Professional Documents
Culture Documents
Sev...
Czego chcesz? Mielimy darowa sobie gr wstpn. Wic? Po co tu przecie przysza i to
przemalowana w kolory Slytherinu.
Merlinie Czterojajeczny! Zauway! Interpretacja pozostawia wiele do yczenia, ale zauway!
Dostanie lizaka. Ot, Seviczku, idziemy na spacer.
- ... Aaaa. Przysza mnie wyprowadzi na spacer. Twoim zdaniem wymagam odcedzenia czy
wietrzenia?
Uczowieczenia!
Za pno. I w tym zakadanie mi obrki i smyczy raczej nie pomoe. Chocia, gdyby si bardzo
postaraa... Au!
Lubisz na ostro, masz na ostro. Chcesz, to ci jeszcze kopn. Idziemy na spacer.
Niech zgadn: bo tak?
Kocham twoje interpretacje, ale moja jest lepsza: bo jest wiosna, lepoto kociokowa!
Nie ma wiosny.
O, doprawdy? Porosty w lochach nie zakwity?
Nie, Dyrektor mi nie przynis mojej pisanki do pomalowania.
Malujesz pisanki?!
Kady nauczyciel musi, jako dobry przykad.
Ale... malujesz pisanki?!
Owszem, jedn, z Grindewaldem.
A. Bo ju zwtpiam. Ale. Jest wiosna i idziemy na spacer.
Idcie sobie, idcie, ja warz eliksir.
Ju skoczye.
A skd.
A std, e zaoye z powrotem surducik. Prywatne eliksiry pichcisz w samej koszulce. Ju ja to
wiem.
Skd?!
Podpatrzyam. No chooood, pjdziemy, gdzie tylko bdziesz chcia, wiosna jest wszdzie...
Akurat.
Sam zobaczysz.
Akurat.
Wiem, co mwi.
Akurat.
Zao si o moj liczn, wjosenn bluzeczk.
Jeli to ma by liczne...
To co?!
To ja chtnie pjd na ten spacer, wezm tylko par galeonw, zrobi po drodze zakupy.
Zakupy? Po drodze? Gdzie niby pjdziemy?
Czy to nie wszystko jedno? Podobno wiosna jest wszdzie...
*************
Zniechcajcy, przedmieciowaty zauek
- Eee... Sev?
- Ale jestem tu, nie bj si, jestem...
To wida, sycha, i czu... Chyba wykorzystam okazj, i potrzymam ci za rk.
Nie, NIE potrzymasz.
Ale ja si bojam.
Podobno jeste aurork. Nie rb z siebie au-rurki. Sama chciaa i na spacer.
Na bonia! Na k! Do kwiatkw, ptaszt i motylkw! Tam, gdzie wiosna krluje w wiechciu ze
zboa! Tu, to sobie sam szukaj wiosny!
Ja nie szukam wiosny, szukam suszonych cmentarnych pokrzyw skrapianych wilkoacz krwi.
Wiosna to by twj pomys.
Na pewno nie chciaam jej szuka na Nokturnie!
Sama twierdzia, e jest wszdzie...
Bo jest!
To, co widz w tej chwili moje oczy, to pijana stara wiedma, przylepiajca resztki czarnych
kogucich pir z jakich obrzdw do prania ssiadki. Kiepsko si trzymaj, bo krew ju zascha.
Powinna je bya odwiey.
Wstydziby si.
Wstydz si za ni. Jeli si ukuje pirkiem, bdzie miaa wrzody do koca ycia, o ile rytuay byy
w miar poprawne. Wszystkie resztki naleao spali. Zreszt, ju chyba ma sporo wrzodw.
Wstydziby si. Znasz na pewno sto eliksirw na takie przypadoci.
Znam i dwiecie. Ale co to da? Ta ssiadka dodaje rodek rcy do prania i naszej wiedmie za
par miesicy skra z koci zleci.
- ...
Co mwia, Tonks?
Dra z ciebie. Skd wiesz?
Czsto tdy przechodz. To mj drugi dom...
Wic by najwyszy czas, ebym JA zacza zabiera ci na spacery, skoro masz wybr tylko
midzy lochami a Nokturnem. Ale to si zmieni. A nastpnym razem, jak przyjdziemy tutaj,
przyniesiemy cykut w rozpylaczu..
Co?!
Na tak gupot nie ma lekarstwa. Wic jest naszym obowizkiem jako filarw spoeczestwa
skrci cierpienia tych biedaczek od wrzodw i kwasu. I z czego si miejesz?!
Z ni... z ni... z niczego... Ja si... nie miej... Nigdy si nie miej... Zaczekaj. Tu za domem maj
ogrdek.
I co z tego?
Poczekaj... O, masz, znalaza si, chocia jeszcze cz patkw ma biaych. Flava venena.
Najlepszy przyjaciel truciciela. Wsad sobie za ucho.
Aaaaa! Kwiatek! Kwiatek! Kwiatek! Jest wiosna! Tu jest wiosna! Dae mi kwiatek! I nie masz
eliksiru, eby mnie obla! Aaaaa mam ci!
- ...
- ....
Hadesie... Tonks, oddawaj kwiatka. Otruj ci. Tu i teraz. I poza tym, to tylko Przednokturnie, na
Nokturnie waciwym adnej wiosny nie ma.
Ha! Jeszcze zobaczymy.
W kobr Slytherina... Gdzie moja trumna...
A co ty, limak, eby dom na pleckach nosi?
Rozwaam transmutacj!
Plaga jaka, Dumbledore podejrzanie dzi o ogonie prawi, a teraz ty...
Dyrektor nieustannie prawi podejrzane rzeczy, przywyknij. Nie przyprawi sobie ogona.
Nie?
Musiaby obci wosy, eby kady mg go podziwia, a tego przecie nie zrobi...
Zapewne nie.
Za to ja zamuruj si w trumnie.
Antygonie ty, nie al ci ycia? Wiosny?
Nie ma wiosny! Idziemy po moje pokrzywy.
Moment! Jeszcze jeden buziak.
- Tonkssssss!
No dobrze, dwa...
*************
Na zewntrz mrocznego, obskurnego, zniechcajcego samym widokiem sklepu
Sev? Co tu mona kupi?
A nie wida?
Na oko, to nawet trumn z Grindewaldem w rodku...
Na oko, to thestral umar. Midzy innymi trudno dostpne skadniki eliksirw.
Aaa, i te tam chwasty z grobw wilkoakw te?
Nic nie mwiem o grobach wilkoakw. Pokrzywy cmentarne skrapiane wilkoacz krwi. Czy kto
kiedy widzia krew w grobie?
Sev?
Tak, kochana Tonks?
Robisz to specjalnie?
Tak.
Sev?
Sucham, moja mia?
Robisz to specjalnie?
Tak.
Sev?
Sucham?
Robisz to specjalnie?
Tak.
Sev?
Sucham...
Robisz to specjalnie?
NIE!!!
Tak mylaam. Eksperymentujesz z eliksirem dla Remisia, zgadam?
Te co. Za duo czytasz mugolskich bajek.
Bajek? Aaa! Pokrzywy! I wyrosn mu abdzie skrzyda?
Chyba czytalimy rne wersje tej bajki... W mojej byy kruki.
posadzenie jakiej muzykomagicznej podrbki przy tej fisharmonii wikszo staych bywalcw
zafundowaaby wacicielowi powolne konanie w pudle od wiolonczeli.
Aha... Merlinie Polifoniczny... Aaaj!
Trzymam ci, trzymam. Uwaaj, midzy stolikami s fosy.
Teraz widz. Ale miejsce... Tu mi dobrze, tu mi ciepo, tu bym chciaa...
Co, Tonks?
Nic.
Ale co?
NIC! Chodmy ju usi w ogrdku pod wierzb.
A... jasne. Jasne.
*************
Lochy
No czy to nie by wspaniay, wiosenny spacer?
Nie.
Ty mj malkontencie orleaski, ty. Jeszcze by ci ubyo, gdyby przyzna, e byo fajnie.
Te co.
I popatrz tylko, wracasz jak owiany powiewem wieoci, wietrzykiem nowoci, wiosennym
podmuchem! Wiosna Jest Obok nas!
Akurat.
Moe zaprzeczysz?! Moe mi jeszcze zaprzeczysz?! Sam wybrae tras spaceru i gdzie nie
poszlimy, wszdzie bya wiosna!
- Akurat.
miesz si wypiera?!
TU na pewno nie ma adnej bzdurnej wiosny.
Ha! Tu te jest wiosna! Ja jestem wcieleniem wiosny!
To si nie liczy... ... Eee... Za co to byo?
Merlinie Wiatropylny! Nie zaprzeczye, Sev. Ale poza tym, to przyniose tu wiosn tymi rcami.
Cay bukiet bazi! Zrywanych bezrdkowo, niech ci jeszcze...
Ha! Kiedy nie patrzya, zostawiem je w sali wejciowej.
Co?! Ty lizgoski oszucie!!!
Ha.
Jakim cudem nie zauwayam, e si pozbye wiechcia bazi?!
Ha! Bya zajta...
TY LIZGOSKI DRANIU!!!
Ha. Nie ma bazi, nie ma wiosny. Przegraa, Tonks.
Co niby?!
Nasz zakad, oczywicie.
Zakad?
Zakad, Tonks, zakad.
Aaa... tego...
Wz albo przewz. cigaj koszulk.
Teraz?!
A co? Zy moment?
A tego nie powiedziaam...
KONIEC