You are on page 1of 204

ANDRZEJ SAPKOWSKI

OSTATNIE

YCZENIE

Tom zawiera opowiadania:


1. Wiedmin. (str. 3)
2. Ziarno prawdy. (str. 30)
3. Mniejsze Zo. (str. 56)
4. Kwestia ceny. (str. 89)
5. Koniec wiata. (str. 123)
6. Ostatnie yczenie. (str. 158)

GOS ROZSDKU 1
Przysza do niego nad ranem.
Wesza bardzo ostronie, cicho, stpajc bezszelestnie, pync przez
komnat jak widmo, jak zjawa, a jedyny dwik, jaki towarzyszy jej ruchom,
wydawaa opocza, ocierajca si o nag skr. A jednak ten wanie niky,
ledwie syszalny szelest zbudzi wiedmina, a moe tylko wyrwa z psnu, w
ktrym koysa si monotonnie, jak gdyby w bezdennej toni, zawieszony
pomidzy dnem a powierzchni spokojnego morza, pord falujcych leciutko
pasemek morszczynu.
Nie poruszy si, nie drgn nawet. Dziewczyna przyfruna bliej, zrzucia
opocz, powoli, z wahaniem opara zgite kolano o krawd oa. Obserwowa
j spod opuszczonych rzs, nadal nie zdradzajc, e nie pi. Dziewczyna
ostronie wspia si na posanie, na niego, obejmujc go udami. Wsparta na
wypronych ramionach musna mu twarz wosami, ktre pachniay
rumiankiem. Zdecydowana i jakby zniecierpliwiona pochylia si, dotkna
koniuszkiem piersi jego powieki, policzka, ust. Umiechn si, ujmujc j za
ramiona, bardzo wolnym ruchem, ostronie, delikatnie. Wyprostowaa si,
uciekajc jego palcom, promieniujca, podwietlona, zatarta swym blaskiem w
mglistej jasnoci witu. Poruszy si, ale stanowczym naciskiem obu doni
zabronia mu zmiany pozycji, lekkimi, ale zdecydowanymi ruchami bioder
domagaa si odpowiedzi.
Odpowiedzia. Nie cofaa si ju przed jego domi, odrzucia gow w ty,
potrzsna wosami. Jej skra bya chodna i zadziwiajco gadka. Oczy, ktre
zobaczy, gdy zbliya twarz do jego twarzy, byy wielkie i ciemne, jak oczy
rusaki.
Koysany uton w rumiankowym morzu, ktre wzburzyo si i zaszumiao,
zatraciwszy spokj.

Wiedmin
I
Pniej mwiono, e czowiek ten nadszed od pnocy od bramy
Powroniczej. Szed pieszo, a objuczonego konia prowadzi za uzd. Byo pne
popoudnie i kramy powronikw i rymarzy byy ju zamknite, a uliczka pusta.
Byo ciepo, a czowiek ten mia na sobie czarny paszcz narzucony na ramiona.
Zwraca uwag.
Zatrzyma si przed gospod Stary Narakort, posta chwile, posucha
gwaru gosw. Gospoda, jak zwykle o tej porze, bya pena ludzi.
Nieznajomy nie wszed do Starego Narakortu. Pocign konia dalej, w d
uliczki. Tam bya druga karczma, mniejsza, nazywaa si Pod Lisem. Tu byo
pusto. Karczma nie miaa najlepszej sawy.
Karczmarz unis gow znad beczki kiszonych ogrkw i zmierzy gocia
wzrokiem. Obcy, cigle w paszczu, sta przed szynkwasem sztywno,
nieruchomo, milcza.
Co poda.
Piwa rzek nieznajomy. Gos mia nieprzyjemny.
Karczmarz wytar rce o pcienny fartuch i napeni gliniany kufel. Kufel by
wyszczerbiony.
Nieznajomy nie by stary, ale wosy mia prawie zupenie biae. Pod
paszczem nosi wytarty skrzany kubrak, sznurowany pod szyja i na
ramionach. Kiedy cign swj paszcz, wszyscy zauwayli, e na pasie za
plecami mia miecz. Nie byo w tym nic dziwnego, w Wyzimie prawie wszyscy
chodzili z broni, ale nikt nie nosi miecza na plecach niby uku czy koczana.
Nieznajomy nie usiad za stoem, pomidzy nielicznymi gomi, sta dalej
przy szynkwasie, godzc w karczmarza przenikliwymi oczami. Pocign
z kufla.
Izby na nocleg szukam.
Nie ma burkn karczmarz, patrzc na buty gocia, zakurzone i brudne.
W Starym Narakorcie pytajcie.
Tu bym wola.
Nie ma karczmarz rozpozna wreszcie akcent nieznajomego. To by Riv.
Zapac rzek obcy cicho, jak gdyby niepewnie.
Wtedy wanie zacza si ta caa paskudna historia. Ospowaty drgal, ktry
od chwili wejcia obcego nie spuszcza z niego ponurego wzroku, wsta
i podszed do szynkwasu. Dwjka jego towarzyszy stana z tyu, nie dalej ni
dwa kroki.
Nie ma miejsca, hultaju, rivski wczgo charkn ospowaty, stajc tu
obok nieznajomego. Nie trzeba nam takich jak ty tu, w Wyzimie. To porzdne
miasto!
3

Nieznajomy wzi swj kufel i odsun si. Spojrza na karczmarza, ale ten
unika jego wzroku. Ani mu byo w gowie broni Riva. W kocu, kto lubi
Rivw?
Kady Riv to zodziej cign ospowaty, zionc piwem, czosnkiem
i zoci. Syszysz, co mwi, pokrzywniku?
Nie syszy. ajno ma w uszach rzek jeden z tych z tylu, a drugi
zarechota.
Pa i wyno si! wrzasn dziobaty.
Nieznajomy dopiero teraz spojrza na niego.
Piwo skocz.
Pomoemy ci sykn drgal. Wytrci Rivowi kufel z rki i jednoczenie
chwytajc go za ramie, wpi palce w rzemie przecinajcy skosem pier
obcego. Jeden z tych z tyu wznis pi do uderzenia. Obcy zwin si
w miejscu, wytrcajc ospowatego z rwnowagi. Miecz zasycza w pochwie
i bysn krtko w wietle kagankw. Zakotowao si. Krzyk. Kto z pozostaych
goci run ku wyjciu. Z trzaskiem upado krzeso, gucho mlasny o podog
gliniane naczynia. Karczmarz usta mu dygotay patrzy na okropnie
rozrban twarz ospowatego, ktry wczepiwszy palce w brzeg szynkwasu,
osuwa si, nikn z oczu, jak gdyby ton. Tamci dwaj leeli na pododze. Jeden
nieruchomo, drugi wi si i drga w rosncej szybko ciemnej kauy.
W powietrzu wibrowa, widrujc uszy, cienki, histeryczny krzyk kobiety.
Karczmarz zatrzs si, zaczerpn tchu i zacz wymiotowa.
Nieznajomy cofn si pod cian. Skurczony, spity, czujny. Miecz trzyma
oburcz, wodzc kocem ostrza w powietrzu. Nikt si nie rusza. Zgroza, jak
zimne boto, oblepia twarze, skrpowaa czonki, zatkaa garda.
Stranicy wpadli do karczmy z hukiem i szczekiem, we trzech. Musieli by w
pobliu. Okrcone rzemieniami paki mieli w pogotowiu, ale na widok trupw
natychmiast dobyli mieczy. Riv przylgn plecami do ciany, lewa rk
wycign sztylet z cholewy.
Rzu to! wrzasn jeden ze stranikw rozdygotanym gosem. Rzu to,
zbju! Pjdziesz z nami!
Drugi stranik kopn st, nie pozwalajcy mu obej Riva z boku.
Le po ludzi, Treska! krzykn do trzeciego, trzymajcego si bliej
drzwi.
Nie trzeba rzek nieznajomy, opuszczajc miecz. Sam pjd.
Pjdziesz, psie nasienie, ale na powrozie! rozdar si ten rozdygotany.
Rzu miecz, bo ci eb rozwal!
Riv wyprostowa si. Szybko chwyci kling pod lew pach, a prawa,
uniesiona do gry, w stron stranikw, nakreli w powietrzu skomplikowany,
szybki znak. Bysny wieki, ktrymi gsto nabijane byy dugie a do okci
mankiety skrzanego kaftana.

Stranicy momentalnie cofnli si, zasaniajc twarze przedramionami.


Ktry z goci zerwa si, inny znowu pomkn ku drzwiom. Kobieta znw
zakrzyczaa, dziko, przeraliwie.
Sam pjd powtrzy nieznajomy dwicznym, metalicznym gosem.
A wy trzej przodem. Prowadcie do grododziercy. Drogi nie znam.
Tak, panie wymamrota stranik, opuszczajc gow. Ruszy ku wyjciu,
ogldajc si niepewnie. Dwaj pozostali wyszli za nim, tyem, pospiesznie.
Nieznajomy poszed w lad, chowajc miecz do pochwy, a sztylet do cholewy.
Gdy wymijali stoy, gocie zakrywali twarze polami kubrakw.
II
Velerad, grododzierca Wyzimy, podrapa si w podbrdek, zastanowi si.
Nie by ani zabobonny, ani bojaliwy, ale nie umiechao mu si pozostanie
z biaowosym sam na sam. Wreszcie zdecydowa si.
Wyjdcie rozkaza stranikom. A ty siadaj. Nie, nie tu. Tam dalej, jeli
wola.
Nieznajomy usiad. Nie mia ju ani miecza, ani czarnego paszcza.
Sucham rzek Velerad, bawic si cikim buzdyganem lezcym na
stole. Jestem Velerad, grododzierca Wyzimy. Co mi masz do powiedzenia,
moci rozbjniku, zanim pjdziesz do lochu? Trzech zabitych, prba rzucenia
uroku, niele, cakiem niele. Za takie rzeczy u nas w Wyzimie wbija si na pal.
Ale ze mnie sprawiedliwy czek, wysucham ci przedtem. Mw.
Riv rozpi kubrak, wydoby spod niego zwitek biaej kolej skry.
Na rozstajach, po karczmach przybijacie powiedzia cicho. Prawda to,
co napisane?
A mrukn Velerad, patrzc na wytrawione na skrze runy. To taka
sprawa. e te od razu si nie domyliem. Ano, prawda, najprawdziwsza.
Podpisane jest: Foltest, krl, pan Temerii, Pontaru i Mahakamu. Znaczy,
prawda. Ale ordzie ordziem, a prawo prawem. Ja tu, w Wyzimie, prawa
pilnuje i porzdku! Ludzi mordowa nie pozwol! Zrozumiae?
Riv kiwn gow na znak, e zrozumia. Velerad sapn gniewnie.
Znak wiedmiski masz?
Nieznajomy znw sign w rozcicie kaftana, wygrzeba okrgy medalion
na srebrnym acuszku. Na medalionie wyobraony by eb wilka
z wyszczerzonymi kami.
Imi jakie masz? Moe by byle jakie, nie pytam z ciekawoci, tylko dla
uatwienia rozmowy.
Nazywam si Geralt.
Moe by i Geralt. Z Rivii, jak wnosz z wymowy?
Z Rivii.
Tak. Wiesz co, Geralt? Z tym Velerad klepn w ordzie otwart doni
z tym daj sobie spokj. To powana sprawa. Wielu ju prbowao. To, bracie,
nie to samo, co paru obwiesiw pochlasta.
5

Wiem. To mj fach, grododzierco Napisane jest: trzy tysice orenw


nagrody.
Trzy tysice Velerad wydal wargi. I krlewna za on, jak ludzie
gadaj, chocia tego miociwy Foltest nie dopisa.
Nie jestem zainteresowany krlewn rzek spokojnie Geralt. siedzia
nieruchomo z rekami na kolanach. Napisane jest: trzy tysice.
Co za czasy westchn grododzierca Co za parszywe czasy! Jeszcze
dwadziecia lat temu, kto by pomyla, nawet po pijanemu, e takie profesje
bd? Wiedmini! Wdrowni zabjcy bazyliszkw! Domokrni pogromcy
smokw i utopcw! Geralt? W twoim cechu piwo wolno pi?
Pewnie.
Velerad klasn w donie.
Piwa! zawoa. A ty, Geralt, siadaj bliej. Co mi tam.
Piwo byo zimne i pieniste.
Parszywe czasy nastay monologowa Velerad pocigajc z kufla.
Namnoyo si wszelkiego plugastwa. W Mahakamie, w grach, a roi si od
bobolakw. Po lasach dawniej aby wilki wyy, a teraz akurat: upiory, borowiki
jakie, gdzie nie spluniesz, wilkoak albo inna zaraza. Po wsiach rusaki i paczki
porywaj dzieci, to ju idzie w setki. Choroby, o jakich nikt dawniej nie sysza,
wos si jey. No i jeszcze to do kompletu! popchn zwitek skry po blacie
stou. Nie dziwota, Geralt, e taki popyt na wasze usugi.
To krlewskie ordzie, grododzierco Geralt unis gow. Znacie
szczegy?
Velerad odchyli si na krzele, splt donie na brzuchu.
Szczegy, mwisz? A znam. Nie to, eby z pierwszej rki, ale z dobrych
rde.
O to mi wanie chodzi.
Upare si. Jak chcesz. Suchaj Velerad popi piwa, ciszy gos. Nasz
miociwy Foltest jeszcze jako krlewicz, za rzdw starego Medella, swojego
ojca, pokazywa nam, co potrafi, a potrafi wiele. Liczylimy, e mu to
z wiekiem przejdzie. A tymczasem krtko po swojej koronacji, zaraz po mierci
starego krla, Foltest przeszed samego siebie. A nam wszystkim szczki
poopaday. Krtko mwic: zrobi dziecko swojej rodzonej siostrze Addzie.
Adda bya modsza od niego, zawsze trzymali si razem, ale nikt niczego nie
podejrzewa, no, moe krlowa... Krtko: patrzymy, a tu Adda o, z takim
brzuchem, a Foltest zaczyna gada o lubie. Z siostr, uwaasz, Geralt?
Sytuacja zrobia si napita jak diabli, bo akurat Vizimir z Novigradu umyli
wyda za Foltesta swoja Dalke, wysa poselstwo, a tu trzeba trzyma krla za
rce i nogi, bo chce biec i ly posw. Udao si, i dobrze, bo obraony Vizimir
wypruby z nas bebechy. Potem, nie bez pomocy Addy, ktra wpyna na
braciszka, udao si wyperswadowa szczeniakowi szybki lub. No, a potem
Adda urodzia, w przepisowym czasie, a jake. A teraz suchaj, bo zaczyna si.
Tego, co si urodzio, wiele osb nie widziao, ale jedna poona wyskoczya
6

oknem z wiey i zabia si, a druga dostaa pomieszania zmysw i do dzisiaj


jest koowata. Sdz zatem, e nadbkart nie by specjalnie urodziwy. To bya
dziewczynka. Zmara zreszt zaraz, nikt, jak mi si zdaje, nie spieszy si
zanadto z podwizywaniem ppowiny. Adda, na swoje szczcie, nie przeya
porodu. A potem, bracie, Foltest po raz kolejny zrobi z siebie. durnia.
Nadbkarta trzeba byo spali albo, bo ja wiem, zakopa gdzie na pustkowiu,
a nie chowa go w sarkofagu w podziemiach paacu.
Za pno teraz na roztrzsanie Geralt unis gow. W kadym razie
naleao wezwa kogo z Wiedzcych.
Mwisz o tych wydrwigroszach z gwiazdkami na kapeluszach? A jake,
zleciao si ich z dziesiciu, ale ju potem, kiedy okazao si, co ley w tym
sarkofagu. I co z niego nocami wyazi. A zaczo wyazi nie od razu, o nie.
siedem lat od pogrzebu by spokj. A tu ktrej nocy, bya penia ksiyca,
wrzask w paacu, krzyk, zamieszanie! Co tu duo gada, znasz si na tym,
ordzie te czytae. Niemowlak podrs w trumnie, i to niele, a i zby wyrosy
mu jak si patrzy. Jednym sowem, strzyga. Szkoda, e nie widziae trupw.
Tak jak ja. Pewnie ominby Wyzime szerokim lukiem.
Geralt milcza.
Wtedy cign Velerad jak mwiem, Foltest skrzykn do nas ca
gromad czarownikw. Jazgotali jeden przez drugiego, o mao nie pobili si
tymi swoimi drgami, co to je nosz, pewnie eby psy odpdza, jak ich kto
poszczuje. A myl, e szczuj ich regularnie. Przepraszam, Geralt, jeli masz
inne zdanie o czarodziejach, w twoim zawodzie pewnie je masz, ale dla mnie to
darmozjady i durnie. Wy, wiedmini, budzicie wrd ludzi wiksze zaufanie.
Jestecie przynajmniej, jakby tu rzec, konkretni.
Geralt umiechn si, nie skomentowa.
No, ale do rzeczy grododzierca zajrza do kufla, dola piwa sobie
i Rivowi. Niektre rady czarownikw wydaway si cakiem niegupie. Jeden
proponowa spalenie strzygi razem z paacem i sarkofagiem, inny radzi
odrba jej eb szpadlem, pozostali byli zwolennikami wbijania osinowych
kokw w rne czci ciaa, oczywicie za dnia, kiedy diablica spaa w trumnie,
zmordowana po nocnych uciechach. Niestety, znalaz si jeden, bazen
w spiczastej czapce na ysym czerepie, garbaty eremita, ktry wymyli, e to
s czary, e to si da odczyni i e ze strzygi znowu bdzie Foltestowa
creczka, liczna jak malowanie. Trzeba tylko przesiedzie w krypcie ca noc,
i ju, po krzyku. Po czym, wyobraasz sobie, Geralt, co to by za pgwek,
poszed na noc do dworzyszcza. Jak atwo zgadn, wiele z niego nie zostao,
bodaje tylko czapka i laga. Ale Foltest uczepi si tego pomysu jak rzep psiego
ogona. Zakaza wszelkich prb zabicia strzygi, a ze wszystkich moliwych
zakamarkw kraju pociga do Wyzimy szarlatanw, aby odczarowa strzyg
na krlewn. To bya dopiero malownicza kompania! Jakie pokrcone baby,
jacy kulawcy, brudni, bracie, zawszeni, lito braa. No i dawaj czarowa,
gwnie nad misk i kuflem. Pewnie, niektrych Foltest albo rada zdemaskowali
7

prdko, paru nawet powiesili na ostrokole, ale za mao, za mao. Ja bym ich
wszystkich powiesi. Tego, e strzyga w tym czasie zagryzaa co rusz kogo
innego, nie zwracajc na oszustw i ich zaklcia adnej uwagi, dodawa chyba
nie musze. Ani tego, e Foltest nie mieszka ju w paacu. Nikt ju tam nie
mieszka.
Velerad przerwa, popi piwa. Wiedmin milcza.
I tak to si cignie, Geralt, sze lat, bo to si urodzio tak jako
czternacie lat temu. Mielimy w tym czasie troch innych zmartwie, bo
pobilimy si z Vizimirem z Novigradu, ale z porzdnych, zrozumiaych
powodw, poszo nam o przesuwanie supw granicznych, a nie tam o jakie
crki czy koligacje. Foltest, nawiasem mwic, zaczyna ju przebkiwa
o maestwie i oglda przesyane przez ssiednie dwory konterfekty, ktre
dawniej zwyk by wrzuca do wychodka. No, ale co jaki czas opada go znowu
ta mania i rozsya konnych, by szukali nowych czarownikw. No i nagrod
obieca, trzy tysice, przez co zbiego si troch postrzelecw, bdnych
rycerzy, nawet jeden pastuszek, kretyn znany w caej okolicy, niech spoczywa
w pokoju. A strzyga ma si dobrze. Tyle e co jaki czas kogo zagryzie. Mona
si przyzwyczai. A z tych bohaterw, co j prbuj odczarowywa, jest
chocia taki poytek, e bestia naera si na miejscu i nie szwenda poza
dworzyszczem. A Foltest ma nowy paac, cakiem adny.
Przez sze lat Geralt unis gow przez sze lat nikt nie zaatwi
sprawy?
Ano nie Velerad popatrzy na wiedmina przenikliwie. Bo pewnie
sprawa jest nie do zaatwienia i przyjdzie si z tym pogodzi. Mwi o Foltescie,
naszym miociwym i ukochanym wadcy, ktry cigle jeszcze przybija te
ordzia na rozstajnych drogach. Tyle e chtnych zrobio si jakby mniej.
Ostatnio, co prawda, by jeden, ale chcia te trzy tysice koniecznie z gry. No
to wsadzilimy go do worka i wrzucilimy do jeziora.
Oszustw nie brakuje.
Nie, nie brakuje. Jest ich nawet sporo przytakn grododzierca, nie
spuszczajc z wiedmina wzroku. Dlatego jak pjdziesz do paacu, nie daj
zota z gry. Jeeli tam w ogle pjdziesz.
Pjd.
Ano, twoja sprawa. Pamitaj jednak o mojej radzie. Jeeli za ju
o nagrodzie mowa, ostatnio zaczo si mwi o jej drugiej czci,
wspomniaem ci. Krlewna za on. Nie wiem, kto to wymyli, ale jeeli
strzyga wyglda tak, jak opowiadaj, to art jest wyjtkowo ponury. Wszelako
nie zabrako durniw, ktrzy pognali do dworzyszcza galopem, jak tylko wie
gruchna, e jest okazja wej do krlewskiej rodziny. Konkretnie, dwch
czeladnikw szewskich. Dlaczego szewcy s tacy gupi, Geralt?
Nie wiem. A wiedmini, grododzierco? Prbowali?
Byo kilku, a jake. Najczciej, kiedy usyszeli, e strzyg trzeba
odczarowa, a nie zabi, wzruszali ramionami i odjedali. Dlatego te znacznie
8

wzrs mj szacunek dla wiedminw, Geralt. No a potem przyjecha jeden,


modszy by od ciebie, imienia nie pamitam, o ile je w ogle poda. Ten
sprbowa.
No i?
Zbata krlewna rozwczya jego flaki na sporej odlegoci. Z p
strzelenia z uku.
Geralt pokiwa gow.
To wszyscy?
By jeszcze jeden.
Velerad milcza przez chwile. Wiedmin nie ponagla go.
Tak rzek wreszcie grododzierca By jeszcze jeden. Z pocztku, gdy
mu Foltest zagrozi szubienic, jeeli zabije lub okaleczy strzyg, rozemia si
tylko i zacz si pakowa. No, ale potem...
Velerad ponownie ciszy gos prawie do szeptu, nachylajc si przez st.
Potem podj si zadania. Widzisz, Geralt, jest tu w Wyzimie paru
rozumnych ludzi, nawet na wysokich stanowiskach, ktrym caa ta sprawa
obrzyda. Plotka gosi, e ci ludzie przekonali po cichu wiedmina, aby nie
bawic si w adne ceregiele ani czary, zatuk strzyg, a krlowi powiedzia, e
czar nie podziaa, e creczka spada ze schodw, no e zdarzy si wypadek
przy pracy. Krl, wiadomo, rozzoci si, ale skoczy si na tym, e nie zapaci
ani orena nagrody. Szelma wiedmin na to, e za darmo sami sobie moemy
chodzi na strzygi. No, co byo robi... Zoylimy si, potargowali... Tylko e
nic z tego nie wyszo.
Geralt podnis brwi.
Nic, powiadam rzek Velerad. Wiedmin nie chcia i od razu,
pierwszej nocy. azi, czai si, krci po okolicy. Wreszcie, jak powiadaj,
zobaczy strzyg, zapewne w akcji, bo bestia nie wyazi z krypty tylko po to,
eby rozprostowa nogi. Zobaczy j wic i tej samej nocy zwia. Bez
poegnania.
Geralt wykrzywi lekko wargi w czym, co prawdopodobnie miao by
umiechem.
Rozumni ludzie zacz zapewne maja jeszcze te pienidze? Wiedmini
nie bior z gry.
Ano rzek Velerad pewnie maja.
Plotka nie mwi, ile tego jest?
Velerad wyszczerzy zby.
Jedni mwi: osiemset.
Geralt pokrci gow.
Inni mrukn grododzierca mwi o tysicu.
Nieduo, jeli wzi pod uwag, e plotka wszystko wyolbrzymia. W kocu
krl daje trzy tysice.
Nie zapominaj o narzeczonej zadrwi Velerad. O czym my
rozmawiamy? Wiadomo, e nie dostaniesz tamtych trzech tysicy.
9

Skd to niby wiadomo?


Velerad hukn doni o blat stou.
Geralt, nie psuj mojego wyobraenia o wiedminach! To ju trwa sze lat
z hakiem! Strzyga wykacza do pl setki ludzi rocznie, teraz mniej, bo wszyscy
trzymaj si z daleka od paacu. Nie, bracie, ja wierze w czary, niejedno
widziaem i wierze, do pewnego stopnia, rzecz jasna, w zdolnoci magw
i wiedminw. Ale z tym odczarowywaniem to bzdura, wymylona przez
garbatego i usmarkanego dziada, ktry zgupia od pustelniczego wiktu,
bzdura, w ktra nie wierzy nikt. Prcz Foltesta. Nie, Geralt! Adda urodzia
strzyg, bo spaa z wasnym bratem, taka jest prawda i aden czar tu nie
pomoe. Strzyga re ludzi, jak to strzyga, i trzeba j zabi, normalnie i po
prostu. Suchaj, dwa lata temu kmiotkowie z jakiego zapadego zadupia pod
Mahakamem, ktrym smok wyera owce, poszli kupa, zatukli go konicami
i nawet nie uznali za celowe si tym szczeglnie chwali. A my tu, w Wyzimie,
czekamy na cud i ryglujemy drzwi przy kadej peni ksiyca albo wiemy
przestpcw do palika przed dworzyszczem liczc, e bestia nare si i wrci
do trumny.
Niezy sposb umiechn si wiedmin. Przestpczo zmalaa?
Ani troch.
Do paacu, tego nowego, ktrdy?
Zaprowadz ci osobicie. Co bdzie z propozycj rzucon przez
rozumnych ludzi?
Grododzierco rzek Geralt. Po co si spieszy? Przecie naprawd
moe zdarzy si wypadek przy pracy, niezalenie od moich intencji. Wtedy
rozumni ludzie winni pomyle, jak ocali mnie przed gniewem krla
i przygotowa te tysic piset orenw, o ktrych mwi plotka.
Miao by tysic.
Nie, panie Velerad powiedzia wiedmin stanowczo.
Ten, ktremu dawalicie tysic, uciek na sam widok strzygi, nawet si nie
targowa. To znaczy, ryzyko jest wiksze ni tysic. Czy nie jest wiksze ni
ptora tysica, okae si. Oczywicie, ja si przedtem poegnam.
Velerad podrapa si w gow.
Geralt? Tysic dwiecie?
Nie, grododzierco To nie jest atwa robota. Krl daje trzy, a musze wam
powiedzie, e odczarowa jest czasem atwiej ni zabi. W kocu ktry
z moich poprzednikw zabiby strzyg, gdyby to byo takie proste. Mylicie, e
dali si zagry tylko dlatego, e bali si krla?
Dobra, bracie Velerad smtnie pokiwa gow. Umowa stoi. Tylko przed
krlem ani mru-mru o moliwoci wypadku przy pracy. Szczerze ci radz.
III
Foltest by szczupy, mia adn za adn twarz. Nie mia jeszcze
czterdziestki, jak oceni wiedmin. siedzia na karle rzebionym z czarnego
10

drewna, nogi wycign w stron paleniska, przy ktrym grzay si dwa psy.
Obok, na skrzyni siedzia starszy, potnie zbudowany mczyzna z brod. Za
krlem sta drugi, bogato odziany, z dumnym wyrazem twarzy. Wielmoa.
Wiedmin z Rivii powiedzia krl po chwili ciszy, jaka zapada po
wstpnej przemowie Velerada.
Tak, panie Geralt schyli gow.
Od czego ci tak eb posiwia? Od czarw? Widz, e niestary. Dobrze ju,
dobrze. To art, nic nie mw. Dowiadczenie, jak miem przypuszcza, masz
niejakie?
Tak, panie.
Radbym posucha.
Geralt skoni si jeszcze niej.
Wiecie wszak, panie, e nasz kodeks zabrania mwienia o tym, co robimy.
Wygodny kodeks, moci wiedminie, wielce wygodny. Ale tak, bez
szczegw, z borowikami miae do czynienia?
Tak.
Z wampirami, z leszymi?
Te.
Foltest zawaha si.
Ze strzygami?
Geralt unis gow, spojrza krlowi w oczy.
Te.
Foltest odwrci wzrok.
Velerad!
Sucham, miociwy panie.
Wprowadzie go w szczegy?
Tak, miociwy panie. Twierdzi, e krlewn mona odczarowa.
To wiem od dawna. W jaki sposb, moci wiedminie? Ach, prawda,
zapomniaem. Kodeks. Dobrze. Tylko jedna maa uwaga. Byo tu ju u mnie
kilku wiedminw. Velerad, mwie mu? Dobrze. Std wiem, e wasz
specjalnoci jest raczej zabijanie, a nie odczynianie urokw. To nie wchodzi
w rachub. Jeeli mojej crce spadnie wos z gowy, ty swoja pooysz na
pieku. To tyle. Ostrit, a i wy, panie Segelin, zostacie, udzielcie mu tyle
informacji, ile bdzie chcia. Oni zawsze duo pytaj, wiedmini. Nakarmcie go
i niech mieszka w paacu. Niech si nie wczy po karczmach.
Krl wsta, gwizdn na psy i ruszy ku drzwiom, rozrzucajc som
pokrywajc podog komnaty. Przy drzwiach odwrci si.
Uda ci si, wiedminie, nagroda jest twoja. Moe jeszcze co dorzuc, jeli
dobrze si spiszesz. Oczywicie, bajania posplstwa co do oenku z krlewn
nie zawieraj sowa prawdy. Nie sdzisz chyba, e wydam crk za bye
przybd?
Nie, panie. Nie sdz.
Dobrze. To dowodzi, e jeste rozumny.
11

Foltest wyszed, zamykajc za sob drzwi. Velerad i wielmoa, ktrzy


dotychczas stali, natychmiast rozsiedli si przy stole. Grododzierca dopi
w poowie peny puchar krla, zajrza do dzbana, zakl. Ostrit, ktry zaj fotel
Foltesta, patrzy na wiedmina spode ba, gadzc domi rzebione porcze.
Segelin, brodacz, skin na Geralta.
Siadajcie, moci wiedminie, siadajcie. Zaraz wieczerze podadz. O czym
chcielibycie rozmawia? Grododzierca Velerad powiedzia wam ju chyba
wszystko. Znam go i wiem, e powiedzia prdzej za duo ni za mao.
Tylko kilka pyta.
Zadajcie je.
Mwi grododzierca, e po pojawieniu si strzygi krl wezwa wielu
Wiedzcych.
Tak byo. Ale nie mwcie: strzyga, mwcie: krlewna. atwiej
unikniecie takiej pomyki przy krlu... i zwizanych z tym przykroci.
Czy wrd Wiedzcych by kto znany? Sawny?
Byli tacy i wwczas, i pniej. Nie pamitam imion... A wy, panie Ostrit?
Nie pamitam rzek wielmoa. Ale wiem, e niektrzy cieszyli si saw
i uznaniem. Mwio si o tym duo.
Czy byli zgodni co do tego, e zaklcie mona zdj?
Byli dalecy od zgody umiechn si Segelin. W kadym przedmiocie.
Ale takie stwierdzenie pado. Miao to by proste, wrcz nie wymagajce
zdolnoci magicznych, i jak zrozumiaem, wystarczyo, aby kto spdzi noc, od
zachodu soca do trzecich kurw, w podziemiu, przy sarkofagu.
Rzeczywicie, proste parskn Velerad.
Chciabym usysze opis... krlewny.
Velerad zerwa si z krzesa.
Krlewna wyglda jak strzyga! wrzasn.
Jak najbardziej strzygowata strzyga, o jakiej syszaem! Jej wysoko
krlewska crka, przeklty nadbkart, ma cztery okcie wzrostu, przypomina
bary piwa, ma mord od ucha do ucha, pen zbw jak sztylety, czerwone
lepia i rude kudy! apska, opazurzone jak u bika, wisz jej do samej ziemi!
Dziwie si, e jeszcze nie zaczlimy rozsya jej miniatur po zaprzyjanionych
dworach! Krlewna, niech j zaraza udusi, ma ju czternacie lat, czas
pomyle o wydaniu jej za jakiego krlewicza!
Pohamuj si, grododzierco zmarszczy si Ostrit, zerkajc w stron
drzwi. Segelin umiechn si lekko.
Opis, cho tak obrazowy, by w miar dokadny, a o to chodzio moci
wiedminowi, prawda? Velerad zapomnia doda, e krlewna porusza si
z niewiarygodna prdkoci i jest o wiele silniejsza, ni mona wnosi z jej
wzrostu i budowy. A to, e ma czternacie lat, jest faktem. O ile to wane.
Wane powiedzia wiedmin. Czy ataki na ludzi zdarzaj si tylko
podczas peni?
12

Tak odrzek Segelin. Jeeli napada poza starym paacem. W paacu,


niezalenie od fazy ksiyca, ludzie ginli zawsze. Ale wychodzi tylko podczas
peni, a i to nie kadej.
Czy by chocia jeden wypadek ataku za dnia?
Nie. Za dnia nie.
Zawsze poera ofiary?
Velerad splun zamaszycie na som.
Niech ci, Geralt, zaraz wieczerza bdzie. Tfu! Poera, nadgryza, zostawia,
rnie, zalenie od humoru zapewne. Jednemu tylko gow odgryza, paru
wybebeszya, a paru ogryza na czysto, do goa, mona by rzec. Taka jej ma!
Uwaaj, Velerad sykn Ostrit. O strzydze gadaj, co chcesz, ale Addy
nie obraaj przy mnie, bo przy krlu si nie odwaasz!
Czy by kto, kogo zaatakowaa, a przey? spyta wiedmin, pozornie
nie zwracajc uwagi na wybuch wielmoy.
Segelin i Ostrit spojrzeli po sobie.
Tak powiedzia brodacz. Na samym pocztku, sze lat temu, rzucia
si na dwch onierzy stojcych na warcie u krypty. Jednemu udao si uciec.
I pniej wtrci Velerad mynarz, na ktrego napada pod miastem.
Pamitacie?
IV
Mynarza przyprowadzono na drugi dzie, pnym wieczorem, do komnatki
nad kordegard, w ktrej zakwaterowano wiedmina. Przyprowadzi go onierz
w paszczu z kapturem.
Rozmowa nie daa wikszych rezultatw. Mynarz by przeraony, bekota,
jka si. Wicej powiedziay wiedminowi jego blizny: strzyga miaa
imponujcy rozstaw szczk i rzeczywicie ostre zby, w tym bardzo dugie
grne ky cztery, po dwa z kadej strony. Pazury zapewne ostrzejsze od
biczych, cho mniej zakrzywione. Tylko dlatego zreszt udao si mynarzowi
wyrwa.
Zakoczywszy ogldziny, Geralt skin na mynarza i onierza, odprawiajc
ich. onierz wypchn chopa za drzwi i zdj kaptur. By to Foltest we wasnej
osobie.
Siadaj, nie wstawaj rzek krl. Wizyta nieoficjalna. Zadowolony
z wywiadu? Syszaem, e bye w dworzyszczu przed poudniem.
Tak, panie.
Kiedy przystpisz do dziea?
Do peni cztery dni. Po peni.
Wolisz sam si jej wczeniej przyjrze?
Nie ma takiej potrzeby. Ale najedzona... krlewna... bdzie mniej
ruchliwa.
Strzyga, mistrzu, strzyga. Nie bawmy si w dyplomacj. Krlewna to ona
dopiero bdzie. O tym zreszt przyszedem z tob porozmawia. Odpowiadaj,
13

nieoficjalnie, krtko i jasno: bdzie czy nie bdzie? Nie zasaniaj mi si tylko
adnym kodeksem.
Geralt potar czoo.
Potwierdzam, krlu, e czar mona odczyni. I jeeli si nie myl, to
rzeczywicie spdzajc noc w dworzyszczu. Trzecie pianie koguta, o ile
zaskoczy strzyg poza sarkofagiem, zlikwiduje urok. Tak zwykle postpuje si
ze strzygami.
Takie proste?
To nie jest proste. Trzeba te noc przey, to raz. Moliwe s te
odstpstwa od normy. Na przykad nie jedna noc, ale trzy. Kolejne. s te
przypadki... no... beznadziejne.
Tak achn si Foltest. Cigle to sysz od niektrych. Zabi potwora,
bo to przypadek nieuleczalny. Mistrzu, jestem pewien, e ju z tob
rozmawiano. Co? eby zarba ludojadk bez ceregieli, na samym wstpie,
a krlowi powiedzie, e inaczej si nie dao. Krl nie zapaci, my zapacimy.
Bardzo wygodny sposb. I tani. Bo krl kae ci lub powiesi wiedmina,
a zoto zostanie w kieszeni.
Krl bezwarunkowo kae ci wiedmina? wykrzywi si Geralt.
Foltest przez dusz chwile patrzy w oczy Riva.
Krl nie wie powiedzia wreszcie. Ale liczy si z taka ewentualnoci
wiedmin raczej powinien.
Teraz Geralt chwile pomilcza.
Zamierzam zrobi, co w mojej mocy rzek po chwili. Ale gdyby poszo
le, bd broni swojego ycia. Wy, panie, te si musicie liczy z taka
ewentualnoci.
Foltest wsta.
Nie rozumiesz mnie. Nie o to chodzi. To jasne, e zabijesz j, gdy si zrobi
gorco, czy mi si to podoba, czy nie. Bo inaczej ona ciebie zabije, na pewno
i nieodwoalnie. Nie rozgaszam tego, ale nie ukarabym nikogo, kto zabiby j
w obronie wasnej. Ale nie dopuszcz, aby zabito j, nie prbujc uratowa.
Byy ju prby podpalenia starego paacu, strzelali do niej z ukw, kopali doy,
zastawiali sida i wnyki dopty, dopki kilku nie powiesiem. Ale nie o to chodzi.
Mistrzu, suchaj!
Sucham.
Po tych trzech kurach nie bdzie strzygi, jeli dobrze zrozumiaem. A co
bdzie?
Jeeli wszystko pjdzie dobrze, czternastolatka.
Czerwonooka? Z zbami jak krokodyl?
Normalna czternastolatka. Tyle e...
No?
Fizycznie.
Masz babo placek. A psychicznie? Codziennie na niadanie wiadro krwi?
Udko dziewczcia?
14

Nie. Psychicznie... Nie sposb powiedzie... Sdz, e na poziomie, bo ja


wiem, trzyletniego, czteroletniego dziecka. Bdzie wymagaa troskliwej opieki
przez duszy czas.
To jasne. Mistrzu?
Sucham.
Czy to jej moe wrci? Pniej?
Wiedmin milcza.
Aha rzek krl. Moe. I co wtedy?
Gdyby po dugim, kilkudniowym omdleniu zmara, trzeba spali ciao. I to
prdko.
Foltest zaspi si.
Nie sdz jednak doda Geralt aby do tego doszo. Dla pewnoci
udziel wam, panie, kilku wskazwek, jak zmniejszy niebezpieczestwo.
Ju teraz? Nie za wczenie, mistrzu? A jeeli...
Ju teraz przerwa Riv. Rnie bywa, krlu. Moe si zdarzy, e rano
znajdziecie w krypcie odczarowan krlewn i mojego trupa.
A tak? Pomimo mojego zezwolenia na obron wasn? Na ktrym, zdaje
mi si, nie bardzo ci nawet zaleao?
To jest powana sprawa, krlu. Ryzyko jest wielkie. Dlatego suchajcie:
krlewna stale musi nosi na szyi szafir, najlepiej inkluz, na srebrnym
acuszku. Stale. W dzie i w nocy.
Co to jest inkluz?
Szafir z pcherzykiem powietrza wewntrz kamienia. Oprcz tego,
w komnacie, w ktrej bdzie sypiaa, naley co jaki czas pali w kominku
gazki jaowca, arnowca i leszczyny.
Foltest zamyli si.
Dzikuje ci za rady, mistrzu. Zastosuje si do nich, jeeli... A teraz ty
posuchaj mnie uwanie. Jeeli stwierdzisz, e to przypadek beznadziejny,
zabijesz j. Jeeli odczynisz urok, a dziewczyna nie bdzie... normalna... jeeli
bdziesz mia cie wtpliwoci, czy ci si udao w peni, zabijesz j rwnie. Nie
obawiaj si, nic ci nie grozi z mojej strony. Bd na ciebie krzycza przy
ludziach, wypdz z paacu i z miasta, nic wicej. Nagrody oczywicie nie dam.
Moe co wytargujesz, wiesz od kogo.
Milczeli chwile.
Geralt Foltest po raz pierwszy zwrci si do wiedmina po imieniu.
Sucham.
Ile jest prawdy w gadaniu, e dziecko byo takie, a nie inne, bo Adda bya
moja siostra?
Niewiele. Czar trzeba rzuci, adne zaklcie nie rzuca si samo. Ale myl,
e wasz zwizek z siostr by przyczyn rzucenia czaru, a wic i takiego
skutku.
Tak mylaem. Tak mwili niektrzy z Wiedzcych, chocia nie wszyscy.
Geralt? Skd si bior takie sprawy? Czary, magia?
15

Nie wiem, krlu. Wiedzcy zajmuj si badaniem przyczyn tych zjawisk.


Dla nas, wiedminw, wystarcza wiedza, e skupiona wola moe takie zjawiska
powodowa. I wiedza, jak je zwalcza.
Zabija?
Najczciej. Za to nam zreszt najczciej pac. Mao kto da
odczyniania urokw, krlu. Z reguy ludzie chc si po prostu uchroni od
zagroenia. Jeeli za potwr ma ludzi na sumieniu, dochodzi jeszcze motyw
zemsty.
Krl wsta, zrobi kilka krokw po komnacie, zatrzyma si przed mieczem
wiedmina wiszcym na cianie.
Tym? spyta, nie patrzc na Geralta.
Nie. Ten jest na ludzi.
Syszaem. Wiesz co, Geralt? Pjd z tob do krypty.
Wykluczone.
Foltest odwrci si, oczy mu zabysy.
Czy ty wiesz, czarowniku, e ja jej nie widziaem? Ani po urodzeniu, ani...
potem. Baem si. Mog jej ju nigdy nie zobaczy, prawda? Mam prawo
chocia widzie, jak j bdziesz mordowa.
Powtarzam, wykluczone. To pewna mier. Rwnie dla mnie. Jeeli
osabi uwag, wol... Nie, krlu.
Foltest odwrci si, ruszy ku drzwiom. Geraltowi przez chwile zdawao si,
e wyjdzie bez sowa, bez poegnalnego gestu, ale krl zatrzyma si, spojrza
na niego.
Budzisz zaufanie powiedzia. Pomimo e wiem, jakie z ciebie ziko.
Opowiadano mi, co zaszo w karczmie. Jestem pewien, e zabie tych
opryszkw wycznie dla rozgosu, eby wstrzsn ludmi, mn. Jest dla mnie
oczywiste, e moge ich pokona bez zabijania. Boje si, e nigdy si nie
dowiem, czy idziesz ratowa moj crk, czy te j zabi. Ale godz si na to.
Musze si zgodzi. Wiesz, dlaczego?
Geralt nie odpowiedzia.
Bo myl rzek krl myl, e ona cierpi. Prawda?
Wiedmin utkwi w krlu swoje przenikliwe oczy. Nie przytakn, nie skin
gow, nie uczyni najmniejszego gestu, ale Foltest wiedzia. Zna odpowied.
V
Geralt po raz ostatni wyjrza przez okno dworzyszcza. Zmierzch zapada
szybko. Za jeziorem migotay niejasne wiateka Wyzimy. Dookoa dworzyszcza
byo pustkowie pas ziemi niczyjej, ktrym miasto w cigu szeciu lat
odgrodzio si od niebezpiecznego miejsca, nie zostawiajc nic oprcz kilku
ruin, przegniych belkowa i resztek szczerbatego ostrokou, ktrych wida nie
opacao si rozbiera i przenosi. Najdalej, bo na zupenie przeciwlegy kraniec
osiedla, przenis swoj rezydencj sam krl pkaty stob jego nowego
paacu czerni si w dali na tle granatowiejcego nieba.
16

Wiedmin wrci do zakurzonego stou, przy ktrym w jednej z pustych,


spldrowanych
komnat
przygotowywa
si
niespiesznie,
spokojnie,
pieczoowicie. Czasu, jak wiedzia, mia duo. Strzyga nie opuci krypty przed
pnoc.
Przed sob na stole mia niedu, okut skrzyneczk. Otworzy j.
Wewntrz, ciasno, w wyoonych such traw przegrdkach, stay flakoniki
z ciemnego szka. Wiedmin wyj trzy.
Z podogi podj poduny pakunek, grubo owinity owczymi skrami
i okrcony rzemieniem. Rozwin go, wydoby miecz z ozdobn rkojeci,
w czarnej, lnicej pochwie pokrytej rzdami runicznych znakw i symboli.
Obnay ostrze, ktre rozbyso czystym, lustrzanym blaskiem. Klinga bya
z czystego srebra.
Geralt wyszepta formu, wypi po kolei zawarto dwu flakonikw, po
kadym yku kadc lew do na gowni miecza. Potem, owijajc si szczelnie
w swj czarny paszcz, usiad. Na pododze. W komnacie nie byo adnego
krzesa. Jak zreszt w caym dworzyszczu.
Siedzia nieruchomo, z zamknitymi oczami. Jego oddech, pocztkowo
rwny, sta si nagle przyspieszony, chrapliwy, niespokojny. A potem usta
zupenie. Mieszanka, za pomoc ktrej wiedmin podda penej kontroli prace
wszystkich organw ciaa, skadaa si gwnie z ciemiycy, bieluniu, gogu i
wilczomlecza. Inne jej skadniki nie posiaday nazw w adnym ludzkim jzyku.
Dla czowieka, ktry nie by, tak jak Geralt, przyzwyczajony do niej od dziecka,
byaby to mierteln trucizn.
Wiedmin gwatownie odwrci gow. Jego such, wyostrzony obecnie ponad
wszelka miar, z atwoci wyowi z ciszy szelest krokw na zaronitym
pokrzywami dziedzicu. To nie moga by strzyga. Byo za jasno. Geralt zarzuci
miecz na plecy, ukry swj toboek w palenisku zrujnowanego kominka i cicho
jak nietoperz zbieg po schodach.
Na dziedzicu byo jeszcze na tyle jasno, by nadchodzcy czowiek mg
zobaczy twarz wiedmina. Czowiek by to Ostrit cofn si gwatownie,
mimowolny grymas przeraenia i wstrtu wykrzywi mu usta. Wiedmin
umiechn si krzywo wiedzia, jak wyglda. Po wypiciu mieszanki pokrzyku,
tojadu i wietlika twarz nabiera koloru kredy, a renice zajmuj cae tczwki.
Ale mikstura pozwala widzie w najgbszych ciemnociach, a o to Geraltowi
chodzio.
Ostrit opanowa si szybko.
Wygldasz, jakby ju by trupem, czarowniku powiedzia. Pewnie ze
strachu. Nie bj si. Przynosz ci uaskawienie.
Wiedmin nie odpowiedzia.
Nie syszysz, co powiedziaem, rivski znachorze? Jeste uratowany.
I bogaty Ostrit zway w rku spor sakw i rzuci j pod nogi Geralta.
Tysic orenw. Bierz to, wsiadaj na konia i wyno si std!
Riv wci milcza.
17

Nie wytrzeszczaj na mnie oczu! Ostrit podnis gos. I nie marnuj


mojego czasu. Nie mam zamiaru sta tutaj do pnocy. Czy nie rozumiesz? Nie
ycz sobie, aby odczynia uroki. Nie, nie myl, e odgade. Nie trzymam
z Veleradem i Segelinem. Nie chce, by j zabija. Masz si po prostu wynosi.
Wszystko ma zosta po staremu.
Wiedmin nie poruszy si. Nie chcia, aby wielmoa zorientowa si, jak
przyspieszone s w tej chwili jego ruchy i reakcje. Ciemniao szybko, byo to
o tyle korzystne, e nawet pmrok zmierzchu by zbyt jaskrawy dla jego
rozszerzonych renic.
A dlaczego to, panie, wszystko ma zosta po staremu? spyta, starajc
si wolno wypowiada poszczeglne sowa.
A to Ostrit dumnie podnis gow powinno ci diabelnie mao
obchodzi.
A jeeli ju wiem?
Ciekawe.
atwiej bdzie usun Foltesta z tronu, jeeli strzyga dokuczy ludziom
jeszcze bardziej? Jeeli krlewskie szalestwo do cna obrzydnie i wielmoom,
i posplstwu, prawda? Jechaem do was przez Redanie, przez Novigrad. Wiele
si tam mwi o tym, e niektrzy w Wyzimie wygldaj krla Vizimira jako
wybawiciela i prawdziwego monarch. Ale mnie, panie Ostrit, nie obchodzi ani
polityka, ani sukcesje tronw, ani przewroty paacowe. Ja jestem tu, aby
wykona prace. Nie syszelicie nigdy o poczuciu obowizku i zwykej
uczciwoci? O etyce zawodowej?
Uwaaj, do kogo mwisz, wczgo! krzykn wciekle Ostrit, kadc do
na rkojeci miecza. Do ju mam tego, nie przywykem dyskutowa z byle
kim! Patrzcie go, etyka, kodeksy, moralno?! Kto to mwi? Zbj, ktry ledwo
przyby, pomordowa ludzi? Ktry gi si przed Foltestem w ukonach, a za
jego plecami targowa si z Veleradem jak najemny zbir? I ty omielasz si
zadziera gow, pachoku? Udawa Wiedzcego? Maga? Czarodzieja? Ty
parszywy wiedminie! Precz std, zanim pazem przez pysk przejad!
Wiedmin nawet nie drgn, sta spokojnie.
To wy std idcie, panie Ostrit powiedzia. ciemnia si.
Ostrit cofn si o krok, byskawicznie doby miecza.
Sam tego chciae, czarowniku. Zabije ci. Nic ci nie pomog twoje
sztuczki. Mam przy sobie wi kamie.
Geralt umiechn si. Opinia o mocy wiego kamienia bya rwnie
powszechna, jak bdna. Ale wiedmin nie myla traci si na zaklcia, ani tym
bardziej naraa srebrnej klingi na zetkniecie si z brzeszczotem Ostrita.
Znurkowa pod mynkujcym ostrzem i nasad pici, srebrnymi wiekami
mankietu uderzy wielmo w skro.

18

VI
Ostrit oprzytomnia rycho, wodzi wkoo oczami w zupenej ciemnoci.
Spostrzeg, e jest zwizany. Geralta, ktry sta tu obok, nie widzia. Ale
zorientowa si, gdzie jest, i zawy, przecigle, przeraliwie.
Milcz rzek wiedmin. Bo przycigniesz j przed czasem.
Ty przeklty morderco! Gdzie jeste? Rozwi mnie natychmiast, ajdaku!
Bdziesz za to wisia, suczy synu!
Milcz.
Ostrit dysza ciko.
Zostawisz mnie jej na poarcie! Zwizanego? spyta ju ciszej,
dorzucajc plugawe wyzwisko prawie szeptem.
Nie rzek wiedmin. Wypuszcz ci. Ale nie teraz.
Ty otrze zasycza Ostrit. eby odcign strzyg?
Tak.
Ostrit zamilk, przesta si miota, lea spokojnie.
Wiedminie?
Tak.
To prawda, e chciaem obali Foltesta. Nie ja jeden. Ale ja jeden
pragnem jego mierci, chciaem, by umar w mkach, by oszala, by ywcem
zgni. Wiesz, dlaczego?
Geralt milcza.
Kochaem Adde. Krlewsk siostr. Krlewsk kochank. Krlewsk
dziewk. Kochaem j... Wiedminie, jeste tu?
Jestem.
Wiem, co mylisz. Ale tak nie byo. Uwierz mi, nie rzucaem adnych
urokw. Nie znam si na adnych czarach. Tylko raz w zoci powiedziaem...
Tylko raz. Wiedminie? Suchasz?
Sucham.
To jego matka, stara krlowa. To na pewno ona. Nie moga patrze, e on
i Adda... To nie ja. Ja tylko raz, wiesz, prbowaem perswadowa, a Adda...
Wiedminie! Zamroczyo mnie i powiedziaem... Wiedminie? To ja? Ja?
To ju nie ma znaczenia.
Wiedminie? Pnoc blisko?
Blisko.
Wypu mnie wczeniej. Daj mi wicej czasu.
Nie.
Ostrit nie usysza zgrzytu odsuwanej pyty grobowca, ale wiedmin tak.
Pochyli si i rozci sztyletem wizy wielmoy. Ostrit nie czeka na adne
sowa, zerwa si, niezgrabnie pokutyka zdrtwiay, pobieg. Jego wzrok na
tyle ju przyzwyczai si do ciemnoci, e widzia drog prowadzc z gwnej
sali do wyjcia.
Z hukiem wyskoczya z podogi pyta blokujca wejcie do krypty. Geralt,
przezornie ukryty za balustrad schodw, dostrzeg pokraczn posta strzygi,
19

pdzc zwinnie, szybko i nieomylnie w lad za oddalajcym si tupotem


butw Ostrita. Strzyga nie wydaa z siebie najmniejszego dwiku.
Potworny, rozedrgany, optaczy wrzask rozdar noc, wstrzsn starymi
murami i trwa, wznoszc si i opadajc, wibrujc. Wiedmin nie mg
dokadnie oceni odlegoci jego wyczulony such myli ale wiedzia, e
strzyga dopada Ostrita szybko. Za szybko.
Wyszed na rodek sali, stan tu przy wejciu do krypty. Odrzuci paszcz.
Poruszy barkami, poprawiajc uoenie miecza. Nacign rkawice. Mia
jeszcze chwil czasu. Wiedzia, e strzyga, cho najedzona po ostatniej peni,
nie porzuci prdko trupa Ostrita. Serce i wtroba byy dla niej cennym zapasem
poywienia na dugie trwanie w letargu.
Wiedmin czeka. Do jutrzenki, jak oblicza, pozostawao jeszcze okoo
trzech godzin. Pianie koguta mogoby go tylko zmyli. W okolicy nie byo
zreszt prawdopodobnie adnych kogutw.
Usysza. Sza powoli, czapic po posadzce. A potem zobaczy j.
Opis by dokadny. Nieproporcjonalnie dua gowa osadzona na krtkiej szyi
okolona bya splatan, wijc si aureol czerwonawych wosw. Oczy wieciy
w mroku jak dwa karbunkuy. Strzyga staa nieruchomo, wpatrzona w Geralta.
Nagle otworzya paszcze jak gdyby chwalc si rzdami biaych, spiczastych
zbisk, po czym klapna uchwa z trzaskiem przypominajcym zamykanie
skrzyni. I od razu skoczya, z miejsca, bez rozbiegu, godzc w wiedmina
okrwawionymi pazurami.
Geralt odskoczy w bok, zawirowa w byskawicznym piruecie, strzyga otara
si o niego, te zawirowaa, tnc powietrze szponami. Nie stracia rwnowagi,
zaatakowaa ponownie, natychmiast, z pobrotu, kapic zbami tu przed
piersi Geralta. Riv odskoczy w druga stron, trzykrotnie zmieni kierunek
obrotu w furkoczcym piruecie, zdezorientowa strzyg. Odskakujc, mocno,
cho bez zamachu, uderzy j w bok gowy srebrnymi kolcami osadzonymi na
wierzchniej stronie rkawicy, na knykciach.
Strzyga zaryczaa potwornie, wypeniajc dworzyszcze dudnicym echem,
przypada do ziemi, zamara i pocza wy, gucho, zowrogo, wciekle.
Wiedmin umiechn si zoliwie. Pierwsza prba, tak jak liczy, wypada
pomylnie. Srebro byo zabjcze dla strzygi, jak dla wikszoci potworw
powoanych do ycia przez czary. Istniaa wic szansa: bestia bya jak inne,
a to mogo gwarantowa pomylne odczarowanie, za srebrny miecz,
ostateczno, mg gwarantowa mu ycie.
Strzyga nie spieszya si z nastpnym atakiem. Tym razem zbliaa si
wolno, szczerzc ky, linic si obrzydliwie. Geralt cofn si, szed pkolem,
ostronie stawiajc kroki, zwalniajc i przypieszajc ruchy dekoncentrowa
strzyg, utrudni jej spicie si do skoku. Idc wiedmin rozwija dugi, cienki,
mocny acuch, obciony na kocu. acuch by ze srebra.
W momencie gdy strzyga sprya si i skoczya, acuch wisn
w powietrzu i zwijajc si jak w, w okamgnieniu oplt ramiona, szyje i gow
20

potwora. Strzyga zwalia si w skoku, wydajc przeszywajcy uszy wizg.


Miotaa si po posadzce, ryczc okropnie, nie wiadomo byo, z wciekoci czy
z palcego blu, jaki zadawa jej nienawistny metal. Geralt by zadowolony
zabicie strzygi, gdyby tego chcia, nie przedstawiao w tej chwili wielkiego
problemu. Ale wiedmin nie dobywa miecza. Jak do tej pory nic w zachowaniu
strzygi nie dawao powodw przypuszcza, e mgby to by przypadek
nieuleczalny. Geralt cofn si na odpowiednia odlego i nie spuszczajc
wzroku z kotujcego si na posadzce ksztatu, oddycha gboko, koncentrowa
si.
acuch pk, srebrne ogniwa, jak deszcz, sypny si na wszystkie strony,
dzwonic po kamieniu. Zalepiona wciekoci strzyga runa do ataku wyjc.
Geralt czeka spokojnie, uniesion praw doni kreli przed sob Znak Aard.
Strzyga poleciaa w ty kilka krokw jak uderzona motem, ale utrzymaa si
na nogach, wycigna szpony, obnaya ky. Jej wosy uniosy si i zaopotay,
jak gdyby sza pod gwatowny wiatr. Z trudem, charczc, krok po kroku, powoli
sza. Jednak sza.
Geralt zaniepokoi si. Nie oczekiwa, e tak prosty Znak zupenie sparaliuje
strzyg, ale i nie spodziewa si, e bestia pokona opr tak atwo. Nie mg
trzyma Znaku zbyt dugo, byo to zbyt wyczerpujce, a strzyga miaa ju do
przebycia nie wicej ni dziesi krokw. Raptownie zdj Znak i odskoczy
w bok. Tak jak oczekiwa, zaskoczona strzyga poleciaa naprzd, stracia
rwnowag, przewrcia si, polizna po posadzce i stoczya w d po
schodach, w ziejcy w pododze otwr wejcia do krypty. Z dou rozlego si jej
potpiecze wycie.
Aby zyska na czasie, Geralt skoczy na schody prowadzce na galeryjk.
Nie przeby nawet poowy stopni, gdy strzyga wypada z krypty, pdzc jak
ogromny czarny pajk. Wiedmin odczeka, a wbiegnie za nim na schody, po
czym przesadzi balustrad, zeskoczy w d. Strzyga zakrcia si na schodach,
odbia i poleciaa na niego w nieprawdopodobnym, ponad dziesiciometrowym
skoku. Nie daa si ju tak atwo zwie jego piruetom dwukrotnie jej szpony
naznaczyy skrzany kaftan Riva. Ale ponowny, rozpaczliwie mocny cios
srebrnych kolcw rkawicy odrzuci strzyg, zachwia ni. Geralt, czujc
wzbierajc w sobie wcieko, zakoysa si, wygi tuw do tyu i potnym
kopniakiem w bok zwali bestie z ng.
Ryk, jaki wydaa, by goniejszy od wszystkich poprzednich. A tynk posypa
si z sufitu.
Strzyga zerwaa si, dygocc z nieopanowanej zoci i dzy mordu. Geralt
czeka, ju doby miecza, opisywa nim w powietrzu koa, szed, okra
strzyg, baczc, by ruchy miecza byy niezgodne z rytmem i tempem jego
krokw. Strzyga nie skoczya, zbliaa si powoli, wodzc oczami za jasn
smug klingi.
Geralt raptownie zatrzyma si, zamar z uniesionym mieczem. Strzyga,
zdetonowana, stana rwnie. Wiedmin opisa ostrzem powolne pkole,
21

zrobi krok w stron strzygi. Potem jeszcze jeden. A potem skoczy, wywijajc
myca nad gow.
Strzyga skulia si, zrejterowaa zygzakiem, Geralt by znowu blisko, klinga
migotaa mu w doni. Oczy wiedmina rozpaliy si zowrogim blaskiem, zza
zacinitych zbw rwa si chrapliwy ryk. Strzyga znw cofna si pchnita
do tyu moc skoncentrowanej nienawici, zoci i przemocy emanujcych
z atakujcego j czowieka, bijcych w ni falami, wdzierajcych si do mzgu
i trzewi. Przeraona a do blu nie znanym jej dotychczas uczuciem wydala
z siebie roztrzsiony, cienki kwik, zakrcia si w miejscu i rzucia do
obkaczej ucieczki w mroczn pltanin korytarzy dworzyszcza.
Geralt, wstrzsany dreszczem, sta porodku sali. Sam. Dugo to trwao,
pomyla, zanim ten taniec na skraju przepaci, ten szaleczy, makabryczny
balet walki doprowadzi do oczekiwanego rezultatu, pozwoli mu na osignicie
psychicznej jednoci z przeciwnikiem, na dobranie si do pokadw skupionej
woli, ktra przepeniaa strzyg. Zej, chorobliwej woli, z mocy ktrej strzyga
powstaa. Wiedmin zadygota na wspomnienie momentu, w ktrym wchon w
siebie ten adunek za, by skierowa go, jak zwierciadem, na potwora. Nigdy
jeszcze nie spotka si z tak koncentracj nienawici i morderczego szalu,
nawet u bazyliszkw cieszcych si pod tym wzgldem najgorsz saw.
Tym lepiej, myla, idc w stron wejcia do krypty czerniejcego
w pododze jak ogromna kaua. Tym lepiej, tym mocniejsze uderzenie
odebraa sama strzyga. To mu da troch wicej czasu na dalsze dziaanie,
zanim bestia otrznie si z szoku. Wiedmin wtpi, czy zdobyby si na
jeszcze jeden podobny wysiek. Dziaanie eliksirw sabo, a wit by jeszcze
daleko. Strzyga nie moe dosta si do krypty przed jutrzenka, inaczej cay
dotychczasowy trud zda si na nic.
Zszed po schodach. Krypta bya niedua, miecia trzy kamienne sarkofagi.
Pierwszy od wejcia mia na wp odsunit pokryw. Geralt wydoby zza
pazuchy trzeci flakonik, wypi szybko jego zawarto, wszed do grobowca,
zanurzy si w nim. Tak jak oczekiwa, grobowiec by podwjny dla matki
i crki.
Zasun pokryw dopiero wtedy, gdy z gry usysza znw ryk strzygi.
Pooy si na wznak obok zmumifikowanych zwok Addy, na pycie od
wewntrz nakreli Znak Yrden. Na piersiach pooy miecz i postawi malek
klepsydr wypenion fosforyzujcym piaskiem. Skrzyowa rce. Nie sysza
ju wrzaskw strzygi przetrzsajcej dworzyszcze. Przestawa sysze
cokolwiek, bo czworolist i jaskcze ziele zaczynay dziaa.
VII
Kiedy Geralt otworzy oczy, piasek w klepsydrze przesypa si ju do koca,
co oznaczao, e jego letarg by nawet duszy, ni naleao. Nadstawi uszu
nie usysza nic. Jego zmysy dziaay ju normalnie.

22

Uj miecz w do, przesun rk po pokrywie sarkofagu mruczc formu,


po czym lekko, na kilka cali, odsun pyt.
Cisza.
Odsun wieko bardziej, usiad, trzymajc bro w pogotowiu wystawi gow
ponad grobowiec. W krypcie byo ciemno, ale wiedmin wiedzia, e na
zewntrz wita. Skrzesa ognia, zapali miniaturowy kaganek, unis go, lc na
ciany krypty dziwaczne cienie.
Pusto.
Wygramoli si z sarkofagu, obolay, zdrtwiay, zzibnity. I wtedy dostrzeg
j. Leaa na wznak przy grobowcu, naga, nieprzytomna.
Bya raczej brzydka. Szczuplutka, z maymi szpiczastymi piersiami, brudna.
Wosy poworude sigay jej prawie do pasa. Stawiajc kaganek na pycie
uklk przy niej, pochyli si. Usta miaa blade, na koci policzkowej duy
krwiak od jego uderzenia. Geralt zdj rkawice, odoy miecz,
bezceremonialnie zadar jej palcem grna warg. Zby miaa normalne. sign
po jej rk zagrzeban w splatanych wosach. Zanim namaca do, zobaczy
otwarte oczy. Za pno.
Chlasna go szponami po szyi, tnc gboko, krew bryzna jej na twarz.
Zawya, godzc w oczy drug rk. Zwali si na ni, apic za przeguby obu
rk, przygwadajc do posadzki. Kapna zbami ju za krtkimi przed
jego twarz. Uderzy j czoem w twarz, mocniej przydusi. Nie miaa ju
dawnej siy, wia si tylko pod nim, wya, wypluwajc krew jego krew
zalewajc jej usta. Krew uchodzia szybko. Nie byo czasu. Wiedmin zakl
i ugryz j mocno w szyje tu pod uchem, wbi zby i zaciska je, dopki
nieludzkie wycie nie zmienio si w cienki, rozpaczliwy krzyk, a potem dawicy
si szloch pacz krzywdzonej czternastoletniej dziewczynki.
Puci j, gdy przestaa si porusza, unis si na kolana, wyrwa z kieszeni
na rkawie kawa ptna, przycisn go do szyi. Namaca lecy obok miecz,
przyoy nieprzytomnej dziewczynie ostrze do garda, pochyli si nad jej
doni. Paznokcie byy brudne, poamane, zakrwawione, ale... normalne.
Najzupeniej normalne.
Wiedmin wsta z trudem. Przez wejcie do krypty wlewaa si ju lepkomokra szaro poranka. Ruszy ku schodom, ale zachwia si, usiad ciko na
posadzce. Przez przesiknite ptno krew laa mu si po rce, ciekaa do
rkawa. Rozpi kaftan, rozdar koszule, pru, dar szmaty, wiza je wok szyi
wiedzc, e nie ma za duo czasu, e zaraz zemdleje...
Zdy. I zemdla.
W Wyzimie, za jeziorem, kogut, stroszc pira w chodnej wilgoci, zapia
ochryple po raz trzeci.

23

VIII
Zobaczy bielone ciany i belkowany sufit komnatki nad kordegarda. Poruszy
gow krzywic si z blu, jkn. Szyje mia obandaowan, grubo, solidnie,
fachowo.
Le czarowniku powiedzia Velerad. Le, nie ruszaj si.
Mj... miecz...
Tak, tak. Najwaniejszy jest oczywicie twj srebrny, wiedmiski miecz.
Jest tu, nie obawiaj si. I miecz, i kuferek. I trzy tysice orenw. Tak, tak, nic
nie mw. To ja jestem stary dure, a ty jeste mdry wiedmin. Foltest
powtarza to od dwch dni.
Dwch...
Ano, dwch. Niele rozplataa ci szyje, wida byo wszystko, co tam masz
w rodku. Stracie mnstwo krwi. Szczciem pognalimy do dworzyszcza
zaraz po trzecich kurach. W Wyzimie nikt nie spa tamtej nocy. Nie dao si.
Okropniecie tam haasowali. Nie mczy ci moje gadanie?
Kr... lewna?
Krlewna jak krlewn. Chuda. I gupawa taka jaka. Pacze bez ustanku.
I sika w ko. Ale Foltest mwi, e to si jej odmieni. Myl, e nie na gorsze,
co, Geralt?
Wiedmin zamkn oczy.
Dobrze, id ju Velerad wsta. Odpoczywaj. Geralt? Zanim pjd,
powiedz, dlaczego chciae j zagry? He? Geralt?
Wiedmin spa.

24

GOS ROZSDKU 2
I
Geralt.
Poderwa gow wyrwany ze snu. Soce byo ju wysoko przemoc
przepychao przez listwy okiennic olepiajco zote plamy, penetrowao izb
mackami wiata. Wiedmin przysoni oczy doni, niepotrzebnym,
odruchowym gestem, ktrego nigdy si nie wyzby bo przecie wystarczyo
tylko zwzi renice w pionowe szparki.
Ju pno powiedziaa Nenneke, otwierajc okiennice. Zaspalicie,
Iola, zmykaj. Ju ci tu nie ma.
Dziewczyna uniosa si gwatownie, wychylia z oa, podnoszc opocz
z podogi. Na ramieniu, w miejscu, gdzie byy przed chwil jej usta, Geralt czu
struk stygncej liny.
Zaczekaj powiedzia niepewnie. Spojrzaa na mego, szybko odwrcia
gow.
Zmienia si. Nie miaa ju w sobie nic z rusaki, nic ze wietlistej,
rumiankowej zjawy, ktr bya o wicie. Jej oczy byy modre, nie czarne. I bya
piegowata na nosie, na dekolcie na ramionach. Piegi te byy wcale wdziczne,
pasoway do jej karnacji i rudawych wosw. Ale nie widzia ich wtedy, o wicie,
gdy bya jego snem. Ze wstydem i przykroci stwierdzi, e to, co czuje, to al
do niej, al o to, e nie pozostaa marzeniem. I e nigdy sobie nie wybaczy
tego alu.
Zaczeka powtrzy. Iola... Chciaem...
Nie mw nic do niej, Geralt powiedziaa Nenneke. I tak ci nie odpowie.
Zmykaj, Iola. Pospiesz si, dziecko.
Dziewczyna, owinita opocz, podreptaa w stron drzwi, klaszczc po
posadzce bosymi stopami, zakopota na, zarowiona, niezrczna. W niczym
nie przypomina ju...
Yennefer.
Nenneke powiedzia, sigajc po koszul. nadziej, e nie masz
pretensji... Chyba jej nie ukarzesz.
Gupi parskna kapanka, podchodzc do oa.. Zapomniae gdzie
jeste. To nie pustelnia ani konwent To witynia Melitele. Nasza bogini nie
zabrania kapan kom... niczego. Prawie.
Zabronia mi mwi do niej.
Nie zabroniam, zwrciam uwag na bezcelowo Iola milczy.
Co?
Milczy, bo uczynia taki lub. To rodzaj wyrzeczenia dziki ktremu... Ach,
co ja bd ci tumaczy, i tak nie zrozumiesz, nawet nie bdziesz prbowa
zrozumie. Znane mi s twoje pogldy na religi. Nie, nie ubieraj si jeszcze.
Chc sprawdzi, jak goi si twoja szyja.
25

Usiada na skraju oa, wprawnie odwina lniane ba d, grubo omotujce


szyj wiedmina. Skrzywi wargi blu.
Zaraz po przybyciu do Ellander Nenneke usuna paskudne grube szwy
z szewskiej dratwy, ktr zszyto go w Wyzimie, otworzya ran i ponownie
opatrzya. Skutek by oczywisty do wityni przyjecha prawie zdrowy, no
moe troch sztywny. Teraz za by znowu chory i obolaa Ale nie protestowa.
Zna kapank od lat, wiedzia, jak ogromna jest jej wiedza o leczeniu i jak
bogat i wszechstronn aptek dysponuje. Kuracja w wityni Melitele moga
mu wyj wycznie na dobre.
Nenneke obmacaa ran, przemya j i zacza kl, Zna to ju na pami,
zacza zaraz pierwszego dnia i nie zapomniaa psioczy za kadym razem,
ilekro zobaczya pamitk po szponach krlewny z Wyzimy.
Co potwornego! eby si tak da pochlasta zwykej strzydze! Minie,
cigna, o may wos poszaby ttnica szyjna! Na Wielk Melitele, Geralt, co si
z tob dzieje? Jak to si stao, e dopucie j tak blisko? Co ty chcia ni
zrobi? Wychdoy?
Nie odpowiedzia, umiechn si lekko.
Nie umiechaj si gupkowato. Kapanka wstaa, wzia z komody torb
z opatrunkami. Pomimo tuszy i niskiego wzrostu poruszaa si zwinnie
i z wdzikiem. W tym, co si stao, nie ma niczego zabawnego. Tracisz
refleks, Geralt.
Przesadzasz.
Wcale nie przesadzam Nenneke przykleia do rany zielon papk
wydzielajc ostry zapach eukaliptusa. Nie powiniene da si zrani,
a dae, i to bardzo powanie. Wrcz fatalnie. Nawet przy twoich niebywaych
zdolnociach regeneracyjnych minie kilka miesicy, zanim odzyskasz pen
mobilno szyi. Ostrzegam ci, w tym czasie nie prbuj si w walce z ruchliwym
przeciwnikiem.
Dzikuj za ostrzeenie. Udziel mi moe jeszcze rady: z czego mam w tym
czasie y? Skrzykn kilka panienek, kupi wz i zorganizowa objazdowy
dom rozpusty?
Nenneke wzruszya ramionami, bandaujc mu szyj
szybkimi, pewnymi ruchami pulchnych doni.
Mam udziela ci rad i yciowych nauk? Co to, jestem twoj matk, czy
jak? No, gotowe. Moesz si ubra. W refektarzu czeka na ciebie niadanie.
Pospiesz si, w przeciwnym razie bdziesz sobie pitrasi sam. Nie mam zamiaru
trzyma dziewczt w kuchni do poudnia.
Gdzie ci pniej znajd? W sanktuarium?
Nie. Nenneke wstaa. Nie w sanktuarium. Jeste tu mile widzianym
gociem, wiedminie, ale po sanktuarium mi si nie ptaj. Id si przej.
A znale to ja ci sama znajd.
Dobrze.
26

II
Geralt przeszed si po raz czwarty topolow alejk prowadzc od bramy ku
budynkom mieszkalnym i w stron wtopionego w urwist ska bloku
sanktuarium i gwnej wityni. Po krtkim namyle zrezygnowa z powrotu
pod dach, skrci w kierunku ogrodw i zabudowa, gospodarskich. Kilkanacie
kapanek w szarych roboczych szatach pracowao tam pilnie przy pieleniu
grzdek i karmieniu ptactwa w kurnikach. Przewaay wrd nich mode
i bardzo mode, nieledwie dzieci, Niektre, przechodzc obok, pozdrawiay go
skinieniem gowy lub umiechem. Odpowiada na pozdrowienia, ale nie
rozpoznawa adnej. Cho bywa w wityni czsto, raz, niekiedy nawet dwa
razy do roku, nigdy nie natrafia na wicej ni trzy, cztery znajome twarze.
Dziewczta przychodziy i odchodziy jako wieszczki do innych wity, jako
poone i wyspecjalizowane w chorobach kobiecych i dziecicych uzdrowicielki,
jako wdrowne druidki, nauczycielki lub guwernantki. Ale nigdy nie brakowao
nowych, przybywajcych zewszd, nawet z najdalszych okolic. witynia
Melitele w Ellander bya znana i cieszya si zasuon saw.
Kult bogini Melitele by jednym z najstarszych, a swego czasu jednym
z najbardziej rozpowszechnionych, a pocztki swe wywodzi z niepamitnych,
przedludzkich jeszcze czasw. Kada nieledwie przedludzka rasa i kade
pierwotne, koczownicze jeszcze ludzkie plemi czciy jak bogini urodzaju
i podnoci, opiekunk rolnikw i ogrodnikw, patronk mioci i maestwa.
Wikszo z tych kultw skupia si i zlaa w kult Melitele.
Czas, ktry do nielitociwie obszed si z innymi religiami i kultami,
skutecznie izolujc je w zapomnianych, rzadko odwiedzanych, zatopionych
w zabudowie miast witynkach i chramach, okaza si askaw dla Melitele.
Melitele nadal nie brakowao ani wyznawcw, ani sponsorw. Uczeni,
analizujcy to zjawisko, tumaczc popularno bogini zwykli siga do
prakultw Wielkiej Macierzy, Matki Natury, wskazywali na powizania z cyklem
przyrody, z odradzaniem si ycia i innymi, szumnie nazywanymi zjawiskami.
Przyjaciel Geralta, trubadur Jaskier, lubicy uchodzi za specjalist we
wszystkich moliwych dziedzinach, szuka prostszych wyjanie. Kult Melitele,
wywodzi, jest kultem typowo kobiecym. Melitele jest wszak patronk
podnoci, rodzenia, jest opiekunk poonic. A rodzca kobieta musi krzycze.
Oprcz zwykych wrzaskw, treci ktrych s zwykle obiecanki-cacanki, e ju
nigdy w yciu nie odda si adnemu parszywemu chopu, rodzca kobieta musi
wzywa na ratunek jakie bstwo, a Melitele jest do tego w sam raz.
A poniewa kobiety rodziy, rodz i bd rodzi, udowadnia poeta, przeto
bogini Melitele nie musi obawia si o popularno.
Geralt.
Jeste, Nenneke. Rozgldaem si za tob.
Za mn? kapanka spojrzaa na niego drwicym wzrokiem. Nie za Iol?
Za Iol rwnie przyzna. Masz co przeciw temu?
27

W tej chwili tak. Nie chc, by jej przeszkadza i rozprasza j. Musi si


przygotowywa i modli, jeli co ma wyj z tego transu.
Ju ci mwiem rzek zimno e nie chc adnego transu. Nie sdz, by
taki trans w czymkolwiek mi pomg.
Ja za wykrzywia si lekko Nenneke nie sdz, eby taki trans
w czymkolwiek ci zaszkodzi.
Mnie nie da si zahipnotyzowa, mam immunitet. Boj si o Iol. To moe
by za duy wysiek dla medium.
Iol nie jest adnym medium ani umysowo chor wrbitk. To dziecko
cieszy si szczegln ask bogini.. Nie rb gupich min, jeli aska. Mwiam,
twoje pogldy na religi s mi znane, nigdy nie przeszkadzao mi to zbytnio
i w przyszoci te zapewne przeszkadza nie bdzie. Nie jestem fanatyczk. Ty
masz prawo uwaa, e rzdzi nami Natura i ukryta w niej Moc. Wolno ci
mniema, e bogowie, w tym i moja Melitele, to jedynie personifikacja tej siy
wymylona na uytek prostaczkw po to, by atwiej j zrozumieli, by
zaakceptowali jej istnienie. Wedug ciebie, ta si jest si lep. A dla mnie,
Geralt, wiara pozwala oczekiwa od natury tego, co uosabia moja bogini: adu,
prawa, dobra. I nadziei.
Wiem.
Jeli to wiesz, skd zastrzeenia co do transu? Czego si obawiasz? e
ka ci bi czoem o posadzk przed posgiem i piewa kantyczki? Geralt, my
po prostu posiedzimy chwil razem, ty, ja i Iola. I zobaczymy, czy zdolnoci tej
dziewczyny pozwol poczyta w kbowisku si, ktre ci otacza. Moe dowiemy
si czego, o czym dobrze byoby wiedzie. A moe niczego si nie dowiemy.
Moe otaczajce ci moce przeznaczenia nie zechc objawi si nam,
pozostan ukryte i niezrozumiae. Nie wiem tego. Ale dlaczego nie mielibymy
sprbowa?
Dlatego, e to nie ma sensu. Nie otacza mnie adne kbowisko
przeznaczenia. A jeli nawet, to po diaba w nim grzeba?
Geralt, ty jeste chory.
Ranny, chciaa powiedzie.
Wiem, co chciaam powiedzie. Co jest z tob nie tak, wyczuwam to.
Przecie znam ci od takiego, o, wyrostka, gdy ci poznaam, sigae mi do
paska spdnicy. A teraz czuj, e krcisz si w jakim cholernym wirze,
zapltany ze szcztem, zadzierzgnity w ptli, ktra zaciska si powoli. Chc
wiedzie, o co chodzi. Sama nie potrafi, musz si zda na zdolnoci Ioli.
Nie za gboko chcesz siga? Po co ta metafizyka? Jeli chcesz,
pozwierzam ci si. Wypeni ci wieczory opowieciami o co ciekawszych
wydarzeniach ostatnich kilku lat. Zorganizuj antaek piwa, by mi w gardle nie
zascho, i moemy zacz choby dzi. Obawiam si jednak, e ci zanudz, bo
adnych ptli i kbowisk tam nie znajdziesz. Ot, zwyke wiedmiskie historie.
Posucham z chci. Ale trans, powtarzam, nie zaszkodziby.
28

A nie sdzisz umiechn si e moja niewiara w sens takiego transu


z gry przekrela jego celowo?
Nie, nie sdz. A wiesz, dlaczego?
Nie.
Nenneke pochylia si, spojrzaa mu w oczy, z dziwnym umiechem na
bladych wargach.
Bo byby to pierwszy znany mi dowd na to, e niewiara ma jakkolwiek
moc.

29

ZIARNO PRAWDY
I
Czarne punkciki na jasnym, poznaczonym pasmami mgy tle nieba,
poruszajc si przycigny uwag wiedmina. Byo ich wiele. Ptaki kryy,
zataczajc wolne, spokojne krgi, potem raptownie zniay lot i zaraz znw
wzlatyway w gr, bijc skrzydami.
Wiedmin obserwowa ptaki przez duszy czas, ocenia odlego
i przypuszczalny czas, potrzebny na jej pokonanie, z poprawk na rzeb
terenu, gstw lasu, na gboko i przebieg jaru, ktry podejrzewa na trasie.
Wreszcie odrzuci paszcz, o dwie dziurki skrci pas, na ukos przecinajcy
pier. Gowica i rkoje miecza przerzuconego przez plecy wyjrzay znad
prawego barku.
Nadoymy troch drogi, Potka powiedzia. Zjedziemy z traktu.
Ptaszyska, jak mi si zdaje, nie kr tam bez przyczyny.
Klacz, rzecz jasna, nie odpowiedziaa, ale ruszya z miejsca, posuszna
gosowi, do ktrego przywyka.
Kto wie, moe to jest pady o mwi Geralt. Ale moe to nie o. Kto
wie?
Jar by rzeczywicie tam, gdzie si go spodziewa w pewnym momencie
wiedmin z gry spojrza na korony drzew, ciasno wypeniajce rozpadlin.
Zbocza wwozu byy jednak agodne, a dno suche, bez tarniny, bez gnijcych
pni. Pokona jar atwo. Po drugiej stronie by brzozowy zagajnik, za nim dua
polana, wrzosowisko i wiatroom, wycigajcy w gr macki popltanych gazi
i korzeni.
Ptaki, sposzone pojawieniem si jedca, wzbiy si wyej, zakrakay dziko,
ostro, chrapliwie.
Geralt od razu zobaczy pierwsze zwoki biel baraniego kouszka i matowy
bkit sukni wyranie odcinay si od pokych kp turzycy. Drugiego trupa nie
widzia, ale wiedzia, gdzie ley pooenie zwok zdradzaa pozycja trzech
wilkw, ktre patrzyy na jedca spokojnie, przysiadszy na zadach. Klacz
wiedmina parskna. Wilki, jak na komend, bezszelestnie, nie spieszc si
potruchtay w las, co jaki czas odwracajc w stron przybysza trjktne gowy.
Geralt zeskoczy z konia.
Kobieta w kouszku i bkitnej sukni nie miaa twarzy, garda i wikszej
czci lewego uda. Wiedmin min j, nie schylajc si.
Mczyzna lea twarz ku ziemi. Geralt nie odwraca ciaa, widzc, e i tu
wilki i ptaki nie prnoway. Nie byo zreszt potrzeby dokadniejszego
ogldania zwok ramiona i plecy wenianego kubraka pokrywa czarny,
rozgaziony dese zaschnitej krwi. Byo oczywiste, ze mczyzna zgin od
ciosu w kark, za wilki zmasakroway ciao dopiero pniej.
30

Na szerokim pasie, obok krtkiego korda w drewnianej pochwie, mczyzna


nosi skrzan sakw. Wiedmin zerwa j, wyrzuci kolejno w traw krzesiwo,
kawaek kredy, wosk do piecztowania, gar srebrnych monet, skadany noyk
do golenia w kocianej oprawie, krlicze ucho, trzy klucze na kku, amulet
z fallicznym symbolem. Dwa listy, pisane na ptnie, zawigy od deszczu i rosy,
runy rozlay si, zamazay. Trzeci, na pergaminie, by rwnie zniszczony
wilgoci, ale czytelny. By to list kredytowy, wystawiony przez krasnoludzki
bank w Murivel na kupca o nazwisku Rulle Asper lub Aspen. Suma akredytywy
bya niewielka.
Schyliwszy si Geralt unis praw rk mczyzny. Tak jak si spodziewa,
miedziany piercie, wrzynajcy si w opuchy i zsiniay palec, nosi znak cechu
patnerzy stylizowany hem z przybic, dwa skrzyowane miecze i run
A wyryt pod nimi.
Wiedmin wrci do trupa kobiety. Kiedy odwraca ciao, co ukuo go
w palec. Bya to ra przypita do sukni. Kwiat zwid, ale nie straci koloru
patki byy ciemnoniebieskie, prawie granatowe. Geralt po raz pierwszy w yciu
widzia tak r. Odwrci ciao zupenie i drgn.
Na odsonitym, zdeformowanym karku kobiety wyranie wida byo lady
zbw. Nie wilczych.
Wiedmin cofn si ostronie do konia. Nie spuszczajc wzroku ze skraju
lasu, wspi si na siodo. Dwukrotnie okry polan, pochylony, bacznie
lustrowa ziemi, rozgldajc si.
Tak, Potka powiedzia cicho, wstrzymujc konia. Sprawa jasna, cho
nie do koca. Patnerz i kobieta przyjechali konno, od strony tamtego lasu. Byli
ponad wszelk wtpliwo w drodze z Murivel do domu, bo nikt nie wozi ze
sob dugo nie zrealizowanych akredytyw. Dlaczego jechali tdy, a nie traktem,
nie wiadomo. Ale jechali przez wrzosowisko, bok w bok. I wwczas, nie wiem
dlaczego, oboje zsiedli lub spadli z koni. Patnerz zgin natychmiast. Kobieta
biega, potem upada i rwnie zgina, a to co, co nie zostawio ladw,
cigno j po ziemi, trzymajc zbami za kark. To si wydarzyo dwa lub trzy
dni temu. Konie rozbiegy si, nie bdziemy ich szuka.
Klacz, rzecz jasna, nie odpowiedziaa, prychaa niespokojnie, reagujc na
znany sobie ton gosu.
To co, co zabio oboje cign Geralt, patrzc na skraj lasu nie byo
ani wilkoakiem, ani leszym. Ani jeden, ani drugi nie zostawiliby tyle dla
padlinoercw. Gdyby tu byy bagna, powiedziabym, e to kikimora albo
wipper. Ale tu nie ma bagien.
Schyliwszy si, wiedmin odwin nieco derk przykrywajc bok konia,
odsaniajc przytroczony do jukw drugi miecz z byszczcym, ozdobnym
jelcem i czarn karbowan rkojeci.
Tak, Potka. Nadoymy drogi. Trzeba sprawdzi, czemu patnerz i kobieta
jechali przez br, a nie traktem. Jeeli bdziemy obojtnie omija takie
wydarzenia, nie zarobimy nawet na owies dla ciebie, prawda, Potka?
31

Klacz posusznie ruszya do przodu, poprzez wiatroom, ostronie


przestpujc wykroty.
Chocia to nie wilkoak, nie bdziemy ryzykowa cign wiedmin,
wyjmujc z torby u sioda zasuszony bukiecik tojadu i wieszajc go przy
munsztuku. Klacz 'parskna. Geralt rozsznurowa nieco kaftan pod szyj,
wydoby na zewntrz medalion z wyszczerzon wilcz paszcz. Medalion,
zawieszony na srebrnym acuszku, podrygiwa w rytm chodu konia, jak rt
rozbyskujc w promieniach soca.
II
Czerwone dachwki stokowatego dachu wiey dostrzeg po raz pierwszy ze
szczytu wzniesienia, na ktre wspi si, cinajc uk zakrtu niewyranej
cieki. Zbocze, poronite leszczyn, zatarasowane zeschymi gaziami,
usane grubym dywanem tych lici, nie byo zbyt bezpieczne dla zjazdu.
Wiedmin wycofa si, ostronie zjecha po pochyoci, wrci na ciek. Jecha
powoli, co jaki czas wstrzymywa konia, zwisajc z kulbaki wypatrywa ladw.
Klacz targna bem, zaraa dziko, zatupaa, zataczya na ciece,
wzbijajc kurzaw zeschych lici. Geralt, oplatajc szyj konia lewym
ramieniem, doni prawej rki, zoywszy palce w Znak Aksji, wodzi nad bem
wierzchowca, szepczc zaklcie.
A tak le? mrucza, rozgldajc si dookoa, nie zdejmujc Znaku. A
tak? Spokojnie, Potka, spokojnie.
Czar szybko podziaa, ale szturchnita pit klacz ruszya z ociganiem,
tpo, nienaturalnie, tracc elastyczny rytm chodu. Wiedmin zwinnie zeskoczy
na ziemi, poszed dalej pieszo, cignc konia za uzd. Zobaczy mur.
Pomidzy murem a lasem nie byo odstpu, wyranej przerwy. Mode
drzewka i krzaki jaowcw mieszay licie z bluszczem i dzikim winem,
uczepionym kamiennej ciany. Geralt zadar gow. W tym samym momencie
poczu, jak do karku dranic, podnoszc wosy, przysysa si i porusza peznc
niewidzialne mikkie stworzonko. Wiedzia, co to jest.
Kto patrzy.
Odwrci si wolno, pynnie. Potka parskna, minie na jej szyi zadrgay,
poruszyy si pod skr.
Na zboczu wzniesienia, z ktrego przed chwil zjecha, staa nieruchomo
dziewczyna wsparta jedn rk o pie olchy. Jej biaa powczysta suknia
kontrastowaa z poyskliw czerni dugich rozczochranych wosw spadajcych
na ramiona. Geraltowi wydao si, e si umiecha, ale nie by pewien bya za
daleko.
Witaj rzek, unoszc do w przyjaznym gecie. Zrobi krok w stron
dziewczyny. Ta, lekko obracajc gow, ledzia jego poruszenia. Twarz miaa
blad, oczy czarne i ogromne. Umiech o ile to by umiech znik z jej
twarzy jak starty cierk. Geralt zrobi jeszcze jeden krok. Licie zaszeleciy.
Dziewczyna zbiega po zboczu jak sama, przemkna pomidzy krzakami
32

leszczyny, bya ju tylko bia smug, gdy znika w gbi lasu. Duga suknia
zdawaa si zupenie nie ogranicza swobody jej ruchw.
Klacz wiedmina zaraa jkliwie, podrywajc w gr eb. Geralt, wci
patrzc w kierunku lasu, odruchowo uspokoi j Znakiem. Cignc konia za
uzd, poszed dalej powoli wzdu muru, tonc po pas wrd opianw.
Brama, solidna, okuta elazem, osadzona na przerdzewiaych zawiasach,
opatrzona bya wielk mosin koatk. Po chwili wahania Geralt wycign
rk i dotkn zaniedziaego kka. Odskoczy natychmiast, bo w tej samej
chwili brama rozwara si, skrzypic, chrzszczc, rozgarniajc na boki kpki
trawy, kamyki i gazki. Za bram nie byo nikogo wiedmin widzia tylko
pusty dziedziniec, zaniedbany, zaronity pokrzyw. Wszed cignc konia za
sob. Oszoomiona Znakiem klacz nie opieraa si, ale nogi stawiaa sztywno
i niepewnie.
Dziedziniec z trzech stron okolony by murem i resztkami drewnianych
rusztowa, czwart stanowia fasada paacyku, pstrokata osp poodpadanego
tynku, brudnymi zaciekami, girlandami bluszczu. Okiennice, z ktrych oblaza
farba, byy zamknite. Drzwi rwnie.
Geralt przerzuci wodze Potki przez supek przy bramie i poszed wolno
w stron paacyku wirow alejk, wiodc obok niskiej cembrowiny nieduej
fontanny penej lici i miecia. W rodku fontanny, na fantazyjnym cokole,
pry si delfin wykuty z biaego kamienia, wyginajc w gr obtuczony ogon.
Obok fontanny, na czym, co bardzo dawno temu byo klombem, rs krzak
ry. Niczym oprcz koloru kwiatw krzak ten nie rni si od innych krzakw
ry, jakie przychodzio oglda Geraltowi. Kwiaty stanowiy wyjtek miay
kolor indyga, z lekkim odcieniem purpury na kocach niektrych patkw.
Wiedmin dotkn jednego, zbliy twarz, powcha. Kwiaty miay typowy dla
r zapach, ale nieco bardziej intensywny.
Drzwi paacyku i rwnoczenie wszystkie okiennice otwary si
z trzaskiem. Geralt raptownie unis gow., Alejk, zgrzytajc wirem, pdzi
prosto na niego potwr.
Prawa rka wiedmina byskawicznie pomkna do gry ponad prawe rami,
w tym samym momencie lewa targna mocno za pas na piersi, przez co
rkoje miecza sama wskoczya do doni. Brzeszczot, z sykiem wyskakujc
z pochwy, opisa krtkie wietliste pkole i zamar, wymierzony ostrzem
w kierunku szarujcej bestii. Potwr na widok miecza wyhamowa, zatrzyma
si. wir prysn na wszystkie strony. Wiedmin ani drgn.
Stwr by czekoksztatny, ubrany w podniszczone, ale dobrego gatunku
odzienie, nie pozbawione gustownych, cho cakowicie niefunkcjonalnych
ozdb. Czekoksztatno sigaa jednak nie wyej ni przybrudzona kryza
kaftana nad ni wznosi si bowiem olbrzymi, kosmaty jak u niedwiedzia eb
z ogromnymi uszami, par dzikich lepi i przeraajc paszcz pen krzywych
kw, w ktrej, niby pomie, migota czerwony ozr.
33

Precz std, czeku miertelny! rykn potwr, machajc apami, ale nie
ruszajc si z miejsca. Bo por ci! Na sztuki rozedr!
Wiedmin nie poruszy si, nie opuci miecza.
Guchy jeste? Precz std! wrzasno stworzenie, po czym wydao
z siebie odgos bdcy czym porednim pomidzy kwikiem wieprza a rykiem
jelenia samca. Okiennice we wszystkich oknach zakapay i zaomotay,
strzsajc gruz i tynk z parapetw. Ani wiedmin, ani potwr nie poruszyli si.
Umykaj, pki cay! zarycza stwr, ale jak gdyby mniej pewnie. Bo jak
nie, to...
To co? przerwa Geralt.
Potwr zasapa gwatownie, przekrzywi potworn gow.
Patrzcie go, jaki miay rzek spokojnie, szczerzc ky, ypic na Geralta
przekrwionym lepiem. Opu to elazo, jeli aska. Moe nie dotaro do
ciebie, e znajdujesz si na podwrzu mojego wasnego domu? A moe tam,
skd pochodzisz, jest zwyczaj wygraania gospodarzowi mieczem na jego
wasnym podwrzu?
Jest potwierdzi Geralt. Ale tylko wzgldem gospodarzy, ktrzy witaj
goci rykiem i zapowiedzi rozrywania na sztuki.
A, zaraza podnieci si potwr. Jeszcze mnie bdzie obraa, przybda.
Go si znalaz! Pcha si na podwrze, niszczy cudze kwiaty, panoszy si
i myli, e zaraz wynios chleb i sl. Tfu!
Stwr splun, sapn i zamkn paszcz. Dolne ky pozostay na wierzchu,
nadajc mu wygld odyca.
I co? rzek wiedmin po chwili, opuszczajc miecz;, Bdziemy tak
sta?
A co proponujesz? Pooy si? prychn potwr. Schowaj to elazo,
mwi.
Wiedmin zrcznie wsun bro do pochwy na plecach, nie opuszczajc rki
pogadzi gowic sterczc powyej ramienia.
Wolabym powiedzia eby nie wykonywa zbyt gwatownych ruchw.
Ten miecz zawsze da si wyj, i to prdzej, ni mylisz.
Widziaem charkn potwr. Gdyby nie to, ju dawno byby za bram,
ze ladem mojego obcasa na rzyci. Czego tu chcesz? Skd si tu wzie?
Zabdziem skama wiedmin.
Zabdzie powtrzy potwr, wykrzywiajc paszcz w gronym
grymasie. No to si wybd. Za bram, znaczy si. Nastaw lewe ucho ku
socu i tak trzymaj, a wnet wrcisz na trakt. No, na co czekasz?
Woda tu jest? spyta spokojnie Geralt. Ko jest spragniony. I ja
rwnie, jeli ci to specjalnie nie wadzi. Potwr przestpi z nogi na nog,
podrapa si w ucho.
Suchaj no, ty rzek. Czy ty si mnie naprawd nie boisz?
A powinienem?
Potwr rozejrza si, chrzkn, zamaszycie podcign bufiaste spodnie.
34

A, zaraza, co mi tam. Go w dom. Niecodziennie trafia si kto, kto na


mj widok nie ucieka lub nie mdleje. No, dobra. Jeli strudzony, ale uczciwy
wdrowiec, zapraszam ci do rodka. Jeli jednak zbj albo zodziej,
ostrzegam: ten dom wykonuje moje rozkazy. Wewntrz tych murw rzdz ja!
Unis kosmat ap. Wszystkie okiennice ponownie zaklekotay o mur,
a w kamiennej gardzieli delfina co gucho zaburczao.
Zapraszam powtrzy.
Geralt nie poruszy si, patrzc na niego badawczo.
Mieszkasz sam?
A co ci obchodzi, z kim mieszkam? rzek gniewnie stwr, rozwierajc
paszcz, po czym zarechota gono. Aha, rozumiem. Pewnie idzie ci o to, czy
mam czterdziestu pachokw dorwnujcych mi urod. Nie mam. No to jak,
zaraza, korzystasz z zaproszenia danego ze szczerego serca? Jeli nie, to
brama jest tam, dokadnie za twoim tykiem!
Geralt skoni si sztywno.
Zaproszenie przyjmuj rzek formalnie. Prawu gociny nie uchybi.
Dom mj twoim domem odrzek stwr, rwnie formalnie, cho niedbale.
Tdy, gociu. A konia daj tu, ku studni.
Paacyk rwnie od wewntrz prosi si o gruntowny remont, byo tu
jednakowo w miar czysto i porzdnie, Meble wyszy zapewne spod rki
dobrych rzemielnikw, nawet jeeli stao si to bardzo dawno temu.
W powietrzu wisia ostry zapach kurzu. Byo ciemno.
wiato! warkn potwr, a uczywo zatknite w elazny uchwyt
natychmiast buchno pomieniem i kopciem.
Niele rzek wiedmin. Potwr zarechota.
Tylko tyle? Zaiste, widz, e byle czym ci nie zadziwi. Mwiem ci, ten
dom wykonuje moje rozkazy. Tdy, prosz. Uwaaj, schody s strome. wiato!
Na schodach potwr odwrci si.
A c to dynda ci na szyi, gociu! Co to takiego?
Zobacz.
Stwr uj medalion w ap, podnis do oczu, napinajc lekko acuszek na
szyi Geralta.
Nieadny wyraz twarzy ma to zwierz. Co to takiego?
Znak cechowy.
Aha, zapewne trudnisz si wyrobem kagacw. Tdy, prosz. wiato!
rodek duej komnaty, cakowicie pozbawionej okien, zajmowa ogromny,
dbowy st, zupenie pusty, jeeli nie liczy wielkiego lichtarza z pozieleniaego
mosidzu pokrytego festonami zastygego wosku. Na kolejn komend potwora
wiece zapaliy si, zamigotay, rozjaniajc nieco wntrze.
Jedna ze cian komnaty obwieszona bya broni wisiay tu kompozycje
z okrgych tarcz, skrzyowanych partyzan, rohatyn i gizarm, cikich koncerzy
i toporw. Poow przylegej ciany zajmowao palenisko olbrzymiego komina,
nad ktrym widniay rzdy uszczcych si i oblazych portretw. ciana na
35

wprost wejcia zapeniona bya trofeami owieckimi opaty osi i rosochate


rogi jeleni rzucay dugie cienie na wyszczerzone by dzikw, niedwiedzi i rysi,
na zmierzwione i postrzpione skrzyda wypchanych orw i jastrzbi.
Centralne, honorowe miejsce zajmowa pobrzowiay, zniszczony, ronicy
pakuy eb skalnego smoka. Geralt podszed bliej.
Upolowa go mj dziadunio powiedzia potwr, ciskajc w czelu
paleniska ogromn kod. To by chyba ostatni w okolicy, ktry da si
upolowa. Siadaj, gociu. Godny jeste, jak mniemam?
Nie zaprzecz, gospodarzu.
Potwr usiad przy stole, opuci gow, splt na brzuchu kosmate apy,
przez chwil co mamrota, krcc mynka olbrzymimi kciukami, po czym
rykn z cicha, walc ap o st. Pmiski i talerze brzkny cynowe i srebrnie,
puchary zadzwoniy krysztaowo. Zapachniao pieczystym, czosnkiem,
majerankiem, gak muszkatoow. Geralt nie okaza zdziwienia.
Tak zatar apy potwr. To lepsze od suby, nie? Czstuj si, gociu. Tu
jest pularda, tu szynka z dzika, tu pasztet z... Nie wiem z czego. Z czego.
Tutaj mamy jarzbki. Nie, zaraza, to kuropatwy. Pomyliem zaklcia. Jedz, jedz.
To porzdne, prawdziwe jedzenie, nie obawiaj si.
Nie obawiam si. Geralt rozerwa pulard na dwie czci.
Zapomniaem parskn potwr e nie z tych strachliwych. Zwa ci,
na ten przykad, jak?
Geralt. A ciebie, gospodarzu?
Nivellen. Ale w okolicy mwi na mnie Wyrod albo Kykacz. I strasz mn
dzieci. Potwr wla sobie do garda zawarto ogromnego pucharu, po czym
zatopi paluchy w pasztecie, wyrywajc z misy okoo poowy za jednym
zamachem.
Strasz dzieci powtrzy Geralt z penymi ustami. Pewnie bez
podstawnie?
Najzupeniej. Twoje zdrowie, Geralt!
I twoje, Nivellen.
Jak to wino? Zauwaye, e to z winogron, a nie z jabek? Ale jeli ci nie
smakuje, wyczaruj inne.
Dzikuj, to jest nieze. Zdolnoci magiczne masz wrodzone?
Nie. Mam je od czasu, kiedy mi to wyroso. Morda, znaczy. Sam nie wiem,
skd to si wzio, ale dom spenia, czego sobie zaycz. Nic wielkiego, umiem
wyczarowa arcie, picie, odzienie, czyst pociel, gorc wod, mydo. Byle
baba to potrafi i bez czarw. Otwieram i zamykam okna i drzwi. Zapalam
ogie. Nic wielkiego.
Zawsze co. A t... jak mwisz, mord, masz od dawna?
Od dwunastu lat.
Jak to si stao?
A co ci to obchodzi? Nalej sobie jeszcze.
Z chci. Nic mnie to nie obchodzi, pytam przez ciekawo.
36

Powd zrozumiay i do przyjcia zamia si gromko potwr. Ale ja go


nie przyjm. Nic ci do tego, i ju. eby jednak cho czciowo zaspokoi twoj
ciekawo, poka ci, jak wygldaem przedtem. Popatrz no tam, na portrety.
Pierwszy, liczc od kominka, to mj tatunio. Drugi, jedna zaraza wie kto.
A trzeci, to ja. Widzisz?
Spod kurzu i pajczyn, z portretu spoglda wodnistym spojrzeniem nijaki
grubasek o nalanej, smutnej i pryszczatej twarzy. Geralt, ktremu nieobce byy
skonnoci do schlebiania klientom, rozpowszechnione wrd portrecistw, ze
smutkiem pokiwa gow.
Widzisz? powtrzy Nivellen, szczerzc ky.
Widz.
Kto ty jeste?
Nie rozumiem.
Nie rozumiesz? potwr unis gow, lepia zalniy mu jak u kota. Mj
portret, gociu, wisi poza zasigiem wiata wiec. Ja go widz, ale ja nie
jestem czowiekiem. Przynajmniej nie w tej chwili. Czowiek, eby obejrze
portret, wstaby, podszedby bliej, zapewne musiaby take wzi wiecznik.
Ty tego nie zrobie. Wniosek jest prosty. Ale ja pytam bez ogrdek: jeste
czowiekiem?
Geralt nie spuci wzroku.
Jeli tak stawiasz spraw odpowiedzia po chwili milczenia to
niezupenie.
Aha. Nie bdzie chyba nietaktem, jeeli spytam, kim w takim razie jeste?
Wiedminem.
Aha powtrzy Nivellen po chwili. Jeeli dobrze pamitam, wiedmini
w ciekawy sposb zarabiaj na ycie. Zabijaj za opat rne potwory.
Dobrze pamitasz.
Znowu zapada cisza. Pomyki wiec ttniy, biy w gr cienkimi wsami
ognia, lniy w rnitym krysztale pucharw, w kaskadach wosku ciekajcego
po lichtarzu.
Nivellen siedzia nieruchomo, poruszajc lekko olbrzymimi uszami.
Zamy powiedzia wreszcie e zdysz wycign miecz, nim do
ciebie doskocz. Zamy, e zdysz mnie nawet ci. Przy mojej wadze mnie
to nie zatrzyma, zwal ci z ng samym impetem. A potem, to ju zdecyduj
zby. Jak mylisz, wiedminie, kto z nas dwu ma wiksze szans, jeeli dojdzie
do przegryzania gardzieli?
Geralt, przytrzymujc kciukiem cynowy kopaczek karafy, nala sobie wina,
wypi yk, odchyli si na oparcie krzesa. Patrzy na potwora umiechajc si,
a by to umiech wyjtkowo paskudny.
Taaak rzek przecigle Nivellen, dubic pazurem w kciku paszczy.
Trzeba przyzna, e umiesz odpowiedzie na pytanie, nie uywajc wielu sw.
Ciekawe, jak sobie poradzisz z nastpnym, ktre ci zadam. Kto d za mnie
zapaci?
37

Nikt. Jestem tu przypadkiem.


Nie esz aby?
Nie mam we zwyczaju ga.
A co masz we zwyczaju? Opowiadano mi o wiedminach. Zapamitaem,
e wiedmini porywaj malekie dzieci, ktre potem karmi magicznymi
zioami. Te, ktre to przeyj, same zostaj wiedminami, czarownikami
o nieludzkich zdolnociach. Szkoli si je w zabijaniu, wykorzenia wszelkie
ludzkie uczucia i odruchy. Czyni si z nich potwory, ktre maj zabija inne
potwory. Syszaem, jak mwiono, e najwyszy czas, by kto zacz polowa
na wiedminw. Bo potworw jest coraz mniej, a wiedminw coraz wicej.
Zjedz kuropatw, zanim zupenie ostygnie.
Nivellen wzi z pmiska kuropatw, ca woy do paszczy i schrupa jak
sucharek, trzeszczc miadonymi w zbach kostkami.
Dlaczego nic nie mwisz? spyta niewyranie, przeykajc. Co z tego,
co o was mwi, jest prawd?
Prawie nic.
A co jest kamstwem?
To, e potworw jest coraz mniej.
Fakt. Jest ich niemao wyszczerzy ky Nivellen. Jeden wanie siedzi
przed tob i zastanawia si, czy dobrze zrobi zapraszajc ci. Od razu nie
spodoba mi si twj znak cechowy, gociu.
Ty nie jeste adnym potworem, Nivellen rzek sucho wiedmin.
A, zaraza, to co nowego. Wic, wedug ciebie, czym ja jestem? Kisielem
z urawiny? Kluczem dzikich gsi odlatujcych na poudnie w smutny,
listopadowy poranek? Nie? Wic moe cnot utracon u rda przez cycat
crk mynarza? No, Geralt, powiedz mi, czym jestem. Nie widzisz, e a si
trzs z ciekawoci?
Nie jeste potworem. W przeciwnym razie nie mgby dotyka tej
srebrnej tacy. A ju w adnym wypadku nie wziby do rki mojego
medalionu.
Ha! rykn Nivellen tak, e pomyki wiec przybray na moment pozycj
horyzontaln. Dzi jest najwyraniej dzie wyjawiania wielkich, strasznych
tajemnic! Zaraz si dowiem, e te uszy wyrosy mi, bo jako dziecko nie lubiem
owsianki na mleku!
Nie, Nivellen powiedzia spokojnie Geralt. To si stao na skutek
rzuconego uroku. Jestem pewien, e wiesz, kto rzuci ten urok.
A jeeli wiem, to co?
Urok mona odczyni. W wielu wypadkach.
Ty, jako wiedmin, oczywicie umiesz odczynia uroki. W wielu
wypadkach?
Umiem. Chcesz, ebym sprbowa?
Nie. Nie chc.
Potwr otworzy paszcz i wywiesi czerwony ozr, dugi na dwie pidzi.
38

Zatkao ci, co?


Zatkao przyzna Geralt.
Potwr zachichota, rozpar si w fotelu.
Wiedziaem, e ci zatka powiedzia. Nalej sobie jeszcze, usid
wygodnie. Opowiem ci ca histori. Wiedmin czy nie wiedmin, dobrze patrzy
ci z oczu, a ja mam ochot pogada. Nalej sobie.
Nie ma ju czego.
A, zaraza potwr chrzkn, po czym ponownie upn ap w st. Obok
dwch pustych karafek pojawi si, nie wiedzie skd, spory gliniany gsiorek
w wiklinowym koszyku. Nivellen zdar zbami woskow piecz.
Jak zapewne zauwaye zacz, nalewajc okolica jest do odludna.
Do najbliszych osiedli ludzkich jest kawa drogi. Bo widzisz, mj tatunio,
a i mj dziadunio, swojego czasu nie dawali zbytnich powodw do mioci ani
ssiadom, ani kupcom, ktrzy wdrowali traktem. Kady, kto si tu
zawieruszy, traci w najlepszym wypadku swj majtek, jeli tatunio wypatrzy
go z wiey. A par bliszych osad spalio si, bo tatunio uzna, e danina
pacona jest opieszale. Mao kto lubi mojego tatunia. Oprcz mnie, naturalnie.
Strasznie pakaem, gdy pewnego razu przywieziono na wozie to, co zostao
z mojego tatunia po ciosie dwurcznym mieczem. Dziadunio podwczas nie
zajmowa si aktywnym rozbojem, bo od dnia, w ktrym dosta po czerepie
elaznym morgensternem, jka si okropnie, lini i rzadko kiedy zdy
w por do wygdki. Pado na to, e jako spadkobierca, ja musz przewodzi
druynie.
Mody wwczas byem cign Nivellen istny mlekosys, wic chopcy
z druyny migiem owinli mnie sobie dookoa palca. Dowodziem nimi, jak si
domylasz, w takim stopniu, w jakim tusty prosiak moe przewodzi wilczej
hordzie. Wnet zaczlimy robi rzeczy, na ktre tatunio, gdyby y, nigdy by nie
zezwoli. Oszczdz ci szczegw, przejd od razu do rzeczy. Pewnego dnia
wypucilimy si a do Gelibolu, pod Mirt, i obrabowalimy wityni. Na
domiar zego, bya tam rwnie moda kapanka.
Co to bya za witynia, Nivellen?
Jedna zaraza wie, Geralt. Ale musiaa to by niedobra witynia. Na
otarzu, pamitam, leay czaszki i gnaty, pali si zielony ogie. mierdziao
jak nieszczcie. Ale do rzeczy. Chopcy obezwadnili kapank i odarli
z przyodziewy, po czym powiedzieli, e musz zmnie. No i zmniaem,
durny smark. W trakcie mnienia kapanka naplua mi w gb i co
wywrzeszczaa.
Co?
e jestem potwr w ludzkiej skrze, e bd potworem w potwornej, co
o mioci, o krwi, nie pamitam. Sztylecik, taki may, miaa chyba ukryty we
wosach. Zabia si, a wtedy... Wialimy stamtd, Geralt, mwi ci, mao nie
zajedzilimy koni. To bya niedobra witynia.
Mw dalej.
39

Dalej byo tak, jak powiedziaa kapanka. Za par dni budz si rano,
a suba, co mnie ktry zobaczy, we wrzask i w nogi. Ja do lustra... Widzisz,
Geralt, spanikowaem, dostaem jakiego ataku, pamitam to jak przez mg.
Mwic krtko, pady trupy. Kilka. Uywaem, co mi wpado w rce, a nagle
zrobiem si bardzo silny. A dom pomaga jak mg: trzaskay drzwi, latay
w powietrzu sprzty, bucha ogie. Kto zdy, uciek w popochu, ciotunia,
kuzynka, chopcy z druyny, co ja mwi, ucieky nawet psy, wyjc i kulc
ogony. Ucieka moja kotka aroczka. Ze strachu szlag trafi nawet papug
ciotuni. Wnet zostaem sam, ryczc, wyjc, szalejc, tukc co popado, gwnie
zwierciada.
Nivellen przerwa, westchn, pocign nosem.
Kiedy atak min podj po chwili byo ju za pno na cokolwiek.
Byem sam. Nikomu ju nie mogem wyjani, e zmieni mi si tylko
i wycznie wygld, e cho w strasznej postaci, jestem tylko gupim
wyrostkiem, szlochajcym w pustym zamku nad ciaami sucych. Potem
przyszed potworny strach: wrc i zatuk, zanim zd wytumaczy. Ale nikt
nie wrci.
Potwr zamilk na chwil, otar nos rkawem.
Nie chc wraca do tamtych pierwszych miesicy, Geralt, jeszcze dzi mnie
trzsie, gdy wspominam. Przejd do rzeczy. Dugo, bardzo dugo siedziaem
w zamku jak mysz pod miot, nie wystawiajc nosa na zewntrz. Jeli si kto
pojawi, rzadko to si zdarzao, nie wychodziem, ot, kazaem domowi trzasn
ze dwa razy okiennic albo ryknem sobie przez gargulec od rynny, i to zwykle
wystarczao, by go wzbi za sob potn chmur kurzu. Tak byo a do dnia,
w ktrym, bladym witem, wygldam przez okno i co widz? Jaki grubas cina
re z krzewu ciotuni. A trzeba ci wiedzie, e to nie byle co, ale niebieskie
re z Nazairu, sadzonki przywiz jeszcze dziadunio. Zo mnie porwaa,
wyskoczyem na dwr. Gruby, gdy odzyska gos, ktry utraci by na mj
widok, wykwicza, e chcia jeno kilka kwiatw dla creczki, ebym go
oszczdzi, yciem darowa i zdrowiem. Juem si sposobi, by wykopa go za
gwn bram, kiedy co mnie owiecio, przypomniaem sobie bajki, ktre
opowiadaa mi niegdy Lenka, moja niania, stara prukwa. Zaraza, pomylaem,
podobno adne dziewuszki zamieniaj aby w krlewiczw, czy te odwrotnie,
wic moe... Moe jest w tym gadaniu ziarno prawdy, jaka szansa...
Podskoczyem na dwa snie, zaryczaem tak, ze dzikie wino oberwao si
z muru i wrzasnem: Crka albo ycie!, nic lepszego nie przyszo mi do
gowy. Kupiec, bo to by kupiec, uderzy w pacz, po czym wyzna mi, e
creczka ma osiem lat. Co, miejesz si?
Nie.
Bo ja nie wiedziaem, mia si czy paka nad swoim zasranym losem. al
mi si zrobio kupczyny, patrze me mogem, jak si trzsie, zaprosiem do
rodka, ugociem, na odjezdnym nasypaem zota i kamykw do worka. Trzeba
ci wiedzie, ze w podziemiu zostao sporo dobra, jeszcze z tatuniowych czasw,
40

nie bardzo wiedziaem, co z tym pocz, mogem sobie pozwoli na gest.


Kupiec promienia, dzikowa, a si cay oplu. Musia si gdzie pochwali
swoj przygod, bo nie miny dwa miesice, a przyby tu drugi kupiec. Mia ze
sob przygotowany spory worek. I crk. Te spor.
Nivellen wycign nogi pod stoem, przecign si, a fotel zatrzeszcza.
Dogadaem si z kupcem raz dwa cign. Ustalilimy, e zostawi mi j
na rok. Musiaem mu pomc zaadowa wr na mua, sam by nie udwign.
A dziewczyna?
Przez jaki czas dostawaa konwulsji na mj widok, bya przekonana, e j
jednak zjem. Ale po miesicu jadalimy ju przy jednym stole, gawdzilimy
i chodzilimy na dugie spacery. Ale chocia bya mia i nad podziw rozgarnita,
jzyk mi si plta, kiedy z ni rozmawiaem. Widzisz, Geralt, zawsze byem
niemiay wobec dziewczt, zawsze wystawiaem si na pomiewisko, nawet
wobec dziewuch z obory, tych z gnojem na ydkach, ktre chopcy z druyny
obracali jak chcieli, na wszystkie strony. Nawet te si ze mnie nabijay. Co
dopiero, mylaem, z tak mord. Nie przemogem si nawet, by jej cokolwiek
napomkn o przyczynie, dla ktrej tak drogo zapaciem za rok jej ycia. Rok
cign si jak smrd za pospolitym ruszeniem, a wreszcie kupiec zjawi si
i zabra j. Ja za, zrezygnowany, zamknem si w domu i przez kilka miesicy
nie reagowaem na adnych goci z crkami, jacy si tu pojawiali. Ale po roku
spdzonym w towarzystwie zrozumiaem, jak ciko jest, kiedy nie ma do kogo
otworzy gby. Potwr wyda z siebie odgos, ktry mia by westchnieniem,
a zabrzmia jak czkawka.
Nastpna powiedzia po chwili nazywaa si Fenne. Bya maa, bystra
i wierkotliwa, istny mysikrlik. Wcale si mnie nie baa. Ktrego dnia, bya
akuratnie rocznica moich postrzyyn, opilimy si oboje miodu i... h, h.
Zaraz po itym wyskoczyem z oa i do lustra. Przyznam, byem zawiedziony
i zgnbiony. Morda zostaa, jak bya, moe z odrobin gupszym wyrazem.
A mwi, e w bajkach jest mdro ludu! Gwno warta taka mdro, Geralt.
No, ale Fenne rycho postaraa si, ebym zapomnia o zmartwieniach. To bya
wesoa dziewczyna, mwi ci. Wiesz, co wymylia? Straszylimy we dwjk
niepodanych goci. Wyobra sobie: wchodzi taki na podwrko, rozglda si,
a tu z rykiem wypadam na niego ja, na czworakach, a Fenne, cakiem goa,
siedzi mi na grzbiecie i trbi na myliwskim rogu dziadunia!
Nivellen zatrzs si od miechu, byskajc biel kw.
Fenne kontynuowa bya u mnie peny rok, potem wrcia do rodziny,
z wielkim posagiem. Sposobia si wyj za m za pewnego waciciela
szynku, wdowca.
Opowiadaj dalej, Nivellen. To zajmujce.
Powiadasz? rzek potwr, drapic si z chrzstem pomidzy uszami.
No, dobrze. Nastpna, Primula, bya crk zuboaego rycerza. Rycerz, gdy tu
przyby, mia wychudego konia, zardzewiay kirys i nieprawdopodobne dugi.
Paskudny by, mwi ci, Geralt, jak kupa obornika, i rozsiewa dookoa podobn
41

wo. Primula, rk bym sobie da uci, musiaa by poczta, gdy on by na


wojnie, bo bya cakiem adniutka. I w niej nie wzbudzaem strachu, nie dziwota
zreszt, bo w porwnaniu z jej rodzicem mogem si wydawa wcale nadobny.
Miaa, jak si okazao, nielichy temperament, a i ja, nabrawszy wiary w siebie,
nie zasypiaem gruszek w popiele. Ju po dwch tygodniach byem z Primula
w bardzo bliskich stosunkach, podczas ktrych lubia targa mnie za uszy
i wykrzykiwa: Zagry mnie, zwierzu!, Rozszarp mnie, bestio! i temu
podobne idiotyzmy. Ja w przerwach biegaem do lustra, ale wystaw sobie,
Geralt, spogldaem w nie z rosncym niepokojem. Coraz mniej tskniem do
powrotu do tamtej, mniej wydolnej postaci. Widzisz, Geralt, przedtem byem
rozlazy, zrobiem si chop na schwa. Przedtem cigiem chorowaem, kasaem
i leciao mi z nosa, teraz nic si mnie nie imao. A zby? Nie uwierzyby, jakie
ja miaem popsute zby! A teraz? Mog przegry nog od krzesa. Chcesz,
ebym przegryz nog od krzesa?
Nie. Nie chc.
Moe to i dobrze rozdziawi paszcz potwr. Panienki bawio, jak si
popisywaem i w domu zostao strasznie mao caych krzese. Nivellen
ziewn, przy czym jzor zwin mu si w trbk.
Zmczyo mnie to gadanie, Geralt. Krtko: potem byy jeszcze dwie, Ilka
i Venimira. Wszystko odbywao si tak samo, a do znudzenia. Najpierw
mieszanina strachu i rezerwy, potem ni sympatii, wzmacniana drobnymi, acz
kosztownymi upominkami, potem Gry mnie, zjedz mnie ca, potem powrt
taty, czue poegnanie i coraz bardziej zauwaalny ubytek w skarbcu.
Postanowiem robi dusze przerwy na samotno. Oczywicie, w to, e
dziewiczy caus odmieni moj posta, ju dawno przestaem wierzy.
I pogodziem si z tym. Co wicej, doszedem do wniosku, e dobrze jest, jak
jest, i adnych zmian nie trzeba.
adnych, Nivellen?
A eby wiedzia. Mwiem ci, koskie zdrowie zwizane z t postaci, to
raz. Dwa: moja inno dziaa na dziewczta jak afrodyzjak. Nie miej si!
Jestem wicej ni pewien, e jako czowiek musiabym si zdrowo nabiega, by
mc dobra si do takiej, dla przykadu, Venimiry, ktra bya wielce urodziw
pann. Widzi mi si, e na takiego, jak na tym portrecie, nawet by nie
spojrzaa. I po trzecie: bezpieczestwo. Tatunio mia wrogw, paru przeyo. Ci,
ktrych posaa do ziemi druyna pod moim aosnym dowdztwem, mieli
krewnych. W piwnicach jest zoto. Gdyby nie postrach, jaki wzbudzam, kto by
po nie przyszed. Choby wieniacy z widami.
Wygldasz na zupenie pewnego rzek Geralt, bawic si pustym
pucharem e w obecnej postaci nikomu si nie narazie. adnemu ojcu,
adnej crce. adnemu krewnemu lub narzeczonemu crki. Co, Nivellen?
Daj spokj, Geralt obruszy si potwr. O czym ty mwisz? Ojcowie nie
posiadali si z radoci, mwiem ci, byem hojny ponad wyobraenie. A crki?
Nie widziae ich, jak tu przybyway, w zgrzebnych sukienczynach, z apkami
42

wyugowanymi od prania, przygarbione od dwigania cebrw. Primula jeszcze


po dwch tygodniach u mnie miaa na plecach i udach lady rzemienia, ktrym
oi j jej rycerski tatu. A u mnie chodziy jak ksiniczki, do rki bray
wycznie wachlarz, nawet nie wiedziay, gdzie tu jest kuchnia. Stroiem je
i obwieszaem wiecidekami. Wyczarowywaem na zawoanie gorc wod do
blaszanej wanny, ktr tatunio zrabowa jeszcze dla mamy w Assengardzie.
Wyobraasz sobie? Blaszana wanna! Rzadko ktry komes, co ja mwi, rzadko
ktry wadyka ma u siebie blaszan wann. Dla nich to by dom z bajki, Geralt.
A co si tyczy oa, to... Zaraza, cnota jest w dzisiejszych czasach rzadsza ni
skalny smok. adnej nie przymuszaem, Geralt.
Ale podejrzewae, e kto mi za ciebie zapaci. Kto mg zapaci?
ajdak, ktry zapragn reszty mojej piwnicy, a nie mia wicej crek
rzek dobitnie Nivellen. Chciwo ludzka nie zna granic.
I nikt inny?
I nikt inny.
Milczeli obaj, wpatrujc si w mrugajce nerwowo pomyki wiec.
Nivellen rzek nagle wiedmin. Jeste teraz sam?
Wiedminie odpowiedzia potwr po chwili zwoki myl sobie, e
zasadniczo powinienem zwymyla ci teraz nieprzyzwoitymi sowy, wzi za
kark i zrzuci ze schodw. Wiesz, za co? Za traktowanie mnie jak pgwka.
Od samego pocztku widz, jak nastawiasz ucha, jak zerkasz na drzwi. Dobrze
wiesz, e nie mieszkam sam. Mam racj?
Masz. Przepraszam.
Zaraza z twoimi przeprosinami. Widziae j?
Tak. W lesie, koo bramy. Czy to jest powd, dla ktrego kupcy z crkami
od pewnego czasu odjedaj std z niczym?
A wic i o tym wiedziae? Tak, to jest ten powd.
Pozwolisz, e zapytam...
Nie. Nie pozwol. Znowu milczenie.
C, twoja wola rzek wreszcie wiedmin, wstajc.
Dziki za gocin, gospodarzu. Czas mi w drog.
Susznie Nivellen wsta rwnie. Z pewnych wzgldw nie mog
zaoferowa ci noclegu w zamku, a do nocowania w tych lasach nie zachcam.
Od czasu gdy okolica wyludnia si, w nocy jest tutaj niedobrze. Powiniene
wrci na trakt przed zmierzchem.
Bd mia to na uwadze, Nivellen. Jeste pewien, e nie potrzebujesz
mojej pomocy? Potwr spojrza na niego z ukosa.
A jeste pewien, e mgby mi pomc? Daby rad zdj to ze mnie?
Nie tylko o tak pomoc mi chodzio.
Nie odpowiedziae, na moje pytanie. Chocia... Chyba odpowiedziae.
Nie .daby. Geralt spojrza mu prosto w oczy.
Mielicie wtedy pecha powiedzia. Ze wszystkich wity w Gelibolu
i Dolinie Nimnar wybralicie akurat chram Coram Agh Tera, Lwiogowego
43

Pajka. eby zdj przeklestwo rzucone przez kapank Coram Agh Tera,
trzeba wiedzy i zdolnoci, ktrych ja nie posiadam.
A kto je posiada?
Jednak ci to interesuje? Mwie, e dobrze jest, jak jest.
Jak jest, tak. Ale nie jak moe by. Obawiam si...
Czego si obawiasz?
Potwr zatrzyma si w drzwiach komnaty, odwrci.
Dosy mam twoich pyta, wiedminie, ktre cigle zadajesz, zamiast
odpowiada na moje. Widocznie trzeba ci odpowiednio pyta. Suchaj, od
pewnego czasu mam paskudne sny. Moe sowo potworne byoby trafniejsze.
Czy susznie si obawiam? Krtko, prosz.
Czy po takim nie, po obudzeniu, nigdy nie miae zaboconych ng?
Igliwia w pocieli!
Nie.
A czy...
Nie. Krtko, prosz.
Susznie si obawiasz.
Czy mona temu zaradzi? Krtko, prosz.
Nie.
Nareszcie. Chodmy, odprowadz ci.
Na podwrzu, gdy Geralt poprawia juki, Nivellen pogadzi klacz po
nozdrzach, poklepa po szyi. Potka, rada pieszczocie, pochylia eb.
Lubi mnie zwierzaki pochwali si potwr. I ja te je lubi. Moja kotka
aroczka, chocia ucieka z pocztku, wrcia potem do mnie. Przez dugi czas
bya to jedyna ywa istota, jaka towarzyszya mi w niedoli. Vereena te...
Urwa, wykrzywi paszcz. Geralt umiechn si.
Te lubi koty?
Ptaki wyszczerzy zby Nivellen. Wydaem si, zaraza. A, co mi tam. To
nie jest kolejna kupiecka crka, Geralt, ani kolejna prba szukania ziarna
prawdy w starych bajdach. To co powanego. Kochamy si. Jeli si
zamiejesz, strzel ci w pysk.
Geralt nie zamia si.
Twoja Vereena powiedzia to prawdopodobnie rusaka. Wiesz o tym?
Podejrzewam. Szczupa. Czarna. Mwi rzadko, w jzyku, ktrego nie
znam. Nie je ludzkiego jada. Na cae dni znika w lesie, potem wraca. To
typowe?
Mniej wicej wiedmin docign poprg. Pewnie mylisz, e nie
wrciaby, gdyby sta si czowiekiem?
Jestem tego pewien. Wiesz, jak rusaki boj si ludzi. Mao kto widzia
rusak z bliska. A ja i Vereena... Ech, zaraza. Bywaj, Geralt.
Bywaj, Nivellen.
Wiedmin szturchn pit bok klaczy, ruszy ku bramie. Potwr czapa
u jego boku.
44

Geralt?
Sucham ci.
Nie jestem taki gupi, jak mylisz. Przyjechae tu ladem jednego
z kupcw, ktrzy tu ostatnio byli. Co si ktremu stao?
Tak.
Ostatni by u mnie trzy dni temu. Z crk, nie najadniejsz zreszt.
Kazaem domowi zamkn wszystkie drzwi i okiennice, nie daem znaku ycia.
Pokrcili si po dziedzicu i odjechali. Dziewczyna zerwaa jedn r z krzewu
ciotuni i przypia sobie do sukni. Szukaj ich gdzie indziej. Ale uwaaj, to
paskudna okolic. Mwiem ci, noc w lesie nie jest najbezpieczniej. Syszy si
i widzi nieadne rzeczy.
Dziki, Nivellen. Bd pamita o tobie. Kto wie, moe znajd kogo, kto...
Moe. A moe nie. To mj problem, Geralt, moje ycie i moja kara.
Nauczyem si to znosi, przyzwyczaiem si. Jak si pogorszy, te si
przyzwyczaj. A jak si bardzo pogorszy, nie szukaj nikogo, przyjed tu sam
i skocz spraw. Po wiedmisku. Bywaj, Geralt.
Nivellen odwrci si i rano pomaszerowa w stron paacyku. Nie obejrza
si ju ani razu.
III
Okolica bya odludna, dzika, zowrogo nieprzyjazna. Geralt nie wrci na
trakt przed zmierzchem, nie chcia nadkada drogi, pojecha na skrty, przez
br. Noc spdzi na ysym szczycie wysokiego wzgrza, z mieczem na kolanach,
przy malekim ognisku, w ktre co jaki czas wrzuca pczki tojadu. W rodku
nocy dostrzeg daleko w dolinie blask ognia, usysza obkacze wycia i piewy,
a take co, co mogo by tylko krzykiem torturowanej kobiety. Ruszy tam,
ledwie zawitao, ale odnalaz jedynie wydeptan polan i zwglone koci
w ciepym jeszcze popiele. Co, co siedziao w koronie olbrzymiego dbu,
wrzeszczao i syczao. Mg to by leszy, ale mg te to by i zwyky bik.
Wiedmin nie zatrzyma si, by sprawdzi.
IV
Okoo poudnia, gdy poi Potk u rdeka, klacz zaraa przenikliwie,
cofna si, szczerzc te zby i gryzc munsztuk. Geralt odruchowo uspokoi
j Znakiem i wwczas dostrzeg regularny krg uformowany przez wystajce
z mchu czapeczki czerwonawych grzybkw.
Prawdziwa historyczka robi si z ciebie, Potka powiedzia. To przecie
zwyczajne czarcie koo. Po co te sceny?
Klacz prychna, odwracajc ku niemu eb. Wiedmin potar czoo,
zmarszczy si, zamyli. Potem jednym skokiem znalaz si w siodle, zawrci
konia, ruszajc szybko z powrotem, po wasnych ladach.
Lubi mnie zwierzaki mrukn. Przepraszam ci, koniku. Wychodzi na
to, e masz wicej rozumu ni ja.
45

V
Klacz tulia uszy, parskaa, rwaa podkowami ziemi, nie chciaa i. Geralt
nie uspokaja jej Znakiem zeskoczy z kulbaki, przerzuci wodze przez eb
konia. Na plecach nie mia ju swego starego miecza w pochwie z jaszczurczej
skry jego miejsce zajmowaa teraz byszczca, pikna bro z krzyowym
jelcem i smuk, dobrze wywaon rkojeci, zakoczon kulist gowic
z biaego metalu.
Tym razem brama nie otwara si przed nim. Bya otwarta, tak jak j
zostawi wyjedajc.
Usysza piew. Nie rozumia sw, nie mg nawet zidentyfikowa jzyka,
z ktrego pochodziy. Nie byo to potrzebne wiedmin zna, czu i rozumia
sam natur, istot tego piewu, cichego, przenikliwego, rozlewajcego si po
yach fal mdlcej, obezwadniajcej grozy.
piew urwa si gwatownie i wtedy j zobaczy.
Przylgna do grzbietu delfina w wyschnitej fontannie, obejmujc omszay
kamie drobnymi rkami, tak biaymi, e wydaway si przezroczyste. Spod
burzy spltanych czarnych wosw byszczay wlepione w niego ogromne,
szeroko rozwarte oczy koloru antracytw.
Geralt zbliy si powoli mikkim, elastycznym krokiem, idc pkolem od
strony muru, obok krzewu niebieskich r. Stworzenie przyklejone do grzbietu
delfina obracao za nim malek twarzyczk o wyrazie nieopisanej tsknoty,
pen uroku, ktry sprawia, e wci syszao si pie cho malekie, blade
usteczka byy zacinite i nie dobywa si zza nich najmniejszy nawet dwik.
Wiedmin zatrzyma si w odlegoci dziesiciu krokw. Miecz, powolutku
dobywany z czarnej emaliowanej pochwy, rozjarzy si i zalni nad jego gow.
To srebro powiedzia. Ta klinga jest srebrna. Blada twarzyczka nie
drgna, antracytowe oczy nie zmieniy wyrazu.
Tak bardzo przypominasz rusak cign spokojnie wiedmin e
mogaby zwie kadego. Tym bardziej e rzadki z ciebie ptaszek,
czarnowosa. Ale konie nigdy si nie myl. Rozpoznaj takie jak ty
instynktownie i bezbdnie. Kim jeste? Myl, e mul albo alpem. Zwyczajny
wampir nie wyszedby na soce.
Kciki bladych usteczek drgny i lekko uniosy si.
Przycign ci Nivellan w swojej postaci, prawda? Sny, o ktrych
wspomina, wywoywaa ty. Domylam si, co to byy za sny, i wspczuj mu.
Stworzenie nie poruszyo si.
Lubisz ptaki cign wiedmin. Ale nie przeszkadza ci to przegryza
karkw ludziom obojga pci, co? Zaiste, ty i Nivellen! Pikna by bya z was
para, potwr i wampirzyca, wadcy lenego zamku. Zapanowalibycie w mig
nad ca okolic. Ty, wiecznie spragniona krwi, i on, twj obroca, morderca na
zawoanie, lepe narzdzie. Ale wpierw, musia sta si prawdziwym potworem,
nie czowiekiem w potwornej masce.
Wielkie czarne oczy zwziy si.
46

Co z nim, czarnowosa? piewaa, a wic pia krew. Signa po


ostateczny rodek, czyli e nie udao ci si zniewoli jego umysu. Mam
suszno?
Czarna gwka kiwna leciutko, prawie niedostrzegalnie, a kciki ust uniosy
si jeszcze wyej. Maleka twarzyczka nabraa upiornego wyrazu.
Teraz zapewne uwaasz si za pani tego zamku? Kiwnicie, tym razem
wyraniejsze.
Jeste mul?
Powolny, przeczcy ruch gowy. Syk, ktry si rozleg, mg pochodzi tylko
z bladych, koszmarnie umiechnitych ust, cho wiedmin nie dostrzeg, by si
poruszyy.
Alp?
Zaprzeczenie.
Wiedmin cofn si, mocniej cisn rkoje miecza.
To znaczy, e jeste...
Kciki ust zaczy unosi si wyej, coraz wyej, wargi rozwary si...
Bruxa! krzykn wiedmin rzucajc si ku fontannie. Zza bladych warg
bysny biae koczyste ky. Wampirzyca poderwaa si, wygia grzbiet jak
lampart i wrzasna.
Fala dwiku uderzya w wiedmina jak taran, pozbawiajc oddechu,
miadc ebra, przeszywajc uszy i mzg cierniami blu. Lecc do tyu, zdy
jeszcze skrzyowa przeguby obu rk w Znak Heliotropu. Czar w znacznej
mierze zamortyzowa impet, z jakim wyrn plecami o mur, ale i tak
pociemniao mu w oczach, a reszta powietrza wyrwaa si z puc wraz z jkiem.
Na grzbiecie delfina, w kamiennym krgu wyschnitej fontanny, w miejscu
gdzie jeszcze przed chwil siedziaa filigranowa dziewczyna w biaej sukni,
rozpaszcza poyskliwe cielsko ogromny czarny nietoperz, rozwierajc dug,
wsk paszczk, przepenion rzdami igoksztatnej bieli. Boniaste skrzyda
rozwiny si, zaopotay bezgonie i stwr run na wiedmina jak bet
wystrzelony z. kuszy. Geralt, czujc w ustach elazisty posmak krwi, krzykn
zaklcie, wyrzucajc przed siebie do z palcami rozwartymi w Znak Quen.
Nietoperz, syczc, skrci gwatownie, chichoczc wzbi si w powietrze i
natychmiast spikowa pionowo w d, wprost na kark wiedmina. Geralt
odskoczy w bok, ci, nie trafiajc. Nietoperz pynnie, z gracj, kurczc jedno
skrzydo zawrci, okry go i znw zaatakowa, rozwierajc bezoki, zbaty
pysk. Geralt czeka, wycigajc w stron stwora trzymany oburcz miecz.
W ostatniej chwili skoczy nie w bok, lecz do przodu, tnc na odlew, a
zawyo powietrze. Nie trafi. Byo to tak nieoczekiwane, e wypad z rytmu,
o uamek sekundy spni si z unikiem. Poczu, jak szpony bestii rozrywaj mu
policzek, a aksamitnie wilgotne skrzydo chlaszcze po karku. Zwin si
w miejscu, przenis ciar ciaa na praw nog i ci ostrym zamachem w ty,
ponownie chybiajc fantastycznie zwrotnego stwora.
47

Nietoperz zamacha skrzydami, wzbi si, poszybowa w stron fontanny.


W momencie gdy zakrzywione pazury zazgrzytay o kamie cembrowiny,
potworny, oliniony pysk ju rozmazywa si, metamorfowa, znika, cho
zjawiajce si w jego miejscu blade usteczka nadal nie kryy morderczych kw.
Brusa zawya przeszywajco, modulujc gos w makabryczny zapiew,
wytrzeszczya na wiedmina przepenione nienawici oczy i wrzasna znowu.
Uderzenie fali byo tak potne, e przeamao Znak. W oczach Geralta
zawiroway czarne i czerwone krgi, w skroniach i ciemieniu zaomotao.
Poprzez bl widrujcy uszy zacz sysze gosy, zawodzenia i jki, dwiki
fletu i oboju, szum wichru. Skra na jego twarzy martwiaa i ziba. Upad na
jedno kolano, potrzsn gow.
Czarny nietoperz bezszelestnie pyn ku niemu, w locie rozwierajc zbate
szczki. Geralt, cho oszoomiony fal wrzasku zareagowa instynktownie.
Poderwa si z ziemi, byskawicznie dopasowujc tempo ruchw do prdkoci
lotu potwora wykona trzy kroki w przd, unik i pobrt, a po nich szybki jak
myl, oburczny cios. Ostrze nie napotkao oporu. Prawie nie napotkao.
Usysza wrzask, ale tym razem by to wrzask blu, wywoanego dotkniciem
srebra.
Bruxa, wyjc, metamorfowaa na grzbiecie delfina. Na biaej sukni, nieco
powyej lewej piersi, wida byo czerwon plam pod draniciem, nie
duszym ni may palec. Wiedmin zgrzytn zbami cicie, ktre winno byo
rozpoowi besti, okazao si zadrapaniem.
Krzycz, wampirzyco warkn, ocierajc krew z policzka. Wywrzeszcz
si. Stra siy. A wtedy zetn ci liczn gwk!
Ty. Osabniesz pierwszy. Czarownik. Zabij. Usta bruxy nie poruszyy si, ale
wiedmin sysza sowa wyranie, rozbrzmieway w jego mzgu eksplodujc,
dzwonic gucho, z pogosem, jak gdyby spod wody.
Zobaczymy wycedzi, pochylony idc w kierunku fontanny.
Zabij. Zabij. Zabij.
Zobaczymy.
Vereena!
Nivellen, ze zwieszon gow, oburcz uczepiony ocienicy, wytoczy si
z drzwi paacyku. Chwiejnym krokiem poszed w stron fontanny, niepewnie
machajc apami. Kryz kaftana plamia krew.
Vereena! rykn ponownie.
Bruxa szarpna gow w jego kierunku. Geralt, wznoszc miecz do cicia,
skoczy ku niej, ale reakcje wampirzycy byy znacznie szybsze. Ostry wrzask
i kolejna fala zbia wiedmina z ng. Run na wznak, poszorowa po wirze
alejki. Bruxa wygia si, sprya do skoku, ky w jej ustach zabysy jak
zbjeckie puginay. Nivellen, rozczapierzajc apy jak niedwied, sprbowa j
chwyci, ale wrzasna mu prosto w paszcz, odrzucajc kilka sni do tyu, na
drewniane rusztowanie pod murem, ktre zaamao si z przenikliwym
trzaskiem, grzebic go pod stert drewna.
48

Geralt ju by na nogach, bieg pkolem okrajc dziedziniec, starajc si


odcign uwag bruxy od Nivellena. Wampirzyca, furkoczc bia sukni,
mkna wprost na niego, lekko jak motyl, ledwo dotykajc ziemi. Nie
wrzeszczaa ju, nie prbowaa metamorfowa. Wiedmin wiedzia, e jest
zmczona. Ale wiedzia i to, e nawet zmczona jest nadal miertelnie
niebezpieczna. Za plecami Geralta Nivellen hurkota wrd desek, rycza.
Geralt odskoczy w lewo, otoczy si krtkim, dezorientujcym mycem
miecza. Bruxa suna ku niemu biao-czarna, rozwiana, straszna. Nie doceni
jej wrzasna w biegu. Nie zdy zoy Znaku, polecia w ty, rbn plecami
o mur, bl w krgosupie zapromieniowa a do czubkw palcw, sparaliowa
ramiona, podci kolana. Upad na klczki. Bruxa, wyjc piewnie, skoczya ku
niemu.
Vereena! rykn Nivellen.
Odwrcia si. I wtedy Nivellen z rozmachem wbi jej pomidzy piersi
zamany, ostry koniec trzymetrowej erdzi. Nie krzykna. Westchna tylko.
Wiedmin, syszc to westchnienie, zadygota.
Stali Nivellen, na szeroko rozstawionych nogach, dziery erd oburcz,
blokujc jej koniec pod pach. Bruxa, jak biay motyl na szpilce, zawisa na
drugim kocu drga, rwnie zaciskajc na nim obie donie.
Wampirzyca westchna rozdzierajco i nagle napara silnie na k. Geralt
zobaczy, jak na jej plecach, na biaej sukni, wykwita czerwona plama, z ktrej
w gejzerze krwi wyazi, ohydnie i nieprzyzwoicie, uamany szpic. Nivellen
wrzasn, zrobi krok do tyu, potem drugi, potem szybko zacz si cofa, ale
nie puszcza drga, wlokc za sob przebit brux. Jeszcze krok i wspar si
plecami o cian paacyku. Koniec erdzi, ktry trzyma pod pach, zazgrzyta
o mur.
Bruxa powoli, jak gdyby pieszczotliwie, przesuna drobne donie wzdu
drga, wycigna ramiona na ca dugo, uchwycia si mocno erdzi
i napara na ni ponownie. Ju przeszo metr skrwawionego drewna wystawa
jej z plecw. Oczy miaa szeroko otwarte, gow odrzucon do tyu. Jej
westchnienia stay si czstsze, rytmiczne, przechodzc w rzenie.
Geralt wsta, ale zafascynowany obrazem nadal nie mg zdoby si na
adn akcj. Usysza sowa gucho rozbrzmiewajce wewntrz czaszki, jak pod
sklepieniem zimnego i mokrego lochu.
Mj. Albo niczyj. Kocham ci. Kocham.
Kolejne straszne, rozedrgane, dawice si krwi westchnienie. Bruxa
szarpna si, przesuna dalej wzdu erdzi, wycigna rce. Nivellen
zarycza rozpaczliwie, nie puszczajc drga usiowa odsun wampirzyc jak
najdalej od siebie. Nadaremnie. Przesuna si jeszcze bardziej do przodu,
chwycia go za gow. Zawy jeszcze przeraliwiej, zaszamota kosmatym bem.
Bruxa znw przesuna si na erdzi, przechylia gow ku gardu Nivellena. Ky
bysny olepiajc biel.
49

Geralt skoczy. Skoczy jak bezwolna, zwolniona spryna. Kady ruch,


kady krok, jaki naleao teraz wykona, by jego natur, by wyuczony,
nieunikniony, automatyczny i miertelnie pewny. Trzy szybkie kroki. Trzeci, jak
setki takich krokw przedtem, koczy si na lew nog mocnym,
zdecydowanym stpniciem. Skrt tuowia, ostre, zamaszyste cicie. Zobaczy
jej oczy. Nic ju nie mogo si zmieni. Usysza gos. Nic. Krzykn, by
zaguszy sowo, ktre powtarzaa. Nic nie mogo. Ci.
Uderzy pewnie, jak setki razy przedtem, rodkiem brzeszczotu,
i natychmiast, kontynuujc rytm ruchu, zrobi czwarty krok i pobrt. Klinga,
pod koniec pobrotu ju wolna, suna za nim byszczc, wlokc za sob
wachlarzyk czerwonych kropelek. Kruczoczarne wosy zafaloway rozwiewajc
si, pyny w powietrzu, pyny, pyny, pyny...
Gowa upada na wir.
Potworw jest coraz mniej?
A ja? Czym ja jestem?
Kto krzyczy? Ptaki?
Kobieta w kouszku i bkitnej sukni?
Ra z Nazairu?
Jak cicho!
Jak pusto. Jaka pustka.
We mnie.
Nivellen, zwinity w kbek, wstrzsany kurczami i dreszczem, lea pod
murem paacyku w pokrzywach, obejmujc gow ramionami.
Wsta powiedzia wiedmin.
Mody, przystojny, potnie zbudowany mczyzna o bladej cerze, lecy
pod murem, unis gow, rozejrza si dookoa. Wzrok mia bdny. Przetar
oczy knykciami. Spojrza na swoje donie. Obmaca twarz. Jkn cicho, woy
palec do ust, dugo wodzi nim po dzisach. Znowu zapa si za twarz i znw
jkn, dotykajc czterech krwawych, napuchych prg na policzku. Zaszlocha,
potem zamia si.
Geralt! Jak to? Jak to si... Geralt!
Wsta, Nivellen. Wsta i chod. W jukach mam lekarstwa, s potrzebne
nam obu.
Ja ju nie mam... Nie mam? Geralt? Jak to? Wiedmin pomg mu wsta,
starajc si nie patrze na drobne, tak biae, e a przezroczyste rce,
zacinite na erdzi utkwionej pomidzy maymi piersiami, oblepionymi mokr
czerwon tkanin. Nivellen jkn znowu.
Vereena...
Nie patrz. Chodmy.
Poszli poprzez dziedziniec, obok krzaku niebieskich r, podtrzymujc jeden
drugiego. Nivellen bezustannie obmacywa sobie twarz woln rk.
Nie do wiary, Geralt. Po tylu latach? Jak to moliwe?
50

W kadej bani jest ziarno prawdy rzek cicho wiedmin. Mio i krew.
Obie maj potn moc. Magowie i uczeni ami sobie nad tym gowy od lat,
ale nie doszli do niczego, poza tym, e...
e co, Geralt?
Mio musi by prawdziwa.

51

GOS ROZSDKU 3
Jestem Falwick, hrabia Moen. A to rycerz Tailles z Domdal.
Geralt ukoni si niedbale, patrzc na rycerzy. Obaj byli w zbrojach
i karminowych paszczach ze znakiem Biaej Ry na lewym ramieniu. Zdziwi
si nieco, bo w okolicy, jak wiedzia, nie byo adnej komandorii zakonu.
Nenneke, pozornie swobodnie i niefrasobliwie umiechnita, dostrzega jego
zdziwienie.
Ci szlachetnie urodzeni panowie powiedziaa od niechcenia, rozsiadajc
si wygodniej na swym przypominajcym tron fotelu pozostaj w subie
miociwie wadajcego tymi ziemiami diuka Herewarda.
Ksicia poprawi z naciskiem Tailles, modszy z rycerzy, wlepiajc w
kapank jasne, niebieskie oczy, w ktrych bya wrogo. Ksicia Herewarda.
Nie bawmy si w nazewnicze szczegy Nenneke umiechna si
drwico. Za moich czasw ksitami zwyko si tytuowa tylko tych,
w yach ktrych pyna krlewska krew, ale dzisiaj nie ma to, zdaje si,
wikszego znaczenia. Wrmy do prezentacji i wyjanienia celu wizyty rycerzy
Biaej Ry w mojej skromnej wityni. Trzeba oto ci wiedzie, Geralt, e
kapitua zabiega wanie u Herewarda o nadania dla zakonu, dlatego wielu
rycerzy Ry wstpio na sub do ksicia. A niemao tutejszych, jak obecny tu
Tailles, zoyo luby i przyjo czerwony paszcz, w ktrym tak mu twarzowo.
Zaszczyt dla mnie wiedmin skoni si ponownie, rwnie niedbale jak
poprzednio.
Wtpi rzeka zimno kapanka. Oni nie przyjechali tu, by si
zaszczyca. Wrcz przeciwnie. Przybyli z daniem, by si std jak najprdzej
wynis. Przybyli, by ci wypdzi, mwic krtko a treciwie. Uwaasz to za
zaszczyt? Ja nie. Ja to uwaam za obelg.
Szlachetni rycerze trudzili si bez powodu, jak sysz wzruszy
ramionami Geralt. Nie zamierzam si tu osiedla. Wynios si std sam bez
dodatkowych bodcw i ponagle, i to niebawem.
Natychmiast warkn Tailles. Bez chwili zwoki. Ksi rozkazuje...
Na terenie tej wityni rozkazy wydaj ja przerwaa Nenneke zimnym,
wadczym gosem. Staram si zwykle, by moje rozkazy nie stay
w nadmiernej sprzecznoci z polityk Herewarda. O ile ta polityka jest logiczna
i zrozumiaa. W tym konkretnym przypadku jest ona irracjonalna, nie bd jej
wic traktowa powaniej, ni na to zasuguje. Geralt z Rivii jest moim
gociem, panowie. Jego pobyt w mojej wityni jest mi miy. Dlatego Geralt
z Rivii pozostanie w mojej wityni tak dugo, jak zechce.
Masz czelno sprzeciwia si ksiciu, niewiasto? krzykn Tailles, po
czym odrzuci paszcz na rami, demonstrujc w caej okazaoci obkowany,
lamowany mosidzem napiernik. Omielasz si kwestionowa autorytet
wadzy?
52

Ciszej powiedziaa Nenneke i zmruya oczy. Zni ton. Uwaaj, co


mwisz i do kogo mwisz.
Wiem, do kogo mwi! rycerz postpi krok. Falwick, ten starszy, chwyci
go mocno za okie, cisn, a zazgrzytaa pancerna rkawica. Tailles szarpn
si wciekle. Mwi za sowa, ktre s wol ksicia, pana tych woci!
Wiedz, niewiasto, e mamy na podwrcu dwunastu onierzy...
Nenneke signa do mieszka przy pasku, wyja z niego nieduy
porcelanowy soiczek.
Naprawd nie wiem powiedziaa spokojnie co si stanie, jeli rozwal
ci to naczynie pod nogami, Tailles. Moe pkn ci puca. Moe poroniesz
sierci. A moe i jedno, i drugie, kt to wie? Chyba tylko miociwa Melitele.
Nie wa si grozi mi twymi czarami, kapanko! Nasi onierze...
Wasi onierze, jeli ktrykolwiek z nich dotknie kapanki Melitele, bd
wisieli na akacjach wzdu drogi do miasta, i to zanim jeszcze soce dotknie
horyzontu. Oni wiedz o tym bardzo dobrze. I ty o tym wiesz, Tailles, przesta
wic zachowywa si jak cham. Odbieraam twj pord, zasrany smarkaczu,
i al mi twojej matki, ale nie ku losu. Nie zmuszaj mnie, bym nauczya ci
manier!
Dobrze ju, dobrze wtrci wiedmin, znudzony ju nieco caym
wydarzeniem. Wyglda na to, e moja skromna osoba urasta do rozmiarw
przyczyny powanego konfliktu, a nie widz powodu, aby tak miao by. Panie
Falwick, wygldacie mi na bardziej zrwnowaonego ni wasz towarzysz,
ktrego, jak widz, roznosi zapa modoci. Posuchajcie, panie Falwick:
zarczam, e opuszcz te okolice rycho, za kilka dni. Zarczam te, nie
zamierzaem i nie zamierzam pracowa tutaj, przyjmowa zlece i zamwie.
Nie jestem tu jako wiedmin, ale jako osoba prywatna.
Hrabia Falwick spojrza mu w oczy, a Geralt od razu zrozumia swoj
pomyk. We wzroku rycerza Biaej Ry bya czysta, niewzruszona i niczym nie
skaona nienawi. Wiedmin zrozumia i by pewien, e to nie diuk Hereward
wyrzuca i przepdza go, ale Falwick i jemu podobni.
Rycerz odwrci si do Nenneke, skoni z szacunkiem i zacz mwi. Mwi
spokojnie i grzecznie. Mwi logicznie. Ale Geralt wiedzia, e Falwick e jak
pies.
Czcigodna Nenneke, prosz o wybaczenie, ale ksi Hereward, mj
senior, nie yczy sobie i nie bdzie tolerowa w swych wociach wiedmina
Geralta z Rivii. Niewanym jest, czy Geralt z Rivii poluje na potwory, czy te
uwaa si za osob prywatn. Ksi wie, e Geralt z Rivii osob prywatn nie
bywa. Wiedmin przyciga kopoty jak magnes opiki. Czarodzieje burz si
i pisz petycje, druidzi wrcz gro...
Nie widz powodu, aby Geralt z Rivii ponosi konsekwencje rozwydrzenia
tutejszych czarodziejw i druidw przerwaa kapanka. Od kiedy to
Herewarda interesuje zdanie jednych lub drugich?
53

Do tej dyskusji unis gow Falwick. Czy nie wyraam si


dostatecznie jasno, czcigodna Nenneke? Powiem zatem tak jasno, e janiej
nie sposb: ani ksi Hereward, ani kapitua zakonu nie ycz sobie ani
jednego dnia duej tolerowa w Ellander wiedmina Geralta z Rivii, znanego
jako Rzenik z Blaviken.
Tu nie jest Ellander! kapanka zerwaa si z fotela. Tu jest witynia
Melitele! A ja, Nenneke, gwna kapanka Melitele, nie ycz sobie ani jednej
chwili duej tolerowa bytnoci na terenie wityni waszych osb, panowie!
Panie Falwick odezwa si cicho wiedmin. Posuchajcie gosu rozsdku.
Nie chc kopotw, a i wam, jak sdz, te niespecjalnie na tym zaley.
Opuszcz te okolice najdalej za trzy dni. Nie, Nenneke, milcz, prosz. I tak
czas mi w drog. Trzy dni, panie hrabio. Nie prosz o wicej.
I susznie, e nie prosisz powiedziaa kapanka, zanim Falwick zdy
zareagowa. Syszelicie, chopcy? Wiedmin pozostanie tu przez trzy dni, bo
taka jest jego zachcianka. A ja, kapanka Wielkiej Melitele, bd mu przez owe
trzy dni udziela gociny, bo taka jest moja zachcianka. Powtrzcie to
Herewardowi. Nie, nie Herewardowi. Powtrzcie to jego maonce, szlachetnej
Ermelli, dodajc, e jeli zaley jej na nieprzerwanych dostawach afrodyzjakw
z mojej apteki, niechaj lepiej uspokoi swego diuka. Niechaj powcignie jego
humory i fanaberie wygldajce coraz bardziej na objawy zidiocenia.
Dosy! krzykn cienko Tailles, a gos zaama mu si w falset. Nie
myl sucha, jak jaka szarlatanka zniewaa mojego seniora i jego maonk!
Nie puszcz pazem takiej zniewagi! Tu rzdzi bdzie teraz zakon Biaej Ry,
koniec bdzie z waszymi gniazdami ciemnoty i zabobonu! A ja, rycerz Biaej
Ry...
Suchaj no, smarkaczu przerwa Geralt, umiechajc si paskudnie.
Pohamuj rozlatany jzyczek. Mwisz do kobiety, ktrej naley si szacunek.
Zwaszcza od rycerza Biaej Ry. Co prawda, aby zosta takowym, ostatnio
wystarczy wpaci do skarbca kapituy tysic novigradzkich koron, zakon zrobi
si zatem peen synw lichwiarzy i krawcw, ale jakie obyczaje chyba jeszcze
u was przetrway. A moe si myl?
Tailles poblad i sign do boku.
Panie Falwick powiedzia Geralt, nie przestajc si umiecha. Jeli on
wycignie miecz, odbior mu go i opazuj gwniarza po rzyci. A potem wybij
nim drzwi.
Tailles drcymi rkami wycign zza pasa elazn rkawic i z trzaskiem
cisn ni o posadzk tu przed stopami wiedmina.
Zmyj zniewag zakonu twoj krwi, odmiecze! wrzasn. Na
udeptanej ziemi! Wychod na podwrzec!
Co ci upado, synku rzeka spokojnie Nenneke. Podnie to zatem, tu
nie wolno mieci, tu jest witynia. Falwick, zabierz std tego durnia, bo
skoczy si to nieszczciem. Wiesz, co masz powtrzy Herewardowi. Zreszt,
54

napisz do niego osobisty list, wy nie wygldacie mi na godnych zaufania


posacw. Wynocie si std. Traficie do wyjcia sami, mam nadziej?
Falwick, powstrzymujc rozwcieczonego Taillesa elaznym uchwytem,
ukoni si, chrzszczc zbroj. Potem spojrza w oczy wiedmina. Wiedmin nie
umiechn si. Falwick zarzuci na rami karminowy paszcz.
To nie bya nasza ostatnia wizyta, czcigodna Nenneke powiedzia.
Wrcimy tu.
Tego si wanie obawiaam odrzeka zimno kapanka. Caa
nieprzyjemno po mojej stronie.

55

Mniejsze zo
I
Jak zwykle, pierwsze zwrciy na niego uwag koty i dzieci. Prgowaty kocur,
picy na nagrzanym socem sagu drewna, drgn, unis okrg gow,
pooy uszy, parskn i czmychn w pokrzywy. Trzyletni Dragomir, syn rybaka
Trigli, ktry na progu chaupy robi co mg, aby jeszcze bardziej upapra
upapran
koszulin,
rozwrzeszcza
si,
wlepiajc
zazawione
oczy
w przejedajcego obok jedca.
Wiedmin jecha powoli, nie starajc si wyprzedza wozu z sianem
tarasujcego uliczk. Za nim, wycigajc szyje, co chwila mocno napinajc
postronek, uwizany do ku sioda, truchta objuczony osio. Oprcz zwykych
jukw dugouch taszczy na grzbiecie spory ksztat owinity w derk. Szarobiay
bok osa pokryway czarne smugi zakrzepej krwi.
Wz skrci wreszcie w boczn uliczk prowadzc do spichlerza i przystani,
z ktrej wiao bryz, smo i wolim moczem. Geralt przyspieszy. Nie
zareagowa na zduszony krzyk handlarki warzyw, wpatrzonej w kocist,
szponiast ap wystajc spod derki, podrygujc w rytmie truchtu osa. Nie
obejrza si na rosncy tumek ludzi idcy za nim, falujcy w podnieceniu.
Przed domem wjta, jak zwykle, peno byo wozw. Geralt zeskoczy
z sioda, poprawi miecz na plecach, przerzuci uzd przez drewniana barierk.
Tum podajcy za nim utworzy pkole wok osa.
Krzyki wjta sycha byo ju przed wejciem.
Nie wolno, mwi! Nie wolno, psiama! Nie rozumiesz po ludzku,
achudro?
Geralt wszed. Przed wjtem, maym i pkatym, poczerwieniaym z gniewu,
sta wieniak trzymajc za szyje szamoczc si g.
Czego... Na wszystkich bogw! To ty, Geralt? Czy mnie wzrok nie myli?
I znowu, zwracajc si do chopa: Zabieraj to, chamie! Oguche?
Mwili bekota wieniak, zezujc na ges e trzeba da cosik
wielmonemu, bo inakszy...
Kto mwi? wrzasn wjt. Kto? e ja niby co, apwki bior? Nie
pozwalam, powiadam! Won, powiadam! Witaj, Geralt.
Witaj, Caldemeyn.
Wjt, ciskajc do wiedmina, klepn go w rami drug rk.
Nie byo ci tu chyba ze dwa lata, Geralt. Co? e te ty nigdzie nie
zagrzejesz miejsca. Skd przybywasz? A, psia rzy, co za rnica skd. Hej,
przynie tam ktry piwa! Siadaj, Geralt, siadaj. U nas zamieszanie, bo jutro
jarmark. Co tam u ciebie, opowiadaj!
Potem. Najpierw wyjdmy.

56

Na zewntrz tumek by ju ze dwa razy wikszy, ale wolna przestrze wok


osa nie zmniejszya si. Geralt odrzuci derk. Tum ochn i cofn si.
Caldemeyn szeroko otworzy usta.
Na wszystkich bogw, Geralt! Co to jest?
Kikimora. Nie ma za ni jakiej nagrody, panie wjcie?
Caldemeyn przestpi z nogi na nog, patrzc na pajkowaty, obcignity
zesch czarn skr ksztat, na szkliste oko z pionow renic, na igowate ky
w zakrwawionej paszczy.
Gdzie... Skd to...
Na grobli, ze cztery mile przed miasteczkiem. Na mokradach. Caldemeyn,
tam musieli gin ludzie. Dzieci.
Ano, zgadza si. Ale nikt... Kto mg przypuci... Hej, ludkowie, do
domw, do roboty! To nie widowisko! Zakryj to, Geralt. Muchy si zlatuj.
W izbie wjt bez sowa chwyci garniec piwa i wypi do dna, nie odejmujc od
ust. Westchn ciko, pocign nosem.
Nagrody nie ma powiedzia ponuro. Nikt nawet nie przypuszcza, e
co takiego siedzi w sonych bagnach. Fakt, kilka osb przepado w tamtej
okolicy, ale... Mao kto azi po tej grobli. A ty skd si tam wzie? Dlaczego
nie jechae gwnym traktem?
Na gwnych traktach trudno o zarobek dla mnie, Caldemeyn.
Zapomniaem wjt stumi beknicie, wydymajc policzki. A taka to
bya spokojna okolica. Nawet skrzaty z rzadka jeno szczay tu babom do mleka.
I masz, pod samym bokiem jak kociozmora. Wypada, e musz ci
podzikowa. Bo zapaci, to ja ci za ni nie zapac. Nie mam funduszy.
Pech. Przydaoby mi si troch grosza, aby przezimowa wiedmin ykn
z garnca, otar usta z piany. Wybieram si do Yspaden, ale nie wiem, czy
zd, nim niegi zawal drogi. Mog utkn w ktrym z grdkw wzdu
Lutoskiego traktu.
Dugo zabawisz w Blaviken?
Krtko. Nie mam czasu si zabawia. Idzie zima.
Gdzie si zatrzymasz? Moe u mnie? Wolna izba jest na stryszku, po co
masz si da obedrze przez karczmarzy, tych zodziei. Pogadamy, opowiesz,
co w szerokim wiecie sycha.
Chtnie. Ale co na to twoja Libusze? Ostatnim razem dao si zauway,
e nie przepada za mn.
W moim domu baby nie maj gosu. Ale, midzy nami, nie rb przy niej
tego, co ostatnim razem, podczas kolacji.
Idzie ci o to, e rzuciem widelcem w szczura?
Nie. Idzie mi o to, e trafie, chocia byo ciemno.
Mylaem, e to bdzie zabawne.
Byo. Ale nie rb tego przy Libusze. Suchaj, a ta... jak jej tam... Kiki...
Kikimora.
Potrzebna ci do czego?
57

Ciekawe, do czego? Jeli nie ma nagrody, moesz j kaza wrzuci do


gnojwki.
Pomys nie jest zy. Hej tam, Karelka, Borg, Nosikamyk! Jest tam ktry?
Wszed stranik miejski z partyzan na ramieniu, z hukiem zawadzajc
ostrzem o ocienic.
Nosikamyk rzek Caldemeyn. We kogo do pomocy, zabierz sprzed
chaupy osa razem z tym wistwem zapakowanym w derk, wyprowad za
chlewiki i utop w gnojwce. Zrozumiae?
Wedle rozkazu. Ale... Panie wjcie...
Czego?
Moe nim topi to ohydztwo...
No?
Pokazaby Mistrzowi Irionowi. A nu mu si do czego przygodzi.
Caldemeyn pacn si w czoo otwarta doni.
Niegupi, Nosikamyk. Suchaj, Geralt, moe nasz miejscowy czarodziej
odpali ci co za te padlin. Rybacy znosz mu rne dziworyby, omionogi,
klabatry czy kerguleny, niejeden na tym zarobi. Chod, przejdziemy si do
wiey.
Dorobilicie si czarodzieja? Na stae czy dorywczo?
Na stae. Mistrz Irion. Mieszka w Blaviken od roku. Mony mag, Geralt,
z samego wygldu poznasz.
Wtpi, czy mony mag zapaci za kikimore skrzywi si Geralt. O ile
wiem, nie jest potrzebna do produkcji adnych eliksirw. Zapewne wasz Irion
tylko mi nauraga. My, wiedmini, nie kochamy si z czarodziejami.
Nigdy nie syszaem, eby Mistrz Irion komu urga. Czy zapaci, nie
przysign, ale sprbowa nie zawadzi. Na bagnach moe by wicej takich
kikimorw, i co wtedy? Niech czarodziej obejrzy stwora i w razie czego rzuci
jakie czary na bagniska albo co.
Wiedmin pomyla przez chwile.
Punkt dla ciebie, Caldemeyn. C, zaryzykujemy spotkanie z Mistrzem
Irionem. Idziemy?
Idziemy. Nosikamyk, odgo te dzieciaki i bierz kapoucha na postronek.
Gdzie moja czapka?
II
Wiea, zbudowana z gadko ociosanych blokw granitu, zwieczona
zbatymi blankami, przedstawiaa si imponujco, grujc nad potuczonymi
dachwkami domostw i wklnitymi strzechami chaup.
Odnowi, widz rzek Geralt. Czarami czy zapdzi was do roboty?
Czarami, gwnie.
Jaki on jest, ten wasz Irion?
Porzdny. Ludziom pomaga. Ale odludek, mruk. Z wiey prawie nie
wychodzi.
58

Na drzwiach zdobnych rozeta intarsjowana jasnym drewnem wisiaa


ogromna koatka w ksztacie paskiego, wyupiastookiego ba ryby trzymajcej
mosine kko w zbatej paszczce. Caldemeyn, obeznany wida z dziaaniem
mechanizmu, zbliy si, odchrzkn i wyrecytowa:
Pozdrawia wjt Caldemeyn ze spraw do Mistrza Iriona. Z nim pozdrawia
wiedmin Geralt z Rivii, tako ze spraw.
Przez dusz chwile nic si nie dziao, wreszcie rybi eb poruszy zbat
uchw, tchn oboczkiem pary.
Mistrz Irion nie przyjmuje. Odejdcie, dobrzy ludzie.
Caldemeyn podrepta w miejscu, spojrza na Geralta. Wiedmin wzruszy
ramionami. Nosikamyk, skupiony i powany, duba w nosie.
Mistrz Irion nie przyjmuje powtrzya metalicznie koatka. Odejdcie,
dobrzy...
Nie jestem dobrym czowiekiem przerwa gono Geralt. Jestem
wiedminem. To, na ole, to jest kikimora, ktr zabiem bardzo blisko
miasteczka. Obowizkiem kadego czarodzieja rezydenta jest dba
o bezpieczestwo w okolicy. Mistrz Irion nie musi zaszczyca mnie rozmowa,
nie musi mnie przyjmowa, jeli taka jego wola. Ale kikimore niech sobie
obejrzy i wycignie wnioski. Nosikamyk, odtrocz kikimore i zwal j tutaj, pod
same drzwi.
Geralt rzek cicho wjt. Ty odjedziesz, a ja tu bd musia...
Idziemy, Caldemeyn. Nosikamyk, wyjmij palec z nosa i zrb, co kazaem.
Zaraz powiedziaa koatka zupenie innym gosem. Geralt, to naprawd
ty?
Wiedmin zakl cicho.
Trac cierpliwo. Tak, to naprawd ja. I co z tego, e to naprawd ja?
Podejd blisko do drzwi rzeka koatka, pykajc oboczkiem pary. Sam.
Wpuszcz ci.
Co z kikimora?
Pal j licho. Chc z tob rozmawia, Geralt. Tylko z tob. Wybaczcie,
wjcie.
Co mi tam, Mistrzu Irionie machn rk Caldemeyn. Bywaj, Geralt.
Zobaczymy si pniej. Nosikamyk! Potwora do gnojwki!
Wedle rozkazu.
Wiedmin podszed do intarsjowanych drzwi, ktre uchyliy si bardzo
niewiele, tyle, by mg si przecisn, po czym natychmiast zatrzasny si,
pozostawiajc go w zupenym mroku.
Hej! zawoa, nie kryjc zoci.
Ju odpowiedzia gos, dziwnie znajomy.
Wraenie byo tak niespodziewane, e wiedmin zatoczy si i wycign
rk, szukajc oparcia. Nie znalaz.
Sad kwit biao i rowo, pachnia deszczem. Niebo przecina wielobarwny
uk tczy, spinajcy korony drzew z dalekim, bkitnym acuchem grskim.
59

Domek pord sadu, maleki i skromny, ton w malwach. Geralt spojrza pod
nogi i stwierdzi, e stoi po kolana w macierzance.
No, chode, Geralt odezwa si gos. Jestem przed domem.
Wszed w sad pomidzy drzewa. Dostrzeg po lewej ruch, obejrza si.
Jasnowosa dziewczyna, zupenie naga, sza wzdu rzdu krzeww, niosc
koszyk peen jabek. Wiedmin solennie sobie obieca nie dziwi si wicej.
Nareszcie. Witaj, wiedminie.
Stregobor! zdziwi si Geralt.
Wiedmin spotyka w yciu zodziei wygldajcych jak rajcy miejscy, rajcw
wygldajcych jak proszalne dziady, nierzdnice wygldajce jak krlewny,
krlewny wygldajce jak cielne krowy i krlw wygldajcych jak zodzieje.
A Stregobor zawsze wyglda tak, jak wedle wszystkich prawide i wyobrae
winien wyglda czarodziej. By wysoki, chudy, zgarbiony, mia wielkie, siwe,
krzaczaste brwi i dugi, zakrzywiony nos. Na dobitk nosi czarn powczyst
szat z nieprawdopodobnie szerokimi rkawami, a w rku dziery dugany
posoch z krysztaow gak. aden ze znanych Geraltowi czarodziejw nie
wyglda tak jak Stregobor. Co dziwniejsze, Stregobor faktycznie by
czarodziejem.
Siedli na ganku otoczonym malwami w wiklinowych fotelach, przy stoliku
z blatem z biaego marmuru. Naga blondynka z koszem jabek zbliya si,
umiechna, obrcia i wrcia do sadu, koyszc biodrami.
To te iluzja? spyta Geralt, patrzc na koysanie.
Te. Jak wszystko tutaj. Ale to jest, mj kochany, iluzja pierwszej klasy.
Kwiaty pachn, jabka moesz je, pszczoa moe ci udli, a ja czarodziej
wskaza na blondynk moesz...
Moe pniej.
Susznie. Co tu robisz, Geralt? Nadal trudnisz si zabijaniem za pienidze
przedstawicieli gincych gatunkw? Ile dostae za kikimore? Pewnie nic,
inaczej nie przyszedby tutaj. I pomyle, e s ludzie nie wierzcy
w przeznaczenie. Chyba e wiedziae o mnie. Wiedziae?
Nie wiedziaem. To ostatnie miejsce, w ktrym mogem si ciebie
spodziewa. O ile mnie pami nie myli, dawniej mieszkae w Kovirze,
w podobnej wiey.
Wiele si zmienio od tamtych czasw.
Chociaby twoje miano. Podobno jeste teraz Mistrzem Irionem.
Tak nazywa si twrca tej wiey, zmaro mu si co ze dwiecie lat temu.
Uznaem, e naley jako go uczci, zajmujc jego siedlisko. Robi tu za
rezydenta. Wikszo mieszkacw utrzymuje si z morza, a jak wiesz, moja
specjalno, poza iluzjami, to pogoda. Czasem sztorm ucisz, czasem
wywoam, czasem zachodnim wiatrem przygnam bliej brzegw awic
witlinkw i dorszy. Mona y. To znaczy doda ponuro mona byo y.
Dlaczego mona byo? Skd zmiana imienia?
60

Przeznaczenie ma wiele twarzy. Moje jest pikne z wierzchu i obrzydliwe


wewntrz. Wycigno ku mnie swoje krwawe szpony...
Nic si nie zmienie, Stregobor skrzywi si Geralt. Bredzisz, robic
przy tym mdre i znaczce miny. Nie moesz mwi normalnie?
Mog westchn czarnoksinik. Jeli ci to ma uszczliwi, to mog.
Dotarem a tutaj, kryjc si i uciekajc przed potworn istot, ktra chce mnie
zamordowa. Ucieczka nie zdaa si na nic, odnalaza mnie. Wedle wszelkiego
prawdopodobiestwa sprbuje mnie zabi jutro, najdalej pojutrze.
Aha rzek beznamitnie wiedmin. Teraz rozumiem.
Jak mi si zdaje, groca mi mier nie robi na tobie wikszego wraenia?
Stregobor powiedzia Geralt. Taki jest wiat. Wiele si widzi
podrujc. Dwch chopw zabija si o miedz porodku pola, ktre jutro
stratuj konie druyn dwch komesw chccych si nawzajem wymordowa.
Wzdu drg na drzewach dyndaj wisielcy, w lasach zbjcy podrzynaj garda
kupcom. W miastach co krok potykasz si o trupy w rynsztokach. W paacach
dgaj si sztyletami, a na ucztach co i rusz kto wali si pod st, siny od
trucizny. Przyzwyczaiem si. Dlaczego wic ma robi na mnie wraenie groca
mier, i to w dodatku groca tobie?
W dodatku groca mnie powtrzy z przeksem Stregobor. A ja
miaem ci za przyjaciela. Liczyem na twoj pomoc.
Nasze ostatnie spotkanie rzek Geralt miao miejsce na dworze krla
Idiego w Kovirze. Przyszedem po zapat za zabicie amfisbeny, ktra
terroryzowaa okolice. Wwczas ty i twj konfrater Zavist na wyprzdki
nazywalicie mnie szarlatanem, bezmyln maszyn do mordowania i, jeeli
dobrze pamitam, cierwojadem. W rezultacie Idi nie do, e nie zapaci mi
ani szelga, to jeszcze da dwanacie godzin na opuszczenie Koviru, a e mia
popsut klepsydr, ledwo zdyem. A teraz, powiadasz, liczysz na moj
pomoc. Powiadasz, ciga ci potwr. Czego si boisz, Stregobor? Jeli ci
dopadnie, powiedz mu, e ty lubisz potwory, chronisz je i dbasz, by aden
wiedmin cierwojad nie zakca im spokoju. Zaiste, jeli potwr ci
wypatroszy i pore, okae si strasznym niewdzicznikiem.
Czarodziej milcza odwrciwszy gow. Geralt zamia si.
Nie nadymaj si jak aba, magiku. Mw, co ci grozi. Zobaczymy, co si da
zrobi.
Syszae o Przeklestwie Czarnego Soca?
A jake, syszaem. Tyle e pod nazwa Mania Oblakanego Eltibalda. Tak
wszake nazywa si mag, ktry rozpta hece, w wyniku ktrej zamordowano
lub uwieziono w wizach kilkadziesit dziewczt z wielkich rodw, nawet
krlewskich. Miay by jakoby optane przez demony, przeklte, skaone przez
Czarne Soce, bo tak w waszym nadtym argonie nazwalicie najzwyklejsze
w wiecie zamienie.
Eltibald, ktry wcale nie by obkany, odcyfrowa napisy na menhirach
Daukw, na pytach nagrobnych w nekropoliach Wozgorw, zbada legendy
61

i podania bobolakw. Wszystkie mwiy o zamieniu w sposb pozostawiajcy


mao wtpliwoci. Czarne Soce miao zwiastowa rychy powrt Lilit, czczonej
wci na Wschodzie pod imieniem Niya, i zagad rasy ludzkiej. Drog dla Lilit
miao utorowa szedziesit niewiast w koronach zotych, ktre krwi
wypeni doliny rzek.
Brednia powiedzia wiedmin. A w dodatku nie do rymu. Wszystkie
przyzwoite przepowiednie s do rymu. Wiadomo powszechnie, o co wwczas
szo Eltibaldowi i Radzie Czarodziejw. Wykorzystalicie majaczenia szaleca,
aby umocni wasz wadz. By rozbi sojusze, popsu koligacje, zamiesza
w dynastiach, sowem, mocniej potarga za sznurki umocowane do kukieek
w koronach. A ty mi tu prawisz o przepowiedniach, ktrych powstydziby si
dziad na jarmarku.
Mona mie zastrzeenia do teorii Eltibalda, do interpretacji przepowiedni.
Ale nie sposb podway faktu wystpienia potwornej mutacji wrd dziewczt
urodzonych krtko po zamieniu.
C sprawia, e nie mona tego podway? Syszaem co zupenie
przeciwnego.
Byem przy sekcji jednej z nich powiedzia czarodziej. Geralt, to, co
znalelimy wewntrz czaszki i rdzenia, nie dawao si jednoznacznie okreli.
Jaka czerwona gbka. Wewntrzne organy przemieszane, niektrych w ogle
brak. Wszystko pokryte ruchliwymi rzskami, sinorowymi strzpkami. Serce
o szeciu komorach. Dwie praktycznie w atrofii, ale jednak. Co ty na to?
Widziaem ludzi majcych zamiast rk orle szpony, ludzi z wilczymi kami.
Ludzi o dodatkowych stawach, dodatkowych organach i dodatkowych zmysach.
Wszystko to byy efekty waszego babrania si w magii.
Widziae rne mutacje, powiadasz unis gow czarnoksinik. A ile
z nich zatuke za pienidze, zgodnie ze swoim wiedmiskim powoaniem?
Co? Bo mona mie wilcze ky i poprzestawa na szczerzeniu ich do dziewek
w obery, a mona mie jednoczenie wilcz natur i atakowa dzieci. A tak
wanie byo w przypadku dziewczynek urodzonych po zamieniu, u ktrych
stwierdzono wrcz niepoczytaln skonno do okruciestwa, agresji,
gwatownych wybuchw gniewu, a take wybujay temperament.
U kadej baby mona stwierdzi co takiego zadrwi Geralt. Co ty mi
tu pleciesz? Pytasz, ile mutantw zabiem, dlaczego nie ciekawi ci, ile z nich
odczarowaem, wyzwoliem od kltwy? Ja, pogardzany przez was wiedmin.
A co uczynilicie wy, potni czarnoksinicy?
Zastosowano wysz magi. Nasza, jak rwnie kapaska, w rnych
wityniach. Wszystkie prby zakoczyy si mierci dziewczynek.
To wiadczy le o was, nie o dziewczynkach. A wic mamy ju pierwsze
trupy. Rozumiem, e tylko te sekcjonowano?
Nie tylko. Nie patrz tak na mnie, wiesz dobrze, e byy i dalsze trupy.
Pocztkowo postanowiono eliminowa wszystkie. Usunlimy kilka... nacie.
Wszystkie sekcjonowano. Jedn wiwisekcjonowano.
62

I wy, sukinsyny, omielacie si krytykowa wiedminw? Ech, Stregobor,


przyjdzie dzie, kiedy ludzie zmdrzej i dobior si wam do skry.
Nie sdz, eby prdko przyszed taki dzie rzek cierpko czarodziej.
Nie zapominaj, e dziaalimy wanie w obronie ludzi. Mutantki utopiyby we
krwi cae krainy.
Tak twierdzicie wy, magicy, zadarszy nosy do gry, ponad wasz nimb
nieomylnoci. Jeli ju o tym mowa, nie bdziesz chyba twierdzi, e w waszym
polowaniu na rzekome mutantki nie pomylilicie si ani razu?
Niech ci bdzie rzek Stregobor po duszej chwili milczenia. Bd
szczery, chocia nie powinienem, we wasnym interesie. Pomylilimy si, i to
wicej ni jeden raz. Ich selekcja bya nader trudna. Dlatego te zaprzestalimy
je... usuwa, zaczlimy izolowa.
Wasze synne wiee parskn wiedmin.
Nasze wiee. To by jednak kolejny bd. Nie docenialimy ich i sporo nam
ucieko. Wrd krlewiczw, zwaszcza tych modszych, co to niewiele mieli do
roboty, a jeszcze mniej do stracenia, zapanowaa jaka obkacza moda na
uwalnianie wizionych licznotek. Wikszo, na szczcie, poskrcaa karki.
O ile wiem, uwiezione w wizach szybko mary. Mwiono, e bez waszej
pomocy si nie obeszo.
Kamstwo. Rzeczywicie jednak szybko popaday w apati, odmawiay
jedzenia... Co ciekawe, krtko przed mierci zdradzay dar jasnowidzenia.
Kolejny dowd mutacji.
Co dowd, to mniej przekonywajcy. Nie masz ich wicej?
Mam. Silvena, pani na Naroku, do ktrej nigdy nie udao si nam nawet
zbliy, bo przeja wadz bardzo szybko. Teraz dziej si w tym kraju
okropne rzeczy. Fialka, crka Evermira, ucieka z wiey za pomoc sznura
uplecionego z warkoczy i obecnie terroryzuje Pnocny Velhad. Bernike
z Talgaru uwolni idiota krlewicz. Teraz olepiony siedzi w lochu, a najczciej
zauwaalnym elementem krajobrazu w Talgarze jest szubienica. S i inne
przykady.
Pewno e s rzek wiedmin. W Jamurlaku, na przykad, panuje
staruszek Abrad, ma skrofuy, nie ma ani jednego zba, urodzi si chyba ze sto
lat przed tym zamieniem, a nie unie, jeli kogo nie zakatuj w jego
przytomnoci. Wyrn wszystkich krewnych i wyludni poow kraju
w niepoczytalnych, jak to okrelie, napadach gniewu. S i lady wybujaego
temperamentu, podobno w modoci przezywano go nawet Abrad
Zadrzykiecka. Ech, Stregobor, byoby piknie, gdyby okruciestwa wadcw
mona byo wytumaczy mutacj lub kltw.
Posuchaj, Geralt...
Ani myl. Nie przekonasz mnie do swoich racji, ani tym bardziej do tego,
e Eltibald nie by zbrodniczym wariatem. Wrmy do potwora, ktry jakoby ci
zagraa. Po wstpie, jaki zrobie, bd wiadom, e historia mi si nie podoba.
Ale wysucham ci do koca.
63

Nie przeszkadzajc zoliwymi uwagami?


Tego nie mog obieca.
C Stregobor wsun donie w rkawy szaty tym duej to bdzie
trwao. A zatem, historia zacza si w Creyden, maym ksistewku na pnocy.
on Fredefalka, ksicia Creyden, bya Aridea, mdra, wyksztacona kobieta.
Miaa w rodzie wielu wybitnych adeptw kunsztu czarnoksiskiego i zapewne
w drodze dziedzictwa przeja do rzadki i potny artefakt, Zwierciado
Nehaleni. Jak wiesz, Zwierciada Nehaleni suyy gwnie prorokom
i wyroczniom, bo bezbdnie, cho zawile, przepowiadaj przyszo. Aridea
do czsto zwracaa si do Zwierciada...
Ze zwyczajowym pytaniem, jak sdz przerwa Geralt. Kto jest
najpikniejszy na wiecie? Jak wiem, wszystkie Zwierciada Nehaleni dziel si
na uprzejme i na rozbite.
Mylisz si. Aridee bardziej interesoway losy kraju. A na jej pytania
Zwierciado przepowiedziao paskudn mier jej samej i caego mnstwa ludzi
z rki bd z winy crki Fredefalka z pierwszego maestwa. Aridea postaraa
si, aby wiadomo o tym dotara do Rady, a Rada wysaa do Creyden mnie.
Nie musze dodawa, e pierworodna Fredefalka urodzia si krtko po
zamieniu. Obserwowaem ma dyskretnie krtki czas. W tym to czasie
zdya zamczy kanarka i dwa szczeniaki, a take trzonkiem grzebienia
wyupia oko suebnicy. Przeprowadziem kilka testw za pomoc zakl,
wikszo potwierdzia, e maa bya mutantem. Poszedem z tym do Aridei, bo
Fredefalk wiata poza crk nie widzia. Aridea, jak mwiem, bya niegupi
kobiet...
Jasne przerwa znowu Geralt i zapewne nie przepadaa za pasierbic.
Wolaa, by tron dziedziczyy jej wasne dzieci. Dalszego cigu si domylam. e
te nie znalaz si tam wwczas kto, kto ukrciby jej szyje. I tobie przy okazji
te.
Stregobor westchn, unis oczy ku niebu, na ktrym tcza wci mienia
si wielobarwnie i malowniczo.
Ja byem za tym, by j tylko izolowa, ale ksina zadecydowaa inaczej.
Posaa ma do lasu z wynajtym zbirem, owczym. Znalelimy go pniej
w zarolach. Nie mia na sobie spodni, nietrudno byo wic odtworzy przebieg
wypadkw. Wbia mu szpilk od broszki w mzg, przez ucho, zapewne wtedy,
gdy uwag mia zaprztnit zupenie czym innym.
Jeeli sdzisz, e mi go al mrukn Geralt to jeste w bdzie.
Urzdzilimy obaw cign Stregobor ale po maej lad zagin. Ja
za musiaem w pospiechu opuci Creyden, bo Fredefalk zacz co
podejrzewa. Dopiero po czterech latach otrzymaem wieci od Aridei.
Wytropia ma, ya w Mahakamie z siedmioma gnomami, ktrych przekonaa,
e bardziej opaca si upi kupcw na drogach ni zapyla sobie puca
w kopalni. Powszechnie nazywano j Dzierzba, bo pojmanych ywcem lubia
nabija na zaostrzone koki. Aridea kilkakrotnie wynajmowaa mordercw, ale
64

aden nie wrci. Potem za trudno byo znale chtnych, maa bya ju do
sawna. Mieczem nauczya si robi tak, e mao ktry mczyzna mg stawi
jej czoo. Wezwany, przybyem potajemnie do Creyden, po to tylko, by si
dowiedzie, e kto otru Aridee. Powszechnie uwaano, e to sam Fredefalk,
ktry upatrzy sobie modszy i jdrniejszy mezalians, ale ja sdz, e to Renfri.
Renfri?
Tak si nazywaa. Mwiem, otrua Aridee. Ksi Fredefalk krtko po tym
zgin w dziwnym wypadku na owach, a najstarszy syn Aridei przepad bez
wieci. To te musiaa by robota maej. Mwi: maej, a miaa ju wtedy
siedemnacie lat. I bya niele wyronita.
W tym czasie podj czarodziej po chwili przerwy ona i jej gnomy byy
ju postrachem caego Mahakamu. Tyle e pewnego dnia o co tam si
pokcili, nie wiem, o podzia upw czy kolejno nocy w tygodniu, do, e
pornli si noami. Sidemka gnomw nie przeya noowej rozprawy.
Przeya tylko Dzierzba. Ona jedna. Ale wwczas ja ju byem w okolicy.
Spotkalimy si oko w oko: w mig poznaa mnie i zorientowaa si co do roli,
jak odegraem wtedy w Creyden. Mwi ci, Geralt, ledwo zdyem
wypowiedzie zaklcie, a rce trzsy mi si jak nie wiem, gdy ta dzika kocica
leciaa na mnie z mieczem. Zapakowaem j w zgrabn bry krysztau
grskiego, sze okci na dziewi. Gdy zapada w letarg, wrzuciem bry do
gnomowej kopalni i zawaliem szyb.
Partacka robota skomentowa Geralt. To byo do odczarowania. Nie
moge jej spali na uel? Przecie znacie tyle sympatycznych zakl.
Nie ja. Nie moja specjalno. Ale masz racje, spartaczyem. Odnalaz j
jaki idiota krlewicz, wyda mnstwo pienidzy na kontrzaklcie, odczarowa
i tryumfalnie zawiz do domu, do jakiego zapadego krlestwa na wschodzie.
Jego ojciec, stary rozbjnik, okaza wicej rozsdku. Spuci synowi lanie,
a Dzierzb postanowi wypyta o skarby, jakie zagrabia wraz z gnomami
i przemylnie ukrya. Jego bd polega na tym, e kiedy nag rozcignito na
katowskiej awie, asystowa mu starszy syn. Jako tak wyszo, e nazajutrz
tene najstarszy syn, ju sierota i pozbawiony rodzestwa, panowa w owym
krlestwie, a Dzierzba obja urzd pierwszej faworyty.
Znaczy si, jest niebrzydka.
Kwestia gustu. Faworyt dugo nie bya, do pierwszego przewrotu
paacowego, szumnie mwic, bo tamtejszy paac bardziej przypomina obor.
Wnet okazao si, e nie zapomniaa o mnie. W Kovirze dokonaa na mnie
trzech skrytobjczych zamachw. Postanowiem nie ryzykowa i przeczeka
w Pontarze. Znalaza mnie znowu. Tym razem uciekem do Angrenu, ale i tam
mnie odnalaza. Nie wiem, jak to robi, lady zacieram dobrze. To musi by
cecha jej mutacji.
Co ci powstrzymao przed ponownym zaklciem jej w kryszta? Wyrzuty
sumienia?
65

Nie. Nie miaem takowych. Okazao si jednak, e uodpornia si na


magie.
To nie jest moliwe.
Jest. Wystarczy mie odpowiedni artefakt albo aur. Wzgldnie znowu to
moe by zwizane z jej mutacj, ktra postpuje. Uciekem z Angrenu
i ukryem si tutaj, na Lukomorzu, w Blaviken. Miaem spokj przez rok, ale
znowu mnie wytropia.
Skd wiesz? Jest ju w miasteczku?
Tak. Widziaem j w krysztale czarodziej unis rdk. Nie jest sama,
prowadzi band, to znak, e szykuje co powanego. Geralt, ja nie mam ju
dokd ucieka, nie znam miejsca, gdzie mgbym si ukry. Tak. To, e ty
przybye tutaj wanie w tym momencie, nie moe by przypadkiem. To
przeznaczenie.
Wiedmin unis brwi.
Co masz na myli?
To chyba oczywiste. Zabijesz j.
Nie jestem najemnym zbirem, Stregobor.
Zbirem nie jeste, zgoda.
Za pienidze zabijam potwory. Bestie zagraajce ludziom. Straszyda
wywoywane czarami i zaklciami takich jak ty. Nie ludzi.
Ona nie jest czowiekiem. Jest wanie potworem, mutantem, przekltym
odmiecem. Przywioze tu kikimore. Dzierzba jest gorsza od kikimory.
Kikimora zabija z godu, a Dzierzba dla przyjemnoci. Zabij j, a ja zapac ci
kad sum, jakiej zadasz. W granicach rozsdku, rozumie si.
Ju ci mwiem, historie o mutacji i przeklestwie Lilit uwaam za brednie.
Dziewczyna ma powody do porachunkw z tob, ja si do tego miesza nie
bd. Zwr si do wjta, do stray miejskiej. Jeste miejscowym
czarodziejem, chroni ci miejscowe prawo.
Naplu mi na prawo, na wjta i na jego pomoc! wybuchn Stregobor.
Nie potrzebuj obrony, chce, by j zabi! Do tej wiey nie wejdzie nikt, jestem
tu zupenie bezpieczny. Ale co mi z tego, nie mam zamiaru siedzie tu do koca
swoich dni. Dzierzba nie zrezygnuje, pki yj, wiem to. Mam siedzie w tej
wiey i czeka na mier?
One siedziay. Wiesz co, magiku? Trzeba byo zostawi polowanie na
dziewczta innym, potniejszym czarodziejom, trzeba byo przewidzie
konsekwencje.
Prosz ci, Geralt.
Nie, Stregobor.
Czarnoksinik milcza. Nieprawdziwe soce na nieprawdziwym niebie nie
przesuno si w kierunku zenitu, ale wiedmin widzia, e w Blaviken ju
zmierzcha. Poczu gd.

66

Geralt powiedzia Stregobor kiedy suchalimy Eltibalda, wielu z nas


miao wtpliwoci. Ale postanowilimy wybra mniejsze zo. Teraz ja ciebie
prosz o podobny wybr.
Zo to zo, Stregoborze rzek powanie wiedmin wstajc. Mniejsze,
wiksze, rednie, wszystko jedno, proporcje s umowne a granice zatarte. Nie
jestem witobliwym pustelnikiem, nie samo dobro czyniem w yciu. Ale jeeli
mam wybiera pomidzy jednym zem a drugim, to wol nie wybiera wcale.
Czas na mnie. Zobaczymy si jutro.
Moe powiedzia czarodziej. Jeeli zdysz.
III
W Zotym Dworze, reprezentacyjnym zajedzie miasteczka, byo ludno
i gwarno. Gocie, miejscowi i przyjezdni, zajci byli w wikszoci czynnociami
typowymi dla nacji lub profesji. Powani kupcy kcili si z krasnoludami o ceny
towarw i oprocentowanie kredytu. Mniej powani kupcy szczypali w tyki
dziewczta roznoszce piwo i kapust z grochem. Lokalni przygupkowie
udawali dobrze poinformowanych. Dziewki staray si podoba majcym
pienidze, rwnoczenie zniechcajc nie majcych. Wonice i rybacy pili tak,
jak gdyby od jutra miano wyda zakaz uprawy chmielu. eglarze piewali
piosenk sawic morskie fale, odwag kapitanw i wdziki syren, te ostatnie
malowniczo i w szczegach.
Wyt pami, Setniku rzek Caldemeyn do karczmarza, przechylajc si
przez kontuar, by by syszanym poprzez harmider. Szeciu chopa
i dziewucha, czarno odziani w skr nabijan srebrem, novigradzk moda.
Widziaem ich na rogatkach. Zatrzymali si u ciebie czy Pod Tuczykiem?
Karczmarz zmarszczy wypukle czoo, wycierajc kufel w pasiasty fartuch.
Tu, wjcie powiedzia wreszcie. Prawili, e na jarmark przyjechali,
a wszyscy przy mieczach, nawet dziewka. Czarno, jak rzeklicie, odziani.
Ano kiwn gow wjt. Gdzie oni teraz? Tu ich nie widz.
We mniejszym alkierzu. Zotem pacili.
Pjd sam powiedzia Geralt. Nie ma co robi z tego sprawy
urzdowej, przynajmniej na razie, wobec nich wszystkich. Przyprowadz j
tutaj.
Moe i dobrze. Ale uwaaj, nie chce tu awantury.
Bd uwaa.
Piosenka eglarzy, sdzc po rosncym nasyceniu plugawymi sowami,
zmierzaa do wielkiego finau. Geralt uchyli kotar zasaniajc wejcie do
alkierza, sztywn i lepk od brudu.
Przy stole w alkierzu siedziao szeciu mczyzn. Tej, ktrej si spodziewa,
nie byo wrd nich.
Czego? wrzasn ten, ktry dostrzeg go pierwszy, ysawy, z twarz
znieksztacon blizn biegnc przez lew brew, nasad nosa i prawy policzek.
Chce si widzie z Dzierzb.
67

Od stou wstay dwie jednakowe postacie o identycznych nieruchomych


twarzach, jasnych zmierzwionych wosach sigajcych ramion, w identycznych
obcisych strojach z czarnej skry lnicych od srebrnych ozdb. Jednakowymi
ruchami bliniacy podnieli z lawy jednakowe miecze.
Spokj, Vyr. Siadaj, Nimir powiedzia czowiek z blizn, opierajc okcie
na stole. Z kim, mwisz, chcesz si widzie, bracie? Kto to jest Dzierzba?
Wiesz dobrze, o kogo mi chodzi.
Co to za jeden? spyta pnagi osiek, spocony, przepasany na krzy
pasami, z kolczastymi ochraniaczami na przedramionach. Znasz go, Nohorn?
Nie znam powiedzia czowiek z blizn.
To jaki albinos zachichota szczupy ciemnowosy mczyzna siedzcy
obok Nohorna. Delikatne rysy, wielkie czarne oczy i szpiczasto zakoczone uszy
nieomylnie zdradzay pkrwi elfa. Albinos, mutant, wybryk natury. e te
takim pozwala si wchodzi do szynkw midzy porzdnych ludzi.
Ja go ju gdzie widziaem powiedzia krepy, ogorzay typ z wosami
zaplecionymi w warkocz, mierzc Geralta zym spojrzeniem zmruonych oczu.
Niewane, gdzie go widziae, Tavik powiedzia Nohorn. Suchaj no,
bracie. Civril przed chwil strasznie ci obrazi. Nie wyzwiesz go? Taki nudny
wieczr.
Nie rzek spokojnie wiedmin.
A mnie, jeli wyleje ci na eb te rybi polewk, wyzwiesz? zarechota
goy do pasa.
Spokj, Pitnastka rzek Nohorn. Powiedzia, e nie, to nie. Na razie.
No, bracie, mw, co masz do powiedzenia i wyno si. Masz okazj sam si
wynie. Nie skorzystasz, to wyniesie ci obsuga.
Tobie nie mam nic do powiedzenia. Chce si widzie z Dzierzb. Z Renfri.
Syszelicie, chopcy? Nohorn rozejrza si po kompanach. On chce si
widzie z Renfri. A w jakime to celu, bracie, mona wiedzie?
Nie mona.
Nohorn podnis gow i popatrzy na bliniakw, ci za postpili krok do
przodu, brzczc srebrnymi klamerkami wysokich butw.
Wiem powiedzia nagle ten z warkoczem. Ju wiem, gdzie go
widziaem!
Co tam mamlesz, Tavik?
Przed domem wjta. Przywiz jakiego smoka na handel, takie
skrzyowanie pajka z krokodylem. Ludzie gadali, e to wiedmin.
Co to takiego jest, wiedmin? spyta ten goy, Pitnastka. He? Civril?
Najemny czarownik powiedzia pelf. Kuglarz za gar srebrnikw.
Mwiem, wybryk natury. Obraza praw ludzkich i boskich. Takich powinno si
pali.
Nie lubimy czarownikw zazgrzyta Tavik, nie odrywajc od Geralta
zmruonych lepi. Co mi si zdaje, Civril, e bdziemy mieli w tej dziurze
68

wicej roboty, ni mylelimy. Tu ich jest wicej ni jeden, a wiadomo, e oni


trzymaj si razem.
Cignie swj do swego umiechn si zoliwie mieszaniec. e te
ziemia nosi takich jak ty. Kto was podzi, dziwolgi?
Wicej tolerancji, jeli aska rzek spokojnie Geralt. Twoja matka, jak
widz, musiaa dostatecznie czsto chodzi sama po lesie, by mia powody
zastanawia si nad wasnym pochodzeniem.
Moliwe odpowiedzia pelf, nie przestajc si umiecha. Ale ja
przynajmniej znaem moja matk. Ty jako wiedmin nie moesz tego
powiedzie o sobie.
Geralt poblad lekko i zacisn wargi. Nohorn, ktrego uwadze to nie uszo,
zamia si gromko.
No, bracie, takiej obrazy nie moesz puci pazem. To, co masz na
grzbiecie, wyglda na miecz. Wic jak? Wyjdziecie z Civrilem na dwr? Wieczr
taki nudny.
Wiedmin nie zareagowa.
Zasrany tchrz parskn Tavik.
Co on mwi o matce Civrila? cign monotonnie Nohorn, opierajc
podbrdek na splecionych doniach. Co strasznie obrzydliwego, jak
zrozumiaem. e si puszczaa, czy jako tak. Hej, Pitnastka, czy wypada
sucha, jak jaki przybda obraza matk kompana? Matka, taka jej ma, to
wito!
Pitnastka wsta ochoczo, odpi miecz, cisn na st. Wypi pier, poprawi
najeone srebrnymi wiekami ochraniacze na przedramionach, splun
i postpi krok do przodu.
Jeeli masz jakie wtpliwoci powiedzia Nohorn to Pitnastka wanie
wyzywa ci do walki na pici. Mwiem, e ci std wynios. Zrbcie miejsce.
Pitnastka zbliy si, unoszc pici. Geralt pooy do na rkojeci
miecza.
Uwaaj powiedzia. Jeszcze krok, a bdziesz szuka swojej rki na
pododze.
Nohorn i Tavik zerwali si, apic za miecze. Milczcy bliniacy dobyli swoich
jednakowymi ruchami. Pitnastka cofn si. Nie poruszy si jedynie Civril.
Co tu si wyrabia, psiakrew? Na chwile nie mona was samych zostawi?
Geralt odwrci si bardzo wolno i spojrza w oczy koloru morskiej wody.
Prawie dorwnywaa mu wzrostem. Wosy koloru somy nosia nierwno
obcite, nieco poniej uszu. Staa opierajc si jedn rk o drzwi, w obcisym
aksamitnym kaftaniku cignitym ozdobnym pasem. Jej spdnica bya
nierwna, asymetryczna z lewej strony sigaa ydki, z prawej odsaniaa
mocne udo ponad cholew wysokiego buta z osiowej skry. U lewego boku
miaa miecz, u prawego sztylet z wielkim rubinem w gowicy.
Zaniemwilicie?
To wiedmin bkn Nohorn.
69

No to co?
Chcia rozmawia z tob.
No to co?
To czarownik! zahucza Pitnastka.
Nie lubimy czarownikw warkn Tavik.
Spokojnie, chopcy powiedziaa dziewczyna. Chce ze mn
porozmawia, to nie zbrodnia. Wy bawcie si dalej. I bez awantur. Jutro jest
dzie targowy. Nie chcecie chyba, eby wasze wybryki zakciy jarmark, tak
wane wydarzenie w yciu tego miego miasteczka?
W ciszy, jaka zapada, rozleg si cichy, paskudny chichot. Civril, wci
rozwalony niedbale na lawie, mia si.
Niech ci, Renfri wykrztusi mieszaniec. Wane... wydarzenie!
Zamknij si, Civril. Natychmiast.
Civril przesta si mia. Natychmiast. Geralt nie zdziwi si. W gosie Renfri
zadwiczao co bardzo dziwnego. Co, co kojarzyo si z czerwonym
odblaskiem poaru na klingach, wyciem mordowanych, reniem koni
i zapachem krwi. Inni rwnie musieli mie podobne skojarzenia, bo blado
pokrya nawet ogorza gb Tavika.
No, biaowosy przerwaa cisz Renfri. Wyjdmy do wikszej izby,
doczmy do wjta, z ktrym tu przyszede. On pewnie take chce ze mn
rozmawia.
Caldemeyn, czekajcy przy kontuarze, na ich widok przerwa cich rozmow
z karczmarzem, wyprostowa si, splt rce na piersi.
Suchajcie, pani rzek twardo, nie tracc czasu na wymian zdawkowych
grzecznoci. Wiem od tego tu wiedmina z Rivii, co was sprowadza do
Blaviken. Podobno ywicie uraz do naszego czarodzieja.
Moe. I co z tego? spytaa cicho Renfri, rwnie niezbyt grzecznym
tonem.
A to, e do takich uraz sdy grodzkie albo kasztelaskie s. Kto uraz
u nas na Lukomorzu elazem chce mci, za zwykego zbja bywa uwaany.
A to jeszcze, e albo wczesnym rankiem wyniesiecie si z Blaviken razem ze
swoj czarn kompani, albo was wsadz do jamy, pre... Jak to si nazywa,
Geralt?
Prewencyjnie.
Wanie. Pojlicie, panienko?
Renfri signa do sakiewki przy pasie, wydobya kilkakrotnie zoony
pergamin.
Przeczytajcie to sobie, wjcie, jelicie gramotni. I wicej nie mwcie do
mnie: panienko.
Caldemeyn wzi pergamin, czyta dugo, potem bez sowa poda go
Geraltowi.
Do moich komesw, wasali i poddanych wolnych przeczyta wiedmin
na gos. Wszem i wobec oznajmiam, jako Renfri, ksiniczka creydenska,
70

w naszej pozostaje subie i mia jest nam, tegdy gniew nasz cignie na
siebie, kto by jej wstrty czyni. Audoen, krl... Wstrty pisze si inaczej. Ale
piecz wyglda na autentyczn.
Bo jest autentyczna powiedziaa Renfri, wyrywajc mu pergamin.
Postawi ja Audoen, wasz miociwy pan. Dlatego nie radz robi mi wstrtw.
Niezalenie od tego, jak si to pisze, skutek moe by dla was opakany. Nie
bdziecie mnie, moci wjcie, wsadza do jamy. Ani mwi do mnie:
panienko. adnego prawa nie naruszyam. Na razie.
Jeli je naruszysz choby na pid Caldemeyn wyglda, jakby chcia
splun wsadz ci do lochu razem z tym pergaminem. Kln si na
wszystkich bogw, panienko. Chod, Geralt.
Z tob, wiedminie Renfri dotkna ramienia Geralta jeszcze sowo.
Nie spnij si na kolacj rzuci wjt przez ramie bo Libusze bdzie
wcieka.
Nie spni si.
Geralt opar si o kontuar. Bawic si medalionem z paszcz wilka
zawieszonym na szyi, patrzy w niebiesko-zielone oczy dziewczyny.
Syszaam o tobie powiedziaa. Jeste Geralt z Rivii, biaowosy
wiedmin. Stregobor to twj przyjaciel?
Nie.
To upraszcza spraw.
Nie zanadto. Nie mam zamiaru spokojnie si przyglda.
Oczy Renfri zwziy si.
Stregobor jutro umrze rzeka cicho, odgarniajc z czoa nierwno obcite
wosy. Byoby mniejszym zem, gdyby umar tylko on.
Jeli, a waciwie zanim Stregobor umrze, umrze jeszcze kilka osb. Nie
widz innej moliwoci.
Kilka, wiedminie, to skromnie powiedziane.
eby mnie nastraszy, trzeba czego wicej ni sowa, Dzierzbo.
Nie nazywaj mnie Dzierzb. Nie lubi tego. Rzecz w tym, e ja widz inne
moliwoci. Warto by to obgada, ale c, Libusze czeka. adna chocia ta
Libusze?
To wszystko, co miae mi do powiedzenia?
Nie. Ale teraz ju id. Libusze czeka.
IV
Kto by w jego izdebce na stryszku. Geralt widzia o tym, zanim jeszcze
zbliy si do drzwi, pozna to po ledwie wyczuwalnej wibracji medalionu.
Zdmuchn kaganek, ktrym przywieca sobie na schodach. Wyj sztylet
z cholewy, wetkn go z tyu za pas. Nacisn klamk. W izbie byo ciemno. Nie
dla wiedmina.
Przekroczy prg rozmylnie wolno, ospale, powoli zamkn za sob drzwi.
W nastpnej sekundzie skoczy z potnego odbicia dugim szczupakiem, zwali
71

si na czowieka siedzcego na jego ku, przygnit go do pocieli, lewe


przedrami wrazi mu pod brod, sign po sztylet. Nie wydoby go. Co byo
nie tak.
Pocztek cakiem niezy odezwaa si stumionym gosem, lec pod nim
bez ruchu. Liczyam si z tym, ale nie sdziam, e tak prdko bdziemy
oboje w ku. Zabierz rk z mojego garda, jeli aska.
To ty.
To ja. Suchaj, s dwie moliwoci. Pierwsza: zejdziesz ze mnie
i porozmawiamy. Druga: zostaniemy w tej pozycji, ale chciaabym zdj
przynajmniej buty.
Wiedmin wybra pierwsz moliwo. Dziewczyna westchna, wstaa,
poprawia wosy i spdnice.
Zapal wiec powiedziaa. Ja nie widz po ciemku jak ty, a lubi
widzie swojego rozmwce.
Podesza do stou, wysoka, szczupa, zwinna, usiada, wycigajc przed
siebie nogi w wysokich butach. Nie miaa adnej widocznej broni.
Masz tu co do picia?
Nie.
W takim razie dobrze, e przyniosam zamiaa si, stawiajc na stole
podrny bukaczek i dwa skrzane kubki.
Jest prawie pnoc rzek Geralt zimno. Moe przejdziemy do rzeczy?
Zaraz. Masz, pij. Twoje zdrowie, Geralt.
Nawzajem, Dzierzbo.
Nazywam si Renfri, psiakrew poderwaa gow. Pozwalam ci pomija
ksicy tytu, ale przesta nazywa mnie Dzierzb!
Ciszej, obudzisz cay dom. Czy dowiem si nareszcie, w jakim celu
wkrada si tu przez okno?
Jaki ty niedomylny, wiedminie. Chce ocali Blaviken przed rzezi. eby
to z tob omwi, aziam po dachach jak kocica w marcu. Doce to.
Doceniam powiedzia Geralt. Tyle e nie wiem, co moe da taka
rozmowa. Sytuacja jest jasna. Stregobor siedzi w czarodziejskiej wiey, eby
go dosta, musiaby go tam oblega. Jeeli to zrobisz, nie pomoe ci twj list
elazny. Audoen nie bdzie ci chroni, jeli otwarcie zamiesz prawo. Wjt,
stra, cae Blaviken wystpi przeciwko tobie.
Cae Blaviken, jeli wystpi przeciwko mnie, to bdzie strasznie aowa
Renfri umiechna si, ukazujc drapiene biae zby. Przyjrzae si moim
chopcom? Zarczam ci, znaj si na swoim rzemiole. Czy wyobraasz sobie,
co si stanie, jeli dojdzie do walki midzy nimi a tymi ciokami ze stray,
ktrzy co krok potykaj si o wasne halabardy?
A czy ty, Renfri, wyobraasz sobie, e ja bd sta i przyglda si
spokojnie takiej walce? Jak widzisz, mieszkam u wjta. W potrzebie wypadnie
mi stan u jego boku.
72

I nie wtpi Renfri spowaniaa e staniesz. Tyle e pewnie sam, bo


reszta pochowa si po piwnicach. Nie ma na wiecie wojownika, ktry daby
rad sidemce z mieczami. Tego aden czowiek nie dokona. Ale, biaowosy,
przestamy straszy si nawzajem. Mwiem: rzezi i rozlewowi krwi mona
zapobiec. Konkretnie, s dwie osoby, ktre mog temu zapobiec.
Zamieniam si w such.
Jedna powiedziaa Renfri to sam Stregobor. Dobrowolnie wyjdzie ze
swojej wiey, ja zabior go gdzie na pustkowie, a Blaviken znw pogry si
w bogiej apatii i rycho zapomni o caej sprawie.
Stregobor moe i sprawia wraenie pomylonego, ale nie do tego stopnia.
Kto wie, wiedminie, kto wie. Istniej argumenty, ktrych nie mona
odeprze, istniej propozycje nie do odrzucenia. Do takich naley, na przykad,
tridamskie ultimatum. Postawie czarownikowi tridamskie ultimatum.
Na czym takie ultimatum polega?
Moja sodka tajemnica.
Niech ci bdzie. Wtpi jednak w jego skuteczno. Stregoborowi, kiedy
mwi o tobie, dzwoni zby. Ultimatum, ktre skonioby go do dobrowolnego
oddania si w twoje liczne rczki, musiaoby by naprawd nieliche. Przejdmy
wic raczej do drugiej osoby mogcej zapobiec rzezi w Blaviken. Sprbuje
zgadn, kto to taki.
Ciekawam twej przenikliwoci, biaowosy.
To ty, Renfri. Ty sama. Wykaesz icie ksic, co ja mwi, krlewska
wielkoduszno i poniechasz zemsty. Zgadem?
Renfri odrzucia gow w ty i zamiaa si gromko, w por zakrywajc usta
doni. Potem spowaniaa, utkwia w wiedminie byszczce oczy.
Geralt powiedziaa ja byam ksiniczk, ale w Creyden. Miaam
wszystko, o czym tylko zamarzyam, nawet prosi nie potrzebowaam. Sub
na kade zawoanie, sukienki, buciki. Majtki z batystu. Klejnoty i byskotki,
buanego kucyka, zote rybki w basenie. Lalki i dom dla nich, wikszy od tej
twojej izby tutaj. I tak byo a do dnia, w ktrym twj Stregobor i ta kurwa
Aridea rozkazali owczemu zabra mnie do lasu, zarzn i przynie sobie serce
i wtrob. Piknie, nieprawda?
Nie, raczej obrzydliwie. Cieszy mnie, e wwczas poradzia sobie
z owczym, Renfri.
Gwno tam, poradziam. Zlitowa si i puci mnie. Ale przedtem zgwaci,
sukinsyn, obrabowa z kolczykw i zotego diademiku.
Geralt spojrza jej prosto w oczy, bawic si medalionem. Nie spucia
wzroku.
I to by koniec ksiniczki cigna. Sukienka podara si, batyst
bezpowrotnie utraci biel. A potem by brud, gd, smrd, kije i kopniaki.
Oddawanie si byle ajzie za misk zupy lub dach nad gow. Czy wiesz, jakie
ja miaam wosy? Jak jedwab, a sigay mi dobry okie poniej tyka. Kiedy
73

zapaam wszy, obcito mi je noycami do strzyenia owiec, przy samej skrze.


Nigdy ju nie odrosy mi porzdnie.
Zamilka na chwile, odgarna z czoa nierwne kosmyki.
Kradam, by nie zdechn z godu podja. Zabijaam, by mnie nie
zabito. Siedziaam w lochach mierdzcych uryn, nie wiedzc, czy mnie
nazajutrz powiesz, czy tylko wychoszcz i wypdz. A przez cay ten czas
moja macocha i twj czarownik deptali mi po pietach, nasyali mordercw,
prbowali otru. Rzucali uroki. Okaza wielkoduszno? Wybaczy mu po
krlewsku? Ja mu po krlewsku urw gow, a moe przedtem obie nogi, to si
zobaczy.
Aridea i Stregobor prbowali ci otru?
Owszem. Jabkiem zaprawionym wycigiem z pokrzyku. Uratowa mnie
pewien gnom. Da mi emetyk, po ktrym mylaam, e wywrc si na nic jak
poczocha. Ale przeyam.
To by jeden z siedmiu gnomw?
Renfri, ktra wanie nalewaa, zamara z bukaczkiem nad kubkiem.
Oho rzeka. Sporo o mnie wiesz. A co? Masz co przeciw gnomom?
Albo innym humanoidom? Jeeli chodzi o ciso, byli dla mnie lepsi od
wikszoci ludzi. Ale to ci nie powinno obchodzi. Mwiem, Stregobor i Aridea
szczuli mnie jak dzikie zwierze, dopki mogli. Pniej przestali mc, ja sama
staam si myliwym. Aridea wycigna kopyta we wasnym ku, miaa
szczcie, e jej wczeniej nie dopadam, miaam dla niej uoony specjalny
program. A teraz mam dla czarownika. Geralt, wedug ciebie, zasuy na
mier? Powiedz.
Nie jestem sdzi. Jestem wiedminem.
Wanie. Mwiem, e s dwie osoby mogce zapobiec rozlewowi krwi
w Blaviken. Drug jeste ty. Ciebie czarownik wpuci do wiey, a wtedy go
zabijesz.
Renfri powiedzia spokojnie Geralt. Czy po drodze do mojej izdebki nie
spada przypadkiem z dachu na gow?
Jeste wiedminem czy nie, psiakrew? Mwi, e zabie kikimore,
przywioze j na osioku do wyceny. Stregobor jest gorszy ni kikimora, ktra
jest bezrozumnym bydlciem i zabija, bo taka j bogowie stworzyli. Stregobor
to okrutnik, maniak, potwr. Przywie mi go na osioku, a ja nie poauje zota.
Nie jestem najemnym zbirem, Dzierzbo.
Nie jeste zgodzia si z umiechem. Odchylia si na oparcie zydla
i skrzyowaa nogi na stole, nie czynic najmniejszego wysiku, by przykry uda
spdnica. Jeste wiedmin, obroca ludzi, ktrych chronisz od Za. A w tym
przypadku Zo to elazo i ogie, ktre zaczn tu hula, gdy staniemy przeciw
sobie. Nie wydaje ci si, e proponuje mniejsze zo, najlepsze rozwizanie?
Nawet dla tego sukinsyna Stregobora. Moesz go zabi miosiernie, jednym
pchniciem, znienacka. Umrze, nie wiedzc, e umiera. A ja mu tego nie
gwarantuje. Wrcz przeciwnie.
74

Geralt milcza. Renfri przecigna si unoszc rce do gry.


Rozumiem twoje wahanie powiedziaa. Ale odpowiedz musze zna
natychmiast.
Czy wiesz, dlaczego Stregobor i ksina chcieli ci zabi, wtedy
w Creyden, i pniej?
Renfri wyprostowaa si gwatownie, zdja nogi ze stou.
To chyba oczywiste wybuchna. Chcieli pozby si pierworodnej crki
Fredefalka, bo byam dziedziczka tronu. Dzieci Aridei byy z morganatycznego
zwizku i nie miay adnych praw do...
Renfri, nie o tym mwi.
Dziewczyna opucia gow, ale tylko na moment. Oczy jej rozbysy.
No, wic dobrze. Mam by jakoby przeklta. Skaona w onie matki. Mam
by...
Dokocz.
Potworem.
A jeste?
Przez moment, bardzo krtki, wygldaa na bezbronn i zaaman. I bardzo
smutn.
Nie wiem, Geralt szepna, po czym rysy stwardniay jej znowu. Bo
i skd mam, psiakrew, wiedzie? Jak si skalecz w palec, krwawi. Krwawi
te co miesic. Jak si obere, boli mnie brzuch, a jak opije, gowa. Jak jestem
wesoa, to piewam, a jak smutna, kln. Jak kogo nienawidz, to zabijam,
a jak... Ach, psiakrew, do tego. Twoja odpowiedz wiedminie.
Moja odpowiedz brzmi: Nie.
Pamitasz, co mwiam? spytaa po chwili milczenia. S propozycje,
ktrych nie mona odrzuci, skutki bywaj straszne. Powanie ci ostrzegam,
moja wanie do takich naleaa. Zastanw si dobrze.
Zastanowiem si dobrze. I potraktuj mnie powanie, bo ja rwnie
powanie ci ostrzegam.
Renfri milczaa przez czas jaki, bawic si sznurem pere trzykrotnie
okrconym wok ksztatnej szyi, figlarnie wpadajcym pomidzy dwie zgrabne
pkule widoczne w rozciciu kaftanika.
Geralt powiedziaa. Czy Stregobor prosi ci, aby mnie zabi?
Tak. Uwaa, e to bdzie mniejszym zem.
Czy mog przyj, e mu odmwie tak jak mnie?
Moesz.
Dlaczego?
Bo nie wierz w mniejsze zo.
Renfri umiechna si lekko, po czym usta skrzywi jej grymas, bardzo
nieadny w tym wietle wiecy.
Nie wierzysz, powiadasz. Widzisz, masz racje, ale tylko czciowo. Istnieje
tylko Zo i Wiksze Zo, a za nimi oboma, w cieniu, stoi Bardzo Wielkie Zo.
Bardzo Wielkie Zo, Geralt, to takie, ktrego nawet wyobrazi sobie nie moesz,
75

choby myla, e nic ju nie moe ci zaskoczy. I widzisz, Geralt, niekiedy


bywa tak, e Bardzo Wielkie Zo chwyci ci za gardo i powie: Wybieraj,
bratku, albo ja, albo tamto, troch mniejsze.
Czy mog wiedzie, do czego zmierzasz?
Do niczego. Wypiam troch i filozofuje, szukam prawd oglnych. Wanie
jedn znalazam: mniejsze zo istnieje, ale my nie moemy wybiera go sami.
To Bardzo Wielkie Zo potrafi nas do takiego wyboru zmusi. Czy tego chcemy,
czy nie.
Najwyraniej ja wypiem za mao wiedmin umiechn si cierpko.
A pnoc, jak to pnoc, mina tymczasem. Przejdmy do konkretw. Nie
zabijesz Stregobora w Blaviken, nie pozwol ci na to. Nie pozwol, by doszo tu
do walki i rzezi. Po raz drugi proponuj: zaniechaj zemsty. Zrezygnuj z zabicia
go. W ten sposb udowodnisz jemu, i nie tylko jemu, e nie jeste nieludzkim,
krwioerczym potworem, mutantem i odmiecem. Udowodnisz mu, e si
myli. e wyrzdzi ci wielk krzywd swoj pomyk.
Renfri przez chwile patrzya na medalion wiedmina krccy si na
acuszku obracanym w palcach.
A jeli ci powiem, wiedminie, e nie potrafi wybacza ani rezygnowa
z zemsty, bdzie to rwnoznaczne z przyznaniem mu, i nie tylko jemu, racji,
prawda? Udowodni tym samym, e jednak jestem potworem, nieludzkim
demonem przekltym przez bogw? Posuchaj, wiedminie. Na samym
pocztku mojej tuaczki przygarn mnie pewien wolny kmie. Spodobaam mu
si. Poniewa on jednak wcale mi si nie podoba, a wrcz przeciwnie, za
kadym razem, kiedy chcia mnie mie, pra mnie tak, e rano ledwo zwlekaam
si z barogu. Ktrego razu wstaam, gdy byo jeszcze ciemno, i poderznam
kmieciowi gardo. Kos. Nie miaam wtedy jeszcze takiej wprawy jak dzisiaj
i n wyda mi si za may. I widzisz, Geralt, suchajc, jak kmie gulgocze
i krztusi si, patrzc, jak wierzga nogami, poczuam, e lady jego kija i pici
nie bol ju nic a nic, i e jest mi dobrze, tak dobrze, e a... Odeszam rano
pogwizdujc, zdrowa, wesoa i szczliwa. I pniej za kadym razem byo tak
samo. Gdyby byo inaczej, kt by traci czas na zemst?
Renfri powiedzia Geralt. Niezalenie od twoich racji i motyww, nie
odjedziesz std pogwizdujc i nie bdzie ci tak dobrze, e a. Nie odjedziesz
wesoa i szczliwa, ale odjedziesz ywa. Jutro wczenie rano, tak jak nakaza
wjt. Ju ci to mwiem, ale powtrz. Nie zabijesz Stregobora w Blaviken.
Oczy Renfri byszczay w wietle wiecy, byszczay pery w wyciciu
kaftanika, byszcza medalion z paszcz wilka, wirujc na srebrnym acuszku.
al mi ciebie powiedziaa nagle dziewczyna wolno, wpatrzona
w migoczcy krek srebra. Twierdzisz, e nie istnieje mniejsze zo. Stoisz na
placu, na bruku zalanym krwi, sam, taki bardzo samotny, bo nie umiae
dokona wyboru. Nie umiae, ale dokonae. Nigdy nie bdziesz widzia, nigdy
nie bdziesz mia pewnoci, nigdy, syszysz... A twoj zapat kamie, ze
sowo. al mi ciebie.
76

A ty? spyta wiedmin cicho, prawie szeptem.


Ja te nie umiem wybiera.
Kim jeste?
Jestem tym, czym jestem.
Gdzie jeste?
Zimno... mi...
Renfri! Geralt cisn medalion w doni.
Poderwaa gow jak zbudzona ze snu, mrugna kilkakrotnie, zdziwiona.
Przez moment, bardzo krtki, wygldaa na przestraszon.
Wygrae powiedziaa nagle ostro. Wygrae, wiedminie. Jutro
rankiem wyjedam z Blaviken i nigdy nie wrc do tego parszywego
miasteczka. Nigdy. Nalej, jeli jeszcze co zostao we flaszce.
Zwyky drwicy, figlarny umieszek wrci na jej wargi, gdy odstawiaa pusty
kubek na st.
Geralt?
Jestem.
Ten cholerny dach jest stromy. Wolaabym wyj o wicie. Po ciemku mog
spa i potuc si. Jestem ksiniczk, mam delikatne ciao, wyczuwam ziarnko
grochu przez siennik. O ile nie jest porzdnie wypchany som, rzecz jasna. Co
ty na to?
Renfri Geralt umiechn si mimo woli. Czy to, co mwisz, przystoi
ksiniczce?
Co ty, psiakrew, moesz wiedzie o ksiniczkach? Ja byam ksiniczk
i wiem, e caa przyjemno bycia takow to mono robienia, co si chce.
Mam ci powiedzie wprost, czego mi si chce, czy sam si domylisz?
Geralt, wci umiechnity, nie odpowiedzia.
Nie chce nawet dopuci do siebie myli, e ci si nie podobam skrzywia
si dziewczyna. Wole zaoy, e masz stracha, by nie spotka ci los wolnego
kmiecia. Ech, biaowosy. Nie mam przy sobie niczego ostrego. Zreszt sprawd
sam.
Pooya mu nogi na kolanach.
cignij mi buty. Cholewa to najlepsze miejsce do ukrycia noa.
Bosa, wstaa, szarpna klamr pasa.
Tutaj rwnie niczego nie ukrywam. Ani tutaj, jak widzisz. Zga te
cholern wiece.
Na zewntrz w ciemnociach dar si kot.
Renfri?
Co?
To batyst?
Pewnie e tak, psiakrew. Jestem ksiniczk czy nie?

77

V
Tata nudzia monotonnie Marilka. Kiedy pjdziemy na jarmark? Na
jarmark, tata!
Cicho, Marilka burkn Caldemeyn, wycierajc talerz chlebem. Wic jak
mwisz, Geralt? Wynosz si z miasteczka?
Tak.
No, nie mylaem, e tak gadko pjdzie. Z tym pergaminem
opiecztowanym przez Audeona trzymali mnie za gardo. Robiem dobr min,
ale po prawdzie to guzik mgbym im uczyni.
Nawet jeli otwarcie zamaliby prawo? Wszczli gwat, bijatyk?
Nawet. Audoen, Geralt, to bardzo draliwy krl, posya na szafot za byle
co. Ja mam on, crk, dobrze mi na moim urzdzie, nie musze si gowi,
skd jutro wytrzasn omast do kaszy. Jednym sowem, dobrze si stao, e
wyjedaj. A jak to si waciwie stao?
Tata, ja chce na jarmark!
Libusze! We std Marilke! Tak, Geralt, nie sdziem. Wypytywaem
Setnika, karczmarza ze Zotego Dworu, o te novigradzk kompanie. To
nielicha zgraja. Niektrych rozpoznano.
Aha?
Ten ze szram na gbie to Nohorn, dawniej przyboczny Abergarda, z tak
zwanej wolnej kompanii angrenskiej. Syszae o wolnej kompanii? Jasne, kto
nie sysza. Ten byk, ktrego woaj Pitnastka, rwnie. Nawet jeli nie, to nie
myl, by jego przezwisko wzio si od pitnastu dobrych uczynkw, jakie
w yciu zrobi. Ten czarniawy pelf to Civril, zbj i zawodowy morderca.
Podobno mia co wsplnego z masakra w Tridam.
Gdzie?
W Tridam. Nie syszae? Gono byo o tym trzy... Tak trzy lata temu, bo
Marilka miaa dwa latka. Baron z Tridam trzyma w lochu jakich zbjcw. Ich
kamraci, wrd nich podobno ten mieszaniec Civril, opanowali prom na rzece
peen pielgrzymw, byo to w czasie wita Nis. Posali do barona zadanie
uwolnienia tamtych. Baron, ma si rozumie, odmwi, a wtedy oni zaczli
mordowa ptnikw, po kolei, jednego po drugim. Zanim baron zmik i zwolni
tamtych z lochu, spucili z prdem ponad dziesiciu. Baronowi grozio potem
wygnanie albo nawet i topr, jedni mieli mu za ze, e uleg, dopiero gdy a tylu
zabito, inni wszczli rwetes, e bardzo wielkie zo uczyni, e pre... precedens
to by albo jak, e trzeba byo tamtych wystrzela z kusz razem z zakadnikami
albo szturmem bra na odziach, nie popuci ni na palec. Baron na sdzie
prawi, e mniejsze zo wybra, bo na promie byo wicej jak wier setki ludzi,
baby, dzieciaki.
Tridamskie ultimatum szepn wiedmin. Renfri...
Co?
Caldemeyn, jarmark.
Co?
78

Nie rozumiesz, Caldemeyn? Oszukaa mnie. Nie wyjad. Zmusz


Stregobora do wyjcia z wiey, tak jak zmusili barona z Tridam. Albo mnie
zmusz do... Nie rozumiesz? Zaczn mordowa ludzi na jarmarku. Wasz rynek,
w tych murach, to prawdziwa puapka!
Na wszystkich bogw, Geralt! Siadaj! Dokd, Geralt?
Marilka, przeraona krzykiem, zachlipaa wtulona w kt kuchni.
Mwiem ci! krzykna Libusze, wycigajc rk w kierunku wiedmina.
Mwiem! Samo zo przez niego!
Cicho, babo! Geralt! Siadaj!
Trzeba ich powstrzyma. Zaraz, zanim ludzie wejd na rynek. Zwoaj
stranikw. Gdy bd wychodzili z zajazdu, za by ich i w yka.
Geralt, bd rozsdny. Tak nie wolno, nie moemy ich ruszy, jeli niczego
nie przeskrobali. Bd si broni, poleje si krew. To zawodowcy, wyrn mi
ludzi. Jeli dojdzie do Audeona, zapac gow. Dobrze, zbior stra, pjd na
targ, tam bd mia na nich oko...
To nic nie da, Caldemeyn. Jeli tum wejdzie ju na plac, nie zapobiegniesz
panice i rzezi. Ich trzeba unieszkodliwi zaraz, pki rynek jest pusty.
To bdzie bezprawie. Nie mog na to zezwoli. Z tym pelfem i Tridam to
moe by plotka. Moesz si myli, i co wtedy? Audoen pasy ze mnie bdzie
dar.
Trzeba wybra mniejsze zo!
Geralt! Zabraniam ci! Jako wjt, zabraniam! Zostaw miecz! Stj!
Marilka krzyczaa zakrywszy buzie rczkami.
VI
Civril, przysaniajc oczy doni, popatrzy na soce wychodzce zza drzew.
Na rynku zaczynao si oywia, turkotay wozy i wzki, pierwsi przekupnie ju
zapeniali stragany towarem. Stuka motek, pia kogut, gono wrzeszczay
mewy.
Pikny dzie si zapowiada rzek Pitnastka w zadumie. Civril popatrzy
na niego koso, ale nic nie powiedzia.
Konie jak, Tavik? spyta Nohorn, nacigajc rkawice.
Gotowe, osiodane. Civril, wci ich mao na tym rynku.
Bdzie wicej.
Wypadaoby co zje.
Pniej.
Akurat. Bdziesz mia pniej czas. I ochot.
Patrzcie rzek nagle Pitnastka.
Wiedmin nadchodzi od strony gwnej uliczki, wchodzi midzy stragany,
zmierza prosto na nich.
Aha powiedzia Civril. Renfri miaa racje. Daj mi kusze, Nohorn.
Zgarbi si, napi ciciw, przydeptujc stop strzemiczko. Starannie
uoy bet w rowku. Wiedmin szed. Civril unis kusze.
79

Ani kroku dalej, wiedminie!


Geralt zatrzyma si. Okoo czterdziestu krokw dzielio go od grupy.
Gdzie jest Renfri?
Mieszaniec wykrzywi swoj adn twarz.
Pod wie, skada czarownikowi pewn propozycje. Wiedziaa, e tu
przyjdziesz. Polecia mi przekaza ci dwie rzeczy.
Mw.
Pierwsza rzecz to posanie, ktre brzmi: Jestem tym, czym jestem.
Wybieraj. Albo ja, albo tamto drugie, mniejsze. Masz jakoby wiedzie, o co
chodzi.
Wiedmin kiwn gow, potem unis rk, chwytajc rkoje miecza
sterczc nad prawym barkiem. Klinga bysna, opisujc uk nad jego gow.
Wolnym krokiem ruszy w kierunku grupy.
Civril zamia si paskudnie, zowrogo.
Wic jednak. Ona i to przewidziaa, wiedminie. A zatem zaraz otrzymasz
drug rzecz, ktr polecia ci przekaza. Prosto midzy oczy.
Wiedmin szed. Pelf unis kusze do policzka. Zrobio si bardzo cicho.
Szczekna ciciwa. Wiedmin machn mieczem, rozleg si przecigy jk
uderzonego metalu, bet wylecia w gr koziokujc, sucho trzasn o dach,
zadudni w rynnie. Wiedmin szed.
Odbi... stkn Pitnastka. Odbi w locie...
W kup skomenderowa Civril. Sykny miecze dobywane z pochew,
grupa zwara si ramie do ramienia, najeya ostrzami.
Wiedmin przyspieszy kroku, jego chd, zadziwiajco pynny i mikki,
przeszed w bieg nie na wprost, na kolczasta od mieczw grup, ale w bok,
okrajc j po zacieniajcej si spirali.
Tavik nie wytrzyma, rzuci si na spotkanie, skracajc dystans. Za nim
skoczyli bliniacy.
Nie rozbiega si! wrzasn Civril krcc gow, tracc wiedmina z pola
widzenia. Zakl, odskoczy w bok widzc, e grupa rozpada si zupenie, krci
midzy stragany w szaleczym korowodzie.
Tavik by pierwszy. Jeszcze przed chwil ciga wiedmina, teraz nagle
dostrzeg, e ten mija go z lewej strony, biegnc w przeciwnym kierunku.
Zadrobi nogami, by wyhamowa, ale wiedmin przemkn obok, nim zdy
unie miecz. Tavik poczu silne uderzenie tu ponad biodrem. Odkrci si
i stwierdzi, e pada. Ju na kolanach, zdziwiony spojrza na swoje biodro
i zacz krzycze.
Bliniacy jednoczenie atakujc pdzcy na nich czarny, rozmazany ksztat,
wpadli na siebie, zderzyli si barkami, na moment tracc rytm. Wystarczyo.
Vyr, city przez ca szeroko piersi, zgi si wp, z opuszczon gow zrobi
jeszcze par krokw i run na stragan z warzywami. Nimir dosta w skro,
zawirowa w miejscu i pad do rynsztoka, ciko, bezwadnie.
80

Na rynku zakotowao si od uciekajcych przekupniw, zahurkotay


przewracane stragany, wzbi si kurz i krzyk. Tavik jeszcze raz sprbowa
unie si na rozedrganych rkach, upad.
Z lewej, Pitnastka! rykn Nohorn, biegnc pkolem, by zaj
wiedmina z tyu.
Pitnastka obrci si szybko. Nie do szybko. Dosta raz, przez brzuch,
wytrzyma, zoy si do ciosu, wtedy dosta drugi raz, w bok szyi, tu pod
ucho. Wyprony, postpi cztery rozkoysane kroki i zwali si na wzek peen
ryb. Wzek potoczy si. Pitnastka zsun si na bruk srebrzcy si od usek.
Civril i Nohorn uderzyli jednoczenie z dwch stron, elf zamaszystym
cieciem z wysoka, Nohorn z przyklku, nisko, pasko. Oba ciosy zostay
sparowane, dwa metaliczne szczknicia zlay si w jedno. Civril odskoczy,
potkn si, utrzyma na nogach, chwytajc si drewnianej konstrukcji
straganu. Nohorn rzuci si i zasoni go trzymanym pionowo mieczem. Odbi
cios, tak silny, e rzucio go w ty, musia przyklkn. Podrywajc si, zoy
parad, za wolno. Dosta ciecie przez twarz, symetryczne do starej blizny.
Civril odbi si plecami od straganu, przeskoczy padajcego Nohorna,
zaatakowa z pobrotu, oburcz, nie trafi, momentalnie odskoczy. Nie poczu
uderzenia, nogi ugiy si pod nim, dopiero gdy po odruchowej paradzie
usiowa przej od finty do kolejnego ataku. Miecz wypad mu z rki przecitej
po wewntrznej stronie, powyej okcia. Upad na klczki, potrzsn gow,
chcia wsta, nie zdoa. Opuci gow na kolana, tak zamar w czerwonej
kauy, wrd porozrzucanej kapusty, obwarzankw i ryb.
Na rynek wesza Renfri.
Nadchodzia wolno mikkim, kocim krokiem, wymijajc wzki i stragany.
Tum, ktry w uliczkach i pod cianami domw bucza jak rj szerszeni, cich.
Geralt sta nieruchomo, z mieczem w opuszczonej rce. Dziewczyna zbliya si
na dziesi krokw, zatrzymaa. Zobaczy, e pod kaftanikiem ma kolczug,
krtk, ledwo zakrywajc biodra.
Dokonae wyboru stwierdzia. Jeste pewien, e waciwego?
Nie bdzie tu drugiego Tridam rzek Geralt z wysikiem.
Nie byoby. Stregobor wymia mnie. Powiedzia, e mog wymordowa
cae Blaviken i dorzuci kilka okolicznych wsi, a on i tak nie wyjdzie z wiey.
I nikogo, wliczajc w to ciebie, tam nie wpuci. Co tak patrzysz? Tak,
oszukaam ci. Cae ycie oszukiwaam, gdy byo trzeba, dlaczego miaam robi
wyjtek dla ciebie?
Odejd std, Renfri.
Zamiaa si.
Nie, Geralt wydobya miecz, szybko i zwinnie.
Renfri.
Nie, Geralt. Ty dokonae wyboru. Kolej na mnie.
Jednym ostrym ruchem zerwaa spdnice z bioder, zakrcia ni
w powietrzu, owijajc materia dookoa lewego przedramienia. Geralt cofn
81

si, unis do, skadajc palce w Znak. Renfri zamiaa si znowu, krtko,
chrapliwie.
Nic z tego, biaowosy. To si mnie nie ima. Tylko miecz.
Renfri powtrzy. Odejd. Jeli skrzyujemy ostrza, ja... ju nie bd...
mg...
Wiem powiedziaa. Ale ja... Ja te nie mog inaczej. Po prostu nie
mog. Jestemy tym, czym jestemy. Ty i ja.
Ruszya na niego lekkim, rozkoysanym krokiem. W prawej rce,
wyprostowanej, wycignitej w bok, poyskiwa miecz, lewa wloka spdnice po
ziemi. Geralt cofn si o dwa kroki.
Skoczya, machna lew rk, spdnica furkna w powietrzu, w lad za ni,
przysoniony, bysn miecz w oszczdnym, krtkim cieciu. Geralt odskoczy,
tkanina nawet go nie musna, a klinga Renfri zelizna si po ukonej
paradzie. Zripostowa odruchowo rodkiem brzeszczotu, zwiza obie klingi
krtkim mycem, prbujc wytrci jej bro. To by bd. Odbia jego ostrze
i od razu, z ugitych kolan i rozkoysanych bioder cia, mierzc w twarz.
Ledwie zdoa sparowa to uderzenie, odskoczy przed spadajc na niego
materi spdnicy. Zawirowa w piruecie, unikajc migoccej w byskawicznych
cieciach klingi, znowu odskoczy. Wpada na niego, cisna spdnice prosto
w oczy, cia pasko, z bliska, z pobrotu. Umkn przed ciosem, obracajc si
tu przy niej. Znaa te sztuczk. Obrcia si wraz z nim i z bliska, tak e poczu
jej oddech, przejechaa mu ostrzem przez pier. Bl targn nim, ale nie
zakci rytmu. Obrci si jeszcze raz, w przeciwna stron, odbi kling lecc
ku jego skroni, zrobi szybka fint i zaatakowa. Renfri odskoczya, zoya si
do uderzenia z gry. Geralt, przyklkajc w wypadzie, byskawicznie ci j
z dou, samym kocem miecza, przez odsonite udo i pachwin.
Nie krzykna. Padajc na kolano i na bok pucia miecz, wpia obie donie
w przecite udo. Spomidzy palcw krew zattnia jasnym strumieniem na
ozdobny pas, na osiowe buty, na brudny bruk. Tum wcinity w uliczki
zafalowa i zakrzycza.
Geralt schowa miecz.
Nie odchod... jkna zwijajc si w kbek.
Nie odpowiedzia.
Zimno... mi...
Nie odpowiedzia. Renfri jkna znowu, kulc si jeszcze bardziej. Krew
wartkimi strumyczkami wypeniaa jamki midzy kamieniami.
Geralt... Obejmij mnie...
Nie odpowiedzia.
Odwrcia gow i znieruchomiaa z policzkiem na bruku. Sztylet o bardzo
wskim ostrzu, do tej pory skrywany pod ciaem, wylizn si z jej
martwiejcych palcw.
Po chwili bdcej wiecznoci wiedmin unis gow na odgos stukajcej
o bruk rdki Stregobora. Czarodziej zblia si pospiesznie, wymijajc trupy.
82

Ale jatki zasapa. Widziaem, Geralt, wszystko widziaem w krysztale...


Podszed bliej, pochyli si. W powczystej czarnej szacie, wsparty na
posochu, wyglda staro, bardzo staro.
Wierzy si nie chce pokrci gow. Dzierzba, cakiem nieywa.
Geralt nie odpowiedzia.
No, Geralt czarodziej wyprostowa si. Id po wzek. Wemiemy j do
wiey. Trzeba zrobi sekcje.
Spojrza na wiedmina, nie doczekawszy si odpowiedzi schyli si nad
ciaem.
Kto, kogo wiedmin nie zna, sign do rkojeci miecza, wydoby go
bardzo szybko.
Dotknij jej tylko, czarowniku powiedzia kto, kogo wiedmin nie zna.
Tylko jej dotknij, a twoja gowa poleci na bruk.
Co ty, Geralt, oszalae? Jeste ranny, w szoku! Sekcja to jedyny sposb,
eby stwierdzi...
Nie dotykaj jej!
Stregobor, widzc wznoszona kling, odskoczy, machn lask.
Dobrze! krzykn. Jak chcesz! Ale nigdy nie bdziesz widzia! Nigdy nie
bdziesz mia pewnoci! Nigdy, syszysz, wiedminie?
Precz.
Jak chcesz czarodziej odwrci si, uderzy posochem o bruk. Wracam
do Koviru, nie zostan ani dnia duej w tej dziurze. Chod ze mn, nie
zostawaj tu. Ci ludzie niczego nie wiedz, widzieli tylko, jak zabijasz. A ty
paskudnie zabijasz, Geralt. No, idziesz?
Geralt nie odpowiedzia, nawet nie patrzy na niego. Schowa miecz.
Stregobor wzruszy ramionami, odszed szparkim krokiem, rytmicznie
postukujc lask.
Z tumu polecia kamie, dwikn o bruk. Za nim drugi, przelatujc tu nad
ramieniem Geralta. Wiedmin, wyprostowany, unis obie donie, wykona nimi
szybki gest. Tum zaszumia, kamienie poleciay gciej, ale Znak odpycha je
na boki mijay cel chroniony niewidzialnym obym pancerzem.
Do!!! rykn Caldemeyn. Koniec z tym, psiama!
Tum zahucza jak fala przyboju, ale kamienie przestay lecie. Wiedmin sta
nieruchomo.
Wjt zbliy si do niego.
Czy to rzek wskazujc szerokim gestem na rozrzucone po placyku
nieruchome ciaa ju wszystko? Tak wyglda mniejsze zo, ktre wybrae?
Czy ju zaatwie, co uwaae za konieczne?
Tak odpowiedzia Geralt z wysikiem, nie od razu.
Twoja rana jest powana?
Nie.
W takim razie zabieraj si std.
83

Tak powiedzia wiedmin. Sta jeszcze chwile, unikajc wzroku wjta.


Potem odwrci si wolno, bardzo wolno.
Geralt.
Wiedmin obejrza si.
Nie wracaj tu nigdy powiedzia Caldemeyn. Nigdy.

84

GOS ROZSDKU 4
Porozmawiajmy, Iola.
Potrzebuj tej rozmowy. Mwi, e milczenie jest zotem. Moe. Nie wiem,
czy jest a tyle warte. W kadym razie, ma swoj cen. Trzeba za nie paci.
Tobie jest atwiej, tak, nie zaprzeczaj. Ty przecie milczysz z wyboru, ty
z milczenia uczynia ofiar dla twojej bogini. Nie wierz w Melitele, nie wierz
te w istnienie innych bogw, ale ceni twj wybr, twoj ofiar, ceni
i szanuj to, w co wierzysz. Bo twoja wiara i powicenie, cena milczenia, jak
pacisz, uczyni ci lepsz, bardziej wartociow istot. A przynajmniej mog
ci tak uczyni. A moja niewiara nie moe nic. Jest bezsilna.
Pytasz, w co w takim razie wierz?
Wierz w miecz.
Jak widzisz, nosz dwa. Kady wiedmin ma dwa miecze. Nieyczliwi
mawiaj, e ten srebrny jest na potwory, a ten z elaza na ludzi. To oczywicie
nieprawda. S potwory, ktre mona ugodzi wycznie srebrnym ostrzem, ale
istniej i takie, dla ktrych zabjcze jest elazo. Nie, Iola, nie kade elazo, ale
wycznie to, ktre pochodzi z meteorytu. Pytasz, co to meteoryt? To spadajca
gwiazda. Widziaa pewnie nieraz spadajc gwiazd, krtk, wietlist smug
na nocnym niebie. Widzc j, wypowiadaa zapewne jakie yczenie, moe by
to dla ciebie kolejny powd, by wierzy w bogw. Dla mnie meteoryt jest tylko
kawaem metalu, ktry spadajc zarywa si w ziemi. Metalu, z ktrego mona
zrobi miecz.
Moesz, oczywicie, e moesz, wzi mj miecz do rki. Widzisz, jaki jest
lekki? Nawet ty unosisz go bez trudu. Nie! Nie dotykaj ostrza, skaleczysz si.
Jest ostrzejsze ni brzytwa. Musi takie by.
O tak, wicz czsto. W kadej wolnej chwili. Nie wolno mi wyj z wprawy.
Tutaj, w najdalszy zaktek witynnego parku, te przyszedem, by si
rozrusza, by wypali z mini to paskudne, wredne drtwienie, ktre mnie
opada, to krce we mnie zimno. A ty mnie tu odnalaza. Zabawne, przez
kilka dni to ja prbowaem odnale ciebie. Rozgldaem si za tob.
Chciaem...
Potrzebuj tej rozmowy, Iola. Usidmy, porozmawiajmy chwil.
Ty mnie przecie w ogle nie znasz, Iola.
Nazywam si Geralt. Geralt z... Nie. Tylko Geralt. Geralt znikd. Jestem
wiedminem.
Mj dom, to Kaer Morhen, Wiedmiskie Siedliszcze. Stamtd pochodz.
Jest... Bya taka warownia. Niewiele z niej zostao.
Kaer Morhen... Tam produkowao si takich jak ja. Ju si tego nie robi,
a w Kaer Morhen ju nikt nie mieszka. Nikt oprcz Vesemira. Pytasz, kim jest
Vesemir? Jest moim ojcem. Dlaczego spogldasz na mnie ze zdumieniem? Co
w tym dziwnego? Kady ma jakiego ojca. Moim jest Vesemir. A e nie jest
85

moim prawdziwym ojcem, c z tego? Prawdziwego nie znaem, matki te nie.


Nie wiem nawet, czy yj. I w gruncie rzeczy niewiele mnie to obchodzi.
Tak, Kaer Morhen... Przeszedem tam zwyk mutacj. Prba Traw, a potem
to co zwykle. Hormony, zioa, zakaenie wirusem. I od nowa. I jeszcze raz. Do
skutku. Podobno zniosem Zmiany nad podziw dobrze, chorowaem bardzo
krtko. Uznano mnie wic za niezwykle odpornego gwniarza i wybrano do
pewnych dalszych, bardziej skomplikowanych... eksperymentw. Z tym byo
gorzej. Znacznie gorzej. Ale, jak widzisz, przeyem. Jako jedyny z tych,
ktrych do owych eksperymentw wybrano. Od tamtego czasu mam biae
wosy. Peny zanik pigmentu. Jak to si mwi skutek uboczny. Drobiazg. Mao
przeszkadza.
Potem uczono mnie rnych rzeczy. Do dugo. A wreszcie nadszed dzie,
w ktrym opuciem Kaer Morhen i ruszyem na szlak. Miaem ju mj
medalion, o, wanie ten. Znak Szkoy Wilka. Miaem te dwa miecze:
srebrny i elazny. Oprcz mieczy niosem jeszcze z sob przekonanie, zapa,
motywacj i... wiar. Wiar w to, e jestem potrzebny i poyteczny. Bo wiat,
Iola, mia jakoby by peen potworw i bestii, a moim zadaniem byo chroni
tych, ktrym owe bestie zagraay. Gdy wyruszaem z Kaer Morhen, marzyem
o spotkaniu z moim pierwszym potworem, nie mogem doczeka si chwili, gdy
stan z nim oko w oko. I doczekaem si.
Mj pierwszy potwr, Iola, by ysy i mia wyjtkowo brzydkie, popsute zby.
Napotkaem go na gocicu, gdzie do spki z kolekami potworami,
maruderami z jakiej armii zatrzyma chopski wz i wycign z tego wozu
dziewczynk, moe trzynastoletnia, a moe nawet nie. Kolekowie trzymali
ojca dziewczynki, a ysy zdziera z niej sukienk i wrzeszcza, e nadszed czas,
by poznaa, co to takiego prawdziwy mczyzna. Podjechaem, zsiadem
i powiedziaem ysemu, e dla niego rwnie nadszed taki czas. Wydawao mi
si to szalenie dowcipne. ysy puci smarkul i rzuci si na mnie z toporem.
By bardzo powolny, ale wytrzymay. Uderzyem go dwa razy, dopiero wtedy
upad. To nie byy specjalnie czyste cicia, ale bardzo, powiedziabym,
spektakularne, takie, e kolekowie ysego uciekli, widzc, co wiedmiski
miecz moe zrobi z czowieka...
Nie nudz ci, Iola?
Potrzebuj tej rozmowy. Naprawd jej potrzebuj.
Na czym to ja stanem? Aha, na moim pierwszym szlachetnym czynie.
Widzisz, Iola, w Kaer Morhen wbito mi do gowy, bym si nie miesza do takich
zaj, bym je omija z daleka, nie bawi si w bdnego rycerza i nie wyrcza
strw prawa. Ruszyem na szlak nie po to, by si popisywa, ale by za
pienidze wykonywa zlecane mi prace. A ja wmieszaem si jak kto gupi, nie
ujechawszy nawet pidziesiciu mil od podna gr. Czy wiesz, dlaczego to
zrobiem? Chciaem, by dziewczyna zalawszy si zami wdzicznoci caowaa
mnie, swego wybawc, po rkach, a jej ojciec dzikowa mi na kolanach.
Tymczasem ojciec dziewczyny uciek razem z maruderami, a dziewczyna, na
86

ktr poleciaa wikszo krwi ysego, porzygaa si i dostaa ataku histerii,


a gdy si do niej zbliyem, , zemdlaa ze strachu. Od tamtego czasu wtrcaem
si w podobne historie ju bardzo rzadko.
Robiem swoje. Szybko nauczyem si jak. Podjedaem do opotkw wsi,
zatrzymywaem si pod palisadami osad i grodw. I czekaem. Jeli pluto,
zorzeczono i rzucano kamieniami, odjedaem. Jeli miast tego kto wychodzi
i dawa mi zlecenie, wykonywaem je.
Odwiedzaem miasta i twierdze, szukaem ordzi przybijanych do supw na
rozstajnych drogach. Szukaem wiadomoci: Wiedmin potrzebny pilnie.
A potem byo zwykle jakie uroczysko, loch, nekropolia lub ruiny, leny wwz
lub grota w grach pena koci i mierdzca padlin. I byo co, co yo tylko po
to, by zabija. Z godu, dla przyjemnoci, powodowane czyj chorobliw wol,
z innych przyczyn. Mantikora, wyvern, mglak, agnica, yrytwa, przeraa,
leszy, wampir, ghul, graveir, wilkoak, gigaskorpion, strzyga, zjadarka,
kikimora, wipper. I by taniec w ciemnociach i cicie miecza. I by strach i
wstrt w oczach tego, kto wrcza mi pniej zapat.
Bdy? A jake. Popeniaem.
Ale trzymaem si zasad. Nie, nie kodeksu. Zwykem niekiedy zasania si
kodeksem. Ludzie to lubi. Takich, ktrzy maja jakie kodeksy i kieruj si
nimi, szanuje si i powaa.
Nie ma adnego kodeksu. Nigdy nie uoono adnego wiedmiskiego
kodeksu. Ja sobie swj wymyliem. Zwyczajnie. I trzymaem si go. Zawsze...
Nie zawsze.
Bo byo tak, i wydawaoby si, e nie ma miejsca na adne wtpliwoci. e
naleaoby powiedzie sobie: A co mnie to obchodzi, to nie moja sprawa, ja
jestem wiedminem. e naleaoby posucha gosu rozsdku. Posucha
instynktu, jeeli nie tego, co dyktuje dowiadczenie. A choby i zwyky,
najzwyklejszy strach.
Powinienem by posucha gosu rozsdku, wtedy...
Nie posuchaem.
Mylaem, e wybieram mniejsze zo. Wybraem mniejsze, zo. Mniejsze zo!
Jestem Geralt z Rivii. Zwany take Rzenikiem z Blaviken.
Nie, Iola. Nie dotykaj mojej rki. Kontakt moe wyzwoli w tobie... Moesz
zobaczy...
A ja nie chc, by zobaczya. Nie chc wiedzie. Znam moje przeznaczenie,
ktre krci mn jak wir. Moje przeznaczenie? Ono idzie za mn krok w krok, ale
ja nigdy nie ogldam si za siebie.
Ptla? Tak, Nenneke czuje to, zdaje si. Co mnie wtedy podkusio, tam
w Cintrze? Jak mogem tak gupio ryzykowa?
Nie, nie i jeszcze raz nie. Ja nigdy nie ogldam si za siebie. A do Cintry nie
wrc nigdy, bd omija Cintrjak gniazdo dumy. Nigdy tam nie wrc.
Ha, jeli dobrze licz, ten dzieciak musia urodzi si w maju, gdzie
w okolicach wita Belleteyn. Gdyby tak byo w istocie, to mielibymy do
87

czynienia z interesujcym zbiegiem okolicznoci. Bo Yennefer te urodzia si


w Belleteyn...
Chodmy ju, Iola. Zmierzcha ju.
Dzikuj ci, e zechciaa ze mn porozmawia.
Dzikuj ci, Iola.
Nie, nic mi nie jest. Czuj si dobrze.
Cakiem dobrze.

88

KWESTIA CENY
I
Wiedmin mia n na gardle.
Lea, pawic si w mydlinach, z gow odrzucon do tyu, na lisk
krawd drewnianej balii. W ustach czu gorzki posmak myda. N, tpy jak
siedem nieszcz, skroba go bolenie po jabku Adama, z chrzstem
przesuwa si ku podbrdkowi.
Balwierz, z min artysty wiadomego narodzin arcydziea, skrobn jeszcze
raz, z czystej maniery, po czym otar mu twarz kawakiem lnianego ptna
zmoczonym w czym, co mogo by nalewk na arcydzigielu.
Geralt wsta, pozwoli, by pachoek wyla na niego cebrzyk wody, otrzsn
si, wyszed z balii, znaczc ceglan podog ladami mokrych stp.
Rcznik, panie pachoek zerkn ciekawie na jego medalion.
Dziki.
Tu jest odzienie powiedzia Haxo. Koszula, gacie, spodnie, wams. A tu
buty.
O wszystkim pomylelicie, kasztelanie. A we wasnych butach nie
mgbym pj?
Nie. Piwa?
Chtnie.
Ubiera si powoli. Dotyk obcego, szorstkiego, nieprzyjemnego ubrania na
spczniaej skrze psu mu humor, jakiego nabra, wylegujc si w gorcej
wodzie.
Kasztelanie?
Sucham was, panie Geralt?
Nie wiecie aby, po co to wszystko? No, do czego jestem tu potrzebny?
Nie moja rzecz powiedzia Haxo, zezujc na pachokw. Do mnie
naley ubra was...
Przebra, chcielicie powiedzie.
...Ubra i zaprowadzi na uczt, do krlowej. Wcie wams, panie Geralt.
I ukryjcie pod nim wiedmiski medalion.
Tu lea mj sztylet.
Ale ju nie ley. Jest w bezpiecznym miejscu, tak jak oba wasze miecze
i cay dobytek. Tam, dokd idziecie, idzie si bez ora.
Wiedmin wzruszy ramionami, obcigajc na sobie ciasny purpurowy wams.
Co to jest? spyta, wskazujc na haft na przedzie ubioru.
A wanie rzek Haxo. Bybym zapomnia. Na czas uczty nazywacie si
wielmony Ravix z Czteroroga. Jako honorowy go, zasidziecie po prawicy
krlowej, takie jest jej yczenie. A to na wamsie, to wasz herb. W polu zotym
niedwied czarny, kroczcy, na nim panna w szacie bkitnej, z wosami
89

rozpuszczonymi i rkoma wzniesionymi. Powinnicie to zapamita, kto


z goci moe mie hyzia na punkcie heraldyki, to si czsto zdarza.
Jasne, zapamitam powiedzia powanie Geralt. A Czterorg, gdzie
ley?
Dostatecznie daleko. Gotowicie? Moemy i?
Moemy. Powiedzcie jeszcze, panie Haxo, z jakiej okazji ta uczta?
Krlewna Pavetta koczy pitnacie lat, wedle zwyczaju zwalili si
konkurenci do jej rki. Krlowa Calanthe chce j wyda za kogo ze Skellige.
Zaley nam na przymierzu z wyspiarzami.
Dlaczego akurat z nimi?
Na tych, z ktrymi s w przymierzu, nie napadaj tak czsto jak na
innych.
Istotny powd.
Ale nie jedyny. W Cintrze, panie Geralt, tradycja nie pozwala na niewiecie
rzdy. Nasz krl Roegner zmar by jaki czas temu od morowego powietrza,
a krlowa nie chce drugiego ma. Nasza pani Calanthe mdra jest
i sprawiedliwa, ale co krl, to krl. Ten, kto oeni si z krlewn, sidzie na
tronie. Dobrze by byo, zby trafi si chop na schwa. A takich trzeba szuka
na wyspach. To twardy nard. Chodmy ju.
W poowie kruganka otaczajcego may, pusty wewntrzny dziedziniec
Geralt zatrzyma si, rozejrza.
Kasztelanie rzek pgosem. Jestemy sami. Mwcie, do czego
krlowej wiedmin. Musicie co wiedzie. Kto, jeli nie wy?
Do tego, co i wszystkim innym burkn Haxo. Cintra jest jak kady
jeden inny kraj, taka sama. Mamy tu i wilkoaki, i bazyliszki, a i mantikora si
znajdzie, jak dobrze poszuka. To i wiedmin moe si przyda.
Nie krcie, kasztelanie. Pytam, do czego krlowej wiedmin na uczcie,
i to przebrany za bkitnego niedwiedzia z rozpuszczonymi wosami.
Haxo te si rozejrza, a nawet wychyli si przez balustrad kruganka.
Niedobrego co si dzieje, panie Geralt mrukn. Na zamku, znaczy.
Straszy co.
Co?
A co ma straszy? Straszydo. Mwi, mae, garbate, kolczaste jak je.
Noc po zamku azi, brzka acuchami. Pojkuje i stka w komnatach.
Wycie widzieli?
Nie Haxo splun. I widzie nie chc.
Pleciecie, kasztelanie skrzywi si wiedmin. To si kupy nie trzyma.
Idziemy na zarczynow biesiad. I co ja mam tam robi? Czuwa, eby spod
stou nie wyskoczy garbus i nie zastka? Bez broni? Wystrojony jak bazen?
Eee, panie Haxo.
A mylcie sobie, co chcecie naburmuszy si kasztelan. Kazali niczego
wam nie mwi. Prosilicie, to powiedziaem. A wy, e plot. Wielcecie
uprzejmi.
90

Wybaczcie, nie chciaem was urazi, kasztelanie. Dziwiem si tylko...


Przestacie si tedy dziwi Haxo odwrci gow, nadal naburmuszony.
Nie jestecie od dziwienia. I dobrze wam radz, panie wiedmin, jeli krlowa
rozkae wam rozdzia si do goa, pomalowa sobie rzy niebiesk farbk
i powiesi si w sieni gow w d jako kandelabr, to zrbcie to bez zdziwienia
i wahania. Inaczej mog was spotka nieliche przykroci. Pojlicie?
Pojem. Idziemy, panie Haxo. Cokolwiek ma by, zgodniaem po tej
kpieli.
II
Nie liczc zdawkowego, ceremonialnego pozdrowienia, gdy powitaa go jako
pana na Czterorogu, krlowa Calanthe nie zamienia z wiedminem ani sowa.
Uczta nie rozpoczynaa si, wci schodzili si biesiadnicy, gromko zapowiadani
przez herolda.
St by ogromny, prostoktny, mg pomieci z gr czterdziestu chopa.
W jego szczycie zajmowaa miejsce Calanthe, siedzc na tronie z wysokim
oparciem. Po jej prawej rce zasiada Geralt, po lewej siwowosy bard z lutni,
zwany Drogodarem. Dwa szczytowe krzesa po lewicy krlowej pozostaway
wolne.
Na prawo od Geralta, wzdu duszego boku stou, zasiadali kasztelan Haxo
i wojewoda o trudnym do zapamitania nazwisku. Za nimi siedzieli gocie
z ksistwa Attre ponury i milczcy rycerz Rainfarn i pozostajcy pod jego
opiek pucoowaty dwunastolatek, ksi Windhalm, jeden z pretendentw do
rki krlewny. Dalej kolorowi i rnobarwni rycerze z Cintry i okoliczni
wasale.
Baron Eylembert z Tigg! ogosi herold. Kudkudak! mrukna
Calanthe, szturchajc Drogodara. Wesoo bdzie.
Chudy i wsaty, dostatnio odziany rycerz skoni si nisko, ale jego ywe,
wesoe oczy i bdzcy po ustach umieszek zaprzeczay czoobitnoci.
Witajcie nam, panie Kudkudaku rzeka ceremonialnie krlowa.
Najwyraniej przydomek barona zronity by z nim trwaej ni rodowe
nazwisko. Rada wam jestem za przybycie.
I jam rad z zaproszenia oznajmi Kudkudak i westchn. C, rzuc
okiem na krlewn, jeli pozwolisz, krlowo. Trudno y samotnie, pani.
Eje, panie Kudkudaku Calanthe umiechna si lekko, nawijajc lok
wosw na palec. Wszakecie onaty, jak nam dobrze wiadomo.
Eee achn si baron. Sama wiesz, pani, jaka ta moja ona sabiutka
i delikatna, a teraz w naszych okolicach ospa panuje. Stawiam mj pas i miecz
przeciwko starym apciom, e za rok bdzie nawet po aobie.
Biedny, Kudkudaku, ale i szczciarz z ciebie zarazem Calanthe
umiechna si jeszcze milej. Twoja ona rzeczywicie jest sabiutka.
Syszaam, e jak czasu zeszych niw zdybaa ci w stogu z dziewk, to gonia

91

ci z widami nieca mil, i nie dogonia. Musisz j lepiej karmi i houbi,


a i baczy, by jej w nocy plecy nie ziby. A za rok, zobaczysz, jak si poprawi.
Kudkudak posmtnia, ale niezbyt przekonywajco.
Aluzj zrozumiaem. Ale na uczcie zosta mog?
Rada bd, baronie.
Poselstwo ze Skellige! krzykn herold, ju solidnie zachrypnity.
Wyspiarze wkroczyli dziarskim, dudnicym krokiem, we czterech,
w lnicych, skrzanych kubrakach obszytych foczym futrem, przepasani
szarfami z kraciastej weny. Prowadzi ich ylasty wojownik o ciemnej twarzy i
orlim nosie, majcy u boku barczystego modziana z rud czupryn. Wszyscy
skonili si przed krlow.
Wielki to zaszczyt rzeka Calanthe, lekko zarumieniona wita ponownie
na moim zamku wietnego rycerza, jakim jest Eist Tuirseach ze Skellige. Gdyby
nie dobrze znany fakt, e ywisz pogard dla oenku, ucieszyabym si
nadziej, e moe przybywasz ubiega si o moj Pavett. Czyby samotno
jednak dokuczya ci, panie?
Nie raz, pikna Calanthe odrzek smagolicy wyspiarz, unoszc na
krlow byszczce oczy. Zbyt niebezpieczne jednak wiod ycie, by myle
o trwaym zwizku. Gdyby nie to... Pavetta jest modziutk jeszcze pan na,
nierozkwitym pczkiem, ale...
Ale co, rycerzu?
Niedaleko pada jabko od jaboni umiechn si Eist Tuirseach, byskajc
biel zbw. Wystarczy spojrze na ciebie, krlowo, by wiedzie, jak
piknoci stanie si krlewna, gdy osignie wiek, jaki powinna mie kobieta,
by uszczliwi wojownika. Tymczasem jednak o jej rk winni ubiega si
modziecy. Tacy jak siostrzeniec naszego krla Brana, ten oto Crach an Craite,
ktry przyby tu w tym wanie celu.
Grach, konic rud gow, uklk przed krlow na jedno kolano.
Kog jeszcze przywiode, Eist? Krpy, krzepki mczyzna z miotowat
brod i dryblas z kobz na plecach przyklkli obok Cracha an Craite.
Oto waleczny druid Myszowr, ktry, jak ja, jest przyjacielem i doradc
krla Brana. A to Draig Bon-Dhu, nasz sawny skald. Trzydziestu eglarzy ze
Skellige czeka za na podwrcu, ponc nadziej, e pikna Calanthe z Cintry
ukae si im cho w oknie.
Siadajcie, szlachetni gocie. Ty, panie Tuirseach, tutaj. Eist zaj wolne
miejsce przy wszym kocu stou, oddzielony od krlowej tylko pustym
krzesem i miejscem Drogodara. Pozostali wyspiarze siedli razem po lewej,
pomidzy marszakiem Vissegerdem a trjk synw wadyki . Streptu, na
ktrych woano Pomrw, Paszkot i Dzirygrka.
To mniej wicej wszyscy krlowa przechylia si w stron marszaka.
Zaczynamy, Vissegerd.
Marszaek klasn w donie. Pachokowie, niosc pmiski i dzbany, dugim
sznurem ruszyli ku stoowi, witani radosnym pomrukiem biesiadnikw.
92

Calanthe prawie nie jada, niechtnie trcaa podawane kski srebrnym


widelcem. Drogodar, przeknwszy co w popiechu, brzdka dalej na lutni.
Pozostali gocie czynili natomiast prawdziwe spustoszenie wrd pieczonych
prosit, ptactwa, ryb i may, w czym przodowa rudy Grach an Craite. Rainfarn
z Attre srogo strofowa modego ksicia Windhalma, raz nawet da mu po
apach za prb signicia po dzban z jabecznikiem. Kudkudak, przerywajc
na moment ogryzanie koci, uradowa ssiadw naladowaniem gwizdu
botnego wia. Robio si
coraz weselej. Wznoszono pierwsze toasty, coraz bardziej nieskadne.
Calanthe poprawia wsk zot obrcz na popielatych, ufryzowanych w loki
wosach, obrcia si lekko w stron
Geralta zajtego kruszeniem skorupy wielkiego czerwonego raka ocinika.
No, wiedminie powiedziaa. Dookoa jest ju dostatecznie gono,
abymy mogli zamieni dyskretnie kilka sw. Zacznijmy od grzecznoci. Ciesz
si z poznania ciebie.
To odwzajemniona rado, krlowo.
Po grzecznociach, konkrety. Mam dla ciebie prac do wykonania.
Domylam si. Rzadko kto zaprasza mnie na biesiady z czystej sympatii.
C, pewnie nie jeste interesujcym partnerem przy stole. Czy jest
jeszcze co, czego si domylasz?
Jest.
C to takiego?
Powiem ci, gdy dowiem si, jakie zadanie masz dla mnie, krlowo.
Geralt powiedziaa Calanthe, trcajc palcami naszyjnik ze szmaragdw,
z ktrych najmniejszy by wielkoci majowego chrabszcza jak mylisz, jakie
zadanie mona mie dla wiedmina? Co? Wykopanie studni? Zaatanie dziury
w dachu? Utkanie gobelinu przedstawiajcego wszystkie pozycje, jakie krl
Vridank i pikna Cerro wyprbowali podczas nocy polubnej? Sam chyba wiesz
najlepiej, na czym polega twoja profesja.
Tak, wiem. A teraz mog powiedzie, czego si domylam, krlowo.
Ciekawam.
Domylam si, e jak wielu innych, mylisz mj zawd z cakiem inn
profesj.
Och Calanthe, nachylona swobodnie w kierunku brzdkajcego na lutni
Drogodara, sprawiaa wraenie zamylonej i nieobecnej. A kime, Geralt, s
ci inni, ktrych jest tak wielu, a z ktrymi bye askaw zrwna mnie pod
wzgldem ignorancji? I z jak to profesj myl twj zawd owi gupcy?
Krlowo rzek Geralt spokojnie jadc do Cintry, spotykaem
wieniakw, kupcw, krasnoludw domokrcw, kotlarzy i drwali. Mwili mi
o zjadarce, ktra gdzie w tutejszych lasach ma swoj kryjwk, domek na
pazurzastym kurzym trjnogu. Wspominali o przerazie gniedcej si
w grach. O agnicach i skolopendromorfach. Podobno znajdzie si i mantikora,
93

jak dobrze poszuka. Tyle zada, ktre mgby wykona wiedmin, nie muszc
przy tym stroi si w cudze pirka i herby.
Nie odpowiedziae na moje pytanie.
Krlowo, nie wtpi, e przymierze ze Skellige, zawarte przez maestwo
twojej crki, jest Cintrze potrzebne. Moliwe te, e intryganci, ktrzy chc
temu przeszkodzi, zasuguj na nauczk, i to w taki sposb, by wadca nie by
w to zamieszany. Pewnie, e byoby najlepiej, by t nauczk da im nie znany
nikomu pan z Czteroroga, ktry zniknie potem ze sceny. A teraz odpowiem na
twoje pytanie. Mylisz mj zawd z profesj najemnego mordercy. Ci inni,
ktrych jest tak wielu, to ci, ktrzy maj wadz. Nie pierwszy raz wzywany
jestem na dwr, na ktrym problemy wadcy wymagaj szybkich ciosw
miecza. Ale ja nigdy nie zabijaem ludzi dla pienidzy, niezalenie, w dobrej czy
zej sprawie. I nigdy tego robi nie bd.
Atmosfera przy stole oywiaa si w miar jak ubywao piwa. Rudy Grach an
Craite znalaz wdzicznych suchaczy do opowieci o bitwie nad Thwyth.
Nakreliwszy na stole map za pomoc koci z misem zamaczanej w sosie,
nanosi na ni sytuacj taktyczn, wrzeszczc gono. Kudkudak, dowodzc
celnoci swego przezwiska, zagdaka nagle jak najprawdziwsza kwoka, budzc
powszechn wesoo wrd biesiadnikw, a konsternacj wrd suby,
przekonanej, e ptak, drwic z jej czujnoci, dosta si jako z dziedzica na
sal.
Tak oto, los pokara mnie nazbyt domylnym wiedminem Calanthe
umiechna si, ale oczy miaa zmruone i ze. Wiedminem, ktry bez
cienia szacunku czy chociaby zwykej grzecznoci demaskuje moje intrygi
i niecne, zbrodnicze plany. Czy jednak fascynacja moj urod i ujmujc
osobowoci nie przymiy przypadkiem twojego rozsdku? Nigdy wicej tego
nie rb, Geralt. Nie odzywaj si w taki sposb do tych, ktrzy maj wadz.
Niejeden nie zapomni ci takich sw, a znasz krlw, wiesz, e maj rne
rodki. Sztylet. Trucizna. Loch. Rozpalone kleszcze. S setki, tysice sposobw,
po ktre sigaj krlowie zwykli mci swoj uraon dum. Nie uwierzysz,
Geralt, jak atwo jest urazi dum niektrych wadcw. Rzadko ktry z nich
zniesie spokojnie sowa takie jak: Nie, Nie bd czy Nigdy. Mao tego,
wystarczy takiemu przerwa, gdy mwi, lub wtrca niestosowne uwagi, i ju
ma si zapewnione amanie koem.
Krlowa zoya razem biae, wskie donie i lekko opara na nich usta, robic
efektown pauz. Geralt nie przerywa i niczego nie wtrca.
Krlowie podja Calanthe dziel ludzi na dwie kategorie. Jednym
rozkazuj, a drugich kupuj. Hoduj bowiem starej i banalnej prawdzie, e
kadego mona kupi. Kadego. To tylko kwestia ceny. Zgadzasz si z tym?
Ach, niepotrzebnie pytam. Przecie jeste wiedminem, wykonujesz swoj
prac i bierzesz zapat, w odniesieniu do ciebie sowo kupi traci swj
pogardliwy wydwik. Rwnie kwestia ceny to w twoim przypadku rzecz
oczywista, zwizana ze stopniem trudnoci zadania, jakoci wykonania,
94

mistrzostwem. Take z twoj saw, Geralt. Dziadowie na jarmarkach


wypiewuj o czynach biaowosego wiedmina z Rivii. Jeli chocia poowa
z tego jest prawd, to mog zaoy, e cena twoich usug nie jest maa.
Angaowanie ci do tak prostych i banalnych spraw, jak intrygi paacowe czy
morderstwa, byoby trwonieniem pienidzy. Mona to zaatwi innymi, taszymi
rkami.
BRAAAK! Ghaaa-braaak! zarycza nagle Kudkudak, zdobywajc huczny
aplauz za imitacj odgosw kolejnego zwierzcia. Geralt nie wiedzia jakiego,
ale nie chciaby nigdy czego takiego napotka. Odwrci gow, dostrzegajc
spokojne, jadowicie zielone spojrzenie krlowej. Drogodar, z opuszczon gow
i twarz niewidoczn zza zasony siwych wosw opadajcych na rce
i instrument, brzdka cicho na lutni.
Ach, Geralt powiedziaa Calanthe, gestem zabraniajc pachokowi
dolewa do swojego pucharu. Ja mwi, a ty milczysz. Jestemy na uczcie,
wszyscy chcemy dobrze si bawi. Zabaw mnie. Zaczyna mi brakowa twoich
celnych uwag i domylnych komentarzy. Zdaby si te jeden z drugim
komplement, hod czy te zapewnienie o posuszestwie. Kolejno dowolna.
C, krlowo rzek wiedmin niewtpliwie jestem mao interesujcym
partnerem za stoem. Nadziwi si nie mog, e wanie mnie wyrnia
zaszczytem zajmowania tego miejsca. Mona wszak byo posadzi tu kogo
znacznie bardziej odpowiedniego. Kadego, kogo by zapragna. Wystarczyo
tylko komu rozkaza lub kogo kupi. To tylko kwestia ceny.
Mw, mw Calanthe odchylia gow do tyu, przymkna oczy, nadajc
ustom pozr miego umiechu.
Jestem tedy zaszczycony i dumny, e to ja siedz obok krlowej Calanthe
z Cintry, ktrej urod przewysza tylko jej mdro. Za rwnie wielki zaszczyt
uwaam, e krlowa raczya sysze o mnie i e na podstawie tego, co syszaa,
nie chce wykorzystywa mnie do banalnych spraw. Zeszej zimy ksi
Hrobarik, nie bdc tak askawy, prbowa wynaj mnie do szukania
licznotki, ktra majc do jego ordynarnych zalotw, ucieka z balu, gubic
pantofelek. Trudno mi byo go przekona, e do tego potrzebny jest wielki
owczy, a nie wiedmin.
Krlowa suchaa z zagadkowym umiechem.
Rwnie inni wadcy, ustpujcy tobie, pani Calanthe, pod wzgldem
mdroci, nie cofali si przed proponowaniem mi banalnych zada. Gwnie
szo im o banalne pozbawienie ycia pasierba, ojczyma, macochy, stryja, ciotki,
trudno zliczy. Byli zdania, e to tylko kwestia ceny.
Umiech krlowej mg oznacza wszystko.
Powtarzam wic Geralt lekko skoni gow e nie posiadam si
z dumy, mogc siedzie obok ciebie, pani. Duma za ogromnie wiele znaczy dla
nas, wiedminw. Nie uwierzysz, krlowo, jak wiele. Pewien wadyka urazi
kiedy dum wiedmina propozycj pracy, nie licujc z honorem
i wiedmiskim kodeksem. Co wicej, nie przyj do wiadomoci grzecznej
95

odmowy, chcia powstrzyma wiedmina przed opuszczeniem swojego kasztelu.


Wszyscy komentujcy potem to zdarzenie zgodnie twierdzili, e nie by to
najlepszy z pomysw tego wadyki.
Geralt powiedziaa Calanthe po chwili milczenia. Mylie si. Jeste
bardzo interesujcym partnerem przy stole.
Kudkudak, otrzepujc wsy i przd kaftana z piwnej piany, zadar gow
i przeszywajco zawy w wielce udatnym naladownictwie wilczycy w czasie rui.
Psy z dziedzica i caej okolicy zawtroway wyciem.
Jeden z braci ze Streptu, bodaje Dzirygrka, zamoczywszy palec w piwie,
poprowadzi grub krech dookoa formacji narysowanej przez Cracha an
Craite.
Bd i nieudolno! zawoa. Nie naleao tak
czyni! Tu, na skrzydo, trzeba byo skierowa konnic i uderzy z flanki!
Ha! rykn Crach an Craite, walc koci o st, znaczc twarze i tuniki
ssiadw kropelkami sosu. I osabi rodek? Kluczow pozycj?
Niedorzeczno!
Tylko lepiec lub chory na umyle nie korzysta z manewru w takiej
sytuacji!
Tak jest! Susznie! krzykn Windhalm z Attre.
Kto ci pyta, gwniarzu?
Sam jeste gwniarz!
Zamknij pysk, bo ci zdziel t koci!
Sied na rzyci i milcz, Crach zawoa Eist Tuirseach, przerywajc
konwersacj z Vissegerdem. Dosy tych ktni. Heje, panie Drogodar!
Szkoda waszego talentu! Zaiste, wicej skupienia i powagi wymaga suchanie
waszej piknej, acz cichej gdby. Draigu Bon-Dhu, przesta re i opa!
Nikomu za tym stoem nie zaimponujesz ani jednym, ani drugim. Nadmij no
swoje dudy i uraduj nasze uszy porzdn, wojack muzyk. Za twoim
pozwoleniem, dostojna Calanthe!
O, matko moja szepna krlowa do Geralta, unoszc na moment wzrok
ku sklepieniu w niemej rezygnacji. Ale skina przyzwalajco, umiechajc si
wcale naturalnie i yczliwie.
Draigu Bon-Dhu rzek Eist. Zagraj nam pie o bitwie pod
Chociebuem! Ta nie dostarczy nam przynajmniej wtpliwoci co do
taktycznych posuni dowdcw! Ani co do tego, kto okry si tam
niemierteln saw! Zdrowie bohaterskiej Calanthe z Cintry!
Zdrowie! Chwaa! ryczeli gocie, speniajc puchary i gliniane czarki.
Dudy Draiga Bon-Dhu wyday z siebie zowrogie buczenie, potem za
buchny straszliwym, przecigym, modulowanym jkiem. Biesiadnicy podjli
pie, wybijajc rytm, to jest tukc czym popado o st. Kudkudak chciwie
wpatrywa si w wr z koziej skry, niewtpliwie urzeczony myl o wcigniciu
wydobywajcych si z jego wntrza przeraajcych tonw do swego
repertuaru.
96

Chociebu powiedziaa Calanthe, patrzc na Geralta moja pierwsza


bitwa. Chocia lkam si wzbudzi oburzenie i pogard dumnego wiedmina,
wyznam ci, e wwczas bilimy si o pienidze. Wrg pali bowiem wsie, ktre
paciy nam daniny, a my, nienasyceni i chciwi, zamiast im na to pozwoli,
wyruszylimy w pole. Banalny powd, banalna bitwa, banalne trzy tysice
trupw rozdziobanych przez kruki. I spjrz tylko zamiast si wstydzi, siedz
dumna jak paw, e piewa si o mnie pieni. Nawet jeeli do tak okropnej,
barbarzyskiej muzyki.
Znowu przywoaa na twarz parodi umiechu, penego szczcia
i yczliwoci, uniesieniem pustego pucharu odpowiadajc na toasty wznoszone
jak st dugi. Geralt milcza.
Kontynuujmy Calanthe przyja podane przez Drogodara udko baanta
i zacza je wdzicznie ogryza. Jak mwiam, wzbudzie moje
zainteresowanie. Mwiono mi, e wy, wiedmini, to ciekawa kasta, nie bardzo
wierzyam. Teraz wierz. Przy uderzeniu wydajecie dwik, wiadczcy, e
wykuto was ze stali, nie ulepiono z ptasiego gwna. Nie zmienia to jednak
w niczym faktu, e jeste tu, by wykona zadanie. I wykonasz je bez
mdrkowania.
Geralt nie umiechn si lekcewaco i paskudnie, chocia mia wielk
ochot. Milcza nadal.
Mylaam mrukna krlowa, zdajc si powica ca uwag wycznie
baanciemu udku e co powiesz. Albo e si umiechniesz. Nie? Tym lepiej.
Czy nasz umow mog uwaa za zawart?
Niejasnych zada rzek sucho wiedmin nie da si jasno wykona,
krlowo.
Co tu jest niejasnego? Przecie od razu wszystkiego si domylie.
Rzeczywicie, mam plany odnonie przymierza ze Skellige i co do maestwa
mojej crki Pavetty. W przypuszczeniu, e plany te s zagroone, rwnie si
nie pomylie, ani w tym, e jeste mi potrzebny, aby to zagroenie
wyeliminowa. Ale tu skoczya si twoja domylno. Supozycja, e myl twj
zawd z profesj najemnego zbira, wielce mnie uboda. Przyjmij do
wiadomoci, Geralt, e zaliczam si do tych niewielu wadcw, ktrzy wiedz
dokadnie, czym zajmuj si wiedmini i do czego naley ich angaowa.
Z drugiej strony, jeli kto zabija ludzi rwnie wprawnie jak ty, chocia i nie dla
pienidzy, nie powinien si dziwi, e tak wielu przypisuje mu profesjonalizm
w tej dziedzinie. Twoja sawa wyprzedza ci, Geralt, a jest ona goniejsza od
przekltej kobzy Draiga Bon-Dhu. I rwnie mao w niej przyjemnych nut.
Dudarz, cho nie mg sysze sw krlowej, zakoczy swj koncert.
Biesiadnicy nagrodzili go chaotyczn, wrzaskliw owacj, po czym z nowym
zapaem powicili si niszczeniu zapasw jada i picia, rozpamitywaniu
przebiegu rozmaitych bitew i nieprzyzwoitym artom o niewiastach. Kudkudak
wydawa gromkie odgosy, nie sposb byo jednak stwierdzi, czy bya to
97

imitacja kolejnego zwierzcia, czy prba ulenia przeadowanemu odkowi.


Eist Tuirseach nachyli si daleko przez st.
Krlowo powiedzia istniej zapewne wane powody, dla ktrych cay
czas powicasz wycznie panu z Czteroroga, ale najwysza pora, bymy
ujrzeli krlewn Pavett. Na co czekamy? Chyba nie na to, eby Crach an
Craite si spi. A chwila ta jest bliska.
Masz racj, jak zwykle, Eist Calanthe umiechna si ciepo. Geralt nie
przestawa si dziwi, jak bogaty by arsena jej umiechw. Rzeczywicie,
mam z wielmonym Ravixem niezwykle wane sprawy do omwienia. Nie lkaj
si, powic czas i tobie. Ale znasz moj zasad: najpierw obowizki, potem
przyjemnoci. Panie Haxo!
Uniosa do, skina na kasztelana. Haxo wsta bez sowa, skoni si
i szybko pobieg po schodach, znikn w ciemnej galeryjce. Krlowa znw
odwrcia si do wiedmina.
Syszae? Rozprawiamy zbyt dugo. Jeli Pavetta przestaa ju mizdrzy
si przed zwierciadem, to zaraz tu bdzie. Nadstaw zatem uszu, bo powtarza
nie bd. Chc osign to, co sobie zamierzyam, a co ty w miar trafnie
odgade. adnych innych rozwiza by nie moe. Co do ciebie, to masz
wybr. Moesz zosta zmuszony do dziaania moim rozkazem... nad
konsekwencjami nieposuszestwa nie uwaam za celowe si rozwodzi.
Posuszestwo, ma si rozumie, bdzie hojnie nagrodzone. Albo moesz
wywiadczy mi patn usug. Zauwa, e nie powiedziaam: Mog ci kupi,
bo postanowiam nie uraa twojej wiedmiskiej dumy. Prawda, e to
ogromna rnica?
Ogrom tej rnicy unikn jako mojej uwadze.
Wytaj wic bardziej uwag, kiedy mwi do ciebie. Rnica, mj drogi,
polega na tym, e kupowanemu paci si wedug wasnego widzimisi,
wiadczcy usug sam okrela jej cen. Jasne?
W miar. Zamy wic, e wybieram form patnej usugi. Powinienem
jednak chyba wiedzie, na czym ta usuga ma polega?
Nie, nie powiniene. Rozkaz, i owszem, musi by konkretny
i jednoznaczny. Co innego, jeli mowa o patnej usudze. Interesuje mnie efekt.
Nic wicej. To twoja sprawa, jakimi rodkami mi go zapewnisz.
Geralt, unoszc gow, napotka czarne, przenikliwe spojrzenie Myszowora.
Druid ze Skellige, nie spuszczajc z wiedmina wzroku, kruszy jak gdyby
w zamyleniu trzymany w doni kawaek chleba, upuszcza okruszynki.
Geralt spojrza w d. Przed nim, na dbowej desce stou, okruchy, ziarnka
kaszy i czerwonawe fragmenciki skorupy ocinika poruszay si szybko jak
mrwki. Tworzyy runy. Runy poczyy si na moment w sowo. W pytanie.
Myszowr czeka, nie spuszczajc z niego wzroku. Geralt ledwie
dostrzegalnie kiwn gow. Druid opuci powieki, z kamienn twarz zmit
okruszki ze stou.
Szlachetni panowie! zawoa herold. Pavetta z Cintry!
98

Gocie ucichli, obracajc gowy w stron schodw. Poprzedzana przez


kasztelana i jasnowosego pazia w szkaratnym kubraczku, Krlewna schodzia
wolno, z opuszczon gow. Wosy miaa identycznego koloru jak matka
popielatoszare, ale nosia je splecione w dwa grube warkocze, sigajce poniej
pasa. Oprcz diademika z misternie rzebion gemm i paska z drobniutkich
zotych ogniwek, ciskajcego na biodrach dug srebrnobkitn sukni,
Pavetta nie nosia adnych ozdb.
Eskortowana przez pazia, herolda, kasztelana i Vissegerda, krlewna zaja
wolne krzeso pomidzy Drogodarem a Eistem Tuirseach. Rycerski wyspiarz
natychmiast zadba o jej puchar i zabawi rozmow. Geralt nie dostrzeg, by
odpowiadaa wicej ni jednym sowem. Oczy miaa stale spuszczone,
przykryte dugimi rzsami, cay czas, nawet podczas haaliwych toastw, jakie
sypny si ku niej z rnych punktw stou. Niewtpliwie, jej uroda zrobia
wraenie na biesiadnikach Crach an Craite zaprzesta wrzaskw, w milczeniu
gapi si na Pavett, zapominajc nawet o kuflu piwa. Windhalm z Attre take
poera krlewn wzrokiem, mienic si rnymi odcieniami czerwieni, jak
gdyby ju tylko kilka ziarenek piasku w klepsydrze dzielio go od pokadzin.
W podejrzanym skupieniu studiowali drobn twarz dziewczynki rwnie
Kudkudak i bracia ze Streptu.
Aha powiedziaa cicho Calanthe, najwyraniej rada z efektu. I co
powiesz, Geralt? Dziewczyna wdaa si w matk, bez faszywej skromnoci. A
mi jej troch szkoda dla tego rudego kloca, Cracha. Caa moja nadzieja w tym,
e moe ze szczeniaka wyronie kto klasy Eista Tuirseach. Wszak to ta sama
krew. Suchasz mnie, Gerait? Cintra musi sprzymierzy si ze Skellige, bo
wymaga tego interes pastwa. Moja crka powinna polubi odpowiedni
osob, bo to jest moja crka. To wanie jest efekt, ktry musisz mi zapewni.
Ja mam to zapewni? Czy aby tak si stao, nie wystarczy twoja wola,
krlowo?
Sprawy mog potoczy si tak, e nie wystarczy.
C moe by silniejsze od twojej woli?
Przeznaczenie.
Aha. A zatem ja, biedny wiedmin, mam stawi czoo przeznaczeniu
silniejszemu od krlewskiej woli. Wiedmin walczcy z przeznaczeniem! C za
ironia.
Co tu jest ironi?
Mniejsza z tym. Krlowo, wyglda na to, e usuga, ktrej dasz,
graniczy z niemoliwoci.
Gdyby graniczya z moliwoci wycedzia Calanthe zza umiechnitych
warg poradziabym sobie z tym sama, nie potrzebowaabym sawnego Geralta
z Rivii. Przesta mdrkowa. Wszystko jest do zaatwienia, to tylko kwestia
ceny. Do cholery, w twoim wiedmiskim cenniku musi figurowa cena za to, co
graniczy z niemoliwoci. Domylam si, e niemaa. Zapewnisz mi efekt,
o ktrym mwiam, a dam ci to, czego zadasz.
99

Jak powiedziaa, krlowo?


Dam, czego zadasz. Nie lubi, kiedy kto kae mi powtarza.
Zastanawia mnie, wiedminie, czy przed kad robot, ktrej si imasz,
prbujesz zniechci zleceniodawc rwnie usilnie jak mnie? Czas ucieka.
Odpowiadaj, tak lub nie?
Tak.
Lepiej. Lepiej, Geralt. Twoje odpowiedzi s ju znacznie blisze ideau,
coraz bardziej przypominaj te, ktrych oczekuj, gdy stawiam pytania. A teraz
wycignij dyskretnie lew rk i pomacaj za oparciem mojego tronu.
Geralt wsun do pod to-niebieskie udrapowanie. Prawie natychmiast
natrafi na miecz, pasko przytwierdzony do obitego kurdybanem oparcia. Na
dobrze mu znany miecz.
Krlowo powiedzia cicho pomijajc ju to, co wczeniej mwiem
o zabijaniu ludzi, zdajesz sobie oczywicie spraw, e na przeznaczenie nie
wystarczy miecza?
Zdaj Calanthe odwrcia gow. Potrzebny jest jeszcze wiedmin
trzymajcy rkoje. Jak widzisz, zadbaam o to.
Krlowo...
Ani sowa wicej, Geralt. Zbyt dugo ju spiskujemy. Patrz na nas, a Eist
robi si zy. Porozmawiaj chwil z kasztelanem. Zjedz co, wypij. Byle nie za
duo. Chc, by mia pewn rk.
Usucha. Krlowa wczya si do rozmowy, jak wiedli Eist, Vissegerd
i Myszowr przy milczcym i sennym udziale Pavetty. Drogodar odoy lutni
i nadrabia opnienia w jedzeniu. Haxo nie by rozmowny. Wojewoda
o trudnym do zapamitania nazwisku, ktremu obiy si wida o uszy sprawy
i problemy Czteroroga, spyta grzecznie, czy klacze dobrze si rebi. Geralt
odpowiedzia, e tak, e znacznie lepiej od ogierw. Nie by pewien, czy art
zosta dobrze odebrany. Wojewoda nie zadawa wicej pyta.
Oczy Myszowora wci szukay kontaktu z oczami wiedmina, ale okruszynki
na stole nie poruszyy si wicej.
Crach an Craite coraz bardziej zaprzyjania si z dwoma brami ze Streptu.
Trzeci, najmodszy, by ju nie do uytku po prbie dotrzymania tempa w piciu,
jakie narzuci Draig Bon-Dhu. Skald, wygldao, wyszed z tej prby bez
najmniejszego szwanku.
Zgromadzeni w kocu stou modsi i mniej wani komesi, podochoceni,
zaintonowali faszywie znan piosenk o rogatym kozioeczku i mciwej,
pozbawionej poczucia humoru babulece.
Kdzierzawy pachoek i kapitan stray w zoto-niebieskich barwach Cintry
podbiegli do Vissegerda. Marszaek, zmarszczony, wysucha meldunku, wsta,
stan za tronem i nachylajc si nisko, wymrucza co do krlowej. Calanthe
rzucia szybko okiem na Geralta, odpowiedziaa krtko, jednym sowem.
Vissegerd nachyli si jeszcze bardziej, zaszepta, krlowa spojrzaa na niego
ostro, bez sowa pacna otwart doni w oparcie tronu. Marszaek skoni si,
100

przekaza rozkaz kapitanowi stray. Geralt nie dosysza, co to by za rozkaz.


Dojrza jednak, e Myszowr poruszy si niespokojnie i spojrza na Pavett
krlewna siedziaa nieruchomo, opuciwszy gow.
W halli rozlegy si cikie, brzczce metalem kroki, przebijajc si poprzez
gwar u stou. Wszyscy unieli i obrcili gowy.
Nadchodzca posta zakuta bya w zbroj z kombinacji elaznych blach
i trawionej w wosku skry. Wypuky, graniasty, czarno i niebiesko szmelcowany
napiernik zachodzi na segmentowany fartuch i krtkie ochraniacze na udach.
Pancerne naramienniki jeyy si od ostrych, stalowych cierni, rwnie przybica
z gsto kratowan zason, wycignit w ksztat psiego pyska, bya usiana
kolcami jak upina kasztana.
Chrzszczc i zgrzytajc, dziwny go zbliy si do stou, stajc nieruchomo
na wprost tronu.
Dostojna krlowo, szlachetni panowie przemwi przybysz zza zasony
hemu, wykonujc sztywny ukon. Wybaczcie, e zakcam uroczyst uczt.
Jestem Je z Erlenwaldu.
Witaj nam, Jeu z Erlenwaldu powiedziaa wolno Calanthe. I zajmij
miejsce za stoem. W Cintrze radzi jestemy kademu gociowi.
Dzikuj, krlowo Je z Erlenwaldu skoni si jeszcze raz, dotkn piersi
pici w elaznej rkawicy. Nie przybywam jednak do Cintry jako go, lecz
ze spraw wan, a nie cierpic zwoki. Jeli krlowa Calanthe zezwoli, wyo
moj spraw natychmiast, nie marnujc waszego czasu.
Jeu z Erlenwaldu rzeka ostro krlowa. Chwalebna troska o nasz czas
nie usprawiedliwia braku szacunku. A takim jest przemawianie do mnie zza
elaznego rzeszota. Zdejm zatem hem. Zniesiemy jako strat czasu, jaki
zabierze ci ta czynno.
Moja twarz, krlowo, musi na razie pozosta zakryt. Za twoim
przyzwoleniem.
Po zebranych przebieg gniewny szmer, pomruk, akcentowany tu i wdzie
zmielonym w zbach przeklestwem. Myszowr, pochylajc gow, bezgonie
poruszy wargami. Wiedmin wyczu, jak zaklcie na sekund naelektryzowao
powietrze, jak poruszyo jego medalionem. Calanthe patrzya na Jea, mruc
oczy i postukujc palcami po oparciu tronu.
Przyzwalam rzeka wreszcie. Chcc wierzy, e powd, jaki tob
kieruje, jest dostatecznie wany. Mw zatem, co ci sprowadza, Jeu bez
twarzy.
Dziki za przyzwolenie powiedzia przybysz. Nie mogc jednak znie
posdzenia o brak szacunku, wyjaniam, e chodzi o lub rycerski. Nie wolno
mi odkrywa twarzy przed wybiciem pnocy.
Krlowa niedbaym uniesieniem doni potwierdzia, e akceptuje wyjanienie.
Je postpi do przodu, chrzszczc kolczastym pancerzem.
Lat temu pitnacie oznajmi gono twj maonek, pani Calanthe,
krl Roegner, pobdzi by na owach w Erlenwaldzie. Kluczc po wertepach,
101

spad z konia do jaru i zwichn nog. Lea na dnie wwozu i woa pomocy,
a odpowiada mu jeno syk mij i wycie zbliajcych si wilkoakw. Zginby
niezawodnie, gdyby nie pomoc, jak mu okazano.
Wiem, e tak byo potwierdzia krlowa. Jeli i ty to wiesz, domylam
si, e bye tym, kto mu t pomoc okaza.
Tak. Tylko dziki mnie powrci cao i zdrowo do zamku. Do ciebie, pani.
Winnam ci zatem wdziczno, Jeu z Erlenwaldu. Wdzicznoci tej nie
umniejsza fakt, e Roegner, pan mego serca i oa, odszed by ju z tego
wiata. Rada bym zapyta, w jaki sposb mogabym ci t wdziczno okaza,
lkam si jednak, e szlachetnego rycerza, skadajcego rycerskie lubowania,
kierujcego si we wszystkich postpkach prawem rycerskim, takie pytanie
moe obrazi. Zakadaoby bowiem, e pomoc, jakiej udzielie krlowi, nie bya
bezinteresowna.
Dobrze wiesz, krlowo, e nie bya bezinteresowna. Wiesz take, e
wanie przychodz po nagrod, obiecan mi przez krla za uratowanie mu
ycia.
Ach, tak? Calanthe umiechna si, ale w jej oczach zapegay zielone
ogniki. Znalaze wic krla na dnie jaru, bezbronnego, rannego, wydanego
na pastw mij i potworw. I dopiero wwczas, gdy obieca ci nagrod,
pospieszye mu z ratunkiem? A gdyby nie chcia lub nie mg obieca ci
nagrody, zostawiby go tam, a ja do dzisiaj nie wiedziaabym, gdzie bielej
jego koci? Ach, jak szlachetnie. Bez uchyby, twoim postpowaniem kierowao
wwczas jakie szczeglne rycerskie lubowanie.
Szmer wrd zgromadzonych przybra na sile.
I dzisiaj przybywasz po swoj nagrod, Jeu? cigna krlowa,
umiechajc si coraz bardziej zowieszczo. Po pitnastu latach? Liczysz
pewnie na odsetki od sumy, jakie narosy przez ten czas? Tu nie jest
krasnoludzki bank, Jeu. Powiadasz, nagrod obieca ci Roegner? C, trudno
bdzie go tu cign, eby si wypaci. Prociej bdzie chyba posa ciebie do
niego, w zawiaty. Tam si dogadacie, co kto komu winien. Zbyt kochaam
mego maonka, Jeu, by mc przesta myle o tym, e mogam utraci go
ju wwczas, pitnacie lat temu, gdyby nie zechcia si z tob targowa. Myl
o tym budzi u mnie niezbyt sympatyczne uczucia do twojej osoby.
Zamaskowany przybyszu, czy wiesz, e w tej chwili tu, w Cintrze, na moim
zamku i w mojej mocy, jeste rwnie bezradny i bliski mierci jak Roegner,
wtedy na dnie wwozu? C mi zaproponujesz, jak cen, jak nagrod, jeeli
ci obiecam, e wyjdziesz std ywy?
Medalion na szyi Geralta zadrga, zawibrowa. Wiedmin rzuci szybkie
spojrzenie na Myszowora, napotka jego przenikliwy, wyranie zaniepokojony
wzrok. Pokrci lekko gow, unis pytajco brwi. Druid zaprzeczy rwnie,
ledwie dostrzegalnym ruchem kdzierzawej brody wskaza na Jea. Geralt nie
by pewien.
102

Twoje sowa, krlowo zawoa Je obliczone s na to, by mnie


zastraszy. I na to, by wzbudzi gniew zebranych tutaj szlachetnych panw.
Pogard twej urodziwej crki Pavetty. A nade wszystko, twoje sowa nie s
prawdziwe. I dobrze o tym wiesz!
Innymi sowy, kami jak pies. Na ustach Calanthe wypez bardzo
nieadny grymas.
Dobrze wiesz, krlowo cign niewzruszenie przybysz co wydarzyo
si wwczas w Erlenwaldzie. Wiesz, e uratowany Roegner sam, z wasnej woli,
zaprzysig da mi to, czego tylko zadam. Wzywam wszystkich na wiadkw
tego, co teraz powiem! Kiedy krl, wyratowany ze zej przygody, odprowadzony
w poblie swego orszaku, po raz wtry spyta, czego dam, odpowiedziaem
mu. Poprosiem, by obieca odda mi to, co w domu zostawi, o czym nie wie
i czego si nie spodziewa. I krl zaprzysig, e tak si stanie. A po powrocie
do zamku zasta ciebie, Calanthe, w poogu. Tak, krlowo, czekaem te
pitnacie lat, a odsetki od mojej nagrody rosy. Dzi, gdy patrz na pikn
Pavett, widz, e czekanie si opacio! Panowie i rycerze! Cz z was
przybya do Cintry, by pretendowa do rki krlewny. Owiadczam, ecie
przybyli nadaremnie. Od dnia swoich narodzin, moc krlewskiej przysigi,
pikna Pavetta naley do mnie!
Wrd biesiadnikw wybucha wrzawa. Kto krzycza, kto kl, kto inny
upi pici o st, przewracajc naczynia. Dzirygrka ze Streptu wyrwa n z
baraniej pieczeni i wymachiwa nim. Crach an Craite, pochylony, najwyraniej
prbowa, czy nie uda si wyama deski z krzyaka stou.
To niesychane! wrzeszcza Vissegerd. Jakie masz dowody? Dowody?
Twarz krlowej zawoa Je, wycigajc do w elaznej rkawicy jest
najlepszym dowodem!
Pavetta siedziaa nieruchomo, nie unoszc gowy. W powietrzu gstniao co
bardzo dziwnego. Medalion wiedmina szarpa si na acuszku pod wamsem.
Zobaczy, jak krlowa gestem przyzwaa stojcego za tronem pazia i szeptem
wydaa mu krtki rozkaz. Geralt nie dosysza jaki. Zastanowio go jednak
zdziwienie malujce si na twarzy chopca i fakt, e rozkaz musia zosta
powtrzony. Pa pobieg ku wyjciu.
Wrzawa przy stole nie cicha. Eist Tuirseach zwrci si do krlowej.
Calanthe rzek spokojnie. Czy on mwi prawd?
A nawet jeeli wycedzia krlowa, przygryzajc wargi i skubic zielon
szarf na ramieniu to co?
Jeli mwi prawd zmarszczy si Eist obietnicy trzeba bdzie
dotrzyma.
Doprawdy?
Czy mam rozumie spyta ponuro wyspiarz e rwnie beztrosko
traktujesz wszystkie obietnice? W tej liczbie i te, ktre tak dobrze wryy mi si
w pami?
103

Geralt, ktry nigdy nie spodziewa si ujrze u Calanthe gbokiego


rumieca, wilgotnych oczu i drcych warg, zosta zaskoczony.
Eist szepna krlowa. To co innego...
Doprawdy?
Ach, ty psi synu! rozdar si niespodziewanie Crach an Craite, zrywajc
si z miejsca. Ostatni gupek, ktry twierdzi, e co zrobiem nadaremnie,
zosta oszczypany przez kraby na dnie zatoki Allenker! Nie po to przypynem
tu ze Skellige, eby wraca z niczym! Znalaz si konkurent, ma jego
gamratka! Hola, niech kto przyniesie mj miecz, i dajcie zaraz tu elazo temu
durniowi! Wnet obaczymy, kto...
Moe by si tak zamkn, Grach? rzek zjadliwie Eist, opierajc obie
pici o st. Draigu Bon-Dhu! Czyni ci odpowiedzialnym za dalsze
zachowanie krlewskiego siostrzeca!
Czy i mnie uciszysz, Tuirseach? krzykn Rainfam z Attre wstajc.
Kto omieli si powstrzyma mnie przed zmyciem krwi zniewagi, jak
wyrzdzono tu mojemu ksiciu? I jego synowi Windhalmowi, jedynemu, ktry
godny jest rki i onicy Pavetty! Przyniecie miecze! Zaraz, tu na miejscu,
udowodni temu Jeowi, czy jak go tam zw, jak w Attre mcimy takie obelgi!
Ciekawe, czy znajdzie si kto lub co, zdolne mnie przed tym powstrzyma?
Owszem. Wzgld na dobre obyczaje powiedzia spokojnie Eist Tuirseach.
Nie godzi si wszczyna tu bitki ani wyzwa nikogo, nie uzyskawszy wpierw
zgody pani tego domu. C to, czy halla tronowa Cintry to karczma, gdzie
mona pra si po pyskach i dga noami, gdy tylko przyjdzie ochota?
Wszyscy znowu zaczli krzycze jeden przez drugiego, pomstowa
i wymachiwa rkami. Rozgardiasz ucich jak ucity noem, gdy w sali rozleg
si nagle krtki, wcieky ryk rozjuszonego ubra.
Tak powiedzia Kudkudak, odchrzkujc i unoszc si z krzesa Eist si
pomyli. To ju nie wyglda nawet na karczm. To co na ksztat zwierzyca,
dlatego i ubr by na miejscu. Dostojna Calanthe, zezwl, bym wypowiedzia
swj pogld na problem, jaki tu mamy.
Mnstwo osb, jak widz powiedziaa przecigle Calanthe ma na ten
problem swoje pogldy i wypowiada je, nawet bez mego zezwolenia. Dziwne,
dlaczego nie ciekawi was mj wasny? A wedle mojego wasnego pogldu,
prdzej ten cholerny zamek zawali mi si na gow, ni oddam Pavett temu
cudakowi. Nie mam najmniejszego zamiaru...
Przysiga Roegnera... zacz Je, ale krlowa przerwaa mu natychmiast,
grzmotnwszy o st zotym pucharem.
Przysiga Roegnera obchodzi mnie tyle co zeszoroczny nieg! A co do
ciebie, Jeu, to jeszcze nie zdecydowaam, czy zezwol Crachowi lub
Rainfarnowi na spotkanie z tob na ubitej ziemi, czy po prostu rozka ci
powiesi. Przerywajc mi, gdy mwi, w znaczcy sposb wpywasz na moj
decyzj!
104

Geralt, wci niepokojony drganiem medalionu, rozgldajc si po sali,


napotka nagle oczy Pavetty, szmaragdowozielone jak oczy matki. Krlewna nie
krya ich ju pod dugimi rzsami wodzia nimi od Myszowora do wiedmina,
nie zwracajc uwagi na innych. Myszowr wierci si, schylony, co mamrota.
Kudkudak, wci stojc, chrzkn znaczco.
Mw skina krlowa. Aby do rzeczy i w miar krtko.
Na rozkaz, krlowo. Dostojna Calanthe i wy, rycerze! Zaiste, dziwne
danie postawi Je z Erlenwaldu krlowi Roegnerowi, dziwnej nagrody
zada, gdy krl zadeklarowa mu spenienie kadego yczenia. Ale nie
udawajmy, e nie syszelimy ju o takich daniach, o starym jak ludzko
Prawie Niespodzianki. O cenie, ktrej moe da ten, kto ratuje czyje ycie
w beznadziejnej, zdawaoby si, sytuacji, kto spenia niemoliwe, zdawaoby
si, yczenie. Oddasz mi to, co pierwsze wyjdzie, aby ci powita. Powiecie,
to moe by pies, halabardnik przy bramie, nawet teciowa, niecierpliwica si,
by napyskowa wracajcemu do domu ziciowi. Albo: Oddasz mi to, co
w domu zastaniesz, a czego si nie spodziewasz. Po dugiej podry, moci
panowie, i niespodziewanym powrocie bdzie to zazwyczaj gach w ku ony.
Ale bywa, e bdzie to dziecko. Dziecko wskazane przez przeznaczenie.
Streszczaj si, Kudkudak zmarszczya brwi Calanthe.
Na rozkaz. Panowie! Czy nie syszelicie o dzieciach wskazywanych przez
przeznaczenie? Czy legendarny bohater Zatret Voruta nie zosta jako dziecko
oddany krasnoludom, bo by tym, kogo ojciec spotka jako pierwszego,
wracajc do warowni? A Szalony Dei, ktry wymg na podrnym oddanie
tego, co w domu zostawi, a o czym nie wie? T niespodziank by sawny
Supree, ktry pniej wyzwoli Szalonego Dei od cicej na nim kltwy.
Przypomnijcie sobie take Zivelen, ktra zostaa krlow Metinny za spraw
gnoma Rumplestelta, a w zamian obiecaa swoje pierwsze dziecko. Zivelena nie
dotrzymaa obietnicy, gdy Rumplestelt przyby po nagrod, czarami zmusia go
do ucieczki. W niedugi czas potem ona i dziecko zmarli na zaraz. Nie igra si
bezkarnie z przeznaczeniem!
Nie strasz mnie, Kudkudaku wykrzywia si Calanthe. Zblia si
pnoc, pora strachw. Czy pamitasz jeszcze jakie legendy z twojego
niewtpliwie trudnego dziecistwa? Jeli nie, to siadaj.
Dopraszam si aski baron podkrci dugi ws by jeszcze mc posta.
Chciabym przypomnie wszystkim jeszcze jedn legend. To stara,
zapomniana legenda, wszyscymy j chyba syszeli w naszym trudnym
dziecistwie. W tej legendzie krlowie dotrzymywali danych obietnic. A nas,
biednych wasali, z krlami czy jedynie krlewskie sowo: na nim oparte s
traktaty, przymierza, nasze przywileje, nasze lenna. I co? Mamy w to
wszystko zwtpi? Zwtpi w nienaruszalno krlewskiego sowa? Doczeka
si, e bdzie ono znaczyo tyle co zeszoroczny nieg? Zaiste, jeeli tak ma
by, to po trudnym dziecistwie czeka nas trudna staro!
Po czyjej ty stronie stoisz, Kudkudak? wrzasn Rainfam z Attre.
105

Cicho! Niech mwi!


Ten zapowietrzony gdakacz obraa majestat!
Baron z Tigg ma racj!
Cisza powiedziaa nagle Calanthe wstajc. Pozwlcie mu skoczy.
Piknie dzikuj skoni si Kudkudak. Alem wanie skoczy.
Zapada cisza, dziwna po wrzawie, jak dopiero co wywoay sowa barona.
Calanthe staa nadal. Geralt nie sdzi, eby ktokolwiek oprcz niego dostrzeg
drenie doni, ktr potara czoo.
Moi panowie powiedziaa wreszcie naley si wam wyjanienie. Tak,
ten... Je... mwi prawd. Roegner rzeczywicie zaprzysig mu to, czego si
nie spodziewa. Wyglda, e nasz nieodaowany krl by cymbaem
w sprawach niewiecich i nie umia liczy do dziewiciu.. A mnie wyzna prawd
dopiero na ou mierci. Bo wiedzia, co bym mu zrobia, gdyby wczeniej
przyzna si do tej przysigi. Wiedzia, do czego zdolna jest matka, ktrej
dzieckiem rozporzdza si tak lekkomylnie.
Rycerze i wielmoe milczeli. Je sta nieruchomo jak elazny, kolczasty
posg.
A Kudkudak podja Calanthe c, Kudkudak przypomnia mi, e nie
jestem matk, ale krlow. Dobrze wic. Jako krlowa, jutro zwoam rad.
Cintra nie jest tyrani. Rada zadecyduje, czy przysiga nieyjcego ju krla
ma przesdzi los nastpczyni tronu. Orzeknie, czy naley j i tron Cintry
odda przybdzie, czy te postpi zgodnie z interesem krlestwa.
Calanthe zamilka na chwil, spojrzaa koso na Geralta.
A co si tyczy szlachetnych rycerzy, ktrzy przybyli do Cintry z nadziej na
rk krlewny... Pozostaje mi tylko wyrazi ubolewanie z powodu srogiego
despektu i ujmy na honorze, jakich tu doznali. miesznoci, jak si okryli. Nie
ja jestem temu winna.
Wrd szmeru gosw, jaki przetoczy si pomidzy gomi, wiedmin uowi
szept Eista Tuirseach.
Na wszystkich bogw morza dysza wyspiarz. To si nie godzi. To
jawne podeganie do rozlewu krwi. Calanthe, ty ich po prostu szczujesz...
Zamilcz, Eist sykna wciekle krlowa. Bo si rozgniewam.
Czarne oczy Myszowora bysny, gdy druid wskaza nimi Rainfarna z Attre,
ktry sposobi si, by wsta, z ponur, skrzywion twarz. Geralt zareagowa
natychmiast, wyprzedzi go, wsta pierwszy, haaliwie trzasnwszy krzesem.
Moe niepotrzebne okae si zwoywanie rady powiedzia gono i
dwicznie.
Wszyscy zamilkli, patrzc na niego zdziwieni. Geralt czu na sobie
szmaragdowe spojrzenie Pavetty, wzrok Jea zza krat czarnej przybicy, czu
te wzbierajc jak fala powodzi Moc, tejc w powietrzu. Widzia, jak pod
wpywem tej Mocy dym z pochodni i kagankw zaczyna przybiera
fantastyczne ksztaty. Wiedzia, e Myszowr te to widzi. Wiedzia te, e nie
widzi tego nikt inny.
106

Powiedziaem powtrzy spokojnie e zwoywanie rady moe okaza


si niepotrzebne. Rozumiesz, co mam na myli, Jeu z Erlenwaldu?
Kolczasty rycerz postpi dwa chrzszczce kroki do przodu.
Rozumiem powiedzia gucho zza zasony hemu. Gupi by nie
zrozumia. Syszaem, co przed chwil powiedziaa miociwa i szlachetna pani
Calanthe. Znalaza wietny sposb na pozbycie si mnie. Przyjmuj twoje
wyzwanie, nie znany mi rycerzu!
Nie przypominam sobie rzek Geralt abym ci wyzywa. Nie zamierzam
pojedynkowa si z tob, Jeu z Erlenwaldu.
Geralt! zawoaa Calanthe, krzywic usta i zapominajc o tytuowaniu
wiedmina szlachetnym Ravixem. Nie przecigaj struny! Nie wystawiaj na
prb mojej cierpliwoci!
Ani mojej doda zowrogo Rainfarn. Za Crach an Craite tylko zawarcza.
Eist Tuirseach pokaza mu zacinit pi wymownym gestem. Crach
zawarcza jeszcze goniej.
Wszyscy syszeli przemwi Geralt jak baron z Tigg opowiada
o sawnych bohaterach odebranych rodzicom na mocy takich samych przysig,
jak wymg Je na krlu Roegnerze. Dlaczego jednak, w jakim celu, kto da
takich przysig? Znasz odpowied, Jeu z Erlenwaldu. Taka przysiga zdolna
jest stworzy potn, nierozerwaln wi przeznaczenia pomidzy dajcym
przysigi a obiektem teje, dzieckiem-niespodziank. Dziecko takie, wskazane
przez lepy los, przeznaczone moe by do rzeczy niezwykych. Zdolne moe
by do odegrania niesychanie wanej roli w yciu tego, z kim zwie je los.
Wanie dlatego, Jeu, zadae od Roegnera ceny, ktrej si dzisiaj
domagasz. Ty nie chcesz tronu Cintry. Chcegz zabra krlewn.
Jest dokadnie tak, jak mwisz, nie znany mi rycerzu rozemia si
gromko Je. Tego wanie si domagam! Oddajcie mi t, ktra jest moim
przeznaczeniem!
Tego powiedzia Geralt trzeba bdzie dowie.
miesz w to wtpi? Po potwierdzeniu przez krlow prawdziwoci moich
sw? Po tym, co sam przed chwil powiedziae?
Tak. Bo nie powiedziae nam wszystkiego. Roegner, Jeu, zna moc Prawa
Niespodzianki i wag przysigi, jak zoy. A zoy j, bo wiedzia, e prawo
i zwyczaj ma moc chronic takie przysigi. Strzegc, by speniay si tylko
wtedy, gdy potwierdzi je sia przeznaczenia. Twierdz, Jeu, e na razie nie
masz do krlewny adnych praw. Zdobdziesz je dopiero wwczas, gdy...
Gdy co?
Gdy krlewna sama zgodzi si odej z tob. Tak stanowi Prawo
Niespodzianki. To zgoda dziecka, nie rodzicw, potwierdza przysig, dowodzi,
e dziecko rzeczywicie urodzio si w cieniu przeznaczenia. To dlatego wrcie
po pitnastu latach, Jeu. Taki bowiem warunek wprowadzi do przysigi krl
Roegner.
Kim jeste?
107

Jestem Geralt z Rivii.


Kim jeste, Geralcie z Rivii, e chcesz uchodzi za wyroczni w kwestii
zwyczajw i praw?
On zna to prawo lepiej ni ktokolwiek inny powiedzia chrapliwie
Myszowr bo do niego je kiedy zastosowano. Jego kiedy zabrano z domu
rodzicw, bo by tym, kogo jego ojciec nie spodziewa si zasta w domu po
powrocie. Bo by przeznaczony do czego innego. I moc przeznaczenia zosta
tym, kim jest.
A kim on jest?
Wiedminem.
W ciszy, jaka zapanowaa, uderzy dzwon z kordegardy, ponurym akcentem
ogaszajc pnoc. Wszyscy wzdrygnli si i poderwali gowy. Myszowr, patrzc
na Geralta, zrobi dziwn, zaskoczon min. Ale najbardziej zauwaalnie
wzdrygn si i niespokojnie poruszy Je. Rce w pancernych rkawicach
opady mu bezwadnie wzdu bokw, kolczasty hem zakoysa si niepewnie.
Dziwna, niewiadoma Moc, wypeniajca hall jak siwa mga, zgstniaa
raptownie.
To prawda powiedziaa Calanthe. Obecny tu Geralt z Rivii jest
wiedminem. Jego zawd godzien jest szacunku i powaania. Powici si, aby
strzec nas od potwornoci i koszmarw, jakie podzi noc, jakie zsyaj
zowrogie, szkodzce ludziom siy. On zabija wszelkie straszyda i monstra,
jakie czaj si na nas po lasach i jarach. Rwnie i te, ktre maj czelno
zachodzi do naszych siedzib. Je milcza.
A zatem cigna krlowa, unoszc upiercienion do nieche dokona
si prawo, niech speni si przysiga, ktrej spenienia domagasz si, Jeu
z Erlenwaldu. Wybia pnoc. Twj lub ju nie obowizuje. Zdejm przybic.
Zanim moja crka wypowie swoj wol, zanim zdecyduje o swoim
przeznaczeniu, niech ujrzy twoj twarz. Wszyscy pragniemy ujrze twoj twarz.
Je z Erlenwaldu wolno podnis opancerzon do, szarpn wizania hemu,
zdj go, chwytajc za elazny rg i cisn z brzkiem na posadzk. Kto
krzykn, kto zakl, kto ze wistem wcign powietrze. Na twarzy krlowej
pojawi si zy, bardzo zy umiech. Umiech okrutnego tryumfu.
Znad szerokiej, pokrgej blachy napiernika spoglday na nich dwa
wypuke, czarne guzki lepi, umiejscowione po obu stronach pokrytego rudaw
szczecin wyduonego, tpego ryjka, uzbrojonego drgajcymi wibrysami,
penego ostrych, biaych kiekw. Gowa i kark stojcej porodku halli postaci
jeyy si grzebieniem krtkich, szarych, ruchliwych kolcw.
Tak wanie wygldam przemwi stwr o czym dobrze wiedziaa,
Calanthe. Roegner, opowiadajc o przygodzie, jaka przydarzya mu si
w Erlenwaldzie, nie mg pomin opisu tego, komu zawdzicza ycie. Komu,
pomimo jego wygldu, zaprzysig, co zaprzysig. Dobrze przygotowaa si
na moje przybycie, krlowo. Twoj wynios i pogardliw odmow dotrzymania
sowa wytknli ci wani wasale. Gdy nie powioda si prba poszczucia na mnie
108

innych zalotnikw, miaa jeszcze w odwodzie wiedmina morderc,


zasiadajcego po prawicy, na podordziu. A na koniec pospolite, niskie
oszustwo. Chciaa mnie upokorzy, Calanthe. Wiedz, e upokorzya siebie.
Dosy Calanthe wstaa, opara zacinit pi o biodro. Skoczmy
z tym. Payetto! Widzisz, kto, a raczej co, stoi przed tob i roci sobie do ciebie
pretensje, W myl Prawa Niespodzianki i odwiecznego zwyczaju decyzja naley
do ciebie. Odpowiedz. Wystarczy jednego twojego sowa. Powiesz: Tak,
a staniesz si wasnoci, zdobycz tego potwora. Powiesz: Nie, a nigdy go
ju nie ujrzysz.
Ttnica w sali Moc ciskaa skronie Geralta elazn obrcz, szumiaa
w uszach, jeya wosy na karku. Wiedmin patrzy na bielejce knykcie palcw
Myszowora, zacinite na brzegu stou. Na cienk struk potu biegnc w d
po policzku krlowej. Na okruszki chleba na stole, ruszajce si jak robaczki,
formujce runy, rozace si i znowu grupujce w wyrany napis: UWAAJ!
Pavetto! powtrzya Calanthe. Odpowiedz. Czy chcesz odej z tym
stworzeniem? Pavetta uniosa gow.
Tak.
Moc przepeniajca sal zawtrowaa, dudnic gucho w ukach sklepienia.
Nikt, absolutnie nikt nie wyda najmniejszego dwiku.
Calanthe wolno, bardzo wolno opada na tron. Jej twarz bya zupenie bez
wyrazu.
Wszyscy syszeli w ciszy rozleg si spokojny gos Jea. Ty take,
Calanthe. I ty, wiedminie, chytry, patny zbju. Moje prawa zostay
dowiedzione. Prawda i prze znaczenie wziy gr nad kamstwem
i krtactwem. C wam pozostaje, szlachetna krlowo, przebrany wiedminie?
Zimna stal?
Nikt si nie odezwa.
Najchtniej cign Je, poruszajc wibrysami i kapic ryjkiem
natychmiast opucibym to miejsce wraz z Pavetta, ale nie odmwi sobie
pewnej przyjemnoci. To ty, Calanthe, przyprowadzisz twoj crk tutaj, gdzie
stoj, i woysz jej bia do do mojej doni.
Calanthe powoli odwrcia gow w stron wiedmina. W jej oczach by
rozkaz. Geralt nie poruszy si, czujc i widzc, jak skraplajca si w powietrzu
Moc koncentruje si na nim. Tylko na nim. Ju wiedzia. Oczy krlowej zwziy
si, usta drgny...
Co?! Co takiego? zarycza nagle Grach an Craite, zrywajc si z miejsca.
Bia do? Do jego doni? Krlewna z tym szczeciniastym mierdzielem?
Z tym... wiskim ryjem?
A ja chciaem z nim walczy jak z rycerzem! zawtrowa Rainfarn.
Z tym straszydem, z tym bydlciem! Poszczu go psami! Psami!
Stra! wrzasna Calanthe.
Potem ju poszo szybko. Crach an Craite chwyci n ze stou, z trzaskiem
przewrci krzeso. Posuszny rozkazowi Eista Draig Bon-Dhu bez namysu
109

zdzieli go w potylic szaamaj od dud, z caej siy. Crach run na st,


pomidzy jesiotra w szarym sosie a krzywe wrgi eber, jakie zostay
z pieczonego dzika.
Rainfam skoczy ku Jeowi, byskajc wydobytym z rkawa sztyletem.
Kudkudak, zrywajc si, kopn zydel wprost pod jego nogi. Rainfarn zwinnie
przeskoczy przeszkod, ale chwila zwoki wystarczya Je zmyli go krtkim
zwodem i posa na kolana potnym uderzeniem. opancerzonej pici.
Kudkudak przypad, by wyrwa Rainfamowi sztylet, ale powstrzyma go ksi
Windhahn, czepiajc si jego uda niczym pies posokowiec.
Od wejcia biegli stranicy uzbrojeni w gizarmy i glewie. Calanthe,
wyprostowana i grona, wskazaa im Jea wadczym, gwatownym gestem.
Pavetta zacza krzycze, Eist Tuirseach kl. Wszyscy pozrywali si z miejsc,
nie bardzo wiedzc, co robi.
Zabijcie go! krzykna krlowa.
Je, fukajc gniewnie i szczerzc ky, obrci si ku atakujcym stranikom.
By bezbronny, ale zakuty w kolczast stal, od ktrej ze szczkiem odbiy si
szpikulce gizarm. Uderzenie rzucio go jednak w ty, wprost na wstajcego
Rainfarna, ktry unieruchomi go, chwytajc za nogi. Je zarycza, odbijajc
elaznymi naokcicami ciosy brzeszczotw sypice si na jego gow. Rainfarn
dgn go sztyletem, ale ostrze zelizgno si po blachach napiernika.
Stranicy, krzyujc drzewca, przyparli Jea do rzebionego komina. Rainfam,
uwieszony u jego pasa, odszuka w pancerzu szczelin i wbi w ni pugina. Je
zwin si.
Dunyyyyyy!!! wrzasna cienko Pavetta, wskakujc na krzeso.
Wiedmin, z mieczem w rku, pomkn ku walczcym przez st, roztrcajc
talerze, pmiski i puchary. Wiedzia, e czasu jest niewiele. Pisk Pavetty
nabiera coraz bardziej nienaturalnego brzmienia. Rainfarn wznosi sztylet do
kolejnego pchnicia.
Geralt ci, skaczc ze stou, przyklkajc. Rainfarn zawy, zatoczy si na
cian. Wiedmin zawirowa, rodkiem klingi chlasn stranika usiujcego
wbi ostry jzor glewi pomidzy fartuch a napiernik Jea. Stranik run na
ziemi, gubic paski hem. Od wejcia biegli nastpni.
Nie godzi si! zarycza Eist Tuirseach, chwytajc za krzeso.
Z rozmachem zdruzgota nieporczny mebel o posadzk, a z tym, co zostao
mu w rku, rzuci si na nadbiegajcych.
Je, zaczepiony dwoma jednoczenie hakami gizarm, zwali si ze
szczkiem, zakrzycza i zafuka, wleczony po posadzce. Trzeci stranik
przyskoczy, wznis glewi do pchnicia. Geralt ci go w skro samym
kocem miecza. Wlokcy Jea odskoczyli, rzucajc gizarmy. Nadbiegajcy od
wejcia cofnli si przed uomkiem krzesa wiszczcym w rku Eista niczym
czarodziejski miecz Balmur w prawicy legendarnego Zatreta Voruty.
Pisk Pavetty osign szczyt i nagle jakby si zaama. Geralt, czujc, co si
wici, pad pasko na ziemi, owic okiem zielonkawy bysk. Poczu okropny
110

bl w uszach, usysza straszliwy huk i przeraliwy krzyk wyrywajcy si


z licznych gardzieli. A potem rwny, jednostajny, wibrujcy krzyk krlewny.
St, siejc dookoa zastaw i jadem, wznosi si wirujc, cikie krzesa
latay po halli roztrzaskujc si o ciany, opotay wzbijajc chmury kurzu,
gobeliny i arrasy. Od wejcia sycha byo omot, wrzask i suche trzaski
drzewcw gizarm pkajcych jak patyki.
Tron, razem z siedzc na nim Calanthe, podskoczy i jak strzaa pomkn
przez sal, z hukiem wyrn o cian i rozlecia si. Krlowa osuna si
bezwadna jak szmaciana kukieka. Eist Tuirseach, ledwo utrzymujc si na
nogach, skoczy ku niej, chwyci w ramiona, wasnym ciaem zasoni przed
tuczcym o ciany i podog gradem.
Geralt, ciskajc medalion w doni, tak szybko, jak tylko mg, pez
w stron, gdzie Myszowr, nie wiadomo jakim cudem wci na kolanach, a nie
na brzuchu, unosi w gr krtk rdk z gogowej gazi. Na kocu rdki
zatknita bya szczurza czaszka. Na cianie za plecami druida gobelin
przedstawiajcy oblenie i poar twierdzy Ortagor pon najprawdziwszym
ogniem.
Pavetta wya. Obracajc si, cia krzykiem jak batem. wszystko
i wszystkich. Ktokolwiek z lecych na pododze prbowa si unie, wali si
i turla, lub rozpaszcza na cianie. Na oczach Geralta wielkie srebrne naczynie
do sosu, rzebione w ksztat wielowiosowej nawy z zadartym dziobem,
wiszczc w powietrzu, zwalio z ng prbujcego umyka wojewod o trudnym
do zapamitania nazwisku. Z poway cichutko sypa si tynk. Pod powa kry
st, rozpaszczony na nim Grach an Craite miota w d ohydne przeklestwa.
Geralt doczoga si do Myszowora, obaj przypadli za grk, ktr liczc od
dou, tworzyli Paszkot ze Streptu, beczuka piwa, Drogodar, krzeso i lutnia
Drogodara.
To czysta, pierwotna Moc! wrzasn druid, przekrzykujc harmider
i omot. Ona nad tym nie panuje!
Wiem! odwrzasn Geralt. Spadajcy nie wiadomo skd pieczony baant,
wci z kilkoma prgowanymi pirami tkwicymi w kuprze, wyrn go w plecy.
Trzeba j powstrzyma! ciany zaczynaj si rysowa!
Widz!
Gotw?
Tak!
Raz! Dwa! Teraz!
Uderzyli j jednoczenie, Geralt Znakiem Aard, Myszowr straszliwym,
trzystopniowym zaklciem, od ktrego, wydawaoby si, zacznie si topi
posadzka. Krzeso, na ktrym siedziaa krlewna, rozleciao si w drzazgi.
Pavetta jak gdyby tego nie zauwaya wisiaa nadal w powietrzu, wewntrz
przejrzystej zielonej sfery. Nie przestajc krzycze, obrcia ku nim gow, a jej
drobna twarzyczka skurczya si nagle w zowrbnym grymasie.
Na wszystkie demony! zarycza Myszowr.
111

Uwaga! krzykn wiedmin, kulc si. Blokuj j, Myszowr! Blokuj, bo


bdzie po nas!
St rymn ciko o podog, druzgocc pod sob krzyak i wszystko, co
znalazo si pod spodem. Lecy na stole Crach an Craite podskoczy pasko, na
trzy okcie do gry. Dookoa pada ciki deszcz talerzy i resztek jada,
eksplodoway w zetkniciu z posadzk krysztaowe karafy. Urwany z muru
gzyms zahucza jak grom, wstrzsajc posadami zamczyska.
Zwalnia wszystko! zakrzycza Myszowr, celujc rdk w krlewn.
Zwalnia wszystko! Teraz caa Moc pjdzie na nas!
Geralt uderzeniem miecza odbi leccy prosto na druida wielki dwuzbny
widelec.
Blokuj, Myszowr!
Szmaragdowe oczy posay w nich dwie zielone byskawice. Byskawice
skrciy si w olepiajce, wirujce leje, wiry, z wntrza ktrych runa na nich
Moc, jak taran rozsadzajc czaszki, gaszc oczy, poraajc dech. Wraz 'z Moc
sypno si na nich szko, majolika, pmiski, wieczniki, koci, nadgryzione
bochenki chleba, deski, deszczuki i tlce si polana z paleniska. Krzyczc dziko
niby wielki guszec przelecia nad ich gowami kasztelan Haxo. Ogromny eb
gotowanego karpia rozbryzn si na piersi Geralta, na zotym polu.
niedwiedziu i pannie z Czteroroga.
Poprzez trzsce cianami halli zaklcia Myszowora, poprzez wasny krzyk
i wycie rannych, huk, brzk i omot, poprzez wycie Pavetty, wiedmin usysza
nagle najstraszliwszy dwik, jaki dane mu byo kiedykolwiek usysze.
Kudkudak klczc dusi rkami i kolanami dudy Draiga Bon-Dhu. Sam za,
przekrzykujc potworne odgosy wydobywajce si z miecha, odrzuciwszy
gow do tyu, wy i rycza, kwicza i skrzecza, becza i kwili w mieszaninie
gosw wszystkich znanych, nieznanych, domowych, dzikich i mitycznych
zwierzt.
Pavetta zamilka przeraona, patrzc na barona z szeroko otwartymi ustami.
Moc zelaa raptownie.
Teraz! rykn Myszowr, wymachujc rdk. Teraz, wiedminie!
Uderzyli j. Zielonkawa sfera otaczajca krlewn pka pod uderzeniem jak
mydlana baka, prnia momentalnie wessaa szalejc po halli Moc. Pavetta
klapna ciko na posadzk i rozpakaa si.
Po chwili ciszy dzwonicej w uszach po niedawnym pandemonium, poprzez
rumowisko i zniszczenie, przez poamane sprzty i bezwadne ciaa, z trudem
i mozoem zaczy przebija si gosy.
Cuach op arse, ghoul y badraigh mai an cuach powtarza Crach an
Craite, plujc krwi pync z przygryzionej wargi.
Opanuj si, Crach powiedzia z wysikiem Myszowr, otrzepujc przd
ubioru z gryczanej kaszy. Tu s kobiety.

112

Calanthe. Umiowana. Moja. Calanthe! powtarza Eist Tuirseach


w przerwach pomidzy pocaunkami. Krlowa otworzya oczy, ale nie prbowaa
wyzwoli si z jego ucisku.
Eist. Ludzie patrz powiedziaa.
A niech patrz.
Czy kto zechciaby mi objani, co to byo? spyta marszaek Vissegerd,
wyczogujc si spod zerwanego arrasu.
Nie powiedzia wiedmin.
Medyka! krzykn cienko Windhalm z Attre, schylony nad Rainfamem.
Wody! woa jeden z braci ze Streptu, Dzirygrka, duszc wasnym
kaftanem tlcy si gobelin. Wody, prdzej!
I piwa! wychrypia Kudkudak.
Kilku mogcych jeszcze usta na nogach rycerzy prbowao unie Pavett,
ta jednak odtrcia ich rce, wstaa sama i chwiejnym krokiem posza w stron
komina, przy ktrym siedzia oparty plecami o cian Je, niezrcznie usiujc
pozby si pomazanych krwi blach pancerza.
Dzisiejsza modzie! parskn Myszowr, patrzc w ich stron.
Wczenie zaczynaj! Tylko jedno im w gowie.
e co?
C to, nie wiesz, wiedminie, e dziewica, znaczy si nie tknita, nie
mogaby uywa Mocy?
Pal diabli jej dziewictwo mrukn Geralt. Skd u niej w ogle takie
zdolnoci? Z tego, co wiem, ani Calanthe, ani Roegner...
Odziedziczya z przeskokiem, ani chybi rzek druid. Jej babka, Adalia,
podnosia most zwodzony ruchem brwi. Hej, Geralt, popatrz no! Ona wci nie
ma do!
Calanthe, cigle uwieszona na ramieniu Eista Tuirseach, wskazaa rannego
Jea stranikom. Geralt i Myszowr zbliyli si szybko, ale niepotrzebnie.
Stranicy odskoczyli od plecej postaci, cofnli si szepczc i mruczc.
Potworny pysk Jea rozmaza si, rozmy, zacz traci kontury. Kolce
i szczecina falujc zmieniy si w czarne, lnice, krcone wosy i brod,
okalajce blad, kanciast msk twarz, ozdobion wydatnym nosem.
Co... zajkn si Eist Tuirseach. Kto to? Je?
Duny powiedziaa mikko Pavetta. Calanthe, z zacinitymi ustami,
odwrcia gow.
Zaklty? zamrucza Eist. Ale jak...
Wybia pnoc powiedzia wiedmin. Wanie w tej chwili. Dzwon, ktry
syszelimy wczeniej, by nieporozumieniem i pomyk. Dzwonnika. Prawda,
Calanthe?
Prawda, prawda stkn mczyzna o imieniu Duny, odpowiadajc
zamiast krlowej, ktra zreszt nie miaa zamiaru odpowiada. Moe
jednakowo zamiast rozprawia, kto pomoe cign ze mnie te blachy
i wezwie medyka. Ten szaleniec Rainfarn dziabn mnie pod ebro.
113

Po co nam medyk? powiedzia Myszowr, wyjmujc rdk.


Dosy Calanthe wyprostowaa si, dumnie unoszc gow. Dosy tego.
Jak ju bdzie po wszystkim, chc was widzie w mojej komnacie. Wszystkich,
jak tu stoicie. Eist, Pavetta, Myszowr, Geralt i ty... Duny. Myszowr?
Tak, krlowo.
Czy ta twoja rdka... Stukam sobie krgosup. I okolice.
Na rozkaz, krlowo.
III
...kltwa cign Duny, trc skronie. Od urodzenia. Nigdy nie
dowiedziaem si, jaka bya przyczyna, kto mi to zrobi. Od pnocy do witu
normalny czowiek, od witu... widzielicie co. Akerspaark, mj ojciec, chcia to
ukry. W Maecht ludzie s zabobonni, czary i kltwy w rodzinie krlewskiej
mogyby si okaza fatalne dla dynastii. Z dworu zabra mnie jeden z rycerzy
ojca, wychowa, we dwjk wczylimy si po wiecie, bdny rycerz
z giermkiem, potem, gdy on zgin, podrowaem sam. Ju nie pamitam, od
kogo usyszaem, e od kltwy moe mnie wyswobodzi dziecko-niespodzianka.
Krtko po tym spotkaem Roegnera. Dalej wiecie.
Dalej wiemy, wzgldnie domylamy si kiwna gow Calanthe.
Zwaszcza tego, e nie czekae na uzgodnione z Roegnerem pitnacie lat
i wczeniej zawrcie gow mojej crce. Pavetta! Od jak dawna?
Krlewna opucia gow i uniosa jeden palec.
No, prosz. Ty maa czarownico. Pod samym moim nosem! Niech no ja si
tylko dowiem, kto go wpuszcza noc do zamku! Niech no dobior si do dam
dworu, z ktrymi chodzia zbiera pierwiosnki. Pierwiosnki, cholera! No i co ja
mam z wami teraz zrobi?
Calanthe... zacz Eist.
Pomau, Tuirseach. Jeszcze nie skoczyam. Duny, sprawa mocno si
skomplikowaa. Jeste z Pavetta od roku, i co? I nic. To znaczy, e od
niewaciwego ojca wytargowae przysig. Przeznaczenie zadrwio z ciebie.
C za ironia, jak mawia obecny tu Geralt z Rivii.
Do licha z przeznaczeniem, przysigami i ironi wykrzywi si Duny.
Kocham Pavett i ona mnie kocha, tylko to si liczy. Nie moesz, krlowo,
stawa na drodze do naszego szczcia.
Mog, Duny, mog, i to jeszcze jak umiechna si Calanthe jednym
ze swoich niezawodnych umiechw. Na twoje szczcie, nie chc. Mam
pewien dug wobec ciebie, Duny. Za tamto, wiesz. Byam zdecydowana...
Powinnam ci prosi o wybaczenie, ale ja tego bardzo nie lubi. A wic daj ci
Pavett i bdmy kwita. Pavetta? Nie rozmylia si aby?
Krlewna zaprzeczya, z zapaem krcc gow.
Dziki, pani. Dziki umiechn si Duny. Jeste mdr i wielkoduszn
krlow.
Pewnie, e tak. I pikn.
114

I pikn.
Moecie oboje zosta w Cintrze, jeli chcecie. Tutejsi ludzie s mniej
zabobonni od mieszkacw Maecht i prdko si przyzwyczaj. Zreszt, nawet
jako Je bye do sympatyczny. Tyle e na tron nie moesz na razie liczy.
Mam zamiar jeszcze troch porzdzi u boku nowego krla Cintry. Szlachetny
Eist Tuirseach ze Skellige uczyni mi pewn propozycj.
Calanthe...
Tak, Eist, zgadzam si. Jeszcze nigdy nie wysuchaam miosnego
wyznania, lec na pododze wrd szcztkw wasnego tronu, ale... Jak ty to
powiedziae, Duny? Tylko to si liczy i niech nikt lepiej nie staje na drodze do
mojego szczcia, dobrze radz. A wy, co si tak gapicie? Nie jestem jeszcze
taka stara, jak sdzicie, patrzc na moj prawie zamn crk.
Dzisiejsza modzie zamrucza Myszowr. Niedaleko pada jabko...
Co tam mamroczesz, czarowniku?
Nic, pani.
To dobrze. Przy okazji, Myszowr, mam dla ciebie propozycj. Pavetta
potrzebowa bdzie nauczyciela. Powinna si nauczy, jak obchodzi si ze
swoim szczeglnym darem. Lubi ten zamek, wolaabym, eby sta, jak stoi.
Przy nastpnym ataku histerii mojej zdolnej crki moe si rozlecie. Co ty na
to, druidzie?
Zaszczyt to dla mnie.
Ja myl krlowa odwrcia gow w stron okna. wita ju. Pora...
Raptownie odkrcia si w stron, gdzie Pavetta i Duny szeptali do siebie,
trzymajc si za rce i nieledwie stykajc si czoami.
Duny!
Tak, krlowo?
Syszysz? wita! Jest ju jasno! A ty... Geralt spojrza na Myszowora,
Myszowr na Geralta i obaj zaczli si mia.
A wam co tak wesoo, czarownicy? Czy nie widzicie...
Widzimy, widzimy zapewni Geralt.
Czekalimy, a sama zobaczysz parskn Myszowr. Ciekawio mnie,
kiedy si poapiesz.
W czym?
Zdja kltw. Ty j zdja rzek wiedmin. W momencie, gdy
wyrzeka: Daj ci Pavett, spenio si przeznaczenie.
Dokadnie potwierdzi druid.
Na bogw rzek wolno Duny. Wic nareszcie. Psiakrew, mylaem, e
si bd bardziej cieszy, e zagraj jakie surmy albo co... Przyzwyczajenie.
Krlowo! Dziki. Pavetta, syszysz?
Mhm powiedziaa krlewna, nie unoszc powiek.
Tym samym westchna Calanthe, patrzc na Geralta zmczonym
wzrokiem wszystko dobrze si koczy. Prawda, wiedminie? Kltwa zdjta,
szykuj si dwa wesela, remont halli tronowej potrwa z miesic, czterech
115

zabitych, rannych bez liku, Rainfam z Attre ledwie dycha. Radujmy si. Czy
wiesz, wiedminie, e by moment, gdy miaam ochot kaza ci...
Wiem.
Ale teraz musz odda ci sprawiedliwo. daam efektu i mam efekt.
Cintra sprzymierza si ze Skellige. Moja crka nie najgorzej wychodzi za m.
Przez chwil mylaam sobie, to wszystko i tak by si spenio zgodnie
z przeznaczeniem, nawet jeli nie cignabym ci na t uczt i nie posadzia
obok siebie. Ale myliam si. Przeznaczenie mg odmieni sztylet Rainfama.
A Rainfama powstrzyma miecz w rku wiedmina. Zapracowae uczciwie,
Geralt. Teraz kwestia ceny. Mw, czego dasz.
Zaraz powiedzia Duny, macajc zabandaowany bok. Kwestia ceny,
mwicie. To ja jestem dunikiem, do mnie naley...
Nie przerywaj mi, ziciu zmruya oczy Calanthe. Twoja teciowa nie
znosi, gdy si jej przerywa. Zapamitaj to. I wiedz, e adnym dunikiem nie
jeste. Tak si skada, e bye czym w rodzaju przedmiotu umowy, jak
zawaram z Geraltem z Rivii. Mwiam, jestemy kwita i nie widz sensu,
ebym musiaa ci za to w nieskoczono przeprasza. Ale umowa obowizuje
mnie nadal. No, Geralt. Twoja cena.
Dobrze rzek wiedmin. Prosz o twoj zielon szarf, Calanthe. Niech
zawsze przypomina mi kolor oczu najpikniejszej ze znanych mi krlowych.
Calanthe zamiaa si, odpia z szyi naszyjnik ze szmaragdami.
Ta byskotka powiedziaa ma kamienie we waciwszym odcieniu.
Zachowaj j wraz z miym, wspomnieniem.
Czy mog co powiedzie? spyta skromnie Duny.
Ale tak, ziciu, prosz, prosz.
Dalej twierdz, e to ja jestem twoim dunikiem, wiedminie. To mojemu
yciu zagraa sztylet Rainfarna. Mnie zatukliby stranicy, gdyby nie ty. Jeli
jest mowa o jakiejkolwiek cenie, ja j powinienem zapaci. Zarczam, e mnie
na to sta. Czego dasz, Geralt?
Duny powiedzia wolno Geralt. Wiedmin, ktremu stawia si takie
pytanie, musi prosi, by je powtrzono.
Powtarzam wic. Bo, widzisz, jestem twoim dunikiem jeszcze z innego
powodu. Gdy dowiedziaem si tam, w halli, kim jeste, nienawidziem ci
i mylaem o tobie bardzo le. Miaem ci za lepe, dne krwi narzdzie, za
kogo, kto bezmylnie i beznamitnie zabija, ociera kling z krwi i liczy
pienidze. A przekonaem si, e zawd wiedmina rzeczywicie godzien jest
szacunku. Bronisz nas nie tylko przed Zem czajcym si w mroku, ale i przed
tym, ktre tkwi w nas samych. Szkoda, e jest was tak mao.
Calanthe umiechna si. Po raz pierwszy tej nocy Geralt skonny by uzna,
e by to umiech naturalny.
adnie powiedzia mj zi. Musz do tej wypowiedzi doda dwa sowa.
Dokadnie dwa. Wybacz, Geralt.
A ja powiedzia Duny powtarzam. Czego dasz?
116

Duny rzek powanie Geralt Calanthe, Pavetto. I ty, prawy rycerzu


Tuirseach, przyszy krlu Cintry. Aby zosta wiedminem, trzeba urodzi si
w cieniu przeznaczenia, a bardzo niewielu tak si rodzi. Dlatego jest nas tak
mao. Starzejemy si, giniemy, a nie mamy komu przekazywa naszej wiedzy,
naszych zdolnoci. Brakuje nam nastpcw. A ten wiat peen jest Za, ktre
tylko czeka by nas zabrako.
Geralt szepna Calanthe.
Tak, nie mylisz si, krlowo. Duny! Dasz mi to, co ju posiadasz, a o czym
nie wiesz. Wrc do Cintry za sze lat, by sprawdzi, czy przeznaczenie byo
dla mnie askawe.
Pavetto Duny szeroko otworzy oczy. Ty chyba nie...
Pavetto! zawoaa Calanthe. Czy ty... Czy ty jeste...
Krlewna spucia oczy i zaczerwienia si. A potem odpowiedziaa.

117

GOS ROZSDKU 5
Geralt! Hej! Jeste tu?
Unis gow znad pokych szorstkich stron Historii wiata Rodericka de
Novembre, ciekawego, cho nieco kontrowersyjnego dziea, ktre studiowa od
wczoraj.
Jestem. Co si stao, Nenneke? Potrzebujesz mnie?
Masz gocia.
Znowu? Kto tym razem? Diuk Hereward we wasnej osobie?
Nie. Tym razem to Jaskier, twj kumpel, ta powsinoga, ten trute i nierb,
w kapan sztuki, wiecca jasno gwiazda ballady i miosnego wiersza. Jak
zwykle opromieniony saw, nadty jak wiski pcherz i mierdzcy piwem.
Chcesz si z nim widzie?
Oczywicie. Przecie to mj przyjaciel. Nenneke achna si, wzruszya
ramionami.
Nie rozumiem tej przyjani. On jest twoim absolutnym przeciwiestwem.
Przeciwiestwa przycigaj si.
Najwyraniej. O, prosz, nadchodzi wskazaa ruchem gowy. Twj
synny poeta.
On naprawd jest synnym poet, Nenneke. Nie bdziesz chyba twierdzi,
e nie syszaa jego ballad.
Syszaam skrzywia si kapanka. A jake. C, nie znam si na tym,
by moe umiejtno swobodnego przeskakiwania od wzruszajcej liryki do
obscenicznego wistwa to wanie jest talent. Mniejsza z tym. Wybacz, ale nie
dotrzymam wam towarzystwa. Nie jestem dzi w nastroju ani do jego poezji,
ani do jego wulgarnych artw.
Z korytarza rozleg si perlisty miech, brzk lutni, na progu biblioteki stan
Jaskier w liliowym kubraczku z koronkowymi mankietami i kapelusiku na
bakier. Na widok Nenneke trubadur ukoni si przesadnie, zamiatajc posadzk
przypitym do kapelusika czaplim pirem.
Moje gbokie uszanowanie, czcigodna matko zakwili kretysko.
Chwaa Wielkiej Melitele i jej kapankom, krynicom cnoty i mdroci...
Przesta pieprzy, Jaskier parskna Nenneke. I nie tytuuj mnie
matk. Wiedz, e na myl, i mgby by moim synem, ogarnia mnie zgroza.
Odwrcia si na picie i wysza szeleszczc powczyst szat. Jaskier
robic mapie miny sparodiowa ukon.
Nic si nie zmienia rzek pogodnie. Nadal kompletnie nie rozumie si
na artach. Wcieka si na mnie, bo po przyjedzie pogawdziem chwil
z furtiank, tak milutk blondynk o dugich rzsach, z dziewicz kos
sigajc zgrabnej dupeczki, ktrej nie uszczypn byoby grzechem. Wic
uszczypnem, a Nenneke, ktra wanie nadesza... A, co tam. Witaj, Geralt.
Witaj, Jaskier. Skd wiedziae, e tu jestem? Poeta wyprostowa si,
podcign spodnie.
118

Byem w Wyzimie powiedzia. Usyszaem o strzydze, dowiedziaem


si, e zostae ranny. Domyliem si, dokd moge pojecha na
rekonwalescencj. Jak widz, jeste ju zdrw?
Dobrze widzisz. Ale sprbuj wytumaczy to Nenneke. Siadaj,
pogawdzimy.
Jaskier usiad, zajrza do ksigi, lecej na pulpicie.
Historia? umiechn si. Roderick de Novembre? Czytaem, czytaem.
Gdy studiowaem w akademii w Oxenfurcie, historia zajmowaa drugie miejsce
na licie moich ulubionych przedmiotw.
Co byo na pierwszym miejscu?
Geografia rzek powanie poeta. Atlas wiata by wikszy i atwiej byo
za nim ukry gsiorek wdki.
Geralt zamia si sucho, wsta, wyj z regau Arkana magii i alchemii
Luniniego i Tyrssa i wycign na wiato dzienne ukryte za opasym tomiskiem
pkate, oplecione som naczynie.
Oho powesela wyranie bard. Mdro i natchnienie, jak widz, nadal
kryj si w ksigozbiorach. Oooch! To lubi! Na liwkach, prawda? Tak, to jest
alchemia, co si zowie. Oto kamie filozoficzny, prawdziwie wart studiw. Twoje
zdrowie, bracie. Ooooch, mocna, jak zaraza!
Co ci tu sprowadza? Geralt przej gsiorek od 'poety, ykn
i rozkaszla si, macajc zabandaowan szyj. Dokd zmierzasz?
Donikd. To znaczy, mgbym uda si tam, dokd ty si udajesz.
Mgbym ci potowarzyszy. Dugo mylisz tu zabawi?
Niedugo. Lokalny diuk da mi do zrozumienia, e nie jestem mile widziany
w jego wociach.
Hereward? Jaskier zna wszystkich krlw, ksit, wadykw i seniorw
od Jarugi po Gry Smocze. Gwid na niego. Nie odway si zadrze
z Nenneke, z bogini Melitele. Lud puciby mu kasztel z dymem.
Nie chc kopotw. A siedz tu ju i tak za dugo. Jad na poudnie,
Jaskier. Daleko na poudnie. Tutaj nie znajd roboty. Cywilizacja. Na choler tu
komu wiedmin? Gdy pytam o jakie zajcie, patrz na mnie jak na
dziwolga.
Co te ty wygadujesz. Jaka tam cywilizacja. Przeprawiem si przez Buin
tydzie temu, a jadc przez kraj, nasuchaem si przernych opowieci.
Podobno s tu wodniki, wijuny, przerazy, latawce, wszelkie moliwe wistwo.
Powiniene mie roboty po uszy.
Opowieci to i ja syszaem. Poowa jest albo zmylona, albo przesadzona.
Nie, Jaskier^wiat si zmienia. Co si koczy.
Poeta pocign z gsiorka, zmruy oczy, westchn ciko.
Znowu zaczynasz paka nad twym smutnym, wiedmiskim losem?
I filozofowa przy tym? Dostrzegam zgubne skutki niewaciwych lektur. Bo na
to, e wiat si zmienia, wpad nawet ten stary pierdziel Roderick de
Novembre. Owa zmienno wiata to, nawiasem mwic, jedyna teza z jego
119

traktatu, z ktr mona zgodzi si bez zastrzee. Ale nie jest to teza na tyle
odkrywcza, by mnie tu ni musia raczy, przybierajc przy tym min
myliciela, z ktr ci absolutnie nie do twarzy.
Geralt, zamiast odpowiedzie, ykn z gsiorka.
Tak, tak westchn ponownie Jaskier. wiat si zmienia, soce
zachodzi, a wdka si koczy. Co si jeszcze, twoim zdaniem, koczy?
Wspominae co o koczeniu, filozofie.
Dam ci par przykadw rzek Geralt po chwili milczenia. Z ostatnich
dwch miesicy spdzonych na tym brzegu Buiny. Ktrego dnia podjedam,
patrz, most. Pod mostem siedzi troll, od kadego przechodzcego da opaty.
Tym, ktrzy odmawiaj, przetrca nog, a czasem i obie. Id wic do wjta, ile
mi dacie, pytam, za tego trolla. Wjt otwiera gb ze zdumienia. Jak to, pyta,
a kto bdzie most naprawia, jak trolla nie stanie? Troll dba o most, naprawia
go regularnie w pocie czoa, solidnie, jak si patrzy. Taniej wypada wic paci
mu myto. Jad wic dalej, patrz, widogon. Nieduy, bdzie z pi arszynw
od czubka nosa do koca ogona. Leci, niesie w szponach owc. Jad do wsi, ile,
pytam, zapacicie za gada. Chopi na kolana, nie, woaj, to ulubiony smok
najmodszej crki naszego barona, jak mu uska z grzbietu spadnie, to baron
sioo spali, a nas ze skry obedrze. Jad dalej, a robi mi si coraz godniej.
Rozpytuj o prac, owszem, jest, ale jaka? Temu zap rusak, temu nimf,
owemu dziwoon... Pogupieli doszcztnie, po wsiach peno dziewek jak rzepy,
a im si chce nieludek. Inny prosi, bym zabi wojsika i dostarczy mu kostk
z jego doni, bo zmielona i wsypana do polewki podobno wzmaga potencj...
To akurat bujda wtrci Jaskier. Prbowaem. Nie wzmaga nic a nic,
a polewce nadaje smak wywaru z onuc. No, ale jeli ludzie w to wierz i s
skonni paci...
Nie bd zabija wojsikw. Ani innych nieszkodliwych stworze.
To bdziesz chodzi godny. Chyba, e zmienisz prac.
Na jak?
Na byle jak. Zosta kapanem. Byby niezy z twoimi skrupuami, z twoj
moralnoci, z twoj wiedz o naturze ludzi i wszelkiej rzeczy. To, e nie
wierzysz w adnych bogw, problemu stanowi nie powinno. Mao znam
kapanw, ktrzy wierz. Zasta kapanem i przesta si uala nad sob.
Nie ualam si. Stwierdzam fakty. Jaskier zaoy nog na nog
i z zainteresowaniem przyjrza si startej zelwce.
Przypominasz mi, Geralt, sdziwego rybaka, ktry pod koniec ycia odkry,
e ryby mierdz, a od wody cignie i amie w kociach. Bd konsekwentny.
Gadanie i ale niczego nie poprawi. Ja, gdybym stwierdzi, e skoczy si
popyt na poezj, zawiesibym lutni na koku i zosta ogrodnikiem.
Hodowabym re.
Pieprzysz. Do takiego wyrzeczenia nie byby zdolny.
C zgodzi si poeta, nadal wpatrzony w zelwk moe i nie bybym.
Ale nasze profesje rni si nieco. Popyt na poezj i dwik strun lutni nie
120

spadnie nigdy. Z twoim zawodem jest gorzej. Wy, wiedmini, sami przecie
pozbawiacie si pracy, stopniowo, ale stale. Im lepiej i sumienniej pracujecie,
tym mniej macie do roboty. Przecie waszym celem, racj waszego istnienia
jest wiat bez potworw, wiat spokojny i bezpieczny. Czyli wiat, w ktrym
wiedmini s zbdni. Paradoks, prawda?
Prawda.
Dawniej, gdy byy jeszcze jednoroce, istniaa cakiem liczna grupa
dziewczyn, ktre pielgnoway cnot, by mc je owi. Pamitasz?
A szczuroapowie z fujarkami? Wszyscy bili si wrcz o ich usugi. A wykoczyli
ich alchemicy, wynajdujc skuteczne trutki, na to naoyo si powszechne
udomowienie kotw, fretek i asic. Zwierzaczki byy tasze, milsze i nie chlay
tyle piwa. Dostrzegasz analogie?
Dostrzegam.
Korzystaj wic z cudzych dowiadcze. Prawiczki od jednorocw, gdy
straciy prac, natychmiast si rozprawiczyy. Niektre, pragnc odbi sobie lata
wyrzecze, szeroko zasyny potem z techniki i zapau. Szczuroapowie... No,
tych raczej nie naladuj, bo jak jeden m rozpili si i zeszli na dziadw. C,
wyglda, e teraz przysza kolej na wiedminw. Czytasz Rodericka de
Novembre? S tam, o ile pamitam, wzmianki o wiedminach, o tych
pierwszych, ktrzy zaczli jedzi po kraju jakie trzysta lat temu. W czasach,
kiedy chopi wychodzili zbrojnymi kupami, wsie otaczano potrjnym
ostrokoem, karawany kupieckie przypominay przemarsze wojsk zacinych,
a na waach nielicznych grodw dzie i noc stay gotowe do strzau katapulty.
Bo my, ludzie, bylimy tu intruzami. T ziemi waday smoki, mantikory, gryfy
i amfisbeny, wampiry, wilkoaki i strzygi, kikimory, chimery i latawce. I trzeba
byo im t ziemi odbiera po kawaku, kad dolin, kad przecz, kady br
i kad polan. F udao nam si to nie bez nieocenionej pomocy wiedminw.
Ale te czasy miny, Geralt, miny bezpowrotnie. Baron nie pozwala zabi
widogona, bo to pewnie ostatni drakonid w promieniu tysica mil i nie budzi
ju grozy, lecz wspczucie i nostalgi za minionym czasem. Troll pod mostem
zy si z ludmi, to ju nie potwr, ktrym straszy si dzieci, to relikt i lokalna
atrakcja, w dodatku poyteczna. A przerazy, mantikory, amfisbeny? Siedz
w matecznikach i niedostpnych grach...
Miaem wic racj. Co si koczy. Czy ci si to podoba, czy nie, co si
koczy.
Nie podoba mi si to, e prawisz banalne komunay. Nie podoba mi si
mina, z jak to czynisz. Co si z tob dzieje? Nie poznaj ci, Geralt. Ech,
zaraza, jedmy co rychlej na to poudnie, do tych dzikich krajw. Gdy zarbiesz
par potworw, to zaraz ci minie chandra. A potworw tam podobno niemao.
Powiadaj, e jeli star babk zmczy tam ycie, to idzie sama samiuteka po
chrust do lasu, nie biorc ze sob rohatyny. Skutek gwarantowany. Powiniene
osi tam na stae.
Moe powinienem. Ale nie osid.
121

Dlaczego? Tam wiedminowi atwiej zarobi.


Zarobi atwiej Geralt ykn z gsiorka. Ale wyda trudniej. Do tego
jada si tam pczak i proso, piwo ma smak szczyn, dziewczyny si nie myj,
a komary gryz.
Jaskier zarechota dononie, opierajc potylic o rega, o oprawne w skr
grzbiety ksig.
Proso i komary! To mi przypomina nasz pierwsz wspln wypraw na
kraniec wiata powiedzia. Pamitasz? Poznalimy si na festynie w Gulecie
i namwie mnie...
To ty mnie namwie. Musiae przecie wia z Gulety co ko wyskoczy,
bo dziewcz, ktre wychdoye pod podium dla muzykantw, miao czterech
rosych braci. Szukali ci po caym miecie, groc, e ci wywaasz
i wytarzaj w smole i trocinach. Dlatego si do mnie wtedy przyczepie.
A ty o mao z portek nie wyskoczye z radoci, e znalaz kompana. Do
tamtych pr moge w drodze pogada wycznie z koniem. Ale niech ci bdzie,
masz racj, byo jak mwisz. Musiaem wtedy faktycznie znikn na jaki czas,
a Dolina Kwiatw wydawaa mi si w sam raz do tego celu. Mia to by przecie
kraniec zamieszkanego wiata, forpoczta cywilizacji i Nowego, najdalej
wysunity punkt na granicy dwch wiatw... Pamitasz?
Pamitam, Jaskier.

122

KRANIEC WIATA
I
Jaskier zszed ostronie ze schodkw karczmy, niosc dwie ociekajce pian
stgwie. Klnc pod nosem, przecisn si przez grupk toczcych si wok
ciekawskich dzieciakw. Przeszed skosem przez podwrze, omijajc krowie
placki.
Dookoa wystawionego na majdan stou, przy ktrym wiedmin rozmawia ze
starost, zebrao si ju kilkunastu osadnikw. Poeta postawi kufle, usiad.
Z miejsca zorientowa si, e w czasie jego krtkiej nieobecnoci rozmowa nie
posuna si do przodu nawet o pid.
Jestem wiedminem, panie starosto powtrzy po raz nie wiadomo ktry
Geralt, ocierajc usta z piwnej piany. Niczym nie handluj. Nie zajmuj si
zacigiem
do wojska i nie umiem leczy nosacizny. Jestem wiedminem.
Taka profesja wyjani po raz nie wiadomo ktry Jaskier. Wiedmin,
rozumiecie? Strzygi zabija i upiory. Wszelkie plugastwo tpi. Zawodowo, za
pienidze. Pojmujecie, starosto?
Aha! czoo starosty zorane gbokimi bruzdami cikiego mylenia
wygadzio si. Wiedmin! Trzeba byo tak od razu!
No wanie potwierdzi Geralt. Od razu zatem zapytam: znajdzie si tu
w okolicy jaka robota dla mnie?
Aaaa starosta znowu zacz myle, w sposb zauwaalny. Robota?
Niby te... No... ywioaki? Pytacie, s li tu ywioaki?
Wiedmin umiechn si i kiwn gow, trc knykciem swdzc od kurzu
powiek.
S doszed do wniosku starosta po duszej chwili. Spjrzcie tylko tam,
widzicie te gry? Tam elfy mieszkaj, tam jest ichnie krlestwo. Paace ichnie,
powiadam wam, cae s ze szczerego zota. Oho, panie! Elfy, powiadam wam.
Zgroza. Kto tam pjdzie, ten ju nie wraca.
Tak sdziem rzek Geralt chodno. Wanie dlatego wcale si tam nie
wybieram.
Jaskier zarechota bezczelnie. Starosta, zgodnie z oczekiwaniami Geralta,
myla dugo.
Aha rzek wreszcie. Ano, tak. Ale s tu i inne ywioaki. Z elfiej krainy
wida lez do nas. O, panie, jest ich a jest. Zliczy trudno. A najgorsza to Mora
bdzie, dobrze mwi, ludkowie?
Ludkowie oywili si, obiegli st ze wszystkich stron.
Mora! rzek jeden. Tak, tak, prawie starosta gada. Blada dziewica,
ona po chaupach chodzi o brzasku, a dzieciaki od tego mr!
I chochliki doda drugi, odak z miejscowej stranicy. Koniom grzywy
plcz po stajniach!
123

I nietopyrze! Nietopyrze tu s!
I wiy! Przez nie czeka krosta obsypuje! Nastpne kilka minut upyno na
intensywnym
wyliczaniu
potworw
naprzykrzajcych
si
okolicznym
wocianom swymi niecnymi uczynkami lub sam tylko egzystencj. Geralt
i Jaskier dowiedzieli si o biedakach i mamunach, przez ktre uczciwy chop nie
moe trafi do dom w pijanym widzie, o latawicy, co lata i krowom mleko spija,
o biegajcej po lesie gowie na pajczych nogach, o chobodach noszcych
krane czapeczki i o gronym szczupaku, ktry wyrywa bielizn z rk piorcych
bab, a tylko patrze, jak wemie si za same baby. Nie obyo si jak zwykle bez
tego, by nie poinformowano ich, e stara Naradkowa lata noc na oogu, a w
dzie pody spdza, e mynarz faszuje mk prochem z odzi, a niejaki
Duda, mwic o krlewskim wodarzu, nazwa tego zodziejem i swoocz.
Geralt wysucha spokojnie, kiwajc gow w udanym skupieniu, zada kilka
pyta dotyczcych gwnie drg i topografii terenu, po czym wsta i skin na
Jaskra.
No, to bywajcie, dobrzy ludzie powiedzia. Rycho wrc, wtedy
zobaczymy, co da si zrobi.
Odjechali w milczeniu wzdu chaup i potw, odprowadzani przez
jazgoczce psy i wrzeszczce dzieci.
Geralt odezwa si Jaskier, stajc w strzemionach i zrywajc dorodne
jabko z gazi wystajcej poza ogrodzenie sadu. Ca drog narzekae, ze
coraz to trudniej przychodzi ci znale zajcie. A z tego, co przed chwil
syszaem, wynika, e bdziesz tu pracowa do zimy, i to bez wytchnienia. Ty
zarobiby troch grosza, ja miabym pikne tematy do ballad. Dlaczego wic,
wytumacz mi, jedziemy dalej?
Nie zarobibym tu ani szelga, Jaskier.
Dlaczego?
Dlatego, e w tym, co oni mwili, nie byo sowa prawdy.
Co prosz?
aden ze stworw, o ktrych mwili, nie istnieje.
artujesz chyba! Jaskier wyplu pestk i rzuci ogryzkiem w aciatego
kundla, szczeglnie zawzitego na pciny koni. Nie, to niemoliwe.
Przygldaem si tym ludziom, a ja si na ludziach znam. Oni nie kamali.
Nie zgodzi si wiedmin. Nie kamali. Gboko wierzyli we wszystko.
Co nie zmienia faktu. Poeta milcza czas jaki.
aden z tych potworw... aden? To by nie moe. Co z tego, co
wymienili, musi tu by. Chocia jedno! Przyznaj.
Przyznaj. Jedno tu jest z pewnoci.
Ha! Co?
Nietopyrze.
Wyjechali za ostatnie poty, na gociniec wrd zagonw tych od rzepaku
i falujcych na wietrze anw zboa. Drog, w przeciwnym kierunku, cigny
wyadowane wozy. Bard przeoy nog przez k sioda, opar lutni o kolano i
124

wybrzdkiwa na strunach tskne melodie, od czasu do czasu machajc rk ku


chichoczcym, podkasanym dziewojom, wdrujcym poboczami z grabiami na
krzepkich ramionach.
Geralt powiedzia nagle. Przecie potwory s. Moe nie jest ich tyle co
niegdy, moe nie czaj si za kadym drzewem w lesie, ale przecie s.
Istniej. Czemu wic przypisa, e ludzie dodatkowo wymylaj takie, ktre nie
istniej? Mao tego, wierz w to, co wymylaj? H? Geralcie z Rivii, synny
wiedminie? Nie zastanawiae si nad przyczyn?
Zastanawiaem, synny poeto. I znam t przyczyn.
Ciekawym.
Ludzie Geralt odwrci gow lubi wymyla potwory i potwornoci.
Sami sobie wydaj si wtedy mniej potworni. Gdy pij na umr, oszukuj,
kradn, lej on lejcami, morz godem babk staruszk, tuk siekier
schwytanego w paci lisa lub szpikuj strzaami ostatniego pozostaego na
wiecie jednoroca, lubi myle, e jednak potworniejsza od nich jest Mora
wchodzca do chat o brzasku. Wtedy jako lej im si robi na sercu. I atwiej
im y.
Zapamitaem powiedzia Jaskier po chwili milczenia. Dobior rymy
i uo o tym ballad.
U. Ale nie licz na wielki poklask. Jechali wolno, ale wkrtce stracili
z oczu ostatnie chaupy osady. Niebawem pokonali lini zalesionych wzgrz.
Ha Jaskier wstrzyma konia, rozejrza si. Spjrz, Geralt. Czy tu nie
piknie? Idylla, niech mnie diabli. Oko si raduje!
Teren za wzgrzami opada agodnie w kierunku rwnych, paskich pl
pocitych mozaik rnokolorowych upraw. Porodku, okrge i regularne jak
listek koniczyny, szkliy si plosa trzech jezior okolonych ciemnymi pasami
olchowych zaroli. Horyzont wytyczaa zamglona, sina linia gr wznoszcych si
nad czarn, bezksztatn poaci boru.
Jedziemy, Jaskier.
Gociniec wid prosto ku jeziorom wzdu grobli i ukrytych w olszynach
staww penych rozkwakanych kaczek krzywek, cyranek, czapli i perkozw.
Bogactwo pierzastego zwierza dziwio przy widocznych wszdzie ladach
dziaalnoci czowieka groble byy zadbane, oboone faszyn, przepusty
wzmocnione kamieniami i balami. Mnichy przy stawach, wcale nie przegnie,
wesoo ciurkay wod. W nadjeziornych trzcinach wida byo czna i pomosty,
a z plos sterczay drgi zastawionych sieci i wicierzy.
Jaskier obejrza si nagle.
Kto jedzie za nami powiedzia podniecony. Na wozie!
Niesychane zadrwi wiedmin, nie ogldajc si. Na wozie? A ja
mylaem, e tutejsi jed na nietopyrzach.
Wiesz, co ci powiem? warkn trubadur. Im bliej kraca wiata, tym
bardziej wyostrza ci si dowcip. Strach pomyle, do czego to dojdzie!
125

Jechali niespiesznie, a e zaprzony w dwjk srokatych koni wz by


pusty, dogoni ich wic szybko.
Tppprrrr! powocy mczyzna wstrzyma konie tu za nimi. Nosi
kouch na go skr i mia wosy a po brwi. Bogw chwal, miociwi!
I my odrzek Jaskier, biegy w obyczaju ich chwalimy.
Jeli chcemy mrukn wiedmin.
Zw si Pokrzywka oznajmi wonica. Przygldaem si wam, jakecie
ze starost z Grnej Posady gadali. Wiem, ecie wiedmin.
Geralt puci wodze, pozwoli klaczy poprycha na przydrone pokrzywy.
Syszaem cign mczyzna w kouchu jak wam starosta bajdy
prawili. Miarkowaem wasz min i nie dziwno mi byo. Dawnom takich bredni
i ly nie sychiwa.
Jaskier zamia si. Geralt patrzy na chopa bacznie, nic nie mwic. Chop,
zwany Pokrzywk, chrzkn.
Nie chcielibycie si naj do prawdziwej, porzdnej roboty, panie
wiedmin? spyta. Miabym co dla was.
C takiego?
Pokrzywka nie spuci oczu.
O interesach na gocicu le si gada. Jedmy do mnie, do Dolnej Posady.
Tam pogadamy. Przecie i tak tamtdy wam droga.
Skd ta pewno?
Std, e tu nie masz innej drogi, a wasze konie w tamte stron pyskiem,
nie chwostem obrcone. Jaskier zamia si ponownie.
Co na to powiesz, Geralt?
Nic rzek wiedmin. Na gocicu le si gada. W drog tedy, moci
Pokrzywka.
Troczcie konie do drabki i siednijcie na wz zaproponowa chop.
Wygodniej bdzie. Po co rzy na kulbace mczy?
wita prawda.
Wdrapali si na wz. Wiedmin z rozkosz wycign si na somie. Jaskier,
bojc si wida pobrudzi swj elegancki zielony kubrak, usiad na desce.
Pokrzywka cmokn na konie, wehiku zaturkota po umocnionej balami grobli.
Przejechali przez most na zaronitym grelami i rzs kanale, minli pas
skoszonych k. Dalej, jak okiem sign, cigny si uprawne pola.
Wierzy si nie chce, e to kraniec wiata, koniec cywilizacji powiedzia
Jaskier. Rzu tylko okiem, Geralt. yto jak zoto, a w tej kukurydzy
schowaby si chop na koniu. Albo ta rzepa, zobacz, jaka ogromniasta.
Znasz si na rolnictwie?
My, poeci, musimy zna si na wszystkim rzek wyniole Jaskier.
W przeciwnym razie kompromitowalibymy si, piszc. Uczy si trzeba, mj
drogi, uczy. Od rolnictwa zaley los wiata, dobrze wic zna si na rolnictwie.
Rolnictwo karmi, ubiera, chroni od chodu, dostarcza rozrywki i wspomaga
sztuk.
126

Z t rozrywk i sztuk troch przesadzie.


A gorzak z czego si pdzi?
Rozumiem.
Mao rozumiesz. Ucz si. Spjrz, te fioletowe kwiatki. To ubin.
Po prawdzie, to jest wyka wtrci Pokrzywka. Lubinucie nie widzieli,
czy jak? Ale w jednym utrafilicie, panie. Rodzi si tu wszystko na potg
i ronie, a mio. Dlatego i mwi: Dolina Kwiatw. Dlatego si tu nasi
dziadowie posiedlili, elfw std wprzd wyenwszy.
Dolina Kwiatw, czyli Dol Blathanna Jaskier trci okciem wycignitego
na somie wiedmina. Uwaasz? Elfw wyenwszy, ale dawnej elfiej nazwy
nie uznawszy za konieczne zmieniawszy. Brak fantazji. A jak yje si tu wam
z elfami, gospodarzu? Macie ich przecie w grach za miedz.
Nie mieszamy si jedni do drugich. Oni sobie, my sobie.
Najlepsze wyjcie rzek poeta. Prawda, Geralt? Wiedmin nie
odpowiedzia.
II
Dziki za poczstunek Geralt obliza kocian yk i woy j do pustej
miski. Dziki stokrotne, gospodarze. A teraz, jeli pozwolicie, przejdziemy do
rzeczy.
Ano, mona zgodzi si Pokrzywka. Co, Dhun? Dhun, starszy Dolnej
Posady, ogromny mczyzna o ponurym wejrzeniu, skin na dziewki, te
pospiesznie zebray ze stou naczynia i opuciy wietlic ku wyranemu alowi
Jaskra, ktry od pocztku biesiady szczerzy do nich zby i zmusza do
chichotw niewybrednymi artami.
Sucham tedy rzek Geralt, patrzc w okno, zza ktrego dobiega stuk
siekier i odgos piowania. Na podwrzu wrzaa jaka robota przy drewnie, ostry
ywiczny zapach dociera a do izby. Mwcie, w czym si tu wam mog
przyda.
Pokrzywka spojrza na Dhuna. Starszy osady kiwn' gow, odchrzkn.
Ano, to jest tak powiedzia. Jest tu takie jedno pole...
Geralt kopn pod stoem Jaskra, ktry ju szykowa si do zoliwego
komentarza.
Pole kontynuowa Dhun. Dobrze mwi, Pokrzywka? Leao to pole
dugi czas odogiem, ale zaoralim je i teraz sadzimy tamj konopie, chmiel
i len. Kawa pola, powiadam wam. A po sam br siga...
I co? nie wytrzyma poeta. Co jest na tym polu?
Ano Dhun unis gow, podrapa si za uchem. Ano, grasuje tam
diabo.
Co? parskn Jaskier. Co takiego?
Przecie mwi. Diabo.
Jaki diabo?
A jaki ma by? Diabo i tyle.
127

Diabw nie ma!


Nie wtrcaj si, Jaskier rzek Geralt spokojnym gosem. A wy mwcie
dalej, moci Dhun.
Przecie mwi: diabo.
To ju wiem. Geralt, gdy chcia, potrafi by niesychanie cierpliwy.
Powiedzcie, jak wyglda, skd si wzi, w czym wam przeszkadza. Po kolei,
jeli aska.
Ano Dhun unis skat do i j wylicza, po kolei odginajc palce,
z wielkim trudem. Po kolei, jako ywo, mdry z was czek. Ano, tak. Wyglda
to on, panie, jak diabo, wypisz wymaluj diabo. Skd si wzi? Ano znikd.
Bc, trzask, prask i patrzym: diabo. A przeszkadza to on nam po prawdzie nie
zanadto przeszkadza. Bywa nawet, e pomaga.
Pomaga? zarechota Jaskier, usiujc wycign much z piwa. Diabe?
Nie wtrcaj si, Jaskier. Mwcie dalej, panie Dhun. W jaki to sposb
pomaga wam ten, jak powiadacie...
Diabo powtrzy z naciskiem kmie. Ano, pomaga tak: grunt uynia,
gleb wzrusza, krety tpi, ptaki poszy, rzepy i burakw doglda. A i liszk, co
si w kapucie lgnie, zjada. Ale kapust tako po prawdzie zjada. Nic, ino by
ar. Jak to diabo.
Jaskier znowu zarechota, po czym pstrykn palcami i strzeli zmoczon
w piwie much w kota picego przy palenisku. Kot otworzy jedno oko i
spojrza na barda z wyrzutem.
Wszelako rzek spokojnie wiedmin gotowicie mi zapaci, by pozby
si tego diaba, czy tak? Innymi sowy, nie chcecie go w okolicy?
A ktby Dhun spojrza na niego ponuro chcia diaboa na ojcowinie?
Nasza to ziemia z dziada-pradziada, z krlewskiego nadania i nic diaboowi do
niej. Plu nam na jego pomoc, co to, sami rk nie mamy? A to, panie
wiedmin, nie diabo, a zoliwe bydl i w gowie ma, z przeproszeniem,
nasrane tak, e wytrzyma ciko. Nie wiedzie rano, co mu wieczorem do ba
strzeli. A to, panie, w studni napaskudzi, a to za dziewk goni, straszy, grozi,
e dupczy bdzie. Kradnie, panie, chudob i spy. Niszczy a psuje,
naprzykrza si, na grobli ryje, doy kopie jak pimowiec albo bober jaki, woda
z jednego stawu, ze szcztem ucieka i karpie posny. We stogu lulk pali,
kurwi syn, z dymem puci wszystko siano...
Rozumiem przerwa Geralt. Wic jednak przeszkadza.
Nie pokrci gow Dhun. Nie przeszkadza. Psoci jeno, ot co.
Jaskier odwrci si do okna, tumic miech. Wiedmin milcza.
A, co tu gada odezwa si milczcy do tej pory Pokrzywka. Wycie s
wiedmin, nie? To zrbcie z tym diabem porzdek. Szukalicie roboty w Grnej
Posadzie, sam syszaem. To i macie robot. Zapacimy wam, ile trza. Ale
zwacie, nie chcemy, abycie diaba ubili. Co to, to nie.
Wiedmin unis gow i umiechn si paskudnie.
Interesujce powiedzia. Rzekbym, niecodzienne.
128

Co? zmarszczy si Dhun.


Niecodzienny warunek. Skd tyle miosierdzia?
Nie Iza ubija Dhun zmarszczy si jeszcze bardziej bo w tej Dolinie...
Nie Iza i ju przerwa Pokrzywka. Zapcie go tylko, panie, albo
wygocie za sidm gr. A przy zapacie nie ukrzywdzimy was.
Wiedmin milcza, nie przestajc si umiecha.
Przybijecie ugod? spyta Dhun.
Najpierw chciabym mu. si przyjrze, temu waszemu diabu.
Kmiecie popatrzyli po sobie.
Wasze prawo powiedzia Pokrzywka, po czym wsta. I wasza wola.
Diabo nocami hula po caej okolicy, ale we dnie siedzi gdzie w konopiach. Albo
wrd starych wierzb na bagnisku. Tam se go moecie ogldn. Nie bdziemy
was nagli. Chcecie wypocz, wypoczywajcie jak dugo wola. Wygody ni jada
wam nie poskpimy, wedle prawa gociny. Bywajcie.
Geralt Jaskier zerwa si z zydla, wyjrza na podwrko, na oddalajcych
si od chaty kmieciw. Przestaj zgoa rozumie. Nie min dzie od chwili,
gdy rozmawialimy o wyimaginowanych potworach, a ty nagle angaujesz si
do owienia diabw. A o tym, e wanie diaby to wymysy, e to stworzenia
mityczne, wie przecie kady, wyjwszy wida ciemnych kmiotkw. Co ma
oznacza twj niespodziewany zapa? Zakadam, znajc ci troch, e nie
zniye si do zaatwienia nam tym sposobem noclegu, wiktu i opierunku?
Rzeczywicie skrzywi si Geralt. Wyglda na to, e mnie ju troch
znasz, piewaku.
W takim razie nie rozumiem.
Co tu jest do rozumienia?
Diabw nie ma! wrzasn poeta, definitywnie wybijajc kota ze snu.
Nie ma! Diaby nie istniej, do diaba!
Prawda umiechn si Geralt. Ale ja, Jaskier, nigdy nie mogem oprze
si pokusie popatrzenia na co, co nie istnieje.
III
Jedno jest pewne mrukn wiedmin obrzuciwszy wzrokiem roztaczajc
si przed nimi spltan konopian dungl. Gupi ten diabe nie jest.
Z czego to wnosisz? zaciekawi si Jaskier. Z faktu, e siedzi
w nieprzebytym gszczu? Byle zajc ma na to do rozumu.
Chodzi o specjalne waciwoci konopi. Tak ogromne pole emituje siln
aur antymagiczn. Wikszo zakl byaby tu bezuyteczna. A tam, spjrz,
widzisz te tyczki? To chmiel. Polleny z szyszek chmielu maj podobne dziaanie.
Zao si, e to nie przypadek. ajdak wyczuwa aur i wie, e jest tu
bezpieczny.
Jaskier odkaszln, poprawi spodnie.
Ciekawym powiedzia, drapic si w czoo pod kapelusikiem jak te si
do tego zabierzesz, Geralt. Nigdy ci jeszcze nie widziaem przy pracy.
129

Zakadam, e wiesz co nieco o chwytaniu diabw. Staram si przypomnie


sobie niektre staroytne ballady. Bya taka jedna, o diable i babie,
nieprzyzwoita, ale zabawna. Baba, uwaasz...
Daruj mi bab, Jaskier.
Jak chcesz. Chciaem by pomocny, nic wicej. A staroytnych
przypiewek nie naley lekceway, tkwi w nich nagromadzona przez pokolenia
mdro. Jest ballada o parobku imieniem Yolop, ktry...
Przesta gada. Czas zabra si do roboty. Zapracowa na wikt
i opierunek.
Co chcesz zrobi?
Pomyszkuj troch w konopiach.
Oryginalne parskn trubadur. Cho niewyrafinowane.
A ty, jak by si do tego zabra?
Inteligentnie nad si Jaskier. Sprytnie. Z nagonk, dla przykadu.
Wypdzibym diaba z chaszczy, a w czystym polu dognabym go konno, wzi
na arkan. Co o tym sdzisz?
Wcale ciekawa koncepcja. Kto wie, moe i do zastosowania, jeli
zechciaby uczestniczy, bo do takiej operacji trzeba co najmniej dwch. Ale
na razie jeszcze nie polujemy. Na razie chc si zorientowa, co to takiego jest,
w diabe. Dlatego musz poszpera w konopiach.
Hej! bard dopiero teraz zauway. Nie wzie miecza!
A po co? Te znam ballady o diabach. Ani baba, ani parobek imieniem
Yolop nie uywali mieczy.
Hmm... Jaskier rozejrza si. Musimy pcha si w sam rodek tej
gstwiny?
Ty nie musisz. Moesz wraca do wsi i czeka tam na mnie.
O, nie zaprotestowa poeta. Mam straci tak okazj? Te chc
zobaczy diaba, przekona si, czy rzeczywicie jest taki straszny, jak go
maluj. Pytaem, czy koniecznie musimy przedziera si poprzez konopie,
skoro tam jest cieka.
Faktycznie Geralt przysoni oczy doni. Jest cieka. Skorzystajmy
z niej.
A jeli to diabla cieka?
Tym lepiej. Nie nachodzimy si zbytnio.
Wiesz, Geralt papla bard, kroczc za wiedminem wsk, nierwn
cieynk wrd konopi. Zawsze mylaem, e diabe to tylko taka
metafora, wymylona, eby byo jak kl. Diabli nadali, niech to diabli, do
diaba. My tak mwimy we wsplnym. Nizioki, gdy widz nadjedajcych
goci, mwi: Znowu kogo diabli nios. Krasnoludy kln: Duwel hoael, gdy
im si co nie uda, a kiepski towar nazywaj: Duweisheyss. A w Starszej
Mowie jest takie powiedzonko: A d'yaebl aep a-se, co znaczy...
Wiem, co to znaczy. Przesta ple, Jaskier. Jaskier zamilk, zdj
ozdobiony czaplim pirkiem kapelusik, powachlowa si nim i wytar spocone
130

czoo. W gstwinie panowao cikie, wilgotne, duszne gorco, potgowane


jeszcze wiszcym w powietrzu zapachem kwitncych traw i chwastw. cieka
zakrcaa lekko, a tu za zakrtem koczya si niedu, wydeptan w zielsku
polank.
Spjrz, Jaskier.
W samym centrum polanki lea duy, paski kamie, na nim stao kilka
glinianych miseczek. Midzy miseczkami rzucaa si w oczy wypalona prawie do
koca ojowa wieczka. Geralt widzia przyklejone do plackw roztopionego
tuszczu ziarna kukurydzy i bobu, jak rwnie inne, nierozpoznawalne pestki
i nasionka.
Tak przypuszczaem mrukn. Skadaj mu ofiary.
W samej rzeczy rzek poeta, wskazujc na wieczk. I pal diabu
ogarek. Ale karmi go, jak widz, ziarenkami, niby jakiego czyyka. Zaraza,
co za cholerny chlew. Wszystko tu a lepi si od miodu i dziegciu. Co...
Dalsze sowa barda zaguszyo grone i donone beczenie. W konopiach co
zaszucio i zatupao, po czym z gstwiny wyoni si najdziwniejszy stwr,
jakiego Geraltowi zdarzyo si oglda.
Stworzenie miao nieco powyej snia wzrostu, wyupiaste oczy, kozie rogi
i brod. Rwnie usta, ruchliwe, podzielone i mikkie, przywodziy na myl
ujc koz. Dolna cz ciaa stwora pokryta bya dugim, gstym
ciemnorudym wosem a po rozwidlone racice. Dziwolg wyposaony by te
w dugi, zakoczony pdzlastym kutasem ogon, ktrym energicznie zamiata.
Uk! Uk! szczekn potwr, przebierajc racicami. Czego tu? Precz,
precz, bo na rogi wezm, uk, uk!
Kopn ci kto kiedy w rzy, kozioku? nie wytrzyma Jaskier.
Uk! Uk! Beeeeee! zabecza kolorg. Trudno byo oceni, czy byo to
potwierdzenie, zaprzeczenie czy te beczenie dla samej jeno sztuki.
Zamilcz, Jaskier warkn wiedmin. Ani sowa.
Blebleblebeeeeee! zagulgota wciekle stwr, przy czym warga rozesza
si szeroko, ukazujc te koskie zby. Uk! Uk! Uk! Bleubeeeu
bleuuubeeeee!
Jak najbardziej kiwn gow Jaskier. Katarynka i dzwoneczek s
twoje. Gdy bdziesz szed do domu, moesz je zabra.
Przesta, do cholery sykn Geralt. Psujesz wszystko. Zachowaj dla
siebie gupie arty...
arty!!! rykn dononie kolorg i podskoczy. arty, beee, beeee!
Nowi artownisie przyszli, co? Przynieli kulki elazne? Ja wam dam kulki
elazne, ajdakowie wy, uk, uk, uk! artw si wam zachciao, beeee? Macie
arty! Macie wasze kulki! Macie!
Stwr podskoczy i machn gwatownie rk. Jaskier zawy i usiad na
ciece, trzymajc si za czoo. Stwr zabecza, zamachn si ponownie. Koo
ucha Geralta co wisno.
Macie wasze kulki! Beeee!
131

Calowej rednicy elazna kulka rbna wiedmina w rami, nastpna trafia


Jaskra w kolano. Poeta zakl szpetnie i rzuci si do ucieczki. Geralt nie
czekajc skoczy za nim, a kulki wiszczay mu nad gow.
Uk! Uk! Beeee! wrzasn kolorg, podskakujc. Ja wam dam kulki!
artownisie zasrani!
Kulka zawiszczaa w powietrzu. Jaskier zakl jeszcze szpetniej, chwytajc
si za potylic. Geralt rzuci si w bok, pomidzy konopie, ale nie unikn
pocisku, ktry trafi go w opatk. Trzeba byo przyzna, diabe rzuca
zatrwaajco celnie i wydawa si mie nieprzebrany zapas kulek. Wiedmin,
kluczc wrd gstwiny, usysza jeszcze triumfalne beczenie zwyciskiego
diaba, a zaraz potem wist kolejnej kulki, blunierstwo i tupot ng Jaskra
zmykajcego ciek.
A potem zapada cisza.
IV
No wiesz, Geralt Jaskier przyoy do czoa schodzon w wiadrze
podkow. Tego si nie spodziewaem. Taka rogata pokraka z kozi brod, taki
cap kosmaty, a pogoni ci jak jakiego chystka. A ja oberwaem w eb.
Zobacz, jakiego mam guza!
Pokazujesz mi go po raz szsty. Nie wyglda ciekawiej anieli za
pierwszym.
Miy jeste. A mylaem, e bd przy tobie bezpieczny!
Nie prosiem, by azi za mn w konopie. Prosiem natomiast, by trzyma
za zbami twj niewyparzony jzyk. Nie posuchae, teraz cierp. W milczeniu,
jeli aska, bo wanie nadchodz.
Do wietlicy weszli Pokrzywka i zwalisty Dhun. Za nimi dreptaa siwiuteka
i pokrcona jak precel babuleka ..prowadzona przez jasnowosego
i przeraliwie chudego podlotka.
Moci Dhun, moci Pokrzywka zacz wiedmin bez wstpw. Zanim
wyruszyem, pytaem, czy prbowalicie ju sami co przedsiwzi wzgldem
tego waszego diaba. Powiedzielicie, e nie robilicie niczego. Mam powody
przypuszcza, e byo inaczej. Czekam na wyjanienia.
Osadnicy pomruczeli midzy sob, po czym Dhun pokasa w pi i postpi
krok.
Prawicie, panie. Wybaczenia prosim. Zegalimy, bo wstyd nas ar.
Chcielimy sami diaboa przechytrzy, sprawi, by poszed sobie od nas precz...
Jakim sposobem?
U nas w Dolinie rzek wolno Dhun ju dawniej objawiay si straszyda.
Smoki latajce, wijuny ziemne, burdaaki, upiry, pajki ogromniaste i mije
rne. A my zawdy sposobu na plugastwo wszelkie w naszej ksidze szukali.
W jakiej ksidze?
Pokacie ksig, babko. Ksig, mwi. Ksig! Krew mnie zaleje zaraz!
Gucha, by pie! Lilie, rzeknij babce, eby ksig pokazaa!
132

Jasnowosa dziewczyna wyszarpna wielk ksig ze szponiastych palcw


staruszki i podaa j wiedminowi.
W ksidze tej cign Dhun ktr w rodzie naszym mamy od
niepamitnych czasw, s sposoby na wszystkie potwory, czary i cudactwa,
jakie na wiecie byy s albo bd.
Geralt obrci w doniach cikie, grube, obrose tustym kurzem tomisko.
Dziewczyna wci staa przed nim, mnc domi fartuszek. Bya starsza, ni
pocztkowo przypuszcza zmylia go jej filigranowa posta, tak rna od
krzepkiej postury innych dziewczt z osady, zapewne jej rwieniczek.
Pooy ksig na stole i odwrci cik drewnian okadk.
Rzu na to okiem, Jaskier.
Pierwsze Kuny oceni bard, zagldajc mu przez rami, z podkow cigle
przyoon do czoa. Najstarsze pismo uywane do czasu wprowadzenia
nowoczesnego alfabetu. Oparte jeszcze na runach elfich i krasnoludzkich
ideogramach. Zabawna skadnia, ale tak wwczas mwiono. Ciekawe ryciny
i iluminacje. Nieczsto widzi si co takiego, Geralt, a jeeli ju, to
w bibliotekach witynnych, nie po wsiach na kracu wiata. Na wszystkich
bogw, skd to macie, wocianie kochani? Chyba nie chcecie nam wmwi, e
umiecie to czyta? Babko? Umiesz czyta Pierwsze Runy? Umiesz czyta
jakiekolwiek runy?
Czegoooo?
Jasnowosa dziewczyna zbliya si do babki i szepna jej co wprost do
ucha.
Czyta? starowinka pokazaa w umiechu bezzbne dzisa. Ja? Nie,
zociutki. Tej sztuki nie posiada em.
Objanijcie mi rzek Geralt zimno, odwracajc si do Dhuna i Pokrzywki
jakim sposobem korzystacie z ksigi, nie umiejc czyta runw?
Najstarsza babka zawdy wie, co w ksidze stoi rzek ponuro Dhun.
A tego, co wie, uczy jak mod, gdy ju jej pora do ziemi. Sami baczycie, e
naszej babce ju pora. Babka tedy przygarna Lilie i uczy j. Ale pki co,
babka najlepiej wie.
Stara wiedma i moda wiedma mrukn Jaskier.
Jeli dobrze rozumiem powiedzia Geralt z niedowierzaniem babka zna
ca ksig na pami? Czy tak? Babciu?
Ca nie, gdzieby tam odrzeka babka, znowu za porednictwem Lilie
jeno to, co podle obrazka stoi.
Aha Geralt otworzy ksig na chybi trafi. Widniejcy na naddartej
stronicy obrazek przedstawia ctkowan wini z rogami w ksztacie liry.
Pochwalcie si zatem, babciu. Co tu jest napisane?
Babka zamlaskaa, przyjrzaa si rycinie, po czym zamkna oczy.
Tur rogaty albo taurus wyrecytowaa. Przez nieukw ziubrem zwany
bdnie. Rogi ma i bodzie niemi...
133

Do. Bardzo dobrze, zaiste wiedmin przewrci kilka lepicych si


stron. A tu?
Pochmurniki a panetniki rozmaite s. Te deszcz lej, tamte wiater siej,
owamte pioruny miotaj. Chceszli urodzaj od nich uchroni, wemij n
elazny, nowy, ajna mysiego uty trzy, czapli siwej smalcu... Dobrze, brawo.
Hmm... A tu? Co to jest? Rycina przedstawiaa rozczochrane straszydo na
koniu, z ogromnymi lepiami i jeszcze wikszymi zbami. W prawej rce
straszydo dzieryo pokany miecz, w lewej wr pienidzy.
Wiedmak zamamlaa babka. Przez niektrych wiedminem zwany.
Wzywa go niebezpiecznie barzo, wdy trzeba, bo gdy przeciw potworu
a plugastwu niczym nie uradzi, wiedmak uradzi. Baczy aby trzeba...
Wystarczy mrukn Geralt. Wystarczy, babciu. Dzikuj.
Nie, nie zaprotestowa Jaskier ze zoliwym umiechem. Jak tam dalej
idzie? Wielce ciekawa to ksiga! Mwcie, babciu, mwcie.
Eee... Baczy aby trzeba, coby wiedmaka nie dotyka, bo od tego
oparszywie mona. A dziewki przed nim kry, bo wiedmak chutliwy jest
ponad miar wszelk...
Zgadza si, wypisz wymaluj zamia si poeta, a Lilie, jak wydao si
Geraltowi, umiechna si ledwie zauwaalnie.
...chocia wiedmak wielce chciwy a na zoto asy mamrotaa babka,
mruc oczy nie da onemu wicej jak: za utopca srebrny grosz abo
ptorak. Za kotoaka:
srebrne grosze dwa. Za wpierza: srebrne grosze cztery...
To byy czasy mrukn wiedmin. Dzikuj, babko. A teraz pokacie
nam, gdzie tu o diable mowa i c to ksiga o diabach powiada. Tym razem
wicej rad bym usysze, bom ciekaw, jakiego to sposobu na niego uylicie.
Uwaaj, Geralt zachichota Jaskier. Zaczynasz wpada w ten argon. To
zaraliwa maniera.
Babka, z trudem opanowujc drenie rki, przewrcia kilka stronic.
Wiedmin i poeta schylili si nad stoem. W samej rzeczy, na rycinie figurowa
miotacz kulek, rogaty, wochaty, ogoniasty i zoliwie umiechnity.
Diabo wyrecytowaa babka. Tako zwany rokita albo silvan. Przeciw
chudobie a domowej gadzinie szkodnik wielki i uprzykrzony. Chceszli go
z Opola wygoni, tako uczy...
No, no zamrucza Jaskier.
Wemij orzechw jedn przygar cigna babka, wodzc palcem po
pergaminie. Wemij zasi kulek elaznych przygar drug. Miodu agiewk,
dziegciu drug. Myda szarego fask, twarogu drug. Kdy diabo siedzi, pjd
nocn por. A je pocznij orzechy. Wraz diabo, ktren akomy jest, przybiey
i spyta, smaczne li. Wonczas daj onemu kulki elazne...
A eby was cholera mrukn Jaskier. A eby was pokrcio...
Cicho rzek Geralt. No, babciu. Dalej.
134

...zbw nadamawszy, diabo, baczywszy, jak mid jesz, tako miodu


zapragnie. Daj onemu dziegciu, a sam twarg jedz. Posyszysz niebawem, jak
diaboowi we wntrzu burczy a kurczy, ale pozr daj, jakoby to nic. A zechce
diabo twarogu, daj onemu myda. Po mydle zasi diar bo nie zdziery...
Doszlicie do myda? przerwa Geralt z kamienn twarz, odwracajc si
w stron Dhuna i Pokrzywki.
A gdzie tam stkn Pokrzywka. Aby do kulek. Och, panie, da on nam
bobu, gdy kulk ugryzn...
A kto wam kaza rozsierdzi si Jaskier dawa mu tyle kulek? Stoi
w ksidze, eby jeno przygar. A wy jemu wr onych kulek dali! Wy jemu
amunicji na dwa roki bez maa przysporzyli, durni wy!
Uwaaj umiechn si wiedmin. Wpadasz w argon. To zaraliwe.
Dzikuj.
Geralt raptownie unis gow, spojrza w oczy stojcej obok babki
dziewczyny. Lilie nie spucia wzroku. Oczy miaa jasne i wciekle niebieskie.
Dlaczego skadacie diabu ofiary w postaci ziarna? spyta ostro.
Przecie wida, e to typowy rolinoerca. Lilie nie odpowiedziaa.
Zadaem ci pytanie, dziewczyno. Nie bj si, od rozmowy ze mn nie
parszywieje si.
Nie pytajcie jej o nic. panie odezwa si Pokrzywka z wyranym
zakopotaniem w gosie. Lilie... Ona... Dziwna jest. Nie odpowie wam, nie
przymuszajcie jej.
Geralt nadal patrzy w oczy Lilie, a Lilie nadal nie spuszczaa wzroku. Poczu
dreszcz biegncy po plecach, wpezajcy na kark.
Dlaczego nie poszlicie na diaba z konicami i widami? unis gos.
Dlaczego nie zastawilicie na niego naci? Gdybycie tylko zechcieli, jego kozi
eb byby ju zatknity na kiju jako straszydo na wrony. Mnie uprzedzilicie,
bym go nie prbowa zabi. Dlaczego? Ty im tego zabronia, prawda, Lilie?
Dhun wsta z awy. Gow niemal siga poway.
Wyjd, dziewko warkn. Zabierz babk i wyjd std.
Kto to jest, moci Dhun? podj wiedmin, gdy za babk i Lilie zamkny
si drzwi. Kim jest ta dziewczyna? Dlaczego cieszy si u was wikszym
szacunkiem ni ta cholerna ksiga?
Nie wasza rzecz Dhun spojrza na niego, a w spojrzeniu tym nie byo
przyjani. Mdre niewiasty u siebie w miastach przeladujcie, u siebie stosy
podpalajcie. U nas tego nie byo i nie bdzie.
Nie zrozumielicie mnie rzek wiedmin zimno.
Bom si i nie stara warkn Dhun.
Zauwayem to wycedzi Geralt, te nie silc si na serdeczno. Ale
jedn podstawow rzecz raczcie zrozumie, moci Dhun. Nadal nie wie nas
adna umowa, nadal nie zobowizaem si wobec was do niczego. Nie macie
podstaw do mniemania, e kupilicie sobie wiedmina, ktry za srebrny grosz
albo ptorak zrobi to, czego wy zrobi nie umiecie. Albo nie chcecie. Albo nie
135

wolno wam. Ot nie, moci Dhun. Nie kupilicie sobie jeszcze wiedmina i nie
myl, eby wam si to udao. Nie przy waszej niechci do rozumienia.
Dhun milcza, mierzc Geralta ponurym wejrzeniem. Pokrzywka zachrzka,
powierci si na awie, szurajc apciami po klepisku, potem nagle wyprostowa
si.
Panie wiedmin powiedzia. Nie sierdcie si. Powiemy wam, co i jak.
Dhun?
Starszy osady kiwn przyzwalajco, usiad.
Jakemy tu jechali zacz Pokrzywka baczylicie, jak tu wszystko
ronie, jakie si tu zbiory udaj. Takie si tu nieraz uhoduje, o jakie gdzie
indziej trudno albo i w ogle nie uwiadczysz. Tak tedy u nas sadzonki a siewne
ziarno wana rzecz, my i danin tym pacim, i sprzedajem, i mieniamy si...
Co to ma wsplnego z diabem?
Ma. Diabo dawniej aby naprzykrza si i gupie figle pata, a tu zacz
ziarno wykrada na potg. Z pocztku zaczlimy mu nosi po troszku na
kamie w konopiach, mylelim, nare si i da pokj. Nic z tego: krad dalej, a
trzeszczao. A jakemy przed nim zapasy kry poczli po sklepach i szopach na
trzy spusty zamknionych, to on wciek si, panie, rycza, becza, uk-uk
woa, a kiedy on uk-uk, tedy lepiej nogi za pas. Grozi, e...
...dupczy bdzie wtrci Jaskier z rubasznym umiechem.
lo te przytakn Pokrzywka. A i o czerwonym kurze napomkn. Dugo
by gada, nie mg kra, to zada daniny. Kaza sobie ziarno i inne dobro
nosi worami caymi. Wtedy prawie emy si zelili i zamiarowalimy mu
ogoniast rzy przetrzepa. Ale...
Kmie chrzkn, spuci gow.
Nie trza krci odezwa si nagle Dhun. lemy wiedmina ocenili.
Gadaj wszystko, Pokrzywka.
Babka zabronia diaba bi powiedzia szybko Pokrzywka ale przecie
wiemy, e to Lilie, bo babka... Babka tylko to gada, co jej Lilie kae. A my...
Wiecie sami, panie wiedmin. My si suchamy.
Zauwayem Geralt skrzywi usta w umiechu. Babka potrafi tylko
trz brod i midli tekst, ktrego sama me rozumie. A na dziewczyn
gapicie si jak na posg bogini, z otwartymi gbami, unikacie jej oczu, ale
prbujecie zgadywa jej yczenia. A jej yczenia to dla was rozkazy. Kto to
jest, ta wasza Lilie?
Przecie odgadlicie, panie. Wieszczka. No, Mdra, znaczy. Ale nie mwcie
o tym nikomu. Prosimy was. Gdyby tak do wodarza doszo, albo, nie dajcie
bogowie, do namiestnika...
Nie obawiajcie si rzek powanie Geralt. Wiem, w czym rzecz, i nie
zdradz was.
Trafiajce si po wsiach dziwne kobiety i dziewczta, nazywane wieszczkami
lub Mdrymi, nie cieszyy si zbytni sympati wielmow, ktrzy zbierali
daniny i cignli zyski z rolnictwa. Rolnicy zawsze zasigali rady wieszczek,
136

w kadej nieledwie sprawie. Wierzyli im lepo i bezgranicznie. Podejmowane


za na gruncie takich porad decyzje byy czsto absolutnie sprzeczne z polityk
panw i wadykw. Geralt sysza o przypadkach wrcz radykalnych
i niezrozumiaych o wybijaniu caych stad zarodowych, zaprzestaniu siewu lub
zbioru, a nawet o migracjach caych wsi. Wadcy tpili wic zabobon, czsto
nie przebierajc w rodkach. Tote kmiecie bardzo szybko nauczyli si ukrywa
Mdre. Ale sucha ich rad nie przestali. Bo jedno, jak dowodzio
dowiadczenie, nie ulegao wtpliwoci na dusz met zawsze okazywao
si, ze Mdre miay suszno.
Lilie nie zwolia nam diaboa ubi cign Pokrzywka. Kazaa zrobi tak,
jak ksiga kae. Jak wiecie, nie wyszo. Byy ju kopoty z wodarzem. Gdymy
mniej ni zwykle ziarna w danin oddali, gb by rozwar, krzycza, pomstowa.
O diable tomy mu nawet nie pisnli, bo wodarz srogi jest i na artach zna si
okrutnie mao. I wtedy wycie si napatoczyli. Pytalim Lilie, czy mona was...
naj...
I co?
Rzeka przez babk, e wpierw musi na was spojrze.
I spojrzaa.
Spojrzaa. I uznaa was, wiemy to, umiemy pozna, co Lilie uznaje,
a czego nie.
Nie powiedziaa do mnie ani sowa.
Do nikogo, prcz babki, nigdy sowa nie powiedziaa. Ale gdyby was nie
uznaa, do wietlicy nie weszaby za nic.
Hm... zastanowi si Geralt. To ciekawe. Wieszczka, ktra zamiast
wieszczy, milczy. Skd ona wzia si u was?
Nie wiemy, panie wiedmin mrukn Dhun. Ale z babk, jak to
pamitaj starsi, tako byo. Zapoprzednia babka te przygarna dziewk
maomwn, tak, co si zjawia nie wiedzie skd. A ta dziewka, to teraz
wanie nasza babka. Dziad mj mawiali, e babka si odradza tym sposobem.
Icie niby miesic na niebie odradza si i coraz to nowa jest. Nie miejcie si...
Nie miej si pokrci gow Geralt. Za wiele widziaem, by mieszyy
mnie takie rzeczy. Nie myl te wcibia nosa w wasze sprawy, moci Dhun.
Pytania moje zmierzaj do ustalenia zwizku midzy Lilie a diabem. Sami ju
chyba zrozumielicie, ze taki zwizek istnieje. Jeeli wic zaley wam na waszej
wieszczce, to wzgldem diaba mog wam poda jeden jedyny sposb: musicie
go polubi.
Wiecie, panie rzek Pokrzywka to nie tylko o diaboa idzie. Lilie niczego
nie pozwala krzywdzi. adnego stworu.
Oczywicie wtrci Jaskier. Wiejskie wieszczki wywodz si z tego
samego pnia co druidzi. A taki druid, gdy giez ssie z niego krew, to mu jeszcze
yczy smacznego.
Utrafilicie umiechn si lekko Pokrzywka. Utrafilicie w sedno. To
samo byo u nas z dzikami, co warzywniki ryy. I co? Wygldnijcie oknem:
137

warzywniki jak malowanie. Sposb si znalaz, Lilie nawet nie wie jaki. Czego
oczy nie widz, tego sercu nie al. Pojmujecie?
Pojmuj mrukn Geralt. A jake. Ale nic z tego. Lilie czy nie, wasz
diabe to silvan. Niezwykle rzadkie, ale rozumne stworzenie. Nie zabij go, mj
kodeks tego zabrania.
Jeli on rozumny odezwa si Dhun to przemwcie mu do rozumu.
W samej rzeczy podchwyci Pokrzywka. Jeli diabo ma rozum, znaczy
kradnie ziarno wedle rozumu. To wy, panie wiedmin, dowiedzcie si, o co jemu
chodzi. Przecie on tego ziarna nie re. wdy nie tyle. To po co mu ziarno? Na
zo nam czyni, czy jak? Czego on chce? Dowiedzcie si i wypdcie go
z okolicy jakim wiedmiskim sposobem. Zrobicie to?
Sprbuj zdecydowa si Geralt. Ale...
Ale co?
Wasza ksiga, drodzy moi, jest przestarzaa. Rozumiecie, do czego
zmierzam?
Tak po prawdzie burkn Dhun to nie bardzo.
Wytumacz wam. Ot, moci Dhun, moci Pokrzywka, jeli liczylicie, e
moja pomoc bdzie was kosztowaa srebrny grosz albo ptorak, tocie si
cholernie pomylili.
V
Hej!
Z gstwiny dobieg szelest, gniewne uk-uk i potrzaskiwanie tyczek.
Hej! powtrzy wiedmin, przezornie ukryty. Pokaz no si, rokita.
Sam jeste rokita.
Wic jak? Diabe?
Sam jeste diabe kolorg wystawi gow z konopi, szczerzc zby.
Czego chcesz?
Pogada.
Kpisz, czy jak? Mylisz, e nie wiem, kto ty taki? Chopi wynajli ci, by
mnie std wyrzuci, co?
Zgadza si przyzna Geralt obojtnie. I o tym wanie chciaem
pogawdzi. A nu si dogadamy?
Tu ci boli zabecza diabe. Chciaby wykpi si tanim kosztem, co?
Bez wysiku? Nie ze mn takie numery, beee! ycie, czowieku, to
wspzawodnictwo. Wygrywa lepszy. Chcesz ze mn wygra, udowodnij, e
jeste lepszy. Zamiast dogadywania si, zawody. Zwycizca podyktuje warunki.
Proponuj wycig, std do starej wierzby na grobli.
Nie wiem, gdzie jest grobla ani gdzie jest stara wierzba.
Gdyby wiedzia, tobym nie proponowa wycigu. Lubi zawody, ale nie
lubi przegrywa.
Zauwayem. Nie, nie bdziemy si ciga. Gorco dzisiaj.

138

Szkoda. Moe wic zmierzymy si w inny sposb? diabe wyszczerzy


te zby i podnis z ziemi spory polny kamie. Czy znasz gr w Kto
goniej huknie? Ja hukam pierwszy. Zamknij oczy.
Mam inn propozycj.
Zamieniam si w such.
Wyniesiesz si std bez zawodw, wycigw i hukania. Sam, bez
przymusu.
Wsad tak propozycj a d'yeabl aep arse ~ diabe wykaza znajomo
Starszej Mowy. Nie wynios si std. Mnie si tu podoba.
Ale za bardzo tu narozrabiae. Przesadzie z artami.
Dliweisheyss ci do moich artw. Silvan, jak si okazao, zna rwnie
krasnoludzki. A twoja propozycja te warta jest tyle co Dliweisheyss. Nigdzie
si nie wynios. Chyba e mnie pokonasz w jakiej grze. Da ci szans?
Zabawimy si w zagadki, jeli nie lubisz gier siowych. Zaraz zadam ci zagadk,
jeli j odgadniesz, wygrae, a ja si wynosz. Jeli ci si nie uda, ja zostaj,
a ty si wynosisz. Wyt pomylunek, bo zagadka nie jest atwa.
Zanim Geralt zdy zaprotestowa, diabe zabecza, potupa racicami,
smagn ziemi ogonem i wyrecytowa:
Rowe listeczki, peniutkie strczeczki,
Ronie w mikkiej glinie nie opodal rzeczki,
Na dugiej odydze nakrapiany kwiat,
Nie pokazuj kotu, boby zaraz zjad.
No, co to jest? Zgadnij.
Pojcia nie mam przyzna obojtnie wiedmin, nawet nie usiujc si
zastanawia. Moe pncy groszek?
le. Przegrae.
Ajak brzmi prawidowe rozwizanie? Co ma... hm... nakrapiane
strczeczki?
Kapusta.
Suchaj warkn Geralt. Zaczynasz dziaa mi na nerwy.
Uprzedzaem zarechota diabe e zagadka nie jest atwa. Trudno.
Wygraem, zostaj. A ty odchodzisz. egnam pana ozible.
Jeszcze chwila wiedmin skrycie woy rk do kieszeni. A moja
zagadka? Mam chyba prawo do rewanu?
Nie zaprotestowa diabe. Niby z jakiej racji? Przecie mgbym nie
odgadn. Masz mnie za gupka?
Nie pokrci gow Geralt. Mam ci za zoliwego, aroganckiego
bcwaa. Zaraz zabawimy si w cakiem now, nie znan ci gr.
Ha! Wic jednak! Co to za gra?
Gra nazywa si rzek wiedmin wolno Nie rb drugiemu, co tobie
niemio. Nie musisz zamyka oczu.
Geralt zgarbi si w byskawicznym zamachu, calowa elazna kulka wisna
ostro w powietrzu i z trzaskiem wyrna diaba prosto midzy rogi. Stwr
139

run na wznak jak trafiony gromem. Geralt dugim szczupakiem rzuci si


midzy tyki i chwyci go za kosmat nog. Silvan zabecza i wierzgn,
wiedmin ukry gow za ramieniem, ale i tak zadzwonio mu w uszach, bo
diabe, mimo nikczemnej postury, kopa z si zoliwego mua. Sprbowa
ucapi wierzgajc racic, ale nie zdoa. Kolorg zatrzepota, zamci po
ziemi rkami i kopn go ponownie, prosto w czoo. Wiedmin zakl czujc, jak
noga diaba wymyka mu si z palcw. Obaj, rozczywszy si, potoczyli si w
rne strony, z trzaskiem przewracajc tyczki i plczc si w konopianych
pnczach.
Diabe zerwa si pierwszy i zaszarowa, opuszczajc rogaty eb. Ale Geralt
te ju sta pewnie na nogach i bez wysiku unikn ataku, chwyci stwora za
rg, szarpn mocno, zwali na ziemi i przygnit kolanami. Diabe zabecza
i plun mu prosto w oczy, i to w taki sposb, jakiego nie powstydziby si
wielbd dotknity linotokiem. Wiedmin odruchowo cofn si, nie puszczajc
jednak diablich rogw. Silvan, prbujc miota gow, wierzgn obydwoma
kopytami naraz i co dziwniejsze obydwoma trafi. Geralt zakl brzydko, ale
nie zwolni chwytu. Poderwa diaba z ziemi, przypar do trzeszczcych tyczek
i z caej siy kopn w kosmate kolano, po czym schyli si i naplu mu prosto do
ucha. Diabe zawy i zakapa tpymi zbami.
Nie rb drugiemu... wydysza wiedmin ...co tobie niemio! Gramy
dalej?
Bleblebleeeeee!!! diabe bulgota, wy i plu zaciekle, ale Geralt krzepko
dziery go za rogi i dusi eb ku doowi, dziki czemu plunicia trafiay we
wasne diable Facice, drce ziemi, wzbijajce chmury kurzu i zielska.
Nastpne kilka minut upyno na intensywnej szamotaninie, wymianie obelg
i kopniakw. Geralt, o ile w ogle mg si z czego radowa, to wycznie
z faktu, ze nikt go nie widzi, scena bowiem przedstawiaa si icie kretysko.
Impet kolejnego kopniaka rozerwa obu walczcych i cisn nimi w przeciwne
strony, w gszcz konopi. Diabe ponownie wyprzedzi wiedmina zerwa si
i rzuci do ucieczki, zauwaalnie kusztykajc. Geralt, dyszc i ocierajc twarz,
rzuci si w pocig. Przedarli si przez konopie, wpadli w chmiel. Wiedmin
usysza ttent galopujcego konia. Odgos, ktrego oczekiwa.
Tutaj, Jaskier! Tutaj! wrzasn. W chmielu!
Nagle zobaczy pier wierzchowca tuz przed sob, a w nastpnej chwili
zosta najechany. Odbi si od konia jak od skay i run na wznak, od uderzenia
o ziemi pociemniao mu w oczach. Pomimo to zdoa odturla si w bok, za
chmielowe tyki, unikajc kopyt. Zerwa si zwinnie, ale w tym momencie
najecha go drugi jedziec, ponownie obalajc. A potem nagle kto zwali si na
niego, przygwodzi do ziemi.
A potem by bysk i przenikliwy bl w potylicy.
I ciemno.

140

VI
Na ustach mia piasek. Gdy chcia go wyplu, zorientowa si, e ley twarz
do ziemi. Gdy chcia si poruszy, zorientowa si, e jest zwizany. Unis
lekko gow. Sysza gosy.
Lea na lenej cice, tu obok pnia sosny. O jakie dwadziecia krokw
stao kilka rozkubaczonych koni. Widzia je zza pierzastych paproci,
niedokadnie, ale jeden z tych koni by bez wtpienia kasztank Jaskra.
Trzy worki kukurydzy usysza. Dobrze, Torque. Bardzo dobrze.
Spisae si.
To jeszcze nie wszystko powiedzia bekliwy gos, mogcy by wycznie
gosem diaba silvana. Spjrz na to Galarr. Niby fasola, ale zupenie biaa.
I jaka wielka! A to to si nazywa rzepak. Oni z tego robi olej.
Geralt mocno zacisn powieki i ponownie otworzy oczy. Nie, to nie by sen.
Diabe i Galarr, kimkolwiek by, posugiwali si Starsz Mow, jzykiem elfw.
Ale sowa kukurydza, fasola i rzepak uyte byy we wsplnym.
A to? Co to jest? spyta ten nazywany Galarrem.
Siemi lniane. Len, pojmujesz? Koszule si robi z lnu. To jest duo tasze
ni jedwab i bardziej odporne. Sposb obrbki jest, jak mi si zdaje, do
skomplikowany, ale wybadam, co i jak.
Byle si tylko przyj ten twj len, byle nie zmarnia nam jak rzepa
poskary si Galarr, nadal posugujc si cudacznym volapukiem. Postaraj
si o nowe sadzonki rzepy, Torque.
Nie ma strachu bekn diabe. Tu z tym nie ma problemu, tu wszystko
ronie jak cholera. Dostarcz wam, nie bj si.
I jeszcze jedno powiedzia Galarr. Dowiedz si wreszcie, na czym
polega ta ich trjpolwka.
Wiedmin ostronie unis gow i sprbowa si obrci.
Geralt... usysza szept. Ockne si?
Jaskier... odszepn. Gdzie my... Co z nami...
Jaskier tylko stkn z cicha. Geralt mia do. Zakl, wypry si
i przewrci na bok.
Na rodku polany sta diabe, noszcy, jak to ju wiedzia, dwiczne imi
Torque. By zajty adowaniem na konie workw, sakw i jukw. W czynnoci
tej pomaga mu szczupy, wysoki mczyzna mogcy by wycznie Galarrem.
Ten, usyszawszy ruch wiedmina, odwrci si. Jego wosy byy czarne
z wyranym odcieniem granatu. Mia ostre rysy twarzy i wielkie, byszczce
oczy. I szpiczaste zakoczone uszy.
Galarr by elfem. Elfem z gr. Czystej krwi Aen Seidhe, przedstawicielem
Starszego Ludu.
Galarr nie by jedynym elfem w zasigu wzroku. Na skraju polany siedziao
ich jeszcze szeciu. Jeden zajty by wybebeszaniem jukw Jaskra, drugi
brzdka na lutni trubadura. Pozostali, zebrani dookoa rozwizanego worka,
zajmowali si apczywym poeraniem rzepy i surowej marchwi.
141

Yanadain, Toruviel powiedzia Galarr, wskazujc jecw ruchem gowy.


Vedrai! Enn'le! Torque podskoczy i zabecza.
Nie, Galarr! Nie! Filavandrel zabroni! Zapomniae?
Nie, nie zapomniaem. Galarr przerzuci dwa zwizane worki przez
grzbiet konia. Ale trzeba sprawdzi, czy nie rozlunili pt.
Czego chcecie od nas? jkn trubadur, podczas gdy ktry z elfw,
przygnitszy go do ziemi kolanem, sprawdza wzy. Dlaczego nas wizicie?
O co wam chodzi? Jestem Jaskier, poe...
Geralt usysza odgos uderzenia. Obrci si, wykrci gow.
Stojca nad Jaskrem elfka miaa czarne oczy i krucze wosy, bujnie
opadajce na ramiona, tylko na skroniach zaplecione w dwa cieniutkie
warkoczyki. Nosia krtki skrzany kabacik na lunej koszuli z zielonej satyny
i obcise weniane legginsy wpuszczone w jedzieckie buty. Biodra miaa
owinite kolorow chust sigajc poowy ud.
Que glosse? spytaa, patrzc na wiedmina i bawic si rkojeci
dugiego sztyletu u pasa. Que l'en pavienn, ell'ea?
NelFea zaprzeczy. Ten pavienn, Aen Seidhe.
Syszae? elfka obrcia si w stron towarzysza, wysokiego Seidhe,
ktry nie zadajc sobie trudu sprawdzania wizw Geralta brzdka na lutni
Jaskra z obojtnym wyrazem pocigej twarzy. Syszae, Vanadain? Mapolud
potrafi mwi! Potrafi nawet by bezczelny!
Seidhe wzruszy ramionami. Pira dekorujce jego kurtk zaszeleciy.
Jeszcze jeden powd, by go zakneblowa, Toruviel. Elfka pochylia si nad
Geraltem. Miaa dugie rzsy, nienaturalnie blad cer i spierzchnite, spkane
wargi. Nosia dugi naszyjnik z rzebionych kawakw zotej brzozy
nawleczonych na rzemyk kilkakrotnie owinity wok szyi.
No, powiedz co jeszcze, mapoludzie sykna. Zobaczymy, na co sta
twoj przywyk do szczekania krta.
C to, potrzebujesz pretekstu wiedmin z wysikiem obrci si na
plecy, wyplu piasek by uderzy zwizanego? Bij bez pretekstu, przecie
widziaem, ze to lubisz. Ulyj sobie.
Elfka wyprostowaa si.
Na tobie ju sobie ulyam, i to wwczas, gdy miae wolne rce
powiedziaa. To ja rozjechaam ci koniem i daam po bie. Wiedz, e to
rwnie ja z tob skocz, gdy czas przyjdzie. Nie odpowiedzia.
Najchtniej pchnabym ci z bliska, patrzc w oczy cigna elfka. Ale
ogromnie mierdzisz, czowieku. Zastrzel ci z uku.
Twoja wola wiedmin wzruszy ramionami, na ile pozwalay mu na to
pta. Zrobisz, co zechcesz, szlachetna Aen Seidhe. Do zwizanego
i nieruchomego celu powinna trafi.
Elfka stana nad nim w rozkroku, pochylia si, bysna zbami.

142

Powinnam sykna. Trafiam, w co zechc. Ale moesz by pewien, e


nie zginiesz od pierwszej strzay. Ani od drugiej. Postaram si, by czu, e
umierasz.
Nie podchod tak blisko wykrzywi si; udajc wstrt. Ogromnie
mierdzisz, Aen Seidhe.
Elfka odskoczya, zakoysaa si w wskich biodrach i z rozmachem kopna
go w udo. Geralt skurczy si i zwin widzc, w ktre miejsce zamierza go
kopn ponownie. Udao mu si, dosta w biodro, ale tak, e a zby mu
zadzwoniy.
Stojcy obok wysoki elf kwitowa kopnicia ostrymi akordami na strunach
lutni.
Zostaw go, Toruviel! zabecza diabe. Zwariowaa? Galarr, ka jej
przesta!
Thaesse! wrzasna Toruviel i kopna wiedmina raz jeszcze. Wysoki
Seidhe gwatownie szarpin struny, jedna pka z przecigym jkiem.
Do tego! Do, na bogw! rozdar si nerwowo Jaskier, szamoczc
i ciskajc w powrozach. Dlaczego zncasz si nad nim, gupia dziwko?
Zostawcie nas w spokoju! A ty zostaw w spokoju moj lutni, dobrze?
Toruviel odwrcia si ku niemu ze zym grymasem na spkanych ustach.
Muzyk! warkna. Czowiek, a muzyk! Lutnista! Bez sowa wycigna
instrument z rk wysokiego elfa i z rozmachem roztrzaskaa lutni o pie
sosny, rzucia oplatane strunami resztki na pier Jaskra.
Na krowim rogu ci gra, dzikusie, nie na lutni. Poeta zblad miertelnie,
wargi mu zadray. Geralt, czujc rosnc gdzie w rodku zimn wcieko,
przycign wzrokiem czarne oczy Toruviel.
Co si tak gapisz? sykna elfka, pochylajc si. Brudny mapoludzie!
Chcesz, bym wykua ci te gadzie oczy?
Jej naszyjnik zawis tu nad nim. Wiedmin wypry si, poderwa nagym
rzutem, chwyci naszyjnik zbami i targn potnie, kurczc nogi i wykrcajc
si w bok. Toruviel stracia rwnowag, zwalia si na niego. Geralt miotn si
w wizach jak wycignita na brzeg ryba, przygnit sob elfk, odrzuci gow
w ty tak, e a chrupno mu w krgach szyjnych i z caej siy uderzy j
czoem w twarz. Toruviel zawya, zachysna si.
Brutalnie cignli go z niej, wlokc za ubranie i wosy, unieli. Ktry
uderzy go, poczu, jak piercienie tn skr na koci policzkowej, las przed
oczyma zataczy i popyn. Dostrzeg, jak Toruviel zrywa si na klczki,
zobaczy krew pync jej z nosa i ust. Elfka wyszarpna sztylet z pochwy, ale
nagle zakaa, zgarbia si, chwycia za twarz i opucia gow midzy kolana.
Wysoki elf w przybranej pstrokatymi pirami kurtce wyj sztylet z jej rki,
podszed do podtrzymywanego wiedmina. Umiecha si, unoszc ostrze.
Geralt widzia go ju na czerwono, krew z czoa rozcitego o zby Toruviel
zalewaa mu oczod.
143

Nie! zabecza Torque, dopadajc do elfa i wieszajc si u jego rki. Nie


zabijaj! Nie!
Voe'rle, Vanadain rozleg si nagle dwiczny gos. Quess aen? Caelm,
evellienn! Galarr!
Geralt obrci gow na tyle, na ile pozwalaa mu wczepiona w jego wosy
pi.
Ko, ktry wjecha na polank, by nienobiay, grzyw mia dug, mikk,
jedwabist jak wosy kobiety. Wosy jedca siedzcego w bogatym siodle byy
identyczne w kolorze, cignite na czole opask wysadzan szafirami.
Torque, pobekujc, dopad konia, uchwyci si strzemienia i zasypa
biaowosego elfa potokiem wymowy. Seidhe przerwa mu wadczym gestem,
zeskoczy z sioda. Zbliy si do podtrzymywanej przez dwch elfw Toruviel,
ostronie odj jej od twarzy zakrwawion chustk. Toruviel jkna
rozdzierajco. Seidhe pokrci gow, odwrci si w stron wiedmina,
podszed bliej. Jego czarne, palce oczy, byszczce niczym gwiazdy
w pobladej twarzy, byy sino podkrone, jak gdyby przez kilka nocy z rzdu
nie zazna snu.
Ksasz nawet zwizany powiedzia cicho w pozbawionym akcentu
wsplnym. Jak bazyliszek. Wycign z tego wnioski.
Toruviel zacza zabecza diabe. Kopaa go, zwizanego, jakby rozum
stracia...
Elf znowu nakaza mu gestem milczenie. Na jego krtki rozkaz inni Seidhe
zawlekli wiedmina i Jaskra pod sosn, przykrpowali pasami do pnia. Potem
wszyscy uklkli przy lecej Toruviel, zasaniajc j. Geralt sysza, jak
w pewnej chwili krzykna, szamoczc si w ich rkach.
Nie chciaem tego powiedzia diabe, nadal stojcy obok nich. Nie
chciaem, czowieku. Nie wiedziaem, ze oni si pojawi akurat wtedy, gdy my...
Gdy ciebie oguszyli, a twego druha wzili na powrz, prosiem, by was
porzucili tam, w chmielu. Ale...
Nie mogli zostawi wiadkw mrukn wiedmin.
Chyba nas nie zabij? jkn Jaskier. Chyba nas nie...
Torque milcza, poruszajc mikkim nosem.
Cholera zajcza znowu poeta. Zabij nas? O co tu chodzi, Geralt?
wiadkami czego bylimy?
Nasz kolorogi przyjaciel wypenia w Dolinie Kwiatw szczegln misj.
Prawda, Torque? Na polecenie elfw kradnie nasiona, sadzonki, wiedz
rolnicz... Co jeszcze, diable?
Co si da bekn Torque. Wszystko, czego potrzebuj. A poka mi tak
rzecz, ktrej oni nie potrzebuj. Oni goduj w grach, zwaszcza zim.
A o rolnictwie nie maj pojcia. Zanim udomowi zwierzyn czy drb, zanim
cokolwiek wyhoduj na poletkach... Oni nie maj na to czasu, czowieku.
Gwno mnie obchodzi ich czas. Co ja im zrobiem? zajcza Jaskier. Co
ja im zrobiem zego?
144

Pomyl dobrze powiedzia biaowosy elf, zbliywszy si bezszelestnie


a by moe sam zdoasz sobie odpowiedzie na to pytanie.
On po prostumci si za wszystkie krzywdy, jakich elfy doznay od ludzi
umiechn si krzywo wiedmin. Jest mu bez rnicy, na kim si mci. Nie
daj si zwie jego szlachetnej postaci i wyszukanej mowie, Jaskier. On niczym
nie rni si od tej czarnookiej, ktra nas skopaa. Musi na kim wyadowa
swoj bezsiln nienawi.
Elf podnis strzaskan lutni Jaskra. Przez chwil patrzy w milczeniu na
zniszczony instrument, wreszcie odrzuci go w krzaki.
Gdybym chcia da upust nienawici lub chci zemsty powiedzia, bawic
si rkawicami z mikkiej, biaej skry wpadbym do doliny noc, spali osady
i wyrn mieszkacw. Dziecinnie atwe, oni nawet nie wystawiaj stray. Nie
widz i nie sysz nas, gdy chodz do lasu. Czy moe by co prostszego, co
atwiejszego ni szybka, cicha strzaa zza drzewa? Ale my nie urzdzamy na
was polowa. To ty, czowieku o dziwnych oczach, urzdzie 'polowanie na
naszego przyjaciela, silvana Torque.
Eeee, przesada bekn diabe. Jakie tam polowanie. Zabawilimy si
troch...
To wy, ludzie, nienawidzicie wszystkiego, co rni si od was, choby tylko
ksztatem uszu cign spokojnie elf, nie zwracajc na koloroga uwagi.
Dlatego odebralicie nam nasz ziemi, wypdzilicie nas z naszych domw,
wyparlicie w dzikie gry. Zajlicie nasz Dol Blathanna, Dolin Kwiatw.
Jestem Filavandrel aen Fidhail ze Srebrnych Wie, z rodu Feleaomw z Biaych
Okrtw. Obecnie, wygnany i wyszczuty na kraniec wiata, jestem Filavandrel
z Kraca wiata.
wiat jest wielki mrukn wiedmin. Moemy si pomieci. Jest do
miejsca.
wiat jest wielki powtrzy elf. To prawda, czowieku. Ale wycie
zmienili ten wiat. Pocztkowo zmienialicie go si, postpowalicie z nim tak,
jak ze wszystkim, co wpado wam w rce. Teraz wyglda na to, e wiat zacz
si do was dopasowywa. Ugi si przed wami. Uleg wam.
Geralt nie odpowiedzia.
Torque powiedzia prawd cign Filavandrel. Tak, godujemy. Tak,
grozi nam zagada. Soce wieci inaczej, powietrze jest inne, woda nie jest ju
t wod, ktr bya. To, co niegdy jedlimy, czego uywalimy, ginie,
karowacieje, marnieje. Mymy nigdy nie uprawiali ziemi, nie darlimy jej
w przeciwiestwie do was, ludzi, motykami i radiami. Warn ziemia paci krwawy
haracz. Nas obdarowywaa. Wy wydzieracie ziemi jej skarby si. Dla nas
ziemia rodzia i kwita, bo kochaa nas. C, adna mio nie trwa wiecznie. Ale
my chcemy przetrwa.
Zamiast kra ziarno, mona je kupi. Tyle, ile bdziecie potrzebowali.
Wci macie mnstwo rzeczy uwaanych przez ludzi za niezwykle cenne.
Moecie handlowa.
145

Filavandrel umiechn si pogardliwie.


Z wami? Nigdy.
Geralt zmarszczy twarz, kruszc zaschnit na policzku krew.
Niech was diabli, razem z wasz arogancj i pogard. Nie chcc wspy,
skazujecie si sami na zagad. Wspy, uoy si, to wasza jedyna szansa.
Filavandrel pochyli si mocno do przodu, oczy mu rozbysy.
Wspy na waszych warunkach? spyta zmienionym, ale wci
spokojnym gosem. Uznawszy wasz dominacj? Utraciwszy tosamo?
Wspy jako kto? Niewolnicy? Pariasi? Wspy z wami zza murw, ktrymi
odgradzacie si od nas w miastach? Wspy z waszymi kobietami i i za to
na stryczek? Wzgldnie patrze, co spotyka na kadym kroku dzieci bdce
skutkiem takiego wspycia? Dlaczego unikasz mojego wzroku, dziwny
czowieku? Jak tobie ukada si wspycie z blinimi, od ktrych przecie
rnisz si nieco?
Radz sobie wiedmin spojrza mu prosto w oczy. Jako sobie radz.
Bo musz. Bo innego wyjcia nie mam. Bo jako zmogem w sobie pych
i dum z innoci, bo zrozumiaem, ze pycha i duma, cho jest obron przed
innoci, jest obron aosn. Bo zrozumiaem, ze soce wieci inaczej, bo co
si zmienia, a nie ja jestem osi tych zmian. Soce wieci inaczej i bdzie
wieci, nic nie da porywanie si na nie z motyk. Trzeba akceptowa fakty,
elfie, trzeba si tego nauczy.
Tego wanie pragniecie, prawda? Filavandrel star nadgarstkiem pot,
ktry wystpi na blade czoo nad biaymi brwiami. To chcecie narzuci
innym? Przekonanie, e oto nadszed wasz czas, wasza, ludzka era i epoka, ze
to, co robicie innym rasom, jest rwnie naturalne jak wschody i zachody
soca? Ze wszyscy musz si z tym pogodzi, zaakceptowa to? I ty mnie
zarzucasz pych? A czym s pogldy, ktre gosisz? Dlaczego wy, ludzie, nie
zdacie sobie wreszcie sprawy z faktu, e w waszym panowaniu nad wiatem
jest akurat tyle naturalnoci, ile we wszach rozmnoonych w kouchu?
Z rwnym skutkiem mgby proponowa mi wspycie z wszami, z rwnym
skupieniem suchabym wszy, gdyby w zamian za uznanie ich zwierzchnictwa
wyraay zgod na wsplne korzystanie z koucha.
Nie tra wic czasu na dyskusj z takim nieprzyjemnym insektem, elfie
rzek wiedmin, z trudem panujc nad gosem. Dziwi mnie, jak bardzo
pragniesz w takiej wszy jak ja wzbudzi poczucie winy i skruch. Jeste
aosny, Filavandrel. Jeste rozgoryczony, spragniony zemsty i wiadom wasnej
bezsiy. Dalej, pchnij mnie mieczem. Zemcij si na caej ludzkiej rasie.
Zobaczysz, jak ci uly. Kopnij mnie przedtem w jaja lub w zby, jak ta twoja
Toruviel.
Filavandrel odwrci gow.
Toruviel jest chora powiedzia.
Znam t chorob i jej objawy Geralt splun przez rami. To, co jej
zaaplikowaem, powinno pomc.
146

Rzeczywicie, ta rozmowa nie ma sensu Filavandrel wsta. Przykro mi,


ale musimy was zabi. Zemsta nie ma tu nic do rzeczy, to rozwizanie czysto
praktyczne. Torque musi nadal wykonywa swoje zadania, a nikt nie ma prawa
podejrzewa, dla kogo to robi. Nie sta nas na wojn z wami, a na handel
i wymian nie damy si nabra. Nie jestemy a tak naiwni, by nie wiedzie,
czyj forpoczt stanowi wasi kupcy. Kto za nimi przychodzi. I jakiego rodzaju
wspycie przynosi.
Elfie odezwa si cicho milczcy do tej chwili Jaskier. Mam przyjaci.
Ludzi, ktrzy dadz za nas okup. Jeli zechcesz, take w formie ywnoci.
W kadej formie. Pomyl o tym. Przecie te ukradzione nasiona was nie
uratuj...
Nic ich ju nie uratuje przerwa mu Geralt. Nie paszcz si przed nim,
Jaskier, nie bagaj go. To bezcelowe i poaowania godne.
Jak na kogo, kto yje tak krtko umiechn si wymuszenie Filavandrel
wykazujesz zaskakujc pogard mierci, czowieku.
Raz matka rodzia i raz si umiera powiedzia spokojnie wiedmin.
Filozofia w sam raz dla wszy, prawda? A twoja dugowieczno? al mi ciebie,
Filavandrel.
Elf unis brwi.
Wyjanij, dlaczego.
Jestecie aonie mieszni, wy, z ukradzionymi woreczkami nasion na
jucznych koniach, z garstk ziarna, z t odrobin, dziki ktrej chcecie
przetrwa. I z t wasz misj, ktra ma odwrci wasze myli od bliskiej
zagady. Bo ty przecie wiesz, e to ju koniec. Nic nie wzejdzie i nie urodzi si
na paskowyach, nic was ju nie uratuje.
Ale jestecie dugowieczni, bdziecie yli dugo, bardzo dugo, w arogancko
wybranej izolacji, coraz mniej liczni, coraz sabsi, coraz bardziej zgorzkniali.
I ty wiesz, co si wwczas stanie, Filavandrel. Wiesz, e wtedy zrozpaczeni
modziecy o oczach stuletnich starcw i dziewczyny, przekwite, jaowe
i chore, takie jak Toruviel, poprowadz w doliny tych, ktrzy jeszcze bd mogli
utrzyma w garci miecze i uki. Zejdziecie w kwitnce doliny na spotkanie ze
mierci, pragnc umiera godnie, w walce, a nie na barogach, na ktre
powal was anemia, grulica i szkorbut. Wtedy, dugowieczny Aen Seidhe,
przypomnisz sobie mnie. Przypomnisz sobie, e byo mi ci al. I zrozumiesz,
e miaem racj.
Czas pokae, kto mia racj rzek cicho elf. I tu tkwi przewaga
dugowiecznoci. Ja mam szans si o tym przekona. Choby dziki tej
ukradzionej garstce ziarna. Ty takiej szansy mie nie bdziesz. Umrzesz za
chwil.
Oszczd chocia jego Geralt wskaza Jaskra ruchem gowy. Nie, nie
z patetycznego miosierdzia. Z rozsdku. O mnie nikt si nie upomni, ale jego
bd chcieli pomci.
147

Marnie oceniasz mj rozsdek powiedzia z ociganiem elf. Jeli on


przeyje dziki tobie, bez wtpienia poczuje si w obowizku pomci ci.
Moesz by pewien! wybuchn Jaskier, blady jak mier. Moesz by
pewien, sukinsynu. Zabij mnie te, bo obiecuj ci, w innym razie poderw
przeciw wam cay wiat. Zobaczysz, na co sta wszy z koucha! Wykoczymy
was, chobymy mieli zrwna z ziemi te wasze gry! Moesz by tego
pewien!
Ale ty gupi, Jaskier westchn wiedmin.
Raz matka rodzia i raz si umiera rzek hardo poeta, przy czym efekt
hardoci psuy nieco zby dzwonice jak kastaniety.
To przesdza spraw Filavandrel wyj rkawice zza pasa i nacign je.
Czas zakoczy ten epizod.
Na jego krtki rozkaz elfy z ukami ustawiy si naprzeciw. Zrobiy to szybko,
najwyraniej czekay na to ju od dawna. Jeden, jak zauway wiedmin, wci
jeszcze u rzep. Toruviel, z ustami i nosem zabandaowanymi na krzy
pasami tkaniny i brzozowej kory, stana obok ucznikw. Bez uku.
Zawiza wam oczy? spyta Filavandrel.
Odejd wiedmin odwrci gow. Id sobie...
A d'yeabl aep arse dokoczy Jaskier, dzwonic zbami.
O, nie! zabecza nagle diabe, podbiegajc i zasaniajc sob skazacw.
Rozum wam odjo? Filavandrel! Nie tak si umawialimy! Nie tak! Miae ich
wywie w gry, przetrzyma gdzie w jaskiniach, dopki nie skoczymy tu...
Torque powiedzia elf. Nie mog. Nie mog ryzykowa. Widziae, co
on zrobi Toruviel, zwizany? Nie mog ryzykowa.
Nie obchodzi mnie, co moesz, a czego nie! Co wy sobie wyobraacie?
Sdzicie, e pozwol wam na mord? Tu, na mojej ziemi? Tu obok mojej
osady? Wy przeklci durnie! Zabierajcie si std razem z waszymi ukami, bo
was na rogi wezm, uk, uk!
Torque Filavandrel opar rce o pas. To, co musimy zrobi, to
konieczno.
Duweisheyss, a nie konieczno!
Odejd na bok, Torque.
Kolorg potrzsn uszami, zabecza jeszcze goniej, wybauszy oczy
i zgi okie w popularnym wrd krasnoludw obelywym gecie.
Nie bdziecie tu nikogo mordowa! Wsiadajcie na konie i wynocie si
w gry, za przecze! W przeciwnym razie musicie zabi i mnie!
Bd rozsdny powiedzia wolno biaowosy elf. Jeeli zostawimy ich
przy yciu, ludzie dowiedz si o tobie, o tym, co robisz. Dopadn ci
i zamcz. Znasz ich przecie.
Znam bekn diabe, wci zasaniajc sob Geralch lepiej ni was! I nie
wiem, zaiste, z kim lepiej trzyma! auj, e si z wami sprzymierzyem,
Filavandrel!
148

Sam tego chciae rzek zimno elf, dajc znak ucznikom. Sam tego
chciae, Torque. L'sparellean! Evel. lienn!
Elfy wycigny strzay z koczanw.
Odejd, Torque rzek Geralt, zaciskajc zby. To nie ma sensu.
Odejd na bok.
Diabe, nie ruszajc si z miejsca, pokaza mu krasnoludzki gest.
Sysz... muzyk... zaszlocha nagle Jaskier.
To si zdarza rzek wiedmin, patrzc na groty strza. Nie przejmuj si.
To aden wstyd zgupie ze strachu.
Twarz Filavandrela zmienia si, skurczya w dziwnym grymasie. Biaowosy
Seidhe odwrci si gwatownie, krzykn na ucznikw, krtko, urwanie.
ucznicy opucili bro.
Na polan wesza Lilie.
To nie byo ju chude wiejskie dziewcz w zgrzebnej sukieneczce. Przez
porastajce polan trawy sza nie, nie sza pyna ku nim Krlowa,
promienna, zotowosa, pomiennooka, zachwycajca Krlowa Pl udekorowana
girlandami kwiatw, kosw, pkw zi. U jej lewego boku drepta na
sztywnych nogach jelonek, u prawego szeleci wielki je.
Dana Meadbh powiedzia z czci Filavandrel. A potem pochyli gow
i uklkn.
Klkny te pozostae elfy, powoli, jakby z ociganiem, jeden po drugim
paday na kolana, pochylay gowy nisko, z czci. Ostatni, ktra uklka, bya
Toruviel.
Hael, Dana Meadbh powtrzy Filavandrel. Lilie nie odpowiedziaa na
pozdrowienie. Zatrzymaa si kilka krokw przed elfem, powioda bkitnym
spojrzeniem po Jaskrze i Geralcie. Torque, cho rwnie pochylony, zgity
w ukonie, natychmiast zabra si do rozcinania wizw. aden z Seidhe nie
poruszy si.
Lilie wci staa przed Filavandrelem. Nie odezwaa si, nie wydaa
najmniejszego dwiku, ale wiedmin widzia zmiany na twarzy elfa, wyczuwa
otaczajc ich aur i nie mia wtpliwoci, e midzy par dokonywaa si
wymiana myli. Diabe pocign go nagle za rkaw.
Twj przyjaciel zabecza cicho zdecydowa si zemdle. Rycho w czas.
Co robi?
Daj mu par razy po gbie.
Z rozkosz.
Filavandrel wsta z kolan. Na jego rozkaz elfy byskawicznie rzuciy si
sioda konie.
Chod z nami, Dana Meabdh powiedzia biaowosy elf. Jeste nam
potrzebna. Nie opuszczaj nas, Odwieczna. Nie pozbawiaj nas twej mioci.
Zginiemy bez niej.
Lilie wolno pokrcia gow, wskazaa na wschd, w stron gr. Elf skoni
si, mnc w doni zdobione wodze swego biaogrzywego wierzchowca.
149

Podszed Jaskier, blady i oniemiay, podtrzymywany przez silvana. Lilie


spojrzaa na niego, umiechna si. Popatrzya w oczy wiedmina, patrzya
dugo. Nie powiedziaa ani sowa. Sowa nie byy potrzebne.
Wikszo elfw bya ju w siodach, gdy zbliyli si Filavandrel i Toruviel.
Geralt spojrza w czarne oczy efki widoczne znad banday.
Toruviel... zacz. I nie dokoczy.
Elfka kiwna gow. Zdja z ku sioda lutni, wspaniay instrument
z lekkiego, kunsztownie intarsjowanego drewna, ze smukym, rzebionym
gryfem. Bez sowa wrczya lutni Jaskrowi. Poeta przyj instrument, skoni
si. Rwnie bez sowa, ale jego oczy mwiy wiele.
egnaj, dziwny czowieku powiedzia cicho Filavandrel do Geralta.
Masz racj. Sowa nie s potrzebne. Niczego nie zmieni.
Geralt milcza.
Po duszym zastanowieniu doda Seidhe doszedem do wniosku, e
miae suszno. Wtedy, gdy byo ci nas al. Do zobaczenia zatem. Do
zobaczenia wkrtce, w dniu, w ktrym zejdziemy w doliny, by umiera
z godnoci. Bdziemy wwczas rozglda si za tob, ja i Toruviel. Nie
zawied nas.
Przez dusz chwil patrzyli na siebie w milczeniu. A potem wiedmin
odpowiedzia krtko i prosto:
Postaram si.
Na bogw, Geralt Jaskier przesta gra, przytuli} lutni, dotkn jej
policzkiem. To drewno samo piewa! Te struny yj! Co za cudowny ton!
Cholera, za t lutek par kopniakw i troch strachu to bardzo niska cena.
Pozwolibym si kopa od witu do zmierzchu, gdybym wiedzia, co dostan.
Geralt? Czy ty mnie w ogle suchasz?
Trudno was nie sysze wiedmin unis gow znad ksigi, spojrza na
diaba, ktry nadal zajadle piska na dziwacznej fujarce zmontowanej
z kawakw trzciny o rnej dugoci. Sysz was, caa okolica was syszy.
Duweisheyss, a nie okolica Torque odoy fujark.
Pustkowie i tyle. Dzicz. Zadupie. Ech, al mi moich konopi!
Konopi mu al zamia si Jaskier, ostronie podkrcajc misternie
rzebione koki lutni. Trzeba byo siedzie w gszczu jak mysz pod miot,
zamiast straszy dziewki, niszczy groble i paskudzi w studnie. Myl, e teraz
bdziesz ostroniejszy i zaniechasz figli, co, Torque?
Ja lubi figle owiadczy diabe, szczerzc zby. I ycia sobie bez nich
nie wyobraam. Ale niech wam bdzie, obiecuj, e na nowych terenach bd
ostroniejszy. Bd figlowa powcigliwiej.
Noc bya pochmurna i wietrzna, wicher kad trzciny, szumia w gaziach
krzeww, wrd ktrych rozoyli obz. Jaskier dorzuci chrustu do ognia.
Torque wierci si na legowisku, opdzajc ogonem od komarw. W jeziorze
z pluskiem rzucia si ryba.
150

Ca nasz wypraw na kraniec wiata opisz w balladzie owiadczy


Jaskier. I ciebie te w niej opisz, Torque.
Nie myl, e ci to ujdzie na sucho warkn diabe.
Ja wtedy te napisz ballad i opisz ciebie, i to tak, e przez dwanacie
lat nie bdziesz si mg pokaza w przyzwoitym towarzystwie. Uwaaj tedy.
Geralt?
Co?
Wyczytae co ciekawego w tej ksidze, ktr niecnie wyudzie od
kmiotkw?
Owszem.
To przeczytaj i nam, pki si jeszcze ogie nie wypali.
Tak, tak Jaskier zabrzcza na dwicznych strunach lutni Toruviel.
Przeczytaj, Geralt.
Wiedmin opar si na okciu, przysuwajc ksig bliej ogniska.
Ujrze j mona zacz letnim czasem, od Dni Maju i Czerwia a po dni
Padzierza, ale najczciej zdarza si to we wito Sierpu, ktre prastarzy
zwali: Lammas. Objawia si ona jako Panna Jasnowosa, we kwiatach caa,
a wszystko, co ywi, poda za ni i lgnie do niej, zajedno, ziele czy zwierz.
Dlatego i imi jej jest ywi. Prastarzy zw j: Danamebi i czcz j wielce.
Nawet Brodaci, chocia we wntrzu gr, nie wrd pl mieszkaj, szanuj j
i imionuj: Bloemenmagde.
Danamebi mrukn Jaskier. Dana Meabdh, Panna Polna.
Kdy ywi stpnie, ziemia kwitnie i rodzi, i bujnie lgnie si wszelaki
stwr, taka jej moc. Ludy wszystkie ofiary jej skadaj z urodzaju, w nadziei
ponnej, e ich, nie cudz dziedzin ywi odwiedzi. Bo mwi te, e kiedy
na koniec osidzie ywi wrd tego ludu, ktry si nad inne wybije, ale s to,
ot, babskie baje. Bo prawie mdrcy powiadaj, e ywi ziemi jeno kocha i to,
co ronie na niej i yje, jednako, bez rnicy, ponka to najmniejsza czy robak
najlichszy, a ludy wszelkie dla niej nie wicej znacz nili owa najchudsza
ponka, bo przecie i tak przemin kiedy, a nowe po nich, inne przyjd
plemiona. A ywi wieczn jest, bya i bdzie, zawsze, po koniec wiekw.
Po koniec wiekw! zapiewa trubadur i zabrzcza na lutni. Torque
doczy si wysokim trelem na swej trzcinowej piszczace. Bd
pozdrowiona, Panno Polna! Za urodzaj, za kwiaty w Dol Blathanna, ale i za
skr niej podpisanego, ktr ocalia przed podziurawieniem grotami strza.
Wiecie, co wam powiem.
Przesta gra, obj lutni jak dziecko i posmutnia.
Chyba nie wspomn w balladzie o elfach i o trudnociach, z jakimi przyszo
im si boryka. Nie zabrakoby mtw chtnych do ruszenia w gry... Po co
przyspi(r). sza...
Trubadur zamilk.
Dokocz rzek gorzko Torque. Chciae powiedzie: przyspiesza to, co
nieuchronne. Nieuniknione.
151

Nie mwmy o tym przerwa Geralt. Po co o tym mwi? Sowa nie s


potrzebne. Bierzcie przykad z Lilie,
Komunikowaa si z elfem telepatycznie mrukn bard. Czuem to.
Prawda, Geralt? Ty przecie wyczuwasz tak komunikacj. Poje, o czym...
Co przekazywaa elfowi?
Co nieco.
O czym mwia?
O nadziei. O tym, e wszystko si odnawia i nie przestanie odnawia.
Tylko tyle?
Wystarczyo.
Hm... Geralt? Lilie mieszka we wsi, wrd ludzi. Czy sdzisz, e...
...e wrd nich zostanie? Tu, w Dol Blathanna? Moe. Jeeli...
Jeeli co?
Jeeli ludzie oka si tego godni. Jeeli kraniec wiata pozostanie
kracem wiata. Jeeli bdziemy respektowa granic. No, do tego gadania,
chopcy. Czas spa.
Prawda. Pnoc blisko, ogie przygasa. Posiedz jeszcze, zawsze najlepiej
ukadao mi si rymy przy dogasajcym ogniu. A potrzebuj dla mojej ballady
tytuu. adnego tytuu.
Moe Kraniec wiata?
Banalne parskn poeta. Nawet jeli to faktycznie kraniec, trzeba to
miejsce okreli inaczej. Metaforycznie. Zakadam, e wiesz, co to metafora,
Geralt? Hm... Niech pomyl... Tam, gdzie... Cholera. Tam, gdzie...
Dobranoc powiedzia diabe.

152

GOS ROZSDKU 6
Wiedmin rozsznurowa koszul, odklei mokry len od karku. W jaskini byo
bardzo ciepo, wrcz gorco, w powietrzu wisiaa cika, mokra para
skraplajca si na omszaych gazach i bazaltowych pytach cian.
Wszdzie dookoa byy roliny. Wyrastay z wykutych w podou,
wypenionych torfem zagbie, z wielkich skrzy, koryt i donic. Piy si po
skaach, po drewnianych rusztowaniach i tyczkach. Geralt przyglda si
ciekawie, rozpoznajc niektre rzadkie okazy te, ktre wchodziy w skad
wiedmiskich lekw i eliksirw, magicznych filtrw i czarodziejskich dekoktw.
I inne, jeszcze rzadsze, ktrych waciwoci mg si jedynie domyla. I takie,
ktrych w ogle nie zna i nawet o nich nie sysza. Widzia oblepiajce ciany
jaskini poacie gwiazdolistnego nostrixu, wylewajce si z ogromnych donic
zbite kule dtogowu, pdy arenarii obsypane jagodami czerwonymi jak krew.
Rozpoznawa misiste, grubo ykowane licie skorocelu, bordowozote owale
niezmiaru i ciemne strzaki piorytki. Dostrzega przytulony do kamiennych bry
pierzasty mech stawikrew, poyskujce bulwy wroniego oka i tygrysie
prkowane patki storczyka mysichwosta.
W zacienionej czci groty wybrzuszay si czapy grzyba szytnaca, szare
jak polne kamienie. Nie opodal rs siygron, ziele zdolne zneutralizowa
kad znan toksyn lub jad. Wystajce z wpuszczonych w grunt, gbokich
skrzy toszare, niepozorne mioteki zdradzay ranog, korze o silnych
i uniwersalnych waciwociach leczniczych.
rodek jaskini zajmoway roliny wodne. Geralt widzia kadzie pene rogatka
i wiowej rzsy i baseny po. kryte zbitym kouchem wgbki, poywki dla
pasoytniczego ostryu. Szklane zbiorniki pene pokrconych kczy
halucynogennego dwugrotu, smukych ciemnozielonych kryptokoryn i kbw
niciecw. Botniste, zamulone koryta, hodowle niezliczonych pleniakw,
glonw pleni i bagiennych porostw.
Nenneke, zakasawszy rkawy kapaskiej szaty, wyja z koszyka noyce
i kociane grabki i bez sowa przystpia do pracy. Geralt przysiad na aweczce
pomidzy supami wiata wpadajcego przez wielkie krysztaowe pyty
w sklepieniu jaskini.
Kapanka mruczaa i nucia pod nosem, zwinnie zagbiajc rce w gstwin
lici i pdw, szybko szczkaa noycami, zapeniaa koszyk pkami zielska.
Poprawiaa podtrzymujce roliny tyczki i ramki, od czasu do czasu wzruszaa
ziemi trzonkiem grabek. Niekiedy, mamroczc gniewnie, wyrywaa zesche lub
przegnie odyki, ciskaa je do zbiornikw humusu na poywk dla grzybw
i innych, uskowatych i wowo skrconych rolin, ktrych wiedmin nie zna.
Nie by nawet pewien, czy w ogle byy to roliny wydawao mu si, e
poyskujce kcza poruszay si lekko, wycigajc w stron rk kapanki
wosowate odnki.
Byo ciepo. Bardzo ciepo.
153

Geralt?
Sucham zwalczy ogarniajc go senno. Nenneke, bawic si
noycami, patrzya na niego zza wielkich pierzastych lici muchokrzewu.
Nie wyjedaj jeszcze. Zosta. Kilka dni duej.
Nie, Nenneke. Czas ju rusza mi w drog.
Co ci tak pdzi? Herewardem przejmowa si nie musisz. A ten wczykij
Jaskier niech jedzie sam na zamanie karku. Zosta, Geralt.
Nie, Nenneke.
Kapanka szczkna noycami.
Czy dlatego tak ci spieszno, by opuci wityni, bo boisz si e ona ci
tu odnajdzie?
Tak przyzna nie bez oporw. Zgada.
To nie bya bynajmniej trudna zagadka mrukna. Ale uspokj si.
Yennefer bya tu ju. Dwa miesice temu. Nie wrci tak prdko, bo
pokciymy si. Nie, nie o ciebie, o ciebie nawet nie pytaa.
Nie pytaa?
Tu ci boli zamiaa si kapanka. Jeste egocentrykiem jak kady
mczyzna. Nie ma niczego gorszego ni brak zainteresowania, prawda? Ni
obojtno? Ale nie, nie zaamuj si. Znam Yennefer za dobrze. Nie pytaa
o nic, ale rozgldaa si bacznie, szukajc tu twoich ladw. A jest na ciebie
potnie wcieka, wyczuam to.
O co si pokciycie?
O nic, co mogoby ci obchodzi.
I tak wiem.
Nie sdz rzeka spokojnie Nenneke, poprawiajc tyczki. Twoja wiedza
o niej jest bardzo powierzchowna. Jej wiedza o tobie, nawiasem mwic,
rwnie. To do typowe dla zwizku, jaki was czy lub czy. Obydwojga nie
sta na nic oprcz silnie emocjonalnej oceny skutkw przy jednoczesnym
ignorowaniu przyczyn.
Ona bya tu, aby prbowa si leczy stwierdzi chodno. O to si
pokciycie, przyznaj.
Niczego nie przyznam.
Wiedmin podnis si, stan w penym wietle, pod jedn z krysztaowych
tafli w sklepieniu groty.
Pozwl tu na moment, Nenneke. Rzu na to okiem. Rozsupa tajn
kieszonk w pasie, wydoby malekie zawinitko, miniaturow sakieweczk
z koziej skry, wysypa zawarto na do.
Dwa diamenty, rubin, trzy adne nefryty, interesujcy agat. Nenneke
znaa si na wszystkim. H ci kosztoway?
Dwa i p tysica temerskich orenw. Zapata za strzyg z Wyzimy.
Za poszarpan szyj skrzywia si kapanka.
C, kwestia ceny. Ale dobrze zrobie, obracajc gotwk w te wiecideka.
Oren stoi sabo, a ceny kamieni w Wyzimie nie s wysokie, za blisko do
154

krasnoludzkich kopalni w Mahakamie. Jeli sprzedasz te kamyki w Novigradzie


dostaniesz co najmniej piset novigradzkich koron, a korona to obecnie sze
i p orena i zwykuje.
Chciabym, eby to wzia.
W depozyt?
Nie. Nefryty zachowaj dla wityni jako, dajmy na to, moj ofiar dla
bogini Melitele. A pozostae kamienie... s dla niej. Dla Yennefer. Oddaj jej, gdy
odwiedzi ci ponownie, co pewnie stanie si niebawem.
Nenneke spojrzaa mu prosto w oczy.
Nie robiabym tego na twoim miejscu. Wierz mi, rozwcieczysz j jeszcze
bardziej, o ile mona bardziej. Zostaw wszystko tak, jak jest, bo niczego ju
nie jeste w stanie ani poprawi, ani polepszy. Uciekajc od niej zachowae
si... no, nazwijmy to, w sposb niespecjalnie godny dojrzaego mczyzny.
Prbujc zmazywa wasn win klejnotami, zachowasz si jak mczyzna
mocno, mocno przejrzay. Naprawd nie wiem, ktrego typu mczyzn gorzej
nie znosz.
Bya zbyt zaborcza mrukn, odwracajc twarz. Nie mogem tego
znie. Traktowaa mnie jak...
Przesta powiedziaa ostro. Nie wypakuj mi si na podoku. Nie
jestem twoj matk, ile razy mam powtarza? Twoj powiernic te nie
zamierzam by. Gwno mnie obchodzi, jak ci traktowaa, a to, jak ty
traktowaa j, obchodzi mnie jeszcze mniej. A poredniczy ani wrcza jej
tych gupich kamykw nie mam najmniejszego zamiaru. Jeeli chcesz by
durniem, bd nim bez mojego porednictwa.
Nie zrozumiaa mnie. Nie myl jej przebagiwa ani przekupywa.
Jestem jej jednak co winien, a kuracja, jakiej ona chce si podda, jest
podobno bardzo kosztowna. Chc jej pomc, to wszystko.
Jeste wikszym gupcem, ni mylaam Nenneke podniosa koszyk
z ziemi. Kosztowna kuracja? Pomoc? Geralt, dla niej te twoje kamyczki to
drobiazg nie warty plunicia. Czy ty wiesz, ile Yennefer potrafi zainkasowa za
usunicie ciy u wielkiej damy?
To akurat wiem. Jak i to, ze za wyleczenie bezpodnoci bierze jeszcze
wicej. Szkoda, ze sobie samej nie potrafi pomc pod tym wzgldem. Dlatego
szuka pomocy u innych, take u ciebie.
Jej nikt nie pomoe, to absolutnie niemoliwe. Jest czarodziejk. Jak
wikszo magiczek ma zatrofizowane, zupenie niewydolne gonady i to jest
nieodwracalne. Nigdy nie bdzie moga mie dziecka.
Nie wszystkie czarodziejki s upoledzone pod tym wzgldem. Wiem co
o tym, ty wiesz o tym rwnie.
Owszem Nenneke zmruya oczy. Wiem.
Nie moe by regu co, od czego s wyjtki. Nie serwuj mi aby, prosz,
banalnych nieprawd o wyjtkach, ktre reguy potwierdzaj. Powiedz mi co
o wyjtkach jako takich.
155

O wyjtkach odrzeka chodno mona powiedzie wycznie jedno. Ze


s. Wicej nic. A Yennefer... C, niestety, wyjtkiem nie jest. Przynajmniej nie
pod wzgldem upoledzenia, o ktrym mwimy. Bo pod innymi wzgldami
trudno o wikszy wyjtek ni ona.
Czarodziejom Geralt nie przej si chodem ani aluzj udawao si ju
wskrzesza zmarych. Znam udokumentowane przypadki. A wskrzeszanie
zmarych jest trudniejsze ni cofnicie atrofii narzdw lub organw, jak mi si
zdaje.
le ci si zdaje. Bo ja nie znam ani jednego udokumentowanego, w peni
udanego przypadku cofnicia atrofii lub regeneracji gruczow dokrewnych.
Geralt, wystarczy ju, to ju zaczyna przypomina konsylium. Ty si na tym nie
znasz, ja si znam. I jeeli ci mwi, ze Yennefer zapacia za pewne zdolnoci
utrat innych, to tak jest.
Jeeli to a tak oczywiste, nie rozumiem, dlaczego ona wci stara si...
Ty bardzo mao rozumiesz przerwaa kapanka. Cholernie mao.
Przesta przejmowa si dolegliwociami Yennefer, pomyl o wasnych. Twj
organizm tez poddano zmianom, ktre s nieodwracalne. Dziwisz si jej, a co
powiesz o sobie samym? Dla ciebie te powinno by oczywiste, e nigdy nie
bdziesz czowiekiem, a przecie cigle starasz si nim by. Popeniajc ludzkie
bdy. Bdy, ktrych wiedmin popenia nie powinien.
Opar si o cian jaskini, otar pot z brwi.
Nie odpowiadasz stwierdzia fakt Nenneke, umiechajc si lekko. Nie
dziwi si. Nieatwo dyskutuje si z gosem rozsdku. Ty jeste chory, Geralt.
Jeste niepenosprawny. le reagujesz na eliksiry. Masz przyspieszone ttno,
zwolnion akomodacj oka, opnione reakcje. Nie wychodz ci najprostsze
Znaki. I ty chcesz rusza na szlak? Ty musisz si leczy. Konieczna jest terapia.
A przed ni trans.
To dlatego przysaa do mnie Iol? W ramach terapii? Dla uatwienia
transu?
Gupi jeste!
Nie a tak.
Nenneke odwrcia si, wsuna rce pomidzy misiste odygi nie znanych
wiedminowi pnczy.
No, niech ci bdzie rzeka swobodnie, Tak, przysaam j do ciebie.
W ramach terapii. I powiem ci, e si udao. Duo lepiej reagowae nazajutrz.
Bye spokojniejszy. Oprcz tego Iola te potrzebowaa terapii. Nie zo si.
Nie zoszcz si na terapi ani na Iol.
Ale na gos rozsdku, ktry syszysz? Nie odpowiedzia.
Konieczny jest trans powtrzya Nenneke, obrzucajc wzrokiem swj
jaskiniowy ogrdek. Iola jest gotowa. Nawizaa z tob kontakt fizyczny
i psychiczny. Jeeli chcesz wyjeda, zrbmy to dzi w nocy.
Nie. Nie chc. Zrozum, Nenneke, w transie Iola moe zacz wieszczy.
Prorokowa, czyta przyszo.
156

O to wanie chodzi.
Wanie. A ja nie chc zna przyszoci. Jak mgbym robi to, co robi,
gdybym j zna? Zreszt, ja j i tak znam.
Jeste pewien? Nie odpowiedzia.
No, dobrze westchna. Chodmy ju. Aha, Geralt? Nie chc by
niedyskretna, ale powiedz mi... Powiedz, jak wycie si poznali? Ty i Yennefer?
Jak to si zaczo?
Wiedmin umiechn si.
Zaczo si od tego, e ja i Jaskier nie mielimy niczego na niadanie
i postanowilimy naowi ryb.
Mam rozumie, e zamiast ryby zowie Yennefer?
Opowiem ci, jak to byo. Ale moe po wieczerzy, bo zgodniaem nieco.
Chodmy wic. Mam ju wszystko, czego potrzebowaam.
Wiedmin ruszy do wyjcia, powid jeszcze raz wzrokiem po jaskiniowej
cieplarni.
Nenneke?
Aha?
Poowa z tgo, co tu masz, to roliny, ktre nie rosn ju nigdzie na
wiecie. Nie myl si, prawda?
Nie mylisz si. Wicej ni poowa.
Czym to wytumaczy?
Jeli powiem, e ask bogini Melitele, pewnie ci to nie wystarczy?
Pewnie nie.
Tak sdziem Nenneke umiechna si. Widzisz, Geralt, to nasze jasne
soce cigle jeszcze wieci. Ale ju nie tak, jak dawniej. Chcesz, poczytaj
sobie ksigi. Jeeli za nie chce ci si traci na to czasu, to moe zadowoli ci
wyjanienie, e kryszta, z ktrego zrobiony jest dach, dziaa jak filtr. Eliminuje
zabjcze promienie, ktrych coraz wicej w wietle sonecznym. Dlatego rosn
tu roliny, ktrych nigdzie na wiecie dziko rosncych nie zobaczysz.
Zrozumiaem kiwn gow wiedmin. A my, Nenneke? Co z nami? Na
nas te wieci soce. Czy i my nie powinnimy schroni si pod taki dach?
W zasadzie powinnimy westchna kapanka. Ale...
Ale co?
Ju za pno.

157

OSTATNIE YCZENIE
I
Sum wystawi nad powierzchni wsaty eb, targn si z moc, zachlapa,
wzburzy wod, bysn biaym brzuchem.
Uwaaj, Jaskier! krzykn wiedmin, zapierajc si obcasami w mokry
piach. Trzymaj, do cholery!
Trzymam... stkn poeta. Matko, ale potwr! Lewiatan, nie ryba! Ale
bdzie jedzenia, bogowie!
Popuszczaj, popuszczaj, bo linka pknie! Sum przymurowa do dna,
nagym atakiem ruszy pod
prd, w kierunku zakola rzeki. Linka zasyczaa, rkawice
Jaskra i Geralta zadymiy.
Cignij, Geralt, cignij! Nie popuszczaj, bo zapacze si w korzenie!
Linka pknie!
Nie pknie! Cignij!
Zgarbili si, pocignli. Linka z sykiem cia wod, wibrowaa, siaa
kropelkami poyskujcymi jak rt w blasku wschodzcego soca. Sum nagle
wynurzy si, zakotowa pod sam powierzchni, napicie sznura zelao.
Zaczli szybko wybiera luz.
Uwdzimy go zasapa Jaskier. Zawieziemy do wsi i kaemy uwdzi.
A z ba ugotujemy zup!
Uwaaj!
Czujc pod brzuchem pycizn, sum wywali si z wody do poowy
dwusniowego cielska, targn bem, chlasn paskim ogonem i ostro run
w gbin. Z rkawic zadymio si ponownie.
Cignij, cignij! Na brzeg go, sukinsyna!
Linka a trzeszczy! Popu, Jaskier!
Wytrzyma, nie bj si! Z ba... ugotujemy zup...
Przywleczony znowu w poblie play sum zakotowa si i zatarga wciekle,
jakby na znak, ze tak atwo do garnka wsadzi si nie da. Bryzgi poleciay na
se w gr.
Skr sprzedamy... Jaskier, zapierajc si, cign .link oburcz,
czerwony z wysiku. A wsy... Z wsw zrobimy...
Nikt nigdy nie dowiedzia si, co tez poeta zamierza zrobi z sumich wsw.
Linka pka z trzaskiem, a obaj rybacy, straciwszy rwnowag, zwalili si na
mokry piasek.
A niech ci cholera! wrzasn Jaskier, a echo zadudnio po wiklinach.
Tyle arcia przepado! A bodajby zdech, sumi synu!
Mwiem Geralt otrzepa spodnie. Mwiem, zby nie cign na si.
Spieprzye spraw, kolego. Rybak z ciebie jak z koziej rzyci trba.
158

Nieprawda oburzy si trubadur. To, e ten potwr w ogle wzi, to


moja zasuga.
Ciekawe. Palcem nie kiwne, by pomc mi zastawi sznur. Grae na lutni
i dare gb na ca okolic, wicej nic.
Mylisz si wyszczerzy zby Jaskier. Bo widzisz, gdy zasne, zdjem
z haka pdraki i zaczepiem zdech wron, ktr znalazem w krzakach.
Chciaem rano zobaczy twoj min, gdy t wron wycigniesz. A sum zapa
si na wron. Na twoje pdraki gwno by wzio.
Wzio, wzio wiedmin splun do wody, nawijajc sznur na drewniane
wideki. Ale si urwao, bo cign jak kto gupi. Zamiast gada, zwi reszt
sznurw. Soce ju wzeszo, pora w drog. Id si pakowa.
Geralt!
Czego?
Na drugim sznurze te co jest... Nie, psiakrew, tylko si zaczepio.
Cholera, trzyma jak kamie, nie dam rady! N00, poszo... Ha, ha, zobacz, co
cign! To chyba wrak szkuty z czasw krla Dezmoda! Ale wielkie gwno!
Zobacz, Geralt!
Jaskier, rzecz jasna, przesadza, wycignity z wody kb przegniych
powrozw, resztek sieci i wodorostw by pokany, ale daleko mu byo do
rozmiarw szkuty z czasw legendarnego krla. Bard rozrzuci kbowisko na
play i zacz grzeba w nim czubkiem buta. Wodorosty a ruszay si od
pijawek, kiey i maych raczkw.
Ha! Popatrz, co znalazem!
Geralt zbliy si, zaciekawiony. Znaleziskiem okaza si obtuczony
kamionkowy dzban, co w rodzaju dwuuchej amfory, zapltany w sie, czarny
od zgniych glonw, kolonii chrucikw i limakw, ociekajcy mierdzcym
muem.
Ha! zakrzykn znowu dumnie Jaskier. Czy ty wiesz, co to jest?
Owszem. To jest stary garnek.
Mylisz si owiadczy trubadur, kawakiem drewna odrapujc z dzbana
muszle i skamienia, zbrylon glin. To jest ni mniej, ni wicej, tylko
zaczarowany dzban. W rodku za siedzi dinn, ktry speni moje trzy yczenia.
Wiedmin parskn.
Moesz si mia Jaskier dokoczy odrapywania, schyli si i opuka
amfor. Ale na czopie jest piecz, a na pieczci czarodziejski znak.
Jaki? Poka.
A juci poeta ukry dzbanek za plecami. Jeszcze czego, chciaby. Ja to
znalazem i potrzebne mi s wszystkie yczenia.
Nie ruszaj tej pieczci! Zostaw to!
Pu, mwi! To moje!
Jaskier, uwaaj!
Akurat!
Nie dotykaj! O, jasna cholera!
159

Z dzbanka, ktry podczas szamotaniny upad na piasek, buchn czerwony,


wietlisty dym.
Wiedmin odskoczy i rzuci si w stron biwaku po miecz. Jaskier,
skrzyowawszy rce na piersi, nawet nie drgn.
Dym zattni, skupi si w nieregularn kul wiszc na wysokoci gowy
poety. Kula przybraa ksztat karykaturalnej, beznosej gowy z wielkimi lepiami
i czym w rodzaju dzioba. Gowa miaa okoo snia rednicy.
Dinnie! przemwi Jaskier, tupnwszy nog. Ja ci wyzwoliem i od
nynie jam jest twym panem. Moje yczenia...
Gowa zakapaa dziobem, ktry nie by wcale dziobem, ale czym na ksztat
obwisych, zdeformowanych i zmiennoksztatnych warg.
Uciekaj! wrzasn wiedmin. Uciekaj,, Jaskier!
Moje yczenia kontynuowa poeta s nastpujce. Po pierwsze, niechaj
co rychlej szlag trafi Valdo Marxa, trubadura z Cidaris. Po drugie, w Caelf
mieszka hrabianka Virginia, ktra nie chce nikomu da. Niech mnie da. Po
trzecie...
Nikt nigdy nie dowiedzia si, jakie byo trzecie yczenie Jaskra. Potworna
gowa wyonia z siebie dwie jeszcze potworniejsze apy i chwycia barda za
gardo. Jaskier zaskrzecza.
Geralt dopad gowy w trzech skokach, zamachn si srebrnym mieczem
i ci od ucha, przez rodek. Powietrze zawyo, gowa buchna dymem
i gwatownie urosa, podwajajc sw rednic. Potworna paszcza, teraz rwnie
znacznie wiksza, rozwara si, zakapaa i wizgna, apy zatargay szarpicym
si Jaskrem i przygnioty go do ziemi.
Wiedmin zoy palce w Znak Aard i wadowa w gow maksymaln ilo
energii, jak udao mu si zmobilizowa. Energia, materializujc si
w otaczajcej gow powiacie jako olepiajcy promie, uderzya w cel.
Hukno tak, e Geralta zakluo w uszach, a od wsysanego przez implozj
powietrza a zaszumiay wikliny. Potwr zarycza oguszajco, jeszcze bardziej
urs, ale puci poet, wzbi si w gr, zakoowa, odlecia nad powierzchni
wody, wymachujc apami.
Wiedmin rzuci si, by odcign Jaskra lecego bez ruchu. W tym
momencie jego palce natrafiy na zagrzebany w' piasku okrgy przedmiot.
Bya to mosina piecz ozdobiona znakiem zamanego krzya i dziewicio
ramiennej gwiazdy.
Wiszca nad rzek gowa nabraa ju wielkoci stogu siana. Rozwarta,
ryczca paszcza przypominaa za wrota stodoy rednich rozmiarw.
Wycignwszy apska, potwr zaatakowa.
Geralt. zupenie nie wiedzc, co robi, cisn piecz w pici i wystawiajc
rk w kierunku napastnika, wywrzeszcza formu egzorcyzmu, ktrej
nauczya go kiedy pewna kapanka. Nigdy dotd tej formuy nie uywa,
albowiem w zabobony pryncypialnie nie wierzy.
Efekt przeszed jego oczekiwania.
160

Piecz zasyczaa i rozgrzaa si gwatownie, parzc do. Gigantyczna gowa


zamara w powietrzu, zawisa nieruchomo nad rzek. Wisiaa tak przez chwil,
wreszcie zawya, zaryczaa i rozwiaa si w pulsujcy kb dymu, w wielk,
kbiast chmur. Chmura zawizaa cienko i z niesamowit prdkoci
pomkna w gr rzeki, zostawiajc na powierzchni wody wzburzon smug.
W cigu kilku sekund znika w oddali, tylko woda niosa jeszcze czas jaki
ucichajce wycie.
Wiedmin przypad do poety kulcego si na piasku.
Jaskier? yjesz? Jaskier, cholera! Co z tob? Poeta zaszamota gow,
zatrzepa rkami i otworzy usta do wrzasku. Geralt wykrzywi si i zmruy
oczy Jaskier mia szkolony, donony tenor, a pod wpywem przestrachu
potrafi sign gosem niebywaych rejestrw. Ale tym, co wyrwao si z krtani
barda, by ledwie syszalny, ochrypy skrzek.
Jaskier! Co z tob? Odezwij si!
Hhhh... eeee... kheee... khhuuurwa...
Boli ci co? Co z tob? Jaskier!
Hhhh... Khuuu...
Nic nie mw. Jeli wszystko w porzdku, kiwnij gow. Jaskier wykrzywi
si i z wielkim trudem kiwn, a natychmiast po tym przekrci si na bok,
zwin i zwymiotowa krwi, duszc si i kaszlc. Geralt zakl.
II
Na bogw! stranik cofn si i opuci latarni.
Co z nim?
Przepu nas, dobry czowieku rzek cicho wiedmin, podtrzymujc
skulonego w siodle Jaskra. Spieszno nam. Przecie widzisz.
Widz przekn lin stranik, patrzc na blad twarz poety i jego
zachlapany czarn skrzep krwi podbrdek. Ranny? Paskudnie to wyglda,
panie.
Spiesz si powtrzy Geralt. Jestemy w drodze od witania.
Przepucie nas, prosz.
Nie moemy powiedzia drugi stranik. Przez bram tylko od wschodu
do zachodu soca. Po nocy nie Iza. Taki rozkaz. Nie Iza nikomu, chyba e ze
znakiem od krla albo burmistrza. Albo jeli herbowy szlachcic.
Jaskier zaskrzecza, skuli si jeszcze bardziej, opierajc czoo o grzyw
konia, zadygota, zatrzs si, szarpn w suchym wymiotnym odruchu. Po
rozgazionym, zakrzepym deseniu na szyi wierzchowca pocieka kolejna
struka.
Ludzie powiedzia Geralt najspokojniej jak umia. Przecie widzicie, e
le z nim. Musz znale kogo, kto go wyleczy. Przepucie nas, prosz.
Nie procie stranik wspar si na halabardzie. Rozkaz jest rozkaz.
Przepuszcz was, to pjd pod prgierz i pogoni mnie precz ze suby, co
wtedy dzieciakom dam je? Nie, panie, nie mog. cignijcie druha z konia
161

i dajcie go do izby do barbakanu. Opatrzymy go, do witu wytrzyma, jeli tak


mu pisane. To ju niedugo.
Tu nie wystarczy opatrunek zgrzytn zbami wiedmin. Potrzebny jest
uzdrowiciel, kapan, zdolny medyk...
Takowego i tak po nocy nie zbudzilibycie rzek drugi stranik. Tyle dla
was moemy uczyni, bycie nie musieli do witania pod bram koczowa.
W izbie ciepo, a i zoy rannego te bdzie na czym, lekcej mu bdzie nili na
kulbace. Dajcie, pomoemy wam cign go z konia.
W izbie wewntrz barbakanu rzeczywicie byo ciepo, duszno i przytulnie.
Ogie wesoo trzaska w kominie, a za kominem zajadle wierkota wierszcz.
Przy cikim, kwadratowym stole zastawionym dzbanami i talerzami
siedziao trzech mczyzn.
Wybaczcie, wielmoni powiedzia podtrzymujcy Jaskra stranik e
wam przeszkadzamy... Tusz, nie bdziecie przeciwni... Ten tu rycerz, hmm...
I drugi, ranion, tedy mylaem...
Dobrze mylae jeden z mczyzn odwrci ku nim szczup, ostr,
wyrazist twarz, wsta. Dalej, kadcie go na wyrko.
Mczyzna by elfem. Podobnie jak drugi, siedzcy przy stole. Obaj, jak
wskazywao ich odzienie, bdce charakterystyczn mieszank ludzkiej i elfiej
mody, byli elfami osiadymi, zasymilowanymi. Trzeci mczyzna, z wygldu
najstarszy, by czowiekiem. Rycerzem, wnoszc z ubioru i szpakowatych
wosw obcitych tak, by pasoway pod hem.
Jestem Chireadan przedstawi si wyszy z elfw, ten o wyrazistej
twarzy. Jak zwykle u przedstawicieli Starszego Ludu, nie sposb byo oceni
jego wieku, mg rwnie dobrze mie dwadziecia jak i sto dwadziecia lat.
A to mj krewniak Errdil. Ten za szlachcic to rycerz Vratimir.
Szlachcic mrukn Geralt, ale uwaniejsze spojrzenie na herb
wyhaftowany na tunice rozwiao jego nadzieje: czterodzielna tarcza ze zotymi
liliami przecita bya na skos srebrnym haikiem. Vratimir pochodzi nie tylko
z nieprawego oa, ale i z mieszanego, ludzko-nieludzkiego zwizku. Jako taki,
cho herbowy, nie mg uwaa si za penoprawnego szlachcica i niewtpliwie
nie przysugiwa mu przywilej przekraczania bram miasta po zmierzchu.
Niestety uwadze elfa nie uszo spojrzenie wiedmina i my musimy
czeka tu na wit. Prawo nie zna wyjtkw, przynajmniej nie dla takich jak my.
Zapraszamy do kompanii, panie rycerzu.
Geralt z Rivii przedstawi si wiedmin. Jestem wiedminem, nie
rycerzem.
Co z nim? Chireadan wskaza na Jaskra, ktrego tymczasem stranicy
zoyli na barogu. Wyglda to na zatrucie. Jeeli to zatrucie, mog mu
pomc. Mam przy sobie dobre lekarstwo.
Geralt usiad, po czym szybko zda ogldn relacj z wydarzenia nad rzek.
Elfy popatrzyy po sobie. Szpakowaty rycerz postrzyka lin przez zby,
marszczc twarz.
162

Niesamowite rzek Chireadan. Co to mogo by?


Dinn z butelki mrukn Vratimir. Jak w bani...
Niezupenie Geralt wskaza na skurczonego na wyrku Jaskra. Nie znam
adnej bani, ktra tak by si koczya.
Obraenia tego biedaka powiedzia Chireadan s ewidentnie magicznej
natury. Obawiam si, ze moje medykamenty nie na wiele si zdadz. Ale mog
mu przynajmniej uly w cierpieniu. Dawae mu ju jaki lek, Geralt?
Eliksir przeciwblowy.
Chod, pomoesz mi. Podtrzymasz mu gow. Jaskier wypi chciwie
zmieszane z winem lekarstwo, zakrztusi si ostatnim ykiem, zarzzi, oplu
skrzan poduszk.
Ja go znam powiedzia drugi z elfw, Errdil. To Jaskier, trubadur
i poeta. Widziaem go kiedy, gdy piewa na dworze krla Ethaina w Cidaris.
Trubadur powtrzy Chireadan, patrzc na Geralta. Niedobrze. Bardzo
niedobrze. On ma poraone minie szyi i krta. Zaczynaj si zmiany
w strunach gosowych. Trzeba jak najszybciej przerwa dziaanie czaru, bo
inaczej... To moe by nieodwracalne.
To znaczy... Czy to znaczy, e nie bdzie mg mwi?
Mwi, tak. Moe. Ale nie piewa. Geralt, nie mwic ani sowa, usiad
przy stole, opar czoo na zacinitych piciach.
Czarodziej powiedzia Vratimir. Konieczny jest lek magiczny lub
zaklcie uzdrawiajce. Musisz go zawie do jakiego innego miasta,
wiedminie.
Jak to? Geralt unis gow. A tu, w Rinde? Nie ma tu czarodzieja?
W caej Redanii trudno o magikw rzek rycerz. Prawda, panowie elfy?
Od czasu, gdy krl Heribert naoy zbjecki podatek na czary, magicy
bojkotuj stolic i te miasta, ktre s gorliwe w wypenianiu krlewskich
zarzdze. A rajcy z Rinde, jak syszaem, syn z gorliwoci w tej mierze.
Prawda? Chireadan, Errdil, mam racj?
Masz potwierdzi Errdil. Ale... Chireadan, mona?
Nawet trzeba rzek Chireadan, patrzc na wiedmina. Nie ma co robi
z tego tajemnicy, i tak wszyscy o tym wiedz, cae Rinde. W miecie, Geralt,
bawi chwilowo pewna czarodziejka.
Zapewne incognito?
Niezbyt umiechn si elf. Osoba, o ktrej mwi, to wielka
indywidualistka. Lekceway zarwno bojkot, ktrym Rada Czarodziejw
oboya Rinde, jak i zarzdzenia tutejszych rajcw, a wychodzi na tym
znakomicie, bo bojkot powoduje, e jest tu ogromny popyt na magiczne usugi.
Oczywicie, czarodziejka nie paci adnego podatku.
A rada miejska to toleruje?
Czarodziejka mieszka w rezydencji pewnego kupca, faktora handlowego
z Novigradu, ktry jest jednoczenie tytularnym ambasadorem. Nikt nie moe
jej tam ruszy. Jest w azylu.
163

To bardziej areszt domowy ni azyl poprawi Errdil. Ona jest tam


praktycznie uwiziona. Ale nie narzeka na brak klientw. Bogatych klientw. Na
rajcw demonstracyjnie bimba, urzdza bale i hulanki...
Rajcy za wciekaj si, podburzaj przeciw niej kogo zdoaj, psuj jej
opini jak mog doda Chireadan. Rozpuszczaj o niej obrzydliwe plotki,
pewnie w nadziei, e hierarcha z Novigradu zabroni kupcowi udziela jej azylu.
Nie lubi pcha palcw midzy takie drzwi mrukn Geralt. Ale nie
mam wyboru. Jak nazywa si ten kupiec-ambasador?
Beau Berrant. Wiedminowi wydao si, e Chireadan skrzywi si,
wymieniajc nazwisko. C, rzeczywicie, to twoja jedyna szansa. A raczej
jedyna szansa tego biedaka, ktry jczy tam na ku. Ale czy czarodziejka
zechce ci pomc... Nie wiem.
Uwaaj, gdy bdziesz tam szed rzek Errdil. Szpicle burmistrza
obserwuj dom. Gdyby ci zatrzymali, wiesz, co robi. Pienidz otwiera
wszelkie drzwi.
Pjd, gdy tylko otworz bramy. Jak nazywa si czarodziejka?
Yennefer z Vengerbergu.
III
Pan pi powtrzy odwierny, patrzc na Geralta z gry. By wyszy
o gow i blisko dwukrotnie szerszy w barach. Guchy jeste, wczgo? Pan
pi, mwi.
A niech sobie pi zgodzi si wiedmin. Mam interes nie do twojego
pana, ale do damy, ktra tu przebywa.
Masz interes, powiadasz odwierny, jak si okazao, by czowiekiem
dowcipnym, co zadziwiao u kogo tej postury i aparycji. To id, powsinogo,
do zamtuza i zrb z niego uytek. Wynocha.
Geralt odpi od pasa sakiewk i zway j w doni, trzymajc za rzemyki.
Nie przekupisz mnie rzek dumnie cerber.
Nie zamierzam.
Odwierny by za potny, by mie refleks pozwalajcy uchyli si lub
zasoni przed szybkim ciosem zwykego czowieka. Przed ciosem wiedmina
nie zdoa nawet przymkn oczu. Cika sakiewka z metalicznym trzaskiem
wyrna go w skro. Run na drzwi, chwytajc si oburcz ocienicy. Geralt
oderwa go od niej kopniakiem w kolano, pchn barkiem i zdzielisakiewk
jeszcze raz. Oczy odwiernego zmtniay i rozbiegy si w przekomicznym
zezie, nogi zoyy si pod nim jak dwa scyzoryki. Wiedmin, widzc, jak drab,
cho ju prawie bez zmysw, maca jeszcze dookoa rkami, waln go
z rozmachem po raz trzeci, prosto w ciemi.
Pienidz mrukn otwiera wszelkie drzwi.
W sieni byo ciemnawo. Zza drzwi po lewej dobiegao gromkie chrapanie.
Wiedmin zajrza tam ostronie. Na rozkopanym wyrku spaa, gwidc nosem,
otya kobieta w nocnej koszuli zadartej powyej bioder. Nie by to
164

najpikniejszy widok. Geralt wcign odwiernego do izdebki i zamkn drzwi


na skobel.
Po prawej byy kolejne drzwi, potwarte, a za nimi kamienne schodki
prowadzce w d. Wiedmin ju mia je min, gdy z dou dobiego go
niewyrane przeklestwo, omot i suchy trzask pkajcego naczynia.
Pomieszczenie byo wielk kuchni, pen utensyliw, pachnc zioami
i smolnym drewnem. Na kamiennej pododze, wrd odamkw glinianego
dzbanka, klcza zupenie goy mczyzna z nisko opuszczon gow.
Sok jabkowy, psia ma powiedzia bekotliwie, krcc gow jak baran,
ktry omykowo ubd mur fortecy. Sok... jabkowy. Gdzie... Gdzie jest
suba?
Sucham? spyta grzecznie wiedmin. Mczyzna unis gow i przekn
lin. Oczy mia bdne i mocno przekrwione.
Ona chce soku z jabek owiadczy, po czym, unoszc si z wyranym
trudem, usiad na nakrytej kouchem skrzyni i opar si o piec. Musz...
zanie na gr, bo ..
Czy mam przyjemno z kupcem Beau Berrantem?
Ciszej skrzywi si bolenie mczyzna. Nie wrzeszcz. Suchaj, tam
w beczuce... Sok. Z jabek. Nalej w co... i pom mi wej na schody, dobrze?
Geralt wzruszy ramionami, potem pokiwa gow ze wspczuciem. Sam
raczej unika alkoholowych ekscesw, ale stan, w jakim znajdowa si kupiec,
nie by mu cakowicie obcy. Odnalaz wrd naczy dzban i cynowy kubek,
naczerpa soku z beczuki. Usysza chrapanie i odwrci si. Goy mczyzna
spa, zwiesiwszy gow na pier.
Wiedmin mia przez chwil ochot pola go sokiem i rozbudzi, ale rozmyli
si. Wyszed z kuchni, niosc dzban. Korytarz koczy si cikimi,
intarsjowanymi drzwiami. Wszed ostronie, uchylajc je tylko na szeroko
pozwalajc wlizn si do rodka. Byo ciemnawo, rozszerzy wic renice.
I zmarszczy nos.
W powietrzu wisia ciki zapach kwaniejcego wina, wiec i przejrzaych
owocw. I jeszcze czego, co przypominao mieszank woni bzu i agrestu.
Rozejrza si. St na rodku komnaty dwiga prawdziwe pobojowisko
dzbankw, karaf, pucharw, srebrnych talerzy i pater, pmiskw i sztucw
oprawnych w ko soniow. Zmita, zsunita serweta zalana bya winem,
pena fioletowych plam, sztywna od wosku, ktry ciek ze wiecznikw. upiny
pomaraczy jaskrawiy si niby kwiaty wrd pestek liwek i brzoskwi,
ogonkw gruszek i kostropatych, obranych z winogron szypu. Jeden puchar by
przewrcony i rozbity. Drugi by cay, w poowie peny, sterczaa z niego ko
indyka. Obok pucharu sta czarny pantofelek na wysokim obcasie. Zrobiony by
ze skry bazyliszka. Nie istnia droszy surowiec mogcy by wykorzystany
w szewstwie.
Drugi pantofelek lea pod krzesem na rzuconej niedbale czarnej sukni
z biaymi falbankami i haftem o kwiecistym motywie.
165

Geralt sta przez chwil niezdecydowany, walczc z uczuciem zaenowania,


z chci, by odwrci si na picie i wyj. Ale to oznaczaoby, e cerber w
sieni oberwa zupenie niepotrzebnie. Wiedmin nie lubi robi czegokolwiek
niepotrzebnie. W rogu komnaty dostrzeg krcone schody.
Na stopniach znalaz cztery zwide biae re i serwetk poplamion winem
i karminow pomadk. Zapach bzu i agrestu narasta.
Schody wiody do sypialni, ktrej podog pokrywaa wielka kosmata skra.
Na skrze leaa biaa koszula z koronkowymi mankietami i kilkanacie biaych
r. I czarna poczocha.
Druga poczocha zwisaa z jednego z czterech rzebionych supkw
podtrzymujcych kopulasty baldachim nad oem. Rzeby na supkach
wyobraay nimfy i faunw, w rnych pozycjach. Niektre pozycje byy
interesujce. Niektre idiotycznie mieszne. Wiele si powtarzao. Oglnie
rzecz biorc.
Geralt chrzkn gono, patrzc na mnstwo czarnych lokw widocznych
spod adamaszkowej kodry. Kodra poruszya si i jkna. Geralt chrzkn
jeszcze goniej.
Beau? spytao niewyranie mnstwo czarnych lokw. Przyniose sok?
Przyniosem,
Spod czarnych lokw objawia si blada trjktna twarz, fiokowe oczy
i wskie, lekko skrzywione wargi. .
Oooch... ~ wargi skrzywiy si jeszcze bardziej. Oooch... Umr
z pragnienia...
Prosz.
Kobieta usiada, wygrzebujc si z pocieli. Miaa adne ramiona i zgrabn
szyj, na szyi czarn aksamitk z gwiadzistym, skrzcym si od brylantw
klejnotem. Oprcz aksamitki nie miaa na sobie niczego.
Dzikuj wyja mu kubek z rki, wypia chciwie, potem uniosa rce
i dotkna skroni. Kodra zsuna si jeszcze bardziej. Geralt odwrci wzrok.
Grzecznie, ale niechtnie.
Kim ty waciwie jeste? spytaa czarnowosa kobieta, mruc oczy
i zakrywajc si kodr. Co tu robisz? Gdzie, do cholery, jest Berrant?
Na ktre pytanie mam odpowiedzie najpierw? Momentalnie poaowa
ironii. Kobieta uniosa do, z palcw wystrzelia zocista smuga. Geralt
zareagowa odruchowo, skadajc obie donie w Znak Heliotropu, wychwyci
czar tu przed twarz, ale wyadowanie byo tak silne, e cisno go w ty, na
cian. Osun si na podog.
Nie trzeba! zawoa widzc, e kobieta unosi rk ponownie. Pani
Yennefer! Przybywam w pokoju, bez zych zamiarw!
Od strony schodw dobieg tupot, w drzwiach sypialni zamajaczyy postacie
sucych.
Pani Yennefer!
166

Odejdcie rozkazaa im spokojnie czarodziejka. Nie jestecie mi ju


potrzebni. Paci si wam za pilnowanie domu. Ale skoro ten osobnik zdoa
jednak tu wej, zajm si nim sama. Przekacie to panu Berrantowi. A dla
mnie prosz przygotowa kpiel.
Wiedmin wsta z trudem. Yennefer przygldaa mu si
w milczeniu, mruc oczy.
Odbie moje zaklcie powiedziaa wreszcie. Nie jeste czarodziejem,
to wida. Ale zareagowae niezwykle szybko. Mw, kim jeste, przybywajcy
w pokoju nieznajomy. I radz, mw prdko.
Jestem Geralt z Rivii. Wiedmin.
Yennefer wychylia si z oa, chwytajc wyrzebionego na supie fauna za
fragment anatomii niele przystosowany do chwytania. Nie spuszczajc wzroku
z Geralta, podniosa z podogi paszcz z futrzanym konierzem. Owinwszy si
nim szczelnie, wstaa. Nie spieszc si nalaa sobie jeszcze jeden kubek soku,
wypia duszkiem, odkaszlna, zbliya si. Geralt dyskretnie pomasowa
krzye, ktre przed momentem bolenie zetkny si ze cian.
Geralt z Rivii powtrzya czarodziejka, patrzc na niego zza czarnych
rzs. Jak si tu dostae? I w jakim celu? Berrantowi, mam nadziej, nie
zrobie krzywdy?
Nie. Nie zrobiem. Pani Yennefer, potrzebuj twej pomocy.
Wiedmin mrukna, podchodzc jeszcze bliej, szczelniej otulajc si
paszczem. Nie do, e pierwszy, ktrego widz z bliska, to nie kto inny,
a sawny Biay Wilk. Syszaam o tobie to i owo.
Wyobraam sobie.
Nie wiem, co sobie wyobraasz ziewna, po czym przysuna si jeszcze
bliej. Pozwolisz? dotkna doni jego policzka, zbliya twarz, spojrzaa
mu w oczy. Zacisn szczki. renice odruchowo dopasowuj ci si do
wiata, czy te moesz je zwa lub rozszerza zalenie od woli?
Yennefer powiedzia spokojnie. Jechaem do Rinde cay dzie, nie
zatrzymujc si. Czekaem calutk noc na otwarcie bram. Daem po czerepie
odwiernemu, ktry nie chcia mnie tu wpuci. Niegrzecznie i natrtnie
zakciem ci sen i spokj. A wszystko to dlatego, e mj przyjaciel potrzebuje
pomocy, ktrej wycznie ty moesz udzieli. Udziel jej, prosz, a potem, jeli
zechcesz, porozmawiamy o mutacjach i aberracjach.
Cofna si o krok, nieadnie skrzywia usta.
O jakiego rodzaju pomoc chodzi?
O regeneracj magicznie poraonych narzdw. Garda, krtani i strun
gosowych. Poraenie takie, jakby spowodowane przez szkaratn mg. Lub
bardzo podobne.
Podobne powtrzya. Krtko mwic, to nie szkaratna mga magicznie
porazia twego przyjaciela. Co to zatem byo? Mwe, wyrwana ze snu o wicie
nie mam ani siy, ani ochoty, by sondowa ci mzg.
Hmm... Najlepiej bdzie, jeli zaczn od pocztku...
167

O, nie przerwaa. Jeli to a tak skomplikowane, to wstrzymaj si


nieco. Niesmak w ustach, potargane wosy, zlepione powieki i inne poranne
niedogodnoci silnie ograniczaj moje zdolnoci percepcyjne. Zejd na d do
ani w piwnicy. Zaraz tam bd i wtedy wszystko mi opowiesz.
Yennefer, nie chciabym by natrtny, ale czas nagli. Mj przyjaciel...
Geralt przerwaa ostro. Wylazam dla ciebie z ka, a nie zamierzaam
tego zrobi przed poudniowym, dzwonem. Jestem gotowa zrezygnowa ze
niadania. Wiesz, dlaczego? Bo przyniose mi sok jabkowy. Spieszye si,
gow zaprztao ci cierpienie przyjaciela, wdare si tu przemoc, bijc ludzi
po czerepach, a mimo to powicie myl spragnionej kobiecie. Uje mnie
tym i niewykluczone, e ci pomog. Ale z wody i myda nie zrezygnuj. Id.
Prosz.
Dobrze.
Geralt.
Sucham zatrzyma si w progu.
Skorzystaj z okazji i sam te si wykp. Po zapachu jestem w stanie
domyli si nie tylko rasy i wieku, ale i maci twojego konia.
IV
Wesza do ani w momencie, gdy Geralt, siedzc goy na malekim zydelku,
polewa si wod z ceberka. Chrzkn i skromnie obrci si tyem.
Nie krpuj si powiedziaa, rzucajc narcze odziey na wieszak. Nie
mdlej na widok nagiego mczyzny. Triss Merigold, moja przyjacika, mawia,
e jeli si widziao jednego, to widziao si wszystkie.
Wsta, owinwszy si rcznikiem w biodrach.
Pikna blizna umiechna si Yennefer, patrzc na jego pier. Co to
byo? Wpade pod pi w tartaku?
Nie odpowiedzia. Czarodziejka nadal przygldaa mu si, zalotnie
przekrzywiajc gow.
Pierwszy wiedmin, ktrego mog obejrze z bliska, i to rozebranego do
rosou. Oho! pochylia si, nadstawiajc ucha. Sysz twoje serce. Bardzo
wolny rytm. Potrafisz kontrolowa wydzielanie adrenaliny? Ach, wybacz
zawodow ciekawo. Jeste, zdaje si, dziwnie draliwy na punkcie cech
wasnego organizmu. Zwyke te cechy okrela sowami, ktrych bardzo nie
lubi, popadajc przy tym w patetyczny sarkazm, ktrego nie lubi jeszcze
bardziej.
Nie odpowiedzia.
No, ale do o tym. Moja kpiel stygnie Yennefer uczynia ruch, jakby
chciaa zrzuci paszcz, zawahaa si. Ja si bd kpaa, ty bdziesz
opowiada. Oszczdzimy czas. Ale... Nie chc ci peszy, a poza tym prawie si
nie znamy. A zatem, przez wzgld na przyzwoito...
Odwrc si zaproponowa niepewnie.
Nie. Musz widzie oczy tego, z kim rozmawiam. Mam lepszy pomys.
168

Usysza wypowiadane zaklcie, poczu drgnicie medalionu i zobaczy czarny


paszcz, mikko osuwajcy si na posadzk. A potem usysza plusk wody.
Teraz ja nie widz twoich oczu, Yennefer powiedzia. A szkoda.
Niewidzialna czarodziejka parskna, zachlupotaa w kadzi.
Opowiadaj.
Geralt skoczy mocowa si z wciganymi pod rcznik spodniami, usiad na
awie. Dopinajc klamry butw, zrelacjonowa przygod nad rzek, skracajc
do minimum opis walki z sumem. Yennefer nie wygldaa na kogo, kogo moe
interesowa rybowstwo.
Gdy doszed do momentu, w ktrym stwr obok wydosta si z dzbana,
wielka gbka mydlca niewidzialno zamara.
No, no usysza. Interesujce. Dinn zamknity w butelce.
Jaki tam dzinn zaoponowa. To bya jaka odmiana szkaratnej mgy.
Jaki nowy, nieznany rodzaj...
Nowy a nieznany rodzaj zasuguje, by go jako nazwa rzeka
niewidzialna Yennefer. Dzinn to nazwa nie gorsza od innych. Kontynuuj,
prosz.
Usucha. Mydliny w kadzi pieniy si zawzicie w trakcie dalszego cigu
opowieci, woda przelewaa si przez krawd. W pewnej chwili co przykuo
jego wzrok. Przypatrzy si uwaniej i dostrzeg zarysy i ksztaty ukazane przez
mydo pokrywajce niewidzialno. Zarysy i ksztaty pochony go tak, ze
zaniemwi.
Opowiadaj! ponagli go gos dobiegajcy z nicoci, sponad zarysw. Co
byo dalej?
To wszystko powiedzia. Przepdziem tego, jak mwisz, dinna...
Jakim sposobem? Czerpak unis si i wyla wod. Mydo zniko, ksztaty
te. Geralt westchn.
Zaklciem powiedzia. Dokadniej, egzorcyzmem.
Jakim? Czerpak znowu wyla wod. Wiedmin zacz pilniej obserwowa
czynnoci czerpaka, bo woda, cho na krtko, rwnie ukazywaa to i owo.
Powtrzy zaklcie, zgodnie z zasad bezpieczestwa zastpujc gosk e
wdechem. Sdzi, e zaimponuje czarodziejce znajomoci tej zasady, zdziwi
si wic, syszc z kadzi szaleczy miech.
Co w tym jest miesznego?
Ten twj egzorcyzm... Rcznik sfrun z koka i zacz gwatownie
wyciera resztki zarysw. Triss popacze si ze miechu, gdy jej o tym
opowiem! Kto ci tego nauczy, wiedminie? Tego... zaklcia?
Pewna kapanka z chramu Huldry. To tajny jzyk witynny...
Dla kogo tajny, dla tego tajny. Rcznik chlasn o brzeg kadzi, woda
bryzna na posadzk, lady bosych stp zaznaczyy kroki czarodziejki. To nie
byo adne zaklcie, Geralt. Nie radziabym ci tez powtarza tych sw w innych
wityniach.
169

Jeli nie zaklcie, to co to byo? spyta patrzc, jak dwie czarne


poczochy tworz, jedn po drugiej, zgrabne nogi z powietrza.
Dowcipne powiedzenie. Majtki z falbankami opiy si na nicoci
w niezwykle interesujcy sposb. Cho nieco niecenzuralne.
Biaa koszula z wielkim abotem w ksztacie kwiatu furkna w gr
i utworzya ksztaty. Yennefer, jak zauway wiedmin, nie nosia adnych
fiszbinowych fidrygaek uywanych zwykle przez kobiety. Nie musiaa.
Jakie powiedzenie? spyta.
Mniejsza z tym.
Ze stojcej na stoku czworoktnej krysztaowej butelki wyskoczy korek.
W ani zapachniao bzem i agrestem. Korek opisa kilka krgw i wskoczy na
miejsce.
Czarodziejka
zapia
mankiety
koszuli,
wcigna
sukni
i zmaterializowaa si.
Zapnij mnie odwrcia si plecami, czeszc wosy szylkretowym
grzebieniem. Grzebie, jak zauway, mia dugi i zaostrzony kolec mogcy
w potrzebie z powodzeniem zastpi sztylet.
Zapi jej sukni wyrachowanie powoli, haftk po haftce, cieszc si
zapachem jej wosw opadajcych czarn kaskad do poowy plecw.
Wracajc do butelkowego stwora powiedziaa Yennefer, przypinajc do
uszu brylantowe kolczyki to oczywistym jest, e nie to twoje mieszne
zaklcie zmusio go do ucieczki. Blisza prawdy wydaje si hipoteza, e
wyadowa wcieko na twoim kompanie i uciek, znudziwszy si po prostu.
Prawdopodobnie zgodzi si Geralt ponuro. Nie sdz bowiem, by
polecia do Cidaris ukatrupi Valdo Marxa.
Kto to jest Valdo Mane?
Trubadur, ktry uwaa mojego kompana, rwnie poet i muzyka, za
ulegajce gustom motochu beztalencie.
Czarodziejka odwrcia si z dziwnym byskiem we fiokowych oczach.
Czyby twj przyjaciel zdy wypowiedzie yczenie?
Nawet dwa. Oba potwornie gupie. Dlaczego pytasz? Przecie to ewidentna
bzdura, to spenianie ycze przez geniusze, d'jinni, duchy lampy...
Ewidentna bzdura powtrzya Yennefer z umiechem. Oczywicie. To
wymys, pozbawiona sensu bajda, tak jak wszystkie legendy, w ktrych dobre
duchy i wrki speniaj yczenia. Bajki takie wymylane s przez biednych
prostaczkw, ktrzy nawet marzy nie mog o tym, by swe liczne yczenia
i pragnienia zaspokaja w drodze wasnej aktywnoci. Cieszy mnie, ze nie
naleysz do takowych, Geralcie z Rivii. Jeste mi przez to bliszy duchowo. Ja,
gdy czego pragn, nie marz, lecz dziaam. I zawsze zdobywam to, czego
pragn.
Nie wtpi. Jeste gotowa?
Jestem gotowa czarodziejka dopia rzemyki trzeiczkw, wstaa. Nawet
na obcasach nie bya imponujco wysoka. Potrzsna wosami, ktre, jak
170

stwierdzi, zachoway malowniczy, rozburzony i wijcy si niead pomimo


zawzitego czesania.
Mam pytanie, Geralt. Piecz, ktra zamykaa butl... Czy twj przyjaciel
ma j nadal?
Wiedmin zastanowi si. Piecz mia nie Jaskier, ale on sam, i to przy
sobie. Ale dowiadczenie uczyo, e czarodziejom nie naleao mwi za wiele.
Hmm... Sdz, e tak zmyli j co do przyczyny zwoki w odpowiedzi.
Tak, chyba ma. A co? Czy ta piecz jest wana?
Dziwne pytanie powiedziaa ostro jak na wiedmina, specjalist od
nadprzyrodzonych potwornoci. Kogo, kto powinien by wiedzie, e taka
piecz jest wana na tyle, by jej nie dotyka. I nie pozwoli dotyka
przyjacielowi.
Zacisn szczki. Cios by celny.
C Yennefer zmienia ton na znacznie agodniejszy. Nie ma
nieomylnych ludzi, nie ma te nieomylnych wiedminw, jak wida. Kady
moe si pomyli. No, moemy rusza w drog. Gdzie znajduje si twj
towarzysz?
Tu, w Rinde. W domu niejakiego Errdila. Elfa. Spojrzaa na niego bacznie.
U Errdila? powtrzya, krzywic wargi w umiechu. Wiem, gdzie to
jest. Jak mniemam, przebywa tam rwnie jego kuzyn, Chireadan?
Zgadza si. A co...
Nic przerwaa, uniosa rce, zamkna oczy. Medalion na szyi wiedmina
zattni, szarpn acuszkiem.
Na wilgotnej cianie ani rozbysn wietlisty zarys przypominajcy drzwi,
w obramowaniu ktrych kbia si fosforyzujca mleczna nico.
Wiedmin zakl z cicha. Nie lubi magicznych portali i podrowania za ich
pomoc.
Czy musimy... chrzkn. To niedaleko...
Nie mog chodzi po ulicach tego miasta ucia. Nie przepadaj tu za
mn, mog zely, obrzuci kamieniami, a moe i czym gorszym. Kilka osb
psuje mi tu skutecznie opini, sdzc, ze robi to bezkarnie. Nie bj si, moje
portale s bezpieczne.
Geralt by wiadkiem, jak kiedy przez bezpieczny portal przeleciaa poowa
przechodzcego. Drugiej poowy nie odnaleziono nigdy. Przypadkw, gdy kto
wszed w portal i wszelki such o nim zagin, zna kilka.
Czarodziejka po raz kolejny poprawia wosy, przypia do paska wyszywan
perami sakiewk. Sakiewka wydawaa si za maa, by pomieci cokolwiek
oprcz garci miedziakw i pomadki do ust, ale Geralt wiedzia, e nie jest to
zwyka sakiewka.
Obejmij mnie. Mocniej, nie jestem z porcelany. W drog!
Medalion zawibrowa, co bysno i Geralt znalaz si nagle wrd czarnej
nicoci, w przenikliwym zimnie. Niczego nie widzia, nie sysza, nie czu. Zimno
byo jedynym, co rejestroway zmysy. Chcia zakl, ale nie zdy.
171

V
Mija godzina, od kiedy tam wesza Chireadan obrci stojc na stole
klepsydr. Zaczynam si niepokoi. Czyby z gardem Jaskra byo a tak le?
Nie sdzisz, e naleaoby zajrze tam do nich na gr?
W do wyrany sposb nie yczya sobie tego Geralt dopi kubek
zioowego napitku, krzywic si niemiosiernie. Ceni i lubi osiadych elfw za
inteligencj, spokojn rezerw i specyficzne poczucie humoru, ale ich
upodoba wzgldem jada i napoju nie rozumia i nie podziela. Nie
zamierzam jej przeszkadza, Chireadan. Magia wymaga czasu. Niech to trwa
choby i dob, byle Jaskier ozdrowia.
C, masz suszno.
Z pomieszczenia obok rozlega si stuk motkw. Errdil, jak si okazao,
mieszka w opuszczonej gospodzie, ktr kupi, zamierza odnowi i prowadzi
wraz z on, cichutk i maomwn elfk. Rycerz Vratimir, ktry po nocy
wsplnie spdzonej w kordegardzie przylgn do kompanii, samorzutnie
zaoferowa pomoc w pracach remontowych. Wesp z maestwem zabra si
za odnawianie boazerii natychmiast, gdy uspokoio si zamieszanie, wywoane
nagym a spektakularnym objawieniem si wiedmina i Yennefer
wyskakujcych ze ciany w bysku portalu.
Jeli mam by szczery podj Chireadan nie spodziewaem si, e tak
atwo ci pjdzie. Yennefer nie naley do osb szczeglnie spontanicznych, jeli
chodzi o niesienie pomocy. Kopoty blinich nie bulwersuj jej zbytnio i nie
zakcaj snu. Krtko mwic, nie syszaem, by kiedykolwiek pomoga
komukolwiek bezinteresownie. Ciekawe, jaki ma interes w tym, by pomc tobie
i Jaskrowi.
Nie przesadzasz? umiechn si wiedmin. Nie zrobia na mnie a tak
zego wraenia. Wyszo, owszem, lubi demonstrowa, ale w porwnaniu
z innymi czarodziejami, z ca t aroganck band, jest chodzcym wdzikiem
i wcielon yczliwoci.
Chireadan rwnie si umiechn.
To troch tak powiedzia jakby uwaa, e skorpion jest adniejszy ni
pajk, bo ma taki liczny ogonek. Uwaaj, Geralt. Nie jeste pierwszym, ktry
tak j ocenia, nie wiedzc, e z wdziku i urody uczynia bro. Or, ktrym
posuguje si nader zrcznie i bez skrupuw. Co oczywicie nie umniejsza
faktu, e jest fascynujco urodziw kobiet. Nie zaprzeczysz, prawda?
Geralt spojrza bystro na elfa. Ju po raz drugi wydao mu si, e dostrzega
na jego twarzy lad rumieca. Zdziwio go to nie mniej ni sowa Chireadana.
Elfy czystej krwi nie zwyky zachwyca si ludzkimi kobietami. Nawet tymi
bardzo piknymi. Yennefer za, cho na swj sposb atrakcyjna, za pikno
uchodzi nie moga.
Gusta gustami, ale w istocie mao kto okrela czarodziejki jako urodziwe.
Wszystkie wywodziy si wszak z krgw spoecznych, w ktrych wycznym
przeznaczeniem crek byo zampjcie. Kt pomylaby o tym, by skazywa
172

crk na lata mudnej nauki i tortury zmian somatycznych, gdy mona byo
wyda j za m i korzystnie si spowinowaci? Kto yczy sobie mie
w rodzime czarodziejk? Pomimo respektu, jakim cieszyli si magicy, rodzina
czarodziejki nie miaa z niej najmniejszej korzyci, bo zanim dziewczyna
ukoczya edukacj, z rodzin przestawao czy j cokolwiek liczyo si
wycznie konfraterstwo. Dlatego czarodziejkami zostaway wycznie crki
majce zerowe szans na znalezienie ma.
W przeciwiestwie do kapanek i druidek, ktre niechtnie bray brzydkie lub
kalekie dziewczynki, czarodzieje przyjmowali kad, ktra zdradzaa
predyspozycje. Jeli za dziecko przechodzio przez sito pierwszych lat
terminowania, wkraczaa magia prostujca i wyrwnujca nogi, reperujca
le zronite koci, atajca zajcze wargi, usuwajca blizny, znamiona i lady
po ospie. Moda czarodziejka stawaa si atrakcyjna, bo wymaga tego presti
jej profesji. Rezultatem byy pseudoadne kobiety o zych i zimnych oczach
brzydul. Brzydul niezdolnych zapomnie o swej brzydocie przysonitej
magiczn mask, ukrytej nie dlatego, by je uszczliwi, a wycz. nie dla
prestiu profesji.
Nie, Geralt nie rozumia Chireadana. Jego oczy, oczy wiedmina,
rejestroway zbyt wiele szczegw.
Nie, Chireadan odpowiedzia na pytanie. Nie zaprzecz. Dzikuj ci te
za ostrzeenie. Ale tu chodzi wycznie o Jaskra. Ucierpia przy mnie, w mojej
obecnoci. Nie zdoaem go ocali, nie umiaem mu pomc. Gdybym wiedzia,
e to go uleczy, usiadbym na skorpionie goym tykiem.
Tego wanie musisz si strzec najbardziej umiechn si zagadkowo elf.
Bo Yennefer o, tym wie, a lubi wykorzystywa tak wiedz. Nie ufaj jej,
Geralt. Jest niebezpieczna.
Nie odpowiedzia.
Na grze skrzypny drzwi. Yennefer stana przy schodach wsparta na
balustradzie galeryjki.
Wiedminie, czy mgby tu na chwil przyj?
Oczywicie.
Czarodziejka opara si plecami o drzwi jednego z niewielu jako tako
umeblowanych pokoi, w ktrym umieszczono cierpicego trubadura. Wiedmin
podszed, przygldajc si w milczeniu. Widzia jej lewe rami, odrobin wysze
od prawego, Nos, odrobin za dugi. Usta, nieco zbyt wskie. Podbrdek,
troszk zbyt cofnity. Brwi, za mao regularne. Oczy...
Widzia zbyt wiele szczegw. Zupenie niepotrzebnie.
Co z Jaskrem?
Wtpisz w moje umiejtnoci?
Nadal patrzy. Miaa figur dwudziestolatki, cho jej prawdziwego wieku
wola nie zgadywa. Poruszaa si z naturaln, niewymuszon gracj. Nie, nie
sposb byo zgadn, jaka bya dawniej, co w niej poprawiono. Przesta si nad
tym zastanawia, sensu to nie miao adnego.
173

Twj utalentowany druh bdzie zdrowy powiedziaa. Odzyska swe


zdolnoci wokalne.
Masz moj wdziczno, Yennefer.
Umiechna si.
Bdziesz mia sposobno j okaza.
Czy mog zajrze tam do niego? Milczaa chwil, przygldajc mu si
z dziwnym umiechem, bbnic palcami po framudze drzwi.
Oczywicie. Wejd.
Medalion na szyi wiedmina zacz ostro, rytmicznie drga.
W centralnym punkcie podogi leaa ponca mlecznym wiatem szklana
kula wielkoci maego arbuza. Kula wytyczaa rodek dziewicioramiennej
gwiazdy, precyzyjnie wytrasowanej, sigajcej ramionami ktw i cian
komnatki. W gwiazd wpisany by wymalowany czerwon farb pentagram.
Koce pentagramu oznaczone byy czarnymi wiecami tkwicymi w lichtarzach
o dziwacznym ksztacie. Czarne wiece pony rwnie na wezgowiu ka, na
ktrym spoczywa okryty baranimi skrami Jaskier. Poeta oddycha spokojnie,
nie rzzi ju i nie charcza, z jego twarzy znik grymas blu, zastpiony
idiotycznym, penym szczcia umiechem.
pi powiedziaa Yennefer. I ni.
Geralt przyjrza si wzorom wykrelonym na pododze. Ukryta w nich magia
bya wyczuwalna, ale wiedzia, e bya to magia pica, nie rozbudzona.
Przywodzia na myl szmer oddechu drzemicego lwa, ale dawaa pojcie
o tym, czym moe by lwi ryk.
Co to jest, Yennefer?
Puapka.
Na kogo?
Na ciebie, chwilowo czarodziejka przekrcia klucz w zamku, obrcia go
w doni. Klucz znik.
Tak wic, jestem schwytany powiedzia zimno. Co teraz? Bdziesz
nastawa na moj cnot?
Nie pochlebiaj sobie Yennefer usiada na brzegu ka. Jaskier, wci
kretysko umiechnity, zajcza cicho. By to bez wtpienia jk rozkoszy.
O co tu chodzi, Yennefer? Jeli to gra, to nie znam regu.
Wspominaam ci zacza e zawsze zdobywam to, czego pragn. Tak
si za skada, e zapragnam czego, co ma Jaskier. Odbior mu to
i rozstaniemy si. Nie obawiaj si, nie stanie mu si adna krzywda...
Cudactwa, ktre ustawia na pododze przerwa su do wywoywania
demonw. Tam, gdzie wywouje si demony, zawsz staje si komu krzywda.
Nie pozwol na to.
...wos mu z gowy nie spadnie kontynuowaa czarodziejka, nie
zwracajc adnej uwagi na jego sowa. Gosik bdzie mia jeszcze pikniejszy
i bdzie bardzo zadowolony, wrcz szczliwy. Wszyscy bdziemy szczliwi.
I rozstaniemy si, bez alu, ale i bez uraz.
174

Ach, Virginio zajcza Jaskier, nie otwierajc oczu. Pikne s twe piersi,
delikatniejsze nili puch abdzi...
Virginio...
Rozum mu odjo? Majaczy?
ni umiechna si Yennefer. Jego marzenie spenia si we nie.
Wysondowaam mu mzg do samego dna. Wiele tam nie byo. Troch wistw,
kilka marze, mnstwo poezji. Mniejsza z tym. Piecz, ktr zaczopowana
bya butla z dinnem, Geralt. Wiem, e to nie trubadur j ma, ale ty. Poprosz
o ni.
Do czego ci ta piecz?
Jak by tu odpowiedzie na twoje pytanie? czarodziejka umiechna si
zalotnie. Sprbujmy moe tak:
gwno ci to obchodzi, wiedminie. Zadowala ci taka odpowied?
Nie umiechn si rwnie, i rwnie paskudnie. Nie zadowala. Ale nie
rb sobie z tego powodu wyrzutw, Yennefer. Nieatwo mnie zadowoli. Jak do
tej pory udawao si to wycznie osobom sigajcym wyej ni przecitno.
Szkoda. Pozostaniesz zatem niezadowolony. Twoja strata. Piecz,
poprosz. Nie rb min nie pasujcych do twego typu urody i karnacji. Jeli nie
zauwaye, to wiedz, e wanie zaczo si odwdziczanie, ktre jeste mi
winien. Piecz jest pierwsz rat ceny za gos piewaka.
Jak widz, rozoya cen na wiele rat powiedzia zimno. Dobrze.
Mogem si tego spodziewa i spodziewaem si. Ale niech to bdzie uczciwy
handel, Yennefer.
Ja kupiem twoj pomoc. I ja zapac.
Skrzywia wargi w umiechu, ale jej fiokowe oczy pozostay nie zmruone
i zimne.
Co do tego, wiedminie, nie powiniene mie wtpliwoci.
Ja powtrzy. Ale nie Jaskier. Zabieram go std w bezpieczne miejsce.
Uczyniwszy to, wrc, zapac drug rat i dalsze. Bo jeeli chodzi
o pierwsz...
Sign do sekretnej kieszonki w pasie, wydoby mosin piecz ze
znakiem gwiazdy i zamanego krzya.
Prosz, we. Nie jako rat. Przyjmij to od wiedmina w dowd
wdzicznoci za to, e cho wyrachowanie, ale potraktowaa go yczliwiej, ni
zrobiaby to wikszo twoich konfratrw. Przyjmij to jako dowd dobrej woli,
ktry powinien przekona ci, e zadbawszy o bezpieczestwo przyjaciela
wrc tu, by paci. Nie dostrzegem skorpiona wrd kwiatw, Yennefer. Gotw
jestem paci za moj nieuwag.
Pikna przemowa czarodziejka skrzyowaa rce na piersi.
Wzruszajca i patetyczna. Szkoda, e daremna. Jaskier jest mi potrzebny
i zostanie tu.
On ju raz by blisko tego, co zamierzasz tu cign Geralt wskaza na
wzory na pododze. Gdy zakoczysz dzieo i cigniesz tu dinna, pomimo
175

twoich obietnic Jaskier ucierpi z pewnoci, moe jeszcze gorzej ni


poprzednio. Bo wszake to o stwora z butelki ci idzie, prawda? Zamierzasz
zawadn nim, zmusi, by ci suy? Nie musisz odpowiada, wiem, gwno
mnie to obchodzi. A rb sobie, co chcesz, cignij tu sobie nawet dziesi
demonw. Ale bez Jaskra. Jeli narazisz Jaskra, to nie bdzie to ju uczciwy
handel, Yennefer, i nie masz prawa za takowy da zapaty. Nie pozwol...
Urwa.
Ciekawio mnie, kiedy poczujesz zachichotaa czarodziejka.
Geralt napi minie, wyty ca wol, zaciskajc szczki do blu. Nie
pomogo. By jak sparaliowany, jak kamienny posg, jak wbity w ziemi sup.
Nie mg poruszy nawet palcem w bucie.
Wiedziaam, e potrafisz odbi czar rzucony wprost powiedziaa
Yennefer. Wiedziaam te, e nim cokolwiek przedsiwemiesz, bdziesz
stara si zaimponowa mi elokwencj. Ty gadae, a zawieszony nad tob urok
dziaa i powoli ci ama. Teraz moesz ju tylko mwi. Ale nie musisz mi ju
imponowa. Wiem, e jeste elokwentny. Dalsze wysiki w tym kierunku
popsuj wasny efekt.
Chireadan... powiedzia z wysikiem, wci prbujc walczy
z magicznym paraliem. Chireadan zorientuje si, e co knujesz. Zorientuje
si rycho, nabierze podejrze lada chwila, bo nie ufa ci, Yennefer. Nie ufa ci od
pocztku...
Czarodziejka powioda doni w szerokim gecie. ciany komnaty zamazay
si i nabray jednolitej mtnoszarej struktury i barwy. Zniky drzwi, zniky okna,
zniky nawet zakurzone kotary i upstrzone przez muchy obrazki na cianach.
I co z tego, e Chireadan si zorientuje? wykrzywia si zoliwie.
Pobiegnie po pomoc? Przez moj barier nie przejdzie nikt. Ale Chireadan
nigdzie nie pobiegnie, nie uczyni nic przeciw mnie. Nic. Jest pod moim urokiem.
Nie, nie chodzi o czamoksistwo, nie robiam niczego w tym kierunku. Zwyka
chemia organizmu. Zakocha si we mnie, bawan. Nie wiedziae o tym?
Zamierza nawet wyzwa Beau na pojedynek, wyobraasz sobie? Elf,
a zazdrosny. To si rzadko zdarza. Geralt, ja nie bez powodu wybraam ten
dom.
Beau Berrant, Chireadan, Errdil, Jaskier. Rzeczywicie, idziesz do celu
najprostsz drog. Ale mn, Yennefer, nie posuysz si.
Ale posu, posu. Czarodziejka wstaa z ka, podesza, starannie
omijajc wykrelone na pododze znaki i symbole. Mwiam przecie, e
jeste mi co winien za uzdrowienie poety. Chodzi o drobnostk, o niewielk
przysug. Po tym, czego zamierzam tu zaraz dokona, natychmiast znikam
z Rinde, a mam jeszcze w tym miasteczku pewne... nie spacone rachunki,
nazwijmy to. Kilku osobom przyrzekam tu co, a ja zawsze speniam obietnice.
Poniewa jednak sama nie zd, ty spenisz te obietnice za mnie.
Walczy, walczy z caych si. Nadaremnie.
176

Nie szamocz si, wiedminku umiechna si zjadliwie. To na nic.


Masz siln wol i sporo odpornoci na magi, ale ze mn i moim zaklciem
mierzy si nie moesz. I nie odgrywaj przede mn komedii. Nie prbuj
fascynowa mnie tw tward i hard mskoci. Ty wycznie we wasnym
mniemaniu jeste hardy i twardy. By ratowa przyjaciela, zrobiby dla mnie
wszystko i bez czarw, zapaciby kad cen, wylizaby mi buty. A moe
i co jeszcze, gdybym nieoczekiwanie zapragna rozrywki.
Milcza. Yennefer staa przed nim, umiechajc si i bawic przypit do
aksamitki gwiazd z obsydianu skrzc si od brylancikw.
Ju w sypialni Beau cigna po wymianie kilku sw wiedziaam, jaki
jeste. I wiedziaam, w jakiej monecie zadam od ciebie zapaty. Moje
rachunki w Rinde mgby wyrwna kady, choby Chireadan. Ale zrobisz to ty,
bo musisz zapaci. Za udawan hardo, za zimny wzrok, za oczy owice
kady szczeg, za kamienn twarz, za sarkastyczny ton. Za mniemanie, e
moesz sta twarz w twarz z Yennefer z Vengerbergu i uwaa j za pen
samouwielbienia arogantk, za wyrachowan wiedm, a jednoczenie
wytrzeszcza oczy na jej namydlone cycki. Pa, Geralcie z Rivii!
Chwycia go oburcz za wosy i gwatownie pocaowaa w usta, wpia si
w nie jak wampir. Medalion na szyi zadygota, Geralt mia wraenie, e
acuszek kurczy si i zaciska jak garota. W jego gowie co rozbyso,
w uszach zaczo straszliwie szumie. Przesta widzie fiokowe oczy
czarodziejki, zapad w ciemno.
Klcza. Yennefer mwia do niego agodnym, mikkim gosem.
Zapamitae?
Tak, pani.
To by jego wasny gos.
Id zatem i wykonaj moje polecenia.
Na rozkaz, pani.
Moesz pocaowa mnie w rk.
Dziki, pani.
Poczu, e zblia si do niej na kolanach. W gowie brzczao dziesi tysicy
pszcz. Jej do pachniaa bzem i agrestem. Bzem i agrestem... Bzem
i agrestem... Bysk. Ciemno.
Balustrada, schody. Twarz Chireadana.
Geralt! Co z tob? Geralt, dokd?
Musz... Jego wasny gos. Musz i...
Bogowie! Spjrzcie na jego oczy! Twarz Vratimira, wykrzywiona
przeraeniem. Twarz Errdila. I gos Chireadana.
Nie! Errdil, nie! Nie dotykajcie go i nie prbujcie zatrzyma! Z drogi, Errdil!
Zejd mu z drogi!
Zapach bzu i agrestu. Bzu i agrestu...
Drzwi. Eksplozja soca. Gorco. Parno. Zapach bzu i agrestu. Bdzie burza,
pomyla.
177

I bya to ostatnia jego trzewa myl.


VI
Ciemno. Zapach...
Zapach? Nie, odr. Smrd uryny, zgniej somy i mokrych achmanw. Smrd
kopccej pochodni zatknitej w elazny uchwyt osadzony w cianie
z nierwnych kamiennych blokw. Rzucany przez pochodni cie, cie na
pokrytym som klepisku...
Cie kraty.
Wiedmin zakl.
Nareszcie. Poczu, jak kto unosi go, opiera plecami o zawigy mur.
Ju si zaczynaem martwi, e tak dugo nie przytomniejesz.
Chireadan? Gdzie... Cholera, gowa mi pka... Gdzie my jestemy?
A jak ci si wydaje?
Gerat przetar twarz, rozejrza si. Pod przeciwleg cian siedziao trzech
oberwacw. Widzia ich niewyranie, siedzieli w miejscu najbardziej
oddalonym od wiata pochodni, w zupenych niemal ciemnociach. Pod krat
oddzielajc ich od owietlonego korytarza przycupno co, co jedynie
z pozoru byo kup achmanw. W rzeczywistoci by to chuderlawy staruszek
z nosem jak bociani dzib. Dugo poskrcanych w strki wosw i stan
odziey, wiadczyy, e nie przebywa tu od wczoraj.
Wsadzili nas do lochu stwierdzi ponuro.
Cieszy mnie rzek elf e odzyskae zdolno wycigania logicznych
wnioskw.
Cholera jasna... A Jaskier? Jak dugo tu siedzimy? Ile czasu mino od...
Nie wiem. Tak jak i ty, byem bez zmysw, gdy mnie tu wrzucano.
Chireadan podgarn som, usiad wygodniej. Czy to wane?
Jeszcze jak, psiakrew. Yennefer... I Jaskier. Jaskier jest tam, z ni, a ona
planuje... Hej, wy tam! Jak dawno temu nas tu zamknito?
Oberwacy poszeptali midzy sob. aden nie odpowiedzia.
Oguchlicie? Geralt splun, wci nie mogc pozby si metalicznego
posmaku z ust. Pytam, jaka jest teraz pora dnia? Czy nocy? Chyba wiecie,
kiedy przynosz wam arcie?
Oberwacy pomruczeli znowu, pochrzkali.
Wielmoni rzek wreszcie jeden. Ostawcie nas w pokoju i nie gadajcie
do nas, mioci prosim. Mymy s porzdni zodzieje, nie jacy polityczni.
Mymy si na wadz nie zamachiwali. Mymy ino kradli.
Ano powiedzia drugi. Wy macie swj kcik, my swj. I niech kady
swego pilnuje.
Chireadan parskn. Wiedmin splun.
Tak ono i jest zamamla zaronity staruszek z dugim nosem. Kady
w turmie swego kta pilnuje i ze swymi trzyma.

178

A ty, dziadku spyta drwico elf trzymasz z nimi czy z nami? Do ktrej
grupy si zaliczasz?
Do adnej odrzek dumnie dziadunio. Bo ja jestem niewinny.
Geralt splun ponownie.
Chireadan? spyta, masujc skronie. Z tym zamachem na wadz... To
prawda?
Absolutnie. Niczego nie pamitasz?
Wyszedem na ulic... Ludzie mi si przygldali... Potem... Potem by jaki
sklep...
Lombard zniy gos elf. Wszede do lombardu. Natychmiast po
wejciu dae w zby wacicielowi. Mocno. Nawet bardzo mocno.
Wiedmin zme w zbach przeklestwo.
Lichwiarz upad cign cicho Chireadan. A ty kopne go kilka razy
w czue miejsca. Na ratunek pryncypaowi przybiea pachoek. Wyrzucie go
oknem, prosto na ulic.
Obawiam si mrukn Geralt e na tym si nie skoczyo.
Obawa uzasadniona. Wyszede z lombardu i pomaszerowae rodkiem
ulicy, potrcajc przechodniw i wykrzykujc jakie gupstwa o honorze damy.
Za tob cign ju spory tumek, w ktrym byem ja, Errdil i Vratimir. Ty za
zatrzymae si przed domem aptekarza Wawrzynoska, wszede, a po chwili
bye znowu na ulicy, wlokc Wawrzynoska za nog. I wygosie do tumu co
w rodzaju mowy.
Jakiej?
Najprociej rzecz ujmujc, oznajmie, e nawet zawodowej nierzdnicy
szanujcy si mczyzna nie powinien nazywa kurw, bo to niskie
i odraajce. Za uywanie okrelenia: kurwa w stosunku do kobiety, ktrej
si nigdy nie chdoyo i nigdy si jej za to nie dawao pienidzy, jest
gwniarskie i absolutnie karygodne. Kara, oznajmie wszem i wobec, bdzie
wymierzona na miejscu, a bdzie to kara w sam raz dla gwniarza. cisne
gow aptekarza midzy kolanami, cigne mu portki i wkroie w rzy
pasem.
Mw, Chireadan. Mw. Nie oszczdzaj mnie.
oie w zad Wawrzynoska, nie aujc rki, a aptekarz wy, wrzeszcza,
paka, wzywa pomocy boskiej i ludzkiej, baga o lito, ba, obieca nawet
popraw, ale w widoczny sposb nie uwierzye. Wtedy nadbiego kilku
uzbrojonych bandytw, ktrych w Rinde przyjo si nazywa gwardi.
A ja pokiwa gow Geralt wanie wtedy zamachnem si na wadz?
A gdzieby tam. Zamachne si znacznie wczeniej. Zarwno lichwiarz,
jak i Wawrzynosek s w radzie miejskiej. Pewnie ci zainteresuje, ze obaj
nawoywali do wyrzucenia Yennefer z miasta. Nie tylko gosowali za tym w
radzie, ale gardowali przeciw niej po karczmach i obmawiali w niewyszukany
sposb.
179

Domyliem si tego ju dawno. Opowiadaj. Zatrzymae si na


stranikach miejskich, ktrzy nadbiegli. To oni wsadzili mnie do lochu?
Chcieli. Och, Geralt, co to byo za widowisko. Co ty z nimi wyprawia,
opisa trudno. Oni mieli miecze, baty, paki, toporki, a ty wycznie jesionow
lask z gak, ktr odebrae jakiemu elegantowi. A gdy ju wszyscy leeli na
ziemi, poszede dalej. Wikszo z nas wiedziaa, dokd zmierzasz.
I ja radbym to wiedzie.
Szede do wityni. Bo kapan Krepp, rwnie czonek rady, powica
Yennefer sporo miejsca w swych kazaniach. Ty zreszt wcale nie krye
pogldw na temat kapana Kreppa. Obiecywae mu lekcj szacunku dla pci
piknej. Mwic o nim, pomijae jego oficjalny tytu, ale dodawae inne
okrelenia, budzc wielk uciech wrd cigncej za tob dziatwy.
Aha mrukn Geralt. Doszo zatem jeszcze blunierstwo. Co jeszcze?
Desekracja wityni?
Nie. Nie zdoae tam wej. Przed wityni czekaa ju caa rota stray
miejskiej uzbrojona we wszystko, co tylko byo w cekhauzie, oprcz katapulty,
jak mi si zdaje. Zanosio si na to, e ci po prostu zmasakruj. Ale nie
doszede do nich. Nagle zapae si oburcz za gow i zemdlae.
Koczy nie musisz. Ale, Chireadan, skd ty wzie si w lochu?
Kiedy upade, kilku stranikw doskoczyo, by podziurawi ci sulicami.
Wdaem si z nimi w spr. Dostaem po gowie buzdyganem i ocknem si tu,
w jamie. Niewtpliwie oskar mnie o udzia w antyludzkim spisku.
Jeli ju jestemy przy oskareniu zgrzytn zbami wiedmin to co
nam grozi, jak mylisz?
Jeeli Neville, burmistrz, zdy wrci ze stolicy mrukn Chireadan to
kto wie... Znam go. Ale jeli nie zdy, wyrok wydadz rajcy, w tym oczywicie
Wawrzynosek i lichwiarz. A to oznacza...
Elf wykona krtki gest w okolicy szyi. Pomimo panujcego w piwnicy mroku
gest ten pozostawia mao miejsca na domysy. Wiedmin nie odezwa si.
Zodzieje mruczeli do siebie cichcem. Siedzcy za niewinno dziadunio zdawa
si spa.
Piknie rzek wreszcie Geralt i plugawi zakl. Nie do, ze bd
wisia, to jeszcze ze wiadomoci, e byem powodem twojej mierci,
Chireadan. I zapewne Jaskra. Nie, nie przerywaj. Wiem, e to sprawka
Yennefer, ale win ponosz ja. Moja gupota. Omamia mnie, zrobia ze mnie,
jak mwi krasnoludy, waa.
Hmm... mrukn elf. Nic doda, nic uj. Ostrzegaem ci przed ni.
Psiakrew, ciebie ostrzegaem, a sam okazaem si rwnie wielkim, wybacz
okrelenie, durniem. Martwisz si, ze przez ciebie tu siedz, a jest dokadnie
odwrotnie. Ty siedzisz tu przeze mnie. Mogem zatrzyma ci na ulicy,
obezwadni, nie pozwoli... Nie zrobiem tego. Bo baem si, ze gdy prynie
czar, jaki na ciebie rzucia, wrcisz i... skrzywdzisz j. Wybacz mi.
180

Wybaczam skwapliwie. Bo nie masz pojcia, jak moc mia ten urok. Ja,
drogi elfie, zwyky szarm przeamuj w kilka minut i nie mdlej przy tym.
Uroku Yennefer nie udaoby si wam przeama, a z obezwadnieniem mogyby
by kopoty. Przypomnij sobie gwardi.
Nie mylaem, powtarzam, o tobie. Mylaem o niej.
Chireadan?
Tak?
Ty j...Ty j...
Nie lubi wielkich sw przerwa elf, umiechajc si smutno. Jestem
ni, nazwijmy to, mocno zafascynowany. Dziwisz si zapewne, jak mona by
zafascynowanym kim takim jak ona?
Geralt przymkn oczy, by przywoa w pamici obraz. Obraz, ktry go
w niewytumaczalny sposb, nazwijmy to, unikajc wielkich sw, fascynowa.
Nie, Chireadan powiedzia. Nie dziwi si. Z korytarza rozlegy si
cikie kroki, szczk metalu. Loch wypeniy cienie czterech stranikw.
Zgrzytn klucz, niewinny staruszek odskoczy od kraty jak ry i skry si wrd
kryminalnych.
Tak prdko? zdziwi si pgosem elf. Mylaem, e postawienie
szafotu zajmie wicej czasu...
Jeden ze stranikw, ysy jak kolano drab z icie dzicz szczecin na gbie,
wskaza na wiedmina.
Ten powiedzia krtko.
Dwaj inni chwycili Geralta, brutalnie poderwali i przyparli go do muru.
Zodzieje wcisnli si w swj kt, dugonosy dziadunio zagrzeba si w som.
Chireadan chcia si zerwa, ale opad na klepisko, cofajc si przed ostrzem
przystawionego do piersi korda.
ysy stranik stan przed wiedminem, podcign rkawy i pomasowa
pi.
Pan rajca Wawrzynosek powiedzia kaza zapyta, czy ci aby dobrze u
nas w loszku. Moe nie dostaje ci czego? Moe chd doskwiera? A?
Geralt nie uzna za celowe odpowiada. Kopn ysego te nie mg, bo
trzymajcy go stranicy nadepnli mu na stopy cikimi buciorami.
ysy wzi krtki zamach i waln go w odek. Nie pomogo obronne
napicie mini. Geralt, z wysikiem apic oddech, poobserwowa czas jaki
sprzczk wasnego pasa, po czym stranicy poderwali go znowu.
Niczego ci nie trzeba? kontynuowa ysy, zionc cebul i zepsutymi
zbami. Ucieszy si pan rajca, e si nie skarysz.
Nastpne uderzenie, w to samo miejsce. Wiedmin zakrztusi si i byby
wyrzyga, ale nie mia czym. ysy obrci si bokiem. Zmienia rk.
up! Geralt ponownie popatrzy na sprzczk wasnego pasa. Cho
wydawao si to dziwne, ale powyej nie byo dziury, przez ktr przewiecaby
mur.
181

No jak? ysy cofn si nieco, niewtpliwie celem wzicia wikszego


zamachu. Nie masz adnych ycze? Kaza pan Wawrzynosek spyta, czy nie
masz jakowych. Ale czemu to nic nie gadasz? Jzor ci si na supe zamota?
Zara ci go odmotam!
up!
Geralt i tym razem nie zemdla. A musia zemdle, bo zaleao mu troch na
wewntrznych organach. Aby zemdle, musia zmusi ysego do...
Stranik splun, wyszczerzy zby, znowu pomasowa kuak.
No jak? adnych ycze?
Jedno... stkn wiedmin, z trudem podnoszc gow. eby pk,
skurwysynu.
ysy zgrzytn zbami, cofn si i zamachn, tym razem, zgodnie z planem
Geralta, zamierzajc bi w gow. Ale cios nie zosta zadany. Stranik
zagulgota nagle niczym indyk, poczerwienia, chwyci si oburcz za brzuch,
zawy, zarycza z blu...
I pk.
VII
I co ja mam z wami zrobi?
Pociemniae niebo za oknem przecia olepiajco jasna wstga byskawicy,
po krtkiej chwili rozleg si ostry, przecigy trzask gromu. Ulewa przybieraa
na sile, chmura burzowa przepywaa nad Rinde.
Geralt
i
Chireadan,
usadzeni
na
awie
pod
wielkim
arrasem
przedstawiajcym Proroka Lebiod pascego owce, milczeli, skromnie
opuciwszy gowy. Burmistrz Neville przechadza si po komnacie, parskajc
i sapic gniewnie.
Wy cholerni, zasram czarownicy! wrzasn nagle, zatrzymujc si.
Uwzilicie si na moje miasto, czy jak? Nie ma innych miast na wiecie, czy
co? Elf i wiedmin milczeli.
eby co takiego... zachysn si burmistrz. eby klucznika... Jak
pomidor! Na miazg! Na czerwon papk! To nieludzkie!
Nieludzkie i bezbone powtrzy obecny w urzdowej komnacie ratusza
kapan Krepp. Tak nieludzkie, e gupiec domyliby si, kto za tym stoi. Tak,
burmistrzu. Chireadana znamy obaj, a ten tu, podajcy si za wiedmina, nie
miaby do Mocy, by tak potraktowa klucznika. To wszystko sprawka tej
Yennefer, tej przekltej przez bogw wiedmy!
Za oknem, jakby potwierdzajc sowa kapana, gruchn grom.
To ona, nikt inny cign Krepp. To nie ulega kwestii. Kt, jeli nie
Yennefer, chciaby si mci na panu rajcy Wawrzynosku?
H, h, h zarechota nagle burmistrz. O to akurat si najmniej
gniewam. Wawrzynosek podgryza mnie, na urzd mj dyba. A teraz nie
znajdzie ju u ludzi posuchu. Co kto sobie przypomni, jak dosta w dup...

182

Brakowao tylko, bycie zaczli przyklaskiwa tej zbrodni, panie Neville


zmarszczy si Krepp. Przypominam wam, e gdybym nie rzuci na wiedmina
egzorcyzmu, podnisby rk na mnie i na majestat wityni...
A bo to te i paskudnie gadalicie o niej w kazaniach, Krepp. Nawet
Berrant skary si na was. Ale co prawda, to prawda. Syszycie, otry?
burmistrz znowu odwrci si do Geralta i Chireadana. Nic was nie
usprawiedliwia! Nie myl tolerowa tu takich awantur! No ju, jazda, gadajcie
mi tu wszystko, gadajcie, co macie na swoj obron, bo jak nie, to kln si na
wszystkie relikwie, zatacz z wami tak, e do mierci nie zapomnicie! Gada
mi tu wszystko, zaraz, jak na spowiedzi!
Chireadan westchn ciko i popatrzy na wiedmina znaczco i proszco.
Geralt te westchn, odchrzkn.
I opowiedzia wszystko. No, prawie wszystko.
A wic to takie buty rzek kapan po chwili milczenia adna historia.
Geniusz uwolniony z zamknicia. I czarodziejka, ktra zagia na tego geniusza
parol. Nieza kombinacja. To si moe le skoczy, bardzo le.
Co to jest geniusz? spyta Neville. I o co chodzi tej Yennefer?
Czarodzieje wyjani Krepp czerpi sw moc z si natury, a dokadniej
z tak zwanych Czterech Elementw albo Pierwiastkw, popularnie nazywanych
ywioami. Powietrze, Woda, Ogie i Ziemia. Kady z tych ywiow ma swj
wasny Wymiar, w argonie czarownikw nazywany Paszczyzn. Istnieje
Paszczyzna Wody, Paszczyzna Ognia i tak dalej. Wymiary te, dla nas
niedostpne, zamieszkuj istoty zwane geniuszami...
Zwane w legendach przerwa wiedmin. Bo o ile mi wiadomo...
Nie przerywaj uci Krepp. To, e niewiele ci wiadomo, byo jasne ju
w czasie twojej opowieci, wiedminie. Milcz wic teraz i posuchaj
mdrzejszych od siebie. Wracajc do geniuszy, s ich cztery rodzaje, tak jak
cztery s Paszczyzny. Istniej d'jinni, istoty powietrzne, maridy, zwizane
z ywioem wody, ifrity, ktre s geniuszami Ognia, i d'ao, geniusze Ziemi...
Zagalopowae si, Krepp wtrci Neville. Tu nie szkka witynna, nie
ucz nas. Mw krtko: czego Yennefer chce od tego geniusza?
Taki geniusz, burmistrzu, to ywy zbiornik energii magicznej. Czarownik,
majc geniusza na zawoanie, moe t energi ukierunkowywa w postaci
zakl. Nie musi mozolnie cign Mocy z Natury, robi to za niego geniusz.
Wwczas moc takiego czarodzieja jest ogromna, bliska wszechmocy...
Jako nie syszaem o magach mogcych wszystko skrzywi si Neville.
Wrcz przeciwnie, moc wikszoci z nich jest wyranie przesadzona. Tego nie
mog, tamtego nie...
Czarodziej Stammelford przerwa kapan, znowu przybierajc ton, poz
i min akademickiego wykadowcy przesun kiedy gr, bo mu zasaniaa
widok z wiey. Nikomu nie udao si nigdy, ani przedtem, ani potem dokona
czego podobnego. Bo Stammelford, jak wie niesie, mia na usugi d'ao,
geniusza Ziemi. Istniej zapiski o podobnych w skali wyczynach innych
183

magikw. Ogromne fale i katastrofalne deszcze, niezawodnie dzieo maridw.


Supy ogniste, poary i eksplozje, robota ognistych ifritw...
Trby powietrzne, huragany, loty nad ziemi mrukn Geralt. Geoffrey
Monck.
Zgadza si. Co jednak wiesz, jak widz Krepp spojrza na niego
yczliwiej. Mwi si, e stary Monck znalaz sposb, by zmusi do suby
d'jinni, geniusza Powietrza. Kryy pogoski, e niejednego. Mia je trzyma
jakoby w butlach i wykorzystywa w miar potrzeby, po trzy yczenia od
kadego geniusza. Bo geniusz, moi panowie, spenia tylko trzy yczenia,
a potem jest wolny i ucieka w swj wymiar.
Ten nad rzek niczego nie spenia rzek stanowczo Geralt. Od razu
rzuci si Jaskrowi do garda.
Geniusze zadar nos Krepp to istoty zoliwe i przewrotne. Nie lubi
takich, co pakuj je do butli i ka przesuwa gry. Robi wszystko, by
uniemoliwi wypowiedzenie ycze, a speniaj je te w sposb trudny do
opanowania i przewidzenia. Niekiedy dosownie, trzeba wic uwaa, co si
mwi. Aby za geniusza ujarzmi, trzeba elaznej woli, stalowych nerww,
silnej Mocy i niemaych umiejtnoci. Z tego, co opowiadae, wynika, e twoje
umiejtnoci, wiedminie, byy za mae.
Za mae, eby drania ujarzmi zgodzi si Geralt. Ale przepdziem go,
wia tak, e a powietrze wyo. A to te jest co. Yennefer, co prawda, wymiaa
mj egzorcyzm...
Jaki to by egzorcyzm? Powtrzcie. Wiedmin powtrzy, sowo w sowo.
Co?!? kapan najpierw poblad, potem poczerwienia, a na koniec
posinia. Jak miesz! Dworujesz sobie ze mnie?
Wybaczcie zajkn si Geralt. Mwic szczerze, to nie znam...
znaczenia tych sw.
Nie powtarzajcie wic, czego nie znacie! Pojcia nie mam, gdzie moglicie
usysze podobne plugastwo!
Do tego machn rk burmistrz. Tracimy czas. Dobra. Wiemy ju,
do czego czarownicy jest ten geniusz. Ale mwilicie, Krepp, e to niedobrze.
Co jest niedobrze? A niech go sobie zapie i niech idzie do diaba, co mnie to
obchodzi. Ja myl...
Nikt nigdy nie dowiedzia si, co w danej chwili myla Neville, jeeli nawet
nie byy to przechwaki. Na cianie obok arrasu z Prorokiem Lebiod pojawi si
nagle wietlisty czworokt, co bysno, po czym na rodku ratuszowej
komnaty wyldowa... Jaskier.
Niewinny! wrzasn poeta czyciutkim, dwicznym tenorem, siedzc na
pododze i wodzc dookoa bdnym wzrokiem. Niewinny! Wiedmin jest
niewinny! ycz sobie, by w to uwierzono!
Jaskier! krzykn Geralt, powstrzymujc Kreppa, najwyraniej
szykujcego si do egzorcyzmowania, a kto wie, czy nie kltwy. Skd ty...
tutaj... Jaskier!
184

Geralt! bard zerwa si z podogi.


Jaskier!
Co to za jeden? warkn Neville. Do jasnej cholery, jeli nie
zaprzestaniecie czarw, to nie rcz za siebie. Powiedziaem, w Rinde czarowa
nie wolno! Najpierw trzeba zoy pisemne podanie, potem uici podatek
i opat skarbow... Eje? Czy to aby nie ten piewak, zakadnik wiedmy?
Jaskier powtrzy Geralt, trzymajc poet za ramiona. Jak si tu
dostae?
Nie wiem przyzna bard z gupi i zatroskan min. Mwic szczerze,
jestem raczej niewiadom, co si ze mn dziao. Pamitam niewiele i niech
mnie zaraza, jeli wiem, co z tego byo jaw, a co koszmarem. Przypominam
sobie jednak niebrzydk czarnulk o ognistych oczach...
Co wy mi tu o czarnulkach przerwa gniewnie Neville. Do rzeczy,
mospanie, do rzeczy. Wrzeszczelicie, e wiedmin jest niewinny. Jak mam to
rozumie? e niby Wawrzynosek sam, wasnorcznie obi sobie dup? Bo jeli
wiedmin jest niewinny, to inaczej by nie mogo. Chyba e bya to zbiorowa
halucynacja.
Nic mi nie wiadomo o dupach ani halucynacjach rzek dumnie Jaskier.
Ani o wawrzynowych noskach. Powtarzam, ostatnie, co pamitam, to bya
elegancka kobieta ubrana w gustownie skomponowan czer i biel.
Wzmiankowana wrzucia mnie brutalnie do wieccej dziury, niechybnie portalu
magicznego. A przedtem wydaa mi wyrane i dobitne polecenie. Po przybyciu
na miejsce miaem bezzwocznie owiadczy, cytuj: yczeniem moim jest, by
mi uwierzono, e wiedmin nie ponosi winy za to, co si stao. Takie, nie inne,
jest moje yczenie. Dosownie tak. Owszem, pytaem, w czym rzecz, o co
chodzi i po co to wszystko. Czarnulka nie daa mi doj do sowa. Obrugaa
mnie nieelegancko, wzia za kark i wrzucia w portal. To wszystko. A teraz...
Jaskier wyprostowa si, otrzepa kubrak, poprawi konierz i fantazyjny, acz
brudny abot.
...zechc mi panowie powiedzie, jak nazywa si i gdzie si znajduje
najlepsza w tym miecie obera.
W moim miecie nie ma zych obery powiedzia wolno Neville. Ale
zanim bdziesz si mg o tym przekona, obejrzysz dokadnie najlepszy w tym
miecie loch. Ty i twoi kompani. Jeszcze nie jestecie na wolnoci, ajdacy,
przypominam! Widzicie ich! Jeden opowiada niestworzone historie, a drugi
wyskakuje ze ciany i krzyczy o niewinnoci, ycz sobie, wrzeszczy, by mi
uwierzono.
Ma czelno yczy sobie...
Bogowie! kapan chwyci si nagle za ysin. Teraz rozumiem!
yczenie! Ostatnie yczenie!
Co si wam stao, Krepp? burmistrz zmarszczy czoo. Chrzycie?
Ostatnie yczenie! powtrzy kapan. Zmusia barda do wypowiedzenia
ostatniego, trzeciego yczenia. Geniuszem nie mona byo zawadn, dopki
185

nie speni tego yczenia. A Yennefer zastawia puapk magiczn i zapewne


pojmaa geniusza, zanim zdy umkn we wasny wymiar! Panie Neville,
trzeba koniecznie... Za oknem zagrzmiao. I to tak, e zadray ciany.
Cholera mrukn burmistrz, podchodzc do okna.
Blisko rbno. Byle nie w jaki dom, brakuje mi tu jeszcze poaru...
Bogowie! Spjrzcie tylko! Spjrzcie tylko na to! Krepp!!! Co to jest?
Wszyscy, jak jeden m, rzucili si ku oknu.
O matko! wrzasn Jaskier, chwytajc si za gardo. To on! To ten
sukinsyn, ktry mnie udusi!
D'jinni! krzykn Krepp. Geniusz powietrza!
Nad karczm Errdila! zawoaa Chireadan. Nad dachem!
Zapaa go! Kapan wychyli si tak mocno, e omal nie wypad.
Widzicie wiato magiczne? Czarownica schwytaa geniusza w puapk!
Geralt patrzy w milczeniu.
Kiedy przed laty, gdy bdc zupenym smarkaczem pobiera nauki w Kaer
Morhen, w Wiedmiskim Siedliszczu, on i jego koleka Eskel schwytali
wielkiego lenego trzmiela, ktrego nastpnie przywizali do stojcego na stole
dzbana dug nitk wyprut z koszuli. Patrzc, co wyczynia trzmiel na uwizi,
pkali ze miechu do czasu, gdy zdyba ich na tym zajciu Vesemir, ich
preceptor, i zoi obu rzemieniem.
Dinn krcy nad dachem obery Errdila zachowywa si identycznie jak
tamten trzmiel. Wzlatywa i spada, zrywa si i pikowa w d, kry, buczc
wciekle, po okrgu. Bo dinn, identycznie jak trzmiel z Kaer Morhen, by
przywizany pokrconymi nitkami z olepiajco jasnego, rnokolorowego
wiata, oplatajcymi go szczelnie i koczcymi si na dachu. Dinn jednak mia
wiksze moliwoci ni przywizany do dzbanka trzmiel. Trzmiel nie mg
rozwala okolicznych dachw, roznosi w strzpy strzech, burzy kominw,
druzgota wieyczek i mansard. Dinn mg. I robi to.
Niszczy miasto! zawy Neville. Ten potwr niszczy moje miasto!
H, h zamia si kapan. Trafia kosa na kamie, jak mi si zdaje! To
wyjtkowo silny dinni! Prawdziwie, nie wiem, kto kogo schwyta, wiedma
jego czy on wiedm! Ha, skoczy si to tym, e dinni zetrze j na proch,
i bardzo dobrze! Sprawiedliwoci stanie si zado!
Sram na sprawiedliwo! wrzasn burmistrz, nie baczc, ze pod oknami
mog sta wyborcy. Patrz, Krepp, co si tam dzieje! Panika, ruina! Tego mi
nie powiedziae, ty ysy durniu! Mdrzye si, gadae, a o najwaniejszym
ani sowa! Dlaczego mi nie powiedziae, e ten demon... Wiedminie! Zrb
co! Syszysz, niewinny czarowniku? Zrb z tym diabem porzdek! Daruj ci
wszystkie przewiny, ale...
Tu si nic nie da zrobi, panie Neville parskn Krepp. Nie uwaalicie,
gdy mwiem, i tyle. Nigdy nie uwaacie, gdy mwi. To jest, powtarzam,
niesychanie silny d'jinni, gdyby nie to, czarodziejka ju by go miaa. Powiadam
186

wam, jej zaklcie zaraz osabnie, a wwczas d'jinni zmiady j i ucieknie.


I bdzie spokj.
A miasto pjdzie tymczasem w gruzy?
Trzeba czeka powtrzy kapan. Ale nie z zaoonymi rkami.
Wydajcie rozkazy, burmistrzu. Niech ludzie opuszcz okoliczne domy i niech si
przygotuj do gaszenia poarw. To, co si tam teraz dzieje, jest niczym
w porwnaniu z piekem, jakie si zacznie, gdy geniusz skoczy z czarownic.
Geralt unis gow, napotka wzrok Chireadana, umkn przed nim.
Panie Krepp zdecydowa si nagle. Potrzebna mi wasza pomoc. Chodzi
o portal, ktrym przyby tu Jaskier. Portal wci czy ratusz z...
Nie ma ju nawet znaku po portalu rzek zimno kapan, wskazujc na
cian. Nie widzisz?
Portal, nawet niewidoczny, zostawia lad. Mona zaklciem taki lad
ustabilizowa. Przejd tym ladem.
Chybacie niespena rozumu. Nawet jeli takie przejcie nie rozerwie was
na sztuki, co chcecie osign? Chcecie znale si w rodku cyklonu?
Pytaem, czy moecie rzuci zaklcie stabilizujce lad.
Zaklcie? kapan dumnie unis gow. Ja nie jestem bezbonym
czarownikiem! Ja nie rzucam zakld! Moja moc pynie z wiary i modlitwy!
Moecie, czy nie?
Mog.
To bierzcie si do roboty, bo czas nagli.
Geralt odezwa si Jaskier. Ty naprawd zwariowa! Trzymaj si
z daleka od tego cholernego dusiciela!
Prosz o cisz rzek Krepp. I o powag. Modl si.
Do diaba z twoj modlitw! rozdar si Neyille. Lec zbiera ludzi!
Trzeba co robi, a nie sta i gada! Bogowie, co za dzie! Co za cholerny
dzie!
Wiedmin poczu, jak Chireadan dotyka jego ramienia. Odwrci si. Elf
spojrza mu w oczy, potem spuci wzrok.
Idziesz tam... bo musisz, prawda? Geralt zawaha si. Zdawao mu si, e
czuje zapach bzu i agrestu.
Chyba tak powiedzia z ociganiem. Musz. Przepraszam ci,
Chireadan...
Nie przepraszaj. Wiem, co czujesz.
Wtpi. Bo ja sam tego nie wiem. Elf umiechn si. Umiech ten mao
mia wsplnego z radoci.
Na tym to wanie polega, Geralt. Wanie na tym. Krepp wyprostowa si,
odetchn gboko.
Gotowe powiedzia, wskazujc z dum na ledwie widoczny zarys na
cianie. Ale portal jest chwiejny i dugo si nie utrzyma. Nie ma te adnej
pewnoci, czy nie jest przerwany. Zanim w to wstpicie, panie wiedminie,
187

uczycie rachunek sumienia. Mog was pobogosawi, ale na odpuszczenie


grzechw...
...nie wystarczy czasu dokoczy Geralt. Wiem, panie Krepp. Na to
nigdy nie wystarcza czasu. Wyjdcie wszyscy z komnaty. Jeeli portal
eksploduje, pkn wam bbenki w uszach.
Ja zostan rzek Krepp, gdy za Jaskrem i elfem zamkny si drzwi.
Poruszy domi w powietrzu, wytwarzajc dookoa siebie pulsujc aur.
Roztocz protekcj, na wszelki wypadek. A gdyby portal pk... Sprbuj was
wycign, panie wiedminie. Wielka mi rzecz, bbenki. Bbenki odrastaj.
Geralt spojrza na niego yczliwiej. Kapan umiechn si.
Mny z was czowiek powiedzia. Chcecie j ratowa, prawda? Ale
mstwo nie na wiele si wam zda. Dzinny to mciwe istoty. Czarodziejka jest
zgubiona. Wy, jeli tam pjdziecie, te bdziecie zgubieni. Uczycie rachunek
sumienia.
Ju uczyniem Geralt stan przed sabo wieccym portalem. Panie
Krepp?
Sucham was.
Ten egzorcyzm, ktry tak was zdenerwowa... Co znacz te sowa?
Zaiste, sposobna pora do artw i krotochwili...
Prosz was, panie Krepp.
C rzek kapan, kryjc si za cikim dbowym stoem burmistrza.
Ostatnie to wasze yczenie, wic wam powiem. Znaczyo to... Hmm... Hmm...
Odejd std i wychdo si sam.
Geralt wstpi w nico, a zimno zdawio miech, ktry nim wstrzsa.
VIII
Portal, ryczcy i kotujcy si jak huragan, wyrzuci go z impetem, wyplu
z rozrywajc puca si. Wiedmin run bezwadnie na podog, dyszc,
z trudem apic powietrze otwartymi ustami.
Podoga dygotaa. Pocztkowo sdzi, e to on sam trzsie si po podry
przez pkajce pieko portalu, ale szybko zorientowa si w pomyce. Cay dom
wibrowa, trzs si i trzeszcza.
Rozejrza si. Znajdowa si nie w izdebce, w ktrej po raz ostatni widzia
Yennefer i Jaskra, ale w duej oglnej sali remontowanej karczmy Errdila.
Zobaczy j. Klczaa pomidzy stoami, pochylona nad' magiczn kul. Kula
pona silnym mlecznym blaskiem, przewietlaa na czerwono palce
czarodziejki. Blask rzucany przez kul tworzy obraz. Migotliwy, chwiejny, ale
wyrany. Geralt widzia pokoik z gwiazd i pentagramem wykrelonymi na
pododze,
rozjarzonymi
obecnie
do
biaoci.
Widzia
wystrzelajce
z pentagramu rnokolorowe, trzeszczce, ogniste linie przepadajce w grze
ponad dachem, skd dobiega wcieky ryk zowionego dinna. Yennefer
zobaczya go, zerwaa si i uniosa do.
Nie! krzykn. Nie rb tego! Chc ci pomc!
188

Pomc? parskna. Ty?


Ja.
Pomimo tego, co ci zrobiam?
Pomimo.
Interesujce. Ale w gruncie rzeczy niewane. Nie potrzebuj twojej
pomocy. Wyno si std, natychmiast.
Nie.
Wyno si! wrzasna, krzywic si zowrbnie. Tu robi si
niebezpiecznie! Sprawa wymyka mi si spod kontroli, rozumiesz? Nie mog go
opanowa, nie pojmuj tego, ale ajdak nie sabnie. Zapaam go, gdy speni
trzecie yczenie trubadura, powinnam ju mie go w kuli. A on w ogle nie
sabnie! Cholera, wyglda, jakby robi si coraz silniejszy! Ale pokonam go
i tak, zami...
Nie zamiesz go, Yennefer. On ci zabije.
Nie tak atwo mnie zabi...
Urwaa. Cay sufit karczmy rozjarzy si nagle i rozbysn. Rzucana przez
kul wizja rozpyna si w jasnoci. Na powale zarysowa si wielki ognisty
czworokt. Czarodziejka zakla, unoszc rce, z jej palcw trysny iskry.
Uciekaj, Geralt!
Co si dzieje, Yennefer?
Zlokalizowa mnie... jkna, czerwieniejc z wysiku. Chce si do mnie
dobra. Tworzy wasny portal, by dosta si do rodka. Nie moe zerwa
uwizi, ale portalem si tu dostanie. Nie mog... Nie mog go powstrzyma!
Yennefer...
Nie rozpraszaj mnie! Musz si skoncentrowa... Geralt, musisz ucieka.
Otworz mj portal, drog ucieczki dla ciebie. Uwaaj, to bdzie portal losowo
rzucajcy, nie mam czasu ani siy na inny... Nie wiem, gdzie wyldujesz... ale
bdziesz bezpieczny... Przygotuj si...
Wielki portal na suficie rozbysn nagle olepiajco, rozd si
i zdeformowa, z nicoci wyonia si znana wiedminowi bezksztatna, kapica
obwisymi wargami paszcza, wyjca tak, ze a widrowao w uszach. Yennefer
skoczya, zamachaa rkami i krzykna zaklcie. Z jej doni wystrzelia
pltanina wiata, spadajc na dinna jak sie. Dinn zarycza i wypczkowa
z siebie dugie apy, ktre niczym atakujce kobry pomkny ku gardu
czarodziejki. Yennefer nie cofna si.
Geralt rzuci si ku niej, odepchn i zasoni. Dinn, omotany magicznym
wiatem, wyskoczy z portalu jak korek z butelki, rzuci si na nich, rozwierajc
paszcz. Wiedmin zacisn zby i uderzy go Znakiem, bez widocznego efektu.
Ale geniusz nie zaatakowa. Zawis w powietrzu pod samym sufitem, rozd do
imponujcych rozmiarw, wybauszy na Geralta blade lepia i zarycza. W ryku
tym byo co, co jak gdyby rozkaz, polecenie. Nie zrozumia jakie.
Tdy! krzykna Yennefer, wskazujc na portal, ktry wyczarowaa na
cianie przy schodach. W porwnaniu z portalem utworzonym przez geniusza
189

portal czarodziejki wyglda biednie, niepozornie i nader prowizorycznie.


Tdy, Geralt! Uciekaj!
Tylko razem z tob!
Yennefer, wodzc w powietrzu rkami, krzyczaa zaklcia, rnokolorowe liny
uwizi sypay iskrami, trzeszczay. Dinn zawirowa jak bk, napinajc wizy,
rozcigajc je. Powoli, ale stale zblia si do czarodziejki. Yennefer nie cofna
si.
Wiedmin przyskoczy, zrcznie podstawi jej nog, chwyci w pasie jedn
rk, drug wpi we wosy na karku. Yennefer zakla obrzydliwie i walna go
okciem w szyj. Nie puci jej. Przenikliwy zapach ozonu, jaki wytworzyy
zaklcia, nie zabi zapachu bzu i agrestu. Geralt podci czarodziejce
wierzgajce nogi i skoczy, unoszc j prosto w opalizujce migotliw nico
mniejszego portalu.
Portalu prowadzcego w nieznane.
Wylecieli, zwarci w ucisku, upadli na marmurow posadzk, sunc po niej w
polizgu przewrcili ogromny wiecznik, a zaraz potem st, z ktrego z hukiem
i trzaskiem posypay si krysztaowe puchary, patery z owocami i ogromna
micha pena tuczonego lodu, wodorostw i ostryg. Kto wrzasn, kto
zapiszcza.
Leeli na samym rodku sali balowej, jasnej od kandelabrw. Bogato odziani
panowie i skrzce si od klejnotw damy, przerwawszy taniec, przygldali im
si w osupiaym milczeniu. Muzycy z galeryjki zakoczyli gr gryzc uszy
kakofoni.
Ty kretynie! krzykna Yennefer, usiujc wy drapa mu oczy. Ty
cholerny idioto! Przeszkodzie mi! Ju go prawie miaam!
Gwno miaa! odkrzykn, zy nie na arty. Uratowaem ci ycie,
gupia wiedmo!
Parskna jak wcieky kot, jej donie sypny iskrami. Geralt, odwracajc
twarz, ucapi j za oba przeguby, po czym zaczli si tarza wrd ostryg,
kandyzowanych owocw i kruszonego lodu.
Czy maj pastwo zaproszenia? spyta postawny mczyzna ze zotym
acuchem szambelana na piersi, patrzc na nich z gry z wynios min.
Odchdo si, durniu! wrzasna Yennefer, wci prbujc wydrapa
Geraltowi oczy.
To skandal rzek z naciskiem szambelan. Doprawdy, przesadzacie z t
teleportacj. Poskar si Radzie Czarodziejw. Zadam...
Nikt nigdy nie dowiedzia si, czego zada szambelan. Yennefer
wyszarpna si, otwart doni trzasna wiedmina w ucho, z moc kopna
go w ydk i skoczya w gasncy na cianie portal. Geralt rzuci si za ni,
wypraktykowanym ruchem apic za wosy i pasek. Yennefer, te nabrawszy
praktyki, zdzielia go okciem. Od gwatownego ruchu trzasna jej suknia pod
pach, odsaniajc zgrabn dziewczc pier. Zza rozdartego dekoltu wyleciaa
ostryga.
190

Wpadli oboje w nico portalu. Geralt usysza jeszcze sowa szambelana.


Muzyka! Gra dalej! Nic si nie stao. Prosz nie przejmowa si tym
godnym poaowania incydentem! Wiedmin by przekonany, e z kad
kolejn podr portalem ronie tez ryzyko nieszczcia, i nie pomyli si.
Trafili w cel, w karczm Errdila, ale zmaterializowali si pod samym sufitem.
Spadli, druzgocc balustrad schodw, z oguszajcym trzaskiem wyldowali na
stole. St nie mia prawa tego wytrzyma i nie wytrzyma.
Yennefer w chwili upadku znalaza si pod spodem. By pewien, ze stracia
przytomno. Myli si.
Walna go nasad pici w oko i bluzna prosto w twarz wizank obelg,
ktrych nie powstydziby si krasnoludzki grabarz, a krasnoludzcy grabarze byli
niezrwnanymi plugawcami. Kltwom towarzyszyy wcieke i bezadne ciosy
wymierzane na olep, gdzie popado. Geralt chwyci j za rce, a chcc unikn
uderzenia czoem, wcisn twarz w dekolt czarodziejki pachncy bzem,
agrestem i ostrygami.
Pu mnie! wrzasna, wierzgajc niczym kucyk. Idioto, gupku,
palancie! Pu, mwi! Uwi zaraz pknie, musz j wzmocni, bo dinn
ucieknie!
Nie odpowiedzia, chocia mia ochot. Chwyci j jeszcze mocniej, prbujc
przytamsi do podogi. Yennefer zakla wstrtnie, targna si i z caej siy
kopna go kolanem w krocze. Zanim zdoa zapa oddech, wyrwaa mu si,
wrzasna zaklcie. Poczu, jak jaka potworna sia dwiga go z podogi i ciska
nim przez ca dugo sali, a potem z pozbawiajcym oddechu impetem
wyrn o rzebion dwudrzwiow komod i zdruzgota j dokumentnie.
IX
Co si tam dzieje!?! Jaskier uczepiony murku wycign szyj, starajc
si przebi wzrokiem ulew. Co si tam dzieje, mwcie, do cholery!
Bij si! wrzasn jeden z ciekawskich ulicznikw, odskakujc od okna
karczmy jak oparzony. Jego obszarpani kolekowie rwnie rzucili si do
ucieczki, klaszczc po bocie bosymi pitami. Czarownik i wiedma bij si!
Bij si? zdziwi si Neville. Oni si bij, a ten zafajdany demon
rujnuje moje miasto! Patrzcie, znowu obali komin! I rozpieprzy cegielni! Hej,
ludzie! Biegiem tam! Bogowie, szczcie, e pada, byby poar jak nic!
To ju dugo nie potrwa powiedzia ponuro kapan Krepp. wiato
magiczne sabnie, uwi zaraz pknie. Panie Neville! Rozkacie, niech ludzie si
cofn! Tam zaraz rozpta si pieko! Z tego domu zostan drzazgi! Panie Errdil,
z czego si miejecie? Przecie to wasz dom. Co was tak bawi?
Ubezpieczyem t ruder na kup forsy!
Polisa obejmuje wypadki magiczne i nadprzyrodzone?
Jasne.
Rozumnie, panie elfie. Bardzo rozumnie. Gratuluj. Hej, ludzie, kry si!
Komu ycie mie, niech nie podchodzi bliej!
191

Z wewntrz Errdilowego domostwa rozleg si oguszajcy huk, bysna


byskawica. Tumek cofn si, kryjc za filarami.
Dlaczego Geralt tam polaz? jkn Jaskier. Po jak choler? Dlaczego
upar si, by ratowa t czarownic? Psiakrew, dlaczego? Chireadan, czy ty to
rozumiesz?
Elf umiechn si smutno.
Rozumiem, Jaskier potwierdzi. Rozumiem.
X
Geralt uskoczy przed kolejnym ognicie pomaraczowym grotem
strzelajcym z palcw czarodziejki. Bya wyranie zmczona, groty byy sabe
i wolne, unika ich bez wikszego trudu.
Yennefer! krzykn. Uspokj si! Zrozum wreszcie, co chc ci
powiedzie! Nie zdoasz...
Nie dokoczy. Z rk czarodziejki trysny cieniutkie czerwone byskawice,
dosigajc go w wielu miejscach i dokadnie omotujc. Ubranie zasyczao
i zaczo dymi.
Nie zdoam? wycedzia, stajc nad nim. Zaraz zobaczysz, do czego
jestem zdolna. Wystarczy, e sobie poleysz i nie bdziesz wicej przeszkadza.
Zdejmij to ze mnie! zarycza, ciskajc si i szarpic w ognistej
pajczynie. Pal si, cholera!
Le bez ruchu poradzia, dyszc ciko. To parzy tylko wtedy, gdy si
poruszasz... Ja nie mog powici ci ju wicej czasu, wiedminie.
Pobaraszkowalimy, ale co za duo, to niezdrowo. Musz zaj si dinnem, bo
gotw mi uciec...
Uciec? wrzasn. To ty powinna ucieka! Ten dinn... Yennefer,
posuchaj mnie uwanie. Musz ci co wyzna... Musz ci powiedzie prawd.
Zdziwisz si.
XI
Dinn zatarga si na uwizi, zatoczy koo, napi trzymajce go liny i zmit
wieyczk z domu Beau Berranta.
Ale on ryczy! zmarszczy si Jaskier, chwytajc si odruchowo za
gardo. Ale on potwornie ryczy! Wyglda, e jest cholernie wcieky!
Bo jest rzek kapan Rrepp. Chireadan spojrza na niego szybko.
Co?
Jest wcieky powtrzy Krepp. I nie dziwi si. Ja te bybym wcieky,
gdybym musia co do joty wypeni pierwsze yczenie, jakie przypadkowo
wyrazi wiedmin...
Jak to? krzykn Jaskier. Geralt? yczenie?
To on mia w rku piecz, ktra wizia geniusza. Geniusz spenia jego
yczenia. Dlatego czarownica nie moe zapanowa nad dinnem. Ale wiedmin
nie powinien jej tego mwi, nawet jeeli ju si domyli. Nie powinien mwi
jej tego.
192

Psiakrew mrukn Chireadan. Zaczynam rozumie. Klucznik w lochu...


Pk...
To byo drugie yczenie wiedmina. Zostao mu jeszcze jedno. Ostatnie.
Ale, na bogw, nie powinien zdradzi tego Yennefer!
XII
Staa nieruchomo, pochylona nad nim, nie zwracajc adnej uwagi na dinna
targajcego si na uwizi nad dachem obery. Budynek trzs si, z sufitu
sypao si wapno i drzazgi, meble pezay po pododze, dygocc spazmatycznie.
A wic to tak sykna. Gratuluj. Udao ci si mnie oszuka. Nie
Jaskier, lecz ty. To dlatego dinn tak walczy! Ale ja jeszcze nie przegraam,
Geralt. Nie doceniasz mnie, nie doceniasz mojej mocy. Na razie jeszcze mam
w garci i dinna, i ciebie. Masz jeszcze jedno, ostatnie yczenie? A zatem
wypowiedz je. Zwolnisz dinna, a wwczas ja go zabutelkuj.
Nie wystarczy ci ju si, Yennefer.
Nie doceniasz moich si. yczenie, Geralt!
Nie, Yennefer. Nie mog... Dinn moe i speni je, ale tobie nie daruje. Gdy
bdzie wolny, zabije ci, zemci si na tobie... Nie zdoasz go schwyta i nie
zdoasz si przed nim obroni. Jeste wycieczona, ledwie trzymasz si na
nogach. Zginiesz, Yennefer.
To moje ryzyko! krzykna wciekle. Co ci obchodzi, co si ze mn
stanie? Pomyl lepiej o tym, co dinn moe da tobie! Masz jeszcze jedno
yczenie! Moesz zada, czego zechcesz! Wykorzystaj szans! Wykorzystaj
j, wiedminie! Moesz mie wszystko! Wszystko!
XIII
Zgin obydwoje? zawy Jaskier. Jak to? Panie Krepp, czy jak wam
tam... Dlaczego? Przecie wiedmin... Dlaczego, do cikiej i niespodziewanej
zarazy, on nie ucieka? Dlaczego? Co go tam trzyma? Dlaczego nie zostawi na
pastw losu tej cholernej wiedmy i nie ucieknie? Przecie to bez sensu!
Absolutnie bez sensu powtrzy Chireadan gorzko. Absolutnie bez.
To samobjstwo! I zwyczajny idiotyzm!
To przecie jego fach wtrci Neville. Wiedmin ratuje moje miasto.
Bogw przyzywam na wiadkw, jeli pokona czarownic i przepdzi demona,
nagrodz go sowicie...
Jaskier zerwa z gowy kapelusik ozdobiony czaplim pirkiem, naplu na
niego, rzuci w boto i rozdepta, powtarzajc przy tym rne sowa w rnych
jzykach.
Przecie on... jkn nagle. Ma jeszcze jedno yczenie w zapasie!
Mgby uratowa i j, i siebie! Panie Krepp!
To nie takie proste zastanowi si kapan. Ale gdyby... Gdyby wyrazi
waciwe yczenie... Gdyby jako powiza swj los z losem... Nie, nie sdz,
eby na to wpad. I chyba lepiej, eby nie wpada.
193

XIV
yczenie, Geralt! Prdzej! Czego pragniesz? Niemiertelnoci? Bogactwa?
Sawy? Wadzy? Potgi? Zaszczytw? Prdzej, nie mamy czasu!
Milcza.
Czowieczestwa powiedziaa nagle, umiechajc si paskudnie.
Odgadam, prawda? Przecie tego pragniesz, o tym marzysz! O wyzwoleniu,
o swobodzie bycia tym, kim zechcesz, nie tym, czym by musisz. Dinn speni
to yczenie, Geralt. Wypowiedz je.
Milcza.
Staa nad nim w migotliwym blasku czarodziejskiej kuli, w powiacie magii,
wrd rozbyskw wicych dinna promieni, z rozwianymi wosami i oczami
poncymi fioletem, wyprostowana, smuka, czarna, straszna...
I pikna.
Pochylia si gwatownie, spojrzaa mu w oczy, z bliska. Czu zapach bzu
i agrestu.
Milczysz sykna. Wic czego ty pragniesz, wiedminie? Jakie jest
twoje najskrytsze marzenie? Nie wiesz, czy nie moesz si zdecydowa?
Poszukaj w sobie, poszukaj gboko i dokadnie, bo kln si na Moc, drugiej
takiej szansy mie nie bdziesz!
A on nagle zna prawd. Wiedzia. Wiedzia, kim by niegdy. O czym
pamitaa, o czym nie moga zapomnie, z czym ya. Kim bya naprawd,
zanim staa si czarodziejk.
Bo patrzyy na niego zimne, przenikliwe, ze i mdre oczy garbuski.
Przerazi si. Nie, nie prawdy. Przerazi si, e odczyta jego myli, e dowie
si, co odgad. e nigdy mu tego nie wybaczy. Zguszy t myl w sobie, zabi
j, wyrzuci z pamici na zawsze, bez ladu, czujc przy tym ogromn ulg.
Czujc, e...
Sufit pk. Dinn, oplatany sieci gasncych ju promieni, zwali si prosto
na nich ryczc, a w ryku tym by tryumf i dza mordu. Yennefer rzucia si na
spotkanie, z jej rk bio wiato. Bardzo sabe wiato.
Dinn rozwar paszcz i wycign ku niej apy. A wiedmin nagle zrozumia,
e wie, czego pragnie.
I wypowiedzia yczenie.
XV
Dom eksplodowa, cegy, belki i deski fruny w gr w oboku dymu i iskier.
Z kurzawy wyprysn dinn, wielki jak stodoa. Ryczc i zanoszc si
tryumfalnym miechem geniusz powietrza, d'jinni, ju wolny, swobodny, nie
wizany adnym zobowizaniem i niczyj wol, zatoczy nad miastem trzy
krgi, urwa iglic z wiey ratuszowej, wzbi si w niebo i ulecia, przepad,
znikn.
Uciek! Uciek! zawoa kapan Krepp. Wiedmin dopi swego! Geniusz
odlecia! Nie zagrozi ju nikomu!
194

Ach rzek Errdil z niekamanym zachwytem. C za cudowna ruina!


Cholera, cholera! wrzasn Jaskier skulony za murkiem. Rozwali cay
dom! Tego nikt nie mg przey! Nikt, powiadam wam!
Wiedmin Geralt z Rivii powici si dla miasta powiedzia uroczycie
burmistrz Neville. Nie zapomnimy, uczcimy go. Pomylimy o pomniku...
Jaskier strzsn z ramion kawa zlepionej glin trzcinowej maty, otrzepa
kubrak z pecyn zmoczonego deszczem tynku, spojrza na burmistrza i w kilku
precyzyjnie dobranych sowach wyrazi swoj opini o powiceniu, czczeniu,
pamici i wszystkich pomnikach wiata.
XVI
Geralt rozejrza si. Z dziury w dachu wolno kapay krople wody. Dookoa
pitrzyo si gruzowisko i sterty drewna. Dziwnym trafem miejsce, gdzie leeli,
byo zupenie czyste. Nie spada na nich nawet jedna deska, jedna cega. Byo
tak, jak gdyby chronia ich niewidzialna tarcza.
Yennefer, zarumieniona lekko, uklka obok, wspierajc donie o kolana.
Wiedminie odchrzkna. yjesz?
yj Geralt otar twarz z kurzu i pyu, sykn. Yennefer wolnym ruchem
dotkna jego nadgarstka, delikatnie przesuna palcami po doni.
Poparzyam ci...
Drobiazg. Kilka bbli...
Przepraszam. Wiesz, dinn uciek. Definitywnie.
aujesz?
Nie bardzo.
To dobrze. Pom mi wsta, prosz.
Zaczekaj szepna. To twoje yczenie... Usyszaam, czego sobie
yczye. Osupiaam, po prostu osupiaam. Wszystkiego mogam si
spodziewa, ale eby... Co ci do tego skonio, Geralt? Dlaczego... Dlaczego
ja?
Nie wiesz?
Pochylia si nad nim, dotkna go, poczu na twarzy municie jej wosw
pachncych bzem i agrestem i wiedzia nagle, e nigdy nie zapomni tego
zapachu, tego mikkiego dotyku, wiedzia, e nigdy ju nie bdzie mg
porwna ich z innym zapachem i innym dotykiem. Yennefer pocaowaa go,
a on zrozumia, e nigdy ju nie bdzie pragn innych ust ni te jej, miciutkie
i wilgotne, sodkie od pomadki. Wiedzia nagle, e od tej chwili istnie bdzie
tylko ona, jej szyja, ramiona i piersi wyzwolone spod czarnej sukni, jej
delikatna, chodna skra, nieporwnywalna z adn, ktrej dotyka. Patrzy
z bliska w jej fiokowe oczy, najpikniejsze oczy caego wiata, oczy, ktre, jak
si obawia, stan si dla niego... Wszystkim. Wiedzia to.
Twoje yczenie szepna z ustami tu przy jego uchu. Nie wiem, czy
takie yczenie w ogle moe si speni. Nie wiem, czy istnieje w Naturze Moc

195

zdolna speni takie yczenie. Ale jeeli tak, to skazae si. Skazae si na
mnie.
Przerwa jej pocaunkiem, uciskiem, dotkniciem, pieszczot, pieszczotami,
a potem ju wszystkim, caym sob, kad myl, jedyn myl, wszystkim,
wszystkim,
wszystkim.
Przerwali
cisz
westchnieniami
i
szelestem
porozrzucanej na pododze odziey, przerwali cisz bardzo agodnie i byli leniwi,
byli dokadni, byli troskliwi i czuli, a chocia obydwoje nie bardzo wiedzieli, co
to troskliwo i czuo, udao im si, bo bardzo chcieli. I w ogle im si nie
spieszyo, a cay wiat przesta nagle istnie, przesta istnie na malek,
krtk chwil, a im wydawao si, e bya to caa wieczno, bo to rzeczywicie
bya caa wieczno.
A potem wiat znowu zacz istnie, ale istnia zupenie inaczej.
Geralt?
Mhm?
I co dalej?
Nie wiem.
Ja te nie. Bo widzisz, ja... Nie jestem pewna, czy warto si byo na mnie
skazywa. Ja nie umiem... Zaczekaj, co robisz... Chciaam ci powiedzie...
Yennefer... Yen.
Yen powtrzya, ulegajc mu zupenie. Nikt nigdy mnie tak nie
nazywa. Powiedz to jeszcze raz, prosz.
Yen.
Geralt.
XVII
Deszcz przesta pada. Nad Rinde zjawia si tcza, przecia niebo
urwanym, kolorowym ukiem. Zdawao si, e wyrasta wprost ze zrujnowanego
dachu obery.
Na wszystkich bogw mrukn Jaskier. Jaka cisza... Nie yj, mwi
wam. Albo pozabijali si nawzajem, albo mj dinn ich wykoczy.
Trzeba by zobaczy powiedzia Vratimir, wycierajc czoo zmit czapk.
Mog by ranni. Moe wezwa medyka?
Prdzej grabarza stwierdzi Krepp. Ja t czarownic znam,
a wiedminowi te diabe z oczu patrzy. Nie ma co, trzeba zacz kopa dwa
doy na alniku. T Yennefer radzibym przed pochwkiem przebi osinowym
kokiem.
Jaka cisza powtrzy Jaskier. Przed chwil a krokwie latay, a teraz
jakby makiem zasia.
Zbliyli si do ruin obery, bardzo czujnie i powoli.
Niech stolarz robi trumny rzek Krepp. Powiedzcie stolarzowi...
Cicho przerwa Errdil. Co syszaem. Co to byo, Chireadan?
Elf odgarn wosy ze szpiczaste zakoczonego ucha, przechyli gow.
Nie jestem pewien... Podejdmy bliej.
196

Yennefer yje rzek nagle Jaskier, wysilajc swj muzyczny such.


Syszaem, jak jkna. O, jkna znowu!
Aha potwierdzi Errdil. Ja te syszaem. Jkna. Musi strasznie
cierpie, mwi wam. Chireadan, dokd? Uwaaj!
Elf cofn si od rozwalonego okna, przez ktre ostronie zajrza.
Chodmy std powiedzia krtko. Nie przeszkadzajmy im. To oni yj
obydwoje? Chireadan? Co oni tam robi?
Chodmy std powtrzy elf. Zostawmy ich tam samych na jaki czas.
Niech tam zostan, ona, on i jego ostatnie yczenie. Poczekajmy w jakiej
karczmie, nie minie wiele czasu, a docz do nas. Oboje.
Co oni tam robi? zaciekawi si Jaskier. Powiedze, do cholery!
Elf umiechn si. Bardzo, bardzo smutno.
Nie lubi wielkich sw powiedzia. A nie uywajc wielkich sw nie da
si tego nazwa.

197

GOS ROZSDKU 7
I
Na polanie sta Falwick w penej zbroi, bez hemu, w odrzuconym na rami
karminowym paszczu zakonnym. Obok niego krzyowa rce na piersi krpy,
brodaty krasnolud w lisiej szubie, kolczudze i misiurce z elaznych kek. Tailles
bez zbroi, tylko w krtkim pikowanym wamsie przechadza si wolno,
wymachujc od czasu do czasu obnaonym mieczem.
Wiedmin rozejrza si, wstrzymujc konia. Dookoa poyskiway ppancerze
i paskie kapaliny otaczajcych polan odakw uzbrojonych w oszczepy.
Psiakrew mrukn Geralt. Mogem si spodziewa.
Jaskier obrci konia, zakl cicho na widok odcinajcych im odwrt
oszczepnikw.
O co chodzi, Geralt?
O nic. Trzymaj gb na kdk i nie wtrcaj si. Sprbuj jako wyga si
z tego.
O co chodzi, pytam? Znowu awantura?
Zamknij si.
To by jednak gupi pomys, by jedzi do miasta jkn trubadur,
spogldajc w stron niedalekich, widocznych nad lasem wie wityni.
Trzeba byo siedzie u Nenneke, nie wystawia nosa za mury...
Zamknij si, mwiem. Zobaczysz, wszystko si wyjani.
Nie wyglda na to.
Jaskier mia racj. Nie wygldao. Tailles, wymachujc nagim mieczem,
nadal przechadza si, nie patrzc w ich stron. odacy, wsparci na
oszczepach, przygldali si ponuro i obojtnie, z minami zawodowcw,
u ktrych zabijanie nie powoduje intensywniejszego wydzielania adrenaliny.
Zsiedli z koni. Falwick i krasnolud zbliyli si wolnym krokiem.
Obrazilicie urodzonego Taillesa, wiedminie powiedzia hrabia bez
wstpw ani zwyczajowych grzecznoci. A Tailles, jak zapewne pamitacie,
rzuci wam rkawic. Na terenie wityni nie godzio si na was nastawa,
poczekalimy wic, a wychylicie si zza spdnicy kapanki. Tailles czeka.
Musicie si bi.
Musimy?
Musicie.
A czy nie uwaacie, panie Falwick umiechn si krzywo Geralt e
urodzony Tailles nadto mnie zaszczyca? Nigdy nie dostpiem honoru
pasowania na rycerza, a co do urodzenia, to lepiej nie wspomina
o towarzyszcych mu okolicznociach. Obawiam si, e nie jestem dostatecznie
godny, aby... Jak to si mwi, Jaskier?
Niezdolny do dawania satysfakcji i potykania si w szrankach
wyrecytowa poeta, wydymajc wargi. Kodeks rycerski stanowi...
198

Kapitua zakonu kieruje si wasnym kodeksem przerwa Falwick.


Gdybycie to wy wyzwali rycerza zakonnego, w mgby odmwi wam
satysfakcji lub udzieli jej, zalenie od woli. Jest jednak odwrotnie: to rycerz
wyzywa was, a tym samym podnosi do swej godnoci, oczywicie wycznie na
czas potrzebny do zmycia zniewagi. Nie moecie odmwi. Odmowa przyjcia
godnoci uczyniaby was niegodnym.
Jake to logiczne powiedzia Jaskier z mapi min. Widz, e
studiowalicie filozofw, panie rycerzu.
Nie wtrcaj si Geralt unis gow, spojrza w oczy Falwicka.
Dokoczcie, rycerzu. Chciabym wiedzie, do czego zmierzacie. Co si stanie,
gdybym okaza si... niegodnym.
Co si stanie? Falwick skrzywi wargi w zoliwym umiechu. A to, e
wwczas ka powiesi ci na gazi, ty hyclu.
Spokojnie odezwa si nagle chrapliwie krasnolud. Bez nerww, panie
hrabio. I bez wyzwisk, dobrze?
Nie ucz mnie manier, Cranmer wycedzi rycerz. I pamitaj, e ksi
wyda ci rozkazy, ktre masz wypeni co do joty.
To wy nie uczcie mnie, hrabio krasnolud opar pi o zatknity za pas
topr o podwjnym ostrzu. Wiem, jak wykonywa rozkazy, obejd si bez
poucze. Panie Geralt, pozwlcie. Jestem Dennis Cranmer, kapitan stray
ksicia Herewarda.
Wiedmin ukoni si sztywno, patrzc w oczy krasnoluda, jasnoszare,
stalowe pod powymi, krzaczastymi brwiami.
Stacie Taillesowi, panie wiedminie cign spokojnie Dennis Cranmer.
Tak bdzie lepiej. Walka ma by nie na mier, ale do obezwadnienia.
Stacie wic w polu i dajcie mu si obezwadni.
Co prosz?
Rycerz Tailles jest ulubiecem ksicia powiedzia Falwick, umiechajc
si zoliwie. Jeeli dotkniesz go w walce mieczem, odmiecze, poniesiesz
kar. Kapitan Cranmer aresztuje ci i dostawi przed oblicze jego wysokoci. Do
ukarania. Takie otrzyma rozkazy.
Krasnolud nawet nie spojrza na rycerza, nie odrywa od Geralta swych
zimnych, stalowych oczu. Wiedmin umiechn si lekko, ale dosy paskudnie.
Jeli dobrze rozumiem powiedzia mam stan do pojedynku, bo jeeli
odmwi, to mnie powiesz. Jeli bd walczy, to mam pozwoli, by
przeciwnik mnie okaleczy, bo jeli ja go zrani, to mnie poami koem. Same
radosne alternatywy. A moe zaoszczdzi wam kopotw? ' Hukn gow
o pie sosny i sam si obezwadni. Usatysfakcjonuje was to?
Bez drwin sykn Falwick. Nie pogarszaj swej sytuacji. Obrazie
zakon, wczgo, i musisz za to nie kar, chyba ju zrozumiae? A modemu
Taillesowi potrzebna jest sawa pogromcy wiedmina, wic kapitan chce mu
tak saw da. Inaczej ju by wisia. Dasz si pokona, ocalisz twoje ndzne
ycie. Nie zaley nam na twoim trupie, chcemy, by Tailles nakarbowa ci skr.
199

A twoja skra, skra mutanta, zrasta si szybko. No, jazda. Decyduj. Wyboru
nie masz.
Tak sdzicie, panie hrabio? Geralt umiechn si jeszcze paskudniej,
rozejrza si, powid po odakach taksujcym spojrzeniem. A ja myl, ze
mam.
Tak, to prawda przyzna Dennis Cranmer. Macie. Ale wtedy poleje si
krew, mnstwo krwi. Tak jak w Blaviken. Chcecie tego? Chcecie obciy
sumienie krwi i mierci? Bo wybr, o ktrym mylicie, panie Geralcie, to krew
i mier.
Argumentujecie urokliwie, kapitanie, wrcz fascynujco zakpi Jaskier.
Czowieka napadnitego w lesie prbujecie wzi na humanitaryzm, apelujecie
do jego wyszych uczu. Prosicie, jak rozumiem, by raczy nie przelewa krwi
zbjcw, ktrzy go napadli. Ma ulitowa si nad zbirami, bo zbiry s biedne,
maj ony, dzieci, a kto wie, moe nawet i matki. A nie wydaje si wam,
kapitanie Cranmer, ze za wczenie si martwicie? Bo ja patrz na tych waszych
oszczepnikw i widz, jak dygocz im kolana na sam myl o walce z Geraltem
z Rivii, wiedminem, ktry radzi sobie ze strzyg goymi rkami. Tu nie poleje
si adna krew, nikt tu nie poniesie uszczerbku. Za wyjtkiem tych, ktrzy
poami nogi, uciekajc do miasta.
Ja powiedzia spokojnie krasnolud i zawadiacko zadar brod nie mam
niczego do zarzucenia moim kolanom. Przed nikim nie uciekaem jak do tej
pory i przyzwyczaje nie zmieni. Nie jestem onaty, o dzieciach nic mi nie
wiadomo, a i matki, bliej mi nie znanej niewiasty, wolabym w to nie wciga.
Ale rozkazy, jakie mi wydano, wykonani. Jak zawsze, co do joty. Nie apelujc
do adnych uczu, prosz pana Geralta z Rivii, aby podj decyzj. Zaakceptuj
kad i dostosuj si.
Patrzyli sobie w oczy, krasnolud i wiedmin.
Dobrze wic powiedzia wreszcie Geralt. Zaatwmy to. Szkoda dnia.
Godzicie si zatem Falwick unis gow, oczy mu rozbysy.
Przystajecie na pojedynek z urodzonym Taillesem z Dorndal?
Tak.
Dobrze. Przygotujcie si.
Jestem gotw Geralt nacign rkawice. Nie tramy czasu. Jeli
Nenneke dowie si o tej awanturze, bdzie pieko. Zaatwmy to szybko. Jaskier,
zachowaj spokj. Ty nic do tego nie masz. Prawda, panie Cranmer?
Absolutnie stwierdzi twardo krasnolud i popatrzy na Falwicka.
Absolutnie, panie Geralt. Co by nie byo, to dotyczy tylko was.
Wiedmin zdj miecz z plecw.
Nie powiedzia Falwick, dobywajc swego. Nie bdziesz walczy t
twoj brzytw. We mj miecz.
Geralt wzruszy ramionami. Wzi brzeszczot hrabiego i machn nim na
prb.
200

Ciki stwierdzi zimno. Z rwnym powodzeniem moglibymy si bi


na szpadle.
Tailles ma taki sam. Rwne szans.
Niesychaniecie dowcipni, panie Falwick. Wprost niesychanie.
odacy otoczyli polan rzadkim acuchem, Tailles i wiedmin stanli na
wprost siebie.
Panie Tailles? Co powiecie na przeprosiny? Rycerzyk zacisn wargi, zaoy
lew rk za plecy, zamar w pozycji szermierczej.
Nie? Geralt umiechn si. Nie posuchacie gosu rozsdku? Szkoda.
Tailles przykucn, skoczy, zaatakowa byskawicznie, bez ostrzeenia.
Wiedmin nie wysili si nawet na parad, unikn paskiego sztychu szybkim
pobrotem. Rycerzyk zamachn si szeroko, klinga znowu przecia
powietrze, Geralt zwinnym piruetem wyszed spod ostrza, odskoczy mikko,
krtk, lekk fint wybi Taillesa z rytmu. Tailles zakl, ci szeroko, od prawej,
straci na moment rwnowag, sprbowa j odzyska, odruchowo, niezgrabnie
i wysoko zasaniajc si mieczem. Wiedmin uderzy z szybkoci i si pioruna,
waln na wprost, wyrzucajc rami na pen dugo. Ciki brzeszczot
grzmotn ze szczkiem w kling Tadlesa tak, e odbita silnie uderzya go
prosto w twarz. Rycerz zawy, upad na klczki i dotkn czoem trawy. Falwick
podbieg do niego. Geralt wbi miecz w ziemi, odwrci si.
Hej, stra! wrzasn Falwick, wstajc. Bra go!
Sta! Na miejsca! charkn Dennis Cranmer,. dotykajc topora. odacy
zamarli.
Nie, hrabio powiedzia wolno krasnolud. Ja zawsze wykonuj rozkazy
co do joty. Wiedmin nie dotkn rycerza Taillesa. Szczeniak uderzy si
o wasne elazo. Jego pech.
Ma zmasakrowan twarz! Jest oszpecony na cae ycie!
Skra si zrasta Dennis Cranmer utkwi w wiedminie swe stalowe oczy
i wyszczerzy zby. A blizna? Blizna dla rycerza to zaszczytna pamitka,
powd do sawy i chway, ktrej tak yczya mu kapitua. Rycerz bez blizny to
kutas, nie rycerz. Zapytajcie go, hrabio, przekonacie si, e jest rad.
Tailles wi si na ziemi, plu krwi, skowyta i wy, wcale nie wygldajc na
uradowanego.
Cranmer! rykn Falwick, wyrywajc swj miecz z ziemi. Poaujesz
tego, przysigam!
Krasnolud odwrci si, powoli wycign topr zza pasa, odkaszln i poplu
soczycie na praw do.
Oj, panie hrabio zgrzytn. Nie przysigajcie krzywo. Nie znosz
krzywoprzysicw, a ksi Hereward da mi prawo karania takich na gardle.
Puszcz mimo uszu wasze gupie sowa. Ale nie powtarzajcie ich, prosz was
bardzo.
Wiedminie Falwick, dyszc ze zoci, odwrci si do Geralta. Wyno
si z Ellander. Natychmiast. Bez chwili zwoki!
201

Rzadko kiedy godz si z nim mrukn Dennis, podchodzc do


wiedmina i oddajc mu miecz ale w tym wypadku to on ma racj. Wyjedcie
std w miar szybko.
Zrobimy tak, jak radzicie Geralt przewiesi pas przez plecy. Ale
przedtem... Mam jeszcze sowo do pana hrabiego. Panie Falwick!
Rycerz Biaej Ry zamruga nerwowo, otar donie o paszcz.
Wrmy na chwil do kodeksu waszej kapituy cign wiedmin,
starajc si nie umiecha. Bardzo ciekawi mnie jedna sprawa. Gdybym,
zamy, czu si zdegustowany i obraony wasz postaw w caej tej aferze,
gdybym wyzwa was na miecze, tu, zaraz, na miejscu, c uczynilibycie? Czy
uznalibycie mnie za dostatecznie godnego, by skrzyowa ze mn kling? Czy
te odmwilibycie, nawet wiedzc, e w razie odmowy ja miabym was za
niegodnego nawet tego, by na was naplu, obi po mordzie i kopn w rzy na
oczach knechtw? Hrabio Falwick, bdcie tak askawi i zechciejcie zaspokoi
moj ciekawo.
Falwick zblad, cofn si o krok, rozejrza si. odacy unikali jego wzroku.
Dennis Cranmer wykrzywi si, wywiesi jzyk i strzykn lin na spor
odlego.
Cho milczycie kontynuowa Geralt sysz w waszym milczeniu gos
rozsdku, panie Falwick. Zaspokoilicie moj ciekawo, teraz ja zaspokoj
wasz. Jeli ciekawi jestecie, co si stanie, jeli zakon zechce w jakikolwiek
sposb naprzykrza si matce Nenneke lub kapankom lub jeli nadmiernie
narzuca si bdzie kapitanowi Cranmerowi, to wiedzcie, hrabio, e ja was
wtedy odszukam i nie przejmujc si adnym kodeksem, spuszcz z was krew
jak z wieprzka.
Rycerz zblad jeszcze bardziej.
Nie zapomnijcie o mojej obietnicy, panie Falwick. Chod, Jaskier. Na nas
czas. Bywaj, Dennis.
Powodzenia, Geralt umiechn si szeroko krasnolud. Bywaj. Wielcem
rad z naszego spotkania, licz na nastpne.
Odwzajemnione, Dennis. Do zobaczenia tedy. Odjechali demonstracyjnie
wolno, nie ogldajc si. Przeszli w kus dopiero wtedy, gdy skryli si w lesie.
Geralt odezwa si nagle poeta. Chyba nie pojedziemy prosto na
poudnie? Trzeba bdzie ukiem omin Ellander i woci Herewarda? Co? Czy
te zamierzasz kontynuowa ten pokaz?
Nie, Jaskier. Nie zamierzam. Pojedziemy lasami, a pniej skrcimy na
Kupiecki Szlak. Pamitaj, przy Nenneke ani sowa o tej drace. Ani sweczka.
Mam nadziej, e wyruszymy nie zwlekajc?
Natychmiast.
II
Geralt pochyli si, sprawdzi naprawiony kabk strzemienia, dopasowa
pachnce nowiutk skr pulisko, sztywne jeszcze i oporne w klamrze.
202

Poprawi poprg, sakwy i zrolowan za siodem derk, przytroczony do niej


srebrny miecz. Nenneke staa obok nieruchomo, skrzyowawszy rce na piersi.
Zbliy si Jaskier, prowadzc swego karogniadego waacha.
Dziki za gocin, czcigodna powiedzia powanie. I nie zo si ju
na mnie. Przecie ja i tak wiem, e mnie lubisz.
Owszem zgodzia si Nenneke bez umiechu. Lubi ci, bcwale, cho
sama nie wiem, dlaczego. Bywaj.
Do zobaczenia, Nenneke.
Do zobaczenia, Geralt. Uwaaj na siebie. Wiedmin umiechn si
cierpko.
Wol uwaa na innych. To si lepiej sprawdza, na dusz met.
Ze wityni, spomidzy oplecionych bluszczem kolumn, wysza Iola
w towarzystwie dwch modszych adeptek. Niosa kuferek wiedmina.
Niezrcznie unikaa jego wzroku, zakopotany umiech miesza si z rumiecem
na jej piegowatej, pucoowatej buzi, tworzc wdziczn kompozycj.
Towarzyszce jej adeptki nie kryy znaczcych spojrze i z trudem
powstrzymyway si, by nie chichota.
Na Wielk Melitele westchna Nenneke. Cay orszak poegnalny. We
kuferek, Geralt. Uzupeniam twoje eliksiry, masz wszystko, czego brakowao.
I to lekarstwo, wiesz ktre. Bierz regularnie przez dwa tygodnie. Nie zapomnij.
To wane.
Nie zapomn. Dziki, Iola.
Dziewczyna spucia gow, podaa mu kuferek. Tak bardzo chciaa co
powiedzie. Nie miaa pojcia, co naleao powiedzie, jakich sw naleao
uy. Nie wiedziaa, co powiedziaaby, gdyby moga. Nie wiedziaa. I pragna.
Ich rce zetkny si.
Krew. Krew. Krew. Koci jak biae poamane patyczki. cigna jak biaawe
powrozy eksplodujce spod pkajcej skry citej przez wielkie, najeone
kolcami apy i ostre zby. Obrzydliwy odgos dartego ciaa i krzyk bezwstydny
i przeraajcy w swoim bezwstydzie. W bezwstydzie koca. mierci. Krew
i krzyk. Krzyk. Krew. Krzyk...
Iola!!!
Nenneke, z szybkoci niebywa przy jej tuszy, przypada do lezcej na
ziemi, wypronej, dygoczcej w konwulsjach dziewczyny, przytrzymaa j za
rami i wosy. Jedna z adeptek staa jak poraona, druga, bystrzejsza, uklka
na nogach Ioli. Iola wygia si w uk, otwierajc usta w bezgonym, niemym
wrzasku.
Iola! krzyczaa Nenneke. Iola! Mw! Mw, dziecko! Mw!
Dziewczyna wyprya si jeszcze silniej, zagryza, zacisna szczki, cienka
struka krwi popyna jej po policzku. Nenneke, czerwieniejc z wysiku,
krzykna co, czego wiedmin nie zrozumia, ale jego medalion targn
karkiem tak, e odruchowo si schyli, zgi przycinity niewidzialnym
ciarem.
203

Iola znieruchomiaa.
Jaskier, blady jak ptno, westchn gono. Nenneke uniosa si na kolana,
wstaa z wysikiem.
Zabierzcie j powiedziaa do adeptek. Byo ju ich wicej, zbiegy si,
powane, przeraone i milczce.
Wecie j powtrzya kapanka. Ostronie. I nie zostawiajcie jej samej.
Zaraz przyjd.
Odwrcia si do Geralta. Wiedmin sta nieruchomo, mnc wodze
w spotniaej doni.
Geralt... Iola...
Nic nie mw, Nenneke.
Ja te to widziaam... Przez chwil. Geralt, nie jed.
Musz.
Ty widziae... widziae to?
Tak. Nie pierwszy raz.
I co?
Nie ma sensu oglda si za siebie.
Nie jed, prosz.
Musz. Zajmij si Iol. Do zobaczenia, Nenneke. Kapanka wolno pokrcia
gow, pocigna nosem i stara nadgarstkiem z ostrym, gwatownym
ruchem.
egnaj szepna nie patrzc mu w oczy.

204

You might also like