu ucieka, ale widzia przecie tak wielu ludzi zabijanych jeden po drugim. Musia stan! Musia stawi
im czoa! Nie mg uciec, nie mg...
Wrzasn i pchn wczni w stron pierwszego onierza. Tamten swobodnie odepchn jego bro
na bok swoj tarcz, po czym wbi krtk wczni w udo Cenna. Bl by palcy, tak bardzo palcy, e krew
wypywajca na jego nog wydawaa si w porwnaniu z nim zimna. Cenn jkn.
onierz wyrwa bro. Cenn zatoczy si do tyu, upuci wczni i tarcz. Upad na skalist ziemi,
rozchlapujc krew innego onierza. Jego wrg wysoko unis wczni, grujca sylwetka na tle czystego
bkitu nieba, gotw wbi j w serce Cenna.
I wtedy pojawi si on.
Dowdca. Burz Bogosawiony. Wcznia Kaladina pojawia si jakby znikd, w ostatniej chwili
powstrzymujc cios, ktry mia zabi Cenna. Kaladin ustawi si przed chopakiem, samotnie, przeciwko
szeciu wcznikom. Nawet nie zadra. Ruszy do natarcia.
Wszystko dziao si tak szybko. Kaladin podci mczyzn, ktry pchn Cenna. W chwili, kiedy
ten pada, dowdca wycign rk i wysun n z jednej z pochew przymocowanych do wczni. Szarpn

doni, a wtedy n zabys i wbi si w udo drugiego wroga. Mczyzna opad z wrzaskiem na kolano.
Trzeci onierz zamar, patrzc na powalonych towarzyszy. Kaladin odepchn rannego wroga na
bok i wbi wczni w brzuch trzeciego mczyzny. Czwarty pad z noem w oku. Kiedy Kaladin chwyci
za to ostrze? Dowdca obraca si midzy pozostaymi dwoma, jego wcznia rozmywaa si w powietrzu,
porusza ni jak kijem. Przez chwil Cennowi wydawao si, e widzi co otaczajcego ich dowdc.
Znieksztacenie powietrza, jakby sam wiatr sta si widzialny.
Straciem tak wiele krwi. Wypywa tak szybko...
Kaladin obraca si, odpierajc ataki, i dwaj ostatni wcznicy padli na ziemi z bulgotem, ktry
Cennowi wyda si peen zaskoczenia. Powaliwszy wszystkich wrogw, Kaladin odwrci si i uklk przy
Cennie. Dowdca odoy wczni, wycign z kieszeni pasek biaej tkaniny i szybko owin nim mocno
udo Cenna. Robi to ze swobod kogo, kto wiele razy opatrywa rany.
Kaladinie, panie! powiedzia Cenn, wskazujc na jednego z onierzy, ktrych Kaladin rani.
onierz wroga podnis si, trzymajc si za nog. W tej samej chwili jednak pojawi si zwalisty
Dallet i tarcz pchn mczyzn na ziemi. Dallet nie zabi rannego, lecz pozwoli mu si odczoga bez
broni.
Reszta oddziau dotara na miejsce i otoczya Kaladina, Dalleta i Cenna krgiem. Dowdca wsta i
unis wczni do ramienia. Dallet poda mu noe, ktre wycign z cia zabitych.
Zmartwie mnie, panie powiedzia Dallet. Kiedy tak odbiege.
Wiedziaem, e ruszycie za mn odpar Kaladin. Podniecie czerwon flag. Cyn, Korater,
wracacie z chopakiem. Dallet, zosta tutaj. Szeregi Amarama wybrzuszaj si w tamt stron. Wkrtce
bdziemy bezpieczni.
A ty, panie? spyta weteran.
Kaladin rozejrza si po polu walki. Pord wrogich szeregw utworzya si luka, w ktrej ukaza si
mczyzna na biaym koniu, wymachujcy potn maczug. Mia na sobie pen zbroj pytow,
wypolerowan i emanujc srebrnym blaskiem.
Odpryskowy powiedzia Cenn.
Dallet prychn.
Nie, Ojcu Burz niech bd dziki. Jedynie jasnooki oficer. Odpryskowi s zbyt cenni, by
marnowa ich na niewielkie graniczne konflikty.
Kaladin wpatrywa si w jasnookiego z widoczn nienawici. Takiej samej nienawici by peen
ojciec Cenna, kiedy mwi o zodziejach chulli, i jego matka, gdy kto wspomnia o Kusiri, ktra ucieka z
synem szewca.
Panie? odezwa si z wahaniem Dallet.
Pododdzia drugi i trzeci, kleszcze powiedzia Kaladin ostro. Zdejmujemy owieconego z jego
tronu.
Jeste pewien, e to rozsdne, panie? Mamy rannych.
Kaladin odwrci si w stron Dalleta.

To jeden z oficerw Hallawa. To moe by on.


Nie wiemy tego, panie.
Tak czy inaczej, jest dowdc batalionu. Jeli zabijemy oficera o tak wysokiej randze, wszyscy z
pewnoci znajdziemy si w kolejnej grupie wysanej na Strzaskane Rwniny. Bierzemy go. Jego oczy si
zamgliy. Wyobra to sobie, Dallecie. Prawdziwi onierze. Obz wojskowy peen dyscypliny i uczciwi
jasnoocy. Miejsce, w ktrym nasza walka bdzie miaa sens.
Dallet westchn, lecz pokiwa gow. Kaladin machn w stron grupki swoich onierzy ruszyli
biegiem przez pole. Mniejsza grupka, w tym Dallet, zostaa z tyu z rannymi. Jeden z nich chudy
mczyzna, w ktrego czarnych wosach znajdoway si nieliczne jasne pasma, wiadczce o domieszce
obcej krwi wycign z kieszeni dug czerwon wstg i przywiza j do wczni. Unis j wysoko,
pozwalajc, by wstka zaopotaa na wietrze.
To wezwanie dla biegaczy, by znieli naszych rannych z pola walki wyjani Dallet Cennowi.
Wkrtce ci std wydostaniemy. Bye bardzo dzielny, stawiajc czoo tamtej szstce.
Ucieczka wydawaa mi si gupia odpar Cenn, prbujc nie myle o pulsowaniu w nodze. Na
polu bitwy jest tak wielu rannych, jak moemy wierzy, e biegacze przyjd po nas?
Dowdca Kaladin ich przekupi stwierdzi Dallet. Zazwyczaj zabieraj tylko jasnookich, ale
biegaczy jest wicej ni jasnookich rannych. Dowdca przeznacza wikszo odu na apwki.
Ten oddzia rzeczywicie jest inny zauway Cenn, czujc zawroty gowy.
Mwiem ci.
Nie ze wzgldu na szczcie, tylko wyszkolenie.
To jedno. Po drugie, wiemy, e jeli zostaniemy ranni, Kaladin cignie nas z pola walki.
Przerwa, obejrza si przez rami. Jak przewidzia Kaladin, szeregi wojsk Amarama odzyskiway pole.
Konny jasnooki oficer przeciwnika energicznie macha maczug. Grupka jego stray honorowej
skierowaa si w bok, walczc z pododdziaami Kaladina. Jasnooki skrci. Mia hem bez przybicy,
rozszerzajcy si do dou i ozdobiony wielkim piropuszem. Cenn nie widzia jego oczu, ale wiedzia, e s
niebieskie albo zielone, moe te lub jasnoszare. By owieconym, wybranym w chwili narodzin przez
Heroldw, jego przeznaczeniem za bya wadza.
Beznamitnie przyglda si tym, ktrzy walczyli w pobliu. I wtedy jeden z noy Kaladina trafi go
w oko.
Owiecony wrzasn i osun si z sioda, a Kaladin jakim sposobem przelizgn si midzy
onierzami i rzuci si na niego z uniesion wczni.
Tak, to dziki wyszkoleniu powiedzia Dallet, potrzsajc gow. Ale przede wszystkim dziki
niemu. Walczy jak burza i myli dwa razy szybciej od pozostaych. Sposb, w jaki czasami si porusza...
Opatrzy mi nog stwierdzi Cenn.
Zorientowa si, e gada bzdury z powodu utraty krwi. Po co zwraca uwag na opatrzon ran? To
przecie co zwyczajnego.
Dallet jedynie pokiwa gow.

Wie duo o ranach. Umie te czyta glify. Dziwny z naszego dowdcy czowiek, jak na
ciemnookiego wcznika. Odwrci si do Cenna. Ale ty powiniene oszczdza siy, synu. Dowdca
nie bdzie zachwycony, jeli ci utracimy, nie po tym, ile za ciebie zapaci.
Dlaczego? spyta Cenn.
Na polu bitwy zrobio si ciszej, jakby wielu z umierajcych ochrypo ju od krzykw. Niemal
wszyscy ich otaczajcy byli sojusznikami, ale Dallet wci si rozglda, by si upewni, e aden wrg nie
sprbuje zaatakowa rannych Kaladina.
Dlaczego, Dallecie? powtrzy Cenn. Czu, e to bardzo wane. Dlaczego cign mnie do
oddziau? Dlaczego wanie mnie?
Weteran pokrci gow.
Taki po prostu jest. Nienawidzi myli o tym, e dzieciaki takie jak ty, ledwie wyszkolone, trafiaj
na pole bitwy. Od czasu do czasu znajduje jednego i ciga go do naszego oddziau. Dobre p tuzina z
naszych ludzi byo kiedy jak ty. Oczy Dalleta zamgliy si. Sdz, e mu kogo przypominasz.
Cenn spojrza na swoj nog. Blospreny jak mae pomaraczowe donie o nienaturalnie dugich
palcach pezay wok niego, reagujc na jego cierpienie. Zaczy si odwraca i rusza w inne strony,
wyszukujc innych rannych. Bl Cenna osab, jego noga cae ciao bya odrtwiaa.
Odchyli si do tyu i wpatrzy w niebo. Sysza odlegy grzmot. To wydawao mu si dziwne, niebo
byo bezchmurne.
Dallet zakl.
Cenn odwrci si, a wstrzs wytrci go z otpienia. W ich stron galopowa potny czarny ko
nioscy jedca w byszczcym pancerzu, ktry jakby emanowa blaskiem. Ten pancerz by gadki adnej
kolczugi pod spodem, jedynie mniejsze pytki, niewiarygodnie skomplikowane. Posta nosia pozbawiony
ozdb hem, a pancerz by pozacany. W jednej rce trzyma potne ostrze. Nie byo proste jak zwyczajny
miecz, lecz zakrzywione, a tp stron zdobiy wyobienia, jak fal. Ca dugo klingi pokryway
grawerunki.
By pikny. Jak dzieo sztuki. Cenn nigdy nie widzia Odpryskowego, ale od razu wiedzia, z kim ma
do czynienia. Jak mg pomyli zwykego jasnookiego w zbroi z jedn z tych majestatycznych istot?
Czy Dallet nie twierdzi, e na tym polu bitwy nie bdzie Odpryskowych? Weteran podnis si i
wezwa pododdzia do zbirki. Cenn nie ruszy si z miejsca. Rana nogi nie pozwoliaby mu si podnie.
Krcio mu si w gowie. Ile krwi straci? Z trudem myla.
Tak czy inaczej, nie mg walczy. Przeciwko czemu takiemu si nie walczyo. Soce odbijao si
od byszczcego pancerza. I to wspaniae, ozdobne, wijce si ostrze. Zupenie jakby... jakby sam
Wszechmocny przyj t posta, by przej po polu bitwy.
A czemu kto miaby walczy przeciwko Wszechmocnemu?
Cenn zamkn oczy.

Dziesi zakonw. Kiedy bylimy kochani. Dlaczego nas opucie, Wszechmocny? Odprysku
mojej duszy, gdzie si podziae?.
Zebrane drugiego dnia Kakash roku 1171, pi sekund przed mierci. Badan bya jasnooka kobieta
w trzeciej dekadzie ycia.
Osiem miesicy pniej
Kaladinowi zaburczao w brzuchu, kiedy wycign rce przez kraty i przyj misk brei. Przecign
niedu miseczk bardziej kubek midzy prtami, powcha j i skrzywi si, kiedy wz znw ruszy. Na
szar brej skaday si rozgotowane ziarna tallew, do tego pyway w niej zaschnite resztki wczorajszej
kolacji.
Cho posiek wywoywa obrzydzenie, niczego innego nie mg si spodziewa. Zacz je,
wystawiajc nogi za kraty i przygldajc si krajobrazowi. Inni niewolnicy w jego klatce mocno ciskali
miseczki, obawiajc si, e kto je moe ukra. Jeden z nich pierwszego dnia usiowa ukra jedzenie
Kaladina. Ten prawie zama mczynie rk. Teraz nikt go ju nie niepokoi.
I to mu odpowiadao.
Jad palcami, nie zwracajc uwagi na brud. Przesta go zauwaa przed miesicami. Drczyo go, e
czuje w sobie cz paranoi, ktr okazywali pozostali. A jak miaby jej nie czu po omiu miesicach bicia,
ndzy i brutalnoci?
Sprbowa j stumi. Nie stanie si taki jak oni. Nawet jeli odda ju wszystko nawet jeli
wszystko mu odebrano, nawet jeli nie mia ju nadziei na ucieczk. To jedno postanowi zachowa. By
niewolnikiem. Ale nie musia tak myle.
Szybko dokoczy brej. W pobliu jeden z niewolnikw zacz cicho pokasywa. W wozie
znajdowao si w sumie dziesiciu mczyzn, wszyscy zaronici i brudni. By to jeden z trzech wozw w
karawanie jadcej przez Niczyje Wzgrza.

Soce pono biaaw czerwieni na horyzoncie, jak najgortsza cz ognia w palenisku kowala.
Podwietlao otaczajce je chmury, zabarwiajc je, jak farba rzucona od niechcenia na ptno. Wzgrza,
poronite wysok, monotonnie zielon traw, nie miay koca. Na pobliskim kopcu, wok rolin krya
niewielka posta, poruszajc si niczym fruwajcy owad. Bya bezksztatna, czciowo przezroczysta.
Wiatrospreny byy sprytnymi duchami, ktre upodobay sobie przebywanie tam, gdzie ich nie chciano.
Kaladin mia nadziej, e ten si znudzi i sobie pjdzie, ale kiedy prbowa odrzuci w bok drewnian
misk, odkry, e przykleia si do jego palcw.
Wiatrospren zamia si i przelecia obok, wstga wiata bez okrelonej postaci. Kaladin zakl i
szarpn misk. Wiatrospreny czsto robiy takie dowcipy. Cign misk i w kocu udao mu si j
oderwa. Mamroczc pod nosem, rzuci j jednemu z niewolnikw. Mczyzna zacz popiesznie
wylizywa resztki brei.
Hej szepn kto.
Kaladin spojrza w bok. Niewolnik o ciemnej skrze i przylepionych do gowy wosach pez w jego
stron, ostronie, jakby si spodziewa, e Kaladin bdzie zy.
Nie jeste taki, jak pozostali.
Niewolnik spojrza na czoo Kaladina, na ktrym znajdoway si trzy pitna. Dwa pierwsze tworzyy
par glifw, ktr oznaczono go przed omioma miesicami, w ostatnim dniu w armii Amarama. Trzecie
byo wiee, oznaczy go nim ostatni waciciel. Ostatni glif oznacza shash, niebezpieczny.
Niewolnik trzyma rk za plecami. N? Nie, to mieszne. aden z tych niewolnikw nie mg
przemyci broni, licie ukryte w pasku Kaladina byy najbliszym tego miana. Ale stare instynkty nie
umieray, wic Kaladin obserwowa t do.
Syszaem, jak gadaj stranicy mwi dalej niewolnik, przysuwajc si bliej. Mia tik, ktry
sprawia, e zbyt czsto mruga. Prbowae ucieka, mwili. Udao ci si uciec.
Kaladin nie odpowiedzia.
Posuchaj stwierdzi niewolnik, wysuwajc rk zza plecw i ukazujc misk brei. Bya w
poowie pena. Nastpnym razem we mnie ze sob wyszepta. Oddam ci to. Poowa mojego jedzenia
od tej chwili do ucieczki. Prosz. Mwic to, przycign kilka godosprenw. Wyglday jak brzowe
muchy fruwajce wok gowy mczyzny, niemal zbyt mae, by je zobaczy.
Kaladin odwrci si, wpatrujc w niekoczce si wzgrza i koyszce trawy. Opar jedn rk o
kraty i pooy na niej gow. Jego nogi nadal wisiay na zewntrz.
I jak? spyta niewolnik.
Jeste gupcem. Gdyby dawa mi poow jedzenia, byby zbyt saby, eby uciec, gdybym mia
zamiar to uczyni. A ja tego nie zrobi. To si nie uda.
Ale...
Dziesi razy wyszepta Kaladin. Dziesi prb ucieczki w cigu omiu miesicy od piciu
rnych panw. I jak wiele z nich si powiodo?
C... to znaczy... wci tu jeste.

Osiem miesicy. Osiem miesicy w niewoli, osiem miesicy brei i bicia. Prawie jak wieczno.
Ledwie pamita wojsko.
Nie moesz si ukry jako niewolnik powiedzia Kaladin. Nie z tym pitnem na czole. Och,
par razy udao mi si uciec. Ale zawsze mnie odnajdywali. I wracaem.
Kiedy ludzie nazywali go szczciarzem. Burz Bogosawionym. To byy kamstwa jeli ju,
Kaladin mia pecha. onierze byli przesdni, i cho on z pocztku opiera si takiemu myleniu, stawao si
to coraz trudniejsze. Kada osoba, ktr pragn chroni, umieraa. Raz za razem. A teraz znalaz si nawet
w gorszej sytuacji ni na pocztku. Lepiej si nie opiera. Taki by jego los, a on si mu podda.
Bya w tym pewna moc, wolno. Wolno od przejmowania si.
Niewolnik w kocu si zorientowa, e Kaladin nic wicej nie powie, wic wycofa si i dojad brej.
Wozy nadal si toczyy, wszdzie wok rozcigay si pola zieleni. Jednak teren wok grzechoczcych
wozw by jaowy. Gdy si zbliali, trawa cofaa si, kade dbo wsuwao si do malutkiego otworu w
skale. Gdy si oddalili, trawa wysuwaa si ostronie, wznoszc dba do soca. I tak oto klatki poruszay
si po czym, co wygldao jak skalista droga, przygotowana specjalnie dla nich.
Tak daleko w gbi Niczyich Wzgrz arcyburze byy niewiarygodnie potne. Roliny nauczyy si
przetrwania. Tak naleao zrobi, nauczy si przetrwa. Zaprze si i wytrzyma arcyburz.
Kaladin poczu smrd kolejnego spoconego, niemytego ciaa i usysza odgos krokw. Rzuci w bok
podejrzliwe spojrzenie, spodziewajc si powrotu tamtego niewolnika.
Tym razem to by kto inny. Mia dug czarn brod, pen resztek jedzenia i kotunw. Kaladin
nosi krtsz brod, pozwalajc, by najemnicy Tvlakva przycinali j od czasu do czasu. Podobnie jak on
sam, ten niewolnik nosi resztki brzowego worka zwizanego sznurem i oczywicie by ciemnooki moe
jego oczy miay odcie gbokiej zieleni, cho w wypadku ciemnych oczu trudno byo to oceni. Wszystkie
wydaway si czarne lub brzowe, jeli nie spojrzao si w nie w odpowiednim wietle.
Przybysz cofn si, unoszc rce. Mia wysypk na jednej doni, niewielkie przebarwienie skry.
Pewnie zbliy si, bo zobaczy, e Kaladin odpowiada tamtemu mczynie. Niewolnicy bali si go od
pierwszego dnia, ale byli te wyranie ciekawi.
Kaladin westchn i odwrci si. Niewolnik przysiad obok niego.
Nie bdziesz mia nic przeciwko, jeli zapytam, jak zostae niewolnikiem, przyjacielu? Cigle si
nad tym zastanawiam. Wszyscy si zastanawiamy.
Oceniajc po akcencie i ciemnych wosach, ten mczyzna by Alethim, podobnie jak on sam. Jak
wikszo niewolnikw. Kaladin nie odpowiedzia na pytanie.
Ja ukradem stado chulli powiedzia mczyzna. Mia chrapliwy gos, jak ocierajce si o siebie
kartki papieru. Gdybym zabra jednego chulla, moe by mnie tylko pobili. Ale cae stado. Siedemnacie
sztuk... Zamia si pod nosem z podziwu dla wasnej zuchwaoci.
W kcie wozu znw kto zakaszla. Wygldali aonie, nawet jak na niewolnikw. Sabi, chorzy,
niedoywieni. Niektrzy, jak Kaladin, byli wielokrotnymi uciekinierami, cho tylko on nosi pitno shash.
Najbardziej bezwartociowi z bezwartociowej kasty, kupieni z duym rabatem. Pewnie zabierano ich na

sprzeda do odlegych krain, gdzie rozpaczliwie brakowao siy roboczej. Wzdu wybrzea ssiadujcego z
Niczyimi Wzgrzami znajdowao si wiele nieduych, niezalenych miast, gdzie voriskie prawa dotyczce
wykorzystania niewolnikw byy jedynie pogosk.
Wyprawa w te strony bya niebezpieczna. Tymi krainami nikt nie wada, a przejedajc przez
otwarty teren i trzymajc si z dala od szlakw handlowych, Tvlakv mg wpa na pozbawionych
zatrudnienia najemnikw. Ludzi, ktrzy nie mieli honoru i nie obawiali si zamordowa handlarza
niewolnikw i samych niewolnikw, by ukra par chulli i wozw.
Ludzie, ktrzy nie mieli honoru. Czy istnieli ludzie, ktrzy mieli honor?
Nie, pomyla Kaladin. Honor umar przed omioma miesicami.
I jak? spyta brodacz. Co ty zrobie, e zostae niewolnikiem?
Kaladin znw unis rk do krat.
Jak zostae zapany?
To dziwne odpar mczyzna. Kaladin nie odpowiedzia na jego pytanie, ale odpowiedzia.
Wydawao si, e to mu wystarcza. Przez kobiet, oczywicie. Powinienem si domyli, e mnie sprzeda.
Nie powiniene kra chulli. S za wolne. Konie byyby lepsze.
Mczyzna rozemia si na cae gardo.
Konie? Za kogo ty mnie uwaasz? Za wariata? Gdyby mnie na tym zapali, powiesiliby mnie.
Przez chulle dorobiem si tylko pitna niewolnika.
Kaladin zerkn w bok. Pitno na czole mczyzny byo starsze ni Kaladina, skra wok blizny
pobielaa. Co to bya za para glifw?
Sas morom powiedzia Kaladin. Tak nazywaa si dziedzina lorda, w ktrej tamten zosta
pierwotnie napitowany.
Mczyzna unis wzrok, wyranie wstrznity.
Ej! Znasz glify? Kilku z pobliskich niewolnikw poruszyo si zaskoczonych. Twoja historia
musi by lepsza ni si spodziewaem.
Kaladin wpatrywa si w trawy koyszce si na sabym wietrze. Kiedy wiatr si wzmaga,
delikatniejsze dba kuliy si w jamkach, przez co krajobraz stawa si niejednolity, jak sier chorego
konia. Wiatrospren wci tam by, porusza si midzy kpami trawy. Jak dugo za nimi poda?
Przynajmniej od kilku miesicy. To byo rzeczywicie dziwne. Moe to nie by ten sam? Niczym si od
siebie nie rniy.
I jak? pyta dalej mczyzna. Dlaczego tu jeste?
Jest wiele powodw, dla ktrych tu jestem odpar Kaladin. Poraki. Zbrodnie. Zdrady. Pewnie
tak samo, jak kady z nas.
Wok niego kilku mczyzn przytakno chrzkniciem. Jedno z tych chrzkni zmienio si w
suchy kaszel. Uporczywy kaszel, mylaa cz umysu, poczony z nadmiarem flegmy i gorczkowym
mamrotaniem w nocy. Brzmi jak zgrzytawka.
C odezwa si mczyzna moe powinienem zada inne pytanie. Wicej szczegw, jak

mawiaa moja matka. Mw, o co ci chodzi, i pytaj o to, czego chcesz si dowiedzie. W jaki sposb dostae
swoje pierwsze pitno?
Kaladin siedzia, czujc, jak wz przetacza si po skale.
Zabiem jasnookiego.
Jego bezimienny towarzysz znw zagwizda, tym razem z podziwem.
Dziwi mnie, e jeszcze yjesz.
Zabijanie jasnookich nie jest powodem, dla ktrego zrobili ze mnie niewolnika powiedzia
Kaladin. Problemem jest ten, ktrego nie zabiem.
Jak to?
Kaladin potrzsn gow i przesta odpowiada na pytania rozgadanego mczyzny. Tamten w
kocu przeszed na pocztek klatki i usiad, wpatrujc si w bose stopy.
*
Wiele godzin pniej Kaladin nadal siedzia na swoim miejscu, odruchowo obmacujc glify na
czole. Tak wygldao jego ycie, dzie za dniem, jazda w tych przekltych wozach.
Pierwsze pitna zagoiy si ju dawno, lecz skra wok pitna shash bya czerwona, podraniona i
pokryta strupami. Pulsowaa, prawie jak drugie serce. Bolao nawet bardziej ni oparzenie, ktrego dorobi
si, kiedy jako dziecko chwyci gorcy uchwyt kocioka.
Lekcje, ktrych nauczy go ojciec, odzyway si szeptem z tyu gowy, przypominajc, jak naley
dba o oparzenie. Naoy balsam, by zapobiec zakaeniu, raz dziennie przemywa. Te wspomnienia wcale
go nie pocieszay, wrcz draniy. Nie mia soku z czworolistu ani olejku listerowego brakowao mu nawet
wody do przemycia.
Czci rany, ktre si zasklepiy, cigny, sprawiajc, e jego czoo wydawao si napite. Co kilka
chwil marszczy je, dranic w ten sposb ran. Przyzwyczai si ju do podnoszenia rki i ocierania struek
krwi sczcych si z pkni jego prawe przedrami byo cae usmarowane. Gdyby mia lustro, pewnie
mgby zauway malutkie czerwone zgniospreny zbierajce si wok rany.
Soce opadao na zachd, ale wozy wci si toczyy. Fioletowy Salas wyjrza nad horyzont na
wschodzie, z pocztku jakby z wahaniem, jakby si upewnia, e soce ju znikno. To bya bezchmurna
noc i gwiazdy migotay wysoko. Blizna Talna pasmo ciemnoczerwonych gwiazd, ktre wyrniao si na
tle migoczcych biaych o tej porze roku wznosia si wysoko na niebie.
Tamten niewolnik, ktry kaszla, znw zacz. Chrapliwy, wilgotny dwik. Niegdy Kaladin
popieszyby na pomoc, ale co si w nim zmienio. Tak wielu ludzi, ktrym chcia pomc, zgino.
Wydawao mu si irracjonalnie e tamtemu bdzie lepiej bez jego wtrcania si. Po tym, jak zawid
Tiena, pniej Dalleta i oddzia, a nastpnie dziesi kolejnych grup niewolnikw, brakowao mu woli, by
sprbowa ponownie.
Dwie godziny po wschodzie Pierwszego Ksiyca Tvlakv w kocu zarzdzi postj. Jego dwaj
brutalni najemnicy zeszli z kozw i ruszyli rozpala niewielkie ognisko. Chudy Taran mody sucy
zaj si chullami. Potne skorupiaki byy niemal wielkoci wozw. Usadowiy si i schoway na noc w

swoich skorupach, wcigajc szczypcami piasek. Wkrtce byy jedynie trzema bryami w ciemnoci,
niewiele odrniajcymi si od ska. W kocu Tvlakv podszed do kadego niewolnika po kolei, dajc im po
kubku wody i upewniajc si, e jego inwestycja zachowa zdrowie. A przynajmniej tyle zdrowia, ile mona
si byo spodziewa po tej aosnej gromadce.
Tvlakv zacz od pierwszego wozu, a Kaladin nie podnoszc si wcisn palce za prowizoryczny
pasek, sprawdzajc ukryte za nim licie. Przyjemnie zatrzeszczay, sztywne wysuszone uski drapay jego
skr. Wci nie by pewien, co z nimi zrobi. Zerwa je pod wpywem kaprysu podczas jednej z okazji,
kiedy pozwolono mu wyj z wozu i rozprostowa nogi. Wtpi, by ktokolwiek z karawany umia rozpozna
czarnozgub wskie licie na trjdzielnym pdzie wic nie byo to wielkie ryzyko.
Od niechcenia wyj licie i ugnit je midzy palcem wskazujcym a doni. Musiay wyschn, by
uzyska pen moc. Dlaczego nosi je ze sob? Czy mia zamiar poda je Tvlakvowi, by si zemci? Czy
te byy ostatecznym rozwizaniem, do zachowania na wypadek, gdyby sytuacja staa si zbyt cika, zbyt
nieznona?
Z pewnoci a tak bardzo nie upadem, pomyla. Prawdopodobnie zadziaa jego instynkt
chwycenia napotkanej broni, nawet jeli bya niezwyka. Krajobraz spowija mrok. Salas by najmniejszym i
najciemniejszym z ksiycw, a cho jego fioletowa barwa zainspirowaa niezliczonych poetw, nie
pozwala zobaczy nawet doni uniesionej do twarzy.
Och! usysza mikki, kobiecy gos. Co to takiego?
Przezroczysta istota wysoka na do wyjrzaa spod podogi w pobliu Kaladina. Wspia si do
wozu, jakby wspinaa si na wysoki paskowy. Wiatrospren przyj posta modej kobiety wiksze spreny
umiay zmienia ksztat i wielko o kanciastej twarzy i dugich, falujcych wosach, ktre za jej gow
rozpyway si we mgle. Kobieta Kaladin nie mg myle o niej inaczej ni o kobiecie bya stworzona z
bladoniebieskich i biaych odcieni i nosia prost, lejc si sukienk dziewczcego kroju, ktra sigaa jej
do poowy ydki. Podobnie jak wosy, rozpywaa si w mgle. Jej stopy, donie i twarz byy wyrane, miaa
te biodra i biust smukej kobiety.
Kaladin zmarszczy czoo, patrzc na ducha. Spreny byy wszdzie, przez wikszo czasu si je
ignorowao. Ale ten zachowywa si dziwnie. Wiatrospren unis si, jakby si wspina po niewidzialnych
schodach. Osigna wysoko, na ktrej moga wpatrzy si w rk Kaladina, wic mczyzna zacisn
palce wok czarnych lici. Okrya jego pi. Cho emanowaa blaskiem jak powidok po wpatrywaniu
si w soce, jej posta nie owietlaa otoczenia.
Pochylia si, wpatrujc si w jego do z rnych stron, niczym dziecko spodziewajce si znale
ukryty cukierek.
Co to takiego? Jej gos przypomina szept. Moesz mi pokaza. Nikomu nie powiem. Czy to
skarb? Czy odcie kawaek paszcza nocy i go ukrye? Czy to serce uka, tak malutkie, a jednak potne?
Nic nie odpowiedzia, a wtedy spren si nadsaa. Unosia si w powietrzu, cho nie miaa skrzyde, i
spojrzaa mu w oczy.
Kaladinie, dlaczego mnie ignorujesz?

Wzdrygn si.
Co powiedziaa?
Umiechna si psotnie, po czym odskoczya, a jej posta rozmya si w dug wstg bkitnobiaego wiata. Wystrzelia midzy prtami krcc si w powietrzu jak pasek tkaniny na wietrze i
wskoczya pod wz.
A niech ci burza! warkn Kaladin, podrywajc si na rwne nogi. Duchu! Co powiedziaa?
Powtrz to!
Spreny nie uyway ludzkich imion. Spreny nie byy inteligentne. Te wiksze wiatrospreny czy
rzekospreny umiay naladowa gosy i wyrazy twarzy, ale nie mylay. Nie...
Czy kto z was to sysza? spyta Kaladin, odwracajc si do innych niewolnikw.
Dach klatki znajdowa si na tyle wysoko, e mczyzna mg si z trudem wyprostowa. Pozostali
leeli, czekajc na swj kubek wody. Nie dosta adnej odpowiedzi poza kilkoma mrukniciami, eby si
uciszy, i kaszlem chorego w kcie. Nawet przyjaciel z wczeniejszej rozmowy go zignorowa.
Mczyzna popad w otpienie i gapi si w swoje stopy, od czasu do czasu poruszajc palcami.
Moe nie widzieli sprena. Wiele z wikszych byo niewidzialnych dla wszystkich poza osob, ktr
drczyy. Kaladin usiad z powrotem na pododze wozu i wystawi nogi na zewntrz. Wiatrospren
wypowiedziaa jego imi, ale bez wtpienia po prostu powtrzya co, co usyszaa wczeniej. Tyle e...
aden z mczyzn w klatce nie zna jego imienia.
Moe zaczynam wariowa? pomyla Kaladin. Widz rzeczy, ktrych nie ma. Sysz gosy.
Odetchn gboko i otworzy do. Jego ucisk poama licie. Musia je schowa, eby unikn
dalszego...
Te licie wygldaj interesujco usysza ten sam kobiecy gos. Bardzo je lubisz, prawda?
Kaladin podskoczy i odwrci si w bok. Wiatrospren staa w powietrzu tu obok jego gowy, a jej
biaa sukienka falowaa na wietrze, ktrego on sam nie czu.
Skd znasz moje imi? spyta.
Wiatrospren nie odpowiedziaa. Przesza w powietrzu do krat, po czym wystawia gow na zewntrz
i patrzya, jak handlarz Tvlakv podaje wod ostatnim kilku niewolnikom z pierwszego wozu.
Dlaczego nie walczysz? Robie to wczeniej. Teraz przestae.
A co ci to obchodzi, duchu?
Przechylia gow.
Nie wiem odpara, jakby sama siebie zaskoczya. Ale tak jest. Czy to nie dziwne?
To byo bardziej ni dziwne. Co mia sdzi o sprenie, ktry nie tylko zwraca si do niego po
imieniu, ale najwyraniej pamita rzeczy, ktre on robi przed wieloma tygodniami?
Wiesz, Kaladinie, ludzie nie jedz lici powiedziaa, zaplatajc przezroczyste rce na piersi. A
moe jecie? Nie pamitam. Jestecie tacy dziwni, wpychacie sobie niektre rzeczy do ust, inne z siebie
wylewacie, kiedy mylicie, e nikt nie patrzy.
Skd znasz moje imi? wyszepta.

A skd ty je znasz?
Znam je, poniewa... poniewa jest moje. Rodzice mi o nim powiedzieli. Nie wiem.
C, ja te nie stwierdzia i pokiwaa gow, jakby wanie wygraa wielki spr.
wietnie odpar. Ale dlaczego zwracasz si do mnie po imieniu?
Bo to uprzejme. A ty jeste nieuprzejmy.
Spreny nie wiedz, co to znaczy!
Widzisz powiedziaa, wskazujc na niego. Nieuprzejmy.
Kaladin zamruga. C, znajdowa si daleko od miejsca, w ktrym dorasta, chodzi po obcej skale i
jad obc ywno. Moe mieszkajce tu spreny byy inne ni te w jego ojczynie.
To dlaczego nie walczysz? spytaa i przefruna na jego nogi. Spocza na nich i uniosa wzrok.
Nie miaa ciaru, ktry mgby wyczu.
Nie mog walczy odpar cicho.
Wczeniej to robie.
Przymkn oczy i opar gow o kraty.
Jestem taki zmczony.
Nie chodzio mu o fizyczne wyczerpanie, cho osiem miesicy jedzenia resztek pozbawio go
wikszoci siy, o ktr tak troszczy si na wojnie. Czu si zmczony. Nawet kiedy si wyspa. Nawet przy
tych rzadkich okazjach, kiedy nie by godny, zmarznity albo zesztywniay po biciu. Taki zmczony...
Wczeniej te bye zmczony.
Zawiodem, duchu odpar, zaciskajc mocno powieki. Czy musisz mnie tak drczy?
Wszyscy byli martwi. Cenn i Dallet, a przedtem Tukks i apacze. Wczeniej Tien. Jeszcze wczeniej
krew na jego rkach i ciao dziewczynki o bladej skrze.
Niektrzy z siedzcych najbliej niewolnikw mamrotali, pewnie uwaali go za szaleca. Kady
mg przycign sprena, ale wszyscy szybko uczyli si, e rozmawianie z nimi nie ma sensu. Czy
zwariowa? Moe powinien sobie tego yczy szalestwo byo ucieczk przed cierpieniem. A jednak
przeraao go.
Otworzy oczy. Tvlakv w kocu przydrepta do wozu Kaladina z wiadrem wody. Korpulentny,
ciemnooki mczyzna chodzi, lekko utykajc moe na skutek zamania. By Thaylenem, a wszyscy
thaylescy mczyni mieli biae brody niezalenie od wieku i koloru wosw na gowie oraz biae brwi.
Te brwi wyrastay bardzo dugie i Thaylenowie nosili je zaczesane za uszy. To sprawiao, e mczyzna
wyglda, jakby mia dwa biae pasma w czarnych wosach.
Jego ubranie spodnie w czarno-czerwone pasy i niebieski sweter pasujcy do wenianej czapki w
podobnym odcieniu niegdy byo wysokiej jakoci, ale teraz stao si obszarpane. Czy kiedy by kim
innym ni handlarzem niewolnikw? Takie ycie swobodne kupowanie i sprzedawanie ludzkiego ciaa
zdaje si odciskao na ludziach pitno. Mczyo dusz, nawet jeli napeniao sakiewk.
Tvlakv zatrzyma si z dala od Kaladina i podnis lamp oliwn, by przyjrze si kaszlcemu
niewolnikowi z przodu klatki. Wezwa swoich najemnikw. Bluth Kaladin nie wiedzia dlaczego

waciwie nauczy si ich imion podszed bliej. Tvlakv powiedzia co cicho, wskazujc na niewolnika.
Bluth pokiwa gow, lampa rzucaa cienie na jego grubo ciosan twarz, i wyj zza pasa pak.
Wiatrospren przyja posta biaej wstgi i podleciaa do chorego. Obrcia si i zawirowaa kilka
razy, po czym wyldowaa na dnie wozu i znw staa si dziewczyn. Pochylia si, by przyjrze si
mczynie. Jak zaciekawione dziecko.
Kaladin odwrci si i zamkn oczy, ale wci sysza kaszel. W jego umyle rozleg si gos ojca.
Aby wyleczy zgrzytliwy kaszel, mwi powoli i starannie, codziennie podawaj dwie garcie krwawego
bluszczu, zmiadonego na proszek. Jeli go nie masz, podawaj pacjentowi duo pynw, najlepiej z
dodatkiem cukru. Jeli pacjent si nie odwodni, prawdopodobnie przeyje. Choroba brzmi o wiele bardziej
przeraajco, ni rzeczywicie jest.
Prawdopodobnie przeyje...
Kaszel nie ustpowa. Kto otworzy drzwi klatki. Czy bd wiedzieli, jak pomc mczynie? Takie
proste rozwizanie. Poda mu wod, a przeyje.
To nie ma znaczenia. Lepiej si nie wtrca.
Ludzie umierajcy na polu walki. Modziecza twarz, tak znajoma i droga, spogldajca na
Kaladina, liczca na wybawienie. Miecz przecinajcy bok szyi. Odpryskowy nacierajcy przez szeregi
Amarama.
Krew. mier. Poraka. Bl.
I gos ojca. Naprawd moesz go zostawi, synu? Pozwoli mu umrze, jeli mgby pomc?.
A niech to burza!
Przestacie! krzykn Kaladin i wsta.
Inni niewolnicy cofnli si. Bluth podskoczy, zatrzasn drzwi klatki i unis pak. Tvlakv schowa
si za najemnikiem.
Kaladin odetchn gboko, zacisn do na liciach, a drug unis do gowy, wycierajc plam
krwi. Przeszed przez niewielk klatk, omoczc stopami o drewno. Bluth przyglda si ze zoci, jak
Kaladin klka obok chorego. Migoczcy pomie lampy ukazywa dug, cignit twarz i niemal
pozbawione krwi usta. Mczyzna odplu flegm bya zielonkawa i gsta. Kaladin sprawdzi, czy szyja
chorego nie opucha, i zajrza mu w oczy.
Nazywa si to zgrzytliwym kaszlem powiedzia. Przeyje, jeli bdziesz mu dawa dodatkowy
kubek wody co dwie godziny przez pi dni. Trzeba j bdzie wlewa si. Dodajcie do niej cukru, jeli
macie.
Bluth podrapa si po brodzie, po czym spojrza na niszego handlarza.
Wycignij go stwierdzi Tvlakv.
Chory niewolnik obudzi si, kiedy Bluth otworzy klatk. Najemnik machniciem paki kaza
Kaladinowi odej, a ten niechtnie wykona polecenie. Schowawszy pak, Bluth chwyci niewolnika pod
pachami i wycign na zewntrz, przez cay czas nerwowo spogldajc na Kaladina. W jego ostatniej
nieudanej prbie ucieczki brao udzia dwudziestu uzbrojonych niewolnikw. Jego pan powinien go za to

straci, ale stwierdzi tylko, e Kaladin jest intrygujcy, napitnowa go shash i sprzeda za grosze.
Zawsze by jaki powd, eby Kaladin przey, kiedy ci, ktrym usiowa pomc, ginli. Niektrzy
mogliby uwaa to za bogosawiestwo, ale on uwaa to za swego rodzaju ironi losu i udrk. Suc
poprzedniemu panu, spdzi troch czasu na rozmowach z niewolnikiem z zachodu, mczyzn z Selay,
ktry opowiada o Starej Magii z legend i przeklestwach. Czy to wanie przytrafio si Kaladinowi?
Nie bd gupi, powiedzia sobie.
Drzwi klatki zatrzasny si. Klatki byy niezbdne Tvlakv musia chroni swoj kruch inwestycj
podczas arcyburz. Miay drewniane boki, ktre mona byo podnie i zatrzasn podczas wciekej
wichury.
Bluth zacign niewolnika do ogniska, w poblie baryki z wod. Kaladin poczu, e si rozlunia.
Widzisz, powiedzia sobie. Moe jednak uda ci si pomc. Moe jest powd, eby si o co troszczy.
Otworzy do i spojrza na zgniecione czarne licie w doni. Nie potrzebowa ich. Wmieszanie ich
do picia Tvlakva byoby nie tylko trudne, ale i bezcelowe. Czy naprawd pragn mierci handlarza
niewolnikw? Co by przez to osign?
Rozleg si cichy trzask, a po nim drugi, bardziej stumiony, jakby kto upuci worek zboa.
Kaladin gwatownie podnis gow i spojrza w stron chorego niewolnika. Najemnik unis pak po raz
kolejny i opuci j gwatownie, a ta z trzaskiem uderzya w czaszk niewolnika.
Mczyzna nie jkn z blu ani nie prbowa si sprzeciwi. Jego ciao upado na ziemi. Bluth
podnis je i przerzuci je sobie przez rami.
Nie! wykrzykn Kaladin, skoczy przez klatk i zacisn donie na prtach.
Tvlakv ogrzewa si przy ognisku.
Niech ci burza! wrzasn Kaladin. On mgby przey, ty sukinsynu!
Handlarz spojrza na niego, po czym leniwym krokiem podszed bliej, poprawiajc niebiesk
czapeczk.
Wszyscy bycie si przez niego pochorowali, rozumiesz. Mwi z niewielkim akcentem, czy
sowa ze sob, nie akcentowa waciwych sylab. Zdaniem Kaladina Thaylenowie zawsze brzmieli, jakby
mamrotali. Nie chc straci caego wozu przez jednego czowieka.
On ju nie zaraa! stwierdzi Kaladin, znw uderzajc domi o kraty. Gdyby ktry z nas mia
si zarazi, ju by do tego doszo.
Miejcie nadziej, e tak nie bdzie. Myl, e jego nie dao si ju uratowa.
Mwiem, e jest inaczej!
A ja mam ci uwierzy, dezerterze? spyta rozbawiony Tvlakv. Czowiekowi, ktrego oczy
pon nienawici? Zabiby mnie. Wzruszy ramionami. Mnie to nie obchodzi. O ile tylko zachowasz
siy do czasu, kiedy bd mg ci sprzeda. Powiniene mnie bogosawi, e uchroniem ci przed chorob
tamtego.
Pobogosawi twj kurhan, kiedy go wasnorcznie usypi! odpar Kaladin.
Tvlakv umiechn si i wrci do ogniska.

Zachowaj t wcieko, dezerterze, i t si. Dobrze mi za nie zapac, kiedy dotrzemy do celu.
O ile doyjesz tego czasu, pomyla Kaladin. Tvlak zawsze podgrzewa reszt wody z wiadra, z
ktrego poi niewolnikw. Zaparzy sobie w nim herbat, wieszajc je nad ogniem. Gdyby udao mu si by
ostatnim w kolejce do napojenia, a pniej zmiady licie i wrzuci je do...
Kaladin zamar i spojrza z gry na donie. W popiechu zapomnia, e trzyma czarnozgub. Upuci
patki, kiedy uderzy rkami w kraty. Tylko kilka kawakw trzymao si jego doni, za mao, by uzyska
efekt.
Obrci si na picie podoga klatki bya brudna. Jeli kawaki lici tam spady, nie udaoby si ich
zebra. Wiatr nagle si wzmg, wywiewajc kurz, okruchy i brudy z wozu.
Nawet w tym Kaladin zawid.
Opad na podog, plecami do krat, i pochyli gow. Pokonany. Ta przeklta wiatrospren krya
wok niego, wyranie zdezorientowana.

Mczyzna sta na krawdzi urwiska i patrzy, jak jego ojczyzna obraca si w py. Pod nim, jake
daleko, wznosiy si wody. I usysza pacz dziecka. To byy jego wasne zy.
Zebrane drugiego dnia Tanates roku 1171, trzydzieci sekund przed mierci. Badanym by szewc
cieszcy si niejak renom.
Kharbranth, Miasto Dzwonkw, nie byo miejscem, ktre Shallan spodziewaaby si kiedykolwiek
odwiedzi. Cho zawsze marzya o podrach, oczekiwaa, e spdzi wikszo modoci zamknita w
rodzinnej posiadoci, a ksiki z biblioteki ojca bd jej jedyn ucieczk. Oczekiwaa, e polubi jednego z
sojusznikw ojca, a pniej spdzi reszt ycia zamknita w jego posiadoci.
Jednake oczekiwania s jak delikatna porcelana. Im mocniej si je ciska, tym bardziej
prawdopodobne, e pkn.
Z zapartym tchem przyciskaa do piersi oprawiony w skr szkicownik, kiedy robotnicy portowi
wprowadzali statek do dokw. Kharbranth by ogromny. Miasto, pooone na stromym zboczu, miao ksztat
klina, jakby wybudowano je w szerokim pkniciu, z najszersz czci lec wzdu wybrzea. Budynki
byy przysadziste, miay kwadratowe okna i wyglday, jakby powstay z bota lub gliny. Moe z kremu?
Pomalowano je na jaskrawe kolory, przewanie na czerwono lub pomaraczowo, cho zdarza si te
niebieski i ty.
Ju syszaa dzwonki, brzczce na wietrze, dwiczce czystymi gosami. Musiaa wygi szyj,
eby spojrze w stron najwyszej krawdzi miasta Kharbranth by jak gra wznoszca si nad ni. Jak
wielu ludzi mieszkao w takim miejscu? Tysice? Dziesitki tysicy? Znw zadraa przestraszona, a
jednak podekscytowana po czym zamrugaa, zapisujc w pamici obraz miasta.
Na pokadzie krcili si marynarze. Rado wiatru bya wskim jednomasztowym statkiem, ledwie
mieszczcym j, kapitana, jego on i p tuzina zaogi. Z pocztku wydawaa si niezwykle maa, ale
kapitan Tozbek by spokojnym i ostronym czowiekiem, doskonaym marynarzem, nawet jeli do tego

poganinem. Ostronie prowadzi swj statek wzdu wybrzea i zawsze znajdowa osonit zatoczk na
czas arcyburz.
Kapitan nadzorowa prac zaogi, ktra rzucaa cumy. By niskim mczyzn, wzrostu Shallan, a
dugie biae thayleskie brwi zaczesywa do gry. Wygldao to tak, jakby mia dwa wachlarze nad oczami,
kady dugi na stop. Nosi prost wenian czapk i czarny paszcz ze srebrnymi guzikami. Wyobraaa
sobie, e blizna na jego szczce jest pamitk po gwatownej bitwie morskiej z piratami. Poprzedniego dnia,
z rozczarowaniem usyszaa, e podczas sztormu dosta w twarz lun lin.
Jego ona, Ashlv, ju schodzia po trapie, by zgosi ich statek. Kapitan zauway, e Shallan mu si
przyglda, wic podszed bliej. Od lat prowadzi interesy z jej rodzin i ojciec mu ufa. I dobrze, poniewa
plan, ktry wymylia wraz z brami, nie pozwala, by zabraa ze sob dam dworu lub niak.
Ten plan sprawia, e Shallan robia si nerwowa. Bardzo, ale to bardzo nerwowa. Nie znosia
dwulicowoci. Ale stan finansw rodu... Potrzebowali albo nagego przypywu duej gotwki, albo innej
znaczcej przewagi w lokalnych intrygach vedeskich rodw. Inaczej mogli nie przetrwa roku.
Zacznijmy od najwaniejszego, pomylaa Shallan, zmuszajc si do zachowania spokoju,
Znalezienia Jasnah Kholin. Chyba e znowu wyprowadzia si bez ciebie.
Wysaem chopaka w waszym imieniu, jasnoci powiedzia Tozbek. Jeli ksiniczka nadal tu
jest, wkrtce si tego dowiemy.
Shallan z wdzicznoci skina gow, nadal ciskajc szkicownik. W miecie wszdzie byli ludzie.
Niektrzy nosili znajome ubrania mczyni spodnie i wizane z przodu koszule, kobiety spdnice i
kolorowe bluzki. Oni mogli pochodzi z jej ojczyzny, Jah Keved. Ale Kharbranth by wolnym miastem.
Niedue i znajdujce si w niepewnej sytuacji politycznej pastwo-miasto obejmowao niewielkie
terytorium, ale otwierao swoje doki dla wszystkich przepywajcych statkw i nie pytao o narodowo ani
pozycj. Wielu do niego przybywao.
A to oznaczao, e wielu z widzianych przez ni ludzi wygldao egzotycznie. Szaty z jednego
kawaka tkaniny owinitego wok ciaa naleay do mczyzn i kobiet z Tashikku, daleko na zachodzie.
Dugie paszcze, sigajce do kostek, ale z przodu rozchylone, jak peleryny... skd one pochodziy? Rzadko
widziaa tak wielu parshmenw, jak ci pracujcy w dokach, przenoszcy towary na grzbietach. Podobnie jak
parshmeni nalecy do jej ojca, byli krpi, o grubych koczynach, z dziwn marmurkow skr cz
blada lub czarna, cz szkaratna. Kady z nich mia inny wzr plam.
Shallan gonia za Jasnah Kholin od miasta do miasta przez dobre sze miesicy i zaczynaa ju
sdzi, e nigdy jej nie dogoni. Czy ksiniczka jej unikaa? Nie, to nie wydawao si prawdopodobne po
prostu Shallan nie bya na tyle wana, by na ni zaczeka. Jasno Jasnah Kholin bya jedn z
najpotniejszych kobiet na wiecie. I jedn z najbardziej niesawnych. Jako jedyny czonek prawowiernego
krlewskiego rodu bya zdeklarowan heretyczk.
Shallan prbowaa nie czu niepokoju. Najpewniej odkryj, e Jasnah znw si wyprowadzia.
Rado wiatru zostanie na noc w porcie, a Shallan wynegocjuje z kapitanem cen z duym rabatem, ze
wzgldu na inwestycje jej rodziny w statki Tozbeka za ktr zabierze j do kolejnego portu.

Tozbek z pewnoci zakada, e rozstanie si z ni ju przed kilkoma miesicami. Nigdy nie


wyczuwaa w nim niechci honor i lojalno sprawiay, e zgadza si spenia jej kolejne proby. Jednak
jego cierpliwo musiaa si kiedy wyczerpa, podobnie jak jej pienidze. Ju wykorzystaa poow kul,
ktre ze sob zabraa. Nie porzuciby jej oczywicie w nieznanym miecie, ale mgby z wielkim alem
nalega na zabranie jej z powrotem do Vedenaru.
Kapitanie! zawoa marynarz, biegnc po trapie. Nosi kamizelk i lune spodnie, a jego mocno
opalona skra wiadczya, e duo pracowa na socu. adnej wiadomoci, panie. Urzdnik w dokach
mwi, e Jasnah jeszcze nie wyjechaa.
Ha! powiedzia kapitan, odwracajc si do Shallan. Polowanie skoczone!
Heroldowie niech bd bogosawieni odpara cicho Shallan.
Kapitan umiechn si, a jego ekstrawaganckie brwi wyglday jak promienie wiata wypywajce
z oczu.
Z pewnoci to wasza pikna twarzyczka sprowadzia ten korzystny dla nas wiatr! Jasnoci
Shallan, wiatrospreny byy pod waszym urokiem i doprowadziy nas tutaj.
Shallan zarumienia si, rozwaajc odpowied, ktra nie bya szczeglnie odpowiednia.
Ach! powiedzia kapitan, wskazujc na ni. Widz, e macie odpowied, widz to w waszych
oczach, panienko. Wyplujcie j. Wiecie, sw nie naley wizi. To wolne istoty, a jeli zostan zamknite,
wywouj niepokj w odku.
To nieuprzejme sprzeciwia si Shallan.
Tozbek zarycza ze miechu.
Miesice podry, a wy to wci powtarzacie! A ja wci mwi, e jestemy marynarzami!
Zapominamy o grzecznoci w chwili, kiedy wchodzimy na pokad statku, a teraz nie da si ju nas uratowa.
Umiechna si. Surowe opiekunki i guwernantki uczyy j, by trzymaa jzyk za zbami niestety,
jej bracia z jeszcze wiksz determinacj zachcali j, by postpowaa odwrotnie. Miaa w zwyczaju
zabawia ich dowcipnymi komentarzami, kiedy nikogo nie byo w pobliu. Wspominaa z sympati godziny
spdzone przy ogniu w wielkiej sali, kiedy trzej modsi z jej czterech braci gromadzili si wok niej i
suchali, jak namiewa si z najnowszego pochlebcy ojca albo wdrownego arliwca. Czsto wymylaa
gupie wersje rozmw, wkadajc je w usta ludzi, ktrych widzieli, ale nie syszeli.
Przez to pojawia si w niej, jak to okrelay guwernantki, skonno do bezczelnoci. A
marynarze nawet bardziej ni jej bracia doceniali zoliwe komentarze.
C zwrcia si do kapitana, zarumieniona, ale gotowa na rozmow. Pomylaam sobie po
prostu co takiego. Powiedziae, e moja uroda skonia wiatry, by szybko zawiody nas do Kharbranthu.
Ale czy to nie sugeruje, e podczas innych podry mj brak urody sprawi, e dotarlimy za pno?
C... no...
Czyli w rzeczywistoci dokoczya Shallan mwisz mi, e jestem pikna dokadnie przez jedn
szst czasu.
Bzdura! Panienko, jestecie jak wschd soca!

Jak wschd soca? Chcesz przez to powiedzie, e jestem stanowczo zbyt szkaratna pocigna
za dugie rude wosy i czsto sprawiam, e ludzie na mj widok zrzdz?
Rozemia si, przyczyo si do niego kilku innych marynarzy.
Dobrze powiedzia kapitan Tozbek jestecie jak kwiat.
Skrzywia si.
Mam uczulenie na kwiaty.
Unis brew.
Naprawd przyznaa. Uwaam, e s urocze, ale, gdyby da mi bukiet, wkrtce dostaabym
ataku tak gwatownego, e szukaby po cianach zaginionych piegw, ktre obluzowaam si kichni.
Jeli to nawet prawda, i tak mwi, e jestecie liczna jak kwiatek.
Jeli tak, to modziecy w moim wieku musz cierpie na podobne uczulenie... bo wyranie
trzymaj si ode mnie na dystans. Skrzywia si. Widzisz, mwiam, e to nie bdzie grzeczne. Mode
kobiety nie powinny okazywa takiej irytacji.
Ach, panienko powiedzia kapitan, uchylajc wenianej czapeczki. Chopcy i ja bdziemy
tskni za waszym ostrym jzykiem. Nie jestem pewien, co bez was zrobimy.
Pewnie poeglujecie odpara. I bdziecie je, i piewa, i wpatrywa si w fale. Wszystko, co
robicie teraz, tyle tylko, e bdziecie mieli na to wicej czasu, gdy nie bdziecie si potyka o mod
dziewczyn, siedzc na pokadzie, rysujc i mamroczc pod nosem. Ale masz moje podzikowania,
kapitanie, za podr, ktra bya cudowna... nawet jeli nieco zbyt duga.
Z uznaniem uchyli czapk.
Shallan umiechna si nie spodziewaa si, e samotno bdzie tak wyzwalajca. Bracia
obawiali si, e bdzie przeraona. Uwaali j za niemia, poniewa nie lubia si kci i zachowywaa
milczenie, kiedy rozmawiay due grupy. I moe rzeczywicie bya niemiaa opuszczenie Jah Kevad
wydawao si wielkim wyzwaniem. Ale te cudownym. Wypenia trzy szkicowniki rysunkami istot i ludzi,
ktrych spotkaa, a cho cigy niepokj o finanse domu wisia nad ni jak chmura, rwnowaya go
przyjemno zwizana z caym dowiadczeniem.
Tozbek zaj si formalnociami zwizanymi z pobytem w porcie. By dobrym czowiekiem. Co si
tyczyo pochway jej rzekomej urody, przyja j jako yczliw, nawet jeli przesadzon oznak sympatii.
Odznaczaa si blad cer w czasach, kiedy za prawdziwie pikn uznawano opalon skr Alethich, a cho
miaa te jasnoniebieskie oczy, o nieczystej krwi jej rodziny wyranie wiadczyy rude wosy. Ani jednego
prawdziwie czarnego kosmyka. Piegi zblaky w okresie dojrzewania chwaa niech bdzie Heroldom ale
kilka pozostao wci widocznych na jej nosie i policzkach.
Panienko powiedzia kapitan po naradzie z marynarzami. Wasza jasno Jasnah, ona z
pewnoci bdzie w Konklawe.
Och, tam, gdzie jest Palanaeum?
Tak, tak. Krl te tam mieszka. To sam rodek miasta, jeli mona tak powiedzie. Tyle tylko, e
na szczycie. Podrapa si po brodzie. W kadym razie, jasno Jasnah Kholin jest siostr krla, na pewno

nie zatrzymaa si nigdzie indziej, nie w Kharbrancie. Yalb pokae wam drog. Pniej dostarczymy wasz
skrzyni.
Bardzo dzikuj, kapitanie powiedziaa. Shaylor mkabat nour. Wiatry doprowadziy nas
bezpiecznie. Wyraz podzikowa w jzyku thayleskim.
Kapitan umiechn si szeroko.
Mkai bade fortenthis!
Nie miaa pojcia, co to znaczy. Cakiem niele czytaa po thaylesku, ale mowa to co zupenie
innego. Umiechna si do niego, co wydawao si waciw odpowiedzi, gdy rozemia si i wskaza na
jednego z marynarzy.
Zaczekamy w tym porcie dwa dni powiedzia. Widzicie, jutro bdzie arcyburza, wic nie
moemy wypyn. Jeli z jasnoci Jasnah nie pjdzie tak, jak liczylicie, zabierzemy was do Jah Keved.
Dzikuj raz jeszcze.
To nic takiego, panienko odpar. I tak bymy to zrobili. Moemy zabra std towary i inne
takie. Poza tym dalicie mi naprawd liczny portret mojej ony do powieszenia w kajucie. liczny.
Podszed do Yalba i wyda mu polecenia. Czekajc, Shallan schowaa szkicownik z powrotem do
skrzanej teczki. Yalb. Jej vedeskiemu jzykowi trudno byo wypowiedzie to imi. Dlaczego
Thaylenowie tak lubili czy litery bez samogosek?
Yalb zamacha do niej. Ruszya w jego stron.
Bdcie ostroni, panienko ostrzeg kapitan. Nawet w tak bezpiecznym miecie jak Kharbranth
kryj si niebezpieczestwa. Miejcie oczy dookoa gowy.
Chyba wolaabym je jednak mie w jednym miejscu, kapitanie odpara, ostronie wstpujc na
trap. Gdyby kryy dookoa, kto mgby si zbyt atwo zbliy do mojej gowy z pak.
Kapitan rozemia si i pomacha jej na poegnanie, kiedy ruszya trapem, trzymajc si relingu.
Podobnie jak wszystkie voriskie kobiety, trzymaa lew do bezpieczn w ukryciu, odsaniajc jedynie
swobodn do. Ciemnookie kobiety z posplstwa nosiy rkawiczk, ale po kobietach z jej klasy
spodziewano si wikszej skromnoci. Jej bezpieczn do osania przeronity mankiet lewego rkawa,
zapity ciasno na guziki.
Suknia miaa tradycyjny voriski krj, dopasowany w ramionach, biucie i talii, z lun spdnic.
Uszyto go z bkitnego jedwabiu, z guzikami z bokw skorupy chulla. Teczk niosa przycinit
bezpieczn doni do piersi, a swobodn ciskaa reling.
Zesza z trapu do penego gorczkowej aktywnoci portu. Posacy biegali we wszystkie strony,
kobiety w czerwonych paszczach zapisyway towary w ksigach rachunkowych. Kharbranth by voriskim
krlestwem, podobnie jak Alethkar i Jah Keved, ojczyzna Shallan. Nie byli poganami, a pisanie byo
kobiec sztuk mczyni poznawali jedynie glify, zostawiajc litery i czytanie swoim onom i siostrom.
Nie pytaa, ale bya pewna, e kapitan Tozbek umia czyta. Widziaa jak trzyma ksiki, czua si z
tym niezrcznie. Czytanie nie pasowao mczynie. A przynajmniej mczynie, ktry nie by arliwcem.
Chcecie pojecha? spyta j Yalb. Jego wiejski thayleski dialekt by tak silny, e z trudem go

zrozumiaa.
Tak, poprosz.
Skin gow i odbieg, pozostawiajc j w porcie w otoczeniu grupy parshmenw, ktrzy z
wysikiem przenosili drewniane skrzynie z jednego pirsu na drugi. Parshmeni byli tpi, ale dobrze
pracowali. Nigdy nie narzekali, zawsze robili, co im powiedziano. Ojciec wola ich od zwykych
niewolnikw.
Czy Alethi rzeczywicie walczyli przeciwko parshmenom na Strzaskanych Rwninach? To
wydawao jej si dziwne. Parshmeni nigdy nie walczyli. Byli potulni i waciwie niemi. Oczywicie, z tego,
co syszaa, ci na Strzaskanych Rwninach Parshendi, tak ich nazywano rnili si od zwyczajnych
parshmenw. Silniejsi, wysi, bystrzejsi. Moe wcale nie byli parshmenami, tylko ich odlegymi krewnymi.
Ku swemu zaskoczeniu, wszdzie w dokach widziaa oznaki ycia zwierzcego. Kilka wgorzy
niebieskich falowao w powietrzu, polujc na szczury lub ryby. Malutkie kraby kryy si midzy
pkniciami w deskach doku, a grupka hasperw trzymaa si grubych bali. W ulicy prowadzcej do portu
krya si w cieniach norka, wygldajc kskw, ktre mogy upa na ziemi.
Shallan nie moga si powstrzyma, otworzya teczk i zacza szkicowa atakujcego wgorza. Czy
on si nie ba tych wszystkich ludzi? Trzymaa szkicownik bezpieczn doni, zaciskajc ukryte palce na
szczycie, i rysowaa paeczk wgla. Nim skoczya, jej przewodnik powrci z mczyzn cigncym
dziwaczne urzdzenie z dwoma wielkimi koami i siedzeniem osonitym baldachimem. Z wahaniem
opucia szkicownik. Spodziewaa si palankinu.
Mczyzna cigncy machin by niski i ciemnoskry, mia szeroki umiech i pene wargi. Gestem
wskaza, by Shallan usiada, a ona zrobia to ze skromnym wdzikiem, ktry wywiczyy w niej
guwernantki. Tragarz zada pytanie w szorstkim, zwizym jzyku, ktrego nie rozpoznawaa.
Co to znaczy? spytaa Yalba.
Chce wiedzie, czy wolicie, eby pocign was dusz, czy krtsz drog. Yalb podrapa si po
brodzie. Nie jestem do koca pewien, czym si rni.
Podejrzewam, e jedna potrwa duej zauwaya Shallan.
Bardzo sprytnie. Yalb odezwa si do mczyzny w tym samym jzyku, a tamten odpowiedzia.
Dusza droga umoliwi obejrzenie miasta stwierdzi Yalb. Krtka prowadzi prosto do
Konklawe. Nie ma zbyt wielu adnych widokw. Pewnie zauway, e jestecie nowi w miecie.
A tak si wyrniam? spytaa Shallan, rumienic si.
No, nie, oczywicie, e nie, jasnoci.
A chciae przez to powiedzie, e jestem rwnie wyranie widoczna jak brodawka na nosie
krlowej.
Yalb si rozemia.
Obawiam si, e tak. Ale pewnie nie mona przyby gdzie po raz drugi, jeli wczeniej nie byo
si tam po raz pierwszy. Kady musi si czasem wyrnia, wic rwnie dobrze mona to robi w tak
liczny sposb, jak wy!

Mino troch czasu, nim przyzwyczaia si do delikatnego flirtu ze strony marynarzy. Nigdy nie
byli zbyt otwarci i przypuszczaa, e ona kapitana porozmawiaa z nimi surowo, kiedy zauwaya, e
Shallan si rumieni. W posiadoci jej ojca sudzy nawet ci, ktrzy byli penymi obywatelami obawiali
si wyj ze swoich rl.
Tragarz wci czeka na odpowied.
Krtsz drog poprosz powiedziaa Yalbowi, cho marzya o malowniczej trasie.
W kocu bya w prawdziwym miecie i wybraa najkrtsz drog? Ale jasno Jasnah okazaa si
rwnie nieuchwytna jak dziki pienik. Lepiej si popieszy.
Gwna droga przecinaa zbocze trawersami i nawet tak krtka trasa pozwolia jej zobaczy spore
fragmenty miasta. Okazao si upajajco bogate, pene dziwnych ludzi, widokw i dzwonkw. Shallan
usadowia si wygodnie i wszystko to chona. Grupy budynkw czy kolor, ktry zdaje si sygnalizowa
przeznaczenie. Sklepy sprzedajce takie same towary fiolet dla ubra, ziele dla ywnoci. Domy miay
swoje wasne wzory, cho Shallan nie umiaa ich zinterpretowa. Odcienie byy agodne, stonowane, jakby
wyblake.
Yalb szed obok wzka, a tragarz co do niej mwi. Yalb tumaczy, trzymajc rce w kieszeniach
kamizelki.
Mwi, e miasto jest niezwyke ze wzgldu na lait.
Shallan pokiwaa gow. Wiele miast budowano w laitach rejonach chronionych przed
arcyburzami przez pobliskie formacje skalne.
Kharbranth jest jednym z najlepiej chronionych duych miast na wiecie mwi dalej Yalb,
tumaczc a dzwonki s tego symbolem. Powiadaj, e umieszczono je po raz pierwszy, eby ostrzega
przed nadejciem arcyburzy, poniewa wiatry byy tak delikatne, e ludzie nie zawsze to zauwaali. Yalb
si zawaha. Mwi takie rzeczy, poniewa chce dosta duy napiwek, jasnoci. Syszaem t histori, ale
uwaam, e jest gupia. Jeli wiatr wia na tyle mocno, by poruszy dzwonki, to ludzie by go dostrzegli.
Poza tym, ludzie nie zauwayli, e pada im na przeklte by?
Shallan umiechna si.
W porzdku. Moe mwi dalej.
Mczyzna mwi dalej krtkimi sowami jaki to w ogle by jzyk? Shallan suchaa tumaczenia
Yalba, chonc widoki, dwiki i niestety zapachy. Dorastaa przyzwyczajona do czystej woni wieo
odkurzonych mebli i podpomykw piekcych si w kuchni. Podr przez ocean nauczya j nowych
aromatw, sonej wody i czystego morskiego powietrza.
W tym, co tu czua, nie byo nic czystego. Kada mijana boczna uliczka emanowaa swoj wasn
niepowtarzaln mieszank obrzydliwych smrodw, na przemian z korzennymi woniami ulicznych
sprzedawcw jedzenia, a to zestawienie jeszcze bardziej przyprawiao o mdoci. Cae szczcie, tragarz
wprowadzi ich na rodek ulicy i zapachy zagodniay, cho musieli zwolni, ruch bowiem by tam wikszy.
Gapia si na tych, ktrych mijali. Ci mczyni w rkawiczkach, o bkitnawej skrze, pochodzili z
Natanatanu. Ale kim byli ci wysocy, dostojni ludzie w czarnych szatach? I mczyni z brodami

obwizanymi sznurem, przez co wyglday jak prty?


Dwiki przypominay Shallan konkurujce ze sob trele dzikich pienikw w rodzinnej posiadoci,
ale zwielokrotnione. Setki gosw woajcych do siebie ludzi, mieszajce si z trzaskiem drzwi, turkotem
k na kamieniu, krzykami wgorzy niebieskich. Wszechobecne dzwonki brzczay w tle, goniej, kiedy
powia wiatr. Wisiay w oknach sklepw i zwieszay si z krokwi. Pod kad uliczn latarni wisia
dzwonek, a jej wz mia malutki dzwoneczek na samym szczycie baldachimu. Kiedy znajdowaa si w
poowie zbocza, fala dzwonw wybia godzin. Ich niezsynchronizowane dwiki tworzyy razem
nieznony zgiek.
Tumy przerzedziy si, kiedy dotarli do grnej dzielnicy miasta i w kocu tragarz podcign j do
potnego budynku na samym szczycie miasta. Pomalowany na biao, zosta wykuty w skale, nie za
wybudowany z cegie czy gliny. Kolumny z przodu wyrastay bezporednio z kamienia, a ty budynku
wtapia si gadko w zbocze. Dachy zdobiy przysadziste kopuy pomalowane metalicznymi farbami. Do
budynku wchodziy lub go opuszczay jasnookie kobiety w sukniach podobnych do tej nalecej do Shallan,
ze stosownie zasonitymi lewymi domi i przyrzdami do pisania. Mczyni, ktrzy przechodzili przez
wejcie, mieli na sobie sztywne spodnie i voriskie paszcze w stylu wojskowym, zapinane po bokach i
koczce si sztywnym konierzem, ktry otacza ca szyj. Wielu nosio miecze u pasa, ktry zapinali na
sigajcym do kolan paszczu.
Tragarz zatrzyma si i powiedzia co do Yalba. Marynarz zacz si z nim kci, opierajc rce na
biodrach. Shallan umiechna si, widzc jego surow min, i zamrugaa, utrwalajc scen w pamici, by
pniej j naszkicowa.
Proponuje, e podzieli si ze mn rnic, jeli pozwol mu zawyy opat za drog powiedzia
Yalb, krcc gow.
Wycign rk do Shallan i pomg jej wysi z wzka. Stana na ziemi i spojrzaa na tragarza,
ktry wzruszy ramionami i umiechn si jak dziecko zapane na podkradaniu sodyczy.
Przycisna teczk doni okryt rkawem, a swobodn rk signa do sakiewki.
Ile powinnam mu tak naprawd da?
Dwa czyste odamki to a nad to. Ja bym zaproponowa jeden. Zodziej chcia zada piciu.
Przed t podr nie korzystaa z pienidzy podziwiaa kule ze wzgldu na ich urod. Kada
skadaa si ze szklanego paciorka nieco wikszego od paznokcia z o wiele mniejszym klejnotem porodku.
Klejnoty mogy pochania Burzowe wiato, to sprawiao, e kule wieciy. Kiedy otworzya sakiewk,
rubiny, szmaragdy, diamenty i szafiry rozwietliy jej twarz. Wycigna trzy odamki diamentu,
najdrobniejszy nomina. Szmaragdy byy najcenniejsze, gdy Duszniki mogy wykorzysta je do stworzenia
ywnoci.
Przywioza jedynie napenione kule, syszaa bowiem, e ciemne uwaano za podejrzane i czasem
wzywano poyczajcego pienidze, by oceni prawdziwo klejnotu. Najcenniejsze kule trzymaa
oczywicie w bezpiecznej sakiewce, przypitej do wewntrznej strony lewego rkawa.
Podaa trzy odamki Yalbowi, ktry przechyli gow. Skina na tragarza i zarumienia si, gdy

zorientowaa si, e odruchowo wykorzystaa Yalba jako porednika, pana-sug. Czy si obrazi?
Rozemia si i wyprostowa sztywno, jakby udajc pana-sug, zapaci tragarzowi z udawan
surowoci. Mczyzna rozemia si, ukoni si Shallan i odcign wzek.
To dla ciebie powiedziaa, wycigajc rubinow mark i podajc j Yalbowi.
Jasnoci, to zbyt wiele!
Czciowo chciaam ci podzikowa stwierdzia ale rwnie zapaci, eby zosta tutaj i
zaczeka kilka godzin, na wypadek gdybym wrcia.
Zaczeka kilka godzin za ognist mark? To wypata za tydzie eglowania.
W takim razie powinnam mie pewno, e nigdzie sobie nie pjdziesz.
Bd tutaj! wykrzykn Yalb i zoy skomplikowany ukon, ktry udao mu si wykona
zadziwiajco poprawnie.
Shallan odetchna gboko i ruszya schodami prowadzcymi w stron imponujcego wejcia do
Konklawe. Rzebiona skaa wygldaa naprawd zadziwiajco jej artystyczna dusza pragna zatrzyma
si i przyjrze dokadniej, ale si nie odwaya. Wejcie do tak ogromnego budynku przypominao
poknicie. Korytarz owietlay lampy wypenione Burzowym wiatem, ktre emanoway biaym blaskiem.
Pewnie w ich wntrzu umieszczono diamentowe broamy wikszo eleganckich budynkw owietlano
Burzowym wiatem. Broam najwyszy nomina kuli wieci rwnie mocno jak kilkanacie wiec.
Rzucay niezmienny, mikki blask na wielu sucych, skrybw i jasnookich idcych korytarzem.
Wydawao si, e budowl wykuto wok jednego szerokiego, wysokiego i dugiego tunelu, zagbionego w
skale. Po obu jego stronach znajdoway si wielkie sale, a od centralnej promenady odchodziy boczne
korytarze. Czua si o wiele swobodniej ni na zewntrz. To miejsce, pene zaaferowanych sucych,
pomniejszych owieconych panw i dam, wygldao znajomo.
Uniosa swobodn rk, sygnalizujc potrzeb, i oczywicie, w jej stron popieszy pan-suga w
gadkiej biaej koszuli i czarnych spodniach.
Jasnoci? spyta, odzywajc si w ojczystym vedeskim, prawdopodobnie ze wzgldu na kolor
jej wosw.
Szukam Jasnah Kholin odpara Shallan. Doniesiono mi, e znajduje si za tymi murami.
Pan-suga ukoni si energicznie. Wikszo panw-sug szczycia si wysokim poziomem swoich
usug t sam manier, ktr Yalb wyszydzi przed kilkoma chwilami.
Wkrtce powrc, jasnoci.
Musia pochodzi z drugiego nahnu, czyli by ciemnookim obywatelem o bardzo wysokiej pozycji.
Wedug voriskich wierze, Powoanie zadanie, ktremu powicao si ycie miao ogromne
znaczenie. Wybr waciwego zawodu i cika praca byy najlepszym sposobem zapewnienia sobie dobrego
miejsca w zawiatach. Okrelony krg wyznawcw, z ktrymi oddawao si cze, czsto mia zwizek z
natur wybranego Powoania.
Shallan zaoya rce na piersi, czekajc. Dugo rozwaaa wasne Powoanie. Oczywistym wyborem
bya sztuka, rzeczywicie uwielbiaa szkicowa. Jednake to nie sam akt rysowania j pociga, lecz nauka,

pytania, jakie pojawiay si w jej gowie podczas obserwacji. Dlaczego wgorze niebieskie nie bay si
ludzi? Czym si ywiy haspery? Dlaczego populacja szczurw rozkwitaa w jednym miejscu, a w innym
nie? Dlatego wybraa histori naturaln.
Pragna zosta prawdziw uczon, pobiera prawdziwe nauki, powici czas powanym badaniom
i studiom. Czy to dlatego zasugerowaa ten zuchway plan, by odnale Jasnah i zosta jej podopieczn?
By moe. Jednak nie moga si rozproszy. Zostanie podopieczn Jasnah a wic i jej uczennic
stanowio jedynie pierwszy krok.
Rozmylajc nad tym, podesza do kolumny i swobodn doni dotkna wypolerowanego kamienia.
Podobnie jak wikszo Rosharu poza pewnymi rejonami wybrzea Kharbranth wybudowano na goych
kamieniach. Budynki na zewntrz ustawiono bezporednio na skale, a ten si w ni wgryza. Domylaa si,
e kolumna jest granitowa, cho miaa jedynie ograniczon wiedz w dziedzinie geologii.
Podog pokrywa dugi dywan w odcieniu zgaszonego oranu. Materia by gruby, mia robi
wraenie cennego, ale jednoczenie znosi duy ruch. Szeroki, prostoktny korytarz wydawa si stary.
Wedug jednej z ksiek, ktr czytaa, Kharbranth powsta w cieniodniach, wiele lat przed Ostatnim
Spustoszeniem. To by znaczyo, e miasto jest zaiste bardzo stare. Wybudowane przed tysicami lat, przed
groz Hierokracji, wiele lat przed samym Odstpstwem. W czasach, kiedy Pustkowcy o ciaach z kamienia
chodzili pono po wiecie.
Jasnoci? spyta kto.
Odwrciwszy si, Shallan odkrya, e suga powrci.
Tdy, jasnoci.
Skina sucemu gow, a on poprowadzi j szybko ruchliwym korytarzem. Rozwaya po raz
kolejny, jak przedstawi si Jasnah. Kobieta bya legend. Nawet Shallan, mieszkajca w odlegej
posiadoci w Jah Keved, syszaa o byskotliwej siostrze krla Alethich, heretyczce. Jasnah miaa zaledwie
trzydzieci cztery lata, jednak wielu uwaao, e ju uzyskaaby paszcz mistrza uczonego, gdyby nie
potpiaa tak gono religii. A dokadniej potpiaa krgi wyznawcw, kongregacje, do ktrych przyczali
si porzdni voriczycy.
Shallan uznaa, e niestosowne uwagi si jej nie przysu. Musiaa zachowywa si waciwie.
Trafienie pod opiek otoczonej uznaniem kobiety byo najlepsz drog do poznania kobiecych sztuk
muzyki, malarstwa, pisania, logiki i nauki. Podobnie mody mczyzna szkoli si w stray honorowej
owieconego, ktrego szanowa.
Shallan pierwotnie napisaa do Jasnah z prob o przyjcie pod opiek w desperacji nie
spodziewaa si, e kobieta odpowie twierdzco. Kiedy to zrobia w licie, w ktrym daa, by Shallan w
cigu dwch tygodni towarzyszya jej w Dumadari dziewczyna bya wstrznita. Od tego czasu gonia za
kobiet.
Jasnah bya heretyczk. Czy zada, by Shallan odrzucia wiar? Wtpia, by moga to zrobi.
Voriskie nauki dotyczce ludzkiej Chluby i Powoania byy jej ucieczk w trudnych dniach, kiedy ojcu si
pogorszyo.

Skrcili w wszy korytarz i wchodzili w przejcia coraz bardziej oddalone od gwnej jaskini. W
kocu pan-suga zatrzyma si przed zakrtem i gestem wskaza Shallan, by ruszya dalej. Z korytarza po
prawej dochodziy odgosy rozmowy.
Shallan si zawahaa. Czasem zastanawiaa si, jak do tego dosza. Bya zawsze cicha, niemiaa,
najmodsza z pitki rodzestwa i do tego jedyna dziewczyna. Chroniona przez cae ycie. A teraz nadzieje
caego rodu spoczyway na jej ramionach.
Ich ojciec nie y. I musiao to pozosta tajemnic.
Nie lubia myle o tym dniu niemal wypara go z pamici i nauczya si myle o innych
rzeczach. Ale skutkw jego odejcia nie dao si zignorowa. Zoy wiele obietnic interesy, apwki,
czasem te ostatnie udajce te pierwsze. Rd Davar by winien mnstwo pienidzy wielu ludziom, a pod
nieobecno ojca, ktry umia ich uagodzi, wierzyciele wkrtce zaczn stawia dania.
Nie mieli do kogo si zwrci. Jej rodzina, gwnie ze wzgldu na ojca, bya znienawidzona nawet
przez sojusznikw. Arcyksi Valam owiecony, ktremu jej rd skada hod lenny niedomaga i nie
chroni ich ju tak jak kiedy. Kiedy rozejd si wieci, e jej ojciec nie yje, a rodzina zbankrutowaa,
bdzie to koniec rodu Davar. Zostan wchonici i poddani innemu rodowi.
Za kar bd pracowa do utraty si waciwie mog nawet zosta zamordowani przez
niezadowolonych wierzycieli. Zapobieenie temu zaleao od Shallan, a pierwszy krok stanowia Jasnah
Kholin.
Shallan odetchna gboko i wysza za rg.

Umieram, prawda? Uzdrowicielu, dlaczego odbierasz mi krew? Kim jest ten obok ciebie, z gow
pen linii? Widz odlege soce, ciemne i zimne, wiecce na czarnym niebie.
Zebrane drugiego dnia Jesnan roku 1172, jedenacie sekund przed mierci. Badanym by
przewodnik chulli z Reshi. Prbka godna szczeglnej uwagi.
Dlaczego nie paczesz? spytaa wiatrospren.
Kaladin usiad, zwrcony plecami do kta klatki, i spuci wzrok. Deski podogi byy tu pene
drzazg, jakby kto wbija w nie paznokcie. Nierwny fragment deski by ciemniejszy w miejscu, gdzie szare
drewno wchono krew. Prna, szalecza prba ucieczki.
Wz toczy si dalej. Ta sama rutyna kadego dnia. Budzili si zdrtwiali i obolali po nocy
spdzonej bez materacy i kocw. Z kolejnych wozw wyprowadzano niewolnikw, zakuwano ich w
kajdany i pozwalano, by pokrcili si po okolicy i wyprnili si. Pniej znw zamykano ich w klatkach,
karmiono porann porcj brei, a nastpnie wagony toczyy si a do popoudniowej brei. Znw jechali.
Wieczorna breja i kubek wody przed snem.
Pitno shash na czole Kaladina byo wci pokryte popkanymi strupami i krwawio. Dobrze, e
cho dach klatki dawa oson przed socem.
Wiatrospren zmienia si w mgiek i uniosa jak niewielka chmurka. Zbliya si do Kaladina, a
ruch ten ukaza jej twarz z przodu chmury, jakby rozproszy mg, odkrywajc co bardziej materialnego
pod spodem. Mglistego, kobiecego i kanciastego. Z zaciekawionymi oczami. Nie przypominaa adnego
sprena, ktrego kiedykolwiek widzia.
Inni pacz w nocy powiedziaa. Ale ty nie.
A dlaczego miabym paka? spyta, znw opierajc gow o prty. Co by to dao?
Nie wiem. Dlaczego ludzie pacz?
Umiechn si, przymykajc oczy.

Zapytaj Wszechmocnego, dlaczego ludzie pacz, malutki sprenie. Nie mnie.


Na jego czole perli si pot, gdy lato na wschodzie byo wilgotne. ciekajc do rany, wywoywa jej
pieczenie. Kaladin mia nadziej, e wkrtce czeka ich znw par tygodni wiosny. Pogoda i pory roku byy
nieprzewidywalne. Nikt nie wiedzia, ile potrwaj, cho zazwyczaj kada koczya si po kilku tygodniach.
Wz toczy si dalej. Po jakim czasie poczu wiato soca na twarzy. Otworzy oczy. Promienie
soca wpaday przez grn cz klatki. Musiaa by druga albo trzecia po poudniu. A co z popoudniow
brej? Kaladin, chwyciwszy jedn rk za kraty, wsta. Nie widzia Tvlakva prowadzcego pierwszy wz,
jedynie Blutha za nim. Najemnik mia brudn koszul, wizan z przodu, i nosi kapelusz z szerokim
rondem dla ochrony przed socem. Jego wcznia i paka leay obok na awce. Nie nosi miecza nawet
Tvlakv tego nie ryzykowa tak blisko ziem Alethi.
Trawa nadal rozstpowaa si przed wozami, znikajc tu przed nimi i wylizgujc si ponownie po
ich przejedzie. Okolic porastay dziwne zarola, ktrych Kaladin nie rozpoznawa. Miay grube pdy,
odygi i kolczaste zielone igy. Kiedy ktry z wozw za bardzo si zblia, igy znikay w odygach,
pozostawiajc powykrcane, przypominajce robaki pnie z skatymi gaziami. Na wzgrzach byo ich
peno, wznosiy si z poronitych traw ska niczym miniaturowi stranicy.
Wz jecha dalej, cho mino ju poudnie. Dlaczego nie zatrzymujemy si na brej?
Pierwszy wz w kocu si zatrzyma. Dwa inne zahamoway z szarpniciem za nim, chulle o
czerwonych skorupach z niepokojem wachloway czukami. Przypominajce ksztatem skrzynie stwory
miay wypuke kamienne skorupy i grube czerwone apy niczym pnie. Kaladin sysza, e ich szczypce
mogy zama rami dorosego mczyzny. Ale chulle byy spokojne, szczeglnie te udomowione, i w
wojsku nie sysza, by komukolwiek zrobiy co wicej ni delikatne uszczypnicie.
Bluth i Tag zeszli z wozw i podeszli do Tvlakva. Handlarz niewolnikw stan na kole, osoni
oczy przed biaym blaskiem soca i unis arkusz papieru. Zacza si ktnia. Tvlakv macha w stron, w
ktr jechali, po czym wskazywa na papier w doni.
Zgubie si, Tvlakv?! zawoa Kaladin. Moe powiniene pomodli si do Wszechmocnego o
wskazwki. Syszaem, e ma sabo do handlarzy niewolnikw. Ma dla ciebie specjaln komnat w
Potpieniu.
Po lewej Kaladina jeden z niewolnikw brodaty mczyzna, ktry rozmawia z nim przed kilkoma
dniami odsun si nieco, nie chcc znajdowa si w pobliu czowieka, ktry prowokowa handlarza.
Tvlakv zawaha si, po czym krtko machn na najemnikw, kac im si uciszy. Korpulentny
mczyzna zeskoczy z wozu i podszed do Kaladina.
Ty powiedzia. Dezerterze. Armie Alethi przechodz przez te tereny w drodze na wojn. Znasz
t okolic?
Pozwl mi zobaczy map odpar Kaladin.
Tvlakv zawaha si, po czym unis j do oczu niewolnika.
Kaladin sign przez kraty i zapa papier. Nastpnie, nawet na niego nie spogldajc, rozerwa go
na dwie czci. W cigu kilku chwil na oczach przeraonego Tvlakva rozszarpa map na strzpy.

Handlarz zawoa najemnikw, lecz kiedy dotarli do wozu, Kaladin rzuci w nich dwiema garciami
strzpkw.
Szczliwego Przesilenia, sukinsyny powiedzia, gdy zataczyy wok nich kawaki papieru.
Odwrci si, przeszed na drug stron klatki i usiad, zwrcony twarz w ich stron.
Tvlakv sta oniemiay. Pniej, czerwony na twarzy, wskaza na Kaladina i wysycza co do
najemnikw. Bluth zrobi krok w stron klatki, ale wyranie zmieni zdanie. Spojrza na pracodawc,
wzruszy ramionami i odszed. Tvlakv zwrci si do Taga, lecz drugi najemnik jedynie potrzsn gow i
powiedzia co cicho.
Po kilku minutach gotowania si ze zoci na tchrzliwych najemnikw, Tvlakv obszed klatk i
podszed do miejsca, gdzie siedzia Kaladin. Co zadziwiajce, kiedy si odezwa, mwi spokojnym tonem.
Widz, e jeste bystry, dezerterze. Uczynie si bezcennym. Inni niewolnicy nie pochodz z tych
okolic, a ja nigdy tdy nie jechaem. Moesz si targowa. Czego chcesz w zamian za poprowadzenie nas?
Mog ci zaproponowa dodatkowy posiek dziennie, jeli mnie zadowolisz.
Chcesz, ebym poprowadzi karawan?
Wskazwki wystarcz.
Dobrze. Najpierw znajd urwisko.
A ono pozwoli ci si lepiej rozejrze po okolicy?
Nie odpar Kaladin. Bd mia ci z czego zrzuci.
Tvlakv z irytacj poprawi czapk na gowie i zaoy jedn z dugich biaych brwi za ucho.
Nienawidzisz mnie. To dobrze. Nienawi doda ci si, sprawi, e pjdziesz za du sum. Ale nie
znajdziesz zemsty na mnie, jeli nie bd mia okazji zabra ci na targ. Ja nie pozwol ci uciec. Ale moe
kto inny to zrobi. Tak naprawd chcesz by sprzedany, nie?
Nie pragn zemsty odpar Kaladin.
Wiatrospren wrcia wczeniej znikna na chwil, eby zbada jeden z dziwacznych krzeww.
Zatrzymaa si w powietrzu i zacza spacerowa wok twarzy Tvlakva, przygldajc si jej uwanie. On
najwyraniej jej nie widzia.
Tvlakv zmarszczy czoo.
adnej zemsty?
To nie dziaa wyjani Kaladin. Tego nauczyem si przed laty.
Przed laty? Nie moesz mie wicej ni osiemnacie lat, dezerterze.
Dobrze si domyla. Kaladin mia dziewitnacie lat. Czy miny zaledwie cztery lata, od kiedy
zacign si do armii Amarama? Mia wraenie, e postarza si co najmniej o tuzin.
Jeste mody mwi dalej Tvlakv. Mgby uciec przed tym losem. Znane s przypadki, gdy
ludzie przeyli swoje pitna niewolnika... mgby spaci swoj cen, rozumiesz? Albo przekona jednego
z panw, by zwrci ci wolno. Mgby znw zosta wolnym czowiekiem. To wcale nie jest takie
nieprawdopodobne.
Kaladin prychn.

Nigdy nie bd wolny od tego pitna, Tvlakv. Na pewno wiesz, e prbowaem uciec dziesi razy
i mi si nie powiodo. Twoi najemnicy podchodz do mnie z nieufnoci nie tylko przez te glify na gowie.
Wczeniejsza poraka nie oznacza, e nie ma szansy na przyszo, prawda?
Skoczyem z tym. Nie obchodzi mnie to. Spojrza z ukosa na handlarza. Poza tym, sam nie
wierzysz w to, co mwisz. Wtpi, by czowiek taki jak ty mg zasn w nocy, gdyby sdzi, e
sprzedawani przez niego niewolnicy maj najmniejsz szans odzyska swobod i go odnale.
Tvlakv rozemia si.
By moe, dezerterze. By moe masz racj. A by moe po prostu sdz, e gdyby mia
odzyska wolno, odszukaby pierwszego czowieka, ktry sprzeda ci w niewol, rozumiesz? Czy to nie
by lord Amaram? Jego mier ostrzee mnie, e mam ucieka.
Skd wiedzia? Gdzie usysza o Amaramie? Odnajd go, pomyla Kaladin. Wypatrosz goymi
rkami. Skrc mu kark i...
Tak stwierdzi Tvlakv, wpatrujc si w twarz Kaladina nie bye szczery, kiedy mwie, e nie
pragniesz zemsty. Rozumiem.
Skd wiesz o Amaramie? spyta Kaladin, marszczc czoo. Od tego czasu zmieniem p tuzina
wacicieli.
Ludzie gadaj. Handlarze niewolnikw bardziej ni inni. Widzisz, musimy przyjani si ze sob,
bo innym przeszkadza nasze towarzystwo.
W takim razie wiesz, e nie dostaem tego pitna za dezercj.
Ach, ale tak musimy udawa, rozumiesz? Ludzie winni zbrodni nie sprzedaj si dobrze. Przez ten
glif shash na twoim czole trudno mi bdzie uzyska dobr cen. A jeli nie uda mi si ciebie sprzeda, to...
c, wolaby si tego nie dowiedzie. I dlatego odegramy may teatrzyk. Ja bd mwi, e jeste
dezerterem. A ty nic nie powiesz. To chyba atwa rola, nie sdzisz?
To nielegalne.
Nie jestemy w Alethkarze odpar Tvlakv wic prawo si nie liczy. Poza tym, dezercja bya
oficjalnym powodem, dla ktrego zostae sprzedany. Jeli bdziesz si upiera, e jest inaczej, nie zyskasz
nic, poza opini nieuczciwego.
Poza narobieniem ci kopotw.
Ale wanie powiedziae, e nie pragniesz si na mnie zemci.
Jeszcze mog to poczu.
Tvlakv rozemia si.
Ach, jeli do tej pory nie poczue, to ju pewnie nie poczujesz! Poza tym, czy nie grozie, e
zrzucisz mnie z urwiska? Sdz, e ju to czujesz. Ale teraz musimy omwi dalsze kroki. Jak wiesz, moj
map spotka przedwczesny koniec.
Kaladin zawaha si, po czym westchn.
Nie wiem powiedzia szczerze. Te nigdy nie byem w tych okolicach.
Tvlavk zmarszczy czoo. Pochyli si bliej klatki i przyjrza uwanie Kaladinowi, cho wci

trzyma si na dystans. Po chwili potrzsn gow.


Wierz ci, dezerterze. Jaka szkoda. C, bd musia zaufa swojej pamici. Mapa i tak bya
kiepska. Niemal si ciesz, e j porwae, bo mnie samego rwnie to kusio. Jeli przypadkiem wpadn na
portrety byych on, upewni si, e trafi w twoje rce, i skorzystam z twoich niezwykych talentw.
Z tymi sowy odszed.
Kaladin odprowadzi go wzrokiem, po czym zakl.
Dlaczego to powiedziae? spytaa wiatrospren, podchodzc do niego z przechylon gow.
Prawie go polubiem odpar Kaladin, walc gow w kraty.
Ale... po tym, co zrobi...
Kaladin wzruszy ramionami.
Nie powiedziaem, e Tvlakv nie jest sukinsynem. Po prostu jest sukinsynem, ktrego da si lubi.
Zawaha si, skrzywi. Tacy s najgorsi. Kiedy si ich zabija, koczy si z poczuciem winy.
*
W czasie arcyburz wz przecieka. Nie byo to niczym zaskakujcym, Kaladin podejrzewa, e
Tvlakva do handlu niewolnikami zmusio pechowe zrzdzenie losu. Wolaby raczej handlowa innymi
towarami, ale co brak pienidzy, konieczno popiesznego opuszczenia poprzedniego rodowiska
zmusio go do zajcia si najmniej szanowanym zajciem.
Ludzie tacy jak on nie mogli sobie pozwoli na luksusy ani nawet porzdn jako. Z trudem
wychodzili z dugw. W tym wypadku oznaczao to wozy, ktre przeciekay. Zabite deskami boki byy
wystarczajco mocne, by wytrzyma wichur, ale przebywajcy wewntrz nie mogli czu si wygodnie.
Tvlakv niemal nie zdy przygotowa si do arcyburzy. Najwyraniej na podartej przez Kaladina
mapie znajdowaa si rwnie rozpiska z datami burz, ktr handlarz kupi od wdrownego stranika burz.
Pojawienie si arcyburz dawao si wyliczy. Ojciec Kaladina traktowa to jako rozrywk. Osiem razy na
dziesi podawa waciw dat.
Deski zagrzechotay o prty klatki, kiedy wichura uderzya w pojazd, potrzsajc nim i sprawiajc,
e podskakiwa jak zabawka olbrzyma. Drewno jczao i przez pknicia do wntrza wpaday strugi
lodowatej wody. Blask byskawic rwnie wpada do rodka, razem z grzmotami. To byo jedyne rdo
wiata.
Od czasu do czasu wiato migotao bez grzmotu. Wtedy niewolnicy jczeli ze strachu, mylc o
Ojcu Burz, cieniach Zaginionych wietlistych albo Pustkowcach wszyscy z nich mieli rzekomo nawiedza
najpotniejsze z arcyburz. Kulili si razem na drugim kocu wozu, ogrzewajc si nawzajem. Kaladin im w
tym nie przeszkadza, sam usiad z plecami zwrconymi do krat.
Nie obawia si opowieci o istotach, ktre wdroway pord arcyburz. W wojsku by zmuszony
przey arcyburz czy dwie pod skalnym nawisem lub w innej zaimprowizowanej kryjwce. Nikt nie lubi
przebywa na zewntrz podczas burzy, ale czasem nie dao si tego unikn. Stwory wdrujce podczas
arcyburzy by moe nawet sam Ojciec Burz nie byy nawet w poowie tak zabjcze, jak kamienie i
gazie unoszone w powietrze. W rzeczy samej, pocztkowy napr wody i wiatru burzowy mur by

najbardziej niebezpieczny. Im duej czowiek wytrzyma po nim, tym sabsza stawaa si burza, koczc si
agodnym deszczykiem.
Nie, nie przejmowa si Pustkowcami szukajcymi cia, ktrymi mogliby si poywi. Martwi si,
e co si stanie Tvlakvowi. Handlarz niewolnikw spdza arcyburz w ciasnym drewnianym
pomieszczeniu wbudowanym w dno jego wozu. Wydawao si to najbezpieczniejszym miejscem w
karawanie, ale pechowy przypadek gaz niesiony burz, zawalenie si caego wozu mg go zabi. A
wtedy, jak spodziewa si Kaladin, Bluth i Tag uciekliby, pozostawiajc wszystkich w klatkach z
zamknitymi drewnianymi bokami. Niewolnicy umarliby powoln mierci z godu i pragnienia, gotujc si
w swoich skrzyniach.
Burza wci szalaa, wstrzsajc wozem. Te wichury czasem wydaway si ywymi istotami. A kt
mg powiedzie, e nimi nie s? Czy wiatrospreny co cigno do podmuchw wiatru, czy te same byy
podmuchami wiatru? Duszami mocy, ktra teraz tak bardzo pragna zniszczy wz Kaladina?
Mocy tej wiadomej czy nie si nie powiodo. Wozy przymocowano acuchami do pobliskich
ska i zablokowano koa. Uderzenia wiatru staway si coraz bardziej leniwe. Byskawice przestay migota,
a doprowadzajce do szalestwa bbnienie wiatru zmienio si w ciche stukanie. Tylko raz w czasie ich
podry jeden z wozw si przewrci. Zarwno on sam, jak i niewolnicy wewntrz przeyli z niewielkimi
zadrapaniami i sicami.
Boczna ciana na prawo od Kaladina nagle zadraa i opada, kiedy Bluth zdj klamry
zabezpieczajce. Najemnik woy skrzany paszcz dla ochrony przed wilgoci, a z ronda jego kapelusza
spyway strumienie wody, kiedy odsoni prty oraz znajdujcych si wewntrz mczyzn. Woda bya
zimna, cho nie lodowata, jak w chwili najwikszego naporu arcyburzy. Zalaa Kaladina i skulonych
niewolnikw. Tvlakv zawsze kaza otwiera wozy przed kocem deszczu twierdzi, e to jedyny sposb,
by zmy smrd wiezionych wewntrz ludzi.
Bluth wsun drewniany bok na miejsce pod wozem, po czym otworzy dwa pozostae. Tylko ciany
z przodu wozu, tu za kozem, nie dao si zdemontowa.
Troch za wczenie, eby zdejmowa boki, Bluth zauway Kaladin.
Jeszcze nie zaczo si poegnanie, w okres pod koniec arcyburzy, kiedy pada agodny deszczyk.
Ten deszcz wci mocno pada i od czasu do czasu nadal pojawiay si podmuchy wiatru.
Pan chce, ebycie byli dzi bardzo czyci.
Dlaczego? spyta Kaladin, podnoszc si. Jego poszarpane brzowe achmany ociekay wod.
Bluth go zignorowa.
Moe zbliamy si do celu? pomyla Kaladin, przygldajc si okolicy.
W cigu ostatnich kilku dni wzgrza ustpiy nierwnym skalnym formacjom miejscom, gdzie
wichury pozostawiy urwiska i poszarpane granie. Trawa wyrastaa na kamienistych zboczach, na ktre
padao najwicej soca, a w cieniu wyrastao mnstwo innych rolin. Czas tu po arcyburzy by okresem,
kiedy kraina najbardziej si oywiaa. Polipy skaopkw pkay i wypuszczay pdy. Inne rodzaje pnczy
wysuway si z rozpadlin, zlizujc wod. Krzewy i drzewa rozwijay licie. Kremliki wszelkiego rodzaju

pezy przez kaue, korzystajc z bankietu. Owady bzyczay w powietrzu, a wiksze skorupiaki kraby i
nogacze wychodziy z kryjwek. Wydawao si, e oywaj nawet skay.
Kaladin zauway nad sob p tuzina wiatrosprenw, ich przezroczyste postaci goniy a moe
wykorzystyway ostatnie podmuchy burzy. Wok rolin unosiy si niewielkie wiateka. yciospreny.
Wyglday jak drobiny wietlistego zielonego pyu lub malutkie przezroczyste owady.
Nogacz unis wosowate kolce w powietrze, by ostrzegay go przed wszelkimi zmianami wiatru, i
zacz wspina si wzdu boku wozu, a z jego dugiego ciaa wyrastao mnstwo par ng. Stwr wyglda
znajomo, ale Kaladin nigdy nie widzia nogacza o tak fioletowej skorupie. Gdzie Tvlakv prowadzi
karawan? Te opuszczone zbocza doskonale nadawayby si na pola uprawne. W sezonie sabszych
arcyburz, po Paczu, mona by rozprowadzi po nich sok karlakw, zmieszany z nasionami lawisw. W
cigu czterech miesicy na caym zboczu wyrosyby polipy wielkoci mskiej gowy, gotowe, by je
otworzy i wyj zgromadzone wewntrz ziarno.
Chulle krciy si dookoa, zajadajc si skaopkami, limakami i mniejszymi skorupiakami, ktre
pojawiy si po burzy. Tag i Bluth w milczeniu zaprzgli stwory, kiedy Tvlakv z ponur min wydosta si
ze swojego wodoszczelnego schronienia. Handlarz mia czapk i czarny paszcz dla ochrony przed
deszczem. Rzadko wychodzi przed kocem arcyburzy, musiao mu bardzo zalee na dotarciu do celu. Czy
znajdowali si tak blisko wybrzea? To byo jedyne miejsce, gdzie pord Niczyich Wzgrz mogli znale
miasta.
Po kilku minutach wozy znw ruszyy po nierwnej ziemi. Kaladin usadowi si wygodniej. Niebo
rozjanio si, burza staa si pasmem ciemnoci na zachodnim horyzoncie. Soce przynioso jake
potrzebne ciepo i niewolnicy pawili si w jego blasku. Ich ubrania ociekay wod, ktra spywaa dalej z
tyu koyszcego si wozu.
Do Kaladina podleciao przezroczyste pasmo wiata. Zaczyna uwaa obecno wiatrosprena za
co oczywistego. Znikna na czas arcyburzy, ale wrcia. Jak zawsze.
Widziaem innych z twojego rodzaju powiedzia Kaladin od niechcenia.
Innych? powtrzya, przyjwszy posta modej kobiety. Potem zacza kry wok niego w
powietrzu, obracajc si od czasu do czasu, taczc do niesyszalnej muzyki.
Wiatrospreny wyjani Kaladin. Gonice burz. Jeste pewna, e nie chcesz pj za nimi?
Spojrzaa z tsknot na zachd.
Nie powiedziaa w kocu, wci taczc. Podoba mi si tutaj.
Kaladin wzruszy ramionami. Przestaa robi mu tak wiele psikusw jak wczeniej, wic on
postanowi nie irytowa si jej obecnoci.
W pobliu s inni powiedziaa. Inni tacy jak ty.
Niewolnicy?
Nie wiem. Ludzie. Nie tacy jak tu. Inni.
Gdzie?
Przezroczystym biaym palcem wskazaa na wschd.

Tam. Duo. Mnstwo.


Kaladin wsta. Trudno mu byo uwierzy, e spren umia ocenia odlegoci i liczby. Tak... Kaladin
zmruy oczy, wpatrujc si w horyzont. Dym. Z kominw? Podmuch wiatru przynis jego wo gdyby
nie deszcz, poczuby go wczeniej.
Czy powinno go to obchodzi? Niewane, gdzie by niewolnikiem nadal by niewolnikiem.
Zaakceptowa takie ycie. To by jego sposb. Nie przejmowa si, nie martwi.
Mimo to spoglda z zaciekawieniem, kiedy wz wspi si na zbocze wzgrza i niewolnicy mogli
zobaczy, co ley przed nimi. To nie byo miasto, lecz co wspanialszego, wikszego. Ogromny obz
wojskowy.
Wielki Ojcze Burz... wyszepta Kaladin.
Dziesi wielkich armii obozowao zgodnie ze znajomym wzorcem typowym dla Alethich w
krgach, zgodnie ze stopniem markietani na zewntrz, najemnicy w krgu tu przy nich, onierze
obywatele blisko rodka, jasnoocy oficerowie w samym centrum. Obozowali w formacjach skalnych
przypominajcych ogromne kratery, jednak ich zbocza byy bardziej nierwne i poszarpane. Jak pknite
skorupy jaja.
Kaladin przed omioma miesicami pozostawi tak armi, cho siy Amarama byy zdecydowanie
mniejsze. Ten obz zajmowa wiele mil ska, rozcigajc si na pnoc i poudnie. Tysice sztandarw z
tysicami rnych rodowych par glifw opotay dumnie na wietrze. Widzia pojedyncze namioty gwnie
poza armiami ale wikszo oddziaw kwaterowaa w duych kamiennych koszarach. A to oznaczao
Duszniki.
Nad obozem bezporednio przed nimi wznosi si sztandar, ktry Kaladin widzia w ksigach.
Ciemnoniebieski z biaymi glifami khokh i linil, stylizowane i wymalowane jako miecz przed koron. Rd
Kholin. Rd krla.
Kaladin z oszoomieniem spojrza ponad armiami. Krajobraz na wschodzie przypomina to, co
sysza w dziesitkach rnych opowieci opisujcych kampani krla przeciwko zdradzieckim Parshendim.
Bya to ogromna kamienna rwnina tak szeroka, e nie widzia jej drugiego koca poprzecinana
rozpadlinami i szczelinami szerokimi na dwadziecia lub trzydzieci stp. Byy tak gbokie, e znikay w
mroku i tworzyy mozaik nierwnych paskowyw. Cz wielka, inne malutkie. Potna rwnina
przypominaa z wygldu pmisek, ktry zosta stuczony, a pniej poskadany z niewielkimi lukami
midzy czciami.
Strzaskane Rwniny wyszepta Kaladin.
Co takiego? spytaa wiatrospren. Co si stao?
Kaladin w oszoomieniu potrzsn gow.
Spdziem cae lata, prbujc si tu dosta. Tego pragn Tien, przynajmniej pod koniec. Aby tu
dotrze, walczy w armii krla...
A teraz Kaladin si tu znalaz. W kocu. Przypadkiem. Mia ochot si rozemia. Powinienem si
zorientowa, pomyla. Powinienem wiedzie. Nie kierowalimy si w stron wybrzea i miast.

Kierowalimy si tutaj. Na wojn.


W tym miejscu panoway prawa i zasady Alethich. Spodziewa si, e Tvlakv bdzie wola tego
unikn. Ale tu prawdopodobnie uzyskaaby te najwysz cen.
Strzaskane Rwniny? powtrzy jeden z niewolnikw. Naprawd?
Inni toczyli si przy kratach i wygldali. W nagym podnieceniu jakby zapominali o swoim strachu
przed Kaladinem.
To rzeczywicie Strzaskane Rwniny! odezwa si inny mczyzna. A to armia krla!
Moe odnajdziemy tu sprawiedliwo stwierdzi inny.
Syszaem, e osobici sucy krla yj lepiej ni niejeden kupiec powiedzia kolejny. Jego
niewolnikom te musi by lepiej. Znajdziemy si na voriskich ziemiach, nawet bdziemy zarabia!
To bya prawda. Kiedy niewolnicy pracowali, musieli dostawa niewielk pensj poow tego, co
dostawa wolny robotnik, a co i tak czsto oznaczao mniej, ni peny obywatel otrzymaby za tak sam
prac. Ale prawo Alethich tego wymagao, i to byo co. Jedynie arliwcy ktrzy i tak nie mogli niczego
posiada na wasno nie musieli by opacani. I parshmeni. Ale parshmeni bardziej przypominali
zwierzta.
Niewolnik mg wpaca swoje zarobki na konto swojego dugu i po latach pracy wykupi si na
wolno. Teoretycznie. Inni wci rozmawiali, kiedy wozy zaczy toczy si w d, ale Kaladin wycofa si
na ty wozu. Podejrzewa, e moliwo spacenia si bya oszustwem, majcym zapewni spokj wrd
niewolnikw. Dug by ogromny, o wiele wikszy ni cena, za ktr niewolnik zosta sprzedany, i waciwie
nie dao si tyle zarobi.
Suc poprzednim panom, domaga si swojej wypaty. Zawsze znajdowali sposoby, eby go
oszuka odejmowali za noclegi i wyywienie. Tacy byli jasnoocy. Roshone, Amaram, Katarotam... Kady
jasnooki, jakiego pozna Kaladin, czy to jako niewolnik, czy wolny czowiek, okazywa si zepsuty a do
szpiku koci, pomimo zewntrznej wytwornoci i urody. Byli jak gnijce trupy w najlepszych jedwabiach.
Inni niewolnicy wci rozmawiali o krlewskiej armii i sprawiedliwoci. Sprawiedliwo?
pomyla Kaladin, opierajc plecy o kraty. Nie jestem przekonany, czy co takiego w ogle istnieje. Ale i
tak si zastanawia. To bya armia krla armia wszystkich dziesiciu arcyksit ktra przybya, by
wypeni Pakt Zemsty.
Jeli pozwala sobie jeszcze czego pragn, to, by znw mc chwyci wczni. Znw walczy i
sprbowa odnale drog do czowieka, ktrym kiedy by. Czowieka, ktrego co obchodzio.
I jeli mg to w ogle odnale, to wanie tutaj.

Widziaem koniec i syszaem, jak go nazwano. Noc Smutkw, Prawdziwe Spustoszenie. Wieczna
Burza.
Zebrane pierwszego dnia Nanes roku 1172, pitnacie sekund przed mierci. Badanym by
ciemnooki modzieniec nieznanego pochodzenia.
Shallan nie spodziewaa si, e Jasnah Kholin bdzie tak pikna.
Odznaczaa si dostojn, dojrza uroda taka, jak mona byo spotka na portrecie jednej z
dawnych uczonych. Shallan poja, e naiwnie spodziewaa si, i Jasnah bdzie paskudn star pann, jak
te surowe matrony, ktre uczyy j przed laty. Jak inaczej moga sobie wyobrazi heretyczk dobrze po
trzydziestce, i nadal niezamn?
Jasnah wygldaa zupenie inaczej. Wysoka i szczupa, miaa gadk skr, wskie czarne brwi i
gste czarne jak onyks wosy. Cz z nich upia wok niewielkiej zotej ozdoby w ksztacie zwoju,
podtrzymywanej dwiema dugimi szpilami. Reszta opadaa drobnymi lokami na kark. Cho mocno
skrcone, wosy sigay Jasnah do ramion gdyby byy proste, sigayby do poowy plecw, podobnie jak
wosy Shallan.
Miaa kwadratow twarz i bystre fiokowe oczy. Suchaa mczyzny w szatach o barwie zgaszonego
oranu i bieli kolory krlewskiego rodu Kharbranthu. Jasno Kholin bya o kilka palcw wysza od
mczyzny najwyraniej wysoki wzrost Alethich nie by jedynie mitem. Jasnah spojrzaa na Shallan,
zauwaya j i wrcia do rozmowy.
Na Ojca Burz! Ta kobieta bya przecie krlewsk siostr. Pena rezerwy, posgowa, odziana w
bkit i srebro. Podobnie jak suknia Shallan, tak i jej suknia bya zapinana z bokw na guziki i miaa wysoki
konierz, cho Jasnah miaa znacznie peniejsze piersi ni Shallan. Luna spdnica sigaa podogi. Rkawy
byy dugie i szerokie, lewy zosta zapity na guziki, by ukry bezpieczn do.
Na swobodnej doni nosia bardzo charakterystyczn ozdob dwa piercionki i bransoletka

poczone kilkoma acuszkami, podtrzymujce trjktn grup klejnotw na grzbiecie doni. Dusznik
tym sowem okrelano zarwno ludzi, ktrzy przeprowadzali proces, jak i fabrial, ktry go umoliwia.
Shallan wsuna si do pomieszczenia, starajc si przyjrze uwaniej duym, emanujcym blaskiem
klejnotom. Jej serce zaczo bi szybciej. Dusznik wyglda dokadnie tak samo jak ten, ktry wraz z brami
znalaza w wewntrznej kieszeni paszcza ojca.
Jasnah i mczyzna ruszyli w stron Shallan, nie przerywajc rozmowy. Jak zareaguje Jasnah, kiedy
jej podopieczna w kocu j dogonia? Czy bdzie za na opieszao Shallan? To nie bya jej wina, ale
ludzie czsto oczekiwali niemoliwego od tych niszych stanem.
Podobnie jak wielki korytarz, tak i to przejcie zostao wykute w kamieniu. Wydawao si jednak
bardziej luksusowo wyposaone, z bogato zdobionymi yrandolami penymi klejnotw Burzowego wiata.
Wikszo stanowiy ciemnofioletowe granaty, jedne z mniej wartociowych kamieni. Mimo to sama ich
liczba, wiszca u sklepienia i emanujca fiokowym blaskiem sprawiaa, e yrandol wart by fortun. Na
Shallan najwiksze wraenie zrobiy jednak symetria wzoru i uroda krysztaw wiszcych po bokach
yrandola.
W miar jak Jasnah si zbliaa, Shallan zacza sysze niektre jej sowa.
...uwiadamiasz sobie, e takie dziaanie moe wywoa nieprzychyln reakcj krgw
wyznawcw? zapytaa kobieta. Mwia po alethyjsku.
Jzyk ten bardzo przypomina ojczysty vedeski Shallan i w dziecistwie nauczya si nim
posugiwa.
Tak, jasnoci odpar starszy mczyzna w szacie.
Mia rzadk siw brod i jasnoszare oczy. Jego szczera, yczliwa twarz wydawaa si bardzo
zatroskana. Nosi te okrgy kapelusz pasujcy do pomaraczowo-biaych szat. Czy to by moe krlewski
zarzdca?
Nie. Te klejnoty na jego palcach, sposb, w jaki si porusza i w jaki inni jasnoocy zachowywali si
w jego obecnoci... Na Ojca Burz! pomylaa Shallan. To musi by sam krl! Nie brat Jasnah, Elhokar,
lecz krl Kharbranthu. Taravangian.
Shallan popiesznie dygna w stosowny sposb, czym zwrcia uwag Jasnah.
arliwcy maj tu ogromne wpywy, Wasza Wysoko powiedziaa kobieta.
Ja te odpar krl. Mn si nie musisz przejmowa.
Rozumiem stwierdzia Jasnah. Twoje warunki s do przyjcia. Zaprowad mnie na miejsce, a
zobacz, co da si zrobi. Jednak, jeli mi wybaczysz, podczas naszej drogi musz si jeszcze kim zaj.
Jasnah zrobia krtki gest w stron Shallan, wzywajc, by do nich doczya.
Oczywicie, jasnoci zgodzi si krl.
Wydawa si peen szacunku wobec Jasnah. Kharbrant byo bardzo maym krlestwem waciwie
obejmujcym jedynie miasto a Alethkar nalea do najpotniejszych na wiecie. W rzeczywistoci
ksiniczka Alethich miaa wysz pozycj od krla Kharbranthu, niezalenie od wymogw protokou.
Shallan popiesznie doczya do Jasnah, ktra sza nieco za krlem, rozmawiajcym ze swoimi

sugami.
Jasnoci powiedziaa dziewczyna. Nazywam si Shallan Davar, prosilicie, bym si z wami
spotkaa. Szczerze auj, e nie mogam si z wami spotka w Dumadari.
To nie bya twoja wina odpara Jasnah, machajc rk. Nie spodziewaam si, e dotrzesz na
czas. Nie byam jednak pewna, dokd udam si po Dumadari, kiedy wysaam do ciebie t wiadomo.
Jasnah si nie zocia, to dobry znak. Shallan poczua, e powoli opuszcza j niepokj.
Jestem pod wraeniem twojej nieustpliwoci, dziecko mwia dalej kobieta. Nie
spodziewaam si, e tak dugo bdziesz za mn poda. Postanowiam, e w Kharbrancie nie bd ju
zostawia dla ciebie wiadomoci, gdy uznaam, e si poddaa. Wikszo tak robi po pierwszych kilku
przystankach.
Wikszo? W takim razie to bya prba? I Shallan j przesza?
W rzeczy samej mwia dalej Jasnah. By moe nawet pozwol ci zoy prob o miejsce jako
moja podopieczna.
Shallan omal si nie potkna. Zoy prob? Czy tego ju nie zrobia?
Jasnoci odezwaa si Shallan. Mylaam, e... C, wasz list...
Jasnah spojrzaa na ni z ukosa.
Pozwoliam ci si ze mn spotka, panno Davar. Nie obiecywaam, e ci przyjm. Szkolenie
podopiecznej i opieka nad ni zakca mj spokj, na co obecnie nie mog sobie pozwoli. Ale przebya
dug drog. Rozwa twoj prob, cho musisz zrozumie, e moje wymagania s surowe.
Shallan pohamowaa si przed skrzywieniem ust.
adnego napadu zoci zauwaya Jasnah. To dobry znak.
Napad zoci, jasnoci? U jasnookiej kobiety?
Byaby zaskoczona odpara oschle krlewska siostra. Ale sama postawa ci nie wystarczy.
Powiedz mi, jak szerokie jest twoje wyksztacenie?
W niektrych aspektach znaczne odpara Shallan, po czym dodaa z wahaniem: W innych
znacznie ograniczone.
Rozumiem.
Przed nimi krl najwyraniej si pieszy, ale by tak stary, e nawet w popiechu szed powoli.
W takim razie oceni ci. Odpowiadaj szczerze i nie przesadzaj, gdy wkrtce poznam si na
twoich kamstwach. Nie udawaj te faszywej skromnoci, nie mam cierpliwoci do kokietek.
Tak, jasnoci.
Zaczniemy od muzyki. Jak oceniaby swoje umiejtnoci?
Mam dobry such, jasnoci odpara szczerze Shallan. Najlepiej radz sobie ze piewem, cho
uczono mnie te gry na cytrze i fletni. Nie bd najlepsz, jak syszelicie, ale na pewno nie najgorsz.
Znam wikszo ballad historycznych na pami.
Zapiewaj refren Skocznej Adrene.
Tutaj?

Nie lubi si powtarza, dziecko.


Shallan zacza piewa. To nie by jej najlepszy wystp, ale piewaa czystym gosem i nie
zapomniaa sw.
Dobrze powiedziaa Jasnah, kiedy Shallan przerwaa, eby zapa oddech. Jzyki.
Dziewczyna zawahaa si, prbujc skupi uwag na czym innym ni gorczkowych prbach
przypomnienia sobie kolejnego wersu. Jzyki.
Mwi w waszym ojczystym alethyjskim, rzecz jasna powiedziaa. Przyzwoicie czytam po
thaylesku i dobrze mwi w azish. Umiem porozumie si w jzyku selay, ale nie umiem w nim czyta.
Jasnah nie skomentowaa tego. Shallan zacza si denerwowa.
Pisanie? spytaa w kocu kobieta.
Znam wszystkie gwne, pomniejsze i miejscowe glify i umiem je zapisa kaligraficznie.
Jak wikszo dzieci.
Glify strzegce, ktre maluj, robi wraenie na wszystkich, ktrzy mnie znaj.
Glify strzegce? powtrzya Jasnah. Miaam powd, by sdzi, e chciaa zosta uczon, nie
dostarczycielk bzdur erujcych na przesdach.
Od dziecistwa prowadziam dziennik mwia dalej Shallan by wiczy umiejtnoci pisarskie.
Gratulacje. Gdybym potrzebowaa, eby kto napisa traktat o pluszowym kucyku albo opisa
interesujcy kamyk, ktry zobaczy, pol po ciebie. Czy nie moesz mi pokaza czego, co prezentowaoby
twoje prawdziwe umiejtnoci?
Shallan zarumienia si.
Z caym szacunkiem, jasnoci, macie mj list, a by on wystarczajco przekonujcy, bycie
zgodzili si mnie wysucha.
Suszna uwaga. Jasnah pokiwaa gow. Napisanie go zajo ci sporo czasu. Jak wyglda twoje
wyszkolenie w logice i pokrewnych sztukach?
Mam due osignicia w podstawowej matematyce odpara Shallan, wci zdenerwowana i
czsto pomagaam ojcu w rachunkowoci. Przeczytaam dziea zebrane rnych autorw. Tormas, Nashan,
Niala Sprawiedliwa i oczywicie Nohadon.
Placini?
Kto to taki?
Nie.
Gabrathin, Yustara, Manaline, Syasikk, Shauka-crka-Hasweth?
Shallan skulia si i znw pokrcia gow. To ostatnie imi pochodzio z Shin. Czy mieszkacy tej
krainy w ogle mieli logikw? Czy Jasnah rzeczywicie spodziewaa si, e jej podopieczne bd
zaznajomione z tak mao znanymi tekstami?
Rozumiem stwierdzia Jasnah. A co z histori?
Historia. Shallan skulia si jeszcze bardziej.
Ja... To ta specjalno, w ktrej mam oczywiste braki, jasnoci. Ojcu nie udao si znale

odpowiedniej guwernantki. Przeczytaam ksiki historyczne, ktre do niego naleay...


To znaczy?
Gwnie komplet Tematw Barleshy Lhan.
Jasnah z lekcewaeniem machna swobodn doni.
Nie s warte czasu powiconego na ich napisanie. To w najlepszym wypadku popularny przegld
wydarze historycznych.
Przepraszam, jasnoci.
To zawstydzajca luka. Historia jest najwaniejsz z podsztuk zwizanych z czytaniem. Mona by
sdzi, e twoi rodzice szczeglnie zatroszcz si o ten aspekt, jeli mieli nadziej odda ci na nauki do
historyczki takiej jak ja.
Moja sytuacja jest nietypowa, jasnoci.
Ignorancja rzadko bywa nietypowa, panno Davar. Im duej yj, tym bardziej dochodz do
wniosku, e to naturalny stan ludzkiego umysu. Wielu prbuje broni jej witoci i spodziewaj si, e
czowiek bdzie pod wraeniem ich wysikw.
Shallan znw si zarumienia. Bya wiadoma swoich brakw, ale Jasnah miaa nierealne
oczekiwania. Bez sowa sza u boku wyszej kobiety. Jak dugi by ten korytarz? Tak si zdenerwowaa, e
nawet nie patrzya na obrazy na cianach. Wyszy za rg i wkroczyy dalej w gb gry.
W takim razie przejdmy do nauki stwierdzia Jasnah niezadowolonym tonem. Co moesz o
sobie powiedzie w tej kwestii?
Poznaam podstawy nauki w zakresie, jakiego mona spodziewa si po modej kobiecie w moim
wieku odpara Shallan sztywniej ni zamierzaa.
To znaczy?
Mog wypowiada si swobodnie na temat geografii, geologii, fizyki i chemii. Szczeglnie
skupiam si na biologii i botanice, gdy nimi mogam zajmowa si z niejak swobod w posiadoci
mojego ojca. Ale jeli spodziewacie si, e z machniciem rki rozwi Zagadk Fabrisan, to
przypuszczam, e si rozczarujecie.
Czy nie mam prawa mie uzasadnionych oczekiwa wobec moich potencjalnych uczennic, panno
Davar?
Uzasadnionych? Wasze oczekiwania s rwnie uzasadnione jak te wobec Dziesiciu Heroldw w
Dniu Prby! Z caym szacunkiem, jasnoci, wydaje si, e chcecie, by wasze potencjalne podopieczne ju
byy uczonymi. By moe udaoby mi si znale w tym miecie kilku osiemdziesicioletnich arliwcw,
ktrzy spenialiby wasze oczekiwania. Oni mogliby ubiega si o wasz opiek, cho prawdopodobnie
mieliby kopot z usyszeniem waszych pyta.
Rozumiem odpara Jasnah. Czy z tak irytacj odzywasz si rwnie do swoich rodzicw?
Shallan si skrzywia. Czas spdzony pord marynarzy sprawi, e stracia panowanie nad
jzykiem. Czy przebya tak dalek drog tylko po to, by obrazi Jasnah? Pomylaa o zrujnowanych
braciach, ktrzy z trudem podtrzymywali pozory w domu. Czy bdzie musiaa powrci do nich pokonana,

po tym, jak zmarnowaa jedyn okazj.


Nie odzywaam si do nich w taki sposb, jasnoci. Do was te nie powinnam. Przepraszam.
C, przynajmniej jeste na tyle pokorna, by przyzna si do bdu. Mimo to jestem rozczarowana.
Jak to moliwe, e matka uznaa ci za gotow, by odda ci pod opiek?
Moja matka umara, kiedy byam dzieckiem, jasnoci.
A twj ojciec wkrtce ponownie si oeni. Z Malise Gevelmar, o ile mi wiadomo.
Shallan a si wzdrygna. Rd Davar by staroytny, ale mia umiarkowan wadz i znaczenie.
Fakt, e Jasnah znaa imi macochy Shallan, wiele o niej mwi.
Moja macocha niedawno zmara. Nie wysaa mnie, bym zostaa wasz podopieczn. To moja
wasna inicjatywa.
Przyjmij wyrazy wspczucia odpara Jasnah. Moe powinna by ze swoim ojcem, zajmowa
si jego posiadociami i pociesza w smutku, zamiast marnowa mj czas.
Mczyni idcy przed nimi skrcili w kolejne boczne przejcie. Podywszy za nimi, znalazy si w
mniejszym korytarzu, wyoonym bogato zdobionym czerwono-tym dywanem. Na cianach wisiay
lustra.
Shallan odwrcia si do Jasnah.
Mj ojciec mnie nie potrzebuje. C, to bya prawda. Ale ja potrzebuj was, jak udowodnia ta
rozmowa. Jeli ignorancja tak was drani, czy moecie z czystym sumieniem odrzuci moliwo, by mnie z
niej wydoby?
Robiam to ju wczeniej, panno Davar. Jeste dwunast mod kobiet, ktra w tym roku prosi
mnie o opiek.
Dwunasta? pomylaa Shallan. W tym roku? A ona zakadaa, e kobiety bd si trzyma z dala
od Jasnah z powodu jej niechci do krgw wyznawcw.
Ich grupka dotara do koca wskiego korytarza i wysza za rg, gdzie ku zaskoczeniu Shallan ze
sklepienia spad duy kawa skay. Wok stao okoo tuzina sug, a niektrzy z nich mieli zaniepokojone
miny. Co si dziao?
Wikszo zawau zostaa uprztnita, cho luka w skaach ziaa zowrogo. Nie byo przez ni wida
nieba schodzili coraz gbiej w d i znajdowali si pewnie gboko pod ziemi. Potny gaz, wyszy od
czowieka, spad na drzwi po lewej. Nie dao si go omin, eby wej do pomieszczenia za nim. Shallan
wydawao si, e syszy odgosy po drugiej stronie. Krl podszed do skay i zacz mwi co
uspokajajcym tonem. Wyj chusteczk z kieszeni i otar czoo.
Niebezpieczestwa mieszkania w budynku wykutym w skale zauwaya Jasnah, podchodzc
bliej. Kiedy to si stao?
Najwyraniej nie zostaa wezwana do miasta wycznie w tym celu krl po prostu wykorzystywa
jej obecno.
Podczas ostatniej arcyburzy, jasnoci odpar krl. Potrzsn gow, a wtedy jego wsy zadray.
Paacowym architektom by moe uda si przebi do komnaty, ale to wymaga czasu, a nastpna arcyburza

ma uderzy ju za kilka dni. Poza tym, przebicie si do rodka moe jeszcze bardziej osabi sklepienie.
Sdziam, e Kharbranth jest chroniony przed burzami, Wasza Wysoko odezwaa si Shallan.
Jasnah spojrzaa na ni z ukosa.
Miasto jest chronione, moda damo odpar krl. Ale arcyburze bardzo silnie uderzaj w gr za
nami. Czasem doprowadza to do lawin po tej stronie, a to moe sprawi, e zatrzsie si cae zbocze.
Spojrza na sklepienie. Zaway s bardzo rzadkie, a t okolic uwaalimy za bezpieczn, ale...
Ale skaa to skaa wtrcia Jasnah i nigdy nie wiadomo, czy tu pod powierzchni nie kryje si
saba ya. Przyjrzaa si monolitowi, ktry odpad od sklepienia. To bdzie trudne. Prawdopodobnie
strac bardzo cenny kamie skupienia.
Ja... zacz mwi krl, znw ocierajc czoo. Gdybymy tylko mieli Ostrze Odprysku...
Jasnah przerwaa mu machniciem rki.
Nie prbuj renegocjowa naszej umowy, Wasza Wysoko. Dostp do Palanaeum jest tego wart.
Przyda si posa kogo po kawaki zamoczonej tkaniny. Niech wikszo sucych przejdzie na drugi
koniec korytarza. Co i tobie nie zaszkodzi.
Zostan tutaj powiedzia krl, na co reakcj byy protesty jego sug, w tym potnego mczyzny
w czarnym skrzanym ppancerzu, pewnie jego osobistego stranika. Wadca uciszy ich uniesieniem
pomarszczonej doni. Nie bd si kry jak tchrz, kiedy moja wnuczka jest uwiziona.
Nic dziwnego, e by tak zdenerwowany. Jasnah nie upieraa si duej, a Shallan widziaa w jej
spojrzeniu, e nie miao dla niej znaczenia, i wadca ryzykuje wasne ycie. To samo najwyraniej
dotyczyo Shallan, kobieta bowiem nie rozkazaa jej odej. Sucy przyszli z mokrymi kawakami tkaniny
i rozdali je. Jasnah odmwia. Krl i jego stranik unieli swoje do twarzy, zasaniajc usta i nos.
Shallan te przyja szmatk. O co w tym chodzio? Kilku sucych przecisno mokr tkanin
przez otwr midzy ska a cian, przekazujc je tym wewntrz. Pniej wszyscy sudzy odbiegli
korytarzem.
Jasnah podesza do gazu.
Panno Davar odezwaa si jakiej metody by uya, eby oceni mas tej skay?
Shallan zamrugaa.
C, pewnie spytaabym Jego Wysoko. Jego architekci z pewnoci j obliczyli.
Jasnah przechylia gow.
Elegancka odpowied. Czy to zrobili, Wasza Wysoko?
Tak, jasnoci Kholin odpar krl. Wynosi w przyblieniu pitnacie tysicy kavali.
Kobieta posaa Shallan spojrzenie.
Punkt na twoj korzy, panno Davar. Uczona nie powinna marnowa czasu na ponowne
odkrywanie informacji, ktre s ju znane. Czasem zdarza mi si o tym zapomnie.
Na te sowa dziewczyna poczua przypyw dumy. Miaa przeczucie, e Jasnah nie jest zbyt szczodra
w pochwaach. Czy to znaczyo, e kobieta nadal rozwaa wzicie jej pod opiek?
Jasnah uniosa swobodn do, z Dusznikiem migoczcym na tle skry. Dziewczyna poczua, e

serce bije jej szybciej. Nigdy nie widziaa, jak kto zajmuje si Duszowaniem. arliwcy korzystali ze swoich
fabriali w wielkiej tajemnicy, nie wiedziaa te, e ojciec mia jeden w posiadaniu, dopki go przy nim nie
znaleli. Oczywicie, jego ju nie dziaa. To by jeden z gwnych powodw, dla ktrych si tu znalaza.
Klejnoty wprawione w Dusznik Jasnah byy ogromne, Shallan nigdy nie widziaa tak wielkich, i
kady musia by wart wiele kul. Pierwszym by dymny kwarc, przezroczysty czarny klejnot, drugim
diament, a trzecim rubin. Wszystkie zostay wyszlifowane oszlifowany klejnot mieci wicej Burzowego
wiata w migotliwe owalne ksztaty o wielu fasetkach.
Jasnah przymkna oczy i przycisna do do gazu. Uniosa gow, powoli wcigajc powietrze.
Kamienie na wierzchu jej doni zaczy mocniej wieci, szczeglnie kwarc rozjarzy si tak bardzo, e razi
renice.
Shallan wstrzymaa oddech. Odwaya si jedynie zamruga, powierzajc scen pamici. Przez
dug chwil nic si nie dziao.
A nagle usyszaa krtki dwik. Niskie dudnienie, jak odlege gosy piewajce razem czyst nut.
Do Jasnah zatona w kamieniu.
Skaa znikna.
W korytarzu pojawia si chmura gstego czarnego dymu. Byo go tyle, e olepi Shallan, wydawa
si dzieem tysicy ognisk i pachnia spalonym drewnem. Dziewczyna popiesznie uniosa wilgotn szmatk
do twarzy i opada na kolana. Co dziwne, jej uszy wydaway si zatkane, jakby zesza z wielkiej wysokoci.
Musiaa przekn lin, eby je odblokowa.
Mocno zacisna powieki, kiedy oczy zaczy zawi, i wstrzymaa oddech. Jej uszy wypeni szum.
Wszystko mino. Zamrugaa i zobaczya, e krl i stranik kul si przy cianie obok niej. Dym
wci kbi si pod sufitem, w korytarzu czu byo jego smrd. Jasnah wstaa, nie otwierajc oczu i nie
zwracajc uwagi na dym cho na twarzy i ubraniu miaa sadz. Na cianach te pozostay lady.
Shallan czytaa o tym, ale i tak bya pod wraeniem. Jasnah przeobrazia kamie w dym, a poniewa
dym mia o wiele mniejsz gsto, przemiana wywoaa nagy jego wybuch.
To bya prawda do Jasnah nalea dziaajcy Dusznik. I to potny. Dziewi na dziesi
Dusznikw byo zdolnych do kilku ograniczonych przemian stworzenia wody lub ziarna ze skay,
przeksztacenia powietrza albo tkaniny w nijakie jednoizbowe kamienne budynki. Potniejszy, jak ten
nalecy do Jasnah, mg dokona dowolnego przeobraenia. Zmieni kad substancj w kad inn. Jake
musiao to drani arliwcw, e tak potna, wita relikwia znajdowaa si w rkach kogo spoza ich
szeregw. I to jeszcze heretyczki!
Shallan podniosa si, nadal trzymajc tkanin przy twarzy, oddychajc wilgotnym, lecz wolnym od
pyu powietrzem. Chwil pniej krl wpad do komnaty. Po drugiej stronie staa maa dziewczynka, w
towarzystwie kilku nianiek i innych paacowych sucych, i kaszlaa. Krl wzi j w ramiona. Bya zbyt
maa, by nosi rkaw skromnoci.
Jasnah otworzya oczy i zamrugaa, jakby poczua si zdezorientowana. Odetchna gboko i nie
zakaszlaa. Wrcz si umiechna, jakby zapach dymu by dla niej przyjemny.

Odwrcia si do Shallan i skupia na niej spojrzenie.


Nadal czekasz na moj odpowied. Obawiam si, e nie spodoba ci si to, co ci powiem.
Ale jeszcze nie skoczylicie mnie sprawdza powiedziaa Shallan, zbierajc resztki odwagi. Z
pewnoci do tej chwili nie wydacie wyroku.
Nie skoczyam? powtrzya Jasnah, marszczc czoo.
Nie zapytalicie mnie o wszystkie kobiece sztuki. Opucilicie malarstwo i rysunek.
Nigdy mi si zbytnio nie przydaway.
Ale w kocu to sztuki stwierdzia Shallan z desperacj. Tam miaa najwiksze osignicia!
Wielu uwaa sztuki wizualne za najbardziej wytworne. Przyniosam swoj teczk. Chciaabym pokaza, co
potrafi.
Jasnah zacisna wargi.
Sztuki wizualne to gupstwa. Rozwayam fakty, dziecko, i nie mog ci przyj. Przykro mi.
Shallan posmutniaa.
Kobieta tymczasem zwrcia si do krla.
Wasza Wysoko powiedziaa chciaabym uda si do Palanaeum.
Teraz? spyta wadca, nadal trzymajc wnuczk w ramionach. Ale mielimy urzdzi uczt...
Doceniam propozycj odpara Jasnah lecz obfituj we wszystko poza czasem.
Oczywicie. Zaprowadz ci osobicie. Dzikuj za to, co zrobia. Kiedy usyszaem, e prosisz o
wejcie... Cay czas mwi do Jasnah, ktra w milczeniu podya za nim korytarzem, pozostawiajc
Shallan za sob.
Dziewczyna przycisna teczk do piersi i zdja szmatk z ust. Sze miesicy pogoni i co uzyskaa?
Ze zoci cisna tkanin, wyciskajc smolist wod. Miaa ochot si rozpaka. Pewnie tak by wanie
zrobia, gdyby bya tym samym dzieckiem, co przed szecioma miesicami.
Ale wszystko si zmienio. Ona sama si zmienia. Jeli jej si nie powiedzie, rd Davar upadnie.
Shallan czua, e jej determinacja si podwaja, cho nie moga powstrzyma kilku ez frustracji przed
opuszczeniem kcikw oczu. Stwierdzia, e si nie podda, dopki Jasnah nie bdzie zmuszona, by kaza
zaku j w acuchy i odprowadzi.
Zadziwiajco stanowczym krokiem ruszya w kierunku, w ktrym udaa si Jasnah. Przed szecioma
miesicami przedstawia braciom swj rozpaczliwy plan. Zostanie uczennic Jasnah Kholin, uczonej i
heretyczki. Nie ze wzgldu na edukacj. Ani presti. Tylko po to, by dowiedzie si, gdzie trzyma Dusznik.
A pniej go ukra.

Wglowy odrys mapy obozu Sadeasa sporzdzonej przez prostego wcznika.


Zostaa wydrapana na skorupie kremlika wielkoci doni.
Odrys podpisany tuszem przez nieznan uczon Alethi, okoo 1173 roku

Zimno mi, matko. Tak mi zimno. Matko? Dlaczego wci sysz deszcz? Czy przestanie pada?.
Zebrane w Vevishes roku 1172, trzydzieci dwie sekundy przed mierci. Badanym bya jasnooka
dziewczynka w wieku okoo szeciu lat.
Tvlakv w jednej chwili wypuci wszystkich niewolnikw z klatek. Tym razem nie przejmowa si
uciekinierami ani buntem niewolnikw za nimi byo jedynie pustkowie, a przed nimi sto tysicy
uzbrojonych onierzy.
Kaladin zszed z wozu. Znajdowali si wewntrz jednej z formacji przypominajcych krater, jej
poszarpana kamienna ciana wznosia si na wschodzie. Na ziemi nic nie roso, a skaa pod jego bosymi
stopami bya liska. W zagbieniach zebray si kaue. Powietrze byo ostre i czyste, a soce wiecio
mocno nad ich gowami, cho na wschodzie byo tak parno, e zawsze czu na skrze wilgo.
Wok nich wida byo lady dziaalnoci od dawna zadomowionej armii ta wojna trwaa od
mierci starego krla przed prawie szecioma laty. Wszyscy opowiadali historie o tamtej nocy, kiedy
Parshendi zamordowali krla Gavilara.
Obok maszeroway oddziay onierzy, kierujc si wskazwkami w postaci krgw wymalowanych
na kadym skrzyowaniu. W tym obozie byo mnstwo dugich kamiennych bunkrw, a take wicej
namiotw, ni Kaladin widzia z gry. Nie kade schronienie dawao si stworzy przy pomocy Dusznika.
Po smrodzie karawany, to miejsce pachniao bardzo przyjemnie, wypenione znajomymi aromatami
wyprawionej skry i naoliwionej broni. Jednak wielu onierzy sprawiao wraenie niechlujnych. Nie byli
brudni, ale te nie wydawali si szczeglnie zdyscyplinowani. Kryli po obozie w grupkach, nosili
niedopite paszcze. Niektrzy pokazywali palcami na niewolnikw i gwizdali. To bya armia arcyksicia?
Elitarne siy, ktre walczyy o honor Alethkaru? To do nich chcia doczy Kaladin?
Bluth i Tag przygldali si uwanie, jak Kaladin docza do pozostaych niewolnikw, ale on nie
prbowa adnych numerw. Wiedzia, e to nie by czas, by ich prowokowa widzia, jak najemnicy

zachowywali si w obecnoci oficerw. Bluth i Tag dobrze odgrywali swoj rol, szli wyprostowani, z
rkami na rkojeciach broni. Popchnli kilku niewolnikw, jednemu wbili pak w brzuch i sklli go.
Starannie unikali Kaladina.
Krlewska armia powiedzia niewolnik obok niego. By to ciemnoskry mczyzna, ktry
rozmawia z Kaladinem na temat ucieczki. Sdziem, e wyl nas do pracy w kopalni. Tu nie bdzie tak
le. Bdziemy szorowa latryny albo naprawia drogi.
To dziwne, cieszy si na sprztanie latryn albo cik prac w palcym socu. Kaladin mia
nadziej na co innego. Mia nadziej. Owszem, odkry, e wci umie mie nadziej. Wcznia w doni.
Wrg, ktremu mg stawi czoo. Tak mg y.
Tvlakv rozmawia z jasnook kobiet, ktra robia wraenie wanej persony. Jej ciemne wosy,
upite w skomplikowanym warkoczu, migotay napenionymi ametystami, a jej suknia miaa
ciemnoszkaratny odcie. Wygldaa cakiem jak Laral, pod koniec. Pewnie naleaa do czwartego albo
pitego dahnu i bya on oraz skryb jednego z oficerw.
Tvlakv zacz wychwala swoje towary, lecz kobieta uniosa delikatn do.
Sama mog obejrze, co kupuj, handlarzu powiedziaa ze piewnym, arystokratycznym
akcentem. Sama ich sprawdz.
W towarzystwie kilku onierzy ruszya wzdu szeregu. Jej suknia zostaa skrojona zgodnie z
fasonem typowym dla szlachetnie urodzonych Alethich z grubego jedwabiu, obcisa od pasa w gr,
poniej luna. Zapinana z boku od pasa do szyi, koczya si niewielkim, haftowanym zot nici
konierzykiem. Duszy lewy rkaw ukrywa jej bezpieczn do. Matka Kaladina zawsze nosia
rkawiczk, co wydawao mu si o wiele bardziej praktyczne.
Oceniajc po jej twarzy, nie bya pod szczeglnym wraeniem tego, co zobaczya.
Ci ludzie s na wp zagodzeni i chorzy powiedziaa, po czym wzia od modej pomocnicy
cienki prt. Uniosa nim wosy z czoa jednego z mczyzn i przyjrzaa si jego pitnu. Mwisz, e chcesz
dwa szmaragdowe broamy za kadego?
Tvlakv zacz si poci.
Moe ptora?
A do czego oni mi si przydadz? Nie dopuszcz ludzi tak brudnych do ywnoci, a do wikszoci
pozostaych zada mam parshmenw.
Jeli milady nie jest zadowolona, mgbym zwrci si do innych arcyksit...
Nie odpowiedziaa i uderzya niewolnika, ktremu si przygldaa, gdy si przed ni cofn.
Jeden i jedna czwarta. Mog rba dla nas drewno w pnocnych lasach... Umilka, kiedy zobaczya
Kaladina. Ten tutaj. To o wiele lepszy materia ni pozostali.
Sdziem, e moe si wam spodoba stwierdzi Tvlakv, podchodzc do niej. Jest cakiem...
Uniosa prt, uciszajc handlarza. Na wardze miaa niewielk rank. Zmielony korze przekltnika
mgby na to pomc.
Zdejmij gr, niewolniku rozkazaa.

Kaladin spojrza jej prosto w niebieskie oczy i poczu niemal niepowstrzymane pragnienie, by j
oplu. Nie. Nie mg sobie na to pozwoli. Nie, kiedy mia szans. Wysun rce z workowatej tuniki i
pozwoli, by opada do pasa, ukazujc jego pier.
Mimo omiu miesicy w niewoli mia lepsze minie ni pozostali.
Duo blizn jak na kogo tak modego powiedziaa z namysem szlachetnie urodzona.
Wojskowy?
Tak.
Jego wiatrospren podleciaa do kobiety i wpatrzya si w jej twarz.
Najemnik?
Armia Amarama odpar Kaladin. Obywatel, drugi nahn.
Niegdy obywatel wtrci szybko Tvlakv. Zosta...
Znw uciszya Tvlakva prtem i wciekym spojrzeniem. Pniej tym samym prtem odsuna wosy
Kaladina i przyjrzaa si jego czou.
Glif shash stwierdzia i klasna jzykiem. Kilku onierzy podeszo bliej, opierajc donie na
rkojeciach mieczy. Tam, skd pochodz, niewolnicy, ktrzy na to zasuguj, po prostu zostaj straceni.
Maj szczcie stwierdzi Kaladin.
A ty jak tu trafie?
Zabiem kogo odpar, starannie obmylajc kamstwo.
Prosz, pomyla do Heroldw. Prosz. Od tak dawna o nic si nie modli.
Kobieta uniosa brew.
Jestem morderc, jasnoci wyjani Kaladin. Upiem si, popeniem kilka bdw. Ale dobrze
walcz wczni. Umiecie mnie w armii swojego pana. Pozwlcie mi znw walczy.
To byo dziwne kamstwo, ale kobieta nigdy by nie pozwolia mu walczy, gdyby uwaaa go za
dezertera. W takim wypadku lepiej by uwaanym za przypadkowego zabjc.
Prosz... pomyla. Znw by onierzem. W tej chwili wydawao si to najwspanialsz rzecz,
jakiej mg kiedykolwiek zapragn. O ile lepiej jest zgin na polu walki ni zmarnie, oprniajc
nocniki.
Tvlakv podszed do jasnookiej kobiety. Spojrza na Kaladina i westchn.
To dezerter, jasnoci. Nie suchajcie go.
Nie! Kaladin poczu, jak nagy wybuch wciekoci pochania jego nadziej. Unis rce w stron
Tvlakva. Udusi tego szczura i...
Kto uderzy go w plecy. Jkn, zatoczy si i upad na kolana. Szlachetnie urodzona cofna si,
unoszc do piersi bezpieczn do. Jeden z onierzy chwyci Kaladina i znw go podnis.
C powiedziaa w kocu. Jaka szkoda.
Mog walczy warkn Kaladin mimo blu. Dajcie mi wczni. Pozwlcie mi...
Uniosa prt, uciszajc go.
Jasnoci odezwa si znw Tvlakv, unikajc wzroku Kaladina. Nie zaufabym mu na tyle, by

da mu bro. To prawda, e jest morderc, ale znany jest rwnie z tego, e by nieposuszny i buntowa si
przeciwko swoim panom. Nie mgbym wam go sprzeda jako onierza. Sumienie by mi na to nie
pozwolio. Zawaha si. Mg rwnie zepsu mczyzn z wozu swoj gadanin o ucieczce. Honor
wymaga, bym wam to powiedzia.
Kaladin zacisn zby. Mia ch powali onierza stojcego za nim, chwyci wczni i spdzi
ostatnie chwile ycia, wbijajc j w potne brzuszysko Tvlakva. Dlaczego? Dlaczego dla handlarza byo
tak wane, jak Kaladina potraktuje armia?
Nie powinienem porwa tej mapy, pomyla Kaladin. Gorycz czciej znajduje odpat ni dobro.
Jedno z powiedze jego ojca.
Kobieta pokiwaa gow i ruszya dalej.
Poka mi, ktrzy powiedziaa. I tak ich wezm, ze wzgldu na twoj szczero. Potrzebujemy
nowych mostowych.
Tvlakv pokiwa z przejciem gow. Jednake, nim ruszy dalej, zatrzyma si i nachyli do Kaladina.
Nie mog zaufa, e bdziesz si odpowiednio zachowywa. Ludzie w tej armii mieliby pretensje
do handlarza, e nie wszystko im powiedzia. Przykro mi.
Z tymi sowy odszed.
Kaladin warkn z gbi garda, po czym wyswobodzi si z rk onierzy, ale pozosta w szeregu.
Niech i tak bdzie. Rbanie drewna, budowanie mostw, walka w armii. Nic z tego nie miao znaczenia.
Bdzie y dalej. Odebrali mu wolno, rodzin, przyjaci i najcenniejsze ze wszystkich marzenia. Nic
wicej nie mogli mu zrobi.
Przeprowadziwszy inspekcj, szlachetnie urodzona wzia od pomocnicy blok do pisania i zrobia
kilka notatek na papierze. Tvlakv przekaza jej rejestr, w ktrym zapisano, ile z dugu spaci kady z
niewolnikw. Kaladin zdoa rzuci na okiem wedle zapisw aden z nich nie zapaci nawet
najdrobniejszej kwoty. Moe Tvlakv skama. Wcale nie byoby to niemoliwe.
Kaladin stwierdzi, e tym razem cae jego wynagrodzenie bdzie szo na poczet dugu. Chcia
zobaczy, jak si wij, kiedy zmusi ich do przyznania prawdy. Co by zrobili, gdyby zbliy si do
wykupienia dugu? Pewnie nigdy si tego nie dowie zalenie od tego, ile zarabiali mostowi, mogo mu to
zaj od dziesiciu do pidziesiciu lat.
Jasnooka kobieta wysaa niewolnikw do pracy w lesie. Szeciu tych chudszych zostao odesanych
do kantyny, mimo jej wczeniejszych sw.
Ta dziesitka stwierdzia kobieta, unoszc prt w stron Kaladina i pozostaych z jego wozu.
Zabierzcie ich do druyn mostowych. Powiedzcie Lamarilowi i Gazowi, e tego wysokiego maj
potraktowa szczeglnie.
onierze rozemiali si, a jeden z nich zacz popycha grup Kaladina ciek. Kaladin znis to
ci ludzie nie mieli powodu, by zachowywa si delikatnie, a on nie chcia da im pretekstu, by zrobili si
bardziej brutalni. Jeli istniaa grupa, ktrej onierze nienawidzili bardziej od niewolnikw, to byli ni
dezerterzy.

Idc, zwrci uwag na sztandar wznoszcy si nad obozem. Wymalowano na nim ten sam symbol,
co na paszczach onierzy ta para glifw w ksztacie wiey i mota na ciemnozielonym polu. To by
sztandar arcyksicia Sadeasa, wadcy ojczystej krainy Kaladina. Czy to ironia losu, czy przeznaczenie
sprawiy, e wyldowa wanie tutaj?
onierze wyranie si lenili, nawet ci, ktrzy byli na subie, a ulice pokrywaa warstwa mieci.
Peno byo markietanw dziwki, robotnice, bednarze, wytwrcy wiec i poganiacze. Widzia nawet dzieci
biegajce po ulicach czego, co byo w poowie miastem, a w poowie obozem wojskowym.
I jeszcze parshmeni. Noszcy wod, pracujcy nad okopami, noszcy ciary. To go zaskoczyo.
Czy nie walczyli przeciwko parshmenom? Nie obawiali si, e ci powstan? Najwyraniej nie. Ci
parshmeni pracowali z tak sam ulegoci, jak ci, ktrych zna w Palenisku. Moe to miao sens. W jego
ojczynie Alethi walczyli przeciwko Alethim, wic dlaczego w tym konflikcie nie mogo by parshmenw
po obu stronach?
onierze poprowadzili Kaladina a do pnocno-wschodniej czci obozu, co zajo sporo czasu.
Cho stworzone przy pomocy Dusznikw kamienne baraki wyglday identycznie, krawd obozu bya
charakterystycznie poszarpana, niczym gry. Stare przyzwyczajenia kazay mu zapamita drog. Tutaj
wysoki okrgy mur zosta zniszczony przez niezliczone arcyburze, zapewniajc doskonay widok na
wschd. Tamta otwarta przestrze stanowia dobry punkt zbirki przed marszem w d Strzaskanych
Rwnin.
Na pnocnej krawdzi pola znajdowa si podobz wypeniony kilkoma dziesitkami koszar, a w
jego rodku skad drzewny peen cieli. Zajmowali si przysadzistymi drzewami, ktre Kaladin widzia na
rwninie zdejmowali wknist kor, piowali na deski. Inna grupa cieli skadaa z desek due
konstrukcje.
Mamy pracowa w drewnie? spyta Kaladin.
Jeden z onierzy rozemia si szorstko.
Doczacie do druyn mostowych.
Wskaza na grup ponuro wygldajcych mczyzn, ktrzy siedzieli na kamieniach w cieniu koszar,
palcami jedzc z drewnianych misek. Ich poywienie wygldao niepokojco podobnie do brei, ktr karmi
ich Tvlakv.
Jeden z onierzy znw popchn Kaladina, ktry zatoczy si w d agodnego zbocza. Pozostaa
dziewitka niewolnikw podya za nim, poganiana przez onierzy. aden z siedzcych wok koszar
nawet na nich nie spojrza. Mieli na sobie skrzane kamizele i proste spodnie, niektrzy rwnie brudne
sznurowane koszule. Ponura gromadka nie wygldaa, jakby miewaa si lepiej od niewolnikw, cho
wydawaa si w nieco lepszej kondycji.
Nowi rekruci, Gaz! zawoa jeden z onierzy.
W pewnej odlegoci od jedzcych odpoczywa mczyzna. Odwrci si, ukazujc twarz tak pen
blizn, e jego broda rosa kpkami. Nie mia jednego oka drugie byo brzowe i nie nosi opaski. Biae
wzy na ramionach wiadczyy, e jest sierantem, a do tego emanowa twardoci, ktr Kaladin kojarzy

z ludmi czujcymi si swobodnie na polu walki.


Te chudziny? spyta Gaz, ujc co. Ruszy w ich stron. Ledwie powstrzymaj strza.
onierz obok Kaladina wzruszy ramionami i znw popchn go naprzd.
Jasno Hashal powiedziaa, e z tym masz postpi szczeglnie. Reszta zaley od ciebie.
onierz skin na towarzyszy i wszyscy odeszli popiesznie.
Gaz przyjrza si niewolnikom. W kocu wpatrzy si w Kaladina.
Mam wojskowe szkolenie powiedzia Kaladin. W armii lorda Amarama.
Nie obchodzi mnie to przerwa mu Gaz, spluwajc czym ciemnym w bok.
Kaladin zawaha si.
Kiedy Amaram...
Cigle wspominasz to imi warkn Gaz. Suye pod dowdztwem jakiego pomniejszego
pana, tak? I spodziewasz si, e bd pod wraeniem?
Kaladin westchn. Mia okazj pozna takich ludzi, pomniejszych sierantw bez szans na awans.
Jedyn rado w yciu czerpali z wadzy nad tymi, ktrzy byli w jeszcze gorszej sytuacji. C, niech i tak
bdzie.
Nosisz pitno niewolnika prychn tamten. Wtpi, by kiedy trzyma w rku wczni. Tak
czy inaczej, racz teraz do nas doczy, paniczu.
Wiatrospren Kaladina sfruna z gry i przyjrzaa si Gazowi, po czym przymruya jedno oko,
naladujc go. Z jakiego powodu jej widok sprawi, e Kaladin si umiechn. Sierant le zrozumia ten
umiech. Skrzywi si i zrobi krok naprzd, wycigajc palec.
W tej wanie chwili w obozie zagrzmiay rogi. Ciele unieli gowy, a onierze, ktrzy eskortowali
Kaladina, pobiegli do centrum obozu. Niewolnicy rozejrzeli si z niepokojem.
Na Ojca Burz! zakl Gaz. Mostowi! Wstawa, wstawa, otry!
Zacz kopa jedzcych. Mczyni upucili miski i si podnieli. Nosili proste sanday zamiast
porzdnych butw.
Ty, paniczu odezwa si Gaz, wskazujc na Kaladina.
Nie powiedziaem...
Na Potpienie, nie obchodzi mnie, co powiedziae! Jeste w mocie numer cztery. Wskaza na
grup oddalajcych si mostowych. Reszta niech tu zaczeka. Pniej was rozdziel. Rusza si albo
powiesz was za nogi.
Kaladin wzruszy ramionami i ruszy biegiem za mostowymi. Bya to jedna z wielu druyn takich
mczyzn wypadajca z koszar albo wyaniajca si z uliczek. Wydawao si, e jest ich sporo. Okoo
pidziesiciu budynkw, w kadym dwudziestu do trzydziestu mczyzn... to by znaczyo, e w tej armii
jest niemal tyle samo mostowych, co onierzy w siach Amarama.
Druyna Kaladina przebiega przez obz pomidzy deskami i stertami trocin, a dotara do duej
drewnianej konstrukcji, ktra najwyraniej przetrwaa kilka arcyburz i bitew. Wgbienia i otwory wzdu
jego dugoci wyglday jak miejsca, w ktre trafiy strzay. Moe to by element mostu w mostowych?

Tak, pomyla Kaladin. To by drewniany most dugoci okoo trzydziestu stp, a szerokoci omiu.
Z przodu i z tyu opada nieco i nie mia porczy. Drewno byo grube, najwiksze deski wzmacniay
konstrukcj w rodku. Na placu zebrano okoo czterdziestu lub pidziesiciu mostw. Moe jedna na kade
koszary, co oznaczao jedn druyn na kady most? Zebrao si ju okoo dwudziestu druyn.
Gaz znalaz gdzie drewnian tarcz i byszczc maczug, ale dla pozostaych ich zabrako. Szybko
przyjrza si kadej druynie. Zatrzyma si przy mocie numer cztery i zawaha.
Gdzie jest wasz dowdca? spyta.
Martwy odpar jeden z mostowych. Wczoraj rzuci si do Rozpadliny Honoru.
Gaz zakl.
Nie moecie utrzyma dowdcy nawet przez tydzie? A niech to burza! Ustawcie si w szeregu,
bd bieg obok was. Suchajcie moich rozkazw. Kolejny dowdca zostanie wyznaczony, kiedy
zobaczymy, kto przey. Gaz wskaza na Kaladina. Jeste z tyu, paniczu. Rusza si! A niech was burza,
nie znios kolejnej nagany z waszego powodu, gupcy! Rusza si, rusza!
Pozostali dwignli most. Kaladin nie mia innego wyboru, jak tylko wej w luk na kocu mostu.
Nieco zaniy swoje szacunki wydawao si, e na kady most przypada od trzydziestu piciu do
czterdziestu mczyzn. Przy mocie miecio si piciu mczyzn wszerz trzej pod mostem i po jednym
po obu stronach i omiu wzdu, cho w tej druynie brakowao ludzi do obsadzenia wszystkich
stanowisk.
Pomg unie most w powietrze. Prawdopodobnie budowali mosty z bardzo lekkiego drewna, ale ta
konstrukcja i tak bya cika jak burza. Kaladin sapn, uginajc si pod ciarem, unis most wysoko i
wszed pod niego. Pozostali popieszyli, by zaj rodkowe miejsca wzdu caego mostu i wszyscy powoli
opucili go na ramiona. Cae szczcie, od spodu byy prty, ktre mona byo wykorzysta jako uchwyty.
Pozostali mieli poduszki na ramionach kamizeli, ktre nieco ich chroniy i pozwalay dostosowa
wzrost do uchwytw. Kaladin nie dosta kamizeli, wic drewno wbijao si bezporednio w jego skr. Nic
nie widzia w strukturze znajdowao si wgbienie na jego gow, ale deski zasaniay mu widok. Ci na
brzegach mieli lepszy widok podejrzewa, e te miejsca s bardziej podane.
Drewno mierdziao oliw i potem.
Rusza! zawoa Gaz z zewntrz, jego gos wydawa si stumiony.
Kaladin jkn, kiedy druyna ruszya truchtem. Nie widzia, dokd idzie, i z trudem unika
potykania si, kiedy druyna maszerowaa w d wschodniego zbocza Strzaskanych Rwnin. Kaladin poci
si i przeklina pod nosem, a drewno ocierao si o jego skr. Ju zaczyna krwawi.
Biedny gupiec powiedzia kto z boku.
Kaladin spojrza w prawo, ale drewniane uchwyty wszystko zasaniay.
Czy... wysapa czy mwisz do mnie?
Nie powiniene obraa Gaza powiedzia tamten. Jego gos brzmia pusto. Czasem pozwala
nowym biec w zewntrznych rzdach. Czasem.
Kaladin chcia odpowiedzie, lecz z trudem zapa oddech. Myla, e ma lepsz kondycj, ale przez

osiem miesicy ywi si brej, by bity, a arcyburze przeczekiwa w przeciekajcych piwnicach, wilgotnych
szopach albo klatkach. Bardzo si zmieni.
Oddychaj gboko powiedzia stumiony gos. Skup si na krokach. Licz je. To pomaga.
Kaladin skorzysta z tej rady. Sysza, jak inne druyny biegn obok. Za ich plecami rozlegay si
znajome odgosy maszerujcych oddziaw i stukanie kopyt na kamieniach. Za nimi sza armia.
Poniej, z kamienia wyrastay skaopki i upkokora, o ktre si potyka. Krajobraz Strzaskanych
Rwnin wydawa si poszarpany i nierwny, peen wystpw i kamiennych pek. To wyjaniao, dlaczego
mosty nie miay k w takim terenie tragarze byli z pewnoci o wiele szybsi.
Jego stopy byy ju zakrwawione i poobijane. Nie mogli da mu butw? Zacisn zby i bieg dalej.
Kolejna praca. Bdzie j wykonywa i przeyje.
oskot. Dotkn stopami drewna. Most, stay, wzniesiony nad rozpadlin midzy paskowyami
Strzaskanych Rwnin. W cigu kilku chwil druyna go przebya i jego stopy znw dotkny kamienia.
Rusza si, rusza si! zarycza Gaz. Niech was burza, dalej!
Nie przerywali truchtu, kiedy armia przebya most za ich plecami, setki butw z oskotem uderzay o
drewno. Po ramionach Kaladina pyna krew. Z trudem oddycha, czu przeszywajcy bl w boku. Sysza
sapanie innych, dwiki niosy si przez ciasn przestrze pod mostem. Czyli nie by jedyny. Mia nadziej,
e szybko dotr do celu.
Prna nadzieja.
Kolejna godzina bya udrk, gorsz ni wszelkie bicie, jakiemu go poddawano w niewoli, gorsza
ni wszelkie rany na polu bitwy. Wydawao si, e marsz nigdy si nie skoczy. Kaladin niewyranie
pamita stae mosty, ktre widzia, kiedy spoglda na rwnin z wozu. czyy paskowye tam, gdzie
rozpadliny dawao si najatwiej poczy, a nie tam, gdzie byoby to najdogodniejsze dla podrnych.
Czsto oznaczao to, e skrcali na pnoc lub poudnie zanim mogli ruszy znowu na wschd.
Mostowi mamrotali, przeklinali, jczeli, w kocu ucichli. Pokonywali most za mostem, paskowy
za paskowyem. Kaladinowi nie udao si przyjrze adnej rozpadlinie. Po prostu bieg. I bieg. Ju nie czu
stp. Bieg. Jakim sposobem wiedzia, e jeli si zatrzyma, zostanie pobity. Mia wraenie, e jego
ramiona zostay obtarte do koci. Prbowa liczy kroki, ale by zbyt wyczerpany.
Mimo to, nie przesta biec.
W kocu Gaz miosiernie kaza im si zatrzyma. Kaladin zamruga, zatoczy si i prawie
przewrci.
Unie! rykn Gaz.
Ramiona Kaladina przeszy bl, kiedy poruszy je po tak dugim czasie podtrzymywania mostu w
jednym miejscu.
Opuci!
Zrobili krok w bok, mostowi z dou ujli uchwyty z boku. To byo niewygodne i trudne, ale
mczyni wyranie mieli praktyk. Stawiajc most na ziemi, nie dopucili, eby si przewrci.
Pchn!

Zdezorientowany Kaladin zatoczy si do tyu, kiedy mostowi zaczli popycha uchwyty po bokach i
z tyu. Znajdowali si na krawdzi rozpadliny, nad ktr nie byo staego mostu. Z bokw inne druyny
popychay swoje mosty.
Kaladin obejrza si przez rami. Armia liczya dwa tysice onierzy w zieleni i bieli. Dwanacie
setek ciemnookich wcznikw, kilka setek kawalerii na cennych koniach. Za nimi dua grupa cikiej
piechoty, jasnoocy mczyni w grubych pancerzach, noszcy due maczugi i kwadratowe stalowe tarcze.
Wydawao si, e celowo wybrali punkt, w ktrym rozpadlina bya wska, a pierwszy paskowy
znajdowa si nieco wyej ni drugi. Most by dwa razy duszy od szerokoci rozpadliny. Gaz zacz go
przeklina, wic Kaladin doczy do pozostaych, z gonym zgrzytem przepychajc most przez nierwny
teren. Kiedy struktura wyldowaa na miejscu po drugiej stronie, druyna wycofaa si, by pozwoli
kawalerii przejecha na drug stron.
By zbyt wyczerpany, eby si temu przyglda. Opad na skay i pooy si, nasuchujc krokw
piechoty przechodzcej przez most. Przechyli gow. Pozostali mostowi rwnie si pooyli. Gaz zarzuci
tarcz na plecy i przechodzi midzy druynami, krcc gow i wzdychajc nad tym, jak s bezwartociowi.
Kaladin pragn tak lee, patrzc w niebo, nie zwaajc na wiat. Jednak jego szkolenie mwio mu,
e moe dosta zakwasw. A to uczynioby drog powrotn jeszcze gorsz. Szkolenie... naleao do innego
mczyzny, z innych czasw. Prawie cieniodni. I nawet jeli Kaladin ju nim nie by, nadal mg go
sucha.
I tak oto Kaladin z jkiem zmusi si, by usi i rozmasowa minie. onierze przechodzili przez
most czwrkami, z wysoko uniesionymi wczniami i tarczami. Gaz wpatrywa si w nich z wyran
zawici, a wiatrospren Kaladina taczya wok jego gowy. Mimo zmczenia Kaladin poczu ukucie
zazdroci. Dlaczego zajmowaa si nim, a nie Kaladinem?
Po kilku minutach Gaz zwrci na niego uwag i zmarszczy czoo.
Zastanawia si, dlaczego nie leysz usysza znajomy gos.
Mczyzna, ktry bieg obok Kaladina, lea na ziemi obok niego i wpatrywa si w niebo. By
starszy, posiwiay i mia dug, ogorza twarz pasujc do jego agodnego gosu.
Kaladin masowa nogi, wiadomie ignorujc Gaza. Nastpnie oderwa kilka paskw worka, w ktry
by ubrany, i obwiza nim stopy i ramiona. Na szczcie, jako niewolnik przyzwyczai si do chodzenia
boso, wic uszkodzenia nie byy zbyt powane.
Skoczy w chwili, kiedy ostatni onierze piechoty przechodzili przez most. Za nim podyo kilku
konnych jasnookich w byszczcych zbrojach. Porodku jecha mczyzna w potnym, emanujcym
czerwonym blaskiem Pancerzu Odprysku. Rni si od tego, ktry widzia Kaladin powiadano, e kady
jest osobnym dzieem sztuki ale robi to samo wraenie. Ozdobne, nakadajce si na siebie pyty, do tego
pikny hem bez przybicy.
Zbroja wydawaa si obca. Zostaa stworzona w innej epoce, kiedy bogowie chodzili po Rosharze.
Czy to krl? spyta Kaladin.
Mostowy obok zamia si sabo.

Chciaby.
Kaladin odwrci si w jego stron, marszczc czoo.
Gdyby to by krl wyjani tamten to by znaczyo, e jestemy w armii lorda Dalinara.
To imi wydao si Kaladinowi znajome.
To arcyksi, prawda? Wuj krla.
Ano. Najlepszy z ludzi, najbardziej szlachetny Odpryskowy w armii krla. Mwi, e zawsze
dotrzymuje sowa.
Kaladin prychn z pogard. To samo mwiono o Amaramie.
Powiniene sobie yczy, by trafi do wojsk arcyksicia Dalinara doda starszy mczyzna. On
nie ma druyn mostowych. A w kadym razie nie takie.
Dobra, kremliki! rykn Gaz. Wstawa!
Mostowi jknli, podnoszc si. Kaladin westchn. Krtki odpoczynek pokaza mu, jak bardzo jest
wyczerpany.
Ciesz si, e wracamy mrukn.
Wracamy? powtrzy starszy mostowy.
Nie zawracamy?
Jego towarzysz zamia si.
Chopcze, jeszcze nie dotarlimy do celu. I powiniene si cieszy. Dotarcie na miejsce jest
najgorsze.
I tak oto zacza si druga faza koszmaru. Przechodzili przez most, wcigali go za sob, znw
podnosili na obolae ramiona. Biegli przez paskowy. Po drugiej stronie opuszczali most nad kolejn
rozpadlin. Armia przechodzia i znw wracali do noszenia mostu.
Powtrzyli to co najmniej tuzin razy. Odpoczywali pomidzy, ale Kaladin by tak obolay i
przemczony, e krtkie chwile wytchnienia nie wystarczay. Z trudem apa oddech za kadym razem,
zanim znw zmuszono go do podniesienia mostu.
Oczekiwano, e bd szybcy. Mostowi mogli odpocz, kiedy reszta armii przechodzia na drug
stron, ale musieli to nadrobi, biegnc przez paskowy mijajc szeregi onierzy by dotrze do kolejnej
rozpadliny przed gwnymi siami. W pewnym momencie ogorzay towarzysz ostrzeg go, e jeli nie
ustawi mostu wystarczajco szybko, po powrocie do obozu zostan ukarani chost.
Gaz wydawa rozkazy, przeklina mostowych, kopa ich, kiedy poruszali si zbyt wolno, i nie
wykonywa adnej prawdziwej pracy. Kaladin bardzo szybko poczu ogromn nienawi do tego chudego,
poblinionego mczyzny. To go zaskoczyo aden z poprzednich sierantw nie wywoa jego
nienawici. Ich zadaniem byo przeklinanie swoich ludzi i motywowanie ich.
Nie to bolao Kaladina. Gaz posa go w drog bez sandaw i kamizeli. Wiedzia, e mimo banday
zostan mu blizny. Rano bdzie tak posiniaczony i zesztywniay, e nie bdzie mg si ruszy.
Zachowanie Gaza wiadczyo, e by maostkowym drczycielem. Zaryzykowa powodzenie misji z
powodu utraty tragarza ze wzgldu na osobist uraz.

Burzowy czowiek, pomyla Kaladin. Nienawi do mczyzny dodawaa mu si do przetrwania


udrki. Kilka razy po przepchniciu mostu na miejsce Kaladin upada i wydawao mu si, e ju nigdy nie
wstanie, lecz kiedy Gaz kaza im si podnie, jakim sposobem dwiga si z trudem. Gdyby tego nie
zrobi, oznaczaoby to zwycistwo sieranta.
Dlaczego przez to wszystko przechodzili? Jaki by sens? Dlaczego tak duo biegali? Musieli chroni
most, swj cenny ciar, adunek. Musieli podtrzymywa niebo i biec, musieli...
Zaczyna majaczy. Nogi, bieg. Raz, dwa, raz, dwa, raz, dwa.
Zatrzyma si!
Zatrzyma si.
Podnie!
Unis rce.
Opuci!
Cofn si i opuci most.
Pchn!
Popchn most.
Zgi.
Ten ostatni rozkaz sam dodawa za kadym razem. Pad na kamie, skaopk popiesznie cofn
pdy w chwili, kiedy ich dotkn. Zamkn oczy, nie mia ju siy myle o skurczach. Znalaz si w transie,
pnie, ktry zdawa si, e trwa jedno uderzenie serca.
Podnie si!
Wsta, potykajc si na zakrwawionych stopach.
Przej!
Przeszed na drug stron, nie zwracajc uwagi na przepa po obu stronach.
Pocign!
Zapa za uchwyt i przecign most przez rozpadlin.
Zmieni si!
Kaladin sta bezmylnie. Nie rozumia tego rozkazu, Gaz nie wyda go nigdy wczeniej. Oddziay
ustawiay si w szyku, poruszajc si z t dziwn mieszank zdenerwowania i wymuszonego rozlunienia,
ktra czsto poprzedzaa bitw. Kilka niecierpliwosprenw jak czerwone tamy, wyrastajce z ziemi i
opoczce na wietrze zaczo wyrasta ze ska i unosi si midzy onierzami.
Bitwa?
Gaz chwyci Kaladina za rami i popchn go na przd mostu.
W tej czci nowi id przodem, paniczu. Sierant umiechn si paskudnie.
Kaladin tpo chwyci most z pozostaymi, unoszc go nad gow. Uchwyty wyglday tak samo, ale
pierwszy rzd mia wycite otwory przed twarz, dziki czemu mg wyglda na zewntrz. Wszyscy
mostowi zmienili pozycje ci, ktrzy biegli z przodu, przeszli na ty, a ci z tyu w tym Kaladin i ogorzay
mczyzna przeszli na przd.

Kaladin nie pyta o sens. Nie obchodzio go to. Przd mu si podoba, atwiej mu byo biec, kiedy
widzia teren przed sob.
Krajobraz paskowyu przypomina jaowe burzowe ziemie widzia rozrzucone kpy traw, ale
kamie by zbyt twardy, by ich nasiona do koca si w nim zagrzebay. Czciej widywa skaopki,
wyrastajce jak baki na caym paskowyu, udajce kamienie wielkoci ludzkiej gowy. Cz z nich
popkaa i wypuszczaa pdy jak grube zielone jzyki. Niektre nawet zakwity.
Po tak wielu godzinach oddychania w duchocie pod mostem, bieg na przedzie by niemal
rozluniajcy. Czemu jako nowy trafi na t wspania pozycj?
TalenelatElin, ktry znosisz wszelkie cierpienia powiedzia przeraonym gosem mczyzna po
jego prawej. Bdzie ciko. Ju si ustawili! Bdzie ciko!
Kaladin zamruga, skupiajc wzrok na pobliskiej rozpadlinie. Po drugiej stronie pknicia sta szereg
mczyzn o marmurkowej, czerwono-czarnej skrze. Nosili dziwne rdzawopomaraczowe pancerze, ktre
okryway ich przedramiona, piersi, gowy i nogi. Mina chwila, zanim zrozumia.
Parshendi.
Nie przypominali zwykych parshmenw. Byli o wiele bardziej uminieni, masywni. Mieli potne
sylwetki onierzy i kady nosi na plecach bro. Niektrzy nosili czerwono-czarne brody zwizane
kamiennymi paciorkami, inni byli gadko ogoleni.
Na oczach Kaladina pierwszy rzd Parshendich uklk. Trzymali w rkach krtkie uki. Nie dugie
uki, ktre strzelay wysoko i daleko. Krtkie uki refleksyjne, strzelajce prosto, szybko i mocno. Nadajce
si doskonale do zabicia grupy mostowych, zanim ci ustawi most.
Dotarcie na miejsce jest najgorsze....
Teraz dopiero zacz si prawdziwy koszmar.
Gaz trzyma si z tyu, wrzeszczc na mostowych, by si nie zatrzymywali. Instynkt Kaladina kaza
mu zej z linii ognia, ale pd mostu zmusza go do biegu. Wpycha go w gardo bestii, gotowej do
zamknicia paszczy.
Wyczerpanie i bl znikny. Znalaz si w stanie gotowoci. Mosty rzuciy si naprzd, ukryci pod
nimi mczyni krzyczeli, biegnc. Biegnc w stron mierci.
ucznicy wypucili strzay.
Pierwsza salwa zabia ogorzaego towarzysza Kaladina, trafiy w niego a trzy strzay. Mczyzna
po lewej rwnie upad, nie by jeszcze martwy, ale druyna mostowych go zdeptaa. W miar, jak ginli
tragarze, most stawa si coraz ciszy.
Parshendi spokojnie wypucili kolejn salw. Kaladin widzia ktem oka, jak inna druyna
mostowych zaczyna sabn. Parshendi skupiali si na okrelonych druynach. Tamci dostali pen salw
kilkudziesiciu ucznikw, w efekcie pierwsze trzy rzdy mostowych przewrciy si, podcinajc tych za
nimi. Ich most zadra, i z gonym trzaskiem miadonych cia upad na ziemi.
Wok Kaladina przelatyway strzay, zabijajc dwch mczyzn z pierwszej linii. Inne wbijay si
w drewno wok niego, jedna rozcia skr na jego policzku.

Wrzasn. Z przeraenia, wstrzsu, blu, czystego oszoomienia. Nigdy wczeniej nie czu si w
bitwie tak bezsilny. Atakowa wrogie umocnienia, bieg pod deszczem strza, ale zawsze czu, e w pewnym
stopniu nad tym panuje. Mia wczni, mia tarcz, mg walczy.
Nie tym razem. Druyny mostowych byy jak wieprze gnane na rze.
Poleciaa trzecia salwa i pada kolejna z dwudziestu druyn. Alethi rwnie strzelali, ich strzay
spaday z nieba i zabijay Parshendich. Most Kaladina znalaz si niemal przy rozpadlinie. Widzia czarne
oczy Parshendich po drugiej stronie i rysy ich wskich, marmurkowych twarzy. Wszdzie wok mostowi
krzyczeli z blu, strzay wyrzucay ich spod mostw. Rozleg si gony trzask, gdy upad kolejny most,
miadc mostowych.
Unie i opuci, gupcy! zawoa z tyu Gaz.
Druyna zatrzymaa si w chwili, kiedy wrg wypuci kolejn salw. Mostowi z tyu zaczli
krzycze. Ostrza ze strony Alethich przeszkodzi Parshendim. Cho Kaladin by otpiay, przejy nad nim
kontrol odruchy. Opuci most i przepchn.
To odsonio mostowych, ktrzy dotychczas znajdowali si bezpieczni z tyu. ucznicy Parshendich
najwyraniej si tego spodziewali, wypucili bowiem kolejn, ostatni salw. Strzay opady chmur na
most, zabijajc p tuzina tragarzy, a ciemne drewno zalaa krew. Strachospreny wijce si i fioletowe
wyoniy si z drewna i uniosy w powietrze. Most zadra, a jego przepchnicie stao si trudniejsze, gdy
nagle stracili ludzi.
Kaladin potkn si, jego donie zsuny si z uchwytw. Upad na kolana i zawis nad rozpadlin. Z
trudem udao mu si zapa.
Zachwia si z jedn rk wiszc nad przepaci, a drug ciskajc krawd. Poczu zawroty
gowy, wpatrujc si w d stromej ciany, w ciemno. To byo pikne, zawsze chtnie wspina si na
wysokie skalne zbocza z Tienem.
Odruchowo odepchn si z powrotem na paskowy i przeczoga. Grupa onierzy piechoty,
chroniona tarczami, zaja pozycje przy mocie i popychaa go. ucznicy armii wymieniali salwy z
Parshendimi, a kiedy onierze umiecili most na miejscu, cika kawaleria pogalopowaa na drug stron i
uderzya we wroga. Cztery mosty upady, ale szesnacie pozostaych umieszczono obok siebie,
umoliwiajc skuteczne natarcie.
Kaladin prbowa si poruszy, odczoga od mostu, ale jego ciao odmawiao wsppracy. Nie mg
nawet przewrci si na brzuch.
Powinienem pj... pomyla wyczerpany. Zobaczy, czy tamten ogorzay mczyzna nadal yje...
Opatrzy jego rany... Uratowa...
Ale nie mg. Nie mg si poruszy. Nie mg myle. Z zawstydzeniem zamkn oczy i pozwoli
sobie straci przytomno.
*
Kaladinie.
Nie chcia otworzy oczu. Przebudzenie oznaczao powrt do tego okropnego wiata cierpienia.

wiata, gdzie bezbronnych, wyczerpanych ludzi zmuszano do nacierania na szeregi ucznikw.


Ten wiat by koszmarem.
Kaladinie! Kobiecy gos by agodny, jak szept, a jednak peen nacisku. Zostawi ci. Wstawaj!
Umrzesz!
Nie mog... Nie mog wrci...
Zostaw mnie.
Co uderzyo w jego twarz, lekki dotyk energii, piekcy. Skuli si. W porwnaniu z innymi blami
by niczym, ale jakim sposobem wymaga wikszej uwagi. Kaladinie unis rk i machn. Ten ruch
wystarczy, by opuciy go resztki otpienia.
Sprbowa otworzy oczy. Jednego mu si nie udao, krew z rozcicia na policzku spyna i zascha
wok oczodou. Soce przesuno si na niebie. Miny godziny. Jkn, usiad i wytar zasch krew z
oka. Wok niego leao mnstwo cia. Powietrze mierdziao krwi i czym jeszcze gorszym.
Dwch aonie wygldajcych mostowych potrzsao kadym po kolei, sprawdzajc oznaki ycia,
po czym zdejmowao kamizele i sanday z cia, odganiajc kremliki poywiajce si trupami. Kaladina by
nie sprawdzili. Nie mia niczego, co mogliby zabra. Porzuciliby go razem z trupami, pozostawili wasnemu
losowi na paskowyu.
Wiatrospren Kaladina unosia si w powietrzu nad jego gow, poruszajc si z niepokojem.
Rozmasowa szczk w miejscu, gdzie go uderzya. Due spreny takie jak ona umiay porusza niewielkie
przedmioty i szczypa energi. To czynio je jeszcze bardziej irytujcymi.
Tym razem pewnie uratowao ycie Kaladina. Jkn, czujc bl w caym ciele.
Czy masz jakie imi, duchu? spyta, zmuszajc si, by stan na obolaych nogach.
Na paskowyu, na ktry przesza armia, onierze przechodzili midzy trupami Parshendich,
szukajc czego. Moe zbierali wyposaenie? Wydawao si, e siy Sadeasa zwyciyy. A w kadym razie
nie pozostali adni ywi Parshendi. Albo zginli, albo uciekli.
Paskowy, na ktrym walczyli, wydawa si dokadnie taki sam, jak wszystkie, przez ktre
przechodzili. Jedyn rnic byo co, co wygldao jak wielka sterta... co porodku rwniny. Wygldem
przypominao olbrzymi skaopk, moe jak poczwark albo skorup, wysok na dobre dwadziecia stp. Z
jednej strony zostaa rozrbana, ukazujc pokryte luzem wntrznoci. Nie widzia jej podczas pierwszego
natarcia, ca uwag skupia na ucznikach.
Imi powiedziaa wiatrospren zamylonym gosem. Tak, mam imi. Wydawaa si
zaskoczona, kiedy spojrzaa na Kaladina. Dlaczego mam imi?
A skd miabym wiedzie? odpar, zmuszajc si do wstania. Jego stopy przeszywa bl. Z
trudem kutyka.
Pobliscy mostowi spojrzeli na niego z zaskoczeniem, ale zignorowa ich i przekutyka przez
paskowy, a dotar do trupa mostowego, wci odzianego w kamizel i buty. To by ogorzay mczyzna,
ktry by dla niego tak miy, jego szyj przeszya strzaa. Kaladin zignorowa wyraz szoku w jego oczach,
wpatrujcych si tpo w niebo, i zabra mu ubranie skrzan kamizel, skrzane sanday, wizan koszul

zaplamion krwi. Czu obrzydzenie do samego siebie, ale nie mg liczy, e Gaz da mu ubranie.
Usiad i wykorzysta czystsze czci koszuli, by zmieni zaimprowizowane bandae, nastpnie
woy kamizel i sanday, prbujc si zbytnio nie porusza. Powia wiatr, rozwiewajcy smrd krwi i
gosy onierzy. Kawaleria ju stana w szyku, jakby pragna jak najszybciej wrci.
Imi powtrzya wiatrospren i przesza w powietrzu do jego twarzy. Przybraa ksztat modej
kobiety, cznie z lun spdnic i delikatnymi stopami. Sylphrena.
Sylphrena powtrzy Kaladin, wic sanday.
Syl stwierdzi duch. Przechylia gow. To zabawne. Wyglda na to, e mam przydomek.
Gratuluj. Kaladin wsta z trudem.
Gaz sta z boku, z rkami na biodrach, tarcz przywiza na plecach.
Ty powiedzia, pokaza palcem na Kaladina, po czym wskaza na most.
Chyba artujesz odpar Kaladin, spogldajc na resztki zebranej wok druyny mostowej, z
ktrej pozostaa mniej ni poowa pierwotnego skadu.
Nie albo zosta tutaj stwierdzi Gaz. Wydawa si z jakiego powodu rozzoszczony.
Miaem umrze, zrozumia Kaladin. Dlatego nie obchodzio go, czy mam kamizel albo sanday.
Byem z przodu. Przey jako jedyny z pierwszego rzdu.
Omal nie usiad, pozwalajc, by go zostawili. Jednake mier z pragnienia na opustoszaej rwninie
mu nie odpowiadaa. Zatoczy si w stron mostu.
Nie martw si powiedzia jeden z pozostaych mostowych. Tym razem pozwol nam i
powoli, robi duo przerw. I pomoe nam paru onierzy, do podniesienia mostu trzeba przynajmniej
dwudziestu piciu ludzi.
Kaladin westchn i zaj swoje miejsce. Doczyo do nich kilku pechowych onierzy. Razem
unieli most w powietrze. By koszmarnie ciki, ale jako im si udao.
Szed, czujc otpienie. Myla, e nie ma ju niczego, co ycie mogoby mu zrobi, niczego
gorszego od pitna niewolnika z shash, niczego gorszego ni utrata wszystkiego, co mia, nic straszliwszego
od tego, e zawid tych, ktrych przysiga chroni.
Najwyraniej si myli. Mogli mu zrobi co jeszcze. To bya ostatnia udrka, ktr wiat
przygotowa dla Kaladina.
A nazywaa si most numer cztery.

Pon. Pal si. Kiedy przybywaj, przynosz ze sob ciemno, wic widzi si tylko ich ponc
skr. Pon, pon, pon....
Zebrane w Palahishev roku 1172, dwadziecia jeden sekund przed mierci. Badanym by ucze
piekarza.
Shallan popieszya korytarzem wyoonym pomaraczowym dywanem, ktrego sklepienie i grne
czci cian plamia teraz sadza po Dusznikowaniu Jasnah. Miaa nadziej, e obrazy na cianach nie zostay
zniszczone.
Przed ni pojawia si niewielka grupa parshmenw ze cierkami, wiadrami i drabinami, by usun
sadz. Ukonili si, kiedy ich mijaa, ale aden si nie odezwa. Parshmeni umieli mwi, lecz rzadko to
robili. Wielu wydawao si niemych. Jako dziecko uwaaa marmurkowe wzory ich skry za pikne. To
byo, nim ojciec zakaza jej przebywa z parshmenami.
Skupia si na biecym zadaniu. Jak miaa przekona Jasnah Kholin, jedn z najpotniejszych
kobiet na wiecie, by moga zosta jej podopieczn? Kobieta bya wyranie uparta, wiele lat odrzucaa
propozycje porozumienia kierowane przez krgi wyznawcw.
Powrcia do szerokiej gwnej jaskini o wysokim sklepieniu, penej dobrze ubranych, zajtych
ludzi. Czua si zniechcona, ale krtkie spojrzenie na Dusznik uwiodo j. Jej rodzina, rd Davar, w
ostatnich latach rozwijaa si, wychodzc z zapomnienia. Gwnie dziki politycznym zdolnociom jej ojca
wielu go nienawidzio, ale jego bezwzgldno daleko go zaprowadzia. Podobnie jak bogactwo osignite
dziki odnalezieniu na ziemiach Davarw kilku znaczcych z marmuru.
Shallan nie wiedziaa wystarczajco duo, by podejrzliwie traktowa pochodzenie tego bogactwa. Za
kadym razem, kiedy jeden z kamienioomw si wyczerpywa, ojciec wyrusza ze swoim geodet i
odkrywa nowy. Dopiero po przepytaniu geodety, Shallan i jej bracia poznali prawd jej ojciec,
wykorzystujc zakazany Dusznik, ostronie tworzy nowe zoa. Nie robi tego na tyle czsto, by wywoa

podejrzenia, lecz jedynie, by zapewni sobie fundusze niezbdne do realizacji celw politycznych.
Nikt nie wiedzia, skd wzi fabrial, ktry nosia teraz w bezpiecznej sakiewce. By bezuyteczny,
uszkodzony podczas tego samego katastrofalnego wieczoru, kiedy jej ojciec umar. Nie myl o tym,
powiedziaa sobie z naciskiem.
Jubiler naprawi uszkodzenia Dusznika, ktry jednak nadal nie dziaa. Ich zarzdca jeden z
najbliszych powiernikw ojca, doradca imieniem Luesh zosta wyszkolony w posugiwaniu si
urzdzeniem, ale nie mg zmusi go do dziaania.
Dugi i obietnice ojca byy szokujce. Nie mieli wyboru. Rodzina miaa troch czasu moe nawet
rok zanim niespacone kwoty stan si powane i zanim nieobecno jej ojca zacznie rzuca si w oczy.
Przynajmniej raz mogli cieszy si, e posiadoci ich rodu s tak odlege i izolowane, dziki czemu nikogo
nie dziwio, e komunikacja si opnia. Bracia miotali si, pisali listy w imieniu ojca, od czasu do czasu
gdzie si pokazywali i rozpuszczali plotki, e lord Davar szykuje co wielkiego.
A to dawao jej czas, by zrealizowaa swj miay plan. Odnale Jasnah Kholin. Zosta jej
podopieczn. Dowiedzie si, gdzie trzyma Dusznik. A nastpnie zastpi go niedziaajcym.
Fabrial pozwoli im stworzy nowe kamienioomy i odzyska bogactwo. Stworz ywno dla
onierzy. Zgromadziwszy wystarczajco wielkie bogactwo, by spaci dugi i pozwoli sobie na apwki,
mogliby ogosi mier ojca i nie ryzykowa unicestwienia.
Shallan zawahaa si w gwnym korytarzu, rozwaajc kolejne posunicie. To, co planowaa zrobi,
byo ryzykowne. Musiaa uciec i zrobi to w taki sposb, by nikt nie podejrzewa jej o kradzie. Cho dugo
nad tym rozmylaa, nadal nie wiedziaa, jak si jej to uda. Jednake Jasnah miaa wielu wrogw. Musia
istnie sposb, by to ich obwini o popsucie fabriala.
Ten krok nadejdzie pniej. Na razie Shallan musiaa przekona Jasnah, by j przyja. Inne
rozwizania byy nie do przyjcia.
Shallan nerwowo uniosa rce w gecie potrzeby zasonita bezpieczna rka zgita na piersi,
dotykajca okcia swobodnej rki, uniesionej z rozsunitymi palcami. Podesza do niej kobieta ubrana w
starannie wykrochmalon wizan koszul i czarn spdnic, uniwersalny strj pana-sugi.
Krpa kobieta dygna.
Jasnoci?
Palanaeum powiedziaa Shallan.
Kobieta ukonia si i poprowadzia j dalej w gb dugiego korytarza. Wikszo tutejszych kobiet
w tym suce nosia upite wosy i Shallan czua, e jej swobodna fryzura rzuca si w oczy. Rudy
odcie sprawia, e wyrniaa si jeszcze bardziej.
Wkrtce wielki korytarz zacz prowadzi ostro w d. A kiedy nadesza poowa godziny, nadal
syszaa za sob odlege dzwony. Moe dlatego ludzie tak bardzo je lubili nawet w gbi Konklawe
syszao si wiat zewntrzny.
Suca poprowadzia Shallan do potnych stalowych wrt. Ukonia si i wtedy Shallan skinieniem
gowy pozwolia jej odej.

Shallan nie moga nie podziwia urody wrt ich zewntrzn cz pokrywa skomplikowany
geometryczny wzr skadajcy si z krgw, linii i glifw. Swego rodzaju wykres, w poowie na kadym ze
skrzyde. Nie miaa jednak czasu przyjrze si dokadniej, bo ju przez nie przesza.
Za drzwiami znajdowaa si zapierajca dech w piersiach ogromna sala. ciany z gadkiego kamienia
sigay wysoko sabe owietlenie sprawiao, e trudno jej byo oceni, jak wysoko, ale widziaa byski
odlegych wiate. W cianach znajdoway si liczne niewielkie balkony, przypominajce nieco prywatne
loe w teatrze. Wiele z nich wypenia mikki blask. Panowaa cisza, przerywana jedynie sabymi szeptami i
odgosem przewracanych kartek. Shallan uniosa bezpieczn do do piersi, czua si przytoczona przez
wspania sal.
Jasnoci? spyta mody pan-suga, podchodzc do niej. Czego potrzebujecie?
Najwyraniej nowej perspektywy powiedziaa w zamyleniu Shallan. Jak...
Ta sala zwana jest Zason wyjani cicho suga. Znajduje si przed samym Palanaeum. Oba si
ju tu znajdoway, kiedy wybudowano miasto. Niektrzy sdz, e te sale mogli wyku sami Pieniarze
witu.
Gdzie s ksiki?
Samo Palanaeum znajduje si tutaj.
Sucy poprowadzi j do drzwi po drugiej stronie sali. Przez nie wesza do mniejszego
pomieszczenia podzielonego cianami z grubego krysztau. Shallan podesza do najbliszej i dotkna
powierzchni krysztau. Bya szorstka jak wykuta skaa.
Dusznik? spytaa.
Suga pokiwa gow. Za nimi przeszed kolejny sucy, prowadzcy starszego arliwca. Podobnie
jak wikszo arliwcw, tak i staruszek mia ogolon gow oraz dug brod. Proste szare szaty przewiza
brzow szarf. Suga poprowadzi go za rg. Shallan widziaa ich postaci po drugiej stronie, cienie na tle
krysztau.
Zrobia krok naprzd, ale suga odchrzkn.
Musz zobaczy zgod na wasze wejcie, jasnoci.
A ile ona kosztuje? spytaa Shallan z wahaniem.
Tysic szafirowych broamw.
A tyle?
Utrzymanie licznych krlewskich szpitali duo kosztuje odpowiedzia przepraszajcym tonem
mczyzna. Kharbranth ma do sprzedania jedynie ryby, dzwonki i informacje. Te dwie pierwsze rzeczy
nie s niczym wyjtkowym. Ale ta trzecia... c, w Palanaeum znajduje si najwiksza kolekcja ksig i
zwojw na caym Rosharze. Wicej nawet ni w witej Enklawie w Valath. Podczas ostatniego spisu
naliczono w naszym archiwum ponad siedemset tysicy rnych tekstw.
Jej ojciec mia dokadnie osiemdziesit siedem ksiek. Shallan kad z nich przeczytaa po kilka
razy. Jak wiele informacji mogo si znajdowa w siedmiuset tysicach ksig? Ciar takiej wiedzy j
przytacza. Poczua, e marzy, by przejrze ukryte pki. Mogaby powici cae miesice na czytanie ich

tytuw.
Ale nie. Moe, kiedy upewni si, e jej bracia s bezpieczni kiedy podreperuj finanse rodu
bdzie moga wrci. Moe.
Czua, e umiera z godu, a jednoczenie odsuwaa od siebie nietknit jeszcze ciep szarlotk.
Gdzie mogabym zaczeka? spytaa. Jeli kto, kogo znam, znajduje si wewntrz.
Moecie skorzysta z jednej z alkw wyjani sucy, wyranie si rozluniajc. Moe obawia
si, e zrobi mu awantur. eby w jednej z nich usi, nie trzeba zgody. Jeli tego sobie yczycie,
parshmescy tragarze mog was wnie na wyszy poziom.
Dzikuj odpowiedziaa Shallan, odwracajc si plecami do Palanaeum. Znw czua si jak
dziecko, kiedy to ze wzgldu na paranoiczne obawy ojca zostaa zamknita w swoim pokoju i nie moga
swobodnie biega po ogrodach. Czy jasno Jasnah ma ju swoj alkow?
Mog zapyta zaproponowa suga, prowadzc j z powrotem do Zasony.
Odszed popiesznie, by porozmawia z innymi, pozostawiajc Shallan przed wejciem do
Palanaeum.
Moga wbiec do rodka. Przelizgn si...
Nie. Bracia artowali sobie z jej niemiaoci, lecz nie ona j powstrzymywaa. Z pewnoci
wewntrz s stranicy, prba przedostania si do rodka nie tylko by si nie powioda, ale te pozbawia j
wszelkich szans na skonienie Jasnah do zmiany zdania.
Przekona Jasnah, udowodni swoj warto. Na sam myl o tym robio si jej niedobrze.
Nienawidzia konfrontacji. W modoci czua si jak delikatny kryszta, zamknity w serwantce, by go
podziwiano, ale nie dotykano. Jedyna crka, ostatnie wspomnienie ukochanej ony lorda Davara. Wci
czua si dziwnie, e to ona wzia na siebie odpowiedzialno po... Po wypadku... Po...
Spady na ni wspomnienia. Nan Balat posiniaczony, w poszarpanym paszczu. Dugi srebrzysty
miecz w jej doni, tak ostry, e przecina kamienie, jakby byy wod.
Nie, pomylaa Shallan, opierajc si plecami o kamienn cian i ciskajc teczk. Nie. Nie myl o
przeszoci.
Szukajc pocieszenia w rysunku, uniosa palce do teczki i signa po papier i owki. Jednak zanim
je wycigna, powrci sucy.
Jasno Jasnah Kholin rzeczywicie poprosia, by zaj dla niej alkow powiedzia. Moecie
tam na ni zaczeka, jeli sobie yczycie.
Owszem odpara Shallan. Dzikuj.
Sucy poprowadzi j do zacienionej wnki, w ktrej czterech parshmenw stao na masywnym
drewnianym podecie. Suga i Shallan rwnie stanli na podecie, a parshmeni zaczli cign za liny
przecignite na grze przez bloczek, wcigajc podest w gr szybu. Jedynym rdem wiata byy
broamy umieszczone w kadym z czterech rogw windy. Ametysty, emanujce agodnym fiokowym
blaskiem.
Potrzebowaa planu. Jasnah Kholin nie wydawaa si osob, ktra atwo zmieniaa zdanie. Shallan

musiaa j zaskoczy, zrobi na niej wraenie.


Kiedy znaleli si okoo czterdziestu stp nad ziemi, sucy kaza tragarzom si zatrzyma.
Shallan ruszya ciemnym korytarzem za panem-sug, a dotara do jednego z niewielkich balkonw
wznoszcych si nad Zason. By okrgy, jak wieyczka, i mia sigajc do pasa kamienn cian, nad
ktr wznosia si drewniana balustrada. Inne zajte alkowy emanoway rnobarwnym blaskiem kul, ktre
wykorzystywano do ich owietlenia ciemno panujca w wielkiej przestrzeni sprawiaa, e wydawao si,
e unosz si w powietrzu.
W tej alkowie znajdowa si dugi zakrzywiony kamienny blat wyrastajcy bezporednio z krawdzi
balkonu. Obok stay jedno krzeso i krysztaowa misa w ksztacie kielicha. Shallan skinieniem gowy
podzikowaa sucemu, ktry si wycofa, po czym wyja gar kul i wrzucia je do misy, owietlajc
alkow.
Z westchnieniem usiada na krzele i pooya teczk na biurku. Rozwizaa tasiemki, zajmujc
czym rce, a jednoczenie prbowaa wymyli co cokolwiek co przekonaoby Jasnah.
Najpierw, pomylaa, musz oczyci umys.
Z teczki wyja plik grubego papieru rysunkowego, zestaw wgli rnej gruboci, pdzle i stalowe
pira, atrament i akwarele. W kocu wyja mniejszy notatnik, w ktrym znajdoway si szkice, jakie
wykonaa podczas tygodni spdzonych na pokadzie Radoci wiatru.
To byy proste rzeczy, dla niej jednak warte wicej od skrzyni kul. Wyja arkusz ze sterty i wybraa
zaostrzony kawaek wgla. Zamkna oczy i przywoaa obraz Kharbranth, jak go zapamitaa w tamtej
chwili wkrtce po przybiciu do brzegu. Fale uderzajce o drewniane pale, sona wo powietrza, mczyni
wspinajcy si na takielunek i woajcy do siebie z podnieceniem. I samo miasto, wznoszce si na zboczu,
domy na domach, wykorzystany kady kawaek ziemi. Dzwonki, odlege, brzczce delikatnie.
Otworzya oczy i zacza rysowa. Jej palce poruszay si samodzielnie, krelc najpierw szeroki
plan. Dolina, w ktrej leao miasto. Port. Tu kwadraty, z ktrych powstan domy, tam ukona kreska
szerokiej drogi prowadzcej do Konklawe. Powoli, kawaek po kawaku, dodawaa szczegy. Cienie jako
okna. Linie wypeniajce drogi. Sugestie ludzi i wozw, by ukaza chaos na gwnych ulicach.
Czytaa kiedy, jak pracuj rzebiarze. Wielu brao kamienny blok i najpierw nadawao mu
przybliony ksztat. Pniej zaczynali nad nim pracowa, za kadym przejciem rzebic kolejne szczegy.
W taki sam sposb rysowaa. Na pocztku szerokie linie, nastpnie szczegy, a po najdrobniejsze
elementy. Nikt nie uczy jej rysunku, robia to, co wydawao jej si waciwe.
Miasto nabierao ksztatw pod jej palcami. Uwalniaa je, linia po linii, odrobina po odrobinie. Co by
bez tego zrobia? Napicie opuszczao jej ciao, jakby wypywao z czubkw palcw w owek.
Kiedy pracowaa, tracia poczucie czasu. Czasami miaa wraenie, e wpada w trans i wszystko
wok blako. Jej palce rysoway niemal bez udziau umysu. O wiele atwiej si jej mylao, kiedy rysowaa.
Wkrtce skopiowaa Wspomnienie na kartk. Uniosa arkusz, zadowolona, rozluniona, z czystym
umysem. Zapamitany obraz Kharbranthu opuci jej umys, przeniosa go na szkic. To rwnie j
rozluniao. Jakby przechowywanie Wspomnie wywoywao napicie w jej umyle do chwili, kiedy moga

je wykorzysta.
Nastpnie narysowaa Yalba, stojcego bez koszuli, jedynie w kamizeli i rozmawiajcego z niskim
tragarzem, ktry zawiz j do Konklawe. Umiechaa si przy pracy, wspominajc przyjazny gos Yalba.
Pewnie wrci na pokad Radoci wiatru. Czy miny ju dwie godziny? Pewnie tak.
Zawsze wiksz rado sprawiao jej rysowanie zwierzt i ludzi ni przedmiotw. W umieszczaniu
yjcej istoty na kartce kryo si co ekscytujcego. Miasto skadao si z linii i kwadratw, ale czowiek by
krgami i ukami. Czy umiaa waciwie odda ten umieszek Yalba? Czy potrafia pokaza jego leniwe
samozadowolenie, sposb, w jaki flirtowa z kobiet o wyszej pozycji? I tragarz chude palce i stopy w
sandaach, dugi paszcz i lune spodnie. Jego dziwny jzyk, przenikliwe spojrzenie, plan, by zasuy na
wikszy napiwek, proponujc nie tylko dowiezienie do celu, ale i wycieczk.
Kiedy rysowaa, nie czua si tak, jakby pracowaa tylko z wglem i papierem. Przygotowujc
portret, miaa wraenie, e jej medium jest sama dusza. Istniay roliny, z ktrych mona byo odci
malutki kawaek listek, krtki odcinek odygi zasadzi go i uzyska now rolin. Kiedy gromadzia
Wspomnienie czowieka, odcinaa pczek jego duszy, po czym sadzia go na kartce. cigna z wgla, koci
z masy papierowej, krew z atramentu, skra z faktury papieru. Wpadaa w rytm, kadencj, szelest wgla
brzmia jak oddech tych, ktrych przedstawiaa.
Stworzeniospreny zaczy zbiera si wok szkicownika, wpatrujc si w jej dzieo. Mwiono, e
podobnie jak inne spreny, zawsze s w pobliu, lecz zazwyczaj pozostaj niewidzialne. Czasami kto je
przyciga. Czasami nie. W przypadku rysunku wygldao na to, e licz si umiejtnoci.
Stworzeniospreny byy rednich rozmiarw, wielkoci jej palca, i emanoway sabym srebrzystym
blaskiem. Nieustannie si przeobraay, przyjmujc nowe ksztaty. Zazwyczaj przybieray posta czego, co
niedawno widziay. Urna, czowiek, st, koo, gwd. Zawsze ten sam srebrzysty odcie, zawsze ta sama
wysoko. Doskonale naladoway ksztaty, ale poruszay nimi w dziwny sposb. St krci si jak koo,
urna rozpadaa si i znw skadaa.
Jej praca cigna ich p tuzina, jej akt tworzenia przywoywa je tak samo, jak jasny pomie
ogniospreny. Nauczya si je ignorowa. Nie byy materialne gdyby przecigna rk przez jednego z
nich, jego posta rozmazaaby si jak rozrzucony piasek, po czym odtworzya. Nic nie czua, kiedy ich
dotykaa.
W kocu z zadowoleniem uniosa kartk. Rysunek przedstawia ze szczegami Yalba i tragarza, za
nimi znajdowaa si sugestia miasta. Dobrze oddaa ich oczy. To bya najwaniejsza sprawa. Kada z
Dziesiciu Esencji miaa swj odpowiednik w ludzkim ciele krew to pyn, wosy to drewno i tak dalej.
Oczy kojarzono z krysztaem i szkem. Okna do ludzkiego umysu i duszy.
Odoya kartk na bok. Niektrzy ludzie zbierali trofea. Inni bronie lub tarcze. Wielu kule.
Shallan kolekcjonowaa ludzi. Ludzi i interesujce istoty. Moe dlatego, e tak du cz modoci
spdzia jak w wizieniu. Nabraa nawyku zapamitywania twarzy i rysowania ich pniej po tym, jak
ojciec zapa j na szkicowaniu ogrodnikw. Jego crka? Rysujca portrety ciemnookich? By na ni
wcieky jedna z rzadkich okazji, kiedy wyadowa swoj legendarn zo na crce.

Od tego czasu ludzi rysowaa jedynie, kiedy bya sama, a publicznie zajmowaa si wycznie
szkicowaniem owadw, skorupiakw i rolin z ogrodw posiadoci. Ojciec nie mia nic przeciwko
zoologia i botanika byy waciwymi zainteresowaniami dla kobiety i zachca j, by wybraa histori
naturaln jako swoje Powoanie.
Wycigna trzeci pust kartk. Wydawao si, e baga, by j zapenia. Czysta kartka bya jedynie
potencjaem, do chwili, kiedy zostaa wykorzystana. Niczym napeniona kula schowana w sakiewce, przez
co jej blask by bezuyteczny.
Zapenij mnie.
Stworzeniospreny zgromadziy si wok kartki. Znieruchomiay, jakby zaciekawione, pene
oczekiwania. Shallan przymkna oczy i wyobrazia sobie Jasnah Kholin, stojc przed zablokowanymi
drzwiami, z Dusznikiem byszczcym na doni. Cisza panujca w korytarzu, poza szlochem dziecka.
Sucy wstrzymujcy oddech. Zaniepokojony krl. Szacunek.
Otworzya oczy i zacza gorczkowo rysowa, wiadomie si zatracajc. Im mniej znajdowaa si w
teraz, a im bardziej wtedy, tym lepszy wychodzi rysunek. Pozostae dwa stanowiy rozgrzewk, ten mia
by dzieem tego dnia. Bezpieczn rk przycisna papier do blatu i pozwolia, by jej swobodna do
fruwaa po kartce, od czasu do czasu zmieniajc owki. Mikki wgiel dajcy gbok, bogat czer jak
wosy Jasnah. Twardy jasne szaroci, jak potne fale wiata emanujce z klejnotw Dusznika.
Shallan na kilka duszych chwil powrcia na korytarz, przygldajc si czemu, co nie powinno
istnie heretyczce posugujcej si jedn z najbardziej uwiconych mocy na wiecie. Mocy przemiany,
dziki ktrej Wszechmocny stworzy Roshar. Nosi inne imi, ktrym mogli si posugiwa jedynie
arliwcy. Elithanathile. Ten, Ktry Przeobraa.
Shallan wyczuwaa zatch wo korytarza. Syszaa pacz dziecka. Wyczuwaa szybkie bicie
wasnego serca. Gaz wkrtce mia si zmieni. Pochaniajc Burzowe wiato z klejnotu Jasnah, mia odda
swoj esencj i sta si czym innym. Shallan zaparo dech w piersi.
I wtedy wspomnienie wyblako, a ona powrcia do cichej, ciemnej alkowy. Na karcie znajdowao
si doskonae przedstawienie tej sceny, w czerni i szaroci. Dumna ksiniczka wpatrywaa si w ska,
dajc, by ulega jej woli. To bya ona. Shallan wiedziaa, z intuicyjn pewnoci artysty, e to jeden z jej
najlepszych rysunkw. W pewnym niewielkim stopniu pochwycia Jasnah Kholin, co nigdy nie udao si
krgom wyznawcw. To napenio j euforycznym dreszczem. Nawet jeli kobieta znw j odrzuci, to jedno
si nie zmieni. Jasnah Kholin doczya do kolekcji Shallan.
Wytara palce o ciereczk i uniosa papier. Z roztargnieniem zauwaya, e przycigna dwa tuziny
stworzeniosprenw. Bdzie musiaa pokry kartk sokiem gitodrzewa, eby zabezpieczy wgiel i
uchroni go przed rozmazaniem. Miaa go troch w teczce. Najpierw jednak chciaa przyjrze si kartce i
osobie na niej przedstawionej. Kim bya Jasnah Kholin? Z pewnoci nie kim, kogo dao si zastraszy.
Bya kobiet do szpiku koci, mistrzyni kobiecych sztuk, ale w adnym wypadku osob delikatn.
Taka kobieta doceni determinacj Shallan. Wysucha kolejnej proby, pod warunkiem, e zostanie
ona przedstawiona we waciwy sposb.

Jasnah bya rwnie racjonalistk, kobiet, ktra miaa czelno zaprzeczy istnieniu samego
Wszechmocnego w oparciu o wasne rozumowanie. Jasnah doceni si, ale tylko jeli okiezna j logika.
Shallan pokiwaa gow, wyja czwarty arkusz papieru i ostro zakoczony pdzel do kaligrafii, po
czym potrzsna kaamarzem i otworzya go. Jasnah zadaa dowodu na znajomo sztuki pisarskiej i
logiki. Wobec tego, czy nie byoby najlepiej, gdyby bagaa j na pimie?
Jasnoci Jasnah Kholin, pisaa Shallan, krelc litery najdokadniej i najpikniej jak umiaa. Moga
uy trzciny, ale pdzelkami tworzono dziea sztuki. A ona pragna, by tym wanie by jej list.
Odrzucilicie moj prob. Akceptuj to. Jednake, jak wie kady wyszkolony w sztuce wnioskowania,
adnego zaoenia nie naley traktowa jako aksjomatu. Waciwie owo twierdzenie zazwyczaj brzmiao
adnego zaoenia poza istnieniem Wszechmocnego nie naley traktowa jako aksjomatu. Ale takie
sformuowanie powinno spodoba si Jasnah.
Uczona musi by gotowa zmieni swoj teori, jeli eksperymenty j obal. Mam nadziej, e
podobnie traktujecie swoje decyzje jako wstpne wyniki w oczekiwaniu na dalsze informacje.
Nasze krtkie spotkanie kae mi sdzi, e cenicie nieustpliwo. Docenilicie to, e nie ustawaam
w wysikach, by Was odnale. Dlatego zakadam, e nie uznacie tego listu za niestosowny. Potraktujcie go
jako dowd mojego gbokiego pragnienia, by zosta Wasz podopieczn, nie za lekcewaenie dla Waszej
decyzji.
Shallan uniosa pdzel do warg, rozwaajc kolejny krok. Stworzeniospreny rozpyway si powoli.
Powiadano, e istniej logikospreny w postaci malutkich burzowych chmur przycigane przez wielk
argumentacj, ale nigdy ich nie widziaa.
Oczekujecie dowodu na moj warto pisaa dalej Shallan. Chciaabym mc pokaza, e moje
wyksztacenie jest peniejsze, ni zaprezentowaam to podczas rozmowy. Niestety, nie mam podstaw dla
takiej argumentacji. Istniej luki w moim pojmowaniu. To jasne i nie poddaje si dyskusji.
Jednake ycie mczyzn i kobiet to wicej ni logiczna zagadka naley pozna kontekst ich
dowiadczenia, by podj waciw decyzj. Moja znajomo logiki nie dorwnuje Waszym standardom,
ale nawet ja wiem, e racjonalici maj pewn zasad nie naley traktowa logiki jako niepodwaalnej
prawdy w odniesieniu do ludzi. Nie jestemy istotami skadajcymi si wycznie z rozumu.
Dlatego sednem mojej argumentacji jest ukazanie mej ignorancji we waciwej perspektywie. Nie
jako usprawiedliwienie, lecz uzasadnienie. Wyrazilicie niezadowolenie, e kto taki jak ja uzyska tak
niewystarczajce wyksztacenie. Co z moj macoch? Co z guwernantkami? Dlaczego moja edukacja
zostaa potraktowana tak pobienie?
Fakty s zawstydzajce. Miaam nieliczne guwernantki i waciwie nie uzyskaam wyksztacenia.
Macocha prbowaa, ale sama nie bya wyksztacona. To pilnie strzeona tajemnica, ale wiele z wiejskich
rodw Veden zaniedbuje stosown edukacj swoich kobiet.
Kiedy byam maa, miaam trzy guwernantki, ale kada z nich odesza po kilku miesicach, jako
powd podajc trudny charakter lub brak uprzejmoci mojego ojca. Musiaam radzi sobie sama.
Dowiedziaam si wszystkiego, co mogam, poprzez lektur, a luki wypeniaam wykorzystujc wrodzon

ciekawo. Ale nie dorwnam wiedz komu, kto uzyska formalne i bardzo kosztowne wyksztacenie.
Dlaczego jest to argument, e powinnicie mnie przyj? Poniewa wszystko, czego si nauczyam,
wymagao ode mnie ogromnych wysikw. Kiedy inne dostaway wszystko do rki, ja musiaam szuka.
Wierz, e z tego powodu, moje wyksztacenie cho ograniczone ma wiksz warto. Szanuj Wasze
decyzje, ale prosz Was o ponowne zastanowienie si. Kogo bycie raczej woleli? Podopieczn, ktra umie
powtrzy poprawne odpowiedzi, gdy wiczya je z drog guwernantk, czy podopieczn, ktra musiaa
walczy o wszystko, czego si nauczya.
Zapewniam Was, e jedna z nich bdzie ceni Wasze nauki bardziej od drugiej.
Uniosa pdzel do kaligrafii. Teraz, kiedy rozwaya swoje argumenty, wydaway jej si
niedoskonae. Ujawnia swoj ignorancj i spodziewaa si, e Jasnah j przyjmie? A jednak wydawao si
to odpowiedni drog, nawet jeli list by kamstwem. Kamstwem zbudowanym na prawdach. Nie
przybya, by skorzysta z wiedzy Jasnah. Bya zodziejk.
W tym momencie poczua, e sumienie jej doskwiera, i prawie zmia kartk. Kroki w korytarzu
sprawiy, e przerwaa w poowie. Zerwaa si na rwne nogi, obrcia i uniosa bezpieczn do do piersi.
Szukaa sw, by wyjani swoj obecno Jasnah Kholin.
wiato i cienie zamigotay w korytarzu, a pniej do alkowy niepewnie zajrzaa posta, trzymajca
w doni pojedyncz bia kul, ktra suya jako rdo wiata. To nie bya Jasnah, lecz mczyzna po
dwudziestce w prostych szarych szatach. arliwiec. Rozlunia si.
Modzieniec j zauway. Mia wsk twarz i przenikliwe niebieskie oczy. Krtka, starannie
przystrzyona broda, ogolona gowa. Kiedy si odezwa, mwi z eleganckim akcentem.
Ach, prosz mi wybaczy, jasnoci. Sdziem, e to alkowa Jasnah Kholin.
Owszem odpara Shallan.
Och. Ty te na ni czekasz?
Tak.
Bdzie ci bardzo przeszkadza, jeli zaczekam razem z tob? Mia saby herdazki akcent.
Oczywicie, e nie, arliwy.
Z szacunkiem skina gow, po czym zebraa swoje rzeczy, przygotowujc dla niego miejsce.
Nie mog zaj twojego miejsca, jasnoci! Przynios sobie krzeso.
Uniosa do w gecie sprzeciwu, ale on ju si wycofa. Powrci po chwili, niosc krzeso z
ssiedniej alkowy. By wysoki, szczupy i co stwierdzia z niejakim niepokojem cakiem przystojny. Do
jej ojca naleeli trzej arliwcy, wszyscy w starszym wieku. Wdrowali po jego ziemiach i odwiedzali
wioski, posugujc mieszkacom i pozwalajc im zdobywa Punkty w Chlubie i Powoaniu. Miaa ich
twarze w swoim zbiorze portretw.
arliwiec postawi krzeso. Zawaha si, nim usiad, spogldajc na st.
No no powiedzia z zaskoczeniem.
Przez chwil Shallan sdzia, e czyta jej list, i poczua ukucie paniki. Mczyzna jednak przyglda
si trzem rysunkom, ktre leay na kocu blatu i czekay na polakierowanie.

To twoje dzieo, jasnoci? spyta.


Tak, arliwy odpowiedziaa, spuszczajc wzrok.
Nie musisz by tak oficjalna! stwierdzi arliwiec. Pochyli si i, poprawiwszy okulary, wpatrzy
w jej dziea. Prosz, jestem brat Kabsal albo po prostu Kabsal. Naprawd, tak bdzie lepiej. A ty si
nazywasz?
Shallan Davar.
Na zote klucze Vedeldeva, jasnoci! powiedzia brat Kabsal, sadowic si wygodniej. Czy
Jasnah Kholin nauczya ci tak posugiwa si owkiem?
Nie, arliwy odpara, nadal stojc.
Wci jeste oficjalna zauway z umiechem. Powiedz mi, czy jestem a tak przeraajcy?
Wychowano mnie w szacunku do arliwcw.
C, moim zdaniem szacunek jest jak nawz. Jeli stosuje si go tam, gdzie jest to konieczne,
rolinno rozkwita. Jeli uywa si go za duo, wszystko zaczyna mierdzie.
Jego oczy byszczay.
Czy arliwiec suga Wszechmocnego naprawd wspomnia przed chwil o nawozie?
arliwiec jest przedstawicielem samego Wszechmocnego stwierdzia. Gdybym okazaa wam
brak szacunku, okazaabym go Wszechmocnemu.
Rozumiem. I tak by zareagowaa, gdyby sam Wszechmocny pojawi si tu przed tob? Tak
oficjalnie i z ukonami?
Zawahaa si.
No, nie.
Ach, jak w takim razie by zareagowaa?
Podejrzewam, e wrzaskami blu odpara, pozwalajc sobie wypowiedzie t myl na gos. Jak
zapisano, chwaa Wszechmocnego jest tak wielka, e kady, kto na niego spojrzy, natychmiast sponie.
Mczyzna si rozemia.
Zaiste, mdre sowa. Ale prosz, usid.
Zrobia to z wahaniem.
Wci wydajesz si niepewna powiedzia, unoszc portret Jasnah jej autorstwa. Co musz
zrobi, eby poczua si swobodniej? Mam wej na ten blat i zataczy?
Zamrugaa z zaskoczeniem.
adnych sprzeciww? spyta brat Kabsal. W takim razie... Odoy portret i zacz wspina
si na krzeso.
Nie, prosz! odezwaa si Shallan, wycigajc swobodn do.
Jeste pewna? Spojrza znaczco na blat.
Tak powiedziaa Shallan, wyobraajc sobie, e arliwiec mgby si zachwia, zrobi krok w
niewaciw stron i spa z balkonu na oddalon o wiele stp ziemi. Prosz, obiecuj, e ju nie bd
okazywa ci szacunku!

Zamia si, zeskoczy z krzesa i usiad. Nachyli si ku niej, jakby porozumiewawczo.


Numer z tacem na stole prawie zawsze dziaa. Raz tylko musiaem rzeczywicie to zrobi, kiedy
przegraem zakad z bratem Lhaninem. Mistrz arliwiec naszego klasztoru prawie si przewrci.
Odkrya, e si umiecha.
Jeste arliwcem, nie wolno ci mie niczego na wasno. O co si zaoylicie?
Dwa oddechy zapachem zimowej ry i ciepo promieni soca na skrze. Umiechn si.
Czasem bywamy do twrczy. Lata spdzone w klasztorze tak dziaaj. Ale miaa mi wyjani, jak si
nauczya tak dobrze posugiwa owkiem.
Praktyka wyjania Shallan. Jak przypuszczam, w taki sposb uczy si kady.
Kolejne mdre sowa. Zaczynam si zastanawia, ktre z nas jest arliwcem. Ale z pewnoci
miaa mistrza, ktry ci uczy.
Dandos od Olejw.
Ach, prawdziwy mistrz owka. Nie to, e wtpi w twoje sowa, jasnoci, ale intryguje mnie,
jakim sposobem Dandos Heraldin mg nauczy ci tej sztuki, gdy, o ile mi wiadomo, cierpi na mierteln i
chroniczn chorob. To znaczy, nie yje. Od trzech setek lat.
Shallan zarumienia si.
Mj ojciec mia ksig z jego naukami.
Nauczya si tego tu Kabsal unis rysunek Jasnah z ksiki.
No... tak?
Spojrza z powrotem na rysunek.
Musz zacz wicej czyta.
Shallan odkrya, e rozmieszya j mina arliwca, i przygotowaa Wspomnienie jego twarzy, na
ktrej mieszay si podziw i konsternacja, kiedy wpatrywa si w rysunek, drapic si po brodzie.
Umiechn si i odoy rysunek.
Masz lakier?
Owszem odpara i wycigna go z teczki. Znajdowa si w buteleczce z pompk, w jakich
zwykle przechowywano perfumy.
Przyj niewielki pojemnik, przekrci zatrzask z przodu, potrzsn i sprawdzi lakier na grzbiecie
doni. Pokiwa z zadowoleniem gow i sign po rysunek.
Nie mona ryzykowa, e takie dzieo si rozmae.
Mog je pokry lakierem stwierdzia Shallan. Nie musisz robi sobie kopotu.
To nie kopot, lecz zaszczyt. Poza tym jestem arliwcem. Nie wiemy, co ze sob zrobi, jeli nie
jestemy zajci, robic za innych to, co mogliby zrobi sami. Lepiej bdzie, jeli mi ustpisz.
Zacz nakada lakier, pokrywajc kart ostronymi dmuchniciami.
Z trudem powstrzymaa si przed wyrwaniem mu rysunku. Na szczcie, by ostrony i rwno
nakada lakier. Najwyraniej robi to ju wczeniej.
Zakadam, e pochodzisz z Jah Keved?

Oceniasz po wosach? spytaa, unoszc rk do rudych kosmykw. Czy akcencie?


Po sposobie, w jaki odnosisz si do arliwcw. Koci w Veden naley do najbardziej
tradycyjnych. Dwa razy odwiedziem wasz pikny kraj i cho wasza kuchnia mi odpowiada, czuem si
niezrcznie z tym, jak wszyscy mi si kaniali.
Moe powiniene zataczy na paru stoach.
Rozwaaem to odpar ale moi bracia i siostry arliwcy z waszego kraju padliby martwi ze
wstydu. Nie chciabym mie tego na sumieniu. Wszechmocny nie okazuje miosierdzia tym, ktrzy zabijaj
kapanw.
Sdz, e zabijanie samo w sobie nie jest najlepiej widziane odpara, wci wpatrujc si, jak
nakada lakier. Czua si dziwnie z tym, e kto inny zajmowa si jej dzieem.
Co sdzi jasno Jasnah o twoich zdolnociach? spyta, nie przerywajc pracy.
Raczej jej to nie obchodzi stwierdzia Shallan, krzywic si na wspomnienie rozmowy z kobiet.
Zdaje si, e nie docenia sztuk wizualnych.
Tak syszaem. To, niestety, jedna z jej nielicznych wad.
A inn jest ta drobna kwestia herezji?
W rzeczy samej zgodzi si z umiechem Kabsal. Musz przyzna, e wszedem tutaj,
spodziewajc si obojtnoci, nie szacunku. Jak zostaa czci jej orszaku?
Shallan wzdrygna si, po raz pierwszy uwiadamiajc sobie, e brat Kabsal musia j uzna za
jedn z pomocnic owieconej Kholin. Moe podopieczn.
A niech to mrukna.
Hm?
Wyglda na to, e niewiadomie ci oszukaam, bracie Kabsalu. Nie jestem zwizana z jasnoci
Kholin. A w kadym razie jeszcze nie. Prbowaam skoni j, by pozwolia mi zosta jej podopieczn.
Ach stwierdzi, koczc prac z lakierem.
Przepraszam.
Za co? Nie zrobia nic zego. Dmuchn na rysunek, po czym odwrci go w jej stron.
Wyglda idealnie, bez adnych smug. Czy mogaby co dla mnie zrobi, dziecko? spyta, odkadajc
kartk na bok.
Wszystko.
Unis brew.
Wszystko w granicach rozsdku poprawia si.
Czyjego?
Mojego, jak sdz.
Szkoda stwierdzi, wstajc. W takim razie si ogranicz. Gdyby bya tak mia i przekazaa
jasnoci Kholin, e chciaem si z ni zobaczy?
Zna ci?
Czego mg chcie herdazki arliwiec od Jasnah, zadeklarowanej ateistki?

Och, tak bym nie powiedzia. Ale mam nadziej, e syszaa moje imi, gdy kilkakrotnie prosiem
j o audiencj.
Shallan podniosa si, kiwajc gow.
Jak mniemam, chciaby j nawrci?
Stanowi wyjtkowe wyzwanie. Nie sdz, bym mg y sam ze sob, gdybym cho nie sprbowa
jej przekona.
A nie chcielibymy, eby nie by zdolny y sam ze sob zauwaya Shallan gdy alternatywa
prowadzi do twego paskudnego zwyczaju prawie zabijania arliwcw.
Wanie. Tak czy inaczej, sdz, e osobista wiadomo od ciebie mogaby zadziaa, cho proby
na pimie zawiody.
Wtpi w to.
C, jeli odmwi, znaczy to jedynie, e wrc. Umiechn si. A to by znaczyo, na co licz,
e znw si spotkamy. Czekam na to.
Ja rwnie. I jeszcze raz przepraszam za nieporozumienie.
Jasnoci! Prosz. Nie bierz odpowiedzialnoci za moje przekonania.
Umiechna si.
Bracie Kabsalu, wahaabym si wzi za ciebie odpowiedzialno w dowolnej kwestii i w dowolny
sposb. Ale i tak le si z tym czuj.
Przejdzie ci. Jego niebieskie oczy byszczay. Ale postaram si sprawi, by znw poczua si
dobrze. Czy jest co, co lubisz? To znaczy, poza szacunkiem dla arliwcw i rysowaniem wspaniaych
obrazw?
Dem.
Przechyli gow.
Lubi go powiedziaa, wzruszajc ramionami. Pytae, co lubi. Dem.
Niech i tak bdzie.
Wycofa si w gb ciemnego korytarza, sigajc do kieszeni szaty po kul, ktra owietlaa mu
drog. Po chwili znikn.
Dlaczego nie zaczeka na powrt Jasnah? Shallan pokrcia gow i polakierowaa pozostae dwa
rysunki. Wanie skoczya je suszy i chowaa do teczki, kiedy znw usyszaa kroki w korytarzu i
rozpoznaa gos Jasnah.
Popiesznie zebraa swoje rzeczy, pozostawiajc list na blacie, po czym stana z boku alkowy, by
zaczeka. Chwil pniej Jasnah wesza do rodka w towarzystwie niewielkiej grupy sucych.
Nie wydawaa si zadowolona.

Zwycistwo! Stoimy na szczycie gry! Oni rozpraszaj si przed nami! Ich domy staj si naszymi
norami, ich ziemie naszymi gospodarstwami! I bd pon, jak my kiedy, w miejscu pustym i wymarym.
Zebrane w Ishashan roku 1172, osiemnacie sekund przed mierci. Badan bya jasnooka stara
panna z smego dahnu.
Obawy Shallan znalazy potwierdzenie, kiedy Jasnah spojrzaa na ni, po czym w gecie frustracji
opucia bezpieczn do do boku.
Czyli jednak jeste tutaj.
Dziewczyna si skulia.
Sudzy wam powiedzieli?
Nie sdzia chyba, e zostawiliby kogo w mojej alkowie i mnie nie ostrzegli?
Za plecami Jasnah niewielka grupka parshmenw zawahaa si w przejciu; kady nis spore
narcze ksiek.
Jasnoci Kholin zacza mwi Shallan. Ja tylko...
Zmarnowaam na ciebie do czasu przerwaa jej Jasnah, rzucajc wcieke spojrzenie.
Odejdziesz, panno Davar. I nie zobacz ci wicej w tym miecie. Zrozumiano?
Shallan poczua, jak jej nadzieje gin. Jasnah Kholin miaa w sobie powag. Czowiek si jej nie
sprzeciwia. Wystarczyo spojrze w te oczy, by to zrozumie.
Przepraszam, e was niepokoiam wyszeptaa Shallan, przycisna teczk do piersi i wysza,
starajc si zachowa godno.
Z trudem powstrzymywaa zy zawstydzenia i rozczarowania, kiedy popieszya korytarzem, czujc
si jak idiotka.
Dotara do szybu, jednak tragarze wrcili ju na d po wcigniciu Jasnah na gr. Shallan nie
pocigna za dzwonek, by ich wezwa. Opara si plecami o cian i osuna na podog, z kolanami

podcignitymi do piersi i teczk na podoku. Obja nogi rkami, swobodn doni cisna bezpieczn
do przez tkanin rkawa. Dyszaa cicho.
Zdenerwowani ludzie wytrcali j z rwnowagi. Nie moga nie myle o ojcu podczas jednej z jego
tyrad, nie moga nie sysze krzykw, rykw i zawodzenia. Czy bya saba, poniewa konflikty tak j
poruszay? Czua, e tak wanie jest.
Gupia idiotka, pomylaa, a ze ciany za jej gow wyonio si kilka blosprenw. Co sprawio, e
uznaa, e ci si to uda? Przez cae ycie moe p tuzina razy opucia rodowe posiadoci. Idiotka,
idiotka, idiotka!
Przekonaa braci, by jej zaufali, by pokadali nadziej w jej absurdalnym planie. A co ona zrobia?
Zmarnowaa sze miesicy, w trakcie ktrych ich wrogowie zbliali si coraz bardziej.
Jasnoci Davar? zapyta kto z wahaniem.
Shallan uniosa wzrok i zorientowaa si, e ualanie si nad sob tak j pochono, e nie
zauwaya zbliajcego si sugi. By to mody mczyzna w czarnym stroju, bez adnych symboli na piersi.
Nie pan-suga, ale moe ucze.
Jasno Kholin chciaaby z wami porozmawia.
Modzieniec gestem wskaza na korytarz.
eby jeszcze mnie zaja? pomylaa Shallan, krzywic si. Ale dama taka jak Jasnah dostawaa
wszystko, czego chciaa. Dziewczyna zmusia si, by nie dre, i wstaa. Przynajmniej udao jej si
powstrzyma zy i nadal miaa nietknity makija. Podya za sug do alkowy, niosc przed sob teczk
jak tarcz na polu bitwy.
Jasnah Kholin siedziaa na krzele, z ktrego wczeniej korzystaa sama Shallan, na blacie leay
sterty ksiek. Masowaa czoo swobodn doni. Dusznik dotyka jej skry, dymny kwarc by ciemny i
popkany. Cho kobieta wydawaa si zmczona, zachowaa idealn postaw, jej elegancka jedwabna
suknia zakrywaa stopy, a bezpieczna do spoczywaa na kolanach.
Jasnah skupia wzrok na Shallan i opucia swobodn do.
Nie powinnam odnosi si do ciebie z tak zoci, panno Davar powiedziaa zmczonym
gosem. Okazywaa jedynie wytrwao, cech, ktr zazwyczaj doceniam. Na burz, sama czsto byam
winna uporu. Czasami najtrudniej zaakceptowa nam w innych to, czego sami kurczowo si trzymamy.
Moim jedynym usprawiedliwieniem jest fakt, e ostatnio jestem nadmiernie obciona.
Shallan z wdzicznoci skina gow, cho czua si bardzo niezrcznie.
Jasnah odwrcia si, by wyjrze z balkonu w mroczn przestrze Zasony.
Wiem, co mwi o mnie ludzie. Powinnam mie nadziej, e nie jestem tak szorstka, jak
powiadaj niektrzy, cho opinia surowej nie jest najgorszym, co moe spotka kobiet. Czasem moe to
pomc.
Shallan musiaa si powstrzymywa przed nerwowymi ruchami. Czy powinna odej?
Jasnah potrzsna gow. Shallan nie wiedziaa, jakie myli wywoay ten niewiadomy gest. W
kocu Jasnah odwrcia si do dziewczyny i gestem wskazaa du mis na blacie. Znajdowao si w niej

kilkanacie kul nalecych do Shallan.


Dziewczyna uniosa do do warg. Zupenie zapomniaa o pienidzach. Ukonia si Jasnah z
podzikowaniem, po czym zabraa kule.
Jasnoci, zanim zapomn, powinnam te wspomnie, e arliwiec, niejaki brat Kabsal, przyszed
si z wami spotka, kiedy tu czekaam. yczy sobie, bym wam przekazaa, e pragnie si z wami spotka.
Nic dziwnego stwierdzia Jasnah. Wydajesz si zaskoczona kwesti kul, panno Davar.
Zaoyam, e czekasz na zewntrz, by mc je odzyska. Czy to nie z tego powodu bya tak blisko?
Nie, jasnoci. Musiaam si uspokoi.
Ach.
Shallan zagryza wargi. Wydawao si, e ksiniczka zapomniaa ju o swojej pocztkowej
tyradzie. Moe...
Jasnoci? odezwaa si, przeraona wasn zuchwaoci co sdzicie o moim licie?
Licie?
Ja... Shallan spojrzaa na biurko. Pod t stert ksiek, jasnoci.
Sucy szybko odsun stert ksig jeden z parshmenw musia postawi je na papierze. Jasnah
podniosa list, unoszc brew, a Shallan popiesznie rozwizaa teczk i wrzucia kule do sakiewki. Nastpnie
rozzocia si na sam siebie, e zrobia to tak szybko, nie miaa ju bowiem nic innego do roboty, jak tylko
sta i czeka, a Jasnah skoczy lektur.
To prawda? Jasnah podniosa wzrok znad kartki. Jeste samoukiem?
Tak, jasnoci.
Zadziwiajce.
Dzikuj, jasnoci.
A ten list to sprytne posunicie. Poprawnie zaoya, e zareaguj na pisemn prob. Pokazuje
on, e umiesz posugiwa si sowami, a retoryka listu udowadnia, e umiesz myle logicznie i
argumentowa.
Dzikuj, jasnoci powiedziaa Shallan, czujc kolejny przypyw nadziei, zmieszany ze
zmczeniem. Czua si tak, jakby kto szarpa w t i z powrotem jej uczuciami, jak na zawodach w
przeciganiu liny.
Powinna zostawi mi t wiadomo i odej przed moim powrotem.
Ale wtedy zginaby pod stert ksiek.
Jasnah uniosa brew, jakby chciaa pokaza, e takie poprawianie si jej nie spodobao.
Dobrze. Kontekst si liczy. Twoja sytuacja nie usprawiedliwia braku wyksztacenia w historii i
filozofii, ale zasugujesz na wyrozumiao. Pozwol ci ponowi swoj prob w pniejszym terminie,
adna inna potencjalna podopieczna nie zasuya na ten przywilej. Kiedy uzyskasz stosowne przygotowanie
w tych dwch przedmiotach, znw do mnie przyjd. Jeli okae si, e zrobia odpowiednie postpy,
przyjm ci.
Shallan si zaamaa. Propozycja Jasnah bya pena yczliwoci, ale osignicie tego, czego sobie

yczya, wymagaoby wielu lat. Do tego czasu rd Davar upadnie, ziemie jej rodziny zostan rozdzielone
midzy wierzycieli, ona za zostanie wraz z brami pozbawiona tytuw, a by moe nawet sprzedana w
niewol.
Dzikuj, jasnoci powiedziaa, pochylajc gow.
Kobieta pokiwaa gow, jakby uznaa t spraw za zamknit. Shallan wycofaa si, ruszya cicho
korytarzem i pocigna za sznur, by wezwa tragarzy.
Jasnah waciwie niemal obiecaa, e pniej j przyjmie. Dla wikszoci byby to ogromny sukces.
Nauka pod opiek Jasnah Kholin uwaanej przez niektrych za najwiksz yjc uczon zapewniaby
jasn przyszo. Shallan mogaby dobrze wyj za m, by moe nawet za ksicego syna i nowe krgi
spoeczne stanyby przed ni otworem. W rzeczy samej, gdyby Shallan miaa czas uczy si od Jasnah, sam
presti zwizku z Kholinami mgby wystarczy, by uratowa jej rd.
Gdyby tylko...
W kocu Shallan wysza z Konklawe z przodu nie byo wrt, jedynie kolumny ustawione przed
ziejc paszcz wejcia. Z zaskoczeniem odkrya, e na zewntrz zaczyna robi si ciemno. Ruszya w d
potnych schodw, po czym skierowaa si mniejsz, bardziej zadban boczn ciek, na ktrej nikomu
nie przeszkadzaa. Wzdu tego przejcia zasadzono rzdy ozdobnej upkokory, a niektre osobniki
wypuciy przypominajce wachlarze pdy, ktre koysay si na wieczornym wietrze. Kilka leniwych
yciosprenw jak wietliste zielone pyki przeskakiwao z jednego piropusza na drugi.
Shallan opara si o tward jak skaa rolin, a wtedy pdy cofny si i schoway. Z tego miejsca
widziaa Kharbranth, wiata miasta pony jak wodospad ognia spywajcy w d urwiska. Poza tym,
jedynym rozwizaniem dla niej i braci bya ucieczka. Porzucenie rodzinnych posiadoci w Jah Keved i
poszukanie schronienia. Ale gdzie? Czy yli jeszcze starzy sojusznicy, ktrych jej ojciec nie zrazi?
Pozostaa jeszcze kwestia dziwnej kolekcji map, ktr znaleli w jego gabinecie. Co oznaczay?
Rzadko rozmawia z dziemi o swoich planach. Nawet doradcy ojca wiedzieli niewiele. Helaran najstarszy
z braci wiedzia wicej, ale znikn przed ponad rokiem, a ojciec ogosi, e nie yje.
Jak zawsze mylenie o ojcu sprawiao, e zaczynaa czu si chora i bl ciska jej pier. Uniosa
swobodn do do gowy, nagle przytoczona ciarem sytuacji rodu Davar, swojego w tym udziau i
tajemnicy, ktr teraz nosia, ukrytej w odlegoci dziesiciu uderze serca.
Hej, panienko! zawoa kto.
Odwrcia si i z zaskoczeniem zobaczya Yalba stojcego na kamiennej pce niedaleko wejcia do
Konklawe. Wok niego na kamieniach siedziaa grupa mczyzn w mundurach stray.
Yalb? spytaa z przeraeniem. Powinien ju dawno wrci na statek. Dlaczego wci tu jeste?
Och odpar z umiechem. Zagraem sobie w kabera z tymi szlachetnymi i prawymi panami z
miejskiej stray. Uznaem, e stre prawa raczej mnie nie oszukaj, wic postanowiem zabi czas
oczekiwania przyjacielsk rozgrywk.
Ale nie musiae czeka.
Nie musiaem te wygra osiemdziesiciu odamkw od tych goci odpar Yalb ze miechem.

Ale to zrobiem.
Mczyni siedzcy wok niego nie wygldali tak radonie. Ich mundury stanowiy pomaraczowe
kubraki przewizane biaymi szarfami.
Sdz, e powinienem zaprowadzi ci z powrotem na statek stwierdzi Yalb, niechtnie
zbierajc kule lece na stercie u jego stp. wieciy rnymi odcieniami. Emanoway sabym blaskiem, w
kocu byy to jedynie odamki, ale i tak wygrana robia wraenie.
Shallan cofna si, gdy Yalb zeskoczy z pki. Jego towarzysze zaczli si sprzeciwia, lecz on
wskaza na swoj towarzyszk.
Chcielibycie, ebym pozwoli jasnookiej kobiecie o jej pozycji wrci samotnie na statek?
Uwaaem was za ludzi honoru!
To uciszyo ich sprzeciwy.
Yalb umiechn si pod nosem, ukoni Shallan i poprowadzi j ciek. Oczy mu byszczay.
Na Ojca Burz, jake przyjemnie wygrywa si ze strami prawa. Kiedy to si rozejdzie, w dokach
bd mi stawia.
Nie powiniene uprawia hazardu stwierdzia Shallan. Nie powiniene prbowa zgadywa
przyszoci. Nie daam ci tej kuli, eby wyda j na co takiego.
Chopak rozemia si.
To nie hazard, jeli czowiek wie, e wygra, panienko.
Oszukiwae? wysyczaa, przeraona. Spojrzaa na stranikw, ktrzy usiedli i wrcili do gry,
podwietlani kulami lecymi na kamieniach.
Nie tak gono! wyszepta Yalb. Wydawa si jednak bardzo zadowolony z siebie. Oszukanie
stranikw to nieza sztuczka. A nie mog uwierzy, e mi si to udao.
Rozczarowae mnie. To nie jest waciwe zachowanie.
Tak to jest z marynarzami. Wzruszy ramionami. Spodziewali si tego po mnie. Przygldali mi
si jak treserzy trujcych wgorzy niebieskich, naprawd. W tej grze nie chodzio o karty. Oni prbowali si
zorientowa, jak oszukuj, a ja prbowaem ich przechytrzy. By moe nie uszoby mi to na sucho,
gdybycie si nie pojawili!
Raczej go to nie niepokoio.
Na drodze prowadzcej do portu nie panowa tak duy ruch jak wczeniej, ale w okolicy wci
krcio si zadziwiajco wiele ludzi. T ulic owietlay oliwne latarnie kule szybko znalazyby si w
czyjej sakiewce lecz wielu ludzi nosio lampy z kulami, ktre rzucay na drog tczowe wiato. Ludzie
wrcz przypominali spreny, kady w innym odcieniu, poruszajcy si we wszystkich kierunkach.
Panienko odezwa si do niej Yalb, prowadzc j ostronie wrd ludzi. Naprawd chcecie
wraca? Powiedziaem tak, eby pozwolili mi odej od gry.
Tak, chc wraca, prosz.
A ksiniczka?
Shallan si skrzywia.

Spotkanie okazao si... bezowocne.


Nie przyja was? Co z ni nie tak?
Chroniczna kompetencja, jak sdz. Osigna w yciu tak wielki sukces, e ma nierealne
oczekiwania wobec innych.
Yalb zmarszczy czoo i poprowadzi Shallan wok grupy rozbawionych ludzi zataczajcych si na
drodze. Czy na to nie byo troch za wczenie? Chopak zrobi kilka krokw naprzd, odwrci si i szed
tyem, spogldajc na ni.
To nie ma sensu, panienko. Czego wicej mogaby chcie, jeli nie was?
O wiele wicej, najwyraniej.
Ale panienka jest doskonaa! Prosz o wybaczenie mojej bezporednioci.
Idziesz tyem.
To te prosz mi wybaczy. Z kadej strony dobrze wygldacie, panienko, i taka jest prawda.
Umiechna si. Marynarze Tozbeka mieli zbyt wysokie mniemanie na jej temat.
Bylibycie idealn podopieczn mwi dalej. Szlachetnie urodzona, adna, wytworna i tak
dalej. Nie bardzo mi si podoba wasze zdanie na temat hazardu, ale tego mogem si spodziewa.
Prawdziwa dama nie moe nie utyskiwa na hazard. To jakby soce odmwio wzejcia albo morze
pobielao.
Albo Jasnah Kholin si umiechna.
Wanie. Tak czy inaczej, panienka jest doskonaa.
Mio z twojej strony, e tak mwisz.
C, to prawda stwierdzi i zatrzyma si, opierajc rce na biodrach. I co? Poddajecie si?
Spojrzaa na niego z konsternacj. Sta na ruchliwej drodze, owietlony to-pomaraczowym
blaskiem latarni, z rkami opartymi na biodrach, nagi pod kamizel, a jego thayleskie brwi opaday po
bokach twarzy. W posiadoci jej ojca aden obywatel, nawet najwyszego stanu, nie przyjby takiej pozy.
Prbowaam j przekona wyjania Shallan, rumienic si. Poszam do niej po raz drugi, a ona
znw mi odmwia.
Dwa razy, tak? W kartach zawsze trzeba zaczeka do trzeciego rozdania. Wtedy najczciej si
wygrywa.
Shallan zmarszczya czoo.
Ale to nieprawda. Reguy prawdopodobiestwa i statystyki...
Nie znam zbyt dobrze nieszczsnej matematyki powiedzia Yalb, zakadajc rce na piersiach.
Ale znam Pasje. Czowiek zwycia, kiedy najbardziej tego potrzebuje.
Pasje. Pogaski przesd. Oczywicie, Jasnah nazwaa glify stranicze przesdem, wic moe
wszystko zaleao od punktu widzenia.
Sprbowa po raz trzeci... Shallan zadraa na myl o gniewie Jasnah, gdyby znw jej przeszkodzia.
Z pewnoci wycofaaby propozycj, by Shallan zgosia si do niej w pniejszym terminie.
Ale Shallan i tak nie moga skorzysta z tej propozycji. Przypominaa szklan kul bez klejnotu w

rodku. adna, ale bezwartociowa. Czy nie lepiej wykorzysta ostatni szans, by uzyska to, czego
potrzebowaa w tej chwili?
To si nie uda. Jasnah wyranie daa jej do zrozumienia, e Shallan nie bya jeszcze odpowiednio
wyksztacona.
Nie bya jeszcze odpowiednio wyksztacona...
W gowie Shallan pojawia si myl. Stojc na rodku drogi, uniosa bezpieczn do do piersi,
rozwaajc jej zuchwao. Pewnie na yczenie Jasnah zostanie wyrzucona z miasta.
Ale gdyby wrcia do domu, nie wykorzystujc wszystkich moliwoci, czy mogaby spojrze
braciom w oczy? Liczyli na ni. Cho raz w yciu kto potrzebowa Shallan. Ta odpowiedzialno j
radowaa. I przeraaa.
Potrzebuj ksigarza powiedziaa lekko drcym gosem.
Yalb unis brew.
Przy trzecim rozdaniu wygrywa si najwicej. Czy sdzisz, e udaoby ci si znale ksigarza,
ktry pracuje o tej porze?
Kharbranth to duy port, panienko odpar ze miechem. Sklepy s otwarte do pna.
Zaczekajcie tutaj.
Znikn w tumie, pozostawiajc j z niepewnym sprzeciwem na wargach.
Westchna, po czym usadowia si skromnie na kamiennym postumencie jednej z latarni. Powinna
by bezpieczna. Mijay j inne jasnookie kobiety, cho czsto niesione w palankinach lub jadce w tych
maych wzkach. Czasem widywaa nawet prawdziwy powz, cho jedynie bogacze mogli sobie pozwoli
na utrzymanie koni.
Kilka minut pniej Yalb wyoni si z tumu i pomacha do niej. Wstaa i podesza do niego.
Czy powinnimy wezwa tragarza? spytaa, kiedy poprowadzi j w stron szerokiej bocznej
ulicy, ktra biega w poprzek zbocza.
Ostronie stawiaa stopy, jej suknia bya tak duga, e Shallan obawiaa si, e zaczepi ni o kamie i
rozedrze. Pasek na dole zosta zaprojektowany tak, by atwo dawa si wymieni, ale Shallan nie moga
marnowa kul na takie drobiazgi.
Nie stwierdzi Yalb. To ju tutaj.
Wskaza na kolejn przecznic, biegnc w gr stromego zbocza. Przed kadym z szeregu sklepw
wisia szyld z par glifw oznaczajc ksik, czsto narysowan tak, by ksztatem przypominay ksig.
Musieli je rozpoznawa rwnie niepimienni sudzy, ktrych pastwo wysao na zakupy.
Kupcy sprzedajcy podobne towary lubi zbiera si razem zauway Yalb, drapic si po
brodzie. Wydaje mi si to gupie, ale pewnie kupcy s jak ryby. Gdzie znajdzie si jedn, tam znajdzie si
inne.
To samo mona by powiedzie o ideach odpara Shallan, liczc. Sze sklepw. Witryny
wszystkich rozwietlao Burzowe wiato, chodne i niezmienne.
Trzeci po lewej stwierdzi Yalb i pokaza palcem. Kupiec nazywa si Artmyrn. Moje rda

twierdz, e jest najlepszy.


Thayleskie imi. Pewnie Yalb zapyta rodakw, a oni skierowali go tutaj.
Skina Yalbowi i razem wspili si strom uliczk do sklepu. Chopak nie wszed razem z ni
zauwaya, e wielu mczyzn czuo si niezrcznie w obecnoci ksiek, nawet ci, ktrzy nie wyznawali
voriskiej religii.
Otworzya drzwi grube drewno z dwiema krysztaowymi taflami i wesza do ciepej sali,
niepewna, czego si spodziewa. Nigdy nie posza samodzielnie do sklepu albo wysyaa tam sucych,
albo kupcy przychodzili do niej.
Pomieszczenie byo bardzo przyjemne, przy kominku stay due i wygodne z wygldu fotele.
Ogniospreny taczyy na poncych polanach, a podoga bya drewniana. Gadkie drewno bez adnych
cze pewnie zostao stworzone przy pomocy Dusznika z kamienia. Rzeczywicie peen luksus.
Za lad na tyach staa kobieta. Nosia haftowan spdnic i bluzk, nie jednoczciow havah z
gadkiego jedwabiu, jak Shallan. Bya ciemnooka, ale wyranie zamona. W voriskich krlestwach
zaliczono by j do pierwszego lub drugiego nahnu. Thayleczycy mieli swj wasny system. Przynajmniej
nie byli zupenymi poganami szanowali kolor oczu, a kobieta okrya bezpieczn do rkawiczk.
Nie widziaa zbyt wielu ksiek. Kilka na ladzie, jedna na stojaku obok foteli. Na cianie tyka zegar,
pod nim wisiao kilkanacie srebrzystych dzwoneczkw. To miejsce bardziej przypominao dom ni sklep.
Kobieta wsuna zakadk midzy karty ksiki i umiechna si do Shallan. To by gadki umiech.
Prawie drapieny.
Jasnoci, prosz usi powiedziaa, wskazujc na fotele.
Kobieta zakrcia swoje dugie, biae thayleskie brwi tak, e opaday po bokach jej twarzy jak loki.
Shallan usiada z wahaniem, a kobieta zadzwonia dzwonkiem ukrytym pod lad. Wkrtce do sklepu
wtoczy si przysadzisty mczyzna odziany w kamizelk, ktra wygldaa, jakby miaa zaraz pkn w
szwach. Mia siwiejce wosy, a brwi zaczesa do tyu, za uszy.
Ach powiedzia, klaszczc w donie droga moda damo. Czy interesuje was przyjemna
powie? Jaka mia lektura pozwalajca przetrwa te okrutne godziny, ktre dziel was od spotkania z
ukochanym? A moe ksika o geografii, opisujca egzotyczne krainy?
Posugiwa si jej ojczystym vedeskim, ale mwi nieco protekcjonalnym tonem.
Ja... Nie, dzikuj. Potrzebuj duego zbioru ksiek historycznych i trzech filozoficznych. Co
autorstwa Placiniego, Gabrathina, Yustary, Manaline lub Shauki-crki-Hasweth.
Trudna lektura dla kogo tak modego stwierdzi mczyzna i skin gow do kobiety, ktra
pewnie bya jego on.
Tamta znikna na tyach. Wykorzysta j do czytania nawet jeli sam umia czyta, nie chciaby
urazi klientki, robic to w jej obecnoci. On przyjmie pienidze handel w wikszoci wypadkw by
msk sztuk.
Dlaczego taki mody kwiat jak wy zajmuje si tak trudnymi tematami? spyta kupiec, sadowic
si na fotelu naprzeciwko. Nie mgbym was zainteresowa dobr powieci romantyczn? To moja

specjalno. Mode kobiety z caego miasta przychodz do mnie, a ja zawsze mam te najlepsze.
Jego ton j denerwowa. Wystarczajco zocia j wiadomo, e jest dzieckiem chowanym pod
kloszem. Czy naprawd musia jej o tym przypomina?
Powie romantyczna powiedziaa, przyciskajc teczk do piersi. Tak, by moe by mi si
spodobaa. Czy masz moe egzemplarz Bliej pomienia?
Kupiec zamruga. Bliej pomienia napisano z punktu widzenia mczyzny, ktry powoli popada
w szalestwo po tym, jak jego dzieci umary z godu.
Jestecie pewni, e chcecie co tak, no, ambitnego? spyta mczyzna.
Czy ambicja nie przystoi modej kobiecie?
C, przypuszczam, e nie. Znw si umiechn, tym szerokim umiechem kupca, ktry prbuje
sprawi, by jego klient poczu si swobodnie. Widz, e panienka jest wybredna.
Owszem odpara Shallan stanowczo, cho jej serce bio coraz szybciej. Czy jej przeznaczeniem
byy ktnie z kadym, kto stan jej na drodze. Lubi bardzo starannie przyrzdzone potrawy, gdy mam
delikatne podniebienie.
Przepraszam. Chodzio mi o to, e panienka jest wybredna, jeli chodzi o ksiki.
Nigdy adnej nie zjadam.
Jasnoci, sdz, e sobie ze mnie artujecie.
Jeszcze nie. Nawet nie zaczam.
Ja...
Ale miae racj, porwnujc umys i odek.
Ale...
Zbyt wielu z nas zwraca ogromn uwag na to, co pochaniamy ustami, a o wiele mniejsz na to,
co przechodzi przez nasze uszy i oczy. Zgadzasz si?
Pokiwa gow, by moe nie ufajc, e pozwoli mu udzieli odpowiedzi. W gbi duszy Shallan
wiedziaa, e za duo sobie pozwala, e jest napita i sfrustrowana po spotkaniu z Jasnah.
W tej chwili nic jej to nie obchodzio.
Wybredna powiedziaa, rzucajc wyzwanie wiatu. Nie jestem pewna, czy zgadzam si z takim
doborem sw. By wybrednym to znaczy by uprzedzonym. Ograniczajcym. Czy moemy sobie pozwoli
na ograniczenia w tym, co przyjmujemy? Czy mwimy o poywieniu, czy o mylach?
Sdz, e tak odpar kupiec. Czy nie to przed chwil powiedzielicie?
Powiedziaam, e powinnimy zastanawia si nad tym, co czytamy lub jemy. Nie, e powinnimy
si ogranicza. Powiedz mi, co by si stao z kim, kto ywiby si wycznie sodyczami?
Znam to doskonale odpar mczyzna. Jedna z moich szwagierek w ten sposb doprowadza si
do rozstroju odka.
Widzisz, ona jest zbyt wybredna. Ciao potrzebuje wielu rnych rodzajw poywienia, by
zachowa zdrowie. A umys potrzebuje wielu rnych idei, by zachowa bystro. Zgodzisz si ze mn? I
dlatego, gdybym miaa czyta tylko te gupiutkie romanse, ktre twoim zdaniem s dla mnie waciwe, mj

umys z pewnoci pochorowaby si tak samo, jak odek twojej szwagierki. Tak, sdz, e to waciwa
metafora. Jeste cakiem bystry, mistrzu Artmyrnie.
Jego umiech powrci.
Oczywicie zauwaya, nie odpowiadajc umiechem protekcjonalne traktowanie wywouje
zarwno rozstrj umysu, jak i odka. Jak to mio z twojej strony, e do byskotliwej metafory doczye
jeszcze wyrazist lekcj pogldow. Zawsze traktujesz tak swoje klientki?
Jasnoci... sdz, e zboczylicie w stron sarkazmu.
Zabawne. Ja sdziam, e pobiegam prosto w jego stron, krzyczc na cae gardo.
Zarumieni si i wsta.
Pjd pomc onie.
Wycofa si popiesznie.
Shallan usadowia si wygodnie. Jak sobie uwiadomia, bya za na sam siebie, e daa upust
frustracji. Przed tym wanie ostrzegay j niaki. Moda kobieta musiaa uwaa na sowa. Brak
powcigliwoci ojca zepsu reputacj rodu czy ona jeszcze jej nie pogorszy?
Uspokoia si, radujc si ciepem i przygldajc taczcym ogniosprenom, a kupiec i jego ona
powrcili, niosc kilka stert ksiek. Kupiec znw usiad w fotelu, a jego ona przycigna sobie zydel,
ustawia tomy na pododze i pokazywaa je po kolei, a jej m mwi.
Co si tyczy historii, mamy dwie moliwoci powiedzia tonem, ktry nie by ju ani
protekcjonalny, ani przyjazny. Czasy i przejcia Rencalta to jednotomowy przegld historii Rosharanu
od czasw Hierokracji. ona uniosa ksig oprawion w czerwone ptno. Powiedziaem onie, e co
tak prostego z pewnoci bdzie dla was obelg, ale ona nalegaa.
Dzikuj odpara Shallan. Nie czuj si obraona, ale rzeczywicie potrzebuj czego bardziej
szczegowego.
W takim razie moe bardziej posuy wam Eternathis stwierdzi, a jego ona uniosa komplet
czterech tomw w szaro-niebieskiej oprawie. To dzieo filozoficzne rozwaajce ten sam okres, ale
skupiajce si jedynie na wzajemnych relacjach piciu voriskich krlestw. Jak widzicie, temat zosta
potraktowany dogbnie.
Cztery tomy byy grube. Pi voriskich krlestw? Sdzia, e s cztery. Jah Keved, Alethkar,
Kharbranth i Natanatan. Zjednoczone przez wspln religi pozostaway w sojuszu od czasu Odstpstwa.
Jakie byo pite krlestwo?
Ksigi j zaciekawiy.
Wezm je.
Doskonale. W oku kupca znw pojawi si bysk. Ze wspomnianych dzie filozoficznych nie
mamy nic Yustary. W przypadku Placiniego i Manaline mamy po jednej ksice, s to zbiory wyimkw z
ich najsynniejszych pism. Przeczytano mi ksik Placiniego, jest cakiem nieza.
Shallan pokiwaa gow.
Co si tyczy Gabrathina, mog zaproponowa a cztery woluminy. Ale on by podny! A, mamy

te jedn ksik Shauki-crki-Hasweth. ona uniosa niewielki zielony tomik. Musz przyzna, e nie
przeczytano mi adnego z jej dzie. Nie wiedziaem, e wrd Shinw znajduj si godni zainteresowania
filozofowie.
Shallan spojrzaa na cztery ksiki Gabrathina. Nie miaa pojcia, ktr wybra, wic unikna
pytania, wskazujc na dwa zbiory, o ktrych wspomnia wczeniej, i ksik Shauki-crki-Hasweth.
Filozofka z odlegego Shin, gdzie ludzie mieszkali w bocie i oddawali cze skaom? Mczyzna, ktry
przed prawie szeciu laty zabi ojca Jasnah doprowadzajc do wojny przeciwko Parshendim w Natanatanie
by Shinem. Skrytobjca w Bieli, tak go nazywali.
Wezm te trzy stwierdzia Shallan i histori.
Doskonale! powtrzy kupiec. Przy tak duym zakupie dostaniecie znaczny rabat. Powiedzmy
dziesi szmaragdowych broamw?
Shallan omal si nie zatchna. Szmaragdowy broam by najwyszym nominaem kul, wartym tysic
diamentowych odamkw. Dziesi byo wartoci o kilka rzdw wielkoci wiksz od ceny jej podry do
Kharbranthu.
Otworzya teczk i zajrzaa do sakiewki. Zostao jej okoo omiu szmaragdowych broamw. Bdzie
musiaa kupi mniej ksiek, ale ktre?
Nagle drzwi otworzyy si gwatownie. Shallan ujrzaa Yalba, ktry sta w wejciu, nerwowo mnc
czapk w rkach. Podbieg do jej krzesa i opad na jedno kolano. Bya zbyt zaskoczona, by zareagowa.
Dlaczego si tak martwi?
Jasnoci powiedzia, opuszczajc gow. Mj pan baga, bycie wrcili. Rozway swoj
propozycj. Zaiste, moemy przyj zaproponowan przez was cen.
Shallan otworzya usta, ale bya zbyt oszoomiona.
Yalb spojrza na kupca.
Jasnoci, nie kupujcie od tego czowieka. To kamca i oszust. Mj pan sprzeda wam o wiele lepsze
ksiki za korzystniejsz cen.
Co to ma by? spyta Artmyrn, podnoszc si. Jak miesz! Kim jest twj pan?
Barmest.
Ten szczur. Posya chopaka do mojego sklepu i prbuje odebra mi klientk? To oburzajce!
Najpierw przysza do naszego sklepu! stwierdzi Yalb.
Shallan w kocu zebraa myli. Na Ojca Burz! Niezy z niego aktor.
Mielicie swoj szans powiedziaa do Yalba. Pobiegnij i powiedz swojemu panu, e nie dam
si oszuka. Odwiedz kad ksigarni w miecie, jeli bdzie to niezbdne, eby znale kogo
rozsdnego.
Artmyrn nie jest rozsdny stwierdzi Yalb i splun w bok.
Kupiec spojrza na niego ze zoci.
Zobaczymy powiedziaa Shallan.
Jasnoci odezwa si Artmyrn, czerwony na twarzy. Z pewnoci nie wierzycie tym

oskareniom!
A ile chcielicie jej policzy?
Dziesi szmaragdowych broamw powiedziaa Shallan. Za te siedem ksiek.
Yalb rozemia si.
A wy nie wstalicie i nie wyszlicie! Mj pan wysucha was uwanie i zaproponowa lepsz cen!
Prosz, jasnoci, wrcie ze mn. Jestemy gotowi...
Dziesi to bya wstpna propozycja stwierdzi Artmyrn Nie spodziewaem si, e za tyle je
wemie. Spojrza na Shallan. Oczywicie, osiem...
Yalb znw si rozemia.
Z pewnoci mamy te same ksiki, jasnoci. Jestem pewien, e mj pan sprzeda je wam za dwa.
Artmyrn zaczerwieni si jeszcze bardziej i zacz mamrota.
Jasnoci, z pewnoci nie kupicie nic od kogo, kto okaza si tak bezczelny, e wysa sug do
cudzego sklepu, eby ukra mu klientk?
Moe i tak zrobi odpara Shallan. On przynajmniej nie urga mojej inteligencji.
ona Artmyrna patrzya ze zoci na ma. Mczyzna zaczerwieni si jeszcze bardziej.
Dwa szmaragdy, trzy szafiry. Niej nie mog zej. Jeli chcecie kupi taniej, to idcie do tego
otra Barmesta. Ale w ksikach pewnie bdzie brakowa kartek.
Shallan zawahaa si i spojrzaa na Yalba, on jednak by pochonity swoj rol, kania si i szura
nogami. Napotkaa jego spojrzenie i wydao jej si, e wzruszy leciutko ramionami.
Wezm je powiedziaa do Artmyrna, na co Yalb jkn. Wylizgn si na zewntrz, poganiany
przeklestwem ony ksigarza.
Shallan wstaa i odliczya kule szmaragdowe broamy wycigna z bezpiecznej sakiewki. Wkrtce
wysza ze sklepu, niosc cik pcienn torb. Ruszya w d ulicy i wkrtce napotkaa Yalba opartego o
latarni. Umiechna si, kiedy wzi od niej torb.
Skd wiedziae, jaka jest uczciwa cena za ksiki? spytaa.
Uczciwa cena? powtrzy, przerzucajc torb przez rami. Za ksiki? Nie miaem pojcia. Ale
domyliem si, e bdzie chcia was oskuba. Dlatego rozpytaem si po okolicy, kto jest jego najwikszym
konkurentem, i przyszedem, eby skoni go do zaproponowania bardziej rozsdnej ceny.
Czy to byo tak oczywiste, e daabym si oszuka? spytaa, rumienic si.
Wyszli z bocznej uliczki. Yalb zachichota.
Troszk. Tak czy inaczej, kantowanie ludzi takich jak on jest prawie tak samo zabawne jak
oszukiwanie stranikw. Pewnie uzyskalibycie jeszcze lepsz cen, gdybycie wyszli ze mn, a pniej
wrcili, eby da mu jeszcze jedn szans.
To si wydaje skomplikowane.
Kupcy s jak najemnicy, jak mawia mj staruszek. Jedyna rnica polega na tym, e cho kupiec
zetnie ci gow, nadal bdzie udawa, e jest twoim przyjacielem.
I to mwi kto, kto spdzi wieczr, oszukujc stranikw podczas gry w karty.

I tak jestem ci wdziczna.


Nic takiego. To byo zabawne, cho nie wierz, e zapacilicie a tyle. W kocu to tylko drewno.
Mgbym znale stert drewna wyrzuconego przez morze i narysowa na nim dziwne znaczki. Czy
zapacilibycie mi za to czystymi kulami?
Tego nie mog ci zaproponowa powiedziaa, po czym signa do teczki. Wycigna rysunek
przedstawiajcy Yalba i tragarza. Ale prosz, we to wraz z moimi podzikowaniami.
Yalb przyj rysunek i podszed do pobliskiej latarni, by przyjrze si uwaniej. Rozemia si i
przechyli gow.
Na Ojca Burzy! To jest co. Jakbym przeglda si w wypolerowanym talerzu. Nie mog tego
przyj, jasnoci!
Prosz. Nalegam.
Mrugna jednak, zachowujc Wspomnienie, jak stoi z rk na brodzie, wpatrujc si w portret.
Pniej moga znw go narysowa. Po tym, co dla niej zrobi, bardzo chciaa go mie w swojej kolekcji.
Yalb ostronie wsun rysunek midzy strony ksiki, po czym unis torb i ruszy dalej. Weszli na
gwn drog. Nomon rodkowy ksiyc zacz wschodzi, zalewajc miasto jasnobkitnym blaskiem.
W czasach, kiedy mieszkaa w domu ojca, pozostanie tak dugo na nogach byo dla niej rzadkim
przywilejem, jednak otaczajcy ich miastowi najwyraniej nie zwracali uwagi na pn godzin. Jake
dziwne byo to miasto.
Wracamy na statek? spyta Yalb.
Nie odpara Shallan i odetchna gboko. Wracamy do Konklawe.
Unis brew, ale zaprowadzi j z powrotem. Kiedy dotara na miejsce, poegnaa si z Yalbem,
przypominajc mu o zabraniu portretu. Zrobi to, yczy jej szczcia, po czym popiesznie oddali si od
Konklawe, pewnie obawiajc si spotkania ze stranikami, ktrych wczeniej oszuka.
Shallan daa swoje ksiki sucemu do poniesienia, po czym ruszya z powrotem do Zasony. Za
zdobionymi elaznymi wrotami wezwaa pana-sug.
Tak, jasnoci? spyta mczyzna.
W wikszoci alkw panowaa ciemno, a cierpliwi sudzy odnosili tomy w bezpieczne miejsce za
krysztaowymi cianami.
Shallan policzya rzdy. W alkowie Jasnah wci palio si wiato.
Chciaabym skorzysta z tamtej alkowy powiedziaa, wskazujc na ssiedni balkon.
Czy macie zgod na wejcie?
Obawiam si, e nie.
W takim razie musicie wynaj to miejsce, jeli macie zamiar regularnie z niego korzysta. Dwie
niebiaskie marki.
Krzywic si na t cen, Shallan wycigna odpowiednie kule i zapacia. Jej sakiewki robiy si
aonie paskie. Pozwolia, by parshmeni wcignli j na odpowiedni poziom, po czym cicho ruszya do
swojej alkowy. Tam wykorzystaa wszystkie pozostae kule do wypenienia lampy w ksztacie pucharu. Aby

uzyska wystarczajce wiato, musiaa wykorzysta kule we wszystkich dziewiciu kolorach i trzech
rozmiarach, wic owietlenie byo nierwnomierne.
Shallan wyjrzaa za rg swojej alkowy, na kolejny balkon. Jasnah siedziaa zaczytana, nie zwracajc
uwagi na godzin, a jej puchar wypeniay po sam brzeg diamentowe broamy. Stanowiy najlepsze rdo
wiata, ale nie byy zbyt cenne ze wzgldu na ograniczone zastosowanie przy Dusznikowaniu.
Shallan cofna si. Przy samej krawdzi blatu znajdowao si miejsce, przy ktrym moga usi,
zasonita cian przed wzrokiem Jasnah, wic tam wanie usiada. Moe powinna wybra alkow na
innym poziomie, ale chciaa mie oko na kobiet. Liczya, e Jasnah spdzi cae tygodnie na badaniach.
Wystarczajco duo czasu, by Shallan zaja si gorczkowym wkuwaniem. Jej zdolno zapamitywania
obrazw i scen nie dziaaa tak dobrze w przypadku tekstw, ale jej guwernantki uwaay za niezwyk
szybko, z jak uczya si list i faktw.
Usadowia si na krzele, wycigna ksiki i uoya je. Byo pno, ale nie moga marnowa
czasu. Jasnah powiedziaa, e Shallan bdzie moga przedstawi kolejn prob, kiedy zapeni luki w
wiedzy. C, dziewczyna zamierzaa zapeni je w rekordowym czasie, a pniej znw si pokaza.
Postanowia zrobi to, kiedy Jasnah bdzie gotowa opuci Kharbranth.
To bya ostatnia, rozpaczliwa nadzieja, tak krucha, e mg j zniszczy najmniejszy zbieg
okolicznoci. Odetchnwszy gboko, Shallan otworzya pierwsz ksik historyczn.
Nigdy si ciebie nie pozbd, prawda? usyszaa cichy kobiecy gos.
Shallan podskoczya i niemal przewrcia ksiki, kiedy obrcia si do wejcia. Staa tam Jashan
Kholin, ubrana w ciemnoniebiesk sukni haftowan srebrn nici, ktra odbijaa blask kul Shallan. Dusznik
zakrywaa czarna rkawiczka bez palcw, zasaniajca blask klejnotw.
Jasnoci powiedziaa Shallan, podniosa si i dygna niezrcznie. Nie chciaam was niepokoi.
Ja...
Jasnah uciszya j machniciem rki. Usuna si, kiedy do alkowy Shallan wszed jeden z
parshmenw, niosc krzeso. Ustawi je obok blatu, a wtedy kobieta podesza i usiada na nim.
Shallan prbowaa oceni humor Jasnah, ale nie umiaa odczyta uczu starszej kobiety.
Naprawd nie chciaam wam przeszkadza.
Przekupiam sucych, eby powiedzieli mi, jeli wrcisz do Zasony powiedziaa od niechcenia
Jasnah, podniosa jeden z tomw Shallan i przeczytaa tytu. Nie chciaam, by mi znw przeszkadzano.
Ja... Dziewczyna spucia wzrok.

Daj sobie spokj z przeprosinami przerwaa jej Jasnah. Wydawaa si zmczona, bardziej
zmczona, ni Shallan si czua. Przejrzaa ksiki. Nieza kolekcja. Dobrze wybraa.
Tak naprawd nie miaam zbyt wielkiego wyboru przyznaa Shallan. To waciwie wszystko,
co mia kupiec.
Zamierzaa je szybko przeczyta, jak zakadam? stwierdzia z namysem Jasnah. eby
sprbowa jeszcze raz zrobi na mnie wraenie, zanim opuszcz Kharbranth?

Shallan z wahaniem pokiwaa gow.


Sprytny plan. Powinnam doda ograniczenia czasowe do twojej ponownej proby. Spojrzaa na
dziewczyn, obejrzaa j od gry do dou. Jeste bardzo zdeterminowana. I wiem, dlaczego tak
rozpaczliwie pragniesz zosta moj podopieczn.
Shallan wzdrygna si. Ona wiedziaa?
Twj rd ma wielu wrogw mwia dalej Jasnah a ojciec jest samotnikiem. Trudno ci bdzie
dobrze wyj za m bez korzystnego taktycznie sojuszu.
Shallan rozlunia si, cho prbowaa nie pokaza tego po sobie.
Poka mi swoj teczk.
Shallan zmarszczya czoo, powstrzymujc ch, by przycisn j do siebie.
Jasnoci?
Jasnah wycigna rk.
Pamitasz, co mwiam o powtarzaniu si?
Dziewczyna niechtnie j oddaa. Jasnah ostronie wyja zawarto, starannie odkadajc na bok
pdzle, owki, pira, sj lakieru, atrament i rozpuszczalnik. W jednym rzdzie uoya pliki papieru,
notatniki i ukoczone rysunki. Nastpnie wycigna sakiewki Shallan, zauwaajc, e s puste. Spojrzaa
na lamp i przeliczya ich zawarto. Uniosa brew.
Pniej zacza przeglda rysunki, zaczynajc od lunych kartek. Najduej wpatrywaa si w swj
portret. Shallan obserwowaa twarz kobiety. Czy bya zadowolona? Zaskoczona? Niezadowolona, e
Shallan tak wiele czasu powicia rysunkom marynarzy i posugaczek?
W kocu przesza do szkicownika wypenionego rysunkami rolin i zwierzt, ktre Shallan widziaa
podczas podry. Im powicia najwicej czasu, wczytujc si w kad uwag.
Dlaczego zrobia te rysunki? spytaa Jasnah w kocu.
Dlaczego, jasnoci? Poniewa miaam na to ochot.
Skrzywia si. Czy nie powinna powiedzie czego gbszego?
Jasnah powoli pokiwaa gow, po czym wstaa.
Mam pokoje w Konklawe, ktre da mi krl. Zbierz swoje rzeczy i id tam. Wygldasz na
wyczerpan.
Jasnoci? spytaa Shallan, czujc dreszczyk ekscytacji.
Jasnah zatrzymaa si w wejciu.

Przy pierwszym spotkaniu uznaam ci za oportunistk z wiejskiej posiadoci, ktra chce


wykorzysta moje nazwisko, eby zdoby wikszy majtek.
A teraz zmienilicie zdanie?
Nie, to take w sobie masz. Ale kady z nas jest wieloma rnymi osobami, a o czowieku
wiadczy rwnie to, co nosi ze sob. Jeli ten notes moe by jak wskazwk, w wolnym czasie
zajmujesz si nauk dla samej nauki. To zachcajce. By moe jest to najlepszy argument, jaki za tob

przemawia. A jeli nie uda mi si ciebie pozby, to rwnie dobrze mog ci wykorzysta. Jutro zaczniemy
wczeniej i bdziesz dzieli czas na swoje ksztacenie i pomoc w moich badaniach.
Z tymi sowy Jasnah si wycofaa.
Shallan siedziaa oszoomiona, mrugajc zmczonymi powiekami. Wycigna arkusz papieru i
zapisaa krtk modlitw dzikczynn, ktr miaa pniej spali. Nastpnie popiesznie zebraa ksiki i
ruszya w poszukiwaniu sucego, ktrego mogaby posa na Rado wiatru po swoj skrzyni.
To by bardzo, ale to bardzo dugi dzie. A jednak zwyciya. Zrobia pierwszy krok.
Teraz zaczynao si prawdziwe zadanie.

Dziesiciu ludzi, z poncymi Ostrzami Odprysku, stoi przed czarno-biao-czerwonym murem.


Zebrane: Jesachev roku 1173, dwanacie sekund przed mierci. Badany: jeden z naszych
arliwcw, podsuchany w ostatnich chwilach ycia.
Kaladin nie zosta przypadkiem przypisany do mostu numer cztery. Ze wszystkich druyn most
czwarty mia najwicej ofiar miertelnych. To byo szczeglnie godne uwagi, gdy przecitna druyna
mostowa tracia w cigu jednego biegu od jednej trzeciej do poowy swojego stanu.
Kaladin siedzia na zewntrz, oparty plecami o cian. Pada na niego deszcz. Nie arcyburza.
Zwyczajny wiosenny deszcz. Mikki. Niemiay krewny wielkich arcyburz.
Syl siedziaa na jego ramieniu. Albo unosia si nad nim. Niewane. Wydawao si, e nie ma
ciaru. Kaladin siedzia skulony, z brod opart na piersi, i wpatrywa si we wgbienie w kamieniu, w
ktrym powoli zbieraa si deszczwka.
Powinien wej do koszar druyny czwartej. Byy zimne i pozbawione wyposaenia, ale chroniy
przed deszczem. Ale... po prostu go to nie obchodzio. Jak dugo by z mostem numer cztery? Dwa
tygodnie? Trzy? Wieczno?
Z dwudziestu piciu mczyzn, ktrzy przeyli jego pierwsz wypraw, dwudziestu trzech nie yo.
Dwch zostao przeniesionych do innych druyn, bo zrobili co, eby uagodzi Gaza, ale tam zginli.
Oprcz Kaladina zosta tylko jeden mczyzna. Dwch spord prawie czterdziestu.
Liczebno druyny zostaa uzupeniona innymi nieszcznikami, a wikszo z nich te zgina.
Zostali zastpieni. Wielu z nich zgino. Wybierano kolejnych dowdcw. To miaa by najlepsza pozycja
w druynie, jako e zawsze bieg w najdogodniejszych miejscach. Dla mostu numer cztery nie miao to
znaczenia.
Nie kada wyprawa koczya si tak le. Jeli Alethi dotarli przed Parshendimi, nie gin aden
mostowy. A jeli przybyli zbyt pno, czasami na miejscu by ju inny arcyksi. W takim wypadku

Sadeas nie udziela pomocy, lecz zabiera swoj armi i wraca do obozu. Nawet podczas cikiej wyprawy
Parshendi czsto skupiali ostrza na okrelonych druynach, prbujc przewraca mosty jeden po drugim.
Czasami giny dziesitki mostowych, ale aden z mostu numer cztery.
To nie zdarzao si czsto. Z jakiego powodu most czwarty zawsze wydawa si by celem. Kaladin
nie prbowa zapamita imion swoich towarzyszy. aden mostowy tego nie robi. Bo i jaki w tym sens? Po
co zapamitywa imi, jeli w cigu tygodnia jeden z was dwch bdzie martwy? Albo obaj? Moe jednak
powinien poznawa imiona. Wtedy przynajmniej miaby z kim porozmawia w Potpieniu. Mogliby
wspomina, jak straszliwy by most numer cztery, i zgadza si, e wieczne pomienie s o wiele
przyjemniejsze.
Umiechn si krzywo, wci wpatrujc si w kamie. Wiedzia, e wkrtce przyjdzie po nich Gaz i
pole ich do pracy. Szorowanie latryn, sprztanie ulic, wywoenie nawozu ze stajni, zbieranie kamieni.
Cokolwiek, eby nie mieli czasu myle o swoim losie.
Wci nie wiedzia, dlaczego walczyli na tych przekltych paskowyach. To chyba wizao si z
tym wielkimi poczwarkami. Najwyraniej w sercach miay klejnoty. Ale co to miao wsplnego z Paktem
Zemsty?
Inny mostowy mody Vedeczyk o rudoblond wosach lea w pobliu i wpatrywa si w plujce
deszczem niebo. Deszczwka zbieraa si w kcikach jego oczu i spywaa. Nie mruga.
Nie mogli uciec. Obz przypomina wizienie. Mostowi mogli pj do kupcw i wyda mizerne
zarobki na tanie wino albo dziwki, ale nie mogli opuci obozu. Jego granice byy zabezpieczone.
Czciowo, by zatrzyma onierzy z ssiednich obozw midzy armiami zawsze rodzia si rywalizacja.
Ale gwnie, by powstrzyma mostowych i niewolnikw przed ucieczk.
Dlaczego? Dlaczego to musiao by takie straszne? Nic z tego nie miao sensu. Dlaczego nie
pozwoli, by paru mostowych biego przed mostami z tarczami dla osony przed strzaami? Kiedy o to
spyta, powiedziano mu, e zbytnio by ich spowolnili. Spyta znowu i usysza, e zostanie powieszony za
nogi, jeli si nie zamknie.
Jasnoocy zachowywali si, jakby cay ten bajzel by swego rodzaju wielk rozgrywk. Jeli tak, to jej
zasady ukrywano przed mostowymi, podobnie jak piony na planszy nie miay pojcia o strategii gracza.
Kaladinie? spytaa Syl, ldujc na jego nodze. Przyja dziewczc posta z dug sukni niknc
we mgle. Kaladinie? Nie odezwae si od wielu dni.
Wci siedzia skulony i gapi si tpo. Istniaa moliwo ucieczki. Mostowi mogli odwiedzi
rozpadlin w pobliu obozu. To byo zabronione, ale stranicy ignorowali zakaz. Postrzegano to jako jedyny
moliwy akt miosierdzia wobec mostowych.
Ci, ktrzy wyruszyli t ciek, nigdy nie wrcili.
Kaladinie? Syl mwia cicho, z trosk w gosie.
Ojciec twierdzi, e na wiecie s dwa rodzaje ludzi wyszepta chrapliwie Kaladin. Mwi, e
s ci, ktrzy odbieraj ycie, i ci, ktrzy ratuj ycie.
Syl przechylia gow. Tego rodzaju rozmowy dezorientoway j, nie radzia sobie zbyt dobrze z

pojciami abstrakcyjnymi.
Sdziem, e si myli. Sdziem, e istnieje trzecia grupa. Ludzie, ktrzy zabijaj, eby ratowa.
Potrzsn gow. Byem gupcem. Istnieje trzecia grupa, i to wielka, ale nie taka, jak mi si wydawao.
Jaka grupa? spytaa, siadajc na jego kolanie. Zmarszczya czoo.
Ludzie, ktrzy istniej, by ich ratowa lub zabija. Grupa porodku. Ci, ktrzy nic nie mog zrobi,
jedynie zgin lub da si uratowa. Ofiary. Tym wanie jestem.
Spojrza na mokry skad drzewny. Ciele odeszli, rzucajc wczeniej plandeki na nieobrobione
drewno i zabierajc ze sob narzdzia, ktre mogyby zardzewie. Most numer cztery znajdowa si w
pewnym oddaleniu od pozostaych, jakby pech by chorob, ktr mona si zarazi. Zakaenie przez
kontakt, jak powiedziaby jego ojciec.
Istniejemy, eby nas zabija powiedzia Kaladin. Zamruga i spojrza na kilku innych czonkw
druyny mostu numer cztery, ktrzy siedzieli apatycznie w deszczu. O ile ju nie jestemy martwi.
*
Nie mog na ciebie patrze, kiedy jeste w takim stanie powiedziaa Syl, unoszc si nad gow
Kaladina, kiedy druyna mostowych cigna kod w stron skadu.
Parshendi czsto podkadali ogie pod najdalsze ze staych mostw, wic inynierowie i ciele
arcyksicia Sadeasa zawsze mieli duo pracy.
Dawny Kaladin mgby si zastanawia, dlaczego armie nie wkadaj wikszego wysiku w obron
mostw. Co tu jest nie tak, mwi gos w jego wntrzu. Brakuje ci czci ukadanki. Marnuj zasoby i ycie
mostowych. Nie prbuj ruszy z natarciem i zaatakowa Parshendich. Prowadz zacite walki na
paskowyach, a pniej wracaj do obozw i wituj. Dlaczego? DLACZEGO?
Zignorowa ten gos. Nalea do czowieka, ktrym kiedy by.
Kiedy tryskae energi powiedziaa Syl. Tak wielu ci podziwiao, Kaladinie. Twj oddzia.
Wrogowie, przeciwko ktrym walczye. Inni niewolnicy. Nawet niektrzy jasnoocy.
Wkrtce nadejdzie pora poudniowego posiku. Pniej bdzie mg spa do czasu, kiedy dowdca
druyny kopniakiem obudzi go i kae si zaj popoudniowymi zadaniami.
Kiedy patrzyam, jak walczysz mwia dalej Syl. Ledwie to pamitam. Moje wspomnienia
tamtego czasu s niewyrane. Jakbym patrzya na ciebie przez ulew.
Zaraz. To dziwne. Syl zacza poda za nim dopiero kiedy zosta wydalony z wojska. A wtedy
zachowywaa si jak zwyczajny wiatrospren. Zawaha si, co zostao ukarane przeklestwem i uderzeniem
bata nadzorcy.
Znw zacz cign. Mostowych, ktrzy ocigali si w pracy, karano chost, a mostowych, ktrzy
ocigali si podczas wypraw, tracono. Armia traktowaa t kwesti bardzo powanie. Jeli kto odmwi
natarcia na Parshendich, prbowa kry si za innymi mostami, cinano go. W rzeczy samej, t kar
zarezerwowano dla tej wanie zbrodni.
Mostowych karano na wiele sposobw. Dodatkowa praca, chosta, obcicie odu. Jeli kto zrobi
co bardzo zego, pozostawiano go osdowi Ojca Burz, to znaczy, przywizywano do supa lub ciany na

czas arcyburzy. Ale jedynym, za co grozio natychmiastowe cicie, bya odmowa natarcia na Parshendich.
Przekaz by jasny bieg z mostem moe doprowadzi do mierci, ale odmowa doprowadzi do niej
na pewno.
Kaladin i jego druyna umiecili kod na stercie z innymi, po czym odwizali sznury. Wrcili na
kraniec skadu, gdzie czekay kolejne kody.
Gaz! zawoa kto.
Wysoki onierz o to-czarnych wosach sta na granicy terytorium mostowych, a za nim kulia si
aosna grupka mczyzn. To by Laresh, jeden z onierzy przypisanych do namiotu dowodzenia.
Przyprowadzi nowych mostowych na miejsce tych zabitych.
Dzie by jasny, bez ladu chmur, i soce palio plecy Kaladina. Gaz popieszy na spotkanie
nowych rekrutw, a Kaladin i pozostali przypadkiem szli w t stron po now kod.
Co za aosna gromadka stwierdzi Gaz, spogldajc na rekrutw. Oczywicie, gdyby tacy nie
byli, nie wysano by ich tutaj.
Co racja, to racja zgodzi si Laresh. Tych dziesiciu z przodu zapano na przemycie. Wiesz, co
masz zrobi.
Nowi mostowi byli cigle potrzebni, ale kandydatw nie brakowao. Czsto zdarzali si niewolnicy,
ale take zodzieje i inni przestpcy pord markietanw. Nigdy parshmeni. Ci byli zbyt cenni, a poza tym
Parshendi byli ich krewnymi czy co w tym rodzaju. Lepiej, eby parshmeni z obozu nie napatrzyli si, jak
ich rodzaj walczy.
Czasami do druyny trafia onierz. Znaczyo to, e zrobi co naprawd zego. Czyny, za ktre w
innych armiach wieszano, tu karano wysaniem do mostowych. Podobno, jeli kto przey sto wypraw z
mostem, by uwalniany. Zdarzyo si to raz albo dwa, tak powiadano. Pewnie by to mit, ktry mia da
mostowym iskierk nadziei na ocalenie.
Kaladin i jego towarzysze przeszli obok nowych ze spuszczonym wzrokiem i zaczli mocowa liny
na kolejnej kodzie.
Most numer cztery potrzebuje nowych ludzi stwierdzi Gaz, drapic si po brodzie.
Czwrka zawsze ich potrzebuje zauway Laresh. Nie martw si, mam dla nich specjaln
gromadk. Wskaza na drug grup rekrutw, o wiele bardziej obszarpan, ktra sza z tyu.
Kaladin wyprostowa si powoli. Jeden z winiw w tej grupie by chopcem w wieku czternastu,
moe pitnastu lat. Niski, chudy, z okrg twarz.
Tien? wyszepta i zrobi krok do przodu.
Zatrzyma si i otrzsn. Tien nie y. Ale nowy wyglda tak znajomo, z tymi przeraonymi
czarnymi oczyma. Kaladin chcia chroni chopca. Zapewni mu bezpieczestwo.
Ale... zawid. Wszyscy, ktrych prbowa chroni od Tiena po Cenna zginli. Jaki w tym sens?
Wrci do cignicia kody.
Kaladinie powiedziaa Syl, ldujc na kodzie. Musz odej.
Zamruga z zaskoczeniem. Syl. Odej? Ale... bya ostatnim, co mu pozostao.

Nie wyszepta. Zabrzmiao to jak skrzeczenie.


Sprbuj wrci powiedziaa. Ale nie wiem, co si stanie, kiedy ci opuszcz. Dziej si
dziwne rzeczy. Mam osobliwe wspomnienia. Nie, wikszo z nich to nawet nie wspomnienia. Instynkty.
Jeden z nich mwi mi, e jeli ci opuszcz, mog si zagubi.
To nie odchod powiedzia, coraz bardziej przeraony.
Musz odpara, kulc si. Ju nie mog na to patrze. Sprbuj wrci. Wydawaa si
zasmucona. Do widzenia.
Z tymi sowy odfruna i przybraa form niewielkiej grupy wirujcych, przezroczystych lici.
Kaladin tpo patrzy, jak odchodzi.
Pniej wrci do cignicia kody. Co innego mg zrobi?
*
Modzik, ktry tak przypomina mu Tiena, zgin podczas kolejnej wyprawy.
Ta bya paskudna. Parshendi znajdowali si na miejscu, czekajc na Sadeasa. Kaladin ruszy w
stron rozpadliny, nawet nie mrugajc, gdy ludzie wok niego ginli. Nie kierowaa nim odwaga, ani nawet
pragnienie, by te strzay go przebiy i zakoczyy wszystko. Bieg. To wanie robi. Jak gaz toczcy si po
zboczu albo deszcz spadajcy z nieba. One nie miay wyboru. On te nie. Nie by czowiekiem, lecz rzecz,
a rzeczy po prostu robiy to, co robiy.
Mostowi ustawili mosty w ciasnym szeregu. Cztery druyny pady. W druynie Kaladina zgino
tylu ludzi, e prawie si zatrzymali.
Ustawiwszy most, Kaladin odwrci si, a armia natara, by rozpocz prawdziw bitw. Zataczajc
si, przeszed si po paskowyu. Po kilku chwilach znalaz to, czego szuka. Ciao chopca.
Kaladin sta i patrzy na trupa, a jego wosy szarpa wiatr. Ciao leao twarz do gry w niewielkim
wgbieniu w skale. Przypomnia sobie, jak lea w podobnym wgbieniu, trzymajc podobne ciao.
Obok lea inny mostowy, najeony strzaami. To by ten, ktry przey pierwsz wypraw Kaladina
przed tyloma tygodniami. Jego ciao upado na bok i wyldowao na kamiennym wystpie okoo stopy nad
trupem chopca. Krew spywaa z grotu strzay wystajcej z jego plecw. Spadaa, rubinowa kropla po
rubinowej kropli, na otwarte, pozbawione ycia oko chopca. Cienka czerwona struka spywaa z oka po
boku twarzy. Jak szkaratne zy.
Tej nocy Kaladin kuli si w koszarach, nasuchujc burzy walcej w cian. Przycisn si do
zimnego kamienia. Na zewntrz byskawice przecinay niebo.
Nie mog tak y, pomyla. Jestem wewntrznie martwy, jakby kto przebi mi szyj wczni.
Burza nie przerywaa tyrady. A Kaladin po raz pierwszy od roku rozpaka si.

Dziewi lat wczeniej


Kal wpad do pokoju chirurga, otwarte drzwi wpuszczay do rodka jasne soneczne wiato. Cho
mia dopiero dziesi lat, ju byo wida, e wyronie wysoki i chudy. Zawsze wola Kala od penego
imienia, Kaladin. Krtsza wersja lepiej mu pasowaa. Kaladin brzmiao jak imi jasnookiego.
Przepraszam, ojcze powiedzia.
Ojciec Kala, Lirin, starannie zacisn pasek wok ramienia modej kobiety, ktr przywizano do
wskiego stou operacyjnego. Oczy miaa zamknite Kal przegapi podawanie narkotyku.
Twoj opieszao omwimy pniej stwierdzi Lirin, mocujc drug rk kobiety. Zamknij
drzwi.
Kal skuli si i zamkn drzwi. Okna byy ciemne, okiennice starannie zatrzanito, wic
pomieszczenie owietlao jedynie Burzowe wiato emanujce z wielkiej sfery wypenionej kulami. Kada z
tych kul bya broamem, a cao stanowia ogromn sum, poyczon na stae przez pana Paleniska.
Latarnie migotay, a Burzowe wiato zawsze byo stae. To mogo uratowa komu ycie, jak mwi ojciec.
Kal niepewnie podszed do stou. Pitnastoletnia Sani miaa gadkie czarne wosy. Jej swobodn do
owija zakrwawiony, poszarpany banda. Kal skrzywi si na ten widok wydawao si, e materia
wyrwano z czyjej koszuli i popiesznie zawizano.
Gowa Sani opada, a oszoomiona narkotykiem dziewczyna zacza co mamrota. Miaa na sobie
jedynie bia bawenian koszulk, odsaniajc bezpieczn do. Starsi chopcy w miasteczku z chichotem
opowiadali o tym, jak mieli okazj lub przynajmniej tak twierdzili zobaczy dziewczta w koszulkach,
ale Kal nie rozumia, czym si tak ekscytuj. Teraz martwi si o Sani. Zawsze si martwi, kiedy kto by
ranny.
Na szczcie, rana nie wygldaa powanie. Gdyby zagraaa yciu, ojciec ju by zacz nad ni
pracowa z pomoc Hesiny, matki Kala.

Lirin podszed do ciany i zabra kilka niewielkich butelek z przezroczystego szka. By niskim
mczyzn, mimo wzgldnie modego wieku ju ysiejcym. Nosi okulary, ktre nazywa najcenniejszym
darem, jaki kiedykolwiek otrzyma. Rzadko je wyjmowa, chyba e mia operowa, gdy byy zbyt cenne,
by je tak po prostu nosi. A gdyby si porysoway lub stuky? Palenisko byo sporym miastem, ale jego
pooenie w pnocnym Alethkarze sprawiao, e zdobycie nowych okularw byoby trudne.
W pomieszczeniu panowa porzdek, pki i st kadego ranka zmywano do czysta, wszystko
znajdowao si na swoim miejscu. Lirin twierdzi, e czowieka dawao si oceni po jego miejscu pracy.
Czy byo niechlujne, czy uporzdkowane? Czy szanowa narzdzia, czy zostawia je porozrzucane? Jedyny
fabrialowy zegar w miecie sta na blacie. Niewielkie urzdzenie miao porodku tarcz, a w sercu
byszczcy dymny kamie trzeba go byo napenia, by odmierzao czas. W caym miecie tylko Lirin tak
przejmowa si minutami i godzinami.
Kal przycign sobie zydel, eby mc si lepiej przyjrze. Wiedzia, e wkrtce nie bdzie go
potrzebowa, bo bardzo szybko rs. Przyjrza si doni Sani. Nic jej nie bdzie, powiedzia sobie, jak uczy
go ojciec. Chirurg musi by spokojny. Zmartwienie to marnowanie czasu.
T rad trudno mu byo wprowadzi w ycie.
Rce powiedzia Lirin, nie przerywajc przygotowania narzdzi.
Kal westchn, zeskoczy z zydla i ruszy w stron stojcej przy drzwiach miski z ciepymi
mydlinami.
A jakie to ma znaczenie?
Chcia zabra si do pracy, pomc Sani.
Mdro Heroldw powiedzia z roztargnieniem Lirin, powtarzajc wykad, jaki wygasza wiele
razy. mierciospreny i zgniospreny nienawidz wody. To je powstrzyma.
Hammie mwi, e to gupota stwierdzi Kal. Mwi, e mierciospreny doskonale sobie radz z
zabijaniem ludzi, wic czemu miayby si ba odrobiny wody?
Mdro Heroldw wykracza poza nasze pojmowanie.
Kal si skrzywi.
Ale to demony, ojcze. Usyszaem to od arliwca, ktry naucza nas poprzedniej wiosny.
Mwi o wietlistych odezwa si ostro Lirin. Znw ich mylisz.
Kal westchn.
Heroldowie zostali przysani, by naucza ludzko wyjani Lirin. Poprowadzili nas przeciwko
Pustkowcom, kiedy zostalimy zrzuceni z niebios. wietlici to zakony rycerskie, ktre stworzyli.
Byli demonami.
Zdradzili nas, kiedy Heroldowie odeszli. Lirin unis palec. Nie byli demonami, jedynie
ludmi, ktrzy mieli zbyt wielk moc, a zbyt mao rozumu. Tak czy inaczej, masz zawsze my rce. Na
wasne oczy moesz zobaczy, jak to dziaa na zgniospreny, nawet jeli mierciosprenw nie da si
zobaczy.
Kal westchn raz jeszcze, ale wykona polecenie. Lirin znw podszed do stou, niosc tac z

noami i szklanymi buteleczkami. By dziwny cho bardzo pilnowa, by syn nie myli Heroldw i
Zaginionych wietlistych, twierdzi, e Pustkowcy nie istnieli, co Kal kiedy podsucha. Absurd. Kogo
innego mona byo wini za to, e w nocy giny rne rzeczy albo kopacze zeray cay plon?
Inni w miecie sdzili, e Lirin spdza zbyt duo czasu w towarzystwie ksiek i chorych, a to
sprawio, e sta si dziwny. Czuli si niezrcznie w jego obecnoci i przez skojarzenie rwnie przy Kalu.
Chopiec dopiero zaczyna si orientowa, jak bolesna moe by inno.
Umywszy rce, ponownie wskoczy na zydel. Zaczyna si znw denerwowa i mia nadziej, e
wszystko si uda. Za pomoc lustra ojciec skupi wiato kul na doni Sani. Ostronie rozci prowizoryczne
bandae. Rana nie zagraaa yciu, ale do zostaa powanie okaleczona. Kiedy ojciec przed dwoma laty
zacz szkoli Kala, takie widoki sprawiay, e chopcu robio si niedobrze. Teraz przyzwyczai si ju do
poszarpanego ciaa.
I dobrze. Uzna, e to mu si przyda, kiedy pewnego dnia pjdzie na wojn, by walczy za swojego
arcyksicia i jasnookich.
Sani miaa trzy zamane palce, skra jej doni bya poszarpana, a sama rana zabrudzona ziemi i
drzazgami. Trzeci palec wyglda najgorzej, zmiadony i paskudnie wykrcony. Przez skr wystaway
kawaki koci. Kal obmaca go na caej dugoci, zwracajc uwag na zmiadon ko i czer skry.
Ostronie wytar zasch krew i brud wilgotn ciereczk, wycigajc kamyki i drzazgi, kiedy jego ojciec
przycina ni.
Trzeci palec trzeba bdzie uci, prawda? powiedzia Kal, wic banda u nasady palca, eby
powstrzyma krwawienie.
Ojciec pokiwa gow, na jego twarzy pojawi si lad umiechu. Mia nadziej, e Kal to zauway.
Lirin czsto powtarza, e mdry chirurg musi wiedzie, co usun, a co ratowa. Gdyby ten trzeci palec
zosta od razu waciwie nastawiony... ale nie, by nie do uratowania. Zaszycie go oznaczaoby gangren.
Ojciec przeprowadzi amputacj. Mia tak staranne, pewne donie. Nauka chirurga trwaa dziesi lat
i musiao min sporo czasu, by Lirin pozwoli Kalowi wzi do rki n. Na razie chopiec wyciera krew,
podawa ojcu noe i przytrzymywa cigna, eby si nie spltay, kiedy ojciec szy. Zrobili wszystko, co
mogli, by uratowa rk.
Ojciec Kala zakoczy ostatni szew, wyranie zadowolony, e udao mu si uratowa cztery palce.
Rodzice Sani spojrz na to inaczej. Bd rozczarowani, e ich pikna crka bdzie miaa znieksztacon
do. Prawie zawsze tak si dziao pocztkowe przeraenie ran, a pniej zo, e Lirin nie jest
cudotwrc. Lirin twierdzi, e to dlatego, e mieszkacy miasta przyzwyczaili si do posiadania chirurga.
Dla nich uzdrowienie stao si czym oczywistym, nie za przywilejem.
Ale rodzice Sani byli dobrymi ludmi. Z pewnoci zo niewielki datek i rodzina Kala rodzice,
on sam i jego modszy brat nadal bd mieli co je. Dziwne, e yli dziki nieszczciom innych. Moe
rwnie dlatego mieszkacy miasta darzyli ich niechci.
Lirin zakoczy operacj, wykorzystawszy niewielki rozgrzany prt do przyegania rany w
miejscach, gdzie szwy mogy nie wystarczy. W kocu posmarowa do ostro pachncym olejkiem

listerowym, eby zapobiec zakaeniu olejek przeraa zgniospreny nawet bardziej od wody. Kal obwiza
do czystym bandaem, ostronie, by nie poruszy ubkw.
Lirin pozby si palca, a Kal zacz si rozlunia. Nic jej nie bdzie.
Nadal musisz pracowa nad swoimi nerwami, synu powiedzia Lirin cicho, zmywajc krew z
doni.
Chopiec spuci wzrok.
Dobrze si troszczy mwi dalej ojciec. Ale troska, jak wszystko inne, moe by problemem,
jeli przeszkodzi ci w przeprowadzeniu operacji.
Zbyt wielka troska moe by problemem? pomyla Kal. A co z byciem tak bezinteresownym, by
nigdy nie da pienidzy za swoj prac? Nie odway si wypowiedzie tych sw na gos.
Pniej zaczo si sprztanie pokoju. Kal mia wraenie, e p ycia spdza na sprztaniu, ale Lirin
nie pozwoliby mu wyj przed zakoczeniem pracy. Przynajmniej otworzy okiennice, wpuszczajc do
rodka promienie soca. Sani nadal spaa zimowe ziele pozbawiao przytomnoci na wiele godzin.
To gdzie bye? spyta Lirin, odstawiajc z brzkiem butelki olejku i alkoholu na miejsce.
Z Jamem.
Jam jest od ciebie dwa lata starszy zauway Lirin. Wtpi, by mia wielk ochot spdza czas
z o wiele modszymi od siebie.
Ojciec zacz go uczy walki kijem wyjani Kal. Poszlimy z Tienem zobaczy, czego si
nauczy.
Chopiec skuli si w oczekiwaniu na wykad.
Ojciec jednak nie przerywa pracy, czyci noe alkoholem, a pniej olejkiem, jak nakazyway stare
tradycje. Nie odwrci si do Kala.
Ojciec Jama by onierzem w armii owieconego Amarama powiedzia ostronie Kal.
Amaram! Szlachetnie urodzony jasnooki genera, ktry strzeg pnocnego Alethkaru. Chopiec
bardzo pragn zobaczy prawdziwego jasnookiego, nie sztywnego starego Wistiowa. onierza, o ktrym
wszyscy mwili, o ktrym opowiadano historie.
Wiem o ojcu Jama stwierdzi Lirin. Ju trzy razy musiaem operowa t jego kulaw nog.
Pamitka po wspaniaej onierskiej subie.
Potrzebujemy onierzy, ojcze. Chciaby, eby Thayleczycy naruszyli nasze granice?
Thaylenah to wyspiarskie krlestwo odpar spokojnie Lirin. Nie mamy wsplnej granicy.
No, tak, mogliby przecie zaatakowa od strony morza!
To gwnie rzemielnicy i kupcy. Wszyscy, ktrych poznaem, prbowali mnie oszuka, ale to
zupenie co innego ni inwazja.
Wszyscy chopcy lubili opowiada historie o odlegych krainach. Trudno byo przy tym pamita, e
ojciec Kala jedyny mczyzna z drugiego nahnu w caym miecie w modoci uda si a do
Kharbranthu.
C, z kim walczymy stwierdzi Kal, zabierajc si za szorowanie podogi.

Owszem zgodzi si ojciec po chwili namysu. Krl Gavilar zawsze znajduje ludzi, z ktrymi
mamy walczy. To si zgadza.
Czyli potrzebujemy onierzy, jak mwiem.
Chirurgw potrzebujemy bardziej. Lirin westchn gono, odwracajc si od szafki. Synu,
prawie paczesz za kadym razem, kiedy kogo do nas przynosz, i zaciskasz zby z niepokoju nawet przy
prostych zabiegach. Dlaczego sdzisz, e byby zdolny zrobi komu krzywd?
Bd silniejszy.
Gupota. Kto ci nakad do gowy takich pomysw? Dlaczego chciaby nauczy si bi innych
chopcw kijem?
Dla honoru, ojcze. Kto opowiada historie o chirurgach, na lito Heroldw!
Dzieci mczyzn i kobiet, ktrych ycie ratujemy odpar spokojnie Lirin, patrzc Kalowi w oczy.
Oni opowiadaj historie o chirurgach.
Kal zarumieni si i cofn, po czym wrci do szorowania.
Na tym wiecie s dwa rodzaje ludzi, synu powiedzia surowo jego ojciec. Ci, ktrzy ratuj
ycie. I ci, ktrzy odbieraj ycie.
A co z tymi, ktrzy chroni i broni? Tymi, ktrzy ratuj ycie poprzez odbieranie ycia?
Ojciec prychn.
To jak prba powstrzymania arcyburzy poprzez dmuchanie mocniej. Absurd. Nie mona chroni
przez zabijanie.
Kal szorowa dalej.
W kocu ojciec westchn, podszed i uklk obok niego, eby pomc mu w sprztaniu.
Jakie s waciwoci zimowego ziela?
Gorzki smak odpar natychmiast Kal dziki czemu jego przechowywanie jest bezpieczne, bo
nikt go przypadkiem nie spoyje. Zmiady na proszek, wymiesza z oliw, stosowa jedn yeczk na
dziesi cegie wagi osoby, ktr si usypia. Sprowadza gboki sen trwajcy okoo piciu godzin.
A jak stwierdzi, e kto cierpi na krtn osp?
Nerwowa energia odpar Kal pragnienie, problemy ze snem i opuchlizna na dolnej czci
ramion.
Masz taki wietny umys, synu powiedzia cicho Lirin. Mnie zajo lata nauczenie si tego, co
ty umiesz po miesicach. Oszczdzam. Kiedy skoczysz szesnacie lat, chciabym ci wysa do
Kharbranthu na nauk do prawdziwych chirurgw.
Kal poczu ekscytacj. Kharbranth? To zupenie inne krlestwo! Ojciec Kala uda si tam jako
kurier, ale nie uczy si na chirurga. Nauki pobiera od starego Vathy w Shorsebroon, najbliszym wikszym
miecie.
Masz dar od samych Heroldw stwierdzi Lirin, kadc do na ramieniu Kala. Mgby sta
si dziesi razy lepszym chirurgiem ode mnie. Nie nij maostkowych snw innych ludzi. Nasi dziadkowie
pracowali i wkupili nas do drugiego nahnu, ebymy byli penymi obywatelami i mieli prawo podrowa.

Nie zmarnuj tego na zabijanie.


Kal zawaha si, po czym pokiwa gow.

Troje z szesnastu rzdzio, lecz teraz wada Zamany.


Zebrane: Chachanan roku 1173, osiemdziesit cztery sekundy przed mierci. Badany: rzezimieszek
cierpicy na suchoty, ktrego przodkowie pochodzili z Iri.
Burza w kocu ucicha. Zapad zmierzch w dniu, w ktrym zgin chopiec, a Syl go opucia.
Kaladin wsun sanday te same, ktre zdj z ciaa ogorzaego mczyzny pierwszego dnia i wsta.
Przeszed przez zatoczone koszary.
Nie byo ek, tylko jeden cienki koc na mostowego. Trzeba byo si zdecydowa, czy uy go jako
poduszki, czy jako okrycia. Mona byo marzn albo by obolaym. Takie moliwoci mieli mostowi, cho
kilku znalazo inne zastosowanie dla kocw. Owijali nimi gowy, jakby chcieli odci widoki, dwiki i
zapachy. Ukry si przed wiatem.
wiat i tak ich odnajdywa. By dobry w takie gierki.
Na zewntrz lao, wiatr wci by silny. Nad zachodnim horyzontem, gdzie przenioso si serce
arcyburzy, migotay byskawice. Od poegnania dzielia go jeszcze godzina i wczeniej nikt raczej nie
chciaby wyj w burz.
C, tak naprawd nikt nie chcia wychodzi w arcyburz. Ale teraz mona to byo zrobi wzgldnie
bezpiecznie. Byskawice si skoczyy, a wiatr by znony.
Skulony przeszed przez skad drzewny. Gazie leay rozrzucone jak koci w leu biaogrzbieta.
Do szorstkich murw koszar przylepiy si licie. Kaladin rozchlapywa kaue, lodowata woda pozbawiaa
go czucia w nogach. To byo przyjemne stopy wci go bolay po wczeniejszej wyprawie.
Uderzay w niego fale lodowatego deszczu, moczc mu wosy, spywajc po twarzy i zaniedbanej
brodzie. Nie cierpia zarostu, szczeglnie tego, jak wsy drapay kciki ust. Brody byy jak szczeniaki
ostrogarw chopcy o nich nili, nie uwiadamiajc sobie, jak irytujce czasem byway.
Wyszede na spacerek, paniczu? zapyta kto.

Kaladin unis wzrok i zobaczy Gaza kulcego si midzy dwoma budynkami koszar. Co on robi
na deszczu?
Aha. Gaz przymocowa niewielki metalowy koszyk do zawietrznej ciany, emanowa z niego
delikatny blask. Zostawi swoje kule na arcyburzy, a pniej wyszed wczeniej, eby je odzyska.
To byo ryzykowne. Czasem nawet osonity koszyk si rozpada. Niektrzy wierzyli, e cienie
Zaginionych wietlistych nawiedzaj arcyburze, kradnc kule. Moe to bya prawda. Ale podczas suby w
wojsku Kaladin mia okazj spotka wicej ni jednego czowieka, ktry zosta ranny, kiedy wyszed na
pen arcyburz w poszukiwaniu kul. Bez wtpienia rdem przesdu byli bardziej przyziemni zodzieje.
Istniay bezpieczniejsze sposoby napeniania kul. Bankierzy wymieniali ciemne kule na napenione,
mona te byo za odpowiedni opat napeni swoje kule w ich pilnie strzeonych gniazdach.
Co robisz? spyta Gaz. Niski, jednooki mczyzna przyciska koszyk do piersi. Ka ci
powiesi, jeli ukrade komu kule.
Kaladin odwrci si do niego plecami.
Niech ci burza! I tak ka ci powiesi. Nie myl, e uda ci si uciec, s stranicy. Ty...
Id do Rozpadliny Honoru powiedzia cicho Kaladin. Jego gos by ledwie syszalny ponad
burz.
Gaz zamkn si. Rozpadlina Honoru. Opuci koszyk i nie sprzeciwia si wicej. Ludzi, ktrzy
ruszali t drog, traktowano z pewnym szacunkiem.
Kaladin szed dalej przez plac.
Paniczu! zawoa Gaz.
Kaladin odwrci si.
Zostaw sanday i kamizel stwierdzi sierant. Nie chciabym wysya kogo na d, eby je
odzyska.
Kaladin cign skrzan kamizel przez gow i rzuci j na ziemi, sanday zostawi w kauy.
Pozosta w brudnej koszuli i sztywnych brzowych spodniach, ktre zdj z trupa.
Przeszed pord burzy na wschodni stron skadu. Na zachodzie grzmiao. Dobrze pozna drog do
Strzaskanych Rwnin. Bieg w tamt stron tuzin razy z mostowymi. Nie kadego dnia bya bitwa
zdarzaa si raz na dwa, trzy dni i nie kada druyna mostowa musiaa rusza za kadym razem. Ale wiele
z tych wypraw byo tak wyczerpujcych, tak straszliwych, e w okresie pomidzy mostowi byli
oszoomieni, prawie apatyczni.
Wielu z nich miao problemy z podejmowaniem decyzji. To samo dziao si z ludmi, ktrymi
wstrzsna bitwa. Kaladin sam to czu. Nawet decyzja o udaniu si do rozpadliny bya trudna.
Ale drczyy go krwawice oczy tego bezimiennego chopca. Nie mg si zmusi, eby po raz
kolejny przej przez co takiego. Nie mg.
Dotar do podna zbocza, deszcz uderza go w twarz, jakby chcia go zepchn z powrotem do
obozu. Szed dalej w stron najbliszej rozpadliny. Rozpadlina Honoru, tak nazywali j mostowi, gdy byo
to miejsce, w ktrym mogli podj jedyn decyzj, jak im pozostawiono. Honorow. Wybra mier.

Rozpadliny nie byy dzieem natury. Ta z pocztku bya wska, lecz w miar oddalania si na
wschd, nieprawdopodobnie szybko stawaa si szersza i gbsza. W odlegoci dziesiciu stp pknicie
byo ju tak szerokie, e waciwie nie daoby si go przeskoczy. Wisiao tu sze drabinek sznurowych z
drewnianymi szczeblami, przymocowanych do kokw w cianie. Korzystali z nich mostowi wysani na d,
by odzyska wyposaenie trupw, ktre wpady do rozpadlin podczas wypraw.
Kaladin spojrza na rwnin. Niewiele widzia przez ciemno i deszcz. Nie, to miejsce nie byo
naturalne. Ziemia zostaa zniszczona. A teraz niszczya ludzi, ktrzy si na niej pojawiali. Kaladin przeszed
obok drabin i zatrzyma si nieco dalej na krawdzi rozpadliny. Tam usiad z nogami przerzuconymi przez
krawd i patrzy w d. Deszcz pada wok niego, krople znikay w ciemnej gbi.
Co bardziej przedsibiorcze kremliki ju wylazy z jam i biegay po okolicy, poywiajc si
rolinami, ktre spijay deszczwk. Lirin wyjani kiedy Kaladinowi, e woda z arcyburzy jest bogata w
substancje odywcze. Stranicy burz w Kholinarze i Vedenarze udowodnili, e roliny nawadniane
deszczwk rosy po burzy lepiej ni te, ktre podlewano wod z jeziora albo rzeki. Dlaczego uczonych tak
ekscytowao odkrywanie faktw, ktre rolnicy znali od pokole?
Kaladin przyglda si, jak krople wody wpadaj do szczeliny, ku zapomnieniu. Mali samobjcy.
Cae tysice. Miliony. Kt wiedzia, co czekao na nie w tych ciemnociach. Nie mg tego zobaczy ani
pozna, dopki do nich nie doczy. Skoczy w pustk i pozwoli, by wiatr ponis go w d...
Miae racj, ojcze wyszepta Kaladin. Nie da si powstrzyma arcyburzy przez dmuchanie
mocniej. Nie mona chroni przez zabijanie. Powinnimy zosta chirurgami. Co do jednego...
Bekota. Ale, co dziwne, umys mia bardziej trzewy ni w cigu ostatnich tygodni. Moe to
kwestia perspektywy. Wikszo ludzi spdzaa cae ycie, zastanawiajc si nad przyszoci. C, jego
przyszo bya pusta. Dlatego cofn si w przeszo, mylc o ojcu, o Tienie, o decyzjach.
Kiedy ycie wydawao si proste. Ale to byo, zanim straci brata, zanim zosta zdradzony w armii
Amarama. Czy powrciby do tamtych niewinnych dni, gdyby mg? Czy wolaby udawa, e wszystko jest
proste?
Nie. Nie mia tak atwego upadku jak te krople. Dorobi si blizn. Odbija si od cian, ranic twarz i
donie. Przypadkowo zabija niewinnych ludzi. Szed u boku tych, ktrzy serca mieli jak poczerniae wgle,
uwielbiajc ich. Wdrapywa si, wspina, upada i potyka.
I oto by. Na kocu wszystkiego. Rozumia o wiele wicej, lecz jakim sposobem wcale nie by
mdrzejszy. Wyprostowa si na krawdzi rozpadliny i czu, jak unosi si nad nim rozczarowanie ojca,
niczym burzowe chmury.
Postawi jedn stop nad pustk.
Kaladinie!
Zamar, syszc cichy, lecz przenikliwy gos. W powietrzu zakoysaa si przezroczysta posta,
zbliajc si pord deszczu. Podleciaa do przodu, opada, znw si wzniosa, jakby trzymaa co
cikiego. Kaladin cofn stop i wycign do. Syl wyldowaa na niej bezceremonialnie, a wygldaa
przy tym jak wgorz niebieski ciskajcy co ciemnego w pysku.

Przybraa znajom posta modej kobiety z sukni falujc wok ng. Trzymaa w doniach wski,
ciemnozielony li o trjdzielnym ksztacie. Czarnozguba.
Co to? spyta Kaladin.
Wydawaa si wyczerpana.
Ale to cikie! Uniosa li. Przyniosam go dla ciebie.
Wzi li w dwa palce. Czarnozguba. Trucizna.
Dlaczego mi go przyniosa? spyta ostro.
Mylaam... Syl cofna si. C, tak ostronie przechowywae tamte licie. Pniej je
utracie, kiedy prbowae pomc tamtemu mczynie w klatce. Pomylaam, e ucieszysz si, kiedy
dostaniesz nowy.
Kaladin prawie si rozemia. Nie miaa pojcia, co zrobia, przyniosa mu li jednej z najbardziej
trujcych rolin Rosharu, poniewa chciaa go uszczliwi. To byo absurdalne. I urocze.
Wszystko zaczo si psu, kiedy stracie ten li powiedziaa cicho Syl. Wczeniej walczye.
Zawiodem.
Skulia si, uklka na jego doni, mgielna sukienka otaczaa jej nogi, a krople deszczu przepyway
przez ni, marszczc jej posta.
Nie podoba ci si? Poleciaam tak daleko... Prawie si zapomniaam. Ale wrciam. Wrciam,
Kaladinie.
Dlaczego? Dlaczego si przejmujesz?
Dlatego odpowiedziaa, przechylajc gow. Wiesz, obserwowaam ci. W wojsku. Zawsze
znajdowae modych, niewyszkolonych mczyzn i chronie ich, nawet jeli przy tym naraae si na
niebezpieczestwo. Pamitam. Sabo, ale pamitam.
Zawiodem ich. Ju nie yj.
Bez ciebie zginliby szybciej. Sprawie, e mieli w armii rodzin. Pamitam ich wdziczno. To
mnie na pocztku przycigno. Pomoge im.
Nie powiedzia, ciskajc czarnozgub w palcach. Wszystko, czego dotykam, usycha i ginie.
Zakoysa si na krawdzi. W oddali rozleg si grzmot.
Ci ludzie w druynie mostowej wyszeptaa Syl. Mgby im pomc.
Za pno. Zamkn oczy, mylc o martwym chopcu. Jest za pno. Zawiodem. Oni nie yj.
Wszyscy umr i nie da si tego zmieni.
W takim razie czemu nie sprbowa raz jeszcze? Jej gos by cichy, jednak jakim sposobem
silniejszy od burzy. Co to szkodzi?
Zawaha si.
Tym razem nie moesz zawie, Kaladinie. Powiedziae to. Wszyscy i tak umr.
Pomyla o Tienie i jego martwych oczach wpatrzonych w niebo.
Przez wikszo czasu, kiedy mwisz, nie wiem, o co ci chodzi powiedziaa. Mj umys jest
zamglony. Ale jeli przejmujesz si, e zrobisz komu krzywd, to chyba nie powiniene si obawia

pomocy mostowym. Co jeszcze mgby im zrobi?


Ja...
Jeszcze jedna prba, Kaladinie wyszeptaa Syl. Prosz.
Jeszcze jedna prba...
Mczyni skuleni w koszarach, do ktrych nalea co najwyej koc. Bojcy si burzy. Bojcy si
siebie nawzajem. Bojcy si, co przyniesie nastpny dzie.
Jeszcze jedna prba...
Myla o tym, jak opakiwa mier chopca, ktrego nie zna. Chopca, ktremu nawet nie prbowa
pomc.
Jeszcze jedna prba.
Kaladin otworzy oczy. By zmarznity i zmoknity, ale czu, jak budzi si w nim malutki, ciepy
pomyk zdecydowania. Zacisn rk, miadc li czarnozguby, po czym wyrzuci go do rozpadliny.
Opuci drug do, na ktrej spoczywaa Syl.
Niepewnie wzniosa si w powietrze.
Kaladinie?
Odszed od rozpadliny, bosymi stopami rozchlapywa kaue i depta pdy skaopkw. Zbocze,
ktrym schodzi, porastay paskie, przypominajce upek roliny, ktre otwieray si jak ksiki na deszcz,
a dwie powki czyy pomarszczone, koronkowe, czerwone i zielone licie. yciospreny mae zielone
wiateka, janiejsze od Syl, lecz drobne jak pyek taczyy wok rolin, uskakujc przed kroplami.
Kaladin ruszy dalej, woda spywaa po zboczu jak mae rzeki. Powrci na teren obozu. Plac by
wci pusty. By na nim tylko Gaz, ktry przywizywa rozerwan plandek.
Kaladin prawie dotar do mczyzny, nim Gaz go zauway. ylasty sierant skrzywi si.
Jeste zbyt wielkim tchrzem, eby doprowadzi to do koca, paniczu? C, jeli sdzisz, e
oddam...
Zacharcza, kiedy Kaladin rzuci si naprzd i chwyci go za gardo. Gaz unis rk, lecz Kaladin
odepchn go i podci mczyzn, rzucajc go na kamienie. Sierant otworzy szeroko oczy, z blu i
zaskoczenia, i zacz si szarpa w uchwycie Kaladina.
wiat si wanie zmieni, Gaz powiedzia Kaladin, nachylajc si. Umarem w tej rozpadlinie.
Teraz masz do czynienia z moim dnym zemsty duchem.
Szarpic si, Gaz gorczkowo szuka wzrokiem pomocy, ktrej nigdzie nie byo. Kaladin nie mia
problemw z przytrzymaniem go. Mostowi mieli jedn przewag jeli przeyli wystarczajco dugo,
dwiganie mostu wyrabiao minie.
Kaladin poluzowa chwyt na szyi Gaza, pozwalajc mu zapa oddech. Po czym znw si nachyli.
Zaczniemy od pocztku, ty i ja. Czysta karta. I chc, eby od pocztku co zrozumia. Ju nie
yj. Nie moesz mnie skrzywdzi. Zrozumiae?
Gaz powoli pokiwa gow, a wtedy Kaladin pozwoli mu wcign kolejny yk lodowatego,
wilgotnego powietrza.

Most numer cztery jest mj stwierdzi Kaladin. Moesz przydziela nam zadania, ale ja jestem
dowdc. Poprzedni dzi zgin, wic i tak musisz wybra nowego. Zrozumiae?
Gaz znw przytakn.
Szybko si uczysz powiedzia Kaladin i pozwoli mczynie oddycha swobodnie.
Cofn si, a wtedy Gaz podnis si ostronie. W jego oczach bya nienawi, lecz ukryta. Wydawa
si czym zaniepokojony i to czym wicej ni grobami Kaladina.
Chc przesta spaca mj dug doda modszy mczyzna. Ile zarabiaj mostowi?
Dwie czyste marki dziennie odpar Gaz z ponur min i rozmasowa szyj.
Niewolnik zarabia poow. Jedna diamentowa marka. Ndzne odamki, ale Kaladin ich potrzebowa.
Musia take utrzyma Gaza w ryzach.
Zaczn odbiera moj wypat stwierdzi ale ty moesz zachowa jedn mark na pi.
Gaz wzdrygn si i spojrza na niego w pmroku.
Za twoje wysiki.
Za jakie wysiki?
Kaladin podszed do niego.
Za twoje wysiki niewchodzenia mi w drog, na Potpienie. Zrozumiae?
Gaz znw pokiwa gow. Kaladin odszed. Nie chcia marnowa pienidzy na apwk, ale Gaz
potrzebowa cigego, powtarzajcego si przypomnienia, dlaczego nie powinien chcie mierci Kaladina.
Jedna marka na pi dni nie bya zbyt znaczcym przypomnieniem ale moe wystarczy na czowieka,
ktry by gotw wyj na zewntrz w trakcie arcyburzy, eby ochroni swoje kule.
Kaladin wrci do maych koszar mostu numer cztery, otworzy grube drewniane drzwi. Mczyni
kulili si wewntrz dokadnie tak samo, jak wczeniej. Ale co si zmienio. Czy zawsze wygldali tak
aonie?
Owszem. To Kaladin si zmieni, nie oni. Poczu dziwne przemieszczenie, jakby pozwoli sobie
zapomnie choby czciowo o ostatnich dziewiciu miesicach. Sign w przeszo i rozway
mczyzn, ktrym kiedy by. Mczyzn, ktry wci walczy i robi to dobrze.
Nie mg znw sta si tym mczyzn nie mg wymaza blizn ale mg si uczy od tego
mczyzny, podobnie jak nowy dowdca uczy si od zwyciskich generaw z przeszoci. Kaladin Burz
Bogosawiony umar, ale Kaladin Mostowy pochodzi z tej samej krwi. Obiecujcy potomek.
Kaladin podszed do pierwszej skulonej postaci. Mczyzna nie spa kt mg przespa
arcyburz? Tamten skuli si, kiedy Kaladin uklk obok niego.
Jak si nazywasz? spyta.
Syl sfruna i wpatrzya si w jego twarz. Tamten nie mg jej widzie.
Mczyzna by starszy, mia opadajce policzki, brzowe oczy i krtko przycite, posiwiae wosy.
Nosi krtk brod i nie mia pitna niewolnika.
Nazywasz si? powtrzy stanowczo Kaladin.
Niech ci burza! powiedzia mczyzna i przekrci si na drugi bok.

Kaladin zawaha si, po czym nachyli si i odezwa cicho.


Posuchaj, przyjacielu. Moesz albo powiedzie mi, jak si nazywasz, albo nadal bd ci
zamcza. Jeli wci bdziesz mi odmawia, wycign ci na t burz i powiesz za jedn nog nad
rozpadlin, a mi powiesz.
Mczyzna obejrza si przez rami. Kaladin powoli pokiwa gow, nie odrywajc spojrzenia od
oczu mczyzny.
Teft powiedzia w kocu tamten. Nazywam si Teft.
To nie byo takie trudne zauway Kaladin, wycigajc rk. Jestem Kaladin. Twj dowdca.
Mczyzna zawaha si, po czym ucisn mu rk, marszczc przy tym czoo. Kaladin przypomina
go sobie. By w druynie od jakiego czasu, co najmniej od kilku tygodni. Wczeniej nalea do innej
druyny. Jedn z kar dla mostowych, ktrzy dopucili si wykrocze, byo przeniesienie do mostu numer
cztery.
Odpocznij poradzi Kaladin, puszczajc do Tefta. Jutro czeka nas ciki dzie.
Skd wiesz? spyta Teft, drapic si po brodzie.
Poniewa jestemy mostowymi wyjani Kaladin, podnoszc si. Kady dzie jest ciki.
Teft zawaha si, po czym na jego twarzy pojawi si saby umiech.
Kelek jeden wie, e to prawda.
Kaladin zostawi go i ruszy wzdu skulonych postaci. Podchodzi do nich po kolei, namawiajc lub
groc, a podawali mu swoje imiona. Wszyscy stawiali opr. Zupenie jakby imiona byy ostatnim, co
posiadali, i nie chcieli tanio ich sprzeda, cho wydawali si zaskoczeni moe nawet ucieszeni e kto
ich zapyta.
Pochwyci te imiona, powtarza kade w gowie, ciska je niczym cenne klejnoty. Imiona si liczyy.
Ludzie si liczyli. Moe Kaladin zginie podczas nastpnej wyprawy, a moe zaamie si, dajc Amaramowi
ostatnie zwycistwo. Ale kiedy usiad na ziemi i zacz planowa, czu ciepo w swoim wntrzu.
To byo ciepo podjtych decyzji. To bya odpowiedzialno.
Syl wyldowaa na jego nodze, kiedy siedzia, szepcc imiona mczyzn. Wydawaa si pena
otuchy. Radosna. Szczliwa. On tego nie czu. Czu si ponury, zmczony i mokry. Ale otuli si
odpowiedzialnoci, ktr przyj, odpowiedzialnoci za tych mczyzn. Trzyma si jej jak wspinacz
wiszcy na skalnej cianie i ciskajcy ostatni chwyt.
Znajdzie sposb, eby ich chroni.
Koniec
czci pierwszej

Interludia

Ishikk Nan Balat Szeth

Ishikk rozchlapywa wod, idc na spotkanie z dziwnymi cudzoziemcami. Pogwizdywa cicho pod
nosem, na jego ramionach spoczywao koromyso z wiadrami na obu kocach. Mia na sobie jeziorne
sanday, zanurzone w wodzie, a do tego par sigajcych do kolan spodni. adnej koszuli. Niech go Nu
Ralik broni! Porzdny mieszkaniec Czystego Jeziora nie wkada koszuli, kiedy wiecio soce. Czowiek
mg si pochorowa, jeli mia za mao sonecznego wiata.
Pogwizdywa, ale nie dlatego, e dzie by przyjemny. W rzeczy samej, dzie, ktry da mu Nu
Ralik, by okropny. W wiadrach Ishikka pywao zaledwie pi ryb, z czego cztery naleay do
najpospolitszej odmiany. Przypywy byy nieregularne, jakby samo Czyste Jezioro wpado w paskudny
nastrj. Nadchodziy ze dni, to pewne jak soce i przypyw.
Czyste Jezioro rozpocierao si we wszystkich kierunkach na odlego setek mil, a jego szklista
powierzchnia bya idealnie przezroczysta. Nawet w najgbszym miejscu dno od migotliwej powierzchni
dzielio najwyej sze stp a przewanie ciepa, powoli poruszajca si woda sigaa najwyej do poowy
ydki. Wypeniay j malutkie rybki, rnobarwne kremliki i rzekospreny, podobne do wy.
Czyste Jezioro byo yciem wcielonym. Swego czasu prawa do tej ziemi roci sobie krl. Sela
Tales, tak nazywano ten nard, jedno z Krlestw Epoki. C, mogli sobie nadawa dowolne nazwy, ale Nu
Ralik wiedzia, e granice naturalne s o wiele waniejsze od granic narodw. Ishikk by Czystojeziornym.
Przede wszystkim i ponad wszystko. Na przypyw i soce.
Szed pewnie przez wod, cho czasem dno bywao niebezpieczne. Przyjemnie ciepa woda
obmywaa jego nogi tu pod kolanami, a on sam nie chlapa zbytnio. Wiedzia, e naley porusza si
powoli, nie opiera caego ciaru ciaa na nodze, zanim nie upewni si, e nie stan na kolcopdzie albo
ostrej krawdzi skay.
Przed nim szklist doskonao przerywaa wioska Fu Abra, skupisko budynkw postawionych na
kamiennych blokach pod wod. Ich kopulaste dachy sprawiay, e wygldem przypominay wyrastajce z
ziemi skaopki. Byy jedynym, co na przestrzeni wielu mil przecinao powierzchni Jeziora.

W okolicy krcili si inni ludzie, poruszajc si takim samym powolnym krokiem. Przez wod
dawao si biec, ale rzadko by powd. Co mogo by tak wane, eby czowiek musia chlapa i haasowa,
eby si do tego dosta?
Ishikk potrzsn gow. Jedynie cudzoziemcy tak si pieszyli. Skin gow Thaspicowi,
ciemnoskremu mczynie, ktry min go, cignc ma tratw. Leaa na niej niewielka sterta tkanin
pewnie wybra si, eby zrobi pranie.
Witaj, Ishikku odezwa si drobny mczyzna. Jak tam poowy?
Koszmarnie. Vun Makak powanie mnie dzi dowiadczy. A u ciebie?
Zgubiem koszul podczas prania odpar Thaspic przyjemnym gosem.
Ach, tak to ju bywa. Czy moi cudzoziemcy dotarli?
Pewnie. S u Maib.
Vun Makak da, e nie wyjedz jej wszystkiego stwierdzi Ishikk, nie przerywajc marszu. Ani
nie zara jej swoimi nieustannymi zmartwieniami.
Oby soce i przypywy day! zgodzi si Thaspic ze miechem, nie przerywajc marszu.
Dom Maib znajdowa si w pobliu rodka wioski. Ishikk nie by pewien, dlaczego chciaa mieszka
w budynku. Wikszo nocy przesypia spokojnie na swojej tratwie. Na Czystym Jeziorze nigdy nie robio
si zimno, za wyjtkiem arcyburz, a i te dawao si przetrwa, jeli Nu Ralik pozwoli.
Kiedy nadchodziy arcyburze, Czyste Jezioro znikao w studniach i otworach, wic wystarczao
jedynie wepchn tratw w szpar midzy dwiema skalnymi graniami i skuli si pod ni, by przetrwa
wcieko burzy. Tutejsze arcyburze nie byy tak paskudne jak na wschodzie, gdzie rzucay skaami i
niszczyy budynki. Och, sysza opowieci o takim yciu. Nu Ralik da, e nigdy nie bdzie musia uda si
do tak straszliwego miejsca.
Poza tym, tam pewnie byo zimno. Ishikk litowa si nad tymi, ktrzy musieli y w zimnie.
Dlaczego nie przybyli nad Czyste Jezioro?
Nu Ralik da, e tego nie zrobi, pomyla, idc w stron domu Maib. Gdyby wszyscy wiedzieli, jak
mio jest na Jeziorze, z pewnoci chcieliby na nim zamieszka i czowiek cigle by si potyka o jakiego
cudzoziemca!
Wszed do budynku. Podoga znajdowaa si na tyle nisko, e pokrywao j kilka cali wody
Czystojeziorni tak woleli. Tak byo naturalnie, cho jeli nastpowa odpyw, czasem w budynkach robio
si sucho.
Wok jego stp kryy mae rybki. Pospolite, nic niewarte. Maib gotowaa w kocioku zup rybn,
skina mu gow. Bya krp kobiet, ktra od lat prbowaa usidli Ishikka, swoim doskonaym
gotowaniem skoni go do zawarcia maestwa. Moe pewnego dnia jej na to pozwoli.
Jego cudzoziemcy siedzieli w kcie, przy stoliku, ktry jedynie oni mogli wybra tym odrobin
wyszym, z podnkami, by obcy nie musieli sobie moczy stp. Na Nu Ralika, jacy gupcy! pomyla z
rozbawieniem. Wewntrz, nie na socu, w koszulach dla ochrony przed jego ciepem, stopy wyjte z
przypyww. Nic dziwnego, e ich myli s takie dziwne.

Postawi wiadra i skin Maib gow.


Spojrzaa na niego.
Dobry pow?
Koszmarny.
Ach tak. Dostaniesz zup za darmo. By wynagrodzi przeklestwo Vun Makaka.
Dzikuj ci uprzejmie powiedzia, biorc z jej rk miseczk z parujcym pynem.
Umiechna si. Teraz by jej co winien. Wystarczajco wiele miseczek, a bdzie musia j
polubi.
W wiadrze masz kolgryla zauway. Zapaem go dzi wczesnym rankiem.
Na jej pulchnej twarzy pojawia si niepewno. Kolgryl by zaiste szczliw ryb. Po zjedzeniu, na
dobry miesic leczy bolce stawy, a czasami dawa przewidzie odwiedziny przyjaci, pozwalajc
odczytywa ksztaty chmur. Maib bardzo je lubia ze wzgldu na ble palcw, ktre zesa na ni Nu Ralik.
Jeden kolgryl wystarcza na dwa tygodnie zupy i w takim wypadku to ona zostaaby jego duniczk.
Niech Vun Makak na ciebie spojrzy mrukna z irytacj, podchodzc do wiadra. Rzeczywicie,
to kolgryl. Jak ja mam ci zapa, czowieku?
Jestem rybakiem, Maib powiedzia, siorbic zup. Miseczka miaa ksztat uatwiajcy siorbanie.
Rybaka trudno zapa. Wiesz o tym.
miejc si pod nosem, ruszy w stron swoich cudzoziemcw, za ona wycigna ryb.
Byo ich trzech. Dwch ciemnoskrych Makabakw, cho byli to najdziwniejsi Makabacy, jakich
widzia w yciu. Jeden mia masywne koczyny, cho wikszo jego rodakw bya drobnej budowy, i by
cakiem ysy. Drugi by wyszy, mia krtkie ciemne wosy, wyran muskulatur i szerokie bary. Ze
wzgldu na charakter, Ishikk nazywa ich w mylach Zrzd i Bezporednim.
Trzeci mczyzna mia lekko opalon skr, jak Alethi. Ale te nie wyglda do koca waciwie.
Jego oczy miay nieodpowiedni ksztat, a akcent zupenie nie przypomina Alethich. Mwi w jzyku selay
gorzej od pozostaych. Wydawa si jednak zamylony. Ishikk nazywa go Mylicielem.
Ciekawe, skd si wzia ta blizna na jego gowie, pomyla Ishikk. ycie poza Czystym Jeziorem
byo bardzo niebezpieczne. Mnstwo wojen, szczeglnie na wschodzie.
Spnie si, wdrowcze powiedzia wysoki, sztywny Bezporedni. Mia sylwetk i maniery
onierza, cho aden z trjki nie nosi broni.

Ishikk zmarszczy czoo, usiad i niechtnie wyj stopy z wody.


Czy nie mamy dzisiaj warli?
Dzie si zgadza, przyjacielu stwierdzi Zrzda. Ale mielimy spotka si w poudnie.
Zrozumiae? Zazwyczaj to on mwi.
To cakiem niedawno odpar Ishikk. Naprawd. Kto zwraca uwag na godzin? Cudzoziemcy.
Zawsze tacy zajci.
Zrzda jedynie potrzsn gow, kiedy Maib przyniosa im zup. Jej dom by jedynym, co w wiosce

mogo uchodzi za gospod. Zostawia Ishikkowi mikk pcienn serwetk i kubek sodkiego wina,
prbujc jak najszybciej odpaci si za ryb.
W porzdku powiedzia Zrzda. Chcielibymy usysze twj raport, przyjacielu.
W cigu tego miesica byem w Fu Ralis, Fu Namir, Fu Albast i Fu Moorin powiedzia Ishikk,
siorbic zup. Nikt nie widzia mczyzny, ktrego szukacie.
Zadawae waciwe pytania? spyta Bezporedni. Pewien jeste?
Oczywicie, e tak odpar Ishikk. Robi to ju cae wieki.
Pi miesicy poprawi Bezporedni. I adnych efektw.
Ishikk wzruszy ramionami.
Chcecie, ebym wymyla historyjki? Vun Makakowi by si to spodobao.
Nie, adne historyjki, przyjacielu odpar Zrzda. Chcemy prawdy.
C, usyszelicie j ode mnie.
Przysigniesz na Nu Ralika, tego waszego boga?
Cicho! przerwa mu Ishikk. Nie wypowiadajcie jego imienia. Gupi jestecie?
Zrzda zmarszczy czoo.
Ale on jest waszym bogiem. Rozumiesz? Czy jego imi jest wite? Nie naley go wypowiada?
Cudzoziemcy byli tacy gupi. Oczywicie, e Nu Ralik by ich bogiem, ale zawsze si udawao, e
nim nie jest. Naleao przekona Vun Makaka jego modszego, zoliwego brata e to jemu oddawao si
cz, bo inaczej zrobiby si zazdrosny. O takich rzeczach mona byo bezpiecznie rozmawia jedynie w
witej grocie.
Przysigam na Vun Makaka powiedzia z naciskiem Ishikk. Niech mnie strzee lub przeklina,
jak uzna za suszne. Sumiennie przeprowadziem poszukiwania. Nie widziano adnego cudzoziemca
podobnego do waszego opisu o biaych wosach, bystrym jzyku i twarzy jak grot strzay.
Czasami farbuje wosy zauway Zrzda. I przebiera si.
Pytaem z uyciem imion, ktre mi podalicie. Nikt go nie widzia. C, moe mgbym znale
wam ryb, ktra mogaby go zlokalizowa. Ishikk podrapa si po zarocie. Zao si, e krciakowi by
si to udao. Ale znalezienie go moe mi zabra sporo czasu.
Caa trjka spojrzaa na niego.
Wiecie, w tych rybach co moe by stwierdzi Bezporedni.
Przesd sprzeciwi si Zrzda. Ty zawsze szukasz przesdw, Vao.
Mczyzna tak naprawd wcale nie nazywa si Vao, Ishikk by pewien, e uywaj faszywych
imion. Dlatego wanie sam nada im imiona jeli podali mu nieprawdziwe, on odpowie im tym samym.
A ty, Temoo? warkn Zrzda. Nie moemy si rozgadywa...
Panowie odezwa si Myliciel.
Skinieniem gowy wskaza na Ishikka, ktry nadal siorba zup. Caa trjka przesza na inny jzyk i
nadal dyskutowaa.
Ishikk przysuchiwa im si, prbujc oceni, jaki to jzyk. Nigdy sobie nie radzi z obcymi

jzykami. A po co mu byy? Nie pomagay w apaniu ani sprzeday ryb.


Naprawd szuka ich czowieka. Duo si krci po okolicy, odwiedzi wiele miejsc wok Czystego
Jeziora. To dlatego midzy innymi nie chcia si da zapa Maib. Musiaby si ustatkowa, a to nie
pomagao w apaniu ryb. A w kadym razie tych rzadkich.
Nawet si nie zastanawia, dlaczego szukaj tego Hoida, kimkolwiek by. Cudzoziemcy zawsze
szukali rzeczy, ktrych nie mogli mie. Ishikk odsun si od stou i wsun palce stp do wody. To mu
sprawio przyjemno. W kocu tamci skoczyli ktni. Wydali mu polecenia, podali sakiewk kul i weszli
do wody.
Jak wikszo cudzoziemcw, nosili grube buty, ktre sigay im a do kolan. Rozchlapywali wod,
idc w stron wyjcia. Ishikk pody za nimi, pomacha do Maib i podnis wiadra. Mia zamiar wrci na
wieczorny posiek.
Moe jednak powinienem pozwoli, eby mnie zapaa, pomyla, wychodzc znw na soce i
oddychajc z ulg. Nu Ralik wie, e si starzej. Mio by byo odpocz.
Jego cudzoziemcy szli przez Czyste Jezioro. Zrzda szed ostatni. Wydawa si bardzo
niezadowolony.
Gdzie jeste, Wdrowcze? C to za szalecza misja? Pniej doda we wasnym jzyku:
Alavanta kamaloo kayana.
Ruszy za towarzyszami.
C, e szalecza masz racj powiedzia Ishikk ze miechem, odwrci si w swoj stron i
ruszy sprawdzi puapki.

Nan Balat lubi zabija.


Nie ludzi. Nigdy ludzi. Ale zwierzta mg zabija. Szczeglnie te mae. Nie wiedzia dlaczego to
sprawiao, e czu si lepiej, tak po prostu byo.
Siedzia na ganku posiadoci, odrywajc jedno po drugim odna maego kraba. Za kadym razem
rozlega si przyjemny trzask z pocztku cign lekko, a wtedy zwierz sztywniao. Wwczas zaczyna
cign mocniej, a ono si szarpao. Tkanka stawiaa opr, po czym zaczynaa si rozrywa i rozlega si
trzask. Krab szarpa si dalej, a Nan Balat unis odne, ciskajc stwora dwoma palcami drugiej doni.
Westchn z zadowoleniem. Wyrwanie odna go uspokoio, sprawio, e bl ustpi. Wyrzuci nog
przez rami i sign po nastpn.
Nie lubi wspomina o swoim zwyczaju. Nie rozmawia o nim nawet z Eylit. Po prostu tak robi.
Jako trzeba zachowywa zdrowe zmysy.
Skoczy z nogami, po czym wsta, opar si o lask i spojrza ponad ogrodami Davarw, na ktre
skaday si kamienne mury poronite rnorodnymi pnczami. Byy pikne, cho jedynie Shallan
naprawd je doceniaa. Te okolice Jah Keved na zachd i poudnie od Alethkaru, pooone wyej i
przecinane grami w rodzaju Szczytw Rogoercw obfitoway w pncza. Wyrastay na wszystkim,
pokryway posiado, rozrastay si na stopniach. W dziczy zwieszay si z drzew, zarastay skalne
przestrzenie i byy wszechobecne niczym trawa w innych okolicach Rosharu.
Balat podszed do kraca ganku. Sysza piew dzikich pienikw, drapicych w pofalowane
skorupy. Kady wygrywa inny rytm i nuty, cho nie mona byo tego nazwa melodi. Melodie byy
dzieem ludzi, nie zwierzt. Ale kada bya pieni i czasami jakby akompanioway sobie nawzajem.
Balat ostronie schodzi po schodach, pncza dray i cofay si przed jego stopami. Mino niemal
sze miesicy od wyjazdu Shallan. Tego ranka dostali od niej wieci przez czotrzcin. Udao si jej
wprowadzi w ycie pierwsz cz planu i zostaa podopieczn Jasnah Kholin. I tak oto jego siostrzyczka
ktra nigdy wczeniej nie opucia ich posiadoci bya gotowa obrabowa najpotniejsz kobiet na

wiecie.
Schodzenie po schodach byo dla niego przygnbiajco cikim zadaniem. Mam dwadziecia trzy
lata, pomyla, i ju jestem kalek. Wci czu cigy, upiony bl. Zamanie byo powane i chirurg prawie
amputowa mu nog. Moe powinien by wdziczny, e nie okazao si to konieczne, ale wiedzia, e do
koca ycia bdzie chodzi o lasce.
Scrak bawia si czym na zielecu, miejscu, gdzie uprawiano trawy i usuwano pncza. Dua suka
ostrogara przetaczaa si, gryzc co, a jej czuki przylegay do gowy.
Scrak zawoa Balak, kutykajc w jej stron co tam masz, dziewczyno?
Suka podniosa wzrok na pana, nadstawiajc czuki. Zatrbia dwoma nakadajcymi si gosami, po
czym wrcia do zabawy.
Przeklty stwr, pomyla z sympati Balat, nigdy mnie nie sucha. Od lat hodowa ostrogary i
odkry jak wielu przed nim e im bystrzejsze byo zwierz, tym mniej skonne do posuszestwa.
Owszem, Scrak bya lojalna, ale ignorowaa go w drobnych kwestiach. Jak dziecko prbujce udowodni
swoj niezaleno.
Zbliywszy si zobaczy, e Scrak zapaa pienika. Stwr wielkoci pici mia ksztat spiczastego
dysku z czterema ramionami, ktre wyrastay z bokw i wygryway melodie na skorupie. Znajdujce si pod
spodem cztery nogi w normalnych warunkach pozwalay mu trzyma si ska, lecz Scrak je odgryza.
Podobnie jak dwa ramiona, udao jej si rwnie naruszy skorup. Balat chcia zabra stwora, eby
oderwa pozostae dwa ramiona, ale uzna, e lepiej nie przerywa ostrogarowi zabawy.
Scrak upucia pienika i spojrzaa na Balata, nadstawiajc czujnie czuki. Bya lnica i smuka,
usiada na zadnich apach, wycigajc przed siebie cztery nogi. Ostrogary nie miay skorupy ani skry, lecz
ich ciaa porastao ich poczenie, gadkie w dotyku i bardziej elastyczne ni prawdziwa skorupa, ale
twardsze od skry i zoone z nakadajcych si na siebie elementw. Ostrogar wydawa si zainteresowany,
gbokie czarne oczy wpatryway si w Balata. Zwierz zatrbio cicho.
Balat umiechn si, wycign rk i podrapa za otworami usznymi ostrogara. Suka opara si o
niego pewnie waya tyle samo, co on. Wiksze sztuki sigay ludziom do pasa, ale Scrak naleaa do
drobniejszej, szybszej rasy.
Pienik zadra, a wtedy Scrak rzucia si na niego, miadc mu skorup silnymi zewntrznymi
uwaczkami.
Czy jestem tchrzem, Scrak? spyta Balat, siadajc na awce.
Odstawi lask i chwyci niewielkiego kraba, ktry ukrywa si z boku awki, przybrawszy biay
odcie skorupy, by znikn na tle kamienia.
Unis wijcego si stwora. Traw na zielecu wyhodowano, by bya mniej pochliwa i wysuwaa si
ze swoich otworw tu po jego przejciu. Inne egzotyczne roliny rozkwitay, wysuwajc si ze skorup lub
otworw w ziemi i wkrtce wok niego koysay si czerwone, pomaraczowe i niebieskie plamy. Okolica
wok ostrogara pozostaa oczywicie jaowa. Scrak stanowczo zbyt dobrze bawia si swoj ofiar i nawet
hodowlane roliny wolay si ukry.

Ja nie mgbym wyruszy za Jasnah stwierdzi Balat i zacz odrywa odna kraba. Jedynie
kobieta mogaby si zbliy do niej na tyle, by ukra Dusznik. Tak decyzj podjlimy. Poza tym, kto
musia zosta i zatroszczy si o potrzeby rodu.
Jego usprawiedliwienia byy puste. Czu si jak tchrz. Wyrwa jeszcze kilka odny, ale nie
sprawio mu to przyjemnoci. Krab by za may i nogi odryway si zbyt atwo.
Ten plan pewnie i tak si nie powiedzie powiedzia, wyrywajc ostatnie odna.
Dziwnie byo patrze na stwora bez ng. Krab wci y. Ale nie byo tego po nim wida. Bez
odny, ktrymi mgby macha, wydawa si martwy jak kamie.
Rce, pomyla, machamy nimi, by wydawao si, e yjemy. Do tego su. Wsun palce midzy
powki skorupy kraba i zacz je odrywa. Tu przynajmniej poczu przyjemny opr.
Byli zniszczon rodzin. Lata znoszenia atakw zoci ojca doprowadziy Ash Jushu do wystpku, a
Teta Wikima do rozpaczy. Jedynie Balat wyszed bez szwanku. Balat i Shallan. J pozostawiono w spokoju.
Czasami Balat czu do niej za to nienawi, ale jak mona nienawidzi kogo takiego jak Shallan?
Niemiaego, cichego, delikatnego.
Nie powinienem jej puszcza, pomyla. Musiao by jakie inne wyjcie. Sama sobie nigdy nie
poradzi, pewnie bya przeraona. Cud, e udao jej si osign tak wiele.
Wyrzuci kawaki kraba za plecy. Gdyby tylko Helaran y. Ich najstarszy brat, zwany wwczas Nan
Helaranem, by bowiem najstarszym synem wielokrotnie sprzeciwia si ojcu. C, teraz nie y, podobnie
jak ich ojciec. Zostaa rodzina kalek.
Balat! zawoa kto. Na ganku pojawi si Wikim. Modszy mczyzna najwyraniej wyszed ju
z ostatniego ataku melancholii.
Co takiego? spyta Balat, podnoszc si.
Wikim zbieg po schodach; pncza, a pniej trawy, cofay si przed nim.
Mamy problem.
Jak wielki?
Spory, powiedziabym. Chod.

Szeth-syn-syn-Vallano, Kamca z Shinovatu siedzia na drewnianej pododze tawerny, a jego


brzowe spodnie powoli nasikay piwem. Jego ubranie, brudne, znoszone i postrzpione, bardzo si rnio
od prostych, lecz eleganckich biaych szat, ktre nosi pi lat wczeniej, kiedy zabi krla Alethkaru.
Siedzia ze spuszczon gow i domi opartymi na kolanach, nie mia przy sobie broni. Od lat nie
przyzywa Ostrza Odprysku, mia te wraenie, e rwnie dugo si nie kpa. Jeli wyglda jak wrak
czowieka, tak te go traktowano. Komu takiemu nikt nie kae zabija.
Mwisz, e on zrobi, co powiesz? spyta jeden z grnikw siedzcych przy stole.
Ubir mczyzny by w niewiele lepszym stanie od stroju Szetha, tak brudny, e trudno byo
odrni usmolon skr od usmolonej tkaniny. Byo ich czterech, trzymali w doniach ceramiczne kubki.
mierdziao botem i potem. Sufit by nisko, okna wycznie od zawietrznej stanowiy wskie szpary.
Blat stou przytrzymywao kilka rzemieni, gdy drewno pko na caej dugoci.
Took obecny pan Szetha postawi swj kubek na przechylonym blacie, ktry pod ciarem jego
rki opad jeszcze bardziej.
Pewno. Hej, kurp, popacz na mie.
Szeth podnis wzrok. W miejscowym bavskim dialekcie kurp znaczyo dziecko. Szeth by
przyzwyczajony do takich niepochlebnych okrele. Cho mia ju trzydzieci pi lat, a przed siedmioma
nazwano go Kamc, typowe dla jego ludu wielkie, okrge oczy, niski wzrost i tendencja do ysienia
sprawiay, e ludzie ze wschodu twierdzili, i wygldaj jak dzieci.
Wsta powiedzia Took.
Szeth to zrobi.
Podskocz.
Wypeni polecenie.
Wylej sobie piwo Tona na gowe.
Szeth sign po nie.

Ej! powiedzia Ton, zabierajc kubek. Nic z tego. Jo jeszcze nie skoczy.
Gdyby skoczy odezwa si Took nie mgby wyla go sobie na gowe, co nie?
Niech zrobi co innego, Took zaproponowa Ton.
Dobra. Took wyj n zza cholewy i rzuci go Szethowi. Kurp, potnij sobie renke.
Took... odezwa si jeden z pozostaych, zakatarzony mczyzna imieniem Amark. Wiesz, to
nie w porzdku.
Took nie cofn rozkazu, wic Szeth wypeni go, wzi n i przeci ciao na ramieniu. Wok
brudnego ostrza popyna krew.
Podetnij sobie gardo powiedzia Took.
Took! Amark wsta. Jo nie...
Cicho przerwa mu mczyzna. Siedzcy przy innych stolikach zaczynali si im przyglda.
Zobaczysz. Kurp, podetnij sobie gardo.
Nie wolno mi odebra sobie ycia odpowiedzia cicho Szeth w jzyku bav. Jestem Kamc, a
czci mojej kary jest zakaz posmakowania mierci z wasnej rki.
Amark cofn si. Wydawa si zmieszany.
Matko Pyu westchn Ton on tak zawsze mwi?
Jak? spyta Took, pocigajc yk z kubka.
Gadkie sowa, mientkie i odpowiednie. Jak jasnooki.
Ano. Jest jak niewolnik, ale lepsiejszy, bo to Shin. Nie ucieknie, nie odpyskuje ani nic. I paci te
mu nie trza. Jak parshman, ino bystrzejszy. Wart wiele kul, mwi wam. Spojrza na pozostaych.
Moglibycie bra go do kopalni i zabiera jego wypate. Zrobiby to, czego wam si nie chce. Wyczyci
wygdk, pobieli ciany. Same uyteczne rzeczy.
To skond go wzie? spyta jeden z pozostaych, drapic si po brodzie.
Took by robotnikiem wdrujcym od miasta do miasta. Pokazywanie Szetha byo jego sposobem na
szybkie nawizywanie znajomoci.
A to nieza historia stwierdzi Took. Jo jecha przez gry na poudniu, i jo usysza to dziwne
wycie. To nie by tylko wiatr, wicie, i...
Opowie bya cakowicie zmylona. Poprzedni pan Szetha, rolnik z pobliskiej wioski, sprzeda go
Tookowi za worek ziarna. Rolnik kupi go od wdrownego handlarza, ktry kupi go od szewca, ktry
wygra go w nielegalnej grze hazardowej. Przed nim byy ich dziesitki.
Z pocztku zwyczajni ciemnoocy czuli dreszczyk nowoci. Wikszo z nich nie moga sobie
pozwoli na niewolnika, a parshmeni byli jeszcze cenniejsi. Dlatego moliwo wydawania polece komu
takiemu jak Szeth bya spor atrakcj. My podogi, piowa drewno, pomaga na roli i dwiga ciary.
Niektrzy traktowali go dobrze, inni nie.
Ale zawsze si go pozbywali.
Moe wyczuwali prawd, e by zdolny zrobi o wiele wicej ni to, do czego odwayli si go
wykorzystywa. Posiadanie niewolnika to jedno. Ale kiedy ten niewolnik mwi jak jasnoocy i wiedzia o

wiele wicej od swojego waciciela? Czuli si niezrcznie.


Szeth prbowa gra swoj rol, prbowa si zachowywa w sposb mniej wyrafinowany. To byo
trudne. By moe niemoliwe. Co by ci ludzie powiedzieli, gdyby dowiedzieli si, e mczyzna, ktry
oprnia ich nocniki, by Odpryskowym i Mocowizc? Wiatrowym, jak wietlici z dawnych wiekw? W
chwili, kiedy przyzywa swoje Ostrze, jego ciemnozielone oczy nabieray bladego niemal wietlistego
szafirowego odcienia, co byo wyjtkowym efektem dziaania jego broni.
Ale nigdy si tego nie dowiedzieli. Szeth cieszy si, e go marnuj. Kady dzie, gdy zmuszano go
do sprztania i kopania zamiast zabijania, by jego zwycistwem. Ten wieczr przed piciu laty wci go
drczy. Wczeniej wydawano mu rozkazy, by zabija ale zawsze w tajemnicy i milczeniu. Nigdy
wczeniej nie dosta tak celowo koszmarnych rozkazw.
Zabijaj, niszcz i wyrb sobie drog do krla. Bd przy tym widziany. Pozostaw wiadkw.
Rannych, ale ywych....
...i wtedy wanie przysiong suy mi do koca ycia skoczy Took. Od tego czasu jest ze
mn.
Suchacze zwrcili si do Szetha.
To prawda powiedzia zgodnie z wczeniejszym poleceniem. Kade sowo.
Took umiechn si. Nie czu si niezrcznie w obecnoci Szetha, wyranie uwaa za naturalne to,
e tamten spenia jego polecenia. Moe w efekcie pozostanie jego panem duej ni pozostali.
C powiedzia Took powinienem i. Musze jutro rano wsta. Wiele mniejsc do zobaczenia,
wiele drg do przejcia...
Lubi myle o sobie jako o dowiadczonym wdrowcy, cho na ile Szeth mg oceni, porusza si
po szerokim okrgu. W tej czci Bavlandu byo wiele maych kopalni a wobec tego i maych wiosek.
Took pewnie przed laty odwiedzi t sam osad, ale w kopalniach pracowao wielu wdrownych
robotnikw. Raczej nie zostanie zapamitany, chyba eby kto zwrci uwag na jego straszliwie
przesadzone opowieci.
Przesadzone czy nie, inni grnicy pragnli wicej. Zachcali go, zaproponowali mu jeszcze jedno
piwo, a on si skromnie zgodzi.
Szeth siedzia w milczeniu ze skrzyowanymi nogami i domi na kolanach, po jego ramieniu
spywaa krew. Czy Parshendi wiedzieli, na co go skazuj, kiedy podczas ucieczki z Kholinaru wyrzucili
jego Kamie Przysigi? Szeth musia go odnale, a pniej stan obok drogi, zastanawiajc si, czy
zostanie odnaleziony i stracony liczc, e zostanie odnaleziony i stracony a przejedajcy kupiec
zwrci na niego uwag i zapyta. Szeth mia na sobie jedynie przepask biodrow. Honor kaza mu
wyrzuci biae ubranie, dziki ktremu mgby zosta atwiej rozpoznany. Musia si chroni, by mc
cierpie.
Po krtkich wyjanieniach, w ktrych pomin obciajce szczegy, Szeth znalaz si na wozie
kupca. Kupiec, imieniem Avado, by wystarczajco bystry, by si zorientowa, e po mierci krla moe si
zmieni nastawienie do cudzoziemcw. Wyruszy do Jah Keved, nie uwiadamiajc sobie, e jego sucym

jest zabjca Gavilara.


Alethi go nie szukali. Zaoyli, e niesawny Skrytobjca w Bieli wycofa si z Parshendimi.
Pewnie spodziewali si go odnale porodku Strzaskanych Rwnin.
Grnicy w kocu znudzili si coraz bardziej bekotliwymi opowieciami Tooka. Poegnali si z nim,
ignorujc jego wcale niezawoalowane sugestie, e kolejny kubek piwa skoniby go do opowiedzenia
najwikszej z nich o tym, jak zobaczy sam Straniczk Nocy i ukrad kul, ktra w nocy wiecia
czarnym blaskiem. Ta opowie zawsze niepokoia Szetha, gdy przypominaa mu o dziwnej czarnej kuli,
ktr dosta od Gavilara. Ukry j starannie w Jah Keved. Nie wiedzia, czym bya, ale nie chcia ryzykowa,
e pan mu j zabierze.
Kiedy nikt nie zaproponowa Tookowi kolejnego piwa, mczyzna niechtnie podnis si z krzesa i
gestem kaza Szethowi pody za nim. Na ulicy panowaa ciemno. W tym miasteczku o nazwie
elaniak by porzdny rynek, kilkaset domw i trzy gospody. Wrcz metropolia, jak na Bavlandi
niewielk, zazwyczaj ignorowan krain na poudnie od Szczytw Rogoercw. Te tereny technicznie
naleay do Jah Keved, ale nawet arcyksi trzyma si od nich z dala.
Szeth poda za panem w stron biedniejszej dzielnicy. Took by zbyt skpy, by zapaci za pokj w
porzdnych, a nawet znonych okolicach. Szeth obejrza si przez rami, aujc, e Druga Siostra ktr
mieszkacy wschodu zwali Nomon jeszcze nie wzesza, by rzuci nieco wicej wiata.
Took zatoczy si i pad na ulic. Szeth westchn. Nie po raz pierwszy nis swojego pana do ka.
Uklk, by podnie mczyzn.
Zamar. Pod ciaem jego pana zbiera si ciepy pyn. Dopiero wtedy zobaczy n w szyi Tooka.
Szeth zauway grupk rzezimieszkw wylizgujc si z bocznej uliczki. Jeden unis rk z
byszczcym w blasku gwiazd noem, gotujc si, by rzuci nim w Szetha. Mczyzna znieruchomia. W
sakiewce Tooka byy napenione kule, z ktrych mg zaczerpn.
Zaczekaj sykn jeden z napastnikw.
Mczyzna z noem zawaha si. Inny podszed bliej i przyjrza si Szethowi.
To Shin. Nie skrzywdziby nawet kremlika.
Pozostali wcignli trupa w boczn uliczk. Ten z noem znw unis bro.
Moe wrzasn.
To czemu tego nie zrobi. Jo ci mwie, som nieszkodliwi. Prawie jak parshmeni. Moemy go
sprzeda.
Moe stwierdzi ten drugi. Jest przeraony, popatrz no na niego.
Chod no tu powiedzia pierwszy rzezimieszek, przyzywajc Szetha gestem.
Wysucha go i wszed w uliczk, ktr wypeni blask, kiedy pozostali zodzieje otworzyli sakiewk
Tooka.
Na Keleka powiedzia jeden z nich. Szkoda zachodu. Gar odamkw i dwie marki, ani
jednego broama.
Mwie wam stwierdzi pierwszy. Moemy go sprzeda w niewole. Ludzie lubi sucych z

Shin.
To dzieciak.
Nie. Wszyscy tak wygldaj. Hej, co tu masz? Mczyzna wycign migoczcy kawaek
kamienia wielkoci kuli z rki towarzysza liczcego kule. Wyglda zupenie zwyczajnie, prosty odamek
skay z kilkoma krysztaami grskimi i rdzaw y elaza. Co to?
Bezwartociowe odpar jeden z pozostaych.
Mam obowizek powiedzie ci odezwa si cicho Szeth e trzymasz mj Kamie Przysigi.
Dopki pozostaje w twoim posiadaniu, jeste moim panem.
Co to takiego? odezwa si jeden z rzezimieszkw, wstajc.
Pierwszy zacisn do na kamieniu i posa innym nieufne spojrzenie. Znw popatrzy na Szetha.
Twoim panem? Co to dokadnie oznacza, ze szczegami i w ogle?
Musz by ci posuszny odpar Szeth. We wszystkim, cho nie wypeni rozkazu, by si zabi.
Nie mg rwnie wypeni rozkazu oddania Ostrza, ale o tym w tej chwili nie musia wspomina.
Bdziesz mi posuszny? spyta rzezimieszek. To znaczy zrobisz, co jo ci powiem?
Tak.
Wszystko?
Szeth zamkn oczy.
Tak.
Czy to nie ciekawe powiedzia mczyzna z namysem. Naprawd ciekawe...

Cz druga
Rozwietlajce burze
Dalinar Kaladin Adolin

Podstawowa mapa Strzaskanych Rwnin. Na wschodzie wyranie wida Wie, najwikszy paskowy w
tej okolicy. Na zachodzie le obozy wojskowe.
Pary glifw i numery paskowyw usunito, by zachowa przejrzysto tej mniejszej reprodukcji oryginau
wiszcego w Galerii Map jego wysokoci Elhokara.

Stary przyjacielu, tusz, e ta wiadomo znajduje Ci w dobrym zdrowiu. Cho, poniewa jeste
teraz waciwie niemiertelny, sdz, e Twoje dobre samopoczucie mona traktowa jako rzecz oczywist.
Dzi ogosi krl Elhokar, jadc pod czystym niebem jest doskonay dzie, eby zabi boga.
Nie sdzisz?
Bez wtpienia, Wasza Wysoko odpowiedzia Sadeas gadko, szybko i ze znaczcym
umieszkiem. Mona powiedzie, e bogowie z zasady powinni obawia si szlachetnie urodzonych
Alethich. A przynajmniej wikszoci z nas.
Adolin mocniej cisn wodze. Czu rozdranienie za kadym razem, kiedy arcyksi Sadeas si
odzywa.
Musimy podjecha a na pierwsz lin? wyszepta Renarin.
Chc posucha odpar cicho Adolin.
Wraz z bratem jecha z przodu kolumny, w pobliu krla i jego arcyksit. Za nimi rozcigaa si
wspaniaa parada tysic onierzy w bkicie Kholinw, dziesitki sug i nawet kobiety w palankinach, by
zapisa relacje z polowania. Adolin obj ich wszystkich wzrokiem, sigajc po manierk.
Mia na sobie Pancerz Odprysku, wic musia chwyci j ostronie, eby jej nie zmiady. W
pancerzu minie reagoway z wiksz prdkoci, si i zrcznoci, wic korzystanie z niego wymagao
praktyki. Adolinowi wci zdarzay si wpadki, cho zbroja odziedziczona po rodzinie matki naleaa do
niego od szesnastych urodzin. Czyli od siedmiu lat.
Odwrci si i pocign yk ciepawej wody. Sadeas jecha po lewicy krla, a Dalinar ojciec
Adolina by masywn postaci po prawej. Ostatnim arcyksiciem na polowaniu by Vamah, ktry nie mia
Pancerza Odprysku.
Krl wyglda olniewajco w swoim zocistym Pancerzu oczywicie, Pancerz sprawia, e kady
wyglda majestatycznie. Nawet Sadeas robi wraenie, kiedy wkada swj czerwony Pancerz, cho jego

bulwiasta, zaczerwieniona twarz psua nieco efekt. Sadeas i krl afiszowali si swoimi Pancerzami. I... c,
Adolin pewnie te. Kaza swj pomalowa na niebiesko i przyozdobi dodatkowo hem i naramienniki, eby
robi bardziej niebezpieczne wraenie. Jak czowiek mg si nie popisywa, kiedy nosi na sobie co tak
wspaniaego jak Pancerz Odprysku?
Adolin pocign kolejny yk, suchajc, jak krl opowiada o swojej ekscytacji polowaniem. Tylko
jeden Odpryskowy w caej procesji w rzeczy samej, tylko jeden we wszystkich dziesiciu armiach nie
malowa ani nie ozdabia swojego Pancerza. Dalinar Kholin. Ojciec Adolina wola, by jego pancerz
zachowa swj naturalny stalowy odcie.
Dalinar jecha obok krla, zachowujc powan min. Hem przywiza do sioda, odsaniajc
kwadratow twarz zwieczon krtk czarn czupryn, posiwia na skroniach. Niewiele kobiet nazywao
Dalinara Kholina przystojnym jego nos mia niewaciwy ksztat, rysy byy raczej kanciaste ni delikatne.
Twarz wojownika.
Jecha na potnym karym ryshadyjskim ogierze, jednym z najwikszych koni, jakie Adolin widzia
w yciu a cho krl i Sadeas w swoich pancerzach emanowali majestatem, Dalinar wyglda na onierza.
Dla niego Pancerz nie by ozdob, lecz narzdziem. Nigdy nie zaskakiway go sia ani prdko, jakiej
uyczaa mu zbroja. Zupenie jakby dla Dalinara Kholina noszenie Pancerza byo naturalne, a okresy, kiedy
by jej pozbawiony nienormalne. Moe dlatego wanie zyska reputacj jednego z najwikszych
wojownikw i generaw w historii.
Adolin odkry, e gorczkowo pragnie, by w ostatnim czasie ojciec robi odrobin wicej, by
dorwna swojej reputacji.
Myli o wizjach, doszed do wniosku Adolin, wpatrujc si w zamylon twarz i zatroskane oczy
ojca.
Tej nocy znw to si stao powiedzia cicho do Renarina. Podczas arcyburzy.
Wiem odpar Renarin.
Mwi spokojnym, opanowanym gosem. Zawsze si waha, zanim odpowiedzia na pytanie, jakby
sprawdza sowa w gowie. Niektre znane Adolinowi kobiety twierdziy, e w obecnoci Renarina czuy
si, jakby rozkada je na czynniki pierwsze. Dray, kiedy o nim wspominay, cho Adolin nigdy nie czu
si niezrcznie w obecnoci modszego brata.
Jak sdzisz, co one oznaczaj? spyta Adolin cicho, tak by tylko Renarin mg go usysze.
Te... epizody ojca.
Nie wiem.
Renarinie, nie moemy ich ignorowa. onierze gadaj. Po wszystkich dziesiciu armiach
rozchodz si pogoski!
Dalinar Kholin oszala. Kiedy nadchodzia arcyburza, pada na ziemi i trzs si. Bekota. Czsto
wstawa i zaczyna si szarpa, macha rkami, a jego niebieskie oczy byy oszalae. Adolin musia go
przytrzymywa, eby nie zrobi krzywdy sobie albo komu w otoczeniu.
Widzi rne rzeczy powiedzia Adolin. Albo tak mu si wydaje.

Dziadek Adolina cierpia urojenia. Kiedy si zestarza, wydawao mu si, e znw jest na wojnie.
Czy to dziao si z Dalinarem? Czy ponownie przeywa modziecze bitwy, dni, w ktrych zyska saw? A
moe za kadym razem widzia t straszliw noc, kiedy jego brat zosta zamordowany przez Skrytobjc w
Bieli? I dlaczego wkrtce po kadym z epizodw wspomina o wietlistych Rycerzach?
Adolinowi a robio si niedobrze. Dalinar by Czarnym Cierniem, geniuszem pola bitwy i yjc
legend. Wraz z bratem zjednoczy walczcych arcyksit Alethkaru po stuleciach konfliktw. Pokona
niezliczonych pretendentw w pojedynkach, zwyciy w dziesitkach bitew. Podziwiay go cae krlestwa.
A teraz co takiego.
Co powinien zrobi syn, kiedy ukochany ojciec najwikszy z yjcych zaczyna traci rozum?
Sadeas opowiada o ostatnim zwycistwie. Przed dwoma dniami zdoby kolejne serce klejnotu, a
krl najwyraniej jeszcze o tym nie sysza. Adolin zesztywnia, syszc przechwaki.
Powinnimy si cofn zaproponowa Renarin.
Nasza pozycja jest wystarczajco wysoka, bymy tu byli odpar Adolin.
Nie podoba mi si to, jak zachowujesz si w obecnoci Sadeasa.
Musimy mie na niego oko, Renarinie, pomyla Adolin. On wie, e ojciec sabnie. Sprbuje
uderzy. Adolin zmusi si jednak do umiechu. Ze wzgldu na Renarina prbowa by rozluniony i pewny
siebie. Zazwyczaj nie byo to trudne. Z radoci spdziby cae ycie na pojedynkach, wylegiwaniu si i od
czasu do czasu zalotach do adnej dziewczyny. Ostatnio jednak ycie nie pozwalao mu si cieszy prostymi
przyjemnociami.
...ostatnio wzorem odwagi, Sadeasie mwi krl. Dobrze sobie radzisz ze zdobywaniem serc
klejnotw. Naley ci si pochwaa.
Dzikuj, Wasza Wysoko. Cho konkurencja robi si mao ekscytujca, gdy niektrzy wyranie
nie s zainteresowani udziaem. Pewnie nawet najlepsze ostrza z czasem si tpi.
Dalinar, ktry niegdy zareagowaby na t zawoalowan obelg, nic nie powiedzia. Adolin zacisn
zby. Sadeas naprawd nie mia skrupuw, atakujc ojca w jego obecnym stanie. Moe on sam powinien
rzuci wyzwanie temu zadufanemu w sobie sukinsynowi? Arcyksit nie wyzywao si na pojedynek, tego
si po prostu nie robio, chyba e czowiek by gotw na wielk burz. Ale moe by. Moe...
Adolinie powiedzia ostrzegawczo Renarin.
Adolin spojrza w bok. Wycign do, jakby chcia przyzwa Ostrze. Chwyci ni wodze.
Przekltniku, pomyla. Zostaw mojego ojca w spokoju.
Moe porozmawiamy o polowaniu? zaproponowa Renarin. Modszy Kholin jak zwykle jecha
wyprostowany, w idealnej pozycji, z oczyma ukrytymi za okularami. Wcielenie powagi i przyzwoitoci.
Nie jeste podekscytowany?
Phi powiedzia Adolin. Moim zdaniem polowania nigdy nie s tak interesujce, jak wszyscy si
spodziewaj. Nie obchodzi mnie, jak wielka jest bestia, ostatecznie wszystko koczy si jatk.
Za to pojedynek, to byo ekscytujce. To uczucie, gdy trzymao si w doni Ostrze Odprysku i
stawao naprzeciwko kogo przebiegego, zrcznego i ostronego. Czowiek przeciwko czowiekowi, sia

przeciwko sile, umys przeciwko umysowi. Polowanie na jak tp besti nie mogo si z tym rwna.
Moe powiniene zaprosi Janal zauway Renarin.
Nie przyjechaaby odpar Adolin. Nie po... sam zreszt wiesz. Rilla mwia wczoraj bardzo
gono. Lepiej byo wyj.
Wielka szkoda, e potraktowae j tak niemdrze stwierdzi Renarin z dezaprobat.
Adolin mrukn co pod nosem. To nie bya jego wina, e jego zwizki szybko si wypalay. C, w
zasadzie tym razem to rzeczywicie bya jego wina. Ale nie zazwyczaj. To by wyjtek.
Krl zacz na co narzeka. Modzi Kholinowie zostali z tyu i Adolin nie sysza, co si dzieje.
Podjedmy bliej zaproponowa Adolin i spi konia.
Renarin przewrci oczyma, ale pody za nim.
*
Zjednocz ich.
Te sowa wypeniay umys Dalinara. Nie mg si ich pozby. Pochaniay go, kiedy kusowa na
Galancie przez skalisty, zarzucony gazami paskowy na Strzaskanych Rwninach.
Czy nie powinnimy ju by na miejscu? spyta krl.
Znajdujemy si wci dwa lub trzy paskowye od miejsca polowania, Wasza Wysoko odpar
Dalinar, rozkojarzony. Minie pewnie jeszcze godzina, z zachowaniem caego protokou. Gdybymy
znajdowali si wyej, moglibymy pewnie zobaczy pawilon...
Wyej? Czy tamta grupa skalna by wystarczya?
Tak sdz odpar Dalinar, wpatrujc si w przypominajce wie skay. Moemy wysa
zwiadowcw, eby to sprawdzili.
Zwiadowcw? Musz si przebiec, wuju. Zao si o pi penych broamw, e przegoni ci na
szczyt.
Z tymi sowy krl pogalopowa z gonym ttentem kopyt, pozostawiajc za sob gromadk
zaszokowanych jasnookich, sucych i stranikw.
Niech to burza! zakl Dalinar i spi konia. Adolinie, przejmujesz dowodzenie! Zabezpieczcie
nastpny paskowy, tak na wszelki wypadek.
Jego syn, ktry pozosta z tyu, krtko skin gow. Dalinar pogalopowa za krlem, postaci w
zotym pancerzu i dugim niebieskim paszczu. Kopyta uderzay o skay, grupy ska przelatyway obok.
Wysoka skalna iglica wznosia si przed nim na krawdzi paskowyu. Takie formacje byy czste na
Strzaskanych Rwninach.
Przeklty chopak. Dalinar wci myla o Elhokarze jako o chopaku, cho krl mia ju
dwadziecia siedem lat. Ale czasem zachowywa si jak chopiec. Mgby chocia da wczeniej jaki znak,
nim zabra si za realizacj jednego z szalonych pomysw.
Dalinar musia jednak przyzna, e to byo wspaniae uczucie, taka swobodna jazda bez hemu i z
twarz wystawion na wiatr. Puls mu przypieszy, kiedy ruszy w pocig i wybaczy gwatowne
rozpoczcie wycigu. Mczyzna pozwoli sobie zapomnie o problemach i sowach, ktre odbijay si

echem w jego gowie.


Krl chcia si ciga? Dalinar pokae mu wycig.
Przegalopowa obok krla. Elhokar mia bardzo dobrego ogiera, ale nie mg on dorwna
Galantowi, ryshadyjskiemu penej krwi, o dwie donie wyszemu i o wiele silniejszemu od zwykego konia.
Te wierzchowce same wybieray sobie jedcw i najwyej tuzin mczyzn we wszystkich obozach mia to
szczcie. Dalinar by jednym z nich, Adolin drugim.
Dalinar byskawicznie dotar do podstawy skay. W biegu zeskoczy z sioda. Uderzy w ziemi, ale
Pancerz Odprysku zamortyzowa uderzenie, pod metalowymi stopami zazgrzytay kamienie. Ludzie, ktrzy
nigdy nie nosili Pancerza szczeglnie ci, ktrzy byli przyzwyczajeni do jego poledniego krewnego,
zwyczajnej zbroi pytowej i kolczugi tego nie rozumieli. Pancerz Odprysku nie by jedynie zbroj, lecz
czym o wiele wicej.
Dobieg do podna skay w chwili, gdy za jego plecami pojawi si Elhokar. Dalinar skoczy
wspomagane Pancerzem nogi pozwoliy mu si wznie na dobre osiem stp i chwyci si kamienia.
Podcign si wyej, a Pancerz dawa mu si wielu mczyzn. Poczu wypeniajcy go Dreszcz
wspzawodnictwa. Nie by tak przeszywajcy jak Dreszcz bitwy, ale dobrze go zastpowa.
Na dole rozleg si zgrzyt. Elhokar rwnie zacz si wspina. Dalinar nie patrzy w d. Skupi
wzrok na niewielkiej naturalnej platformie na szczycie wysokich na czterdzieci stp ska. Chwyta
okrytymi stal palcami, znajdowa kolejny uchwyt. Jego do okryway pancerne rkawice, ale staroytna
zbroja jakim sposobem przekazywaa czucie palcom. Zupenie jakby nosi jedynie cieniutkie skrzane
rkawiczki.
Po prawej rozlego si skrobanie, ktremu towarzyszyy ciche przeklestwa. Elhokar wybra inn
drog, prbujc omin Dalinara, lecz znalaz si w czci bez adnych uchwytw dla rk, co go
spowolnio.
Zocisty Pancerz krla migota, kiedy mczyzna spojrza na Dalinara. Elhokar zacisn zby i
spojrza w gr, po czym wyskoczy w stron wznoszcego si nad nim wystpu.
Gupi chopak, pomyla Dalinar, patrzc, jak krl na chwil zawis w powietrzu, zanim uchwyci si
wystpu. Nastpnie wcign si na niego i zacz wspina dalej.
Dalinar porusza si gorczkowo, kamie zgrzyta pod jego metalowymi rkawicami, odamki
leciay w d. Wiatr porusza peleryn. Dwign si, naty i odepchn, dziki czemu znalaz si tu przed
krlem. Szczyt znajdowa si w odlegoci stopy. Wypenia go Dreszcz. Sign do celu, zdecydowany
zwyciy. Nie mg przegra. Musia...
Zjednocz ich.
Zawaha si, nie do koca pewien dlaczego, i pozwoli bratankowi si min.
Elhokar wyprostowa si na szczycie skay i zamia triumfalnie. Odwrci si do Dalinara i
wycign rk.
Na burzowe wichry, wuju, to by wietny wycig! Pod koniec byem przekonany, e mnie
wyprzedzisz.

Triumf i rado na twarzy Elhokara sprawiy, e Dalinar si umiechn. Modszy mczyzna


potrzebowa zwycistw. Nawet te mae dobrze mu robiy. Wok niego pojawiy si chwaospreny,
przypominajce malutkie kule zocistego blasku, przycignite przez poczucie, e co osign. Dalinar
przyj do krla i da si podcign. Z trudem miecili si na szczycie naturalnej wiey.
Oddychajc gboko, Dalinar poklepa krla po plecach z brzkiem metalu o metal.
To by wspaniay wycig, Wasza Wysoko. A ty doskonale to rozegrae.
Krl promienia. Jego zocisty Pancerz Odprysku byszcza w blasku poudniowego soca. Unis
zason, ukazujc jasnote oczy, mocny nos i gadko ogolon twarz, ktra bya niemal zbyt przystojna, o
penych wargach, szerokim czole i wyranie zarysowanej brodzie. Gavilar te tak wyglda, zanim zama
nos, a na jego brodzie pojawia si ta straszliwa blizna.
Na dole do ska zbliaa si Kobaltowa Gwardia i niektrzy z towarzyszy Elhokara, w tym Sadeas.
Jego Pancerz wieci czerwonym blaskiem, cho mczyzna nie by penym Odpryskowym mia jedynie
Pancerz, nie Ostrze.
Dalinar unis wzrok. Z tej wysokoci mg obj spojrzeniem spor przestrze Strzaskanych
Rwnin i przez chwil poczu si tu dziwnie znajomo. Mia wraenie, jakby ju kiedy sta na szczycie tego
punktu widokowego, spogldajc na potrzaskany krajobraz.
To wraenie przemino wraz z uderzeniem serca.
Tam powiedzia Elhokar, wskazujc doni okryt zocist rkawic. Widz nasz cel.
Dalinar osoni oczy i zobaczy oddalony o trzy paskowye duy pcienny pawilon, nad ktrym
powiewaa krlewska flaga. Prowadziy do niego szerokie stae mosty znajdowali si wzgldnie blisko tej
czci Strzaskanych Rwnin, ktra naleaa do Alethich, na paskowyach, ktrych strzeg sam Dalinar. W
peni wyronita przepastna bestia naleaa do niego, mia prawo do bogactw w jej sercu.
Znw miae racj, wuju stwierdzi Elhokar.
Staram si, by weszo mi to w nawyk.
Nie mog mie o to do ciebie pretensji, jak sdz. Cho czasami udaje mi si pokona ci w
wycigu.
Dalinar umiechn si.
Poczuem si znw jak w modoci, kiedy goniem twojego ojca w takim czy innym absurdalnym
wyzwaniu.
Elhokar zacisn wargi, a chwaospreny zaczy rozpywa si w powietrzu. Wspomnienie Gavilara
skwasio jego nastrj czu, e w porwnaniu ze starym krlem wypada niepochlebnie. Niestety, czsto
mia racj.
Dalinar szybko zmieni temat.
Musielimy wyglda jak dziesiciu gupcw, kiedy tak odjechalimy. Naprawd wolabym, eby
informowa mnie z wikszym wyprzedzeniem, bym mg przygotowa stra honorow. To w kocu strefa
wojny.
Phi. Za bardzo si przejmujesz, wuju. Parshendi od lat nie zaatakowali tak blisko naszej czci

Rwnin.
C, dwie noce temu wydawao si, e martwisz si o swoje bezpieczestwo.
Elhokar westchn gono.
Ile razy musz ci to wyjania, wuju? Mog stawi czoo wrogowi z Ostrzem w rku. Powiniene
mnie raczej chroni przed tym, co mog wysa, kiedy jestemy nieuwani, gdy jest ciemno i cicho.
Dalinar nie odpowiedzia. Elhokar nerwowo, wrcz paranoicznie odnosi si do moliwoci
skrytobjstwa. Ale kto mg mie do niego pretensj, biorc pod uwag, co stao si z jego ojcem?
Przepraszam, bracie, pomyla, jak za kadym razem, kiedy myla o nocy, gdy zgin Gavilar.
Samotnie, bez brata, ktry by go chroni.
Zajem si t kwesti, o ktr mnie prosie powiedzia Dalinar, odpychajc od siebie ze
wspomnienia.
Naprawd? I co odkrye?
Obawiam si, e niewiele. Na twoim balkonie nie byo ladu intruzw, a aden ze sucych nie
wspomnia o obcych w okolicy.
Tamtej nocy kto przyglda mi si z mroku.
Jeli tak byo, to nie wrci, Wasza Wysoko. I nie zostawi adnych ladw.
Elhokar wydawa si niezadowolony, a cisza midzy nimi si przeduaa. Poniej Adolin spotka si
ze zwiadowcami i przygotowywa przejcie oddziaw przez most. Elhokar protestowa, kiedy zobaczy, ilu
onierzy zabra Dalinar. Wikszo z nich nie przyda si podczas polowania to Odpryskowi, nie
onierze, zabij besti. Ale Dalinar by zdecydowany zapewni bratankowi ochron. W miar upywu lat
wypady Parshendich robiy si coraz mniej zuchwae skrybowie Alethich oceniali, e ich liczba
zmniejszya si do trzech czwartych, cho trudno to byo oceni lecz obecno krla moga skoni ich do
brawurowego ataku.
Wiatr uderza w Dalinara, przynoszc ze sob to dziwne znajome uczucie, ktre wypeniao go przed
kilkoma minutami. Sta na szczycie wzniesienia i patrzy na spustoszenie. Wraenie straszliwej i
oszaamiajcej perspektywy.
Tak, pomyla. Staem na szczycie takiej skalnej formacji. To byo...
W trakcie jednej z jego wizji. Tej pierwszej.
Musisz ich zjednoczy powiedzia dziwny, grzmicy gos. Musisz si przygotowa. Zbudowa
ze swoich ludzi fortec siy i pokoju, mur, ktry wytrzyma wichry. Skoczcie ktnie i zjednoczcie si.
Nadchodzi Wieczna Burza.
Wasza Wysoko odezwa si Dalinar. Ja...
Umilk rwnie szybko, jak zacz. Co mg powiedzie? e mia wizje? e w sprzecznoci z
wszelk doktryn i zdrowym rozsdkiem sdzi, e te wizje mog pochodzi od Wszechmocnego? e
sdzi, i powinni wycofa si z pola bitwy i wrci do Alethkaru?
Czysta gupota.
Wuju? spyta krl. O co chodzi?

Niewane. Chod, wrmy do pozostaych.


*
Adolin owija jedno z wodzy ze wiskiej skry wok palca. Siedzia na koniu i czeka na kolejne
raporty. Udao mu si przesta myle o ojcu i Sadeasie, teraz zastanawia si, jak wyjani ktni z Rill w
taki sposb, by zaskarbi sobie cho troch sympatii Janali.
Janala kochaa staroytne poematy epickie czy udaoby mu si opisa ktni w sposb
dramatyczny? Umiechn si, mylc o jej piknych czarnych wosach i przebiegym umiechu. Zachcaa
go i kusia, cho wiedziaa, e zaleca si do innej. To te mg wykorzysta. Moe Renarin mia racj?
Moe powinien zaprosi j na polowanie? Perspektywa walki z wielkoskorupem byaby o wiele bardziej
kuszca, gdyby wiedzia, e przyglda si jej kto pikny i dugowosy.
Przyszy nowe raporty zwiadowcw, owiecony Adolinie powiedzia Tarilar, podbiegszy bliej.
Adolin wrci mylami do spraw biecych. Wraz z kilkoma czonkami Kobaltowej Gwardii zaj
pozycj u podstawy wysokiej skay, na ktrej szczycie ojciec i krl wci prowadzili rozmow. Tarilar,
dowdca zwiadowcw, by mczyzn o szczupej twarzy, lecz masywnej piersi i ramionach. Pod
niektrymi ktami jego gowa wydawaa si nieproporcjonalnie maa w stosunku do reszty ciaa, wrcz
robia wraenie zmiadonej.
Mw rzuci Adolin.
Zwiadowcy spotkali si z gwnym owczym i wrcili. Na adnym z pobliskich paskowyw nie
widziano Parshendich. Kompanie Osiemnasta i Dwudziesta Pierwsza znajduj si na stanowiskach, ale
wci pozostao jeszcze osiem kompanii.
Adolin pokiwa gow.
Niech Dwudziesta Pierwsza wyle zwiadowcw na paskowy czternasty i szesnasty. I po dwch
na szsty i smy.
Szsty i smy? Za nami?
Gdybym to ja przygotowywa zasadzk powiedzia Adolin przeszedbym tamtdy naokoo i
odci nam drog ucieczki. Zrb to.
Tarilar zasalutowa.
Tak, owiecony.
Odbieg popiesznie, by przekaza rozkazy.
Naprawd sdzisz, e to konieczne? spyta Renarin, podjedajc do brata.
Nie. Ale ojciec i tak tego oczekuje. Wiesz, e tak.
Na grze zapanowao poruszenie. Adolin unis wzrok i zobaczy, jak krl zeskakuje ze ska z
wysokoci czterdziestu stp, a paszcz unosi si za nim. Ojciec sta na grze i Adolin wyobraa sobie, e
przeklina pod nosem takie lekkomylne zachowanie. Pancerz Odprysku mg wytrzyma taki upadek, lecz
przy tej wysokoci robio si to ju niebezpieczne.
Elhokar wyldowa z gonym trzaskiem, wyrzucajc w gr odamki ska i du chmur Burzowego
wiata. Udao mu si zachowa rwnowag. Ojciec wybra bezpieczniejsz drog w d, zszed na nisz

pk i dopiero wtedy zeskoczy.


Ostatnio coraz czciej wybiera bezpieczniejsz drog, pomyla Adolin. I do tego czsto znajduje
powd, by przekaza mi dowodzenie.
Z namysem wyjecha z cienia skay. Musia przyj raport tylnej stray, ojciec z pewnoci chcia
go usysze.
Przejecha obok grupki jasnookich z oddziau Sadeasa. Krlowi, Sadeasowi i Vamahowi
towarzyszya zbieranina sucych, adiutantw i pochlebcw. Patrzc na ich wygodne jedwabie, rozpite
paszcze i rzucajce cie palankiny, Adolin poczu si bolenie wiadom swojej gorcej, masywnej zbroi.
Pancerze Odprysku byy cudowne i dodaway si, ale w sonecznym upale czowiek czsto marzy o czym
mniej ograniczajcym.
Ale oczywicie on sam nie woyby stroju tak swobodnego jak pozostali. Adolin mia nosi mundur,
nawet na polowaniu. Wymaga tego Kodeks Wojenny Alethich. Niewane, e od stuleci nikt nie kierowa
si jego zasadami. A przynajmniej nikt poza Dalinarem Kholinem a wobec tego i jego synami.
Adolin min dwch modych jasnookich, Vartiana i Lomarda, nowych pieczeniarzy Sadeasa.
Rozmawiali tak gonio, e ich usysza. Prawdopodobnie celowo.
Znw goni krla powiedzia Vartian, krcc gow. Jak ostrogary podgryzajce ydki swojego
pana.
To zawstydzajce stwierdzi Lomard. Jak dawno temu Dalinar zdoby serce klejnotu? Udaje im
si to tylko wtedy, kiedy krl pozwala im na nie polowa bez konkurencji.
Adolin zacisn zby i jecha dalej. Ojciec interpretowa Kodeks w sposb, ktry nie pozwala
synowi wyzywa innych na pojedynek podczas suby lub dowodzenia. Draniy go te niepotrzebne
ograniczenia, ale Dalinar wypowiedzia si jako jego dowdca. Co znaczyo, e nie ma mowy o sprzeciwie.
Musia znale sposb, by wyzwa tych dwch idiotw na pojedynek w innej sytuacji, pokaza im ich
miejsce. Niestety, nie mg pojedynkowa si z kadym, kto wypowiada si przeciwko jego ojcu.
Najgorzej, e w ich sowach kryo si ziarno prawdy. Ksistwa Alethich byy jak udzielne krlestwa,
wci w duej mierze autonomiczne, mimo e zaakceptoway Gavilara jako krla. Elhokar odziedziczy
tron, a wtedy Dalinar przyj ksistwo Kholin jako swoje.
Niestety, wikszo z arcyksit nie traktowaa powanie nadrzdnej wadzy krla. To oznaczao,
e Elhokar nie posiada ziemi, ktra naleaa bezporednio do niego. Mia w zwyczaju zachowywa si jak
arcyksi Kholinu i wtrca si w jego zarzdzanie. I cho Dalinar powinien by udzielnym wadc
swojego ksistwa, spenia kaprysy bratanka i powica zasoby na zapewnienie mu bezpieczestwa. To
sprawiao, e w oczach innych wydawa si saby zwyky stranik i niewiele wicej.
Kiedy, gdy Dalinara si obawiano, ludzie nie wayli si tak szepta. Ale teraz? Dalinar coraz
rzadziej atakowa paskowye i jego siy pozostaway z tyu, jeli chodzi o zdobywanie cennych serc
klejnotw. Kiedy inni walczyli i zwyciali, Dalinar i jego synowie tkwili w biurokracji.
Adolin chcia walczy, zabija Parshendich. Jaki sens miao kierowanie si Kodeksem Wojennym,
skoro tak rzadko wyrusza na wojn? To wina tych uroje. Dalinar nie by saby i z pewnoci nie by

tchrzem, niewane, co mwili ludzie. By jedynie udrczony.


Kapitanowie tylnej stray jeszcze nie ustawili si w szyku, wic Adolin postanowi zoy raport
krlowi. Pokusowa w jego stron, doczajc do Sadeasa, ktry robi to samo. Mczyzna na jego widok
skrzywi si, co nie byo adnym zaskoczeniem. Arcyksi nie mg znie, e Adolin mia Ostrze, a on
sam nie od lat go poda.
Adolin spojrza arcyksiciu w oczy i umiechn si. Jeli kiedy bdziesz mia ochot
pojedynkowa si ze mn o Ostrze, Sadeasie, zapraszam. Czego Adolin by nie da, eby cign tego
liskiego jak wgorz mczyzn na aren pojedynku.
Kiedy Dalinar i krl podjechali, Adolin odezwa si szybko, zanim Sadeas zdy co powiedzie.
Wasza Wysoko, mam raporty zwiadowcw.
Krl westchn.
Pewnie znowu nic. Wuju, naprawd musimy wysuchiwa raportw na temat kadego szczegu w
armii?
Trwa wojna, Wasza Wysoko odpar Dalinar.
Dziwny jeste, kuzynie, pomyla Adolin. Elhokar widzia mordercw w kadym cieniu, a jednak
czsto bagatelizowa zagroenie ze strony Parshendich. Galopowa tak jak dzi, bez stray honorowej, i
skaka ze skay wysokiej na czterdzieci stp. Nocami za nie mg zasn, obawiajc si zamachu na swoje
ycie.
Przedstaw raport, synu powiedzia Dalinar.
Adolin si zawaha. Czu si gupio, gdy to, co mia do powiedzenia, byo mao treciwe.
Zwiadowcy nie widzieli ani ladu Parshendich. Spotkali si z owczym. Dwie kompanie
zabezpieczyy nastpny paskowy, a osiem pozostaych potrzebuje troch czasu na przemarsz. Ale jestemy
ju blisko.
Tak, widzielimy z gry stwierdzi Elhokar. Moe kilku z nas mogoby pojecha naprzd...
Wasza Wysoko wtrci Dalinar. Nie po to zabieraem swoje wojska, eby teraz zostawi je za
sob.
Elhokar przewrci oczami. Dalinar nie ugi si, jego twarz pozostaa rwnie nieruchoma jak skay
wok nich. Taki widok ojciec stanowczy i nieuginajcy si przed wyzwaniem sprawi, e Adolin
umiechn si z dum. Dlaczego nie mg si tak zachowywa przez cay czas? Dlaczego tak czsto cofa
si przed obelgami i wyzwaniami?
Dobrze powiedzia krl. Zrobimy sobie przerw i zaczekamy, a armia przejdzie.
Otoczenie krla natychmiast zareagowao, mczyni zsiadali z koni, kobiety kazay opuci
palankiny. Adolin odjecha, by w kocu uzyska raport tylnej stray. Kiedy powrci, Elhokar zdy si ju
poczu jak we dworze. Sucy rozstawili niewielk markiz, by zapewni mu cie, a inni podawali wino.
Schodzone, dziki jednemu z nowych fabriali, ktre czyniy rzeczy zimnymi.
Adolin zdj hem i otar czoo, znw aujc, e nie moe doczy do pozostaych i wypi troch
wina. Zsiad z konia i wyruszy na poszukiwanie ojca. Dalinar sta poza markiz, zaoywszy rce za

plecami, i spoglda na wschd, w stron rda dalekiego, nieznanego miejsca, w ktrym rodziy si
arcyburze. Renarin sta u jego boku i te patrzy, jakby chcia zobaczy, co jego ojciec uzna za tak
interesujce.
Adolin opar do na ramieniu brata, a wtedy Renarin umiechn si do niego. Adolin wiedzia, e
jego dziewitnastoletni brat czuje si nie na miejscu. Cho u boku mia miecz, nie za bardzo wiedzia, jak go
uywa. Sabo krwi sprawiaa, e nie mg powica zbyt wiele czasu na wiczenia.
Ojcze... odezwa si Adolin moe krl mia racj? Moe powinnimy ruszy szybciej.
Wolabym mie to cae polowanie z gowy.
Dalinar spojrza na niego.
W twoim wieku nie mgbym si doczeka takiego polowania. Zabicie wielkoskorupa byo dla
modzieca ukoronowaniem roku.
No nie, znowu, pomyla Adolin. Dlaczego wszyscy byli tak uraeni, e nie ekscytuj go polowania?
To zwyky przeronity chull, ojcze.
Te przeronite chulle dorastaj do pidziesiciu stp i mog zmiady nawet czowieka w
Pancerzu Odprysku.
Owszem zgodzi si Adolin i dlatego bdziemy go wabi przez wiele godzin, gotujc si na
socu. Jeli postanowi si pokaza, zasypiemy go strzaami, a zbliymy si dopiero, kiedy bdzie tak saby,
e z trudem bdzie stawia opr, kiedy zarbiemy go Ostrzami. Bardzo zaszczytne.
To nie pojedynek zauway Dalinar. Tylko polowanie. Wspaniaa tradycja.
Adolin unis brew.
I owszem doda ojciec. Bywa nuce. Ale krl nalega.
Wci ci bol problemy z Rill, Adolinie zauway Renarin. Jeszcze tydzie temu nie moge
si doczeka. Naprawd powiniene zaprosi Janal.
Janala nienawidzi polowa. Uwaa je za barbarzystwo.
Dalinar zmarszczy czoo.
Janala? Kim jest Janala?
Crk owieconego Lustowa odpar Adolin.
A ty si do niej zalecasz?
Jeszcze nie, cho prbowaem.
A co si stao z tamt dziewczyn? T nisk, ktra lubia srebrne wstki?
Deeli? Ojcze, przestaem si do niej zaleca przed dwoma miesicami!
Naprawd?
Tak.
Dalinar podrapa si po brodzie.
Midzy ni a Janal byy dwie inne, ojcze zauway Adolin. Naprawd powiniene zwraca
wiksz uwag.
Wszechmocny niech pomoe czowiekowi, ktry sprbuje zapamita wszystkie twoje wybranki,

synu.
Ostatnia bya Rilla podpowiedzia Renarin.
Dalinar spochmurnia.
I wasza dwjka...
Miaa wczoraj pewne problemy odpar Adolin. Zakaszla, zdecydowany zmieni temat. Tak
czy inaczej, nie uwaasz za dziwne, e krl nalega, by osobicie uda si na polowanie na przepastn
besti?
Nieszczeglnie. Stwory takich rozmiarw nieczsto docieraj a tutaj, a krl rzadko bierze udzia
w atakach na paskowye. W ten sposb moe walczy.
Ale on ma tak paranoj! Dlaczego teraz wybra si na polowanie, odsaniajc si na Rwninach?
Dalinar spojrza w stron markizy krla.
Wiem, e wydaje si dziwny, synu. Ale krl jest bardziej skomplikowanym czowiekiem, ni
uwaa wikszo. Obawia si, e poddani maj go za tchrza, gdy tak bardzo boi si skrytobjcw, wic
znajduje sposoby ukazania swej odwagi. Czasami gupie, ale nie jest pierwszym znanym mi czowiekiem,
ktry bez obaw rusza do walki, ale kuli si w przeraeniu na myl o nou w ciemnociach.
Charakterystyczn cech niepewnoci jest brawura. Krl uczy si rzdzi. Potrzebuje tego polowania. Musi
udowodni sobie samemu i pozostaym, e wci jest silny i godny wada krlestwem w stanie wojny.
Dlatego go zachciem. Udane polowanie w kontrolowanych okolicznociach moe poprawi jego reputacj
i zwikszy pewno siebie.
Adolin powoli zamkn usta, sowa ojca uciszyy jego narzekania. Dziwne, jak wielki sens miay
posunicia krla, kiedy zostay wyjanione w taki sposb. Adolin spojrza na ojca. Jak inni mog szepta, e
jest tchrzem? Nie widz jego mdroci?
Tak powiedzia Dalinar, a jego spojrzenie stao si nieobecne. Twj brat stryjeczny jest
lepszym czowiekiem, ni si powszechnie uwaa, i silniejszym krlem. A na pewno mgby si nim sta.
Musz jedynie doj do tego, jak przekona go do opustoszenia Strzaskanych Rwnin.
Adolin a podskoczy.
Co takiego?
Z pocztku nie rozumiaem mwi dalej Dalinar. Zjednocz ich. Mam ich zjednoczy? Ale czy
nie s ju zjednoczeni? Walczymy razem na Strzaskanych Rwninach. Mamy wsplnego wroga w postaci
Parshendich. Widz, e zjednoczeni jestemy jedynie z nazwy. Arcyksita deklaruj poparcie dla
Elhokara, ale ta wojna... to oblenie... jest dla nich gr. Wspzawodnictwem. Nie moemy ich tu
zjednoczy. Musimy powrci do Alethkaru i ustabilizowa sytuacj w naszej ojczynie, nauczy si, jak
dziaa razem jako jeden nard. Strzaskane Rwniny nas dziel. Inni zbytnio przejmuj si zdobywaniem
bogactwa i prestiu.
Bycie Alethim polega na bogactwie i prestiu, ojcze! powiedzia Adolin. Czy naprawd sysza te
sowa? A co z Paktem Zemsty? Arcyksita przysigli szuka zemsty na Parshendich!
I szukalimy jej. Dalinar spojrza na syna. Rozumiem, e to brzmi straszliwie, ale s rzeczy

waniejsze od zemsty. Kochaem Gavilara. Ogromnie za nim tskni i nienawidz Parshendich za to, co
zrobili. Ale dzieem ycia Gavilara byo zjednoczenie Alethkaru i raczej pjd do Potpienia ni pozwol,
by to si rozpado.
Ojcze, jeli co jest nie tak, to tylko to, e nie staramy si wystarczajco. Mylisz, e arcyksita
si bawi? To pokamy im, jak naley to zrobi! Zamiast mwi o wycofaniu si, powinnimy mwi o
natarciu, uderzeniu na Parshendich, a nie o obleganiu ich.
Moe.
Tak czy inaczej, nie moemy mwi o wycofaniu si stwierdzi Adolin. Ludzie i tak gadali, e
Dalinar zmik. Co by powiedzieli, gdyby to do nich dotaro? Nie podniose tej kwestii z krlem, prawda?
Jeszcze nie. Nie znalazem waciwego sposobu.
Prosz, nie mw mu o tym.
Zobaczymy.
Dalinar znw odwrci si w stron Strzaskanych Rwnin, a jego spojrzenie ponownie stao si
nieobecne.
Ojcze...
Przedstawie mi swoje zdanie, synu, a ja na nie odpowiedziaem. Nie naciskaj. Czy masz ju
raport od tylnej stray?
Tak.
A co z przedni?
Wanie u nich byem i...
A niech to. Mino sporo czasu i krl najprawdopodobniej powinien ruszy w drog. Ostatnie
oddziay nie mogy opuci tego paskowyu do chwili, gdy krl znajdzie si bezpiecznie na nastpnym.
Adolin westchn i ruszy przyj raport. Wkrtce wszyscy przebyli rozpadlin i jechali przez
kolejny paskowy. Renarin podjecha do niego i prbowa zaj brata rozmow, ale modzieniec
odpowiada pgbkiem.
Zaczyna czu dziwne pragnienie. Wikszo ze starszych mczyzn w armii nawet tylko o kilka
lat starszych od Adolina walczya u boku jego ojca w dniach chway. Adolin odkry, e zazdroci tym
wszystkim mczyznom, ktrzy znali jego ojca i widzieli go na polu bitwy, kiedy jeszcze nie by tak
pochonity Kodeksem.
Zmiany w Dalinarze rozpoczy si z chwil mierci brata. Tamtego straszliwego dnia wszystko
zaczo si psu. Strata Gavilara niemal przytoczya Dalinara, a Adolin wiedzia, e nigdy nie wybaczy
Parshendim sprowadzenia na ojca takiego cierpienia. Nigdy. Mczyni walczyli na Rwninach z rnych
powodw, jego by taki. Moe gdyby pokonali Parshendich, ojciec znw staby si taki jak wczeniej. Moe
zniknyby te upiorne urojenia, ktre go drczyy.
Z przodu Dalinar rozmawia przyciszonym gosem z Sadeasem. Obaj si krzywili. Z trudem znosili
si nawzajem, cho kiedy byli przyjacimi. To rwnie zmienio si w noc mierci Gavilara. Co si
wydarzyo midzy nimi?

Dzie mija i w kocu dotarli na miejsce polowania dwa paskowye. Na jeden z nich mieli zwabi
besti, na drugim za, znajdujcym si w bezpiecznej odlegoci, gromadzili si widzowie. Podobnie jak
pozostae, tak i te paskowye miay nierwn powierzchni poronit wytrzyma rolinnoci
przystosowan do cigych arcyburz. Skalne pki, zagbienia i nierwnoci sprawiay, e walka na nich
bya niebezpieczna.
Adolin doczy do ojca, ktry czeka przed ostatnim mostem, kiedy krl w otoczeniu onierzy
przechodzi na paskowy widokowy. Nastpni w kolejce byli jego towarzysze.
Dobrze sobie radzisz z dowodzeniem, synu powiedzia Dalinar, kiwajc gow do grupy
onierzy, ktra zasalutowaa na jego widok.
To dobrzy ludzie, ojcze. Waciwie nie potrzebuj dowdcy podczas marszu z paskowyu na
paskowy.
Owszem zgodzi si starszy mczyzna. Ale ty potrzebujesz dowiadczenia w dowodzeniu, a
oni musz nauczy si postrzega ci jako dowdc.
Podjecha do nich Renarin nadszed czas, eby i oni przejechali na paskowy widokowy. Dalinar
gestem kaza synom ruszy przodem.
Adolin odwrci si, lecz wtedy zobaczy co na paskowyu za ich plecami. Samotny jedziec,
starajcy si w popiechu dogoni myliwych, nadjedajcy od strony obozw.
Ojcze powiedzia Adolin, wskazujc na posta.
Dalinar natychmiast si odwrci. Modszy mczyzna jednak wkrtce rozpozna jedca. Nie
posaniec, czego oczekiwa.
Trefni! zawoa Adolin i pomacha do niego.
Przybysz podjecha do nich. Krlewski Trefni, wysoki i szczupy, dobrze sobie radzi z jazd na
czarnym waachu. By odziany w sztywny czarny paszcz i czarne spodnie, pasujce do jego wosw o
barwie onyksu. Cho u pasa nosi dugi, wski miecz, Adolin nie sysza, by kiedykolwiek go wycign.
Ostrze bardziej przypominajce pojedynkowy floret ni wojskowy miecz penio funkcj symboliczn.
Trefni pokiwa im gow. Na jego twarzy malowa si umiech. Mia niebieskie oczy, ale nie by
jasnookim. Ciemnookim te nie. By... by Krlewskim Trefnisiem, a to kategoria sama w sobie.
Ach, mody ksi Adolin! wykrzykn Trefni. Udao ci si oderwa od modych dam z obozu
na tyle dugo, by wzi udzia w polowaniu? Jestem pod wraeniem.
Adolin zamia si niezrcznie.
C, ostatnio temat ten zrobi si dyskusyjny...
Trefni unis brew.
Modzieniec westchn. Trefni i tak prdzej czy pniej by si dowiedzia przed nim nie dao si
niczego ukry.
Wczoraj umwiem si na obiad z pewn kobiet, ale... no c, zalecaem si do innej. A ona jest z
tych zazdrosnych. I teraz adna nie chce ze mn rozmawia.
Jest dla mnie rdem cigego zadziwienia to, e pakujesz si w takie kopoty, Adolinie. A kady

bardziej ekscytujcy od poprzedniego.


No tak. Ekscytujcy. Dokadnie o to sowo mi chodzio.
Trefni znw si rozemia, ale zachowa przy tym wraenie godnoci. Krlewski Trefni nie by
gupkowatym dworskim baznem, jak w innych krlestwach. By mieczem, narzdziem wadcy. Obraanie
innych uwaczao godnoci krla, wic podobnie jak ludzie wkadali rkawiczki, kiedy zajmowali si czym
paskudnym, tak i wadca trzyma Trefnisia, by nie musia sam znia si do nieuprzejmoci.
Ten nowy Trefni by z nimi od kilku miesicy i wydawa si... inny. Mona byo odnie wraenie,
e wie rzeczy, ktrych nikt si po nim nie spodziewa. Wane rzeczy. Uyteczne.
Wit ukoni si Dalinarowi.
Milordzie.
Trefnisiu odpar Dalinar sztywno.
I mody ksi Renarin!
Renarin spuci wzrok.
Nie przywitasz mnie, Renarinie? spyta z rozbawieniem Trefni.
Sdzi, e bdziesz z niego szydzi, jeli si do ciebie odezwie, Trefnisiu wyjani Adolin.
Rankiem powiedzia mi, e jest zdecydowany nic nie mwi w twojej obecnoci.
Cudownie! wykrzykn Trefni. W takim razie mog mwi, co tylko zechc, a on si nie
sprzeciwi?
Renarin si zawaha.
Trefni nachyli si do Adolina.
Czy opowiadaem ci o nocy, dwa dni temu, kiedy wraz z ksiciem Renarinem szedem ulicami
obozu? Napotkalimy te dwie siostry, niebieskookie i...
To kamstwo! sprzeciwi si Renarin, rumienic si.
Dobrze mwi dalej Trefni bez wahania wyznam, e tak naprawd byy to trzy siostry, ale
ksi Renarin cakiem niesprawiedliwie skoczy z dwiema z nich, a ja nie chciaem umniejsza swojej
reputacji...
Trefnisiu przerwa ostro Dalinar.
Odziany w czer mczyzna zwrci si w jego stron.
Moe powiniene ograniczy swoje szyderstwa do ludzi, ktrzy na nie zasuguj.
Owiecony Dalinarze, sdz, e to wanie robiem.
Starszy Kholin jeszcze bardziej spochmurnia. Nigdy nie lubi Trefnisia, a zncanie si nad
Renarinem zawsze wzbudzao jego gniew. Adolin rozumia to, ale Trefni niemal zawsze traktowa jego
brata dobrodusznie.
Trefni ruszy dalej, mijajc Dalinara. Adolin z trudem wyuska jego sowa, kiedy mczyzna w
czerni nachyli si, eby co powiedzie.
Ci, ktrzy zasuguj na moje szyderstwa, to ci, ktrzy mog na nich skorzysta, owiecony
Dalinarze. On jest o wiele mniej kruchy ni sdzicie. Mrugn, po czym skierowa konia na most.

Na burz, lubi go powiedzia Adolin. Najlepszy Trefni od wielu lat.


Dziaa mi na nerwy przyzna cicho Renarin.
I to poowa caej zabawy.
Dalinar nic nie powiedzia. Ca trjk przejechali most i minli Trefnisia, ktry zatrzyma si, eby
drczy grupk oficerw jasnookich o tak niskiej pozycji, e musieli suy w armii i zarabia. Kilku z
nich miao si, kiedy Trefni robi sobie arty z ich towarzysza.
Doczyli do krla, a wtedy natychmiast podszed do nich owczy. Bashin by niskim mczyzn o
wydatnym brzuchu. Nosi obszarpane ubranie, skrzany paszcz i kapelusz o szerokim rondzie. Zalicza si
do pierwszego nahnu, najwyszej i najbardziej prestiowej klasy, jak mogli osign ciemnoocy,
pozwalajcej nawet na maestwo z jasnookimi.
Bashin ukoni si krlowi.
Wasza Wysoko! C za cudowne wyczucie czasu! Wanie zarzucilimy przynt.
Doskonale stwierdzi Elhokar, zsuwajc si z sioda. Adolin i Dalinar zrobili podobnie przy
akompaniamencie cichego brzku Pancerzy. Jak dugo to zajmie?
Najpewniej dwie do trzech godzin odpar Bashin, chwytajc wodze krlewskiego wierzchowca.
Stajenni odprowadzili oba ryshadyjskie. Tam si rozstawilimy.
owczy wskaza na paskowy myliwski, mniejszy z dwch, na ktrym miao si odby polowanie,
z dala od orszaku i wikszoci onierzy. Grupa myliwych prowadzia wzdu jego krawdzi wlokcego si
chulla, za ktrym cigna si lina. Na tej linie wisiaa przynta.
Uywamy wieprzowych tuszy wyjani Bashin. I wylalimy za krawd wisk krew. Patrole
widyway tu przepastn besti dobry tuzin razy. Z pewnoci ma w pobliu gniazdo, nie jest tu po to, by si
przeobrazi. Na to jest zbyt wielki i zbyt dugo pozostawa w okolicy. Spodziewam si doskonaego
polowania! Kiedy si pojawi, wypucimy grup dzikich wi, eby odwrci jego uwag, a wtedy moecie
zacz osabia go strzaami.
Zabrali wielkie uki due stalowe uki o grubych ciciwach i tak duej sile nacigu, e tylko
Odpryskowi mogli z nich korzysta. Strzelay pociskami grubymi na trzy palce. By to nowy wynalazek,
stworzony przez inynierw Alethich przy uyciu fabriali, std te kady uk wymaga niewielkiego
napenionego klejnotu, by utrzyma si nacigu bez wypaczania metalu. Badania prowadzia ciotka
Adolina, Navani wdowa po krlu Gavilarze, matka Elhokara i Jasnah.
Szkoda, e wyjechaa, pomyla Adolin. Navani bya interesujc kobiet. Wok niej zawsze dziao
si co ciekawego.
Niektrzy nazywali t bro ukami Odprysku, ale Adolin nie lubi tego okrelenia. Pancerze i Ostrza
Odprysku byy czym wyjtkowym. Pozostaociami innych czasw, kiedy wietlici chodzili po
powierzchni Rosharu. Oparta na fabrialach nauka nawet nie zbliya si do ich odtworzenia.
Bashin poprowadzi krla i arcyksit w stron pawilonu porodku paskowyu widokowego.
Adolin doczy do ojca, pragnc zoy raport o przebyciu mostu. Prawie poowa onierzy znalaza si ju
na miejscu, ale wielu z orszaku wci przechodzio po szerokim, staym mocie na paskowy. Nad

pawilonem opotaa krlewska flaga, ustawiono te niewielki st z poczstunkiem. onierze na tyach


ustawiali rzd czterech wielkich ukw. Byy gadkie i robiy wraenie niebezpiecznych, a obok
umieszczono cztery koczany z grubymi czarnymi strzaami.
Sdz, e polowanie uda si doskonale powiedzia Bashin do Dalinara. Oceniajc po raportach,
bestia jest wielka. Wiksza ni wszystkie, jakie kiedykolwiek zabilicie, owiecony.
Gavilar zawsze chcia takiego zabi. Dalinar westchn ze smutkiem. Uwielbia polowania na
wielkoskorupy, ale nigdy nie dopad przepastnej bestii. Dziwne, e ja zabiem ich ju tak wiele.
Chull cigncy przynt zabecza.
Przy tej bestii trzeba atakowa nogi, owieceni powiedzia Bashin. Udzielanie porad przed
polowaniem naleao do jego obowizkw i traktowa je powanie. Przepastne bestie, c, wy atakujecie
je w poczwarkach. Nie zapominajcie, jak paskudne potrafi by, kiedy si nie przeobraaj. Przy tak
wielkim stworze trzeba wykorzysta odwrcenie uwagi i zaatakowa od... Jkn i zakl cicho. Niech
burze wezm to zwierz. Przysigam, ten, kto je tresowa, musia by gupi.
Spoglda na drugi paskowy. Adolin pody za jego spojrzeniem. Podobny do kraba chull, ktry
cign przynt, oddala si od rozpadliny powolnym, lecz zdecydowanym krokiem. Jego poganiacze
wrzeszczeli i biegli za nim.
Przepraszam, owiecony stwierdzi Bashin. Cay dzie to robi.
Chull zabecza chrapliwie. Adolinowi wydawao si, e co jest nie tak.
Moemy posa po innego zauway Elhokar. To nie powinno zaj zbyt wiele czasu...
Bashinie? odezwa si Dalinar z niepokojem w gosie. Czy na kocu liny nie powinno by
przynty?
owczy zamar. Lina, ktr cign chull, bya postrzpiona na kocu.
Co ciemnego co oszaamiajcego ogromnego wyonio si z rozpadliny na grubych nogach.
Wspio si na paskowy nie na ten may, na ktrym miao si odbywa polowanie, ale na paskowy
widokowy, na ktrym sta Dalinar z Adolinem. Paskowy peen sucych, nieuzbrojonych goci, kobiet i
nieprzygotowanych onierzy.
A niech to Potpienie rzuci Bashin.

Przypuszczam, e wci czujesz zo. Mio to wiedzie. Podobnie jak na twoim staym zdrowiu,
nauczyem si polega na twoim niezadowoleniu ze mnie. Jak mniemam, to jedna ze staych wartoci
cosmere.
Dziesi uderze serca.
Jeden.
Tyle czasu wymagao przyzwanie Ostrza Odprysku. Jeli serce Dalinara bio szybciej, wszystko
trwao krcej. Jeli by rozluniony, duej.
Dwa.
Na polu bitwy odliczanie tych uderze trwao ca wieczno. W biegu zaoy hem.
Trzy.
Przepastna bestia opucia ap, miadc most peen ludzi z orszaku i onierzy. Z krzykiem spadli
w przepa. Dalinar bieg, wspomagany Pancerzem, podajc za krlem.
Cztery.
Przepastna bestia wznosia si jak gra pancerza o barwie ciemnofioletowego atramentu. Dalinar
rozumia, dlaczego Parshendi uwaali te stwory za bstwa. Miaa wykrzywiony eb przypominajcy grot
strzay i pysk peen ostrych uwaczek. Cho z wygldu przypominaa skorupiaka, nie bya bynajmniej
przysadzistym, spokojnym chullem. Miaa cztery pary paskudnych szczypiec umieszczone na szerokich
ramionach, a kade rozmiarw konia, i tuzin mniejszych odny trzymajcych si krawdzi paskowyu.
Pi.
Chityna ze zgrzytem otara si o kamie, kiedy stwr wgramoli si na paskowy i byskawicznie
chwyci w szczypce cigncego wz chulla.
Sze.
Do broni, do broni! rykn Elhokar. ucznicy, strzela!

Siedem.
Odwrci jego uwag od nieuzbrojonych! wrzasn Dalinar do onierzy.
Stwr zmiady skorup chulla kawaki wielkoci talerzy upady z trzaskiem na paskowy po
czym wepchn zwierz do pyska i popatrzy z gry na uciekajcych skrybw i reszt orszaku. Chull
przesta becze w chwili, gdy potwr go zmiady.
Osiem.
Dalinar zeskoczy z kamiennej pki i przelecia pi jardw, po czym wyldowa na skale.
Dziewi.
Przepastna bestia zawya, wydajc z siebie koszmarny piszczcy odgos. Dudnia czterema gosami,
nakadajcymi si na siebie nawzajem.
ucznicy nacignli ciciwy. Elhokar wykrzykiwa rozkazy tu przed Dalinarem, jego niebieska
peleryna opotaa.
Do Dalinara zamrowia w oczekiwaniu.
Dziesi!
Ostrze Odprysku Dawca Przysigi utworzyo si w jego doni, wyaniajc si z mgy w chwili,
kiedy serce po raz dziesity uderzyo w jego piersi. Ostrze dugie na sze stp od rkojeci do sztychu
byoby nieporczne w rkach mczyzny pozbawionego Pancerza. Dalinarowi wydawao si doskonae.
Nosi Dawc Przysigi od modoci. Zwiza si z nim, kiedy by w wieku dwudziestu Paczw. Klinga bya
duga i lekko zakrzywiona, szerokoci doni, z przypominajcymi fale zbkami w pobliu rkojeci. Na
kocu zakrzywiaa si jak rybacki hak i bya wilgotna od rosy.
Ostrze byo jego czci. Wyczuwa energi przepywajc wzdu klingi, jakby nie moga si
doczeka. Mczyzna nie zna ycia, dopki nie ruszy do ataku w Pancerzu i z Ostrzem w rku.
Rozzocie go! zarycza Elhokar, a Ostrze Budzcy Soce wyonio si z mgie w jego
doni.
Bro bya duga i wska, z duym jelcem, a wzdu klingi wyryto dziesi podstawowych glifw.
Nie chcia, eby potwr uciek, Dalinar sysza to w jego gosie. Starszy Kholin bardziej martwi si o
onierzy i orszak, to polowanie ju poszo w bardzo zym kierunku. Moe mogliby odwraca uwag
potwora wystarczajco dugo, by wszyscy uciekli, a pniej wycofa si i pozwoli mu poywi si
chullami i wieprzami.
Stwr znw zawy wieloma gosami i wbi szczypce w gromad onierzy. Ludzie krzyczeli, koci
pkay, ciaa paday.
ucznicy wystrzelili, celujc w eb. Setka strza wzbia si w powietrze, ale tylko kilka trafio w
mikkie minie midzy chitynowymi pytami. Z tyu Sadeas domaga si swojego wielkiego uku. Dalinar
nie mg na to czeka stwr zabija jego ludzi. uk byby zbyt powolny. Musia wykorzysta swoje
Ostrze.
Adolin przejecha obok na Pewnokrwistym. Chopak pobieg po swojego konia, zamiast rzuci si
do ataku jak Elhokar. Sam Dalinar musia zosta z krlem. Inne konie nawet onierskie rumaki

spanikoway, ale biay ryshadyjski ogier Adolina zachowa spokj. Po chwili do Dalinara podbieg Galant.
Mczyzna chwyci za wodze i wznis si w powietrze z pomoc Pancerza, po czym wyldowa w siodle.
Sia uderzenia mogaby zrobi krzywd zwykemu wierzchowcowi, ale Galant by o wiele bardziej
wytrzymay.
Elhokar opuci zason hemu, a wtedy jego boki przez chwil rozmyy si we mgle.
Cofnij si, Wasza Wysoko zawoa Dalinar, przebiegajc obok. Zaczekaj, a z Adolinem go
osabimy.
Dalinar unis rk i sam opuci zason. Boki rozmyy si we mgle, zatrzaskujc j, a pniej stay
si przezroczyste. Szczelina w zasonie wci bya niezbdna spogldanie przez boki byo jak patrzenie
przez brudne szko lecz ta przezroczysto stanowia jedn z najcudowniejszych cech Pancerza Odprysku.
Dalinar wjecha w cie potwora. onierze krcili si wok, ciskajc wcznie. Nie byli szkoleni do
walki z wysokimi na trzydzieci stp bestiami, a o ich mstwie wiadczy fakt, e mimo to ustawili si w
szyku, prbujc odcign uwag od ucznikw i uciekajcego orszaku.
Strzay spaday z gry i odbijay si od pancerza, przez co staway si bardziej niebezpieczne dla
oddziaw poniej ni dla przepastnej bestii. Dalinar unis rk, eby osoni otwr w zasonie, kiedy od
jego hemu odbia si strzaa.
Adolin cofn si w chwili, gdy bestia zamachna si na grup ucznikw i zmiadya ich
szczypcami.
Bior lew! rykn Adolin.
Dalinar pokiwa gow i odbi w prawo, przegalopowa obok grupy oszoomionych onierzy i znw
pojawi si na socu, gdy przepastna bestia uniosa szczypce do kolejnego ciosu. Dalinar przejecha pod
odnem, przerzuci Dawc Przysigi do lewej rki i przeci jedn z masywnych ng potwora.
Ostrze przeszyo grub chityn waciwie bez oporu. Nie przecio ciaa, a jednak zabio koczyn
tak skutecznie, jakby j odrbao. Odne osuno si, bezwadne i bezuyteczne.
Potwr zarycza gbokim, nakadajcym si gosem. Dalinar widzia, jak Adolin przecina po drugiej
stronie inn koczyn stwora.
Istota zadraa, zwracajc si w stron Dalinara. Dwa przecite odna cigna za sob. Stwr by
dugi i wski jak rak, do tego mia spaszczony ogon. Porusza si na czternastu koczynach. Ile jeszcze
mg straci, zanim upadnie?
Dalinar zawrci Galanta i spotka si z Adolinem. Niebieski Pancerz modzieca byszcza, a
peleryna opotaa za jego plecami. Zamienili si miejscami i zawrcili szerokim ukiem, kierujc si w
stron kolejnych odny.
Spotkaj si ze swym wrogiem, potworze! zarycza Elhokar.
Dalinar odwrci si.
Krl znalaz wierzchowca i udao mu si nad nim zapanowa. Zemsta co prawda nie bya
ryshadyjskiej krwi, ale za to pochodzia z najlepszej hodowli w Shin. Elhokar ruszy do ataku, unoszc
Ostrze wysoko nad gow.

C, nie mg mu przecie zabroni udziau w walce. Pancerz powinien go ochroni, o ile nigdzie
nie zatrzyma si na zbyt dugo.
Nogi, Elhokarze! krzykn Dalinar.
Krl zignorowa go i zwrci si w stron korpusu bestii. Starszy Kholin zakl i spi Galanta w
chwili, gdy potwr si zamachn. Elhokar odwrci si w ostatniej chwili i uchyli przed ciosem. Szczypce
przepastnej bestii z gonym trzaskiem uderzyy w kamie. Bestia zaryczaa ze zoci, a dwik ten odbija
si echem po rozpadlinach.
Krl zwrci si w stron Dalinara i przejecha obok niego.
Rozpraszam go, gupcze. Atakuj dalej!
Ja mam ryshadyjskiego! odkrzykn Dalinar. Ja bd rozprasza, jestem szybszy!
Krl znowu go zignorowa. Dalinar westchn. Nad Elhokarem jak zawsze nie dao si zapanowa.
Ktnia pochonaby jedynie wicej czasu i wicej ofiar, wic Dalinar wypeni polecenie. Skrci w bok,
przygotowujc si do kolejnego najazdu, kopyta Galanta gono uderzay w ska. Krl przycign uwag
potwora, a Dalimar podjecha i przebi ostrzem kolejne odne.
Bestia wydaa z siebie cztery nakadajce si okrzyki i odwrcia si do Dalinara. W tej samej chwili
Adolin podjecha z drugiej strony i zrcznie ci nastpn nog. Odne zwiso, a strzay wci spaday z
nieba.
Stwr otrzsn si, zdezorientowany atakami ze wszystkich stron. Sab, wic Dalinar unis rk,
rozkazujc reszcie piechoty wycofa si w stron pawilonu. Wydawszy rozkazy, przelizgn si i zabi
kolejne odne. W sumie ju pi. Moe nadszed czas, by pozwoli bestii przekutyka z powrotem do
rozpadliny zabicie jej nie byo warte ryzyka.
Zawoa do krla, ktry jecha z wycignitym Ostrzem w pewnej odlegoci. Elhokar spojrza na,
ale wyranie go nie usysza. Ostro cign wodze Zemsty i skrci w prawo w stron Dalinara.
Rozleg si cichy trzask i nagle krl wraz z siodem wylecia w powietrze. Szybki skrt sprawi,
e poprg pk. Mczyzna w Pancerzu Odprysku by ciki i wywiera duy nacisk zarwno na
wierzchowca, jak i na siodo.
Dalinar poczu nagy strach i cign wodze Galanta. Elhokar uderzy w ziemi, upuszczajc Ostrze
Odprysku. Bro rozpyna si we mgle i znikna. To byo zabezpieczenie, dziki ktremu wrogowie nie
mogli dosta Ostrza w swoje rce one znikay, chyba e waciciel wyrazi inne yczenie w chwili, kiedy
wypuszcza je z doni.
Elhokarze! wrzasn Dalinar.
Krl przetoczy si, otulony paszczem, po czym zatrzyma. Przez chwil lea oszoomiony zbroja
pka na jednym ramieniu, z otworu sczyo si Burzowe wiato. Pancerz ochroni przed upadkiem. Nic mu
nie bdzie.
Chyba e...
Nad krlem wzniosy si szczypce.
Dalinar poczu nagy atak paniki, zwrci Galanta do galopu w stron krla. Za pno! Bestia

zdy...
Ogromna strzaa wbia si w eb przepastnej bestii, przebijajc chityn. Wypyna fioletowa jucha, a
bestia zawya z blu. Dalinar obrci si w siodle.
Sadeas sta w swoim czerwonym Pancerzu i bra od sucego kolejn olbrzymi strza. Nacign
uk i z gonym trzaskiem wbi gruby bet w bark przepastnej bestii.
Dalinar unis Dawc Przysigi w gecie podzikowania. Sadeas odpowiedzia, unoszc uk. Nie
byli przyjacimi i nie lubili si nawzajem.
Ale chronili krla. To ich jednoczyo.
Wycofaj si! zawoa Dalinar do krla, przejedajc obok niego.
Elhokar podnis si i pokiwa gow.
Dalinar zbliy si. Musia odwrci uwag bestii na wystarczajco dugo, by Elhokar uciek.
Kolejne strzay Sadeasa trafiay w cel, ale potwr zacz je ignorowa. Znikna powolno ruchw, a jego
beczenie stao si wcieke, rozzoszczone, oszalae. Ogarna go prawdziwa furia.
Szczypce uderzyy w ska tu obok Galanta, a w powietrze poleciay odamki. Dalinar pochyli si,
wycign Ostrze Odprysku i przebi kolejne odne. Adolin zrobi to samo po drugiej stronie. Pozbyli si
ju siedmiu odny, czyli poowy. Ile jeszcze, zanim bestia padnie? Zazwyczaj, zanim dotarli do tej fazy
walki, wbijali w zwierz kilka tuzinw strza. Trudno byo oceni, jak rozwinie si sytuacja bez tego
wstpnego zmikczenia poza tym, nigdy wczeniej nie walczy z a tak wielkim stworem.
Skrci, prbujc przycign uwag bestii. Elhokarowi powinno...
Jeste bogiem?! zarycza krl.
Dalinar jkn i obejrza si przez rami. Krl nie uciek. Szed w stron bestii, wycignwszy rk
w bok.
Wyzywam ci, istoto! wykrzykn wadca. dam twojego ycia! Zobacz swoich bogw
zmiadonych, tak samo jak zobacz swojego krla martwego u moich stp! Wyzywam ci!
C za gupiec, na Potpienie! pomyla Dalinar, skrcajc.
Ostrze Elhokara ponownie uformowao si w jego doni. Ruszy w stron korpusu potwora, a z
pknitego naramiennika wypywao Burzowe wiato. Zbliy si i zamachn w stron bestii, odcinajc
kawa chityny j Ostrze mogo odci, podobnie jak ludzkie wosy czy paznokcie. Pniej Elhokar wbi
bro w korpus bestii, szukajc jej serca.
Potwr zarycza i otrzsn si, odrzucajc Elhokara. Krl z trudem utrzyma swoje Ostrze. Bestia
obrcia si wok wasnej osi. Niestety, ruch ten sprawi, e jej ogon zwrci si w stron Dalinara.
Mczyzna zakl i szarpn wodze Galanta, ale ogon zblia si zbyt szybko. Uderzy wierzchowca,
zrzucajc z niego Dalinara. Dawca Przysigi wysun si z jego palcw i rozci kamie, po czym rozpyn
si we mgle.
Ojcze! zawoa kto.
Dalinar zatrzyma si na kamieniach, oszoomiony. Unoszc gow, zobaczy, jak Galant si
podnosi. Cae szczcie, ko nie zama nogi, cho z licznych zadrapa sczya si krew i ostronie stawia

jedn z koczyn.
Uciekaj! rzuci Dalinar.
Po takim rozkazie ko ucieka w bezpieczne miejsce. W przeciwiestwie do Elhokara, by
posuszny.
Dalinar podnis si niepewnie. Z lewej usysza zgrzyt, a kiedy mczyzna obrci si, zobaczy
zbliajcy si ogon przepastnej bestii, ktry trafi go w pier i odrzuci do tyu.
wiat znw si zakoysa, a metal zazgrzyta o kamie, kiedy si po nim lizga.
Nie! pomyla. Opuci do w rkawicy na ziemi i odepchn si, wykorzystujc pd lizgu, by
si wyprostowa. Niebo si zakoysao, lecz co w Pancerzu jakby wiedziao, gdzie jest gra. Nie
zatrzymujc si, wyldowa na ziemi, jego stopy zazgrzytay na skale.
Odzyska rwnowag i ruszy w stron krla, rozpoczynajc proces ponownego przyzywania Ostrza
Odprysku. Dziesi uderze serca. Wieczno.
ucznicy wci strzelali i wicej ni kilka strza wystawao z pyska przepastnej bestii. Stwr je
ignorowa, cho wiksze pociski Sadeasa nadal zwracay jego uwag. Adolin przeci nastpne odne i
stwr zakoysa si niepewnie, cignc za sob osiem z czternastu ng.
Ojcze!
Dalinar odwrci si i zobaczy, jak Renarin ubrany w sztywny kholiski mundur, z dugim
paszczem zapitym pod szyj jedzie przez nierwny teren.
Ojcze, nic ci si nie stao? Czy mog ci pomc?
Gupcze! Dalinar machn rk. Jed!
Ale...
Jeste bezbronny i bez pancerza! rykn Dalinar. Wracaj, zanim dasz si zabi!
Renarin zatrzyma swojego deresza.
Jed!
Renarin odjecha galopem. Dalinar odwrci si i pobieg w stron Elhokara, w jego wycignitej
rce pojawi si Dawca Przysigi. Krl nadal rba doln cz korpusu, a fragmenty ciaa czerniay i
umieray, kiedy trafiao w nie Ostrze. Gdyby wbi kling pod odpowiednim ktem, mgby zatrzyma serce
lub puca, lecz to byo trudne, dopki bestia staa wyprostowana.
Adolin, jak zawsze niezomny, zsun si z sioda obok krla. Prbowa powstrzyma szczypce,
uderzajc w nie, kiedy spaday. Niestety, ich byo cztery, a Adolin tylko jeden. Dwa uderzyy jednoczenie,
a cho modzieniec odci kawa jednego, nie zauway drugiego opadajcego w stron jego plecw.
Dalinar krzykn zbyt pno. Rozleg si trzask Pancerza Odprysku, kiedy szczypce wyrzuciy
Adolina w powietrze. Zakreli uk i uderzy o ziemi. Jego Pancerz nie rozpad si, Heroldom niech bd
dziki, ale napiernik i bok popkay i sczy si z nich biay dym.
Adolin przetoczy si leniwie, jego donie si poruszay. y.
Nie ma czasu o nim myle. Elhokar zosta sam.
Bestia uderzya, trafia w ziemi obok krla, przewracajc go. Ostrze znikno i Elhokar pad twarz

na kamienie.
W Dalinarze co si zmienio. Znikny wtpliwoci. Inne obawy stay si bez znaczenia. Syn jego
brata by w niebezpieczestwie.
Zawid Gavilara, lea pijany w kauy wina, kiedy jego brat walczy o ycie. Dalinar powinien by
u jego boku, by go broni. Po ukochanym bracie pozostay tylko dwie rzeczy, ktre starszy Kholin mg
chroni z nadziej na swego rodzaju odkupienie krlestwo Gavilara i jego syn.
Elhokar by sam i w niebezpieczestwie.
Nic innego si nie liczyo.
*
Adolin potrzsn gow. Podnis zason i odetchn wieym powietrzem, eby oczyci umys.
Walka. Walczyli. Sysza ludzkie krzyki, zgrzyt ska i przeraliwe wrzaski. Czu wo czego
zatchego. Krew wielkoskorupa.
Przepastna bestia! pomyla. Nim w peni odzyska przytomno, zacz przyzywa Ostrze i zmusi
si do wstania na czworaki.
Bestia wznosia si w pewnej odlegoci, mroczny cie na niebie. Adolin upad w pobliu jego
prawego boku. Kiedy znikna mgieka przed oczami, zobaczy, e krl zosta powalony, a jego pancerz
pk od ciosu, ktry otrzyma wczeniej.
Przepastna bestia uniosa potne szczypce, przygotowujc si, by je opuci. Adolin nagle
zrozumia, e czeka ich katastrofa. Krl zginie na zwyczajnym polowaniu. Krlestwo si rozpadnie,
arcyksita si podziel, gdy zabraknie tego wtego ogniwa, ktre ich czyo.
Nie! pomyla Adolin, oszoomiony, wci zamroczony, prbujc zatoczy si naprzd. I wtedy
zobaczy ojca.
Dalinar bieg w stron krla, poruszajc si z prdkoci i zwinnoci, do ktrych nie powinien by
zdolny aden czowiek, nawet w Pancerzu Odprysku. Przeskoczy nad kamienn pk, uchyli si i
przelizgn pod opadajcymi szczypcami. Inni mczyni sdzili, e rozumiej Ostrza i Pancerze
Odprysku, ale Dalinar Kholin... czasami udowadnia, e wszyscy s dziemi.
Dalinar wyprostowa si i skoczy, kilka cali nad drugimi szczypcami, ktre zmiadyy skaln pk
poniej.
To bya jedna chwila. Oddech. Trzecie szczypce opaday w stron krla, a Dalinar zarycza i rzuci
si naprzd. Upuci Ostrze uderzyo w ziemi i znikno i wlizgn si pod opadajce szczypce. Unis
rce i...
Zapa je. Ugi si pod uderzeniem, opad na jedno kolano, rozleg si gony brzk chityny o
zbroj.
Ale zapa je.
Na Ojca Burz! pomyla Adolin, patrzc na ojca stojcego nad krlem, przygitego pod ogromnym
ciarem potwora wielokrotnie od niego wikszego. Wstrznici ucznicy zawahali si. Sadeas opuci
wielki uk. Adolinowi zaparo dech w piersi.

Dalinar trzyma szpony i dorwnywa im, posta w ciemnym, srebrzystym metalu, ktra wrcz
emanowaa blaskiem. Bestia zawya, a Dalinar odpowiedzia jej potnym, wyzywajcym okrzykiem.
W tej chwili Adolin wiedzia, e widzi jego. Czarny Cier, tego wanie mczyzn, u ktrego boku
pragn walczy. Rkawice i naramienniki Dalinara zaczynay pka, na staroytnym metalu pojawiy si
pajczyny wiata. Adolin w kocu si ruszy. Musia pomc!
Ostrze uformowao si w jego doni, przeczoga si w bok i przeci najblisze odne. Rozleg si
gony trzask. Po unieszkodliwieniu tak wielu ng, pozostae nie mogy utrzyma ciaru, zwaszcza kiedy
bestia z takim wysikiem prbowaa zmiady Dalinara. Pozostae odna po prawej pky z obrzydliwym
trzaskiem i fontann fioletowej juchy, i potwr przewrci si na bok.
Ziemia zatrzsa si, co prawie przewrcio Adolina. Dalinar odrzuci bezwadne szczypce, z
licznych pkni wypywao Burzowe wiato. Krl zacz si podnosi z ziemi od jego upadku mino
kilka chwil.
Elhokar wsta i spojrza na powalon besti. Pniej odwrci si do wuja, Czarnego Ciernia.
Dalinar z wdzicznoci skin gow Adolinowi, po czym krtkim gestem wskaza na to, co
uchodzio za szyj bestii. Elhokar pokiwa gow, wezwa Ostrze i wbi je gboko w ciao potwora.
Jednolite zielone oczy istoty pociemniay i skurczyy si, dym unis si w powietrze.
Adolin podszed do ojca, obserwujc, jak Elhokar wbija Ostrze w pier przepastnej bestii. Kiedy
zgina, Ostrze mogo przeci jej ciao. Wylaa si fioletowa jucha, Elhokar opuci bro i sign w gb
rany, szukajc i prbujc co zapa w okryte Pancerzem donie.
Wyrwa serce klejnotu ogromny klejnot, ktry wyrasta we wntrzu kadej przepastnej bestii. By
to czysty szmaragd, co prawda, nierwny i nieoszlifowany, ale wielkoci mskiej gowy. To byo
najwiksze serce klejnotu, jakie Adolin widzia w yciu, a nawet mae byy warte fortun.
Elhokar unis wysoko makabryczny up, wok niego pojawiy si zociste chwaospreny, a
onierze zawyli triumfalnie.

Pozwl, e na pocztku zapewni ci, e ywio jest bezpieczny. Znalazem dla niego dobry dom.
Mona by powiedzie, e chroni go jak wasn skr.
Rankiem, ktry nastpi po decyzji podjtej w czasie arcyburzy, Kaladin postara si wsta przed
wszystkimi. Zrzuci koc i przeszed przez pomieszczenie pene okrytych kocami postaci. Nie czu si
podekscytowany, ale stanowczy. Zdecydowany znw walczy.
Zacz t walk, otwierajc szeroko drzwi i wpuszczajc do rodka soce. Za jego plecami rozlegy
si jki i przeklestwa, gdy mostowi si budzili. Kaladin odwrci si w ich stron, opierajc rce na
biodrach. Druyna mostu numer cztery liczya w tej chwili trzydziestu czterech czonkw. Ta liczba si
zmieniaa, ale do uniesienia mostu potrzeba byo co najmniej dwudziestu piciu. Przy mniejszej obsadzie
most musia si przewrci przy wikszej te si to czasem zdarzao.
Wstawa i zebra si! krzykn Kaladin gosem dowdcy oddziau. Sam by zaskoczony, z jakim
przekonaniem to zabrzmiao.
Mczyni zamrugali opuchnitymi powiekami.
A to znaczy rykn Kaladin e macie wyj z koszar i stan w szyku! Zrobicie to teraz, niech
was burza, albo wycign was jednego po drugim!
Syl sfruna z gry i usiada mu na ramieniu, przygldajc si z zainteresowaniem. Niektrzy z
mostowych usiedli i patrzyli na niego, zbici z tropu. Inni przewrcili si na drugi bok, odwracajc si do
plecami.
Kaladin odetchn gboko.
Niech i tak bdzie.
Wszed do rodka i wybra szczupego Alethiego imieniem Moash. To by silny mczyzna
Kaladin potrzebowa przykadu, a chudzielec w rodzaju Dunnyego albo Narma by si nie nada. A do tego
Moash by jednym z tych, ktrzy przewrcili si na drugi bok.

Chwyci Moasha za rami i szarpn z caej siy. Tamten podnis si. By mody, by moe w wieku
Kaladina, i mia orli nos.
Niech ci burza! warkn, wyrywajc rk.
Kaladin uderzy go pici w brzuch, pozbawiajc go tchu. Moash sapn, zgi si wp, a wtedy
Kaladin chwyci go za nogi i przerzuci sobie przez rami.
Niemal ugi si pod ciarem. Na szczcie, dwiganie mostw byo surowym lecz skutecznym
wiczeniem wytrzymaoci. Oczywicie, niewielu mostowych przeywao na tyle dugo, by skorzysta. Ca
sytuacj pogarszao jeszcze to, e kolejne wyprawy dzieliy okresy spokoju, ktrych dugoci nie dao si
przewidzie. Na tym wanie polega problem druyny mostowe spdzay wikszo czasu, gapic si na
wasne nogi albo wykonujc najgorsze prace. Jednoczenie oczekiwano od nich, e przebiegn wiele mil,
dwigajc most.
Wynis zaskoczonego Moasha na zewntrz i postawi go na kamieniu. Reszta obozu ju si
obudzia, w skadzie drzewnym pojawili si ciele, a onierze biegli na niadanie lub na wiczenia. Inne
druyny mostowe oczywicie spay. Czsto pozwalano im spa do pna, o ile nie mieli rano dyuru.
Kaladin zostawi Moasha i wrci do koszar.
Zrobi to samo z kadym, jeli bd musia.
Nie musia. Wstrznici mostowi wyszli na zewntrz, mrugajc. Wikszo miaa na sobie jedynie
dugie do kolan spodnie i wystawiaa plecy do soca. Moash podnis si, rozmasowa brzuch i wpatrzy si
ze zoci w Kaladina.
W mocie numer cztery wszystko si zmieni powiedzia Kaladin. Po pierwsze, nie bdziecie
ju tak dugo spa.
A co bdziemy robi w zamian? spyta Sigzil.
Mia ciemnobrzow skr i czarne wosy to znaczyo, e jest Makabakiem, z poudniowozachodniego Rosharu. By jedynym mostowym pozbawionym brody, a oceniajc po jego gadkim akcencie,
najpewniej pochodzi z Aziru albo Emulu. W druynach mostowych czsto trafiali si cudzoziemcy tych,
ktrzy nie pasowali, szybko ciskano do odpadkw armii.
Doskonae pytanie stwierdzi Kaladin. Bdziemy wiczy. Kadego ranka przed codziennymi
zadaniami bdziemy biega z mostem, eby zwikszy wytrzymao.
Na te sowa wielu mczyzn spochmurniao.
Wiem, co sobie mylicie. Czy nasze ycie nie jest ju wystarczajco trudne? Czy nie powinnimy
mc si rozluni w tym krtkim czasie, ktry nam na to pozosta?
Ano zgodzi si Leyten, wysoki i masywny mczyzna z krconymi wosami. Zgadza si.
Nie warkn Kaladin. Bieganie z mostem wyczerpuje nas, poniewa spdzamy wikszo dni,
wylegujc si. Tak, wiem, e mamy obowizki, zbieranie w rozpadlinach, czyszczenie latryn, szorowanie
podg. Ale onierze nie oczekuj, e bdziemy ciko pracowa, chc nas jedynie czym zaj. Ta praca
pozwala im nas ignorowa. Moj podstawow rol jako waszego dowdcy jest utrzyma was przy yciu. Na
strzay Parshendich nic nie poradz, wic musz zrobi co z wami. Mog uczyni was silniejszymi, bycie

podczas ostatniego etapu biegu z mostem, czsto pod ostrzaem, mogli biec szybko. Popatrzy wszystkim
po kolei w oczy. Zamierzam sprawi, by most numer cztery ju nigdy nie straci adnego mostowego.
Wpatrywali si w niego z niedowierzaniem. W kocu zwalisty mczyzna stojcy z tyu zamia si
gono. Mia opalon skr, ciemnorude wosy i prawie siedem stp wzrostu, do tego potne ramiona i
szeroki tors. Unkalakowie przewanie zwani Rogoercami pochodzili ze rodkowego Rosharu, z okolic
Jah Keved. Poprzedniego wieczoru powiedzia, e nazywa si Skaa.
Szaleniec! rzek Rogoerca. Szalecem jest ten, ktry chce nami dowodzi!
Rozemia si na cae gardo. Inni doczyli do niego, potrzsajc gowami. Wok nich pojawio si
kilka miechosprenw srebrzystych duchw, przypominajcych z wygldu mae rybki, ktre zataczay
krgi.
Hej, Gaz! zawoa Moash, unoszc do do ust.
Jednooki sierant rozmawia w pobliu z kilkoma onierzami.
Co?! odkrzykn, krzywic si.
Ten tu chce, ebymy nosili mosty dla wicze! zawoa Moash. Czy musimy robi, co nam
kae?
E tam. Gaz machn rk. Dowdcy mostowych mog rozkazywa jedynie na polu bitwy.
Moash spojrza na Kaladina.
Wyglda na to, e moesz i do burzy, przyjacielu. Chyba e masz zamiar nas wszystkich pobi.
Rozproszyli si, niektrzy wrcili do koszar, inni poszli w stron mesy. Kaladin zosta sam.
Nie poszo za dobrze powiedziaa Syl znad jego ramienia.
Nie.
Wydajesz si zaskoczony.
Nie, tylko sfrustrowany. Posa wcieke spojrzenie Gazowi. Sierant znaczco odwrci si do
niego plecami. W armii Amarama dostawaem ludzi, ktrzy byli niedowiadczeni, ale nigdy tak raco
niesubordynowani.
A skd si bierze rnica? spytaa Syl.
C za niewinne pytanie. Odpowied powinna by oczywista, ale ona przechylia gow, wyranie
zdezorientowana.
onierze z armii Amarama wiedzieli, e mog trafi w gorsze miejsce. Mona ich byo ukara. Ci
mostowi wiedz, e s na dnie. Z westchnieniem pozwoli sobie na pewne rozlunienie. Mam szczcie,
e w ogle wycignem ich z koszar.
To co zrobisz teraz?
Nie wiem. Kaladin spojrza w stron Gaza, ktry nadal rozmawia z onierzami. Waciwie to
wiem.
Gaz zauway zbliajcego si Kaladina i na jego twarzy pojawi si wyraz przeraenia. Przerwa
rozmow i popiesznie znikn za stert bali.
Syl powiedzia Kaladin czy mogaby go ledzi dla mnie?

Z umiechem przeobrazia si w biae pasmo i wystrzelia przez powietrze, pozostawiajc powoli


nikncy lad. Kaladin zatrzyma si w miejscu, w ktrym wczeniej sta Gaz. Syl wrcia po chwili i znw
przybraa dziewczc posta.
Ukrywa si midzy tymi dwoma budynkami. Pokazaa. Kuli si tam i patrzy, czy nadchodzisz.
Kaladin z umiechem obszed koszary dookoa. W przejciu ujrza skulon posta, wpatrujc si w
przeciwn stron. Kaladin przelizgn si do niego, po czym chwyci Gaza za rami. Sierant krzykn,
obrci si i zamachn. Modszy mczyzna bez trudu zapa jego pi.
Gaz z przeraeniem wpatrzy si w Kaladina.
Nie bd kama! Niech ci burza, nie masz prawa wydawa rozkazw nigdzie poza polem bitwy.
Jeli znw zrobisz mi krzywd, ka ci...
Uspokj si, Gaz. Kaladin wypuci mczyzn. Nie zrobi ci krzywdy. A w kadym razie
jeszcze nie teraz.
Niszy mczyzna cofn si, masujc rami i wpatrujc si w Kaladina.
Dzi jest trzecie przejcie powiedzia Kaladin. Wypata.
Dostaniesz co swoje za godzin, jak wszyscy pozostali.
Nie. Masz je teraz, widziaem, jak rozmawiasz z kurierem.
Wycign rk.
Gaz mrukn co pod nosem, ale wyj sakiewk, a z niej kule. W ich wntrzu palio si sabiutkie
biae wiato. Diamentowe marki, kada warta pi diamentowych odamkw. Za jeden odamek mona
kupi bochenek chleba.
Gaz wyliczy cztery marki, cho na tydzie zarabiali pi. Poda je Kaladinowi, lecz ten pozostawi
otwart do, odwrcon wierzchem do dou.
Ostatnia, Gaz.
Powiedziae...
Ju.
Gaz podskoczy, po czym wycign kul.
Dziwnie dotrzymujesz sowa, paniczyku. Obiecae mi...
Zamilk, kiedy Kaladin wzi kul, ktr wanie dosta, i odda j.
Sierant zmarszczy czoo.
Nie zapominaj, skd to si bierze, Gaz. Dotrzymam sowa, ale ty nie zachowujesz sobie czci
mojej wypaty. Ja ci j daj. Rozumiesz?
Gaz wydawa si zdezorientowany, ale chwyci kul z doni Kaladina.
Jeli mi si co stanie, stracisz rdo pienidzy stwierdzi modszy mczyzna, po czym schowa
cztery kule do kieszeni. Nastpnie zrobi krok naprzd. Kaladin by wysokim mczyzn i growa nad o
wiele niszym Gazem. Pamitaj o naszej umowie. Nie wchod mi w drog.
Sierant nie da si zastraszy. Splun w bok, a ciemna plwocina przylepia si do kamienia i
spywaa powoli.

Nie bd dla ciebie kama. Jeli mylisz, e jedna aosna marka na tydzie...
Oczekuj tylko tego, co powiedziaem. Jakie obowizki ma dzi most numer cztery?
Wieczorny posiek. Szorowanie i sprztanie.
A dyur mostowy?
Popoudniowa zmiana.
To znaczyo, e ranek bdzie wolny. Druynie musiao si to spodoba, mogli w dniu wypaty wyda
swoje kule na hazard albo dziwki, moe przez chwil zapomnie o swoim aosnym yciu. Musieli wrci
po poudniu i czeka w gotowoci na wypadek, gdyby musieli wyruszy z mostem. Po wieczornym posiku
mieli wyszorowa koty.
Kolejny zmarnowany dzie. Kaladin odwrci si w stron skadu drewna.
Nic nie zmienisz! zawoa za nim Gaz. Ci ludzie nie bez powodu zostali mostowymi.
Kaladin szed dalej. Syl sfruna z dachu i wyldowaa na jego ramieniu.
Nie masz wadzy! krzykn Gaz. Nie jeste dowdc oddziau na polu bitwy. Jeste mostowym,
na burz. Syszysz mnie? Nie moesz mie wadzy bez stanowiska!
Kaladin opuci przejcie.
On si myli.
Syl obleciaa go dookoa i zawisa przed twarz Kaladina. Unosia si tam, gdy szed. Przechylia
gow.
Wadza nie pochodzi od stanowiska stwierdzi Kaladin, bawic si kulami w kieszeni.
To od czego?
Od ludzi, ktrzy ci j daj. To jedyny sposb, by j zdoby. Obejrza si za siebie. Gaz jeszcze
nie wyszed z przejcia. Syl, nie pisz, prawda?
picy spren? Wydawaa si rozbawiona tym pomysem.
Czy bdziesz strzega mnie w nocy? spyta. eby si upewni, e Gaz nie wlizgnie si i nie
sprbuje czego zrobi, kiedy bd spa? Moe sprbowa mnie zabi.
Sdzisz, e naprawd by to zrobi?
Kaladin zastanowi si nad tym.
Nie. Pewnie nie. Znaem wielu ludzi takich jak on. Drobni drczyciele, ktrzy dostali tyle wadzy,
e robili si irytujcy. Gaz to oprych, ale nie morderca. Poza tym uwaa, e wcale nie musi robi mi
krzywdy, wystarczy, e zaczeka, a zgin podczas jednej z wypraw. Ale wol by bezpieczny. Pilnuj mnie,
jeli moesz. Obud mnie, gdyby czego prbowa.
Pewnie. Ale co, jeli pjdzie do waniejszych ludzi? Powie, eby ci stracili?
Kaladin si skrzywi.
Na to nic nie poradz. Ale nie sdz, eby to zrobi. Nie chce wydawa si saby w oczach
przeoonych.
Poza tym, cicie byo zastrzeone dla mostowych, ktrzy nie chcieli biec naprzeciwko Parshendich.
Dopki bieg, nie mg zosta stracony. W rzeczy samej, wydawao si, e dowdcy niechtnie karz

mostowych. Za czasw Kaladina zdarzyo si jedno morderstwo, za co sprawc wywieszono na zewntrz


podczas arcyburzy. Ale poza tym widzia tylko, jak kilku obniono wypat za bjki, a dwch zostao
wychostanych za zbyt wolny bieg na pocztkowym etapie.
Minimalne kary. Dowdcy tej armii rozumieli. ywot mostowych by tak beznadziejny, e gdyby
jeszcze bardziej pchn ich w d, mogliby przesta si przejmowa i da si zabi.
Niestety, to oznaczao, e Kaladin nie mia zbyt wielu moliwoci ukarania swojej wasnej druyny,
gdyby nawet mia tak wadz. Musia zmotywowa ich w inny sposb. Przeszed skad drzewny do
miejsca, w ktrym ciele budowali nowe mosty. Po krtkich poszukiwaniach znalaz to, czego potrzebowa
grub desk czekajc na wpasowanie w nowy przenony most. Do jednego boku przymocowano ju
uchwyt dla mostowego.
Mog j poyczy? spyta przechodzcego ciel.
Mczyzna unis rk, eby podrapa si po obsypanym trocinami czole.
Poyczy?
Zostan tu, na placu wyjani Kaladin, unoszc desk i kadc j sobie na ramieniu.
Bya cisza, ni si spodziewa, i cieszy si z grubej kamizeli.
W kocu bdziemy jej potrzebowa... powiedzia ciela, ale nie prbowa powstrzyma Kaladina
przed odejciem z desk.
Wybra rwny kawaek skalistego gruntu przed koszarami. Pniej zacz biega od jednego koca
placu do drugiego, niosc desk na ramionach i czujc gorco wznoszcego si coraz wyej soca na
skrze. W jedn i w drug, w jedn i w drug. wiczy bieg, marsz i trucht. wiczy noszenie deski na
ramionach, a pniej wysoko, w wycignitych rkach.
Zmczy si do ostatka. Waciwie par razy czu, e zaraz padnie, ale za kadym razem znajdowa
gdzie zapas si. Nie zatrzymywa si, z zacinitymi zbami walczy z blem i zmczeniem, dla zachowania
skupienia liczc kroki. Ucze cieli, z ktrym wczeniej rozmawia, cign swojego przeoonego.
Przeoony drapa si po gowie pod czapk, spogldajc na Kaladina. W kocu wzruszy ramionami i obaj
mczyni odeszli.
Wkrtce przycign spory tumek. Robotnicy ze skadu, kilku onierzy i dua liczba mostowych.
Niektrzy z innych druyn drwili z niego, ale ci z mostu numer cztery byli bardziej wycofani. Wielu go
ignorowao. Inni posiwiay Teft, modziutki Dunny, kilku pozostaych stali w szeregu i wpatrywali si w
niego, jakby nie mogli uwierzy w to, co robi.
To te spojrzenia, cho byy oszoomione lub wrogie, dodaway mu si. Bieg rwnie, eby pozby
si frustracji, tego gotujcego si, buzujcego kocioka zoci. Zoci na samego siebie, e zawid Tiena.
Zoci na Wszechmocnego, e stworzy wiat, w ktrym niektrzy w luksusie jedli kolacj, podczas gdy inni
ginli, dwigajc mosty.
To byo zadziwiajco przyjemne uczucie, wymczy si w sposb, ktry sam sobie wybra. Czu si
jak w cigu tych pierwszych kilku miesicy po mierci Tiena, gdy wiczy z wczni, eby zapomnie.
Kiedy zabrzmiay poudniowe dzwony wzywajce onierzy na posiek Kaladin w kocu zatrzyma si i

postawi du desk na ziemi. Rozluni ramiona. Biega tak przez wiele godzin. Skd bra si?
Podbieg do stanowiska cieli, a jego pot cieka na kamienie. Pocign dugi yk z beczki z wod.
Ciele zazwyczaj odpdzali mostowych, ktrzy prbowali to zrobi, ale aden nie odezwa si ani sowem,
kiedy Kaladin wypi dwa pene czerpaki smakujcej metalicznie deszczwki. Otrzsn czerpak, skin
gow dwm uczniom, po czym potruchta do miejsca, gdzie zostawi desk.
Skaa potny, opalony Rogoerca unosi j wanie, marszczc czoo.
Teft zauway Kaladina i skin na Ska.
Zaoy si z kilkoma z nas o odamek, e wzie lekk desk, eby zrobi na nas wraenie.
Gdyby czuli jego wyczerpanie, nie byliby tak sceptyczni. Zmusi si, by wzi desk od Skay.
Masywny mczyzna puci j z oszoomieniem, po czym patrzy, jak Kaladin potruchta z powrotem do
miejsca, z ktrego zabra kawa drewna. Mczyzna zamacha z podzikowaniem uczniom i wrci do
niewielkiej grupki mostowych. Skaa wanie niechtnie wypaca odamki.
Moecie i na poudniowy posiek powiedzia im Kaladin. Mamy popoudniowy dyur z
mostem, wic wrcie tu za godzin. Zbirka w mesie, kiedy zabrzmi ostatni dzwon przed zachodem
soca. Naszym dzisiejszym zadaniem jest sprztanie po kolacji. Ostatni szoruje kocioki.
Wpatrywali si w niego zdeprymowani, kiedy odbieg przez plac. Dwie ulice dalej wskoczy w
wskie przejcie i opar si o cian. Dyszc ciko, osun si na ziemi i przecign.
Mia wraenie, e nadwery wszystkie minie. Czu palenie w nogach, a kiedy prbowa zacisn
pi, palce nie chciay go sucha. Sapa i kaszla. Przechodzcy onierz zajrza w uliczk, ale kiedy
zobaczy strj mostowego, odszed bez sowa.
W kocu Kaladin poczu lekki dotyk na piersi. Otworzy oczy i ujrza Syl, zwrcon do niego
twarz. Nogi zwrcia w stron ciany, ale jej sylwetka i, w rzeczy samej, sposb w jaki opadaa jej
sukienka robia wraenie, jakby staa wyprostowana, a nie bya zwrcona twarz do ziemi.
Kaladinie, musz ci co powiedzie.
Znw zamkn oczy.
Kaladinie, to wane!
Poczu lekkie ukucie energii na powiece. To byo bardzo dziwne uczucie. Jkn, otworzy oczy i
zmusi si, eby usi. Ona przesza w powietrzu, jakby wspinaa si po niewidzialnej kuli, a ustawia si
we waciwej pozycji.
Uznaam stwierdzia Syl e ciesz si, e dotrzymae sowa wobec Gaza, nawet jeli to
odraajcy czowiek.
Kaladin dopiero po chwili uwiadomi sobie, o czym Syl mwi.
Kule?
Pokiwaa gow.
Sdziam, e moesz zama sowo, ale ciesz si, e tego nie zrobie.
W porzdku. C, chyba ciesz si, e mi o tym powiedziaa.
Kaladinie odezwaa si z rozdranieniem, zaciskajc pistki. To wane.

Ja... Opar gow o cian. Syl. Z trudem oddycham, o myleniu nie wspominajc. Prosz. Po
prostu powiedz mi, co ci drczy.
Wiem, czym jest kamstwo powiedziaa, przesuwajc si i siadajc na jego kolanie. Kilka
tygodni temu nie rozumiaam nawet pojcia kamstwa. A teraz ciesz si, e nie skamae. Nie rozumiesz?
Nie.
Zmieniam si. Zadraa. To musiao by celowe, gdy caa jej posta na chwil si rozmya.
Wiem rzeczy, o ktrych jeszcze kilka dni temu nie miaam pojcia. To takie dziwne uczucie.
C, to chyba dobrze. To znaczy, im wicej rozumiesz, tym lepiej. Nie?
Spucia wzrok.
Kiedy wczoraj po arcyburzy znalazam ci nad rozpadlin wyszeptaa chciae si zabi,
prawda?
Kaladin nie odpowiedzia. Wczoraj. To byo ca wieczno temu.
Daam ci li mwia dalej. Trujcy li. Moge go uy, eby zabi siebie albo kogo innego.
Tak pewnie planowae wykorzysta go na pocztku, jeszcze w wozie. Spojrzaa mu znw w oczy, a jej
cichy gosik wydawa si przeraony. Dzi wiem, czym jest mier. Dlaczego wiem, czym jest mier,
Kaladinie?
Mczyzna zmarszczy czoo.
Zawsze bya dziwna jak na sprena. Od pocztku.
Od pocztku?
Zawaha si i zastanowi. Nie, na samym pocztku zachowywaa si jak kady inny wiatrospren.
Robia mu psikusy, przyklejaa jego but do podogi i chowaa si. Cho pozostawaa z nim przez miesice
niewoli, zachowywaa si zupenie jak inne spreny. Szybko tracia zainteresowanie, fruwaa dookoa.
Wczoraj nie wiedziaam, czym jest mier powiedziaa. Dzi ju wiem. Przed miesicami nie
wiedziaam, e zachowuj si dziwnie jak na sprena, ale zaczam sobie uwiadamia, e tak jest. Skd ja w
ogle wiem, jak spren powinien si zachowywa? Skulia si, wydawaa si mniejsza. Co si ze mn
dzieje? Kim jestem?
Nie wiem. Czy to ma znaczenie?
A nie powinno?
Ja te nie wiem, kim jestem. Mostowym? Chirurgiem? onierzem? Niewolnikiem? To tylko
etykietki. Wewntrz jestem sob. Kim o wiele innym ni przed rokiem, ale nie mog si tym przejmowa,
wic po prostu si nie zatrzymuj i mam nadziej, e stopy zaprowadz mnie tam, gdzie musz si uda.
Nie jeste na mnie zy, e przyniosam ci ten li?
Syl, gdyby mi nie przerwaa, skoczybym w t przepa. Ten li by tym, czego potrzebowaem.
Z jakiego powodu to byo waciwe.
Umiechna si i patrzya, jak Kaladin zaczyna si przeciga. Kiedy skoczy, wsta i znw
wyszed na ulic. Odzyska ju wikszo si. Spren wystrzelia w powietrze i spocza na jego ramieniu,
siadajc z rkami za plecami i z nogami wiszcymi w powietrzu, jak dziewczyna na krawdzi urwiska.

Ciesz si, e nie jeste zy. Cho sdz, e to ty jeste winien temu, co si ze mn dzieje. Zanim
ci poznaam, nie musiaam myle o mierci i kamstwach.
Taki ju jestem odpar oschle. Przynosz ze sob mier i kamstwa. Ja i Straniczka Nocy.
Skrzywia si.
To by... zacz mwi.
Tak przerwaa. To by sarkazm. Przechylia gow. Wiem, czym jest sarkazm.
Umiechna si przebiegle. Wiem, czym jest sarkazm!
Ojcze Burz, pomyla Kaladin, spogldajc w te rozbawione oczka. To zabrzmiao zowieszczo.
Zaczekaj powiedzia. Mwisz, e nic takiego nie wydarzyo si nigdy wczeniej?
Nie wiem. Nie pamitam nic z tego, co wydarzyo si przed ponad rokiem, zanim zobaczyam ci
po raz pierwszy.
Naprawd?
To nie jest dziwne stwierdzia Syl, wzruszajc przezroczystymi ramionami. Wikszo
sprenw nie ma dobrej pamici. Zawahaa si. Nie wiem, skd to wiem.
C, moe to normalne. Moga przechodzi przez ten cykl ju wczeniej, ale po prostu
zapomniaa.
To mnie wcale nie pociesza. Nie podoba mi si idea zapominania.
Ale przecie mier i kamstwo sprawiaj, e jest ci przykro?
Tak. Ale gdybym miaa utraci te wspomnienia... Uniosa wzrok, a kiedy Kaladin pody za ni,
zauway par wiatrosprenw unoszcych si na mocnym wietrze, obojtnych i swobodnych.
Boisz si ruszy naprzd stwierdzi Kaladin ale przeraa ci myl, e mogaby wrci do tego,
czym bya wczeniej.
Pokiwaa gow.
Wiem, jak si czujesz powiedzia. Chod. Musz co zje, a pniej chc zabra par rzeczy.

Nie zgadzasz si z moj misj. Rozumiem to, na ile mona zrozumie kogo, z kim si tak absolutnie
nie zgadzam.
Cztery godziny po ataku przepastnej bestii Adolin nadal nadzorowa sprztanie. Podczas walki
potwr zniszczy most prowadzcy z powrotem do obozw. Na szczcie, kilku onierzy pozostao po
drugiej stronie; udali si po druyn mostow.
Soce powoli chylio si ku horyzontowi, gdy Adolin szed pord onierzy, przyjmujc raporty.
Wok unosi si smrd stchlizny. Krew wielkoskorupa. Bestia leaa tam, gdzie pada, z otwartym
korpusem. Kilku onierzy odcinao jej pancerz w towarzystwie kremlikw, ktre wyszy poywi si
truchem. Po lewej stronie Adolina leay dugie rzdy mczyzn, wykorzystujcych swoje paszcze lub
koszule jako podgowki. Zajmowali si nimi chirurdzy z armii Dalinara. Adolin pobogosawi ojca w duchu
za to, e ten zawsze zabiera ze sob chirurgw, nawet na tak wypraw myliwsk.
Ruszy dalej, nadal mia na sobie Pancerz Odprysku. onierze mogliby wrci do obozw inn
drog po drugiej stronie most wci sta, prowadzc dalej w gb Rwnin. Mogliby ruszy na wschd, a
pniej zawrci. Dalinar jednak, ku niejakiej konsternacji Sadeasa, stwierdzi, e zaczekaj i zajm si
rannymi, odpoczywajc przez te kilka godzin, ktre zajmie druynie mostowej dotarcie na miejsce.
Adolin spojrza w stron pawilonu, w ktrym rozlegay si miechy. Kilka duych rubinw
emanowao jasnym blaskiem. Zostay umieszczone na supach, a przytrzymyway je zociste zbki. Byy to
fabriale wydzielajce ciepo, cho bez ognia. Nie rozumia jak dziaay fabriale, wiedzia jedynie, e te co
bardziej spektakularne wymagay duych klejnotw.
I znowu inni jasnoocy odpoczywali, gdy on pracowa. Tym razem mu to nie przeszkadzao. Nie
umiaby si dobrze bawi po takiej katastrofie. A to bya katastrofa. Zbliy si do niego jasnooki oficer
niszej rangi, nioscy ostateczn list ofiar. Jego ona j odczytaa, po czym zostawili go z list i wycofali
si.

Zgino prawie pidziesiciu ludzi, dwa razy tyle zostao rannych. Wielu Adolin zna. Kiedy krl
pozna pocztkowe szacunki liczby ofiar, potraktowa j lekcewaco, sugerujc, e wszyscy zostali
wynagrodzeni za swoj dzielno miejscami w niebiaskich Siach Heroldw. Wydawao si, e zapomina,
e bez interwencji Dalinara sam byby jedn z ofiar.
Adolin odszuka ojca spojrzeniem Dalinar sta na krawdzi paskowyu i znw spoglda na
wschd. Czego tam szuka? Nie po raz pierwszy Adolin widzia tak niezwyke dziaania swojego ojca, lecz
tym razem wydaway si wyjtkowo spektakularne, kiedy tak sta pod ogromn przepastn besti,
powstrzymujc j przed zabiciem swojego bratanka, a jego Pancerz emanowa blaskiem. Adolin wiedzia, e
na zawsze zapamita ten obraz.
Inni jasnoocy ostroniej stpali wok Dalinara i przez ostatnie kilka godzin Adolin nie sysza
adnej wzmianki o jego saboci, nawet z ust ludzi Sadeasa. Obawia si, e to dugo nie potrwa. Dalinar
bywa bohaterski, ale rzadko. W nastpnych tygodniach inni znw zaczn gada o tym, jak rzadko atakuje
paskowye, jak straci energi.
Adolin odkry, e pragnie wicej. Dzi, kiedy Dalinar rzuci si na pomoc Elhokarowi, zachowywa
si tak jak w opowieciach o jego modoci. Adolin pragn powrotu tego mczyzny. Krlestwo go
potrzebowao.
Westchn i odwrci si. Musia przedstawi krlowi ostateczn liczb ofiar. Pewnie zostanie
wyszydzony, ale by moe czekajc uda mu si podsucha Sadeasa. Adolin wci czu, e czego o tym
czowieku nie wie. Czego, co jego ojciec widzia, ale on sam nie.
I dlatego, gotujc si na przytyki, ruszy w stron pawilonu.
*
Dalinar sta zwrcony na wschd, z okrytymi rkawicami domi zaoonymi na plecach. Gdzie
tam, porodku Rwnin, Parshendi mieli swj obz.
Alethkar pozostawa w stanie wojny od prawie szeciu lat, zajty przeduonym obleniem. T
strategi zaproponowa sam Dalinar atak na baz Parshendich wymagaby obozowania na Rwninach,
znoszenia arcyburz i polegania na duej liczbie kruchych mostw. Jedna nieudana bitwa i Alethi mogliby
odkry, e znajduj si w potrzasku i otoczeni, bez moliwoci powrotu do umocnionych pozycji.
Jednake, Strzaskane Rwniny mogy si okaza rwnie puapk dla Parshendich. Ich wschodnie i
poudniowe granice byy nie do przejcia tamtejsze paskowye byy tak zerodowane, e wikszo
przypominaa iglice, a Parshendi nie mogli przeskoczy dzielcych ich rozpadlin. Otaczay je gry, a po
okolicznych terenach kryy przepastne bestie, ogromne i niebezpieczne.
Poniewa armia Alethich zamykaa ich od zachodu i pnocy a na poudniu i wschodzie
umieszczono na wszelki wypadek zwiadowcw Parshendi nie mogli uciec. Dalinar twierdzi, e tamtym
skocz si zapasy. Musieli albo si odsoni i sprbowa uciec z Rwnin, albo zaatakowa Alethich w ich
umocnionych obozach.
To by doskonay plan. Tyle tylko, e Dalinar nie przewidzia serc klejnotw.
Odwrci si od rozpadliny i ruszy przez paskowy. Pragn sprawdzi swoich ludzi, ale musia

okaza zaufanie Adolinowi. To on dowodzi i dobrze sobie radzi. Wygldao wrcz, e wanie skada
raporty Elhokarowi.
Dalinar umiechn si, spogldajc na syna. Adolin by od niego niszy, a wosy mia jasne z
domieszk czerni. Ten jasny odziedziczy po matce, tak w kadym razie mwiono Dalinarowi. Sam Dalinar
w ogle nie pamita kobiety. Zostaa usunita z jego pamici, pozostawiajc dziwne luki i zamglenia.
Czasem doskonale pamita jak scen, wszyscy inni byli wyrazici, lecz ona pozostawaa rozmyta. Nawet
nie pamita jej imienia. Kiedy inni je wypowiadali, wylizgiwao si z jego umysu, jak kawaek masa
zsuwajcy si ze zbyt gorcego noa.
Pozostawi Adolina z raportem, a sam podszed do trucha przepastnej bestii. Leao na boku, miao
wypalone oczy i otwarty pysk. Stwr nie mia jzyka, jedynie te niesamowite zby wielkoskorupa,
dziwaczny kompleks szczk. Paskie, przypominajce pyty zby do miadenia i niszczenia skorup, i
mniejsze uwaczki suce do rozszarpywania misa lub wpychania go gbiej w gardo. W pobliu
otworzyy si skaopki, ich pncza wysuway si, by chepta krew bestii. Istnia zwizek midzy
czowiekiem a zwierzciem, na ktre polowa, i Dalinar zawsze czu dziwn melancholi po zabiciu istoty
tak majestatycznej jak przepastna bestia.
Wikszo serc klejnotw zbierano zupenie inaczej ni tego dnia. W pewnym momencie w trakcie
swego dziwacznego cyklu yciowego przepastne bestie udaway si na zachodni stron Rwnin, gdzie
paskowye byy szersze. Wspinay si na szczyt i otaczay si skalnym kokonem, czekajc na nadejcie
arcyburzy.
W tym czasie byy podatne na ciosy. Wystarczyo dotrze na paskowy, na ktrym odpoczyway,
rozbi kokon motami albo Ostrzem Odprysku i wyci serce klejnotu. atwa praca, a zysk wielki. A bestie
pojawiay si czsto, czasem kilka razy w tygodniu, o ile nie zrobio si zbyt zimno.
Dalinar spojrza na potne trucho. Malutkie, niemal niewidzialne spreny wypyway z ciaa bestii i
rozpyway si w powietrzu. Wyglday jak smuki dymu po zgaszeniu wiecy. Nikt nie wiedzia, jaki to
rodzaj sprena widywao si je jedynie wok niedawno zabitych wielkoskorupw.
Potrzsn gow. Serca klejnotw wszystko zmieniy. Parshendi te ich pragnli, pragnli ich tak
bardzo, e rozcignli swoje szyki. Walka z Parshendimi o wielkoskorupy miaa sens, gdy tamci w
przeciwiestwie do Alethich nie mogli liczy na posiki z ojczyzny. Dlatego te rywalizacja o
wielkoskorupy bya jednoczenie zyskowna i taktycznie korzystna.
W miar zapadania zmroku na Rwninach pojawiy si migoczce wiateka. Wiee, z ktrych
onierze wygldali przepastnych bestii, wychodzcych, by si przepoczwarzy. Mieli tak obserwowa a
do witu, cho stwory rzadko wychodziy wieczorem lub w nocy. Zwiadowcy przebywali rozpadliny,
skaczc o tyczkach, nie potrzebowali do tego mostw. Kiedy zauwaono wielkoskorupa, rozlega si alarm i
zaczyna wycig Alethi przeciwko Parshendim. Opanowa paskowy i utrzyma go na tyle dugo, by
zdoby serce klejnotu, zaatakowa wroga, jeli dotar jako pierwszy.
Kady arcyksi pragn tych klejnotw. Opacenie i nakarmienie tysicy onierzy nie byo tanie,
ale jedno serce klejnotu mogo pokry wielomiesiczne wydatki. Poza tym, z im wikszego klejnotu

korzysta Dusznik, tym mniej prawdopodobne byo to, e si rozpadnie. Ogromne serca klejnotw miay
niemal nieograniczony potencja. I dlatego arcyksita si cigali. Pierwszy, ktry dotar do poczwarki,
mg walczy z Parshendimi o serce klejnotu.
Mogliby ustali kolejno, ale to nie pasowao do Alethich. Ich doktryn byo wspzawodnictwo.
Vorinizm naucza, e najdoskonalsi wojownicy bd mieli przywilej doczy po mierci do Heroldw,
walczc o odbicie Sal Spokoju z rk Pustkowcw. Arcyksita byli sojusznikami, ale te rywalami. Odda
serce klejnotu innemu... to wydawao si niewaciwe. Lepiej wspzawodniczy. I w ten wanie sposb
wojna zmienia si w sport. Zabjczy sport ale taki by najlepszy.
Dalinar odwrci si od zabitej przepastnej bestii. Rozumia kady etap procesu, ktry trwa przez te
sze lat. Niektre z nich nawet sam przypieszy. Dopiero teraz zacz si martwi. Owszem, mieli postpy
w zmniejszaniu liczby Parshendich, ale ich pierwotny cel zemsty za mier Gavilara zosta niemal
zapomniany. Alethi wylegiwali si, bawili, a pniej prnowali.
Cho zabili wielu Parshendich zgina ju co najmniej jedna czwarta ich pierwotnych si
wszystko zabierao zbyt wiele czasu. Oblenie trwao sze lat i mogo rwnie dobrze zaj kolejne sze.
To go niepokoio. Najwyraniej Parshendi spodziewali si, e zostan tu obleni. Przygotowali magazyny i
byli gotowi przenie ca ludno na Strzaskane Rwniny, gdzie mogli wykorzystywa te zapomniane
przez Heroldw rozpadliny i paskowye jak setki fos i umocnie.
Elhokar wysa posacw z pytaniem, dlaczego Parshendi zabili jego ojca. Nigdy nie udzielili
odpowiedzi. Wzili na siebie odpowiedzialno za zabjstwo, ale nie podali wyjanienia. Ostatnimi czasy
wydawao si, e jedynie Dalinar wci si nad tym zastanawia.
Dalinar skrci w bok orszak Elhokara uda si do pawilonu, gdzie czekay przekski i wino. Duy,
pozbawiony cian namiot by pofarbowany na fioletowo i to, lekki wietrzyk szarpa jego ptnem. Byo
mao prawdopodobne, by tej nocy uderzya kolejna arcyburza, twierdzili stranicy burz. Wszechmocny da,
e armia zdy wrci do obozu, gdyby jednak si pojawia.
Burze. Wizje.
Zjednocz ich....
Czy naprawd wierzy w to, co widzia? Czy naprawd sdzi, e to sam Wszechmocny do niego
przemwi? Dalinara Kholina, Czarnego Ciernia, przeraajcego dowdcy?
Zjednocz ich.
Sadeas opuci pawilon i wyszed w mrok. Zdj hem, ukazujc gste czarne loki, ktre opaday na
ramiona. W Pancerzu robi imponujce wraenie z pewnoci lepiej wyglda w zbroi ni w jednym z tych
absurdalnych strojw z jedwabiw i koronek, ktre ostatnio stay si modne.
Sadeas napotka spojrzenie Dalinara i lekko skin gow. To skinienie oznaczao zrobiem swoje.
Arcyksi spacerowa przez chwil, po czym wrci do pawilonu.
Aha. Czyli Sadeas przypomnia sobie, dlaczego Vamah zosta zaproszony na to polowanie. Dalinar
musia odszuka Vamaha. Ruszy w stron pawilonu. Adolin i Renarin trzymali si w pobliu krla. Czy
chopak zoy ju raport? Wydawao si, e Adolin znw prbuje podsucha rozmow Sadeasa z wadc.

Dalinar musia co z tym zrobi osobista niech chopaka do Sadeasa bya moe zrozumiaa, ale
bezsensowna.
Sadeas rozmawia z krlem. Dalinar chcia odnale Vamaha drugi arcyksi znajdowa si na
tyach pawilonu lecz krl mu przerwa.
Dalinarze powiedzia Elhokar. Podejd tutaj. Sadeas mwi mi, e w cigu ostatnich kilku
tygodni zdoby trzy serca klejnotw!
Owszem zgodzi si starszy Kholin, przybliajc si.
Ile ty zdobye?
Wczajc w to dzisiejsze?
Nie stwierdzi krl. Wczeniej.
adnego, Wasza Wysoko przyzna Dalinar.
To dziki mostom Sadeasa powiedzia Elhokar. S wydajniejsze od twoich.
By moe w cigu ostatnich kilku tygodni nic nie zdobyem stwierdzi sztywno Dalinar ale
moja armia w przeszoci braa udzia w wielu potyczkach. A jeli o mnie chodzi, serca klejnotw mog
pj do Potpienia.
By moe przyzna krl ale co w takim razie robie ostatnio?
Byem zajty innymi wanymi sprawami.
Sadeas unis brew.
Waniejszymi od wojny? Waniejszymi od zemsty? Czy to moliwe? A moe po prostu si
usprawiedliwiasz?
Dalinar znaczco spojrza na drugiego arcyksicia. Sadeas jedynie wzruszy ramionami. Byli
sojusznikami, ale nie przyjacimi. Ju nie.
Powiniene te uywa takich mostw zauway Elhokar.
Wasza Wysoko sprzeciwi si Dalinar przy mostach Sadeasa ginie wielu ludzi.
Ale s te szybkie wtrci drugi arcyksi. Poleganie na mostach na koach to gupota,
Dalinarze. Przesuwanie ich po paskowyach jest powolne.
Zgodnie z Kodeksem generaowi nie wolno wymaga od swoich ludzi niczego, czego sam by nie
zrobi. Powiedz mi, Sadeasie, czy pobiegby na przedzie tych mostw, z ktrych korzystasz?
Nie zjadbym te brei odpar oschym tonem Sadeas ani nie kopa roww.
Ale mgby, gdyby musia stwierdzi starszy Kholin. Mosty s inne. Na Ojca Burz, nawet nie
pozwalasz im mie pancerzy ani tarcz! Czy poszedby do walki bez Pancerza?
Mostowi peni bardzo wan funkcj warkn Sadeas. Sprawiaj, e Parshendi nie strzelaj do
moich onierzy. Z pocztku prbowaem dawa im tarcze. I wiesz co? Parshendi zignorowali mostowych i
strzelali caymi salwami do onierzy i ich koni. Odkryem, e kiedy podwoj liczb mostw podczas
wyprawy, a jednoczenie uczyni je bardzo lekkimi, bez spowalniajcych tarcz i pancerzy, mostowi
sprawdzaj si o wiele lepiej.
Rozumiesz, Dalinarze? Odsonici mostowi tak kusz Parshendich, e ci rzadko strzelaj do

kogokolwiek innego! Tak, w kadym ataku tracimy kilka druyn, ale przewanie nie tyle, by nas to
spowolnio. Parshendi cay czas strzelaj tylko do nich... zakadam, e z jakiego powodu uwaaj, e
zabijanie mostowych nam przeszkadza. Jakby pozbawiony zbroi mczyzna nioscy most by wart dla armii
tyle samo co konny rycerz w Pancerzu.
Sadeas z rozbawieniem potrzsn gow.
Dalinar spochmurnia. Bracie, napisa Gavilar, musisz odnale najwaniejsze sowa, jakie moe
wypowiedzie czowiek.... Cytat ze staroytnego tekstu Droga krlw. Sta on w sprzecznoci z tym, co
sugerowa Sadeas.
Tak czy inaczej mwi dalej arcyksi z pewnoci nie moesz zaprzeczy skutecznoci mojej
metody.
Czasami stwierdzi Dalinar nagroda nie jest warta swojej ceny. Sposb, w jaki osigamy
zwycistwo, jest rwnie wany, jak samo zwycistwo.
Sadeas z niedowierzaniem wpatrzy si w Dalinara. Nawet Adolin i Renarin ktrzy zdyli podej
bliej wydawali si wstrznici tym stwierdzeniem. Taki sposb mylenia nie pasowa do Alethich.
Z powodu wizji i sw z ksigi wypeniajcych jego umys, Dalinar ostatnimi czasy wcale nie czu
si jak Alethi.
Nagroda warta jest kadej ceny, owiecony Dalinarze stwierdzi Sadeas. Zwycistwo we
wspzawodnictwie warte jest wszelkich wysikw i wydatkw.
To wojna zauway Dalinar. Nie wspzawodnictwo.
Wszystko jest wspzawodnictwem sprzeciwi si Sadeas, machajc rk. Wszystkie kontakty
midzyludzkie s wspzawodnictwem, w ktrym jedni osign sukces, za inni odnios porak. A poraki
niektrych s do spektakularne.
Mj ojciec jest jednym z najbardziej uznanych wojownikw w Alethkarze! warkn Adolin,
wpychajc si midzy nich. Krl unis brew, lecz poza tym powstrzyma si od komentarza. Sam
widziae, co zrobi wczeniej, Sadeasie, kiedy ty krye si przy pawilonie ze swoim ukiem. Mj ojciec
powstrzyma besti. Ty jeste tch...
Adolinie! przerwa mu ojciec. To zaszo zbyt daleko. Powstrzymaj si.
Adolin zacisn zby, wystawiajc do w bok, jakby kusio go, eby przywoa Ostrze Odprysku.
Renarin zrobi krok naprzd i delikatnie pooy do na ramieniu brata. Adolin cofn si niechtnie.
Sadeas odwrci si do Dalinara z krzywym umieszkiem.
Jeden syn z trudem nad sob panuje, a drugi jest nieudolny. Takie jest twoje dziedzictwo,
przyjacielu?
Jestem dumny z nich obu, Sadeasie, cokolwiek sobie mylisz.
Gwatownika mog zrozumie mwi dalej drugi arcyksi. Sam kiedy bye rwnie
porywczy. Ale ten drugi? Widziae, jak wybieg dzi na pole. Zapomnia nawet sign po miecz albo uk!
Jest bezuyteczny!
Renarin zarumieni si i spuci wzrok. Adolin poderwa gow. Znw wycign rk i ruszy w

stron Sadeasa.
Adolinie! powiedzia ostro Dalinar. Ja si tym zajm!
Adolin spojrza na niego penymi wciekoci niebieskimi oczyma, ale nie przyzwa swojego Ostrza.
Dalinar odwrci si do Sadeasa i zacz mwi bardzo cicho, lecz dobitnie.
Sadeasie. Z pewnoci nie usyszaem wanie, jak otwarcie i w obecnoci krla nazwae mojego
syna bezuytecznym. Z pewnoci nic takiego by nie powiedzia, gdy taka obelga wymagaaby ode mnie,
bym przyzwa swoje Ostrze i zada twojej krwi. Niszczc Pakt Zemsty. Doprowadzajc do tego, by dwaj
najwiksi sojusznicy krla prbowali zabi si nawzajem. Z pewnoci nie byby tak gupi. Z pewnoci
le ci syszaem.
Wszyscy znieruchomieli. Sadeas zawaha si. Nie cofn si patrzy Dalinarowi w oczy. Ale si
zawaha.
By moe powiedzia powoli si przesyszae. Nie obrazibym twojego syna. To nie byoby...
mdre z mojej strony.
Patrzyli sobie w oczy, a Dalinar pokiwa gow. Podobnie Sadeas jedno krtkie skinienie. Nie
mogli pozwoli, by ich wzajemna nienawi zagrozia krlowi. Przytyki to jedno, ale obelgi wymagajce
pojedynku to co zupenie innego. Tego nie mogli ryzykowa.
C odezwa si Elhokar.
Krl pozwala swoim arcyksitom spiera si i walczy o status i wpywy. Wierzy, e dziki temu
wszyscy stawali si silniejsi, i niewielu miao do niego o to pretensje to bya powszechnie uznana metoda
sprawowania rzdw. Dalinar coraz bardziej si z ni nie zgadza.
Zjednocz ich....
Sdz, e ju skoczylimy stwierdzi Elhokar.
Stojcy z boku Adolin wydawa si niezadowolony, jakby naprawd mia nadziej, e Dalinar
przyzwie Ostrze i rzuci wyzwanie Sadeasowi. Dalinar sam czu buzowanie we krwi, kusi go Dreszcz, ale go
stumi. Nie. Nie tutaj. Nie teraz. Nie, kiedy potrzebowa ich Elhokar.
Moe i skoczylimy, Wasza Wysoko powiedzia Sadeas. Cho wtpi, by ta dyskusja
midzy mn a Dalinarem kiedykolwiek si skoczya. Przynajmniej dopki nie zacznie si znw
zachowywa jak prawdziwy mczyzna...
Powiedziaem, e wystarczy, Sadeasie przerwa mu Elhokar.
Wystarczy, powiedzielicie? wtrci kto. Jak mniemam, jedno sowo Sadeasa wystarczy
kademu.
Trefni przeciska si midzy orszakiem, trzymajc w doni kielich z winem. U pasa mia srebrny
miecz.
Trefni! wykrzykn Elhokar. Jak si tu dostae?
Doczyem do waszej wyprawy tu przed bitw, Wasza Wysoko odpar Trefni, kaniajc si.
Chciaem z wami porozmawia, ale przepastna bestia bya szybsza. Jak syszaem, wasza z ni rozmowa
bya cakiem oywiona.

Czyli dotare tu przed wieloma godzinami! Co robie? Jak mogem ci nie spostrzec?
Miaem... swoje sprawy stwierdzi Trefni. Ale nie mogem przepuci polowania. Nie
chciaem, by mnie zabrako.
Jak dotd dobrze sobie radziem.
A jednak nie bylicie do koca trafni zauway Trefni.
Dalinar wpatrywa si w mczyzn w czerni. Co mia myle o Trefnisiu? By bystry. A
jednoczenie wypowiada si zbyt swobodnie, jak to pokaza wczeniej z Renarinem. Ten Trefni roztacza
wok siebie dziwn aur, ktr Dalinar nie do koca rozpoznawa.
Owiecony Sadeasie odezwa si Trefni. Jake mi przykro, e was tu widz.
Sdzibym odpar oschym tonem arcyksi e moja obecno bdzie ci cieszy. Zawsze
dostarczam ci niezej rozrywki.
To, niestety, prawda zgodzi si Trefni.
Niestety?
Tak, Sadeasie. Widzicie, z wami jest za atwo. Niewyksztacony i przygupi suka na kacu mgby
z was zaszydzi. Nie musz si wysila i sama wasza natura szydzi z mojego szyderstwa. I tak oto przez
czyst gupot sprawiacie, e wydaj si nieudolny.
Elhokarze, naprawd, czy musimy znosi t... kreatur? spyta Sadeas.
Lubi go. Rozmiesza mnie.
Kosztem tych, ktrzy s wobec ciebie lojalni.
Kosztem? wtrci Trefni. Sadeasie, nie sdz, bycie kiedykolwiek zapacili mi cho kul. Ale
nie, nie proponujcie. Nie mgbym wzi waszych pienidzy, bo wiem jak wielu innym musicie paci, by
dosta to, czego pragniecie.
Sadeas zaczerwieni si, ale zapanowa nad sob.
Dowcip o dziwkach, Trefnisiu? Czy to najlepsze na co ci sta?
Mczyzna w czerni wzruszy ramionami.
Pokazuj prawd, kiedy j widz, owiecony Sadeasie. Kady ma swoje miejsce. Ja dziwi si
wiatu. Wy chodzicie na dziwki.
Sadeas znieruchomia, po czym poczerwienia jeszcze bardziej.
Jeste gupcem.
Jeli Trefni jest gupcem, to zaiste smutne. Mam dla was propozycj, Sadeasie. Gdyby udao wam
si odezwa w taki sposb, e bdziecie mwi same powane rzeczy, zostawi was w spokoju do koca
tygodnia.
C, myl, e to nie powinno by trudne.
I od razu odnielicie porak stwierdzi z westchnieniem Trefni. Powiedzielicie bowiem
myl, a ja nie umiem sobie wyobrazi nic mniej powanego od pomysu, e moglibycie myle. A co z
tob, mody ksi Renarinie? Ojciec yczy sobie, bym zostawi ci w spokoju. Czy ty umiesz mwi same
powane rzeczy?

Wszyscy zwrcili wzrok w stron Renarina, ktry sta tu za bratem. Modzieniec zawaha si,
zdeprymowany takim zainteresowaniem. Dalinar zesztywnia.
Same powane rzeczy powiedzia powoli Renarin.
Trefni rozemia si.
Tak, to mi wystarczy. Bardzo sprytnie. Gdyby owiecony Sadeas straci panowanie nad sob i w
kocu mnie zabi, moe ty mgby zosta Krlewskim Trefnisiem. Wydaje si, e masz odpowiedni umys.
Renarin oywi si, przez co Sadeas jeszcze bardziej si nachmurzy. Dalinar spojrza na arcyksicia
Sadeas unis do do miecza. Nie Ostrza Odprysku, gdy go nie mia. Nosi jednak miecz jasnookich.
Zabjczy Dalinar wiele razy walczy u boku Sadeasa i wiedzia, e ten jest doskonaym szermierzem.
Trefni zrobi krok do przodu.
To co, Sadeasie? spyta cicho. Zrobicie Alethkarowi przysug i pozbdziecie si nas obu?
Zabicie Krlewskiego Trefnisia byo dopuszczalne. Ale gdyby Sadeas to zrobi, jednoczenie
wyrzekby si swojego tytuu i ziem. Wikszo ludzi uznawaa to za na tyle kiepski interes, by nie robi
tego otwarcie. Oczywicie, gdyby komu udao si skrycie zamordowa Trefnisia, to zupenie inna sprawa.
Sadeas powoli zsun do z rkojeci miecza, po czym skin krlowi gow i odszed.
Trefnisiu powiedzia Elhokar. Sadeas cieszy si moj przychylnoci. Nie musisz go tak
drczy.
Nie zgadzam si odpar Trefni. Krlewska przychylno moe by wystarczajc udrk dla
wikszoci, ale nie dla niego.
Krl westchn i spojrza na Dalinara.
Powinienem pj udobrucha Sadeasa. Chciaem ci jednak spyta, czy zaje si kwesti, o
ktrej wspomniaem wczeniej?
Dalinar pokrci gow.
Byem zajty potrzebami armii. Ale zajm si ni teraz, Wasza Wysoko.
Krl pokiwa gow, po czym ruszy za Sadeasem.
O co chodzi, ojcze? spyta Adolin. Czy o ludzi, ktrzy jego zdaniem go szpieguj?
Nie odpar Dalinar. To co nowego. Zaraz ci poka.
Dalinar spojrza na Trefnisia. Mczyzna w czerni wyamywa palce, jeden po drugim, i z namysem
wpatrywa si w Sadeasa. Zauway spojrzenie Dalinara, mrugn i odszed.
Lubi go powtrzy Adolin.

By moe dabym si przekona stwierdzi Dalinar, drapic si po brodzie. Renarinie, id i


odbierz raport dotyczcy rannych. Adolinie, chod ze mn. Musimy zaj si kwesti, o ktrej wspomina
krl.
Obaj modzi mczyni wydawali si zdezorientowani, ale wykonali polecenie. Dalinar ruszy przez
paskowy w stron trucha przepastnej bestii.
Zobaczmy, co twoje niepokoje przyniosy nam teraz, bratanku, pomyla.

*
Adolin obraca w doniach dugi skrzany pas. Szeroki na do i gruby na palec, koczy si
poszarpanym rozdarciem. To by poprg krlewskiego sioda, ktry otacza koski brzuch. Pk nagle
podczas walki, zrzucajc siodo a wraz z nim wadc z grzbietu wierzchowca.
Co sdzisz? spyta Dalinar.
Nie wiem odpar Adolin. Nie wydaje si tak zuyty, ale musia by, inaczej przecie by tak nie
pk, prawda?
Dalinar wzi poprg i przyjrza mu si z namysem. onierze wci nie powrcili z druyn
mostow, cho niebo ju ciemniao.
Ojcze odezwa si Adolin. Dlaczego Elhokar chcia, ebymy si tym zajli? Czy spodziewa
si, e ukarzemy stajennych za to, e nie przykadali si do troski o jego siodo? To... Nagle przerwa,
bowiem zrozumia wahanie ojca. Krl sdzi, e poprg zosta przecity, prawda?
Dalinar pokiwa gow. Obraca skrzany pas w doniach, a Adolin widzia, jak si zastanawia.
Poprg mg si tak zuy, e pka sam z siebie, zwaszcza pod ciarem mczyzny w Pancerzu
Odprysku. Ten pas pk w miejscu, w ktrym by przymocowany do sioda, co wyjaniao, dlaczego stajenni
mogli tego nie zauway. Takie byo najbardziej racjonalne wyjanienie. Ale gdyby spojrze na nie troch
mniej racjonalnym wzrokiem, mogoby si wydawa, e wydarzyo si co niepokojcego.
Ojcze powiedzia Adolin. On si zachowuje coraz bardziej paranoicznie. Wiesz, e tak jest.
Starszy Kholin nie odpowiedzia.
Widzi skrytobjcw w kadym cieniu mwi dalej modzieniec. Poprgi pkaj. To nie znaczy,
e kto prbowa go zamordowa.
Jeli krl si niepokoi zauway Dalinar my powinnimy si tym zainteresowa. W rzeczy
samej, miejsce pknicia jest gadsze z jednej strony, jakby skr nadcito tak, by rozerwaa si pod
naciskiem.
Adolin zmarszczy czoo.
Moliwe. Nie zauway tego. Ale zastanw si, ojcze. Dlaczego kto miaby nadci poprg?
Upadek z koskiego grzbietu nie zabiby Odpryskowego. Jeli bya to prba zabjstwa, to nieudolna.
Jeli to bya prba zabjstwa sprzeciwi si Dalinar nawet nieudolna, to mamy si czym
martwi. Stao si to podczas naszej stray, a koniem zajmowali si nasi stajenni. Zajmiemy si tym.
Adolin jkn z frustracj.
Inni ju gadaj, e stalimy si stranikami i pupilkami krla. Co powiedz, jeli usysz, e
traktujemy powanie kady jego paranoiczny niepokj, choby najbardziej irracjonalny?
Nigdy nie przejmowaem si tym, co mwi inni.
Spdzamy cay czas na biurokracji, podczas gdy inni zdobywaj bogactwo i chwa. Rzadko
atakujemy paskowye, bo zajmujemy si czym takim! Musimy tam by i walczy, jeli mamy dogoni
Sadeasa!
Dalinar unis wzrok, pochmurniejc jeszcze bardziej, i Adolin zdusi kolejny wybuch.

Widz, e ju nie rozmawiamy o tym pknitym poprgu stwierdzi.


Ja... przepraszam. Odezwaem si impulsywnie.
Moliwe. Ale z drugiej strony, moe potrzebowaem to usysze. Zauwayem, e nie spodobao ci
si zbytnio, jak powstrzymaem ci od zaatakowania Sadeasa.
Wiem, e ty te go nienawidzisz, ojcze.
Nie wiesz tak wiele, jak ci si wydaje stwierdzi Dalinar. Wkrtce si tym zajmiemy. Na
razie... mgbym przysic, e ten pas wyglda, jakby zosta przecity. Moe czego nie dostrzegamy. To
moga by cz czego wikszego, ktra nie wysza tak, jak zaplanowano.
Adolin si zawaha. Wszystko wydawao si przesadnie skomplikowane, ale jasnoocy Alethi synli
z umiowania do przesadnie skomplikowanych intryg.
Sdzisz, e ktry z arcyksit mgby czego sprbowa?
Moe. Ale wtpi, by ktrykolwiek z nich pragn jego mierci. Dopki Elhokar rzdzi,
arcyksita mog prowadzi t wojn tak, jak chc, i si przy tym bogaci. Nie ma wobec nich wielkich
wymaga. Lubi go jako krla.
Ludzie mog pragn tronu jedynie dla zaszczytu.
Zgadza si. Kiedy wrcimy, zorientuj si, czy ostatnio ktry nie chepi si przesadnie. Sprawd,
czy Roion nadal czuje si rozgoryczony obelg Trefnisia podczas ostatniej uczty, i niech Talata sprawdzi
kontrakty dotyczce wykorzystania chulli, przedstawione krlowi przez arcyksicia Bethaba. W
poprzednich prbowa przemyci klauzule, ktre faworyzowayby go jako nastpc tronu. Od czasu
wyjazdu twojej ciotki Navani zrobi si bezczelny.
Adolin pokiwa gow.
Moe uda ci si przeledzi histori poprgu mwi dalej Dalinar. Niech obejrzy go rymarz i
powie, co sdzi o pkniciu. Zapytaj stajennych, czy co zauwayli, i sprawd, czy aden z nich podejrzanie
si nie wzbogaci. Zawaha si. I podwj krlewsk stra.
Adolin odwrci si, spogldajc na pawilon. Sadeas wanie z niego wychodzi. Adolin zmruy
oczy.
Czy sdzisz...
Nie przerwa mu Dalinar.
Sadeas jest jak wgorz.
Synu, musisz przesta si na nim skupia. Lubi Elhokara, czego nie mona powiedzie o
wikszoci z pozostaych. Jest jednym z niewielu, ktrym powierzybym bezpieczestwo krla.
Ja bym tego nie zrobi, ojcze, tyle mog ci powiedzie.
Dalinar milcza przez chwil.
Chod ze mn. Poda Adolinowi poprg, po czym ruszy przez paskowy w stron pawilonu.
Chciabym pokaza ci co zwizanego z Sadeasem.
Adolin pody niechtnie. Minli jasno owietlony pawilon. Wewntrz ciemnoocy mczyni
podawali napoje i jedzenie, a kobiety siedziay i zapisyway wiadomoci lub raporty z bitwy. Jasnoocy

rozmawiali midzy sob podekscytowanymi gosami, komplementujc dzielno krla. Mczyni nosili
stroje w ciemnych, mskich barwach ciepy brz, granat, lena ziele, gboki, zamany oran.
Dalinar podszed do arcyksicia Vamaha, ktry sta przed pawilonem z grupk jasnookich
towarzyszy. By ubrany w modny dugi paszcz w kolorze brzowym, z rozciciami ukazujcymi t
jedwabn podszewk. To by elegancki strj, nie tak ostentacyjny, jak noszenie szat w caoci z jedwabiu.
Adolinowi si podoba.
Vamah by okrgym na twarzy, ysiejcym mczyzn. Resztki jego wosw sterczay. Mia w
zwyczaju mruy jasnoszare oczy co zrobi na widok Dalinara i Adolina.
O co w tym chodzi? zastanawia si modzieniec.
Owiecony odezwa si Dalinar. Przybyem upewni si, e zadbano o twoj wygod.
O moj wygod najlepiej by zadbano, gdybymy mogli wraca.
Vamah spojrza w stron zachodzcego soca, jakby oskara je o jakie wykroczenie. Zazwyczaj
nie by tak humorzasty.
Z pewnoci moi ludzie piesz tu ze wszystkich si stwierdzi Dalinar.
Nie byoby tak pno, gdyby nie spowolni nas tak w drodze tutaj stwierdzi Vamah.
Lubi by ostrony odpar Dalinar. A skoro mowa o ostronoci, chciaem o czym z tob
porozmawia. Czy wraz z synem moemy porozmawia z tob sam na sam?
Vamah skrzywi si, ale pozwoli, by Dalinar odprowadzi go od reszty orszaku. Adolin pody za
nim, coraz bardziej zdezorientowany.
Bestia bya wielka zauway Dalinar, wskazujc na powalon przepastn besti. Najwiksza,
jak widziaem.
Pewnie tak.
Syszaem, e odniose sukcesy podczas ostatnich atakw na paskowye i zabie kilka bestii w
kokonach. Naley ci pogratulowa.
Vamah wzruszy ramionami.
Tamte byy mae. Nie przypominay serca klejnotu, ktre wydoby dzi Elhokar.
Mae serce klejnotu jest lepsze ni adne odpar uprzejmie Dalinar. Syszaem, e planujesz
wzmocni mury obozu.
Hm? Tak. Wypeni kilka luk, ulepszy umocnienia.
Przeka Jego Wysokoci, e bdziesz chcia wykupi dodatkowy dostp do Dusznikw.
Vamah odwrci si do niego, marszczc czoo.
Dusznikw?
Drewno odpar beznamitnie Dalinar. Z pewnoci nie masz zamiaru wypeni murw bez
rusztowa? Na tych odlegych rwninach powinnimy si cieszy, e mamy Duszniki, ktre dostarczaj
nam surowcw w rodzaju drewna, nie sdzisz?
No tak. Vamah spochmurnia jeszcze bardziej.
Adolin przenis spojrzenie na ojca. Ta rozmowa miaa podtekst. Dalinar nie mwi jedynie o

drewnie na mury Duszniki pozwalay wszystkim arcyksitom wykarmi onierzy.


Krl jest bardzo szczodry, jeli chodzi o dostp do Dusznikw mwi dalej starszy Kholin.
Zgodzisz si z tym, Vamahu?
Przyjem do wiadomoci, Dalinarze odpar arcyksi oschym tonem. Nie musisz wali mnie
kamieniem w twarz.
Nigdy nie synem z subtelnoci, owiecony. Jedynie ze skutecznoci.
Odszed, machnwszy na Adolina, by ruszy za nim. Modzieniec zrobi to, obejrzawszy si
wczeniej przez rami na drugiego arcyksicia.
Ostatnio narzeka gono na opaty, jakie pobiera Elhokar za korzystanie z jego Dusznikw
wyjani cicho Dalinar.
To by podstawowy sposb opodatkowania arcyksit. Sam Elhokar nie walczy o serca klejnotw,
chyba e od czasu do czasu na polowaniu. By ponad osobist walk na wojnie, jak mu przystao.
I...? spyta Adolin.
I wobec tego przypomniaem Vamahowi, jak bardzo jest zaleny od krla.
Przypuszczam, e to wane. Ale co to ma wsplnego z Sadeasem?
Dalinar nie odpowiedzia. Szed przez paskowy, a dotar do rozpadliny. Adolin doczy do niego.
Kilka chwil pniej za ich plecami rozleg si brzk Pancerza, a pniej Sadeas stan obok Dalinara na
krawdzi. Adolin zmruy oczy, a arcyksi unis brew, ale nie skomentowa jego obecnoci.
Dalinarze odezwa si Sadeas, zwracajc wzrok przed siebie, na Rwniny.
Sadeasie. Dalinar mwi spokojnie i lakonicznie.
Rozmawiae z Vamahem?
Tak. Przejrza mnie.
Oczywicie, e tak. W gosie Sadeasa krya si nuta rozbawienia. Niczego innego bym si nie
spodziewa.
Powiedziae mu, e zwikszasz opaty za drewno?
Do Sadeasa nalea jedyny wikszy las w okolicy.
Podwajam stwierdzi.
Adolin obejrza si przez rami. Vamah obserwowa ich, a jego twarz bya ponura jak burza. Wok
niego z ziemi wyaniay si zociospreny, przypominajce kaue wrzcej krwi. Dalinar i Sadeas posali mu
bardzo dobitn wiadomo. Ale... pewnie dlatego zaprosili go na polowanie, zrozumia Adolin. eby mogli
go wymanewrowa.
Czy to zadziaa? spyta Dalinar.
Z pewnoci stwierdzi Sadeas. Vamah jest zgodny, jeli si go przycinie... zobaczy, e lepiej
korzysta z Dusznikw, zamiast ciga zaopatrzenie z Alethkaru.
Moe powinnimy mwi krlowi o takich sprawach? zauway Dalinar, spogldajc na krla,
ktry sta w pawilonie, niewiadomy tego, co si wydarzyo.
Sadeas westchn.

Prbowaem. On nie ma gowy do takich rzeczy. Zostaw chopaka jego zajciom, Dalinarze. Jego
s wielkie ideay sprawiedliwoci i trzymanie miecza uniesionego wysoko, kiedy jedzie na wrogw swojego
ojca.
Ostatnio wydaje si mniej zajty Parshendimi, a bardziej skrytobjcami w nocy stwierdzi
Dalinar. Niepokoi mnie jego paranoja. Nie wiem, skd si bierze.
Sadeas rozemia si.
Dalinarze, powanie mwisz?
Nigdy nie artuj.
Wiem, wiem. Ale z pewnoci widzisz, skd si bierze paranoja chopaka!
Ze sposobu, w jaki zgin jego ojciec?
Ze sposobu, w jaki traktuje go wuj! Tysic stranikw? Postoje na kadym paskowyu, eby
onierze zabezpieczyli nastpny? Naprawd, Dalinarze?
Lubi by ostrony.
Niektrzy nazwaliby to paranoj.
Kodeks...
Kodeks to stek wyidealizowanych bzdur stwierdzi Sadeas wymylony przez poetw, by
opisa, jak ich zdaniem powinien wyglda wiat.
Gavilar w niego wierzy.
I widzisz, dokd go to zaprowadzio.
A gdzie bye ty, Sadeasie, kiedy walczy o ycie?
Arcyksi zmruy oczy.
Znw mamy to omawia? Jak starzy kochankowie, spotykajcy si niespodzianie na uczcie?
Ojciec Adolina nie odpowiedzia. Modzieniec po raz kolejny poczu si zdezorientowany tym, co
czyo Dalinara z Sadeasem. Ich przytyki byy szczere, wystarczyo spojrze im w oczy, by zorientowa
si, e z trudem siebie znosili.
A jednak oto stali razem i najwyraniej zaplanowali i wprowadzili w ycie podstp wymierzony
przeciwko innemu arcyksiciu.
Ja bd chroni chopaka na swj sposb stwierdzi Sadeas. Ty rb to na swj. Ale nie narzekaj
na jego paranoj, skoro kadziesz si spa w mundurze, na wypadek, gdyby Parshendi postanowili nagle
zaatakowa, cho to absurd. Nie wiem, skd mu si to bierze, zaiste!
Chodmy, Adolinie powiedzia Dalinar, odwracajc si.
Syn pody za nim.
Dalinarze! zawoa Sadeas.
Dalinar zawaha si i obejrza przez rami.
Czy ju to odkrye? spyta Sadeas. Dlaczego napisa to, co napisa?
Dalinar pokrci gow.
Nie znajdziesz odpowiedzi stwierdzi arcyksi. To szalecza misja, przyjacielu. Ona ci

rozrywa. Wiem, co si z tob dzieje podczas arcyburz. Twj umys rozpada si przez to cae napicie, jakie
ci wypenia.
Starszy Kholin ruszy dalej. Adolin popieszy za nim. O co chodzio z t ostatni czci? Dlaczego
on napisa? Mczyni nie pisali. Adolin otworzy usta, by zada pytanie, ale wyczuwa nastrj ojca. To
nie bya dobra chwila, by go wypytywa.
Wszed z Dalinarem na niewielkie skaliste wzniesienie na paskowyu. Wspili si na sam szczyt i
stamtd spogldali na powalon przepastn besti. Ludzie Dalinara wci zbierali miso i pancerz.
Stali tak przez chwil. Adolina przepeniay pytania, ale nie umia znale odpowiedniego sposobu,
by je sformuowa.
W kocu odezwa si Dalinar.
Czy mwiem ci kiedy, jakie byy ostatnie sowa, ktre Gavilar wypowiedzia do mnie?
Nie. Zawsze zastanawiaem si, jak wygldaa tamta noc.
Bracie, kieruj si dzi Kodeksem. Wiatr niesie co dziwnego. To wanie mi powiedzia, to byy
jego ostatnie sowa skierowane do mnie przed uroczystociami po podpisaniu traktatu.
Nie wiedziaem, e wuj Gavilar kierowa si Kodeksem.
To on mi go pokaza. Odnalaz taki relikt dawnego Alethkaru, z czasw, kiedy bylimy
zjednoczeni. Zacz si nim kierowa tu przed mierci. Dalinar zawaha si. To byy dziwne dni, synu.
Razem z Jasnah nie wiedzielimy, co sdzi o zmianach w Gavilarze. W tamtym czasie sdziem, e Kodeks
to gupota, nawet ten punkt, zgodnie z ktrym dowdca powinien unika mocnych trunkw w czasie wojny.
Szczeglnie ten. Zacz mwi jeszcze ciszej. Leaem nieprzytomny na ziemi, kiedy Gavilar zosta
zamordowany. Pamitam gosy prbujce mnie obudzi, ale byem zbyt oszoomiony winem. Powinienem
by przy nim.
Spojrza na Adolina.
Nie mog y przeszoci. To gupota. Obwiniam si o mier Gavilara, ale teraz ju nic dla niego
nie zrobi.
Adolin skin gow.
Synu, wci mam nadziej, e jeli wystarczajco dugo bd ci zmusza do postpowania
zgodnie z Kodeksem, zrozumiesz jego wag, podobnie jak ja. Mam nadziej, e nie bdziesz do tego
potrzebowa tak dramatycznego przykadu. Ale musisz zrozumie. Mwisz o Sadeasie, o pokonaniu go, o
wspzawodnictwie. Czy wiesz, jak rol odegra Sadeas w mierci mojego brata?
By wabikiem odpar Adolin.
Sadeas, Gavilar i Dalinar byli bliskimi przyjacimi a do mierci krla. Wszyscy to wiedzieli.
Razem zdobyli Alethkar.
Tak. By z krlem i usysza, jak onierze krzycz, e atakuje Odpryskowy. Wabik by pomysem
Sadeasa... Woy jedn z szat Gavilara i uciek zamiast niego. To byo samobjstwo. Ucieka bez Pancerza,
pozwalajc, by goni go Odpryskowy skrytobjca. Sdz, e to niezwykle odwane zachowanie.
Ale nie udao si.

Tak. I w gbi duszy nie mog wybaczy Sadeasowi tej poraki. Wiem, e to irracjonalne, ale
powinien by tam, z Gavilarem. Podobnie jak ja. Obaj zawiedlimy naszego krla i nie umiemy wybaczy
sobie nawzajem. Ale wci jednoczy nas jedno. Tamtego dnia zoylimy przysig. Bdziemy chroni syna
Gavilara. Niezalenie od ceny, niezalenie od tego, co wydarzy si midzy nami, bdziemy chroni
Elhokara.
I dlatego wanie jestem tutaj na Rwninach. Nie chodzi o bogactwo ani chwa. Te rzeczy nic
mnie nie obchodz, ju nie. Przybyem tu dla brata, ktrego kochaem, i dla bratanka, ktrego rwnie
kocham. I w pewnym sensie to wanie dzieli mnie i Sadeasa, cho jednoczenie nas jednoczy. Sadeas sdzi,
e najlepszym sposobem, by zapewni bezpieczestwo Elhokarowi, jest zabicie Parshendich. Zmusza siebie
samego i swoich ludzi do ogromnych wysikw, by dotrze na te paskowye i walczy. Jak sdz, w gbi
duszy uwaa, e ami swoj przysig, nie postpujc tak samo.
Ale to nie jest sposb na zapewnienie bezpieczestwa Elhokarowi. On potrzebuje stabilnych
rzdw i sojusznikw, ktrzy go wspieraj, nie arcyksit, ktrzy walcz midzy sob. Uczynienie
Alethkaru silnym ochroni go lepiej ni wybicie naszych wrogw. Zjednoczenie arcyksit byo yciowym
zadaniem Gavilara...
Umilk. Adolin czeka na dalsze sowa, ale on ju nic nie powiedzia.
Sadeas odezwa si w kocu Adolin. Jestem... zaskoczony, e nazywasz go odwanym.
Bo jest odwany. I sprytny. Czasem popeniam ten bd, e pozwalam, by jego ekstrawaganckie
stroje i manieryzmy umniejszay moje zdanie na jego temat. Ale to w gbi serca dobry czowiek. Nie jest
naszym wrogiem. Czasami obaj bywamy maostkowi. Jednak on stara si ochroni Elhokara, wic prosz
ci, by to szanowa.
Jak mona zareagowa na co takiego? Nienawidzisz go, ale prosisz mnie, ebym ja tego nie robi?
Dobrze stwierdzi Adolin. Bd si pilnowa w jego obecnoci. Ale wci mu nie ufam, ojcze.
Prosz, rozwa chocia moliwo, e on nie jest tak oddany jak ty, e si tob bawi.
Zgoda. Rozwa j.
Adolin pokiwa gow. To ju co.
A to, co powiedzia na kocu? Co o pisaniu?
Dalinar zawaha si.
To nasza wsplna tajemnica. Poza nami wiedz o tym jedynie Jasnah i Elhokar. Zastanawiaem si
przez jaki czas, czy powinienem tobie o tym powiedzie, gdy, jeli zgin, zajmiesz moje miejsce.
Mwiem ci o ostatnich sowach, ktre powiedzia mi brat.
Prosi ci, eby przestrzega Kodeksu.
Tak. Ale jest co wicej. Co jeszcze, co powiedzia, ale nie na gos. To sowa, ktre... zapisa.
Gavilar umia pisa?
Kiedy Sadeas odkry ciao krla, znalaz sowa zapisane na kawaku deski krwi Gavilara.
Bracie, tak brzmiay, musisz odnale najwaniejsze sowa, jakie moe wypowiedzie czowiek. Sadeas
ukry ten fragment, a pniej dalimy go Jasnah do przeczytania. Jeli rzeczywicie umia pisa, a inne

moliwoci wydaj si nieprawdopodobne, bya to jego wstydliwa tajemnica. Jak ju mwiem, pod koniec
ycia zacz si zachowywa bardzo dziwnie.
A co to oznacza? Te sowa?
To cytat odpar Dalinar. Ze staroytnej ksigi zwanej Drog krlw. Pod koniec ycia
Gavilar preferowa lektur tego tomu, czsto mi o tym wspomina. A do niedawna nie uwiadamiaem
sobie, e to cytat, Jasnah to odkrya. Kazaem sobie przeczyta ksig kilka razy, ale do tej pory nie
odnalazem wyjanienia, dlaczego to napisa... Z tego tomu korzystali wietlici jako swego rodzaju
przewodnika, poradnika, jak prowadzi ycie.
wietlici? Na Ojca Burz! pomyla Adolin. Urojenia jego ojca... czsto wydawao si, e maj co
wsplnego ze wietlistymi. To by kolejny dowd, e wizay si z jego poczuciem winy z powodu mierci
brata.
Ale jak mg pomc?
Kroki i zgrzyt metalu na skaach. Adolin odwrci si i ukoni z szacunkiem zbliajcemu si
krlowi, wci odzianemu w zocisty Pancerz, cho zdj hem. Elhokar by o kilka lat starszy od Adolina i
mia odwan twarz z wyrazistym nosem. Niektrzy twierdzili, e widz w nim krlewskie maniery i
wadcz postaw, kobiety za, ktrym Adolin ufa, zwierzay si, e uwaaj go za cakiem przystojnego.
Oczywicie, nie tak przystojnego jak Adolin. Ale cakiem.
Krl by jednak onaty krlowa maonka zajmowaa si sprawami w Alethkarze.
Wuju powiedzia Elhokar. Czy nie moemy rusza? Jestem pewien, e jako Odpryskowi
moglibymy przeskoczy przez rozpadlin. Moglibymy ju wkrtce dotrze do obozu.
Nie opuszcz swoich ludzi, Wasza Wysoko odpar Dalinar. I wtpi, e chciaby godzinami
biec samotnie przez paskowye, odsonity, bez stosownej stray.
Moliwe. Tak czy inaczej, chciaem ci podzikowa za dzisiejsz odwag. Wyglda na to, e znw
zawdziczam ci ycie.
Utrzymywanie ci przy yciu staram si uczyni swoim nawykiem, Wasza Wysoko.
Cieszy mnie to. Czy zaje si ju kwesti, o ktr ci prosiem? Wskaza gow na poprg,
ktry Adolin wci trzyma w doni, jak si zorientowa.
Owszem stwierdzi Dalinar.
I co?
Nie umielimy oceni, Wasza Wysoko powiedzia starszy mczyzna, wzi skrzany pas i
poda go krlowi. By moe zosta przecity. Miejsce rozerwania jest gadsze z jednej strony. Jakby
zostao nadcite, eby atwiej si zerwa.
Wiedziaem! Elhokar unis poprg i przyjrza mu si.
Nie jestemy rymarzami, Wasza Wysoko sprzeciwi si Dalinar. Musimy odda obie czci
ekspertom i uzyska ich opinie. Poleciem Adolinowi, by dalej zajmowa si t kwesti.
Zosta przecity stwierdzi krl. Widz to wyranie, w tym miejscu. Powtarzam ci, wuju. Kto
prbuje mnie zabi. Chc mnie dopa, tak samo jak ojca.

Z pewnoci nie sdzisz, e Parshendi to zrobili. Dalinar wydawa si wstrznity.


Nie wiem, kto to zrobi. Moe kto na tym polowaniu.
Adolin zmarszczy czoo. Co sugerowa Elhokar? Wikszo z obecnych na polowaniu bya ludmi
Dalinara.
Wasza Wysoko powiedzia Dalinar zajmiemy si t kwesti. Ale musisz by gotw
zaakceptowa, e by moe by to wypadek.
Nie wierzysz mi stwierdzi beznamitnie Elhokar. Nigdy mi nie wierzysz.
Dalinar odetchn gboko, a Adolin widzia, e ojciec z trudem panuje nad sob.
Nic takiego nie powiedziaem. Nawet potencjalne zagroenie dla twojego ycia bardzo mnie
niepokoi. Ale owszem, sugeruj, e powiniene unika pochopnego wycigania wnioskw. Adolin zwrci
uwag, e to byby wyjtkowo niezrczny sposb, by ci zabi. Upadek z koskiego grzbietu nie jest
powanym zagroeniem dla mczyzny w Pancerzu.
Owszem, ale podczas polowania? Moe chcieli, eby przepastna bestia mnie zabia.
Polowanie nie miao by niebezpieczne stwierdzi Dalinar. Mielimy obsypa wielkoskorupa
strzaami z bezpiecznej odlegoci, a pniej podjecha i go zarn.
Elhokar zmruy oczy, spogldajc na Dalinara, a pniej na Adolina. Zupenie, jakby krl odnosi
si do nich podejrzliwie. To spojrzenie znikno w jednej chwili. Czy Adolin je sobie wyobrazi? Na Ojca
Burz! pomyla.
Z tyu Vamah zacz woa do krla. Elhokar spojrza na niego i skin gow.
To jeszcze nie koniec, wuju powiedzia do Dalinara. Zajmij si tym poprgiem.
Tak zrobi.
Krl odda im pasek, po czym odszed przy akompaniamencie brzku zbroi.
Ojcze odezwa si natychmiast Adolin czy widziae...
Porozmawiam z nim o tym odpar Dalinar. W chwili, kiedy nie bdzie tak zdenerwowany.
Ale...
Porozmawiam z nim, Adolinie. Ty zajmij si poprgiem. I zbierz swoich ludzi. Wskaza na co
daleko na zachodzie. Chyba widz t druyn mostow.
W kocu, pomyla Adolin, podajc za jego spojrzeniem. Niewielka grupka postaci przekraczaa
odlegy paskowy. Nieli sztandar Dalinara i prowadzili ze sob mostowych nioscych jeden z przenonych
mostw Sadeasa. Posali po niego, gdy by szybszy ni wiksze, cignite przez chulle mosty Dalinara.
Adolin popieszy, by wyda rozkazy, cho rozpraszay go sowa ojca, ostatnia wiadomo Gavilara,
a teraz rwnie nieufne spojrzenie krla. Wygldao na to, e bdzie mia si nad czym zastanawia podczas
dugiej drogi powrotnej do obozw.
*
Dalinar odprowadza wzrokiem Adolina, ktry ruszy wypeni jego polecenia. Na napierniku
Pancerza chopca wci malowaa si sie pkni, cho Burzowe wiato ju si nie sczyo. W swoim
czasie zbroja sama si naprawi. Moga wrci do pierwotnej postaci nawet jeli zostaa cakowicie

strzaskana.
Chopak lubi narzeka, ale kady ojciec mg marzy o takim synu. Bezwzgldnie lojalny i
obdarzony doskonaymi zdolnociami dowdczymi. onierze go lubili. By moe odnosi si do nich nieco
zbyt przyjanie, ale to mona wybaczy. Mona mu wybaczy nawet zapalczywo, pod warunkiem, e
zostanie waciwie ukierunkowana.
Dalinar pozostawi modzieca, a sam uda si sprawdzi stan Galanta. Znalaz ryshadyjskiego ze
stajennymi, ktrzy na poudniowym kracu paskowyu rozstawili zagrod dla koni. Obandaowali otarcia,
a ko nie oszczdza ju jednej z ng.
Dalinar poklepa wielkiego ogiera po szyi i zajrza w jego gbokie czarne oczy. Ko wydawa si
zawstydzony.
To nie twoja wina, e mnie zrzucie, Galancie powiedzia uspokajajcym tonem. Ciesz si, e
nie staa ci si zbyt wielka krzywda. Odwrci si do stojcego w pobliu stajennego. Daj mu dzi
wieczorem dodatkow porcj paszy i dwa melony.
Tak, owiecony. Ale on nie zje dodatkowej porcji. Nigdy tego nie robi, kiedy prbujemy mu da.
Dzi zje odpar Dalinar, znw klepic ryshadyjskiego po karku. Je tylko wtedy, kiedy uwaa,
e na to zasuy.
Chopiec wydawa si zaskoczony. Jak wikszo z nich, uwaa ryshadyjskie za kolejn ras koni.
Nikt nie mg tego zrozumie, dopki jeden z nich nie zaakceptowa go jako swojego jedca. To byo jak
noszenie Pancerza Odprysku, dowiadczenie nie do opisania sowami.
Zjesz oba melony powiedzia Dalinar, wskazujc na konia. Zasuye na nie.
Galant sprzeciwi si gono.
Zasuye powtrzy Dalinar. Ko zara cicho, wyranie zadowolony. Kholin sprawdzi jego
nog, po czym skin na stajennego. Zajmij si nim, synu. Ja wrc na innym koniu.
Tak, owiecony.
Przyprowadzili mu wierzchowca masywn klacz o barwie pyu. By wyjtkowo ostrony, kiedy
wsiada na jej grzbiet. Zwyczajne konie zawsze wydaway si mu takie kruche.
Krl wyjecha za pierwszym oddziaem onierzy, z Trefnisiem u boku. Sadeas, jak zauway
Dalinar, jecha z tyu, gdzie Trefni nie mg go dopa.
Druyna mostowa czekaa w milczeniu, odpoczywajc, gdy krl i jego ludzie przejedali. Podobnie
jak wikszo druyn Sadeasa, tak i na ni skadaa si mieszanka ludzkich odpadw. Cudzoziemcy,
dezerterzy, zodzieje, mordercy i niewolnicy. Wikszo pewnie zasugiwaa na kar, ale Dalinara dranio
straszliwe tempo, z jakim Sadeas ich zuywa. Ile czasu jeszcze bdzie mia kim obsadza druyny
mostowe? Czy ktokolwiek, nawet morderca, zasugiwa na taki los?
W umyle Dalinara pojawi si nieproszony fragment z Drogi krolw. Sucha tej ksigi czciej,
ni przyzna si Adolinowi.
Widziaem kiedy patykowatego mczyzn nioscego na plecach kamie wikszy od jego gowy,
tak brzmia ten fragment. Zatacza si pod ciarem, pozbawiony koszuli, ubrany jedynie w przepask

biodrow, cho palio soce. Szed niepewnym krokiem ruchliw ulic. Ludzie ustpowali mu z drogi. Nie
dlatego, e mu wspczuli, ale dlatego, e obawiali si pdu jego krokw. Nie przeszkadza si komu
takiemu.
Monarcha jest jak ten czowiek, zatacza si pod ciarem krlestwa na ramionach. Wielu mu
ustpuje z drogi, lecz niewielu skonnych jest podej i pomc mu nie kamie. Nie chc zaj si tym
zadaniem, eby nie skaza si na ycie pene dodatkowych ciarw.
Opuciem powz i wziem kamie, niosc go zamiast tego mczyzny. Sdz, e moi stranicy
byli zawstydzeni. Mona zignorowa pnagiego biedaka wykonujcego tak prac, ale nie krla dzielcego
ciar. Moe powinnimy czciej zamienia si miejscami. Jeli widzi si, e wadca przyjmuje na siebie
ciary najuboszych, moe znajd si tacy, ktrzy pomog mu z jego ciarem, niewidzialnym, lecz
przytaczajcym.
Dalinar by wstrznity, e pamita histori sowo po sowie, cho moe nie powinien. Szukajc
znaczenia ostatniej wiadomoci Gavilara, przez ostatnie kilka miesicy niemal codziennie sucha tej ksigi.
Z rozczarowaniem odkry, e cytat pozostawiony przez brata nie ma adnego wyranego znaczenia. I
tak sucha, ale prbowa ukrywa swoje zainteresowanie. Ksika nie miaa dobrej reputacji, nie tylko
poprzez skojarzenie z Zaginionymi wietlistymi. Opowieci o krlu wykonujcym prac fizyczn naleay
do fragmentw wywoujcych najmniejsz konsternacj. W innych miejscach tekst podkrela, e jasnoocy
s gorsi od ciemnookich. To zaprzeczao voriskim naukom.
Tak, lepiej to ukry. Dalinar mwi szczerze, kiedy powiedzia Adolinowi, e nie obchodzi go zdanie
innych. Ale gdyby pogoski miay mu utrudni zapewnienie bezpieczestwa Elhokarowi, mogyby sta si
niebezpieczne. Musia by ostrony.
Skrci i wjecha na most, po czym skinieniem gowy podzikowa mostowym. Byli najpodlejsi w
armii, a jednak dwigali ciar krlw.

Siedem i p roku wczeniej


Chce mnie wysa do Khrabranthu powiedzia Kal, sadowic si na szczycie skay. ebym
uczy si na chirurga.
Naprawd? spytaa Laral, idca po skalnej grani tu przed nim.
Miaa zociste pasma w swoich czarnych wosach. Nosia je rozpuszczone i teraz unosiy si na
wietrze, gdy balansowaa z szeroko rozoonymi rkami.
Te wosy byy charakterystyczne. Ale oczywicie, jej oczy jeszcze bardziej. Byszczce,
jasnozielone. Jake rne od brzu i czerni mieszkacw miasteczka. Jasnoocy rzeczywicie byli inni.
Naprawd powiedzia Kal z sapniciem. Mwi o tym od kilku lat.
I nie powiedziae mi?
Kal wzruszy ramionami. Wraz z Laral znajdowali si na niskiej skalnej grani na wschd od
Paleniska. Jego modszy brat Tien bawi si kamieniami u podna. Po prawej Kala na zachd rozcigay si
agodne zbocza. Obsypano je polipami lawisw, wkrtce miaa nadej pora zbiorw.
Czu si dziwnie smutny, kiedy patrzy na te zbocza wypenione robotnikami. Ciemnobrzowe
polipy wyrosn jak melony wypenione ziarnem. Po wysuszeniu, ziarno nakarmi cae miasteczko i armie ich
arcyksicia. arliwcy, ktrzy przejedali przez miasto, wyjaniali, e Powoanie rolnika jest szlachetne,
niewiele ustpujce Powoaniu onierza. Ojciec Kala mrucza pod nosem, e widzia o wiele wikszy honor
w wykarmieniu krlestwa ni w walce i mierci w bezuytecznych wojnach.
Kal? odezwaa si z naciskiem Laral. Dlaczego mi nie powiedziae?
Przepraszam. Nie byem pewien, czy ojciec mwi powanie. Dlatego nic nie mwiem.
Kamstwo. Wiedzia, e ojciec mwi powanie. Po prostu nie chcia wspomina o tym, e wyjedzie,
eby zosta chirurgiem, a ju na pewno nie Laral.
Opara rce na biodrach.

Sdziam, e chciae zosta onierzem.


Kal wzruszy ramionami.
Przewrcia oczami i zeskoczya z grani na kamie obok niego.
Nie chcesz zosta jasnookim? Zdoby Ostrza Odprysku?
Ojciec mwi, e takie rzeczy nie zdarzaj si czsto.
Uklka obok niego.
Jestem pewna, e tobie by si udao.
Te oczy, tak jasne i ywe, migoczca ziele, kolor samego ycia.
Kal odkry, e coraz bardziej lubi patrze na Laral. Na logik wiedzia, co si z nim dzieje. Ojciec
wyjani mu proces dorastania z precyzj godn chirurga. Ale byo tak wiele uczu z tym zwizanych,
emocji, ktrych sterylne opisy ojca nie wyjaniay. Niektre z tych uczu dotyczyy Laral i innych
dziewczt z miasteczka. Inne wizay si z dziwn melancholi, ktra dusia go w zupenie
niespodziewanych momentach.
Ja... odezwa si.
Popatrz przerwaa mu Laral, znw wstaa i wspia si na swj kamie.
Jej pikna ta sukienka opotaa na wietrze. Jeszcze rok, a zacznie nosi rkawiczk na lewej doni,
co oznaczao, e dziewczyna wesza w okres dojrzewania.
Tutaj, chod. Popatrz.
Kal podnis si i spojrza na wschd. Supokrzew obrasta gstymi zarolami przysadziste drzewa
markelowe.
Co widzisz? spytaa Laral.
Brzowy supokrzew. Wyglda na martwy.
Tam jest rdo powiedziaa, pokazujc palcem. Kraina arcyburz. Ojciec mwi, e jestemy
wiatroomem dla spokojniejszych krain na zachodzie. Odwrcia si w jego stron. Pochodzimy ze
szlachetnych rodw, Kal, zarwno ciemnoocy, jak i jasnoocy. Dlatego najlepsi wojownicy zawsze
pochodzili z Alethkaru. Arcyksi Sadeas, genera Amaram... sam krl Gavilar.
Pewnie tak.
Westchna.
Wiesz, nie cierpi z tob rozmawia, kiedy taki jeste.
Jaki?
Taki jak teraz. No wiesz. Rozczulasz si nad sob, wzdychasz.
To ty wanie westchna, Laral.
Wiesz, o co mi chodzi.
Zesza z kamienia i posza na drug stron, eby si dsa. Kal pozosta na swoim miejscu i patrzy
na wschd. Nie by pewien, jak si czu. Ojciec naprawd chcia, eby zosta chirurgiem, ale on si waha.
Nie chodzio tylko o opowieci, podniecenie i cuda. Czu, e gdyby zosta onierzem, mgby co zmieni.
Naprawd co zmieni. W gbi duszy marzy o pjciu na wojn, obronie Alethkaru, walce u boku

bohaterskich jasnookich. Czynieniu dobra w miejscu innym ni miasteczko, ktrego nigdy nie odwiedza
nikt wany.
Usiad. Czasami tak marzy. Pniej nadchodziy chwile, kiedy nie umia si niczym przejmowa.
Ponure uczucia byy jak czarny wgorz zwinity w jego wntrzu. Supokrzew przeywa arcyburze,
obrastajc gsto pnie potnych drzew markelowych. Ich kor pokrywa kamie, a konary byy grube jak
noga dorosego mczyzny. Ale supokrzew by martwy. Nie przey. Trzymanie si silniejszego nie
wystarczyo.
Kaladinie? odezwa si kto z tyu.
Odwrci si i ujrza Tiena. Tien mia dziesi lat, o dwa lata mniej ni Kal, cho wyglda na o
wiele modszego. Cho inne dzieciaki nazyway go kurduplem, Lirin twierdzi, e Tien po prostu jeszcze nie
zacz rosn. C, z tymi okrgymi, zarumienionymi policzkami i drobn sylwetk rzeczywicie wyglda
na o poow modszego.
Kaladinie powiedzia, otwierajc szeroko oczy. Trzyma razem donie. Na co patrzysz?
Martwe zielsko.
Och. Ale to musisz zobaczy.
Co to takiego?
Tien otworzy donie, ukazujc may kamie, zerodowany ze wszystkich stron, ale z ostrym
pkniciem na dole. Kal podnis go i obejrza. Nie widzia w nim nic wyjtkowego. Waciwie by nijaki.
To tylko kamie stwierdzi.
Nie tylko kamie sprzeciwi si Tien, wyjmujc manierk. Zwily kciuk i przecign nim po
paskiej stronie kamienia. Wilgo nadaa mu ciemniejszy odcie, ukazujc biay wzr. Widzisz? spyta,
oddajc go Kalowi.
Kamie mia uoone na przemian warstwy biaa, brzowa, czarna. Wzr by bardzo
charakterystyczny. Oczywicie, nadal by to tylko kawaek skay. Ale z jakiego powodu Kal si
umiechn.
To bardzo adne. Wycign rk, by odda kamyk.
Tien potrzsn gow.
Znalazem go dla ciebie. eby poczu si lepiej.
Ja... To by tylko gupi kawaek skay. A jednak z jakiego powodu Kal rzeczywicie poczu si
lepiej. Dziki. Hej, wiesz co? Zao si, e w tych skaach chowa si jaki lurg albo i dwa. Moe ich
poszukamy?
Tak, tak! odpar Tien. Rozemia si i zacz schodzi po skaach.
Kal ruszy za nim, ale zatrzyma si, przypominajc sobie co, co powiedzia kiedy jego ojciec.
Wyla na do troch wody z wasnej manierki i skropi ni brzowy supokrzew. Gdzie tylko spady
kropelki, krzew natychmiast stawa si zielony, jakby kto obla go farb. Rolina nie bya martwa, jedynie
wyscha w oczekiwaniu na nadejcie arcyburz. Kal przyglda si, jak zielone plamy powoli brzowiej, w
miar jak woda bya absorbowana.

Kaladinie! zawoa Tien. Czsto uywa penego imienia Kala, cho prosi go on, eby tego nie
robi. Czy to lurg?
Kal zszed po skaach, chowajc do kieszeni kamie, ktry dosta. Min Laral. Spogldaa na
zachd, w stron rodzinnej posiadoci. Jej ojciec by panem Paleniska. Znw odkry, e si w ni wpatruje.
Miaa pikne wosy, dwa kontrastujce ze sob odcienie robiy wraenie.
Odwrcia si do Kala i zmarszczya czoo.
Idziemy zapolowa na lurgi wyjani, umiechajc si i wskazujc na Tiena. Chod.
Nagle zrobie si radosny.
Nie wiem. Czuj si lepiej.
Ciekawe, jak on to robi.
Kto robi co?
Twj brat wyjania Laral, spogldajc na Tiena. Odmienia ci.
Tien wystawi gow zza kamieni i pomacha rk, podskakujc z ekscytacji.
Trudno by ponurym, kiedy jest w okolicy stwierdzi Kal. Chod. Chcesz pooglda lurga czy
nie?
Chyba tak. Laral westchna i wycigna rk w jego stron.
O co chodzi? spyta Kal, spogldajc na jej do.
eby pomc mi zej.
Laral, wspinasz si lepiej ode mnie i Tiena. Nie potrzebujesz pomocy.
To taka uprzejmo, gupku stwierdzia i z wikszym naciskiem wycigna rk.
Kal westchn i przyj j, a wtedy dziewczyna zeskoczya w d nawet nie wspierajc si na jego
doni ani nie korzystajc z jego pomocy. Ona si ostatnio dziwnie zachowuje, pomyla.
Doczyli do Tiena, ktry wskoczy w zagbienie midzy skaami. Chopiec pokazywa co z
przejciem. W szczelinie wyrasta pat jedwabistej bieli. Skada si z drobniutkich nici splecionych razem w
kul wielkoci pici chopca.
Mam racj, prawda? spyta Tien. To on?
Kal unis buteleczk i wyla wod po skale na bia plam. Faszywa deszczwka rozpucia nici,
kokon rozpyn si, ukazujc malutkiego stwora o gadkiej zielono-brzowej skrze. Lurg mia sze ng,
ktrymi chwyta si ska, a jego oczy znajdoway si porodku grzbietu. Zeskoczy z kamienia, szukajc
owadw. Tien rozemia si, patrzc, jak stwr kica po skaach, przylepiajc si do nich. Pozostawia po
sobie plamy luzu.
Kal opar si o gaz i obserwowa brata, przypominajc sobie dni nie tak dawno kiedy gonienie
lurgw byo o wiele bardziej ekscytujce.
I co odezwaa si Laral, zakadajc rce na piersi. Co zrobisz? Jeli ojciec sprbuje ci wysa
do Kharbranthu?
Nie wiem. Chirurdzy nie przyjmuj nikogo poniej szesnastego Paczu, wic mam czas na
zastanowienie. Najlepsi chirurdzy i uzdrowiciele szkolili si w Kharbrancie. Wszyscy to wiedzieli. W

miecie byo pono wicej szpitali ni gospd.


Wydaje si, e ojciec zmusza ci do zrobienia tego, czego on chce, nie czego ty chcesz
zauwaya Laral.
Tak robi wszyscy stwierdzi Kal, drapic si po gowie. Innym chopcom nie przeszkadza, e
zostan rolnikami, poniewa ich ojcowie s rolnikami, a Ral wanie zosta nowym miejskim ciel. Wcale
nie mia problemu z tym, e jego ojciec te to robi. Dlaczego ja miabym mie co przeciwko zostaniu
chirurgiem?
Ja tylko... Laral wydawaa si wcieka. Kal, jeli pjdziesz na wojn i odnajdziesz Ostrze
Odprysku, zostaniesz jasnookim... To znaczy... Ech, to nie ma sensu. Usiada wygodniej i jeszcze mocniej
zaoya rce na piersi.
Kal podrapa si po gowie. Naprawd dziwnie si zachowywaa.
Nie miabym nic przeciwko pjciu na wojn, zdobyciu sawy i tak dalej. Przede wszystkim chc
podrowa. Zobaczy, jak wygldaj inne krainy.
Sysza opowieci o egzotycznych zwierztach, jak olbrzymie skorupiaki lub piewajce wgorze. O
Rall Elorim, Miecie Cieni, czy Kurth, Miecie Byskawicy.
Przez ostatnie lata spdza wiele czasu na nauce. Matka Kala twierdzia, e powinien mie
dziecistwo, zamiast tak bardzo skupia si na przyszoci. Lirin upiera si, e egzaminy wstpne u
chirurgw w Kharbrancie s bardzo trudne. Jeli Kal mia wykorzysta szans, musia wczenie zacz si
uczy.
A jednak, zosta onierzem... Inni chopcy marzyli o pjciu do wojska, o walce u boku krla
Gavilara. Mwio si o wojnie z Jah Keved, raz na zawsze. Jak by to byo, w kocu zobaczy niektrych
bohaterw opowieci? Walczy u boku arcyksicia Sadeasa albo Dalinara, Czarnego Ciernia?
W kocu lurg zorientowa si, e zosta oszukany. Usadowi si na skale, by znw wysnu kokon.
Kal zdj z ziemi niewielki, zwietrzay kamie, po czym pooy do na ramieniu Tiena, by powstrzyma
go przed dalszym zaczepianiem zmczonego paza. Podszed bliej i popchn lurga dwoma palcami,
skaniajc do zeskoczenia z gazu na jego kamie. Poda go Tienowi, ktry przyglda si szeroko otwartymi
oczami, jak lurg buduje kokon, wypuszcza wilgotny jedwab i formuje go swoimi maymi apkami. Kokon
by nieprzemakalny od wewntrz, zabezpieczony wysuszonym luzem, lecz deszczwka rozpuszczaa jego
warstw zewntrzn.
Kal umiechn si, unis manierk i napi si. To bya chodna, czysta woda, zlana znad osadw
kremu. Krem brzowa ma, ktra spadaa razem z deszczwk mg wywoa chorob. Wszyscy to
wiedzieli, nie tylko chirurdzy. Zawsze odstawiao si wod na dzie, zlewao czyst deszczwk z gry, a z
kremu wypalao ceramik.
Lurg w kocu zrobi kokon. Tien natychmiast sign po manierk.
Kal podnis j wyej.
Bdzie zmczony, Tien. Ju nie bdzie skaka.
Och.

Kal opuci manierk i poklepa brata po ramieniu.


Pooyem go na tym kamieniu, eby mg go zabra ze sob. Pniej moesz go wycign.
Umiechn si. Albo mgby go wrzuci przez okno do kpieli ojca.
Tien wyszczerzy si na t myl. Kal rozczochra jego ciemne wosy.
Moe uda ci si znale nastpny kokon. Jeli zapiemy dwa, bdziesz mia jednego do zabawy, a
drugiego do wrzucenia do kpieli.
Chopiec ostronie odoy kamie, po czym ruszy po skaach. Zbocze wzgrza zostao zniszczone
przed kilkoma miesicami podczas arcyburzy. Zmiadone, jakby jaki olbrzymi stwr uderzy w nie
pici. Ludzie mwili, e burza mogaby rwnie dobrze zniszczy dom. Palili dzikczynne modlitwy do
Wszechmocnego, a jednoczenie szeptali o niebezpiecznych istotach, ktre poruszay si w ciemnoci w
peni arcyburzy. Czy to Pustkowcy stali za zniszczeniem, czy te cienie Zaginionych wietlistych?
Laral znw spogldaa w stron rezydencji. Nerwowo wygadzia sukienk ostatnio bya
ostroniejsza, nie brudzia ubra tak jak wczeniej.
Wci mylisz o wojnie? spyta Kal.
Aha. Tak.
To ma sens odpar. Przed kilkoma tygodniami przez miasto przeszo wojsko i zwerbowao kilku
starszych chopcw, cho dopiero po tym, jak pan miasta Wistiow wyrazi zgod. Jak mylisz, co
zniszczyo tutaj te skay w czasie arcyburzy?
Nie mam pojcia.
Kal spojrza na wschd. Kto wysya arcyburze? Ojciec mwi, e aden okrt, ktry popyn w
stron rda Burz, nie powrci. Niewiele statkw w ogle oddalao si od wybrzea. Znalezienie si na
otwartym morzu podczas arcyburzy oznaczao mier, tak mwiono.
Pocign kolejny yk z manierki, po czym zakrci j na wypadek, gdyby Tien znalaz kolejnego
lurga. Na odlegych polach pracowali mczyni ubrani w ogrodniczki, wizane brzowe koszule i mocne
buty. To by sezon robakw. Jeden robak mg zniszczy ziarno z caego polipa. Rozwija si wewntrz, w
miar wzrostu powoli zjadajc wszystkie nasiona. Kiedy na jesieni otwierao si polipy, w rodku znajdowa
si jedynie wielki, tusty robal wielkoci dwch mskich doni. I dlatego na wiosn sprawdzali wszystkie
polipy. Jeli natrafiali na otwr, wsuwali do rodka trzcin z cukrem na kocu, do ktrego przylepia si
robak. Wycigao si go i miadyo butem, a nastpnie zalepiao otwr kremem.
Waciwe odrobaczenie pola mogo trwa cae tygodnie, a rolnicy zazwyczaj sprawdzali swoje
wzgrza trzy do czterech razy, jednoczenie nawoc. Kal setki razy sysza opisy tego procesu. Jeli kto
mieszka w miasteczku takim jak Palenisko, musia usysze ludzi narzekajcych na robaki.
Co dziwne, zauway grupk starszych chopcw zebranych u podna jednego ze wzgrz. Bracia
Jost i Jest. Mord, Tift, Naget, Khav i inni. To byy porzdne imiona dla ciemnookich Alethich. Nie jak imi
Kaladina. Ono byo inne.
Dlaczego oni nie usuwaj robakw? spyta.
Nie wiem odpara Laral, spogldajc na chopcw. Miaa dziwn min. Zobaczmy.

Ruszya w d, zanim Kal zdy si sprzeciwi.


Podrapa si po gowie i spojrza w stron Tiena.
Zejdziemy tam na d.
Zza skay wyonia si chopica gowa. Tien przytakn, po czym znw zabra si za polowanie. Kal
zsun si ze skay i ruszy w d za Laral. Dotara do chopcw, a oni patrzyli na ni niepewnie. Nigdy nie
spdzaa z nimi tyle czasu co z Kalem i Tienem. Ich ojcw mona byo nazwa przyjacimi, nawet jeli
jeden by jasnooki, a drugi ciemnooki.
Laral usiada na pobliskiej skale, czekaa i nic nie mwia. Kal podszed do niej. Dlaczego chciaa tu
zej, jeli nie zamierzaa porozmawia z innymi chopcami?
Witaj, Jost powiedzia Kal.
Czternastoletni Jost by najstarszy spord chopcw i niemal osign ju wiek mski. Mia te
stosowny wygld, szerok pier i masywne nogi, zupenie jak jego ojciec. W rku trzyma kawa drewna,
ktry zosta ociosany tak, e przypomina wojskowy kij.
Dlaczego nie szukacie robakw?
To nie byy odpowiednie sowa i Kal od razu to zauway. Niektrzy z chopcw spochmurnieli.
Dranio ich, e Kal nigdy nie musi pracowa w polu. Jego sprzeciwy, e spdza cae godziny,
zapamitujc nazwy koci, mini i lekarstw, spotykay si z niezrozumieniem. Widzieli jedynie chopaka,
ktry spdza cae dnie w cieniu, gdy oni mozolili si w palcych promieniach soca.
Stary Tarn znalaz pole polipw, ktre nie rosn waciwie odpar w kocu Jost, posyajc
spojrzenie Laral. Da nam dzie wolnego, kiedy bd omawia, czy sprbowa nowego nasadzenia, czy
pozwoli im rosn i zobaczy, co z tego wyjdzie.
Kal pokiwa gow, czujc si niezrcznie w obecnoci dziewiciu chopcw. Byli spoceni, a ich
spodnie byy ubrudzone na kolanach kremem i poatane po szorowaniu. Kal za by czysty i mia na sobie
porzdn par spodni, ktr jego matka kupia przed kilkoma tygodniami. Ojciec da mu i Tienowi wolne,
kiedy zaatwia co w posiadoci pana miasta. Kal wiedzia, e zapaci za t przerw nauk po nocy przy
Burzowym wietle, ale oni i tak by tego nie zrozumieli.
No, tak odezwa si Kal to o czym rozmawialicie?
Naget odpowiedzia pytaniem na pytanie.
Kal, ty wiesz rne rzeczy. Naget by jasnowosy i patykowaty, najwyszy z caej gromady.
Prawda? O wiecie i inne takie?
Ano odpar Kal, drapic si po gowie. Czasami.
Syszae, eby ciemnooki sta si kiedy jasnookim? spyta chopak.
Pewnie. Ojciec mwi, e tak si moe zdarzy. Bogaci ciemnoocy kupcy eni si z nisko
urodzonymi jasnookimi i staj si czci ich rodu. Pniej moe maj jasnookie dzieci. I takie tam.
Nie, nie tak sprzeciwi si Khav. Mia grube brwi i zawsze wydawao si, e si krzywi. No
wiesz. Prawdziwi ciemnoocy. Tacy jak my.
Nie tacy jak ty, sugerowa ton jego gosu. Rodzina Kala jako jedyna w miasteczku naleaa do

drugiego nahnu. Wszyscy pozostali byli z czwartego albo pitego i ranga Kala sprawiaa, e czuli si
niezrcznie w jego obecnoci. Dziwna profesja jego ojca mu nie pomagaa.
Przez to wszystko Kal czu si wyranie nie na miejscu.
Wiecie, jak moe do tego doj stwierdzi Kal. Spytajcie Laral. Wanie o tym mwia. Jeli
kto zdobdzie na polu bitwy Ostrze Odprysku, jego oczy staj si jasne.
Chopcy pokiwali gowami. Wszyscy mieli oczy w ciemnych kolorach brzowe, czarne albo inne.
Zdobycie Ostrza Odprysku byo gwnym powodem, dla ktrego mczyni z posplstwa szli na wojn. W
voriskich krlestwach kady mia szans na awans. Jak by to powiedzia jego ojciec: to bya fundamentalna
zasada ich spoeczestwa.
Ano odezwa si niecierpliwie Naget. Ale syszae, eby kiedykolwiek do tego doszo? To
znaczy nie w opowieciach. Czy to si dzieje naprawd?
Pewnie odpar Kal. Musi tak by. Inaczej, dlaczego tak wielu mczyzn szoby na wojn?
Poniewa wtrci Jest musimy przygotowa ludzi do walki o Sale Spokoju. Musimy posya
onierzy Heroldom. arliwcy zawsze to powtarzaj.
I na tym samym oddechu mwi nam, e dobrze jest te by rolnikiem doda Khav. Jakby
bycie rolnikiem byo samotnym drugim miejscem.
Ej wtrci Tift. Mj tatko jest rolnikiem i jest w tym dobry. To szlachetne Powoanie. Wszyscy
wasi ojcowie s rolnikami.
Dobra, w porzdku odezwa si Jost. Nie o tym rozmawiamy. Tylko o Odpryskowych. Idziesz
na wojn, moesz zdoby Ostrze Odprysku i zosta jasnookim. Widzicie, mj tatko powinien dosta tamto
Ostrze. Ale mczyzna, z ktrym by, on je zabra, kiedy mj tatko by nieprzytomny. Powiedzia oficerowi,
e to on zabi Odpryskowego, wic dosta Ostrze, a mj tatko...
Przerwa mu dwiczny miech Laral. Kal zmarszczy czoo. To by zupenie inny miech ni ten,
ktry sysza u niej na co dzie, bardziej stumiony i w pewnym sensie irytujcy.
Jost, twierdzisz, e twj ojciec zdoby Ostrze Odprysku? spytaa.
Nie. Zostao mu odebrane odpar chopak.
Czy twj ojciec nie walczy w potyczkach z awanturnikami na pnocy? zapyta Laral.
Powiedz mu, Kaladinie.
Ona ma racj, Jost. Tam nie byo adnych Odpryskowych, jedynie piraci Reshi, ktrzy chcieli
sprawdzi nowego krla. Nigdy nie mieli adnych Ostrzy Odprysku. Jeli twj ojciec twierdzi, e widzia
jedno z nich, musia co le zapamita.
le zapamita? powtrzy Jost.
No tak doda szybko Kal. Nie mwi, e kama, Jost. Mg mie po prostu halucynacje
pourazowe albo co w tym rodzaju.
Chopcy umilkli, wpatrujc si w Kala. Jeden podrapa si po gowie.
Jost splun na bok. Spoglda z ukosa na Laral. Ona popatrzya znaczco na Kala i umiechna si
do niego.

Zawsze musisz sprawi, e czowiek czuje si jak idiota, co, Kal? odezwa si Jost.
Co? Nie, ja...
Chcesz, eby mj tatko brzmia jak gupek mwi dalej starszy chopiec. Zaczerwieni si. I
chcesz, ebym ja brzmia jak gupek. C, niektrzy z nas nie maj tyle szczcia, eby spdza cae dnie na
jedzeniu owocw i wylegiwaniu si. Musimy pracowa.
Ja nie...
Jost rzuci kij Kalowi. Zapa go niezrcznie. Wtedy Jost wzi drugi kij od brata.
Obraasz mojego tatka, to czeka ci bjka. Tego wymaga honor. Znasz honor, paniczyku?
Nie jestem paniczykiem. Kal splun. Na Ojca Burz, Jost, jestem tylko par nahnw wyej od
ciebie.
Wzmianka o nahnach jeszcze bardziej rozzocia Josta. Unis kij.
Bdziesz ze mn walczy czy nie?
U jego stp zaczy si pojawia mae, jaskrawoczerwone kaue zociosprenw.
Kal wiedzia, co robi Jost. Chopcy czsto prbowali znale sposb, eby wyglda lepiej od niego.
Ojciec twierdzi, e to wynikao z ich braku pewnoci siebie. Kazaby Kalowi rzuci kij i pj sobie.
Ale Laral siedziaa obok i umiechaa si do niego. A ludzie nie zostawali bohaterami, po prostu
odchodzc.
Pewnie.
Kal unis kij.
Jost natychmiast si zamachn, szybciej ni Kal si spodziewa. Inni chopcy przygldali si temu z
mieszank rozbawienia, wstrzsu i zadziwienia. Kal z trudem zdy unie swj kij. Drewno zderzyo si z
trzaskiem, ramiona Kala przeszed dreszcz.
Kal straci rwnowag. Jost porusza si szybko, zrobi krok w bok, zamachn si kijem i uderzy
Kala w stop. Chopak krzykn, kiedy jego nog przeszya fala blu, puci kij jedn rk i sign w d.
Jost zamachn si kijem i trafi Kala w bok. Kal sapn, upuci kij na kamienie, upad na kolana i
przycisn rce do boku. Mae, dugie blospreny wietliste, jasnopomaraczowe donie, przypominajce
rozcigajce si minie lub cigna wylazy z kamieni wok niego.
Kal dotkn jedn doni skay, pochyli si i przytrzyma bok. Lepiej, eby mi nie poama eber, ty
kremliku, pomyla.
Siedzca z boku Laral wyda wargi. Kala przepeni wstyd.
Jost opuci kij, wydawa si przy tym zmieszany.
No powiedzia. Widzisz, e tatko dobrze mnie wyszkoli. Moe to ci pokae. To, co on mwi,
jest prawd, a...
Kal warkn ze zoci i blu, podnis kij z ziemi i rzuci si na Josta. Starszy chopak zakl i
zatoczy si do tyu, unoszc bro. Kal zarycza i uderzy.
W tej chwili co si zmienio. Trzymajc bro, chopiec poczu przypyw energii, ekscytacj, ktra
tumia bl. Obrci si i uderzy kijem w do Josta.

Starszy chopak puci bro t rk i wrzasn. Kal zamachn si swoim kijem i uderzy go w bok.
Nigdy wczeniej nie mia broni w rku, nigdy nie bra udziau w bjce bardziej niebezpiecznej od zapasw z
Tienem. Ale ten kawa drewna dobrze mu lea w rku. Zadziwiao go, jak cudownie si czu.
Jost sapn, znw si zatoczy i Kal unis bro, przygotowujc si, eby zmiady twarz
przeciwnika. Unis kij, lecz zamar. Jost krwawi z doni, w ktr zosta trafiony.
Zrobi komu krzywd.
Jost warkn i szarpn do gry. Zanim Kal zdy zareagowa, wikszy chopak podci go. Kal
pad na ziemi i straci dech w piersi. To znw obudzio bl w boku i z ziemi wypezy blospreny.
Przyczepiy si do boku Kala; wyglday jak pomaraczowa blizna, gdy karmiy si jego cierpieniem.
Jost si cofn. Kal lea na plecach i dysza. Nie wiedzia, co mia czu. Z kijem w doniach czu si
cudownie. Niewiarygodnie. Jednoczenie z boku widzia Laral. Wstaa i zamiast uklkn, eby mu pomc,
odwrcia si i odesza w stron posiadoci ojca.
W oczach Kala pojawiy si zy. Z gonym okrzykiem przetoczy si i znw chwyci kij. Nie podda
si.
Koniec powiedzia z tyu Jost.
Kal poczu co cikiego na plecach, but przyciskajcy go do ska. Jost wycign kij z jego palcw.
Zawiodem. Przegraem. Nienawidzi tego uczucia, o wiele bardziej ni blu.
Dobrze sobie poradzie przyzna niechtnie Jost. Ale daj spokj. Nie chc zrobi ci krzywdy.
Kal pochyli gow, opierajc czoo na ciepych kamieniach. Jost cofn stop i chopcy wycofali si,
rozmawiajc, ich buty zgrzytay na skale. Kal podnis si na czworaki i wsta.
Jost odwrci si, trzymajc kij w doniach.
Ucz mnie powiedzia Kal.
Starszy chopak a zamruga z zaskoczenia. Spojrza na brata.
Ucz mnie baga go Kal. Zrobi krok naprzd. Bd za ciebie wybiera robaki. Ojciec daje mi
po poudniu dwie godziny wolnego. Wtedy bd za ciebie pracowa, jeli wieczorami nauczysz mnie
posugiwa si kijem, tak jak nauczy ci twj ojciec.
Musia wiedzie. Musia znw poczu bro w doniach. Musia dowiedzie si, czy ta chwila bya
tylko szczliwym przypadkiem. Jost po chwili namysu potrzsn gow.
Nie mog. Twj tatko by mnie zabi. Pozwoli, eby te twoje donie chirurga pokryy si
odciskami? To niewaciwe. Odwrci si. Bd tym, kim jeste, Kal. Ja te bd.
Kal sta przez dusz chwil, odprowadzajc ich wzrokiem. Usiad na kamieniach. Posta Laral si
oddalaa. Po zboczu szli w jej stron sucy. Powinien za ni pobiec? Bok nadal go bola i by zy na ni, e
w ogle go tu przyprowadzia. A przede wszystkim nadal czu si zawstydzony.
Znw si pooy, przepeniay go uczucia. Mia problem, by je rozpozna.
Kaladinie?
Odwrci si, z zawstydzeniem znajdujc zy w oczach, i ujrza Tiena siedzcego na ziemi.
Dugo tu jeste? warkn Kal.

Tien umiechn si i postawi na ziemi kamie. Podnis si i oddali popiesznie, nie zatrzymujc
si, gdy Kal go zawoa. Kal niechtnie podnis si i podszed, eby zabra kamie.
Kolejny niczym si niewyrniajcy, zwyczajny kawaek skay. Tien mia zwyczaj je odnajdywa i
uwaa za nieprawdopodobnie cenne. W domu mia ich ca kolekcj. Wiedzia, gdzie znalaz kady, i mg
powiedzie, co jest w nim takiego szczeglnego.
Kal z westchnieniem ruszy w stron miasteczka.
Bd tym, kim jeste. Ja te bd.
Bok go bola. Dlaczego nie uderzy Josta, kiedy mia okazj? Czy mgby si wyszkoli tak, by nie
zamiera podczas bitwy? Mgby si nauczy zadawa cierpienie. Prawda?
Ale czy chcia?
Bd tym, kim jeste.
A co robi czowiek, jeli nie wiedzia, kim by? Ani nawet kim chcia by?
W kocu dotar do Paleniska. Okoo setki budynkw stao w rzdach, kady mia ksztat klina,
zwrconego wszym bokiem do nawietrznej. Dachy wykonano z grubego drewna, nasmoowanego, by
chroni przed deszczem. Pnocne i poudniowe ciany budynkw rzadko miay okna, ale ich fronty
zwrcone na zachd, w stron przeciwn do arcyburz skaday si niemal wycznie z okien. Podobnie jak
w wypadku rolin, tak i ycie tutejszych ludzi zdominoway arcyburze.
Dom Kala znajdowa si prawie na przedmieciu. By duy i szeroki, by pomieci sal zabiegow,
ktra miaa osobne wejcie. Drzwi byy otwarte, wic Kal zajrza do rodka. Spodziewa si natrafi na
matk przy sprztaniu, ale odkry, e to ojciec wrci ju z posiadoci owieconego Wistiowa. Lirin siedzia
na brzegu stou operacyjnego z domi zoonymi na kolanach i pochylon gow. W doni trzyma okulary i
wydawa si wyczerpany.
Ojcze? spyta Kal. Dlaczego siedzisz w ciemnociach?
Lirin podnis wzrok. Jego twarz bya powana, nieobecna.
Ojcze? powtrzy Kal z wikszym niepokojem.
Owieconego Wistiowa zabray wiatry.
Nie yje? Kal by tak wstrznity, e zapomnia o boku. Wistiow by od zawsze. Nie mg
odej. A co z Laral? Tydzie temu by cakiem zdrowy!
Zawsze by sabowity, Kalu stwierdzi Lirin. Wszechmocny kadego w kocu powouje do
Duchowej Krainy.
Nic nie zrobie? wyrzuci z siebie Kal i natychmiast poaowa swoich sw.
Zrobiem wszystko, co mogem odpar ojciec, wstajc. Moe kto wyszkolony lepiej ode
mnie... C, nie ma sensu si nad tym zastanawia.
Podszed do lampy wypenionej diamentowymi kulami i zdj z niej czarn zason. Natychmiast
rozwietlia pomieszczenie, ponc jak malutkie soce.
To nie mamy pana miasta zauway Kal, unoszc do do gowy. Nie mia syna...
Ci z Kholinaru ustanowi nowego pana miasta odpar Lirin. Niech Wszechmocny pozwoli im

dokona mdrego wyboru.


Spojrza na lamp w ksztacie kielicha. To byy kule pana miasta. Niewielka fortuna.
Ojciec znw zasoni kielich, jakby przed chwil nie zdj z niego zasony. W pomieszczeniu znw
zapanowaa ciemno i Kal zamruga, przyzwyczajajc wzrok.
Zostawi je nam powiedzia ojciec Kala.
Chopak a podskoczy.
Co takiego?
Masz zosta wysany do Kharbranthu, kiedy osigniesz wiek szesnastu lat. Te kule pokryj
opaty... owiecony Wistiow wyda takie polecenie, w taki sposb po raz ostatni zatroszczy si o
poddanych. Udasz si tam i zostaniesz prawdziwym mistrzem chirurgiem, po czym powrcisz do Paleniska.
W tej chwili Kal zrozumia, e jego los zosta przypiecztowany. Jeli owiecony Wistiow tak
nakaza, uda si do Kharbranthu. Odwrci si i wyszed z sali operacyjnej na soce, nie wypowiadajc ju
ani sowa.
Usiad na stopniach. Czego chcia? Nie wiedzia. Na tym polega problem. Chwaa, honor, wszystko,
o czym mwia Laral... nic z tego si dla niego nie liczyo. Ale byo to co, kiedy trzyma kij. A teraz nagle
odebrano mu prawo do podjcia decyzji.
Wci mia w kieszeni kamienie, ktre da mu Tien. Wycign je, po czym wyj manierk zza
paska i umy je wod. Na pierwszym, ktry dosta, ukazay si biae wiry i warstwy. Wydawao si, e drugi
te mia ukryty wzr.
Wyglda jak twarz, umiechajca si do niego, z biaych kawakw skay. Kal umiechn si
wbrew sobie i szybko spowania. Kamie nie mg rozwiza jego problemw.
Niestety, cho dugo siedzia i rozmyla, wydawao si, e nic nie rozwie jego problemw. Nie
by pewien, czy chcia zosta chirurgiem, i nagle poczu si osaczony przez to, kim mia zosta.
Ale ta jedna chwila z kijem piewaa do niego. Chwila jasnoci w zamcie wiata.

Mog by szczery. Wczeniej dostaem od ciebie pytanie, dlaczego tak si przejmuj. Z tego oto
powodu:
Jest stary powiedziaa Syl z podziwem, fruwajc obok aptekarza. Naprawd stary. Nie
wiedziaam, e ludzie mog by tacy starzy. Jeste pewien, e to nie rozkadospren w ludzkiej skrze?
Kaladin umiechn si, kiedy aptekarz podszed bliej, powczc nogami i wspierajc si na lasce,
niewiadom niewidzialnego wiatrosprena. Jego twarz bya rwnie pena rozpadlin jak same Strzaskane
Rwniny, tworzcych wzr dookoa jego gboko osadzonych oczu. Na czubku nosa nosi grube okulary i
by odziany w ciemne szaty.
Ojciec Kaladina opowiada mu o aptekarzach ludziach, ktrzy znajdowali si pomidzy zielarzami
a chirurgami. Proci ludzie traktowali uzdrawianie tak przesdnie, e aptekarze bez najmniejszych
problemw ksztatowali swj mistyczny wizerunek. Drewniane ciany obwieszono ptnami z glifami
straniczymi uoonymi w tajemnicze wzory, za lad za stay pki z rzdami sojw. W kcie wisia ludzki
szkielet, umocowany drutami. Jedynym rdem wiata w pozbawionym okien pomieszczeniu byy kule z
granatw wiszce w ktach.
Mimo to, miejsce robio wraenie czystego i porzdnego. Wypenia je znajomy aromat rodka
odkaajcego, ktry Kaladinowi kojarzy si z sal operacyjn ojca.
Ach, mody mostowy. Niski aptekarz poprawi okulary. Pochyli si i przeczesa palcami rzadk
siw brod. Przyszede po ochron przed niebezpieczestwem? A moe twoje spojrzenie przycigna
moda praczka? Mam eliksir, ktry, jeli wlejesz go do jej napitku, sprawi, e spojrzy na ciebie przychylniej.
Kaladin unis brew.
Syl jednak otworzya usta i zrobia zadziwion min.
Powiniene da go Gazowi, Kaladinie. Byoby dobrze, gdyby ci polubi.
Wtpi, by do tego celu suy, pomyla Kaladin z umiechem.

Mody mostowy? spyta aptekarz. Czy potrzebujesz uroku przeciwko zu?


Ojciec opowiada o tych sprawach. Wielu aptekarzy handlowao urokami miosnymi i eliksirami,
ktre leczyy wszelkiego rodzaju dolegliwoci. Skaday si z cukru i kilku szczypt pospolitych zi, ktre
zapewniay chwilowy przypyw uwagi lub senno, zalenie od rzekomego efektu. To bya bzdura, cho
matka Kaladina du wag przykadaa do glifw straniczych. Ojciec zawsze wyraa gbokie
rozczarowanie jej uporczywym trzymaniem si przesdw.
Potrzebuj banday stwierdzi Kaladin. I buteleczki oleju listerowego albo soku guzowca. Oraz
igy i jelita, jeli masz.
Aptekarz wybauszy oczy.
Jestem synem chirurga przyzna Kaladin. Przez niego wyszkolonym. On uczy si od
czowieka, ktry studiowa w Wielkim Zgromadzeniu w Kharbrancie.
Ach powiedzia aptekarz. No c. Wyprostowa si, odstawi na bok lask i wygadzi szat.
Bandae, powiedziae? I co do odkaania? Zobaczymy... Znikn za lad.
Kaladin zamruga. Wiek mczyzny si nie zmieni, ale nie wydawa si ju tak kruchy. Szed
pewniejszym krokiem i mwi goniej, mniej chrypliwie. Przeglda buteleczki, mamroczc pod nosem,
kiedy odczytywa etykiety.
Mgby pj do sali chirurgw. Zapaciby o wiele mniej.
Nie jako mostowy odpar Kaladin, krzywic si. Odesali go. Tamtejsze zaopatrzenie byo dla
prawdziwych onierzy.
Rozumiem stwierdzi aptekarz, pooy buteleczk na ladzie i schyli si, eby przejrze szuflady.
Syl podfruna do Kaladina.
Za kadym razem, kiedy si schyla, wydaje mi si, e zaraz zamie si jak gazka.
Rzeczywicie zaczynaa rozumie mylenie abstrakcyjne, a ta zmiana postpowaa zadziwiajco
szybko.
Wiem, czym jest mier.... Wci nie by pewien, czy powinien jej aowa, czy nie.
Kaladin podnis buteleczk i wyj korek, wchajc zawarto.
luz larmw? Skrzywi si, czujc smrd. Nie jest tak skuteczny jak te dwa, o ktre prosiem.
Ale za to jest o wiele taszy odpar staruszek, podnoszc du skrzyni. Unis wieko, ukazujc
czyste biae bandae. A ty, jak zauwaylimy, jeste mostowym.
To ile w takim razie kosztuje luz? Martwi si tym. Ojciec nigdy nie wspomina o cenie
materiaw.
Dwie krwawe marki za butelk.
I to twoim zdaniem jest tanio?
Olejek listerowy kosztuje dwie szafirowe marki.
A sok guzowca? spyta Kaladin. Widziaem zarola tu za obozem! Nie moe by a tak
rzadki.
A wiesz, ile soku mona wycisn z jednej roliny? spyta aptekarz.

Kaladin zawaha si. To nie by prawdziwy sok, lecz mleczna substancja, ktr wyciskao si z
pdw. Tak w kadym razie twierdzi ojciec.
Nie przyzna.
Jedn kropl odpar mczyzna. Jeli masz szczcie. Jest taszy ni olejek listerowy, ale
droszy od luzu. Nawet jeli luz mierdzi jak tyek Straniczki Nocy.
Nie mam tyle przyzna Kaladin. Pi diamentowych marek rwnao si jednemu granatowi.
Wypata z dziesiciu dni za may soiczek rodka odkaajcego. Ojcze Burz!
Aptekarz pocign nosem.
Iga i jelito kosztuj dwie czyste marki. Moe cho na to ci sta.
Ledwie. Ile za bandae? Dwa pene szmaragdy?
To cinki, ktre wybieliem i wygotowaem. Dwa czyste odamki za dugo ramienia.
Zapac mark za pudeko.
Zgoda.
Kaladin sign do kieszeni po kule, a stary aptekarz mwi dalej.
Wy, chirurdzy, wszyscy jestecie tacy sami. Nawet przez chwil nie pomylicie, skd si bior
wasze materiay. Zuywacie je, jakby si miay nie skoczy.
Ludzkie ycie nie ma ceny stwierdzi Kaladin. Jedno z powiedze ojca. Dlatego wanie Lirin nie
mia cennika usug.
Kaladin wyj cztery marki. Zawaha si jednak, kiedy je zobaczy. Jedna wci wiecia czystym
krystalicznym blaskiem. Pozostae trzy byy matowe, kawaki diamentu ledwie widoczne porodku
szklanego paciorka.
No nie powiedzia aptekarz, mruc oczy. Prbujesz mi wcisn bure kule? Chwyci jedn,
zanim Kaladin zdy zaprotestowa, po czym sign pod lad. Wycign jubilersk lup, zdj okulary i
unis kul do wiata. Ach. Nie, to prawdziwy klejnot. Powiniene napeni swoje kule, mostowy. Nie
wszyscy s tak ufni, jak ja.
Rano wieciy sprzeciwi si Kaladin. Gaz musia mi zapaci zuytymi kulami.
Aptekarz zdj lup i znw zaoy okulary. Wybra trzy marki, w tym t wiecc.
Czy mgbym j zachowa? spyta Kaladin.
Aptekarz zmarszczy czoo.
Zawsze miej w kieszeni wiecc kul powiedzia modszy mczyzna. To przynosi szczcie.
Jeste pewien, e nie chcesz eliksiru miosnego?
Jeli znajdziesz si w ciemnociach, bdziesz mia rdo wiata odpar krtko Kaladin. A
poza tym, jak powiedziae, wikszo ludzi nie bdzie tak ufna.
Aptekarz niechtnie wymieni napenion kul na zuyt cho na wszelki wypadek sprawdzi j
lup. Bura kula bya warta tyle samo, co napeniona wystarczyo j zostawi na zewntrz podczas
arcyburzy, a odzyskiwaa adunek i wiecia przez co najmniej tydzie.
Kaladin schowa napenion kul i podnis zakupy. Skinieniem gowy poegna aptekarza, a Syl

doczya do niego, kiedy wyszed na ulic obozu.


Spdzi cz popoudnia, suchajc onierzy w mesie, i dowiedzia si kilku rzeczy o obozach.
Rzeczy, ktrych powinien dowiedzie si przed tygodniami, ale by zbyt przygnbiony, by si
zainteresowa. Dowiedzia si o poczwarkach na paskowyach, sercach klejnotw w ich wntrzu i
wspzawodnictwie arcyksit. Rozumia, dlaczego Sadeas tak bardzo naciska na swoich ludzi, i zaczyna
rozumie, dlaczego arcyksi zawraca, jeli dotarli na paskowy przed inn armi. Nie zdarzao si to
czsto. Przewanie Sadeas przybywa jako pierwszy, a inne armie Alethich, ktre dotary pniej, musiay
zawraca.
Obozy byy ogromne. W sumie we wszystkich obozach Alethich znajdowao si ponad sto tysicy
onierzy, wiele razy wicej ni w caym Palenisku. I to nie liczc cywilw. Wojsko w marszu przycigao
licznych markietanw stae obozy jak te na Strzaskanych Rwninach zdecydowanie wicej.
Kady z dziesiciu obozw znajdowa si w osobnym kraterze, a wypeniaa go osobliwa zbieranina
budynkw stworzonych dziki Dusznikom, bud i namiotw. Niektrzy kupcy, tacy jak aptekarz, mogli sobie
pozwoli na wybudowanie drewnianych konstrukcji. Ci, ktrzy mieszkali w namiotach, zwijali je na czas
arcyburzy i pacili za schronienie w innym miejscu. Nawet we wntrzu krateru wichry byy mocne,
szczeglnie tam, gdzie zewntrzna ciana bya niska lub zniszczona. Niektre miejsca, na przykad skad
drzewny, byy cakowicie odsonite.
Ulic wypenia zwyczajowy tum. Kobiety w spdnicach i bluzkach ony, siostry lub crki
onierzy, kupcw albo rzemielnikw. Kobiety w spodniach i kombinezonach. Dua liczba onierzy w
skrzanych pancerzach, noszca wcznie i tarcze. Wszyscy byli ludmi Sadeasa. onierze z jednego obozu
nie mieszali si z pozostaymi i trzymali si z dala od krateru innego owieconego, chyba e mieli jak
spraw.
Kaladin potrzsn gow z konsternacj.
Co takiego? spytaa Syl, sadowic si na jego ramieniu.
Nie spodziewaem si, e midzy obozami bdzie taka niezgoda. Sdziem, e bdzie to
zjednoczona armia krla.
Ludzie s niezgodni zauwaya.
Co to znaczy?
Kady z was zachowuje si inaczej i inaczej myli. Nikt inny taki nie jest... zwierzta zachowuj
si podobnie, a wszystkie spreny s w pewnym sensie t sam jednostk. W tym jest harmonia. Ale w was
nie. Wydaje si, e dwch ludzi nigdy si nie zgodzi w adnej kwestii. Cay wiat zachowuje si tak, jak
powinien, poza ludmi. Moe wanie dlatego tak czsto chcecie zabija si nawzajem.
Ale nie wszystkie wiatrospreny zachowuj si tak samo powiedzia Kaladin, otwierajc pudeko i
wpychajc kilka banday do kieszeni, ktr wszy po wewntrznej stronie skrzanej kamizeli. Ty jeste na
to dowodem.
Wiem przyznaa cicho. Moe teraz zrozumiesz, dlaczego mnie to tak niepokoi.
Kaladin nie wiedzia, jak na to zareagowa. W kocu dotarli na plac. Kilku czonkw druyny mostu

czwartego wylegiwao si w cieniu po wschodniej stronie koszar. Byoby ciekawie zobaczy, jak te koszary
powstaj tworzono je ze ska przy pomocy Dusznikw. Niestety, dziao si to w nocy i pod stra, by nikt
nie mg zobaczy witego rytuau poza arliwcami lub bardzo wysoko postawionymi jasnookimi.
Pierwszy popoudniowy dzwon zabrzmia w chwili, kiedy Kaladin dotar do koszar. Gaz posa mu
wcieke spojrzenie, gdy prawie spni si na dyur. Wikszo tego dyuru spdzali, przesiadujc w
okolicy i czekajc na dwik rogw. C, Kaladin nie mia zamiaru marnowa czasu. Nie mg ryzykowa
mczcych wicze z desk, bo w kadej chwili mogli dosta rozkaz wymarszu z mostem, ale moe mgby
si porozciga albo...
W powietrzu rozleg si dwik rogu, czysty i wyrany. Zupenie jak ten mityczny rg, ktry pono
prowadzi dusze odwanych na niebiaskie pole bitwy. Kaladin zamar. Jak zawsze czeka na drugi dwik,
irracjonalna cz jego duszy potrzebowaa potwierdzenia. I usysza, a tym razem sygna dwikowy
wskazywa te na lokalizacj przepoczwarzajcej si przepastnej bestii.
onierze ruszyli biegiem w stron placu zbirki przy skadzie drzewnym, inni biegli w stron obozu
po bro.
Do szeregu! krzykn Kaladin, podbiegajc do mostowych. Niech was burza! Wszyscy do
szeregu!
Zignorowali go. Niektrzy nie mieli kamizelek i zablokowali wejcie do koszar, prbujc
jednoczenie dosta si do rodka. Ci, ktrzy mieli kamizelki, pobiegli do mostu. Kaladin pody za nimi,
czujc frustracj. Kiedy znaleli si na miejscu, ustawili si wok mostu zgodnie z wczeniej ustalonym
szykiem. Kady mia szans znale si na najlepszym miejscu biec z przodu a do rozpadliny, a przed
ostatnim podejciem przenie si na wzgldnie bezpieczn pozycj na tyach.
Zmieniali si regularnie, a bdw nie popeniano i nie tolerowano. Pod tym wzgldem druyny
mostowe rzdziy si same jeli kto prbowa oszukiwa, inni zmuszali go, by na ostatnim etapie bieg na
przedzie. Co takiego podobno byo zakazane, ale Gaz udawa, e nie widzi oszustw. Nie przyjmowa te
apwek w zamian za pozwolenie na zmian miejsca. Moe wiedzia, e jedynym rdem stabilizacji i
jedyn nadziej dla mostowych bya rotacja. ycie nie byo sprawiedliwe, bycie mostowym nie byo
sprawiedliwe, ale jeli kto bieg na linii mierci i przey, nastpnym razem bieg na tyach.
Z jednym wyjtkiem. Jako dowdca Kaladin bieg z przodu przez wikszo drogi, a na czas ataku
cofa si. Jego pozycja bya najbezpieczniejsza w druynie, cho tak naprawd aden mostowy nie by
bezpieczny. Kaladin przypomina pleniejc skrk na talerzu godujcego nie pierwszy ks, ale i tak
skazana na zagad.
Zaj miejsce. Yake, Dunny i Malop dotarli jako ostatni. Kiedy zajli pozycje, Kaladin rozkaza im
podnie. Nieco zaskoczyo go, e go posuchali, ale niemal zawsze by jaki dowdca, ktry wydawa
rozkazy. Gos si zmienia, ale proste polecenia nie. Podnie, biec, opuci.
Dwadziecia mostw ruszyo ze skadu w stron Strzaskanych Rwnin. Kaladin zauway grupk
mostowych z druyny mostu numer siedem, ktra patrzya na wszystko z ulg na twarzach. Byli na dyurze
do pierwszego popoudniowego dzwonu i o wos uniknli tej wyprawy.

Mostowi pracowali ciko. Nie tylko ze wzgldu na grob chosty biegli tak szybko, bo chcieli
dotrze na wybrany paskowy przed Parshendimi. Gdyby im si to udao, nie byoby strza i mierci. I
dlatego bieganie z mostem byo jednym, co mostowi robili bez zastrzee i lenistwa. Cho wielu
nienawidzio swojego ycia, wci trzymali si go zbami i pazurami.
Przebiegli po pierwszym ze staych mostw. Minie Kaladina protestoway przeciwko nowemu
wysikowi po tak krtkim czasie, ale prbowa nie skupia si na swoim wyczerpaniu. Deszcze poprzedniej
nocy oznaczay, e wikszo rolin bya wci otwarta, skaopki wypuszczay pdy, kwitnce branzahy
sigay w niebo gaziami przypominajcymi szpony. Od czasu do czasu widywao si cierniowce
spiczaste zarola o kamiennych pdach, ktre Kaladin zauway po raz pierwszy w tej okolicy. Woda
zbieraa si w rozlicznych szczelinach i zagbieniach na powierzchni paskowyu.
Gaz wykrzykiwa polecenia, mwic im, w ktr stron maj si skierowa. Na wielu z pobliskich
paskowyw byo po trzy, cztery mosty, tworzcych przecinajce si drogi przez Paskowy. Bieganie stao
si nawykiem. Byo wyczerpujce, ale rwnie znajome, i dobrze si czu na przedzie, widzc, gdzie
biegnie. Kaladin znw zacz liczy kroki, jak mu to doradzi tamten bezimienny mostowy, w ktrego
sandaach wci chodzi.
W kocu dotarli do ostatniego ze staych mostw. Przeszli przez niewielki paskowy, mijajc
dymice resztki mostu, ktry Parshendi zniszczyli tej nocy. Jak im si to udao podczas arcyburzy?
Wczeniej, kiedy podsuchiwa onierzy, dowiedzia si, e odnosili si do Parshendich z nienawici,
zoci i niejakim podziwem. To nie byli leniwi, prawie niemi parshmeni, ktrzy pracowali w caym
Rosharze. Ci Parshendi byli dobrze wyszkolonymi wojownikami. Kaladinowi nadal wydawao si to
osobliwe. Parshendi? Walczcy? Dziwne.
Druyna mostu numer cztery, podobnie jak wszystkie pozostae, opucia most i poczya brzegi
rozpadliny w najwszym miejscu. Jego ludzie padli na ziemi wok mostu, rozluniajc si, kiedy armia
przechodzia. Kaladin prawie do nich doczy, kolana si pod nim uginay.
Nie, pomyla, prostujc si. Nie. Bd sta.
To by gupi gest. Inni mostowi nie zwracali na niego uwagi. Jeden z nich, Moash, nawet zakl. Ale
kiedy Kaladin podj decyzj, trzyma si jej uporczywie. Zaoy rce za plecami i sta w pozycji
spocznij, przygldajc si przechodzcej armii.
Hej, mostowy! zawoa jeden z onierzy czekajcych na swoj kolej. Ciekawi ci, jak wyglda
prawdziwe wojsko?
Kaladin odwrci si w stron mwicego, masywnego mczyzny o brzowych oczach i ramionach
grubych jak uda innych. Wzy na kamizeli wiadczyy, e jest dowdc oddziau. Kaladin niegdy sam
nosi takie wzy.
Jak traktujesz swoj wczni i tarcz, dowdco?! odkrzykn.
Mczyzna zmarszczy czoo, ale Kaladin wiedzia, co myli. Wyposaenie onierza byo jego
yciem, czowiek troszczy si o swoj bro jak o rodzone dziecko i czsto najpierw zajmowa si jej
zabezpieczeniem, a dopiero pniej jad lub odpoczywa.

Kaladin skinieniem gowy wskaza na most.


To mj most powiedzia gono. Moja bro, jedyna, jak mi wolno mie. Dobrze go traktujcie.
Albo co zrobisz?! zawoa inny z onierzy, wywoujc salwy miechu.
Dowdca si nie odezwa. Wydawa si zaniepokojony.
Sowa Kaladina byy czyst brawur. Tak naprawd nienawidzi mostu. Mimo to wci sta.
Kilka chwil pniej po mocie Kaladina przeszed sam arcyksi Sadeas. Owiecony Amaram
zawsze wydawa si taki bohaterski, taki godny. Szlachetnie urodzony genera. Ten Sadeas by zupenie
inny. Okrga twarz, krcone wosy i wyniosa mina. Jecha jakby by na paradzie, jedn rk lekko
przytrzymywa wodze, drug trzyma pod pach hem. Jego pancerz pomalowano na czerwono, a hem mia
mieszne frdzle. Byo w tym tak wiele bezsensownej pompatycznoci, e niemal przysaniaa cudowno
staroytnego pancerza.
Kaladin zapomnia o zmczeniu i zacisn donie w pici. Oto by jasnooki, ktrego mg
nienawidzi bardziej ni innych, czowiek tak bezduszny, e kadego miesica posya na mier setki
mostowych. Czowiek, ktry nie pozwala swoim mostowym nosi tarcz, z powodw cakowicie
niezrozumiaych dla Kaladina.
Sadeas i jego stra honorowa wkrtce przejechali, a Kaladin zorientowa si, e pewnie powinien si
ukoni. Arcyksi nie zauway, ale gdyby to zrobi, Kaladin mgby mie kopoty. Krcc gow, zabra
si za podnoszenie swoich ludzi, cho zmuszenie Skay potnego Rogoercy do ruszenia si wymagao
specjalnego wysiku. Przekroczywszy rozpadlin, jego ludzie podnieli most i ruszyli w stron kolejnej
przepaci.
Proces powtarza si tyle razy, e Kaladin utraci rachub. Po kadym przejciu odmawia pooenia
si. Sta z rkami za plecami, patrzc, jak armia przemaszerowuje. Kolejni onierze zwracali na niego
uwag i szydzili. Kaladin ignorowa ich, a przy pitym czy szstym przejciu okrzyki ucichy. Kiedy po raz
kolejny zobaczy owieconego Sadeasa, ukoni si, cho robio mu si przy tym niedobrze. Nie suy temu
czowiekowi. Suy za to ludziom z mostu numer cztery. Uratuje ich, ale to znaczyo, e musi si uchroni
przed karami za niesubordynacj.
Zmiana biegaczy! zawoa Gaz Przej i zamieni si!
Kaladin odwrci si. Nastpne przejcie bdzie atakiem. Zmruy oczy, spogldajc przed siebie, i
dostrzeg szeregi ciemnych postaci zbierajce si na drugim paskowyu. Parshendi dotarli na miejsce i
formowali szyki. Za nimi grupka pracowaa nad rozbijaniem poczwarki.
Kaladin poczu przypyw frustracji. Ich szybko nie wystarczya. I cho byli zmczeni, Sadeas
bdzie chcia zaatakowa szybko, zanim Parshendi wydostan serce klejnotu ze skorupy.
Mostowi podnieli si z odpoczynku, cisi, udrczeni. Wiedzieli, co ich czeka. Przekroczyli
rozpadlin i zabrali most, po czym zamienili si miejscami. onierze ustawili si w szyku. Panowaa
cakowita cisza, jakby przygotowywali si do zaniesienia trumny na pogrzebowy stos.
Mostowi zrobili miejsce dla Kaladina z tyu, osonite i chronione. Syl opada na most, spogldajc
na to miejsce. Kaladin podszed do niego, bardzo zmczony, fizycznie i psychicznie. Rano zbytnio si

wysili, teraz te, stojc, zamiast odpoczywa. Co go optao? Ledwie chodzi.


Spojrza na mostowych. Jego ludzie byli zrezygnowani, przygnbieni, przeraeni. Gdyby odmwili
biegu, zostaliby straceni. Jeli pobiegn, musz stawi czoo strzaom. Nie patrzyli w stron odlegych
szeregw ucznikw Parshendi. Miast tego spucili wzrok.
To twoi ludzie, powiedzia sobie Kaladin. Potrzebuj twojego przywdztwa, nawet jeli tego nie
wiedz.
Jak moesz ich prowadzi z tyu?
Wyszed z szeregu i okry most. Dwaj z ludzi Drehy i Teft patrzyli na niego wstrznici.
Miejsce mierci pozycja na samym rodku pierwszej linii przypada Skale, masywnemu, opalonemu
Rogoercy. Kaladin postuka go po ramieniu.
Zajmujesz moje miejsce, Skao.
Mczyzna spojrza na niego zaskoczony.
Ale...
Na tyy.
Skaa zmarszczy czoo. Nikt nigdy nie prbowa przeskoczy na przd.
Jeste chory od powietrza, czowieku z nizin powiedzia z mocnym akcentem. Chcesz umrze?
To moe skoczysz w rozpadlin? To byoby atwiejsze.
Jestem dowdc. Moim przywilejem jest bieg z przodu.
Skaa wzruszy ramionami, ale zrobi, co mu kazano, zajmujc miejsce Kaladina na tyach. Nikt nie
skomentowa tego ani sowem. Jeli Kaladin chcia da si zabi, kto by na to narzeka?
Kaladin spojrza na mostowych.
Im duej potrwa opuszczenie tego mostu, tym wicej strza moe nas trafi. Bdcie pewni,
bdcie stanowczy, bdcie szybcy. Unie most!
Mczyni podnieli, ci ze rodka weszli pod spd i ustawili si w rzdach po piciu. Kaladin sta na
samym przodzie, z wysokim, masywnym mczyzn imieniem Leyten po lewej, a patykowatym Murkiem
po prawej. Na brzegach stali Adis i Corl. Piciu mczyzn na przedzie. Linia mierci.
Kiedy wszystkie druyny uniosy mosty, Gaz wyda rozkaz.
Do ataku!
Biegli obok szeregw armii, mijajc onierzy trzymajcych wcznie i tarcze. Niektrzy przygldali
si z ciekawoci, moe rozbawieni widokiem mostowych pdzcych z tak gorliwoci na mier. Inni
odwracali wzrok, by moe zawstydzeni na myl o ywotach, ktre zostan utracone, by mogli przej przez
t rozpadlin.
Kaladin wpatrywa si przed siebie, tumic ten peen niedowierzania gos z tyu gowy, ten, ktry
wrzeszcza, e robi co bardzo gupiego. Pdzi w stron ostatniej rozpadliny, skupiony na szeregach
Parshendich. Postaciach o czarnej i szkaratnej skrze, ktre trzymay uki.
Syl fruwaa przy gowie Kaladina, ju nie w ludzkiej postaci, lecz jako pasmo wiata. Unosia si
przed nim.

Podniesiono uki. Kaladin ostatni raz znajdowa si na linii mierci podczas koszmarnego natarcia
pierwszego dnia w druynie. Zawsze umieszczali nowych na tym miejscu. Dziki temu, jeli zginli, nie
trzeba ich byo szkoli.
ucznicy Parshendi nacignli ciciwy, celujc w pi czy sze druyn. Most numer cztery by
jednym z ich celw.
Wypucili strzay.
Tien! krzykn Kaladin, niemal oszalay ze zmczenia i frustracji.
Wykrzykn to imi na gos, nie wiedzc dlaczego, kiedy strzay poleciay w jego stron. Poczu
przypyw energii, nag si, niespodziewan i niewyjanion.
Strzay trafiy w cel.
Murk pad bez sowa, przebio go cztery czy pi strza, jego krew zalaa kamienie. Leyten take
pad, a wraz z nim Adis i Corl. Strzay wbijay si w ziemi u stp Kaladina, pkajc, a dobre p tuzina
trafio w drewno wok jego gowy i doni.
Kaladin nie wiedzia, czy zosta trafiony. Zbytnio wypeniay go energia i niepokj. Bieg dalej,
krzyczc i dwigajc most na ramionach. Z jakiego powodu grupa ucznikw Parshendi opucia uki.
Widzia ich marmurkow skr, dziwne czerwonawe lub rdzawe hemy i proste brzowe stroje. Wydawali
si zdezorientowani.
Niezalenie od powodu, most numer cztery zyska dziki temu kilka cennych chwil. Nim Parshendi
znw unieli uki, druyna Kaladina dotara do rozpadliny. Ustawili si razem z innymi pozostao tylko
pitnacie mostw. Pi spado na ziemi. W miar przybywania zamykali luki.
Kaladin kaza mostowym opuci most pord kolejnej salwy. Jedna strzaa przecia skr na jego
ebrach, odbijajc si od koci. Czu uderzenie, ale adnego blu. Chwyci bok mostu i pomaga pcha.
Druyna Kaladina umiecia most na miejscu w chwili, kiedy salwa Alethich odwrcia uwag ucznikw
wroga.
Po mostach przejecha oddzia kawalerii. O mostowych wkrtce zapomniano. Kaladin pad na kolana
obok mostu, kiedy inni z jego druyny odchodzili niepewnym krokiem, zakrwawieni i ranni. Ich udzia w
bitwie si skoczy.
Kaladin chwyci si za bok, wymaca krew. Proste rozcicie, dugie na okoo cala, nie na tyle
szerokie, by byo niebezpieczne.
To by gos jego ojca.
Kaladin dysza ciko. Musia znale si w bezpiecznym miejscu. Nad jego gow przelatyway
strzay Alethich.
Niektrzy ludzie odbieraj ycie. Inni ratuj ycie.
Jeszcze nie skoczy. Zmusi si, by wsta, i zatoczy do miejsca, gdzie kto lea przy mocie. To
by mostowy imieniem Hobber, jego nog przebia strzaa. Mczyzna jcza, trzymajc si za udo.
Kaladin chwyci go pod pachy i odcign od mostu. Tamten kl z blu, kiedy dowdca zatarga go
do szczeliny za niewielkim gazem, w ktrej ukry si Skaa z kilkoma innymi.

Zostawiwszy Hobbera strzaa nie przebia adnej wanej arterii, mg jeszcze zaczeka Kaladin
odwrci si i prbowa znw wbiec na pole bitwy. Polizgn si jednak i potkn ze zmczenia. Mocno
uderzy w ziemi.
Niektrzy odbieraj ycie. Inni ratuj ycie.
Podnis si z trudem, jego czoo ociekao potem. Powlk si w stron mostu, syszc w gowie gos
ojca. Kolejny mostowy, ktrego odnalaz, imieniem Koorm, ju nie y. Kaladin zostawi ciao.
Gadol mia gbok ran boku, strzaa przebia go na wylot. Jego twarz pokrywaa krew z rany na
skroni, udao mu si te odczoga kawaek od mostu. Patrzy oszalaym wzrokiem, a wok niego kryy
pomaraczowe blospreny. Kaladin chwyci go pod pachy i odcign tu przed tym, jak szara kawalerii
przejechaa przez miejsce, w ktrym lea jeszcze przed chwil.
Kaladin zacign Gadola do szczeliny, zauwaajc przy tym kolejne dwa trupy. To dawao w sumie
dwudziestu dziewiciu mostowych, wczajc w to martwych, ktrych widzia. Piciu brakowao. Wrci na
pole bitwy.
onierze zebrali si przy mostach, ucznicy zgromadzili si na skrzydach i strzelali w szeregi
Parshendich, podczas gdy szara cikiej kawalerii prowadzona osobicie przez arcyksicia Sadeasa,
waciwie niezniszczalnego w Pancerzu Odprysku prbowaa odepchn wroga.
Kaladin si zawaha. Krcio mu si w gowie i by przeraony widokiem tak wielu ludzi
biegajcych, wrzeszczcych, strzelajcych z ukw i rzucajcych wczniami. Piciu mostowych,
najpewniej martwych, zagubionych w tym...
Zauway posta skulon tu przy krawdzi rozpadliny. Nad jej gow przelatyway strzay. To by
Dabbid, jeden z mostowych. Jedna z jego rk wygia si pod nienaturalnym ktem.
Kaladin ruszy naprzd. Rzuci si na ziemi i zacz czoga pord strza, z nadziej, e Parshendi
zignoruj paru nieuzbrojonych mostowych. Dabbid nawet nie zauway, kiedy Kaladin do niego dotar. By
w szoku, jego wargi poruszay si bezgonie, a oczy byy zamglone. Dowdca chwyci go niezgrabnie,
bojc si wyprostowa, eby nie trafia go strzaa.
Niezrcznie, na wp na czworakach, odcign Dabbida od krawdzi. Cigle lizga si na krwi,
pada, ociera rce o kamienie, uderza w nie twarz. Nie poddawa si jednak, cignc modszego
mczyzn pod deszczem strza. W kocu znalaz si na tyle daleko, e odway si wyprostowa. Prbowa
podnie Dabbida. Ale jego minie byy sabe. Wyta si i lizga, a wyczerpany pad na kamie.
Lea, dyszc ciko, w kocu poczu bl w boku. Taki zmczony...
Podnis si z trudem i znw prbowa chwyci Dabbida. Zamruga, by powstrzyma zy frustracji.
By zbyt zmczony, by podnie czowieka.
Chory od powietrza czowiek z nizin warkn kto.
Kaladin odwrci si i ujrza Ska. Potny Rogoerca chwyci Dabbida pod pachy i pocign.
Wariat mrukn do Kaladina, ale bez trudu podnis rannego mostowego i zanis go do
szczeliny.
Kaladin pody za nim. Pad w zagbieniu, oparty plecami o ska. Ocalali mostowi kulili si

wok niego, mieli udrczone spojrzenia. Skaa pooy Dabbida.


Jeszcze czterech powiedzia Kaladin midzy z trudem apanymi oddechami. Musimy ich
odnale...
Murk i Leyten stwierdzi Teft. Starszy mostowy tym razem by na tyach i nie odnis adnych
ran. A take Adis i Corl. Byli na przedzie.
Zgadza si, pomyla wyczerpany Kaladin. Jak mogem zapomnie...
Murk zgin powiedzia. Inni mog jeszcze y. Sprbowa si podnie.
Idiota stwierdzi Skaa. Zosta tutaj. Ju dobrze. Ja to zrobi. Zawaha si. Pewnie te
jestem idiot.
Skrzywi si, ale znw wyszed na pole walki. Teft zawaha si, po czym ruszy za nim.
Kaladin oddycha gboko, trzymajc si za bok. Nie umia oceni, czy bl po uderzeniu strzay by
silniejszy od tego, ktry wywoywao uszkodzenie skry.
Ratowa ycie...
Podpez do trzech rannych. Hobber z nog przebit strza mg zaczeka, a Dabbid mia tylko
zaman rk. W najgorszym stanie by Gadol z dziur w boku. Kaladin wpatrywa si w ran. Nie mia
stou operacyjnego ani rodka odkaajcego. Jak mia zrobi cokolwiek?
Odepchn od siebie rozpacz.
Niech ktry przyniesie mi n powiedzia mostowym. Zabierzcie jakiemu zabitemu
onierzowi. Kto inny niech rozpali ogie.
Mostowi popatrzyli po sobie.
Dunny, przynie mi n rozkaza Kaladin, przyciskajc rk do rany Gadola, prbujc
powstrzyma upyw krwi. Narm, moesz rozpali ogie?
Z czego? spyta mczyzna.
Kaladin zdj kamizel i koszul, t ostatni poda Narmowi.
Wykorzystaj j jako rozpak i zbierz par strza. Czy kto ma krzesiwo?
Na szczcie, Moash mia. Mostowi wszystko, co cenne, nosili przy sobie gdyby zostawili swoje
rzeczy w koszarach, inni mostowi mogliby je ukra.
Szybko! powiedzia Kaladin. Niech kto otworzy skaopk i przyniesie mi tykw z wod.
Przez chwil stali, po czym zabrali si za wypenianie jego polece. By moe byli zbyt
wstrznici, by si sprzeciwia. Kaladin rozerwa koszul Gadola, odsaniajc ran. Bya naprawd
paskudna. Jeli strzaa przecia jelita albo inne organy wewntrzne...
Rozkaza innemu mostowemu przyciska banda do czoa Gadola, by powstrzyma upyw krwi
wszystko, co tylko mogo mu pomc i obejrza raniony bok z prdkoci, ktr nauczy go ojciec. Dunny
szybko wrci z noem. Narm mia jednak problem z rozpaleniem ognia. Zakl i znw uy krzesiwa.
Gadol dosta skurczy. Kaladin przycisn bandae do rany, czujc bezradno. Przy takiej ranie nie
mia gdzie zaoy opaski uciskowej. Nic nie mg zrobi poza...
Gadol zakrztusi si, plujc krwi.

Niszcz sam ziemi! wysycza, a oczy mia oszalae. Pragn jej, ale w swej wciekoci j
zniszcz. Jak zazdrosny czowiek pali swe bogactwa, by nie dostay si w rce jego wrogw! Nadchodz!
Westchn. I znieruchomia, jego martwe oczy wpatryway si w niebo, a krwawa lina spywaa po
policzku. Jego ostatnie, niesamowite sowa wisiay nad nimi. W pobliu onierze walczyli i krzyczeli, ale
mostowi umilkli.
Kaladin siedzia, jak zawsze otpiay z blu straty. Ojciec powtarza, e upyw czasu uczyni go mniej
wraliwym.
W tej kwestii Lirin si myli.
Czu si taki zmczony... Skaa i Teft szli w stron zagbienia, niosc ciao.
Nie przynieliby go, gdyby nie y, powiedzia sobie Kaladin. Myl o tych, ktrym moesz pomc.
Podtrzymuj ogie! powiedzia, wskazujc na Narma. Nie pozwl mu zgasn! Niech kto
rozgrzeje to ostrze.
Narm podskoczy, jakby dopiero zauway, e udao mu si rozpali malutkie ognisko. Kaladin
odwrci si od martwego Gadola i zrobi miejsce dla Skay i Tefta. Pooyli na ziemi zakrwawionego
Leytena. Oddycha pytko i mia wbite w ciao dwie strzay, jedn w bark, a drug w przeciwne rami.
Kolejna przelizgna si po jego brzuchu, a ruch sprawi, e rana si powikszya. Do tego wygldao na to,
e po jego lewej nodze przejecha ko bya zamana, a skra pka w jednym miejscu.
Pozostali trzej nie yj stwierdzi Teft. On prawie te. Niewiele moemy zrobi. Ale kazae go
przynie, wic...
Kaladin natychmiast uklk i zacz pracowa szybko i skutecznie. Przycisn banda do boku i
przytrzyma go w miejscu kolanem, po czym szybko obandaowa nog, rozkazujc jednemu z mostowych
przytrzyma j w miejscu i unie koczyn.
Gdzie ten n! wykrzykn, prbujc popiesznie zawiza opask uciskow na ramieniu
rannego. Musia powstrzyma upyw krwi, ratowaniem rki zajmie si pniej.
Mody Dunny podbieg z rozgrzanym ostrzem. Kaladin unis banda z boku i szybko przypali ran.
Leyten by nieprzytomny i oddycha coraz pycej.
Nie umrzesz mrukn Kaladin. Nie umrzesz!
Jego umys by otpiay, ale palce znay waciwe ruchy. Na chwil znalaz si z powrotem na sali
operacyjnej ojca, suchajc starannych instrukcji. Wyci strza z rki Leytena, ale zostawi t w barku, po
czym odesa n do ponownego podgrzania.
Peet w kocu wrci z tykw. Kaladin chwyci j i oczyci ran nogi, ktra bya najbardziej
paskudna. Kiedy n wrci, Kaladin wycign strza z barku i w miar moliwoci przypali ran, po
czym zuy kolejny z szybko koczcych si banday, eby opatrzy ran.
Usztywni nog strzaami tylko to mieli. Krzywic si, t ran rwnie przypali. Bolao go, e
musi zostawi tyle blizn, ale nie mg dopuci do utraty krwi. Potrzebowa rodka odkaajcego kiedy
bdzie sobie mg pozwoli na ten luz?
Nie wa si umiera! powiedzia, ledwie wiadom, e w ogle si odzywa. Szybko opatrzy ran

nogi, nastpnie wykorzysta ig i jelito, eby zaszy ran rki. Zabandaowa j i rozwiza opask
uciskow.
W kocu usiad i wyczerpany patrzy na rannego. Leyten nadal oddycha. Ile to jeszcze potrwa? Mia
mae szanse.
Mostowi stali lub siedzieli wok Kaladina, spogldajc na niego z dziwnym szacunkiem. Kaladin
podszed do Hobbera i zaj si jego ran nogi. Nie trzeba byo jej przypala. Kaladin oczyci j, wycign
kilka drzazg i zaszy. Mczyzn otaczay blospreny, malutkie pomaraczowe rczki wysuwajce si z
ziemi.
Kaladin wyci najczystsz cz bandaa, ktrym tamowa krwawienie Gadola, i opatrzy nim
Hobbera. Martwi go brak sterylnoci, ale nie mia wyboru. Nastpnie nastawi rami Dabbida za pomocy
strza, ktre przynieli inni mostowi, i uy koszuli mczyzny, by je umocowa. W kocu usiad oparty o
kamie i westchn ze zmczeniem.
Z tyu rozlega si brzk metalu o metal i krzyki onierzy. Czu si ogromnie zmczony. Zbyt
zmczony, eby zamkn oczy. Chcia tak siedzie i gapi si na ziemi.
Teft usiad obok niego. Posiwiay mczyzna trzyma tykw, w ktrej wci pozostao troch pynu.
Napij si, chopcze. Potrzebujesz tego.
Powinnimy oczyci rany innych stwierdzi tpo Kaladin. Zadrapania, niektrzy mieli nawet
rozcicia... i powinni...
Pij powtrzy z naciskiem Teft.
Kaladin zawaha si, po czym wypi wod. Smakowaa gorzko, jak rolina, z ktrej j zabrano.
Gdzie si tak nauczye leczy? spyta mczyzna. Inni mostowi odwrcili si w jego stron,
syszc to pytanie.
Nie zawsze byem niewolnikiem wyszepta Kaladin.
To, co zrobie, nic nie zmieni powiedzia Skaa, podchodzc do nich. Masywny Rogoerca
kucn. Gaz kae nam zostawia rannych, ktrzy nie mog sami i. Rozkaz z gry.
Zajm si Gazem stwierdzi Kaladin, opierajc gow o kamie. Odniecie ten n do trupa,
ktremu go zabralicie. Nie chc by oskarony o kradzie. Kiedy nadejdzie czas, by odej, chc, eby
dwch zajo si Leytenem, a dwch innych Hobberem. Przywiemy ich do szczytu mostu i zaniesiemy.
Przy rozpadlinach bdziecie musieli szybko ich odwiza, zanim przejdzie armia, a pniej znw
przywiza. Kto te musi prowadzi Dabbida, jeli nie minie mu szok.
Gaz si na to nie zgodzi sprzeciwi si Skaa.
Kaladin zamkn oczy, odmawiajc dalszej dyskusji.
Bitwa bya bardzo duga. Kiedy nadszed wieczr, Parshendi w kocu si wycofali, dziki swoim
nienaturalnie potnym nogom przeskakujc nad rozpadlinami. Rozlegy si zwyciskie okrzyki onierzy
Alethich. Kaladin zmusi si do wstania i ruszy na poszukiwanie Gaza. Minie sporo czasu, nim otworz
poczwark to byo jak rozkuwanie skay i musia zaj si sierantem.
Odnalaz Gaza daleko za polem bitwy. Mczyzna spojrza na Kaladina jedynym okiem.

Ile z tej krwi jest twojej?


Kaladin spojrza w d i zorientowa si, e pokrywa go ciemna, zascha krew, w wikszoci
naleca do ludzi, nad ktrymi pracowa. Nie odpowiedzia na pytanie.
Zabieramy rannych ze sob.
Gaz potrzsn gow.
Jeli nie mog i, zostaj. Stae rozkazy. Nie mj wybr.
Zabieramy ich powtrzy Kaladin, ani bardziej stanowczo, ani goniej.
Owiecony Lamaril si na to nie zgodzi. Lamaril by bezporednim przeoonym Gaza.
Polesz most numer cztery jako ostatni, by odprowadzi rannych onierzy do obozu. Lamaril nie
pjdzie z tym oddziaem, ruszy przodem z gwnymi siami, by nie przegapi uczty Sadeasa.
Gaz otworzy usta.
Moi ludzie bd porusza si szybko stwierdzi Kaladin, nie dopuszczajc go do sowa. Nikogo
nie spowolni. Wyj ostatni kul z kieszeni i poda j. Nic nie powiesz.
Gaz wzi kul i prychn.
Jedna czysta marka? Mylisz, e to wystarczy, ebym podj tak wielkie ryzyko?
Jeli nie odpar Kaladin, wci spokojnym gosem zabij ci i pozwol, eby mnie stracili.
Gaz zamruga.
Nigdy by nie...
Kaladin zrobi krok naprzd. Musia wyglda straszliwie, cay pokryty krwi. Gaz zblad. Nastpnie
zakl, unoszc ciemn kul.
I do tego jeszcze bura kula.
Kaladin zmarszczy czoo. By pewien, e przed ca wypraw wci wiecia.
To twoja wina. Ty mi j dae.
Te kule byy napeniane poprzedniego wieczoru stwierdzi Gaz. Przyszy prosto ze skarbca
owieconego Sadeasa. Co z nimi zrobie?
Kaladin potrzsn gow, zbyt zmczony, eby myle. Syl wyldowaa na jego ramieniu, kiedy
odwrci si w stron pozostaych mostowych.
Kim oni s dla ciebie?! zawoa za nim Gaz. Dlaczego si przejmujesz?!
To moi ludzie.
Pozostawi Gaza z tyu.
Nie ufam mu stwierdzia Syl, ogldajc si przez rami. Mgby powiedzie, e mu grozie, i
wysa ludzi, eby ci aresztowali.
Moe i tak odpar Kaladin. Chyba musz wierzy, e bdzie chcia wicej apwek.
Kaladin szed dalej, nasuchujc zwyciskich okrzykw i jkw rannych. Na paskowyach leay
sterty trupw, zebrane wzdu krawdzi rozpadliny, wok mostw bowiem toczyy si najcisze walki.
Parshendi jak zawsze pozostawili swoich zabitych. Ludzie wysyali druyny mostowe i onierzy, by spalili
ciaa i posali dusze w drog do ycia po yciu, gdzie najlepsi z nich mieli walczy w armii Heroldw.

Kule powiedziaa Syl, nadal patrzc na Gaza. Nie wydaje mi si, by mona byo na to liczy.
Moe tak, moe nie. Widziaem, jak na nie patrzy. Chce pienidzy, ktre mu daj. Moe tak
bardzo, e utrzyma go to w ryzach. Kaladin potrzsn gow. To, co powiedziaa wczeniej, jest
prawd. Ludzie s niegodni zaufania w wielu kwestiach. Ale ich chciwo jest czym, na co zawsze mona
liczy.
To bya gorzka myl. Ale te i dzie by gorzki. Peen nadziei jasny pocztek i krwawy zachd
soca.
Jak kadego dnia.

Mapa obozw wojskowych Alethich dziea Vandonasa, ktry raz odwiedzi obozy i namalowa by moe
nieco wyidealizowany obraz.

Ati by niegdy dobrym i szczodrym czowiekiem, a wiesz przecie, jaki si sta. Rayse, wrcz
przeciwnie, nalea do najbardziej obmierzych, sprytnych i niebezpiecznych jednostek, jakie miaem okazj
pozna.
Tak, zosta przecity stwierdzi korpulentny rymarz, unoszc poprg w obecnoci Adolina.
Zgodzisz si, Yis?
Drugi rymarz pokiwa gow. Yis by tookim Irialim obdarzonym zotymi wosami. Nie blond,
lecz wanie zotymi. Miay nawet metaliczny poblask. Obcina je krtko i nosi czapk. Najwyraniej nie
chcia, by zwracay uwag. Wielu uwaao, e kosmyk wosw Irialich przynosi szczcie.
Jego towarzysz, Avaran, by ciemnookim Alethim i nosi fartuch na kamizeli. Jeli pracowali razem
zgodnie z tradycj, jeden zajmowa si wikszymi i bardziej solidnymi towarami na przykad siodami
drugi za specjalizowa si w drobiazgach wymagajcych dokadnoci. W gbi trudzia si grupa uczniw,
tnc i szyjc wiskie skry.
Przecity zgodzi si Yis, odbierajc poprg od Avarana. Potwierdzam.
A niech mnie Potpienie wemie mrukn Adolin. Chcecie powiedzie, e Elhokar mia racj?
Adolinie zabrzmia z tyu kobiecy gos mwie, e pjdziemy na spacer.
I to wanie robimy odpar, odwracajc si z umiechem.
Janala staa z zaoonymi rkami. Miaa na sobie gadk t sukni w nienagannym stylu, z boku
zapinan na guziki i z otaczajcym szyj sztywnym konierzem wyszywanym szkaratn nici.
Sdziabym powiedziaa e spacer bdzie si wiza z duszym spacerowaniem.
Hm odpar. Tak. Wkrtce do tego przejdziemy. Bdzie wspaniale. Mnstwo paradowania,
przechadzania si i, no...
Promenowania? zasugerowa rymarz Yis.
Czy to nie rodzaj napitku? spyta Adolin.

Nie, owiecony. Jestem pewien, e to inne okrelenie na spacerowanie.


C. W takim razie tego te bdzie duo. Promenowania. Uwielbiam promenowanie. Podrapa
si po brodzie, odbierajc poprg. Jak bardzo jestecie tego pewni?
Nie ma tu miejsca na wtpliwoci, owiecony stwierdzi Avaran. To nie jest proste rozerwanie.
Powinnicie by ostroniejsi.
Ostroniejsi?
Owszem. Upewnijcie si, e adne lune klamry nie ocieraj si o skr, wbijajc si w ni. W tym
wypadku wyglda, e to wina sioda. Czasami ludzie pozwalaj, eby poprgi wisiay luno, kiedy
odkadaj siodo na noc, a one zostan czym przycinite. Podejrzewam, e std wanie wzio si to
nacicie.
Aha. To znaczy, e nie zosta przecity celowo? spyta Adolin.
By moe odpar Avaran. Ale kto miaby przeci taki poprg?
W rzeczy samej, pomyla Adolin. Poegna obu rymarzy, wsun pasek skry do kieszeni i poda
okie Janali. Uja go swobodn doni, wyranie zadowolona, e moe w kocu opuci warsztat
rymarski. Wypenia go saby smrd, cho oczywicie nie mg si rwna z garbarni. Adolin widzia, jak
kilka razy sigaa po chusteczk, jakby chciaa j unie do nosa.
Wyszli na popoudniowe soce. Tibon i Marks dwaj jasnoocy czonkowie Kobaltowej Gwardii
czekali na zewntrz razem ze suc Janali, ciemnook Azirk imieniem Falksi. Caa trjka podya za
Adolinem i Janal, gdy wyszli na ulice obozu. Falksi narzekaa pod nosem na brak odpowiedniego
palankinu dla swojej pani.
Janali to nie przeszkadzao. Oddychaa gboko i trzymaa si jego ramienia. Bya bardzo adna,
nawet jeli lubia mwi o sobie. Gadatliwo bya cech, ktra zazwyczaj podobaa mu si w kobietach, ale
tym razem mia problemy ze skupieniem uwagi, kiedy Janala zacza mu opowiada najnowsze dworskie
plotki.
Poprg zosta rozcity, ale obaj rymarze zaoyli, e to przypadek. Co sugerowao, e ju widzieli
takie rozcicia. Luny pas albo inny niefortunny wypadek doprowadzajcy do nacicia skry.
Tyle tylko, e tym razem nacicie sprawio, e krl zosta zrzucony z sioda w trakcie bitwy. Czy co
mogo si w tym kry?
...nie sdzisz, Adolinie? spytaa Janala.
Bez wtpienia odpar, suchajc jednym uchem.
To znaczy, e z nim porozmawiasz?
H?
Z ojcem. Poprosisz go, eby czasem pozwala swoim ludziom zrezygnowa z tego koszmarnie
niemodnego munduru?
C, on jest wielkim zwolennikiem tego pomysu zauway Adolin. Poza tym wcale nie jest
taki niemodny.
Janala tylko na niego popatrzya.

No dobrze przyzna. Jest troch ponury.


Podobnie jak kady wysokiej rangi jasnooki oficer w armii Dalinara, tak i Adolin nosi prosty
niebieski strj wojskowego kroju. Dugi, jednolicie niebieski paszcz, pozbawiony haftw, i sztywne
spodnie w czasach, kiedy modne byy kamizelki, jedwabne akcenty i szale. Do tego haftowana, rzucajca si
w oczy para glifw Kholinw na bokach i piersi, i front zapinany po bokach na srebrne guziki. By prosty,
rozpoznawalny na pierwszy rzut oka, ale bardzo niewyszukany.
Ludzie kochaj twojego ojca, Adolinie powiedziaa Janala. Ale jego wymagania staj si
mczce.
Wiem. Uwierz mi. Nie sdz jednak, bym zdoa skoni go do zmiany zdania.
Jak jej to wyjani? Mimo trwajcej od szeciu lat wojny Dalinar przestrzega Kodeksu z nie
mniejsz determinacj. Jego oddanie wrcz roso.
Adolin w kocu zaczyna to rozumie. Ukochany brat Dalinara mia jedn ostatni prob kieruj
si Kodeksem. To prawda, ta proba odnosia si do jednego wydarzenia, ale ojciec znany by z popadania w
skrajnoci.
Adolin wolaby jedynie, eby nie mia takich samych wymaga wobec wszystkich innych.
Pojedynczo nakazy Kodeksu byy drobnymi niedogodnociami zawsze no mundur w miejscu
publicznym, nigdy si nie upijaj, unikaj pojedynkw. Wzite razem robiy si uciliwe.
Jego odpowied przerwa dwik rogw. Adolin nadstawi uszu, obrci si i spojrza na wschd w
stron Strzaskanych Rwnin. Odliczy kolejn seri rogw. Zauwaono poczwark na paskowyu jeden
cztery siedem. Na tak odlego mogli zaatakowa!
Wstrzyma oddech, czekajc na trzeci seri rogw, wzywajc armi Dalinara do bitwy. Ale
najpierw jego ojciec musia wyda rozkaz.
W gbi duszy wiedzia, e te rogi nie zabrzmi. Jeden cztery siedem znajdowa si na tyle blisko
obozu Sadeasa, e drugi arcyksi na pewno sprbuje tam dotrze.
Dalej, ojcze, pomyla Adolin. Moemy si z nim ciga.
Rogi nie zagray.
Adolin spojrza na Janal. Wybraa muzyk jako swoje Powoanie i nie zwracaa wikszej uwagi na
wojn, cho jej ojciec by jednym z oficerw kawalerii Dalinara. Jej mina wiadczya jednak, e nawet ona
zrozumiaa, co oznacza brak trzeciego rogu.
Dalinar Kholin po raz kolejny zdecydowa si nie walczy.
Chod powiedzia Adolin, odwracajc si i ruszajc w inn stron, niemal cignc Janal za
sob. Chciabym sprawdzi co jeszcze.
*
Dalinar sta z rkami zaoonymi za plecami, spogldajc na Strzaskane Rwniny. Znajdowa si na
jednym z niszych tarasw otaczajcych paac Elhokara krl nie zamieszka w jednym z dziesiciu
obozw, lecz w niewielkim kompleksie wzniesionym na pobliskim wzgrzu. Wspinaczk Dalinara do
paacu przerwa dwik rogw.

Sta wystarczajco dugo, by zobaczy armi Sadeasa zbierajc si w jego obozie. Dalinar mgby
posa onierza, by przygotowa jego ludzi. By wystarczajco blisko.
Owiecony? spyta kto z boku. yczycie sobie kontynuowa?
Chro go na swj sposb, Sadeasie, pomyla Dalinar. Ja go bd chroni na swj.
Tak, Teshav odpar i ruszy dalej drog wspinajc si zakosami.
Teshav doczya do niego. Swoje typowe dla Alethich czarne wosy, cho przetykane jasnymi
pasemkami, upinaa w skomplikowanej fryzurze. Miaa fiokowe oczy, a na jej cignitej twarzy malowaa
si troska. Byo to zupenie normalne zdawao si, e zawsze musi si czym martwi.
Teshav i towarzyszca jej skryba byy onami jego oficerw. Dalinar ufa im. Przewanie. Trudno
byo mu cakowicie zaufa komukolwiek. Przesta, pomyla. Zaczynasz si zachowywa rwnie
paranoicznie jak krl.
Mimo to ucieszyby go powrt Jasnah. Gdyby zdecydowaa si wrci. Niektrzy z wyszych
oficerw sugerowali, e powinien znw si oeni, choby po to, by mie wasn skryb. Sdzili, e odrzuca
ich sugestie z mioci do pierwszej ony. Nie wiedzieli, e odesza, znikna z jego umysu, pozostawiajc
plam mgy w pamici. Cho w pewnym sensie oficerowie mieli racj. Waha si przed powtrnym
maestwem, poniewa nie podobaa mu si myl, e j zastpi. Wszystko, co wizao si z on, zostao
mu odebrane. Pozostaa tylko luka, a wypenienie jej po to, by zyska skryb, wydawao mu si bezduszne.
Dalinar ruszy dalej. Poza dwiema kobietami towarzyszy mu Renarin i trzech czonkw Kobaltowej
Gwardii. Ci ostatni nosili ciemnoniebieskie filcowe czapki, paszcze zakrywajce srebrne napierniki i
ciemnoniebieskie spodnie. Byli jasnookimi niskiej rangi, ktrzy mogli nosi miecze.
Owiecony odezwaa si Teshav owiecony Adolin prosi mnie, ebym przekazaa raport na
temat przebiegu ledztwa w sprawie poprgu. W tej chwili rozmawia z rymarzami, ale na razie nie ma zbyt
wiele do powiedzenia. Nikt nie widzia, by ktokolwiek majstrowa przy siodle albo koniu Jego Wysokoci.
Nasi szpiedzy twierdz, e nikt w innych obozach nie przechwala si zbytnio, a jak na razie nie odkrylimy,
by ktokolwiek w naszym obozie otrzyma nagle wiksz sum pienidzy.
Stajenni?
Twierdz, e sprawdzili siodo odpara ale przycinici przyznaj, e nie pamitaj, czy
dokadnie sprawdzili rwnie poprg. Pokrcia gow. Dwiganie Odpryskowego wywiera wielki
nacisk na wierzchowca i siodo. Gdyby tylko dao si okiezna wicej ryshadyjskich...
Sdz, e prdzej udaoby ci si okiezna burze, jasnoci. C, jak sdz, to dobre wieci. Lepiej
dla nas wszystkich, jeli ta caa sprawa z poprgiem okae si niczym. Jest jeszcze jedna kwestia, ktr
chciabym, eby si zaja.
Z przyjemnoci, owiecony.
Arcyksi Aladar zacz wspomina o udaniu si na krtkie wakacje do Alethkaru. Chc
wiedzie, czy mwi powanie.
Tak, owiecony. Teshav pokiwaa gow. Czy to byby problem?
Szczerze mwic, nie jestem pewien.

Nie ufa arcyksitom, ale kiedy mia ich wszystkich tutaj, mg ich obserwowa. Gdyby jeden
powrci do Alethkaru, mgby tam spiskowa do woli. Oczywicie, nawet krtkie odwiedziny mogyby
pomc w ustabilizowaniu sytuacji w ojczynie.
Co byo waniejsze? Stabilno czy moliwo pilnowania pozostaych? Krwi przodkw moich,
pomyla. Nie zostaem stworzony do polityki i spiskw. Stworzono mnie, bym dziery miecz i szarowa
na wroga.
I tak wiedzia, co trzeba zrobi.
O ile pamitam, masz informacje dotyczce krlewskich rachunkw, Teshav?
W rzeczy samej odpowiedziaa, nie przerywajc marszu. Sprawdzenie ksig rachunkowych
okazao si mdrym posuniciem, wyglda bowiem na to, e trzej z arcyksit, to jest Thanadal, Hatham i
Vamah, znacznie opniaj si z patnociami. Poza wasz osob, jedynie arcyksi Sadeas zapaci z gry,
co jest zasad obowizujc w czasie wojny.
Dalinar pokiwa gow.
Im duej trwa ta wojna, tym swobodniej czuj si arcyksita. Zaczynaj zadawa pytania.
Dlaczego paci wysokie wojenne stawki za uycie Dusznikw? Dlaczego by nie cign tu rolnikw i nie
zacz uprawia wasnej ywnoci?
Prosz o wybaczenie, owiecony odezwaa si Teshav, gdy wyszli za rg. Jej skryba sza za nimi,
w teczce miaa kilka rejestrw przypitych do podkadek. Ale czy naprawd chcemy do tego zniechca?
Drugie rdo zaopatrzenia moe by cenne jako zabezpieczenie.
Kupcy stanowi zabezpieczenie stwierdzi Dalinar. Midzy innymi dlatego ich nie
przegoniem. Inne by mi nie przeszkadzao, ale Duszniki to jedyna kontrola, jak mamy nad arcyksitami.
Gavilarowi byli winni lojalno, ale wobec jego syna jej nie czuj. Dalinar zmruy oczy. To wana
kwestia, Teshav. Przeczytaa rda historyczne, ktre ci poleciem?
Tak, owiecony.
Zatem wiesz. Najbardziej niebezpiecznym momentem w historii krlestwa jest okres rzdw
dziedzica jego zaoyciela. Podczas panowania czowieka takiego jak Gavilar ludzie pozostaj lojalni z
szacunku dla niego. W pniejszych pokoleniach zaczynaj si z kolei postrzega jako cz krlestwa,
zjednoczona sia, ktra trzyma si razem dziki tradycji.
Ale rzdy syna... to niebezpieczny punkt. Nie ma ju Gavilara, ktry trzyma wszystko razem, ale
nie ma jeszcze tradycji krlestwa Alethkaru. Musimy wytrzyma na tyle dugo, by arcyksita zaczli
postrzega siebie jako cz wikszej caoci.
Tak, owiecony.
Nie kwestionowaa jego sw. Teshav bya wobec niego lojalna, podobnie jak wikszo oficerw.
Nie pytali, dlaczego jest dla niego tak wane, by dziesi ksistw postrzegao si jako jeden nard. Moe
zakadali, e to ze wzgldu na Gavilara. I w rzeczy samej, marzenie brata o zjednoczonym Alethkarze miao
swj wpyw. Byo jednak co jeszcze.
Nadchodzi Wieczna Burza. Prawdziwe Spustoszenie. Noc Smutkw.

Stumi dreszcz. Wizje z pewnoci nie daway mu do zrozumienia, e ma duo czasu na


przygotowania.
Przygotuj pismo w imieniu krla powiedzia zmniejszajce opaty za korzystanie z Dusznikw
dla tych, ktrzy pacili w terminie. To powinno obudzi pozostaych. Daj je skrybom Elhokara, niech mu to
wyjani. Mam nadziej, e zrozumie.
Tak, owiecony odpara Teshav. Jeli wolno mi zauway, byam zaskoczona sugesti, bym
przeczytaa te rda historyczne. W przeszoci takie rzeczy nie leay w krgu waszych zainteresowa.
Ostatnio robi wiele rzeczy, ktre nie le w krgu moich zainteresowa ani nie odpowiadaj
talentom. Dalinar skrzywi si. Mj brak kompetencji nie wpywa na potrzeby krlestwa. Czy zebraa
raporty o napadach w okolicach?
Tak, jasnoci... Liczby s niepokojce.
Powiedz mowi, e przekazuj mu dowodzenie nad czwartym batalionem. Chc, ebycie we
dwoje opracowali lepszy schemat patroli na Niczyich Wzgrzach. Jak dugo wadca Alethkaru jest obecny
w tych okolicach, nie pozwol, by to by kraj bezprawia.
Tak, jasnoci odpara Teshav. Uwiadamiacie sobie, e oznacza to powicenie caych dwch
batalionw na patrole?
Tak. Dalinar prosi o pomoc innych arcyksit. Ich reakcje wahay si od zaskoczenia do
rozbawienia. aden nie da mu onierzy.
A ponadto batalion przeznaczony do utrzymania porzdku na terenach midzy obozami i
zewntrznych targowiskach dodaa Teshav. W sumie to ponad jedna czwarta waszych si.
Rozkaz pozostaje w mocy, Teshav odpar. Zajmij si tym. Ale najpierw chciabym jeszcze
omwi z tob kilka kwestii zwizanych z rachunkami. Id do sali ksig i zaczekaj tam na nas.
Ukonia si.
Oczywicie, owiecony.
Odesza z podopieczn.
Renarin podszed do Dalinara.
Nie bya zadowolona, ojcze.
Wolaaby, eby jej m walczy odpar Dalinar. Wszyscy maj nadziej, e zdobd kolejne
Ostrze Odprysku, a pniej im je oddam.
Parshendi mieli Odpryski. Nieliczne, ale nawet jeden byby zaskakujcy. Nikt nie umia wyjani,
gdzie je zdobyli. Dalinar podczas pierwszego roku zdoby Ostrze i Pancerz Odprysku na Parshendich. Oba
odda Elhokarowi, by nagrodzi wojownika, ktry jego zdaniem byby najbardziej uyteczny dla Alethkaru i
wysiku wojennego.
Dalinar odwrci si i wszed do paacu. Stranicy zasalutowali mu i Renarinowi. Modzieniec
patrzy przed siebie. Niektrzy uwaali go za pozbawionego uczu, ale Dalinar wiedzia, e by jedynie
zamylony.
Chciaem porozmawia z tob, synu odezwa si. O walce w poprzednim tygodniu.

Renarin spuci wzrok ze wstydem, a kciki jego ust si wykrzywiy. Ale tak, mia uczucia. Jedynie
nie okazywa ich tak czsto jak pozostali.
Wiesz, e nie powiniene si tak rzuci na pole walki powiedzia surowo Dalinar. Przepastna
bestia moga ci zabi.
A co ty by zrobi, ojcze, gdybym to ja by w niebezpieczestwie?
Nie mam nic przeciwko twojej odwadze, chodzi mi o mdro. A gdyby mia jeden z tych twoich
atakw?
To moe potwr zrzuciby mnie z paskowyu odpar z gorycz Renarin i nie marnowabym
ju niczyjego czasu.
Nie mw tak! Nawet artem.
A czy to by art? Ojcze, nie umiem walczy.
Walka nie jest jedyn wartociow rzecz, jak moe zajc si czowiek.
arliwcy mwili to bardzo dobitnie. Owszem, najwyszym Powoaniem mczyzny byo doczenie
w yciu pomiertnym do bitwy o odzyskanie Sal Spokoju, ale Wszechmocny docenia wybitne osignicia
kadego mczyzny i kobiety, niezalenie od tego, co robili.
Naleao da z siebie wszystko, wybra zawd i atrybut Wszechmocnego do naladowania.
Powoanie i Chluba, tak mwiono. Pracowao si ciko w swoim zawodzie i prbowao y zgodnie z tym
jednym ideaem. Wszechmocny to przyjmowa, szczeglnie jeli byo si jasnookim im lepsza krew
jasnookiego, tym wicej mia wrodzonej Chluby.
Powoaniem Dalinara byo zosta przywdc, a jego wybran Chlub stanowia determinacja. Jedno
i drugie wybra w modoci, cho teraz postrzega je inaczej ni kiedy.
Oczywicie, masz racj, ojcze odezwa si Renarin. Nie jestem pierwszym synem bohatera,
ktry urodzi si pozbawiony wszelkiego talentu wojskowego. Inni sobie poradzili. Ja te. Pewnie skocz
jako pan miasta w maym miasteczku. Zakadajc, e nie ukryj si w krgu wyznawcw. Chopiec znw
spojrza przed siebie.
Wci myl o nim jako o chopcu, uwiadomi sobie Dalinar. Cho osign dwudziesty rok
ycia. Trefni mia racj. Nie docenia Renarina. Jak ja bym zareagowa, gdyby nie wolno mi byo walczy?
Trzyma si na tyach z kobietami i kupcami?
Dalinar czuby gorycz, szczeglnie wobec Adolina. W rzecz samej, w dziecistwie czsto zazdroci
Gavilarowi. Renarin jednak by lojalny wobec starszego brata. Prawie oddawa mu cz. I by na tyle
odwany, by rzuci si bez wahania na pole bitwy, na ktrym stwr z koszmarw miady wcznikw i
odrzuca na boki Odpryskowych.
Starszy Kholin odchrzkn.
Moe nadszed czas, by znw sprbowa wiczy z mieczem.
Sabo krwi...
Nie bdzie miaa znaczenia, jeli dostaniesz Pancerz i Ostrze stwierdzi Dalinar. Pancerz czyni
kadego silnym, a Ostrze Odprysku jest lekkie jak powietrze.

Ojcze odpar beznamitnie Renarin nigdy nie zostan Odpryskowym. Sam mwie, e Ostrza i
Pancerze, ktre zdobywamy na Parshendich, musz trafi do najgodniejszych wojownikw.
aden z innych arcyksit nie oddaje swoich upw krlowi sprzeciwi si Dalinar. A kto
mgby mie do mnie pretensje, gdybym raz jeden zrobi prezent synowi?
Renarin zatrzyma si w korytarzu. Oczy mia szeroko otwarte, a na twarzy malowao si przejcie.
Mwisz powanie?
Przysigam ci, synu. Jeli uda mi si zdoby kolejne Ostrze i Pancerz, trafi do ciebie.
Umiechn si. Szczerze mwic, zrobibym to choby po to, eby zobaczy min Sadeasa, kiedy
zostaniesz penym Odpryskowym. Poza tym, kiedy twoja sia stanie si rwna pozostaym, spodziewam si,
e dziki wrodzonym zdolnociom zabyniesz.
Renarin umiechn si. Pancerz Odprysku nie mg rozwiza wszelkich problemw, ale Renarin
dostaby swoj szans. Dalinar ju si o to zatroszczy. Wiem, jak to jest by drugim synem, pomyla, gdy
ruszyli dalej w stron krlewskich komnat, przymionym przez starszego brata, ktrego kochasz i ktremu
jednoczenie zazdrocisz. Ojcze Burz, wiem.
Wci tak si czuj.
*
Ach, owiecony Adolin powiedzia arliwiec, idc naprzd z szeroko otwartymi ramionami.
Kadash by wysokim mczyzn w starszym wieku, ktry zgodnie ze swoim Powoaniem goli
gow i nosi kwadratow brod. Mia rwnie wijc si blizn biegnc wok czubka gowy, pamitk po
przeszoci oficera.
Rzadko spotykao si czowieka takiego jak on jasnookiego, ktry niegdy by onierzem pord
arliwcw. W rzeczy samej, czowiek rzadko zmienia Powoanie. Ale nie byo to zakazane, a Kadash
wznis si wysoko w szeregach arliwcw, zwaszcza biorc pod uwag pny start. Dalinar twierdzi, e
to oznacza wiar albo wytrwao. By moe obie te rzeczy naraz.
witynia w obozie pocztkowo bya zaledwie du kopu wzniesion za pomoc Dusznikowania,
pniej Dalinar zapewni pienidze i kamieniarzy, by przeksztaci j w bardziej stosowne miejsce
oddawania czci. Wzdu wewntrznych cian stay teraz rzeby Heroldw, a w szerokich oknach wykutych
po zawietrznej umieszczono tafle szka, by wpuszcza do rodka wiato. Diamentowe kule wisiay
garciami u wysokiego sklepienia, a wewntrz ustawiono stanowiska do udzielania nauk, wiczenia i
sprawdzania licznych sztuk.
Wewntrz znajdowao si wiele kobiet, pobierajcych nauki od arliwcw. Mczyzn byo
zdecydowanie mniej. Na wojnie atwo byo wiczy mskie sztuki na polu bitwy.
Stojca obok Adolina Janala zaoya rce na piersi i przyjrzaa si wityni z widocznym
niezadowoleniem.
Najpierw mierdzcy warsztat rymarski, a teraz witynia? Zakadaam, e udamy si do miejsca,
ktre bdzie cho minimalnie romantyczne.
Religia jest romantyczna sprzeciwi si Adolin, drapic si po gowie. Wieczna mio i inne

takie, nieprawda?
Spojrzaa na niego.
Zaczekam na zewntrz. Odwrcia si i wysza ze suc. I niech mi kto cignie ten
przeklty palankin.
Adalin odprowadzi j wzrokiem, marszczc czoo.
Domylam si, e bd musia kupi co naprawd drogiego, eby jej to wynagrodzi.
Nie widz problemu wtrci Kadash. Ja uwaam, e religia jest romantyczna.
Jeste arliwcem odpar Adolin. Poza tym, ta blizna sprawia, e jak na mj gust jeste nieco
zbyt szpetny. Westchn. To nie witynia tak j zdenerwowaa, ale mj brak zainteresowania. Dzi nie
byem szczeglnie dobrym towarzyszem.
Masz sprawy na gowie, jasny? spyta Kadash. Czy chodzi o twoje Powoanie? Ostatnio nie
zrobie zbyt wielkich postpw.
Adolin skrzywi si. Jego wybranym Powoaniem byo pojedynkowanie si. Gdyby z pomoc
arliwcw ustala sobie osobiste cele i je wypenia, mgby udowodni swoj warto przed
Wszechmocnym. Niestety, zgodnie z Kodeksem, podczas wojny Adolin musia ograniczy pojedynkowanie
si, gdy mgby zrani oficerw, ktrzy mogliby okaza si potrzebni podczas bitwy.
Tyle e ojciec Adolina coraz czciej unika bitew. Jaki wic by sens w ograniczeniu pojedynkw?
witobliwy powiedzia Adolin musimy porozmawia w miejscu, gdzie nikt nas nie podsucha.
Kadash unis brew i poprowadzi Adolina wok centralnego szczytu. Voriskie witynie byy
zawsze okrge z agodnym wzniesieniem porodku, zgodnie z tradycj wznoszcym si na dziesi stp.
Budynek by powicony Wszechmocnemu, a utrzymywali go Dalinar i jego arliwcy. Wszystkie krgi
wyznawcw byy mile widziane, cho wikszo miaa wasne kapitularze w jednym z obozw.
O co chcesz mnie spyta, jasny? zapyta arliwiec, kiedy dotarli do bardziej odosobnionej czci
wielkiej sali. Kadash okazywa Adolinowi szacunek, cho uczy i szkoli go od dziecistwa.
Czy mj ojciec oszala? spyta Adolin. Czy te rzeczywicie moe widzie wizje zesane przez
Wszechmocnego, jak moim zdaniem sdzi?
To do bezporednie pytanie.
Znasz go duej, ni wikszo, Kadashu, i wiem, e jeste lojalny. Wiem rwnie, e nadstawiasz
uszu i zauwaasz rne rzeczy, wic z pewnoci syszae pogoski. Adolin wzruszy ramionami.
Wydaje mi si, e to waciwy czas na bezporednio.
Zakadam wic, e plotki maj w sobie ziarno prawdy.
Niestety, tak. Dzieje si tak podczas kadej arcyburzy. Szaleje i rzuca si, a pniej twierdzi, e
widzia rne rzeczy.
Jakie rzeczy?
Nie mog by pewien. Adolin skrzywi si. Co o wietlistych. I moe... co ma nadej.
Kadash wydawa si zaniepokojony.
To niebezpieczne terytorium, jasny. To, o co mnie prosisz, moe mi zagrozi zamaniem przysigi.

Jestem arliwcem, nalecym do twojego ojca i lojalnym wobec niego.


Ale on nie jest twoim przeoonym w sensie religijnym.
Nie. Za to jest zesanym przez Wszechmocnego stranikiem tych ludzi, ustanowionym nade mn,
by mnie obserwowa i upewni si, e nie sprbuj si wywysza. Kadash zacisn wargi. Pozostajemy
w bardzo delikatnej rwnowadze. Syszae co o Hierokracji, Wojnie Straty?
Koci prbowa przej wadz odpar Adolin, wzruszajc ramionami. Kapani prbowali
podbi wiat. Dla jego wasnego dobra, jak twierdzili.
To cz odpar Kadash. Ta, o ktrej zwykle mwimy. Ale problem jest gbszy. Koci w
tamtych czasach trzyma si wiedzy. Ludzie nie mieli prawa wybiera wasnych cieek, kapani panowali
nad doktryn, i tylko nieliczni czonkowie Kocioa mieli prawo zna teologi. Uczono ich, by suchali
kapanw. Nie Wszechmocnego albo Heroldw, lecz kapanw.
Ruszy, prowadzc Adolina z powrotem wzdu krawdzi sali. Mijali rzeby Heroldw, piciu
mczyzn i piciu kobiet. Tak naprawd Adolin niewiele wiedzia o tym, co mwi arliwiec. Nigdy nie by
wielbicielem historii, jeli nie wizaa si bezporednio z dowodzeniem armi.
Problemem, jasny, by mistycyzm. Kapani twierdzili, e proci ludzie nie mog zrozumie religii
ani Wszechmocnego. Tam, gdzie powinna krlowa otwarto, byy szepty i dym. Kapani zaczli
opowiada o wizjach i proroctwach, cho co takiego zostao potpione przez samych Heroldw. Wizanie
Pustki to mroczna i za rzecz, a jej sednem jest prba przewidzenia przyszoci.
Adolin zamar.
Zaczekaj, chcesz powiedzie...
Daj mi doj do koca, prosz, jasny. Kadash odwrci si do niego. Kiedy kapani Hierokracji
zostali obaleni, Soneczny przesucha ich i przejrza ich korespondencj. Odkryto, e nie byo adnych
proroctw. adnych mistycznych obietnic od Wszechmocnego. To byo usprawiedliwienie, sfabrykowane
przez kapanw, by uagodzi lud i nad nim zapanowa.
Adolin zmarszczy czoo.
Do czego zmierzasz, Kadashu?
Najbliej prawdy, jak si odwa, jasny odpar arliwiec. Nie mog bowiem by tak
bezporedni jak ty.
Uwaasz wic, e wizje mojego ojca to fasz.
Nigdy nie oskarybym swojego arcyksicia o kamstwo. Ani nawet sabo. Ale nie mog te
zaakceptowa mistycyzmu i proroctw w adnej postaci. Gdybym to zrobi, zaprzeczybym vorinizmowi. Dni
kapanw si skoczyy. Dni okamywania ludzi i trzymania ich w ciemnociach si skoczyy. Teraz kady
czowiek wybiera swoj drog, a arliwcy pomagaj mu dotrze dziki niej do Wszechmocnego. Zamiast
mrocznych proroctw i udawanych mocy w rkach niewielu, mamy ludno, ktra rozumie swoj wiar i
zwizek z Bogiem.
Podszed bliej i odezwa si bardzo cicho.
Twojego ojca nie wolno wyszydza ani umniejsza. Jeli jego wizje s prawdziwe, to sprawa

midzy nim a Wszechmocnym. Ja mog tylko powiedzie jedno: wiem, jak to jest by drczonym przez
mier i zniszczenia wojny. Widziaem w oczach twojego ojca wiele z tego, co sam czuem, tylko gorsze.
Osobicie uwaam, e to, co widzi, jest raczej odbiciem jego przeszoci ni dowiadczeniem o charakterze
mistycznym.
Czyli oszala wyszepta Adolin.
Tego nie powiedziaem.
Zasugerowae, e Wszechmocny najprawdopodobniej nie posaby takich wizji.
Owszem.
I e jego wizje s produktem jego umysu.
Prawdopodobnie poprawi arliwiec, unoszc palec. Delikatna rwnowaga. Szczeglnie trudno
j utrzyma, kiedy rozmawiam z synem swojego arcyksicia. Chwyci Adolina za rami. Jeli kto moe
mu pomoc, to ty. Nie jest to rola dla kogokolwiek innego, nawet mnie.
Adolin powoli pokiwa gow.
Dzikuj.
Powiniene uda si teraz do tej modej damy.
Tak zgodzi si Adolin z westchnieniem. Obawiam si, e nawet jeli kupi waciwy prezent,
moje zaloty nie potrwaj dugo. Renarin znw bdzie sobie ze mnie artowa.
Kadash umiechn si.
Nie poddawaj si tak atwo, jasny. Teraz id. Ale wr kiedy, bymy mogli porozmawia o
twoich celach zwizanych z Powoaniem. Mino wiele czasu od kiedy si Wzniose.
Adolin pokiwa gow i opuci sal.
*
Po godzinach spdzonych nad ksigami z Teshav, Dalinar i Renarin dotarli do korytarza przed
komnatami krla. Szli w milczeniu, podeszwy ich butw stukay na marmurowej posadzce, a dwik ten
odbija si echem od cian.
Korytarze krlewskiego paacu z kadym tygodniem robiy si coraz bogatsze. Niegdy ten korytarz
by zwyczajnym Dusznikowanym tunelem. Kiedy Elhokar si zadomowi, zacz zamawia udogodnienia.
Po zawietrznej wykuto otwory okienne. Podogi wyoono marmurow posadzk. ciany pokryto
paskorzebami, z mozaikami na kadym rogu. Dalinar i Renarin minli grup kamieniarzy starannie
wykuwajc scen przedstawiajc NalanElina, emanujcego sonecznym blaskiem i unoszcego nad
gow miecz pomsty.
Dotarli do krlewskiego przedsionka duej, otwartej komnaty strzeonej przez dziesiciu czonkw
Gwardii Krlewskiej, ubranych w bkit i zoto. Dalinar rozpoznawa kadego z nich osobicie stworzy t
jednostk i starannie wybra onierzy.
Na spotkanie z krlem czeka arcyksi Ruthar. Zaplt na piersi muskularne ramiona. Nosi krtk
czarn brdk, ktra otaczaa usta. Jego czerwony jedwabny paszcz by krtki i nie zapina si na guziki,
bardziej przypomina kamizelk z rkawami i by jedynie ukonem w stron tradycyjnego alethyjskiego

munduru. Do tego biaa koszula z marszczeniami i lune niebieskie spodnie z szerokimi mankietami.
Ruthar spojrza w stron Dalinara i skin mu gow pomniejsza oznaka szacunku po czym
wrci do rozmowy z jednym z towarzyszy. Przerwa jednak, kiedy stranicy w drzwiach odsunli si, by
wpuci Dalinara. Prychn z irytacj. Inni arcyksita denerwowali si, e Dalinar ma tak atwy dostp do
krla.
Krl nie przebywa w swojej komnacie, ale szerokie drzwi na balkon byy otwarte. Stranicy
Dalinara zaczekali z tyu, kiedy wyszed na balkon, Renarin z wahaniem pody za nim. Soce chylio si
ku zachodowi i na zewntrz robio si ciemniej. Umieszczenie paacu tak wysoko miao zalety taktyczne, ale
oznaczao, e arcyburze uderzay w niego bez litoci. To bya znana amigwka z czasw kadej kampanii
czy wybra miejsce najlepsze do znoszenia burz, czy najwyszy punkt?
Wikszo wybieraa to pierwsze ich obozom na krawdzi Strzaskanych Rwnin raczej nie grozi
atak, wic przewaga wysokoci nie graa takiej roli. Ale krlowie woleli wysoko. W tym wypadku Dalinar
wrcz zachca Elhokara.
Sam balkon by grub kamienn pyt wycit na szczycie niewielkiego wzniesienia i otoczon
elazn balustrad. Krlewskie komnaty znajdoway si w Dusznikowanej kopule na szczycie naturalnej
formacji skalnej, z osonitymi pochylniami i schodami prowadzcymi na nisze pitra wzgrza. Tam
mieszkaa reszta orszaku krla strae, stranicy burz, arliwcy i dalecy krewni. Dalinar mia swj wasny
bunkier w obozie. Nie nazywa go paacem.
Krl opiera si o balustrad, dwaj stranicy obserwowali go z pewnej odlegoci. Dalinar gestem
nakaza Renarinowi doczy do nich, by mg porozmawia z krlem w cztery oczy.
Powietrze byo chodne na jaki czas nadesza wiosna i wypeniay je sodkie wonie wieczoru,
kwitnce skaopki i wilgotny kamie. Obozy poniej zaczynay wypenia wiata, dziesi migoczcych
krgw penych ognisk stranikw, kuchennych ogni, lamp i blasku napenionych klejnotw. Elhokar
spoglda na obozy i w stron Strzaskanych Rwnin. Byy zupenie ciemne poza pojedynczymi ogniskami
stranikw.
Czy oni nas stamtd obserwuj? spyta Elhokar, kiedy Dalinar podszed do niego.
Wiemy, e robi wypady w nocy, Wasza Wysoko odpar Dalinar, opierajc do na barierce.
Nie mog nie myle, e nas obserwuj.
Mundur krla skada si z tradycyjnego dugiego paszcza z guzikami po bokach, ale by luny i
swobodny, a spod mankietw i konierza wystawaa marszczona koronka. Do tego jednolicie niebieskie
spodnie, rwnie lune, jak u Ruthara. Dalinarowi wszystko to wydawao si takie nieformalne. Ich onierzy
coraz czciej prowadzia do ataku niedbaa banda, ktra nosia koronki i spdzaa wieczory na ucztach.
To wanie przewidzia Gavilar, pomyla Dalinar. Dlatego tak si upiera, ebymy przestrzegali
Kodeksu.
Wygldasz na zamylonego, wuju powiedzia Elhokar.
Rozwaam przeszo, Wasza Wysoko.
Przeszo jest bez znaczenia. Ja patrz wycznie przed siebie.

Dalinar nie by pewien, czy zgadza si z ktrymkolwiek z tych stwierdze.


Czasem wydaje mi si, e powinienem widzie Parshendich stwierdzi krl. Czuj, e gdybym
patrzy wystarczajco dugo, odnalazbym ich i przyszpili, by mc rzuci im wyzwanie. Chciabym, eby
walczyli ze mn jak ludzie honoru.
Gdyby byli ludmi honoru zauway Dalinar, zakadajc rce za plecami to nie zabiliby
twojego ojca w taki sposb.
Jak sdzisz, dlaczego to zrobili?
Dalinar pokrci gow.
Ta kwestia kbi si w moim umyle jak kamie toczcy si ze wzgrza. Czy obrazilimy ich
honor? Czy to byo jakie nieporozumienie midzykulturowe?
Nieporozumienie midzykulturowe sugeruje, e maj kultur. Prymitywne bestie. Kto wie,
dlaczego ko kopie albo ostrogar gryzie? Nie powinienem pyta.
Dalinar nie odpowiedzia. W cigu pierwszych miesicy po mierci Gavilara czu t sam pogard,
ten sam gniew. Rozumia pragnienie Elhokara, by traktowa tych dzikich parshmenw jak istoty warte
niewiele wicej ni zwierzta.
Ale widzia ich w tych wczesnych dniach. Mia z nimi kontakty. Byli prymitywni, owszem. Ale nie
byli bestiami. Nie byli gupi. Nigdy ich tak naprawd nie rozumielimy, pomyla. To pewnie sedno
problemu.
Elhokarze powiedzia cicho. By moe nadszed czas, by zada sobie pewne trudne pytania.
Na przykad?
Na przykad, jak dugo bdziemy dalej prowadzi wojn?
Elhokar wzdrygn si. Odwrci si do Dalinara.
Bdziemy walczy, a Pakt Zemsty zostanie speniony, a mj ojciec pomszczony!
Szlachetne sowa przyzna Dalinar. Lecz opucilimy Alethkar przed szeciu laty.
Utrzymywanie dwch oddalonych od siebie centrw wadzy nie jest dobre dla krlestwa.
Krlowie czsto dugo prowadz wojny, wuju.
Rzadko a tak dugo odpar Dalinar i rzadko zabieraj ze sob kadego Odpryskowego i
arcyksicia z krlestwa. Nasze zasoby s nadwyrone, a z kraju przyszy wieci, e Reshi coraz bezczelniej
naruszaj nasze granice. Nadal jestemy podzieleni jako nard, nie umiemy zaufa sobie nawzajem, a natura
tej przecigajcej si wojny, pozbawionej jasnej drogi do zwycistwa i skupionej raczej na bogactwie ni
podbojach terytorialnych, wcale nie pomaga.
Elhokar prychn. Na szczycie wzniesienia uderza w nich wiatr.
Mwisz, e nie ma jasnej drogi do zwycistwa? Zwyciamy! Ataki Parshendich s coraz rzadsze i
nie atakuj tak daleko na zachodzie, jak wczeniej. Zabilimy ich tysice.
Za mao sprzeciwi si Dalinar. Nadal atakuj wielkimi siami. To oblenie stanowi dla nas
wysiek rwnie wielki, jak dla nich, a by moe wikszy.
Czy to nie ty zaproponowae t taktyk na samym pocztku?

Byem wtedy innym czowiekiem, przepenionym alem i gniewem.


A teraz ju tego nie czujesz? spyta Elhokar. Wuju, nie wierz, e to sysz! Powanie
sugerujesz, e powinienem porzuci t wojn? Chciaby, ebym uciek do domu z podkulonym ogonem,
jak zajany ostrogar?
Powiedziaem, e to trudne pytania, Wasza Wysoko stwierdzi Dalinar, panujc nad gniewem.
Wymagao to od niego duego wysiku. Ale naley si nad nimi zastanowi.
Elhokar westchn z irytacj.
Czyli to prawda, co mwi Sadeas i pozostali. Zmieniasz si, wuju. To ma co wsplnego z tymi
twoimi epizodami, prawda?
One si nie licz, Elhokarze. Posuchaj mnie! Co jestemy gotowi odda w imi zemsty?
Wszystko.
A jeli oznacza to wszystko, o co walczy twj ojciec? Czy oddamy mu cze, podwaajc jego
wizj Alethkaru, a wszystko po to, by go pomci?
Krl si zawaha.
Walczysz przeciwko Parshendim stwierdzi Dalinar. To godne pochway. Ale nie moesz
pozwoli, by pragnienie odwetu olepio ci na potrzeby krlestwa. Pakt Zemsty trzyma arcyksit razem,
ale co si stanie, jeli zwyciymy? Czy si rozpadniemy? Sdz, e musimy wyku ich razem, zjednoczy.
Walczymy w tej wojnie, jakbymy byli dziesicioma rnymi narodami, walczymy obok siebie, ale nie
razem.
Krl nie odpowiedzia natychmiast. Wydawao si, e sowa nie maj na niego wpywu. By dobrym
czowiekiem i mia wicej wsplnego z ojcem ni inni chcieli przyzna.
Odwrci si i opar o balustrad.
Uwaasz mnie za zego krla, prawda, wuju?
Co takiego? Oczywicie, e nie!
Zawsze mwisz, co powinienem robi i czego mi brakuje. Powiedz mi szczerze, wuju. Kiedy na
mnie patrzysz, czy nie aujesz, e nie widzisz twarzy mojego ojca?
Oczywicie, e tak odpar Dalinar.
Elhokar spochmurnia.
Dalinar pooy do na ramieniu bratanka.
Bybym zym bratem, gdybym nie aowa, e Gavilar zgin. Zawiodem go, to bya najwiksza,
najstraszliwsza poraka mojego ycia. Elhokar odwrci si do niego, a wtedy Dalinar spojrza mu w oczy
i unis palec. Ale to, e kochaem twojego ojca nie oznacza, e uwaam ci za nieudacznika. Ani te, e
ci nie kocham. Alethkar mg si rozpa po mierci Gavilara, ale ty zorganizowae i przeprowadzie
kontratak. Jeste bardzo dobrym krlem.
Krl powoli pokiwa gow.
Znw suchae fragmentw tej ksigi, prawda?
Tak.

Wiesz, brzmisz zupenie jak on stwierdzi Elhokar, znw spogldajc na wschd. Pod koniec.
Kiedy zacz si zachowywa... w sposb niezrwnowaony.
Z pewnoci a tak le ze mn nie jest.
By moe. Ale bardzo go przypominasz. Mwienie o zakoczeniu wojny, fascynacja Zaginionymi
wietlistymi, nacisk, by wszyscy kierowali si Kodeksem...
Dalinar pamita te dni i swoje wasne ktnie z Gavilarem. Jaki honor moemy znale na polu
bitwy, kiedy nasi poddani umieraj z godu? spyta raz krl. Czy to honorowe, kiedy nasi jasnoocy
spiskuj i intryguj jak wgorze w beczce, przelizgujc si jeden nad drugim i prbujc ugry drugiego w
ogon?.
Dalinar le zareagowa na jego sowa. Podobnie jak Elhokar reagowa teraz na niego. Ojcze Burz!
Rzeczywicie zaczynam brzmie jak on.
To byo niepokojce, a jednoczenie zachcajce. Tak czy inaczej, Dalinar co sobie uwiadomi.
Adolin mia racj. Elhokar, a wraz z nim pozostali arcyksita, nigdy nie zareaguje pozytywnie na sugesti,
by si wycofali. Rozpocz t rozmow w zy sposb. Wszechmocny niech bdzie bogosawiony za
zesanie mi syna, ktry gotw jest mwi otwarcie.
Moe masz racj, Wasza Wysoko stwierdzi Dalinar. Zakoczy wojn? Opuci pole bitwy,
na ktrym wci pozostaje wrg? To by nas zawstydzio.
Elhokar pokiwa gow.
Ciesz si, e przemwiem ci do rozsdku.
Ale co musi si zmieni. Musimy wymyli lepszy sposb walki.
Sadeas ju go ma. Mwiem ci o jego mostach. Dziaaj doskonale i dziki nim zdoby wiele serc
klejnotw.
Serca klejnotw s bez znaczenia sprzeciwi si starszy Kholin. Wszystko to jest bez znaczenia,
jeli nie uda nam si znale sposobu, by si zemci, czego wszyscy pragniemy. Nie mw mi, e z
przyjemnoci patrzysz na sprzeczki arcyksit, ktrzy waciwie ignoruj prawdziwy cel naszej tu
obecnoci.
Elhokar umilk, wydawa si niezadowolony.
Zjednocz ich. Pamita te sowa, dwiczay w jego gowie.
Elhokarze odezwa si, gdy przyszed mu do gowy pewien pomys. Czy pamitasz, o czym
mwilimy z Sadeasem, kiedy zaczynaa si wojna? O specjalizacji arcyksit?
Owszem.
W odlegej przeszoci kady z dziesiciu arcyksit w Alethkarze mia okrelone obowizki
zarzdzania krlestwem. Jeden sprawowa najwysz wadz w odniesieniu do kupcw, a jego oddziay
patroloway drogi wszystkich dziesiciu ksistw. Inny zarzdza sdziami.
Gavilara bardzo uj ten pomys. Twierdzi, e to sprytna metoda, by zmusi arcyksit do
wsppracy. Niegdy system ten zmusza ich do poddawania si nawzajem swojej wadzy. Jednak od wielu
stuleci, od kiedy Alethkar rozpad si na dziesi autonomicznych ksistw, nie dziaano w ten sposb.

Elhokarze, a gdyby ogosi mnie Arcyksiciem Wojny? spyta Dalinar.


Krl si nie rozemia, co byo dobrym znakiem.
Sdziem, e wraz z Sadeasem uznalicie, e inni by si zbuntowali, gdybymy sprbowali
przeprowadzi co takiego.
Moe w tej kwestii te si myliem.
Wydawao si, e Elhokar to rozwaa, jednak w kocu pokrci gow.
Nie. Ledwie akceptuj moje przywdztwo. Gdybym zrobi co takiego, zamordowaliby mnie.
Ochronibym ci.
Tak? Nawet obecnych prb zamachu na moje ycie nie traktujesz powanie.
Dalinar westchn.
Wasza Wysoko. Powanie traktuj prby zamachu na twoje ycie. Moi ludzie zajmuj si
poprgiem.
I co takiego odkryli?
Na razie nic rozstrzygajcego. Nikt nie przypisa sobie odpowiedzialnoci za prb zabjstwa,
nawet w plotkach. Nikt nie widzia nic podejrzanego. Ale Adolin rozmawia z rymarzami. Moe dowie si
czego bardziej znaczcego.
On zosta przecity, wuju.
Przekonamy si.
Nie wierzysz mi stwierdzi Elhokar, czerwieniejc na twarzy. Powiniene dowiedzie si, jaki
by

plan

skrytobjcw,

nie

zamcza

mnie

aroganckimi

sugestiami, ebym

uczyni

ci

gwnodowodzcym caej armii!


Dalinar zacisn zby.
Robi to dla ciebie, Elhokarze.
Elhokar popatrzy na niego, a w jego niebieskich oczach pojawia si podejrzliwo, jak przed
tygodniem.
Krwi przodkw moich! pomyla Dalinar. Z nim jest gorzej.
Wyraz twarzy krla po chwili zagodnia, mczyzna si rozluni. Cokolwiek zobaczy w oczach
Dalinara, uspokoio go to.
Wiem, e si starasz, wuju powiedzia. Ale musisz przyzna, e ostatnio zachowujesz si
dziwnie. Sposb, w jaki reagujesz na arcyburze, fascynacja ostatnimi sowami mojego ojca...
Prbuj go zrozumie.
On pod koniec osab stwierdzi Elhokar. Wszyscy to wiedz. Nie powtrz jego bdw i ty
te powiniene ich unika... zamiast sucha ksigi, ktra utrzymuje, e jasnoocy powinni by niewolnikami
ciemnookich.
Ona wcale tak nie utrzymuje sprzeciwi si Dalinar. To bdna interpretacja. To gwnie zbir
opowieci, ktre ucz, e przywdca powinien suy tym, ktrym przewodzi.
Zostaa napisana przez Zaginionych wietlistych!

Oni jej nie napisali. Bya dla nich inspiracj. Autorem by Nohadon, zwyczajny czowiek.
Elhokar spojrza na niego i unis brew. Widzisz? Bronisz jej.
Sabniesz, wuju. Ja nie wykorzystam tej saboci. Ale inni tak.
Nie sabn. Dalinar znw zmusi si do zachowania spokoju. Ta rozmowa zesza na manowce.
Arcyksita potrzebuj jednego przywdcy, ktry zmusiby ich do wsppracy. Przysigam, e jeli
mianujesz mnie Arcyksiciem Wojny, zapewni ci ochron.
Jak zapewnie ochron mojemu ojcu?
Dalinar zacisn zby.
Elhokar odwrci si.
Nie powinienem tego mwi. To niestosowne.
Nie odpar Dalionar. Nie, to byo najszczersze, co mi kiedykolwiek powiedziae, Elhokarze.
By moe masz racj, nie ufajc mojej ochronie.
Elhokar posa mu zaciekawione spojrzenie.
Dlaczego zareagowae w taki sposb?
W jaki?
Kiedy, gdyby kto powiedzia ci co takiego, przyzwaby Ostrze i zada pojedynku! A teraz
zgadzasz si z tymi sowami.
Ja...
Mj ojciec pod koniec zacz odmawia pojedynkw. Elhokar postuka w balustrad. Widz,
dlaczego czujesz, e Arcyksi Wojny jest potrzebny, i moesz mie racj. Ale innym bardzo odpowiada
obecny ukad.
Poniewa jest dla nich wygodny. Jeli mamy zwyciy, musimy ich zdenerwowa. Dalinar
zrobi krok naprzd. Elhokarze, by moe mino ju do czasu. Przed szeciu laty mianowanie
Arcyksicia Wojny mogo by bdem. Ale teraz? Lepiej si znamy i razem walczymy przeciwko
Parshendim. Moe czas zrobi kolejny krok?
Moe powtrzy krl. Sdzisz, e s gotowi? Pozwol ci to udowodni. Wuju, jeli uda ci si
pokaza, e s gotowi z tob wsppracowa, to rozwa mianowanie ci Arcyksiciem Wojny. Czy to
zadowalajce?
To by rozsdny kompromis.
Owszem.
Dobrze powiedzia krl, prostujc si. W takim razie musimy si rozsta. Robi si pno, a ja
musz jeszcze wysucha, czego chce ode mnie Ruthar.
Dalinar ukoni si na poegnanie i przeszed przez krlewsk komnat, a Renarin pody za nim.
Im bardziej si zastanawia, tym bardziej czu, e to waciwe posunicie. Alethi si nie wycofaj,
szczeglnie przy ich obecnym nastawieniu. Ale gdyby mg nimi wstrzsn, zmusi do przyjcia bardziej
agresywnej strategii...
Wci nad tym rozmyla, kiedy opucili krlewski paac i zeszli po pochylniach do miejsca, gdzie

czekay na nich konie. Wsiad na Galanta, skinieniem gowy dzikujc koniuszemu, ktry zaj si jego
ryshadyjskim. Wierzchowiec wrci ju do siebie po upadku podczas polowania, jego noga bya caa i
zdrowa.
Od obozu Dalinara dzielia ich niewielka odlego, jechali w milczeniu. Do ktrego z arcyksit
powinienem si zwrci najpierw? rozwaa Dalinar. Do Sadeasa?
Nie. Nie, on i Sadeas ju i tak zbyt czsto wsppracowali. Gdyby inni arcyksita zaczli
wyczuwa mocniejszy sojusz, zwrciliby si przeciwko niemu. Lepiej najpierw zwrci si do mniej
potnych arcyksit i zobaczy, czy udaoby mu si nawiza z nimi wspprac w taki czy inny sposb.
Moe wsplny atak na paskowy?
W kocu i tak bdzie musia zwrci si do Sadeasa. Nie cieszya go ta perspektywa. Wszystko
lepiej si ukadao, kiedy mogli wsppracowa w bezpiecznej odlegoci. On...
Ojcze odezwa si Renarin. Wydawa si przeraony.
Dalinar wyprostowa si w siodle, rozejrza dookoa, a jego do signa do miecza u boku, cho
jednoczenie przygotowa si do przyzwania Ostrza Odprysku. Renarin pokaza palcem. Na wschd. Na
nawietrzn.
Horyzont pociemnia.
Czy dzi miaa by arcyburza? spyta zaniepokojony Dalinar.
Elthebar twierdzi, e to mao prawdopodobne odpar Renarin. Ale ju wczeniej zdarzao mu
si myli.
Kady mg si pomyli w kwestii arcyburzy. Daway si przewidywa, ale nie bya to nauka cisa.
Dalinar zmruy oczy, serce walio mu w piersi. Tak, teraz wyczuwa oznaki. Podnoszcy si kurz,
zmieniajce si zapachy. By wieczr, ale powinno by jeszcze jasno, tymczasem byskawicznie zapada
zmrok. Powietrze stao si gorce.
Udamy si do obozu Aladara? spyta Renarin, pokazujc palcem.
Znajdowali si najbliej obozu arcyksicia Aladara i moe kwadrans drogi od krawdzi obozu
Dalinara.
Ludzie Aladara by go przyjli. Nikt by nie odmwi schronienia arcyksiciu podczas burzy. Ale
Dalinar zadra na myl o spdzeniu burzy w nieznajomym miejscu i w otoczeniu orszaku innego
arcyksicia. Zobaczyliby go w czasie jednego z jego epizodw. Pniej plotki rozeszyby si jak strzay nad
polem bitwy.
Jedziemy! zawoa i spi Galanta.
Renarin i stranicy ruszyli za nim, ttent kopyt by jak zapowied nadchodzcej arcyburzy. Dalinar
pochyli si nad koskim grzbietem. Na tle szarego nieba unosiy si licie i kurz, niesione przed cian
burzy, powietrze za zgstniao od wilgoci. Na horyzoncie gotoway si chmury. Caa grupa przejechaa
obok stranikw Aladara, ktrzy pracowali gorczkowo, osaniajc si paszczami przed wiatrem.
Ojcze?! zawoa Renarin z tyu. Czy ty...
Mamy czas! odkrzykn Dalinar.

W kocu dotarli do poszarpanej ciany obozu Kholinw. Tutaj pozostajcy na zewntrz onierze
byli ubrani w bkit i biel. Salutowali. Wikszo ju si wycofaa. Musia zwolni Galanta, eby przedosta
si przez stranic. Pniej jednak od kwatery dzieli go ju tylko krtki galop. Skierowa wierzchowca we
waciw stron.
Ojcze! powiedzia Renarin, wskazujc na wschd.
ciana arcyburzy wisiaa jak zasona w powietrzu, pdzc w stron obozu. Potna ciana deszczu
miaa odcie srebrzysty, nad ni wisiay czarne jak onyks chmury, rozwietlane byskawicami. Stranicy,
ktrzy mu zasalutowali, popieszyli do pobliskiego bunkra.
Zdymy stwierdzi Dalinar. My...
Ojcze! Renarin podjecha do niego i chwyci go za rami. Przepraszam.
Wiatr uderzy w nich, Dalinar zacisn zby, spogldajc na syna. Osonite okularami oczy
Renarina byy pene troski.
Dalinar znw spojrza na cian burzy. Znajdowaa si w odlegoci kilku chwil.
Ma racj.
Poda wodze Galanta zaniepokojonemu onierzowi, ktry chwyci rwnie za wodze wierzchowca
Renarina i obaj zsunli si z siode. Stajenny pocign konie w stron kamiennej stajni. Dalinar prawie za
nim pody w stajni byoby mniej wiadkw ale w pobliskich koszarach wci mieli otwarte drzwi, a
ludzie w rodku wzywali go penymi niepokoju gestami. Tam byoby bezpieczniej.
Dalinar z rezygnacj doczy do Renarina i wbieg do kamiennego budynku. onierze zrobili im
miejsce, wewntrz bya te grupa sucych. W obozie Dalinara nikt nie musia znosi arcyburz w
namiotach albo kruchych drewnianych szopach i nikt nie musia paci za bezpieczestwo wewntrz
kamiennych budowli.
Znajdujcy si w rodku wydawali si wstrznici na widok arcyksicia i jego syna, kilku zblado,
gdy drzwi si zatrzasny. Jedyne rdo wiata stanowiy granaty umieszczone na cianach. Kto zakaszla,
a na zewntrz gar kamiennych okruchw uderzya w cian. Dalinar prbowa ignorowa zaniepokojone
spojrzenia. Na zewntrz wy wicher. Moe nic si nie wydarzy. Moe tym razem...
Uderzya arcyburza.
Zaczo si.

Do niego naley najbardziej przeraajcy i najstraszliwszy ze wszystkich Odpryskw. Rozwa to,


stary gadzie, i powiedz mi, czy nadal upierasz si przy polityce nieinterwencji. Poniewa mog Ci
zapewni, e Rayse nie bdzie mia podobnych zahamowa.
Dalinar zamruga. Ciasny, sabo owietlony budynek koszar znikn. Teraz sta w ciemnociach.
Powietrze wypeniaa wo suszcego si ziarna, a kiedy wycign lew rk, poczu drewnian cian.
Znajdowa si w stodole albo czym podobnym.
Chodna noc bya spokojna i rzeka, adnych ladw arcyburzy. Pomaca boki. Jego miecz znikn,
podobnie jak mundur. Miast tego mia na sobie rcznie tkan, przepasan tunik i sanday. Tego typu ubir
widywa, ogldajc staroytne rzeby.
Burzowe wichry, gdzie mnie teraz posalicie? Kada z wizji bya inna. Ta miaa by jego dwunast.
Dopiero dwunast? pomyla. Wydawao si, e byo ich o wiele wicej, ale wszystko zaczo si przed
zaledwie kilkoma miesicami.
W ciemnociach co si poruszyo. Wzdrygn si, kiedy przycisno si do niego co ywego.
Niemal to uderzy, ale zamar, usyszawszy cichy jk. Ostronie opuci rk i dotkn plecw postaci.
Drobna i krucha dziecko. Drao.
Ojcze. Jej gos by niepewny. Ojcze, co si dzieje?
Jak zwykle postrzegano go jako kogo z tego miejsca i czasu. Dziewczynka tulia si do niego,
wyranie przeraona. Byo zbyt ciemno, by zobaczy strachospreny, ktre z pewnoci wyaziy z ziemi.
Dalinar opar do na jej plecach.
Cicho. Wszystko bdzie dobrze. Wydawao si, e to waciwe sowa.
Matka...
Nic si jej nie stanie.
Dziewczynka tulia si do niego w ciemnym pomieszczeniu. Pozosta bez ruchu. Wydawao si, e

co jest nie tak. Budynek trzeszcza na wietrze. Nie by dobrze zbudowany, deska pod doni Dalinara
obluzowaa si i kusio go, eby j odsun i wyjrze na zewntrz. Ale ten bezruch, przeraone dziecko... w
powietrzu czu dziwn wo rozkadu.
Co zaskrobao, bardzo cicho, w przeciwleg cian stodoy. Jakby kto przecign paznokciem po
drewnianym blacie stou.
Dziewczynka zakwilia i drapanie ucicho. Dalinar wstrzyma oddech, jego serce walio w piersiach.
Instynktownie wycign rk, by przywoa Ostrze Odprysku, ale nic si nie wydarzyo. W wizjach nigdy
si nie pojawiao.
Przeciwlega ciana budynku zawalia si do rodka.
Rozszczepione deski poleciay w mrok, kiedy do wewntrz wpada wielka posta. W blasku ksiyca
i gwiazd czarna istota bya wiksza od ostrogara. Nie widzia szczegw, ale jej ksztat wydawa si
nienaturalny i niewaciwy.
Dziewczynka wrzasna, a Dalinar zakl, chwyci j jedn rk i przetoczy si na bok, kiedy czarny
stwr skoczy w ich stron. Niemal dopad dziecko, ale Dalinar odsun je z drogi potwora. Z przeraenia
dziewczynce zaparo dech w piersiach, a krzyk ucich.
Dalinar obrci si, wepchn dziewczynk za siebie. Kiedy si cofa, uderzy bokiem w stert
workw ziarna. W stodole zapanowaa cisza. Fioletowy Salas wieci na niebie, ale may ksiyc emanowa
zbyt sabym blaskiem, eby rozwietli wntrze, stwr za schowa si w ciemnym kcie.
By czci cieni. Dalinar sta i zacisn pici. Istota wydawaa z siebie cichy sapicy dwik,
niesamowity i dziwnie przypominajcy rytmiczny szept.
Oddech? pomyla Dalinar. Nie. Niucha nas.
Stwr rzuci si naprzd. Dalinar sign w bok i chwyci jeden z workw z ziarnem, przycigajc go
do siebie. Bestia uderzya w worek, jej zby wbiy si w niego, a wtedy Dalinar pocign, rozrywajc
szorstk tkanin i wyrzucajc aromatyczn chmur lawisowego ziarna w powietrze. Nastpnie zrobi krok w
bok i kopn besti z caej siy.
Istota wydawaa si zbyt mikka pod jego stop, jakby kopn bukak. Kopniak rzuci j na ziemi, a
wtedy wydaa z siebie syk. Dalinar wyrzuci worek i resztk jego zawartoci w gr, wypeniajc powietrze
dodatkowym ziarnem i pyem.
Bestia podniosa si z trudem i obrcia, jej gadka skra odbijaa ksiycowy blask. Cokolwiek to
byo, polowao, kierujc si wchem, a kurz w powietrzu je dezorientowa. Dalinar chwyci dziewczynk,
przerzuci j sobie przez rami, po czym przebieg obok oszoomionego stwora, wypadajc przez otwr w
cianie.
Ujrza fioletowe ksiycowe wiato. Znajdowa si w niewielkim laicie szerokiej szczelnie pord
ska z wystarczajco dobrym odpywem, by unikn powodzi, i wysokimi cianami, ktre chroniy przed
arcyburz. W tym wypadku znajdujca si po wschodniej stronie formacja skalna miaa ksztat ogromnej
fali i osaniaa niewielk wiosk.
To wyjaniao, dlaczego stodoa moga by tak licha. W zagbieniu migotay wiata, sugerujc

osad liczc kilkadziesit domostw. Znajdowa si na jej obrzeu. Po prawej widzia zagrod dla wieprzy,
po lewej odlege domostwa, a naprzeciwko przytulony do ska sta redniej wielkoci dom.
Wybudowano go w archaicznym stylu, ze cianami z kremowej cegy.
Decyzja bya atwa. Stwr porusza si szybko, jak drapienik. Dalinar nie mg go przegoni, wic
rzuci si w stron domu. Zza jego plecw dobiegay wysiki, jakie czynia bestia przebijajca si przez
cian stodoy. Dalinar dotar do budynku, ale frontowe drzwi byy zaryglowane. Zakl gono i zacz w
nie wali.
Za nim pazury drapay o kamie, kiedy bestia pdzia w ich stron. Dalinar uderzy ramieniem o
drzwi w chwili, kiedy zaczy si otwiera.
Zatoczy si do rodka, z trudem odzyska rwnowag i opuci dziewczynk na podog. Wewntrz
staa kobieta w rednim wieku, fioletowy blask ksiyca ukazywa jej gste krcone wosy i otwarte w
przeraeniu oczy. Zatrzasna drzwi za nimi i zaryglowaa je.
Chwaa Heroldom! wykrzykna, podnoszc dziewczynk. Znalaze j, Heb. Dzikuj.
Dalinar podszed do pozbawionego szyby okna i wyjrza na zewntrz. Wygldao na to, e okiennica
zostaa wyrwana z zawiasw i nie dawao si jej domkn.
Nie widzia istoty. Obejrza si przez rami. Na pododze lea kamie, a budynek by parterowy. Z
boku stao proste ceglane palenisko, w ktrym w tej chwili nie pali si ogie, a nad nim wisia elazny
kocioek. Wszystko wygldao tak prymitywnie. Ktry to rok?
To jedynie wizja, pomyla. Sen na jawie.
To dlaczego wydawaa si taka realna?
Znw wyjrza przez okno. Na zewntrz panowaa cisza. Po prawej stronie podwrka rs podwjny
rzd skaopkw, pewnie rzepniki albo inne warzywa. Blask ksiyca kad si na ziemi. Gdzie by ten
stwr? Czy...
Co o gadkiej, czarnej skrze wyskoczyo z dou i uderzyo w okno. Zmiadyo ram, a Dalinar
zakl, przewracajc si, kiedy istota wyldowaa na nim. Co ostrego uderzyo go w twarz, rozcinajc
policzek.
Dziewczynka znw krzykna.
wiato! krzykn Dalinar. Potrzebuj wiata!
Uderzy pici w bok zbyt mikkiej gowy stwora, drugim ramieniem odpychajc pazurzast ap.
Policzek go pali, a co szarpno jego bok, rozcinajc tunik i skr.
Dwign si i zrzuci z siebie stwora, ktry uderzy o cian. Dalinar przetoczy si i podnis z
sapniciem. Kiedy bestia wyprostowaa si w ciemnym kcie, Dalinar odsun si, jego dawne instynkty
zaczy dziaa, a bl znikn, gdy wypeni go bitewny Dreszcz. Potrzebowa broni! Zydel albo noga od
stou. Pokj by tak...
wiato zamigotao, kiedy kobieta odsonia zapalon ceramiczn lamp. Prymitywne rdo
owietlenia korzystao z oliwy, nie Burzowego wiata, ale jego blask wystarczy, by owietli jej
przeraon twarz i dziewczynk tulc si do dugiej sukni kobiety. W pomieszczeniu znajdowa si niski

stolik i dwa zydle, ale wzrok Dalinara przycigno palenisko.


Tam oto, byszczc jak jedno z Ostrzy Honoru ze staroytnych legend, sta prosty elazny
pogrzebacz. Opiera si o palenisko, a jego czubek by biay od popiou. Dalinar rzuci si naprzd, chwyci
go jedn doni i zawirowa, by sprawdzi wywaenie. Wyszkolono go w klasycznej Postawie Wiatru, ale
przyj Postaw Dymu, ktra bya lepsza do walki z niedoskona broni. Jedna stopa z przodu, druga z tyu,
miecz a w tym wypadku pogrzebacz uniesiony i skierowany w stron serca przeciwnika.
Jedynie lata wyszkolenia sprawiy, e nie cofn si, kiedy ujrza, czemu ma stawi czoo. Gadka i
ciemna jak noc skra istoty odbijaa wiato jak sadzawka smoy. Stwr nie mia widocznych oczu, a jego
czarne, ostre jak noe zby wyrastay z gowy wznoszcej si na gitkiej, pozbawionej koci szyi. Sze ng
byo smukych i zgitych, wydaway si zbyt cienkie, by utrzyma ciar pynnego, atramentowego ciaa.
To nie wizja, pomyla Dalinar. To koszmar.
Stwr unis gow, zazgrzyta zbami i wyda syczcy dwik. Posmakowa powietrze.
O, sodka mdroci Battar wydyszaa kobieta, przyciskajc dziecko. Jej do draa, gdy uniosa
lamp, jakby chciaa jej uy jako broni.
Na zewntrz rozlego si zgrzytanie, a pniej kolejna para chudych ng przelizgna si przez
zniszczone okno. Nowa bestia wspia si do rodka, doczajc do towarzysza, ktry kuca, niuchajc
Dalinara. Wydawa si ostrony, jakby wyczuwa, e stoi naprzeciwko uzbrojonego a przynajmniej
zdeterminowanego przeciwnika.
Dalinar przekl swoj gupot, unoszc jednoczenie rk do boku, by powstrzyma upyw krwi.
Rozumia, e tak naprawd znajduje si w koszarach z Renarinem. Wszystko to dziao si w jego umyle,
nie musia walczy.
Ale kady instynkt i cay honor kazay mu zrobi krok w bok i ustawi si midzy kobiet a
bestiami. Wizja, wspomnienia, urojenia i tak nie mg sta z boku.
Heb odezwaa si kobieta niepewnie. Za kogo go uwaaa? Za ma? Robotnika rolnego? Nie
bd gupcem! Nie wiesz, jak...
Bestie zaatakoway. Dalinar rzuci si naprzd pozostawanie w ruchu byo esencj Postawy Dymu
i zawirowa midzy stworami, uderzajc w bok pogrzebaczem. Trafi tego po lewej, rozszarpujc jego zbyt
gadk skr.
Z rany wyscza si dym.
Poruszajc si midzy istotami, Dalinar znw si zamachn, uderzy nisko w nogi stwora, ktrego
nie rani wczeniej, pozbawiajc go rwnowagi. Tym samym ruchem wbi bok pogrzebacza w pysk
ranionego stwora, kiedy ten odwrci si w jego stron i kapn paszcz.
Pochania go dawny Dreszcz, wyczucie bitwy. Nie doprowadza go do furii, jak niektrych
mczyzn, lecz sprawia, e wszystko wydawao si wyraniejsze, bardziej jaskrawe. Jego minie
poruszay si gadko, oddycha gbiej. Oy.
Odskoczy do tyu, kiedy stwory si zbliyy. Kopniciem przewrci st, rzucajc nim w stron
jednej z bestii. Wbi pogrzebacz w otwarty pysk drugiej. Jak mia nadziej, wntrze paszczy byo wraliwe.

Istota zasyczaa z blu i wycofaa si.


Dalinar podszed do przewrconego stou i kopniakiem oderwa jedn z ng. Podnis j i przybra
pozycj do walki mieczem i sztyletem. Wykorzysta nog, eby odepchn jednego stwora, i jednoczenie
trzy razy uderzy drugiego w pysk, rozszarpujc mu policzek. Z rana wydosta si dym, z dwikiem
przypominajcym syczenie.
Na zewntrz rozlegy si krzyki. Na krew przodkw moich, pomyla. One nie s jedyne. Musia
skoczy, i to szybko. Gdyby walka si przecigna, zmczyyby go szybciej, ni on je. Kt mg
wiedzie, czy takie bestie w ogle si mczyy?
Z gonym krzykiem rzuci si do przodu. Z jego czoa spywa pot, a pomieszczenie jakby zrobio
si nieco ciemniejsze. Albo raczej bardziej skupione. Tylko on i bestie. Jedyny ruch powietrza to jego
wirujce bronie, jedyny dwik to jego stopy uderzajce o podog, jedyna wibracja to bicie jego serca.
Nagy deszcz ciosw oszoomi bestie. Uderzy jedn nog od stou, zmuszajc j do cofnicia si, a
pniej rzuci si na drug i wbi pogrzebacz w jej pier, cho zapaci za to ran od wbitych w rami
pazurw. Skra stwora z pocztku stawiaa opr, lecz pniej poddaa si i nic ju nie powstrzymywao jego
ciosu.
Wok doni Dalinara pojawia si potna chmura dymu. Uwolni rk, a stwr zatoczy si do tyu,
jego nogi zrobiy si chudsze, a cae ciao sklso jak przeciekajcy bukak.
Wiedzia, e odsoni si, atakujc. Nie mg nic na to poradzi, jedynie unis rami w chwili, gdy
druga bestia rzucia si na niego, rozcinajc mu czoo i rk, i gryzc go w rami. Dalinar wrzasn i zacz
uderza stwora nog od stou w eb. Prbowa go odepchn, ale by przeraajco silny.
Dlatego te osun si na ziemi i kopn w gr, przerzucajc stwora ponad swoj gow. Ky
puciy jego rami. Bestia uderzya w ziemi.
Oszoomiony Dalinar podnis si i przyj odpowiedni postaw. Zawsze utrzymuj postaw. Stwr
w tej samej chwili stan na apach, Dalinar za zignorowa bl, zignorowa krew, pozwalajc, by Dreszcz
pomg mu si skupi. Wycign pogrzebacz. Noga od stou wysuna si z jego liskich od krwi palcw.
Bestia przykucna i skoczya. Dalinar, ktrym kierowaa pynna natura Postawy Dymu, zrobi krok
w bok i uderzy pogrzebaczem w apy stwora. Bestia si potkna. Wtedy Dalinar si obrci, unis
zaimprowizowan bro w obu rkach i opuci j na krgosup istoty.
Potny cios przebi skr, przeszed przez ciao stwora i uderzy w ziemi. Istota szarpaa si, jej
apy poruszay si niezgrabnie, gdy dym z sykiem wypywa przez otwory w grzbiecie i brzuchu. Dalinar
odsun si na bok, otar krew z czoa i opuci bro na ziemi, przebijajc besti.
Na Trzech Bogw, Heb wyszeptaa kobieta.
Odwrci si i spojrza na ni. Staa wstrznita, wpatrujc si w sklse trucha.
Powinnam pomc wymamrotaa. Powinnam co zapa i je uderzy. Ale bye tak szybki. To
byo... byo kilka uderze serca. Gdzie...? Jak...? Spojrzaa na niego. Nigdy nie widziaam czego
takiego, Heb. Walczye jak... jak jeden ze wietlistych. Gdzie si tego nauczye?
Dalinar nie odpowiedzia. Zdj koszul, krzywic si, gdy znw poczu bl ran. adna poza t w

ramieniu nie bya powana ale ta bya paskudna, jego lewa rka ju zaczynaa drtwie. Rozerwa koszul
na dwie czci, jedn obwiza rozcite prawe przedrami, drug zwin i przycisn do barku. Wycign
pogrzebacz z trucha, ktre przypominao teraz worek z czarnego jedwabiu. Pniej podszed do okna. Inne
domy te zostay zaatakowane, pony ognie, wiatr nis ciche krzyki.
Musimy uda si w jakie bezpieczne miejsce powiedzia. Czy jest tu w pobliu piwnica?
Co takiego?
Jaskinia w skale, naturalna albo dzieo ludzkich rk.
adnych jaskini odpara kobieta, stajc obok niego. Jak si robi dziur w skale?
Ostrzem Odprysku albo Dusznikiem. Albo nawet metodami grniczymi cho to mogo by trudne,
gdy jaskinie wypenia krem, a z arcyburzami wizao si due ryzyko zalania. Dalinar znw wyjrza przez
okno. W blasku ksiyca poruszay si ciemne ksztaty, niektre kieroway si w ich stron.
Zakoysa si, zakrcio mu si w gowie. Utrata krwi. Zaciskajc zby, opar si o ram okna. Jak
dugo miaa potrwa ta wizja?
Potrzebujemy rzeki. Czego, co zmyje nasz zapach. Czy jest jaka w pobliu?
Kobieta pokiwaa gow. Poblada, kiedy zauwaya ciemne sylwetki.
Zabierz dziewczynk, kobieto.
Dziewczynk? Seeli, nasz crk. I od kiedy to nazywasz mnie kobiet? Tak ci trudno
powiedzie Taffa? Na burzowe wichry, Heb, co w ciebie wstpio?
Potrzsn gow, podszed do drzwi i otworzy je, nie wypuszczajc pogrzebacza z rk.
We lamp. wiato nas nie zdradzi, one nie widz.
Kobieta posuchaa go, wzia Seeli dziewczynka wygldaa na sze, moe siedem lat po czym
wysza za Dalinarem. Saby blask glinianej lampki dra w mroku. Ksztatem przypominaa nieco pantofel.
Rzeka? spyta Dalinar.
Wiesz, gdzie...
Uderzyem si w gow, Taffo przerwa jej. Jestem oszoomiony. Trudno mi myle.
Kobieta wydawaa si zmartwiona, ale przyja t odpowied. Wskazaa w stron przeciwn ni
wioska.
Chodmy powiedzia, wychodzc w mrok. Czy ataki tych bestii s czste?
Moe w czasie Spustoszenia, ale nie za mojego ycia! Burzowe wichry, Heb. Musimy ci
zaprowadzi do...
Nie. Idziemy dalej.
Ruszyli ciek prowadzc na tyy skalnej formacji przypominajcej fal. Dalinar spoglda na
wiosk. Ilu ludzi tam wanie gino, mordowanych przez bestie z Potpienia rodem? Gdzie byli onierze
miejscowego pana?
Moe ta wioska znajdowaa si zbyt daleko, by korzysta z ochrony pana miasta? A moe w tej
epoce i w tym miejscu wszystko wygldao inaczej. Zaprowadz kobiet i dziecko do rzeki, a pniej wrc,
by zorganizowa opr. Jeli kto jeszcze zosta.

Myl wydawaa mu si mieszna. Musia si podpiera pogrzebaczem. Jak mia zorganizowa opr?
Polizgn si na stromym odcinku szlaku. Taffa odstawia lamp i chwycia go zaniepokojona.
Droga bya trudna, z licznymi gazami i skaopkami, ktre w t chodn, wilgotn noc wysuny pdy i
licie. Szumiay na wietrze. Dalinar wyprostowa si, po czym skin na kobiet, gestem kac jej rusza
dalej.
W mroku rozlego si ciche skrobanie. Dalinar odwrci si i sta.
Heb? spytaa kobieta ze strachem w gosie.
Unie wiato.
Uniosa lampk, owietlajc zbocze wzgrza migotliwym tym blaskiem. Co najmniej tuzin
czarnych jak noc plam, zbyt gadkich skr, przelizgiwao si po skaopkach i gazach. Nawet ich zby i
szpony byy czarne.
Seeli jkna i przycisna si do matki.
Biegnijcie powiedzia cicho Dalinar, unoszc pogrzebacz.
Heb, one...
Biegnijcie! wykrzykn.
One s te przed nami!
Obrciwszy si, ujrza czarne plamy z przodu. Zakl i rozejrza si.
Tam powiedzia, wskazujc na poblisk ska. Bya wysoka i paska. Popchn Taff naprzd, a
ona pocigna Seeli, ich jednoczciowe niebieskie sukienki opotay na wietrze.
Biegy szybciej, ni on mg w obecnym stanie, i Taffa jako pierwsza dotara do skalnej ciany.
Uniosa wzrok, jakby chciaa wspi si na szczyt, na to byo jednak zbyt stromo. Dalinar chcia mie po
prostu osonite plecy. Stan na kawaku paskiej skay przed formacj i unis bro. Czarne bestie skraday
si ostronie po kamieniach. Czy mg je w jaki sposb rozproszy, by umoliwi kobiecie i dziewczynce
ucieczk? Mia zawroty gowy.
Co ja bym da za swj Pancerz...
Seeli zapakaa. Matka prbowaa j pocieszy, lecz w jej gosie brzmia niepokj. Wiedziaa.
Wiedziaa, e te plamy ciemnoci, ta oywiona noc, rozerw ich na strzpy. Jak brzmiao to sowo, ktrego
uya? Spustoszenie. Ksiga o nich wspominaa. Spustoszenia wystpoway podczas niemal mitycznych
cienodni, nim zacza si prawdziwa historia. Nim ludzko pokonaa Pustkowcw i zaniosa wojn do
niebios.
Pustkowcy. Kim byy te istoty? Mitami. Mitami, ktre oyy, by go zabi.
Kilka stworw rzucio si do przodu, a on znw poczu wypeniajcy go Dreszcz, dodajcy mu si.
Odskoczyy ostronie, sprawdzajc jego sabo. Inne niuchay powietrze i kryy. Chciay dopa kobiet i
dziecko.
Dalinar skoczy w ich stron, zmuszajc je, by si wycofay; nie wiedzia, skd czerpie t si. Jedna
bestia si zbliya, a on zamachn si, przybierajc Postaw Dymu szerokie ciosy, wdzik.
Trafi besti w bok, lecz wtedy dwie pozostae skoczyy na niego. Szpony szarpay jego plecy, a ich

ciar rzuci go na kamienie. Zakl, przetoczy si, uderzy stwora pici i odrzuci go. Inny ugryz go w
nadgarstek, zmuszajc do wypuszczenia pogrzebacza. Dalinar rbn i wbi pi w szczk stwora, a wtedy
ten odruchowo otworzy pysk, uwalniajc jego do.
Potwory zbliay si. Jakim sposobem udao mu si podnie i zatoczy pod kamienn cian.
Kobieta rzucia lampk w stron stwora, ktry zbliy si najbardziej, zalewajc oliw kamienie i podpalajc
j. Najwyraniej ogie nie przeszkadza tym istotom.
Ruch ten odsoni Seeli, gdy Taffa stracia na chwil rwnowag. Potwr j przewrci, a inne
rzuciy si w stron dziecka lecz Dalinar skoczy w jej stron, obj j, skuli si i odwrci plecami do
potworw. Jeden skoczy na jego grzbiet, szpony przeciy skr.
Seeli zakaa z przeraenia. Taffa wrzeszczaa, gdy opady j potwory.
Dlaczego mi to pokazujesz?! krzykn Dalinar w noc. Dlaczego musz przeywa t wizj!
Bd przeklty!
Szpony szarpay jego plecy, ciska Seeli, cho przeszywa go bl. Unis wzrok do nieba.
I oto ujrza jaskrawoniebieskie, opadajce wiato.
Zupenie jak gwiezdna skaa, spadajca z nieprawdopodobn prdkoci. Dalinar krzykn, kiedy
wiato uderzyo w pewnej odlegoci w ziemi, miadc kamie i wyrzucajc odamki w powietrze.
Ziemia zatrzsa si. Bestie znieruchomiay.
Dalinar obrci si niezrcznie na bok i przyglda si z niedowierzaniem, jak wiato wstaje,
rozwijajc koczyny. To wcale nie bya gwiazda, lecz czowiek. Czowiek w wietlistym Pancerzu
Odprysku, dziercy Ostrze Odprysku i pozostawiajcy za sob smugi Burzowego wiata.
Stwory zasyczay gwatownie i rzuciy si na posta, ignorujc Dalinara i pozosta dwjk.
Odpryskowy unis Ostrze i zaatakowa zrcznie, wykorzystujc ich pd.
Dalinar lea oszoomiony. Tamten nie przypomina adnego Odpryskowego, jakiego kiedykolwiek
widzia. Pancerz emanowa staym bkitnym blaskiem, a glify niektre znajome, inne obce
wygrawerowano w metalu. Sczy si z nich bkitny opar.
Poruszajc si zwinnie i z cichym brzkiem Pancerza, mczyzna zaatakowa bestie. Zrcznie rozci
potwora na p, odrzucajc na bok kawaki nocy, z ktrych wypywa czarny dym.
Dalinar podcign si do Taffy. ya, cho miaa rozszarpany bok. Seelie cigna j i pakaa.
Musz... co zrobi... pomyla Dalinar.
Pokj wam powiedzia kto.
Dalinar szarpn si, a gdy si odwrci, ujrza kobiet w delikatnym Pancerzu Odprysku, klczc
obok i unoszc co jasnego. To by topaz przepleciony z heliodorem, oba umieszczone w delikatnej
metalowej oprawie, a kady z kamieni by wielkoci mskiej doni. Kobieta miaa bursztynowe oczy, ktre
zdawao si, e wiec w ciemnociach, i nie nosia hemu. Wosy upia w kok. Uniosa do i dotkna
czoa Dalinara.
Przeszya go lodowata fala. Nagle bl ustpi.
Nastpnie kobieta dotkna Taffy ciao na jej ramieniu odroso w mgnieniu oka. Rozszarpane

minie pozostay tam, gdzie byy, zastpio je nowe ciao. Skra zasklepia si bez najmniejszej blizny, a
wtedy Odpryskowa kawakiem biaej tkaniny wytara krew i minie.
Taffa z szacunkiem uniosa wzrok.
Przybylicie wyszeptaa. Chwaa Wszechmocnemu.
Kobieta wstaa. Jej pancerz emanowa rwnym bursztynowym blaskiem. Umiechna si i
odwrcia, a w jej doni z mgie utworzyo si Ostrze Odprysku. Ruszya na pomoc towarzyszowi.
Odpryskowa, pomyla Dalinar. Nigdy czego takiego nie widzia.
Wsta z wahaniem. Czu si silny i zdrowy, jakby wanie obudzi si po caej nocy spokojnego snu.
Spojrza na rami, cigajc prowizoryczny banda. Musia wytrze krew i strzpy skry, lecz pod t
warstw wszystko zagoio si idealnie. Odetchn gboko, po czym wzruszy ramionami, chwyci
pogrzebacz i ruszy do walki.
Heb?! zawoaa z tyu Taffa. Oszalae?
Nie odpowiedzia. Nie mg po prostu siedzie, kiedy dwoje nieznajomych walczyo, by go
ochroni. Czarnych stworw byy dziesitki. Na jego oczach jeden zaczepi ap bkitnego Odpryskowego,
a jego szpony wbiy si w Pancerz, na ktrym pojawia si siatka pkni. Ci Odpryskowi byli w
prawdziwym niebezpieczestwie.
Kobieta zwrcia si w stron Dalinara. Teraz miaa hem. Kiedy go zaoya? Wydawaa si
wstrznita, gdy Dalinar rzuci si na jedn z czarnych bestii i uderzy w ni pogrzebaczem. Przyj
Postaw Dymu i obroni si przed jej kontratakiem. Odpryskowa odwrcia si do towarzysza, po czym
oboje ustawili si tak, e w sumie, ze stojcym najbliej ska Dalinarem, utworzyli trjkt.
Z dwjk Odpryskowych u boku walka sza zdecydowanie lepiej ni w domu. Udao mu si pozby
tylko jednej bestii byy szybkie i silne, a on walczy defensywnie, prbujc odwrci ich uwag i
zmniejszy nacisk na Odpryskowych. Stwory nie wycofay si. Nacieray, a ostatni zosta rozcity na p
przez kobiet.
Dalinar odetchn ciko i opuci pogrzebacz. Inne wiata cay czas spaday z nieba w stron
wioski zakada, e wyldowali tam kolejni z tych dziwnych Odpryskowych.
C powiedzia mczyzna silnym gosem musz powiedzie, e nigdy nie miaem
przyjemnoci walczy z towarzyszem uzbrojonym tak... niekonwencjonalnie.
Odwrciwszy si, Dalinar zobaczy Odpryskowego. Gdzie si podzia hem mczyzny? Tamten sta
z Ostrzem opartym o naramiennik i przyglda si Dalinarowi oczyma w tak jasnym odcieniu niebieskiego,
e wydaway si biae. Czy jego oczy naprawd si wieciy i sczyo si z nich Burzowe wiato? Skr
mia ciemnobrzow, jak Makabakowie, a do tego krtko obcite krcone czarne wosy. Jego pancerz ju
nie wieci, cho jeden duy symbol umieszczony porodku napiernika nadal emanowa sabym
niebieskim blaskiem.
Dalinar rozpozna ten symbol, ten wzr przedstawiajcy stylizowane podwjne oko, osiem krgw
poczonych z dwoma porodku. To by znak Zaginionych wietlistych w czasach, kiedy nazywano ich
wietlistymi Rycerzami.

Odpryskowa spogldaa w stron wioski.


Kto uczy ci walki mieczem? spyta rycerz.
Dalinar spojrza mu w oczy. Nie wiedzia, jak zareagowa.
To mj m Heb, szlachetny rycerzu stwierdzia Taffa, podchodzc bliej. O ile wiem, nigdy
nie mia miecza w rkach.
Twoje postawy nie s mi znane mwi dalej rycerz. Ale byy wiczone i precyzyjne. Takie
umiejtnoci wymagaj wieloletniego szkolenia. Rzadko widziaem mczyzn, czy to rycerzy, czy
onierzy, ktrzy walczyliby rwnie dobrze.
Dalinar nadal milcza.
Jak widz, nic mi nie powiesz stwierdzi mczyzna. Dobrze. Ale gdyby chcia wykorzysta
to swoje tajemnicze szkolenie, przybd do Urithiru.
Urithiru? powtrzy Dalinar. Gdzie ju sysza t nazw.
Tak. Nie mog ci obieca miejsca w jednym z zakonw, ta decyzja nie ode mnie zaley, ale jeli
umiesz posugiwa si mieczem rwnie dobrze, jak tym kuchennym narzdziem, to jestem pewien, e
znajdzie si dla ciebie miejsce pord nas. Odwrci si na wschd, w stron wioski. Rozpu wieci.
Znaki takie jak te nie s bez znaczenia. Nadchodzi Spustoszenie. Odwrci si do towarzyszki.
Odchodz. Strze tej trjki i odprowad ich do wioski. Nie moemy pozostawi ich samotnie na pastw
niebezpieczestw tej nocy.
Kobieta pokiwaa gow. Pancerz bkitnego rycerza zacz sabo wieci, nastpnie mczyzna
rzuci si w powietrze jakby spada w gr. Dalinar cofn si, wstrznity, patrzc, jak wietlista niebieska
posta wznosi si, po czym opada ukiem w stron wioski.
Chodcie powiedziaa kobieta. Jej gos odbija si echem we wntrzu hemu. Zacza popiesznie
schodzi.
Zaczekaj poprosi Dalinar, idc za ni.
Taffa podniosa crk i ruszya za nimi. Oliwa na skaach dopalaa si.
Kobieta zwolnia, by Dalinar i Taffa mogli dotrzyma jej kroku.
Musz to wiedzie odezwa si Kholin, czujc si gupio. Ktry mamy rok?
Odpryskowa odwrcia si w jego stron. Jej hem znikn. Zamruga kiedy to si wydarzyo? W
przeciwiestwie do towarzysza, miaa jasn skr nie blad, jak mieszkacy Shinovaru, ale naturalnie
jasnobeow, jak Alethi.
sma Epoka, trzysta trzydziesty sidmy rok.
sma Epoka? pomyla Dalinar. Co to w ogle znaczy? Ta wizja bya inna od pozostaych. Tamte
byy o wiele krtsze, to po pierwsze. I gos, ktry do niego przemawia. Gdzie on by?
Gdzie jestem? pyta dalej. Ktre krlestwo?
Kobieta zmarszczya czoo.
Nie zostae uleczony?
Czuj si dobrze. Ja tylko... Musz wiedzie. W ktrym krlestwie jestem?

Natanatan.
Dalinar powoli wypuci powietrze. Natanatan. Strzaskane Rwniny leay na ziemiach, ktre
niegdy naleay do Natanatanu. Krlestwo upado przed wiekami.
A was wysa krl Natanatanu? spyta.
Rozemiaa si.
wietlici Rycerze walcz dla adnego z krlw i dla kadego z nich.
To gdzie mieszkacie?
Urithiru jest gwnym orodkiem naszych zakonw, ale mieszkamy w miastach w caej Aletheli.
Dalinar znieruchomia. Alethela. To bya historyczna nazwa krainy, ktra staa si Alethkarem.
Przekraczacie granice krlestw, by walczy?
Heb odezwaa si Taffa. Wydawaa si bardzo zatroskana. To ty mi obiecae, e wietlici
przybd i nas ochroni, tu zanim poszede poszuka Seeli. Czy wci jeste otumaniony? Szlachetna
pani, mogaby znw go uzdrowi?
Powinnam oszczdza Odrodzenie dla innych, ktrzy mog by ranni odpara kobieta,
spogldajc w stron wioski. Walki dobiegay koca.
Dobrze si czuj sprzeciwi si Dalinar. Alethk... Alethela. Tam mieszkacie?
To nasz obowizek i nasz przywilej odpara kobieta zachowywa czujno przed
Spustoszeniem. Jedno krlestwo studiuje sztuki wojenne, by inni mogli y w pokoju. Umieramy, bycie
mogli y. To zawsze byo nasze miejsce.
Dalinar sta bez ruchu, rozwaajc te sowa.
Wszyscy, ktrzy umiej walczy, s potrzebni dodaa kobieta. A wszyscy ci, ktrzy pragn
walczy, powinni by zmuszeni, by uda si do Aletheli. Walka, nawet ta walka przeciwko Dziesiciu
mierciom, zmienia czowieka. Moemy ci uczy, by ci to nie zniszczyo. Przyjd do nas.
Dalinar pokiwa gow.
Kade pastwisko potrzebuje trzech rzeczy powiedziaa kobieta, a jej gos zmieni si, jakby
cytowaa z pamici. Stad, by rosy, pasterzy, by je pali, i stranikw dookoa. My z Aletheli jestemy
tymi stranikami, wojownikami, ktrzy broni i walcz. Zachowujemy straszliwe sztuki wojenne, a pniej
przekazujemy je innym, kiedy nadchodzi Spustoszenie.
Spustoszenie powtrzy. To znaczy Pustkowcy, tak? Czy to z nimi dzi walczylimy?
Kobieta prychna pogardliwie.
Pustkowcy? To? Nie, to bya Esencja Pnocy, cho wci pozostaje tajemnic, kto j wypuci.
Spojrzaa w bok. Harkaylain mwi, e Spustoszenie nadchodzi, a on rzadko si myli. On...
Nagy krzyk w ciemnociach. Kobieta zakla i spojrzaa w stron rda dwiku.
Zaczekajcie tutaj. Zawoajcie, jeli Esencja powrci. Usysz.
Znikna w ciemnociach.
Dalinar unis rk, rozdarty midzy pragnieniem podenia za ni a pozostania i pilnowania Taffy i
jej crki. Ojcze Burz! pomyla, kiedy zorientowa si, e kiedy zabrako wietlistej zbroi kobiety,

pozostali w ciemnociach.
Odwrci si do Taffy. Staa na ciece obok niego, ale jej spojrzenie byo dziwnie rozproszone.
Taffa? spyta.
Brakuje mi tych czasw odpowiedziaa.
Dalinar podskoczy. Ten gos nie nalea do niej. To by gos mczyzny, gboki i potny. Ten gos
przemawia do niego podczas kadej wizji.
Kim jeste? spyta Dalinar.
Niegdy byli jednoci powiedziaa Taffa, czy ktokolwiek to by. Zakony. Ludzie. Nie bez
problemw i ktni, oczywicie. Ale skupieni.
Dalinara przeszed dreszcz. Co w tym gosie zawsze wydawao mu si dziwnie znajome. Nawet
podczas pierwszej wizji.
Prosz. Musisz mi powiedzie, o co chodzi, dlaczego mi to wszystko pokazujesz. Kim jeste?
Sug Wszechmocnego?
auj, e nie mog ci pomc powiedziaa Taffa, spogldajc na Dalinara, ale ignorujc jego
pytania. Musisz ich zjednoczy.
Jak syszaem ju wczeniej! Ale potrzebuj pomocy. To, co kobieta mwia o Alethkarze. Czy to
prawda? Czy rzeczywicie moemy znw tacy si sta?
Mwienie o tym, co moe si wydarzy, jest zakazane. Mwienie o przeszoci zaley od
perspektywy. Ale sprbuj pomc.
To daj mi co wicej od mtnych odpowiedzi!
Taffa wpatrywaa si w niego powanie. Jakim sposobem w blasku gwiazd widzia jej brzowe
oczy. Kryo si za nimi co gbokiego, oniemielajcego.
Powiedz mi przynajmniej... Ufam arcyksiciu Sadeasowi, ale mj syn Adolin uwaa, e jestem
gupcem. Czy powinienem nadal ufa Sadeasowi?
Tak odpara istota. To wane. Nie pozwl, by pochony ci konflikty. Bd silny. Zachowaj
honor, a honor ci pomoe.
W kocu co konkretnego, pomyla Dalinar.

Usysza gosy. Mroczny krajobraz sta si niewyrany.


Nie! Wycign rce w stron kobiety. Nie odsyaj mnie jeszcze. Co mam zrobi z Elhokarem i
wojn?
Dam ci, co mog. Gos stawa si niewyrany. Przepraszam, e nie mog da wicej.
C to za odpowied?! wykrzykn Dalinar. Otrzsn si i zacz szarpa. Przytrzymyway go
jakie rce. Skd si wziy? Zakl, odpychajc je i prbujc si oswobodzi.
Nagle znieruchomia. Znajdowa si w koszarach na Strzaskanych Rwninach, o dach uderza
agodny deszcz. Burza w wikszoci przesza. Grupa onierzy przytrzymywaa go, a Renarin przyglda si
temu z niepokojem.

Dalinar pozosta bez ruchu z otwartymi ustami. Przed chwil wrzeszcza. onierze czuli si
niezrcznie, patrzyli po sobie, nie chcieli spojrze mu w oczy. Jeli byo jak wczeniej, odgrywa swoj rol
w wizji, bekota i macha rkami.
Mj umys jest ju czysty stwierdzi. Ju dobrze. Moecie mnie puci.
Renarin skin na pozostaych, a oni z wahaniem go pucili. Renarin prbowa go usprawiedliwia,
mwi im, e jego ojciec nie moe doczeka si walki. Nie brzmiao to zbyt przekonujco.
Dalinar wycofa si na ty budynku, usiad na pododze midzy dwoma zwinitymi piworami,
oddycha gboko i myla. Ufa swoim wizjom, jednak ostatnio ycie w obozach byo i tak trudne, wolaby
wic, by jego ludzie nie uznali go za szaleca.
Zachowaj honor, a honor ci pomoe.
Wizja kazaa mu zaufa Sadeasowi. Ale nigdy nie uda mu si przekona do tego Adolina ktry nie
tylko nienawidzi Sadeasa, ale te uwaa wizje za urojenia umysu ojca. Mg jedynie dziaa tak jak
wczeniej.
I w jaki sposb zmusi arcyksit do wsppracy.

Siedem lat wczeniej


Mog j uratowa powiedzia Kal, cigajc koszul.
Dziewczynka miaa zaledwie pi lat. Spada z duej wysokoci.
Mog j uratowa.
Mamrota. Wok zebra si tumek. Miny dwa miesice od mierci owieconego Wistiowa, wci
nie mieli nowego pana miasta. W tym czasie prawie nie widywa Laral.
Kal mia zaledwie trzynacie lat, ale zosta dobrze wyszkolony. Pierwsze niebezpieczestwo
stanowia utrata krwi dziecko zamao nog, byo to skomplikowane zamanie, a w miejscach, gdzie koci
przebiy ciao, tryska czerwony pyn. Kal odkry, e dr mu rce, kiedy przyciska palce do rany. Zamana
ko bya liska, nawet poszarpany koniec, zwilony krwi. Ktra arteria zostaa przebita?
Co robisz z moj crk? Barczysty Harl przedar si przez gromad gapiw. Ty kremliku! Nie
dotykaj Miasal! Nie...
Harl przerwa, gdy kilku mczyzn go odcigno. Wiedzieli, e Kal ktry przypadkiem
przechodzi obok by jedyn nadziej dziewczynki. Ju posali Alima po ojca Kala.
Mog j uratowa powiedzia Kal.
Jej twarz bya blada i dziewczynka si nie ruszaa.
Ta rana gowy, moe ona...
Nie mog o tym teraz myle. Jedna z ttnic w podudziu zostaa przerwana. Z wasnej koszuli zrobi
opask uciskow, by powstrzyma wypyw krwi, ale ona cigle si zsuwaa. Nadal przyciskajc palce do
rany, zawoa: Ogie! Potrzebuj ognia! Szybko! I niech mi kto da koszul!
Kilku mczyzn odbiego, kiedy Kal unis nog. Jeden z widzw popiesznie poda koszul. Kal
wiedzia, w ktrym miejscu ucisn ttnic. Opaska si zsuwaa, ale palce nie. Przytrzymywa t arteri,
przyciskajc koszul do reszty rany, a Valama wrci ze wiec.

Ju zaczli podgrzewa n. Dobrze. Kal wzi n i przypali nim ran. Powietrze wypeni smrd
spalonego misa. Podmuch chodnego wiatru go rozproszy.
Donie Kala przestay si trz. Wiedzia, co robi. Porusza si z umiejtnociami, ktre
zaskoczyy nawet jego samego, idealnie przyegajc ran, kiedy szkolenie przejo nad nim kontrol. Wci
musia odci ttnic przypalanie mogo nie zadziaa w wypadku tak wielkiej arterii ale razem powinny
pomc.
Kiedy skoczy, krwawienie ustpio. Usiad z umiechem. I wtedy zauway, e rana gowy Miasal
te nie krwawi, a jej pier si nie porusza.
Nie! Harl pad na kolana. Nie! Zrb co!
Ja... zacz mwi Kal. Powstrzyma krwawienie.
Straci j.
Nie wiedzia, co powiedzie, jak zareagowa. Przepeniy go gbokie, straszliwe mdoci. Harl z
wyciem odepchn go na bok. Kal cofn si. Znw zacz si trz, gdy ojciec przytuli martwe ciao crki.
Tum milcza.
*
Godzin pniej Kal siedzia na schodach przed sal operacyjn, paczc. Jego smutek by agodny.
Tu dreszcze. Tam kilka ez spywajcych po jego policzkach.
Siedzia z kolanami podcignitymi pod brod, obejmujc nogi rkami i prbujc znale sposb na
stumienie cierpienia. Czy istnia balsam, ktry mg zagodzi jego bl? Banda, by powstrzyma wypyw
z jego oczu? Powinien j uratowa.
Rozlegy si kroki i pad na niego cie. Lirin uklk obok Kala.
Obejrzaem twoj prac, synu. Dobrze sobie poradzie. Jestem z ciebie dumny.
Zawiodem wyszepta Kal.
Jego ubranie byo czerwone. Zanim zmy krew z rk, bya szkaratna. Ale po wsikniciu w tkanin
przybraa mniej jaskrawy, brzowawy odcie.
Znaem ludzi, ktrzy wiczyli godzinami, ale na widok rannego zamierali. Jest trudniej, kiedy
dochodzi efekt zaskoczenia. Ty nie zamare, poszede do niej, udzielie pomocy. I zrobie to dobrze.
Nie chc by chirurgiem stwierdzi Kal. Jestem w tym koszmarny.
Lirin westchn, zszed po schodach i usiad obok syna.
Kal, tak bywa. To smutne, ale nie moge zrobi wicej. To mae ciako zbyt szybko stracio zbyt
duo krwi.
Kal nie odpowiedzia.
Musisz si nauczy, kiedy si przejmowa, synu powiedzia cicho Lirin. A kiedy odpuci.
Zobaczysz. Miaem podobne problemy, kiedy byem modszy. Dorobisz si odciskw.
I to co dobrego? pomyla Kal, a po jego policzku popyna kolejna za. Musisz si nauczy,
kiedy si przejmowa... a kiedy odpuci....
Z dala wci dochodzio wycie Harla.

Wystarczy tylko spojrze na nastpstwa jego krtkiej wizyty na Sel, by znale potwierdzenie dla
moich sw.
Kaladin nie chcia otwiera oczu. Gdyby to zrobi, obudziby si. A gdyby si obudzi, ten bl
palenie w boku, bl ng, tpe pulsowanie rk i ramion nie byby koszmarem sennym. Byby prawdziwy. I
nalea do niego.
Stumi jk i przetoczy si na bok. Wszystko bolao. Kade wkno mini i kady cal skry. Gowa
mu pkaa. Mia poczucie, e bol go nawet koci. Chcia tak lee bez ruchu, a Gaz przyjdzie i wycignie
go za kostki. To by byo atwe. Czy cho raz nie zasugiwa na to, co atwe?
Ale nie mg. Gdyby przesta si rusza, podda si, byoby to jak mier, a na to nie mg pozwoli.
Ju podj decyzj. Pomoe mostowym.
A niech ci, Hav, pomyla. Nawet teraz wykopujesz mnie z posania. Kaladin zrzuci koc i zmusi
si do wstania. Drzwi do koszar byy uchylone, by wpuci do rodka wiee powietrze.
Kiedy wsta, poczu si jeszcze gorzej, ale wiedzia, e ycie mostowego nie zaczeka, a wrci do
peni si. Czowiek albo nada, albo gin. Kaladin wyprostowa si, opierajc jedn do o nienaturalnie
gadki Dusznikowany kamie ciany. Nastpnie odetchn gboko i przeszed przez sal. Co dziwne, spora
cz mczyzn ju si obudzia i usiada na posaniach. W milczeniu przygldali si Kaladinowi.
Czekali, uwiadomi sobie. Chcieli zobaczy, czy wstan.
Znalaz trzech rannych tam, gdzie ich zostawi z przodu koszar.
Wstrzyma oddech, sprawdzajc stan Leytena. Co zadziwiajce, mczyzna wci y. Oddycha
pytko, mia saby puls, jego rany byy powane, ale y.
Bez rodka odkaajcego to si moe wkrtce zmieni. Rany nie wyglday jeszcze na zainfekowane
zgniosprenami, ale w tej brudnej ciasnocie to tylko kwestia czasu. Potrzebowa maci od tego aptekarza.
Ale jak?

Sprawdzi stan pozostaych dwch. Hobber umiecha si szeroko. By szczupy, mia okrg twarz,
szpar midzy zbami i krtk czarn czupryn.
Dzikuj powiedzia. Dzikuj, e mnie uratowae.
Kaladin sprawdzi nog mczyzny.
Nic ci nie bdzie, ale przez par tygodni nie bdziesz mg chodzi. Przynios ci jedzenie z mesy.
Dzikuj wyszepta Hobber, biorc Kaladina za rk i ciskajc j. Umiechn si szeroko.
Ten umiech pokona mrok, sprawi, e wszystkie ble przestay tak dokucza. Ojciec Kaladina
opisywa takie umiechy. To nie one sprawiy, e Lirin zosta chirurgiem, ale dziki nim nie przesta nim
by.
Odpoczywaj powiedzia Kaladin i dbaj o czysto rany. Nie chcemy przyciga zgniosprenw.
Powiedz mi, jeli jakiego zobaczysz. S mae i czerwone, jak malutkie owady.
Hobber skwapliwie pokiwa gow, a Kaladin przeszed do Dabbida. Modziutki mostowy wyglda
dokadnie tak jak poprzedniego dnia, wpatrywa si tpo przed siebie.
Siedzia tak, kiedy zasypiaem, panie stwierdzi Hobber. Zupenie jakby nie ruszy si przez
ca noc. A dostaem dreszczy.
Kaladin pstrykn palcami przed twarz Dabbida. Mczyzna podskoczy na ten dwik, skupi
wzrok na palcach i patrzy za nimi, gdy Kaladin poruszy doni.
Chyba oberwa w gow stwierdzi Hobber.
Nie. To bitewny szok. Przejdzie.
Mam nadziej.
Skoro tak mwisz, panie. Hobber podrapa si po gowie.
Kaladin wsta i otworzy szeroko drzwi, wpuszczajc do rodka wiato. To by jasny dzie, soce
dopiero wschodzio nad horyzontem. Z obozu ju dochodziy rne dwiki, kowal zabra si do pracy,
uderzajc motem w metal. Chulle trbiy w stajniach. Powietrze byo chodne po nocy. Pachniao czysto i
wieo. Wiosenna pogoda.
Wstae, powiedzia sobie Kaladin. Rwnie dobrze moesz ruszy dalej. Zmusi si do rozcigania,
mimo e jego ciao protestowao przy kadym ruchu. Pniej sprawdzi ran. Nie bya powana, cho
zakaenie mogo j pogorszy.
Niech burzowe wichry porw tego aptekarza! pomyla, nabierajc wody z beczki mostowych i
przemywajc swoj ran.
Natychmiast poaowa tej penej goryczy myli w odniesieniu do starego aptekarza. A co on mia
zrobi? Da Kaladinowi rodek odkaajcy za darmo? To arcyksicia Sadeasa powinien przeklina. Sadeas
by winien tej rany, i to on zakaza chirurgom wydawania materiaw mostowym, niewolnikom i sucym z
niszych nahnw.
Nim skoczy przeciganie, grupka mostowych wstaa i posza si napi. Stali wok beczki, patrzc
na Kaladina.
Mg zrobi tylko jedno. Zaciskajc zby, przeszed przez skad i znalaz desk, ktr nosi

poprzedniego dnia. Ciele nie wbudowali jej jeszcze w most, wic Kaladin podnis j i wrci do koszar. I
znw zabra si za wiczenia, jak poprzedniego dnia.
Nie mg porusza si tak szybko. Waciwie przez wikszo czasu tylko chodzi. Ale w miar
wicze ble agodniay. Gowa przestawaa pka. Stopy i ramiona wci poboleway i czu gbokie,
utajone wyczerpanie. Ale przynajmniej nie narobi sobie wstydu, przewracajc si.
Podczas wicze mija inne koszary mostowych. Zebrani przed nimi ludzie niewiele rnili si od
tych z mostu numer cztery. Takie same ciemne, poplamione od potu skrzane kamizele na goym ciele lub
luno zwizanych koszulach. Od czasu do czasu widywa cudzoziemcw, gwnie z Thaylenah i Vedenaru.
I wszystkich czyo znoszone ubranie, nieogolone twarze i udrczone oczy. Kilka grup przygldao si
Kaladinowi z otwart wrogoci. Czy martwili si, e jego wiczenia bd stanowi zacht dla ich
dowdcw?
Mia nadziej, e kto z mostu czwartego doczy do jego wicze. W kocu w czasie bitwy byli
posuszni, nawet pomogli mu z rannymi. Nadzieja okazaa si prna. Cho niektrzy mostowi przygldali
si, inni go ignorowali. Nikt si nie przyczy.
W kocu Syl sfruna z gry i wyldowaa na kocu jego deski, jadc jak krlowa w palankinie.
Rozmawiaj o tobie powiedziaa, kiedy znw min koszary mostu numer cztery.
Nic dziwnego stwierdzi Kaladin pomidzy sapniciami.
Niektrzy sdz, e oszalae zauwaya. Jak tamten, ktry siedzi i gapi si na ziemi. Mwi,
e napicie pola bitwy strzaskao ci umys.
Moe maj racj. Nie zastanawiaem si nad tym.
A co to szalestwo? spytaa, siadajc z jedn nog ugit i kolanem niemal dotykajcym piersi.
Mgielna spdnica migotaa wok jej ng i rozpywaa si w oparze.
To wtedy, kiedy ludzie nie myl waciwie odpar Kaladin.
Ludzie nigdy nie myl waciwie.
Szalestwo jest gorsze ni zazwyczaj. Kaladin umiechn si. Tak naprawd to zaley od
otoczenia. Jak bardzo czowiek rni si od innych? Taka wyrniajca si osoba jest szalona, jak sdz.
Czyli wy wszyscy... gosujecie nad tym? spytaa, krzywic si.
Nie tak do koca. Ale owszem, o to chodzi.
Przez dusz chwil rozmylaa.
Kaladinie odezwaa si w kocu. Dlaczego ludzie kami? Wiem, czym s kamstwa, ale nie
wiem, dlaczego ludzie to robi.
Mnstwo powodw odpar Kaladin, woln doni wytar pot z czoa, po czym chwyci ni desk,
eby j ustabilizowa.
Czy to szalestwo?
Nie powiedziabym. Wszyscy to robi.
To moe wszyscy jestecie troch szaleni.
Zamia si.

Tak, moliwe.
Ale jeli wszyscy to robi dodaa, opierajc gow na kolanie to ten, ktry tego nie robi, jest
tym, ktry jest szalony, tak? Czy nie to mwie wczeniej?
Chyba tak. Ale nie sdz, eby w okolicy by kto, kto nigdy w yciu nie skama.
Dalinar.
Kto?
Krlewski wuj odpara Syl. Wszyscy mwi, e on nigdy nie kamie. Twoi mostowi czasem o
tym rozmawiaj.
Ach tak. Czarny Cier. Kaladin sysza o nim jeszcze jako dziecko.
Jest jasnooki. To znaczy, e kamie.
Ale...
Oni wszyscy s tacy sami, Syl. Im bardziej szlachetnie wygldaj, tym bardziej zepsuci s
wewntrz. To wszystko udawanie.
Umilk, zaskoczony gwatownoci swojej goryczy. Niech ci burza, Amaramie. Ty mi to zrobie.
Sparzy si zbyt wiele razy, by zaufa pomieniowi.
Nie sdz, by ludzie zawsze tacy byli powiedziaa w zamyleniu. Znw miaa ten nieobecny
wyraz twarzy. Ja...
Kaladin czeka, a powie co wicej, ale ona umilka. Znw min most numer cztery. Wielu z jego
ludzi odpoczywao, opierajc si plecami o ciany i czekajc, a zasoni ich popoudniowy cie. Rzadko
czekali wewntrz. By moe siedzenie cay czas w budynku byo zbyt ponure nawet dla mostowych.
Syl? spyta w kocu. Chciaa co powiedzie?
Wydaje mi si, e syszaam, jak ludzie rozmawiali o czasach, kiedy nie byo kamstw.
S opowieci przyzna Kaladin o Epokach Heroldw, kiedy ludzi wiza honor. Ale ludzie
zawsze opowiadaj historie o rzekomo lepszych czasach. Wystarczy, e poobserwujesz. onierz docza do
nowego oddziau i natychmiast zaczyna opowiada o tym, jak cudowny by jego stary oddzia. Pamitamy
dobre czasy i ze czasy, zapominajc, e wikszo nie jest ani dobra, ani za. Po prostu jest.
Ruszy truchtem. Soce zaczynao coraz bardziej grza, ale on chcia si porusza.
Opowieci mwi dalej z przerwami na sapanie udowadniaj to. Co si stao z Heroldami?
Porzucili nas. Co si stao ze wietlistymi Rycerzami? Upadli i zszargali honor. Co si stao z Krlestwami
Epok? Upady, kiedy koci prbowa przej wadz. Nie mona ufa nikomu, kto ma wadz, Syl.
To co w takim razie robi? Nie mie przywdcw?
Nie. Odda wadz jasnookim, niech ich zdeprawuje, a pniej trzyma si od nich jak najdalej.
Jego sowa brzmiay pusto. Jak daleko on sam trzyma si od jasnookich? Zawsze wydawao si, e
tkwi pomidzy nimi, uwiziony w botnistym grzzawisku, ktre tworzyli przez swoje spiski, intrygi i
chciwo.
Syl umilka, a on po ostatnim biegu postanowi zakoczy wiczenia. Nie mg znw si przeciy.
Odstawi desk na miejsce. Ciele drapali si po gowach, ale nie narzekali. Wrci do mostowych,

zauwaajc, e niewielka grupka w tym Skaa i Teft rozmawia i spoglda w jego stron.
Wiesz co powiedzia Kaladin do Syl rozmawianie z tob z pewnoci ma zwizek z moj
opini szaleca.
Postaram si nie by taka interesujca powiedziaa Syl i wyldowaa na jego ramieniu. Opara
donie na biodrach, po czym usiada i umiechna si, wyranie zadowolona ze swojej uwagi.
Nim Kaladin wrci do koszar, zauway Gaza idcego przez plac w jego stron.
Ty! powiedzia Gaz, wskazujc na Kaladina. Stj.
Kaladin zatrzyma si i czeka na niego z zaoonymi rkami.
Mam dla ciebie wieci powiedzia Gaz, mruc zdrowe oko. Owiecony Lamaril dowiedzia
si, co zrobie z rannymi.
Jak?
Na burze, chopcze! Mylisz, e ludzie nie bd gada? Co miae zamiar zrobi? Ukry midzy
nami trzech rannych?
Kaladin odetchn gboko, ale si uspokoi. Gaz mia racj.
W porzdku. Ale co to za problem? Nie spowolnilimy armii.
Ano zgodzi si Gaz ale Lamaril nie jest zachwycony pomysem pacenia mostowym, ktrzy
nie mog walczy, i karmienia ich. Poszed do arcyksicia Sadeasa, zdecydowany ci wywiesi.
Kaladina przeszed dreszcz. Wywieszenie oznaczao powieszenie na zewntrz podczas arcyburzy, by
Ojciec Burz zadecydowa. W gruncie rzeczy wyrok mierci.
Owiecony Sadeas nie pozwoli mu na to mwi dalej sierant.
Co takiego? Czyby le oceni Sadeasa? Ale nie, to wszystko byo czci gry.
Owiecony Sadeas wyjani Gaz powiedzia Lamarilowi, e moesz zachowa onierzy, ale
nie dostan jedzenia ani wypaty, dopki nie bd zdolni do pracy. Powiedzia, e to pokae, dlaczego jest
zmuszony zostawia mostowych na paskowyach.
Co za kremlik mrukn Kaladin.
Gaz zblad.
Cicho. Mwisz o samym arcyksiciu, chopcze!
Rozejrza si, eby sprawdzi, czy nikt nie usysza.
Chce zrobi z moich ludzi pokazwk. Chce, eby inni mostowi widzieli, jak ranni cierpi i
umieraj z godu. Chce, eby pozostawianie rannych wygldao na akt miosierdzia.
Moe i ma racj.
To bezduszne. Rannych onierzy zabiera. Zostawia mostowych, poniewa znalezienie nowych
niewolnikw jest tasze ni opieka nad rannymi.
Gaz milcza.
Dzikuj za przekazanie wieci.
Wieci? warkn Gaz. Wysano mnie, ebym wyda ci rozkazy, paniczu. Nie prbuj przynosi
dodatkowego jedzenia z mesy dla twoich rannych, bo go nie dostaniesz.

Z tymi sowy odszed popiesznie, mamroczc pod nosem.


Kaladin wrci do koszar. Ojcze Burz! Skd mia wzi jedzenie, by wykarmi trzech ludzi? Mg
dzieli si z nimi wasnymi posikami, ale, cho mostowych karmiono, to porcje nie byy due. Nawet
dzielenie si jedzeniem z jednym byoby trudne. Prba podzielenia przydziau ywnoci na cztery
sprawiaby, e ranni byliby zbyt sabi, by wrci do zdrowia, a Kaladin, by biega z mostem. A do tego
nadal potrzebowa rodka odkaajcego! Zgniospreny i choroby zabijay podczas wojny wicej ludzi, ni
wrg.
Kaladin podszed do mczyzn lenicych si przy koszarach. Wikszo zajmowaa si standardow
dziaalnoci mostowych wycignli si na ziemi i ze zniechceniem gapili w powietrze, siedzieli i ze
zniechceniem gapili si w ziemi albo stali i ze zniechceniem gapili si w przestrze. Druyna mostu
numer cztery przez cay dzie nie miaa dyuru, a przydzia pracy dopiero po popoudniowym dzwonie.
Gaz mwi, e nasi ranni maj nie dostawa ywnoci ani wypaty dopki nie wyzdrowiej
powiedzia zebranym.
Niektrzy z nich Sigzil, Peet, Koolf pokiwali gowami, jakby tego si wanie spodziewali.
Arcyksi Sadeas chce zrobi z nas przykad mwi dalej Kaladin. Chce udowodni, e
mostowych nie warto leczy, a zrobi to, pozwalajc Hobberowi, Leytenowi i Dabbidowi umrze powoln,
bolesn mierci. Odetchn gboko. Chc zebra nasze zasoby, eby kupi leki i jedzenie dla rannych.
Moemy ich utrzyma przy yciu, jeli kilku z was podzieli si z nimi posikami. Bdziemy potrzebowa
jakie dwadziecia pi czystych marek na leki i zapasy. Kto moe si czym podzieli?
Zebrani gapili si, a Moash zacz si mia. Inni przyczyli si do niego. Machnli lekcewaco
rkami i rozeszli si, pozostawiajc Kaladina z wycignit rk.
Nastpni moecie by wy! zawoa. Co zrobicie, jeli to wy bdziecie potrzebowa
uzdrowienia!
Umr odpowiedzia Moash, nawet si nie odwracajc. Na polu bitwy i szybko, nie tutaj w
cigu tygodnia.
Kaladin opuci rk. Westchn, odwrci si i prawie wpad na Ska. Uminiony, potny
Rogoerca sta z zaoonymi rkami, jak opalona rzeba. Kaladin popatrzy na niego z nadziej.
Nie mam kul powiedzia Skaa z chrzkniciem. Juem wyda.
Kaladin westchn.
To i tak nie miaoby znaczenia. Nas dwch i tak nie byoby sta na leki.
Dam troch jedzenia. Skaa chrzkn.
Kaladin spojrza na niego z zaskoczeniem.
Ale tylko temu ze strza w nodze doda mczyzna, nadal stojc z zaoonymi rkami.
Hobberowi?
Niewane. Wyglda, e moe mu si polepszy. Ten drugi umrze, to pewne. A nie al mi
czowieka, ktry siedzi i nic nie robi. Ale dla tego trzeciego moesz mie moje jedzenie. Cz.
Kaladin umiechn si, unis rk i cisn rami potniejszego mczyzny.

Dzikuj.
Skaa wzruszy ramionami.
Zaje moje miejsce. Bez tego bybym trup.
Kaladin umiechn si krzywo.
Ja nie jestem martwy, Skao. Nic by ci si nie stao.
Rogoerca potrzsn gow.
Bybym trup. W tobie jest co dziwnego. Wszyscy to widz, nawet jeli nie chc mwi. Patrzyem
na most, gdzie bye. Strzay trafiay wszdzie dookoa, obok gowy, przy rkach. Ale nie ciebie.
Szczcie.
Nie ma czego takiego. Skaa spojrza na rami Kaladina. Poza tym jest jeszcze mafahliki,
ktre zawsze za tob poda.
Potny mczyzna z szacunkiem skoni gow przed Syl, po czym zrobi dziwny gest, doni
dotykajc najpierw ramion, a pniej czoa.
Kaladin wzdrygn si.
Widzisz j?
Spojrza na Syl. Jako wiatrospren moga pokazywa si tylko tym, przez ktrych chciaa by
widziana a zazwyczaj oznaczao to wycznie Kaladina.
Syl wydawaa si wstrznita. Nie, nie pokazywaa si Skale.
Jestem alaiiiku stwierdzi mczyzna, wzruszajc ramionami.
Co znaczy...
Skaa skrzywi si.
Ludzie z nizin, chorzy od powietrza. Czy wy naprawd nic nie wiecie? Tak czy inaczej, jeste
wyjtkowy. Most numer cztery straci wczoraj omiu ludzi, wliczajc trzech rannych.
Wiem stwierdzi Kaladin. Zamaem swoj pierwsz obietnic. Powiedziaem, e nie strac
adnego.
Skaa parskn.
Jestemy mostowymi. Umieramy. Tak to dziaa. Moesz rwnie dobrze obieca, e ksiyce si
dogoni! Potny mczyzna obrci si i wskaza w stron innych koszar. Ze wszystkich mostw, do
ktrych strzelano, wikszo stracia duo ludzi. Pi si przewrcio. Stracili ponad dwudziestu kady i
potrzebowali pomocy onierzy, eby zanie mosty z powrotem. Most numer dwa straci jedenastu, a do
nich nikt specjalnie nie strzela.
Znw odwrci si do Kaladina.
Most czwarty straci omiu. Omiu ludzi podczas jednej z najgorszych wypraw w tym sezonie. I
dwch z nich moe uda ci si uratowa. Most numer cztery straci najmniej ludzi ze wszystkich mostw,
ktre Parshendi prbowali przewrci. Most numer cztery nigdy nie traci najmniej ludzi. Wszyscy wiedz,
jak to jest.
Szczcie...

Skaa pogrozi mu wielkim paluchem.


Chory od powietrza.
To byo szczcie. Ale Kaladin postanowi przyj t odrobin powodzenia. Nie ma sensu si kci,
skoro kto wreszcie zacz go sucha.
Ale jeden nie wystarczy. Nawet gdyby on i Skaa ywili si poow swoich porcji, jeden chory
musia umrze. Potrzebowa kul. Potrzebowa ich rozpaczliwie. Ale by niewolnikiem i nie mia prawa
zarabia pienidzy na wikszo zwykych sposobw. Gdyby tylko mia co sprzeda. Ale nic do niego nie
naleao...
Wpada mu do gowy myl.
Chod powiedzia, odchodzc od koszar.
Skaa pody za nim z zainteresowaniem. Kaladin przeszukiwa plac, a znalaz Gaza
rozmawiajcego z dowdc przed koszarami mostu numer trzy. Jak to si dziao coraz czciej, na widok
Kaladina Gaz zblad i wyglda, jakby mia zamiar uciec.
Gaz, zaczekaj! powiedzia Kaladin, wycigajc rk. Mam dla ciebie propozycj.
Sierant zamar. Stojcy obok niego dowdca druyny mostu numer trzy zrobi krzyw min.
Sposb, w jaki traktowali go inni mostowi, nagle nabra sensu. Byli zaniepokojeni, e czwrka wysza z
bitwy w tak dobrym stanie. Most numer cztery uwaano za pechowy. Kady potrzebowa kogo, na kogo
mg patrze z gry a inne druyny mogy si pociesza t odrobin szczcia, e nie s w czwrce.
Kaladin to zmieni.
Ciemnooki dowdca wycofa si, pozostawiajc Kaladina i Ska z Gazem.
Co tym razem proponujesz? spyta Gaz. Kolejne bure kule?
Nie odpar Kaladin, mylc szybko. Nie mam ju kul. Ale nie moe tak by, e ty mnie
unikasz, a inne druyny nienawidz.
Nie wiem, co moemy na to poradzi.
Wiesz co odezwa si Kaladin, jakby nagle wpad na pomys. Czy kogo dzi przydzielono do
zbierania kamieni?
Aha. Gaz pokaza przez rami. Most numer trzy. Ten tam Bussik prbowa przekona mnie, e
s zbyt osabieni. Niech mnie burza, ale wierz mu. Wczoraj straci dwie trzecie ludzi, a to ja oberw, jeli
zbior ich za mao.
Kaladin ze wspczuciem pokiwa gow. Zbieranie kamieni byo jednym z mniej podanych
przydziaw pracy, wizao si z wyjciem poza obz i napenianiem wozw wielkimi kamieniami.
Duszniki karmiy armi, zmieniajc skay w ziarno, a z jakiego powodu znanego jedynie tym, ktrzy si
Dusznikami posugiwali atwiej byo, jeli mieli pojedyncze kawaki. Wobec czego zbierano kamienie. To
bya cika, mczca, bezmylna robota. Doskonaa dla mostowych.
Moe w takim razie wyznaczysz inn druyn? spyta Kaladin.
Ech. Sam wiesz, jakie s z tym kopoty. Jeli uznaj, e kogo faworyzuj, nie przestan narzeka i
zawraca mi gowy.

Nikt nie bdzie narzeka, jeli kaesz to zrobi czwrce.


Gaz spojrza na niego, mruc jedno oko.
Wtpi, by ty dobrze zareagowa, gdybym potraktowa was inaczej.
Zrobi to stwierdzi Kaladin, krzywic si. Ten jeden raz. Posuchaj, Gaz, nie chc spdzi
reszty mojego czasu tutaj na walce z tob.
Gaz zawaha si.
Twoi ludzie bd li. Nie pozwol, eby myleli, e to ja im to zrobiem.
Powiem im, e to mj pomys.
W takim razie w porzdku. Trzeci dzwon, zbirka przy zachodnim punkcie kontrolnym. Trjka
moe oprnia nocniki.
Odszed popiesznie, jakby chcia uciec, zanim Kaladin zmieni zdanie.
Skaa podszed do Kaladina, odprowadzajc Gaza wzrokiem.
Wiesz, czowieczek ma racj. Znienawidz ci za to. Liczyli na spokojny dzie.
Przejdzie im.
Ale po co zamienia si na trudniejsz prac? To prawda, e zwariowae?
Moe. Ale dziki temu wariactwu wyjdziemy poza obz.
I co to da dobrego?
Wszystko odpar Kaladin, spogldajc w stron koszar. ycie i mier. Ale bdziemy
potrzebowa pomocy.
Inna druyna?
Nie, chodzio mi o to, e my, ty i ja, bdziemy potrzebowa pomocy. Przynajmniej jeszcze jednego
czowieka.
Rozejrza si po okolicy i zauway kogo siedzcego w cieniu koszar. Teft. Posiwiay mostowy nie
by w grupie, ktra miaa si z Kaladina, za to poprzedniego dnia szybko ruszy na pomoc i poszed ze
Ska po Leytena.
Kaladin odetchn gboko i ruszy przez plac, Skaa szed za nim. Syl opucia jego rami i wzniosa
si w powietrze, taczc na nagym podmuchu wiatru. Teft podnis wzrok, kiedy zbliyli si do niego dwaj
mczyni. Wzi ju niadanie i zjada je sam, spod miski wystawa kawaek podpomyka.
Na brodzie mia plamy sosu i przyglda si przez chwil Kaladinowi, zanim otar usta rkawem.
Lubi swoje jedzenie, synu powiedzia. Wydaje mi si, e karmi nas za mao jak na jednego.
Nie mwic o dwch.
Kaladin kucn przed nim. Skaa opar si o cian i zaoy rce na piersi, przygldajc si w
milczeniu.
Potrzebuj ci, Teft powiedzia Kaladin.
Mwiem...
Nie twojego jedzenia. Ciebie. Twojej lojalnoci. Oddania.
Starszy mczyzna nie przerywa jedzenia. Nie mia pitna niewolnika, podobnie jak Skaa. Kaladin

nie zna ich historii. Wiedzia jedynie, e ci dwaj mu pomogli, w przeciwiestwie do pozostaych. Nie
zostali jeszcze do koca pokonani.
Teft... zacz Kaladin.
Ju wczeniej zapewniaem o swojej lojalnoci przerwa mu mczyzna. A za wiele razy. I
zawsze wychodzi na to samo.
Twoje zaufanie zostaje zdradzone? spyta cicho Kaladin.
Starszy mczyzna prychn.
Na burze, nie. Ja je zdradzam. Na mnie nie moesz polega, synu. Pasuj tutaj, do mostowych.
Wczoraj na tobie polegaem, a ty zrobie na mnie wraenie.
Szczliwy traf.
Pozwl, e ja to oceni. Teft, wszyscy jestemy zamani, w taki czy inny sposb. Inaczej nie
zostalibymy mostowymi. Ja zawiodem. Przeze mnie zgin mj brat.
To dlaczego nadal si przejmujesz?
Bo inaczej mog si tylko podda i umrze.
A jeli mier jest lepsza?
Wracali do tego samego problemu. Dlatego mostowych nie obchodzio, czy pomaga rannym.
mier nie jest lepsza powiedzia Kaladin, patrzc Teftowi w oczy. Och, atwo teraz tak
mwi. Ale kiedy czowiek stoi na krawdzi i patrzy w t ciemn, nieskoczon gbi, zmienia zdanie. Tak
byo z Hobberem. Ze mn. Zawaha si, widzc co w oczach starszego mczyzny. I sdz, e ty te to
widziae.
Ano odpar cicho Teft. Ano.
Czyli wchodzisz w to z nami? spyta Skaa, kucajc.
Z nami? pomyla Kaladin i umiechn si.
Teft patrzy to na jednego, to na drugiego.
Zachowam swoje arcie?
Tak obieca Kaladin.
Teft wzruszy ramionami.
To w porzdku. To nie moe by gorsze od siedzenia tutaj i prowadzenia pojedynku na spojrzenia
ze miertelnoci.
Kaladin wycign rk. Teft zawaha si, po czym j przyj.
Rogoerca te wycign rk.
Skaa.
Teft spojrza na niego, skoczy ciska do Kaladina i chwyci rk Skay.
Ja jestem Teft.
Ojcze Burz, pomyla Kaladin. Zapomniaem, e wikszo z nich nawet nie zna imion pozostaych.
Co to za imi, Skaa? spyta Teft, puszczajc rk Rogoercy.
Gupie odpar Skaa z obojtn min. Ale przynajmniej ma znaczenie. Czy twoje imi co

znaczy?
Chyba nie. Teft podrapa si po brodzie.
Skaa to nie jest moje prawdziwe imi przyzna mczyzna. Ale ludzie z nizin mog je
wymwi.
A jakie jest prawdziwe? spyta Teft.
Nie wymwisz go.
Starszy mczyzna unis brew.
Numuhukumakiakiaialunamor odpar Skaa.
Teft umiechn si.
W takim wypadku sdz, e Skaa mi wystarczy.
Rogoerca zamia si i usiad.
Nasz dowdca ma plan. Co wspaniaego i odwanego. Ma to co wsplnego z caym
popoudniem spdzonym na dwiganiu kamieni w upale.
Kaladin umiechn si i pochyli.
Musimy zebra pewn rolin. Trzcin, ktra ronie w kpach wok obozu...

Na wypadek, gdyby przymkn oczy na t katastrof, wiedz, e Aona i Skai nie yj, a to, co mieli,
zostao Rozszczepione. Przypuszczalnie, by uniemoliwi komukolwiek rzucenie wyzwania Rayseowi.
Dwa dni po incydencie podczas arcyburzy Dalinar szed z synami po skalistej ziemi w stron
krlewskiego miejsca uczty.
Stranicy burz Dalinara przewidywali kolejne kilka tygodni wiosny, po ktrych mia nastpi powrt
lata. Oby tylko nie okazao si, e zamiast tego przyjdzie zima.
Odwiedziem trzech kolejnych rymarzy powiedzia cicho Adolin. S rnego zdania. Wyglda
na to, e zanim poprg zosta przecity... o ile w ogle zosta przecity... by zuyty, a to duo zmienia.
Wsplne stanowisko jest takie, e poprg zosta przecity, ale niekoniecznie noem. To mg by te efekt
naturalnego zuycia.
Dalinar pokiwa gow.
To jedyny dowd, ktry choby sugerowa, e w tym pkniciu mogo by co dziwnego.
Czyli przyznajemy, e to wynik krlewskiej paranoi.
Porozmawiam z Elhokarem stwierdzi Dalinar. Dam mu zna, e doszlimy do ciany, i niech
nam powie, czy mamy rozway jeszcze inne moliwoci.
W porzdku. Adolin si zawaha. Ojcze... Czy chcesz porozmawia o tym, co wydarzyo si
podczas arcyburzy?
Nie byo to nic, co by si nie wydarzyo wczeniej.
Ale...
Ciesz si wieczorem, Adolinie powiedzia stanowczo Dalinar. Nic mi nie jest. Moe to dobrze,
e ludzie zobaczyli, co si dzieje. Ukrywanie tego byo jedynie poywk dla pogosek, w czci gorszych od
prawdy.
Adolin westchn, ale pokiwa gow.

Krlewskie uczty zawsze odbyway si na zewntrz, u stp paacowego wzgrza. Jeli stranicy burz
ostrzegali przed nadchodzc arcyburz lub te zupenie popsua si pogoda uczt odwoywano.
Dalinara to cieszyo. Nawet po ozdobieniu Dusznikowane budowle zbytnio przypominay pieczary.
Zagbienie, w ktrym odbyway si uczty, zatopiono, zmieniajc je w pytkie sztuczne jezioro.
Okrge podwyszenia wznosiy si nad wod jak niewielkie kamienne wyspy. Ten skomplikowany
krajobraz w miniaturze stworzyli krlewscy Dusznikowie, ktrzy skierowali do wod z pobliskiego
strumienia. Przypomina mi to Sela Tales, pomyla Dalinar, przechodzc po pierwszym mocie. W modoci
odwiedzi ten zachodni rejon Rosharu. I Czyste Jezioro.
Wysp byo pi, a balustrady czcych je mostw zdobiy limacznice tak skomplikowane, e po
kadej uczcie porcze chowano, by nie zniszczya ich arcyburza. Tego wieczoru powolny prd nis kwiaty.
Od czasu do czasu przepywaa obok miniaturowa dka, najwyej szerokoci doni, w ktrej znajdowa si
napeniony klejnot.
Dalinar, Renarin i Adolin wkroczyli na pierwsze podwyszenie.
Jeden kielich niebieskiego powiedzia starszy Kholin do synw. Pniej ograniczcie si do
pomaraczowego.
Adolin westchn gono.
Nie moglibymy cho raz...
Dopki naleycie do mojego rodu, kierujecie si Kodeksem. Nie ugn si, Adolinie.
Dobrze odpar syn. Chod, Renarinie.
Obaj pozostali na pierwszym podwyszeniu, gdzie zbierali si modsi jasnoocy.
Dalinar przeszed na kolejn wysp. rodkow przeznaczono dla mniej wanych jasnookich. Po jej
lewej i prawej znajdoway si rozdzielone wyspy po prawej dla mczyzn, po lewej dla kobiet. Jednak na
trzech rodkowych pcie si mieszay.
Wok niego zaproszeni gocie korzystali z gocinnoci krla. ywno z Dusznikw z zasady bya
bez smaku, lecz podczas wystawnych krlewskich uczt zawsze podawano importowane przyprawy i
egzotyczne misiwa. Dalinar czu w powietrzu wo pieczonej wieprzowiny i nawet kurczakw. Dawno nie
jad misa jednego z tych dziwnych latajcych stworw z Shin.
Mina go ciemnooka suca w zwiewnej czerwonej szacie, niosca tac z pomaraczowymi
krabami. Dalinar ruszy dalej przez wysp, omijajc grupki rozbawionych goci. Wikszo pia fioletowe
wino, najsmaczniejsze i najbardziej upajajce ze wszystkich odcieni. Prawie nikt nie nosi bitewnego stroju.
Kilku mczyzn woyo obcise, sigajce do pasa kurtki, lecz wielu odrzucio wszelkie pozory i wybrao
lune jedwabne koszule z koronkowymi mankietami i pasujce do nich pantofle. Tkanina mienia si w
blasku lamp.
Ci modnisie posyali spojrzenia Dalinarowi, oceniajc go. Pamita czasy, kiedy na takich ucztach
otaczali go przyjaciele, znajomi i tak, nawet pochlebcy. Teraz nikt si do niego nie zblia, cho
ustpowali mu drogi. Elhokar mg sdzi, e wuj sabnie, lecz jego reputacja oniemielaa wikszo
pomniejszych jasnookich.

Wkrtce dotar do mostu prowadzcego na ostatni wysp krlewsk. Otaczay j zawieszone na


supach latarnie, emanujce bkitnym Burzowym wiatem, rodek za wypeniao palenisko. W jego
wntrzu migotay ciemnoczerwone wgle, emanujce ciepem.
Elhokar siedzia przy stole przy ogniu, a wraz z nim posiek spoywao kilku arcyksit. Stoy
wzdu bokw platformy zajmowali gocie, mczyni albo kobiety nigdy razem.
Trefni siedzia na wysokim stoku przy kocu mostu prowadzcego na wysp. Nosi strj stosowny
dla jasnookiego sztywny czarny mundur, do tego srebrzysty miecz u pasa. Dalinar potrzsn gow,
widzc t ironi losu.
Trefni obraa kadego, kto wchodzi na wysp.
Jasno Marakal! Ta fryzura to katastrofa, jake wielk dzielnoci z waszej strony jest pokazanie
jej wiatu. Owiecony Marakalu, szkoda, e nie wiedziaem wczeniej o waszej obecnoci, wtedy
zrezygnowabym z kolacji. Nie cierpi czu mdoci po obfitym posiku. Owiecony Cadilar! Jak dobrze
was widzie. Wasza twarz przypomina mi kogo, kto jest dla mnie bardzo wany.
Naprawd? spyta z wahaniem pomarszczony Cadilar.
Tak odpar Trefni, machajc rk mojego konia. Ach, owiecony Neteb, wyjtkowo dzi
pachniecie. Czy zaatakowalicie mokrego biaogrzbieta, czy te jeden z nich na was kichn? Lady Alami!
Nie, prosz nic nie mwi, atwiej mi wtedy zachowa zudzenia co do waszej inteligencji. I owiecony
Dalinar. Trefni ukoni si starszemu Kholinowi. Ach, mj drogi owiecony Taselin. Wci prowadzicie
eksperyment majcy na celu okrelenie granic ludzkiej gupoty? Doskonale. To bardzo empiryczne z waszej
strony.
Dalinar zatrzyma si przy zydlu Trefnisia, gdy naburmuszony Taselin ruszy dalej.
Trefnisiu odezwa si czemu tak ich gniewasz?
Dwie masz, Dalinarze? Ale co waciwie? odpar Trefni z byskiem w oku. Oczy, donie czy
kule? Uyczybym wam pierwszego, ale mogoby si wam nie spodoba, co w nim zobaczycie. Jedn z
drugich te bym wam uyczy, ale obawiam si, e moje proste donie zbyt czsto grzebay w nawozie, eby
odpowiadao to komu takiemu jak wy. A gdybym odda wam jedn z moich kul, na co wydabym drug?
Widzicie, jestem bardzo przywizany do obu moich kul. Zawaha si. Och, raczej nie widzicie. A
chcielibycie? Wsta i sign do pasa.
Trefnisiu powiedzia Dalinar.
Trefni rozemia si i poklepa Dalinara po ramieniu.
Przepraszam. Ta banda budzi we mnie najnisze instynkty. Moe to przez ten nawz, o ktrym
wspominaem wczeniej. Bardzo si staram by wzniosym w mej odrazie do nich, ale oni bardzo mi to
utrudniaj.
Uwaaj na siebie, Trefnisiu odpar Dalinar. Ta banda nie bdzie znosi ci wiecznie. Nie
chciabym, eby zgin od ich noy, widz w tobie porzdnego czowieka.
Owszem. Mczyzna rozejrza si po podwyszeniu. By cakiem smakowity. Dalinarze,
obawiam si, e to nie ja potrzebuj ostrzeenia. Kiedy wieczorem wrcicie do domu, kilka razy

wypowiedzcie swoje obawy przed lustrem. Kr plotki.


Plotki?
Tak. Pywaj jak mae rybki w stawie.
Potki?
I to, i to. Posuchajcie, mwi si o was.
Zawsze o mnie mwi.
To jest gorsze ni pozostae stwierdzi Trefni, patrzc mu prosto w oczy. Czy naprawd
mwilicie o wycofaniu si z Paktu Zemsty?
Dalinar odetchn gboko.
To byo midzy mn a krlem.
C, musia wspomnie o tym pozostaym. Ta banda to tchrze... i bez wtpienia to sprawia, e
czuj si ekspertami w tej kwestii, gdy z pewnoci ostatnio czsto was tak nazywali.
Ojcze Burz!
Nie, jestem tylko Trefnisiem. Ale rozumiem, e atwo si pomyli.
Poniewa tak wiele powietrza z siebie wypuszczasz warkn Dalinar czy te dlatego, e robisz
tak wiele haasu?
Na twarzy Trefnisia pojawi si szeroki umiech.
Ale Dalinarze! Jestem pod wraeniem! Moe powinienem uczyni was Trefnisiem? Wtedy ja
mgbym zosta arcyksiciem. Zawaha si. Nie, to nie jest dobry pomys. Zwariowabym po chwili
suchania ich rozmw, a pniej pewnie bym ich wyrn. Moe lepiej powoa na ich miejsce kremliki.
Sdz, e krlestwo by na tym skorzystao.
Dzikuj za ostrzeenie. Dalinar odwrci si, eby odej.
Trefni znw usiad na stoku.
Nie ma za co. Ach, owiecony Habatab! Jake yczliwie z waszej strony, e woylicie czerwon
koszul do takiego oparzenia sonecznego! Jeli nadal bdziecie tak uatwia mi prac, mj umys stanie si
rwnie tpy jak owieconego Tumula! Och, owiecony Tumul! Jake zaskoczy mnie wasz widok! Nie
chciaem obraa waszej gupoty. Naprawd, jest spektakularna i warta wszelkich pochwa. Lordzie
Yonatanie i lady Meirav, raz odmwi sobie obelgi ze wzgldu na wasz niedawny lub, cho ten kapelusz
robi spore wraenie, Yonatanie. Sdz, e to cakiem wygodne, nosi na gowie co, co noc moe posuy
jako namiot. Ach, a czy to nie lady Navani! Jak dawno powrcilicie na Rwniny i jakim sposobem nie
zauwayem tego zapachu!
Dalinar znieruchomia. Co takiego?
Najwyraniej twj wasny odr zaguszy mj, Trefnisiu odpowiedziaa kobieta ciepym gosem.
Nikt jeszcze nie zrobi mojemu synowi przysugi i ci nie zamordowa?
Nie, adnych skrytobjcw odpar rozbawiony Trefni. Pewnie wystarczy im, e sami w
skrytoci si boj.
Dalinar odwrci si wstrznity. Navani, matka krla, bya dostojn niewiast o czarnych wosach

upitych w skomplikowanej fryzurze.


Naprawd, Trefnisiu, takie arty? powiedziaa. Sdziabym, e jeste ponad to.
Formalnie rzecz biorc, jestem te ponad wami stwierdzi Trefni, spogldajc na ni ze swojego
wysokiego stoka.
Przewrcia oczami.
Bardzo mi przykro, jasnoci powiedzia Trefni z westchnieniem zaczem formuowa swoje
obelgi w sposb, ktry ta banda zrozumie. Jeli sobie yczycie, sprbuj uywa bardziej wyszukanej
terminologii. Zawaha si. Znacie jakie sowa, ktre rymuj si z suplikowa?
Navani odwrcia gow i spojrzaa na Dalinara swoimi jasnofioletowymi oczami. Woya
eleganck sukni z migotliwej czerwonej tkaniny, pozbawion wszelkich haftw. Klejnoty w jej wosach
nieco ju siwiejcych rwnie byy czerwone. Krlow matk uwaano za jedn z najpikniejszych kobiet
w Alethkarze, cho Dalinar zawsze sdzi, e ten opis jest nieadekwatny, z pewnoci bowiem w caym
Rosharze adna kobieta nie dorwnywaa jej urod.
Gupcze, pomyla, odrywajc od niej wzrok. To wdowa po twoim bracie. Po mierci Gavilara
Dalinar powinien traktowa Navani jak siostr. Poza tym, co z jego wasn on? Nieyjc od dziesiciu
lat, przez gupot wymazan z jego umysu. Nawet jeli jej nie pamita, powinien j uszanowa.
Dlaczego Navani wrcia? Kobiety zaczy j pozdrawia, a Dalinar popieszy do krlewskiego
stou. Usiad, a po chwili przyszed sucy z talerzem dobrze znali jego preferencje.
To by gorcy kurczak doprawiony pieprzem, pocity w medaliony i uoony na pieczonych
plastrach tenemu, delikatnego jasnopomaraczowego warzywa. Dalinar zapa za podpomyk i wycign
n do jedzenia z pochwy na prawej ydce. Dopki jad, Navani nie moga si do niego zbliy, gdy byoby
to niezgodne z etykiet.
Jedzenie mu smakowao. Na ucztach Elhokara zawsze takie byo pod tym wzgldem syn wda si
w ojca. Siedzcy przy kocu stou krl skin gow Dalinarowi, po czym wrci do rozmowy z Sadeasem.
Arcyksi Roion siedzia kilka miejsc od niego. Dalinar by z nim umwiony za kilka dni, jego jako
pierwszego chcia przekona do wsplnego ataku na paskowy.
aden z pozostaych arcyksit nie usiad w pobliu Dalinara. Tylko oni i ludzie ze specjalnymi
zaproszeniami mogli siada przy krlewskim stole. Jeden z takich szczciarzy usiad po lewicy Elhokara i
wyranie si waha, czy powinien doczy do rozmowy.
Za plecami Dalinara szemraa woda. Przed nim trwaa zabawa. To by czas, by si rozluni, lecz
Alethi synli z rezerwy, przynajmniej w porwnaniu z nacjami obdarzonymi wikszym temperamentem,
jak Rogoercy czy Reshi. Mimo to mia wraenie, e jego rodacy stali si bardziej wykwintni i bardziej
sobie dogadzali ni w czasach jego dziecistwa. Wino pyno strumieniami, a potrawy skwierczay,
emanujc smakowitymi woniami. Na pierwszej z wysp kilku modych mczyzn stano w krgu, by
zabawi si w udawanym pojedynku. Podczas uczt modziecy czsto zrzucali paszcze i chwalili si
swoimi umiejtnociami szermierczymi.
Kobiety byy pod tym wzgldem nieco skromniejsze, co nie znaczyo, e w ogle si nie chwaliy.

Na wyspie Dalinara kilkanacie z nich ustawio sztalugi, przy ktrych rysoway, maloway lub wiczyy
kaligrafi. Jak zawsze, osaniay lewe donie rkawami, a prawymi tworzyy sztuk. Siedziay na wysokich
stokach, podobnych do tego, z ktrego korzysta Trefni. W rzeczy samej, Trefni pewnie po prostu ukrad
jeden z nich. Kilka przycigno stworzeniospreny, drobne ksztaty wok ich sztalug lub stow.
Navani zgromadzia przy swoim stole grupk wanych jasnookich kobiet. Przed Dalinarem przeszed
sucy, niosc dla nich jedzenie. Wydawao si, e to rwnie egzotyczny kurczak, ale towarzyszyy mu
gotowane na parze owoce methi i czerwono-brzowy sos. Kiedy Dalinar by dzieckiem, w tajemnicy
sprbowa jedzenia kobiet. Uzna je za obrzydliwie sodkie.
Navani ustawia co na stole, jakie urzdzenie z polerowanego mosidzu wielkoci pici, wewntrz
ktrego umieszczono duy napeniony rubin. Czerwone Burzowe wiato zalewao blaskiem cay st,
rzucajc cienie na biay obrus. Navani podniosa urzdzenie i obrcia je, pokazujc swoim towarzyszkom
przypominajce nogi wypustki. Ustawione w ten sposb, nieco przypominao wygldem skorupiaka.
Nigdy nie widziaem takiego fabriala. Dalinar spojrza na jej twarz, podziwiajc zarys policzka.
Navani bya znan artifabriank. Moe to urzdzenie...
Kobieta spojrzaa na niego i Dalinar znieruchomia. Umiechna si do niego, lekko i znaczco, po
czym znw si odwrcia, zanim zdy zareagowa. Niech j burza, pomyla, skupiajc si na posiku.
By godny i tak zaj si jedzeniem, e niemal nie zauway Adolina. Jasnowosy modzieniec
zasalutowa Elhokarowi, po czym zaj jedno z wolnych miejsc obok Dalinara.
Ojcze powiedzia przyciszonym gosem czy syszae, co mwi?
O czym?
O tobie! Jak na razie braem udzia w trzech pojedynkach przeciwko ludziom, ktrzy nazwali
ciebie... i nasz rd... tchrzami. Mwi, e poprosie krla o odrzucenie Paktu Zemsty!
Dalinar chwyci krawd stou i prawie si podnis, powstrzyma si jednak.
Niech sobie mwi, co chc stwierdzi, wracajc do posiku. Nabi kawaek kurczaka na n i
unis go do ust.
Naprawd to zrobie? spyta Adolin. Czy o tym rozmawiae z krlem na spotkaniu przed
dwoma dniami?
Owszem przyzna Dalinar.
Adolin jkn.
Ju wczeniej si martwiem. Kiedy...
Adolinie przerwa mu ojciec. Ufasz mi?
Modzieniec spojrza na niego, jego oczy byy szeroko otwarte, szczere, ale pene blu.
Chc. Na burz, ojcze, naprawd chc.
To, co robi, jest wane. Naley to zrobi.
Adolin nachyli si i zapyta cicho:
A jeli to naprawd urojenia? Jeli po prostu... si starzejesz?
Po raz pierwszy kto powiedzia mu to w sposb tak bezporedni.

Skamabym, gdybym nie przyzna, e si nad tym nie zastanawiaem, ale to nie ma sensu. Wierz,
e s prawdziwe. Czuj, e s prawdziwe.
Ale...
To nie miejsce na t rozmow, synu przerwa mu Dalinar. Moemy porozmawia o tym
pniej, a ja wysucham twoich zastrzee i wezm je pod uwag. Obiecuj.
Adolin zacisn wargi.
Dobrze.
Susznie, e przejmujesz si nasz reputacj mwi dalej Dalinar, opierajc okie na stole.
Zakadaem, e Elhokar bdzie wystarczajco taktowny, by zachowa nasz rozmow w tajemnicy, ale
auj, e otwarcie go o to nie poprosiem. Poza tym, miae racj co do jego reakcji. Podczas rozmowy
zorientowaem si, e nigdy si nie wycofa, wic wybraem inn taktyk.
To znaczy?
Zwycistwo w wojnie stwierdzi stanowczo starszy Kholin. Koniec przepychanek o serca
klejnotw. Koniec cierpliwego, niekoczcego si oblenia. Znajdujemy sposb, eby cign du liczb
Parshendich na Rwniny, po czym wcigamy ich w zasadzk. Gdybymy zabili ich wystarczajco wielu,
uniemoliwilibymy im prowadzenie wojny. Jeli to si nie uda, znajdziemy sposb, by zaatakowa ich
gwne siy i zabi lub pojma przywdcw. Nawet przepastna bestia, jeli pozbawi j gowy, przestaje
walczy. Pakt Zemsty zostanie wypeniony i bdziemy mogli wrci do domu.
Adolin rozwaa to przez chwil, po czym skin gow.
W porzdku.
adnych sprzeciww? spyta Dalinar. Jego syn zazwyczaj mia ich wiele.
Wanie poprosie mnie, ebym ci zaufa stwierdzi Adolin. Poza tym, atak na Parshendich
wikszymi siami? Tak taktyk mog poprze. Bdziemy jednak potrzebowali dobrego planu... sposobu, by
odeprze te wszystkie zastrzeenia, ktre sam podnosie przed szecioma laty.
Dalinar pokiwa gow i postuka palcem w st.
Wtedy nawet ja uwaaem nas za osobne ksistwa. Gdybymy zaatakowali ich gwne siy
indywidualnie, kada armia z osobna, zostalibymy otoczeni i zniszczeni. Ale gdyby wszystkie dziesi
armii ruszyo razem? Z Dusznikami zapewniajcymi wyywienie i onierzami nioscymi przenone
schronienia na czas arcyburz? Ponad sto pidziesit tysicy ludzi? Niech Parshendi sprbuj nas otoczy.
Przy pomocy Dusznikw moglibymy nawet stworzy drewno na mosty, gdybymy musieli.
To by wymagao wielkiego zaufania stwierdzi z wahaniem Adolin. Spojrza wzdu stou, w
stron Sadeasa, i spochmurnia. Utkniemy tam, razem i oddzieleni od reszty wiata, na wiele dni. Gdyby
arcyksita w poowie marszu zaczli spory, mogoby si to skoczy katastrof.
Najpierw skonimy ich do wspdziaania odpar Dalinar. Jestemy blisko, bliej ni
kiedykolwiek. Mino sze lat, a aden z arcyksit nie pozwoli, by jego onierze potykali si z tymi
nalecymi do innego.
Za wyjtkiem Alethkaru. Tam nadal walczyli w bezsensownych bitwach o prawo do ziemi lub stare

obelgi. To byo bezsensowne, ale powstrzymanie Alethich od walki byo jak prba powstrzymania wiatru.
Adolin kiwa gow.
To dobry plan, ojcze. O wiele lepszy ni ta gadanina o wycofaniu si. Cho nie spodoba im si
rezygnacja z potyczek na paskowyach. Uwaaj to za dobr rozrywk.
Wiem. Ale jeli uda mi si skoni jednego albo dwch do poczenia onierzy i zasobw podczas
ataku na paskowy, moe to by krok w kierunku tego, czego bdziemy potrzebowa w przyszoci. Mimo
wszystko wolabym znale sposb, by cign due siy Parshendich na Rwniny i spotka si z nimi na
jednym z wikszych paskowyw, ale nie wymyliem jeszcze, jak to zrobi. Tak czy inaczej, nasze osobne
armie naucz si wspdziaa.
A co zrobimy z tym, co ludzie o tobie mwi?
Wystosuj oficjalne dementi stwierdzi Dalinar. Musz starannie je sformuowa, eby nie
zabrzmiao, jakby krl si myli, a jednoczenie wyjaniao prawd.
Adolin westchn.
Oficjalne dementi, ojcze?
Owszem.
A dlaczego nie pojedynek? spyta Adolin, nachylajc si. Wydawa si podekscytowany.
Sztywna deklaracja moe wyjani ludziom twoje pomysy, ale nie sprawi, e je poczuj. Wybierz kogo,
kto nazywa ci tchrzem, rzu mu wyzwanie i przypomnij wszystkim, jakim bdem jest obraanie
Czarnego Ciernia!
Nie mog stwierdzi Dalinar. Komu o mojej pozycji zabrania tego Kodeks.
Adolin pewnie te nie powinien si pojedynkowa, ale Dalinar nie wprowadzi cakowitego zakazu.
Pojedynkowanie si byo jego yciem. Pojedynkowanie i kobiety, do ktrych si zaleca.
To powierz mi trosk o honor naszego rodu zaproponowa modszy Kholin. Ja si bd z nimi
pojedynkowa! Stawi im czoo w Pancerzu i z Ostrzem, i poka im, co znaczy twj honor.
To tak samo, jakbym ja to robi, synu.
Adolin pokrci gow i spojrza na Dalinara. Wydawao si, e czego szuka.
Co takiego? spyta Dalinar.
Prbuj oceni odpar Adolin co zmienio ci najbardziej. Wizje, Kodeks czy ta ksika. O ile
jest midzy nimi jaka rnica.
Kodeks rni si od pozostaych dwch stwierdzi Dalinar. To tradycja z czasw starego
Alethkaru.
Nie. One si ze sob cz, ojcze. Wszystkie trzy. W tobie jakim sposobem s powizane.
Dalinar rozwaa to przez chwil. Czy chopak mg mie racj?
Opowiadaem ci histori o krlu nioscym kamie?
Tak.
Naprawd?
Dwa razy. I raz zmusie mnie, ebym wysucha odczytywanego fragmentu.

Aha. C, w tej samej czci jest te ustp o naturze zmuszania ludzi, by za tob szli, w
przeciwiestwie do pozwalania, by za tob szli. W Alethkarze jest zbyt wiele zmuszania. Pojedynek z kim,
kto twierdzi, e jestem tchrzem, nie zmieni jego przekonania. Moe powstrzyma go od wypowiadania go
na gos, ale nie odmieni jego serca. Wiem, e mam racj. W tym rwnie musisz mi zaufa.
Adolin westchn i wsta.
C, jak sdz, oficjalne dementi jest lepsze ni nic. Przynajmniej nie zrezygnowae do koca z
obrony naszego honoru.
I nigdy tego nie zrobi. Musz tylko zachowa ostrono. Nie mog pozwoli na wprowadzanie
dalszych podziaw.
Dalinar wrci do posiku, nabi ostatni kawaek kurczaka na n i wepchn go do ust.
W takim razie wrc na tamt wysp stwierdzi Adolin. Ja... Zaraz, czy to ciotka Navani?
Dalinar podnis wzrok i z zaskoczeniem ujrza Navani idc w ich stron. Spojrza na swj talerz.
Nie mia ju nic do jedzenia, ostatni kawaek pokn, nawet tego nie zauwaajc.
Westchn, zacisn zby i podnis si, by j przywita.
Mathana odezwa si i ukoni.
Uy oficjalnego okrelenia na starsz siostr cho Navani bya zaledwie trzy miesice starsza od
niego, nadal pasowao.
Dalinar powiedziaa z lekkim umiechem na wargach. I mj drogi Adolin.
Modzieniec umiechn si szeroko, obszed st i ucisn ciotk. Ona opara okryt tkanin
bezpieczn do na jego ramieniu, co byo gestem zarezerwowanym dla rodziny.
Kiedy wrcia? spyta Adolin, puszczajc j.
Dzi po poudniu.
A dlaczego wrcia? doda sztywno Dalinar. Sdziem, e miaa pomaga krlowej w obronie
interesw krla w Alethkarze.
Och, Dalinarze. Gos Navani by peen sympatii. Jak zawsze sztywny. Adolinie, mj drogi, jak
ci id zaloty?
Dalinar prychn.
Wci zmienia partnerki, jakby taczy do wyjtkowo szybkiej muzyki.
Ojcze! sprzeciwi si Adolin.
I dobrze, Adolinie stwierdzia Navani. Jeste zbyt mody, by wiza si na stae. Celem
modego wieku jest dowiadczenie rnorodnoci, pki jest wci interesujca. Spojrzaa na Dalinara.
Dopiero kiedy si zestarzejemy, powinnimy zosta zmuszeni do bycia nudnymi.
Dzikuj, ciociu. Adolin wyszczerzy si. Wybacz mi. Musz powiedzie Renarinowi, e
wrcia.
Odszed, pozostawiajc Dalinara stojcego niezrcznie po drugiej stronie stou naprzeciwko Navani.
Czy jestem a takim zagroeniem, Dalinarze? spytaa, unoszc brew.
Starszy Kholin spojrza w d i zorientowa si, e wci ciska swj n do jedzenia szerokie,

zbkowane ostrze, ktre w trudnej sytuacji mogo posuy jako bro. Upuci n na st, po czym skrzywi
si, syszc brzk. Caa pewno siebie, ktr czu podczas rozmowy z Adolinem, znikna w mgnieniu oka.
Opanuj si, pomyla. To twoja rodzina. Za kadym razem, kiedy rozmawia z Navani, mia
wraenie, e stawia czoo drapienikowi najbardziej niebezpiecznego gatunku.
Mathano... Dalinar zorientowa si, e nadal stoj po dwch stronach wskiego stou. Moe
powinnimy przenie si...
Przerwa, kiedy Navani machna na dziewczynk, tak modziutk, e dopiero od niedawna nosia
kobiecy rkaw. Dziecko podbiego bliej, niosc niski zydel. Navani wskazaa na miejsce obok, oddalone
zaledwie o kilka stp od stou. Dziewczynka si zawahaa, ale Navani powtrzya gest z wikszym
naciskiem i dziecko postawio zydel.
Navani usiada z wdzikiem. Nie siada przy krlewskim stole to byo mskie miejsce spoywania
posikw ale z pewnoci na tyle blisko, e naruszaa tym protok. Suca si cofna. Siedzcy u
szczytu stou Elhokar zauway zachowanie matki, ale go nie skomentowa. Navani Kholin nikt nie gani,
nawet sam krl.
Usid, Dalinarze powiedziaa cierpko. Mamy wane sprawy do omwienia.
Dalinar westchn, ale siad. Miejsca wok nich nadal pozostaway puste, a muzyka i szmer rozmw
na wyspie byy wystarczajco gone, by nikt ich nie podsucha. Niektre z kobiet zaczy gra na fletach,
wok nich w powietrzu kryy muzykospreny.
Pytasz, dlaczego wrciam odezwaa si cicho. C, z trzech powodw. Po pierwsze, chciaam
przynie wieci, e Vedeczycy udoskonalili swoje podpryski, jak je nazywaj. Twierdz, e tarcze
mog powstrzyma cios Ostrza Odprysku.
Dalinar opar rce na stole. Sysza plotki na ten temat, lecz je zignorowa. Ludzie cigle twierdzili,
e s bliscy stworzenia nowych Odpryskw, lecz ich obietnice nigdy si nie speniay.
Widziaa jeden z nich?
Nie. Ale mam potwierdzenie od kogo, komu ufam. Ona twierdzi, e mog przyj jedynie ksztat
tarczy i nie maj innych funkcji Pancerza. Ale rzeczywicie zatrzymuj cios Ostrza.
To by krok bardzo may w stron Pancerza Odprysku. Niepokojce. Wiedzia, e w to nie
uwierzy do chwili, gdy sam zobaczy moliwoci tych podpryskw.
Moga posa wieci przez czotrzcin, Navani.
C, wkrtce po dotarciu do Kholinaru zorientowaam si, e wyjazd std by bdem politycznym.
Te obozy w coraz wikszym stopniu staj si prawdziwym centrum naszego krlestwa.
Owszem odpar cicho Dalinar. Nasza nieobecno w ojczynie jest niebezpieczna. Czy nie
by to argument, ktry przekona Navani, by wrcia do domu?
Kobieta machna rk.
Doszam do wniosku, e krlowa posiada w wystarczajco duym stopniu cechy niezbdne, by
utrzyma Alethkar. Pojawiaj si intrygi i spiski... one s zawsze... ale prawdziwie wani gracze bez
wyjtku trafiaj tutaj.

Twj syn wci widzi skrytobjcw w kadym kcie powiedzia cicho Dalinar.
A nie powinien? Po tym, co stao si z jego ojcem...
Zgoda, ale obawiam si, e popada przy tym w skrajnoci. Nie ufa nawet sojusznikom.
Navani zoya donie na kolanach, swobodn na bezpiecznej.
Nie jest w tym bardzo dobry, co?
Dalinar zamruga, wstrznity.
Co takiego? Elhokar to dobry czowiek! Ma w sobie wicej prawoci ni jakikolwiek inny jasnooki
w caej armii.
Ale jego wadza jest saba. Musisz to przyzna.
Jest krlem i moim bratankiem. Su mu mieczem i sercem, Navani, i nie pozwol, by kto si o
nim le wypowiada, nawet jego wasna matka.
Spojrzaa na niego. Czy sprawdzaa jego lojalno? Podobnie jak jej crka, Navani bya zwierzciem
politycznym. Intrygi sprawiay, e rozkwitaa jak skaopk w spokojnym, wilgotnym powietrzu. Jednak w
przeciwiestwie do Jasnah, Navani trudno byo zaufa. W wypadku Jasnah czowiek przynajmniej wiedzia
na czym stoi Dalinar znw zacz aowa, e nie odsuna innych projektw na bok i nie wrcia na
Strzaskane Rwniny.
Nie mwi le o swoim synu stwierdzia Navani. Oboje wiemy, e jestem wobec niego rwnie
lojalna jak ty. Ale lubi wiedzie, z czym pracuj, a to wymaga definicji. Jest postrzegany jako saby, a ja
chc zapewni mu ochron. Nawet wbrew jego woli, jeli konieczne.
W takim razie mamy te same cele. Ale jeli zapewnienie mu ochrony to drugi powd twojego
powrotu, jaki jest trzeci?
Jej czerwone wargi wygiy si w znaczcym umiechu.
Krwi przodkw moich... pomyla Dalinar. Na burzowe wichry, jest pikna. Pikna i zabjcza.
Wydawao mu si wyjtkow ironi losu, e twarz jego ony zostaa cakowicie wymazana z jego umysu, a
jednak pamita ze wszystkimi szczegami miesice, podczas ktrych ta kobieta bawia si nim i
Gavilarem. Wygrywaa ich przeciwko sobie, podsycajc ich podanie, a w kocu wybraa starszego syna.
Wszyscy przez cay czas wiedzieli, e wybierze Gavilara. Ale i tak bolao.
Musimy porozmawia gdzie prywatnie stwierdzia Navani. Chc pozna twoje zdanie na
temat pewnych pogosek, ktre kr w obozie.
Pewnie oznaczao to plotki na jego temat.
Ja... jestem bardzo zajty.
Przewrcia oczami.
Nie wtpi. Ale i tak si spotkamy, kiedy ju si zadomowi i zbadam grunt. Moe za tydzie?
Przyjd i poczytam ci z tej ksigi mojego ma, a pniej porozmawiamy. Zrobimy to w miejscu
publicznym. Dobrze?
Westchn.
W porzdku. Ale...

Arcyksita i jasnoocy ogosi nagle Elhokar.


Dalinar i Navani odwrcili si w stron szczytu stou, gdzie krl sta odziany w peny mundur,
cznie z krlewskim paszczem i koron. Unis do w stron wyspy. Zgromadzeni uciszyli si i wkrtce
jedynym dwikiem by szmer wody.
Z pewnoci wielu z was syszao pogoski na temat zamachu na moje ycie podczas polowania
przed trzema dniami ogosi krl. Kiedy przecito poprg mojego sioda.
Dalinar spojrza na Navani. Uniosa swobodn do w jego stron i zamachaa ni, sugerujc, e nie
uwaa tych plotek za przekonujce. Oczywicie, e o nich wiedziaa. Da Navani pi minut w miecie, a
pozna wszystkie liczce si pogoski.
Zapewniam was, e ani przez chwil nie byem w prawdziwym niebezpieczestwie mwi dalej
Elhokar. W duej mierze dziki ochronie Gwardii Krlewskiej i czujnoci mego wuja. Jednakowo
uwaam za mdre, by traktowa wszelkie zagroenia z pen powag. Dlatego mianuj owieconego Torola
Sadeasa Arcyksiciem Informacji, powierzajc mu odkrycie prawdy na temat tego zamachu na moje ycie.
Dalinar zamruga, zaskoczony. Nastpnie przymkn oczy i jkn cicho.
Odkry prawd powtrzya sceptycznie Navani. Sadeas?
Krwi... Sdzi, e ignoruj zagroenia, wic zwrci si do Sadeasa.
C, to chyba nic zego powiedziaa. Ja w pewnym stopniu mu ufam.
Navani odezwa si Dalinar, otwierajc oczy. To si stao podczas polowania, ktre ja
zaplanowaem, pod ochron mojej stray i moich onierzy. Krlewski wierzchowiec zosta przygotowany
przez moich koniuszych. Publicznie poprosi mnie, ebym zaj si t spraw z poprgiem, a teraz odebra
mi ledztwo.
Ojej.
Zrozumiaa. Zabrzmiao to tak, jakby Elhokar ogosi, e podejrzewa Dalinara. Wszelkie informacje,
jakie mgby odkry Sadeas odnonie do prby zamachu, musiayby rzuci cie na Dalinara.
W chwili, kiedy nienawi Sadeasa do Dalinara i jego mio do Gavilara si zetr, ktra zwyciy?
Ale wizja... Kazaa mi zaufa mu.
Elhokar znw usiad i na wyspie znw rozlegy si rozmowy, nieco goniejsze. Krl wydawa si
niewiadomy tego, co wanie zrobi.
Sadeas umiecha si szeroko. Wsta, poegna si z krlem i zacz rozmawia z ludmi.
I nadal twierdzisz, e nie jest zym krlem? szepna Navani. Mj biedny, rozproszony,
niewiadomy chopiec.
Dalinar wsta i ruszy wzdu stou do miejsca, w ktrym krl nadal spoywa posiek.
Elhokar podnis wzrok.
Ach, Dalinar. Przypuszczam, e bdziesz chcia udzieli pomocy Sadeasowi.
Dalinar usiad. Na wp dojedzony posiek Sadeasa nadal sta na stole, mosiny talerz wypeniay
kawaki misa i podpomyka.
Elhokarze wykrztusi rozmawialimy przed kilkoma dniami. Chciaem zosta Arcyksiciem

Wojny, a ty stwierdzie, e to zbyt niebezpieczne!


Owszem. Rozmawiaem o tym z Sadeasem i on si zgodzi. Arcyksita nie pozwol, by kto sta
ponad nimi w wojnie. Sadeas zasugerowa, e gdybym zacz od czego mniej gronego, na przykad
ustanowienia kogo Arcyksiciem Informacji, mogoby to uatwi pniejsz realizacj twojego planu.
Sadeas to zaproponowa stwierdzi Dalinar gosem bez wyrazu.
Oczywicie. Nadszed czas, bymy mieli Arcyksicia Informacji, a on podkreli, e przecity
poprg jest czym, czym chciaby si zaj. Wie, e zawsze powtarzae, i nie nadajesz si do takich
rzeczy.
Krwi przodkw moich, pomyla Dalinar, spogldajc w stron rodka wyspy, gdzie grupa
jasnookich zebraa si wok Sadeasa. Wanie zostaem wymanewrowany. I to byskotliwie.
Arcyksi Informacji mia zwierzchno nad ledztwami w sprawach kryminalnych, zwaszcza
tymi dotyczcymi interesw Korony. W pewnym sensie jego wadza bya rwnie wielka, jak Arcyksicia
Wojny, cho Elhokar tak tego nie postrzega. Widzia jedynie, e w kocu znalaz kogo gotowego
wysucha jego paranoidalnych obaw.
Sadeas by bardzo bystrym czowiekiem.
Nie rb takiej ponurej miny, wuju stwierdzi Elhokar. Nie wiedziaem, e interesowao ci to
stanowisko, a Sadeas wydawa si tak podekscytowany caym pomysem. Moe nic nie znajdzie, a skra
rzeczywicie si przetara. Dowiedzie susznoci twojego przekonania, e nie jestem w tak wielkim
niebezpieczestwie, jak mi si wydaje.
Dowiedzie susznoci? powtrzy cicho Dalinar, wci spogldajc w stron Sadeasa. Jako w to
wtpi.

Oskarae mnie o arogancj. Oskarae mnie, e cigle ywi uraz wobec Raysego i Bavadina.
Oba oskarenia s prawdziwe.
Kaladin stan na wozie, rozgldajc si po otoczeniu obozu, podczas gdy Skaa i Teft wprowadzali
ich plan w ycie.
W jego ojczynie powietrze byo bardziej suche. Jeli spacerowao si po okolicy w dzie
poprzedzajcy arcyburz, wszystko wydawao si wymare. Po burzach roliny szybko cofay si w gb
skorup, pni i kryjwek, by oszczdza wod. Tu jednak, w wilgotniejszym klimacie, ocigay si. Wiele
skaopkw nigdy do koca nie kryo si w skorupach. Czsto zdarzay si zielone plamy. Drzewa, ktre
wykorzystywa Sadeas, skupiay si w lesie na pnoc od obozu, lecz kilka wyrastao rwnie na tej
rwninie. Byy ogromne, o szerokich pniach, przechylone na zachd, a ich grube, przypominajce palce
korzenie wbijay si w skay i przez lata sprawiay, e ziemia wok nich pkaa.
Kaladin zeskoczy na ziemi. Jego zadaniem byo podnoszenie kamieni i umieszczanie ich na wozie.
Pozostali mostowi przynosili je i ukadali w stertach w pobliu.
Mostowi pracowali na caej szerokiej rwninie, poruszajc si midzy skaopkami, kpami traw i
pkami chwastw, ktre wyrastay spoza gazw. Najgciej wyrastay po zachodniej stronie, gotowe
wycofa si w cie swojej skay, gdyby nadchodzia arcyburza. Dawao to ciekawy efekt, jakby kady gaz
by gow starego mczyzny z kpkami zielonych i brzowych wosw wyrastajcych za uszami.
Te kpy byy szczeglnie wane, gdy pord nich kryo si zioo zwane guzowcem. Ich sztywne
pdy wieczyy delikatne pierzaste licie, ktre mogy cofn si w gb dba. Same dba byy
nieruchome, ale cakiem bezpieczne za gazami. Burza z pewnoci odrywaa niektre z nich ale by moe
z powrotem wrastay w ziemi w nowym miejscu, gdy ucich wiatr.
Kaladin unis kamie, postawi go na wozie i przetoczy do pozostaych. Dno wozu byo wilgotne
od porostw i kremu.

Guzowiec nie by rzadkoci, ale te nie rs tak czsto jak inne zielska. Krtki opis wystarczy, by
Skaa i Teft wyruszyli na poszukiwania, z niejakim sukcesem. Przeom nastpi jednak, kiedy doczya do
nich Syl. Kaladin spojrza w bok, schodzc po kolejny kamie. Wiatrospren unosia si w powietrzu, jej
przezroczysta, niemal niewidzialna posta prowadzia Ska od jednej kpy do drugiej. Teft nie rozumia,
jakim sposobem potny Rogoerca znajdowa o wiele wicej guzowca od niego, ale Kaladin nie mia
ochoty tego wyjania. Wci nie rozumia, jakim cudem Skaa w ogle widzia Syl. Rogoerca stwierdzi,
e urodzi si z t zdolnoci.
Zbliya si do niego para mostowych, mody Dunny i Bezuchy Jaks. Cignli drewniane sanie, na
ktre zaadowali wielki kamie. Po ich twarzach spywa pot. Kiedy dotarli do wozu, Kaladin otrzepa
donie i pomg im unie gaz. Bezuchy Jaks skrzywi si, mamroczc pod nosem.
Niezy powiedzia Kaladin, wskazujc na kamie. Dobra robota.
Jaks spojrza na niego i odszed. Dunny wzruszy ramionami i popieszy za starszym mczyzn.
Jak si spodziewa Skaa, wysanie druyny do zbierania kamieni nie przysporzyo Kaladinowi
popularnoci. Ale tak musiao by. To jedyny sposb, by pomc Leytenowi i pozostaym rannym.
Kiedy Jaks i Dunny odeszli, Kaladin nonszalancko wspi si na wz i uklk. Odsunwszy na bok
plandek, odsoni du stert pdw guzowca. Miay dugo mskiego przedramienia. Porusza si, jakby
ukada kamienie na wozie, ale w rzeczywistoci za pomoc cienkiego pdu skaopka zwiza w pczek
dwie narcze zielska.
Przerzuci snopek przez bok wozu. Wonica poszed porozmawia ze swoim koleg z drugiego
wozu, wic Kaladin zosta sam, pomijajc chulla, ktry kuli si w swojej skorupie i wpatrywa w soce
paciorkowatymi oczami.
Kaladin zeskoczy na ziemi i podnis kolejny kamie. Nastpnie uklk, jakby chcia wycign
duy gaz spod wozu, po czym zrcznymi domi przywiza wizk zi obok pozostaych dwch. Wz by
tak skonstruowany, e obok osi znajdowao si duo wolnego miejsca, a umieszczony tam drewniany koek
doskonale nadawa si do przywizywania pczkw.
Da Jezerezeh, by nikt nie pomyla o sprawdzeniu pod wozem, kiedy wrcimy do obozu.
Aptekarz powiedzia, e z kadego dba dao si wycisn kropl. Ilu potrzebowa? Czu, e nawet
bez chwili zastanowienia zna odpowied na to pytanie.
Bdzie potrzebowa kadej kropli, jak uda mu si wycisn.
Wyszed i unis nastpny kamie. Do wozu zblia si Skaa. Potny, opalony Rogoerca nis
owalny gaz, ktry dla wikszoci mostowych byby zbyt wielki. Skaa szed powoli, Syl krya wok jego
gowy, a od czasu do czasu siadaa na kamieniu i mu si przygldaa.
Kaladin zeskoczy i podbieg do Skay, eby mu pomc. Mczyzna podzikowa skinieniem gowy.
Razem zacignli gaz na wz i umiecili go na miejscu. Skaa otar brew i odwrci si do Kaladina. W
kieszeni mia gar pdw. Kaladin chwyci je i schowa pod plandek.
Co zrobimy, jeli kto zauway, co robimy? spyta Skaa od niechcenia.
Powiemy, e jestem wyplataczem, i pomylaem, e uplot sobie kapelusz dla osony przed

socem.
Skaa prychn.
I moe nawet to zrobi doda Kaladin. W tym upale by mi si przyda. Ale lepiej, eby nikt nie
zobaczy. Sam fakt, e chcemy mie to zielsko, pewnie by wystarczy, eby nam je odebrali.
To prawda odpar Skaa, przecign si i spojrza w gr, w stron Syl. Tskni za Szczytami.
Syl wskazaa drog, a mczyzna z szacunkiem skoni gow, po czym pody za ni. Jednak
wiatrospren, kiedy ju pokazaa mu waciwy kierunek, podfruna z powrotem do Kaladina. Podskakiwaa
w powietrzu jak wsteczka, po czym opada na bok wozu i znw przybraa kobiec posta w falujcej
sukni.
Bardzo go lubi stwierdzia, unoszc palec.
Kogo? Ska?
Tak odpara, zakadajc rce na piersi. Jest peen szacunku. W przeciwiestwie do pozostaych.
wietnie stwierdzi Kaladin, podnoszc nastpny kamie. Moesz lata za nim, zamiast mnie
zawraca gow.
Prbowa nie okazywa niepokoju. Przyzwyczai si do tego towarzystwa.
Pocigna nosem.
Nie mog za nim poda. Jest zbyt peen szacunku.
Przed chwil powiedziaa, e ci si to podoba.
Bo tak jest. I tego nie cierpi. Powiedziaa to z nieudawan szczeroci, niewiadoma
sprzecznoci. Westchna i usiada na wozie. Dla artu zaprowadziam go do sterty ajna chulla. Nawet na
mnie nie nakrzycza! Po prostu na nie patrzy, jakby prbowa znale w nim ukryty sens. Skrzywia si.
To nienormalne.
Wydaje mi si, e Rogoercy musz oddawa cze sprenom czy co w tym rodzaju. Kaladin
otar czoo.
To gupie.
Ludzie wierz w o wiele gupsze rzeczy. Waciwie, oddawanie czci sprenom ma pewien sens.
Jestecie dziwne i magiczne.
Nie jestem dziwna! powiedziaa, wstajc. Jestem pikna i wygadana.
Opara rce na biodrach, ale jej mina wiadczya, e wcale nie bya wcieka. Kaladinowi wydawao
si, e zmienia si z godziny na godzin, stawaa si coraz bardziej...
Coraz bardziej jaka? Nie do koca ludzka. Wyjtkowa. Bystra.
Syl umilka, kiedy zbliy si do nich kolejny mostowy, imieniem Natam. Mczyzna o pocigej
twarzy nis mniejszy kamie, najwyraniej stara si nie przemcza.
Witaj, Natam powiedzia Kaladin, sigajc po kamie. Jak idzie praca?
Natam wzruszy ramionami.
Mwie kiedy, e bye rolnikiem, tak?
Natam opar si o wz, ignorujc go.

Kaladin postawi kamie na miejscu.


Przykro mi, e musimy tak pracowa, ale potrzebujemy yczliwoci Gaza i innych druyn.
Natam nie odpowiedzia.
To pomoe nam przetrwa. Zaufaj mi.
Mczyzna znw wzruszy ramionami i odszed.
Kaladin westchn.
Byoby o wiele prociej, gdybym mg obarczy Gaza win za zmian naszego przydziau pracy.
To nie byoby uczciwe zauwaya Syl, wyranie oburzona.
Dlaczego tak nagle zacza si przejmowa uczciwoci?
Po prostu tak jest.
Ach tak? Kaladin z sapniciem wrci do pracy. A prowadzenie czowieka do sterty ajna? To
jest uczciwe?
To co innego. art.
Nie widz, jak...
Umilk, gdy zbliy si do nich kolejny mostowy. Kaladin wtpi, by kto jeszcze poza Ska mg
zobaczy Syl, a wola, by nie widziano go, jak gada sam do siebie.
Niski, ylasty mostowy przedstawi si jako Blizna, cho Kaladin nie widzia adnych blizn na jego
twarzy. Mia krtkie ciemne wosy i ostre rysy. Z nim te prbowa nawiza rozmow, ale nie dosta
odpowiedzi. Tamten nawet przed odejciem pokaza Kaladinowi wulgarny gest.
Co robi nie tak stwierdzi Kaladin, krcc gow. Zeskoczy z wozu.
Nie tak? Syl podesza do krawdzi i spojrzaa na niego.
Mylaem, e jeli zobacz, jak ratuj tamtych trzech, to da im nadziej. Ale wci s obojtni.
Niektrzy wczeniej patrzyli, jak biegasz zauwaya Syl kiedy wiczye z desk.
Patrzyli zgodzi si Kaladin. Ale nie chc pomaga rannym. aden poza Ska, a on robi to, bo
jest moim dunikiem. Nawet Teft nie chcia si podzieli jedzeniem.
S samolubni.
Nie. Nie sdz, by to sowo do nich pasowao. Unis kamie i sprbowa wyjani, co czuje.
Kiedy byem niewolnikiem... waciwie, nadal nim jestem. Ale w najgorszych chwilach, kiedy waciciele
prbowali wybi ze mnie zdolno do stawiania oporu, byem jak ci ludzie. Nic nie obchodzio mnie na tyle,
ebym by samolubny. Byem jak zwierz. Robiem wszystko bez zastanowienia.
Syl zmarszczya czoo. I nic dziwnego sam Kaladin nie rozumia, co mwi. Jednak w miar
mwienia zaczyna pojmowa, o co mu chodzio.
Pokazaem tym ludziom, e moemy przetrwa, ale to nic nie znaczy. Jeli ich ycie nie jest nic
warte, to nigdy nie zacznie ich to obchodzi. To tak, jakbym proponowa im sterty kul, ale nie dawa nic, na
co mogliby wyda to bogactwo.
Pewnie tak zgodzia si Syl. I co moesz na to poradzi?
Spojrza ponad kamienist rwnin, w stron obozu. Z krateru unosi si dym z licznych palenisk.

Nie wiem. Ale chyba bdziemy potrzebowa o wiele wicej zielska.


*
Tej nocy Kaladin, Teft i Skaa szli prymitywnymi ulicami obozu Sadeasa. Nomon rodkowy
ksiyc wieci bladym, niebiesko-biaym blaskiem. Przed niektrymi budynkami wisiay lampy oliwne,
wskazujc gospody lub burdele. Kule stanowiy rdo pewniejszego i odnawialnego blasku, ale za jedn
mona byo kupi wizk wiec albo dzban oliwy. Na krtsz met tak wychodzio taniej, zwaszcza jeli
wieszao si wiata w miejscu, z ktrego mogy zosta skradzione.
Sadeas nie wprowadzi ciszy nocnej, ale Kaladin zdy si nauczy, e samotny mostowy powinien
zostawa na noc na terenie skadu. Podpici onierze w poplamionych mundurach przechodzili obok,
szepczc do ucha dziwek albo chepic si przed przyjacimi. Obrzucali mostowych obelgami i miali si
na cae gardo. Ulice wydaway si ciemne, mimo blasku lamp i ksiyca, a chaotyczna natura obozu
kamienne budowle, drewniane szopy, namioty sprawiaa, e robi wraenie nieuporzdkowanego i
niebezpiecznego.
Kaladin i jego dwaj towarzysze ustpili drogi duej grupie onierzy. Tamci mieli rozpite paszcze i
byli tylko lekko podpici. Jeden z nich spojrza z ukosa na mostowych, ale ich trjka w tym potny
Rogoerca przekonaa onierza, by nie robi nic poza gonym miechem i popchniciem Kaladina.
Mczyzna mierdzia potem i tanim piwem. Kaladin zapanowa nad sob. Gdyby odpowiedzia
ciosem na cios, za bjk miaby odebran wypat.
Nie podoba mi si to powiedzia Teft, spogldajc ponad ramieniem na grup onierzy.
Wracam do obozu.
Zostaniesz warkn Skaa.
Teft przewrci oczami.
Mylisz, e boj si takiego niezgrabnego chulla jak ty? Pjd, jeli chc, a...
Teft odezwa si cicho Kaladin. Potrzebujemy ci.
Potrzebowa. To sowo dziwnie dziaao na ludzi. Niektrzy, syszc je, uciekali. Inni robili si
nerwowi. Teft jakby go pragn. Pokiwa gow, mrukn co pod nosem, ale zosta z nimi.
Wkrtce dotarli do placu wozw. Ogrodzony kawaek przestrzeni znajdowa si w pobliu
zachodniego kraca obozu. W nocy by opuszczony, a wozy stay w dugich szeregach. Chulle spay w
pobliskiej zagrodzie, a wyglday jak niewielkie pagrki. Kaladin przelizgn si do przodu, obawiajc si
stranikw, ale najwyraniej nikt si nie spodziewa, e co tak wielkiego jak wz zostanie skradzione z
samego rodka obozu.
Skaa trci go i pokaza na zagrod chulli. Na jednym ze supkw ogrodzenia siedzia samotny
chopiec i wpatrywa si w ksiyc. Chulle byy wystarczajco cenne, by ich pilnowa. Biedny dzieciak. Jak
czsto musia spdza noc na pilnowaniu powolnych zwierzakw?
Kaladin skuli si przy wozie, pozostali dwaj go naladowali. Wskaza na jeden rzd i Skaa ruszy.
Wskaza w drug stron, a wtedy Teft przewrci oczami, ale te odszed.
Kaladin przelizgiwa si wzdu rodkowego rzdu. Wozw byo zdaje si trzydzieci, po dziesi

w rzdzie, ale sprawdzanie nie trwao dugo. Przecign palcami wzdu tylnej deski w poszukiwaniu
znaku, ktry tam pozostawi. Po kilku chwilach w rzdzie Kaladina pokazaa si ciemna sylwetka. Skaa.
Rogoerca wskaza w bok i unis pi palcw. Pity wz od koca. Kaladin pokiwa gow i odszed.
Kiedy dotar do wskazanego wozu, usysza cichy jk dochodzcy z miejsca, w ktre uda si Teft.
Kaladin skrzywi si i posa spojrzenie stranikowi. Chopiec nadal wpatrywa si w ksiyc, bezmylnie
kopic ssiedni supek.
Chwil pniej do Kaladina doczyli Skaa i zawstydzony Teft.
Przepraszam wyszepta Teft. Ta chodzca gra mnie zaskoczya.
Jeli jestem gr mrukn Skaa to dlaczego nie usyszae, e si zbliam? Co?
Kaladin prychn i pomaca ty wskazanego wozu, a jego palce omioty znak X wyryty w drewnie.
Odetchn gboko, pooy si na plecach i wlizgn pod wz.
Roliny nadal tam byy, dwadziecia wizek, a kada gruba na do.
Chwaa niech bdzie Ishi, Heroldowi Szczcia wyszepta, odwizujc pierwszy pczek.
Wszystkie s, co? zapyta Teft, pochylajc si i drapic po brodzie. Nie wierz, e znalelimy
tak duo. Musielimy wyrwa kade zielsko na caej rwninie.
Kaladin poda mu pierwsz wizk. Bez Syl nie znaleliby nawet jednej trzeciej z nich. Lataa z
prdkoci owada i najwyraniej miaa talent do znajdowania rzeczy. Kaladin odwiza kolejny pczek i
wycign na zewntrz. Teft przywiza go do pierwszego, tworzc wiksz wizk.
Nagle pod wz wpad kb niewielkich biaych lici, ktry utworzy posta Syl. Zatrzymaa si przy
jego gowie.
adnych stranikw w okolicy. Tylko chopak w zagrodzie chulli.
Jej bkitno-biaa posta bya niemal niewidoczna w ciemnociach.
Mam nadziej, e to zielsko nadal si nadaje wyszepta Kaladin. Jeli za bardzo wyscho...
Nic mu nie bdzie. Za bardzo si martwisz. Znalazam ci butelki.
Naprawd? By tym tak podekscytowany, e prawie usiad. Zdy si zatrzyma, zanim uderzy
gow w wz.
Syl pokiwaa gow.
Poka ci. Nie mogam ich przynie. Za cikie.
Kaladin szybko odwiza reszt pdw i poda je zdenerwowanemu Teftowi. Wysun si spod wozu
i wzi dwie z wikszych wizek skadajcych si z trzech pczkw zwizanych razem. Teft wzi dwie
kolejne, a Skaa trzy, w tym jedn pod pach. Musieli znale miejsce do pracy, gdzie nikt im nie bdzie
przeszkadza. Nawet jeli guzowiec wydawa si bezwartociowy, Gaz znalazby sposb, eby uniemoliwi
im prac, gdyby tylko zobaczy, co si dzieje.
Najpierw butelka, pomyla Kaladin. Skin Syl, ktra poprowadzia ich w stron gospody. Budynek
wyglda, jakby wzniesiono go popiesznie z kiepskiego drewna, ale to nie przeszkadzao onierzom
wewntrz w dobrej zabawie. Kaladin obawia si, e caa budowla zawali si od ich wrzaskw.
Za ni w nieoheblowanej skrzynce leaa sterta butelek po trunkach. Szko byo na tyle cenne, e

cae butelki wykorzystywano ponownie, ale te byy popkane albo miay obtuczone szyjki. Kaladin odoy
wizki i wybra trzy niemal cae flaszki. Umy je w pobliskiej beczce z wod i woy do worka, ktry zabra
w tym celu.
Znw podnis wizki i skin na pozostaych.
Sprbujcie sprawia wraenie, e robicie co nucego powiedzia. Pochylcie gowy.
Pozostali dwaj przytaknli i wyszli na gwn drog, dwigajc wizki, jakby to by ich przydzia
pracy. Wzbudzali o wiele mniejsze zainteresowanie ni wczeniej.
Ominli skad drzewny i przeszli przez skaliste pole wykorzystywane jako plac zbirki, po czym
ruszyli zboczem prowadzcym w stron Strzaskanych Rwnin. Zobaczy ich jeden ze stranikw. Kaladin
wstrzyma oddech, lecz tamten nie zareagowa. Uzna pewnie, e maj powd, eby robi to, co robili. Co
innego, gdyby prbowali opuci obz, ale nie mieli zakazu wstpu na ten fragment w pobliu pierwszych
rozpadlin.
Wkrtce dotarli do miejsca, gdzie Kaladin omal si nie zabi. Jak wiele moe zmieni kilka dni. Czu
si jak zupenie inny czowiek dziwna hybryda mczyzny, ktrym by kiedy, niewolnika, ktrym si
sta, i tego aosnego nieszcznika, z ktrym wci musia walczy. Pamita, jak sta na brzegu rozpadliny
i patrzy w d. Tamta ciemno wci go przeraaa.
Jeli nie uda mi si uratowa mostowych, ten nieszcznik znw przejmie kontrol. I tym razem
postawi na swoim... Kaladina przeszed dreszcz. Postawi wizki obok rozpadliny i usiad. Dwaj pozostali
podyli za nim z niejakim wahaniem.
Wrzucimy je do rozpadliny? spyta Teft, drapic si po brodzie. Po tym caym wysiku?
Oczywicie, e nie odpar Kaladin. Zawaha si; Nomon wieci jasno, ale bya noc. Nie masz
przypadkiem kul?
A po co? spyta podejrzliwie Teft.
Jako rdo wiata.
Mczyzna mrukn co i wycign gar odamkw granatu.
Miaem je dzi wyda... powiedzia. wieciy w jego doni.
W porzdku.

Kaladin wysun jeden pd. Co jego ojciec o nich opowiada? Kaladin z wahaniem oderwa pierzasty
szczyt roliny, ukazujc puste wntrze. Chwyci pd z drugiej strony i przecign wzdu niego palcami,
ciskajc go mocno. Do pustej butelki spyny dwie krople mlecznego pynu.
Umiechn si z zadowoleniem i ponownie przecign palcami. Tym razem nic nie wyszo, wic
wrzuci zielsko do rozpadliny. Cho wczeniej wspomina o kapeluszu, nie chcia pozostawia dowodw.
Chyba mwie, e nie bdziemy ich wyrzuca! jkn Teft.
Kaladin unis butelk.
Dopiero po tym, jak wydostaniemy to.
A co to? Skaa nachyli si i zmruy oczy.

Sok z guzowca. A raczej mleczko, to chyba nie jest tak naprawd sok. W kadym razie to silny
rodek odkaajcy.
Odkaa... co? spyta Teft.
Odpdza zgniospreny wyjani Kaladin. One wywouj zakaenie. To mleczko jest jednym z
najlepszych znanych rodkw odkaajcych. Jeli posmarowa nim ran, ktra ju jest zakaona, i tak
zadziaa.
I dobrze, bo rany Leytena ju zaczy nabiera czerwonego odcienia i pezay po nich zgniospreny.
Teft sapn, po czym spojrza na wizki.
Tu jest mnstwo pdw.
Wiem odpar Kaladin i poda im pozostae dwie butelki. Dlatego ciesz si, e nie bd musia
sam ich wyciska.
Teft westchn, ale usiad i rozwiza pczek. Skaa zrobi to samo bez sowa narzekania, usadowi
si z kolanami odchylonymi na boki i stopami zoonymi razem. Midzy nimi cisn butelk i zabra si do
pracy.
Powia lekki wietrzyk, poruszajc pdami.
Dlaczego oni ci obchodz? spyta w kocu Teft.
To moi ludzie.
Bycie dowdc mostowych tego nie oznacza.
Oznacza to, co my postanowimy, e oznacza odpar Kaladin. Zauway, e Syl podesza bliej,
eby posucha. Ty, ja, pozostali.
Mylisz, e pozwol ci to zrobi? pyta dalej Teft. Jasnoocy i kapitanowie.
Sdzisz, e zwracaj na nas uwag na tyle, eby to zauway?
Teft zawaha si, po czym z sapniciem wycisn kolejny pd.
Moe i tak wtrci Skaa. Potny mczyzna z zaskakujc delikatnoci wyciska pdy.
Kaladin nie spodziewa si, e te grube paluchy mog by tak ostrone i precyzyjne. Jasnoocy czsto
zwracaj uwag na rzeczy, ktrych lepiej, eby nie zauwaali.
Teft znw sapn, zgadzajc si z nim.
Jak si tu znalaze, Skao? spyta Kaladin. Dlaczego Rogoerca opuci swoje gry i przyby
na niziny?
Nie powiniene pyta o takie rzeczy, synu powiedzia Teft, unoszc palec. Nie rozmawiamy o
naszej przeszoci.
Nie rozmawiamy o niczym stwierdzi Kaladin. Wy dwaj nawet nie znalicie swoich imion.
Imiona to jedno mrukn Teft. Pochodzenie to co zupenie innego. Ja...
W porzdku odezwa si Skaa. Opowiem o tym.
Teft mrukn co pod nosem, ale nachyli si, kiedy Rogoerca zacz opowiada.
Mj lud nie ma Ostrzy Odprysku zacz mwi Skaa swoim niskim, dudnicym gosem.
To nic niezwykego zauway Kaladin. Poza Alethkarem i Jah Keved, nieliczne krlestwa maj

wicej Ostrzy. W armii stanowio to rdo dumy.


To nieprawda sprzeciwi si Skaa. Thaylenah ma pi Ostrzy i trzy pene Pancerze, wszystkie
nale do krlewskich stranikw. W Selay maj swoje zbroje i Ostrza. Inne krlestwa, takie jak Herdaz,
maj jedno Ostrze i Pancerz, przekazywane w krlewskim rodzie. Ale my, Unkalaki, nie mamy ani jednego
Odprysku. Wielu z naszych nuatoma... to tak, jak wasi jasnoocy, tyle tylko, e ich oczy nie s jasne...
Jak mona by jasnookim bez jasnych oczu? Teft zmarszczy czoo.
Bo ma si ciemne oczy odpar Skaa, jakby to byo oczywiste. Nie wybieramy naszych
przywdcw w ten sposb. To skomplikowane. Ale nie przerywaj. Wycisn kolejny pd i odrzuci upin
na stert obok. Nuatoma, oni uwaaj nasz brak Odprysku za wielki wstyd. Bardzo pragn tej broni.
Wierzy si, e nuatoma, ktry jako pierwszy zdobdzie Ostrze Odprysku, zostanie krlem, a ich nie
mielimy od wielu lat. aden szczyt nie bdzie walczy ze szczytem, gdzie jeden z mczyzn ma
bogosawione Ostrze.
Przybye wic, eby je kupi? spyta Kaladin.
aden z Odpryskowych nie sprzedaby swojej broni. Kada bya wyjtkowym artefaktem,
odebranym jednemu z Zaginionych wietlistych po ich zdradzie.
Skaa si zamia.
Ha! Kupi? Nie, a tacy gupi nie jestemy. Ale mj nuatoma, on zna wasz tradycj, tak? Mwi,
e jeli czowiek zabije Odpryskowego, moe zabra jego Pancerz i Ostrze. I tak oto mj nuatoma i cay
jego rd w wielkiej procesji zeszli z gr, by znale i zabi jednego z waszych Odpryskowych.
Kaladin prawie si rozemia.
Zakadam, e okazao si to trudniejsze ni si spodziewalimy.
Mj nuatoma nie by gupcem powiedzia niechtnie Skaa. Wiedzia, e to bdzie trudne, ale
ta wasza tradycja daje nam nadziej, rozumiecie? Od czasu do czasu dzielny nuatoma schodzi z gry, eby
pojedynkowa si z Odpryskowym. Pewnego dnia jeden zwyciy i bdziemy mieli Odpryski.
By moe. Kaladin wrzuci kolejny pusty pd do rozpadliny. Zakadajc, e zgodz si
pojedynkowa na mier i ycie.
Oni zawsze si pojedynkuj powiedzia Skaa ze miechem. Nuatoma przynosi wiele bogactw i
obiecuje zwycizcy cae swoje bogactwo. Wasi jasnoocy nie mog przepuci tak ciepej sadzawki! Nie
uwaaj za trudne zabicia Unkalaka bez Odprysku. Wielu nuatoma zgino. Ale to nic takiego. W kocu
zwyciymy.
I bdziecie mieli jeden komplet Odpryskw zauway Kaladin. Alethkar ma dziesitki.
Jeden to pocztek odpar Skaa, wzruszajc ramionami. Ale mj nuatoma przegra, wic
zostaem mostowym.
Chwileczk odezwa si Teft. Przyszede tu za swoim owieconym, a kiedy przegra,
odszede i doczye do druyny mostowej?
Nie, nie, nie rozumiesz. Mj nuatoma rzuci wyzwanie arcyksiciu Sadeasowi. Wiadomo, e na
Strzaskanych Rwninach jest wielu Odpryskowych. Mj nuatoma uzna, e atwiej walczy z czowiekiem,

ktry ma tylko Pancerz, a pniej zdoby Ostrze.


I co? spyta Teft.
Kiedy mj nuatoma przegra z owieconym Sadeasem, wszyscy stalimy si jego wasnoci.
Czyli jeste niewolnikiem? spyta Kaladin, sigajc palcami do blizn na swoim czole.
Nie, nie mamy nic takiego odpar Skaa. Nie byem niewolnikiem swojego nuatomy. Byem
jego rodzin.
Jego rodzin? zdziwi si Teft. Na Keleka! Jeste jasnookim.
Skaa znw si rozemia, gono, na cae gardo. Kaladin umiechn si wbrew sobie. Wydawao
si, e mino mnstwo czasu, od chwili, kiedy ostatnio sysza taki miech.
Nie, nie. Byem jedynie umartia, kuzynem, jak bycie powiedzieli.
Mimo to bye z nim spokrewniony.
Na Szczytach wyjani Skaa krewni owieconego s jego sugami.
Co to za system? jkn Teft. Musisz by sug wasnych krewnych? Niech mnie burza!
Wolabym umrze, naprawd.
Nie jest tak le powiedzia Skaa.
Nie znasz moich krewnych. Teft zadra.
Skaa znw si rozemia.
Wolaby raczej suy komu, kogo nie znasz? Jak ten Sadeas? Czowiek, z ktrym nie jeste
spokrewniony? Potrzsn gow. Ludzie z nizin. Macie tu za duo powietrza. Umys wam od niego
choruje.
Za duo powietrza? powtrzy Kaladin.
Tak.
Jak mona mie za duo powietrza? Jest wszdzie dookoa.
To co trudne do wyjanienia.
Skaa dobrze posugiwa si alethyjskim, ale czasami zapomina o niektrych sowach. Innym razem
o nich pamita i starannie wypowiada zdania. Im szybciej mwi, tym wicej sw pomija.
Masz za duo powietrza stwierdzi Skaa. Przyjd na Szczyty. Zobaczysz.
Moliwe. Kaladin posa spojrzenie Teftowi, ktry wzruszy ramionami. Ale w jednej kwestii
si mylisz. Mwisz, e suymy komu, kogo nie znamy. C, ja znam owieconego Sadeasa. Znam go
bardzo dobrze.
Skaa unis brew.
Jest arogancki stwierdzi Kaladin mciwy, chciwy i zepsuty do szpiku koci.
Skaa umiechn si.
Tak, chyba masz racj. To nie jest najlepszy z jasnookich.
Wrd nich nie ma najlepszych, Skao. Wszyscy s tacy sami.
Wiele krzywdy ci wyrzdzili, tak?
Kaladin wzruszy ramionami, to pytanie podranio rany, ktre jeszcze si nie zagoiy.

Tak czy inaczej, twj pan mia szczcie.


Szczcie, e zosta zabity przez Odpryskowego?
Szczcie, e nie wygra i nie odkry, e zosta oszukany. Nie pozwoliliby mu odej z Pancerzem
Sadeasa.
Bzdura wtrci Teft. Tradycja...
Tradycja to lepy wiadek, ktrego wykorzystuj, by nas skaza, Teft powiedzia Kaladin. To
liczne pudeko, w ktre pakuj swoje kamstwa. Sprawia, e im suymy.
Teft zacisn zby.
yj o wiele duej od ciebie, synu. Wiem rne rzeczy. Gdyby czowiek z posplstwa zabi
wrogiego Odpryskowego, zostaby jasnookim. Tak to dziaa.
Nie kci si dalej. Jeli iluzje Tefta sprawiay, e czu si lepiej w caym szalestwie wojny, to
kime by Kaladin, by go od nich odwodzi?
Czyli bye sug zwrci si do Skay. W orszaku owieconego? Jakim rodzajem sugi?
Szuka waciwego sowa, przypominajc sobie czasy kontaktw z Wistiowem i Roshonem. Lokajem?
Kamerdynerem?
Skaa rozemia si.
Byem kucharzem. Mj nuatoma nie zszedby na niziny bez wasnego kucharza! W waszym
jedzeniu tutaj tyle przypraw, e nie czuje si nic innego. Rwnie dobrze moglibycie je kamienie
posypane pieprzem!
I kto tu mwi o jedzeniu. Teft skrzywi si. Rogoerca?
Kaladin zmarszczy czoo.
A waciwie, dlaczego tak nazywaj wasz lud?
Poniewa jedz rogi i skorupy tego, co zapi stwierdzi Teft. Czci zewntrzne.
Skaa umiechn si, a na jego twarzy pojawia si tsknota.
Ach, jak one smakuj.
Naprawd jecie skorupy? spyta Kaladin.
Mamy bardzo mocne zby stwierdzi z dum Skaa. Ale do. Znasz moj histori. Owiecony
Sadeas nie wiedzia, co z nami zrobi. Niektrzy zostali onierzami, inni su w jego domu. Ja
przygotowaem mu jeden posiek, a on odesa mnie do mostowych. Skaa zawaha si. Ja... no,
ulepszyem zup.
Ulepszye? Kaladin unis brew.
Skaa wydawa si zawstydzony.
Widzisz, byem zy z powodu mierci mojego nuatomy. I pomylaem sobie, ci ludzie z nizin maj
jzyki wypalone tym, co jedz. Nie maj smaku i...
I co? pyta dalej Kaladin.
ajno chulla. Najwyraniej ma mocniejszy smak ni si spodziewaem.
Zaraz, zaraz wtrci Teft. Dodae ajna chulla do zupy arcyksicia Sadeasa?

No tak przyzna Skaa. Waciwie do jego chleba te. Udekorowaem nim piecze wieprzow. I
zrobiem z niego sos do garamw w male. Jak odkryem, ajno chulla ma wiele zastosowa.
Teft rozemia si gono. Przewrci si na bok tak rozbawiony, e Kaladin obawia si, e stoczy
si do rozpadliny.
Rogoerco powiedzia w kocu Teft postawi ci co do picia.
Skaa umiechn si. Kaladin w zadziwieniu potrzsn gow. Nagle wszystko nabrao sensu.
Co takiego? spyta Skaa, najwyraniej zauwaajc jego min.
Tego wanie potrzebujemy stwierdzi Kaladin. Tego! O tym przez cay czas zapominaem.
Potny mczyzna zawaha si.
ajno chulla? Tego potrzebujesz?
Teft znw wybuch miechem.
Nie. To... poka wam. Ale najpierw potrzebujemy soku z guzowca.
Ledwie przerobili jedn z wizek, a palce ju zaczynay go bole od wyciskania.
A co z tob, Kaladinie? spyta Skaa. Opowiedziaem ci swoj histori. A ty opowiesz mi
swoj? Skd si wziy te blizny na twoim czole?
Tak przyczy si Teft na czyj talerz ty narobie?
Sam mwie, e pytanie o przeszo mostowego jest tabu stwierdzi Kaladin.
Sprawie, e Skaa si z nami podzieli, synu. Tak jest sprawiedliwie.
Czyli, jeli opowiem moj histori, ty opowiesz swoj?
Teft od razu si skrzywi.
Posuchaj, nie mam zamiaru...
Zabiem kogo stwierdzi Kaladin.
To uciszyo Tefta. Skaa nadstawi uszu. Syl, jak zauway Kaladin, wci przygldaa si z
zainteresowaniem. To byo dziwne, zazwyczaj szybko si nudzia.
Zabie czowieka? powtrzy Skaa. I po tym zrobili z ciebie niewolnika? Czy typow kar za
morderstwo nie jest mier?
To nie byo morderstwo powiedzia Kaladin cicho, mylc o brodatym mczynie w wozie
niewolnikw, ktry zadawa mu te same pytania. W rzeczy samej, kto bardzo wany mi za to
podzikowa.
Zamilk.
I co? spyta w kocu Teft.
I... zacz mwi Kaladin, spogldajc na pd. Nomon ju zachodzi, a na wschodzie pojawi si
niewielki zielony dysk Mishima, ostatniego ksiyca. I okazuje si, e jasnoocy nie reaguj zbyt
pozytywnie, jeli odrzuca si ich prezenty.
Pozostali czekali na dalsze sowa, ale Kaladin ucich i wrci do wyciskania soku. Wstrzsno nim,
e wspominanie tych wydarze w armii Amarama wci tak bardzo go bolao.
Tamci albo wyczuli jego nastrj, albo uznali, e to wystarczy, gdy rwnie wrcili do pracy i nie

naciskali wicej.

adne z nich nie czyni tego, o czym tu pisaem, mniej prawdziwym.


Krlewska Galeria Map czya urod i funkcjonalno. Potna, sklepiona budowla z
Dusznikowanego kamienia miaa gadkie ciany, ktre pynnie przechodziy w skalist ziemi. Ksztatem
przypominaa dugi bochenek thayleskiego chleba, w sklepieniu za znajdoway si due wietliki, dziki
czemu promienie soca mogy pada na rabaty adnie uksztatowanej upkokory.
Dalinar min jedn z nich, skomplikowany wzr ru, jaskrawej zieleni i bkitu siga mu do
ramion. uskowate, twarde roliny nie miay pdw ani lici, jedynie falujce wsy przypominajce
kolorowe wosy. Poza nimi, upkokora bardziej przypominaa ska ni rolinno. A jednak uczeni
twierdzili, e musi nalee do rolin, gdy wzrasta i kieruje si do wiata.
Ludzie te tak kiedy robili, pomyla.
Arcyksi Roion sta przed jedn z map z rkami zaoonymi za plecami, jego liczny orszak
zajmowa drug stron galerii. Roion by wysokim, jasnoskrym mczyzn z ciemn, starannie
przystrzyon brod. Zaczyna ysie. Podobnie jak wikszo z pozostaych, nosi krtk, rozpit kurtk,
pod ktr mia koszul. Czerwona tkanina wystawaa nad konierzem kurtki.
Jakie to niechlujne, pomyla Dalinar, cho taki sposb ubierania si by bardzo modny. Kholin
aowa jedynie, e obecna moda jest taka, no c, niechlujna wanie.
Owiecony Dalinar odezwa si Roion. Trudno mi poj sens tego spotkania.
Przejd si ze mn, owiecony Roionie odpar Dalinar, skinieniem gowy wskazujc w bok.
Mczyzna westchn, ale doczy do Dalinara i ruszy ciek midzy kpami rolin a cian map.
Orszak Roiona ruszy za nim, by wrd nich tarczowy i podczaszy.
Kad map owietlay diamenty w oprawie z wypolerowanej stali. Namalowano je na nienaturalnie
wielkich i gadkich arkuszach pergaminu, bez wtpienia stworzonych przy pomocy Dusznikw. Porodku
sali dotarli do Podstawowej Mapy, olbrzymiej i bardzo szczegowej mapy umieszczonej w ramie.

Przedstawiaa cao Strzaskanych Rwnin, ktr dotychczas zbadano. Stae mosty oznaczono czerwieni, a
na paskowyach blisko obozw Alethich umieszczono niebieskie pary glifw, wskazujce, ktry z
arcyksit je kontrolowa. Wschodnia cz mapy bya coraz mniej szczegowa, a linie w ogle zanikay.
Porodku znajdowa si teren sporny, te paskowye, na ktrych przepastne bestie najczciej si
przepoczwarzay. Niewiele z nich zbliao si do obozw, a jeli ju, to na polowanie, nie w celu
przepoczwarzania si.
Kontrolowanie pobliskich paskowyw i tak si liczyo, gdy arcyksi zgodnie z ustaleniami
nie mg przej przez paskowy nalecy do innego, o ile nie dosta pozwolenia. To decydowao o tym,
kto mia najlepsze dojcie do rodkowych paskowyw, ale rwnie o tym, kto mia utrzymywa stra i
mosty na okrelonym paskowyu. Arcyksita nimi handlowali.
Na drugim arkuszu pergaminu, z boku Podstawowej Mapy, wymieniono wszystkich arcyksit i
liczb serc klejnotw, ktre zdobyli. To byo bardzo typowe dla Alethich dodawanie motywacji poprzez
wyrane pokazanie, kto zwycia, a kto zostaje z tyu.
Wzrok Roiona natychmiast przycigno jego imi na licie. Ze wszystkich arcyksit zdoby
najmniej serc klejnotw.
Dalinar wycign rk do Podstawowej Mapy, muskajc pergamin palcami. Centralne paskowye
nazwano lub ponumerowano dla uatwienia orientacji. Najwaniejszy z nich by duy paskowy w pobliu
stanowiska Parshendich. Wiea, tak go nazywano. Niezwykle potny i dziwnie uksztatowany paskowy,
ktry przepastne bestie upodobay sobie do przepoczwarzania.
Jego widok zmusi go do zastanowienia. Rozmiar spornego paskowyu decydowa o tym, ilu
onierzy dao si na nim umieci. Parshendi zazwyczaj sprowadzali due siy na Wie i ju dwadziecia
siedem razy odparli atak Alethich. aden z Alethich nie zwyciy w potyczce na tym paskowyu. Sam
Dalinar zosta dwa razy odepchnity.
Wiea po prostu znajdowaa si zbyt blisko obozw Parshendich, zawsze docierali do niej jako
pierwsi i ustawiali w szyku, a zbocze zapewniao im przewag wysokoci. Ale gdybymy mogli ich tam
osaczy, pomyla, wystarczajco duymi wasnymi siami... To mogoby oznacza zapanie w puapk i
zabicie duej liczby Parshendich. Moe wystarczajco wielu, by uniemoliwi im prowadzenie wojny na
Rwninach.
Musia si nad tym zastanowi. Wczeniej jednak Dalinar potrzebowa sojusznikw. Pocign
palcem na zachd.
Arcyksi Sadeas ostatnio wietnie sobie radzi. Dalinar postuka palcem w obz Sadeasa.
Kupuje paskowye od innych arcyksit, dziki czemu bez trudu dociera jako pierwszy na pole bitwy.
Owszem. Roion zmarszczy czoo. Do tego nie trzeba nawet mapy, Dalinarze.
Popatrz tylko na skal. Sze lat cigej walki i nikt nawet nie widzia centralnych Strzaskanych
Rwnin.
To nigdy nie byo celem. Zatrzymujemy ich, oblegamy, godzimy i zmuszamy, eby do nas
przyszli. Czy to nie twj plan?

Zgadza si, ale nigdy nie spodziewaem si, e to tyle potrwa. Zaczem si zastanawia, czy nie
nadszed czas na zmian taktyki.
Dlaczego? Ta dziaa. W kadym tygodniu mamy kilka potyczek z Parshendimi. Cho pozwol
sobie zwrci uwag, e ty ostatnio nie bye raczej rdem inspiracji w bitwie. Skin w stron imienia
Dalinara na mniejszym pergaminie.
Obok jego imienia znajdowao si wiele kresek oznaczajcych zdobyte serca klejnotw, lecz tylko
nieliczne byy wiee.
Niektrzy mwi, e Czarny Cier zagodnia powiedzia Roion.
Bardzo si stara, by otwarcie nie obrazi Dalinara, ale pozwoli sobie na wicej ni kiedy. Plotki o
zachowaniu Dalinara w koszarach si rozeszy.
Kholin zmusi si do zachowania spokoju.
Roionie, nie moemy traktowa tej wojny jako gry.
Kada wojna to gra. Najwspanialsza, w ktrej pionki naprawd trac ycie, a zdobyte upy s
prawdziwym bogactwem! To ycie, dla ktrego zostali stworzeni mczyni! By walczy, zabija,
zwycia.
Cytowa Sonecznego, ostatniego krla Alethich, ktry zjednoczy arcyksit. Gavilar niegdy
oddawa cze jego imieniu.
By moe stwierdzi Dalinar. Ale jaki w tym sens? Walczymy, by zdoby Ostrza Odprysku,
nastpnie wykorzystujemy te Ostrza, by zdoby kolejne Ostrza. To zamknity krg, krcimy si w kko i
gonimy za wasnym ogonem, eby jeszcze lepiej goni za wasnym ogonem.
Walczymy, by przygotowa si do odzyskania niebios i tego, co do nas naley.
Mczyni mog wiczy bez udawania si na wojn i mog walczy w sposb, ktry nie jest
pozbawiony znaczenia. Nie zawsze tak byo. Kiedy nasze wojny co znaczyy.
Roion unis brew.
Sprawiasz, e prawie zaczynam wierzy plotkom, Dalinarze. Mwi, e stracie upodobanie do
pojedynkw, e nie ma ju w tobie woli walki. Znw spojrza na niego. Niektrzy twierdz, e nadszed
czas, by ustpi miejsca synowi.
Pogoski s faszywe warkn Dalinar.
To...
S faszywe powtrzy stanowczo Kholin jeli utrzymuj, e przestaem si przejmowa.
Znw opar palce na powierzchni mapy, przecigajc nimi po gadkim pergaminie. Przejmuj si, Roionie.
Bardzo. Tymi ludmi. Bratankiem. Przyszoci tej wojny. I dlatego sugeruj, bymy przyjli bardziej
agresywn taktyk.
C, to chyba dobrze sysze.
Zjednocz ich....
Chciabym, ebymy sprbowali razem wsplnego ataku na paskowy zaproponowa Dalinar.
Co takiego?!

Chciabym, ebymy poczyli siy i zaatakowali jednoczenie, wsppracujc ze sob.


A dlaczego mielibymy to zrobi?
Zwikszyoby to nasze szanse na zdobycie serc klejnotw.
Gdyby wicej oddziaw zwikszao moje szanse na zwycistwo stwierdzi Roion to sam
zabrabym wicej onierzy. Paskowye s zbyt mae, by pomieciy si na nich due armie, a szybko
bardziej si liczy ni liczba.
Mia racj, na Paskowyach im wicej niekonieczne oznaczao tym lepiej. Ograniczona
powierzchnia i wymuszony szybki marsz na pole bitwy wywieray znaczcy wpyw na sposb prowadzenia
walki. Liczba onierzy zaleaa od wielkoci paskowyu i osobistej taktyki arcyksicia.
Wsppraca nie oznaczaaby tylko wystawienia wikszej liczby onierzy wyjani Dalinar.
Armia kadego arcyksicia ma inne mocne punkty. Ja jestem znany z cikiej piechoty, ty masz najlepszych
ucznikw. Mosty Sadeasa s najszybsze. Wsppracujc, moglibymy wyprbowa now taktyk. Zbyt
wiele wysiku wkadamy w jak najszybsze dotarcie na paskowy. Gdybymy si tak nie pieszyli,
wspzawodniczc midzy sob, moglibymy otoczy paskowy. Moglibymy pozwoli Parshendim na
przybycie, a pniej wyda im bitw na naszych warunkach.
Roion zawaha si. Dalinar spdzi wiele dni, rozwaajc z generaami moliwo wsplnego ataku.
Wydawao si, e czyy si z nim znaczne korzyci, ale nie mogli by pewni, dopki nie sprbuj.
Arcyksi zastanawia si.
Kto dostanie serce klejnotu?
Podzielimy si rwno zyskami odpar Dalinar.
A jeli w nasze rce wpadnie Ostrze Odprysku?
Dostanie je ten, kto je zdoby, rzecz jasna.
Czyli najprawdopodobniej ty zauway Roion, marszczc czoo. Poniewa ty i twj syn ju
macie Odpryski.
To by wielki problem Ostrzy i Pancerzy Odprysku zdobycie jednego z nich byo wyjtkowo mao
prawdopodobne, jeli ju si go nie miao. W rzeczy samej, posiadanie tylko jednego z dwch czsto nie
wystarczao. Sadeas stawia czoo Odpryskowym Parshendim i zawsze by zmuszony do ucieczki z pola
bitwy, by nie zgin.
Z pewnoci uda si nam wymyli co bardziej sprawiedliwego stwierdzi w kocu Dalinar.
Gdyby zdoby Odpryski, liczy, e przekae je Renarinowi.
Bez wtpienia. Roion by wyranie sceptyczny.
Dalinar odetchn gboko. Musia by mielszy.
A gdybym zaproponowa je tobie?
Sucham?
Sprbujmy zaatakowa wsplnie. Jeli zdobd Ostrze lub Pancerz Odprysku, dostaniesz pierwszy
komplet. Ale drugi zachowam dla siebie.
Roion zmruy oczy.

Zrobiby to?
Na honor, Roionie.
C, w to nikt nie wtpi. Ale czy mona mie pretensje, e jestem nieufny?
Wobec czego?
Jestem arcyksiciem, Dalinarze stwierdzi Roion. Owszem, to najmniejsze z ksistw, ale jestem
wolnym czowiekiem. Nie poddam si komu wikszemu.
Ju stae si czci czego wikszego, pomyla z frustracj Dalinar. Doszo do tego w chwili, gdy
przysige lojalno Gavilarowi. Roion i pozostali odmawiali spenienia swoich przysig.
Nasze krlestwo moe sta si czym wicej ni jest teraz.
Moliwe. Ale by moe jestem zadowolony z tego, co mam. Tak czy inaczej, zoye interesujc
propozycj. Musz si nad ni zastanowi.
Rozumiem powiedzia Dalinar, ale instynkt podpowiada mu, e Roion odrzuci sugesti.
By zbyt podejrzliwy. Arcyksita ledwie ufali sobie na tyle, by wsppracowa w sytuacjach, w
ktrych stawk nie byy Ostrza Odprysku i Klejnoty.
Zobaczymy si na dzisiejszej uczcie? spyta Roion.
A dlaczego mielibymy si nie zobaczy? odpowiedzia Dalinar.
C, stranicy burz mwi, e by moe dzi w nocy bdzie arcyburza...
Bd na uczcie stwierdzi beznamitnie Dalinar.
Oczywicie. Roion zamia si. Przecie dlaczego miaoby ci nie by.
Umiechn si do Dalinara i odszed wraz z orszakiem.
Dalinar westchn i odwrci si do Podstawowej Mapy, rozmylajc nad spotkaniem i jego
znaczeniem. Sta tak przez dusz chwil. Patrzc z gry na Rwniny, jak bg z niebios. Paskowye
wyglday jak pooone blisko siebie wyspy. A moe jak nierwne szybki w witraowym oknie? Nie po raz
pierwszy mia wraenie, e widzi w nich wzorzec. Moe gdyby mg zobaczy ich wicej? Co by to
znaczyo, gdyby okazao si, e rozpadliny s uoone w okrelonym porzdku?
Wszyscy inni tak bardzo si starali, by robi wraenie silnych, sprawdzi si. Czy tylko on widzia,
jakie to niepowane? Sia dla samej siy? Po co sia, jeli nic si z ni nie robi?
Alethkar by niegdy wiatem, pomyla. Tak utrzymuje ksiga Gavilara, to pokazuj mi wizje.
Dawno temu Nohadon by krlem Alethkaru. W czasach przed odejciem Heroldw.
Dalinar mia wraenie, e prawie to poj. Tajemnic. To, co sprawio, e Gavilar w miesicach
poprzedzajcych mier by tak podekscytowany. Gdyby udao mu si wycign odrobin dalej,
zrozumiaby. Zobaczy wzorzec w ludzkim yciu. I w kocu wiedzia.
Ale to wanie robi przez ostatnie sze lat. Chwyta, rozciga, siga odrobin dalej. A im bardziej
si wyciga, tym bardziej odlege wydaway si odpowiedzi.
*
Adolin wszed do Galerii Map. Ojciec wci tam by i sta samotnie. Dwaj czonkowie Kobaltowej
Gwardii obserwowali go z pewnej odlegoci. Nigdzie nie widzia Roiona.

Modzieniec podszed powoli. Ojciec mia to odlege spojrzenie, tak czste w ostatnim czasie. Nawet
kiedy nie mia ataku, nie do koca pozostawa w rzeczywistoci. Nie tak, jak kiedy.
Ojcze? odezwa si, podchodzc do niego.
Witaj, Adolinie.
Jak tam spotkanie z Roionem? spyta Adolin, prbujc brzmie swobodnie.
Rozczarowujce. W dyplomacji jestem o wiele gorszy ni niegdy w walce.
W pokoju nie ma adnych zyskw.
Wszyscy to powtarzaj. Ale kiedy mielimy pokj i dobrze nam si wiodo. Nawet lepiej.
Od czasu Sal Spokoju nie byo pokoju odpowiedzia natychmiast Adolin. ycie ludzkie na
Rosharze to konflikt. To by cytat ze Sporw.
Dalinar odwrci si do syna. Wydawa si rozbawiony.
Cytujesz mi pisma? Ty?
Adolin wzruszy ramionami. Czu si gupio.
No tak, widzisz, Malasha jest dosy religijna i dzi suchaem...
Zaczekaj. Malasha? Kto to?
Crka owieconego Seveksa.
A tamta dziewczyna, Janala?
Adolin skrzywi si, przypominajc sobie katastrofalny w skutkach spacer, na ktry poszli kilka dni
wczeniej. liczne prezenty jeszcze nie zaatwiy sprawy. Nie wydawaa si nawet w poowie tak
zainteresowana jego osob, kiedy nie zaleca si jednoczenie do innej.
To skomplikowane. Malasha wydaje si lepsz kandydatk. Szybko zmieni temat. Zakadam,
e Roion w najbliszym czasie nie podejmie wraz z nami wsplnego ataku na paskowy?
Dalinar pokrci gow.
Za bardzo si boi, e prbuj go wmanewrowa w sytuacj, w ktrej bd mg przej jego
ziemie. Moe bdem byo zwrcenie si najpierw do najsabszego z arcyksit. On woli si kuli i
sprbowa przetrwa to, co nadchodzi, trzyma si tego, co ma, nie za podj ryzyko dla czego
wikszego.
Starszy mczyzna wpatrzy si w map, znw wydawa si rozproszony.
Gavilar marzy o zjednoczeniu Alethkaru. Kiedy sdziem, e udao mu si to osign, mimo
tego, co twierdzi. Im duej wsppracuj z tymi ludmi, tym bardziej dochodz do wniosku, e Gavilar
mia racj. Przegralimy. Pokonalimy ich, ale nigdy nie zjednoczylimy.
Wci masz zamiar zwrci si do pozostaych?
Owszem. Wystarczy, e jeden si zgodzi, ebymy mogli zacz. Jak sdzisz, do kogo powinnimy
si zwrci?
Nie jestem pewien odpar Adolin. Na razie jednak jest co, co powiniene wiedzie. Sadeas
wysa do nas posaca, proszc o pozwolenie na wejcie do naszego obozu. Chce przesucha tych
koniuszych, ktrzy podczas polowania zajmowali si wierzchowcem Jego Wysokoci.

Jego nowe stanowisko daje mu prawo do stawiania takich da.


Ojcze powiedzia Adolin, podchodzc bliej i mwic ciszej. Sdz, e ma zamiar zwrci si
przeciwko nam.
Dalinar spojrza na niego.
Wiem, e mu ufasz doda szybko modzieniec. I teraz rozumiem ju, dlaczego. Ale posuchaj
mnie. To posunicie pozwala mu podkopa nasz pozycj. Paranoja krla rozwina si tak bardzo, e
odnosi si podejrzliwie nawet do nas dwch... sam to widziae. Sadeas musi jedynie znale
wyimaginowany dowd czcy nas z prb zamachu na ycie krla, by zwrci Elhokara przeciwko
nam.
By moe bdziemy musieli zaryzykowa.
Ale... Adolin zmarszczy czoo.
Ufam Sadeasowi, synu. Ale nawet gdyby byo inaczej, nie moemy mu zabroni wstpu ani
utrudnia ledztwa. Wwczas nie tylko wygldalibymy na winnych w oczach krla, ale te sprzeciwiali si
jego wadzy. Pokrci gow. Jeli chc, eby inni arcyksita zaakceptowali mnie jako przywdc w
sprawach wojennych, musz by gotw, by pozwoli Sadeasowi wykorzystywa uprawnienia Arcyksicia
Informacji. Nie mog opiera swojej wadzy na starych tradycjach, a jednoczenie odmawia tego samego
Sadeasowi.
Pewnie tak przyzna Adolin. Ale moemy si przygotowa. Nie mw mi, e si nie martwisz.
Dalinar si zawaha.
By moe. Ten manewr Sadeasa wydaje si agresywny. Ale powiedziano mi, co mam robi. Ufaj
Sadeasowi. Bd silny. Zachowaj honor, a honor ci pomoe. Tak rad otrzymaem.
Od kogo?
Dalinar spojrza na niego i wszystko stao si oczywiste.
Innymi sowy, opieramy przyszo naszego rodu na tych wizjach stwierdzi Adolin gosem
pozbawionym emocji.
Nie powiedziabym tak. Gdyby Sadeas rzeczywicie wystpi przeciwko nam, nie pozwolibym,
eby nas zepchn. Ale nie mam zamiaru zrobi pierwszego kroku przeciwko niemu.
Z powodu tego, co widziae. Adolin frustrowa si coraz bardziej. Ojcze, powiedziae, e
wysuchasz, co mam do powiedzenia na temat tych wizji. Prosz, zrb to teraz.
To nie jest odpowiednie miejsce.
Zawsze masz wymwk. Pi razy prbowaem si do ciebie zwrci i za kadym spotykaem si
z odmow.
Moe dlatego, e wiem, co powiesz stwierdzi Dalinar. I niczego to nie zmieni.
A moe dlatego, e nie chcesz stan twarz w twarz z prawd.
Dosy, Adolinie.
Wcale nie! Szydz z nas we wszystkich obozach, nasz autorytet i reputacja malej z kadym
dniem, a ty nie masz zamiaru nic z tym zrobi!

Adolinie. Nie pozwol, by syn tak do mnie mwi.


A pozwolisz, by zrobi to ktokolwiek inny? Dlaczego, ojcze? Kiedy inni mwi rne rzeczy na
nasz temat, pozwalasz im. Ale kiedy Renarin albo ja robimy najmniejszy krok w stron tego, co ty uwaasz
za niewaciwe, natychmiast udzielasz nam reprymendy! Wszyscy inni mog kama, ale mnie nie wolno
mwi prawdy! Czy synowie znacz dla ciebie tak mao?
Dalinar znieruchomia, a mia przy tym min, jakby kto go spoliczkowa.
Nie czujesz si dobrze, ojcze mwi dalej Adolin. W gbi duszy uwiadamia sobie, e zaszed
za daleko, e mwi zbyt gono, ale wszystko si z niego wylewao. Musimy przesta chodzi wok tego
na palcach! Musisz przesta usprawiedliwia w coraz bardziej irracjonalny sposb swoje potknicia! Wiem,
e trudno to przyj, ale ludzie czasem si starzej. Umys czasem przestaje dziaa waciwie. Nie wiem, co
jest nie tak. Moe to twoje poczucie winy z powodu mierci Gavilara. Ta ksika, Kodeks, wizje... moe to
prba ucieczki, odkupienia, nie wiem. To, co widzisz, nie jest prawdziwe. Twoje ycie to racjonalizacja,
udawanie, e to, co si dzieje, nie dzieje si naprawd. Ale prdzej pjd do Potpienia ni pozwol ci
zniszczy cay nasz rd, a sam nie powiem o tym ani sowa!
Ostatnie zdanie waciwie wykrzycza. Jego sowa odbijay si echem w wielkiej sali i Adolin
zorientowa si, e dry. Nigdy, przez cae ycie, nie odezwa si do ojca w taki sposb.
Mylisz, e sam si nad tym nie zastanawiaem? spyta Dalinar zimno, a jego spojrzenie byo
ostre. Dziesitki razy rozwaaem wszystko, o czym mwie.
To moe powiniene rozway to jeszcze kilka razy.
Musz ufa sam sobie. Wizje prbuj pokaza mi co wanego. Nie umiem tego udowodni ani
wyjani, skd to wiem. Ale to prawda.
Oczywicie, e tak uwaasz stwierdzi Adolin z wyran irytacj. Nie rozumiesz? Tak wanie
musisz si czu. Ludzie widz to, co chc zobaczy! Popatrz tylko na krla. W kadym cieniu widzi
skrytobjc, a przetarty poprg staje si czci skomplikowanej prby zamachu na jego ycie.
Dalinar znw umilk.
Czasem proste odpowiedzi s prawdziwe, ojcze! Krlewski poprg by po prostu zuyty. A ty... ty
widzisz rzeczy, ktrych nie ma. Przykro mi.
Spojrzeli sobie w oczy. Adolin nie odwrci wzroku. Nie chcia odwrci wzroku.
W kocu Dalinar odwrci si od niego.
Zostaw mnie, prosz.
Dobrze. Pewnie. Ale chc, eby si nad tym zastanowi. Chc, eby...
Adolinie. Id.
Modzieniec zacisn zby, ale odwrci si i wyszed. To trzeba byo powiedzie, mwi sobie,
wychodzc z galerii.
Mimo to, wci czu si paskudnie, e on musia by tym, ktry to powiedzia.

Siedem lat wczeniej


To niewaciwe, co oni robio powiedziaa kobieta. Czowiek nie ma rozcina ludzi i patrze co
Wszechmocny ukry wewntrz, nie bez powodu.
Kal znieruchomia w uliczce midzy dwoma domami w Palenisku. Niebo nad gow byo blade, na
jaki czas nadesza zima. Zblia si Pacz i arcyburze nie zdarzay si czsto. Na razie byo zbyt zimno, by
roliny mogy si tym cieszy skaopki spdzay zimowe tygodnie zwinite wewntrz skorup. Wikszo
istot hibernowaa w oczekiwaniu na powrt ciepa. Cae szczcie, pory roku zazwyczaj trway po kilka
tygodni. Nieprzewidywalno. Taki ju by wiat. Dopiero po mierci nadchodzia stabilizacja. Tak w
kadym razie nauczali arliwcy.
Kal mia na sobie gruby, ocieplany paszcz utkany z baweny pkodrzewu. Pofarbowany na ciemny
brz materia drapa, ale by ciepy. Chopiec zaoy kaptur i trzyma rce w kieszeniach.
Po prawej widzia dom piekarza caa rodzina spaa w ciasnym trjkcie na tyach, a z przodu
znajdowa si sklep. Po lewej jedna z gospd, w ktrej podczas zimowych tygodni strumieniami lao si
lawisowe piwo.
Sysza rozmawiajce w pobliu dwie kobiety, ale ich nie widzia.
Wiesz, e okrad starego pana miasta powiedziaa druga z kobiet przyciszonym gosem. Cay
kielich peen kul. Chirurg mwi, e to prezent, ale tylko on by przy mierci pana miasta.
Jak syszaam, by dokument.
Kilka glifw. Nie porzdny testament. I czyja rka nakrelia te glify? Chirurga. To niewaciwe,
eby pan miasta nie mia skryby. Mwie ci. To niewaciwe, co oni robio.
Kal zacisn zby, czujc pokus, by wyj i pokaza kobietom, e je sysza. Ojcu by si to nie
spodobao. Lirin nie chcia wywoywa konfliktw ani zawstydzenia.
Ale to jego ojciec by taki. Dlatego Kal wyszed z uliczki, mijajc Nanh Terith i Nanh Relin

plotkujce przed piekarni. Terith bya on piekarza, tust kobiet o krconych wosach. Wanie
wypowiadaa kolejn kalumni. Kal spojrza na ni ostro, a wtedy w jej brzowych oczach pojawia si
satysfakcjonujca konsternacja.
Chopiec ostronie przeszed przez plac, uwaajc na ld. Drzwi do piekarni zatrzasny si za jego
plecami, obie kobiety ucieky do rodka.
Zadowolenie nie trwao dugo. Dlaczego ludzie zawsze powtarzali takie rzeczy na temat jego ojca?
Nazywali go chorobliwym i nienaturalnym, ale pdzili kupowa glify stranicze i uroki od wdrownych
aptekarzy albo handlarzy talizmanami. Niech Wszechmocny ma lito nad czowiekiem, ktry rzeczywicie
pomaga!
Gotujc si ze zoci, Kal obszed kilka domw i dotar do miejsca, gdzie jego matka staa na
drabinie z boku ratusza i starannie ostukiwaa okap dachu. Hesina bya wysok kobiet, dugie wosy
zazwyczaj wizaa w kucyk, po czym zakadaa na nie chustk. Dzi miaa na niej jeszcze wenian czapk.
Spod dugiego brzowego paszcza, podobnego do tego, ktry mia na sobie Kal, ledwie wystawa rbek
niebieskiej sukienki.
Skupiaa uwag na przypominajcych sople kamiennych nawisach, ktre utworzyy si na krawdzi
dachu. Burzowa woda niosa krem. Pozostawiony sam sobie, krem w kocu twardnia jak skaa. Na
budynkach wyrastay stalaktyty, utworzone przez burzow wod powoli spywajc z okapu. Trzeba byo je
regularnie oczyszcza albo ryzykowa, e dach w kocu zawali si pod ich ciarem.
Zauwaya go i umiechna si, jej policzki byy zarumienione od zimna. Ze swoj wsk twarz,
wyranie zarysowan brod i penymi wargami bya adn kobiet. A przynajmniej Kal tak sdzi. Z
pewnoci adniejsz od ony piekarza.
Ojciec ju zwolni ci z lekcji? spytaa.
Wszyscy nienawidz ojca wyrzuci z siebie.
Matka wrcia do pracy.
Kaladinie, masz trzynacie lat. Jeste wystarczajco duy, by nie mwi takich gupot.
To prawda powtrzy z uporem. Wanie syszaem, jak gadaj dwie kobiety. Mwiy, e ojciec
ukrad kule owieconemu Wistiowowi. Mwi, e ojcu sprawia przyjemno rozcinanie ludzi i robienie
rzeczy, ktre nie som naturalne.
Nie s naturalne.
Dlaczego nie mog mwi jak inni?
Bo to niestosowne.
Dla Nanhy Terith jest stosowne.
A co ty o niej sdzisz?
Kal zawaha si.
Jest ignorantk. I lubi plotkowa o rzeczach, o ktrych nie ma pojcia.
No c. Jeli pragniesz j naladowa, to oczywicie nie mog si temu sprzeciwia.
Kal si skrzywi. W rozmowach z Hesin trzeba byo uwaa, bardzo lubia bawi si sowami.

Opar si o cian ratusza i patrzy na chmurk oddechu. Moe inna taktyka zadziaa.
Matko, dlaczego ludzie nienawidz ojca?
To nie jest tak, e oni go nienawidz. On po prostu sprawia, e czuj si niepewnie.
Dlaczego?
Niektrzy ludzie boj si wiedzy. Twj ojciec jest uczonym czowiekiem, wie rzeczy, ktrych inni
nie umiej poj. A wobec tego te rzeczy musz by mroczne i tajemnicze.
Nie boj si handlarzy talizmanw i glifw straniczych.
Je mog zrozumie odpara spokojnie matka. Jeli spalisz przed domem glif straniczy, on
odpdzi zo. To proste. Twj ojciec nie daje im urokw, eby wyzdrowieli. Upiera si, eby leeli w ku,
pili wod, ykali paskudne lekarstwa i codziennie przemywali ran. To trudne. Wol pozostawi wszystko
losowi.
Kal rozway jej sowa.
Sdz, e go nienawidz, bo zbyt czsto mu si nie udaje.
To te. Jeli glif straniczy zawiedzie, mona uzna, e taka bya wola Wszechmocnego. Jeli twj
ojciec zawiedzie, to jego wina. Tak w kadym razie to postrzegaj. Matka nie przerywaa pracy, wok
niej spaday na ziemi patki kamienia. To nie jest tak, e nienawidz twojego ojca... jest zbyt uyteczny.
Ale nigdy nie stanie si jednym z nich. Taka jest cena za bycie chirurgiem. Wadza nad ludzkim yciem to
trudna odpowiedzialno.
A gdybym nie chcia tej odpowiedzialnoci? Gdybym chcia zosta kim normalnym, jak piekarz
albo rolnik albo... Albo onierz, doda w mylach.
Kilka razy w tajemnicy podnis kij, i cho nigdy nie udao mu si powtrzy tamtej chwili, kiedy
walczy z Jostem, trzymanie broni dziaao na niego oywczo. Co w tym go przycigao i podniecao.
Sdz stwierdzia matka e uznaby, i piekarzom i rolnikom nie ma czego zazdroci.
Przynajmniej maj przyjaci.
Ty te. A Tien?
Tien nie jest moim przyjacielem, matko. To mj brat.
A nie moe by i tym, i tym?
Kal przewrci oczami.
Wiesz, o co mi chodzi.
Zesza z drabiny i poklepaa go po ramieniu.
Tak, wiem i przepraszam, e z tego artowaam. Ale postawie si w trudnej sytuacji. Chcesz mie
przyjaci, ale czy naprawd chcesz zachowywa si jak inni chopcy? Zrezygnowa z nauki, eby harowa
w polu? Postarze si przed swoim czasem, ogorzay i pomarszczony od soca?
Kal nie odpowiedzia.
To, co maj inni, zawsze wydaje si lepsze od tego, co sam masz dodaa matka. We drabin.
Pody za ni posusznie, obszed ratusz i postawi drabin tak, by Hesina moga wrci do pracy.
Inni myl, e ojciec ukrad te kule. Kal wsun donie do kieszeni. Myl, e napisa ten

rozkaz owieconego Wistiowa i da mu do podpisania, kiedy staruszek nie wiedzia ju, co robi.
Matka milczaa.
Nienawidz ich kamstw i plotek powiedzia Kal. Nienawidz ich za to, e wymylaj rne
rzeczy na nasz temat.
Nie powiniene ich nienawidzi, Kal. To dobrzy ludzie. W tym wypadku jedynie powtarzaj to, co
usyszeli.
Spojrzaa w stron posiadoci pana miasta, wznoszcej si na wzgrzu nad miastem. Za kadym
razem, kiedy Kal na ni patrzy, czu, e powinien pj na gr i porozmawia z Laral. Ale kiedy ostatnio
prbowa, nie pozwolono mu si z ni zobaczy. Po mierci ojca zajmowaa si ni niaka, ktra uwaaa
kontakty z chopcami z miasteczka za niestosowne.
M niaki, Miliv, by zarzdc owieconego Wistiowa. Jeli istniao jedno rdo paskudnych
plotek na temat Kala i jego rodziny, to pewnie by nim on. Nigdy nie lubi ojca Kala. C, wkrtce Miliv
straci znaczenie. Nowy pan miasta mg przyby w kadej chwili.
Matko powiedzia Kal te kule siedz w pucharze i tylko wiec. Nie moemy wyda czci z
nich, eby nie musiaa tu przychodzi i pracowa?
Lubi prac odpara, ostukujc dach. Oczyszcza myli.
A przed chwil powiedziaa mi, e konieczno pracy by mi si nie spodobaa. Moja twarz
pomarszczyaby si przed czasem czy co rwnie poetyckiego?
Po chwili wahania rozemiaa si.
Bystry chopak.
Zmarznity chopak mrukn, drc.
Pracuj, bo chc. Nie moemy wyda tych kul, s przeznaczone na twoje wyksztacenie, a to, e
pracuj, jest lepszym rozwizaniem ni gdyby twj ojciec musia ustali cen za leczenie.
Moe szanowaliby nas bardziej, gdyby musieli paci.
Ale oni nas szanuj. Nie sdz, by na tym polega problem. Spojrzaa z gry na Kala. Wiesz,
e naleymy do drugiego nahnu.
Pewnie. Kal wzruszy ramionami.
Uzdolniony mody chirurg o stosownej pozycji mgby zwrci uwag uboszej szlachetnej
rodziny, pragncej pienidzy i uznania. W wikszych miastach to si zdarza.
Kal znw spojrza na posiado.
To dlatego zachcaa mnie, ebym bawi si z Laral. Chciaa mnie za ni wyda, tak?
Istniaa taka moliwo odpara matka i wrcia do pracy.
Nie wiedzia, jak si z tym czu. Ostatnie kilka miesicy byo dla niego dziwnych. Ojciec zmusza
go do nauki, lecz Kal w tajemnicy wiczy z kijem. Dwie moliwe cieki. Obie kuszce. Lubi si uczy i
pragn umie pomaga ludziom, opatrywa ich rany, sprawia, by poczuli si lepiej. Widzia prawdziw
szlachetno w tym, co robi jego ojciec.
Ale wydawao mu si jednoczenie, e gdyby mg walczy, mgby zrobi co jeszcze

szlachetniejszego. Chroni ich ziemi, jak wielcy jasnoocy bohaterowie z opowieci. I jeszcze to, jak si
czu, trzymajc bro.
Dwie cieki. W wielu aspektach przeciwstawne. Mg wybra tylko jedn.
Matka wci ostukiwaa okap dachu, wic Kal z westchnieniem przynis drug drabin i zestaw
narzdzi z warsztatu, po czym do niej doczy. By wysoki jak na swj wiek, ale i tak musia stan wysoko
na drabinie. Zauway umiech na twarzy matki, bez wtpienia zadowolonej, e wychowaa tak pomocnego
modzieca. W rzeczywistoci Kal pragn jedynie w co przywali.
Jak by si czu, polubiajc kogo takiego jak Laral? Nigdy nie byby jej rwny. Ich dzieci mogyby
by jasnookie lub ciemnookie, wic nawet jego dzieci mogyby osign wysz pozycj od niego.
Wiedzia, e czuby si straszliwie nie na miejscu. To by kolejny aspekt ycia chirurga. Gdyby wybra t
ciek, wybraby ycie swojego ojca. Wybraby izolacj.
Jednake, gdyby poszed na wojn, miaby swoje miejsce. Moe mgby nawet dokona prawie
niewyobraalnego zdoby Ostrze Odprysku i sta si prawdziwym jasnookim. Wtedy mgby polubi
Laral i nie by od niej gorszym. Czy to dlatego zawsze zachcaa go, eby zosta onierzem? Czy mylaa o
takich sprawach nawet wtedy? W tamtym czasie tego rodzaju decyzje maestwo, przyszo wydaway
mu si nieprawdopodobnie odlege.
Czu si tak mody. Czy naprawd musia rozwaa te kwestie? Chirurdzy z Kharbranthu dopiero za
kilka lat pozwol mu przystpi do egzaminu. Ale gdyby mia zosta onierzem, musiaby si wczeniej
zacign. Jak zareagowaby ojciec, gdyby Kal po prostu odszed z werbownikami? Nie by pewien, czy
znisby rozczarowane spojrzenie Lirina.
Jakby w odpowiedzi na jego myli, w pobliu rozleg si gos ojca.
Hesino!
Matka odwrcia si, umiechna i wcisna zabkany kosmyk czarnych wosw pod chustk.
Ojciec pdzi ulic, na jego twarzy malowa si niepokj. Kal si spi. Kto zosta ranny? I dlaczego Lirin po
niego nie posa?
Co si stao? spytaa matka, schodzc w d.
Jest tu, Hesino odpar ojciec.
Najwyszy czas.
Kto? spyta Kal, zeskakujc z drabiny. Kto tu jest?
Nowy pan miasta, synu odpar Lirin. Jego oddech parowa w chodnym powietrzu. Nazywa si
owiecony Roshone. Obawiam si, e nie mamy czasu, by si przebra, jeli chcemy zdy na jego
pierwsze przemwienie. Chodcie!
Popieszyli ca trjk, a wszelkie rozwaania i zmartwienia Kala znikny w obliczu szansy na
spotkanie kolejnego jasnookiego.
Nie przysa wieci, e przybywa mrukn Lirin.
To moe by dobry znak odpara Hesina. Moe nie chce, eby wszyscy si nim zajmowali.
Albo te nie liczy si z innymi. Ojcze Burz, nie znosz dostawa nowych panw. Zawsze mam

wraenie, e rzucam gar kamieni podczas gry w zamaca. Wyrzucimy krlow czy wie?
Wkrtce si przekonamy. Matka spojrzaa na Kala. Nie pozwl, by sowa ojca ci
zaniepokoiy. W takich momentach zawsze wygrywa jego pesymizm.
Wcale nie sprzeciwi si Lirin.
Popatrzya na niego.
Wymie inn okazj.
Spotkanie z moimi rodzicami.
Ojciec Kala zatrzyma si gwatownie i zamruga.
Na burzowe wichry mrukn miejmy nadziej, e to nie pjdzie w poowie tak le.
Kal sucha z zainteresowaniem. Nigdy nie pozna rodzicw matki i rzadko si o nich mwio.
Wkrtce dotarli do poudniowej dzielnicy miasta. Zebra si tam tum, a Tien ju by na miejscu i
czeka. Zamacha z ekscytacj i zacz podskakiwa.
Ile bym da, eby mie cho poow energii chopaka stwierdzi Lirin.
Wybraem dla nas miejsce! zawoa Tien z przejciem. Przy beczkach na deszczwk!
Chodcie! Bo si spnimy!
Tien podbieg do beczek i wspi si na jedn. Kilku chopcw go zauwayo, zaczli si trca, a
jeden powiedzia co, czego Kal nie usysza. Pozostali zaczli mia si z Tiena, co od razu wywoao furi
Kala. Jego brat nie zasugiwa na szyderstwa tylko dlatego, e by troch may na swj wiek.
To nie by dobry czas, by rzuca wyzwanie innym chopcom, wic Kal z ponur min doczy do
rodzicw przy beczkach. Tien umiechn si do niego z wysokoci swojej beczki. Uoy wok siebie
kilka ulubionych kamieni, odamkw ska o rnych ksztatach i kolorach. Wszdzie wok byy kamienie, a
jednak Tien by jedynym, ktry widzia w nich co cudownego. Po chwili zastanowienia Kal te wspi si
na beczk ostronie, by nie poruszy kolekcji brata by zobaczy procesj pana miasta.
Bya ogromna. W szeregu jechao co najmniej kilkanacie wozw, a za nimi poda elegancki
czarny powz cignity przez cztery kare konie. Kal gapi si wbrew sobie. Wistiow mia tylko jednego
konia, ktry wydawa si rwnie stary, jak on sam.
Czy jeden czowiek, nawet jasnooki, mg mie tyle mebli? I do tego ludzie. Cae dziesitki, jadcy
na wozach, idcy w grupach. Poza tym, tuzin onierzy w byszczcych napiernikach i skrzanych
spdniczkach. Ten jasnooki mia nawet wasn stra honorow.
W kocu procesja dotara do skrtu na Palenisko. Jadcy na koniu mczyzna poprowadzi powz i
onierzy w stron miasteczka, a reszta wozw ruszya dalej w stron posiadoci. Kal by coraz bardziej
podekscytowany. Czy w kocu zobaczy prawdziwego jasnookiego bohatera? W miecie plotkowano, e
nowy pan miasta bdzie najprawdopodobniej kim, kogo krl Gavilar lub arcyksi Sadeas awansowali,
poniewa wyrni si w wojnach o zjednoczenie Alethkaru.
Powz ustawiono bokiem tak, e jego drzwi byy zwrcone w stron tumu. Konie parskay i tupay,
a wonica zeskoczy z koza, by otworzy drzwi. Ze rodka wyszed mczyzna w rednim wieku z krtk,
posiwia brod. Mia na sobie fioletowy paszcz, skrojony tak, e z przodu siga jedynie do pasa, ale z tyu

by o wiele duszy. Pod nim nosi zocist takam, dug prost spdnic sigajc do p ydki.
Takama. Niewielu wci je nosio, ale starzy onierze z miasteczka opowiadali o czasach, gdy byy
popularne jako element stroju wojownika. Kala zaskoczyo, e takama tak bardzo przypomina spdnic, ale
nadal uzna to za dobry znak. Sam Roshone wydawa si nieco za stary i zbyt obwisy, by by prawdziwym
onierzem. Ale nosi miecz.
Jasnooki mczyzna rozejrza si wok z pen niesmaku min, jakby pokn co gorzkiego. Zza
jego plecw wyjrzao dwoje ludzi. Modszy mczyzna o wskiej twarzy i starsza kobieta z wosami
zaplecionymi w warkocze. Roshone przyjrza si zebranym, po czym potrzsn gow i odwrci si, by
znw wsi do powozu.
Kal zmarszczy czoo. Nie mia zamiaru nic powiedzie? Tum wydawa si rwnie wstrznity jak
Kal kilka osb zaczo szepta z niepokojem.
Owiecony Roshone! zawoa ojciec Kala.
Tum ucich. Jasnooki mczyzna obejrza si. Ludzie zaczli si cofa, a sam Kal odkry, e kuli si
pod tym surowym spojrzeniem.
Kto si odezwa? spyta Roshone niskim barytonem.
Lirin wystpi naprzd i unis do.
Owiecony. Czy wasza podr bya przyjemna? Czy moemy pokaza wam miasto?
Jak si nazywasz?
Lirin, owiecony. Miejscowy chirurg.
Ach. To ty pozwolie umrze staremu Wistiowowi. Owiecony spochmurnia. W pewnym
sensie to twoja wina, e znalazem si w tym ponurym, aosnym zaktku krlestwa.
Sapn, wspi si do powozu i zatrzasn drzwi. W cigu kilku chwil wonica zoy stopnie, wrci
na swoje miejsce i zacz zawraca.
Ojciec Kala powoli opuci rk. Mieszkacy natychmiast rozplotkowali si o onierzach, powozie,
koniach.
Kal usiad na beczce. C, pomyla, moglimy si chyba spodziewa, e wojownik bdzie szorstki?
Bohaterowie z legend niekoniecznie byli bardzo uprzejmi. Zabijanie ludzi i elegancka mowa nie szy ze
sob w parze, jak powiedzia mu kiedy stary Jarel.
Lirin wrci z zaniepokojon min.
I jak? spytaa Hesina z udawan swobod. Jak sdzisz? Wyrzucilimy krlow czy wie?
Ani to, ani to.
Ach tak? W takim razie, co wyrzucilimy?
Nie jestem pewien odpar Lirin, ogldajc si przez rami. Moe par i trjk.
Tien podrapa si po gowie, ale Kal poczu ciar tych sw. W grze w zamaca wiea to trzy pary.
Krlowa to dwie trjki. Pierwsza oznaczaa natychmiastow przegran, druga natychmiastowe zwycistwo.
Ale par i trjk nazywano rzenikiem. Zwycistwo lub przegrana zaleay od innych rzutw.
I, co waniejsze, od rzutw pozostaych graczy.

Goni mnie. Twoi przyjaciele z Siedemnastego Odprysku, jak przypuszczam. Sdz, e si zgubili,
podajc za faszywym ladem, ktry im pozostawiem. Tak jest lepiej dla nich. Wtpi, by mieli pojcie, co
ze mn zrobi, gdyby jednak mnie pochwycili.
Staem w mrocznej sali klasztoru czytaa Litima, stojc za pulpitem i majc przed oczami
otwart ksig ktrej krace nikny w plamach ciemnoci, gdzie nie sigao wiato. Usiadem na
pododze, mylc o tym mroku, tym Niewidzianym. Nie mogem mie pewnoci, co kryje si w nocy.
Przypuszczaem, e ciany, mocne i grube, ale jak mogem wiedzie, jeli nie widziaem? Gdy wszystko jest
ukryte, co mona uzna za Prawdziwe?
Litima, jedna ze skrybw Dalinara, bya wysok i pulchn kobiet odzian w fioletow jedwabn
szat z tymi lamwkami. Czytaa Dalinarowi, a on sta, wpatrujc si w mapy na cianie salonu. Pokj
wypeniay adne drewniane meble i wysokiej jakoci tkane dywany sprowadzone z Maratu. Na stoliku w
kcie staa krysztaowa karafka popoudniowego wina pomaraczowe, ktre nie upajao migoczc w
blasku diamentowych kul umieszczonych w yrandolu.
Pomienie wiec czytaa dalej Litima. Fragment pochodzi z Drogi Krlw, a odczytywaa
go z tego samego egzemplarza, ktry nalea wczeniej do Gavilara. Dziesitki wiec wypalay si na
pce przede mn. Kady z moich oddechw sprawia, e dray. Dla nich byem potworem, przeraajcym i
niszczycielskim. A jednak, gdybym zbliy si za bardzo, mogyby zniszczy mnie. Mj niewidzialny
oddech, wpywajcy i wypywajcy puls ycia mgby swobodnie je zakoczy, za moje palce nie mogy
tego zrobi bez kary w postaci blu.
Dalinar w zamyleniu bawi si sygnetem. Zdobi go szafir z par glifw rodu Kholin. Renarin sta
obok niego, ubrany w niebiesko-srebrny paszcz. Zote wzy na ramionach wiadczyy, e jest ksiciem.
W chwili bezruchu zrozumiaem czytaa kobieta. Te pomienie wiec s jak ludzkie ycie.
Tak kruche. I tak zabjcze. Pozostawione w spokoju, owietlaj i ogrzewaj. Wypuszczone na swobod,

zniszczyyby wszystko, co miay owietla. Zarodki poarw, a kady nioscy w sobie nasienie zniszczenia
tak potne, e mogoby zrwna z ziemi miasta i powali krlw na kolana. W pniejszych latach mj
umys powraca do tego spokojnego, cichego wieczoru, kiedy wpatrywaem si w rzdy yjcych wiate. I
zrozumiaem. Przyjcie przysigi lojalnoci jest jak napenienie klejnotu, jak otrzymanie straszliwego
pozwolenia, by zniszczy nie tylko samego siebie, ale te wszystkich pod swoj opiek.
Litama zamilka. To by koniec fragmentu.
Dzikuj, jasnoci Litamo odezwa si Dalinar. Wystarczy.
Kobieta z szacunkiem pochylia gow. Zabraa swoj modziutk podopieczn, ktra czekaa w
kcie pomieszczenia, i obie wyszy, pozostawiajc ksig na pulpicie.
Ten fragment Dalinar lubi najbardziej. Suchanie go czsto sprowadzao spokj. Kto jeszcze
wiedzia, kto jeszcze rozumia, jak on si czu. Dzisiaj jednak nie przynis mu zwyczajowego ukojenia.
Przypomnia jedynie argumenty Adolina. To nie byy kwestie, nad ktrymi Dalinar by si nie zastanawia,
ale wstrzsno nim, kiedy wypomnia mu je kto, komu ufa. Odkry, e wpatruje si w mapy, mniejsze
kopie tych wiszcych w Galerii. Przygotowa je dla niego krlewski kartograf Isasik Shulin.
A jeli jego wizje byy jedynie urojeniami? Czsto tskni za dniami chway Alethkaru. Czy wizje
byy odpowiedzi jego umysu na te pragnienia, sztuczk podwiadomoci pozwalajc mu by bohaterem,
uzasadnieniem dla uporczywego denia do celu?
Niepokojca myl. Jeli spojrze na to pod innym ktem, widmowe rozkazy, by zjednoczy,
bardzo przypominay to, co mwia Hierokracja, gdy przed picioma stuleciami prbowaa podbi wiat.
Dalinar odwrci si od map i przeszed przez pokj, a jego buty opaday na mikki dywan. Zbyt
dobry dywan. Wikszo ycia spdzi w obozach wojskowych spa na wozach, w kamiennych koszarach
i namiotach przycinitych do zawietrznej skalnych formacji. W porwnaniu z tym jego obecne miejsce
zamieszkania byo nieomal rezydencj. Poczu, e powinien wyrzuci wszystkie te bogactwa. Ale co by to
dao?
Zatrzyma si przy pulpicie i przecign palcami po grubych kartach zapenionych liniami
krelonymi fioletowym atramentem. Nie mg odczyta sw, ale niemal je wyczuwa, emanujce z kart jak
Burzowe wiato z kuli. Czy to sowa z tej ksigi byy rdem jego problemw? Wizje zaczy si kilka
miesicy po tym jak po raz pierwszy wysucha jej fragmentw.
Opar do na chodnych, zapisanych atramentem kartach. Ich ojczyzna bya napita do granic
rozpadu, wojna si przecigaa, a on nagle da si zauroczy tymi samymi ideaami i mitami, ktre
doprowadziy jego brata do upadku. Alethi potrzebowali teraz Czarnego Ciernia, nie starego, zmczonego
onierza, ktry lubi uwaa si za filozofa.
A niech to, pomyla. Wydawao mi si, e ju wszystko przemylaem! Z trzaskiem zamkn
oprawiony w skr wolumin, odnis go na pk i odstawi na waciwe miejsce.
Ojcze odezwa si Renarin. Czy mog co dla ciebie zrobi?
Chciabym, synu. Dalinar lekko postuka w grzbiet ksigi. C za ironia losu. Ten tom niegdy
uwaano za jedno z najwaniejszych dzie filozofii politycznej. Wiedziae o tym? Jasnah mwia mi, e

krlowie z caego wiata studiowali go kadego dnia. A teraz uwaa si, e graniczy z blunierstwem.
Renarin nie odpowiedzia.
Tak czy inaczej stwierdzi Dalinar, wracajc do map. Arcyksi Aladar odrzuci propozycj
sojuszu, jak wczeniej Roion. Czy masz pomys, do kogo powinienem si teraz zwrci?
Adolin twierdzi, e powinnimy si bardziej przejmowa intryg Sadeasa, majc na celu
doprowadzenie do naszego zniszczenia.
Zapada cisza. Renarin mia w zwyczaju dobija rozmowy, jak wrogi ucznik polujcy na oficerw
na polu bitwy.
Twj brat ma racj, e si przejmuje powiedzia Dalinar. Ale zwrcenie si przeciwko
Sadeasowi osabioby Alethkar jako krlestwo. Z tego samego powodu Sadeas nie zaryzykuje zwrcenia si
przeciwko nam. Zrozumie to.
Mam nadziej.
Nagle na zewntrz zabrzmiay rogi, ich gbokie tony odbijay si echem. Dalinar i Renarin zamarli.
Na Rwninach zauwaono Parshendich. Rogi znw zabrzmiay. Dwudziesty trzeci paskowy w drugim
kwadrancie. Zwiadowcy Dalinara sdzili, e ten paskowy jest wystarczajco blisko, by ich siy dotary tam
jako pierwsze.
Dalinar przebieg przez pokj, na chwil zapominajc o wszystkim, jego stopy mocno uderzay o
dywan. Gwatownie otworzy drzwi i ruszy korytarzem w blasku Burzowego wiata.
Sala narad bya otwarta, a Teleb oficer dyurny zasalutowa na jego widok. Teleb by mczyzn
o jasnozielonych oczach. Dugie wosy mia zaplecione w warkocz, a niebieski tatua na policzku
wiadczy, e jest Starej Krwi. Z boku, za wysokim biurkiem siedziaa jego ona Kalami. Dugie wosy
nosia rozpuszczone, poza dwoma maymi warkoczykami upitymi z boku gowy. Reszta opadaa na jej
fioletow sukni i sigaa a do zydla. Bya uznan historyczk i poprosia o pozwolenie na udzia w takich
spotkaniach planowaa napisa histori wojny.
Panie powiedzia Teleb. Przepastna bestia wspia si na ten paskowy niewiele ponad
kwadrans temu. Wskaza na map, na ktrej glifami oznaczono kady z paskowyw.
Dalinar podszed do niej, a wok niego zebraa si grupa oficerw.
Jak sdzisz, jak to daleko? spyta Dalinar, drapic si po brodzie.
Jakie dwie godziny odpar Teleb, wskazujc na drog, ktr jeden z jego ludzi narysowa na
mapie. Panie, sdz, e tym razem mamy spor szans. Owiecony Aladar musi przej przez sze
niczyich paskowyw, aby dotrze do spornego terenu, my za idziemy waciwie prosto. Owiecony
Sadeas miaby problem, gdy musiaby omin kilka duych rozpadlin, zbyt szerokich dla jego mostw.
Zao si, e nawet nie sprbuje.
Droga Dalinara bya rzeczywicie najprostsza. Mimo to, zawaha si. Mino wiele miesicy od
czasu jego ostatniej wyprawy na paskowy. Jego uwag odwracay inne kwestie, armia zajmowaa si
zapewnianiem bezpieczestwa na drogach i patrolowaniem wielkich targowisk, ktre wyrosy wok
obozw. A teraz przytaczay go wtpliwoci Adolina. To wydawa si koszmarny moment na bitw.

Nie, pomyla. Nie, musz to zrobi.


Zwycistwo w potyczce na paskowyu poprawioby morale jego oddziaw i pomogo podway
pogoski krce po obozie.
Ruszamy! stwierdzi Dalinar.
Kilku oficerw wydao okrzyki radoci, co byo wyjtkow eksplozj emocji jak na penych rezerwy
Alethich.
A wasz syn, owiecony? spyta Teleb.
Sysza o starciu midzy nimi. Dalinar wtpi, by ktokolwiek we wszystkich dziesiciu obozach o
nim nie sysza.
Polij po niego odpar stanowczo starszy Kholin.
Adolin pewnie potrzebowa tego tak samo jak on, a moe i bardziej.
Oficerowie si rozproszyli. Wkrtce w pomieszczeniu pojawili si giermkowie Dalinara. Mino
zaledwie kilka chwil od kiedy zabrzmiay rogi, ale po szeciu latach walk machina wojenna dziaaa
sprawnie, gdy zbliaa si bitwa. Na zewntrz rogi zagray po raz trzeci, wzywajc jego siy do walki.
Giermkowie sprawdzili jego buty upewniajc si, e s mocno zasznurowane po czym zarzucili
na jego mundur dug watowan kamizel. Nastpnie pooyli na ziemi trzewiki, element pancerza, ktry
cakowicie osania buty. Ich szorstka spodnia powierzchnia przywieraa do ska, a wntrze emanowao
blaskiem szafirw umieszczonych w zagbieniach.
Dalinarowi przypomniaa si ostatnia wizja. wietlisty, ktrego pancerz pokryway emanujce
blaskiem glify. Wspczesne Pancerze Odprysku tak nie wieciy. Czy jego umys mg doda taki
szczeg? Czy to zrobi?
Teraz nie mam czasu si nad tym zastanawia, pomyla. Odrzuci niepewno i zmartwienia, co
nauczy si robi podczas pierwszych bitew, gdy by modziecem. Wojownik musia si skupi. Pytania
Adolina zaczekaj do jego powrotu. Na razie nie mg sobie pozwoli na zwtpienie ani niepewno. Czas
zosta Czarnym Cierniem.
Wszed w osony stp, a wtedy rzemienie same z siebie zacisny si wok jego butw. Pniej
nagolenniki, otaczajce ydki i kolana, czce si z trzewikami. Pancerz Odprysku nie przypomina
zwyczajnej zbroi, nie byo kolczugi ani skrzanych rzemieni w miejscach zczenia. Poczenia Pancerza
tworzyy mniejsze pytki, zazbiajce si i nakadajce si na siebie, nieprawdopodobnie skomplikowane i
niepozostawiajce adnych luk. Waciwie nie czu ucisku ani ocierania, kady element pasowa do siebie
idealnie, jakby cao zostaa stworzona specjalnie dla Dalinara.
Zawsze wkadao si go od stp do gry. Pancerz Odprysku by nieprawdopodobnie ciki i gdyby
jednoczenie nie wzmacnia uytkownika, nikt nie mgby w nim walczy. Dalinar sta bez ruchu, gdy
giermkowie nakadali nabiodrki na jego uda, a nastpnie mocowali je do fartucha i taszki, chronicych pas i
poladki. Pniej sigajca niemal do kolan spdniczka z niewielkich zazbiajcych si pytek.
Owiecony odezwa si Teleb, podchodzc do niego. Czy rozwaylicie moj sugesti na temat
mostw?

Wiesz, jakie mam zadanie na temat mostw noszonych przez ludzi, Teleb odpar Dalinar w
chwili, gdy giermkowie mocowali jego napiernik, a nastpnie zabrali si za opachy i zarkawia. Czu ju,
jak wypenia go sia Pancerza.
Nie musielibymy wykorzystywa mniejszych mostw podczas samego ataku stwierdzi oficer.
Jedynie, by dotrze do spornego paskowyu.
I tak musielibymy zabra ze sob te cignite przez chulle, eby przedosta si przez ostatni
rozpadlin stwierdzi Dalinar. Nie jestem przekonany, czy druyny mostowe przypieszyyby nasze
postpy. Nie, jeli musielibymy czeka na zwierzta.
Teleb westchn.
Dalinar zastanowi si. Dobry oficer przyjmowa rozkazy i wypenia je, nawet jeli si z nimi nie
zgadza. Ale doskonay oficer charakteryzowa si tym, e prbowa rwnie wprowadza nowe
rozwizania i skada odpowiednie propozycje.
Moesz zwerbowa i wyszkoli jedn druyn mostow stwierdzi. Zobaczymy. W tych
wycigach nawet kilka minut moe mie znaczenie.
Dzikuj, panie odpar z umiechem Teleb.
Dalinar machn lew rk, kiedy giermkowie mocowali praw rkawic. Zacisn do w pi,
malutkie pytki dopasoway si idealnie. Nastpnie przeoyli przez gow zakrywajcy szyj obojczyk,
zamocowali naramienniki i naoyli hem. Na koniec przywizali peleryn do naramiennikw.
Dalinar odetchn gboko, czujc wypeniajcy go Dreszcz zbliajcej si bitwy. Wyszed z sali
narad, stawiajc stanowcze i cikie kroki. Jego orszak rozprasza si przed nim, ustpujc mu drogi.
Woenie Pancerza Odprysku po dugim czasie byo jak obudzenie si po nocy zmczenia i dezorientacji.
Energia krokw, impet, jakiego dodawaa mu zbroja, sprawiy, e mia ochot pobiec korytarzem i...
A dlaczego nie?
Ruszy biegiem. Teleb i pozostali krzyknli, zaskoczeni, i sprbowali dotrzyma mu kroku. Dalinar
wyprzedzi ich bez trudu, dotar do frontowych bram kompleksu i przeskoczy przez nie, rzucajc si z
dugich schodw prowadzcych w d. Umiechn si szeroko, radujc si uczuciem unoszenia w
powietrzu, po czym uderzy w ziemi. Pod jego ciarem pky skay, a on sam przykucn.
Przed nim obz wypeniay dugie rzdy budynkw koszar, ustawione promienicie. Porodku
kadego batalionu znajdoway si mesa i plac zbirki.
Oficerowie dotarli do szczytu schodw i w zadziwieniu spogldali z gry. By wrd nich Renarin,
ubrany w mundur, ktry nigdy nie widzia bitwy. Doni osania oczy przed sonecznym blaskiem.
Dalinar poczu si gupio. Czy by modzieniaszkiem, ktry po raz pierwszy dosta Pancerz
Odprysku? Wracaj do roboty. Koniec zabawy.
Dowdca piechoty Perethom zasalutowa, kiedy Dalinar podszed do niego.
Dzi sub maj drugi i trzeci batalion, owiecony. Ustawiaj si do wymarszu.
Pierwszy oddzia mostowy w gotowoci, owiecony powiedzia Havarah, dowdca mostw,
podchodzc bliej. By niskim mczyzn, w ktrego yach pyna herdazka krew, o czym wiadczyy

ciemne, krystaliczne paznokcie. Jak syszaem od Ashelema, kompania ucznikw jest gotowa.
Kawaleria? spyta Dalinar. I gdzie jest mj syn?
Tutaj, ojcze usysza znajomy gos.
Przez tum przeciska si Adolin w Pancerzu pomalowanym na bkit Kholinw. Podnis zason i
wyglda na podekscytowanego, cho kiedy napotka spojrzenie Dalinara, natychmiast odwrci wzrok.
Dalinar unis do, uciszajc kilku oficerw, ktrzy prbowali mu zoy raport. Podszed do
Adolina, a wtedy modzieniec podnis wzrok.
Powiedziae to, co uwaae za konieczne stwierdzi Dalinar.
I nie auj, e to zrobiem odpar Adolin. Ale auj sposobu, w jaki to zrobiem, i miejsca. To
si nie powtrzy.
Dalinar skin gow, i to wystarczyo. Adolin rozluni si, jakby z jego barkw spad ciar, a
starszy Kholin wrci do oficerw. Po chwili wraz z synem popiesznie prowadzi ca grup do placu
zbirki. Po drodze, jak zauway Dalinar, modzieniec zamacha stojcej przy drodze dziewczynie w
czerwonej sukience. Miaa bardzo adnie zaplecione wosy.
Czy to... no...
Malasha? podpowiedzia Adolin. Tak.
Wydaje si mia.
Przez wikszo czasu, cho teraz troch si denerwuje, e dzi nie zabraem jej ze sob.
Chciaa wzi udzia w bitwie?
Adolin wzruszy ramionami.
Mwi, e jest ciekawa.
Dalinar nic nie odpowiedzia. Wojaczka to mska sztuka. Kobieta, ktra pragna uda si na pole
bitwy, bya jak... no, jak mczyzna, ktry chciaby nauczy si czyta. Nienaturalna.
Przed nimi bataliony ustawiay si w szyku, a krpy jasnooki oficer podbieg do Dalinara. W jego
czarnych wosach, typowych dla Alethich, pojawiay si rude kosmyki, do tego mia te dugie rude wsy.
Ilamar, dowdca kawalerii.
Owiecony powiedzia prosz o wybaczenie spnienia. Kawaleria jest gotowa.
W takim razie wyruszamy stwierdzi Dalinar. Wszystkie oddziay...
Owiecony! zawoa kto.
Dalinar odwrci si do posaca. Ciemnooki mczyzna w skrzanym stroju mia na ramionach
niebieskie opaski.
Arcyksi Sadeas zada wstpu do obozu! wyrecytowa, salutujc.
Dalinar spojrza na Adolina. Syn spochmurnia.
Twierdzi, e krlewski nakaz ledztwa daje mu takie prawo doda posaniec.
Przyjmij go odpar Dalinar.
Tak, owiecony.
Posaniec odwrci si. Jeden z niszych rang oficerw, Moratel, poszed z nim, by Sadeasa przyj

i odeskortowa jasnooki, stosownie do jego pozycji. Moratel by najniszym rang z obecnych i wszyscy
rozumieli, e to jego Dalinar by odesa.
Jak sdzisz, czego pragnie Sadeas tym razem? zapyta cicho Dalinar Adolina.
Naszej krwi. Najlepiej ciepej, moe osodzonej kieliszkiem tallewowej brandy.
Dalinar skrzywi si i obaj popieszyli midzy onierzami. Mczyni trzymali uniesione wysoko
wcznie, a ciemnoocy oficerowie-obywatele stali z boku i opierali topory na ramionach. Z przodu grupa
chulli parskaa i grzebaa wrd kamieni zaprzono je do kilku ogromnych ruchomych mostw.
Galant i Pewnokrwisty Adolina czekay, stajenni trzymali ich wodze w gotowoci. Ryshadyjskie
waciwie nie potrzeboway ludzi, ktrzy by si nimi zajmowali. Galant raz kopniciem otworzy boks i sam
dotar na miejsce zbirki, kiedy stajenny by zbyt powolny. Dalinar poklepa karego rumaka po szyi i
wskoczy w siodo.
Rozejrza si po polu i unis rk, by wyda rozkaz wymarszu. Wtedy jednak zauway grup
konnych wjedajcych do obozu, prowadzonych przez posta w ciemnoczerwonym Pancerzu. Sadeas.
Dalinar stumi westchnienie i wyda rozkaz wymarszu, sam jednak zaczeka na Arcyksicia
Informacji. Adolin podjecha na Pewnokrwistym i posa ojcu spojrzenie, ktre mwio: Nie martw si,
bd si zachowywa.
Jak zawsze, Sadeas by uosobieniem mody pomalowany pancerz, a do tego hem ozdobiony
zupenie innym metalicznym wzorem ni poprzednio. Ten przypomina stylizowane soce i wyglda
niemal jak korona.
Owiecony Sadeasie odezwa si Dalinar to niedogodna chwila na twoje ledztwo.
Niestety stwierdzi Sadeas, cigajc wodze. Jego Wysoko bardzo pragnie pozna
odpowiedzi, a ja nie mog przerywa ledztwa, nawet, by zaatakowa paskowy. Musz przesucha kilku
z twoich onierzy. Zrobi to podczas wymarszu.
Chcesz pojecha z nami?
A czemu nie? Nie spowolni was. Spojrza na chulle, ktre ruszyy, cignc masywne mosty.
Sdz, e nawet gdybym zdecydowa si czoga, nie opnibym was jeszcze bardziej.
Nasi onierze musz skupi si na nadchodzcej bitwie, owiecony odezwa si Adolin. Nie
naley ich rozprasza.
Krlewsk wol naley wypeni odpar Sadeas, wzruszajc ramionami. Nawet nie spojrza na
modszego Kholina. Czy mam przedstawi nakaz? Z pewnoci nie masz zamiaru mi odmwi.
Dalinar wpatrzy si w swojego dawnego przyjaciela, spojrza mu w oczy, prbujc zajrze w gb
duszy. Na twarzy Sadeasa nie malowa si charakterystyczny umieszek zazwyczaj pojawia si, kiedy by
zadowolony z tego, jak rozwija si jego intryga. Czy uwiadomi sobie, e Dalinar umie odczyta jego miny,
i ukrywa uczucia?
Nie musisz niczego przedstawia, Sadeasie. Moi ludzie s do twojej dyspozycji. Gdyby czego
potrzebowa, po prostu popro. Adolinie, za mn.
Dalinar pocign wodze Galanta i pogalopowa wzdu szeregw armii. Adolin pody za nim

niechtnie, pozostawiajc z tyu Sadeasa z orszakiem.


Zacza si duga droga. Stae mosty naleay do Dalinara, czyy jego paskowye, a o ich
utrzymanie dbali onierze i zwiadowcy. Sadeas spdzi drog porodku kolumny dwch tysicy onierzy.
Od czasu do czasu wysya ktrego ze swoich ludzi, by wycignli okrelonych onierzy z szeregu.
Dalinar spdzi drog, psychicznie przygotowujc si do bitwy. Rozmawia z oficerami o
uksztatowaniu paskowyu, dosta raport, ktre miejsce wybraa przepastna bestia na przepoczwarzenie i
wysa zwiadowcw, by wygldali Parshendich. Ci zwiadowcy nosili dugie kije, ktre umoliwiay im
przedostawanie si z paskowyu na paskowy bez mostw.
Siy Dalinara dotary wreszcie do ostatniego ze staych mostw i musiay zaczeka na opuszczenie
mostw cignitych przez chulle. Wielkie urzdzenia przypominay wiee oblnicze, miay ogromne koa i
opancerzone sekcje z bokw, gdzie onierze mogli je pcha. Przed rozpadlin odprzgano chulle,
popychano most naprzd i przekrcano korb na tyach, by opuci most. Kiedy konstrukcja znajdowaa si
na miejscu, maszyneri odczano i przecigano na drug stron. Cao wybudowano w taki sposb, e
maszyneri mona byo zamocowa po drugiej stronie, podnie most, obrci go i znw zaprzc chulle.
To by powolny proces. Dalinar przyglda si z koskiego grzbietu, stukajc palcami w siodo, jak
most czy brzegi pierwszej rozpadliny. Moe Teleb mia racj. Czy mogliby uywa lejszych, bardziej
przenonych mostw do pokonywania pocztkowych rozpadlin, a wykorzystywa mosty oblnicze jedynie
podczas finalnego ataku?
Ttent kopyt na skaach wiadczy, e kto zblia si z boku kolumny. Dalinar odwrci si,
spodziewajc si Adolina, a miast tego ujrza Sadeasa.
Dlaczego Sadeas poprosi, by zosta Arcyksiciem Informacji, i dlaczego z takim uporem zajmowa
si kwesti pknitego poprgu? Jeli mia zamiar zasugerowa win Dalinara...
Wedug wizji, mam mu zaufa, powiedzia sobie stanowczo. Ale powoli traci pewno. Jak wiele
mg zaryzykowa, kierujc si tym, co mwiy?
Twoi onierze s lojalni wobec ciebie zauway Sadeas.
Lojalno to pierwsza lekcja onierskiego ycia odpar Dalinar. Martwibym si, gdyby ci
ludzie jeszcze jej nie opanowali.
Sadeas westchn.
Dalinarze, naprawd. Czy musisz zawsze by taki witoszkowaty?
Dalinar nie odpowiedzia.
To dziwne, jak przywdca wpywa na swoich ludzi zauway Sadeas. Tak wielu z nich
przypomina pomniejszone wersje ciebie. Kbki uczu, zawinite i obwizane tak mocno, e robi si a
sztywne od nacisku. W pewnych kwestiach s tak pewni siebie, a w innych tacy niepewni.
Dalinar zacisn zby. W co ty grasz, Sadeasie?
Arcyksi umiechn si, nachyli i odezwa cicho.
Bardzo chcesz na mnie warkn, prawda? Nawet za starych czasw nie cierpiae, kiedy kto
sugerowa, e jeste niepewny. Wtedy twoje niezadowolenie czsto koczyo si tym, e gowy toczyy si

po kamieniach.
Zabiem wielu, ktrzy nie zasugiwali na mier powiedzia Dalinar. Czowiek nie powinien si
martwi, e straci gow, bo wypi troch za duo wina.
By moe odpar Sadeas. Ale naprawd nie chcesz tego wypuci, jak to kiedy miae w
zwyczaju? Nie wali w ciebie od rodka, jak kto uwiziony w wielkim bbnie? Uderza, wali, prbuje
pazurami wyrwa si na zewntrz?
Owszem stwierdzi Dalinar.
To chyba zaskoczyo Sadeasa.
A Dreszcz, Dalinarze? Czy wci czujesz Dreszcz?
Mczyni rzadko wspominali o Dreszczu, radoci i pragnieniu bitwy. To bya kwestia prywatna.
Czuj wszystko z tego, o czym wspominasz, Sadeasie powiedzia Dalinar, patrzc przed siebie.
Ale nie zawsze je uwalniam. Uczucia s tym, co definiuje czowieka, a panowanie nad nimi jest oznak
prawdziwej siy. Brak uczu oznacza mier, ale dziaanie pod wpywem kadego uczucia oznacza bycie
dzieckiem.
To mi trca cytatem, Dalinarze. Z ksieczki cnt Gavilara, jak mniemam?
Tak.
Wcale ci nie drczy, e wietlici nas zdradzili?
Legendy. Odstpstwo jest wydarzeniem tak dawnym, e rwnie dobrze mogo nastpi w
cieniodniach. Co tak naprawd zrobili wietlici? Dlaczego to zrobili? Nie wiemy.
Wiemy wystarczajco duo. Wykorzystywali skomplikowane sztuczki, by naladowa wielkie
moce i udawa wite powoanie. Kiedy odkryto ich oszustwa, uciekli.
Ich moce nie byy kamstwem. Byy prawdziwe.
Ach tak? Sadeas wydawa si rozbawiony. I ty to wiesz? Wanie powiedziae, e to
wydarzenie tak dawne, e rwnie dobrze mogo nastpi w cieniodniach. Jeli wietlici mieli tak cudowne
moce, to dlaczego nikt nie moe ich odtworzy? Gdzie si podziay te nieprawdopodobne zdolnoci?
Nie wiem odpar cicho Dalinar. Moe po prostu nie jestemy ju ich godni.
Sadeas prychn, a Dalinar poaowa, e nie ugryz si w jzyk. Jedynym dowodem byo to, co
widzia w wizjach. A jednak, jeli Sadeas co umniejsza, on instynktownie pragn tego broni.
Nie mog sobie na to pozwoli. Musz si skupi na nadchodzcej bitwie.
Sadeasie powiedzia, zdecydowany zmieni temat. Musimy bardziej wsppracowa, eby
zjednoczy obozy. Teraz, kiedy zostae Arcyksiciem Informacji, potrzebuj twojej pomocy.
W czym?
W zrobieniu tego co konieczne. Dla dobra Alethkaru.
Wanie to robi, przyjacielu odpar Sadeas. Zabijajc Parshendich. Zdobywajc chwa i
bogactwo dla naszego krlestwa. Szukajc zemsty. Byoby najlepiej dla Alethkaru, gdyby przesta
marnowa tak wiele czasu w obozie... i przesta gada o ucieczce jak tchrz. Byoby najlepiej dla Alethkaru,
gdyby zacz zachowywa si jak mczyzna.

Do, Sadeasie! rzuci Dalinar, goniej ni zamierza. Daem ci pozwolenie, by nam


towarzyszy w celu prowadzenia ledztwa, a nie, by ze mnie szydzi.
Sadeas pocign nosem.
Ta ksika zniszczya Gavilara. Teraz to samo robi z tob. Tak czsto suchae tych historii, e
masz gow pen faszywych ideaw. Nikt nigdy nie y tak, jak twierdzi Kodeks.
Ech. Dalinar machn rk i cign wodze Galanta. Nie mam dzi czasu na twoj zoliwo,
Sadeasie.
Odjecha, wcieky na Sadeasa i jeszcze bardziej wcieky na siebie, e si nie opanowa.
Przejecha przez most, gotujc si i rozwaajc sowa dawnego przyjaciela. Przypomnia sobie dzie,
kiedy sta z bratem obok Niemoliwych Wodospadw w Kholinarze.
Teraz wszystko wyglda inaczej, Dalinarze, powiedzia Gavilar. Widz to teraz, jak nigdy
wczeniej. auj, e nie mog ci pokaza, co mam na myli.
Trzy dni pniej zgin.
*
Dziesi uderze serca.
Dalinar przymkn oczy, oddychajc powoli i spokojnie, gdy za mostem przygotowywali si do
ataku. Zapomnie o Sadeasie. Zapomnie o wizjach. Zapomnie o troskach i obawach. Skupi si na
uderzeniach serca.
W pobliu chulle drapay skay twardymi, pokrytymi skorup apami. Pachnc wilgoci wiatr wia
mu w twarz. Tu zawsze pachnia wilgoci, w tych parnych burzowych krainach.
Pancerze brzczay, skra trzeszczaa. Dalinar unis gow ku niebu, jego serce bio gono. Ponce
biae soce zabarwio mu powieki czerwieni.
Mczyni przestpowali z nogi na nog, przeklinali, wysuwali miecze z pochew, sprawdzali
ciciwy. Wyczuwa ich napicie, niepewno zmieszan z ekscytacj. Z ziemi wok nich zaczy si
wyania niecierpliwospreny, tamy jednym kocem umocowane do kamienia, drugim unoszce si w
powietrzu. Wrd nich bulgotay rwnie strachospreny.
Jeste gotw? spyta cicho Dalinar. Wypenia go Dreszcz.
Tak odpar Adolin skwapliwie.
Nigdy nie narzekasz na sposb, w jaki atakujemy stwierdzi Dalinar, nie otwierajc oczu. W tej
kwestii nigdy mi si nie sprzeciwie.
To najlepszy sposb. Oni s rwnie moimi ludmi. Jaki jest sens w byciu Odpryskowym, jeli nie
prowadzi si natarcia?
Dziesite uderzenie serca zabrzmiao w piersi Dalinara kiedy przyzywa Ostrze, zawsze je sysza,
niezalenie od otaczajcego go haasu. Im szybciej mijay, tym prdzej pojawiao si ostrze. Innymi sowy,
im bardziej naglca potrzeba, tym szybciej miao si bro w rku. To zamierzone czy tylko dziwaczny
przypadek?
W jego doni pojawi si znajomy ciar Dawcy Przysigi.

Ruszaj powiedzia Dalinar, otwierajc gwatownie oczy.


Opuci zason, Adolin zrobi to samo, Burzowe wiato sczyo si z bokw, gdy hemy
zatrzasny si i stay przezroczyste. Obaj wyskoczyli zza potnego mostu jeden Odpryskowy po kadej
stronie, posta niebieska i ciemnoszara.
Energia pancerza pulsowaa w Dalinarze, gdy pdzi po kamienistym gruncie, machajc rkami w
rytm krokw. Natychmiast pojawi si deszcz strza, wypuszczony przez Parshendich klczcych po drugiej
stronie rozpadliny. Dalinar unis rami na wysoko wizjera, a strzay opaday na niego, drapic metal.
Niektre drzewce pkay. Mia wraenie, e biegnie pord gradu.
Po prawej Adolin krzykn, hem tumi jego gos. Gdy zbliyli si do krawdzi, Dalinar opuci rk
mimo strza. Musia oceni podejcie. Przepa znajdowaa si w odlegoci kilku stp. Pancerz doda mu
si, kiedy dotar do brzegu rozpadliny.
I skoczy.
Przez chwil unosi si nad atramentow rozpadlin, jego peleryna opotaa, a strzay wypeniay
powietrze wok niego. Przypomnia sobie latajcego wietlistego z wizji. Ale to nie byo nic mistycznego,
jedynie typowy skok wspomagany przez Pancerz. Dalinar przelecia nad rozpadlin i uderzy w ziemi po
drugiej stronie. Opuciwszy Ostrze, jednym ciosem powali trzech Parshendich.
Ich oczy poczerniay i zadymiy, gdy padali. Znw si zamachn. Odcite przez jego ostrze odamki
pancerzy i broni wylatyway w powietrze, gdzie jeszcze przed chwil leciay strzay. Jak zawsze, bro
Dalinara rozcinaa wszystko co nieoywione, lecz gdy dotykaa ciaa, rozmywaa si, jakby zmieniajc si w
mg.
Przez to, w jaki sposb reagowaa na ciao i bez problemw rozcinaa stal, Dalinar mia czasem
wraenie, e posuguje si kling z dymu. Jak dugo utrzymywa Ostrze w ruchu, nie mogo utkn w
szczelinie ani zosta zatrzymane przez ciar tego, co przecinao.
Dalinar obrci si na picie, zakrelajc Ostrzem lini mierci. Przecina dusze przeciwnikw, a
Parshendi padali martwi na ziemi u jego stp. Pniej kopn, ciskajc trupem w twarze pobliskich
wrogw. Kilka kolejnych kopniakw i trupy wzniosy si w powietrze wspomagane Pancerzem kopnicie
mogo swobodnie rzuci ciao na odlego trzydziestu stp a wok niego pozostaa pusta przestrze.
Adolin uderzy o paskowy w pobliu, zawirowa i przyj Postaw Dymu. Uderzy ramieniem w
grup ucznikw, odrzucajc ich do tyu, a cz spychajc w rozpadlin. Chwyciwszy Ostrze Odprysku
obiema rkami, zatoczy uk podobnie jak Dalinar przed nim, powalajc szeciu wrogw.
Parshendi piewali, a wielu z nich miao brody, w ktrych wieciy mae nieoszlifowane klejnoty.
Parshendi zawsze piewali podczas walki, a te pieni zmieniay si w miar, jak odrzucali uki, wycigali
topory, miecze lub maczugi i rzucali si na dwch Odpryskowych.
Dalinar ustawi si w optymalnej odlegoci od Adolina, pozwalajc, by syn chroni jego lepe
punkty, ale nie zbliajc si za bardzo. Dwaj Odpryskowi walczyli, wci w pobliu krawdzi rozpadliny,
powalajc Parshendich, ktrzy rozpaczliwie prbowali ich odepchn, wykorzystujc przewag liczebn. To
bya ich jedyna szansa, by pokona Odpryskowych. Dalinar i Adolin pozostali sami, bez stray honorowej.

Upadek z tej wysokoci z pewnoci zabiby nawet czowieka w Pancerzu.


Wypeni go Dreszcz, jake sodki. Dalinar kopniakiem odepchn kolejnego trupa, cho nie
potrzebowa dodatkowej przestrzeni. Ju wczeniej zauwayli, e Parshendi wpadali w furie, kiedy ruszano
ich zmarych. Kopn nastpne ciao, szydzc z nich, skaniajc ich do walki w parach, co czsto
praktykowali.
Ci w stron zbliajcej si grupki, piewajcej gosami penymi gniewu o tym, co zrobi ich
zmarym. W pobliu Adolin zacz zadawa ciosy pici, gdy Parshendi zbliyli si za bardzo lubi t
taktyk, zmienia chwyt na mieczu, raz obiema rkami, raz jedn. Trupy Parshendich latay we wszystkie
strony, koci i pancerze zmiadone ciosami, pomaraczowa krew plamia skay. Po chwili Adolin wrci
do Ostrza i kopniakiem odrzuci trupa.
Dreszcz przepenia Dalinara, dodajc mu siy, koncentracji i mocy. Chwaa bitwy staa si potna.
Zbyt dugo trzyma si od tego z dala. Teraz widzia to jasno. Naprawd musieli atakowa mocniej,
zdobywa kolejne paskowye i serca klejnotw.
By Czarnym Cierniem. Si natury, niepowstrzyman. Wcielon mierci.
Nagle poczu ukucie potnej odrazy, mdoci tak silne, e a sapn. Polizgn si, czciowo na
plamie krwi, lecz czciowo dlatego, e zmiky mu kolana.
Lece przed nim trupy stay si nagle koszmarnym widokiem. Oczy wypalone jak wgle. Ciaa
bezwadne i potrzaskane, koci zmiadone ciosami Adolina. Gowy roztrzaskane, krew, mzg i
wntrznoci rozlane wok nich. C za rze, c za mier. Dreszcz znikn.
Jak czowiek mg si tym cieszy?
Parshendi ruszyli w jego stron. Adolin znalaz si przy nim w jednej chwili, atakujc z wiksz
wpraw ni jakikolwiek inny znany Dalinarowi mczyzna. Chopak by geniuszem Ostrza, artyst farby o
jednym tylko odcieniu. Uderza celnie, zmuszajc Parshendich do wycofania si. Dalinar potrzsn gow i
przyj postaw.
Zmusi si do dalszej walki, a gdy znw zacz wypenia go Dreszcz, przyj go z wahaniem.
Dziwne mdoci ustpiy, a bitewne odruchy przejy nad nim kontrol. Rzuci si w stron natarcia
Parshendich, zadajc Ostrzem szerokie, agresywne ciosy.
Potrzebowa tego zwycistwa. Dla siebie, dla Adolina, dla ich ludzi. Dlaczego by tak przeraony?
Parshendi zamordowali Gavilara. Mia prawo ich zabija.
By onierzem. Walka bya jego zadaniem. I wykonywa je dobrze.
Nacierajca jednostka Parshendich zaamaa si pod jego atakiem, rozpraszajc si i wycofujc w
stron gwnych si, ktre w popiechu formoway szyki. Dalinar cofn si i odkry, e patrzy na otaczajce
go trupy i ich poczerniae oczy. Znad kilku nadal unosi si dym.
Powrciy mdoci.
ycie koczyo si tak szybko. Odpryskowy by wcielonym zniszczeniem, najpotniejsz si na
polu bitwy. Niegdy te bronie oznaczay ochron, rozleg si gos w jego gowie.
Trzy mosty uderzyy w ziemi w odlegoci kilku stp i po chwili przejechaa przez nie kawaleria,

prowadzona przez niskiego Ilamara. W powietrzu zataczyo kilka prawie niewidocznych wiatrosprenw.
Adolin zawoa swojego konia, ale Dalinar jedynie sta, gapic si na trupy. Krew Parshendich bya
pomaraczowa i mierdziaa stchlizn. Jednak ich twarze marmurkowe, czarne i biae lub czerwone
wydaway si takie ludzkie. Dalinara praktycznie wychowywaa parshmeska niaka.
ycie ponad mierci.
Czym by ten gos?
Spojrza ponad rozpadlin w stron Sadeasa, ktry wraz z orszakiem siedzia bezpiecznie poza
zasigiem strza. Dalinar wyczuwa niezadowolenie w postawie byego przyjaciela. Dalinar i Adolin
ryzykowali, podejmujc si niebezpiecznego skoku przez rozpadlin. Atak w sposb zapocztkowany przez
Sadeasa kosztowaby ycie wikszej liczby onierzy. Ale ilu ludzi straciaby armia Dalinara, gdyby jeden z
jej Odpryskowych zosta zepchnity w przepa?
Galant przegalopowa przez most obok szeregu onierzy, ktrzy przywitali ryshadyjskiego
wiwatami. Zwolni obok Dalinara, ktry chwyci za wodze. Teraz by potrzebny. Jego ludzie walczyli i
umierali, to nie by czas na al i wtpliwoci.
Z pomoc Pancerza wskoczy na koski grzbiet, po czym unoszc wysoko Ostrze, ruszy do ataku,
by zabija dla swoich ludzi. Nie o to walczyli wietlici, lecz byo to co.
*
Zwyciyli w bitwie.
Dalinar cofn si, czujc zmczenie, gdy Adolin wzi na siebie zaszczyt zdobycia serca klejnotu.
Poczwarka wygldaa jak ogromny, poduny skaopk, wysoki na pitnacie stp i przymocowany do
nierwnych ska czym, co wygldao jak krem. Wszdzie wok niej leay trupy, niektre ludzkie, inne
nalece do Parshendich. Parshendi prbowali szybko si do niej dosta i uciec, ale udao im si zrobi
jedynie kilka pkni w skorupie.
Tu, wok poczwarki, trwaa najbardziej gorczkowa walka. Dalinar opar si o skaln pk i zdj
hem, wystawiajc spocon gow na chodny wiatr. Soce znajdowao si nad jego gow bitwa trwaa
okoo dwch godzin.
Adolin pracowa skutecznie, Ostrzem Odprysku odcinajc kawa skorupy poczwarki. Nastpnie
zrcznie wbi je w rodek, zabijajc przeobraajcego si stwora, ale pozostajc w bezpiecznej odlegoci od
serca klejnotu. onierze wiwatowali, kiedy wycign ostrze, a chwaospreny unosiy si wok caej armii
jak setki wietlistych kul.
Dalinar odszed, trzymajc hem lew doni. Przeszed po polu bitwy, mijajc chirurgw
zajmujcych si rannymi i oddziay, ktrych zadaniem byo zaniesienie cia na drug stron rozpadliny. Tam
czekay na nich sanie cignite przez chulle, by zabitych mona byo stosownie spali w obozie.
Trupw Parshendich leao bardzo wiele. Patrzc na nie teraz, nie czu obrzydzenia ani ekscytacji.
Jedynie wyczerpanie.
Bra udzia w bitwach dziesitki, moe setki razy. Nigdy wczeniej nie czu si tak jak tego dnia.
Obrzydzenie go rozproszyo, a to mogo doprowadzi go do mierci. Bitwa nie bya czasem na rozwaania,

naleao si skupi na tym, co si dziao.


Przez ca bitw Dreszcz wydawa si stumiony i Dalinar nie walczy tak dobrze jak kiedy. Walka
powinna oczyci jego umys, a stao si co odwrotnego jego problemy wydaway si spotgowane. Krwi
przodkw moich, pomyla, wspinajc si na szczyt niewielkiego pagrka. Co si ze mn dzieje?
Jego sabo tego dnia wydawaa si ostatnim i najsilniejszym argumentem za tym, co Adolin i, w
rzeczy samej, wielu innych mwi o nim. Sta na szczycie wzgrza, spogldajc na wschd, w stron
rda. Jego oczy czsto zwracay si w tym kierunku. Dlaczego? Co takiego...
Zamar, zauwaajc na pobliskim paskowyu grup Parshendich. Jego zwiadowcy obserwowali ich
uwanie to bya armia, ktr odepchnli ludzie Dalinara. Cho zabili dzi wielu Parshendich,
przewaajca wikszo ucieka, wycofujc si, kiedy zorientowali si, e bitwa zostaa przegrana. To by
jeden z powodw, dlaczego wojna trwaa tak dugo. Parshendi znali pojcie strategicznego odwrotu.
Armia staa w szyku, onierze ustawieni w parach. Na ich czele sta dowdca, potny Parshendi w
migoczcej zbroi. Pancerz Odprysku. Nawet z tej odlegoci atwo byo zauway rnic midzy nim a
czym bardziej przyziemnym.
Odpryskowy nie bra udziau w samej bitwie. Dlaczego przyby teraz? Czy dotar na miejsce za
pno?
Opancerzona posta odwrcia si, a wraz z ni reszta Parshendich. Odeszli, przeskakujc przez
rozpadlin, i uciekli w stron nieznanej kryjwki porodku Rwnin.

Jeli cokolwiek z tego, co powiedziaem, ma dla Ciebie cho odrobin sensu, ufam, e ich odwoasz.
A moe mgby mnie zaskoczy i poprosi ich, eby dla odmiany zrobili co poytecznego.
Kaladin przepchn si w stron sklepu aptekarza, drzwi zamkny si za nim z trzaskiem. Jak
poprzednio, starszy mczyzna udawa, e jest saby, i kutyka o lasce, a rozpozna Kaladina. Wtedy si
wyprostowa.
Ach, to ty.
To byy dwa dugie dni. Dni spdzone na pracy i wiczeniach Teft i Skaa wiczyli teraz razem z
nim a wieczory przy pierwszej rozpadlinie. Najpierw wycigali pdy z ukrycia w szczelinie, a pniej
wyciskali je. Poprzedniego wieczoru Gaz widzia, jak tam id, i bez wtpienia by podejrzliwy. Nic nie mg
na to poradzi.
Tego dnia most numer cztery zosta wezwany na wypraw. Na szczcie, dotarli przed Parshendimi i
adna z druyn mostowych nie stracia ani jednego czowieka. Oddziaom Alethich nie poszo tak dobrze.
Ich szeregi w kocu ugiy si przed natarciem Parshendich i druyny mostowe byy zmuszone poprowadzi
zmczonych, wciekych i pokonanych onierzy z powrotem do obozu.
Kaladin mia oczy czerwone ze zmczenia po nocnej pracy nad pdami. Cigle burczao mu w
odku, gdy dzieli si posikami z dwoma rannymi i sam jad za mao. Ale to miao si skoczy.
Aptekarz wrci za lad, a Kaladin podszed do niej. Syl wpada do pomieszczenia, wstga wiata w
poowie lotu zmienia si w kobiet. Zrobia salto jak akrobatka i wdzicznie wyldowaa na blacie.
Czego potrzebujesz? spyta aptekarz. Wicej banday? C, mgbym...
Przerwa, kiedy Kaladin postawi na ladzie redniej wielkoci flaszk. Miaa popkan szyjk, ale
korek nie wypada. Wyj go, ukazujc znajdujcy si wewntrz mleczny sok guzowca. To, co zebrali na
pocztku, wykorzysta do leczenia Leytena, Dabbida i Hobbera.
Co to takiego? spyta stary aptekarz, poprawiajc okulary i pochylajc si. Chcesz si ze mn

napi? Ju z tego nie korzystam. Wywouje niestrawno.


To nie trunek. To sok guzowca. Powiedziae, e jest drogi. To ile mi dasz za to?
Aptekarz zamruga, nachyli si i powcha zawarto.
Skd to masz?
Zebraem z rolin wyrastajcych wok obozu.
Aptekarz spochmurnia. Wzruszy ramionami.
Obawiam si, e jest bezwartociowy.
Co takiego?!
Dzikie ziele nie jest wystarczajco mocne. Aptekarz ponownie woy korek. W budynek uderzy
podmuch silnego wiatru, wpad szpar pod drzwiami i zmiesza aromaty licznych proszkw i tonikw. Jest
bezuyteczny. Mog da ci dwie czyste marki, a i tak bdzie to wyjtkowa hojno z mojej strony.
Wydestyluj go i jeli bd mia szczcie, uzyskam kilka yek.
Dwie marki! pomyla z rozpacz Kaladin. Po trzech dniach pracy, wysiku caej naszej trjki i
spaniu po par godzin? Wszystko dla czego wartego wypaty z kilku dni?
Ale nie. Sok zadziaa na ran Leytena, zgniospreny ucieky, a zakaenie znikno. Kaladin zmruy
oczy, kiedy aptekarz wycign dwie marki z sakiewki i pooy je na stole. Jak wiele kul, tak i one byo
nieco spaszczone z jednej strony, eby nie mogy si odtoczy.
Waciwie powiedzia aptekarz, drapic si po brodzie dam ci trzy. Wycign jeszcze jedn
mark. Nie chciabym, eby cay twj wysiek poszed na marne.
Kaladinie odezwaa si Syl, wpatrujc si w aptekarza. On jest czym zdenerwowany. Chyba
kamie.
Wiem stwierdzi Kaladin.
Co takiego? spyta aptekarz. C, jeli wiesz, e jest bezwartociowy, dlaczego powicie mu
tyle wysiku? Wycign rk po butelk.
Kaladin chwyci jego do.
Nie wiem, czy wiesz, ale z kadego pdu wycisnlimy po dwie krople albo i wicej.
Aptekarz zmarszczy czoo.
Poprzednim razem mwi dalej Kaladin powiedziae mi, e bd mia szczcie, jeli uzyskam
jedn kropl z pdu. Mwie, e to dlatego sok z guzowca jest tak drogi. Nic nie wspominae o tym, e
dzikie roliny s sabsze.
C, nie sdziem, e pjdziesz je zbiera i... Zamilk, gdy Kaladin spojrza mu w oczy.
Armia nie wie, prawda? spyta modzieniec. Nie s wiadomi tego, jak cenne s te roliny. Ty
je zbierasz, sprzedajesz sok i zarabiasz majtek, bo wojsko potrzebuje mnstwa rodkw odkaajcych.
Stary aptekarz zakl i cofn rk.
Nie wiem, o czym mwisz.
Kaladin zabra flaszk.
A jeli pjd do namiotu uzdrowicieli i powiem im, skd to mam?

Odbior ci j! powiedzia mczyzna z naciskiem. Nie bd gupcem. Nosisz pitno


niewolnika, chopcze. Pomyl, e go ukrade.
Kaladin odwrci si, jakby chcia odej.
Dam ci niebiesk mark stwierdzi aptekarz. To poowa tego, ile bym dosta za to od
wojskowych.
Kaladin odwrci si.
Liczysz sobie dwie niebieskie marki za co, co da si zebra w cigu zaledwie paru dni?
Nie tylko ja odpar aptekarz z ponur min. Kady z aptekarzy liczy tyle samo. Zebralimy si i
ustalilimy uczciw cen.
Jak to moe by uczciwa cena?
Musimy si tu utrzyma, w tym zapomnianym przez Wszechmocnego kraju! Wszystko kosztuje,
budowa sklepu, utrzymanie, opacenie stranikw.
Sign do sakiewki i wycign kul emanujc bkitnym wiatem. Szafirowa kula bya warta
dwadziecia pi razy tyle co diamentowa. Jeli Kaladin zarabia diamentow mark dziennie, niebieska
marka warta bya tyle, ile zarabia w cigu poowy miesica. Oczywicie, zwyky ciemnooki onierz
zarabia pi czystych marek dziennie, wic dla niego byyby to tygodniowe zarobki.
Niegdy nie byaby to wielka suma dla Kaladina. Teraz wydawaa mu si majtkiem. Mimo to,
zawaha si.
Powinienem ci wyda. Ludzie umieraj z twojego powodu.
Wcale nie sprzeciwi si aptekarz. Arcyksit na to sta, biorc pod uwag, ile zarabiaj na
paskowyach. Dostarczamy im butelki soku, kiedy tylko ich potrzebuj. Jeli nas wydasz, pozwolisz
jedynie potworom w rodzaju Sadeasa zachowa kilka kul w kieszeniach!
Aptekarz zacz si poci. Kaladin zagraa jego interesom na Strzaskanych Rwninach. A poniewa
sok by rdem tak wielkich dochodw, to mogo si zrobi bardzo niebezpiecznie. Ludzi zabijano dla
zachowania takich tajemnic.
Napeni kiesze twoj albo owieconych stwierdzi Kaladin. Z tak logik nie mog si
kci. Postawi butelk z powrotem na ladzie. Zgadzam si na taki ukad, pod warunkiem, e dorzucisz
troch banday.
Dobrze powiedzia aptekarz, rozluniajc si. Ale trzymaj si z dala od ziela. Dziwne, e udao
ci si znale w pobliu jakie, ktre nie zostao ju zebrane. Moi robotnicy maj coraz trudniejsze zadanie.
Nie maj wiatrosprena, ktry wskazuje im drog.
To dlaczego chcesz mnie zniechci? Mgbym przynie ci wicej.
No tak, ale... zacz mwi aptekarz.
Jest taniej, jeli robisz to sam dokoczy Kaladin, nachylajc si. Ale w ten sposb bdziesz
bezpieczniejszy. Ja dostarczam sok i bior za to jedn niebiesk mark. Jeli jasnoocy odkryj kiedy, co
robili aptekarze, ty moesz utrzymywa, e bye niewiadomy... wiesz tylko, e jaki mostowy sprzedawa
ci sok, a ty odsprzedawae go armii z rozsdn mar.

Starszemu mczynie wyranie to odpowiadao.


C, moe nie bd zadawa zbyt wiele pyta, w jaki sposb go zebrae. To twoja sprawa, mody
czowieku. Twoja sprawa...
Podrepta na ty sklepu i wrci z pudekiem banday. Kaladin przyj je i bez sowa wyszed ze
sklepu.
Nie martwisz si? spytaa Syl, unoszc si obok jego gowy, gdy wyszed na popoudniowe
soce. Jeli Gaz odkryje, co robisz, bdziesz mia kopoty.
A co jeszcze mog mi zrobi? spyta Kaladin. Wtpi, by uznali to za zbrodni zasugujc na
wywieszenie.
Syl obejrzaa si za siebie, zmieniajc si w chmurk z niewielkimi zarysami kobiecej postaci.
Nie umiem oceni, czy to nieuczciwe, czy nie.
To nie jest nieuczciwe, to interesy. Skrzywi si. Tak samo sprzedaje si lawisowe ziarno.
Rolnicy je uprawiaj i sprzedaj za odamki kupcom, ktrzy wioz je do miast i sprzedaj innym kupcom,
ktrzy nastpnie sprzedaj je klientom cztery do piciu razy droej ni wynosia pierwotna cena.
To dlaczego czue si z tym le? spytaa Syl, marszczc czoo, gdy omijali grupk onierzy.
Jeden z nich rzuci pestk pala w gow Kaladina. onierze zaczli si mia.
Kaladin rozmasowa skro.
Ze wzgldu na ojca wci mam dziwne skrupuy zwizane z braniem pienidzy za opiek
medyczn.
Wydaje mi si, e by bardzo szczodrym czowiekiem.
Co mu nie pomogo.
Oczywicie, w pewnym sensie Kaladin by rwnie cikim przypadkiem. W pierwszych dniach
niewoli oddaby niemal wszystko, by mc chodzi tak swobodnie jak teraz. Granice obozu byy
patrolowane, ale skoro udao mu si przemyci guzowca do rodka, z pewnoci znalazby sposb, eby si
wylizgn.
Ta szafirowa marka oznaczaa, e mia pienidze nawet na drog. Owszem, wci nosi pitno
niewolnika, ale chwila bolesnej pracy z noem mogaby zmieni je w bitewn blizn. Mwi i walczy jak
onierz, wic wygldaoby to wiarygodnie. Uznaliby go za dezertera, ale z tym mg y.
Taki by jego plan przez wikszo z ostatnich miesicy niewoli, ale nigdy nie mia rodkw.
Potrzebowa pienidzy, by wyruszy w drog i znale si wystarczajco daleko od terenw, na ktrych
kryby jego opis. Pienidzy, by kupi sobie nocleg w gorszej dzielnicy, gdzie nikt nie zadawaby pyta i
gdzie mgby wyleczy zadan wasn rk ran.
Poza tym, zawsze byli inni. Dlatego zostawa i prbowa wydosta jak najwiksz liczb. Za kadym
razem zawodzi. I znw to robi.
Kaladinie? spytaa Syl znad jego ramienia. Wydajesz si bardzo powany. O czym mylisz?
Zastanawiam si, czy powinienem uciec. Wydosta si z tego przekltego przez burz obozu i
zacz nowe ycie.

Syl milczaa przez chwil.


ycie tu jest cikie powiedziaa w kocu. Nie sdz, by ktokolwiek mg mie do ciebie
pretensje.
Skaa miaby, pomyla. I Teft. Mczyli si, eby zdoby ten sok. Nie wiedzieli, ile jest wart,
myleli, e chodzi o wyleczenie chorych. Gdyby uciek, zdradziby ich. Porzuciby mostowych.
Spadaj, gupcze, pomyla Kaladin do siebie. Nie uratujesz tych mostowych. Tak jak nie uratowae
Tiena. Powiniene ucieka.
I co wtedy? wyszepta.
Syl odwrcia si w jego stron.
Sucham?
Gdyby uciek, co by z tego mia? Pracowa za odamki w zakamarkach jakiego rozkadajcego si
miasta? Nie.
Nie mg ich opuci. Tak jak nigdy nie umia opuci nikogo, kto jego zdaniem go potrzebowa.
Musia ich chroni. Musia.
Dla Tiena. I wasnego zdrowia umysowego.
*
Suba w rozpadlinie powiedzia Gaz, spluwajc w bok. Plwocina miaa czarny odcie od
yammy, ktr u.
Co takiego?
Sprzedawszy sok z guzowca, Kaz odkry, e Gaz zmieni przydzia pracy mostu numer cztery. Nie
musieli dyurowa w oczekiwaniu na dwik rogw wyprawa poprzedniego dnia zwalniaa ich z tego
obowizku. Miast tego mieli zosta wysani do kuni Sadeasa, by nosi sztaby i inne elementy wyposaenia.
To brzmiao jak cika praca, ale w rzeczywistoci byo najatwiejszym zadaniem, jakie mogli
otrzyma mostowi. Kowale uwaali, e nie potrzebuj dodatkowych rk do pracy. Albo te zakadali, e
niezgrabni mostowi bd im wchodzi w drog. Podczas dyuru w kuni pracowao si przez par godzin, a
przez reszt leniuchowao.
Gaz sta obok Kaladina w promieniach popoudniowego soca.
Widzisz powiedzia sierant tamtego dnia dae mi do mylenia. Nikt si nie przejmuje, jeli
most numer cztery dostaje niesprawiedliwe przydziay pracy. Wszyscy nienawidz suby w rozpadlinie.
Uznaem, e was to nie bdzie obchodzi.
Ile ci zapacili? spyta Kaladin, robic krok naprzd.
Niech ci burza. Gaz znw splun. Inni ci nie cierpi. Twojej druynie posuy, jeli inni
zobacz, e pacicie za to, co zrobilicie.
Za to, e przeylimy?
Gaz wzruszy ramionami.
Wszyscy wiedz, e zamalicie zasady, zabierajc tamtych z powrotem. Gdyby inni postpowali
tak samo, koszary byyby pene umierajcych przed poow miesica!

To ludzie, Gaz. Jeli nie zapeniamy koszar rannymi, to tylko dlatego, e zostawiamy ich na
mier.
I tak umr.
Przekonamy si.
Gaz obserwowa go zmruonymi oczami. Wydawao si, e podejrzewa, e Kaladin oszuka go w
jaki sposb, przyjmujc zbieranie kamieni. Wczeniej Gaz najwyraniej uda si do rozpadliny, prbujc
zorientowa si, co tam robia caa trjka.
Potpienie, pomyla Kaladin. Sdzi, e zastraszy Gaza wystarczajco, by ten si odczepi.
Pjdziemy warkn, odwracajc si. Ale za to nie wezm odpowiedzialnoci przed moimi
ludmi. Dowiedz si, e to twoja sprawka.
wietnie! zawoa za nim Gaz. Pniej mrukn pod nosem: Moe bd mia szczcie i pore
was wszystkich przepastna bestia.
*
Suba w rozpadlinie. Wikszo mostowych wolaaby raczej spdzi cay dzie na dwiganiu
kamieni ni zosta wysana do rozpadliny.
Kaladin schodzi po niepewnej drabince sznurowej, na plecach mia niezapalon pochodni.
Rozpadlina bya tu pytka, miaa gboko zaledwie pidziesiciu stp, ale to wystarczyo, by znalaz si
w zupenie innym wiecie. wiecie, w ktrym jedynym rdem wiata byo pknicie wysoko na niebie. W
wiecie, ktry pozostawa wilgotny nawet w najbardziej upalne dni, zatopionym krajobrazie mchu, grzybw
i wytrzymaych rolin, ktre przeyway nawet w tak sabym wietle.
Rozpadliny rozszerzay si ku doowi, co byo by moe efektem dziaania arcyburz. One sprawiay,
e przez pknicia pyny ogromne fale wody utknicie w rozpadlinie podczas burzy byo wyrokiem
mierci. Warstwa stwardniaego kremu wygadzaa ich dno, ktre jednak podnosio si i opadao zalenie od
stopnia erozji pooonej niej skay. W niektrych miejscach dno rozpadliny od krawdzi paskowyu
dzielio jedynie czterdzieci stp. W wikszoci jednak byo to sto stp i wicej.
Kaladin zeskoczy z drabinki, opad kilka stp w d i wyldowa w kauy. Zapaliwszy pochodni,
unis j wysoko i rozejrza si po mrocznej szczelinie. Jej ciany porasta liski zielony mech, a ze
znajdujcych si na pewnej wysokoci pek zwieszay cienkie pncza, ktrych nie rozpoznawa. Kawaki
koci, drewna i strzpy materiau leay na dnie lub zaczepiy si w pkniciach.
Kto wyldowa z chlupotem obok niego. Teft zakl i spojrza na przemoczone nogawki spodni, po
czym wyszed z wielkiej kauy.
Niech burze porw tego kremlika Gaza mrukn podstarzay mostowy. Wysa nas tutaj, cho
to nie nasza kolej. Jaja mu za to urw.
On z pewnoci bardzo si ciebie boi stwierdzi Skaa, schodzc z drabiny na suchy kawaek dna.
Pewnie kuli si gdzie w kcie obozu i pacze ze strachu.
Niech ci burza powiedzia Teft, strzsajc wod z lewej nogi.
Obaj mczyni nieli niezapalone pochodnie. Kaladin zapali swoj za pomoc krzesiwa, ale

pozostali tego nie zrobili. Musieli oszczdza.


Pozostali czonkowie druyny mostu numer cztery zaczli zbiera si wok drabiny, trzymajc si
razem. Co czwarty zapali pochodni, ale ich blask nie rozprasza mroku Kaladin mg jedynie zobaczy
wicej z nienaturalnego krajobrazu. Dziwne grzyby w ksztacie rur wyrastay z pkni. Miay bladoty
odcie, jak skra dziecka z taczk. Kremliki uciekay popiesznie przed wiatem. Malutkie skorupiaki
byy czerwonawe i przezroczyste kiedy jeden z nich przebieg po cianie, Kaladin zorientowa si, e
widzi przez skorup jego organy wewntrzne.
wiato ukazao rwnie powykrcan posta u podstawy ciany w pewnej odlegoci od nich.
Kaladin unis pochodni i podszed do niej. Ju zaczynaa mierdzie. Unis rk, odruchowo zasaniajc
usta i nos, i uklk.
To by trup mostowego, czonka jednej z innych druyn. wiey gdyby lea duej ni kilka dni,
arcyburza zaniosaby go w nieznane miejsce. Mostowi zebrali si za Kaladinem, spogldajc w milczeniu na
tego, ktry wola rzuci si do rozpadliny.
Oby pewnego dnia znalaz honorowe miejsce w Salach Spokoju, bracie powiedzia Kaladin, a
jego gos odbija si echem. I oby nasz koniec by lepszy ni twj.
Wsta, unis wysoko pochodni i poprowadzi pozostaych obok martwego stranika. Jego druyna
podya za nim niepewnie.
Kaladin szybko zrozumia podstawow taktyk walki na Strzaskanych Rwninach. Naleao
naciera z du si, spychajc przeciwnika w stron krawdzi paskowyu. Dlatego wanie bitwy czsto
byy tak krwawe dla Alethich, ktrzy zazwyczaj docierali do celu po Parshendich.
Alethi mieli mosty, a ci dziwni parshmeni ze wschodu z rozbiegu mogli przeskoczy wikszo
rozpadlin. Jednake obie armie miay problem, gdy zostay przyparte do brzegu rozpadliny, onierze czsto
si potykali i spadali w przepa. Ta liczba bya wystarczajco dua, by Alethi chcieli odzyska
wyposaenie. I dlatego mostowych wysyano na sub w rozpadlinie. Przypominao to rabowanie
grobowca, ale bez grobowca.
Dostali worki i mieli spdzi wiele godzin na wdrwkach w poszukiwaniu cia zabitych, szukajc
wszystkiego, co miao jakkolwiek warto. Kule, napierniki, hemy, bro. Czasami, niedugo po ataku na
paskowy, mogli sprbowa dotrze a do miejsca bitwy i przeszuka te trupy. Ale arcyburze zazwyczaj to
uniemoliwiay. Wystarczyo kilka dni, a ciaa zmywao w zupenie inne miejsce.
Poza tym, rozpadliny stanowiy oszaamiajcy labirynt i dotarcie do okrelonego spornego
paskowyu, a pniej powrt w rozsdnym czasie byy prawie niemoliwe. Uwaano, e naley zaczeka,
a arcyburza zepchnie trupy na stron Alethich w kocu burze zawsze przechodziy ze wschodu na zachd
a pniej wysa mostowych na poszukiwania.
To oznaczao duo chodzenia w przypadkowych kierunkach. Jednak przez te wszystkie lata zgino
wystarczajco wielu, by nie byo problemu ze znalezieniem cia do przeszukania. Druyna miaa obowizek
znale okrelon liczb przedmiotw pod grob zawieszenia wypaty na tydzie, ale nie bya ona
ogromna. Wystarczajco dua, by mostowi musieli wzi si do pracy, ale nie na tyle dua, by musieli si

przemcza. Podobnie jak w przypadku wikszoci zada dodatkowych, tak i tutaj chodzio gwnie o to, by
mieli co do roboty.
Kiedy tak szli wzdu pierwszej rozpadliny, niektrzy mostowi wycignli worki i podnosili
napotkane przedmioty. Tu hem, tam tarcza. Uwanie wytali wzrok w poszukiwaniu kul. Odnalezienie
cennej kuli oznaczao niewielk nagrod dla caej druyny. Oczywicie, nie wolno im byo wnosi do
rozpadliny wasnych kul ani innych przedmiotw. A po wyjciu dokadnie ich przeszukiwano. Upokorzenie
tego przeszukiwania podczas ktrego sprawdzano kade moliwe miejsce ukrycia kuli byo jednym z
powodw, dla ktrych suby w rozpadlinie powszechnie nienawidzono.
Ale nie tylko. Rozpadlina rozszerzaa si i wkrtce jej dno miao szeroko okoo pitnastu stp. W
tym miejscu na cianach pojawiy si lady, rany w miejscach, gdzie mech zosta zdrapany, a sama skaa
porysowana. Mostowi starali si nie patrze w t stron. Od czasu do czasu tymi drogami wdroway
przepastne bestie, szukajc padliny albo stosownego paskowyu do przepoczwarzenia. Spotkanie z nimi
byo mao prawdopodobne, ale moliwe.
Na Keleka, nie znosz tego miejsca powiedzia idcy obok Kaladina Teft. Syszaem, e kiedy
caa druyna mostowa zostaa poarta przez przepastn besti, jeden po drugim, kiedy potwr wepchn ich
w lepy zauek. Siedzia sobie i wyapywa ich, kiedy prbowali przebiec obok.
Skaa zamia si.
Skoro wszyscy zostali wyapani, to ktry z nich wrci, eby opowiedzie t histori?
Teft podrapa si po brodzie.
Nie wiem. Moe po prostu nigdy nie wrcili.
To moe uciekli. Zdezerterowali.
Nie sprzeciwi si Teft. Z tych rozpadlin nie mona wyj bez drabiny.
Spojrza w gr, w stron wskiej bkitnej szczeliny oddalonej o siedemdziesit stp.
Kaladin pody za nim wzrokiem. Bkitne niebo wydawao si takie odlege. Niedosige. Jak
wiato Sal. A nawet gdyby komu udao si wspi na gr w jednym z pytszych miejsc, i tak zostaby
uwiziony na Rwninach, nie majc jak przekroczy rozpadlin lub te znalazby si tak blisko obozw
Alethich, e zostaby zauwaony przez zwiadowcw podczas przekraczania staych mostw. Mona by
sprbowa uda si na wschd, gdzie paskowye byy tak zerodowane, e przypominay iglice. Ale to by
trwao caymi tygodniami i wymagao przeycia co najmniej kilku arcyburz.
Bye kiedy w kanionie szczelinowym, kiedy zaczo pada, Skao? spyta Teft, by moe
rozmylajcy o podobnych kwestiach.
Nie odpar Skaa. Na Szczytach nie mamy czego takiego. S tylko tam, gdzie decyduj si
zamieszka gupi ludzie.
Ale ty tu przecie mieszkasz, Skao zauway Kaladin.
I jestem gupi odpar wielki Rogoerca ze miechem. Nie zauwaye?
Ostatnie dwa dni znacznie go zmieniy. Sta si bardziej yczliwy, co, jak zakada Kaladin, byo w
jego wypadku powrotem do normalnoci.

Mwiem odezwa si Teft o kanionach szczelinowych. Domylisz si, co by si stao,


gdybymy zostali tu uwizieni podczas arcyburzy?
Pewnie bdzie mnstwo wody odpar Skaa.
Mnstwo wody prbujcej si wydosta. Zbiera si w ogromnych falach i rozbija w tych ciasnych
przestrzeniach z si tak wielk, e przenosi gazy. Waciwie sdz, e tu, na dole, zwyky deszcz byby jak
arcyburza. A arcyburza... c, to pewnie najgorsze miejsce na Rosharze, w jakim mona j przeczeka.
Skaa zmarszczy czoo i spojrza w gr.
To lepiej, ebymy nie utknli tu podczas burzy.
Ano zgodzi si Teft.
Cho doda Skaa przynajmniej by si wykpa, co by ci si bardzo przydao.
Ej mrukn Teft. Czy to uwaga na temat tego, jak bardzo mierdz?
Nie odpar Skaa. Uwaga na temat tego, co ja musz wcha. Czasem wydaje mi si, e strzaa
Parshendich prosto w oko byaby lepsza ni wchanie caej druyny mostowych zamknitej na noc w
koszarach.
Teft rozemia si.
Obrazibym si, gdyby to nie bya prawda. Pocign nosem wilgotne, zatche powietrze
rozpadliny. A tu nie jest o wiele lepiej. mierdzi gorzej ni buty Rogoercy zim. Zawaha si. Bez
urazy. Nie traktuj tego osobicie.
Kaladin umiechn si i obejrza za siebie. Trzydziestka pozostaych mostowych podaa za nimi
jak duchy. Kilku wygldao, jakby zbliali si ostronie do Kaladina, jakby chcieli podsucha ich rozmow,
nie rzucajc si w oczy.
Teft odezwa si Kaladin. mierdzi gorzej ni buty Rogoercy zim? Jak, na Sale, takie
zdanie miaoby go nie obrazi?
To tylko powiedzenie. Teft spochmurnia. Wyszo z moich ust, zanim zorientowaem si, co
mwi.
Niestety powiedzia Skaa, zerwa z kamienia kpk mchu i przyjrza jej si uwanie. Twoja
obelga mnie urazia. Gdybymy byli na Szczytach, musielibymy pojedynkowa si zgodnie z tradycj
aliltikii.
To znaczy? spyta Teft. Na wcznie?
Nie, nie odpar ze miechem Skaa. My na Szczytach nie jestemy takimi barbarzycami jak
wy.
To jak? spyta Kaladin, szczerze zaciekawiony.
C powiedzia Skaa, upuszczajc mech i otrzepujc donie to si wie z du iloci piwa i
pieww.
I to ma by pojedynek?
Ten, ktry nadal moe piewa po wypiciu najwikszej iloci piwa, zostaje zwycizc. A poza tym
wkrtce wszyscy s tak pijani, e zapominaj, o co chodzio w sporze.

Lepsze ni noe o wicie, co? zapyta Teft.


To zaley stwierdzi Kaladin.
Od czego?
Czy jeste handlarzem noami. Prawda, Dunny?
Pozostaa dwjka spojrzaa w bok. Dunny podszed bardzo blisko, by ich podsuchiwa. Patykowaty
modzik podskoczy i zarumieni si.
Ja... no...
Skaa rozemia si na sowa Kaladina.
Dunny zwrci si do chopaka. Dziwne imi. Co znaczy?
Znaczy? powtrzy Dunny. Nie wiem. Imiona nie zawsze co znacz.
Skaa pokrci z dezaprobat gow.
Ludzie z nizin. Skd macie wiedzie, kim jestecie, jeli wasze imiona nic nie znacz?
Czyli twoje imi co znaczy? spyta Teft. Nu... ma... nu...
Numuhukumakiakiaialunamor powiedzia Skaa, a dwiki ojczystego jzyka swobodnie
spyway z jego warg. Oczywicie. To opis bardzo niezwykej skay, ktr mj ojciec znalaz dzie przed
moimi narodzinami.
To znaczy, e twoje imi jest caym zdaniem? spyta Dunny niepewnym gosem... jakby nie by
pewien, czy pasuje.
Wierszem. Na Szczytach imi kadego jest wierszem.
Naprawd? spyta Teft, drapic si po brodzie. Zwoywanie rodziny na posiek musi by niez
robot.
Szczera prawda. Skaa zamia si. I do tego mamy ciekawe spory. Najlepsze obelgi na
Szczytach maj form wiersza, ktry rytmem i kompozycj przypomina imi tej osoby.
Na Keleka mrukn Teft. To kawa roboty.
Dlatego pewnie wikszo ktni koczy si piciem zauway Skaa.
Dunny umiechn si niepewnie.
Hej, ty grubasie, smrd twj jest niemay, wic daj nam odpocz i rzu si ze skay.
Skaa rozemia si na cae gardo, jego grzmicy gos odbija si echem od cian rozpadliny.
Dobre, dobre powiedzia, ocierajc oczy. Proste, ale dobre.
Prawie brzmiao jak piosenka, Dunny zauway Kaladin.
To pierwsze, co mi przyszo na myl. Dopasowaem do melodii Dwch kochankw Mari, eby
rytm si zgadza.
Umiesz piewa? spyta Skaa. Musz usysze.
Ale... zacz Dunny.
piewaj! rozkaza Skaa.
Dunny jkn, ale by posuszny i zacz piewa nieznan Kaladinowi piosenk. Bya to zabawna
historia o pewnej kobiecie i dwch braciach bliniakach, ktrych uwaaa za jedn osob. Dunny piewa

czystym tenorem i w piewie wydawa si o wiele pewniejszy siebie ni podczas mwienia.


By dobry. Kiedy przeszed do drugiej zwrotki, Skaa zacz nuci gbokim gosem. Rogoerca mia
najwyraniej due dowiadczenie w piewaniu. Kaladin spojrza na pozostaych mostowych, liczc, e
wcignie jeszcze kogo do rozmowy o piewie. Umiechn si do Blizny, ale odpowiedzi byo
skrzywienie. Moash i Sigzil ciemnoskry z Aziru nawet na niego nie spojrzeli. Peet spuci wzrok.
Kiedy Dunny skoczy, Teft zaklaska.
To lepsze ni wszystko, co syszaem w niejednej gospodzie.
Dobrze pozna czowieka z nizin, ktry umie piewa powiedzia Skaa, pochyli si i podnis
hem, ktry wepchn do torby. Ju mylaem, e wszyscy jestecie gusi jak stary ostrogar mojego ojca.
Ha!
Dunny zarumieni si, ale jego kroki nabray pewnoci.
Szli dalej, od czasu do czasu mijajc zakrty lub pknicia w skaach, gdzie woda pozostawia sporo
resztek. Tutaj praca stawaa si bardziej nieprzyjemna i czsto musieli podnosi trupy albo sterty koci, eby
dosta si do tego, czego potrzebowali, krztuszc si od smrodu. Kaladin powiedzia, eby na razie
zostawiali co bardziej obrzydliwe trupy. Wok nich zbieray si zgniospreny. Gdyby pniej znaleli zbyt
mao przedmiotw, zawsze mogli zaj si nimi w drodze powrotnej.
Na kadym skrzyowaniu lub odgazieniu Kaladin rysowa kawakiem kredy biay znak na cianie.
To by jego obowizek jako dowdcy i traktowa go bardzo powanie. Nie chcia, eby jego druyna zgubia
si w tych rozpadlinach.
Kiedy tak szli i pracowali, Kaladin podtrzymywa rozmow. mia si razem z nimi i cho si do
tego zmusza, pozostali nie zauwayli. Moe czuli tak samo jak on, e nawet wymuszony miech jest lepszy
od powrotu do ponurego milczenia, ktre spowijao wikszo mostowych.
Po krtkiej chwili Dunny mia si i rozmawia z Teftem i Ska, jego niemiao znikna. Kilku z
pozostaych trzymao si tu za nimi Yake, Maps i jeszcze paru jak dzikie istoty przycigane przez
ciepo i jasno ognia. Kaladin prbowa wcign ich do rozmowy, ale nie powiodo mu si, wic da im
spokj.
W kocu dotarli do miejsca, gdzie leaa znaczna liczba wieych trupw. Kaladin nie by pewien,
jaka kombinacja pyww uczynia to miejsce odpowiednim wygldao dokadnie tak samo jak inne
odcinki rozpadlin. Moe byo nieco wsze. Czasami udawali si w okrelone zaktki i znajdowali tam
mnstwo pozostaoci, a nastpnym razem te same okolice byy puste, za w innych leay dziesitki
trupw.
Ciaa wyglday, jakby unosiy si na przypywie arcyburzy i zostay pozostawione w tym miejscu
przez opadajc wod. Nie widzia wrd nich Parshendich, a same trupy byy zdeformowane po upadku
lub zmiady je pyw. Wielu brakowao koczyn.
W wilgotnym powietrzu unosi si smrd krwi i wntrznoci. Kaladin unis wysoko pochodni, a
jego towarzysze umilkli. Zatchy chd powstrzymywa nieco rozkad, cho wilgo dziaaa wrcz
przeciwnie. Kremliki zaczy ju zjada skr z doni i wyera oczy. Wkrtce brzuchy miay wyd si od

gazw. Pojedyncze zgniospreny malutkie, czerwone, przezroczyste dreptay po trupach.


Syl opada i wyldowaa na jego ramieniu, wydajc z siebie odgosy obrzydzenia. Jak zwykle nie
wyjania, gdzie si podziewaa.
Mczyni wiedzieli, co robi. Mimo obecnoci zgniosprenw, to miejsce byo zbyt cenne, by je
omin. Zabrali si do pracy, ukadajc trupy w rzdzie. Kaladin gestem wezwa Ska i Tefta, po czym
zacz zbiera z ziemi rozrzucone elementy wyposaenia. Dunny poszed razem z nimi.
Te trupy maj mundury arcyksicia zauway Skaa, gdy Kaladin podnis wgnieciony stalowy
hem.
Zao si, e to ci, ktrzy zginli przed kilkoma dniami odpar Kaladin. Oddziaom Sadeasa
nie poszo wtedy dobrze.
Owieconego Sadeasa powiedzia Dunny, po czym ze wstydem pochyli gow. Przepraszam,
nie chciaem ci poprawia. Kiedy sam zapominaem o tytule. Mj mistrz mnie wtedy bi.
Mistrz? spyta Teft, unoszc wczni i oczyszczajc j nieco z mchu.
Byem czeladnikiem. To znaczy, zanim... Dunny umilk i odwrci wzrok.
Teft mia racj, mostowi nie lubili mwi o swojej przeszoci. Tak czy inaczej, Dunny najpewniej
mia racj. Kaladin zostaby ukarany, gdyby kto usysza, e pomija tytu jasnookiego.
Kaladin woy hem do torby, po czym wcisn pochodni midzy dwa omszae gazy i zacz
pomaga pozostaym w przesuwaniu cia. Nie prbowa skoni swoich ludzi do rozmowy. Zabici
zasugiwali na pewien szacunek o ile to byo w ogle moliwe, kiedy jednoczenie okradano ich po
mierci.
Pniej mostowi zajli si zdejmowaniem pancerzy. Skrznie ucznikw, stalowe napierniki
piechoty. W tej grupie znajdowa si jasnooki w bogatym stroju pod jeszcze wietniejsz zbroj. Czasami
zabitych jasnookich wycigay z rozpadlin specjalne ekipy, a nastpnie ciao Dusznikowano w posg.
Ciemnookich, chyba e byli bardzo zamoni, palono, a wikszo onierzy, ktrzy zniknli w rozpadlinach,
ignorowano. W obozach mawiano, e rozpadliny to uwicone miejsca spoczynku, lecz w rzeczywistoci
wyciganie trupw byoby zbyt kosztowne i niebezpieczne.
Tak czy inaczej, odnalezienie jasnookiego oznaczao, e rodzina nie bya wystarczajco bogata lub
te zbyt mao si przejmowaa, by odzyska jego ciao. Jego twarz zostaa zmiadona tak, e nie dao si jej
rozpozna, ale insygnia identyfikoway go jako nalecego do sidmego dahnu. Pozbawiony ziemi,
nalecy do orszaku potniejszego oficera.
Kiedy zdjli mu pancerz, pozbawili wszystkie uoone w szeregu ciaa sztyletw i butw buty
zawsze si przydaway. Zostawili ubrania, cho zdjli pasy i odcili guziki od koszul. Kaladin wysa Tefta i
Ska za zakrt, by sprawdzili, czy w okolicy nie ma innych trupw.
Kiedy ju zabrali pancerze, bro i buty, zacza si najpaskudniejsza cz ich zadania przejrzenie
kieszeni i sakiewek w poszukiwaniu kul i biuterii. Ta sterta bya najmniejsza, lecz najcenniejsza. Nie
znaleli adnych broamw, co oznaczao, e nie otrzymaj mizernej nagrody.
Kiedy mczyni zajmowali si swoimi zadaniami, Kaladin zauway wczni wystajc z

pobliskiej kauy. Wczeniej jej nie dostrzeg.


Zatopiony w mylach, poszed po ni, otrzsn wod i zanis do sterty broni. Zawaha si tam i
unis ociekajc wczni. Przecign palcem po gadkim drewnie. Jej ciar, wywaenie i wypolerowanie
wiadczyy, e to dobra bro. Mocna, porzdnie zrobiona i dobrze wykonana.
Przymkn oczy i powrciy do niego sowa wypowiedziane przez Tukksa przed tak wielu laty, w
tamten jasny soneczny dzie, gdy po raz pierwszy dosta do rki bro w armii Amarama: Pierwszy krok to
si przej. Niektrzy mwi, e w bitwie naley by pozbawionym uczu. C, pewnie to wane, panowa
nad sob. Ale nie cierpi tego uczucia, kiedy zabija si na zimno i spokojnie. Widziaem, e ci, ktrzy si
przejmuj, walcz bardziej zajadle, duej i lepiej od tych, ktrzy si nie przejmuj. To rnica midzy
najemnikami a prawdziwymi onierzami. To rnica midzy walk w obronie ojczyzny a walk na obcej
ziemi. Dobrze jest przejmowa si, kiedy walczysz, dopki nie pozwolisz, by ci to pochono. Nie prbuj
powstrzyma si przed czuciem. Znienawidzisz tego, kim si stae.
Wcznia zadraa w palcach Kaladina, jakby bagaa, eby si ni zamachn, obrci, zataczy z
ni.
Co masz zamiar zrobi, paniczyku?! zawoa kto. Wbi sobie t wczni w brzuch?
Kaladin spojrza na mwicego. Moash nadal najwikszy z jego krytykw sta przy trupach.
Dlaczego nazywa go paniczykiem? Rozmawia z Gazem.
Twierdzi, e jest dezerterem powiedzia Moash do Narma, ktry pracowa obok niego. Mwi,
e by wanym onierzem, dowdc oddziau czy co w tym rodzaju. Ale Gaz mwi, e to gupie
chepienie si. Nie posaliby do mostw kogo, kto umie walczy.
Kaladin opuci wczni.
Moash umiechn si zoliwie i wrci do pracy. Pozostali jednak zwrcili uwag na Kaladina.
Popatrzcie tylko na niego odezwa si Sigzil. Hej, dowdco! Mylisz, e jeste taki wspaniay?
e jeste lepszy od nas? Mylisz, e udawanie, e jestemy twoim oddziaem onierzy, cokolwiek zmieni?
Zostawcie go w spokoju odezwa si Drehy. Przechodzc, sprzeda Sigzilowi kuksaca.
Przynajmniej si stara.
Bezuchy Jaks prychn, cigajc buty z trupa.
Stara si robi wraenie wanego. Nawet jeli by w wojsku, to zao si, e czyci latryny.
Wydawao si, e jedna rzecz moga wytrci mostowych z milczcego otpienia niech do
Kaladina. Pozostali rwnie zaczli szydzi.
...jego wina, e tu jestemy...
...chce, ebymy biegali w wolnym czasie, a padniemy, eby mg poczu si wany...
...wysa nas do zbierania kamieni, eby pokaza, e moe nami pomiata...
...zao si, e w yciu nie trzyma wczni w rku.
Kaladin zamkn oczy, suchajc ich szyderstw, przecigajc palcami po drewnie.
W yciu nie trzyma wczni w rku. Moe gdyby nie podnis tamtej pierwszej, nic z tego by si
nie wydarzyo.

Czu gadkie drewno, liskie od deszczwki, a jego gow wypeniay wspomnienia. wiczy, by
zapomnie, wiczy, by si zemci, wiczy, by si nauczy i zrozumie to, co si stao.
Bez zastanowienia wycign wczni spod ramienia i ustawi j w pozycji obronnej, grotem do
dou. Twarz opryskay mu kropelki wody.
Moash przerwa kolejne szyderstwo w poowie. Mostowi zatrzymali si. W rozpadlinie zapanowaa
cisza.
A Kaladin znalaz si w innym miejscu.
Sysza, jak Tukks sobie z niego artuje.
Sysza miech Tiena.
Sysza, jak matka kpi z niego na swj bystry, dowcipny sposb.
By na polu bitwy, otoczony przez wrogw, lecz w krgu przyjaci.
Sucha, jak ojciec mwi mu z szyderstwem w gosie, e wcznie su tylko do zabijania. Nie
mona zabija, eby chroni.
By sam w rozpadlinie gboko pod ziemi, trzymajc wczni zabitego, jego palce ciskay mokre
drewno, a cisz zakcao jedynie ciche kapanie.
Przepenia go sia, gdy porusza wczni w zaawansowanych kata. Jego ciao poruszao si z
wasnej woli, przybierajc kolejne pozycje, ktre tak czsto wiczy. Wcznia taczya w palcach jak
przeduenie jego ciaa. Wirowa z ni, zatacza krgi, wok szyi, ponad ramieniem, zadawa ciosy. Cho
miny miesice od czasu, gdy po raz ostatni trzyma bro, minie wiedziay, co robi. Zupenie, jakby to
sama wcznia wiedziaa, co robi.
Napicie rozpyno si, frustracja rozpyna si, a jego ciao westchno z zadowoleniem, mimo e
zmusza je do wysiku. To byo znajome. To byo przyjemne. Do tego zosta stworzony.
Ludzie zawsze mwili Kaladinowi, e walczy jak nikt inny. Poczu to pierwszego dnia, kiedy wzi
do rki kij, a rady Tukksa pomogy mu udoskonali i ukierunkowa to, co umia. Kaladin nigdy nie walczy
na zimno i bez uczu. Robi to, by zachowa swoich ludzi przy yciu.
Ze wszystkich rekrutw w swojej grupie uczy si najszybciej. Jak trzyma wczni, jak si ustawi.
Zrobi to niemal bez szkolenia, co wstrzsno Tukksem. Ale dlaczego? Nikt si nie dziwi, e dziecko umie
oddycha. Nikt si nie dziwi, gdy wgorz niebieski wznosi si po raz pierwszy w powietrze. Dlaczego kto
miaby si dziwi, e Kaladin Burz Bogosawiony umie posugiwa si wczni, kiedy dosta j do rki.
Kaladin wykona kilka ostatnich kata, zapominajc o rozpadlinie, zapominajc o mostowych,
zapominajc o zmczeniu. Przez chwil by tylko on. On i wiatr. Walczy z nim, a on si mia.
Ustawi wczni we waciwej pozycji grot do dou, dolna cz drzewca pod pach, koniec
wznoszcy si nad gow. Odetchn gboko i zadra.
Jake mi tego brakowao.
Otworzy oczy. Migoczce pomienie pochodni ukazyway grup oszoomionych mostowych
stojcych w kamiennym tunelu, ktrego mokre ciany odbijay wiato. Moash w milczeniu upuci gar
kul, gapic si na Kaladina z otwartymi ustami. Kule wpady w kau u jego stp, napeniajc j blaskiem,

lecz aden z mostowych tego nie zauway. Gapili si na Kaladina, ktry wci sta w pozycji bojowej, na
wp przykucnity, a po jego twarzy spywa pot.
Zamruga, uwiadamiajc sobie, co zrobi. Jeli do Gaza dotrze, e bawi si wczni... Kaladin
wyprostowa si i rzuci wczni na stert broni.
Przepraszam wyszepta, patrzc na ni, cho nie wiedzia dlaczego. Goniej doda: Z
powrotem do roboty! Nie chc tu utkn po zmroku.
Mostowi zerwali si gwatownie. W gbi rozpadliny zauway Ska i Tefta. Czy widzieli cae kata?
Kaladin zarumieni si i ruszy w ich stron. Syl w milczeniu wyldowaa na jego ramieniu.
Kaladinie, chopcze odezwa si Teft z szacunkiem. To byo...
To byo bez znaczenia przerwa mu Kaladin. Zwyczajne kata. Ich celem jest zmuszenie mini
do wysiku i przewiczenie podstawowych pchni i zamachw. adnie wyglda, ale do niczego si nie
przydaje.
Ale...
Naprawd. Czy moesz sobie wyobrazi mczyzn zamachujcego si w taki sposb w normalnej
walce? W jednej chwili zostaby wypatroszony.
Chopcze odezwa si Teft. Ja widziaem ju kata. Ale nigdy takie. Sposb, w jaki si
poruszae... szybko, zwinno... A wok ciebie kry jaki spren, midzy twoimi ciosami, emanujcy
sabym blaskiem. To byo pikne.
Skaa wzdrygn si.
Widziae to?
Pewnie odpar starszy mostowy. Nigdy wczeniej nie widziaem takiego sprena. A pozostali...
kilku pokazywao palcami.
Kaladin spojrza na Syl. Siedziaa wyprostowana na jego ramieniu, ze skrzyowanymi nogami i
domi na kolanie. Odwrcia wzrok.
To nic takiego powtrzy Kaladin.
Nie sprzeciwi si Skaa. Z pewnoci to byo co. Moe ty powiniene rzuci wyzwanie
Odpryskowemu. Zostaby owieconym!
Nie chc zosta owieconym warkn Kaladin, by moe ostrzej ni powinien, a pozostali dwaj
a podskoczyli. Poza tym, ju raz sprbowaem. Gdzie Dunny?
Zaczekaj odezwa si Teft ty...
Gdzie Dunny? powtrzy stanowczo modszy mczyzna, akcentujc kade sowo. Ojcze Burz,
musz uwaa, co mwi.
Teft i Skaa wymienili si spojrzeniami, po czym starszy z nich wskaza gow.
Znalelimy za zakrtem paru martwych Parshendich. Pomylaem, e chciaby wiedzie.
Parshendi powtrzy Kaladin. Zobaczmy. Mog mie co cennego.
Nigdy wczeniej nie okrada trupw Parshendich do rozpadlin wpadao ich mniej ni Alethich.
To fakt odezwa si Skaa, pokazujc drog pochodni. Ta ich bro, tak, nieza. I klejnoty w

brodach.
Nie wspominajc o pancerzach doda Kaladin.
Skaa potrzsn gow.
adnych pancerzy.
Skao, widziaem ich zbroje. Zawsze je nosz.
No tak, ale nie moemy ich wykorzysta.
Nie rozumiem.
Chod. Skaa machn rk. atwiej pokaza ni wyjani.
Kaladin wzruszy ramionami. Obeszli zakrt, Skaa drapa si po rudej brodzie.
Gupie kudy mrukn. Ach, eby znw byy takie, jak trzeba. Mczyzna nie jest prawdziwym
mczyzn bez prawdziwej brody.
Kaladin podrapa si po zarocie. Pewnego dnia zaoszczdzi tyle, eby kupi sobie brzytw i pozby
si tego paskudztwa. Albo i nie. Jego kule byy potrzebne gdzie indziej.
Kiedy wyszli zza zakrtu, ujrzeli Dunnyego ukadajcego cztery trupy Parshendich w szeregu.
Wyglday, jakby zostay skd przyniesione. Towarzyszyo im kilka cia Alethich.
Kaladin podszed bliej, gestem wezwa Ska, by przynis pochodni, i uklk, by przyjrze si
jednemu z martwych Parshendich. Wygldali jak parshmeni, z marmurkow, czarno-szkaratn skr. Ich
jedynym ubiorem byy sigajce do kolan czarne spdniczki. Trzej mieli brody, co nie byo typowe dla
parshmenw, z wplecionymi w nie nieoszlifowanymi klejnotami.
Jak spodziewa si Kaladin, nosili te jasnoczerwone pancerze. Napierniki, hemy, naramienniki i
nagolenniki. Duo jak na zwykych piechurw. Cz popkaa od upadku albo naporu wody. W takim razie
to nie metal. Malowane drewno?
Chyba mwie, e nie nosz zbroi? spyta Kaladin. Co chcesz mi powiedzie? e nie
odwaysz si zdj ich z trupw?
Nie odwa si? powtrzy Skaa. Kaladinie, panie owiecony, byskotliwy przywdco
mostowych, obracajcy wczni, moe ty je zdejmiesz?
Kaladin wzruszy ramionami. Dziki ojcu mia okazj zapozna si z martwymi i umierajcymi, a
cho nie czu si dobrze, okradajc trupy, nie by przewraliwiony. Trciwszy pierwszego Parshendiego,
zauway jego n. Wyj go i zacz szuka rzemienia przytrzymujcego naramiennik.
Rzemienia nie byo. Kaladin zmarszczy czoo i spojrza pod oson ramienia, prbujc j podway.
Uniosa si razem ze skr.
Ojcze Burz! powiedzia. Przyjrza si hemowi. Wrs w gow. Albo wyrasta z gowy. Co to
jest?
Nie mam pojcia. Skaa wzruszy ramionami. Wyglda, jakby hodowali wasn zbroj.
To absurdalne sprzeciwi si Kaladin. S ludmi. Ludzie, nawet parshmeni, nie hoduj sobie
zbroi.
A Parshendi hoduj stwierdzi Teft.

Dwaj pozostali popatrzyli na niego.


Nie gapcie si tak na mnie. Starszy mczyzna skrzywi si. Pracowaem kilka lat w obozie,
zanim skoczyem jako mostowy... nie, nie powiem wam jak, niech was burza. W kadym razie onierze o
tym gadaj. Parshendim wyrasta pancerz.
Znaem parshmenw powiedzia Kaladin. Tam, skd pochodz, kilku suyo panu miasta.
aden z nich nie mia pancerza.
C, to s inni parshmeni odpar Teft, wci z ponur min. Wiksi, silniejsi. Na lito Keleka,
oni przeskakuj rozpadliny. I hoduj sobie pancerz. Tak ju jest.
Nie mogli si z tym spiera, wic wzili si za gromadzenie tego, co mogli zebra. Wielu
Parshendich uywao cikiej broni, toporw i motw, ktrej woda nie zabraa razem z ciaami, jak to byo
w wypadku wczni i ukw Alethich. Ale znaleli kilka noy i jeden ozdobny miecz, wci ukryty w
pochwie u boku Parshendiego.
Spdnice nie miay kieszeni, lecz zabici nosili u pasa sakiewki, w nich jednak znajdoway si tylko
krzesiwa, oseki i inne podstawowe elementy wyposaenia. Mona byo jeszcze zabra klejnoty z brd.
Kamienie miay otworki, eby uatwi wplatanie, i wypeniao je Burzowe wiato, cho nie wieciy tak
jasno, jak odpowiednio oszlifowane klejnoty.
Kiedy Skaa wycign kamienie z brody ostatniego, Kaladin unis jeden z noy do pochodni
Dunnyego, wpatrujc si w skomplikowany grawerunek.
To wyglda jak glify powiedzia, pokazujc bro Teftowi.
Nie czytam glifw, chopcze.
No tak, pomyla Kaladin. C, jeli to rzeczywicie byy glify, nie rozpoznawa ich. Oczywicie,
wikszo glifw dawao si narysowa w taki sposb, by ich odczytanie byo trudne, o ile kto nie
wiedzia, czego ma szuka. Porodku rkojeci znajdowaa si starannie wyrzebiona posta. Mczyzna w
wietnej zbroi. Z pewnoci Pancerz Odprysku. Za nim wygrawerowano symbol, ktry go otacza i wyrasta
z plecw jak skrzyda.
Kaladin pokaza go Skale, ktry podszed bliej, eby zobaczy, co jego dowdca uzna za tak
fascynujce.
Ci tu Parshendi s pono barbarzycami powiedzia. Pozbawionymi kultury. Skd maj takie
noe? Przysigbym, e to portret jednego z Heroldw. Jezerezeha albo Nalana.
Skaa wzruszy ramionami. Kaladin westchn, schowa n do pochwy i wrzuci go do swojego
worka. Nastpnie powrcili do pozostaych. Druyna zebraa pene worki pancerzy, pasw, butw i kul.
Kady wzi do rki wczni, by zanie j do drabiny, a trzymali je jak kije do podpierania si. Jedn
zostawili Kaladinowi, ale on rzuci j Skale. Ba si, e jeli znw wemie bro do rki, skusz go kolejne
kata.
Droga powrotna bya spokojna, cho niebo zaczynao ciemnie i mczyni podskakiwali na kady
odgos. Kaladin znw zaj rozmow Ska, Tefta i Dunnyego. Udao mu si rwnie skoni Drehyego i
Torfina do kilku wypowiedzi.

Bezpiecznie dotarli do pierwszej rozpadliny, ku wielkiej uldze jego ludzi. Kaladin posa innych
przodem, sam postanowi wyj jako ostatni. Skaa zaczeka razem z nim, a kiedy Dunny w kocu ruszy w
gr zostawiajc Ska i Kaladina potny Rogoerca pooy do na ramieniu towarzysza i odezwa si
cicho.
Robisz tu kawa dobrej roboty stwierdzi. Myl, e za kilka tygodni ci ludzie bd twoi.
Kaladin pokrci gow.
Jestemy mostowymi, Skao. Nie mamy kilku tygodni. Jeli przekonanie ich ma zaj tyle czasu,
poowa z nas zginie.
Skaa spochmurnia.
To nie jest mia myl.
Dlatego musimy ich przekona ju teraz.
Ale jak?
Kaladin spojrza na wiszc drabink, koyszc si pod ciarem wspinajcych si mczyzn.
Mogo wchodzi tylko czterech na raz, inaczej by j przeciyli.
Spotkaj si ze mn po przeszukaniu. Pjdziemy na targ.
W porzdku odpar Skaa i chwyci drabin, gdy Bezuchy Jaks dotar ju do szczytu. Jaki
bdzie mj udzia w tym wszystkim?
Wyprbujemy moj tajn bro.
Skaa rozemia si. Kaladin przytrzyma mu drabin.
A c to za bro?
Ty ni jeste odpar dowdca z umiechem.
*
Dwie godziny pniej, tu po wschodzie fioletowego Salasa, Skaa i Kaladin wrcili do koszar.
Soce niedawno zaszo i wielu mostowych wkrtce miao si pooy.
Mao czasu, pomyla Kaladin i gestem kaza Skale zanie adunek do miejsca w pobliu wejcia do
koszar mostu numer cztery. Potny Rogoerca postawi wr obok Tefta i Dunnyego, ktrzy zgodnie z
poleceniem Kaladina wybudowali niewielki kamienny krg, a porodku umiecili kawaki drewna wzite ze
sterty odpadkw ciesielskich. Kady mg je sobie wzi, nawet mostowi niektrzy lubili w nim struga.
Kaladin wyj kul, majc suy jako rdo wiata. Skaa dwiga stary elazny kocioek. Cho
pochodzi z drugiej rki, kosztowa Kaladina spor cz pienidzy, jakie zarobi na soku z guzowca.
Rogoerca wyciga z kocioka zapasy, a Kaladin w tym czasie uoy drewno wewntrz krgu.
Dunny, mgby przynie wod? odezwa si dowdca, wycigajc krzesiwo.
Chopak ruszy, by przynie wiadro z jednej z beczuek z deszczwk. Skaa oprni do koca
kocioek, ukadajc obok niewielkie paczuszki, ktre kosztoway ich drug cz kul. Kaladinowi zostaa ju
tylko gar odamkw.
Kiedy pracowali, z koszar wykutyka Hobber. Zdrowia szybko, w przeciwiestwie do dwch
pozostaych rannych, ktrzy nadal byli w kiepskim stanie.

Co planujesz? spyta Hobber, kiedy Kaladinowi udao si rozpali ogie.


Mczyzna umiechn si i wsta.
Usid.
Hobber posucha. Nie znikno oddanie, ktre okazywa Kaladinowi od czasu, kiedy ten uratowa
mu ycie. Jego lojalno wrcz rosa.
Dunny wrci z wiadrem wody i wla j do kocioka. Nastpnie z Teftem poszli po wicej. Kaladin
podsyci ogie, a Skaa przy akompaniamencie cichego nucenia szatkowa bulwy i otwiera paczuszki z
przyprawami. W cigu p godziny mieli poncy ogie i gotujcy si garnek zupy.
Teft usiad na jednym z pniakw, ogrzewajc donie.
To twoja tajna bro?
Kaladin usiad obok starszego mczyzny.
Miae okazj pozna kiedy onierzy, Teft?
Kilku.
Znae jakiego, ktry po cikim dniu odmwiby gorcego ogniska i miski zupy?
No nie. Ale mostowi to nie onierze.
Mia racj. Kaladin odwrci si w stron wejcia do koszar. Skaa i Dunny zaczli piewa, a Teft
klaska do rytmu. Niektrzy z pozostaych druyn mostowych jeszcze si nie pooyli i teraz patrzyli na nich
ze zoci.
W koszarach zapanowao poruszenie. Drzwi byy otwarte, a zapach zupy Skay stawa si coraz
silniejszy. Kuszcy.
Chodcie, pomyla Kaladin. Przypomnijcie sobie, dlaczego yjemy. Przypomnijcie sobie ciepo,
przypomnijcie sobie dobre jedzenie. Wspomnijcie przyjaci, piosenki i wieczory spdzone przy ogniu.
Jeszcze nie jestecie martwi. Niech was burza! Jeli nie wyjdziecie i...
Nagle wszystko zaczo mu si wydawa takie nacigane. piewanie byo wymuszone, zupa to akt
desperacji. Prbowa cho na chwil odcign ich myli od aosnego ycia, ktre byli zmuszeni
prowadzi.
W wejciu pojawia si posta. Na zewntrz wyszed Blizna niski, brodaty, o bystrym spojrzeniu.
Kaladin umiechn si do niego. Wymuszony umiech. Czasem tylko to mona da. Niech to wystarczy,
pomodli si, wsta i zanurzy drewnian miseczk w zupie Skay.
Unis j w stron mczyzny. Nad brzowawym pynem unosia si para.
Doczysz do nas? spyta Kaladin. Zapraszam.
Blizna spojrza na niego i znw na zup. Rozemia si, przyjmujc misk.
Doczybym do samej Straniczki Nocy przy ognisku, gdyby te miaa zup!
Bd ostrony doda Teft. To zupa Rogoercy. W rodku mog by skorupki limakw albo
szczypce krabw.
Wcale nie! warkn Skaa. Szkoda, e macie proste gusta ludzi z nizin, ale gotuj tak, jak
poleci mi nasz drogi dowdca.

Kaladin umiechn si i odetchn, kiedy Blizna usiad. Kolejni podyli za nim, brali miski i
siadali. Niektrzy gapili si w ogie i nic nie mwili, ale inni zaczli mia si i piewa. W pewnym
momencie Gaz przeszed obok nich i przyjrza si im uwanie swoim jednym okiem, jakby chcia oceni,
czy ami jakie obozowe zarzdzenia. Nie amali, Kaladin sprawdzi.
Kaladin zanurzy misk w zupie i wycign j w stron Gaza. Sierant prychn pogardliwie i
odszed.
Nie mona si spodziewa zbyt wielu cudw jednego wieczoru, pomyla Kaladin z westchnieniem,
znw usiad i sprbowa zupy. Bya nieza. Umiechn si i doczy do kolejnej zwrotki piosenki
Dunnyego.
*
Nastpnego ranka, kiedy Kaladin obudzi mostowych, trzy czwarte wyszy z koszar wszyscy poza
tymi, ktrzy narzekali najgoniej, jak Moash, Sigzil, Narm i paru innych. Ci, ktrzy wyszli, wydawali si
zadziwiajco wypoczci, mimo wieczoru spdzonego na piewaniu i jedzeniu. Kiedy kaza im doczy do
wicze w dwiganiu mostu, niemal wszyscy z tych, ktrzy wstali, doczyli do niego.
Nie wszyscy, lecz wystarczajco wielu.
Mia przeczucie, e Moash i pozostali wkrtce si poddadz. Zjedli jego zup. Nikt nie odmwi. A
teraz, kiedy mia tak wielu, pozostali poczuj si gupio, e do niego nie doczyli. Most numer cztery by
jego.
Teraz musia ich tylko utrzyma przy yciu wystarczajco dugo, by to co znaczyo.

Albowiem nigdy nie oddawaem si waniejszej sprawie, a rezultaty tutejszej wojny wstrzsn
filarami niebios. Prosz ponownie. Poprzyj mnie. Nie stj na uboczu, pozwalajc, by katastrofa pochona
wicej ywotw. Nigdy wczeniej Ci o nic nie bagaem, stary przyjacielu.
Teraz to robi.
Adolin by przeraony.
Sta obok ojca na placu zbirki. Dalinar wydawa si... zmczony. Zmarszczki wok oczu, bruzdy
na skrze. Czarne wosy siwiejce po bokach jak zbielay kamie. Jak mczyzna stojcy w penym
Pancerzu Odprysku mczyzna, ktry mimo wieku zachowa sylwetk wojownika mg wydawa si
kruchy?
Przed nimi dwa chulle poday za swoim przewodnikiem, wchodzc na most. Drewniane przso
czyo dwie sterty ska, udajce rozpadlin o gbokoci zaledwie kilku stp. Czuki chulli dray, uwaczki
klekotay, a wielkie jak pi czarne oczy ypay na boki. Zwierzta cigny potny most oblniczy,
toczcy si na trzeszczcych drewnianych koach.
Jest znacznie szerszy od mostw Sadeasa. Dalinar zwrci si do stojcego obok nich Teleba.
To konieczne, by zmieci si most oblniczy, owiecony.
Dalinar z roztargnieniem pokiwa gow. Adolin podejrzewa, e jako jedyny widzia cierpienie ojca.
Dalinar jak zawsze sprawia wraenie pewnego siebie, a jego gos by stanowczy, kiedy si odzywa.
Ale te oczy. Byy zbyt zaczerwienione, zbyt pene napicia. A kiedy ojciec Adolina czu si spity,
stawa si chodny i rzeczowy. Do Teleba mwi zbyt opanowanym tonem. Dalinar Kholin by jak czowiek
nioscy wielki ciar. A to Adolin pomg go obciy.
Chulle ruszyy naprzd. Ich przypominajce gazy skorupy pomalowano na niebiesko i to, kolor i
wzr wskazyway na wysp, z ktrej pochodzili ich przewodnicy Reshi. Most zajcza niebezpiecznie, kiedy
wtoczy si na wikszy most oblniczy. Zebrani wok onierze odwrcili si, eby popatrze. Nawet

robotnicy wykuwajcy latryn w kamienistej ziemi po wschodniej stronie przerwali prac.


Jki mostu staway si coraz goniejsze, po czym zmieniy si w gone trzaski. Przewodnicy
zatrzymali chulle i spojrzeli w stron Teleba.
Nie wytrzyma, prawda? spyta Adolin.
Teleb westchn.
Niech to burza, miaem nadziej... Ech, uczynilimy mniejszy most za cienkim, kiedy go
poszerzylimy. Ale jeli bdzie grubszy, stanie si zbyt ciki, by go unie. Spojrza na Dalinara.
Przepraszam, e marnowaem wasz czas, owiecony. Mielicie racj, to robota dla dziesiciu gupcw.
Adolinie, a co ty sdzisz? spyta Dalinar.
Modszy Kholin zmarszczy czoo.
C... sdz, e powinnimy popracowa nad nim jeszcze. To dopiero pierwsza prba, Telebie.
Moe da si znale jakie rozwizanie. Na przykad zaprojektowa mosty oblnicze tak, by byy wsze?
To si moe okaza bardzo kosztowne, owiecony zauway Teleb.
Jeli pomoe nam zdoby cho jedno serce klejnotu wicej, wysiek opaci si z nawizk.
Owszem. Teleb pokiwa gow. Porozmawiam z lady Kalan. Moe ona wymyli nowy
projekt.
Dobrze stwierdzi Dalinar.
Przez dusz chwil wpatrywa si w most. Nastpnie, co dziwne, spojrza na drug stron placu,
gdzie robotnicy wykuwali latryn.
Ojcze? odezwa si Adolin.
Jak mylisz, dlaczego nie ma przypominajcych Pancerz Odprysku strojw dla robotnikw?
Co takiego?
Pancerz Odprysku daje ogromn si, ale rzadko uywamy go do czego poza walk i zabijaniem.
Dlaczego wietlici stworzyli jedynie bro? Dlaczego nie wyprodukowali poytecznych narzdzi dla
zwykych ludzi?
Nie wiem odpar Adolin. Moe wojna bya wwczas najwaniejsza.
By moe powiedzia Dalinar ciszej. A moe jest to ostateczne potpienie ich samych i ich
ideaw. Mimo wzniosych twierdze nigdy nie przekazali Pancerza ani jego tajemnic zwykym ludziom.

Nie... nie rozumiem, dlaczego to wane, ojcze.


Dalinar otrzsn si lekko.

Powinnimy ruszy dalej na inspekcj. Gdzie si podzia Ladent?


Tutaj, owiecony.
Do Dalinara podszed niski mczyzna. ysy i brodaty arliwiec nosi grub, wielowarstwow,
szaroniebiesk szat, spod ktrej ledwie wystaway jego donie. Z wygldu przypomina kraba, zbyt maego
na swoj skorup. W takim stroju musiao mu by bardzo gorco, ale nie wydawao si, e zwraca na to
uwag.

Wylij posaca do pitego batalionu powiedzia mu Dalinar. Ich odwiedzimy jako nastpnych.
Tak, owiecony.
Adolin i Dalinar ruszyli dalej. Na czas inspekcji woyli Pancerze Odprysku. Nie byo to niczym
nadzwyczajnym niektrzy Odpryskowi wykorzystywali kad okazj, by woy Pancerz. Poza tym
dobrze byo, jeli onierze widzieli swojego arcyksicia i jego nastpc w peni si.
Kiedy opucili plac zbirki i weszli do obozu, przycigali uwag. Podobnie jak Adolin, Dalinar nie
zaoy hemu, ale obojczyk jego pancerza by wysoki i gruby, siga brody niczym metalowy konierz.
Skin gow onierzom, ktrzy mu salutowali.
Adolinie odezwa si Dalinar. Czy w walce czujesz Dreszcz?
Modszy mczyzna wzdrygn si. Od razu wiedzia, o czym mwi ojciec, ale te sowa nim
wstrzsny. O tym si zwykle nie mwio.
Ja... c, oczywicie, e tak. A kto nie?
Dalinar nie odpowiedzia. Ostatnio by peen rezerwy. C to za bl w jego oczach? To, jaki by
wczeniej, pomyla Adolin, sprowadzony na manowce, ale pewny siebie. To byo lepsze.
Dalinar nic nie odpowiedzia i razem kontynuowali marsz przez obz. W cigu szeciu lat onierze
cakiem si zadomowili. Koszary zdobiy symbole kompanii i oddziaw, a przestrze midzy nimi
wypeniay paleniska, zydle i osonite markizami miejsca do jedzenia. Ojciec Adolina tego nie zabrania,
cho ustali zasady majce zapobiega rozpreniu.
Ponadto Dalinar pozytywnie rozpatrywa wikszo prb o sprowadzenie rodziny na Strzaskane
Rwniny. Oficerowie rzecz jasna zawsze mieli ze sob ony dobry jasnooki oficer tak naprawd stanowi
zesp mczyzna dowodzi i walczy, kobieta czytaa, pisaa, projektowaa i zarzdzaa obozem. Adolin
umiechn si, mylc o Malashy. Czy okae si t waciw? Ostatnio traktowaa go nieco chodno.
Oczywicie, bya jeszcze Danlan. Pozna j niedawno, lecz ju czu si zaintrygowany.
W kadym razie Dalinar aprobowa te proby zwyczajnych ciemnookich onierzy o sprowadzenie
rodzin, nawet opaca to w poowie. Kiedy Adolin spyta, dlaczego, Dalinar odpar, e nie czuby si w
porzdku, odmawiajc. Obozy nie byy ju atakowane, wic nie stanowio to zagroenia. Adolin
podejrzewa, e ojciec, mieszkajc w luksusie godnym paacu, uzna, i jego ludzie mog mie cho rado
przebywania z rodzin.
I tak oto dzieci bawiy si na ulicach obozu. Kobiety wywieszay pranie i maloway glify stranicze,
gdy mczyni ostrzyli wcznie i czycili napierniki. Wntrza budynkw koszar podzielono na pokoje.
Sdz, e miae racj odezwa si Adolin, prbujc wytrci ojca z zamylenia. To znaczy,
pozwalajc tak wielu sprowadzi tu rodziny.
Owszem, ale ilu z nich odejdzie, gdy bdzie po wszystkim?
Czy to ma znaczenie?
Nie jestem pewien. Strzaskane Rwniny stay si waciwie jedn z prowincji Alethich. Jak to
miejsce bdzie wyglda za sto lat? Czy te krgi koszar zamieni si w osiedla? Zewntrzne warsztaty w
targowiska? Wzgrza na zachodzie stan si uprawnymi polami? Pokrci gow. Wyglda na to, e

serca klejnotw nie znikn. A pki s, bd tu i ludzie.


To chyba dobrze, prawda? O ile tymi ludmi bd Alethi. Adolin zamia si cicho.
Moe. A co si stanie z wartoci szlachetnych kamieni, jeli nadal w takim tempie bdziemy
zdobywa serca klejnotw?
Ja... To byo dobre pytanie.
Zastanawiam si, co si stanie, kiedy najrzadsza i najbardziej podania substancja na caym
wiecie stanie si powszechna. Tak duo si tu dzieje, synu. Nad wieloma sprawami si nie
zastanawialimy. Serca klejnotw, Parshendi, mier Gavilara. Musisz by gotw je rozway.
Ja? spyta Adolin. Co to ma znaczy?
Dalinar nie odpowiedzia, jedynie skin gow dowdcy pitego batalionu, ktry podszed do nich i
zasalutowa. Adolin westchn i odpowiedzia salutem. Dwudziesta pierwsza i dwudziesta druga kompania
wiczyy musztr niezbdne szkolenie, ktrego prawdziw warto doceniao niewielu poza wojskowymi.
Dwudziesta trzecia i dwudziesta czwarta kompania w tym czasie wiczyy szyk bojowy i manewry na polu
bitwy.
Walka na Strzaskanych Rwninach znacznie rnia si od zwykej wojny, czego Alethich nauczyy
pierwsze zawstydzajce poraki. Parshendi byli krpi, muskularni i mieli ten dziwny, wyrastajcy ze skry
pancerz. Nie okrywa ich tak dokadnie jak zbroja pytowa, ale by skuteczniejszy od tego, co miaa
wikszo piechurw. Kady Parshendi by w gruncie rzeczy bardzo szybkim onierzem cikiej piechoty.
Parshendi zawsze atakowali w parach, odrzucajc tradycyjny szyk liniowy. Przez to
zdyscyplinowany szereg powinien atwo ich pokona. Jednak kada para Parshendich miaa tak wielki pd
i bya tak dobrze uzbrojona e moga si przebi przez cian tarcz. Do tego ich niezwyka skoczno
pozwalaa caym grupom Parshendich znale si nagle na tyach Alethich.
Poza tym wszystkim by jeszcze charakterystyczny sposb, w jaki poruszali si jako caa grupa w
walce. Manewrowali z niewyjanion koordynacj. Okazao si, e to, co z pocztku wydawao si
barbarzysk dzikoci, ukrywa co o wiele bardziej subtelnego i niebezpiecznego.
Znali jedynie dwa pewne sposoby na pokonanie Parshendich. Pierwszym byo wykorzystanie Ostrza
Odprysku. Skuteczne, ale o ograniczonym zastosowaniu. Armia Kholinw miaa jedynie dwa Ostrza, a cho
Odpryski byy nieprawdopodobnie potne, wymagay odpowiedniego wsparcia. Izolowany Odpryskowy,
nad ktrym wrg mia przewag liczebn, mg zosta podcity i przewrcony przez przeciwnikw. W
rzeczy samej, Adolin tylko raz w yciu widzia, jak zwyczajni onierze zabili penego Odpryskowego
zosta otoczony przez chmar wcznikw, ktrzy zniszczyli jego napiernik. Pniej jasnooki ucznik trafi
go z pidziesiciu krokw, zdobywajc Odpryski dla siebie. Nie by to szczeglnie bohaterski koniec.
Drugi sposb skutecznej walki z Parshendimi opiera si na szybko poruszajcych si jednostkach.
Elastyczno w poczeniu z dyscyplin. Elastyczno, by reagowa na nietypowy sposb walki
Parshendich, dyscyplina, by utrzyma szyk i zrwnoway si pojedynczych Parshendich.
Havrom, dowdca pitego batalionu, czeka na Adolina i Dalinara z dowdcami kompanii.
Zasalutowali, unoszc prawe pici do prawych barkw, kostkami na zewntrz.

Dalinar im skin.
Czy moje rozkazy zostay wypenione, owiecony Havromie?
Tak, arcyksi. Havrom by zbudowany jak wiea i zgodnie ze zwyczajem Rogoercw, nosi
brod dug po bokach oraz cakowicie wygolony podbrdek. Mia krewnych wrd mieszkacw
Szczytw. Mczyni, ktrych chciae zobaczy, czekaj w namiocie audiencyjnym.
O co chodzi? spyta Adolin.
Za chwil ci poka odpar Dalinar. Najpierw przegld armii.
Adolin zmarszczy czoo, ale onierze czekali. Na rozkaz Havroma stawali w szeregu, jedna
kompania po drugiej. Adolin przechodzi przed nimi, oceniajc ich szyk i mundury. Byli zadbani i
zdyscyplinowani, cho wiedzia, e cz narzekaa na stopie wypolerowania napiernikw, jakiego od
nich wymagano. Przypadkiem w tej kwestii si z nimi zgadza.
Pod koniec inspekcji zwrci si do kilku przypadkowych mczyzn, pytajc ich o rang i czy mieli
jakie problemy. aden nie mia. Byli zadowoleni czy tylko zastraszeni?
Skoczywszy, Adolin powrci do ojca.
Dobrze ci poszo stwierdzi Dalinar.
Ja tylko przeszedem wzdu szeregw.
Owszem, ale dobrze si zaprezentowae. onierze wiedz, e troszczysz si o ich potrzeby, i
szanuj ci. Pokiwa gow. Duo si nauczye.
Sdz, e zbyt wielk wag przypisujesz zwykej inspekcji, ojcze.
Dalinar skin na Havroma i dowdca poprowadzi ich do namiotu audiencyjnego w pobliu
krawdzi pola wicze. Adolin spojrza w stron ojca z pytaniem w oczach.
Kazaem Havromowi zebra onierzy, z ktrymi wtedy rozmawia Sadeas stwierdzi Dalinar.
Tych, ktrych przesuchiwa, kiedy jechalimy zdobywa paskowy.
Aha. Chcemy si dowiedzie, o co ich pyta.
Owszem.
Dalinar gestem kaza synowi i przodem i weszli, a za nimi kilku arliwcw Dalinara. Wewntrz na
awkach czekaa grupa dziesiciu onierzy. Wstali i zasalutowali.
Spocznij rozkaza Dalinar, zakadajc rce za plecami. Adolinie?
Dalinar skin na mczyzn, wskazujc, e to Adolin ma rozpocz przesuchanie.
Modzieniec stumi westchnienie. Znowu?
onierze, musimy wiedzie, o co pyta was Sadeas i jak odpowiedzielicie.
Nie martwcie si, owiecony powiedzia jeden z mczyzn, mwicy z wiejskim akcentem
pnocnego Alethi. Nic mu emy nie powiedzieli.
Pozostali gorliwie przytaknli.
To wgorz, wszyscy o tym wiedz doda inny.
To arcyksi powiedzia surowo Dalinar. I macie traktowa go z szacunkiem.
onierz zblad, po czym skin gow.

O co dokadnie was zapyta? spyta Adolin.


Chcia zna nasze obowizki w obozie, owiecony odpar mczyzna. Widzicie, jestemy
stajennymi.
Kady z onierzy oprcz walki uczy si jeszcze jednej lub dwch dodatkowych umiejtnoci.
Dziki onierzom umiejcym zajmowa si komi nie potrzebowali cywilw podczas atakw na
paskowye.
Rozpytywa powiedzia jeden z mczyzn. To znaczy, jego ludzie. Dowiedzia si, e podczas
polowania na przepastn besti zajmowalimy si krlewskimi komi.
Ale nic emy nie powiedzieli powtrzy pierwszy onierz. Nic, co mogoby narobi wam
kopotw, panie. Nie damy temu w... no, temu arcyksiciu sznura, eby was na nim powiesi, panie.
Adolin zamkn oczy. Gdyby w taki sposb zachowywali si w obecnoci Sadeasa, byoby to
bardziej obciajce ni przecity poprg. Nie mg kwestionowa ich lojalnoci, ale zachowywali si,
jakby zakadali, e Dalinar zrobi co zego, a oni musieli go chroni.
Otworzy oczy.
Jak sobie przypominam, rozmawiaem ju z kilkoma z was. Ale znw zapytam. Czy kto z was
widzia przecity poprg krlewskiego sioda?
Mczyni popatrzyli po sobie, krcc gowami.
Nie, owiecony odpar jeden. Gdybymy to zobaczyli, bymy go wymienili, od razu.
Ale, owiecony doda inny tego dnia byo duo zamieszania i mnstwo ludzi. To nie by
zwyczajny atak na paskowy ani nic takiego. I, jeli mam by szczery, panie, kto by pomyla, e ze
wszystkich rzeczy pod Salami mamy pilnowa krlewskiego sioda?
Dalinar skin na Adolina i wyszli z namiotu.
I jak?
Pewnie niezbyt si przyszuyli naszej sprawie odpar Adolin, krzywic si. Mimo gorliwoci.
A raczej wanie przez ni.
Niestety, musz si zgodzi. Dalinar westchn. Machn na Tadeta, niskiego arliwca, ktry sta
obok namiotu. Przesuchaj ich pojedynczo powiedzia mu cicho. Moe uda ci si wycign z nich
szczegy. Sprbuj dowiedzie si, jak dokadnie brzmiay pytania Sadeasa, i ich dokadne odpowiedzi.
Tak, owiecony.
Chod, Adolinie powiedzia starszy Kholin. Wci mamy kilka inspekcji do przeprowadzenia.
Ojcze powiedzia Adolin, chwytajc go za rami. Ich pancerze zabrzczay cicho.
Dalinar odwrci si, marszczc czoo, a wtedy Adolin zrobi gest w stron Kobaltowej Gwardii.
Proba o miejsce do rozmowy. Stranicy odsunli si szybko i sprawnie, zostawiajc wok obu mczyzn
pust przestrze.
O co chodzi, ojcze? spyta cicho.
To znaczy, co? Przeprowadzamy inspekcj i zajmujemy si sprawami obozw.
I za kadym razem wypychasz mnie na prowadzenie stwierdzi Adolin. Kilka razy niezrcznie,

jeli mog doda. Co si stao? Co si dzieje w tej twojej gowie?


Wydawao mi si, e masz wyrany problem z tym, co si dzieje w mojej gowie.
Adolin si skrzywi.
Ojcze...
Nie, nic si nie stao, Adolinie. Po prostu prbuj podj trudn decyzj. Dobrze mi robi, jeli przy
okazji si poruszam. Skrzywi si. Inny mgby usi i zatopi w ponurych mylach, ale mnie to nigdy
nie pomagao. Mam zbyt wiele do zrobienia.
Jak decyzj pragniesz podj? Moe mgbym ci pomc?
Ju to zrobie. Ja... Dalinar przerwa, marszczc czoo.
W stron placu wicze pitego batalionu kierowaa si niewielka grupka onierzy. Eskortowali
mczyzn w czerwieni i brzie. To byy barwy Thanadala.
Czy nie umwie si z nim na dzisiejszy wieczr?
Owszem.
Niter jeden z czonkw Kobaltowej Gwardii ruszy w stron przybyszw. Bywa czasem
przesadnie podejrzliwy, ale to nie najgorsza cecha dla osobistego stranika. Wkrtce powrci do Dalinara i
Adolina. Niter by opalony i nosi krtko przycit czarn brod. Jako jasnooki bardzo niskiej rangi, od lat
nalea do stray.
Mwi, e arcyksi Thanadal nie bdzie mg si z wami dzi spotka.
Dalinar spochmurnia.
Osobicie porozmawiam z posacem.
Niter niechtnie wezwa gestem chudego mczyzn. Tamten podszed i uklk przed Dalinarem.
Owiecony.
Tym razem Dalinar nie prosi Adolina o przejcie inicjatywy.
Przeka wiadomo.
Owiecony Thanadal z alem stwierdza, e nie moe dzi si z wami spotka.
Czy zaproponowa inny termin spotkania?
Z alem stwierdza, e jest zbyt zajty. Ale z chci porozmawia z wami podczas jednej z
krlewskich uczt.
W miejscu publicznym, pomyla Adolin, gdzie poowa goci bdzie podsuchiwa, a druga poowa
w tym pewnie i sam Thanadal bdzie pijana.
Rozumiem stwierdzi Dalinar. A czy wskaza moe, kiedy ju nie bdzie tak zajty?
Owiecony odpar posaniec, wyranie czujc si niezrcznie. Powiedzia, e jeli bdziecie
naciska, mam wyjani, e rozmawia z kilkoma innymi arcyksitami i czuje, e zna sedno waszej
propozycji. Kaza przekaza, e nie yczy sobie nawizywa sojuszu ani nie ma zamiaru wsplnie atakowa
paskowyu.
Dalinar spochmurnia. Odesa posaca machniciem rki i odwrci si do Adolina. Kobaltowa
Gwardia nadal staa w takiej odlegoci od nich, e mogli swobodnie rozmawia.

Thanadal by ostatni powiedzia Dalinar. Kady z arcyksit odrzuci jego propozycj na swj
sposb. Hatham z przesadn uprzejmoci, Bethab wysyajc z wyjanieniami on, Thanadal z
grzecznoci kryjc wrogo. To znaczy ostatni poza Sadeasem.
Wtpi, by zgoszenie si teraz do niego byo mdre, ojcze.
Pewnie masz racj. Dalinar mwi chodno. By zy, a nawet wcieky. Chc mi w ten sposb
co powiedzie. Nigdy nie podoba im si wpyw, jaki mam na krla, i chtnie zobaczyliby mj upadek. Nie
chc zrobi tego, o co ich prosz, na wypadek gdyby miao mi to pomc odzyska wpywy.
Ojcze, tak mi przykro.
Moe to i lepiej. Wane jest, e odniosem porak. Nie mog zmusi ich do wsppracy. Elhokar
mia racj. Spojrza na Adolina. Chciabym, eby przeprowadzi dalsz inspekcj w moim imieniu,
synu. Ja mam co do zrobienia.
Co?
Chodzi o pewn prac, ktra powinna zosta wykonana.
Adolin chcia si sprzeciwi, ale nie wiedzia, jak sformuowa swoje obiekcje. W kocu tylko
westchn i skin gow.
Ale powiesz mi, o co w tym chodzi?
Wkrtce odpar Dalinar. Bardzo niedugo.
*
Dalinar spoglda za synem, ktry odchodzi pewnym krokiem. Bdzie dobrym arcyksiciem.
Dalinar musia podj prost decyzj.
Czy nadszed czas, by ustpi i pozwoli, by syn zaj jego miejsce?
Gdyby Dalinar si na to zdecydowa, oczekiwano by od niego, by trzyma si z dala od polityki,
powrci na swoje ziemie i pozwoli Adolinowi rzdzi. To bya bolesna decyzja i nie mg podj jej
popiesznie. Ale jeli naprawd popada w szalestwo, jak zdaje si wierzyli wszyscy w obozie, to musia
ustpi. I to wkrtce, zanim jego stan pogorszy si na tyle, e zabraknie mu przytomnoci umysu, by
odej.
Monarcha oznacza panowanie, pomyla, przypominajc sobie fragment Drogi krlw.
Zapewnia stabilno. To jego usuga i jego towar. Jeli nie panuje nad sob, to jak moe panowa nad
yciem swoich ludzi? Jaki kupiec wart swego Burzowego wiata nie spoywa owocw, ktrymi
handluje?.
Dziwne, e te cytaty wci przychodziy mu na myl, nawet jeli zastanawia si, czy nie przyczyniy
si do jego szalestwa.
Niter powiedzia. Przyniecie mj mot. Niech czeka na mnie na placu zbirki.
Dalinar chcia si porusza, dziaa, kiedy myla. Jego stranicy przypieszyli, eby dorwna mu
kroku, kiedy szed midzy koszarami batalionw szstego i sidmego. Niter wysa kilku mczyzn po bro.
Jego gos wydawa si dziwnie podekscytowany, jakby si spodziewa, e jego pan zrobi co imponujcego.
Sam Dalinar w to wtpi. W kocu wyszed na plac zbirki, peleryna opotaa za jego plecami, a

pancerne trzewiki uderzay o kamienie. Nie musia dugo czeka na mot dwaj mczyni wkrtce
przycignli wzek, na ktrym lea. Spoceni onierze zdjli go z wzka trzonek mia grubo
nadgarstka, a elece w przekroju byo wiksze od mskiej doni. Dwaj mczyni z trudem go unosili.
Dalinar chwyci mot doni w pancernej rkawicy i wspar go na ramieniu. Zignorowa onierzy
wiczcych na placu i podszed do grupki brudnych robotnikw wykopujcych latryn. Podnieli na niego
wzrok, przeraeni na widok arcyksicia we wasnej osobie grujcego nad nimi w penym Pancerzu
Odprysku.
Kto tu kieruje? spyta Dalinar.
Obszarpany cywil w brzowych spodniach niepewnie podnis rk.
Owiecony, jak moemy wam suy?
Odpoczywajc przez chwil odpar Dalinar. Odejdcie.
Zaniepokojeni robotnicy wycofali si. Z tyu zgromadzili si jasnoocy oficerowie, zdezorientowani
dziaaniami Dalinara.
Dalinar chwyci mot metalowy trzon zosta starannie owinity skr. Odetchnwszy gboko,
wskoczy do na wp ukoczonego otworu, unis mot i zamachn si, uderzajc broni o ska.
Rozleg si potny trzask i ramiona Dalinara przeszy dreszcz. Pancerz przyj na siebie wikszo
odrzutu, a bro pozostawia spore pknicie w kamieniach. Znw si zamachn, tym razem odrbujc spory
kawa skay. Cho dwaj lub nawet trzej mczyni mieliby problem, by go podnie, Dalinar chwyci go
jedn doni i odrzuci na bok.
Gdzie byy Odpryski dla zwyczajnych ludzi? Dlaczego staroytni, tacy przecie mdrzy, nie
stworzyli niczego, co mogoby im pomc? Dalinar nie przerywa, uderzenia jego mota wyrzucay w
powietrze odamki i kurz, bez trudu wykonywa przy tym prac dwudziestu mczyzn. Pancerz Odprysku
mg by wykorzystywany na tak wiele rnych sposobw, by uproci ycie robotnikw i ciemnookich na
caym Rosharze.
Dobrze si czu, pracujc. Robic co poytecznego. Ostatnio mia wraenie, e jego wysiki
przypominaj krcenie si w kko. Praca pomagaa mu myle.
Traci wol walki. To go martwio, gdy Dreszcz rado czerpana z walki i jej pragnienie w
duej mierze kierowa Alethimi jako narodem. Najwiksz z mskich sztuk byo zostanie wspaniaym
wojownikiem, a najwaniejszym Powoaniem bya walka. Sam Wszechmocny oczekiwa od Alethich, e
wyszkol si w penej honoru walce, by po mierci doczy do armii Heroldw i odbi Sale Spokoju.
A jednak myl o zabijaniu zaczynaa wywoywa w nim mdoci. Od czasu tamtego ostatniego ataku
zrobio si gorzej. Co si stanie nastpnym razem, kiedy ruszy do walki? W tym stanie nie mg przewodzi.
To waciwie dlatego abdykacja na rzecz Adolina wydawaa mu si waciwa.
Nie przerywa machania motem. Raz za razem uderza o ska. onierze zebrali si na grze, a
robotnicy wbrew jego rozkazom nie poszli odpocz. Patrzyli w oszoomieniu, jak Odpryskowy wykonuje
ich zadanie. Od czasu do czasu Dalinar przyzywa Ostrze i ci nim ska, odcinajc kawaki, po czym
rozbija je motem na mniejsze czci.

Pewnie wyglda absurdalnie. Nie mg wykona pracy wszystkich robotnikw w obozie i mia
waniejsze zadania, ktrymi mg zapeni swj czas. Nie byo powodu, by wchodzi do rowu i si mozoli.
A jednak czu si tak dobrze. Jake wspaniale wasnymi rkami pomaga w zaspokajaniu potrzeb obozu.
Rezultaty tego, co robi, by ochroni Elhokara, czsto byy trudne do oceny moliwo obserwowania
postpw pracy dawaa mu zadowolenie.
Ale nawet w tym postpowa zgodnie z ideaami, ktrymi si zarazi. Ksiga mwia o krlu
nioscym ciary swojego ludu. Mwia, e kady, kto przewodzi, by najpodlejszym ze wszystkich, gdy
jego zadaniem byo suy kademu. To kryo wok niego. Kodeks, nauki ksigi, to, co pokazyway mu
wizje lub urojenia.
Nigdy nie walcz z innymi ludmi, chyba e zmusi ci do tego wojna.
up!
Niech broni ci twoje czyny, nie sowa.
up!
Oczekuj honoru od tych, ktrych poznajesz, i daj im szans, by do niego doroli.
up!
Rzd tak, jak chciaby by rzdzony.
up!
Sta po pas w dziurze, ktra miaa sta si latryn, jego uszy wypenia jk pkajcych ska. Zaczyna
wierzy w te ideay. Nie, ju w nie uwierzy. Teraz nimi y. Jaki byby wiat, gdyby wszyscy yli zgodnie z
tym, co gosia ksiga?
Kto musia zacz. Kto musia by modelem. To by powd, by nie abdykowa. Czy by
szalecem, czy nie, to, jak postpowa, byo lepsze od tego, co robi Sadeas i pozostali. Wystarczyo tylko
popatrze na ycie jego onierzy i innych ludzi w obozie.
up!
Kamienia nie dao si zmieni bez mocnych uderze. Czy tak samo byo z czowiekiem takim jak
on? Czy to dlatego wszystko nagle stao si tak trudne? Ale dlaczego on? Dalinar nie by filozofem ani
idealist. I jeli mia by szczery w modoci by tyranem i brutalem. Czy ostatnie lata spdzone na
udawaniu, e kieruje si zasadami lepszych ludzi, mogy wymaza cae ycie rzezi?
Zacz si poci. Rw, jaki wyrba w ziemi, mia szeroko rwn wzrostowi dorosego mczyzny,
gboko sigajc jego piersi i dugo okoo trzech jardw. Im duej pracowa, tym wicej ludzi zbierao
si i szeptao.
Pancerz Odprysku by uwicony. Czy arcyksi rzeczywicie wyrbywa za jego pomoc latryn?
Czy napicie miao na niego a tak wielki wpyw? Boi si arcyburz. Robi si tchrzliwy. Odmawia
pojedynkw i obrony przed obelgami. Boi si walki, chce skoczy wojn.
Jest podejrzany o prb zabicia krla.
W kocu Teleb uzna, e pozwalanie tym wszystkim ludziom na gapienie si na Dalinara nie byo
pene szacunku, i odesa ich z powrotem do ich zada. Robotnikw te si pozby biorc sobie do serca

rozkaz Dalinara, kaza im usi w cieniu i rozmawia swobodnie. Kto inny mgby wypowiedzie takie
polecenie z umiechem, ale Teleb by rwnie pozbawiony polotu, jak same skay.
Dalinar nie przerywa pracy. Wiedzia, gdzie latryna miaa si koczy, sam wyrazi zgod na jej
budow. Zgodnie z projektem, mia zosta wykopany dugi, opadajcy w d rw, nastpnie przykryty
smoowanymi deskami dla ochrony przed smrodem. Na grze mia stan budynek latryny, a zawarto
roww co kilka tygodni miaa by Dusznikowana w dym.
Czu si jeszcze lepiej, pracujc w samotnoci. Jeden mczyzna, rozbijajcy skay, uderzenie po
uderzeniu. Niczym bbny, na ktrych Parshendi grali tamtego dnia przed laty. Dalinar wci wyczuwa te
uderzenia, wci sysza je w gowie, wstrzsay nim.
Przepraszam, bracie.
Rozmawia z arliwcami o swoich wizjach. Sugerowali, e s najprawdopodobniej tworem
przemczonego umysu.
Nie mia powodu wierzy, e cokolwiek, co pokazyway mu wizj, jest prawd. Kierujc si nimi,
zrobi wicej, ni tylko zignorowa manewry Sadeasa do tego niebezpiecznie wyczerpa swoje zasoby.
Jego reputacja znacznie si pogorszya, mg pocign za sob cay rd Kholin.
I to by najwaniejszy powd, dla ktrego powinien abdykowa. Gdyby kontynuowa, jego dziaania
mogy doprowadzi do mierci Adolina, Renarina i Elhokara. Mg powici ycie dla ideaw, ale czy
mg ryzykowa rwnie ycie synw?
Odamki ska odbijay si od jego Pancerza. Odczuwa zmczenie. Pancerz nie pracowa za niego.
Palce zaczynay mu drtwie od wibracji trzonu. Prawie podj ju decyzj. Jego umys by spokojny, jasny.
Znw zamachn si motem.
Czy Ostrze nie byoby skuteczniejsze? usysza oschy kobiecy gos.
Dalinar znieruchomia, elece mota opierao si o kamie. Odwrciwszy si, ujrza stojc przy
rowie Navani, ubran w niebiesko-czerwon sukni. Jej siwiejce wosy lniy w promieniach soca, ktre
znalazo si nadspodziewanie blisko zachodniego horyzontu. Towarzyszyy jej dwie mode kobiety nie jej
wasne podopieczne, ale poyczone od innych jasnookich kobiet w obozie.
Navani staa z zaoonymi rkami, promienie soca zza plecw otaczay j jak aureola. Dalinar z
wahaniem osoni oczy przed blaskiem.
Mathano?
Rbanie ska powiedziaa Navani, wskazujc na rw. Nie omiel si oczywicie wydawa
sdw, uderzanie to mska sztuka. Ale czy nie masz miecza, ktry przecina skay rwnie atwo jak... jak to
kiedy syszaam... arcyburza przelatuje nad Herdazem.
Dalinar spojrza na skay. Nastpnie znw unis mot i wbi go w kamienie. Rozleg si
satysfakcjonujcy trzask.
Ostrza Odprysku tn zbyt dobrze.
Interesujce powiedziaa. Bd udawa, e widz w tym sens. Tak na marginesie, czy nie
przyszo ci nigdy na myl, e wikszo mskich sztuk wie si z niszczeniem, a kobiecych z tworzeniem?

Dalinar znw si zamachn. up! Zadziwiajce, jak o wiele atwiej rozmawiao mu si z Navani,
kiedy nie musia na ni patrze.
Wykorzystuj Ostrze, by odcina boki i rodek. Ale i tak musz rozbi skay. Prbowaa kiedy
podnie skalny odamek, ktry zosta odcity Ostrzem?
Nie mog powiedzie, e tak.
To wcale nie jest proste. up! Szpara wycita Ostrzem jest bardzo wska. Skay wci
przylegaj do siebie. Trudno je chwyci lub poruszy. up! Wszystko jest bardziej skomplikowane, ni
si wydaje. up! Tak jest najlepiej.
Navani otrzepaa kilka skalnych odamkw z sukni.
I brudniej, jak widz.
up!
Masz zamiar mnie przeprosi? spytaa.
Za co?
Za spnienie na nasze spotkanie.
Dalinar zamar w poowie zamachu. Zupenie zapomnia, e na pierwszej uczcie po jej powrocie
zgodzi si, by Navani tego dnia mu czytaa. Nie powiedzia skrybom o umwionym spotkaniu. Odwrci
si do niej, zy na samego siebie. Zdenerwowa si, kiedy Thanadal odwoa ich spotkanie, ale tamten
przynajmniej wysa posaca.
Navani staa z rkami zaoonymi na piersi, ukrywajc bezpieczn do, a jej gadka suknia
wygldaa, jakby pona sonecznym blaskiem. Na wargach kobiety malowaa si sugestia umiechu.
Zgodnie z zasadami honoru, nie stawiwszy si na umwione spotkanie, znajdowa si teraz na jej asce.
Naprawd bardzo mi przykro powiedzia. Miaem trudne sprawy do rozwaenia, ale to nie jest
usprawiedliwienie dla faktu, e o tobie zapomniaem.
Wiem. Zastanowi si nad sposobem, w jaki mgby mi wynagrodzi to potknicie. Ale na razie
musisz wiedzie, e jedna z twoich czotrzcin miga.
Co takiego? Ktra?
Twoje skryby mwi, e ta czca z moj crk.
Jasnah! Mino wiele tygodni od ich ostatniej rozmowy, na wysyane przez niego wiadomoci
odpowiadaa bardzo zwile. Kiedy Jasnah zatapiaa si w jednym ze swoich projektw, czsto ignorowaa
wszystko wok. Jeli si teraz do niego odezwaa, to albo odkrya co, albo robia sobie przerw, eby
odnowi kontakty.
Dalinar spojrza na latryn. Niemal j skoczy i zorientowa si, e niewiadomie planowa podj
ostateczn decyzj, kiedy dotrze do koca. Kusio go, by pracowa dalej.
Ale jeli Jasnah chciaa nawiza kontakt...
Musia z ni porozmawia. Moe mgby j skoni do powrotu na Strzaskane Rwniny. Czuby si
o wiele pewniej, abdykujc, gdyby wiedzia, e przybdzie tu i bdzie strzec Elhokara i Adolina.
Dalinar odrzuci mot jego uderzenia sprawiy, e trzon wygi si pod ktem dobrych trzydziestu

stopni, a elece stao si bezksztatn mas i wyskoczy z rowu. Kae wyku sobie now bro to nie
byo niczym niezwykym dla Odpryskowych.
Przepraszam, Mathano powiedzia Dalinar ale obawiam si, e musz prosi o zgod na
opuszczenie ci tu po tym, jak prosiem ci o wybaczenie. Musz nawiza t rozmow.
Ukoni si i odwrci.
Waciwie odezwaa si z tyu Navani sdz, e to ja ci o co poprosz. Mino wiele miesicy
od mojej ostatniej rozmowy z crk. Docz do ciebie, jeli pozwolisz.
Zawaha si, ale nie mg jej odmwi tak szybko po tym, jak j obrazi.
Oczywicie.
Zaczeka, a Navani dotrze do palankinu i si usadowi. Tragarze go podnieli i wtedy Dalinar znw
ruszy, a poyczone podopieczne Navani i tragarze szli blisko niego.
Jeste dobrym czowiekiem, Dalinarze Kholinie powiedziaa Navani z przebiegym umieszkiem
na wargach, kiedy usadowia si na tapicerowanym siedzisku. Obawiam si, e jestem zmuszona czu si
zafascynowana tob.
Moje poczucie honoru sprawia, e atwo mn manipulowa odpar Dalinar, patrzc przez siebie.
Kontakty z ni nie byy czym, czego potrzebowa w tej chwili. Wiem, e tak jest. Nie musisz si mn
bawi, Navani.
Zamiaa si cicho.
Nie prbuj ci wykorzysta, Dalinarze. Ja... C, moe odrobin. Ale nie bawi si tob. W tym
ostatnim roku w szczeglnoci zacze by czowiekiem, za jakiego uwaaj ci wszyscy pozostali. Nie
widzisz, jakie to intrygujce?
Nie robi tego, by by intrygujcym.
Wtedy by to nie zadziaao! Nachylia si do niego. Wiesz, dlaczego przed laty wybraam
Gavilara, a nie ciebie?
A niech to. Uwagi Navani jej obecno byy jak kielich ciemnego wina wlanego do jego
krystalicznie czystych myli. Jasno umysu, ktr pragn znale w cikiej pracy, szybko znikaa. Czy
musiaa by tak bezporednia? Nie odpowiedzia na pytanie. Miast tego przypieszy kroku i mia nadziej,
e zrozumie, e nie chce omawia tej kwestii.
Nic to nie dao.
Nie wybraam go dlatego, e mia zosta krlem, Dalinarze. Cho tak mwi wszyscy. Wybraam
go, bo mnie przeraae. Ta twoja intensywno... twojego brata te przeraaa.
Nic nie powiedzia.
Wci tu jest mwia dalej. Widz j w twoich oczach. Ale otoczye j zbroj, byszczcym
Pancerzem Odprysku, by nad ni zapanowa. Uwaam to za fascynujce.
Zatrzyma si i spojrza na ni. Tragarze rwnie stanli.
To si nie uda, Navani powiedzia cicho.
Nie?

Pokrci gow.
Nie okryj hab pamici brata.
Spojrza na ni surowo, a ona w kocu pokiwaa gow.
Kiedy ruszy dalej, nic nie mwia, cho od czasu do czasu spogldaa na przebiegle. W kocu
dotarli do jego osobistego kompleksu, o czym wiadczyy trzepocce na wietrze bkitne sztandary z par
glifw khokh i linil pierwszy namalowano w ksztacie korony, drugi tworzy wie. Pierwotny wzr
namalowaa matka Dalinara, taki sam zdobi jego sygnet, cho Elhokar uywa miecza i korony.
onierze przed wejciem zasalutowali, a Dalinar zaczeka na Navani. Ogromne wntrze owietlay
napenione szafiry. Kiedy dotarli do salonu, znw uderzyo go, jak wystawny si sta przez te lata.
Trzy z sekretarek czekay ze swoimi podopiecznymi. Caa szstka wstaa na jego widok. Adolin te
tam by.
Dalinar posa modziecowi ponure spojrzenie.
Nie powiniene prowadzi inspekcji?
Adolin si wzdrygn.
Ojcze, skoczyem j przed kilkoma godzinami.
Naprawd?
Ojcze Burz! Ile czasu spdziem, walc w te kamienie?
Ojcze odezwa si znw modzieniec, zbliajc si do niego. Czy moemy porozmawia przez
chwil sam na sam?
Jak zwykle, wosy Adolina, czarne, lecz przetykane jasnymi kosmykami, byy rozczochrane. Zdy
zdj Pancerz i wykpa si, a teraz mia na sobie modny cho nadajcy si rwnie do walki mundur z
dugim niebieskim paszczem zapinanym po bokach, pod ktrym nosi brzowe spodnie.
Nie jestem gotw, by o tym rozmawia, synu powiedzia cicho Dalinar. Potrzebuj jeszcze
troch czasu.
Adolin wpatrywa si w niego z trosk. Bdzie wietnym arcyksiciem, pomyla Dalinar. Zosta do
tego wychowany, w przeciwiestwie do mnie.
Rozumiem stwierdzi Adolin. Ale mam do ciebie jeszcze jedn prob.
Wskaza w stron jednej z sekretarek, ktrej wosy byy kasztanowe z kilkoma czarnymi pasmami.
Bya zgrabna i miaa dug szyj. Nosia zielon sukni, a wosy zaplota w skomplikowane warkocze upite
na gowie czterema tradycyjnymi stalowymi szpilkami.
To Danlan Morakotha powiedzia cicho modzieniec. Wczoraj przyjechaa do obozu, by
spdzi kilka miesicy z ojcem, owieconym Morakoth. Niedawno przysza do mnie z wizyt, a ja
pozwoliem sobie zaproponowa jej miejsce wrd twoich sekretarek na czas jej pobytu tutaj.
Dalinar zamruga.
A co z...
Malash? Adolin westchn. Nie uoyo nam si.
A ta tutaj? spyta ojciec gosem przyciszonym, lecz penym niedowierzania. Mwie, e od jak

dawna jest w obozie? Od wczoraj? I ju zoya ci wizyt?


Adolin wzruszy ramionami.
Ma si t reputacj.
Dalinar westchn i posa spojrzenie Navani, ktra staa na tyle blisko, e moga ich usysze.
Udawaa w imi przyzwoitoci e nie podsuchuje.
Wiesz, e zwyczajowo w kocu naley wybra sobie jedn kobiet, i to do niej si zaleca.
Bdziesz potrzebowa dobrej ony, synu. By moe ju wkrtce.
Moe kiedy bd stary i nudny odpar Adolin, umiechajc si do modej kobiety.
Owszem, bya adna. Ale od wczoraj w obozie. Krwi przodkw moich, pomyla Dalinar. Przez cae
trzy lata zabiega o wzgldy kobiety, ktra w kocu zostaa jego on. Nawet jeli nie pamita jej twarzy,
nie mia problemw z przypomnieniem sobie, jak uporczywie si o ni stara.
Z pewnoci j kocha. Wszelkie uczucia z ni zwizane znikny, wymazane z jego pamici przez
moce, ktrych nigdy nie powinien kusi. Niestety, doskonale przy tym pamita, jak bardzo pragn Navani,
wiele lat przed pierwszym spotkaniem z kobiet, ktr mia polubi.
Przesta, powiedzia sobie. Jeszcze przed chwil prawie podj decyzj, by abdykowa. Nie mg
sobie pozwoli, by Navani go rozpraszaa.
Jasnoci Danlan Morakotha zwrci si do modej kobiety. Jeste mile widziana wrd moich
sekretarek. Jak syszaem, przysza do mnie wiadomo?
W rzeczy samej, owiecony odpara kobieta, dygajc.
Wskazaa na rzd piciu czotrzcin na jego pce, stojcych prosto w stojakach. Wygldayby jak
zwyczajne trzciny do pisania, gdyby nie przymocowane do nich niewielkie napenione rubiny. Ten na
prawym kracu pulsowa powoli.
Na miejscu bya te Litima. Mimo starszestwa, skina na Danlan, by ta przyniosa czotrzcin.
Moda kobieta popieszya do pki i przeniosa nadal migoczc trzcin na niewielkie biurko obok pulpitu.
Starannie przypia arkusz papieru do blatu, ostronie wcisna kaamarz na miejsce i wycigna korek.
Jasnookie kobiety doskonale radziy sobie tylko swobodn doni.
Usiada i spojrzaa na niego, wyranie nieco zdenerwowana. Dalinar nie ufa jej, oczywicie moga
by szpiegiem jednego z innych arcyksit. Niestety, pod nieobecno Jasnah w obozie nie byo adnych
kobiet, ktrym cakowicie ufa.
Jestem gotowa, owiecony powiedziaa Danlan.
Miaa lekko chropawy gos. W typie, ktry szczeglnie pociga Adolina. Mg jedynie mie
nadziej, e nie okae si rwnie pozbawiona charakteru jak te, ktre zazwyczaj wybiera jego syn.
Kontynuuj poleci Dalinar, gestem wskazujc Navani jeden z mikkich foteli.
Pozostae sekretarki usiady na swojej awie.
Danlan obrcia o jedno nacicie klejnot czotrzciny, wskazujc, e proba o rozmow zostaa
przyjta. Pniej sprawdzia poziomice po bokach biurka niewielkie flaszki oliwy z bbelkami powietrza
porodku, dziki ktrym moga ustawi blat idealnie pasko. Nastpnie zanurzya trzcin w atramencie i

umiecia j na kropce w lewym grnym rogu arkusza. Trzymajc j prosto, kciukiem przekrcia klejnot
jeszcze o jedno nacicie. Nastpnie odsuna do.
Trzcina pozostaa na miejscu, skierowana czubkiem w stron papieru, unoszc si jakby w
widmowej doni. Pniej zacza pisa, doskonale naladujc ruchy, ktre Jasnah wykonywaa w odlegoci
wielu mil, piszc poczon trzcin.
Dalinar sta obok biurka, zaoywszy z tyu rce. Widzia, e jego blisko denerwuje Danlan, ale by
zbyt niespokojny, by usi.
Jasnah miaa elegancki charakter pisma oczywicie, Jasnah osigaa doskonao we wszystkim,
czego si podejmowaa. Dalinar pochyli si, kiedy na karcie zaczy si pojawia znajome cho
nieczytelne linie krelone fioletowym atramentem. Z klejnotu unosiy si cienkie smuki czerwonawego
dymu.
Piro skoczyo pisa i zamaro w miejscu.
Wuju czytaa Danlan spodziewam si, e miewasz si dobrze.
W rzeczy samej odpar Dalinar. Ci, ktrzy mnie otaczaj, troszcz si o mnie.
Sowa te byy szyfrem wskazujcym, e nie ufa wszystkim, ktrzy suchali a przynajmniej nie
wszystkich zna. W takiej sytuacji Jasnah nie przekae nic tajnego.
Danlan wzia piro, przekrcia klejnot i napisaa sowa, wysyajc je przez ocean do Jasnah. Czy
kobieta przebywaa wci w Tukar? Skoczywszy pisa, Danlan znw umiecia trzcin na kropce w lewym
rogu w tym miejscu musiay si znale oba pira, by Jasnah moga kontynuowa rozmow i przekrcia
klejnot z powrotem.
Jak si spodziewaam, dotaram do Kharbranthu czytaa Danlan. Tajemnice, ktrych
szukam, s zbyt mroczne, by znajdoway si w samym Palanaeum, ale znajduj wskazwki. Kuszce
fragmenty. Czy Elhokar miewa si dobrze?.
Wskazwki? Fragmenty? Czego? Jasnah miaa skonno do dramatyzowania, cho nie bya w tym
tak ekstrawagancka jak krl.
Twj brat bardzo stara si da zabi przez przepastn besti podczas polowania przed kilkoma
tygodniami odpowiedzia Dalinar. Adolin, ktry sta oparty o rega, umiechn si na te sowa. Ale
najwyraniej Heroldowie go strzeg. Miewa si dobrze, cho bardzo nam ciebie brakuje. Z pewnoci twoje
rady by mu si przyday. Jasno Lalai peni obowizki jego gwnej sekretarki.
Moe to skoni Jasnah do powrotu. Bardzo nie lubia kuzynki Sadeasa, ktra pod nieobecno
krlowej bya gwn skryb krla.
Danlan zapisaa te sowa. Siedzca obok Navani odchrzkna.
Och odezwa si Dalinar dodaj jeszcze: Twoja matka znw wrcia do obozw.
Chwil pniej piro napisao z wasnej woli.
Przeka mojej matce wyrazy szacunku. Trzymaj j na dystans, wuju. Ona gryzie.
Siedzca obok Navani pocigna nosem, a Dalinar zorientowa si, e nie da Jasnah zna, e jej
matka przysuchuje si rozmowie. Zarumieni si, Danlan za czytaa dalej:

Nie mog mwi o swojej pracy przez czotrzcin, ale coraz bardziej si niepokoj. Tu co jest,
ukryte pord ogromu zgromadzonych kart w dziale historii.
Jasnah bya Veristitaliank. Kiedy mu to wyjania by to zakon uczonych, ktre prboway
odnale prawd o przeszoci. Pragny stworzy obiektywne, oparte na faktach opisy tego, co si
wydarzyo, by na tej podstawie podejmowa decyzje dotyczce przyszoci. Nie by pewien, dlaczego
uwaay si za inne od zwyczajnych historykw.
Czy wrcisz? spyta Dalinar.
Nie umiem odpowiedzie przeczytaa Danlan, gdy nadesza odpowied. Nie odwa si
przerwa swoich bada. Ale wkrtce moe nadej te czas, gdy nie odwa si trzyma z dala.
Co takiego? pomyla Dalinar.
Tak czy inaczej czytaa kobieta mam do ciebie kilka pyta. Musisz mi znw opisa, co
wydarzyo si, kiedy przed siedmiu laty napotkalicie pierwszy patrol Parshendich.
Dalinar zmarszczy czoo. Mimo pomocy Pancerza kopanie latryny sprawio, e czu si zmczony.
Ale w Pancerzu nie odway si usi w fotelu. Zdj jedn rkawic i przeczesa wosy. Nie lubi tego
tematu, ale jednoczenie cieszy si z takiej odmiany. Mg na jaki czas odroczy podjcie decyzji, ktra
miaa na zawsze zmieni jego ycie.
Danlan spojrzaa na niego, gotowa zapisa jego sowa. Dlaczego Jasnah znw chciaa usysze t
histori? Czy nie opisaa tych wanie wydarze w biografii swojego ojca?
C, w kocu mu to wyjani, a jeli ocenia po wczeniejszych odkryciach Jasnah jej obecny
projekt mia wielk warto. Dalinar aowa, e Elhokar nie dzieli mdroci siostry.
To bolesne wspomnienia, Jasnah. auj, e skoniem twojego ojca, bymy udali si na t
wypraw. Gdybymy nie odkryli Parshendich, nie zabiliby go. Pierwsze spotkanie nastpio, kiedy
badalimy las, ktrego nie byo na mapach. Miejsce to znajduje si na poudnie od Strzaskanych Rwnin, w
dolinie oddalonej o dwa tygodnie marszu od Wysychajcego Morza.
W modoci Gavilara ekscytoway tylko dwie rzeczy podbj i polowanie. Jeli nie zajmowa si
jednym, to drugim. Propozycja polowania wydawaa si w owym czasie rozsdna. Gavilar zachowywa si
dziwnie, traci wol walki. Ludzie zaczynali mwi, e osab. Dalinar chcia przypomnie bratu dobre czasy
ich modoci. Std polowanie na legendarn przepastn besti.
Twojego ojca nie byo ze mn, kiedy na nich wpadem mwi dalej Dalinar, wracajc mylami
do przeszoci. Rozbijanie obozw na wilgotnych, zalesionych wzgrzach. Przepytywanie nataskich
tubylcw przez tumaczy. Szukanie poamanych drzew. Prowadziem zwiadowcw w gr dopywu
miertelnej Rzeki, a twj ojciec prowadzi zwiad w d. Znalelimy obz Parshendich po drugiej stronie. Z
pocztku nie moglimy w to uwierzy. Parshmeni. W obozie, wolni i zorganizowani. I mieli bro. Wcale nie
prymitywn. Miecze, wcznie z rzebionymi drzewcami...
Umilk. Gavilar rwnie nie uwierzy, kiedy Dalinar mu powiedzia. Nigdy nie istniao co takiego
jak wolne plemi parshmenw. Byli sugami, od zawsze.
Czy mieli wtedy Pancerze Odprysku? przeczytaa Danlan.

Dalinar nie zorientowa si, e Jasnah odpowiedziaa.


Nie.
W kocu nadesza odpowied.
Ale teraz je maj. Kiedy po raz pierwszy zobaczye Odpryskowego wrd Parshendich?.
Po mierci Gavilara odpar Dalinar.
Dostrzeg zwizek. Zawsze si zastanawiali, dlaczego Gavilar chcia podpisa traktat z Parshendimi.
Nie potrzebowali go, by polowa na wielkoskorupy na Strzaskanych Rwninach Parshendi nie mieszkali
wtedy jeszcze na Rwninach.
Dalinara przeszy dreszcz. Czy jego brat mg wiedzie, e ci Parshendi maj dostp do Ostrzy
Odprysku? Czy podpisa traktat, liczc, e wycignie z nich informacje, gdzie znaleli t bro?
Czy chodzi o jego mier? zastanawia si. Czy to ta tajemnica, ktrej szukaa Jasnah? W
przeciwiestwie do Elhokara, nigdy nie okazywaa tego, e szuka zemsty, ale te mylaa inaczej ni brat.
dza zemsty by ni nie kierowaa. Ale wtpliwoci ju zdecydowanie tak.
Jeszcze jedno, wuju przeczytaa Danlan. I bd moga powrci do labiryntu biblioteki.
Czasami czuj si jak cmentarny rabu, przegldajcy koci dawno zmarych. Niewane. Kiedy
wspomniae, e Parshendi bardzo szybko uczyli si naszego jzyka.
Tak odpar Dalinar. W cigu kilku dni zaczlimy rozmawia i komunikowalimy si cakiem
sprawnie. Zadziwiajce. Kto by pomyla, e to wanie parshmeni, ze wszystkich narodw, byli tak
zdolni? Wikszo z tych, ktrych zna, prawie wcale si nie odzywaa.
O czym w pierwszej kolejnoci z wami rozmawiali? czytaa Danlan. Jakie byy pierwsze
pytania, ktre zadali? Moesz sobie przypomnie?.
Dalinar zamkn oczy, wracajc pamici do dni, kiedy Parshendi obozowali po drugiej stronie rzeki.
Gavilara zafascynowali.
Chcieli zobaczy nasze mapy.
Czy wspominali o Pustkowcach?.
Pustkowcach?
Nie, na ile sobie przypominam. Dlaczego?
Wolaabym teraz nie mwi. Ale chciaabym co ci pokaza. Niech twoja skryba wycignie
czysty arkusz papieru.
Danlan przymocowaa now kartk do blatu. Ustawia piro w rogu i pucia je. Podnioso si i
zaczo kreli szerokimi, odwanymi pocigniciami. To by rysunek. Dalinar wsta i podszed bliej,
podobnie Adolin. Trzcina i atrament nie najlepiej nadaway si do tego celu, a rysunki przesyane przez
czotrzcin nie byy precyzyjne. Z pira ciekay mae krople atramentu w miejscu, w ktrym nie byo ich
po drugiej stronie, i cho kaamarz znajdowa si w dokadnie tym samym miejscu pozwalajc Jasnah
napeni jednoczenie swoj trzcin i Dalinara jego trzcinie czasami wczeniej koczy si atrament.
Rysunek i tak by wspaniay. To nie Jasnah, uwiadomi sobie Dalinar. Ktokolwiek rysowa po
tamtej stronie, by o wiele bardziej utalentowany od jego bratanicy.

Rysunek przedstawia wysoki cie grujcy nad budynkami. Cienkie atramentowe linie ukazyway
sugesti pancerza i szczypiec, a cienie powstay dziki umieszczeniu cieszych linii bliej siebie.
Danlan odoya go na bok i wycigna trzeci arkusz. Dalinar podnis rysunek. Adolin sta u jego
boku. Wyaniajcy si z linii i cieni stwr jak z koszmaru sennego wyglda znajomo. Jak...
To przepastna bestia stwierdzi Adolin, pokazujc palcem. Jest znieksztacona... o wiele
bardziej zowrogi pysk i szersze ramiona, nie widz te drugiej pary szczypiec... ale z pewnoci kto
sprbowa narysowa jedn z nich.

Tak zgodzi si Dalinar, drapic si po brodzie.


To rysunek z jednej z tutejszych ksig przeczytaa Danlan. Moja nowa podopieczna jest
uzdolnion rysowniczk, wic kazaam jej, by go dla was skopiowaa. Powiedz mi, czy to ci czego nie
przypomina?.
Nowa podopieczna? pomyla Dalinar. Jasnah nie miaa ich od wielu lat. Zawsze powtarzaa, e
nie ma czasu.
To jest przepastna bestia powiedzia.
Danlan zapisaa sowa. Po chwili nadesza odpowied.
Ksiga opisuje to jako Pustkowca.
Dalinar zmarszczy czoo i przechyli gow.
Ksiga to kopia tekstu pierwotnie napisanego w latach przed Odstpstwem kontynuowaa
Danlan jednak ilustracje skopiowano z innego tekstu, jeszcze starszego. W rzeczy samej, niektrzy sdz,
e rysunek powsta dwa lub trzy pokolenia po odejciu Heroldw.
Adolin zagwizda cicho. To by znaczyo, e rzeczywicie jest bardzo stary. O ile Dalinar wiedzia,
mieli niewiele dzie sztuki i tekstw pochodzcych z cieniodni. Droga krlw bya najstarszym z nich i
jedynym zachowanym w caoci. A nawet i ona przetrwaa jedynie w tumaczeniu, nie mieli kopii w
oryginalnym jzyku.
Nim wycigniesz pochopne wnioski przeczytaa Danlan nie sugeruj, e Pustkowcy s tym
samym, co przepastne bestie. Sdz, e staroytna artystka nie wiedziaa, jak wyglda Pustkowiec, wic
narysowaa najstraszliwsz istot, jak znaa.
Ale skd pierwotna artystka wiedziaa, jak wyglda przepastna bestia? pomyla Dalinar.
Odkrylimy Strzaskane Rwniny dopiero...
Ale oczywicie. Cho Niczyje Wzgrza byy teraz opustoszae, kiedy naleay do zamieszkanego
krlestwa. Kto w przeszoci zna przepastne bestie, zna je tak dobrze, e narysowa jedn i okreli
mianem Pustkowca.
Musz i przekazaa Jasnah przez Danlan. Opiekuj si moim bratem pod moj
nieobecno, wuju.
Jasnah powiedzia Dalinar, starannie dobierajc sowa. Tu sytuacja jest trudna. Burza zaczyna
szale, a budowla trzsie si i jczy. Wkrtce moesz usysze wieci, ktre ci zaskocz. Byoby dobrze,

gdyby powrcia i udzielia pomocy.


Czeka w milczeniu na odpowied, wsuchujc si w zgrzytanie czotrzciny.
Chciaabym mc poda dat powrotu. Dalinar prawie sysza spokojny, opanowany gos
Jasnah. Ale nie umiem oceni, kiedy skocz badania.
To bardzo wane, Jasnah powiedzia Dalinar. Prosz, zastanw si jeszcze.
Bd pewien, wuju, e przyjad. W kocu. Nie umiem tylko powiedzie, kiedy.
Dalinar westchn.
We pod uwag napisaa Jasnah e bardzo chciaabym zobaczy przepastn besti.
Martw odpar Dalinar. Nie mam zamiaru pozwoli, eby powtrzya dowiadczenia brata
sprzed kilku tygodni.
Ach odpisaa Jasnah kochany, przesadnie troskliwy Dalinar. Pewnego dnia bdziesz musia
przyzna, e twoja ulubiona bratanica i bratanek doroli.
Zaczn was traktowa jak dorosych, kiedy wy zaczniecie si tak zachowywa powiedzia
Dalinar. Przybd wkrtce, a zdobdziemy dla ciebie martw przepastn besti. Uwaaj na siebie.
Zaczekali na odpowied, ale klejnot przesta pulsowa, co oznaczao, e Jasnah zakoczya
transmisj. Danlan odoya czotrzcin, a Dalinar podzikowa sekretarkom za pomoc. Wycofay si.
Wygldao na to, e Adolin chce zosta, ale ojciec kaza mu odej.
Dalinar znw spojrza na rysunek przepastnej bestii. By wyranie niezadowolony. Co zyska po tej
rozmowie? Kolejne niejasne sugestie? Co mogo by tak wanego w badaniach Jasnah, e ignorowaa
zagroenie dla krlestwa?
Kiedy ju ogosi abdykacj, musi napisa do niej bardziej bezporedni list, wyjaniajc, dlaczego
podj tak decyzj. Moe to cignie j z powrotem.
I w tej wanie chwili Dalinar zorientowa si, e podj decyzj. Gdzie midzy opuszczeniem rowu
i t chwil przesta traktowa swoj abdykacj jako jeli i zacz myle o niej w kategoriach kiedy. To
bya waciwa decyzja. Czu si z ni le, ale by pewien. Czowiek czasem musia robi nieprzyjemne
rzeczy.
To przez kontakt z Jasnah, uwiadomi sobie. Rozmow o jej ojcu. Rzeczywicie zachowywa si jak
Gavilar pod koniec. Tamto prawie zniszczyo krlestwo. C, musia si zatrzyma, nim zajdzie tak daleko.
Moe to, co si z nim dziao, byo chorob umysu odziedziczon po rodzicach. To...
Lubisz Jasnah odezwaa si Navani.
Dalinar wzdrygn si i odwrci od obrazu przepastnej bestii. Zakada, e podya za Adolinem.
Ona jednak nadal tu bya i patrzya na niego.
Dlaczego tak bardzo zachcasz j do powrotu?
Odwrci si do Navani i zorientowa, e odesaa swoje dwie modociane towarzyszki razem z
sekretarkami. Byli sami.
Navani powiedzia. To niestosowne.
Phi. Jestemy rodzin, a ja mam pytania.

Dalinar zawaha si, po czym przeszed na rodek pokoju. Navani staa przy drzwiach. Na szczcie,
jej towarzyszki zostawiy otwarte drzwi do przedpokoju, a w korytarzu stali dwaj stranicy. To nie bya
idealna sytuacja, ale pki Dalinar widzia stranikw, a oni jego, rozmowa z Navani miecia si w
granicach przyzwoitoci, cho z trudem.
Dalinarze? Odpowiesz mi? spytaa Navani. Dlaczego tak bardzo ufasz mojej crce, cho inni
niemal bez wyjtku j potpiaj?
Uwaam ich niech za rekomendacj odpar.
Jest heretyczk.
Odmwia przyczenia si do krgu wyznawcw, poniewa nie wierzya w ich nauki. Zamiast
pj na kompromis w imi pozorw, bya uczciwa i odmwia wygaszania twierdze, w ktre nie wierzy.
Uwaam to za oznak honoru.
Navani prychna.
Jestecie jak dwa gwodzie w tej samej futrynie. Ostre, twarde i trudne do wycignicia.
Powinna odej powiedzia Dalinar, wskazujc w stron korytarza. Nagle poczu si bardzo
zmczony. Ludzie bd gada.
A niech gadaj. Musimy zacz planowa, Dalinarze. Jeste najwaniejszym arcyksiciem w...
Navani przerwa jej. Mam zamiar abdykowa na rzecz Adolina.
Zamrugaa zaskoczona.
Odejd, kiedy poczyni wszystkie niezbdne przygotowania. To najwyej kilka dni.
Czu si dziwnie z tymi sowami, jakby ich wypowiedzenie na gos uczynio jego decyzj
prawdziw.
Navani wydawaa si zbolaa.
Och, Dalinarze wyszeptaa. To straszliwy bd.
Mam prawo go popeni. I musz powtrzy swoj prob. Musz si zastanowi nad wieloma
kwestiami, Navani, i nie mog si teraz zajmowa tob.
Wskaza na drzwi.
Navani wywrcia oczami, ale spenia jego prob. Zamkna za sob drzwi.
Ju, pomyla Dalinar, wypuszczajc powietrze z puc. Podjem decyzj.
Zbyt zmczony, by zdj Pancerz bez pomocy, opad na podog i opar gow o cian. Rano
poinformuje Adolina o swojej decyzji, a w cigu tygodnia ogosi j na uczcie. Pniej powrci do
Alethkaru, na swoje ziemie.
Byo po wszystkim.
Koniec
czci drugiej

Interludia

Rysn Axies Szeth

Rysn z wahaniem zesza z pierwszego wozu karawany. Jej stopy dotkny mikkiej, nierwnej ziemi,
ktra nieco ugia si pod ni. Zadraa, zwaszcza kiedy zbyt gsta trawa nie cofna si jak powinna. Rysn
tupna kilka razy. Trawa nawet nie zadraa.
Nie poruszy si stwierdzi Vstim. Tutejsza trawa nie zachowuje si tak, jak gdzie indziej. Z
pewnoci o tym syszaa.
Starszy mczyzna siedzia pod jaskrawotym pciennym dachem pierwszego wozu. Opiera rk
o porcz, a drug przytrzymywa rejestry. Jedn z dugich biaych brwi wcisn za ucho, druga swobodnie
opadaa wzdu twarzy. Lubi sztywno wykrochmalone szaty niebieskie i czerwone i stokowate
kapelusze o paskim denku. To by typowy ubir thayleskiego kupca niemodny od kilku dziesicioleci,
ale nadal znaczcy.
Syszaam o trawie odpara Rysn. Ale to takie dziwne.
Znw zrobia krok i obesza pierwszy wz. Tak, syszaa o trawie w Shinovarze, ale zakadaa, e
bdzie po prostu letargiczna. e ludzie twierdzili, e si nie chowa, bo poruszaa si zbyt powoli.
Ale nie, nie o to chodzio. Wcale si nie ruszaa. Jak przetrwaa? Zwierzta nie wyary jej w
caoci? Pokrcia gow i spojrzaa na rwnin. Trawa porastaa j w caoci. dba toczyy si razem i
nie byo wida ziemi. Co za baagan.
Ziemia jest sprysta stwierdzia, wracajc do punktu wyjcia przed wozem. Nie tylko ze
wzgldu na traw.
Hm odezwa si Vstim, nie przerywajc pracy nad rejestrami. Tak. Nazywaj to gleb.
Mam wraenie, e zaraz padn na kolana. Jak Shinowie tu yj?
To interesujca nacja. Nie powinna ustawia urzdzenia?
Rysn westchna, ale przesza na ty wozu. Inne wozy w karawanie w sumie sze przesuway si
powoli, tworzc luny krg. Opucia tyln klap pierwszego i z szarpniciem wycigna drewniany
trjng niemal dorwnujcy jej wzrostem. Opara go o rami i zaniosa na rodek trawiastego krgu.

Ubieraa si modniej ni jej babsk nosia nowoczesny strj modej kobiety ciemnoniebieska
wzorzysta kamizelka z jedwabiu naoona na jasnozielon bluzk z dugimi rkawami i sztywnymi
mankietami. Jej sigajca do kostek spdnica, rwnie niebieska, bya sztywna i powana, wygodna w
kroju, ale modnie haftowana.
Na lewej doni nosia zielon rkawiczk. Zasanianie bezpiecznej doni byo idiotyczn tradycj,
efektem kulturalnej dominacji Vorinw. Ale lepiej zachowywa pozory. Wielu z bardziej tradycyjnych
Thaylenw w tym, niestety, jej babsk wci uwaao za skandal odsanianie przez kobiet bezpiecznej
doni.
Postawia trjng. Mino pi miesicy od kiedy Vstim zosta jej babskiem, a ona jego uczennic.
By dla niej dobry. Nie wszyscy babskowie tacy byli zgodnie z tradycj, by wicej ni jej mistrzem.
Zgodnie z prawem, by jej ojcem, a do chwili, gdy ogosi, e jest gotowa zosta samodzielnym kupcem.
aowaa, e spdzali tyle czasu, udajc si do tak dziwacznych miejsc. By znany jako wielki
kupiec, a ona zakadaa, e wielcy kupcy odwiedzali egzotyczne miasta i porty. Nie puste ki w zacofanych
krainach.
Ustawiwszy trjng, wrcia do wozu po fabrial. Ty wozu w poczeniu z grubymi bokami i
dachem zapewnia ochron przed arcyburzami nawet te sabsze na zachodzie mogy by niebezpieczne,
przynajmniej dopki nie przebyli przeczy prowadzcych do Shinovaru.
Wrcia do trjnoga z pudekiem, w ktrym znajdowa si fabrial. Zsuna drewnian pokryw i
wycigna duy heliodor. Bladoty klejnot o rednicy co najmniej dwch cali by umieszczony w
metalowej oprawie. Emanowa agodnym blaskiem, nie tak mocno, jak mona by si spodziewa po
kamieniu takich rozmiarw.
Umiecia go na trjnogu, po czym obrcia kilka tarcz poniej, ustawiajc fabrial na ludzi w
karawanie. Pniej wycigna z wozu zydel i usiada. Zdziwia si, jak wiele Vstim zapaci za urzdzenie
jeden z nowych, niedawno wymylonych typw, ktry mia ostrzega przed zblianiem si ludzi. Czy to
byo a tak wane?
Usadowia si wygodniej, spogldajc na klejnot i czekajc, a zacznie wieci janiej. Dziwaczna
trawa Shin koysaa si na wietrze, uparcie odmawiajc schowania si nawet przed najmocniejszymi
podmuchami. W pewnej odlegoci wznosiy si biae szczyty Mglistych Gr osaniajcych Shinovar. Te
gry sprawiay, e arcyburze rozpraszay si, czynic Shinovar jednym z niewielu miejsc w Rosharze, gdzie
arcyburze nie kieroway yciem.
Rwnin wok niej porastay dziwne drzewa o prostych pniach i sztywnych gaziach penych lici,
ktre nie choway si przed wiatrem. Cay krajobraz robi niesamowite wraenie, jakby by martwy. Nic si
nie poruszao. Rysn zorientowaa si nagle, e nie widzi adnych sprenw. Ani jednego. Ani wiatrosprenw,
ani yciosprenw, nic.
Zupenie jakby caa kraina bya ociaa umysowo. Jak czowiek, ktry urodzi si z niekompletnym
mzgiem, ktry nie wiedzia, kiedy powinien si chroni, tylko gapi si w cian i lini. Wbia palec w
ziemi i uniosa go, by przyjrze si tej glebie, jak to okreli Vstim. Bya brudna. Przecie mocniejszy

podmuch mgby wyrwa z korzeniami cae to pole trawy i ponie je daleko. Dobrze, e arcyburze nie
docieray do tych ziem.
W pobliu wozw sudzy i stranicy rozadowywali skrzynie i rozbijali obz. Nagle heliodor zacz
pulsowa mocniejszym tym blaskiem.
Mistrzu! zawoaa, podnoszc si. Kto jest w pobliu.
Vstim ktry przeglda skrzynie gwatownie unis gow. Machn do Kylrma, dowdcy stray,
i szeciu jego ludzi wycigno uki.
Tam powiedzia jeden z nich, pokazujc palcem.
Zbliaa si do nich grupa konnych. Nie jechali bardzo szybko i prowadzili kilka duych zwierzt, z
wygldu przypominajcych grube, przysadziste konie, ktre cigny wozy. Klejnot w fabrialu pulsowa
coraz janiej w miar ich zbliania.
Tak stwierdzi Vstim, spogldajc na kamie. To si bardzo przyda. Ma niezy zasig.
Ale przecie wiedzielimy, e si zbliaj zauwaya Rysn, wstajc z zydla i podchodzc do
niego.
Tym razem zgodzi si. Lecz jeli ostrzee nas przed zbjcami w ciemnociach, zwrci si po
wielokro. Kylrm, opucie uki. Wiecie, co o nich myl.
Stranicy wypenili polecenie i grupa Thayleczykw czekaa. Rysn odkrya, e nerwowo wciska
brwi za uszy, cho nie wiedziaa dlaczego. Przybysze byli Shinami. Oczywicie, Vstim nalega, by nie
uwaaa ich za dzikusw. Wydawao si, e darzy ich wielkim szacunkiem.
Kiedy przybyli, zaskoczya j rnorodno ich wygldu. Inni Shinowie, ktrych widziaa, nosili
proste brzowe szaty lub inny ubir robotnikw. Tej grupie przewodzi jednak mczyzna ubrany w co, co
musiao by szczytem shinovarskiej elegancji jaskrawy, wielobarwny paszcz, wizany z przodu, ktry
cakowicie go otula. Opada po obu stronach koskiego grzbietu, sigajc ziemi. Jedynie gowa mczyzny
bya widoczna.
Obok niego jechao czterech mczyzn, ktrych stroje byy bardziej przygaszone. Jaskrawe, ale nie
a tak. Nosili koszule, spodnie i kolorowe czapki.
Towarzyszyy im co najmniej trzy tuziny pieszych ubranych w brzowe tuniki. Kolejni kierowali
trzema wielkimi wozami.
Niele powiedziaa Rysn. Zabra wielu sucych.
Sucych? powtrzy Vstim.
Ci osobnicy w brzie.
Babsk umiechn si.
To jego stranicy, dziecko.
Co takiego? Nie robi wikszego wraenia.
Shinowie to ciekawa nacja powiedzia. Tutaj wojownicy s najpodlejszymi z ludzi, troch jak
niewolnicy. Handluje si nimi za pomoc niewielkich kamieni, ktre oznaczaj wasno, a kady
mczyzna, ktry signie po bro, musi do nich doczy i da si traktowa w taki sposb. Mczyzna w

wyszukanej szacie? To rolnik.


To znaczy, waciciel ziemski?
Nie. O ile mi wiadomo, wychodzi kadego dnia... to znaczy, w dni, kiedy nie prowadzi takich
negocjacji jak dzisiaj... eby pracowa w polu. Traktuj wszystkich rolnikw w taki sposb, nie szczdzc
im troski i szacunku.
Rysn staa z otwartymi ustami.
Ale wikszo wiosek jest pena rolnikw!
W rzeczy samej. Tutaj to wite miejsca. Cudzoziemcom nie wolno si zblia do pl i wsi.
Jakie to dziwne, pomylaa. By moe ycie w takim miejscu wpyno na ich umysy.
Kylrm i jego stranicy nie wydawali si zadowoleni na widok takiej przewagi liczebnej drugiej
strony, ale Vstim jakby nie zwraca na to uwagi. Kiedy Shinowie zbliyli si, bez ladu niepokoju wyszed
spomidzy wozw. Rysn popieszya za nim, jej spdnica muskaa traw.
Niech to, pomylaa. Kolejny problem wynikajcy z tego, e si nie cofaa. Gdyby musiaa kupi
nowy rbek z powodu tej tpej trawy, bardzo by si zdenerwowaa.
Vstim zbliy si do Shinw i ukoni w charakterystyczny sposb, z domi skierowanymi do ziemi.
Tam balo ken tala powiedzia.
Rysn nie wiedziaa, co to znaczy.
Mczyzna w paszczu rolnik z szacunkiem skin gow, a jeden z pozostaych jedcw zsun
si na ziemi i podszed bliej.
Niech Wiatry Fortuny tob kieruj, przyjacielu. Bardzo dobrze mwi po thaylesku. Ten,
ktry dodaje, jest szczliwy z twojego bezpiecznego przybycia.
Dzikuj ci, Thresh-synu-Esana odpar Vstim. I moja wdziczno temu, ktry dodaje.
Co nam przywioze ze swoich dziwnych krain, przyjacielu? spyta Thresh. Wicej metalu, jak
licz.
Vstim machn rk, a wtedy stranicy przynieli cik skrzyni. Postawili j i zdjli wieko,
ukazujc dziwn zawarto. Kawaki metalowego zomu, wikszo w ksztacie odamkw skorupy, cho
inne miay ksztat kawakw drewna. Wyglday jak mieci, ktre z jakiego niewyjanionego powodu
Dusznikowano w metal.
Ach powiedzia Thresh, kucajc, by przyjrze si skrzyni. Cudownie!
Ani kawaek nie zosta wykopany stwierdzi Vstim. adne skay nie zostay zmiadone ani
stopione, by otrzyma ten metal. Zosta Dusznikowany ze skorup, kory lub gazi. Mam potwierdzajcy to
dokument podpisany przez piciu rnych thayleskich notariuszy.
Nie musiae tego robi stwierdzi Shin. Ju przed laty zyskae nasze zaufanie w tej kwestii.
Wolaem postpi w zgodzie z zasadami odpar Vstim. Kupiec, ktry nieostronie traktuje
swoje kontrakty, wkrtce odkrywa, e otaczaj go wrogowie, nie przyjaciele.
Thresh wsta i klasn trzy razy. Mczyni odziani w brz, ze wzrokiem wbitym w ziemi, opucili
ty jednego z wozw, ukazujc skrzynie.

Inni, ktrzy nas odwiedzaj zauway Thresh, podchodzc do wozu. Interesuj ich tylko konie.
Kady chce kupowa konie. Ale nigdy ty, przyjacielu. Dlaczego?
Opieka nad nimi jest zbyt trudna stwierdzi Vstim, idc z Threshem. I czsto sprzedaj si z
niewielkim zyskiem, cho s cenne.
Ale z tymi nie ma problemu? spyta Thresh, podnoszc jedn z lekkich skrzy.
W rodku byo co ywego.
Zupenie. Kurczaki maj dobr cen i atwo si nimi zajmowa, wystarczy mie karm.
Przywielimy jej sporo odpar Thresh. Nie wierz, e kupujecie je od nas. Nie s warte a tyle,
ile sdz cudzoziemcy. I dajecie nam za nie metal! Metal, ktry nie jest splamiony zniszczonym kamieniem.
To cud.
Vstim wzruszy ramionami.
Tam, skd pochodz, te kawaki s prawie bezwartociowe. Tworz je arliwcy, ktrzy wicz si
w Dusznikowaniu. Nie mog tworzy ywnoci, bo gdyby si pomylili, byaby trujca. Dlatego zmieniaj
mieci w metal i wyrzucaj go.
Ale przecie mona go przeku!
Po co przekuwa metal zauway Vstim skoro mona wyrzebi z drewna przedmiot o
wymaganym ksztacie i pniej go Dusznikowa?
Thresh jedynie potrzsn gow. Rysn przygldaa si wszystkiemu z dezorientacj. Nigdy
wczeniej nie widziaa tak dziwacznego targowania si. Zazwyczaj Vstim wykca si i targowa jak
szalony. Tu jednak swobodnie przyznawa, e jego towary s bezwartociowe!
Waciwie w caej rozmowie obaj bardzo starali si udowodni, jak bezwartociowe s ich towary.
W kocu doszli do porozumienia cho Rysn nie umiaa poj, w jaki sposb i ucisnli rce. onierze
Thresha zaczli rozadowywa skrzynie kurczakw, tkanin i egzotycznego suszonego misa. Inni zabierali
skrzynie ze zomem.
Nie moesz mi sprzeda onierza, prawda? spyta Vstim, kiedy czekali.
Obawiam si, e ich nie mona sprzedawa obcym.
Ale tamten, ktrego mi przehandlowae...
Mino prawie siedem lat! powiedzia ze miechem Thresh. A ty wci pytasz!
Nie wiesz, ile za niego dostaem odpar Vstim. A oddae mi go prawie za darmo!
By Kamc wyjani Thresh, wzruszajc ramionami. Nic nie by wart. Zmusie mnie, ebym
wzi co w zamian, cho, jeli mam by szczery, musiaem wyrzuci twoj zapat do rzeki. Nie mgbym
wzi pienidzy za Kamc.
C, chyba nie powinienem czu si tym uraony. Vstim podrapa si po brodzie. Ale jeli
bdziesz mia kolejnego, daj mi zna. Najlepszy suga, jakiego miaem. Wci auj, e go odsprzedaem.
Bd pamita, przyjacielu. Ale to mao prawdopodobne, ebymy mieli kolejnego. Wydawa si
rozkojarzony. W rzeczy samej, powinienem mie nadziej, e ju nigdy takiego nie bdzie...
Po wymianie towarw znw ucisnli sobie rce, po czym Vstim ukoni si rolnikowi. Rysn

prbowaa naladowa jego gesty, co wywoao umiech na twarzy Thresha i jego towarzyszy,
rozmawiajcych cicho w swoim szeleszczcym jzyku.
C za duga, nudna jazda dla tak krtkiego handlu. Ale Vstim mia racj, za te kurczaki dostan na
wschodzie dobre kule.
Czego si nauczya? spyta Vstim, gdy ruszyli z powrotem w stron pierwszego wozu.
e Shinowie s dziwni.
Nie powiedzia Vstim, cho nie by przy tym surowy. Nigdy nie by surowy. S po prostu inni,
dziecko. Dziwni ludzie to tacy, ktrzy zachowuj si nieobliczalnie. Thresh i jego rodacy bynajmniej nie s
nieobliczalni. Mog by nieco zbyt zrwnowaeni. wiat na zewntrz si zmienia, ale Shinowie wydaj si
zdecydowani, by pozosta bez zmian. Proponowaem im fabriale, ale uwaaj je za bezwartociowe. Albo
bluniercze. Albo zbyt wite, by z nich korzysta.
To s zupenie rne rzeczy, mistrzu.
Owszem. Lecz w wypadku Shinw czsto trudno je rozrni. W kadym razie, czego si
naprawd nauczya?
e traktuj bycie pokornym tak, jak mieszkacy Herdazu chepienie si powiedziaa. Obaj ze
wszystkich si staralicie si pokaza, jak bardzo bezwartociowe s wasze towary. Uznaam to za dziwne,
ale sdz, e to moe by ich sposb targowania si.
Umiechn si szeroko.
I oto okazaa si mdrzejsza od poowy ludzi, ktrych tu sprowadziem. Posuchaj. Oto twoja
lekcja. Nigdy nie prbuj oszuka Shina. Bd bezporednia, mw im prawd, i, jeli ju, zaniaj warto
swoich towarw. Pokochaj ci za to. I zapac ci.
Pokiwaa gow. Dotarli do wozu, a wtedy on wyj dziwny garnuszek.
Masz powiedzia. We n i wytnij troch trawy. Kop gboko i zbierz duo gleby. Roliny nie
mog bez niej y.
Dlaczego mam to zrobi? spytaa, marszczc nos, lecz przyja garnuszek.
Poniewa masz nauczy si troszczy o t rolin. Chc, eby miaa j przy sobie do chwili, kiedy
przestaniesz uwaa j za dziwn.
Ale dlaczego?
To uczyni ci lepszym kupcem odpar.
Zmarszczya czoo. Czemu tak czsto zachowywa si tak dziwnie? Moe wanie dlatego by
Thayleczykiem, ktry ubija najlepsze interesy z Shinami. By rwnie dziwaczny, jak oni.
Odesza, by wypeni polecenie. Nie ma co narzeka. Najpierw jednak wycigna par
zniszczonych rkawiczek i podwina rkawy. Nie miaa zamiaru zniszczy porzdnej sukienki przez
linic si, gapic si w cian, tp traw. Tak postanowia.

Axies Zbieracz jkn. Lea na plecach, a gowa pulsowaa mu blem. Otworzy oczy i spojrza z
gry na swoje ciao. By nagi.
Niech to zaraza, pomyla.
Lepiej sprawdzi, czy nie jest zbyt powanie ranny. Palce u ng byy zwrcone ku niebu. Paznokcie
miay ciemnoniebieski odcie, typowy dla Aimian takich jak on. Prbowa nimi poruszy i z zadowoleniem
stwierdzi, e mu si to udao.
To ju co powiedzia, znw opuszczajc gow na ziemi. Z mlaniciem dotkna czego
mikkiego, pewnie gnijcych mieci.
Tak, to byo to. Wyczuwa teraz smrd, zjadliwy i obrzydliwy. Skupi si na nosie, ksztatujc ciao
tak, e ju nic nie czu. Ach, pomyla. O wiele lepiej.
Teraz jeszcze tylko pozby si blu gowy. Naprawd, czy to soce musiao wieci tak jaskrawo
nad gow? Zamkn oczy.
Wci jeste w mojej uliczce? zapyta szorstko kto za jego plecami. To ten gos go obudzi.
Wkrtce j opuszcz obieca Axies.
Jeste mi winien czynsz. Za jedn noc.
W uliczce?
Najlepszej uliczce w Kasitorze.
Ach. To tu jestem, tak? Doskonale.
Kilka chwil skupienia pozwolio mu pozby si blu gowy. Otworzy oczy i tym razem uzna
promienie soca za cakiem przyjemne. Ceglane ciany wznosiy si do nieba po obu stronach, poronite
chropawymi czerwonymi porostami. Wok niego leay porozrzucane gnijce bulwy.
Nie. Nie porozrzucane. Wydaway si starannie uoone. Dziwne. Najpewniej byy rdem smrodu,
ktry czu wczeniej. Lepiej na razie nadal umiarkowanie korzysta z wchu.
Wsta, przecign si, sprawdzi minie. Wszystko dziaao, cho mia cakiem sporo siniakw.

Wkrtce si nimi zajmie.


Posuchaj powiedzia, odwracajc si nie masz przypadkiem zapasowej pary spodni?
Wacicielem gosu okaza si zaronity mczyzna siedzcy na skrzyni na kocu uliczki. Axies nie
rozpoznawa go, miejsca te nie. Nic dziwnego, biorc pod uwag, e zosta pobity, obrabowany i
pozostawiony na mier. Znowu.
Jak ja si powicam w imi nauki, pomyla z westchnieniem.
Wspomnienia wracay. Kasitor byo duym miastem w Iri, ustpujcym wielkoci jedynie Rall
Elorim. Przyby tu w okrelonym celu. Rwnie w okrelonym celu si upi. Moe powinien staranniej
wybiera towarzystwo.
Domylam si, e nie masz zapasowej pary spodni powiedzia Axies, wstajc i przygldajc si
tatuaowi na ramieniu. A gdyby je mia, sugerowabym, eby sam je woy. Czy to, co masz na sobie,
to worek po lawisie?
Jeste mi winien czynsz mrukn mczyzna. I opat za zniszczenie wityni pnocnego
boga.
Dziwne stwierdzi Axies, ogldajc si przez rami w stron koca uliczki. Dalej bya ruchliwa
ulica. Dobrzy ludzie w Kasitorze raczej nie zareaguj pozytywnie na jego nago. Nie przypominam sobie
niszczenia adnych wity. Zazwyczaj jestem cakiem wiadom takich rzeczy.
Zniszczye poow ulicy Hapron powiedzia ebrak. I kilka domw. Zapomn o tym.
To bardzo uprzejme z twojej strony.
Ostatnio zachowywali si nikczemnie.
Axies zmarszczy czoo i spojrza na ebraka. Pody za spojrzeniem mczyzny i wpatrzy si w
ziemi. Sterty gnijcych warzyw umieszczono zgodnie z bardzo charakterystycznym wzorcem. Prawie jak
miasto.
Ach powiedzia Axies, przesuwajc stop, ktr umieci na niewielkim warzywnym kwadracie.
To bya piekarnia stwierdzi ebrak.
Bardzo mi przykro.
Rodziny nie byo.
C za ulga.
Modlili si w wityni.
Tej, ktr...
Zmiadye swoj gow? Tak.
Z pewnoci bdziesz miosierny dla ich dusz.
ebrak zmruy oczy.
Nadal prbuj oceni, gdzie jest twoje miejsce w porzdku rzeczy. Jeste Pustkowcem czy
Heroldem?
Pustkowcem, obawiam si odpar Axies. W kocu zniszczyem wityni.
W oczach ebraka pojawia si podejrzliwo.

Jedynie wita tkanina moe mnie wypdzi mwi dalej Axies. A skoro nie masz... zaraz
zaraz, co ty trzymasz?
ebrak spojrza na swoj do, ktra dotykaa jednego ze zachanych kocw uoonych na rwnie
zachanych skrzyniach. Siedzia na nich jak... c, jak bg spogldajcy z gry na swj lud.
Biedny gupiec, pomyla Axies. Nadszed czas, by rusza dalej. Nie chcia sprowadzi pecha na
tego otpiaego gocia.
ebrak unis koc. Axies cofn si i unis rce. ebrak umiechn si, ukazujc liczne braki w
uzbieniu. Zeskoczy ze skrzyni, unoszc przed sob koc. Axies cofn si znowu.
ebrak zamia si i rzuci koc. Axies chwyci go w powietrzu i potrzsn pici. Pniej wycofa
si z uliczki, owijajc kocem biodra.
I tak oto powiedzia ebrak z tyu ohydna bestia zostaa wygnana!
I tak oto powiedzia Axies, mocujc koc ohydna bestia unikna uwizienia za obraz
moralnoci.
Iriali bardzo powanie traktowali swoje prawa dotyczce przyzwoitoci. Bardzo powanie traktowali
wiele spraw. Oczywicie, to samo dao si powiedzie o wikszoci nacji rniy si jedynie tym, jakie
kwestie traktoway ze szczegln powag.
Axies Zbieracz przyciga spojrzenia. Nie ze wzgldu na niekonwencjonalny strj Iri znajdowao
si na pnocno-wschodnim kracu Rosharu, wic byo w nim cieplej ni w Alethkarze czy nawet Azirze.
Liczni zotowosi mczyni chodzili odziani jedynie w przepaski biodrowe, odsaniajc skr zdobion
rnymi kolorami i wzorami. Nawet tatuae Axiesa nie powinny nikogo dziwi.
Moe przyciga wzrok ze wzgldu na niebieskie paznokcie i krystaliczne, ciemnoniebieskie oczy.
Aimianie nawet Siah Aimianie byli rzadko spotykani. A moe dlatego, e rzuca cie w z stron. W
stron rda wiata, a nie odwrotnie. To drobiazg, a soce znajdowao si tak wysoko, e cienie nie byy
dugie. Jednak ci, ktrzy to zauwaali, mamrotali i schodzili mu z drogi. Pewnie syszeli o jego rodzaju. Nie
mino a tak wiele czasu od zniszczenia jego ojczyzny. I wystarczajco duo, by opowieci i legendy
zaczy zastpowa wiedz wikszoci ludzi.
Moe kto wany zrobi dla niego wyjtek i postawi go przed miejscowym sdem grodzkim. Nie
pierwszy raz. Ju dawno przesta si przejmowa. Kto dotknity Przeklestwem Rodzaju szybko uczy si
przyjmowa wszystko, co si wok niego dziao.
Zacz cicho pogwizdywa, sprawdzajc tatuae i ignorujc tych, ktrzy si na niego gapili.
Pamitam, e gdzie co napisaem... pomyla, spogldajc na nadgarstek, a pniej obracajc rami, by
sprawdzi, czy z tyu nie pojawiy si nowe tatuae. Jak wszyscy Aimianie, mg do woli zmienia barw
skry. To byo wygodne, gdy jeli kto by regularnie okradany, trzymanie zwyczajnego notatnika
okazywao si niezwykle kopotliwe. I dlatego przechowywa notatki na skrze, przynajmniej do chwili, gdy
mg powrci w bezpieczne miejsce i je przepisa.
Ufa, e nie upi si tak bardzo, by zapisa swoje obserwacje w niedogodnym miejscu. Raz tak
zrobi, a przeczytanie tego wymagao pomocy dwch luster i bardzo zdezorientowanego aziebnego.

Ach, pomyla, odkrywajc nowy wpis po wewntrznej stronie lewego okcia. Przeczyta go
niezrcznie, schodzc w d zbocza.
Prba udana. Zauwayem spreny, ktre pojawiaj si, kiedy kto jest bardzo pijany. Pojawiaj si
jako mae brzowe bbelki trzymajce si pobliskich przedmiotw. Dalsze badania mog by konieczne, by
udowodni, e nie byy tylko pijack halucynacj.
Dobrze powiedzia na gos. Bardzo dobrze. Zastanawiam si, jak powinienem je nazwa.
W opowieciach nazywano je piankosprenami, ale to wydawao si gupie. Upojeniospreny? Nie,
zbyt niewygodne. Piwospreny? Poczu nagy przypyw ekscytacji. Od lat polowa na ten rodzaj sprenw.
Gdyby okazay si realne, byoby to zwycistwo.
Ale dlaczego pojawiay si tylko w Iri? I dlaczego tak rzadko? Zala si w trupa kilkanacie razy i
tylko raz je napotka. O ile rzeczywicie je napotka.
Spreny byway jednak bardzo nieuchwytne. Czasami nawet najzwyklejsze ze sprenw ogniospreny
na przykad odmawiay pojawienia si. To byo szczeglnie frustrujce dla czowieka, ktry zadaniem
swojego ycia uczyni obserwowanie, katalogowanie i badanie wszystkich rodzajw sprenw na Rosharze.
Wci pogwizdywa, kierujc si w stron dokw. Wok niego przepyway tumy zotowosych
Irialich. Ich wosy wiadczyy o pochodzeniu, podobnie jak czarne wosy u Alethich im czystsza krew,
tym wicej zotych lokw. Nie jasnych, lecz prawdziwe zotych, wieccych w sonecznym blasku.
Mia sabo do Irialich. Nie byli a tak pruderyjni jak voriskie ludy na wschodzie i rzadko mieli
skonnoci do walki. To uatwiao polowanie na spreny. Oczywicie, niektre spreny mona byo znale
tylko w czasie wojny.
W dokach zebraa si grupa ludzi. Ach, pomyla, doskonale. Nie spniem si. Wikszo toczya
si na specjalnie wybudowanej w tym celu platformie widokowej. Axies znalaz sobie dobre miejsce,
poprawi wity koc i opar si o barierk.
Nie trwao to dugo. Dokadnie o sidmej czterdzieci sze rano miejscowi mogliby nastawia
zegary ogromny, niebieski spren wyoni si z wd zatoki. By przezroczysty, i cho, kiedy si wznosi,
wydawao si, e wzbudza fale, bya to jedynie iluzja. Powierzchnia zatoki pozostaa nieruchoma.
Przyjmuje ksztat wielkiego strumienia wody, pomyla Axies, tworzc tatua na nodze, zapisujc
sowa. Porodku jest najciemniejszy, jak gbiny oceanu, a po brzegach janiejszy. Oceniajc po masztach
pobliskich statkw, powiedziabym, e ten spren urs na wysoko co najmniej stu stp. Jeden z
najwikszych, jakie widziaem.
Kolumna wypucia cztery dugie ramiona, ktre opady wok zatoki, wypuszczajc palce i kciuki.
Wyldoway na zocistych piedestaach, umieszczonych tu przez mieszkacw miasta. Spren pojawia si o
tej samej porze kadego dnia, bez wyjtku.
Nadali mu imi, Cusicesh, Obroca. Niektrzy oddawali mu cze jak bstwu. Wikszo uznawaa
go za cz miasta. By wyjtkowy. Jeden z nielicznych znanych mu rodzajw sprenw, ktre miay tylko
jednego przedstawiciela.
Ale co to za spren? zapisa zafascynowany Axies. Utworzy twarz spogldajc na wschd. W

stron rda. Ta twarz si zmienia, oszaamiajco szybko. Na jego krtkiej szyi pojawiaj si rne ludzkie
twarze, jedna po drugiej, byskawicznie.
Pokaz trwa pene dziesi minut. Czy twarze si powtarzay? Zmieniay si tak szybko, e nie umia
oceni. Niektre wydaway si mskie, inne kobiece. Po zakoczeniu Cusicesh powrci do zatoki, znw
wzbudzajc widmowe fale.
Axies czu si wyczerpany, jakby co z niego wyssano. To podobno bya powszechna reakcja.
Wyobrazi to sobie, poniewa si spodziewa? Czy te efekt by prawdziwy?
Kiedy tak si zastanawia, obok niego przebieg ulicznik, chwyci jego koc i si zamia. Rzuci go
przyjacioom i uciek.
Axies potrzsn gow.
Co za kopot powiedzia, gdy otaczajcy go ludzie zaczli mamrota. W pobliu s stranicy,
jak zakadam? Ach tak. Czterech. Cudownie.
Caa czwrka ju kierowaa si w jego stron, ich zociste wosy opaday na ramiona, a twarze byy
surowe.
C powiedzia sam do siebie, robic ostatni notatk, gdy jeden ze stranikw chwyci go za
rami. Chyba bd mia kolejn okazj poszuka uwizieniosprenw.
Dziwne, e umykay mu przez te lata, mimo czstego uwizienia. Zaczyna uwaa je za istoty
mityczne.
Stranicy pocignli go w stron miejskich lochw, ale wcale go to nie zmartwio. Dwa nowe spreny
w tak krtkim czasie! Jak tak dalej pjdzie, dokoczenie bada zajmie mu zaledwie kilka stuleci.
Wspaniale. Znw zacz pogwizdywa.

Szeth-syn-syn-Vallano, Kamca z Shinovaru, kucn na wysokiej kamiennej pce z boku jaskini


hazardu. Pka bya przeznaczona do trzymania latarni jego nogi i sam pk okrywa dugi paszcz,
przez co wydawao si, e Szeth wisi na cianie.
W pobliu nie byo wiele wiate. Makkek wola, by Szeth kry si w cieniach. Pod paszczem nosi
ciasny czarny kostium, a doln poow jego twarzy zakrywaa maska obie te rzeczy wymyli Makkek.
Paszcz by zbyt obszerny, a strj zbyt ciasny. To by koszmarny ubir dla skrytobjcy, ale Makkek lubi
dramatyczne efekty, a Szeth wypenia rozkazy swojego pana.
By moe ten efekt dramatyczny mia te swoje zalety. Odsonite oczy i ysa gowa wytrcay z
rwnowagi ludzi, ktrzy przechodzili obok. Oczy Shinw, zbyt okrge, nieco zbyt due. Tutaj ludzie
sdzili, e przypominaj oczy dziecka. Dlaczego to ich tak niepokoio?
W pobliu siedziaa grupa mczyzn w brzowych paszczach. Rozmawiali i pocierali kciuki o palce
wskazujce. Spomidzy ich palcw przy akompaniamencie cichego trzaskania unosiy si smuki dymu.
Pocieranie ogniomchu pono sprawiao, e ludzki umys stawa si bardziej otwarty na myli i idee. Szeth
raz sprbowa, efektem byy dwa poparzone palce i bl gowy. Ale najwyraniej, kiedy ju pojawiy si
odciski, mg dziaa euforycznie.
Lokal by okrgy, a porodku znajdowa si bar podajcy rnorakie trunki w rnorakich cenach.
Stojce za nim kobiety miay na sobie fioletowe szaty z gbokimi dekoltami i rozciciami po bokach. Ich
bezpieczne donie byy odsonite, co Bavlandczycy wywodzcy si z kultury voriskiej uznawali za
skrajnie prowokujce. Jakie to dziwne. To tylko do.
Wszdzie trway rnorodne gry. Nie byy to typowe gry hazardowe adnych rzutw koci ani
zakadw o to, jaka karta zostanie wycignita. Byy za to rozgrywki w zamaca, walki pytkokrabw i co
dziwne zgadywanki. To bya kolejna nietypowa cecha ludw voriskich unikali otwartego
przewidywania przyszoci. W grze w zamaca byy rzuty i losowanie, ale nie zakadali si o wynik. Miast
tego zakadali si o to, co zostanie im w rku po rzutach i dobieraniu kart.

Dla Szetha takie rozrnienie wydawao si bez znaczenia, ale wywaro ogromny wpyw na kultur.
Nawet tutaj, w najpaskudniejszej dzielnicy miasta, gdzie kobiety chodziy z odkrytymi domi, a mczyni
otwarcie omawiali zbrodnie, nikt nie ryzykowa obraenia Heroldw prb zgadywania przyszoci.
Niektrzy czuli si niezrcznie nawet z przewidywaniem arcyburz. A jednak nie mieli nic przeciwko
chodzeniu po skale i uywaniu Burzowego wiata jako rda owietlenia. Ignorowali duchy przedmiotw,
ktre mieszkay wok nich, i jedli co chcieli, kiedy chcieli.
Dziwne. Takie dziwne. A jednak tak wygldao jego ycie. W ostatnim czasie Szeth zacz
kwestionowa niektre z zakazw, ktrych niegdy tak cile przestrzega. Jak ci ludzie ze wschodu mogli
nie chodzi po skaach? W ich krainach nie byo gleby. Jak mogli si porusza, nie stpajc po kamieniu?
Niebezpieczne myli. Sposb ycia by jedynym, co mu pozostao. Gdyby zakwestionowa
szamanizm kamieni, czy pniej zakwestionowaby swoj natur Kamcy? Niebezpieczne, niebezpieczne.
Cho morderstwa i grzechy miay go potpi, przynajmniej jego dusza po mierci zostanie oddana skaom.
Bdzie nadal istnia. Karany, cierpicy, ale nie wygnany w nico.
Lepiej istnie w cierpieniu ni cakiem znikn.
W lokalu pojawi si sam Makkak, na ramionach mia uwieszone kobiety. Nie by ju wychudzony,
jego twarz powoli zaczynaa robi si pulchna, jak owoc dojrzewajcy po powodzi. Znikny te poszarpane
ubrania rzezimieszka, zastpione luksusowymi jedwabiami.
Towarzysze Makkeka ci, ktrzy wraz z nim zabili Tooka zginli, zamordowani przez Szetha z
rozkazw Makkeka. A wszystko, by ukry tajemnic Kamienia Przysigi. Dlaczego ci ludzie ze wschodu
tak bardzo wstydzili si sposobu, w jaki panowali nad Szethem? Obawiali si, e kto ukradnie im Kamie
Przysigi? Byli przeraeni, e bro, ktr tak bezdusznie si posugiwali, obrci si przeciwko nim?
Moe ba si, e gdyby wiedziano, jak atwo zapanowa nad Szethem, zniszczyoby to ich reputacj.
Shin podsucha wicej ni jedn rozmow dotyczc tajemnicy niezwykle skutecznego osobistego stranika
Makkeka. Jeli istota taka jak Szeth suya Makkekowi, to pan musia by jeszcze bardziej niebezpieczny.
Makkek przeszed pod miejscem, w ktrym ukrywa si Szeth. Jedna z kobiet rozemiaa si
perlicie. Makkek spojrza na Szetha i zrobi krtki gest. Shin pochyli gow. Zsun si ze swojego miejsca
i z opotem przesadnie wielkiego paszcza opad na ziemi.
Przerwano gry. Mczyni, zarwno pijani, jak i trzewi, odwrcili si w stron Szetha, a gdy mija
trzech mczyzn z ogniomchem, ich palce opady. Wikszo zebranych wiedziaa, jakie byo zadanie
Szetha tego wieczoru. Do Rodowody wprowadzi si pewien mczyzna, ktry otworzy wasn jaskini
hazardu, rzucajc wyzwanie Makkekowi. Najpewniej nie zna reputacji widmowego skrytobjcy Makkeka.
C, mia prawo by sceptyczny. Reputacja Szetha nie bya prawdziwa.
By o wiele bardziej niebezpieczny, ni sugerowaa.
Wylizgn si z lokalu, wspi si po schodach do nieczynnego sklepu i wyszed na plac. Wrzuci
paszcz i mask do mijanego wozu. Paszcz tylko haasowa, a po co okrywa twarz? By jedynym Shinem
w miecie. Gdyby kto zobaczy jego oczy, rozpoznaby go. Zachowa obcisy czarny strj przebranie si
trwaoby o wiele za dugo.

Rodowoda bya najwikszym miastem w okolicy Makkek szybko przers Staplind. Teraz mwi o
przeprowadzce do Kolanokolca, gdzie miejscowy waciciel ziemski mia swoj rezydencj. Gdyby do tego
doszo, Szeth spdziby cae miesice, brodzc w krwi, systematycznie odnajdujc i zabijajc kadego
zodzieja, rzezimieszka i szulera, ktry odmawia poddania si wadzy Makkeka.
Od tego dzieliy go miesice. Na razie by intruz z Rodowody, mczyzna imieniem Gavashaw.
Szeth wdrowa ulicami bez Burzowego wiata i Ostrza Odprysku. Liczy, e naturalna zwinno i
ostrono wystarcz, by nikt go nie zobaczy. Cieszy si chwil wolnoci. Te momenty kiedy nie tkwi w
jednym z zadymionych lokali Makkeka byy ostatnio zbyt rzadkie.
Przelizgujc si midzy budynkami poruszajc si szybko w ciemnociach, czujc wilgotne,
chodne powietrze na skrze niemal czu, e jest znw w Shinovarze. Domy wok niego nie byy z
blunierczego kamienia, ale z ziemi i gliny. Te ciche dwiki nie byy stumionymi okrzykami radoci z
kolejnego lokalu Makkeka, tylko ttentem i reniem dzikich koni yjcych na rwninach.
Ale nie. W Shinovarze nigdy nie czu takiego smrodu odpadkw wyjtkowo zjadliwego, gdy
pozostaway na ulicach caymi tygodniami. Nie by w domu. W Dolinie Prawdy nie byo dla niego miejsca.
Szeth wszed do jednej z bogatszych dzielnic miasta, gdzie budynki dzielia wiksza przestrze.
Rodowoda leaa w laicie, chronio j wysokie urwisko na wschodzie. Gavashaw arogancko zamieszka w
duej rezydencji we wschodniej czci miasta. Naleaa do miejscowego waciciela ziemskiego, ktrego
askami si cieszy. Ziemianin usysza o Makkeku i o tym, jak szybko osign wysok pozycj w
pwiatku. Wsparcie rywala byo dobrym sposobem, by odpowiednio wczenie powstrzyma ekspansj
Makkeka.
Miejscowa rezydencja waciciela ziemskiego miaa trzy kondygnacje. Niewielki, ale starannie
utrzymany ogrd otacza kamienny mur. Szeth przykucn. Tutaj, na obrzeach miasta na ziemi wyrastay
bulwiaste skaopki. Kiedy je mija, roliny szeleciy, cofajc pdy i powoli zamykajc skorupy.
Dotar do muru i przylgn do niego. Nadesza godzina pomidzy pierwszymi dwoma ksiycami,
najmroczniejsza cz nocy. Godzina nienawici, jak nazywa j jego lud, gdy tylko wtedy bogowie nie
strzegli ludzi. Po murze chodzili onierze, dobiega stamtd chrzst krokw. Gavashaw pewnie czu si
bezpieczny w tym budynku, wystarczajco dobrze zabezpieczonym, by zamieszka w nim jasnooki.
Szeth odetchn, napeniajc si Burzowym wiatem z kul w sakiewce. Zacz emanowa blaskiem,
wietliste opary unosiy si z jego skry. W ciemnoci byo to dobrze widoczne. Te moce nie powstay dla
skrytobjstwa Mocowizcy walczyli w wietle dnia, przeciwko nocy, nie w jej objciach.
To nie byo miejsce Szetha. Musia bardziej si postara, eby nikt go nie zobaczy.
Dziesi uderze serca po przejciu stranikw Szeth Przywiza si do muru. Ten kierunek sta si
dla niego doem, dziki czemu mg przebiec po umocnieniach. Dotarszy na szczyt, skoczy do przodu i na
krtk chwil Przywiza si do tyu. Zrobi salto nad szczytem muru, po czym znw Przywiza si do
ciany. Uderzy stopami o kamienie, twarz zwrcony do ziemi. Przebieg wzdu muru i znw Przywiza
si do dou. Spad z wysokoci kilku stp.
Ogrd zdobia upkokora hodowana tak, by tworzya niewielkie terasy. Szeth pochyli si i ruszy

przez przypominajcy labirynt ogrd. W wejciach do budynku stali stranicy, rozgldajcy si w blasku
kul. Jake atwo byoby podbiec, pochon Burzowe wiato i pogry ich w ciemnociach, a nastpnie
zabi.
Tyle e Makkek nie kaza mu by tak brutalnym. Gavashaw mia zosta zamordowany, ale sposb
zalea od Szetha. Wybra taki, ktry nie wymaga zabicia stranikw. Tak zawsze robi, jeli mia wybr.
Dziki temu mg zachowa jeszcze resztki czowieczestwa.
Dotar do zachodniej ciany rezydencji i Przywiza si do niej, po czym wbieg na dach. By dugi i
paski, lekko opada ze wschodu na zachd w laicie nie byo to niezbdne, ale ludzie wschodu postrzegali
wiat pod ktem arcyburz. Szeth szybko przeszed na ty budynku, gdzie niewielka kamienna kopua
nakrywaa nisz cz rezydencji. Opad na ni, a Burzowe wiato emanowao z jego ciaa. Przezroczyste,
wietliste, nieskalane. Jak duch ognia poncego w jego wntrzu, pochaniajcego jego dusz.
W mroku przyzwa Ostrze Odprysku i wyci otwr w kopule, ustawiajc Ostrze pod takim ktem,
e kawa kamienia nie wpad do rodka. Wycign woln rk i napeni kamienny krg wiatem,
Przywizujc je w stron pnocno-zachodniej czci nieba. Przywizywanie przedmiotu do tak dalekiego
miejsca byo moliwe, ale niedokadne, jak prba wystrzelenia strzay na wielk odlego.
Cofn si, gdy kamienny krg wyrwa si i spad w powietrze, cignc za sob Burzowe wiato.
Unis si w stron plam odlegych gwiazd. Szeth wskoczy w otwr i natychmiast Przywiza si do
sklepienia. Obrci si w powietrzu i wyldowa na wewntrznej powierzchni kopuy, tu przy otworze,
ktry wyci. Z tej perspektywy sta na dnie gigantycznej kamiennej misy z otworem wycitym na samym
dnie, przez ktry widzia gwiadziste niebo poniej.
Przeszed po boku misy, Przywizujc si do prawej. Bardzo szybko znalaz si na pododze i teraz,
po zmianie orientacji, nad jego gow wznosia si kopua. Usysza dochodzcy z duej odlegoci saby
trzask kawa kamienia po wyczerpaniu Burzowego Blasku spad z powrotem na ziemi. Wycelowa go
poza miasto i mg mie tylko nadziej, e nie doprowadzi do przypadkowej mierci.
Stranicy musieli by teraz rozproszeni, szukali rda odlegego huku. Szeth odetchn gboko,
oprniajc kolejn sakiewk klejnotw. wiato wypywajce z niego stao si janiejsze, mg w jego
blasku rozejrze si po pomieszczeniu.
Jak przypuszcza, byo puste. Bya to rzadko uywana sala bankietowa, z wygasymi paleniskami,
stoami i awami. Powietrze byo nieruchome i zatche. Jak w grobowcu. Szeth popieszy do drzwi i
wsun Ostrze midzy nie a futryn, przecinajc zasuw. Otworzy drzwi. Emanujce z niego Burzowe
wiato owietlio ciemny korytarz.
Na pocztku suby Makkekowi Szeth stara si nie uywa Ostrza Odprysku. Jednak w miar, jak
jego zadania staway si coraz trudniejsze, musia po nie sign, by unikn niepotrzebnego zabijania. W
pogoskach na jego temat zaczy si pojawia otwory wycite w kamieniu i trupy z wypalonymi oczami.
Makkek zaczyna wierzy w te plotki. Nie zada jeszcze, by Szeth odda Ostrze gdyby tak zrobi,
odkryby drug rzecz, ktrej Szethowi nie wolno byo zrobi. Musia nosi Ostrze a do mierci, po niej za
szamani kamienia odebraliby je temu, kto go zabi.

Przechodzi korytarzami. Nie przejmowa si, e Makkek mgby mu odebra Ostrze, ale martwia
go zuchwao wadcy pwiatka. Im wiksze sukcesy odnosi Szeth, tym bardziej bezczelny robi si
Makkek. Ciekawe, kiedy przestanie wykorzystywa Shina do zabijania pomniejszych rywali, a wyle go,
eby zabija Odpryskowych lub potnych jasnookich. Ciekawe, kiedy kto zauway zwizek. Skrytobjca
Shin z Ostrzem Odprysku, zdolny do niezwykych wyczynw i doskonaego ukrywania si? Czy to moe
niesawny Skrytobjca w Bieli? Makkek mg odcign krla Alethich i arcyksit od wojny na
Strzaskanych Rwninach i sprowadzi ich do Jah Keved. Zginyby wtedy tysice. Krew laaby si jak
deszcz podczas arcyburzy gsty, wszechobecny, niszczycielski.
Pochylony, bieg korytarzem, trzymajc Ostrze Odprysku w odwrotnym chwycie, wycignite za
plecami. Dzi przynajmniej mia zabi czowieka, ktry zasugiwa na swj los. Czy korytarze nie byy zbyt
ciche? Szeth nie widzia ywej duszy od czasu, gdy opuci dach. Czy Gavashaw mg by na tyle gupi, by
umieci wszystkich stranikw na zewntrz, pozostawiajc swoje komnaty bez ochrony?
Na kocu krtkiego korytarza znajdoway si drzwi do komnat pana, ciemne i niestrzeone.
Podejrzane.
Szeth podkrad si do drzwi i nasuchiwa. Nic. Zawaha si, spojrza w bok. Szeroka klatka
schodowa prowadzia na pitro. Podbieg do niej i za pomoc Ostrza odci drewnian gak od supka
porczy. Miaa wielko nieduego melona. Kilka pocigni Ostrza i odci z wiszcej na oknie zasony
kawaek tkaniny wielkoci paszcza. Wrci do drzwi i napeni drewnian kul Burzowym wiatem,
Podstawowym Wizaniem kierujc j na zachd, do przodu.
Przeci zasuw midzy skrzydami drzwi i ostronie otworzy jedno. Komnata bya ciemna. Czyby
Gavashaw wyszed? Dokd miaby pj? Miasto jeszcze nie byo dla niego bezpieczne.
Szeth umieci drewnian kul porodku zasony, po czym unis j i puci. Poleciaa naprzd, w
stron przeciwlegej ciany. Owinita tkanin, przypominaa nieco czowieka w paszczu, ktry pochylony
bieg przez pokj.
Nie zaatakowali jej adni ukryci stranicy. Przynta odbia si od zamknitego okna i zawisa na
cianie. Nadal emanowaa Burzowym wiatem.
Ten blask owietla niewielki stolik, na ktrym co leao. Szeth zmruy oczy, prbujc oceni, co
to jest. Ostronie podszed bliej, wlizgn si do rodka, coraz bliej stolika.
Tak. Przedmiotem na stole bya gowa. Miaa rysy Gavashawa. Cienie rzucane przez Burzowe
wiato czyniy makabryczn twarz jeszcze bardziej przeraajca. Kto by szybszy od Szetha.
Szeth-syn-Neturo powiedzia kto.
Szeth odwrci si, zawirowa Ostrzem Odprysku i przyj pozycj obronn. Po drugiej stronie
komnaty staa posta ukryta w cieniu.
Kim jeste? spyta Szeth, a otaczajca go aureola Burzowego wiata pojaniaa, kiedy przesta
wstrzymywa oddech.
Zadowolony jeste, Szeth-synu-Neturo? Gos by mski i gboki. Co to za akcent? Ten
mczyzna nie by Vedeczykiem. Moe Alethim? Zadowolony jeste z trywialnych zbrodni? Zabijania o

pozbawione znaczenia terytorium w zapadych grniczych wioskach?


Szeth nie odpowiedzia. Rozejrza si po pomieszczeniu, szukajc ruchu w innych cieniach. Zdawao
si, e nic si tam nie kryje.
Obserwowaem ci kontynuowa nieznajomy. Wysyano ci, by zastrasza sklepikarzy.
Zabijae rzezimieszkw tak mao znaczcych, e nawet wadze ich ignoroway. Pokazywano ci, by robi
wraenie na dziwkach, jakby byy jasnookimi damami wysokiego rodu. C za marnotrawstwo.
Robi, co mi kae pan.
Jeste trwoniony powiedzia mczyzna. Nie zostae stworzony do drobnych wymusze i
morderstw. Wykorzystywanie ciebie w taki sposb to jak zaprzenie ryshadyjskiego do starego wozu albo
jak uycie najlepszego pergaminu do rozpalenia ognia pod bali z praniem. To zbrodnia. Jeste dzieem
sztuki, Szeth-synu-Neturo, bogiem. A Makkek kadego dnia obrzuca ci ajnem.
Kim jeste? powtrzy Szeth.
Kim, kto podziwia sztuk.
Nie nazywaj mnie imieniem ojca stwierdzi Szeth. Nie naley go kala skojarzeniem ze mn.
Kuli na cianie wreszcie skoczyo si Burzowe wiato i opada na podog, lecz zasona stumia
haas.
Dobrze powiedziaa posta. Ale nie buntujesz si przeciwko wykorzystywaniu twoich
zdolnoci do bahych spraw? Czy nie zostae stworzony dla wielkoci?
W zabijaniu nie ma wielkoci odpar Szeth. Mwisz jak kukori. Wielcy ludzie tworz ywno
i ubiory. Temu, kto dodaje, naley si szacunek. Ja jestem tym, ktry odbiera. Zabijajc ludzi takich jak ci,
mog przynajmniej udawa, e robi co dobrego.
I to mwi czowiek, ktry prawie zniszczy najwiksze krlestwo na Rosharze?
To mwi czowiek, ktry popeni jedn z najohydniejszych zbrodni na Rosharze poprawi Szeth.
Posta prychna.
To, co zrobie, to wietrzyk w porwnaniu z burz zabijania, jakiej dopuszczaj si Odpryskowi
kadego dnia na polu bitwy. A to jest wietrzyk w porwnaniu z nawanic, do jakiej ty jeste zdolny.
Szeth odwrci si, by odej.
Gdzie idziesz? spytaa posta.
Gavashaw nie yje. Musz wrci do swojego pana.
Co uderzyo w podog. Szeth obrci si. Posta upucia co okrgego i cikiego. Potoczyo si
w stron Szetha.
Kolejna gowa. Zatrzymaa si na boku. Szeth zamar, gdy rozpozna rysy. Pulchne policzki plamia
krew, martwe oczy byy szeroko otwarte. Makkek.
Jak? spyta Szeth.
Zabilimy go chwil po tym, jak opucie jaskini hazardu.
My?
Sudzy twojego nowego pana.

Mj Kamie Przysigi?
Posta otworzya do, ukazujc klejnot zawieszony na acuszku owinitym wok palcw. Obok
niego lea owietlony jego blaskiem Kamie Przysigi Szetha. Twarz postaci bya ciemna; nieznajomy
nosi mask.
Szeth odesa Ostrze Odprysku i uklk.
Jakie s twoje rozkazy?
Na stole jest lista powiedzia mczyzna, zaciskajc do i ukrywajc Kamie Przysigi. Takie
s yczenia naszego pana.
Szeth wsta i podszed. Obok gowy, spoczywajcej na tacy, na ktrej zebraa si krew, lea arkusz
papieru. Wzi j, a jego Burzowe wiato owietlio dwa tuziny imion zapisanych pismem wojownikw
jego ojczyzny. Obok niektrych znajdowaa si notatka dotyczca sposobu, w jaki mieli zosta zabici.
Na Chluby, pomyla Szeth.
To najpotniejsi ludzie na wiecie! Szeciu arcyksit? Gerontarcha Selay? Krl Jah Keved?
Najwyszy czas, by przesta marnowa swj talent powiedziaa posta, podesza do
przeciwlegej ciany i pooya na niej do.
To wywoa chaos wyszepta Szeth. Konflikty wewntrzne. Wojn. Zamieszanie i cierpienie,
jakiego nie zna wiat.
Klejnot na doni mczyzny zamigota. ciana znikna, zmienia si w dym. Dusznik.
Mroczna posta odwrcia gow w stron Szetha.
W rzeczy samej. Nasz pan kae, by wykorzysta taktyk podobn do tej, ktr tak skutecznie
zastosowae przed laty w Alethkarze. Kiedy skoczysz, otrzymasz dalsze rozkazy.
Nieznajomy wyszed przez otwr, pozostawiajc przeraonego Szetha. To by jego koszmar. Znale
si w rkach ludzi, ktrzy rozumieli jego zdolnoci i mieli ambicje, by je waciwie wykorzysta. Przez jaki
czas sta w milczeniu, dugo po tym, jak wyczerpao si jego Burzowe wiato.
Nastpnie z szacunkiem zoy list. By zaskoczony, e rce mia tak spokojne. Powinien si trz.
Wkrtce bowiem mia si zatrz cay wiat.

Cz trzecia
Umierajc
Kaladin Shallan

Ci z popiou i ognia, ktrzy zabijali jak chmara, niepowstrzymani przed obliczem Heroldw.
Znalezione w Masly, s. 337. Potwierdzaj Coldwin i Hasavah
Wydaje si, e szybko wkradasz si w aski Jasnah, napisaa czotrzcina. Ile jeszcze minie czasu,
nim uda ci si dokona podmiany?.
Shallan skrzywia si, przekrcajc klejnot na trzcinie. Nie wiem, odpisaa. Jasnah bardzo pilnie
strzee Dusznika, jak mona si byo spodziewa. Nosi go przez cay dzie. W nocy zamyka go w sejfie, a
klucz wiesza na szyi.
Przekrcia klejnot i zaczekaa na odpowied. Znajdowaa si w swojej komnacie, niewielkim,
wykutym w skale pomieszczeniu w apartamentach Jasnah. Jej kwatera bya skromna jedyne wyposaenie
stanowiy niewielkie ko, stolik nocny i biurko. Ubrania pozostay w skrzyni, w ktrej je przywioza.
Podogi nie zdobi dywan, nie byo te adnych okien, komnaty bowiem znajdoway si wewntrz
kharbranckiego Konklawe, ktre wykuto pod ziemi.
To utrudnia spraw, napisaa trzcina. Tekst zapisywaa Eylita narzeczona Nan Balata ale w
pokoju w Jah Keved z pewnoci znajdowali si wszyscy trzej pozostali przy yciu bracia Shallan, i
wszyscy brali udzia w rozmowie.
Spodziewam si, e zdejmuje go do kpieli, napisaa Shallan. Kiedy zaufa mi wystarczajco, by
moe zacznie mnie wykorzystywa jako aziebn. Wtedy moe pojawi si okazja.
To dobry plan, napisaa trzcina. Nan Balat chce, ebym podkrelia, e bardzo nam przykro, e
ci do tego zmuszamy. Musi ci by ciko. Na tak dugo opucia dom.
Ciko? Shallan uniosa trzcin, lecz si zawahaa.
Tak, byo ciko. Ciko nie zakocha si w wolnoci, ciko nie da si pochon badaniom.
Miny zaledwie dwa miesice, od kiedy przekonaa Jasnah, by przyja j jako swoj podopieczn, a ju
czua si o poow mniej niemiaa i dwa razy bardziej pewna siebie.

Najtrudniejsza bya wiadomo, e to si wkrtce skoczy. Przybycie na nauki do Kharbranthu byo


bez wtpienia najcudowniejszym wydarzeniem w jej yciu.
Poradz sobie, napisaa. To wasze ycie jest cikie, musicie zajmowa si sprawami rodu. Jak
wam idzie?.
Mina chwila, nim odpowiedzieli. Kiepsko, napisaa w kocu Eylita. Zblia si czas patnoci
dugw twojego ojca, a Wikim z trudem odwraca uwag wierzycieli. Arcyksi niedomaga i wszyscy chc
wiedzie, jakie stanowisko przyjmuje nasz rd w kwestii dziedziczenia. Ostatnie kamienioomy si
wyczerpuj. Jeli wyjdzie na jaw, e nie mamy ju zasobw, bdzie bardzo le.
Shallan si skrzywia. Ile jeszcze mam czasu?.
W najlepszym wypadku kilka miesicy przekaza Nan Balat przez swoj narzeczon. Zaley od
tego, ile wytrzyma arcyksi i czy ktokolwiek zorientuje si, dlaczego Asha Jushu wyprzedaje nasze
rzeczy. Jushu by najmodszym z braci, niewiele starszym od Shallan. Jego dawne upodobanie do hazardu
teraz im si przydao. Przez lata okrada ojca i sprzedawa skradzione rzeczy, eby spaci dugi. Udawa, e
nadal to robi, ale przynosi pienidze, eby pomc rodzinie. By dobrym czowiekiem, mimo naogu. A jeli
wzi pod uwag okolicznoci, nie mona go obarcza win za to, co robi. adnego z nich nie mona
obwinia.
Wikim sdzi, e jeszcze przez jaki czas uda mu si powstrzymywa wszystkich. Ale nasza sytuacja
robi si rozpaczliwa. Im szybciej powrcisz z Dusznikiem, tym lepiej.
Shallan zawahaa si, po czym napisaa: Mam pewno, e to najlepsze rozwizanie? Moe po
prostu powinnimy poprosi Jasnah o pomoc?.
Sdzisz, e zareaguje na to pozytywnie? odpisali. Pomoe nieznanemu i nielubianemu
vedeskiemu rodowi? Dotrzyma naszych tajemnic?.
Pewnie nie. Cho w Shallan wzrastao przekonanie, e reputacja Jasnah jest przesadzona, kobieta
miaa w sobie rys bezwzgldnoci. Nie porzuci swoich wanych bada, by pomc rodzinie Shallan.
Signa po trzcin, by odpowiedzie, ale ta znw zacza pisa. Shallan, napisaa. Z tej strony
Nan Balat, odesaem pozostaych. Zostaem tylko z Eylit. Musisz co wiedzie. Luesh nie yje.
Shallan zamrugaa, zaskoczona. Luesh, zarzdca jej ojca, by jedynym, ktry umia si posugiwa
Dusznikiem. Shallan i jej bracia postanowili mu zaufa, jako jednemu z nielicznych.
Co si stao? spytaa, naoywszy czysty arkusz papieru.
Umar we nie i nie ma powodu podejrzewa, e zosta zabity. Ale kilka tygodni po jego odejciu
odwiedzili nas pewni mczyni, utrzymujcy, e s przyjacimi naszego ojca. W rozmowie ze mn dali mi
do zrozumienia, e wiedz o Duszniku ojca, i do dobitnie zasugerowali, e mam im go zwrci.
Shallan zmarszczya czoo. Wci nosia zniszczony Dusznik ojca w bezpiecznej sakiewce w
rkawie. Zwrci go? napisaa.
Rzeczywicie, nigdy si nie dowiedzielimy, skd mia go ojciec, przekaza Nan Balat. Shallan,
on by w co zamieszany. Te mapy, rzeczy, o ktrych mwi Luesh, a teraz to. Wci udajemy, e ojciec
yje, i od czasu do czasu dostaje listy od innych jasnookich, w ktrych wspomniane s niejasne plany.

Sdz, e mia zamiar sprbowa zosta arcyksiciem. A wspieray go w tym potne siy.
Ci mczyni, ktrzy przyszli, byli niebezpieczni, Shallan. Typ ludzi, ktrych nie naley zoci.
Kimkolwiek s, przypuszczam, e dali go Ojcu, eby mg dorobi si majtku i ubiega si o sukcesj.
Wiedz, e nie yje.
Wierz, e jeli nie oddamy im dziaajcego Dusznika, wszyscy moemy znale si w powanym
niebezpieczestwie. Musisz przywie nam fabrial Jasnah, a my oddamy go tym ludziom. Shallan, musi ci
si powie. Odnosiem si do tego planu z wahaniem, kiedy go zaproponowaa, ale inne rozwizania
szybko nikn.
Shallan przeszed dreszcz. Przeczytaa te akapity kilka razy, po czym napisaa: Jeli Luesh nie yje,
to nie wiemy, jak uywa Dusznika. To problem.
Wiem, przekaza Nan Balat. Zobacz, czy uda ci si w tym zorientowa. To niebezpieczne,
Shallan. Wiem. Przepraszam.
Odetchna gboko. Trzeba to zrobi, napisaa.
Zaczekaj, przekaza Nan Balat. Chciaem ci co pokaza. Czy kiedykolwiek widziaa ten
symbol?. Szkic, ktry pojawi si po chwili, wyglda prymitywnie. Eylita nie bya wielk artystk. Na
szczcie, by prosty trzy romby tworzce razem dziwny wzr.
Nigdy go nie widziaam, napisaa Shallan. Dlaczego pytasz?.
Luesh mia wisiorek z tym symbolem, napisa Nan Balat. Znalelimy go na jego ciele. A jeden z
mczyzn, ktrzy przyszli po Dusznik, mia ten sam wzr wytatuowany na doni, u nasady kciuka.
Interesujce, napisaa Shallan. Czyli Luesh....
Tak, odpisa Nan Balat. Wbrew temu, co twierdzi, sdz, e by jednym z tych, ktrzy
dostarczyli ojcu Dusznik. Luesh by w to zamieszany, by moe jako cznik midzy ojcem i ludmi, ktrzy
go wspierali. Prbowaem zasugerowa, e mogliby zacz wspiera mnie, ale mczyni tylko si zamiali.
Nie zostali duej ani nie podali okrelonego terminu zwrotu Dusznika. Wtpi, by zadowoli ich zepsuty.
Shallan zacisna wargi. Balacie, czy pomylae, e ryzykujemy wojn? Jeli wyjdzie na jaw, e
ukradlimy alethyjski Dusznik....
Nie, nie bdzie wojny, odpisa Nan Balat. Krl Hanavanar po prostu odda nas Alethim, a ci strac
nas za kradzie.
To cudownie uspokajajce, Balacie, odpisaa. Dzikuj ci ogromnie.
Nie ma za co. Musimy liczy, e Jasnah nie uwiadomi sobie, e zabraa Dusznik. Wydaje si
prawdopodobne, e zaoy, i sama go popsua.
Shallan westchna. By moe.
Uwaaj na siebie, przekaza Nan Balat.
Ty te.
I skoczyo si. Odstawia czotrzcin na bok, po czym przeczytaa ca rozmow raz jeszcze,
zapamitujc j. Nastpnie zmia kartki i przesza do salonu Jasnah. Kobiety nie byo rzadko przerywaa
swoje badania wic Shallan spalia zapis rozmowy w kominku. Staa przez dusz chwil, wpatrujc si

w ogie. Martwia si. Nan Balat by kompetentny, ale wszyscy nosili blizny pozostawione przez ycie,
ktre prowadzili wczeniej. Nie mogli zaufa adnym skrybom poza Eylit, a ona... c, bya niezmiernie
sympatyczna, ale niezbyt bystra.
Shallan z westchnieniem wysza z salonu i powrcia do swoich bada. Nie tylko pomagay jej
zapomnie o problemach, ale Jasnah irytowaa si, jeli jej podopieczna zwlekaa zbyt dugo.
*
Pi godzin pniej Shallan zastanawiaa si, czemu bya tak gorliwa.
Cieszya si z okazji prowadzenia bada. Ale ostatnio Jasnah zmusia j do studiowania historii
alethyjskiej monarchii. Nie by to najbardziej interesujcy temat. Jej znudzenie potgowa jeszcze fakt, e
zmuszona bya czyta ksigi zawierajce pogldy, ktre uwaaa za absurdalne.
Siedziaa w alkowie Jasnah w Zasonie. Potna ciana wiate, alkw i tajemniczych badaczy ju
nie budzia w niej respektu. Z dnia na dzie czua si tu swobodniej i bardziej swojsko. W tej chwili bya
sama.
Przetara oczy swobodn doni i zamkna ksig.
Naprawd mrukna zaczynam nienawidzi alethyjskiej monarchii.
Zaiste? zapyta kto spokojnie za jej plecami. Wkrtce ukazaa si Jasnah w gadkiej fioletowej
sukni, a za ni parshmeski tragarz ze stert ksiek. Sprbuj nie traktowa tego osobicie.
Shallan skrzywia si, po czym na jej twarzy pojawi si rumieniec.
Nie miaam na myli jednostek, jasnoci Jasnah. Chodzio mi o kategori.
Jasnah z wdzikiem zaja swoje miejsce w alkowie. Uniosa brew, zerkajc na Shallan, po czym
gestem kazaa parshmenowi postawi ciar.
Dziewczyna wci uwaaa swoj mentork za tajemnic. Czasem robia wraenie surowej uczonej
zirytowanej uwagami podopiecznej. Kiedy indziej spod szorstkiej fasady wyzierao cierpkie poczucie
humoru. Tak czy inaczej, Shallan odkrya, e czuje si niezwykle swobodnie w obecnoci starszej kobiety.
Jasnah zachcaa j, by mwia swobodnie, co dziewczyna przyja z du radoci.
Twj wybuch sugeruje, e temat zaczyna ci mczy powiedziaa Jasnah, ktra po odejciu
parshmena zacza przeglda woluminy. Wyrazia zainteresowanie zostaniem uczon. C, musisz
zrozumie, e na tym wanie polega nauka.
Czytanie kolejnych argumentw ludzi, ktrzy nie przyjmuj do wiadomoci adnych innych
punktw widzenia?
S pewni siebie.
Nie jestem ekspertk w dziedzinie pewnoci siebie, jasnoci powiedziaa Shallan, unoszc tom i
obrzucajc go krytycznym spojrzeniem. Ale wierz, e umiaabym j rozpozna, gdybym si na ni
natkna. Nie sdz, e to dobre okrelenie na ksiki takie jak ta autorstwa Mederii. Oni wydaj mi si
bardziej zarozumiali ni pewni siebie. Westchna, odoya wolumin. Szczerze mwic, zarozumiay
nie wydaje mi si waciwym okreleniem. Nie jest wystarczajco dokadne.
A jak brzmiaoby odpowiednie sowo?

Nie wiem. Moe zanierozumiay.


Jasnah uniosa brew.
To oznacza bycie dwa razy bardziej pewnym siebie od kogo, kto jest jedynie zarozumiay
wyjania Shallan cho zna si jedynie jedn dziesit niezbdnych faktw.
Jej sowa wywoay saby umiech na twarzy Jasnah.
To, czemu si tak przeciwstawiasz, zwane jest Ruchem Pewnoci, Shallan. Ta zanierozumiao
to rodek literacki. Uczeni celowo przesadzaj.
Ruch Pewnoci? powtrzya Shallan, unoszc jedn z ksiek. Mogabym za nim stan.
Ach tak?
Owszem. W takiej pozycji o wiele atwiej wbi mu n w plecy.
Znw uniesienie brwi. Shallan mwia wic dalej, ju bardziej powanie.
Przypuszczam, e mog zrozumie taki rodek, jasnoci, ale autorki tych ksig dotyczcych
mierci krla Gavilara, ktre od was dostaam, broni swoich tez w coraz bardziej irracjonalny sposb.
Wydaje si, e co, co narodzio si jako koncept retoryczny, zdegenerowao si do wyzywania i ktni.
Prbuj wywoa dyskusj. Wolaaby raczej, eby uczeni ukrywali si przed prawd, jak wielu
innych? Wolaaby, eby ludzie preferowali ignorancj?
Kiedy czytam te ksigi, uczono i ignorancja zdaj mi si podobnymi odpara Shallan.
Ignorancja moe by cech czowieka uciekajcego przed inteligencj, ale uczono czasem wydaje si
ignorancj ukryt za inteligencj.
A inteligencja bez ignorancji? Denie do prawdy bez odrzucania moliwoci, e popenia si
bd?
Mityczny skarb, jasnoci, jak Odpryski witu czy Ostrza Honoru. Z pewnoci warto go
poszukiwa, lecz bardzo ostronie.
Ostronie?
Przyniosoby wam saw, ale odnalezienie go zniszczyoby nas wszystkich. Dowd, e mona by
jednoczenie inteligentnym i uznawa inteligencj tych, ktrzy si z wami nie zgadzaj? Sdz, e
podkopaoby to cay wiat uczonych.
Jasnah pocigna nosem.
Posuwasz si zbyt daleko, dziecko. Gdyby poow energii, ktr zuywasz na bycie dowcipn,
powicia badaniom, sdz, e mogaby zosta jedn z najwikszych uczonych naszych czasw.
Przepraszam, jasnoci. Ja... c, jestem zdezorientowana. Biorc pod uwag luki w wyksztaceniu,
zakadaam, e kaecie mi zagbi si w przeszo dalej ni na ostatnie kilka lat.
Jasnah otworzya jedn ze swoich ksig.
Nauczyam si, e modzi tacy jak ty nie umiej doceni odlegej przeszoci. Dlatego te
wybraam zakres bada, ktry jest jednoczenie wzgldnie niedawny i sensacyjny, by uatwi ci wejcie w
wiat prawdziwej nauki. Czyby nie interesowao ci zabicie krla?
Tak, jasnoci zgodzia si Shallan. My, dzieci, lubimy rzeczy, ktre s byszczce i gone.

Czasami nie umiesz utrzyma jzyka za zbami.


Czasami? To znaczy, e mi ucieka? Bd musiaa... Shallan umilka, po czym zagryza wargi,
gdy zorientowaa si, e posuna si zbyt daleko. Przepraszam.
Nigdy nie przepraszaj za to, e jeste bystra, Shallan. To nie jest dobry precedens. Naley jednak
ostronie uywa dowcipu. Czsto wydaje si, e mwisz pierwsz wzgldnie byskotliw rzecz, ktra
przyjdzie ci na myl.
Wiem. To mj wieloletni nawyk, jasnoci. Ktry to nawyk niaki i nauczyciele prbowali
wykorzeni.
Pewnie poprzez surowe kary.
Tak. Najczciej kazali mi siedzie w kcie, trzymajc nad gow ksiki.
Co z kolei powiedziaa Jasnah z westchnieniem jedynie nauczyo ci rzuca uwagi szybciej,
gdy wiedziaa, e musisz wyrzuci je z siebie, zanim zdysz si zastanowi i je zdusi.
Shallan przechylia gow.
Kara bya nieodpowiednia stwierdzia Jasnah. Stosowana wobec kogo takiego jak ty stanowia
wrcz zacht. Gr. Ile musiaa powiedzie, eby zasuy na kar? Czy moga powiedzie co tak
byskotliwego, e nauczyciele nie dostrzegli artu? Siedzenie w kcie jedynie dawao ci wicej czasu na
obmylanie odpowiedzi.
Ale to niestosowne, by moda kobieta odzywaa si w taki sposb jak mnie si to czsto zdarza.
Jedyn niestosown rzecz jest niewykorzystywanie inteligencji w poytecznym celu. Zastanw
si. Nauczya si robi co bardzo podobnego do tego, co drani ci w tych uczonych: byskotliwo bez
kryjcej si za ni myli... mona by powiedzie, e inteligencja bez fundamentu odpowiednich rozwaa.
Jasnah przewrcia kartk. Zanierozumiao, nie sdzisz?
Shallan zarumienia si.
Wol, eby moje podopieczne byy bystre stwierdzia starsza kobieta. Mam wtedy z czym
pracowa. Powinnam zabra ci ze sob na dwr. Przypuszczam, e Trefni uznaby ci za zabawn...
choby dlatego, e twoja naturalna niemiao i ostry jzyk stanowi intrygujc kombinacj.
Tak, jasnoci.
Prosz, pamitaj jedynie, e umys kobiety jest jej najcenniejsz broni. Nie naley si nim
posugiwa niezrcznie ani przedwczenie. Podobnie jak wspomniany wczeniej n wbity w plecy,
byskotliwa drwina jest najbardziej skuteczna, gdy nikt si jej nie spodziewa.
Przepraszam, jasnoci.
To nie byo napomnienie powiedziaa Jasnah, przewracajc kartk. Jedynie stwierdzam fakty.
Od czasu do czasu mi si to zdarza. Te ksigi s zatche. Niebo jest dzi niebieskie. Moja podopieczna jest
otrzyc o ostrym jzyku.
Shallan umiechna si.
A teraz powiedz mi, co odkrya.
Dziewczyna skrzywia si.

Niewiele, jasnoci. A moe raczej zbyt wiele? Kada autorka ma swoje teorie dotyczce powodw,
dla ktrych Parshendi zabili waszego ojca. Niektre utrzymuj, e musia ich urazi podczas tamtej uczty.
Inne twierdz, e cay traktat by podstpem, by Parshendi mogli si do niego zbliy. Ale to nie ma sensu,
wczeniej bowiem mieli bardziej dogodne okazje.
A Skrytobjca w Bieli? spytaa Jasnah.
Prawdziwa anomalia. Przypisy pene s komentarzy na jego temat. Dlaczego Parshendi wynajli
skrytobjc z zewntrz? Czy obawiali si, e im samym si nie uda? A moe wcale go nie zatrudnili i zostali
wrobieni. Wielu uwaa to za mao prawdopodobne, jeli wzi pod uwag, e Parshendi wzili na siebie
odpowiedzialno za zabjstwo.
A twoje przemylenia?
Nie czuj, bym moga wyciga wnioski, jasnoci.
Jaki jest sens bada, jeli nie wyciga si wnioskw?
Moi wychowawcy mwili mi, e jedynie bardzo dowiadczonym wolno przypuszcza.
Jasnah pocigna nosem.
Twoi wychowawcy byli durniami. Modziecza niedojrzao jest jednym z wielkich katalizatorw
zmian w cosmere, Shallan. Czy wiesz, e Soneczny mia zaledwie siedemnacie lat, kiedy rozpocz
podboje? Gavarah nie osigna jeszcze dwudziestego Paczu, gdy zaproponowaa teori trzech dziedzin.
Ale czy na kadego Sonecznego lub Gavarah nie przypada setka Gregorhw? Ten mody rycerz
zasyn wywoaniem bezsensownej wojny z krlestwami, ktre zawary sojusz z jego ojcem.
By tylko jeden Gregorh odpara Jasnah, krzywic si i cae szczcie. Ale to suszna uwaga.
Std wanie wyksztacenie. Modo oznacza dziaanie. Bycie uczon oznacza przemylane dziaanie.
Albo siedzenie w alkowie i czytanie o zabjstwie sprzed piciu lat.
Nie kazaabym ci tego czyta, gdyby nie miao to celu stwierdzia Jasnah, otwierajc kolejn ze
swoich ksig. Zbyt wiele uczonych uwaa badania naukowe za dziaanie o charakterze czysto
intelektualnym. Jeli nic nie robimy z wiedz, ktr uzyskaymy, to marnotrawimy swoje badania. Ksigi
przechowuj informacje lepiej od nas... ale w przeciwiestwie do nas ksigi nie s zdolne do interpretacji.
Innymi sowy, jeli nie masz zamiaru wyciga wnioskw, to rwnie dobrze moesz pozostawi informacje
w tekstach.
Shallan si zastanowia. Tak postawiona kwestia wrcz zachcaa j, by znw zabraa si za
czytanie. Co, zdaniem Jasnah, powinna zrobi z tymi informacjami? Znw poczua ukucie winy. Jasnah
wiele wysiku powicaa, by udziela jej nauk, a ona miaa jej podzikowa, kradnc jej najcenniejsz
wasno i pozostawiajc bezuyteczny zamiennik. Shallan zrobio si niedobrze.
Spodziewaa si, e nauka pod okiem Jasnah bdzie si wiza z bezsensownym zapamitywaniem i
przepisywaniem, ktrym towarzyszy bd reprymendy, e nie jest do bystra. Tak podchodzili do tej
kwestii jej nauczyciele. Jasnah bya inna. Dawaa Shallan temat i swobod w jego traktowaniu. Zachcaa j
do snucia przypuszcze, ale niemal wszystkie ich rozmowy dotyczyy tematw w rodzaju prawdziwej
natury nauki, celu bada, pikna wiedzy i jej zastosowania.

Jasnah Kholin szczerze kochaa nauk i chciaa, by inni te j kochali. Za fasad surowego
spojrzenia, wnikliwych oczu i rzadko umiechajcych si ust, kobieta szczerze wierzya w to, co robi.
Shallan uniosa jedn ze swoich ksiek, ale ukradkiem omiota wzrokiem grzbiety najnowszych
tomw zgromadzonych przez Jasnah. Wicej historii z Epok Heroldw. Mitologie, komentarze, ksigi
autorstwa uczonych syncych z najdziwniejszych pomysw. W tej chwili kobieta czytaa Cienie
przypomniane. Shallan zapamitaa tytu. Sprbuje znale egzemplarz i go przejrze.
Czym zajmowaa si Jasnah? Jakie tajemnice miaa zamiar wydoby z tych tomw, w wikszoci
kilkusetletnich kopii z kopii? Cho Shallan odkrya pewne tajemnice zwizane z Dusznikiem, natura misji
Jasnah powodu, dla ktrego ksiniczka przybya do Kharbranthu pozostawaa nieuchwytna.
Nieznonie, a jednoczenie kuszco. Jasnah lubia mwi o wielkich kobietach z przeszoci, ktre nie tylko
zapisyway histori, ale i j ksztatoway. Cokolwiek badaa, uwaaa, e to wane. Mogce zmieni los
wiata.
Nie moesz da si wcign, powiedziaa sobie Shallan, sadowic si wygodnie z ksik i
notatkami. Twoim celem nie jest zmienienie wiata. Twoim celem jest chronienie braci i rodu.
Mimo to musiaa robi wraenie dobrej podopiecznej. A to dao jej powd, by na kolejne dwie
godziny zatopi si w lekturze, a przerway jej kroki w korytarzu. Najpewniej sudzy nioscy poudniowy
posiek. Jasnah i Shallan czsto jady w alkowie.
Dziewczynie zaburczao w brzuchu, gdy poczua zapach jedzenia, i z radoci odstawia na bok
ksik. Podczas posiku czsto szkicowaa, do czego Jasnah j zachcaa mimo braku sympatii do sztuk
wizualnych. Twierdzia, e wysoko urodzeni mczyni czsto uwaali rysunek i malarstwo za kuszce u
kobiety, wic Shallan powinna wiczy swoje umiejtnoci, choby w celu przycignicia zalotnikw.
Shallan nie wiedziaa, czy uzna te sowa za obraliwe. I jak to wiadczyo o planach zampjcia
samej Jasnah, e nigdy nie kopotaa si najbardziej atrakcyjnymi z kobiecych sztuk, to jest muzyk i
rysunkiem?
Wasza Wysoko powiedziaa Jasnah, wstajc.
Shallan wzdrygna si i obejrzaa popiesznie przez rami. Stary krl Kharbranthu sta w drzwiach,
odziany we wspaniae pomaraczowo-biae szaty zdobione skomplikowanym haftem. Shallan podniosa si
z trudem.
Jasnoci Jasnah odezwa si krl. Nie przeszkadzam?
Wasze towarzystwo nigdy mi nie przeszkadza, Wasza Wysoko odpara Jasnah. Musiaa by
rwnie zaskoczona, jak Shallan, ale nie okazaa po sobie ani odrobiny niepewnoci czy niepokoju. I tak
miaymy wanie zamiar co zje.
Wiem, jasnoci stwierdzi Taravangian. Mam nadziej, e nie bdziesz miaa nic przeciwko,
jeli do ciebie docz.
Grupa sucych zacza wnosi jedzenie i st.
W adnym wypadku powiedziaa Jasnah.
Sudzy popiesznie wszystko przygotowali. Na okrgym stole umiecili dwa rne obrusy, by

oddzieli pcie podczas posiku. Zabezpieczyli pksiyce tkaniny czerwony dla krla, niebieski dla
kobiet ciarkami porodku. Nastpnie wnieli przykryte talerze klarowny, chodny wywar ze sodkimi
warzywami dla kobiet, pachncy korzennie bulion dla krla. Kharbrantczycy mieli w zwyczaju je w
poudnie zupy.
Shallan z zaskoczeniem zorientowaa si, e nakryli te dla niej. Jej ojciec nigdy nie jad przy tym
samym stole, co dzieci nawet ona, jego faworytka, bya odsyana do swojego stou. Kiedy Jasnah usiada,
Shallan zrobia to samo. Znw zaburczao jej w brzuchu i krl gestem zachci je, eby jady. Jego ruchy
wydaway si niezgrabne w porwnaniu z Jasnah.
Shallan wkrtce z przyjemnoci zaja si jedzeniem z wdzikiem, z bezpieczn doni zoon na
kolanach, korzystajc ze swobodnej doni lub szpikulca do nabijania kawakw warzyw i owocw. Krl
siorba, ale nie by tak gony jak wielu mczyzn. Dlaczego zniy si do odwiedzin? Czy oficjalne
zaproszenie na kolacj nie byoby bardziej stosowne? Oczywicie zdya si dowiedzie, e Taravangian
nie syn z opanowania protokou. By popularnym wadc, kochanym przez ciemnookich jako budowniczy
szpitali. Jednak jasnoocy uwaali go za niezbyt bystrego.
Nie by idiot. Niestety, w polityce jasnookich bycie jedynie przecitniakiem dziaao na niekorzy.
Kiedy jedli, panowaa cisza, ktra zrobia si niezrczna. Kilkakrotnie krl chcia co powiedzie, jednak
zaraz wraca do zupy. Wydawa si zastraszony przez Jasnah.
A jak si miewa wnuczka, Wasza Wysoko? spytaa w kocu Jasnah. Wraca do siebie?
Owszem, dzikuj odpowiedzia Taravangian. Wygldao na to, e rozpoczcie rozmowy
sprawio mu ulg. Cho unika co wszych korytarzy Konklawe. Chciabym podzikowa ci za pomoc.
Zawsze ciesz si, mogc pomc, Wasza Wysoko.
Jeli wolno mi tak powiedzie, arliwcy nie maj zbyt dobrego zdania na temat twojej pomocy
zauway Taravangian. Rozumiem, e to delikatny temat. Moe nie powinienem o nim wspomina...
Nie, czuj si swobodnie powiedziaa Jasnah, zjadajc niewielki zielony rzepnik z koca
szpikulca. Nie wstydz si swoich wyborw.
Wybaczysz wic staruszkowi jego ciekawo.
Zawsze wybaczam ciekawo, Wasza Wysoko odpara kobieta. Uwaam j za jedno z
najszczerszych uczu.
W takim razie, gdzie go znalaza? spyta Taravangian, wskazujc gow na Dusznik, ktry
Jasnah nosia pod czarn rkawiczk. I jak utrzymaa go z dala od krgw wyznawcw?
Niektrzy uznaliby te pytania za niebezpieczne, Wasza Wysoko.
Ju dorobiem si nowych wrogw, przyjmujc ci.
Zostanie ci wybaczone stwierdzia Jasnah. Zalenie od krgu wyznawcw, ktry wybralicie.
Wybaczone? Mnie? Starszy mczyzna najwyraniej uzna to za zabawne, a Shallan przez
chwil miaa wraenie, e na jego twarzy maluje si al. Mao prawdopodobne. Ale to co zupenie
innego. Prosz. Podtrzymuj swoje pytania.
A ja trzymam si swoich unikw, Wasza Wysoko. Przepraszam. Wybaczam ciekawo, ale nie

mog jej zaspokoi. Te tajemnice nale do mnie.


Oczywicie, oczywicie. Krl usadowi si wygodniej, w najmniejszym stopniu nie zaenowany.
Teraz pewnie zaoysz, e przyniosem ten posiek, by mc zapyta ci o fabrial.
A miae jaki inny cel?
No c, widzisz, syszaem wiele dobrego o umiejtnociach twojej podopiecznej. Pomylaem, e
moe... Umiechn si do Shallan.
Ale oczywicie, Wasza Wysoko powiedziaa dziewczyna. Z przyjemnoci narysuj wasz
portret.
Rozpromieni si, kiedy wstaa, zostawiajc niedojedzony posiek i zbierajc swoje rzeczy. Spojrzaa
na Jasnah, ale nic nie moga wyczyta z jej twarzy.
Czy wolelibycie prosty portret na biaym tle? spytaa Shallan. Czy te moe w szerszej
perspektywie, uwzgldniajcej otoczenie?
Moe odezwaa si znaczco Jasnah powinna zaczeka do koca posiku?
Shallan zarumienia si, czujc si gupio z powodu swojego przesadnego entuzjazmu.
Oczywicie.
Nie, nie sprzeciwi si krl. Ju prawie skoczyem. Szerszy szkic bdzie idealny, dziecko. Jak
mam usi? Odsun krzeso i umiechn si ciepo niczym dobroduszny dziadek.
Zamrugaa, utrwalajc obraz w umyle.
Doskonale, Wasza Wysoko. Moecie wrci do posiku.
Nie musz siedzie cakiem nieruchomo? Ju kiedy pozowaem do portretw.
Wszystko w porzdku zapewnia go Shallan i usiada.
Dobrze powiedzia, znw przysuwajc si do stou. Przepraszam, e zmuszam ci do
wykorzystania mnie, spord wszystkich ludzi, jako temat twojego dziea. Moja twarz z pewnoci nie robi
najwikszego wraenia spord tych, ktre uwieczniaa.
Bzdura sprzeciwia si dziewczyna. Twarz taka jak wasza jest dokadnie tym, czego potrzebuje
artystka.
Naprawd?
Tak... Miaa zamiar rzuci: Tak, skra tak bardzo przypomina pergamin, e idealnie nadaje si
na ptno. Ten przystojny nos i pene mdroci bruzdy. Narysowana czarnym wglem bdzie doskonaa.
C, w takim razie bierz si do dziea. Cho nadal nie rozumiem, jak moesz pracowa, cho ci nie
pozuj.
Jasno Shallan ma pewne niezwyke talenty wyjania Jasnah.
Shallan zacza szkicowa.
Z pewnoci! zgodzi si krl. Widziaem rysunek, ktry zrobia dla Varasa.
Varasa? powtrzya Jasnah.
Zastpcy kierownika dziau zbiorw Palanaeum wyjani krl. To mj daleki krewny. Mwi, e
obsuga jest pod wraeniem twojej modej podopiecznej. Jak j znalaza?

Niespodziewanie odpara Jasnah. I w potrzebie edukacji.


Krl przechyli gow.
Do zdolnoci artystycznych nie mog sobie roci pretensji powiedziaa kobieta. Ju je
zastaam.
Ach, bogosawiestwo Wszechmocnego.
Mona by tak powiedzie.
Ale ty by tak nie powiedziaa, jak zakadam? Taravangian zamia si niezrcznie.
Shallan rysowaa szybko, szkicujc ksztat jego gowy. Mczyzna obrci si niezrcznie.
Czy jest to dla ciebie trudne, Jasnah? To znaczy, bolesne?
Ateizm to nie choroba, Wasza Wysoko odpara oschle Jasnah. To nie tak, jakbym zarazia si
wysypk stp.
Oczywicie, e nie, oczywicie, e nie. Ale... c, czy to nie trudne, nie mie w co wierzy?
Shallan pochylia si, wci rysujc, ale te skupiajc si na rozmowie. Zaoya, e nauka u
heretyczki bdzie nieco bardziej ekscytujca. Kilka razy rozmawiaa z Kabsalem dowcipnym arliwcem,
ktrego poznaa pierwszego dnia w miecie na temat wiary Jasnah. Jednake w obecnoci samej Jasnah
ten temat waciwie si nie pojawia. Kiedy tak si stao, kobieta zazwyczaj przechodzia do innej kwestii.
Dzi jednak tak si nie stao. Moe wyczuwaa szczero w pytaniu krla.
Nie powiedziaabym, e nie mam w co wierzy, Wasza Wysoko. W rzeczy samej, wierz w
wiele rzeczy. W brata i wuja, wasne umiejtnoci. Rzeczy, ktrych nauczyam si od rodzicw.
Ale to, co waciwe, a co niewaciwe, ty... C, odrzucia to.
Z faktu, e nie przyjmuj nauk krgw wyznawcw, nie wynika, e odrzuciam wiar w dobro i
zo.
Ale to Wszechmocny decyduje, co jest dobre!
Czy kto, jaka niewidzialna istota, musi zadecydowa, e co jest dobre, eby byo dobre? Wierz,
e moja wasna moralno... ktra odpowiada jedynie przed moim sercem... jest pewniejsza i bardziej
prawdziwa ni moralno tych, ktrzy postpuj waciwie jedynie dlatego, e boj si kary.
Taki jest przecie sens prawa sprzeciwi si krl, nieco zdezorientowany. Jeli nie ma kary,
pozostaje tylko chaos.
Gdyby nie byo prawa, niektrzy ludzie robiliby, co chcieli, owszem zgodzia si Jasnah. Ale
czy nie jest zadziwiajce, e tak wielu ludzi, majc szans uzyska co kosztem innych, wybiera to co
waciwe?
Poniewa boj si Wszechmocnego.
Nie. Sdz, e co w naszym wntrzu rozumie, e postpowanie dla dobra spoeczestwa jest
zazwyczaj dobre rwnie dla jednostki. Ludzko jest szlachetna, jeli damy jej szans. Ta szlachetno jest
czym, co istnieje niezalenie od nakazw takiego czy innego boga.
Nie rozumiem, jak cokolwiek moe istnie poza Boym nakazem. Krl pokrci gow, wyranie
speszony. Jasnoci Jasnah, nie chc si kci, ale czy zgodnie z sam definicj Wszechmocnego

wszystko nie istnieje dziki niemu?


Jeli doda si jeden do jednego, otrzyma si dwa, czy nie?
No tak.
aden bg nie musi tego zadeklarowa, eby to bya prawda stwierdzia Jasnah. Czy moemy
wic powiedzie, e matematyka istnieje poza Wszechmocnym, niezalenie od niego?
By moe.
C stwierdzia Jasnah ja twierdz jedynie, e moralno i ludzka wola rwnie istniej
niezalenie od niego.
Skoro tak twierdzisz powiedzia krl ze miechem to usuna wszelki sens istnienia
Wszechmocnego!
W rzeczy samej.
Na balkonie zapanowaa cisza. Napenione kulami lampy rzucay na nich chodny, spokojny blask.
Przez niezrczn chwil rozlega si jedynie zgrzyt wgla Shallan o szkicownik. Pracowaa szybko,
poruszona tym, co mwia Jasnah. Czua si pusta wewntrz. Czciowo dlatego, e krl, mimo caej swej
yczliwoci, nie umia dobrze argumentowa. By czarujcym czowiekiem, ale nie dorwnywa Jasnah w
debacie.
C powiedzia Taravangian musz powiedzie, e twoje argumenty s cakiem sensowne. Ja
ich jednak nie przyjmuj.
Moim celem nie jest nawracanie, Wasza Wysoko odpara Jasnah. Wol zachowywa swe
przekonania dla siebie, z czym ma problem wikszo moich koleanek z krgw wyznawcw. Shallan,
skoczya?
Prawie, jasnoci.
Ale mino zaledwie kilka chwil! zauway krl.
Jej umiejtnoci s niezwyke, Wasza Wysoko powiedziaa Jasnah. Jak mi si wydaje, ju o
tym wspominaam.
Shallan cofna si i wpatrzya w swoje dzieo. Skupiwszy si na rozmowie, pozwalaa, by jej rce
same pracoway, ufajc swoim instynktom. Szkic przedstawia krla siedzcego na krzele, z mdrym
wyrazem twarzy i z przypominajcymi wieyczki cianami balkonu za plecami. Wejcie do alkowy
znajdowao si po jego prawej. Tak, to bya dobra podobizna. Nie jej najlepsze dzieo, ale...
Shallan zamara, zaparo jej dech w piersiach, serce podskoczyo. Narysowaa co stojcego w
wejciu za plecami krla. Dwie wysokie, smuke istoty w paszczach rozcitych z przodu i zbyt sztywno
wiszcych po bokach, jakby byy ze szka. Nad wysokimi, sztywnymi konierzami, gdzie powinny
znajdowa si gowy istot, unosi si duy, skomplikowany symbol, skadajcy si z niemoliwych ktw.
Siedziaa oszoomiona. Dlaczego narysowaa te stwory? Co skonio j...
Poderwaa gow. Korytarz by pusty. Istoty nie byy czci Wspomnienia. Jej donie narysoway je
z wasnej woli.
Shallan? odezwaa si Jasnah.

Dziewczyna odruchowo upucia wgiel i chwycia arkusz swobodn doni, mnc go.
Przepraszam, jasnoci. Zbytnio skupiam si na rozmowie i byam niedbaa.
C, z pewnoci moemy to cho zobaczy, dziecko odezwa si krl.
Shallan mocniej chwycia papier.
Prosz, nie!
Czasami ma artystyczny temperament, Wasza Wysoko. Jasnah westchna. Nie da si tego
od niej wycign.
Narysuj kolejny, Wasza Wysoko powiedziaa Shallan. Tak mi przykro.
Krl podrapa si po rzadkiej brodzie.
C, to mia by prezent dla mojej wnuczki...
Do koca dnia obiecaa Shallan.
Wspaniale. Jeste pewna, e nie musz ci pozowa?
Nie, nie, to nie bdzie konieczne, Wasza Wysoko.
Serce wci bio jej szybciej i nie moga pozby si obrazu tych dwch znieksztaconych postaci,
wic wzia kolejne Wspomnienie krla. Moga je wykorzysta, by stworzy bardziej stosowny portret.
C powiedzia krl w takim razie powinienem i. Pragn odwiedzi jeden ze szpitali i
chorych. Moesz posa rysunek do moich komnat, ale nie piesz si. Naprawd, nic si nie stao.
Shallan dygna, wci przyciskajc do piersi zmity papier. Krl wyszed ze sugami, a kilku
parshmenw zabrao st.
Nigdy nie widziaam, eby zrobia bd w rysunku powiedziaa Jasnah, znw siadajc za
biurkiem. A przynajmniej nie tak powany, by zniszczya papier.
Shallan si zarumienia.
Pewnie nawet mistrz moe si pomyli. Masz nastpn godzin na przygotowanie stosownego
portretu Jego Wysokoci.
Dziewczyna spojrzaa na zniszczony szkic. Istoty byy wytworem jej fantazji, efektem tego, e
pozwolia swojemu umysowi bdzi. I tyle. Wyobrania. Moe w jej podwiadomoci kryo si co, co
musiaa wyrazi. Ale co w takim razie mogy znaczy te postaci?
Zauwayam, e w czasie rozmowy z krlem w pewnym momencie si zawahaa odezwaa si
Jasnah. Czego nie powiedziaa?
Czego niestosownego.
Ale byskotliwego?
Byskotliwo nigdy nie robi takiego wraenia, kiedy rozwaa si j poza kontekstem, jasnoci. To
bya tylko gupia myl.
A ty zastpia j pustym komplementem. Sdz, e nie zrozumiaa tego, co chciaam ci
powiedzie, dziecko. Nie chc, eby milczaa. Dobrze jest by byskotliw.
Ale gdybym si odezwaa sprzeciwia si Shallan uraziabym krla, moe te skonfundowaa
go, co by wywoao jego zaenowanie. Z pewnoci wie, co ludzie mwi o powolnoci jego mylenia.

Jasnah pocigna nosem.


Puste sowa. Gupi ludzie. Ale by moe zrobia mdrze, e si nie odezwaa, cho zapamitaj,
e ukierunkowanie twoich zdolnoci i ich tumienie to dwie rne rzeczy. Wolaabym, eby raczej
wymylia co byskotliwego i jednoczenie stosownego.
Tak, jasnoci.
Poza tym dodaa Jasnah by moe udaoby ci si rozmieszy Taravangiana. Wydaje si, e
ostatnio co go drczy.
Wy go nie uwaacie za mao lotnego? spytaa z zaciekawieniem Shallan.
Ona sama nie uwaaa krla za mao bystrego czy gupiego, ale mylaa, e komu tak
inteligentnemu i wyksztaconemu jak Jasnah mogoby brakowa cierpliwoci dla takiego czowieka.
Taravangian to cudowny czowiek powiedziaa Jasnah i wart setki samozwaczych ekspertw
od dworskiej etykiety. Przypomina mi wuja Dalinara. Powany, szczery, zatroskany.
Tutejsi jasnoocy uwaaj go za sabego zauwaya Shallan. Poniewa ulega tak wielu innym
monarchom, poniewa boi si wojny, poniewa nie ma Ostrza Odprysku.
Jasnah nie odpowiedziaa, cho wydawaa si zaniepokojona.
Jasnoci? zachcia j Shallan, podchodzc do swojego miejsca i ukadajc wgle.
W staroytnych czasach odezwaa si starsza kobieta czowiek, ktry przynis pokj swojemu
krlestwu, by uwaany za wartociowego. Teraz ten sam czowiek jest wyszydzany jako tchrz. Pokrcia
gow. Na t zmian czekamy od setek lat. Powinna nas przeraa. Przydaoby si nam wicej ludzi takich
jak Taravangian i oczekuj, e ju nigdy nie nazwiesz go mao lotnym, nawet mimochodem.
Tak, jasnoci odpara Shallan, opuszczajc gow. Czy naprawd wierzycie w to, co
mwilicie? O Wszechmocnym?
Jasnah milczaa przez chwil.
Owszem. Cho moe przesadnie podkreliam swoje przekonanie.
Ruch Pewnoci w teorii retorycznej?
Pewnie tak. Czytajc dzi, musz pamita, eby nie odwraca si do ciebie plecami.
Shallan umiechna si.
Prawdziwa uczona nie moe zamyka umysu na aden temat mwia dalej Jasnah niezalenie
od tego, jak pewna si czuje. To, e nie znalazam jeszcze adnego przekonujcego powodu, by doczy do
jednego z krgw wyznawcw, nie oznacza, e nigdy tego nie zrobi. Cho za kadym razem, kiedy
prowadz rozmow tak jak dzisiaj, moje przekonania si umacniaj.
Shallan zagryza warg. Jasnah zauwaya to.
Musisz si nauczy nad tym panowa, Shallan. Zdradza twoje uczucia.
Tak, jasnoci.
Mw.
Chodzi mi tylko o to, e wasza rozmowa z krlem nie bya do koca uczciwa.
Ach tak?

Ze wzgldu na jego, no, wiecie... Ograniczone zdolnoci. Poradzi sobie cakiem dobrze, ale nie
wykorzysta argumentw, po ktre mgby sign kto lepiej zorientowany w voriskiej teologii.
A jakich argumentw mgby uy kto taki?
C, sama nie jestem do koca wyedukowana. Ale sdz, e zignorowalicie, a przynajmniej
zmarginalizowalicie jeden wany element dyskusji.
Czyli?
Shallan uniosa rk do piersi.
Nasze serca, jasnoci. Wierz, poniewa czuj co, blisko z Wszechmocnym, pokj, ktry
napenia mnie, kiedy yj swoj wiar.
Umys jest zdolny wytwarza spodziewane reakcje uczuciowe.
Ale czy sami nie argumentowalicie, e sposb, w jaki postpujemy... w jaki odczuwamy, co jest
dobrem, a co zem... jest nieodcznym atrybutem ludzkiej natury? Wykorzystalicie nasz wrodzon
moralno, by dowie swoich racji. Jak wic moecie odrzuca moje uczucia?
Odrzuca je? Nie. Traktowa je sceptycznie? By moe. Twoje uczucia, Shallan, cho potne, s
twoje. Nie moje. A ja czuj, e powicenie ycia, by zaskarbi sobie aski niewidzialnej, nieznanej i
niepoznawalnej istoty, ktra spoglda na mnie z niebios, jest prnym zajciem. Wskazaa na Shallan
swoim pirem. Ale widz postpy w twojej metodzie retorycznej. Jeszcze zrobimy z ciebie uczon.
Shallan umiechna si, czujc zadowolenie. Pochwaa Jasnah bya cenniejsza od szmaragdowego
broamu.
Ale... ja nie zostan uczon. Ukradn Dusznik i odejd.
Nie chciaa o tym myle. To bya kolejna cecha, ktrej musiaa si pozby unikaa mylenia o
sprawach, ktre sprawiay, e czua si nieprzyjemnie.
A teraz zajmij si portretem krla powiedziaa Jasnah, unoszc ksig. Nadal pozostao ci duo
prawdziwej pracy, kiedy ju skoczysz rysowa.
Tak, jasnoci.
Tym razem jednak rysowanie okazao si trudne, jej umys by zbyt udrczony, by si skupi.

Nagle stali si niebezpieczni. Jak spokojny dzie, ktry zmieni si w burz.


Z tego fragmentu wywodzi si thayleskie przysowie, ktre ostatecznie przybrao bardziej
popularn form. Wierz, e moe odnosi si do Pustkowcw. Patrz Ixsix Cesarz, czwarty rozdzia.
Kaladin wyszed z przypominajcego jaskini budynku na czyste wiato brzasku. Kawaki kwarcu
wbite w ziemi migotay przed nim, odbijajc blask, jakby sama ziemia migotaa i pona, gotowa
wybuchn.
Podya za nim grupa dwudziestu dziewiciu mczyzn. Niewolnicy. Zodzieje. Dezerterzy.
Cudzoziemcy. Nawet kilku, ktrych jedynym wystpkiem byo ubstwo. Ci doczyli do druyn mostowych
z desperacji. od by niezy w porwnaniu z niczym, a obiecano im, e jeli przeyj sto wypraw, dostan
awans. Suba w stray ktra ubogiemu czowiekowi zdawaa si yciem w luksusie. Dostawa od za to,
e przez cay dzie si stoi i patrzy? C to za szalestwo? Prawie jak bycie bogatym.
Nie rozumieli. Nikt nie przeywa setki wypraw. Kaladin bra udzia w dwch tuzinach i ju by
jednym z najbardziej dowiadczonych yjcych mostowych.
Most numer cztery pody za nim. Ostatni ze stawiajcych opr chudzielec imieniem Bisig
podda si poprzedniego dnia. Kaladin wola myle, e to miech, jedzenie i ludzkie uczucia w kocu do
niego dotary. Ale prawdopodobnie chodzio raczej o kilka wciekych spojrze albo wymruczanych pod
nosem grb ze strony Skay i Tefta.
Kaladin udawa, e tego nie widzi. W swoim czasie bdzie potrzebowa ich lojalnoci, ale na razie
wystarczy posuszestwo.
Przeprowadzi z nimi poranne wiczenia, ktre pozna pierwszego dnia w wojsku. Rozciganie, a
pniej podskoki. Ciele w brzowych roboczych kombinezonach i beowych lub zielonych czapkach,
ktrzy szli w stron tartaku, potrzsali gowami z rozbawieniem. onierze stojcy na niewielkim grzbiecie,
gdzie zaczyna si waciwy obz, spogldali z gry i miali si. Gaz spoglda z pobliskiego budynku, rce

zaoy na piersi, a w jego jedynym oku malowao si niezadowolenie.


Kaladin otar czoo. Przez dusz chwil wpatrywa si w Gaza, po czym odwrci si z powrotem
do swoich ludzi. Wci mieli czas, by przed niadaniem powiczy dwiganie mostu.
*
Gaz nigdy nie przyzwyczai si do braku jednego oka. Czy do tego w ogle mona si byo
przyzwyczai? Wolaby raczej utraci rk albo nog ni oko. Cigle wydawao mu si, e co kryo si w
tych ciemnociach, ktrych nie widzia, ale inni widzieli. Co si tam czaio? Spreny, ktre wyssayby jego
dusz z ciaa? Jak szczur, ktry mg oprni cay bukak, podgryzajc go w rogu?
Towarzysze nazywali go szczciarzem. Ten cios mg odebra ci ycie. C, wtedy przynajmniej
nie musiaby y z t ciemnoci. Jedno z oczu mia na zawsze zamknite. Kiedy zamyka drugie,
pochaniaa go ciemno.
Gaz spojrza w lewo i ciemno ucieka w bok. O sup opiera si Lamaril, wysoki i szczupy. Nie
by potnym mczyzn, ale te nie by sabeuszem. Skada si z linii. Prostoktna broda. Prostoktne
ciao. Ostry. Jak n.
Lamaril gestem wezwa Gaza, wic ten podszed niechtnie. Nastpnie wyj kul z sakiewki i
przekaza j. Topazowa marka. Nie mg si pogodzi z myl, e j straci. Nienawidzi rozstawa si z
pienidzmi.
Jeste mi winien dwa razy tyle zauway Lamaril, unoszc kul do soca, by przyjrze si jej
blaskowi.
C, tyle na razie mam. Ciesz si, e w ogle co dostae.
Ciesz si, e trzymam jzyk za zbami odpar leniwie Lamaril, opierajc si o sup. Ten, ktry
oznacza pocztek tartaku.
Gaz zacisn zby. Nie cierpia paci, ale co innego mg zrobi? Niech go burza. Niech go
szalejca burza!
Wyglda na to, e masz problem stwierdzi Lamaril.
Z pocztku Gaz myla, e chodzi o niepen zapat. Jednak jasnooki wskaza na koszary mostu
czwartego.
Gaz posa mostowym zaniepokojone spojrzenie. Mody dowdca wykrzykn rozkaz i mostowi
przebiegli przez cay tartak. Ju doprowadzi do tego, e biegli rwnym tempem. Ta jedna zmiana wiele
znaczya. Sprawiaa, e byli szybsi, pomagaa im myle jak druyna.
Czy ten chopak rzeczywicie mg mie wojskowe wyszkolenie, jak kiedy utrzymywa? Dlaczego
marnowa si jako mostowy? Oczywicie, byo to pitno shash na jego czole...
Nie widz problemu powiedzia Gaz z sapniciem. S szybcy. To dobrze.
S niesubordynowani.
Wypeniaj polecenia.
Moe jego polecenia. Lamaril potrzsn gow. Mostowi istniej w jednym celu, Gaz. eby
chroni ycie cenniejszych ludzi.

Naprawd? A ja mylaem, e maj dwiga mosty.


Lamaril spojrza na niego ostro. Pochyli si.
Nie sprawdzaj mnie, Gaz. I nie zapominaj si. Chciaby do nich doczy?
Sierant poczu ukucie strachu. Lamaril by jasnookim bardzo niskiej rangi, jednym z pozbawionych
ziemi. Ale rzeczywicie by bezporednim przeoonym Gaza, cznikiem midzy druynami mostowych i
wyej postawionymi jasnookimi, ktrzy nadzorowali tartak.
Gaz wpatrzy si w ziemi.
Przepraszam, jasnoci.
Arcyksi Sadeas ma przewag powiedzia Lamaril, znw opierajc si o sup. Utrzymuje j,
naciskajc nas wszystkich. Bardzo. Kady ma swoje miejsce. Wskaza w stron druyny mostu numer
cztery. Szybko nie jest niczym zym. Inicjatywa nie jest niczym zym. Ale ludzie z inicjatyw jak ten
chopak rzadko czuj si szczliwi w swoim pooeniu. Druyny mostowe dobrze funkcjonuj w obecnej
formie, bez potrzeby modyfikacji. Zmiana moe dziaa destabilizujco.
Gaz wtpi, by ktokolwiek z mostowych naprawd pojmowa swoje miejsce w planach Sadeasa.
Gdyby wiedzieli, dlaczego s traktowani tak bezlitonie i dlaczego nie wolno im nosi pancerzy ani tarcz
pewnie po prostu rzuciliby si w rozpadlin. Przynta. Byli przynt. Przycigali Parshendich, pozwalajc
dzikusom myle, e robi co dobrego, powalajc za kadym atakiem obsady kilku mostw. Dopki brao
si wystarczajco wielu ludzi, nie miao to znaczenia. Oczywicie, pomijajc tych, ktrzy zostali zarnici.
Ojcze Burz, pomyla Gaz, nienawidz si za to, e jestem czci tego wszystkiego. Ale nienawidzi
si od tak dawna. To nie byo dla niego nic nowego.
Zrobi co obieca Lamarilowi. N w nocy. Trucizna w jedzeniu.
Poczu ciskanie w odku. apwki chopaka byy niewielkie, ale tylko one pozwalay mu na
opacanie si Lamarilowi.
Nie! sykn jasnooki. Chcesz sprawi, eby sta si prawdziwym zagroeniem? Prawdziwi
onierze ju o nim gadaj. Lamaril skrzywi si. Ostatnim, czego potrzebujemy, jest mczennik
wywoujcy bunt wrd mostowych. Nie chc nawet ladu tego, niczego, co mogliby wykorzysta
wrogowie naszego arcyksicia. Jasnooki spojrza na Kaladina, ktry znw przebieg obok ze swoimi
ludmi. On musi zgin na polu bitwy, jak zasuguje. Upewnij si, e do tego dojdzie. I przynie mi reszt
pienidzy, ktre jeste mi winien, albo wkrtce sam bdziesz dwiga jeden z mostw.
Odszed z szelestem ciemnozielonego paszcza. Przez lata suby Gaz nauczy si najbardziej
obawia pomniejszych jasnookich. Drania ich blisko w randze do ciemnookich, jednak ci ciemnoocy
byli jedynymi, nad ktrymi mieli wadz. To czynio ich niebezpiecznymi. Przebywanie w otoczeniu
czowieka takiego jak Lamaril przypominao chwytanie rozarzonego wgielka go rk. Nie dao si nie
poparzy. Czowiek mg jedynie mie nadziej, e bdzie wystarczajco szybki, by zminimalizowa
poparzenia.
Most czwarty przebieg obok. Przed miesicem Gaz nie uwierzyby, e to moliwe. Grupa
mostowych, ktra wiczy? A wydawao si, e Kaladina kosztowao to jedynie kilka apwek z jedzenia i

pustych obietnic, e ich ochroni.


To nie powinno wystarczy. ycie mostowego byo beznadziejne. Gaz nie mg do nich doczy.
Po prostu nie mg. Kaladin paniczyk musia zgin. Ale gdyby kule Kaladina znikny, Gaz mgby
skoczy wrd mostowych, nie mogc opaci si Lamarilowi. Potpienie! pomyla. To jak prba
wybrania, ktre szczypce przepastnej bestii maj go zmiady.
Gaz wci obserwowa druyn Kaladina. A ciemno nadal na niego czekaa. Jak swdzce
miejsce, ktrego nie dao si podrapa. Jak krzyk, ktry nie dawa si uciszy. Mrowice odrtwienie,
ktrego nie mg si pozby.
Pewnie pozostanie z nim a do mierci.
*
Most w gr! rykn Kaladin, biegnc z mostem czwartym.
Poruszajc si, unieli most nad gowami. Tak byo ciej biega, unoszc most nad sob, nie za
opierajc go na ramionach. Czu na rkach jego ogromny ciar.
Na d! rozkaza.
Ci z przodu pucili most i pobiegli w bok. Pozostali szybkim ruchem opucili ciar. Niezrcznie
uderzy w ziemi, drapic o kamie. Ustawili si w pozycji i udali, e przesuwaj go przez rozpadlin.
Kaladin pomaga z boku.
Musimy powiczy na prawdziwej rozpadlinie, pomyla, kiedy skoczyli. Zastanawiam si, jak
apwk musiabym da Gazowi, eby mi na to pozwoli.
Mostowi, ktrzy zakoczyli udawany bieg z mostem, spojrzeli na Kaladina, wyczerpani, lecz
podekscytowani. Umiechn si do nich. Jako dowdca oddziau w armii Amarama, nauczy si, e
pochway powinny by szczere, ale nie naley ich skpi.
Musimy popracowa nad opuszczaniem powiedzia. Ale oglnie jestem pod wraeniem. Dwa
tygodnie, a wy ju pracujecie razem rwnie dobrze, jak niektre druyny, z ktrymi wiczyem wiele
miesicy. Jestem zadowolony. I dumny. Napijcie si i zrbcie sobie przerw. Przebiegniemy si jeszcze raz
albo dwa przed przydziaem pracy.
Znw mieli zbiera kamienie, ale nie narzeka. Przekona swoich ludzi, e podnoszenie kamieni
pomoe im si wzmocni, a kilku najbardziej zaufanych zatrudni do pomocy w zbieraniu guzowca, dziki
czemu mg z trudem zaopatrzy druyn w dodatkowe jedzenie i zwiksza zapasy rodkw
medycznych.
Dwa tygodnie. atwe dwa tygodnie, jak na mostowych. Jedynie dwie wyprawy, przy czym raz
dotarli na paskowy za pno. Parshendi uciekli z sercem klejnotu jeszcze przed ich przybyciem. To byo
dobre dla mostowych.
Drugi atak nie by tak zy, oceniajc wedle ich standardw. Dwch kolejnych zgino Amark i
Koolf. Dwch rannych Narm i Peet. Uamek tego, co straciy inne druyny. Kaladin prbowa zachowa
zadowolon min, kiedy podszed do beczki z wod i wzi czerpak z rki jednego z ludzi, po czym wypi
zawarto.

Most numer cztery zatonie pod ciarem rannych. Pozostao ich zaledwie trzydziestu, z picioma
rannymi, ktrzy nie dostawali odu i trzeba byo ich wykarmi z dochodw ze sprzeday guzowca. Liczc
tych, ktrzy zginli, ponieli prawie trzydzieci procent strat w cigu tygodni, kiedy prbowa ich chroni.
W armii Amarama tak liczb ofiar uznano by za katastrofaln.
W tamtym czasie na ycie Kaladina skadao si szkolenie i maszerowanie, od czasu do czasu
przerywane gorczk bitwy. Tutaj walka bya nieustajca. Co kilka dni. Co takiego mogo musiao
osabi kad armi.
Musi istnie lepszy sposb, pomyla Kaladin, puczc usta letni wod, po czym wyla sobie
zawarto kolejnego czerpaka na gow. Nie mg dalej traci dwch ludzi tygodniowo z powodu mierci i
ran. Ale jak mieli przey, skoro ich wasnych oficerw nie obchodzio, czy yj, czy umieraj?
Z trudem powstrzyma si przed wrzuceniem czerpaka ze zoci do beczuki. Miast tego poda go
Blinie i umiechn si do niego. Kamstwo. Ale wane.
Gaz obserwowa go z cienia budynku koszar innej druyny. Przezroczysta posta Syl ktra
przybraa teraz ksztat unoszcego si na wietrze puchu guzowca krcia si wok sieranta. W kocu
przyleciaa do Kaladina, wyldowaa na jego ramieniu i przybraa kobiec posta.
On co planuje powiedziaa.
Nie wtrca si zauway Kaladin. Nie prbowa nas nawet powstrzyma przed zjedzeniem
wieczornej potrawki.
Rozmawia z jasnookim.
Lamarilem?
Przytakna.
Lamaril jest jego przeoonym.
Kaladin wszed w cie koszar mostu numer cztery. Opar si o cian i spoglda na swoich ludzi
przy baryce z wod. Rozmawiali teraz ze sob. artowali. miali si. Wieczorami szli si razem napi.
Ojcze Burz, nigdy nie sdzi, e bdzie si cieszy, e ludzie pod jego dowodzeniem pij.
Nie podobay mi si ich miny stwierdzia Syl, siadajc na ramieniu Kaladina. Ponure. Jak
chmury burzowe. Nie syszaam, co mwili, zauwayam ich za pno. Ale nie podoba mi si to,
szczeglnie ten Lamaril.
Kaladin powoli pokiwa gow.
Ty te mu nie ufasz?
Jest jasnooki. To wystarczyo.
Czyli my...
Nic nie robimy odpar Kaladin. Nie mog zareagowa, dopki czego nie sprbuj. A jeli
zaczn marnowa energi na zamartwianie si tym, co mogliby zrobi, nie uda mi si rozwiza problemw,
przed ktrymi teraz stoimy.
W rzeczywistoci martwi si tym, o czym nie wspomnia. Gdyby Gaz lub Lamaril zdecydowali si
zabi Kaladina, nie mgby ich powstrzyma. Owszem, mostowych rzadko tracono za cokolwiek poza

odmow biegu z mostem. Ale nawet w uczciwych armiach, takich jak Amarama, syszao si pogoski o
sfingowanych oskareniach i faszywych dowodach. W niezdyscyplinowanym obozie Sadeasa, w ktrym
nie obowizywao wiele regu, nikt by nie mrugn, gdyby Kaladin niewolnik z pitnem shash zosta
wywieszony z powodu niesprecyzowanego oskarenia. Mogliby go wystawi na arcyburz i umy rce,
twierdzc, e to Ojciec Burz zadecydowa o jego losie.
Kaladin wyprostowa si i poszed w stron cieli. Rzemielnicy i ich uczniowie trudzili si,
wycinajc kawaki drewna na drzewce wczni, mosty, supy albo meble.
Rzemielnicy skinli Kaladinowi, kiedy przechodzi. Znali go dobrze, przyzwyczaili si do jego
dziwnych prb, na przykad, o desk wystarczajco dug, by mogo j trzyma czterech mczyzn,
wiczc bieg w rwnym tempie. Znalaz na wp ukoczony most, ktry wyrs z tej jednej deski, ktr
wczeniej dwiga.
Uklk i przyjrza si drewnu. Grupa mczyzn pracowaa po jego prawej z wielk pi, odcinajc
wskie plastry z okrgego pnia. Pewnie miay z nich powsta siedziska krzese.
Przecign palcami po gadkim drewnie. Wszystkie przenone mosty budowano z drewna zwanego
makam. Miao ciemnobrzowy odcie, o prawie niewidocznych sojach, a do tego byo jednoczenie mocne
i lekkie. Rzemielnicy gadko oszlifowali drewno, ktre pachniao trocinami i pimowym sokiem.
Kaladinie? spytaa Syl, przesza przez powietrze i zstpia na most. Wydajesz si zamylony.
To paradoks, jak dobrze buduj te mosty powiedzia. W tej armii ciele s wikszymi
zawodowcami ni onierze.
Co ma sens zauwaya. Rzemielnicy chc zbudowa mosty, ktre przetrwaj. onierze,
ktrych sucham, chc jedynie dosta si na paskowy, pochwyci serce klejnotu i uciec. To dla nich
zabawa.
C za przenikliwa uwaga. Robisz si coraz bardziej spostrzegawcza.
Skrzywia si.
Wydaje mi si raczej, e przypominam sobie rzeczy, ktre wiedziaam wczeniej.
Wkrtce przestaniesz by sprenem. Bdziesz maym przezroczystym filozofem. Bdziemy musieli
odesa ci do klasztoru, gdzie powicisz swj czas gbokim, wanym rozwaaniom.
Tak zgodzia si na przykad, jak skoni tamtejszych arliwcw do przypadkowego wypicia
mikstury, od ktrej posiniej im wargi. Umiechna si psotnie.
Kaladin odpowiedzia umiechem, ale nadal przeciga palcem po drewnie. Wci nie rozumia,
dlaczego nie pozwalaj mostowym nosi tarcz. Nikt nie chcia mu udzieli odpowiedzi.
Wykorzystuj makam, poniewa jest wystarczajco mocne, by utrzyma szar cikiej kawalerii
powiedzia. Moe uda nam si to wykorzysta. Odmawiaj nam tarcz, ale jedn i tak nosimy na
ramionach.
Ale jak zareaguj, jeli sprbujesz to zrobi?
Kaladin wsta.
Nie wiem, ale nie mam wyboru.

Wyprbowanie tego bdzie ryzykiem, ogromnym ryzykiem. Niestety, pozbawione elementu ryzyka
pomysy skoczyy mu si przed wieloma dniami.
*
Moemy trzyma go tutaj wyjani Kaladin, wskazujc na Ska, Tefta, Blizn i Moasha.
Stali obok mostu przewrconego na bok, z odsonit doln czci. Dno byo skomplikowan
konstrukcj, z omioma rzdami po trzy pozycje, w ktrych miecio si w sumie do dwudziestu czterech
mczyzn bezporednio pod spodem, a do tego szesnacie kompletw uchwytw po osiem z kadej strony
dla kolejnych szesnastu mczyzn z zewntrz. W sumie czterdziestu, biegncych rami przy ramieniu,
gdyby mieli pen obsad.
Kada pozycja pod spodem miaa wgbienie na gow mostowego, dwa wygite bloczki drewna,
ktre opiera na ramionach i dwa prty jako uchwyty. Mostowi nosili podkadki na ramionach, a ci, ktrzy
byli nisi, nosili dodatkowe. Gaz stara si przydziela nowych mostowych do druyn, kierujc si
kryterium wzrostu.
To rzecz jasna nie dotyczyo mostu czwartego. Most numer cztery dostawa resztki.
Kaladin wskaza na kilka prtw i rozprek.
Moglibymy chwyci tutaj, a pniej pobiec prosto naprzd, niosc most bokiem, po prawej, pod
ktem. Umiecilibymy wyszych na zewntrz, a niszych wewntrz.
Co by to dao? spyta Skaa, marszczc czoo.
Kaladin spojrza na Gaza, ktry obserwowa ich w pobliu. Nieprzyjemnie blisko. Lepiej nie mwi,
dlaczego naprawd chcia nie most bokiem. Poza tym nie chcia wzbudza nadziei swoich ludzi, dopki
nie wiedzia, czy to zadziaa.
Chciabym po prostu sprbowa powiedzia. Gdyby udao nam si czasem zmieni pozycje,
mogoby by atwiej. Mczylibymy rne grupy mini.
Stojca na szczycie mostu Syl si skrzywia. Zawsze si krzywia, kiedy Kaladin ukrywa prawd.
Zbierz ludzi powiedzia Kaladin, wskazujc na Ska, Tefta, Blizn i Moasha.
Wyznaczy t czwrk na dowdcw pododdziaw, czego w druynach mostowych zazwyczaj nie
byo. Ale onierze lepiej dziaali w mniejszych grupkach, po szeciu czy omiu.
onierze, pomyla Kaladin. Czy tak o nich myl?
Nie walczyli. Ale owszem, byli onierzami. atwo nie doceni ludzi, kiedy uwaa si ich za tylko
mostowych. Szara na wrogich ucznikw bez tarcz wymagaa odwagi. Nawet kiedy byo si do tego
zmuszonym.
Spojrzawszy w bok, zauway, e Moash nie odszed z pozosta trjk. Mczyzna o szczupej
twarzy mia ciemnozielone oczy i brzowe wosy z czarnymi pasmami.
Co nie tak, onierzu? spyta Kaladin.
Moash zamruga z zaskoczeniem na to okrelenie, ale wraz z pozostaymi zdy si ju
przyzwyczai do wszelkiego rodzaju nietypowych zachowa Kaladina.
Dlaczego zrobie ze mnie dowdc pododdziau?

Poniewa opierae si mojemu przywdztwu duej ni wikszo. I bye najbardziej wygadany


ze wszystkich.
Zrobie ze mnie dowdc, bo nie chciaem ci by posuszny?
Zrobiem z ciebie dowdc, poniewa uznaem ci za kompetentnego i inteligentnego. Ale poza
tym nie dae si zbyt atwo przekona. Jeste uparty. To moe mi si przyda.
Moash podrapa si po krtkiej brdce.
W porzdku. Ale w przeciwiestwie do Tefta i Rogoercy nie uwaam ci za dar Wszechmocnego.
Nie ufam ci.
To dlaczego mnie suchasz?
Moash spojrza mu w oczy, po czym wzruszy ramionami.
Pewnie jestem ciekaw.
Odszed, eby zebra oddzia.
*
Co, na szalejce wichry...? pomyla Gaz z osupieniem, gdy min go most numer cztery. Co ich
optao, e prbowali nosi go bokiem?
Musieli ustawi si w dziwny sposb, w trzech rzdach zamiast piciu, niezrcznie zaciskajc rce
na spodniej czci mostu i trzymajc go na prawo. To bya jedna z najdziwniejszych rzeczy, jakie widzia.
Ledwie si wszyscy miecili, a uchwytw nie zaprojektowano do noszenia mostu w taki sposb.
Gaz podrapa si po gowie, obserwujc ich, po czym wycign rk i zatrzyma Kaladina. Paniczyk
puci most i podbieg do Gaza, ocierajc czoo; pozostali biegli dalej.
Co to ma by? spyta Gaz, pokazujc palcem.
Druyna mostowa. Niosca co, co na moje oko jest... tak, to most!
Nie prosiem o zoliwoci warkn Gaz tylko o wyjanienie.
Noszenie mostu nad gowami staje si mczce powiedzia Kaladin. By wysokim mczyzn,
wystarczajco, by growa nad Gazem. Niech to burza, nie dam si zastraszy! To sposb, by
wykorzysta inne minie. Jak przerzucenie bagau z jednego ramienia na drugie.
Gaz spojrza w bok. Czy w ciemnociach co si poruszyo?
Gaz? spyta Kaladin.
Posuchaj, paniczyku odpar Gaz, znw patrzc na niego. Noszenie go nad gowami moe by
mczce, ale noszenie go w taki sposb to czysta gupota. Wygldacie, jakbycie mieli si zaraz potkn
jeden o drugiego, a uchwyty s kiepskie. Z trudem miecisz wszystkich.
Tak zgodzi si spokojniej Kaladin. Ale czsto jedynie poowa druyny przeywa wypraw.
Moglibymy nosi go w taki sposb z powrotem, kiedy jest nas mniej. Przynajmniej moglibymy zmieni
pozycje.
Gaz zawaha si. Jedynie poowa druyny...
Gdyby nieli most w taki sposb do ataku, byliby powolni, odsonili si. To mogaby by katastrofa,
przynajmniej dla mostu czwartego.

Sierant umiechn si.


Podoba mi si.
Kaladin wydawa si wstrznity.
Co takiego?
Inicjatywa. Inwencja. Tak, wiczcie. Bardzo bym chcia zobaczy, jak podchodzicie do
paskowyu, niosc most w taki sposb.
Kaladin zmruy oczy.
Naprawd?
Tak odpar Gaz.
C, moe tak zrobimy.
Gaz umiechn si, odprowadzajc Kaladina wzrokiem. Takiej wanie katastrofy potrzebowa.
Teraz musia jeszcze tylko wymyli, czym zapaci szantaycie Lamarilowi.

Sze lat wczeniej


Nie popenij takiego samego bdu, co ja, synu.
Kal podnis wzrok znad teczki. Ojciec siedzia po przeciwnej stronie sali operacyjnej, z doni
uniesion do gowy. W drugiej trzyma na wp oprniony kielich. Fioletowe wino, jeden z
najmocniejszych trunkw.
Lirin odstawi kielich, a ciemnofioletowy pyn o barwie krwi kremlika zadra. Odbija Burzowe
wiato kilku kul spoczywajcych na blacie.
Ojcze?
Kiedy dotrzesz do Kharbranthu, zosta tam. Jego gos brzmia bekotliwie. Nie daj si cign
z powrotem do tego malutkiego, zacofanego, gupiego miasteczka. Nie zmuszaj swojej piknej ony, by ya
z dala od wszystkich, ktrych kiedykolwiek znaa i kochaa.
Ojciec Kala nieczsto si upija, to by rzadki wieczr saboci. Moe dlatego, e matka posza
wczenie spa, wyczerpana prac.
Zawsze mwie, e powinienem wrci odezwa si cicho Kal.
Jestem idiot. Odwrcony plecami do syna, gapi si na cian omywan biaym blaskiem kul.
Nie chc mnie tutaj. Nigdy mnie nie chcieli.
Kal spojrza na teczk. Znajdoway si w niej rysunki spreparowanych cia, minie wycignite i
rozoone. Szkice byy bardzo szczegowe. Na kadym znajdoway si pary glifw oznaczajce kad z
czci, a on je zapamita. Teraz studiowa procedury, zagbiajc si w ciaa ludzi od dawna martwych.
Laral kiedy powiedziaa, e ludzie nie powinni zaglda pod skr. Te teczki i rysunki byy jedn z
przyczyn, dlaczego wszyscy odnosili si do Lirina z tak nieufnoci. Patrzenie w gb byo jak patrzenie
pod ubranie, tylko gorzej.
Lirin dola sobie wina. Jak bardzo mg si zmieni wiat w tak krtkim czasie. Kal otuli si

paszczem. Nadesza zima, ale nie mogli sobie pozwoli na wgiel do piecyka, gdy pacjenci ju nie
zostawiali darw. Lirin nie przesta leczy ani operowa. Mieszkacy po prostu przestali paci, a wszystko
na polecenie Roshonea.
Nie powinien by do tego zdolny wyszepta Kal.
Ale jest odpar Lirin.
Mia na sobie bia koszul i czarn kamizel wyoone na jasnobrzowe spodnie. Kamizela bya
rozpita, poy wisiay po bokach, jak skra trupw na rysunkach Kala.
Moglibymy wyda kule powiedzia z wahaniem Kal.
S przeznaczone na twoje wyksztacenie warkn Lirin. Gdybym mg ci teraz odesa,
zrobibym to.
Rodzice Kala wysali list do chirurgw w Kharbrancie, proszc, by pozwolili mu wczeniej
przystpi do egzaminu. Odpowied bya negatywna.
Chce, ebymy je wydali powiedzia Lirin bekotliwie. Dlatego powiedzia to, co powiedzia.
Prbuje nas zmusi, ebymy potrzebowali tych kul.
Sowa Roshonea do mieszkacw miasteczka nie byy do koca rozkazem. Zasugerowa jedynie, e
jeli ojciec Kala by zbyt gupi, by da zapaty, to nie naley mu paci. Nastpnego dnia ludzie przestali.
Mieszkacy miasta odnosili si do Roshonea z dezorientujc mieszank podziwu i strachu.
Zdaniem Kala nie zasugiwa ani na jedno, ani na drugie. Najwyraniej zosta zesany do Paleniska, gdy by
rozgoryczony i mia mnstwo wad. Widocznie nie zasugiwa, by przebywa wrd prawdziwych
jasnookich, ktrzy walczyli o zemst na Strzaskanych Rwninach.
Dlaczego ludzie tak bardzo staraj si go zadowoli? spyta Kal, mwic do plecw ojca.
Nigdy si tak nie zachowywali w obecnoci owieconego Wistiowa.
Robi to, poniewa Roshonea nie da si ugaska.
Kal zmarszczy czoo. Czy to wino pzez niego przemawiao?
Ojciec odwrci si, w jego oczach odbijao si czyste Burzowe wiato. W tych oczach chopak
widzia zaskakujc przytomno. Jednak nie by a tak pijany.
Owiecony Wistiow pozwala ludziom robi, co chcieli. I dlatego go ignorowali. Roshone pozwala
im zobaczy, e uwaa ich za godnych pogardy. I dlatego staraj si go zadowoli.
To nie ma sensu.
Takie jest ycie powiedzia Lirin, bawic si jedn z kul na stole, przetaczajc j palcem.
Musisz si tego nauczy, Kal. Kiedy ludziom wydaje si, e wiat jest w porzdku, jestemy zadowoleni.
Ale jeli widzimy luk... niedoskonao... ze wszystkich si staramy si j wypeni.
Mwisz to tak, jakby to, co robi, byo szlachetne.
W pewnym sensie jest. Lirin westchn. Nie powinienem by tak surowy wobec naszych
ssiadw. S maostkowi, owszem, ale to maostkowo ignorantw. Nie czuj do nich odrazy. Moje
obrzydzenie wywouje ten, ktry nim manipuluje. Czowiek taki jak Roshone moe wzi to, co jest
uczciwe i szczere w ludziach, i wypaczy to w szlam, po ktrym przejdzie.

Pocign yk, dopijajc wino.


Powinnimy wyda kule powiedzia Kal. Albo wysa je gdzie, do jakiego lichwiarza albo
co. Gdyby znikny, zostawiby nas w spokoju.
Nie odpar cicho ojciec. Roshone nie jest czowiekiem, ktry oszczdzi kogo, kogo pokona.
On naley do tych, ktrzy nie przestaj kopa. Nie wiem, jaki bd polityczny sprawi, e wyldowa w tym
miejscu, ale wyranie nie moe si zemci na rywalach. My jestemy wszystkim, co ma. Lirin zawaha
si. Biedny gupiec.
Biedny gupiec? pomyla Kal. Prbuje zniszczy nasze ycie, a ojciec tylko to moe powiedzie?
A co z historiami, ktre ludzie piewali przy ogniu? Opowieciami o bystrych pasterzach, ktrzy
przechytrzyli i obalili gupiego jasnookiego? Istniay dziesitki wersji, a Kal sysza je wszystkie. Czy Lirin
nie powinien si broni? Zrobi co poza siedzeniem i czekaniem?
Ale nie odezwa si na gos, doskonale wiedzia, co powiedziaby Lirin. Tym ja si bd martwi.
Ty wracaj do nauki.
Kal z westchnieniem usadowi si na krzele i znw otworzy teczk. Na sali panowa pmrok,
wieciy jedynie cztery kule na stole i jedna, ktr Kal pomaga sobie w lekturze. Lirin trzyma wikszo
kul w ukryciu w kredensie. Kal unis wasn kul, owietlajc kart. Na tyach znajdoway si dusze
wyjanienia procedur, ktre moga mu przeczyta matka. Bya jedyn kobiet w miasteczku, ktra umiaa
czyta, cho Lirin twierdzi, e nie jest to rzadkoci wrd dobrze urodzonych ciemnookich kobiet w
miastach.
Uczc si, Kal bezmylnie wyj co z kieszeni. Kamie, ktry czeka na niego na krzele, kiedy
przyszed si uczy. Rozpozna w nim ulubiony kamyk Tiena, ktry chopiec ostatnio cigle ze sob nosi.
Teraz zostawi go Kaladinowi czsto to robi z nadziej, e starszy brat te zobaczy w nim pikno, cho
wszystkie wyglday jak zwyczajne kamienie. Bdzie musia spyta Tiena, co w tym egzemplarzu uzna za
wyjtkowe. Zawsze co takiego byo.
Tien spdza teraz cae dnie, uczc si ciesielstwa od Rala, jednego z mieszkacw miasteczka. Lirin
niechtnie mu na to pozwoli liczy na kolejnego pomocnika chirurga, ale Tien nie mg znie widoku
krwi. Nie przyzwyczai si do niego i zamiera za kadym razem. To byo niepokojce. Kal liczy, e ojciec
bdzie mg korzysta z pomocy modszego syna, kiedy on sam wyjedzie. A Kal mia wyjecha, tak czy
inaczej. Jeszcze nie dokona wyboru midzy armi a Kharbranthem, cho ostatnio zaczyna si skania w
stron zostania wcznikiem.
Gdyby wybra t drog, musiaby to zrobi ukradkiem, kiedy osignie wiek wystarczajcy, by
werbownicy przyjli go wbrew sprzeciwowi rodzicw. Pitnacie powinno wystarczy. Jeszcze pi
miesicy. Na razie doszed do wniosku, e znajomo mini i ywotnych narzdw przyda si tak samo
chirurgowi, jak i wcznikowi.
Rozlego si uderzenie do drzwi. Kal podskoczy. To nie byo pukanie, tylko uderzenie. Znw si
rozlego. Brzmiao, jakby co cikiego popychao albo uderzao w drzwi.
Co, na burzowe wichry? spyta Lirin, podnoszc si z krzesa.

Przeszed przez niewielkie pomieszczenie, jego rozpita kamizelka otara si o st operacyjny, guzik
zazgrzyta o drewno.
Kolejne uderzenie. Kal podnis si niezrcznie i zamkn teczk. W wieku czternastu i p roku by
niemal wzrostu ojca. Rozlego si drapanie w drzwi, jak paznokcie albo szpony. Kal unis rk do ojca,
nagle przeraony. By pny wieczr, w pomieszczeniu panowa mrok, a w miasteczku cisza.
Na zewntrz co byo. Brzmiao jak bestia. Nieludzka. Powiadano, e w okolicy jest lee
biaogrzbietw, ktre robiy zamieszanie, atakujc podrnych na trakcie. Kal mia w gowie obraz tych
gadzich stworw, wielkich jak konie, ale ze skorup na grzbiecie. Czy jeden z nich niucha ich drzwi?
Ociera si o nie, prbujc dosta si do rodka?
Ojcze! krzykn Kal.
Lirin otworzy drzwi. Saby blask kul ukaza nie potwora, ale mczyzn w czarnym ubraniu. W
rku trzyma dugi metalowy prt, a na twarzy mia czarn wenian mask z otworami na oczy. Kal poczu,
e serce wali mu w piersi z przeraenia, kiedy intruz odskoczy do tyu.
Nie spodziewae si, e znajdziesz kogo w rodku, co? odezwa si ojciec. Miny lata od
ostatniej kradziey w miasteczku. Wstyd mi za ciebie.
Daj nam kule! zawoa kto z ciemnoci.
W cieniu pojawia si inna posta. I kolejna.
Ojcze Burz! Kal drcymi domi przycisn teczk do piersi. Ilu ich jest? Rozbjnicy, przybyli,
eby okra miasteczko! Takie rzeczy si zdarzay. Ostatnio coraz czciej, jak mwi ojciec.
Jak Lirin mg by tak spokojny?
Te kule nie som twoje! zawoa kto.
Naprawd? spyta Lirin. A czy to czyni je twoimi? Sdzisz, e on pozwoli ci je zatrzyma?
Ojciec mwi tak, jakby nie byli zbjcami spoza miasteczka. Kal podkrad si bliej, by stan tu za
ojcem, przeraony, ale jednoczenie zawstydzony tym strachem. Mczyni w mroku byli cienistymi
sylwetkami, poruszajcymi si w prawo i w lewo, a ich twarze krya czer.
Oddamy mu je powiedzia jeden z mczyzn.
Nie musi doj do przemocy, Lirinie doda inny. I tak ich nie wydasz.
Ojciec prychn. Cofn si do rodka. Kal krzykn i odskoczy, kiedy ojciec otworzy kredens, w
ktrym trzyma kule. Chwyci wielki szklany puchar, w ktrym je przechowywa przykrywaa go czarna
tkanina.
Chcecie je? spyta Lirin, podchodzc do drzwi i mijajc Kala.
Ojcze? odezwa si przeraony chopak.
Chcecie mie wiato dla siebie? Lirin mwi coraz goniej. Macie!
Zdj zason. Kielich wybuch jaskrawym blaskiem, niemal olepiajcym. Kal unis rk. Ojciec
by cienist sylwetk, ktra wygldaa, jakby trzymaa w doniach soce.
Wielki kielich emanowa spokojnym blaskiem. Niemal zimnym blaskiem. Kal zamruga
zazawionymi oczyma, jego wzrok zaczyna si przyzwyczaja. Teraz wyranie widzia mczyzn. Gdzie

niegdy wyaniay si niebezpieczne cienie, teraz unosili rce skuleni mczyni. Nie wydawali si tak
groni w rzeczy samej, tkanina na twarzy robia absurdalne wraenie.
Kal nie czu si ju przeraony, lecz dziwnie pewny siebie. Przez chwil jego ojciec trzyma nie
wiato, ale zrozumienie. To Luten, pomyla Kal, zauwaajc mczyzn, ktry kula. atwo go byo
pozna mimo maski. Ojciec Kala operowa jego nog i tylko dziki niemu Luten mg wci chodzi.
Pozostaych te rozpozna ten szeroki w barach to Horl, a ten w nowym paszczu to Balsas.
Lirin z pocztku si nie odzywa. Sta ze wiatem zalewajcym blaskiem cay kamienny dziedziniec.
Mczyni kulili si, jakby wiedzieli, e ich rozpozna.
I co? odezwa si ojciec. Zagrozilicie mi przemoc. Chodcie. Uderzcie mnie. Obrabujcie.
Zrbcie to, wiedzc, e przeyem z wami cae ycie. Zrbcie to, wiedzc, e uzdrawiaem wasze dzieci.
Chodcie. Upucie krwi jednemu z was!
Mczyni bez sowa zniknli w ciemnociach.

Mieszkali na szczycie wysokiego miejsca, do ktrego aden czowiek nie mg dotrze, ale ktre
kady mg odwiedzi. W miecie-wiey, ktrego nie stworzya ludzka rka.
Cho Pie ostatniego lata to fantastyczny romans z trzeciego stulecia po Odstpstwie, w tym
wypadku jest to najprawdopodobniej znaczcy odnonik. Patrz: strona 27 tumaczenia Varali, zwaszcza
przypis.
Coraz lepiej radzili sobie z noszeniem mostu na boku. Ale nie o wiele lepiej.
Kaladin patrzy, jak most czwarty go mija, poruszajc si niezrcznie, manewrujc mostem z boku.
Cae szczcie na spodniej stronie byo mnstwo uchwytw, a oni nauczyli si, jak dobrze je zapa. Musieli
nie konstrukcj pod mniej ostrym ktem ni zamierza. To odsonioby ich nogi, ale moe uda mu si
nauczy ich, jak to rwnoway, kiedy spadaj strzay.
Jak na razie nieli go powoli, a mostowi byli tak stoczeni, e gdyby Parshendim udao si powali
jednego z nich, pozostali by si o niego potykali. Gdyby stracili cho kilku ludzi, cao z pewnoci by si
wywrcia.
Trzeba to bdzie rozegra bardzo ostronie, pomyla Kaladin.
Syl unosia si za druyn mostow jako chmura niemal przezroczystych lici. Co za ni zwrcio
uwag Kaladina onierz w mundurze prowadzcy obszarpan grupk bezadnie stoczonych mczyzn. W
kocu, pomyla Kaladin. Czeka na kolejn grup rekrutw. Krtko machn na Ska. Rogoerca skin
gow, przejmie szkolenie. I tak nadszed czas, by zrobili sobie przerw.
Kaladin pobieg w gr niewielkiego zbocza na krawdzi tartaku i dotar na miejsce w chwili, kiedy
Gaz przej nowo przybyych.
Co za aosna banda stwierdzi Gaz. Ju ostatnim razem mylaem, e przysali nam resztki, ale
ta grupa...
Lamaril wzruszy ramionami.

S twoi, Gaz. Podziel ich, jak chcesz.


Odszed wraz z onierzami, pozostawiajc nieszczsnych poborowych. Niektrzy mieli na sobie
przyzwoite ubrania to byli niedawno pojmani przestpcy. Reszta miaa na czoach pitna niewolnikw. Ich
widok wywoa w Kaladinie uczucia, ktre musia stumi. Wci sta na szczycie bardzo stromego zbocza i
jeden nieostrony krok mg posa go z powrotem w d otchani rozpaczy.
Do szeregu, kremliki warkn Gaz w stron nowych rekrutw, wycigajc pak i machajc ni.
Spojrza na Kaladina, ale nic nie powiedzia.
Mczyni ustawili si popiesznie.
Gaz odliczy wzdu szeregu, wybierajc co wyszych.
Wasza pitka jest w mocie numer sze. Zapamitacie to. Zapomnicie, a zostaniecie wychostani.
Odliczy kolejn grupk. Wasza szstka jest w mocie numer czternacie. Czwrka na kocu, most
trzeci. Ty, ty i ty, most pierwszy. Most numer dwa nikogo nie potrzebuje... Wasza czwrka do mostu numer
siedem.
I tak rozdzieli wszystkich.
Gaz odezwa si Kaladin, zakadajc rce na piersi.
Syl wyldowaa na jego ramieniu, chmara lici przybraa posta modej kobiety.
Sierant odwrci si do niego.
W mocie numer cztery pozostao trzydziestu zdolnych do walki.
W szstce i czternastce jest ich mniej.
Kady mia dwudziestu dziewiciu, a wanie dosae im spore wzmocnienie. A w mocie numer
jeden jest trzydziestu siedmiu, ty za wybrae im jeszcze trzech nowych ludzi.
Podczas ostatniej wyprawy praktycznie nikogo nie stracilicie i...
Kaladin chwyci Gaza za rami, kiedy ten prbowa odej. Sierant wzdrygn si, unoszc pak.
Tylko sprbuj, pomyla Kaladin, spogldajc Gazowi w oczy. Prawie sobie yczy, eby tamten co
zrobi.
Gaz zacisn zby.
wietnie. Jeden czowiek.
Wybior go stwierdzi Kaladin.
Jasne. I tak s bezwartociowi.
Kaladin odwrci si do nowych mostowych. Zebrali si w grupkach zgodnie z tym, do ktrej
druyny wyznaczy ich Gaz. Kaladin natychmiast zwrci uwag na wyszych mczyzn. Wydawali si
dobrze odywieni, jak na niewolnikw. Dwaj wygldali, jakby...
Hej, gancho! zawoa kto z innej grupy. Hej! Mnie szukasz, jak sdz.
Kaladin odwrci si. Macha do niego niski, patykowaty mczyzna. Mia tylko jedn rk. Kto go
wyznaczy na mostowego?
Zatrzyma strza, pomyla Kaladin. Zdaniem tych na grze, do tego wanie nadaj si niektrzy
mostowi.

Mczyzna mia brzowe wosy i opalon skr o ton za ciemn, by by Alethim. Paznokcie jego
doni byy szare i krystaliczne, co identyfikowao go jako mieszkaca Herdazu. Wikszo przybyych miaa
ponure, apatyczne miny, ale ten mczyzna si umiecha, cho na czole mia pitno niewolnika.
To stare pitno, pomyla Kaladin. Albo ostatnio mia agodnego pana, albo jakim sposobem nie da
si przybi. Mczyzna najwyraniej nie rozumia, co go czeka jako mostowego. Nikt by si nie umiecha,
gdyby to rozumia.
Przydam ci si powiedzia tamten. My, Herdazowie, jestemy wielkimi wojownikami, gon.
Ostatnie sowo odnosio si do Kaladina. Widzisz, tamtym razem, byem z trzema mczyznami,
naprawd, oni oczywicie byli pijani, ale i tak ich pobiem. Mwi bardzo szybko, a jego silny akcent
sprawia, e sowa zleway si ze sob.
Byby z niego koszmarny mostowy. By moe mgby biec z mostem na ramionach, ale nie
manewrowa nim. Druyna mostowa, ktra by go dostaa, ustawiaby go na przedzie i pozwolia mu przyj
strza, eby si go pozby.
Musisz robi, co si da, eby utrzyma si przy yciu, przypomnia mu si gos z jego przeszoci.
Obrci obcienie w korzy....
Tien.
Dobrze powiedzia Kaladin, pokazujc palcem. Wezm tego Herdaza z tyu.
Co takiego?
Niski mczyzna podszed wolno do Kaladina.
Dziki, gancho! Bdziesz si cieszy, e mnie wybrae.
Kaladin odwrci si i ruszy, mijajc Gaza. Sierant podrapa si po gowie.
Tak mnie naciskae, eby w kocu wybra sobie tego jednorkiego kurdupla?
Kaladin nie odezwa si do Gaza, za to zwrci si do jednorkiego Herdaza.
Dlaczego chciae pj ze mn? Nie wiesz nic o innych druynach mostowych?
Tylko ty wybierae odpar tamten. To oznacza, e jeden czowiek jest wyjtkowy, a pozostali
nie. Robisz na mnie dobre wraenie. Masz to w oczach, gancho. Przerwa. Czym jest druyna mostowa?
Kaladin odkry, e nonszalancja mczyzny go rozbawia.
Zobaczysz. Jak si nazywasz?
Lopen. Niektrzy z kuzynw mwi o mnie per ten Lopen, bo nie znaj nikogo poza mn o
takim imieniu. Rozpytywaem si, zapytaem moe setk... moe dwie setki... w kadym razie mnstwo
ludzi. I nikt nie sysza o takim imieniu.
Kaladin zamruga, przytoczony naporem sw. Czy ten czowiek w ogle przestawa gada?
Most czwarty robi sobie przerw, ich potny most lea oparty na boku, zapewniajc im cie.
Piciu rannych doczyo do nich i rozmawiao nawet Leyten wsta, co byo dobrym znakiem. Przez
zmiadon nog mia due problemy z chodzeniem. Kaladin zrobi, co mg, ale tamten mia do koca
ycia utyka.
Jedynym, ktry nie rozmawia z pozostaymi, by Dabbid, ten, ktrym tak gboko wstrzsna

bitwa. Chodzi za pozostaymi, ale si nie odzywa. Kaladin zaczyna si obawia, e mczyzna nigdy nie
wyzdrowieje z osabienia umysu.
Hobber szczerbaty mczyzna o okrgej twarzy, ktry dosta strza w nog chodzi bez laski.
Wkrtce mg znw zacz biega z mostem, i dobrze. Potrzebowali kadej pary rk.
Id do tamtych koszar powiedzia Kaladin Lopenowi. Na stercie na samym kocu czekaj na
ciebie koc, sanday i kamizelka.
Pewnie powiedzia Lopen, odchodzc. Po drodze pomacha kilku innym.
Skaa podszed do Kaladina i zaoy rce na piersi.
Nowy?
Tak.
Gaz pewnie nie daby nam nikogo innego. Rogoerca westchn. Powinnimy si tego
spodziewa. Od teraz bdzie nam przydziela tylko najbardziej bezuytecznych mostowych.
Kaladina kusio, by potwierdzi, ale si zawaha. Syl pewnie uznaaby to za kamstwo i
zdenerwowaa si.
Ten nowy sposb noszenia mostu powiedzia Skaa. Nie jest bardzo uyteczny, myl. Jest...
Przerwa mu dwik rogu nad obozem, obijajcy si echem od kamiennych cian jak beczenie
odlegego wielkoskorupa. Kaladin napi si. Jego ludzie byli na subie. Czeka w napiciu, a rogi zagray
po raz trzeci.
Do szeregu! zawoa. Ruszamy!
W przeciwiestwie do pozostaych dziewitnastu druyn, ludzie Kaladina nie krcili si
zdezorientowani, lecz spokojnie zebrali na miejscu. Lopen wybieg w kamizelce, po czym zawaha si,
spogldajc na cztery oddziay. Nie wiedzia, gdzie ma i. Gdyby Kaladin umieci go na przedzie, zostaby
pocity na kawaki, ale na innych pozycjach pewnie by ich spowolni.
Lopen! zawoa Kaladin.
Jednorki zasalutowa. Czy on myli, e jest w wojsku?
Widzisz t beczuk z deszczwk? We kilka bukakw od pomocnikw cieli. Powiedzieli mi, e
moemy par poyczy. Napenij ile moesz i dogo nas na dole.
Pewnie, gancho powiedzia Lopen.
Most do gry! krzykn Kaladin, zajmujc miejsce na przedzie. Na ramiona!
Most czwarty ruszy si. Podczas gdy inne druyny toczyy si wok koszar, ludzie Kaladina
pobiegli przez tartak. Jako pierwsi zbiegli po zboczu i dotarli do pierwszego staego mostu, zanim armia
zdya sformowa szyki. Tam Kaladin poleci im opuci most i zaczeka.
Niedugo potem po zboczu zbieg Lopen co zadziwiajce, towarzyszyli mu Dabbid i Hobber. Nie
mogli porusza si szybko, gdy Hobber utyka, ale z kawaka ptna i dwch desek zrobili co w rodzaju
noszy. Na nich spoczywao dobre dwadziecia bukakw. Podbiegli do druyny.
Co to takiego? spyta Kaladin.
Powiedziae mi, ebym przynis, co mog, gon odpar Lopen. No wic wzilimy to od cieli.

Wykorzystywali je do noszenia kawakw drewna, tak mwili, a teraz z nich nie korzystali, wic je
zabralimy i przyszlimy. Prawda, moolie? zwrci si do Dabbida, ktry pokiwa gow.
Moolie? powtrzy Kaladin.
To znaczy niemy wyjani Herdaz, wzruszajc ramionami. Bo duo nie gada.
Widz. Dobra robota. Most czwarty, z powrotem na pozycj. Nadchodzi reszta armii.
Nastpne kilka godzin wygldao dokadnie tak, jak si spodziewali po wyprawach. Wyczerpujcy
bieg z cikim mostem po paskowyach. Woda okazaa si wielk pomoc. Armia czasem poia
mostowych podczas wypraw, ale nigdy wystarczajco czsto. Moliwo napicia si po przejciu kadego
paskowyu pomagaa im tak, jak pomogaby im obecno dodatkowych szeciu ludzi.
Ale prawdziw zmian odczuli dziki szkoleniu. Druyna mostu czwartego ju nie czua si
wyczerpana za kadym razem, kiedy postawili most. Praca wci bya cika, lecz ich ciaa byy na ni
gotowe. Kaladin pochwyci kilka zaskoczonych lub zawistnych spojrze ze strony innych mostowych, kiedy
jego ludzie miali si lub artowali, zamiast pada na ziemi. Bieganie z mostem raz w tygodniu jak robili
to pozostali nie wystarczao. Dodatkowy posiek kadego wieczoru w poczeniu z wiczeniami wyrobi
minie jego ludzi i przygotowa ich do pracy.
Marsz trwa dugo, duej ni kiedykolwiek wczeniej. Caymi godzinami kierowali si na wschd.
To by zy znak. Kiedy ich celem byy blisze paskowye, czsto docierali na miejsce przed Parshendimi.
Ale na tak du odlego biegli, eby powstrzyma Parshendich przed ucieczk z sercem klejnotu, nie mieli
szansy dotrze przed wrogiem.
To oznaczao, e podejcie bdzie trudne. Nie jestemy gotowi do noszenia bokiem, pomyla
nerwowo Kaladin, gdy w kocu zbliyli si do ogromnego paskowyu o niezwykym ksztacie. Sysza o
nim Wiea, tak go nazywali. adne alethyjskie siy nie zdobyy na nim serca klejnotu.
Postawili most nad przedostatni rozpadlin. Patrzc na przechodzcych zwiadowcw, Kaladin mia
ze przeczucia. Wiea miaa ksztat klina i bya nierwna, jej poudniowo-wschodni kraniec wznosi si
wysoko, tworzc strome wzgrze. Sadeas sprowadzi licznych onierzy ten paskowy by ogromny, co
pozwalao na wystawienie wikszych si. Kaladin czeka z niepokojem. Moe mieli szczcie i Parshendi ju
uciekli z sercem klejnotu. Przy takiej odlegoci byo to moliwe.
Zwiadowcy wrcili popiesznie.
Wrogowie po drugiej stronie! Jeszcze nie otworzyli poczwarki!
Kaladin jkn cicho. Armia ruszya po jego mocie, a mostowi wpatrywali si w niego powanie, z
ponurymi minami. Wiedzieli, co nadejdzie. Niektrzy z nich nie przeyj, moe nawet wielu.
Tym razem miao by bardzo ciko. Podczas poprzednich wypraw mieli bufor. Gdyby stracili
czterech czy piciu ludzi, nadal mogli biec. Teraz byo ich zaledwie trzydziestu. Strata choby jednego
znacznie by ich spowolnia, a czterech lub piciu sprawiaby, e most by si zakoysa albo nawet
przewrci. A gdyby do tego doszo, Parshendi skupiliby si na nich. Widzia to wczeniej. Jeli druyna
mostowa zaczynaa si chwia, Parshendi uderzali.
Poza tym, kiedy druyna mostowa bya wyranie nieliczna, Parshendi zawsze j wybierali. Most

numer cztery mia kopoty. Ta wyprawa moga si spokojnie skoczy pitnastoma lub dwudziestoma
zgonami. Musia co zrobi.
Nadszed czas.
Zbierzcie si powiedzia Kaladin.
Mczyni zmarszczyli czoa i podeszli do niego.
Bdziemy nie most na boku powiedzia cicho Kaladin. Pjd pierwszy. Bd prowadzi...
bdcie gotowi i tam, gdzie was skieruj.
Kaladinie odezwa si Teft. Pozycja boczna jest powolna. To by interesujcy pomys, ale...
Ufasz mi, Teft? spyta Kaladin.
Pewnie tak.
Posiwiay mczyzna spojrza na pozostaych. Kaladin widzia, e wielu z nich nie ufao mu,
przynajmniej nie w peni.
To zadziaa stwierdzi z naciskiem Kaladin. Wykorzystamy most jako tarcz, by zatrzyma
strzay. Musimy popieszy na przd, szybciej ni pozostae mosty. Trudno ich przegoni w pozycji
bocznej, ale niczego innego nie potrafi wymyli. Jeli nie zadziaa, bd z przodu, wic zgin jako
pierwszy. Jeli umr, przeniecie most na ramiona. wiczylimy to. Wtedy si mnie pozbdziecie.
Mostowi milczeli.
A jeli nie chcemy si ciebie pozby? spyta Natam o pocigej twarzy.
Kaladin umiechn si.
To biegnijcie szybko i podajcie za mn. W czasie biegu bdziemy niespodziewanie skrca,
bdcie gotowi do zmiany kierunkw.
Wrci do mostu. Zwykli onierze ju przeszli, a jasnoocy w tym Sadeas w ozdobnym Pancerzu
Odprysku wanie przejedali. Kaladin i mostowi podyli za nimi, po czym wcignli za sob most.
Przenieli go na ramionach na przd armii i opucili, czekajc, a inne mosty dotr na miejsce. Lopen i
pozostali dwaj nioscy wod trzymali si na tyach z Gazem wygldao na to, e cho nie biegli z mostem,
nic im za to nie grozio. Zawsze to jaka pociecha.
Kaladin poczu, e pot zbiera mu si na czole. Ledwie widzia szeregi Parshendich przed sob, po
drugiej stronie rozpadliny. Szkaratni i czarni mczyni, trzymajcy w gotowoci krtkie uki. Za nimi
wznosio si masywne zbocze Wiey.
Serce Kaladina zabio szybciej. Niecierpliwospreny wznosiy si wok armii, ale nie jego druyny.
Trzeba im przyzna, e strachosprenw te nie byo nie oznaczao to bynajmniej, e nie czuli strachu, ale
nie byli tak przeraeni jak inne druyny mostowe, wic strachospreny zgromadziy si wok tamtych.
Przejmuj si, sysza szept Tukksa. Kluczem do walki nie jest brak uczu, lecz panowanie nad
uczuciami. Przejmuj si zwycistwem. Przejmuj si tym, ktrych bronisz. Musisz si czym przejmowa.
Przejmuj si, pomyla Kaladin. Niech mnie burza, ale si przejmuj.
Mosty w gr! Okrzyk Gaza odbija si echem wzdu pierwszych szeregw, kiedy sierant
powtarza rozkaz wydany przez Lamarila.

Most czwarty poruszy si, szybko przekrci most na bok i unis go. Nisi mczyni stanli w
szeregu, trzymajc most po prawej, a wysi stoczyli si za nimi, sigajc midzy nimi i podnoszc most,
albo ponad nimi, eby go ustabilizowa. Lamaril spojrza na nich ostro i Kaladinowi zaparo dech w piersi.
Gaz podszed i wyszepta co do przeoonego. Szlachetnie urodzony powoli pokiwa gow, ale nic
nie powiedzia. Rozlego si wezwanie do ataku.
Most czwarty ruszy.
Zza ich plecw wyleciay strzay i wzniosy si ponad gowami mostowych, opadajc w stron
Parshendich. Kaladin bieg, zaciskajc zby. Z trudem unika potknicia o skaopki i upkokor. Na
szczcie, cho jego druyna bya wolniejsza, jej wyszkolenie i wytrzymao oznaczay, e nadal bya
szybsza od pozostaych. Z Kaladinem na przedzie most czwarty wyrwa si na prowadzenie.
To byo wane, poniewa Kaladin skierowa swoj druyn lekko w prawo, jakby jego ludzie
odrobin zeszli z waciwego kursu, obcieni przez most z boku. Parshendi uklkli i zaczli piewa.
Alethyjskie strzay spaday midzy nimi, rozpraszajc niektrych, ale pozostali unosili uki.
Przygotuj si... pomyla Kaladin. Napar mocniej i poczu nagy przypyw siy. Jego nogi
przestay si mczy, przesta sapa. Moe tak dziaa niepokj bitwy, moe to odrtwienie, ale
niespodziewana sia napenia go eufori. Czu si tak, jakby co w nim buzowao, mieszajc si z krwi.
W tej chwili mia wraenie, e samotnie cignie most za sob, niczym agiel cigncy statek. Skrci
bardziej w prawo, pod wikszym ktem, wystawiajc wszystkich swoich ludzi na widok wrogich ucznikw.
Parshendi nadal piewali, jakim sposobem, bez rozkazw wiedzc, kiedy nacign uki. Unieli
strzay do marmurkowych policzkw, celujc w mostowych. Jak si spodziewa, wielu wycelowao w jego
ludzi.
Ju prawie!
Jeszcze kilka uderze serca...
Teraz!
Kaladin skrci ostro w lewo w chwili, gdy Parshendi wypucili strzay. Most poruszy si razem z
nim, teraz biegli z mostem zwrconym w stron ucznikw. Strzay uderzyy w drewno, wbijajc si w nie.
Niektre zagrzechotay o kamie pod ich stopami. Most rezonowa od uderze.
Kaladin sysza rozpaczliwe krzyki blu pozostaych druyn. Ludzie padali, dla niektrych pewnie
bya to pierwsza wyprawa. W mocie czwartym nikt nie krzykn. Nikt nie upad.
Znw skrci, pobieg pod ktem w przeciwnym kierunku, mostowi znw byli odsonici.
Zaskoczeni Parshendi nacignli uki. Zazwyczaj strzelali salwami. To dao Kaladinowi szans, gdy w
chwili, gdy tamci przygotowali strzay, odwrci si, znw wykorzystujc most jako tarcz.
Strzay po raz kolejny wbiy si w drewno. Pozostae druyny znw krzyczay. Kaladinowi
ponownie udao si ochroni swoich ludzi.
Jeszcze raz, pomyla Kaladin. Ten bdzie ciki. Parshendi ju wiedzieli, co robi. Bd gotowi
strzeli w chwili, kiedy si odwrci.
Odwrci si.

Nikt nie strzeli.


Z zadziwieniem zorientowa si, e wrodzy ucznicy skupili si na innych druynach, szukajc
atwiejszych celw. Przestrze przed mostem czwartym bya niemal opustoszaa.
Zbliali si do rozpadliny i mimo manewrw Kaladinowi udao si doprowadzi druyn w
wyznaczone miejsce. Wszystkie mosty musiay by blisko siebie, by umoliwi szar kawalerii. Kaladin
szybko wyda rozkaz opuszczenia. Niektrzy z ucznikw znw zwrcili si w ich stron, ale wikszo ich
ignorowaa, strzelajc w stron atwiejszych celw.
Trzask z tyu oznacza, e jeden z mostw upad. Kaladin i jego ludzie pchali, a alethyjscy ucznicy
zasypywali Parshendich strzaami, by odwrci ich uwag i uniemoliwi im przepchnicie mostu z
powrotem. Nie przerywajc pracy, Kaladin zaryzykowa i obejrza si przez rami.
Nastpna druyna, most sidmy, znajdowaa si blisko. Chwiali si, uderzay w nich kolejne strzay,
powalajc szereg za szeregiem. Padli na jego oczach, most uderzy o skay. Teraz zachwia si most
dwudziesty sidmy. Dwa mosty ju leay. Most szsty ostatkiem si dotar do rozpadliny, poowa jego
obsady zgina. Gdzie byy inne druyny mostowe? Nie widzia ich, a musia odwrci si z powrotem do
pracy.
Ludzie Kaladina z oskotem umiecili most na miejscu, wic wyda im rozkaz, by si wycofali.
Odbiegli, umoliwiajc kawalerii szar. Ale kawaleria nie nadjechaa. Kaladin obrci si gwatownie, jego
czoo ociekao potem.
Pi innych druyn postawio swoje mosty, ale inne nadal nie dotary do rozpadliny. Co zaskakujce,
prbowali przechyli mosty, by powstrzyma strzay, naladujc Kaladina i jego druyn. Wielu si
potykao, kiedy cz prbowaa opuci most dla ochrony, a pozostali nadal biegli.
Panowa chaos. Ci ludzie nie wiczyli noszenia bokiem. Kiedy mostowi z jednej z druyn prbowali
podnie most w nowej pozycji, upucili go. Dwie kolejne zostay powalone przez Parshendich, ktrzy nie
przerywali ostrzau.
Cika kawaleria ruszya do ataku, przejedajc po szeciu mostach. Zazwyczaj dwch jedcw
przejedajcych po kadym z mostw dawao w sumie stu konnych, trzy rzdy po trzydziestu do
czterdziestu onierzy. Wymagao to wielu mostw uoonych blisko siebie, co pozwalao na skuteczn
szar przeciwko setkom ucznikw.
Niestety, mosty zostay uoone przypadkowo. Cz kawalerii przedostaa si na drug stron, ale
onierze byli rozproszeni i nie mogli ruszy na Parshendich, gdy mogli zosta otoczeni.
Piechota zacza pomaga w przepychaniu mostu szstego. Powinnimy ruszy na pomoc,
uwiadomi sobie Kaladin. Przepchn pozostae mosty.
Byo ju jednak za pno. Cho Kaladin sta w pobliu pola bitwy, jego ludzie jak mieli to
wywiczone ukryli si za najbliszym skalnym wystpem. Ten, ktry wybrali, by na tyle blisko, e mogli
oglda przebieg bitwy, ale chroni ich przed strzaami. Parshendi zawsze ignorowali mostowych po
pierwszym natarciu, cho Alethi pozostawiali tyln stra, by strzega przyczka i uwaaa na Parshendich,
ktrzy mogliby prbowa odci im odwrt.

onierze w kocu przepchnli most szsty, a dwm kolejnym druynom udao si opuci swoje
mosty, ale poowa nie dotara do celu. Armia musiaa si zreorganizowa w marszu; onierze ruszyli
naprzd, by wesprze kawaleri, rozdzielajc si na mostach.
Teft wyszed zza skay i chwyci Kaladina za rami, wcigajc go w bezpieczne miejsce. Kaladin
pozwoli na to, ale wci wpatrywa si w pole bitwy. Uwiadomi sobie co przeraajcego.
Podszed do niego Skaa i poklepa go po ramieniu. Wosy Rogoercy lepiy si do jego gowy, ale
umiecha si szeroko.
To cud! adnego rannego!
Moash podszed do nich.
Ojcze Burz! Nie wierz, co zrobilimy. Kaladinie, na zawsze zmienie wyprawy!
Nie odpowiedzia cicho Kaladin. Cakowicie podkopaem nasze natarcie.
Ja... co takiego?
Ojcze Burz! pomyla Kaladin. Cika kawaleria zostaa odcita. Szara kawalerii wymagaa
nieprzerwanego szeregu dziaaa rwnie dziki zastraszeniu.
Ale tutaj Parshendi mogli uskakiwa z drogi, a pniej atakowa konnych z flanki. A piechota nie
dotara wystarczajco szybko, by im pomc. Kilka grup jedcw walczyo cakowicie otoczonych.
onierze zgromadzili si wok ocalaych mostw, prbujc przedosta si na drug stron, ale Parshendi
mieli solidny przyczek i odpychali ich. Wcznicy spadali z mostw, a przeciwnikowi udao si nawet
zrzuci jeden most w przepa. Siy Alethich wkrtce przeszy do defensywy, onierze skupiali si na
utrzymaniu przyczkw przy mostach, by umoliwi kawalerii odwrt.
Kaladin patrzy uwanie. Nigdy nie wnika w taktyk i potrzeby caej armii podczas tych atakw.
Bra pod uwag jedynie potrzeby swojej druyny. To by gupi bd i nie powinien go popeni. Nie
popeniby go, gdyby wci uwaa si za prawdziwego onierza. Nienawidzi Sadeasa, nienawidzi
sposobu, w jaki tamten wykorzystywa druyny mostowe. Ale nie powinien zmienia podstawowej taktyki
mostu numer cztery, nie biorc pod uwag wikszej strategii bitwy.
Sprawiem, e skupili si na innych druynach mostowych, pomyla Kaladin. Przez to my
dotarlimy do rozpadliny za szybko, a inni zostali spowolnieni.
A poniewa bieg z przodu, wielu innych mostowych dobrze widziao, jak wykorzystuje most jako
tarcz. To skonio ich do naladowania mostu czwartego. W efekcie kada z druyn biega z inn
prdkoci, a ucznicy Alethich nie wiedzieli, gdzie skupia ostrza, by zmikczy Parshendich przed
postawieniem mostw.
Ojcze Burz! Sadeas przegra t bitw przeze mnie.
Bd konsekwencje. O mostowych zapomniano, kiedy generaowie i kapitanowie gorczkowo
zmieniali plany bitwy. Ale po wszystkim przyjd po niego.
A moe i wczeniej. W stron mostu numer cztery kierowali si Gaz i Lamaril, w towarzystwie
grupy wcznikw.
Skaa stan obok Kaladina po jednej stronie, zdenerwowany Teft po drugiej, z kamieniem w rku.

Mostowi z tyu zaczli mamrota.


Cofnijcie si powiedzia cicho Kaladin do Skay i Tefta.
Ale, Kaladinie! sprzeciwi si Teft. Oni...
Cofnijcie si. Zbierzcie mostowych. Doprowadcie ich bezpiecznie do tartaku, jeli wam si uda.
Jeli komukolwiek z nas uda si uciec z tej katastrofy.
Poniewa Skaa i Teft si nie cofnli, Kaladin wystpi naprzd. Na Wiey nadal trwaa bitwa
grupie Sadeasa, prowadzonej przez samego Odpryskowego, udao si opanowa niewielki kawaek terenu,
ktrego uporczywie si trzymali. Po obu stronach wznosiy si sterty trupw. To nie wystarczy.
Skaa i Teft znw podeszli do Kaladina, on jednak spojrzeniem zmusi ich do cofnicia si.
Nastpnie odwrci si do Gaza i Lamarila. Zwrc uwag, e Gaz kaza mi to zrobi, pomyla.
Zasugerowa, ebym nis most bokiem podczas ataku.
Ale nie. Nie byo wiadkw. Jego sowo przeciwko sowu Gaza. To nie zadziaa a ponadto ten
argument tym bardziej skoniby obu mczyzn do zabicia go na miejscu, nim zdy porozmawia z ich
przeoonymi.
Kaladin musia zrobi co innego.
Czy ty wiesz, co narobie? warkn Gaz.
Wywrciem do gry nogami strategi caej armii powiedzia Kaladin wywoujc chaos
podczas natarcia. Przyszlicie mnie ukara, bo kiedy wasi przeoeni przylec do was z wrzaskiem,
bdziecie mogli im przynajmniej pokaza, e szybko zajlicie si tym, ktry jest za to odpowiedzialny.
Gaz zawaha si, a Lamaril i wcznicy zatrzymali si przy nim. Sierant wydawa si zaskoczony.
Jeli to co warte doda ponuro Kaladin nie wiedziaem, e do tego dojdzie. Prbowaem
przey.
Mostowi nie maj przeywa odpar krtko Lamaril. Machn na onierzy, po czym wskaza na
Kaladina.
Jeli pozostawicie mnie przy yciu powiedzia Kaladin obiecuj, e powiem waszym
przeoonym, e nie mielicie z tym nic wsplnego. Jeli mnie zabijecie, bdzie wygldao na to, e
prbujecie co ukry.
Co ukry? powtrzy Gaz, spogldajc w stron bitwy na Wiey. Zabkana strzaa uderzya w
ska niedaleko niego i roztrzaskaa si. A co mielibymy do ukrycia?
To zaley. Rwnie dobrze kto mgby uzna, e to by od pocztku wasz pomys. Owiecony
Lamarilu, nie powstrzymalicie mnie. Moglicie, ale tego nie zrobilicie, a onierze widzieli rozmow
wasz i Gaza, kiedy zobaczylicie, co robi. Jeli nie bd mg zarczy za wasz ignorancj wobec moich
zamiarw, postawi was to w bardzo zym wietle.
onierze Lamarila spojrzeli na przywdc. Jasnooki skrzywi si.
Pobijcie go powiedzia ale nie zabijajcie.
Odwrci si i pomaszerowa z powrotem w stron rezerwy Alethich.
Masywni wcznicy podeszli do Kaladina. Byli ciemnoocy, ale rwnie dobrze mogli by

Parshendimi, tak mao wspczucia mu okazywali. Kaladin zamkn oczy i przygotowa si. Nie mg
pokona ich wszystkich, jeli chcia pozosta z mostem czwartym.
Cios drzewcem w brzuch rzuci go na ziemi. Sapn, kiedy onierze zaczli go kopa. Szarpnicie
rozerwao jego sakiewk. Kule Kaladina zbyt cenne, by je pozostawi w koszarach rozsypay si po
kamieniach. Jakim sposobem utraciy Burzowe wiato i byy bure, pozbawione ycia.
onierze nie przestawali kopa.

Analiza czterech miast wiata i ich podstawowej formy, na podstawie planw miast znalezionych w
archiwach Palanaeum, w Kharbrancie.

Zmieniali si, kiedy z nimi walczylimy. Byli jak cienie, ktre przeobraaj si, gdy taczy pomie.
Nie lekcewacie ich ze wzgldu na to, co zobaczycie na pocztku.
Domniemany urywek wypowiedzi Talatina, wietlistego z Zakonu Stranikw Ska. rdo
Wcielony Guvlowa uwaane jest za wiarygodne, cho ta wypowied pochodzi ze skopiowanego
fragmentu Poematu sidmego ranka, ktry zagin.
Czasem, kiedy Shallan wchodzia do samego Palanaeum ogromnego magazynu ksig,
manuskryptw i zwojw poza Zason jego pikno i skala tak j rozpraszay, e zapominaa o wszystkim.
Palanaeum miao ksztat odwrconej piramidy wyrzebionej w skale. Wzdu jego obwodu
zwieszay si pomosty. Lekko nachylone, obiegay wszystkie cztery ciany, tworzc majestatyczn spiral,
olbrzymie schody prowadzce do serca Rosharu. Szybsze zejcie umoliwiay windy. Stojc przy
najwyszej balustradzie, Shallan moga sign wzrokiem jedynie do poowy piramidy. To miejsce
wydawao si zbyt wielkie, zbyt wspaniae, by stworzyy je ludzkie rce. W jaki sposb tak dokadnie
dopasowano do siebie kolejne poziomy pomostw? Czy otwarte przestrzenie stworzono przy pomocy
Dusznikw? Ile klejnotw by to wymagao?
Panowa pmrok. Nie byo oglnego owietlenia, jedynie niewielkie szmaragdowe lampki
rozjaniajce pomosty. arliwcy z krgu Przenikliwoci okresowo przechodzili po kolejnych poziomach,
zmieniajc kule. Musiay by tu setki setek szmaragdw najwyraniej stanowiy krlewski skarbiec
Kharbranthu. Czy byo dla nich lepsze miejsce ni doskonale strzeone Palanaeum? Tutaj mogy
jednoczenie by chronione i zapewnia owietlenie ogromnej biblioteki.
Shallan ruszya dalej. Jej parshmeski suga nis kulist latarni z trzema szafirowymi markami w
rodku. agodny niebieski blask odbija si od kamiennych murw, z ktrych cz zostaa Dusznikowana
w kwarc w celach czysto dekoracyjnych. Balustrady wyrzebiono z drewna, a nastpnie przeobraono w
marmur. Kiedy przecigna po nich palcami, wyczuwaa soje drewna. Jednoczenie jednak byy gadkie i

chodne jak kamie, co dezorientowao zmysy.


Jej parshmen nis niewielki koszyk z ilustrowanymi ksigami stworzonymi przez znanych badaczy
natury. Jasnah od niedawna pozwalaa Shallan powica troch czasu na badania nad tematami, ktre sama
sobie wybraa. Zaledwie godzin dziennie, lecz zadziwiajce, jake cenna okazaa si taka godzina. Ostatnio
przebijaa si przez Podre na zachd autorstwa Mylamr.
wiat by cudownym miejscem. Pragna wiedzie wicej, marzya, by zobaczy kad z istot i mie
ich rysunki w swoich ksikach. Nada Rosharowi porzdek poprzez uchwycenie go na obrazach. Ksigi,
ktre czytaa, cho wspaniae, co do jednej wydaway si niekompletne. Kada z autorek dobrze radzia
sobie ze sowami lub z rysunkami, ale rzadko z obiema tymi rzeczami naraz. A jeli autorka w obu bya
rwnie dobra, to niewiele rozumiaa z nauki.
W ich pojmowaniu byo tak wiele luk. Luk, ktre Shallan moga zapeni.
Nie, powiedziaa sobie stanowczo, nie przerywajc marszu. Nie po to tu jestem.
Coraz trudniej byo jej si skupi na kradziey, cho Jasnah na co Shallan liczya rzeczywicie
zacza korzysta z jej pomocy przy kpieli. Wkrtce moga si pojawi stosowna okazja. A jednak, im
wicej si uczya, tym bardziej pragna wiedzy.
Poprowadzia swojego parshmena do jednej z wind. Dwaj inni zaczli j opuszcza. Shallan patrzya
na ksiki w koszyku. Moga spdzi czas w windzie na lekturze, moe dokoczy ten fragment Podry
na zachd...
Odwrcia wzrok od koszyka. Skup si. Na pitym poziomie zesza na wszy pomost, ktry czy
wind z pochyymi rampami biegncymi wzdu cian. Dotarszy do ciany, skrcia w prawo i posza
odrobin dalej. Wzdu ciany znajdoway si liczne drzwi i kiedy dotara do tych, ktrych szukaa, wesza
do duej kamiennej sali wypenionej wysokimi regaami.
Zaczekaj tutaj powiedziaa sucemu i wycigna z koszyka teczk z rysunkami. Wcisna j
pod pach i ruszya midzy regay.
Czowiek mg znikn na cae godziny w Palanaeum i nie widzie ywej duszy. Shallan rzadko
kogokolwiek spotykaa, gdy szukaa mao znanych ksig dla Jasnah. Oczywicie, na miejscu byli arliwcy i
sudzy, ktrzy mogli dostarczy wymagane tomy, ale Jasnah uznaa, e jej podopieczna powinna powiczy
t umiejtno. Najwyraniej kharbrancki system katalogowania by teraz standardem w wielu bibliotekach i
archiwach w caym Rosharze.
Na kocu pomieszczenia znalaza niewielkie biurko z krpodrzewia. Postawia lampk z boku i
usiada na zydlu, po czym wycigna teczk. Sala bya cicha i ciemna, przyniesione przez ni wiato
ukazywao koce regaw po prawej i gadk kamienn cian po lewej. Powietrze pachniao starym
papierem i kurzem. Nie wilgoci. W Palanaeum nigdy nie byo wilgotno. Moe miao to co wsplnego z
dugimi korytami penymi biaego proszku, ktre stay w kadym pomieszczeniu.
Rozwizaa rzemyki teczki. Wewntrz grne arkusze byy czyste, a na kilku kolejnych znajdoway
si szkice przedstawiajce ludzi napotkanych w Palanaeum. Kolejne twarze do jej kolekcji. W rodku kry
si o wiele waniejszy zbir rysunkw te przedstawiajce Jasnah podczas Dusznikowania.

Ksiniczka nieczsto korzystaa z Dusznika moe wahaa si to robi w obecnoci Shallan. Ale
dziewczyna widziaa kilka takich sytuacji, gwnie kiedy Jasnah bya rozproszona i najwyraniej
zapomniaa, e nie jest sama.
Shallan uniosa jeden rysunek. Siedzca w alkowie Jasnah, z rk wysunit na bok, dotykajc
zgniecionej kartki, wieccy klejnot Dusznika. Kolejny szkic przedstawia t sam scen kilka chwil
pniej. Papier zmieni si w ognist kul. Nie spon. Nie, sta si ogniem. Zwijajce si jzyki ognia,
gorco w powietrzu. Co takiego na nim byo, e Jasnah chciaa to ukry?
Kolejny rysunek ukazywa Jasnah Dusznikujc wino z kielicha w kawa krysztau, wykorzystany
nastpnie jako przycisk do papierw. Kielich przytrzymywa inn stert. Jak rzadko, spoyway wwczas
posiek i prowadziy badania na tarasie przed Konklawe. I jeszcze ten z Jasnah wypalajc sowa, kiedy
skoczy jej si atrament. Ujrzawszy, jak kobieta wypala sowa na kartce, Shallan bya zadziwiona precyzj
Dusznika.
Wydawao si, e ten Dusznik by szczeglnie dostrojony do trzech Esencji Wapor, Iskra i
Lucentia. Ale powinien by zdolny stworzy kad z Dziesiciu Esencji, od Zefiru po Piarg. Ten ostatni by
szczeglnie wany dla Shallan, zawiera bowiem kamie i ziemi. Mogaby stworzy nowe zoa
mineraw, ktre wykorzystaaby jej rodzina. To musiao si uda w Jah Keved Duszniki byy rzadkoci i
jej rodzina moga z duym zyskiem sprzedawa marmur, jadeit i opal. Duszniki nie pozwalay na stworzenie
kamieni szlachetnych powiadano, e to niemoliwe ale mogy za to stworzy zoa innych surowcw o
porwnywalnej wartoci.
Kiedy te nowe zoa si wyczerpi, bd musieli przerzuci si na mniej korzystne interesy. Ale to
aden problem, do tego czasu spac wszystkie dugi i wypac rekompensaty tym, ktrym nie dotrzymali
obietnicy. Rd Davar znw przestanie si liczy, ale przetrwa.
Shallan ponownie wpatrzya si w rysunki. Najwyraniej ksiniczka traktowaa Dusznikowanie
wyjtkowo swobodnie. Miaa w swoim posiadaniu jeden z najpotniejszych artefaktw na caym Rosharze
i korzystaa z niego, eby tworzy przyciski do papieru? Do czego jeszcze uywaa Dusznika, kiedy Shallan
nie patrzya? Jasnah ostatnio rzadko sigaa po niego w jej obecnoci.
Shallan signa do bezpiecznej sakiewki w rkawie i wycigna zepsuty Dusznik ojca. Zosta
przecity w dwch miejscach przez jeden acuszek i opraw jednego z klejnotw. Przyjrzaa mu si
uwanie, szukajc nie po raz pierwszy oznak tego uszkodzenia. Ogniwo acuszka zostao wymienione
na idealn kopi, opraw rwnie wykuto ponownie. Nawet wiedzc, gdzie byy przecicia, nie umiaa
znale adnej skazy. Niestety, naprawienie widocznych defektw nie sprawio, e znw zacz dziaa.
Uniosa cik struktur z metalu i acuszkw. Nastpnie zaoya go, otaczajc acuszkami kciuk,
may palec i palec rodkowy. W tej chwili w urzdzeniu nie byo klejnotw. Porwnaa zniszczony Dusznik
z rysunkami, przygldajc mu si z kadej strony. Tak, wyglda identycznie. Wczeniej ju si o to
martwia.
Shallan czua, e jej serce dry, kiedy wpatrywaa si w popsuty Dusznik. Okradzenie Jasnah
wydawao si dopuszczalne, kiedy ksiniczka bya odleg, nieznan osob. Heretyczka, pewnie zrzdliwa

i wymagajca. Ale co z prawdziw Jasnah? Mylc uczon, surow lecz sprawiedliw, zaskakujco mdr i
wnikliw? Czy Shallan naprawd moga j okra?
Prbowaa uspokoi bicie serca. Od dziecka taka bya. Pamitaa pacz, kiedy jej rodzice si kcili.
Nie radzia sobie w obliczu konfliktw.
Zrobi to. Dla Nan Balata, Tet Wikima i Ashy Jushu. Jej bracia na ni liczyli. Przycisna donie do
ud, by uspokoi ich drenie, oddychaa miarowo. Po kilku minutach, kiedy zapanowaa nad sob, zdja
uszkodzony Dusznik i schowaa go do bezpiecznej sakiewki. Zebraa papiery. Mog si okaza przydatne,
kiedy bdzie chciaa odkry, jak uywa Dusznika. Jak moga to zrobi? Czy moga spyta Jasnah, jak z
niego korzysta, nie wzbudzajc jej podejrze?
wiato migoczce wrd pobliskich regaw sprawio, e si wzdrygna i schowaa teczk.
Okazao si, e to jedynie stara, odziana w dug szat arliwczyni, idca powoli z latarni w rku, w
towarzystwie sucego parshmena. Nawet nie spojrzaa w stron Shallan, kiedy skrcia midzy dwa
regay. Blask jej lampki przewieca midzy ksikami. Przy takim owietleniu kiedy jej posta bya
ukryta, ale spomidzy pek wylewa si blask wygldao to tak, jakby midzy regaami szed jeden z
Heroldw we wasnej osobie.
Shallan uniosa rk do piersi, znw czujc przypieszone bicie serca. Kiepski ze mnie zodziej,
pomylaa, krzywic si. Zebraa swoje rzeczy i ruszya midzy regaami, unoszc przed sob latarni. Na
kadym regale wyrzebiono symbole oznaczajce dat, kiedy ksiki trafiy do Palanaeum. W taki wanie
sposb je uporzdkowano. Na najwyszym poziomie znajdoway si olbrzymie szafy z katalogami.
Jasnah posaa Shallan po egzemplarz Dialogw synnego historycznego dziea na temat teorii
polityki. Dziewczyna miaa je nastpnie przeczyta. Jednak w tym wanie pomieszczeniu przechowywano
rwnie Cienie przypomniane, ktre Jasnah czytaa, kiedy odwiedzi je krl. Shallan pniej sprawdzia
ksik w katalogu. By moe wrcia ju na pk.
Dziewczyna z zainteresowaniem odliczya rzdy. Wesza midzy nie i odliczya pki. W pobliu
rodka, na jednej z niszych pek znalaza cienki czerwony tomik oprawiony w skr. Cienie
przypomniane. Postawia latarni na ziemi i wysuna ksik, po czym szybko przerzucia kartki.
To, co zobaczya, j zaskoczyo. Nie miaa pojcia, e to zbir bajek dla dzieci. adnego komentarza
w przypisach, jedynie zebrane opowieci. Shallan usiada na pododze i przeczytaa pierwsz. Bya to
historia chopca, ktry zabdzi w nocy i musia ucieka przed Pustkowcami, a ukry si w jaskini przy
jeziorze. Ostruga kod, nadajc jej ludzki ksztat, i rzuci j na wod, a Pustkowcy j zaatakowali i poarli.
Shallan nie miaa duo czasu Jasnah nabraaby podejrze, gdyby zbyt dugo pozostaa na dole ale
przejrzaa pobienie reszt opowiastek. Byy to historie o duchach lub Pustkowcach, wszystkie napisane w
podobnym stylu. Jedyny komentarz, ktry znajdowa si na kocu, wyjania, e autork zaciekawiy
ludowe opowieci prostych ciemnookich. Wiele lat spdzia na ich zbieraniu i zapisywaniu.
Cienie przypomniane, pomylaa Shallan, powinny raczej zosta zapomniane.
To wanie czytaa Jasnah? Shallan spodziewaa si, e Cienie przypomniane oka si gbok
filozoficzn rozpraw na temat zapomnianego mordu. Jasnah bya Veristitaliank. Szukaa prawdy o tym, co

wydarzyo si w przeszoci. Jak prawd moga znale w historyjkach opowiadanych, by nastraszy


nieposuszne ciemnookie dzieci?
Wsuna tom z powrotem na miejsce i ruszya dalej.
*
Niedugo potem Shallan powrcia do alkowy i odkrya, e wcale nie musiaa si pieszy. Nie
zastaa Jasnah. Kabsala za to jak najbardziej.
Mody arliwiec siedzia przy dugim biurku, przerzucajc karty jednej z nalecych do Shallan
ksiek o sztuce. Umiechna si mimo drczcych j problemw. Zaoya rce na piersi i popatrzya na
niego z powtpiewaniem.
Znowu? spytaa.
Kabsal podskoczy i zatrzasn ksig.
Shallan. Jego ogolona gowa odbijaa niebieski blask latarni parshmena. Przyszedem do...
Jasnah dokoczya dziewczyna. Jak zawsze. A jednak nigdy jej tu nie ma, kiedy przychodzisz.
C za pechowy zbieg okolicznoci. Unis do do czoa. Chyba mam kiepskie wyczucie
czasu.
Czy to, co widz u twoich stp, to koszyk chleba?
Dar dla jasnoci Jasnah. Od krgu Przenikliwoci.
Wtpi, by koszyk chleba przekona j do odrzucenia herezji zauwaya Shallan. Moe gdyby
przynis te dem.
arliwiec umiechn si, podnis koszyk i wyj niewielki soiczek czerwonego demu z symjagd.
Oczywicie, mwiam ci, e Jasnah nie lubi demu mwia dalej dziewczyna. A jednak i tak go
przynosisz, wiedzc, e dem naley do moich ulubionych potraw. I zrobie to, c... tuzin razy w cigu
ostatnich kilku miesicy.
Robi si nieco przejrzysty, czy nie?
Odrobin odpara z umiechem. Chodzi o moj dusz, tak? Martwisz si o mnie, poniewa
jestem uczennic heretyczki.
No... obawiam si, e tak.
Mogabym si poczu uraona powiedziaa Shallan. Ale przyniose dem.
Umiechna si i gestem kazaa sucemu pooy jej ksiki, a pniej zaczeka przed wejciem.
Czy to prawda, e na Strzaskanych Rwninach byli parshmeni, ktrzy walczyli? Trudno byo w to uwierzy.
Nie syszaa nawet, eby parshmeni podnosili gos. Nie wydawali si wystarczajco bystrzy, by si
zbuntowa.
Oczywicie, niektre doniesienia cznie z tymi, ktre kazaa jej przeczyta Jasnah, kiedy
zajmowaa si zabjstwem krla Gavilara wskazyway, e Parshendi nie przypominali innych
parshmenw. Byli wiksi, mieli dziwaczny pancerz, ktry wyrasta ze skry, i odzywali si o wiele czciej.
Moe wcale nie byli parshmenami, tylko ich odlegymi krewnymi, zupenie inn ras?
Usiada przy biurku, a Kabsal wyj chleb. Jej parshmen czeka w wejciu. Nie by najlepsz

przyzwoitk, ale te Kabsal by arliwcem, co oznaczao, e formalnie jej nie potrzebowaa.


Chleb zosta kupiony w thayleskiej piekarni, by puszysty i brzowy. A poniewa on by arliwcem,
nie miao znaczenia, e dem jest potraw dla kobiet mogli zje go razem. arliwcy sucy jej ojcu byli
zrzdliwymi mczyznami i kobietami w rednim wieku, surowymi i pozbawionymi cierpliwoci do dzieci.
Nie spodziewaa si nawet, e krgi wyznawcw mogy przyciga modych mczyzn takich jak Kabsal.
Przez te ostatnie tygodnie odkrya, e myli o nim w sposb, ktrego powinna raczej unika.
Czy zastanawiaa si zapyta co mwi o tobie twoje upodobanie do demu z symjagd?
Nie byam wiadoma, e wybr demu moe by tak znaczcy.
Prowadzono badania na ten temat. Kabsal posmarowa kromk gstym czerwonym demem i
poda j Shallan. Prowadzc badania w Palanaeum, mona si natkn na bardzo dziwne ksigi. Trudno
nie doj do wniosku, e w swoim czasie wszystko zostao przebadane.
Hm. A dem z symjagd? spytaa dziewczyna.
Wedug Podniebie osobowoci... i zanim si sprzeciwisz, tak, to prawdziwa ksika...
upodobanie do symjagd wskazuje na spontaniczn, impulsywn osobowo. Jak rwnie na skonno do...
Przerwa, kiedy od jego czoa odbia si papierowa kulka.
Przepraszam powiedziaa Shallan. To si po prostu wydarzyo. Pewnie przez t ca moj
impulsywno i spontaniczno.
Umiechn si.
Nie zgadzasz si z wnioskami?
Nie wiem odpara, wzruszajc ramionami. Ludzie mwili mi ju, e mog okreli moj
osobowo na podstawie dnia moich urodzin albo pozycji Blizny Talna w dniu moich sidmych urodzin, lub
te numerologicznych ekstrapolacji paradygmatu dziesiciu glifw. Ale ja sdz, e jestemy bardziej
skomplikowani.
Ludzie s bardziej skomplikowani ni numerologiczne ekstrapolacje paradygmatu dziesiciu
glifw? spyta Kabsal, rozsmarowujc dem na kromce chleba dla siebie. Nic dziwnego, e mam takie
problemy ze zrozumieniem kobiet.
Bardzo mieszne. Chodzio mi o to, e ludzie s czym wicej ni tylko zbiorem cech osobowoci.
Czy jestem spontaniczna? Czasami. Mona by tak okreli moj pogo za Jasnah, by pozwolia mi zosta jej
podopieczn. Ale wczeniej spdziam siedemnacie lat na byciu tak mao spontaniczn jak si tylko da. W
wielu sytuacjach, zwaszcza jeli mam zacht, mj jzyk bywa do spontaniczny, ale dziaania ju nie.
Wszyscy czasem jestemy spontaniczni i wszyscy czasem jestemy konserwatywni.
Mwisz w takim razie, e ksika si nie myli. Twierdzi, e jeste spontaniczna, a ty jeste
spontaniczna czasami. Innymi sowy, wszystko si zgadza.
Skoro tak, to ma racj co do wszystkich.
Jest bezbdna w stu procentach!
C, nie w stu sprzeciwia si Shallan, poknwszy kolejny ks sodkiego, puszystego chleba.
Jak zauwaono, Jasnah nie znosi wszelkiego rodzaju demw.

Ach tak. Jest wic rwnie demow heretyczk. Jej dusza jest w wikszym niebezpieczestwie
ni przypuszczaem. Umiechn si i odgryz ks ze swojej kromki.
W rzeczy samej zgodzia si Shallan. C jeszcze mwi ta twoja ksiga na temat mnie... i
poowy mieszkacw wiata... ze wzgldu na nasze upodobanie do potraw, ktre zawieraj stanowczo zbyt
duo cukru?
C, sabo do symjagd podobno wiadczy rwnie o mioci do wiata zewntrznego.
Ach, wiat zewntrzny. Shallan westchna. Raz odwiedziam to mityczne miejsce. To byo tak
dawno temu, e prawie ju zapomniaam. Powiedz mi, czy soce wci wieci, czy to tylko moje sny?
Z pewnoci twoja nauka nie jest a tak cika?
Jasnah ma sabo do kurzu stwierdzia dziewczyna. Wierz, e na nim rozkwita, karmi si nim
jak chull rozgryzajcy skaopki.
A ty, Shallan? Czym si karmisz?
Wglem.
Z pocztku wydawa si zdezorientowany, pniej jednak spojrza na jej teczk.
Ach tak. Zaskoczyo mnie, jak szybko twoje imi i rysunki rozeszy si po Konklawe.
Shallan dojada chleb, po czym wytara rce wilgotn ciereczk przyniesion przez Kabsala.
Mwisz o mnie, jakbym bya zaraz. Przeczesaa palcem rude wosy i skrzywia si. Waciwie
kolorem przypominam wysypk.
Bzdura rzek surowo. Nie powinna tak mwi, jasnoci. To brak szacunku.
Wobec samej siebie?
Nie. Wobec Wszechmocnego, ktry ci stworzy.
Kremliki te. Nie wspominajc o wysypkach i chorobach. Wobec czego porwnanie do nich jest w
rzeczywistoci zaszczytem.
Nie pojmuj tej logiki, jasnoci. Poniewa on stworzy wszystko, porwnania nie maj sensu.
Jak twierdzenia tych twoich Podniebie?
Suszna uwaga.
Mona by czym gorszym ni chorob powiedziaa od niechcenia. Kiedy si na ni cierpi,
czowiek przynajmniej przypomina sobie, e yje. Walczy o to, co ma. Kiedy choroba si koczy, w
porwnaniu z ni zwyczajne ycie w zdrowiu wydaje si cudowne.
Nie wolaaby raczej by eufori? Przynosi przyjemne uczucia i rado tym, ktrych zakaasz?
Euforia mija. Zwykle trwa krtko, wic wicej czasu spdzamy, tsknic za ni ni si ni cieszc.
Westchna. I patrz, co narobilimy. Teraz jestem przygnbiona. Przynajmniej w porwnaniu z tym
powrt do nauki bdzie mi si wydawa ekscytujcy.
Zmarszczy czoo, spogldajc w stron ksiek.
Wydawao mi si, e lubisz si uczy.
Mnie te. Pniej w moje ycie wkroczya Jasnah Kholin i udowodnia mi, e nawet co
przyjemnego moe sta si nudne.

Rozumiem. Jest surow pani?


Waciwie to nie stwierdzia Shallan. Ja po prostu lubi hiperbol.
A ja nie. Potpieczo trudno j poprawnie zapisa.
Kabsalu!
Przepraszam powiedzia, po czym spojrza w gr. Przepraszam.
Jestem pewien, e sufit ci wybaczy. eby zwrci uwag Wszechmocnego, powiniene raczej
spali modlitw.
Jestem ju mu par winien przyzna Kabsal. Mogaby mwi dalej?
C, jasno Jasnah nie jest surow pani. Zachowuje si dokadnie tak, jak j opisuj.
Byskotliwa, pikna, tajemnicza. Mam szczcie, e zostaam jej podopieczn.
Kabsal pokiwa gow.
Mwi si, e jest wspania kobiet, poza jednym.
Chodzi ci o herezj?
Pokiwa gow.
Mnie nie jest tak ciko, jak ci si wydaje stwierdzia Shallan. Rzadko mwi gono o swoich
przekonaniach, chyba e zostanie sprowokowana.
W takim razie si wstydzi.
Wtpi. Raczej jest taktowna.
Popatrzy na ni.
Nie musisz si o mnie martwi powiedziaa. Jasnah nie prbuje mnie przekona do porzucenia
krgw wyznawcw.
Kabsal nachyli si. Wyranie spowania. By starszy od niej, po dwudziestce, pewny siebie i
gorliwy. Waciwie by jedynym mczyzn bliskim jej wiekiem, z ktrym miaa okazj porozmawia bez
czujnego nadzoru ojca.
Ale by te arliwcem. I rzecz jasna nic nie mogo z tego wyj. Prawda?
Shallan odezwa si agodnie Kabsal czy nie widzisz, dlaczego jestemy... jestem... zatroskani?
Jasno Jasnah jest bardzo potn i intrygujc kobiet. Mona si spodziewa, e jej przekonania bd
zaraliwe.
Zaraliwe? Chyba mwie, e to ja jestem chorob?
Nigdy tego nie powiedziaem!
Owszem, ale ja udawaam, e to zrobie. A to waciwie to samo.
Zmarszczy czoo.
Jasnoci Shallan, arliwcy si o ciebie martwi. Odpowiadamy za dusze dzieci Wszechmocnego.
Jasnah ju wczeniej zdarzao si zepsu tych, z ktrymi miaa kontakt.
Naprawd? spytaa ze szczerym zainteresowaniem dziewczyna. Inne podopieczne?
Nie jestem w odpowiedniej pozycji, by o tym rozmawia.
To moe si przesid.

Nie mam zamiaru ustpi. Nie bd o tym mwi.


To napisz.
Jasnoci... powiedzia udrczonym tonem.
Dobrze zgodzia si z westchnieniem. C, mog ci zapewni, e moja dusza miewa si niele
i nie jest zakaona.
Usadowi si wygodniej i ukroi sobie kolejn kromk chleba. Odkrya, e znw mu si przyglda,
ale natychmiast zirytowaa j jej wasna dziewczca gupota. Wkrtce powrci do rodziny, a on odwiedza
j z powodw zwizanych ze swoim Powoaniem. Jednak szczerze cenia jego towarzystwo. By jedyn
osob w Kharbrancie, z ktr moga naprawd porozmawia. A do tego by przystojny prosty strj i
ogolona gowa jedynie podkrelay jego mocne rysy. Jak wielu modych arliwcw, starannie przycina
brod. Mwi wyszkolonym gosem i by oczytany.
C, jeli jeste tak pewna co do swojej duszy powiedzia, odwracajc si znw do niej to
moe mgbym zainteresowa ci naszym krgiem wyznawcw?
Mam krg wyznawcw. Krg Czystoci.
Ale krg Czystoci nie jest miejscem dla uczonej. Chluba, ktr gosi, nie ma nic wsplnego z
twoj nauk i sztuk.
Czowiek niekoniecznie musi nalee do krgu wyznawcw, ktry skupia si bezporednio na jego
Chlubie.
Dobrze jednak, kiedy si pokrywaj.
Shallan stumia grymas. Krg Czystoci jak mona byo si spodziewa skupia si na nauczaniu
czonkw, jak naladowa uczciwo i przyzwoito Wszechmocnego. arliwcy w kaplicy krgu nie
wiedzieli, co sdzi o jej zauroczeniu sztuk. Zawsze chcieli, by rysowaa rzeczy, ktre uznawali za
czyste. Rzeby Heroldw, przedstawienia Podwjnego Oka.
Rzecz jasna, to ojciec wybra dla niej krg wyznawcw.
Zastanawiaem si jedynie, czy dokonaa wiadomego wyboru powiedzia Kabsal. Zmiana
krgw jest w kocu dopuszczalna.
Owszem, ale czy nie patrzy si krzywo na werbowanie? arliwcw konkurujcych o czonkw?
W rzeczy samej. To godny ubolewania nawyk.
Ale i tak to robisz?
Czasami te przeklinam.
Nie zauwayam. Jeste bardzo interesujcym arliwcem, Kabsalu.
Zdziwiaby si. Nie jestemy tak sztywn band, jak si wydaje. C, moe poza bratem
Habsantem, on spdza mnstwo czasu, gapic si na inny... Jak si nad tym zastanowi, moe on
rzeczywicie jest sztywny. Nie wiem, czy widziaem, eby kiedykolwiek si porusza.
Odeszlimy od tematu. Nie miae zamiaru zwerbowa mnie do swojego krgu wyznawcw?
Owszem. I nie jest to tak rzadkie, jak ci si wydaje. Wszystkie krgi si tym zajmuj. Czsto
patrzymy na siebie krzywo ze wzgldu na cakowity brak etyki. Pochyli si i spowania. Mj krg ma

wzgldnie mao czonkw, gdy nie jestemy tak widoczni, jak pozostali. Dlatego, kiedy do Palanaeum
przybywa kto szukajcy wiedzy, bierzemy na siebie ciar poinformowania go.
Zwerbowania.
Pokazania, czego im brak. Ugryz ks chleba z demem. Czy w krgu Czystoci uczyli ci o
naturze Wszechmocnego? Boskim pryzmacie, ktrego dziesi fasetek symbolizuje Heroldw?
Wspomnieli o tym. Gwnie rozmawialimy na temat tego, jak mam osign swoje cele... c,
czystoci. Musz przyzna, e byo to raczej nudne, bo nie miaam wikszych szans na nieczysto.
Kabsal potrzsn gow.
Wszechmocny daje kademu talenty... a kiedy wybieramy Powoanie, ktre je wykorzystuje,
oddajemy mu cze w najbardziej fundamentalny sposb. Krg wyznawcw, wraz z arliwcami, powinien
pomaga je rozwija, zachcajc ci do stawiania sobie celw i osigania doskonaoci. Gestem obj
ksiki na biurku. W tym wanie powinien ci pomaga twj krg, Shallan. Historia, logika, nauka, sztuka.
Bycie uczciw i dobr jest wane, ale powinnimy bardziej skupia si na rozwijaniu wrodzonych talentw,
zamiast zmusza ludzi do przyjmowania Chlub i Powoa, ktre uwaamy za najwaniejsze.
Sdz, e to rozsdny argument.
Kabsal z namysem pokiwa gow.
Czy moe kogo dziwi, e kobieta taka jak Jasnah Kholin odwrcia si od tego wszystkiego?
Wiele krgw wyznawcw zachca kobiety, by pozostawiy trudne studia teologiczne arliwcom. Gdyby
tylko Jasnah moga zobaczy prawdziwe pikno naszej doktryny. Umiechn si i wycign z koszyka
grub ksig. Tak naprawd pocztkowo liczyem, e uda mi si pokaza jej, co mam na myli.
Wtpi, by dobrze na to zareagowaa.
Moe odpar od niechcenia, unoszc tom. Ale by tym, ktry w kocu j przekona!
Bracie Kabsalu, to brzmi prawie jakbycie szukali wyrnienia.
Poczerwienia i Shallan zorientowaa si, e powiedziaa co, co go zawstydzio. Skrzywdzia si,
przeklinajc swj jzyk.
Tak przyzna. Szukam wyrnienia. Nie powinienem tak bardzo pragn, by zosta akurat tym,
ktry j nawrci. Ale tak jest. Gdyby tylko posuchaa moich dowodw...
Dowodw?
Mam prawdziwy dowd, e Wszechmocny istnieje.
Chciaabym go zobaczy. Uniosa palec, przerywajc mu. Nie dlatego, e wtpi w jego
istnienie, Kabsalu. Po prostu jestem ciekawa.
Umiechn si.
Z przyjemnoci wyjani. Ale najpierw spytam, czy masz ochot na kolejn kromk chleba?
Powinnam powiedzie, e nie, i unikn braku umiaru, jak mnie uczono. Ale powiem tak.
Ze wzgldu na dem.
Naturalnie odpara, biorc chleb. Jak mnie opisaa ta twoja wieszcza ksiga? Impulsywna i
spontaniczna? Mog taka by. Jeli tylko oznacza to dem.

Posmarowa nim kromk, po czym wytar palce w ciereczk i otworzy ksig, przerzucajc kartki,
a dotar do tej z rysunkiem. Shallan przysuna si bliej, eby si przyjrze. Rysunek nie przedstawia
osoby, lecz wzr. Trjktny ksztat, z trzema zewntrznymi skrzydami i spiczastym rodkiem.
Rozpoznajesz to? spyta.
Wygldao znajomo.
Czuj, e powinnam.
To Kholinar wyjani. Stolica Alethkaru, narysowana tak, jak wygldaaby z gry. Widzisz te
szczyty, te granie? Zosta wybudowany wok formacji skalnej, ktra ju tam bya. Przerzuci kartk. Tu
jest Vedenar, stolica Jah Keved. Szecioktny wzr. Akinah. Wzr okrgy. Thaylen.
Czteroramienna gwiazda.
Co to znaczy?
To znak, e Wszechmocny jest we wszystkim. Widzisz go tutaj, w tych miastach. Czy widzisz, jak
s symetryczne?
Te miasta wybudowali ludzie, Kabsalu. Pragnli symetrii, poniewa jest wita.
Owszem, ale w kadym wypadku budowali wok wczeniej istniejcych formacji skalnych.
To nic nie znaczy stwierdzia Shallan. Wierz, ale nie wiem, czy to dowd. Wiatr i woda mog
tworzy symetri, w naturze spotyka si j cay czas. Ludzie wybrali miejsca, ktre byy wzgldnie
symetryczne, a nastpnie zaprojektowali miasta tak, by ukryway wszelkie skazy.
Znw zajrza do koszyka. Ku jej zaskoczeniu wyj z niego metalow pyt. Kiedy otworzya usta,
by zada pytanie, unis palec i postawi pyt na niewielkim drewnianym stojaku, wysokim na kilka cali.
Kabsal posypa pytk delikatnym biaym piaskiem. Nastpnie wyj smyczek, jakim przeciga si
po strunach, by tworzy muzyk.
Widz, e przyszede przygotowany na demonstracj zauwaya Shallan. Naprawd chcesz
dowie swojej susznoci przed Jasnah.
Umiechn si i przecign smyczkiem po krawdzi pyty, wprawiajc j w wibracje. Piasek
podskakiwa i odbija si, jak malutkie owady rzucone na co gorcego.
To si nazywa kymatyka powiedzia. Nauka o wzorach, jakie tworzy dwik, kiedy oddziauje
na fizyczne medium.
Kiedy znw pocign smyczkiem, pytka wydaa dwik, niemal czyst nut. Wystarczya, eby
przycign samotnego muzykosprena, ktry wirowa przez chwil w powietrzu nad nim, po czym znikn.
Kabsal skoczy i szerokim gestem wskaza na pyt.
I? spytaa Shallan.
Kholinar odpowiedzia, unoszc dla porwnania ksig.
Shallan przechylia gow. Wzr w piasku wyglda dokadnie jak Kholinar.
Dorzuci piasku i przecign smyczkiem w innym punkcie, a piasek zmieni uoenie.
Vedenar stwierdzi.
Porwnaa. Znw wzr wyglda identycznie.

Thaylen powiedzia, powtarzajc proces w innym miejscu. Starannie wybra kolejny punkt na
krawdzi pyty i zagra po raz ostatni. Akinah. Shallan, dowd istnienia Wszechmocnego kryje si w
miastach, w ktrych mieszkamy. Popatrz na doskona symetri!
Musiaa przyzna, e we wzorach byo co frapujcego.
To moe by faszywa korelacja. Obie rzeczy wywouje to samo.
Tak. Wszechmocny powiedzia, siadajc. Nawet nasz jzyk jest symetryczny. Popatrz na
glify... kady mona idealnie zoy na p. Alfabet te. Z kad linijk tekstu w poowie, a znajdziesz
symetri. Z pewnoci znasz opowie, e zarwno glify, jak i litery pochodz od Pieniarzy witu?
Tak.
Nawet nasze imiona. Twoje jest prawie doskonae. Shallan. Jedna litera niewaciwa, idealne imi
dla jasnookiej kobiety. Nie jest zbyt wite, ale blisko. Pierwotne nazwy dziesiciu Srebrnych Krlestw.
Alethela, Valhav, Shin Kak Nish. Doskonae, symetryczne.
Pochyli si i wzi j za rk.
To jest wszdzie wok nas. Nie zapominaj o tym, Shallan, niezalenie od tego, co ona powie.
Nie zrobi tego odpara, uwiadamiajc sobie, w jaki sposb poprowadzi rozmow.
Powiedzia, e jej wierzy, ale przeprowadzi dowd. To byo jednoczenie wzruszajce i irytujce.
Nie lubia protekcjonalnoci. Ale z drugiej strony, czy kto mg mie pretensje do arliwca, e naucza?
Kabsal nagle unis gow i puci jej do.
Sysz kroki.
Wsta, a Shallan odwrcia si, kiedy Jasnah wesza do alkowy. Za ni poda parshmen z
koszykiem ksiek. Kobieta nie wydawaa si zaskoczona obecnoci arliwca.
Przepraszam, jasnoci Jasnah powiedziaa Shallan, wstajc. On...
Nie jeste winiem, dziecko przerwaa jej szorstko Jasnah. Moesz przyjmowa goci.
Sprawd jednak, czy nie masz na skrze ladu zbw. Ich rodzaj ma w zwyczaju wciga swoje ofiary do
morza.
Kabsal zarumieni si i zacz zbiera swoje rzeczy.
Jasnah gestem kazaa sucemu pooy ksiki na stole.
Czy ta pyta moe odtworzy kymatyczny wzr odpowiadajcy Urithiru, kapanie? Czy te masz
wzory jedynie dla czterech standardowych miast?
Kabsal spojrza na ni, wyranie wstrznity wiedz Jasnah na temat funkcji pyty. Podnis
ksik.
Urithiru to bajka.
Dziwne. Mona by pomyle, e tacy jak ty s przyzwyczajeni do wiary w bajki.
Poczerwienia jeszcze bardziej. Skoczy si pakowa, po czym krtko skin Shallan gow i
popiesznie wyszed z alkowy.
Jeli wolno mi powiedzie, jasnoci odezwaa si Shallan to byo wyjtkowo niegrzeczne z
waszej strony.

Mam skonno do takich napadw nieuprzejmoci zauwaya Jasnah. Z pewnoci sysza,


jaka jestem. Chciaam jedynie si upewni, e dostanie to, czego si spodziewa.
Nie zachowujecie si w taki sposb wobec innych arliwcw w Palanaeum.
Inni arliwcy w Palanaeum nie prbuj zwrci mojej podopiecznej przeciwko mnie.
On nie... Shallan urwaa. Po prostu martwi si o moj dusz.
Czy poprosi ci ju, eby sprbowaa ukra mj Dusznik?
Shallan bya wstrznita. Signa do sakiewki przy pasie. Czy Jasnah wiedziaa? Nie, powiedziaa
sobie dziewczyna. Nie, posuchaj pytania.
Nie zrobi tego.
Uwaaj ostrzega Jasnah, otwierajc ksik. W kocu to zrobi. Mam dowiadczenie z takimi
jak on. Popatrzya na dziewczyn i jej twarz zagodniaa. On nie jest zainteresowany tob. W aden
sposb, jaki moesz sobie wyobrazi. A w szczeglnoci nie chodzi o twoj dusz. Chodzi o mnie.
To nieco aroganckie z waszej strony, nie sdzicie?
Tylko jeli si myl, dziecko odpara Jasnah, wracajc do lektury. A myl si rzadko.

Przeszedem z Abamabaru do Uruthiru.


Ten cytat z smej Przypowieci Drogi krlw wydaje si sprzeczny z Varal i Sinbian, ktre
twierdz, e do miasta nie dao si doj pieszo. Moe wybudowano drog, a moe Nohadon uy przenoni.
Mostowi nie maj przeywa....
Kaladin mia zamt w gowie. Wiedzia, e czuje bl, ale poza tym unosi si. Jakby jego gowa
zostaa oddzielona od ciaa i odbijaa si od cian i sufitu.
Kaladinie! wyszepta kto z trosk w gosie. Kaladinie, prosz. Prosz, ju nie cierp.
Mostowi nie maj przeywa. Dlaczego te sowa go tak bardzo niepokoiy? Przypomnia sobie, co
si wydarzyo, kiedy wykorzystali most jako tarcz, odrzucajc armi na bok, skazujc natarcie na
niepowodzenie. Ojcze Burz, pomyla, jestem idiot!
Kaladinie?
To by gos Syl. Zaryzykowa otwarcie oczu i spojrza na wiat odwrcony do gry nogami, niebo
rozcigao si pod nim, a znajomy tartak w powietrzu nad nim.
Nie. To on by odwrcony do gry nogami. Wisia na cianie koszar mostu numer cztery.
Dusznikowany budynek mia wysoko pitnastu stp w najwyszym miejscu, a do tego lekko pochylony
dach. Kostki Kaladina zwizano sznurem, ktry z kolei przywizano do piercienia umieszczonego na
dachu. Widzia, jak robili to innym mostowym. Jeden zamordowa kogo w obozie, a innego po raz pity
zapali na kradziey.
Wisia plecami do ciany, z twarz zwrcon na wschd. Opuszczone swobodnie rce niemal
dotykay do ziemi. Znw jkn, czujc bl caego ciaa.
Jak nauczy go ojciec, zacz obmacywa boki, szukajc poamanych eber. Skrzywi si, kiedy
poczu, e kilka jest bolesnych, co najmniej popkanych. By moe zamanych. Obmaca rwnie rami,
gdy obawia si, e ma zamany obojczyk. Jedno oko otaczaa opuchlizna. Czas pokae, czy odnis jakie

powane obraenia wewntrzne.


Przetar twarz, a wtedy na ziemi opady patki zaschnitej krwi. Rozcicie na gowie, zakrwawiony
nos, pknita warga. Syl wyldowaa na jego piersi, opierajc stopy o mostek, i zaplota rce.
Kaladinie?
yj wymamrota niewyranie z powodu opuchnitej wargi. Co si stao?
Zostae pobity przez tych onierzy powiedziaa. Wydawao si, e robi si mniejsza.
Odegraam si na ich. Sprawiam, e jeden z nich trzy razy si dzi potkn.
Umiechn si. Jak dugo czowiek mg wisie w taki sposb, z krwi spywajc do gowy?
Byo wiele krzyku dodaa cicho Syl. Wydaje mi si, e kilku ludzi zostao zdegradowanych.
onierz, Lamaril...
Co z nim?
Stracono go odpowiedziaa jeszcze ciszej Syl. Arcyksi Sadeas zrobi to osobicie, godzin
po tym, jak armia wrcia z paskowyu. Powiedzia co w rodzaju, e ostateczna odpowiedzialno spada
na jasnookich. Lamaril wrzeszcza, e obiecae go oczyci i e to Gaz powinien zosta ukarany.
Kaladin umiechn si ponuro.
Nie powinien pobi mnie do utraty przytomnoci. A Gaz?
Pozostawili go na stanowisku. Nie wiem, czemu.
Prawo odpowiedzialnoci. W wypadku katastrofy takiej jak ta jasnoocy powinni wzi na siebie
wikszo winy. Lubi na pokaz kierowa si takimi starymi zasadami, jeli im to pasuje. Dlaczego wci
yj?
Mwi co o przykadzie wyjania Syl, przyciskajc przezroczyste rce do ciaa. Kaladinie,
zimno mi.
Czujesz temperatur? spyta Kaladin, pokasujc.
Zazwyczaj nie. Teraz tak. Nie rozumiem tego. Nie podoba mi si.
Wszystko bdzie dobrze.
Nie powiniene kama.
Czasem kamanie jest w porzdku, Syl.
I to jest jeden z tych razw?
Zamruga, prbujc zignorowa rany, cinienie w gowie, prbujc oczyci umys. Nic z tego mu
si nie udao.
Tak szepn.
Chyba rozumiem.
Czyli powiedzia Kaladin, odchylajc gow do tyu, a ko ciemieniowa dotkna kamienia
ma mnie osdzi arcyburza. Pozwol, by to burza mnie zabia.
Wiszc w taki sposb, mia zosta wystawiony na wiatr i wszystko, czym w niego rzuci. Jeli
czowiek by ostrony i podj odpowiednie dziaania, mg przetrwa arcyburz na zewntrz, cho nie byo
to przyjemne dowiadczenie. Kaladinowi zdarzyo si to kilka razy, kuli si wtedy po zawietrznej ska. Ale

wisie na cianie zwrconej bezporednio w stron burzy? Zostanie pocity na kawaki i zmiadony przez
kamienie.
Zaraz wracam powiedziaa Syl i przybrawszy posta kamienia, spada z jego piersi, po czym nad
sam ziemi zmienia si w licie i odleciaa, skrcajc w prawo.
Plac by pusty. Kaladin czu rzekie, chodne powietrze, ziemi przygotowujc si na arcyburz.
Cisza, tak to nazywano, kiedy przed burz wiatr si ucisza, powietrze byo chodne, cinienie spadao, a
wilgotno rosa.
Kilka chwil pniej zza ciany wyjrza Skaa z Syl na ramieniu. Podkrad si do Kaladina, a za nim
zdenerwowany Teft. Doczy do nich Moash mimo e mczyzna upiera si, e nie ufa Kaladinowi,
wydawa si rwnie zatroskany, jak pozostali.
Paniczu? spyta Moash. Obudzie si.
Jestem przytomny wychrypia Kaladin. Wszyscy wrcili cali z bitwy?
Z naszych wszyscy odpar Teft, drapic si po brodzie. Ale przegralimy bitw. To bya
tragedia. Zginy ponad dwie setki mostowych. Ci, ktrzy przeyli, wystarczyli, eby przenie zaledwie
jedenacie mostw.
Dwustu ludzi, pomyla Kaladin. To moja wina. Chroniem swoich kosztem innych. Dziaaem zbyt
popiesznie.
Mostowi nie maj przeywa. Co w tym jest. Nie mg zapyta Lamarila. Tamten jednak dosta to,
na co zasuy. Gdyby Kaladin mg decydowa, tak skoczyliby wszyscy jasnoocy, wcznie z krlem.
Chcielimy co powiedzie odezwa si Skaa. Od wszystkich. Wikszo nie wyjdzie. Idzie
arcyburza i...
Nic si nie stao wyszepta Kaladin.
Teft trci Ska, by ten mwi dalej.
No tak. Bdziemy ci pamita. Most czwarty nie wrci do tego, co wczeniej. Moe wszyscy
umrzemy, ale pokaemy nowym. Ogniska wieczorem. miech. ycie. Zrobimy z tego tradycj. Dla ciebie.
Skaa i Teft wiedzieli o guzowcu. Mogli nadal zarabia dodatkowe pienidze.
Zrobie to dla nas wtrci Moash. Zginlibymy. Moe tylu, ilu w pozostaych druynach
mostowych. W ten sposb stracimy tylko jednego.
Ja mwi, e to nie w porzdku, co robi stwierdzi Teft, krzywic si. Mylelimy, eby moe
ci odci...
Nie sprzeciwi si Kaladin. Zostalibycie ukarani w taki sam sposb.
Trzej mczyni popatrzyli po sobie. Najwyraniej doszli do tego samego wniosku.
Co powiedzia Sadeas? spyta Kaladin. O mnie.
e rozumie, e mostowy chce ocali ycie odpar Teft nawet kosztem innych. Nazwa ci
samolubnym tchrzem, ale zachowywa si przy tym, jakby tego si wanie po tobie spodziewa.
Mwi, e pozwoli, by osdzi ci Ojciec Burz doda Moash. Jezerezeh, krl Heroldw. Mwi,
e jeli zasugujesz na ycie, to bdziesz y...

Przerwa. Podobnie jak pozostali wiedzia, e pozbawiony ochrony czowiek nie mg przey
arcyburzy.
Chc, ebycie zrobili co dla mnie powiedzia Kaladin, zamykajc oczy. Zalewaa je krew z
rany w wardze, ktra otworzya si, kiedy mwi.
Cokolwiek, Kaladinie powiedzia Skaa.
Chc, ebycie wrcili do koszar i powiedzieli ludziom, eby wyszli po burzy. Powiedzcie im,
eby popatrzyli na mnie. Powiedzcie im, e otworz oczy i popatrz na nich, a oni zobacz, e przeyem.
Trzej mostowi umilkli.
Oczywicie, Kaladinie odezwa si w kocu Teft. Zrobimy to.
Powiedzcie im mwi dalej Kaladin mocniejszym gosem e to si tu nie skoczy. Powiedzcie
im, e zdecydowaem si nie odbiera sobie ycia, wic, choby Potpienie, nie oddam go Sadeasowi.
Na twarzy Skay pojawi si szeroki umiech.
Na ulitekanaki, Kaladinie. Prawie uwierzyem, e ci si uda.
Masz powiedzia Teft, podajc mu co. Na szczcie.
Kaladin wzi przedmiot w sab, zakrwawion do. To bya kula, niebieska marka. Bura,
pozbawiona Burzowego wiata. W burz we ze sob kul, gosio stare przysowie, przynajmniej
bdziesz mia wiato w ciemnociach.
Tyle udao nam si ocali z twojej sakiewki wyjani Teft. Gaz i Lamaril wzili reszt.
Poskarylimy si, ale co to dao?
Dzikuj powiedzia Kaladin.
Moash i Skaa wycofali si do koszar, Syl zeskoczya z ramienia Rogoercy, by dotrzyma
towarzystwa Kaladinowi. Teft te zosta, jakby mia zamiar spdzi burz z Kaladinem. W kocu potrzsn
gow, mrukn co pod nosem i wrci do pozostaych. Kaladinowi wydawao si, e mczyzna nazywa
samego siebie tchrzem.
Kiedy drzwi koszar si zamkny, Kaladin zacz bawi si gadk szklan kul. Niebo ciemniao, i
to nie tylko z powodu zachodzcego soca. Gromadzia si na nim czer. Arcyburza.
Syl przesza po cianie, po czym usiada na niej i popatrzya na niego z powan min.
Powiedziae im, e przeyjesz. Co si stanie, jeli ci si nie uda?
Gow Kaladina wypeniao pulsowanie.
Matka by si przerazia, gdyby dowiedziaa si, jak szybko pozostali onierze nauczyli mnie
hazardu. Ju pierwszego wieczoru w armii Amarama graem o kule.
Kaladinie?
Przepraszam powiedzia, koyszc gow na boki. To, co powiedziaa, przypomniao mi
tamten wieczr. Wiesz, w hazardzie jest takie okrelenie. Wszystko na jedn kart, tak mwi, kiedy
stawiaj wszystkie pienidze na jeden zakad.
Nie rozumiem.
Postawiem wszystko na bardzo niepewn kart wyszepta Kaladin. Jeli umr, to wyjd,

potrzsn gowami i powiedz sobie, e od pocztku si tego spodziewali. Ale jeli przeyj, zapamitaj to.
I da im to nadziej. Moe uznaj to za cud.
Syl milczaa przez chwil.
Chcesz, eby to by cud?
Nie odpar cicho Kaladin. Ale dla nich bdzie.
To bya rozpaczliwa, gupia nadzieja. Horyzont na wschodzie, odwrcony w jego oczach,
pociemnia. Z tej perspektywy burza bya jak cie olbrzymiej bestii czapicej po ziemi. Widzia wszystko
niewyranie, jak kto, kto zbyt mocno dosta w gow. Wstrzs mzgu. Tak to nazywano. Mia problemy z
myleniem, ale nie chcia straci przytomnoci. Chcia patrze prosto w arcyburz, cho go przeraaa. Czu
t sam panik co wtedy, gdy wpatrywa si w czarn rozpadlin, wtedy, gdy prawie si zabi. Strach przed
tym, czego nie mg zobaczy, czego nie mg pozna.
ciana burzy zbliaa si, widoczna zasona deszczu i wiatru zapowiadajca arcyburz. Bya to
potna fala wody, ziemi i kamieni, wysoka na setki stp, a przed ni kryy tysice tysicy wiatrosprenw.
W bitwie umiejtno posugiwania si mieczem pozwalaa mu wywalczy sobie bezpieczestwo.
Kiedy podszed do krawdzi rozpadliny, mg si wycofa. Tym razem nie mia nic. adnego sposobu, by
walczy albo unikn tej czarnej bestii, tego cienia obejmujcego cay horyzont, okrywajcego wiat
przedwczesnym mrokiem. Wschodnia krawd krateru, w ktrym znajdowa si obz, bya zerodowana, a
koszary mostu numer cztery stay z brzegu. Midzy nim a Rwninami nie byo nic. Nic midzy nim a burz.
Wpatrujc si w szalejc, ryczc, kbic si fal popychanej wiatrem wody i rumoszu, Kaladin
mia wraenie, e przyglda si kocu wiata.
Odetchn gboko, zapominajc o blu eber, kiedy ciana burzy byskawicznie przebya plac i
uderzya w niego.

Cho wielu pragno, by Urithiru wybudowano w Aletheli, byo to oczywicie niemoliwe. I tak oto
poprosilimy, by umieszczono je na zachodzie, w miejscu najbliszym Honorowi.
By moe najstarsze ocalae oryginalne rdo wspominajce o miecie, zacytowane w Vavibrar,
wers 1804. Wiele bym daa, by mc przetumaczy Pie witu.
Uderzenie ciany burzy niemal pozbawio go przytomnoci, ale nagy chd sprawi, e
oprzytomnia.
Przez chwil Kaladin nie czu nic poza tym zimnem. Dugie uderzenie wody przyciskao go do
ciany koszar. Kamyki i kawaki gazi roztrzaskiway si o kamie wok niego, by jednak zbyt
odrtwiay, by oceni, jak wiele z nich rozcio lub posiniaczyo jego skr.
Znosi to w oszoomieniu, zaciskajc powieki i wstrzymujc oddech. Po chwili ciana burzy mina
go i ruszya dalej. Kolejne uderzenie wiatru przyszo z boku powietrze kbio si teraz we wszystkie
strony. Podmuch szarpn go w bok otar si plecami o kamie i unis w powietrze. Wiatr uspokoi si i
znw wia ze wschodu. Kaladin wisia w ciemnoci, jego kostki szarpay lin. Nagle zorientowa si, e
unosi si na wietrze jak latawiec, przywizany do piercienia w skonym dachu koszar.
Gdyby nie sznur, burza ju dawno poniosaby go z reszt rumoszu przez cay Roshar. Przez te kilka
uderze serca nie mg myle. Czu jedynie przeraenie i zimno jedno gotujce si w sercu, drugie
prbujce zmrozi go od zewntrz. Wrzasn, ciskajc swoj jedyn kul jakby to bya lina ratunkowa. Ten
krzyk by bdem, gdy pozwoli, by zimno wpezo do jego ust. Jakby duch wpycha mu rk do garda.
Wiatr by jak wir, chaotyczny i poruszajcy si w rnych kierunkach. Jeden podmuch szarpn nim,
po czym znikn, a Kaladin z oskotem spad na dach. Niemal natychmiast straszliwe wichry prboway go
poderwa, bijc w jego skr falami lodowatej wody. oskot grzmotw by jak uderzenia serca bestii, ktra
go pokna. Byskawice przecinay ciemno niczym biae zby w mroku. Wiatr by tak gony, e niemal
zagusza grzmoty, wy i jcza.

Zap si dachu, Kaladinie!


Gos Syl. Cichy i saby. Jak w ogle mg go usysze?
Uwiadomi sobie, e ley na brzuchu na opadajcym dachu. Nie by on tak stromy, by Kaladin od
razu spad, a wiatr popycha go do tyu. Zrobi, co poradzia mu Syl, i chwyci krawd dachu zmarznitymi,
liskimi palcami. Lea zwrcony twarz w d, z gow schowan midzy ramionami. Wci trzyma w
doni kul, przyciskajc j do kamiennego dachu. Jego palce zaczy si zelizgiwa. Wiatr by silny i
prbowa popchn go na zachd. Gdyby si puci, znw unisby si w powietrze. Sznur nie by na tyle
dugi, by mg si dosta na drug stron dachu, gdzie byby osonity.
W dach obok niego uderzy gaz nie sysza samego uderzenia ani go nie zobaczy, ale wyczu
wibracje budynku. Gaz potoczy si do przodu i uderzy w ziemi. Burza nie miaa a tak wielkiej mocy,
ale jej podmuchy od czasu do czasu podryway wiksze przedmioty i rzucay nimi na odlego setek stp.
Jego palce wci si zelizgiway.
Piercie szepna Syl.
Piercie. Sznur przywizano do stalowego piercienia z boku dachu, za jego plecami. Kaladin
puci krawd, po czym lecc do tyu chwyci piercie. ciska go. Sznur bieg dalej do jego kostek.
Kaladin przez chwil myla, czy si nie odwiza, ale nie odway si puci piercienia. Trzyma si
kurczowo jak chorgiewka opoczca na wietrze, zaciskajc obie rce na metalu. We wntrzu jednej doni
mia kul, przyciska j do stali.
Kada chwila bya walk. Wiatr szarpn go w lewo, a pniej rzuci w prawo. Nie wiedzia, jak
dugo to trwao, czas nie mia znaczenia w tym miejscu wciekoci i zgieku. Zaczo mu si wydawa, e
to senny koszmar. Straszliwy sen we wntrzu gowy, penym czarnych, ywych wiatrw. Wrzaski w
powietrzu, jaskrawe i biae, byskawice ukazujce potworny, wypaczony wiat chaosu i grozy. Mia
wraenie, e nawet budynki lec na boki, cay wiat jest przekrzywiony, znieksztacony przez straszliw
moc burzy.
W tych krtkich chwilach wiata, kiedy odway si spojrze, wydawao mu si, e widzi, jak stoi
przed nim Syl, zwrcona twarz w stron wiatru, i wyciga przed siebie drobne donie. Zupenie jakby
prbowaa powstrzyma burz i rozdzieli wiatry niczym kamie, ktry opywaj wody szybkiego
strumienia.
Zimno deszczu tumio bl otar i sicw. Ale jednoczenie pozbawiao jego palce czucia. Nie
poczu, e si zelizguj. W nastpnej chwili znw unis si w powietrze, polecia w bok i uderzy o dach
koszar.
To byo mocne uderzenie. W jego polu widzenia pojawiy si migotliwe wiateka, ktre zczyy si
ze sob, po czym zastpia je czer.
Nie niewiadomo, czer.
Kaladin zamruga. Wszystko znieruchomiao. Burza ucicha i zapanowaa czer. Umarem, pomyla
natychmiast. Ale dlaczego czu pod sob mokry kamienny dach? Potrzsn gow, po jego twarzy
popyna woda. Nie byo byskawic, wiatru, deszczu. Panowaa nienaturalna cisza.

Podnis si z trudem, udao mu si stan na agodnie pochylonym dachu. Pod stopami mia liski
kamie. Nie czu ran. Bl po prostu znikn.
Otworzy usta, by zawoa w mrok, ale si zawaha. Tej ciszy nie naleao przerywa. Odnis
wraenie, e powietrze jest lejsze, on sam rwnie. Wydawao mu si, e za chwil zacznie si unosi.
W tych ciemnociach tu przed nim pojawia si olbrzymia twarz. Twarz z czerni, jednak delikatnie
zarysowana w mroku. Bya szeroka niczym potna chmura burzowa, i rozcigaa si daleko po obu
stronach, a jednoczenie pozostawaa widoczna dla Kaladina. Nieludzka. Umiechnita.
Kaladin poczu, jak jego ciao przeszywa gboki dreszcz, przesuwajce si ukucie lodu. Kula nagle
oya w jego doni, zapona szafirowym blaskiem. Rozwietlia kamienny dach pod jego stopami,
sprawia, e pi wypeni niebieski ogie. Koszul mia w strzpach, skr poranion. Spojrza na siebie z
gry, po czym unis wzrok na twarz.
Znikna. Pozostaa tylko ciemno.
Na niebie zabysa byskawica i bl powrci. Kaladin jkn i pad na kolana przed deszczem i
wiatrem. Polizgn si, twarz uderzy w dach.
Co to byo? Wizja? Omam? Sia opuszczaa go, w gowie znw mia zamt. Wiatr nie by ju tak
silny, ale deszcz pozosta lodowaty. Apatycznie, niepewnie, walczc z blem, unis rk i spojrza na kul.
wiecia. Bya wysmarowana jego krwi i wiecia.
Cierpia tak bardzo, opuciy go siy. Zamknwszy oczy, poczu, jak otacza go druga czer. Czer
niewiadomoci.
*
Kiedy arcyburza przycicha, Skaa jako pierwszy znalaz si przy drzwiach. Teft ruszy za nim
wolniej, pojkujc cicho. Kolana go bolay. Kolana zawsze go bolay przy burzy. Jego dziadek na staro
zacz narzeka na t dolegliwo, a Teft mwi mu, e jest gupi. Teraz sam to czu.
Burzliwe Potpienie, pomyla, ostronie wychodzc na zewntrz. Oczywicie nadal padao. To bya
mawka, ktra nastpowaa po arcyburzy, poegnanie. Kilka deszczosprenw, przypominajcych niebieskie
wiece, siedziao w kauach, a kilka wiatrosprenw taczyo na wietrze. Deszcz by zimny, a on
rozchlapywa kaue, czujc, jak chd przenika przez skr i minie. Nienawidzi by mokrym. Z drugiej
strony, wielu rzeczy nienawidzi.
Przez jaki czas ycie wygldao lepiej. Ju nie.
Jak to wszystko mogo si tak szybko zepsu? pomyla, przyciskajc rce do bokw. Szed powoli
i patrzy pod nogi. Z koszar wyszo kilku onierzy. Teraz stali w pobliu, okryci paszczami, i obserwowali.
Pewnie chcieli si upewni, e nikt si nie wylizgnie, eby wczeniej odci Kaladina. Ale nie prbowali
powstrzyma Skay. Burza przesza.
Skaa obieg bok budynku. Inni mostowi opuszczali koszary, gdy Teft wyszed za Ska. Burzowy
Rogoerca. Jak wielki chull. On naprawd uwierzy. Myla, e znajd gupiego modego dowdc
mostowych ywego. Pewnie myla, e zobacz, jak popija sobie herbatk i odpoczywa w cieniu z samym
Ojcem Burz.

A ty nie wierzysz? spyta sam siebie Teft, nie podnoszc wzroku. Jeli nie, to dlaczego idziesz za
nim? Ale gdyby wierzy, spojrzaby. Nie patrzyby pod nogi. Podnisby wzrok i zobaczy.
Czy czowiek mg jednoczenie wierzy i nie wierzy? Teft stan obok Skay i zebrawszy si w
sobie, spojrza na cian koszar.
Zobaczy tam to, czego si spodziewa i obawia. Trup wyglda jak kawa misa w rzeni, obdarty
ze skry i wykrwawiony. Czy to by czowiek? Skra Kaladina zostaa przecita w setce miejsc, po cianie
budynku pyny struki krwi zmieszanej z deszczwk. Nadal wisia powieszony za nogi. Jego koszula i
spodnie byy poszarpane. Paradoksalnie, twarz mia teraz czystsz ni kiedy go zostawili, burza j obmya.
Teft widzia wystarczajco wielu zabitych na polach bitew by wiedzie, na co patrzy. Biedny
chopak, pomyla, krcc gow, kiedy reszta druyny mostu czwartego zgromadzia si wok niego i
Skay. Milczeli, peni grozy.
Prawie w ciebie uwierzyem.
Kaladin otworzy oczy.
Zebrani mostowi sapnli, kilku zaklo i pado na ziemi, rozchlapujc kaue. Kaladin odetchn ze
wistem, a jego oczy wpatryway si w przestrze. Wypuci powietrze, a na jego wargach pojawia si
krwawa lina. Otworzy do.
Co spado na kamienie. Kula, ktr da mu Teft. Wpada z pluskiem do kauy i tam si zatrzymaa.
Bya bura, pozbawiona Burzowego wiata.
Co, na Keleka? pomyla Teft, klkajc. Podczas burzy zostawiao si kul na zewntrz, a ona
napeniaa si Burzowym wiatem. Ta w doni Kaladina powinna cakowicie si napeni. Co poszo nie
tak?
Umalakaiki! rykn Skaa, pokazujc palcem. Kama mohoray namavau... Przerwa, kiedy
zorientowa si, e mwi w niewaciwym jzyku. Kto pomoe mi go zdj! Nadal yje! Potrzebujemy
drabiny i noa! Szybko!
Mostowi ruszyli. onierze podeszli bliej, mruczc co, ale nie powstrzymali mostowych. Sam
Sadeas ogosi, e Ojciec Burz zadecyduje o losie Kaladina. Wszyscy wiedzieli, e to oznacza mier.
Ale... Teft wyprostowa si, unoszc bur kul. Pusta kula po burzy, pomyla. I czowiek, ktry
wci yje, cho powinien umrze. Dwie niemoliwoci.
Razem wiadczyy o czym, co powinno by jeszcze bardziej niemoliwe.
Gdzie ta drabina?! wrzasn Teft. Przeklci, popieszy si! Musimy go opatrzy. Niech kto
pjdzie po t ma, ktr on zawsze smarowa rany!
Spojrza znw na Kaladina i odezwa si duo ciszej:
A ty lepiej, eby przey, synu. Bo chc usysze odpowied na kilka pyta.

Biorc Odprysk witu, zdolny zwiza wszelk istot, pustkow czy mierteln, pez w gr po
schodach wykutych dla Heroldw, wysokich na dziesi krokw, w stron wielkiej wityni.
Z Poematu Isty. Nie znalazam adnego wspczesnego wyjanienia, czym s te Odpryski witu.
Wydaj si ignorowane przez uczone, cho czsto wspominaj na ich temat ci, ktrzy zapisywali wczesne
mitologie.
Spotkania z miejscowymi ludami podczas podry przez Niczyje Wzgrza nie byy niczym
niezwykym, czytaa Shallan. W kocu te staroytne ziemie niegdy byy jednym ze Srebrnych Krlestw.
Naley si zastanawia, czy wielkie pancerne bestie yy w tamtych czasach wrd ludzi, czy te stwory
zamieszkay w dziczy po odejciu ludzi.
Usadowia si wygodnie na krzele, otaczao j ciepe, wilgotne powietrze. Po lewej Jasnah Kholin
unosia si w milczeniu w basenie zagbionym w pododze ani. Kobieta lubia si wymoczy w kpieli, a
Shallan nie moga jej mie tego za ze. Przez wikszo ycia dziewczyny kpiel bya drog przez mk i
oznaczaa dziesitki parshmenw dwigajce wiadra podgrzanej wody, a nastpnie szybkie wyszorowanie
si w mosinej wannie zanim woda przestyga.
Kharbrancki paac zapewnia wicej luksusw. Kamienny basen w pododze przypomina niewielkie
prywatne jezioro, podgrzewane przez sprytne fabriale, ktre emanoway ciepem. Shallan nie wiedziaa
jeszcze zbyt wiele o fabrialach, cho bardzo j intrygoway. Ten typ stawa si coraz popularniejszy.
Poprzedniego dnia Konklawe przysao Jasnah jeden z nich, by moga ogrza komnaty.
Wody nie trzeba byo przynosi, pyna rurami. Po przekrceniu dwigni, woda wpywaa do
rodka. Od pocztku bya ciepa, a fabriale wprawione w ciany basenu nie pozwalay jej wystygn.
Shallan sama kpaa si w tej ani i byo to absolutnie cudowne.
Wystrj ani stanowiy kamienie ozdobione kolorowymi kamykami i umieszczone w zaprawie w
cianach. Shallan siedziaa obok sadzawki, ubrana, i czytaa, czekajc na polecenia Jasnah. Ksika

zawieraa relacj Gavilara jak j przekaza przed laty samej Jasnah o pierwszym spotkaniu z dziwnymi
parshmenami, ktrych pniej nazwano Parshendi.
Od czasu do czasu, podczas naszych bada, spotykalimy si z miejscowymi, czytaa. Nie
parshmenami, lecz Natanami o bladej, sinawej skrze, szerokich nosach i wenistych wosach. W zamian za
dary w postaci ywnoci wskazywali nam tereny owieckie wielkoskorupw.
Pniej napotkalimy parshmenw. Byem na kilku ekspedycjach w Natanatanie, ale nigdy nie
widziaem nic takiego! Parshmeni, yjcy samodzielnie? Wszelka logika, dowiadczenie i nauka twierdziy,
e to niemoliwe. Parshmeni potrzebuj, eby kierowaa nimi rka cywilizowanych nacji. Wielokrotnie to
udowodniono. Jeli zostawi jednego z nich na pustkowiu, bdzie tam siedzia i nic nie robi, a pojawi si
kto, kto wyda mu rozkazy.
Jednake tu bya grupa, ktra umiaa polowa, wytwarza bro, budowa i zaiste stworzy
wasn cywilizacj. Wkrtce zrozumielimy, e to jedno odkrycie mogo rozszerzy, a by moe nawet
obali, wszystko co wiedzielimy o naszych agodnych sugach.
Shallan przesuna wzrok na d kartki, gdzie oddzielone lini znajdoway si przypisy, zapisane
drobnym, cinitym pismem. Wikszo ksig dyktowanych przez mczyzn miaa przypisy, notatki
dodawane przez kobiet lub arliwca, ktrzy zapisali tekst. Zgodnie z niewypowiedzian umow, przypisw
nigdy nie odczytywano na gos. W tym miejscu ona moga wyjani relacj ma, a czasem nawet jej
zaprzeczy. Jedynym sposobem, by zapewni tak uczciwo dla przyszych uczonych, byo zachowanie
witoci i tajemnicy pisma.
Naley zauway, napisaa Jasnah w przypisie do tego fragmentu, e zaadaptowaam sowa ojca,
na jego wasn prob, by uczyni je bardziej odpowiednimi dla relacji. To znaczyo, e sprawia, e jego
sowa brzmiay bardziej uczenie i przekonujco. Ponadto, wedle wszelkich doniesie, krl Gavilar
pocztkowo ignorowa tych dziwnych, samodzielnych parshmenw. Dopiero wyjanienia jego wasnych
uczonych i skrybw sprawiy, e zrozumia wag tego, co odkry. Ten dopisek nie ma podkrela ignorancji
mojego ojca, ktry by i jest wojownikiem. Nie skupia si na antropologicznej wadze naszej ekspedycji,
lecz na polowaniu, ktre miao stanowi jej kulminacj.
Shallan z namysem zamkna ksig. Tom pochodzi z wasnej kolekcji Jasnah w Palanaeum
znajdowao si kilka kopii, ale Shallan nie wolno byo wnosi ksig z Palanaeum do ani.
Ubranie Jasnah leao na awie z boku pomieszczenia. Spoczywajca na zoonych szatach zocista
sakiewka ukrywaa Dusznik. Shallan spojrzaa na kobiet. Ksiniczka unosia si na plecach w basenie, jej
czarne wosy rozpocieray si wok niej. Miaa zamknite oczy. Jedynie podczas codziennej kpieli
cakowicie si odpraa. Pozbawiona rwnoczenie ubrania i chwilowo wolna od obowizkw, wydawaa
si modsza, niczym dziecko unoszce si na wodzie po caym dniu pywania.
Trzydzieci cztery lata. W pewnych aspektach wydawaa si bardzo stara niektre rwienice
Jasnah miay ju dzieci w wieku Shallan. A jednak bya rwnie moda. Wystarczajco moda, by
wysawiano jej urod, by mczyni uznawali za wielk szkod to, e jeszcze nie wysza za m.
Shallan spojrzaa na stert ubra. W bezpiecznej sakiewce miaa popsuty fabrial. Moga je wymieni

tu i teraz. Na tak okazj czekaa. Jasnah ufaa jej na tyle, e rozluniaa si w kpieli i nie przejmowaa si
fabrialem.
Czy naprawd moga to zrobi? Czy moga zdradzi kobiet, ktra j przyja?
Biorc pod uwag, co zrobiam wczeniej, pomylaa, to nic wielkiego. Nie po raz pierwszy
zdradziaby kogo, kto jej zaufa.
Wstaa. Jasnah uniosa powiek.
A niech to, pomylaa Shallan, wsuna ksig pod pach i zacza spacerowa, starajc si robi
wraenie zamylonej. Jasnah obserwowaa j. Nie podejrzliwie. Z zainteresowaniem.
Dlaczego wasz ojciec chcia zawrze traktat z Parshendimi? spytaa Shallan, nie zatrzymujc si.
A dlaczego miaby tego nie chcie?
To adna odpowied.
Oczywicie, e to odpowied. Ale taka, ktra nic ci nie mwi.
Pomogoby mi, jasnoci, gdybym dostaa od was uyteczn odpowied.
To zadaj uyteczne pytanie.
Shallan uniosa brod.
Co takiego mieli Parshendi, czego pragn krl Gavilar?
Jasnah umiechna si i znw zamkna oczy.
Bliej. Ale pewnie moesz domyli si, jaka jest odpowied na to pytanie.
Odpryski.
Kobieta skina gow, nadal rozluniajc si w wannie.
Tekst o nich nie wspomina zauwaya Shallan.
Ojciec o nich nie mwi zgodzia si Jasnah. Ale to, co powiedzia... c, teraz przypuszczam,
e takie mogy by motywy traktatu.
Czy moecie by jednak pewni, e wiedzia? Moe chodzio mu jedynie o serca klejnotw?
Moliwe. Parshendi wydawali si rozbawieni naszym zainteresowaniem klejnotami wplecionymi
w ich brody. Umiechna si. Szkoda, e nie widziaa naszego zaskoczenia, kiedy odkrylimy, skd je
wzili. Kiedy podczas spustoszenia Aimii wyginy lanceryny, sdzilimy, e nie napotkamy wicej duych
serc klejnotw. A oto znalaz si kolejny wiekoskorup, ktry je mia, i to w krainie pooonej niedaleko
Kholinaru.
Tak czy inaczej, Parshendi byli gotowi si z nami podzieli, jak dugo im rwnie bdzie wolno na
nie polowa. Ich zdaniem, jeli kto zada sobie trud, by zapolowa na przepastn besti, serce klejnotu
naleao do niego. Wtpi, by do tego celu niezbdny by traktat. A jednak tu przed powrotem do
Alethkaru ojciec nagle zacz upiera si przy koniecznoci zawarcia porozumienia.
Co si stao? Co si wydarzyo?
Nie mam pewnoci. Jednak raz opisa dziwne zachowanie wojownika Parshendich podczas
polowania na przepastn besti. Zamiast sign po wczni, kiedy pojawi si wiekoskorup, ten
mczyzna wycign rk w bok w bardzo podejrzany sposb. Jedynie mj ojciec to widzia i

podejrzewam, e sdzi, i mczyzna prbuje przywoa Ostrze. Parshendi zorientowa si, co robi, i
przesta. Ojciec nie mwi o tym wicej, a ja zaoyam, e nie chce, by Strzaskane Rwniny wzbudzay
jeszcze wiksze zainteresowanie.
Shallan postukaa w ksik.
To si wydaje nacigane. Jeli by tak pewien co do Ostrzy, musia widzie wicej.
Ja rwnie tak przypuszczam. Ale po jego mierci starannie przeczytaam traktat. Klauzule o
uprzywilejowanym handlu i wzajemnym przekraczaniu granicy z pewnoci mogy by pierwszym krokiem
do wczenia Parshendich do Alethkaru. Z pewnoci powstrzymayby Parshendich przed sprzedawaniem
swoich Ostrzy innym krajom, najpierw musieliby zwrci si do nas. By moe o to wanie mu chodzio.
Ale dlaczego go zabija? spytaa Shallan, zaoywszy rce na piersi. Skierowaa si w stron
zoonych ubra Jasnah. Czy Parshendi zorientowali si, e chce dosta ich Ostrza Odprysku, i dlatego
zaatakowali go z wyprzedzeniem?
Nie jestem pewna odpara Jasnah.
To dlaczego jej zdaniem Parshendi zabili Gavilara? Shallan prawie zadaa to pytanie na gos, ale
miaa przeczucie, e z Jasnah wicej nie wycignie. Kobieta oczekiwaa, e jej podopieczna bdzie myle,
odkrywa i samodzielnie wyciga wnioski.
Shallan zatrzymaa si obok awy. Sakiewka z Dusznikiem bya otwarta, tasiemka wisiaa luno.
Widziaa zoony w rodku cenny artefakt. Podmiana byaby prosta. Wykorzystaa spor cz pienidzy,
eby kupi klejnoty pasujce do tych, ktre miaa Jasnah, i umiecia je w popsutym Duszniku. Wyglday
teraz identycznie.
Nie dowiedziaa si jeszcze nic na temat fabriala. Prbowaa znale sposb, by zapyta, ale Jasnah
unikaa mwienia o Duszniku. Gdyby sprbowaa bardziej naciska, byoby to podejrzane. Shallan musiaa
znale informacje gdzie indziej. Moe uzyskaaby je od Kabsala, a moe z jednej z ksig w Palanaeum.
Tak czy inaczej, nadszed czas. Shallan odkrya, e jej do siga do bezpiecznej sakiewki. Wsuna
j do rodka, przesuwajc palcami po acuszkach popsutego fabriala. Jej serce zaczo bi szybciej.
Spojrzaa na Jasnah, ale kobieta wci unosia si na wodzie z zamknitymi oczami. A gdyby je otworzya?
Nie myl o tym! powiedziaa sobie Shallan. Po prostu to zrb. Dokonaj wymiany. Jest tak blisko...
Robisz szybsze postpy, ni si po tobie spodziewaam powiedziaa nagle Jasnah.
Shallan obrcia si gwatownie, ale kobieta wci nie otworzya oczu.
Popeniam bd, oceniajc ci tak surowo ze wzgldu na twoje wczeniejsze wyksztacenie. Sama
czsto powtarzaam, e entuzjazm triumfuje nad wychowaniem. Masz w sobie determinacj i zdolnoci, by
zosta powaan uczon, Shallan. Rozumiem, e odpowiedzi pojawiaj si powoli, ale nie przerywaj bada.
W kocu do nich dotrzesz.
Shallan staa przez chwil z doni w sakiewce i szybko bijcym sercem. Zrobio jej si niedobrze.
Nie potrafi tego zrobi, uwiadomia sobie. Ojcze Burz, ale ze mnie idiotka. Przebyam ca t drog... a
teraz nie potrafi tego zrobi!
Wysuna do z sakiewki i cicho przesza przez ani do swojego krzesa. Co powie braciom? Czy

wanie skazaa swj rd na zagad? Usiada, odoya ksik i westchna, co sprawio, e Jasnah
otworzya oczy. Kobieta przygldaa jej si przez chwil, po czym wyprostowaa si w wodzie i wskazaa na
mydo do wosw.
Zaciskajc zby, Shallan wstaa i wzia tac z mydem, po czym przykucna i podaa j Jasnah.
Kobieta wzia sproszkowane mydo i roztara w doni, spieniajc je, po czym obiema domi naoya je na
gadkie czarne wosy. Nawet nago Jasnah Kholin bya opanowana i pewna siebie.
Moe ostatnio zbyt wiele czasu spdzamy w rodku powiedziaa ksiniczka. Wydajesz si
uwiziona. Pena niepokoju.
Nic mi nie jest odpara szorstko Shallan.
Ach tak. O czym wiadczy twj idealnie opanowany, spokojny ton. Moe powinnymy przesun
nacisk twojego ksztacenia z historii na co bardziej praktycznego, instynktownego.
Jak nauki przyrodnicze? spytaa dziewczyna, oywiajc si.
Jasnah odchylia gow do tyu. Shallan uklka na rczniku obok basenu, po czym signa w d
swobodn doni, wmasowujc mydo w bujne sploty swojej nauczycielki.
Mylaam o filozofii stwierdzia Jasnah.
Shallan zamrugaa.
Filozofia? A do czego si to przyda? Czy to nie sztuka mwienia o niczym przy uyciu jak
najwikszej liczby sw?
Filozofia to wana dziedzina nauki powiedziaa surowo Jasnah. Szczeglnie jeli masz zamiar
zaangaowa si w dworskie intrygi. Naley rozway natur moralnoci, najlepiej, zanim znajdziesz si w
sytuacji, w ktrej bdziesz musiaa podj decyzj o naturze moralnej.
Tak, jasnoci. Cho nadal nie umiem poj, jak filozofia moe by bardziej praktyczna od
historii.
Historii, z samej jej definicji, nie daje si bezporednio dowiadczy. Jeli co si dzieje, to jest to
teraniejszo, dziedzina filozofii.
To jedynie kwestia definicji.
Owszem zgodzia si Jasnah wszystkie sowa maj tendencj, by podlega zdefiniowaniu.
Pewnie tak odpara Shallan i odchylia si do tyu.
Jasnah zanurzya wosy w wodzie, spukujc je, po czym zacza namydla ciao.
To bya wyjtkowo nijaka odpowied, Shallan. Co si stao z twoj bystroci?
Shallan spojrzaa na aw i cenny fabrial. Po tak dugim czasie okazaa si zbyt saba, by zrobi to co
konieczne.
Moja bystro znalaza si w chwilowym zawieszeniu, jasnoci odpowiedziaa. Oczekuje, a
opini wydadz jej towarzyszki, szczero i miao.
Jasnah uniosa brew.
Shallan znw usiada na pitach, nadal klczc na rczniku.
Skd wy wiecie, co jest waciwe, Jasnah? Jeli nie suchacie krgw wyznawcw, jak

podejmujecie decyzj?
To zaley od filozofii. Co jest dla ciebie najwaniejsze?
Nie wiem. Nie moecie mi powiedzie?
Nie odpara Jasnah. Gdybym daa ci odpowiedzi, nie byabym lepsza od krgw wyznawcw
dyktujcych przekonania.
Oni nie s li, Jasnah.
Tak dugo, jak nie prbuj rzdzi wiatem.
Shallan zacisna wargi. Wojna Straty zniszczya Hierokracj, roztrzaskujc vorinizm na krgi
wyznawcw. Takie byy nieuniknione skutki, kiedy religia prbowaa rzdzi. Krgi miay naucza
moralnoci, nie j wymusza. Wymuszanie byo domen jasnookich.
Mwicie, e nie moecie udzieli mi odpowiedzi odezwaa si Shallan. Ale czy nie mog
prosi o rad kogo mdrzejszego? Kogo, kto szed przede mn? Po co zapisujemy nasze filozofie,
wycigamy wnioski, jeli nie po to, by wywiera wpyw na innych? To od was usyszaam, e informacja
jest bezwartociowa, o ile nie wykorzystujemy jej, by ocenia.
Jasnah umiechna si i zanurzya rce w wodzie, spukujc mydo. Shallan zauwaya w jej oczach
zwyciski bysk. Niekoniecznie ordowaa za niektrymi ideami dlatego, e bya ich zwolenniczk, chciaa
jedynie skoni Shallan do mylenia. To byo irytujce. Skd miaa wiedzie, co kobieta naprawd myli,
jeli przyjmowaa przeciwstawne punkty widzenia?
Zachowujesz si tak, jakby istniaa jedna odpowied powiedziaa Jasnah, wskazujc na rcznik i
wychodzc z basenu. Jedna i przez wieczno doskonaa.
Shallan popiesznie spenia jej polecenie, przynoszc duy, puszysty rcznik.
Czy nie o to chodzi w filozofii? O znajdowanie odpowiedzi? Szukanie prawdy, prawdziwego
znaczenia rzeczy?
Wycierajc si, Jasnah uniosa brew.
Co takiego? spytaa Shallan, czujc nage zaenowanie.
Sdz, e nadszed czas na wiczenia w terenie odpara kobieta. Poza Palanaeum.
Teraz? Jest tak pno!
Mwiam ci, e filozofia to sztuka praktyczna powiedziaa Jasnah, owina si rcznikiem, po
czym pochylia si i wycigna Dusznik z sakiewki. Wsuna acuszki na palce, mocujc klejnoty do
grzbietu doni. Udowodni ci to. Pom mi si ubra.
*
Jako dziecko Shallan delektowaa si tymi wieczorami, kiedy moga wylizgn si do ogrodw.
Spowita ciemnociami posiado wygldaa zupenie inaczej. Pord tych cieni moga sobie wyobraa, e
skaopki, upkokora i drzewa byy obc faun. Szmery kremlikw wylizgujcych si ze szczelin staway
si krokami tajemniczych ludw z odlegych krain. Wielkoocy handlarze z Shinovaru, jedziec
wielkoskorupa z Kadrixu albo sternik wskiej odzi z Czystego Jeziora.
Nie miaa tych wyobrae, kiedy sza noc przed Kharbranth. Wyobraanie sobie mrocznych

wdrowcw w ciemnociach byo niegdy ciekaw rozrywk lecz tutaj mroczni wdrowcy rwnie dobrze
mogli by prawdziwi. Kharbranth noc nie stawa si tajemniczym, intrygujcym miejscem, wydawa si
taki sam jak wczeniej jedynie bardziej niebezpieczny.
Jasnah ignorowaa okrzyki rykszarzy i tragarzy palankinw. Sza powoli w piknej fioletowo-zotej
sukni, Shallan podaa za ni w niebieskich jedwabiach. Jasnah nie powicia czasu na ufryzowanie si po
kpieli i miaa rozpuszczone wosy, ktre opaday jej na ramiona z niemal skandaliczn swobod.
Szy Ralins gwn drog, ktra trawersowaa zbocze, czc Konklawe z portem. Mimo pniej
godziny ulica bya zatoczona, a wielu z ludzi, ktrzy si po niej poruszali, sprawiao wraenie, e niesie w
sobie noc. Byli bardziej szorstcy, a ich twarze bardziej osonite. W miecie wci rozlegay si okrzyki, ale
one rwnie kryy w sobie ciemno, o czym wiadczya gwatowno sw i ostro tonu. Strome zbocze,
na ktrym wyroso miasto, nie byo mniej zatoczone budynkami ni zwykle, lecz one rwnie jakby
przycigay mrok. Poczerniae, niczym kamienie spalone ogniem. Puste w rodku.
Dzwonki wci dzwoniy. W ciemnociach kade brzknicie byo cichutkim krzykiem. Sprawiay,
e wiatr wydawa si bardziej obecny, jak ywa istota, ktra wywoywaa dwiczc kakofoni za kadym
razem, kiedy przechodzia midzy nimi. Podmuch sprawi, e Ralins spada lawina dwikw. Shallan
odkrya, e si przed ni kuli.
Jasnoci powiedziaa czy nie powinnymy wezwa palankinu?
Palankin mgby uniemoliwi lekcj.
Jeli nie macie nic przeciwko, wolaabym pozna t lekcj za dnia.
Jasnah zatrzymaa si i spojrzaa poza Ralins, w stron ciemniejszej bocznej uliczki.
Co sdzisz o tej drodze, Shallan?
Nie wyglda szczeglnie pocigajco.
A jednak powiedziaa Jasnah to najkrtsza droga czca Ralins z dzielnic teatrw.
Czy to tam idziemy?
Nigdzie nie idziemy odpara kobieta, wchodzc w uliczk. Dziaamy, rozmylamy i uczymy
si.
Shallan niepewnie podya za ni. Noc je pokna, jedynym rdem wiata byy otwarte do pna
w nocy gospody i sklepy. Jasnah nosia na Duszniku czarn rkawiczk bez palcw, ukrywajc blask
klejnotw.
Dziewczyna zorientowaa si, e si skrada. Przez podeszwy pantofli wyczuwaa kad zmian w
ziemi pod stopami, kady kamyk i pknicie. Rozejrzaa si nerwowo, gdy miny grup robotnikw
zebran wok wejcia do gospody. Rzecz jasna, byli ciemnoocy. W nocy ta rnica wydawaa si bardziej
znaczca.
Jasnoci? spytaa cicho Shallan.
Kiedy jestemy modzi powiedziaa Jasnah pragniemy prostych odpowiedzi. Wydaje si, e nie
ma wikszej oznaki modoci ni pragnienie, by wszystko byo takie, jak by powinno. Jak zawsze byo.
Shallan zmarszczya czoo, nadal ogldajc si przez rami na mczyzn przed gospod.

Im starsi si robimy mwia dalej kobieta tym wicej kwestionujemy. Zaczynamy pyta,
dlaczego. A jednak wci pragniemy, by odpowiedzi byy proste. Zakadamy, e ludzie w naszym
otoczeniu... doroli, przywdcy... bd znali te odpowiedzi. Cokolwiek dostajemy, czsto nas zadowala.
Ja nigdy nie byam zadowolona powiedziaa cicho Shallan. Chciaam wicej.
Bya dojrzaa. To, co opisujesz, dotyczy wikszoci z nas, w miar upywu lat. Im starsi jestemy,
tym bardziej prawdopodobne, e odrzucimy proste odpowiedzi. Chyba e kto stanie nam na drodze i
zada, ebymy i tak je przyjli. Jasnah zmruya oczy. Zastanawiasz si, dlaczego odrzucam krgi
wyznawcw.
Owszem.
Wikszo z nich prbuje uciszy pytania.
Jasnah zatrzymaa si. Nastpnie na chwil zsuna rkawiczk, wykorzystujc ukryte pod ni
wiato, by rozjani okolic. Klejnoty na jej doni, wiksze od broamw, wieciy niczym pochodnie,
czerwona, biaa i szara.
Czy to mdrze ukazywa w taki sposb swoje bogactwo, jasnoci? spytaa Shallan i rozejrzaa
si dookoa.
Nie odpara Jasnah. Z ca pewnoci nie. Szczeglnie tutaj. Widzisz, ta uliczka ostatnio
zyskaa pewn okrelon saw. Trzy razy w cigu ostatnich dwch miesicy widzowie teatralni, ktrzy
wybrali t drog, by powrci do gwnej ulicy, zostali zaatakowani przez zbirw. Wszystkich tych ludzi
zamordowano.
Shallan poczua, e blednie.
Strae mwia dalej kobieta nic nie zrobiy. Taravangian posa im kilka ostrych reprymend, ale
kapitan stray jest krewniakiem bardzo wpywowego jasnookiego, a Taravangian nie jest bardzo potnym
krlem. Niektrzy podejrzewaj, e chodzi o co wicej i zbiry opacaj si stray. Kwestie polityki
pozostaj jednak w tej chwili bez znaczenia, bo, jak widzisz, w tej okolicy nie ma adnych stranikw.
Jasnah z powrotem naoya rkawiczk, przez co w uliczce znw zapanowaa ciemno. Shallan
zamrugaa, przyzwyczajajc wzrok.
Twoim zdaniem powiedziaa kobieta jak gupio zrobiymy, e przyszymy tutaj, dwie
bezbronne kobiety, ubrane w kosztowne szaty i majce przy sobie bogactwa?
Bardzo gupio. Jasnah, moemy i? Prosz. Jakkolwiek lekcj zaplanowalicie, nie jest tego
warta.
Jasnah zacisna wargi, po czym spojrzaa w stron wskiego, ciemniejszego bocznego przejcia
odchodzcego od ulicy, na ktrej si znajdoway. Kiedy kobieta zaoya z powrotem rkawiczk,
zapanowaa w nim niemal nieprzenikniona ciemno.
Jeste w interesujcym punkcie swojego ycia, Shallan powiedziaa Jasnah, poruszajc doni.
Wystarczajco dorosa, by zastanawia si, zadawa pytania, odrzuca to, co jest ci przedstawione tylko
dlatego, e zostao ci przedstawione. Ale rwnoczenie uparcie trwasz przy modzieczym idealizmie.
Czujesz, e musi istnie jedyna, wszechogarniajca Prawda i sdzisz, e kiedy ju j odnajdziesz, wszystko,

co ci kiedy dezorientowao, nagle zacznie mie sens.


Ja...
Shallan chciaa si sprzeciwi, ale sowa kobiety byy niepokojco trafne. Straszliwe rzeczy, ktre
Shallan zrobia i ktre planowaa zrobi, drczyy j. Czy mona byo zrobi co okropnego, eby
doprowadzi do czego cudownego?
Jasnah wesza w wsk uliczk.
Jasnah! wykrzykna Shallan. Co robisz?
To filozofia w dziaaniu, dziecko. Chod ze mn.
Shallan zawahaa si w wylocie uliczki, serce walio jej w piersi, w mylach miaa mtlik. Wia wiatr
i dzwonki brzczay, jak zamarznite krople deszczu rozbijajce si o kamienie. Podjwszy decyzj, ruszya
za Jasnah, gdy wolaa towarzystwo, nawet w mroku, od samotnoci. Osonity blask Dusznika ledwie
owietla im drog i Shallan sza za cieniem Jasnah.
Haas z tyu. Shallan odwrcia si gwatownie i zobaczya kilka ciemnych postaci wciskajcych si
w uliczk.
Och, Ojcze Burz szepna. Dlaczego? Dlaczego Jasnah to robia?
Drc, Shallan chwycia swobodn doni sukni kobiety. Inne cienie poruszay si przed nimi, na
drugim kocu uliczki. Zbliyy si, sapic i rozchlapujc smrodliwe kaue. Zimna woda ju przemoczya
pantofle dziewczyny.
Jasnah zatrzymaa si. Saby blask jej osonitego Dusznika odbija si od metalu w doniach zbirw.
Miecze lub noe.
Ci mczyni mieli zamiar je zabi. Jeli okrada si kobiety takie jak Shallan i Jasnah, kobiety z
potnymi koneksjami, nie pozostawia si ich przy yciu, by mogy wiadczy. To nie byli szlachetnie
urodzeni zbjcy z romansw. Kadego dnia yli ze wiadomoci, e jeli zostan zapani, zawisn.
Sparaliowana strachem dziewczyna nie moga nawet krzykn.
Ojcze Burz, Ojcze Burz, Ojcze Burz!
A teraz powiedziaa Jasnah ostrym, ponurym tonem lekcja. Zerwaa rkawiczk.
Nagy blask by niemal olepiajcy. Shallan uniosa rk, eby si przed nim osoni, i zatoczya si
na cian. Wok nich byli czterej mczyni. To nie byli ci, ktrzy stali przed wejciem do gospody. Tych
wczeniej nawet nie zauwaya. Widziaa teraz noe i dz krwi w oczach.
Jej krzyk w kocu wyrwa si na wolno.
Mczyni sapnli, olepieni, ale ruszyli naprzd. Szeroki w barach, ciemnobrody mczyzna
podszed do Jasnah z uniesion broni. Spokojnie wycigna do z rozczapierzonymi palcami i przycisna
j do jego piersi, gdy zamachn si noem. Shallan zaparo dech.
Do Jasnah zatopia si w piersi mczyzny, ktry znieruchomia. Chwil pniej spon.
Nie, sta si ogniem. W mgnieniu oka przeobraony w pomienie. Wznoszc si wok doni kobiety,
tworzyy zarys mczyzny z gow odrzucon do tyu i otwartymi ustami. Przez krtk chwil blask jego
mierci by janiejszy od klejnotw Jasnah.

Krzyk Shallan ucich. Posta z pomieni bya dziwnie pikna. Znikna po chwili, ogie rozproszy
si, pozostawiajc pomaraczowy powidok w oczach dziewczyny.
Pozostali trzej mczyni zaczli przeklina i wycofywa si, w panice potykajc si jeden o
drugiego. Jeden upad. Jasnah odwrcia si, muskajc jego rami palcami, gdy prbowa si podnie. Sta
si krysztaem, rzeb z czystego, nieskazitelnego kwarcu jego ubranie przeobrazio si razem z nim.
Diament w Duszniku pociemnia, ale pozostao wystarczajco duo Burzowego wiata, by przemieniony
trup sia wok tczowymi iskrami.
Dwaj pozostali mczyni pobiegli w przeciwne strony. Jasnah odetchna gboko, zamkna oczy i
uniosa do nad gow. Shallan przyciskaa bezpieczn do do piersi, oszoomiona i zdezorientowana.
Przeraona.
Z doni Jasnah wystrzelio Burzowe wiato, jak bliniacze, symetryczne byskawice. Uderzyy w
zbirw, ktrzy zmienili si w dym. Ich puste ubrania spady na ziemi. Dymny kryszta na Duszniku Jasnah
popka, a jego blask znikn, pozostawiajc j z diamentem i rubinem.
Pozostaoci dwch zbirw uniosy si w powietrze, niewielkie chmurki tustego dymu. Jasnah
otworzya oczy. Robia wraenie dziwnie spokojnej. Zaoya rkawiczk z powrotem wykorzystujc
bezpieczn do, by przycisn j do brzucha, i wsuwajc w ni palce swobodnej doni. Nastpnie spokojnie
wrcia tam, skd przyszy. Zostawia krysztaowego trupa klczcego z uniesion doni. Na zawsze
znieruchomiaego.
Shallan oderwaa si od ciany i popieszya za Jasnah, pena odrazy i zadziwienia. arliwcom nie
wolno byo uywa Dusznikw na ludziach. Rzadko nawet korzystali z nich w obecnoci innych. I jak
Jasnah powalia dwch mczyzn na odlego? Wszystkie teksty na temat Dusznikowania, ktre czytaa
Shallan a wiele ich nie byo twierdziy, e wymagao ono fizycznego kontaktu.
Zbyt przytoczona, by zada odpowiedzi, staa w milczeniu, przyciskajc swobodn do do
skroni, prbujc zapanowa nad dreniem i urywanym oddechem, kiedy Jasnah zawoaa palankin. W kocu
jaki si pojawi i dwie kobiety weszy do rodka.
Tragarze nieli je w stron Ralinsy, ich kroki szarpay Shallan i Jasnah, ktre siedziay po
przeciwnych stronach palankinu. Jasnah od niechcenia wycigna pknity dymny kryszta z Dusznika, po
czym woya go do kieszeni. Moga go sprzeda jubilerowi, ktry oszlifuje pozostae kawaki na mniejsze
klejnoty.
To byo koszmarne powiedziaa w kocu Shallan, wci trzymajc rk na piersi. Jedna z
najstraszliwszych rzeczy, jakich dowiadczyam. Zabilicie czterech ludzi.
Czterech ludzi, ktrzy zamierzali nas pobi, obrabowa, zabi i by moe zgwaci.
Skusilicie ich, eby za nami poszli.
Czy zmusiam ich, eby popeniali zbrodnie?
Chwalia si swoimi klejnotami.
Czy kobieta nie moe chodzi ze swoj wasnoci ulicami miasta?
W nocy? spytaa Shallan. Przez gorsz dzielnic? Obnoszc si z bogactwem? Prawie

prosilicie si o to, co si stao!


Czy to sprawia, e ich czyn by waciwy? spytaa Jasnah, nachylajc si w jej stron. Czy
akceptujesz to, co ci mczyni zamierzali zrobi?
Oczywicie, e nie. Ale to nie sprawia, e wasze dziaanie byo waciwe!
A jednak nie ma ich ju na ulicach. Mieszkacy tego miasta s o tyle bezpieczniejsi. Kwestia, ktr
tak martwi si Taravangian, zostaa rozwizana i aden wielbiciel teatru nie padnie ju ofiar tych zbiorw.
Ile ywotw wanie ocaliam?
Wiem, ile ich odebralicie odpara Shallan. I to moc czego, co powinno by uwicone!
Filozofia w dziaaniu. Wana lekcja dla ciebie.
Zrobilicie to wszystko, eby mi co udowodni powiedziaa cicho dziewczyna. Zrobilicie to,
eby pokaza mi, e moecie. Potpienie, Jasnah, jak mona zrobi co takiego?
Jasnah nie odpowiedziaa. Shallan wpatrywaa si w ni, szukajc uczu w tych pozbawionych
wyrazu oczach. Ojcze Burz. Czy ja w ogle znam t kobiet? Kim ona naprawd jest?
Jasnah usiada wygodniej i wpatrywaa si w miasto.
Nie zrobiam tego wycznie po to, by co udowodni. Od jakiego czasu mam uczucie, e
wykorzystuj gocinno Jego Wysokoci. Nie uwiadamia sobie, jakie kopoty moe na niego sprowadzi
sojusz ze mn. Poza tym mczyni tacy jak ci... Co byo w jej gosie, ton, jakiego Shallan nie syszaa
nigdy wczeniej.
Co ci zrobiono? zastanawiaa si z przeraeniem Shallan. I kto ci to zrobi?
Tak czy inaczej mwia dalej Jasnah dzisiejsza sytuacja dosza do skutku, poniewa wybraam
tak ciek, nie dlatego, e czuam, e powinna co zobaczy. Jednake stanowia ona rwnie okazj do
nauki, do zadawania pyta. Czy jestem potworem, czy bohaterk? Czy wanie zamordowaam czterech
mczyzn, czy powstrzymaam czterech mordercw przed swobodnym chodzeniem po ulicach? Czy
czowiek zasuguje na to, eby przytrafio mu si co zego jako konsekwencja postawienia si w sytuacji, w
ktrej moe mu si przytrafi co zego? Czy miaam prawo si broni? Czy te jedynie szukaam
wymwki, eby zakoczy czyje ycie?
Nie wiem wyszeptaa Shallan.
Spdzisz nastpny tydzie, prowadzc badania na ten temat i rozmylajc. Jeli pragniesz by
uczon, prawdziw uczon, ktra zmienia wiat, musisz stawi czoo takim pytaniom. W niektrych
sytuacjach bdziesz musiaa podejmowa decyzje, od ktrych robi ci si niedobrze, Shallan Davar.
Przygotuj ci do podejmowania takich decyzji.
Jasnah umilka i spogldaa na zewntrz, gdy tragarze nieli je do Konklawe. Zbyt zaniepokojona, by
si odezwa, Shallan reszt drogi przebya w ciszy. Podya za Jasnah przez ciche korytarze do ich komnat,
mijajc uczone kierujce si do Palanaeum.
W komnatach Shallan pomoga Jasnah rozebra si, cho myl o dotykaniu tej kobiety napawaa j
odraz. Nie powinna tak si czu. Mczyni, ktrych zabia Jasnah, byli okropni i nie wtpia, e mogli j
zabi. Nie niepokoi jej sam czyn, lecz raczej zimna bezwzgldno, z jak zosta popeniony.

Wci czujc odrtwienie, Shallan przyniosa Jasnah koszul nocn. Kobieta zdja biuteri i
umiecia j na toaletce.
Moglicie pozwoli uciec trzem pozostaym powiedziaa dziewczyna, idc z powrotem w stron
Jasnah, ktra usiada w oczekiwaniu na szczotkowanie wosw. Musielicie zabi tylko jednego z nich.
Wcale nie.
Dlaczego? Byliby zbyt przeraeni, by znw zrobi co takiego.
Nie wiesz tego. Szczerze chciaam, by ci mczyni zniknli. Nieostrona posugaczka wracajca
do domu niewaciw drog nie moe si obroni, ale ja tak. I zrobi to.
Nie macie wadzy tego robi, nie w miecie nalecym do kogo innego.
Owszem zgodzia si Jasnah. Kolejna kwestia do zastanowienia.
Uniosa szczotk do wosw, znaczco odwracajc si plecami do Shallan. Zamkna oczy, jakby
chciaa si od niej odci.
Dusznik lea na toaletce obok kolczykw Jasnah. Shallan zacisna zby, ciskajc mikk
jedwabn koszul. Jasnah siedziaa w biaej halce i czesaa wosy.
W niektrych sytuacjach bdziesz musiaa podejmowa decyzje, od ktrych zrobi ci si niedobrze,
Shallan Davar....
Ju je podejmowaam.
Teraz stoj przed kolejn.
Jak Jasnah miaa zrobi co takiego? Jak miaa wmiesza w to Shallan? Jak miaa uy czego tak
piknego i witego jako narzdzie zniszczenia?
Nie zasugiwaa na Dusznik.
Shallan byskawicznym ruchem wsuna zoon koszul pod bezpieczne rami, po czym wsuna
do do bezpiecznej sakiewki i wyja nietknity dymny kwarc z Dusznika ojca. Podesza do toaletki i
wykorzystujc ruch odkadania koszuli na blat jako przykrywk dokonaa podmiany. Wsuna dziaajcy
Dusznik w rkaw bezpiecznej rki i cofna si w chwili, kiedy Jasnah otworzya oczy i spojrzaa na
koszul, ktra teraz spoczywaa niewinnie obok niedziaajcego Dusznika.
Shallan zaparo dech w piersi.
Kobieta znw zamkna oczy i wycigna szczotk w stron podopiecznej.
Dzi pidziesit pocigni, Shallan. To by mczcy dzie.
Shallan poruszaa si odruchowo, szczotkujc wosy swojej mistrzyni, a jednoczenie ciskajc
skradziony Dusznik w ukrytej swobodnej doni, przeraona, e Jasnah moe w kadej chwili zauway
podmian.
Nie zrobia tego. Nie, kiedy nakadaa koszul. Nie, kiedy schowaa popsuty Dusznik w kasetce na
biuteri i zamkna j na klucz, ktry noc trzymaa na szyi.
Shallan wysza z pokoju oszoomiona i poruszona. Wyczerpana, pena odrazy, zdezorientowana.
Ale nie zostaa zdemaskowana.

Pi i p roku wczeniej
Kaladinie, popatrz na ten kamie powiedzia Tien. Zmienia barwy, kiedy patrzy si na niego z
rnych stron.
Kal odwrci wzrok od okna i posa spojrzenie bratu. Osignwszy wiek trzynastu lat, Tien zmieni
si z podekscytowanego chopca w podekscytowanego nastolatka. Cho urs, nadal by may jak na swj
wiek, a jego brzowo-czarna czupryna nadal nie poddawaa si adnym prbom uporzdkowania. Kuca
przy lakierowanym drewnianym stole, przy ktrym spoywali posiki, z oczami na wysokoci jego
byszczcej powierzchni, i wpatrywa si w niewielki grudkowany kamie.
Kal siedzia na zydlu i noykiem obiera korzenniki. Brzowe korzenie byy brudne z zewntrz, a
lepkie, kiedy je rozcina, wic praca z nimi sprawiaa, e jego palce pokrywaa gruba warstwa kremu.
Skoczy z jednym korzeniem i poda go matce, ktra go opukaa i pokroia do garnka.
Matko, popatrz na to powiedzia Tien. Promienie popoudniowego soca wpaday przez okno po
zawietrznej, zalewajc st. Z tej strony kamie migocze na czerwono, ale z drugiej jest zielony.
Moe jest magiczny stwierdzia Hesina.
Korzennik kawaek po kawaku wpada do wody, a kade plunicie miao odrobin inny ton.
Na pewno powiedzia Tien. A moe ma sprena. Czy w kamieniach yj spreny?
Spreny yj we wszystkim odpara matka.
Nie mog y we wszystkim sprzeciwi si Kal, wrzucajc obierki do wiadra.
Wyjrza przez okno, spogldajc na drog prowadzc od miasteczka do posiadoci pana miasta.
Ale tak stwierdzia Hesina. Spreny pojawiaj si, kiedy co si zmienia... kiedy pojawia si
strach albo kiedy zaczyna pada. S wewntrz przemiany, a wobec tego wewntrz wszystkiego.
Ten korzennik odezwa si Kal, unoszc go sceptycznie.
Ma sprena.

A kiedy go potniesz?
Kady kawaek ma sprena. Tylko mniejszego.
Kal zmarszczy czoo, wpatrujc si w dug bulw. Rosy w pkniciach ska, w ktrych zbieraa si
woda. Smakoway nieco mineraami, ale atwo si je uprawiao. Jego rodzina potrzebowaa jedzenia, ktre
nie kosztowao duo.
Czyli zjadamy spreny stwierdzi beznamitnie chopak.
Nie sprzeciwia si matka zjadamy korzenie.
Kiedy musimy doda Tien, krzywic si.
A spreny? naciska Kal.
Zostaj uwolnione. I mog powrci tam, gdzie yj spreny, gdziekolwiek to jest.
Czy ja mam sprena? spyta Tien.
Ty masz dusz, kochanie. Jeste czowiekiem. Ale w czciach twojego ciaa by moe mieszkaj
spreny. Bardzo malutkie.
Tien cisn skr, jakby chcia wycisn na zewntrz malutkiego sprena.
Nawz powiedzia nagle Kal.
Kal! przerwaa mu ostro matka. To nie jest temat do rozmowy przy posiku.
Nawz powtrzy uparcie chopak. Ma sprena?
Pewnie tak.
Nawozospren powiedzia Tien i zachichota.
Matka nie przerywaa siekania.
Skd nagle te wszystkie pytania?
Kal wzruszy ramionami.
Ja... nie wiem. Bo tak.
Ostatnio zastanawia si, jak dziaa wiat, jakie jest jego w nim miejsce. Rwienicy Kala nie
zastanawiali si nad swoim miejscem. Wikszo wiedziaa, jaka czeka ich przyszo. Praca w polu.
Kal mia jednak wybr. W cigu ostatnich kilku miesicy podj decyzj. Zostanie onierzem. Mia
pitnacie lat i mg si zacign, kiedy w miecie pojawi si kolejny werbownik. I taki wanie mia plan.
adnych waha. Nauczy si walczy. I tyle. Prawda?
Chc zrozumie powiedzia. Chc po prostu, eby wszystko miao sens.
Na te sowa matka umiechna si. Staa w swojej brzowej roboczej sukni, z wosami cignitymi
w kucyk i ukrytymi pod t chust.
Co takiego? spyta. Dlaczego si umiechasz?
Chcesz po prostu, eby wszystko miao sens?
Tak.
Kiedy nastpnym razem do miasteczka przyjad arliwcy, eby spali modlitwy i Wznie
Powoania mieszkacw, przeka im t wiadomo. Umiechna si. A na razie obieraj korzenie.
Chopak westchn, ale speni jej polecenie. Znw wyjrza przez okno i niemal upuci korze.

Powz. Jecha drog prowadzc od rezydencji. Spi si. Planowa, rozmyla, ale teraz, kiedy nadszed
czas, chcia siedzie i obiera. Z pewnoci pojawi si kolejna okazja...
Nie.
Wsta, prbujc nie pokaza po sobie niepokoju.
Id si opuka. Unis pomazane kremem palce.
Powiniene najpierw umy korzenie, jak ci mwiam zauwaya matka.
Wiem. Czy jego westchnienie zabrzmiao faszywie? Moe teraz umyj je wszystkie.
Hesina nic nie powiedziaa, kiedy zebra pozostae korzenie, z bijcym sercem podszed do drzwi i
wyszed na blask chylcego si ku zachodowi soca.
Widzisz powiedzia Tien z tej strony jest zielony. Nie sdz, e to spren, matko. To wiato.
Sprawia, e kamie si zmienia.
Drzwi si zamkny. Kal postawi bulwy i pobieg ulicami Paleniska, mijajc mczyzn rbicych
drewno, kobiety wylewajce pomyje i grup staruszkw siedzcych na gankach i patrzcych na zachd
soca. Zanurzy rce w beczce z deszczwk, ale nie zatrzyma si, eby otrzsn wod. Omin dom
Mabrowa winiarza, min wspln cystern duy otwr wycity w skale porodku miasteczka w celu
zbierania deszczwki i pobieg wzdu muru oporowego, stromego zbocza chronicego przed burz, do
ktrego przytulio si miasteczko.
Tam natrafi na niewielkie zarola karlakw. Guzowate drzewa wzrostu czowieka wypuszczay
licie jedynie po zawietrznej. Rosy wzdu caego pnia jak szczeble drabiny i faloway na chodnym
wietrze. Kiedy Kal si zbliy, due, przypominajce sztandary licie przylgny do pni z odgosem
przypominajcym trzask.
Ojciec Kala sta po drugiej stronie z rkami zaoonymi za plecami. Czeka w miejscu, gdzie droga
od posiadoci skrcaa, by omin Palenisko. Lirin obrci si zaskoczony, zauwaywszy Kala. Woy
najlepsze ubranie niebieski paszcz zapinany po bokach, jak paszcz jasnookiego. Ale mia te biae
spodnie, wyranie znoszone. Wpatrywa si w Kala przez okulary.
Id z tob wyrzuci z siebie Kal. Do rezydencji.
Skd wiedziae?
Wszyscy wiedz. Mylae, e ludzie nie bd mwi, jeli owiecony Roshone zaprosi ci na
obiad? Ciebie, spord wszystkich?
Lirin odwrci wzrok.
Poprosiem matk, eby zapewnia ci zajcie.
Prbowaa. Kal si skrzywi. Pewnie czeka mnie bura, kiedy zobaczy te korzenniki stojce za
drzwiami.
Lirin nic nie powiedzia. Powz zatrzyma si w pobliu, koa zazgrzytay o kamie.
To nie bdzie przyjemny, swobodny posiek, Kal ostrzeg Lirin.
Nie jestem gupcem, ojcze. Kiedy Hesinie powiedziano, e nie ma potrzeby, eby pracowaa w
miecie... C, nie bez powodu ograniczali si do jedzenia korzennikw. Jeli masz zamiar stawi mu

czoo, powiniene mie przy sobie kogo, kto ci wesprze.


A tym kim jeste ty?
Nikogo wicej nie masz.
Wonica odchrzkn. Nie zsiad z koza i nie otworzy drzwi, jak to zrobi dla owieconego
Roshonea.
Lirin popatrzy na syna.
Jeli mnie odelesz, pjd sobie stwierdzi Kal.
Nie. Chod, jeli musisz.
Ojciec podszed do powozu i otworzy drzwi. Nie by to ten elegancki, zdobiony zotem pojazd, z
ktrego korzysta Roshone. To by drugi powz, starszy i brzowy. Kal wspi si do rodka, czujc
ekscytacj i poczucie zwycistwa a jednoczenie przeraenie.
Jechali, by stawi czoo Roshoneowi. W kocu.
awki wewntrz byy cudowne, pokrywajca je czerwona tkanina bardziej mikka ni cokolwiek,
czego Kal w yciu dotyka. Usiad, a siedzisko okazao si zadziwiajco spryste. Lirin usiad naprzeciwko
i zamkn drzwi, a wonica trzasn biczem. Pojazd zawrci i ruszy z powrotem drog. Cho samo
siedzenie byo mikkie, powz bardzo podskakiwa, Kalowi a dzwoniy zby. Czu si gorzej ni podczas
jazdy wozem, cho pewnie dlatego, e jechali szybciej.
Dlaczego nie chciae, ebymy o tym wiedzieli? spyta Kal.
Nie byem pewien, czy pjd.
A co jeszcze mgby zrobi?
Wyprowadzi si odpar Lirin. Zabra was do Kharbranthu i uciec z tego miasteczka, z tego
krlestwa, byle dalej od bahych uraz Roshonea.
Kal zamruga wstrznity. Nigdy o tym nie pomyla. Jego przyszo nagle zmienia si, zwina w
sobie i przybraa zupenie nowy ksztat. Ojciec, matka, Tien... z nim.
Naprawd?
Lirin pokiwa gow w zamyleniu.
Nawet gdybymy nie pojechali do Kharbranthu, z pewnoci zostalibymy mile przyjci w jednym
z alethyjskich miasteczek. W wikszoci z nich nigdy nie byo chirurga. Radz sobie na ile mog z pomoc
miejscowych, ktrzy wiedz czerpi z przesdw i leczenia rannych chulli. Moglibymy si nawet
przeprowadzi do Kholinaru, jestem wystarczajco dobrze wyszkolony, by pracowa tam jako asystent
lekarza.
To dlaczego nie wyjedziemy? Dlaczego jeszcze nie wyjechalimy?
Lirin wyglda przez okno.

Nie wiem. Powinnimy wyjecha. To ma sens. Mamy pienidze. Nie chc nas tu. Pan miasta nas
nienawidzi, ludzie nam nie ufaj, wydaje si, e sam Ojciec Burz chce nas powali.
W gosie Lirina co si kryo. al?

Kiedy bardzo staraem si wyjecha powiedzia ciszej ojciec. Ale midzy domem czowieka i
jego sercem jest wi. Troszczyem si o tych ludzi, Kal. Przyjmowaem na wiat ich dzieci, nastawiaem
koci, leczyem zadrapania. Przez te ostatnie kilka lat widziae to, co w nich najgorsze, ale wczeniej by
inny czas, dobry czas. Odwrci si do Kala, zakadajc rce na piersi. Powz wci si trzs. S moi,
synu. A ja jestem ich. Jestem za nich odpowiedzialny po mierci Wistiowa. Nie mog zostawi ich
Roshoneowi.
Nawet jeli podoba im si, co robi?
Szczeglnie z tego wzgldu. Lirin unis do do gowy. Ojcze Burz. Kiedy wypowiedziaem
to na gos, zabrzmiao gupio.
Nie. Rozumiem. Tak mi si wydaje. Kal wzruszy ramionami. C, wci do nas przychodz,
kiedy co si dzieje. Narzekaj, jak nienaturalne jest rozcinanie ludzkiego ciaa, ale i tak przychodz. Kiedy
zastanawiaem si, dlaczego.
I doszede do jakiego wniosku?
W pewnym sensie. Uznaem, e w ostatecznym rozliczeniu wol przey, by mc ci przeklina
przez kilka kolejnych dni. To wanie robi. Zupenie jakby uzdrawianie ich byo twoim zadaniem. I kiedy
ci pacili. Czowiek moe mwi rne rzeczy, ale jeli gdzie zostawia swoje kule, jest w tym jego serce.
Kal zmarszczy czoo. Wydaje mi si, e kiedy ci doceniali.
Lirin umiechn si.
Mdre sowa. Cigle zapominam, e jeste ju prawie mczyzn, Kal. Kiedy ty tak wyrs?
Tamtej nocy, kiedy prawie zostalimy obrabowani, pomyla od razu chopak. Tamtej nocy, kiedy
rzucie blask na mczyzn przed budynkiem i pokazae, e mstwo nie ma nic wsplnego z wczni
trzyman podczas bitwy.
W jednej kwestii si jednak mylisz doda Lirin. Powiedziae mi, e kiedy mnie doceniali. A
oni wci to robi. Och, narzekaj... jak zawsze. Ale zostawiaj te dla nas jedzenie.
Kal wzdrygn si.
Naprawd?
A jak mylisz, co jedlimy przez te ostatnie cztery miesice?
Ale...
Boj si Roshonea, wic o tym nie gadaj. Zostawiali je dla twojej matki, kiedy sza sprzta albo
wkadali je do beczki na deszczwk, kiedy bya pusta.
Prbowali nas obrabowa.
I ci sami mczyni byli wrd tych, ktrzy dawali nam ywno.
Kal rozwaa te sowa, kiedy powz zbliy si do rezydencji. Od dawna nie odwiedza tej potnej,
pitrowej budowli. Cho miaa typowy dach wznoszcy si w stron burzy, bya o wiele wiksza.
Wybudowano j z grubych biaych kamieni, a od zawietrznej wspieraa si na majestatycznych kolumnach o
kwadratowym przekroju.
Czy spotka Laral? By zawstydzony tym, jak rzadko ostatnio o niej myla.

Przed rezydencj znajdowa si niski kamienny mur poronity egzotycznymi rolinami. Szczyt
porastay skaopki, ich pdy opaday na zewntrz. Wzdu wewntrznej strony wyrastay kpy upkokory w
odmianie bulwiastej, byszczce jaskrawymi kolorami. Pomaracze, czerwienie, cie i bkity. Niektre
kpy wyglday jak sterty ubra, z fadami przypominajcymi wachlarze. Inne wyrastay jak rogi.
Wikszo miaa przypominajce nici wsy, ktre faloway na wietrze. Owiecony Roshone troszczy si o
swoj posiado o wiele bardziej ni Wistiow.
Przeszli midzy wybielonymi kolumnami i wkroczyli do rodka przez burzowe wrota z grubego
drewna. Przedsionek mia niskie sklepienie i by zdobiony ceramicznymi pytkami kule z cyrkonii
nadaway im bladoniebieski odcie.
Przywita ich wysoki sucy w dugim czarnym paszczu, z fioletowym fularem. Nazywa si Natir i
zosta zarzdc po mierci Miliva. Sprowadzono go z Dalilaku, duego portowego miasta na pnocy.
Natir zaprowadzi ich do jadalni, gdzie Roshone siedzia przy dugim stole z ciemnego drewna.
Przyty, cho nie a tak, by go nazwa grubym. Wci mia posiwia brod i wosy starannie zaczesane do
tyu. Nosi biae spodnie i ciasn czerwon kamizelk na biaej koszuli.
Ju zacz spoywa posiek; korzenne aromaty sprawiy, e Kalowi zaburczao w odku. Od jak
dawna nie jad wieprzowiny? Na stole stao pi rnych sosw, a wino Roshonea byo krystaliczne
przezroczyste, pomaraczowe. Jad sam, nigdzie nie byo wida Laral ani jego syna.
Sucy wskaza na boczny stolik umieszczony w pomieszczeniu obok jadalni. Lirin obrzuci go
spojrzeniem, po czym podszed do stou Roshonea i usiad. Pan miasta przerwa ze szpikulcem w poowie
drogi do ust, a brzowy korzenny sos kapa na st.
Nale do drugiego nahnu stwierdzi Lirin i dostaem osobiste zaproszenie, by spoy z wami
posiek. Z pewnoci przestrzegacie zasad pozycji na tyle skrupulatnie, by da mi miejsce przy swoim stole.
Roshone zazgrzyta zbami, ale nic nie odpowiedzia. Odetchnwszy gboko, Kal usiad obok ojca.
Nim wyjedzie na wojn na Strzaskanych Rwninach, musia wiedzie. Czy jego ojciec by tchrzem, czy
odwanym czowiekiem?
W blasku kul w domu Lirin zawsze wydawa si saby. Pracowa na sali operacyjnej, ignorujc to, co
mwili o nim mieszkacy miasteczka. Powiedzia synowi, e nie moe wiczy z wczni, i zakaza mu
mylenia o pjciu na wojn. Czy to nie byy czyny tchrza? Ale przed picioma miesicami Kal widzia w
nim odwag, ktrej si nie spodziewa.
A w spokojnym bkitnym blasku paacu Roshonea Lirin spojrza w oczy mczynie, ktry
przytacza go pozycj, bogactwem i wadz. I nie drgn. Jak to zrobi? Kal czu, jak serce wali mu w piersi.
Musia pooy donie na kolanach, by nie zdradziy jego zdenerwowania.
Roshone machn na sucego i wkrtce przyniesiono now zastaw. Krace pomieszczenia byy
ciemne. St Roshonea stanowi owietlon wysp pord potnej czarnej przestrzeni.
Dostali miseczki z wod do zanurzenia palcw, a obok nich pooono sztywne biae ciereczki.
Posiek jasnookich. Kal rzadko mia okazj spoywa tak wyszukany posiek i prbowa nie zrobi z siebie
durnia, kiedy z wahaniem wzi szpikulec i zacz naladowa Roshonea. Noem odci dolny kawaek

misa, po czym unis go i odgryz. Miso byo smakowite i delikatne, cho przyprawione ostrzej ni by
przyzwyczajony.
Lirin nie jad. Opar okcie na stole i patrzy, jak owiecony spoywa posiek.
Chciaem da ci moliwo zje w spokoju powiedzia w kocu Roshone nim zaczniemy
rozmawia o powanych sprawach. Ale nie wydajesz si skonny skorzysta z mojej szczodroci.
Nie.
Dobrze powiedzia Roshone, wzi z koszyka podpomyk i owin nim szpikulec. cign kilka
kawakw warzyw i zjad je z chlebem. Powiedz mi wic. Jak mylisz, jak dugo moesz mi si
sprzeciwia? Twoja rodzina jest bez rodkw do ycia.
Radzimy sobie wtrci Kal.
Lirin posa mu spojrzenie, ale nie zaja go.
Mj syn si nie myli. Przeyjemy. A jeli to si nie uda, moemy wyjecha. Nie poddam si waszej
woli, Roshone.
Gdyby wyjecha stwierdzi Roshone skontaktowabym si z twoim nowym panem miasta i
powiedzia mu o kulach, ktre mi ukrade.
Dochodzenie nic by nie wykazao. Poza tym, jako chirurg jestem chroniony przed wikszoci
twoich da.
To bya prawda ludzie, ktrzy penili w miastach szczegln funkcj, jak rwnie ich uczniowie,
uzyskiwali specjaln ochron, nawet przed jasnookimi. Voriski kodeks obywatelstwa by tak
skomplikowany, e Kaladin nadal nie do koca go rozumia.
Tak, dochodzenie nic by nie wykazao stwierdzi Roshone. Bye bardzo skrupulatny, kiedy
przygotowywae waciwe dokumenty. Tylko ty bye z Wistiowem, kiedy je opiecztowa. Dziwne, e nie
byo przy nim jego skrybw.
Przeczytay mu dokumenty.
A pniej wyszy z pokoju.
Poniewa dostay takie polecenie od owieconego Wistiowa. Jak mi si wydaje, same to przyznay.
Roshone wzruszy ramionami.
Nie musz udowadnia, e ukrade kule, chirurgu. Wystarczy, e bd robi tak jak wczeniej.
Wiem, e twoja rodzina ywi si resztkami. Jak dugo jeszcze bdziesz ich zmusza, by cierpieli w imi
twojej dumy?
Nie dadz si zastraszy. I ja te nie.
Nie pytam, czy jeste zastraszony. Pytam, czy umieracie z godu.
W adnym wypadku odpar oschle Lirin. Jeli zabraknie nam jedzenia, moemy karmi si
uwag, ktrej nam nie szczdzicie, owiecony. Czujemy wasze spojrzenie, syszymy, jak szepcecie do
mieszkacw miasta. Oceniajc po tym, jak bardzo si nami przejmujecie, mogoby si wydawa, e to wy
jestecie zastraszeni.
Roshone znieruchomia, szpikulec zwis w jego doni. Zmruy jasnozielone oczy i zacisn wargi.

W ciemnociach te oczy niemal wieciy. Kal musia si powstrzyma, by nie skuli si pod ciarem tego
penego dezaprobaty spojrzenia. Jasnookich takich jak Roshone otaczaa aura autorytetu.
On nie jest prawdziwym jasnookim! Jest wyrzutkiem! Kiedy spotkam prawdziwych. Ludzi honoru.
Lirin nie odwrci wzroku.
Kady miesic, kiedy stawiamy opr, jest ciosem dla waszego autorytetu. Nie moecie mnie
aresztowa, poniewa, gdyby doszo do dochodzenia, wygrabym. Prbowalicie zwrci ludzi przeciwko
mnie, ale oni w gbi serca wiedz, e mnie potrzebuj.
Roshone nachyli si.
Nie lubi twojego miasteczka.
Lirin zmarszczy czoo.
Nie lubi by traktowany jak wygnaniec mwi dalej Roshone. Nie lubi mieszka tak daleko
od wszystkiego, co si liczy. A ponad wszystko nie lubi ciemnookich, ktrzy si wywyszaj.
Nie umiem wam wspczu.
Roshone umiechn si szyderczo. Spojrza z gry na posiek, jakby straci apetyt.
Dobrze. Dojdmy do... porozumienia. Wezm dziewi dziesitych kul. Moesz zachowa reszt.
Kal zerwa si z oburzeniem.
Mj ojciec nigdy...
Kal przerwa mu Lirin. Mog si sam wypowiedzie w swoim imieniu.
Ale z pewnoci nie zawrzesz ugody.
Lirin nie odpowiedzia od razu. W kocu stwierdzi:
Id do kuchni, Kal. Spytaj, czy maj tam co do jedzenia, co bardziej ci posmakuje.
Ojcze, nie...
Id, synu. Gos Lirina by stanowczy.
Czy to prawda? Czy po tym wszystkim ojciec mg po prostu skapitulowa? Kal poczu, e si
czerwieni, i uciek z jadalni. Zna drog do kuchni. W dziecistwie czsto jada tam razem z Laral.
Wyszed nie dlatego, e mu kazano, lecz dlatego, e nie chcia, by ojciec albo Roshone zobaczyli
jego uczucia rozczarowanie, e wsta, by odrzuci propozycj pana miasta, kiedy jego ojciec rozwaa
ugod; upokorzenie, e ojciec w ogle zastanawia si nad ugod, frustracj, e zosta wyrzucony. Z
zawstydzeniem zorientowa si, e pacze. Min kilku onierzy Roshonea stojcych w drzwiach,
owietlanych jedynie sab lampk oliwn na cianie, ktra rzucaa bursztynowy blask na ich szorstkie rysy.
Kal min ich, wyszed za rg i stan obok stojaka na kwiaty, prbujc zapanowa nad uczuciami.
Na stojaku ustawiono domowy pnczopk, tak wyhodowany, by nigdy si nie zamyka. Z jego szcztkowej
skorupy wyrastao kilka stokowatych kwiatw. Wiszca nad nim lampka wiecia sabym blaskiem.
Znajdowa si na tyach rezydencji, w pobliu czci dla suby, gdzie nie korzystano z owietlenia kulami.
Kal opar si o cian i oddycha. Czu si jak jeden z dziesiciu gupcw a dokadniej Cabine,
ktry zachowywa si jak dziecko, cho by dorosy. Ale co mia sdzi o postpowaniu Lirina?
Wytar oczy i przeszed przez wahadowe drzwi do kuchni. Roshone wci zatrudnia kucharza

Wistiowa. Barm by wysokim, szczupym mczyzn, dugie wosy zaplata w warkocz. Szed wzdu
kuchennego blatu, wydajc polecenia pomocnikom, a kilku parshmenw znikao za tylnymi drzwiami
posiadoci i znw wchodzio do rodka, wnoszc skrzynie jedzenia. Barm nosi dug metalow yk,
ktr wali w kocioek albo patelni wiszc u sufitu za kadym razem, kiedy wydawa polecenie.
Ledwie powici Kalowi jedno spojrzenie swoich brzowych oczu, po czym kaza jednemu ze
sucych przynie podpomyki i ry tallew z owocami. Dziecicy posiek. Kal poczu si jeszcze bardziej
zaenowany faktem, e Barm od razu wiedzia, po co wysano go do kuchni.
Kal podszed do zaktka jadalnego, by tam zaczeka na jedzenie. Bya to pobielona alkowa, w ktrej
sta st z upkowym blatem. Usiad, opar okcie na kamieniu i ukry twarz w doniach.
Dlaczego tak bardzo si zoci na myl, e ojciec mgby odda wikszo kul w zamian za
bezpieczestwo? Owszem, gdyby tak si stao, zostaoby ich za mao, by wysa Kala do Kharbranthu. Ale
on ju postanowi, e zostanie onierzem, wic to nie miao znaczenia. Prawda?
Pjd do wojska, pomyla Kal. Uciekn...
Nagle to marzenie ten plan wydao si niewiarygodnie dziecinne. Naleao do chopca, ktry
powinien je posiki przyprawiane owocami i zasugiwa, by go odesa, kiedy mczyni rozmawiali o
wanych sprawach. Po raz pierwszy myl o tym, e mgby nie uczy si u chirurgw, napenia go alem.
Drzwi do kuchni otworzyy si gwatownie. Rillir, syn Roshonea, wkroczy do rodka, rozmawiajc
z kim idcym za nim.
...nie wiem, dlaczego ojciec upiera si, by wszystko byo tu przez cay czas takie ponure. Lampki
oliwne w korytarzach? Czy moe istnie co bardziej prowincjonalnego? Dobrze by mu zrobio, gdyby
udao mi si wycign go na polowanie. Skoro ju trafilimy w tak odlege miejsce, moglibymy z tego
skorzysta.
Rillir zauway siedzcego Kala, ale omit go spojrzeniem tak, jakim obdarza si zydel czy stojak
na wino zauwaa si jego obecno, ale poza tym ignoruje.
Kal wpatrywa si w osob, ktra podya za Rillirem. Laral. Crka Wistiowa.
Tyle si zmienio. Mino tak wiele czasu, a jej widok przywoa stare uczucia. Wstyd,
podekscytowanie. Czy wiedziaa, e jego rodzice liczyli, e j polubi? Jej widok prawie zupenie wytrci
go z rwnowagi. Ale nie. Ojciec patrzy Roshoneowi w oczy. On zrobi to samo z ni.
Kal wsta i skin jej gow. Spojrzaa na niego i zarumienia si lekko. Za ni sza stara niaka jako
przyzwoitka.
Co si stao z Laral, ktr zna, dziewczyn o rozpuszczonych czarno-zotych wosach, ktra lubia
wspina si na skay i biega po polach? Teraz miaa na sobie gadk sukni z tego jedwabiu, elegancki
strj jasnookiej kobiety, a jej starannie uczesane wosy byy pofarbowane na czarno, by ukry blond. Jej
lew do skromnie ukrywa rkaw. Laral wygldaa jak jasnooka.
Bogactwo Wistiowa co z niego pozostao przeszo na ni. A kiedy Roshone dosta wadz nad
Paleniskiem, posiado i otaczajce j ziemie, arcyksi Sadeas jako rekompensat da jej posag.
Ty powiedzia Rillir, wskazujc na Kala. Mwi z gadkim, miejskim akcentem. Bd tak

dobry i przynie nam kolacj. Zjemy j tutaj.


Nie jestem sucym.
I co z tego?
Kal zarumieni si.
Jeli spodziewasz si napiwku czy nagrody za to, e przyniesiesz mi posiek...
Ja nie... to znaczy... Kal spojrza na Laral. Powiedz mu, Laral.
Odwrcia wzrok.
Dalej, chopcze powiedziaa. Zrb, jak ci kazano. Jestemy godni.
Kal zagapi si na ni i poczu, e czerwieni si jeszcze bardziej.
Ja... nic wam nie przynios! wykrztusi. Nie zrobibym tego, chobycie dali mi wiele kul. Nie
jestem chopcem na posyki, tylko chirurgiem.
A, jeste synem tamtego.
Owszem powiedzia Kal, zaskoczony tym, jak dumny si czu, wypowiedziawszy te sowa. Nie
pozwol si zastraszy, Rillirze Roshone. Podobnie jak mj ojciec nie daje si zastraszy twojemu.
Tyle tylko, e wanie dochodz do porozumienia...
Ojciec nie wspomina, e jeste taki zabawny powiedzia Rillir, opierajc si o cian. Wydawa
si dekad starszy od Kala, nie ledwie dwa lata. Uwaasz wic za wstyd przyniesienie czowiekowi
posiku? Bycie chirurgiem czyni ci lepszym od pracujcych w kuchni?
Nie. To po prostu nie jest moje Powoanie.
To jakie jest twoje Powoanie?
Sprawiam, e chorzy czuj si lepiej.
A jeli nie zjem, czy si nie pochoruj? Nie mgby wic uzna za swj obowizek upewnienie
si, e zostan nakarmiony?
Kal zmarszczy czoo.
C... to co zupenie innego.
Uwaam to za bardzo podobne.
Posuchaj, dlaczego sam nie pjdziesz po jedzenie?
To nie moje Powoanie.
To jakie jest twoje Powoanie?
Jestem dziedzicem miasta powiedzia Rillir. Moim obowizkiem jest kierowanie... upewnienie
si, e zadania zostan wykonane i e ludzie s zajci uyteczn prac. I wobec tego przydzielam wane
zadania bezczynnym ciemnookim, by stali si poyteczni.
Kal si zawaha. Wypeniaa go zo.
Widzisz, jak dziaa jego malutki umys. Rillir zwrci si do Laral. Jak dogasajcy ogie,
spalajcy resztki paliwa i wypuszczajcy dym. I popatrz tylko, jego twarz robi si czerwona od gorca.
Rillirze, prosz powiedziaa Laral, kadc do na jego ramieniu.
Modszy Roshone spojrza na ni i przewrci oczami.

Czasami jeste rwnie prowincjonalna, jak mj ojciec, moja droga.


Wyprostowa si i ze zrezygnowan min poprowadzi j obok alkowy do kuchni.
Kal usiad tak ciko, e niemal posiniaczy sobie nogi. Sucy przynis mu jedzenie i postawi je
na stole, ale ono jedynie przypomniao Kalowi, jak bardzo jest dziecinny. Nie zjad wic, jedynie na nie
patrzy, a w kocu do kuchni wszed ojciec. Do tego czasu Rillir i Laral ju sobie poszli.
Lirin wszed do alkowy i popatrzy na Kala.
Nic nie zjade.
Chopak potrzsn gow.
A powiniene. Byo za darmo. Chod.
W milczeniu wyszli z rezydencji w mrok nocy. Czeka na nich powz i wkrtce Kal znw usiad
naprzeciwko ojca. Wonica wspi si na swoje miejsce, koyszc pojazdem, po czym trzasn biczem i
konie ruszyy.
Chc zosta chirurgiem powiedzia nagle Kal.
Twarz ojca, ukryta w cieniu, bya nieprzenikniona. Ale kiedy si odezwa, wydawa si
zdezorientowany.
Wiem to, synu.
Nie. Chc by chirurgiem. Nie chc uciec i zacign si do wojska.
Milczenie w ciemnociach.
Zastanawiae si nad tym? spyta Lirin.
Tak przyzna Kal. To byo dziecinne. Ale sam podjem decyzj, e chc nauczy si chirurgii.
Dlaczego? Co skonio ci do zmiany?
Musz wiedzie, jak oni myl odpar chopak, wskazujc gow w stron rezydencji. Ucz si,
jak zaplata sowa w wzy, a ja musz by zdolny stawi im czoo i im odpowiada. Nie poddawa si,
jak... Zawaha si.
Jak ja to zrobiem? spyta z westchnieniem Lirin.
Kal zagryz warg, ale musia zada to pytanie.
Ile kul zgodzie si mu odda? Czy wci bd mia do, by uda si do Kharbranthu?
Nic mu nie daem.
Ale...
Roshone i ja rozmawialimy przez jaki czas, kcc si o kwot. Udaem, e si zdenerwowaem, i
wyszedem.
Udae? spyta zdziwiony Kal.
Ojciec pochyli si i zacz szepta, by wonica ich nie podsucha. Podskoki i haas k na
kamieniach sprawiay, e byo to mao prawdopodobne.
On musi wierzy, e jestem gotw si podda. W dzisiejszym spotkaniu chodzio o pozory
desperacji. Z pocztku silny front, pniej frustracja, przez co pomyla, e mnie ma. W kocu wycofanie
si. Znw mnie zaprosi za kilka miesicy, ale wczeniej pozwoli mi si podenerwowa.

Ale wtedy te si nie ugniesz? wyszepta chopak.


Nie. Oddanie mu choby czci kul sprawioby tylko, e zapragnby reszty. Te ziemie nie daj ju
takich plonw jak kiedy, a Roshone jest niemal bankrutem po tym, jak nie powiody si jego intrygi. Wci
nie wiem, ktry z panw stoi za zesaniem go tutaj, by nas drczy, cho auj, e nie mog spdzi z nim
kilku chwil w ciemnym pokoju...
Gwatowno, z jak Lirin wypowiedzia te sowa, wstrzsna Kalem. Ojciec nigdy wczeniej nie
zbliy si tak bardzo do groby.
Ale po co w ogle przez to przechodzi? wyszepta Kal. Powiedziae, e moemy nadal mu
si opiera. Matka te tak uwaa. Nie bdziemy dobrze je, ale z godu te nie umrzemy.
Ojciec nie odpowiedzia, cho wydawa si zatroskany.
Musisz sprawi, eby pomyla, e si poddajemy zauway Kal. Albo e jestemy blisko. eby
przesta szuka sposobw, jak nas jeszcze pognbi. eby skupi si na zawarciu porozumienia, a nie...
Chopak zamar. Zobaczy co w oczach ojca. Co przypominajcego poczucie winy. Nagle
wszystko nabrao sensu. Zimnego, straszliwego sensu.
Ojcze Burz wyszepta. Rzeczywicie ukrade te kule, prawda?
Ojciec zachowa milczenie, ukryty w cieniu w starym powozie.
To dlatego bye tak napity od mierci Wistiowa wyszepta Kal. Picie, zmartwienia... Jeste
zodziejem! Jestemy rodzin zodzieja.
Powz skrci i fioletowy blask Salasa owietli twarz Lirina. Pod tym ktem nie wydawa si wcale
zowrogi w rzeczy samej, robi wraenie kruchego. Zaoy rce na piersi, a jego oczy odbijay blask
ksiyca.
W ostatnich dniach Wistiow nie by przytomny, Kal wyszepta. Wiedziaem, e z jego mierci
stracimy obietnic maestwa. Laral nie osigna dorosoci, a nowy pan miasta nie pozwoliby
ciemnookiemu przej jej posagu przez maestwo.
Dlatego go okrade? Kal poczu, e si kuli.
Upewniem si, e obietnice zostan dotrzymane. Musiaem co zrobi. Nie mogem ufa
szczodroci nowego pana miasta. Co byo mdre, jak widzisz.
Przez ten cay czas Kal zakada, e Roshone przeladuje ich z czystej zoliwoci i mciwoci. Ale
okazao si, e by usprawiedliwiony.
Nie mog w to uwierzy.
Czy to tak wiele zmienia? wyszepta Lirin. Jego twarz w sabym blasku wydawaa si udrczona.
Co si zmienio?
Wszystko.
A jednak nic. Roshone wci pragnie tych kul, a my nadal na nie zasugujemy. Wistiow, gdyby by
w peni wiadomy, oddaby nam je. Jestem tego pewien.
Ale nie zrobi tego.
Nie.

Wszystko byo takie samo, a jednak inne. Jeden krok i wiat odwraca si do gry nogami.
Zoczyca stawa si bohaterem, a bohater zoczyc.
Nie... odezwa si Kal nie mog zdecydowa, czy to, co zrobie, byo niewiarygodnie
odwane, czy niewiarygodnie niewaciwe.
Lirin westchn.
Wiem, jak si czujesz. Cofn si. Prosz, nie mw Tienowi, co zrobilimy. Co zrobilimy.
Hesina mu pomoga. Kiedy bdziesz starszy, zrozumiesz.
Moe powiedzia Kal, krcc gow. Ale jedno si nie zmienio. Chc pojecha do
Kharbranthu.
Nawet dziki skradzionym kulom?
Znajd sposb, eby je zwrci. Nie Roshoneowi. Laral.
Wkrtce ona te bdzie Roshone. Przed kocem roku moemy si spodziewa jej zarczyn z
Rillirem. Roshone nie pozwoli si jej wylizgn, skoro wypad z ask w Kholinarze. Jest jedn z niewielu
szans, jakie ma jego syn na sojusz z dobrym rodem.
Kal poczu ciskanie w odku na wzmiank o Laral.
Musz si uczy. Moe mgbym...
Mgbym co? pomyla. Wrci i przekona j, eby porzucia Rillira i wybraa mnie? Absurd.
Nagle spojrza na ojca, ktry spuci gow i wydawa si smutny. By bohaterem. I zoczyc te.
Ale bohaterem dla rodziny.
Nie powiem Tienowi wyszepta Kal. I wykorzystam kule, eby pojecha do Kharbranthu i si
uczy.
Ojciec podnis wzrok.
Chc si nauczy, jak stawia czoo jasnookim, jak ty powiedzia chopak. Kady z nich moe
zrobi ze mnie gupca. Chc si nauczy mwi tak jak oni, myle tak jak oni.
Chc, eby si uczy, by mg pomaga ludziom, synu. Nie po to, eby si odegra na
jasnookich.
Myl, e uda mi si i jedno, i drugie. Jeli bd wystarczajco bystry.
Lirin prychn.
Jeste bardzo bystry, synu. Masz w sobie do z matki, by przegada jasnookich. Uniwersytet
pokae ci jak, Kal.
Chc zacz uywa swojego penego imienia odpar, zaskakujc samego siebie. Kaladin.
To byo mskie imi. Zawsze mu si nie podobao, e brzmi jak imi jasnookiego. Teraz pasowao.
Nie by ciemnookim rolnikiem, ale nie by te jasnookim panem. Co pomidzy. Kal by dzieckiem,
ktre chciao zacign si do wojska, bo o tym wanie marzyli inni chopcy. Kaladin bdzie mczyzn,
ktry nauczy si chirurgii i wszystkich zwyczajw jasnookich. A pewnego dnia wrci do tego miasteczka i
udowodni Roshoneowi, Rillirowi i samej Laral, e mylili si co do niego.
Dobrze powiedzia Lirin. Kaladinie.

Zrodzeni z ciemnoci wci nosz jej pitno, plami ich ciaa, podobnie jak ogie plami ich dusze.
Uwaam Gashasha-syna-Navammisa za rdo godne zaufania, cho nie jestem przekonana do tego
tumaczenia. Znale oryginalny cytat w czternastej ksidze Seld i samodzielnie go przetumaczy?
Kaladin unosi si.
Uporczywa gorczka, ktrej towarzysz zimne poty i halucynacje. Prawdopodobn przyczyn s
zakaone rany. Oczyci rodkiem odkaajcym, eby odstraszy zgniospreny. Nawadnia pacjenta.
By znw w Palenisku ze swoj rodzin. Tyle tylko, e by dorosym mczyzn. I ju do nich nie
pasowa. Ojciec cigle pyta, jak to si stao. Mwie, e chcesz zosta chirurgiem. Chirurgiem..
Poamane ebra. Wywoane urazem boku, pobiciem. Zabandaowa klatk piersiow i
powstrzymywa pacjenta przed wysikiem.
Od czasu do czasu otwiera oczy i widzia ciemne pomieszczenie. Byo zimne, o kamiennych
cianach, z wysokim sklepieniem. Inni ludzie leeli w szeregach, przykryci kocami. Trupy. To byy trupy.
Magazyn, w ktrym czekay, wystawione na sprzeda. Kto kupowa trupy? Arcyksi Sadeas. On kupowa
trupy. Wci si poruszali, kiedy ich kupowa, ale byli trupami. Gupcy nie chcieli tego przyj, udawali, e
yj.
Rany szarpane na twarzy, ramionach i piersi. Zewntrzna warstwa skry zdarta w wielu miejscach.
Wywoane przez dugotrwae naraenie na wiatry arcyburzy. Zabandaowa rany, naoy ma, by
przypieszy odnowienie skry.
Mija czas. Mnstwo. Powinien by martwy. Dlaczego nie by martwy? Chcia si pooy i na to
pozwoli.
Ale nie. Nie. Zawid Tiena. Zawid Goshela. Zawid rodzicw. Zawid Dalleta. Drogiego
Dalleta.
Nie zawiedzie mostu numer cztery. Nie!

Wyzibienie, wywoane skrajnie nisk temperatur. Ogrza pacjenta i skoni go, by pozosta w
pozycji siedzcej. Nie pozwoli mu usn. Jeli przeyje kilka godzin, prawdopodobnie nie pozostan adne
trwae skutki.
Jeli przeyje kilka godzin.
Mostowi nie mieli przeywa.
Dlaczego Lamaril to powiedzia? Jaka armia zatrudniaaby ludzi, ktrzy mieli umrze?
Mia zbyt ograniczon perspektyw. Musia zrozumie cele armii. Patrzy z przeraeniem na
przebieg bitwy. Co narobi?
Musia wrci i to zmieni. Ale nie. By ranny, tak? Krwawi na ziemi. By jednym z powalonych
wcznikw. By mostowym z mostu numer dwa, zdradzonym przez tych gupcw z czwartego, ktrzy
rozproszyli wszystkich ucznikw.
Jak mieli? Jak mieli?
Jak mieli przey, zabijajc mnie!
Nacignite cigna, zerwane minie, posiniaczone i popkane koci i przejmujcy bl wywoany
przez skrajne warunki. Wszelkimi moliwymi sposobami zmusi do odpoczynku w ku. Poszuka duych
i utrzymujcych si sicw lub bladoci, wiadczcych o krwotoku wewntrznym. To moe zagraa yciu.
Naley by gotowym do operacji.
Widzia mierciospreny. Miay wielko pici i byy czarne, o wielu nogach i czerwonych oczach,
ktre byszczay. Pozostawiay lady poncego wiata. Toczyy si wok niego, biegay we wszystkie
strony. Ich gosy byy szeptami, szeleszczcymi odgosami jak rozrywany papier. Przeraay go, ale nie
mg przed nimi uciec. Ledwie si porusza.
Jedynie umierajcy widzieli mierciospreny. Czowiek je widzia i umiera. Przeywali bardzo
nieliczni szczciarze. mierciospreny wiedziay, kiedy zblia si koniec.
Pcherze na palcach u rk i ng, wywoane przez odmroenia. Koniecznie naoy rodek
odkaajcy na wszystkie pcherze, ktre pkn. Wspomaga naturalne zdrowienie organizmu. Trwae
uszkodzenia mao prawdopodobne.
Przed mierciosprenami staa maa wietlista figurka. Nie przezroczysta, jak si wydawaa wczeniej,
ale z czystego biaego wiata. Ta delikatna kobieca twarz wydawaa si teraz szlachetniejsza, bardziej
kanciasta, jak wojownik z zapomnianych czasw. Wcale nie dziecinna. Staa na stray na jego piersi,
trzymajc miecz ze wiata.
Ten blask by taki czysty, taki sodki. Wydawa si blaskiem ycia. Jeli ktry ze mierciosprenw
zbytnio si zbliy, ruszaa do ataku, unoszc wietliste ostrze.
wiato je odpychao.
Ale mierciosprenw byo duo. Coraz wicej za kadym razem, kiedy odzyskiwa wiadomo.
Silne halucynacje wywoane urazem gowy. Obserwowa pacjenta. Nie pozwala na spoycie
alkoholu. Zmusi do odpoczynku. Podawa gbikor, eby zmniejszy nacisk wewntrz czaszki. W
skrajnych przypadkach mona wykorzysta ogniomech, ale ostronie, by pacjent nie popad w nag.

Jeli leki nie wystarcz, niezbdna moe by trepanacja czaszki, by zmniejszy cinienie.
Zazwyczaj miertelne.
*
Teft wszed do koszar okoo poudnia. Wejcie do ciemnego wntrza przypominao wkroczenie do
jaskini. Spojrza w lewo, gdzie zazwyczaj spali pozostali ranni. Wszyscy siedzieli w tej chwili na zewntrz,
cieszc si socem. Caa pitka bya w dobrym stanie, nawet Leyten.
Teft min szeregi zwinitych kocw po bokach sali i przeszed na tyy, gdzie lea Kaladin.
Biedak, pomyla Teft. Co gorsze, by miertelnie chorym, czy tkwi cay czas tutaj, z dala od
wiata? To byo konieczne. Most numer cztery kroczy po cienkiej linie. Wolno im byo odci Kaladina i
jak na razie nikt nie zabroni im si o niego troszczy. Prawie caa armia syszaa, jak Sadeas oddaje
Kaladina pod osd Ojca Burz.
Gaz przyszed, eby zobaczy Kaladina, po czym prychn z rozbawieniem. Pewnie powiedzia
przeoonym, e Kaladin umrze. Ludzie z takimi ranami dugo nie yli.
A jednak on si trzyma. onierze robili wszystko, by cho na niego spojrze. Jego przetrwanie byo
niewiarygodne. Ludzie w obozie gadali. Oddany pod osd Ojcu Burz i ocalony. Cud. Sadeasowi si to nie
spodoba. Ile czasu upynie, nim jeden z jasnookich postanowi zdj problem z barkw swojego
owieconego? Sadeas nie mg podj otwartych dziaa, jeli nie chcia straci wiarygodnoci, ale trucizna
lub uduszenie po cichu mogy oszczdzi wstydu.
Dlatego most numer cztery trzyma Kaladina z dala od spojrze. I zawsze kogo z nim zostawiali.
Zawsze.
Burzowy czowiek, pomyla Teft, klkajc obok gorczkujcego pacjenta lecego pod pomitym
kocem. Mia zamknite oczy, spocon twarz i ciao obwizane przeraajc liczb banday. Wikszo
plamia czerwie. Nie mieli rodkw, by czsto je zmienia.
Stra peni Blizna. Niski mczyzna o ostrych rysach siedzia u stp Kaladina.
Co z nim? spyta Teft.
Wydaje si, e mu si pogarsza, Teft odpar cicho Blizna. Mamrocze o ciemnych ksztatach,
rzuca si i kae im si cofn. Otworzy oczy. Nie wydaje mi si, eby mnie widzia, ale co zobaczy,
przysigam.
mierciospreny, pomyla Teft, czujc dreszcz. Niech nas Kelek chroni.
Teraz moja kolej powiedzia, siadajc. Ty id co zje.
Blizna wsta. Wydawa si blady. Inni podupadliby na duchu, gdyby Kaladin przey arcyburz, lecz
umar od ran. Blizna wyszed, powczc nogami, z opuszczonymi ramionami.
Teft przez duszy czas przyglda si Kaladinowi, prbujc zebra myli, zrozumie uczucia.
Dlaczego teraz? wyszepta. Dlaczego tutaj? Po tym, jak tak wielu obserwowao i czekao, ty
przybywasz tutaj?
Ale oczywicie, Teft si popieszy. Nie mia pewnoci, jedynie przypuszczenia i nadzieje. Nie, nie
nadzieje obawy. Odrzuci Wyobraaczy. A jednak oto by. Sign do kieszeni i wyj trzy niewielkie

diamentowe kule. Mino bardzo wiele czasu, od kiedy oszczdzi cokolwiek ze swojego odu, ale te
zachowa, rozmylajc i martwic si. W jego doni emanoway Burzowym wiatem.
Czy naprawd chcia wiedzie?
Zaciskajc zby, Teft zbliy si do Kaladina, spogldajc na nieprzytomnego mczyzn.
Sukinsynu wyszepta. Burzowy sukinsynu. Bierzesz band wisielcw i podnosisz ich na tyle,
by odetchnli. A teraz ich zostawisz? Nie pozwol na to, syszysz? Nie pozwol.
Wcisn kule w do Kaladina, zaciskajc bezwadne palce wok nich, po czym pooy do na
brzuchu mczyzny. Nastpnie usiad na pitach. Co si wydarzy? Wyobraacze mieli jedynie opowieci i
legendy. Bajki gupcw, jak nazywa je Teft. Prne marzenia.
Czeka. Oczywicie, nic si nie stao. Jeste takim samym gupcem, jak wszyscy, Teft, powiedzia
sobie. Sign do doni Kaladina. Za te kule mgby si napi.
Kaladin nagle sapn i zaczerpn tchu.
Blask w jego doni osab.
Teft znieruchomia, otworzy szerzej oczy. Z ciaa Kaladina zaczy unosi si struki wiata.
Otacza go saby, ale charakterystyczny biay blask Burzowego wiata. Zupenie jakby zosta nagle
skpany w gorcu i jego skra parowaa.
Oczy Kaladina otworzyy si i z nich rwnie popyno wiato, lekko zabarwione na to.
Ponownie sapn i struki zaczy zwija si wok odsonitych ran na jego piersi. Kilka z nich si
zasklepio.
I wszystko znikno, gdy wiato nieduych odamkw zostao wykorzystane. Kaladin zamkn oczy
i rozluni si. Wci mia paskudne rany, wci gorczkowa, ale jego skra nabraa zdrowszego odcienia.
Czerwona opuchlizna wok niektrych ran zmniejszya si.
Mj Boe powiedzia Teft i zorientowa si, e dry. Wszechmocny, zrzucony z niebios, by
zamieszka w naszych sercach... To prawda.
Opuci gow na kamienn posadzk, mocno zacisn powieki. Z kcikw jego oczu pyny zy.
Dlaczego teraz? Dlaczego tutaj?
I, na niebiosa, dlaczego ja?
Klcza przez sto uderze serca, liczc, rozmylajc, martwic si. W kocu si podnis i wyj kule
teraz bure z doni Kaladina. Musia wymieni je na kule ze wiatem. Wtedy mgby wrci, by Kaladin
rwnie i je oprni.
Musia by ostrony. Kilka kul dziennie, ale nie za duo. Gdyby chopak wyzdrowia zbyt szybko,
wzbudzioby to zbyt wielkie zainteresowanie.
I musz powiedzie Wyobraaczom, pomyla. Musz...
Wyobraaczy nie byo. Zginli. Jeli byli inni, nie mia pojcia, gdzie ich odnale.
Komu mg powiedzie? Kto by mu uwierzy? Sam Kaladin pewnie nie rozumia, co robi.
Lepiej zachowa milczenie, przynajmniej do chwili, kiedy wymyli, co z tym zrobi.

W cigu jednego uderzenia serca Alezarv znalaz si tam, pokonujc odlego, ktrej przejcie
pieszo zajoby ponad cztery miesice.
Kolejna ludowe podanie, zapisane przez Calinam w Pord ciemnookich. Strona 102. W tych
podaniach przewijaj si opowieci o natychmiastowych podrach i Bramach Przysigi.
Do Shallan przesuwaa si po stole krelarskim, jakby poruszaa si z wasnej woli, drapic,
szkicujc, rozmazujc. Najpierw grube linie, niczym lady krwi pozostawione przez kciuk przecignity po
szorstkim granicie. Drobniutkie linie jak zadrapania szpilk.
Siedziaa w swoim malutkim kamiennym pokoiku w Konklawe. adnych okien, adnych ozdb na
granitowych cianach. Jedynie ko, jej skrzynia, stolik nocny i niewielkie biurko, ktre penio rwnie
funkcj stou krelarskiego.
Pojedynczy rubinowy broam rzuca krwawy blask na jej szkic. Zazwyczaj, by stworzy peen ycia
rysunek musiaa wiadomie zapamita scen. Mrugnicie, zamraajce wiat, odciskajce go w jej umyle.
Nie zrobia tego, kiedy Jasnah unicestwiaa zodziei. Zmrozio j przeraenie, a by moe chorobliwa
fascynacja.
Mimo to widziaa kad z tych scen w swoim umyle nie mniej dokadnie, ni gdyby je wiadomie
zapamitaa. I te wspomnienia nie znikny w chwili, kiedy je narysowaa. Nie moga si ich pozby. Te
mierci zostay wypalone w jej wntrzu.
Cofna si od stou. Jej do draa, a spoczywajcy przed ni rysunek by dokadnym
przedstawieniem dusznego nocnego krajobrazu, cinitego midzy cianami uliczki, z udrczon ognist
postaci wznoszc si do nieba. W tamtej chwili jego twarz wci zachowaa ksztat, cieniste oczy i
ponce usta byy szeroko otwarte. Jasnah unosia do w stron postaci, jakby si przed ni osaniaa albo
oddawaa jej cze.
Shallan uniosa poplamione wglem palce do piersi, wpatrujc si w swoje dzieo. By to jeden z

dziesitkw rysunkw, jakie wykonaa w cigu ostatnich kilku dni. Mczyzna przeobraony w ogie, drugi
zamroony w kryszta, dwaj przemienieni w dym. Z tych dwch tylko jednego moga narysowa dokadnie
bya zwrcona twarz w stron wylotu uliczki. Jej rysunki czwartego mczyzny przedstawiay unoszcy
si dym i ubrania ju lece na ziemi.
Czua si winna, e nie potrafi udokumentowa jego mierci. I czua si gupio z powodu tej winy.
Logika nie potpiaa Jasnah. Tak, ksiniczka wiadomie postawia si w niebezpiecznej sytuacji, ale
ten fakt nie zdejmowa odpowiedzialnoci z tych, ktrzy podjli decyzj, by zrobi jej krzywd.
Postpowanie mczyzn byo naganne. Shallan powicia te dni na lektur dzie filozoficznych i wikszo
systemw etycznych uwalniaa ksiniczk od winy.
Ale Shallan tam bya. Patrzya, jak mczyni umieraj. Widziaa groz w ich oczach i czua si
koszmarnie. Nie byo innej drogi?
Zabi albo zosta zabitym. To Filozofia Surowoci. Oczyszczaa Jasnah.
Dziaania nie s ze. Zamiary mog by ze, a zamiarem ksiniczki byo powstrzymanie mczyzn
przed krzywdzeniem innych. To Filozofia Celu. Wychwalaa Jasnah.
Moralno jest odrbna od ludzkich ideaw. Istnieje gdzie w peni, a miertelnicy mog do niej
aspirowa, cho nigdy jej naprawd nie pojm. Filozofia Ideaw. Utrzymywaa, e usuwanie za jest w
ostatecznym rozliczeniu moralne, wic, niszczc zych mczyzn, Jasnah bya usprawiedliwiona.
rodki naley rozwaa w kontekcie celu. Jeli cel jest wartociowy, wwczas podjte kroki s
wartociowe, nawet jeli niektre z nich same w sobie s naganne. Filozofia Aspiracji. Ona przede
wszystkim uznawaa dziaania Jasnah za etyczne.
Shallan zdja arkusz ze stou i rzucia go obok innych lecych na ku. Jej palce znw si
poruszyy, ciskajc wgiel i rozpoczynajc krelenie nowego rysunku na czystym arkuszu przymocowanym
na stole.
Kradzie drczya j na rwni z zabjstwem. Jak na ironi, polecenie Jasnah, by studiowa filozofi
moralnoci, zmusio Shallan do rozwaenia wasnych, straszliwych czynw. Przybya do Kharbranthu, by
ukra fabrial, a nastpnie wykorzysta go do uratowania braci i rodu przed potnymi dugami i upadkiem.
Jednak ostatecznie to nie dlatego Shallan ukrada Dusznik. Wzia go, bo bya za na Jasnah.
Jeli zamiary byy waniejsze od dziaa, to musiaa potpi sam siebie. By moe Filozofia
Aspiracji, ktra utrzymywaa, e cele s waniejsze od krokw podjtych, by je osign, zgodziaby si z
ni, ale t wanie filozofi uznaa za najbardziej nie do przyjcia. Shallan siedziaa i rysowaa, potpiajc
Jasnah. Ale to ona zdradzia kobiet, ktra jej zaufaa i j przyja. Teraz miaa zamiar dopuci si herezji,
uywajc Dusznika, cho nie bya arliwcem.
Sam Dusznik lea ukryty w skrzyni Shallan. Trzy dni, a Jasnah ani sowem nie wspomniaa o
znikniciu. Codziennie zakadaa imitacj. Nic nie mwia, nie zachowywaa si inaczej. Moe nie
prbowaa Dusznikowania. Da Wszechmocny, e nie wyjdzie i nie wystawi si po raz kolejny na
niebezpieczestwo, spodziewajc si, e bdzie moga wykorzysta fabrial, by zabi napastnikw.
Oczywicie, pozostaa jeszcze jedna kwestia zwizana z tamt noc, nad ktr Shallan musiaa si

zastanowi. Nosia ukryt bro, ktrej nie wykorzystaa. Czua si gupio, e nawet nie pomylaa o wyjciu
jej tamtej nocy. Ale nie bya przyzwyczajona do...
Shallan znieruchomiaa, gdy dopiero w tej chwili zorientowaa si, co rysuje. Nie kolejn scen z
uliczki, ale pen przepychu komnat wyoon grubym, ozdobnym dywanem, z mieczami wiszcymi na
cianach. Dugi st jadalny zastawiony niedojedzonym posikiem.
I martwego mczyzn w eleganckim stroju, lecego na brzuchu, w kauy krwi. Odskoczya,
odrzucia wgiel i zmia papier. Trzsc si, podesza do ka i usiada pord rysunkw. Upuciwszy
zmity arkusz, uniosa palce do czoa i poczua na nim zimny pot.
Co byo nie tak z ni i jej rysunkami.
Musiaa si wydosta. Uciec przed mierci, filozofi i pytaniami. Wstaa i popiesznie wesza do
gwnej komnaty apartamentu Jasnah. Ksiniczki nie byo, jak zwykle prowadzia badania. Nie zadaa,
by Shallan przysza tego dnia do Zasony. Czy zorientowaa si, e jej podopieczna potrzebuje troch czasu
na zastanowienie? A moe podejrzewaa Shallan o kradzie Dusznika i ju jej nie ufaa?
Shallan przesza przez pokj. Znajdoway si w nim jedynie najbardziej podstawowe meble
dostarczone przez krla Taravangiana. Otworzya drzwi na korytarz i niemal wpada na pani-sug, ktra
wanie unosia do, by zapuka.
Kobieta drgna, a Shallan krzykna.
Jasnoci powiedziaa kobieta, kaniajc si. Przepraszam. Ale jedna z waszych czotrzcin
miga. Uniosa trzcin z umieszczonym z boku maym migajcym rubinem.
Shallan oddychaa powoli, prbujc uspokoi bicie serca.
Dzikuj powiedziaa.
Podobnie jak Jasnah, zostawiaa czotrzciny pod opiek sucych, poniewa czsto opuszczaa
pokoje i z atwoci przegapiaby prb kontaktu.
Wci wytrcona z rwnowagi, miaa ochot zostawi trzcin i ruszy dalej w drog. Jednak musiaa
porozmawia z brami, szczeglnie Nan Balatem, a jego nie byo w domu, kiedy ostatnio si odzywaa.
Wzia czotrzcin i zamkna drzwi. Nie odwaya si wrci do swojej komnaty, penej rysunkw, ktre
j oskaray, ale w gwnym pomieszczeniu te by st do czotrzciny. Usiada przy nim i przekrcia
rubin.
Shallan? napisaa trzcina. Wygodnie ci?. To byo haso, majce j upewni, e po drugiej
stronie rzeczywicie siedzi Nan Balat a przynajmniej jego narzeczona.
Plecy mnie bol, a nadgarstek swdzi, odpisaa, podajc stosowny odzew.
Bardzo przepraszam, e przegapiem wczeniejsze prby kontaktu, przekaza Nan Balat.
Musiaem wzi udzia w uczcie w imieniu ojca. U Sur Kamara, wic nie mogem tego przegapi, mimo
dnia drogi w kad stron.
Nic si nie stao, napisaa Shallan. Mam przedmiot.
Trzcina nie poruszaa si przez dusz chwil. W kocu popiesznie napisaa Chwaa Heroldom.
Och, Shallan. Zrobia to! Wracasz do nas? Jak moesz korzysta z czotrzciny na oceanie? Jeste w

porcie?.
Nie wyjechaam, odpisaa.
Co? Dlaczego?.
Poniewa to by byo podejrzane, napisaa. Zastanw si, Nan Balat. Jeli Jasnah uyje
przedmiotu i odkryje, e jest popsuty, nie musi od razu uzna, e zostaa oszukana. To si zmieni, jeli nagle
i niespodziewanie wyjad do domu.
Musz zaczeka, a dokona tego odkrycia, i dowiedzie si, co wtedy zrobi. Jeli zorientuje si, e
jej fabrial zosta zastpiony imitacj, mog skierowa jej podejrzenia na innych winnych. Ju i tak
podejrzliwie odnosi si do arliwcw. Jeli jednak zaoy, e jej fabrial si popsu, bd wiedziaa, e
jestemy wolni.
Przekrcia klejnot, odstawiajc trzcin na miejsce.
Nadeszo pytanie, ktrego si spodziewaa. A jeli natychmiast zaoy, e ty to zrobia? Shallan,
jeli nie uda ci si skierowa jej podejrze na inny cel? A jeli zada przeszukania twoich komnat i znajd
skrytk?.
Podniosa trzcin. I tak lepiej, ebym tu bya, napisaa. Balacie, duo si dowiedziaam o Jasnah
Kholin. Jest niewiarygodnie skupiona i zdeterminowana. Nie pozwoli mi uciec, jeli uzna, e j
obrabowaam. Wytropi mnie i wykorzysta wszystkie swoje rodki, eby mnie ukara. W cigu kilku dni w
naszej posiadoci pojawi si nasz krl wraz z arcyksitami, dajc zwrotu fabriala. Ojcze Burz! Zao
si, e Jasnah ma kontakty w Jah Keved, do ktrych dotrze przed moim powrotem. Zostaabym aresztowana
tu po przybiciu do brzegu.
Nasz jedyn nadziej jest oszukanie jej. Jeli to si nie uda, lepiej, ebym bya tutaj i przyja na
siebie jej gniew. Pewnie zabraaby Dusznik i wypdzia mnie. Jeli jednak zmusimy j do wysiku gonienia
za mn... Bywa naprawd bezlitosna, Balacie. To nie byoby dla nas dobre.
Dugo czekaa na odpowied. Od kiedy jeste tak dobra z logiki, maleka? napisa w kocu.
Widz, e to przemylaa. A w kadym razie lepiej ni ja. Ale, Shallan, koczy nam si czas.
Wiem. Powiedziae, e wytrzymacie jeszcze kilka miesicy. Prosz was o to. Daj mi przynajmniej
dwa albo trzy tygodnie, ebym zorientowaa si, co zrobi Jasnah. Poza tym, kiedy tu jestem, mog
zorientowa si, jak to dziaa. Nie znalazam jeszcze adnych wskazwek w ksigach, ale jest ich tu tak
wiele, moe po prostu nie trafiam jeszcze na waciw.
Dobrze, odpisa. Kilka tygodni. Bd ostrona, maleka. Mczyni, ktrzy dali ojcu fabrial,
znw zoyli wizyt. Pytali o ciebie. Martwi si nimi. Bardziej nawet ni finansami. Gboko mnie
niepokoj. egnaj.
egnaj, odpisaa.
Jak na razie ksiniczka w aden sposb nie zareagowaa. Nawet sowem nie wspomniaa o
Duszniku. Shallan denerwowaa si. Chciaa, by Jasnah co powiedziaa. Czekanie byo nieznone. Kadego
dnia, kiedy siedziaa ze starsz kobiet, czua ciskanie w odku a do mdoci. Przynajmniej biorc pod
uwag zabjstwo sprzed kilku dni Shallan miaa bardzo dobre usprawiedliwienie dla swojego niepokoju.

Chodna logika. Jasnah byaby z niej dumna.


Rozlego si pukanie do drzwi. Shallan popiesznie zebraa zapis rozmowy, ktr prowadzia z Nan
Balatem, i spalia papier w kominku. Chwil pniej do rodka wesza paacowa pokojwka, niosca na
rku koszyk. Umiechna si do Shallan. Nadszed czas codziennego sprztania.
Na widok kobiety Shallan poczua nagy atak niewyjanionej paniki. Nie znaa tej pokojwki. A jeli
Jasnah przysaa kogo, eby przeszuka pokj Shallan? Moe ju to zrobia? Dziewczyna skina sucej i
dla uspokojenia wesza do swojej komnaty i zamkna drzwi. Podbiega do skrzyni i sprawdzia skrytk.
Fabrial by na swoim miejscu. Podniosa go i przyjrzaa mu si uwanie. Czy zauwayaby, gdyby Jasnah
jakim sposobem zamienia go z powrotem?
Gupia jeste, powiedziaa sobie. Jasnah jest subtelna, ale nie a tak. Mimo to wcisna Dusznik do
bezpiecznej sakiewki. Czua si lepiej ze wiadomoci, e ma go przy sobie, kiedy suca sprzta jej
pokj. Poza tym, bezpieczna sakiewka moga by lepsz kryjwk ni skrzynia.
Zgodnie z tradycj bezpieczne sakiewki byy miejscem, w ktrym kobiety przechowyway
przedmioty o charakterze intymnym lub wielkiej wagi. Przeszukanie sakiewki rwnaoby si z rewizj
osobist a biorc pod uwag pozycj Shallan, jedno i drugie byoby nie do pomylenia, jeli nie bya w
sposb oczywisty zamieszana w przestpstwo. Ksiniczka pewnie mogaby to wymusi. Ale jeli moga
tego dokona, to moga rwnie zada przeszukania pokoju Shallan, a skrzynia zostaaby potraktowana ze
szczegln uwag. Tak naprawd, gdyby Jasnah zacza j podejrzewa, dziewczyna nie miaaby gdzie
ukry fabriala. Dlatego te bezpieczna sakiewka nie bya gorszym miejscem od innych.
Zebraa rysunki i uoya je wierzchem do dou na biurku, prbujc na nie nie patrze. Nie chciaa,
by suca je zobaczya. W kocu wysza, zabierajc teczk. Czua, e musi wyj na zewntrz i cho na
chwil si wyrwa. Narysowa co innego ni mier i morderstwo. Rozmowa z Nan Balatem
zdenerwowaa j jeszcze bardziej.
Jasnoci? odezwaa si suca.
Shallan zamara, ale kobieta uniosa koszyk.
To zostawiono dla was u panw-sug.
Przyja go z wahaniem i zajrzaa do rodka. Chleb i dem. Na kartce przywizanej do jednego ze
soikw napisano: Dem z niebiestnika. Jeli Ci smakuje, to znaczy, e jeste tajemnicza, skryta i pena
namysu. Podpisa si Kabsal.
Shallan zawiesia koszyk na okciu bezpiecznej rki. Kabsal. Moe powinna go znale. Zawsze
czua si lepiej, kiedy z nim porozmawiaa.
Ale nie. Miaa wyjecha, nie moga cigle go oszukiwa, ani siebie te. Baa si tego, w jak stron
szed ich zwizek. Miast tego ruszya do gwnej jaskini, a nastpnie do wyjcia z Konklawe. Wysza na
soce i odetchna gboko, wpatrujc si w niebo, podczas gdy sucy rozstpowali si wok niej,
wchodzc do Konklawe i je opuszczajc. Przyciskaa teczk, czujc chodny wiatr na policzkach i
kontrastujce z nim ciepo soca na wosach i czole.
Tak naprawd najbardziej niepokoio j, e Jasnah miaa racj. wiat prostych odpowiedzi by

gupim, dziecinnym miejscem. Uporczywie trzymaa si nadziei, e uda jej si znale prawd i
wykorzysta j, by wyjani moe usprawiedliwi to, co zrobia w Jah Keved. Ale jeli istniao co
takiego jak prawda, byo bardziej skomplikowane i mtne, ni zakadaa.
Niektre problemy nie miay dobrych rozwiza. Jedynie mnstwo zych. Moga wybra rdo
poczucia winy, ale nie moga si jej cakowicie pozby.
*
Dwie godziny i dwadziecia szybkich szkicw pniej, Shallan poczua si o wiele bardziej
rozluniona.
Siedziaa w paacowych ogrodach ze szkicownikiem na kolanach i rysowaa limaki. Ogrody nie
byy tak rozlege jak te nalece do jej ojca, ale o wiele bardziej urozmaicone, nie wspominajc ju o
bogosawionym odosobnieniu. Podobnie jak wiele nowoczesnych ogrodw, wykorzystywano w nich murki
z hodowlanej upkokory. Ta tutaj tworzya labirynt ywego kamienia. ciany byy na tyle niskie, e kiedy
wstaa, widziaa drog powrotn do wejcia. Jeli jednak usiada na jednej z licznych awek, czua si
samotna i niewidzialna.
Spytaa ogrodnika o nazw najbardziej rzucajcej si w oczy odmiany upkokory nazwa j
talerzowym kamieniem. Stosowna nazwa, wyrastaa bowiem w cienkich, okrgych segmentach, jeden na
drugim, jak talerze w kredensie. Z boku przypominaa wygldem zerodowany kamie odsaniajcy setki
cienkich warstw. Z otworw wyrastay malutkie wsy, falujce na wietrze. Kamienna skorupa miaa
niebieskawy odcie, ale wsy byy tawe.
Jej obecnym modelem by limak o niskiej, paskiej skorupie z niewielkimi wgbieniami na
brzegach. Kiedy postukaa, wciska si w szczelin w upkokorze i stawa si czci talerzowego kamienia.
Doskonale si wtapia. Kiedy daa mu spokj, skuba upkokor ale jej nie odgryza.
Czyci upkokor, uwiadomia sobie, rysujc dalej. Zjada porosty i ple. W rzeczy samej,
zostawia po sobie czystszy lad.
Obok talerzowego kamienia rosy kpy innej odmiany upkokory, z przypominajcymi palce
wystpami wyrastajcymi w powietrze z centralnego zgrubienia. Kiedy przyjrzaa si bliej, zauwaya
malutkie kremliki chude i obdarzone wieloma odnami ktre pezay po nim i skubay go. Czy one te
czyciy?
Interesujce, pomylaa, zaczynajc rysunek miniaturowych kremlikw. Miay pancerzyki w
odcieniu palcw upkokory, a skorupa limaka niemal idealnie naladowaa te i niebieskie odcienie
talerzowego kamienia. Zupenie jakby Wszechmocny zaprojektowa je w parach, rolina zapewniajca
bezpieczestwo zwierzciu, zwierz czyszczce rolin.
Kilka yciosprenw malutkich, wieccych zielonych drobin unosio si wok upkokory.
Niektre taczyy pord wgbie w korze, inne w powietrzu jak pyki, ktre wznosiy si zygzakiem, by
znw spa.
Wykorzystaa ostro zakoczony wgiel, by zanotowa swoje przemylenia na temat zwizku midzy
zwierztami a rolinami. Nie znaa adnych ksiek, ktre zajmowayby si takimi zalenociami. Uczone

najwyraniej wolay bada wielkie, dynamiczne zwierzta, jak wielkoskorupy lub biaogrzbiety. Ale Shallan
wydawao si to piknym cudownym odkryciem.
limaki i roliny mog pomaga sobie nawzajem, pomylaa. A ja zdradzam Jasnah.
Spojrzaa w stron bezpiecznej doni i ukrytej wewntrz sakiewki. Czua si bezpieczniej, majc
przy sobie Dusznik. Jeszcze nie odwaya si go wyprbowa. Bya zbyt zdenerwowana kradzie i
obawiaa si uy go w pobliu Jasnah. Teraz jednak znajdowaa si w zakamarku w gbi labiryntu, do jej
zauka prowadzio jedynie jedno ukowate wejcie. Wstaa od niechcenia, eby si rozejrze. W ogrodach
nikogo nie byo, a ona znajdowaa si tak gboko, e gdyby kto chcia do niej dotrze, minoby kilka
minut.
Shallan usiada z powrotem, odoya szkicownik i owek. Rwnie dobrze mog sprawdzi, czy uda
mi si domyli, jak to dziaa, pomylaa. Moe nie ma potrzeby przeszukiwa Palanaeum w poszukiwaniu
odpowiedzi. Gdyby od czasu do czasu wstawaa i si rozgldaa, moga mie pewno, e nikt do niej nie
podejdzie, ani te nie zobaczy jej przypadkiem.
Wyja zakazany przedmiot. Ciko lea w jej doni. Masywny. Odetchnwszy gboko, zaoya
acuszki na palce i nadgarstek, ukadajc klejnoty na wierzchu doni. Metal by zimny, a acuszki lune.
Poruszya doni, nacigajc fabrial.
Spodziewaa si uczucia mocy. Moe mrowienia skry albo wraenia siy i potgi. Nic takiego nie
poczua.
Postukaa trzy klejnoty umiecia swj dymny kwarc w trzeciej oprawie. Niektre fabriale, takie
jak czotrzciny, dziaay, kiedy postukao si kamie. Ale to bya gupota, nigdy te nie widziaa, by Jasnah
to robia. Kobieta zamykaa oczy i dotykaa czego, Dusznikujc to. Ten Dusznik najlepiej radzi sobie z
dymem, krysztaem i ogniem. Tylko raz widziaa, jak Jasnah tworzya co innego.
Shallan z wahaniem podniosa odamany kawaek upkokory. Uniosa go swobodn doni i
zamkna oczy.
Sta si dymem! rozkazaa.
Nic si nie stao.
Sta si krysztaem! rozkazaa tym razem.
Uniosa powiek. Nic si nie zmienio.
Ogie. Po! Jeste ogniem! Jeste...
Przerwaa, gdy zrozumiaa swoj gupot. Do poparzona w tajemniczych okolicznociach? Nie, to
wcale by nie byo podejrzane. Miast tego skupia si na krysztale. Zamkna oczy, wypeniajc umys
obrazem kawaka kwarcu. Sprbowaa skoni upkokor do przeobraenia.
Nic si nie stao, wic sprbowaa si skupi, wyobrazi sobie przemian upkokory. Po kilku
minutach sprbowaa przeobrazi sakiewk, pniej awk, nastpnie jeden z wasnych wosw. Nie
powiodo si.
Shallan upewnia si, e wci jest sama, i usiada sfrustrowana. Nan Balat spyta Luesha, jak
dziaay te urzdzenia, a on powiedzia, e atwiej pokaza ni wytumaczy. Obieca, e udzieli im

odpowiedzi, jeli rzeczywicie uda jej si ukra Dusznik Jasnah.


Teraz nie y. Czy miaa zanie ten fabrial do rodziny, po czym natychmiast odda go
niebezpiecznym mczyznom, nie wykorzystawszy go ani razu do zyskania bogactwa, by zapewni
bezpieczestwo rodowi? A wszystko dlatego, e nie wiedziaa, jak go uruchomi?
Inne fabriale, z ktrych korzystaa, wczao si atwo, ale one zostay skonstruowane przez
wspczesnych artifabrian. Duszniki pochodziy ze staroytnych czasw.

Nie wykorzystyway

nowoczesnych metod uruchamiania. Wpatrywaa si w wiecce klejnoty na wierzchu doni. Jak dojdzie do
tego, jak stosowa narzdzie sprzed tysicy lat, zakazane dla kadego poza arliwcami?
Wsuna Dusznik z powrotem do bezpiecznej sakiewki. Wygldao na to, e musiaa wrci do
poszukiwa w Palanaeum. Albo zapyta Kabsala. Ale czy uda jej si to zrobi bez wywoywania podejrze?
Poamaa chleb i dem, jedzc i rozmylajc. Jeli Kabsal nie wiedzia i gdyby nie udao jej si znale
odpowiedzi, zanim opuci Kharbranth, czy istniay inne moliwoci? Gdyby zabraa artefakt do vedeskiego
krla a moe arliwcw czy udaoby im si ochroni jej rodzin w zamian za dar? W kocu nikt nie
mg mie do niej pretensji, e okrada heretyczk, a jak dugo Jasnah nie wiedziaa, kto ma Dusznik, byli
bezpieczni.
Z jakiego powodu poczua si jeszcze gorzej. Kradzie Dusznika, by ocali rd, to jedno, ale
oddanie go tym wanie arliwcom, ktrymi gardzia Jasnah? To wydawao si wiksz zdrad.
Kolejna trudna decyzja. C, pomylaa, dobrze, e Jasnah jest tak bardzo zdecydowana, by
wyszkoli mnie, jak sobie z nimi radzi. Zanim to si skoczy, zostan prawdziwym ekspertem...

mier na wargach. Dwik w powietrzu. Wgiel na skrze.


Z Ostatniego Spustoszenia. Ambrian, wers 335.
Kaladin wytoczy si na wiato, osaniajc oczy przed poncym socem. Jego stopy wyczuy
przejcie od chodnego kamienia wewntrz do ogrzanego na zewntrz. Powietrze byo lekko wilgotne, nie
parne jak w poprzednich tygodniach.
Opar do na drewnianej futrynie, jego nogi dray, a ramiona wypeniao zmczenie, jakby przez
trzy kolejne dni nosi most. Odetchn gboko. Bok powinien pulsowa blem, a wydawa si jedynie
obolay. Niektre z gbszych ran wci pokryway strupy, mniejsze zupenie znikny. Myli mia
zadziwiajco jasne. Nawet nie bolaa go gowa.
Obszed budynek, z kadym krokiem czu si coraz silniejszy, cho rk cay czas dotyka ciany.
Lopen pody za nim Herdaz strzeg Kaladina, kiedy ten si obudzi.
Powinienem nie y, pomyla Kaladin. Co si dzieje?
Po drugiej stronie koszar z zaskoczeniem zauway swoich ludzi nioscych most w ramach
codziennych wicze. Skaa bieg z przodu i porodku, nadajc tempo, jak to kiedy robi Kaladin. Dotarli
na drugi koniec tartaku i zawrcili, zmieniajc si. Dopiero kiedy niemal minli koszary, jeden z ludzi z
przodu Moash zauway Kaladina. Znieruchomia, przez co caa druyna zacza si potyka.
Co z wami nie tak?! rykn z tyu Torfin, ktrego gow niemal w caoci zasaniao drewno.
Moash nie sucha. Wychyli si spod mostu, patrzc na Kaladina szeroko otwartymi oczyma. Skaa
szybko kaza ludziom odstawi most. Kolejni go zauwaali, a na ich twarzach pojawi si ten sam wyraz
szacunku, co u Moasha. Hobber i Peet czuli si ju na tyle dobrze, e wiczyli z pozostaymi. To dobrze.
Znw zaczn dostawa od.
Mczyni w skrzanych kamizelach podeszli do Kaladina. Trzymali si na odlego, z wahaniem,
jakby by kruchy. Albo wity. Kaladin mia na sobie jedynie sigajce do kolan spodnie mostowego, przez

co jego niemal zagojone rany byy wyranie widoczne.


Naprawd musicie powiczy, co robi w sytuacji, kiedy jeden z was si potknie powiedzia
Kaladin. Kiedy Moash zatrzyma si gwatownie, prawie si wywrcilicie. Na polu bitwy to by bya
katastrofa.
Wpatrywali si w niego z niedowierzaniem, a on nie mg powstrzyma umiechu. Po chwili
stoczyli si wok niego, miejc si i walc go po plecach. Nie byo to do koca stosowne powitanie dla
chorego, szczeglnie w wykonaniu Skay, ale Kaladin doceni ich entuzjazm.
Jedynie Teft nie doczy do nich. Starzejcy si mostowy sta z boku z rkami zaoonymi na piersi.
Wydawa si zatroskany.
Teft? zagadn go Kaladin. Wszystko w porzdku?
Tamten parskn, ale na jego twarzy pojawi si saby umiech.
Myl sobie po prostu, e ci chopcy nie kpi si do czsto, bym mia ochot ich uciska. Bez
urazy.
Kaladin rozemia si.
Rozumiem.
Jego ostatni kpiel bya arcyburza.
Pozostali mostowi nadal si miali, pytali, jak si czu, twierdzili, e Skaa bdzie musia
przygotowa co naprawd wyjtkowego na ich wieczorny posiek przy ognisku. Kaladin umiechn si i
pokiwa gow, zapewniajc ich, e czuje si dobrze, ale przypomina sobie burz.
Przypomina j sobie ze szczegami. Trzymanie si piercienia na szczycie budynku, z gow
opuszczon i oczami zamknitymi dla ochrony przed ulew. Pamita Syl, stojc przed nim, jakby moga
powstrzyma sam burz. Teraz jej nie widzia. Gdzie bya?
Pamita rwnie twarz. Ojciec Burz we wasnej osobie? Z pewnoci nie. Urojenie. Tak... tak, z
pewnoci mia urojenia. Wspomnienia mierciosprenw mieszay si z fragmentami ycia, ktre przeywa
na nowo jak rwnie z dziwnymi, nagymi wstrzsami siy, lodowatymi, lecz odwieajcymi.
Przypominay chodne powietrze rzekiego ranka po nocy spdzonej w dusznym pomieszczeniu lub
wcieranie soku gulketowych lici w obolae minie, ktre jednoczenie je rozgrzeway i ochadzay.
Te momenty pamita tak wyranie. Co je wywoao? Gorczka?
Jak dugo? spyta, sprawdzajc mostowych, liczc ich.
Trzydziestu trzech, wczajc Lopena i milczcego Dabbida. Prawie wszyscy. Niemoliwe. Jeli
jego ebra si wyleczyy, musia by nieprzytomny przez co najmniej trzy tygodnie. Ile wypraw z mostem?
Dziesi dni odpar Moash.
Niemoliwe. Moje rany...
Dlatego jestemy tacy zaskoczeni, e widzimy ci na nogach! powiedzia Skaa ze miechem.
Musisz mie koci z granitu. Powiniene nosi moje imi!
Kaladin opar si o cian. Nikt nie poprawi Moasha. Caa druyna nie moga a tak bardzo straci
poczucia czasu.

Idolir i Treff? spyta.


Stracilimy ich powiedzia Moash, powaniejc. Kiedy bye nieprzytomny, bralimy udzia w
dwch wyprawach. adnych powanie rannych, ale dwch zgino. My... nie wiedzielimy, jak im pomc.
Te sowa sprawiy, e spowanieli. Ale mostowi byli przyzwyczajeni do mierci i nie mogli dugo
rozpamitywa tych, ktrych utracili. Kaladin uzna jednak, e musi wyszkoli kilku pozostaych w sztuce
leczenia.
Ale jakim sposobem ju wsta? Czy by mniej ranny ni zakada? Z wahaniem obmaca bok,
szukajc poamanych eber. Jedynie lekko obolae. Poza osabieniem czu si zupenie zdrowy. Moe
powinien uwaniej sucha nauk religijnych matki.
Kiedy mczyni powrcili do rozmw i witowania, zauway spojrzenia, jakimi go obdarzali.
Pene szacunku, wrcz nabone. Pamitali, co powiedzia przed arcyburz. Wracajc mylami do tej chwili,
Kaladin zorientowa si, e nieco majaczy. Teraz wydawao mu si to nieprawdopodobnie aroganck
deklaracj, nie wspominajc ju, e trcia proroctwem. Gdyby arliwcy si dowiedzieli...
C, nie mg tego cofn. Musia cign dalej. Ju balansowae nad przepaci, pomyla.
Naprawd musiae si wspi na jeszcze wysze zbocze?
Nagle rozleg si aobny dwik rogu. Mostowi umilkli. Rg zagra jeszcze dwa razy.
Tak wanie mylaem stwierdzi Natam.
Mamy dyur? spyta Kaladin.
Tak odpowiedzia Moash.
Do szeregu! warkn Skaa. Wiecie, co robi! Pokamy kapitanowi Kaladinowi, e nie
zapomnielimy, jak to si robi.
Kapitanowi Kaladinowi? powtrzy Kaladin, kiedy mostowi ustawili si w szyku.
Pewnie, gancho powiedzia stojcy obok Lopen, mwic z tym swoim popiechem, ktry
kontrastowa z jego nonszalancj. Prbowali zrobi ze Skay dowdc druyny, jasne, ale wtedy
zaczlimy nazywa ci kapitanem, a jego dowdc oddziau. Gaz si wcieka. Lopen si
wyszczerzy.
Kaladin pokiwa gow. Inni byli radoni, ale jemu coraz trudniej byo dzieli ich nastrj.
Kiedy ustawili si w szyku wok mostu, zrozumia przyczyn swojej melancholii. Jego ludzie
znaleli si w punkcie wyjcia. Albo gorzej. By osabiony i ranny, a do tego obrazi samego arcyksicia.
Sadeas nie bdzie zadowolony, kiedy si dowie, e Kaladin przey gorczk.
Przeznaczeniem mostowych wci byo gin, jeden po drugim. Noszenie bokiem okazao si
porak. Nie uratowa swoich ludzi, jedynie na krtko odroczy egzekucj.
Mostowi nie maj przeywa....
Przypuszcza, e wie, dlaczego. Zaciskajc zby, puci cian baraku i przeszed do miejsca, gdzie
mostowi stali w szyku, a przywdcy pododdziaw popiesznie sprawdzali ich kamizelki i sanday.
Skaa spojrza na Kaladina.
A ty co sobie wyobraasz?

Doczam do was odpar Kaladin.


A co by powiedzia jednemu ze swoich ludzi, gdyby wanie wsta po tygodniu gorczki?
Kaladin zawaha si. Nie jestem jak inni, pomyla, ale od razu tego poaowa. Nie mg zacz
wierzy, e jest niepokonany. Gdyby tak saby bieg z druyn, byaby to czysta gupota.
Masz racj.
Moesz pomc mi i moolie w noszeniu wody, gancho zaproponowa Lopen. Pracujemy razem.
Przy kadej wyprawie.
Kaladin pokiwa gow.
W porzdku.
Skaa posa mu spojrzenie.
Jeli poczuj si sabo na kocu staych mostw, wrc. Obiecuj.
Rogoerca niechtnie pokiwa gow. Mczyni pomaszerowali pod mostem na plac zbirki, a
Kaladin doczy do Lopena i Dabbida, ktrzy napeniali bukaki.
*
Kaladin sta na brzegu rozpadliny, rce zaoy za plecami, a palce stp opar na samej krawdzi.
Przepa patrzya na niego, ale on nie odpowiada spojrzeniem. Skupia si na bitwie trwajcej na drugim
paskowyu.
Podejcie byo atwe dotarli w tym samym czasie co Parshendi. Zamiast marnowa czas na
wybijanie mostowych, przeciwnicy przyjli pozycj defensywn na rodku paskowyu, wok poczwarki.
Teraz ludzie Sadeasa z nimi walczyli.
Czoo Kaladina lepio si od potu, gdy dzie by upalny, wci czu te wyczerpanie po chorobie.
Jednak nie byo a tak le, jak powinno. Syn chirurga czu si zbity z tropu.
I w tej chwili onierz pokona chirurga. Porazia go bitwa. Alethyjscy wcznicy w skrzniach i
napiernikach napierali ukiem na wojownikw Parshendich. Wikszo przeciwnikw walczya toporami
lub motami, cho nieliczni posugiwali si mieczami i pakami. Wszyscy mieli czerwono-pomaraczowy
pancerz wyrastajcy ze skry i walczyli parami, cay czas piewajc.
To by najgorszy rodzaj bitwy, wyrwnana. Czsto tracio si o wiele mniej ludzi w potyczkach, w
ktrych przeciwnik szybko zyskiwa przewag. Kiedy tak si dziao, dowdca zarzdza odwrt, eby
zmniejszy straty. Ale wyrwnane bitwy... byy brutalne i pene krwi. Ogldanie walki ciaa padajce na
skay, byszczca bro, mczyni spychani z paskowyu przypominao mu pierwsze potyczki, gdy by
wcznikiem. Jego dowdca by wstrznity, jak atwo Kaladin poradzi sobie z widokiem krwi. Ojciec
byby wstrznity, z jak atwoci Kaladin j rozlewa.
Midzy bitwami w Alethkarze i walkami na Strzaskanych Rwninach bya wielka rnica. Tam
otaczali go najgorsi a przynajmniej najgorzej wyszkoleni onierze Alethkaru. Ludzie, ktrzy nie umieli
utrzyma szyku. A jednak, mimo dezorganizacji, tamte walki miay dla niego sens. Te na Strzaskanych
Rwninach nadal go nie nabray.
I tu wanie popeni bd. Zmieni taktyk na polu bitwy zanim j zrozumia. Ju nie popeni tego

bdu.
Skaa podszed do Kaladina, a za nim Sigzil. Masywny Rogoerca kontrastowa wygldem z niskim,
milczcym Azirem. Skra Sigzila bya ciemnobrzowa nie cakowicie czarna, jak u niektrych
parshmenw. Zazwyczaj trzyma si na uboczu.
Paskudna bitwa powiedzia Skaa, zakadajc rce na piersi. onierze nie bd szczliwi,
nawet jeli zwyci.
Kaladin pokiwa w zamyleniu gow, suchajc krzykw, wrzaskw i przeklestw.
Dlaczego oni walcz, Skao?
Dla pienidzy odpar Rogoerca. I zemsty. Chyba powiniene to wiedzie. To nie waszego
krla zabili Parshendi?
Ale rozumiem, dlaczego my walczymy stwierdzi Kaladin. Ale Parshendi. Dlaczego oni
walcz?
Skaa wyszczerzy si.
Nie podoba im si pomys, e obetn im gowy za zabicie waszego krla, tak myl!
Kaladin umiechn si, cho uzna, e rozbawienie jest nienaturalne, gdy patrzy si na umierajcych
ludzi. Zbyt dugo szkoli si u ojca, by mg spokojnie podchodzi do jakiejkolwiek mierci.
By moe. Ale w takim razie, dlaczego walcz o serca klejnotw? Ich liczba si zmniejsza z
powodu takich potyczek.
Wiesz to? spyta Skaa.
Rzadziej ni wczeniej robi wycieczki. Mwi si o tym w obozie. I nie atakuj tak blisko Alethich
jak kiedy.
Rogoerca z namysem pokiwa gow.
To si wydaje logiczne. Ha! Moe wkrtce skoczymy t walk i wrcimy do domw.
Nie powiedzia cicho Sigzil. Mwi bardzo oficjalnie, niemal bez ladu akcentu. A tak w ogle,
to jakim jzykiem posugiwali si Azirowie? Ich krlestwo byo tak odlege, e w caym yciu Kaladin
spotka tylko jednego rodaka Sigzila. Wtpi. I mog ci powiedzie, dlaczego walcz, Kaladinie.
Naprawd?
Musz mie Duszniki. Potrzebuj klejnotw z takich samych powodw, co my. eby wytwarza
ywno.
To brzmi rozsdnie zgodzi si Kaladin. Nadal sta z rkami za plecami i szeroko rozstawionymi
nogami. Ta wyuczona postawa wci wydawaa mu si naturalna. To tylko przypuszczenia, ale rozsdne.
Pozwlcie wic, e zapytam o co jeszcze. Dlaczego mostowi nie mog mie tarcz?
Poniewa to nas za bardzo spowalnia powiedzia Skaa.
Nie sprzeciwi si Sigzil. Mogliby posa mostowych z tarczami przed mosty, eby biegli przed
nami. Nikogo by to nie spowolnio. Owszem, trzeba by wystawi wicej mostowych, ale rekompensat za to
byoby uratowanie duej liczby przed mierci.
Kaladin pokiwa gow.

Sadeas i tak wystawia nas wicej ni potrzebuje. W wikszoci wypadkw ustawia si wicej
mostw ni to konieczne.
Ale dlaczego? spyta Sigzil.
Bo jestemy dobrymi celami odpar cicho Kaladin, ktry wanie zrozumia. Wystawiaj nas
naprzd, ebymy przycigali uwag Parshendich.
Jasne, e tak. Skaa wzruszy ramionami. Armie zawsze to robi. Najbiedniejsi i najmniej
wyszkoleni id przodem.
Wiem zgodzi si Kaladin ale zazwyczaj tamci dostaj cho minimaln ochron. Nie
rozumiecie? Nie jestemy jedynie spisan na straty pierwsz fal. Jestemy przynt. Jestemy odsonici i
Parshendi nie mog si powstrzyma przed strzelaniem do nas. To pozwala prawdziwym onierzom dotrze
do celu bez szwanku. ucznicy Parshendich strzelaj do mostowych.
Skaa zmarszczy czoo.
Tarcze sprawiyby, e bylibymy mniej kuszcy stwierdzi Kaladin. Dlatego ich zakaza.
Moe powiedzia z namysem Sigzil. Ale marnowanie wojsk wydaje si bez sensu.
Waciwie ma spory sens odpar Kaladin. Jeli musisz raz za razem atakowa umocnion
pozycj, nie moesz sobie pozwoli na strat wyszkolonych oddziaw. Nie rozumiecie? Sadeas ma
ograniczon liczb wyszkolonych onierzy. Ale niewyszkolonych atwo znale. Kada strzaa, ktra zabija
mostowego, nie trafia w onierza, na ktrego wyszkolenie i wyposaenie wydao si spor sum. Dlatego
Sadeasowi lepiej jest wystawi du liczb mostowych zamiast mniejszej, ale chronionej.
Powinien zrozumie to wczeniej. Rozproszya go wiadomo, jak wan rol odgrywaj mostowi
podczas bitew. Gdyby mosty nie dotary do rozpadlin, onierze nie mogli by przej na drug stron. Ale w
kadej druynie mostowej byo duo ludzi, a do ataku posyano dwa razy wicej mostw ni to konieczne.
Widok przewracajcego si mostu musia dawa Parshendim spor satysfakcj i zazwyczaj udawao
im si obali dwa albo trzy podczas kadej z ciszych wypraw. Dopki mostowi ginli, a Parshendi nie
strzelali do onierzy, Sadeas mia powd, by nie zapewnia mostowym zabezpieczenia. Parshendi powinni
to przejrze, ale bardzo trudno zrezygnowa ze strzelania do pozbawionych pancerza mczyzn nioscych
machiny oblnicze. Powiadano, e Parshendi s do prymitywnymi wojownikami. I w rzeczy samej,
obserwujc bitw na drugim paskowyu wpatrujc si w ni, skupiajc widzia, e to prawda.
Podczas gdy Alethi nacierali w zdyscyplinowanym szyku kady onierz osania swoich
towarzyszy Parshendi atakowali niezalenymi parami. Alethi mieli lepsz technik i taktyk. Owszem,
kady Parshendi z osobna by silniejszy, a ich umiejtno posugiwania si toporami robia wraenie. Ale
oddziay Sadeasa wyszkolono do walki w nowoczesnym szyku. Jeli udao im si zdoby przyczek, jak
rwnie przeduy walk, ich dyscyplina czsto prowadzia do zwycistwa.
Przed t wojn Parshendi nie walczyli w bitwach na du skal, uzna Kaladin. S przyzwyczajeni
do mniejszych potyczek, moe przeciwko innym wioskom czy klanom.
Kilku innych mostowych doczyo do Kaladina, Skay i Sigzila. Wkrtce staa ich wikszo,
niektrzy naladowali poz Kaladina. Bitwa trwaa jeszcze godzin. Sadeas zwyciy, ale Skaa mia racj.

onierze byli ponurzy, stracili tego dnia wielu przyjaci.


Kaladin i pozostali odprowadzili do obozu zmczon i poturbowan grup wcznikw.
*
Kilka godzin pniej Kaladin siedzia na kawaku drewna przed ogniskiem mostu numer cztery. Syl
spocza na jego kolanie w postaci niewielkiego, przezroczystego niebiesko-biaego pomienia. Przysza do
niego podczas marszu z powrotem, zawirowaa radonie, kiedy zobaczya, e chodzi, ale nie wyjania
swojej nieobecnoci.
Prawdziwy ogie trzaska, nad nim bulgota kocioek Skay, a na polanach taczyy ogniospreny. Co
chwila kto pyta Ska, czy potrawka ju si ugotowaa, czsto dodatkowo z rozbawieniem walc yk w
misk. Skaa nic nie mwi, tylko miesza. Wszyscy wiedzieli, e nikt nie zje, dopki on nie ogosi, e
potrawka jest gotowa bardzo si dla niego liczyo to, by nie podawa poledniego jedzenia.
Powietrze pachniao gotujcymi si kluskami. Mczyni si miali. Ich dowdca przey egzekucj,
a dzisiejsza wyprawa nie kosztowaa nawet jednego ycia. Byli w doskonaych nastrojach.
Poza Kaladinem.
Teraz rozumia. Rozumia, jak prna bya ich walka. Rozumia, dlaczego Sadeas nie zareagowa na
to, e Kaladin przey. W kocu by mostowym, a bycie mostowym to wyrok mierci.
Kaladin chcia pokaza Sadeasowi, e jego druyna mostowa moe by sprawna i uyteczna. Chcia
udowodni, e zasuguj na ochron tarcze, pancerze, szkolenie. Myla, e jeli bd zachowywa si jak
onierze, moe zostan uznani za onierzy.
Nic z tego nie zadziaa. Mostowy, ktry przey, by z definicji mostowym, ktry zawid.
Jego ludzie miali si i cieszyli ogniskiem. Ufali mu. Dokona niemoliwego, przey arcyburz,
ranny, przywizany do ciany. Z pewnoci dokona kolejnego cudu, tym razem dla nich. Byli dobrymi
ludmi, ale myleli jak piechurzy. Oficerowie i jasnoocy przejmowali si przyszoci. Jego ludzie byli
nakarmieni i szczliwi, i na t chwil to wystarczao.
Nie Kaladinowi.
Znalaz si twarz w twarz z czowiekiem, ktrego zostawi z tyu. Tym, ktrego porzuci tamtej
nocy, kiedy postanowi nie rzuci si do rozpadliny. Mczyzn o udrczonych oczach, ktry przesta si
przejmowa i mie nadziej. Chodzcym trupem.
Zawiod ich, pomyla.
Nie mg im pozwoli, by nadal biegali z mostami, umierajc jeden po drugim. Ale nie mg te
wymyli innego rozwizania. I dlatego ich miech go drczy.
Jeden z mczyzn, zwany Mapa, wsta i unis rce, uciszajc pozostaych. To by czas midzy
ksiycami, wic owietla go jedynie blask ogniska, na niebie wiecia te gar gwiazd. Niektre z nich
poruszay si jak malutkie wietliste punkciki, ktre goniy si i kryy jak odlege, wiecce owady.
Gwiazdospreny. Byy rzadkie.
Mapa mia pask twarz, krzaczast brod i grube brwi. Kady nazywa go Map, poniewa na piersi
mia znami, ktre, jak utrzymywa, byo dokadn map Alethkaru, cho Kaladin nie widzia adnego

podobiestwa.
Mapa odchrzkn.
To dobra noc, szczeglna noc i w ogle. Odzyskalimy dowdc.
Niektrzy zaczli klaska. Kaladin prbowa nie pokazywa po sobie, jak le si czuje.
Czeka nas dobre jedzenie mwi dalej Mapa. Posa spojrzenie Skale. Czeka nas, prawda,
Skao?
Czeka stwierdzi Skaa, mieszajc.
Na pewno? Moglibymy znw wyruszy z mostem. Da ci troch czasu, no wiesz, pi czy sze
godzin...
Skaa posa mu ostre spojrzenie. Mczyni zaczli si mia, kilku walio ykami w miski. Mapa
zamia si, po czym sign na ziemi za kamieniem, na ktrym siedzia. Wycign zawinit w papier
paczuszk i rzuci j Skale.
Zaskoczony Rogoerca z trudem j zapa, prawie przy tym wrzucajc j do potrawki.
Od nas wszystkich powiedzia nieco niezrcznie Mapa za to, e co wieczr gotujesz nam
potrawk. Nie myl, e nie zauwaylimy, jak ciko pracujesz. My si rozluniamy, kiedy ty gotujesz. I
zawsze najpierw podajesz jedzenie wszystkim pozostaym. Dlatego kupilimy co, eby ci podzikowa.
Wytar nos w rkaw, nieco psujc t chwil, i znw usiad. Kilku mostowych poklepao go po
plecach, komplementujc jego przemow.
Skaa rozpakowa paczuszk i wpatrywa si przez ni w dusz chwil. Kaladin pochyli si,
prbujc zobaczy jej zawarto. Skaa sign do rodka i wyj jeden przedmiot. To bya prosta brzytwa z
byszczcej srebrzystej stali ostrze zakrywa kawaek drewna. Skaa zdj go i wpatrywa si w ni przez
dug chwil.
Wy chorzy od powietrza ludzie z nizin powiedzia cicho. Jest pikna.
Jest te kawaek wypolerowanej stali doda Peet. Jako lustro. I troch myda oraz skrzany
pasek do ostrzenia.
Co zadziwiajce, w oczach Skay pojawiy si zy. Odwrci si plecami do kocioka i zabra
prezenty.
Potrawka gotowa powiedzia i wbieg do koszar.
Mczyni siedzieli w milczeniu.
Ojcze Burz westchn w kocu mody Dunny mylicie, e zrobilimy dobrze? To znaczy, te
jego narzekania i w ogle...
Myl, e to byo doskonae stwierdzi Teft. Dajcie mu tylko troch czasu, eby zapanowa nad
sob.
Przepraszamy, e dla ciebie nic nie mielimy powiedzia Maps do Kaladina. Nie wiedzielimy,
e si obudzisz i w ogle...
Nic si nie stao odpar Kaladin.
C odezwa si Blizna kto poda t potrawk, czy bdziemy tu tak siedzie, a si przypali?

Dunny podskoczy i chwyci chochl. Mczyni zebrali si wok kocioka, przepychajc si, gdy
chopak j podawa. Bez Skay, ktry by na nich warcza i ich uspokaja, przypominao to nieco bijatyk.
Jedynie Sigzil do nich nie doczy. Cichy, ciemnoskry mczyzna siedzia z boku, a w jego oczach
odbijay si pomienie.
Kaladin wsta. Martwi si a waciwie ba e znw stanie si tym ndznikiem. Tym, ktry
przesta si przejmowa, bo nie widzia innego rozwizania. Dlatego, szukajc rozmowy, ruszy w stron
Sigzila. Poruszenie Kaladina wstrzsno Syl, ktra pocigna nosem i wleciaa na jego rami. Pozostaa w
postaci migoczcego pomienia jego obecno na ramieniu rozpraszaa go jeszcze bardziej. Nie odezwa
si ani sowem gdyby wiedziaa, e mu to przeszkadza, pewnie robiaby to jeszcze czciej. W kocu bya
wiatrosprenem.
Kaladin usiad obok Sigzila.
Nie jeste godny?
Im zaley bardziej ode mnie. A jeli poprzednie wieczory mog by jak wskazwk, kiedy ju
napeni swoje miski, dla mnie zostanie wicej ni dosy.
Kaladin pokiwa gow.
Spodobaa mi si twoja analiza dzi na paskowyu.
Czasem dobrze mi to wychodzi.
Jeste wyksztacony. Tak mwisz i tak si zachowujesz.
Sigzil zawaha si.
Tak powiedzia w kocu. Wrd mojego ludu nie jest grzechem, jeli mczyzna ma
przenikliwy umys.
Wrd Alethich te nie.
Moje dowiadczenie pokazuje, e interesuje was tylko wojna i sztuka zabijania.
A ilu z nas widziae poza nasz armi?
Niewielu przyzna Sigzil.
Czyli wyksztacony czowiek powiedzia z namysem Kaladin. W druynie mostowej.
Nie ukoczyem nauki.
Ja te nie.
Sigzil spojrza na niego z zainteresowaniem.
Byem uczniem chirurga powiedzia Kaladin.
Sigzil pokiwa gow, jego gste czarne wosy opaday na ramiona. By jedynym mostowym,
ktremu chciao si goli. Teraz, kiedy Skaa dosta brzytw, mogo si to zmieni.
Chirurg stwierdzi. Nie mog powiedzie, e mnie to zaskoczyo, biorc pod uwag, jak
zajmowae si rannymi. Ludzie mwi, e tak naprawd jeste jasnookim o bardzo wysokiej pozycji.
Co takiego? Moje oczy s przecie ciemnobrzowe!
Wybacz mi powiedzia Azir. Nie uyem waciwego sowa... nie macie waciwego sowa w
swoim jzyku. Dla was jasnooki znaczy to samo, co przywdca. W innych krlestwach jednak inne rzeczy

czyni czowieka... niech bdzie przeklty ten alethyjski. Wysoko urodzonym. Owieconym, ale bez
wzgldu na oczy. Tak czy inaczej, ludzie myl, e musiae wychowywa si poza Alethkarem. Jako
przywdca.
Sigzil popatrzy na pozostaych. Zaczynali si rozsiada i z werw atakowa potrawk.
Chodzi o to, e tak naturalnie przewodzisz, sprawiasz, e inni ci suchaj. To s rzeczy, ktre oni
kojarz z jasnookimi. I dlatego wymylili dla ciebie przeszo. Bdziesz mia problem z wyprowadzeniem
ich z bdu. Sigzil popatrzy na niego. Zakadajc, e to wymys. Byem w rozpadlinie, kiedy signe
po tamt wczni.
Wcznia powtrzy Kaladin. Bro ciemnookiego onierza, nie miecz jasnookiego.
Dla wielu mostowych rnica jest minimalna. Wszyscy stoj tak wysoko ponad nami.
To jaka jest twoja historia?
Sigzil umiechn si krzywo.
Zastanawiaem si, czy zapytasz. Inni wspominali, e chciae pozna ich historie.
Lubi zna ludzi, ktrymi dowodz.
A jeli niektrzy z nas s mordercami? spyta cicho Sigzil.
To jestem w dobrym towarzystwie odpar Kaladin. A jeli zabie jasnookiego, moe nawet
postawi ci co do picia.
Nie jasnookiego. I on nie jest martwy.
W takim razie nie jeste morderc stwierdzi Kaladin.
Nie dlatego, e nie prbowaem. Spojrzenie Azira stao si nieobecne. Byem pewien, e mi si
udao. To nie bya najmdrzejsza decyzja, jak podjem. Mj mistrz... Umilk.
To jego prbowae zabi?
Nie.
Kaladin czeka, ale nie usysza nic wicej. Uczony, pomyla. A przynajmniej wyksztacony
czowiek. Musi by jaki sposb, by to wykorzysta.
Znajd drog wyjcia z tej puapki, Kaladinie. Wykorzystaj, co masz. Musi by jakie wyjcie.
Miae racj co do mostowych stwierdzi Sigzil. Wysyaj nas na mier. To jedyne rozsdne
wyjanienie. Jest takie miejsce na wiecie. Marabethia. Syszae o niej?
Nie.
Jest nad morzem, na pnocy, w krainach Selayw. Jej mieszkacy syn z umiowania do
dyskusji. Na kadym skrzyowaniu w miecie maj niedue podwyszenia, na ktrych mona stan i
wygasza swoje argumenty. Mwi si, e kady w Marabethii nosi sakiewk z przejrzaym owocem, na
wypadek gdyby napotka kogo, z kogo zdaniem si nie zgadza.
Kaladin zmarszczy czoo. Nie sysza tak wielu sw od Sigzila przez cay czas wsplnego pobytu
wrd mostowych.
To, co mwie wczeniej, na paskowyu mwi dalej Azir, wpatrujc si przed siebie
sprawio, e pomylaem o Marabethach. Widzisz, oni w interesujcy sposb traktuj skazanych

przestpcw. Wieszaj ich na zboczu klifu w pobliu miasta, blisko linii wody podczas wysokiego
przypywu, z naciciem na obu policzkach. W tamtejszych gbinach mieszka pewna szczeglna odmiana
wielkoskorupa. Stwory syn ze smakowitego misa i oczywicie maj serca klejnotw. Nie tak wielkie jak
te w przepastnych bestiach, ale i tak nieze. I tak przestpcy staj si przynt. Przestpca moe zada
egzekucji, ale mwi mu, e jeli powisi tam przez tydzie i nie zostanie zjedzony, moe odej wolny.
A czy dzieje si tak czsto? spyta Kaladin.
Sigzil potrzsn gow.
Nigdy. Ale winiowie niemal zawsze ryzykuj. Marabethowie maj powiedzenie o kim, kto nie
chce przyj do wiadomoci prawdy o swojej sytuacji. Masz czerwono-niebieskie oczy, mwi. Czerwone
od spywajcej krwi. Niebieskie od wody. Mwi si, e winiowie widz tylko te dwie rzeczy. Zazwyczaj
zostaj zaatakowani pierwszego dnia. A jednak wikszo i tak chce zaryzykowa. Wol faszyw nadziej.
Czerwono-niebieskie oczy, pomyla Kaladin, wyobraajc sobie ten koszmarny obraz.
Robisz dobr robot powiedzia Sigzil i wsta, sigajc po misk. Z pocztku nienawidziem ci
za to, e okamujesz pozostaych. Ale zrozumiaem, e faszywa nadzieja ich uszczliwia. To, co robisz,
przypomina dawanie lekw choremu, by zagodzi jego cierpienia, zanim umrze. Teraz ostatnie dni tych
ludzi s pene miechu. Zaiste, jeste uzdrowicielem, Kaladinie Burz Bogosawiony.
Kaladin chcia si sprzeciwi, powiedzie, e to nie faszywa nadzieja, ale nie mg. Nie z sercem w
odku. Nie z tym, co wiedzia.
Chwil pniej z koszar wypad Skaa.
Znw czuj si jak prawdziwy aliltikii! ogosi, unoszc brzytw. Przyjaciele, nawet nie
wiecie, co zrobilicie! Ktrego dnia zabior was na Szczyty i poka wam gocinno krlw!
Mimo dotychczasowych narzeka nie ogoli si cakowicie. Pozostawi dugie, rudawe bokobrody,
ktre sigay do brody. Czubek brody zgoli starannie, podobnie jak okolic warg. U mczyzny o owalnej
twarzy wygldao to bardzo charakterystycznie.
Ha! powiedzia Skaa, podchodzc do ognia. Chwyci najbliszych mczyzn i ucisn ich, Bisig
wychlapa przy tym troch potrawki. Uczyni was wszystkich rodzin. Humakaaban mieszkaca
szczytw to jego duma! Znw czuj si jak prawdziwy mczyzna. Macie. Ta brzytwa naley nie do mnie,
ale do was wszystkich. Kady, kto pragnie jej uy, musi to zrobi. Jest dla mnie zaszczytem si ni
podzieli!
Mczyni zamiali si i kilku przyjo propozycj. Kaladin nie by jednym z nich. Po prostu... nie
miao to dla niego znaczenia. Przyj misk potrawki, ktr przynis mu Dunny, ale nie zjad. Sigzil nie
usiad z powrotem obok niego i wycofa si na drug stron ogniska.
Czerwono-niebieskie oczy, pomyla znw Kaladin. Nie wiem, czy to do nas pasuje. eby mie
czerwono-niebieskie oczy, musiaby wierzy, e jest cho maa nadzieja, e druyna mostowa przeyje.
Tego wieczoru Kaladin mia problem z przekonaniem samego siebie.
Nigdy nie by optymist. Widzia wiat taki, jaki by, a przynajmniej prbowa. Problem polega na
tym, e prawda, ktr widzia, bya koszmarna.

Ojcze Burz, pomyla, czujc przytaczajcy ciar rozpaczy, gdy wpatrywa si w misk. Znw
staj si tym ndznikiem. Trac panowanie nad wszystkim, nad sob.
Nie mg nie nadziei wszystkich mostowych.
Nie by do silny.

Pi i p roku wczeniej
Kaladin przepchn si obok wrzeszczcej Laral i wpad na sal operacyjn. Nawet po latach pracy z
ojcem ilo krwi w pomieszczeniu nim wstrzsna. Wygldao to tak, jakby kto wyla wiadro
jaskrawoczerwonej farby.
W powietrzu unosi si smrd spalonego ciaa. Lirin pracowa gorczkowo nad Rillirem, synem
owieconego Roshonea. Z brzucha modzieca wystawa paskudny, przypominajcy nieco kie przedmiot, a
jego prawa noga bya zmiadona. Wisiaa zaledwie na kilku cignach, odamki koci wystaway jak
trzciny przebijajce powierzchni stawu. Sam owiecony Roshone lea z zamknitymi oczami na stole z
boku i jcza, ciskajc nog, ktr przebia inna kociana wcznia. Krew przesczaa si przez jego
zaimprowizowany banda, spywaa po boku stou i kapaa na podog, gdzie mieszaa si z krwi jego syna.
Kaladin sta w drzwiach i si gapi. Laral nie przestawaa wrzeszcze. ciskaa futryn, gdy kilku stranikw
Roshonea prbowao j odcign. Jej krzyki byy gorczkowe.
Zrb co! Postaraj si! On nie moe! By tam, gdy to si stao, a mnie to nie obchodzi i pucie
mnie!
Niewyrane frazy przeszy w pisk. Stranikom w kocu udao si j odcign.
Kaladinie! krzykn ojciec. Jeste mi potrzebny!
Te sowa go poruszyy. Wszed do rodka, wyszorowa rce i wzi bandae z szafki, wdeptujc przy
tym w krew. Migna mu twarz Rillira wikszo skry po prawej zostaa zdrapana. Powieka znikna, a
niebieskie oko bya rozcite i sklso niczym skra winogrona wycinitego na wino.
Kaladin popieszy do ojca z bandaami.
Chwil pniej w drzwiach pojawia si matka, a za ni Tien. Kobieta uniosa do do ust i
odcigna modszego syna. Zatoczy si, wyranie zamroczony. Powrcia chwil pniej bez niego.
Wody, Kaladinie! krzykn Lirin. Hesino, przynie wicej. Szybko!
Matka rzucia si na pomoc, cho od jakiego czasu rzadko asystowaa przy operacjach. Donie jej

dray, kiedy chwycia jedno z wiader i wybiega na zewntrz. Kaladin przynis ojcu drugie wiadro, ktre
byo pene, i Lirin wycign ko z brzucha modzieca. Zdrowa powieka Rillira zatrzepotaa, gowa
zadraa.
Co to? spyta Kaladin, przyciskajc banda do rany, gdy ojciec odrzuci dziwny przedmiot na
bok.
Kie biaogrzbieta wyjani mczyzna. Wody.
Kaladin chwyci gbk, zanurzy j w wiadrze i wykorzysta, by wla wod do rany brzucha Rillira.
W ten sposb zmy krew, co pozwolio Lirinowi oceni obraenia. Wycign rk, a Kaladin przygotowa
ig i ni. Na nodze ju bya opaska uciskowa. Na pen amputacj nadejdzie pora pniej.
Lirin zawaha si, wsunwszy palce w ziejcy otwr w brzuchu Rillira. Kaladin znw oczyci ran.
Z niepokojem spojrza na ojca.
Lirin wycign palce i podszed do owieconego Roshonea.
Bandae, Kaladinie powiedzia krtko.
Kaladin popiesznie wypeni polecenie, cho obejrza si przez rami na Rillira. Niegdy przystojny
jasnooki modzieniec znw zadra spazmatycznie.
Ojcze...
Bandae! powtrzy Lirin.
Co robisz, chirurgu?! rykn Roshone. Co z moim synem?
Wok niego kbiy si blospreny.
Twj syn nie yje powiedzia Lirin, wyrywajc kie z nogi Roshonea.
Jasnooki zawy z blu, cho Kaladin nie umia powiedzie, czy ze wzgldu na kie, czy syna.
Roshone zacisn zby, kiedy Kaladin przycisn banda do jego nogi. Lirin zanurzy donie w wiadrze, po
czym szybko przetar je sokiem z guzowca, eby odegna zgniospreny.
Mj syn nie umar warkn Roshone. Widz, jak si rusza! Zajmij si nim, chirurgu.
Kaladinie, przynie senn wod poleci Lirin, biorc ig.
Kaladin popieszy na ty, rozchlapujc krew, i otworzy szafk na kocu. Wycign niewielk
flaszk przezroczystego pynu.
Co ty robisz?! wrzasn Roshone, prbujc usi. Popatrz na mojego syna! Na
Wszechmocnego, popatrz na niego!
Kaladin odwrci si z wahaniem, nalewajc senn wod na banda. Rillirem rzucao coraz bardziej.
Pracuj, kierujc si trzema zasadami, Roshone powiedzia Lirin, si zmuszajc jasnookiego, by
si pooy. Tymi zasadami kieruje si kady chirurg, kiedy musi wybiera midzy dwoma pacjentami.
Jeli rany s porwnywalne, najpierw zajmij si najmodszym.
To zajmij si moim synem!
Jeli rany nie s rwnie powane mwi dalej Lirin zajmij si najpierw najpowaniejsz.
Jak ci mwiem!
Trzecia zasada jest waniejsza od dwch pozostaych, Roshone powiedzia Lirin, pochylajc si.

Chirurg musi wiedzie, kiedy nie moe pomc. Przykro mi, Roshone. Uratowabym go, gdybym mg,
przysigam. Ale nie mog.
Nie! Roshone znw zacz si szarpa.
Kaladinie! Szybko! poleci ojciec.
Kaladin podszed byskawicznie. Przycisn banda z senn wod do brody i ust Roshonea, tu pod
nosem, zmuszajc jasnookiego do oddychania oparami. Sam wstrzyma oddech, jak go uczono.
Roshone wrzeszcza, ale obaj go przytrzymywali, a on osab od utraty krwi. Wkrtce jego krzyki
ucichy. Po chwili bekota i umiecha si do siebie. Lirin wrci do rany na nodze, a Kaladin poszed
wyrzuci banda z senn wod.
Nie. Podaj j Rillirowi. Ojciec nie podnis wzroku znad pracy. To jedyny gest miosierdzia,
jaki moemy mu da.
Kaladin pokiwa gow i poda banda z senn wod modziecowi. Rillir zacz oddycha mniej
gorczkowo, cho nie wydawa si do wiadomy, by zauway efekty. Pniej Kaladin wyrzuci banda z
senn wod do piecyka gorco neutralizowao jej dziaanie. Biay, puszysty banda pomarszczy si,
zbrzowia w ogniu i zacz parowa, a jego krawdzie stany w ogniu.
Kaladin wrci z gbk i obmy ran Roshona, gdy Lirin j obmacywa. Wewntrz utkwio kilka
odamkw ka i Lirin wycign szczypce oraz ostry jak brzytwa n, mamroczc pod nosem.
Niech ich wszystkich Potpienie powiedzia Lirin, wycigajc pierwszy odamek ka. Za nimi
Rillir znieruchomia. Czy wysanie poowy z nas na wojn im nie wystarcza? Czy musz szuka mierci
nawet kiedy mieszkaj w spokojnym miasteczku? Roshone nie powinien szuka tego burzowego
biaogrzbieta.
On go szuka?
Polowali na niego warkn Lirin. Z Wistiowem artowalimy sobie na temat jasnookich takich
jak oni. Jeli nie mog zabija ludzi, zabijaj zwierzta. C, na to natrafie, Roshone.
Ojcze powiedzia cicho Kaladin. Nie bdzie z ciebie zadowolony, kiedy si obudzi.
Owiecony lea z zamknitymi oczami i nuci cicho.
Lirin nie odpowiedzia. Wyrwa kolejny kawaek ka, a Kaladin przemy ran. Ojciec przycisn
palce do boku duej rany, badajc j.
Zosta jeszcze jeden fragment ka, wystajcy z minia wewntrz rany. Tu obok tego minia
pulsowaa ttnica udowa, najwiksza w nodze. Lirin sign noem, ostronie wycinajc odamek ka. Po
czym zawaha si na chwil z ostrzem o wos od ttnicy.
Gdyby zostaa przecita... pomyla Kaladin. Roshone zginby w cigu kilku chwil. y tylko
dlatego, e kie nie trafi w ttnic.
Zazwyczaj spokojna do Lirina zadraa. Spojrza na Kaladina. Cofn n, omijajc ttnic, po
czym szczypcami wyrwa odprysk. Odrzuci go na bok i spokojnie sign po ig i ni.
Za ich plecami Rillir przesta oddycha.
*

Tego wieczoru Kaladin siedzia na schodach domu z domi na kolanach.


Roshone zosta odwieziony do swojej posiadoci, gdzie mieli si nim zaj jego sudzy. Ciao jego
syna stygo w krypcie, wysano te posaca z prob o Dusznik dla ciaa.
Opadajce w stron horyzontu soce byo czerwone jak krew. Wszdzie, gdzie Kaladin spojrza,
wiat by czerwony.
Drzwi do sali operacyjnej zamkny si i ze rodka wytoczy si ojciec, ktry wydawa si rwnie
zmczony, jak Kaladin si czu. Usiad z westchnieniem obok syna, spogldajc na soce. Czy dla niego te
wygldao jak krew?
Nie rozmawiali, gdy soce opadao powoli. Dlaczego byo najbardziej kolorowe, kiedy miao
znikn na noc? Czy byo wcieke, e zmuszano je do schowania si za horyzontem? Czy moe byo
artyst, robicym przedstawienie przed udaniem si na spoczynek?
Dlaczego najbardziej kolorowa cz ludzkich cia ich jaskrawa krew krya si pod skr,
niewidzialna, chyba e co poszo nie tak?
Nie, pomyla Kaladin. Krew nie jest najbardziej kolorow czci ciaa. Oczy te mog by
kolorowe. Krew i oczy. Oba oznaczajce pochodzenie. I szlachetno.
Dzi zajrzaem do ludzkiego wntrza powiedzia w kocu Kaladin.
Nie po raz pierwszy odpar Lirin i z pewnoci nie po raz ostatni. Jestem z ciebie dumny.
Spodziewaem si, e bdziesz tu paka, jak zazwyczaj, kiedy tracimy pacjenta. Uczysz si.
Kiedy powiedziaem, e zajrzaem do ludzkiego wntrza, wcale nie miaem na myli ran.
Lirin milcza przez chwil.
Rozumiem.
Pozwoliby mu umrze, gdyby mnie tam nie byo, prawda?
Milczenie.
Dlaczego tego nie zrobie? spyta Kaladin. To by tak wiele rozwizao!
Nie pozwolibym mu umrze. Zamordowabym go.
Mgby pozwoli mu si wykrwawi, a pniej stwierdzi, e nie moge go uratowa. Nikt by
nie zakwestionowa twoich sw. Moge to zrobi.
Nie sprzeciwi si Lirin, wpatrujc si w zachodzce soce. Nie, nie mgbym.
Ale dlaczego?
Poniewa nie jestem zabjc, synu.
Kaladin zmarszczy czoo.
Lirin mia nieobecne spojrzenie.
Kto musi zacz. Kto musi wystpi naprzd i zrobi to, co jest waciwe, poniewa jest
waciwe. Jeli nikt nie zacznie, to inni nie mog pody za nim. Jasnoocy robi wszystko co w ich mocy,
eby si pozabija i nas te. Pozostali wci nie przynieli Aldsa i Milpa. Roshone ich tam po prostu
zostawi.
Alds i Milp, dwaj ludzie z miasteczka, brali udzia w polowaniu, ale nie wrcili z grup niosc

rannych jasnookich. Roshone tak si martwi Rillirem, e ich zostawi, by go nie spowolniali.
Jasnoocy nie przejmuj si yciem powiedzia Lirin. Dlatego ja musz to robi. To kolejny
powd, dla ktrego nie pozwolibym Roshoneowi umrze, nawet gdyby ci tam nie byo. Cho patrzenie na
ciebie dodao mi si.
auj tego stwierdzi Kaladin.
Nie wolno ci tak mwi.
Dlaczego?
Dlatego, synu. Musimy by lepsi od nich. Westchn i wsta. Powiniene si przespa. Mog
ci potrzebowa, kiedy pozostali wrc z Aldsem i Milpem.
To nie byo prawdopodobne, dwaj mieszkacy miasteczka pewnie ju nie yli. Podobno byli
powanie ranni. A poza tym, po okolicy wci kryy biaogrzbiety.
Lirin wszed do rodka, ale nie kaza Kaladinowi pody za sob.
Czy pozwolibym mu umrze? zastanawia si Kaladin. Moe nawet przekrcibym ten n, eby
szybciej wysa go w drog? Roshone od chwili przybycia by plag, ale czy to usprawiedliwiao zabicie
go?
Nie. Przecicie tej ttnicy nie byoby usprawiedliwione. Ale czy Kaladin by zobowizany mu
pomc? Nieudzielenie pomocy nie byo tym samym co zabicie. Po prostu nie byo.
Kaladin przemyla to wielokrotnie, rozwaajc sowa ojca. To, co odkry, wstrzsno nim.
Naprawd pozwoliby Roshoneowi umrze na tym stole. Tak by byo lepiej dla rodziny Kaladina i dla
caego miasteczka.
Ojciec niegdy wymiewa jego pragnienie, by pj na wojn. I w rzeczy samej, kiedy Kaladin z
wasnej woli zadecydowa, e zostanie chirurgiem, jego wczeniejsze myli i czyny wydaway mu si
dziecinne. Ale Lirin sdzi, e chopak jest niezdolny do zabijania. Robi ci si przykro, nawet jeli
nadepniesz na kremlika, synu, powiedzia. Wbicie wczni w czowieka nie bdzie wcale takie atwe, jak
ci si wydaje.
Ale ojciec si myli. Odkrycie byo oszaamiajce i przeraajce. To nie bya prna fantazja ani
marzenie o chwale bitwy, lecz prawda.
W tej wanie chwili Kaladin wiedzia, e mg zabija, jeli to byo konieczne. Niektrych ludzi po
prostu naleao usun, jak zakaony palec albo zmiadon nog.

Niczym arcyburza, pojawiajcy si regularnie, lecz zawsze niespodziewani.


Sowo Spustoszenie pojawia si dwukrotnie w odniesieniu do ich przybycia. Patrz strony 57, 59 i 64
Opowieci przy ogniu.
Podjam decyzj ogosia Shallan.
Jasnah podniosa wzrok znad bada. Z niezwykym u niej szacunkiem odsuna ksigi na bok i
usiada plecami do Zasony, spogldajc na Shallan.
Dobrze.
To, co zrobilicie, byo jednoczenie zgodne z prawem i waciwe, w cisym znaczeniu tych sw
powiedziaa dziewczyna. Ale nie byo moralne, a ju z pewnoci nie etyczne.
Czyli moralno i legalno s odrbne?
Niemal wszystkie filozofie zgadzaj si w tej kwestii.
Ale co ty uwaasz?
Shallan zawahaa si.
Tak. Mona by moralnym, nie przestrzegajc prawa, i mona by niemoralnym, przestrzegajc
prawa.
Powiedziaa jednak rwnie, e to, co zrobiam, byo waciwe, ale nie moralne. Rozrnienie
midzy tymi dwoma wydaje si trudniejsze do zdefiniowania.
Dziaanie moe by waciwe wyjania Shallan. To po prostu co, co zostao zrobione, nie
biorc pod uwag intencji. Zabicie czterech mczyzn w samoobronie jest waciwe.
Ale nie moralne?
Moralno odnosi si do waszych zamiarw i szerszego kontekstu sytuacji. Wyszukanie ludzi, by
ich zabi, jest dziaaniem niemoralnym, Jasnah, niezalenie od ostatecznego rezultatu.
Jasnah postukaa paznokciem w biurko. Zaoya rkawiczk, opit na klejnotach zniszczonego

Dusznika. Miny dwa tygodnie. Z pewnoci odkrya ju, e nie dziaa. Jak moga by tak spokojna?
Czyby prbowaa go w tajemnicy naprawi? Moe obawiaa si, e gdyby ujawnia, e jest zepsuty,
utraciaby wpywy polityczne. A moe zorientowaa si, e jej Dusznik zosta zamieniony na inny? Czy to
moliwe, e wbrew wszelkiemu prawdopodobiestwu Jasnah nie prbowaa uywa Dusznika? Shallan
musiaa wkrtce wyjecha. Ale gdyby to zrobia, zanim Jasnah odkryje podmian, ryzykowaa, e kobieta
skorzysta ze swojego Dusznika tu po znikniciu Shallan, co cignoby na ni podejrzenia. To czekanie w
niepewnoci doprowadzao dziewczyn prawie do szalestwa.
W kocu Jasnah pokiwaa gow i wrcia do bada.
Nie macie nic do powiedzenia? odezwaa si Shallan. Wanie oskaryam was o morderstwo.
Nie sprzeciwia si Jasnah morderstwo to kategoria prawna. Powiedziaa, e zabiam
nieetycznie.
Jak zakadam, uwaacie, e si myl?
Owszem. Ale akceptuj, e wierzysz w to, co mwisz, i woya w to racjonalne przemylenia.
Przejrzaam twoje notatki i wierz, e pojmujesz rnorodne filozofie. W niektrych wypadkach sdz
wrcz, e bya do wnikliwa w swojej interpretacji. Lekcja bya pouczajca.
Otworzya ksig.
I to ju koniec?
Oczywicie, e nie stwierdzia kobieta. W przyszoci zajmiemy si dalszymi studiami
filozoficznymi, na razie wystarczy mi, e masz solidne podstawy w tej dziedzinie.
Ale i tak uznaam, e si mylicie. Wci sdz, e istnieje absolutna Prawda.
Owszem zgodzia si Jasnah a dojcie do tego wniosku wymagao dwch tygodni wysiku.
Podniosa wzrok i spojrzaa Shallan w oczy. To nie byo atwe, prawda?
Nie.
I wci si zastanawiasz?
Tak.
To wystarczy. Jasnah lekko zmruya oczy, a na jej wargach pojawi si pocieszajcy umiech.
Jeli to ci pomoe w wewntrznych zmaganiach, dziecko, wiedz, e prbowaam zrobi co dobrego.
Czasami zastanawiam si, czy ze swoim Dusznikiem nie powinnam osign wicej. Wrcia do lektury.
Masz wolne na reszt dnia.
Shallan zamrugaa.
Sucham?
Wolne powtrzya Jasnah. Moesz i. Robi, co chcesz. Pewnie spdzisz ten czas na
rysowaniu ebrakw i posugaczek, ale to twj wybr. Id sobie.
Tak, jasnoci! Dzikuj.
Jasnah machna rk, a wtedy Shallan chwycia teczk i wybiega z alkowy. Nie miaa ani chwili
wolnego od dnia, kiedy posza samotnie szkicowa do ogrodw. Zostaa za to agodnie zajana Jasnah
zostawia j w pokoju, eby odpocza, a nie, eby wysza rysowa.

Shallan czekaa niecierpliwie, gdy parshmescy tragarze opuszczali jej wind na parter Zasony, a
pniej wysza popiesznie do gwnego korytarza. Dusz chwil pniej dotara do pokojw dla goci,
kiwajc gow sucym tam panom-sugom. Na wp stranicy, na wp dozorcy, pilnowali, kto wchodzi i
wychodzi.
Grubym mosinym kluczem otworzya drzwi do komnat Jasnah, po czym wlizgna si do rodka i
zamkna drzwi za sob. Nieduy salon wyposaony w dywan i dwa krzesa obok kominka owietlay
topazy. Na stole wci sta na wp oprniony kielich pomaraczowego wina, pozostay po wieczornych
studiach Jasnah, jak rwnie kilka okruchw chleba.
Shallan popieszya do swojego pokoju, zamkna drzwi i wyja Dusznik z bezpiecznej sakiewki.
Ciepy blask klejnotw skpa jej twarz w biaym i czerwonym blasku. Byy tak due i wobec tego jasne
e trudno byo na nie patrze. Kady byby wart dziesi lub dwadziecia broamw.
Bya zmuszona ukry je na zewntrz podczas ostatniej arcyburzy, by je napeni, co stanowio
dodatkowe rdo niepokoju. Odetchna gboko, po czym uklka i wysuna spod ka nieduy kijek.
Mino ptora tygodnia wicze i wci nie udao jej si zmusi Dusznika do... c, do zrobienia
czegokolwiek. Prbowaa stukania w klejnoty, przekrcania ich, potrzsania doni i poruszania ni
dokadnie tak, jak Jasnah. Wpatrywaa si w kolejne rysunki tego procesu, ktre wykonaa. Prbowaa
mwi, skupia si, a nawet baga.
Jednake poprzedniego dnia znalaza ksik, w ktrej pojawia si uyteczna wskazwka, a w
kadym razie tak si zdawao. Utrzymywaa ona, e nucenie moe zwiksza skuteczno Dusznikowania.
Usiada na ku i zmusia si do skupienia. Zamkna oczy, wzia kijek i wyobrazia sobie, e przeobraa
si w kwarc. Pniej zacza nuci.
Nic si nie stao. Nucia jednak, prbujc rnych tonacji, skupiajc si ze wszystkich si.
Koncentrowaa si na zadaniu przez dobre p godziny, a jej umys zacz bdzi. Zacz j drczy nowy
niepokj. Jasnah bya jedn z najbardziej byskotliwych i wnikliwych uczonych na wiecie. Pooya
Dusznik w miejscu, z ktrego mg zosta zabrany. Czy celowo oszukaa Shallan imitacj?
To si wydawao zbyt wielk komplikacj. Dlaczego nie zatrzasn puapki i nie ujawni, e Shallan
jest zodziejk? Fakt, e nie umiaa uruchomi Dusznika, sprawi, e rozpaczliwie szukaa nawet najmniej
prawdopodobnych wyjanie.
Przestaa nuci i otworzya oczy. Patyk si nie zmieni. Tyle mi pomoga ta wskazwka, pomylaa,
odkadajc go z westchnieniem. Miaa tak wielk nadziej.
Pooya si na ku, odpoczywajc i wpatrujc si w brzowe kamienne sklepienie, wycite
podobnie jak reszta Konklawe we wntrzu gry. W tym miejscu kamie celowo nie zosta oszlifowany,
przez co przypomina sklepienie jaskini. By pikny w dyskretny sposb, ktrego nigdy wczeniej nie
zauwaya, barwy i kontury skay faloway jak powierzchnia stawu, ktr kto poruszy.
Wzia arkusz z teczki i zacza szkicowa wzory kamienia. Jeden szkic dla uspokojenia, a pniej
wrci do Dusznika. Moe znw powinna sprbowa na drugiej rce.
Nie moga uwieczni barw warstw, nie wglem, ale moga ukaza fascynujcy sposb, w jaki

warstwy przeplatay si ze sob. Niczym dzieo sztuki. Czy jaki kamieniarz celowo wyku takie sklepienie,
tworzc to subtelne dzieo, czy te byo to przypadkowe dzieo natury? Umiechna si, wyobraajc sobie
przepracowanego kamieniarza, ktry zauwaa pikne ziarno skay i postanawia stworzy falujcy wzr dla
wasnej przyjemnoci i z poczucia pikna.
Kim jeste?
Shallan krzykna i usiada, a szkicownik spad jej z kolan. Kto wyszepta te sowa. Syszaa je tak
wyranie!
Kto tam? spytaa.
Cisza.
Kto tam?! spytaa goniej. Jej serce tuko si w piersi.
Zza drzwi pokoju, z salonu dobieg jaki dwik. Shallan podskoczya i ukrya do z Dusznikiem
pod poduszk, kiedy drzwi uchyliy si, ukazujc pomarszczon paacow suc, ciemnook i ubran w
biao-czarny strj.
Ojej! wykrzykna kobieta. Nie miaam pojcia, e tu jestecie, jasnoci.
Ukonia si nisko.
Paacowa pokojwka. Przysza posprzta, jak codziennie. Skupiwszy si na medytacji, Shallan nie
usyszaa, jak wchodzi.
Dlaczego si do mnie odezwaa?
Odezwaam si do was, jasnoci?
Ty...
Nie, gos by szeptem i cakiem wyranie dobiega z wntrza pokoju Shallan. To nie moga by
pokojwka.
Zadraa i rozejrzaa si dookoa. Ale to gupota. Malutki pokj atwo dawao si sprawdzi. W
ktach i pod jej kiem nie ukrywali si Pustkowcy.
Co w takim razie usyszaa? Z pewnoci odgosy sprztania. Umys Shallan po prostu
zinterpretowa te przypadkowe dwiki jako sowa.
Zmuszajc si do rozlunienia, Shallan spojrzaa ponad ramieniem sucej do salonu. Kobieta
sprztna kielich i okruchy. O cian opieraa si miota. Dodatkowo drzwi do pokoju Jasnah byy otwarte.
Bya w pokoju jasnoci Jasnah? spytaa ostro Shallan.
Tak, jasnoci odpowiedziaa kobieta. Uporzdkowaam biurko, pocieliam ko...
Jasno Jasnah nie lubi, jak kto wchodzi do jej pokoju. Sucym powiedziano, by tam nie
sprztay.
Krl twierdzi, e jego pokojwki s bardzo starannie dobrane i e nigdy nie byo przypadkw
kradziey, ale Jasnah i tak nalegaa, by adna nie wchodzia do jej sypialni.
Kobieta poblada.
Przepraszam, jasnoci. Nie syszaam! Nie powiedziano mi...
Ju dobrze powiedziaa Shallan. Powinna jej powiedzie, co zrobia. Zawsze poznaje, e kto

rusza jej rzeczy. Lepiej dla ciebie bdzie, jeli do niej pjdziesz i wyjanisz.
T-tak, jasnoci. Kobieta znw si ukonia.
Waciwie odezwaa si Shallan, gdy co przyszo jej na myl powinna pj teraz. Nie ma
sensu tego odkada.
Stara pokojwka westchna.
Tak, oczywicie, jasnoci.
Wycofaa si. Kilka chwil pniej drzwi zamkny si za ni.
Shallan zerwaa si z ka, zdja Dusznik i wepchna go z powrotem do sakiewki. Wypada na
zewntrz z bijcym sercem, zupenie zapomniaa o dziwnym gosie, oto bowiem miaa okazj zajrze do
sypialni Jasnah. Mao prawdopodobne, by odkrya co uytecznego na temat Dusznikw, ale nie moga nie
wykorzysta tej szansy nie, skoro moga obwini suc o poruszenie rzeczy Jasnah.
Czua si jedynie odrobin winna. Ju okrada Jasnah. W porwnaniu z tym myszkowanie w jej
pokoju byo niczym.
Sypialnia bya wiksza ni ta naleca do Shallan, cho ze wzgldu na nieunikniony brak okien
wci wydawaa si ciasna. Poow przestrzeni zajmowao oe Jasnah, okropiestwo z baldachimem.
Lustro stao przy przeciwlegej cianie, a obok niego toaletka, z ktrej Shallan ukrada Dusznik. Poza tym, w
pokoju znajdowao si jedynie biurko, po lewej zastawione stertami ksiek.
Shallan wczeniej nie miaa okazji spojrze na notatniki Jasnah. Moe przypadkiem robia notatki na
temat Dusznika? Dziewczyna usiada przy biurku, wysuna grn szuflad i przejrzaa pdzelki, wglowe
owki i arkusze papieru. Wszystkie leay porzdnie uoone, a papier by czysty. W szufladzie na dole po
prawej znalaza atrament i czyste notatniki. W szufladzie na dole po lewej niewielki zbir rde.
Pozostay tylko ksiki na blacie. Jasnah zabieraa wikszo notatnikw ze sob, kiedy pracowaa.
Ale... tak, kilka zostao. Shallan z bijcym sercem wzia trzy cienkie tomiki i pooya je przed sob.
Notatki o Uruthiru, gosi napis wewntrz pierwszego. Notatnik by peen, jak si zdawao,
cytatw z licznych ksig, ktre znalaza Jasnah, i notatek na ich temat. Wszystkie mwiy o tym miejscu,
Uruthiru. Jasnah wspomniaa je wczeniej w rozmowie z Kabsalem.
Shallan odoya notatnik i spojrzaa na nastpny, liczc na wzmiank o Duszniku. Ten rwnie by
wypeniony do koca, ale pozbawiony tytuu. Shallan przejrzaa go, czytajc niektre wpisy.
Ci z popiou i ognia, ktrzy zabijali jak chmara, niepowstrzymani przed obliczem Heroldw.
Znalezione w Masly, s. 337. Potwierdzaj Coldwin i Hasavah.
Zabieraj wiato, gdziekolwiek si czaj. Skra, ktra jest spalona. Cormshen, strona 104.
Innia, w swoim zapisie dziecicych bajek, mwi o Pustkowcach, ktrzy s: Niczym arcyburza,
pojawiajcy si regularnie, lecz zawsze niespodziewani. Sowo Spustoszenie pojawia si dwukrotnie w
odniesieniu do ich przybycia. Patrz strony 57, 59 i 64 Opowieci przy ogniu.
Zmieniali si, kiedy z nimi walczylimy. Byli jak cienie, ktre przeobraaj si, gdy taczy pomie.
Nie lekcewacie ich ze wzgldu na to, co zobaczycie na pocztku. Domniemany urywek wypowiedzi
Talatina, wietlistego z Zakonu Stranikw Ska. rdo Wcielony Guvlowa uwaane jest za

wiarygodnie, cho ta wypowied pochodzi ze skopiowanego fragmentu Poematu sidmego ranka, ktry
zagin.
I tak dalej, i tak dalej. Cae strony. Jasnah uczya j tej metody prowadzenia notatek kiedy notatnik
zosta zapeniony, kady wpis by ponownie oceniany pod ktem wiarygodnoci i uytecznoci, i
przepisywany do innego, bardziej szczegowego notatnika.
Marszczc czoo, Shallan przejrzaa ostatni notatnik. Skupia si na Natanatanie, Niczyich
Wzgrzach i Strzaskanych Rwninach. Zbiera zapisy odkry myliwych, badaczy lub handlarzy
szukajcych rzecznej drogi do Nowego Natananu. Z trzech notatnikw najwikszy by ten powicony
Pustkowcom.
Znw Pustkowcy. Wielu ludzi w wiejskich okolicach szeptao o nich i innych potworach w
ciemnociach. O chrypnikach, burzoszeptaczach lub nawet budzcych postrach nocosprenach. Surowe
nauczycielki uczyy Shallan, e to przesdy, zmylenia Zaginionych wietlistych, ktrzy wykorzystywali
potwory, by uzasadni swoj dominacj nad ludzkoci.
arliwcy uczyli czego innego. Mwili o Zaginionych wietlistych zwanych wietlistymi
Rycerzami ktrzy pokonali Pustkowcw podczas wojny o Roshar. Wedle tych nauk dopiero po pokonaniu
Pustkowcw i odejciu Heroldw wietlici upadli.
Obie grupy zgadzay si, e Pustkowcy odeszli. Zmylenia czy dawno pokonani wrogowie, rezultat
kocowy by ten sam. Shallan wierzya, e niektrzy ludzie by moe nawet niektre uczone mogli
wierzy, e Pustkowcy wci istniej i nawiedzaj ludzko. Ale Jasnah sceptyczka? Jasnah, ktra
zaprzeczaa istnieniu Wszechmocnego? Czy ta kobieta moga by tak wypaczona, by zaprzecza istnieniu
Boga, ale akceptowa istnienie jego mitologicznych wrogw?
Rozlego si pukanie do zewntrznych drzwi. Shallan podskoczya, uniosa rk do piersi.
Popiesznie odoya notatniki na biurku w tym samym porzdku i ukadzie. Pniej zdenerwowana ruszya
do drzwi. Gupia, Jasnah by nie pukaa, powiedziaa sobie, przekrcia klucz i uchylia drzwi.
Za nimi sta Kabsal. Przystojny jasnooki arliwiec trzyma koszyk.
Doszy mnie suchy, e masz dzie wolny. Kuszco potrzsn koszykiem. Masz ochot na
dem?
Shallan uspokoia si i posaa spojrzenie w stron otwartego pokoju Jasnah. Naprawd chciaa
jeszcze poszuka. Odwrcia si do Kabsala, chcc mu odmwi, ale jego oczy byy tak zachcajce. Ta
sugestia umiechu na jego twarzy, ta dobroduszna i rozluniona postawa.
Gdyby Shallan posza z Kabsalem, moe mogaby go spyta, co wiedzia o Dusznikach. Jednak nie
dlatego podja decyzj. Rzeczywicie powinna si rozluni. Ostatnio bya zdenerwowana, jej umys
wypeniaa filozofia, a kad woln chwil prby zmuszenia Dusznika do pracy. Nic dziwnego, e syszaa
gosy.
Mam wielk ochot na dem stwierdzia.
*
Dem z jagd prawdy powiedzia Kabsal, unoszc niewielki zielony soik. Azirski. Wedle

legend, ci, ktrzy spoywaj jagody, mwi sam prawd a do nastpnego zachodu soca.
Shallan uniosa brew. Siedzieli na poduszkach na kocu w ogrodach Konklawe, niedaleko miejsca,
gdzie zacza eksperymenty z Dusznikiem.
A czy to prawda?
Raczej nie powiedzia Kabsal, otwierajc soik. Jagody s nieszkodliwe. Ale licie i pdy
roliny, jeli je spali, wydzielaj dym, ktry wprawia ludzi w upojenie i eufori. Wydaje si, e ludzie
czsto zbierali pdy na ognisko. Jedli jagody przy ogniu i mieli... interesujc noc.
To dziwne... zacza Shallan, po czym zagryza warg.
Co takiego? zachci j.
Westchna.
To dziwne, e nie byy zwane jagodami narodzin, biorc pod uwag... Zarumienia si.
Zamia si.
Suszna uwaga.
Ojcze Burz powiedziaa, rumienic si jeszcze bardziej. Napraw nie radz sobie ze
stosownym zachowaniem. Daj mi demu, prosz.
Umiechn si i poda jej kromk chleba posmarowan zielonym demem. Parshmen o tpym
spojrzeniu przywaszczony z Konklawe siedzia na ziemi obok ciany upkokory, penic obowizki
zaimprowizowanej przyzwoitki. Czua si dziwnie, przebywajc w obecnoci mczyzny prawie w jej
wieku, w towarzystwie jedynie samotnego parshmena. Wydawao jej si to wyzwalajce. Oywcze. A moe
tak dziaao na ni soce i wiee powietrze.
Nie radz sobie rwnie z byciem uczon dodaa, przymykajc oczy i oddychajc gboko.
Stanowczo za bardzo lubi przebywa na zewntrz.
Wiele z najwikszych uczonych spdzio ycie na podrach.
A na kad z nich sprzeciwia si Shallan przypadaa setka innych, ktre utkny w
zakamarkach bibliotek, pord ksig.
I niczego innego bardziej nie pragny. Wikszo ludzi, ktrych pocigaj badania, woli
zakamarki i biblioteki. Ale ty nie. To ci czyni intrygujc.
Otworzya oczy, umiechna si do niego i ugryza spory ks chleba z demem. Ten thayleski
chleb by tak puszysty, e przypomina ciasto.
I jak odezwaa si, gdy przeuwa swj ks czy czujesz si bardziej prawdomwny, gdy ju
zjade dem?
Jestem arliwcem odpar. Moim obowizkiem i powoaniem jest by zawsze prawdomwnym.
Oczywicie zgodzia si. Ja rwnie zawsze jestem prawdomwna. W rzeczy samej, jestem tak
pena prawdy, e czasem a wyciska kamstwa na moje wargi. Widzisz, w moim wntrzu nie ma na nie
miejsca.
Rozemia si serdecznie.
Shallan Davar. Nie umiem sobie wyobrazi, by kto tak sodki jak ty wypowiedzia cho jedno

kamstwo.
W takim razie dla twojej rwnowagi umysowej bd je wypowiada parami. Umiechna si.
Czuj si koszmarnie, a to jedzenie jest obrzydliwe.
Wanie zaprzeczya caej tradycji i mitologii otaczajcej spoywanie demu z jagd prawdy!
Dobrze stwierdzia. Dem nie powinien mie tradycji ani mitologii. Powinien by sodki,
kolorowy i smakowity.
Podobnie jak mode damy, jak mniemam.
Bracie Kabsalu! Znw si zarumienia. To wcale nie byo stosowne.
A jednak si umiechasz.
Nic nie mog na to poradzi. Jestem sodka, kolorowa i smakowita.
Co do kolorw, bez wtpienia si nie mylisz powiedzia, wyranie rozbawiony jej rumiecem.
I sodyczy. Nie mog si wypowiada na temat smakowitoci...
Kabsalu! wykrzykna, cho nie bya zaskoczona.
Kiedy powiedziaa sobie, e interesowa si ni wycznie ze wzgldu na jej dusz, ale coraz
trudniej byo jej w to uwierzy. Zaglda przynajmniej raz w tygodniu.
Rozemia si, widzc zawstydzenie Shallan, co jeszcze pogbio jej rumieniec.
Przesta! Uniosa rk do oczu. Twarz musz mie w tym samym odcieniu co wosy! Nie
powiniene mwi takich rzeczy, jeste mem gbokiej wiary.
Ale nadal mem, Shallan.
Ktry powiedzia kiedy, e jego zainteresowanie mn jest wycznie akademickie.
Tak, akademickie odpar swobodnie. Co czy si z wieloma eksperymentami i badaniami
terenowymi.
Kabsalu!
Rozemia si na cae gardo i odgryz ks chleba.
Przepraszam, jasnoci Shallan. Ale to wywouje tak reakcj!
Mrukna co pod nosem, opuszczajc do, ale wiedziaa, e mwi takie rzeczy przynajmniej
czciowo dlatego, e go zachcaa. Nic nie moga na to poradzi. Nikt nigdy nie okazywa jej takiego
zainteresowania, jak on. Lubia go lubia z nim rozmawia, lubia go sucha. To by cudowny sposb na
przerwanie monotonii nauki.
Oczywicie, nie byo szans na zwizek. Zakadajc, e uda jej si ochroni rodzin, musiaa zawrze
odpowiednie politycznie maestwo. Flirtowanie z arliwcem nalecym do krla Kharbranthu nikomu nie
posuy.
Wkrtce bd musiaa zacz mu dawa do zrozumienia, jak wyglda prawda, pomylaa. Musi
wiedzie, e do niczego nie dojdzie.
Pochyli si ku niej.
Naprawd jeste taka, jaka jeste, czy nie, Shallan?
Kompetentna? Inteligentna? Czarujca?

Umiechn si.
Autentyczna.
Nie powiedziaabym tego stwierdzia.
Jeste. Widz to w tobie.
Nie chodzi o to, e jestem autentyczna. Jestem naiwna. Spdziam cae dziecistwo w posiadoci
rodziny.
Nie otacza ci aura samotniczki. Tak swobodnie prowadzisz rozmow.
Musiaam do tego doj. Wikszo dziecistwa spdziam w swoim wasnym towarzystwie, a nie
znosz nudnych rozmwcw.
Umiechn si, cho w oczach mia trosk.
Wielka szkoda, e komu takiemu jak tobie brakowao zainteresowania. To jak wieszanie piknego
obrazu frontem do ciany.
Opara si na bezpiecznej doni i dokoczya chleb.
Nie powiem, e brakowao mi zainteresowania. Ojciec zwraca na mnie wielk uwag.
Syszaem o nim. Ma opini surowego.
On... musiaa udawa, e ojciec wci yje ...jest czowiekiem penym pasji i cnoty. Tyle tylko,
e nie jednoczenie.
Shallan! Chyba nie syszaem bardziej byskotliwej wypowiedzi z twoich ust.
I bardziej prawdziwej. Niestety.
Kabsal spojrza jej w oczy, jakby czego w nich szuka. Co zobaczy?
Zdaje si, e nie darzysz ojca szczegln sympati.
Kolejne prawdziwe stwierdzenie. Najwyraniej jagody dziaaj na nas oboje.
Jak mniemam, jest przykrym czowiekiem?
Tak, cho nigdy wobec mnie. Jestem zbyt cenna. Jego idealna, doskonaa crka. Widzisz, mj
ojciec jest dokadnie typem czowieka, ktry powiesiby obraz odwrotnie. W ten sposb nie skalaj go
niegodne oczy ani nie dotkn niegodne palce.
Wielka szkoda. Wydajesz mi si bardzo dotykalna.
Spiorunowaa go wzrokiem.
Mwiam ci ju, koniec z tymi arcikami.
To nie by arcik powiedzia, spogldajc na ni niebieskimi oczyma. Szczerymi oczyma.
Intrygujesz mnie, Shallan Davar,
Poczua, e serce wali jej w piersi. Co dziwne, jednoczenie przepenia j panika.
Nie powinnam by intrygujca.
Dlaczego nie?
Zagadki logiczne s intrygujce. Obliczenia matematyczne mog by intrygujce. Manipulacje
polityczne s intrygujce. Ale kobiety... powinny by co najmniej nieprzeniknione.
A jeli sdz, e zaczynam ci rozumie?

To masz nade mn du przewag stwierdzia. Poniewa ja sama siebie nie rozumiem.


Umiechn si.
Nie powinnimy tak rozmawia, Kabsalu. Jeste arliwcem.
Mona opuci szeregi arliwcw, Shallan.
Przeszy j dreszcz. Wpatrywa si w ni spokojnie, nie mrugajc. Przystojny, wygadany, dowcipny.
To wkrtce moe si sta bardzo niebezpieczne, pomylaa.
Jasnah sdzi, e zbliye si do mnie, poniewa chcesz dosta jej Dusznik wyrzucia z siebie
Shallan, po czym si skrzywia.
Idiotka! pomylaa. Tak reagujesz, kiedy mczyzna sugeruje, e mgby porzuci sub
Wszechmocnemu, by by z tob?
Jasno Jasnah jest cakiem bystra stwierdzi Kabsal, odkrawajc kolejn kromk chleba.
Shallan zamrugaa.
Och. To znaczy, e ma racj?
Ma racj i si myli odpar Kabsal. Krg wyznawcw bardzo, ale to bardzo pragnby zdoby
ten fabrial. Zamierzaem w kocu poprosi ci o pomoc.
Ale?
Ale moi przeoeni uznali to za bardzo zy pomys. Skrzywi si. Sdz, e krl Alethkaru jest
na tyle wybuchowy, by pj pod takim pretekstem na wojn z Kharbranthem. Duszniki to nie Ostrza
Odprysku, ale mog by rwnie wane. Potrzsn gow i odgryz ks. Elhokar Kholin powinien si
wstydzi, e pozwala siostrze uywa tego fabriala, szczeglnie w tak trywialny sposb. Ale gdybymy
mieli go ukra... C, reperkusje mogyby obj cay voriski Roshar.
A tak? spytaa Shallan, czujc mdoci.
Pokiwa gow.
Wikszo ludzi o tym nie myli. Ja nie mylaem. Krlowie wadaj i prowadz wojny
Odpryskami... ale ich armie utrzymuj si przy yciu dziki Dusznikom. Czy masz pojcia, jak potne linie
zaopatrzenia i siy ludzkie zastpuj Duszniki? Bez nich prowadzenie wojny jest prawie niemoliwe.
Kadego miesica potrzebowaaby setek wozw wypenionych ywnoci!
C... to byby problem. Odetchnam gboko. Fascynuj mnie, te Duszniki. Zawsze si
zastanawiaam, jakie by to byo uczucie, uywa jednego z nich.
Ja te.
Czyli nigdy z nich nie korzystae?
Potrzsn gow.
W Kharbrancie nie ma adnych.
Racja, pomylaa. To dlatego krl potrzebowa pomocy Jasnah, by uratowa wnuczk.
Czy syszae kiedykolwiek, by kto rozmawia o korzystaniu z nich?
Skulia si, wypowiadajc te odwane sowa. Nie zrobi si podejrzliwy?
On jedynie swobodnie przytakn.

Jest w tym pewna tajemnica, Shallan.


Naprawd? spytaa ze cinitym gardem.
Popatrzy na ni porozumiewawczo.
W rzeczywistoci to wcale nie jest takie trudne.
To... co takiego?
To prawda stwierdzi. Syszaem od kilku arliwcw. Duszniki otacza tak wiele cieni i
rytuaw. S utrzymywane w tajemnicy, nie korzysta si z nich przy kim. Ale tak naprawd niewiele si w
nich kryje. Nakada si jeden z nich, przyciska do do czego i palcem stuka w klejnot. Tak prosto dziaaj.
Jasnah robi to inaczej powiedziaa, by moe nieco zbyt defensywnie.
Owszem, to mnie zdezorientowao, ale podobno, jeli wystarczajco dugo korzysta si z jednego z
nich, czowiek uczy si lepiej nad nimi panowa. Potrzsn gow. Nie podoba mi si tajemnica, ktra
wok nich narosa. Za bardzo trci mistycyzmem starej Hierokracji. Lepiej, ebymy nie ruszyli znw t
drog. Jakie to ma znaczenie, e ludzie by si dowiedzieli, jak prosto korzysta si z Dusznikw? Zasady i
dary Wszechmocnego czsto s proste.
Shallan prawie nie suchaa ostatniej czci. Niestety, wydawao si, e Kabsal wie tyle samo, co
ona. Moe nawet mniej. Wyprbowaa sposb, o ktrym mwi, i nie zadziaao. Moe arliwcy, ktrych
zna, kamali, by zachowa tajemnic?
Tak czy inaczej powiedzia Kabsal chyba zdryfowalimy. Spytaa mnie o kradzie Dusznika i
moesz by spokojna, nie postawi ci w takiej sytuacji. To by gupi pomys i zakazano mi jego realizacji.
Nakazano mi zatroszczy si o twoj dusz i upewni si, e nie zepsuje ci nauczanie Jasnah, a by moe
rwnie sprbowa odzyska jej dusz.
C, to ostatnie moe by trudne.
Nie zauwayem.
Umiechna si, cho nie wiedziaa, jak powinna si czu.
Chyba troch zepsuam t chwil, prawda? Midzy nami.
Ciesz si, e to zrobia odpar, otrzepujc donie. Daj si ponie, Shallan. Czasami
zastanawiam si, czy rwnie kiepsko radz sobie z byciem arliwcem, jak ty ze stosownym zachowaniem.
Nie chc by bezczelny. Po prostu sposb, w jaki mwisz, sprawia, e mj umys zaczyna si burzy, a
jzyk wypowiada wszystko, co pojawia si na jego kocu.
I dlatego...
I dlatego si poegnamy powiedzia Kabsal, wstajc. Potrzebuj czasu do zastanowienia.
Shallan rwnie wstaa, wycigajc swobodn do w jego stron, by jej pomg wstawanie w
wskiej voriskiej sukni nie byo proste. Znajdowali si w czci ogrodw, gdzie upkokora nie rosa tak
wysoko, wic, podnisszy si, Shallan zobaczya, e obok przechodzi krl we wasnej osobie, rozmawiajc
ze starszym arliwcem o dugiej, wskiej twarzy.
Krl czsto w poudnie spacerowa po ogrodach. Pomachaa do niego, ale dobroduszny mczyzna
nie zauway jej. Pogry si w rozmowie z arliwcem. Kabsal odwrci si, zobaczy krla i pochyli.

Co takiego? spytaa Shallan.


Krl starannie pilnuje swoich arliwcw. On i brat Ixil sdz, e dzi zajmuj si katalogowaniem.
Umiechna si.
Zaniedbae dzisiejsz prac, by pj ze mn na piknik?
Tak.
Sdziam, e miae spdza ze mn czas stwierdzia, zakadajc rce na piersi. By chroni
moj dusz.
Owszem. Ale wrd arliwcw s tacy, ktrzy martwi si, e interesuj si tob odrobin za
bardzo.
Maj racj.
Przyjd do ciebie jutro powiedzia, wygldajc ponad krawdzi upkokory. Zakadajc, e za
kar nie utkn na cay dzie przy indeksowaniu. Umiechn si do niej. Jeli postanowi opuci
szeregi arliwcw, to bdzie mj wybr, a oni nie mog mi tego zabroni... cho mog prbowa mnie
rozproszy.
Odszed, gdy przygotowaa si, by powiedzie mu, e za duo sobie wyobraa.
Nie umiaa wypowiedzie tych sw. By moe dlatego, e robia si coraz mniej pewna tego, czego
pragna. Nie powinna skupia si na pomaganiu rodzinie?
Do tego czasu Jasnah z pewnoci odkrya, e jej Dusznik nie dziaa, ale nie widziaa korzyci w
ujawnianiu tego faktu. Shallan powinna wyjecha. Moga pj do Jasnah i wykorzysta koszmarne
dowiadczenie z uliczki jako pretekst, by si poegna.
A jednak czua ogromn niech. Czciowo ze wzgldu na Kabsala, lecz on nie by gwn
przyczyn. Tak naprawd, mimo wszelkich narzeka, uwielbiaa si uczy. Nawet po filozoficznym
szkoleniu Jasnah, nawet po caych dniach spdzonych na nauce. Mimo caej dezorientacji i napicia, Shallan
czsto czua si speniona jak nigdy wczeniej. Tak, Jasnah nie powinna zabija tych mczyzn, ale
dziewczyna pragna pozna filozofi na tyle, by poda waciwe powody, dlaczego. Tak, przebijanie si
przez zapiski historyczne bywao nuce, ale doceniaa umiejtnoci i cierpliwo, jak przy tym nabywaa
z pewnoci jej si przydadz, kiedy sama bdzie w przyszoci prowadzi wasne pogbione badania.
Dni spdzone na nauce, przerwy na poudniowy posiek na artach z Kabsalem, wieczory na
rozmowach i debatach z Jasnah. Tego wanie pragna. I ta cz jej ycia bya wierutnym kamstwem.
Wzia koszyk i ruszya do Konklawe i pokojw Jasnah. W koszu czekaa na ni koperta
zaadresowana do niej. Shallan zmarszczya czoo, zamaa piecz i zajrzaa do rodka.
Dziewczyno, przeczytaa, Rado wiatru wkrtce znw przybije do portu w Kharbrancie.
Oczywicie, e pozwolimy Ci wrci do domu. Z przyjemnoci przyjm ci na pokadzie. Jestemy ludmi
Davarw. Dunikami twojej rodziny.
Na razie czeka nas szybki rejs na kontynent, ale pniej popieszymy do Kharbranthu. Spodziewaj
si nas za tydzie.
Kapitan Tozbek.

Dopisek autorstwa ony Tozbeka by jeszcze bardziej jednoznaczny: Z radoci zapewnimy Wam
darmow podr, jasnoci, jeli zechcecie podczas rejsu podj si pracy skryby. Ksigi gwne od dawna
wymagaj przepisania.
Shallan dugo wpatrywaa si w wiadomo. Chciaa wiedzie, gdzie by i kiedy planowa powrci,
ale on najwyraniej potraktowa jej list jako prob, by przyby i j zabra.
Wydawao si to stosownym terminem. Wyjedzie trzy tygodnie po kradziey Dusznika, jak zreszt
obiecaa Nan Balatowi. Jeli do tego czasu Jasnah nie zareaguje na podmian fabriala, Shallan bdzie
musiaa uzna to za wskazwk, e nie jest podejrzana.
Tydzie. Znajdzie si na pokadzie tego statku. Poczua, e pka wewntrz, kiedy to sobie
uwiadomia, ale tak musiao si sta. Wysza z korytarza czci dla goci, a jej stopy poprowadziy j
wijcymi si korytarzami do Zasony.
Wkrtce stana przed alkow Jasnah. Ksiniczka siedziaa przy biurku, skrobic trzcin w
notatniku. Uniosa wzrok.
Chyba ci powiedziaam, e dzi moesz robi, co zechcesz.
Owszem. A ja zrozumiaam, e tym, co pragn robi, jest nauka.
Jasnah umiechna si przebiegle i ze zrozumieniem. Niemal z zadowoleniem. Gdyby tylko
wiedziaa.
C, za to nie mam zamiaru ci zaja stwierdzia i powrcia do swoich bada.
Shallan usiada, zaproponowaa chleb i dem Jasnah, ktra odmwia i pisaa dalej. Shallan ukroia
sobie kolejn kromk i posmarowaa demem. Nastpnie otworzya ksik i westchna z zadowoleniem.
Za tydzie bdzie musiaa wyjecha. Ale na razie pozwoli sobie jeszcze troch poudawa.

yli w dziczy, zawsze czekajc na Spustoszenie a czasami na niemdre dziecko, ktre nie zwracao
uwagi na ciemnoci nocy.
Owszem, to bajka dla dzieci, ale ten cytat z Cieni przypomnianych najwyraniej sugeruje prawd,
ktrej szukam. Patrz strona 82, czwarta historia.
Kaladin obudzi si ze znajomym uczuciem grozy.
Spdzi wikszo nocy, lec na twardej pododze, wpatrujc si w ciemno i mylc. Dlaczego
prbowa? Dlaczego si przejmowa? Dla tych ludzi nie ma nadziei.
Czu si jak wdrowiec rozpaczliwie szukajcy drogi do miasta, by uciec przed dzikimi bestiami. Ale
miasto leao na szczycie wysokiej gry i niezalenie od tego, z ktrej strony podszed, wspinaczka bya
zawsze taka sama. Niemoliwa. Setki rnych cieek. Rezultat wci ten sam.
Przeycie kary nie uratuje jego ludzi. Wyszkolenie ich, by biegali szybciej, ich nie uratuje. Byli
przynt. Skuteczno przynty nie zmieniaa jej celu ani losu.
Kaladin zmusi si, by wsta. Czu si przytoczony. Nadal nie rozumia, dlaczego przey. Czy mnie
ochronie, Wszechmocny? Uratowae mnie, bym mg patrzy, jak umieraj?
Naleao spali modlitwy, by posa je do Wszechmocnego, ktry czeka, a jego Heroldowie
odzyskaj Sale Spokoju. To nigdy nie miao sensu dla Kaladina. Wszechmocny mia widzie wszystko i
wiedzie wszystko. Dlaczego wic wymaga, by spalono modlitw, zanim cokolwiek zrobi? Dlaczego w
ogle potrzebowa, by ludzie dla niego walczyli?
Kaladin wyszed z koszar na wiato. I znieruchomia.
Mczyni stali w szeregu i czekali. Obszarpana banda mostowych, noszca brzowe skrzane
kamizele i spodnie sigajce kolan. Brudne koszule wizane z przodu, rkawy podwinite do okci.
Zakurzona skra, rozczochrane czupryny. A jednak, dziki prezentowi Skay wszyscy mieli starannie
przycite brody albo gadko ogolone twarze. Wszystko w nich wydawao si zuyte, lecz ich twarze byy

czyste.
Kaladin z wahaniem unis do do twarzy, dotykajc zapuszczonej czarnej brody. Wygldao na to,
e mczyni na co czekaj.
Co? spyta.
Mczyni poruszyli si niezrcznie, spogldajc w stron tartaku. Oczywicie, czekali, e
poprowadzi wiczenia. Ale wiczenia nie miay sensu. Otworzy usta, by to powiedzie, lecz zawaha si,
kiedy zobaczy, e kto si zblia. Czterej mczyni nioscy palankin. Obok szed wysoki, chudy
mczyzna w fioletowym paszczu jasnookich.
Mostowi odwrcili si w tamt stron.
Co to? spyta Hobber, drapic si po grubej szyi.
Nastpca Lamarila powiedzia Kaladin, agodnie przepychajc si przez szereg mostowych.
Syl sfruna i wyldowaa na jego ramieniu, gdy dwigajcy palankin zatrzymali si i obrcili,
ukazujc ciemnowos kobiet w wskiej fioletowej sukni ozdobionej zotymi glifami. Spoczywaa na
kanapie, opierajc si na boku, a jej oczy byy bladoniebieskie.
Jestem jasno Hashal powiedziaa gosem z lekkim akcentem z Kholinaru. Mj m,
owiecony Matal, jest waszym nowym kapitanem.
Kaladin ugryz si w jzyk, powstrzymujc komentarz. Mia niejakie dowiadczenie z jasnookimi,
ktrzy zostali awansowani na takie pozycje. Sam Matal nie odezwa si ani sowem, po prostu sta z
doni opart o rkoje miecza. By wysoki, niemal wzrostu Kaladina, ale chudy. Delikatne donie. Ten
miecz nie by czsto uywany.
Poinformowano nas powiedziaa Hashal e ta druyna sprawiaa kopoty. Zmruya oczy i
skupia si na Kaladinie. Wyglda na to, e przeye osdzenie przez Wszechmocnego. Przynosz ci
wiadomo od mdrzejszych od ciebie. Wszechmocny da ci kolejn szans, by wykaza si jako mostowy.
I nic wicej. Wielu prbuje przypisa zbyt wielkie znaczenie temu, co si wydarzyo, wic arcyksi
Sadeas zabroni gapiom przychodzi do ciebie. Mj m nie zamierza prowadzi druyn mostowych z
pobaliwoci swojego poprzednika. Mj m jest szanowanym towarzyszem samego arcyksicia Sadeasa,
nie jakim prawie ciemnookim kundlem jak Lamaril.
Naprawd? spyta Kaladin. To jak wyldowa w tej latrynowej robocie?
Hashal nie okazaa gniewu. Lekko poruszya palcami, a wtedy jeden z onierzy zrobi krok do
przodu i pchn drzewcem wczni w stron brzucha Kaladina.
Kaladin zapa go, jego dawne odruchy byy nadal wyostrzone. W umyle rozkwity mu moliwoci i
widzia walk, zanim si odbya.
Szarpn wczni, wytrci onierza z rwnowagi.
Zrobi krok do przodu, obrci wczni do gry i uderzy onierza w bok gowy.
Zawirowa, by przewrci dwch, ktrzy ruszyli na pomoc towarzyszowi.
Unie wczni do...
Nie. To by go doprowadzio do mierci.

Kaladin puci drzewce wczni. onierz zamruga, zaskoczony, e zwyczajny mostowy


powstrzyma jego cios. Skrzywi si, szarpn wczni i uderzy ni w bok gowy Kaladina.
Kaladin pozwoli, by drzewce go trafio, porusza si razem z nim, da si rzuci na ziemi. W
gowie mu dzwonio, ale po chwili ziemia przestaa mu falowa przed oczami. Gowa bdzie go bolaa, ale
prawdopodobnie nie dozna wstrzsu mzgu.
Odetchn gboko kilka razy, lec na ziemi i zaciskajc donie w pici. Wydawao mu si, e
palce, ktrymi dotkn wczni, pon. onierz wrci na miejsce obok palankinu.
adnego pobaania powiedziaa spokojnie Hashal. Jeli musicie wiedzie, mj m poprosi o
to stanowisko. Druyny mostowe s niezbdne, by owiecony Sadeas uzyska przewag w tej Wojnie
Pomsty. To wstyd, e Lamaril tak le nimi zarzdza.
Skaa uklk i pomg Kaladinowi si podnie, jednoczenie posyajc paskudne spojrzenia
jasnookim i ich onierzom. Kaladin zatoczy si i unis do do boku gowy. Jego palce byy liskie i
wilgotne, a po szyi spywa strumyczek krwi.
Od tej chwili powiedziaa Hashal poza normalnymi obowizkami mostowych, kada druyna
dostanie tylko jeden przydzia pracy. Gaz!
Niski sierant wyoni si zza palankinu. Kaladin nie zauway go tam, za tragarzami i onierzami.
Tak, jasnoci? Gaz ukoni si kilka razy.
Mj m yczy sobie, by druyna mostu numer cztery zostaa na stale przypisana do pracy w
rozpadlinach. Kiedykolwiek nie bd dyurowa z mostem, chc, by pracowali w rozpadlinach. To bdzie o
wiele bardziej efektywne. Wiedzc, ktre odcinki niedawno przeszukali, nie bd sprawdza tych samych
miejsc. Widzicie? Skuteczno. Zaczn natychmiast.
Postukaa w bok palankinu i tragarze odwrcili si i ruszyli. Jej m szed obok niej, wci nie
wypowiadajc ani sowa, a Gaz przypieszy kroku. Kaladin patrzy za nimi, unoszc do do gowy. Dunny
przybieg z bandaem.
Praca w rozpadlinach mrukn Moash. wietna robota, paniczyku. Przez ni zginiemy od
przepastnej bestii, jeli nie zabij nas strzay Parshendich.
Co zrobimy? spyta chudy, ysiejcy Peet gosem penym niepokoju.
Zabieramy si do pracy odpar Kaladin, biorc banda od Dunnyego.
Odszed, zostawiajc ich zbitych w przeraon gromadk.
*
Niedugo potem Kaladin stan na krawdzi rozpadliny, spogldajc w d. Gorce promienie
poudniowego soca paliy jego kark i rzucay jego cie w szczelin, gdzie czy si z tymi poniej.
Mgbym polecie, pomyla. Zrobi krok i spa, z wiatrem w twarz. Przez kilka chwil lecie. Kilka
piknych chwil.
Uklk i chwyci drabink sznurow, po czym zszed w ciemno. Pozostali mostowi podyli za
nim w milczeniu. Zarazili si jego nastrojem.
Kaladin wiedzia, co si z nim dziao. Krok po kroku zmienia si w tamtego ndznika, ktrym

kiedy by. Zawsze wiedzia, e istnieje takie niebezpieczestwo. Trzyma si mostowych jak ostatniej deski
ratunku. Ale teraz si jej puszcza.
Kiedy schodzi po stopniach, obok niego opada przezroczysta niebiesko-biaa posta. Syl siedziaa
na czym, co wygldem przypominao hutawk, ktrej sznury znikay kilka cali nad jej gow.
Co z tob nie tak? spytaa cicho.
Kaladin schodzi na d.
Powiniene by szczliwy. Przetrwae burz. Inni mostowi byli tak podekscytowani.
Kusio mnie, eby walczy z tym onierzem wyszepta Kaladin.
Syl przechylia gow.
Mgbym go pokona mwi dalej. Pewnie mgbym pokona ca czwrk. Zawsze dobrze
sobie radziem z wczni. Nie, nie dobrze. Durk mwi, e jestem zdumiewajcy. Urodzony onierz,
artysta wczni.
Moe w takim razie powiniene by z nimi walczy.
Sdziem, e nie lubisz zabijania.
Nienawidz go odpara i zrobia si nieco bardziej przezroczysta. Ale ju wczeniej pomagaam
ludziom zabija.
Kaladin znieruchomia na drabinie.
Co takiego?!
To prawda powiedziaa. Pamitam to, cho sabo.
Jak?
Nie wiem. Zblada. Nie chc o tym rozmawia. Ale to byo waciwe. Czuj to.
Kaladin wisia jeszcze przez chwil. Teft zawoa z gry, pytajc, czy co jest nie tak. Znw zacz
schodzi.
Nie walczyem dzi z onierzami powiedzia Kaladin, wpatrujc si w cian rozpadliny bo to
by nic nie dao. Ojciec powiedzia mi, e nie da si chroni przez zabijanie. C, myli si.
Ale...
Myli si powtrzy Kaladin poniewa sugerowa, e ludzi da si chroni w inny sposb. Nie da
si. Ten wiat pragnie ich mierci i prby ich ratowania nie maj sensu.
Zszed na dno rozpadliny i wkroczy w mrok. Teft pojawi si jako kolejny i zapali pochodni,
zalewajc poronite mchem kamienne ciany migotliwym pomaraczowym blaskiem.
Czy dlatego jej nie przyje? wyszeptaa Syl, podfruna i wyldowaa na jego ramieniu.
Chway. Przed wieloma miesicami.
Kaladin potrzsn gow.
Nie. Chodzio o co innego.
Co powiedziae, Kaladinie? Teft unis pochodni. W migotliwym blasku twarz podstarzaego
mostowego wydawaa si starsza ni zwykle, cienie podkrelay zmarszczki na skrze.
Nic takiego, Teft odpar Kaladin. Nic wanego.

Na te sowa Syl pocigna nosem. Kaladin zignorowa j i zapali pochodni od Tefta. Przybywali
kolejni mostowi. Kiedy wszyscy znaleli si na dole, poprowadzi ich w gb ciemnej rozpadliny. Blade
niebo wydawao si odlege niczym daleki krzyk. To miejsce byo jak grobowiec, z butwiejcym drewnem i
stojcymi kauami wody nadajcej si jedynie do wylgu larw kremlikw.
Mostowi zbili si w gromadk, jak zawsze w tym paskudnym miejscu. Kaladin szed przodem, a Syl
umilka. Da Teftowi kred do oznaczania drogi i nie zatrzymywa si, eby zbiera resztki. Ale te nie szed
zbyt szybko. Inni mostowi milczeli za nimi, odzywali si czasem szeptem zbyt cichym, by wzbudza echo.
Jakby mrok dusi ich sowa.
Skaa w kocu podszed do Kaladina.
Cik prac dostalimy. Ale jestemy mostowymi. ycie jest trudne, nie? Nic nowego. Musimy
mie plan. Jak bdziemy walczy dalej?
Nie bdzie kolejnej walki, Skao.
Ale odnielimy wspaniae zwycistwo! Posuchaj, jeszcze niedawno gorczkowae. Powiniene
umrze. Znam si na tym. Ty jednak chodzisz, silny jak pozostali. Ha! Silniejszy. To cud. Ulitekanaki ci
prowadz.
To nie cud, Skao stwierdzi Kaladin. Bardziej przeklestwo.
Jak to moe by przeklestwo, przyjacielu? spyta Skaa ze miechem. Wskoczy do kauy i
zamia si goniej, kiedy ochlapa Tefta, ktry szed tu za nimi. Potny Rogoerca czasami zachowywa
si zupenie jak dziecko. ycie to nie przeklestwo!
Jest, jeli zostaem sprowadzony z powrotem, by patrze, jak wszyscy umieracie powiedzia
Kaladin. Lepiej by dla mnie byo, gdybym nie przey tej burzy. Skocz przebity strza jednego z
Parshendich. Wszyscy tak skoczymy.
Skaa wydawa si zaniepokojony. Kiedy Kaladin nie powiedzia nic wicej, wycofa si. Szli dalej,
mijajc fragmenty pobrudonych ska, gdzie przepastne bestie pozostawiy swoje lady. W kocu natknli
si na stert zwok przyniesion przez arcyburze. Kaladin zatrzyma si, unoszc pochodni, a inni
wygldali zza jego plecw. Okoo pidziesiciu cia zostao zmytych w zagbienie w skaach, niewielki,
lepo zakoczony boczny korytarz.
Leaa tam caa sterta cia, mur z trupw, ich rce wisiay na zewntrz, a midzy nimi utkny trzciny
i odpadki. Kaladin na pierwszy rzut oka widzia, e ciaa zaczy ju puchn i si rozkada. Za jego
plecami jeden z mczyzn zakrztusi si, co sprawio, e kilku innych zrobio to samo. Smrd by straszliwy,
trupy zostay poszarpane przez kremliki i innych, wikszych padlinoercw, z ktrych cz ucieka przed
wiatem. W pobliu leaa oderwana rka, od ktrej prowadzi lad krwi. Do tego na porostach na
wysokoci co najmniej pitnastu stp znajdoway si wiee zadrapania. Przepastna bestia wyrwaa jedno z
cia, eby je pore. Moe wrci po kolejne.
Kaladin wepchn na wp wypalon pochodni midzy dwa due kamienie i zabra si do pracy,
wycigajc trupy ze sterty. Przynajmniej jeszcze nie rozoyy si na tyle, by zacz si rozpada. Mostowi
powoli otoczyli go i rwnie wzili si do pracy. Kaladin zablokowa umys na wszelkie doznania.

Kiedy zdjli ciaa, uoyli je w szeregu. Pniej zaczli zdejmowa pancerze, przeszukiwa
kieszenie, wyjmowa noe zza pasw. Kaladin pozostawi zbieranie wczni innym, sam pracowa na
uboczu.
Teft uklk obok Kaladina i przetoczy trupa z twarz zmiadon przez upadek. Zacz rozpina
mocowania napiernika zabitego.
Chcesz porozmawia?
Kaladin nic nie powiedzia. Pracowa dalej. Nie myl o przyszoci. Nie myl o tym, co si zdarzy.
Przeyj.
Nie troszcz si, ale nie popadaj w rozpacz. Po prostu bd.
Kaladinie. Gos Tefta by jak n wbijajcy si w jego pancerz.
Gdybym chcia porozmawia mrukn Kaladin czy pracowabym tu sam?
W porzdku stwierdzi starszy mczyzna. W kocu rozpi mocowanie. Pozostali s
zdezorientowani, synu. Chc wiedzie, co zrobimy teraz.
Kaladin westchn, wsta i obrci si, eby spojrze na mostowych.
Nie wiem, co robi! Jeli sprbujemy si ochroni, Sadeas nas ukarze! Jestemy przynt i mamy
umrze. Nic na to nie poradz! To beznadziejne.
Mostowi patrzyli na niego wstrznici.
Kaladin odwrci si do nich plecami i wrci do pracy, klkajc obok Tefta.
I ju powiedzia. Wyjaniem im.
Dure mrukn Teft. Po tym wszystkim, co zrobie, teraz nas porzucasz?
Mostowi rwnie wrcili do pracy. Kaladin sysza narzekania niektrych.
Sukinsyn powiedzia Moash. Mwiem, e tak to si skoczy.
Porzuciem was? sykn Kaladin do Tefta. Daj mi spokj. Pozwl mi wrci do apatii.
Przynajmniej wtedy nie ma blu. Tefcie, spdziem cae godziny, prbujc znale wyjcie, ale go nie ma!
Sadeas chce naszej mierci. Jasnoocy dostaj to, czego pragn, taki ju jest wiat.
I co z tego?
Kaladin zignorowa go i zacz ciga but onierza, ktrego ko strzakowa bya strzaskana w
trzech miejscach. Przez to zamanie cignicie buta okazao si koszmarnie skomplikowane.
C, moe umrzemy odezwa si Teft. Ale moe tu wcale nie chodzi o przeycie.
Dlaczego spord wszystkich to wanie Teft prbowa go pociesza?
Jeli nie chodzi o przeycie, to o co?
Kaladinowi w kocu udao si zdj but. Odwrci si do kolejnego trupa w szeregu i zamar.
To by mostowy. Kaladin go nie rozpozna, ale kamizela i sanday byy charakterystyczne. Lea
oparty o cian, z rkami zwieszonymi u bokw, lekko rozchylonymi ustami i zapadnitymi powiekami.
Skra na jednej z doni wisiaa luno.
Nie wiem, jaki jest sens mrukn Teft. Ale wydaje mi si, e poddanie si byoby aosne.
Powinnimy walczy. A do chwili, gdy trafi nas strzay. Wiesz, podr ponad celem.

A co to znaczy?
Nie wiem odpar Teft, spuszczajc wzrok. Co takiego kiedy syszaem.
To co, co mawiali Zaginieni wietlici powiedzia Sigzil, przechodzcy obok.
Kaladin spojrza w bok. Azir odoy wanie tarcz na stert. Podnis wzrok. Jego brzowa skra
bya ciemna w wietle pochodni.
To byo ich motto. A przynajmniej cz. ycie ponad mierci. Sia ponad saboci. Podr
ponad celem.
Zaginieni wietlici? spyta Blizna, dwigajcy narcze butw. A kto o nich wspomnia?
Teft stwierdzi Moash.
Wcale nie! To byo po prostu co, co kiedy syszaem.
A co to w ogle znaczy? spyta Dunny.
Powiedziaem, e nie wiem! odpar Teft.
To bya pono cz ich przekona stwierdzi Sigzil. W Yulayu s grupki ludzi, ktrzy mwi
o wietlistych. I pragn ich powrotu.
A kto chciaby ich powrotu? spyta Blizna, opierajc si o cian i zakadajc rce na piersi.
Zdradzili nas Pustkowcom!
Ha! wtrci Skaa. Pustkowcy! Bajdy ludzi z nizin. Historyjki, ktre opowiada si dzieciom
przy ognisku.
Byli prawdziwi sprzeciwi si Blizna. Wszyscy to wiedz.
Wszyscy, ktrzy suchaj opowiastek przy ognisku! powiedzia ze miechem Skaa. Za duo
powietrza! Osabia wasze umysy. Ale to w porzdku... i tak jestecie moj rodzin. Ale t gupsz gazi!
Teft skrzywi si, gdy inni rozmawiali o Zaginionych wietlistych.
Podr ponad celem szepna Syl z ramienia Kaladina. Podoba mi si to.
Dlaczego? spyta Kaladin, klkajc, by rozwiza rzemienie sandaw martwego mostowego.
Bo tak odpowiedziaa, jakby to byo wystarczajcym wyjanieniem. Teft ma racj, Kaladinie.
Wiem, e chcesz si podda. Ale nie moesz.
Dlaczego nie?
Bo nie moesz.
Od dzi zostalimy wyznaczeni do pracy w rozpadlinie powiedzia Kaladin. Nie bdziemy
mogli zbiera rolin, eby na nich zarabia. To oznacza koniec z bandaami, rodkiem odkaajcym i
jedzeniem na wieczorne posiki. Przy tych wszystkich trupach nie uchronimy si przed zgniosprenami i
ludzie si pochoruj... zakadajc, e nie por nas przepastne bestie ani nie utopi naga arcyburza. I
bdziemy musieli biega z tymi mostami, a si skoczy Potpienie, tracc kolejnych ludzi. To
beznadziejne.
Mczyni wci dyskutowali.
Zaginieni wietlici pomogli drugiej stronie upiera si Blizna. Byli skalani od samego
pocztku.

Teft poczu si uraony tymi sowami. ylasty mczyzna wyprostowa si i wycelowa palec w
Blizn.
Nic nie wiesz! To byo dawno temu. Nikt nie wie, co si naprawd wydarzyo.
To dlaczego wszystkie opowieci mwi to samo? spyta ostro Blizna. Porzucili nas. Podobnie
jak jasnoocy nas teraz porzucaj. Moe Kaladin ma racj. Moe rzeczywicie nie ma nadziei.
Kaladin spuci wzrok. Te sowa go drczyy. Moe Kaladin ma racj... moe rzeczywicie nie ma
nadziei....
Ju zrobi to wczeniej. Pod wadz ostatniego pana, zanim zosta sprzedany Tvlakvowi i sta si
mostowym. Podda si pewnej cichej nocy po tym, jak poprowadzi Goshela i innych niewolnikw do buntu.
Zostali wyrnici. Ale on jakim sposobem przey. Niech to burza, dlaczego zawsze przeywa? Nie mog
zrobi tego ponownie, pomyla, zaciskajc powieki. Nie mog im pomc.
Tien. Tukks. Goshel. Dallet. Bezimienny niewolnik, ktrego prbowa wyleczy w wozie Tvlakva.
Wszystko skoczyo si tak samo. Kaladin sprowadza porak. Czasami dawa im nadziej, lecz czym bya
nadzieja, jeli nie kolejn okazj do poraki? Ile razy mg upa czowiek, zanim przestawa mie si, by
znw si podnie?
Myl jedynie, e jestemy ignorantami mrukn Teft. Nie lubi sucha tego, co jasnoocy
mwi o przeszoci. Wiecie, ich kobiety pisz wszystkie historie.
Nie wierz, e si o to kcimy, Teft. Blizna westchn z irytacj. Co dalej? Moe pozwolimy,
eby Pustkowcy ukradli nam serca? Moe s po prostu niezrozumiani. Albo Parshendi. Moe powinnimy
pozwoli, eby zabili naszego krla, czy cokolwiek tam chc.
Niech was obu burza warkn Moash. To niewane. Syszelicie Kaladina. Nawet on uwaa, e
ju jestemy waciwie martwi.
Kaladin nie mg duej znie ich gosw. Zatoczy si w ciemno, z dala od wiata pochodni.
aden z jego ludzi nie ruszy za nim. Wszed do miejsca penego cieni, gdzie jedynym rdem wiata bya
odlega wstka nieba.
Tutaj Kaladin uciek przed ich spojrzeniami. W ciemnoci wpad na ska i zatrzyma si. Bya liska
od mchu i porostw. Sta z domi przycinitymi do niej, po czym jkn i obrci si, by si o ni oprze.
Syl wyldowaa przed nim, wci widoczna mimo mroku. Usiada w powietrzu i obcigna spdnic na
nogach.
Nie mog ich uratowa, Syl wyszepta z blem Kaladin.
Pewien jeste?
Wczeniej za kadym razem zawiodem.
I dlatego tym razem te zawiedziesz?
Tak.
Milczaa.
C odezwaa si w kocu. Powiedzmy, e masz racj.
To po co walczy? Powiedziaem sobie, e sprbuj po raz ostatni. Ale zawiodem, nim jeszcze

zaczem. Ich si nie da uratowa.


Czy sama walka nic nie znaczy?
Nie, jeli twoim przeznaczeniem jest mier.
Zwiesi gow.
W jego gowie rozlegy si sowa Sigzila. ycie ponad mierci. Sia ponad saboci. Podr
ponad celem. Kaladin podnis wzrok na widoczne w pkniciu niebo. Jak odlega rzeka pena czystej,
niebieskiej wody.
ycie ponad mierci.
Co to oznaczao? e ludzie powinni szuka ycia, zamiast szuka mierci? To oczywiste. A moe
oznaczao co innego? e ycie byo przed mierci? Znw oczywisto. A jednak te proste sowa do niego
przemawiay. mier przychodzi, szeptay. mier przychodzi po kadego. Ale ycie przychodzi jako
pierwsze. Ce je.
mier jest celem. Ale podr jest ycie. To si liczy.
W kamiennych korytarzach wia zimny wiatr, omywajc go, niosc rzekie, wiee zapachy i
zabierajc ze sob smrd gnijcych trupw.
Nikt si nie troszczy o mostowych. Nikt si nie troszczy o tych na dnie, z najciemniejszymi
oczyma. A jednak ten wiatr szepta do niego, raz za razem. ycie ponad mierci. ycie ponad mierci.
yj, zanim umrzesz.
Jego stopa w co uderzya. Pochyli si i podnis to. Niewielki kamie. Ledwie widzia go w
ciemnoci. Rozpoznawa, co si z nim dzieje, t melancholi, to poczucie rozpaczy. Czsto go dopadao,
kiedy by modszy, najczciej podczas tygodni Paczu, kiedy niebo skryway chmury. W tamtym czasie
Tien go pociesza, pomaga mu wydoby si z rozpaczy. Tienowi zawsze si to udawao.
Kiedy straci brata, radzi sobie z tymi okresami smutku w sposb bardziej niezrczny. Sta si
ndznikiem, ktry si nie przejmowa ale rwnie nie rozpacza. Wydawao mu si, e lepiej nic nie czu,
w porwnaniu z odczuwaniem blu.
Zawiod ich, pomyla Kaladin, zaciskajc powieki. Czemu miabym prbowa?
Czy nie by gupcem, apic si resztek nadziei? Gdyby tylko mg cho raz zwyciy. To by
wystarczyo. Dopki mg wierzy, e moe komu pomc, dopki wierzy, e niektre cieki prowadziy
do miejsc innych ni ciemno, mg mie nadziej.
Obiecae sobie, e sprbujesz po raz ostatni, pomyla. Nie s jeszcze martwi.
Wci yj. Na razie.
Jednego jeszcze nie sprbowa. Czego, czego za bardzo si ba. Zawsze, kiedy prbowa tego w
przeszoci, traci wszystko.
Ndznik sta przed nim. Oznacza wyzwolenie. Apati. Czy Kaladin naprawd pragn do tego
powrci? To faszywe schronienie. Bycie tym czowiekiem go nie ochronio. Prowadzio go coraz gbiej i
gbiej, a odebranie sobie ycia wydawao mu si lepszym rozwizaniem.
ycie ponad mierci.

Kaladin wsta, otworzy oczy i upuci kamyk. Wrci powoli w stron blasku pochodni. Mostowi
podnieli wzrok znad pracy. Tak wiele pytajcych spojrze. Niektre pene wtpliwoci, inne ponure,
jeszcze inne zachcajce. Skaa, Dunny, Hobber, Leyten. Oni w niego wierzyli. Przey burz. Jeden cud.
Jest co, czego moemy sprbowa powiedzia Kaladin. Ale to najprawdopodobniej skoczy
si nasz mierci z rk naszych wasnych onierzy.
I tak w kocu umrzemy zauway Mapa. Sam to powiedziae.
Kilku z pozostaych przytakno.
Kaladin odetchn gboko.
Moemy sprbowa uciec.
Ale obz jest strzeony! powiedzia Bezuchy Jaks. Mostowym nie wolno wychodzi na
zewntrz bez nadzoru. Wiedz, e wtedy bymy uciekli.
Umrzemy stwierdzi ponuro Moash. Jestemy cae mile od cywilizacji. Tu nie ma nic poza
wielkoskorupami i adnego schronienia przed arcyburzami.
Wiem powiedzia Kaladin. Ale albo to, albo strzay Parshendich.
Mczyni umilkli.
Kadego dnia bd nas tu posya, ebymy okradali trupy mwi dalej. I nie posyaj nikogo,
eby nas nadzorowa, poniewa boj si przepastnych bestii. Wikszo prac mostowych suy jedynie do
tego, eby nas zaj, wic nie musimy przynosi wiele.
Mylisz, e powinnimy wybra jedn z tych rozpadlin i ni uciec? spyta Blizna. Prbowali
zrobi map ich wszystkich. Druynom nie udao si dotrze na drug stron Rwnin, zabiy ich przepastne
bestie albo przypyw arcyburzy.
Kaladin pokrci gow.
Nie to zrobimy.
Kopn co, co leao przed nim na ziemi wczni. Kopnicie sprawio, e poszybowaa w stron
Moasha, ktry zapa j, zaskoczony.
Mog was nauczy, jak ich uywa powiedzia cicho Kaladin.
Mczyni milczeli, patrzc na bro.
Co to da? spyta Skaa, biorc wczni od Moasha i przygldajc si jej. Nie moemy walczy
przeciw armii.
Nie zgodzi si Kaladin. Ale jeli was wyszkol, bdziemy mogli noc zaatakowa posterunek
stray. Moe uda nam si uciec. Kaladin popatrzy kademu z nich w oczy. Kiedy si uwolnimy, pol
za nami onierzy. Sadeas nie pozwoli, by mostowym uszo pazem zabicie jego onierzy. Musimy mie
nadziej, e nas nie doceni i z pocztku wyle may oddzia. Jeli ich zabijemy, by moe uda nam si uciec
wystarczajco daleko, by si ukry. To bdzie niebezpieczne. Sadeas zada sobie wiele trudu, eby nas
pojma i pewnie skoczy si to tak, e bdzie nas goni caa kompania. Niech to burza, pewnie nawet nie
uda si nam uciec z obozu. Ale to zawsze co.
Czeka w milczeniu, gdy mczyni wymieniali niepewne spojrzenia.

Zrobi to powiedzia Teft, prostujc si.


Ja te powiedzia Moash i zrobi krok do przodu. Wyglda, jakby nie mg si doczeka.
I ja odezwa si Sigzil. Wol raczej splun w ich alethyjskie twarze i zgin od ich mieczy ni
pozosta niewolnikiem.
Ha! powiedzia Skaa. A ja bd wam gotowa duo jedzenia, ebycie nie byli godni, kiedy
bdziecie zabija.
Nie bdziesz z nami walczy? spyta zaskoczony Dunny.
Jestem ponad to odpar Skaa, unoszc brod.
C, ja to zrobi stwierdzi Dunny. Jestem do twojej dyspozycji, kapitanie.
Inni zaczli si docza, wszyscy stali, niektrzy podnosili wcznie z mokrej ziemi. Nie krzyczeli z
podniecenia ani nie wrzeszczeli, jak inne oddziay, ktre prowadzi Kaladin. Przeraaa ich wizja walki
wikszo bya zwyczajnymi niewolnikami lub prostymi robotnikami. Ale byli peni zapau.
Kaladin wystpi naprzd i przedstawi im plan.

Pi lat wczeniej
Kaladin nienawidzi Paczu. Oznacza on koniec starego roku i nadejcie nowego, cztery tygodnie
nieprzerwanego deszczu spadajcego ponurymi kroplami. Nigdy wcieky, nigdy peen pasji jak arcyburza.
Powolny, nieustanny. Jak krew umierajcego roku, ktry robi kilka ostatnich niepewnych krokw w stron
kurhanu. Cho inne pory pogody nadchodziy i odchodziy w sposb nieprzewidywalny, Pacz nigdy nie
zapomina powrci o tej samej porze kadego roku. Niestety.
Kaladin lea na opadajcym dachu domu w Palenisku. Obok niego stao niewielkie wiaderko smoy,
przykryte kawakiem drewna. Byo ju prawie puste po tym, jak skoczy ata dach. Pacz by koszmarnym
czasem na tak prac, ale jednoczenie by te okresem, kiedy uporczywy przeciek robi si szczeglnie
irytujcy. Powtrz atanie, kiedy Pacz si skoczy, ale w ten sposb przynajmniej nie bd musieli przez
kolejne kilka tygodni znosi kropel bez ustanku spadajcych na st w jadalni.
Lea na plecach i patrzy w niebo. Moe powinien zej na d i wej do rodka, ale i tak przemk.
Dlatego zosta. Patrzy i myla.
Przez miasteczko przejedaa kolejna armia. Jedna z wielu w ostatnich dniach czsto przybywali
podczas Paczu, by uzupeni zapasy i przenie si na nowe pola bitwy. Roshone raczy si pojawi, by
przywita dowdc samego arcymarszaka Amarama, najwyraniej odlegego krewniaka, jak rwnie
dowdc obrony Alethich w tej okolicy. By to jeden z najsawniejszych onierzy wci obecnych w
Alethkarze wikszo udaa si na Strzaskane Rwniny.
Drobne krople otaczay Kaladina. Sporo ludzi lubio ten okres nie byo arcyburz, poza jedn w
samym rodku. Dla mieszkacw miasteczka by to cenny czas odpoczynku od uprawy roli. Ale Kaladin
tskni za socem i wiatrem. Waciwie brakowao mu arcyburz z ich wciekoci i witalnoci. Te dni
byy pospne i z trudem zmusza si do czegokolwiek. Jakby brak burz pozostawia go bez si.
Roshonea nie widywano zbyt czsto od czasu pechowego polowania na biaogrzbiety i mierci syna.

Ukrywa si w rezydencji, w samotnoci. Mieszkacy Paleniska chodzili na palcach, jakby spodziewali si,
e w kadej chwili moe wybuchn i zwrci przeciwko nim swoj wciekoci. Ale Kaladin si tym nie
przejmowa. Burza czy to zesana przez czowieka, czy przez niebo bya czym, na co mona
zareagowa. Ale to duszenie, to powolne i bezustanne gaszenie ycia... To byo o wiele gorsze.
Kaladinie?! zawoa Tien. Wci tam jeste?
Tak odpowiedzia, nie ruszajc si.
Chmury podczas Paczu byy takie nijakie. Czy istniao co bardziej pozbawionego ycia od tej
aosnej szaroci?
Tien przeszed na ty budynku, gdzie dach opada a do ziemi. Trzyma donie w kieszeniach
dugiego paszcza przeciwdeszczowego, a na gowie mia kapelusz z szerokim rondem. Oba wydaway si
na niego za due, ale ubranie zawsze wydawao si za due na Tienie. Nawet jeli byo dobrze dopasowane.
Brat wspi si na dach i podszed do niego, po czym pooy si na plecach. Kto inny mgby
prbowa pociesza Kaladina, co by mu si nie udao, lecz Tien jakim sposobem wiedzia, co robi. W tej
chwili oznaczao to milczenie.
Lubisz deszcz, prawda? spyta go w kocu Kaladin.
Pewnie odpar Tien. Oczywicie, chopiec lubi prawie wszystko. Ale trudno tak patrze w
gr. Cigle mrugam.
Z jakiego powodu te sowa sprawiy, e Kaladin si umiechn.
Co ci dzi zrobiem powiedzia Tien. W warsztacie.
Rodzice si martwili ciela Ral przyj Tiena, cho tak naprawd nie potrzebowa kolejnego ucznia
i podobno nie by zadowolony z pracy chopca. Tien atwo si rozprasza, skary si Ral.
Kaladin usiad, gdy Tien wycign co z kieszeni. To by niewielki drewniany konik, starannie
wyrzebiony.
Nie martw si wod powiedzia chopiec. Ju go zabezpieczyem.
Tien odezwa si Kaladin z zadziwieniem. To pikne. Szczegy byy niesamowite: oczy,
kopyta, linie ogona. Wyglda dokadnie tak, jak majestatyczne zwierzta, ktre cigny powz Roshonea.
Pokazae go Ralowi?
Stwierdzi, e jest dobry odpar Tien, umiechajc si pod zbyt wielkim kapeluszem. Ale
powiedzia mi te, e powinienem zamiast niego robi krzeso. Wpakowaem si w kopoty.
Ale jak... to znaczy, przecie musia zobaczy, e to wspaniae!
No, nie wiem powiedzia Tien, wci si umiechajc. To tylko ko. Mistrz Ral lubi rzeczy,
ktre da si wykorzysta. Na ktrych mona usi albo w ktrych mona schowa ubrania. Ale myl, e
jutro uda mi si zrobi dobre krzeso, co, z czego bdzie dumny.
Kaladin spojrza na brata, z jego niewinn twarz i przyjazn natur. Nie utraci ich, cho by ju
nastolatkiem. Jak to moliwe, e zawsze si umiechasz? pomyla Kaladin. Na dworze jest paskudnie,
mistrz traktuje ci jak krem, a twoj rodzin powoli dusi pan miasta. A jednak ty si umiechasz. Jak,
Tienie?

I dlaczego sprawiasz, e te chc si umiechn?


Ojciec wyda kolejne kule, Tienie powiedzia Kaladin.
Za kadym razem, kiedy ojciec by zmuszony to zrobi, wydawao si, e odrobin blednie i si kuli.
Te kule byy obecnie bure, pozbawione wiata. Podczas Paczu nie dawao si napeni kul. Wszystkie w
kocu si wyczerpyway.
Jest ich jeszcze duo odpar Tien.
Roshone prbuje nas zmczy stwierdzi Kaladin. Zadusi, kawaek po kawaku.
Nie jest tak le, jak si wydaje, Kaladinie powiedzia brat i wzi go za rk. Nigdy nie jest tak
le, jak si wydaje. Zobaczysz.
W jego gowie pojawio si tak wiele sprzeciww, lecz umiech Tiena je wygna. I tak oto porodku
najbardziej pospnej pory roku Kaladin poczu si przez chwil tak, jakby ujrza soce. Mgby przysic, e
wszystko wok nich pojaniao, burza odrobin si cofna, niebo rozwietlio.
Matka wyonia si zza budynku. Popatrzya na nich, jakby rozbawiona, e obaj siedz na dachu w
deszczu. Wesza na doln cz. W tym miejscu kamienia czepiao si skupisko hasperw niewielkie
stwory z dwiema skorupami mnoyy si podczas Paczu. Wydawao si, e wyrastaj nie wiadomo skd,
jak ich krewniacy, niewielkie limaczki, rozrzucone po wszystkich skaach.
O czym rozmawiacie? spytaa, podesza i usiada obok nich.
Hesina rzadko zachowywaa si jak inne matki w miecie. Czasem to niepokoio Kaladina. Nie
powinna odesa ich do domu albo co w tym rodzaju, narzekajc, e si przezibi? Nie, usiada razem z
nimi, ubrana w brzowy paszcz przeciwdeszczowy.
Kaladin martwi si, e ojciec wydaje kule powiedzia Tien.
Och, ja bym si tym nie przejmowaa odpara. Wylemy ci do Kharbranthu. Za dwa miesice
bdziesz wystarczajco duy, eby wyjecha.
Powinnicie pojecha ze mn powiedzia Kal. I ojciec te.
I opuci miasteczko? spyta Tien, jakby nigdy nie zastanawia si nad tak moliwoci. Ale
mnie si tu podoba.
Hesina umiechna si.
Co? spyta Kaladin.
Wikszo modziecw w twoim wieku zrobiaby wszystko, eby tylko pozby si nadzoru
rodzicw.
Nie mog wyjecha i was zostawi. Jestemy rodzin.
On prbuje nas udusi powiedzia Kaladin, spogldajc na Tiena. Rozmowa z bratem sprawia,
e poczu si o wiele lepiej, ale wewntrzne sprzeciwy nie znikny. Nikt nie paci za leczenie i wiem, e
nikt ju ci nie zapaci za prac. A poza tym, co dostaje ojciec za te kule, ktre wydaje? Warzywa dziesi
razy droej, spleniae zboe dwa razy droej?
Hesina umiechna si.
Spostrzegawczy jeste.

Ojciec uczy mnie, bym zauwaa szczegy. Oczy chirurga.


C powiedziaa z byskiem w oczach czy twoje oczy chirurga zauwayy, kiedy po raz
pierwszy wydalimy jedn z kul?
Pewnie odpar Kaladin. To byo dzie po wypadku na polowaniu. Ojciec musia kupi now
tkanin na bandae.
A czy potrzebowalimy nowych banday?
No nie. Ale wiesz, jaki jest ojciec. Nie lubi, kiedy zmniejszaj nam si zapasy.
I dlatego wyda jedn z kul powiedziaa Hesina. Ktrych strzeg caymi miesicami, walczc o
nie z panem miasta.
Nie wspominajc ju wielkich wysikw, by je wpierw ukra, pomyla Kaladin. Ale ty o tym
wiesz. Spojrza na Tiena, ktry znw patrzy w niebo. O ile Kal wiedzia, brat jeszcze nie pozna prawdy.
Innymi sowy, twj ojciec opiera si tak dugo powiedziaa Hesina by w kocu si zama i
wyda kul na bandae, ktrych nie bdziemy potrzebowa przez najblisze miesice.
Miaa racj. Dlaczego ojciec nagle zdecydowa si...
Pozwala Roshoneowi myle, e wygrywa powiedzia Kaladin z zaskoczeniem, spogldajc z
powrotem na ni.
Hesina umiechna si przebiegle.
Roshone znalazby sposb, by w kocu si zemci. Nie byoby to atwe. Twj ojciec ma pozycj
rwn obywatelowi i prawo do ledztwa. Uratowa ycie Roshonea, a wielu mogoby potwierdzi, jak
powane byy rany Rillira. Ale Roshone znalazby sposb. O ile nie poczuje, e nas zama.
Kaladin odwrci si w stron rezydencji. Cho ukrywaa j zasona deszczu, widzia niewyranie
namioty armii stacjonujcej na polach poniej. Jak by to byo, y jako onierz, czsto wystawiony na
burze i deszcz, wichry i nawanice? Niegdy Kaladin byby zaintrygowany, ale teraz ycie wcznika nie
miao dla niego powabu. Jego umys wypeniay diagramy mini i zapamitane listy objaww i chorb.
Bdziemy wydawa te kule powiedziaa Hesina. Jedn na kilka tygodni. Czciowo na ycie,
cho moja rodzina zaproponowaa pomoc. Bardziej, eby Roshone myla, e si uginamy. A pniej ci
odelemy. Niespodziewanie. Ty odejdziesz, a kule znajd si bezpiecznie w rkach arliwcw, do
wykorzystania na utrzymanie podczas lat nauki.
Kaladin zamruga, kiedy zrozumia. Nie przegrywali. Wygrywali.
Pomyl o tym, Kaladinie powiedzia Tien. Bdziesz mieszka w najwspanialszym miecie na
wiecie! To bdzie takie ekscytujce. Bdziesz czowiekiem nauki, jak ojciec. Bdziesz mia sekretarki,
ktre bd ci czyta z kadej ksigi, ktr sobie wybierzesz.
Kaladin odsun wilgotne wosy z czoa. W ustach Tiena brzmiao o wiele wspanialej ni to, o czym
myla. Rzecz jasna, Tien umia sprawi, e nawet wypeniona kremem kaua brzmiaa wspaniale.
To prawda stwierdzia matka. Mgby nauczy si matematyki, historii, polityki, taktyki,
nauki...
Czy to nie s rzeczy, ktrych ucz si kobiety? spyta Kaladin, marszczc czoo.

Jasnookie kobiety je studiuj. Ale uczeni mczyni rwnie istniej. Cho nie ma ich wielu.
I to wszystko po to, bym zosta chirurgiem.
Nie musisz zosta chirurgiem. Twoje ycie naley do ciebie, synu. Jeli wybierzesz ciek
chirurga, bdziemy dumni, ale nie czuj, e musisz przey za ojca jego ycie. Spojrzaa na Kaladina,
mruganiem pozbywajc si deszczwki z oczu.
Co jeszcze mgbym robi? spyta oszoomiony Kaladin.
Jest wiele zawodw dla mczyzn obdarzonych wnikliwym umysem i wyszkolonych. Gdyby
naprawd pragn zgbi wszystkie sztuki, mgby zosta arliwcem. Albo moe stranikiem burz.
Stranik burz. Odruchowo sign do modlitwy wszytej w lewy rkaw, czekajcej na dzie, kiedy
bdzie musia j spali, by uzyska pomoc.
Oni pragn przewidzie przyszo.
To nie to samo. Zrozumiesz. Jest tak wiele rzeczy do zbadania, tak wiele stron, w ktre mgby
skierowa si twj umys. wiat si zmienia. Ostatni list od mojej rodziny opisuje cudowne fabriale, jak
pira, ktre mog pisa na wielk odlego. By moe ju niedugo mczyni bd uczy si czyta.
Nigdy bym nie chcia nauczy si czego takiego powiedzia Kaladin, wyranie przeraony, i
spojrza na Tiena.
Czy to ich wasna matka mwia takie rzeczy? C, ona zawsze bya taka. Nie hamowaa ani
umysu, ani jzyka.
Ale zosta stranikiem burz... Badali arcyburze, przewidywali je, owszem, lecz uczyli si o nich i ich
tajemnicach. Badali wiatr.
Nie powiedzia Kaladin. Chc by chirurgiem. Jak ojciec.
Hesina umiechna si.
Jeli to wanie wybierzesz, to, jak ju mwiam, bdziemy z ciebie dumni. Ale ojciec i ja chcemy
po prostu, eby wiedzia, e masz wybr.
Siedzieli tak przez jaki czas, moknc. Kaladin wci wpatrywa si w szare chmury, zastanawiajc
si, co takiego ciekawego znajdowa w nich Tien. W kocu usyszeli chlupot na dole i z boku domu ukazaa
si twarz Lirina.
Co, do... powiedzia. Caa trjka? Co robicie tam na grze?
Karmimy si odpara nonszalancko matka Kaladina.
Czym?

Nieregularnoci, mj drogi powiedziaa.


Lirin westchn.

Wiesz, moja droga, czasami bywasz bardzo dziwna.


Czy tego wanie nie powiedziaam?
Racja. Tak czy inaczej, chodcie. Na placu jest zgromadzenie.
Hesina zmarszczya czoo. Wstaa i zesza po ukonym dachu. Kaladin spojrza na Tiena i obaj

wstali. Kaladin wepchn drewnianego konia do kieszeni i zszed na d, ostronie stawiajc stopy na
liskim kamieniu. Po jego policzkach popyna zimna woda, gdy zszed na ziemi.
Podyli za Lirinem na plac. Ojciec wydawa si zatroskany i szed przygarbiony, jakby przybity, do
czego ostatnio mia tendencje. Moe to bya poza, by oszuka Roshonea, ale Kaladin podejrzewa, e jest w
tym te prawda. Ojcu nie podobao si, e musi rozstawa si z kulami, nawet jeli bya to cz podstpu.
Zbytnio przypominao to poddanie si.
Przed nimi na rynku zbiera si tum, wszyscy trzymali parasole albo mieli paszcze.
Co si dzieje, Lirinie? spytaa Hesina z niepokojem.
Roshone ma si pokaza odpar Lirin. Kaza Waberowi zebra wszystkich. Pene zgromadzenie
miasteczka.
W deszczu? spyta Kaladin. Nie mg zaczeka na Dzie wiata?
Lirin nie odpowiedzia. Rodzina sza w milczeniu, nawet Tien spowania. Mijali deszczospreny
tkwice w kauach, emanujce sabym bladym blaskiem, a przyjmujce ksztat sigajcych do kostek
topicych si wiec bez pomienia. Rzadko si pojawiay poza Paczem. Powiadano, e s duszami kropli
deszczu, te wietliste niebieskie prty, niby topice si, ale nigdy si niezmniejszajce, z pojedynczym
niebieskim okiem na szczycie.
Nim rodzina Kaladina dotara na miejsce, wikszo mieszkacw si zebraa i plotkowaa w
deszczu. Jost i Naget te tam byli, cho aden nie pomacha Kaladinowi od lat nie czyo ich nic, co
mgby nazwa przyjani. Kaladin zadra. Rodzice nazywali to miasto domem i ojciec nie chcia
wyjecha, ale on z kadym dniem czu si coraz mniej u siebie.
Wkrtce wyjad, pomyla, nie mogc si doczeka, kiedy opuci Palenisko i pozostawi za sob tych
ograniczonych ludzi. Uda si do miejsca, gdzie jasnoocy s mczyznami i kobietami obdarzonymi
honorem i urod, godnymi wysokiej pozycji, jak obdarzy ich Wszechmocny.
Nadjecha powz Roshonea. Podczas lat w Palenisku utraci wikszo ze swojego blasku, zota
farba zuszczya si, wir z drogi uszkodzi ciemne drewno. Kiedy powz wjecha na plac, Waber i jego
chopcy w kocu ustawili niewielkie zadaszenie. Deszcz si wzmg i krople uderzay w tkanin z guchym
bbnieniem.
W obecnoci tak wielu ludzi powietrze pachniao inaczej. Na dachu byo wiee i czyste. Teraz
wydawao si duszne i wilgotne. Drzwi powozu si otworzyy. Roshone przybra na wadze, a jego paszcz
jasnookiego zosta przeszyty, by pomieci pokany brzuch. Na kikucie nosi drewnian nog, ukryt pod
mankietem spodni, a jego krok by sztywny, gdy wyszed z powozu i schowa si pod zadaszeniem, mruczc
pod nosem.
Nie wydawa si tym samym czowiekiem, z t brod i mokrymi strkami wosw. Jednake oczy
pozostay te same. Bardziej paciorkowate ze wzgldu na peniejsze policzki, ale wci pene zoci, gdy
wpatrywa si w tum. Jakby kto rzuci w niego kamieniem, kiedy by odwrcony, a teraz szuka winnego.
Czy w powozie bya Laral? Kto jeszcze poruszy si wewntrz i wyszed, ale okazao si, e to
szczupy, starannie ogolony mczyzna o beowych oczach. Dostojny m nosi starannie wyprasowany

zielony mundur o oficjalnym kroju, a u pasa mia miecz. Arcymarszaek Amaram? Z pewnoci jego mocna
sylwetka i kwadratowa twarz robiy wraenie. Rnica midzy nim a Roshonem bya uderzajca.
W kocu pojawia si i Laral, odziana w jasnot sukienk starego kroju, z rozkloszowanym doem
i obcisym gorsetem. Podniosa wzrok na deszcz, po czym zaczekaa, a lokaj popieszy z parasolem.
Kaladin poczu, e serce wali mu w piersi. Nie rozmawiali od czasu, kiedy upokorzya go w rezydencji
Roshonea. A jednak bya wspaniaa. W miar dorastania robia si coraz adniejsza. Niektrzy mogliby
uzna, e ciemne wosy przetykane obcym blondem s mao pocigajce, gdy wiadcz o mieszanej krwi,
ale Kaladin uzna je za kuszce.
Stojcy obok ojciec zesztywnia i zakl cicho.
Co takiego? spyta Tien, wycigajc szyj, by si przyjrze.
Laral stwierdzia matka. Nosi na rkawie modlitw narzeczonej.
Kaladin wzdrygn si na widok biaej tkaniny z niebiesk par glifw, ktr przyszyto do rkawa jej
sukni. Spali j, kiedy zarczyny zostan oficjalnie ogoszone.
Ale... kto? Rillir nie y!
Syszaem pogoski powiedzia ojciec. Wyglda na to, e Roshone nie ma zamiaru
zrezygnowa z jej koneksji.
On? spyta wstrznity Kaladin.
Sam Roshone mia j polubi? Inni w tumie zaczli komentowa, kiedy zauwayli modlitw.
On?! powtrzy z niedowierzaniem Kaladin i zrobi krok naprzd. Musimy to powstrzyma.
Musimy...
Kaladinie odezwa si ostro ojciec.
Ale...
To ich sprawa, nie nasza.
Kaladin umilk. Czu, jak wiksze krople uderzaj w jego gow, mniejsze przelatuj obok jak
mgieka. Woda pyna po kamieniach rynku i zbieraa si w zagbieniach. Obok Kaladina wyoni si
deszczospren, jakby tworzc si z wody. Wpatrywa si w gr, nie mrugajc.
Roshone wspar si na lasce i skin na Natira, swojego zarzdc. Mczynie towarzyszya jego
ona, surowa z wygldu kobieta imieniem Alaxia. Natir klasn w szczupe donie, by uciszy tum, i
wkrtce rozlega si jedynie cichy szum deszczu.
Owiecony Amaram odezwa si Roshone, wskazujc gow w stron jasnookiego mczyzny w
mundurze peni obowizki arcymarszaka naszego ksistwa. Dowodzi obron naszych granic pod
nieobecno krla i owieconego Sadeasa.
Kaladin pokiwa gow. Wszyscy syszeli o Amaramie. By o wiele waniejszy od wikszoci
wojskowych, ktrzy przejedali przez palenisko.
Amaram wystpi naprzd.
To bardzo adne miasteczko powiedzia do zgromadzonych ciemnookich. Mia silny, gboki
gos. Dzikuj, e mnie przyjlicie.

Kaladin zmarszczy czoo, spogldajc na innych mieszkacw. Podobnie jak on, wydawali si
zdziwieni tym stwierdzeniem.
Zazwyczaj mwi dalej Amaram pozostawibym to zadanie jednemu z podlegych oficerw.
Ale poniewa odwiedzaem krewniaka, postanowiem przyj osobicie. To nie jest tak uciliwe zadanie,
bym musia je delegowa.
Prosz o wybaczenie, owiecony odezwa si Callins, jeden z rolnikw. Ale jaki to obowizek?
Werbunek, rzecz jasna, dobry gospodarzu odpar arcymarszaek i skin gow na Alaxi, ktra
wystpia naprzd z arkuszem papieru przypitym do podkadki. Krl zabra wikszo naszej armii ze
sob, by wypeni Pakt Zemsty. Brakuje mi onierzy i stao si konieczne werbowanie modych ludzi z
kadego miasteczka i wioski, przez ktre przejedam. Jeli to moliwe, bior ochotnikw.
Mieszkacy zamilkli. Chopcy opowiadali, e uciekn z wojskiem, ale niewielu rzeczywicie to
robio. Obowizkiem Paleniska byo dostarczanie ywnoci.
Moja walka nie jest tak chwalebna jak wojna zemsty powiedzia Amaram lecz naszym
uwiconym obowizkiem jest obrona naszych ziem. Ta zmiana bdzie trwa cztery lata, a kiedy wypenicie
swj obowizek, otrzymacie premi rwn jednej dziesitej cakowitego odu. Moecie wwczas powrci
lub zacign si na kolejn zmian. Jeli si wyrnicie i osigniecie wysok rang, moe to oznacza
awans o jeden nahn dla was i waszych dzieci. S jacy ochotnicy?
Ja pjd powiedzia Jost, wystpujc naprzd.
Ja te doda Abry.
Jost! wykrzykna jego matka, chwytajc go za rami. Plony...
Twoje plony s wane, ciemnooka niewiasto powiedzia Amaram ale nie a tak, jak obrona
naszego ludu. Krl przysya bogactwa ze spldrowanych Rwnin, a klejnoty, ktre zdoby, mog zapewni
Alethkarowi wyywienie w sytuacji awaryjnej. Wy dwaj jestecie mile widziani. S jacy inni?
Naprzd wystpili jeszcze trzej chopcy i jeden starszy mczyzna Harl, ktry utraci on w
epidemii bliznowej gorczki. To jego crki Kaladinowi nie udao si uratowa po upadku.
Doskonale powiedzia Amaram. Kto jeszcze?
Mieszkacy milczeli. Dziwne. Wielu z chopcw, ktrzy w obecnoci Kaladina tak czsto
rozmawiali o wstpieniu do wojska, odwrcio wzrok. Kaladin czu, e serce wali mu w piersi, a jego noga
draa, jakby chciaa popchn go naprzd.
Nie. Mia zosta chirurgiem. Lirin spojrza na niego z trosk w ciemnobrzowych oczach. Ale kiedy
Kaladin nie zrobi adnego ruchu, rozluni si.
Dobrze powiedzia Amaram i skin gow Roshoneowi. Jednak bdziemy potrzebowa twojej
listy.
Listy? spyta gono Lirin.
Amaram spojrza na niego.
Potrzeby naszej armii s wielkie, ciemnooki. Najpierw bior ochotnikw, ale armia musi zosta
uzupeniona. Jako pan miasta, mj kuzyn ma obowizek i honor zadecydowa, kogo posa.

Odczytaj pierwsze cztery imiona, Alaxio poleci Roshone i ostatnie.


Alaxia spojrzaa na list i przeczytaa oschym tonem:
Agil, syn Marfa. Caull, syn Taleba.
Kaladin z niepokojem popatrzy na Lirina.
Nie moe ci wzi stwierdzi ojciec. Jestemy z drugiego nahnu i penimy w miecie wan
funkcj, ja jako chirurg, ty jako mj jedyny ucze. Zgodnie z prawd, jestemy zwolnieni ze suby
wojskowej. Roshone to wie.
Habrin, syn Arafika czytaa dalej Alaxia. Jorna, syn Loatsa. Zawahaa si, po czym podniosa
wzrok. Tien, syn Lirina.
Na placu zapanowaa cisza. Nawet deszcz jakby si na chwil zawaha. Pniej wszyscy popatrzyli
w stron Tiena. Chopiec wydawa si osupiay. Lirin by bezpieczny jako miejski chirurg, Kaladin jako
jego ucze. Ale nie Tien. By trzecim uczniem stolarza, nikim wanym, nikim bezpiecznym. Hesina mocno
chwycia chopca.
Nie!
Lirin stan przed nimi, jakby chcia ich broni. Kaladin sta oszoomiony i patrzy na Roshonea.
Umiechnitego, zadowolonego z siebie Roshonea.
Wzilimy jego syna, uwiadomi sobie Kaladin, napotykajc spojrzenie tych paciorkowatych oczu.
To jest jego zemsta.
Ja... odezwa si Tien. Wojsko?
Raz jeden w yciu straci swoj pewno siebie, swj optymizm. Szeroko otworzy oczy i poblad.
Mdla na widok krwi. Nienawidzi walki. Wci by may i chudy mimo wieku.
Jest za mody powiedzia Lirin.
Ssiedzi odsunli si, pozostawiajc rodzin Kaladina samotnie w deszczu.
Amaram zmarszczy czoo.
W miastach chopcy w wieku omiu lub dziewiciu lat s przyjmowani do wojska.
Synowie jasnookich! sprzeciwi si Lirin. Aby szkoli si na oficerw. Nie posya si ich do
walki!
Amaram jeszcze bardziej zmarszczy czoo. Wyszed na deszcz i podszed do rodziny.
Ile masz lat, synu? spyta Tiena.
Trzynacie odpowiedzia Lirin.
Amaram popatrzy na niego.
Chirurg. Syszaem o tobie. Westchn i popatrzy na Roshonea. Nie mam czasu zajmowa si
twoimi maomiasteczkowymi intrygami, kuzynie. Nie ma innego chopaka, ktry si nada?
Taki jest mj wybr! upiera si Roshone. Dany mi przez prawo. Wysyam tych, bez ktrych
miasteczko moe sobie poradzi... c, ten chopiec jest pierwszym, bez ktrego sobie poradzimy.
Lirin zrobi krok naprzd, spojrzenie mia pene gniewu. Arcymarszaek Amaram chwyci go za
rami.

Nie zrb czego, czego poaujesz, ciemnooki. Owiecony Roshone postpi zgodnie z prawem.
Chowae si za prawem, szydzc ze mnie, chirurgu! zawoa Roshone. C, teraz zwraca si
przeciwko tobie. Zatrzymaj te kule! Wyraz twojej twarzy w tej chwili jest wart ceny kadej z nich!
Ja... odezwa si znw Tien.
Kaladin nigdy nie widzia go tak przeraonego. Czu si bezradny. Tum wpatrywa si w Lirina,
przytrzymywanego przez jasnookiego generaa i wpatrujcego si w Roshonea.
Zrobi z chopaka goca na rok albo dwa obieca Amaram. Nie bdzie bra udziau w walce.
Wicej zrobi nie mog. W tych czasach potrzebujemy kadego.
Lirin pochyli si i zwiesi gow. Roshone rozemia si i gestem kaza Laral wej do powozu. Nie
spojrzaa na Kaladina, kiedy wspia si do rodka. Roshone pody za ni, i cho wci si mia, jego
twarz staa. Bez ycia. Jak smtne chmury nad nim. Zemci si, ale jego syn wci nie y, a on sam
nadal tkwi w Palenisku.
Amaram wpatrywa si w tum.
Rekruci mog zabra dwie zmiany odziey i do trzech kamieni innego dobytku. Zostanie on
zwaony. Zgocie si do armii w cigu dwch godzin i spytajcie o sieranta Hava.
Odwrci si i pody za Roshonem.
Tien patrzy za nim, blady jak pobielony budynek. Kaladin widzia jego przeraenie perspektyw
rozstania z rodzin. Brat kto, kto zawsze przywoywa umiech na jego twarz podczas deszczu. Kaladina
wrcz bolao, gdy widzia przeraenie brata. To nie byo waciwe. Tien powinien si umiecha. Taki
zawsze by.
Pomaca drewnianego konika w kieszeni. Tien zawsze przynosi mu ulg, kiedy czu cierpienie.
Nagle przyszo mu na myl, e moe zrobi co w zamian. Czas przesta si ukrywa w izbie, kiedy kto
inny unosi kul wiata, pomyla Kaladin. Czas by mczyzn.
Owiecony Amaramie! wykrzykn Kaladin.
Genera zawaha si na stopniu powozu, z jedn nog w drzwiach. Obejrza si przez rami.
Chc zaj miejsce Tiena powiedzia Kaladin.
Nie wolno! odpowiedzia Roshone z wntrza powozu. Prawo mwi, e ja dokonuj wyboru.
Amaram ponuro pokiwa gow.
A gdybycie wzili rwnie i mnie powiedzia Kaladin. Czy mog si zgosi na ochotnika?
W ten sposb Tien przynajmniej nie byby sam.
Kaladinie! Hesina chwycia go za rami.
Jest to dozwolone odpar Amaram. Nie odrzuc adnego onierza, synu. Jeli chcesz si
zacign, zapraszam.
Kaladinie, nie powiedzia Lirin. Nie odchodcie obaj. Nie...
Kaladin popatrzy na Tiena, twarz chopca bya mokra pod szerokim rondem kapelusza. Potrzsn
gow, ale w oczach mia nadziej.
Zgaszam si na ochotnika powiedzia Kaladin, odwracajc si do Amarama. Pjd.

W takim razie masz dwie godziny stwierdzi genera, wchodzc do powozu. Takie same
ograniczenia dobytku jak u pozostaych.
Drzwi powozu zatrzasny si, lecz wczeniej Kaladin zobaczy przez chwil jeszcze bardziej
zadowolonego Roshonea. Pojazd odjecha z turkotem, z jego dachu spyna woda.
Dlaczego? spyta amicym si gosem Lirin, odwracajc si do Kaladina. Dlaczego mi to
zrobie? Mielimy tyle planw!
Kaladin odwrci si do Tiena. Chopiec wzi go za rk.
Dzikuj wyszepta. Dzikuj, Kaladinie. Dzikuj.
Utraciem was obu powiedzia chrapliwie Lirin i odszed. Niech to burza! Obu.
Paka. Matka te pakaa. Znw przytulia Tiena.
Ojcze! powiedzia Kaladin, odwracajc si. Sam si dziwi, jak pewny si czuje.
Lirin zawaha si, stojc w deszczu, jedn nog w kauy, w ktrej gromadziy si deszczospreny.
Odsuway si od niego jak pionowe limaki.
Za cztery lata bezpiecznie odprowadz go do domu powiedzia Kaladin. Przyrzekam na burze i
dziesite imi Wszechmocnego. Przyprowadz go z powrotem.
Przyrzekam...

Yelig-nar, zwany Wiatrem Plagi, by tym, ktry umia mwi jak czowiek, cho czsto jego gosowi
towarzyszyy zawodzenia tych, ktrych pochon.
Niestworzeni s rzecz jasna wytworami ludowej tradycji. Co ciekawe, wikszoci nie traktowano
jako jednostek, lecz raczej uosobienia rnych rodzajw zniszczenia. Ten cytat pochodzi z Traxila, wers 33,
ktrego uwaa si za podstawowe rdo, cho ja wtpi w jego autentyczno.
S dziwnie przyjazn grup, ci dzicy parshmeni, czytaa Shallan. Ponownie bya to relacja krla
Gavilara, zapisana na rok przed jego mierci. Mino ju prawie pi miesicy od naszego pierwszego
spotkania i Dalinar wci naciska, bymy powrcili do ojczyzny, utrzymujc, e nasza ekspedycja zbytnio
si przecigna.
Parshmeni obiecuj, e zaprowadz mnie na polowanie na wielk, pokryt skorup besti, ktr
nazywaj ulo mas vara, co zdaniem moich uczonych mona przetumaczy w przyblieniu jako Potwr z
rozpadlin. Jeli ich opisy s dokadne, te stwory maj wielkie serca klejnotw, a eb jednego z nich byby
zaiste imponujcym trofeum. Mwi rwnie o swoich straszliwych bstwach, a my sdzimy, e musz si
odnosi do kilku szczeglnie wielkich wielkoskorupw z rozpadlin.
Z zaskoczeniem odkrylimy religi wrd tych parshmenw. Coraz wicej dowodw wskazuje na
istnienie kompletnej parshmeskiej spoecznoci cznie z cywilizacj, kultur i wyjtkowym jzykiem
co jest zadziwiajce. Moi stranicy burz zaczli nazywa ten lud Parshendi. Wydaje si oczywiste, e ta
grupa bardzo si rni od naszych zwyczajnych sucych parshmenw i moe nawet nie nalee do tej
samej rasy, mimo wzorw na skrze. Moe to ich odlegli krewniacy, tak rni od zwyczajnych parshmenw
jak alethyjskie ostrogary od odmiany z Selay.
Parshendi widzieli naszych sucych i s nimi skonsternowani. Gdzie ich muzyka? pyta mnie
czsto Klade. Nie wiem, co ma na myli. Ale nasi sudzy wcale nie reaguj na Parshendich i nie wydaj si
zainteresowani naladownictwem, co jest uspokajajce.

Pytanie dotyczce muzyki mogo si wiza z nuceniem i monotonnymi piewami, ktre s czste
wrd Parshendich. Cechuje ich przedziwna zdolno do wsplnego tworzenia muzyki. Przysigam, e
pozostawiaem jednego Parshendiego piewajcego pod nosem, po czym natrafiaem na innego poza
zasigiem gosu pierwszego, a jednak piewajcego t sam pie o niesamowicie podobnym tempie,
kadencji i tekcie.
Ich ulubionym instrumentem s bbny. Prymitywnej konstrukcji, z wymalowanymi farb odciskami
doni na bokach. To pasuje do ich prostych budowli z kremu i kamienia. Buduj je wewntrz
przypominajcej krater formacji skalnej, tutaj, na krawdzi Strzaskanych Rwnin. Pytam Kladea, czy nie
przejmuj si arcyburzami, ale on tylko si mieje. Czemu si martwi? Jeli budynki si zawal, moemy
je odbudowa, prawda?.
Po drugiej stronie alkowy Jasnah zaszelecia, przerzucajc kartk ksigi. Shallan odstawia swj
tom i przejrzaa ksiki na biurku. Skoczywszy na jaki czas nauk filozofii, powrcia do bada nad
zamachem na ycie krla Gavilara.
Wysuna cienki tomik z dna sterty relacj podyktowan przez stranika burz Mataina, jednego z
uczonych towarzyszcych krlowi. Shallan przerzucia kartki, szukajc okrelonego fragmentu. By to opis
pierwszej grupy myliwych Parshendi, na ktr si natknli.
Wydarzyo si to, gdy rozbilimy obz nad gbok rzek w gsto zalesionej okolicy. Bya to
idealna lokalizacja na rozbicie obozu na duszy czas, gdy gste zarola krpodrzewia chroniyby nas przed
wichrami arcyburzy, a wwz rzeki chroni przed zalaniem. Jego Wysoko rozsdnie przyj moj rad i
wysa zwiadowcw w d i gr rzeki.
Druyna zwiadowcw arcyksicia Dalinara jako pierwsza natrafia na tych dziwnych,
nieoswojonych parshmenw. Kiedy powrci do obozu ze swoj opowieci, podobnie jak wikszo
pozostaych nie uwierzyem w jego twierdzenia. Z pewnoci owiecony Dalinar musia natrafi na
sucych parshmenw z innej ekspedycji, podobnej do naszej.
Kiedy nastpnego dnia odwiedzili nasz obz, nie dao si duej zaprzecza prawdzie. Byo ich
dziesiciu z pewnoci parshmeni, ale wiksi od tych, ktrych znalimy. Niektrzy mieli marmurkow,
czerwono-czarn skr, inni biao-czerwon, co jest czstsze w Alethkarze. Nieli wspania bro,
byszczc stal z wyrytymi skomplikowanymi wzorami, ale nosili proste stroje z ptna.
Wkrtce Jego Wysoko zafascynowali ci dziwni parshmeni i nalega, bym zacz bada ich jzyk i
spoeczno. Musz przyzna, e moim pierwotnym zamiarem byo ukazanie, e s mistyfikacj. Im wicej
jednak si dowiadywalimy, tym bardziej uwiadamiaem sobie, jak bdna bya moja pierwotna ocena.
Shallan z namysem postukaa w kartk. Nastpnie wycigna gruby tom zatytuowany Krl
Gavilar Kholin. Biografia, dwa lata wczeniej wydany przez wdow po nim, Navani. Shallan przerzucaa
kartki, szukajc pewnego akapitu.
Mj m by doskonaym krlem porywajcym przywdc, niezrwnanym mistrzem pojedynkw
i geniuszem taktyki. Ale w swej lewej doni nie mia nawet jednego uczonego palca. Nigdy nie wykazywa
zainteresowania obliczaniem arcyburz, nudzia go rozmowa o nauce i ignorowa fabriale, o ile nie miay

bezporedniego zastosowania na polu walki. By mczyzn stworzonym zgodnie z klasycznym ideaem


mskoci.
Dlaczego tak si nimi zainteresowa? odezwaa si na gos Shallan.
H? spytaa Jasnah.
Krl Gavilar wyjania Shallan. Wasza matka utrzymuje w biografii, e nie by uczonym.
Prawda.
Ale zainteresowa si Parshendimi powiedziaa Shallan. Zanim jeszcze mg wiedzie o ich
Ostrzach Odprysku. Wedle relacji Mataina chcia pozna ich jzyk, spoeczestwo i muzyk. Czy to jedynie
upikszenie, majce sprawi, by przyszym czytelnikom wydawa si bardziej uczony?
Nie. Jasnah opucia ksig. Im duej pozostawa w Niczyich Wzgrzach, tym bardziej
fascynowali go Parshendi.
Czyli pojawia si rozbieno. Dlaczego mczyzna, ktry nigdy wczeniej nie interesowa si
nauk, nagle sta si tak zafascynowany?
Tak. Ja rwnie si nad tym zastanawiaam. Ale czasami ludzie si zmieniaj. Kiedy powrci,
jego zainteresowanie mnie omielio i spdzilimy wiele wieczorw, rozmawiajc o jego odkryciach. Bya
to jedna z niewielu okazji, kiedy czuam prawdziwy zwizek z ojcem.
Shallan zagryza warg.
Jasnah spytaa w kocu. Dlaczego kazalicie mi bada to wydarzenie? Przeylicie to i ju
wiecie wszystko, co ja odkrywam.
Wydaje mi si, e spojrzenie wieym okiem moe mie swoj warto. Kobieta odoya ksig
i spojrzaa na podopieczn. Nie oczekuj, e znajdziesz okrelone odpowiedzi. Miast tego mam nadziej,
e zauwaysz szczegy, ktre ja przegapiam. Zaczynasz zauwaa, jak w cigu tych miesicy zmienia si
osobowo mojego ojca, a to znaczy, e szukasz wnikliwie. Moesz w to nie uwierzy, ale niewielu
zwrcio uwag na t rozbieno... cho wielu rzeczywicie zauwayo pniejsze zmiany, kiedy ju
powrci do Kholinaru.
Mimo to czuj si do dziwnie, badajc ten temat. Moe wci jestem pod wpywem przekonania
moich nauczycieli, e odpowiednim polem studiw dla modej damy s wycznie klasycy.
Klasycy maj swoje miejsce i od czasu do czasu bd ci odsya do klasycznych dzie, jak to
zrobiam w przypadku studiw nad moralnoci. Ale uwaam, e takie tematy powinny by jedynie
dodatkami do twoich obecnych projektw. To na nich musisz si skupi, nie na dawno zapomnianych
historycznych zagadkach.
Shallan pokiwaa gow.
Ale, Jasnah, czy nie jestecie historyczk? Czy te dawno zapomniane historyczne zagadki nie s
sednem waszego pola bada?
Jestem Veristitaliank odpara kobieta. Szukamy odpowiedzi w przeszoci, rekonstruujc to,
co si naprawd wydarzyo. Dla wielu w zapisywaniu historii nie chodzi o prawd, ale o przedstawienie w
najbardziej pochlebny sposb siebie i swoich motywacji. Moje siostry i ja wybieramy projekty, ktre

naszym zdaniem zostay le zrozumiane lub bdnie przedstawione, a badajc je, liczymy na lepsze
zrozumienie chwili obecnej.
Dlaczego wic powicasz tak wiele czasu na badanie ludowych poda i szukanie zych duchw?
pomylaa Shallan. Nie, Jasnah szukaa czego prawdziwego. Czego tak wanego, e odcigno j to od
Strzaskanych Rwnin i walki o pomszczenie ojca. Pragna wykorzysta te opowieci, a badania Shallan
byy jakim sposobem czci tego wszystkiego.
To j ekscytowao. Co takiego pragna robi od czasu, gdy bya dzieckiem i przegldaa nieliczne
ksigi ojca, sfrustrowana, e wanie przepdzi kolejn nauczycielk. Tutaj, z Jasnah, Shallan bya czci
czego a znajc Jasnah, to byo co wielkiego.
A jednak, pomylaa, statek Tozbeka przypywa jutro rano. Odejd.
Musz zacz narzeka. Musz przekona Jasnah, e to wszystko jest o wiele cisze ni si
spodziewaam, by moje odejcie jej nie zaskoczyo. Musz si rozpaka, zaama, podda. Musz...
Czym jest Urithiru? spytaa.
Ku jej zaskoczeniu, Jasnah odpowiedziaa bez chwili wahania.
Urithiru byo pono centrum Srebrnych Krlestw, miastem dziesiciu tronw, po jednym dla
kadego krla. Byo najbardziej majestatycznym, najbardziej oszaamiajcym i najwaniejszym miastem na
caym wiecie.
Naprawd? To dlaczego nie syszaam o nim nigdy wczeniej?
Poniewa zostao porzucone, nim Zaginieni wietlici zwrcili si przeciwko ludzkoci.
Wikszo uczonych uwaa je za mit. arliwcy nie chc o nim mwi, ze wzgldu na jego skojarzenie ze
wietlistymi, a przez to z pierwsz wielk porak vorinizmu. Wikszo z tego, co wiemy o miecie,
pochodzi z fragmentw zaginionych dzie cytowanych przez klasykw. Wiele z tych klasycznych dzie
rwnie przetrwao tylko we fragmentach. W rzeczy samej, jedynym kompletnym dzieem z pocztkowego
okresu jest Droga krlw, a i to dziki wysikom Vanrial.
Shallan powoli pokiwaa gow.
Gdyby gdzie kryy si rwniny wspaniaego, staroytnego miasta, niezbadany, zaronity i dziki
Natanatan byby najlepszym miejscem, by je odnale.
Urithiru nie znajduje si w Natanatanie powiedziaa z umiechem Jasnah. Ale dobrze mylisz,
Shallan. Wracaj do bada.
Bro powiedziaa Shallan.
Jasnah uniosa brew.
Parshendi. Nosili pikn bro z doskonaej, grawerowanej stali. Jednak wykorzystywali bbny ze
skry z prymitywnymi odciskami doni na bokach i mieszkali w chatach z kamienia i kremu. Czy nie uderza
to was jako niespjne?
Tak. Z pewnoci okreliabym to jako osobliwo.
W takim razie...
Zapewniam ci, Shallan przerwaa jej Jasnah. Miasta tam nie ma.

Ale interesuj was Strzaskane Rwniny. Rozmawiaa o nich z owieconym Dalinarem przez
czotrzcin.
Owszem.
Czym byli Pustkowcy? Teraz, kiedy Jasnah rzeczywicie odpowiadaa na jej pytania, moe jej to
powie. Czym naprawd byli?
Jasnah wpatrywaa si w ni z dziwn min.
Nikt nie jest tego pewien. Wikszo uczonych uwaa ich, podobnie jak Uruthiru, za mity,
teologowie za uznaj ich za odpowiedniki Wszechmocnego... potwory, ktre zamieszkiway w sercach
ludzi, podobnie jak niegdy zamieszkiwa je Wszechmocny.
Ale...
Wracaj do bada, dziecko powiedziaa Jasnah, unoszc ksig. Moe porozmawiamy o tym
przy innej okazji.
Sowa te zabrzmiay ostatecznie. Shallan zagryza warg, by powstrzyma si przed powiedzeniem
czego niegrzecznego tylko po to, by znw wcign Jasnah w rozmow. Nie ufa mi, pomylaa. Moe nie
bez powodu. Wyjedasz, znw powiedziaa sobie Shallan. Jutro. Odpywasz std.
Ale to oznaczao, e zosta jej tylko dzie. Jeszcze jeden dzie we wspaniaym Palanaeum. Jeszcze
jeden dzie z tymi wszystkimi ksigami, ca t moc i wiedz.
Potrzebuj egzemplarza biografii waszego ojca autorstwa Tifandor powiedziaa Shallan,
przegldajc ksiki. Cigle natrafiam na ni w odsyaczach.
Jest na jednym z niszych poziomw odpara od niechcenia Jasnah. Moe uda mi si znale
numer katalogowy.
Nie trzeba stwierdzia dziewczyna, wstajc. Sprawdz to. Troch ruchu mi si przyda.
Jak sobie yczysz.
Shallan umiechna si. Doskonale wiedziaa, gdzie jest ta ksika ale pod pretekstem jej szukania
moga spdzi troch czasu z dala od Jasnah. W tym czasie zobaczy, co uda jej si znale na temat
Pustkowcw.
*
Dwie godziny pniej Shallan siedziaa przy zagraconym biurku na tyach jednego z pomieszcze na
niszym poziomie Palanaeum, a jej lampa z kulami owietlaa zebrane tomy, z ktrych aden nie okaza si
szczeglnie przydatny.
Wydawao si, e kady co wiedzia na temat Pustkowcw. Ludzie w wiejskich okolicach mwili o
nich, e to tajemnicze istoty, ktre pojawiay si w nocy, okradajc pechowcw i karzc gupcw. Ci
Pustkowcy wydawali si bardziej psotni ni li. Ale od czasu do czasu pojawiaa si opowie o Pustkowcu,
ktry przybiera posta zagubionego wdrowca i ktry potraktowany yczliwie przez rolnika
uprawiajcego tallew zabija ca rodzin, wypija krew jej czonkw i czarnym popioem wypisywa
pustkowe symbole na cianach.
Wikszo ludzi w miastach postrzegaa jednak Pustkowcw jako duchy, ktre wdruj nocami,

swego rodzaju ze spreny, ktre opanowuj serca ludzi i skaniaj ich do robienia straszliwych rzeczy. Kiedy
dobry czowiek stawa si wcieky, byo to dzieo Pustkowca.
Uczeni wymiewali wszystkie te pomysy. Relacje historyczne te, ktre udao jej si odnale
byy sprzeczne. Czy Pustkowcy byli mieszkacami Potpienia? Jeli tak, to czy Potpienie nie byo teraz
puste, skoro Pustkowcy zdobyli Sale Spokoju i wypdzili ludzko na Roshar?
Powinnam si spodziewa, e bd miaa problemy ze znalezieniem czegokolwiek pewnego,
pomylaa Shallan, opierajc si na krzele. Jasnah badaa t kwesti od miesicy, moe nawet lat. Co
spodziewaam si znale w cigu kilku godzin?
Jedynym efektem jej bada bya jeszcze wiksza niepewno. Jakie bdne wiatry popchny Jasnah
w stron tego tematu? To nie miao sensu. Badanie Pustkowcw przypominao prb okrelenia, czy
mierciospreny s prawdziwe, czy nie. Jaki w tym sens?
Potrzsna gow, odkadajc ksiki na stert. arliwcy odnios je i ustawi na pkach. Musiaa
zabra biografi Tifandor i wrci na balkon. Wstaa i ruszya w stron wyjcia, swobodn doni trzymajc
latarni. Nie przyprowadzia parshmena, miaa zamiar przynie z powrotem tylko jedn ksik. Kiedy
dotara do wyjcia, zauwaya inne wiato zbliajce si galeri. Nim dotara na miejsce, kto podszed do
drzwi, unoszc latarni z granatami.
Kabsal? spytaa Shallan, zaskoczona widokiem jego modzieczej twarzy, ktrej wiato nadao
bkitny odcie.
Shallan? spyta, spogldajc na numer katalogowy nad wejciem. Co ty tu robisz? Jasnah
powiedziaa, e szukasz Tifandor.
Ja... zgubiam si.
Unis brew.
Kiepskie kamstwo? spytaa.
Koszmarne odpar. Znajdujesz si dwa pitra wyej i okoo tysica numerw katalogowych
dalej. Kiedy nie mogem ci znale na dole, poprosiem obsugujcych wind, by zabrali mnie tam, gdzie
zawieli ciebie, a oni poprowadzili mnie tutaj.
Nauka u Jasnah bywa wyczerpujca powiedziaa Shallan. Dlatego czasem znajduj sobie cichy
kcik, by si rozluni i uspokoi. To jedyny czas, kiedy mog by sama.
Kabsal z namysem pokiwa gow.
Lepiej? spytaa.
Wci nie do koca. Zrobia sobie przerw, ale na dwie godziny? Poza tym pamitam, jak
mwia mi, e nauka u Jasnah nie jest a tak straszna.
Ona by mi uwierzya stwierdzia Shallan. Wydaje jej si, e jest o wiele bardziej wymagajca
ni w rzeczywistoci. Albo... c, jest wymagajca. Po prostu mi to nie przeszkadza a tak bardzo, jak jej si
wydaje.
Dobrze powiedzia. Ale w takim razie, co tu waciwie robia?
Zagryza wargi, a on si rozemia.

O co chodzi? spytaa, rumienic si.


Wygldasz tak burzliwie niewinnie, kiedy to robisz!
Jestem niewinna.
Czy wanie nie okamaa mnie dwa razy z rzdu?
Niewinna, jako przeciwiestwo wyrafinowanej. Skrzywia si. Inaczej to by byy bardziej
przekonywajce kamstwa. Chod. Towarzysz mi. Jeli si popieszymy, nie bd musiaa okamywa
Jasnah.
W porzdku powiedzia.
Ruszy razem z ni wok Palanaeum. Wydrona odwrcona piramida wznosia si w stron
odlegego sklepienia, a cztery ciany odchylay si na zewntrz. Najwysze poziomy byy janiejsze i
atwiejsze do zauwaenia, mae wiateka podskakiway wzdu balustrad w rkach arliwcw lub
uczonych.
Pidziesit siedem poziomw powiedziaa Shallan. Nawet nie umiem sobie wyobrazi, jak
wiele pracy musiao wymaga od was stworzenie czego takiego.
Nie stworzylimy tego odpar Kabsal. Byo tutaj. A przynajmniej gwny szyb. Kharbrantczycy
wykuli pomieszczenia na ksigi.
Ta formacja jest naturalna?
Rwnie naturalna, jak miasta jak Kholinar. A moe zapomniaa o moim pokazie?
Nie. Dlaczego nie wykorzystae tego miejsca jako jeden ze swoich przykadw?
Nie znalelimy jeszcze odpowiedniego wzorca piasku wyjani. Ale jestemy pewni, e to sam
Wszechmocny stworzy to miejsce, podobnie jak miasta.
A co z Pieniarzami witu? spytaa Shallan.
Co z nimi?
Czy oni mogli je stworzy?
Dotarli do windy. Zamia si.
To nie jest co, co mogliby stworzy Pieniarze witu. Byli uzdrowicielami, yczliwymi sprenami
posanymi przez Wszechmocnego, by opiekowali si ludmi, kiedy zostalimy wygnani z Sal Spokoju.
Co w rodzaju przeciwiestwa Pustkowcw.
Pewnie mona tak powiedzie.
Zabierzcie nas dwa poziomy w d powiedziaa parshmenom obsugujcym wind. Zaczli
opuszcza platform, bloczki zgrzytay, a drewno trzso si pod jej stopami.
Jeli prbujesz odwrci moj uwag t rozmow zauway Kabsal, zakadajc rce na piersi i
opierajc si o barierk to ci si nie uda. Prawie godzin siedziaem z twoj pen dezaprobaty mistrzyni i
musz ci powiedzie, e to nie byo przyjemne dowiadczenie. Sdz, e ona wie, e wci prbuj j
nawrci.
Oczywicie, e tak. To Jasnah. Ona wie prawie wszystko.
Poza tym, nad czym prowadzi badania w tym miejscu.

Pustkowcy powiedziaa Shallan. To wanie bada.


Zmarszczy czoo. Kilka chwil pniej winda zatrzymaa si na waciwym poziomie.
Pustkowcy? powtrzy z zainteresowaniem.
Spodziewaa si, e bdzie peen pogardy lub rozbawiony. Nie, pomylaa. Jest arliwcem. On w
nich wierzy.
Czym byli? spytaa, wychodzc. Niewiele poniej masywna jaskinia koczya si. Umieszczono
tam duy napeniony diament, oznaczajcy nadir.
Nie lubimy o tym rozmawia stwierdzi Kabsal, doczajc do niej.
Czemu nie? Jeste arliwcem. To cz twojej religii.
Niepopularna cz. Ludzie wol sucha o Dziesiciu Boskich Atrybutach lub Dziesiciu
Ludzkich Wadach. Dostosowujemy si do nich, poniewa my rwnie wolimy to od gbokiej przeszoci.
Ze wzgldu... zachcia go.
Ze wzgldu na nasz porak dokoczy z westchnieniem. Shallan, krgi wyznawcw to w
gbi serca nadal klasyczny vorinizm. A to oznacza, e Hierokracja i upadek Zaginionych wietlistych to
nasz wstyd.
Unis ciemnoniebiesk latarni. Shallan sza u jego boku.
Wierzymy, e Pustkowcy byli prawdziwi, Shallan. Plaga i zaraza. Sto razy spadali na ludzko.
Najpierw wygnali nas z Sal Spokoju, pniej prbowali nas zniszczy na Rosharze. Nie byli sprenami
kryjcymi si pod gazami, ktre wychodziy, eby ukra komu pranie. Byy istotami o straszliwej
niszczycielskiej mocy, wykutymi w Potpieniu, stworzonymi z nienawici.
Przez kogo? spytaa Shallan.
To znaczy?
Kto ich stworzy? Chodzi mi o oto, e Wszechmocny raczej by nie stworzy niczego z
nienawici. To kto ich stworzy?
Wszystko ma swoje przeciwiestwo, Shallan. Wszechmocny jest si dobra. Aby zrwnoway
jego dobro, cosmere potrzebowao Pustkowcw jako jego przeciwiestwa.
Czyli, im wicej dobra czyni Wszechmocny, tym wicej tworzy take za jako produkt uboczny?
To jaki jest sens w czynieniu dobra, skoro tworzy ono jedynie wicej za?
Widz, e Jasnah nie przestaa naucza ci filozofii.
To nie filozofia sprzeciwia si Shallan. Tylko czysta logika.
Westchn.
Chyba nie chcesz, ebym zagbia si w teologi tego zagadnienia. Wystarczy powiedzie, e
czysta dobro Wszechmocnego stworzya Pustkowcw, ale ludzie mog wybra dobro, nie tworzc za,
poniewa jako miertelnicy maj dualn natur. Dlatego jedynym sposobem, by w cosmere wzrastao dobro,
jest tworzenie go przez ludzi... w ten sposb dobro moe w kocu przeway zo.
W porzdku powiedziaa. Ale nie przyjmuj wyjanienia dotyczcego Pustkowcw.
Sdziem, e wierzysz.

Bo tak jest. Ale to, e oddaj cze Wszechmocnemu, nie oznacza, e przyjm jakiekolwiek
wyjanienie, Kabsalu. By moe to religia, ale i tak musi mie sens.
Czy nie powiedziaa mi kiedy, e nie rozumiesz samej siebie?
No tak.
A jednak spodziewasz si, e pojmiesz dokadnie dziaania Wszechmocnego?
Zacisna wargi.
Jasne, w porzdku. Ale wci chciaabym wiedzie wicej o Pustkowcach.
Wzruszy ramionami, gdy zaprowadzia go do sali penej pek z ksikami.
Wyjaniem ci podstawy, Shallan. Pustkowcy byli ucielenieniem za. Odepchnlimy ich
dziewidziesit dziewi razy, prowadzeni przez Heroldw i ich wybranych rycerzy, dziesi zakonw,
ktre znamy jako wietlistych Rycerzy. W kocu nadeszo Aharietiam, Ostatnie Spustoszenie. Pustkowcy
zostali odepchnici z powrotem do Sal Spokoju. Heroldowie podyli za nimi, by wypdzi ich rwnie z
niebios, i tak skoczya si Epoka Heroldw na Rosharze. Ludzko wesza w Er Samotnoci.
Wspczesno.
Ale dlaczego wszystko z wczeniejszych czasw jest tak fragmentaryczne?
To byo tysice lat temu, Shallan odpar Kabsal. Przed histori, zanim ludzie nauczyli si
wykuwa stal. Musielimy dosta Ostrza Odprysku, inaczej walczylibymy przeciwko Pustkowcom
pakami.
A jednak mielimy Srebrne Krlestwa i wietlistych Rycerzy.
Stworzone i rzdzone przez Heroldw.
Shalaln zmarszczya czoo, odliczajc rzdy pek. Zatrzymaa si przy waciwej, podaa lamp
Kabsalowi, po czym ruszya przejciem i zdja biografi z pki. Kabsal pody za ni, trzymajc obie
latarnie.
W tym jest co wicej stwierdzia Shallan. Inaczej Jasnah by si tak nie zagbiaa.
Mog ci powiedzie, dlaczego to robi powiedzia.
Dziewczyna spojrzaa na niego.
Nie rozumiesz? spyta. Prbuje udowodni, e Pustkowcy nie istnieli. Chce pokaza, e to
wszystko wymys wietlistych. Podszed bliej i spojrza jej w twarz, a wiato lamp odbijao si od ksig
po obu stronach, nadajc jego twarzy blady odcie. Chce raz na zawsze udowodni, e krgi wyznawcw i
sam vorinizm s wielkim oszustwem. O to w tym wszystkim chodzi.
Moe powiedziaa z namysem Shallan.

To pasowao. Jaki byby lepszy cel dla zdeklarowanej heretyczki? Podkopanie gupich wierze i
zadanie kamu religii? Wyjaniaoby to, dlaczego Jasnah badaa co na pierwszy rzut oka tak bez znaczenia
jak Pustkowcy. Znalazszy odpowiednie dowody w relacjach historycznych, Jasnah mogaby udowodni, e
ma racj.
Czy nie zostalimy ju do pognbieni? spyta Kabsal, a w oczach mia gniew. arliwcy nie s

dla niej zagroeniem. W dzisiejszych czasach nie jestemy dla nikogo zagroeniem. Nie moemy mie nic
na wasno... Na Potpienie, sami jestemy wasnoci. Taczymy na kady kaprys panw miast i
dowdcw, boimy si powiedzie im prawd o ich grzechach, z obawy przed kar. Jestemy biaogrzbietami
bez kw i szponw, ktre maj siedzie u stp swoich panw i wypiewywa pochway. Ale to jest prawda.
To wszystko jest prawd, a oni nas ignoruj i...
Przerwa nagle i spojrza na ni z zacinitymi wargami. Nigdy nie widziaa takiego zapau, takiej
furii w sympatycznym modym arliwcu. Nie sdzia, e jest do tego zdolny.
Przepraszam powiedzia, odwracajc si do niej plecami.
Nic si nie stao odpowiedziaa i popieszya za nim, czujc nage przygnbienie.
Shallan spodziewaa si, e znajdzie co wspanialszego, co bardziej tajemniczego w tajnych
badaniach Jasnah. Czy rzeczywicie mogo chodzi o udowodnienie, e vorinizm jest faszywy?
Szli w milczeniu w stron galerii. Tam zorientowaa si, e musi mu powiedzie.
Kabsalu, wyjedam.
Spojrza na ni z zaskoczeniem.
Dostaam wiadomo od rodziny powiedziaa. Nie mog o tym mwi, ale nie mog te duej
zosta.
Co z twoim ojcem?
Dlaczego pytasz? Syszae co?
Jedynie, e ostatnio unika kontaktw. Bardziej ni zwykle.
Stumia drenie. Wieci dotary a tak daleko.
Przykro mi, e musz wyjecha tak nagle.
Wrcisz?
Nie wiem.
Popatrzy jej w oczy.
Czy wiesz, kiedy bdziesz wyjeda? spyta nagle chodno.
Jutro rano.
C powiedzia czy uczynisz mi cho ten zaszczyt i mnie narysujesz? Nigdy nie daa mi
podobizny, cho zrobia to dla wielu innych arliwcw.
Wzdrygna si, gdy zorientowaa si, e to prawda. Mimo caego czasu spdzonego razem, nigdy
nie narysowaa Kabsala. Uniosa swobodn do do ust.
Przepraszam!
Wydawa si zaskoczony.

Nie chciaem powiedzie tego z gorycz. To naprawd nie jest tak wane...
Ale jest powiedziaa, chwycia go za rk i pocigna w stron galerii. Zostawiam swoje
przybory do rysowania na grze. Chod.
Wesza do windy i polecia parshmenom, by wcignli ich na gr. Kiedy winda ruszya, Kabsal

popatrzy na jej do w swojej. Pucia j.


Jeste bardzo pogmatwan kobiet powiedzia sztywno.
Ostrzegaam ci. Trzymaa ksik blisko piersi. Jak mniemam, mwie, e mnie przejrzae.
Cofam to stwierdzenie. Popatrzy na ni. Naprawd wyjedasz?
Skina.
Przykro mi, Kabsalu... Nie jestem tym, za kogo mnie uwaasz.
Sdz, e jeste pikn, inteligentn kobiet.
Co do kobiety si nie pomylie.
Twj ojciec jest chory, prawda?
Nie odpowiedziaa.
Rozumiem, e chcesz wrci, by przy nim by powiedzia Kabsal. Ale z pewnoci nie
zrezygnujesz na zawsze z nauki. Powrcisz do Jasnah.
Ona nie pozostanie na zawsze w Kharbrancie. Przez ostatnie dwa lata niemal bezustannie
przenosia si z miejsca na miejsce.
Patrzy przed siebie. Wkrtce musieli przej do kolejnej windy, by wznie si na nastpny poziom.
Nie powinienem spdza z tob tyle czasu powiedzia w kocu. Starsi arliwcy uwaaj, e
jestem zbytnio rozproszony. Nie podoba im si, gdy jeden z nas zaczyna spoglda poza szeregi arliwcw.
Nie jeste pozbawiony prawa do zalotw.
Jestemy wasnoci. Czowiek moe posiada okrelone prawa, a jednoczenie zniechca si go
do korzystania z nich. Unikaem pracy, sprzeciwiaem si przeoonym... Zalecajc si do ciebie,
sprowadziem na siebie kopoty.
Nie prosiam ci o to.
Nie zniechcia mnie.
Nie miaa na to adnej odpowiedzi, poza coraz wikszym zmartwieniem. Nuta paniki, pragnienie, by
uciec i si ukry. W latach prawie samotnoci w posiadoci ojca nigdy nie marzya o takim zwizku. Czy to
wanie jest to? pomylaa przeraona. Zwizek? Jej zamiary, kiedy przybya do Kharbranthu, wydaway
si takie proste. Jak dotara do punktu, w ktrym ryzykowaa zamanie serca mczyzny?
I, ku swemu zawstydzeniu, przyznaa sama przed sob, e bardziej bdzie tskni za badaniami ni
za Kabsalem. Czy bya paskudnym czowiekiem, e tak si czua? Naprawd go lubia. By miy.
Interesujcy.
Patrzy na ni i w jego oczach bya tsknota. Wydawa si... Ojcze Burz, naprawd wydawa si w
niej zakochany. Czy ona te nie powinna si w nim zakocha? Nie sdzia, by tak byo. Czua si jedynie
niepewna.
Kiedy dotarli na najwyszy poziom Palanaeum, prawie wybiega do Zasony. Kabsal pody za ni,
ale potrzebowali kolejnej windy, by wjecha do alkowy Jasnah, i wkrtce znw zostaa z nim uwiziona.
Mgbym pojecha powiedzia cicho Kabsal. Wrci z tob do Jah Keved.
Shallan poczua jeszcze wiksz panik. Prawie go nie znaa. Owszem, rozmawiali czsto, ale

rzadko o wanych sprawach. Gdyby opuci szeregi arliwcw, zostaby zdegradowany do dziesitego
dahnu, pozycji prawie tak niskiej jak ciemnoocy. Byby bez pienidzy i rodu, w niemal rwnie zej pozycji,
jak jej rodzina.
Jej rodzina. Co by powiedzieli jej bracia, gdyby zabraa ze sob niemal obcego? Kolejny mczyzna,
ktry staby si czci ich problemu, wtajemniczony w ich sytuacj?
Widz po twojej minie, e nie ma na to szans powiedzia Kabsal. Wydaje si, e le
zinterpretowaem pewne wane kwestie.
Nie, nie o to chodzi odpara Shallan. Po prostu... Och, Kabsalu. Jak moesz spodziewa si, e
znajdziesz sens w moim postpowaniu, skoro nawet ja go nie znajduj? Dotkna jego ramienia, obracajc
go twarz do siebie. Byam nieszczera wobec ciebie. I wobec Jasnah. I, co najgorsze, wobec samej siebie.
Przepraszam.
Wzruszy ramionami, wyranie prbujc udawa nonszalancj.
Przynajmniej dostan rysunek. Prawda?
Pokiwaa gow. Gdy winda w kocu si zatrzymaa, ruszya ciemnym korytarzem, Kabsal pody
za ni z latarniami. Jasnah spojrzaa na ni uwanie, gdy Shallan wesza do ich alkowy, ale nie spytaa, co
zajo jej tak dugo. Dziewczyna odkrya, e si rumieni, gdy zebraa przyrzdy rysunkowe. Kabsal zawaha
si w wejciu. Zostawi na biurku koszyk chleba i demu. Wierzch wci przykrywaa ciereczka Jasnah
go nie tkna, cho zawsze proponowa, eby si poczstowaa. Bez demu, poniewa Jasnah go nie znosia.
Gdzie mam usi? spyta Kabsal.
Sta tam odpowiedziaa Shallan.
Usiada, opara szkicownik na kolanach i przytrzymaa go bezpieczn doni. Spojrzaa na niego, jak
opiera si jedn doni o futryn. Ogolona gowa, jasnoszara szata, krtkie rkawy, w pasie przewizana
bia szarf. Niepewne spojrzenie. Zamrugaa, tworzc Wspomnienie, i zacza szkicowa.
To bya jedna z najbardziej niezrcznych chwil jej ycia. Nie powiedziaa Kabsalowi, e moe si
ruszy, wic sta w tej samej pozycji. Nie mwi. Moe sdzi, e to zepsuje rysunek. Shallan odkrya, e
do jej dry, cho, na szczcie, udao jej si powstrzyma zy.
zy, pomylaa, rysujc ostatnie linie ciany wok Kabsala. Dlaczego miaabym paka? Nie jestem
t, ktra wanie zostaa odrzucona. Czy moje uczucia cho raz nie mogyby mie sensu?
Prosz powiedziaa, odrywajc kartk i unoszc j. Rozmae si, jeli nie utrwalisz go
lakierem.
Kabsal zawaha si, po czym podszed i z szacunkiem wzi rysunek.
Jest cudowny wyszepta. Podnis wzrok, po czym popieszy do swojej lampy, otworzy j i
wyj granatowy broam. Prosz powiedzia, podajc go. Zapata.
Nie mog tego wzi. Po pierwsze, nie jest twj.
Poniewa by arliwcem, wszystko co nosi przy sobie, naleao do krla.
Prosz powiedzia Kabsal. Musz ci co za to da.
Rysunek jest prezentem odpara. Jeli mi za to zapacisz, to nic ci nie daam.

To zamwi kolejny powiedzia, wciskajc wiecc kul w jej do. Pierwsz podobizn
wezm za darmo, ale narysuj dla mnie jeszcze jedn, prosz. Nas dwojga razem.
Zawahaa si. Rzadko rysowaa sam siebie. Wydawao jej si to dziwne.
Dobrze.
Wzia kul i ukradkiem schowaa j do bezpiecznej sakiewki, obok Dusznika. Dziwnie si czua,
noszc w niej co tak cikiego, ale przyzwyczaia si ju do wybrzuszenia i ciaru.
Jasnah, macie moe lusterko? spytaa.
Starsza kobieta westchna gono, wyranie zirytowana. Przejrzaa jednak swoje rzeczy i wyja
lusterko. Kabsal je wzi.
Unie je obok swojej gowy powiedziaa ebym moga zobaczy sam siebie.
Podszed do niej i tak zrobi, wyranie zdziwiony.
Przechyl je lekko... mwia dalej dobrze, tak. Mrugna, zapamitujc obraz swojej twarzy
obok niego. Usid. Ju nie potrzebujesz lusterka. Potrzebne mi byo jedynie jako odniesienie... z jakiego
powodu pomaga mi umieci moje rysy w scenie, ktr szkicuj. Narysuj, jak siedz obok ciebie.
Usiad na pododze i Shallan zacza rysowa, wykorzystujc prac, by zapomnie o sprzecznych
uczuciach poczuciu winy, e nie darzya Kabsala tak silnymi uczuciami, jak on j, a jednoczenie smutku,
e ju nie bdzie go spotyka. A ponad wszystko o niepokoju zwizanym z Dusznikiem.
Rysowanie siebie siedzcej obok niego byo wyzwaniem. Pracowaa gorczkowo, czc
rzeczywisto Kabsala z fikcj samej siebie, w haftowanej w kwiaty sukni, siedzcej ze zczonymi nogami,
przechylonymi na bok. Twarz w lustrze staa si jej punktem odniesienia, zbudowaa wok niej swoj
gow. Zbyt wsk, by bya pikna, ze zbyt jasnymi wosami i piegowatymi policzkami.
Dusznik, pomylaa. Pozostanie z nim w Kharbrancie jest niebezpieczestwem. Ale wyjazd rwnie
jest niebezpieczny. Czy istnieje trzecia droga? A gdybym go odesaa?
Zawahaa si, unoszc wglowy owek nad rysunkiem. Czy odwayaby si odesa fabrial
zapakowany, w tajemnicy dostarczony Tozbekowi do Jah Keved i zosta tutaj? Nie musiaaby si
martwi, e zostanie obciona, gdyby przeszukano jej pokj lub j sam, cho musiaaby zniszczy
wszystkie rysunki Jasnah z Dusznikiem, ktre wykonaa. I nie ryzykowaaby podejrzanego zniknicia, kiedy
kobieta odkryje, e jej Dusznik nie dziaa.
Wci rysowaa, coraz bardziej zatopiona w mylach. Gdyby odesaa sam Dusznik, mogaby
pozosta w Kharbrancie. To bya kuszca perspektywa, ktra jednak wywoywaa jeszcze wikszy zamt w
jej uczuciach. Od tak dawna przygotowywaa si do wyjazdu. Co by zrobia z Kabsalem? I Jasnah. Czy
moga zosta tutaj, przyjmujc nauki od Jasnah, po tym wszystkim, co zrobia?
Tak, pomylaa. Tak, mogabym.
Sia tego uczucia j zaskoczya. yaby z poczuciem winy, dzie za dniem, jeli oznaczaoby to
dalsz nauk. To byo straszliwie egoistyczne z jej strony i wstydzia si tego. Ale robiaby to przynajmniej
przez jaki czas. Oczywicie, w kocu musiaaby wrci. Nie mogaby zostawi braci, by sami stawiali
czoa niebezpieczestwu. Potrzebowali jej.

Egoizm, a zaraz po nim odwaga. Bya niemal rwnie zaskoczona tym drugim, jak tym pierwszym.
adnego z tych uczu nie kojarzya z tym, kim bya. Ale zaczynaa sobie uwiadamia, e nie znaa samej
siebie. Przynajmniej do chwili, kiedy opucia Jah Keved i wszystko co znajome, wszystko, czego od niej
oczekiwano.
Szkicowaa coraz bardziej gorczkowo. Ukoczya postaci i przesza do ta. Szybkie, odwane linie
stay si podog i ukiem z tyu. Nagryzmolona ciemna plama jako bok biurka, rzucajca cie. Wyrane,
cienkie linie latarni stojcej na pododze. Szerokie linie, by stworzy nogi i szaty postaci stojcej za...
Shallan zamara, jej palce narysoway wglem niezaplanowan lini, odrywajc si od postaci, ktr
naszkicowaa bezporednio za Kabsalem. Postaci, ktrej tam naprawd nie byo, postaci z ostrym,
kanciastym symbolem, unoszcym si nad jej konierzem zamiast gowy.
Shallan wstaa, odsuwajc gwatownie krzeso. W palcach swobodnej doni ciskaa szkicownik i
wgiel.
Shallan? odezwa si Kabsal, wstajc.
Znw to zrobia. Dlaczego? Spokj, ktry zacza czu podczas rysowania, rozpyn si w jednej
chwili i jej serce zabio szybciej. Powrci nacisk. Kabsal. Jasnah. Bracia. Decyzje, wybory, problemy.
Wszystko w porzdku? zapyta Kabsal i zrobi krok w jej stron.
Przepraszam powiedziaa. Popeniam bd.
Spochmurnia. Siedzca z boku Jasnah uniosa wzrok, marszczc czoo.
Nic si nie stao odezwa si Kabsal. Posuchaj, zjedzmy troch chleba z demem. Uspokoimy
si, a pniej go dokoczysz. Nie obchodzi mnie...
Musz i przerwaa mu Shallan. Czua, e si dusi. Przepraszam.
Przepchna si obok osupiaego arliwca, wybiega z alkowy i szerokim ukiem omina miejsce, w
ktrym na jej rysunku staa posta. Co z ni byo nie tak?
Popieszya do windy i kazaa parshmenom si opuci. Obejrzaa si przez rami. Kabsal sta w
korytarzu i patrzy na ni. Shallan dotara do windy, ciskajc szkicownik w rku. Serce walio jej w
piersiach. Uspokj si, powiedziaa sobie, opierajc si o drewnian barierk windy, gdy parshmeni zaczli
j opuszcza. Popatrzya na pusty podest nad gow.
I zamrugaa, zapamitujc scen. Znw zacza szkicowa.
Rysowaa krtkimi ruchami, opierajc szkicownik o bezpieczne rami. Jako rdo wiata suyy
jej dwie bardzo mae kule po obu stronach, w miejscu, gdzie dray napite liny. Poruszaa si bez
zastanowienia, rysowaa, patrzc w gr.
Spojrzaa w d na to, co narysowaa. Na podecie wyej stay dwie postaci w zbyt sztywnych
szatach, jakby z metalu. Pochylay si, patrzc za ni.
Znw podniosa wzrok. Podest by pusty. Co si ze mn dzieje? mylaa z coraz wikszym
przeraeniem. Kiedy winda dotkna ziemi, wydostaa si z niej z szelestem sukni. Prawie pobiega do
wyjcia z Zasony, lecz zawahaa si przy nim, ignorujc panw-sugi i arliwcw, ktrzy patrzyli na ni
zdziwieni.

Dokd pj? Jej twarz spywaa potem. Dokd mona uciec, kiedy tracio si zmysy?
Wpada w tum w gwnej jaskini. Byo pne popoudnie i zacz si obiadowy tok sucy
popychajcy wzki z jedzeniem, jasnoocy udajcy si spokojnym krokiem do swoich komnat, uczone idce
z rkami za plecami. Shallan ruszya midzy nimi, jej wosy uwolniy si z koka, szpile spaday na kamie z
wysokim brzkiem. Rozpuszczone czerwone loki unosiy si za ni. Rozczochrana dotara do korytarza
prowadzcego do pokojw i obejrzaa si przez rami. Pord tumw pozostawia lad ludzi, ktrzy
ogldali si za ni z konsternacj.
Niemal wbrew woli zamrugaa, tworzc Wspomnienie. Znw uniosa szkicownik, liskimi palcami
chwycia wgiel i szybko naszkicowaa scen w zatoczonej jaskini. Zaledwie lune impresje. Mczyni z
prostych linii, kobiety z krzywych, ciany z kamienia, dywany na pododze, promienie wiata z lamp na
cianach.
I pi postaci o gowach z symboli, w czarnych, zbyt sztywnych szatach i paszczach. Kada miaa
inny symbol, skomplikowany i nieznany jej, wiszcy ponad pozbawionym szyi torsem. Postaci przechodziy
niewidzialne przez tum. Jak drapieniki. Skupione na Shallan.
Wyobraam to sobie, prbowaa przekona sam siebie. Jestem przemczona, przytacza mnie zbyt
wiele. Czy symbolizoway jej poczucie winy? Zdenerwowanie tym, e zdradzia Jasnah i okamaa Kabsala?
Rzeczy, ktre zrobia przed opuszczeniem Jah Keved?
Prbowaa tam sta i czeka, ale jej palce nie chciay pozosta nieruchomo. Zamrugaa i znw
zacza rysowa na nowym arkuszu. Skoczya z drc doni. Postaci niemal do niej dotary, kanciaste
nie-gowy wisiay przeraajco w miejscu twarzy.
Logika ostrzegaa, e reaguje przesadnie, ale niezalenie od tego, co sobie powtarzaa, nie moga w
to uwierzy. One byy prawdziwe. I szy po ni.
Odbiega, zaskakujc kilku sucych, ktrzy zbliali si, by zaproponowa jej pomoc. Pobiega,
lizgajc si na dywanach, a dotara do drzwi komnat Jasnah. Wcisnwszy szkicownik pod pach,
otworzya je drcymi palcami, po czym przesza na drug stron i zatrzasna je za sob. Przekrcia klucz
w zamku i wbiega do swojej komnaty. Te drzwi te zatrzasna, po czym odwrcia si i wycofaa.
Jedynym rdem wiata byy trzy diamentowe marki w duym krysztaowym kielichu na jej stoliku
nocnym.
Wesza na ko i cofna si najdalej, jak moga, a opara si o cian, oddychajc gorczkowo.
Wci miaa szkicownik pod pach, cho zgubia wgiel. Na stoliku nocnym miaa zapas.
Nie rb tego, pomylaa. Usid i uspokj si.
Poczua dreszcz, wzmagajce si przeraenie. Musiaa wiedzie. Signa po wgiel, po czym
zamrugaa i zacza rysowa swj pokj.
Najpierw sufit. Cztery proste linie. W d ciany. Linie ktw. Jej palce poruszay si, rysujc sam
szkicownik, ktry trzymaa przed sob, bezpieczn do osonit i podtrzymujc go. I dalej. Istoty stojce
wok niej skomplikowane symbole oddzielone od ich prostych ramion. Te nie-gowy miay nieistniejce
kty, powierzchnie, ktre stapiay si ze sob w dziwny, niemoliwy sposb.

Istota z przodu wycigaa zbyt gadkie palce w stron Shallan. Zaledwie cale od prawej strony
szkicownika.
Och, Ojcze Burz... pomylaa Shallan. Wgiel znieruchomia. Pokj by pusty, jednak tu przed
sob miaa obraz tumu gadkich sylwetek. Byy na tyle blisko, e powinna czu ich oddech, gdyby
oddychay.
Czy w pokoju zrobio si chodniej? Z wahaniem pena przeraenia, ale niezdolna si powstrzyma
Shallan opucia owek i signa swobodn doni w prawo.
I co poczua.
Wtedy wrzasna, zerwaa si na rwne nogi na ku, upucia szkicownik i opara si o cian. Nim
zdya wiadomie pomyle, co robi, szarpaa si z rkawem, prbujc wydosta Dusznik. To byo jedyne,
co miaa, a co mogo udawa bro. Nie, to gupota. Nie wiedziaa, jak go uy. Bya bezradna.
Chyba e...
Na burze! pomylaa gorczkowo. Nie mog tego uy. Obiecaam sobie.
I tak zacza proces. Dziesi uderze serca, by przywoa owoc jej grzechu, zysk z jej
najstraszliwszego czynu. W poowie przerwa jej gos, dziwaczny, lecz zrozumiay.
Kim jeste?
Uniosa do do piersi i, straciwszy rwnowag na mikkim ku, pada na kolana na zmity koc.
Wystawia do w bok, wspierajc si o stolik nocny, a jej palce musny duy szklany kielich, ktry tam
sta.
Kim jestem? wyszeptaa. Jestem przeraona.
To prawda.
Sypialnia wok niej si przeobrazia.
ko, stolik nocny, szkicownik, ciany, sklepienie wszystko zdawao si trzaska, zmieniajc si
w niewielkie kule z ciemnego szka. Odkrya, e znajduje si w miejscu z czarnym niebem i dziwacznym,
maym biaym socem wiszcym na horyzoncie, zbyt daleko.
Shallan krzykna, gdy odkrya, e znajduje si w powietrzu i leci do tyu w deszczu paciorkw. W
pobliu unosiy si pomienie, dziesitki pomieni, moe setki. Jak czubki wiec unoszce si w powietrzu i
poruszajce na wietrze.
Uderzya w co. Niekoczce si czarne morze, tyle tylko, e nie byo mokre. Powstao z paciorkw,
cay ocean malutkich szklanych kul. Wznosiy si wok niej i faloway. Sapna i zacza gorczkowo
macha rkami, prbujc utrzyma si na powierzchni.
Chcesz, ebym si zmieni? spyta ciepy gos w jej umyle, wyrany i rny od chodnego szeptu,
ktry syszaa wczeniej. By gboki i guchy. Wydawao si, e pochodzi z jej doni. Uwiadomia sobie,
e co w niej ciska. Jeden z paciorkw.
Ruch szklanego oceanu grozi, e wcignie j w gb. Szarpaa si gorczkowo i jakim sposobem
utrzymaa si na powierzchni.
Jestem taki, jaki jestem od dugiego czasu, powiedzia ciepy gos. Tak duo pi. Zmieni si. Daj

mi, co masz.
Nie wiem, o czym mwisz! Prosz, pom mi!
Zmieni si.
Nagle zrobio jej si zimno, jakby odebrano jej ciepo. Krzykna, gdy paciorek w jej doniach nagle
si rozgrza. Upucia go w chwili, gdy fala oceanu pocigna j w d, a szklane kulki przetoczyy si z
cichym brzkiem.
Poleciaa do tyu i uderzya w swoje ko, w swoim pokoju. Stojcy na nocnym stoliku kielich
stopi si, szko zmienio si w czerwony pyn, trzy kule spady na zalany blat stolika. Czerwona ciecz
popyna na podog. Shallan cofna si przeraona.
Kielich zmieni si w krew.
Jej gwatowny ruch potrzsn stolikiem. Obok kielicha sta pusty dzbanek na wod. Spad i
roztrzaska si na kamiennej pododze, rozchlapujc krew.
To byo Dusznikowanie! pomylaa. Zmienia kielich w krew, ktra bya jedn z Dziesiciu
Esencji. Uniosa do do gowy, wpatrujc si w czerwony pyn rozlewajcy si kau na pododze.
Wydawao si, e jest go cakiem sporo.
Bya oszoomiona. Gos, istoty, morze szklanych paciorkw i ciemne, zimne niebo. Wszystko spado
na ni tak nagle.
Dusznikowaam, uwiadomia sobie ponownie. Zrobiam to!
Czy to miao co wsplnego z istotami? Ale zacza je widzie na swoich rysunkach, zanim ukrada
Dusznik. Jak... co...? Spojrzaa na bezpieczn do i Dusznik ukryty w sakiewce wewntrz rkawa.
Nie zaoyam go, pomylaa. A i tak go uyam.
Shallan?
To by gos Jasnah. Przed pokojem Shallan. Ksiniczka musiaa pj za ni. Shallan poczua
ukucie przeraenia, kiedy zobaczya krew pync w stron wejcia. Niemal tam dotara i za uderzenie
serca wypynie na zewntrz.
Dlaczego to musiaa by krew? Czujc mdoci, zeskoczya na ziemi, a jej pantofle wchony
czerwony pyn.
Shallan? spytaa Jasnah, zbliajc si. Co to za dwik?
Shallan popatrzya gorczkowo na krew, a pniej na szkicownik peen rysunkw tych dziwnych
istot. A jeli one rzeczywicie miay co wsplnego z Dusznikowaniem? Jasnah by je rozpoznaa. Pod
drzwiami pojawi si cie.
Spanikowaa i wepchna szkicownik do skrzyni. Ale krew, ona j potpi. Byo jej tyle, e moga
powsta jedynie z zagraajcej yciu rany. Jasnah si domyli. Bdzie wiedziaa. Krew tam, gdzie jej by
nie powinno? Jedna z Dziesiciu Esencji?
Jasnah domyli si, co zrobia Shallan!
Dziewczyna wpada na pomys. Nie by byskotliwy, ale stanowi rozwizanie i nic innego nie
przyszo jej na myl. Opada na kolana i chwycia odamek stuczonego dzbanka na wod bezpieczn doni,

przez tkanin rkawa. Odetchna i uniosa prawy rkaw, po czym szkem zrobia pytkie nacicie na skrze.
W przeraeniu prawie nie poczua blu. Popyna krew.
Kiedy gaka si przekrcia i drzwi zaczy si otwiera, Shallan upucia odamek i uoya si na
boku. Zamkna oczy, udajc, e jest nieprzytomna.
Jasnah sapna i natychmiast zacza woa o pomoc. Podbiega do Shallan, chwycia j za rk i
zacza przyciska ran. Shallan mamrotaa, jakby bya ledwie przytomna, bezpieczn doni ciskajc
bezpieczn sakiewk i Dusznik w jej wntrzu. Nie otworz jej, prawda? Przycisna rk do piersi, kulc
si w milczeniu, gdy rozlegy si kolejne kroki i okrzyki, sucy i parshmeni wbiegli do rodka, a Jasnah
wci woaa o pomoc.
To si nie skoczy dobrze, pomylaa Shallan.

Cho byem tamtego wieczoru umwiony na kolacj w miecie Veden, nalegaem na odwiedziny w
Kholinarze, by porozmawia z Tivbetem. Ca za przewz przez Uruthiru robiy si nierozsdne. W owym
czasie tak zwani wietlici zaczli ju ukazywa swoj prawdziw natur.
Po spaleniu pierwotnego Palanaeum pozostaa tylko jedna strona autobiografii Terxima, a to jedyny
fragment, ktry jest dla mnie cho troch uyteczny.
Kaladin ni, e jest burz.
Pdzi naprzd, ciana burzy unosia si za nim jak peleryna, gdy szybowa nad wzburzonym
czarnym przestworem. Ocean. Jego przejcie wzbudzio sztorm, fale uderzay o siebie nawzajem, jego wiatr
chwyta biae grzywacze.
Dotar do ciemnego kontynentu i wznis si w gr. Wyej. Wyej. Pozostawi morze za sob.
Ogrom kontynentu rozciga si przed nim, niemal nieskoczony, ocean ska. Tak wielki, pomyla z
podziwem. Nie rozumia. Jak mg?
Z rykiem przeszed nad Strzaskanymi Rwninami. Wyglday, jakby co bardzo cikiego uderzyo
w ich rodek, posyajc pknicia na zewntrz. One rwnie byy wiksze ni si spodziewa nic
dziwnego, e nikt nie znalaz drogi przez rozpadliny.
Porodku znajdowa si duy paskowy, ale ciemno i odlego sprawiay, e niewiele widzia.
Byy tam jednak wiata. Kto tam y.
Widzia te, e wschodnia cz rwnin znacznie rni si od zachodniej, charakteryzoway j
wysokie i wskie kolumny, paskowye, ktre niemal do koca zerodoway. Mimo to widzia symetri w
Strzaskanych Rwninach. Z wysoka wyglday jak dzieo sztuki.
Po chwili min je, kierujc si na pnoc i zachd, szybujc nad Morzem Wczni, pytkim
rdldowym morzem, gdzie poamane skalne palce wznosiy si nad powierzchni wody. Przelecia nad
Alethkarem, przez chwil widzia wielkie miasto Kholinar, wybudowane pord ska przypominajcych

petwy wznoszce si z kamienia. Nastpnie skrci na poudnie, z dala od wszystkiego, co zna. Wspi si
ponad majestatycznymi grami, gsto zamieszkanymi w najwyszej czci, z wioskami toczcymi si
wok wulkanicznych kominw emitujcych dym lub law. Szczyty Rogoercw?
Pozostawi im deszcz i wiatry, a sam z dudnieniem potoczy si w obce krainy. Mija miasta i
otwarte rwniny, wioski i meandrujce rzeki. Byo wiele armii. Kaladin mija namioty przycinite do
zawietrznej strony skalnych formacji, z kokami wbitymi w ska, by utrzyma tkanin, a pod nimi kryli si
ludzie. Mija pagrki, gdzie onierze kulili si w szczelinach. Mija due drewniane wozy, wybudowane dla
jasnookich na czas wojny. Jak wiele wojen prowadzi wiat? Czy nigdzie nie byo pokoju?
Skierowa si na poudniowy zachd, pdzc w stron miasta wybudowanego w dugich rynnach w
ziemi, ktre wyglday, jakby wielkie szpony przeryy krajobraz. Min je byskawicznie i ruszy w gb
ldu, gdzie nawet kamie by pofalowany i pofadowany, jak zamarznite fale. Ludzie w tym krlestwie byli
ciemnoskrzy jak Sigzil.
Mija setki miast. Tysice wiosek. Widzia ludzi o bkitnych yach pod skr. Miejsce, gdzie
cinienie nadchodzcej arcyburzy sprawiao, e z otworw w ziemi wytryskiwaa woda. Miasto, gdzie
ludzie yli w olbrzymich wydronych stalaktytach zawieszonych pod ogromn, osonit grani.
D na zachd. Ziemia bya potna. Ogromna. Tak wiele rnych ludw. Oszaamiao go to. Na
zachodzie wojna wydawaa si mniej rozpowszechniona ni na wschodzie, i to go pocieszao, ale wci si
niepokoi. Pokj wydawa si rzadkim towarem na wiecie.
Co przycigno jego uwag. Dziwne byski wiata. Polecia w ich stron na czele burzy. Co to
byy za wiata? Wybuchay, tworzc przedziwne wzory. Niemal jak materialne istoty, do ktrych mgby
sign i ich dotkn, wibrujce, kuliste baki wiata.
Kaladin przelecia nad dziwnym miastem o trjktnym ksztacie, z wysokimi szczytami
wznoszcymi si jak stranicy na rogach i porodku. Byski wiata pochodziy z budowli na centralnym
szczycie. Kaladin wiedzia, e przeleci szybko, bo podobnie jak burza, nie mg si wycofa. Cay czas
lecia na wschd.
Wiatrem

otworzy

drzwi

wszed

do

dugiego

korytarza

ze

cianami

wyoonymi

jaskrawoczerwonymi pytkami, mozaikami, ktre mija zbyt szybko, by zobaczy, co na nich jest. Szeleci
spdnicami wysokich, zotowosych sucych, ktre niosy tace z jedzeniem lub parujce rczniki. Woay
w dziwnym jzyku, by moe zastanawiajc si, kto zostawi niezamknite okno w czasie arcyburzy.
Byski wiata pochodziy z miejsca tu przed nim. Poraajce. Przeciskajc si obok licznej
kobiety o rudo-zotych wosach, ktra kulia si w kcie, Kaladin wpad przez drzwi. W jednej krtkiej
chwili zobaczy, co jest za nimi.
Nad dwoma trupami sta mczyzna. Jego blada gowa bya ogolona, a szaty biae, w doni trzyma
dugi, wski miecz. Podnis wzrok znad swoich ofiar i wydawao si, e widzi Kaladina. Mia wielkie oczy
Shina.
Byo za pno, by zobaczy co jeszcze. Kaladin wypad przez okno, gwatownie otwierajc
okiennice, i pomkn w noc.

Kolejne miasta, gry i lasy rozmazyway si przed nim. Przed jego nadejciem roliny zwijay licie,
skaopki zamykay skorupy, a krzewy cofay gazie. Wkrtce zbliy si do zachodniego oceanu.
DZIECI TANAVASTA. DZIECI HONORU. DZIECI TEGO, KTRY DAWNO ODSZED.
Nagy gos wstrzsn Kaladinem. Zatrzyma si w powietrzu.
PRZYSIGA ZOSTAA STRZASKANA.
Grzmicy gos sprawi, e nawet ciana burzy zawibrowaa. Kaladin uderzy w ziemi, oddzielony
od burzy. Zatrzyma si z trudem, jego stopy rozchlapyway wod. Uderzay w niego burzowe wichry, ale
by na tyle ich czci, e nie rzucay nim ani nie potrzsay.
LUDZIE JU NIE DOSIADAJ BURZ. Gos by grzmotem, rozlegajcym si w powietrzu.
PRZYSIGA ZOSTAA ZAMANA, DZIECI HONORU.
Nie rozumiem! wykrzykn Kaladin w burz.
Uformowaa si przed nim twarz, twarz, ktr widzia wczeniej, postarzaa twarz szeroka jak niebo,
z oczami penymi gwiazd.
NADCHODZI ODIUM. NAJBARDZIEJ NIEBEZPIECZNY Z CAEJ SZESNASTKI. TERAZ
ODEJDZIESZ.
Co w niego uderzyo.
Zaczekaj! krzykn Kaladin. Dlaczego jest tyle wojen? Czy zawsze musimy walczy?
Nie by pewien, dlaczego pyta. To pytanie po prostu opucio jego usta.
Burza zadudnia, jak peen namysu podstarzay ojciec. Twarz znikna, rozpadajc si w kropelki
wody.
Ciszej gos odpowiedzia: ODIUM WADA.
*
Kaladin obudzi si z sapniciem. By otoczony przez ciemne postacie, przyciskajce go do twardej
kamiennej podogi. Krzykn, stare odruchy przejy nad nim kontrol. Instynktownie wyrzuci rce na boki,
kad chwyci za kostk i szarpn, by pozbawi dwch napastnikw rwnowagi.
Zaklli i padli na ziemi. Kaladin wykorzysta t chwil, by przekrci si, jednoczenie machajc
rk. Odepchn donie, ktre go przytrzymyway, i rzuci si naprzd, wpadajc na mczyzn
bezporednio przed nim.
Kaladin przetoczy si nad nim, podcign kolana i oswobodzony zerwa si na rwne nogi. Obrci
si, ocierajc pot z czoa. Gdzie jest jego wcznia? Sign po n u pasa.
adnego noa. adnej wczni.
Niech ci burza, Kaladinie! To by Teft.
Kaladin unis do do piersi, oddycha powoli, rozpraszajc ten dziwny sen. Most numer cztery. By
z mostem numer cztery. Krlewscy stranicy burz przewidzieli arcyburz na wczesne godziny poranka.
Ju dobrze powiedzia do przeklinajcej, kbicej si gromadki mostowych, ktrzy wczeniej go
przytrzymywali. Co robilicie?
Prbowae wyj na burz rzuci ostro Moash, wydostajc si z kbowiska.

Jedynym rdem wiata bya samotna diamentowa kula, ktr kto z nich umieci w kcie.
Ha! doda Skaa, podnoszc si i otrzepujc. Otworzye drzwi na deszcz i gapie si, jakby
kto da ci w gow kamieniem. Musielimy ci wcign z powrotem. Niedobrze by byo, gdyby mia
spdzi kolejne dwa tygodnie chory w ku, co?
Kaladin uspokoi si. Na zewntrz wci trwao poegnanie, spokojny deszcz na koniec arcyburzy,
krople spaday na dach.
Nie dae si obudzi powiedzia Sigzil. Kaladin spojrza na Azira, ktry siedzia oparty o
kamienn cian, Nie prbowa go przytrzymywa. To by jaki gorczkowy sen.
Czuj si wietnie powiedzia Kaladin.
To nie do koca byo prawd, gowa go bolaa i czu si wyczerpany. Odetchn gboko i unis
rce, prbujc odepchn od siebie zmczenie.
Kula w kcie zamigotaa i zgasa, pozostawiajc ich w ciemnociach.
Niech to burza! mrukn Moash. Ten wgorz Gaz. Znw da nam bure kule.
Kaladin przeszed przez ciemny budynek, ostronie stawiajc stopy. Jego bl gowy znikn, gdy
prbowa wymaca drzwi. Otworzy je, wpuszczajc saby blask zachmurzonego poranka.
Wiatr osab, ale deszcz wci pada. Wyszed na dwr i wkrtce zosta przemoczony. Inni mostowi
podyli za nim na zewntrz, a Skaa rzuci mu niewielki kawaek myda. Podobnie jak wikszo
pozostaych, Kaladin mia na sobie jedynie przepask biodrow i namydli si w chodnym deszczu. Mydo
pachniao oliw i byo szorstkie od wbitych w nie ziarenek piasku. Mostowym nie przysugiwao
aromatyczne, mikkie mydo.
Kaladin rzuci kawaek myda Bisigowi, chudemu mostowemu o ostrych rysach. Tamten przyj je z
wdzicznoci Bisig nigdy nie mwi wiele i zacz si namydla, podczas gdy Kaladin pozwala, by
deszcz zmywa mydliny z jego ciaa i wosw. Z boku Skaa korzysta z miski z wod, by ogoli i przyci
swj charakterystyczny zarost, dugi po bokach i zakrywajcy policzki, ale starannie zgolony pod ustami i
na brodzie. By to dziwny kontrapunkt dla jego gowy, ktr wygoli porodku, zaczynajc od brwi. Reszt
wosw przyci krtko.
Skaa porusza si gadko i ostronie, nie mia nawet jednego zadranicia. Kiedy skoczy, wsta i
machn na mczyzn czekajcych za nim. Goli kadego, kto o to poprosi. Od czasu do czasu robi
przerw, by naostrzy brzytw na osece i skrzanym pasie.
Kaladin unis palce do swojej brody. Nie by starannie ogolony od czasu, gdy trafi do armii
Amarama, tak dawno. Doczy do tych, ktrzy czekali w kolejce. Kiedy nadszed jego czas, wielki
Rogoerca rozemia si.
Siadaj, przyjacielu, siadaj! Dobrze, e przyszede. Twoja twarz bardziej przypomina zarola ni
porzdn brod.
Ogl na gadko powiedzia Kaladin, siadajc na pieku. I wolabym nie mie takiego dziwnego
wzoru, jak ty.
Ha! Skaa naostrzy brzytw. Jeste czowiekiem z nizin, mj drogi przyjacielu. Nie wypada ci

nosi humakaaban. Musiabym ci zoi skr, gdyby sprbowa.


Chyba mwie, e jeste ponad walk.
Z kilkoma wanymi wyjtkami odpar Rogoerca. A teraz przesta gada, chyba e chcesz
straci warg.
Skaa zacz od przycicia brody, po czym namydli resztki i zgoli je, zaczynajc od lewego
policzka. Kaladin nigdy wczeniej nie pozwoli, by kto inny go goli kiedy poszed na wojn, by na tyle
mody, e waciwie nie potrzebowa usuwa zarostu. Pniej nauczy si robi to samodzielnie.
Skaa porusza si zrcznie i Kaladin nie poczu adnych zadrani. Po kilku minutach Rogoerca
cofn si. Kaladin unis palce do brody, czujc gadk, wraliw skr. Jego twarz wydawaa si chodna,
obca w dotyku. To go cofno, przeobrazio cho w niewielkim stopniu w czowieka, ktrym by
wczeniej.
Dziwne, jak wiele moe znaczy ogolenie. Powinienem zrobi to kilka tygodni wczeniej.
Poegnanie przeszo w mawk, zapowiadajc ostatnie chwile burzy. Kaladin wsta, pozwalajc, by
woda spukaa resztki wosw z jego piersi. Modziutki Dunny ostatni z czekajcych usiad, by zosta
ogolonym. Waciwie tego nie potrzebowa.
To ci pasuje powiedzia kto. Kaladin odwrci si i zobaczy Sigzila, ktry opiera si o cian
koszar, tu pod okapem dachu. Masz mocne rysy, z dumn brod. Mj lud powiedziaby, e to twarz
przywdcy.
Nie jestem jasnookim stwierdzi Kaladin, spluwajc w bok.
Tak bardzo ich nienawidzisz.
Nienawidz ich kamstw powiedzia Kaladin. Nienawidz, e kiedy wierzyem w ich honor.
I chciaby ich obali? spyta Sigzil z zaciekawieniem w gosie. Wada na ich miejscu?
Nie.
Te sowa wyranie zaskoczyy Azira. Z boku pojawia si Syl, ktra skoczya ju zabaw z
wiatrami arcyburzy. Zawsze si martwi odrobin e odpynie na nich i go zostawi.
Nie pragniesz ukara tych, ktrzy ci tak potraktowali? spyta Sigzil.
Och, bybym szczliwy, mogc ich ukara. Ale nie pragn zaj ich miejsca, ani te do nich
doczy.
Ja doczybym do nich w jednej chwili powiedzia Moash zza ich plecw. Zaoy rce na
szczupej, muskularnej piersi. Gdybym ja dowodzi, wszystko wygldaoby inaczej. Jasnoocy pracowaliby
w kopalniach i w polu. Biegaliby z mostami i ginli od strza Parshendich.
Do tego nie dojdzie stwierdzi Kaladin. Ale nie dziwi si, e by chcia.
Sigzil z namysem pokiwa gow.
Syszelicie kiedy o krainie zwanej Babatharnam?
Nie odpar Kaladin, spogldajc w stron obozu. onierze krcili si po okolicy. Niektrzy te
si myli. Ale to dziwna nazwa dla kraju.
Sigzil pocign nosem.

Osobicie zawsze sdziem, e Alethkar brzmi miesznie. Pewnie zaley to od miejsca, w ktrym
si czowiek wychowa.
Dlaczego wspomniae o Babab... powiedzia Moash.
Babatharnamie poprawi Sigzil. Raz odwiedziem t krain z moim mistrzem. Maj tam
szczeglne drzewa. Caa rolina, cznie z pniem, kadzie si na ziemi, gdy nadchodzi arcyburza, jakby bya
na zawiasach. Podczas naszych odwiedzin w tym miejscu trzy razy trafiem do wizienia. Babatczycy maj
drobiazgowe podejcie do tego, jak si mwi. Mistrz by bardzo niezadowolony z sumy, jak musia wyda,
by mnie uwolni. Rzecz jasna, sdz, e wykorzystywali kady pretekst, by uwizi obcokrajowca, gdy
wiedzieli, e mj mistrz ma gbokie kieszenie. Umiechn si tsknie. Jeden raz rzeczywicie
zasuyem na uwizienie. Widzicie, tamtejsze kobiety maj te wzory z y, ktre znajduj si pytko pod
skr. Niektrzy odwiedzajcy uwaaj to za niepokojce, lecz ja uwaaam te wzory za pikne. Nie
mogem im si oprze...
Kaladin zmarszczy czoo. Czy nie widzia czego takiego we nie?
Wspominam o Babatczykach, poniewa maj oni szczeglny system rzdw mwi dalej Sigzil.
Stanowiska otrzymuj starsi. Im starszy czowiek, tym wicej ma wadzy. Kady ma szans rzdzi, jeli
przeyje wystarczajco dugo. Ich krl zwany jest Najstarszym.
Brzmi sprawiedliwie powiedzia Moash i stan obok Sigzila pod okapem. Lepiej ni
decydowa, kto ma rzdzi, ze wzgldu na kolor oczu.
O, tak zgodzi si Azir. Babatczycy s bardzo sprawiedliwi. Obecnie rzdzi dynastia
Monavakah.
Jak mona mie dynasti, skoro wybiera si przywdcw ze wzgldu na ich wiek? spyta
Kaladin.
To proste. Wystarczy straci kadego, kto jest na tyle stary, by mg rzuci wyzwanie.
Kaladina przeszy dreszcz.
I oni tak robi?
Niestety. Sigzil westchn. W Babatharnamie jest niespokojnie. Nasze odwiedziny wypady w
niebezpiecznym momencie. Monavahakowie bardzo pilnuj, by to czonkowie ich rodu yli najduej; w
cigu ostatnich pidziesiciu lat nikt spoza ich rodziny nie zosta Najstarszym. Wszyscy zostali
zamordowani, wygnani albo zginli na polu bitwy.
To straszne powiedzia Kaladin.
Niewielu by si z tob nie zgodzio. Ale wspominam o tych okropnociach nie bez powodu. Z
mojego dowiadczenia wynika, e niezalenie od tego, gdzie czowiek si uda, zawsze znajdzie kogo, kto
naduywa wadzy. Wzruszy ramionami. Kolor oczu nie jest a tak dziwnym kryterium w porwnaniu z
wieloma innymi, ktre widziaem. Gdyby mia obali jasnookich i postawi si na ich miejscu, Moashu,
wtpi, by wiat bardzo si zmieni. Naduycia wadzy nadal miayby miejsce. Po prostu dotyczyyby
innych ludzi.
Kaladin powoli skin gow, ale Moash si z tym nie zgodzi.

Nie. Zmienibym wiat, Sigzilu. I nadal mam zamiar.


A jak chciaby to zrobi? spyta z rozbawieniem Kaladin.
Poszedem na t wojn, eby zdoby Ostrze Odprysku odpar mczyzna. I nadal mam zamiar,
tak czy inaczej.
Zarumieni si i odwrci.
Zacigne si, liczc, e zostaniesz wcznikiem, prawda? spyta Kaladin.
Moash zawaha si, po czym przytakn.
Niektrzy z tych, ktrzy si zacignli ze mn, rzeczywicie zostali onierzami, ale wikszo
odesano do druyn mostowych. Spojrza na Kaladina i nachmurzy si. Lepiej, eby ten twj plan
zadziaa, paniczu. Kiedy ostatnio uciekem, pobili mnie. Powiedzieli mi, e jeli sprbuj po raz drugi,
dostan pitno niewolnika.
Nigdy nie obiecywaem, e si uda, Moashu. Jeli masz lepszy pomys, dalej, podziel si nim.
Moash si zawaha.
C, jeli naprawd nauczysz mnie posugiwa si wczni tak, jak obiecae, to chyba reszta si
nie liczy.
Kaladin rozejrza si, ostronie sprawdzajc, czy w okolicy nie ma Gaza lub mostowych z innych
druyn.
Cicho mrukn do Moasha. Nie wspominaj o tym poza rozpadlinami.
Deszcz prawie usta, chmury wkrtce miay si rozproszy.
Moash posa mu wcieke spojrzenie, ale zachowa milczenie.
Chyba nie mylisz, e naprawd pozwoliliby ci zachowa Ostrze Odprysku? spyta Sigzil.
Kady mczyzna moe zdoby Ostrze Odprysku powiedzia Moash. Niewolnik czy wolny.
Jasnooki czy ciemnooki. Takie jest prawo.
Zakadajc, e si przestrzega prawa stwierdzi z westchnieniem Kaladin.
Jako to zrobi powtrzy Moash. Popatrzy w bok, na Ska czyszczcego brzytw.
Rogoerca podszed do nich.
Syszaem o tym miejscu, o ktrym mwie, Sigzilu stwierdzi Skaa. Babatharnamie. Kuzyn
kuzyna mojego kuzyna raz je odwiedzi. Maj tam bardzo smakowite limaki.
To dua odlego dla Rogoercy zauway Sigzil.
Niemal tak samo dua jak dla Azira odpar Skaa. Waciwie o wiele wiksza, przecie ty masz
takie krtkie nki.
Sigzil skrzywi si.
Spotkaem ju takich jak ty powiedzia Rogoerca, zakadajc rce na piersi.
Kogo? spyta Sigzil. Azirw? Nie jestemy znw tak rzadkoci.
Nie, nie twoich rodakw sprzeciwi si Skaa. Twoich towarzyszy. Jak wy si nazywacie?
Odwiedzacie rne kraje i opowiadacie innym, co widzielicie? Pieniarze wiata. Tak, to waciwe
okrelenie. Nie?

Sigzil znieruchomia. Nagle wyprostowa si gwatownie i odszed od budynku, nie ogldajc si za


siebie.
Dlaczego on to zrobi? spyta Skaa. Ja si nie wstydz, e jestem kucharzem. Dlaczego on si
wstydzi, e jest Pieniarzem wiata?
Pieniarz wiata? powtrzy Kaladin.
Skaa wzruszy ramionami.
Niewiele wiem. To dziwni ludzie. Mwi, e musz uda si do kadego krlestwa i opowiada
tamtejszym ludziom o innych krlestwach. Rodzaj bajarza, cho uwaaj siebie za co wicej.
Pewnie w swojej ojczynie by jakim owieconym powiedzia Moash. Sposb, w jaki si
wyraa. Ciekawe, jak skoczy z nami, kremlikami.
Hej odezwa si Dunny, doczajc do nich. Cocie zrobili Sigzilowi? Obieca, e opowie mi o
mojej ojczynie.
Ojczynie? spyta Moash. Pochodzisz z Alethkaru.
Sigzil mwi, e te moje fioletowe oczy nie s typowe dla Alethkaru. Sdzi, e mam w yach
vedesk krew.
Twoje oczy nie s fioletowe sprzeciwi si Moash.
A pewnie, e s. Mona to zobaczy w ostrym socu. Po prostu s bardzo ciemne.
Ha! odezwa si Skaa. Jeli pochodzisz z Vedenaru, to jestemy krewniakami! Szczyty s w
pobliu Vedenaru. Czasem tamtejsi ludzie maj porzdne rude wosy, jak my!
Ciesz si, e nikt nie uzna twoich oczu za czerwone, Dunny powiedzia Kaladin. Moash,
Skaa, zbierzcie swoje pododdziay i przekacie wiadomo Teftowi i Blinie. Chc, eby ludzie natucili
kamizelki i sanday dla ochrony przed wilgoci.
Mczyni westchnli, ale wypenili polecenie. Armia dostarczaa olej. Cho mostowi byli spisani na
straty, dobra skra i metal na klamry nie byy tanie.
Kiedy zabrali si do pracy, promienie soca przebiy si przez chmury. Ich ciepo na mokrej od
deszczu skrze sprawio Kaladinowi przyjemno. W chodzie arcyburzy, po ktrym wychodzio soce,
byo co odwieajcego. Malutkie polipy skaopkw na boku budynku otworzyy si, pochaniajc
wilgotne powietrze. Trzeba je zdrapa. Skaopki wyeray kamie ze cian, tworzc zagbienia i
pknicia.
Pki miay szkaratny odcie. By Chachel, trzeci dzie tygodnia. Handlarze niewolnikw poka
nowy towar. To oznacza nowych mostowych. Druyna Kaladina bya powanie osabiona. Podczas ostatniej
wyprawy Yake dosta strza w rami, a Delp w szyj. Kaladin nic dla niego nie mg zrobi, a poniewa
Yake by ranny, w druynie Kaladina pozostao dwudziestu omiu czonkw zdolnych do dwigania mostu.
I rzeczywicie, po jakiej godzinie porannej aktywnoci w tym czasie zatroszczyli si o
wyposaenie, naoliwili most, a Lopen i Dabbid pobiegli po kocioek z porann brej i wrcili Kaladin
zauway onierzy prowadzcych szereg brudnych, powczcych nogami mczyzn w stron placu.
Kaladin gestem wskaza na Tefta i obaj wyruszyli na spotkanie z Gazem.

Nim zaczniecie na mnie wrzeszcze powiedzia Gaz, gdy Kaladin podszed do niego
zrozumcie, e nic nie mog tu zmieni.
Niewolnicy stali w gromadce, pilnowani przez dwch onierzy w pomitych zielonych paszczach.
Jeste sierantem mostowych stwierdzi Kaladin.
Teft podszed do niego. Starszy mczyzna nie ogoli si, cho zacz starannie przycina swoj
krtk, siw brod.
Ano odpar Gaz ale ju nie zajmuj si przydziaami. Jasno Hashal chce to robi sama. W
imieniu swojego ma, rzecz jasna.
Kaladin zacisn zby. Mostowi numer cztery zabraknie ludzi.
Czyli nic nie dostaniemy.
Tego nie powiedziaem odpar Gaz i splun w bok czarn lin. Daa wam jednego.
Przynajmniej co, pomyla Kaladin. W nowej grupie byo co najmniej stu ludzi.
Ktry? Lepiej, eby by do wysoki, by dwiga most.
Wysoki jest powiedzia Gaz i gestem kaza si rozstpi kilku niewolnikom. I do tego dobry do
pracy.
Mczyni rozstpili si, ukazujc mczyzn stojcego z tyu. By nieco niszy ni przecitna, ale
nadal do wysoki, by dwiga most.
Ale mia czerwono-czarn skr.
Parshmen? spyta Kaladin.
Z boku Teft zakl pod nosem.
A czemu nie? odpar Gaz. To idealni niewolnicy. Nigdy nie odszczekuj.
Ale prowadzimy z nimi wojn! zauway Teft.
Prowadzimy wojn z plemieniem dziwade sprzeciwi si Gaz. Ci na Strzaskanych Rwninach
znacznie rni si od tych, ktrzy pracuj dla nas.
To przynajmniej byo prawd. W obozie byo wielu parshmenw, a pomijajc marmurkow skr, w
niczym nie przypominali wojownikw Parshendich. Na przykad, aden z nich nie mia tego dziwnego,
przypominajcego skorup pancerza wyrastajcego ze skry. Kaladin spojrza na przysadzistego, ysego
mczyzn. Parshmen wbi wzrok w ziemi. Mia na sobie jedynie przepask biodrow i wydawa si gruby.
Jego palce byy grubsze ni u zwykego mczyzny, ramiona potniejsze, uda szersze.
Jest udomowiony stwierdzi Gaz. Nie musicie si martwi.
Wydawao mi si, e parshmeni s zbyt cenni, by wykorzystywa ich jako mostowych zauway
Kaladin.
To eksperyment odpar sierant. Jasno Hashal chce zna moliwoci. Znalezienie nowych
mostowych byo ostatnio do trudne, a parshmeni mogliby zapeni luki.
To idiotyzm, Gaz powiedzia Teft. Niewane, czy jest udomowiony, czy nie. Proszenie go,
eby dwiga most przeciwko innym jego rodzaju, to czyste szalestwo. A jeli nas zdradzi?
Gaz wzruszy ramionami.

Zobaczymy, czy do tego dojdzie.


Ale...
Daj spokj, Teft powiedzia Kaladin. Ty, parshmen, idziesz ze mn.
Odwrci si i ruszy w d zbocza. Parshmen posusznie poszed za nim. Teft zakl i rwnie to
zrobi.
Jakiej sztuczki tym razem prbuj, jak sdzisz? spyta Teft.
Przypuszczam, e chodzi dokadnie o to, co powiedzia. Sprawdzenie, czy parshmenom mona
zaufa na tyle, by nosili mosty. Moe zrobi, co mu rozkaemy. A moe odmwi biegu albo sprbuje nas
zabi. Ona i tak zwyciy.
Na oddech Keleka zakl Teft. Przyszo widz w ciemniejszych barwach ni odek
Rogoercy. Ona doprowadzi nas do mierci, Kaladinie.
Wiem.
Obejrza si przez rami na parshmena. Tamten by nieco wyszy ni inni, mia nieco szersz twarz,
ale dla Kaladina wszyscy wygldali prawie tak samo.
Inni czonkowie mostu numer cztery zdyli ustawi si w szeregu, zanim Kaladin powrci.
Wpatrywali si w zbliajcego si parshmena z mieszank zaskoczenia i niedowierzania. Kaladin zatrzyma
si przed nimi z Teftem u boku i parshmenem za plecami. Dranio go, e jeden z nich stoi za nim. Zrobi
swobodny krok w bok. Parshmen po prostu sta ze spuszczonym wzrokiem.
Kaladin spojrza na pozostaych. Domylili si i narastaa w nich wrogo.
Ojcze Burz, pomyla Kaladin. Na tym wiecie jest co podlejszego od mostowych. Mostowy
parshmen. Parshmeni kosztowali wicej od innych niewolnikw, ale chulle te. Waciwie to byo dobre
porwnanie, parshmenw bowiem wykorzystywano jak zwierzta.
Reakcja pozostaych sprawia, e Kaladinowi zrobio si al tamtego. A to z kolei sprawio, e
poczu zo na samego siebie. Czy zawsze musia tak reagowa? Ten parshmen by niebezpieczny, mg
rozproszy innych, nie mogli na nim polega.
Obcienie.
Obrci obcienie w korzy, kiedy tylko moesz.... Te sowa wypowiedzia czowiek, ktry
troszczy si jedynie o wasn skr.
Niech to burza, pomyla Kaladin. Jestem gupcem. Przekltym idiot. To nie taka sama sytuacja.
Zupenie.
Parshmenie odezwa si. Czy masz imi?
Mczyzna pokrci gow. Parshmeni rzadko si odzywali. Umieli mwi, ale trzeba ich byo do
tego skoni.
C, jako musimy na ciebie woa stwierdzi Kaladin. Moe Shen?
Tamten wzruszy ramionami.
Dobrze. Kaladin zwrci si do pozostaych. To jest Shen. Teraz jest jednym z nas.
Parshmen? spyta Lopen, opierajcy si o cian koszar. To mi si nie podoba, gancho.

Popatrzcie tylko, jak si na mnie gapi.


Zabije nas we nie doda Moash.
Nie, dobrze jest stwierdzi Blizna. Moemy kaza mu biec z przodu. Przyjmie na siebie strza
zamiast jednego z nas.
Syl wyldowaa na ramieniu Kaladina i spojrzaa z gry na parshmena. Oczy miaa pene smutku.
Gdyby mia obali jasnookich i postawi si na ich miejscu, naduycia wadzy nadal miayby
miejsce. Po prostu dotyczyyby innych ludzi.
Ale to by parshmen.
Musisz robi, co si da, eby utrzyma si przy yciu....
Nie powiedzia Kaladin. Shen jest teraz jednym z nas. Nie obchodzi mnie, kim by wczeniej.
Nie obchodzi mnie, kim by kady z was. Jestemy druyn mostu czwartego. On te.
Ale... zacz mwi Blizna.
Nie przerwa mu Kaladin. Nie bdziemy go traktowa tak, jak traktuj nas jasnoocy, Blizno. I
tyle. Skao, znajd mu kamizel i sanday.
Mostowi rozeszli si, wszyscy poza Teftem.
Co z... naszymi planami? spyta cicho starszy mczyzna.
Kontynuujemy powiedzia Kaladin.
Teft rozejrza si niepewnie.
A co on zrobi? spyta Kaladin. Zdradzi nas? Nigdy nie syszaem, by parshmen wypowiedzia
wicej ni jedno sowo na raz.
Nie wiem mrukn Teft. Ale nigdy ich nie lubiem. Wydaje si, e s zdolni rozmawia ze sob
bez wydawania dwikw. Nie podoba mi si, jak wygldaj.
Teft odezwa si beznamitnie Kaladin gdybymy odrzucali mostowych na podstawie ich
wygldu, ciebie bymy wykopali ju przed wieloma tygodniami za t twoj twarz.
Starszy mczyzna chrzkn, po czym si umiechn.
Co? spyta Kaladin.
Nic takiego odpowiedzia. Po prostu... przypomniae mi lepsze czasy. Zanim spada na mnie
burza. Jeste wiadom szans, prawda? Uwolnienia si, ucieczki przed kim takim jak Sadeas?
Kaladin powanie pokiwa gow.
Dobrze stwierdzi Teft. A skoro ty nie jeste do tego skonny, ja bd mia oko na naszego
nowego przyjaciela, Shena. Moesz mi podzikowa pniej, kiedy ju powstrzymam go przed wbiciem
ci noa w plecy.
Nie sdz, bymy mieli powd do zmartwienia.
Mody jeste stwierdzi Teft. A ja stary.
I to pewnie czyni ci mdrzejszym?
Na Potpienie, nie. Udowadnia to jedynie, e mam wiksze dowiadczenie w utrzymywaniu si
przy yciu ni ty. Bd go pilnowa. Ty masz wyszkoli reszt tej aosnej bandy... Umilk i rozejrza si

dookoa. eby nie potykali si o wasne nogi w chwili, gdy kto im zagrozi. Jasne?
Kaladin przytakn. Co podobnego mgby usysze od jednego ze swoich dawnych sierantw.
Teft uparcie nie chcia mwi o swojej przeszoci, ale nigdy nie wydawa si a tak przybity jak wikszo
pozostaych.
Dobrze powiedzia Kaladin upewnij si, e ludzie zatroszcz si o swj sprzt.
A ty co bdziesz robi?
Spacerowa odpar Kaladin. I myla.
*
Godzin pniej Kaladin wci wdrowa po obozie Sadeasa. Musia wkrtce powrci na plac
jego ludzie znw mieli zej do rozpadliny i dostali tylko kilka godzin wolnego, eby zadba o sprzt.
Jako modzik nie rozumia, dlaczego jego ojciec czsto chodzi na spacer, by pomyle. Im by
starszy, tym czciej odkrywa, e naladuje zwyczaje ojca. Chodzenie, ruch, to w jaki sposb dziaao na
jego umys. Cige mijanie namiotw, zmiany kolorw, krztanina ludzi tworzyo to wraenie zmiany i
sprawiao, e jego myli rwnie chciay si porusza.
Nigdy nie zakadaj si o wasne ycie, Kaladinie, powtarza zawsze Durk. Nie stawiaj odamka,
jeli masz kiesze pen marek. Postaw je wszystkie albo odejd od stou.
Syl taczya przed nim, przeskakujc z ramienia na rami na zatoczonej ulicy. Czasami ldowaa na
gowie kogo idcego w drug stron i siedziaa na niej ze skrzyowanymi nogami, mijajc Kaladina.
Wszystkie kule trafiy na st. By zdecydowany pomc mostowym. Ale co go drczyo, niepokj, ktrego
nie umia jeszcze wyjani.
Wydajesz si zatroskany powiedziaa Syl, ldujc na jego ramieniu.
Oprcz zwyczajowej sukienki miaa na sobie kurtk i czapk, jakby naladowaa pobliskich
sklepikarzy. Minli sklepik aptekarza. Kaladin ledwie zaszczyci go spojrzeniem. Nie mia ju soku
guzowca na sprzeda. Wkrtce skocz im si zapasy.
Powiedzia ludziom, e wyszkoli ich do walki, ale to musiao potrwa. A kiedy zostan wyszkoleni,
jak wydostan wcznie z rozpadlin, by wykorzysta je do walki? Wykradzenie ich byoby trudne, biorc
pod uwag, jak dokadnie ich przeszukiwano. Mogliby zacz walk podczas przeszukiwania rozpadlin, ale
wtedy postawiliby na nogi cay obz.
Problemy, problemy. Im wicej myla, tym bardziej niemoliwe wydawao si jego zadanie.
Ustpi drogi dwm onierzom w zielonych paszczach. Ich brzowe oczy wiadczyy, e s
zwyczajnymi obywatelami, ale biae wzy na ramionach oznaczay oficerw. Dowdcw oddziaw i
sierantw.
Kaladinie? spytaa Syl.
Wydostanie mostowych to najwiksze zadanie w moim yciu. O wiele trudniejsze ni wczeniejsze
prby ucieczki jako niewolnik, a adna z nich mi si nie powioda. Nie mog si nie zastanawia, czy
szykuj sobie kolejn katastrof.
Tym razem bdzie inaczej, Kaladinie powiedziaa Syl. Czuj to.

Co takiego mgby powiedzie Tien. Jego mier udowadnia, e sowa nic nie zmieniaj. Syl.
Zanim zapytasz, nie, nie popadam znw w rozpacz. Ale nie mog ignorowa tego, co mi si przytrafio.
Zaczo si od Tiena. Od tej chwili wydaje si, e za kadym razem, kiedy wybraem sobie kogo, kogo
osobicie chciaem chroni, ta osoba koczya martwa. Za kadym razem. To chyba wystarczy, by zacz
si zastanawia, czy sam Wszechmocny mnie nienawidzi.
Zmarszczya czoo.
Sdz, e zachowujesz si gupio. Poza tym, jeli ju, on by nienawidzi ludzi, ktrzy zginli, nie
ciebie. Ty przeye.
To pewnie egoizm, sdzi, e wszystko krci si wok mnie. Ale, Syl, ja wci yj, a inni gin.
Raz za razem. Mj stary oddzia wcznikw, pierwsza druyna mostowa, z ktr biegaem, liczni
niewolnicy, ktrym prbowaem pomc w ucieczce. Jest wzr. Coraz trudniej go ignorowa.
Moe Wszechmocny ci chroni powiedziaa Syl.
Kaladin zawaha si. Przechodzcy onierz zakl i popchn go na bok. W tej rozmowie byo co
niewaciwego. Kaladin stan przy beczce na deszczwk umieszczonej midzy dwoma sklepami o
cianach z kamienia.
Syl powiedzia. Wspomniaa Wszechmocnego.
Ty zrobie to po raz pierwszy.
Na razie to pomimy. Wierzysz we Wszechmocnego? Wiesz, czy on naprawd istnieje?
Syl przechylia gow.
Nie wiem. Hm. C, jest wiele innych rzeczy, ktrych nie wiem. Ale to powinnam wiedzie. Tak
sdz. Moe. Wydawaa si bardzo zakopotana.
Ja nie jestem pewien, czy wierz odpar Kaladin, wygldajc na ulic. Moja matka wierzya, a
ojciec zawsze z szacunkiem wyraa si o Heroldach. Sdz, e te wierzy, ale moe jedynie ze wzgldu na
tradycje uzdrawiania, ktre podobno pochodz od Heroldw. arliwcy ignoruj mostowych. Mieli w
zwyczaju odwiedza onierzy, kiedy byem w armii Amarama, ale nie widziaem ani jednego w tartaku.
Nie zastanawiaem si nad tym. Wiara nigdy nie pomagaa onierzom.
Czyli, jeli nie wierzysz, to nie ma powodu, by sdzi, e Wszechmocny ci nienawidzi.
Tyle tylko, e jeli nie ma Wszechmocnego, moe istnie co innego. Nie wiem. Wielu znanych mi
onierzy byo przesdnych. Rozmawiali o sprawach takich jak Stara Magia i Straniczka Nocy, rzeczach,
ktre mogy przynie czowiekowi pecha. Drwiem z nich. Ale jak dugo mog ignorowa tak moliwo?
A co, jeli wszystkie te niepowodzenia mona powiza z czym takim?
Syl wydawaa si zaniepokojona. Jej czapka i kurtka rozpyny si we mgle, a ona sama zaoya
rce na piersi, jakby zrobio jej si zimno.
Odium wada....
Syl powiedzia, marszczc czoo i wracajc mylami do dziwnego snu. Czy kiedykolwiek
syszaa o czym zwanym Odium? I nie chodzi mi o uczucie, tylko... osob albo co noszcego t nazw.
Syl nagle zasyczaa. By to dziki, niepokojcy odgos. Zerwaa si z jego ramienia, staa si pasmem

wiata i znikna pod okapem ssiedniego budynku.


Zamruga.
Syl?! zawoa, zwracajc na siebie uwag kilku przechodzcych praczek.
Spren nie pojawi si ponownie. Kaladin zaoy rce na piersi. To sowo j poruszyo. Dlaczego?
Jego rozmylania przerway gone przeklestwa. Kaladin obrci si na picie, gdy z porzdnego
kamiennego budynku po drugiej stronie wypad mczyzna, popychajc przed sob na wp nag kobiet.
Mczyzna mia jasnoniebieskie oczy, a na paszczu ktry nis na ramieniu byy czerwone wzy.
Jasnooki oficer niezbyt wysokiej rangi. Przypuszczalnie sidmy dahn.
Kobieta upada na ziemi. ciskaa rozpit sukni przy piersi, a jej dugie czarne wosy, zwizane
dwiema czerwonymi wstkami, opaday na ramiona. Jej suknia miaa krj typowy dla jasnookich kobiet,
lecz rkawy byy krtkie i odsaniay bezpieczn do. Kurtyzana.
Oficer wci przeklina, wkadajc paszcz. Nie zapi guzikw. Miast tego podszed bliej i kopn
kobiet w brzuch. Jkna, a z ziemi wok niej uniosy si blospreny. Nikt na ulicy si nie zatrzyma,
wikszo wrcz przypieszya kroku i spucia wzrok.
Kaladin warkn, wyskoczy na ulic i przepchn si obok grupy onierzy. Tam si zatrzyma.
Trzej mczyni w niebieskich mundurach wyszli z tumu i stanli midzy lec kobiet a oficerem w
czerwieni. Tylko jeden by jasnooki, oceniajc po wzach na ramionach. Zote wzy. Wysoka ranga, drugi
albo trzeci dahn. Wyranie nie pochodzili z armii Sadeasa, o czym wiadczyy starannie wyprasowane
niebieskie paszcze.
Oficer Sadeasa zawaha si. Oficer w niebieskim opar do na rkojeci miecza. Pozostali dwaj
trzymali porzdne halabardy z byszczcymi elecami w ksztacie pksiyca.
Grupa onierzy w czerwieni wysza z tumu i zacza otacza tych w niebieskich paszczach.
Atmosfera zrobia si napita i Kaladin zorientowa si, e ulica, jeszcze przed chwil ttnica yciem,
szybko pustoszeje. Sta waciwie sam, jako jedyny obserwowa trzech ludzi w niebieskich mundurach, teraz
otoczonych przez siedmiu w czerwieni. Kobieta wci leaa na ziemi i kaa. Kulia si w pobliu oficera w
niebieskim.
Mczyzna, ktry j kopn prymityw o masywnym czole, z rozczochran czarn czupryn
zacz zapina paszcz z prawej strony.
Nie pasujecie tutaj, przyjaciele. Wyglda na to, e zabkalicie si do niewaciwego obozu.
Mamy tu swoje sprawy powiedzia oficer w niebieskim.
Mia zociste wosy przetykane alethyjsk czerni i przystojn twarz. Wycign rk, jakby chcia
ucisn do oficera Sadeasa.
Daj spokj powiedzia przyjanie. Jakikolwiek masz problem z t kobiet, pewien jestem, e da
si go rozwiza bez gniewu i przemocy.
Kaladin cofn si pod okap, gdzie krya si Syl.
To dziwka stwierdzi czowiek Sadeasa.
Widz odpar oficer w niebieskim. Nadal wyciga rk.

Oficer w czerwieni splun na ni.


Rozumiem powiedzia blondyn.
Cofn rk i w powietrzu zebray si wirujce pasma mgy, skupiajce si w jego doniach, gdy
unis je w pozycji do ataku. Pojawi si w nich potny miecz, tak dugi, jak wysoki by mczyzna.
Ocieka wod, ktra skroplia si wzdu chodnej, migotliwej klingi. By pikny, dugi i krty, jego
pojedyncze ostrze falowao jak wgorz i koczyo si ostrym sztychem. Po drugiej stronie znajdoway si
delikatne wypukoci, jakby krysztay.
Oficer Sadeasa cofn si i upad. Jego twarz bya blada. onierze w czerwieni rozproszyli si.
Oficer ich przekl Kaladin dawno nie sysza tak plugawego przeklestwa ale aden nie wrci, by mu
pomc. Posawszy ostatnie wcieke spojrzenie, mczyzna wspi si po schodach i wrci do budynku.
Drzwi zatrzasny si i na drodze zapanowaa dziwna cisza. Kaladin by jedynym obecnym poza
onierzami w niebieskim i lec kurtyzan. Odpryskowy posa Kaladinowi spojrzenie, ale najwyraniej
nie uzna go za zagroenie. Wbi miecz w kamienie ostrze bez trudu je przebio i stao z rkojeci
wycelowan w niebo.
Nastpnie mody Odpryskowy poda rk lecej dziwce.
Co mu takiego zrobia? Pytam z czystej ciekawoci.
Z wahaniem przyja jego do i pozwolia si podnie.
Nie chcia zapaci, twierdzc, e jego reputacja uczynia to dla mnie przyjemnoci. Skrzywia
si. Kopn mnie po raz pierwszy, kiedy skomentowaam jego reputacj. Najwyraniej uwaa, e nie z
tego jest znany.
Owiecony zamia si.
Sugeruj, eby od tej chwili daa zapaty z gry. Odprowadzimy ci do granicy. Lepiej, eby w
najbliszym czasie nie wracaa do obozu Sadeasa.
Kobieta pokiwaa gow, wci przyciskajc sukni do piersi. Jej bezpieczna do pozostawaa
odsonita. Smuka, opalona, palce dugie i delikatne. Kaladin odkry, e si na ni gapi i rumieni. Podesza
do owieconego, podczas gdy pozostali dwaj obserwowali ulic z halabardami w gotowoci. Nawet
rozczochrana i z rozmazanym makijaem, kobieta bya adna.
Dzikuj, owiecony. Moe mogabym was zainteresowa? Za darmo.
Modzieniec unis brew.
Kuszce powiedzia ale ojciec by mnie zabi. Ma duy sentyment do starych zwyczajw.
Szkoda stwierdzia, odsuwajc si od niego i niezrcznie zasaniajc pier, gdy wsuna rk do
rkawa. Wyja rkawiczk na bezpieczn do. Wasz ojciec jest wic do pruderyjny?
Mona by tak powiedzie. Odwrci si do Kaladina. Hej, mody mostowy!
Mody mostowy? Ten paniczyk wydawa si zaledwie kilka lat starszy od Kaladina.
Pobiegnij i przeka wiadomo owieconemu Reralowi Makoramowi powiedzia Odpryskowy,
rzucajc co przez ulic w stron Kaladina. Kula. Migotaa w blasku soca, zanim Kaladin j zapa. Jest
w szstym batalionie. Powiedz mu, e Adolin Kholin nie dotrze na dzisiejsze spotkanie. Odezw si w

sprawie zmiany terminu.


Kaladin spojrza na kul. Szmaragdowy odamek. Wicej ni zarabia w cigu dwch tygodni.
Podnis wzrok. Mody owiecony i jego towarzysze ju si cofali, a dziwka sza za nimi.
Ruszye jej na pomoc powiedzia kto. Podnis wzrok, a wtedy Syl spyna na jego rami.
To bardzo szlachetne z twojej strony.
Inni dotarli tam wczeniej odpar Kaladin. A jeden z nich by do tego jasnookim. Po co to zrobi?
I tak prbowae pomc.
Gupio stwierdzi Kaladin. Co bym zrobi? Walczy z jasnookim? To by cigno na mnie
poow onierzy z obozu, a dziwka tylko by bardziej oberwaa za wywoanie takiej awantury. Z mojego
powodu mogaby zgin.
Umilk. Te sowa zbytnio przypominay to, co mwi wczeniej.
Nie mg si podda i uwierzy, e jest przeklty, ma pecha czy cokolwiek. Przesdy nigdy nie
pomagay. Ale musia przyzna, e ten wzorzec by niepokojcy. Jeli zachowywa si tak samo, jak
wczeniej, jak mg oczekiwa innych rezultatw? Musia sprbowa czego nowego. Jako si zmieni. To
wymagao wikszego zastanowienia.
Kaladin ruszy w stron placu.
Nie zrobisz tego, o co prosi ci owiecony? spytaa Syl.
Nie okazywaa po sobie adnych skutkw wczeniejszego nagego przestrachu, zupenie jakby
chciaa udawa, e to si nigdy nie wydarzyo.
Po tym, jak mnie potraktowa? warkn Kaladin.
Nie byo tak le.
Nie bd si przed nimi kania. Mam ju do speniania ich kaprysw tylko dlatego, e tego ode
mnie oczekuj. Jeli tak bardzo przejmowa si wiadomoci, mg zaczeka i dowiedzie si, czy jestem
skonny j dostarczy.
Wzie jego kul.
Zdoby j dziki wysikom ciemnookich, ktrych wykorzystuje.
Syl milczaa przez chwil.
Ten mrok w tobie, kiedy o nich mwisz, przeraa mnie, Kaladinie. Przestajesz by sob, kiedy
mylisz o jasnookich.
Nie odpowiedzia, szed dalej. Nie by nic winien temu owieconemu, a poza tym mia rozkazy i
musia wrci na plac.
Ale ten czowiek rzeczywicie wystpi, by pomc kobiecie.
Nie, powiedzia sobie z naciskiem Kaladin. Szuka tylko sposobu, by zawstydzi jednego z oficerw
Sadeasa. Wszyscy wiedz o napiciu midzy obozami.
I tylko tyle pozwala sobie myle na ten temat.

Rok wczeniej
Kaladin obrci kamie w palcach. Zatopione w nim bryki kwarcu odbijay wiato. Opar si o du
ska, z jedn stop przycinit do kamienia, a obok mia wczni.
Kamie odbija promienie, nadajc im rne barwy, zalenie od kta, pod ktrym go obrci. Pikne,
miniaturowe krysztaki migotay, niczym miasta z klejnotw z opowieci.
Wok niego armia arcymarszaka Amarama przygotowywaa si do bitwy. Sze tysicy ludzi
ostrzyo wcznie lub wkadao skrzane pancerze. Pole bitwy byo niedaleko, a poniewa nie spodziewano
si arcyburz, wojsko spdzio noc w namiotach.
Miny prawie cztery lata, od kiedy zacign si do armii Amarama tamtego deszczowego wieczora.
Cztery lata. Wieczno.
onierze pieszyli we wszystkie strony. Niektrzy unosili rce i witali Kaladina. On skin im
gow, po czym schowa kamie do kieszeni i zaplt rce, czekajc. W pewnej odlegoci wznosi si ju
sztandar Amarama, bordowe pole z ciemnozielon par glifw w ksztacie biaogrzbieta z uniesionymi
kami. Merem i khakh, honor i determinacja. Sztandar unosi si przed wschodzcym socem, a chd
poranka zaczyna ju ustpowa upaowi.
Kaladin odwrci si i spojrza na wschd. W stron domu, do ktrego nie mg wrci. Decyzj
podj wiele miesicy wczeniej. Jego suba skoczy si za kilka tygodni, ale postanowi znw si
zacign. Nie mg spojrze w oczy rodzicom po tym, jak zama obietnic, e ochroni Tiena.
Przysadzisty ciemnooki oficer podbieg do niego, na plecach mia przytroczony topr, a na
ramionach biae wzy. Niestandardowa bro bya przywilejem dowdcy oddziau. Gare mia masywne
przedramiona i gst czarn brod, cho straci sporo skry po prawej stronie gowy. Podao za nim
dwch sierantw Nalem i Korabet.
Kaladin odezwa si Gare. Ojcze Burz, czowieku! Dlaczego mnie zadrczasz? I to w dzie

bitwy!
Jestem doskonale wiadom tego, co nas czeka, Gare odpar Kaladin, nadal z zaoonymi rkami.
Kilka kompanii ju si zbierao, ustawiajc si w szyku. Dallet upewni si, e oddzia Kaladina
znajdzie si na miejscu. Z przodu, jak zdecydowali. Ich wrg, jasnooki imieniem Hallaw, lubi daleki
ostrza. Ju wczeniej walczyli z jego ludmi. Jeden raz szczeglnie wypali si w pamici i duszy Kaladina.
Zacign si do armii Amarama, spodziewajc si, e bdzie broni alethyjskich granic i tak te
byo. Przed innymi Alethimi. Pomniejszymi wacicielami ziemskimi, ktrzy liczyli, e uszczkn odrobin z
ziem arcyksicia Sadeasa. Od czasu do czasu armie Amarama prboway zdoby ziemie innych arcyksit
jak utrzymywa sam arcymarszaek, tereny te tak naprawd naleay do Sadeasa, lecz zostay przed laty
ukradzione. Ze wszystkich jasnookich ufa jedynie Amaramowi. Ale i tak wydawao mu si, e robi to
samo, co armie, przeciwko ktrym walczyli.
Kaladinie? spyta niecierpliwie Gare.
Masz co, czego chc stwierdzi Kaladin. Nowy rekrut, zacign si wczoraj. Galan mwi, e
ma na imi Cenn.
Gare skrzywi si.
I mam teraz gra z tob w t gr? Porozmawiaj ze mn po bitwie. Jeli chopak przeyje, moe ci
go oddam.
Odwrci si, eby odej, jego towarzysze rwnie.
Kaladin wyprostowa si i chwyci wczni. Ten ruch zatrzyma Garea.
To nie bdzie dla ciebie kopot powiedzia cicho Kaladin. Polij chopaka do mojego oddziau.
Przyjmij zapat. Sied cicho. Wycign sakiewk kul.
Moe nie chc go sprzeda stwierdzi Gare, znw si odwracajc.
Nie sprzedajesz go. Przenosisz go do mnie.
Gare popatrzy na sakiewk.
C, moe nie podoba mi si, e wszyscy robi, co im powiesz. Nie obchodzi mnie, jak dobrze
posugujesz si wczni. Mj oddzia naley do mnie.
Wicej ci nie dam, Gare powiedzia Kaladin, rzucajc sakiewk na ziemi. Kule zabrzczay.
Obaj wiemy, e chopak jest dla ciebie bezuyteczny. Niewyszkolony, kiepsko wyposaony, za may, eby
by dobrym onierzem liniowym. Polij go do mnie.
Kaladin odwrci si i zacz odchodzi. Po chwili usysza brzk, gdy Gare podnis sakiewk.
Zawsze warto sprbowa, co?
Kaladin szed dalej.
A tak w ogle, co dla ciebie znacz ci rekruci?! zawoa za nim Gare. Twj oddzia w poowie
skada si z ludzi zbyt maych, eby dobrze walczy! Czowiek zaczyna myle, e chcesz da si zabi!
Kaladin go zignorowa. Przeszed przez obz, machajc do ludzi, ktrzy machali do niego.
Wikszo schodzia mu z drogi, albo dlatego, e go znali i szanowali, albo syszeli o jego reputacji.
Najmodszy dowdca oddziau w caej armii, zaledwie cztery lata dowiadczenia i ju dowodzi. Ciemnooki

onierz musia trafi na Strzaskane Rwniny, eby awansowa wyej.


W obozie kbili si onierze przygotowujcy si do bitwy. Coraz wicej kompanii ustawiao si w
szyku, Kaladin widzia rwnie wrogw stajcych na niewielkiej grani po drugiej, zachodniej stronie pola.
Wrg. Tak ich nazywali. Jednak, jeli rzeczywicie doszo do prawdziwych konfliktw granicznych
z Vedeczykami lub Reshimi, ci sami ludzie stawali w szeregu obok oddziaw Amarama i walczyli razem.
Zupenie jakby bawia si nimi Straniczka Nocy, graa w jak zakazan gr hazardow, od czasu do czasu
ustawiajc onierzy na planszy jako sojusznikw, a nastpnego dnia wystawiajc ich przeciwko sobie.
Wcznicy nie powinni myle o takich sprawach. Tak mu powiedziano. Wielokrotnie.
Przypuszcza, e powinien posucha, gdy doszed do wniosku, e jego obowizkiem byo w miar
moliwoci utrzymanie oddziau przy yciu. Zwycistwo byo drugorzdne.
Nie mona chroni przez zabijanie....
Bez trudu znalaz stanowisko chirurgw czu zapach rodkw odkaajcych i niewielkich ognisk.
Wonie te przypominay mu modo, ktra wydawaa si teraz taka odlega. Czy kiedy rzeczywicie
planowa zosta chirurgiem? Co si stao z jego rodzicami? Co z Roshonem?
To teraz bez znaczenia. Posa wiadomo przez skryby Amarama, krtk notatk, za ktr zapaci
tygodniowy od. Wiedzieli, e mu si nie udao i e nie ma zamiaru wraca. Nie dosta odpowiedzi.
Chirurgami dowodzi Ven, wysoki mczyzna o kartoflowatym nosie i pocigej twarzy. Przyglda
si, kiedy jego uczniowie skadali bandae. Kaladin przez jaki czas rozwaa zranienie si, eby do nich
doczy wszyscy uczniowie mieli jaki defekt, ktry uniemoliwia im walk. Nie by jednak do tego
zdolny. Zranienie samego siebie wydawao si tchrzostwem. Poza tym, chirurgia bya jego starym yciem.
W pewnym sensie ju na ni nie zasugiwa.
Kaladin sign za pas po sakiewk z kulami, eby rzuci j Venowi. Jednak sakiewka utkna, nie
chciaa si da wyj. Kaladin zakl, potkn si i zacz j szarpa. Nagle si uwolnia, przez co znw
straci rwnowag. Przezroczysta biaa posta odleciaa zygzakiem, wirujc swobodnie.
Burzowy wiatrospren powiedzia. Byy pospolite na tych skalistych rwninach.
Ruszy dalej obok pawilonu chirurgw, rzucajc sakiewk Venowi. Wysoki mczyzna zapa j
zrcznie i sprawi, e znikna w kieszeni jego obszernej biaej szaty. Dziki apwce ludzie Kaladina jako
pierwsi uzyskaj pomoc medyczn, zakadajc oczywicie, e nie bdzie adnych jasnookich wymagajcych
opieki.
Nadszed czas, by wrci do oddziau. Przypieszy i ruszy truchtem, z wczni w doni. Nikt nie
robi problemw z tego, e pod skrzan spdniczk wcznika nosi spodnie a robi to, eby jego ludzie
mogli go rozpozna od tyu. Waciwie, obecnie nikt mu z niczym nie robi problemw. To wci wydawao
mu si dziwne, gdy pierwsze lata w armii byy cig walk.
Wci nie czu si na miejscu. Reputacja sprawiaa, e by na uboczu, ale co mg zrobi? Dziki
niej nikt nie szydzi z jego ludzi i po kilku latach, gdy katastrofa nastpowaa po katastrofie, mg si w
kocu zatrzyma i pomyle.
Nie by pewien, czy mu si to podoba. Ostatnio mylenie okazywao si niebezpieczne. Mino wiele

czasu, odkd po raz ostatni wyj ten kamie i myla o Tienie i domu.
Ruszy w stron pierwszych szeregw, zauway swoich ludzi w miejscu, gdzie kaza im pj.
Dallecie! zawoa Kaladin, podbiegajc do potnego wcznika, ktry by sierantem oddziau.
Wkrtce bdziemy mieli nowego rekruta. Musisz...
Mody chopak, moe czternastoletni, sta obok Dalleta. W swoim pancerzu wcznika wydawa si
malutki.
Kaladina uderzyo wspomnienie. Kolejny chopak o znajomej twarzy, trzymajcy wczni, ktrej
mia nie potrzebowa. Dwie obietnice zamane jednoczenie.
Trafi tu przed kilkoma minutami, panie odpar Dallet. Zaczem go przygotowywa.
Kaladin otrzsn si. Tien nie y. Ale, Ojcze Burz, ten nowy chopak by do niego bardzo podobny.
Dobra robota powiedzia Dalletowi, zmuszajc si, by odwrci wzrok od Cenna. Zapaciem
spore pienidze, eby wycign tego chopaka od Garea. Tamten jest tak niekompetentny, e waciwie
walczy dla przeciwnika.
Dallet chrzkn. Jego ludzie wiedzieli, co robi z Cennem.
Dobrze, pomyla Kaladin, rozgldajc si po polu bitwy w poszukiwaniu dobrego miejsca dla jego
ludzi. Do roboty.
Sysza opowieci o onierzach, ktrzy walczyli na Strzaskanych Rwninach. Prawdziwych
onierzach. Jeli kto okaza si do obiecujcy, walczc w tych granicznych konfliktach, wysyano go
tam. Podobno tam byo bezpieczniej o wiele wicej onierzy, ale mniej bitew. Dlatego Kaladin chcia, by
jego oddzia trafi tam jak najszybciej.
Naradzi si z Dalletem i wybra odpowiednie miejsce. W kocu zabrzmiay rogi.
Oddzia Kaladina ruszy do natarcia.
*
Gdzie chopak? spyta Kaladin, wyrywajc wczni z piersi mczyzny w brzowym mundurze.
Wrogi onierz pad na ziemi z jkiem. Dallecie!
Przysadzisty sierant walczy. Nie mg si obrci, eby zareagowa na jego krzyk.
Kaladin zakl i rozejrza si po penym chaosu polu bitwy. Wcznie uderzay w tarcze, ciao, skr,
ludzie krzyczeli i wrzeszczeli. Blospreny toczyy si na ziemi, jak mae pomaraczowe rce albo kawaki
cigna, wysuwajc si z gruntu pord krwi zabitych.
Widzia, gdzie jest cay jego oddzia, porodku chronili rannych. Cay, poza nowym chopcem.
Tienem.
Cennem, pomyla Kaladin. Ma na imi Cenn.
Kaladin zauway bysk zieleni porodku wrogiego brzu. Przeraony gos jakim sposobem przebi
si przez haas. To by chopak.
Kaladin wyrwa si z szyku, wywoujc okrzyk zaskoczenia Larna, ktry walczy u jego boku.
Uskoczy przed wczni rzucon przez wroga i ruszy biegiem po skale, przeskakujc trupy.
Cenn zosta powalony na ziemi, unis wczni. Wrogi onierz odepchn jego bro.

Nie.
Kaladin zablokowa cios, odsuwajc wczni wroga na bok, i zatrzyma si przy Cennie. Byo tu
szeciu wcznikw, wszyscy w brzie. Kaladin obraca si szaleczo midzy nimi. Jego wcznia poruszaa
si jakby z wasnej woli. Podci jednego z mczyzn, innego powali rzuconym noem.
By jak woda spywajca po zboczu wzgrza, zawsze w ruchu. Groty wczni migotay w powietrzu
wok niego, wistay drzewce. adna go nie trafia. By niepowstrzymany, gdy czu si tak jak w tej chwili.
Kiedy mia energi, bronic powalonych, moc, by sta i chroni jednego ze swoich ludzi.
Kaladin opuci wczni i przykucn z jedn nog wysunit do przodu, a drug z tyu, z wczni
pod pach. Pot spywa z jego czoa, ochadza go wietrzyk. Dziwne. Wczeniej nie byo wiatru.
Caa szstka wrogich wcznikw nie ya lub bya unieruchomiona. Kaladin odetchn, po czym
odwrci si, eby zaj si ran Cenna. Upuci wczni i uklk. Rana nie bya a tak paskudna, cho
pewnie chopaka bardzo bolao.
Wyjmujc banda, Kaladin obrzuci pole bitwy szybkim spojrzeniem. W pobliu wrogi onierz si
poruszy, ale by tak powanie ranny, e nie stanowi zagroenia. Dallet wraz z reszt oddziau oczyszcza
okolic z wrogich maruderw. W pewnej odlegoci wrogi jasnooki wysokiej rangi gromadzi niewielk
grupk onierzy do kontrataku. Nosi zbroj pytow. Rzecz jasna, nie Pancerz Odprysku, lecz srebrzyst
stal. Zamony czowiek, oceniajc po jego koniu.
Kaladin zaraz powrci do opatrywania nogi Cenna cho kcikiem oka pilnowa rannego wroga.
Kaladinie, panie! powiedzia Cenn, wskazujc na onierza, ktry si poruszy.
Ojcze Burz! Czyby chopak dopiero teraz go zauway? Czy jego wasne zmysy byy kiedy tak
stpione, jak tego chopca?
Dallet odepchn rannego wroga. Reszta oddziau dotara na miejsce i otoczya Kaladina, Dalleta i
Cenna krgiem. Dowdca skoczy opatrywa ran, wsta i unis wczni do ramienia.
Dallet odda mu noe.
Zmartwie mnie, panie. Kiedy tak odbiege.
Wiedziaem, e ruszycie za mn odpar Kaladin. Podniecie czerwon flag. Cyn, Korater,
wracacie z chopakiem. Dallet, zosta tutaj. Szeregi Amarama wybrzuszaj si w tamt stron. Wkrtce
bdziemy bezpieczni.
A ty, panie? spyta Dallet.
W pewnej odlegoci jasnookiemu nie udao si zebra wystarczajco wielu onierzy. By
odsonity, jak kamie pord strumienia, ktry wysech.
Odpryskowy powiedzia Cenn.
Dallet prychn.
Nie, Ojcu Burz niech bd dziki. Jedynie jasnooki oficer. Odpryskowi s zbyt cenni, by
marnowa ich na niewielkie graniczne konflikty.
Kaladin zacisn zby, przygldajc si temu jasnookiemu wojownikowi. Za jake potnego si
uwaa, kiedy siedzia na swoim cennym koniu, chroniony przed wcznikami przez swj wspaniay pancerz

i wysokiego wierzchowca. Zamachn si maczug, zabijajc tych, ktrzy go otaczali.


Do tych potyczek doprowadzali tacy jak on, chciwi pomniejsi jasnoocy, ktrzy prbowali kra
ziemi, kiedy lepsi od nich byli nieobecni, walczc z Parshendimi. Tacy jak on odnosili znacznie mniejsze
straty ni wcznicy, dlatego te ycie tych, ktrymi dowodzili, stawao si tanim towarem.
Przez te ostatnie lata coraz czciej kady z tych pomniejszych jasnookich w oczach Kaladina
symbolizowa Roshonea. Jedynie Amaram si wyrnia. Amaram, ktry tak dobrze potraktowa ojca
Kaladina, obiecujc mu zapewnienie bezpieczestwa Tienowi. Amaram, ktry zawsze odzywa si z
szacunkiem, nawet do zwyczajnych wcznikw. By jak Dalinar i Sadeas. Nie jak ten motoch.
Oczywicie, Amaramowi nie udao si ochroni Tiena. Ale Kaladinowi te nie.
Panie? odezwa si z wahaniem Dallet.
Pododdzia drugi i trzeci, kleszcze powiedzia Kaladin zimno, wskazujc na wrogiego
jasnookiego. Zdejmujemy owieconego z jego tronu.
Jeste pewien, e to rozsdne, panie? odezwa si Dallet. Mamy rannych.
Kaladin odwrci si w stron sieranta.
To jeden z oficerw Hallawa. To moe by on.
Nie wiemy tego, panie.
Tak czy inaczej, jest dowdc batalionu. Jeli zabijemy oficera o tak wysokiej randze, wszyscy z
pewnoci znajdziemy si w kolejnej grupie wysanej na Strzaskane Rwniny. Bierzemy go. Jego oczy
zamgliy si. Wyobra to sobie, Dallecie. Prawdziwi onierze. Obz wojskowy peen dyscypliny i
uczciwi jasnoocy. Miejsce, w ktrym nasza walka bdzie miaa sens.
Dallet westchn, lecz pokiwa gow. Na machnicie Kaladina dwa pododdziay doczyy do niego,
rwnie pene zapau. Czy sami z siebie nienawidzili tych skconych jasnookich, czy te zarazili si od
Kaladina?
Owiecony by zadziwiajco atwy do zabicia. Cay ich problem waciwie co do jednego polega
na tym, e nie doceniali ciemnookich. By moe ten mia do tego prawo. Ilu zabi przez te lata?
Pododdzia trzeci odcign stra honorow. Pododdzia drugi odwraca uwag jasnookiego. Tamten
nie zauway Kaladina zbliajcego si z trzeciej strony. Mczyzna upad z noem wbitym w oko jego
twarz nie bya chroniona. Wrzasn, kiedy wci ywy pad na ziemi. Kaladin wbi wczni w twarz
powalonego, uderzajc trzy razy. Ko w tym czasie pogalopowa w dal.
Stra honorowa mczyzny spanikowaa i ucieka, by doczy do reszty armii. Kaladin da znak
dwm pododdziaom, uderzajc wczni w tarcz. Da im sygna utrzyma pozycj. Rozproszyli si, a
niski Toorim ktrego Kaladin uratowa z innego oddziau porusza si, jakby chcia potwierdzi, e
jasnooki nie yje. W rzeczywistoci skrycie szuka kul.
Okradanie trupw byo cile zakazane, ale Kaladin doszed do wniosku, e jeli Amaram chcia
zdobywa upy, to mgby, na burz, sam zabija wrogw. Kaladin szanowa arcymarszaka bardziej ni
wikszo a waciwie wszystkich pozostaych jasnookich. Ale apwki kosztoway.
Toorim podszed do niego.

Nic, panie. Albo nie zabra na pole bitwy adnych kul, albo ukry je gdzie pod tym napiernikiem.
Kaladin skin mu gow i rozejrza si po polu bitwy. Siy Amarama odzyskiway pole i wkrtce
miay zwyciy. W rzeczy samej, dowdca najprawdopodobniej prowadzi wanie bezporednie natarcie
na wroga. Zazwyczaj pojawia si na polu bitwy pod koniec.
Kaladin otar brew. Powinien posa po Norbyego, ich jasnookiego kapitana, by potwierdzi, co
udao im si zrobi. Najpierw jednak potrzebowa uzdrowicieli...
Panie! odezwa si nagle Toorim.
Kaladin spojrza na szeregi wroga.
Ojcze Burz! wykrzykn Toorim. Panie!
Jego towarzysz nie spoglda na szeregi wroga. Kaladin obrci si, spogldajc z powrotem na
swoich. Tam przejedajc wrd onierzy, na koniu barwy samej mierci ukazaa si niemoliwo.
Mczyzna mia na sobie byszczcy zocisty pancerz. Doskonay zocisty pancerz, jakby to wanie
jego prbowaa naladowa kada inna zbroja. Kady fragment pasowa idealnie, nie byo otworw
ukazujcych paski czy skr. Sprawia, e jedziec wydawa si ogromny, potny. Niczym bg nioscy
majestatyczne ostrze, ktre wydawao si zbyt wielkie, by dao si je unie. Byo grawerowane i miao
stylizowany ksztat pomienia.
Ojcze Burz... wydysza Kaladin.

Odpryskowy przebi si przez szeregi Amarama. Przejeda przez nich, po drodze zabijajc
onierzy. Przez krtk chwil umys Kaladina nie chcia przyj do wiadomoci, e ta istota to pikne
bstwo moga by wrogiem. Fakt, e Odpryskowy wyoni si z ich strony, jeszcze podtrzymywa t
iluzj.
Zmieszanie Kaladina trwao do chwili, kiedy Odpryskowy stratowa Cenna, a jego Ostrze Odprysku
opado i jednym pocigniciem przecio gow Dalleta.
Nie! wrzasn Kaladin. Nie!
Ciao Dalleta pado na ziemi, jego oczy wyglday, jakby pony, popyn z nich dym.
Odpryskowy przeci Cyna i stratowa Lyndela zanim ruszy dalej. Zrobi to wszystko z nonszalancj, jak
kobieta zatrzymujca si na chwil, by zetrze plam z blatu stou.
NIE! rykn Kaladin i rzuci si w stron powalonych czonkw swojego oddziau.
Nikogo nie straci w tej bitwie! Mia ochroni ich wszystkich!
Pad na kolana przed Dalletem, upuci wczni. Ale nie czu bicia serca, a te wypalone oczy... Nie
y. Kaladin czu, jak przytacza go smutek.
Nie! powiedziaa ta cz umysu, ktr wyszkoli ojciec. Uratuj tych, ktrych moesz uratowa!
Odwrci si do Cenna. Chopiec dosta kopytem w pier, zmiadyo jego mostek i ebra. Wywrci
oczami i z sapaniem usiowa zapa oddech. Kaladin wyj banda. Zawaha si, patrzc na tkanin.
Banda? By wyleczy zmiadon klatk piersiow?
Cenn przesta sapa. Przeszed go dreszcz.

On patrzy! wysycza chopiec. Czarny muzykant w nocy. Trzyma nas na swojej doni... grajc
melodi, ktrej nie syszy aden czowiek!
Oczy Cenna zaszkliy si. Przesta oddycha.
Twarz Lyndela zostaa zmiadona. Oczy Cyna dymiy, on rwnie nie oddycha. Wstrznity
Kaladin klcza w krwi Cenna, a wok niego ustawiy si dwa pododdziay wraz z Toorimem. Wszyscy
wydawali si rwnie wstrznici.
To niemoliwe. Ja... Ja...
Krzyki.
Kaladin podnis wzrok. Zielono-bordowy sztandar Amarama wznosi si na poudnie od nich.
Odpryskowy przejecha przez oddzia Kaladina, kierujc si w stron sztandaru. Wcznicy rozproszyli si z
krzykiem, uciekajc przed Odpryskowym.
Kaladina wypeni gniew.
Panie? spyta Toorim.
Kaladin podnis wczni i wsta. Jego kolana pokrywaa krew Cenna. onierze patrzyli na niego,
niepewni, zmartwieni. Stali nieruchomo porodku chaosu na ile Kaladin mg oceni, oni jako jedyni nie
uciekali. Odpryskowy zmieni ich szeregi w papk.
Kaladin unis wczni w powietrze i zacz biec. Jego ludzie wydali okrzyk wojenny i ustawili si
za nim w szyku, biegnc przez skalisty paskowy. Wcznicy w mundurach obu stron uciekali im z drogi,
rzucajc wcznie i tarcze.
Kaladin przypieszy. Oddzia z trudem dotrzymywa mu kroku. Tu przed nim przed samym
Odpryskowym zielona grupka rozpada si i ucieka. Stra honorowa Amarama. Na widok Odpryskowego
porzucili swojego pana. Dowdca by samotn postaci na stajcym dba koniu. Nosi srebrzyst zbroj
pytow, ktra wydawaa si tak zwyczajna w porwnaniu z Pancerzem Odprysku.
Oddzia Kaladina naciera naprzeciwko caej armii, klin onierzy kierujcy si w niewaciw
stron. Byli jedynymi, ktrzy kierowali si w niewaciw stron. Niektrzy z uciekajcych zatrzymywali
si na jego widok, ale aden si do nich nie przyczy.
Przed nim Odpryskowy przejecha obok Amarama. Machnwszy Ostrzem, przeci kark
wierzchowca arcymarszaka. Oczy konia wypaliy si i z szarpniciem pad na ziemi, z Amaramem wci
w siodle.
Odpryskowy zatoczy cianiejszy krg swoim rumakiem, po czym w biegu zeskoczy z sioda. Ze
zgrzytem uderzy w ziemi, jakim sposobem zachowujc przy tym rwnowag.
Kaladin jeszcze przypieszy. Bieg, eby si zemci, czy te prbowa ochroni swojego
arcymarszaka? Jedynego jasnookiego, ktry kiedykolwiek okaza mu cho odrobin czowieczestwa? Czy
to miao znaczenie?
Amaram szarpa si w swojej masywnej zbroi, jego nog przygniatao koskie trucho.
Odpryskowy unis Ostrze w obu rkach, by go dobi.
Atakujc Odpryskowego od tyu, Kaladin wrzasn i zamachn si drzewcem wczni,

wykorzystujc ca swoj si i pd do zadania ciosu. Drzewce roztrzaskao si o nog Odpryskowego,


siejc drzazgami.
Sia uderzenia sprawia, e Kaladin przewrci si na ziemi. W drcych rkach wci trzyma
zaman wczni. Odpryskowy potkn si i opuci Ostrze. Odwrci osonit twarz w stron Kaladina, a
jego postawa wiadczya o cakowitym zaskoczeniu.
Dwudziestu pozostaych czonkw oddziau Kaladina przybyo uderzenie serca pniej i ruszyo do
ataku. Kaladin podnis si i ruszy po wczni jednego z zabitych onierzy. Wyj z pochwy n, odrzuci
zaman wczni, pochwyci now z ziemi i obrci si. Jego ludzie atakowali tak, jak ich uczy. Ruszyli na
wroga z trzech rnych stron, wbijajc wcznie w spojenia Pancerza. Odpryskowy rozejrza si tak, jak
czowiek mgby patrze na gromadk szczeniakw, ktra go obszczekuje. Ani jeden z ciosw nie przebi
jego pancerza. Potrzsn gow.
I uderzy.
Ostrze Odprysku zatoczyo szeroki uk, zadajc seri zabjczych ciosw, przecinajc dziesiciu z
jego wcznikw.
Kaladin sta jak sparaliowany, kiedy Toorim, Acis, Hamel i siedmiu pozostaych padli na ziemi z
poncymi oczyma, a ich wcznie i pancerze zostay gadko rozcite. Pozostali cofnli si w przeraeniu.
Odpryskowy znw zaatakowa, zabijajc Raksh, Navara i czterech innych. Kaladin si gapi. Jego
ludzie jego przyjaciele zabici, ot tak. Ostatnia czwrka cofna si, Hab potkn si o trupa Toorima i
upad na ziemi, upuszczajc wczni.
Odpryskowy ich zignorowa i znw podszed do przygniecionego Amarama.
Nie, pomyla Kaladin. Nie, nie, NIE! Co popychao go naprzd, wbrew wszelkiej logice, wbrew
zdrowemu rozsdkowi. Czu mdoci, cierpienie, wcieko.
Zagbienie, w ktrym walczyli, byo poza nimi puste. Rozsdni wcznicy uciekli. Pozostali czterej
z jego ludzi wspili si na poblisk gra, ale nie uciekali. Woali go.
Kaladinie! wrzasn Reesh. Kaladinie, nie!
Kaladin odpowiedzia krzykiem. Odpryskowy zobaczy go i obrci si niewiarygodnie szybko
zadajc cios. Kaladin uchyli si i wbi drzewce wczni w kolano przeciwnika.
Odbio si. Kaladin zakl i rzuci si do tyu, gdy Ostrze przecio przed nim powietrze. Zada
mistrzowskie pchnicie w szyj wroga. Obojczyk pancerza powstrzyma cios. Wcznia Kaladina ledwie
zadrapaa farb.
Odpryskowy zwrci si w jego stron, trzymajc Ostrze w obu rkach. Kaladin przebieg obok
niego, tu poza zasig niewiarygodnego miecza. Amaram w kocu si oswobodzi i odczogiwa si, cignc
za sob nog liczne zamania, sdzc po jej wygldzie.
Kaladin zatrzyma si gwatownie, obrci i spojrza na Odpryskowego. Ta istota nie bya bogiem.
Bya wszystkim, co przedstawiali sob jasnoocy. Moliwo bezkarnego zabijania ludzi takich jak Kaladin.
Kady pancerz mia saby punkt. Kady czowiek mia skaz. Kaladinowi wydawao si, e widzi
oczy mczyzny przez szczelin wzrokow. Ten otwr by do szeroki, by wszed w niego sztylet, ale rzut

musiaby by idealny. Musiaby znale si blisko. Zabjczo blisko.


Znw rzuci si naprzd. Odpryskowy zamachn si Ostrzem, krelc nim ten sam szeroki uk,
ktrym wczeniej zabi tak wielu ludzi Kaladina. Kaladin rzuci si na ziemi, pad na kolana i wygi plecy
do tyu. Ostrze Odprysku bysno nad nim, odcinajc czubek wczni, ktry wylecia w powietrze,
koziokujc.
Kaladin z wysikiem zerwa si na rwne nogi. Poderwa rk i rzuci noem w stron oczu
patrzcych na niego zza nieprzeniknionego pancerza. Sztylet trafi w przybic pod niewaciwym ktem i
odbi si od krawdzi wizjera.
Odpryskowy zakl i znw zamachn si Ostrzem.
Kaladin wyldowa na ziemi, pd wci popycha go naprzd. Co bysno w powietrzu obok niego,
spadajc w stron kamieni.
Grot wczni.
Kaladin krzykn wyzywajco, zawirowa i chwyci grot w powietrzu. Spada czubkiem do dou, a
on chwyci go za cztery cale drzewca, ktre pozostay, zapa go tak, e kciukiem dotyka przecitego
drewna, a ostry czubek wystawa poza jego do. Odpryskowy zatoczy krg mieczem w chwili, kiedy
Kaladin zatrzyma si gwatownie i wyrzuci do w bok, wbijajc grot wczni prosto w szczelin
wzrokow Odpryskowego.
Wszystko znieruchomiao.
Kaladin sta z wycignit rk, Odpryskowy by na prawo od niego. Amaram wpez ju na poow
zbocza pytkiego zagbienia. Towarzysze Kaladina stali na krawdzi, gapic si. On sam dysza ciko,
wci ciskajc drzewce wczni, unoszc do przed twarz Odpryskowego.
Tamten polecia do tyu i z oskotem pad na ziemi. Ostrze wysuno si z jego palcw, uderzyo w
ziemi pod ktem i zagbio si w skale.
Kaladin odszed niepewnym krokiem. Czu si wyczerpany. Oszoomiony. Otpiay. Jego ludzie
popieszyli w jego stron i zatrzymali si, patrzc na powalonego mczyzn. Byli zadziwieni, nawet
odrobin poruszeni.
Czy on nie yje? spyta cicho Alabet.
Tak powiedzia kto z boku.
Kaladin odwrci si. Amaram wci lea na ziemi, ale zdj hem, a jego ciemne wosy i broda byy
liskie od potu.
Gdyby wci y, Ostrze by znikno. Pancerz z niego spada. Nie yje. Krwi przodkw moich...
zabie Odpryskowego!
Co dziwne, Kaladin nie czu si zaskoczony. Jedynie wyczerpany. Rozejrza si, spogldajc na
trupy ludzi, ktrzy byli jego najbliszymi przyjacimi.
We je, Kaladinie powiedzia Coreb.
Kaladin odwrci si i spojrza na Ostrze Odprysku, ktre wbio si pod ktem w kamie, rkojeci
zwrcone w stron nieba.

We je powtrzy Coreb. Jest twoje. Ojcze Burz, Kaladinie. Jeste Odpryskowym!


Oszoomiony Kaladin zrobi krok naprzd i unis do w stron rkojeci Ostrza. Zawaha si cal od
niej.
Wszystko wydawao si niewaciwe.
Gdyby wzi to Ostrze, staby si jednym z nich. Jeli opowieci mwiy prawd, nawet jego oczy by
si zmieniy. Cho Ostrze byszczao w socu, bez ladu morderstw, ktrych nim dokonano, przez chwil
wydawao mu si czerwone. Splamione krwi Dalleta. Toorima. Krwi mczyzn, ktrzy jeszcze przed
chwil yli.
To by skarb. Ludzie oddawali cae krlestwa za Ostrza Odprysku. Garstka ciemnookich, ktrzy je
zdobyli, uzyskaa niemiertelno w pieniach i opowieciach.
Ale na myl o dotkniciu Ostrza zrobio mu si niedobrze. Przedstawiao sob wszystko, co
znienawidzi w jasnookich, i wanie wymordowao ludzi, ktrzy byli dla niego wani. Nie mg sta si
legend z takiego powodu. Patrzy na swoje odbicie w bezlitosnym metalu Ostrza, po czym opuci do i
odwrci si.
Jest twoje, Corebie powiedzia Kaladin. Oddaj ci je.
Co?! spyta Coreb.
Przed nimi stra honorowa Amarama w kocu powrcia, ostronie wygldajc zza krawdzi
zagbienia. Wydawali si zawstydzeni.
Co ty wyprawiasz? spyta Amaram, gdy Kaladin go mija. Co... Nie wemiesz Ostrza?
Nie chc go odpar cicho Kaladin. Oddaj je swoim ludziom.
Kaladin odszed. Kiedy wspi si po zboczach niecki i przepchn przez stra honorow, na
policzkach mia zy.
Samotnie powrci do obozu.

Zabieraj wiato, gdziekolwiek si czaj. Skra, ktra jest spalona.


Cormshen, strona 104.
Shallan siedziaa w ciszy, oparta na poduszkach w sterylnym, przykrytym bia pociel ku w
jednym z kharbranckich szpitali. Rk miaa owinit wyprasowanym bandaem, przed sob trzymaa desk
krelarsk. Pielgniarki niechtnie pozwoliy jej rysowa, jak dugo nie bdzie si obcia.
Rka j bolaa zrania si gbiej ni zamierzaa. Liczya, e uda, e ta rana powstaa w wyniku
rozbicia dzbanka, nie bya do przewidujca, by uwiadomi sobie, jak bardzo to bdzie przypomina
prb samobjcz. Cho upieraa si, e po prostu spada z ka, widziaa, e pielgniarki i arliwcy tego
nie przyjmuj. Nie moga mie do nich pretensji.
Rezultat by zawstydzajcy, ale przynajmniej nikt nie uzna, e Dusznikowaa, by stworzy krew.
Zaenowanie byo dobr cen za uniknicie podejrze.
Rysowaa dalej. Bya w wielkiej sali w kharbranckim szpitalu, wzdu cian stay ka. Poza
zwyczajowymi przykrociami, dwa dni w szpitalu przebiegy cakiem niele. Miaa duo czasu, by myle o
tym najdziwniejszym z popoudni, gdy widziaa duchy, przeobrazia szko w krew i usyszaa, e arliwiec
pragnie opuci swj zakon, by z ni by.
Wykonaa kilka rysunkw tej szpitalnej sali. Istoty pojawiay si w jej szkicach, trzymajc si w
ktach pomieszczenia. Ich obecno utrudniaa jej sen, ale powoli si do nich przyzwyczajaa.
Powietrze pachniao mydem i olejkiem listerowym regularnie j kpano, a rk przemywano
rodkiem odkaajcym, by odpdzi zgniospreny. Poow ek zajmoway chore kobiety, byy te
tkaninowe parawany na kkach, rozcignite na drewnianych ramach, ktrymi mona byo otoczy ko
dla zapewnienia prywatnoci. Shallan miaa na sobie prost bia koszul, wizan z przodu, z
przeduonym lewym rkawem, ktry dao si zawiza, by ochroni jej bezpieczn do.
Przeniosa bezpieczn sakiewk do koszuli, zapia j we wntrzu lewego rkawa. Nikt do niej nie

zajrza. Kiedy j kpano, dostawaa j z powrotem bez sowa, mimo jej niezwykego ciaru. Do kobiecej
bezpiecznej sakiewki si nie zagldao. Mimo to trzymaa j przy sobie, kiedy tylko moga.
W szpitalu zaspokajano wszystkie jej potrzeby, ale nie moga wyj. Przypominao jej to pobyt w
domu, w posiadoci ojca. Co przeraao j niemal tak bardzo jak symbologowi. Posmakowaa
niezalenoci i nie chciaa powrci do tego, czym bya wczeniej. Rozpieszczana, rozpuszczana,
pokazywana.
Niestety, wydawao si mao prawdopodobne, by powrcia do nauki z Jasnah. Rzekoma prba
samobjcza bya doskonaym powodem, by wrcia do domu. Musiaa odej. Gdyby zostaa, odesawszy
Dusznik, byoby to samolubne, gdy miaa moliwo wyjecha bez wzbudzania podejrze. Poza tym uya
Dusznika. Moga wykorzysta dug podr do domu, by zorientowa si, jak to zrobia, a po powrocie
pomc rodzinie.
Westchna i zaznaczywszy kilka cieni, dokoczya rysunek. By to obraz tego dziwnego miejsca, do
ktrego trafia. Odlegy horyzont z silnym, lecz zimnym socem. Na grze chmury biegnce w jego stron,
na dole niekoczcy si ocean, ktre razem robiy wraenie, jakby soce znajdowao si na kocu dugiego
tunelu. Ponad oceanem unosiy si setki pomieni, morze wiate nad morzem szklanych paciorkw.
Podniosa rysunek i spojrzaa na szkic poniej. Przedstawia j, skulon na ku, otoczon przez
dziwne stwory. Nie waya si powiedzie Jasnah, co widziaa, gdy mogoby to zdradzi, e Dusznikowaa,
a wic dopucia si kradziey.
Nastpny rysunek przedstawia j lec na ziemi w kauy krwi. Uniosa wzrok znad szkicownika.
Odziana w biel arliwczyni siedziaa przy pobliskiej cianie i udawaa, e szyje, cho tak naprawd
pilnowaa Shallan na wypadek, gdyby znw postanowia zrobi sobie krzywd. Dziewczyna zacisna
wargi.
To dobra przykrywka, powiedziaa sobie. Zadziaaa doskonale. Przesta by taka zawstydzona.
Odwrcia si do ostatniego z rysunkw tego dnia. Przedstawia jednego z symbologowych. Bez
oczu, bez twarzy, jedynie ten poszarpany obcy symbol z kocami jak rnity kryszta. Musieli mie co
wsplnego z Dusznikowaniem. Prawda?
Odwiedziam inne miejsce, pomylaa. Myl... myl, e rozmawiaam z duchem kielicha. Czy
kielich mg mie dusz? Kiedy otworzya sakiewk, by sprawdzi Dusznik, odkrya, e kula otrzymana od
Kabsala przestaa wieci. Przypominaa sobie niewyrane wraenie wiata i pikna, szalejc w jej
wntrzu burz.
Wzia wiato z kuli i oddaa je kielichowi sprenowi kielicha jako apwk, by si przeobrazi.
Czy to tak dziaao Dusznikowanie? A moe jedynie rozpaczliwie prbowaa znale zwizek?
Shallan opucia szkicownik, kiedy do sali weszli gocie i zaczli przechodzi midzy pacjentami.
Wikszo kobiet podniosa si, widzc krla Taravangiana, odzianego w pomaraczowe szaty i
emanujcego aur yczliwoci. Zatrzymywa si przy kadym ku, eby porozmawia. Syszaa, e czsto
skada takie odwiedziny, przynajmniej raz w tygodniu.
W kocu dotar do ka Shallan. Umiechn si do niej i usiad, kiedy jeden z jego towarzyszy

podstawi mu tapicerowany zydel.


I moda Shallan Davar. Z du przykroci usyszaem o twoim wypadku. Przepraszam, e nie
przyszedem wczeniej. Zatrzymay mnie sprawy wagi pastwowej.
Nic si nie stao, Wasza Wysoko.
Wcale nie powiedzia. Ale tak musi by. Wielu narzeka, e tak wiele czasu spdzam tutaj.
Shallan umiechna si. Te narzekania nie byy szczeglnie gone. Waciciele ziemscy i gowy
rodw, ktrzy bawili si na dworze w polityk, cieszyli si, e krl spdza tyle czasu poza paacem,
ignorujc ich spiski.
Szpital jest wspaniay, Wasza Wysoko powiedziaa. A trudno uwierzy, jak dobr opiek s
otoczeni wszyscy pacjenci.
Umiechn si szeroko.
To mj wielki triumf. Jasnoocy i ciemnoocy jednako, nikt nie zostaje odesany, ani ebrak, ani
dziwka, ani eglarz z dalekich krain. Wszystkie koszty pokrywa Palanaeum. W pewnym sensie nawet
najbardziej niejasna i bezuyteczna relacja pomaga uzdrawia chorych.
Ciesz si, e tu jestem.
Wtpi w to, dziecko. Szpital taki jak ten jest prawdopodobnie jedyn rzecz, na ktr mona
wyda mnstwo pienidzy i cieszy si, gdyby by pusty. To tragedia, e musiaa zosta moim gociem.
Chodzio mi o to, e wol by chora tutaj ni gdzie indziej. Cho przypuszczam, e rwnie dobrze
mogabym powiedzie, e lepiej udawi si winem ni pomyjami.
Rozemia si.
Urocza jeste powiedzia, podnoszc si. Czy mog zrobi cokolwiek, by uczyni twj pobyt
przyjemniejszym?
Zakoczy go?
Obawiam si, e na to nie mog pozwoli stwierdzi, a jego spojrzenie zagodniao. Zdaj si
na mdro chirurgw i pielgniarek. Twierdz, e wci jeste w niebezpieczestwie. Musimy myle o
twoim zdrowiu.
Zatrzymanie mnie tutaj daje mi zdrowie kosztem dobrego samopoczucia, Wasza Wysoko.
Pokrci gow.
Nie moemy pozwoli, by przytrafi ci si kolejny wypadek.
Ja... rozumiem. Ale przysigam, e czuj si o wiele lepiej. Tamten epizod by wynikiem
przepracowania. Teraz, kiedy si rozluniam, nie jestem ju w niebezpieczestwie.
To dobrze powiedzia. Lecz i tak musimy ci zatrzyma na kilka dni.
Tak, Wasza Wysoko. Ale czy mogabym chocia przyjmowa goci?
Jak na razie personel szpitala utrzymywa, e nikt nie powinien jej przeszkadza.
Tak... widz, e to mogoby ci pomc. Porozmawiam z arliwcami i zasugeruj, eby pozwolili ci
przyj kilka osb. Zawaha si. Kiedy poczujesz si lepiej, by moe byoby dla ciebie najlepiej,
gdyby zawiesia nauk.

Zrobia ponur min, prbujc nie czu mdoci na myl o tej farsie.
Nie chciaabym tego robi, Wasza Wysoko. Ale bardzo tskni za rodzin. Moe powinnam do
niej wrci?
Doskonay pomys. Z pewnoci arliwcy bd bardziej skonni ci wypuci, jeli bd wiedzie,
e wracasz do domu. Umiechn si yczliwie i opar do na jej ramieniu. Na tym wiecie czasem
panuje burza. Ale pamitaj, w kocu zawsze wychodzi soce.
Dzikuj, Wasza Wysoko.
Krl odszed, odwiedzajc kolejne pacjentki, po czym porozmawia cicho z arliwcami. Nie mino
pi minut, a do rodka wkroczya Jasnah, jak zawsze wyprostowana. Miaa na sobie pikn sukni,
ciemnoniebiesk ze zotymi haftami. Gadkie czarne wosy uczesaa w warkocze i przebia szecioma
cienkimi zotymi szpilami. Jej policzki zdobi r, a wargi pomalowaa pomadk. Wyrniaa si w biaej
sali jak kwiat na jaowej skale.
Sza posuwistym krokiem w stron Shallan, na stopach ukrytych pod fadami jedwabnej spdnicy,
pod pach miaa grub ksig. arliwiec przynis jej zydel, a ona usiada w miejscu, gdzie przed chwil sta
krl.
Jasnah patrzya na Shallan z twarz bez wyrazu.
Powiedziano mi, e moje nauczanie jest wymagajce, by moe surowe. To jeden z powodw, dla
ktrego rzadko bior sobie podopieczne.
Przepraszam za sabo, jasnoci powiedziaa Shallan, spuszczajc wzrok.
Jasnah wydawaa si niezadowolona.
Nie zamierzaam sugerowa, e to twoja wina, dziecko. Prbowaam osign odwrotny skutek.
Niestety... nie jestem do tego przyzwyczajona.
Do przepraszania?
Tak.
Widzicie powiedziaa Shallan aby sta si mistrzem przepraszania, najpierw trzeba robi bdy.
I na tym polega wasz problem, Jasnah. Wy nie umiecie ich popenia.
Wyraz twarzy kobiety zagodnia.
Krl wspomina, e masz zamiar wraca do rodziny.
Co takiego? Kiedy?
Kiedy spotka mnie w korytarzu na zewntrz powiedziaa i w kocu pozwoli mi, bym ci
odwiedzia.
Brzmi to tak, jakbycie tam po prostu czekali.
Jasnah nie odpowiedziaa.
Ale wasze badania!
Mona prowadzi je w przedsionku szpitala. Zawahaa si. Ostatnio miaam niejakie problemy
ze skupieniem.
Jasnah! To niemal ludzkie z waszej strony!

Jasnah spojrzaa na ni z dezaprobat i Shallan skrzywia si, natychmiast aujc tych sw.
Przepraszam. Niewiele si nauczyam, prawda?
A moe jedynie wiczysz sztuk przepraszania. Aby nie bya tak poruszona jak ja, kiedy pojawi
si potrzeba.
Jakie to sprytne z mojej strony.
W rzeczy samej.
Czy mog ju przesta? spytaa Shallan. Mam chyba dosy praktyki.
Sdziabym odpowiedziaa Jasnah e przeprosiny s sztuk, w ktrej przydaoby si nam
wicej mistrzw. Nie traktuj mnie jak autorytet w tej kwestii. Dum atwo pomyli z bezbdnoci.
Pochylia si. Przepraszam, Shallan Davar. Przepracowaam ci i w ten sposb by moe zrobiam wiatu
du krzywd, pozbawiajc go jednej z najwikszych uczonych modego pokolenia.
Shallan zarumienia si, znw poczua si gupia i winna. Spojrzaa na do swojej mistrzyni. Jasnah
nosia czarn rkawiczk, ktra ukrywaa imitacj. Shallan zacisna palce bezpiecznej doni na sakiewce, w
ktrej znajdowa si Dusznik. Gdyby tylko Jasnah wiedziaa.
Kobieta wyja ksig spod pachy i postawia j na ku obok Shallan.
To dla ciebie.
Shallan j podniosa. Otworzya na pierwszej stronie, ale ta bya pusta. Nastpna te, podobnie jak
wszystkie pozostae. Zmarszczya czoo i spojrzaa na Jasnah.
Nazywa si to Ksig niekoczcych si kart powiedziaa Jasnah.
Hm, jestem niemal cakowicie pewna, e si nie niekoczy, jasnoci. Przerzucia strony i
przytrzymaa ostatni kartk.
Jasnah umiechna si.
To metafora, Shallan. Wiele lat temu kto bardzo mi drogi podj niemal udan prb nawrcenia
mnie na vorinizm. Wykorzysta t wanie metod.
Dziewczyna przechylia gow.
Szukasz prawdy powiedziaa Jasnah ale trzymasz si te swojej wiary. To godne podziwu.
Odszukaj Krg Szczeroci. To najmniejszy z krgw wyznawcw, a ta ksiga jest ich przewodnikiem.
Z pustymi kartami?
W rzeczy samej. Oddaj cze Wszechmocnemu, ale kieruj si przekonaniem, e zawsze jest
wicej moliwych odpowiedzi. Ksigi nie da si zapeni, gdy zawsze pozostaje co, czego mona si
nauczy. Ten krg wyznawcw jest miejscem, gdzie nikogo nie karze si za pytania, nawet te kwestionujce
podstawowe zasady vorinizmu. Pokrcia gow. Nie umiem wyjani ich podejcia. Powinna znale
ich w Vedenarze, cho obecnie nie ma ich w Kharbrancie.
Ja... Shallan urwaa, zauwaajc, jak do Jasnah spoczywa na ksidze. Bya dla niej cenna. Nie
mylaam, e uda mi si znale arliwcw, ktrzy byliby gotowi kwestionowa wasne przekonania.
Jasnah uniosa brew.
Znajdziesz mdrych ludzi w kadej religii, Shallan, i dobrych w kadej nacji. Ci naprawd

szukajcy mdroci, s tymi, ktrzy uznaj cnot swoich przeciwnikw i ktrzy ucz si od tych, ktrzy
wyprowadzaj ich z bdu. Wszyscy pozostali, czy to heretycy, wyznawcy vorinizmu, ysperyci albo
maakowie, s rwnie ograniczeni.
Zdja do z ksigi i zrobia ruch, jakby chciaa wsta.
On si myli powiedziaa nagle Shallan, kiedy co zrozumiaa.
Jasnah odwrcia si do niej.
Kabsal powiedziaa dziewczyna, rumienic si. Mwi, e badacie Pustkowcw, poniewa
chcecie udowodni, e vorinizm jest faszywy.
Jasnah prychna pogardliwie.
Nie powiciabym czterech lat ycia na tak prne zajcie. Idiotyzmem jest prba udowodnienia,
e co nie istnieje. Niech wyznawcy vorinizmu wierz, w co chc... mdrzy pord nich znajd dobro i
pocieszenie w swojej wierze, gupcy pozostan gupcami niezalenie od wyznawanej wiary.
Shallan zmarszczya czoo. W takim razie, po co Jasnah badaa Pustkowcw?
Ach. O burzy mowa powiedziaa kobieta, odwracajc si w stron wejcia.
Dziewczyna z zaskoczeniem zorientowaa si, e Kabsal wanie przyszed, ubrany w swoje zwyke
szare szaty. Cicho dyskutowa z pielgniark, ktra wskazywaa na niesiony przez niego koszyk. W kocu
pielgniarka uniosa rce i odesza, a Kabsal triumfalnie podszed do ka Shallan.
W kocu! powiedzia. Stary Mungam bywa prawdziwym tyranem.
Mungam? powtrzya Shallan.
arliwiec, ktry prowadzi to miejsce wyjani Kabsal. Powinni od razu mnie wpuci. W
kocu wiem, co jest potrzebne, eby poczua si lepiej! Wycign soik demu i umiechn si szeroko.
Jasnah pozostaa na zydlu i spogldaa na Kabsala nad kiem.
Sdziabym powiedziaa oschle e dasz Shallan wytchnienie, biorc pod uwag, e twoje
zainteresowanie doprowadzio j do desperacji.
Kabsal zarumieni si. Popatrzy na Shallan, a ona widziaa baganie w jego oczach.
Nie chodzio o ciebie, Kabsalu powiedziaa dziewczyna. Po prostu... nie byam gotowa na
ycie z dala od rodzinnej posiadoci. Nadal nie wiem, co mnie naszo. Nigdy wczeniej nie zrobiam czego
takiego.
Umiechn si i przycign sobie zydel.
Wydaje mi si powiedzia e to brak koloru w tych miejscach sprawia, e ludzie tak dugo
pozostaj chorzy. To, i brak porzdnego jedzenia. Mrugn i odwrci soik w stron Shallan. Zawarto
miaa ciemnoczerwony kolor. Truskawka.
Nigdy o niej nie syszaam powiedziaa Shallan.
Jest niezmiernie rzadka wyjania Jasnah, sigajc po soik. Jak wikszo rolin z Shinovaru,
nie da si jej uprawia w innych miejscach.
Kabsal wydawa si zaskoczony, gdy Jasnah zdja pokrywk i zanurzya palec w soiku. Zawahaa
si, po czym uniosa odrobin demu do nosa, by go powcha.

Wydawao mi si, e nie lubicie demu, jasnoci Jasnah powiedzia Kabsal.


Owszem. Po prostu zaciekawi mnie zapach. Syszaam, e truskawki s bardzo charakterystyczne.
Z powrotem zakrcia soik i wytara palec w chusteczk.
Chleb te przyniosem. Kabsal wyj niewielki bochenek puszystego chleba. Mio z twojej
strony, e mnie nie obwiniasz, Shallan, ale widz, e moje zainteresowanie byo zbyt bezporednie.
Pomylaem, e moe mgbym to przynie...
I co? spytaa Jasnah. Rozgrzeszy si? Przykro mi, e doprowadziem ci do samobjstwa.
Zjedz troch chleba.
Zarumieni si i spuci wzrok.
Oczywicie, e si poczstuj powiedziaa Shallan, posyajc Jasnah wcieke spojrzenie. I ona
te. To bardzo mio z twojej strony, Kabsalu. Wzia chleb, odamaa kawaek dla Kabsala, kawaek dla
siebie i kawaek dla Jasnah.
Nie powiedziaa kobieta. Dzikuj.
Jasnah poprosia Shallan. Moe by chocia sprbowaa? Martwio j, e tak si ze sob nie
dogadywali.
Starsza kobieta westchna.
Dobrze.
Wzia chleb i trzymaa go, kiedy Shallan i Kabsal jedli. Chleb by wilgotny i pyszny, cho Jasnah
skrzywia si, gdy wzia swj do ust i przeua go.
Naprawd powinna sprbowa demu powiedzia Kabsal do Shallan. Truskawki trudno
znale. Musiaem dugo szuka.
Nie wtpi, e rwnie przekupi kupcw pienidzmi krla.
Kabsal westchn.
Jasnoci Jasnah, wiem, e nie darzycie mnie sympati. Ale bardzo staram si by miy. Czy wy
rwnie moglibycie troch poudawa?
Jasnah popatrzya na Shallan, pewnie przypominajc sobie, e zdaniem Kabsala celem jej bada byo
podwaenie vorinizmu. Nie przeprosia, ale te nie odpowiedziaa.
Wystarczy, pomylaa Shallan.
Dem, Shallan powiedzia Kabsal, podajc jej kromk chleba do posmarowania.
A, tak. Swobodn doni zdja pokrywk, przytrzymujc soik midzy kolanami.
Jak sdz, przegapia swj statek powiedzia Kabsal.
Tak.
O co chodzi? spytaa Jasnah.
Shallan skulia si.
Planowaam wyjecha, jasnoci. Przepraszam. Powinnam wam powiedzie.
Jasnah usiada wygodniej.
Pewnie mona si byo tego spodziewa, biorc wszystko pod uwag.

Dem? powtrzy Kabsal.


Shallan zmarszczya czoo. Wyjtkowo upiera si przy tym demie. Uniosa soik i powchaa go,
po czym cofna si.
Strasznie mierdzi! To dem?
Zapach przypomina raczej ocet i boto.
Co takiego? spyta Kabsal z niepokojem. Wzi soik, powcha jego zawarto i cofn si ze
zdegustowan min.
Chyba dostae niewaciwy soik powiedziaa Jasnah. Nie tak ma pachnie?
Zupenie inaczej.
Kabsal zawaha si, po czym i tak woy palec do demu i wepchn spor porcj do ust.
Kabsalu! wykrzykna Shallan. To obrzydliwe!
Zakaszla, ale zmusi si do przeknicia.
Wcale nie jest taki zy. Powinna sprbowa.
Co takiego?!
Naprawd powiedzia, popychajc soik w jej stron. To znaczy, chciaem, eby by
wyjtkowy, dla ciebie. I wyszo tak koszmarnie.
Nie sprbuj go, Kabsalu.
Zawaha si, jakby zastanawia si, czy go w ni wmusi. Dlaczego zachowywa si tak dziwacznie?
Unis do do gowy, wsta i odszed niepewnym krokiem.
Nastpnie ruszy biegiem. Udao mu si przebiec jedynie poow drogi, po czym pad na ziemi, a
jego ciao przelizgno si jeszcze kawaek po nieskalanym kamieniu.
Kabsalu! krzykna Shallan, wyskakujc z ka.
Podbiega do niego, ubrana tylko w bia koszul. Dra. I... i...
Ona te. Sala wirowaa. Nagle poczua si bardzo zmczona. Polizgna si i poczua, e uderza w
podog.
Kto klcza nad ni i przeklina.
Jasnah. Jej gos by odlegy.
Zostaa otruta. Potrzebuj granatu. Przyniecie mi granat!
Mam jeden w sakiewce, pomylaa Shallan. Zacza j maca, udao jej si rozwiza rkaw
bezpiecznej doni. Dlaczego... dlaczego ona chce...
Ale nie, nie mog jej tego pokaza. Dusznik!
Jej myli byy takie mtne.
Shallan powiedziaa Jasnah z niepokojem, bardzo agodnie. Musz Dusznikowa twoj krew,
eby j oczyci. To bdzie niebezpieczne. Skrajnie niebezpieczne. Nie radz sobie dobrze z ciaem i krwi.
Nie do tego mam talent.
Potrzebuje go. eby mnie uratowa. Z trudem signa praw rk i wyja bezpieczn sakiewk.
Nie... moesz...

Cicho, dziecko. Gdzie ten granat!


Nie moesz Dusznikowa powiedziaa sabo Shallan, rozwizujc sakiewk.
Odwrcia j i niewyranie zobaczya, jak na podog wysuwa si zocisty przedmiot, razem z
granatem, ktry da jej Kabsal.
Ojcze Burz! Dlaczego sala si tak krcia?
Jasnah westchna. Gdzie daleko.
Coraz ciemniej...
Co si wydarzyo. Shallan wypenia fala ciepa, co wewntrz jej skry, jakby zostaa wrzucona do
kocioka z wrztkiem. Wrzasna, wygia plecy w uk, jej minie zadray.
Wszystko pociemniao.

wietlisty z miejsca narodzin gosiciel nadchodzi / by gosi / miejsce narodzin / wietlistych.


Cho nie jestem szczegln wielbicielk poetyckiej formy ketek jako sposobu przekazywania
informacji, ten autorstwa Allahna bywa czsto cytowany jako odniesienie do Uruthiru. Wierz, e kto
pomyli dom wietlistych z ich miejscem narodzin.
Grujce ciany rozpadliny po obu stronach Kaladina porasta zielonkawo-szary mech. Pomienie
pochodni taczyy, wiato odbijao si od liskich, mokrych od deszczu fragmentw skay. Wilgotne
powietrze byo chodne, a arcyburza pozostawia kaue i sadzawki. Z gbokiej kauy, ktr mija Kaladin,
wystaway koci okciowa i promieniowa. Nie zatrzyma si, eby sprawdzi, czy znajdzie te reszt
szkieletu.
Gwatowne przypywy, pomyla Kaladin, nasuchujc krokw mostowych za plecami. Ta caa woda
musi si gdzie podziewa, inaczej mielibymy kanay zamiast rozpadlin.
Kaladin nie widzia, czy jego sen by prawdziwy, ale rozpyta si i rzeczywicie wschodnia cz
Strzaskanych Rwnin bya bardziej otwarta ni zachodnia. Paskowye zerodoway. Gdyby mostowym
udao si tam dotrze, mogliby moe uciec na wschd.
Mogliby. W tamtej okolicy yo wiele przepastnych bestii, a jej obrzea patrolowali alethyjscy
zwiadowcy. Gdyby druyna Kaladina na nich natrafia, mieliby kopot z wyjanieniem, co tam robi grupa
uzbrojonych mczyzn, wielu z pitnami niewolnikw.
Syl sza wzdu ciany rozpadliny, mniej wicej na wysokoci gowy Kaladina. Jej ziemiospreny nie
cigay w d, w przeciwiestwie do wszystkiego innego. Sza z rkami za plecami, a jej malutka, duga do
kolan spdnica falowaa na niewidocznym wietrze.
Uciec na wschd. To si wydawao mao prawdopodobne. Arcyksita bardzo starali si zbada
tamt okolic, szukajc drogi do centrum Rwnin. Nie udao im si. Przepastne bestie zabiy kilka grup.
Inne utkny w rozpadlinach podczas arcyburz, mimo rodkw ostronoci. Nie dao si dokadnie

przewidzie arcyburzy.
Inne druyny zwiadowcw unikny tego losu. Wykorzystywali olbrzymie rozkadane drabiny, by
wspina si na paskowye podczas arcyburz. Utracili jednak wielu ludzi, gdy szczyty paskowyw nie
zapewniay dobrej osony podczas burz, a do rozpadlin nie dao si wprowadzi wozw czy innych
zabezpiecze. Jak sysza, najwikszym problemem okazay si jednak patrole Parshendich. Znaleli i
wybili dziesitki druyn zwiadowcw.
Kaladinie? spyta Teft, podchodzc bliej. Po drodze rozchlapa wod z kauy, w ktrej unosiy
si niewielkie skorupy kremlikw. Wszystko w porzdku?
Jasne.
Wydajesz si zamylony.
To raczej wina niadania odpar Kaladin. Breja bya tego ranka wyjtkowo gsta.
Teft umiechn si.
Nigdy nie uwaaem ci za wygadanego.
Kiedy byem bardziej. Mam to po matce. Cokolwiek powiedziao si w jej obecnoci, ona umiaa
to wykrci na drug stron i rzuci z powrotem.
Teft pokiwa gow. Przez jaki czas szli w milczeniu, mostowi z tyu zaczli si mia, gdy Dunny
opowiedzia histori o pierwszej dziewczynie, z ktr si caowa.
Synu odezwa si w kocu starszy mczyzna czy ostatnio nie czue si dziwnie?
Dziwnie? W jaki sposb dziwnie?
Nie wiem. Po prostu... cokolwiek osobliwego? Zakaszla. Wiesz, na przykad dziwny przypyw
siy? Wraenie, e... no, jeste lekki?
Wraenie, e jestem jaki?
Lekki. No, moe, jakby mia lekk gow. Zawroty gowy. Takie rzeczy. Niech to burza, synu.
Chc po prostu sprawdzi, czy nadal jeste chory. Ta arcyburza mocno ci poturbowaa.
Czuj si dobrze odpar Kaladin. Waciwie, zadziwiajco dobrze.
Osobliwe, co?
To byo osobliwe. Karmio drczc go obaw, e pad ofiar nadnaturalnego przeklestwa, z
gatunku tych, ktre podobno przytrafiay si ludziom szukajcym Starej Magii. Kryy opowieci o zych
ludziach, ktrzy zostali niemiertelni, a pniej raz za razem byli drczeni jak Extes, ktremu kadego
dnia odrywano ramiona, gdy odda swojego syna w ofierze Pustkowcom, by pozna dat swojej mierci.
To bya tylko opowie, ale w kocu one skd si bray.
Kaladin y, cho wszyscy umierali. Czy to dzieo jakiego sprena z Potpienia rodem, ktry bawi
si nim jak wiatrospren, ale w o wiele bardziej nikczemny sposb? Pozwala mu myle, e moe uda mu
si zrobi co dobrego, a pniej zabija kadego, komu Kaladin chcia pomc? Podobno istniay tysice
rodzajw sprenw, wielu ludzie nigdy nie widzieli i nie wiedzieli o ich istnieniu. Syl za nim podaa. Czy
jaki zy spren mg robi to samo?
Bardzo niepokojca myl.

Przesdy s bezuyteczne, powiedzia sobie z naciskiem. Jeli powici im zbyt wiele myli,
czowiek stawa si jak Durk i upiera si, e podczas kadej bitwy musi mie na sobie swoje przynoszce
szczcie buty.
Dotarli do miejsca, gdzie rozpadlina rozwidlaa si, omijajc paskowy na grze. Kaladin odwrci
si do mostowych.
To miejsce rwnie dobre, jak kade inne.
Mostowi zatrzymali si i zebrali razem. Widzia oczekiwanie w ich oczach, ekscytacj.
Te si tak kiedy czu, zanim pozna bl i wyczerpanie po wiczeniach. Co dziwne, Kaladin czu
teraz jednoczenie wikszy podziw dla wczni i wiksze ni rozczarowanie ni w modoci. Uwielbia
skupienie, uczucie pewnoci, ktre wypeniao go, kiedy walczy. Ale to nie uratowao tych, ktrzy za nim
szli.
W tym momencie powinienem wam powiedzie, jaka z was aosna gromadka zwrci si do
mczyzn. Zawsze tak si to robi. Sierant prowadzcy szkolenie mwi rekrutom, e s aoni. Wskazuje
ich sabe punkty, moe wiczy z kilkoma, rzucajc ich na plecy, eby si nauczyli pokory. Sam to robiem
kilka razy, kiedy szkoliem nowych wcznikw. Pokrci gow. Dzi nie tak zaczniemy. Wy nie
potrzebujecie lekcji pokory. Nie nicie o chwale. nicie o przeyciu. Co najwaniejsze, nie jestecie aosn,
nieprzygotowan grupk rekrutw, z ktr ma do czynienia wikszo sierantw. Jestecie twardzi.
Widziaem, jak cae mile biegniecie z mostem. Jestecie dzielni. Widziaem, jak nacieracie prosto na
ucznikw. Jestecie zdeterminowani. Inaczej nie byoby was tutaj, ze mn, w tej chwili.
Kaladin zrobi krok w bok i wycign porzucon wczni ze sterty naniesionych przez wod
mieci. Kiedy j wzi, zorientowa si jednak, e grot zosta odamany. Prawie rzuci j na bok, ale
zastanowi si.
Wcznie byy dla niego niebezpieczne. Sprawiay, e chcia walczy, a to mogo go doprowadzi do
przekonania, e jest tym, kim by kiedy, Kaladinem Burz Bogosawionym, pewnym siebie dowdc
oddziau. Ju nie by tym mczyzn.
Wydawao si, e kiedykolwiek siga po bro, ludzie wok niego umierali zarwno przyjaciele,
jak i wrogowie. Dlatego na razie dobrze, e trzyma ten kawaek drewna to by kij. Nic wicej. Kij, ktry
mg wykorzysta do szkolenia.
Do wczni mg wrci kiedy indziej.
Dobrze, e jestecie ju przygotowani powiedzia mostowym. Poniewa nie mamy szeciu
tygodni, ktre dostawaem na wyszkolenie nowej grupy rekrutw. W cigu szeciu tygodni Sadeas
doprowadzi do mierci poowy z nas. Zamierzam doprowadzi do tego, bycie za sze tygodni pili piwo w
gospodzie w bezpiecznej okolicy.
Na te sowa kilku z nich wydao okrzyki.
Musimy by szybcy powiedzia Kaladin. Musz bardzo was naciska. To jedyne rozwizanie.
Spojrza na drzewce wczni. Ale pierwszym, czego musicie si nauczy, jest to, e nie ma nic zego w
przejmowaniu si.

Dwudziestu trzech mostowych stao w podwjnym szeregu. Nawet Leyten, ktry zosta powanie
ranny. Nie pozosta aden, ktry byby tak ranny, e nie mg si rusza, cho Dabbid wci wpatrywa si
w przestrze. Skaa sta z rkami zaoonymi na piersi, wyranie nie mia zamiaru uczy si walki.
Parshmen Shen sta na samym kocu. Gapi si w ziemi. Kaladin nie zamierza dawa mu wczni do rki.
Cz mostowych wydawaa si zdziwiona tym, co Kaladin powiedzia o uczuciach, cho Teft unis
brew, a Moash ziewn.
Co masz na myli? spyta Drehy.
By chudym jasnowosym mczyzn, muskularnym i o dugich koczynach. Mwi ze sabym
akcentem, pochodzi z dalekiego zachodu, z miejsca zwanego Rianal.
Wielu onierzy powiedzia Kaladin, przecigajc kciukiem po kiju i czujc jego soje sdzi, e
najlepiej si walczy, jeli jest si zimnym i beznamitnym. Ja uwaam, e to bzdury. Owszem, trzeba by
skupionym. Owszem, uczucia s niebezpieczne. Ale jeli niczym si nie przejmujecie, to czym jestecie?
Zwierztami, ktrymi kieruje jedynie dza krwi. Nasze uczucia czyni nas ludmi. Musimy walczy z
jakiego powodu. Dlatego mwi, e nie ma nic zego w przejmowaniu si. Porozmawiamy o panowaniu
nad strachem i gniewem, ale pamitajcie, e to moja pierwsza lekcja dla was.
Niektrzy mostowi kiwali gowami. Inni wci wydawali si zdezorientowani. Kaladin przypomnia
sobie, jak sam by w takiej sytuacji, i zastanawia si, dlaczego Tukks marnuje czas na mwienie o
uczuciach. Sdzi, e rozumie uczucia pragnienie, by nauczy si posugiwania wczni, wywodzio si z
jego uczu. Zemsty. Nienawici. dzy wadzy, by ukara Vartha i onierzy z jego oddziau.
Podnis wzrok, prbujc odpdzi te wspomnienia. Nie, mostowi nie rozumieli jego sw o
przejmowaniu si, ale moe pniej je sobie przypomn, jak on sam.
Druga lekcja powiedzia Kaladin, uderzajc okaleczon wczni o ska z trzaskiem, ktry odbi
si echem w caej rozpadlinie jest bardziej praktyczna. Zanim nauczycie si walczy, musicie nauczy si,
jak sta. Upuci wczni. Mostowi patrzyli na niego z rozczarowaniem.
Kaladin przyj podstawow postaw wcznika: nogi szeroko ale nie za szeroko rozstawione,
odwrcone na boki, kolana lekko ugite.
Blizno, chc, eby sprbowa popchn mnie do tyu.
Co?
Sprbuj wytrci mnie z rwnowagi powiedzia Kaladin. Sprawi, ebym si potkn.
Blizna wzruszy ramionami i zrobi krok naprzd. Prbowa popchn Kaladina do tyu, ale ten bez
trudu, krtkim gestem odepchn jego rce na boki. Blizna zakl i znw si na niego rzuci, ale Kaladin
chwyci go za rami i popchn do tyu, a mczyzna si zatoczy.
Drehy, pom mu powiedzia Kaladin. Moashu, ty te. Sprbujcie pozbawi mnie rwnowagi.
Pozostali dwaj doczyli do Blizny. Kaladin uchyla si przed ich atakami, cay czas pozostawa
midzy nimi i dostosowywa swoj postaw, by powstrzyma kad prb. Chwyci Drehyego za rami i
szarpn nim do przodu, niemal go przewracajc. Zrobi krok do przodu, kiedy Blizna rzuci si na niego
caym ciaem, zmieni kierunek ruchu mczyzny i odrzuci go do tyu. Cofn si, gdy Moash chwyci go za

ramiona, pozbawiajc rwnowagi.


Kaladin pozosta cakowicie niewzruszony, przelizgiwa si midzy nimi i dostosowywa swj
rodek cikoci, zginajc kolana i przestawiajc stopy.
Walka zaczyna si od ng powiedzia, unikajc atakw. Niewane, jak szybko moecie dgn
i jak dokadnie pchn. Jeli przeciwnik moe podci wam nogi albo sprawi, e si potkniecie,
przegrywacie. A przegrana oznacza mier.
Kilku z przygldajcych si mostowych prbowao naladowa Kaladina i lekko przykucno.
Blizna, Drehy i Moash w kocu postanowili skoordynowa atak i razem rzuci si na dowdc. Unis rk.
Dobra robota.
Gestem kaza im wrci do pozostaych. Niechtnie przerwali atak.
Podziel was dzi na pary stwierdzi Kaladin. Spdzimy cay dzie... i pewnie reszt tego
tygodnia... na wiczeniu postawy. Na nauce, jak j utrzyma, jak nie blokowa kolan w chwili zagroenia,
jak utrzymywa rwnowag. To potrwa, ale obiecuj wam, e jeli od tego zaczniemy, szybciej nauczycie
si by miertelnie niebezpieczni. Nawet jeli na pocztku bdzie si wydawa, e tylko stoicie.
Mczyni pokiwali gowami.
Teft rozkaza Kaladin. Podziel ich na pary ze wzgldu na wzrost i wag, pniej przewicz z
nimi podstawow pozycj wcznika.
Tak, panie! odpar krtko Teft.
Nastpnie znieruchomia, gdy zorientowa si, jak wiele zdradzi. Szybko, z jak zareagowa,
wyranie wiadczya, e by kiedy onierzem. Spojrza Kaladinowi w oczy i zrozumia, e tamten te to
wie. Starszy mczyzna skrzywi si, lecz Kaladin odpowiedzia mu umiechem. Mia pod swoim
dowdztwem weterana. To mogo wiele uatwi.
Teft nie udawa niewiedzy i szybko wszed w rol prowadzcego szkolenie sieranta, dzielc
mczyzn na pary i korygujc ich postaw. Nic dziwnego, e nigdy nie zdejmuje tej koszuli, pomyla
Kaladin. Pewnie ma pod ni mnstwo blizn.

Kiedy Teft uczy mostowych, Kaladin gestem wezwa do siebie Ska.


Tak? spyta Rogoerca. By tak szeroki w piersi, e jego kamizela z trudem si dopinaa.
Wczeniej co mwie powiedzia Kaladin. e jeste ponad walk?
Prawda. Nie jestem czwartym synem.
A co to ma wsplnego?
Pierwszy i drugi syn s potrzebni do gotowania powiedzia Skaa, unoszc palec. To
najwaniejsze. Bez jedzenia nikt nie przeyje, tak? Trzeci syn jest rzemielnikiem. To ja. Su z dum.
Dopiero czwarty syn moe zosta wojownikiem. Wojownicy, oni nie s tak potrzebni jak jedzenie czy
rzemioso. Rozumiesz?
O waszym zawodzie decyduje kolejno urodzenia?
Tak odpar z dum Skaa. Tak najlepiej. Na Szczytach zawsze jest co je. Nie kada rodzina

ma czterech synw. Dlatego nie zawsze jest potrzebny onierz. Nie mog walczy. Jaki czowiek mgby to
robi przed Ulitekanaki?
Kaladin posa spojrzenie Syl. Wzruszya ramionami, najwyraniej nie obchodzio jej, co robi Skaa.
W porzdku powiedzia. W takim razie mam dla ciebie inne zadanie. We Lopena, Dabbida...
Zawaha si. I Shena. Jego te.
Skaa tak zrobi. Lopen sta w szeregu, uczc si przyjmowa pozycj, cho Dabbid jak zwykle
pozosta na uboczu i gapi si na nie wiadomo co. Cokolwiek go dopado, byo gorsze ni zwyczajny szok
bitewny. Shen sta obok niego, niepewny, jakby nie wiedzia, gdzie jest jego miejsce.
Skaa wycign Lopena z szeregu, po czym chwyci Dabbida i Shena, i wrci do Kaladina.
Gancho odezwa si Lopen, salutujc od niechcenia. Pewnie z jedn rk bybym kiepskim
wcznikiem.
Owszem odpar Kaladin. Wy macie co innego do zrobienia. Bdziemy mieli problemy z
Gazem i naszym nowym kapitanem... a przynajmniej jego on... jeli nic nie przyniesiemy.
Nasza trjka nie moe wykona pracy trzydziestu ludzi, Kaladinie powiedzia Skaa, drapic si
po brodzie. To niemoliwe.
Moe nie zgodzi si Kaladin. Ale wikszo czasu w rozpadlinach spdzamy na poszukiwaniu
trupw, ktre nie zostay ju oczyszczone. Sdz, e moemy pracowa o wiele szybciej. Musimy pracowa
o wiele szybciej, jeli mamy wiczy z wczniami. Na szczcie, mamy przewag.
Wycign rk, a wtedy wyldowaa na niej Syl. Wczeniej z ni porozmawia, a ona
zaakceptowaa jego plan. Nie zauway, eby robia co szczeglnego, ale Lopen nagle westchn. Syl staa
si dla niego widoczna.
Ach... powiedzia Skaa, z szacunkiem kaniajc si Syl. Jak zbieranie rolin.
Niech mnie iskry odezwa si Lopen. Skao, nigdy nie powiedziae, e to jest takie adne!
Syl umiechna si szeroko.

Zachowaj szacunek powiedzia Skaa. Nie powiniene o niej tak mwi, may czowieczku.
Mostowi rzecz jasna wiedzieli o Syl. Kaladin o niej nie mwi, ale widzieli, jak rozmawia z
powietrzem, i Skaa im wyjani.
Lopenie powiedzia Kaladin. Syl porusza si szybciej ni mostowy. Wyszuka miejsca, w
ktrych jest co do zabrania, a wasza czwrka bdzie moga szybko je przejrze.
To niebezpieczne stwierdzi Skaa. A jeli napotkamy przepastn besti, kiedy bdziemy sami?
Niestety, nie moemy wrci z pustymi rkami. Chyba nie chcemy, eby Hashal postanowia
wysa na d Gaza, by nas nadzorowa?
Lopen prychn.
Nigdy by tego nie zrobi, gancho. Tu jest zbyt wiele pracy.
I zbyt niebezpiecznie doda Skaa.
Wszyscy to powtarzaj stwierdzi Kaladin. Ale ja nigdy nie widziaem nic poza tymi

zadrapaniami na cianach.
One tu s sprzeciwi si Rogoerca. To nie tylko legenda. Zanim przybye, p druyny
mostowej zostao zabite. Poarte. Wikszo bestii przybywa na rodkowe paskowye, ale niektre
docieraj a tutaj.
C, nie chciabym naraa was na niebezpieczestwo, ale jeli nie sprbujemy, odbior nam prac
w rozpadlinach i bdziemy musieli czyci latryny.
Dobrze, gancho powiedzia Lopen. Pjd.
Ja te doda Skaa. Pod opiek aliikamura powinnimy by bezpieczni.
Mam zamiar nauczy ci walczy powiedzia Kaladin. Kiedy Skaa zmarszczy czoo, doda
popiesznie: Chodzio mi o Lopena. Jedna rka nie oznacza, e jeste bezuyteczny. Bdziesz w gorszej
sytuacji, ale mog nauczy ci kilku rzeczy, ktre ci pomog. W tej chwili jednak zbieracz jest dla nas
waniejszy od kolejnego wcznika.
Brzmi rozsdnie.
Lopen zrobi gest w stron Dabbida i obaj poszli po worki. Skaa chcia do nich doczy, ale
Kaladin wzi go za rk.
Nie zrezygnowaem ze znalezienia atwiejszej drogi ucieczki ni walka powiedzia do niego
Kaladin. Gdybymy nie wrcili, Gaz i pozostali pewnie uznaliby, e dopada nas przepastna bestia. Jeli
istnieje jaki sposb, by dotrze na drug stron...
Skaa mia sceptyczn min.
Wielu tego szukao.
Wschodnia strona jest otwarta.
Tak zgodzi si ze miechem Skaa a jeli uda ci si dotrze tak daleko, i nie zje ci po drodze
przepastna bestia ani nie zatopi powd, nazw ci moj kalukiiki.
Kaladin unis brew.

Tylko kobieta moe by kalukiiki powiedzia Skaa, jakby to wszystko wyjaniao.


on?
Skaa zamia si jeszcze goniej.
Nie, nie. Chorzy od powietrza ludzie z nizin. Ha!
Cudownie. Posuchaj, zobacz, czy uda ci si zapamita, jak wygldaj rozpadliny, moe nawet
narysowa map. Podejrzewam, e wikszo z tych, ktrzy tu schodz, trzyma si gwnych drg. To
oznacza, e atwiej nam bdzie co znale w bocznych przejciach, tam wanie pol Syl.
Boczne przejcia? powtrzy Rogoerca, nadal rozbawiony. Mona by sdzi, e chcesz, bym
zosta poarty. Ha, i to przez wielkoskorupa. One maj by smakowane, a nie smakowa nas.
Ja...
Nie, nie. To dobry plan. Tylko artuj. Bd ostrony i dobrze, e mog to robi, skoro nie chc
walczy.

Dzikuj. Moe przypadkiem natrafisz na miejsce, gdzie bdziemy mogli wspi si na gr.
Zrobi to. Skaa pokiwa gow. Ale nie moemy po prostu wyj. Armia ma wielu
zwiadowcw na Paskowyach. Std wiedz, kiedy wielkoskorupy wychodz, eby si przepoczwarzy.
Zobacz nas, a my nie przejdziemy przez rozpadlin bez mostu.
Niestety, to by dobry argument. Jeli wyjd na gr w tym miejscu, kto ich zobaczy. Jeli wyjd
porodku, utkn porodku paskowyu. Jeli wyjd bliej terytorium Parshendich, zobacz ich zwiadowcy
wroga. Zakadajc, e w ogle uda im si wydosta z rozpadliny. Cho niektre miay gboko zaledwie
czterdziestu lub pidziesiciu stp, wiele miao ich ponad sto.
Syl podleciaa, by poprowadzi Ska i jego ekip, a Kaladin wrci do gwnej grupy mostowych,
by pomc Teftowi w korygowaniu pozycji. To byo trudne zadanie, jak zawsze pierwszego dnia. Mostowi
byli nieskoordynowanii i niepewni.
Ale charakteryzowao ich te niezwyke zdecydowanie. Kaladin nigdy nie pracowa z grup, ktra
by tak mao narzekaa. Mostowi nie prosili o przerw. Nie posyali mu niechtnych spojrze, kiedy zmusza
ich do wikszego wysiku. Grymasy na ich twarzach byy skierowane do nich samych, zocili si na siebie,
e nie ucz si szybciej.
I dobrze im szo. Po zaledwie kilku godzinach najbardziej utalentowani z nich szczeglne Moash
zaczynali si zmienia w wojownikw. Ich postawa staa si bardziej stanowcza i nabrali pewnoci siebie.
Cho powinni czu wyczerpanie i frustracj, byli jeszcze bardziej zdeterminowani.
Kaladin cofn si, patrzc, jak Moash przyjmuje postaw po tym, jak Teft go popchn. To byo
wiczenie powracania Moash pozwala, by Teft go przewrci, po czym znw stawa na nogach. I jeszcze
raz, i jeszcze raz. Celem byo wyszkolenie odruchowego powrotu do postawy. Kaladin zazwyczaj
zaczynaby te wiczenia dopiero drugiego lub trzeciego dnia. Jednak oto Moash zaczyna sobie z tym radzi
po zaledwie dwch godzinach. Byli jeszcze dwaj inni Drehy i Blizna ktrzy uczyli si niemal rwnie
szybko.
Kaladin opar si o skaln cian. Zimna woda pyna po kamieniu obok niego, a falbankowiec z
wahaniem rozoy swoje wachlarzowate licie tu przy jego gowie dwa szerokie pomaraczowe licie
z kolcami na czubkach, rozwijajce si jak otwierana do.
Czy to ich wyszkolenie jako mostowych? zastanawia si Kaladin. Czy ich pasja? Da im szans
si broni. Taka moliwo zmieniaa czowieka.
Kiedy Kaladin przyglda si, jak stoj, zdecydowanie i kompetentnie, w postawach, ktre dopiero
co poznali, uwiadomi sobie co. Ci ludzie odrzuceni przez armi, zmuszeni, by pracowa a padn, a
pniej dziki starannemu planowaniu Kaladina dodatkowo karmieni byli najsprawniejszymi i najlepiej
przygotowanymi do szkolenia rekrutami, jakich kiedykolwiek dosta.
Prbujc ich pognbi, Sadeas przygotowa ich do mistrzostwa.

Pomie i wgiel. Skra tak straszliwa. Oczy jak czarne jamy.


Cytat z Iviad prawdopodobnie nie wymaga przypisu, ale to pochodzi z wersu 482, gdybym
musiaa go szybko znale.
Shallan obudzia si w niewielkim biaym pomieszczeniu.
Usiada, czujc si dziwnie zdrowa. Jasne promienie soca przewietlay cienkie biae zasony w
oknie, przebijajc tkanin i wpadajc do pokoju. Shallan zmarszczya czoo i potrzsna gow. Wydawao
jej si, e powinna by poparzona od palcw u ng po uszy, a jej skra powinna uszczy si patami. Ale to
byo tylko wspomnienie. Miaa ran na rce, ale poza tym bya cakiem zdrowa.
Szelest. Odwrcia si i zobaczya pielgniark idc biaym korytarzem na zewntrz. Kobieta
najwyraniej zobaczya, e Shallan si ockna, i teraz niosa komu wieci.
Jestem w szpitalu, pomylaa Shallan. Przeniesiona do prywatnego pokoju.
Do rodka zajrza onierz i popatrzy na ni. Najwyraniej by to strzeony pokj.
Co si stao?! zawoaa do niego. Zostaam otruta, prawda? Nagle poczua wstrzs. Kabsal!
Czy z nim wszystko w porzdku?
Stranik wrci na swoje miejsce. Shallan zacza wychodzi z ka, ale on znw zajrza do rodka i
spiorunowa j wzrokiem. Jkna wbrew sobie i znw si pooya. Nadal miaa na sobie jedn ze
szpitalnych koszul, przypominajc nieco mikki szlafrok kpielowy.
Jak dugo bya nieprzytomna? Dlaczego bya...
Dusznik! uwiadomia sobie. Oddaam go Jasnah.
Nastpne p godziny byo najgorsze w yciu Shallan. Spdzia je, znoszc okazjonalne spojrzenia
stranika i czujc mdoci. Co si stao?
Wreszcie na drugim kocu korytarza pojawia si Jasnah. Miaa inn sukni, czarn z jasnoszarymi
lamwkami. Ruszya w stron pokoju jak strzaa i jednym sowem odesaa stranika. Mczyzna odszed

popiesznie, jego buty uderzay w kamienn podog goniej ni pantofle Jasnah.


Kobieta wesza do rodka, a cho nie oskaraa, jej spojrzenie byo tak wrogie, e Shallan miaa
ochot wczoga si pod kodr i ukry. Nie. Chciaa wczoga si pod ko, zakopa w pododze i
umieci warstw kamienia midzy sob a tymi oczami.
Ostatecznie jedynie spucia z zawstydzeniem wzrok.
Mdrze zrobia, zwracajc Dusznik powiedziaa Jasnah gosem jak ld. Uratowa ci ycie. Ja
ci uratowaam ycie.
Dzikuj wyszeptaa Shallan.
Z kim wsppracujesz? Ktry krg wyznawcw przekupi ci, eby ukrada fabrial?
aden z nich, jasnoci. Ukradam go z wasnej woli.
Chronienie ich ci nie pomoe. W kocu powiesz mi prawd.
To jest prawda powiedziaa Shallan, podnoszc wzrok. Czua w sobie odrobin sprzeciwu.
Dlatego wanie zostaam twoj podopieczn. Aby ukra ten Dusznik.
Tak, ale dla kogo?
Dla siebie. Czy tak trudno uwierzy, e mogam dziaa dla siebie? Czy jestem a tak aosn
porak, e jedynym racjonalnym wyjciem jest zaoenie, e zostaam oszukana lub zmanipulowana?!
Nie masz powodu, by podnosi gos, dziecko powiedziaa spokojnie Jasnah. I masz wszelkie
powody, by pamita o swojej pozycji.
Shallan spucia wzrok.
Jasnah milczaa przez dusz chwil. W kocu westchna.
Co ty sobie mylaa, dziecko?
Mj ojciec nie yje.
I co z tego?
Nie by lubiany, jasnoci. Waciwie by znienawidzony, a moja rodzina zbankrutowaa. Bracia
prbuj udawa, e on wci yje. Ale... Czy odway si powiedzie, e jej ojciec mia Dusznik? Gdyby
to zrobia, nie usprawiedliwioby to czynu Shallan, a mogo wpakowa rodzin w jeszcze wiksze kopoty.
Potrzebowalimy czego. Przewagi. Sposobu, by szybko zarobi pienidze albo je stworzy.
Jasnah znw milczaa. Kiedy w kocu si odezwaa, wydawaa si lekko rozbawiona.
Mylaa, e waszym wybawieniem bdzie rozwcieczenie nie tylko wszystkich arliwcw, ale te
caego Alethkaru? Czy pomylaa, co by zrobi mj brat, gdyby si o tym dowiedzia?
Shallan odwrcia wzrok, czua si jednoczenie gupia i zawstydzona.
Jasnah westchna.
Czasami zapominam, jak moda jeste. Rozumiem, e kradzie moga ci si wydawa kuszca. Ale
i tak bya to gupota. Zaatwiam ci powrt do Jah Keved. Rano wyjedziesz.
Ja... To byo wicej ni zasugiwaa. Dzikuj.
Twj przyjaciel arliwiec nie yje.
Shallan z przeraeniem podniosa wzrok.

Co si stao?
Chleb by zatruty. Grzbietoamaczowy proszek. Zabjczy, posypano nim chleb tak, by wyglda
jak mka. Podejrzewam, e chleb by traktowany w podobny sposb za kadym razem, kiedy przychodzi.
Jego celem byo skonienie mnie, ebym zjada kawaek.
Ale ja jadam duo tego chleba!
W demie byo antidotum powiedziaa Jasnah. Znalelimy je w kilku pustych soikach, z
ktrych korzysta.
To niemoliwe!
Zaczam ledztwo mwia dalej kobieta. Powinnam zrobi to od razu. Nikt do koca nie
pamita, skd si wzi ten Kabsal. Cho wobec ciebie i mnie wyraa si poufale o innych arliwcach,
oni nie znali go dobrze.
Czyli on...
Bawi si tob, dziecko. Przez cay czas wykorzystywa ci, eby dotrze do mnie. Szpiegowa i
zabi, gdyby mu si udao. Mwia tak spokojnie, tak beznamitnie. Sdz, e podczas ostatniej prby
uy o wiele wicej proszku, wicej ni kiedykolwiek wczeniej, moe liczy, e nim odetchn. Uwiadamia
sobie, e to ostatnia szansa. Jednak zwrcio si to przeciwko niemu, gdy trucizna zadziaaa o wiele
szybciej ni si spodziewa.
Kto j prawie zabi. Nie kto, Kabsal. Nic dziwnego, e tak bardzo chcia, eby sprbowaa demu!
Jestem tob bardzo rozczarowana, Shallan powiedziaa Jasnah. Widz teraz, dlaczego
prbowaa odebra sobie ycie. To przez poczucie winy.
Nie prbowaa si zabi. Ale co dobrego by dao wyznanie tego? Jasnah si nad ni litowaa, lepiej
nie dawa jej powodu, by zmienia zdanie. Ale co z tymi dziwnymi rzeczami, ktre Shallan widziaa i
ktrych dowiadczya? Czy Jasnah moga je wyjani?
Patrzc na Jasnah i widzc zimn wcieko ukryt za spokojn twarz, Shallan bya tak przeraona,
e pytania o symbologowych i dziwne miejsce, ktre odwiedzia, zamary na jej wargach. Jak moga
myle, e jest dzielna? Nie bya dzielna. Bya gupia. Pamitaa czasy, gdy wcieko ojca odbijaa si
echem w caym domu. Cichszy, bardziej usprawiedliwiony gniew Jasnah by nie mniej oniemielajcy.
C, musisz nauczy si y z poczuciem winy powiedziaa Jasnah. Nie ucieka z moim
fabrialem, ale odrzucia bardzo obiecujc karier. Ten gupi plan splami twoje ycie na lata. adna kobieta
nie pozwoli ci zosta swoj podopieczn. Odrzucia to. Z niesmakiem potrzsna gow. Nienawidz
si myli.
Z tymi sowami odwrcia si.
Shallan uniosa rk. Musz przeprosi. Musz co powiedzie.
Jasnah?
Kobieta nie spojrzaa na ni, a stranik nie powrci.
Shallan zwina si pod kodr, odek miaa cinity i czua si tak le, e przez chwil aowaa,
e nie wbia tego odamka szka odrobin gbiej. Albo moe e Jasnah nie spnia si z uratowaniem jej.

Utracia wszystko. adnego fabriala, by chroni rodzin, adnej dalszej nauki. Ani Kabsala. Jego
zreszt nigdy nie miaa.
Jej zy moczyy poduszk, gdy soce na zewntrz gaso, a pniej znikno. Nikt nie przyszed, by
sprawdzi jej stan.
Nikogo to nie obchodzio.

Rok wczeniej
Kaladin siedzia w milczeniu w przedsionku drewnianego punktu dowodzenia Amarama. Budynek
skada si z tuzina czci, ktre mona byo rozdzieli i zaprzc do nich chulle. Kaladin siedzia przy oknie
i spoglda na obz. W miejscu, gdzie stacjonowa jego oddzia, ziaa luka. Widzia j ze swojego miejsca.
Ich namioty zostay zwinite i oddane innym oddziaom.
Pozostao czterech jego ludzi. Czterech z dwudziestu szeciu. A ludzie nazywali go szczciarzem.
Burz Bogosawionym. Nawet zaczyna w to wierzy.
Zabiem dzi Odpryskowego, pomyla otpiay. Jak Lanacin Pewny albo Evod Celny. Ja. Zabiem
jednego z nich.
I nic go to nie obchodzio.
Opar ramiona na drewnianym parapecie. W oknie nie byo szka i czu podmuchy wiatru. Midzy
namiotami przelatywa wiatrospren. W pomieszczeniu za plecami Kaladina lea gruby czerwony dywan, a
na cianach wisiay tarcze. Byo te kilka tapicerowanych krzese, takich jak to, na ktrym siedzia. To by
may przedsionek punktu dowodzenia may, jednak wikszy od caego ich domu w Palenisku, cznie z
sal operacyjn.
Zabiem Odpryskowego, pomyla znowu. A pniej oddaem Ostrze i Pancerz.
To musiaa by najbardziej bezdennie gupia rzecz, jak zrobi ktokolwiek, w ktrymkolwiek
krlestwie, w ktrejkolwiek epoce. Jako Odpryskowy, Kaladin byby waniejszy ni Roshone waniejszy
nawet od Amarama. Mgby uda si na Strzaskane Rwniny i walczy w prawdziwej wojnie.
Koniec z granicznymi potyczkami. Koniec z maostkowymi jasnookimi kapitanami z niewanych
rodw, rozgoryczonymi, gdy pozostawiono ich na tyach. Ju nigdy nie musiaby si martwi pcherzami
od butw, ktre nie pasoway, brej smakujc kremem albo innymi onierzami, ktrzy mieli ochot na
bjk.

Mgby by bogaty. Odda to wszystko, od niechcenia.


A mimo to, sama myl o dotkniciu tego Ostrza sprawiaa, e robio mu si niedobrze. Nie pragn
bogactwa, tytuw, armii ani nawet porzdnego posiku. Chcia mc cofn czas i uratowa ludzi, ktrzy mu
ufali. Dlaczego pobieg za Odpryskowym? Powinien uciec. Ale nie, on upiera si, by zaatakowa
burzowego Odpryskowego.
Chronie swojego arcymarszaka, powiedzia sobie. Jeste bohaterem.
Ale dlaczego ycie Amarama byo wicej warte ni ycie jego ludzi? Kaladin suy Amaramowi ze
wzgldu na honor, ktry tamten okaza. Podczas arcyburz dzieli si z wcznikami wygod swojego punktu
dowodzenia, co burz z innym oddziaem. Nalega, by jego ludzie byli dobrze karmieni i opacani. Nie
traktowa ich jak boto.
Jednake pozwala na to swoim podwadnym. I zama obietnic, e ochroni Tiena.
Ja te. Ja te...
Wntrze Kaladina wypeniao poczucie winy i smutek. Jedno pozostao w tym jasne, niczym plama
wiata na cianie ciemnego pomieszczenia. Nie chcia mie nic do czynienia z tymi Odpryskami. Nie chcia
ich nawet dotyka.
Drzwi otworzyy si z hukiem i Kaladin obrci si na krzele. Do rodka wszed Amaram. Wysoki,
szczupy, o pocigej twarzy, ubrany w dugi wojskowy paszcz w ciemnozielonym odcieniu. Szed o
kulach. Kaladin obrzuci krytycznym spojrzeniem banda i ubki. Ja poradzibym sobie lepiej, pomyla.
Nalegaby te, by pacjent pozosta w ku.
Amaram rozmawia z jednym ze swoich stranikw burz, starszym mczyzn o prostoktnej
brodzie, ubranym w czarn szat.
...dlaczego Thaidakar miaby tak zaryzykowa? mwi przyciszonym gosem Amaram. Ale
poza tym, kto mgby to by? Duchokrwici robi si coraz bardziej zuchwali. Musimy si dowiedzie, kim
by. Co o nim wiemy?
By Vedeczykiem, owiecony odpar stranik burz. Nie rozpoznaem go. Przeprowadz
ledztwo.
Amaram pokiwa gow. Za ich dwjk do rodka wesza grupka jasnookich oficerw, jeden z nich
nis Ostrze Odprysku na czystej biaej tkaninie. Za nimi przybya czwrka pozostaych przy yciu
czonkw oddziau Kaladina Hab, Reesh, Alabet i Coreb.
Kaladin wsta. Czu si wyczerpany. Amaram pozosta przy wejciu z rkami zaoonymi na piersi,
gdy ostatnia dwjka wesza do rodka i zamkna za sob drzwi. Ci dwaj rwnie byli jasnookimi, ale
pomniejszymi oficerowie z osobistej stray Amarama. Czy oni rwnie byli wrd tych, ktrzy uciekli?
To byo rozsdne posunicie, pomyla Kaladin. Rozsdniejsze ni to, co ja zrobiem.
Amaram wspiera si na lasce i przyglda Kaladinowi orzechowymi oczami. Od kilku godzin
naradza si ze swoimi ludmi, prbujc odkry, kim by Odpryskowy.
Dzielnie dzi postpie, onierzu powiedzia do Kaladina.
Ja... Jak mona byo na to zareagowa? auj, e nie zostawiem ci na mier, panie.

Dzikuj.
Wszyscy inni uciekli, wcznie z moj stra honorow. Dwaj mczyni przy drzwiach z
zawstydzeniem spucili wzrok. Ale ty ruszye do ataku. Dlaczego?
Tak naprawd wcale si nad tym nie zastanawiaem, panie.
Amaram nie wydawa si zadowolony z takiej odpowiedzi.
Nazywasz si Kaladin, tak?
Tak, owiecony. Z Paleniska? Pamitacie?
Amaram zmarszczy czoo.
Wasz krewniak, Roshone, jest tam panem miasta. Kiedy przyjechalicie werbowa, posa mojego
brata do armii. Ja... zacignem si razem z nim.
Ach tak odpar arcymarszaek. Wydaje mi si, e ci pamitam. Nie spyta o Tiena. Wci
nie odpowiedziae na moje pytanie. Dlaczego zaatakowae? Nie chodzio o Ostrze Odprysku. Odrzucie
je.
Tak, panie.
Stojcy z boku stranik burz unis brwi, jakby nie mg uwierzy, e Kaladin odmwi przyjcia
Odpryskw. onierz trzymajcy Ostrze wci patrzy na nie z podziwem.
Dlaczego? powtrzy Amaram. Dlaczego je odrzucie? Musz wiedzie.
Nie chc go, panie.
Tak, ale dlaczego?
Poniewa to uczynioby mnie jednym z was. Poniewa, patrzc na t bro, wci widz twarze ludzi,
ktrych jej waciciel tak od niechcenia zamordowa.
Poniewa... poniewa...
Nie umiem na to odpowiedzie, panie odpar z westchnieniem Kaladin.
Stranik burz podszed do piecyka, krcc gow. Zacz ogrzewa rce.
Posuchajcie powiedzia Kaladin. Te Odpryski nale do mnie. Powiedziaem, eby odda je
Corebowi. Jest najwyszym stopniem spord moich onierzy i najlepszym wojownikiem.
Pozostaa trjka zrozumie. Poza tym, Coreb si o nich zatroszczy, kiedy ju zostanie jasnookim.
Amaram popatrzy na Coreba, po czym skin na swoich ludzi. Jeden zamkn okiennice. Pozostali
wyjli miecze i ruszyli w stron ocalaej czwrki onierzy Kaladina.
Kaladin krzykn i rzuci si naprzd, ale dwaj z oficerw stali blisko niego. Jeden zada mu cios w
brzuch w chwili, kiedy Kaladin zacz si rusza. By tak zaskoczony, e waciwie nadzia si na pi i
sapn.
Nie.
Walczc z blem, obrci si i zamachn w stron mczyzny. Tamten otworzy szerzej oczy, kiedy
trafia go pi Kaladina, odrzucajc go do tyu. Inni rzucili si na niego. Nie mia broni i by tak zmczony
po bitwie, e z trudem trzyma si na nogach. Powalili go na ziemi uderzeniami w bok i plecy. Pad na
podog, lecz wci mg patrze, jak onierze zabijaj jego ludzi.

Reesh pad jako pierwszy. Kaladin sapn i wycign rk, prbujc podnie si na kolana.
To si nie moe dzia naprawd. Prosz, nie!
Hab i Alabet wycignli noe, ale szybko zginli, jeden onierz wypatroszy Haba, podczas gdy
dwaj pozostali zarbali Alabeta. Jego n z oskotem upad na ziemi, po nim jego rka, a na koniec ciao.
Coreb y najduej, cofa si z wycignitymi rkami. Nie krzycza. Wydawao si, e rozumie.
Oczy Kaladina zawiy, a jeden z onierzy chwyci go od tyu, eby nie mg pomc.
Coreb pad na kolana i zacz baga. Jeden z ludzi Amarama uderzy go w kark, gadko odcinajc
mu gow. Wszystko skoczyo si w kilka chwil.
Ty sukinsynu! powiedzia Kaladin, jczc z blu. Ty burzowy sukinsynu!
Kaladin odkry, e pacze, szarpa si bezuytecznie z czterema mczyznami, ktrzy go
przytrzymywali. Krew zabitych wcznikw wsikaa w deski podogi.
Byli martwi. Wszyscy byli martwi. Ojcze Burz! Wszyscy!
Amaram zrobi krok naprzd. Min mia ponur. Uklk na jedno kolano przed Kaladinem.
Przykro mi.
Sukinsyn! wrzasn Kaladin najgoniej jak potrafi.
Nie mogem ryzykowa, e opowiedz, co widzieli. Tak musi by, onierzu. To dla dobra armii.
Dowiedz si, e twj oddzia pomg Odpryskowemu. Widzisz, ludzie musz uwierzy, e to ja go
zabiem.
Bierzesz Odpryski dla siebie!
Jestem wyszkolony w walce mieczem stwierdzi Amaram i przyzwyczajony do pancerza
pytowego. Najlepiej posuy Alethkarowi, jeli to ja bd je nosi.
Moge mnie o nie poprosi! Niech ci burza!
A gdyby wieci rozeszy si po obozie? spyta ponuro Amaram. e ty zabie Odpryskowego,
ale ja dostaem Odpryski? Nikt by nie uwierzy, e oddae je z wasnej woli. Poza tym, synu, nie
pozwoliby mi ich zatrzyma. Pokrci gow. Zmieniby zdanie. Za dzie albo dwa zapragnby
bogactwa i prestiu... inni by ci do tego przekonali. Zadaby, ebym ci je zwrci. Mino wiele godzin,
nim podjem decyzj, ale Restares ma racj, tak naley postpi. Dla dobra Alethkaru.
Tu nie chodzi o Alethkar! Tylko o ciebie! Niech ci burza, miae by lepszy od pozostaych!
Z brody Kaladina kapay zy.
Na twarzy Amarama nagle pojawio si poczucie winy, jakby wiedzia, e sowa Kaladina s
prawd. Odwrci si, gestem wzywajc stranika burz. Mczyzna odszed od piecyka, trzymajc co, co
ogrzewa na wglach. Niewielkie elazo do pitnowania.
To wszystko udawanie? spyta Kaladin. Szlachetny owiecony, ktry troszczy si o swoich
ludzi? Kamstwa? Wszystko?
Robi to dla swoich ludzi powiedzia Amaram. Wzi Ostrze Odprysku z tkaniny, zacisn na
nim do. Klejnot na gowicy zabys biaym wiatem. Nigdy nie pojmiesz ciarw, jakie dwigam.
Gos Amarama nie brzmia ju spokojnie i rozsdnie. Przybra obronny ton. Nie mog si przejmowa

yciem paru ciemnookich wcznikw, kiedy moja decyzja moe uratowa tysice innych.
Stranik burz podszed do Kaladina i unis elazo. Odwrcone glify czytao si jako sas nahn.
Pitno niewolnika.
Przyszede do mnie powiedzia Amaram, kutykajc do drzwi. Omin trupa Reesha. Za
uratowanie mi ycia ocal twoje. Piciu ludziom opowiadajcym t sam histori by uwierzono, ale jeden
niewolnik zostanie zignorowany. W obozie dowiedz si, e nie prbowae pomc swoim towarzyszom,
ale te nie prbowae ich powstrzyma. Ucieke i pojmaa ci moja stra.
Amaram zawaha si w drzwiach, opierajc paz skradzionego Ostrza Odprysku na ramieniu. W jego
oczach wci bya wina, ale prbowa j ukry.
Zostajesz zwolniony jako dezerter i napitnowany jako niewolnik. Ale okazaem ci ask i
oszczdziem ci mierci.
Otworzy drzwi i wyszed.
elazo do pitnowania opado, wypalajc los Kaladina w jego skrze. Wyda z siebie ostatni krzyk.
Koniec
czci trzeciej

Interludia

Baxil Geranid Szeth

Baxil szed luksusowym paacowym korytarzem, ciskajc wypchan torb z narzdziami. Za


plecami usysza dwik przypominajcy kroki. Podskoczy i obrci si na picie. Nic nie widzia. Korytarz
by pusty, na pododze lea zocisty dywan, na cianach wisiay zwierciada, a ukowate sklepienie zdobia
skomplikowana mozaika.
Mgby przesta? powiedzia idcy obok niego Av. Za kadym razem, kiedy podskakujesz,
odruchowo mam ochot ci trzepn.
Nic na to nie poradz odpar Baxil. Nie powinnimy robi tego noc?
Pani wie, co robi stwierdzi Av.
Podobnie jak Baxil, Av by Emulem, mia ciemn skr i wosy. Ale wyszy mczyzna by
obdarzony o wiele wiksz pewnoci siebie. Przechadza si korytarzami, zachowujc si tak, jakby byli
mile widzianymi gomi, a przez rami mia przerzucon pochw z mieczem o grubym ostrzu.
Jeli Pierwszy Kadasix pozwoli, pomyla Baxil, wolabym raczej, eby Av nie musia wyciga tej
broni. Dzikuj.
Pani sza przed nimi, poza ich trjk na korytarzu nie byo nikogo. Nie bya Emulk, wygldem nie
przypominaa nawet Makabakw, cho miaa ciemn skr i pikne dugie czarne wosy. Jej oczy wyglday
jak u Shina, ale bya te wysoka i smuka jak Alethi. Av sdzi, e jest mieszanego pochodzenia. To w
kadym razie mwi, kiedy odwayli si rozmawia o takich sprawach. Pani miaa dobry such.
Zadziwiajco dobry such.
Zatrzymaa si przy kolejnym skrzyowaniu. Baxil znw obejrza si przez rami. Av sprzeda mu
kuksaca, ale on nic nie mg na to poradzi. Owszem, pani twierdzia, e paacowi sucy bd zajci
przygotowywaniem nowego skrzyda gocinnego, ale to by dom samego Ashno z Mdrcw. Jednego z
najbogatszych i najwitszych ludzi w caym Emulu. Mia setki sug. A gdyby jeden z nich przeszed tym
korytarzem?
Dwaj mczyni doczyli do swojej pani na skrzyowaniu. Baxil wpatrzy si przed siebie, eby nie

oglda si przez rami, ale wtedy zorientowa si, e gapi si na pani. Niebezpiecznie byo zatrudnia si
u tak piknej kobiety, z tak dugimi czarnymi wosami, rozpuszczonymi i sigajcymi jej do pasa. Nigdy nie
nosia przyzwoitej kobiecej sukni, a nawet sukienki czy spdnicy. Zawsze spodnie, zazwyczaj gadkie i
obcise, a u pasa wski miecz. Jej oczy byy tak bladofiokowe, e prawie biae.
Bya oszaamiajca. Cudowna, upajajca, przytaczajca.
Av znw go trci w ebra. Baxil podskoczy i posa kuzynowi wcieke spojrzenie, masujc brzuch.
Baxilu odezwaa si pani. Moje narzdzia.
Otworzy torb i poda jej zoony pas z narzdziami. Zabrzcza, kiedy go wzia, nie obdarzajc
mczyzny nawet spojrzeniem, i ruszya korytarzem po lewej.
Baxil przyglda si, czujc si nieswojo. To bya Uwicona Sala, miejsce, gdzie zamony czowiek
umieszcza podobizny swoich Kadasixw, by oddawa im cze. Pani podesza do pierwszego dziea sztuki.
Obraz przedstawia Epan, Pani Snw. By pikny, mistrzowsko namalowany zot farb na czarnym
ptnie.
Pani wyja z zawinitka n i przecia obraz. Baxil skrzywi si, ale nic nie powiedzia. Niemal ju
przyzwyczai si do niedbaoci, z jak niszczya dziea sztuki, cho nadal jej nie pojmowa. Trzeba jednak
przyzna, e pacia im bardzo dobrze.
Av opiera si o cian i duba w zbach paznokciem. Baxil prbowa naladowa jego swobodn
poz. Du sal owietlay topazowe odamki osadzone w piknych yrandolach, ale nie prbowali ich
wzi. Pani nie akceptowaa kradziey.
Zastanawiaem si, czy nie poszuka Starej Magii powiedzia Baxil, czciowo po to, by si nie
kuli, kiedy pani zabraa si za wydubywanie oczu piknego popiersia.
Av parskn.
Czemu?
Nie wiem odpar Baxil. Chciabym co ze sob zrobi. Wiesz, nigdy jej nie szukaem, a mwi,
e kady dostaje jedn szans. eby poprosi Straniczk Nocy o ask. Wykorzystae swoj?
Nie. Nie chciao mi si udawa a do Doliny. Poza tym, mj brat poszed. Wrci z rkami
pozbawionymi czucia. Ju nigdy wicej nic nimi nie poczu.
Jaka bya jego aska? spyta Baxil, kiedy pani owina tkanin waz, po czym cicho stuka j na
pododze i zmiadya kawaki.
Nie wiem powiedzia Av. Nigdy si nie przyzna. Wydawa si zawstydzony. Pewnie poprosi
o co gupiego, na przykad adn fryzur. Av umiechn si szyderczo.
Pomylaem, e uczyni si bardziej uytecznym stwierdzi Baxil. Poprosz o odwag, wiesz?
Jeli chcesz odpar Av. Wydaje mi si, e s lepsze sposoby ni Stara Magia. Nigdy nie wiesz,
z jakim przeklestwem skoczysz.
Mgbym idealnie sformuowa swoj prob.
To tak nie dziaa zauway Av. To nie gra, niezalenie od tego, co twierdz opowieci.
Straniczka Nocy ci nie oszukuje ani nie wypacza twoich sw. Prosisz o ask. Ona daje ci to, na co jej

zdaniem zasugujesz, a pniej dodatkowo daje ci przeklestwo. Czasem powizane, czasem nie.
A ty jeste ekspertem? spyta Baxil. Pani cia kolejny obraz. Chyba powiedziae, e nigdy do
niej nie poszede.
Bo nie poszedem. Z takiego powodu, e poszli tam wszyscy moi bracia, ojciec i matka. Niektrzy
dostali to, co chcieli. Wikszo aowaa przeklestwa, poza ojcem. Dosta bel porzdnej tkaniny, pniej
sprzeda j, ebymy nie umarli z godu podczas rzepnikowej zarazy przed paru dekadami.
Jakie byo jego przeklestwo? spyta Baxil.
Od tego czasu widzia wiat do gry nogami.
Naprawd?
Tak. Av westchn. Zupenie wykrcony. Jakby ludzie chodzili po suficie, a niebo mia pod
nogami. Mwi, e szybko si do tego przyzwyczai, a przed mierci w ogle nie uwaa tego za
przeklestwo.
Sama myl o przeklestwie sprawia, e Baxilowi zrobio si niedobrze. Spojrza na swj worek z
narzdziami. Gdyby nie by takim tchrzem, moe udaoby mu si przekona pani, by spojrzaa na niego
inaczej ni jak na wynajtego tragarza.
Jeli Pierwszy Kadasix pozwoli, pomyla, byoby bardzo mio, gdybym wiedzia, jak postpi
waciwie. Dzikuj.
Pani wrcia. Bya nieco rozczochrana. Wycigna mot.
Wycieany mot, Baxilu. Tam z tyu jest rzeba.
W odpowiedzi wycign mot z worka i poda go jej.
Moe powinnam zdoby Ostrze Odprysku powiedziaa od niechcenia, zarzucajc mot na rami.
Ale wtedy wszystko mogoby si okaza zbyt atwe.
Wcale by mi nie przeszkadzao, gdyby byo zbyt atwe, pani zauway Baxil.
Pocigna nosem i znw ruszya korytarzem. Wkrtce zacza wali motem w rzeb na drugim
kocu, odamujc jej ramiona. Baxil si skrzywi.
Kto to usyszy.
Ano zgodzi si Av. Pewnie dlatego zostawia j na koniec.
Uderzenia byy przynajmniej nieco tumione przez wycieanie. Najpewniej byli jedynymi
zodziejami, ktrzy wlizgiwali si do domw bogaczy i niczego nie zabierali.
Dlaczego ona to robi, Av? spyta Baxil.
Nie wiem. Moe powiniene j zapyta?
Chyba mwie, e w adnym wypadku nie powinienem tego robi!
To zaley stwierdzi Av. Jak bardzo jeste przywizany do swoich koczyn?
Dosy.
C, jeli chcesz, by to si zmienio, zacznij zadawa pani wcibskie pytania. A do tej chwili sied
cicho.
Baxil ju si nie odezwa. Stara Magia, pomyla. Mogaby mnie zmieni. Pjd jej poszuka.

Znajc jednak jego szczcie, nie odnajdzie jej. Westchn i opar si o cian. Od strony pani wci
dobiegay stumione upnicia.

Zastanawiam si nad zmian Powoania powiedzia z tyu Ashir.


Geranid w zamyleniu pokiwaa gow, pracujc nad rwnaniami. Niewielkie kamienne
pomieszczenie wypeniaa ostra wo przypraw. Ashir znw eksperymentowa. Wykorzystywa do tego jaki
rodzaj proszku curry i rzadki owoc z Shinovaru, ktry skarmelizowa. Co w tym rodzaju. Syszaa, jak
skwierczy na jego nowej pycie podgrzewanej fabrialem.
Mam do gotowania mwi dalej Ashir.
Mia cichy, agodny gos. Kochaa go za to. Czciowo dlatego, e lubi mwi a jeli kto mia do
niej mwi, kiedy prbowaa myle, lepiej, eby mia cichy, agodny gos.
Nie mam ju takiego zamiowania, jak wczeniej kontynuowa. Poza tym, po co kucharz w
Krainie Ducha?
Heroldowie potrzebuj jedzenia powiedziaa z roztargnieniem, wymazaa lini na tabliczce do
pisania, po czym zapisaa pod ni kolejn lini.
Naprawd? spyta Ashir. Nigdy nie byem co do tego przekonany. Owszem, czytaem
spekulacje, ale nie wydaj mi si racjonalne. Ciao musi zosta nakarmione w Krainie Materii, ale duch
istnieje w zupenie innym stanie.
Stanie idealnym odpara. By moe mgby wic tworzy idealne potrawy.
Hm... a jaka w tym zabawa? adnych eksperymentw.
Przeyj bez nich powiedziaa i pochylia si, by przyjrze si palenisku, na ktrym wrd
pomieni taczyy dwa ogniospreny. Jeli znaczyoby to, e nigdy nie musiaabym je czego takiego jak
ta zielona zupa, ktr ugotowae w tamtym miesicu.
Ach powiedzia tsknie. To byo co, czy nie? Absolutnie odraajca, cho zrobiona w caoci
ze smakowitych skadnikw. Najwyraniej uwaa to za osobisty triumf. Ciekawe, czy w Krainie
Umysu co jedz. Czy tamtejsze jedzenie postrzega si jako istot? Musz poczyta i sprawdzi, czy
ktokolwiek co jad podczas odwiedzin w Cieniomorzu.

Geranid odpowiedziaa niezobowizujcym chrzkniciem i wyja suwmiark, by zmierzy


ogniospreny. Zmarszczya czoo i zrobia kolejn notatk.
Prosz, kochanie powiedzia Ashir, podszed bliej, uklk obok niej i poda jej niewielk
miseczk. Sprbuj. Powinno ci smakowa.
Przyjrzaa si zawartoci. Kawaki chleba przykryte czerwonym sosem. To byo mskie jedzenie, ale
takie kwestie nie miay znaczenia, gdy oboje byli arliwcami.
Z zewntrz dobiegay dwiki fal agodnie uderzajcych o skay. Znajdowali si na niewielkiej
wysepce w Reshi, teoretycznie zostali wysani, by zaspokaja potrzeby religijne wszelkich voriskich goci.
Czasem rzeczywicie odwiedzali ich w tym celu podrni, z rzadka nawet sami Reshi. Ale tak naprawd
dziki temu udao im si uciec i skupi na eksperymentach. Geranid na badaniach nad sprenami. Ashir na
chemii poprzez gotowanie, rzecz jasna, gdy dziki temu mg spoywa efekty.
Korpulentny mczyzna umiechn si przyjanie. Mia ogolon gow i starannie przycit siw
brod. Oboje trzymali si zasad, mimo odosobnienia. Nie koczyo si ksigi ycia penego wiary
niechlujnym ostatnim rozdziaem.
adnej zieleni zauwaya, biorc miseczk. Dobry znak.
Hm powiedzia, pochylajc si i poprawiajc okulary, by przeczyta jej notatki. Tak, to
warzywo z Shinovaru skarmelizowao si w naprawd fascynujcy sposb. Ciesz si, e Gom mi je
przynis. Musisz przejrze moje notatki. Chyba dobrze zapisaem liczby, ale mog si myli.
Nie by tak dobrym matematykiem, jak teoretykiem. Cae szczcie w przypadku Geranid byo
odwrotnie.
Wzia yk i sprbowaa. Nie nosia rkawa na bezpiecznej doni kolejna z zalet bycia
arliwczyni. Jedzenie smakowao cakiem niele.
Sprbowae tego, Ashirze?
Nie odpar, wci wpatrujc si w jej rwnania. To ty jeste odwana, moja droga.
Pocigna nosem.
Jest koszmarne.
O czym wiadczy to, e w tej wanie chwili wzia kolejny spory ks.
Tak, ale tobie by nie smakowao. adnych owocw. Czy dodae te ryb?
Wysuszon gar potek, ktre zapaem dzi rano. Wci nie wiem, jaki to gatunek. Ale s
smaczne. Zawaha si, po czym spojrza na palenisko i spreny. Geranid, co si dzieje?
Chyba dokonaam przeomu powiedziaa cicho.
Ale liczby zauway, stukajc w tabliczk. Powiedziaa, e s przypadkowe, i nadal s.
Owszem. Zmruywszy oczy, spojrzaa na ogniospreny. Ale mog przewidzie, kiedy bd
przypadkowe, a kiedy nie.
Popatrzy na ni ze zmarszczonym czoem.
Spreny zmieniaj si, kiedy je mierz, Ashirze wyjania. Zanim je zmierz, tacz i zmieniaj
rozmiar, jaskrawo i ksztat. Ale kiedy robi notatk, natychmiast zamieraj w obecnym stanie. Pozostaj

tak na stae, na ile umiem oceni.


Co to znaczy? spyta.
Mam nadziej, e ty mi to powiesz. Ja mam liczby. Ty wyobrani, mj drogi.
Podrapa si po brodzie, usiad wygodniej, po czym wzi miseczk i yk dla siebie. Swoj porcj
posypa suszonymi owocami Geranid zastanawiaa si czasem, czy nie wstpi w szeregi arliwcw ze
wzgldu na upodobanie do sodyczy.
Co si dzieje, kiedy wymazujesz liczby? spyta.
Spreny znw staj si zmienne. Dugo, ksztat, jaskrawo.
Sprbowa potrawy.
Id do drugiego pokoju.
Co?
Zrb to. We tabliczk do pisania.
Westchna i wstaa z trzaskiem koci. Czy naprawd a tak si postarzaa? Na wiato gwiazd, wiele
czasu spdzili na tej wyspie. Przesza do drugiego pokoju, w ktrym znajdowao si ich posanie.
Co teraz?! zawoaa.
Zmierz spreny twoj suwmiark! odkrzykn. Trzy razy z rzdu. Zapisz tylko jedn z liczb,
ktr ci podam. Nie mw mi, ktr zapisujesz.
Dobrze odpowiedziaa.
Okno byo otwarte, moga spoglda na ciemniejc, szklist powierzchni wody. Morze Reshi nie
byo a tak pytkie jak Czyste Jezioro, ale przez wikszo czasu byo ciepe. Wystaway z niego tropikalne
wysepki i od czasu do czasu olbrzymie wielkoskorupy.
Trzy cale, siedem dziesitych! zawoa Ashir.
Nie zapisaa liczby.
Dwa cale, osiem dziesitych.
T liczb te zignorowaa, ale uniosa kred w gotowoci, by jak najciszej zapisa nastpn liczb,
ktr poda.
Dwa cale, trzy dzie... Niele.
Co?! zawoaa.
Przesta zmienia rozmiar. Zakadam, e zapisaa trzeci liczb?
Zmarszczya czoo i wesza z powrotem do ich niewielkiego pokoju dziennego. Podgrzewana pyta
Ashira leaa na niskim stoliku po prawej. Zgodnie ze zwyczajami Reshich, nie mieli krzese, jedynie
poduszki, a wszystkie meble byy raczej paskie i dugie ni wysokie.
Podesza do paleniska. Jeden z dwch ogniosprenw taczy na bierwionie, jego ksztat i dugo
zmieniay si jak same pomienie. Drugi przyj bardziej stabilny ksztat. Jego dugo ju si nie zmieniaa,
cho posta odrobin falowaa. Wydawa si w jaki sposb uwiziony. Taczc nad ogniem, przypomina
nieomal malutkiego czowieczka. Wycigna rk i wymazaa notatk. Natychmiast zacz pulsowa i
zmienia si rwnie przypadkowo, jak ten drugi.

Niele powtrzy Ashir. Zupenie jakby jakim sposobem wiedzia, e zosta zmierzony. Jakby
samo zdefiniowanie jego postaci go wizio. Zapisz liczb.
Jak liczb?
Jakkolwiek powiedzia. Ale tak, ktra moe by wielkoci ogniosprena.
Tak zrobia. Nic si nie stao.
Trzeba go rzeczywicie zmierzy powiedzia, stukajc cicho yk w bok miski. adnego
udawania.
Zastanawiam si nad precyzj instrumentu powiedziaa. Czy gdyby uy mniej precyzyjnego,
daoby to sprenowi wicej swobody? A moe istnieje prg dokadnoci, po przekroczeniu ktrego spren
zostaje zwizany? Usiada. Czua si przytoczona. Musz przeprowadzi dalsze badania. Sprawdzi
jaskrawo, pniej porwna to z moim generalnym rwnaniem jaskrawoci ogniosprenw w stosunku do
ognia, ktry je przyciga.
Ashir si skrzywi.
Moja droga, to brzmi jak mnstwo matematyki.
W rzeczy samej.
W takim razie przygotuj przeksk, ktra doda ci si, kiedy bdziesz tworzy nowe cuda oblicze
i geniuszu. Umiechn si i pocaowa j w czoo. Wanie odkrya co wspaniaego doda ciszej.
Nie wiem jeszcze, co to znaczy, ale rwnie dobrze moe zmieni wszystko, co wiemy o sprenach. A moe
nawet o fabrialach.
Z umiechem wrcia do rwna. I cho raz wcale jej nie przeszkadzao, kiedy zacz gada o
skadnikach, wymylajc receptur nowego sodkiego deseru, ktry z pewnoci bdzie jej smakowa.

Szeth-syn-syn-Vallano, Kamca z Shinovaru, zawirowa midzy dwoma stranikami, a ich oczy


spony. Cicho osunli si na ziemi. Trzema szybkimi ciosami przeci Ostrzem zawiasy i zasuw
potnych drzwi. Nastpnie odetchn gboko, wcigajc Burzowe wiato z sakiewki klejnotw u pasa.
Zawieci now moc i kopn drzwi z ca si wzmocnionej wiatem stopy.
Poleciay w gb sali, gdy zawiasy ju ich nie przytrzymyway, po czym uderzyy o podog i
przelizgny si po kamieniu. Wielk sal bankietow wypenia gwar tumw ludzi, huk palenisk i brzk
talerzy. Cikie drzwi w kocu si zatrzymay i wewntrz zapanowaa cisza.
Przepraszam, pomyla. I wpad do rodka, by zacz rze.
Zapanowa chaos. Wrzaski, krzyki, panika. Szeth skoczy na najbliszy st i zacz wirowa,
powalajc wszystkich dookoa. Robic to, starannie nasuchiwa odgosw mierci. Nie zamyka uszu na
krzyki. Nie ignorowa jkw blu. Zwraca uwag na kady z nich.
I nienawidzi samego siebie.
Ruszy naprzd, skaczc ze stou na st, unoszc Ostrze Odprysku, bg poncego Burzowego
wiata i mierci.
Zbrojni! zawoa jasnooki mczyzna na kocu sali. Gdzie s moi zbrojni!
Mczyzna, szeroki w pasie i barach, mia kwadratow brzow brod i wydatny nos. Krl
Hanavanar z Jah Keved. Nie Odpryskowy, cho wedle niektrych pogosek ukrywa Ostrze Odprysku.
W pobliu Szetha mczyni i kobiety cofali si, potykajc si o siebie. Opad midzy nimi, jego
biay strj falowa. Ci mczyzn, ktry siga po miecz ale jednoczenie przeci te trzy kobiety, ktre
pragny jedynie uciec. Oczy pony, ciaa paday.
Shin sign za siebie, napeniajc st, z ktrego zeskoczy, po czym Przywiza go do przeciwlegej
ciany Podstawowym Wizaniem, tym, ktre zmieniao miejsca gry i dou. Duy drewniany st przechyli
si i zacz uderza w ludzi, wywoujc wicej krzykw i wicej blu.
Szeth odkry, e pacze. Jego rozkazy byy proste. Zabija. Zabija jak nigdy wczeniej. Niech

niewinni krzycz u twoich stp, a jasnoocy pacz. Rb to, noszc biel, by wszyscy wiedzieli, kim jeste.
Szeth si nie sprzeciwia. Nie mia prawa. By Kamc.
I wypenia rozkazy panw.
Trzej jasnoocy mczyni mieli na tyle odwagi, by go zaatakowa, i Szeth unis Ostrze Odprysku w
pozdrowieniu. Zaatakowali go z okrzykami wojennymi. On milcza. Lekkim ruchem nadgarstka odci
kling miecza pierwszego mczyzny. Kawa metalu przekoziokowa w powietrzu, gdy Szeth stan midzy
pozosta dwjk, a jego Ostrze przecio ich szyje. Upadli jednoczenie, ich oczy si skurczyy. Shin
uderzy pierwszego z mczyzn z tyu, wbijajc mu Ostrze w plecy.
Mczyzna polecia do przodu. Mia dziur w koszuli, ale jego skra bya nietknita. W chwili, gdy
uderzy o ziemi, odcite ostrze jego miecza zabrzczao na pododze.
Kolejna grupa prbowaa podej Szetha z boku, a on wzi Burzowe wiato w rk i rzuci je w
Penym Wizaniu na podog u ich stp. To Wizanie czyo przedmioty, a kiedy mczyni prbowali je
przekroczy, ich buty przykleiy si do kamienia. Potknli si, a wtedy odkryli, e ich donie i ciaa rwnie
s Przywizane do podogi. Szeth przeszed midzy nimi ze smutkiem, uderzajc.
Krl cofa si, jakby mia zamiar obej sal i uciec. Shin spryska blat jednego ze stow Penym
Wizaniem, a pniej do tego napeni cao Podstawowym Wizaniem, skierowanym w stron drzwi. St
unis si w powietrze i uderzy w wyjcie, a strona niosca Pene Wizanie przykleia si do ciany. Ludzie
prbowali odepchn st, ale przez to jedynie zebrali si w gromadk, a Szeth przeszed midzy nimi,
zadajc ciosy.
Tyle mierci. Dlaczego? Jaki to miao cel?
Kiedy sze lat wczeniej zaatakowa w Alethkarze, myla, e to bya masakra. Nie mia pojcia, co
to prawdziwa masakra. Dotar do drzwi i odkry, e stoi nad ciaami okoo trzydziestu ludzi. Jego uczucia
uwizio Burzowe wiato szalejce w jego wntrzu.. Nagle znienawidzi Burzowe wiato tak bardzo, jak
nienawidzi samego siebie. Jak przekltego Ostrza, ktre trzyma.
I... i krla. Szeth obrci si w stron mczyzny. Irracjonalnie, jego zdezorientowany, zamany
umys obwinia tego mczyzn. Dlaczego tej nocy wyda uczt? Dlaczego nie mg wczenie uda si na
spoczynek? Dlaczego zaprosi tak wielu ludzi?
Szeth rzuci si na krla. Mija umarych, ktrzy leeli skrceni na pododze, a ich wypalone oczy
patrzyy na niego z martwym oskareniem. Krl kuli si za swoim stoem.
Ten st nagle dziwacznie zadra.
Co byo nie tak.
Szeth instynktownie Przywiza si do sufitu. Z jego punktu widzenia sala si obrcia, i to podoga
bya teraz sklepieniem. Spod krlewskiego stou wypady dwie postacie. Dwaj mczyni w Pancerzach,
wymachujcy Ostrzami Odprysku.
Obrciwszy si w powietrzu, Szeth unikn ich ciosw, po czym znw Przywiza si do podogi i
wyldowa na krlewskim stole w chwili, gdy krl przywoa Ostrze Odprysku. Pogoski okazay si
prawdziwe.

Krl uderzy, lecz Shin odskoczy do tyu i wyldowa midzy Odpryskowymi. Usysza kroki na
zewntrz. Spojrzawszy w t stron, zobaczy ludzi wlewajcych si do sali. Nieli charakterystyczne tarcze
w ksztacie rombw. Podpryski. Szeth sysza o tych nowych fabrialach, zdolnych powstrzyma Ostrze
Odprysku.
Mylisz, e nie wiedziaem o twoim przybyciu?! krzykn do niego krl. Po tym, jak zabie
trzech z moich arcyksit? Jestemy na ciebie przygotowani, skrytobjco.
Wyj co spod stou. Kolejna z tych tarcz. Wykonano je z metalu, z klejnotem ukrytym z tyu.
Jeste gupcem powiedzia Szeth. Z jego ust wypywao Burzowe wiato.
Dlaczego? spyta krl. Mylisz, e powinienem uciec?
Nie odpar Szeth, patrzc mu w oczy. Poniewa zastawie na mnie puapk w czasie uczty. I
teraz mog ci obarczy win za ich mier.
onierze rozproszyli si po sali, a dwaj w peni opancerzeni Odpryskowi ruszyli w jego stron z
wycignitymi Ostrzami. Krl umiechn si.
Niech i tak si stanie powiedzia Szeth, oddychajc gboko, wcigajc Burzowe wiato z
licznych klejnotw ukrytych w sakiewce u pasa.
wiato zaczo szale w jego wntrzu, niczym arcyburza w piersi, palca i wrzeszczca. Wcign
wicej ni kiedykolwiek wczeniej i przytrzyma je tak dugo, a prawie nie mg ju powstrzyma
Burzowego wiata przed rozerwaniem go na kawaki.
Czy w oczach wci mia zy? Gdyby tylko mogy ukry jego zbrodnie. Szarpn rzemie w talii,
uwalniajc pas i cikie kule.
Nastpnie upuci Ostrze Odprysku.
Jego przeciwnicy zamarli zaskoczeni, kiedy rozpyno si we mgle. Kto by rzuci Ostrze Odprysku
w trakcie bitwy? To byo sprzeczne ze zdrowym rozsdkiem.
Szeth te.
Jeste dzieem sztuki, Szeth-synu-Neturo. Bogiem.
Nadszed czas, by to sprawdzi.
onierze i Odpryskowi ruszyli do ataku. Mino zaledwie kilka uderze serca, nim do niego dotarli.
Szeth ruszy, w yach mia pynn burz. Uchyli si przed pierwszymi ciosami, wirujc pomidzy
onierzami. Trzymanie tak wielkiej iloci Burzowego wiata uatwiao napenianie przedmiotw wiato
chciao si wydosta i naciskao na jego skr. W tym stanie Ostrze Odprysku jedynie by go
dekoncentrowao. Prawdziw broni by sam Szeth.
Chwyci za rami nacierajcego onierza. W jednej chwili napeni go i Przywiza do gry.
Mczyzna krzykn, spadajc w gr, gdy Szeth uskoczy przed kolejnym pchniciem mieczem. Nieludzko
zwinny, dotkn nogi napastnika. Z jednym spojrzeniem i mrugniciem rwnie jego Przywiza do sufitu.
onierze przeklinali, atakujc go, ich masywne podpryski nagle okazay si przeszkod, gdy Szeth
porusza si midzy nimi, zwinny jak wgorz niebieski. Dotykajc rk, ng, ramion, posa tuzin, pniej
dwa tuziny ludzi w rne strony. Wikszo uniosa si w gr, ale wysa te spor grup w stron

nadchodzcych Odpryskowych, ktrzy przeklinali, gdy uderzay w nich szarpice si ciaa.


Odskoczy do tyu, kiedy natar na niego oddzia onierzy, Przywiza si do przeciwlegej ciany i
przekoziokowa w powietrzu. Pokj zmieni orientacj i wyldowa na cianie, ktra teraz bya dla niego
podog. Pobieg po niej w stron krla, ktry czeka za swoimi Odpryskowymi.
Zabijcie go! krzykn krl. Niech was wszystkich burza! Co robicie? Zabijcie go!
Szeth zeskoczy ze ciany, Przywizujc si w d, zrobi salto w powietrzu i wyldowa jednym
kolanem na stole. Sztuce i talerze brzczay, gdy chwyci n i napeni go raz, dwa, trzy razy. Wykorzysta
potrjne Podstawowe Wizanie, skierowane w stron krla, po czym puci go, a sam Przywiza si do
tyu.
Szarpn si w ty chwili, kiedy jeden z Odpryskowych uderzy, rozcinajc st na p. Puszczony
przez Szetha n spada szybciej ni powinien, lecc w stron krla. Mczyzna w ostatniej chwili unis
tarcz. Otworzy szeroko oczy, kiedy n zabrzcza o metal.
Potpienie, pomyla Szeth, Przywizujc si w gr wierci Podstawowego Wizania. To nie
pocigno go w gr, jedynie sprawio, e sta si o wiele lejszy. Jedna czwarta jego ciaru bya teraz
przycigana w gr, a nie w d. W sumie sta si o poow lejszy ni wczeniej.
Obrci si, a jego biae szaty faloway wdzicznie, gdy spad pomidzy zwyczajnymi onierzami.
onierze, ktrych Przywiza wczeniej, zaczynali spada z wysokiego sklepienia, gdy ich Burzowe
wiato si wyczerpao. Deszcz poamanych cia, spadajcych jedno po drugim.
Szeth znw zaatakowa onierzy. Niektrzy spadali, gdy on odrzuca innych. Ich cenne tarcze
paday z brzkiem na kamienie, wysuwajc si z martwych lub oguszonych palcw. onierze prbowali go
dopa, ale Shin taczy midzy nimi, uywajc przy tym staroytnej sztuki walki kammar, w ktrej
wykorzystywano tylko donie. Traktowano j jako mniej zabjcz form walki, gdy skupiaa si na
chwytaniu przeciwnika i wykorzystywaniu jego ciaru przeciwko niemu, by go unieruchomi.
Doskonale nadawaa si rwnie, gdy chciao si kogo dotkn i napeni.
By burz. By zniszczeniem. Zgodnie z jego wol, ludzie unosili si w powietrze, spadali i umierali.
Wyskoczy na zewntrz, dotkn stou i Przywiza go do gry poow Podstawowego Wizania. Poniewa
poowa jego ciaru bya przycigana do gry, a poowa do dou, sta si niewaki. Szeth spryska go
Penym Wizaniem, po czym kopn w stron onierzy. Utknli na nim, ich ubrania i skra zwizay si z
drewnem.
W powietrzu obok zasyczao Ostrze Odprysku i Szeth wypuci powietrze. Burzowe wiato
wznioso si z jego warg, kiedy uskoczy z drogi. Dwaj Odpryskowi atakowali, gdy z gry spaday ciaa, ale
Szeth by zbyt szybki, zbyt zwinny. Odpryskowi nie wsppracowali. Byli przyzwyczajeni do dominacji na
polu bitwy lub pojedynku z jednym przeciwnikiem. Potna bro sprawiaa, e stali si nieuwani.
Szeth bieg lekkim krokiem, przycigany do ziemi zaledwie w poowie tak mocno jak inni. Bez trudu
przeskoczy nad kolejnym ciosem, Przywizujc si do sufitu, eby wnie si odrobin wyej. Po chwili
wrci do wiartki Wizania, by znw opa w d. Efektem by swobodny skok dziesi stp w gr.
Ostrze uderzyo w ziemi i przecio upuszczony przez Szetha pas, otwierajc jedn z sakiewek.

Kule i klejnoty rozsypay si po pododze. Niektre napenione, inne bure. Szeth wycign Burzowe
wiato z tych, ktre potoczyy si w jego stron.
Za plecami Odpryskowych pojawi si krl we wasnej osobie, unoszc bro. Powinien sprbowa
uciec.
Dwaj Odpryskowi zamachnli si swoimi przeronitymi Ostrzami w stron Szetha. Uchyli si, po
czym wycign rk i zapa tarcz, ktra leciaa w stron ziemi. Trzymajcy j mczyzna chwil pniej
roztrzaska si o podog.
Szeth skoczy na jednego z Odpryskowych mczyzn w zotym pancerzu tarcz odbi jego cios i
przepchn si obok niego. Drugi, ktrego Pancerz by czerwony, rwnie si zamachn. Shin przyj
Ostrze na tarcz, ktra pka i z trudem wytrzymaa cios. Wci napierajc ni na Ostrze, Przywiza si za
plecami Odpryskowego, jednoczenie skaczc do przodu.
Ten ruch sprawi, e przelecia nad mczyzn. Szeth lecia dalej, w stron przeciwlegej ciany,
podczas gdy druga fala onierzy zacza spada na ziemi. Jeden uderzy w czerwonego Odpryskowego,
ktry si potkn.
Szeth uderzy w cian, ldujc na kamieniu. By tak peen Burzowego wiata. Tyle mocy, tyle
ycia, tyle straszliwego zniszczenia.
Kamie. By uwicony. Ju o tym nie myla. Jak co mogo by dla niego uwicone?
Kiedy ciaa spaday na Odpryskowych, on sam uklk i pooy do na duym kamiennym bloku w
cianie, napeniajc go. Przywizywa go raz za razem w stron Odpryskowych. Raz, dwa razy, dziesi,
pitnacie. Wlewa we Burzowe wiato. Kamie emanowa blaskiem. Zaprawa zacza pka. Kamie
zazgrzyta o kamie.
Czerwony Odpryskowy obrci si w chwili, gdy potny, napeniony blok spad w jego stron,
poruszajc si z przypieszeniem dwadziecia razy wikszym ni spadajcy kamie. Wbi si w mczyzn,
miadc jego napiernik, a roztopione kawaki poleciay we wszystkie strony. Blok rzuci go przez ca
sal i przycisn do przeciwlegej ciany. Mczyzna si nie rusza.
Szeth prawie wyczerpa Burzowe wiato. Wykorzysta wier-Wizanie, by zmniejszy ciar, po
czym zacz sadzi wielkie susy. Wok niego leeli zmiadeni, poamani, umierajcy ludzie. Po ziemi
toczyy si kule, a on wcign ich Burzowe wiato. Podnosio si jak dusze tych, ktrych zabi, napeniajc
go.
Zacz biec. Drugi Odpryskowy zatoczy si do tyu, unoszc Ostrze, i wszed na zniszczony st,
ktrego nogi si poamay. Krl w kocu zorientowa si, e puapka si nie udaa. Rzuci si do ucieczki.
Dziesi uderze serca, pomyla Szeth. Wracaj do mnie, dzieo Potpienia.
Uderzenia serca byy niczym bbny w jego uszach. Krzykn, a wtedy wiato wypyno z jego ust
jak wietlisty dym, i rzuci si na ziemi w chwili, gdy Odpryskowy si zamachn. Shin Przywiza si do
przeciwnej ciany i przelizgn midzy nogami Odpryskowego. Natychmiast Przywiza si w gr.
Wznis si w powietrze w chwili, gdy Odpryskowy znw na niego natar. Ale Szetha ju tam nie
byo. Ponownie Przywiza si w d i wyldowa za plecami przeciwnika na zniszczonym stole. Pochyli

si i napeni go. Czowiek w Pancerzu Odprysku by chroniony przed wizaniami, ale to, na czym sta, ju
nie.
Szeth Przywiza desk w gr licznymi Wizaniami. Wzniosa si gwatownie w powietrze,
odrzucajc Odpryskowego na bok niczym zabawk. Sam Shin pozosta na blacie i byskawicznie unis si
w gr. Kiedy dotar do wysokiego sklepienia, zeskoczy i Przywiza si w d, raz, dwa, trzy razy.
St uderzy w sufit. Szeth spada z niewiarygodn prdkoci w stron Odpryskowego, ktry lea
oszoomiony na plecach.
Ostrze Szetha uformowao si w jego doni w chwili, kiedy uderzy, wbijajc bro gboko w
Pancerz Odprysku. Napiernik rozpad si i Ostrze wbio si gboko w pier mczyzny i podog.
Shin wsta i uwolni Ostrze. Uciekajcy krl obejrza si przez rami i wyda okrzyk niedowierzania
i przeraenia. Obaj jego Odpryskowi zginli w krtkiej chwili. Ostatni onierze nerwowo osaniali jego
ucieczk.
Szeth przesta paka. Wydawao si, e ju nie moe tego robi. Czu si otpiay. Jego umys... nie
mg myle. Nienawidzi krla. Tak bardzo go nienawidzi. I bolao go, fizycznie bolao to, jak silna bya ta
irracjonalna nienawi.
Emanujc Burzowym wiatem, Przywiza si w stron krla.
Spada ze stopami tu nad ziemi, jakby si unosi. Jego ubranie falowao. Dla tych stranikw,
ktrzy wci yli, musia wyglda, jakby lizga si po pododze.
W chwili, kiedy dotar do szeregw onierzy, Przywiza si w d pod niewielkim ktem i zacz
wymachiwa Ostrzem. Przebi si przez nich jakby zjeda po stromym zboczu. Wirujc, zabi tuzin ludzi,
peen wdziku i straszliwy. Z rozrzuconych na ziemi kul wcign wicej Burzowego wiata.
Dotar do drzwi, a za jego plecami padali ludzie o wypalonych oczach. Za nimi krl bieg w
otoczeniu niewielkiej grupki stranikw. Odwrci si i krzykn, gdy zobaczy Szetha, po czym unis
podpryskow tarcz.
Szeth przelizn si midzy stranikami, po czym dwa razy uderzy w tarcz, niszczc j i
zmuszajc krla do cofnicia si. Mczyzna potkn si i upuci Ostrze. Rozpyno si we mgle.
Shin podskoczy i Przywiza si w d podwjnym Podstawowym Wizaniem. Spad na krla, jego
zwikszony ciar zama rami mczyzny i przyszpili go do ziemi. Przecign Ostrzem przez
zaskoczonych onierzy, ktrzy padali, gdy ich nogi obumieray.
W kocu Szeth unis Ostrze nad gow i spojrza z gry na krla.
Kim jeste? wyszepta mczyzna. W oczach mia zy cierpienia.
mierci odpowiedzia Szeth, po czym wbi Ostrze prosto w twarz mczyzny i kamienn
podog.

Cz czwarta
Burze rozwietlaj
Dalinar Kaladin Adolin Navani

Stoj nad ciaem brata. Pacz. Czy to jego krew czy moja? Co my zrobilimy?.
Datowane Venavev roku 1173, 107 sekund przed mierci. Badany: bezrobotny vedeski marynarz.
Ojcze powiedzia Adolin, spacerujc po salonie Dalinara. To szalestwo.
To stosowne odpar oschle Dalinar. Gdy wydaje si, e mnie drczy.
Nigdy nie twierdziem, e oszalae.
Waciwie zauway Renarin wydaje mi si, e to zrobie.
Adolin popatrzy na brata. Renarin sta przy palenisku i przyglda si nowemu fabrialowi, ktry
umieszczono w nim zaledwie przed kilkoma dniami. Napeniony rubin, umieszczony w metalowej
obudowie, emanowa agodnym blaskiem i przyjemnym ciepem. By wygodny, cho Adolinowi brakowao
trzaskajcego ognia.
Byli sami w salonie Dalinara, czekajc na nadejcie arcyburzy. Min tydzie od czasu, gdy Dalinar
poinformowa synw, i zamierza abdykowa jako arcyksi.
Ojciec spokojnie siedzia na jednym z duych, wysokich krzese. Splt donie. W obozach nie
wiedziano jeszcze o jego decyzji chwaa niech bdzie Heroldom ale mia zamiar ogosi j wkrtce.
Moe na uczcie tego wieczoru.
W porzdku przyzna Adolin. Moe i tak powiedziaem. Ale wcale tak nie uwaam. A
przynajmniej nie chciaem, eby to miao taki wpyw na ciebie.
Rozmawialimy na ten temat przed tygodniem, Adolinie powiedzia cicho Dalinar.
Tak, i obiecae przemyle swoj decyzj!
Owszem. I moja determinacja nie osaba.
Adolin wci spacerowa. Renarin sta wyprostowany i przyglda mu si. Jestem gupcem, pomyla
Adolin. Oczywicie, e to wanie zrobiby ojciec. Powinienem by to przewidzie.
Posuchaj odezwa si to, e masz kopoty nie oznacza, e musisz abdykowa.

Adolinie, nasi wrogowie wykorzystaj moj sabo przeciwko nam. W rzeczy samej, ty sdzisz,
e ju to robi. Jeli nie zrezygnuj teraz z ksicego tytuu, sytuacja moe si jeszcze pogorszy.
Ale ja nie chc by arcyksiciem jkn Adolin. A przynajmniej na razie.
W przywdztwie rzadko chodzi o to, czego pragniemy, synu. Sdz, e zbyt niewielu czonkw
alethyjskiej elity to sobie uwiadamia.
A co si stanie z tob? spyta z blem Adolin. Zatrzyma si i spojrza na ojca.
Dalinar by niewzruszony, nawet kiedy siedzia tu i rozwaa swoje szalestwo. Splecione donie,
sztywny niebieski mundur z paszczem w barwach Kholinw, siwizna na skroniach. Jego donie byy
masywne i pokryte odciskami, mina zdecydowana. Dalinar podj decyzj i trzyma si jej, nie waha si i
nie dyskutowa.
Szalony czy nie, by potrzebny Alethkarowi. Adolin za w popiechu zrobi to, czego nie dokona
aden wojownik na polu bitwy podci nogi Dalinarowi Kholinowi i zmusi go do ucieczki.
Ojcze Burz, pomyla Adolin, czujc ciskanie odka. Jezerezeh, Kelek i Ishi, Heroldowie nad
nami. Pozwlcie mi znale sposb, bym to naprawi. Prosz.
Powrc do Alethkaru powiedzia Dalinar. Cho nie chciabym pozbawi tutejszej armii
jednego z Odpryskowych. Mgbym... nie, nie mgbym ich odda.
Oczywicie, e nie! wykrzykn przeraony Adolin.
Odpryskowy oddajcy swoje Odpryski? Do tego waciwie nigdy nie dochodzio, chyba e by zbyt
saby i chory, by ich uywa.
Dalinar pokiwa gow.
Od dawna martwiem si, e nasza ojczyzna jest w niebezpieczestwie, gdy wszyscy Odpryskowi
jak jeden m walcz na Rwninach. C, moe ta zmiana wiatrw jest bogosawiestwem. Powrc do
Kholinaru i pomog krlowej, bd uyteczny w granicznych potyczkach. Moe Reshi i Vedeczycy nie
bd nas tak chtnie atakowa, jeli dowiedz si, e musz stawi czoo penemu Odpryskowemu.
To moliwe przyzna Adolin. Ale rwnie dobrze moe to doprowadzi do eskalacji konfliktu i
oni rwnie zaczn posya Odpryskowych na wypady.
Taka ewentualno martwia ojca. Jah Keved byo jedynym krlestwem Rosharu, ktre posiadao
znaczc liczb Odpryskw, niemal tyle samo, co Alethkar. Od stuleci nie prowadziy wojny. Alethkar by
zbyt podzielony, Jah Keved niewiele lepszy. Ale gdyby oba krlestwa stary si penymi siami, skutkiem
byaby wojna, ktrej nie widzia wiat od czasw Hierokracji.
Na zewntrz zagrzmiao i Adolin odwrci si do Dalinara. Ojciec pozosta na krzele, spogldajc
na zachd.
Pniej porozmawiamy powiedzia. Na razie powinnicie przywiza mi rce do krzesa.
Adolin skrzywi si, ale bez sowa wypeni polecenie.
*
Dalinar zamruga i rozejrza si dookoa. Sta na blankach fortecy otoczonej pojedynczym murem.
Mur, wybudowany z duych blokw ciemnoczerwonego kamienia, by gadki i prosty. Wybudowano go w

rozpadlinie po zawietrznej wysokiej formacji skalnej wznoszcej si nad kamienist rwnin, przez co
wyglda jak wilgotny li, ktry utkn w pkniciu w gazie.
Te wizje wydaj si tak rzeczywiste, pomyla Dalinar, spogldajc na wczni, ktr trzyma w
doni, a pniej na staromodny mundur spdniczk z tkaniny i skrzan kamizel. Trudno mu byo
pamita, e tak naprawd siedzi na krzele i ma zwizane rce. Nie czu sznurw ani nie sysza arcyburzy.
Rozwaa przeczekanie wizji, nie robienie niczego. Jeli to nie bya prawda, dlaczego miaby bra
udzia? Jednak nie do koca wierzy nie mg do koca uwierzy e sam by rdem tych uroje.
rdem decyzji, by abdykowa na rzecz Adolina, byy wtpliwoci. Czy oszala? Czy bdnie
interpretowa? Tak czy inaczej, ju nie mg do koca sobie zaufa. Nie wiedzia, co jest prawdziwe, a co
nie. W takiej sytuacji czowiek powinien zrzec si wadzy i uporzdkowa swoje sprawy.
W kadym razie czu, e musi przeywa te wizje, nie je ignorowa. W gbi duszy wci mia
nadziej, e znajdzie rozwizanie, zanim bdzie musia oficjalnie abdykowa. Nie pozwala, by ta cz jego
umysu zdobya zbyt wielk wadz czowiek musia robi to, co waciwe. Ale na jedno jej pozwala
traktowa wizj jako rzeczywisto, gdy by jej czci. Jeli kryy si w niej tajemnice, mg je pozna
tylko, jeli na ni przysta.
Rozejrza si dookoa. Co mu tym razem pokazuj i dlaczego? Ostrze jego wczni byo z porzdnej
stali, cho hem wydawa si brzowy. Jeden z szeciu mczyzn stojcych z nim na murze nosi napiernik
z brzu, dwaj inni mieli poatane skrznie, rozcite i pozszywane.
Inni mczyni oddawali si lenistwu, od niechcenia wygldajc za mur. Warta, pomyla Dalinar,
zrobi krok do przodu i rozejrza si po okolicy. Ta formacja skalna znajdowaa si na kocu olbrzymiej
rwniny doskonae pooenie dla fortecy. Kada zbliajca si armia byaby widoczna z daleka.
Powietrze byo tak zimne, e w zacienionych ktach leay bryki lodu. Promienie soneczne nie
rozpraszay zimna, a pogoda wyjaniaa brak trawy dba cofny si do otworw, czekajc na ulg
wiosennej pogody.
Dalinar mocniej otuli si paszczem, skaniajc jednego z towarzyszy, by zrobi to samo.
Burzowa pogoda mrukn mczyzna. Jak dugo to potrwa? Ju mino osiem tygodni.
Osiem tygodni? Czterdzieci dni zimy bez przerwy? To zdarzao si rzadko. Mimo zimna pozostali
trzej onierze sprawiali wraenie, e warta absolutnie ich nie obchodzi. Jeden nawet przysypia.
Zachowajcie czujno zaja ich Dalinar.
Popatrzyli na niego, ten, ktry drzema, zamruga. Wszyscy trzej wydawali si peni niedowierzania.
Jeden, wysoki rudzielec, skrzywi si.
I kto to mwi, Leef?
Dalinar zme odpowied w ustach. Za kogo go uwaali?
Chodne powietrze sprawiao, e jego oddech parowa. Za plecami sysza brzk metalu. Na dole w
kuniach trwaa praca. Bramy fortecy byy zamknite, a strzelnice po prawej i lewej obsadzone. Trwaa
wojna, ale warta zawsze bya nudna. Jedynie doskonale wyszkoleni onierze umieli zachowa czujno
przez wiele godzin. Moe wanie dlatego byo tu tak wiele ludzi jeli jakoci nie dao si zapewni,

naleao liczy na ilo.


Dalinar mia jednak przewag. Wizje nigdy nie pokazyway mu epizodw leniwego pokoju,
wrzucay go w czas konfliktw i przemian. Momenty zwrotne. Dlatego te, mimo dziesitkw
obserwujcych oczu, on pierwszy to zauway.
Tam! powiedzia, wychylajc si za kamienne blanki. Co to?
Rudzielec unis do, osaniajc oczy.
Nic. Cie.
Nie, porusza si sprzeciwi si jeden z pozostaych. Wyglda jak ludzie. Maszeruj.
Serce Dalinara zabio szybciej, gdy rudzielec ogosi alarm. Kolejni ucznicy wbiegli na blanki,
nacigajc uki. onierze zebrali si na czerwonawym dziedzicu poniej. Wszystko wybudowano z tego
samego czerwonego kamienia i Dalinar usysza, jak jeden z onierzy nazywa to miejsce Fortec
Rozpalonego Kamienia. Nigdy wczeniej o niej nie sysza.
Z twierdzy wypadli zwiadowcy na koniach. Dlaczego nie byo ich wczeniej?
To musi by tylna stra mrukn jeden z onierzy. Nie mogli si przebi przez nasze szeregi.
Nie, kiedy walcz wietlici...
wietlici? Dalinar podszed bliej, eby posucha, ale mczyzna skrzywi si i odwrci.
Kimkolwiek by Dalinar, pozostali go zbytnio nie cenili.
Najwyraniej ta twierdza bya pozycj do odwrotu za lini frontu tej wojny. Czyli albo zbliajce si
siy byy przyjazne, albo wrg si przebi i wysa przedni stra, by oblegaa fortec. W takim razie to byy
rezerwy, co pewnie wyjaniao, dlaczego zostao im niewiele koni. Ale i tak powinni mie zwiadowcw w
polu.
Kiedy zwiadowcy w kocu powrcili do twierdzy, nieli biae flagi. Dalinar popatrzy na
towarzyszy, a ich rozlunienie potwierdzio jego podejrzenie. Biay oznacza przyjaci. Ale czy zostaby tu
wysany, gdyby to byo takie proste? Jeli wszystko to byo w jego umyle, czy stworzyby on prost, nudn
wizj, cho nigdy wczeniej mu si to nie zdarzyo?
Musimy mie si na bacznoci, to moe by puapka powiedzia Dalinar. Niech kto si dowie,
co widzieli ci zwiadowcy. Czy rozpoznali tylko sztandary, czy przyjrzeli si bliej?
Inni onierze w tym niektrzy z ucznikw, ktrzy wypeniali teraz szczyt muru popatrzyli na
niego dziwnie. Dalinar zakl cicho, spogldajc znw na cie zbliajcych si si. Drczyo go paskudne
przeczucie. Ignorujc dziwne spojrzenia, chwyci wczni i pobieg wzdu muru, a dotar do schodw.
Biegy zygzakiem w d wysokiego muru i nie miay adnej balustrady. Ju wczeniej by na takich
umocnieniach i umia skupia wzrok na stopniach, by nie poczu zawrotw gowy.
Dotar na d i oparszy wczni o rami wyruszy na poszukiwanie kogo, kto dowodzi. Budynki
Fortecy Rozpalonego Kamienia byy przysadziste i utylitarne, wybudowane jeden przy drugim wzdu
kamiennej ciany naturalnej rozpadliny. Wikszo miaa prostoktne zbiorniki na deszczwk na dachach.
Z dobrymi zapasami ywnoci a jeli mieli szczcie, to z Dusznikiem taka forteca moga przetrzyma
wiele lat oblenia.

Nie umia odczyta insygniw stopnia, ale bez trudu rozpozna oficera w mczynie w
krwistoczerwonym paszczu, ktry sta pord stray honorowej. Nie mia kolczugi, jedynie byszczcy
napiernik z brzu na skrzni, i naradza si z jednym ze zwiadowcw. Dalinar podszed bliej.
Dopiero wtedy zorientowa si, e oczy mczyzny s ciemnobrzowe. Wpatrywa si w nie z
niedowierzaniem. Ci, ktrzy go otaczali, traktowali go jak owieconego.
...Zakon Stranikw Ska, panie mwi konny zwiadowca. I dua liczba Wiatrowych. Wszyscy
pieszo.
Ale dlaczego? spyta ciemnooki oficer. Dlaczego wietlici tu przybyli? Powinni walczy z
diabami na pierwszej linii frontu!
Panie powiedzia zwiadowca mielimy rozkazy, by powrci, kiedy ich zidentyfikujemy.
W takim razie wracaj i dowiedz si, dlaczego tu s! rykn oficer.
Zwiadowca wzdrygn si i odjecha.
wietlici. Zazwyczaj w taki czy inny sposb wizali si z wizjami Dalinara. Kiedy oficer zacz
wykrzykiwa do swoich ludzi, kac im przygotowa puste bunkry dla rycerzy, Dalinar ruszy za
zwiadowc w stron muru. Wok otworw strzelniczych toczyli si onierze, wygldajc na rwnin.
Podobnie jak ci na grze, nosili przypadkowe mundury, ktre wydaway si poskadane z fragmentw. Nie
byli obszarpan band, ale wyranie nosili resztki z drugiej rki.
Zwiadowca wyjecha przez furtk w chwili, kiedy Dalinar znalaz si w cieniu ogromnego muru i
podszed do stoczonych onierzy.
Co si dzieje? spyta.
wietlici odpowiedzia jeden z mczyzn. Ruszyli biegiem.
Zupenie jakby mieli zamiar zaatakowa powiedzia inny. Rozemia si, tak absurdalnie to
zabrzmiao, cho w jego gosie krya si niepewno.
Co? pomyla z niepokojem Dalinar.
Przepucie mnie.

Co dziwne, onierze si rozstpili. Kiedy Dalinar przepycha si do przodu, wyczuwa ich


zaskoczenie. Wyda rozkaz z autorytetem arcyksicia i jasnookiego, a oni instynktownie go wypenili. Teraz
go zobaczyli i byli niepewni. Czemu ten prosty stranik wydawa im rozkazy?
Nie da im okazji do zadawania pyta. Wspi si na podwyszenie przy murze i stan przed
prostoktnym otworem strzelniczym wychodzcym na rwnin. By zbyt may, by czowiek mg si
przeze przecisn, ale do duy, by ucznicy przez niego strzelali. Przez otwr Dalinar widzia, e
zbliajcy si onierze ustawili si w charakterystycznym szyku. Mczyni i kobiety w byszczcych
Pancerzach Odprysku nacierali naprzd. Zwiadowca zatrzyma si, spogldajc na atakujcych
Odpryskowych. Biegli rami przy ramieniu, kady na swoim miejscu. Jak krysztaowa fala. Kiedy si
zbliyli, Dalinar widzia, e ich Pancerze s niepomalowane, ale spojenia i glify z przodu emanuj
niebieskim lub bursztynowym blaskiem, podobnie jak to byo z innymi wietlistymi, ktrych widzia w

wizjach.
Nie wycignli Ostrzy Odprysku zauway Dalinar. To dobry znak.
Zwiadowca na zewntrz cofn si. Wydawao si, e na paskowyu znajduj si co najmniej dwie
setki Odpryskowych. Alethkar mia okoo dwudziestu Ostrzy, Jah Keved podobnie. Jeli doda ca reszt
wiata, by moe dorwnaliby dwm potnym voriskim krlestwom. To oznaczao, e wedle jego
najlepszej wiedzy na wiecie byo mniej ni sto Ostrzy. A tu widzia dwie setki Odpryskowych zebranych w
jednej armii. Oszaamiajce.
wietlici zwolnili do truchtu, a pniej marszu. onierze wok Dalinara znieruchomieli. Pierwsi
wietlici zatrzymali si w szeregu. Nagle z nieba zaczli spada inni. Uderzali z trzaskiem pkajcego
kamienia, ich postacie otaczay kby Burzowego wiata. Ci wszyscy emanowali bkitnym blaskiem.
Wkrtce na polu znajdowao si okoo trzech setek wietlistych. Zaczli przyzywa swoje Ostrza.
Bro pojawiaa si w ich doniach jak kondensujca si mga. Panowaa cisza. Mieli opuszczone zasony.
Jeli natarcie bez broni byo dobrym znakiem wyszepta jeden z mczyzn obok Dalinara to co
to oznacza?
Dalinar zacz co podejrzewa i wypenia go groza na myl, e wie, co ma mu pokaza ta wizja.
Zwiadowca w kocu obrci konia i pogalopowa z powrotem w stron twierdzy, woajc przy tym, by
otworzono furtk. Jakby odrobina drewna i kamienia moga by ochron przed setkami Odpryskowych.
Jeden mczyzna w Pancerzu i z Ostrzem by waciwie jednoosobow armi, i to pomijajc dziwne moce,
ktre mieli ci ludzie.
onierze otworzyli furtk dla zwiadowcy. Dalinar byskawicznie si zdecydowa, zeskoczy i rzuci
si w stron otworu. Z tyu oficer, ktrego widzia wczeniej, robi sobie przejcie do otworu strzelniczego.
Dalinar dotar do otwartych drzwi i wypad przez nie tu po tym, jak zwiadowca wjecha na
dziedziniec. onierze woali za nim z przeraeniem. Zignorowa ich i wybieg na rwnin. Potny, prosty
mur rozciga si nad nim, jak droga do soca. wietlici byli wci daleko, cho zatrzymali si w zasigu
strzau z uku. Poraony przez pikno ich postaci Dalinar zwolni, po czym zatrzyma si w odlegoci stu
stp.
Jeden rycerz wystpi przed swoich towarzyszy, jego byszczcy paszcz by ciemnoniebieski. Ostrze
Odprysku z falujcej stali zdobiy skomplikowane grawerunki. Przez chwil unosi je w stron Twierdzy.
A nastpnie wbi je w kamie. Dalinar zamruga. Odpryskowy zdj hem, ukazujc jasne wosy i
przystojn twarz o bladej cerze, jasnej jak u mieszkaca Shinovaru. Rzuci hem na ziemi obok ostrza. Ten
odtoczy si, a Odpryskowy zacisn donie w pici, wycigajc rce wzdu bokw. Szeroko otworzy
donie i jego rkawice spady na ska.
Odwrci si, a Pancerz Odprysku opada z jego ciaa napiernik, nagolennice. Pod spodem mia
pomity niebieski mundur. Wyszed z pancernych trzewikw i ruszy dalej, porzuciwszy Pancerz i Ostrze
Odprysku najcenniejsze rzeczy, jakie mg mie czowiek niczym mieci na ziemi.
Inny podyli za jego przykadem. Setki mczyzn i kobiet wbijajcych Ostrza Odprysku w kamie i
zdejmujcych Pancerz. Dwik metalu uderzajcego o kamie brzmia jak deszcz. Pniej jak grzmot.

Dalinar odkry, e biegnie naprzd. Furtka za jego plecami otworzya si i kilku ciekawskich
onierzy opucio twierdz. Dalinar dotar do Ostrzy Odprysku. Wyrastay z kamienia jak byszczce
srebrne drzewa, las broni. Emanoway agodnym blaskiem, ktrego jego wasne Ostrze nigdy nie miao, lecz
kiedy bieg midzy nimi, ich wiato zaczynao gasn.
Przepenio go straszliwe uczucie. Poczucie ogromnej tragedii, blu i zdrady. Zatrzymawszy si w
miejscu, jkn, unoszc rk do piersi. Co si dziao? Czym byo to przeraajce uczucie, ten krzyk, ktry
niemal sysza?
wietlici. Oddalali si od porzuconej broni. Wszyscy wydawali si teraz jednostkami, kady szed
samotnie, cho w tumie. Dalinar ruszy za nimi, potykajc si o porzucone napierniki i inne fragmenty
pancerza. W kocu wydosta si poza nie.
Zaczekajcie! zawoa.
aden z nich si nie odwrci.
Widzia teraz innych w wielkiej odlegoci. Tum onierzy, nie w Pancerzach Odprysku,
czekajcych na powrt wietlistych. Kim byli i dlaczego nie podeszli bliej? Dalinar dogoni wietlistych
nie szli bardzo szybko i chwyci jednego za rami. Mczyzna odwrci si. Jego skra bya opalona, a
wosy ciemne, jak u Alethich. Oczy mia w bardzo jasnym odcieniu bkitu. Wrcz nienaturalnym
tczwki byy prawie biae.
Prosz powiedzia Dalinar. Powiedzcie mi, dlaczego to robicie.
Byy Odpryskowy uwolni rk i ruszy dalej. Dalinar zakl i wbieg pomidzy Odpryskowych.
Pochodzili ze wszystkich ras i narodowoci, skra ciemna i jasna, niektrzy mieli biae thayleskie brwi,
inni fady skrne jak Selayowie. Szli wpatrzeni przed siebie, milczeli, ich kroki byy powolne, ale
zdecydowane.
Kto mi powie, dlaczego?! rykn Dalinar. To jest to, prawda? Dzie Odstpstwa, dzie, w
ktrym zdradzilicie ludzko. Ale dlaczego?
aden z nich nie odpowiedzia. Zupenie, jakby Dalinar nie istnia.
Ludzie mwili o zdradzie, o dniu, w ktrym wietlici Rycerze odwrcili si plecami do ludzi.
Przeciwko komu walczyli i dlaczego przestali? Wspomniano o dwch zakonach rycerskich, pomyla
Dalinar. Ale zakonw byo dziesi. Co z pozostaymi omioma?
Dalinar pad na kolana pord morza powanych jednostek.
Prosz. Musz wiedzie.
W pobliu niektrzy z onierzy dotarli do Ostrzy Odprysku lecz, zamiast pobiec za wietlistymi,
ci ludzie ostronie sigali po Ostrza. Kilku oficerw wyszo z twierdzy i kazao odoy Ostrza. Wkrtce
jednak odepchnli ich onierze, ktrzy zaczli wypada przez furtki i biec w stron broni.
Oni s pierwsi powiedzia kto.
Dalinar podnis wzrok i zobaczy, e jeden z rycerzy zatrzyma si przy nim. Ten, ktry wyglda
jak Alethi. Obejrza si przez rami na tum zbierajcy si wok ostrzy. Mczyni krzyczeli na siebie,
przepychali si, kady chcia dosta Ostrze, nim wszystkie zostan zabrane.

Oni s pierwsi powiedzia wietlisty.


Dalinar rozpozna gbi tego gosu, ktry zawsze rozlega si w wizjach.
Byli pierwsi, ale rwnie ostatni.
Czy to Dzie Odstpstwa? zapyta Dalinar.
Te wydarzenia zapisz si w historii odpar wietlisty. Stan si niesawne. Bdziecie mieli
wiele nazw na to, co si tu wydarzyo.
Ale dlaczego? pyta Dalinar. Prosz. Dlaczego porzucili swoje obowizki?
Posta wpatrywaa si w niego.
Mwiem ju, e nie mog ci pomc. Nadejdzie Noc Smutkw i Prawdziwe Spustoszenie.
Wieczna Burza.
To odpowiedz na moje pytania! powiedzia Dalinar.
Przeczytaj ksig. Zjednocz ich.
Ksig? Drog krlw?
Posta odwrcia si i odesza, doczajc do innych wietlistych, ktrzy maszerowali przez
kamienn rwnin.
Dalinar spojrza z powrotem na tum onierzy pdzcych po Ostrza. Wiele znalazo ju nowych
wacicieli. Nie byo do Ostrzy dla wszystkich i niektrzy unieli swoje, by odepchn tych, ktrzy za
bardzo si zbliyli. Na jego oczach oficer z Ostrzem zosta zaatakowany z tyu przez dwch mczyzn.
Blask broni znikn cakowicie.
Zabicie oficera dodao odwagi innym. Zaczy si kolejne potyczki, onierze atakowali tych, ktrzy
mieli Ostrza, liczc, e zdobd jedno z nich. Oczy zaczy pon. Wrzaski, krzyki, mier. Dalinar patrzy,
a znalaz si w swojej kwaterze, przywizany do krzesa. Renarin i Adolin przygldali mu si z pewnej
odlegoci, wydawali si spici.
Dalinar zamruga, nasuchujc padajcego na dach deszczu z przechodzcej arcyburzy.
Powrciem zwrci si do synw. Moecie si uspokoi.
Adolin pomg mu rozwiza sznury, a Renarin wsta i przynis Dalinarowi kielich
pomaraczowego wina.
Uwolniwszy Dalinara, Adolin cofn si. Zaoy rce na piersi. Renarin wrci, jego twarz bya
blada. Zdawao si, e ma jeden z epizodw saboci w rzeczy samej, jego nogi dray. Gdy Dalinar
przyj kielich, modzieniec usiad na krzele i wspar gow na doniach.
Dalinar sczy sodkie wino. W swoich wczeniejszych wizjach widzia wojny. Widzia mier i
potwory, wielkoskorupy i koszmary. A jednak z jakiego powodu ta poruszya go bardziej ni inne. Jego
do draa, gdy ponownie unis kielich.
Adolin wci na niego patrzy.
Czy tak ciko na mnie patrze? spyta Dalinar.
Ten twj bekot jest niepokojcy, ojcze powiedzia Renarin. Nieziemski, dziwny.
Powykrzywiany, jak drewniany budynek przechylony przez wiatr.

Szarpiesz si doda Adolin. Prawie przewrcie krzeso. Musiaem je przytrzymywa, a si


uspokoie.
Dalinar wsta i z westchnieniem ponownie napeni kielich.
A ty wci sdzisz, e nie powinienem abdykowa?
Nad epizodami da si zapanowa powiedzia Adolin, cho wydawa si zaniepokojony. Nigdy
nie byo moim celem skonienie ci do abdykacji. Nie chc jedynie, by opiera si na urojeniach, kiedy
podejmujesz decyzje zwizane z przyszoci naszego rodu. Dopki akceptujesz, e twoje wizje nie s
prawdziwe, moemy dziaa dalej. Nie ma powodu, by oddawa wadz.
Dalinar nala sobie wina. Spojrza na wschd, w stron muru, przeciwn ni Adolin i Renarin.
Nie akceptuj zaoenia, e to, co widz, nie jest prawd.
Co takiego? spyta Adolin. Ale wydawao mi si, e ci przekonaem...
Przyjmuj, e nie jestem ju godny zaufania wyjani Dalinar. I e by moe popadam w
szalestwo. Przyjmuj, e co si ze mn dzieje. Odwrci si. Kiedy zaczem mie te wizje,
wierzyem, e pochodz od Wszechmocnego. Przekonae mnie, e by moe oceniem je zbyt pochopnie.
Nie wiem wystarczajco duo, by im zaufa. By moe oszalaem. A moe to co nadnaturalnego,
niezwizanego z Wszechmocnym.
Jak to moliwe? spyta Adolin, marszczc czoo.
Stara Magia powiedzia cicho Renarin. Wci nie wstawa.
Dalinar pokiwa gow.
Co takiego? spyta ostro Adolin. Stara Magia to mit.
Niestety, wcale nim nie jest. Dalinar pocign kolejny yk chodnego wina. Wiem to na
pewno.
Ojcze odezwa si Renarin. Jeli Stara Magia miaaby na ciebie wpyw, musiaby uda si na
zachd i jej poszuka. Czy nie?
Tak odpowiedzia.
Puste miejsce w jego wspomnieniach, gdzie niegdy istniaa jego ona, nigdy nie byo dla niego tak
oczywiste jak w tej chwili. Stara si je ignorowa, nie bez powodu. Znikna cakowicie i czasem z trudem
sobie przypomina, e kiedykolwiek by onaty.
Te wizje nie pasuj do tego, co syszaem o Straniczce Nocy powiedzia Renarin. Wikszo
uwaa j za potnego sprena. Gdy ju si j odszuka, dostanie si nagrod i przeklestwo. Kiedy j
odszukae?
Przed wielu laty odpar Dalinar.
W takim razie mao prawdopodobne, by to ona na ciebie wpyna stwierdzi Renarin.
Zgadzam si.
Ale o co poprosie? spyta Adolin, marszczc czoo.
Moje przeklestwo i aska nale tylko do mnie, synu powiedzia Dalinar. Szczegy si nie
licz.

Ale...
Zgadzam si z Renarinem przerwa mu Dalinar. To pewnie nie Straniczka Nocy.
W porzdku. Ale dlaczego w ogle o tym wspomniae?
Poniewa, Adolinie odezwa si Dalinar z irytacj nie wiem, co si ze mn dzieje. Te wizje
wydaj si zbyt szczegowe, by by wytworem mojego umysu. Ale twoje argumenty zmusiy mnie do
zastanowienia. Mog si myli. Albo ty moesz si myli, i to jednak Wszechmocny. Albo to co zupenie
innego. Nie wiemy i dlatego byoby niebezpieczne, gdybym nadal sprawowa wadz.
C, podtrzymuj swoje sowa powiedzia z uporem Adolin. Moemy nad tym zapanowa.
Nie, nie moemy. Fakt, e w przeszoci przychodziy jedynie podczas arcyburzy, nie oznacza, e
nie mog rozszerzy si na inne chwile napicia. A gdyby jeden z tych epizodw przytrafi mi si na polu
bitwy?
Z tego wanie powodu nie pozwalali Renarinowi rusza do walki.
Jeli tak si stanie powiedzia Adolin poradzimy sobie. Na razie moemy ignorowa...
Dalinar unis rce.
Ignorowa? Nie mog ignorowa czego takiego. Wizje, ksiga, to, co czuj... one zmieniaj kady
aspekt mojej osoby. Jak mog rzdzi, nie kierujc si sumieniem? Jeli pozostan arcyksiciem, bd si
zastanawia nad kad decyzj. Albo postanowi zaufa samemu sobie, albo abdykuj. Nie znios myli o
czym porednim.
Zapanowaa cisza.
To co robimy? spyta w kocu Adolin.
Dokonujemy wyboru odpar Dalinar. Ja go dokonam.
Abdykowa albo wci kierowa si urojeniami warkn Adolin. Tak czy inaczej, pozwalamy,
by nami rzdziy.
A masz lepszy pomys? spyta ostro ojciec. Od razu zaczynasz narzeka, Adolinie, co wydaje
si twoim nawykiem. Ale nie podajesz adnej rozsdnej alternatywy.
Daem ci j odpar Adolin. Zignorowa je i dziaa dalej!
Powiedziaem rozsdnej!
Przez chwil patrzyli sobie w oczy. Dalinar prbowa zapanowa nad gniewem. W wielu aspektach
on i Adolin byli do siebie podobni. Rozumieli si nawzajem i to pozwalao im zadawa ciosy tak, by
zabolao.
A gdybymy tak udowodnili, e wizje s prawdziwe lub nie? odezwa si nagle Renarin.
Dalinar posa mu spojrzenie.
Co?
Powiedziae, e te sny s szczegowe stwierdzi Renarin, pochylajc si nad splecionymi
domi. Co dokadnie widzisz?
Dalinar zawaha si i wypi reszt wina. Ten jeden raz aowa, e nie ma mocnego fioletowego
zamiast pomaraczowego.

Wizje s czsto powizane ze wietlistymi Rycerzami. Pod koniec kadego epizodu kto... sdz,
e jeden z Heroldw... przychodzi do mnie i rozkazuje mi zjednoczy arcyksit Alethkaru.
Zapanowaa cisza. Adolin wydawa si zaniepokojony, Renarin po prostu siedzia i milcza.
Dzi widziaem Dzie Odstpstwa mwi dalej Dalinar. wietlici porzucili Odpryski i odeszli.
Pancerze i Ostrza... w jaki sposb przyblaky, kiedy zostay porzucone. Wydaje mi si dziwne, e
zobaczyem taki szczeg. Popatrzy na Adolina. Jeli te wizje to fantazja, jestem o wiele bardziej
byskotliwy ni sdziem.
Pamitasz jakie szczegy, ktre moglibymy sprawdzi? spyta Renarin. Imiona? Miejsca?
Wydarzenia, ktre mona umiejscowi w historii?
Ostatnia wizja przedstawiaa miejsce zwane Fortec Rozpalonego Kamienia powiedzia Dalinar.
Nigdy o niej nie syszaem stwierdzi Adolin.
Forteca Rozpalonego Kamienia powtrzy Dalinar. W mojej wizji w pobliu trwaa wojna.
wietlici walczyli w pierwszych szeregach. Wycofali si do tej fortecy i tam porzucili Odpryski.
Moe moglibymy znale co w historii powiedzia Renarin. Dowd, e ta twierdza istniaa
albo e wietlici nie zrobili tego, co zobaczye. Wtedy bymy wiedzieli, czy te sny s urojeniem, czy
prawd.
Dalinar pokiwa gow. Udowodnienie ich prawdziwoci nigdy nie przyszo mu na myl, czciowo
dlatego, e od pocztku uwaa je za prawdziwe. Kiedy zacz je kwestionowa, by bardziej skonny
zachowa natur tych wizji w tajemnicy. Ale gdyby wiedzia, e widzi prawdziwe wydarzenia... c, to by
przynajmniej wykluczyo szalestwo. Nie rozwizaoby wszystkiego, ale duo pomogo.
Nie wiem odezwa si Adolin bardziej sceptycznie. Ojcze, mwisz o czasach przed
Hierokracj. Czy uda nam si znale cokolwiek w historii?
S zapisy z czasw, kiedy yli wietlici stwierdzi Renarin. To nie tak dawno jak cieniodni
czy Epoka Heroldw. Moglibymy spyta Jasnah. Ona si przecie tym zajmuje, prawda? Jako
Veristitalianka?
Dalinar popatrzy na Adolina.
Myl, e warto sprbowa, synu.
Moe przyzna Adolin. Ale nie moemy potraktowa istnienia jednego miejsca jako dowodu.
Moge usysze o Fortecy Rozpalonego Kamienia i wczy j.
C zgodzi si Renarin to moe by prawda. Ale jeli to, co widzi ojciec, to jedynie urojenia, z
pewnoci uda nam si udowodni, e cz z nich jest faszywa. Wydaje si niemoliwe, by kady szczeg
tego, co sobie wyobrazi, pochodzi z opowieci lub historii. Niektre aspekty uroje musiayby by czyst
fantazj.
Adolin powoli pokiwa gow.
Ja... Masz racj, Renarinie. Tak, to dobry plan.
Musimy posa po jedn z moich skryb stwierdzi Dalinar. Abym mg podyktowa wizj, pki
mam j na wieo.

Tak zgodzi si Renarin. Im wicej bdziemy mie szczegw, tym atwiej bdzie nam
udowodni prawdziwo... lub faszywo... wizji.
Dalinar skrzywi si, odstawi kielich i podszed do synw. Usiad.
Dobrze, ale kogo moemy poprosi o zanotowanie moich sw?
Masz wiele sekretarek, ojcze zauway Renarin.
I wszystkie s onami lub crkami moich oficerw odpar Dalinar.
Jak mg wyjani? Wystarczajco bolesne byo okazanie saboci wobec synw. Gdyby wieci o
tym, co widzia, rozeszy si midzy oficerami, mogoby to osabi morale. By moe nadejdzie czas, kiedy
wyjawi to swoim ludziom, ale musia zachowa ostrono. I zanim zwrci si do innych, wola sam
wiedzie, czy oszala.
Tak. Adolin pokiwa gow, cho Renarin wci wydawa si skonsternowany. Rozumiem.
Ale, ojcze, nie moemy czeka na powrt Jasnah. Moe min jeszcze wiele miesicy.
Zgoda. Dalinar westchn. Pozostaa jeszcze jedna moliwo. Renarinie, polij goca po twoj
ciotk Navani.
Adolin spojrza na ojca, unoszc brew.
Dobry pomys. Ale wydawao mi si, e jej nie ufasz.
Ufam, e dotrzyma sowa przyzna z rezygnacj Dalinar. I zachowa tajemnic. Powiedziaem
jej o zamiarze abdykacji, a ona nikomu tego nie zdradzia.
Navani doskonale dochowywaa tajemnicy. O wiele lepiej od kobiet z jego dworu. Ufa im w
pewnym stopniu, ale, by nie zdradzi takiego sekretu, niezbdny by kto niezwykle rygorystyczny w mowie
i myleniu.
A to oznaczao Navani. Pewnie znajdzie sposb, by nim manipulowa z wykorzystaniem tej wiedzy,
ale przynajmniej jego ludzie nie poznaj tajemnicy.
Id, Renarinie powiedzia Dalinar.
Modzieniec pokiwa gow i wsta. Wydawao si, e wrci ju do siebie po ataku, i pewnym
krokiem podszed do drzwi. Kiedy wyszed, Adolin podszed do Dalinara.
Ojcze, co zrobisz, jeli udowodnimy, e mam racj i to jedynie twj umys?
Czciowo tego pragn powiedzia Dalinar, patrzc, jak za Renarinem zamykaj si drzwi.
Obawiam si szalestwa, ale przynajmniej to co znajomego, co, z czym mona sobie poradzi. Oddam ci
ksistwo i rusz szuka pomocy w Kharbrancie. Ale jeli to nie urojenia, czeka mnie kolejna decyzja. Czy
przyjmuj to, co mi mwi, czy nie? By moe dla Alethkaru byoby lepiej, gdybym okaza si szalony. A
przynajmniej atwiej.
Adolin rozwaa te sowa ze zmarszczonym czoem.
A Sadeas? Chyba niedugo zakoczy ledztwo. Co robimy?
Uzasadnione pytanie. To wanie problemy zwizane z faktem, e Dalinar ufa wizjom w odniesieniu
do Sadeasa, doprowadziy go do ktni z synem.
Zjednocz ich. To nie by jedynie rozkaz z wizji, lecz rwnie marzenie Gavilara. Zjednoczony

Alethkar. Czy Dalinar pozwoli, by to marzenie poczone z poczuciem winy, gdy zawid brata
doprowadzio go do stworzenia nadnaturalnych uzasadnie dla prby spenienia woli brata?
Czu si niepewny. Nienawidzi tego uczucia.
Dobrze powiedzia Dalinar. Pozwalam ci, by przygotowa si na najgorsze, na wypadek gdyby
Sadeas zwrci si przeciwko nam. Przygotuj naszych oficerw i wezwij z powrotem kompanie wysane na
patrole przeciwko bandytom. Jeli Sadeas ogosi, e prbowaem zabi Elhokara, zamkniemy nasz obz i
ogosimy stan gotowoci. Nie pozwol, by zacign mnie na egzekucj.
Adolinowi wyranie ulyo.
Dzikuj, ojcze.
Miejmy nadziej, e do tego nie dojdzie, synu powiedzia Dalinar. W chwili, kiedy Sadeas i ja
na powanie zwrcimy si przeciwko sobie, Alethkar jako zjednoczony kraj si rozpadnie. To nasze dwa
ksistwa wspieraj krla, a jeli popadniemy w konflikt, pozostali albo stan po stronie jednego z nas, albo
sami zaczn wasne wojny.
Adolin pokiwa gow, ale Dalinar czu si zaniepokojony. Przepraszam, pomyla w stron siy,
ktra zsyaa mu wizje. Ale musz by mdry.
W pewnym sensie wydawao si to kolejn prb. Wizje kazay mu zaufa Sadeasowi. C, zobaczy,
co si stanie.
*
...i przygaso powiedzia Dalinar. Pniej znalazem si z powrotem tutaj.
Navani z namysem uniosa piro. Opowiedzenie wizji nie zabrao duo czasu. Bya wietnym
skryb, wycigaa od niego szczegy, wiedziaa, kiedy zapyta o wicej. Ani sowem nie skomentowaa
nietypowoci proby, nie bya te rozbawiona pragnieniem Dalinara, by zapisa jedno z jego uroje. Bya
rzeczowa i staranna. Siedziaa teraz przy jego biurku, wosy miaa zakrcone i upite czterema szpilami. Jej
suknia bya czerwona, podobnie pomadka na wargach, a w fioletowych oczach malowao si
zainteresowanie.
Ojcze Burz, pomyla Dalinar, jaka ona pikna.
I co? spyta Adolin.
Opiera si o drzwi komnaty. Renarin wyszed, eby zebra raport zniszcze po arcyburzy. Chopak
musia powiczy tego rodzaju zadania.
Navani uniosa brew.
To znaczy, Adolinie?
Co o tym sdzisz, ciociu? spyta modzieniec.
Nigdy nie syszaam o tych miejscach ani wydarzeniach stwierdzia Navani. Ale jak sdz, nie
spodziewalicie si tego po mnie. Czy nie wspominalicie, e chcecie, ebym skontaktowaa si z Jasnah?
Owszem zgodzi si Adolin. Ale z pewnoci masz gotow analiz.
Powstrzymuj si z osdem, mj drogi.
Navani wstaa i zoya papier, przyciskajc go bezpieczn doni i wyrwnujc. Umiechna si,

podesza do Adolina i poklepaa go po ramieniu.


Zobaczmy, co powie Jasnah, nim zaczniemy analizowa, dobrze?
Pewnie tak. Adolin wydawa si niezadowolony.
Spdziam wczoraj troch czasu na rozmowie z t twoj mod dam powiedziaa Navani.
Danlan? Sdz, e dokonae mdrego wyboru. Ma niezy umys.
Adolin unis gow.
Lubisz j?
Cakiem powiedziaa Navani. Odkryam te, e bardzo lubi awramelony. Wiedziae o tym?
Waciwie to nie.
Dobrze. Nie byabym szczliwa, gdybym powicia tyle wysiku na poznanie jej gustu, po czym
odkrya, e ju to wiesz. Pozwoliam sobie po drodze kupi koszyk melonw. Znajdziesz je w przedsionku
pod opiek znudzonego onierza, ktry robi wraenie, e nie jest szczeglnie zajty. Gdyby tego
popoudnia odwiedzi j z nimi, sdz, e zostaby bardzo dobrze przyjty.
Adolin zawaha si. Domyla si, e Navani prbuje sprawi, by przesta martwi si Dalinarem. W
kocu si rozluni i umiechn.
To moe by przyjemna odmiana, biorc pod uwag ostatnie wydarzenia.
Tak wanie sdziam. Radz ci pj jak najszybciej, te melony s idealnie dojrzae. Poza tym
chciaabym porozmawia z twoim ojcem.
Adolin z sympati ucaowa Navani w policzek.
Dzikuj, Mashalo.
Pozwala jej na rzeczy, ktre innym nie uszyby na sucho. W obecnoci ulubionej ciotki znw czu
si jak dziecko. Wyszed z szerokim umiechem.
Dalinar rwnie si umiechn. Navani dobrze znaa jego syna. Szybko jednak spowania, kiedy
uwiadomi sobie, e odejcie Adolina pozostawio go sam na sam z Navani. Wsta.
O co pragna mnie poprosi? spyta.
Nie powiedziaam, e chc ci o co poprosi, Dalinarze powiedziaa. Chciaam po prostu
porozmawia. W kocu jestemy rodzin. Zbyt mao czasu spdzamy razem.
Jeli pragniesz porozmawia, poprosz kilku onierzy, by nam towarzyszyli.
Spojrza w stron przedsionka. Adolin zamkn drzwi na drugim kocu, zasaniajc mu widok na
stranikw i odwrotnie.
Dalinarze powiedziaa, podchodzc do niego. W takim wypadku odsyanie Adolina nie
miaoby sensu. Pragn nieco prywatnoci.
Zesztywnia.
Powinna wyj.
Musz?
Tak. Ludzie uznaj, e to niestosowne. Bd gada.
Czyby sugerowa, e mogoby doj do czego niestosownego? spytaa Navani, brzmic

niemal dziewczco.
Navani, jeste moj siostr.
Nie jestemy spokrewnieni odpara. W niektrych krlestwach po mierci twojego brata
maestwo midzy nami byoby wymagane.
Nie jestemy w innym kraju. To Alethkar. S zasady.
Rozumiem powiedziaa, podchodzc bliej. A co zrobisz, jeli nie pjd sobie? Wezwiesz
pomoc? Kaesz mnie wyprowadzi si?
Navani powiedzia udrczonym gosem. Prosz. Nie powtarzaj tego. Jestem zmczony.
Doskonale. Dziki temu by moe atwiej dostan to, czego pragn.
Zamkn oczy. Nie znios tego teraz, pomyla. Wizja, konfrontacja z Adolinem, jego wasne
niepewne uczucia... Ju nie wiedzia, co myle.
Sprawdzenie wizji byo dobr decyzj, ale nie mg otrzsn si z dezorientacji wynikajcej z faktu,
e nie wiedzia, co dalej. Lubi podejmowa decyzje i si ich trzyma. Teraz nie mg tego zrobi.
I to go uwierao.
Dzikuj ci za pisanie i gotowo, by zachowa to w tajemnicy powiedzia, otwierajc oczy.
Ale naprawd musz ci prosi, by wysza, Navani.
Och, Dalinarze powiedziaa cicho.
Bya tak blisko, e czu zapach jej perfum. Ojcze Burz, jake pikna bya. Jej widok przypomina mu
dawne czasy, gdy pragn jej tak bardzo, e niemal znienawidzi Gavilara za to, e zdoby jej wzgldy.
Nie moesz po prostu na chwil si rozluni? spytaa.
Zasady...
Wszyscy inni...
Nie mog by wszystkimi innymi! powiedzia Dalinar, ostrzej ni zamierza. Jeli zignoruj
nasz kodeks i etyk, kim bd, Navani? Inni ksita i jasnoocy zasuguj na oskarenie z powodu tego, jak
postpuj, i daem im to do zrozumienia. Jeli ja porzuc zasady, stan si kim gorszym od nich.
Hipokryt!
Znieruchomiaa.
Prosz powiedzia z napiciem. Wyjd. Nie drcz mnie dzisiaj.
Zawahaa si, po czym wysza bez sowa.
Nigdy si nie dowie, jak bardzo pragn, by sprzeciwia si raz jeszcze. W tym stanie pewnie nie
byby zdolny duej si opiera. Kiedy drzwi si zamkny, usiad na krzele i odetchn. Zamkn oczy.
Wszechmocny w grze, pomyla. Prosz. Powiedz mi, co mam robi.

On musi go podnie, upady tytu! Wie, koron i wczni!.


Datowane Vevhach roku 1173, 8 sekund przed mierci. Badany: prostytutka. Pochodzenie
nieznane.
Ostra jak brzytwa strzaa wbia si w drewno obok twarzy Kaladina. Czu ciep krew pync z
rozcicia na policzku, spywajc po jego twarzy i mieszajc si z potem kapicym z brody.
Naprzd! krzykn, biegnc po nierwnej ziemi i czujc na ramionach znajomy ciar mostu.
W pobliu nieco z przodu i po lewej most numer dwadziecia zakoysa si, czterech mczyzn z
przodu zgino od strza, a nastpni potknli si o ich trupy.
ucznicy Parshendi klczeli po drugiej stronie rozpadliny, piewajc spokojnie mimo deszczu strza
ze strony Sadeasa. Ich czarne oczy byy jak odamki obsydianu. adnych biaek. Jedynie ta pozbawiona
uczu czer. W takich chwilach suchajc krzykw, wrzaskw, jkw, wycia Kaladin nienawidzi
Parshendich tak samo jak Sadeasa i Amarama. Jak mogli piewa, kiedy zabijali?
Parshendi przed druyn Kaladina nacignli uki i wycelowali. Kaladin krzykn na nich, czujc
dziwny przypyw siy, kiedy wrogowie wypucili strzay.
Pociski skupion fal przeleciay przez powietrze. Dziesi trafio w drewno przy gowie Kaladina,
sia ich uderzenia wstrzsna mostem, kawaki drewna poleciay na wszystkie strony. Ale adna nie trafia
w ciao.
Po drugiej stronie rozpadliny kilku Parshendich opucio uki i przerwao nucenie. Na ich
demonicznych twarzach malowao si osupienie.
W d! krzykn Kaladin, gdy dotarli do rozpadliny.
Teren w tej okolicy by nierwny, poronity bulwiastymi skaopkami. Kaladin stan na pdzie
jednego z nich i rolina si cofna. Mostowi podnieli most i zdjli go z ramion, po czym wywiczonym
ruchem odeszli w bok i upucili go na ziemi. Szesnacie innych druyn mostowych stano w szeregu z

nimi, opuszczajc swoje mosty. Za ich plecami kawaleria Sadeasa z ttentem kopyt pdzia przez
paskowy.
Parshendi znw nacignli uki.
Kaladin zacisn zby i pchn caym swoim ciarem jeden z drewnianych prtw z boku,
pomagajc przepchn masywn konstrukcj przez rozpadlin. Nienawidzi tego etapu, mostowi byli
cakowicie odsonici.
ucznicy Sadeasa nie przestawali strzela, przeszli do skupionego, niszczycielskiego ataku majcego
na celu odepchnicie Parshendich. Jak zawsze, ucznicy nie zwracali uwagi, czy trafi w mostowych, i kilka
z pociskw przeleciao niepokojco blisko Kaladina. Nadal napiera spocony, krwawicy i poczu
ukucie dumy z mostu numer cztery. Zaczynali porusza si jak wojownicy, lekko, zmieniajc kierunek
ruchu, utrudniajc ucznikom wycelowanie. Czy Gaz albo ludzie Sadeasa to zauwa?
Most z hukiem uderzy w cel i Kaladin kaza si wycofa. Mostowi uskoczyli z drogi, lawirujc
midzy grubymi czarnymi strzaami Parshendich i lejszymi ucznikw Sadeasa, z zielonym pierzyskiem.
Moash i Skaa wskoczyli na most i przebiegli po nim, zeskakujc obok Kaladina. Inni rozproszyli si na
tyach, uciekajc z drogi nacierajcej kawalerii.
Kaladin zosta na miejscu, gestem kaza ludziom si rozproszy. Kiedy wszyscy byli wolni, spojrza
z powrotem na most, najeony strzaami. Nikt nie zgin. Cud. Odwrci si...
Kto potkn si po drugiej stronie mostu. Dunny. Z ramienia modziutkiego mostowego wystawaa
strzaa z biao-zielonym pierzyskiem. Jego oczy byy szeroko otwarte, oszoomione.
Kaladin zakl i pobieg z powrotem. Nim zrobi dwa kroki, czarna strzaa trafia modzika w bok.
Pad na most, jego krew zalaa ciemne drewno.
Konie nie zwolniy. Kaladin dotar do mostu, ale co go odcigno. Rce na ramieniu. Potkn si i
obrci, a wtedy zobaczy Moasha. Warkn i prbowa go odepchn, ale wtedy Moash wykorzystujc
co, czego nauczy si od dowdcy szarpn nim w bok i podci mu nogi. Drugi mostowy rwnie rzuci
si na ziemi, przyciskajc Kaladina, gdy cika kawaleria przegalopowaa przez most. Na ich srebrzystych
pancerzach roztrzaskiway si strzay.
Odamki strza spaday na ziemi. Kaladin szarpa si przez chwil, po czym znieruchomia.
On nie yje powiedzia ostro Moash. Nic nie moge dla niego zrobi. Przykro mi.
Nic nie moge dla niego zrobi...
Nigdy nic nie mog zrobi. Ojcze Burz, dlaczego nie mog ich uratowa?
Most przesta si trz, kawaleria wbia si w Parshendich i zrobia miejsce dla piechoty, ktra
przesza jako nastpna. Kawaleria wycofywaa si po tym, jak piechota zdobya przyczek, konie byy zbyt
cenne, by ryzykowa ich ycie w walce.
Tak, pomyla Kaladin. Myl o taktyce. Myl o bitwie. Nie myl o Dunnym.
Zepchn z siebie Moasha i wsta. Trup Dunnyego by cakowicie zmiadony. Kaladin zacisn
zby i odszed, nie ogldajc si za siebie. Przecisn si obok mostowych i podszed do krawdzi
rozpadliny, zakadajc rce za plecami i rozstawiajc szeroko nogi. To nie byo niebezpieczne, jak dugo sta

odpowiednio daleko od mostu. Parshendi odoyli uki i cofali si. Poczwarka bya potnym, owalnym
kopcem z lewej strony paskowyu.
Kaladin chcia patrze. Pomagao mu to myle jak onierz, a mylenie jak onierz pozwalao
przetrwa mier towarzyszy. Inni mostowi ostronie zbliyli si i otoczyli go, naladujc jego postaw.
Nawet parshmen Shen doczy do nich, w milczeniu imitujc zachowanie pozostaych. Bra udzia w kadej
wyprawie, jak na razie bez sowa sprzeciwu. Nie odmawia marszu przeciwko krewniakom, nie prbowa
sabotowa natarcia. Gaz by rozczarowany, ale Kaladin wcale si nie dziwi. Tacy ju byli parshmeni.
Poza tymi po drugiej stronie rozpadliny. Kaladin gapi si na walk, ale mia problemy ze
skupieniem na taktyce. mier Dunnyego zbyt nim wstrzsna. Chopak by jego przyjacielem, jednym z
pierwszych, ktrzy go wsparli, jednym z najlepszych mostowych.
Kady martwy mostowy przyblia ich do katastrofy. Wyszkolenie ludzi zajmie cae tygodnie. Strac
poow swojej liczby, a moe i wicej, zanim bd gotowi do walki. To nie wystarczy.
C, musisz znale sposb, by to naprawi, pomyla Kaladin. Podj decyzj i nie mia czasu na
rozpaczanie. Rozpacz bya luksusem.
Odszed od rozpadliny. Pozostali mostowi popatrzyli po sobie z zaskoczeniem. Kaladin ostatnio mia
w zwyczaju oglda cae bitwy w takiej pozycji. onierze Sadeasa zauwaali to. Wielu uznao, e mostowi
w ten sposb prbuj si wywysza. Kilku jednak szanowao most czwarty. Wiedzia, e ze wzgldu na
burz kr plotki na jego temat, teraz pojawiay si kolejne.
Most numer cztery pody za nim, Kaladin poprowadzi ich przez kamienisty paskowy. Celowo
nie patrzy wicej na poamane, zmiadone ciao na mocie. Dunny by jedynym mostowym, ktry
zachowa lad niewinnoci. A teraz nie y, stratowany przez Sadeasa, przebity przez strzay z obu stron.
Zignorowany, zapomniany, porzucony.
Kaladin nie mg nic dla niego zrobi. Dlatego podszed do miejsca, gdzie na kawaku skay leeli
wyczerpani czonkowie druyny mostu numer osiem. Kaladin pamita, jak lea tak po pierwszych
wyprawach. Teraz by ledwie zdyszany.
Jak zwykle, inne druyny pozostawiay swoich rannych, kiedy si wycofyway. Jeden biedak z
smego czoga si w stron pozostaych. W jego udzie tkwia strzaa. Mia ciemnobrzow skr i brzowe
oczy, czarne wosy splt w dugi warkocz. Wok niego kryy blospreny. Podnis wzrok, gdy stan
nad nim Kaladin wraz z pozostaymi.
Nie ruszaj si powiedzia cicho Kaladin, klkajc i agodnie obracajc mczyzn, by przyjrze
si ranie uda. Pomaca j z namysem. Teft, bdziemy potrzebowali ognia. Wyjmij krzesiwo. Skaa, wci
masz moj ig i ni? Potrzebuj ich. Gdzie Lopen z wod?
Druyna mostu numer cztery milczaa. Kaladin podnis wzrok znad zdezorientowanego rannego.
Kaladinie odezwa si Skaa. Wiesz, jak nas traktoway inne druyny.
Nie obchodzi mnie to.
Skoczyy nam si pienidze zauway Drehy. Nawet gromadzc cay od, ledwie starcza nam
na bandae dla naszych ludzi.

Nie obchodzi mnie to.


Jeli bdziemy si troszczy o rannych z innych druyn mostowych mwi dalej Drehy, krcc
gow bdziemy musieli ich karmi, opiekowa si nimi...
Znajd sposb powiedzia Kaladin.
Ja... zacz mwi Skaa.
Niech was burza! powiedzia Kaladin, wstajc i szerokim gestem obejmujc paskowy. Ciaa
mostowych leay rozrzucone, zignorowane. Popatrzcie na to! Kto si o nich troszczy? Nie Sadeas. Nie
inni mostowy. Wtpi nawet, by Heroldowie powicili im cho myl. Nie bd tu sta i patrzy, gdy gin
ludzie. Musimy by lepsi! Nie moemy odwraca wzroku jak jasnoocy, udajc, e nie widzimy. Ten
czowiek jest jednym z nas. Jak Dunny. Jasnoocy mwi o honorze. Faszywie zapewniaj o swojej
szlachetnoci. C, ja znaem w yciu tylko jednego czowieka, ktry by prawdziwym czowiekiem honoru.
By chirurgiem, ktry pomaga kademu, nawet tym, ktrzy go nienawidzili. Szczeglnie tym, ktrzy go
nienawidzili. C, my pokaemy Gazowi, Sadeasowi, Hashal i wszystkim innym gupcom, ktrzy zechc
spojrze, czego mnie nauczy. A teraz bierzcie si do roboty i przestacie narzeka!
Most czwarty patrzy na niego z zawstydzeniem, po czym zabra si do pracy. Teft zorganizowa
selekcj, wysyajc cz mczyzn na poszukiwanie innych rannych mostowych, a cz po kor
skaopkw na ognisko. Lopen i Dabbid pobiegli po nosido.
Kaladin uklk i pomaca ran mczyzny, sprawdzajc, jak szybko pynie krew. Oceni, e nie
bdzie musia przyega. Zama drzewce i wtar w ran luz stokowca dla znieczulenia. Nastpnie
wycign reszt drewna, wywoujc jk rannego, i osobistymi bandaami opatrzy ran.
Przytrzymaj to rkami poleci Kaladin. I nie chod. Sprawdz twj stan, zanim wrcimy do
obozu.
Jak... odezwa si mczyzna. Mwi bez ladu akcentu. Kaladin wczeniej uzna go za Azira ze
wzgldu na ciemn skr. Jak wrc, jeli nie mog chodzi?
Zaniesiemy ci wyjani Kaladin.
Mczyzna podnis wzrok, wyranie wstrznity.
Ja... W jego oczach pojawiy si zy. Dzikuj.
Kaladin krtko skin gow, odwracajc si, gdy Skaa i Moash przynieli kolejnego rannego. Teft
rozpali ogie pachnia ostro mokr kor skaopkw. Ten ranny uderzy si w gow i mia dug ran
ramienia. Kaladin wycign rk po ni.
Kaladinie, chopcze powiedzia cicho Teft, podajc mu ni i klkajc. Nie traktuj tego jako
narzekanie, bo nie o to mi chodzi. Ale ilu mczyzn moemy zabra ze sob?
Wczeniej zdarzao nam si trzech odpar Kaladin. Przywizanych do szczytu mostu. Zao
si, e zmiecimy tam jeszcze trzech i kolejnego w nosidle po wodzie.
A jeli bdzie wicej ni siedmiu?
Jeli dobrze ich zabandaujemy, niektrzy bd mogli i.
A jeli bdzie ich jeszcze wicej?

Niech to burza, Teft. Kaladin zacz szy. To wemiemy tych, ktrych moemy, i znw
poniesiemy most, eby zabra tych, ktrych zostawilimy za sob. Gdyby onierze si martwili, e
uciekniemy, moemy wzi ze sob Gaza.
Teft milcza, a Kaladin przygotowa si na niedowierzanie. Jednak posiwiay onierz tylko si
umiechn. Waciwie wydawao si, e ma wilgotne oczy.
Na oddech Keleka. To prawda. Nigdy nie sdziem...
Kaladin zmarszczy czoo i podnis wzrok na Tefta, jednoczenie przyciskajc do do rany, by
zmniejszy upyw krwi.
Co to ma znaczy?
O, nic takiego. Skrzywi si. Wracaj do roboty! Ten chopak ci potrzebuje.
Kaladin wrci do szycia.
Wci nosisz t sakiewk kul, jak ci mwiem? spyta Teft.
Nie mog ich zostawi w koszarach. Ale wkrtce musimy je wyda.
Nic takiego nie zrobisz. Te kule to szczcie, syszysz mnie? Trzymaj je przy sobie i pilnuj, eby
byy napenione.
Kaladin westchn.
Z t porcj jest co nie tak. Nie trzymaj Burzowego wiata. Robi si bure po paru dniach, za
kadym razem. Moe to ma co wsplnego ze Strzaskanymi Rwninami. Innym mostowym te si to
przytrafiao.
To dziwne przyzna Teft, drapic si po brodzie. To byo kiepskie podejcie. Trzy mosty
przewrcone. Mnstwo zabitych mostowych. Ciekawe, e my nikogo nie stracilimy.
Stracilimy Dunnyego.
Ale nie na podejciu. Zawsze biegniesz na przedzie, a strzay nas omijaj. Dziwne, co?
Kaladin znw podnis wzrok i zmarszczy czoo.
Co ty mwisz, Teft?
Nic takiego. Wracaj do szycia. Ile razy mam ci to powtarza?
Kaladin unis brew, ale wrci do pracy. Teft ostatnio dziwnie si zachowywa. Czy to przez
napicie? Wielu ludzi przesdnie odnosio si do kul i Burzowego wiata.
Skaa i jego druyna przynieli trzech rannych i powiedzieli, e tylu znaleli. Mostowi, ktrzy upadli
na ziemi, czsto koczyli jak Dunny, stratowani. C, przynajmniej druyna mostu numer cztery nie bdzie
musiaa wraca na paskowy.
Ta trjka miaa powane rany od strza, wic Kaladin zostawi im mczyzn z rozcit rk, kac
Blinie przyciska niedokoczone szycie. Teft unis sztylet do przyegania nowi stracili duo krwi. Jeden
mg nie przey.
Na wiecie jest tyle wojen, pomyla, pracujc. Sen podkreli to, co mwili inni. Dorastajcy w
zapomnianym Palenisku Kaladin nie mia pojcia, jakie szczcie miao jego miasteczko, e unikno bitew.
Cay wiat walczy, a on prbowa uratowa kilku zuboaych mostowych. Co to da? A jednak nadal

przypala rany, szy, ratowa ycie, jak go nauczy ojciec. Zaczyna rozumie poczucie bezsensu, jakie
widzia w oczach ojca w czasie tych ciemnych nocy, kiedy Lirin samotnie popija wino.
Prbujesz zrekompensowa to, e zawiode Dunnyego, pomyla Kaladin. Pomoc pozostaym nie
przywrci mu ycia.
Straci tego, ktrego mierci si spodziewa, ale uratowa pozosta czwrk, a ten, ktry oberwa w
gow, zaczyna odzyskiwa przytomno. Kaladin uklk i przysiad na stopach, zmczony, z
zakrwawionymi domi. Umy je strumieniem wody z bukaka Lopena, po czym unis rk, w kocu
przypominajc sobie wasn ran, policzek przecity strza.
Zamar. Maca skr, ale nie mg znale rany. Czu przecie krew na policzku i brodzie. Czu
uderzenie strzay.
Wsta, czujc dreszcz, i unis do do czoa. Co si dziao?
Kto podszed do niego. Po ogoleniu na twarzy Moasha ukazaa si ledwie widoczna blizna na
brodzie. Patrzy na Kaladina.
Co do Dunnyego...
Postpie waciwie powiedzia Kaladin. Pewnie uratowae mi ycie. Dzikuj.
Moash powoli pokiwa gow. Odwrci si w stron czwrki rannych Lopen i Dabbid poili ich,
pytajc o imiona.
Myliem si co do ciebie odezwa si nagle Moash, wycigajc rk.
Kaladin ucisn j z wahaniem.
Dzikuj.
Jeste gupcem i podegaczem. Ale jeste uczciwy. Moash zamia si pod nosem. Jeli
doprowadzisz nas do mierci, nie zrobisz tego celowo. Nie mgbym tego powiedzie o wielu, pod ktrych
dowdztwem suyem. A na razie musimy przygotowa ich do transportu.

Ciary dziewiciu spady na mnie. Dlaczego musz dwiga szalestwo ich wszystkich? O,
Wszechmocny, wyzwl mnie.
Datowane Palaheses roku 1173, nieznana liczba sekund przed mierci. Badany: zamony jasnooki.
Prbka z drugiej rki.
Chodne nocne powietrze zapowiadao nadejcie zimy. Dalinar woy na spodnie i koszul dugi
paszcz mundurowy z grubej tkaniny, zapinany na guziki na piersi i pod szyj. Z tyu i z bokw siga mu do
kostek, a w pasie by luny, niczym peleryna. Dawniej noszono go z takam, ale Dalinar nigdy nie lubi tego
przypominajcego spdnic stroju.
Mundur nosi nie ze wzgldu na mod czy tradycj, ale by ci, ktrzy szli za nim, mogli go atwo
rozpozna. Nie miaby tylu problemw z innymi jasnookimi, gdyby cho nosili swoje barwy.
Wszed na krlewsk wysp. Po bokach, gdzie niegdy stawiano piecyki, umieszczono stojaki z tymi
nowymi fabrialami, emanujcymi ciepem. Midzy wysepkami leniwie pyn strumie ld w grach
przesta si topi.
Na tej uczcie nie byo wielu goci, cho dawao si to zauway gwnie na czterech wyspach poza
krlewsk. Jeli istniaa moliwo zblienia si do Elhokara i arcyksit, ludzie przyszliby na uczt nawet
podczas arcyburzy. Dalinar szed centralnym przejciem, a Navani, ktra siedziaa przy kobiecym stole,
posaa mu spojrzenie. Odwrcia wzrok, by moe przypominajc sobie jego gwatowne sowa podczas
ostatniego spotkania.
Trefni nie siedzia na swoim zwyczajowym miejscu, obraajc tych, ktrzy wchodzili na krlewsk
wysp waciwie nigdzie go nie widzia. Nic dziwnego, pomyla Dalinar. Trefni nie lubi by
przewidywalny, a kilka ostatnich uczt spdzi na swoim podwyszeniu, rozdzielajc obelgi. Pewnie uzna,
e ta taktyka ju si wyczerpaa.
Pozostaa dziewitka arcyksit rwnie bya obecna. Od kiedy odrzucili propozycj wsplnej

walki, odnosili si do Dalinara sztywno i chodno. Jakby sama sugestia ich obraaa. Pomniejsi jasnoocy
zawierali sojusze, ale arcyksita byli samowadni. Inni arcyksita byli rywalami, ktrych naleao
trzyma na dystans.
Dalinar posa sucego po jedzenie i usiad przy stole. Jego przybycie zostao opnione, gdy
przyjmowa raporty kompanii, ktre odwoa, wic spoywa posiek jako ostatni. Wikszo pozostaych
zajmowaa si ju rozmow. Po prawej crka oficera wygrywaa przed niewielk widowni spokojn
melodi na flecie. Po lewej trzy kobiety wyjy szkicowniki i rysoway tego samego mczyzn. Kobiety
rwnie wyzyway si na pojedynki, podobnie jak mczyni z Odpryskami, cho rzadko uyway tego
sowa. To zawsze bya przyjacielska rywalizacja lub konkurs talentu.
Otrzyma posiek, na ktry skada si gotowany na parze stagm brzowawa bulwa, ktra wyrastaa
w gbokich kauach na duszonym tallewie. Ziarno napczniao od wody, a cay posiek zalano gstym,
ostrym, brzowym sosem. Wycign n i odkroi krek z koca stagma. Noem rozsmarowa na nim
tallew, po czym chwyci rolinny krg dwoma palcami i zacz je. Tego wieczoru potrawa bya ostra i
gorca, pewnie ze wzgldu na chd, i smakowaa bardzo dobrze. Kiedy przeuwa, nad jego talerzem
wznosia si chmura pary.
Jak na razie Jasnah nie odpowiedziaa w kwestii jego wizji, cho Navani twierdzia, e by moe
sama rwnie co znajdzie. Ona rwnie bya uznan uczon, cho zawsze interesowaa si raczej
fabrialami. Spojrza na ni. Czy by gupcem, obraajc j w taki sposb? Czy to sprawi, e wykorzysta
przeciwko niemu swoj wiedz o jego wizjach?
Nie, pomyla. Nie byaby tak maostkowa. Navani troszczya si o niego, cho jej sympatia bya
niestosowna.
Krzesa wok niego pozostay puste. Stawa si wyrzutkiem, najpierw ze wzgldu na mwienie o
Kodeksie, pniej na prby skonienia innych arcyksit, by z nim wsppracowali, a w kocu ledztwo
Sadeasa. Nic dziwnego, e Adolin si martwi.
Nagle kto wlizgn si na miejsce obok Dalinara. Mia na sobie czarn peleryn dla ochrony przed
chodem. To nie by aden z arcyksit. Kto si odway...
Posta opucia kaptur, ukazujc jastrzbie rysy Trefnisia. Same linie i szczyty, ostry nos i szczka,
delikatne brwi i czujne oczy. Dalinar westchn, czekajc na nieunikniony cig zbyt byskotliwych uwag.
Trefni jednak si nie odzywa. Wpatrywa si z napiciem w tum.
Tak, pomyla Dalinar. Jeli chodzi o niego, Adolin rwnie ma racj. Dalinar w przeszoci ocenia
go zbyt surowo. Ten mczyzna nie by takim gupcem jak niektrzy z jego poprzednikw. Trefni nadal
siedzia w milczeniu i Dalinar uzna, e by moe dowcipem tego wieczoru bdzie siadanie obok ludzi, eby
wytrci ich z rwnowagi. To nie by za dobry dowcip, ale Dalinar czsto nie pojmowa sensu tego, co robi
Trefni. Moe dla kogo obdarzonego odpowiednim umysem to byo niezmiernie byskotliwe. Wrci do
jedzenia.
Wiatry si zmieniaj szepn Trefni.
Dalinar posa mu spojrzenie.

Trefni zmruy oczy i wpatrzy si w nocne niebo.


To si dzieje od miesicy. Wir. Zmieniajcy si i kbicy, krci nami dookoa. Jakby wiat
wirowa, ale my tego nie widzimy, bo jestemy za bardzo jego czci.
wiat wiruje. Co to za szalestwo?
Szalestwo ludzi, ktrzy si przejmuj, Dalinarze odpar Trefni. I byskotliwo tych, ktrzy
tego nie robi. Ci drudzy polegaj na tych pierwszych, cho jednoczenie ich wykorzystuj, a ci pierwsi nie
rozumiej tych drugich i maj nadziej, e ci drudzy bardziej przypominaj tych pierwszych. A ich gierki
zabieraj nam czas. Sekunda po sekundzie.
Trefnisiu powiedzia z westchnieniem Dalinar. Nie mam dzi na to siy. Przykro mi, jeli nie
pojmuj twoich zamiarw, ale nie mam pojcia, co masz na myli.
Wiem stwierdzi Trefni, po czym spojrza mu prosto w oczy. Adonalsium.
Dalinar jeszcze bardziej zmarszczy czoo.
Co?
Trefni wpatrywa si w niego.
Syszelicie kiedy to okrelenie, Dalinarze?
Ado... co?
Nic powiedzia Trefni. Wydawa si zaabsorbowany, jak nigdy. Bzdura. Farmazony.
Dyrdymay. Czy to nie dziwne, e okrelenia bekotu s czsto dwikami innych sw, porbanymi i
rozczonkowanymi, a pniej ponownie zszytymi w co do nich podobnego... a jednoczenie zupenie
innego?
Dalinar skrzywi si.
Ciekawe, czy mona by to zrobi z czowiekiem. Rozoy na czci, uczucie po uczuciu, fragment
po fragmencie, zakrwawiony kawaek po zakrwawionym kawaku. A pniej znw poczy w co innego,
jak Dysiaski Aimianin. Jeli uda ci si zoy takiego czowieka, nazwij go Bekot, na moj cze. A moe
Blekot.
Czy to twoje imi? To prawdziwe?
Nie, przyjacielu powiedzia Trefni, wstajc. Porzuciem prawdziwe imi. Ale kiedy spotkamy
si nastpnym razem, wymyl takie zmylne, ktrym bdziesz mg si do mnie zwraca. Do tego czasu
wystarczy Trefni... albo Hoid, jeli ju musisz. Uwaaj na siebie, Sadeas planuje tego wieczoru co ogosi,
chocia nie wiem, co. egnaj. auj, e bardziej ci nie ubliyem.
Zaczekaj, odchodzisz?
Musz. Licz, e powrc. Zrobi to, jeli nie zgin. Pewnie i tak to zrobi. Przepro bratanka w
moim imieniu.
Nie bdzie szczliwy powiedzia Dalinar. Lubi ci.
Tak, to jedna z jego przyjemniejszych cech stwierdzi Trefni. Oprcz tego, e mi paci,
pozwala mi je swoje drogie jedzenie i daje mi okazj namiewa si z przyjaci. Niestety, cosmere jest
waniejsze od darmowego jedzenia. Uwaaj na siebie, Dalinarze. ycie staje si niebezpieczne, a ty tkwisz

w samym rodku.
Trefni skin gow i wylizgn si w noc. Podnis kaptur i wkrtce Dalinar nie mg go odrni
od ciemnoci.
Dalinar wrci do posiku. Sadeas planuje tego wieczoru co ogosi, chocia nie wiem, co. Trefni
rzadko si myli cho niemal bez wyjtku zachowywa si dziwnie. Czy rzeczywicie odchodzi, czy
nastpnego ranka nadal bdzie w obozie, miejc si z dowcipu, ktry zrobi Dalinarowi?
Nie, pomyla Dalinar. To nie by art.
Gestem wezwa pana-sug w czarno-biaym stroju.
Sprowad tu mojego starszego syna.
Suga ukoni si i odszed. Dalinar w milczeniu dokoczy posiek, od czasu do czasu spogldajc w
stron Sadeasa i Elhokara. Ju nie siedzieli przy stole jadalnym, wic doczya do nich ona Sadeasa. Ialai
bya apetycznie zaokrglon kobiet, ktra podobno farbowaa wosy. To wiadczyo o obcej krwi w
przeszoci jej rodziny wosy Alethich zawsze miay barw zalen od proporcji alethyjskiej krwi.
Domieszka obcej krwi oznaczaa pojedyncze wosy w innych kolorach. Jak na ironi, mieszane pochodzenie
znacznie czciej zdarzao si wrd jasnookich ni ciemnookich. Ciemnoocy rzadko zawierali maestwa
z cudzoziemcami, ale szlachetne rody czsto potrzeboway sojuszy lub pienidzy z zewntrz.
Skoczywszy jedzenie, Dalinar odszed od krlewskiego stou i stan na wyspie. Kobieta wci
graa melancholijn melodi. Bya cakiem nieza. Kilka chwil pniej na wysp wkroczy Adolin. Podszed
do Dalinara.
Ojcze? Posae po mnie?
Trzymaj si blisko. Trefni powiedzia mi, e Sadeas planuje zrobi dzi z czego burz.
Adolin spochmurnia.
W takim razie czas i.
Nie. Musimy pozwoli, by to si rozegrao.
Ojcze...
Ale moesz si przygotowa doda cicho Dalinar. Na wszelki wypadek. Zaprosie oficerw z
naszej gwardii na dzisiejsz uczt?
Tak odpar Adolin. Szeciu.
Maj moje zaproszenie na krlewsk wysp. Przeka wiadomo. Co z Gwardi Krlewsk?
Upewniem si, e cz z tych, ktrzy dzi strzeg wyspy, jest wobec ciebie lojalna. Adolin
wskaza na ukryte w ciemnoci miejsce z boku niecki. Sdz, e powinnimy umieci ich tam. To bdzie
dobra droga odwrotu na wypadek, gdyby krl chcia ci aresztowa.
Wci nie sdz, by do tego doszo.
Nie moesz by pewien. W kocu to Elhokar zezwoli na dochodzenie. Robi si coraz bardziej
paranoiczny.
Dalinar popatrzy na krla. Modzieniec niemal przez cay czas nosi Pancerz Odprysku, cho w tej
chwili nie mia go na sobie. Wydawa si cigle zdenerwowany, oglda si przez rami, rozglda

niespokojnie.
Daj mi zna, kiedy onierze zajm pozycj powiedzia Dalinar.
Adolin skin gow i odszed popiesznie.
Caa sytuacja sprawia, e Dalinar nie mia ochoty na rozmowy. Jednak stanie w samotnoci z
niezrczn min nie byo lepsze, wic ruszy do miejsca, gdzie arcyksi Hatham rozmawia z grupk
jasnookich przy gwnym ronie. Skinli mu gowami, kiedy do nich doczy niezalenie od sposobu, w
jaki go oglnie traktowali, na takiej uczcie nie mogli go odprawi. Tak si po prostu nie robio komu o jego
pozycji.
Ach, owiecony Dalinar powiedzia Hatham swoim gadkim, przesadnie uprzejmym tonem.
Smuky mczyzna o dugiej szyi mia na sobie marszczon zielon koszul pod przypominajcym
sukni paszczem i ciemniejszy zielony szal. Na kadym z palcw nosi emanujcy sabym blaskiem rubin
cz ich Burzowego wiata zostaa pochonita przez fabrial stworzony w tym wanie celu.
Z czterech towarzyszy Hathama, dwaj byli pomniejszymi jasnookimi, a jeden niskim arliwcem w
biaej szacie, ktrego Dalinar nie zna. Ostatnim by noszcy czerwone rkawiczki mczyzna z Natanatanu.
Mia bkitnaw skr i biae wosy, ktrych dwa kosmyki, pofarbowane na czerwono i zaplecione w
warkoczyki, wisiay przy policzkach. By dostojnikiem, ktry przyby ich odwiedzi, Dalinar widywa go na
ucztach. Jak on si waciwie nazywa?
Powiedz mi, owiecony Dalinarze odezwa si Hatham. Czy zwrcie uwag na konflikt
midzy Tukarami a Emulami?
To konflikt religijny, czy nie? spyta Dalinar.
Oba byy krlestwami Makabakw, na poudniowym wybrzeu, gdzie handel by bardzo zyskowny.
Religijny? powtrzy Nataczyk. Nie, nie powiedziabym tak. Wszystkie konflikty s tak
naprawd gospodarcze.
Au-nak, przypomnia sobie Dalinar. Tak si nazywa. Mwi z lekkim akcentem, przeciga
wszystkie a i o.
Za kad wojn kryj si pienidze mwi dalej Au-nak. Religia to jedynie usprawiedliwienie.
Lub te uzasadnienie.
To jest jaka rnica? spyta arliwiec, wyranie uraony tonem Au-naka.
Ale oczywicie stwierdzi Au-nak. Usprawiedliwienie podaje si po tym, jak ju si dokona
czynu, a uzasadnienie przed nim.
Powiedziabym, e usprawiedliwienie jest czym, w co si nie wierzy, Nak-ali. Hatham uywa
oficjalnej formy imienia Au-naka. A w uzasadnienie wierzy si naprawd.
Skd ten szacunek? Nataczyk musia mie co, czego Hatham potrzebowa.
Tak czy inaczej powiedzia Au-nak. Ta szczeglna wojna toczy si o miasto Sesemalex Dar,
ktre Emulowie uczynili swoj stolic. To doskonay port handlowy i Tukarowie pragn je zdoby.
Syszaem o Sesemalex Dar powiedzia Dalinar, drapic si po brodzie. Miasto robi wraenie,
wypenia szczeliny wykute w skale.

W rzeczy samej stwierdzi Au-nak. Szczeglna budowa tamtejszego kamienia pozwala na


odpyw wody. Jego budowa jest zdumiewajca. To z pewnoci jedno z Miast witu.
Moja ona miaaby co do powiedzenia na ten temat wtrci Hatham. Zajmuje si badaniem
Miast witu.
Ukad miasta odgrywa kluczow rol w religii Emulw powiedzia arliwiec. Utrzymuj, e to
ich staroytna ojczyzna, dar od Heroldw. A Tukarom przewodzi ich bg-kapan, Tezim. Innymi sowy,
konflikt jest natury religijnej.
A gdyby miasto nie byo tak wietnym portem sprzeciwi si Au-nak czy a tak uparcie
podkrelaliby jego religijne znaczenie? Sdz, e nie. S w kocu poganami, wic nie moemy zakada, e
ich religia ma jakiekolwiek znaczenie.
Rozmowy na temat Miast witu byy ostatnio popularne wrd jasnookich pomys, e niektre
miasta pochodz jeszcze z czasu Pieniarzy witu. By moe...
Czy ktokolwiek z was sysza moe o miejscu zwanym Fortec Rozpalonego Kamienia? spyta
Dalinar.
Mczyni pokrcili gowami, nawet Au-nak nie mia nic do powiedzenia.
Dlaczego pytasz? spyta Hatham.
Z czystej ciekawoci.
Rozmowa trwaa nadal, cho Dalinar znw zacz myle o Elhokarze i jego otoczeniu. Kiedy
Sadeas wyda swoje owiadczenie? Jeli zamierza zasugerowa, e Dalinar powinien zosta aresztowany, z
pewnoci nie zrobiby tego na uczcie, prawda?
Dalinar zmusi si do ponownego skupienia na rozmowie. Naprawd powinien zwraca wiksz
uwag na to, co dziao si na wiecie. Niegdy wieci o konfliktach w innych krlestwach go fascynoway.
Tak wiele si zmienio od czasu pojawienia si wizji.
Moe on nie ma podoa religijnego ani gospodarczego zasugerowa Hatham, prbujc
zakoczy ktni. Wszyscy wiedz, e plemiona Makabakw nienawidz si nawzajem.
By moe powiedzia Au-nak.
A czy to ma jakiekolwiek znaczenie? spyta Dalinar.
Pozostali odwrcili si w jego stron.
To tylko kolejna wojna. Gdyby nie walczyli midzy sob, znaleliby kogo innego, kogo mogliby
zaatakowa. To wanie robimy. Zemsta, honor, bogactwa, religia... rne przyczyny, te same skutki.
Inni umilkli, cisza zrobia si niezrczna.
Do ktrego krgu wyznawcw naleysz, owiecony Dalinarze? spyta Hatham z namysem,
jakby chcia przypomnie sobie co, o czym zapomnia.
Zakon Talenelata.
Ach tak odpar Hatham. To ma sens. Oni nie cierpi kci si o religi. Musisz uwaa t
rozmow za straszliwie nudn.
Swobodna droga do opuszczenia rozmowy. Dalinar umiechn si i skinieniem gowy podzikowa

Hathamowi za uprzejmo.
Zakon Talenelata? powtrzy Au-nak. Zawsze uwaaem to za krg wyznawcw dla mniej
wanych ludzi.
I to mwi Nataczyk powiedzia wyniole arliwiec.
Moja rodzina zawsze gorliwie wyznawaa vorinizm.
Owszem zgodzi si arliwiec co byo bardzo dogodne, gdy twoja rodzina wykorzystywaa
swoje voriskie powizania w handlu z Alethkarem. Mona by si zastanawia, czy jeste rwnie gorliwy,
gdy nie stoisz na naszej ziemi.
Nie musz znosi takich obelg warkn Au-nak.
Odwrci si i odszed, a wtedy Hatham unis do.
Nak-ali! zawoa arcyksi i popieszy za nim niepewnie. Prosz, zignoruj go!
Nieznony nudziarz mrukn cicho arliwiec, pocigajc yk wina, pomaraczowego rzecz jasna,
gdy by kapanem.
Dalinar zmarszczy czoo.
Zuchway jeste, arliwcze powiedzia surowo. By moe gupio. Obrazie czowieka, z
ktrym Hatham chce prowadzi interesy.
Waciwie to nale do owieconego Hathama stwierdzi arliwiec. Poprosi mnie, ebym
obrazi naszego gocia. Owiecony Hatham chce, eby Au-nak sdzi, e jest zawstydzony. I kiedy Hatham
popiesznie zgodzi si na warunki Au-naka, cudzoziemiec uzna, e to z tego powodu i nie bdzie opnia
podpisania kontraktu z powodu podejrze, e wszystko idzie zbyt atwo.
Ach, oczywicie. Dalinar odprowadzi wzrokiem oddalajc si par. Posuwaj si a tak daleko.
Biorc to pod uwag, co mia myle o wczeniejszej uprzejmoci Hathama, kiedy da Dalinarowi
szans na wyjanienie swojej wyranej niechci do konfliktw? Czy przygotowywa si, by potajemnie nim
manipulowa?
arliwiec odchrzkn.
Docenibym, gdybycie nie powtrzyli nikomu, co wam powiedziaem, owiecony.
Dalinar zauway, e Adolin wrci na krlewsk wysp w towarzystwie szeciu oficerw, w
mundurach i z mieczami u pasw.
To w takim razie, dlaczego w ogle mi powiedziae? spyta Dalinar, znw zwracajc si do
mczyzny w biaej szacie.
Podobnie jak Hatham chce, by partner w negocjacjach wiedzia o jego yczliwoci, ja pragn,
bycie wiedzieli o naszej yczliwoci wobec was, owiecony.
Dalinar zmarszczy czoo. Nigdy nie mia zbyt wiele wsplnego z arliwcami jego krg
wyznawcw by prosty i bezporedni. Poza tym, do polityki mia na dworze i nie pragn szuka jej w
religii.
Dlaczego? Jakie to ma znaczenie, czy ja jestem wobec was yczliwy?
arliwiec umiechn si.

Pniej z wami porozmawiamy.


Ukoni si nisko i cofn.
Dalinar pragn zada kolejne pytanie, ale pojawi si Adolin. Popatrzy za arcyksiciem Hathamem.
O co w tym wszystkim chodzio?
Dalinar jedynie potrzsn gow. arliwcy mieli nie angaowa si w polityk, niezalenie od krgu
wyznawcw, do ktrego naleeli. Oficjalnie im tego zakazano od czasu Hierokracji. Ale podobnie jak w
innych kwestiach, tak i tutaj idea i rzeczywisto si nie pokryway. Jasnoocy nie mogli si powstrzyma
przed wykorzystywaniem arliwcw w swoich spiskach i dlatego krgi wyznawcw coraz czciej staway
si czci dworu.
Ojcze? zagadn Adolin. onierze s na stanowiskach.
Dobrze odpar Dalinar.
Zacisn zby i przeszed przez niewielk wysp. Doprowadzi t kompromitacj do koca, raz na
zawsze.
Min roen, a wtedy fala gorca sprawia, e lewa cz jego twarzy zaswdziaa od potu, podczas
gdy prawa wci marza od jesiennego chodu. Adolin doczy do niego, opierajc do na rkojeci
miecza.
Ojcze? Co robimy?
Prowokujemy odpar Dalinar i podszed do miejsca, w ktrym Elhokar rozmawia z Sadeasem.
Krg pochlebcw rozstpi si niechtnie przed Dalinarem.
...i sdz, e... Krl przerwa, spogldajc na Dalinara. Tak, wuju?
Sadeasie odezwa si Dalinar. W jakim stadium znajduje si twoje ledztwo w sprawie
przecitego poprgu?
Sadeas zamruga. W prawej doni trzyma kielich fioletowego wina, jego duga szata z czerwonego
aksamitu bya rozcita z przodu, ukazujc marszczon bia koszul.
Dalinarze, czy ty...
Twoje ledztwo, Sadeasie powtrzy stanowczo Kholin.
Sadeas westchn i popatrzy na Elhokara.
Wasza Wysoko. Waciwie to planowaem dzisiejszego wieczoru wygosi owiadczenie
dotyczce tej wanie kwestii. Miaem zamiar zaczeka, ale jeli Dalinar bdzie si tak upiera...
Owszem stwierdzi Dalinar.
Dalej, Sadeasie powiedzia krl. Zaciekawie mnie.
Krl gestem wezwa sucego, ktry poszed uciszy flecistk, a inny sucy uderzy w dzwonki.
Po chwili obecni na wyspie si uciszyli.
Sadeas posa Dalinarowi spojrzenie, ktre mwio wyranie: Sam si o to prosie, przyjacielu.
Starszy Kholin zaoy rce na piersi i wpatrzy si w Sadeasa. Jego Kobaltowa Gwardia stana za
nim, lecz Dalinar zauway, e grupka jasnookich oficerw z obozu Sadeasa nasuchiwaa w pobliu.
C, nie planowaem mie takiej widowni stwierdzi Sadeas. Chciaem przekaza to jedynie

Waszej Wysokoci.
Mao prawdopodobne, pomyla Dalinar, tumic niepokj. Co moe zrobi, jeli Adolin mia racj i
Sadeas rzeczywicie oskary go o prb zamordowania Elhokara?
W rzeczy samej, byby to koniec Alethkaru. Dalinar nie poddaby si w ciszy i obozy zwrciyby si
przeciwko sobie. Niepewny pokj utrzymywany przez ostatni dekad zakoczyby si. Elhokar w aden
sposb nie zachowaby ich jednoci.
Ponadto, gdyby doszo do bitwy, Dalinarowi nie poszoby najlepiej. Pozostali zrazili si do niego;
miaby wystarczajco duy problem ze stawieniem czoa Sadeasowi gdyby kilku pozostaych si do niego
przyczyo, zginby, przytoczony ogromn przewag liczebn. Widzia teraz, dlaczego Adolin uwaa za
niewiarygodn gupot suchanie wizji. A jednak w chwili przedziwnego odrealnienia Dalinar czu, e
postpi waciwie. Nigdy nie czu tego tak mocno jak w tej chwili, gdy gotowa si na potpienie.
Sadeasie, nie mcz mnie swoim wyczuciem dramatyzmu chwili powiedzia Elhokar. Oni
suchaj. Ja sucham. Dalinar ma tak min, jakby miaa mu zaraz pkn yka na czole. Mw.
Dobrze stwierdzi Sadeas, oddajc wino sudze. Moim pierwszym zadaniem jako Arcyksicia
Informacji byo poznanie prawdziwej natury zamachu na ycie Jego Wysokoci podczas polowania na
wielkoskorupa.
Machn rk, wskazujc na jednego ze swoich ludzi, ktry odszed popiesznie. Inny wystpi
naprzd, podajc Sadeasowi pknity poprg.
Zabraem poprg do trzech rnych rymarzy w trzech obozach. Kady doszed do tego samego
wniosku. Zosta przecity. Skra jest wzgldnie nowa i dobrze o ni dbano, o czym wiadczy brak pkni i
zuszcze w innych miejscach. Miejsce rozerwania jest zbyt rwne. Kto go rozci.
Dalinar poczu przeraenie. To zgadzao si z jego odkryciami, ale zostao przedstawione w
najgorszym moliwym wietle.
W jakim celu... zacz mwi Dalinar.
Sadeas unis do.
Arcyksi, prosz. Najpierw dasz przedstawienia raportu, a pniej mi przerywasz?
Dalinar umilk. Wok nich zbierao si coraz wicej wanych jasnookich. Wyczuwa ich napicie.
Ale kiedy zosta przecity? odezwa si Sadeas, zwracajc si do tumu. Rzeczywicie mia
skonno do dramatyzowania. Widzicie, to kwestia kluczowa. Pozwoliem sobie przesucha licznych
mczyzn obecnych na tym polowaniu. aden nie donis o niczym szczeglnym, cho wszyscy
przypomnieli sobie jedno dziwne wydarzenie. Czas, kiedy owiecony Dalinar i Jego Wysoko cigali si do
ska. Czas, kiedy Dalinar i krl byli sami.
Z tyu rozlegy si szepty.
Pojawi si jednak pewien problem mwi dalej Sadeas. Na ktry uwag zwrci sam Dalinar.
Po co przecina poprg sioda Odpryskowego? Gupie posunicie. Upadek z koskiego grzbietu nie byby
wielkim niebezpieczestwem dla mczyzny w Pancerzu Odprysku.
Tymczasem odesany wczeniej suga Sadeasa powrci, prowadzc modzieca o piaskowych

wosach z kilkoma czarnymi pasmami.


Sadeas wycign co z sakiewki u pasa i unis to. Duy szafir. Nie by napeniony. Waciwie,
przygldajc si uwaniej, Dalinar zorientowa si, e by pknity i nie utrzymaby teraz Burzowego
wiata.
Ta wtpliwo kazaa mi zbada krlewski Pancerz Odprysku powiedzia Sadeas. Osiem z
dziesiciu szafirw wykorzystywanych do napeniania jego Pancerza byo pknitych po bitwie.
To si zdarza stwierdzi Adolin, podchodzc do Dalinara. Do trzyma na rkojeci miecza. W
kadej bitwie traci si kilka.
Ale osiem? spyta Sadeas. Jeden czy dwa to norma. Ale czy kiedykolwiek stracie osiem w
jednej bitwie, mody Kholinie?
Adolin odpowiedzia wciekym spojrzeniem.
Sadeas schowa klejnot i skin na modzieca przyprowadzonego przez jego ludzi.
To jeden z krlewskich stajennych. Nazywasz si Fin, tak?
T-tak, owiecony wyduka chopiec. Mg mie najwyej dwanacie lat.
Co powiedziae mi wczeniej, Fin? Prosz, powtrz to, by wszyscy mogli usysze.
Ciemnooki chopiec skuli si, wyglda, jakby mu byo niedobrze.
C, owiecony panie, powiedziaem tyle. Wszyscy mwili, e siodo sprawdzono w obozie
owieconego Dalinara. I pewnie tak byo. Ale ja jestem tym, ktry przygotowywa konia Jego Wysokoci,
zanim zosta oddany ludziom owieconego Dalinara. I zrobiem to, przysigam, e zrobiem. Zaoyem
jego ulubione siodo i w ogle. Ale...
Serce Dalinara walio w piersiach. Musia si powstrzymywa przed przyzwaniem Ostrza.
Ale co? Sadeas zwrci si do Fina.
Ale kiedy inni krlewscy stajenni prowadzili konia obok mnie w drodze do obozu arcyksicia
Dalinara, mia inne siodo. Przysigam.
Cz z zebranych dookoa wydawaa si zaskoczona tym wyznaniem.
Aha! Adolin unis palec. Ale to miao miejsce w krlewskim kompleksie paacowym!
W rzeczy samej stwierdzi Sadeas, unoszc brew i zerkajc na Adolina. Jake to wnikliwe z
twojej strony, mody Kholinie. To odkrycie, w poczeniu z popkanymi klejnotami, co znaczy.
Przypuszczam, e ktokolwiek zamierza zabi Jego Wysoko, umieci w jego Pancerzu Odprysku
uszkodzone klejnoty, ktre pod naciskiem miay popka, tracc Burzowe wiato. Nastpnie osabi poprg
starannym naciciem. Zrobi to z nadziej, e Jego Wysoko upadnie podczas walki z wielkoskorupem.
Klejnoty zawiod, Pancerz popka, a jego wysoko zginie w wypadku podczas polowania.
Sadeas unis rk, gdy tum zacz szepta.
Jednak naley zwrci uwag, e te wydarzenia... podmiana sioda czy podoenie klejnotw...
musiay nastpi przed spotkaniem Jego Wysokoci z Dalinarem. Czuj, e Dalinar jest mao
prawdopodobnym podejrzanym. Waciwie, przypuszczam, e winowajc jest kto, kogo owiecony Dalinar
urazi. Ten kto pragn, bymy wszyscy sdzili, e mg mie w tym udzia. By moe celem wcale nie

byo zabicie Jego Wysokoci, tylko rzucenie podejrze na Dalinara.


Na wyspie zapanowao milczenie, ucichy nawet szepty.
Dalinar sta oszoomiony. Ja... miaem racj!
Cisz w kocu przerwa Adolin.
Co?!
Wszelkie dowody wskazuj, e twj ojciec jest niewinny, Adolinie powiedzia zbolaym gosem
Sadeas. Uwaasz to za zaskakujce?
Nie, ale... Adolin zmarszczy czoo.
Wok nich jasnoocy zaczli rozmawia, wydawali si przy tym rozczarowani. Zaczli si
rozchodzi. Oficerowie Dalinara pozostali za nim, jakby spodziewali si ataku z zaskoczenia.
Krwi przodkw moich... pomyla Dalinar. Co to znaczy?
Sadeas gestem kaza swoim ludziom odprowadzi stajennego, po czym skin Elhokarowi i cofn
si w stron tac, gdzie stay dzbany podgrzewanego wina i podpieczony chleb. Dalinar dogoni Sadeasa, gdy
niszy mczyzna napenia niewielki talerz. Wzi go za rami, czujc pod palcami mikko tkaniny.
Sadeas spojrza na niego i unis brew.
Dzikuj powiedzia cicho Dalinar. e tego nie zrobie.
Za ich plecami flecistka znw zacza gra.
e czego nie zrobiem? spyta Sadeas, odstawiajc talerz i odrywajc palce Dalinara. Miaem
nadziej wygosi t przemow, kiedy bd mia bardziej konkretne dowody, e nie brae w tym udziau.
Niestety, pod takim naciskiem mogem jedynie zasugerowa, e jest mao prawdopodobne, by by w to
uwikany. Obawiam si, e plotki pozostan.
Czekaj. Chciae udowodni moj niewinno?
Sadeas skrzywi si i znw unis talerz.
Wiesz, na czym polega twj problem, Dalinarze? Dlaczego wszyscy zaczli uwaa ci za
mczcego?
Dalinar nie odpowiedzia.
Arogancja. Stae si tak nieznonie zadufany w sobie. Tak, poprosiem Elhokara o to stanowisko,
bym mg udowodni twoj niewinno. Czy tak burzowo trudno ci uwierzy, e kto inny w tej armii chce
zrobi co uczciwego?
Ja... zacz mwi Dalinar.
Oczywicie, e tak powiedzia Sadeas. Patrzye na nas z gry, jak czowiek, ktry stoi na
pojedynczej kartce papieru i wobec tego uwaa, e znajduje si tak wysoko, by jego wzrok siga na cae
mile. C, ja sdz, e ta ksiga Gavilara to krem, a Kodeks to kamstwo, ktrego przestrzeganie ludzie
udawali, by mc znale usprawiedliwienie dla swoich skurczonych sumie. Potpienie, ja sam mam jedno
z tych skurczonych sumie. Ale nie chc, eby ci szkalowano z powodu tego nieudanego zamachu na ycie
krla. Gdyby ty pragn jego mierci, po prostu wypaliby mu oczy i mia spokj! Sadeas pocign yk
parujcego fioletowego wina. Problem polega na tym, e Elhokar cigle mwi o tym przekltym poprgu.

I ludzie zaczli gada, poniewa by pod twoj ochron i razem odjechalicie. Ojciec Burz jeden wie, jak
ktokolwiek mgby sdzi, e ty sprbowaby zamordowa Elhokara. Ostatnio z trudem zmuszasz si do
zabijania Parshendich.
Sadeas wcisn kawaek chleba do ust i odwrci si.
Dalinar znw chwyci go za rami.
Ja... jestem twoim dunikiem. Nie powinienem ci traktowa tak, jak przez ostatnie sze lat.
Sadeas wywrci oczami, ujc chleb.
Nie chodzio tylko o ciebie. Jak dugo wszyscy sdzili, e to ty stoisz za t prb, nikt si nie
zastanawia, kto naprawd prbowa zabi Elhokara. A kto to zrobi, Dalinarze. Nie wierz, e osiem
klejnotw mogo popka podczas jednej walki. Sam poprg byby absurdalny jako prba zabjstwa, ale z
osabionym Pancerzem Odprysku... Zaczynam nawet wierzy, e nage pojawienie si przepastnej bestii te
byo zaplanowane. Cho nie mam pojcia, jak ktokolwiek mg to przeprowadzi.
A sugestia, e zostaem wrobiony? spyta Dalinar.
Gwnie po to, by da ludziom materia do plotek, kiedy bd prbowa doj do tego, co si
naprawd wydarzyo. Sadeas spojrza na do Dalinara na swoim ramieniu. Mgby puci?
Dalinar rozluni ucisk.
Sadeas odstawi talerz, obcign szat i otrzepa rami.
Jeszcze z tob nie skoczyem, Dalinarze. Pewnie bd ci potrzebowa przed kocem tego
wszystkiego. Musz jednak przyzna, e nie wiem, co o tobie sdzi. Te plotki o tym, e chcesz porzuci
Pakt Zemsty... Czy jest w tym ziarno prawdy?
Wspomniaem o tym w zaufaniu Elhokarowi jako o jednej z moliwoci. I jeli musisz wiedzie, to
owszem, jest w tym ziarno prawdy. Mam ju do tej walki. Mcz mnie te paskowye, przebywanie z dala
od cywilizacji, zabijanie garstek Parshendich. Jednak nie myl ju o wycofaniu si. Miast tego chc
zwyciy. Ale arcyksita nie suchaj! Zakadaj, e pragn ich zdominowa za pomoc jakiej
przebiegej sztuczki.
Sadeas parskn.
Prdzej daby czowiekowi w twarz ni wbi mu n w plecy. Jeste cudownie prostolinijny.
Sprzymierz si ze mn powiedzia Dalinar.
Sadeas zamar.
Wiesz, e ci nie zdradz, Sadeasie powiedzia Kholin. Ufasz mi tak, jak nikt z pozostaych.
Sprbuj tego, do czego prbowaem przekona innych arcyksit. Wsplnego ataku na paskowy.
Z tego nic nie wyjdzie zauway Sadeas. Nie ma powodu prowadzi do ataku wicej ni jednej
armii. I tak za kadym razem zostawiam w obozie poow swoich si. Nie ma pola do manewru.
Owszem, ale pomyl tylko. Gdybymy wyprbowali now taktyk? Twoje druyny mostowe s
szybkie, ale moje oddziay s silniejsze. A gdyby tak szybko natar na paskowy awangard, by
powstrzyma Parshendich. Mgby utrzyma si do czasu przybycia moich silniejszych, ale
powolniejszych oddziaw.

Sadeas zawaha si.


To by mogo oznacza Ostrze Odprysku, Sadeasie.
W oczach niszego mczyzny pojawio si pragnienie.
Wiem, e walczye przeciwko Odpryskowym Parshendi mwi dalej Dalinar, wykorzystujc t
szans. Ale przegrywae. Bez Ostrza jeste na gorszej pozycji. Odpryskowi Parshendich mieli
skonno do uciekania zaraz po wejciu do bitwy. Rzecz jasna, zwyczajni wcznicy nie mogli zabi
jednego z nich. Do zabicia Odpryskowego niezbdny by inny Odpryskowy. W przeszoci zabiem
dwch. Nieczsto mam jednak okazj, poniewa zbyt pno docieram na paskowye. Ty miaby. Razem
moemy zwycia czciej i ja mgbym ci zdoby Ostrze. Uda nam si, Sadeasie. Razem. Jak za starych
czasw.
Stare czasy odpar tamten od niechcenia. Chciabym znw zobaczy Czarnego Ciernia w
bitwie. Jak podzielimy serca klejnotw?
Dwie trzecie dla ciebie stwierdzi Dalinar. Gdy jeste dwa razy lepszy w wygrywaniu
potyczek ode mnie.
Na twarzy Sadeasa malowao si zastanowienie.
A Ostrza Odprysku?
Jeli natrafimy na Odpryskowego, zaatakuj go z Adolinem. Ty dostajesz Ostrze. Unis rk.
Ale ja bior Pancerz. eby da go Renarinowi.
Kalece?
A co ci to obchodzi? I tak masz Pancerz. Sadeasie, to moe oznacza zwycistwo w wojnie. Jeli
zaczniemy wsppracowa, moglibymy wcign w to innych, przygotowa si do ataku na du skal. My
dwaj mamy najwiksze armie i gdyby udao nam si znale sposb, by pochwyci Parshendich na
odpowiednio duym paskowyu, a reszta naszych si by ich otoczya, by nie mogli uciec... by moe
udaoby nam si zada im do mocny cios, by zakoczy to wszystko.
Sadeas rozway jego sowa, nastpnie wzruszy ramionami.
Dobrze. Polij mi szczegy przez posaca. Ale pniej. I tak przegapiem ju spor cz
dzisiejszej uczty.

Kobieta siedzi i wydrapuje sobie oczy. Crka krlw i wiatrw, niszczycielka.


Datowane Palahevan roku 1173, 73 sekundy przed mierci. Badany: ebrak znany z jego
eleganckich pieni.
Tydzie po tym, jak utracili Dunnyego, Kaladin sta na innym paskowyu i przyglda si
przebiegowi bitwy. Tym razem jednak nie musia ratowa umierajcych. Udao im si dotrze przed
Parshendimi. Wydarzenie rzadkie i przyjmowane z radoci. Armia Sadeasa utrzymywaa si porodku
paskowyu, chronic poczwark, gdy niektrzy z jego onierzy prbowali si dosta do jej wntrza.
Parshendi przeskakiwali nad szeregami i atakowali mczyzn pracujcych nad poczwark.
Zaczynaj go otacza, pomyla Kaladin. To nie wygldao dobrze, co oznaczao paskudn drog powrotn.
Ludzie Sadeasa byli ju wystarczajco nieprzyjemni, kiedy po przybyciu jako drudzy zostali odepchnici.
Utrata serca klejnotu po tym, jak dotarli pierwsi... bd jeszcze bardziej sfrustrowani.
Kaladinie! zawoa kto.
Odwrciwszy si, Kaladin zobaczy zbliajcego si Ska. Czy kto zosta ranny?
Widziae to? Rogoerca pokaza palcem.
Kaladin odwrci si, podajc wzrokiem za jego gestem. Na ssiednim paskowyu pojawia si
inna armia. Kaladin unis brew niebieskie sztandary, a onierze bez wtpienia byli Alethimi.
Troch si spnili, co nie? spyta Moash, ktry stan obok.
Zdarza si stwierdzi Kaladin.
Czasami inny arcyksi przybywa po tym, jak Sadeas dotar na miejsce. Czciej Sadeas by
pierwszy, a inna alethyjska armia musiaa zawrci. Zazwyczaj nie docierali a tak blisko.
To sztandary Dalinara Kholina powiedzia Blizna, doczajc do nich.
Dalinar. Moash westchn. Mwi, e nie korzysta z druyn mostowych.
To jak pokonuje rozpadliny? spyta Kaladin.

Odpowied wkrtce staa si oczywista. Ta nowa armia miaa olbrzymie mosty przypominajce
machiny oblnicze, cignite przez chulle. Toczyy si z haasem przez nierwne paskowye, czsto
musiay omija pknicia skay. Musz by straszliwie powolne. Ale z drugiej strony armia nie musiaa
zblia si do rozpadliny, naraajc si na ostrza. Mogli kry si za mostami.
Dalinar Kholin powiedzia Moash. Mwi, e jest prawdziwym jasnookim, jak ci z dawnych
czasw. Czowiekiem honoru, ktry dotrzymuje przysig.
Kaladin prychn.
Widziaem wielu jasnookich o podobnej reputacji i za kadym razem si rozczarowaem. Kiedy
opowiem wam o jasnookim Amaramie.
Amaramie? powtrzy Blizna. Odpryskowym?
Syszae o tym? spyta Kaladin.
Pewnie odpar Blizna. Podobno jest w drodze. Wszyscy w gospodach o tym gadaj. Czy bye
przy nim, kiedy zdoby Odpryski?
Nie odpowiedzia cicho Kaladin. Nikogo nie byo.
Armia Dalinara Kholina przekraczaa paskowy na poudnie od nich. Co zadziwiajce, dotarli a do
samego paskowyu, na ktrym trwaa bitwa.
Atakuje? spyta Moash, drapic si po gowie. Moe myli, e Sadeas przegra, i chce
zaatakowa, kiedy on si wycofa?
Nie. Kaladin zmarszczy czoo. Docza do bitwy.
Armia Parshendich wysaa cz ucznikw, by ostrzelali armi Dalinara, ale ich strzay odbijay si
od chulli, nie wywoujc adnych strat. Grupka onierzy odczya mosty i popchna je na miejsce, a
ucznicy Dalinara zaczli ostrzeliwa Parshendich.
Czy nie wydaje si, e Sadeas wzi na t wypraw mniej onierzy? spyta Sigzil, doczajc do
grupki obserwujcej armi Dalinara. Moe to zaplanowa. Moe wanie dlatego tak zaryzykowa i da si
otoczy.
Mosty opuszczano i rozcigano za pomoc korb to bya doskonaa robota inynieryjna.
Jednoczenie wydarzyo si co zadziwiajcego dwaj Odpryskowi, pewnie Dalinar i jego syn, przeskoczyli
przez rozpadlin i zaczli atakowa Parshendich. To pozwolio onierzom umieci due mosty na miejscu
i na drug stron przejechaa cika kawaleria. Ich strategia ataku z mostami wygldaa zupenie inaczej i
Kaladin zacz rozwaa jej implikacje.
Rzeczywicie wcza si do bitwy powiedzia Moash. Chyba bd wsppracowa.
To musi by skuteczniejsze zauway Kaladin. Dziwi si, e nie sprbowali wczeniej.
Teft prychn.
To dlatego, e nie rozumiesz jak myl jasnoocy. Arcyksita nie tylko chc zwycia w
bitwach, chc zwycia samodzielnie.
auj, e to nie tamta armia mnie zwerbowaa powiedzia Moash, wrcz z szacunkiem.
Pancerze onierzy byszczay, ich szyk wyglda na doskonale przewiczony. Dalinar Czarny

Cier by lepszy nawet od Amarama w dbaniu o swoj reputacj. Ludzie syszeli o nim nawet w
Palenisku, ale Kaladin wiedzia, jakiego rodzaju zepsucie mogo si kry pod starannie wypolerowanym
napiernikiem.
Cho, pomyla, tamten mczyzna, ktry uratowa dziwk na ulicy, on nosi bkit. Adolin, syn
Dalinara. Wydawa si szczerze bezinteresowny, bronic kobiety.
Kaladin zacisn zby i odepchn od siebie te myli. Nie da si znw oszuka.
Nie da.
Przez chwil trwaa brutalna walka, lecz Parshendi zostali przytoczeni, zmiadeni dwiema siami.
Wkrtce druyna Kaladina poprowadzia zwyciskich onierzy do obozu, gdzie mieli witowa.
*
Kaladin przetacza kul midzy palcami. Niemal idealnie czyste szko zastygo z cienk lini
bbelkw powietrza zamroonych na zawsze z jednej strony. Bbelki byy samodzielnymi kulami, ktre
odbijay wiato.
Znw sprztali w rozpadlinie. Tak szybko wrcili z ataku na paskowy, e Hashal, wbrew wszelkiej
logice i miosierdziu, jeszcze tego samego dnia wysaa ich do rozpadliny. Kaladin wci obraca kul w
palcach. Porodku wisia duy szmaragd, ktremu oszlifowanie nadao okrgy ksztat, z dziesitkami
malutkich fasetek. Zawieszone w szkle bbelki lepiy si do krawdzi klejnotu, jakby pragny si znale
blisko jego blasku.
Z wntrza szka emanowao jaskrawe, krystalicznie zielone Burzowe wiato, owietlajc palce
Kaladina. Szmaragdowy broam, najwyszy nomina kuli. Wart setek mniejszych kul. Dla mostowych to
bya fortuna. Dziwnie odlega, gdy wydanie jej nie byo moliwe. Kaladin sdzi, e widzi w kamieniu
cz szalestwa burzy. wiato byo jak... byo jak cz burzy, pochwycona przez szmaragd. Nie byo
idealnie stabilne jedynie si takie wydawao w porwnaniu z migotaniem wiec, pochodni czy lamp.
Trzymajc je blisko, Kaladin widzia, e wiato wiruje, szaleje.
Co z nim zrobimy? spyta Moash z boku.
Skaa sta po drugiej stronie Kaladina. Niebo byo zachmurzone, przez co na dnie byo ciemniej ni
zwykle. Chodna pogoda ostatnich dni znw przesza w wiosn, lecz nadal byo nieprzyjemnie zimno.
Mczyni pracowali skutecznie, szybko zbierajc wcznie, pancerze, buty i kule z cia zmarych.
Ze wzgldu na krtki czas, jaki dostali i wczeniejsz wyczerpujc wypraw z mostem Kaladin
postanowi zrezygnowa tego dnia z wicze z wczni. Zamiast tego mieli zebra jak najwicej i cz
ukry na dole, eby nastpnym razem unikn kary.
Pracujc, trafili na jasnookiego oficera. By do zamony. Ten jeden szmaragdowy broam by wart
tyle, ile mostowy niewolnik zarabia przez dwiecie dni. W sakiewce znaleli rwnie zbir odamkw i
marek, ktre w sumie byy warte odrobin wicej ni kolejny szmaragdowy broam. Bogactwo. Fortuna. Dla
jasnookiego drobniaki.
Z jego pomoc moglibymy miesicami karmi tych rannych mostowych powiedzia Moash.
Wykupi wszystkie niezbdne rodki lecznicze. Ojcze Burz, pewnie moglibymy przekupi stranikw

wok obozu, eby pozwoli nam uciec.


To si nie zdarzy powiedzia Skaa. Nie da si wynie kul z rozpadliny.
Moglibymy je pokn zaproponowa Moash.
Udawiby si. Kule s za due.
Zao si, e bym to zrobi powiedzia Moash. Jego oczy byszczay, odbijajc zielone Burzowe
wiato. To wicej pienidzy ni widziaem w yciu. Warto zaryzykowa.
Poknicie nic nie da powiedzia Kaladin. Mylisz, e ci stranicy, ktrzy pilnuj nas w
latrynach, maj powstrzyma nas przed ucieczk? Zao si, e jaki aosny parshmen musi przeglda
nasze odchody, widziaam te, e zapisuj, kto tam przychodzi i jak czsto. Nie bylimy pierwszymi, ktrzy
pomyleli o pokniciu kul.
Moash zawaha si, po czym westchn, przybity.
Pewnie masz racj. Niech ci burza, masz racj. Ale nie moemy im jej odda, co nie?
Moemy powiedzia Kaladin, zaciskajc pi na kuli. Blask by na tyle mocny, e jego do
wiecia. I tak bymy jej nie wydali. Mostowy z penym broamem? To by nas zdradzio.
Ale... zacz Moash.
Oddamy j, Moash. Nastpnie unis sakiewk z reszt kul. Ale znajdziemy sposb, eby te
tutaj zachowa.
Skaa pokiwa gow.
Tak. Jeli oddamy cenn kul, pomyl, emy uczciwi, co nie? Ukryje to nasz kradzie i nawet
dostaniemy niewielk nagrod. Ale jak moemy zachowa sakiewk?
Pracuj nad tym stwierdzi Kaladin.
To si popiesz stwierdzi Moash, spogldajc na pochodni Kaladina, wcinit midzy dwa
kamienie w cianie rozpadliny. Musimy std wkrtce wyj.
Kaladin otworzy do i przetoczy szmaragdow kul midzy palcami. Jak?
Widziae kiedy co tak piknego? spyta Moash, wpatrujc si w kul.
To tylko kula odpar w roztargnieniu Kaladin. Narzdzie. Raz trzymaem kielich z setk
diamentowych broamw i usyszaem, e naley do mnie. Poniewa nie miaem okazji ich wyda, byy
waciwie bezwartociowe.
Sto diamentw? spyta Moash. Gdzie... jak?
Kaladin zamkn usta, przeklinajc sam siebie. Nie powinienem wspomina o takich rzeczach.
Chodcie powiedzia, chowajc szmaragdowy broam z powrotem do czarnej sakiewki. Musimy
si popieszy.
Moash westchn, ale Skaa przyjanie poklepa go po plecach i doczyli do reszty mostowych.
Lopen i Skaa wykorzystujc wskazwki Syl doprowadzili ich do wielkiej masy cia w czerwonobrzowych mundurach. Nie wiedzia, ludmi ktrego arcyksicia byli, ale trupy byy do wiee. Nie byo
wrd nich Parshendich.
Kaladin spojrza w bok, gdzie pracowa Shen mostowy parshmen. Cichy, posuszny, oddany. Teft

wci mu nie ufa. Kaladin czciowo cieszy si z tego powodu. Syl wyldowaa na cianie obok niego,
opara stopy o jej powierzchni i spojrzaa w niebo.
Myl, powiedzia sobie Kaladin. Jak zachowamy te kule? Musi by jaki sposb. Ale kada
moliwo wydawaa si ryzykowna. Gdyby zostali przyapani na kradziey, pewnie dostaliby inny
przydzia pracy. Kaladin wola nie ryzykowa.
Wok niego zaczy si wyania milczce zielone yciospreny, pojawiay si pord mchu i
hasperw. Kilka falbankowcw otworzyo wok jego gowy czerwone i te pierzaste licie. Kaladin
cigle myla o mierci Dunnyego. Most numer cztery nie by bezpieczny. To prawda, ostatnio tracili
zadziwiajco mao ludzi, ale ich liczba wci si kurczya. A kada wyprawa z mostem bya szans na
cakowit katastrof. Wystarczyoby, eby Parshendi raz si na nich skoncentrowali. Gdyby stracili trzech
albo czterech ludzi, most by si przewrci. A wtedy ostrza by si podwoi, zabijajc ich wszystkich.
To by ten sam stary problem, o ktry Kaladin rozbija si kadego dnia. Jak ochroni mostowych,
gdy wszyscy inni pragnli, by byli odsonici i naraeni na cios?
Hej, Sig powiedzia Mapa, przechodzc obok z narczem wczni. Jeste Pieniarzem wiata,
tak?
W cigu ostatnich kilku tygodni Mapa sta si niezmiernie przyjazny i okazao si, e skutecznie
skania innych do mwienia. ysiejcy mczyzna przypomina Kaladinowi karczmarza, ktry bardzo si
stara, by jego gocie poczuli si swobodnie.
Sigzil, ktry wanie zdejmowa buty z uoonych w szeregu cia, posa Kaladinowi ponure
spojrzenie, jakby chcia powiedzie To twoja wina. Nie podobao mu si, e inni odkryli, e jest
Pieniarzem wiata.
Moe opowiesz nam histori? zaproponowa Mapa, odkadajc swj adunek. eby szybciej
nam min czas.
Nie jestem gupim baznem czy bajarzem powiedzia Sigzil, zdejmujc but. Ja nie opowiadam
historii. Rozpowszechniam wiedz o kulturach, ludach, mylach i marzeniach. Przynosz pokj przez
zrozumienie. To wity obowizek, ktrym mj zakon obarczyli sami Heroldowie.
To moe zacznij je rozpowszechnia? zaproponowa Mapa, prostujc si i wycierajc rce o
spodnie.
Sigzil westchn.
Dobrze. O czym chcecie posucha?
Nie wiem. O czym ciekawym?
Opowiedz nam o owieconym Alazansim i flocie stu okrtw! zawoa Leyten.
Nie jestem bajarzem! powtrzy Sigzil. Opowiadam o krajach i ludach, nie historyjki z
gospody. Ja...
Czy jest takie miejsce, gdzie ludzie yj w wyobieniach w ziemi? spyta Kaladin. Miasto
wybudowane w ogromnym kompleksie zagbie w skale, jakby w niej wykutych?
Sesemalex Dar powiedzia Sigzil, pokiwa gow i cign kolejny but. Tak, to stolica

krlestwa Emul i jedno z najbardziej staroytnych miast. Mwi si, e miasto... i w rzeczy samej, cae
krlestwo... nazwa sam Jezrien.
Jezrien? powtrzy Malop, wsta i podrapa si po gowie. A kto to?
Malop by mczyzn o gstych wosach i krzaczastej czarnej brodzie, z glifami straniczymi
wytatuowanymi na obu rkach. I, jeli mona tak powiedzie, nie by najjaniejsz kul w kielichu.
Wy w Alethkarze nazywacie go Ojcem Burz powiedzia Sigzil. Albo JezerezehElin. By
krlem Heroldw. Pan burz, dawca wody i ycia, znany ze swej wciekoci i temperamentu, ale rwnie
miosierdzia.
Aha powiedzia Malop.
Opowiedz mi wicej o tym miecie poprosi Kaladin.
Sesemalex Dar. W rzeczy samej, wybudowano je w ogromnych wyobieniach. Ich ukad jest
zadziwiajcy. Chroni przed arcyburzami, gdy kade zagbienie ma podwyszon krawd, co nie pozwala
wodzie na zalewanie kamiennej rwniny dookoa. To w poczeniu z systemem odwadniajcych pkni
chroni miasto przed zalaniem. Tamtejsi mieszkacy syn z doskonaej kremowej ceramiki. Miasto jest
wanym wzem na poudniowym wschodzie. Emulowie to jedno z plemion Askarakw, etnicznie nale do
Makabakw, podobnie jak ja maj ciemn skr. Ich krlestwo graniczy z moim i w modoci czsto je
odwiedzaem. To cudowne miejsce, pene egzotycznych podrnikw. Im duej Sigzil mwi, tym
bardziej wydawa si rozluniony. Ich system prawny agodnie traktuje obcokrajowcw. Czowiek, ktry
nie pochodzi z ich narodu, nie moe zosta wacicielem domu ani sklepu, ale jeli ich odwiedzicie, bd
was traktowa jak krewniaka, ktry przyby z daleka i naley mu okaza wszelk yczliwo i agodno.
Cudzoziemiec moe zje obiad w kadym domu, ktry odwiedzi, pod warunkiem, e zachowuje si z
szacunkiem i przyniesie dar w postaci owocw. Tamtejszych mieszkacw bardzo interesuj egzotyczne
owoce. Oddaj cze Jezrienowi, cho nie uznaj go za posta z voriskiej religii. Nazywaj go jedynym
bogiem.
Heroldowie nie s bogami prychn Teft.
Dla was nie s odpar Sigzil. Inni postrzegaj ich inaczej. Religia Emulw jest, jak okreliyby
to wasze uczone, religi odszczepiecz, i zawiera pewne voriskie elementy. Ale wedug Emulw to wy
wyznajecie religi odszczepiecz.
Sigzil zdaje si uwaa to za zabawne, ale Teft tylko si skrzywi.
Azir coraz bardziej zagbia si w szczegy, opisujc zamaszyste suknie i turbany Emulek, szaty
ulubione przez mczyzn. Smak ich jedzenia sonawy i sposb przywitania starego przyjaciela unoszc
lewy palec wskazujcy do czoa i kaniajc si z szacunkiem. Sigzil wiedzia o nich bardzo wiele. Kaladin
zauway, e mczyzna czasami umiecha si tsknie, pewnie przypominajc sobie podre.
Te szczegy byy interesujce, ale Kaladina bardziej zaskoczyo, e to miasto nad ktrym
przelecia w swoim nie przed kilkoma tygodniami okazao si prawdziwe. I nie mg zignorowa
zadziwiajcej szybkoci, z jak wyliza si z ran. Dziao si co dziwnego. Co nadnaturalnego. A jeli
wizao si to z faktem, e wszyscy wok niego gin?

Uklk i zacz przeszukiwa kieszenie trupw, czego inni mostowi woleli unika. Kule, noe i inne
uyteczne przedmioty zachowywano. Osobiste pamitki w rodzaju niespalonych modlitw zostawiano przy
trupach. Znalaz kilka odamkw cyrkonii, ktre doda do sakiewki.
Moe Moash mia racj? Gdyby udao im si wydosta te pienidze, moe mogliby opaci sobie
drog ucieczki? To by byo z pewnoci bezpieczniejsze ni walka. Dlaczego wic tak si upiera, by
nauczy mostowych walczy? Dlaczego nawet nie pomyla, w jaki sposb przeszmuglowa ich na
zewntrz?
Utraci Dalleta i wszystkich pozostaych ze swojego oddziau w armii Amarama. Czy sdzi, e
zrekompensuje to, szkolc now grup wcznikw? Czy chodzio o uratowanie ludzi, ktrych pokocha,
czy o udowodnienie czego sobie samemu?
Dowiadczenie podpowiadao mu, e ludzie, ktrzy nie umieli walczy, znajdowali si w
niekorzystnej sytuacji na tym wiecie wojny i burz. Moe wylizgnicie si byoby lepszym rozwizaniem,
ale niewiele wiedzia o skradaniu si. Poza tym, gdyby si wylizgnli, Sadeas posaby za nimi onierzy.
Kopoty i tak by ich wytropiy. Niezalenie od wybranej drogi, mostowi musieli zabija, by pozosta na
wolnoci.
Zacisn powieki, przypominajc sobie jedn z prb ucieczki, kiedy zapewni swoim towarzyszom
niewolnikom wolno przez cay tydzie. Ukrywali si w dziczy, a w kocu wytropili ich myliwi jego
pana. Wtedy straci Nalm. To nie ma nic wsplnego z uratowaniem ich tu i teraz, powiedzia sobie Kaladin.
Potrzebuj tych kul.
Sigzil wci opowiada o Emulach.
Dla nich mwi Pieniarz wiata osobiste uderzenie czowieka jest prostackie. Prowadz wojn
odwrotnie ni wy, Alethi. Miecz nie jest broni dla przywdcy. Halabarda jest lepsza, pniej wcznia, a
najlepszy ze wszystkich uk i strzaa.
Kaladin wyj kolejn gar kul niebieskich odamkw z kieszeni onierza. Przykleiy si do
kawaka sera ze wiskiego mleka, mierdzcego i spleniaego. Krzywic si, wyduba kule i umy je w
kauy.
Wcznie, uywane przez jasnookich? spyta Drehy. To absurdalne.
Dlaczego? spyta Sigzil. Wydawa si uraony. Uwaam, e zwyczaje Emulw s interesujce.
W niektrych krajach walka w ogle jest uwaana za nieprzyjemn. Shinowie uwaaj na przykad, e jeli
walka okazaa si konieczna, to czowiek ju przegra. Zabijanie jest w najlepszym wypadku prymitywnym
sposobem rozwizywania problemw.
Nie bdziesz jak Skaa i nie odmwisz walki, prawda? spyta Blizna, posyajc paskudne
spojrzenie Rogoercy.
Skaa prychn i odwrci si plecami do niszego mczyzny, po czym uklk i wepchn buty do
duego worka.
Nie odpar Sigzil. Chyba moemy si wszyscy zgodzi, e pozostae metody zawiody. Moe
gdyby mj mistrz wiedzia, e wci yj... ale nie. To gupota. Tak, bd walczy. A jeli musz, to

wcznia wydaje mi si dobr broni, cho szczerze wolabym znale si w wikszej odlegoci od swoich
wrogw.
Kaladin zmarszczy czoo.
To znaczy, z ukiem?
Sigzil przytakn.
Mj lud uwaa uk za szlachetn bro.
Czy umiesz go uywa?
Niestety, nie odpar Sigzil. Ju bym o tym wspomnia, gdybym posiad tak umiejtno.
Kaladin wsta, otworzy sakiewk i wrzuci do rodka kule.
Czy wrd cia byy jakie uki?
Mczyni popatrzyli po sobie, kilku pokrcio gowami. Niech to burza, pomyla Kaladin. W jego
umyle pojawi si lad pomysu, ale to go rozproszyo.
Zbierzcie kilka z tych wczni powiedzia. Odcie je na bok. Bdziemy ich potrzebowa do
wicze.
Ale bdziemy musieli je odda zauway Malop.
Nie, jeli nie wyniesiemy ich z rozpadliny wyjani Kaladin. Za kadym razem, kiedy
bdziemy schodzi na d, zachowamy kilka wczni i schowamy je tutaj. Wkrtce zbierzemy do, by z
nimi wiczy.
Jak je wydostaniemy, kiedy nadejdzie czas ucieczki? spyta Teft, drapic si po brodzie.
Wcznie pozostawione tutaj nie pomog chopakom, kiedy zacznie si prawdziwa walka.
Znajd sposb, eby je wydosta powiedzia Kaladin.
Czsto powtarzasz takie rzeczy zauway Blizna.
Daj spokj przerwa mu Moash. On wie, co robi.
Kaladin zamruga. Moash go broni?
Blizna zamruga.
Nie chciaem, eby to tak zabrzmiao, Kaladinie. Tylko pytam.
Rozumiem. To...
Kaladin przerwa, kiedy w rozpadlinie pojawia si Syl w postaci wirujcej wstki. Wyldowaa na
wystpie w cianie i przybraa kobiec posta.
Znalazam kolejn stert trupw. Gwnie Parshendi.
Jakie uki? spyta Kaladin.
Kilku mostowych gapio si na niego, a zorientowali si, e wpatruje si w powietrze. Wtedy tylko
pokiwali gowami.
Chyba tak odpowiedziaa Syl. To w tamt stron. Niedaleko.
Mostowi ju prawie skoczyli z tymi ciaami.
Zbierajcie si powiedzia Kaladin. Znalazem nam kolejne miejsce do oczyszczenia. Musimy
zebra, ile si da, a pniej schowa cz w rozpadlinie, z ktrej nie zostan wyniesione przez wod.

Mostowi podnieli znaleziska, zarzucili torby na szyje, kady wzi te wczni albo dwie. Po
chwili ruszyli wilgotnym dnem rozpadliny. Mijali pknicia w staroytnych skaach, gdzie utkny stare,
wyszorowane przez wod koci, tworzce sterty poronitych mchem koci udowych, piszczeli, czaszek i
eber. Nie byo tam czego szuka.
Po jakim kwadransie dotarli do miejsca znalezionego przez Syl. Leay tam sterty trupw
Parshendich, a gdzieniegdzie rwnie ciaa Alethich w niebieskich mundurach. Kaladin uklk obok jednego
z ludzi. Rozpozna stylizowan par glifw Dalinara Kholina wyszyt na paszczu. Dlaczego armia Dalinara
doczya do Sadeasa w bitwie? Co si zmienio?
Kaladin gestem kaza swoim ludziom oczyszcza ciaa Alethich, a sam podszed do jednego z
trupw Parshendich. Byy wiesze ni ludzi Dalinara. Ich cia znajdowali mniej ni Alethich. Nie tylko
gino ich mniej w kadej bitwie, ale te rzadziej wpadali do rozpadlin. Sigzil domyla si rwnie, e ich
ciaa s bardziej gste ni ludzkie, wic woda nie unosia ich z tak atwoci.
Kaladin przetoczy trupa na bok, co wywoao niespodziewane syczenie z tyu gromadki mostowych.
Odwrci si i zobaczy, e Shen przepycha si naprzd z nietypowym dla niego zdecydowaniem.
Teft popiesznie chwyci Shena od tyu, podduszajc go. Pozostali mostowi stali wstrznici, cho
kilku odruchowo przyjo pozycje.
Shen szarpa si sabo w ucisku Tefta. Parshmen wyglda inaczej ni jego martwi krewniacy z
bliska rnice byy o wiele bardziej wyrane. Shen, podobnie jak wikszo parshmenw, by niski i raczej
pulchny. Krzepki, silny, ale nie by grony. Trup u stp Kaladina by z kolei uminiony i zbudowany jak
Rogoerca, wzrostu Kaladina, ale o wiele szerszy w barach. Cho obaj mieli marmurkow skr, Parshendi
mia ten dziwny, ciemnoczerwony pancerz na gowie, piersi, ramionach i nogach.
Pu go powiedzia Kaladin z zaciekawieniem.
Teft spojrza na niego, po czym niechtnie wypeni plecenie. Potykajc si, Shen przebieg po
nierwnym gruncie, po czym agodnie, lecz stanowczo odepchn Kaladina od ciaa. Nastpnie stan, jakby
chroni je przed Kaladinem.
To co zauway Skaa, stajc obok Kaladina robi ju wczeniej. Kiedy bralimy go z
Lopenem do pomocy.
On chroni ciaa Parshendich, gancho doda Lopen. Za przesunicie jednego z nich dgnby ci
ze sto razy.
Wszyscy tacy s powiedzia z tyu Sigzil.
Kaladin odwrci si i unis brew.
Parshmeni robotnicy wyjani Sigzil. Pozwala si im troszczy o wasnych zmarych, to jedna z
niewielu rzeczy, ktra ich porusza. Zoszcz si, jeli kto inny dotyka cia. Owijaj je w ptno, wynosz w
dzicz i ukadaj na kamiennych pytach.
Kaladin spoglda na Shena.
Zastanawiam si...
Zbierzcie co si da z cia Parshendich powiedzia Kaladin swoim ludziom. Teft, pewnie

bdziesz musia przytrzymywa Shena przez cay czas. Nie mog pozwoli, by prbowa nas powstrzyma.
Teft posa Kaladinowi udrczone spojrzenie nadal uwaa, e powinni ustawi Shena w
pierwszym szeregu i pozwoli mu umrze. Ale wypeni polecenie, odprowadzi Shena i z pomoc Moasha
go przytrzymywa.
A wy doda Kaladin traktujcie zmarych z szacunkiem.
To Parshendi! sprzeciwi si Leyten.
Wiem przyzna Kaladin. Ale to niepokoi Shena. Jest jednym z nas, wic nie denerwujmy go za
bardzo.
Parshmen niechtnie opuci rce i da si odcign Teftowi i Moashowi. Wydawa si
zrezygnowany. Parshmeni wolno myleli. Ile rozumia Shen?
Chciae chyba znale uk? spyta Sigzil, uklk i wycign krtki uk spod ciaa jednego z
Parshendich. Nie ma ciciwy.
W sakiewce tego tutaj jest zapasowa powiedzia Mapa, wycigajc co z sakiewki innego trupa.
Moe wci si nadaje.
Kaladin przyj bro i ciciw.
Kto wie, jak ich uywa?
Mostowi popatrzyli po sobie. uki nie nadaway si do polowa na wikszo z opancerzonych
zwierzt, do tego lepsze byy proce. uk suy waciwie do jednego celu zabijania innych ludzi. Kaladin
popatrzy na Tefta, ktry potrzsn gow. Nie wyszkolono go w strzelaniu z uku, Kaladina te nie.
To proste powiedzia Skaa, przetaczajc trupa Parshendiego zakadasz strza na ciciw.
Celujesz z dala od siebie. Nacigasz bardzo mocno. Puszczasz.
Wtpi, by to byo tak proste stwierdzi Kaladin.
Ledwie masz czas wyszkoli tych chopcw w walce wczni, Kaladinie zauway Teft.
Chcesz nauczy cz z nich rwnie strzela z uku? I to nie majc nauczyciela, ktry sam umiaby si nim
posugiwa?
Kaladin nie odpowiedzia. Schowa uk i ciciw do torby, doda kilka strza i zacz pomaga
pozostaym. Godzin pniej maszerowali rozpadlinami w stron drabiny, ich pochodnie migotay,
nadchodzi zmierzch. Im ciemniej si robio, tym bardziej nieprzyjemne staway si rozpadliny. Cienie
pogbiay si, a odlege dwiki cieknca woda, spadajce kamienie, wyjcy wiatr wydaway si
zowrogie. Gdy Kaladin wyszed za rg, gromadka wielonogich kremlikw pobiega wzdu ciany i
znikna w pkniciu.
Rozmowy byy przyciszone, a Kaladin nie bra w nich udziau. Od czasu do czasu oglda si przez
rami w stron Shena. Milczcy parshmen szed ze spuszczon gow. Obrabowanie trupw Parshendich
gboko go poruszyo.
Mog to wykorzysta, pomyla Kaladin. Ale czy si odwa? To by byo ryzyko. Wielkie. Ju raz
zosta skazany za naruszenie rwnowagi bitwy.
Najpierw kule, pomyla. Wydostanie kul oznaczaoby, e by moe udaoby mu si wydoby

rwnie inne przedmioty. W kocu zobaczy cie nad gow, przecinajcy rozpadlin. Dotarli do
pierwszego ze staych mostw. Kaladin przeszed z pozostaymi kawaek dalej, a dotarli do miejsca, gdzie
dno rozpadliny byo bliej szczytu paskowyu.
Zatrzyma si tam. Mostowi zgromadzili si wok niego.
Sigzilu powiedzia Kaladin wiesz co o ukach. Jak mylisz, jak trudno byoby trafi w ten
most strza?
Kilka razy trzymaem uk w rkach, Kaladinie, ale nie uznabym si za eksperta. Wydaje mi si, e
to nie powinno by zbyt trudne. Odlego wynosi... ile? Pidziesit stp?
Ale jaki w tym sens? spyta Moash.
Kaladin wycign sakiewk pen kul, po czym unis brew.
Przywiemy sakiewk do strzay i wystrzelimy j tak, by wbia si w spodni cz mostu.
Pniej, kiedy bdziemy biec z mostem, Lopen i Dabbid zostan troch z tyu, by si napi w pobliu tego
mostu. Sign na d i wycign strza. My mamy kule.
Teft zagwizda.
Sprytne.
Moglibymy zachowa wszystkie kule powiedzia z przejciem Moash. Nawet t...
Nie przerwa mu stanowczo Kaladin. Mniejsze i tak bd do niebezpieczne, ludzie mog si
zacz zastanawia, skd mostowi maj tyle pienidzy.
Bdzie musia zacz kupowa materiay od rnych aptekarzy, eby ukry nagy dopyw gotwki.
Moash wydawa si przygnbiony, w przeciwiestwie do pozostaych mostowych.
To kto chce sprbowa? spyta Kaladin. Moe najpierw wystrzelimy par strza dla wicze, a
pniej sprbujemy z sakiewk. Sigzil?
Nie wiem, czy chc wzi to na siebie powiedzia Azir. Moe ty powiniene sprbowa, Teft?
Teft podrapa si po brodzie.
Pewnie tak. Jak trudne to moe by?
Jak trudne? spyta nagle Skaa.
Kaladin spojrza w bok. Skaa sta z tyu grupy, ale jego wzrost sprawia, e nie dao si go nie
zauway. Zaoy rce na piersi.
Jak trudne, Teft? mwi dalej Skaa. Pidziesit stp to niedaleko, ale to nie jest atwy strza. I
to jeszcze z sakiewk cik od kul? Ha! Musisz do tego trafi blisko boku mostu, eby Lopen mg
sign. Jeli nie trafisz, moemy straci wszystkie kule. A co, jeli zwiadowcy w pobliu mostw zobacz
strza wypadajc z rozpadliny? Uznaj to za podejrzane, co?
Kaladin popatrzy na Rogoerc. To proste, mwi tamten. Celujesz z dala od siebie...
puszczasz....
C powiedzia Kaladin, obserwujc Ska ktem oka. Chyba bdziemy musieli zaryzykowa.
Bez tych kul ranni umr.
Moemy zaczeka do kolejnej wyprawy zaproponowa Teft. Przywiemy lin do mostu i

rzucimy j, a nastpnym razem przywiemy do niej sakiewk...


Pidziesit stp liny? spyta Kaladin gosem bez wyrazu. Gdybymy kupili co takiego, to by
dopiero zwrcio uwag.
E tam, gancho powiedzia Lopen. Mj krewniak pracuje w miejscu, gdzie sprzedaj liny.
Gdybym mia pienidze, bez problemu mgbym j dla ciebie kupi.
By moe zgodzi si Kaladin. Ale i tak musiaby j ukry w nosidle, a pniej zawiesi na
mocie tak, eby nikt nie zauway. I zostawi tam na kilka dni? Kto zwrci na ni uwag.
Pozostali pokiwali gowami. Kaladin z westchnieniem wyj uk i strzay.
Bdziemy musieli zaryzykowa. Teft, moe by tak...
Ech, na ducha Kalikalin mrukn Skaa. Dajcie mi uk.
Przepchn si midzy mostowymi i odebra uk Kaladinowi, ktry z trudem ukry umiech.
Skaa spojrza w gr i w gasncym blasku oceni odlego. Nacign ciciw i wycign rk.
Kaladin poda mu strza. Rogoerca opuci uk i wystrzeli. Strzaa poleciaa szybko i odbia si od ciany
rozpadliny.
Skaa pokiwa gow, po czym wskaza na sakiewk Kaladina.
Wemiemy tylko pi kul powiedzia. Wicej to za duo. Szalestwo prbowa nawet z
picioma. Chorzy od powietrza ludzie z nizin.
Kaladin umiechn si i wyliczy pi szafirowych marek w sumie okoo dwch i p miesica
odu mostowego i umieci je w zapasowej sakiewce. Poda j Skale, ktry wycign n i wyci
zagbienie w drzewcu strzay tu przy grocie.
Blizna zaplt rce na piersi i opar si o omsza ska.
Wiecie, e to kradzie?
Owszem powiedzia Kaladin, przygldajc si Skale. I wcale nie czuj si le z tego powodu.
A ty?
Wcale odpar Blizna z szerokim umiechem. Doszedem do wniosku, e jak kto prbuje ci
zabi, to wszelk lojalno mona zrzuci na burz. Ale jakby kto donis Gazowi...
Pozostali mostowi nagle zaczli si denerwowa i wicej ni jeden posa ukradkowe spojrzenie
Shenowi, cho Kaladin widzia, e Blizna nie myli o parshmenie. Gdyby jeden z mostowych zdradzi
pozostaych, mgby dosta nagrod.
Moe powinnimy wystawi stra powiedzia Drehy. Wiecie, eby si upewni, e nikt si nie
wylizgnie, eby donie Gazowi.
Niczego takiego nie zrobimy warkn Kaladin. Co mielibymy zrobi? Zamkn si w
koszarach, traktujc siebie nawzajem z tak podejrzliwoci, e nic bymy nie zrobili? Potrzsn gow.
Nie. To tylko kolejne niebezpieczestwo. Prawdziwe, ale nie moemy marnowa energii, szpiegujc si
nawzajem. Kontynuujemy.
Blizna nie wydawa si przekonany.
Jestemy mostem numer cztery powiedzia stanowczo Kaladin. Razem stawiamy czoo mierci.

Musimy sobie ufa. Nie moecie biec w stron bitwy, zastanawiajc si, czy jeden z towarzyszy nie
przejdzie nagle na stron przeciwnika. Patrzy im po kolei w oczy. Ufam wam. Wszystkim. Przeyjemy
to i zrobimy to razem.
Kilku mostowych pokiwao gowami, Blizna wydawa si uspokojony. Skaa skoczy nacina
strza i mocno przywiza sakiewk do drzewca.
Syl wci siedziaa na ramieniu Kaladina.
Chcesz, ebym obserwowaa pozostaych? Upewnia si, e nikt nie zrobi tego, czego obawia si
Blizna?
Kaladin zawaha si, po czym pokiwa gow. Lepiej by bezpiecznym. Nie chcia po prostu, by jego
ludzie musieli myle w taki sposb.
Skaa unis strza, oceniajc jej ciar.
Prawie niemoliwy strza poskary si.
Gadkim ruchem unis strza i nacign ciciw, stojc bezporednio pod mostem. Niedua
sakiewka wisiaa na drzewcu. Mostowi wstrzymali oddech.
Skaa wypuci. Strzaa poleciaa wzdu ciany rozpadliny, niemal zbyt szybka, by ledzi j
wzrokiem. Rozleg si cichy trzask, gdy strzaa zetkna si z drewnem i Kaladin wstrzyma oddech, ale
strzaa nie uwolnia si. Wisiaa tam, z cennymi kulami przywizanymi do drzewca, w dokadnie takim
punkcie mostu, e dao si po ni sign.
Kaladin poklepa Ska po ramieniu, a inni mostowi wznieli okrzyki.
Skaa popatrzy na Kaladina.
Nie bd uywa uku do walki. Musisz to wiedzie.
Obiecuj odpar Kaladin. Wzibym ci, gdyby si zgodzi, ale nie bd ci zmusza.
Nie bd walczy powtrzy Rogoerca. To nie moje miejsce. Posa spojrzenie w stron kul i
umiechn si lekko. Ale strzelanie do mostu jest w porzdku.
Jak si nauczye? spyta Kaladin.
Tajemnica odpowiedzia stanowczo Skaa. We uk. Nie mcz mnie duej.
Dobrze. Kaladin przyj uk. Ale nie wiem, czy mog obieca, e nie bd ci mczy. W
przyszoci mog potrzebowa jeszcze paru strzaw. Spojrza na Lopena. Naprawd sdzisz, e moesz
mi kupi lin, nie zwracajc niczyjej uwagi?
Lopen opiera si o cian.
Krewniak nigdy mnie nie zawid.
A tak w ogle, to ilu ty masz tych krewniakw? spyta Bezuchy Jaks.
Czowiek nie moe mie zbyt wielu krewniakw odpar Lopen.
C, potrzebna nam ta lina powiedzia Kaladin, gdy w jego gowie pojawi si zacztek planu.
Zrb to, Lopenie. Rozmieni te kule na grze, eby za ni zapaci.

wiato staje si tak odlege. Burza si nie koczy. Jestem poamany, a wszyscy wok mnie zginli.
Pacz nad kocem wszystkiego. On zwyciy. Och, pobi nas.
Datowane Palahakev roku 1173, 16 sekund przed mierci. Badany: thayleski marynarz.
Dalinar walczy, w jego wntrzu pulsowa Dreszcz, kiedy z grzbietu Galanta zadawa ciosy swoim
Ostrzem. Wszdzie wok Parshendi padali z wypalonymi oczami.
Atakowali go parami, kada prbowaa go uderzy z innej strony, zaprztajc jego uwag i jak
liczyli dezorientujc. Gdyby jednej z takich par udao si rzuci na niego, kiedy by rozproszony, mogliby
zepchn go z wierzchowca. Te topory i maczugi, gdyby zada nimi kilka kolejnych ciosw, mogy
roztrzaska jego Pancerz. Taktyka bya bardzo kosztowna, wok Dalinara leay liczne trupy. Jednake w
walce przeciwko Odpryskowemu kada taktyka duo kosztowaa.
Dalinar si nie zatrzymywa, zadawa swoim Ostrzem szerokie ciosy. Znajdowa si nieco przed
swoimi ludmi Odpryskowy potrzebowa przestrzeni do walki, ze wzgldu na dugo Ostrza zranienie
wasnych sojusznikw byo realnym niebezpieczestwem. Stra honorowa zbliyaby si jedynie, gdyby
zosta zrzucony z sioda lub znalaz si w tarapatach.
Dreszcz go ekscytowa, dodawa mu si. Nie dowiadczy ponownie saboci, tamtych mdoci, ktre
czu na polu bitwy przed tygodniami. Moe nie mia si czym przejmowa.
Obrci Galanta, by stawi czoo dwm parom Parshendich, ktre atakoway go od tyu,
podpiewujc cicho. cisn wierzchowca kolanami i zada mistrzowski cios z boku, przecinajc szyje
dwch Parshendich i rami trzeciego. Oczy pierwszych dwch spony i upadli. Trzeci wypuci bro z
rki, ktra nagle staa si bezwadna, gdy wszystkie nerwy zostay przerwane.
Czwarty czonek tego oddziau cofn si, piorunujc Dalinara wzrokiem. To by jeden z tych
Parshendich, ktrzy nie nosili brody, a w jego twarzy byo co dziwnego. Nieco inny ksztat policzkw...
Czy to kobieta? pomyla w zadziwieniu Dalinar. Niemoliwe. A jednak?

Z tyu jego onierze zaczli wiwatowa, kiedy dua grupa Parshendich rozproszya si, by si
przegrupowa. Dalinar opuci Ostrze, metal byszcza, a w powietrzu dookoa pojawiy si chwaospreny.
To by kolejny powd, dlaczego trzyma si przed swoimi ludmi. Odpryskowy nie by jedynie si
zniszczenia, ale rwnie poprawia morale i stanowi inspiracj. onierze walczyli z wiksz energi, gdy
widzieli, jak ich owiecony powala kolejnych wrogw. Odpryskowi zmieniali przebieg bitew.
Poniewa szyk Parshendich zosta przeamany, Dalinar zeskoczy z Galanta i opad na ska.
Wszdzie wok niego leay ciaa bez ladw krwi, cho kiedy dotar do miejsca, w ktrym walczyli jego
ludzie, widzia czerwono-pomaraczowe plamy. Po ziemi kryy kremliki, chepcc pyn, a midzy nimi
kbiy si blospreny. Ranni Parshendi wpatrywali si w niebo, ich twarze byy maskami blu, i nucili
cich, niepokojc melodi. Czasami jedynie szeptali. Nigdy nie krzyczeli, gdy umierali.
Dalinar poczu, jak Dreszcz si cofa, gdy doczy do stray honorowej.
Za bardzo zbliyli si do Galanta powiedzia Dalinar Telebowi, podajc mu wodze. Sier
potnego ryshadyjskiego pokrywaa piana. Nie chc ryzykowa. Niech kto go odprowadzi na tyy.
Teleb pokiwa gow i gestem wezwa jednego z onierzy. Dalinar unis Ostrze Odprysku,
rozgldajc si po polu bitwy. Parshendi przegrupowywali si. Jak zawsze ich strategia opieraa si na
dwuosobowych druynach. Kada para miaa inn bro i czsto jeden by starannie ogolony, drugi za mia
brod przetykan klejnotami. Uczone sugeroway, e to jaka prymitywna odmiana ukadu mistrz-ucze.
Dalinar przyjrza si tym starannie ogolonym, szukajc ladw zarostu. Nie widzia go, a wicej ni
kilku miao nieco kobiece rysy twarzy. Czy ci pozbawieni brody to mogy by kobiety? Nie widzia zbyt
wyranie zarysowanych piersi, budow sylwetki rwnie przypominay mczyzn, ale ten dziwny pancerz
Parshendich mg to ukrywa. Pozbawieni brd rzeczywicie wydawali si nisi na kilka palcw, a ksztat
twarzy... kiedy si im przyjrza, wydawao si to moliwe. Czy te pary to byli maonkowie walczcy
razem? Uzna t myl za dziwnie fascynujc. Czyby mimo szeciu lat wojny nikomu nie chciao si
powici czasu na sprawdzenie pci przeciwnikw?
Tak. Sporne paskowye znajdoway si na tyle daleko, e nikt nie zabiera ze sob trupw
Parshendich wysyali jedynie ludzi, by wycignli klejnoty z brd albo zebrali bro. Od mierci Gavilara
niewiele wysiku woono w badania nad Parshendimi. Wszyscy pragnli ich mierci, a jeli Alethi byli w
czym dobrzy, to wanie w zabijaniu.
A ty masz ich w tej chwili zabija, powiedzia sobie Dalinar, nie analizowa ich kultur. Uzna
jednak, e kae swoim onierzom zebra kilka trupw dla uczonych.
Ruszy w stron innej czci pola bitwy, unoszc w obu rkach Ostrze Odprysku, stara si przy tym
nie wyprzedza zbytnio swojego oddziau. Na poudnie widzia sztandar Adolina, ktry prowadzi onierzy
przeciwko tamtejszym Parshendim. Chopak wydawa si ostatnio dziwnie milczcy. Fakt, e pomyli si w
odniesieniu do Sadeasa, najwyraniej skoni go do zastanowienia.
Na zachodzie sztandar Sadeasa opota dumnie na wietrze. Jego oddziay powstrzymyway
Parshendich przed dotarciem do poczwarki. Jak poprzednim razem, dotar jako pierwszy i star si z nimi,
po czym zaczeka na oddzia Dalinara. Dalinar rozway wycicie serca klejnotu, by Alethi mogli si

wycofa, ale dlaczego mieliby tak szybko zakoczy bitw? Obaj z Sadeasem czuli, e prawdziwym sensem
ich sojuszu byo zmiadenie jak najwikszej liczby Parshendich.
Im wicej ich zabijali, tym szybciej skoczy si wojna. I jak na razie plan Dalinara dziaa. Dwie
armie dobrze si uzupeniay. Dalinar atakowa zbyt powoli, co pozwalao Parshendim na zajcie dogodnej
pozycji. Sadeas by szybki szczeglnie teraz, kiedy mg pozostawi onierzy z tyu i skupi si na
prdkoci i z przeraajc skutecznoci umieszcza swoich ludzi na paskowyach, ale jego onierze nie
byli tak dobrze wyszkoleni jak oddziay Dalinara. Dlatego, jeli Sadeas dociera jako pierwszy i utrzymywa
si na tyle dugo, by Kholinowi udao si przyby na miejsce, doskonae wyszkolenie jego ludzi nie
wspominajc o Ostrzach sprawiao, e uderzali jak mot w Parshendich, miadc ich o kowado Sadeasa.
Mimo wszystko to nie byo atwe. Parshendi walczyli jak przepastne bestie.
Dalinar uderzy w nich, zadajc ciosy swoim ostrzem i zabijajc Parshendich po obu stronach. Mimo
niechci nie mg nie czu do nich szacunku. Niewielu ludzi wayo si zaatakowa bezporednio
Odpryskowego chyba e mieli za plecami cay ciar swojej armii, popychajcy ich naprzd niemal
wbrew wasnej woli.
Ci Parshendi atakowali odwanie. Dalinar obrci si, wymachujc broni, wypeni go Dreszcz.
Walczc zwyczajnym mieczem, wojownik skupia si na panowaniu nad ciosami, uderza i spodziewa si
szarpnicia. Stara si zadawa szybkie ciosy z maym zamachem. Ostrze Odprysku byo inne. Ogromne,
lecz zadziwiajco lekkie. Nie byo szarpni, uderzenie w ciao przypominao niemal przecinanie powietrza.
Caa sztuka polegaa na tym, by panowa nad pdem i nie zatrzymywa broni.
Czterej Parshendi rzucili si na niego wiedzieli, e najlepszym sposobem na pokonanie go byo
maksymalne zblienie si. Gdyby znaleli si zbyt blisko, dugo rkojeci Ostrza i natura jego zbroi
utrudniyby mu walk. Dalinar zawirowa z Ostrzem na wysokoci pasa. O mierci Parshendich wiadczy
jedynie niewielki opr, gdy klinga przecinaa ich piersi. Wyeliminowa wszystkich czterech i poczu
satysfakcj.
Po ktrej natychmiast nastpiy mdoci.
Potpienie! pomyla. Nie znowu! Odwrci si w stron kolejnej grupki Parshendich, gdy oczy
zabitych zaczy dymi.
Rzuci si do ataku, unoszc Ostrze nad gow i opuszczajc je rwnolegle do ziemi. Zgino szeciu
Parshendich. Poczu ukucie alu poczone z niezadowoleniem z Dreszczu. Z pewnoci ci Parshendi ci
onierze zasugiwali na szacunek, nie rado, kiedy ich zabija.
Pamita czasy, kiedy Dreszcz by najsilniejszy. Podporzdkowywanie sobie ksit z Gavilarem w
latach modoci, odepchnicie Vedeczykw i Herdazw, zniszczenie Akak Reshich. Raz pragnienie walki
niemal skonio go do zaatakowania samego Gavilara. Dalinar pamita zazdro tego dnia przed okoo
dziesiciu laty, kiedy dza zaatakowania Gavilara jedynego godnego przeciwnika, ktrego widzia,
mczyzny, ktry zdoby rk Navani niemal go pochona.
Stra honorowa wiwatowaa, gdy jego przeciwnicy zginli. Czu si pusty, ale pochwyci Dreszcz i
zapanowa nad uczuciami. Pozwoli, by Dreszcz w nim pulsowa. Na szczcie, mdoci znikny, i bardzo

dobrze, gdy kolejna grupka Parshendich zaatakowaa go z boku. Obrci si zgodnie z Postaw Wiatru,
przesuwajc stopy, opuszczajc rami i popychajc Ostrze caym swoim ciarem.
Dopad trzech, ale czwarty i ostatni Parshendi przepchn si obok rannych towarzyszy i znalaz si
zbyt blisko Dalinara. Zamachn si motem. Jego oczy wypeniay gniew i determinacja, cho nie
wrzeszcza ani nie rycza. Po prostu dalej piewa.
Mot uderzy w hem Dalinara. Odepchn jego gow na bok, ale Pancerz przyj wikszo ciosu,
pojawiy si na nim drobne pknicia. Dalinar widzia ktem oka ich saby blask, gdy emanoway
Burzowym wiatem.
Parshendi by za blisko. Dalinar upuci Ostrze. Bro rozpyna si we mgle w chwili, kiedy Kholin
unis pancern pi i zablokowa kolejny cios mota. Nastpnie unis drug rk i wbi pi w rami
Parshendiego. Cios rzuci go na ziemi. Pie ucicha. Zaciskajc zby, Dalinar podszed i kopn
mczyzn w pier, wyrzucajc ciao na dobre dwadziecia stp w powietrze. Nauczy si uwaa na
Parshendich, ktrzy nie byli cakowicie unieruchomieni.
Opuci rce i zacz znw przyzywa Ostrze Odprysku. Czu si silny, powrcia do niego dza
walki. Nie powinienem czu si le, e zabijam Parshendich, pomyla. Postpuj waciwie.
Zatrzyma si, kiedy co zobaczy. Co tam byo na ssiednim paskowyu? Wygldao jak...
Jak druga armia Parshendich.
Kilka grup jego zwiadowcw biego w stron gwnych si, ale Dalinar ju mg si domyli, jakie
nios wieci.
Ojcze Burz! krzykn, wskazujc swoim Ostrzem. Przekacie ostrzeenie! Nadchodzi druga
armia!
Kilku onierzy rozbiego si, by wypeni jego polecenie. Powinnimy si tego spodziewa,
pomyla Dalinar. Zaczlimy przyprowadza dwie armie na paskowy, wic oni postpili tak samo.
To by sugerowao, e wczeniej si ograniczali. Czy postpowali tak, bo uwiadamiali sobie, e na
polu bitwy jest mao pola do manewru? A moe ze wzgldu na szybko? To nie miao sensu Alethi
musieli martwi si mostami, tymi wskimi gardami, ktre spowalniay ich tym bardziej, im wicej
onierzy przyprowadzali. Ale Parshendi przeskakiwali nad rozpadlinami. Dlaczego wic nie posa
wszystkich onierzy?
Niech to przeklestwo, pomyla z frustracj. Tak mao wiemy na ich temat!
Wbi Ostrze Odprysku w kamie, umieci je tam celowo, by nie znikno. Zacz wydawa rozkazy.
Stra honorowa otoczya go, do rodka wprowadzono zwiadowcw i rozesano gocw. Na chwil sta si
bardziej generaem ni wojownikiem z pierwszych szeregw.
Zmiana ich strategii na polu bitwy musiaa trwa. Armia bya czasem jak potny chull, ktry wolno
czapa i reagowa. Nim jego rozkazy zostay wykonane, nowe siy Parshendich zaczy wkracza od
pnocy. Tam walczy Sadeas. Dalinar niewiele widzia, a zwiadowcy byli zbyt powolni.
Spojrza w bok w pobliu znajdowaa si wysoka skaa. Miaa nierwne boki, przez co wygldem
przypominaa nieco stert desek rzuconych jedna na drug. W poowie raportu chwyci Ostrze Odprysku i

przebieg po kamienistym gruncie, miadc kilka skaopkw. Za nim podyli gocy i Kobaltowa
Gwardia.
Przy skale Dalinar odrzuci Ostrze, ktre rozpyno si we mgle. Podskoczy i chwyci ska,
wspinajc si. Chwil pniej wcign si na paski szczyt.
Przed nim rozcigao si pole bitwy. Gwna armia Parshendich bya czerwono-czarn mas
porodku paskowyu, na ktr z obu stron nacierali Alethi. Druyny mostowe Sadeasa czekay na
zachodnim paskowyu, ignorowane, a nowe siy Parshendich przeprawiay si od pnocy na pole bitwy.
Ojcze Burz, niele skacz, pomyla Dalinar, patrzc, jak Parshendi potnymi susami wznosz si
nad rozpadlin. Sze lat walki pokazao Dalinarowi, e ludzcy onierze szczeglnie w lekkich
pancerzach mogli przegoni Parshendich, jeli dystans wynosi wicej ni kilkadziesit jardw. Ale te
grube, potne nogi Parshendich nadaway si do potnych susw.
Ani jeden z nich nie straci rwnowagi, kiedy przeskakiwali nad rozpadlin. Zbliali si do niej
truchtem, rozpdzali w odlegoci okoo dziesiciu stp i rzucali naprzd. Nowa armia nacieraa na
poudnie, w stron armii Sadeasa. Unisszy do dla osony przed jasnymi promieniami soca, Dalinar
zobaczy osobisty sztandar Sadeasa.
Znajdowa si bezporednio na drodze zbliajcych si Parshendich Sadeas zazwyczaj trzyma si
na tyach swoich si, w bezpiecznym miejscu. Teraz ta pozycja nagle staa si lini frontu, a inne oddziay
Sadeasa byy zbyt powolne, by zareagowa. Nie mia adnego wsparcia.
Sadeas! pomyla Dalinar, podchodzc do krawdzi. Paszcz opota za nim na wietrze. Musz
posa mu rezerw wcznikw...
Nie, s zbyt powolni.
Wcznicy nie mogli do niego dotrze. Ale jedziec mgby zdy.
Galant! rykn Dalinar i zeskoczy ze skay.
Upad na kamienie, Pancerz przyj na siebie wstrzs, skay popkay. Wok niego unosio si
Burzowe wiato, wznoszce si z pancerza, a nagolenniki nieco popkay.
Galant wyrwa si swoim opiekunom i pogalopowa po skale na wezwanie Dalinara. Kiedy si
zbliy, Dalinar chwyci k i wskoczy na siodo.
Ruszajcie za mn, jeli moecie! rykn w stron stray honorowej. I polijcie goca, eby
przekaza mojemu synowi, e teraz dowodzi nasz armi!
Galant stan dba i pogalopowa po krawdzi pola bitwy. Stranicy zawoali swoje konie, ale mieli
problem z dogonieniem ryshadyjskiego.
Niech i tak si stanie.
Walczcy onierze rozmywali si po prawej stronie Dalinara. Pochyli si w siodle, wiatr gwizda na
jego Pancerzu. Wycign rk i przywoa Dawc Przysigi. Miecz wpad mu w do, parujcy i
oszroniony, kiedy Dalinar objeda zachodni kraniec pola bitwy. Zgodnie z planem, pierwotna armia
Parshendich znajdowaa si midzy jego siami a oddziaami Sadeasa. Nie mia czasu ich omija. Dlatego,
odetchnwszy gboko, ruszy przez sam rodek. Ze wzgldu na sposb walki byli rozproszeni.

Galant przegalopowa midzy nimi, a Parshendi uskakiwali z drogi potnego ogiera, przeklinajc w
swoim melodyjnym jzyku. Kopyta tuky o ska, Dalinar cisn wierzchowca kolanami. Musieli
zachowa pd. Niektrzy z Parshendich walczcych z przodu z siami Sadeasa odwrcili si i pobiegli w ich
stron. Widzieli swoj szans. Gdyby Dalinar spad z konia, wyldowaby samotny, otoczony przez tysice
wrogw.
Serce Dalinara walio w piersi, gdy wycign Ostrze przed siebie, prbujc zaatakowa
Parshendich, ktrzy zbytnio si zbliyli. W krtkim czasie dotar do pnocno-zachodnich szeregw wroga.
Tam Parshendi ustawili si w szyku, unoszc wcznie i opierajc je o ziemi.
A niech to! pomyla Dalinar. Parshendi nigdy wczeniej nie ustawiali tak wczni przeciwko
atakom cikiej kawalerii. Zaczynali si uczy.
Dalinar natar na ich szyki, po czym w ostatniej chwili obrci Galanta, ustawiajc si rwnolegle do
ciany wczni. Wysun Ostrze Odprysku w bok, cinajc groty wczni i trafiajc w kilka rk. Grupka
Parshendich tu przed nim zakoysaa si. Dalinar odetchn gboko i skierowa Galanta prosto na nich,
odcinajc kilka grotw wczni. Inny odbi si od jego naramiennika, a ko zosta ranny w lewy bok.
Rzucili si naprzd, tratujc Parshendich, i ju po chwili Galant z cichym reniem przebi si przez
szeregi wroga w bok od miejsca, gdzie prowadziy walk gwne siy Sadeasa.
Serce Dalinara bio coraz szybciej. Min oddziay Sadeasa i pogalopowa na tyy, gdzie kbicy si
chaotycznie onierze prbowali zareagowa na nowe siy Parshendich. Ludzie krzyczeli i umierali, masa
Alethich w zieleni i czerwono-czarnych Parshendich.
Tam! Dalinar zobaczy, jak sztandar Sadeasa opocze przez chwil, po czym pada. Zeskoczy z
sioda Galanta i uderzy w kamienie. Ko zawrci. By powanie ranny i Dalinar nie chcia bardziej
ryzykowa.
Nadszed czas na now rze.
Wbi si w Parshendich z boku i niektrzy odwrcili si, a w ich zwykle spokojnych czarnych
oczach pojawio si zaskoczenie. Czasami Parshendi wydawali si obcy, lecz ich uczucia byy ludzkie.
Dalinar poczu Dreszcz i nie prbowa go stumi. Za bardzo go potrzebowa. Sojusznik by w
niebezpieczestwie.
Nadszed czas, by Czarny Cier znalaz si na swobodzie.
Dalinar przebija si przez szeregi Parshendich, powala ich jak czowiek zmiatajcy ze stou
okruchy po posiku. Nie byo kontrolowanej precyzji, ostronego atakowania kilku oddziaw ze stra
honorow za plecami. To by atak bez zahamowa, z ca moc i miercionon si wyszkolonego
wojownika, wspomaganego Odpryskami. By niczym burza, przecinajc nogi, korpusy, ramiona, szyje,
zabijajc, zabijajc, zabijajc. By wirem mierci i stali. Bro odbijaa si od jego pancerza, pozostawiajc
drobne pknicia. Zabija dziesitkami, nie zatrzymujc si, przepychajc si w stron miejsca, gdzie upad
sztandar Sadeasa.
Oczy pony, miecze byszczay w promieniach soca, a Parshendi piewali. Blisko ich wasnych
oddziaw cisnli si, atakujc szeregi Sadeasa przeszkadzaa im. Ale nie Dalinarowi. Nie musia si

przejmowa, e trafi sojusznika, nie musia si martwi, e jego klinga utknie w ciele lub w pancerzu. A
jeli na drodze mia trupy, przebija si przez nie martwe ciao dawao si rozci tak samo jak stal czy
drewno.
Wkrtce polaa si krew Parshendich, kiedy zabija, a nastpnie rozrbywa i przeciska si dalej.
Ostrze od ramienia w bok, do przodu i z powrotem, czasem obraca si, eby zaatakowa tych, ktrzy
prbowali zabi go od tyu.
Potkn si o pas zielonej tkaniny. Sztandar Sadeasa. Dalinar obrci si i rozejrza. Za sob zostawi
szereg trupw, ktre szybko, lecz ostronie obchodzili inni Parshendi skupieni na nim. Za wyjtkiem lewej
strony. aden ze stojcych tam wrogw nie odwrci si w jego stron.
Sadeas! pomyla Dalinar, rzuci si naprzd i od tyu ci Parshendich. Wtedy ujrza, jak ich grupa
stoi w krgu i uderza w co na ziemi. Co emanujcego Burzowym wiatem.
Z boku lea mot Odpryskowego, najwyraniej porzucony przez Sadeasa. Dalinar skoczy naprzd,
upuci Ostrze i chwyci mot. Z rykiem wbi go w grup Parshendich, odrzucajc kilkunastu na boki, po
czym obrci si i zamachn w drug stron. Ciaa poleciay do tyu.
W walce w takim toku mot by lepszy Ostrze po prostu zabioby przeciwnikw, a ich ciaa
upadyby na ziemi, pozostawiajc go wci w cisku. Mot jednak odrzuca ciaa. Wskoczy na rodek
przestrzeni, ktr wanie oczyci, ustawiajc stopy po obu stronach powalonego Sadeasa. Zacz znw
przyzywa Ostrze i wymachiwa dookoa siebie motem, rozpraszajc wrogw.
Z dziewitym uderzeniem serca wbi mot w twarz Parshendiego i pozwoli, by Dawca Przysigi
znw utworzy si w jego doniach. Natychmiast przyj Postaw Wiatru i spojrza w d. Pancerz Sadeasa
wypuszcza Burzowe wiato z dziesitek pkni i luk. Napiernik zosta cakowicie zmiadony,
poszarpane kawaki metalu wystaway, ukazujc mundur. Z otworw unosiy si smuki wietlistego dymu.
Nie mia czasu sprawdza, czy Sadeas yje. Parshendi zobaczyli, e maj w garci nie jednego, ale
dwch Odpryskowych, i rzucili si na Dalinara. Kolejni wojownicy padali, gdy Dalinar ich mordowa
szerokimi ciosami, chronic przestrze wok siebie.
Nie mg zatrzyma ich wszystkich. Jego pancerz przyjmowa ciosy, gwnie ramiona i plecy.
Zaczyna pka, jak kryszta pod zbyt wielkim naciskiem.
Rykn, zabijajc czterech Parshendich, podczas gdy dwaj kolejni uderzyli od tyu, wprawiajc jego
pancerz w wibracje. Obrci si i zabi jednego, drugi z trudem si wycofa. Dalinar zacz dysze, a kiedy
porusza si szybko, pozostawia w powietrzu lady bkitnego Burzowego wiata. Czu si jak
zakrwawione zwierz prbujce si broni przed tysicem drapienikw.
Ale nie by chullem, ktrego jedyn obron by pancerz. Zabija, a wypeniajcy go Dreszcz osign
apogeum. Wyczuwa prawdziwe niebezpieczestwo, szans upadku, a to wywoywao przypyw Dreszczu.
Niemal si nim udawi, radoci, przyjemnoci, podaniem. Niebezpieczestwem. Coraz wicej ciosw
trafiao w cel, kolejnym Parshendim udawao si uchyli lub uciec przed ciosem Ostrza.
Poczu wiatr na plecach. Chodny, straszliwy, przeraajcy. Pknicia si poszerzay. Jeli napiernik
si rozpadnie...

Krzykn, wbijajc ostrze w Parshendiego, wypalajc jego oczy, zabijajc go bez ladu na skrze.
Dalinar unis Ostrze, zawirowa i przeci nogi kolejnego wroga. Jego wntrze wypeniaa burza uczu, a
po czole pod hemem pyny strumienie potu. Co by si stao z armi Alethich, gdyby zginli tu obaj z
Sadeasem? Dwaj arcyksita zabici w jednej bitwie, utracone dwa Pancerze i jedno Ostrze?
Do tego nie mogo doj. Nie zginie tutaj. Nie wiedzia jeszcze, czy oszala. Nie mg zgin, dopki
si tego nie dowie!
Nagle upada grupa Parshendich, ktrych nie atakowa. Spord nich wyskoczya posta w
jaskrawoniebieskim Pancerzu. Adolin trzyma swoje potne Ostrze jedn doni, metal byszcza.
Adolin znw si zamachn, a Kobaltowa Gwardia ruszya naprzd przez luk, ktr stworzy. Pie
Parshendich zmienia rytm, staa si gorczkowa, i zaczli si wycofywa, gdy kolejne oddziay przebijay
si na drug stron, jedni w zieleni, inni w bkicie.
Dalinar uklk wyczerpany i pozwoli, by jego Ostrze znikno. Otoczya go osobista stra, a armia
Adolina przetoczya si po nich wszystkich, zmuszajc Parshendich do wycofania si. W cigu kilku minut
zabezpieczyli teren.
Niebezpieczestwo mino.
Ojcze powiedzia Adolin, klkajc obok niego. Zdj hem. Jasne i czarne wosy modzieca byy
rozczochrane i mokre od potu. Burze! Przestraszye mnie! Dobrze si czujesz?
Dalinar zdj wasny hem, a wtedy sodkie chodne powietrze omyo jego wilgotn twarz. Odetchn
gboko i pokiwa gow.
Twoje wyczucie czasu jest... cakiem nieze, synu.
Adolin pomg Dalinarowi wsta.
Musiaem przebija si przez armi Parshendich. Z caym szacunkiem, ojcze, ale co, na burz,
sprawio, e zdecydowae si na co takiego?
wiadomo, e poradzisz sobie z dowodzeniem, gdybym zgin odpar Dalinar, klepic syna po
ramieniu. Ich Pancerze zabrzczay.
Adolin zobaczy plecy Pancerza Dalinara i szerzej otworzy oczy.
Bardzo le? spyta Dalinar.
Wyglda, jakby trzyma si na lin i sznurek odpowiedzia Adolin. wiato wycieka z ciebie
jak wino z bukaka, na ktrym wiczyli ucznicy.
Dalinar z westchnieniem pokiwa gow. Jego Pancerz wydawa si powolny. Bdzie go musia
zdj przed powrotem do obozu, eby nie ryzykowa, e na nim znieruchomieje.
Z boku kilku onierzy uwalniao Sadeasa z Pancerza. By tak uszkodzony, e wiato przestao
wycieka poza kilkoma malutkimi strukami. Da si go naprawi, ale bdzie to kosztowne regeneracja
Pancerza zazwyczaj niszczya klejnoty, z ktrych czerpaa wiato.
onierze zdjli hem Sadeasa i Dalinar z ulg stwierdzi, e jego dawny przyjaciel mruga, wydaje
si zdezorientowany, ale poza tym cay. Mia rozcicie na udzie i kilka zadrapa na piersi.
Sadeas popatrzy na Dalinara i Adolina. Starszy Kholin zesztywnia, spodziewajc si oskarenia

do wszystkiego doszo tylko dlatego, e Dalinar upiera si, by dwie armie walczyy na tym samym
paskowyu. To skonio Parshendich do przyprowadzenia innej armii. Dalinar powinien wysa
zwiadowcw, by ostrzegli go przed tak moliwoci.
Sadeas jednak umiechn si szeroko.
Ojcze Burz, blisko byo. Jak tam bitwa?
Parshendi zostali rozgromieni powiedzia Adolin. Ostatnimi, ktrzy stawiali opr, byli ci wok
was. Nasi ludzie w tej chwili wycinaj serce klejnotu. To nasz dzie.
Znw zwyciamy! Sadeas triumfowa. Dalinarze, wyglda na to, e raz na jaki czas w twoim
starczym umyle pojawia si jaki dobry pomys!
Jestemy w tym samym wieku, Sadeasie zauway Dalinar, kiedy przybyli posacy z wieciami
z pola bitwy.
Przekacie wiadomo ogosi Sadeas. Dzi wszyscy moi onierze bd ucztowa jak
jasnoocy!
Umiechn si, kiedy onierze pomogli mu wsta, a Adolin odszed na bok, by przyj raporty
zwiadowcw. Sadeas gestem odesa pomoc, upierajc si, e mimo rany moe utrzyma si na nogach, i
zacz woa oficerw.
Dalinar odwrci si, by odnale Galanta i upewni si, e jego rana zostaa opatrzona. Wtedy
jednak Sadeas chwyci go za rami.
Powinienem zgin powiedzia cicho.
By moe.
Nie widziaem duo. Ale wydaje mi si, e bye sam. Gdzie twoja stra honorowa?
Musiaem zostawi ich z tyu odpar Dalinar. Inaczej nie dotarbym do ciebie na czas.
Sadeas zmarszczy czoo.
To byo straszliwe ryzyko, Dalinarze. Dlaczego?
Nie porzuca si sojusznikw na polu bitwy. Chyba e nie ma innej moliwoci. Zapisano to w
Kodeksie.
Sadeas potrzsn gow.
Ten twj honor kiedy ci zabije, Dalinarze. Wydawa si nieco speszony. I nie myl, e dzi
na to narzekam!
Jeli mam zgin odpar Kholin zrobi to ze wiadomoci, e przeyem swoje ycie
waciwie. Nie cel si liczy, ale sposb, w jaki si do niego dociera.
Kodeks?
Nie. Droga krlw.
Ta burzowa ksiga.
Ta burzowa ksiga dzi ocalia ci ycie, Sadeasie. Chyba zaczynam rozumie, co widzia w niej
Gavilar.
Sadeas skrzywi si, cho jednoczenie spojrza na Pancerz, lecy w kawakach na ziemi. Pokrci

gow.
Moe pozwol ci wyjani, co masz na myli. Chciabym ci znw rozumie, stary przyjacielu.
Zaczynam si zastanawia, czy kiedykolwiek ci rozumiaem. Puci rami Dalinara. Niech mi kto
przyprowadzi mojego burzowego konia! Gdzie s moi oficerowie?
Dalinar odszed i szybko znalaz kilku czonkw swojej stray, ktrzy zajmowali si Galantem.
Kiedy do nich doczy, uderzya go liczba trupw na ziemi. Leay w szeregu od miejsca, gdzie przebi si
przez szeregi Parshendich, by pomc Sadeasowi, jak lad mierci.
Spojrza znw na miejsce, w ktrym si broni. Dziesitki zabitych. Moe setki.
Krwi przodkw moich, pomyla Dalinar. Ja to zrobiem? Nie zabi tak wielu na raz od czasw, gdy
pomaga Gavilarowi zjednoczy Alethkar. I od wczesnej modoci nie robio mu si niedobrze na widok
mierci.
Teraz jednak czu obrzydzenie, z trudem panowa nad odkiem. Nie mia zamiaru wymiotowa na
polu bitwy. Jego ludzie nie mogli tego zobaczy.
Odszed niepewnym krokiem, jedn rk unis do gowy, w drugiej nis hem. Powinien si
radowa. Ale nie mg. Po prostu... nie mg.
Bdziesz potrzebowa duo szczcia, eby mnie zrozumie, Sadeasie, pomyla. Poniewa mam
problemy jak Potpienie, kiedy sam prbuj.

Trzymam w doniach oseska, n u jego garda, i wiem, e wszyscy yjcy pragn, by to ostrze si
polizgno. Rozla jego krew na ziemi, na moich doniach, a wraz z ni zyska kolejny oddech.
Datowane Shashanan roku 1173, 23 sekundy przed mierci. Badany: ciemnooki szesnastolatek.
Prbka szczeglnie godna uwagi.
I cay wiat zosta roztrzaskany! rykn Mapa, wyginajc plecy do tyu. Oczy mia szeroko
otwarte, a na policzkach lady czerwonej piany. Skay trzsy si od ich krokw, a kamie wznis si do
nieba. Umieramy! Umieramy!
Zadra po raz ostatni i jego oczy zgasy. Kaladin cofn si, jego donie byy liskie od szkaratnej
krwi, a sztylet, ktry wykorzystywa jako skalpel, wysun mu si z palcw i cicho zabrzcza na kamieniu.
Mczyzna lea martwy na paskowyu ze strza wbit w lew pier, przebijajc znami, ktre jego
zdaniem wygldao jak Alethkar.
Zabiera ich, pomyla Kaladin. Jednego po drugim. Otwiera i wykrwawia. Jestemy jedynie
sakiewkami na krew. A pniej umieramy i zalewamy ni kamienie niczym arcyburza.
A pozostan tylko ja. Ja zawsze pozostaj.
Warstwa skry, warstwa tuszczu, warstwa mini, warstwa koci. Tym byli ludzie.
Po drugiej stronie rozpadliny trwaa bitwa. Na mostowych nikt nie zwraca uwagi, jakby to byo inne
krlestwo. Gicie, gicie, gicie, a pniej zejdcie nam z drogi.
Czonkowie druyny mostu czwartego otaczali Kaladina ponurym krgiem.
Co on powiedzia na kocu? spyta Blizna. e skay si zatrzsy?
Nic wanego stwierdzi Yake o masywnych ramionach. Delirium umierajcego. Czasem si
zdarza.
Ostatnio coraz czciej zauway Teft.
Unis rk do ramienia, ktre popiesznie obwiza bandaem, opatrujc ran od strzay. W

najbliszym czasie nie bdzie dwiga mostu. mier Mapy i Arika oznaczaa, e zostao ich tylko
dwudziestu szeciu. Ledwie wystarczajca liczba, by dwiga most. Wikszy ciar sta si zauwaalny i
mieli problemy z dotrzymaniem kroku innym druynom. Jeszcze kilka strat i bd mieli powane kopoty.
Powinienem si popieszy, pomyla Kaladin, patrzc na rozcitego Map, ktrego wntrznoci
wysychay na socu. Grot strzay przebi jego puco i utkwi w krgosupie. Czy Lirin by go uratowa?
Gdyby Kaladin studiowa w Kharbrancie, jak pragn ojciec, czy nauczyby si do wiedziaby do by
uratowa takich rannych?
Tak bywa, synu....
Kaladin unis drce, zakrwawione rce do twarzy, apic si za gow, gdy pochaniao go
wspomnienie. Dziewczynka, uszkodzona gowa, zamana noga, gniewny ojciec.
Rozpacz, nienawi, strata, frustracja, przeraenie. Jak czowiek mg tak y? By chirurgiem ze
wiadomoci, e jest si zbyt sabym, by ocali niektrych? Kiedy inni ludzie zawodzili, robaki zjaday
plony. Kiedy chirurg zawodzi, kto umiera.
Musisz si nauczy, kiedy si przejmowa....
Jakby mg wybra. Wygna to uczucie, jak zgasi latarni. Kaladin ugi si pod ciarem.
Powinienem go uratowa. Powinienem go uratowa. Powinienem go uratowa.
Mapa, Dunny, Amark, Goshel, Dallet, Nalma. Tien.
Kaladinie. Gos Syl. Bd silny.
Gdybym by silny sykn oni wci by yli.
Inni mostowi wci ci potrzebuj. Obiecae im, Kaladinie. Zoye przysig.
Kaladin podnis wzrok. Mostowi wydawali si zaniepokojeni. Byo ich tylko omiu Kaladin
posa innych, by poszukali rannych mostowych z innych druyn. Z pocztku trafili na trzech, ich drobnymi
obraeniami mg si zaj Blizna. Nikt po niego nie przybieg. Albo inne druyny nie miay rannych, albo i
tak nie dao si im pomc.
Moe powinien jednak si rozejrze, tak na wszelki wypadek? Jednake w swoim otpieniu nie mg
znie myli o kolejnym umierajcym, ktrego nie udaoby mu si uratowa. Podnis si z trudem,
podszed do krawdzi i zmusi si do przybrania pozycji, w ktrej wyszkoli go Tukks.
Stopy rozstawione szeroko, rce zaoone za plecami. Proste plecy, wzrok przed siebie. Znajoma
poza dodaa mu si.
Mylie si, ojcze, pomyla. Powiedziae, e naucz si radzi sobie z tymi mierciami. A jednak
oto jestem. Lata pniej. Ten sam problem.
Mostowi stanli wok niego. Lopen przynis bukak. Kaladin zawaha si, po czym przyj go i
obmy twarz i donie. Ciepa woda zalaa jego skr, a kiedy parowaa, przynosia miy chd. Odetchn
gboko i skinieniem gowy podzikowa niskiemu Herdazowi.
Lopen unis brew, po czym wskaza na sakiewk u pasa. Wycign najnowsze kule, ktre
wczeniej przybili strza do boku mostu. Zrobili to po raz czwarty i za kadym razem odzyskali je bez
problemu.

Miae jakie kopoty? spyta Kaladin.


Nie, gancho odpar z szerokim umiechem Lopen. To atwe jak podstawienie nogi Rogoercy.
Syszaem mrukn Skaa, stojcy w podobnej jak Kaladin pozie w pewnej odlegoci od nich.
A lina? spyta Kaladin.
Wrzuciem tam cay zwj powiedzia Lopen. Ale nie przywizywaem koca do niczego. Jak
mi kazae.
Dobrze pochwali Kaladin.
Sznur wiszcy z mostu byby zbyt oczywisty. Gdyby Hashal albo Gaz wpadli na lad tego, co
planowa Kaladin...
A gdzie si podziewa Gaz? Dlaczego nie wzi udziau w tej wyprawie?
Lopen odda Kaladinowi kule, jakby bardzo chcia pozby si odpowiedzialnoci. Kaladin przyj
sakiewk i wepchn j do kieszeni spodni.
Herdaz odszed, a Kaladin znw przyj postaw. Paskowy po drugiej stronie rozpadliny by dugi i
wski, o stromych zboczach. Podobnie jak kilka razy wczeniej, Dalinar Kholin pomaga siom Sadeasa.
Zawsze si spnia. Moe obwinia o to powolne, zaprzone w chulle mosty. Bardzo dogodne. Jego ludzie
nie musieli przechodzi na drug stron pod ostrzaem.
W ten sposb Sadeas i Dalinar czciej zwyciali. Dla mostowych i tak nie miao to znaczenia.
Po drugiej stronie rozpadliny gino wielu ludzi, ale Kaladin nic nie czu z tego powodu. adnej
pokusy, eby ich leczy, adnego pragnienia, by pomc. Mg za to podzikowa Havowi, ktry wyszkoli
go w myleniu w kategoriach my i oni. W pewnym sensie Kaladin nauczy si tego, o czym mwi
ojciec. Nie do koca waciwie, ale zawsze co. Ratowa nas, niszczy ich. Tak musi myle onierz.
Dlatego Kaladin nienawidzi Parshendich. Byli wrogiem. Gdyby nie nauczy si w taki sposb dzieli
umysu, wojna by go zniszczya.
Moe i tak to zrobia.
Obserwujc bitw, skupi si na jednej szczeglnej kwestii dla odwrcenia uwagi od spraw
biecych. Jak waciwie Parshendi traktowali swoich zmarych? Ich dziaania wydaway si nietypowe.
onierze Parshendi rzadko ruszali swoich zmarych po mierci, ataki przeprowadzali naokoo, by omin
trupy. A kiedy Alethi maszerowali po martwych Parshendich, doprowadzao to do zaognienia konfliktu.
Czy Alethi to zauwaali? Pewnie nie. Ale widzia, e Parshendi szanowali swoich zmarych do
takiego stopnia, e naraali ywych na niebezpieczestwo, eby ochroni ciaa. Kaladin mg to
wykorzysta. Wykorzysta to. Jako.
Alethi w kocu zwyciyli. Wkrtce Kaladin i jego ludzie wlekli si po paskowyu, dwigajc swj
most z trzema rannymi przywizanymi na grze. Znaleli tylko tych trzech i Kaladin poczu si chory, kiedy
zorientowa si, e w gbi duszy go to cieszy. Ju uratowa pitnastu ludzi z innych druyn i wykarmienie
ich stanowio problem, nawet z wykorzystaniem pienidzy z sakiewki. Ich koszary byy pene rannych.
Most numer cztery dotar do rozpadliny i Kaladin opuci ciar. Zna to na pami. Opuci most,
szybko odwiza rannych, przepchn most przez rozpadlin. Kaladin sprawdzi stan trzech rannych.

Wszyscy, ktrych uratowa, wydawali si skonsternowani tym, co zrobi, cho czyni tak od kilku tygodni.
Upewniwszy si, e s bezpieczni, stan, czekajc, a onierze przejd na drug stron.
Otoczya go reszta druyny. Coraz czciej przechodzcy onierze ciemnoocy i jasnoocy
posyali im nieprzychylne spojrzenia.
Dlaczego oni to robi? spyta cicho Moash, gdy przechodzcy onierz rzuci w stron
mostowych przejrzaym owocem stertnika.
Moash star wknisty czerwony misz z twarzy, westchn i znw zaoy rce za plecami. Kaladin
nigdy nie prosi, by do niego doczyli, ale oni zawsze to robili.
Kiedy walczyem w armii Amarama powiedzia Kaladin marzyem, e trafi do wojska na
Strzaskanych Rwninach. Wszyscy wiedzieli, e onierze pozostawieni w Alethkarze to szumowiny.
Wyobraalimy sobie prawdziwych onierzy walczcych we wspaniaej wojnie, by ukara tych, ktrzy
zabili naszego krla. Ci onierze sprawiedliwie traktowali swoich towarzyszy. Byli zdyscyplinowani.
Kady doskonale wada wczni, a na polu bitwy nie amali szyku.
Stojcy z boku Teft prychn cicho. Kaladin odwrci si do Moasha.
Dlaczego oni nas tak traktuj? Poniewa wiedz, e powinni by lepsi ni s. Poniewa widz
dyscyplin wrd mostowych, i to ich zawstydza. Zamiast zmieni si na lepsze, wybieraj atwiejsze
rozwizanie i szydz z nas.
onierze Dalinara Kholina si tak nie zachowuj powiedzia Blizna za plecami Kaladina. Jego
ludzie maszeruj w cisym szyku. W ich obozie panuje porzdek. Jeli s na subie, nie rozpinaj paszczy
i nie opieraj si o ciany.
Czy ja nie przestan cigle sysze o burzowym Dalinarze Kholinie?
Ludzie mwili w taki sposb o Amaramie. Jake atwo zignorowa czarne serce, jeli otacza je
wyprasowany mundur i reputacja uczciwego.
*
Kilka godzin pniej spoceni i wyczerpani mostowi wspili si po zboczu do tartaku. Zostawili most
na swoim miejscu. Robio si pno i Kaladin musia natychmiast i na zakupy, jeli mieli wieczorem zje
potrawk. Wytar donie rcznikiem, a mostowi ustawili si w szeregu.
Moecie si rozej do wieczornych zaj powiedzia. Jutro wczesnym rankiem mamy sub
w rozpadlinie. Poranne wiczenia z mostem zostan przeniesione na pne popoudnie.
Mostowi pokiwali gowami, po czym Moash unis rk. Jak jeden m mostowi unieli rce i
skrzyowali je, przyciskajc do siebie nadgarstki i zaciskajc pici. Nastpnie odeszli.
Kaladin unis brew, zakadajc rcznik za pas. Teft nie odszed i teraz si umiecha.
Co to byo? spyta Kaladin.
Ludzie chcieli mie swj salut wyjani Teft. Nie moemy wykorzystywa standardowego
wojskowego, wcznicy i tak uwaaj, e jestemy zbyt zarozumiali. No to nauczyem ich salutu mojego
starego oddziau.
Kiedy?

Dzi rano. Kiedy ty odbierae nasz harmonogram od Hashal.


Kaladin umiechn si. Dziwne, e wci to umia. W pobliu pozostaa dziewitnastka druyn
mostowych odstawiaa swoje mosty, jedna po drugiej. Czy most numer cztery kiedy tak wyglda, z tymi
obszarpanymi brodami i udrczonymi minami? Nie odzywali si do siebie nawzajem. Niektrzy spogldali
na Kaladina, ale spuszczali wzrok w chwili, gdy orientowali si, e na nich patrzy. Przestali traktowa most
czwarty z dawn pogard. Co dziwne, odnosili si do druyny Kaladina tak samo, jak do wszystkich
pozostaych w obozie jak do wyej postawionych. Unikali jego zainteresowania.
Biedni gupcy, pomyla Kaladin. Moe udaoby mu si przekona Hashal, by mg wzi paru z
nich do mostu numer cztery? Przydaoby mu si paru ludzi, a na widok tych skulonych postaci bolao go
serce.
Znam t min, chopcze odezwa si Teft. Dlaczego zawsze musisz wszystkim pomaga?
Phi mrukn Kaladin. Nie umiem ochroni nawet mostu numer cztery. Poka mi to swoje
rami.
Nie jest tak le.
Kaladin i tak chwyci go za rk i rozwin zakrwawiony banda. Rana bya duga, ale pytka.
Musimy to potraktowa rodkiem odkaajcym powiedzia Kaladin, kiedy zauway kilka
czerwonych zgniosprenw pezajcych wok rany. Pewnie powinienem j zszy.
Nie jest a tak powana!
Mimo wszystko powiedzia Kaladin i ruszy w stron beczuek z deszczwk. Gestem wezwa
Tefta.
Ranna bya na tyle pytka, e nie powinna przeszkadza Teftowi w pokazywaniu innym ciosw
wczni i blokw podczas wicze nastpnego ranka, ale nie mg pozwoli, by si zaognia lub brzydko
zablinia.
Przy beczuce Kaladin obmy ran, po czym poprosi Lopena ktry sta w cieniu koszar o
przyniesienie lekw. Herdaz znw zasalutowa, cho robi to jedn rk, i ruszy po torb.
I jak, chopcze? odezwa si Teft. Jak si czujesz? Miae ostatnio jakie dziwne
dowiadczenia?
Kaladin zmarszczy czoo i podnis wzrok znad rki.
Niech to burza, Teft! Pytasz mnie o to po raz pity w cigu ostatnich dwch dni. Do czego
zmierzasz?
Niczego, niczego!
O co ci chodzi stwierdzi Kaladin. Do czego pijesz? Ja...
Gancho! zawoa Lopen, nioscy na ramieniu torb z wyposaeniem medycznym. Prosz.
Kaladin spojrza na niego i niechtnie przyj torb. Rozwiza sznurki.
Chciabym...
Teft poruszy si szybko. To wygldao jak uderzenie pici.
Kaladin poruszy si odruchowo, odetchn gboko i przyj pozycj obronn uniesione rce,

jedna zacinita w pi, druga z tyu, by zablokowa cios.


Co zapono w jego wntrzu. Jak wcignite gboko powietrze, jak palcy trunek wstrzyknity
prosto do y. Potna fala pulsowaa w jego ciele. Energia, sia, wiadomo. Jak naturalna reakcja ciaa na
niebezpieczestwo, tyle e sto razy silniejsza.
Kaladin poruszy si byskawicznie i zapa pi Tefta. Starszy mczyzna znieruchomia.
Co to wyprawiasz? spyta ostro Kaladin.
Teft si umiecha. Cofn si, uwalniajc pi.
Na Keleka powiedzia, krcc gow. Niezy masz chwyt.
Dlaczego prbowae mnie uderzy?
Chciaem, eby co zobaczy odpowiedzia Teft. Widzisz, masz t sakiewk kul, ktr da ci
Lopen, oraz wasn sakiewk z tymi, ktre ostatnio zgromadzilimy. Wicej Burzowego wiata ni
kiedykolwiek nosie przy sobie, a przynajmniej ostatnio.
A co to ma wsplnego z czymkolwiek? spyta Kaladin. Co to byo za gorco w jego wntrzu, ten
pomie w jego yach?
Gancho powiedzia Lopen gosem penym podziwu. Ty wiecisz.
Kaladin zmarszczy czoo. O czym on...
I wtedy to zauway. Byy bardzo sabe, ale rzeczywiste, smuki wietlistego dymu unoszce si z
jego skry. Jak para wznoszca si nad mis gorcej wody w chodn zimow noc.
Kaladin z dreniem odstawi torb na szeroki brzeg beczuki z deszczwk. Poczu chd na skrze.
Co to byo? Wstrznity unis drug rk i wpatrzy si w pasma, ktre si z niej wznosiy.
Co ty mi zrobi? spyta, patrzc na Tefta.
Starszy mostowy wci si umiecha.
Odpowiedz mi! Kaladin zrobi krok naprzd i chwyci starszego mczyzn za koszul.
Ojcze Burz, ale silny si czuj!
Niczego nie zrobiem, chopcze odpar tamten. Sam to robisz od jakiego czasu. Zapaem ci
na karmieniu si Burzowym wiatem, kiedy bye chory.
Burzowe wiato. Kaladin puci Tefta i sign do kieszeni po sakiewk z kulami. Wycign j i
otworzy.
W rodku byo ciemno. Wszystkie klejnoty zostay oprnione. Biae wiato emanujce ze skry
Kaladina sabo rozwietlao wntrze sakiewki.
To dopiero co powiedzia Lopen z boku.
Kaladin odwrci si i odkry, e pochylony Herdaz wpatruje si w torb. Dlaczego to byo takie
wane?
I wtedy to zobaczy. Myla, e odstawi torb na krawd beczuki, ale w popiechu tylko przycisn
j do jej boku. Torba trzymaa si teraz drewna. Przyczepia si, jakby wisiaa na niewidzialnym haku. I
emanowaa sabym blaskiem, jak Kaladin. Na jego oczach blask znikn, a torba upada na ziemi.
Kaladin unis do do czoa i powid wzrokiem od zdziwionego Lopena do zaciekawionego Tefta.

Nastpnie gorczkowo rozejrza si po placu. Nikt inny na nich nie patrzy w blasku soca opary wieciy
zbyt sabo, by je byo wida na odlego.
Ojcze Burz... co... jak...
Zauway nad sob znajomy ksztat. Syl poruszaa si jak li niesiony na wietrze, rzucany we
wszystkie strony, swobodny, ledwie widoczny.
Ona to zrobia! pomyla Kaladin. Co ona mi zrobia?
Zostawiwszy Lopena i Tefta, pobieg w stron Syl. Jego nogi zbyt szybko niosy go do przodu.
Syl! wrzasn, zatrzymujc si pod ni.
Opada, by zawisn przed nim, zmienia si przy tym z licia w mod kobiet stojc w powietrzu.
Tak?
Kaladin rozejrza si dookoa.
Chod ze mn powiedzia i popieszy w jedn z uliczek midzy koszarami.
Przycisn si do ciany i stan w cieniu, oddychajc. Tu nikt nie mg go zobaczy.
Syl wyldowaa w powietrzu przed nim. Zaoya rce za plecami i przyjrzaa mu si.
wiecisz.
Co ty mi zrobia?
Przechylia gow i wzruszya ramionami.
Syl... powiedzia z grob w gosie, cho nie wiedzia, jak krzywd mgby zrobi sprenowi.
Nie wiem, Kaladinie odpara szczerze i usiada, zwieszajc nogi z niewidzialnego postumentu.
Ja... ja sabo pamitam rzeczy, ktre kiedy znaam tak dobrze. Ten wiat, kontakty z ludmi.
Ale co zrobia.
My co zrobilimy. Nie ja. Nie ty. Ale razem...
To mi nic nie daje.
Skrzywia si.
Wiem. Przepraszam.
Kaladin unis rk. W cieniu wiato, ktrym emanowa, byo bardziej widoczne. Gdyby kto
przechodzi obok...
Jak si mog tego pozby?
A dlaczego chciaby si tego pozby?
C, poniewa... ja... Bo tak.
Syl nie odpowiedziaa.
Kaladinowi co przyszo na myl. Co, o co by moe powinien zapyta duo wczeniej.
Nie jeste wiatrosprenem, prawda?
Zawahaa si, po czym potrzsna gow.
Nie.
To czym jeste?
Nie wiem. Wi rzeczy.

Wi rzeczy. Kiedy robia dowcipy, sprawiaa, e rzeczy czyy si ze sob. Buty przylepiay si
do ziemi i ludzie si potykali. Kto siga po paszcz wiszcy na haczyku i nie mg go zdj. Kaladin
sign w d i podnis kamie z ziemi. By wielkoci jego doni, wygadzony przez wichry i deszcz.
Przycisn go do ciany koszar i wepchn we swoje wiato.
Poczu dreszcz. Kamie zacz emanowa wietlistymi oparami. Kiedy Kaladin cofn do, kamie
pozosta na miejscu, przylepiony do ciany budynku.
Kaladin nachyli si i zmruy oczy. Wydawao mu si, e widzi malutkie spreny, ciemnoniebieskie,
w ksztacie plam atramentu, toczce si w miejscu, gdzie kamie dotyka ciany.
Wiziospreny powiedziaa Syl, podchodzc do jego gowy. Wci staa w powietrzu.
Trzymaj kamie w miejscu.
Moe. A moe przycigno je to, co ty zrobie, mocujc w tym miejscu kamie.
To nie tak dziaa. Prawda?
Czy zgniospreny wywouj chorob odezwaa si od niechcenia Syl czy ona je przyciga?
Wszyscy wiedz, e j wywouj.
A wiatrospreny wywouj wiatr? Deszczospreny deszcz? Ogniospreny pomienie?
Zawaha si. Nie, wcale nie. Prawda?
To nie ma sensu. Musz si dowiedzie, jak si pozby tego wiata, nie je bada.
A dlaczego powtrzya Syl musisz si go pozby? Kaladinie, syszae opowieci. Ludzie,
ktrzy chodzili po cianach, ktrzy przywizywali do siebie burz. Wiatrowi. Dlaczego chciaby si pozby
czego takiego?
Kaladin prbowa to okreli. Leczenie, to, e nigdy nie zostawa ranny, cho bieg na przedzie
mostu... Tak, wiedzia, e dzieje si co dziwnego. Dlaczego tak go to przeraao? Czy dlatego, e ba si
znale na marginesie, jak jego ojciec jako chirurg w Palenisku? A moe chodzio o co wikszego?
Robi to, co wietlici stwierdzi.
Wanie to powiedziaam.
Zastanawiaem si, czy przynosz pecha, czy moe naraziem si czemu w rodzaju Starej Magii.
Moe to wszystko wyjania! Wszechmocny przekl Zaginionych wietlistych za to, e zdradzili ludzko.
A jeli ja te jestem przeklty ze wzgldu na to, co robi?
Kaladinie powiedziaa nie jeste przeklty.
Przed chwil mwia, e nie wiesz, co si dzieje. Spacerowa w przejciu. Z boku kamie w
kocu si odklei i spad na ziemi. Czy moesz powiedzie z ca pewnoci, e to, co robi, nie
cigno na mnie pecha? Czy wiesz do, by cakowicie temu zaprzeczy?
Staa w powietrzu z zaoonymi rkami i nic nie mwia.
To... co powiedzia Kaladin, wskazujc na kamie. To nienaturalne. wietlici zdradzili
ludzko. Ich moce ich opuciy i zostali przeklci. Wszyscy znaj legendy. Spojrza na donie, nadal
wiecce, cho sabiej ni wczeniej. Cokolwiek zrobilimy, cokolwiek si ze mn stao, sprowadziem na
siebie to samo przeklestwo. Dlatego wszyscy wok mnie umieraj, kiedy prbuj im pomc.

I sdzisz, e jestem przeklestwem? spytaa go.


Ja... C, powiedziaa, e jeste czci tego i...
Zrobia krok naprzd, pokazaa na niego palcem, malutka, rozzoszczona kobietka wiszca w
powietrzu.
I mylisz, e ja to wszystko spowodowaam? Twoje poraki? mierci?
Kaladin nie odpowiedzia. Natychmiast si zorientowa, e milczenie nie jest najlepsz odpowiedzi.
Syl, zadziwiajco ludzka w swoich uczuciach, zawirowaa w powietrzu ze zranion min i odleciaa w
postaci wietlistej wstgi.
Przesadzam, powiedzia sobie. By po prostu zaniepokojony. Znw opar si o cian, unoszc do
do gowy. Nim jednak zdy zebra myli, w wejciu pojawiy si cienie. Teft i Lopen.
Mwicy do ska! rzek Lopen. Naprawd wiecisz w ciemnoci, gancho!
Teft chwyci Lopena za rami.
Nikomu nie powie, chopcze. Ju ja o to zadbam.
Tak, gancho doda Lopen. Przysigaem, e nic nie powiem. Herdazowi moesz zaufa.
Kaladin popatrzy na nich z oszoomieniem. Przepchn si obok i pobieg przez plac, uciekajc
przed spojrzeniami.
*
Nim zapad zmrok, ciao Kaladina przestao emanowa wiatem. Blask przygas jak ognisko i
znikn w cigu kilku minut.
Kaladin szed na poudnie wzdu krawdzi Strzaskanych Rwnin, przez teren midzy obozami i
Rwninami. W niektrych miejscach jak plac zbirki w pobliu tartakw Sadeasa czyo je agodne
zbocze. W innych znajdowaa si krtka gra, wysoka na osiem albo dziesi stp. Wanie mija jedn z
nich, po prawej mia skay, po lewej otwarte Rwniny.
Ska znaczyy wgbienia, szczeliny i nisze. W niektrych zacienionych miejscach wci kryy si
kaue po arcyburzy sprzed kilku dni. Po kamieniach nadal biegay rozmaite stwory, cho chd wkrtce
mia skoni je do ukrycia si. Kaladin min fragment upstrzony licznymi niewielkimi, penymi wody
otworami. Cheptay z nich kremliki stwory o wielu odnach, malutkich szczypcach i pancerzu
pokrywajcym wyduone ciaa. Ze rodka wystrzelia niewielka macka i wcigna jednego z nich do
otworu. Pewnie chwytacz.
Na zboczu grani rosa trawa, jej dba wysuway si z otworw. Pord zieleni niczym kwiaty
wyrastay kpy palcomchu. Jaskraworowe i purpurowe pdy palcomchu przypominay koyszce si na
wietrze macki. Kiedy przechodzi, pochliwe trawy si choway, ale palcomech by odwaniejszy. Kpy
cofnyby si do skorupy dopiero, gdyby postuka w kamie obok nich.
Na grani stao kilku zwiadowcw i spogldao na Strzaskane Rwniny. Okolica pod grani nie
naleaa do adnego okrelonego arcyksicia i zwiadowcy ignorowali Kaladina. Zostaby zatrzymany,
gdyby prbowa opuci obozy od strony poudniowej lub pnocnej.
aden z mostowych nie poszed za nim. Nie by pewien, co powiedzia im Teft. Pewnie wyjani, e

Kaladin by zrozpaczony po mierci Mapy.


Dziwnie si czu w samotnoci. Od chwili, gdy zosta zdradzony przez Amarama i uczyniony
niewolnikiem, przebywa w towarzystwie. Niewolnikw, z ktrymi spiskowa. Mostowych, z ktrymi
pracowa. onierzy, ktrzy go pilnowali, wacicieli, ktrzy go bili, przyjaci, ktrzy na niego liczyli. Po
raz ostatni by sam tamtej nocy, gdy zosta przywizany i pozostawiony na mier w arcyburzy.
Nie, pomyla. Nie byem sam tamtej nocy. Syl bya ze mn. Opuci gow, mijajc niewielkie
pknicia w ziemi po lewej. Te pknicia w miar przesuwania si na wschd zmieniay si w rozpadliny.
Co si z nim dziao? Nie mia uroje. Teft i Lopen te to widzieli. Starszy mczyzna si tego wrcz
spodziewa.
Kaladin powinien umrze podczas tamtej arcyburzy. A jednak wkrtce wsta z posania. Wci
powinien mie obolae ebra, ale nie czu ich blu od tygodni. Jego kule, jak rwnie te nalece do
mostowych znajdujcych si w pobliu, nieustannie traciy Burzowe wiato.
Czy to arcyburza go odmienia? Nie, odkrywa wyczerpane kule, nim zosta wywieszony. A Syl...
waciwie przyznaa si do odpowiedzialnoci za cz z tego, co si wydarzyo. To trwao od dawna.
Zatrzyma si przy skalnym wystpie i opar o niego, zmuszajc traw do cofnicia si. Popatrzy na
wschd, w stron Strzaskanych Rwnin. Jego dom. Jego grobowiec. To ycie rozrywao go na strzpy.
Mostowi traktowali go jako autorytet, uwaali za przywdc, zbawc. Ale on mia w sobie pknicia, jak
pknicia ska w pobliu krawdzi Rwnin.
Te pknicia staway si coraz wiksze. Cigle skada obietnice samemu sobie, jak czowiek
biegncy na daleki dystans, ktremu nie pozostao wiele energii. Jeszcze odrobin. Tylko do tamtego
nastpnego wzgrza. Tam moesz si podda. Mae pknicia, szczeliny w kamieniu.
Dobrze, e tu trafiem, pomyla. Pasujemy do siebie, ty i ja. Jestem do ciebie podobny. Co w ogle
sprawio, e Rwniny zostay strzaskane? Jaki wielki ciar?
Ponad Rwninami wzniosa si odlega melodia. Kaladin podskoczy. Dwik by tak
niespodziewany, tak nie na miejscu, e wydawa si niepokojcy mimo swej delikatnoci.
Dwiki dobiegay z Rwnin. Ruszy naprzd, z wahaniem, cho nie mg si oprze. Na wschd, na
paskie, smagane wiatrem skay. W miar jak szed, dwik stawa si goniejszy, ale wci by drczcy,
nieuchwytny. Flet o tonacji niszej ni wikszo, ktre dotd sysza.
Podszedszy bliej, Kaladin poczu dym. Pon tam ogie. Malutkie ognisko.
Wyszed na krawd pwyspu, pord rozpadlin, ktre wyrastay z pkni, a ich dno znikno w
mroku. Na samym kocu pwyspu, otoczonym z trzech stron przez rozpadliny, natrafi na mczyzn
siedzcego na gazie, a ubranego w czarny mundur jasnookiego. Przed nim pon niewielki ogie ze skorup
skaopka. Wosy mczyzny byy krtkie i czarne, jego twarz kanciasta. U pasa nosi wski miecz w
czarnej pochwie. Oczy mczyzny byy bladoniebieskie. Kaladin nigdy nie sysza o jasnookim mczynie
grajcym na flecie. Czy nie uznawali muzyki za kobiece zajcie? Jasnoocy piewali, ale nie grali na
instrumentach, chyba e byli arliwcami.
Ten mczyzna by niezmiernie utalentowany. Dziwna melodia, ktr wygrywa, wydawaa si obca,

niemal nierealna, jakby pochodzia z innego miejsca i czasu. Odbijaa si echem od rozpadliny i wracaa,
brzmiao to niemal tak, jakby mczyzna gra w duecie sam ze sob.
Kaladin zatrzyma si w pewnej odlegoci, uwiadamiajc sobie, e ostatnim, czego potrzebowa,
byo spotkanie z owieconym, i to na tyle ekscentrycznym, by nosi czer i wdrowa po Strzaskanych
Rwninach, eby wiczy gr na flecie. Odwrci si, by odej.
Muzyka ucicha. Kaladin si zatrzyma.
Zawsze si martwi, e zapomn, jak na nim gra usysza cichy gos. Wiem, to gupie, biorc
pod uwag, jak dugo wiczyem. Ale ostatnio nie powicam mu tyle uwagi, na ile zasuguje.
Kaladin odwrci si w stron nieznajomego. Jego flet wyrzebiono z ciemnego, niemal czarnego
drewna. Instrument wydawa si zbyt zwyczajny, by nalee do jasnookiego, a jednak mczyzna trzyma
go z szacunkiem.
Co tu robisz? spyta Kaladin.
Siedz. Czasami gram.
To znaczy, dlaczego tu jeste?
Dlaczego tu jestem? powtrzy mczyzna, opuszczajc flet i rozluniajc si. A dlaczego
kady z nas tu jest? To do wnikliwe pytanie jak na pierwsze spotkanie, mody mostowy. Oglnie rzecz
biorc, wolabym najpierw si przedstawi, nim zaczn dyskusj o teologii. Obiad te, gdyby jaki si
znalaz. Moe krtk drzemk. Waciwie wszystko powinno poprzedza teologi. Ale szczeglnie
przedstawienie si.
W porzdku stwierdzi Kaladin. W takim razie ty...?
Siedz. A czasem gram... na umysach mostowych.
Kaladin poczerwienia i znw odwrci si, eby odej. Niech ten gupi jasnooki mwi i robi co
chce. Kaladin musia si zastanowi nad powanymi decyzjami.
Uciekaj powiedzia z tyu jasnooki. Ciesz si, e odchodzisz. Nie chciabym, eby za bardzo
si zbliy. Jestem do przywizany do swojego Burzowego wiata.
Kaladin znieruchomia. Nastpnie si odwrci.
Co?
Do moich kul powiedzia dziwny mczyzna, unoszc co, co wygldao jak napeniony
szmaragdowy broam. Wszyscy wiedz, e mostowi to zodzieje, a przynajmniej ebracy.
Oczywicie. Mwi o kulach. Nie wiedzia o... przypadoci Kaladina. Prawda? Oczy mczyzny
byszczay, jakby opowiedzia wietny dowcip.
Nie obraaj si, e nazwaem ci zodziejem stwierdzi mczyzna, unoszc palec. Kaladin
zmarszczy czoo. Gdzie podziaa si kula? Trzyma j w tej doni. To by komplement.
Komplement? Nazwanie kogo zodziejem?
Oczywicie. Sam jestem zodziejem.
Naprawd? A co kradniesz?
Dum odpar mczyzna. I czasem nud, jeli wolno mi by z siebie dumnym. Jestem

Krlewskim Trefnisiem. Albo raczej do niedawna byem. Pewnie wkrtce strac ten tytu.
Krlewskim kim?
Trefnisiem. Moim zadaniem jest mwienie trafnych rzeczy.
To, co mwisz, jest raczej dezorientujce ni trafne.
Ach powiedzia mczyzna. Jego oczy byszczay. Ju okazae si mdrzejszy od wikszoci
ludzi, w ktrych towarzystwie ostatnio przebywaem. W takim razie, jakie rzeczy s trafne?
Byskotliwe.
A co to jest byskotliwo?
Ja... Po co w ogle prowadzi t rozmow? Wydaje mi si, e umiejtno mwienia
waciwych rzeczy we waciwym czasie.
Krlewski Trefni przechyli gow i umiechn si. W kocu wycign rk do Kaladina.
A jak si nazywasz, mj zamylony mostowy?
Kaladin z wahaniem wycign rk.
Kaladin. A ty?
Miaem wiele imion. Mczyzna ucisn do Kaladina. Zaczem ycie jako myl, koncept,
sowa na kartce. To bya kolejna rzecz, ktr ukradem. Samego siebie. Innym razem nazywano mnie od
kamienia.
adnego, mam nadziej.
Piknego powiedzia mczyzna. Ktry sta si cakowicie bezwartociowy, poniewa to ja go
nosiem.
C, jak ci teraz nazywaj ludzie?
Rnie i rzadko uprzejmie. Niestety, wikszo z tych imion jest prawdziwa. Ty jednak moesz mi
mwi Hoid.
Tak si nazywasz?
Nie. To imi kogo, kogo powinienem kocha. Kolejna rzecz, ktr ukradem. My, zodzieje, ju
tak robimy.
Spojrza na wschd, ponad ciemniejcymi Rwninami. Malutkie ognisko ponce przy skale Hoida
rzucao saby czerwonawy blask.
Mio byo ci pozna powiedzia Kaladin. Musz i...
Najpierw ci co dam. Hoid podnis flet. Zaczekaj, prosz.
Kaladin westchn. Mia przeczucie, e ten dziwny mczyzna nie pozwoli mu uciec, dopki nie
skoczy.
To flet Wdrowca powiedzia Hoid, wpatrujc si w drewno. W zaoeniu ma korzysta z
niego bajarz, przygrywa sobie na nim podczas opowiadania historii.
Chciae powiedzie, e ma towarzyszy bajarzowi. Ma na nim przygrywa kto inny, kiedy on
opowiada.
Chciaem powiedzie to, co powiedziaem.

A jak mona opowiada histori i jednoczenie gra na flecie?


Hoid unis brew i podnis flet do ust. Grao si na nim inaczej ni na wikszoci fletw, ktre
widzia Kaladin Hoid nie trzyma go przed sob w d, ale skierowa go w bok. Zagra kilka nut na prb.
Brzmiay tak samo melancholijnie jak wczeniej.
To opowie powiedzia Hoid o Derethilu i Wdrownym aglu.
Zacz gra, szybciej i ostrzej ni wczeniej. Nuty wpaday jedna na drug, wybiegay z fletu jak
cigajce si dzieci. Byy pikne i wyrane, opadajce si i wznoszce, skomplikowane jak rcznie tkany
dywan.
Kaladin sta i sucha jak sparaliowany. Melodia bya potna, wrcz przytaczajca. Jakby kada
nuta bya haczykiem, wyrzuconym, by przebi ciao Kaladina i zatrzyma go.
Hoid przerwa gwatownie, ale nuty odbijay si echem od rozpadliny i wracay, towarzyszc jego
sowom.
Derethil jest znany w wielu krainach, cho tu, na wschodzie, nie mwi si o nim tak czsto. By
krlem w okresie cieniodni, czasie przed pamici. Potny czowiek. Dowdca tysicy, przywdca
dziesitek tysicy. Wysoki, wadczy, pobogosawiony jasn skr i janiejszymi oczyma. Wszyscy mu
zazdrocili.
Kiedy echa ucichy, Hoid znw zacz gra w tym samym rytmie. Waciwie wydawao si, e
kontynuowa dokadnie w miejscu, w ktrym odbijajce si echem nuty stay si zbyt ciche, jakby muzyka
nie zostaa przerwana. Melodia staa si gadsza, sugerujc krla idcego przez dwr z dworzanami. Grajc,
Hoid przymkn oczy i pochyli si nad ogniskiem. Powietrze, ktre wydmuchiwa z fletu, wzburzyo dym.
Muzyka przycicha. Dym zawirowa i Kaladinowi zdawao si, e w dymie widzi twarz mczyzny,
mczyzny o spiczastej brodzie i wysokich kociach policzkowych. Oczywicie, wcale jej tam nie byo. To
tylko wyobrania. Ale niepokojca melodia i wirujcy dym pobudzay jego imaginacj.
Derethil walczy przeciwko Pustkowcom w dniach Heroldw i wietlistych powiedzia Hoid, nie
otwierajc oczu. Flet mia tu przy ustach, a melodia odbijaa si od rozpadliny i towarzyszya jego sowom.
Kiedy w kocu zapanowa pokj, odkry, e nie jest zadowolony. Wci spoglda na zachd, w stron
wielkiego morza. Zamwi najwspanialszy okrt, jaki znaa ludzko, majestatyczny statek, ktry mia
dokona czego, na co nikt wczeniej si nie porwa, przepyn morze podczas arcyburzy.
Echa przycichy i Hoid znw zacz gra, jakby wymieniajc si z niewidzialnym towarzyszem.
Dym zawirowa, wznoszc si w powietrzu, wirujc na wietrze oddechu Hoida. A Kaladinowi zdawao si,
e widzi ogromny okrt w stoczni, o aglu wysokim jak dom, przywizanym do kaduba jak strzaa.
Melodia staa si szybka i urywana, jakby miaa naladowa odgosy motw i pi.
Celem Derethila powiedzia Hoid byo odnalezienie miejsca, z ktrego przybywali Pustkowcy,
miejsca, w ktrym si mnoyli. Wielu nazywao go gupcem, ale nikomu nie udao si go powstrzyma.
Nazwa statek Wdrownym aglem i zebra zaog z najdzielniejszych marynarzy. Pniej, w dniu, w ktrym
szykowaa si arcyburza, ten statek wypyn. Wypyn na ocean, z rozpitym szeroko aglem, jak ramiona
otwarte na burzowe wichry...

W jednej chwili Hoid unis flet do ust i kopniciem w skorup skaopka wzburzy ogie. W
powietrze uniosy si iskry, a dym wzbi si i zawirowa, gdy Hoid obrci gow i skierowa otwory fletu w
stron dymu. Melodia staa si gwatowna, burzliwa, nuty pojawiay si niespodziewanie i wibroway.
Gamy wznosiy si wysoko, a rozleg si pisk.
I Kaladin zobaczy to oczyma duszy. Potny statek nagle malutki w obliczu straszliwej mocy
arcyburzy. Niesiony na niekoczce si morze. Na co liczy lub mia nadziej ten Derethil? Arcybyrza na
ldzie bya straszliwa. A na morzu?
Dwiki odbijay si echem od ska. Kaladin odkry, e opad na ziemi, wpatrujc si w wirujcy
dym i pomienie. Widzia malutki stateczek pochwycony przez wcieky wir.
W kocu muzyka Hoida spowolnia i gwatowne echa przycichy, pozostawiajc agodniejsz
melodi. Jak szmer fal.
Wdrowny agiel zosta niemal zniszczony, ale Derethil ocala wraz z wikszoci marynarzy.
Znaleli si na krgu malutkich wysepek otaczajcych ogromny wir, ktrym, jak powiadaj, spywa woda
oceanu. Derethila i jego zaog powitali dziwni ludzie o dugich, smukych ciaach, ktrzy nosili
jednobarwne szaty, a we wosach muszle niepodobne do adnych, ktre rosn na Rosharze. Ci ludzie
przyjli ocalaych, nakarmili ich i pomogli im powrci do zdrowia. Podczas tygodni zdrowienia Derethil
bada ten dziwny lud, ktry nazywa sam siebie Uvarami, Ludmi Wielkiej Otchani. Prowadzili dziwne
ycie. W przeciwiestwie do mieszkacw Rosharu, ktrzy cigle si spieraj, ci Uvarovie byli zgodnym
ludem. Od dziecka nie byo adnych pyta. Kady wypenia swoje obowizki.
Hoid znw zacz gra. Dym unosi si swobodnie. Kaladinowi wydawao si, e widzi w nim ludzi,
pracowitych, zawsze zajtych. Midzy nimi sta budynek, a w oknie widniaa przygldajca si im posta,
Derethil. Muzyka bya uspokajajca.
Pewnego dnia powiedzia Hoid kiedy Derethil i jego ludzie wiczyli, by odzyska siy,
modziutka suca przyniosa im napoje. Potkna si na kamieniu, upucia kielichy na ziemi i potuka je.
W jednej chwili inni Uvarowie rzucili si na nieszczsne dziecko i brutalnie je zamordowali. Derethil i jego
ludzie

byli

tym

wstrznici.

Rozzoszczony

Derethil

ostro

spyta

przyczyn

takiego

nieusprawiedliwionego mordu. Jeden z miejscowych odpowiedzia: Nasz cesarz nie cierpi poraki.
Muzyka znw zabrzmiaa, pena smutku, i Kaladin zadra. Widzia, jak dziewczynk zatuczono na
mier kamieniami, i dumn posta Derethila pochylon nad jej ciaem.
Kaladin zna ten smutek. Smutek poraki, zgody na to, by kto umar, cho powinno si co zrobi.
Tak wielu ludzi, ktrych kocha, umaro.
Zna teraz przyczyn. cign na siebie gniew Heroldw i Wszechmocnego. Tak musiao by,
prawda?
Wiedzia, e powinien wraca do mostu numer cztery. Ale nie mg si oderwa. Trzyma si sw
bajarza.
Kiedy Derethil zacz zwraca wiksz uwag na otoczenie powiedzia Hoid przy
akompaniamencie echa muzyki zobaczy inne morderstwa. Ci Uvarowie, ci Ludzie Wielkiej Otchani,

skonni byli do zadziwiajcego okruciestwa. Jeli jeden spord nich zrobi co nie tak, co choby
odrobin niewaciwego lub niekorzystnego, inni go lub j mordowali. A opiekunka Derethila zawsze
udzielaa tej samej odpowiedzi: Nasz cesarz nie cierpi poraki.
Echo muzyki ucicho, lecz Hoid znw w ostatniej chwili unis flet do ust. Melodia staa si
powana. agodna, cicha, jak lament nad tymi, ktrzy odeszli. A jednak krya si w niej tajemnica, krtkie
wybuchy, ktre sugeroway sekrety.
Kaladin zmarszczy czoo, wpatrujc si w wirujcy dym. Wydawao mu si, e widzi wie.
Wysok, wsk, z otwartym tarasem na grze.
Cesarz, jak odkry Derethil, mieszka w wiey na wschodnim wybrzeu najwikszej z wysp.
Kaladina przeszed dreszcz. Dymne obrazy pochodziy z jego umysu i uzupeniay opowie,
prawda? Czy naprawd zobaczy wie, zanim Hoid o niej wspomnia?
Derethil zadecydowa, e musi rzuci wyzwanie temu okrutnemu cesarzowi. Jaki potwr mg
da, by tacy wyranie pokojowo nastawieni ludzie zabijali tak czsto i tak okrutnie? Derethil zebra
swoich marynarzy, bohatersk grupk, i uzbroili si. Uvarowie nie prbowali ich powstrzyma, cho
przygldali si z przeraeniem, jak cudzoziemcy szturmuj wie cesarza.
Hoid umilk i nie sign po flet. Miast tego pozwoli, by muzyka odbijaa si echem od rozpadliny.
Trwao to wyjtkowo dugo. Przecignite, zowrogie nuty.
Derethil i jego ludzie wkrtce wyszli z wiey, niosc wysuszonego trupa w piknych szatach, z
bogat biuteri. To wasz cesarz?, spyta Derethil. Znalelimy go w sali na szczycie, samego.
Najwyraniej mczyzna nie y od lat, ale nikt nie odway si wej do jego wiey. Za bardzo si go bali.
Kiedy pokaza Uvarom trupa, zaczli ka i zawodzi. Na caej wyspie zapanowa chaos, gdy Uvarowie
zaczli pali domy, szale albo w udrce pada na kolana. Oszoomieni i wstrznici, Derethil i jego ludzie
szturmem zdobyli stocznie Uvarw, gdzie naprawiano Wdrowny agiel. Ich przewodniczka i opiekunka do
nich doczya i bagaa, by zabrali j ze sob. Tak oto Nafti doczya do zaogi. Derethil i jego marynarze
postawili agiel, i cho panowaa cisza, zatoczyli Wdrownym aglem krg wok wiru, wykorzystujc jego
pd, by wyrwa si z krgu wysp. Dugo po wypyniciu widzieli dym wznoszcy si nad pozornie
spokojnymi wyspami. Zebrali si na pokadzie, a Derethil spyta Nafti o przyczyn tych zamieszek.
Hoid umilk, pozwalajc, by jego sowa wznosiy si z tym dziwnym dymem, niknc w nocy.
I co? spyta Kaladin. Jak brzmiaa jej odpowied?
Otuliwszy si kocem, wpatrujc si udrczonym wzrokiem w ojczyzn, odpowiedziaa: Nie
rozumiesz, o Wdrowcze? Jeli cesarz nie yje, i to od wielu lat, to nie jest odpowiedzialny za morderstwa,
ktre popenilimy. My jestemy.
Kaladin cofn si. Znikn szyderczy, rozbawiony ton gosu Hoida. Koniec z artami. Koniec z
byskotliwymi sowami, ktre miay dezorientowa. Ta historia pochodzia z wntrza jego serca i Kaladin
odkry, e nie moe si odezwa. Siedzia, rozmylajc o tej wyspie i straszliwych rzeczach, ktre si
wydarzyy.
Myl... powiedzia w kocu Kaladin, oblizujc wyschnite wargi. Myl, e to jest wanie

byskotliwo.
Hoid unis brew, podnoszc wzrok znad fletu.
Umiejtno zapamitania takiej opowieci wyjani Kaladin by opowiedzie j z tak
starannoci.
Uwaaj, co mwisz odpar z umiechem Hoid. Jeli do byskotliwoci wystarczy dobra historia,
to wkrtce strac prac.
Czy nie mwie, e ju j stracie?
Prawda. Krl w kocu pozosta bez trefnisia. Bez rozumu. Ciekawe, kim w takim razie teraz jest?
Hm... bezrozumnym?
Przeka mu, e to powiedziae. Oczy Hoida byszczay. Ale sdz, e to mao cise. Mona
mie rozum, ale nie bezrozumno. Czym jest rozum?
Nie wiem. Jakim rodzajem sprena w gowie, ktry sprawia, e czowiek myli?
Hoid przechyli gow i rozemia si.
Sdz, e to rwnie dobre wyjanienie, jak wszystkie pozostae.
Wsta i otrzepa czarne spodnie.
Czy ta opowie jest prawdziwa? spyta Kaladin, rwnie wstajc.
Moe.
Ale skd bymy wiedzieli? Czy Derethil i jego zaoga powrcili?
Wedug niektrych opowieci tak.
Ale jak mogli? Arcyburze wiej w jedn stron.
W takim razie ta opowie jest kamstwem.
Tego nie powiedziaem.
Owszem, ja to powiedziaem. Na szczcie, to kamstwo wyjtkowo dobrego gatunku.
To znaczy, jakiego?
Takie, ktre ja opowiadam, rzecz jasna. Hoid rozemia si i kopniciem rozrzuci ognisko,
obcasem duszc ostatnie wgielki. Wydawao si, e paliwa byo zbyt mao, by stworzy dym, ktry widzia
Kaladin.
Co wrzucie do tego ognia? spyta Kaladin. eby powsta ten wyjtkowy dym?
Nic. To byo zwyke ognisko.
Ale widziaem...
To, co widziae, naley do ciebie. Opowie nie yje, dopki nie zostanie przez kogo
wyobraona.
A co w takim razie ona znaczy?
Znaczy to, co chcesz, eby znaczya odpar Hoid. Celem opowiadajcego histori nie jest
powiedzenie ci, jak masz myle, ale podanie ci pytania, nad ktrymi musisz si zastanowi. Zbyt czsto o
tym zapominamy.
Kaladin zmarszczy czoo i spojrza na zachd, w stron obozw. Rozwietlay je teraz kule, latarnie

i wiece.
Chodzi o wzicie odpowiedzialnoci powiedzia Kaladin. Uvarowie z chci zabijali i
mordowali, jak dugo mogli zrzuca win na cesarza. Dopiero kiedy zorientowali si, e nie ma nikogo, kto
wziby na siebie odpowiedzialno, okazali al.
To jedna z interpretacji powiedzia Hoid. Waciwie bardzo dobra. To za co ty nie chcesz wzi
odpowiedzialnoci?
Kaladin wzdrygn si.
Co takiego?
Ludzie widz w opowieciach to, czego szukaj, mj mody przyjacielu. Sign za ska,
wycign plecak i zarzuci go na ramiona. Nie mam dla ciebie odpowiedzi. Przez wikszo czasu czuj,
e nie znam adnych odpowiedzi. Przybyem do tej krainy w poszukiwaniu starego znajomego, ale
ostatecznie wikszo czasu spdzam na ukrywaniu si przed nim.
Powiedziae... o mnie i odpowiedzialnoci...
To bya taka prna uwaga, nic wicej. Wycign rk i pooy j na ramieniu Kaladina.
Moje uwagi s czsto prne. Nigdy nie umiem ich skoni do pracy. Ach, gdyby tak udao mi si skoni
moje sowa do dwigania kamieni. To by byo co. Wycign flet z ciemnego drewna. Prosz. Nosiem
go duej niby uwierzy, jeli miabym ci powiedzie prawd. We go.
Ale nie umiem na nim gra!
To si naucz powiedzia Hoid, wciskajc flet w do Kaladina. Kiedy uda ci si sprawi, e
muzyka zapiewa do ciebie w odpowiedzi, bdzie to znaczyo, e si nauczye. Odwrci si, by odej.
I zatroszcz si o tego mojego przekltego ucznia. Naprawd powinien mnie zawiadomi, e wci yje.
Moe obawia si, e znw go uratuj.
Ucznia?
Powiedz mu, e go uwalniam powiedzia Hoid, nie zatrzymujc si. Jest teraz w peni
Pieniarzem wiata. Nie pozwl, eby zgin. Spdziem stanowczo zbyt wiele czasu, prbujc wbi troch
rozumu do tej jego gowy.
Sigzil, pomyla Kaladin.
Oddam mu flet! zawoa do Hoida.
Nie powiedzia Hoid, odwrci si i teraz szed tyem. To dar dla ciebie, Kaladinie Burz
Bogosawiony. Oczekuj, e kiedy spotkamy si znowu, bdziesz umia na nim gra!
Z tymi sowy bajarz odwrci si i ruszy biegiem, kierujc si w stron obozw. Jego ciemna posta
skrcia na poudnie, jakby mia zamiar opuci obozy. Gdzie si wybiera?
Kaladin spojrza na flet w doni. By ciszy ni si spodziewa. Jakie to drewno? Z namysem
przecign po nim palcami.
Nie podoba mi si rozleg si z tyu gos Syl. Jest dziwny.
Kaladin obrci si i ujrza j na skale, siedzc w miejscu, gdzie jeszcze przed chwil by Hoid.
Syl! zawoa Kaladin. Od jak dawna tu jeste?

Wzruszya ramionami.
Ogldae opowie. Nie chciaam przeszkadza.
Siedziaa z domi na kolanach i wydawao si, e czuje si niezrcznie.
Syl...
To ja stoj za tym, co si z tob dzieje powiedziaa cicho. Ja to robi.
Kaladin zmarszczy czoo i zrobi krok naprzd.
Chodzi o nas oboje wyjania. Ale beze mnie nic by si w tobie nie zmienio. Ja... co ci
odbieram. I daj ci co w zamian. Tak to kiedy dziaao, cho nie pamitam jak ani kiedy. Wiem tylko, e
tak byo.
Ja...
Cicho. Teraz ja mwi.
Przepraszam.
Jestem gotowa przesta, jeli chcesz powiedziaa. Ale wtedy staabym si taka jak wczeniej.
To mnie przeraa. Unoszenie si na wietrze, pamitanie czego nie duej ni przez kilka minut. Dziki
temu zwizkowi midzy nami mog znw myle, pamitam czym i kim jestem. Jeli skoczymy, utrac to.
Spojrzaa ze smutkiem na Kaladina.
Popatrzy jej w oczy i odetchn gboko.
Chod powiedzia, odwrci si i ruszy przez pwysep.
Przeleciaa nad nim, stajc si wietlist wstg, i unosia si leniwie w powietrzu przy jego gowie.
Wkrtce dotarli do miejsca pod grani prowadzc do obozw. Kaladin skrci na pnoc, w stron obozu
Sadeasa. Kremliki schoway si w pkniciach i jamach, ale wiele rolin nadal pozwalao, by ich licie
unosiy si na chodnym wietrze. Kiedy przechodzi, trawa si cofaa. W nocy, w blasku Salasa, wygldaa
jak futro czarnej bestii.
Za co ty nie chcesz wzi odpowiedzialnoci....
Nie unika odpowiedzialnoci. Zbyt wiele jej bra na siebie! Lirin cigle to powtarza, aja Kaladina
za poczucie winy z powodu mierci, ktrym nie mg zapobiec.
Cho jednego si trzyma. By moe usprawiedliwienia, jak martwy cesarz. To bya dusza ndznika.
Apatia. Przekonanie, e nic nie byo jego win, przekonanie, e niczego nie mg zmieni. Jeli czowiek
by przeklty albo jeli wierzy, e nie musi si przejmowa, to nie musia cierpie, kiedy mu si nie
powiodo. Tym porakom nie dao si zapobiec. Ich przyczyn by kto inny lub co innego.
Jeli nie jestem przeklty powiedzia cicho Kaladin to dlaczego yj, kiedy inni umieraj?
Ze wzgldu na nas wyjania Syl. T wi. Ona czyni ci silniejszym, Kaladinie.
To dlaczego nie moe uczyni mnie do silnym, bym pomaga innym?
Nie wiem. By moe mogaby.
Jeli si tego pozbd, wrc do normalnoci, pomyla. I po co...? ebym mg umrze razem z
innymi?
Szed dalej w mroku, wiata na grze sprawiay, e na skay przed nim paday niewyrane, sabe

cienie. Pdy palcomchu, rosnce razem. Ich cienie wyglday jak rce.
Czsto myla o uratowaniu mostowych. A jednak, kiedy si nad tym zastanowi, zrozumia, e
postrzega uratowanie ich jako uratowanie siebie. Mwi sobie, e nie pozwoli im umrze, poniewa
wiedzia, co by si z nim stao, gdyby umarli. Kiedy traci ludzi, ndznik grozi, e nad nim zapanuje, gdy
Kaladin tak bardzo nienawidzi odczuwa.
Czy o to chodzio? Czy dlatego szuka powodw, dla ktrych miaby zosta przeklty? eby
wyjani swoje niepowodzenia? Kaladin przypieszy kroku.
Robi co dobrego, pomagajc mostowym a jednoczenie robi co samolubnego. Moce go
zaniepokoiy, oznaczay bowiem odpowiedzialno.
Ruszy truchtem. Po chwili bieg.
Ale jeli nie chodzio o niego jeli nie pomaga mostowym, poniewa nienawidzi poraki albo
obawia si cierpienia, gdy patrzy na ich mier to musiao chodzi o nich. yczliwe docinki Skay,
przejcie Moasha, szczer szorstko Tefta albo cich niezawodno Peeta. Co by zrobi, eby ich ochroni?
Pozbawi si iluzji? Usprawiedliwie?
Wykorzysta kad okazj, niezalenie od tego, jak go odmieniaa? Niezalenie od tego, jak go
niepokoia albo jakie ciary oznaczaa?
Wbieg po nachyleniu w stron placu.
Druyna mostu numer cztery przygotowywaa wieczorn potrawk, rozmawiajc i miejc si.
Prawie dwudziestu rannych z innych druyn siedziao i jado z wdzicznoci. Czu satysfakcj na widok
tego, jak szybko znikny ich udrczone spojrzenia i zaczli mia si z pozostaymi.
W powietrzu unosi si korzenny zapach potrawki. Kaladin zwolni i zatrzyma si przy mostowych.
Kilku wydawao si zaniepokojonych, kiedy go zobaczyli, zdyszanego i spoconego. Syl wyldowaa na jego
ramieniu.
Kaladin odnalaz Tefta. Starzejcy si mostowy siedzia samotnie pod okapem koszar i wpatrywa
si w lecy na ziemi kamie. Jeszcze go nie widzia. Kaladin gestem odesa pozostaych i podszed do
Tefta. Kucn przed nim.
Teft z zaskoczeniem podnis wzrok.
Kaladinie?
Co wiesz? spyta Kaladin cicho, z naciskiem. I skd to wiesz?
Ja... Kiedy byem may, moja rodzina naleaa do tajnego stowarzyszenia, ktre oczekiwao na
powrt wietlistych. Odszedem, kiedy byem modziecem. Uwaaem, e to bzdura.
Co ukrywa, o czym wiadczyo wahanie w jego gosie.
Odpowiedzialno.
Jak wiele wiesz na temat tego, co mog zrobi?
Niewiele odpar Teft. Legendy i opowieci. Nikt tak naprawd nie wie, czego mogli dokona
wietlici, chopcze.
Kaladin spojrza mu w oczy i umiechn si.

My si tego dowiemy.

Re-Shephir, Matka Pnocy, rodzca plugastwo ze swej esencji, tak mrocznej, tak straszliwej, tak
pochaniajcej. Jest tutaj! Patrzy, jak umieram!.
Datowane Shashabev roku 1173, 8 sekund przed mierci. Badany: ciemnooki doker po
czterdziestce, ojciec trjki dzieci.
Nie znosz si myli.
Adolin siedzia wygodnie na krzele, jedn do opar swobodnie o krysztaowy blat stou, w drugiej
trzyma kielich wina. tego wina. Nie mia dzi suby, wic mg sobie odrobin pofolgowa.
Wiatr mierzwi jego wosy siedzia z grup innych modych jasnookich przy jednym ze stolikw
przed winiarni na Zewntrznym Targu.
Zewntrzny Targ by zbiorowiskiem budynkw, ktre wyrosy w pobliu krlewskiego paacu, poza
obozami. Ulic poniej ich tarasu przechodzia przypadkowa zbieranina ludzi.
Sdz, e wszyscy podzielaj twoj niech, Adolinie powiedzia Jakamav, opierajc okcie na
stole. By krzepkim mczyzn, jasnookim nalecym do trzeciego dahnu, z obozu arcyksicia Roiona.
Kto lubi si myli?
Miaem okazj pozna wielu ludzi, ktrym to odpowiada odpar z namysem Adolin.
Oczywicie, nie przyznaj si do tego. Ale czy czstotliwo, z jak popeniaj bdy, moe wiadczy o
czym innym?
Inkima tego popoudnia towarzyszca Jakamavowi rozemiaa si dwicznie. Ta pulchna
dziewczyna o jasnotych oczach farbowaa wosy na ciemno. Dzi woya czerwon sukni. le
wygldaa w tym kolorze.
Rzecz jasna, Danlan rwnie z nimi bya. Siedziaa na krzele obok Adolina, zachowujc stosown
odlego, cho od czasu do czasu dotykaa jego ramienia swobodn doni. Jej wino byo fioletowe. Lubia
wino, cho, zdaje si, dobieraa jego barw do stroju. Ciekawa cecha. Adolin umiechn si. Wygldaa

zachwycajco, z t dug szyj i wdziczn sylwetk okryt gadk sukni. Nie farbowaa wosw, cho w
przewaajcej mierze byy kasztanowe. Jasne wosy byy w porzdku. Waciwie, dlaczego wszyscy tak
bardzo cenili ciemne wosy, cho ideaem byy jasne oczy?
Przesta, pomyla Adolin. Wkrtce bdziesz rozmyla jak ojciec.
Pozostaa dwjka Toral i jego towarzyszka Eshava byli jasnookimi z obozu arcyksicia Aladara.
Rd Kholin ostatnio wypad z ask, ale Adolin mia znajomych i przyjaci w niemal kadym obozie.
Mylenie si moe by zabawne stwierdzi Toral. Dziki niemu ycie jest interesujce.
Gdybymy wszyscy przez cay czas mieli racj, do czego by nas to doprowadzio?
Mj drogi powiedziaa jego towarzyszka. Kiedy chyba mi mwie, e prawie zawsze masz
racj?
Owszem zgodzi si Toral. I dlatego, gdyby wszyscy byli tacy jak ja, z kogo miabym
artowa? Obawiabym si, e zdolnoci innych uczyniyby mnie nieciekawym.
Adolin umiechn si i pocign yk wina. Czeka go jeszcze oficjalny pojedynek na arenie, a
odkry, e kieliszek tego wina pozwala mu si rozluni.
C, nie musisz si przejmowa, e ja zbyt czsto mam racj, Toralu. Byem przekonany, e
Sadeas zwrci si przeciwko mojemu ojcu. To nie ma sensu. Dlaczego tego nie zrobi?
Moe to poza? stwierdzi Toral. By bystrym mczyzn, znanym z wyrafinowanego smaku.
Adolin lubi go mie przy sobie, gdy prbowa nowych win. Pragnie robi wraenie silnego.
Jest silny sprzeciwi si Adolin. Nic wicej nie zyska, nie zwracajc si przeciwko nam.
Wiem, e jestem nowa w obozach powiedziaa Danlan gosem cichym i jakby nieco zdyszanym
i moja ocena z pewnoci odzwierciedla moj ignorancj...
Zawsze to powtarzasz, wiesz? stwierdzi od niechcenia Adolin. Bardzo lubi jej gos.
Zawsze powtarzam co?
O swojej ignorancji wyjani Adolin. Cho jest wrcz przeciwnie. Jeste jedn z
najbystrzejszych kobiet jakie znam.
Zawahaa si i przez chwil wydawaa si dziwnie rozdraniona. Po chwili jednak si umiechna.
Adolinie, nie powiniene tak mwi, kiedy kobieta prbuje by skromna.
Ach, tak. Skromno. Zapomniaem ju o jej istnieniu.
Zbyt wiele czasu spdzasz w obecnoci jasnookich Sadeasa? spyta Jakamav, wywoujc
dwiczny miech Inkimy.
Tak czy inaczej, przepraszam. Mw dalej powiedzia Adolin.
Mwiam, e wtpi, by Sadeas chcia rozpocz wojn. Wystpienie przeciwko twojemu ojcu w
tak oczywisty sposb by do tego doprowadzio, prawda?
Bez wtpienia stwierdzi Adolin.
I moe dlatego wanie si powstrzyma.
Nie wiem odezwa si Toral. Mgby zawstydzi twoj rodzin, nie atakujc was... mgby na
przykad zasugerowa, e zachowalicie si gupio i niedbale, nie chronic krla, cho nie stalicie za prb

zamachu na jego ycie.


Adolin pokiwa gow.
To nadal mogoby rozpocz wojn zauwaya Danlan.
By moe zgodzi si Toral. Ale musisz przyzna, Adolinie, e ostatnio reputacja Czarnego
Ciernia nie jest ju tak... imponujca.
Co to miaoby znaczy? warkn Adolin.
Och, Adolinie. Toral machn rk i unis kielich, proszc o wicej wina. Nie bd mczcy.
Wiesz, o czym mwi i wiesz te, e nie chciaem ci obrazi. Gdzie jest ta suca?
Mona by sdzi doda Jakamav e po szeciu latach tutaj moglibymy si w kocu dorobi
porzdnej winiarni.
Inkima znw si rozemiaa. Naprawd robia si irytujca.
Reputacja mojego ojca jest dobra powiedzia Adolin. A moe nie zwracalicie uwagi na nasze
ostatnie zwycistwa?
Osignite z pomoc Sadeasa zauway Jakamav.
Ale osignite powiedzia Adolin. W cigu ostatnich kilku miesicy mj ojciec uratowa nie
tylko ycie Sadeasa, ale i samego krla. Walczy odwanie. Z pewnoci widzicie, e wczeniejsze pogoski
na jego temat byy nieuzasadnione.
Dobrze, dobrze powiedzia Toral. Nie denerwuj si, Adolinie. Wszyscy moemy si zgodzi,
e twj ojciec jest wspaniaym czowiekiem. Ale ty sam si skarye, e chciaby go zmieni.
Adolin wpatrzy si w wino. Dwaj pozostali mczyni przy stoliku mieli na sobie stroje z rodzaju,
na ktry jego ojciec krzywo patrzy. Krtkie kurtki na kolorowych jedwabnych koszulach. Toral owin
szyj wskim szalem z tego jedwabiu, drugi za nosi na prawym nadgarstku. To byo modne i wydawao
si znacznie wygodniejsze od munduru Adolina. Dalinar powiedziaby, e te stroje wyglday gupio, ale
moda czasami bywaa gupia. Odwana, inna. Byo co inspirujcego w ubieraniu si w sposb, ktry
wzbudza zainteresowanie pozostaych, pyniciu na fali mody. Niegdy, zanim Adolin doczy do ojca na
wojnie, uwielbia dobiera sobie strj na dany dzie. Teraz mia jedynie wybr midzy mundurem letnim a
zimowym.
Suca w kocu si pojawia, niosc dwie karafki z winem, tym i ciemnoniebieskim. Inkima
zachichotaa, gdy Jakamav pochyli si i szepn jej co do ucha.
Adolin unis do, by powstrzyma suc przed napenieniem jego kielicha.
Nie wiem, czy chc, eby ojciec si zmienia. Ju nie.
Toral zmarszczy czoo.
Tydzie temu...
Wiem powiedzia Adolin. To byo, zanim zobaczyem, jak ratuje Sadeasa. Za kadym razem,
kiedy zaczynam zapomina, jak niezwyky jest mj ojciec, on robi co, co udowadnia mi, e jestem jednym
z dziesiciu gupcw. Podobnie byo, kiedy Elhokar znalaz si w niebezpieczestwie. Zupenie jakby... mj
ojciec zachowywa si w taki sposb tylko wtedy, kiedy mu na czym naprawd zaley.

Sugerujesz, e jego tak naprawd nie obchodzi wojna, drogi Adolinie powiedziaa Danlan.
Nie sprzeciwi si Adolin. Jedynie, e ycie Elhokara i Sadeasa mog by waniejsze ni
zabijanie Parshendich.
Pozostali uznali to za wystarczajce wyjanienie i zajli si innymi tematami. Adolin jednak kry
wok tej myli. Ostatnio czu si niespokojny. Z jednej strony dlatego, e myli si wzgldem Sadeasa, z
drugiej na myl o tym, e by moe uda im si udowodni, czy wizje s prawdziwe.
Adolin czu si jak w puapce. Zmusi ojca do zastanowienia si nad swoim zdrowiem umysowym,
a teraz zgodnie z ich ostatni rozmow prawie ju si zgodzi zaakceptowa decyzj abdykacji, gdyby
wizje okazay si faszywe.
Nikt nie lubi si myli, pomyla Adolin. Ale ojciec powiedzia, e wolaby si raczej myli, gdyby
to byo z korzyci dla Alethkaru. Adolin wtpi, by wrd jasnookich znalazo si wielu, ktrzy woleliby
raczej okaza si szalecami ni mie racj.
By moe mwia Eshava. Ale to nie zmienia wszystkich jego gupich ogranicze. Wolaabym,
eby abdykowa.
Adolin wzdrygn si.
Co? Co powiedziaa?
Eshava posaa mu spojrzenie.
Nic takiego. Sprawdzaam tylko, czy wci bierzesz udzia w rozmowie, Adolinie.
Nie. Powiedz mi, co mwia.
Wzruszya ramionami i spojrzaa na Torala, ktry si pochyli.
Nie sdzisz chyba, e obozy zignoruj to, co si dzieje z twoim ojcem podczas arcyburz, Adolinie.
Mwi si, e z tego powodu powinien abdykowa.
To by bya gupota stwierdzi stanowczo Adolin. Biorc pod uwag jego osignicia w walce.
Abdykacja byaby przesadn reakcj zgodzia si Danlan. Cho, Adolinie, naprawd bym si
ucieszya, gdyby skoni ojca do zagodzenia tych wszystkich gupich ogranicze, ktre obowizuj w
naszym obozie. Wtedy ty i inni ludzie Kholinw moglibycie naprawd powrci do spoeczestwa.
Prbowaem powiedzia, sprawdzajc pozycj soca. Wierzcie mi. I, niestety, musz
przygotowa si do pojedynku. Jeli mi wybaczycie.
Znw ktry z pochlebcw Sadeasa? spyta Jakamav.
Nie odpowiedziaa z umiechem Danlan. Owiecony Resi. Ze strony Thanadala byo ostatnio
kilka werbalnych prowokacji, a to moe sprawi, e si uciszy. Posaa Adolinowi ciepe spojrzenie.
Spotkamy si na miejscu.
Dzikuj powiedzia, wsta i zapi paszcz. Pocaowa Danlan w swobodn do, pomacha
pozostaym i wybieg na ulic.
Jak na mnie odszedem do raptownie, pomyla. Czy zauwa, jak niezrcznie czuem si z
powodu tej rozmowy? Pewnie nie. Nie znali go tak dobrze, jak Renarin. Adolin lubi zna wielu ludzi, ale z
adnym z nich nie chcia by szczeglnie blisko. Nawet Danlan nie zna a tak dobrze. Chcia jednak, by ten

zwizek przetrwa. Mia ju do Renarina, ktry artowa z jego kolejnych zalotw. Danlan bya bardzo
adna i wydawao si, e te zaloty mog si powie.
Przeszed przez Zewntrzny Targ. Ciyy mu sowa Torala. Adolin nie chcia zosta arcyksiciem.
Nie by gotw. Lubi pojedynki i rozmowy z przyjacimi. Dowodzenie armi to jedno jako arcyksi
musiaby myle o innych kwestiach. Takich jak przyszo wojny na Strzaskanych Rwninach lub
chronienie krla i doradzanie mu.
To nie powinien by nasz problem, pomyla. Ale, jak to zawsze powtarza ojciec, jeli nie oni, to
kto?
Zewntrzny Targ by o wiele gorzej zorganizowany ni targowiska wewntrz obozu Dalinara. Tutaj
rozpadajce si budynki wybudowane gwnie z kamiennych blokw wydobytych w okolicy wyrosy
bez adnego planu. Dua cz kupcw bya Thaylenami, z ich charakterystycznymi czapkami, kamizelami
i dugimi brwiami.
Ruchliwe targowisko byo jednym z nielicznych miejsc, w ktrych spotykali si onierze ze
wszystkich dziesiciu obozw. Waciwie stao si to jedn z jego gwnych funkcji by to teren neutralny,
gdzie mczyni i kobiety z rnych obozw mogli si spotyka. Dodatkowo dziaalno targowiska nie
bya cile uregulowana, cho Dalinar wkroczy w to i wprowadzi pewne zasady, kiedy pojawiy si
pierwsze oznaki bezprawia.
Adolin skin gow przechodzcej grupce onierzy Kholinw w niebieskich mundurach, a oni mu
zasalutowali. Wyszli na patrol, na ramionach mieli halabardy, a ich hemy byszczay. Oddziay Kholina
patroloway targowisko, a jego skrybowie je nadzorowali. Wszystko na ich koszt.
Ojcu nie podoba si rozkad Zewntrznego Targu i brak muru. Mwi, e napa byaby katastrof,
e by sprzeczny z duchem Kodeksu. Jednak Parshendi od lat nie zaatakowali alethyjskiej strony Rwnin. A
gdyby postanowili zaatakowa obozy, zwiadowcy i stranicy ostrzegliby ich z wyprzedzeniem.
Jaki zatem by sens Kodeksu? Ojciec zachowywa si tak, jakby by niezmiernie istotny. Zawsze w
mundurze, zawsze uzbrojony, zawsze trzewy. Zawsze czujny w obliczu zagroenia atakiem. Ale nie byo
zagroenia atakiem.
Idc przez targowisko, Adolin po raz pierwszy patrzy naprawd patrzy i prbowa zobaczy, co
widzia jego ojciec.
Bez trudu rozpoznawa oficerw Dalinara. Nosili mundury, zgodnie z rozkazem. Niebieskie paszcze
i spodnie ze srebrnymi guzikami, na ramionach wzy oznaczajce rang. Oficerowie, ktrzy nie przyszli z
obozu Dalinara, nosili wszelkiego rodzaju stroje. Trudno ich byo odrni od kupcw i innych zamonych
cywilw.
To nie ma znaczenia, powiedzia sobie Adolin. Poniewa nie zostaniemy zaatakowani.
Zmarszczy czoo, mijajc grup jasnookich, ktrzy rozsiedli si przed inn winiarni. Podobnie jak
on sam wczeniej. Ich ubrania a waciwie rwnie ich pozy i zachowanie wskazyway na to, e
interesuje ich jedynie rozrywka. Adolin odkry, e go to irytuje. Trwaa wojna. Niemal codziennie ginli
onierze. Robili to, gdy jasnoocy pili i gadali.

Moe w Kodeksie nie chodzio jedynie o ochron przed Parshendimi. Moe chodzio o co wicej
o danie onierzom dowdcw, ktrych mogli szanowa i na ktrych mogli polega. Moe chodzio o to, by
nie zmienia strefy wojny w miejsce zabawy. Zwykli onierze musieli pozosta na stray, czujni. Dlatego
Adolin i Dalinar robili to samo.
Adolin zatrzyma si na ulicy. Nikt go nie przeklina ani nie kaza mu si ruszy widzieli jego
rang. Po prostu go omijali.
Chyba rozumiem, pomyla. Dlaczego tyle mu to zajo?
Zaniepokojony ruszy w stron miejsca pojedynku.
*
Przeszedem z Abamabaru do Uruthiru powiedzia Dalinar, cytujc z pamici. W tym
metafora i dowiadczenie s jednym, dla mnie nierozdzielnym, jak umys i wspomnienie. Jedno zawiera
drugie, a cho jedno mog wam wyjani, drugie naley tylko do mnie.
Siedzcy obok Sadeas unis brew. Elhokar siedzia po drugiej stronie Dalinara w swoim Pancerzu
Odprysku. Robi to coraz czciej, przekonany, e skrytobjcy nastaj na jego ycie. Razem patrzyli na
mczyzn pojedynkujcych si poniej, na dnie niewielkiego krateru, w ktrym Elhokar wyznaczy oficjaln
aren pojedynkw. Kamienne pki biegnce po wewntrznej stronie wysokiej na dziesi stp ciany
stanowiy doskonae miejsca do siedzenia.
Pojedynek Adolina jeszcze si nie zacz, a mczyni, ktrzy walczyli w tej chwili, byli jasnookimi,
ale nie Odpryskowymi. Ich stpione miecze pojedynkowe pokrywaa biaa substancja przypominajca
kred. Kiedy jeden trafi w wywatowany pancerz drugiego, pozostawia lad.
Zaczekaj zwrci si do niego Sadeas. Ten czowiek, ktry napisa ksig...
Nohadon to jego wite imi. Inni nazywaj go Bajerdenem, cho nie mamy pewnoci, czy to jego
prawdziwe imi.
Postanowi przej skd dokd?
Z Abamabaru do Urithiru powtrzy Dalinar. Sdz, e odlego musiaa by dua, oceniajc
po tym, jak opowiada t histori.
On nie by krlem?
Owszem.
Ale dlaczego...
To dziwne przyzna Dalinar. Ale posuchaj. Zrozumiesz. Odchrzkn i mwi dalej.
Przebyem t zmuszajc do zastanowienia odlego samotnie i nie zgodziem si na sub. Nie miaem
wierzchowca poza par zuytych sandaw, towarzystwa poza mocnym kijem, ktry rozmawia ze mn
uderzeniami o kamie. Usta me byy m sakiewk, wypeniem je nie klejnotami, lecz pieni. Kiedy
piewanie za jedzenie mnie zawodzio, me ramiona dobrze pracoway przy czyszczeniu podg lub
wiskich zagrd, i czsto zostawaem za to wynagrodzony. Moi bliscy martwili si o moje bezpieczestwo
i by moe zdrowie umysu. Krlowie, jak tumaczyli, nie szli jak ebracy przez setki mil. Moja odpowied
bya taka, e jeli ebrak mg dokona takiego wyczynu, to dlaczego nie krl? Czy uwaali mnie za mniej

zdolnego od ebraka? Czasem myl, e tak wanie jest. ebrak wie wicej, ni krl si tylko domyla. A
jednak, kto pisze kodeksy dla ebrakw? Czsto zastanawiam si, czy moje dowiadczenia yciowe atwe
ycie po Spustoszeniu i obecne wygody day mi prawdziwe dowiadczenie, niezbdne, by stanowi prawa.
Gdybymy mieli opiera si na tym, co wiemy, krlowie nadawaliby si jedynie do stanowienia praw
dotyczcych waciwego podgrzewania herbaty i wycieania tronw.
Sadeas zmarszczy czoo na te sowa. Przed nimi dwaj mczyni nadal si pojedynkowali. Elhokar
przyglda im si uwanie. Uwielbia pojedynki. Przywiezienie piasku do wysypania tej areny byo jedn z
jego pierwszych decyzji, gdy znaleli si na Strzaskanych Rwninach.
Tak czy inaczej mwi Dalinar, nadal cytujc Drog krlw odbyem podr i, jak si
mg domyli wnikliwy czytelnik, przeyem j. Opowieci o ciekawych dowiadczeniach zajm inn
stron tej opowieci, gdy najpierw musz wyjani, dlaczego obraem t dziwn ciek. Cho pozwoliem,
by rodzina uznaa mnie za szaleca, nie chc, by historia zapamitaa mnie z takim przydomkiem. Moja
rodzina udaa si do Uruthiru sposobem bezporednim i czekaa na mnie przez wiele tygodni. Nie
rozpoznano mnie przy bramie, gdy moja czupryna urosa znacznie bez brzytwy, ktra by nad ni
zapanowaa. Kiedy wyjawiem swoj tosamo, zostaem zabrany, wystrojony, nakarmiony, otoczony
trosk i zajany w tej wanie kolejnoci. Dopiero po tym wszystkim zadano mi w kocu pytanie o cel mojej
wycieczki. Czy nie mogem skorzysta z prostej, atwej i zwyczajnej drogi do witego miasta?.
Wanie wtrci Sadeas. Mg przynajmniej pojecha konno!
Jako odpowied zacytowa Dalinar zdjem sanday i uniosem pokryte odciskami stopy.
Spoczyway wygodnie obok tacy z niedojedzonymi winogronami. Miny moich towarzyszy wiadczyy, e
widzieli we mnie szaleca, wic wyjaniem, opowiadajc im historie ze swojej podry. Jedn po drugiej,
jak lece jeden na drugim worki z tallewowym ziarnem zgromadzone na zim. Wkrtce zrobi z nich
podpomyki i wcisn je midzy te karty. Tak, mgbym podrowa szybko. Ale wszyscy ludzie maj ten
sam ostateczny cel. Czy znajdziemy nasz koniec w otoczonym czci grobowcu, czy w rowie z innymi
biedakami, wszyscy poza Heroldami musz zje kolacj ze Straniczk Nocy. A wobec tego, czy liczy si
cel? Czy te droga, jak wybierzemy? Twierdz, e adne osignicie nie ma tak wielkiej wagi jak droga,
ktra do niego doprowadzia. Nie jestemy istotami celu. To podr nas ksztatuje. Nasze pokryte odciskami
stopy, plecy silne od dwigania ciaru wdrwek, oczy pene wieej radoci z przeytych dowiadcze.
Na koniec musz stwierdzi, e adnego dobra nie da si osign faszywymi rodkami. Materi naszego
istnienia nie jest osignicie, lecz sposb. Monarcha musi to rozumie, nie wolno mu tak bardzo skupia si
na tym, co pragnie osign, e traci z oczu drog, ktr musi przeby, by tam dotrze.
Dalinar opar si wygodniej. Kamie wok nich wycieano i dodano drewniane porcze i oparcia.
Pojedynek zakoczy si, kiedy jeden z jasnookich w zieleni, gdy by poddanym Sadeasa trafi w
napiernik drugiego, zostawiajc dugi biay lad. Elhokar klasn z aprobat i obaj mczyni si ukonili.
Zwycizca zostanie zapisany przez kobiety siedzce na miejscach sdziw. Miay one rwnie kodeksy
pojedynkw i na ich podstawie rozstrzygay konflikty.
Jak zakadam, to koniec twojej historii powiedzia Sadeas, gdy na piach wyszli kolejni dwaj

onierze.
Owszem.
I zapamitae cay ten fragment?
Pewnie pomyliem si w kilku miejscach.
Znajc ciebie, to oznacza, e moge zapomnie o jednym i.
Dalinar spochmurnia.
Nie bd taki sztywny, stary przyjacielu powiedzia Sadeas. To by komplement. Swego
rodzaju.
A co sdzisz o tej opowieci? spyta Dalinar, gdy zacz si kolejny pojedynek.
Absurdalna powiedzia otwarcie Sadeas, gestem wzywajc sucego, by przynis mu wino.
te, gdy byo jeszcze wczenie. Przeszed ca t odlego jedynie po to, by zwrci uwag, e
krlowie powinni rozwaa konsekwencje swoich rozkazw?
Nie chodzio jedynie o zwrcenie uwagi sprzeciwi si Dalinar. Te tak mylaem, ale
zaczynam rozumie. Szed pieszo, poniewa chcia dowiadczy tego, co robili jego poddani. Wykorzysta
to jako metafor, ale myl, e naprawd chcia wiedzie, jakie to uczucie przeby pieszo tak odlego.
Sadeas pocign yk wina, po czym zmruy oczy w blasku soca.
Nie moglibymy tu ustawi jakiej markizy czy czego w tym rodzaju?
Lubi soce odpowiedzia Elhokar. Spdzam stanowczo zbyt wiele czasu zamknity w tych
jaskiniach, ktre nazywamy budynkami.
Sadeas popatrzy na Dalinara i przewrci oczami.
Wikszo Drogi krlw jest zbudowana podobnie jak fragment, ktry zacytowaem
powiedzia Dalinar. Metafora z ycia Nohadona, prawdziwe wydarzenie zmienione w przykad. Nazywa je
czterdziestoma przypowieciami.
Czy wszystkie s tak absurdalne?

Uwaam, e ta jest pikna powiedzia cicho Dalinar.


Nie wtpi. Zawsze lubie sentymentalne opowieci. Unis do. To rwnie mia by
komplement.
Swego rodzaju?
Dokadnie. Dalinarze, przyjacielu, ty zawsze bye uczuciowy. Przez to jeste autentyczny. Czasem
przeszkadza ci to w trzewym myleniu... ale dopki skania ci do ratowania mi ycia, chyba to przeyj.
Podrapa si po brodzie. Wydaje mi si, e z definicji musz, prawda?
Pewnie tak.
Inni arcyksita uwaaj, e jeste zadufany. Z pewnoci rozumiesz, dlaczego.
Ja... Co mg powiedzie? Nie robi tego celowo.
C, prowokujesz ich. Na przykad, sposb, w jaki nie reagujesz na ich ktnie lub obelgi.
Sprzeciw jedynie sprawia, e wszyscy zaczynaj zwraca uwag powiedzia Dalinar. Najlepsz

obron charakteru jest waciwe postpowanie. Jeli zaznajomisz si z cnot, bdziesz mg si spodziewa
waciwego traktowania przez tych, ktrzy ci otaczaj.
No wanie stwierdzi Sadeas. Kto tak mwi?
Dalinar odpar Elhokar, cho nie odrywa wzroku od pojedynku. Mj ojciec te mia w
zwyczaju.
Dokadnie stwierdzi Sadeas. Dalinarze, przyjacielu, inni po prostu nie umiej zaakceptowa,
e ty to mwisz na powanie. Zakadaj, e to gra.
A ty? Co ty o mnie sdzisz?
Widz prawd.
Czyli?
e jeste zadufanym w sobie witoszkiem powiedzia lekko Sadeas. Ale jeste w tym szczery.
Jestem pewien, e to rwnie mia by komplement.
Waciwie tym razem chciaem ci tylko zirytowa. Sadeas unis kielich w stron Dalinara.
Elhokar umiechn si.
Sadeasie, to byo wrcz byskotliwe. Mam ci mianowa nowym Trefnisiem?
A co si stao ze starym? Sadeas wydawa si zaciekawiony, wrcz przejty, jakby chcia
usysze o tragedii, jaka spotkaa Trefnisia.
Umiech Elhokara zmieni si w grymas.
Znikn.
Naprawd? To rozczarowujce.
Phi. Elhokar machn rk. Czasami mu si to zdarza. W kocu wrci. Jest niepewny jak samo
Potpienie. Gdyby mnie tak nie bawi, wymienibym go wiele pr roku temu.
Umilkli. Na dole trwa pojedynek. Kilkoro innych jasnookich, mczyzn i kobiet, siedziao na
kamiennych awach. Dalinar zauway, e Navani rwnie przybya i rozmawia z grupk kobiet, w tym z
najnowszym obiektem westchnie Adolina, rudowos skryb.
Spojrzenie Dalinara spoczo na Navani, napawa si jej fioletow sukni, jej dojrza urod.
Zapisywaa jego najnowsze wizje bez sowa skargi i zdawao si, e ju mu wybaczya wyrzucenie z
komnat. Nigdy z niego nie szydzia, nie zachowywaa si sceptycznie. Docenia to. Czy powinien jej
podzikowa, czy uznaaby to za zaproszenie?
Odwrci od niej wzrok, ale odkry, e nie moe patrze na pojedynkujcych si mczyzn, nie
widzc jej ktem oka. Dlatego te spojrza w niebo, mruc oczy w blasku popoudniowego soca. Z dou
dochodziy odgosy metalu uderzajcego o metal. Za jego plecami kilka duych limakw czepiao si
kamienia, czekajc na arcyburz.
Mia tak wiele pyta, by tak bardzo niepewny. Sucha Drogi krlw i prbowa zrozumie, co
znaczyy ostatnie sowa Gavilara. Jakby w nich kry si klucz do jego szalestwa i natury wizji. Ale prawda
bya taka, e nic nie wiedzia i nie mg polega na wasnych decyzjach. To go wytrcao z rwnowagi,
kawaek po kawaku, krok po kroku.

Na tych smaganych wiatrem rwninach chmury wydaway si rzadsze. Jedynie ostre soce z
przerwami na wcieke arcyburze. Burze miay wpyw na reszt Rosharu, ale tutaj, na wschodzie, dzikie i
nieopanowane arcyburze waday niekwestionowanie. Czy jakikolwiek miertelny krl mg roci sobie
prawa do tych ziem? Opowiadano legendy, e byy zamieszkane, e byo tu co wicej ni tylko niczyje
wzgrza, wymare rwniny i przeronite lasy. Natanatan, Granitowe Krlestwo.
Ach powiedzia Sadeas, a gos mia taki, jakby wanie posmakowa goryczy. Czy on musia
przyj?
Dalinar opuci gow i pody za wzrokiem Sadeasa. Arcyksi Vamah przyby, by obejrze
pojedynki, za nim szed orszak. Cho wikszo miaa tradycyjne brzowo-szare stroje, sam arcyksi
woy dugi szary paszcz z rozciciami ukazujcymi czerwony i pomaraczowy jedwab pod spodem.
Podobny kolor miay marszczenia wystajce z rkaww i konierza.
Sdziem, e darzysz Vamaha sympati powiedzia Elhokar.
Toleruj go odpar Sadeas. Ale ma absolutnie odraajcy gust. Czerwie i oran? I to nawet nie
przygaszony oran, ale racy, gryzcy. A rozcicia ju dawno przestay by modne. Ach, cudownie, usiad
dokadnie naprzeciwko nas. Przez reszt dnia bd musia na niego patrze.
Nie powiniene tak surowo ocenia ludzi na podstawie ich wygldu zauway Dalinar.
Dalinarze odpar beznamitnie Sadeas jestemy arcyksitami. Reprezentujemy Alethkar.
Wielu na wiecie postrzega nas jako centrum kultury i wpyww. Dlaczego wic nie miabym prawa
zachca, bymy waciwie prezentowali si przed wiatem?
Waciwa prezencja, owszem zgodzi si Dalinar. Dobrze, jeli jestemy schludni i zadbani.
Na przykad, byoby dobrze, gdyby twoi onierze dbali o czysto mundurw.
Schludni, zadbani i modni poprawi Sadeas.
A ja? spyta Dalinar, spogldajc z gry na swj prosty mundur. Chciaby, ebym ubiera si
w te falbanki i jaskrawe kolory?
Ty? spyta Sadeas. Ty jeste cakowicie beznadziejny. Unis rk, by powstrzyma
sprzeciw. Nie, jestem niesprawiedliwy. Ten mundur ma pewien... ponadczasowy styl. Strj wojskowy, ze
wzgldu na swoj uyteczno, nigdy nie wyjdzie cakowicie z mody. To bezpieczny wybr. Pewny. W
pewnym sensie unikasz kwestii mody. Skin na Vamaha. Vamah prbuje si w ni bawi, ale idzie mu
kiepsko. To niewybaczalne.
Wci sdz, e zbyt wielk uwag przywizujesz do tych jedwabi i szali stwierdzi Dalinar.
Jestemy onierzami na wojnie, nie dworzanami na balu.
Strzaskane Rwniny coraz czciej przycigaj obcych dostojnikw. Wane, bymy waciwie si
prezentowali. Unis palec w stron Dalinara. Jeli mam pogodzi si z twoj moraln wyszoci,
przyjacielu, by moe nadszed czas, by ty pogodzi si z moim lepszym gustem. Mona te zauway, e
ty czciej ni ja oceniasz ludzi po ubiorze.
Dalinar umilk. Ta uwaga zabolaa go w swojej prawdziwoci. Mimo to, jeli dostojnicy mieli si
spotyka z arcyksitami na Strzaskanych Rwninach, czy prosi o zbyt wiele, chcc pokaza im sprawnie

dziaajce obozy prowadzone przez ludzi, ktrzy przynajmniej wygldali na generaw?


Opar si wygodnie i przyglda kocwce pojedynku. Wedle jego oblicze nadszed ju czas
Adolina. Dwaj jasnoocy, ktrzy walczyli, ukonili si krlowi i zniknli w namiocie z boku areny. Chwil
pniej na piasek wkroczy Adolin w swoim ciemnoniebieskim Pancerzu Odprysku. Hem trzyma pod
pach, a jego czarno-blond wosy byy modnie rozczochrane. Unis okryt rkawic do w stron Dalinara
i ukoni si krlowi, po czym zaoy hem.
Mczyzna, ktry wyszed za nim, mia Pancerz Odprysku pomalowany na to. Owiecony Resi
by jedynym penym Odpryskowym w armii arcyksicia Thanadala cho w ich obozie byo rwnie trzech
mczyzn, ktrzy mieli tylko Pancerz lub tylko Ostrze. Sam Thanadal nie mia nic. Nie byo niczym
niezwykym, e arcyksi polega na swoich najlepszych wojownikach jako Odpryskowych miao to
sporo sensu, zwaszcza jeli arcyksi by typem generaa, ktry wola pozostawa na tyach i decydowa o
taktyce. W ksistwie Thanadala wielowiekow tradycj byo nadawanie posiadaczowi Odpryskw Resiego
tytuu Krlewskiego Obrocy.
Thanadal ostatnio gono komentowa niedocignicia Dalinara, wic Adolin wyzwa najlepszego
Odpryskowego arcyksicia na przyjacielski pojedynek, co byo wzgldnie subtelnym posuniciem. Niewiele
pojedynkw prowadzono o Odpryski w tym przypadku przegrany nie traci nic poza punktami w rankingu.
Pojedynek przycign wielk uwag i w cigu kolejnego kwadransa widownia zapeniaa si coraz bardziej,
podczas gdy walczcy przecigali si i przygotowywali. Co najmniej kilka kobiet przygotowao tablice, by
naszkicowa lub zapisa wraenia z pojedynku. Sam Thanadal nie przyby.
Pojedynek zacz si, kiedy arcysdzia, lady Istow, wezwaa walczcych, by przyzwali swoje Ostrza.
Elhokar znw pochyli si z wyranym skupieniem, gdy Resi i Adolin kryli wok siebie na piasku,
czekajc na zmaterializowanie si Ostrzy. Dalinar odkry, e te si nachyla, cho poczu ukucie wstydu.
Zgodnie z Kodeksem, naleao unika pojedynkw, gdy Alethkar prowadzi wojn. Istniaa cienka granica
midzy walk traktowan jak wiczenie a pojedynkiem ze wzgldu na rzekom obelg, przy ktrym istniao
ryzyko, e wany oficer zostanie ranny.
Resi przyj Postaw Kamienia, unoszc przed sob Ostrze trzymane w wycignitych rkach,
sztychem do nieba. Adolin wybra Postaw Wiatru, ustawi si lekko ukonie, rce zgi w okciach, a
Ostrze unosio si nad jego gow. Kryli. Zwycizc mia zosta ten, ktry jako pierwszy cakowicie
strzaska fragment Pancerza przeciwnika. To nie byo szczeglnie niebezpieczne osabiony Pancerz
zazwyczaj wci mg powstrzyma cios, nawet jeli si przy tym rozpada.
Resi zaatakowa jako pierwszy, skoczy naprzd, unis Ostrze Odprysku nad gow i mocno ci w
d i w prawo. Postawa Kamienia skupiaa si na takim rodzaju ataku, zadawaniu ciosw z jak najwiksz
moliw si. Dalinar uwaa j za nieporczn kiedy walczy Ostrzem Odprysku na polu bitwy, nie
potrzebowa a tak wielkiej siy, cho przydawaa si w walce z innymi Odpryskowymi.
Adolin odskoczy, wzmacniane Pancerzem nogi zapewniay mu zwinno, cho przecie mia na
sobie grub zbroj wac dobre sto kamieni. Atak Resiego, cho doskonale przeprowadzony, odsoni go i
Adolin starannie uderzy w lewe zarkawie przeciwnika. Na osonie ramienia pojawiy si pknicia. Resi

znw zaatakowa, a Adolin znw uskoczy, po czym trafi oponenta w lewe udo.
Niektre poetki opisyway walk jako taniec. Dalinar rzadko kiedy myla w taki sposb o normalnej
walce. Dwaj mczyni posugujcy si tarcz i mieczem rzucali si na siebie gwatownie, raz za razem
zadajc ciosy, prbujc omin tarcz przeciwnika. Mniej taniec, bardziej zapasy z broni.
Walka z Ostrzami Odprysku, owszem, ona moga przypomina taniec. Wielkie klingi wymagay
duych umiejtnoci, a Pancerz by odporny, wic wymiana ciosw zazwyczaj si przecigaa. Walki
wypeniay wytworne ruchy, szerokie ciosy. W walce z Ostrzem Odprysku bya pynno. Wdzik.
Niezy jest powiedzia Elhokar. Adolin trafi w hem Resiego, wywoujc oklaski widzw.
Lepszy ni mj ojciec. Lepszy nawet od ciebie, wuju.
Ciko pracuje odpar Dalinar. Naprawd to kocha. Nie wojn, nie walk. Pojedynkowanie si.
Mgby zosta mistrzem, gdyby zechcia.
Adolin chcia, Dalinar dobrze o tym wiedzia. Ale nie zgadza si na pojedynki, dziki ktrym tytu
znalazby si w jego zasigu. Dalinar przypuszcza, e syn robi to, by cho w pewnym stopniu przestrzega
Kodeksu. Mistrzostwa w pojedynkowaniu si i turnieje przynaleay do tych rzadkich okresw midzy
wojnami. Mona by si jednak spiera, e o honor rodu naley walczy zawsze.
Tak czy inaczej, Adolin nie pojedynkowa si o miejsca w rankingu, przez co inni Odpryskowi go
nie doceniali. Szybko zgadzali si na pojedynki, a czasami rwnie ci pozbawieni Odpryskw rzucali mu
wyzwanie. Zgodnie z tradycj, krlewski Pancerz i Ostrze byy dostpne za odpowiednio wysok opat dla
tych, ktrzy cieszyli si ask wadcy i pragnli pojedynkowa si z Odpryskowym.
Dalinar zadra na myl, e kto inny mgby woy jego Pancerz lub wzi do rki Dawc
Przysigi. A jednak poyczanie krlewskiego Ostrza i Pancerza a zanim przywrcono krlewsk wadz,
Ostrza i Pancerza nalecego do arcyksicia byo wan tradycj. Nawet Gavilar jej nie zama, cho
prywatnie si skary.
Adolin uchyli si przed kolejnym ciosem, ale zacz przechodzi do bardziej ofensywnych form
Postawy Wiatru. Resi nie by na to gotw cho udao mu si raz trafi Adolina w prawy naramiennik,
jedynie go otar. Adolin naciera, pynnie zadajc ciosy Ostrzem. Resi cofn si i zasoni Postawa
Kamienia bya jedn z niewielu, ktra opieraa si na zasonach.
Adolin odepchn Ostrze przeciwnika i wytrci go z postawy. Resi znw j przyj, ale Adolin
ponownie odepchn kling. Resi mia coraz wiksze problemy z ponownym przyjciem postawy i Adolin
zacz uderza, raz z jednej strony, raz z drugiej. Krtkie, szybkie ciosy, majce na celu zdenerwowanie
przeciwnika.
Zadziaay. Resi rykn i unis rce do jednego z typowych dla Postawy Kamienia ciosw znad
gowy. Adolin przyj go bez zarzutu, przerzuci Ostrze do jednej rki, unis lewe rami i przyj cios na
nieuszkodzone zarkawie. Popkao, ale ruch ten pozwoli Adolinowi na uniesienie wasnego Ostrza w bok i
uderzenie w popkany lewy nabiodrek Resiego.
Pancerz roztrzaska si z odgosem rozrywanego metalu, kawaki poleciay na boki, cignc za sob
dym i wiecc jak stopiona stal. Resi zatoczy si do tyu jego lewa noga nie moga utrzyma ciaru

Pancerza. Pojedynek si skoczy. Waniejsze mogy trwa do dwch lub trzech uszkodzonych pyt, ale to
si robio niebezpieczne.
Arcysdzia wstaa i ogosia zakoczenie. Resi odszed niepewnym krokiem, cign hem.
Przeklina gono. Adolin zasalutowa przeciwnikowi, dotykajc pazem Ostrza czoa, po czym je odesa.
Ukoni si krlowi. Inni mczyni czasem ruszali w tum, by si chepi lub przyjmowa pochway, ale
Adolin wrci do namiotu.
Rzeczywicie jest utalentowany zauway Elhokar.
I taki z niego... porzdny chopak doda Sadeas, sczc trunek.
Owszem odpar Dalinar. Czasami chciabym, eby nasta pokj, choby po to, by Adolin mg
si w peni odda pojedynkowaniu.
Znw mwisz o porzuceniu wojny, Dalinarze? Sadeas westchn.
Nie to miaem na myli.
Wci upierasz si, e ustpie w tej dyskusji, wuju powiedzia Elhokar, odwracajc si w jego
stron. Jednak cigle wracasz do tematu. Ludzie w obozach nazywaj ci tchrzem.
Sadeas prychn.
Nie jest tchrzem, mog powiadczy.
To w takim razie, dlaczego? spyta Elhokar.
Te pogoski s nieuzasadnione odpar Dalinar.
A jednak nie odpowiadasz na moje pytania powiedzia Elhokar. Gdyby to ty mia podj t
decyzj, wuju, czy chciaby, ebymy opucili Strzaskane Rwniny? Czy jeste tchrzem?
Dalinar zawaha si.
Zjednocz ich, powiedzia mu gos. To twoje zadanie i tobie je daj.
Czy jestem tchrzem? zastanawia si. Nohadon poprzez swoj ksig rzuci mu wyzwanie, by
siebie pozna. By nigdy nie sta si tak pewny siebie ani tak podekscytowany, by przesta szuka prawdy.
Pytanie Elhokara nie dotyczyo jego wizji. A jednak Dalinar mia wyrane poczucie, e jest
tchrzem, przynajmniej w kwestii pragnienia abdykacji. Gdyby odszed ze wzgldu na to, co si z nim
dziao, wybraby atw ciek.
Nie mog odej, uwiadomi sobie. Niezalenie od tego, co si stanie. Musz doprowadzi to do
koca. Nawet jeli oszala. Albo, co drczyo go coraz bardziej, nawet jeli wizje byy prawdziwe, ale ich
pochodzenie podejrzane. Musz zosta. Ale musz rwnie planowa, upewni si, e nie pocign za sob
rodu.
Musia ostronie stawia kroki. Nic pewnego, wszystko niejasne. By gotw uciec, gdy lubi
podejmowa jasne decyzje. C, w tym, co si z nim dziao, nic nie byo jasne. Mia wraenie, e
podejmujc decyzj, by pozosta arcyksiciem, postawi wany kamie wgielny pod odbudow
fundamentw tego, kim by.
Nie abdykuje. I ju.
Dalinarze? spyta Elhokar. Dobrze si czujesz?

Dalinar zamruga, zorientowawszy si, e przesta zwraca uwag na krla i Sadeasa. Takie gapienie
si w przestrze nie poprawi jego reputacji. Odwrci si do krla.
Chcesz zna prawd powiedzia. Tak, gdybym mg wyda ten rozkaz, zgromadzibym
wszystkie dziesi obozw i powrci do Alethkaru.
Wbrew temu, co mwili pozostali, to nie byo tchrzliwie. Nie, wanie stawi czoo wasnemu
tchrzostwu i wiedzia, co nim byo. Tu chodzio o co innego.
Krl wydawa si wstrznity.
Odszedbym powtrzy stanowczo Dalinar. Ale nie dlatego, e pragn uciec czy obawiam si
bitwy, lecz dlatego, e martwi si o stabilno Alehtkaru. Porzucenie tej wojny pomogoby zapewni
bezpieczestwo naszej ojczynie i lojalno arcyksit. Posabym wicej wysannikw i uczonych, by
dowiedzie si, dlaczego Parshendi zabili Gavilara. Zbyt atwo z tego zrezygnowalimy. Wci
zastanawiam si, czy za zamachem nie stoj buntownicy pord ich ludu. Odkrybym, jaka jest ich kultura...
i owszem, maj j. Jeli to nie buntownicy stali za zamachem, zadawabym pytania, a dowiedziabym si,
dlaczego to zrobili. Zadabym rekompensaty, by moe ich krla, bymy mogli go straci, w zamian za
obietnic pokoju. Co si tyczy serc klejnotw, porozmawiabym z uczonymi i wymyli lepszy sposb na
utrzymanie tego terytorium. Moe dziki masowemu osadnictwu w tej okolicy, zabezpieczeniu caych
Niczyich Wzgrz, moglibymy rzeczywicie rozszerzy nasze granice i roci sobie prawa do Strzaskanych
Rwnin. Nie porzucibym zemsty, Wasza Wysoko, ale podszedbym do niej i do caej wojny z wikszym
namysem. W tej chwili wiemy zbyt mao, by dziaa skutecznie.
Elhokar wydawa si zaskoczony. Pokiwa gow.
Ja... wuju, to ma sens. Dlaczego nie wyjanie tego wczeniej?
Dalinar zamruga. Zaledwie przed kilkoma tygodniami Elhokar oburzy si, kiedy Dalinar
wspomnia o powrocie. Co si zmienio?
Nie doceniam chopaka, uwiadomi sobie.
Ostatnio miaem problemy z wyjanianiem swoich przemyle, Wasza Wysoko.
Wasza Wysoko! wtrci Sadeas. Z pewnoci nie rozkazaby...
Ta ostatnia prba zamachu na moje ycie mnie zaniepokoia, Sadeasie. Powiedz mi. Czy
poczynie jakie postpy w ustalaniu, kto umieci osabione klejnoty w moim Pancerzu?
Jeszcze nie, Wasza Wysoko.
Prbuj mnie zabi powiedzia cicho Elhokar, kulc si w pancerzu. Chc doprowadzi do
mojej mierci, jak zrobiono z ojcem. Czasami zastanawiam si, czy nie gonimy tutaj dziesiciu gupcw.
Skrytobjca w bieli by Shinem.
Parshendi wzili na siebie odpowiedzialno przypomnia Sadeas.
Tak. A jednak s dzikimi i atwo ich zmanipulowa. To byby doskonay pomys, zrzuci win na
grup parshmenw. Latami prowadzimy wojn, nie zauwaajc prawdziwych otrw, ktrzy w ciszy
dziaaj w moim wasnym obozie. Obserwuj mnie. Zawsze. Czekaj. Widz ich twarze w lustrach.
Symbole, wypaczone, nieludzkie...

Dalinar spojrza na Sadeasa i wymienili zaniepokojone spojrzenia. Czy paranoja Elhokara si


pogbiaa, czy tylko wczeniej bya lepiej ukryta? W kadym cieniu widzia widmowe spiski, a teraz po
prbie zamachu mia dowd, ktry to potwierdza.
Wycofanie si ze Strzaskanych Rwnin byoby dobrym pomysem powiedzia ostronie Dalinar.
Ale nie, jeli mielibymy zacz kolejn wojn z kim innym. Musimy zjednoczy naszych ludzi.
Elhokar westchn.
Pogo za skrytobjc to na razie czcza myl. Moe nie bdzie to konieczne. Syszaem, e wasze
wysiki z Sadeasem okazay si owocne.
W rzeczy samej, Wasza Wysoko powiedzia Sadeas z dum... by moe nawet
samozadowoleniem. Cho Dalinar wci upiera si, by korzysta ze swoich powolnych mostw. Czasami
moje siy zostaj niemal wybite, zanim on dotrze. Poszoby nam jeszcze lepiej, gdyby Dalinar
wykorzystywa nowoczesn taktyk mostow.
Marnowanie ycia... zacz mwi Dalinar.
Jest do przyjcia przerwa mu Sadeas. To gwnie niewolnicy, Dalinarze. Dla nich to zaszczyt,
mie w tym cho may udzia.
Wtpi, by oni tak to postrzegali.
Chciabym, eby cho sprbowa mojego sposobu mwi dalej Sadeas. Dotychczas nam si
udawao, ale martwi si, e Parshendi znw bd posya przeciwko nam dwie armie. Nie podoba mi si
myl, e bd musia samotnie walczy z obiema, zanim ty dotrzesz.
Dalinar zawaha si. To byby problem. Ale zrezygnowa z mostw oblniczych?
A moe kompromis? spyta Elhokar. Podczas nastpnego ataku na paskowy, wuju, pozwl,
by mostowi Sadeasa pomogli ci w pocztkowym marszu w stron spornego paskowyu. Sadeas ma
mnstwo dodatkowych druyn, ktrych mgby ci uyczy. On nadal mgby pieszy naprzd z mniejsz
armi, ale ty podaby za nim szybciej, wykorzystujc jego druyny mostowe.
To tak samo, jakbym korzysta ze swoich mostw stwierdzi Dalinar.
Niekoniecznie odpar Elhokar. Powiedziae, e Parshendi rzadko do ciebie strzelaj, kiedy ju
Sadeas ich zaatakuje. Ludzie Sadeasa mog zacz natarcie jak zwykle, a ty doczysz, kiedy ju
zabezpieczy dla ciebie przyczek.
Tak... powiedzia z namysem Sadeas. Mostowi, z ktrych ty bdziesz korzysta, bd
bezpieczni i nie bdziesz mia dodatkowych ofiar w ludziach. I dwa razy szybciej dotrzesz na paskowy,
eby mi pomc.
A jeli nie uda ci si rozproszy Parshendich? spyta Dalinar. Jeli nadal uda im si wystawi
ucznikw, by strzelali do moich mostowych, kiedy bd si przeprawia?
To si wycofamy powiedzia z westchnieniem Sadeas. I nazwiemy to nieudanym
eksperymentem. Ale przynajmniej sprbujemy. Tak si rodzi postp, stary przyjacielu. Poprzez prbowanie
nowych rzeczy.
Dalinar z namysem podrapa si po brodzie.

Daj spokj, Dalinarze powiedzia Elhokar. On przyj twoj propozycj wsplnego ataku.
Sprbuj cho raz jego sposobem.
Dobrze zgodzi si Dalinar. Zobaczymy, jak nam to pjdzie.
Doskonale. Elhokar wsta. A teraz chyba pjd pogratulowa twojemu synowi. Ten pojedynek
by ekscytujcy!
Dalinar nie uzna go za szczeglnie ekscytujcy przeciwnik Adolina ani razu nie zyska przewagi.
Ale taka bya najlepsza walka. Dalinar nie przyjmowa argumentw, e dobra walka jest wyrwnana.
Kiedy si zwyciao, lepiej byo zwycia szybko i z miadc przewag.
Dalinar i Sadeas wstali z szacunkiem, kiedy krl schodzi po przypominajcych schody kamiennych
wystpach w stron piaszczystej areny. Dalinar odwrci si do Sadeasa.
Musz i. Przylij mi skryb ze szczegami paskowyw, na ktrych twoim zdaniem
moglibymy wyprbowa t taktyk. Kiedy nastpnym razem bdziemy atakowa jeden z nich, zaprowadz
swoj armi na twj plac zbirki i wyruszymy razem. Ty ruszysz przodem z mniejsz, szybsz grup, a my
ci dogonimy, gdy bdziesz ju na miejscu.
Sadeas pokiwa gow.
Dalinar odwrci si, by zej po schodach w stron wyjcia.
Dalinarze! zawoa za nim Sadeas.
Kholin odwrci si w stron drugiego arcyksicia. Szal Sadeasa opota na wietrze; mczyzna
zaplt rce na piersi, ukazujc byszczce metaliczne hafty.
Ty te przylij mi jedn ze swoich kobiet. Z egzemplarzem tej ksigi Gavilara. Wysuchanie
innych historii moe dostarczy mi rozrywki.
Dalinar umiechn si.
Zrobi tak, Sadeasie.

Wisz ponad ostateczn pustk, przyjaciele za mn, przyjaciele przede mn. Uczta, ktr musz
wypi, lepi si do ich twarzy, a sowa, ktre musz wypowiedzie, pon w moim umyle. Stare przysigi
znw zostan wypowiedziane.
Datowane Betabanan roku 1173, 45 sekund przed mierci. Badany: jasnookie dziecko w wieku
piciu lat. Wymowa poprawia si znacznie podczas wypowiadania prbki.
Kaladin piorunowa wzrokiem trzy wiecce topazowe kule, ktre leay przed nim na ziemi.
Koszary byy ciemne i puste poza nim i Teftem. Lopen sta w owietlonym wejciu i rozglda si od
niechcenia. Na zewntrz Skaa wydawa polecenia innym mostowym. Kaladin kaza im wiczy szyk
bitewny. Nic szczeglnie oczywistego. Zostanie to zrozumiane jako wiczenia w dwiganiu mostw, ale tak
naprawd szkolili si w przyjmowaniu rozkazw i sprawnej zmianie pozycji.
Trzy mae kule zaledwie odamki owietlay kamienie niewielkimi beowymi krgami. Kaladin
skupi si na nich, wstrzymujc oddech, wzywajc do siebie wiato.
Nic si nie wydarzyo.
Postara si bardziej, wpatrujc si w ich gbi.
Nic si nie wydarzyo.
Podnis jedn, wzi j w do i unis tak, e nie widzia nic poza blaskiem. Widzia szczegy
burzy, zmieniajcy si, obracajcy wir wiata. Wydawa mu rozkazy, da, baga.
Nic si nie wydarzyo.
Jkn i pooy si na kamieniu, patrzc w sufit.
Moe nie pragne tego wystarczajco powiedzia Teft.
Pragn najmocniej jak potrafi. A to nie chce si podda.
Teft chrzkn i unis jedn z kul.
Moe mylimy si co do mnie powiedzia Kaladin. Uzna, e to wyjtkowo trafne, by w chwili,

kiedy zaakceptowa t dziwn, przeraajc cz swojej osoby, nie mg zmusi jej do dziaania. To
mogo by zudzenie w promieniach soca.
Zudzenie w promieniach soca powtrzy beznamitnie Teft. Przylepienie torby do beczki
byo zudzeniem.
Dobra. Moe to dziwaczny szczliwy przypadek, co, co wydarzyo si tylko raz.
Oraz kiedy bye ranny doda Teft i kiedykolwiek podczas biegu z mostem potrzebowae
dodatkowej siy lub wytrzymaoci.
Kaladin westchn z frustracj i kilka razy lekko postuka gow w kamienn podog.
C, skoro jestem jednym z tych wietlistych, o ktrych cigle mwisz, dlaczego nic nie mog
zrobi?
Sdz odpar posiwiay mostowy, przetaczajc kul w palcach e jeste jak dziecko, ktre uczy
si rusza nogami. Z pocztku to si dzieje jakby samo z siebie. Powoli uczy si, jak robi to celowo.
Potrzebujesz praktyki.
Spdziem tydzie, gapic si na kule. Ile praktyki jeszcze trzeba?
C, najwyraniej wicej ni ty jej miae.
Kaladin przewrci oczami i usiad.
Dlaczego ci w ogle sucham? Przyznae, e nie wiesz wiele wicej ode mnie.
Nie wiem nic o korzystaniu z Burzowego wiata przyzna Teft z grymasem. Ale wiem, co
powinno si wydarzy.
Wedle opowieci, ktre s ze sob sprzeczne. Powiedziae mi, e wietlici mogli lata i chodzi
po cianach.
Teft przytakn.
W rzeczy samej. I sprawiali, e kamie topnia, jeli na niego spojrzeli. I w jedno uderzenie serca
przebywali wielkie odlegoci. I rzdzili promieniami soca. I...
A dlaczego przerwa mu Kaladin musieli jednoczenie umie chodzi po cianach i lata? Jeli
umieli lata, to po co biegali po cianach?
Teft nie odpowiedzia.
A po co w ogle przejmowa si jednym i drugim doda Kaladin skoro w jedno uderzenie
serca przebywali wielkie odlegoci?
Nie jestem pewien przyzna Teft.
Nie moemy ufa opowieciom i legendom powiedzia Kaladin. Spojrza na Syl, ktra
wyldowaa obok jednej z kul i wpatrywaa si w ni z wrcz dziecinnym zainteresowaniem. Kto wie, co
jest prawd, a co zmyleniem? Jednego tylko moemy by pewni. Wzi jedn z kul w dwa palce i unis
j. Siedzcy w tym pomieszczeniu wietlisty ma ju dosy brzu.
Teft chrzkn.
Nie jeste wietlistym, chopcze.
Czy nie mwilimy wanie...

Ach tak, moesz napenia wyjani Teft. Moesz pi Burzowe wiato i wydawa mu rozkazy.
Ale bycie wietlistym to co wicej. Chodzio o ich sposb ycia, to, co robili. Niemiertelne Sowa.
e co?
Teft znw przetacza kul midzy palcami, unosi j i wpatrywa si w ni.
ycie ponad mierci. Sia ponad saboci. Podr ponad celem. To byo ich motto, Pierwszy
Idea Niemiertelnych Sw. Poza tym byy cztery inne.
Kaladin unis brew.
To znaczy?
Nie wiem przyzna Teft. Ale Niemiertelne Sowa, te Ideay, kieroway ich postpowaniem.
Kolejne cztery Ideay byy podobno rne dla kadego z zakonw wietlistych. Ale Pierwszy Idea by taki
sam dla wszystkich dziesiciu: ycie ponad mierci, sia ponad saboci, podr ponad celem. Zawaha
si. A w kadym razie tak syszaem.
C, to wydaje mi si do oczywiste powiedzia Kaladin. ycie przychodzi przed mierci.
Jak dzie przed noc albo jedynka przed dwjk. To oczywiste.
Nie traktujesz tego powanie. Moe dlatego Burzowe wiato stawia ci opr.
Kaladin wsta i przecign si.
Przepraszam, Teft. Po prostu jestem zmczony.
ycie ponad mierci powiedzia Teft, groc Kaladinowi palcem. wietlisty broni ycia,
zawsze. Nigdy nie zabija niepotrzebnie i nigdy nie ryzykuje wasnego ycia bez powanego powodu. ycie
jest trudniejsze ni mier. Obowizkiem wietlistego jest y. Sia ponad saboci. Kady czowiek jest
saby w pewnym okresie swojego ycia. wietlisty chroni tych, ktrzy s sabi, i wykorzystuje swoj si dla
innych. Sia nie czyni nikogo zdolnym do wadania; czyni go zdolnym do suby.
Teft podnis kule i schowa je do sakiewki. Ostatni trzyma przez chwil, po czym te j schowa.
Podr ponad celem. Istnieje zawsze kilka rnych sposobw osignicia celu. Poraka jest lepsza
od zwycistwa w niesprawiedliwy sposb. Ochrona dziesiciu niewinnych nie jest warta zabicia jednego. W
kocu wszyscy umieraj. Dla Wszechmocnego waniejsze jest, jak ye, ni to, co osigne.
Wszechmocnego? Czyli rycerze byli powizani z religi?
A czy wszystko nie jest? y sobie kiedy stary krl, ktry to wszystko wymyli. Kaza to onie
zapisa w ksidze czy co w tym rodzaju. Moja matka j przeczytaa. wietlici oparli swoje Ideay na tym,
co w niej zapisano.
Kaladin wzruszy ramionami i zabra si za przegldanie sterty skrzanych kamizelek mostowych.
Rzekomo zostali w koszarach, eby poszuka dziur i przetartych rzemieni. Teft wkrtce do niego doczy.
Ty w to rzeczywicie wierzysz? spyta Kaladin, unoszc kamizel i cignc za rzemienie. e
ktokolwiek kierowa si tymi sowami, szczeglnie banda jasnookich?
Oni nie byli zwykymi jasnookimi. Byli wietlistymi.
Byli ludmi stwierdzi Kaladin. Ludzie, ktrzy maj wadz, zawsze udaj, e s obdarzeni
cnotami, ich postpowaniem kieruje bg albo maj jakie inne prawo, by chroni nas wszystkich. Jeli

wierzymy, e to Wszechmocny umieci ich na pozycji, na ktrej si teraz znajduj, atwiej nam przekn
to, co nam robi.
Teft przekrci kamizel. Zaczynaa si przeciera pod lew poduszk na ramieniu.
Kiedy nie wierzyem. A pniej... pniej zobaczyem, jak napeniasz si wiatem, i zaczem si
zastanawia.
Opowieci i legendy, Teft powiedzia Kaladin. Chcemy wierzy, e kiedy yli lepsi ludzie.
Dziki temu moemy myle, e znowu tak bdzie. Ale ludzie si nie zmieniaj. Teraz s zepsuci. Wtedy
byli zepsuci.
Moe przyzna starszy mczyzna. Moi rodzice wierzyli w to wszystko. Niemiertelne Sowa,
Ideay, wietlistych Rycerzy, Wszechmocnego. Nawet w stary vorinizm. W szczeglnoci w stary vorinizm.
Ktry doprowadzi do Hierokracji. Krgi wyznawcw i arliwcy nie powinni mie ziemi ani
dobytku na wasno. To zbyt niebezpieczne.
Teft prychn.
Dlaczego? Mylisz, e gdyby mieli wadz, byliby gorsi od jasnookich?
Co w tym jest.
Kaladin zmarszczy czoo. Tak wiele czasu spdzi, zakadajc, e Wszechmocny go porzuci albo
nawet przekl, e trudno mu byo przyj, i by moe jak to powiedziaa Syl zosta pobogosawiony.
Tak, zosta oszczdzony i pewnie powinien by za to wdziczny. Ale c mogo by gorszego od
otrzymania mocy, ale pozostania zbyt sabym, by uratowa tych, ktrych kocha?
Dalsze rozwaania zostay przerwane, gdy Lopen wyprostowa si w wejciu i ukradkowo zrobi gest
w stron Kaladina i Tefta. Cae szczcie nie mieli ju czego ukrywa. Waciwie w ogle nie mieli czego
ukrywa, poza Kaladinem siedzcym na pododze i jak idiota gapicym si na kule. Odstawi kamizel i
podszed do wejcia.
Palankin Hashal kierowa si dokadnie w stron koszar Kaladina, jej wysoki, czsto milczcy m
szed obok. Szarfa na jego szyi bya fioletowa, podobnie jak haft na mankietach krtkiej, przypominajcej
kamizelk kurtki. Gaz wci si nie pojawi. Nie widzieli go ju od tygodnia. Hashal i jej m oraz ich
jasnoocy podwadni robili to, co kiedy on, i nie odpowiadali na adne pytania dotyczce sieranta.
Niech to burza powiedzia Teft, podchodzc do Kaladina. Ta dwjka sprawia, e skra mnie
mrowi, tak samo, jak wtedy, kiedy wiem, e za moimi plecami stoi kto z noem w rku.
Skaa ustawi mostowych w szeregu i czeka w milczeniu, jakby na inspekcj. Kaladin ruszy w ich
stron, Teft i Lopen podyli za nimi. Tragarze postawili palankin bezporednio przed Kaladinem. Palankin
nie mia bocznych cian, i jedynie niewielki daszek, przez co przypomina raczej fotel na platformie. Wiele
z jasnookich kobiet korzystao z nich w obozach.
Kaladin niechtnie zoy Hashal stosowny ukon, podobnie zrobia reszta mostowych. To nie by
czas, by ryzykowa chost za niesubordynacj.
Masz doskonale wyszkolon grup, dowdco mostowych powiedziaa, od niechcenia drapic si
w policzek rubinowym paznokciem. okie opieraa na porczy. Jake... sprawn podczas wypraw z

mostem.
Dzikuj, jasnoci Hashal powiedzia Kaladin. Mimo wszelkich wysikw nie udao mu si ukry
wrogoci w gosie. Czy wolno mi zada pytanie? Od kilku dni nie widzielimy Gaza. Czy dobrze si
miewa?
Nie. Kaladin czeka na wyjanienia, ale ona zmienia temat. Mj m podj decyzj. Twoi
ludzie s tak dobrzy, e jestecie wzorem dla innych druyn. Dlatego te od dzi bdziecie bra udzia w
kadej wyprawie.
Kaladina przeszed dreszcz.
A przeszukiwanie rozpadlin?
Och, na to bdziecie mieli do czasu. I tak musicie zabiera na d pochodnie, a w nocy nigdy nie
ma wypraw. Dlatego twoi ludzie bd spa w cigu dnia... zawsze w gotowoci... a nocami pracowa w
rozpadlinach. To znaczne lepsze wykorzystanie waszego czasu.
Kada wyprawa powtrzy Kaladin. Chcecie, ebymy brali udzia w kadej wyprawie.
Tak powiedziaa od niechcenia i stukaniem kazaa tragarzom podnie palankin. Twoja
druyna jest po prostu zbyt dobra. Musi by wykorzystywana. Od jutra zaczynacie codzienne dyury.
Uznajcie to za... zaszczyt.
Kaladin odetchn gboko, by powstrzyma si przed powiedzeniem na gos, co myli o jej
zaszczycie. Nie mg si zmusi do ukonu, kiedy odchodzia, ale ona nie zwrcia na to uwagi. Skaa i
inni zaczli mamrota.
Kada wyprawa. Podwoia wanie tempo, w jakim bd zabijani. Druyna Kaladina nie przetrwa
kolejnych tygodni. Ju byo ich tak mao, e stracenie jednego albo dwch ludzi podczas ataku sprawi, e si
zachwiej. Wtedy Parshendi skupi si na nich i ich zabij.
Na oddech Keleka! powiedzia Teft. Ona chce nas zabi!
To niesprawiedliwe doda Lopen.
Jestemy mostowymi stwierdzi Kaladin, patrzc na nich. Mylicie, e nas dotyczy jakakolwiek
sprawiedliwo?
Nie zabijaa nas do szybko dla Sadeasa doda Moash. Wiecie, e onierzy chostano za to, e
przychodzili na ciebie popatrze, zobaczy czowieka, ktry przey arcyburz? On o tobie nie zapomnia,
Kaladinie.
Teft wci przeklina. Odcign Kaladina na bok. Lopen pody za nimi, ale pozostali wci gadali
midzy sob.
Potpienie! powiedzia cicho Teft. Lubi udawa, e traktuj druyny mostowe bezstronnie.
Wydaj si wtedy sprawiedliwi. Wyglda na to, e z tego zrezygnowali. Sukinsyny.
Co robimy, gancho? spyta Lopen.
Idziemy do rozpadliny powiedzia Kaladin. Zgodnie z harmonogramem. Pniej postaramy si
dobrze wyspa, bo najwyraniej nastpnej nocy nie przepimy.
Ludziom nie spodoba si wchodzenie do rozpadlin nocami, chopcze zauway Teft.

Wiem.
Ale nie jestemy gotowi na... to, co musimy zrobi doda Teft, rozgldajc si, eby si upewni,
e nikt nie podsuchuje. By tylko on, Kaladin i Lopen. Potrzeba co najmniej kilku tygodni.
Wiem.
Nie przeyjemy kolejnych kilku tygodni! powiedzia Teft. Kiedy Sadeas i Kholin
wsppracuj, wyprawy s niemal codziennie. Wystarczy jedna pechowa wyprawa... jeden raz, kiedy
Parshendi si na nas skupi... i bdzie po wszystkim. Zostaniemy zmieceni.
Wiem! powiedzia Kaladin z frustracj, odetchn gboko i zacisn donie w pici, by nie
wybuchn.
Gancho! odezwa si Lopen.
Co?! warkn Kaladin.
To znw si dzieje.
Kaladin znieruchomia i spojrza z gry na rce. I oczywicie zobaczy smuki wietlistego dymu
wznoszce si z jego skry. Byy wyjtkowo sabe nie mia przy sobie wielu klejnotw ale si pojawiy.
Szybko zblaky. Mia nadziej, e inni mostowi nic nie zauwayli.
Potpienie. Co ja zrobiem?
Nie wiem przyzna Teft. Czy to dlatego, e bye wcieky na Hashal?
Byem wcieky ju wczeniej.
Wcigne je z oddechem powiedziaa z przejciem Syl, wirujc wok niego w powietrzu w
postaci wietlistej wstgi.
Co?
Widziaam to. Obrcia si. Bye wcieky, wcigne powietrze, a wiato... przyszo razem
z nim.
Kaladin spojrza na Tefta, ale starszy mczyzna oczywicie nic nie sysza.
Zbierz ludzi powiedzia Kaladin. Schodzimy do rozpadliny.
A co z tym, co si wydarzyo? spyta Teft. Kaladinie, nie moemy bra udziau w tak wielu
wyprawach. Porbi nas na kawaki.
Dzi co na to poradz. Zbierz ludzi. Syl, potrzebuj twojej pomocy.
Jakiej? Wyldowaa przed nim i przybraa posta modej kobiety.
Znajd nam miejsce, gdzie le trupy Parshendich.
Sdziam, e mielicie dzi wiczy z wczniami.
To bd robi inni wyjani Kaladin. Zorganizuj ich. Pniej mam inne zadanie.
*
Kaladin klasn w donie i mostowi cakiem przyzwoicie ustawili si w szyku strzay. Nosili
wcznie, ktre schowali w rozpadlinie w duym worku obcionym kamieniami i wcinitym w szczelin.
Znw klasn w donie i stanli w dwuszeregu. Kolejne klanicie, a ustawili si w krgu, przy czym za
kadymi dwoma mostowymi sta jeden inny, jako szybkie wsparcie.

ciany rozpadliny ociekay wod, a mostowi rozchlapywali kaue. Byli dobrzy. Lepsi ni powinni,
lepsi biorc pod uwag czas szkolenia ni jakikolwiek oddzia, z ktrym pracowa.
Ale Teft mia racj. Nadal dugo by nie wytrwali w walce. Jeszcze kilka tygodni, a nauczyby ich
do pchni i osaniania si nawzajem tarczami, by stali si niebezpieczni. Do tego czasu byli jedynie
mostowymi, ktrzy umieli porusza si w szyku. Potrzebowali wicej czasu.
Kaladin musia im go kupi.
Teft powiedzia. Przejmij po mnie.
Starszy mostowy zasalutowa mu ze zoonymi rkami.
Syl Kaladin zwrci si do sprena chodmy zobaczy te ciaa.
S blisko. Chod. Poszybowaa w gb rozpadliny w postaci wietlistej wstki. Kaladin ruszy
za ni.
Panie! zawoa Teft.
Kaladin zawaha si. Od kiedy to Teft zacz woa do niego panie? Co dziwne, brzmiao to
waciwie.
Tak?
Potrzebujesz eskorty? Teft sta na czele zebranych mostowych, ktrzy coraz bardziej
przypominali onierzy, ze swoimi skrzanymi kamizelami i wczniami w pewnych doniach.
Kaladin potrzsn gow.
Nic mi nie bdzie.
Przepastne bestie...
Jasnoocy wybili wszystkie, ktre kryy tak blisko naszej strony. Poza tym, gdybym wpad na
jedn z nich, obecno dwch czy trzech dodatkowych ludzi nic by nie zmienia.
Teft skrzywi si pod krtk, siwiejc brod, ale nie sprzeciwia si. Kaladin ruszy za Syl. W
sakiewce mia reszt kul, ktre znaleli podczas pracy w rozpadlinie. Mieli w zwyczaju zachowywa cz z
tych, ktre udao im si znale, i mocowa je do mostw, a dziki pomocy Syl znajdowali ich wicej ni
kiedy. W sakiewce mia spory majtek. Liczy, e to Burzowe wiato dobrze mu posuy.
Wycign szafirow mark jako rdo wiata i omija kaue pene koci. Z jednej z nich
wystawaa czaszka, porasta j zielony mech niczym wosy, a nad nim podskakiway yciospreny. Moe
powinien czu si dziwnie, wdrujc samotnie przez te mroczne rozpadliny, ale nie czu niepokoju. To byo
uwicone miejsce, sarkofag posplstwa, kurhan mostowych i wcznikw, ktrzy zginli na rozkaz
jasnookich, rozlewajc krew po tych nierwnych cianach. To miejsce nie byo dziwne, lecz wite.
Waciwie cieszy si, e zosta sam z cisz i szcztkami ludzi, ktrzy zginli. Ich ludzi nie
obchodziy sprzeczki tych, ktrzy urodzili si z janiejszymi oczami. Troszczyli si o swoje rodziny albo
przynajmniej o sakiewki z kulami. Jak wielu z nich zostao uwizionych w tym obcym kraju, na tych
niekoczcych si paskowyach, zbyt biednych, by uciec z powrotem do Alethkaru? Setki giny kadego
tygodnia, zdobywajc klejnoty dla ludzi, ktrzy i tak byli bogaci, mszczc si za mier krla, ktry zgin
przed laty.

Kaladin min kolejn czaszk, pozbawion uchwy i rozszczepion ciosem topora. Mia wraenie,
e czaszka obserwuje go z zaciekawieniem, niebieskie Burzowe wiato w jego doni sprawiao, e
nierwne dno i ciany wydaway si nawiedzone.
Krgi wyznawcw uczyy, e kiedy ludzie umierali, najdzielniejsi spord nich ci, ktrzy najlepiej
wypeniali swoje Powoanie powstan, by pomc w odzyskaniu niebios. Kady mia robi to, co za ycia.
Wcznicy walczyli, rolnicy uprawiali duchowe pola, jasnoocy przewodzili. arliwcy podkrelali, e
doskonao w kadym Powoaniu dawaa moc. Rolnik mgby machn rk i stworzy wielkie pola
duchowych plonw. Wcznik stawaby si wielkim wojownikiem, tworzcym tarcz grzmot, a wczni
byskawic.
Ale co z mostowymi? Czy Wszechmocny zadaby, by wszyscy powstali i dalej si mozolili? Czy
Dunny i pozostali biegali z mostami w yciu po yciu? adni arliwcy nie przychodzili, by oceni ich
umiejtnoci lub ich Wznie. By moe mostowi nie bd potrzebni w Wojnie o Niebiosa. I tak trafiali tam
jedynie najbardziej uzdolnieni. Pozostali bd po prostu spa do czasu odzyskania Sal Spokoju.
Czybym znw uwierzy? Wspi si na gaz wcinity w rozpadlin. Tak po prostu? Nie by
pewien. Ale to nie miao znaczenia. Zrobi wszystko co w jego mocy dla mostowych. Jeli byo w tym
Powoanie, niech i tak bdzie.
Oczywicie, gdyby udao mu si uciec z druyn, Sadeas zastpiby ich innymi, ktrzy zginliby
zamiast nich.
Musz si przejmowa tym, co mog zrobi, powiedzia sobie. Nie jestem odpowiedzialny za tych
pozostaych mostowych.
Teft opowiada o wietlistych, o ideaach i opowieciach. Dlaczego ludzie nie mogli tacy by?
Dlaczego musieli szuka inspiracji w marzeniach i zmyleniach?
Jeli uciekniesz... zostawisz wszystkich pozostaych mostowych na rze, wyszepta gos w jego
wntrzu. Musi by co, co mgby dla nich zrobi.
Nie! Walczy z tymi mylami. Jeli bd si tym przejmowa, nie uratuj mostu czwartego. Jeli
znajd sposb, odejdziemy.
Jeli odejdziesz, to kto bdzie o nich walczy? Nikt si nie przejmuje. Nikt...
Co takiego powiedzia przed laty jego ojciec? Robi to, co uwaa za waciwe, poniewa kto musia
zacz. Kto musia zrobi pierwszy krok.
Do Kaladina wydawaa si ciepa. Zatrzyma si w rozpadlinie i przymkn oczy. Zazwyczaj nie
czuo si adnego ciepa od kul, ale ta w jego doni wydawaa si rozgrzana. I wtedy zupenie naturalnie
Kaladin odetchn gboko. Kula zrobia si zimna, a fala ciepa wystrzelia wzdu jego ramienia.
Otworzy oczy. Kula bya bura, a na palcach zebra si szron. wiato otaczao go jak dym z ogniska,
biae, czyste.
Unis rk i poczu si peen energii. Nie musia oddycha waciwie wstrzyma oddech, wic
Burzowe wiato. Syl popdzia ku niemu rozpadlin. Krya wok niego, po czym zatrzymaa si w
powietrzu, przybierajc posta kobiety.

Zrobie to. Co si stao?


Kaladin potrzsn gow, wstrzymujc oddech. Co w nim wzbierao, jak...
Jak burza. Szalejca w jego yach, burza wznoszca si w jego piersi. Sprawiaa, e chcia biec,
skaka, krzycze. Mia ochot wybuchn. Czu si, jakby mg chodzi w powietrzu. Albo po cianach.
Tak! pomyla. Ruszy biegiem i wskoczy na cian rozpadliny. Uderzy w ni stopami.
Nastpnie odbi si i wyldowa na ziemi. By tak oszoomiony, e krzykn i poczu, jak burza w
jego wntrzu sabnie, gdy wypuci powietrze.
Lea na plecach, a Burzowe wiato opuszczao go teraz szybciej, gdy oddycha. Zaczeka, a
opuci go w caoci.
Syl wyldowaa na jego piersi.
Kaladinie? Co to byo?
To tylko ja, robicy z siebie gupca odpar. Usiad, czujc bl plecw i ostre kucie w okciu,
ktrym uderzy o ziemi. Teft powiedzia, e wietlici mogli chodzi po cianach, a ja czuem si tak
ywy...
Syl spacerowaa w powietrzu, jakby schodzc po schodach.
Nie sdz, by by ju na to gotw. Nie ryzykuj. Wiesz, jeli umrzesz, ja znowu zgupiej.
Sprbuj o tym pamita odpar Kaladin, podnoszc si. Moe usun umieranie z listy zada
na ten tydzie.
Prychna i wzniosa si w powietrze, znw stajc si wstg.
Chod, popiesz si.
Wystrzelia w gb rozpadliny. Kaladin wzi bur kul, po czym sign do sakiewki po inn, by
rozwietlaa mu drog. Czy oprni je wszystkie? Nie. Pozostae wci wieciy mocno. Wybra rubinow
mark i popieszy za Syl.
Zaprowadzia go do wskiej rozpadliny, w ktrej znajdowaa si niewielka sterta wieych trupw
Parshendich.
To makabryczne, Kaladinie zauwaya Syl, stajc nad ciaami.
Wiem. Wiesz moe, gdzie poszed Lopen?
Widziaam go w okolicy, jak zbiera rzeczy, o ktre go prosie.
Przyprowad go, prosz.
Syl westchna, ale odleciaa. Zawsze robia si draliwa, kiedy prosi j o ukazanie si komu
innemu ni on sam. Kaladin uklk. Wszyscy Parshendi byli tak do siebie podobni. Te same kwadratowe
twarze, grubo ciosane rysy, niemal podobne do ska. Niektrzy mieli brody z wplecionymi w nie kawakami
klejnotw. wieciy, ale niezbyt jasno. Oszlifowane klejnoty lepiej utrzymyway Burzowe wiato. Ciekawe
dlaczego.
Wedle pogosek Parshendi zabierali rannych ludzi i ich zjadali. Wedle pogosek pozostawiali swoich
zabitych, nie przejmujc si nimi i nie budujc im porzdnych stosw pogrzebowych. Ale ten ostatni
fragment by faszywy. Troszczyli si o swoich zmarych. Wszyscy byli rwnie wraliwi jak Shen on

dostawa ataku za kadym razem, gdy ktry z mostowych choby dotkn ciaa Parshendiego.
Lepiej, ebym si nie myli, pomyla ponuro Kaladin i odebra n jednemu z zabitych Parshendich.
By piknie wykuty i zdobiony, w stali wyryto glify, ktrych Kaladin nie rozpoznawa. Zacz ci ten
dziwny pancerz, ktry wyrasta z piersi trupa.
Kaladin szybko doszed do wniosku, e fizjologia Parshendich znacznie rnia si od ludzkiej.
Niewielkie niebieskie wizada mocoway napiernik do skry poniej, na caej jego dugoci. Nie
przerywa pracy. Nie byo wiele krwi zgromadzia si na plecach trupa lub wypyna. N nie by
chirurgicznym skalpelem, ale doskonale nadawa si do tego zadania. Nim Syl powrcia z Lopenem,
Kaladin uwolni napiernik i zabra si za hem. Ten by trudniejszy do usunicia w kilku miejscach
wrasta w czaszk i musia piowa zbkowan czci ostrza.
Hej, gancho odezwa si Lopen. Przez rami przerzuci torb. Ty ich wcale nie lubisz, co?
Kaladin wsta i wytar rce o spdniczk Parshendiego.
Znalaze to, o co ci prosiem?
Pewnie odpowiedzia Lopen, opuci torb i zacz w niej grzeba.
Wyj skrzan kamizel i czapk, jakie nosili wcznicy, a nastpnie wskie skrzane paski i
redniej wielkoci drewnian tarcz wcznika. Na koniec wycign ciemnoczerwone koci. Koci
Parshendich. Na samym dnie worka znajdowaa si lina, ta sama, ktr Lopen kupi, wrzuci do rozpadliny,
a pniej ukry na dole.
Nie stracie rozumu, prawda? spyta Lopen, spogldajc na koci. Bo jeli tak, to mam takiego
krewniaka, ktry robi ten napitek dla ludzi, ktrzy stracili rozum, i mgby ci na pewno pomc.
Gdybym straci rozum powiedzia Kaladin, podchodzc do kauy, by opuka hem czy
powiedziabym ci o tym?
Nie wiem odpar Lopen, odchylajc si do tyu. Moe. Pewnie nie ma znaczenia, czy
zwariowae.
Poszedby za szalecem do walki?
Pewnie. Nawet jeli zwariowae, to jeste dobrym gociem i ci lubi. Nie jeste typem szaleca,
ktry morduje ludzi we nie. Umiechn si. Poza tym, wszyscy wypeniamy polecenia wariatw.
Robimy to kadego dnia z jasnookimi.
Kaladin rozemia si.
To o co w tym wszystkim chodzi?
Kaladin nie odpowiedzia. Przynis napiernik do skrzanej kamizeli i przywiza go z przodu za
pomoc skrzanych paskw. Zrobi to samo z czapk i hemem, cho ostatecznie musia zrobi w hemie
zagbienia, eby si trzyma.
Skoczywszy, wzi reszt rzemieni, zwiza nimi koci i przywiza do okrgej drewnianej tarczy.
Koci grzechotay, kiedy unosi tarcz, ale uzna, e to wystarczy.
Wzi tarcz, czapk i napiernik, i wcisn je do worka Lopena. Ledwo si zmieciy.
Dobrze powiedzia, wstajc. Syl, zaprowad nas do krtkiej rozpadliny.

Spdzili troch czasu na badaniach, a w kocu znaleli najlepsze miejsce do wypuszczania strza w
dno staych mostw. Jeden z mostw znajdowa si bardzo blisko obozu Sadeasa, wic czsto przechodzili
po nim w drodze na wypraw, i wznosi si nad wyjtkowo pytk rozpadlin. Zaledwie czterdzieci stp
gbokoci, zamiast zwyczajowych stu i wicej.
Syl skina gow i odleciaa, prowadzc ich tam. Kaladin i Lopen podyli za ni. Teft dosta
polecenie, by poprowadzi pozostaych z powrotem i spotka si z dowdc przy drabinie, ale Kaladin i
Lopen powinni znajdowa si daleko przed nimi. Kaladin bez wikszego zainteresowania sucha, jak
Herdaz opowiada o swoich krewnych i powinowatych.
Im duej zastanawia si nad tym, co planowa, tym bardziej bezczelne mu si to wydawao. Moe
Lopen mia racj, kwestionujc jego zdrowie zmysy. Ale Kaladin prbowa zachowywa si racjonalnie.
Prbowa by ostrony. To zawiodo, teraz nie mieli ju czasu na logik i ostrono. Hashal najwyraniej
zadecydowaa, e most czwarty ma zosta zgadzony.
Kiedy byskotliwe, starannie przemylane plany zawodziy, przychodzi czas wyprbowa co
desperackiego.
Lopen nagle przerwa. Kaladin zawaha si. Herdaz poblad i znieruchomia. Co to...
Drapanie. Kaladin rwnie zamar, przepenia go panika. Z jednego z bocznych korytarzy
dochodzio gone zgrzytanie. Obrci si powoli i zauway co wielkiego nie, co olbrzymiego
poruszajcego si w odlegej rozpadlinie. Cienie w sabym wietle, odgos chitynowych odny trcych si
o kamie. Kaladin wstrzyma oddech, zala go zimny pot, ale bestia nie ruszya w ich stron.
Szuranie przycicho, a w kocu przestali je sysze. Wraz z Lopenem stali nieruchomo dugo po tym,
jak znik ostatni dwik.
W kocu odezwa si Lopen.
Chyba jednak nie wszystkie w okolicy zostay wybite, co, gancho?
Prawda odpowiedzia Kaladin.
Podskoczy nagle, gdy Syl wrcia, by ich odnale. Przy tym niewiadomie wcign Burzowe
wiato, a kiedy wyldowaa w powietrzu, odkrya, e wieci.
Co si dzieje? spytaa ostro, opierajc rce na biodrach.
Przepastna bestia wyjani Kaladin.
Naprawd? Wydawaa si podekscytowana. Powinnimy za ni ruszy!
Co?
No pewnie. Zao si, e mgby j pokona.
Syl...
Jej oczy skrzyy si rozbawieniem. artowaa.
Chodcie. Z tymi sowy odleciaa.
Obaj mczyni ostronie stawiali stopy. W kocu Syl wyldowaa na cianie rozpadliny i stana,
jakby szydzia z wczeniejszej prby Kaladina.
Kaladin spojrza na cie drewnianego mostu czterdzieci stp nad gow. To bya najpytsza

rozpadlina, jak udao im si znale robiy si coraz gbsze w miar, jak sigay coraz dalej na wschd.
By coraz bardziej przekonany, e ucieczka na wschd bya niemoliwa. Zbyt daleko, a prba przeycia
arcyburzy stanowia zbyt wielkie wyzwanie. Pierwotny plan pokonanie lub przekupienie stranikw, a
pniej ucieczka by najlepszy.
Ale musieli przey do dugo, by sprbowa. Most nad nimi mgby im pomc, gdyby Kaladinowi
udao si do niego dotrze. Nis niewielk sakiewk kul, a na ramieniu mia worek peen pancerza i koci.
Z pocztku chcia, eby Skaa wystrzeli strza z przywizan lin ponad mostem, eby spada do
rozpadliny po drugiej stronie. Gdyby kilku mczyzn trzymao jeden koniec liny, ktry z nich mgby si
po niej wspi i przywiza worek pod mostem.
Ale to byo ryzykowne, gdy strzaa musiaa wylecie ponad rozpadlin w miejscu, w ktrym mogli
zobaczy j zwiadowcy. Powiadano, e mieli bardzo bystry wzrok, gdy to oni wanie zauwaali
przepastne bestie, ktre si przepoczwarzay.
Kaladin sdzi, e ma lepszy sposb ni strzaa. Moe.
Potrzebujemy kamieni powiedzia. Wielkoci pici. Duo.
Lopen wzruszy ramionami i zacz si rozglda. Kaladin doczy do niego, wyjmowa je z kau i
wyciga ze szczelin. W rozpadlinach nie brakowao kamieni. Wkrtce mia ich w worku du stert.
Wzi do rki sakiewk kul i prbowa myle tak jak wczeniej, kiedy wcign Burzowe wiato.
To nasza ostatnia szansa.
ycie ponad mierci wyszepta Kaladin. Sia ponad saboci. Podr ponad celem.
Pierwszy Idea wietlistych Rycerzy. Odetchn gboko i jego rami przeszya fala mocy. Jego
minie pony energi, pragnieniem, by si porusza. Burza rozprzestrzeniaa si, napieraa na jego skr,
sprawiaa, e krew pyna szybciej w yach. Otworzy oczy. Wok niego wznosi si wietlisty dym.
Utrzymywa w sobie wikszo wiata poprzez wstrzymywanie oddechu.
Jest jak burza w moim wntrzu. Czu si, jakby miaa rozerwa go od rodka.
Umieci worek z pancerzem na ziemi, ale obwiza rk lin i przywiza worek z kamieniami do
pasa. Wyj jeden kamie wielkoci pici i unis, czujc jego gadkie boki. Lepiej, eby to zadziaao...
Napeni kamie Burzowym wiatem, na jego ramieniu pojawi si szron. Nie by pewien, jak to
robi, ale wydawao mu si to naturalne, jak wlewanie pynu do kubka. wiato zbierao si pod skr jego
doni i przenosio na kamie jakby malowa go jaskraw, wiecc farb.
Przycisn kamie do skalnej ciany. Przyklei si, emanujc Burzowym wiatem, tak mocno, e
Kaladin nie mg go oderwa. Opar si na nim caym swoim ciarem, a on si utrzyma. Umieci jeden
troch niej, a kolejny troch wyej. Nastpnie, aujc, e nie ma nikogo, kto mgby spali modlitw za
jego powodzenie, zacz si wspina.
Prbowa nie myle o tym, co robi. Wspina si po kamieniach przyklejonych do skay... Czym?
wiatem? Sprenem? Szed dalej. Bardzo przypominao to dziecistwo, kiedy z Tienem wspina si na skay
w pobliu Paleniska, ale tym razem mg mie uchwyty dla rk gdziekolwiek chcia.
Powinienem znale troch pyu, eby pokry nim donie, pomyla, podcigajc si, po czym wyj

kolejny kamie z torby i przyklei go na miejscu.


Syl sza obok niego, jej swobodny spacer wydawa si szyderstwem z jego wspinaczki. Przenoszc
ciar na kolejny kamie, usysza zowrogi trzask na dole. Zaryzykowa spojrzenie. Pierwszy z kamieni
odpad. Te w jego pobliu sabo emanoway Burzowym wiatem.
Kamienie prowadziy w jego stron jak ponce odciski stp. Burza w jego wntrzu ucicha, cho
wci szalaa w yach, ekscytujca i jednoczenie rozpraszajca. Co si stanie, jeli zabraknie mu wiata,
zanim dotrze na szczyt?
Nastpny kamie odpad. Ten obok niego pody za nim po kilku sekundach. Lopen sta po drugiej
stronie rozpadliny i opiera si o cian, zainteresowany, ale rozluniony.
Nie zatrzymuj si! pomyla Kaladin, zy na siebie, e si rozproszy. Wrci do pracy.
Kiedy rce zaczynay go ju bole od wspinaczki, dotar do mostu. Sign w chwili, gdy dwa
kolejne kamienie odpady. omot stawa si coraz goniejszy, gdy kady spada z wikszej wysokoci.
Dla rwnowagi opar si jedn rk o dno mostu. Stopy nadal trzyma na najwyszych kamieniach.
Przerzuci koniec liny nad wspornikiem mostu i zrobi prowizoryczny wze. Pozostawi duo liny na
swobodnym kocu.
Pozwoli, by reszta sznura zsuna si po jego ramieniu i opada na dno.
Lopenie zawoa. wiato wypywao z jego ust. Nacignij j.
Herdaz wypeni polecenie, a Kaladin trzyma swj koniec, nacigajc wze. Nastpnie chwyci
swobodn cz liny i zawis na niej. Wze trzyma.
Kaladin si rozluni. Wci parowa wiatem i poza okrzykiem do Lopena wstrzymywa
oddech przez dobry kwadrans. To si moe przyda, pomyla, cho puca zaczy go pali, wic zacz
oddycha normalnie. wiato nie opucio go do koca, ale uciekao szybciej.
Dobrze powiedzia do Lopena. Przywi drugi worek do koca liny.
Sznur zadra i po chwili Lopen zawoa, e gotowe. Kaladin chwyci lin nogami, by pozosta na
miejscu, a rkami zacz j wybiera, podnoszc worek z pancerzem. Wykorzystujc krtszy odcinek liny,
wsun sakiewk burych kul do worka z pancerzem, po czym przywiza go pod mostem w miejscu, z
ktrego jak mia nadziej Lopen i Dabbid mogli go wycign.
Spojrza w d. Dno wydawao si o wiele bardziej odlege ni z mostu na grze. Niewielka zmiana
perspektywy zmieniaa wszystko.
Nie dostawa zawrotw gowy. Miast tego poczu przypyw ekscytacji. Zawsze lubi znajdowa si
wysoko. To byo dla niego naturalne. Przygnbiao go przebywanie w dole, uwizienie w jamach, z ktrych
nie mg widzie wiata.
Rozway kolejne posunicie.
Co? spytaa Syl i podesza do niego, kroczc w powietrzu.
Jeli zostawi tu lin, kto moe j zauway, przechodzc przez most.
To j odetnij.
Popatrzy na ni, unoszc brew.

Kiedy na niej wisz?


Nic ci nie bdzie.
To czterdzieci stp! Poami koci!
Nie sprzeciwia si Syl. Czuj, e to waciwe, Kaladinie. Nic ci nie bdzie. Zaufaj mi.
Zaufa ci? Syl, sama mwia, e twoje wspomnienia s fragmentaryczne!
W tamtym tygodniu mnie obrazie powiedziaa, zaplatajc rce na piersi. Sdz, e jeste mi
winien przeprosiny.
Mam ci przeprosi, przecinajc lin i spadajc czterdzieci stp w d?
Nie, przeprosisz, ufajc mi. Powiedziaam ci. Czuj, e to waciwe.
Westchn i znw spojrza w d. Burzowe wiato si wyczerpywao. Co jeszcze mg zrobi?
Pozostawienie liny byoby gupot. Czy mg zawiza na niej inny wze, taki, ktry mgby rozwiza
szarpniciem, kiedy ju znajdzie si na dole?
Jeli taki wze istnia, on nie umia go zawiza. Zacisn zby. Kiedy ostatni z kamieni spad z
oskotem, odetchn gboko i wycign n, ktry wczeniej zabra Parshendiemu. Porusza si szybko,
zanim zdy si rozmyli, i przeci lin.
Opada gwatownie, jedn rk wci ciskajc przecity sznur, a odek podjeda mu do garda.
Most ucieka, jakby wznosi si do gry, i spanikowany umys Kaladina natychmiast kaza mu spojrze w
d. To nie byo pikne. Byo przeraajce. Koszmarne. Zaraz zginie!
Ju dobrze.
W jednej chwili si uspokoi. Jakim sposobem wiedzia, co robi. Obrci si w powietrzu,
wypuszczajc lin, i uderzy w ziemi obiema stopami. Wyldowa w pozycji przykucnitej, z doni opart
o ska, i przeszyo go zimno. Resztki Burzowego wiata opuciy go w jednej chwili, wyrzucone z ciaa w
postaci wietlistego krgu dymu, ktry uderzy o ziemi, po czym rozproszy si i znikn.
Wyprostowa si. Lopen wybauszy oczy. Kaladin czu bl ng po uderzeniu, ale taki, jakby
zeskoczy z wysokoci czterech albo piciu stp.
Jak dziesi uderze byskawicy w grach, gancho! wykrzykn Lopen. To byo
niewiarygodne.
Dzikuj powiedzia Kaladin.
Unis do do gowy, popatrzy po kamieniach rozrzuconych u podstawy ciany, a pniej spojrza
na pancerz bezpiecznie przywizany na grze.
Mwiam ci powiedziaa Syl, ldujc na jego ramieniu. Brzmiaa triumfalnie.
Lopenie odezwa si Kaladin. Jak mylisz, uda si wam wycign ten pancerz podczas
nastpnej wyprawy?
Pewnie powiedzia Lopen. Nikt nie zobaczy. Ignoruj nas, Herdazw, ignoruj mostowych, a
ju szczeglnie ignoruj kaleki. Dla nich jestem tak niewidzialny, e mgbym przechodzi przez mury.
Kaladin pokiwa gow.
We go. Schowaj. Daj mi przed ostatnim natarciem na paskowy.

Nie spodoba im si, e wyruszysz w pancerzu, gancho powiedzia Lopen. Nie sdz, by wyszo
inaczej ni poprzednim razem.
Zobaczymy stwierdzi Kaladin. Zrb to.

mier jest moim yciem, sia staje si moj saboci, podr dobiega koca.
Datowane Betabanes roku 1173, 95 sekund przed mierci. Badany: uczona o niejakiej sawie.
Prbka z drugiej rki. Uwaana za wtpliw.
I wanie dlatego, ojcze powiedzia Adolin absolutnie nie moesz abdykowa, niezalenie od
tego, co odkryjemy w wizjach.
Naprawd? spyta Dalinar, umiechajc si pod nosem.
Tak.
Dobrze, przekonae mnie.
Adolin zatrzyma si gwatownie. Szli wanie do komnat Dalinara. Starszy mczyzna obrci si i
spojrza na syna.
Naprawd? spyta Adolin. To znaczy, rzeczywicie udao mi si wygra z tob spr?
Tak odpar Dalinar. To suszne uwagi. Nie doda, e sam wczeniej podj tak decyzj.
Niezalenie od wszystkiego, zostan. Nie mog opuci tej walki.
Adolin umiechn si szeroko.
Ale doda Dalinar, unoszc palec. Jest warunek. Napisz rozkaz, potwierdzony przez moje
najwaniejsze skryby i powiadczony przez Elhokara, ktry da ci prawo, by mnie zdetronizowa, gdybym
sta si zbyt niezrwnowaony umysowo. Inne obozy si o tym nie dowiedz, ale nie moemy
zaryzykowa, e oszalej tak bardzo, e nie bdzie mona mnie usun.
Zgoda rzek Adolin, podchodzc do Dalinara. Byli sami w korytarzu. To mog zaakceptowa.
Zakadajc, e nie powiesz o tym Sadeasowi. Wci mu nie ufam.
Nie prosz ci, eby mu zaufa odpar Dalinar, otwierajc drzwi swoich komnat. Musisz
jedynie uwierzy, e jest zdolny si zmieni. Sadeas kiedy by przyjacielem i sdz, e znw moe si nim
sta.

Chodne kamienie Dusznikowanej sali utrzymyway wiosenne zimno. Wiosna wci nie chciaa
przej w lato, ale na szczcie, nie powrcia te zima. Elthebar obiecywa, e do tego nie dojdzie z
drugiej strony obietnicom stranika burz zawsze towarzyszyo mnstwo zastrzee. Wola Wszechmocnego
bya tajemnic, a znaki nie zawsze okazyway si godne zaufania.
Obecnie akceptowa stranikw burz, cho pocztkowo odrzuca ich pomoc. aden czowiek nie
powinien prbowa pozna przyszoci ani twierdzi, e umie to zrobi, gdy naleaa ona jedynie do
Wszechmocnego. A Dalinar zastanawia si, jak stranicy mogli prowadzi badania bez umiejtnoci
czytania. Twierdzili, e tego nie robi, ale widzia ich ksigi pene glifw. Glify. Ich miejsce nie byo w
ksikach, byy obrazkami. Czowiek, ktry nigdy wczeniej nie widzia jednego z nich, nadal mg poj
jego znaczenie, patrzc na sam ksztat. To odrniao interpretowanie glifw od czytania.
Stranicy burz robili wiele rzeczy, z ktrymi ludzie czuli si niezrcznie. Niestety, byli te bardzo
uyteczni. Wiedza o nadejciu arcyburzy c, taka przewaga bya zbyt kuszca. A cho stranicy burz
czsto si mylili, jeszcze czciej mieli racj.
Renarin klcza przy kominku, przygldajc si fabrialowi, ktry w nim umieszczono, by ogrza
pokj. Navani ju przybya. Siedziaa przy biurku Dalinara i pisaa list kiedy weszli do rodka, machna
im na powitanie trzcin. Nosia fabrial, ktry pokazywaa na uczcie przed kilkoma tygodniami urzdzenie
o wielu nkach umiecia na ramieniu, wczepione w fioletow tkanin jej sukni.
Nie wiem, ojcze powiedzia Adolin, zamykajc drzwi. Najwyraniej nadal myla o Sadeasie.
Nie obchodzi mnie, czy sucha Drogi krlw. Robi to tylko dlatego, eby mniejsz uwag zwraca na
ataki i eby jego skryby mogy korzystniej dla niego podzieli serca klejnotw. Manipuluje tob.
Dalinar wzruszy ramionami.
Serca klejnotw to kwestia drugorzdna. Odbudowanie sojuszu jest warte kadej ceny. W pewnym
sensie to ja nim manipuluj.
Adolin westchn.
Dobrze. Ale w jego pobliu nadal bd trzyma rk na sakiewce.
Sprbuj mu tylko nie ublia powiedzia Dalinar. A, i jeszcze co. Chciabym, eby z
wyjtkow trosk podszed do Krlewskiej Gwardii. Jeli s w niej onierze, ktrych lojalnoci moemy
by pewni, wyznacz ich do pilnowania komnat Elhokara. Jego sowa o spisku mnie zaniepokoiy.
Z pewnoci nie dajesz im wiary stwierdzi Adolin.
Z jego pancerzem rzeczywicie stao si co dziwnego. Ta caa afera mierdzi jak kremowe bocko.
Moe si okae, e to nic. Na razie prosz, eby speni moj prob.
Musz zauway odezwaa si Navani e nie bardzo lubiam Sadeasa, kiedy ty, on i Gavilar
bylicie przyjacimi.
Z teatralnym gestem zakoczya pisanie listu.
On nie stoi za atakami na krla stwierdzi Dalinar.
Jak moesz by tak pewien? spytaa Navani.
Poniewa to do niego nie pasuje wyjani starszy Kholin. Sadeas nigdy nie chcia tytuu krla.

Bycie arcyksiciem daje du wadz, ale pozostawia mu kogo, kogo moe obarczy odpowiedzialnoci
za wiksze bdy. Dalinar pokrci gow. Nie prbowa odebra tronu Gavilarowi, a z Elhokarem ma
jeszcze lepsz pozycj.
Poniewa mj syn jest sabeuszem powiedziaa Navani. To nie byo oskarenie.
Nie jest saby sprzeciwi si Dalinar jedynie niedowiadczony. Ale owszem, to idealna sytuacja
dla Sadeasa. Mwi prawd... poprosi o tytu Arcyksicia Informacji, poniewa bardzo chce si dowiedzie,
kto prbowa zabi Elhokara.
Mashalo odezwa si Renarin, uywajc oficjalnego okrelenia na ciotk. Ten fabrial na twoim
ramieniu, co on robi?
Navani spojrzaa na urzdzenie z przebiegym umiechem. Dalinar widzia, e liczya na to, e
ktry z nich j zapyta. Dalinar usiad. Wkrtce miaa nadej arcyburza.
A, to. To rodzaj blowego fabriala. Poka ci. Signa swobodn doni, naciskajc przycisk,
ktry uwalnia nki. Uniosa go. Co ci boli, mj drogi? Jaki stuczony palec albo zadrapanie?
Renarin pokrci gow.
Nacignem misie rki podczas wicze przed pojedynkiem powiedzia Adolin. Nie jest le,
ale troch pobolewa.
Podejd tutaj powiedziaa Navani.
Dalinar umiechn si z sympati. Navani zawsze bya najbardziej szczera, kiedy bawia si
nowymi fabrialami. W tych rzadkich chwilach niczego nie udawaa. To nie bya Navani matka krla ani
Navani przebiegy polityk, lecz Navani podekscytowany inynier.
Spoeczno artifabrian tworzy wspaniae rzeczy powiedziaa, gdy Adolin wycign rk.
Jestem szczeglnie dumna z tego maego urzdzenia, gdy miaam udzia w jego stworzeniu.
Zapia je na rce Adolina, owijajc nogi wok jego doni i blokujc je.
Adolin unis rk i obrci j.
Bl znikn.
Ale wci czujesz, prawda? spytaa Navani z wyranym zadowoleniem.
Modzieniec pomaca do palcami drugiej rki.
Wcale nie jest odrtwiaa.
Renarin wpatrywa si w fabriala z duym zainteresowaniem, oczy za okularami byy zaciekawione,
skupione. Gdyby tylko chopak da si przekona do zostania arliwcem. Wtedy mgby zosta inynierem,
gdyby zechcia. A jednak odmawia. Podawane przez niego przyczyny zawsze robiy na Dalinarze wraenie
kiepskich wymwek.
Sporawe jest zauway Dalinar.
C, to dopiero wczesny model bronia si Navani. Pracowaam wstecz od jednego z tych
koszmarnych tworw Dugocienia i nie mogam sobie pozwoli na dopracowanie ksztatu. Sdz jednak, e
ma duy potencja. Wyobra sobie kilka z nich na polu bitwy, by agodzi cierpienie rannych onierzy.
Wyobra je sobie w rkach chirurga, ktry nie musiaby si przejmowa blem chorych podczas zabiegu.

Adolin pokiwa gow. Dalinar musia przyzna, e to urzdzenie wydawao si poyteczne.


Navani umiechna si.
To wyjtkowy czas, dowiadujemy si mnstwa rnych rzeczy o fabrialach. To na przykad jest
fabrial zmniejszajcy... zmniejsza co, w tym wypadku bl. Nie leczy samej rany, cho moe by krokiem w
tym kierunku. Tak czy inaczej, cakowicie rni si od sparowanych fabriali w rodzaju czotrzcin. Gdyby
wiedzia, jakie mamy plany na przyszo...
Na przykad? spyta Adolin.
W kocu si dowiesz. Navani umiechna si tajemniczo. Zdja fabrial z doni krewniaka.
Ostrza Odprysku? spyta modzieniec z ekscytacj w gosie.
Nie odpara kobieta. Budowa i sposb dziaania Ostrzy i Pancerzy Odprysku rni si od
wszystkiego, co odkrylimy. Najblisze s te tarcze, ktre maj w Jah Keved. Ale, o ile mi wiadomo,
dziaaj na zupenie innej zasadzie ni normalny Pancerz Odprysku. Staroytni musieli doskonale zna si
na inynierii.
Nie sprzeciwi si Dalinar. Widziaem ich, Navani. S... c, s staroytni, a ich technika
prymitywna.
A Miasta witu? spytaa sceptycznie Navani. Fabriale?
Nie widziaem ani jednego, ani drugiego. W wizjach s Ostrza Odprysku, ale wydaj si bardzo nie
na miejscu. Moe rzeczywicie byy darem Heroldw, jak twierdz legendy.
By moe przyznaa Navani. A moe tak...
Znikna.
Dalinar zamruga. Nie sysza nadejcia arcyburzy.
Znajdowa si teraz w wielkim, otwartym pomieszczeniu z kolumnami biegncymi wzdu cian.
Ogromne kolumny sprawiay wraenie, jakby wyrzebiono je z mikkiego piaskowca i pozostawiono bez
adnych ozdb. Sklepienie zdawao si bardzo wysokie, a wykuto je w skale z geometrycznymi wzorami,
ktre byy znajome. Krgi poczone liniami, rozpocierajce si coraz dalej...
Nie wiem, co robi, przyjacielu powiedzia kto stojcy obok.
Dalinar odwrci si i ujrza modzieca w krlewskich biaych i zotych szatach, ktry spacerowa z
rkami zaoonymi przed sob. Jego donie ukryway obszerne rkawy. Mia ciemne wosy zaplecione w
warkocz i krtk spiczast brod. W jego wosy wpleciono zote nici, ktre czyy si na czole, tworzc
symbol. Symbol wietlistych Rycerzy.
Mwi, e za kadym razem jest tak samo stwierdzi mczyzna. Nigdy nie jestemy gotowi na
Spustoszenia. Powinnimy robi si coraz lepsi, ale jest wrcz przeciwnie, za kadym razem jestemy bliej
zniszczenia.
Odwrci si do Dalinara, jakby oczekiwa odpowiedzi.
Dalinar spuci wzrok. On rwnie mia na sobie zdobne szaty, cho nie tak bogate. Gdzie by? W
jakim czasie? Musia znale wskazwki, ktre Navani i Jasnah mogy wykorzysta do udowodnienia
prawdziwoci jego wizji albo wrcz przeciwnie.

Ja rwnie nie wiem, co powiedzie odpar Dalinar.


Jeli szuka informacji, musia si zachowywa bardziej naturalnie ni w poprzednich wizjach.
Wadczy mczyzna westchn.
Miaem nadziej, e podzielisz si ze mn swoj mdroci, Karm.
Wci szli w stron boku sali i zbliyli si do miejsca, gdzie ciana rozstpowaa si, ukazujc
potny balkon z kamienn balustrad. Za nim wida byo wieczorne niebo zachodzce soce nadawao
powietrzu zmysowy czerwony odcie.
Nasza wasna natura nas niszczy powiedzia wadczy mczyzna cichym gosem, cho na jego
twarzy malowa si gniew. Alahavish by Mocowizc. Powinien wiedzie. A jednak wi Nahel nie daa
mu wicej mdroci ni zwykemu czowiekowi. Niestety, nie wszystkie spreny s tak wymagajce, jak
honorspreny.
Zgadzam si stwierdzi Dalinar.
Na twarzy mczyzny pojawia si ulga.
Obawiaem si, e uznasz moje stwierdzenia za zbyt bezporednie. Twoi Mocowizcy... Ale nie,
nie powinnimy patrze wstecz.
Czym jest Mocowizca? chcia krzykn Dalinar, ale nie mg. Wtedy wydawaby si zupenie nie
na miejscu.
By moe...
Jak sdzisz, co naley zrobi z tymi Mocowizcami? spyta ostronie.
Nie wiem, czy moemy ich zmusi do czegokolwiek. Ich kroki odbijay si echem w pustym
pomieszczeniu. Nie byo adnych stranikw, adnych dworzan? Ich moc... c, Alakavish pokazuje, jak
kuszcy s Mocowizcy dla posplstwa. Gdyby tylko istnia sposb, by ich zachci... Mczyzna
zatrzyma si i odwrci do Dalinara. Musz sta si lepsi, przyjacielu. Wszyscy musimy.
Odpowiedzialno za to, co otrzymalimy, czy to korona, czy wi Nahel, musi uczyni nas lepszymi.
Wydawao si, e oczekuje czego od Dalinara. Ale czego?
Widz niezgod na twojej twarzy stwierdzi wadczy mczyzna. Nic si nie stao, Karm.
Rozumiem, e moje przemylenia na ten temat s niekonwencjonalne. By moe reszta z was ma racj, by
moe moje umiejtnoci s dowodem na boskie namaszczenie. Ale jeli to prawda, czy nie powinnimy
zwraca wikszej uwagi na to, jak si zachowujemy?
Dalinar zmarszczy czoo. To brzmiao znajomo. Wadczy mczyzna westchn i podszed do
kraca balkonu. Dalinar doczy do niego i wyszed na zewntrz. W kocu mg spojrze w d.
I ujrza tysice trupw.
Dalinar westchn. Trupy wypeniay ulice miasta, miasta, ktre sabo rozpoznawa. Kholinar,
pomyla. Moja ojczyzna. Sta z wadczym mczyzn na szczycie niskiej wiey, wysokiej na trzy
kondygnacje bya to swego rodzaju baszta, wybudowana z kamienia. Wydawao si, e znajduje si w
miejscu, w ktrym w przyszoci mia stan paac.
Miasto byo bardzo charakterystyczne, ze spiczastymi formacjami skalnymi wznoszcymi si

niczym ogromne petwy. Ostrza wiatru, tak je nazywali. Ale byy mniej zwietrzae ni si przyzwyczai, a
wybudowane wok nich miasto wygldao zupenie inaczej. Przysadziste budowle, wiele z nich
zdruzgotanych. Zniszczenie rozpocierao si daleko wzdu prymitywnych ulic. Czy miasto pado ofiar
trzsienia ziemi?
Nie, ci ludzie zginli w bitwie. Dalinar czu smrd krwi, wntrznoci, dymu. Ciaa leay rozrzucone,
wiele w pobliu niskiego muru otaczajcego baszt. Sam mur by w wielu miejscach zniszczony, strzaskany.
A wrd trupw leay kamienie o dziwnym ksztacie. Kamienie wyrzebione jak...
Krwi przodkw moich, pomyla Dalinar, zaciskajc rce na kamiennej balustradzie i pochylajc si.
To nie s kamienie. To istoty. Potne istoty, pi albo sze razy wiksze od ludzi, o skrze matowej i
szarej jak granit. Miay dugie koczyny i wychudzone ciaa, ich przednie nogi a moe to ramiona
wyrastay z masywnych barkw. Ich twarze byy szczupe, wskie. Ksztatem przypominay strza.
Co tu si wydarzyo? spyta Dalinar wbrew sobie. To przeraajce!
Zadaj sobie to samo pytanie. Jak moglimy pozwoli, by do tego doszo? Spustoszenia s dobrze
znane. Poznaem wstpne obliczenia. Jedenacie lat wojny i dziewiciu na dziesiciu ludzi, ktrymi niegdy
wadaem, nie yje. Czy mamy jakie krlestwa, ktre mogyby przewodzi? Sur zgino, tego jestem
pewien. Tarma i Eiliz pewnie nie przetrwaj. Zbyt wielu ich mieszkacw zgino.
Dalinar nigdy nie sysza o tych miejscach.
Mczyzna zacisn pi i zacz ni lekko uderza w balustrad. W pewnej odlegoci ustawiono
stosy zaczli kremowa zabitych.
Inni chc obwinia Alakavisha. I owszem, gdyby przed Spustoszeniem nie wcign nas w wojn,
moe nie ucierpielibymy tak bardzo. Ale Alakavish by objawem wikszej zarazy. Kiedy Heroldowie
powrc po raz kolejny, co znajd? Ludzi, ktrzy znw o nich zapomnieli? wiat rozdarty wojn i
ktniami? Jeli bdziemy si tak dalej zachowywa, to by moe zasugujemy na przegran.
Dalinara przeszed dreszcz. Sdzi, e ta wizja musiaa nastpowa po poprzedniej, ale wczeniejsze
nie byy uoone chronologicznie. Nie widzia jeszcze adnych wietlistych Rycerzy, ale moe nie dlatego,
e zostali rozformowani. Moe jeszcze nie istnieli. I by moe nie bez powodu sowa tego mczyzny
brzmiay tak znajomo.
Czy to moliwe? Czy rzeczywicie mg sta obok tego wanie mczyzny, ktrego sw sucha
raz za razem?
W przegranej kryje si honor powiedzia ostronie, cytujc sowa powtarzajce si kilka razy w
Drodze krlw.
Jeli ta przegrana przynosi nauk. Mczyzna umiechn si. Wykorzystujesz moje wasne
sowa przeciwko mnie?
Dalinar czu, e brakuje mu tchu. To on. Nohadon. Wielki krl. By prawdziwy. Ten mczyzna by
modszy, ni Dalinar go sobie wyobraa, ale ta skromna, cho wadcza postawa... tak, to pasowao.
Myl o abdykacji powiedzia Nohadon.
Nie! Dalinar zrobi krok w jego stronie. Nie wolno ci.

Nie mog im przewodzi powiedzia mczyzna. Nie, jeli moje przywdztwo doprowadzio
do tego.
Nohadonie.
Mczyzna odwrci si do niego, marszczc czoo.
Co takiego?
Dalinar zawaha si. Czy mg si myli co do jego tosamoci? Ale nie. Imi Nohadon byo
bardziej tytuem. Nim Koci zosta rozwizany, nada wite imiona wielu ludziom. Nawet Bajerden nie
byo prawdopodobnie jego prawdziwym imieniem, ono zagino.
Niewane odpar Dalinar. Nie moesz zrzec si tronu. Ludzie potrzebuj przywdcy.
Maj przywdcw stwierdzi Nohadon. S ksita, krlowie, Dusznikarze, Mocowizcy.
Nigdy nie brakuje nam mczyzn i kobiet, ktrzy chc przewodzi.
To prawda zgodzi si Dalinar ale brakuje nam tych, ktrzy s w tym naprawd dobrzy.
Nohadon wychyli si poza balustrad. Wpatrywa si w zabitych, a na jego twarzy malowa si
gboki smutek i niepokj. Dziwnie byo na niego patrze. By tak mody. Dalinar nigdy sobie nie
wyobraa, e tamten bdzie czu tak niepewno, tak udrk.
Znam to uczucie powiedzia cicho Dalinar. Niepewno, wstyd, dezorientacj.
Zbyt dobrze mnie odczytujesz, przyjacielu.
Znam te uczucia, poniewa je czuem. Ja... nigdy si nie spodziewaem, e ty te je bdziesz czu.
Poprawiam si. By moe nie znasz mnie do dobrze.
Dalinar milcza.
To co mam zrobi? spyta Nohadon.
Mnie si pytasz?
W kocu jeste moim doradc, czy nie? C, chciabym usysze rad.
Ja... Nie moesz zrzec si tronu.
A co mam z nim zrobi?
Nohadon odwrci si i ruszy wzdu dugiego balkonu. Dalinar doczy do niego, mijajc miejsca,
gdzie kamie zosta rozerwany, balustrada zniszczona.
Ju nie mam wiary w ludzi, przyjacielu powiedzia Nohadon. Postaw obok siebie dwch ludzi,
a znajd powd do ktni. Podziel ich na grupy, a jedna grupa znajdzie powd, by uciska lub zaatakowa
drug. A teraz to. Jak ich ochroni? Jak sprawi, by to si nie powtrzyo.
Podyktujesz ksig powiedzia z zapaem Dalinar. Wspania ksig, ktra da ludziom
nadziej, wyjani twoj filozofi wadzy i to, jak powinnimy y!
Ksig? Ja. Napisz ksig?
A dlaczego nie?
Bo to niesamowicie gupi pomys.
Dalinar milcza, zaskoczony.
wiat, jaki znamy, zosta prawie cakiem zniszczony stwierdzi Nohadon. Prawie kada rodzina

stracia przynajmniej poow czonkw! Nasi najlepsi onierze s trupami na tym polu, ywnoci mamy
tyle, by przetrwa dwa, moe trzy miesice. A ja mam marnowa czas na pisanie ksiki? A kto j dla mnie
zapisze? Wszyscy moi pisarze zostali zamordowani, kiedy Yelig-nar przebi si do archiwum. Jeste
jedynym znanym mi pisarzem, ktry wci yje.
Pisarzem? Mczyzn? To by zaiste dziwny czas.
W takim razie ja j mog zapisa.
Jedn rk? Nauczye si wic pisa lew?
Dalinar spuci wzrok. Mia obie rce, cho najwyraniej mczynie, ktrego widzia Nohadon,
brakowao prawej.
Nie, musimy si odbudowa stwierdzi Nohadon. Chciabym tylko, eby dao si przekona
krlw... to znaczy tych, ktrzy wci yj... by nie szukali przewagi jeden nad drugim. Nohadon postuka
w balustrad. Taki wic mam wybr. Odej albo zrobi co konieczne. To nie czas na pisanie. To czas, by
dziaa. A pniej, niestety, nadejdzie czas miecza.
Miecza? pomyla Dalinor. W twojej rce, Nohadonie?
Do tego nie dojdzie. Ten mczyzna mia zosta wielkim filozofem, ktry naucza pokoju i szacunku
dla innych i nie zmusza ludzi do wypeniania swoich ycze. Pokazywa im, co to znaczy zachowywa
honor.
Nohadon odwrci si do Dalinara.
Przepraszam, Karm. Nie powinienem odrzuca twoich sugestii zaraz po tym, jak o nie poprosiem.
Jestem spity, jak pewnie wszyscy. Czasami wydaje mi si, e by czowiekiem to znaczy pragn tego,
czego nie mona mie. Dla niektrych to wadza. Dla mnie pokj.
Nohadon odwrci si i ruszy dalej wzdu balkonu. Cho szed powoli, jego postawa sugerowaa,
e chce zosta sam. Dalinar pozwoli mu na to.
Zostanie jednym z najbardziej wpywowych pisarzy, ktrych zna Roshar powiedzia Dalinar.
Panowaa cisza, przerywana jedynie okrzykami ludzi, ktrzy pracowali na dole, zbierajc trupy.
Wiem, e tam jeste powiedzia Dalinar.
Cisza.

I jak decyzj podj? spyta Dalinar. Zjednoczy ich, jak pragn?


Gos, ktry czsto odzywa si w jego wizjach, nie przyby. Dalinar nie dosta odpowiedzi na swoje
pytania. Westchn i odwrci si, by spojrze na pola trupw.
W jednej kwestii przynajmniej masz racj, Nohadonie. By czowiekiem to znaczy pragn tego,
czego nie mona mie.
Krajobraz pociemnia, soce zachodzio. Otoczy go mrok i Dalinar zamkn oczy. Kiedy je
otworzy, znajdowa si w swojej komnacie i sta z rkami na oparciu krzesa. Odwrci si do Adolina i
Renarina, ktrzy z niepokojem czekali w pobliu, gotowi go chwyci, gdyby zacz zachowywa si
gwatownie.

C powiedzia Dalinar to bez sensu. Niczego si nie dowiedziaem. A niech to! Kiepsko sobie
radz...
Dalinarze przerwaa mu Navani, nie przerywajc pisania trzcin na papierze. Ostatnie sowa,
ktre powiedziae, zanim wizja si skoczya. Co to byo?
Dalinar zmarszczy czoo.
Ostatnie...
Tak potwierdzia z naciskiem Navani. Ostatnie sowa, ktre wtedy wypowiedziae.
Cytowaem czowieka, z ktrym rozmawiaem. By czowiekiem to znaczy pragn tego, czego
nie mona mie. Dlaczego pytasz?
Zignorowaa go, piszc gorczkowo. Kiedy skoczya, zsuna si z wysokiego krzesa i popieszya
do regau.
Czy macie egzemplarz... Tak wanie sdziam. To ksiki Jasnah, prawda?
Owszem odpar Dalinar. Prosia, ebymy je przechowali do jej powrotu.
Navani zdja tom z pki.
Analektyka Corvany.
Postawia ksig na biurku i zacza przerzuca kartki.
Dalinar doczy do niej, cho rzecz jasna nic nie rozumia.
A jakie to ma znaczenie?
Tutaj powiedziaa Navani. Spojrzaa na Dalinara. Kiedy pochaniaj ci te wizje, wiesz, e
mwisz.
Bekocz. Tak, synowie mi mwili.
Anak amah kaf, del makian habin yah powiedziaa Navani. Brzmi znajomo?
Dalinar potrzsn gow, wyranie zbity z tropu.
Brzmi bardzo podobnie jak to, co mwi ojciec stwierdzi Renarin. Kiedy by w wizji.
Nie bardzo podobnie, Renarinie sprzeciwia si Navani z zadowolon min. To dokadnie ta
sama fraza. To ostatnie sowa, jakie wypowiedziae przed wyjciem z transu. W miar moliwoci
zapisaam wszystko, co dzi wybekotae.
W jakim celu? spyta Dalinar.
Poniewa uznaam, e to si moe przyda. I tak si stao. Ta sama fraza znajduje si w
Analektyce, niemal dosownie.

Co takiego? spyta z niedowierzaniem Dalinar. Jakim sposobem?


To wers z pieni wyjania Navani. Ktr piewa Vanrial, zakon artystw mieszkajcych na
zboczach Milczcej Gry w Jah Keved. Rok po roku, stulecia po stuleciu, piewaj te same sowa... pieni,
ktre, jak utrzymuj, zostay zapisane w Pieni witu przez samych Heroldw. Maj sowa tych pieni,
zapisane staroytnym pismem. Ale sens zosta utracony. Teraz to jedynie dwiki. Niektre uczone wierz,
e pismo... i same pieni... mog rzeczywicie by w Pieni witu.

A ja... zacz mwi Dalinar.


A ty wanie wypowiedziae jeden wers dokoczya Navani. Co wicej, jeli fraza, ktr mi
podae, jest waciwa, przetumaczye go. To moe udowodni Hipotez Vanrial! Jedno zdanie to
niewiele, ale moe stanowi klucz do przetumaczenia caego pisma. To drczyo mnie od jakiego czasu,
kiedy suchaam twoich wizji. Sdziam, e twoje sowa s zbyt uporzdkowane, by by bekotem.
Spojrzaa na Dalinara i umiechna si. Dalinarze, by moe wanie rozgryze jedn z
najtrudniejszych... i najbardziej staroytnych... tajemnic wszech czasw.
Zaczekaj wtrci Adolin. Co ty waciwie mwisz?
Mwi, bratanku odpara Navani, patrzc mu w oczy e mamy twj dowd.
Ale... To znaczy, mg usysze t jedn fraz...
I ekstrapolowa z niej cay jzyk? spytaa Navani, unoszc zapisany arkusz. To nie bekot, ale
nie jest to te jzyk, ktrym obecnie posuguj si ludzie. Przypuszczam, e to w rzeczy samej Pie witu. I
o ile nie wymylisz innego sposobu, w jaki twj ojciec mgby si nauczy posugiwa martwym jzykiem,
wizje z pewnoci s prawdziwe.
Zapanowaa cisza. Sama Navani wydawaa si wstrznita tym, co wanie powiedziaa, szybko
jednak dosza do siebie.
Dalinarze powiedziaa chc, eby opisa t wizj najwierniej jak potrafisz. Potrzebuj
dokadnych sw, ktre wypowiedziae, jeli moesz je sobie przypomnie. Wszystko, co uda nam si
zebra, moe pomc moim uczonym...

W burzy si budz, spadam, wiruj, auj.


Datowane Kakanev roku 1173, 13 sekund przed mierci. Badanym by miejski stranik.
Jak moesz by tak pewien, e to on, Dalinarze? spytaa cicho Navani.
Dalinar pokrci gow.
Po prostu wiem. To by Nohadon.
Mino kilka godzin od koca wizji. Navani opucia biurko i usiada na bardziej wygodnym krzele
bliej Dalinara. Renarin usiad naprzeciwko, towarzyszc im w imi przyzwoitoci. Adolin wyszed, eby
zebra raporty o zniszczeniach wywoanych przez arcyburz. Chopak wydawa si bardzo poruszony
odkryciem, e wizje s prawdziwe.
Ale mczyzna, ktrego widziae, nigdy nie wypowiedzia tego imienia zauwaya Navani.
To by on. Dalinar przenis wzrok na cian nad gow Renarina, patrzy na gadki brzowy
Dusznikowany kamie. Otaczaa go wadcza aura, ciar wielkiej odpowiedzialnoci. Krlewsko.
To mg by jaki inny krl powiedziaa. W kocu odrzuci twoj sugesti, by napisa ksig.
Po prostu nie nadszed jeszcze czas. Tak wiele mierci... Przytoczya go wielka strata. Ojcze Burz!
Dziewiciu na dziesiciu ludzi zgino w wojnie. Czy moesz sobie wyobrazi co takiego?
Spustoszenia powiedziaa Navani.
Zjednocz ludzi... nadchodzi Prawdziwe Spustoszenie....
Czy znasz jakie rda dotyczce Spustosze? spyta. Nie opowieci arliwcw. rda
historyczne.
Navani trzymaa w doniach kielich podgrzanego fioletowego wina, na krawdzi szka zebray si
kropelki pary.
Tak, ale to nie mnie powiniene pyta. To Jasnah jest historyczk.
Sdz, e widziaem nastpstwa jednego z nich. Ja... wydaje mi si, e mogem widzie trupy

Pustkowcw. Czy potrzebujemy wikszego dowodu?


Nic nie dorwna lingwistyce. Navani pocigna yk wina. Spustoszenia pojawiaj si w
staroytnych podaniach. Mona by si upiera, e wyobrazie sobie to, co spodziewae si zobaczy. Ale
te sowa... jeli je przetumaczymy, nikt nie bdzie mg twierdzi, e to, co widzisz, nie jest prawdziwe.
Jej tabliczka leaa na stoliku midzy nimi, z trzcin i atramentem uoonymi starannie na papierze.
Chcesz powiedzie innym? spyta Dalinar. O moich wizjach?
A jak inaczej wyjanimy, co si z tob dzieje?
Dalinar si zawaha. Jak mg to wyjani? Z jednej strony czu ulg, e nie oszala. Ale jeli jaka
sia prbowaa go zwie tymi wizjami, wykorzystujc obrazy Nohadona i wietlistych, poniewa
wiedziaa, e uzna je za godne zaufania?
wietlici Rycerze zawiedli, przypomnia sobie Dalinar. Porzucili nas. Niektre z innych zakonw
mogy si zwrci przeciwko nam, jak twierdz legendy. Wszystko to go niepokoio. Dosta kolejny kamie
do odbudowy fundamentw swojej osoby, ale najwaniejsza kwestia wci pozostaa wtpliwa. Czy ufa
wizjom, czy nie? Nie mg powrci do niekwestionowanej wiary, gdy wtpliwoci Adolina powanie go
zaniepokoiy.
Dopki nie zna ich rda, czu, e nie moe o nich opowiada.
Dalinarze odezwaa si Navani, pochylajc si. W obozach mwi si o twoich epizodach.
Nawet ony twoich oficerw czuj si niezrcznie. Sdz, e boisz si burz albo cierpisz na chorob umysu.
To ci oczyci.
Jak? Uczyni ze mnie jakiego mistyka? Wielu uzna, e te wizje s nieco zbyt blisko proroctw.
Widzisz przeszo, ojcze powiedzia Renarin. To nie jest zakazane. A jeli to Wszechmocny je
posya, jak ludzie mog je kwestionowa?
I ja sam, i Adolin rozmawialimy z arliwcami odpar Dalinar. Mwi, e to bardzo mao
prawdopodobne, by pochodziy od Wszechmocnego. Jeli uznamy, e wizjom mona zaufa, wielu si ze
mn nie zgodzi.
Navani opara si wygodniej i popijaa wino, bezpieczn do zoya na kolanach.
Dalinarze, twoi synowie powiedzieli mi, e kiedy szukae Starej Magii. Dlaczego? O co prosie
Straniczk Nocy i jak ci przekla w zamian?
Powiedziaem im, e wstyd jest tylko mj odpar Dalinar. I nie podziel si nim.
Zapada cisza. Nawet deszcze po arcyburzy przesta uderza w dach.
To moe by wane powiedziaa w kocu Navani.
To byo dawno temu. Na dugo przed wizjami. Nie sdz, by istnia jakikolwiek zwizek.
Ale to moliwe.
Owszem przyzna.
Czy ten dzie nie przestanie go drczy? Czy nie wystarczyo, e utraci wszystkie wspomnienia
ony?
Co o tym myla Renarin? Czy potpiby ojca za tak powany grzech? Dalinar zmusi si, by

podnie wzrok i spojrze w oczy syna za szkami okularw.


Co dziwne, chopak nie wydawa si zaniepokojony. Jedynie zamylony.
Przykro mi, e musiaa odkry mj wstyd powiedzia Dalinar, spogldajc na Navani.
Machna rk.
Szukanie Starej Magii jest obelg dla krgw wyznawcw, ale rzadko wyznaczaj surowe kary za
ten czyn. Zakadam, e nie musiae wiele robi, by uzyska oczyszczenie.
arliwcy poprosili o kule, by rozda jej ubogim odpar Dalinar. I musiaem zamwi kilka
modlitw. Nic z tego nie usuno skutkw ani nie oczycio mnie z poczucia winy.
Myl, e zdziwiby si, jak wielu pobonych jasnookich na takim czy innym etapie ycia zwraca
si do Starej Magii. To znaczy ci, ktrzy mog si uda do Doliny. Ale ja naprawd si zastanawiam, czy
nie ma zwizku.
Ciociu powiedzia Renarin, odwracajc si w jej stron. Ostatnio poprosiem o przeczytanie
kilku tekstw powiconych Starej Magii. Zgadzam si z jego ocen. To mi nie wyglda na dzieo
Straniczki Nocy. Daje przeklestwa w zamian za spenienie drobnych pragnie. Zawsze jedno
przeklestwo i jedno pragnienie. Ojcze, zakadam, e wiesz, czym s obie te rzeczy.
Tak powiedzia. Doskonale wiem, na czym polega moje przeklestwo i nie ma adnego
zwizku.
W takim razie to mao prawdopodobne, e stoi za tym Stara Magia.
Owszem. Ale twoja ciotka ma racj, e zadaje pytania. Cay problem polega na tym, e nie mamy
adnego dowodu, e to pochodzi od Wszechmocnego. Co chce, bym si dowiedzia o Spustoszeniach i
wietlistych Rycerzach. Moe powinnimy zacz sobie zadawa pytanie, dlaczego.
A czym byy Spustoszenia, ciociu? spyta Renarin. arliwcy opowiadaj o Pustkowcach. O
ludzkoci, wietlistych i walce. Ale czym naprawd byy? Czy znamy jakie szczegy?
Wrd skryb twojego ojca s folklorystki, ktre bardziej by wam w tym pomogy.
By moe, ale nie jestem pewien, ktrej z nich mgbym zaufa zauway Dalinar.
Navani milczaa przez chwil.
W porzdku. O ile mi wiadomo, nie ma adnych rde z pierwszej rki. To byo bardzo dawno
temu. Przypominam sobie, e mit o Parasaphi i Nadrisie wspomina o Spustoszeniach.
Parasaphi powtrzy Renarin. To ta, ktra szukaa nasiennych kamieni.
Tak odpara Navani. Aby odrodzi swj zabity lud, wspia si na szczyty Dara... i tu mit si
zmienia, wyliczajc rne wspczesne acuchy grskie jako prawdziwe szczyty Dara... by odnale
kamienie dotknite przez samych Heroldw. Przyniosa je do Nadrisa na ou mierci i zebraa jego
nasienie, eby oywi kamienie. Wyklua si z nich dziesitka dzieci, dziki ktrym powsta nowy nard.
Marnah, tak si chyba nazywa.
Pochodzenie Makabakw powiedzia Renarin. Matka opowiadaa mi t histori, kiedy byem
dzieckiem.
Dalinar pokrci gow.

Zrodzeni z kamieni?
Stare opowieci rzadko miay dla niego sens, cho krgi wyznawcw wiele z nich uznaway za
wite.
Ta historia na pocztku wspomina Spustoszenia zauwaya Navani. Wyjania, e to one
zmioty z powierzchni ziemi lud Parasaphi.
Ale czym byy?
Wojnami. Navani pocigna yk wina. Pustkowcy przybywali raz za razem, prbujc
wypchn ludzko z Rosharu do Potpienia. Podobnie jak wczeniej wygnali ludzko... i Heroldw... z Sal
Spokoju.
Kiedy powstay zakony wietlistych Rycerzy?
Navani wzruszya ramionami.
Nie wiem. Moe byli armi z okrelonego krlestwa, a moe grup najemnikw. To by uatwiao
zrozumienie, dlaczego w kocu stali si tyranami.
Moje wizje nie wskazuj, by byli tyranami powiedzia. Moe to wanie prawdziwy cel wizji.
Bym uwierzy w kamstwa o wietlistych. Sprawi, e im zaufam, moe nawet skoni, bym sprbowa
naladowa ich upadek i zdrad.
Nie wiem. Navani brzmiaa sceptycznie. Nie sdz, by widzia nieprawd o wietlistych.
Legendy zgadzaj si, e wietlici nie zawsze byli tacy li. Na ile legendy w ogle mog si zgodzi.
Dalinar wsta, wzi jej niemal pusty kielich i napeni go ponownie. Odkrycie, e nie by szalecem
powinno wiele wyjani, lecz w rzeczywistoci jeszcze bardziej go zaniepokoio. A jeli to Pustkowcy stali
za jego wizjami? Wedle niektrych opowieci mogli opanowywa ciaa ludzi i skania ich do zych
czynw. A jeli pochodziy od Wszechmocnego, to jaki by ich cel?
Musz si nad tym wszystkim zastanowi powiedzia. To by dugi dzie. Prosz, zostawcie
mnie teraz z moimi mylami.
Renarin wsta i z szacunkiem pochyli gow, po czym wyszed. Navani wstaa wolniej, jej gadka
suknia szelecia, gdy odstawiaa kielich na stolik, nastpnie posza po swj wypijajcy bl fabrial. Renarin
wyszed, a Dalinar podszed do drzwi, czekajc na Navani. Nie pozwoli, by znw znaleli si w sytuacji sam
na sam. Wyjrza za drzwi. Jego onierze tam byli, widzia ich. Dobrze.
Nie jeste zadowolony? spytaa Navani, stojc w drzwiach obok niego, z jedn rk na futrynie.
Zadowolony?
Nie oszalae.
Ale nadal nie wiemy, czy kto mn nie manipuluje powiedzia. W pewnym sensie jest teraz
wicej wtpliwoci ni wczeniej.
Wizje to bogosawiestwo powiedziaa Navani, kadc swobodn do na jego ramieniu. Czuj
to, Dalinarze. Nie widzisz, jakie to cudowne?
Dalinar spojrza w jej oczy, jasnofioletowe, pikne. Bya taka rozsdna, taka bystra. Jake aowa,
e nie moe jej w peni zaufa.

Nigdy nie okazaa mi nic poza honorem, pomyla. Ani sowem nie wspomniaa nikomu o moich
planach abdykacji. Nie prbowaa wykorzysta wizji przeciwko mnie. Czu si zawstydzony, e kiedy si
tym martwi.
Bya cudown kobiet, ta Navani Kholin. Cudown, wspania, niebezpieczn kobiet.
Widz wicej trosk powiedzia. I niebezpieczestw.
Ale Dalinarze, masz dowiadczenia, o ktrych uczone, historyczki i folklorystki mog jedynie
pomarzy! Zazdroszcz ci, cho twierdzisz, e nie widziae adnych godnych zainteresowania fabriali.
Staroytni nie mieli fabriali, Navani. Tego jestem pewien.
A to zmienia wszystko, co o nich sdzilimy.
Pewnie tak.
Na spadajce kamienie, Dalinarze powiedziaa z westchnieniem. Czy nic ci ju nie porusza?
Dalinar odetchn gboko.
Zbyt wiele rzeczy, Navani. Moje wntrznoci s jak masa wgorzy, uczucia przelizguj si jedno
nad drugim. Prawdziwo tych wizji jest niepokojca.
Jest ekscytujca powiedziaa. Czy tamto wczeniej powiedziae szczerze? e moesz mi
zaufa?
Tak powiedziaem?
Powiedziae mi, e nie ufasz swoim skrybom, i poprosie mnie, ebym zapisywaa twoje wizje.
Jest w tym pewna implikacja.
Wci trzymaa rk na jego ramieniu. Wycigna bezpieczn do i zamkna drzwi na korytarz.
Niemal j powstrzyma, ale si zawaha. Dlaczego?
Drzwi zamkny si z trzaskiem. Byli sami. A ona bya tak pikna. Te przenikliwe oczy, byszczce
pasj.
Navani powiedzia, tumic podanie. Znw to robisz.
Dlaczego jej pozwala?
Owszem. Jestem upart kobiet.
Nie brzmiaa przy tym artobliwie.
To niewaciwe. Mj brat... Sign w stron drzwi, by znw je otworzy.
Twj brat warkna Navani, a na jej twarzy pojawi si gniew. Dlaczego wszyscy musz si na
nim skupia? Wszyscy cay czas tak bardzo przejmuj si mczyzn, ktry umar! Jego tu nie ma,
Dalinarze. Odszed. Tskni za nim. Ale wyglda na to, e nawet nie w poowie tak mocno jak ty.
Szanuj jego pami powiedzia Dalinar sztywno i zawaha si z doni na klamce.
wietnie! I bardzo mnie to cieszy. Ale mino sze lat i wszyscy patrz na mnie wycznie jak na
on nieyjcego czowieka. Inne kobiety bawi mnie ploteczkami, ale nie dopuszczaj mnie do krgw
politycznych. Myl, e jestem reliktem. Chciae wiedzie, dlaczego wrciam tak szybko?
Ja...
Wrciam powiedziaa bo nie mam domu. Oczekuj ode mnie, e nie bd braa udziau w

wanych wydarzeniach, bo mj m nie yje! Mam si obija, rozpieszczana, ale ignorowana. Sprawiam, e
czuj si niezrcznie. Krlowa, inne kobiety na dworze.
Przykro mi powiedzia Dalinar. Ale ja nie...
Uniosa swobodn do i postukaa go w pier.
Od ciebie tego nie przyjmuj, Dalinarze. Bylimy przyjacimi zanim jeszcze poznaam Gavilara!
Wci znasz mnie jako mnie, nie cie dynastii, ktra upada przed laty. Prawda?
Spojrzaa na niego bagalnie.
Krwi przodkw moich, pomyla wstrznity Dalinar. Ona pacze. Dwie mae zy.
Rzadko j widzia tak szczer.
I dlatego j pocaowa.
To by bd. Wiedzia, e tak jest. Mimo to, wzi j mocno w ramiona i przycisn usta do jej warg,
niezdolny si powstrzyma. Wtulia si w niego. Posmakowa sl jej ez.
To trwao dugo. Za dugo. Cudownie dugo. Umys wrzeszcza na niego, jak wizie przykuty w
celi i zmuszony, by patrze na co koszmarnego. Ale w gbi duszy pragn tego od dziesicioleci
dziesicioleci, gdy patrzy, jak jego brat prowadzi zaloty, polubia, a pniej jest z jedyn kobiet, ktrej
pragn mody Dalinar.
Mwi sobie, e nigdy na to nie pozwoli. Odmwi sobie uczu do Navani w chwili, gdy Gavilar
zdoby jej rk. Dalinar odsun si na bok.
Ale jej smak jej zapach, ciepo jej przytulonego ciaa by zbyt sodki. Jak wo perfum, zmy jego
poczucie winy. Na chwil ten dotyk odegna wszystko. Nie pamita strachu przed wizjami, obaw
dotyczcych Sadeasa, wstydu z powodu dawnych bdw.
Myla jedynie o niej. Pikna, wnikliwa, delikatna, cho jednoczenie silna. Trzyma si jej, w kocu
mia si czego uchwyci, gdy reszta wiata kbia si wok.
W kocu przerwa pocaunek. Popatrzya na niego oszoomiona. Namitnociospreny, jak malutkie
patki krystalicznego niegu, opaday w powietrzu wok nich. Znw przepenio go poczucie winy.
Prbowa delikatnie j odsun, ale ona tulia si do niego.
Navani powiedzia.
Cicho. Przycisna gow do jego piersi.
Nie moemy...
Cicho powtrzya z wikszym naciskiem.
Westchn, ale wci j przytula.
Co jest nie tak z tym wiatem, Dalinarze powiedziaa cicho Navani. Krl Jah Keved zosta
zamordowany. Dzi si o tym dowiedziaam. Zabi go Odpryskowy z Shinovaru, w biaych szatach.
Ojcze Burz!
Co si dzieje powiedziaa. Co wikszego od naszej wojny tutaj, co wikszego od Gavilara.
Syszae o dziwnych rzeczach, ktre mwi ludzie, kiedy umieraj? Wikszo to ignoruje, ale chirurdzy
gadaj. A stranicy burz szepc, e arcyburze staj si coraz potniejsze.

Syszaem powiedzia. Z trudem wypowiada sowa, tak bardzo upajaa go jej blisko.
Moja crka czego szuka mwia dalej Navani. Czasami mnie przeraa. Jest tak skupiona.
Szczerze wierz, e jest najinteligentniejsz osob, jak znam. A rzeczy, ktrych poszukuje... Dalinarze, ona
wierzy, e zblia si co bardzo niebezpiecznego.
Soce opada w stron horyzontu. Nadchodzi Wieczna Burza. Prawdziwe Spustoszenie. Noc
Smutkw....
Potrzebuj ci powiedziaa Navani. Wiedziaam to od lat, cho obawiaam si, e poczucie
winy ci zniszczy, wic uciekam. Ale nie mogam trzyma si z dala. Ze wzgldu na to, jak mnie
traktowali. Ze wzgldu na to, co dzieje si ze wiatem. Jestem przeraona, Dalinarze, i potrzebuj ci.
Gavilar nie by czowiekiem, za ktrego wszyscy go uwaali. Darzyam go sympati, ale on...
Prosz przerwa jej Dalinar nie mw o nim le.
Dobrze.
Krwi przodkw moich! Nie mg pozby si z gowy jej zapachu. Czu si jak sparaliowany,
trzyma si jej jak czowiek trzymajcy si skay w burzowym wichrze.
Popatrzya na niego.
C, w takim razie powiem tylko, e darzyam Gavilara sympati. Ale do ciebie czuj co wicej
ni sympati. I mam do czekania.
Zamkn oczy.
Jak to moe si uda?
Znajdziemy sposb.
Potpi nas.
W obozach i tak mnie ignoruj zauwaya Navani a o tobie rozgaszaj plotki i kamstwa. Co
jeszcze mog nam zrobi?
Co znajd. Jak na razie krgi wyznawcw mnie nie potpiaj.
Gavilar nie yje powiedziaa Navani, opierajc gow o jego pier. Za jego ycia nie byam
nigdy niewierna, cho Ojciec Burz jeden wie, e miaabym do powodw. Krgi wyznawcw mog sobie
mwi, co chc, ale Argumenty nie zakazuj naszego zwizku. Tradycja to nie to samo co doktryna, a ja
nie bd si powstrzymywa, by ich nie urazi.
Dalinar odetchn gboko, po czym zmusi si, by rozoy rce i si cofn.
Jeli miaa nadziej, e mnie uspokoisz, to raczej ci nie wyszo.
Zaoya rce na piersi. Wci czu miejsce, gdzie jej bezpieczna do dotykaa jego plecw.
agodny dotyk, zarezerwowany dla czonkw rodziny.
Nie jestem tu, by ci uspokaja, Dalinarze. Wrcz przeciwnie.
Prosz. Naprawd potrzebuj czasu do namysu.
Nie pozwol, by mnie odsun. Nie zignoruj tego, co si wydarzyo. Nie...
Navani przerwa jej agodnie. Nie porzuc ci. Obiecuj.
Patrzya na niego, po czym na jej twarzy pojawi si umieszek.

Dobrze. Ale dzi co zacze.


Ja to zaczem? spyta, jednoczenie rozbawiony, peen uniesienia, skonsternowany, zmartwiony
i zawstydzony.
To ty mnie pocaowae, Dalinarze zauwaya od niechcenia, otwierajc drzwi i wychodzc do
przedsionka.
Ty mnie uwioda.
Co takiego? Uwiodam? Posaa mu spojrzenie. Dalinarze, nigdy w yciu nie byam bardziej
otwarta i szczera.
Wiem odpar z umiechem. I to wanie byo tak uwodzicielskie.
Zamkn cicho drzwi i westchn.
Krwi przodkw moich, pomyla, dlaczego to nigdy nie moe by proste?
A jednak, wbrew jego mylom, czu, e cay wiat sta si bardziej waciwy przez to, e postpi
niewaciwie.

Ciemno staje si paacem. Niech wada! Niech wada!.


Kakevah roku 1173, 22 sekundy przed mierci. Ciemnooki Selay nieznanego zawodu.
Sdzisz, e one nas uratuj? spyta Moash, krzywic si na widok modlitwy przywizanej do
prawego przedramienia Kaladina.
Kaladin spojrza w bok. Sta w swojej typowej pozie, gdy onierze Sadeasa przekraczali ich most.
Chodne wiosenne powietrze wydawao si przyjemne, kiedy zacz prac. Niebo byo jasne, bezchmurne, a
stranicy burz nie zapowiadali adnej arcyburzy.
Modlitwa przywizana do jego ramienia bya prosta. Trzy glify wiatr, ochrona, bliscy. Modlitwa
do Jezerezeha Ojca Burz by ochroni przyjaci i bliskich. Bezporednia, jak lubia jego matka. Mimo
wyrafinowania i cierpkiego poczucia humoru, kiedy Hesina wyszywaa lub pisaa modlitw, bya ona prosta
i szczera. Noszenie tych znakw mu j przypominao.
Nie wierz, e zapacie za to spore pienidze doda Moash. Jeli jacy Heroldowie patrz, nie
zwracaj uwagi na mostowych.
Ostatnio czuj si nostalgicznie.
Modlitwa pewnie bya bez znaczenia, ale ostatnio mia powd, by zacz wicej myle o religii.
ycie niewolnika sprawiao, e wielu miao kopot, by uwierzy, e ktokolwiek lub cokolwiek ich strzee.
Jednak wielu mostowych podczas uwizienia stawao si ludmi religijnymi. Dwie grupy, przeciwne
reakcje. Czy to znaczyo, e niektrzy s gupi, a inni bezduszni, a moe co zupenie innego?
Oni nas doprowadz do mierci powiedzia z tyu Drehy. I tyle.
Mostowi byli wyczerpani. Kaladin i jego druyna caymi nocami pracowali w rozpadlinach. Hashal
ustalia cise zasady, wymagajc od nich odzyskiwania wikszych iloci broni i pancerzy. eby zgromadzi
cay kontyngent, musieli zrezygnowa ze szkolenia.
A dzi zostali obudzeni na porann wypraw po zaledwie trzech godzinach snu. Stali w szeregu z

opuszczonymi ramionami, a jeszcze nie dotarli do spornego paskowyu.


Niech do tego dojdzie powiedzia Blizna stojcy po drugiej stronie. Chc naszej mierci? C,
ja si nie wycofam. Pokaemy im, czym jest odwaga. Mog si chowa za naszymi mostami, kiedy my
bdziemy naciera.
To nie zwycistwo stwierdzi Moash. Zaatakujmy onierzy. Teraz.
Nasze wasne oddziay? spyta Sigzil, obracajc ciemn gow i spogldajc wzdu szeregu..
Pewnie powiedzia Moash, wci patrzc si przed siebie. I tak nas zabij. Zabierzmy paru z
nich przed sob. Potpienie, moe od razu rzuci si na Sadeasa? Jego stra nie bdzie si tego spodziewa.
Zao si, e uda nam si przewrci kilku, wzi ich wcznie i zabra si za zabijanie jasnookich, nim
nas porbi.
Kilku mostowych mrukno z aprobat, patrzc na przechodzcych onierzy.
Nie sprzeciwi si Kaladin. Niczego nie osigniemy. Zabij nas, zanim zdymy sprawi
najmniejsze kopoty Sadeasowi.
Moash splun.
A tym co osigniemy? Potpienie, Kaladinie, ja ju si czuj, jakbym mia ptl na szyi!
Mam plan powiedzia Kaladin.
Czeka na sprzeciwy. Jego wczeniejsze plany nie zadziaay.
C odezwa si Moash. A jaki?
Dzi zobaczysz stwierdzi Kaladin. Jeli zadziaa, kupi nam czas. Jeli si nie powiedzie, umr.
Popatrzy po ich twarzach. W takim wypadku Teft ma rozkazy, by dzi wieczorem poprowadzi was do
ucieczki. Nie jestecie gotowi, ale przynajmniej bdziecie mieli szans. To byo lepsze ni prba ataku na
Sadeasa, kiedy przechodzi przez most.
Ludzie Kaladina pokiwali gowami, a Moash wydawa si zadowolony. Sta si tak lojalny, jak z
pocztku by oporny. By w gorcej wodzie kpany, ale rwnoczenie najlepiej posugiwa si wczni.
Podjecha Sadeas w czerwonym Pancerzu, na dereszowatym ogierze. Na gowie mia hem, ale
podnis zason. Przypadkowo przejecha po mocie Kaladina, cho jak zawsze mia do wyboru
dwadziecia. Sadeas nie posa druynie mostu czwartego nawet spojrzenia.
Rozproszy si i przej rozkaza Kaladin, gdy arcyksi przejecha.
Mostowy przeszli po swoim mocie, a wtedy dowdca wyda rozkaz wcignicia go za sob i
podniesienia.
Wydawa si ciszy ni kiedykolwiek wczeniej. Mostowi ruszyli truchtem, omijajc kolumn
armii i pieszc si w stron kolejnej rozpadliny. W pewnej odlegoci podaa za nimi druga armia w
bkicie wykorzystujca do przejcia inne druyny mostowe Sadeasa. Wygldao na to, e Dalinar Kholin
zrezygnowa ze swoich masywnych mechanicznych mostw i wykorzystywa do przejcia druyny Sadeasa.
Tyle zostao z jego honoru i oporw przeciwko powicaniu ycia mostowych.
W sakiewce Kaladin mia spor liczb napenionych kul, ktre otrzyma od bankierw w zamian za
wiksz liczb burych kul. Nie znosi tyle traci na wymianie, ale potrzebowa Burzowego wiata.

Szybko dotarli do nastpnej rozpadliny. Ta bya przedostatnia, zgodnie z tym, czego dowiedzia si
od Matala, ma Hashal. onierze zaczli sprawdza pancerze, przeciga si, w powietrzu niczym mae
wsteczki unosiy si niecierpliwospreny.
Mostowi postawili most i cofnli si. Kaladin zauway Lopena i milczcego Dabbida z nosidem, na
ktrym mieli bukaki i bandae. Lopen zaczepi nosido o hak u pasa, ktry zastpowa mu brakujc rk.
Przechodzili midzy mostowymi, podajc im wod.
Mijajc Kaladina, Lopen wskaza na due wybrzuszenie porodku nosida. Pancerz.
Kiedy chcesz go dosta? spyta Lopen cicho, opuszczajc nieco nosido i podajc Kaladinowi
bukak.
Tu przed ostatnim natarciem odpar Kaladin. Dobrze ci poszo, Lopenie.
Mczyzna mrugn.
Jednorki Herdaz i tak jest dwa razy bardziej przydatny od bezmzgiego Alethiego. Poza tym,
dopki wci mam cho jedn rk, mog robi to. Ukradkowo zrobi wulgarny gest w stron
maszerujcych onierzy.
Kaladin umiechn si, ale by zbyt zdenerwowany, by czu rozbawienie. Mino wiele czasu, od
kiedy dra przed ruszeniem do walki. Wydawao mu si, e Tukks ju dawno wybi mu to z gowy.
Hej! zawoa kto nagle. Potrzebuj tego.
Kaladin obrci si i zobaczy zbliajcego si onierza. Takich wanie ludzi nauczy si unika
jeszcze w armii Amarama. Ciemnooki, ale wzgldnie wysokiej rangi, by potny i pewnie dosta awans
gwnie ze wzgldu na rozmiary. Pancerz mia dobrze utrzymany, ale ju mundur pod spodem by
poplamiony i pomity. Do tego podwin rkawy, ukazujc owosione ramiona.
Z pocztku Kaladin sdzi, e tamten zauway gest Lopena. Ale mczyzna nie wydawa si
wcieky. Odepchn Kaladina na bok i odebra bukak Herdazowi. Zauwayli to stojcy w pobliu onierze
czekajcy na przejcie. Ich wasne zaopatrzenie w wod byo o wiele wolniejsze i co najmniej kilku
mczyzn popatrzyo na Lopena i jego bukaki.
To byby koszmarny precedens, gdyby pozwolili, eby onierze zabrali im wod ale prawdziwy
problem by znacznie powaniejszy. Gdyby ci onierze zaczli toczy si wok nosida po wod,
odkryliby worek z pancerzem.
Kaladin poruszy si szybko i wyrwa onierzowi bukak.
Macie wasn wod.
onierz popatrzy na Kaladina, jakby nie mg uwierzy, e mostowy mu si sprzeciwia. Skrzywi
si i opuci wczni, opierajc j drzewcem o ziemi.
Nie chc czeka.
Co za pech powiedzia Kaladin. Podszed do mczyzny i spojrza mu w oczy.
Przekl tego idiot. Jeli dojdzie do szarpaniny...
onierz zawaha si, jeszcze bardziej zaskoczony tak agresywn postaw u mostowego. Kaladin nie
mia tak masywnych ramion, ale by o dwa palce wyszy. Na twarzy onierza malowaa si niepewno.

Cofnij si, pomyla Kaladin.


Ale nie. Wycofanie si w konfrontacji z mostowym, kiedy jego oddzia patrzy? Mczyzna zacisn
pi.
W cigu kilku chwil na miejscu znalaza si caa druyna mostowych. onierz zamruga, kiedy most
numer cztery otoczy Kaladina w agresywnym szyku odwrconego klina, poruszajc si naturalnie i gadko,
jak zostali wyszkoleni. Wszyscy zacisnli pici, wyranie pokazujc mczynie, e dwiganie ciarw
wzmocnio ich minie bardziej ni u przecitnego onierza.
Mczyzna popatrzy na swj oddzia, jakby szukajc wsparcia.
Chcesz teraz wywoa bijatyk, przyjacielu? spyta cicho Kaladin. Jeli zrobisz krzywd
mostowym, zastanawiam si, komu Sadeas kae biec z tym mostem.
Mczyzna popatrzy na Kaladina, milcza chwil, skrzywi si, zakl i odszed.
Pewnie i tak jest pena kremu mrukn, wracajc do oddziau.
Mostowi rozlunili si, cho wczeniej cignli na siebie wicej ni kilka penych uznania spojrze
innych onierzy. Oby nie zorientowali si, e druyna mostowych szybko i bez wahania stana w szyku
typowym dla wcznikw.
Kaladin gestem kaza swoim ludziom si rozproszy. Podzikowa im skinieniem gowy. Cofnli si,
a Kaladin rzuci odzyskany bukak Lopenowi.
Niszy mczyzna umiechn si krzywo.
Od tej chwili bd na nie bardziej uwaa, gancho.
Posa spojrzenie onierzowi, ktry prbowa zabra wod.
Co? spyta Kaladin.
No wiesz, mam krewniaka wrd woziwodw odpar Lopen. I sdz, e jest mi winien
przysug po tym, jak pomogem przyjacice jego siostry uciec przed tym mczyzn, ktry jej szuka...
Naprawd masz wielu krewniakw.
Nigdy zbyt wielu. Jak zaczepisz jednego z nas, to zaczepiasz nasz wszystkich. Tego wy,
somogowi, nigdy nie rozumiecie. Bez obrazy i w ogle, gancho.
Kaladin unis brew.
Nie rb kopotw temu onierzowi. Nie dzisiaj. Wkrtce narobi ich do, doda w mylach.
Lopen westchn.
Dobrze. Tylko ze wzgldu na ciebie. Unis bukak. Naprawd nie chcesz si napi?
Kaladin nie chcia, odek mu si skrca, ale zmusi si do wzicia bukaka i wypicia kilku ykw
wody.
Wkrtce nadszed czas, by przej i dwign most po raz ostatni. Do natarcia. onierze Sadeasa
ustawiali si w szyku, jasnoocy jedzili w rne strony, wydajc rozkazy. Matal gestem kaza druynie
Kaladina ruszy przodem. Armia Kholina zostaa z tyu, wolniejsza ze wzgldu na wiksz liczebno.
Kaladin zaj miejsce na samym przedzie mostu. Przed nimi Parshendi ju ustawili si z ukami na
krawdzi swojego paskowyu, patrzc na zbliajce si natarcie. Czy ju piewali? Kaladinowi wydawao

si, e syszy ich gosy.


Moash sta po prawej Kaladina, Skaa po lewej. Tylko trzech na pozycji mierci, gdy brakowao im
ludzi. Umieci Shena na samym kocu, by nie widzia, co Kaladin mia zrobi.
Wysun si spod mostu, kiedy ruszymy powiedzia im Kaladin. Skaa, przejmujesz
dowodzenie. Niech nie przerywaj biegu.
Dobrze zgodzi si Skaa. Bdzie ciko nosi bez ciebie. Mam mao ludzi i jestemy bardzo
sabi.
Poradzicie sobie. Musicie.
Kaladin nie widzia twarzy Skay, gdy zasania j most, ale gos mczyzny wydawa si bardzo
zaniepokojony.
To, co chcesz wyprbowa, jest niebezpieczne?
By moe.
Mog pomc?
Obawiam si, e nie, przyjacielu. Ale twoje pytanie dodaje mi si.
Skaa nie zdy odpowiedzie. Matal rykn na druny mostowe, kac im rusza. W gr wyleciay
strzay, by odwrci uwag Parshendich. Most czwarty ruszy biegiem.
A Kaladin wysun si i ruszy naprzd. Lopen, ktry czeka z boku, rzuci mu worek z pancerzem.
Matal krzykn w panice na Kaladina, lecz mostowi ju ruszyli. Kaladin skupi si na swoim celu,
zapewnieniu bezpieczestwa druynie mostu numer cztery, i odetchn gboko. Burzowe wiato popyno
z sakiewki u pasa, ale nie wcign go zbyt wiele. Do, by poczu przypyw energii.
Syl unosia si przed nim, jak zafalowanie powietrza, niemal niewidzialna. Kaladin szarpniciem
rozwiza worek, wycign kamizel i zarzuci j niezrcznie przez gow. Zignorowa rzemyki i naoy
hem, jednoczenie przeskakujc nad ska. Ostatnia bya tarcza, grzechocca komi Parshendich
przywizanymi z przodu.
Nawet wkadajc pancerz, Kaladin bez trudu utrzyma si daleko przed obcionymi mostowymi.
Jego wypenione Burzowym wiatem nogi szybko i pewnie stawiay kroki.
ucznicy Parshendich tu przed nim nagle przestali piewa. Kilku opucio uki, a cho byli za
daleko, by widzie ich twarze, wyczuwa ich oburzenie. Spodziewa si tego. Na to liczy.
Parshendi pozostawiali swoich zmarych. Nie dlatego, e si nie troszczyli, ale dlatego, e uwaali
poruszenie ich cia za straszliw obraz. Samo dotknicie zmarego zdawao si grzechem. Jeli tak wanie
byo, to czowiek bezczeszczcy ciaa i noszcy je do walki byby o wiele gorszy.
Kiedy Kaladin si przybliy, ucznicy rozpoczli inn pie. Szybk i gwatown, bardziej
skandowanie ni melodi. Ci, ktrzy opucili uki, unieli je.
I prbowali go zabi wszystkim, co mieli.
Strzay leciay w jego stron. Dziesitki. Nie wystrzeliwali ich wymierzonymi falami, lecz
indywidualnie, szybko, dziko, kady ucznik strzela w stron Kaladina najszybciej jak mg. Opada na
niego deszcz mierci.

Czujc przypieszone bicie serca, Kaladin uskoczy w lewo, zeskakujc z niewielkiego gazu. Strzay
przecinay powietrze wok niego, niebezpiecznie blisko. Jednak kiedy by peen Burzowego wiata, jego
minie reagoway szybko. Uchyli si przed strzaami, po czym zwrci w inn stron, poruszajc si
przypadkowo.
Za jego plecami druyna mostu czwartego znalaza si w zasigu, lecz w ich stron nie zostaa
wystrzelona ani jedna strzaa. Inne druyny mostowe rwnie zostay zignorowane, gdy na Kaladinie
skupiao si wielu ucznikw. Strzay spaday coraz szybciej, niczym deszcz, odbijay si od jego tarczy.
Jedna rozcia jego rami, inna zamaa si na hemie, niemal go zrzucajc.
Z rki sczyo si Burzowe wiato, nie krew, i ku zadziwieniu Kaladina rana zacza si powoli
zasklepia, na skrze pojawi si szron, a Burzowe wiato zaczo si wyczerpywa. Wcign wicej,
napeniajc si do granicy widocznoci. Uskakiwa, uchyla si, biega, skaka.
Jego wyszkolone odruchy bitewne radoway si t now prdkoci, tarcz apa strzay w powietrzu.
Zupenie jakby jego ciao pragno tej umiejtnoci, jakby urodzi si, by wykorzystywa Burzowe wiato.
Wczeniej y powoli i bezsilnie. Teraz zosta uzdrowiony. Nie wykracza poza granic swoich moliwoci
nie, w kocu j osign.
Chmura strza pragna jego krwi, lecz Kaladin wirowa midzy nimi, po jego ramieniu znw
przelizgn si grot, lecz pozostae odrzuci tarcz lub napiernikiem. Nadesza kolejna salwa, a on unis
tarcz, obawiajc si, e bdzie zbyt powolny. Jednak strzay zmieniy tor lotu, poleciay w stron jego
tarczy i wbiy si w ni.
Przycigam je do niej! Przypomnia sobie dziesitki natar z mostem, kiedy strzay wbijay si w
drewno w pobliu miejsca, gdzie jego donie ciskay uchwyty. Zawsze mijay go o wos.
Od jak dawna to robi? pomyla Kaladin. Jak wiele strza przycignem do mostu, oddalajc je
od siebie?
Nie mia czasu si nad tym zastanawia. Cay czas si porusza, uchyla. Czu strzay przecinajce
powietrza, sysza ich trzask, czu drzazgi, gdy uderzay w kamie albo tarcz i amay si. Mia nadziej, e
odwrci uwag czci Parshendich od wasnej druyny, ale nie spodziewa si, e uzyska tak siln reakcj.
W gbi duszy radowa si dreszczem uchylania si, uskakiwania i blokowania deszczu strza. Stawa
si coraz wolniejszy. Prbowa wcign Burzowe wiato, ale go nie byo. Oprni kule. Spanikowa,
wci uskakujc, lecz wtedy deszcz strza zacz rzednie.
Kaladin zorientowa si z zaskoczeniem, e druyny mostowych rozdzieliy si wok niego, dajc
mu miejsce na robienie unikw, podczas gdy oni sami go mijali i stawiali swj ciar. Most czwarty by ju
na miejscu, kawaleria szarowaa w stron ucznikw. Mimo to niektrzy z rozwcieczonych Parshendich
wci strzelali do Kaladina. onierze zabili ich bez trudu, oczyszczajc teren i robic miejsce dla piechoty
Sadeasa.
Kaladin opuci tarcz. Bya najeona strzaami. Z trudem zdy zapa oddech, gdy mostowi
podeszli do niego, krzyczc radonie, i niemal go przewrcili.
Ty gupcze! powiedzia Moash. Ty burzowy gupcze! Co to byo? Co ty sobie mylae?

Niewiarygodne powiedzia Skaa.


Powiniene zgin doda Sigzil, cho na jego zazwyczaj surowej twarzy pojawi si umiech.
Ojcze Burz. Moash wycign strza wbit w kamizel Kaladina na wysokoci ramienia.
Popatrzcie na to.
Kaladin spuci wzrok i z zaskoczeniem ujrza tuzin otworw w bokach kamizeli i koszuli, gdzie o
wos unikn trafienia. Trzy strzay wbiy si w skrzni.
Burz Bogosawiony stwierdzi Blizna. I tyle.
Kaladin wzruszeniem ramion zby ich pochway, jego serce wci walio w piersi. Czu si otpiay.
Zadziwiony, e przey, zmroony przez Burzowe wiato, ktre wchon, wyczerpany, jakby bra udzia w
biegu z przeszkodami. Popatrzy na Tefta, unoszc brew, i skin gow na sakiewk u pasa.
Teft potrzsn gow. Obserwowa Burzowe wiato unoszce si z ciaa Kaladina nie byo
widoczne dla patrzcych, nie w wietle dnia. Mimo to, sposb, w jaki Kaladin unikn strza, musia
wyglda niewiarygodnie, nawet bez widocznego blasku. Jeli wczeniej kryy o nim pogoski, po czym
takim musiay urosn.
Odwrci si, by spojrze na maszerujce oddziay. Kiedy to zrobi, co sobie przypomnia. Wci
musia zaj si Matalem.
Do szeregu powiedzia.
Niechtnie spenili jego polecenie i ustawili si przy nim w dwuszeregu. Matal sta przy ich mocie.
Wydawa si zaniepokojony, i nic dziwnego. Podjecha do niego Sadeas. Kaladin zacisn zby,
przypominajc sobie, jak jego poprzednie zwycistwo kiedy biegli z mostem z boku zostao postawione
na gowie. Zawaha si, po czym popieszy w stron mostu, gdzie Sadeas mia wanie przejecha obok
Matala. Ludzie Kaladina podyli za nim.
Kaladin dotar na miejsce, gdy Matal kania si wanie Sadeasowi, ktry mia na sobie swj
wspaniay czerwony Pancerz Odprysku. Mostowi rwnie si ukonili.
Avarak Matal powiedzia Sadeas. Skin w stron Kaladina. Ten czowiek wyglda znajomo.
To ten sam, co wczeniej, owiecony odpar nerwowo Matal. Ten, ktry...
Ach tak. Cud. A ty tak po prostu posae go przodem jako przynt? Mona by sdzi, e
zawahasz si, nim zdecydujesz si podj takie rodki.
Bior na siebie pen odpowiedzialno, owiecony powiedzia Matal, robic dobr min do zej
gry.
Sadeas popatrzy na pole bitwy.
Na cae twoje szczcie, to zadziaao. Bd ci musia teraz awansowa. Potrzsn gow. Te
dzikusy praktycznie zignoroway natarcie. Wszystkie dwadziecia mostw na miejscu, niemal bez ofiar.
Wydaje si to wrcz marnotrawstwem. Uznaj si za pochwalonego. Zadziwiajce, jak ten chopak si
uchyla... Spi konia i wkrtce pozostawi Matala i mostowych daleko w tyle.
To by najbardziej dwuznaczny awans, o jakim sysza Kaladin, ale musiao mu to wystarczy.
Umiechn si szeroko, kiedy Matal odwrci si do niego i spojrza na niego z wciekoci.

Ty... wyrzuci z siebie Matal. Mogem zosta przez ciebie stracony!


A w zamian zaatwiem wam awans odpar Kaladin.
Most numer cztery stan przy nim.
Powinienem i tak ci wywiesi.
Ju kto wczeniej prbowa odpar Kaladin. Nie zadziaao. Poza tym wiecie, e od tej pory
Sadeas bdzie oczekiwa, e bd rozprasza ucznikw. ycz powodzenia w prbie skonienia do tego
innych mostowych.
Matal poczerwienia. Odwrci si i ruszy sprawdzi inne druyny mostowe. Dwie najblisze most
sidmy i osiemnasty stay wpatrzone w stron Kaladina i jego druyny.
Wszystkie dwadziecia mostw na miejscu? Niemal bez ofiar?
Ojcze Burz, pomyla Kaladin. Ilu ucznikw do mnie strzelao?
Udao ci si, Kaladinie! wykrzykn Moash. Odkrye tajemnic. Musimy sprawi, eby to
zadziaao. Rozszerzy.
Zao si, e i ja mgbym uchyla si przed strzaami, jeli tylko o to chodzi powiedzia Blizna.
Gdybymy mieli do pancerza...
Powinnimy mie wicej ni jednego zgodzi si Moash. Najlepiej piciu, biegajcych dookoa
i przycigajcych ataki Parshendich.
Koci powiedzia Skaa, zakadajc rce na piersi. To przez nie si udao. Parshendi byli tak
wciekli, e zignorowali druyny mostowych. Gdyby caa pitka miaa koci Parshendich...
To zmusio Kaladina do zastanowienia. Obejrza si za siebie, rozgldajc si wrd mostowych.
Gdzie by Shen?
Tam. Siedzia na kamieniach, odlegy, wpatrzony przed siebie. Kaladin zbliy si z pozostaymi.
Parshmen spojrza na niego, jego twarz bya mask cierpienia, po policzkach pyny zy. Popatrzy na
Kaladina i zadra, odwrci si, zamkn oczy.
Usiad tak w chwili, kiedy zobaczy, co zrobie, chopcze powiedzia Teft, drapic si po
brodzie. Moe si ju nie nadawa do wypraw.
Kaladin zdj hem z pancerzem z gowy i przeczesa wosy palcami. Pancerz przyczepiony do jego
ubrania lekko mierdzia, cho przecie na dole go opuka.
Zobaczymy powiedzia Kaladin, czujc ukucie poczucia winy. Nie na tyle silne, by przytoczy
rado z uratowania swoich ludzi, ale do, by nieco j stumi. Na razie wci jest wiele druyn, do
ktrych strzelano. Wiecie, co robi.
Mczyni pokiwali gowami i ruszyli na poszukiwanie rannych. Kaladin zostawi jednego
mostowego na stray przy Shenie nie by pewien, co zrobi z parshmenem i prbowa nie pokaza po
sobie wyczerpania, kiedy odoy mokry od potu hem i kamizel do nosida Lopena. Uklk, eby
sprawdzi sprzt medyczny, gdyby by potrzebny, i odkry, e jego rka dry. Przycisn j do ziemi, by j
unieruchomi, i odetchn gboko.
Zimna, lepka skra, pomyla. Nudnoci. Sabo. By w szoku.

Wszystko w porzdku, chopcze? spyta Teft, klkajc obok niego.


Wci mia banda na ramieniu po tym, jak zosta postrzelony kilka wypraw wczeniej, ale to nie
powstrzymywao go od dwigania. I tak brakowao im ludzi.
Nic mi nie bdzie.
Kaladin wyj bukak i unis go drc doni. Z trudem go odkorkowa.
Nie wygldasz...
Nic mi nie bdzie powtrzy Kaladin, napi si i opuci bukak. Wane, e ludzie s
bezpieczni.
Bdziesz to robi za kadym razem, kiedy bdziemy szli do bitwy?
Cokolwiek zapewni im bezpieczestwo.
Nie jeste niemiertelny, Kaladinie powiedzia cicho Teft. wietlistych dawao si zabi, tak
samo jak innych ludzi. Prdzej czy pniej jedna z tych strza trafi ci w szyj zamiast w rami.
Burzowe wiato leczy.
Burzowe wiato pomaga twojemu ciau si leczy. Sdz, e to pewna rnica. Teft pooy
rk na ramieniu Kaladina. Nie moemy ci straci, chopcze. Ludzie ci potrzebuj.
Nie mog unika wystawiania si na niebezpieczestwo, Teft. I nie zostawi ludzi pod deszczem
strza, jeli mog co z tym zrobi.
C powiedzia Teft musisz pozwoli, by kilku z nas poszo z tob. Most poradzi sobie z
dwudziestoma picioma, jeli to konieczne. To daje nam paru dodatkowych, jak mwi Skaa. I zao si,
e niektrzy z tamtych rannych z innych druyn, ktrych uratowalimy, czuj si ju do dobrze, by pomc
nam dwiga. Nie odwa si odesa ich do ich druyn, przynajmniej tak dugo, jak dugo most czwarty
bdzie robi to, co zrobie dzisiaj, i pomaga w ten sposb w natarciu.
Ja... Kaladin urwa. Wyobraa sobie Dalleta robicego co podobnego. Zawsze powtarza, e
czci jego obowizkw jako sieranta byo utrzymanie Kaladina przy yciu. Dobrze.
Teft pokiwa gow i podnis si.
Bye wcznikiem, Teft powiedzia Kaladin. Nie prbuj zaprzecza. Jak skoczye tutaj, w
tych druynach mostowych?
To moje miejsce.
Teft odszed, by nadzorowa poszukiwanie rannych.
Kaladin usiad, a po chwili pooy si, czekajc, a ustpi szok. Na poudnie przybya inna armia
pod bkitnym sztandarem Dalinara Kholina. Przeszli na ssiedni paskowy.
Kaladin zamkn oczy, by odzyska siy. W kocu co usysza i podnis powieki. Na jego piersi ze
skrzyowanymi nogami siedziaa Syl. Za jej plecami armia Dalinara Kholina zacza natarcie na pole bitwy
i nikt do nich nie strzela. Sadeas odci Parshendich.
To byo niesamowite powiedzia do Syl. Co zrobiem ze strzaami.
Wci sdzisz, e jeste przeklty?
Nie. Wiem, e nie jestem. Spojrza na zachmurzone niebo. Ale to znaczy, e wszystkie poraki

byy moj win. Pozwoliem umrze Tienowi, zawiodem wcznikw, niewolnikw, ktrych prbowaem
uratowa, Tarah... Od jakiego czasu o niej nie myla. Poraka z ni bya inna ni z pozostaymi, ale
wci bya porak. Jeli to nie przeklestwo ani pech, aden bg na grze nie jest na mnie zy, musz y
ze wiadomoci, e z odrobin wysiku... z odrobin praktyki lub wiedzy... mgbym ich uratowa.
Syl zmarszczya czoo.
Kaladinie, musisz si z tym pogodzi. Te sprawy to nie twoja wina.
Ojciec zawsze tak mwi. Umiechn si sabo. Przezwyci poczucie winy, Kaladinie.
Przejmuj si, ale nie za bardzo. Przyjmuj odpowiedzialno, ale si nie obwiniaj. Chro, ratuj, pomagaj, ale
wiedz, kiedy zrezygnowa. To takie niepewne pki, po ktrych musz kroczy. Jak mam to zrobi?
Nie wiem. Nic z tego nie wiem, Kaladinie. Ale rozrywasz si. Na zewntrz i wewntrz.
Kaladin wpatrzy si w niebo.
To byo cudowne. Byem burz, Syl. Parshendi nie mogli mnie dopa. Ich strzay byy niczym.
To dla ciebie co nowego. Zbyt si wysilie.
Uratuj ich wyszepta Kaladin. Dokonaj niemoliwego, Kaladinie. Ale zbytnio si nie
wysilaj. I nie czuj si winny, jeli ci si nie powiedzie. Niepewne pki, Syl. Jake wskie...
Jego ludzie wrcili z rannym mczyzn, Thaylenem o kwadratowej szczce, z ktrego ramienia
sterczaa strzaa. Kaladin zabra si do pracy. Jego donie wci lekko dray, ale nie tak bardzo, jak
wczeniej.
Mostowi stoczyli si wok niego i patrzyli. Ju zacz szkoli Ska, Drehyego i Blizn, ale kiedy
tak wszyscy si przygldali, Kaladin odkry, e nie moe si powstrzyma przed wyjanieniami.
Jeli naciniecie tutaj, moecie spowolni upyw krwi. To nie jest szczeglnie powana rana, cho
pewnie dosy boli... pacjent skrzywi si, potwierdzajc jego sowa ...a prawdziwym problemem bdzie
zakaenie. Trzeba przemy ran, eby si upewni, e nie pozostay adne drzazgi ani kawaki metalu, a
pniej j zaszy. Minie i skra ramienia si poruszaj, wic potrzebujecie mocnej nici, eby utrzymaa
brzegi rany razem. Teraz...
Kaladinie odezwa si Lopen. Wydawa si zaniepokojony.
Co? spyta Kaladin, nie przerywajc pracy.
Kaladinie! Lopen zawoa go po imieniu, zamiast zwyczajowego gancho.
Kaladin wsta. Odwrciwszy si, ujrza niskiego Herdaza stojcego z tyu tumu i pokazujcego w
stron rozpadliny. Bitwa przeniosa si na pnoc, ale grupa Parshendich przebia si przez szeregi Sadeasa.
Mieli uki.
Kaladin przyglda si osupiay, jak grupa Parshendich ustawia si w szyku i nacigna uki.
Pidziesit strza, a wszystkie wycelowane w druyn Kaladina. Parshendich najwyraniej nie obchodzio,
e wystawiaj si na atak od tyu. Skupiali si na jednym.
Zniszczeniu Kaladina i jego ludzi.
Kaladin krzykn ostrzegawczo, ale czu si tak powolny, tak zmczony. Mostowi odwrcili si w
chwili, gdy ucznicy wycelowali. Ludzie Sadeasa zazwyczaj bronili rozpadliny, by powstrzyma

Parshendich przed zrzuceniem mostw i odciciem im drogi ucieczki. Tym razem jednak, kiedy onierze
zorientowali si, e ucznicy nie prbowali zniszczy mostw, nie popieszyli, by ich powstrzyma.
Zostawili mostowych na mier, skupiajc si na odciciu Parshendim drogi do mostw.
Ludzie Kaladina byli odsonici. Idealne cele. Nie! To nie moe si tak skoczy. Nie po tym...
W szereg Parshendich co si wbio. Pojedyncza posta w szarym pancerzu, unoszca dugi miecz.
Odpryskowy przebija si przez rozproszonych ucznikw, wbijajc si w ich szeregi. W stron druyny
Kaladina poleciay strzay, ale zostay wypuszczone zbyt wczenie i le wycelowane. Kilka trafio na tyle
blisko, e mostowi si uchylili, ale nikt nie zosta trafiony.
Parshendi padali pod Ostrzem Odpryskowego, niektrzy wpadali do rozpadliny, inni si cofali.
Reszta zgina z wypalonymi oczyma. W krtkiej chwili oddzia pidziesiciu ucznikw zmieni si w
stert trupw.
Stra honorowa Odpryskowego go dogonia. Odwrci si, a jego pancerz wieci, gdy Odpryskowy
unis Ostrze w gecie pozdrowienia w stron mostowych. Nastpnie ruszy w inn stron.
To by on powiedzia Drehy. Dalinar Kholin. Krlewski wuj.
Uratowa nas! doda Lopen.
Phi. Moash otrzepa si. Po prostu zobaczy grup niechronionych ucznikw i wykorzysta
okazj do ataku. Jasnookich nie obchodzimy. Prawda, Kaladinie?
Kaladin wpatrywa si w miejsce, gdzie przed chwil stali ucznicy. W jednej chwili mg wszystko
straci.
Kaladinie? powtrzy Moash.
Masz racj odpar w kocu Kaladin. Po prostu wykorzysta okazj.
Ale dlaczego w takim razie unis Ostrze w stron Kaladina?
Od teraz powiedzia Kaladin bdziemy si bardziej wycofywa, kiedy onierze zaczn
przechodzi. Dotd ignorowali nas po rozpoczciu bitwy, ale teraz ju nie. Co dzi zrobiem... co ju
wkrtce wszyscy bdziemy robi... bardzo ich rozzoci. Tak bardzo, e zaczn zachowywa si gupio i
zapragn naszej mierci. Na razie Leyten, Narm, znajdcie dobre punkty i obserwujcie pole bitwy. Chc
wiedzie, jeli jaki Parshendi zbliy si do tej rozpadliny. Zabandauj tego tutaj i si cofniemy.
Dwaj zwiadowcy odbiegli, a Kaladin odwrci si w stron rannego.
Moash uklk obok niego.
Atak przeciwko przygotowanemu wrogowi bez utraty mostu, Odpryskowy przypadkiem ruszajcy
nam na pomoc, sam Sadeas nas skomplementowa. Naprawd zaczynam myle, e powinienem sobie
sprawi tak opask.
Kaladin spojrza na modlitw. Poplamia j krew z rany ramienia, ktrej znikajce Burzowe wiato
nie wyleczyo do koca.
Zaczekaj, a uda si nam uciec. Kaladin skoczy szycie. To prawdziwa prba.

Pragn zasn. Wiem teraz, dlaczego robicie to, co robicie, i nienawidz was za to. Nie bd mwi
o prawdach, ktre widz.
Kakashah roku 1173, 142 sekundy przed mierci. Marynarz Shin, pozostawiony przez zaog, gdy
rzekomo przynosi im pecha. Prbka waciwie bezuyteczna.
Widzicie? Leyten obrci kawaek skorupy w doni. Jeli wyobimy go wzdu krawdzi,
ostrze... a w tym wypadku strzaa... przelizgnie si z dala od twarzy. Nie chcielibymy, eby straci ten
swj liczny umiech.
Kaladin umiechn si i przyj pancerz z powrotem. Leyten starannie go wyrzebi, robic otwory
na rzemienie, ktrymi mona byo przywiza go do kamizelki. W nocy rozpadlina bya zimna i ciemna.
Nie widzieli nieba, przez co czuli si jak w jaskini. Jedynie od czasu do czasu na grze zamigotaa gwiazda,
udowadniajc, e jest inaczej.
Jak szybko moesz je przygotowa? spyta Leytena.
Wszystkie pi? Pewnie przed kocem nocy. Caa sztuka polegaa na odkryciu, jak to obrabia.
Postuka w pancerz kostkami palcw. Co niesamowitego. Niemal tak twarde jak stal, ale dwa razy
lejsze. Trudno je przeci lub zama. Ale poddaje si cakiem atwo, jeli wierci.
Dobrze odpar Kaladin. Poniewa nie chc piciu kompletw. Chc po jednym dla kadego.
Leyten unis brew.
Jeli w kocu pozwol nam nosi pancerz powiedzia Kaladin kady dostaje swj. Oczywicie
poza Shenem.
Matal pozwoli, by zostawili go w koszarach, parshmen nie chcia nawet spojrze na Kaladina.
Leyten pokiwa gow.
W porzdku. Ale potrzebuj pomocy.
Moesz wykorzysta rannych. Wydostaniemy tyle skorup, ile si tylko da.

Jego sukces sprawi, e druynie mostu numer cztery byo atwiej. Kaladin upiera si, e jego ludzie
potrzebuj czasu, by odszuka skorupy, i Hashal, ktra nie miaa o niczym pojcia, zmniejszya ich
kontyngent. Ju udawaa bez wikszego trudu e pancerz od pocztku by jej pomysem, i ignorowaa
spekulacje, skd si wzi. Kiedy jednak spojrzaa Kaladinowi w oczy, widzia niepokj. Co jeszcze mg
wymyli? Jak na razie nie odwaya si go usun. W kocu dziki niemu zyskaa pochwa Sadeasa.
Jak ucze zbrojmistrza wyldowa wrd mostowych? spyta Kaladin, gdy Leyten znw zabra
si do pracy. By krpym mczyzn o masywnych ramionach i jasnych wosach. Rzemielnikw
zazwyczaj si nie wyrzuca.
Leyten wzruszy ramionami.
Kiedy pancerz pka i jasnooki dostaje strza w rami, kto musi wzi na siebie win. Jestem
przekonany, e mj mistrz ma jednego dodatkowego ucznia wycznie w takim celu.
C, jego strata to nasze szczcie. Utrzymasz nas przy yciu.
Dam z siebie wszystko. Umiechn si. Trzeba powiedzie, e gorzej ni ty raczej sobie nie
poradz. To cud, e napiernik nie odpad w poowie!
Kaladin poklepa mostowego po ramieniu, po czym zostawi go przy pracy, otoczonego krgiem
topazowych odamkw. Dosta pozwolenie, by je wnosi, wyjaniajc, e jego ludzie potrzebuj wiata do
pracy przy pancerzu. W pobliu Lopen, Skaa i Dabbid wracali z kolejn stert odzyskanego wyposaenia.
Syl leciaa przed nimi, prowadzc ich.
Kaladin szed rozpadlin. Jako rdo wiata mia granat w niewielkim skrzanym nosidle przy
pasie. W tym miejscu rozpadlina si rozwidlaa, tworzc due trjktne skrzyowanie, doskonae miejsce do
wicze z wczni. Do szerokie, by kady mia duo miejsca, ale wystarczajco daleko od staych
mostw, by zwiadowcy nie syszeli echa.
Kaladin kadego dnia wydawa im pocztkowe polecenia, a reszt zostawia Teftowi. Mczyni
wiczyli w blasku kul, niewielkich stert diamentowych odamkw umieszczonych w rogach, przy ktrych
jednak niewiele widzieli. Nigdy nie sdziem, e bdzie mi brakowa tych dni wicze w promieniach
gorcego soca w armii Amarama, pomyla.
Podszed do szczerbatego Hobbera i poprawi jego postaw, po czym pokaza mu, jak
wykorzystywa swj ciar do pchni. Mostowi robili szybkie postpy, szczeglnie dobrze radzili sobie z
podstawami. Niektrzy wiczyli z wczni i tarcz, szkolc si w postawach, w ktrych jedn rk unosili
lejsze wcznie obok gowy, a drug rk tarcze.
Najlepsi byli Blizna i Moash. Waciwie Moash by zadziwiajco dobry. Kaladin przeszed na bok i
obserwowa mczyzn o orlej twarzy. By skupiony, patrzy uwanie, zacisn zby. Zadawa cios za
ciosem, a tuzin kul obdarza go podobn liczb cieni.
Kaladin pamita, jak sam czu takie oddanie. Spdzi tak rok po mierci Tiena, kadego dnia
doprowadzajc si do wyczerpania. Zdecydowany, by sta si lepszym. Zdecydowany, by ju nikt nie umar
ze wzgldu na jego brak umiejtnoci. Sta si najlepszym w swoim oddziale, pniej najlepszym w
kompanii. Niektrzy twierdzili, e by najlepszym wcznikiem w armii Amarama.

Co by si z nim stao, gdyby Tarah nie wytrcia go z tej determinacji? Czyby si wypali, jak
twierdzia?
Moash! zawoa Kaladin.
Mczyzna przerwa i odwrci si w stron Kaladina. Nie straci przy tym rwnowagi.
Kaladin wezwa go gestem i Moash niechtnie podbieg. Lopen zostawi dla nich kilka bukakw,
zawieszonych na sznurkach na kpie hasperw. Kaladin zdj jeden bukak i rzuci go Moashowi. Tamten
napi si i otar usta.
Robisz si coraz lepszy powiedzia Kaladin. Pewnie jeste najlepszy ze wszystkich, ktrych
mamy.
Dziki.
Zauwayem, e wci wiczysz, kiedy Teft pozwala innym zrobi sobie przerw. Oddanie jest
dobre, ale nie pozwl si zamczy. Chc, eby by jednym z wabikw.
Moash umiechn si szeroko. Kady z mczyzn zgosi si, by by jednym z czterech, ktrzy
razem z Kaladinem bd rozprasza Parshendich. To zadziwiajce. Kilka miesicy wczeniej Moash wraz
z pozostaymi z du chci umieszcza nowych albo sabych z przodu mostu, by apali strzay. Teraz co
do jednego zgaszali si na ochotnika do najniebezpieczniejszych zada.
Czy uwiadamiasz sobie, kogo mgby mie w tych ludziach, Sadeasie? pomyla Kaladin. Gdyby
tak bardzo nie zajmowao ci zastanawianie si, jak ich zabi?
Co to dla ciebie znaczy? spyta Kaladin, wskazujc na skryty w pmroku plac wicze.
Dlaczego tak si starasz? Co pragniesz zdoby?
Zemst odpowiedzia z powan min mczyzna.
Kaladin pokiwa gow.
Kiedy kogo straciem. Bo nie posugiwaem si do dobrze wczni. Prawie doprowadziem si
do mierci wiczeniami.
Kto to by?
Mj brat.
Moash pokiwa gow. Pozostali mostowi, w tym Moash, z szacunkiem traktowali tajemnicz
przeszo Kaladina.
Ciesz si, e wiczyem doda Kaladin. I ciesz si, e jeste oddany. Ale musisz by
ostrony. Gdybym cik prac doprowadzi si do mierci, nic by to nie znaczyo.
Pewnie. Ale midzy nami jest rnica, Kaladinie.
Kaladin unis brew.
Ty chciae by zdolny kogo uratowa. Ja chc kogo zabi.
Kogo?
Moash zawaha si, po czym potrzsn gow.
Moe pewnego dnia ci powiem. Wycign rk i chwyci Kaladina za rami. Zrezygnowaem
ze swoich planw, ale ty mi je oddae. Bd ci strzec za cen swojego ycia, Kaladinie. Przysigam ci to,

na krew przodkw moich.


Kaladin spojrza w skupione oczy Moasha i pokiwa gow.
Dobrze. Id pomc Hobberowi i Yakeowi. Nadal maj problemy z pchniciami.
Moash odbieg, by wypeni polecenie. Nie mwi do Kaladina panie i nie odnosi si do niego z
takim samym niewypowiedzianym na gos szacunkiem jak pozostali. Dziki temu Kaladin czu si z nim
swobodniej.
Nastpn godzin Kaladin spdzi, pomagajc swoim ludziom, jednemu po drugim. Wikszo bya
nadgorliwa, caym ciaem rzucaa si do ataku. Kaladin wyjania wag opanowania i precyzji, dziki
ktrym wygrano wicej potyczek ni dziki chaotycznemu entuzjazmowi. Przyjmowali to, suchajc. Coraz
bardziej przypominali mu stary oddzia wcznikw.
To skonio go do zastanowienia. Pamita, jak si czu, kiedy pierwotnie przedstawi swoim ludziom
plan ucieczki. Szuka czego, co mogli zrobi sposobu, by walczy, choby ryzykownego. Szansy. To si
zmienio. Mia teraz druyn, z ktrej by dumny, przyjaci, ktrych pokocha, i by moe moliwo
stabilizacji.
Gdyby nauczyli si uchyla i mieli dobry pancerz, byliby wzgldnie bezpieczni. Moe nawet rwnie
bezpieczni, jak jego stary oddzia wcznikw. Czy ucieczka wci bya najlepszym wyjciem?
To zmartwiona twarz zauway kto dononym gosem.
Kaladin odwrci si, kiedy Skaa podszed i opar si o cian obok niego, zakadajc potne rce
na piersi.
To twarz przywdcy, tak powiem. Zawsze zatroskana. Rogoerca unis krzaczast rud brew.
Sadeas nigdy nie pozwoli nam uciec, szczeglnie teraz, gdy okazalimy si tak obiecujcy.
Jasnoocy Alethi uwaali za naganne, jeli kto pozwoli swoim niewolnikom uciec; to sprawiao, e
wydawa si bezsilny. Pochwycenie tych, ktrzy uciekli, byo niezbdne dla zachowania twarzy.
Ju to mwie wczeniej powiedzia Skaa. Pokonamy tych, ktrych pole za nami, dotrzemy
do Kharbranthu, gdzie nie ma niewolnikw. Stamtd na Szczyty, do mojego ludu, ktry przyjmie nas jak
bohaterw.
Moemy pokona pierwsz grup, jeli bdzie gupi i pole tylko kilka tuzinw ludzi. Ale pniej
pole ich wicej. A co z naszymi rannymi? Zostawimy ich tu na mier? A moe zabierzemy ich, eby nas
spowalniali?
Skaa powoli pokiwa gow.
Mwisz, e potrzebny nam plan.
Tak odpar Kaladin. Chyba to wanie mwi. Albo to, albo zostaniemy tutaj... jako mostowi.
Ha! Skaa potraktowa to jako art. Mimo nowego pancerza wkrtce zginiemy. Zrobimy z
siebie cele!
Kaladin si zawaha. Skaa mia racj. Mostowi bd wykorzystywani kadego dnia. Nawet gdyby
Kaladinowi udao si zmniejszy liczb zabitych do dwch lub trzech na miesic niegdy nawet to uznaby
za niemoliwe, ale teraz wydawao si w zasigu rki druyna mostu czwartego w obecnym skadzie

zniknaby w cigu roku.


Porozmawiam o tym z Sigzilem powiedzia Skaa, drapic si po brodzie midzy dwoma
paskami zarostu. Pomylimy. Musi by jaki sposb, by uciec z tej puapki, by znikn. Faszywy lad?
Odwrcenie uwagi? Moe uda nam si przekona Sadeasa, e zginlimy podczas wyprawy?
Jak moglibymy to zrobi?
Nie wiem odpar Skaa. Ale pomylimy.
Skin Kaladinowi i ruszy w stron Sigzila. Azir wiczy z innymi. Kaladin prbowa rozmawia z
nim o Hoidzie, ale Sigzil zawsze powcigliwy nie chcia o tym mwi.
Hej, Kaladinie! zawoa Blizna. By czci grupy zaawansowanej, ktra wiczya w parach pod
cisym nadzorem Tefta. Powicz z nami. Poka tym gupcom o kamiennych mzgach, jak to si
naprawd robi.
Inni te zaczli go woa.
Kaladin pomacha do nich i pokrci gow.
Teft podbieg, na ramieniu trzyma cik wczni.
Chopcze powiedzia cicho myl, e byoby dobrze dla ich morale, gdyby sam im pokaza
par rzeczy.
Ju ich uczyem.
Za pomoc wczni z odcitym grotem. Bardzo powoli, z mnstwem gadania. Musz to zobaczy,
chopcze. Zobaczy ciebie.
Ju przez to przechodzilimy, Teft.
I owszem.
Kaladin umiechn si. Teft bardzo si stara nie wyglda na rozzoszczonego ani agresywnego
wyglda, jakby prowadzi z Kaladinem zwyczajn rozmow.
Bye kiedy sierantem, prawda?
Niewane. Chod, poka im kilka prostych wicze.
Nie, Teft odpowiedzia Kaladin powaniej.
Teft popatrzy na niego.
Odmwisz walki na polu bitwy, jak ten Rogoerca?
Nie o to chodzi.
To o co chodzi?
Kaladin szuka wyjanienia.
Bd walczy, gdy nadejdzie czas. Ale jeli pozwol sobie teraz do tego wrci, stan si zbyt
niecierpliwy. Bd upiera si przy ataku. Bd mia problemy z zaczekaniem, a ludzie bd gotowi.
Uwierz mi, Teft.
Mczyzna wpatrywa si w niego.
Boisz si tego, chopcze.
Co? Nie. Ja...

Widz to. I widziaem wczeniej. Kiedy ostatnim razem walczye dla kogo, nie udao ci si, co? I
dlatego teraz wahasz si sign po bro.
Kaladin milcza przez chwil.
Tak przyzna.
Ale chodzio o co wicej. Kiedy znw zacznie walczy, bdzie musia sta si tym czowiekiem z
dawnych czasw, tym, ktrego zwali Burz Bogosawionym. Mczyzn penym siy i pewnoci siebie.
Nie by pewien, czy wci nim jest. To go przeraao.
Kiedy ju signie po wczni, nie bdzie odwrotu.
No tak. Teft podrapa si po brodzie. Kiedy nadejdzie czas, mam nadziej, e bdziesz gotw.
Bo ci tutaj bd ci potrzebowa.
Kaladin pokiwa gow i Teft popieszy do pozostaych, oferujc im jakie wyjanienie dla
uspokojenia.

Mapa Bitwy na Wiey, narysowana i opatrzona podpisami przez Navani Kholin, okoo r. 1173.

Wychodz z jamy, dwaj martwi ludzie, serce w ich doniach, i wiem, e widziaem prawdziw
chwa.
Kakashah roku 1173, 13 sekund przed mierci. Rykszarz.
Nie umiaam oceni, czy jeste zainteresowany, czy nie powiedziaa cicho Navani do Dalinara,
gdy powoli spacerowali po terenach wok paacu Elhokara. Przez poow czasu wydawao mi si, e
flirtujesz, sugerujesz zaloty, a pniej si wycofujesz. Przez drug poow byam pewna, e le ci
odczytuj. Gavilar by za tak otwarty. Zawsze wola siga po to, czego pragn.
Dalinar pokiwa z namysem gow. Mia na sobie swj niebieski mundur, podczas gdy Navani
woya przygaszon ciemnoczerwon sukni z grubym rbkiem. Ogrodnicy Elhokara zaczli uprawia
roliny. Po ich prawej rosa ta upkokora, sigajca im do pasa niczym balustrada. Przypominajc
kamie rolin obrastay niewielkie pki hasperw, ktrych perowe skorupy otwieray i zamykay si, gdy
oddychay. Wyglday jak malutkie usta, bezgonie ze sob rozmawiajce.
cieka Dalinara i Navani wspinaa si leniwie po zawietrznej wzgrza. Dalinar szed z rkami za
plecami. Z tyu podaa jego stra honorowa i asystentki Navani. Kilkoro z nich wydawao si
zakopotanych tym, jak wiele czasu tych dwoje spdzao ze sob. Jak wielu domylao si prawdy?
Wszyscy? Cz? Nikt? Czy to miao znaczenie?
Nie chciaem ci wprawi w zmieszanie, wtedy przed laty powiedzia cicho, by nikt ich nie
podsucha. Zamierzaem rozpocz zaloty, ale Gavilar wyrazi zainteresowanie tob. W kocu poczuem,
e musz ustpi.
Tak po prostu? spytaa Navani. Wydawaa si obraona.
Nie mia pojcia, e jestem zainteresowany. Myla, e kiedy ci przedstawiem, zasugerowaem,
e powinien si do ciebie zaleca. Tak to czsto midzy nami dziaao: ja odkrywaem ludzi, ktrych Gavilar
powinien pozna, a nastpnie ich do niego przyprowadzaem. Zbyt pno si zorientowaem, co waciwie

zrobiem, kiedy ci mu oddaem.


Oddae mnie? Czybym miaa na czole pitno niewolnika, ktrego nie jestem wiadoma?
Nie miaem na myli...
Cicho powiedziaa Navani gosem nagle penym sympatii.
Dalinar stumi westchnienie. Cho Navani dojrzaa od czasw ich modoci, jej nastrj zawsze
zmienia si rwnie szybko, jak pory roku. To bya wrcz cz jej uroku.
Czsto mu ustpowae? spytaa Navani.
Zawsze.
Czy to nie robio si mczce?
Nie mylaem o tym zbyt czsto odpar Dalinar. Kiedy ju zaczem... owszem, byem
sfrustrowany. Ale to Gavilar. Sama wiesz, jaki by. Ta sia woli, ta aura naturalnego prawa. Zawsze sprawia
wraenie zaskoczonego, kiedy kto mu si sprzeciwia albo sam wiat nie zachowa si tak, jak on sobie
yczy. Nie zmusza mnie do ustpowania... takie byo ycie.
Navani pokiwaa ze zrozumieniem gow.
Tak czy inaczej mwi dalej Dalinar przepraszam, e ci mciem w gowie. Ja... c, miaem
problemy z tym, eby zapomnie. Obawiam si, e od czasu do czasu zdradzaem zbyt wiele ze swoich
prawdziwych uczu.
C, chyba mog ci to wybaczy. Cho przez nastpne dwa dziesiciolecia prbowae mnie
przekona, e mnie nienawidzisz.
Nic takiego nie robiem!
Ach tak? A jak jeszcze miaam interpretowa twj chd? To, jak czsto wychodzie z
pomieszczenia, kiedy ja przychodziam?
Powstrzymywaem si odpar Dalinar. Podjem decyzj.
To bardzo przypominao nienawi stwierdzia Navani. Cho rzeczywicie kilka razy
zastanawiaam si, co ukrywasz za tymi kamiennymi oczyma. Rzecz jasna, pniej pojawia si Szszszsz.
Jak zawsze, gdy kto wypowiada imi jego ony, brzmiao dla niego jak szelest powietrza i
natychmiast uciekao mu z gowy. Nie mg go usysze ani zapamita.
Ona zmienia wszystko powiedziaa Navani. Wydawao si, e szczerze j kochasz.
Bo tak byo odpar Dalinar. Z pewnoci j kocha. Prawda? Nic nie pamita. Jaka bya?
Popiesznie doda: To znaczy, twoim zdaniem. Jak j odbieraa?
Wszyscy kochali Szszszsz. Bardzo staraam si j znienawidzi, ale ostatecznie mogam by
jedynie nieco zazdrosna.
Ty? Zazdrosna o ni? A niby czemu?
Poniewa odpowiedziaa Navani ona tak dobrze do ciebie pasowaa, nigdy nie robia
niestosownych uwag, nigdy nie tyranizowaa tych, ktrzy j otaczali, zawsze bya spokojna. Navani
umiechna si. Spogldajc wstecz, naprawd powinnam j znienawidzi. Ale bya taka mia. Cho
nieszczeglnie... no...

Jaka? spyta Dalinar.


Bystra. Navani zarumienia si, co nie zdarzao jej si czsto. Przepraszam, Dalinarze, ale po
prostu nie bya. Nie bya te gupia, ale... c... nie kady moe by sprytny. Moe to bya cz jej uroku.
Chyba spodziewaa si, e Dalinar si obrazi.
Nic si nie stao powiedzia. Zaskoczyo ci, kiedy j polubiem?
A kogo to mogo zaskoczy? Jak ju mwiam, bya dla ciebie idealna.
Poniewa bylimy dopasowani intelektualnie? spyta Dalinar oschym tonem.
Zdecydowanie nie. Ale pasowalicie do siebie temperamentem. Przez jaki czas, kiedy
zrezygnowaam z wysikw, by j znienawidzi, mylaam, e nasza czwrka moe sta si sobie bliska. Ale
ty zachowywae si tak sztywno wobec mnie.
Nie mogem sobie pozwoli na dalsze... potknicia, by sdzia, e nadal jestem zainteresowany.
Ostatni fragment wypowiedzia, czujc si niezrcznie. W kocu, czy nie to wanie robi? Potyka
si?
Navani posaa mu spojrzenie.
I znowu zaczynasz.
Z czym?
Z poczuciem winy. Dalinarze, jeste cudownym, penym honoru mczyzn... ale naprawd masz
skonnoci, by sobie dogadza.
Wina? Jako dogadzanie sobie?
Nigdy o tym w ten sposb nie mylaem.
Umiechna si szeroko.
Co? spyta.
Ty naprawd jeste autentyczny, czy nie, Dalinarze?
Staram si odpar. Obejrza si przez rami. Cho nasz zwizek z samej swojej natury
podtrzymuje pewne kamstwo.
Nikogo nie okamalimy. Niech sobie myl, co tylko zechc.
Pewnie masz racj.
Zazwyczaj j mam. Milczaa przez chwil. Czy aujesz tego, co my...
Nie powiedzia ostro Dalinar. Zaskoczya go sia wasnego sprzeciwu. Navani umiechna si.
Nie powtrzy agodniejszym tonem. Nie auj tego, Navani. Nie wiem, co robi dalej, ale nie
zrezygnuj.
Navani zawahaa si przed kp malutkich skaopkw wielkoci pici, ktrych pdy przypominay
dugie zielone jzyki. Wyrastay razem na duym owalnym kamieniu umieszczonym obok cieki, przez co
niemal przypominay bukiet.
Pewnie prosiabym o zbyt wiele, gdybym si spodziewaa, e nie bdziesz czu winy stwierdzia
Navani. Nie moesz si cho odrobin ugi?
Nie jestem pewien, czy mog. Szczeglnie teraz. Wyjanienie przyczyn byoby trudne.

Mgby sprbowa? Dla mnie?


Ja... C, jestem czowiekiem skrajnoci, Navani. Odkryem to, kiedy byem mody. Raz za razem
dostawaem lekcj, e jedynym sposobem, by zapanowa nad tymi skrajnociami jest powicenie ycia
czemu. Najpierw by to Gavilar. Teraz Kodeks i nauki Nohadona. To rodek, ktry mnie krpuje. Jak
palenisko, majce na celu ograniczenie ognia i zapanowanie nad nim. Odetchn gboko. Jestem saby,
Navani. Naprawd. Gdybym da sobie kilka stp swobody, przebibym si przez wszystkie zakazy. Impet
kierowania si Kodeksem przez te wszystkie lata po mierci Gavilara dodaje mi si. Gdybym pozwoli na
kilka pkni w tym pancerzu, mgbym znw sta si czowiekiem, ktrym byem kiedy. I ktrym nie
chc ju nigdy by.
Czowiekiem, ktry rozwaa zabicie wasnego brata dla tronu i dla kobiety, ktra polubia tego
brata. Ale nie mg tego wyjani, nie odway si wyjawi Navani, do czego niegdy niemal doprowadzio
go podanie.
Tamtego dnia Dalinar przysig, e nigdy nie zasidzie na tronie. To byo jedno z jego ogranicze.
Jak mg wyjani, e ona, nawet si nie starajc, podwaaa wszystkie te ograniczenia? Jak trudno byo
pogodzi wieloletni mio do niej z poczuciem winy, e w kocu bierze dla siebie to, co tak dawno temu
odda bratu?
Nie jeste saby, Dalinarze powiedziaa Navani.
Jestem. Jednak sabo, odpowiednio zwizana, moe udawa si, podobnie jak tchrzostwo moe
udawa bohaterstwo, jeli odetnie mu si wszystkie drogi ucieczki.
Ale w ksidze Gavilara nie ma nic, co by zakazywao naszego zwizku. To jedynie tradycja,
ktra...
To si wydaje niewaciwe powiedzia Dalinar. Ale nie martw si, prosz, ja si do martwi
za nas oboje. Znajd sposb, eby nam si udao, prosz ci jedynie o wyrozumiao. To wymaga czasu.
Kiedy okazuj frustracj, nie chodzi o ciebie, ale o sytuacj.
To chyba mog przyj. Zakadajc, e ty wytrzymasz z plotkami. Ju si zaczynaj.
Nie pierwsze i nie ostatnie odpar. Zaczynam mniej si martwi pogoskami, a bardziej
Elhokarem. Jak mu to wyjanimy?
Wtpi, by zauway. Navani prychna cicho i ruszya dalej. On poszed za ni. Jest tak
skupiony na Parshendich i od czasu do czasu przekonaniu, e kto w obozie prbuje go zabi.
To moe si z tym poczy zauway Dalinar. Mgby wyczyta mnstwo spiskw w naszym
zwizku.
C, on...
Na dole zabrzmiay rogi. Dalinar i Navani zatrzymali si, by posucha i zrozumie wezwanie.
Ojcze Burz powiedzia Dalinar. Przepastn besti widziano na samej Wiey. To jeden z
paskowyw, ktre obserwowa Sadeas. Poczu przypyw ekscytacji. Arcyksitom nigdy nie udao si
zdoby tam serca klejnotu. To bdzie wielkie zwycistwo, jeli naszej dwjce si uda.
Navani wygldaa na zaniepokojon.

Masz co do niego racj, Dalinarze. Rzeczywicie, potrzebujemy go do naszej sprawy. Ale trzymaj
go na dystans.
ycz mi aski wiatru.
Wycign rk w jej stron, lecz zatrzyma si. Co mia zamiar zrobi? Obj j tutaj, przy
ludziach? Plotki rozeszyby si jak pomienie na kauy oliwy. Jeszcze nie by gotw, dlatego ukoni si, po
czym odszed popiesznie, by odpowiedzie na wezwanie i wzi Pancerz Odprysku.
Dopiero w poowie drogi zatrzyma si, by rozway sposb, w jaki Navani dobraa sowa.
Powiedziaa potrzebujemy go do naszej sprawy.
Jaka bya ich sprawa? Wtpi, by Navani to wiedziaa. Ale ju zacza myle o nich jako o
prowadzcych wsplne wysiki.
I on rwnie, jak sobie uwiadomi.
*
Zagray rogi, jake czysty i pikny dwik zapowiadajcy nieuniknion bitw. Na placu tartacznym
zapanowaa gorczka. Znw mieli atakowa Wie to wanie miejsce, gdzie druyna mostu czwartego
zawioda, gdzie Kaladin doprowadzi do katastrofy.
Najwikszy z paskowyw. Najbardziej upragniony.
Mostowi biegali w poszukiwaniu kamizelek. Ciele i ich uczniowie schodzili im z drogi. Matal
wykrzykiwa rozkazy jedynie na wyprawie robi to osobicie, nie ucieka si do pomocy Hashal. Dowdcy
mostowych, okazujc minimum zdolnoci przywdczych, wrzeszczeli, by mostowi ustawili si w szeregu.
Wiatr unosi w niebo kawaki drewna i wysuszon traw. Ludzie wrzeszczeli, dzwoniy dzwony. I w
ten chaos wkroczya druyna mostu czwartego, z Kaladinem na czele. Mimo popiechu, onierze
zatrzymywali si, mostowi si gapili, ciele i uczniowie znieruchomieli.
Trzydziestu piciu mczyzn wymaszerowao w rdzawym pancerzu, doskonale obrobionym przez
Leytena, by pasowa do skrzanych kamizelek i czapek. Odcili osony ramion i ng, by uzupeniay
napierniki. Hemy powstay z rnych oson gowy i zostay ozdobione przy czym upiera si Leyten
zbkowaniami i rozciciami, jak malutkie rogi na brzegu skorupy kraba. Napierniki i osony rwnie byy
zdobione, wycite w zbki, przypominajce pi. Bezuchy Jaks kupi niebiesk i bia farb i namalowa
wzory na pomaraczowym pancerzu.
Kady czonek mostu czwartego nosi du drewnian tarcz, do ktrej przywizano tym razem na
sztywno czerwone koci Parshendich. Gwnie ebra, ktrym nadali ksztat spirali. Niektrzy z mczyzn
przywizali porodku koci palcw, tak e grzechotay, a inni przymocowali wystajce ostre ebra do
bokw hemw, nadajc im wygld kw lub uwaczek.
Gapie patrzyli na to ze zadziwieniem. Nie po raz pierwszy widzieli ten pancerz, ale to miaa by
pierwsza wyprawa, na ktrej mia go kady z mostowych z tej druyny. Widok robi wraenie.
Dziesi dni z szecioma wyprawami pozwolio Kaladinowi i jego druynie na udoskonalenie
metody. Piciu ludzi jako wabiki, a kolejnych piciu z przodu, trzymajcych tarcze i jedn rk
podtrzymujcych most. Ich liczb zwikszali ranni uratowani z innych druyn, obecnie do zdrowi, by

pomc dwiga most.


Jak na razie mimo szeciu wypraw nie odnieli adnych strat. Inni mostowi szeptali midzy sob,
e to cud. Kaladin upewnia si jedynie, e zawsze ma przy sobie sakiewk pen napenionych kul.
Wikszo ucznikw Parshendich i tak skupiaa si na nim. Jakim sposobem wiedzieli, e jest w centrum
tego wszystkiego.
Dotarli do mostu i ustawili si w szyku, tarcze przywizali do prtw po bokach w oczekiwaniu na
okazj do ich wykorzystania. Kiedy unieli most, inne druyny wzniosy spontaniczne okrzyki.
A to co nowego powiedzia Teft, stojcy na lewo od Kaladina.
Pewnie w kocu zorientowali si, kim jestemy odpar Kaladin.
To znaczy?
Kaladin opar most na ramionach.
Jestemy ich czempionami. Most naprzd!
Jako pierwsi ruszyli truchtem w stron placu zbirki, a towarzyszyy im okrzyki.
*
Mj ojciec nie oszala, pomyla Adolin, peen energii i podniecenia, kiedy zbrojmistrze mocowali
jego Pancerz Odprysku.
Adolin przez wiele dni zadrcza si sowami Navani. Tak straszliwie si pomyli. Dalinar Kholin nie
sab. Nie zdziecinnia. Nie by tchrzem. Dalinar mia racj, a Adolin si myli. Po dugich rozwaaniach
Adolin podj decyzj.
Cieszy si, e si myli.
Umiechn si, poruszajc palcami w rkawicy, gdy zbrojmistrze przeszli na drug stron. Nie
wiedzia, co znaczyy wizje ani jakie byy ich implikacje. Jego ojciec by swego rodzaju prorokiem i wola
si nad tym nie zastanawia.
Ale na razie wystarczaa mu wiadomo, e Dalinar nie oszala. Nadszed czas, by mu zaufa.
Ojciec Burz jeden wiedzia, e na to zasugiwa.
Zbrojmistrze skoczyli z Pancerzem Adolina. Kiedy si odsunli, wybieg ze zbrojowni na soce,
przyzwyczajajc si do poczonej siy, prdkoci i ciaru Pancerza Odprysku. W jego stron popieszy
Niter z picioma innymi czonkami Kobaltowej Gwardii, jeden z nich prowadzi Penokrwistego. Adolin
wzi wodze, ale pocztkowo prowadzi ryshadyjskiego, pragnc przyzwyczai si do Pancerza.
Wkrtce dotarli na plac zbirki. Ojciec ju woy swj Pancerz i naradza si z Telebem i Ilamarem.
Growa nad nimi, kiedy pokazywa na wschd. Kompanie onierzy ju wyruszay w stron Rwnin.
Podekscytowany Adolin podszed do ojca. W pobliu zauway posta jadc wzdu wschodniej
krawdzi obozw. Miaa na sobie byszczcy czerwony Pancerz.
Ojcze? spyta Adolin. Co on tu robi? Nie powinien czeka, a przyjedziemy do jego obozu?
Dalinar podnis wzrok. Gestem wezwa koniuszego, by przyprowadzi Galanta, i obaj mczyni
wsiedli na konie. Ruszyli na spotkanie Sadeasowi, a za nimi podao okoo tuzina gwardzistw. Czy
Sadeas chcia odwoa atak? Czy obawia si, e znw poniesie porak na Wiey?

Kiedy podjechali bliej, Dalinar si zatrzyma.


Powiniene rusza, Sadeasie. Prdko bdzie wana, jeli mamy dotrze na paskowy, nim
Parshendi zabior serce klejnotu i odejd.
Arcyksi pokiwa gow.
Czciowo si zgadzam. Ale musimy wpierw si naradzi. Dalinarze, nacieramy na Wie!
Wydawa si przejty.
I co z tego?
Potpienie, czowieku! powiedzia Sadeas. To ty mi powiedziae, e musimy znale sposb,
eby uwizi due siy Parshendich na paskowyu. Wiea jest doskonaa. Zawsze sprowadzaj tam due
siy, a dwie strony s niedostpne.
Adolin te pokiwa gow.
Tak powiedzia. Ojcze, on ma racj. Jeli uda nam si ich uwizi i mocno uderzy...
Parshendi zazwyczaj uciekali, kiedy ponosili due straty. Midzy innymi dlatego wojna trwaa tak
dugo.
To mgby by punkt zwrotny w wojnie powiedzia Sadeas. Jego oczy byszczay. Moje skryby
oceniaj, e zostao im nie wicej ni dwadziecia lub trzydzieci tysicy onierzy. Tutaj pol dziesi
tysicy, zawsze tak robi. Ale gdyby udao nam si odci i zabi ich wszystkich, moglibymy im waciwie
uniemoliwi prowadzenie wojny na tych Rwninach.
To si moe uda, ojcze powiedzia z przejciem Adolin. By moe na to wanie czekalimy...
na to czekae. Sposb, eby zmieni przebieg wojny, zada Parshendim na tyle mocny cios, by nie mogli
duej walczy!
Potrzebujemy wojska, Dalinarze stwierdzi Sadeas. Mnstwo. Ilu ludzi moesz maksymalnie
wystawi?
W tak krtkim czasie? Moe osiem tysicy.
To musi wystarczy powiedzia Sadeas. Udao mi si zmobilizowa okoo siedmiu tysicy.
Wemiemy ich wszystkich. Zaprowad swoje osiem tysicy do mojego obozu, wemiemy wszystkie
druyny mostowe i wymaszerujemy razem. Parshendi dotr tam pierwsi, co nieuniknione na paskowyu tak
bliskim ich strony, ale jeli bdziemy do szybcy, uwizimy ich na paskowyu. A pniej pokaemy, do
czego jest zdolna prawdziwa alethyjska armia!
Nie bd ryzykowa ycia na twoich mostach, Sadeasie stwierdzi Dalinar. Nie wiem, czy
mog si zgodzi na cakowicie wsplny atak.
Ha powiedzia Sadeas. Mam nowy sposb wykorzystywania mostowych, ktry nie zuywa ich
a tak szybko. Liczba ofiar pord nich spada niemal do zera.
Naprawd? spyta Dalinar. Czy to dziki tym mostowym w pancerzu? Co skonio ci do
zmiany?
Sadeas wzruszy ramionami.
Moe zaczynasz mnie przekonywa. Tak czy inaczej, musimy rusza. Razem. Bd mieli tak

liczne siy, e nie mog ryzykowa natarcia na nich i czekania, a mnie dogonisz. Chc, ebymy poszli
razem i zaatakowali tak blisko siebie, jak si da. Jeli wci martwisz si mostowymi, mog zaatakowa
jako pierwszy i zdoby przyczek, a pniej pozwol ci przej bez ryzykowania ich ycia.
Dalinar wydawa si zamylony.
Dalej, ojcze, pomyla Adolin. Czekae na okazj, by zada Parshendim mocny cios. To jest to!
Dobrze powiedzia Dalinar. Adolinie, polij gocw, by zebrali dywizje od czwartej do smej.
Przygotuj ludzi do wymarszu. Zakoczmy t wojn.

Widz ich. S skaami. S mciwymi duchami. Czerwone oczy.


Kakakes roku 1173, 8 sekund przed mierci. Ciemnooka dziewczyna w wieku pitnastu lat. Badana
bya podobno od dziecka niezrwnowaona umysowo.
Kilka godzin pniej Dalinar sta z Sadeasem na skale i spoglda w stron Wiey. To by dugi,
wyczerpujcy marsz. Paskowy lea w duej odlegoci, dalej na wschd ju nie atakowali. Dalszych
paskowyw nie dawao si zdoby. Parshendi przybywali tak szybko, e czsto wydobywali serce klejnotu
przed dotarciem Alethich.
Dalinar przyglda si.
Widz j powiedzia. Jeszcze nie wydobyli serca klejnotu!
Krg Parshendich uderza w poczwark. Jednak jej skorupa bya jak kamie i wci si trzymaa.
Powiniene si cieszy, e korzystasz z moich mostw, przyjacielu. Sadeas osoni twarz
rkawic. Te rozpadliny mog by za szerokie, by przeskoczy je nawet Odpryskowy.
Dalinar przytakn. Wiea bya ogromna, nawet olbrzymi rozmiar na mapach nie oddawa jej
sprawiedliwoci. W przeciwiestwie do pozostaych paskowyw nie bya rwna miaa ksztat wielkiego
klina, ktry opada na zachd, z masywnym urwiskiem od nawietrznej. Bya zbyt stroma a rozpadliny zbyt
szerokie by zbliy si do niej od wschodu lub poudnia. Jedynie trzy ssiednie paskowye pozwalay na
przeprowadzenie ataku, wszystkie wzdu zachodniej lub pnocno-zachodniej strony.
Rozpadliny midzy tymi paskowyami byy niezwykle due, niemal zbyt szerokie dla mostw. Na
ssiednich paskowyach zebray si tysice onierzy w niebieskich i czerwonych mundurach, kady z
kolorw na osobnym paskowyu. Razem tworzyli si wiksz, ni kiedykolwiek zwrcia si przeciwko
Parshendim.
Parshendich byo tylu, ilu si spodziewali. Zebrao si ich co najmniej dziesi tysicy. To bdzie
penowymiarowa bitwa, na jak liczy Dalinar, ktra pozwoli im wystawi du liczb Alethich przeciwko

wielkim siom Parshendich.


To mogo by to. Punkt zwrotny tej wojny. Zwyciy tego dnia, a wszystko si zmieni.
Dalinar rwnie osoni oczy, hem trzyma pod pach. Zauway z zadowoleniem, e zwiadowcy
Sadeasa przechodzili na ssiednie paskowye, gdzie mogli wypatrywa wsparcia Parshendich. Sam fakt, e
Parshendi zgromadzili tak wielkie siy na pocztku, nie znaczy jeszcze, e inne grupy nie czekay w
gotowoci, by ich oskrzydli. Dalinar i Sadeas nie dadz si znw zaskoczy.
Chod ze mn powiedzia Sadeas. Zaatakujmy ich razem! Jedna wielka fala natarcia przez
czterdzieci mostw!
Dalinar spojrza na druyny mostowe wielu z ich czonkw leao wyczerpanych na paskowyu.
Oczekiwali pewnie z przeraeniem na nastpne zadanie. Nieliczni nosili pancerze, o ktrych mwi
Sadeas. Setki zginyby w natarciu, gdyby zaatakowali razem. Ale czy to tak bardzo rnio si od tego, co
robi Dalinar, kiedy oczekiwa od swoich ludzi, e rzuc si do bitwy, by zdoby paskowy? Czy wszyscy
nie byli czci tej samej armii?
Pknicia. Nie mg pozwoli, by si poszerzyy. Jeli mia by z Navani, to musia udowodni
samemu sobie, e zachowa stanowczo w innych kwestiach.
Nie powiedzia. Zaatakuj, ale dopiero kiedy zdobdziesz przyczek dla moich mostowych.
Nawet na to nie powinienem pozwoli. Nigdy nie zmuszaj swoich ludzi do zrobienia tego, czego sam by
nie zrobi.
Ale przecie nacierasz na Parshendich!
Nigdy jednak, dwigajc jeden z tych mostw sprzeciwi si Dalinar. Przepraszam, przyjacielu.
Nie oceniam ci. Tak musz postpowa.
Sadeas potrzsn gow i naoy hem.
C, to musi wystarczy. Czy wci planujemy dzi kolacj, eby omwi strategi?
Tak zakadam. O ile Elhokar nie obrazi si na nas, e nie przyjdziemy na jego uczt.
Sadeas prychn.
Musi si do tego przyzwyczai. Sze lat ucztowania noc w noc robi si mczce. Poza tym
wtpi, by czu cokolwiek poza eufori, kiedy dzi zwyciymy i pozbawimy Parshendich jednej trzeciej
onierzy. Do zobaczenia na polu bitwy.
Dalinar skin gow, a wtedy Sadeas zeskoczy ze skay, opad na ziemi i doczy do oficerw.
Kholin pozosta jeszcze chwil, spogldajc na Wie. Bya nie tylko wiksza od pozostaych paskowyw,
ale te nierwna, pokryta masywnymi formacjami skalnymi z zastygego kremu. Wzory byy falujce i
gadkie, cho bardzo nierwne jak pole pene niskich murkw zasypane niegiem.
Poudniowo-wschodnia krawd paskowyu wznosia si niczym szczyt nad Rwninami. Dwa
paskowye, ktre mieli wykorzysta, leay porodku strony zachodniej Sadeas mia wzi ten pnocny,
a Dalinar zaatakowa z ssiedniego, kiedy ju Sadeas oczyci dla niego przyczek.
Musimy zepchn Parshendich na poudniowy wschd, pomyla Dalinar, drapic si po brodzie,
tam ich osaczy. Wszystko od tego zaleao. Poczwarka znajdowaa si wysoko, blisko szczytu, wic

Parshendi ju znajdowali si w dobrym miejscu, co uatwioby Dalinarowi i Sadeasowi zepchnicie ich w


stron urwiska. Parshendi pewnie im na to pozwol, to bowiem zapewni im przewag wysokoci.
Gdyby przybya druga armia Parshendich, byaby odseparowana od pierwszej. Alethi mogliby
skupi si na Parshendich uwizionych na szczycie Wiey, jednoczenie przyjmujc szyk defensywny
przeciwko przybyszom. To si uda.
Poczu ekscytacj. Zeskoczy na nisz ska, po czym zszed na ziemi po kilku pkniciach
przypominajcych stopnie, gdzie czekali jego oficerowie. Nastpnie obszed ska i sprawdzi, jak sobie
radzi Adolin. Modzieniec sta w Pancerzu Odprysku, kierujc kompaniami przechodzcymi po mostach
Sadeasa na poudniowy paskowy, z ktrego mieli rozpocz natarcie. Ludzie Sadeasa ju przygotowywali
si do ataku.
Tamta grupa opancerzonych mostowych wyrniaa si, przygotowujc si na przedzie i porodku
innych mostowych. Dlaczego mieli prawo nosi pancerze? Dlaczego inni nie? Wyglday jak skorupy
Parshendich. Dalinar pokrci gow. Zaczo si natarcie, druyny mostowe biegy przed armi Sadeasa,
zbliajc si do Wiey.
Gdzie chciaby poprowadzi nasz atak, ojcze? spyta Adolin. Przyzwa Ostrze i opar je pazem
o naramiennik.
Tam powiedzia Dalinar, wskazujc miejsce na ich paskowyu. Przygotuj ludzi.
Adolin skin gow i zacz wykrzykiwa rozkazy.
W pewnej odlegoci mostowi zaczli umiera. Niech Heroldowie strzeg waszej cieki, biedacy,
pomyla Dalinar. I mojej te.
*
Kaladin taczy z wiatrem.
Strzay spaday wok niego, przelatyway blisko, niemal muskay go malowanym pierzyskiem z
kory. Musia pozwoli, by znalazy si blisko, musia sprawi, by Parshendi poczuli, e prawie go maj.
Mimo czterech innych mostowych przycigajcych ich uwag, mimo innych mczyzn z mostu
czwartego okrytych szkieletami zabitych Parshendich, wikszo ucznikw skupiaa si na Kaladinie. By
symbolem. ywym sztandarem, ktry naleao zniszczy.
Kaladin wirowa midzy strzaami, odrzuca je tarcz. W jego wntrzu szalaa burza, jakby jego
krew zostaa wyssana i zastpiona burzowymi wichrami. Czubki jego palcw mrowiy od energii. Z przodu
Parshendi skandowali swoj wciek pie. Pie przeznaczon dla tego, ktry bezczeci ich zmarych.
Kaladin trzyma si z przodu wabikw, pozwalajc, by strzay spaday blisko. Rzucajc im
wyzwanie. Szydzc z nich. dajc, by zabijali go, a strzay przestan spada, a wiatr ucichnie.
Zatrzyma si, wstrzymujc oddech, by zachowa wewntrzn burz. Parshendi cofali si niechtnie
przed siami Sadeasa. Ogromnymi siami, jeli mierzy miar atakw na paskowye. Tysice ludzi i
trzydzieci dwa mosty. Mimo wysikw Kaladina pi mostw zostao przewrconych, a ich zaogi
wymordowano.
aden z onierzy biegncych ponad rozpadlin nie zwrci si bezporednio przeciwko ucznikom

atakujcym Kaladina, ale sama ich liczba sprawia, e przeciwnik zosta odepchnity. Kilku posao
Kaladinowi pene nienawici spojrzenia i zrobio dziwny gest polegajcy na uniesieniu doni do prawego
ucha i pokazaniu na niego palcem, zanim w kocu si wycofali.
Kaladin wypuci powietrze, opucio go Burzowe wiato. Musia chodzi po cienkiej granicy,
wciga do Burzowego wiata, by utrzyma si przy yciu, ale nie na tyle duo, by stao si to widoczne
dla onierzy.
Wiea wznosia si nad nim, kamienna pyta opadajca w stron zachodu. Rozpadlina bya tak
szeroka, e martwi si, e jego ludzie zrzuc most w przepa, prbujc go umieci w odpowiednim
miejscu. Po drugiej stronie Sadeas ustawi swoje siy w szyku pksiyca, odpychajc Parshendich i
prbujc zdoby przyczek dla Dalinara.
Moe taki atak mia na celu zachowanie nieskazitelnego obrazu Dalinara. On nie zmusza
mostowych, by zginli. A przynajmniej nie bezporednio. Niewane, e sta na grzbietach ludzi, ktrzy
zostali zabici, by Sadeas mg si dosta na drug stron. Ich trupy byy jego prawdziwym mostem.
Kaladinie! zawoa kto z tyu.
Kaladin obrci si. Jeden z jego ludzi by ranny. Niech to burza! pomyla, biegnc do mostu
czwartego. W jego yach wci pulsowao do Burzowego wiata, by powstrzyma wyczerpanie. Sta si
zbyt pewny siebie. Sze wypraw bez jednej ofiary. Powinien wiedzie, e to nie bdzie trwao bez koca.
Przepchn si midzy zebranymi mostowymi i ujrza Blizn lecego na ziemi i ciskajcego stop. Midzy
jego palcami sczya si krew.
Strza w stop powiedzia Blizna przez zacinite zby. W burzow stop! Kto dostaje strza
w stop?
Kaladinie! Gos Moasha, peen nacisku.
Mostowi rozdzielili si, a Moash przenis midzy nimi Tefta. Z ramienia mczyzny wystawaa
strzaa, wbia si dokadnie w miejscu midzy napiernikiem a naramiennikiem.
Niech to burza! zakl Kaladin, pomagajc Moashowi opuci Tefta. Starszy mostowy wydawa
si oszoomiony. Strzaa wbia si gboko w misie. Niech kto uciska stop Blizny i opatrzy j, a bd
mia czas si ni zaj. Teft, syszysz mnie?
Przepraszam, chopcze wymamrota mczyzna. Mia szkliste oczy. Ja...
Nic ci nie jest powiedzia Kaladin, popiesznie odebra bandae od Lopena i ponuro skin
gow. Na ten gest Herdaz zabra si za podgrzewanie noa do przyegania. Kto jeszcze?
Wszyscy inni w porzdku powiedzia Drehy. Teft prbowa ukry ran. Musia dosta, kiedy
przepychalimy most.
Kaladin przycisn gaz do rany, po czym gestem wezwa Lopena z podgrzanym noem.
Chc mie zwiadowcw na czujce. Niech si upewni, e Parshendi nie zrobi takiego numeru jak
przed kilkoma tygodniami! Jeli przeskocz przez ten paskowy, eby dopa most czwarty, to ju po nas.
Dobrze jest powiedzia Skaa, osaniajc oczy. Sadeas ma w okolicy swoich ludzi. aden
Parshendi si nie przebije.

Dosta n i unis go z wahaniem. Z ostrza unosi si dym. Teft straci zbyt wiele krwi, nie mg
ryzykowa szycia. Ale z noem ryzykowa powane blizny, ktre mogy spowodowa usztywnienie skry,
utrudniajce starszemu mostowemu posugiwanie si wczni.
Kaladin niechtnie przycisn n do rany, ciao zasyczao, a krew zmienia si w czarne patki. Z
ziemi wyoniy si blospreny, jak pomaraczowe cigna. Na sali operacyjnej mona byo szy. Ale na
polu bitwy to czsto by jedyny sposb.
Przepraszam, Teft.
Potrzsn gow i kontynuowa prac.
*
Ludzie zaczli krzycze. Strzay uderzay w drewno i ciao, brzmiao to tak, jakby drwale rbali
drzewa.
Dalinar czeka przy swoich ludziach, patrzc, jak onierze Sadeasa walcz. Lepiej, eby da nam
przyczek, pomyla. Zaczynam pragn tego paskowyu.
Na szczcie, Sadeas szybko zdoby przyczek na Wiey i wysa skrzydo, by oczycio teren dla
Dalinara. Jeszcze nie znaleli si do koca na miejscu, kiedy Kholin ruszy.
Jeden z mostw za mn! rykn, wypadajc naprzd.
Podya za nim jedna z omiu druyn mostowych, ktre uyczy mu Sadeas.
Dalinar musia si dosta na ten paskowy. Parshendi zauwayli co si dzieje i zaczli naciska na
niewielk kompani w zieleni i bieli, ktr Sadeas posa, by bronia przyczku.
Druyna, tutaj! zawoa, pokazujc.
Mostowi popieszyli na miejsce, wyranie czuli ulg, e nie bd musieli stawia mostu pod
deszczem strza. Kiedy umiecili go na miejscu, Dalinar przebieg po nim, a za nim Kobaltowa Gwardia.
Tu przed nim ludzie Sadeasa ustpili.
Dalinar rykn i zacisn pancern rkawic na rkojeci Dawcy Przysigi, ktry wyoni si z mgy.
Wpad w szeregi Parshendich i zamachn si szeroko, zabijajc czterech przeciwnikw. Parshendi zaczli
skandowa w swoim dziwnym jzyku, piewajc pie wojenn. Dalinar kopniakiem odrzuci trupa na bok i
zacz naciera na powanie, gorczkowo bronic przyczka, ktry zdobyli dla niego ludzie Sadeasa.
Z Kobaltow Gwardi strzegc tyw, Dalinar rzuci si do walki, przebijajc szeregi wroga, jak to
mg jedynie Odpryskowy. Wyrywa luki w pierwszych szeregach Parshendich, jak ryba wyskakujca ze
strumienia, rzuca si na wszystkie strony, nie pozwala przeciwnikom na utrzymanie szyku. Za nim leay
trupy z wypalonymi oczyma, w pocitych ubraniach. Kolejne oddziay Alethich wypeniay luki. W pobliu
Adolin przebija si przez grup Parshendich, jego wasna grupa Kobaltowej Gwardii zachowywaa
bezpieczn odlego. Przeprowadzi ca armi musia szybko si wspina, przyszpili Parshendich, by
nie mogli si wycofa. Sadeas mia strzec pnocnych i zachodnich kracw Wiey.
Rytm bitwy piewa do Dalinara. Skandowanie Parshendich, jego onierze chrzkajcy i
wrzeszczcy, Odprysk w rku i moc Pancerza. Poczu, e wypenia go Dreszcz. Poniewa nie dosta
mdoci, ostronie wypuci Czarnego Ciernia i poczu rado z dominacji na polu bitwy oraz rozczarowanie

brakiem godnego przeciwnika.


Gdzie byli Odpryskowi Parshendich? Widzia jednego w tamtej bitwie przed tygodniami. Dlaczego
nie pojawi si ponownie? Czy skierowaliby tak wielu ludzi na Wie, nie posyajc Odpryskowego?
Co cikiego uderzyo w jego zbroj i odbio si od niej, a z miejsca poczenia na ramieniu uniosa
si niewielka chmurka Burzowego wiata. Dalinar zakl i unis do dla ochrony twarzy, po czym
rozejrza si po okolicy. Tam, pomyla, patrzc na poblisk formacj skaln, gdzie grupa Parshendich
poruszaa ogromne proce. Kamienie wielkoci gowy wbijay si po rwno w Parshendich i Alethich, cho
Dalinar by wyranie celem.
Warkn, kiedy trafi go kolejny i wbi si mu w rami, szarpic Pancerzem. Uderzenie byo na tyle
silne, e na prawym zarkawiu pojawiy si drobne pknicia.
Dalinar zawarcza i ruszy biegiem. Czujc coraz mocniejszy Dreszcz, wbi si ramieniem w grup
Parshendich, rozpraszajc ich, po czym zawirowa z Ostrzem, przecinajc tych zbyt powolnych. Uskoczy w
bok, gdy deszcz kamieni spad na miejsce, gdzie przed chwil wsta, po czym wskoczy na niski gaz. Zrobi
dwa kroki i skoczy w stron pki, na ktrej stali procarze.
Chwyci krawd jedn rk, drug trzymajc Ostrze. Mczyni na szczycie niewielkiej grani
cofnli si, ale Dalinar unis si na tyle wysoko, by si zamachn. Dawca Przysigi przeci ich nogi i
czterej mczyni padli bezwadnie na ziemi. Dalinar rzuci Ostrze, ktre znikno, i obiema rkami
wcign si na gra.
Wyldowa w pozycji przykucnitej, jego Pancerz zabrzcza. Niektrzy z pozostaych Parshednich
prbowali strzela z procy, ale Dalinar chwyci dwa kamienie wielkoci gowy bez trudu mieciy si w
jego rkawicach i rzuci je w stron Parshendich. Kamienie uderzyy z tak si, e procarze zostali
odrzuceni do tyu ze zmiadonymi piersiami.
Dalinar umiechn si i zacz rzuca dalej. Kiedy ostatni Parshendi spad z pki, Dalinar obrci
si, przyzwa Dawc Przysigi i spojrza ponad polem walki. ciana wczni, niebieska i stalowa, walczya z
czerwono-czarnymi Parshendimi. Ludzie Dalinara radzili sobie dobrze, spychajc Parshendich na
poudniowy wschd, gdzie zostan osaczeni. Przewodzi im Adolin w byszczcym Pancerzu.
Oddychajc gboko, Dalinar unis Ostrze Odprysku wysoko nad gow, by odbijao soce. Poniej
jego ludzie wiwatowali, ich okrzyki wznosiy si ponad skandowanie Parshendich. Otoczyy go
chwaospreny.
Ojcze Burz, jake dobrze byo znw zwycia. Zeskoczy ze skay, ten jeden raz nie wybra
ostronej drogi na d. Spad pord Parshendich, z jego pancerza unioso si bkitne Burzowe wiao.
Obrci si, zabijajc, przypominajc sobie lata spdzone u boku Gavilara. Zwyciajc, podbijajc.
On i Gavilar stworzyli co przez te lata. Umocniony, zjednoczony nard z czego popkanego. Jak
mistrzowie garncarscy odtwarzajcy delikatn ceramik, ktra zostaa upuszczona. Dalinar przebi si z
rykiem przez szereg Parshendich, do miejsca, gdzie Kobaltowa Gwardia walczya, by go dogoni.
Naciskamy ich! rykn. Przekacie rozkaz! Wszystkie kompanie na bok Wiey!
onierze unieli wcznie, a gocy ruszyli przekaza jego rozkazy. Dalinar obrci si i natar na

Parshendich, przebijajc si naprzd i cign za sob armi. Na pnocy oddziay Sadeasa spowolniy. C,
siy Dalinara wykonaj za niego jego zadanie. Gdyby Dalinarowi udao si przebi w tym miejscu, mgby
podzieli Parshendich na p, po czym zmiady pnocn grup o Sadeasa, a poudniow o urwisko.
Jego armia ruszya za nim, a jego wntrze wypenia Dreszcz. Moc. Sia wiksza od Pancerza
Odprysku. Witalno potniejsza od modoci. Umiejtno lepsza ni po latach praktyki. Gorczka mocy.
Kolejni Parshendi padali pod jego Ostrzem. Nie mg przeci ich cia, a jednak przebija si przez ich
szeregi. Impet ich ataku czsto sprawia, e si potykali. Parshendi zaczli si ama, ucieka lub
wycofywa. Umiechn si za niemal przezroczyst zason.
To byo ycie. To byo panowanie. Gavilar by przywdc, impetem i kwintesencj ich podboju. Ale
Dalinar by wojownikiem. Ich przeciwnicy poddali si wadzy Gavilara, ale Czarny Cier to on ich
rozproszy, to on pojedynkowa si z ich przywdcami i zabi ich najlepszych Odpryskowych.
Dalinar wrzasn na Parshendich, a wtedy ich szereg ugi si i rozpad. Alethi natarli, wiwatujc.
Dalinar doczy do swoich ludzi, rzucajc si naprzd, by dogoni uciekajce pary wojenne Parshendich,
ktre umykay na pnoc lub poudnie, prbujc doczy do wikszych bronicych si tam grup.
Dotar do pary Parshendich. Jeden z nich odwrci si, by powstrzyma go motem, ale Dalinar ci
go w przelocie, po czym chwyci drugiego i rzuci go na ziemi. Dalinar z umiechem unis ostrze wysoko
nad gow, grujc nad przeciwnikiem.
Parshendi przetoczy si niezgrabnie, trzymajc si za rk, bez wtpienia zmiadon podczas
upadku. Spojrza przeraony na Dalinara, wok niego pojawiy si strachospreny.
By modzikiem.
Dalinar zamar z Ostrzem uniesionym nad gow i sztywnymi miniami. Te oczy... ta twarz...
Parshendi nie byli ludmi, ale ich twarze, ich miny byy takie same. Pomijajc marmurkow skr i ten
dziwny wyrastajcy z ciaa pancerz, ten chopiec mgby by stajennym Dalinara. Co nad sob widzia?
Pozbawionego twarzy potwora w niemoliwym do przebicia pancerzu? Jaka bya historia tego modzika?
By maym chopcem, kiedy Gavilara zamordowano.
Dalinar zatoczy si do tyu, a jego Dreszcz znikn. Jeden z Kobaltowych Gwardzistw min go i
od niechcenia wbi miecz w szyj modziutkiego Parshendiego. Dalinar unis do, ale wszystko skoczyo
si zbyt szybko. onierz nie zauway jego gestu.
Dalinar opuci rk. Ludzie omijali go, przetaczajc si ponad uciekajcymi Parshendimi.
Wikszo Parshendich wci walczya, opierajc si Sadeasowi po jednej stronie, a Dalinarowi po drugiej.
Wschodnia krawd paskowyu znajdowaa si cakiem blisko, na prawo od Dalinara wbi si w siy
przeciwnika jak wcznia, przecinajc je porodku, rozdzielajc na cz pnocn i poudniow.
Wok niego leeli zabici. Wielu pado twarz do ziemi, trafieni w plecy wczniami lub strzaami
przez ludzi Dalinara. Niektrzy wci yli. Nucili lub szeptali cicho dziwn, niepokojc pie. T, ktr
piewali, kiedy czekali na mier.
Ich szeptane pieni wznosiy si jak przeklestwa duchw podczas Marszu Duszy. Dalinar zawsze
uwaa, e pie mierci jest najpikniejsz ze wszystkich, jakie sysza u Parshendich. Przebijaa si przez

jki, krzyki i oskot pobliskiej bitwy. Jak zawsze, pieni Parshendich byy doskonale zharmonizowane.
Zupenie jakby wszyscy syszeli t sam melodi, gdzie daleko, i piewali j zakrwawionymi wargami, na
ostatnim chrapliwym tchu.
Kodeks, pomyla Dalinar, odwracajc si w stron swoich ludzi. Nigdy nie oczekuj od ludzi
powicenia, ktrego sam by nie podj. Nigdy nie ka im walczy w warunkach, w ktrych sam
odmwiby walki. Nigdy nie pro czowieka, by dopuci si czynu, ktrym nie splamiby swoich rk.
Zrobio mu si niedobrze. To nie byo pikne. To nie byo wspaniae. To nie bya sia, moc ani ycie.
To byo odraajce, odpychajce i koszmarne.
Ale oni zabili Gavilara! pomyla, szukajc sposobu, by przezwyciy atak mdoci.
Zjednocz ich....
Roshar by niegdy zjednoczony. Czy to dotyczyo rwnie Parshendich?
Nie wiesz, czy moesz ufa swoim wizjom, powiedzia sobie. Stra honorowa ustawia si za nim.
Mog pochodzi od Straniczki Nocy albo od Pustkowcw. Albo jeszcze czego innego.
W tej chwili te zastrzeenia wydaway mu si sabe. Czego oczekiway od niego wizje? Sprowadzi
pokj na Alethkar, zjednoczy lud, kierowa si sprawiedliwoci i honorem. Czy nie mg ocenia wizji,
biorc pod uwag te skutki?
Unis Ostrze Odprysku na rami i ruszy powoli midzy zabitymi w stron pnocy, gdzie
Parshendi zostali uwizieni midzy nim a Sadeasem. Mdoci si nasiliy.
Co si z nim dziao?
Ojcze! Adolin brzmia gorczkowo.
Dalinar odwrci si do syna, ktry bieg w jego stron. Pancerz modzieca pokrywaa krew
Parshendich, lecz Ostrze jak zawsze byszczao.
Co robimy? spyta Adolin, dyszc.
Z czym? odpowiedzia pytaniem Dalinar.
Adolin odwrci si i wskaza na zachd w stron paskowyu na poudnie od tego, z ktrego przed
ponad godzin wyruszya armia Dalinara. Tam oto, przeskakujc nad szerok rozpadlin, gromadzia si
ogromna druga armia Parshendich.
Dalinar unis zason, wiee powietrze owiao jego spocon twarz. Zrobi krok naprzd.
Przewidzia tak moliwo, ale kto powinien go ostrzec. Gdzie byli zwiadowcy? Co z...
Przeszy go dreszcz.
Drc, wspi si na jedn z gadkich formacji skalnych, ktrych na Wiey nie brakowao.
Ojcze? Adolin pobieg za nim.
Dalinar wypuci Ostrze z rk i zacz si wspina. Znalazszy si na szczycie, spojrza na pnoc
ponad oddziaami swoimi i Parshendich. Na pnoc, w stron Sadeasa. Adolin wspi si obok niego i
rwnie unis zason.
O, nie... wyszepta.
Armia Sadeasa cofaa si przez rozpadlin w stron pnocnego paskowyu. Poowa ju bya po

drugiej stronie. Osiem grup mostowych uyczonych Dalinarowi przez Sadeasa, zostao wycofanych.
Sadeas porzuca Dalinara i jego oddziay, pozostawiajc ich otoczonych z trzech stron przez
Parshendich, samotnych na Strzaskanych Rwninach. I zabiera ze sob wszystkie mosty.

To skandowanie, ten piew, te chrapliwe gosy.


Kaktach roku 1173, 16 sekund przed mierci. Garncarz w rednim wieku. Donosi o dziwnych
snach podczas arcyburz w cigu ostatnich dwch lat.
Kaladin ze zmczeniem odsoni ran Blizny, by sprawdzi szycie i zmieni banda. Strzaa uderzya
z prawej strony kostki, odbia si od koci strzakowej i zsuna po miniach z boku stopy.
Szczciarz z ciebie, Blizno powiedzia Kaladin, zakadajc nowy banda. Jeszcze bdziesz
chodzi, zakadajc, e nie bdziesz jej obcia do czasu, kiedy si wyleczy. Zostaniesz zaniesiony z
powrotem do obozu.
Za ich plecami trwaa bitwa, pena krzyku i zgieku. Walka bya teraz odlega, skupiona na
wschodniej krawdzi paskowyu. Po prawej Kaladina Teft napi si, kiedy Lopen nala mu wody do ust.
Starszy mczyzna skrzywi si i zdrow rk odebra Herdazowi bukak.
Nie jestem inwalid warkn. Zwalczy ju pocztkowe zawroty gowy, cho wci by saby.
Kaladin usiad wycieczony. Kiedy Burzowe wiato go opuszczao, by wyczerpany. To powinno
wkrtce mu przej, od pocztkowego natarcia mina ju ponad godzina. Nosi w sakiewce kilka
napenionych kul. Musia powstrzymywa pragnienie, by z nich zaczerpn. Wsta, chcc znale paru
ludzi, by przenieli Blizn i Tefta na przeciwlegy kraniec paskowyu, na wypadek gdyby bitwa posza le i
musieli si wycofywa. To nie wydawao si prawdopodobne; kiedy ostatni raz sprawdza, Alethim szo
niele. Znw popatrzy na pole bitwy. To, co zobaczy, sprawio, e znieruchomia.
Sadeas si wycofywa.
Z pocztku wydawao si to tak niemoliwe, e Kaladin nie mg tego przyj. Czyby Sadeas
zatacza krg, eby zaatakowa z innej strony? Ale nie, tylna stra ju przesza przez mosty, a sztandar
Sadeasa si do nich zblia. Czy arcyksi zosta ranny?
Drehy, Leyten, apcie Blizn. Skaa i Peet, wy bierzecie Tefta. Popieszcie na zachodni stron

paskowyu, gotowi do ucieczki. Reszta na pozycje przy mocie.


Mczyni, ktrzy dopiero teraz zareagowali na to, co si dziao, byli wyranie zaniepokojeni.
Moash, ty zosta ze mn powiedzia Kaladin i ruszy w stron ich mostu.
Moash podbieg do niego.
Co si dzieje?
Sadeas si wycofuje powiedzia Kaladin, patrzc, jak szeregi onierzy Sadeasa w zielonych
mundurach odsuwaj si od Parshendich jak topniejcy wosk. Nie ma powodu. Bitwa dopiero si zacza i
jego siy zwyciay. Mog si tylko domyla, e Sadeas zosta ranny.
Dlaczego mieliby wycofa z tego powodu ca armi? spyta Moash. Nie sdzisz, e jest...
Jego sztandar wci si wznosi odpar Kaladin. Czyli pewnie nie zgin. Chyba e zostawili go,
by powstrzyma panik.
Dotarli do boku mostu. Z tyu reszta druyny ustawia si w szyku. Matal by po drugiej stronie
rozpadliny i rozmawia z dowdc tylnej stray. Po szybkiej wymianie zda jasnooki ruszy biegiem wzdu
druyn mostowych, kac im si przygotowa do dwigania. Spojrza na druyn Kaladina, ale kiedy
zobaczy, e s ju gotowi, popieszy dalej.
Po prawej Kaladina, na ssiednim paskowyu tym, z ktrego przeprowadzi natarcie Dalinar
osiem uyczonych druyn mostowych wycofywao si z pola bitwy i przechodzio na paskowy Sadeasa.
Wydawa im rozkazy jasnooki oficer, ktrego Kaladin nie rozpoznawa. Za nimi, dalej na poudniowym
zachodzie, pojawia si nowa armia Parshendich i wlewaa si na Wie.
Sadeas podjecha do rozpadliny. Farba na jego Pancerzu Odprysku byszczaa w socu, nie byo
nawet jednego zadrapania. Waciwie caa jego stra honorowa bya nietknita. Cho przeszli na Wie,
przerwali atak i wrcili. Dlaczego?
I wtedy Kaladin to zrozumia. Siy Dalinara Kholina, walczce na grnej czci klina, byy teraz
otoczone. Ta nowa armia Parshendich zalewaa tereny, ktre wczeniej utrzymywa Sadeas, rzekomo
chronic tyy Dalinara.
Porzucaj go! powiedzia Kaladin. To bya puapka. Sadeas zostawia arcyksicia Kholina i
wszystkich jego onierzy na mier.
Kaladin omin most i przepchn si midzy onierzami, ktrzy z niego schodzili. Moash zakl i
ruszy za nim.
Kaladin nie by pewien, czemu przepchn si do nastpnego mostu mostu dziesitego po ktrym
przechodzi Sadeas. Moe musia si upewni, e arcyksi nie jest ranny. Moe wci by wstrznity.
To bya zdrada na wielk skal, tak straszliwa, e sposb, w jaki Kaladina zdradzi Amaram, wydawa si w
porwnaniu z ni bahy.
Sadeas przejecha przez most, kopyta konia stukay o drewno. Towarzyszyo mu dwch jasnookich
w zwyczajnych zbrojach, caa trjka miaa hemy pod pachami, jakby to bya parada.
Stra honorowa zatrzymaa Kaladina, mieli wrogie miny. Znalaz si do blisko, eby z ca
pewnoci stwierdzi, e Sadeas jest nietknity. By rwnie do blisko, by spojrze w dumn twarz

arcyksicia, kiedy ten odwrci konia i spojrza z powrotem na Wie. Druga armia Parshendich zbliaa si
do Kholinw, otaczajc ich. Zreszt, Kholin i tak nie mia mostw. Nie mg si wycofa.
Mwiem ci, stary przyjacielu powiedzia Sadeas gosem cichym lecz wyranym, nakadajcym
si na odlege krzyki. Mwiem ci, e ten twj honor ci kiedy zabije. Pokrci gow.
Po czym zawrci i oddali si od pola bitwy.
*
Dalinar ci wojenn par Parshendich. Zawsze pojawiaa si kolejna, by j zastpi. Zacisn zby,
przyj Postaw Wiatru i pozycj obronn, utrzymujc swoje niewielkie wzniesienie na zboczu i zachowujc
si jak skaa, o ktr musiaa si rozbi nadchodzca fala Parshendich.
Sadeas dobrze zaplanowa t ucieczk. Jego ludzie nie mieli problemw, dostali rozkaz, by walczy
tak, eby mc z atwoci zaprzesta walki. I mieli wszystkie czterdzieci mostw, by si wycofa. Jak na
bitw, porzucenie Dalinara nie trwao dugo. Cho Dalinar natychmiast rozkaza swoim ludziom rzuci si
naprzd, by dogoni Sadeasa, pki mosty stay, nie byli do szybcy. Caa armia Sadeasa wycofaa si, a
teraz zabierali mosty.
Adolin walczy w pobliu. Byli dwoma zmczonymi mczyznami w Pancerzach stawiajcymi czoo
caej armii. Ich zbroje zebray przeraajc liczb pkni. adne nie byo krytyczne, ale cenne Burzowe
wiato uciekao. Jego smuki unosiy si jak pie umierajcych Parshendich.
Ostrzegaem ci, by mu nie ufa! wykrzykn Adolin.
Powali par Parshendich, po czym przyj na siebie fal strza od strony pobliskich ucznikw.
Strzay uderzyy w pancerz Adolina, zadrapujc farb. Jedna trafia w pknicie i poszerzya je.
Mwiem ci! krzycza dalej Adolin, opuszczajc rk sprzed twarzy i przecinajc kolejn par
Parshendich tu przed tym, jak uderzyli go motami. Mwiem, e jest wgorzem!
Wiem! odkrzykn Dalinar.
Sami si w to wpakowalimy krzycza dalej Adolin, jakby nie sysza Dalinara. Pozwolilimy
mu zabra nasze mosty. Pozwolilimy, eby wpakowa nas na paskowy, zanim przybya druga fala
Parshendich. Pozwolilimy mu kontrolowa zwiadowcw. Nawet zasugerowalimy sposb ataku, ktry
pozwoliby nas otoczy, gdybymy nie mieli jego wsparcia!
Wiem. Dalinar czu ciskanie w sercu.
Sadeas przeprowadzi przemylan, starannie zaplanowan i bardzo gruntown zdrad. Nie zosta
przytoczony, nie wycofa si dla bezpieczestwa cho z pewnoci tak wanie bdzie utrzymywa, kiedy
wrci do obozu. Katastrofa, powie. Parshendi wszdzie. Atakowanie razem zachwiao rwnowag i
niestety by zmuszony wycofa si i pozostawi przyjaciela. A moe niektrzy z ludzi Sadeasa zaczn
gada, powiedz prawd i inni arcyksita dowiedz si, co si stao? Ale nikt otwarcie nie rzuci wyzwania
Sadeasowi. Nie po tak decydujcym i potnym manewrze.
Ludzie w obozach si z tym pogodz. Dalinar tak bardzo drani innych arcyksit, e nie bd
robi kopotw. Jedynym, ktry mgby si odezwa, byby Elhokar, a Sadeas mia jego przychylno.
Dalinarowi pkao serce. Czy to wszystko byo spektaklem? Czy naprawd w a tak wielkim stopniu

pomyli si co do Sadeasa? A co ze ledztwem, ktre oczycio Dalinara? Co z ich planami i


wspomnieniami? Same kamstwa?
Uratowaem ci ycie, Sadeasie. Dalinar patrzy, jak sztandar Sadeasa wycofuje si przez drugi
paskowy. Wrd odlegej grupy jedziec w szkaratnym Pancerzu Odprysku odwrci si i spojrza.
Sadeas, patrzcy, jak Dalinar walczy o ycie. Posta zatrzymaa si na chwil, po czym odwrcia si i
odjechaa.
Parshendi otaczali wysunit pozycj, na ktrej Dalinar i Adolin bronili si tu przed reszt armii.
Przytaczali go. Zeskoczy i zabi kolejn par wrogw, ale po drodze kolejny raz zosta trafiony w rami.
Parshendi go otoczyli i Dalinar zacz si ugina.
Wycofaj si! rykn do Adolina i zacz cofa si do reszty armii.
Modzieniec zakl, ale wypeni polecenie. Razem cofnli si do pierwszej linii obrony. Dalinar
zdj popkany hem i zacz dysze. Walczy bez przerwy na tyle dugo, e straci oddech, mimo Pancerza.
Od jednego ze stranikw przyj bukak, podobnie zrobi Adolin. Dalinar wyla wod do ust i na twarz.
Miaa metaliczny posmak wody z burzy.
Adolin opuci bukak, przepuka usta. Spojrza Dalinarowi w oczy, jego twarz bya udrczona i
ponura. Wiedzia, podobnie jak Dalinar. Jak onierze. Nie przeyj tej bitwy. Parshendi nie zostawiali
ywych. Dalinar zebra si w sobie, czekajc na kolejne oskarenia Adolina. Chopak przez cay czas mia
racj. A czymkolwiek byy wizje, zwiody Dalinara przynajmniej w jednej kwestii. Zaufanie Sadeasowi
sprowadzio na nich zagad.
Mczyni umierali w pobliu, wrzeszczc i przeklinajc. Dalinar pragn walczy, ale musia
odpocz. Strata Odpryskowego z powodu wyczerpania nie pomogaby jego ludziom.
I co? spyta Adolina. Powiedz to. Doprowadziem nas do zniszczenia.
Ja...
To moja wina powiedzia Dalinara. Nie powinienem ryzykowa naszego rodu dla tych gupich
marze.
Nie odpar Adolin. Wydawa si zdziwiony, e w ogle to powiedzia. Nie, ojcze. To nie twoja
wina.
Dalinar gapi si na syna. Nie to spodziewa si usysze.
A co by zrobi inaczej? spyta Adolin. Czy przestaby prbowa uczyni Alethkar lepszym?
Czy staby si jak Sadeas i pozostali? Nie. Nie chciabym, eby sta si taki jak on, ojcze, niezalenie od
zyskw. auj, na Heroldw, e pozwolilimy Sadeasowi si oszuka, ale nie bd ci obwinia o jego
podstp.
Adolin chwyci okryte Pancerzem rami Dalinara.
Postpujesz waciwie, kierujc si Kodeksem. Miae racj, prbujc zjednoczy Alethkar. A ja
byem gupcem, kcc si z tob o kady krok tej drogi. Moe, gdybym nie przeszkadza ci tak bardzo
przez cay czas, przewidzielibymy ten dzie.
Dalinar zamruga, osupiay. To Adolin wypowiada te sowa? Co si w nim zmienio? I dlaczego

zrobi to teraz, u zarania najwikszej poraki ojca?


A jednak, gdy te sowa zawisy w powietrzu, Dalinar poczu, e jego poczucie winy znika,
rozproszone przez krzyki umierajcych. To rzeczywicie byo egoistyczne uczucie.
Czy zmieniby si? Tak, mg by bardziej ostrony. Mg bardziej nieufnie podchodzi do Sadeasa.
Ale czy zrezygnowaby z Kodeksu? Czy staby si tym samym bezlitosnym zabjc, co w modoci?
Nie.
Czy liczyo si, e wizje myliy si co do Sadeasa? Czy wstydzi si czowieka, ktrego z niego
uczyniy, wraz z czytaniami z ksigi? Ostatnia cz wpada na swoje miejsce, ostatni kamie wgielny, i
odkry, e ju si nie martwi. Dezorientacja znikna. W kocu wiedzia, co robi. adnych wtpliwoci.
adnej niepewnoci.
Chwyci Adolina za rami.
Dzikuj.
Adolin krtko skin gow. Wci by wcieky, Dalinar to widzia, ale postanowi i za ojcem, co
oznaczao rwnie wspieranie go, nawet kiedy bitwa posza nie tak.
Po chwili Dalinar zwrci si do onierzy.
Czas, bymy walczyli powiedzia goniej. I robimy to nie dlatego, e szukamy chway, lecz
dlatego, e inne rozwizania s gorsze. Kierujemy si Kodeksem nie dlatego, e przynosi zysk, ale dlatego,
e brzydzimy si ludmi, ktrymi stalibymy si bez niego. Stoimy tutaj, samotnie na tym polu bitwy,
poniewa jestemy tym, kim jestemy.
Czonkowie Kobaltowej Gwardii stojcej w krgu wok niego zaczli si odwraca, jeden po
drugim. Za nimi onierze rezerwy jasnoocy i ciemnoocy przybliyli si, oczy mieli przestraszone, ale
spojrzenia zdecydowane.
mier jest kocem wszystkich ludzi! wykrzykn Dalinar. Jak miar zmierzy czowieka,
gdy ju odszed? Bogactwem, ktre zgromadzi i zostawi, by spadkobiercy si o nie kcili? Chwa, ktr
zdoby, a ktra przejdzie na tych, co go zamordowali? Wysokimi stanowiskami, ktre otrzyma
przypadkiem? Nie. My walczymy, poniewa rozumiemy. Koniec jest zawsze ten sam. To droga odrnia
ludzi. Kiedy posmakujemy koca, zrobimy to z gowami uniesionymi wysoko i oczyma zwrconymi ku
socu.
Wycign rk, przyzywajc Dawc Przysigi.
Nie wstydz si tego, kim si staem! krzykn i odkry, e to prawda. Wolno od winy
wydawaa si taka dziwna. Inni ludzie mog si ponia, by mnie zniszczy. Niech maj sw chwa. Ja
zachowam moj!
Ostrze si utworzyo i opado w jego do.
Mczyni nie wiwatowali, ale rzeczywicie bardziej si wyprostowali. Ich przeraenie nieco
ustpio. Adolin woy hem, Ostrze pojawio si w jego doni, okryte par. Pokiwa gow.
Razem ruszyli do bitwy.
I tak oto umieram, pomyla Dalinar, wbijajc si w szeregi Parshendich. Znalaz spokj.

Niespodziewane uczucie na polu bitwy, ale tym bardziej mile widziane.


Odkry jednak jeden al pozostawia biednego Renarina jako arcyksicia Kholina, w sytuacji, ktra
go przerastaa, otoczonego przez wrogw utuczonych na ciele jego ojca i brata.
Nie dostarcz mu tego Pancerza Odprysku, ktry mu obiecaem, pomyla Dalinar. Bdzie sobie
musia radzi bez niego. Niech ci strzee honor naszych przodkw, synu.
Pozosta silny i naucz si mdroci szybciej ni twj ojciec.
egnaj.

Niech ju nie cierpi! Niech ju nie pacz! Dai-gonarthis! Czarny Rybak trzyma mj smutek i
pochania go!.
Tanatesach roku 1173, 28 sekund przed mierci. Ciemnooka uliczna onglerka. Zauwaalne
podobiestwo do prbki 1172-89.
Most czwarty wlk si za reszt armii. Z dwoma rannymi i czterema, ktrzy ich nieli, most ich
obcia. Na szczcie, Sadeas zabra na t wypraw waciwie wszystkie druyny mostowe, w tym osiem,
ktrych uyczy Dalinarowi. A to znaczyo, e armia nie musiaa czeka na druyn Kaladina, by przej.
Kaladina przepeniao wyczerpanie, a most na jego ramionach ciy jak kamie. Nie czu si tak
zmczony od pierwszych dni jako mostowy. Syl unosia si przed nim, przygldajc si z trosk, jak
maszeruje na przedzie swoich ludzi, zlany potem, z trudem idc po nierwnym paskowyu.
Przed nimi ostatnie oddziay armii Sadeasa toczyy si przed rozpadlin. Paskowy, z ktrego
nacierali na Wie, by niemal pusty. Czysta bezczelno posunicia Sadeasa sprawiaa, e Kaladinowi
robio si niedobrze. Myla, e to, co mu zrobiono, byo koszmarne. Ale oto Sadeas bezdusznie skaza na
mier tysice ludzi, jasnookich i ciemnookich. Rzekomych sojusznikw. Ta zdrada ciya Kaladinowi na
rwni z mostem. Przytaczaa go, sprawiaa, e z trudem apa oddech.
Czy dla ludzi nie byo nadziei? Zabijali tych, ktrych powinni kocha. Jaki sens miaa walka i
zwycistwo, jeli midzy wrogiem a sojusznikiem nie byo rnicy? Czym byo zwycistwo? Czym bez
znaczenia. Co znaczyy mierci przyjaci i towarzyszy Kaladina? Nic. Cay wiat by wrzodem, ohydnie
zielonym i przeartym rozkadem.
Odrtwiay Kaladin dotar wraz z pozostaymi do rozpadliny, cho spnili si, eby pomc z
przejciem. Ci, ktrych posa przodem, ju czekali, Teft mia ponur min, a Blizna wspiera si na
wczni, eby oszczdza stop. W pobliu leaa niewielka grupa zabitych wcznikw. onierze Sadeasa
w miar moliwoci zabierali ze sob rannych, ale niektrzy zdyli umrze. Cz z nich porzucili w tym

miejscu, najwyraniej Sadeas pieszy si, eby opuci t okolic.


Martwych pozostawiono z wyposaeniem. Blizna pewnie stamtd wanie wzi swoje kule. Jaka
nieszczsna druyna mostowa bdzie musiaa pniej przeprawi si a tutaj, eby odzyska wyposaenie
tych zmarych, jak rwnie zabitych ludzi Dalinara.
Opucili most, Kaladin otar czoo.
Nie ustawiajcie mostu nad rozpadlin powiedzia swoim ludziom. Zaczekamy, a przejd
onierze, i przeniesiemy go po jednym z pozostaych mostw.
Matal posa Kaladinowi spojrzenie, ale nie rozkaza im ustawi mostu. Zorientowa si, e nim
umieciliby go na miejscu, ju musieliby go podnosi.
Czy to nie robi wraenia? spyta Moash, podchodzc do Kaladina i obracajc si w stron, z
ktrej przyszli.
Kaladin odwrci si. Wiea wznosia si za nimi, jej zbocze opadao w ich stron. Armia Kholina
bya niebieskim koem, uwizionym porodku zbocza po tym, jak prbowali si przebi i dotrze do
Sadeasa, zanim uciek. Parshendi byli ciemn mas z czerwonymi plamami marmurkowej skry. Naciskali
na krg Alethich, ciskajc go.
Jaka szkoda powiedzia Drehy, siedzcy na krawdzi mostu. A mi si niedobrze robi.
Inni mostowi pokiwali gowami i Kaladin ze zdziwieniem zauway trosk na ich twarzach. Skaa i
Teft doczyli do Kaladina i Moasha, wszyscy mieli na sobie pancerze ze skorup Parshendich. Cieszy si,
e zostawili Shena w obozie. Wpadby w katatoni, gdyby to zobaczy.
Teft podtrzymywa rann rk. Skaa unis do, by osoni oczy, i potrzsn gow, spogldajc na
wschd.
To wstyd. Wstyd dla Sadeasa. Wstyd dla nas.
Most czwarty! zawoa Matal. Chodcie!
Matal wzywa ich gestem, by przeszli po mocie szstym i opucili paskowy. Nagle Kaladin wpad
na pomys. Fantastyczny pomys, jak rozkwitajcy skaopk w jego umyle.
Pjdziemy po wasnym mocie, Matalu! odkrzykn Kaladin. Dopiero dotarlimy do
rozpadliny. Musimy chwil posiedzie.
Przejdcie teraz! wrzasn Matal.
Bdziemy tylko coraz bardziej zostawa z tyu! odparowa Kaladin. Chcecie si tumaczy
Sadeasowi, dlaczego musi zatrzyma ca armi dla jednej aosnej druyny mostowej? Mamy swj most.
Niech moi ludzie odpoczn. Dogonimy was.
A jeli te dzikusy za wami rusz? spyta Matal.
Kaladin wzruszy ramionami.
Matal zamruga, po czym najwyraniej zorientowa si, jak bardzo tego pragnie.
Jak sobie chcesz! zawoa, po czym przebieg po mocie szstym w czasie, gdy inne mosty byy
podnoszone.
Po kilku chwilach druyna Kaladina zostaa samotnie przy rozpadlinie, a armia udaa si na zachd.

Kaladin umiechn si szeroko.


Nie wierz w to, po tych wszystkich zmartwieniach... Ludzie, jestemy wolni!
Pozostali odwrcili si do niego, wyranie skonsternowani.
Za jaki czas ruszymy dalej powiedzia z przejciem Kaladin i Matal zaoy, e idziemy.
Bdziemy zostawa coraz bardziej z tyu, a zejdziemy im z oczu. Pniej zwrcimy si na pnoc,
wykorzystamy most, eby przeby Rwniny. Moemy uciec na pnoc, a wszyscy zao, e Parshendi nas
dopadli i zarnli!
Inni mostowi patrzyli na niego szeroko otwartymi oczyma.
Zapasy zauway Teft.
Mamy te kule odpar Kaladin, wycigajc sakiewk. Cae bogactwo, pod rk. Moemy zabra
bro i pancerze tamtych zabitych i wykorzysta je do obrony przed bandytami. Bdzie ciko, ale nikt nie
bdzie nas goni!
Mczyni byli wyranie podekscytowani. Co jednak zmusio Kaladina do zastanowienia. A co z
rannymi mostowymi w obozie?
Ja musz zosta powiedzia Kaladin.
e co?! spyta Moash.
Kto musi wyjani Kaladin. Dla dobra rannych w obozie. Nie moemy ich porzuci. A jeli ja
zostan, uwiarygodni nasz historyjk. Poracie mnie i zostawcie na jednym z paskowyw. Sadeas na
pewno wyle kogo po wyposaenie. Powiem im, e Parshendi gonili moj druyn z powodu
zbezczeszczenia trupw i wrzucili nasz most do rozpadliny. Uwierz w to, widzieli, jak Parshendi nas
nienawidz.
Druyna staa, wymieniajc spojrzenia. Niepewne spojrzenia.
Nie odejdziemy bez ciebie powiedzia Sigzil. Wielu innych pokiwao gowami.
Dogoni was stwierdzi Kaladin. Nie moemy ich porzuci.
Kaladin, chopcze... zacz Teft.
O tym moemy porozmawia pniej przerwa mu Kaladin. Moe pjd z wami, a pniej
wkradn si do obozu, eby wydosta rannych. Na razie zabierzcie bro trupom.
Zawahali si.
To rozkaz!
Ruszyli bez sowa i zaczli pldrowa ciaa, ktre pozostawi Sadeas. Kaladin zosta sam przy
mocie.
Wci by podenerwowany. Nie chodzio jedynie o rannych w obozie. W takim razie o co? To bya
wspaniaa okazja. W czasie, kiedy by niewolnikiem, zabiby za co takiego. Szansa, by zosta uznany za
zmarego i znikn? Mostowi nie musieliby walczy. Byli wolni. Dlaczego wic czu si taki
zaniepokojony?
Kaladin odwrci si, by sprawdzi swoich ludzi, i z zaskoczeniem zobaczy, e kto obok niego stoi.
Kobieta z przezroczystego biaego wiata.

To bya Syl, jednak nigdy wczeniej nie widzia jej takiej. Przybraa rozmiary czowieka i staa z
rkami zaoonymi na piersi, a jej wosy i suknia faloway na wietrze. Nie wiedzia, e moga przyj tak
posta. Patrzya na wschd, na jej twarzy malowao si przeraenie, a oczy miaa szeroko otwarte i
zasmucone. To bya twarz dziecka, ktre patrzyo na brutalny mord; koniec jego niewinnoci.
Kaladin odwrci si i powoli spojrza tam, gdzie patrzya ona. W stron Wiey.
W stron zdesperowanej armii Dalinara Kholina.
Ich widok sprawi, e cisno mu si serce. Walczyli tak beznadziejnie. Otoczeni. Porzuceni.
Zostawieni na mier.
Mamy most, uwiadomi sobie Kaladin. Gdybymy mogli go ustawi... Wikszo Parshendich
skupia si na armii Alethich, jedynie symboliczna grupka staa w pobliu rozpadliny. Byo ich niewielu,
tak, e by moe mostowi by ich pokonali.
Ale nie. To idiotyzm. Tysice Parshendich stao na drodze Kholina do rozpadliny. I jak mostowi
ustawiliby most bez wsparcia ucznikw?
Kilku mostowych ju wrcio z poszukiwa. Skaa doczy do Kaladina i rwnie spojrza na
wschd. Mia ponur min.
To straszne powiedzia. Nie moemy jako pomc?
Kaladin potrzsn gow.
To by byo samobjstwo, Skao. Musielibymy przeprowadzi natarcie bez wsparcia armii.
A moe moglibymy troch wrci? spyta Blizna. Zobaczy, czy Kholinowi uda si do nas
przebi? Jeli tak, wtedy postawimy most.
Nie odpar Kaladin. Jeli zatrzymamy si z dala, Kholin uzna, e jestemy zwiadowcami
pozostawionymi przez Sadeasa. Musimy ustawi most. Inaczej nigdy do nas nie zejdzie.
Mostowi pobledli.
Poza tym doda Kaladin gdyby jakim sposobem udao nam si uratowa cz z tych
onierzy, zaczliby gada i Sadeas dowiedziaby si, e wci yjemy. Dogoniby nas i zabi. Wracajc,
odrzucilibymy szans na wolno.
Mostowi pokiwali gowami. Reszta zebraa si, niosc bro. Czas odej. Kaladin prbowa stumi
rozpacz. Ten Dalinar Kholin pewnie by taki jak pozostali. Jak Roshone, jak Sadeas, jak wszyscy inni
jasnoocy. Udawa cnot, ale wewntrz by zepsuty.
Ale ma ze sob tysice ciemnookich onierzy, szeptao co w jego gowie. Ludzi, ktrzy nie
zasuguj na ten straszliwy los. Ludzi takich jak mj stary oddzia wcznikw.
Nic im nie jestemy winni wyszepta Kaladin. Wydawao mu si, e widzi niebieski sztandar
Dalinara unoszcy si przed armi. Sam ich w to wpakowae, Kholinie. Nie pozwol, by moi ludzie
umierali dla ciebie.
Odwrci si plecami do Wiey.
Syl staa obok niego, zwrcona twarz na wschd. Jego dusza cierpiaa na widok rozpaczy na jej
twarzy.

Czy wiatrospreny przyciga wiatr spytaa cicho czy one go tworz?


Nie wiem odpar Kaladin. A czy to ma znaczenie?
Moe nie. Widzisz, przypomniaam sobie, jakim sprenem jestem.
Czy to waciwa chwila?
Wi rzeczy, Kaladinie powiedziaa, odwracajc si i patrzc mu w oczy. Jestem
honorsprenem. Duchem przysig. Obietnic. I szlachetnoci.
Kaladin sabo sysza odgosy bitwy. A moe to tylko jego umys, ktry szuka tego, o czym
wiedzia, e tam jest?
Czy sysza, jak ludzie umieraj?
Czy sysza, jak onierze uciekaj, rozpraszaj si, porzucaj swojego dowdc?
Wszyscy inni uciekaj. Kaladin klczy nad ciaem Dalleta.
Zielono-bordowy sztandar, unoszcy si samotnie nad polem walki.
Ju tam byem! rykn Kaladin, odwracajc si z powrotem w stron niebieskiego sztandaru.
Dalinar zawsze walczy w pierwszym szeregu.
Co si wydarzyo ostatnim razem?! krzykn. Nauczyem si! Ju nie zrobi z siebie gupca!
To go przytaczao. Zdrada Sadeasa, wasne wyczerpanie, mier tak wielu. Znw tam by przez
chwil, klcza w sztabie Amarama i patrzy, jak jego ludzie s mordowani, zbyt saby, by ich uratowa.
Unis drc do do czoa, pomaca mokre od potu pitno.
Nic ci nie jestem winien, Kholinie.
A gos jego ojca szepta w odpowiedzi: Kto musi zacz. Kto musi wystpi naprzd i zrobi to,
co jest waciwe, poniewa jest waciwe. Jeli nikt nie zacznie, to inni nie mog pody za nim.
Dalinar ruszy na pomoc ludziom Kaladina, atakujc tamtych ucznikw i ratujc most numer cztery.
Jasnoocy nie przejmuj si yciem, powiedzia kiedy Lirin. Dlatego ja musz to robi. Dlatego
musimy to robi.
Dlatego ty musisz....
ycie ponad mierci.
Zawiodem tak wiele razy. Zostaem powalony na ziemi i zdeptany.
Sia ponad saboci.
To si skoczy mierci, na ktr poprowadz przyjaci...
Podr ponad celem.
...mier i to, co jest waciwe.
Musimy wrci powiedzia cicho Kaladin. Niech to burza, musimy wrci.
Odwrci si do druyny mostu czwartego. Jeden po drugim, kiwali gowami. Mczyni, ktrzy
jeszcze przed kilkoma miesicami, byli szumowinami armii mczyni, ktrych niegdy obchodziy
wycznie wasne skry odetchnli gboko, odepchnli od siebie myli o wasnym bezpieczestwie i
pokiwali gowami. Pjd za nim.
Kaladin podnis wzrok i odetchn gboko. Burzowe wiato wypenio go jak fala, jakby unis

wargi do arcyburzy i wcign j w siebie.


Most do gry! rozkaza.
Czonkowie druyny mostu czwartego wykrzyknli zgodnie, chwycili most i unieli go wysoko.
Kaladin zaoy tarcz, chwytajc paski w do.
I odwrci si, unoszc j wysoko. Z okrzykiem poprowadzi swoich ludzi w natarciu w stron tego
porzuconego niebieskiego sztandaru.
*
Pancerz Dalinara emanowa Burzowym wiatem z dziesitek malutkich pkni. adna wiksza
cz nie zostaa jeszcze zniszczona. Blask wznosi si nad nim jak para nad kotem i rozprasza si powoli,
jak to Burzowe wiato miao w zwyczaju.
Promienie soca uderzay w niego, gotujc go. By taki zmczony. Nie upyno wiele czasu od
zdrady Sadeasa. Ale Dalinar bardzo si wysila, trzyma si z przodu, walczy u boku Adolina. Jego Pancerz
utraci wiele wiata. Stawa si ciszy i z kadym ciosem dodawa mu mniej siy. Wkrtce zacznie go
obcia, spowolni go tak, e Parshendi bd mogli przytoczy go swoj liczb.
Zabi wielu z nich. Tak wielu. Przeraajc liczb. I zrobi to bez Dreszczu. W rodku by pusty. To
lepsze ni przyjemno.
Nie zabi ich dosy. Skupiali si na Dalinarze i Adolinie z Odpryskowymi w pierwszym szeregu
kad luk byskawicznie zamyka mczyzna w byszczcej zbroi, z morderczym Ostrzem. Parshendi
musieli najpierw powali jego i Adolina. Wiedzieli to. Dalinar to wiedzia. Adolin to wiedzia.
Opowiadano historie o polach bitwy, gdzie Odpryskowi ginli ostatni i wrogowie zabijali ich po
dugiej, heroicznej walce. Zupenie nierealne. Jeli zabio si Odpryskowego jako pierwszego, mona byo
wzi jego Ostrze i zwrci je przeciwko wrogom.
Znw si zamachn, jego minie wypeniao zmczenie. Umrze jako pierwszy. To dobre miejsce.
Nie pro ich o nic, czego sam by nie zrobi.... Dalinar potkn si na kamieniach, jego Pancerz Odprysku
wydawa si rwnie ciki, jak zwyka zbroja.
Mg by zadowolony z tego, jak prowadzi wasne ycie. Ale jego ludzie... zawid ich. Myl o
tym, w jak gupi sposb wprowadzi ich w puapk, wywoywaa w nim mdoci.
I jeszcze Navani.
I to teraz, kiedy w kocu zaczem si do niej zaleca, pomyla Dalinar. Sze zmarnowanych lat.
Zmarnowane ycie. A teraz znw bdzie w aobie.
Ta myl sprawia, e unis rce i pewniej stan na skale. Walczy z Parshendimi. Stara si. Dla
niej. Nie pozwoli sobie upa, dopki mia siy.
Pancerz Adolina rwnie przecieka. Modzieniec wysila si coraz bardziej, by osania ojca. Nie
byo rozmowy o tym, by moe prbowali przeskoczy na ssiedni paskowy i uciec. Przy tak szerokich
rozpadlinach mieli mae szanse a poza tym nie porzuciliby swoich ludzi na mier. On i Adolin yli
zgodnie z Kodeksem. I zgodnie z nim umr.
Dalinar znw si zamachn, trzymajc si u boku Adolina, walczc w tym tu poza zasigiem

stylu dwch Odpryskowych. Pot spywa po jego twarzy pod hemem. Posa ostatnie spojrzenie w stron
znikajcej armii. Bya ledwie widoczna na horyzoncie. Obecna pozycja Dalinara pozwalaa mu spojrze
daleko na zachd.
Niech ten czowiek bdzie przeklty za... Za...
Krwi przodkw moich, co to?
Niewielki oddzia porusza si na zachodnim paskowyu, biegnc w stron Wiey. Samotna druyna
mostowa, dwigajca most.
To niemoliwe powiedzia Dalinar, cofajc si i pozwalajc, by Kobaltowa Gwardia, a raczej jej
resztki, ruszya mu na pomoc.
Nie wierzc wasnym oczom, podnis zason. Reszta armii Sadeasa znikna, ale ta jedna druyna
mostowa pozostaa. Dlaczego?
Adolinie! krzykn, wskazujc Ostrzem, a nadzieja dodaa mu si.
Modzieniec obrci si za gestem ojca. Zamar.
Niemoliwe! wykrzykn. Co to za puapka?
Gupia, jeli to puapka. Ju jestemy martwi.
Ale dlaczego jedn posa z powrotem? W jakim celu?
A czy to wane?
Zawahali si. Obaj znali odpowied.
Szyk ofensywny! rykn Dalinar, zwracajc si do swoich oddziaw.
Ojcze Burz, jak niewielu ich pozostao. Mniej ni poowa pierwotnych omiu tysicy.
Ustawi si! zawoa Adolin. Przygotowa si do marszu! Przebijemy si przez nich. Dajcie z
siebie wszystko, co macie. Mamy jedn szans!
Niewielk, pomyla Dalinar, opuszczajc zason. Musimy przebi si przez reszt armii
Parshendich. A nawet jeli dotr na d, pewnie znajd druyn martw, a ich most wrzucony do rozpadliny.
ucznicy Parshendi ju si przygotowywali, bya ich ponad setka. To bdzie rze.
Ale mieli nadziej. Odrobin cennej nadziei. Jeli jego armia miaa zgin, zrobi to, prbujc
wykorzysta t nadziej.
Unoszc wysoko Ostrze Odprysku i czujc przypyw siy i determinacji, Dalinar ruszy naprzd na
czele swoich ludzi.
*
Po raz drugi w cigu jednego dnia Kaladin bieg w stron armii Parshendich, unoszc przed sob
tarcz i majc na sobie pancerz wycity z zabitego wroga. Moe powinien czu odraz na myl o tym, co
zrobi, tworzc swj pancerz. Ale nie byo to gorsze od tego, co zrobili Parshendi, zabijajc Dunnyego,
Map i tego bezimiennego mczyzn, ktry okaza Kaladinowi yczliwo jego pierwszego dnia wrd
mostowych. Kaladin wci nosi jego sanday.
Oni i my, pomyla. onierz musia myle w taki sposb. Na razie Dalinar Kholin i jego ludzie byli
czci nas.

Grupa Parshendich zobaczya zbliajcy si most i ustawiaa si z ukami. Cae szczcie, wydawao
si, e Dalinar te ich zobaczy, gdy armia w niebieskich mundurach zacza si przebija w stron
ratunku.
Nie uda si. Byo zbyt wielu Parshendich, a ludzie Dalinara byli zmczeni. To bdzie kolejna
katastrofa. Ale przynajmniej tym razem Kaladin pakowa si w ni z szeroko otwartymi oczyma.
Mj wybr, pomyla, gdy ucznicy Parshendich ustawili si w szyku. Nie wcieky bg, ktry mnie
obserwuje, ani spren robicy mi sztuczki, ani dziwne koleje losu.
To ja. Ja postanowiem ruszy za Tienem. Ja postanowiem zaatakowa Odpryskowego i uratowa
Amarama. Ja postanowiem uciec z niewoli. A teraz ja zadecydowaem, e sprbuj uratowa tych ludzi,
cho wiem, e pewnie mi si nie uda.
Parshendi wypucili strzay, a Kaladin poczu uniesienie. Zmczenie wyparowao, wyczerpanie
ucieko. Nie walczy dla Sadeasa. Nie pracowa, by kto mg sobie napeni kieszenie. Walczy, by chroni.
Strzay spaday w jego stron, a on zamachn si tarcz, odrzucajc je. Inne przybyy, lecc z
rnych stron, szukajc jego ciaa. Trzyma si tu przed nimi, podskakiwa, gdy sigay do ud, obraca si,
gdy spaday w stron ramion, unosi tarcz, kiedy celoway w twarz. To nie byo proste i wicej ni kilka
strza zbliyo si do niego, trafiajc w napiernik lub nagolenniki. Ale adna si nie wbia. Robi to. By...
Co byo nie tak.
Zawirowa midzy dwiema strzaami, skonsternowany.
Kaladinie! powiedziaa unoszca si w pobliu Syl, znw w mniejszej postaci. Tam!
Wskazaa w stron ssiedniego paskowyu, tego, z ktrego poprowadzi Dalinar. Dua grupa
Parshendich przeskoczya na ten paskowy i klkaa, unoszc uki. Skierowane nie w jego stron, lecz w
odsonity bok mostu czwartego.
Nie! wykrzykn Kaladin, a Burzowe wiato popyno z jego ust jako chmura.
Odwrci si i pobieg przez paskowy w stron mostu. Strzay spaday z tyu. Jedna trafia prosto w
jego naplecznik, ale zsuna si. Inna uderzya w hem. Przeskoczy nad pkniciem w skale, pdzi z
szybkoci, jak dawao mu Burzowe wiato.
Parshendi z boku nacigali uki. Byo ich co najmniej pidziesiciu. Spni si...
Most czwarty! rykn. Noszenie bokiem na prawo!
Nie wiczyli tego manewru od tygodni, ale ich wyszkolenie byo widoczne, kiedy bez sowa pytania
wypenili rozkaz, opuszczajc most na bok dokadnie w chwili, gdy ucznicy zwolnili ciciwy. Chmura
strza uderzya w most, wbijajc si w drewno. Kaladin wypuci powietrze i dotar do druyny, ktra
zwolnia, niosc most bokiem.
Kaladinie! zawoa Skaa, pokazujc.
Kaladin obrci si. ucznicy z tyu, na Wiey, przygotowywali du salw.
Druyna bya odsonita. ucznicy wypucili strzay.
Znw wykrzykn, a Burzowe wiato wypenio powietrze wok niego, gdy rzuci wszystko, co
mia, w swoj tarcz. Krzyk dzwoni mu w uszach, a kiedy Burzowe wiato go opucio, jego ubranie

zamarzo i popkao.
Strzay zaciemniy niebo. Co go uderzyo, a sia tego ciosu rzucia go do tyu, na mostowych.
Uderzy w nich i sapn, gdy sia nie przestawaa na niego napiera.
Most si zatrzyma.
Wszystko znieruchomiao.
Kaladin zamruga, czu si cakowicie wyczerpany. Ciao go bolao, rce mrowiy, plecy
poboleway. Do tego ostry bl nadgarstka. Jkn i otworzy oczy, potkn si, gdy Skaa chwyci go od tyu.
Stumione uderzenie. Odstawiany most. Idioci! pomyla Kaladin. Nie stawiajcie go... Wycofajcie
si...
Mostowi toczyli si wok niego, gdy osun si na ziemi, przytoczony zuyciem zbyt wielkiej
iloci Burzowego wiata.
Jego tarcz pokryway strzay, dziesitki strza, niektre rozszczepiy inne. Koci pokrywajce front
tarczy rozpady si, drewno byo w strzpach. Niektre ze strza przebiy si i trafiy go w rk. Std bl.
Ponad setka strza. Caa salwa. cignita w jedn tarcz.
Na promienie Wzywajcego Jasno powiedzia cicho Drehy. Co... co to...
To byo jak fontanna wiata powiedzia Moash, klkajc obok Kaladina. Jakby wystrzelio z
ciebie soce, Kaladinie.
Parshendi... wychrypia Kaladin i puci tarcz.
Paski popkay i kiedy podnosi si z trudem, tarcza waciwie przestaa istnie, rozpada si na
kawaki, do jego stp spado kilka strza. Kilka pozostao w jego ramieniu, ale ignorowa bl, spogldajc na
Parshendich.
Grupy ucznikw na obu paskowyach znieruchomiay. Ci z przodu zaczli woa do siebie w
jzyku, ktrego Kaladin nie rozumia.
Neshua Kadal!
Wstali.
I uciekli.
Co takiego? spyta Kaladin.
Nie wiem odpar Teft, podtrzymujc rann rk. Ale zabierzemy ci w bezpieczne miejsce.
Przeklta rka. Lopen!
Niszy mczyzna przyprowadzi Dabbida i obaj odprowadzili Kaladina w bezpieczniejsze miejsce
porodku paskowyu. Podtrzymywa rk, otpiay, wyczerpany tak bardzo, e ledwie myla.
Most do gry! zawoa Moash. Wci mamy zadanie do wykonania!
Reszta mostowych z zacitymi minami podbiega do mostu i uniosa go. Na Wiey siy Dalinara
przebijay si przez Parshendich w stron moliwego bezpieczestwa.
Musz ponosi tak wielkie straty... pomyla tpo Kaladin.
Zatoczy si i pad na ziemi. Teft i Lopen wcignli Kaladina w osonite zagbienie, gdzie
doczy do Blizny i Dabbida. Banda na stopie Blizny poczerwienia od krwi, obok spoczywaa wcznia,

na ktrej si podpiera.
Chyba mu mwiem... eby jej nie obcia...
Potrzebujemy kul powiedzia Teft. Blizna?
Poprosi o nie dzi rano odpar szczupy mczyzna. Daem mu wszystko, co miaem.
Wikszo chyba zrobia to samo.
Teft zakl cicho, wycign strzay z rki Kaladina i opatrzy j.
Czy z nim nic nie bdzie? spyta Blizna.
Nie wiem odpar Teft. Nic nie wiem. Kelek! Jestem idiot, Kaladinie. Chopcze, syszysz
mnie?
To... tylko wstrzs... powiedzia Kaladin.
Dziwnie wygldasz, gancho zauway nerwowo Lopen. Jeste biay.
Skr masz ziemist, chopcze powiedzia Teft. Chyba wtedy co sobie zrobie. Nie wiem...
Ja... Znw zakl i uderzy doni w kamie. Powinienem by sucha. Idiota!
Pooyli go na boku, ledwo widzia Wie. Nowe grupy Parshendich te, ktre nie widziay pokazu
Kaladina kieroway si w stron rozpadliny, niosc bro. Most czwarty dotar na miejsce i postawi most.
Odpili tarcze i popiesznie wyjli wcznie z workw przyczepionych do mostu. Nastpnie zajli pozycje,
napierajc z bokw, przygotowujc si do przepchnicia mostu przez rozpadlin.
Ci Parshendi nie mieli ukw. Ustawili si, by czeka, z wycignit broni. Byo ich co najmniej
trzy razy wicej ni mostowych i zbliali si kolejni.
Musimy pomc powiedzia Blizna do Lopena i Tefta.
Pozostali dwaj pokiwali gowami i caa trjka dwaj ranni i jeden bez rki podniosa si. Kaladin
prbowa zrobi to samo, ale znw upad, nie mg utrzyma si na nogach.
Zosta, chopcze powiedzia z umiechem Teft. Sami sobie poradzimy.
Zabrali kilka wczni z zapasu, ktry Lopen zgromadzi na nosidle, i pokutykali do druyny. Nawet
Dabbid do nich doczy. Nie odezwa si od czasu, kiedy zosta ranny podczas tamtej pierwszej wyprawy,
tak dawno temu.
Kaladin przeczoga si do krawdzi zagbienia i obserwowa ich. Syl wyldowaa na skale obok
niego.
Burzowi gupcy wymamrota Kaladin. Nie powinni za mn i. I tak jestem z nich dumny.
Kaladinie... odezwaa si Syl.
Czy moesz co zrobi? By tak burzowo zmczony. Co, eby doda mi si.
Potrzsna gow.
Niedaleko mostowi zaczli pcha. Drewno zgrzytao gono na kamieniach, wysuno si nad
rozpadlin w stron oczekujcych Parshendich. Zaczli piewa t swoj pie bitewn, t, ktr piewali
zawsze, gdy widzieli Kaladina w pancerzu.
Parshendi wydawali si peni zapau, wciekli, zabjczy. Pragnli krwi. Rozrbi mostowych i
rozerw ich na strzpy, a pniej wrzuc most i ich trupy w przepa.

To si znw dzieje, pomyla Kaladin, oszoomiony i przytoczony. Odkry, e zwin si w kbek,


wyczerpany i wstrznity. Nie dotr do nich. Zgin. Na moich oczach. Tukks. Nie yje. Nelda. Nie yje.
Goshel. Nie yje. Dallet. Cenn. Mapa. Dunny. Nie yje. Nie yje. Nie yje...
Tien.
Nie yje.
Lea zwinity w kbek w zagbieniu w skale. Z dala dobiegay odgosy bitwy. Otaczaa go mier.
Po chwili znw si tam znalaz, w tym najstraszliwszym z dni.
*
Kaladin przebija si przez chaos wojny, peen przeklestw, krzykw i walki. Nie puszcza wczni z
rk. Upuci tarcz. Musia gdzie znale tarcz. Czy nie powinien mie tarczy?
To bya jego trzecia prawdziwa bitwa. W armii Amarama przebywa od zaledwie kilku miesicy, ale
Palenisko ju wydawao mu si na drugim kocu wiata. Dotar do zagbienia wrd ska i skuli si,
przyciskajc si plecami do kamienia i oddychajc ciko. Jego palce byy liskie na drzewcu wczni.
Dra.
Nigdy sobie nie uwiadamia, jak idylliczne byo kiedy jego ycie. Z dala od wojny. Z dala od
mierci. Z dala od tych wrzaskw, kakofonii metalu uderzajcego w drewno, uderzajcego w ciao. Zacisn
powieki, prbujc si od tego odci.
Nie, pomyla. Otwrz oczy. Nie pozwl, by ci tak atwo odnaleli i zabili.
Zmusi si do otwarcia oczu, po czym odwrci si i spojrza z gry na pole bitwy. Panowa zupeny
chaos. Walczyli na duym zboczu, tysice ludzi po obu stronach, przemieszani i zabijajcy. Jak kto mg
ledzi przebieg czegokolwiek w tym szalestwie?
Armia Amarama armia Kaladina prbowaa utrzyma to wzgrze. Inna armia, rwnie
alethyjska, prbowaa im je odebra. Tyle wiedzia Kaladin. Wrg wydawa si liczniejszy ni jego armia.
Bdzie bezpieczny, pomyla Kaladin. Bdzie!
Ale nie umia przekona samego siebie. Tien niezbyt dugo pozosta posacem. Liczba
zwerbowanych spadaa, jak usysza, i potrzebowali kadego, kto mg utrzyma wczni. Tien i inni starsi
posacy trafili do kilku oddziaw gbokiej rezerwy.
Dalar powiedzia, e nie zostan nigdy wykorzystane. Prawdopodobnie. Chyba e armia znajdzie si
w powanym niebezpieczestwie. Czy bycie otoczonym na szczycie wzgrza o stromych zboczach i
cakowity chaos w ich szeregach oznaczay powane niebezpieczestwo?
Id na gr, pomyla, spogldajc w gr zbocza. Sztandar Amarama wci si tam wznosi. Ich
onierze utrzymywali pozycj. Kaladin widzia jedynie kbic si mas mczyzn w pomaraczowych
mundurach i od czasu do czasu plam ciemnej zieleni.
Kaladin ruszy biegiem w gr zbocza. Nie odwraca si, kiedy kto do niego krzycza, nie
sprawdza, z ktrej s armii. Przed nim choway si kpy traw. Potkn si o kilka trupw, obieg kilka
postrzpionych karlakw i unika miejsc, gdzie trwaa walka.
Tam, pomyla, widzc z przodu grup wcznikw stojcych w szeregu i przygldajcych si

uwanie. Ziele. Barwa Amarama. Kaladin wspi si w ich stron i onierze go przepucili.
Z ktrego jeste oddziau, onierzu? spyta krpy jasnooki mczyzna z wzami pomniejszego
kapitana.
Martwi, panie wydusi Kaladin. Wszyscy martwi. Bylimy w kompanii owieconego Tashlina
i...
Ech powiedzia mczyzna, odwracajc si do goca. To ju trzeci raport o mierci Tashlina.
Niech kto ostrzee Amarama. Wschodnia flanka stopniowo sabnie. Popatrzy na Kaladina. Ty, do
rezerwy po nowy przydzia.
Tak, panie odpar Kaladin.
By otpiay. Spojrza tam, skd przyszed. Na zboczu leay sterty trupw, wiele z nich miao
zielone mundury. Na jego oczach grupa trzech maruderw biegnca w stron szczytu zostaa przechwycona
i zabita.
aden z mczyzn na grze nie ruszy im na pomoc. Kaladin mgby zgin rwnie atwo, kilka
jardw od bezpieczestwa. Wiedzia, e to pewnie wane z punktu widzenia strategii, by ci onierze w
szeregu zachowali szyk. Ale to wydawao si takie bezduszne.
Znajd Tiena, pomyla, biegnc w stron pola rezerwy po pnocnej stronie szerokiego szczytu.
Znalaz tam jedynie chaos. Grupy oszoomionych, zakrwawionych mczyzn dzielonych na nowe oddziay i
odsyanych z powrotem na pole walki. Kaladin przechodzi midzy nimi, szukajc oddziau, ktry
utworzono z modych posacw.
Najpierw odnalaz Dalara. Chudy sierant rezerwy, ktremu pozostay tylko trzy palce, sta przy
wysokim supie, na ktrym umieszczono dwie opoczce trjktne chorgwie. Wysya nowo utworzone
oddziay, by wypeniy luki w kompaniach walczcych poniej. Kaladin wci sysza krzyki.
Ty powiedzia Dalar, pokazujc palcem na Kaladina. Wyznaczanie nowych oddziaw jest tam.
Ruszaj si!
Musz znale oddzia skadajcy si z modych posacw powiedzia Kaladin.
Na Potpienie, dlaczego chcesz to wiedzie?
A skd mam wiedzie? spyta Kaladin i wzruszy ramionami, prbujc zachowa spokj. Ja
tylko wykonuj rozkazy.
Dalar chrzkn.
Kompania owieconego Shelera. Poudniowo-wschodnia strona. Moesz...
Kaladin ju bieg. Do tego nie miao doj. Tien mia pozosta bezpieczny. Ojcze Burz. Nie miny
nawet cztery miesice!
Ruszy w stron poudniowo-wschodniego zbocza i wyszuka chorgiew unoszc si w okoo jednej
czwartej wysokoci od szczytu. Wyran czarn par glifw czytao si jako shesh lerel kompania
Shelera. Zaskoczony wasn determinacj Kaladin min onierzy strzegcych szczytu wzgrza i znw
znalaz si na polu bitwy.
Tu sytuacja wygldaa lepiej. Kompania Shelera utrzymywaa pozycj, cho nacieray na ni fale

wrogw. Kaladin pobieg w d zbocza, miejscami lizgajc si na krwi. Jego strach znikn. Zastpia go
troska o brata.
Dotar do kompanii w chwili, gdy wrogie oddziay zaczy natarcie. Prbowa cofn si bardziej, by
poszuka Tiena, ale zosta pochwycony przez fal atakw. Zatoczy si i doczy do oddziau wcznikw.
Wrg dopad ich w jednej chwili. Kaladin trzyma wczni obiema rkami, sta na krawdzi i
prbowa nie wchodzi innym wcznikom w drog. Tak naprawd nie mia pojcia, co robi. Wiedzia do,
by wykorzystywa oson, jak dawa mu ssiedni wcznik. Wymiana ciosw bya szybka i Kaladin zada
tylko jedno pchnicie. Wrg zosta odepchnity, a jemu udao si unikn zranienia.
Sta, dyszc, i ciska wczni.
Ty powiedzia kto kategorycznym tonem. Mczyzna z wzami na ramionach pokazywa na
Kaladina. Dowdca oddziau. Najwysza pora, by mj oddzia dosta jakie wzmocnienie. Przez chwil
wydawao mi si, e Varth dostanie wszystko. Gdzie twoja tarcza?
Kaladin rzuci si i zabra jedn lecemu obok onierzowi. Kiedy to robi, dowdca zakl za jego
plecami.
Potpienie. Znw nacieraj. Tym razem z dwch stron. Nie utrzymamy si.
Na poblisk ska wspi si mczyzna w zielonej kamizelce posaca.
Powstrzymaj natarcie od wschodu, Mesh!
A co z t fal od poudnia?! rykn dowdca... Mesh.
Na razie zajlimy si ni. Utrzymajcie wschd! Takie s wasze rozkazy! Posaniec ruszy dalej i
dostarczy podobn wiadomo nastpnemu oddziaowi w szeregu. Varth. Twj oddzia ma utrzyma si
na wschodzie!
Kaladin podnis si z tarcz. Musia odnale Tiena. Nie mg... trzy postaci. Modsi chopcy,
ktrzy wydawali si malutcy w swoich pancerzach, niepewnie trzymajcy wcznie. Jednym by Tien. Jego
oddzia rezerwy zosta najwyraniej podzielony, eby wypeni luki w innych oddziaach.
Tien! krzykn Kaladin i wyrwa si z szeregu, kiedy wrogie oddziay na nich spady.
Dlaczego Tien i dwaj pozostali zostali ustawieni porodku i na przedzie oddziau? Ledwie umieli
utrzyma wcznie!
Mesh krzycza za Kaladinem, ale ten go zignorowa. Wrg dopad ich w jednej chwili i oddzia
Mesha rozpad si, straci dyscyplin i zacz stawia opr w sposb mniej zorganizowany.
Kaladin poczu uderzenie w nog. Zatoczy si, uderzy w ziemi i z zaskoczeniem zorientowa si,
e zosta trafiony wczni. Nie czu blu. Dziwne.
Tien! pomyla, podnoszc si z trudem. Kto growa nad nim i Kaladin natychmiast zareagowa,
przetoczy si w chwili, gdy wcznia opucia si nad jego pier. Sam chwyci wczni, zanim jeszcze
zorientowa si, e to robi, i uderzy ni w gr.
I zamar. Wanie przebi wczni szyj wrogiego onierza. Wanie zabiem czowieka.
Przetoczy si, pozwalajc przeciwnikowi pa na kolana i wyrwa wczni. Oddzia Vartha
znajdowa si kawaek dalej. Wrg uderzy go wkrtce po tym, jak zaatakowa miejsce, w ktrym by

Kaladin. Tien i dwaj pozostali wci byli na przedzie.


Tien! krzykn Kaladin.
Chopiec popatrzy w jego stron, szeroko otworzy oczy. Nawet si umiechn. Za jego plecami
reszta oddziau si wycofaa. Pozostawiajc trzech niewyszkolonych chopcw.
Wyczuwajc saby punkt, wrogowie rzucili si na Tiena i pozostaych. Przewodzi im jasnooki w
byszczcym pancerzu. Zamachn si mieczem.
Brat Kaladina zgin. Jedno mrugnicie i sta przeraony, a po nastpnym ju lea na ziemi.
Nie! wrzasn Kaladin.
Prbowa si podnie, ale pad na kolana. Noga nie utrzymaa jego ciaru.
Oddzia Vartha ruszy naprzd, atakujc wrogw ktrych uwag odwrci Tien i dwaj pozostali
chopcy. Umiecili niewyszkolonych na przedzie, by wyhamowa impet natarcia.
Nie, nie, nie! krzycza Kaladin.
Wykorzysta wczni, by podnie si na nogi, i zatoczy si do przodu. To nie mogo by to, co
myla. To nie mogo skoczy si tak szybko.
Cudem nikt nie zaatakowa Kaladina, kiedy niepewnym krokiem przeszed reszt drogi. Waciwie o
tym nie myla. Patrzy w stron miejsca, gdzie lea Tien. Usysza grzmot. Nie. Ttent kopyt. Amaram
przyby z kawaleri i przebijali si przez szeregi wrogw.
Kaladina to nie obchodzio. W kocu dotar na miejsce. Tam znalaz trzy ciaa mode, drobne,
lece w zagbieniu w skale. Przeraony, otpiay Kaladin wycign rk i przewrci tego, ktry lea
twarz do ziemi.
Martwe oczy Tiena patrzyy w gr.
Kaladin klcza obok ciaa. Powinien opatrzy swoj ran, powinien wrci w bezpieczne miejsce,
ale by zbyt otpiay. Klcza.
W kocu tu przyjecha powiedzia kto.
Kaladin podnis wzrok i zauway grup wcznikw zebranych w pobliu, przygldajcych si
kawalerii.
Chcia, eby zbili si w gromad przeciwko nam powiedzia jeden z wcznikw.
Mia wzy na ramionach. Varth, ich dowdca. Mia takie przenikliwe spojrzenie. Nie prymitywny
bydlak. Szczupy, mylcy.
Powinienem czu gniew, pomyla Kaladin. Powinienem czu... co.
Varth popatrzy z gry na niego, a pniej na ciaa trzech zabitych modych posacw.
Ty sukinsynu sykn Kaladin. Umiecie ich na pierwszej linii.
Radzisz sobie z tym, co dostajesz powiedzia Varth, wskazujc gow na swj oddzia, a pniej
na umocnion pozycj. Skoro dali mi ludzi, ktrzy nie umieli walczy, znalazem dla nich inne
zastosowanie. Zawaha si, kiedy jego oddzia odmaszerowywa. Wydawa si peen alu. Musisz robi,
co si da, eby utrzyma si przy yciu, synu. Obrci obcienie w korzy, kiedy tylko moesz. Pamitaj
o tym, jeli chcesz przey.

Z tymi sowy odbieg.


Kaladin spuci wzrok. Dlaczego nie mogem go ochroni? pomyla, patrzc na Tiena,
przypominajc sobie miech brata. Jego niewinno, jego umiech, jego ekscytacj, kiedy badali wzgrza
wok Paleniska.
Prosz. Prosz, pozwl mi go ochroni. Uczy mnie do silnym.
Czu si taki saby. Utrata krwi. Odkry, e przechyla si, i zmczonymi domi opatrzy ran. A
pniej, czujc straszliw wewntrzn pustk, pooy si obok Tiena i przytuli go.
Nie martw si wyszepta Kaladin. Kiedy zacz paka? Zabior ci do domu. Ochroni ci,
Tien. Zabior ci z powrotem...
Tuli ciao a do wieczora, dugo po zakoczeniu bitwy, przyciskajc je do siebie, gdy powoli stygo.
*
Kaladin zamruga. Nie by w tym zagbieniu z Tienem. By na paskowyu.
Sysza odlege krzyki umierajcych ludzi.
Nienawidzi myle o tamtym dniu. Prawie aowa, e w ogle poszed poszuka Tiena. Gdyby tego
nie zrobi, mgby nie patrze. Nie musiaby bezradnie klcze, kiedy jego brat gin.
To znw si dziao. Skaa, Moash, Teft. Wszyscy zgin. A on tu lea, znw bezsilny. Ledwie si
rusza. Czu si wyczerpany.
Kaladinie szepn kto.
Zamruga. Syl unosia si przed nim.
Czy znasz Sowa?
Chciaem tylko ich ochroni wyszepta.
I dlatego przybyam. Sowa, Kaladinie.
Umr. Nie mog ich uratowa. Ja...
Amaram wymordowa jego ludzi na jego oczach.
Bezimienny Odpryskowy zabi Dalleta.
Jasnooki zabi Tiena.
Nie.
Kaladin przetoczy si i zmusi do wstania, chwiejc si na nogach.
Nie!
Druyna mostu czwartego jeszcze nie postawia mostu. To go zaskoczyo. Wci przepychali go
ponad rozpadlin, a Parshendi toczyli si po drugiej stronie, niecierpliwi, ich pie stawaa si coraz
bardziej gorczkowa. Wydawao mu si, e urojenia trway wiele godzin, ale w rzeczywistoci mino kilka
uderze serca.
NIE!
Przed Kaladinem leao nosido Lopena. Pord osuszonych bukakw i poszarpanych banday
dostrzeg wczni, jej stalowy grot odbija soce. Szeptaa do niego. Przeraaa go, a on j kocha.
Kiedy nadejdzie czas, mam nadziej, e bdziesz gotw. Bo ci tutaj bd ci potrzebowa.

Chwyci wczni, pierwsz prawdziw bro, ktr mia w rku od czasu pokazu w rozpadlinie
przed tak wieloma tygodniami. I zacz biec. Z pocztku powoli. Nabierajc prdkoci. Nie zwaajc na nic,
cho jego ciao byo wyczerpane. Ale nie zatrzyma si. Bieg naprzd, coraz szybciej, w stron mostu.
Ktry znajdowa si dopiero w poowie rozpadliny.
Syl znalaza si przed nim i patrzya na niego, wyranie zatroskana.
Sowa, Kaladinie!
Skaa krzykn, kiedy Kaladin wbieg na poruszajcy si most. Drewno zakoysao si pod nim. Most
by wysunity nad rozpadlin, ale nie dotar jeszcze do jej drugiego koca.
Kaladinie! wrzasn Teft. Co robisz?
Kaladin krzykn, kiedy dotar do koca mostu. Znalazszy w sobie odrobin siy, unis wczni i
rzuci si z koca drewnianej konstrukcji, wznoszc si w powietrze nad ogromn pustk.
Mostowi krzyczeli przeraeni. Syl krya wok niego zaniepokojona. Parshendi patrzyli z
zadziwieniem jak samotny mostowy unosi si w powietrzu w ich stron.
W jego wyczerpanym, wycieczonym ciele nie pozostaa adna sia. W tej chwili znieruchomiaego
czasu spojrza w d na wrogw. Parshendi z ich marmurkow, czerwono-czarn skr. onierze unoszcy
dobrze wykonan bro, jakby chcieli ci go jeszcze na niebie. Obcy, dziwada we wronitych w ciaa
pancerzach i hemach. Wielu miao brody.
Brody ozdobione wieccymi klejnotami.
Kaladin wcign powietrze.
Niczym moc wybawienia niczym promienie soca z oczu Wszechmocnego Burzowe wiato
wybucho z tych klejnotw. Leciao przez powietrze w widocznych pasmach, jak byszczce kolumny
wietlistego dymu. Wirujce, skrcajce si i kbice jak miniaturowe chmury burzowe, a w niego
uderzyy.
I burza znw oya.
Kaladin uderzy w skaln pk, jego nogi znw byy silne, umys, ciao i krew oywione energi.
Opad przykucnity, z wczni pod pach, a niewielki krg Burzowego wiata rozszed si wok niego w
krgu, wepchnity w ska przez jego upadek. Oszoomieni Parshendi cofnli si, otwierajc szeroko oczy.
Ich pie przycicha.
Struka Burzowego wiata zasklepia rany na jego ramieniu. Umiechn si, unoszc wczni
przed sob. Bya mu znajoma, niczym ciao utraconej kochanki.
SOWA, powiedzia gos, peen nacisku, jakby w jego gowie. W tej chwili Kaladin z zadziwieniem
zorientowa si, e je zna, cho nikt mu ich nigdy nie powiedzia.
Bd chroni tych, ktrzy nie mog ochroni si sami wyszepta.
Drugi Idea wietlistych Rycerzy.
*
W powietrzu rozleg si gony trzask, jak potny grzmot, cho niebo byo czyste. Teft zatoczy si
do tyu wanie ustawili most i zacz si gapi z reszt druyny. Kaladin eksplodowa energi.

Wypyna z niego eksplozja jasnoci, fala biaego dymu. Burzowe wiato. Uderzya z ca si w
pierwszy szereg Parshendich, odrzucajc ich do tyu, a Teft musia unie do, by osoni oczy przed
blaskiem.
Co si wanie zmienio wyszepta Moash, rwnie unoszc do. Co wanego.
Kaladin unis wczni. Potne wiato zaczo przygasa, cofa si. Jego ciao emanowao teraz
bardziej przytumionym blaskiem. wietlistym, jak dym z eterycznego ogniska.
W pobliu cz Parshendich ucieka, ale inni podeszli bliej i unieli bro w wyzwaniu. Kaladin
obrci si do nich, yjca burza stali, drewna i determinacji.

Nazwali to Ostatnim Spustoszeniem, ale nas okamali. Nasi bogowie nas okamali. Och, jake nas
okamali. Nadchodzi Wieczna Burza. Sysz jej szepty, widz jej cian burzy, znam jej serce.
Tanatanes roku 1173, 8 sekund przed mierci. Wdrowny robotnik z Aziru. Prbka godna
szczeglnej uwagi.
onierze w niebieskich mundurach wrzeszczeli, wydawali okrzyki wojenne, by doda sobie otuchy.
Dwiki byy jak ryczcy wodospad za plecami Adolina, kiedy gorczkowo macha Ostrzem. Nie byo
miejsca na przyjcie odpowiedniej postawy. Musia si porusza, przebija si przez Parshendich,
prowadzc swoich ludzi w stron zachodniej rozpadliny.
Wierzchowce jego i ojca byy bezpieczne, niosy rannych w tylnych szeregach. Odpryskowi nie
wayli si wsi na ich grzbiet. W takim cisku ryshadyjskie zostayby porbane na kawaki, a ich jedcy
zrzuceni.
Taki manewr bitewny nie byby moliwy bez Odpryskowych. Natarcie na przewaajc liczb? W
wykonaniu rannych, wyczerpanych onierzy? Zostaliby zatrzymani w miejscu i zmiadeni.
Ale Odpryskowych nie dao si tak atwo zatrzyma. Z Pancerzami wypuszczajcymi Burzowe
wiato, zadajc szerokie ciosy szeciostopowymi ostrzami, Adolin i Dalinar zmiadyli obron
Parshednich, tworzc wyom. Ich ludzie najlepiej wyszkoleni ze wszystkich Alethich wiedzieli, jak go
wykorzysta. Utworzyli klin za Odpryskowymi, odpychajc armie Parshendich na boki i wykorzystujc
maszerujcych w szyku wcznikw, by i cigle naprzd.
Adolin prawie truchta. Nachylenie wzgrza dziaao na ich korzy, lepiej trzymali si na nogach,
spadali w d zbocza jak rozpdzone chulle. Szansa na przeycie, gdy wszystko wydawao si stracone, daa
onierzom energi do ostatniego biegu ku wolnoci.
Mieli olbrzymie straty. Siy Dalinara ju utraciy kolejny tysic z czterech, moe nawet wicej. Ale
to si nie liczyo. Parshendi walczyli, by zabija, lecz Alethi tym razem walczyli, by przey.

*
yjcy Heroldowie ponad nami, pomyla Teft, patrzc, jak Kaladin walczy. Jeszcze przed chwil
chopak wydawa si bliski mierci, mia ziemist skr i drce rce. Teraz by wietlistym wirem, burz
uzbrojon we wczni. Teft widzia wiele bitew, ale nigdy czego, co by cho troch to przypominao.
Kaladin samodzielnie utrzymywa przyczek przy mocie. Biae Burzowe wiato wypywao z niego jak
poncy ogie. Jego prdko bya niewiarygodna, niemal nieludzka, a do tego precyzja kade pchnicie
wczni trafiao w szyj, bok albo inne odsonite miejsce na ciele Parshendich.
Nie chodzio jedynie o Burzowe wiato. Teft fragmentarycznie przypomina sobie to, czego chciaa
go nauczy rodzina, ale te wspomnienia si zgadzay. Burzowe wiato nie dawao umiejtnoci. Nie mogo
uczyni z czowieka kogo, kim nie by. Wzmacniao, dodawao si i energii.
Udoskonalao.
Kaladin uchyli si nisko, uderzajc drzewcem wczni w nog Parshendiego, rzucajc go na ziemi.
Natychmiast podnis si i drzewcem zablokowa drzewce wzniesionego do ciosu topora. Puci je jedn
rk i wepchn grot wczni pod pach Parshendiego, przebijajc j. Kiedy ten Parshendi upad, Kaladin
wyrwa wczni i wbi jej koniec w gow innego przeciwnika, ktry znalaz si zbyt blisko. Koniec
wczni rozpad si w deszczu drzazg, a hem Parshendiego eksplodowa.
Nie, tu nie chodzio tylko o Burzowe wiato. To by mistrz wczni, ktrego zdolnoci zostay
wanie wzniesione na niewiarygodny poziom.
Wok Tefta zebrali si zadziwieni mostowi. Jego ranna rka bolaa mniej ni powinna.
Jest jak cz wiatru powiedzia Drehy. cignita na ziemi i obdarzona yciem. To nie
czowiek. To spren.
Sigzilu? spyta Blizna. Mia szeroko otwarte oczy. Widziae kiedy co takiego?
Ciemnoskry mczyzna potrzsn gow.
Ojcze Burz wyszepta Peet. Kim... kim on jest?
Jest naszym dowdc powiedzia Teft, wyrywajc si z zadumy. Po drugiej stronie rozpadliny
Kaladin z trudem unikn ciosu maczug. I potrzebuje naszej pomocy! Oddzia pierwszy i drugi, po lewej.
Nie pozwlcie, eby Parshendi zaszli go od tyu. Trzeci i czwarty, wy ze mn po prawej! Skaa i Lopen,
bdcie gotowi odcign rannych. Reszta, szyk nierwnego muru. Nie atakujcie, utrzymujcie si przy yciu
i powstrzymujcie ich. A, Lopen, rzu mu wczni, ktra nie jest poamana!
*
Dalinar rykn, powalajc grup Parshendich z mieczami. Przebieg po ich ciaach w gr
niewielkiego zbocza i skoczy, spadajc kilka stp na Parshendich poniej, zadajc szerokie ciosy Ostrzem.
Pancerz by ogromnym ciarem na jego plecach, ale energia walki dodawaa mu si. Kobaltowa Gwardia
te resztki, ktre pozostay rykna i skoczya za nim.
Byli skazani na zagad. Ci mostowi ju nie yli. Ale Dalinar bogosawi ich za powicenie. W
ostatecznym rozliczeniu mogo si nie liczy, ale zmienio podr. Tak powinni gin onierze nie
osaczeni i przeraeni, ale walczcy z pasj.

Nie osunie si cicho w ciemno. Zupenie nie. Znw krzykn wyzywajco i wbi si w grup
Parshendich, wirujc i machajc Ostrzem. Zatoczy si przez grup martwych Parshendich, ktrych oczy
pony.
I wypad na otwart przestrze.
Zamruga, oszoomiony. Udao nam si, pomyla z niedowierzaniem. Przebilimy si. Za jego
plecami onierze krzyknli, ich zmczone gosy wydaway si rwnie zdziwione. Tu przed nimi ostatnia
grupa Parshendich dzielia Dalinara od rozpadliny. Ale byli odwrceni do niego plecami. Dlaczego...
Mostowi.
Mostowi walczyli. Dalinar zagapi si, zmczonymi rkami opuszczajc Dawc Przysigi. Malutka
grupka mostowych utrzymaa przyczek, desperacko powstrzymujc Parshendich, ktrzy prbowali ich
odepchn.
To bya najbardziej zadziwiajca, najwspanialsza rzecz, jak widzia Dalinar.
Adolin z okrzykiem przebi si przez Parshendich na lewo od Dalinara. Pancerz modzieca by
podrapany i popkany, a hem si rozpad, niebezpiecznie odsaniajc gow. Ale jego twarz bya radosna.
Idcie, idcie! krzykn Dalinar, wskazujc. Dajcie im wsparcie, niech was burza! Jeli ci
mostowi zgin, wszyscy jestemy martwi!
Adolin rzuci si naprzd z Kobaltow Gwardi. Galant i Pewnokrwisty, ryshadyjski Adolina,
przegalopoway obok, kady nis trzech rannych. Dalinar aowa, e musi zostawi tak wielu rannych na
zboczach, ale Kodeks mwi jasno. W tym wypadku waniejsze byo zapewnienie bezpieczestwa
onierzom, ktrych mg uratowa.
Dalinar odwrci si, by zaatakowa gwn grup Parshendich po lewej, upewni si, e korytarz
pozostanie otwarty dla jego oddziaw. Wielu onierzy przedzierao si w stron bezpieczestwa, cho
kilka oddziaw potwierdzio swoj dzielno i ustawio si po obu stronach, poszerzajc luk. Pot
przemoczy tkanin umocowan wewntrz hemu Dalinara i spywa kroplami po jego czole, do lewego oka.
Mczyzna zakl i sign, by unie zason, lecz zamar.
Wrogie oddziay si rozstpoway. Oto pord nich sta wysoki na siedem stp Parshendi w
byszczcym srebrnym Pancerzu Odprysku, ktry pasowa jak tylko Pancerz potrafi, dostosowa si do jego
masywnej sylwetki. Jego Ostrze byo grone i pofalowane, jak pomienie, ktre zastygy w metal. Unis je
w stron Dalinara w gecie pozdrowienia.
Teraz?! rykn z niedowierzaniem Kholin. Teraz przybywasz?
Odpryskowy wystpi naprzd, jego stalowe buty z brzkiem uderzay o ska. Inni Parshendi si
wycofali.
Dlaczego nie wczeniej? spyta Dalinar, popiesznie przyjmujc Postaw Wiatru i mrugajc
lewym okiem, by usun pot. Sta w pobliu dugiej, owalnej skalnej formacji przypominajcej nieco ksig
uoon na boku. Dlaczego przeczekae ca bitw, by zaatakowa wanie teraz? Kiedy...
Kiedy Dalinar mia uciec. Najwyraniej ten Odpryskowy rwnie by gotw pozwoli swoim
towarzyszom, by rzucali si na Dalinara, gdy zdawao si oczywiste, e zginie. By moe pozwalali

zwyczajnym onierzom na prb zdobycia Odpryskw, jak to robiono w ludzkich armiach. Teraz, kiedy
Dalinar mg uciec, moliwo utraty Pancerza i Ostrza bya zbyt dua, wic wysano Odpryskowego, by z
nim walczy.
Odpryskowy podszed, mwic w jzyku Parshendich. Dalinar nie rozumia ani sowa. Unis Ostrze
i przyj postaw. Parshendi powiedzia co jeszcze, sapn i zada cios.
Dalinar zakl pod nosem, wci by lepy na lewe oko. Uchyli si, zamachn si Ostrzem i uderzy
w bro przeciwnika. Sia uderzenia nim wstrzsna. Jego minie reagoway powoli. Burzowe wiato
nadal wyciekao przez pknicia w pancerzu, ale ustawao. Niedugo Pancerz przestanie reagowa.
Odpryskowy znw zaatakowa. Jego postawa nie bya znana Dalinarowi, ale robia wraenie czego
wyszkolonego. To nie by dzikus bawicy si potn broni, lecz wyszkolony Odpryskowy. Dalinar znw
by zmuszony sparowa, do czego Postawa Wiatru w zaoeniu nie suya. Jego obcione minie
poruszay si zbyt wolno, a Pancerz by zbyt popkany, by mg zaryzykowa i wystawi si na cios.
Uderzenie niemal wytrcio go z postawy. Zacisn zby, wspar cios caym swoim ciarem i
wiadomie rzuci si zbyt mocno naprzd, kiedy nadszed kolejny cios Parshendiego. Ostrza zetkny si z
gonym brzkiem, wyrzucajc w powietrze deszcz iskier niczym stopiony metal.
Dalinar szybko odzyska rwnowag i rzuci si naprzd, prbujc uderzy ramieniem w pier
wroga. Parshendi by jednak wci peen mocy, a jego Pancerz cay. Zszed mu z drogi i prawie trafi
Dalinara w plecy.
Kholin przekrci si w ostatniej chwili, nastpnie obrci si i wskoczy na niedu ska, po czym
wszed na wysz pk i dotar na szczyt. Parshendi pody za nim, na co liczy Dalinar. Niepewne oparcie
dla stp podwyszao stawk, co mu odpowiadao. Jeden cios mg zniszczy Dalinara. A to oznaczao
podejmowanie ryzyka.
Kiedy Parshendi zbliy si do szczytu skay, Dalinar zaatakowa, wykorzystujc przewag
pewniejszego oparcia dla stp i wysokoci. Parshendi nie prbowa si uchyli. Przyj cios na hem, ktry
popka, ale zyska szans, by ci nogi Dalinara. Ten odskoczy do tyu, czu si bolenie powolny. Ledwie
udao mu si zej z drogi i nie zdy zada drugiego ciosu, zanim Parshendi wspi si na szczyt.
Przeciwnik zada brutalne pchnicie. Zaciskajc zby, Dalinar unis przedrami, by zablokowa
cios, a jednoczenie zrobi krok naprzd, modlc si do Heroldw, by jego osona wytrzymaa uderzenie.
Ostrze Parshendiego uderzyo w Pancerz, roztrzaskujc zarkawie i wstrzsajc ramieniem Dalinara.
Rkawica na jego pici nagle zacza sprawia wraenie, e zrobiono j z oowiu, ale Dalinar nie
zatrzymywa si i unis rk do ciosu.
Nie w pancerz Parshendiego, lecz w ska pod nim.
W chwili, kiedy stopione kawaki zarkawia poleciay w powietrze, przeci skaln pk pod
stopami przeciwnika. Cay fragment si oderwa, a Odpryskowy polecia wraz z nim do tyu.
Dalinar uderzy w ziemi pici tej rki, na ktrej nie mia ju zarkawia i uwolni rkawic.
Rozpia si, a on wysun do. Pot sprawi, e zrobio mu si zimno. Zostawi rkawic bez zarkawia i
tak ju nie dziaaa waciwie i z rykiem zamachn si, trzymajc Ostrze w drugiej doni. Odci kolejny

kawa skay, ktra poleciaa w stron Odpryskowego.


Parshendi podnis si z trudem, lecz w tej wanie chwili skaa uderzya w niego z gonym
trzaskiem, wzbudzajc chmur Burzowego wiata. Dalinar zszed na d, prbujc dopa Parshendiego,
kiedy ten lea bez ruchu. Niestety, cign za sob praw nog i kiedy dotar na ziemi, utyka. Gdyby zdj
trzewik, nie mgby utrzyma na sobie reszty Pancerza.
Zacisn zby, zatrzymujc si, kiedy Parshendi wsta. By zbyt wolny. Pancerz przeciwnika, cho
popkany w wielu miejscach, nie by a tak uszkodzony, jak Dalinara. Co zadziwiajce, udao mu si
zachowa Ostrze. Opuci gow w stron Dalinara, jego oczy kryy si za hemem. Wok nich w milczeniu
stali inni Parshendi, tworzc krg. Patrzyli, ale si nie wtrcali.
Dalinar unis Ostrze, trzyma je w jednej rce okrytej rkawic i jednej nagiej. Wiatr chodzi jego
spocon odsonit do.
Ucieczka nie miaa sensu. Walczy tutaj.
*
Po raz pierwszy od wielu miesicy Kaladin czu si w peni wiadomy i ywy.
Pikno wczni wiszczcej w powietrzu. Jedno ciaa i umysu, donie i stopy reagujce
natychmiastowo, szybciej ni myl. Wyrazisto i blisko starych postaw, ktre pozna w najgorszym
okresie ycia.
Jego bro bya przedueniem jego osoby, porusza ni tak atwo i instynktownie jak palcami.
Wirujc, przebija si przez Parshendich, mszczc si na tych, ktrzy zamordowali tak wielu jego przyjaci.
Zapata za kad strza wypuszczon w jego stron.
Burzowe wiato pulsujce ekstatycznie w yach sprawio, e poczu rytm bitwy. Podobny do rytmu
pieni Parshendich.
A oni piewali. Doszli do siebie po tym, jak widzieli go pijcego Burzowe wiato i
wypowiadajcego Sowa Drugiego Ideau. Atakowali teraz falami, gorczkowo pragnc dosta si do mostu
i zrzuci go. Niektrzy przeskoczyli na drug stron, by zaatakowa stamtd, ale Moash poprowadzi
mostowych, by zareagowali na nowe zagroenie. Co zadziwiajce, utrzymali si.
Syl wirowaa wok Kaladina, rozmywajc si, trzymaa si fal Burzowego wiata wznoszcych si
z jego skry, poruszaa si niczym li na burzy. Jak urzeczona. Nigdy wczeniej jej takiej nie widzia.
Nie przerywa atakw w pewnym sensie by to jeden atak, gdy kady cios pynnie przechodzi w
nastpny. Jego wcznia si nie zatrzymywaa i razem ze swoimi ludmi odpycha Parshendich, przyjmujc
kade wyzwanie, gdy parami wystpowali naprzd.
Zabija. Mordowa. Krew tryskaa w powietrze, a umierajcy jczeli u jego stp. Prbowa nie
zwraca na to uwagi. Byli wrogiem. Jednak czysta chwaa tego, co robi, wydawaa si sprzeczna ze
spustoszeniem, do ktrego doprowadzi.
Chroni. Ratowa. A jednoczenie zabija. Jak co tak straszliwego mogo by jednoczenie takie
pikne?
Uchyli si przed ciosem piknym srebrzystym mieczem, nastpnie uderzy wczni w bok, amic

ebra. Zakrci wczni, miadc jej ju uszkodzone drzewce o bok ssiedniego Parshendiego. Rzuci
resztkami w trzeciego i zapa now wczni, ktr rzuci mu Lopen. Herdaz zabiera je lecym w pobliu
trupom Alethich i w miar potrzeb rzuca Kaladinowi.
Kiedy walczy z przeciwnikiem, czego si o nim dowiadywa. Czy wrogowie byli staranni i
precyzyjni? Czy nacierali naprzd, agresywni i dominujcy? Czy przeklinali, eby rozwcieczy? Czy byli
bezwzgldni, czy zostawiali w spokoju przeciwnika, ktrego unieszkodliwili?
By pod wraeniem Parshendich. Walczy z caymi dziesitkami, a kady mia nieco inny styl walki.
Wydawao si, e na raz wysyali przeciwko niemu dwch lub czterech. Ich ataki byy staranne i
skoordynowane, a kada para walczya razem. Wydawao si, e szanuj jego umiejtnoci.
Co najwaniejsze, unikali walki z Blizn i Teftem, ktrzy byli ranni, miast tego skupiali si na
Kaladinie, Moashu i tych wcznikach, ktrzy wykazywali si najlepszymi umiejtnociami. To wcale nie
byli prymitywni dzicy, ktrych kazano mu si spodziewa. To byli zawodowi onierze, na polu bitwy
trzymajcy si kodeksu honorowego, jakiego brakowao wikszoci Alethich. Wrd nich znalaz to, co
zawsze chcia znale u onierzy na Strzaskanych Rwniach.
To nim wstrzsno. Odkry, e szanuje Parshendich, ktrych zabija.
Burza wewntrz w kocu popchna go naprzd. Wybra drog, a ci Parshendi wyrnliby armi
Dalinara Kholina bez chwili alu. Kaladin si zobowiza. Przeprowadzi przez to siebie i swoich ludzi.
Nie by pewien, jak dugo walczy. Druyna mostu czwartego trzymaa si zadziwiajco dobrze. Z
pewnoci nie walczyli zbyt dugo, gdy inaczej zostaliby przytoczeni. Jednak gromada rannych i
umierajcych Parshendich wok Kaladina jakby sugeroway godziny.
Poczu ulg, a jednoczenie dziwne rozczarowanie, kiedy posta w Pancerzu przebia si przez
szeregi Parshendich, wypuszczajc chmar onierzy w niebieskich mundurach. Kaladin cofn si
niechtnie, serce walio mu w piersi, burza w yach przycicha. wiato wypywajce z jego skry przestao
by widoczne. Cigy dopyw Parshendich z klejnotami w warkoczach zapewnia mu stay przypyw
Burzowego wiata na pocztku walki, ale ci pniej przychodzili do niego bez klejnotw. Kolejna
wskazwka, e nie byli ograniczonymi bestiami, jak przedstawiali ich jasnoocy. Widzieli, co robi, i nawet
jeli tego nie pojmowali, znaleli sposb, by mu przeszkodzi.
Mia do wiata, by nie upa. Ale kiedy Alethi odepchnli Parshendich, Kaladin zorientowa si,
e przybyli w sam por.
Musz by z tym bardzo ostrony, pomyla. Wewntrzna burza sprawiaa, e pragn si rusza i
atakowa, ale wykorzystywanie jej wyczerpywao jego ciao. Im wicej jej uywa, tym szybciej j zuywa,
a im szybciej j zuywa, tym gorzej si czu, kiedy mu jej zabrako.
Alethyjscy onierze zajli si obron mostu po obu stronach, a wyczerpani mostowi wycofali si,
wielu usiado i zaczo zaciska rce na ranach. Kaladin popieszy do nich.
Raport!
Trzech nie yje powiedzia ponuro Skaa, klkajc obok cia, ktre uoy. Malop, Bezuchy Jaks i
Narm.

Kaladin posmutnia. Ciesz si, e reszta yje, powiedzia sobie. atwo byo tak pomyle. Gorzej
zaakceptowa.
Jak reszta?
Piciu kolejnych miao powane rany, ale Skaa i Lopen si nimi zajli. Ci dwaj duo si od
Kaladina nauczyli. Niewiele wicej mg zrobi dla rannych. Spojrza na ciao Malopa. Mczyzna zosta
trafiony toporem w rami, ktre zostao odcite, a ko strzaskana. Zmar z upywu krwi. Gdyby Kaladin nie
walczy, mgby moe...
Nie. adnych ali w tej chwili.
Wycofajcie si powiedzia do mostowych, pokazujc. Teft, ty dowodzisz. Moash, jeste do
silny, eby ze mn zosta?
Pewnie odpar Moash, a na jego zakrwawionej twarzy pojawi si umiech.
Mczyzna wydawa si podekscytowany, nie wyczerpany. Trzej zabici byli po jego stronie, ale on i
pozostali walczyli zadziwiajco dobrze.
Inni mostowi si wycofali. Kaladin odwrci si i przyjrza Alethim. Czu si tak, jakby zaglda do
namiotu medykw. Kady zosta ranny. Ci porodku potykali si i kutykali. Ci na zewntrz wci walczyli,
ich mundury byy zakrwawione i podarte. Odwrt zmieni si w chaos.
Kroczy midzy rannymi i macha do nich rk, eby przechodzili. Niektrzy to zrobili. Inni tylko
stali i wydawali si zamroczeni. Kaladin podbieg do jednej grupy, ktra wydawaa si w lepszym stanie ni
pozostali.
Kto tu dowodzi?
To... onierz mia rozcity policzek. Owiecony Dalinar?
Bezporedni dowdca. Kto jest waszym kapitanem?
Nie yje odpar mczyzna. Dowdca kompanii te. I jego zastpca.
Ojcze Burz, pomyla Kaladin.
Przejdcie przez most powiedzia i ruszy dalej. Potrzebuj oficera! Kto dowodzi tym
odwrotem?
Z przodu widzia posta w podrapanym niebieskim Pancerzu Odprysku, walczc na przedzie jednej
z grup. To musia by Adolin, syn Dalinara. Zajmowa si powstrzymywaniem Parshendich i
przeszkadzanie mu nie byo dobrym pomysem.
Tutaj! zawoa kto. Znalazem owieconego Havara! To dowdca tylnej stray.
W kocu, pomyla Kaladin i pobieg przez chaos. Na miejscu znalaz brodatego jasnookiego
lecego na ziemi i kaszlcego krwi. Kaladin spojrza na niego i zobaczy ogromn ran brzucha.
Kto jest jego zastpc?
Nie yje odpowiedzia mczyzna obok dowdcy. By jasnooki.
A ty jeste? spyta Kaladin.
Nacomb Gaval.
Wydawa si mody, modszy od Kaladina.

Zostae awansowany stwierdzi Kaladin. Przeprowad tych ludzi przez most najszybciej jak
si da. Gdyby kto pyta, dostae polowy awans na dowdc tylnej stray. Gdyby kto twierdzi, e ma
wyszy stopie od ciebie, przylij go do mnie.
Mczyzna wzdrygn si.
Awans... kim jeste? Czy moesz to zrobi?
Kto musi warkn Kaladin. Ruszaj. Do roboty.
Ja...
Id! rykn Kaladin.
Co zadziwiajce, jasnooki mu zasalutowa i zacz zwoywa swj oddzia. Ludzie Kholina byli
ranni, poobijani i oszoomieni, ale dobrze wyszkoleni. Kiedy ju kto przej dowodzenie, rozkazy
przekazywano szybko. Oddziay przechodziy przez most w szyku marszowym. Pewnie w dezorientacji
trzymali si tych znajomych wzorcw.
W cigu kilku minut gwna cz armii Kholinw przepyna przez most jak piasek w klepsydrze.
Krgi walczcych zmniejszay si. Jednak ludzie wci krzyczeli i ginli przy akompaniamencie oskotu
miecza uderzajcego o tarcz i wczni o metal.
Kaladin popiesznie zdj skorupy ze swojego pancerza rozwcieczanie Parshendich nie wydawao
si rozsdne po czym zacz przechodzi midzy rannymi, szukajc dalszych oficerw. Znalaz paru, cho
byli oszoomieni, ranni i zdyszani. Najwyraniej ci nadal zdolni do walki przewodzili dwm flankom, ktre
powstrzymyway Parshendich.
Z Moashem za plecami, Kaladin popieszy do gwnej linii frontu, gdzie Alethi trzymali si
najlepiej. Tu w kocu znalaz kogo, kto dowodzi wysokiego, dostojnego jasnookiego w stalowym
napierniku i hemie. Jego mundur by o odcie ciemniejszy od pozostaych. Dowodzi walk z miejsca tu
za pierwsz lini.
Mczyzna skin Kaladinowi. Krzycza, by przebi si przez odgosy walki.
Ty dowodzisz mostowymi?
Tak odpowiedzia Kaladin. Dlaczego twoi ludzie nie przechodz przez most?
Jestemy Kobaltow Gwardi odpar mczyzna. Naszym obowizkiem jest chroni
owieconego Adolina.
Mczyzna wskaza na Adolina w niebieskim Pancerzu Odprysku, ktry znajdowa si tu przed
nimi. Odpryskowy przepycha si naprzd.
Gdzie arcyksi?! rykn Kaladin.
Nie jestemy pewni. Mczyzna skrzywi si. Jego gwardzici zniknli.
Musicie si wycofa. Wikszo armii przesza. Jeli tu zostaniecie, otocz was!
Nie zostawimy owieconego Adolina. Przykro mi.
Kaladin rozejrza si. Grupki Alethich walczce na flankach ledwie si trzymay, ale nie wycofaj
si, jeli nie dostan rozkazu.
W porzdku powiedzia Kaladin, unis wczni i przepchn si na pierwsz lini.

Tutaj Parshendi walczyli z werw. Kaladin przebi szyj jednego i zawirowa porodku grupki,
zadajc ciosy wczni. Jego Burzowe wiato prawie si wyczerpao, ale ci Parshendi mieli klejnoty w
brodach. Kaladin zaczerpn z nich odrobin, eby nie ujawni si w obecnoci onierzy i rzuci do
natarcia.
Parshendi cofali si przed jego wciekym atakiem, a kilku czonkw Kobaltowej Gwardii, ktrzy go
otaczali, cofno si w oszoomieniu. W krtkiej chwili Kaladin powali tuzin wrogw. Pojawia si luka,
przez ktr si przedar, a za nim Moash.
Wielu Parshendich skupiao si na Adolinie, ktrego niebieski Pancerz by podrapany i popkany.
Kaladin nigdy nie widzia Pancerza w tak kiepskim stanie. Burzowe wiato wypywao z pkni podobnie
jak ze skry Kaladina, kiedy mia go w sobie bardzo duo lub szybko je zuywa.
Wcieko walczcego Odpryskowego sprawia, e Kaladin si zatrzyma. Wraz z Moashem stan
tu poza zasigiem mczyzny, a Parshendi ich zignorowali, prbujc z wyran desperacj powali
Odpryskowego. Adolin przeci kilku mczyzn jednym ciosem ale, co Kaladin widzia dotychczas tylko
raz, jego Ostrze nie przecinao ciaa. Oczy Parshendich zapony i poczerniay, i dziesitki pady trupem.
Adolin zbiera wok siebie ciaa, jakby zrzuca dojrzae owoce z drzewa.
A jednak Adolin wyranie si mczy. Jego Pancerz by wicej ni popkany w kilku czciach
ziay dziury. Nie mia hemu, cho zastpi go czapk wcznika. Utyka na lew nog. To Ostrze byo
zabjcze, ale Parshendi zbliali si coraz bardziej.
Kaladin nie way si znale w zasigu ciosu.
Adolinie Kholinie! rykn.
Mczyzna nie przerywa walki.
Adolinie Kholinie! znw rykn Kaladin i poczu, jak opuszcza go odrobina Burzowego wiata,
a jego gos zagrzmia.
Odpryskowy zawaha si, po czym spojrza na Kaladina. Niechtnie cofn si, pozwalajc, by
Kobaltowa Gwardia wykorzystujc luk stworzon przez Kaladina rzucia si naprzd i powstrzymaa
Parshendich.
Kim jeste? spyta Adolin, docierajc do Kaladina. Jego dumna, modziecza twarz bya liska
od potu, jasne i ciemne kosmyki wosw przylepiy si do czaszki.
Jestem tym, ktry uratowa ci ycie odpar Kaladin. Musisz wyda rozkaz odwrotu. Twoje
oddziay ju nie mog walczy.
Mj ojciec tam jest, mostowy odpar Adolin, wskazujc przesadnie wielkim Ostrzem.
Widziaem go przed chwil. Jego ryshadyjski poszed po niego, ale ani ko, ani czowiek nie wrci.
Poprowadz oddzia...
Wycofasz si! przerwa mu z frustracj Kaladin. Popatrz na swoich ludzi, Kholinie! Ledwie
trzymaj si na nogach, nie mwic o walce. Z kad chwil tracisz dziesitki. Musisz ich wydosta.
Nie porzuc ojca powtrzy uparcie Adolin.
Na spokj... Jeli zginiesz, Adolinie Kholinie, ci ludzie nie maj nic. Ich dowdcy s ranni lub

martwi. Nie moesz pj po ojca, ledwie chodzisz! Powtarzam: poprowad swoich ludzi ku
bezpieczestwu!
Mody Odpryskowy zrobi krok do tyu, wyranie zaskoczony tonem Kaladina. Spojrza w stron
pnocnego wschodu, gdzie posta w stalowoszarym Pancerzu nagle pokazaa si na skale, walczc z inn
postaci w Pancerzu Odprysku.
Jest tak blisko...
Kaladin odetchn gboko.
Ja po niego pjd. Ty poprowad odwrt. Utrzymaj most, ale tylko most.
Adolin posa Kaladinowi wcieke spojrzenie. Zrobi krok, ale co w jego pancerzu si poddao i
upad na jedno kolano.
Kapitanie Malanie! krzykn Adolin. We onierzy, id z tym czowiekiem. Wycignijcie
mojego ojca!
Mczyzna, z ktrym Kaladin rozmawia wczeniej, zasalutowa energicznie. Adolin znw
spiorunowa Kaladina wzrokiem, po czym unis Ostrze i z trudem ruszy w stron mostu.
Moashu, id z nim poleci Kaladin.
Ale...
Zrb to, Moashu powtrzy ponuro Kaladin i spojrza w stron skay, na ktrej walczy Dalinar.
Kaladin odetchn gboko, wepchn wczni pod pach i ruszy biegiem.
Kobaltowa Gwardia zacza krzycze w jego stron, prbujc dotrzyma mu kroku, ale on nie
oglda si za siebie. Uderzy w szereg Parshendich, obrci si i przewrci dwch wczni, po czym
przeskoczy nad nimi i bieg dalej. Wikszo Parshendich w tym miejscu bya skupiona na walce Dalinara
lub prbach dostania si do mostu midzy tymi dwoma frontami nie pozostao ich zbyt wielu.
Kaladin porusza si szybko, wcigajc po drodze wicej wiata, uchyla si i omija Parshendich,
ktrzy prbowali zaj go walk. Wkrtce dotar do miejsca, gdzie przed chwil walczy Dalinar. Cho
skalna pka bya pusta, dua grupa Parshendich zebraa si u jej podstawy.
Tutaj, pomyla, i skoczy naprzd.
*
Zara ko. Dalinar z zaskoczeniem podnis wzrok, gdy Galant wbieg na otwart przestrze
wewntrz krgu przygldajcych si walce Parshendich. Ryshadyjski przyszed do niego. Jak... gdzie...? Ten
ko powinien by wolny i bezpieczny na drugim paskowyu.
Za pno. Dalinar uklk na jedno kolano, powalony przez wrogiego Odpryskowego. Parshendi
kopn, wbijajc stop w pier Dalinara i odrzucajc go do tyu.
Nastpnie cios w hem. I kolejny. Kolejny. Hem wybuch, a sia uderzenia sprawia, e Dalinarowi
zakrcio si w gowie. Gdzie by? Co si dziao? Dlaczego przyciskao go co cikiego?
Pancerz Odprysku, pomyla, prbujc si podnie. Mam na sobie... mj Pancerz Odprysku...
Czu wiatr na twarzy. Ciosy w gow. Trzeba uwaa na ciosy w gow, nawet w Pancerzu. Wrg
growa nad nim i przyglda si mu badawczo. Jakby czego szuka.

Dalinar upuci Ostrze. Otaczali ich zwyczajni onierze Parshendi. Zmusili Galanta, eby si cofn,
ko zara. Stan dba. Dalinar obserwowa go, cho obraz falowa.
Dlaczego Odpryskowy go nie zabi? Olbrzymi Parshendi pochyli si i odezwa. Mwi z mocnym
akcentem i umys Dalinara niemal zignorowa jego sowa. Ale z tak bliska Dalinar co sobie uwiadomi.
Rozumia, co do niego mwiono. Akcent by niemal niezrozumiay, ale sowa wypowiedziano po
alethyjsku.
To ty powiedzia Parshendi. W kocu ci odnalazem.
Dalinar zamruga zaskoczony.
Co poruszyo tylne szeregi onierzy Parshendich. W tej scenie byo co znajomego, Parshendi
wszdzie dookoa, Odpryskowy w niebezpieczestwie. Dalinar ju to przey, ale z drugiej strony.
Ten Odpryskowy nie mg do niego mwi. Dalinar dosta zbyt mocny cios w gow. Musia mie
urojenia. C to za zamieszanie w krgu Parshendich?
Sadeas, pomyla zdezorientowany Dalinar. Przyszed mnie uratowa, jak ja uratowaem jego.
Zjednocz ich...
On przybdzie, pomyla Dalinar. Wiem, e to zrobi. Zbior ich...
Parshendi wrzeszczeli, poruszali si, krcili. Nagle przebia si midzy nimi posta. Wcale nie
Sadeas. Mody mczyzna o mocnych rysach twarzy i dugich, krconych czarnych wosach. Mia wczni.
I wieci.
Co? pomyla Dalinar.
*
Kaladin wyldowa w krgu. Dwaj Odpryskowi znajdowali si porodku, jeden na ziemi, z jego ciaa
wypyway sabe struki Burzowego wiata. Zbyt sabe. Biorc pod uwag liczb pkni, jego klejnoty
musiay by prawie wyczerpane. Drugi Parshendi, oceniajc po rozmiarach i ksztacie jego koczyn sta
nad powalonym.
Cudownie, pomyla Kaladin i rzuci si naprzd, nim onierze Parshendi zdoali wrci do siebie i
go zaatakowa. Odpryskowy Parshendi pochyla si, skupiony na Dalinarze. Z jego Pancerza przez due
pknicie w nodze wypywao Burzowe wiato.
I dlatego we wspomnieniach wrcia ta chwila, kiedy uratowa Amarama Kaladin rzuci si
naprzd i wbi wczni w pknicie.
Odpryskowy wrzasn i zaskoczony upuci Ostrze. Rozpyno si we mgle. Kaladin wyrwa
wczni i cofn si. Odpryskowy zamachn si w jego stron pancern rkawic, ale nie trafi. Kaladin
skoczy naprzd i z caej siy ponownie wbi wczni w pknity pancerz na nodze.
Odpryskowy wrzasn jeszcze goniej, zatoczy si i pad na kolana. Kaladin prbowa wyrwa
wczni, ale mczyzna pad na ni i zama drzewce. Kaladin cofn si, sta teraz z pustymi rkami,
zwrcony twarz do krgu Parshendich, a z jego ciaa wypywao Burzowe wiato.
Cisza. A pniej zaczli znw mwi, wypowiada sowa, ktre sysza wczeniej.
Neshua Kadal!

Przekazywali je z ust do ust, szeptali, byli wyranie skonsternowani. Pniej zaczli skandowa
pie, ktrej nigdy wczeniej nie sysza.
W porzdku, pomyla Kaladin. Byle tylko go nie atakowali. Dalinar Kholin zacz si porusza,
usiad. Kaladin uklk i wpuci wikszo Burzowego wiata w ziemi, pozostawiajc tyle, by mc si
porusza, ale zbyt mao, by wieci. Nastpnie popieszy do okrytego pancerzem konia z boku krgu
Parshendich.
Parshendi rozstpili si przed nim z przeraonymi minami. Wzi wodze i wrci do arcyksicia.
*
Dalinar potrzsn gow, prbujc oczyci umys. Wci mu si w niej krcio, ale zaczyna
odzyskiwa przytomno. Co si stao? Zosta trafiony w gow, a... a teraz Odpryskowy lea.
Lea? Co sprawio, e upad? Czy stwr naprawd do niego mwi? Nie, musia to sobie wyobrazi.
To, i wieccego modego wcznika. Teraz ju tego nie robi. Trzymajc wodze Galanta, modzieniec
wezwa Dalinara niecierpliwym gestem. Kholin podnis si z trudem. Wok nich Parshendi mamrotali co
niezrozumiaego.
Ten Pancerz Odprysku, pomyla Dalinar, patrzc na klczcego Parshendiego. Ostrze Odprysku.
Mgbym wypeni obietnic zoon Renarinowi. Mgbym...
Odpryskowy jkn, trzymajc si za nog rk w pancernej rkawicy. Dalinara kusio, eby
dokoczy walk. Zrobi krok naprzd, cignc za sob nog. Wok nich Parshendi przygldali si w
milczeniu. Dlaczego nie zaatakowali?
Wysoki wcznik podbieg do Dalinara, cignc za wodze Galanta.
Na ko, jasnooki!
Powinnimy go zabi. Moglibymy...
Na ko! rozkaza modzieniec, rzucajc mu wodze, podczas gdy Parshendi odwrcili si, by
zaatakowa grup alethyjskich onierzy.
Podobno jeste honorowy warkn wcznik. Do Dalinara rzadko kto zwraca si w ten sposb,
a ju szczeglnie nie ciemnoocy. C, twoi ludzie nie odejd bez ciebie, a moi ludzie nie odejd bez nich.
Dlatego wsidziesz na konia i uciekniemy z tej puapki. Rozumiesz?
Dalinar spojrza modziecowi w oczy. I skin gow. Oczywicie. Tamten mia racj, musieli
zostawi wrogiego Odpryskowego. Jak mieliby wydosta pancerz? Cign za sob trupa przez ca drog?
Odwrt! rykn Dalinar do swoich onierzy, wcigajc si na siodo Galanta. Ledwie mu si to
udao, w pancerzu pozostao tak mao Burzowego wiata.
Spokojny, wierny Galant pogalopowa korytarzem, ktry jego ludzie kupili mu swoj krwi.
Bezimienny wcznik pobieg za nim, a dalej Kobaltowa Gwardia. Wiksza cz jego oddziaw
znajdowaa si przed nimi, na ssiednim paskowyu. Most wci sta, Adolin czeka niespokojnie na
przyczku, utrzymujc go, by umoliwi ojcu odwrt.
Dalinar z wielk ulg przegalopowa po mocie i dotar na ssiedni paskowy. Adolin i ostatni
onierze ruszyli za nim.

Odwrci Galanta i spojrza na wschd. Parshendi toczyli si przy rozpadlinie, ale nie ruszyli w
pogo. Spora grupka zaja si poczwark na szczycie paskowyu. W gorczce walki obie strony o niej
zapomniay. Nigdy wczeniej nie ruszyli w pocig, ale gdyby zmienili zdanie, mogliby nka siy Dalinara
a do staych mostw.
Nie zrobili tego. Ustawili si w szyku i zaczli piewa kolejn ze swoich pieni, t sam, ktr
piewali za kadym razem, kiedy Alethi si wycofywali. Na oczach Dalinara posta w popkanym,
srebrzystym Pancerzu Odprysku i czerwonym paszczu dokutykaa na pierwsz lini. Odpryskowy zdj
hem, ale znajdowa si zbyt daleko, by mona byo zobaczy rysy jego czerwono-czarnej skry. Przeciwnik
Dalinara unis Ostrze w gecie, ktry by jednoznaczny. Salut, gest szacunku. Dalinar instynktownie
przyzwa swoje Ostrze i dziesi uderze serca pniej odpowiedzia podobnie.
Mostowi wcignli most przez rozpadlin, rozdzielajc armie.
Zaj si rannymi! rykn Dalinar. Nie zostawiamy nikogo, kto ma szans przey. Parshendi
nas tu nie zaatakuj!
Jego ludzie zaczli krzycze. Z jakiego powodu ucieczka bya dla nich wikszym zwycistwem ni
wszystkie serca klejnotw, ktre zdobyli. Zmczeni Alethi podzielili si na bataliony. Do walki wyruszyo
osiem i znw byo ich osiem cho w kilku pozostao zaledwie kilkuset onierzy. Ci, ktrych wyszkolono
w chirurgii, przechodzili midzy szeregami, a pozostali przy yciu oficerowie liczyli ocalaych. onierze
siadali wrd blosprenw i zmczeniosprenw, zakrwawieni, niektrzy pozbawieni broni, wielu w
podartych mundurach.
Na drugim paskowyu Parshendi wci piewali swoj dziwn pie.
Dalinar odkry, e wpatruje si w druyn mostow. Modzieniec, ktry go uratowa, wydawa si
ich dowdc. Czy pokona Odpryskowego? Dalinar niewyranie pamita szybk, gwatown potyczk,
wczni wbit w nog. Najwyraniej modzieniec by wyszkolony i jednoczenie mia due szczcie.
Druyna mostowych dziaa z o wiele wiksz koordynacj i dyscyplin ni Dalinar spodziewaby si
po ludziach tak niskiego stanu. Dalinar skierowa Galanta naprzd, ruszy po skaach midzy rannymi,
wyczerpanymi onierzami. To przypomniao mu o wasnym zmczeniu, ale teraz, kiedy usiad, odzyskiwa
siy i ju nie dzwonio mu w gowie.
Dowdca druyny mostowej opatrywa ran jednego z mczyzn, a jego palce poruszay si
umiejtnie. Czowiek wyszkolony w chirurgii, wrd mostowych?
A czemu nie? pomyla Dalinar. To nie bardziej dziwne ni fakt, e tak dobrze walczyli. Sadeas
duo przed nim ukrywa.
Modzieniec podnis wzrok. A Dalinar po raz pierwszy zauway pitno niewolnika na jego czole,
ukryte pod dugimi wosami. Modzieniec wsta i zaoy rce na piersi, by wyranie wrogo nastawiony.
Naley wam si pochwaa powiedzia Dalinar. Wam wszystkim. Dlaczego wasz arcyksi si
wycofa, ale wysa was po nas?
Cz mostowych zachichotaa.
On nas nie posa odpar ich przywdca. Sami poszlimy. Wbrew jego woli.

Dalinar pokiwa gow. Uwiadomi sobie, e to jedyna odpowied, jaka miaa sens.
Dlaczego? spyta. Dlaczego przyszlicie po nas?
Modzieniec wzruszy ramionami.
Dalicie si cakiem spektakularnie zapa w puapk.
Dalinar pokiwa ze zmczeniem gow. Moe powinien zoci go ton chopaka, ale mwi szczer
prawd.
Owszem, ale dlaczego przyszlicie? I jak nauczylicie si tak walczy?
Przypadkiem odpar modzieniec. Odwrci si z powrotem do rannego.
Jak mog wam odpaci? spyta Dalinar.
Mostowy popatrzy na niego.
Nie wiem. Chcielimy uciec od Sadeasa, znikn w zamieszaniu. Moe wci to zrobimy, ale z
pewnoci nas wytropi i zabije.
Mgbym zabra twoich ludzi do mojego obozu, sprawi, by Sadeas was uwolni.
Martwi si, e nas nie wypuci powiedzia mostowy, a w oczach mia udrk. I martwi si,
e twj obz nie zapewni nam bezpieczestwa. To dzisiejsze posunicie Sadeasa. Ono oznacza wojn
midzy wami, prawda?
Oznacza? Dalinar stara si nie myle o Sadeasie skupia si raczej na przeyciu ale w gbi
duszy gotowa si ze zoci. Zemci si za to na Sadeasie. Ale czy mg pozwoli na wojn midzy
ksistwami? Zniszczyaby Alethkar. Co wicej, zniszczyaby rd Kholinw. Dalinar nie mia do wojsk ani
sojusznikw, by stawi czoo Sadeasowi, nie po tej katastrofie.
Jak Sadeas zareaguje na powrt Dalinara? Czy sprbuje dokoczy spraw i zaatakuje? Nie,
pomyla Dalinar. Nie, mia swj cel, robic to w taki sposb. Sadeas nie zaatakowa go osobicie. Porzuci
Dalinara, ale zgodnie z alethyjskimi standardami to byo co zupenie innego. Te nie chcia ryzykowa
krlestwa.
Sadeas nie chcia otwartej wojny, a Dalinar nie mg sobie pozwoli na otwart wojn, mimo e
wrza ze zoci. Zacisn pi i spojrza na wcznika.
Nie dojdzie do wojny powiedzia w kocu. A w kadym razie jeszcze nie.
C, jeli tak stwierdzi wcznik to biorc nas do swojego obozu, dopucisz si rabunku.
Krlewskie prawo, jak rwnie ten Kodeks, ktrego podobno tak przestrzegasz, wymagaj, by odda nas
Sadeasowi. A on nas atwo nie odda.
Zajm si Sadeasem powiedzia Dalinar. Wrcie ze mn. Przysigam, e bdziecie
bezpieczni. Przyrzekam na cay swj honor.
Mody mostowy spojrza mu w oczy, jakby czego szuka. Jake by twardy na kogo tak modego.
Dobrze powiedzia wcznik. Wrcimy. Nie mog zostawi swoich ludzi w obozie, a z tyloma
rannymi nie mamy do rodkw, eby uciec.
Modzieniec wrci do pracy, a Dalinar pojecha dalej w poszukiwaniu raportu o stratach. Zmusi si,
by stumi wcieko na Sadeasa. To byo trudne. Nie, nie mg pozwoli, by doszo do wojny ale nie

mg te pozwoli, by wszystko byo tak, jak wczeniej.


Sadeas naruszy rwnowag i nie da si ju do niej wrci. Nie w taki sam sposb.

Wszystko mi odebrano. Zwracam si przeciwko temu, ktry uratowa mi ycie. Chroni tego, ktry
zabi moje obietnice. Unosz do. Burza odpowiada.
Tanatanev roku 1173, 18 sekund przed mierci. Ciemnooka matka czwrki dzieci w
szedziesitym drugim roku ycia.
Navani przepychaa si midzy stranikami, ignorujc sprzeciwy i okrzyki towarzyszcych jej dam.
Zmusia si do zachowania spokoju. Zachowa spokj. To, co syszaa, byo jedynie pogosk. Musiao ni
by.
Niestety, im bya starsza, tym trudniej zachowywaa spokj stosowny dla jasnookiej damy.
Przypieszya kroku, idc przez obz Sadeasa. onierze unosili rce w jej stron, kiedy przechodzia, by
zaproponowa jej pomoc lub zada, by si zatrzymaa. Zignorowaa ich, nie odwayliby si dotkn jej
nawet palcem. Bycie matk krla dawao jej pewne przywileje.
Obz by niechlujny i le zaplanowany. Grupy kupcw, dziwek i robotnikw mieszkay w budach
przylepionych do zawietrznej koszar. Z wikszoci okapw po zawietrznej zwieszay si sople
stwardniaego kremu, jak wosk spywajcy z boku stou. Wszystko to wyranie kontrastowao ze starannie
zaplanowanymi i wyszorowanymi budynkami obozu Dalinara.
Nic mu nie bdzie, powiedziaa sobie. Lepiej, eby mu nic nie byo!
O jej niepokoju wiadczyo to, e w gowie pojawia si jedynie luna myl o zaprojektowaniu
nowego ukadu ulic dla Sadeasa. Dotara do placu zbirki i odnalaza tam armi, ktra waciwie nie
wygldaa, jakby braa udzia w bitwie. onierze bez krwi na mundurach, mczyni rozmawiajcy i
miejcy si, oficerowie idcy wzdu szeregw i dajcy rozkaz rozejcia si kolejnym oddziaom.
Powinna czu ulg. Nie robili wraenia armii, ktra wanie poniosa klsk. Jednake miast tego
poczua si jeszcze bardziej zaniepokojona.
Sadeas, w nietknitym czerwonym Pancerzu Odprysku, rozmawia z grup oficerw w cieniu

markizy. Podesza bliej, ale tu grupa gwardzistw zdoaa j powstrzyma, stajc rami przy ramieniu.
Jeden z nich poszed do Sadeasa, by poinformowa go o jej przybyciu.
Navani zaoya rce na piersi. Moe powinna wzi palankin, jak sugeroway jej towarzyszki.
Kilka, wyranie udrczonych, dotaro wanie na plac. Palankin w ostatecznym rozliczeniu byby szybszy,
jak wyjaniy, gdy w tym czasie posaniec zdyby poinformowa Sadeasa, ktry byby gotw j przyj.
Kiedy przejmowaa si takimi konwenansami. Pamitaa czasy, kiedy bya mod kobiet i
mistrzowsko graa w t gr, z przyjemnoci odnajdujc sposoby na zmanipulowanie systemu. I co z tego
miaa? Martwego ma, ktrego nigdy nie kochaa i uprzywilejowan pozycj na dworze, ktra rwnaa
si wysaniu na zielon trawk.
Co by zrobi Sadeas, gdyby zacza wrzeszcze? Krlewska matka, krzyczca jak ostrogar, ktremu
kto ukrci czuki? Rozwaya t myl, gdy onierz czeka na okazj, by ogosi jej przybycie Sadeasowi.
Ktem oka zobaczya modzieca w niebieskim mundurze, ktry pojawi si na placu w
towarzystwie niewielkiej stray honorowej skadajcej si z trzech onierzy. To by Renarin, a na jego
twarzy cho raz malowao si co innego ni spokojne zaciekawienie. Wyranie rozgorczkowany,
popieszy do Navani.
Mashalo spyta cichym gosem. Prosz. Co syszaa?
Armia Sadeasa powrcia bez armii twojego ojca odpara Navani. Mwi si o pogromie, cho
nie wyglda, jakby ci onierze go przeyli.
Spiorunowaa Sadeasa wzrokiem i naprawd powanie rozwaya atak szau. Na szczcie, on w
kocu porozmawia z onierzem i go odesa.
Moecie podej, jasnoci powiedzia mczyzna, kaniajc si.
Najwyszy czas warkna i wesza pod markiz.
Doczy do niej Renarin, jednak szed z wahaniem.
Jasnoci Navani powiedzia Sadeas, zakadajc rce na plecach. W swoim Pancerzu robi
imponujce wraenie. Miaem nadziej przekaza ci wieci w paacu syna. Przypuszczam, e nad tak
wielk katastrof trudno zapanowa. Wyraam kondolencje z powodu mierci brata.
Renarin westchn cicho.
Navani zapanowaa nad sob, zaplota rce na piersi i prbowaa uciszy krzyki zaprzeczenia i blu
w gbi umysu. To by wzr. Czsto widziaa wzory. W tym wypadku wzr mwi o tym, e nigdy nie
moga zbyt dugo mie czego wartociowego. Zawsze jej to odbierano w chwili, gdy zaczo si wydawa
obiecujce.
Cicho, zajaa si.
Wyjanij powiedziaa do Sadeasa, patrzc mu w oczy.
wiczya to spojrzenie przez dziesiciolecia i z przyjemnoci stwierdzia, e poczu si niezrcznie.
Przykro mi, jasnoci powtrzy Sadeas, jkajc si. Parshendi otoczyli armi twojego brata.
Wsppraca bya szalestwem. Nasza zmiana taktyki bya tak grona dla dzikusw, e rzucili do tej walki
wszystkich onierzy, otaczajc nas.

I dlatego zostawie Dalinara?


Walczylimy, eby do niego dotrze, ale ich przewaga bya przytaczajca. Musielimy si
wycofa, by sami nie zgin! Walczybym dalej, ale na wasne oczy widziaem, jak twj brat pada, otoczony
przez Parshendich z motami. Skrzywi si. Zaczli odnosi kawaki zakrwawionego Pancerza jak
trofeum. Barbarzyskie monstra.
Navani zrobio si zimno. Zimno, odrtwienie. Jak mogo do tego doj? Po tym, jak w kocu, w
kocu, zmusia tego mczyzn o gowie z kamienia, by zobaczy w niej kobiet, a nie tylko siostr. A
teraz...
A teraz...
Zacisna zby, powstrzymujc zy.
Nie wierz w to.
Rozumiem, e to trudna wiadomo. Sadeas machn na sug, by przynis jej krzeso. auj,
e jestem zmuszony ci j przekaza. Dalinar i ja... c, znaem go od lat, i cho nie zawsze widzielimy ten
sam wschd soca, uwaaem go za sojusznika. I przyjaciela. Zakl cicho, patrzc na wschd. Zapac
za to. Upewni si, e zapac.
Wydawa si tak szczery, e Navani si zawahaa. Biedny Renarin, blady i z wybauszonymi oczami,
wydawa si zbyt oguszony, by si odezwa. Kiedy przyniesiono krzeso, Navani odmwia, wic Renarin
usiad, co wywoao pene dezaprobaty spojrzenie Sadeasa. Renarin ukry gow w doniach i wpatrzy si w
ziemi. Dra.
Jest teraz arcyksiciem, uwiadomia sobie Navani.
Nie. Nie. Byby arcyksiciem jedynie, jeli zaakceptowaaby to, e Dalinar jest martwy. A on nie
by. Nie mg by.
Sadeas ma wszystkie mosty, pomylaa, spogldajc na plac tartaczny.
Navani wysza na popoudniowe soce, czujc jego gorco na skrze. Podesza do swoich
towarzyszek.
Pdzel powiedziaa do Makal, ktra nosia torb z rzeczami Navani. Najgrubszy. I poncy
tusz.
Niska, pulchna kobieta wyja torb i wycigna dugi pdzel zakoczony kp wiskiej sierci
grub jak mski kciuk. Navani go wzia. Pniej tusz.
Gwardzici gapili si, gdy Navani wzia pdzel i zanurzya go w tuszu o barwie krwi. Uklka i
zacza malowa na skale.
Sztuka to tworzenie. To bya jej dusza, jej kwintesencja. Tworzenie i porzdek. Brao si co
nieuporzdkowanego plam atramentu, pust kart i budowao z niego co. Co z niczego. Dusza
tworzenia.
Czua na policzkach zy. Dalinar nie mia ony ani crek, nie mia nikogo, kto mg si za niego
pomodli. I dlatego Navani malowaa modlitw na skaach, posyajc towarzyszki po wicej tuszu. Idc po
kamieniach, malowaa granic modlitwy, czynic glif ogromnym, wylewajc tusz na skay.

onierze zebrali si dookoa, Sadeas wyszed spod markizy i patrzy jak maluje, zwrcona plecami
do soca. Pezaa po ziemi i gorczkowo zanurzaa pdzel w soikach z tuszem. Czym bya modlitwa, jeli
nie tworzeniem? Tworzeniem czego, gdzie nic nie istniao. Tworzeniem yczenia z rozpaczy, proby z
udrki. Zginaniem grzbietu przed Wszechmocnym i tworzeniem pokory z pustej dumy ludzkiego ycia.
Co z niczego. Prawdziwe tworzenie.
zy mieszay si z tuszem. Zuya cztery soje. Czogaa si, opierajc bezpieczn do na ziemi,
malowaa kamienie i rozmazywaa tusz na policzkach, kiedy ocieraa zy. Gdy skoczya, uklka przed
glifem dugim na dwadziecia krokw, zakrelonym jakby krwi. Wilgotny tusz odbija promienie soca, a
ona zapalia go od wiecy tusz stworzono tak, by pon, suchy czy mokry. Pomienie wypeniy ca
modlitw, zabijajc j i posyajc jej dusz do Wszechmocnego.
Pochylia gow przed modlitw. To by tylko jeden znak, lecz skomplikowany. Thath.
Sprawiedliwo.
Mczyni patrzyli w milczeniu, jakby obawiali si naruszy jej uroczyste yczenie. Zacz wia
chodny wiatr, szarpic paszczami i chorgwiami. Modlitwa zgasa, ale to nic takiego. Nie miaa pon
dugo.
Owiecony Sadeasie! zawoa kto z niepokojem.
Navani podniosa wzrok. onierze rozstpili si, robic miejsce posacowi w zieleni. Podbieg do
Sadeasa i zacz mwi, ale arcyksi chwyci go za rami z moc Pancerza Odprysku i gestem kaza
swoim gwardzistom utworzy krg. Wcign posaca pod markiz.
Navani klczaa przed modlitw. Pomienie pozostawiy na ziemi czarn blizn w ksztacie glifu.
Kto do niej podszed Renarin. Uklk na jedno kolano i opar do na jej ramieniu.
Dzikuj, Mashala.
Pokiwaa gow i wstaa, jej swobodna do bya poplamiona pigmentem. Policzki wci miaa
wilgotne od ez, ale zmruya oczy i spojrzaa midzy tumem onierzy w stron Sadesa. Mia wciek
min, jego twarz poczerwieniaa, a w oczach malowa si gniew.
Odwrcia si i przepchna midzy onierzami, wspinajc si w stron krawdzi placu zbirki.
Doczy do niej Renarin i kilku oficerw Sadeasa, razem patrzyli w stron Strzaskanych Rwnin.
I tam ujrzeli szereg ludzi wdrujcych powoli w stron obozu, prowadzonych przez konnego w
stalowoszarym pancerzu.
*
Dalinar jecha na Galancie na czele dwch tysicy szeciuset pidziesiciu trzech ludzi. Jedynie tyle
pozostao z jego si liczcych osiem tysicy.
Duga wdrwka przez paskowye daa mu czas do namysu. W jego wntrzu wci kbiy si
uczucia. Jadc, zaciska lew do okrywaa j teraz pomalowana na niebiesko rkawica Pancerza, ktr
poyczy od Adolina. Ponowne wyhodowanie rkawicy Dalinara zajmie wiele dni. Duej, jeli Parshendi
sprbuj wyhodowa ca zbroj z tego, co zostawi. Nie uda im si, jeli zbrojmistrze Dalinara bd karmi
jego Pancerz Burzowym wiatem. Porzucona rkawica rozpadnie si w py, a dla Dalinara wyronie nowa.

Na razie nosi t nalec do Adolina. Zebrali wszystkie napenione klejnoty od jego dwudziestu
szeciu setek ludzi i wykorzystali je, by ponownie napeni i wzmocni jego pancerz. Wci pokryway go
pknicia. Naprawienie tak licznych uszkodze musiao zaj wiele dni, ale Pancerz znw zacz si
nadawa do walki, gdyby do tego doszo.
Musia si upewni, e tak si nie stanie. Zamierza stawi czoo Sadeasowi i chcia mie na sobie
zbroj. Waciwie pragn wspi si na wzniesienie prowadzce do obozu Sadeasa i oficjalnie
wypowiedzie wojn staremu przyjacielowi. Moe przywoa Ostrze i doprowadzi go do mierci.
Ale nie zrobi tego. Jego onierze byli zbyt osabieni, pozycja zbyt niepewna. Oficjalna wojna
zniszczyaby jego i krlestwo. Musia zrobi co innego. Co, co ochroni krlestwo. Na zemst nadejdzie
czas. Kiedy. Alethkar by najwaniejszy.
Opuci pi w niebieskiej rkawicy i chwyci wodze Galanta. Adolin jecha w pobliu. Jego
pancerz rwnie naprawili, ale brakowao mu rkawicy. Dalinar z pocztku nie chcia przyj daru syna, ale
przekonay go jego logiczne argumenty. Jeli jeden z nich mia sobie radzi bez czci zbroi, to powinien
by to modszy mczyzna. Wewntrz Pancerza ich rnica wieku nie miaa znaczenia, ale poza nim Adolin
by dwudziestoparolatkiem, a Dalinar starzejcym si mczyzn po pidziesitce.
Wci nie wiedzia, co sdzi o wizjach, ktre najwyraniej go zawiody, kiedy kazay mu zaufa
Sadeasowi.
Elthalu! zawoa Dalinar.
Elthal, najwyszy rang oficer, ktry przey pogrom, by smukym mczyzn o dystyngowanych
rysach twarzy, ktr zdobi cienki wsik. Rk mia na temblaku. W ostatniej fazie walki pomaga
Dalinarowi utrzyma wyom.
Tak, owiecony? spyta Elthal, podbiegajc do Dalinara.
Wszystkie konie poza dwoma ryshadyjskimi niosy rannych.
Zabierz rannych do mojego obozu poleci arcyksi. Pniej powiedz Telebowi, eby postawi
cay obz w pogotowiu. Niech zmobilizuje reszt kompanii.
Tak, owiecony. Mczyzna zasalutowa. Owiecony, na co maj si przygotowa?
Na wszystko. Ale miejmy nadziej, e na nic.
Rozumiem, owiecony odpar Elthal i ruszy wypeni rozkaz.
Dalinar zwrci Galanta w stron grupy mostowych, wci podajcych za swoim powanym
przywdc, mczyzn imieniem Kaladin. Porzucili most w chwili, kiedy dotarli do staych mostw
Sadeas mg kogo po niego posa.
Mostowi zatrzymali si, kiedy si zbliy. Cho sprawiali wraenie rwnie zmczonych, jak on sam
si czu, szybko ustawili si w nieco agresywnym szyku. ciskali wcznie, jakby byli pewni, e sprbuje im
je odebra. Uratowali go, ale wyranie mu nie ufali.
Odsyam swoich rannych do obozu powiedzia Dalinar. Powinnicie z nimi pj.
Rzucasz wyzwanie Sadeasowi? spyta Kaladin.
Musz. Musz wiedzie, dlaczego to zrobi. I kupi wam wolno.

W takim razie zostaj z tob stwierdzi Kaladin.


Ja te doda stojcy obok mczyzna o orlich rysach.
Wkrtce wszyscy mostowi stwierdzili, e chc zosta.
Kaladin odwrci si do nich.
Powinienem was odesa.
Co takiego? spyta starszy mostowy z posiwia brod. Ty moesz ryzykowa, a my nie? W
obozie Sadeasa zostali nasi ludzie. Musimy ich wydosta. A przynajmniej musimy trzyma si razem.
Doprowadzi to do koca.
Inni pokiwali gowami. Dalinara ponownie uderzya ich dyscyplina. By coraz bardziej przekonany,
e Sadeas nie mia z tym nic wsplnego. Chodzio o mczyzn, ktry im przewodzi. Cho mia
ciemnobrzowe oczy, zachowywa si jak owiecony.
C, skoro nie chcieli odej, Dalinar nie zamierza ich zmusza. Ruszy dalej i wkrtce okoo
tysica jego onierzy oderwao si i pomaszerowao na poudnie, w stron obozu. Reszta sza dalej, do
obozu Sadeasa. Kiedy si zbliyli, Dalinar zauway niewielki tumek zgromadzony przy ostatniej
rozpadlinie. Szczegln uwag zwracay dwie postacie na przedzie. Renarin i Navani.
A co oni robi w obozie Sadeasa? spyta Adolin, umiechajc si mimo zmczenia, i podjecha
na Pewnokrwistym do ojca.
Nie wiem odpar Dalinar. Ale niech ich Ojciec Burz bogosawi za przybycie.
Na widok ich umiechnitych twarzy zacz sobie w kocu uwiadamia, e jednak przey ten
dzie.
Galant przejecha przez ostatni most. Za nim czeka Renarin i Dalinar uradowa si.
Cho raz chopak okazywa rado. Dalinar zeskoczy z sioda i obj syna.
Ojcze powiedzia Renarin ty yjesz!
Adolin rozemia si i rwnie zeskoczy z sioda przy akompaniamencie brzku pancerza. Renarin
wysun si z ucisku i chwyci Adolina za rami, drug doni lekko uderzajc w Pancerz. Umiecha si
przy tym szeroko. Dalinar rwnie si umiechn i odwrci od synw, by spojrze na Navani. Staa ze
splecionymi domi i uniesion brwi. Co dziwne, na twarzy miaa kilka niewielkich plam czerwonej farby.
Wcale si nie martwia, prawda? zwrci si do niej.
Martwiam si? powtrzya. Ich spojrzenia zetkny si i wtedy zauway zaczerwienienie wok
jej oczu. Byam przeraona.
I wtedy Dalinar wzi j w objcia. Poniewa mia na sobie Pancerz, musia by ostrony, ale pod
rkawicami poczu jedwab jej sukni, a brak hemu sprawia, e czu sodk kwiatow wo jej
perfumowanego myda. Trzyma j najmocniej, jak si odway, opuci gow i przycisn twarz do jej
wosw.
Hm zauwaya ciepym tonem wyglda na to, e kto tu za mn tskni. Inni patrz. Bd
gada.
Niewane.

Hm... wyglda na to, e kto tu bardzo za mn tskni.


Na polu bitwy powiedzia szorstko mylaem, e umr. I uwiadomiem sobie, e to nic
strasznego.
Cofna gow, na jej twarzy malowaa si dezorientacja.
Navani, spdziem zbyt wiele czasu, zamartwiajc si, co bd myle ludzie. Kiedy sdziem, e
nadszed mj czas, uwiadomiem sobie, e martwiem si niepotrzebnie. W obliczu koca byem
zadowolony z tego, jak przeyem ycie. Spojrza na ni i mylami zwolni praw rkawic, pozwalajc,
by z brzkiem upada na ziemi. Unis pokryt odciskami do i dotkn jej brody. aowaem tylko
ciebie i Renarina.
Mwisz wic, e moesz umrze, i to nic strasznego?
Nie sprzeciwi si. Mwi, e stanem przed obliczem wiecznoci i zobaczyem tam pokj. To
zmieni moje ycie.
Bez tego caego poczucia winy?
Zawaha si.
Jak znam siebie, wtpi, bym si go do koca pozby. Koniec oznacza spokj, ale ycie... to burza.
Jednak wszystko postrzegam inaczej. Nie pozwol, by kamcy mwili mi, co mam robi. Spojrza w gr,
w stron grani, gdzie zbierali si onierze w zielonych mundurach. Wci myl o jednej wizji
powiedzia cicho tej ostatniej, w ktrej spotkaem Nohadona. Odrzuci moj propozycj, by zapisa swoj
mdro. W niej co si kryje. Co, czego musz si dowiedzie.
Co to jest? spytaa Navani.
Jeszcze nie wiem. Ale ju si prawie domyliem.
Znw j przytuli, trzymajc do na jej wosach. Pragn, by Pancerz znikn, by nie rozdziela ich
metal.
Ale na to jeszcze nie nadszed czas. Niechtnie wypuci j i odwrci si w stron Adolina i
Renarina, ktrzy patrzyli na nich z niezrcznymi minami. Jego onierze spogldali w stron armii Sadeasa,
zebranej na grani.
Nie mog pozwoli, by doszo do rozlewu krwi, pomyla Dalinar, opuci rk i znw zaoy
rkawic. Paski zacisny si, czc j z reszt pancerza. Ale nie wymkn si te do swojego obozu, nie
rzucajc mu wyzwania. Musia przynajmniej pozna cel tej zdrady. Wszystko szo tak dobrze.
Poza tym bya jeszcze kwestia obietnicy, jak zoy mostowym. Dalinar wspi si po zboczu, jego
zakrwawiony niebieski paszcz opota za nim. Adolin szed obok, Navani dotrzymywaa mu kroku po
drugiej stronie. Za nimi ruszy Renarin, a nastpnie pozostae szesnacie setek onierzy.
Ojcze... odezwa si Adolin, spogldajc na wrogie oddziay.
Nie przywouj Ostrza. Nie dojdzie do wymiany ciosw.
Sadeas was porzuci, prawda? spytaa cicho Navani, a w jej oczach pon gniew.
Nie tylko nas porzuci warkn Adolin. Wprowadzi nas w puapk i zdradzi.
Przeylimy stwierdzi stanowczo Dalinar. Droga przed nim stawaa si janiejsza. Wiedzia, co

musi zrobi. Nie zaatakuje nas tutaj, ale moe sprbowa nas sprowokowa. Trzymaj swj miecz we mgle
Adolinie, i nie pozwl, by nasi onierze popenili jaki bd.
onierze w zielonych mundurach rozstpili si niechtnie, nie wypuszczajc wczni z rk. Wrodzy.
Kaladin i jego mostowi szli z boku, w pobliu pierwszych szeregw onierzy Dalinara.
Adolin nie przywoa Ostrza, cho spoglda na oddziay Sadeasa z wyran pogard. onierze
Dalinara nie mogli czu si swobodnie, po raz kolejny otoczeni przez wrogw, ale podyli za nim na plac
zbirki. Sadeas sta na przedzie. Zdradziecki arcyksi czeka z rkami na piersi, wci w Pancerzu, a jego
czarne loki faloway na wietrze. Kto wypali na skale ogromny glif thath i Sadeas sta na jego rodku.
Sprawiedliwo. Byo co niewiarygodnie stosownego w tym, e Sadeas sta wanie w tym miejscu,
depczc sprawiedliwo.
Dalinarze! wykrzykn Sadeas. Stary przyjacielu! Wyglda na to, e przeceniem niekorzystny
stosunek si. Przepraszam, e wycofaem si, cho bye w niebezpieczestwie, ale bezpieczestwo moich
ludzi byo najwaniejsze. Z pewnoci to rozumiesz.
Dalinar zatrzyma si w pewnej odlegoci od Sadeasa. Stali zwrceni do siebie twarzami, wrd
zebranych onierzy panowao napicie. Chodny wiatr szarpa markiz za plecami Sadeasa.
Oczywicie odpar Dalinar spokojnym tonem. Zrobie, co musiae.
Sadeas wyranie si rozluni, cho kilku z oficerw Dalinara zaczo mamrota. Adolin uciszy ich
znaczcym spojrzeniem.
Dalinar odwrci si i gestem odesa Adolina i jego ludzi. Navani uniosa brew, lecz cofna si z
pozostaymi, kiedy j poprosi. Dalinar spojrza znw na Sadeasa, a wtedy tamten wyranie zaciekawiony
gestem odesa swoj wit.
Dalinar podszed do krawdzi glifu thath, a Sadeas zrobi krok naprzd, teraz dzielio ich zaledwie
kilka cali. Byli podobnego wzrostu. Stojc tak blisko, Dalinar sdzi, e widzi napicie i zo w oczach
Sadeasa. Dalinar przetrwa, druzgocc jego plany, ktrym powici wiele miesicy.
Musz wiedzie, dlaczego spyta Dalinar, zbyt cicho, by usysza go ktokolwiek poza Sadeasem.
Ze wzgldu na moj przysig, stary przyjacielu.
Co takiego? spyta Dalinar, zaciskajc pici.
Przed laty razem co przysigalimy. Sadeas westchn, porzuci nonszalanck poz i
powiedzia: Chroni Elhokara. Chroni to krlestwo.
I to wanie robiem! Mielimy ten sam cel. I walczylimy razem, Sadeasie. To dziaao.
Owszem zgodzi si Sadeas. Ale teraz mam pewno, e mog samodzielnie pokona
Parshendich. Wszystkiego, co zrobilimy razem, mog dokona, dzielc swoj armi na dwie czci, by
jedna popdzia naprzd, a za ni podyy wiksze siy. Musiaem zaryzykowa, by ci usun. Dalinarze,
nie rozumiesz? Gavilar zgin z powodu swej saboci. Ja od razu chciaem zaatakowa Parshendich, podbi
ich. On upiera si przy traktacie, ktry doprowadzi go do mierci. A teraz ty zaczynasz si zachowywa
zupenie jak on. Te same pomysy, ten sam sposb mwienia. Przez ciebie zaczynaj one zaraa Elhokara.
Ubiera si jak ty. Mwi mi o Kodeksie i e by moe powinnimy go wprowadzi we wszystkich obozach.

Zaczyna myle o wycofaniu si!


I dlatego chcesz, ebym uzna to za akt honoru? warkn Dalinar.
Bynajmniej. Sadeas zamia si. Przez lata staraem si zosta najbardziej zaufanym doradc
Elhokara... ale zawsze bye ty, rozpraszae go, miae u niego posuch mimo wszelkich moich wysikw.
Nie bd udawa, e chodzio jedynie o honor, cho by w tym jego element. W ostatecznym rozliczeniu
chciaem si po prostu ciebie pozby. Ton Sadeasa nagle sta si lodowaty. Zaczynasz traci rozum,
stary przyjacielu. Moesz nazwa mnie kamc, ale to, co ci dzi zrobiem, byo aktem aski. Sposobem, by
odszed w chwale, zamiast patrzenia, jak osuwasz si coraz gbiej. Pozwalajc, by Parshendi ci zabili,
mogem ochroni Elhokara przed tob i zmieni ci w symbol, by przypomnie pozostaym, co naprawd tu
robimy. Twoja mier moga by tym, co nas w kocu zjednoczy. Ironia losu, jak si nad tym zastanowi.
Dalinar oddycha miarowo. Trudno mu byo powstrzyma gniew i oburzenie.
W takim razie powiedz mi jedno. Dlaczego nie obarczye mnie win za prb zamachu? Dlaczego
mnie oczycie, skoro pniej zamierzae mnie zdradzi?
Sadeas parskn cicho.
Nikt by nie uwierzy, e prbowae zabi krla. Plotkowaliby, ale nigdy by w to nie uwierzyli.
Gdybym obwini ci zbyt szybko, ryzykowabym, e sam zostan w to zamieszany. Potrzsn gow.
Sdz, e Elhokar wie, kto prbowa go zabi. Waciwie si do tego przyzna, cho nie poda mi imienia.
Co? pomyla Dalinar? On wie? Ale... jak? Dlaczego nie powie nam, kto? Dalinar nieco zmieni
plany. Nie by pewien, czy Sadeas mwi prawd, ale jeli tak, mg to wykorzysta.
Wie, e to nie bye ty mwi dalej Sadeas. Tyle mog w nim odczyta, cho on sam sobie nie
uwiadamia, jaki jest atwy do przejrzenia. Obwinienie ciebie nie miaoby sensu. Elhokar by ci broni, a ja
mgbym rwnie dobrze utraci pozycj Arcyksicia Informacji. Ale dziki temu zyskaem wspania
okazj, by znw mi zaufa.
Zjednocz ich.... Wizje. Ale mczyzna, ktry zwraca si w nich do Dalinara, bardzo si pomyli.
Zachowanie honoru nie pomogo w zdobyciu lojalnoci Sadeasa. Jedynie odsonio Dalinara na zdrad.
Jeli to co znaczy powiedzia od niechcenia Sadeas lubi ci. Naprawd. Ale jeste gazem na
mojej drodze i si niewiadomie prowadzc do zniszczenia krlestwa Gavilara. Kiedy pojawia si okazja,
wykorzystaem j.
To nie bya jedynie dogodna okazja stwierdzi Dalinar. Wszystko przygotowae, Sadeasie.
Planowaem, ale ja czsto planuj. Nie zawsze wykorzystuj moliwoci. Dzi to zrobiem.
Dalinar prychn.
C, co mi dzi pokazae, Sadeasie... pokazae mi to, prbujc mnie usun.
To znaczy? spyta z rozbawieniem Sadeas.
Pokazae mi, e wci jestem zagroeniem.
*
Arcyksita kontynuowali przyciszon rozmow.
Wyczerpany Kaladin sta obok onierzy Dalinara, towarzyszyli mu inni czonkowie druyny mostu

czwartego.
Sadeas posa im spojrzenie. Matal sta w tumie i cay czas wpatrywa si w druyn Kaladina. By
czerwony na twarzy. Pewnie wiedzia, e zostanie ukarany, jak wczeniej Lamaril. Powinni si nauczy.
Powinni zabi Kaladina na samym pocztku.
Prbowali, pomyla. Nie powiodo im si.
Nie wiedzia, co si z nim stao, co si wydarzyo z Syl i sowami w jego gowie. Wydawao mu si,
e od tamtej chwili Burzowe wiato dziaao lepiej. Byo mocniejsze, potniejsze. Ale teraz znikno i czu
si zmczony. Wyczerpany. Zbytnio si wysili, a wraz z nim cay most czwarty.
Moe powinni uda si do obozu Kholina? Ale Teft mia racj musieli doprowadzi to do koca.
Obieca, pomyla Kaladin. Obieca, e uwolni nas od Sadeasa.
A jednak, dokd doprowadziy go w przeszoci obietnice jasnookich?
Arcyksita przerwali narad, rozdzielili si, zrobili kilka krokw do tyu.
C odezwa si gono Sadeas twoi ludzie s wyranie zmczeni, Dalinarze. Moemy pniej
porozmawia o tym, co poszo nie tak, cho chyba moemy bezpiecznie zaoy, e nasz sojusz okaza si
nierealny.
Nierealny powtrzy Dalinar. To agodne okrelenie. Skin w stron mostowych. Zabior
tych mostowych do swojego obozu.
Obawiam si, e nie mog si z nimi rozsta.
Kaladin straci wszelk nadziej.
Z pewnoci nie s dla ciebie wiele warci stwierdzi Dalinar. Podaj cen.
Nie mam zamiaru ich sprzedawa.
Zapac szedziesit szmaragdowych broamw za kadego stwierdzi Dalinar.
Na te sowa onierze z obu stron a sapnli. To byo co najmniej dwadziecia razy wicej ni
kosztowa dobry niewolnik.
Nawet za tysic za kadego, Dalinarze stwierdzi Sadeas. Kaladin widzia w jego oczach mier
swoich mostowych. Zabieraj swoich onierzy i odejd. Pozostaw tu moj wasno.
Nie naciskaj mnie w tej kwestii, Sadeasie powiedzia Dalinar.
Nagle powrcio napicie. Oficerowie Dalinara opucili donie do mieczy, a jego wcznicy unieli
gowy i mocniej chwycili drzewce broni.
Nie naciska ci? spyta Sadeas. A c to za groba? Opu mj obz. Wyranie wida, e
midzy nami nic ju nie ma. Jeli sprbujesz ukra moj wasno, bd mia wszelkie prawo ci
zaatakowa.
Dalinar nie cofn si. Wydawa si pewny siebie, cho Kaladin nie widzia powodu, dlaczego
miaby taki by. I oto umiera kolejna obietnica, pomyla Kaladin, odwracajc si. W ostatecznym
rozrachunku, mimo dobrych intencji, ten Dalinar Kholin okaza si taki sam jak pozostali.
Za plecami Kaladina rozlegy si zaskoczone westchnienia.
Kaladin znieruchomia, po czym obrci si na picie. Dalinar Kholin przywoa swoje potne

Ostrze Odprysku wci kapaa z niego woda. Jego pancerz parowa lekko, z pkni unosio si Burzowe
wiato.
Sadeas cofn si, mia szeroko otwarte oczy. Jego stra honorowa wycigna miecze. Adolin
Kholin wysun rk w bok, najwyraniej rozpoczynajc przywoywanie wasnej broni.
Dalinar Kholin zrobi krok naprzd, po czym wbi Ostrze w sam rodek poczerniaego glifu. Cofn
si o krok.
Za mostowych powiedzia.
Sadeas zamruga. Mamrotania ucichy, a zgromadzeni wydawali si zbyt oszoomieni, by cho
oddycha.
Co?! spyta Sadeas.
Ostrze powiedzia Dalinar stanowczym gosem. W zamian za twoich mostowych. Wszystkich.
Kadego, ktrego masz w obozie. Bd nalee do mnie, bd mg zrobi z nimi, co zechc, a ty nigdy
wicej ich nie dotkniesz. W zamian dostaniesz miecz.
Sadeas z niedowierzaniem spojrza na Ostrze.
Ta bro jest warta fortun. Miasta, paace, krlestwa...
Doszlimy do porozumienia? spyta Dalinar.
Ojcze, nie! wtrci si Adolin, w jego doni pojawio si Ostrze. Ty...
Dalinar unis do, uciszajc modzieca. Nie odrywa wzroku od Sadeasa.
Czy doszlimy do porozumienia?! spyta, a kade sowo brzmiao wyranie.
Kaladin gapi si, niezdolny si poruszy, niezdolny myle.
Sadeas z podaniem wpatrywa si w Ostrze Odprysku. Spojrza na Kaladina, zawaha si, po czym
chwyci rkoje Ostrza.
Bierz te burzowe kreatury.
Dalinar krtko skin gow, odwracajc si od Sadeasa.
Chodmy powiedzia do swojej wity.
Oni s bezwartociowi powiedzia Sadeas. Jeste jednym z dziesiciu gupcw, Dalinarze
Kholinie! Nie widzisz, jak bardzo oszalae? To zostanie zapamitane jako najbardziej absurdalna decyzja,
jak kiedykolwiek podj alethyjski arcyksi!
Dalinar nie oglda si. Podszed do Kaladina i reszty druyny mostu czwartego.
Idcie powiedzia do nich gosem penym yczliwoci. Zabierzcie swoje rzeczy i ludzi, ktrych
pozostawilicie. Pol z wami swoje oddziay jako stranikw. Zostawcie mosty i przybdcie szybko do
mojego obozu. Bdziecie tam bezpieczni. Macie na to moje sowo honoru.
Zacz odchodzi.
Kaladin otrzsn si z otpienia. Pobieg za arcyksiciem i chwyci go za opancerzone rami.
Zaczekaj. Ty... To... Co si waciwie stao?
Dalinar odwrci si do Kaladina i pooy do na jego ramieniu. Jego rkawica bya niebieska, nie
pasowaa do reszty szarej zbroi.

Nie wiem, co ci zrobiono. Mog si tylko domyla, jak wygldao twoje ycie. Ale wiedz jedno.
W moim obozie nie bdziecie mostowymi ani niewolnikami.
Ale...
Ile jest warte ludzkie ycie? spyta cicho Dalinar.
Handlarze niewolnikw mwi, e okoo dwch szmaragdowych broamw odpar Kaladin,
marszczc czoo.
A ty co powiesz?
ycie jest bezcenne powiedzia natychmiast, cytujc swojego ojca.
Dalinar umiechn si, jego oczy otoczyy zmarszczki.
Tak si ciekawie skada, e to rwnie dokadna warto Ostrza Odprysku. A dzisiaj ty i twoi
ludzie powicilicie si, eby kupi mi dwadziecia sze setek bezcennych ywotw. Ja za musiaem za
to zapaci zaledwie jednym bezcennym mieczem. Uwaam to za okazj.
Naprawd sdzisz, e zrobie dobry interes stwierdzi z zadziwieniem Kaladin.
Dalinar umiechn si w sposb, ktry wydawa si uderzajco ojcowski.
Za mj honor? Bez wtpienia. Id i zaprowad swoich ludzi w bezpieczne miejsce, onierzu.
Wieczorem bd mia do ciebie kilka pyta.
Kaladin posa spojrzenie Sadeasowi, ktry w oszoomieniu unosi swoje nowe Ostrze.
Powiedziae, e zajmiesz si Sadeasem. To miae na myli?
W ten sposb nie zajem si Sadeasem odpar Dalinar. W ten sposb zajem si tob i twoimi
ludmi. Wci mam dzi co do zrobienia.
*
Dalinar znalaz krla Elhokara w paacowym salonie.
Starszy Kholin jeszcze raz skin gow stranikom przed wejciem, po czym zamkn drzwi.
Wydawali si zaniepokojeni. I susznie, jego rozkazy nie byy typowe. Mimo to, wypeni je. Nosili barwy
krla, bkit i zoto, ale byli ludmi Dalinara, wybranymi ze wzgldu na lojalno.
Drzwi zamkny si z trzaskiem. Krl, wci odziany w Pancerz Odprysku, wpatrywa si w jedn ze
swoich map.
A, to ty, wuju powiedzia, odwracajc si do Dalinara. Dobrze. Chciaem z tob porozmawia.
Czy syszae o tych plotkach, ktre kr o tobie i mojej matce? Wiem, e nie mogo si wydarzy nic
niestosownego, ale naprawd martwi si tym, co pomyl sobie ludzie.
Dalinar przeszed przez pokj, stawiajc cikie kroki na grubym dywanie. W ktach pomieszczenia
wisiay napenione diamenty, a w rzebione ciany wprawiono malutkie odamki kwarcu, ktre migotay i
odbijay wiato.
Naprawd, wuju mwi dalej Elhokar, krcc gow. Zaczynam mie dosy twojej reputacji w
obozach. Widzisz, to, co mwi, rzuca cie rwnie na mnie i... Przerwa, kiedy Dalinar zatrzyma si o
krok od niego. Wuju? Wszystko w porzdku? Stranicy przy drzwiach donieli mi o jakim nieszczciu
podczas twojego dzisiejszego ataku na paskowy, ale umys miaem peen myli. Czy przegapiem co

wanego?
Tak odpar Dalinar, po czym unis nog i kopn krla w pier.
Sia uderzenia rzucia modego wadc na biurko. Delikatne drewno rozpado si, kiedy uderzy w
nie ciki Odpryskowy. Elhokar upad, jego napiernik by zaledwie lekko popkany. Dalinar podszed i
kopn go w bok. Na napierniku pojawio si kolejne pknicie.
Elhokar zacz wykrzykiwa w panice.
Strae! Do mnie! Strae!
Nikt nie przyszed. Dalinar znw kopn, a Elhokar zakl i chwyci go za nog. Dalinar sapn, ale
pochyli si, chwyci modzieca za rami, poderwa go na nogi i rzuci na drug stron pokoju. Krl potkn
si o dywan i wpad na krzeso. Zaokrglone kawaki drewna poleciay na boki w deszczu drzazg.
Przeraony Elhokar podnis si. Dalinar natar na niego.
Co si z tob dzieje, wuju?! wrzasn Elhokar. Oszalae! Strae! Zabjca w krlewskiej
komnacie! Strae!
Prbowa podbiec do drzwi, ale Dalinar pchn go ramieniem i znw powali na ziemi.
Elhokar przetoczy si, ale udao mu si oprze na doni i podnie na kolana. Drug rk wycign
w bok. Jego Ostrze pojawio si w chmurze pary.
Dalinar kopn go w rk w chwili, gdy wpado w ni Ostrze. Cios wytrci Ostrze, ktre
natychmiast rozpyno si w powietrzu.
Elhokar gorczkowo machn pici, ale Dalinar j pochwyci, po czym nachyli si i podnis
krla. Pocign go do przodu i wbi pi w krlewski napiernik. Elhokar szarpa si, ale Dalinar
powtrzy cios, uderzajc rkawic w Pancerz, a popkaa osona palcw. Mody wadca jkn.
Nastpny cios zmiady jego napiernik, stopione kawaki poleciay na boki.
Dalinar rzuci krla na ziemi. Elhokar prbowa si znw podnie, ale w napierniku skupiaa si
moc Pancerza Odprysku. Jego brak sprawia, e rce i nogi wydaway si cikie. Dalinar uklk na jedno
kolano przy szarpicym si krlu. Ostrze Elhokara znw si pojawio, ale starszy Kholin chwyci krla za
nadgarstek i uderzy nim o ziemi, znw uwalniajc Ostrze, ktre zmienio si w chmurk pary.
Strae! zapiszcza Elhokar. Strae, strae, strae!
Nie przyjd, Elhokarze powiedzia cicho Dalinar. To moi ludzie i zostawiem im rozkazy, by
nie wchodzili... ani nie pozwolili nikomu innemu wej... niezalenie od tego, co usysz. Nawet gdyby to
byy twoje bagania o pomoc.
Elhokar umilk.
To moi ludzie, Elhokarze powtrzy starszy Kholin. Wyszkoliem ich. Umieciem ich tutaj.
Zawsze byli lojalni wobec mnie.
Dlaczego, wuju? Co robisz? Prosz, powiedz mi. Prawie si przy tym rozpaka.
Dalinar nachyli si tak nisko, e prawie czu oddech modzieca.
Poprg twojego konia podczas polowania powiedzia cicho. Sam go przecie, prawda?
Elhokar szerzej otworzy oczy.

Siodo zostao zamienione, nim przybye do mojego obozu powiedzia Dalinar. Zrobie to,
poniewa nie chciae, eby twoje ulubione siodo si zniszczyo, kiedy spadnie z koskiego grzbietu.
Planowae, e tak si stanie, sprawie, e tak si stao. Dlatego bye tak pewny, e poprg zosta przecity.
Elhokar wzdrygn si, ale pokiwa gow.
Kto prbowa mnie zabi, ale ty nie chciae wierzy. Ja... ja martwiem si, e to moesz by ty!
Dlatego postanowiem... ja...
Przecie wasny poprg powiedzia Dalinar by ukaza wyran, oczywist prb zamachu na
twoje ycie. Co, co skonioby mnie albo Sadeasa do przeprowadzenia ledztwa.
Elhokar zawaha si, po czym pokiwa gow.
Dalinar zamkn oczy i odetchn powoli.
Nie rozumiesz, co zrobie, Elhokarze? cigne na mnie podejrzenia ze wszystkich obozw!
Dae Sadeasowi okazj, by mnie zniszczy.
Otworzy oczy i spojrza z gry na krla.
Musiaem wiedzie wyszepta Elhokar. Nie mogem nikomu ufa. Jkn pod ciarem
Dalinara.
A co z popkanymi klejnotami w twoim Pancerzu? Czy te rwnie sam umiecie?
Nie.
To moe rzeczywicie co odkrye przyzna Dalinar z sapniciem. Sdz, e nie mog mie
pretensji wycznie do ciebie.
W takim razie pucisz mnie?
Nie. Dalinar nachyli si jeszcze bardziej. Pooy do na piersi krla. Elhokar przesta si
szarpa i spojrza na niego przeraony. Jeli nacisn powiedzia Dalinar umrzesz. Twoje ebra
popkaj jak gazki, serce zostanie zmiadone jak winogrono. Nikt nie bdzie mia do mnie pretensji.
Wszyscy szepc, e Czarny Cier przed laty powinien wzi tron dla siebie. Twoje strae s lojalne wobec
mnie. Nikt ci nie pomci. Nikogo to nie bdzie obchodzi.
Elhokar wypuci powietrze, gdy Dalinar lekko przycisn.
Rozumiesz? spyta cicho starszy mczyzna.
Nie!
Dalinar westchn, po czym puci modzieca i wsta. Elhokar odetchn gono.
Twoja paranoja moe by nieuzasadniona stwierdzi Dalinar lub cakowicie uzasadniona. Tak
czy inaczej, musisz co zrozumie. Nie jestem twoim wrogiem.
Elhokar zmarszczy czoo.
Nie masz zamiaru mnie zabi?
Burze, nie! Kocham ci jak syna, chopcze.
Elhokar pomasowa pier.
Masz... bardzo dziwne ojcowskie instynkty.
Wiele lat ci suyem powiedzia Dalinar. Miae moj lojalno, oddanie i rady. Zoyem ci

przysig wiernoci, sam sobie obiecaem, sam przed sob przysigaem, e nigdy nie zapragn tronu
Gavilara. Wszystko to, by zachowa w sercu lojalno. A ty mimo wszystko mi nie ufasz. Wpltujesz mnie
w spraw tak jak ta z poprgiem, w ten sposb niewiadomie pomagajc swoim wrogom.
Dalinar podszed do krla. Elhokar skuli si.
Teraz ju wiesz powiedzia ostro Dalinar. Gdybym chcia ci zabi, Elhokarze, mgbym to
zrobi dziesitki razy. Setki razy. Wydaje si, e nie przyjmiesz lojalnoci i oddania jako dowodu na moj
uczciwo. C, skoro zachowujesz si jak dziecko, tak te bdziesz traktowany. Teraz ju wiesz z ca
pewnoci, e nie pragn twojej mierci. Bo gdyby tak byo, zmiadybym twoj pier i ju! Spojrza
krlowi w oczy. A teraz rozumiesz?!
Elhokar powoli pokiwa gow.
Dobrze stwierdzi Dalinar. Jutro mianujesz mnie Arcyksiciem Wojny.
Co?!
Sadeas mnie dzi zdradzi.
Dalinar podszed do zniszczonego biurka i kopn jego fragmenty. Krlewska piecz wytoczya si
ze swojej szuflady. Podnis j.
Prawie sze tysicy moich ludzi zgino. Obaj z Adolinem ledwie przeylimy.
Co? Elhokar z trudem podnis si do pozycji siedzcej. To niemoliwe!
Wrcz przeciwnie powiedzia Dalinar, spogldajc na bratanka. Zobaczy okazj, by si
wycofa, pozwalajc, by Parshendi nas zmiadyli. I tak te zrobi. To bardzo alethyjskie. Bezwzgldne, ale
pozwalajce wci udawa honor i moralno.
I... oczekujesz, e postawi go przed sdem?
Nie. Sadeas nie jest ani gorszy, ani lepszy od pozostaych. Kady z arcyksit zdradziby swoich
towarzyszy, gdyby mia szans zrobi to bez ryzyka. Zamierzam znale sposb, by zjednoczy ich nie
tylko w nazwie. Jakim sposobem. Jutro, kiedy mianujesz mnie Arcyksiciem Wojny, oddam Pancerz
Renarinowi, by wypeni przyrzeczenie. Ju oddaem Ostrze, by wypeni inne.
Podszed bliej, znw spojrza Elhokarowi w oczy i cisn w doni krlewsk piecz.
Jako Arcyksi Wojny narzuc Kodeks wszystkim dziesiciu obozom. Nastpnie bd
bezporednio koordynowa wysiek wojenny, decydujc, ktre armie zaatakuj ktre paskowye. Wszystkie
zdobyte serca klejnotw bd nalee do Korony, a ty bdziesz je rozdziela jako upy. Zmienimy t
rywalizacj w prawdziw wojn, a wykorzystam to, by zmieni te nasze dziesi armii, wraz z ich
przywdcami, w prawdziwych onierzy.
Ojcze Burz! Zabij nas! Arcyksita si zbuntuj! Nie przeyj tygodnia!
Nie bd zadowoleni, to oczywiste przyzna Dalinar. I owszem, bdzie si z tym wiza
ogromne niebezpieczestwo. Musimy o wiele bardziej si pilnowa. Jeli masz racj, kto ju prbuje ci
zabi, wic i tak powinnimy to robi.
Elhokar popatrzy na niego, po czym przenis wzrok na zniszczone meble. Cay czas masowa pier.
Mwisz powanie, prawda?

Tak. Rzuci Elhokarowi piecz. Ka swoim skrybom napisa nominacj zaraz po moim
wyjciu.
Ale chyba mwie, e zmuszanie ludzi do przestrzegania Kodeksu nie jest waciwe zauway
krl. Mwie, e najlepszym sposobem, by zmieni ludzi, jest ycie we waciwy sposb, by stanowi dla
nich przykad!
To byo zanim Wszechmocny mnie okama odpar Dalinar. Wci nie wiedzia, co o tym sdzi.
Wikszoci z tego, co ci mwiem, dowiedziaem si z Drogi krlw. Ale jednej rzeczy nie rozumiaem.
Nohadon napisa t ksig pod koniec ycia, po tym, jak wprowadzi porzdek... po tym, jak zmusi
krlestwa do zjednoczenia, po odbudowaniu ziem zniszczonych przez Spustoszenie. Ksiga zostaa
napisana, by przedstawi idea. Dostali j ludzie, ktrzy ju postpowali waciwie. Popeniem bd. Nim to
wszystko zacznie dziaa, nasi ludzie musz osign minimalny poziom honoru i godnoci. Kilka tygodni
temu Adolin powiedzia mi co gbokiego. Spyta mnie, dlaczego zmuszam wasnych synw, by speniali
tak wyrubowane oczekiwania, ale pozwalam innym y niegodnie i nie potpiam ich. Traktowaem innych
arcyksit i ich jasnookich jak dorosych. Dorosy moe wzi zasad i dostosowa j do swoich potrzeb.
Ale na to jeszcze nie jestemy gotowi. Jestemy dziemi. A kiedy uczy si dziecko, wymaga si od niego, by
postpowao waciwie, a doronie na tyle, by dokonywa wasnych wyborw. Srebrne Krlestwa nie
narodziy si jako zjednoczone, wspaniae bastiony honoru. Zostay do tego wyszkolone, wychowane, jak
dorastajcy modziecy.
Zrobi krok naprzd i uklk obok Elhokara. Krl wci masowa pier, a jego Pancerz wyglda
dziwnie bez centralnego elementu.
Uczynimy Alethkar wielkim, bratanku powiedzia cicho Dalinar. Arcyksita skadali
przysigi Gavilarowi, ale teraz je ignoruj. Nadszed czas, by ich powstrzyma. Zwyciymy w tej wojnie i
zmienimy Alethkar w miejsce, ktrego inne nacje znw bd nam zazdroci. Nie ze wzgldu na nasz
waleczno, ale dlatego, e ludzie bd yli bezpiecznie i zapanuje sprawiedliwo. Dokonamy tego... albo
obaj zginiemy, prbujc.
Wydaje si, e mwisz to z zapaem.
Poniewa w kocu wiem, co dokadnie mam robi odpar Dalinar, prostujc si. Prbowaem
by Nohadonem rozjemc. Ale nie jestem nim. Jestem Czarnym Cierniem, generaem i dowdc. Nie mam
talentu do zakulisowej polityki, ale jestem mistrzem szkolenia oddziaw. Od jutra kady mczyzna w tych
obozach bdzie mj. A z mojego punktu widzenia wszyscy s wieymi rekrutami. cznie z
arcyksitami.
Zakadajc, e ci nominuj.
Zrobisz to powiedzia Dalinar. A w zamian obiecuj ci, e dowiem si, kto prbuje ci zabi.
Elhokar prychn i zacz zdejmowa kolejne elementy Pancerza.
Po tej proklamacji odkrycie, kto prbuje mnie zabi, stanie si proste. Bdziesz mg umieci na
licie wszystkich z kadego obozu!
Dalinar umiechn si jeszcze szerzej.

Przynajmniej nie bdziemy musieli zgadywa. Nie chmurz si tak, bratanku. Czego si dzi
dowiedziae. Wuj nie prbuje ci zabi.
Chce mnie jedynie uczyni celem.
Dla twojego wasnego dobra, synu. Dalinar podszed do drzwi. Nie zamartwiaj si za bardzo.
Mam ju plany, w jaki sposb utrzyma ci przy yciu.
Otworzy drzwi, ukazujc grupk zdenerwowanych stranikw powstrzymujc przed wejciem
grupk zdenerwowanych sucych.
Nic mu nie jest powiedzia do nich. Widzicie?
Odsun si, pozwalajc, by stranicy i sudzy zajli si swoim krlem.
Dalinar odwrci si do wyjcia i zawaha si.
A, jeszcze jedno, Elhokarze. Rozpoczem zaloty do twojej matki. Powiniene zacz si
przyzwyczaja do tej myli.
Mimo wszystkiego, co wydarzyo si w cigu ostatnich kilku minut, dopiero te sowa sprawiy, e na
twarzy krla pojawia si zdumiona mina. Dalinar umiechn si i zamkn za sob drzwi, po czym
stanowczym krokiem odszed.
Wikszo rzeczy wci bya nie w porzdku. Wci by wcieky na Sadeasa, zmartwiony mierci
tak wielu onierzy, niepewny, co zrobi z Navani, skonsternowany wizjami i przeraony perspektyw
zjednoczenia obozw.
Ale teraz przynajmniej mia nad czym pracowa.
Koniec
czci czwartej

Cz pita
Cisza ponad
Shallan Dalinar Kaladin Szeth Trefni

Shallan leaa cicho na ku w szpitalnym pokoju. Wypakaa si, po czym rzeczywicie


zwymiotowaa do pojemnika, mylc o tym, co zrobia. Czua si aonie.
Zdradzia Jasnah. I Jasnah wiedziaa. Jakim sposobem rozczarowanie ksiniczki wydawao si
gorsze ni sama kradzie. Ten cay plan by gupi od samego pocztku.
Poza tym, Kabsal nie y. Dlaczego tak le si z tym czua? By skrytobjc, prbowa zamordowa
Jasnah i by gotw ryzykowa ycie Shallan, by osign swj cel. A jednak tsknia za nim. Jasnah nie
wydawaa si zaskoczona, e kto chciaby j zabi, moe skrytobjcy byli zwyczajn czci jej ycia.
Pewnie uwaaa Kabsala za twardego zabjc, ale dla Shallan by uroczy. Czy to wszystko naprawd mogo
by kamstwem?
Musia by w czym szczery, powiedziaa sobie, zwijajc si w kbek na ku. Gdybym go nie
obchodzia, czy staraby si tak bardzo skoni mnie do zjedzenia demu?
Najpierw poda antidotum Shallan, dopiero potem wzi je dla siebie.
A jednak w kocu je wzi, pomylaa. Woy t porcj demu do ust. Dlaczego antidotum go nie
uratowao?
To pytanie zaczo j drczy. I nagle uderzyo j co jeszcze, co, co zauwayaby wczeniej, gdyby
nie rozpraszao jej poczucie winy.
Jasnah zjada chleb.
Zaoywszy rce na piersi, Shallan usiada i opara si o wezgowie ka. Zjada go, ale nie zatrua
si, pomylaa. Moje ycie ostatnio nie ma sensu. Istoty z powykrcanymi gowami, miejsce z czarnym
niebem, Dusznikowanie... a teraz to.
Jak Jasnah przeya? Jak?
Shallan drcymi domi signa do sakiewki na stoliku przy ku. Wewntrz znalaza granat,
ktry Jasnah wykorzystaa, by j ocali. Emanowa sabym blaskiem, wikszo zostaa zuyta podczas
Dusznikowania. Wystarczy jednak, by owietli jej szkicownik przy ku. Jasnah pewnie nawet do niego

nie zajrzaa. Tak pobaliwie traktowaa sztuki wizualne. Obok leaa ksika, ktr Jasnah jej podarowaa.
Ksiga niekoczcych si kart. Dlaczego j zostawia?
Shallan podniosa wgiel i przerzucaa karty szkicownika, a znalaza czyst. Mina kilka rysunkw
stworw z gowami z symboli; niektre byy w tym pokoju. Zawsze czaiy si w pobliu. Czasami
wydawao jej si, e widzi je ktem oka. Kiedy indziej syszaa ich szepty. Nie waya si znw
odpowiedzie.
Zacza rysowa niepewnymi palcami, szkicowaa Jasnah tamtego dnia w szpitalu. Siedzc obok
ka Shallan i trzymajc dem. Nie stworzya wyrazistego Wspomnienia, wic rysunek nie by a tak
dokadny, ale pamitaa do, by narysowa Jasnah z palcem w demie. Uniosa ten palec, by powcha
truskawki. Dlaczego? Dlaczego woya palec do demu? Czy uniesienie soika do nosa by nie wystarczyo?
Jasnah wcale si nie skrzywia, czujc smrd. Waciwie ani sowem nie wspomniaa, e dem si
popsu. Po prostu zamkna sj i oddaa go z powrotem.
Shallan znalaza kolejn pust kartk i narysowaa Jasnah z kawakiem chleba uniesionym do warg.
Zjadszy go, skrzywia si. Dziwne.
Shallan opucia wgiel i wpatrywaa si w ten rysunek przedstawiajcy Jasnah z kromk chleba
midzy palcami. Nie byo to idealne odwzorowanie, ale wystarczyo. Na rysunku chleb wyglda, jakby si
topi. Jakby by nienaturalnie cinity midzy palcami Jasnah, gdy wkadaa go do ust.
Czy to... czy to moliwe?
Shallan wylizgna si z ka, wzia kul i uniosa j na doni, pod drug pach wcisna
szkicownik. Stranik znikn. Nikogo najwyraniej nie obchodzio, co si z ni stanie, rano i tak miaa
odpyn.
Kamienna posadzka bya chodna pod jej bosymi stopami. Miaa na sobie jedynie bia szpitaln
koszul i czua si prawie naga. Przynajmniej miaa osonit bezpieczn do. Na kocu korytarza
znajdoway si drzwi wychodzce na miasto i przez nie wanie przesza.
Dotara do Ralinsy, unikajc po drodze ciemnych bocznych uliczek. Gdy sza w gr, w stron
Konklawe, przycigna kilka spojrze, ale nikt jej nie zaczepi.
Panowie-sudzy przy wejciu do Konklawe przepucili j. Rozpoznawali j i wicej ni kilku
spytao, czy potrzebuje pomocy. Odmwia i ruszya samotnie do Zasony. Wesza do rodka i spojrzaa w
gr na cian pen balkonw. Niektre wci owietlay kule.
Alkowa Jasnah bya zajta. Oczywicie. Jasnah pracowaa cay czas. Musiao j szczeglnie drczy,
e zmarnowaa tyle czasu z powodu rzekomej prby samobjczej Shallan.
Winda zdawaa si rozchwiana pod stopami Shallan, gdy parshmeni wcigali j na poziom Jasnah.
Jechaa w milczeniu, czua si odizolowana od otoczenia. Samotne przejcie przez paac przez miasto
jedynie w koszuli? Kolejne rzucenie wyzwania Jasnah Kholin? Czy ona nigdy si nie nauczy?
Ale co miaa do stracenia?
Ruszya znajomym kamiennym korytarzem do alkowy, unoszc przed sob kul emanujc sabym
niebieskim blaskiem. Jasnah siedziaa przy biurku. Jej oczy wydaway si zmczone, otaczay je czarne

krgi, a twarz robia wraenie napitej. Podniosa wzrok, na widok Shallan zesztywniaa.
Nie jeste tu mile widziana.
Shallan i tak wesza do rodka, zaskoczona wasnym spokojem. Donie powinny jej dre.
Nie ka mi wzywa onierzy, eby si ciebie pozby powiedziaa Jasnah. Mogabym ci
wrzuci na sto lat do wizienia za to, co zrobia. Czy masz pojcie, co...
Twj Dusznik jest imitacj powiedziaa cicho Shallan. By imitacj przez cay czas, zanim
jeszcze dokonaam podmiany.
Jasnah znieruchomiaa.
Zastanawiaam si, dlaczego nie zauwaya podmiany powiedziaa Shallan, siadajc na drugim
krzele. Cae tygodnie byam niepewna. Moe j zauwaya, ale postanowia milcze, eby zapa
zodzieja? Czy przez ten cay czas nie Dusznikowaa? To nie miao sensu. Chyba e skradziony przeze
mnie Dusznik to imitacja.
Jasnah rozlunia si.
Tak. Dobrze wiadczy o twojej inteligencji, e to zauwaya. Mam kilka imitacji. Wiesz, nie bya
pierwsz, ktra prbowaa ukra fabrial. Ten prawdziwy oczywicie starannie ukrywam.
Shallan wyja szkicownik i zacza szuka pewnego rysunku. To by obraz dziwnego miejsca z
morzem paciorkw, unoszcymi si pomieniami i odlegym socem na czarnym niebie. Shallan patrzya na
niego przez chwil, po czym odwrcia go i pokazaa Jasnah.
Widok wstrzsu na twarzy Jasnah by niemal wart caej nocy penej mdoci i poczucia winy. Jasnah
wybauszya oczy i przez chwil nie moga wypowiedzie ani sowa. Shallan zamrugaa, zapisujc
Wspomnienie. Nie moga si powstrzyma.
Gdzie to znalaza? spytaa ostro Jasnah. Jaka ksiga opisaa ci t scen?
adna ksiga, Jasnah powiedziaa Shallan, opuszczajc rysunek. Odwiedziam to miejsce.
Tamtego wieczoru, kiedy przypadkiem Dusznikowaam kielich w moim pokoju w krew i udaam prb
samobjcz, eby to ukry.
Niemoliwe. Sdzisz, e uwierz...
Nie ma fabriala, prawda, Jasnah? Nie ma Dusznika. Nigdy nie byo. Uywasz faszywego
fabriala, eby ludzie nie zauwayli, e masz moc samodzielnego Dusznikowania.
Jasnah umilka.
Ja rwnie to zrobiam mwia dalej dziewczyna. Dusznik by ukryty w bezpiecznej sakiewce.
Nie dotykaam go... ale to bez znaczenia. I tak by imitacj. To, co zrobiam, zrobiam bez niego. Moe
przebywanie w pobliu ciebie jako mnie odmienio. Ma to co wsplnego z tym miejscem i tymi istotami.
Znw adnej odpowiedzi.
Podejrzewaa, e Kabsal jest skrytobjc. Wiedziaa od razu, co si stao, kiedy upadam.
Spodziewaa si trucizny, albo przynajmniej bya wiadoma, e to moliwe. Ale mylaa, e trucizna jest
w demie. Dusznikowaa go, kiedy otworzya soik i udawaa, e go wchasz. Nie wiedziaa, jak
odtworzy dem truskawkowy, a kiedy sprbowaa, stworzya t paskudn mikstur. Chciaa pozby si

trucizny, ale niewiadomie Dusznikowaa antidotum. Nie chciaa te zje chleba, na wypadek gdyby w
nim rwnie co byo. Zawsze odmawiaa. Kiedy przekonaam ci, eby ugryza ks, Dusznikowaa go w
co innego, kiedy wkadaa go do ust. Powiedziaa, e nie radzisz sobie z substancjami organicznymi i to,
co stworzya, byo obrzydliwe. Ale pozbya si trucizny i dlatego nie pada jej ofiar.
Shallan spojrzaa w oczy byej nauczycielki. Czy to wyczerpanie sprawio, e tak obojtnie
podchodzia do konsekwencji, jakie mogy wywoa jej sowa? Czy te znajomo prawdy?
Zrobia to wszystko, Jasnah dokoczya Shallan z faszywym Dusznikiem. Jeszcze nie
zauwaya podmiany. Nie prbuj mi mwi, e jest inaczej. Zabraam go tamtej nocy, kiedy zabia tych
trzech otrw.
W fioletowych oczach Jasnah pojawi si bysk zaskoczenia.
Tak potwierdzia Shallan tak dawno. Nie zastpia go imitacj. Nie wiedziaa, e zostaa
oszukana, do chwili kiedy wyjam fabrial i pozwoliam, by mnie z jego pomoc uratowaa. To wszystko
kamstwo, Jasnah.
Nie odpara Jasnah. Masz urojenia z przemczenia i napicia.
Dobrze. Shallan wstaa i cisna emanujc sabym blaskiem kul. Chyba musz ci pokaza.
Jeli mi si uda.
Istoty, odezwaa si w gowie. Czy mnie syszycie?
Tak, zawsze, zabrzmia w odpowiedzi szept. Mimo e miaa nadziej, e go usyszy, podskoczya.
Czy moesz znw zabra mnie w tamto miejsce? spytaa.
Musisz mi powiedzie co, co jest prawd, odpar. Im bardziej prawdziwe, tym silniejsza nasza wi.
Jasnah uywa faszywego Dusznika, pomyla Shallan. Jestem pewna, e to prawda.
To nie wystarczy, wyszepta gos. Musz wiedzie co prawdziwego o tobie. Powiedz mi. Im
potniejsza prawda, im bardziej ukryta, tym silniejsza wi. Powiedz mi. Kim jeste?
Kim jestem? wyszeptaa Shallan. Naprawd? To by zaiste dzie konfrontacji. Czua si
dziwnie silna, spokojna. Czas, by to wypowiedzie. Jestem morderczyni. Zabiam ojca.
Ach, wyszepta gos. To zaiste potna prawda...
I alkowa znikna.
Shallan spada w morze czarnych szklanych paciorkw. Szarpaa si, prbujc utrzyma si na
powierzchni. Przez chwil jej si to udawao. Jednak co chwycio j za nog i pocigno w d. Wrzasna,
znikajc pod powierzchni, malutkie paciorki wypeniy jej usta. Spanikowaa. Miaa...
Paciorki nad jej gow rozstpiy si. Te pod ni uniosy si, popychajc j w gr, do miejsca, gdzie
sta kto z wycignit rk. Jasnah, zwrcona plecami do czarnego nieba, z twarz rozwietlon przez
unoszce si pomienie. Jasnah chwycia Shallan za rk, pocigna j w gr, na co. Tratw. Stworzon z
paciorkw, ktre speniay wol kobiety.
Idiotka powiedziaa Jasnah i machna rk.
Ocean paciorkw po lewej rozstpi si i tratwa podskoczya, niosc je bokiem w stron kilku
pomieni. Jasnah wepchna Shallan w jeden z maych pomykw i dziewczyna spada z tratwy.

I uderzya w podog alkowy. Jasnah siedziaa tam, gdzie wczeniej, miaa zamknite oczy. Po
chwili otworzya je i posaa Shallan wcieke spojrzenie.
Idiotka! powtrzya. Nie masz pojcia, jakie to byo niebezpieczne. Odwiedzi Cieniomorze z
jedn prawie wyczerpan kul? Idiotka!
Shallan zakaszlaa, jakby wci miaa w gardle paciorki. Podniosa si z trudem i spojrzaa Jasnah w
oczy. Kobieta wci wydawaa si zdenerwowana, ale nic nie powiedziaa. Wie, e j mam, pomylaa
Shallan. Gdybym rozpowiedziaa prawd...
Co by to oznaczao? Miaa dziwne moce. Czy to czynio z Jasnah Pustkowca? Co by powiedzieli
ludzie? Nic dziwnego, e stworzya imitacj.
Chc by czci tego powiedziaa Shallan.
Przepraszam?
Cokolwiek robisz. Cokolwiek badasz, chc by czci tych bada.
Nie masz pojcia, co mwisz.
Wiem przyznaa Shallan. Jestem ignorantk. Ale na to jest proste lekarstwo. Zrobia krok
naprzd. Chc wiedzie, Jasnah. Chc by prawdziwie twoj podopieczn. Cokolwiek jest rdem tych
rzeczy, ktre umiesz robi, ja te to umiem. Chc, eby mnie wyszkolia i pozwolia mi bra udzia w
twojej pracy.
Okrada mnie.
Wiem. I przepraszam.
Jasnah uniosa brew.
Nie bd si usprawiedliwia powiedziaa Shallan. Ale, Jasnah, przybyam tu, eby ci okra.
Planowaam to od samego pocztku.
I to ma sprawi, e poczuj si lepiej?
Planowaam okra Jasnah zgorzknia heretyczk powiedziaa Shallan. Nie miaam pojcia, e
poauj koniecznoci tej kradziey. Nie tylko ze wzgldu na ciebie, ale dlatego, e oznaczao to
konieczno porzucenia tego, co pokochaam. Prosz. Popeniam bd.
Wielki. Nie do pokonania.
Nie popeniaj jeszcze wikszego, odsyajc mnie. Mog by kim, kogo nie bdziesz musiaa
okamywa. Kim, kto wie.
Jasnah wyprostowaa si.
Ukradam fabrial tamtej nocy, kiedy zabia tych mczyzn, Jasnah powiedziaa Shallan.
Wczeniej uznaam, e nie mog tego zrobi, ale ty przekonaa mnie, e prawda nie jest tak prosta, jak mi
si wydawao. Otworzya we mnie pudeko burz. Popeniam bd. Popeni kolejne. Potrzebuj ci.
Jasnah odetchna gboko.
Usid.
Shallan usiada.
Nigdy wicej mnie nie okamiesz powiedziaa Jasnah, unoszc palec. I nigdy wicej nie

okradniesz mnie ani nikogo innego.


Obiecuj.
Jasnah siedziaa przez chwil, po czym westchna.
Przysu si tutaj powiedziaa, otwierajc ksig.
Shallan wypenia polecenie, a Jasnah wyja kilka kartek zapenionych notatkami.
Co to? spytaa Shallan.
Chciaa by czci tego, co robi? C, to musisz przeczyta. Jasnah spojrzaa na notatki.
Chodzi o Pustkowcw.

Szeth-syn-syn-Vallano, Kamca z Shinovaru, szed przygarbiony, dwigajc na plecach worek z


ziarnem. Zszed z pokadu statku w dokach Kharbranthu. Miasto Dzwonkw pachniao wieym morskim
porankiem i byo spokojne, cho podekscytowane; rybacy woali do przyjaci, ktrzy przygotowywali
sieci.
Szeth doczy do innych tragarzy, niosc swj worek wijcymi si uliczkami. Inny kupiec mgby
wykorzysta wozy zaprzone w chulle, ale Kharbranth syn z tumw i stromych uliczek. Tragarze
dziaali sprawnie.
Shin wbi spojrzenie w ziemi. Czciowo, by lepiej udawa robotnika. Czciowo, by ukry wzrok
przed poncym socem na nieboskonie, bogiem bogw, ktry go obserwowa i widzia jego wstyd. Szeth
nie powinien wychodzi w cigu dnia. Powinien ukrywa swe straszliwe oblicze.
Mia wraenie, e z kadym krokiem powinien zostawia krwawe lady. Masakry, do ktrych
doprowadzi w cigu tych miesicy, pracujc dla ukrytego pana... Sysza wrzaski umierajcych za kadym
razem, kiedy zamyka oczy. Tary jego dusz, cierajc j do zera, drczyy go, pochaniay.
Tak wielu zabitych. Tak wielu.
Czy traci rozum? Za kadym razem, kiedy szed zabija, odkrywa, e obwinia ofiary. Przeklina je,
e nie byy do silne, by stawi opr i go zabi.
Podczas kadej z rzezi nosi biel, jak mu rozkazano.
Noga za nog. Nie myl. Nie skupiaj si na tym, co zrobie. Na tym, co... zrobisz.
Dotar do ostatniego imienia na licie: Taravangian, krl Kharbranthu. Ukochany monarcha, znany z
tego, e w swoim miecie budowa i utrzymywa szpitale. Nawet w dalekim Azirze wiedziano, e jeli kto
si rozchorowa, Taravangian go przyjmowa. Przybd do Kharbranthu i zosta uzdrowiony. Krl kocha
wszystkich.
A Szeth mia go zabi.
Na szczycie stromej gry Szeth zanis swj worek, podobnie jak inni tragarze, na tyy paacu i

wszed do sabo owietlonego kamiennego korytarza. Taravangian by prostoduszny. Shin powinien poczu
si z tego powodu jeszcze bardziej winny, ale odkry, e pochania go nienawi. Taravangian nie by do
bystry, by przygotowa si na skrytobjc. Gupiec. Idiota. Czy Szeth nigdy nie natrafi na wroga do
silnego, by go zabi?
Przyby do miasta wczenie i zatrudni si jako tragarz. Musia przeprowadzi badania, gdy zgodnie
z instrukcj, podczas tego zabjstwa mia wyjtkowo nie zabija nikogo innego. Taravangiana mia
zamordowa po cichu.
Skd rnica? Zgodnie z instrukcj, mia przekaza wiadomo: Pozostali nie yj. Przyszedem, by
dokoczy zadanie. Polecenie byo wyrane upewni si, e Taravangian usysza te sowa i je
potwierdzi, nim zrobi mu krzywd.
To wygldao na dzieo zemsty. Kto posa Szetha, by ten wytropi i zniszczy ludzi, ktrzy go
skrzywdzili. Shin zostawi worek w paacowej spiarni. Odwrci si automatycznie i pody korytarzem w
szeregu powczcych nogami tragarzy. Skin gow w stron wygdki dla suby, a nadzorca machn
rk. Szeth robi to ju kilka razy wczeniej i najwyraniej mona mu byo zaufa, e zrobi co swoje i
dogoni reszt kolumny.
Wygdka nie mierdziaa a tak le, jak si spodziewa. Pomieszczenie byo ciemne, wykute w
podziemnej jaskini, ale obok mczyzny stojcego przy korycie do sikania staa wieczka. Skin Szethowi,
zawiza troczki spodni i wytar palce w tkanin, po czym ruszy do drzwi. Zabra wiec, ale zanim to
zrobi, uprzejmie zapali dla Szetha pozostawiony ogarek.
Kiedy tamten wyszed, Szeth napeni si Burzowym wiatem z sakiewki i pooy do na
drzwiach, Penym Wizaniem mocujc je do futryny. Nastpnie przyzwa Ostrze. Paac wybudowano w
gb. Ufajc mapom, ktre kupi, uklk i wyci kwadrat kamienia z podogi, szerszy na dnie. Kiedy blok
zacz si osuwa w d, Szeth napeni go Burzowym wiatem i zastosowa Podstawowe Wizanie w gr,
pozbawiajc kamie ciaru.
Nastpnie Przywiza si w gr delikatnym Wizaniem, ktre sprawio, e jego masa zmniejszya
si do jednej dziesitej. Wskoczy na kamienny blok, a jego zmniejszony ciar sprawi, e ten zacz
powoli opada. Zjecha na nim do pomieszczenia poniej. Przy cianach, pod eleganckimi srebrnymi
lustrami stay trzy sofy ozdobione fioletowymi poduchami. Wygdka jasnookich. W kinkiecie palia si
niewielka lampa, ale Szeth by sam. Kamie uderzy cicho o podog i Szeth zeskoczy. Zrzuci ubranie,
ukazujc ukryty pod nim czarno-biay strj pana-sugi. Wyj z kieszeni odpowiedni czapk, zaoy j na
gow i niechtnie odesa Ostrze, po czym wylizgn si na korytarz i szybko Przywiza drzwi, zamykajc
je.
Obecnie nie zwraca wikszej uwagi na fakt, e chodzi po kamieniu. Niegdy oddawaby cze
takiemu kamiennemu korytarzowi. Czy tamten czowiek by nim? Czy on w ogle kiedykolwiek oddawa
czemu cze?
Szeth popieszy naprzd. Mia mao czasu. Cae szczcie, krl Taravangian prowadzi bardzo
uporzdkowane ycie. Sidmy dzwon prywatne rozmylania w gabinecie. Szeth widzia przed sob drzwi

do gabinetu, strzeone przez dwch onierzy.


Pochyli gow, ukrywajc oczy Shina, i podszed do nich. Jeden z mczyzn ostrzegawczo
wycign rk, wic Szeth za ni chwyci, miadc nadgarstek. Wbi okie w twarz mczyzny, rzucajc
nim o cian.
Oszoomiony towarzysz otworzy usta do krzyku, ale Szeth kopn go w brzuch. Nawet bez Ostrza
Odprysku by niebezpieczny, napeniony Burzowym wiatem i wyszkolony w kammar. Chwyci drugiego
stranika za wosy i uderzy jego czoem o kamienn posadzk. Nastpnie wsta i kopniakiem otworzy
drzwi.
Wszed do pomieszczenia dobrze owietlonego przez podwjny rzd lamp po lewej. Wzdu caej
prawej ciany stay wypchane ksigami regay sigajce od podogi do sufitu. Przed sob Szeth widzia
mczyzn siedzcego ze skrzyowanymi nogami na niewielkim dywaniku. Mczyzna spoglda przez
ogromne okno wycite w skale i wychodzce na ocean.
Szeth podszed bliej.
Dostaem polecenie, by powiedzie ci, e pozostali nie yj. Przyszedem, by dokoczy zadanie.
Unis rce, w ktrych utworzyo si Ostrze Odprysku.
Krl si nie odwrci.
Szeth si zawaha. Mia si upewni, e mczyzna zrozumia jego sowa.
Syszae mnie? spyta ostro, podchodzc bliej.
Czy zabie moich stranikw, Szeth-synu-synu-Vallano? spyta cicho krl.
Shin zamar. Zakl i cofn si, unoszc przed sob Ostrze. Kolejna puapka?
Dobrze wykonae swoje zadanie powiedzia krl, wci nie odwracajc si w jego stron.
Przywdcy nie yj, wielu zabitych. Panika i chaos. Czy takie jest twoje przeznaczenie? Zastanawiasz si?
Twj lud da ci to potworne Ostrze, wygna ci i oczyci z kadego grzechu, do popenienia ktrego mogli
ci zmusi twoi panowie.
Nie zostaem rozgrzeszony stwierdzi Szeth, wci ostrony. Chodzcy po kamieniu czsto
popeniaj ten bd. Kade ycie, ktre odbieram, obcia mnie, pochania moj dusz.
Gosy... krzyki... duchy poniej, sysz ich wycie...
A jednak zabijasz.
To moja kara wyjani Szeth. Zabija, nie mie wyboru, ale i tak dwiga grzech. Jestem
Kamc.
Kamca powtrzy z namysem krl. Sdz, e znasz wiele prawdy. Na pewno wicej, ni twoi
rodacy.
W kocu odwrci si do Szetha, ktry zobaczy, e w kwestii tego czowieka si pomyli. Krl
Taravangian nie by prostoduszny. Mia przenikliwe spojrzenie i inteligentn twarz, otoczon pen siw
brod. Jego wsy opaday jak groty strza.
Widziae, co mier i zabijanie robi z czowiekiem. Mgby powiedzie, Szeth-synu-synuVallano, e dwigasz wielkie grzechy dla swojego ludu. Rozumiesz to, czego oni nigdy nie zrozumiej. I tak

oto znasz prawd.


Szeth zmarszczy czoo. I nagle wszystko nabrao sensu. Wiedzia, co si stanie, w chwili, kiedy krl
sign do obszernego rkawa i wycign niewielki kamie, ktry migota w blasku dwch tuzinw lamp.
Zawsze nim bye powiedzia. Moim tajemniczym panem.
Krl postawi kamie na ziemi midzy nimi. Kamie Przysigi Szetha.
Umiecie swoje imi na licie stwierdzi Szeth.
Na wypadek, gdyby zosta pojmany wyjani Taravangian. Najlepsz obron przed
podejrzeniem jest znalezienie si wrd ofiar.
A gdybym ci zabi?
Instrukcje byy precyzyjne. I, jak ju ustalilimy, wypeniasz je bardzo skrupulatnie. Pewnie nie
musz tego mwi, ale rozkazuj ci nie robi mi krzywdy. A teraz... czy zabie moich stranikw?
Nie wiem powiedzia Szeth, zmuszajc si, by przyklkn i odesa Ostrze.
Mwi gono, prbujc zaguszy krzyki, ktre, jak sdzi z ca pewnoci dobiegay z grnych
rogw pomieszczenia.
Pozbawiem ich obu przytomnoci. Sdz, e jeden ma pknit czaszk.
Taravangian westchn. Wsta i podszed do drzwi. Szeth obejrza si przez rami i zobaczy, e stary
krl ocenia stan stranikw i ich rany. Zawoa po pomoc i wkrtce inni stranicy przybiegli, by zaj si
swoimi towarzyszami.
Szetha wypeniaa burza uczu. Ten yczliwy, refleksyjny mczyzna wysya go, by zabija i
mordowa? To on wywoa te krzyki?
Taravangian powrci.
Dlaczego? spyta Szeth ochryple. Zemsta?
Nie. Krl wydawa si bardzo zmczony. Niektrzy z zabitych byli moimi bliskimi
przyjacimi, Szeth-synu-synu-Vallano.
Dalsze zabezpieczenie? warkn Shin. Aby uchroni si przed podejrzeniami?
Czciowo. A czciowo dlatego, e ich mier bya konieczna.
Dlaczego? Czemu moga posuy? spyta Szeth.
Stabilnoci. Ci, ktrych zabie, naleeli do najpotniejszych i najbardziej wpywowych ludzi w
caym Rosharze.
I jak to pomoe stabilnoci?
Czasami powiedzia Taravangian trzeba zburzy budowl, by na jej miejscu postawi now, o
mocniejszych murach. Odwrci si i spojrza na ocean. A my w nadchodzcych latach bdziemy
potrzebowa silnych murw. Bardzo, ale to bardzo silnych.
Twoje sowa s jak setka gobi.
atwo je wypuci, trudno zatrzyma dokoczy Taravangian, mwic w jzyku Shinw.
Szeth unis gwatownie gow. Ten czowiek mwi w jego jzyku i zna przysowia jego ludu? To
dziwne u chodzcego po kamieniu. Jeszcze dziwniejsze u mordercy.

Tak. Mwi w waszym jzyku. Czasem zastanawiam si, czy to Brat ycia we wasnej osobie mi
ciebie przysa.
Abym splami swoje rce krwi, by ty nie musia stwierdzi Shin. Tak, to bardzo pasuje do
jednego z waszych voriskich bogw.
Taravangian umilk.
Wsta powiedzia w kocu.
Szeth wypeni polecenie. Zawsze by posuszny swojemu panu. Taravangian poprowadzi go do
drzwi w cianie gabinetu. Starszy mczyzna zdj ze ciany lamp z kulami i owietli krcone schody o
gbokich, wskich stopniach. Ruszyli nimi i w kocu dotarli do podestu. Taravangian otworzy kolejne
drzwi i wszed do duego pomieszczenia, nieznajdujcego si na adnych mapach paacu, ktre Szeth kupi
lub za moliwo popatrzenia na ktre zapaci. Byo dugie, z szerokimi balustradami po bokach, przez co
robio wraenie, jakby miao tarasy. Wszystko pomalowano na biao.
Wypeniay je ka. Cae setki. Wiele byo zajtych.
Szeth pody za krlem, marszczc czoo. Olbrzymie ukryte pomieszczenie wykute w kamieniu
Konklawe? Wok krcili si ludzie w bieli.
Szpital? spyta Szeth. Oczekujesz, e twoje dziaania dla dobra innych ludzi oczyszcz ci w
moich oczach?
To nie jest dziaanie dla dobra innych ludzi powiedzia Taravangian, idc powoli, z szelestem
biao-pomaraczowych szat.
Krl zaprowadzi Szetha do alkowy z kami. Na kadym lea chory. Byli przy nich uzdrowiciele.
Robili co z ich rkami.
Upuszczali krew.
W pobliu ek staa kobieta z notatnikiem, uniosa piro i wyranie na co czekaa. Na co?
Nie rozumiem powiedzia Szeth, patrzc z przeraeniem, jak czwrka pacjentw blednie.
Zabijasz ich, prawda?
Tak. Nie potrzebujemy krwi, to jedynie sposb, by zabija powoli i atwo.
Kadego? Wszystkich w tym pomieszczeniu?
Staramy si wybiera do przeniesienia jedynie najcisze przypadki. Ktokolwiek zostanie tu
sprowadzony, nie moemy mu pozwoli na wyjcie, jeli zacznie wraca do zdrowia. Spojrza ze
smutkiem na Szetha. Czasami potrzebujemy wicej cia ni mog dostarczy miertelnie chorzy. I dlatego
musimy tu sprowadza zapomnianych i ubogich. Tych, za ktrymi nikt nie zatskni.
Szeth nie mg si odezwa. Nie umia wypowiedzie na gos swojej grozy i odrazy. Przed nim jedna
z ofiar mody mczyzna zgasa. Dwie inne byy dziemi. Szeth zrobi krok naprzd. Musia to
powstrzyma. Musia...
Uspokoisz si powiedzia Taravangian. I wrcisz do mojego boku.
Szeth wypeni rozkaz. C znaczyo kilka kolejnych mierci? Jedynie dalsze krzyki, by go drczy.
Sysza je teraz, dobiegajce spod ek, zza mebli.

Mgbym go zabi, pomyla Szeth. Mgbym to powstrzyma.


Widzisz, Szeth-synu-synu-Vallano wyjani Taravangian. Nie posaem ci, by splami sobie
rce krwi, wyrczajc mnie. Ja sam to robi, w tym miejscu. Osobicie trzymaem n i upuszczaem krew
z y wielu. Podobnie jak ty, wiem, e nie uciekn przed swoimi grzechami. Jestemy do siebie podobni.
Midzy innymi dlatego wanie ci odszukaem.
Ale dlaczego? spyta Szeth.
Lecy na jednym z ek umierajcy chopiec zacz mwi. Jedna z kobiet podesza szybko i
zapisaa jego sowa w notatniku.
Dzie by nasz, ale go nam odebrali! wykrzykn chopiec. Ojcze Burz! Nie moecie go mie.
Dzie jest nasz. Nadchodz ze zgrzytaniem i wiata gasn. Och, Ojcze Burz!
Chopiec wygi grzbiet i nagle znieruchomia. Jego oczy byy martwe.
Krl zwrci si do Szetha.
Lepiej, eby jeden czowiek grzeszy ni eby ludzie zostali zniszczeni, nie sdzisz, Szeth-synusynu-Vallano?
Ja...
Nie wiemy, dlaczego niektrzy mwi, a inni nie doda Taravangian. Ale umierajcy co
widz. Zaczo si to przed siedmiu laty, mniej wicej w czasie, kiedy krl Gavilar zacz bada Strzaskane
Rwniny. Jego spojrzenie si zamglio. Nadchodzi, a ci ludzie to widz. Na tym mocie midzy yciem
a niekoczcym si oceanem mierci, co widz. Ich sowa mog nas uratowa.
Jeste potworem.
Tak. Ale jestem potworem, ktry ocali ten wiat. Spojrza na Szetha. Musz doda imi do
twojej listy. Miaem nadziej, e tego unikn, ale ostatnie wydarzenia uczyniy to nieuniknionym. Nie mog
pozwoli, by przej wadz. To wszystko popsuje.
Kto? spyta Szeth, zastanawiajc si, czy co jeszcze moe nim jeszcze bardziej wstrzsn.
Dalinar Kholin powiedzia Taravangian. Obawiam si, e musisz zrobi to szybko, zanim
zdy zjednoczy alethyjskich arcyksit. Udasz si na Strzaskane Rwniny i zabijesz go. Zawaha si.
Obawiam si, e musisz to zrobi brutalnie.
Rzadko mam luksus pracowa inaczej odpar Szeth, zamykajc oczy.
Przywitay go krzyki.

Zanim to przeczytam powiedziaa Shallan musz co zrozumie. Dusznikowaa moj krew,


prawda?
Aby usun trucizn odpara Jasnah. Tak. Dziaaa niezwykle szybko, jak ju mwiam, to
musiaa by wyjtkowo skoncentrowana posta proszku. Musiaam kilka razy Dusznikowa twoj krew, gdy
jednoczenie zmuszalimy ci do wymiotw. Twoje ciao wci absorbowao trucizn.
Ale mwia, e nie radzisz sobie z substancjami organicznymi sprzeciwia si Shallan.
Zmienia dem truskawkowy w co niejadalnego.
Krew to zupenie inna sprawa. Jasnah machna rk. To jedna z Esencji. Dowiesz si tego,
jeli postanowi nauczy ci Dusznikowania. Na razie wiedz, e czyst form Esencji cakiem atwo
stworzy, na przykad, osiem rodzajw krwi tworzy si atwiej ni wod. Jednake stworzenie czego tak
skomplikowanego jak dem truskawkowy, masa z owocu, ktrego nigdy wczeniej nie smakowaam ani nie
wchaam, znacznie wykraczao poza moje moliwoci.
A arliwcy? spytaa Shallan. Ci, ktrzy Dusznikuj? Czy rzeczywicie korzystaj z fabriali, czy
to mistyfikacja?
Nie, Dusznikujce fabriale s rzeczywiste. Cakowicie rzeczywiste. O ile mi wiadomo, wszyscy
pozostali, ktrzy robi to, co ja... co my... korzystaj z fabriali.
A co z istotami o gowach w ksztacie symboli? pytaa dalej Shallan. Przejrzaa szkice i uniosa
jeden z rysunkw, ktry je przedstawia. Czy ty te je widzisz? Jak si z tym wi?
Jasnah przyja szkic i zmarszczya czoo.
Widzisz takie istoty? W Cieniomorzu?
Pojawiaj si na moich rysunkach. S wok mnie, Jasnah. Ty ich nie widzisz? Czy ja...
Kobieta uniosa do.
To rodzaj sprenw, Shallan. I owszem, wi si z tym, co robisz. Lekko postukaa w biurko.
Dwa zakony wietlistych Rycerzy miay wrodzon zdolno Dusznikowania, jak mniemam; to w oparciu o

ich moce stworzono pierwotne fabriale. Zakadaam, e ty... Ale nie, to oczywicie nie ma sensu, teraz to
widz.
Co?
Wyjani, kiedy bd ci szkoli. Jasnah oddaa arkusz. Bdziesz potrzebowa solidniejszej
podstawy, zanim to pojmiesz. Na razie niech ci wystarczy, e zdolnoci kadego ze wietlistych wizay si
ze sprenem.
Zaczekaj, wietlici?
Wyjani powtrzya Jasnah. Ale na razie musimy porozmawia o Pustkowcach.
Shallan pokiwaa gow.
Sdzisz, e powrc, prawda?
Starsza kobieta wpatrzya si w ni uwanie.
Dlaczego tak uwaasz?
Wedle legend Pustkowcy sto razy prbowali zniszczy ludzko mwia dalej Shallan. Ja...
przeczytaam cz twoich notatek.
Co takiego?!
Szukaam informacji o Dusznikowaniu przyznaa dziewczyna.
Jasnah westchna.
To pewnie najmniejszy z twoich grzechw.
Nie rozumiem. Dlaczego przejmujesz si tymi opowieciami o mitach i cieniach? Inne uczone...
uczone, ktre szanujesz... uwaaj Pustkowcw za wymys. Ty jednak szukasz opowieci rolnikw z
zapadych wiosek i zapisujesz je w notatniku. Dlaczego, Jasnah? Dlaczego wierzysz w to, cho odrzucasz
rzeczy, ktre s o wiele bardziej przekonujce?
Jasnah spojrzaa na arkusze papieru.
Wiesz, jaka jest prawdziwa rnica midzy mn a kim, kto wierzy?
Shallan potrzsna gow.
Uderzyo mnie, e religia w swoim sednie stara si wzi naturalne zjawiska i przypisa im
nadnaturalne przyczyny. Ja jednak prbuj wzi nadnaturalne zjawiska i znale kryjce si za nimi
naturalne sensy. By moe to wanie jest ostateczn granic midzy nauk a religi. Jak dwie strony karty.
Czyli... sdzisz...
e Pustkowcy mieli naturalny, realnie istniejcy odpowiednik stwierdzia stanowczo Jasnah.
Jestem tego pewna. Co wywoao te legendy.
A co?
Jasnah podaa Shallan kartk z notatek.
To najlepsze, co udao mi si znale. Przeczytaj to. Powiedz mi, co sdzisz.
Nagle stali si niebezpieczni. Jak spokojny dzie, ktry zmieni si w burz.
Byli realni powtrzya Jasnah.
Ci z popiou i ognia.

Walczylimy przeciw nim mwia kobieta. Walczylimy tak czsto, e ludzie zaczli mwi o
nich metaforycznie. Setka bitew, dziesi dziesitek...
Pomie i wgiel. Skra tak straszliwa. Oczy jak czarne jamy. Muzyka, kiedy zabijaj.
Pokonalimy ich... powiedziaa Jasnah.
Shallan przeszed dreszcz.
...ale legendy w jednej kwestii mwi nieprawd kontynuowaa. Twierdz, e wygnalimy
Pustkowcw z powierzchni Rosharu lub ich zniszczylimy. Ale ludzie tak nie dziaaj. Nie wyrzucamy
czego, co moemy wykorzysta.
Shallan wstaa, podesza do krawdzi balkonu i spojrzaa na wind, powoli opuszczan przez dwch
tragarzy.
Parshmeni. Ze swoj czerwon i czarn skr.
Ojcze Burz... wyszeptaa Shallan z przeraeniem.
Nie zniszczylimy Pustkowcw odezwaa si z tyu Jasnah, a jej gos by udrczony.
Zniewolilimy ich.

Wydawao si, e chodna wiosenna pogoda w kocu na powrt przesza w lato. Noce wci byy
chodne, ale nie nieprzyjemnie zimne. Kaladin sta na placu zbirki Dalinara Kholina i spoglda w stron
Strzaskanych Rwnin.
Od czasu nieudanej zdrady i pniejszego ratunku Kaladin czu si zdenerwowany. Wolno.
Kupiona za cen Ostrza Odprysku. Wydawao si to niemoliwe. Dowiadczenia caego ycia kazay mu si
spodziewa puapki.
Zaoy rce za plecami, na jego ramieniu siedziaa Syl.
Czy odwa si mu zaufa? spyta cicho.
To dobry czowiek odpara Syl. Obserwowaam go. Mimo tej rzeczy, ktr nosi.
Tej rzeczy?
Ostrza Odprysku.
A co ci ono obchodzi?
Nie wiem przyznaa i zaplota rce na piersi. Po prostu wydaje mi si niewaciwe. Nienawidz
go. Ciesz si, e go si pozby. To go czyni lepszym czowiekiem.
rodkowy ksiyc Nomon zacz wschodzi. Jasny, bladoniebieski, zalewa horyzont swoim
blaskiem. Gdzie tam na Rwninach by Odpryskowy Parshendi, z ktrym walczy Kaladin. Zada mu cios
w nog, od tyu. Przygldajcy si Parshendi nie wtrcali si do pojedynku i unikali atakowania rannych
mostowych Kaladina, a on w zamian zaatakowa jednego z ich najlepszych wojownikw w najbardziej
tchrzliwy sposb, wtrcajc si do walki.
le si czu z tym, co zrobi, i to go frustrowao. Wojownik nie mg si przejmowa, kogo atakowa
ani jak. Na polu bitwy jedyn zasad byo przeycie.
C, przeycie i lojalno. A on sam rwnie czasami zostawia rannych wrogw przy yciu, jeli
nie stanowili zagroenia. I uratowa modych onierzy, ktrzy potrzebowali ochrony. I...
I nigdy nie by dobry w robieniu tego, co powinien robi wojownik.

Dzi uratowa arcyksicia kolejnego jasnookiego a wraz z nim tysice onierzy. Uratowa ich,
zabijajc Parshendich.
Czy mona zabija, eby chroni? spyta Kaladin. Czy to nie jest wewntrznie sprzeczne?
Ja... nie wiem.
Dziwnie si zachowywaa podczas bitwy zauway. Wirowaa wok mnie. A pniej
odesza i ju ci prawie nie widziaem.
Zabijanie powiedziaa cicho. Boli mnie. Musiaam odej.
A jednak to ty skonia mnie, bym ruszy na pomoc Dalinarowi. To ty chciaa, bym powrci i
zabija.
Wiem.
Teft powiedzia, e wietlici trzymali si zasad doda Kaladin. Mwi, e zgodnie z ich
przekonaniami nie naleao robi straszliwych rzeczy, by dokona rzeczy wielkich. A co ja dzi zrobiem?
Mordowaem Parshendich, by ratowa Alethich. I co z tym? Oni nie s niewinni, ale ja te nie. Ani mierzc
lekkim podmuchem, ani burzowym wichrem.
Syl nie odpowiedziaa.
Gdybym nie ruszy ratowa ludzi Dalinara, pozwolibym Sadeasowi dopuci si straszliwej
zdrady. Pozwolibym zgin ludziom, ktrych mona byo ocali. Czubym mdoci i obrzydzenie wobec
samego siebie. Do tego straciem trzech dobrych ludzi, mostowych znajdujcych si o wos od wolnoci.
Czy ycie pozostaych jest tego warte?
Nie mam na to odpowiedzi, Kaladinie.
A kto j ma?
Z tyu rozlegy si kroki. Syl odwrcia si.
To on.
Ksiyc wanie wzeszed. Dalinar Kholin by punktualny.
Stan obok Kaladina. Pod pach mia zawinitko i emanowa militarn aur, nawet bez Pancerza
Odprysku. W rzeczy samej, bez niego robi jeszcze wiksze wraenie. Jego masywna budowa wskazywaa,
e nie liczy, i Pancerz doda mu si, a starannie wyprasowany mundur sugerowa czowieka, ktry
rozumia, e przywdcy o stosownej prezencji podnosz morale swoich ludzi.
Inni wygldali rwnie szlachetnie, pomyla Kaladin. Ale czy kto oddaby Ostrze Odprysku jedynie
po to, by podtrzyma pozory? A jeli tak, w ktrym momencie pozory staway si rzeczywistoci?
Przepraszam, e spotykamy si o tak pnej porze powiedzia Dalinar. Wiem, e to by dugi
dzie.
Wtpi, bym mg zasn.
Dalinar mrukn co pod nosem, jakby rozumia.
Twoimi ludmi si zajto?
Tak odpar Kaladin. I to bardzo dobrze. Dzikuj.
Kaladin dosta puste koszary dla mostowych, do tego zajli si nimi najlepsi chirurdzy Dalinara i

to jeszcze przed rannymi jasnookimi oficerami. Inni mostowi, ci, ktrzy nie naleeli do druyny mostu
czwartego, natychmiast, bez zastanowienia zaakceptowali Kaladina jako swojego przywdc.
Dalinar pokiwa gow.
Jak mylisz, jak wielu przyjmie propozycj sakiewki i wolnoci?
Spora liczba ludzi z innych druyn pewnie tak. Ale zaoybym si, e jeszcze wiksza liczba nie.
Mostowi nie myl o ucieczce ani wolnoci. Nie wiedzieliby, co ze sob zrobi. Co si tyczy mojej
druyny... C, mam przeczucie, e bd nalega, by zrobi to samo, co ja. Jeli zostan, oni zostan. Jeli
odejd, oni odejd.
Kholin przytakn.
A ty co zrobisz?
Jeszcze nie podjem decyzji.
Rozmawiaem ze swoimi oficerami. Na twarzy Dalinara pojawi si grymas. Tymi, ktrzy
przeyli. Mwi, e wydawae im rozkazy, przeje dowodzenie jak jasnooki. Mj syn wci czuje si
rozgoryczony sposobem, w jaki z nim... rozmawiae.
Nawet gupiec zrozumiaby, e nie mg si do ciebie przebi. Jeli chodzi o oficerw, wikszo
bya wstrznita lub wyczerpana. Ja jedynie popchnem ich we waciwym kierunku.
Zawdziczam ci ycie, po dwakro stwierdzi Dalinar. Jak rwnie ycie syna i onierzy.
Spacie ten dug.
Nie sprzeciwi si Kholin. Ale zrobiem, co mogem. Popatrzy na Kaladina, jakby go
mierzy, ocenia. Dlaczego waciwie twoja druyna mostowa przysza po nas? Dlaczego?
A dlaczego oddae swoje Ostrze?
Dalinar patrzy mu przez chwil w oczy, po czym pokiwa gow.
W porzdku. Mam dla ciebie propozycj. Wraz z krlem mamy zamiar zrobi co bardzo, ale to
bardzo niebezpiecznego. Co, co wywoa zamieszanie we wszystkich obozach.
Gratulacje.
Dalinar umiechn si sabo.
Moja stra honorowa zostaa prawie cakowicie zniszczona, a ci, ktrzy pozostali, musz
wzmocni Krlewsk Gwardi. W obecnej chwili nie mam komu zaufa. Potrzebuj kogo, kto ochroni
mnie i moj rodzin. Chc, by si tym zaj wraz ze swoimi ludmi.
Chcesz zatrudni band mostowych jako osobistych stranikw?
Elit jako stranikw wyjani Dalinar. Tych w twojej druynie, ktrych wyszkolie. Reszt
chc jako onierzy w mojej armii. Syszaem, jak dobrze walczyli twoi ludzie. Wyszkolie ich w tajemnicy
przed Sadeasem, cay czas dwigajc mosty. Jestem ciekaw, co mgby osign, gdyby mia waciwe
rodki. Dalinar odwrci si i spojrza na pnoc. W stron obozu Sadeasa. Moja armia jest
zdziesitkowana. Potrzebuj kadego, kto si nadarzy, ale kady, kogo zwerbuj, bdzie podejrzany. Sadeas
sprbuje wysa szpiegw do naszego obozu. I zdrajcw. I skrytobjcw. Elhokar sdzi, e nie przeyjemy
tygodnia.

Ojcze Burz powiedzia Kaladin. Co planujecie?


Zabior im ich gierki i spodziewam si, e zachowaj si jak dzieci, ktrym kto zabra ulubion
zabawk.
Te dzieci maj armie i Ostrza Odprysku.
Niestety.
I to przed tym miabym ci chroni?
Tak.
adnego spierania si o szczegy. Bezporedni. To naleao szanowa.
Powiksz druyn mostu czwartego, by staa si stra honorow powiedzia Kaladin. I
wyszkol reszt jako kompani wcznikw. Ci w stray honorowej dostaj stosowny od.
Zazwyczaj osobici stranicy jasnookiego dostawali trzy razy wicej ni zwyky wcznik.
Oczywicie.
I chc mie miejsce do wicze doda Kaladin. Pene prawo rekwizycji od kwatermistrzw.
Ustalam harmonogram swoich ludzi, sami wyznaczamy swoich sierantw i dowdcw oddziaw. Nie
odpowiadamy przed adnymi jasnookimi poza tob, twoimi synami i krlem.
Dalinar unis brew.
To ostatnie jest dosy... nieregulaminowe.
Chcesz, ebym chroni ciebie i twoj rodzin? Przed innymi arcyksitami i ich skrytobjcami,
ktrzy mog przenikn do twojej armii i midzy twoich oficerw? C, nie mog znale si w sytuacji, w
ktrej inni jasnoocy z twojego obozu maj prawo wydawa mi rozkazy, prawda?
Masz racj przyzna Dalinar. Musisz jednak wiedzie, e jeli to zrobi, dam ci w gruncie
rzeczy tak sam wadz jak jasnookiemu z czwartego dahnu. Bdziesz dowodzi tysicem byych
mostowych. To peen batalion.
Tak.
Dalinar zastanawia si przez chwil.
Dobrze. Uznaj si za awansowanego na stopie kapitana... wyej nie odwa si awansowa
ciemnookiego. Gdybym mianowa ci dowdc batalionu, byoby z tego mnstwo kopotw. Poinformuj
jednak, e znajdujesz si poza hierarchi. Ty nie wydajesz rozkazw jasnookim niszym stopniem, a
jasnoocy wysi stopniem nie maj nad tob wadzy.
Zgoda powiedzia Kaladin. Ale jeli chodzi o onierzy, ktrych wyszkol, chc, eby
wysyano ich na patrole, nie na paskowye. Syszaem, e masz kilka penych batalionw, ktre poluj na
bandytw, utrzymuj spokj na Zewntrznym Targu i inne takie. Tam trafi moi ludzie, co najmniej na rok.
Jasna sprawa zgodzi si Dalinar. Jak zakadam, chcesz mie czas, eby ich wyszkoli, nim
rzucisz ich do bitwy.
Owszem, a poza tym dzi zabiem wielu Parshendich. Odkryem, e auj ich mierci. Okazali
wicej honoru ni wikszo mojej wasnej armii. Nie podoba mi si to uczucie i potrzebuj wicej czasu,
by si nad nim zastanowi. Ci stranicy, ktrych ci wyszkol, my wyjdziemy na pole bitwy, ale naszym

gwnym celem bdzie zapewnianie ci bezpieczestwa, nie zabijanie Parshendich.


Dalinar wydawa si nieco speszony.
Dobrze. Cho nie musisz si martwi. W przyszoci nie zamierzam walczy w pierwszym
szeregu. Moja rola si zmienia. Tak czy inaczej, umowa stoi.
Kaladin wycign rk.
To zaley, czy moi ludzie si zgodz.
Chyba mwie, e zrobi to, co ty zrobisz.
Pewnie tak odpar Kaladin. Dowodz nimi, ale nie s moj wasnoci.
Dalinar ucisn jego do w blasku wschodzcego szafirowego ksiyca. Nastpnie wyj
zawinitko spod pachy.
Prosz.
Co to? spyta Kaladin, przyjmujc je.
Mj paszcz. Ten, ktry nosiem dzi w bitwie, wyprany i poatany.
Kaladin rozwin go. By ciemnoniebieski, z wyszyt na plecach bia nici par glifw khokh i linil.
Kady czowiek, ktry nosi moje barwy powiedzia Dalinar jest w pewnym sensie czonkiem
mojej rodziny. Ten paszcz to prosty dar, ale te jedna z niewielu rzeczy, ktre mog podarowa, a ktre
maj jakie znaczenie. Przyjmij go wraz z moj wdzicznoci, Kaladinie Burz Bogosawiony.
Kaladin powoli zoy paszcz.
Skd znasz ten przydomek?
Twoi ludzie. Maj o tobie bardzo wysokie mniemanie. A to sprawia, e ja mam o tobie bardzo
wysokie mniemanie. Potrzebuj ludzi takich jak ty, jak wy wszyscy. Zmruy oczy, zrobi zamylon
min. Cae krlestwo was potrzebuje. By moe cay Roshar. Nadchodzi Prawdziwe Spustoszenie...
Co znacz te ostanie sowa?
Nic takiego. Prosz, id odpocz, kapitanie. Mam nadziej, e wkrtce dostan od ciebie dobre
wieci.
Kaladin skin gow i wycofa si, mijajc dwch mczyzn, ktrzy tego wieczoru penili stra przy
Dalinarze. Droga do nowych koszar nie zaja mu wiele czasu. Dalinar da mu jeden budynek dla kadej z
druyn. Ponad tysic mczyzn. Co zrobi z tak wielk liczb? Nigdy wczeniej nie dowodzi grup wiksz
ni dwudziestu piciu ludzi.
Koszary mostu czwartego byy puste. Kaladin zawaha si w wejciu, zagldajc do rodka. W
koszarach byy pitrowe prycze i zamykana szafka dla kadego z mczyzn. Wydaway si paacem.
Poczu dym. Marszczc czoo, obszed budynek i zobaczy swoich ludzi siedzcych krgiem wok
paleniska na tyach, usadowionych wygodnie na pniakach i kamieniach, czekajcych na potrawk gotowan
przez Ska. Suchali Tefta, ktry siedzia z zabandaowanym ramieniem i mwi cicho. Shen te by,
milczcy parshmen siedzia na krawdzi caej grupki. Zabrali go wraz z rannymi z obozu Sadeasa.
Teft przerwa, gdy tylko zobaczy Kaladina, a mczyni odwrcili si. Wikszo z nich miaa
bandae. A Dalinar chce, eby oni zostali jego osobistymi stranikami? pomyla Kaladin. Byli naprawd

obszarpan band.
Tak si jednak skadao, e popiera wybr Dalinara. Gdyby mia zoy swoje ycie w rkach
innych ludzi, wybraby wanie t grup.
Co robicie? spyta surowo Kaladin. Powinnicie odpoczywa.
Mostowi popatrzyli po sobie.
Po prostu... odezwa si Moash. Nie wydawao si waciwym, ebymy poszli spa bez... no,
bez tego.
Trudno spa w taki dzie, gancho doda Lopen.
Mw za siebie sprzeciwi si Blizna i ziewn. Rann nog opar o pniak. Ale na potrawk
warto zaczeka. Nawet jeli dodaje do niej kamieni.
Wcale nie! warkn Skaa. Chorzy od powietrza ludzie z nizin.
Zostawili miejsce dla Kaladina. Usiad, wykorzystujc paszcz Dalinara jako poduszk pod plecami i
gow. Z wdzicznoci przyj misk potrawki, ktr poda mu Drehy.
Rozmawialimy o tym, co dzi widzieli ludzie powiedzia Teft. O rzeczach, ktre zrobie.
Kaladin zawaha si z yk uniesion do ust. Prawie zapomnia a moe cakiem wiadomie
zapomnia e pokaza swoim ludziom, co moe zrobi z Burzowym wiatem. Mia nadziej, e ludzie
Dalinara nie widzieli. Wtedy jego Burzowe wiato byo ju sabe, a dzie soneczny.
Rozumiem powiedzia, tracc apetyt.
Czy uwaali, e jest inny? Przeraajcy? Kto, kogo naley unika, jak jego ojciec jeszcze w
Palenisku? Gorzej kto, komu naley oddawa cze? Spojrza w ich szeroko otwarte oczy.
To byo zadziwiajce! powiedzia Drehy, pochylajc si.
Jeste jednym ze wietlistych stwierdzi Blizna, pokazujc palcem. Wierz w to, nawet jeli
Teft mwi, e nie jeste.
Bo jeszcze nie jest warkn Teft. Nie suchae?
Nauczysz mnie robi to, co ty? wtrci Moash.
Te si naucz, gancho powiedzia Lopen. To znaczy, jeli bdziesz uczy i w ogle.

Kaladin zamruga, gdy zaczli odzywa si inni.


Co moesz zrobi?
Jak si czujesz?
Czy moesz lata?
Unis rk, uciszajc pytania.
Nie niepokoi was to, co widzielicie?
Kilku mczyzn wzruszyo ramionami.

Utrzymao ci przy yciu, gancho powiedzia Lopen. Jedyny problem mgby by z kobietami,
z pewnoci nie mogyby si temu oprze. Lopenie, mwiyby, masz tylko jedn rk, ale widz, e
wiecisz. Sdz, e powiniene mnie teraz pocaowa.

Ale to dziwne i przeraajce sprzeciwi si Kaladin. To wanie robili wietlici! Wszyscy


wiedz, e byli zdrajcami.
Jasne prychn Moash. Podobnie jak wszyscy wiedz, e jasnoocy zostali wybrani przez
Wszechmocnego, by wada, i e zawsze s szlachetni i sprawiedliwi.
Jestemy mostem czwartym doda Blizna. Duo przeylimy. ylimy w kremie i
wykorzystywano nas jako przynt. Jeli co pomaga przey, jest dobre. I wicej nie trzeba ju mwi.
Moesz nas tego nauczy? spyta Moash. Czy moesz pokaza nam, jak to robi?
Ja... nie wiem, czy tego mona nauczy powiedzia Kaladin, spogldajc na Syl, ktra z
zaciekawion min siedziaa na pobliskim kamieniu. Nie jestem pewien, co to w ogle jest.
Wydawali si przybici.
Ale doda Kaladin to nie znaczy, e nie powinnimy sprbowa.
Moash umiechn si.
Czy moesz to zrobi? spyta Drehy, wycigajc kul, wieccy diamentowy odamek. Teraz?
Chciabym to zobaczy, kiedy wiem, czego si spodziewa.
To nie jest jarmarczna sztuczka, Drehy stwierdzi Kaladin.
Nie sdzisz, e na to zasugujemy? Sigzil pochyli si.
Kaladin zawaha si, po czym niepewnie wycign palec i dotkn kuli. Odetchn. Wciganie
Burzowego wiata stawao si coraz bardziej naturalne. Kula pociemniaa. Burzowe wiato zaczo unosi
si ze skry Kaladina, a on oddycha normalnie, by wypuszcza je szybciej, czynic je bardziej widocznym.
Skaa wycign stary koc, ktrego uywali jako podpaki, i rzuci go na ognisko, rozpraszajc ogniospreny i
zapewniajc kilka chwil ciemnoci, zanim pomienie przegryzy si przez tkanin.
W tych ciemnociach Kaladin wieci, czyste biae wiato unosio si z jego skry.
Burze... westchn Drehy.
A co z tym moesz zrobi? spyta z przejciem Blizna. Nie odpowiedziae.
Nie jestem do koca pewien, co mog zrobi odpar Kaladin, unoszc przed sob do. Po chwili
przygasa, a ogie przepali koc, znw owietlajc ich wszystkich. O wszystkim wiem zaledwie od kilku
tygodni. Mog przyciga strzay w swoj stron i sprawia, by kamienie si zlepiy. wiato czyni mnie
silniejszym i szybszym, leczy te moje rany.
O ile silniejszym ci czyni? spyta Sigzil. Jaki ciar mog utrzyma kamienie, kiedy je
zczysz, i jak dugo pozostaj zwizane? O ile szybszy si robisz? Dwa razy szybszy? wier raza
szybszy? Jak daleko moe by strzaa, eby mg j do siebie przycign, i czy inne rzeczy te moesz
przyciga?
Kaladin zamruga.
Nie... nie wiem.
Chyba warto wiedzie takie rzeczy powiedzia Blizna, drapic si po brodzie.
Moemy przeprowadzi prby. Skaa z umiechem zaoy rce na piersi. Dobry pomys.
Moe dziki temu sami wymylimy, jak to robi zauway Moash.

Tego si nie mona nauczy. Skaa pokrci gow. To sprawa holetental. Tylko dla niego.
Nie moesz mie pewnoci sprzeciwi si Teft.
A ty nie moesz mie pewnoci, e ja nie mam pewnoci. Rogoerca pogrozi mu yk. Jedz
potrawk.
Kaladin unis rce.
Nikomu nie moecie o tym mwi. Bd si mnie bali, moe uznaj, e jestem spokrewniony z
Pustkowcami albo wietlistymi. Musicie mi przyrzec.
Popatrzy na nich, a oni jeden po drugim pokiwali gowami.
Ale chcemy pomc stwierdzi Blizna. Nawet jeli sami nie moemy si nauczy. To co jest
czci ciebie, a ty jeste jednym z nas. Most czwarty. Tak czy nie?
Kaladin popatrzy na ich przejte twarze i skin gow.
Tak. Moecie pomc.
Doskonale powiedzia Sigzil. Przygotuj list prb, by oceni prdko, dokadno i si tych
pocze, ktre moesz stworzy. Musimy znale sposb, by okreli, czego jeszcze moesz dokona.
Zrzucie go z urwiska zasugerowa Skaa.
A co to da? spyta Peet.
Rogoerca wzruszy ramionami.
Jeli ma inne zdolnoci, same wyjd, nie? Nie ma to jak spadanie z urwiska, eby uczyni z
chopca mczyzn!
Kaladin posa mu krzywe spojrzenie, na co Skaa tylko si rozemia.
To bdzie mae urwisko. Unis kciuk i palec wskazujcy, by pokaza, jak malutkie. Za bardzo
ci lubi, eby miao by due.
Sdz, e artujesz stwierdzi Kaladin, nabierajc potrawki. Ale tak na wszelki wypadek dzi
na noc przyklej ci do sufitu, eby nie prbowa adnych eksperymentw, kiedy bd spa.
Mostowi zaczli si mia.
Tylko nie wie za jasno, kiedy bdziemy prbowali usn, co, gancho? powiedzia Lopen.
Postaram si.
Nabra kolejn yk potrawki. Smakowaa lepiej ni zwykle. Czyby Skaa zmieni przepis?
A moe chodzio o co innego? Kiedy usadowi si wygodniej i jad, inni mostowi zaczli
rozmawia, mwi o domu i przeszoci, co kiedy byo zakazane. Podchodzili do nich mczyni z innych
druyn ranni, ktrym pomg Kaladin, nawet par samotnych dusz, ktre jeszcze nie pooyy si spa.
Czonkowie druyny mostu czwartego przyjmowali ich, podawali potrawk i robili miejsce.
Wszyscy wydawali si wyczerpani, ale nikt nie mwi o pjciu spa. Teraz rozumia, dlaczego.
Bycie razem, jedzenie potrawki Skay, suchanie cichych rozmw, gdy ogie trzaska, wyrzucajc w
powietrze taczce patki tego wiata...
To byo bardziej rozluniajce ni sen. Kaladin umiechn si i opar wygodnie, spogldajc w gr
w stron ciemnego nieba i duego szafirowego ksiyca. Zamkn oczy i sucha.

Trzej kolejni ludzie zginli. Malop, Bezuchy Jaks i Narm. Kaladin ich zawid. Ale on i most
czwarty uratowali setki innych. Setki, ktre ju nigdy nie bd musiay biega z mostem, nie bd
wystawione na strzay Parshendich, nie bd musiay wicej walczy, o ile nie zechc. Co waniejsze, jego
dwudziestu siedmiu przyjaci yo. Czciowo dziki temu, co zrobi, czciowo dziki wasnemu
bohaterstwu.
Dwudziestu siedmiu ludzi przeyo. W kocu udao mu si kogo uratowa.
Na razie to mu wystarczyo.

Shallan przetara oczy. Przeczytaa notatki Jasnah, a przynajmniej te najwaniejsze. Nawet one
tworzyy spor stert. Wci siedziaa w alkowie, cho posay parshmena po koc, ktrym si owina,
zakrywajc szpitaln koszul.
Pieky j oczy po nocy spdzonej na paczu, a pniej na lekturze. Bya wyczerpana. A jednoczenie
czua si ywa.
To prawda powiedziaa. Masz racj. Pustkowcami s parshmeni. Nie umiem wycign innego
wniosku.
Jasnah umiechna si. Robia wraenie zadziwiajco zadowolonej z siebie, biorc pod uwag, e
przekonaa tylko jedn osob.
I co teraz? spytaa dziewczyna.
To ma wiele wsplnego z twoimi wczeniejszymi badaniami.
Badaniami? Masz na myli mier ojca?
W rzeczy samej.
Parshendi go zaatakowali stwierdzia Shallan. Zabili go nagle, bez ostrzeenia. Wpatrzya si
w starsz kobiet. To wanie sprawio, e zacza te badania, prawda?
Jasnah przytakna.
Ci dzicy parshmeni, Parshendi ze Strzaskanych Rwnin, s kluczem. Pochylia si. Shallan.
Nadchodzca katastrofa jest zbyt prawdziwa, zbyt straszliwa. Nie potrzebuj mistycznych ostrzee ani
teologicznych kaza, by mnie przestraszyy. Sama z siebie jestem przeraona do szpiku koci.
Ale my udomowilimy parshmenw.
Naprawd? Shallan, pomyl o tym, co robi, jak s postrzegani, jak czsto si ich wykorzystuje.
Dziewczyna si zawahaa. Parshmeni byli wszechobecni.
Podaj nam jedzenie mwia dalej kobieta. Pracuj w spiarniach. Zajmuj si naszymi
dziemi. W caym Rosharze nie ma jednej wioski, w ktrej nie byoby cho kilku parshmenw. Ignorujemy

ich. Spodziewamy si, e bd na swoim miejscu, wykonujc swoje zadania. Pracujc bez sowa skargi.
Jednak jedna grupa nagle zmienia si ze spokojnych przyjaci w miertelnie niebezpiecznych
wojownikw. Co ich pobudzio. Podobnie jak setki lat temu, w czasach zwanych Epokami Heroldw. Przez
jaki czas panowa spokj, po ktrym nastpowaa inwazja parshmenw, ktrzy z niezrozumiaych
powodw nagle zaczynali szale z wciekoci. To wanie kryo si za walk ludzkoci, by unikn
zepchnicia do Potpienia. To wanie niemal pooyo kres naszej cywilizacji. To by ten straszliwy,
powtarzajcy si kataklizm, ktry by tak przeraajcy, e ludzie zaczli nazywa go Spustoszeniami.
Dbamy o parshmenw. S nieodcznym elementem naszego spoeczestwa. Polegamy na nich, nie
uwiadamiajc sobie, e ujarzmilimy arcyburz, ktra czeka, by wybuchn. Doniesienia ze Strzaskanych
Rwnin wiadcz, e ci Parshendi zdolni s porozumiewa si na du odlego, jednym gosem piewajc
pieni. Ich umysy s poczone jak czotrzciny. Czy rozumiesz, co to oznacza?
Shallan pokiwaa gow. Co by si wydarzyo, gdyby kady parshmen na powierzchni Rosharu nagle
zwrci si przeciwko swoim panom? Szukajc wolnoci lub, co gorsza, zemsty?
Zostalibymy zniszczeni. Cywilizacja, jak znamy, upadaby. Musimy wic co zrobi!
Robimy to odpara Jasnah. Gromadzimy informacje, upewniamy si, e rzeczywicie wiemy to,
co nam si wydaje, e wiemy.
Jak wiele informacji jeszcze potrzebujemy?
Wicej. Duo wicej. Jasnah spojrzaa na ksigi. W historiach pojawiaj si kwestie, ktrych
jeszcze nie rozumiem. Opowieci o stworach walczcych u boku parshmenw, kamiennych bestiach, ktre
mog by odmian wielkoskorupa, i inne osobliwoci, ktre moim zdaniem maj w sobie ziarno prawdy.
Ale w Kharbrancie nie znajdziemy ju nic wicej. Nadal jeste pewna, e chcesz si w to zagbia?
Bdziemy dwiga wielki ciar. Minie duo czasu, nim powrcisz do swoich posiadoci.
Shallan zagryza warg, mylc o braciach.
Puciaby mnie teraz, z ca moj wiedz?
Nie chciaabym, eby mi suya, jednoczenie zastanawiajc si, jak uciec. Jasnah wydawaa
si wyczerpana.
Nie mog porzuci braci. Dziewczyna znw poczua ciskanie w odku. Ale to jest wiksze
od nich. Potpienie, to wiksze ode mnie, od ciebie i od kogokolwiek. Musz pomc, Jasnah. Nie mog
odwrci si do tego plecami. Znajd inny sposb, by wspomc rodzin.
Dobrze. Id si spakowa. Wypywamy jutro na tym statku, ktry wynajam dla ciebie.
Pyniemy do Jah Keved?
Nie. Musimy dosta si w sam rodek. Popatrzya na Shallan. Udajemy si na Strzaskane
Rwniny. Musimy si dowiedzie, czy Parshendi byli kiedykolwiek zwyczajnymi parshmenami, a jeli tak,
co ich pobudzio. Mog si myli, ale jeli mam racj, to Parshendi mog okaza si kluczem do tego, jak
zmieni zwyczajnych parshmenw w onierzy. I musimy to zrobi, zanim zrobi to kto inny i wykorzysta
przeciwko nam dodaa ponuro.
Kto inny? spytaa Shallan, czujc ukucie paniki. Kto inny jeszcze tego szuka?

Oczywicie, e tak. A jak mylisz, kto zada sobie tyle trudu, by sprbowa mnie zamordowa?
Signa do sterty papierw na biurku. Niewiele o nich wiem. O ile mi wiadomo, wiele grup prbuje
odkry te tajemnice. O istnieniu jednej z nich wiem jednak z ca pewnoci. Nazywaj siebie
Duchokrwistymi. Wycigna arkusz. Twj przyjaciel Kabsal by jednym z nich. Znalelimy ten
symbol wytatuowany po wewntrznej stronie jego rki.
Pooya arkusz, na ktrym znajdowa si symbol przedstawiajcy trzy poczone romby.
Ten sam symbol pokaza jej przed wieloma tygodniami Nan Balat. Nosi go Luesh, zarzdca jej ojca,
mczyzna, ktry wiedzia, jak korzysta z Dusznika. Nosili mczyni dajcy od jej rodziny zwrotu
fabriala. Mczyni, ktrzy finansowali denie jej ojca do zostania arcyksiciem.
O Wszechmocny wyszeptaa Shallan. Podniosa wzrok. Jasnah, sdz... sdz, e mj ojciec
mg nalee do tej grupy.

Wichry arcyburzy zaczy uderza w kompleks Dalinara, tak potne, e kamienie jkny. Navani
kulia si blisko Dalinara, tulc si do niego. Pachniaa cudownie. Czu si... zawstydzony wiedz, jak
bardzo si o niego zamartwiaa.
Kiedy arcyburza uderzya z ca moc, Dalinar poczu zbliajc si wizj. Zamkn oczy i pozwoli,
by go pochona. Musia podj decyzj, wzi na siebie odpowiedzialno. Co robi? Te wizje go
okamay, a przynajmniej zwiody. Wydawao si, e nie moe im ufa, a przynajmniej nie tak dosownie,
jak wczeniej.
Odetchn gboko, otworzy oczy i znalaz si w miejscu dymu.
Obrci si ostronie. Niebo byo ciemne, a on sta pord biaych jak koci ska, poszarpanych i
szorstkich, rozcigajcych si we wszystkich kierunkach. A po wieczno. Z ziemi podnosiy si
amorficzne ksztaty z kbicego si szarego dymu. Niczym kka z dymu, tylko w innym ksztacie. Tu
krzeso. Tam skaopk z wycignitymi pdami, wyrastajcymi na boki i znikajcymi. Obok niego ukazaa
si posta mczyzny w mundurze, milczcego i mglistego, wznoszcego si leniwie w niebo, z otwartymi
ustami. Ksztaty topiy si i rozmyway, kiedy wznosiy si wyej, cho zachowyway posta duej ni
powinny. Czu si zaniepokojony, stojc na niekoczcej si rwninie, z czarnym niebem nad gow i
dymnymi ksztatami unoszcymi si dookoa.
To nie przypominao adnej wizji, ktr widzia wczeniej. Byo...
Nie, zaczekaj. Zmarszczy czoo, robic krok do tyu, gdy z ziemi w pobliu wystrzelia posta
drzewa. Widziaem ju to miejsce. W pierwszej ze swoich wizji, przed wieloma miesicami. Pamita j
niewyranie. By zdezorientowany, a wizja bya niejasna, jakby jego umys nie nauczy si przyjmowa
tego, co widzia. W rzeczy samej, jedynym, co pamita wyranie, by...
Musisz ich zjednoczy zagrzmia silny gos.
...gos. Zwracajcy si do niego z kadego miejsca, sprawiajcy, e dymne postaci si rozpraszay.
Dlaczego mnie okamae? Dalinar zwrci si z tym pytaniem do ciemnoci. Zrobiem, co

kazae, i zostaem zdradzony!


Zjednocz ich. Soce opada w stron horyzontu. Nadchodzi Wieczna Burza. Prawdziwe
Spustoszenie. Noc Smutkw.
Potrzebuj odpowiedzi! powiedzia Dalinar. Ju ci nie ufam. Jeli chcesz, ebym ci wysucha,
musisz...
Wizja si zmienia. Obrci si i odkry, e cho wci znajduje si na kamienistej rwninie, na
niebie wieci zwyczajne soce. Skay wyglday jak te, ktre mona byo znale na Rosharze.
To byo bardzo dziwne, e wizja umiecia go w miejscu, w ktrym nie mg z nikim porozmawia.
Cho tym razem mia na sobie swoje wasne ubranie. Porzdny niebieski mundur Kholinw.
Czy to ju si wydarzyo wczeniej, poprzednim razem, kiedy by w miejscu dymu? Tak... owszem.
Po raz pierwszy zosta zabrany do miejsca, w ktrym by ju wczeniej. Dlaczego?
Starannie rozejrza si dookoa. Poniewa gos si do niego nie odzywa, zacz i, mijajc spkane
gazy i odamki upka, kamyki i kamienie. Nie byo adnych rolin, nawet skaopkw. Jedynie pusty
krajobraz peen skalnych odamkw.
W kocu zauway gra. Wejcie wyej wydawao mu si dobrym pomysem, cho wdrwka
trwaa wiele godzin. Wizja si nie koczya. W tych wizjach czas czsto bieg dziwnie. Dalej wspina si w
gr ska, aujc, e nie ma na sobie Pancerza, by dodawa mu si. Gdy w kocu znalaz si na szczycie,
podszed do krawdzi i spojrza w d.
I tam ujrza Kholinar, swj dom, stolic Alethkaru.
Zosta zniszczony.
Pikne budowle roztrzaskano, ostrza wiatru powalono. Nie byo cia, jedynie popkany kamie. W
niczym nie przypominao to poprzedniej wizji, tej z Nohadonem. To nie by Kholinar z dalekiej przeszoci,
widzia ruiny wasnego paacu. Ale w prawdziwym wiecie w pobliu Kholinaru nie byo takiej formacji
skalnej jak ta, na ktrej sta. Wczeniej wizje zawsze pokazyway mu przeszo. Czy to bya wizja
przyszoci?
Duej nie mog z nim walczy powiedzia kto.
Dalinar podskoczy i spojrza w bok. Sta tam mczyzna. Mia ciemn skr i idealnie biae wosy.
Wysoki, szeroki w barach, ale nie potny, nosi egzotyczne szaty dziwnego kroju lune spodnie z lejcej
si tkaniny i paszcz, ktry siga mu zaledwie do pasa. Oba elementy stroju wydaway si zote.
Tak... to wanie wydarzyo si wczeniej, w jego pierwszej wizji. Dalinar to sobie przypomina.
Kim jeste? spyta ostro. Dlaczego pokazujesz mi te wizje?
Widzisz to tam powiedziaa posta, pokazujc palcem. Jeli przyjrzysz si uwanie. Zaczyna
si w pewnej odlegoci.
Dalinar popatrzy w tamt stron, by wyranie zirytowany. Nie widzia nic szczeglnego.
Niech to burza powiedzia. Dlaczego cho raz nie odpowiesz na moje pytania? Co mi da to
wszystko, jeli wci mwisz zagadkami?
Mczyzna nie odpowiedzia, jedynie cigle pokazywa. I... tak, co si dziao. W powietrzu pojawi

si cie, ktry si zblia. ciana ciemnoci. Jak arcyburza, tylko niewaciwa.


Powiedz mi przynajmniej odezwa si Dalinar. Jakie czasy widzimy? Czy to przeszo,
przyszo, czy co zupenie innego?
Posta nie odpowiedziaa mu od razu. W kocu odezwaa si:
Pewnie zastanawiasz si, czy to wizja przyszoci.
Dalinar wzdrygn si.
Wanie... wanie zapytaem...
To byo znajome. Zbyt znajome.
Powiedzia dokadnie to samo poprzednim razem, uwiadomi sobie Dalinar, czujc dreszcz. To
wszystko ju si wydarzyo. Znw widz t sam wizj.
Posta zmruya oczy, wpatrujc si w horyzont.
Nie mog zobaczy przyszoci w peni. Pielgnacja jest w tym lepsza ode mnie. Zupenie jakby
przyszo bya niczym rozpadajce si okno. Im dalej w gb patrzysz, na tym wicej czci rozpada si
szko. Blisk przyszo da si przewidzie, ale odleg... Mog si tylko domyli.
Nie syszysz mnie, prawda? spyta Dalinar, czujc przeraenie, w kocu bowiem zacz
rozumie. Nigdy mnie nie syszae.
Krwi przodkw moich... on mnie nie ignoruje. Nie widzi mnie! Nie mwi zagadkami. Tak si tylko
wydaje, poniewa traktowaem jego wypowiedzi jako enigmatyczne odpowiedzi na moje pytania.
Nie powiedzia mi, ebym zaufa Sadeasowi. Ja... ja zaoyem...
Dalinara mia wraenie, e wszystko wok niego dry. Jego zaoenia, to, co sdzi, e wiedzia.
Nawet ziemia.
To mogoby si wydarzy powiedziaa posta, wskazujc gow przed siebie. Obawiam si, e
to si wydarzy. Tego pragnie on. Prawdziwe Spustoszenie.
Nie, ta ciana w powietrzu nie bya arcyburz. To nie deszcz rzuca ten potny cie, lecz niesiony
wiatrem py. Teraz ju pamita t wizj w caoci. Skoczya si w tym miejscu, kiedy sta
zdezorientowany, wpatrujc si w zbliajc si cian pyu. Tym razem jednak wizja trwaa.
Posta odwrcia si do niego.
Przepraszam, e ci to robi. Ale mam nadziej, e to, co widziae, dao ci podstawy do
zrozumienia. Nie mog jednak by pewien. Nie wiem, kim jeste ani jak si tu znalaze.
Ja... Co mg powiedzie? Czy to si liczyo?
Wikszo tego, co pokazuj, to sceny, ktre sam widziaem powiedziaa posta. Niektre
jednak, tak jak ta, s zrodzone z moich strachw. Jeli ja si tego boj, to ty rwnie powiniene.
Ziemia draa. cian pyu co wywoywao. Co, co si zbliao.
Ziemia si rozpadaa.
Dalinar sapn. Skay przed nim pkay, rozpaday si na kawaki, zmieniay w py. Cofn si, gdy
wszystko zaczo si trz, a potnemu trzsieniu ziemi towarzyszy straszliwy wrzask gincych ska.
Upad na ziemi.

To bya straszliwa, drczca, przeraajca chwila koszmaru. Drenie, zniszczenie, dwiki gincej
ziemi.
I mina. Dalinar odetchn i podnis si niepewnie. On i posta stali na samotnej kamiennej iglicy.
Malutkim kawaku, ktry z jakiego powodu zosta oszczdzony. Przypomina kamienn kolumn szerok
na kilka krokw i wznoszc si wysoko ku niebu.
Wok niej ziemia znikna. Kholinar znikn. Wszystko wpado w niezgbion ciemno poniej.
Poczu zawroty gowy, stojc na malutkim fragmencie skay, ktra jakim cudem pozostaa.
Co to? spyta Dalinar, cho wiedzia, e istota nie moe go usysze.
Posta rozejrzaa si ze smutkiem.
Nie mog wiele zostawi. Tylko te kilka obrazw, w twojej pamici. Kimkolwiek jeste.
Te wizje... s jak dziennik, prawda? Historia, ktr napisae, ksiga, ktr pozostawie po sobie,
tyle tylko, e jej nie czytam, ja j widz.
Posta spojrzaa w niebo.
Nie wiem nawet, czy ktokolwiek kiedykolwiek to zobaczy. Widzisz, mnie ju nie ma.
Dalinar nie odpowiedzia. Spoglda z wysokiej kolumny w pustk i by przeraony.
Tu nawet nie chodzi o ciebie dodaa posta, unoszc do.
Na niebie zgaso wiateko, ktrego obecnoci Dalinar jeszcze przed chwil nie by wiadom. I
nastpne. Soce ciemniao.
Chodzi o nich wszystkich powiedziaa posta. Powinienem si domyli, e po mnie przyjdzie.
Kim jeste? spyta Dalinar, wypowiadajc te sowa dla samego siebie.
Posta wci wpatrywaa si w niebo.
Pozostawiam to, bo co musi by. Nadzieja na znalezienie. Szansa, e kto dowie si, co zrobi.
Czy pragniesz z nim walczy?
Tak powiedzia Dalinar, cho wiedzia, e to nie ma znaczenia. Nie wiem, kim on jest, ale jeli
pragnie tego dokona, bd z nim walczy.
Kto musi ich poprowadzi.
Zrobi to stwierdzi Dalinar. Sowa same wyszy z jego ust.
Kto musi ich zjednoczy.
Zrobi to.
Kto musi ich ochroni.
Zrobi to!
Posta milczaa przez chwil. Nastpnie mczyzna odezwa si czystym, wyranym gosem.
ycie ponad mierci. Sia ponad saboci. Podr ponad celem. Wypowiedz ponownie staroytn
przysig i oddaj ludziom Odpryski, ktre niegdy nosili. Odwrci si do Dalinara i spojrza mu w oczy.
wietlici Rycerze musz znw powsta.
Nie pojmuj, jak mona tego dokona powiedzia cicho Dalinar. Ale sprbuj.
Ludzie musz stawi im czoo razem powiedziaa posta, podchodzc do Dalinara i kadc do

na jego ramieniu. Nie moecie si spiera, jak w przeszoci. On si zorientowa, e jeli da wam czas,
sami staniecie si swoimi wrogami. e nie musi z wami walczy. Nie, jeli moe sprawi, e zapomnicie i
zwrcicie si przeciwko sobie nawzajem. Wasze legendy twierdz, e zwyciylicie. Ale prawda jest taka,
e przegralimy. I przegrywamy.
Kim jeste? spyta znw Dalinar agodniejszym tonem.
auj, e nie mog zrobi wicej powtrzya posta w zotych szatach. Moe uda wam si go
skoni, by wybra czempiona. Wi go pewne zasady. Jak nas wszystkich. Czempion mgby wam pomc,
cho to nie jest pewne. A... bez Odpryskw witu... C, zrobiem, co mogem. To straszne, naprawd
straszne, e zostajecie sami.
Kim jeste? powtrzy Dalinar. A jednak wydawao mu si, e ju wie.
Jestem... byem... Bogiem. Tym, ktrego nazywacie Wszechmocnym, stwrc ludzkoci. Posta
zamkna oczy. A teraz nie yj. Odium mnie zabi. Przepraszam.
Koniec
czci pitej

Czujecie to? spyta Trefni pustk nocy. Co si wanie zmienio. Sdz, e to dwik, jaki
wydaje wiat, kiedy si moczy.
Trzej stranicy stali tu za grubymi drewnianymi wrotami Kholinaru. Z trosk wpatrywali si w
Trefnisia. Bramy byy zamknite, a ci mczyni naleeli do nocnej stray, co nie byo stosownym tytuem.
Nie spdzali czasu na strzeeniu, a raczej na gadaniu, ziewaniu, graniu albo jak dzisiaj staniu i
suchaniu szaleca.
Ten tu szaleniec mia jasnoniebieskie oczy, dziki czemu wiele uczynkw uchodzio mu na sucho.
Moe Trefni powinien czu si skonsternowany tym, jak wielk wag przykadali ci ludzie do rzeczy tak
prostej jak kolor oczu, ale odwiedzi wiele miejsc i widzia wiele sposobw sprawowania wadzy. Ten nie
wydawa si o wiele mieszniejszy od wikszoci pozostaych.
I by te powd, dla ktrego ludzie robili to, co robili. Rzecz jasna, zazwyczaj by jaki powd. W
tym wypadku jednak by on dobry.
Owiecony? spyta jeden ze stranikw, patrzc na Trefnisia siedzcego na skrzyniach.
Zostay tam pozostawione przez kupca, ktry przekupi nocnych stranikw, by si upewnili, e nic
nie zginie. Dla Trefnisia byy wygodnym siedziskiem. Obok leaa jego torba, a na kolanach trzyma enthir,
kwadratowy instrument strunowy. Grao si na nim od gry, szarpic za struny, gdy spoczywa na kolanach.
Owiecony? powtrzy stranik. Co tam robicie?
Czekam odpar Trefni. Podnis wzrok i spojrza na wschd. Czekam na nadejcie burzy.
Stranicy poczuli si jeszcze bardziej niepewnie. Na t noc nie przewidywano arcyburzy.
Trefni zacz gra na enthirze.
Porozmawiajmy, by zabi czas. Co ludzie ceni w innych?
Gra dla widowni milczcych budynkw, uliczek i wytartego bruku. Stranicy nie reagowali. Nie
wiedzieli, co sdzi o odzianym w czer jasnookim, ktry wszed do miasta tu przed zapadniciem zmroku,
po czym usiad na skrzyniach tu przy bramie i zacz gra.

I co? spyta Trefni, przerywajc gr. Co sdzicie? Jeli mczyzna lub kobieta mieliby talent,
jaki byby najbardziej szanowany, najlepiej oceniany, uwaany za najbardziej wartociowy?
Yyy... muzyka? odezwa si w kocu jeden z mczyzn.
Tak, to czsta odpowied stwierdzi Trefni, wygrywajc kilka cichych nut. Kiedy zadaem to
pytanie pewnym bardzo mdrym uczonym. Co ludzie uwaaj za najbardziej wartociowy z talentw? Jeden
wspomnia o zdolnociach artystycznych, ktre tak wnikliwie zasugerowae. Inny wybra wielki intelekt.
Ostatni talent wynalazcy, zdolno projektowania i tworzenia wspaniaych urzdze.
Nie gra na enthirze okrelonej melodii, wygrywa pojedyncze nuty tu i tam, czasem gam lub
kwint. Jak pogaduszki na strunach.
Geniusz estetyczny powiedzia Trefni pomysowo, przenikliwo, twrczo. W rzeczy
samej, szlachetne ideay. Wikszo ludzi wybraaby jeden z nich, gdyby postawiono ich przed takim
wyborem, i nazwaa je najwikszymi talentami. Szarpn za strun. Jake piknymi kamcami jestemy.
Stranicy popatrzyli po sobie. Pochodnie ponce w uchwytach na cianach rzucay na nich
pomaraczowy blask.
Sdzicie, e jestem cynikiem odezwa si Trefni. Mylicie, e powiem wam, i ludzie
utrzymuj, e ceni te ideay, ale w tajemnicy wol bardziej przyziemne talenty. Zdolno do gromadzenia
majtku lub czarowania kobiet. C, jestem cynikiem, ale w tym wypadku sdz, e ci uczeni byli uczciwi.
W gbi serca pragniemy wierzy w wielkie osignicia i cnoty, i to je bymy wybrali. Dlatego wanie
nasze kamstwa, zwaszcza wobec siebie samych, s tak pikne.
Zacz gra prawdziw pie. Z pocztku prost melodi, cich, przytumion. Pie odpowiedni na
cich noc, kiedy zmieni si cay wiat.
Jeden z onierzy odchrzkn.
To w takim razie, jaki jest najbardziej wartociowy talent, ktry moe mie czowiek? Wydawa
si szczerze zainteresowany.
Nie mam najmniejszego pojcia odpar Trefni. Na szczcie, nie tak brzmiao pytanie. Nie
spytaem, co jest najbardziej wartociowe, spytaem, co najbardziej ceni ludzie. Rnica midzy tymi
pytaniami jest jednoczenie drobniutka i wielka jak cay wiat.
Wci szarpa za struny. Strun enthira si nie trcao. Tak si po prostu nie robio, a przynajmniej nie
robi tak nikt obdarzony poczuciem przyzwoitoci.
W tej kwestii mwi dalej Trefni jak i we wszystkich innych, zdradzaj nas nasze czyny. Jeli
artystka stworzy dzieo wielkiej piknoci, wykorzystujc nowe i nowatorskie techniki, zostanie nazwana
mistrzyni i rozpocznie nowy prd estetyczny. A gdyby inna, pracujc niezalenie, na dokadnie takim
samym poziomie umiejtnoci, dokonaa tego samego w nastpnym miesicu? Czy znalazaby taki sam
poklask? Nie. Nazwano by j odtwrcz. Intelekt. Jeli wielki myliciel rozwinie now teori w
matematyce, nauce albo filozofii, nazwiemy go mdrym. Bdziemy siedzie u jego stp i si uczy, i
zapiszemy jego imi w historii, by tysice tysicy oddaway mu cz. Ale jeli inny mczyzna
samodzielnie opracuje t sam teori, lecz opni publikacj swoich wynikw zaledwie o tydzie? Czy jego

wielko zostanie zapamitana? Nie. Zostanie zapomniany. Pomysowo. Kobieta wymyla nowy projekt o
wielkiej wartoci, jaki fabrial albo majstersztyk sztuki inynieryjnej. Zostanie nazwana wynalazczyni. Ale
gdyby kto obdarzony takim samym talentem stworzy rok pniej taki sam projekt, nie uwiadamiajc
sobie, e co takiego zostao ju wykonane, czy zostanie wynagrodzona za kreatywno? Nie. Nazw j
naladowczyni i faszerzem.
Szarpa struny, pozwalajc, by melodia pyna, spltana, drczca, ale z lekk nut szyderstwa.
I dlatego powiedzia w ostatecznym rozliczeniu, co musimy oceni? Czy to intelekt geniusza
szanujemy? Gdyby chodzio o ich mistrzostwo, pikno umysu, czy nie wychwalalibymy go niezalenie
od tego, czy ju wczeniej widzielimy ich produkt? Ale tak nie jest. Majc przed sob dwa wielkie dziea
sztuki, poza tym we wszystkim sobie rwne, wiksz pochwa obdarzymy tego, kto by pierwszy. Nie ma
znaczenia, co tworzycie. Liczy si, e tworzycie to przed innymi. Innymi sowy, to nie samo pikno
podziwiamy. Nie potg umysu. Nie pomysowo, estetyk ani zdolnoci same w sobie. Najwikszy talent,
jaki naszym zdaniem moe mie czowiek? Szarpn ostatni strun. Wydaje mi si, e nie chodzi tu o
nic ponad nowatorstwo.
Stranicy wydawali si zdezorientowani.
Bramy zadray. Kto wali w nie od zewntrz.
Nadesza burza powiedzia Trefni, wstajc.
Stranicy signli po wcznie zostawione pod murem. Mieli stranic, ale bya pusta, woleli wiee
nocne powietrze.
Brama znw zadraa, jakby na zewntrz byo co ogromnego. Stranicy ryknli, wzywajc ludzi na
mury. Zapanowa chaos i dezorientacja, gdy brama zadraa po raz trzeci, potnie, gwatownie, jakby kto
uderzy w ni gazem.
A pniej jasne, srebrzyste ostrze wbio si w masywne wrota i unioso, przecinajc sztab, ktra je
zamykaa. Ostrze Odprysku.
Bramy si otworzyy. Stranicy cofnli si. Trefni czeka na skrzyniach, w doni trzyma enthir,
torb mia na ramieniu.
Przed bram, na ciemnej kamiennej drodze, sta samotny mczyzna o ciemnej skrze. Wosy mia
dugie i potargane, a jedyny jego ubir stanowia obszarpana przepaska biodrowa. Sta z opuszczon gow,
wilgotne, skotunione wosy opaday na jego twarz i czyy si z brod, z ktrej wystaway kawaki drewna
i licie.
Jego minie byszczay, mokre, jakby wanie przepyn wielk odlego. U boku trzyma potne
Ostrze Odprysku, wbite na palec w kamie. Jego do spoczywaa na rkojeci. Ostrze odbijao blask
pochodni, byo dugie, wskie i proste, o ksztacie ogromnego kolca.
Witaj, zaginiony wyszepta Trefni.
Kim jeste?! zawoa jeden ze stranikw, wyranie zdenerwowany, gdy dwaj pozostali
wyruszyli ogosi alarm. Do Kholinaru przyby Odpryskowy.
Posta zignorowaa pytanie. Zrobi krok naprzd, cignc swoje Ostrze, jakby byo ogromnie

cikie. Klinga przecinaa kamie, pozostawiajc niewielkie zagbienie. Posta sza niepewnym krokiem i
prawie si potkna. Opar si o bram, a wtedy kosmyk wosw odsun si z jego twarzy, ukazujc oczy.
Ciemnobrzowe, jak u czowieka z niszej klasy. Te oczy byy oszalae, oszoomione.
Mczyzna w kocu zauway dwch stranikw, ktrzy stali przeraeni z uniesionymi wczniami.
Wycign w ich stron pust rk.
Idcie powiedzia zmczonym gosem, doskonaym alethyjskim, bez ladu akcentu. Biegnijcie!
Ogocie wezwanie! Ogocie alarm!
Kim jeste? wykrztusi jeden ze stranikw. Jaki alarm? Kto atakuje?
Mczyzna si zawaha. Niepewnie unis do do gowy.
Kim jestem? Jestem... jestem TalenelElin, Kamienne cigno, Herold Wszechmocnego. Nadeszo
Spustoszenie. O, Boe... nadeszo. A ja zawiodem.
Osun si do przodu i uderzy w skalisty grunt, Ostrze Odprysku poleciao za nim. Nie znikno.
Stranicy ostronie przysunli si bliej. Jeden trci mczyzn drzewcem wczni.
Mczyzna, ktry nazwa si Heroldem, nie poruszy si.
Co takiego cenimy? wyszepta Trefni. Pomysowo. Oryginalno. Nowatorstwo. A przede
wszystkim... wyczucie czasu. Obawiam si, e moge si spni, mj zdezorientowany, nieszczsny
przyjacielu...
Koniec
Ksigi Pierwszej
Archiwum Burzowego wiata.

Posowie

Ponad cisz, rozwietlajce burze umierajce burze rozwietlaj cisz ponad.


Powysza prbka jest godna uwagi, gdy to ketek, skomplikowana posta witego voriskiego
wiersza. Ketek nie tylko czyta si tak samo od przodu i od tyu (uwzgldniajc odmian rzeczownika i
czasownika), ale jednoczenie da si go podzieli na pi wyranych mniejszych czci, z ktrych kada
stanowi skomplikowan myl.
Kompletny wiersz musi stanowi zdanie, ktre jest gramatycznie poprawne i (teoretycznie)
przejmujce w znaczeniu. Ze wzgldu na trudnoci w tworzeniu ketekw, niegdy uznawano je za
najwysz i najbardziej godn szacunku form liryczn spord caej voriskiej poezji.
Fakt, e ten zosta wypowiedziany przez umierajcego herdazkiego analfabet w jzyku, ktrym
ledwie si posugiwa, powinien by szczeglnie podkrelony. W adnej skarbnicy voriskiej poezji nie ma
adnej wzmianki o tym keteku, wic jest bardzo mao prawdopodobne, by badany jedynie powtarza co, co
kiedy usysza. aden z arliwcw, ktrym go pokazalimy, nie mia adnej wiedzy na jego temat, cho
trzech wychwalao jego budow i poprosio o spotkanie z poet.
Pozostawiamy umysowi Jego Wysokoci rozwikanie zagadki, dlaczego burze mog by wane, i co
moe mwi poemat, sugerujc, e cisza znajduje si i ponad, i pod wzmiankowanymi burzami.
Joshor,
przywdca Milczcych Zbieraczy Jego Wysokoci,
Tanatanev 1173 r.

Ars Arcanum

Dziesi esencji i ich historyczne skojarzenia


Liczba
Klejnot
Esencja
Ognisko ciaa
Wasnoci Dusznikowania
Pierwotne / Drugorzdne boskie atrybuty
1 Jes
Szafir
Zefir
Wdech
Przezroczysty gaz, powietrze
Chronicy / Przywdczy
2 Nan
Dymny kwarc
Wapor
Wydech
Nieprzezroczysty gaz, dym, mga
Uczony / Szczodry
3 Chach
Rubin
Iskra
Dusza
Ogie
Odwany / Posuszny
4 Vev
Diament
wiato
Oczy
Kwarc, szko, kryszta
Kochajcy / Uzdrawiajcy
5 Palah
Szmaragd
Misz
Wosy
Drewno, roliny, mech
Sprawiedliwy / Pewny siebie

6 Shash
Granat
Krew
Krew
Krew, wszystkie nietuste pyny
Twrczy / Uczciwy
7 Betab
Cyrkonia
j
Tuszcz
Wszelkiego rodzaju oleje
Mdry / Ostrony
8 Kak
Ametyst
Blacha
Paznokcie
Metal
Stanowczy / Budowniczy
9 Tanat
Topaz
Piarg
Koci
Kamienie i skaa
Godny zaufania / Pomysowy
10 Ishi
Heliodor
cigno
Ciao
Miso, ciao
Pobony / Prowadzcy
Powysza lista jest niedoskonaym zbiorem tradycyjnej voriskiej symboliki powizanej z
Dziesicioma Esencjami. Poczone, tworz Podwjne Oko Wszechmocnego, oko z dwiema renicami
oznaczajce stworzenie rolin i istot. Jest to rwnie podstawa ksztatu klepsydry, czsto powizanego ze
wietlistymi Rycerzami.
Staroytni uczeni umieszczali na tej licie dziesi zakonw wietlistych Rycerzy, jak rwnie
samych Heroldw, z ktrych kady mia klasyczne powizanie z liczbami i Esencjami.
Nie jestem jeszcze pewien, jak dziesi poziomw Wizania Pustki lub jego krewniak Stara Magia

pasuj do tego paradygmatu, o ile w ogle pasuj. Moje badania sugeruj, e powinna istnie kolejna grupa
zdolnoci, bardziej jeszcze tajemnicza od Wizania Pustki. Moe to do nich pasuje Stara Magia, cho
zaczynam podejrzewa, e to co zupenie innego.
O stworzeniu fabriali Jak na razie odkryto pi grup fabriali. Spoeczno artifabrianek pilnie strzee metod
ich tworzenia, ale wydaj si dzieem oddanych uczonych, w przeciwiestwie do bardziej mistycznego
Wizania Mocy, ktre byo niegdy dzieem wietlistych Rycerzy.
Fabriale zmieniajce
Wzmacniacze: Te fabriale stworzono, by co wzmacniay. Mog stworzy ciepo, bl, a nawet
spokojny wiatr. Moc zapewnia im, jak wszystkim fabrialom, Burzowe wiato. Wydaje si, e najlepiej
dziaaj z mocami, uczuciami i doznaniami.
Tak zwane podpryski z Jah Keved zostay stworzone za pomoc tego typu fabriala
przymocowanego do metalowej tarczy, wzmacniajc jej wytrzymao. Widziaem fabriale tego typu
tworzone z wielu rnych klejnotw; domylam si, e zadziaa kady z dziesiciu podstawowych kamieni.
Umniejszacze: Te fabriale s przeciwiestwem wzmacniaczy i najwyraniej dotycz ich te same
ograniczenia co odpowiednikw. Te artifabrianki, ktre mi zaufay, zdaje si, wierz, e mona stworzy
wiksze fabriale ni dotychczas, szczeglnie w wypadku wzmacniaczy i umniejszaczy.
Fabriale sparowane
czniki: Napeniajc rubin i wykorzystujc metody, ktrych mi nie zdradzono (cho mam swoje
podejrzenia), mona stworzy poczon par klejnotw. Proces wymaga rozdzielenia pierwotnego rubinu.
Dwie powki bd reagowa tak samo mimo dzielcej je odlegoci. czotrzciny to jeden z
najpopularniejszych sposobw wykorzystania tego typu fabriali.
Zasada zachowania siy jest utrzymana na przykad, jeli jeden jest przymocowany do cikiego
kamienia, potrzeba rwnie wielkiej siy do uniesienia poczonego fabriala, co do podniesienia samego
kamienia. Wydaje si, e podczas tworzenia fabriala wykorzystuje si jaki proces, ktry ma wpyw na to,
jak bardzo mona oddali od siebie obie powki, by wci zachowa efekt.
Odwracacze: Wykorzystanie ametystu zamiast rubinu rwnie tworzy poczone pary klejnotu, ale
ich reakcje s odwrotne. Na przykad, jeli jeden unie, drugi opadnie.
Te fabriale dopiero co odkryto i ju trwaj badania nad ich wykorzystaniem. Ta forma fabriali
podlega niespodziewanym ograniczeniom, cho nie udao mi si odkry, na czym polegaj.
Fabriale ostrzegawcze
W tym zestawie istnieje tylko jeden typ fabriala, potocznie zwany Ostrzegaczem. Ostrzegacz moe
ostrzega przed pobliskim przedmiotem, uczuciem, wraeniem lub zjawiskiem. Te fabriale wykorzystuj
heliodor. Nie wiem, czy to jedyny klejnot, ktry dziaa, czy te istnieje inny powd, by korzysta z
heliodorw.
W wypadku tego rodzaju fabriala ilo Burzowego wiata, jakim mona go napeni, wpywa na
jego zasig. Dlatego te bardzo du rol odgrywa wielko klejnotu.
Wiatrowi i wizania

Raporty o dziwnych zdolnociach Skrytobjcy w Bieli doprowadziy mnie do pewnych rde


informacji, ktre, jak wierz, nie s powszechnie znane. Wiatrowi byli zakonem wietlistych Rycerzy i
wykorzystywali dwa podstawowe rodzaje Wizania Mocy. Efekty tych Wiza byy zwane potocznie
wrd czonkw zakonu jako Trzy Wizania.
Podstawowe wizanie zmiana grawitacyjna Ten typ Wizania by najczciej wykorzystywany w
zakonie, cho wcale nie by najprostszy (to wyrnienie naley do Penego Wizania poniej). Podstawowe
Wizanie wymagao anulowania duchowego grawitacyjnego zwizku istoty lub przedmiotu z planet, a
zamiast tego tymczasowego przywizania tej istoty lub przedmiotu do innego przedmiotu lub kierunku.
W efekcie tworzy to zmian przycigania grawitacyjnego, wypaczajc energi samej planety.
Podstawowe Wizanie pozwalao Wiatrowemu wbiega po cianach, podnosi ludzi lub przedmioty w
powietrze czy te tworzy inne podobne efekty. Zaawansowane wykorzystanie tego typu Wizania
pozwalao Wiatrowemu uczyni si lejszym poprzez przywizanie czci swojej masy w gr.
(Matematycznie rzecz biorc, przywizanie wierci wasnej masy w gr efektywnie zmniejszao ciar
osoby o poow. Przywizanie poowy masy w gr tworzyo niewako).
Zwielokrotnione Podstawowe Wizania mogy rwnie ciga przedmiot lub czowieka w d z
podwjn, potrjn lub jeszcze wiksz moc.
Pene wizanie: czenie przedmiotw Pene Wizanie moe si wydawa bardzo podobne do
Podstawowego Wizania, ale ich dziaanie opiera si na zupenie innych zasadach. Podczas gdy jedno wie
si z grawitacj, drugie z si (lub Moc, jak je nazywali wietlici) przyczepnoci wizania przedmiotw
ze sob, jakby byy jednym. Wierz, e ta Moc moga mie co wsplnego z cinieniem atmosferycznym.
Aby stworzy Pene Wizanie, Wiatrowy napenia przedmiot Burzowym wiatem, po czym
przyciska do niego inny przedmiot. Oba przedmioty czya wwczas potna wi, niemal niemoliwa do
przerwania. W rzeczy samej, wikszo materiaw rozpada si wczeniej ni czca je wi.
Odwrcone wizanie: nadawanie przedmiotom przycigania grawitacyjnego Sdz, e moe to by
wyspecjalizowana wersja Podstawowego Wizania. Ten typ Wizania wymaga najmniej Burzowego
wiata ze wszystkich trzech Wiza. Wiatrowy napenia co, wydawa mentalny rozkaz i sprawia, e
przedmiot ten przyciga inne przedmioty.
W swej istocie to Wizanie tworzy wok przedmiotu bak imitujc jego duchow wi z ziemi
poniej. W efekcie to Wizanie wywiera mniejszy wpyw na przedmioty dotykajce ziemi, ktrych wi z
planet jest najsilniejsza. Najatwiej wpywa na przedmioty spadajc i lecce. Na inne rwnie mona
wywiera wpyw, ale wymaga to znacznie wikszej iloci Burzowego wiata i lepszych umiejtnoci.

You might also like