You are on page 1of 187

Rick Riordan

Bitwa w labiryncie
PERCY JACKSON I BOGOWIE OLIMPIJSCY TOM IV

Bitwa w Labiryncie
RICK RIORDAN
4
Przeoya Agnieszka Fuliska
Zreal'/,')'*' pomocy lin.r Ministerstwa Kun y i Dziedzictwa Naiodowego
Wydawnictwo Galeria Ksiki Krakw 2010
Tytu oryginau: PERCY JACKSON & THE OLYMPIANS BOOK FOUR THE BATTLE OF
THE LABYRINTH
Copyright 2008 by Rick Riordan. All rights reserved Copyright for the Polish translation
by Agnieszka Fuliska, 2010 Copyright for the Polish edition by Wydawnictwo Galeria
Ksiki, 2010 Cover art John Rocco
Opracowanie redakcyjne i DTP: Pracownia Edytorska Od A do Z" (oda-doz.com.pl)
MIfc;- iiIBLI0TEKAPUBLICZN.
__ W 711
ZN.KgAS.
Wydanie I
ISBN: 978-83-6217C -03-6 _AAA
Wydawca: Wydawnictwo Galeria Ksiki www.galeriaksiazki.pl biuro@galeriaksiazki.pl

Dla Becky,
ktra zawsze prowadzi mnie przez Labirynt
1
ROZDZIA I
zls
BITWA Z DRUYNA CHEERLEADEREK
Ostatni rzecz, na jak miaem ochot w wakacje, byo wysadzenie kolejnej szkoy. Mimo to
w poniedziakowy ranek pierwszego czerwca siedziaem w samochodzie mamy,
zaparkowanym przed budynkiem szkoy redniej Goode przy 81. ulicy.
Goode miecia si w wielkim gmachu z brzowego piaskowca, usytuowanym nad East
River. Przed bram parkowao kilka BMW i limuzyn. Wpatrujc si w fantazyjny kamienny
uk nad wejciem, zastanawiaem si, jak szybko mnie std wywal.
Wyluzuj. - Mama wcale nie bya rozluniona. - To tylko dzie otwarty No i pamitaj,
kochanie, e w tej szkole uczy Paul. Dlatego postaraj si... No wiesz.
Nie zniszczy jej?
-Tak.
Paul Blofis, chopak mojej mamy, sta przed bram, witajc wchodzcych po schodach
przyszych uczniw dziewitej klasy Ze szpakowatymi wosami, w dinsach i skrzanej

kurtce wyglda jak aktor z telewizji, ale by tylko nauczycielem angielskiego. Udao mu si
przekona Goode, eby przyjli mnie do dziewitej klasy, mimo e wylatywaem po kolei ze
wszystkich dotychczasowych szk. Ostrzegaem go, e to moe nie by dobry pomys, ale
nie chcia sucha.
-7-t
Spojrzaem na mam.
Nie powiedziaa mu prawdy o mnie, co?
Nerwowo bbnia palcami w kierownic. Ubraa si elegancko na rozmow o prac - w swoj
najlepsz niebiesk sukienk i buty na wysokich obcasach.
Uznaam, e powinnimy z tym poczeka - odpara.
eby go nie odstraszy?
Jestem przekonana, e dzie otwarty minie spokojnie, Percy. To tylko jedno
przedpoudnie.
Super - mruknem. - Mog mnie wyrzuci jeszcze przed pocztkiem roku.
Myl pozytywnie. Jutro jedziesz na obz! Po lekcjach masz randk...
To nie jest adna randka! - zaprotestowaem. - To tylko Annabeth, mamo. Rany!
Przyjedzie z obozu specjalnie po ciebie.
No i co?
Idziecie do kina.
-Aha.
Tylko we dwoje.
Mamo! Uniosa rce, jakby si poddawaa, ale byem pewny, e bardzo si stara
nie rozemia.
Id ju do rodka, kochanie. Zobaczymy si wieczorem.
Miaem wanie wysi z samochodu, kiedy mj wzrok
powdrowa ku stopniom wiodcym do szkoy. Paul Blofis wita dziewczyn z krconymi
rudymi wosami. Miaa na sobie brzowy podkoszulek i sprane dinsy popisane mazakami.
Kiedy si odwrcia, dostrzegem jej twarz i dostaem gsiej skrki.
Percy? - spytaa mama. - Co nie tak?
N-nic - wyjkaem. - Czy w tej szkole jest boczne wejcie?
-8Z tamtej ulicy po prawej. Po co ci to?
Do zobaczenia.
Mama miaa ju co powiedzie, ae wyskoczyem z samochodu i pobiegem z nadziej, e
rudowosa dziewczyna mnie nie zauwaya. Co ona tu robi? Nawet ja nie mog mie takiego
pecha.
No dobra. Wkrtce miaem si przekona, e mj pech moe by znacznie wikszy.
Niespecjalnie udao mi si wlizgn na dzie otwarty niezauwaonym. Dwie cheerleaderki w
fioletowo-biaych mundurkach stay przy bocznym wejciu, liczc, e zaskocz nowych
uczniw.
Hej! - Umiechny si, a ja uznaem, e to moja pierwsza i ostatnia szansa na to, e
jakakolwiek cheerleaderka bdzie dla mnie mia.
Jedna z nich bya blondynk o lodowatych niebieskich oczach, druga, czarnoskra, miaa
ciemne krcone wosy jak Meduza (a wierzcie mi, znam si na tym). Obie dziewczyny miay
imiona wyszyte ukonymi literami na mundurkach, ale przy mojej dys- leksji wygldao to jak
pozbawione sensu spaghetti.
Witaj w Goode - odezwaa si blondynka. - Zobaczysz, bdzie cuuudnie.

Kiedy jednak mierzya mnie wzrokiem od stp do gw, wyraz jej twarzy mwi co innego:
Ble, co to za ajza?
Druga dziewczyna podesza nieprzyjemnie blisko. Przyjrzaem si literom wyszytym na jej
mundurku i odszyfrowaem imi Kelli. Pachniaa rami i czym jeszcze, co rozpoznaem
dziki lekcjom jedziectwa na obozie: by to zapach wieo umytych koni. Dziwaczny zapach
jak na cheerleaderk. Moe uprawiaa jedziectwo czy co w tym rodzaju. W kadym razie
podesza tak blisko, e moga mnie zepchn ze schodw.
Jak masz na imi, kotku?
Kotku?
Wszyscy nowi to nasze kotki.
Yyy. Percy. Dziewczyny
spojrzay po sobie.
Ach, Percy Jackson - powiedziaa blondynka. - Czekaymy na ciebie.
Te sowa zrobiy na mnie piorunujce wraenie. Dziewczyny blokoway wejcie, umiechajc
si bynajmniej nie przyjacielsko. Moja rka powdrowaa do kieszeni, gdzie trzymaem
zabjczy dugopis imieniem Orkan. Nagle z wntrza budynku dobieg inny gos.
Percy?
To by Paul Blofis, ktry musia sta gdzie w gbi korytarza. Pierwszy raz ucieszyem si a
tak bardzo na dwik tego gosu.
Cheerleaderki cofny si. Przepchnem si midzy nimi tak ochoczo, e przypadkiem
trciem Kelli kolanem w udo. Brzdk. Jej noga wydaa guchy, metaliczny odgos,
jakbym kopn w maszt na flag.
Au - mrukna. - Uwaaj, kocie.
Spojrzaem w d, ale jej noga wygldaa cakiem zwyczajnie. Byem zbyt przeraony, eby
zadawa dalsze pytania. Rzuciem si w gb korytarza, syszc za sob miech dziewczyn.
Jeste! - powita mnie Paul. - Witaj w Goode!
Hej, Paul... To znaczy, dzie dobry, panie Blofis. - Obejrzaem si, ale dziwaczne
cheerleaderki znikny.
Wygldasz, jakby zobaczy ducha, Percy.
-Yyy... No...
Paul poklepa mnie po plecach.
-10Wiem, e si denerwujesz, ale nie przejmuj si tak. Mamy tu mnstwo dzieciakw z
ADHD i dysleksj. Nauczyciele wiedz, jak sobie z tym radzi. Omal si nie rozemiaem.
Jakby to ADHD i dysleksj byy moimi najwikszymi zmartwieniami. Oczywicie
wiedziaem, e Paul stara si mi pomc, ale gdybym mu powiedzia prawd, albo uznaby
mnie za wariata, albo uciekby z krzykiem. Na przykad te cheerleaderki. Miaem co do nich
ze przeczucia...
Mj wzrok powdrowa w gb korytarza i przypomniaem sobie kolejny problem.
Rudowosa dziewczyna, ktr widziaem na frontowych schodach, pojawia si wanie w
gwnym wejciu.
Nie patrz na mnie, bagaem w mylach.
Zauwaya mnie. Zrobia wielkie oczy.
Gdzie ten dzie otwarty? - zapytaem Paula.
W sali gimnastycznej. Tam. Ale...
Dozo.
Percy? - zawoa za mn, ale ja ju puciem si pdem.
Mylaem, e j zgubiem.

Ku sali gimnastycznej kierowaa si grupka dzieciakw i wkrtce wmieszaem si w tum


trzystu czternastolatkw stoczonych na trybunach. Orkiestra dta faszowaa jak melodi
-brzmiao to tak, jakby kto wali metalowym kijem bejsbolowym w worek peen kotw. Na
rodku stali starsi uczniowie, pewnie z samorzdu - poprawiali mundurki i starali si
wyglda luzacko. Wok krcili si nauczyciele, umiechajc si i witajc z uczniami. Na
cianach sali gimnastycznej wisiay wielkie fioletowo-biae banery z napisami w stylu
WITAMY PRZYSZYCH UCZNIW", GOODE TO CUD", JESTEMY RODZIN" i
podobnie radosnymi sloganami, na ktrych widok robio mi si niedobrze. -11aden z przyszych uczniw nie wyglda na zachwyconego. Wiecie, dni otwarte w czerwcu
nie s zabawne, zwaywszy, e szkoa zaczyna si dopiero we wrzeniu - ale w Goode
zaczynamy wycig po sukces ju teraz!". W kadym razie tak informowaa ulotka. Orkiestra
skoczya gra. Facet w prkowanym garniturze podszed do mikrofonu i zacz gadk, ale
w sali by taki pogos, e nie miaem pojcia, co mwi. Rwnie>dobrze mg sobie puka
gardo. Kto chwyci mnie za rami.
Co ty tu robisz? To bya ona:
mj rudowosy koszmar.
Rachel Elizabeth Dare - powiedziaem. Szczka jej opada, jakby nie
wierzya, e zdoaem zapamita jej imi.
A ty jeste Percy co tam. Nie dosyszaam twojego nazwiska w grudniu, kiedy
prbowae mnie zabi.
Suchaj, ja wcale... Ja nie. ..Co ty tu robisz?
Chyba to samo co ty. Przyszam na dzie otwarty.
Mieszkasz w Nowym Jorku?
A co, mylae, e na Zaporze Hoovera?
Nigdy si nad tym nie zastanawiaem. Ile razy o niej mylaem (nie rozmylaem o niej, po
prostu czasem mi si przypominaa, dobra?), zawsze wyobraaem sobie, e mieszka gdzie w
okolicy Zapory Hoovera, poniewa tam si spotkalimy. Spdzilimy razem jakie dziesi
minut, podczas ktrych przypadkiem zamachnem si na ni mieczem, ona uratowaa mi
ycie, po czym uciekem cigany przez band maszyn do zabijania. Wiecie, typowa
przypadkowa znajomo.
Ej, zamknijcie si - szepn jaki kole za nami. - Cheer-leaderki mwi!
-12Siema, chopaki! - zawiergotaa do mikrofonu dziewczyna. Bya to ta blondynka,
ktr spotkaem przy wejciu. - Mam na imi Tammi, a to moja kumpela Kelli. Kelli
wykonaa mynek.
Siedzca koo mnie Rachel wrzasna, jakby kto uku j szpilk. Kilku uczniw spojrzao w
jej stron i parskno karcco, ale Rachel dalej wpatrywaa si z przeraeniem w
cheer-leaderki. Tammi chyba nie zauwaya tego wybuchu. Nawijaa o tym, jakie wspaniae
rzeczy czekaj nas w nowej szkole.
Uciekaj - powiedziaa do mnie Rachel. - Ju.
Dlaczego?
Nie wyjania. Przepchna si na koniec trybuny, nie zwaajc na zdziwione spojrzenia
nauczycieli i pomruki dzieciakw, ktrym nastpowaa na palce.
Zawahaem si. Tammi wyjaniaa, e mamy podzieli si na mae grupki i zwiedzi szko.
Kelli zapaa moje spojrzenie i umiechna si do mnie rozbawiona, jakby czekaa, co zrobi.
Nie wygldaoby to dobrze, gdybym teraz zwia. Paul Blofis siedzia na dole wrd
nauczycieli. Zaczby si zastanawia, co si stao.

W tej samej chwili przypomniao mi si, jak to szczegln cech wykazaa si Rachel
Elizabeth Dare zeszej zimy na Zaporze Hoovera. Bya w stanie dostrzec, e grupka
ochroniarzy to wcale nie ochroniarze - nie byli nawet ludmi. Z bijcym mocno sercem
wstaem i wyszedem za ni z sali gimnastycznej. Znalazem Rachel w pokoju orkiestry.
Chowaa si za wielkim bbnem w sekcji perkusji.
Chod tu! - zawoaa. - I pochyl si! Czuem si idiotycznie, kryjc si za
bongosami, ale przykucnem obok niej.
Poszy za tob? - zapytaa Rachel.
-13Masz na myli cheerleaderki?
Potakna nerwowo.
Nie sdz - odrzekem. - Czym one s? Co widziaa?
W jej zielonych oczach czai si strach. Na twarzy miaa troch piegw, ktre przywodziy mi
na myl gwiazdozbiory. Na brzowym podkoszulku widnia napis HARVARD - WYDZIA
SZTUKI".
Nie... Nie uwierzysz. ,
Wanie, e uwierz - zapewniem. - Wiem, e potrafisz przejrze Mg.
-Co?
Mg. To jest... no, co w rodzaju zasony, ktra ukrywa prawdziw natur rzeczy.
Niektrzy miertelnicy rodz si z umiejtnoci patrzenia przez ni. Tak jak ty. Przygldaa
mi si uwanie.
To samo zrobie na zaporze. Nazwae mnie miertel- niczk. Tak jakby ty nie by
miertelnikiem.
Miaem ochot waln pici w bongo. Co ja sobie wyobraam? Nigdy jej tego nie
wytumacz, nie ma sensu prbowa.
Powiedz mi - prosia. - Wiesz, co to znaczy? Te wszystkie przeraajce rzeczy, ktre
widz?
Suchaj, to zabrzmi dziwnie. Znasz mity greckie?
Takie jak... minotaur czy hydra?
Tak, tylko nie wymieniaj tych imion, kiedy ja jestem w pobliu, okej? -1
Erynie - mwia, wyranie si rozkrcajc. -1 syreny, i...
Okej! - Rozejrzaem si po pokoju, przekonany, e na sowa Rachel ze cian wynurz
si gromady krwioerczych potwornoci, ale nadal bylimy sami. Z gbi korytarza dobiegay
mnie odgosy tumu dzieciakw wychodzcych z sali gimnastycznej. Zaczynao si grupowe
oprowadzanie. Nie zostao nam duo czasu na rozmow. -14Wszystkie te potwory - powiedziaem - i wszyscy greccy bogowie... oni istniej
naprawd.
Wiedziaam!
Czubym si lepiej, gdyby nazwaa mnie garzem, ale Rachel wygldaa tak, jakbym wanie
potwierdzi jej najgorsze przeczucia.
Nie masz pojcia, jak mi byo ciko - oznajmia. - Przez lata mylaam, e wariuj.
Nie mogam nikomu powiedzie. Nie mogam... - Zmruya oczy. - Czekaj. Kim ty jeste? To
znaczy kim naprawd?
Nie jestem potworem.
To wiem. Widziaabym, gdyby by. A ty wygldasz jak... ty. Ale nie jeste
czowiekiem, prawda?
Przeknem lin. Mimo e od trzech lat zdyem przywykn do tego, kim jestem, nigdy
wczeniej nie rozmawiaem o tym ze zwykym miertelnikiem - oczywicie z wyjtkiem

mojej mamy, ale ona i tak wiedziaa. Nie wiem czemu, ale postanowiem wyjawi jej
wszystko.
Jestem pkrwi - powiedziaem. - Pczowiekiem. -1 p czym? W tej samej
chwili do sali weszy Tammi i Kelli. Drzwi zatrzasny si za nimi.
Tu jeste, Percy Jacksonie - powiedziaa Tammi. - Teraz ty dostaniesz lekcj.
Ale one okropne! - jkna Rachel.
Dziewczyny nadal miay na sobie swoje fioletowo-biae kostiumy cheerleaderek, a w rkach
trzymay pompony.
Jak one naprawd wygldaj? - zapytaem, ale Rachel bya zbyt oszoomiona, eby
odpowiedzie.
Nie myl o niej. - Tammi umiechna si do mnie promiennie i ruszya w nasz
stron. Kelli zostaa przy drzwiach, odcinajc nam drog ucieczki. -15-t
Bylimy w puapce. Wiedziaem, e bd musia walczy, ale umiech Tammi by tak
zniewalajcy, e mnie rozprasza. Miaa pikne bkitne oczy, a wosy opadajce jej na
ramiona...
Percy - ostrzega mnie Rachel.
Wymamrotaem w odpowiedzi co niezwykle inteligentnego, w rodzaju Eee?".
Tammi zbliaa si z pomponami w wycignitych rkach.
Percy! - Gos Rachel zdawa si dochodzi z bardzo daleka. - Otrznij si!
Kosztowao mnie to sporo wysiku, ale wycignem z kieszeni dugopis i odetkaem go.
Orkan urs w dugi na metr spiowy miecz, ktrego ostrze lnio sabym zotym wiatem.
Umiech Tammi zmieni si w drwin.
Oj, nie przesadzaj - zaprotestowaa. - To nie bdzie potrzebne. Moe by tak
pocaunek?
Pachniaa rami i czyst zwierzc sierci: kombinacja dziwaczna, ale w jaki sposb
pocigajca. Rachel uszczypna mnie mocno w rk.
Percy, ona chce ci ugry! Spjrz na ni.
Ona jest tylko zazdrosna. - Tammi zerkna za siebie, na Kelli. - Mog, pani?
Kelli wci blokowaa drzwi, oblizujc ze smakiem wargi.
Jasne, Tammi. wietnie sobie radzisz. Tammi zrobia kolejny krok do
przodu, ale ja skierowaem ostrze miecza w jej pier.
Cofnij si.
Warkna.
Kocie - powiedziaa z obrzydzeniem. - To nasza szkoa, herosku. ywimy si, kim
mamy ochot!
W tej samej chwili zacza si zmienia. Twarz i rce jej poblady. Skra zrobia si biaa jak
kreda, a oczy cakiem czerwone. Zby zamieniy si w ky. -16Wampirzyca! - wyjkaem. Wtedy dostrzegem jej nogi. Pod spdniczk cheerleaderki
lewa noga bya brzowa, wochata i zakoczona olim kopytem, a prawa miaa ksztat
ludzkiej nogi, ale bya z brzu.
Yyy, wampirzyca z...
Nie mw nic o nogach! - burkna Tammi. - Niegrzecznie jest si wymiewa!

Zbliaa si do mnie na tych dziwacznych, niedobranych nogach. Wygldaa absurdalnie,


zwaszcza z tymi pomponami w rkach, ale nie byem w stanie si mia, widzc jej czerwone
oczy i ostre ky.
Wampirzyca, mwisz? - Kelli zamiaa si. - Te gupie legendy opowiadano o nas,
gupcze. Jestemy empuzami, suymy Hekate.
Mmm. - Tammi bya coraz bliej. - Mroczna magia uformowaa nas ze zwierzt, spiu
i duchw! ywimy si krwi modych mczyzn. Chod, pocauj mnie! Obnaya ky. Byem
jak sparaliowany, ale Rachel rzucia maym bbenkiem prosto w gow empuzy.
Demonica sykna i odtrcia instrument. Potoczy si midzy pulpity, zahaczajc o nie i
grzechoczc. Rachel cisna ksylofonem, ale Tammi znw odbia pocisk.
Zazwyczaj nie zabijam dziewczyn - warkna demonica. - Ale dla ciebie,
miertelniczko, zrobi wyjtek. Masz nieco zbyt dobry wzrok! Rzucia si na
Rachel.
Nie! - Zamachnem si Orkanem.
Tammi usiowaa uchyli si przed ciosem, ale ciem dokadnie w jej mundurek, a ona z
potwornym wrzaskiem rozpada si w py, ktry obsypa Rachel.
Dziewczyna zakaszlaa. Wygldaa tak, jakby kto wanie wysypa jej worek mki na gow.
-17--Fuj!
Potwory tak maj - powiedziaem. - Przepraszam.
Zabie moj uczennic! - krzykna Kelli. - Potrzeba ci lekcji z ducha szkoy,
herosku!
Teraz ona zacza si przemienia. Jej skrcone wosy przeistoczyy si w pomyki. Oczy
zrobiy si czerwone. W ustach pojawiy si ky. Demonica skoczya ku nam, stukajc
nieregularnie w posadzk spiow stop i kopytem.
Jestem starsz empuz - warkna. - aden heros nie da mi rady od tysica lat.
Serio? - zapytaem. - Wic jeste przeterminowana!
Bya znacznie szybsza ni Tammi. Uchylia si przed moim kolejnym ciciem i wpada w
sekcj dt - rzd puzonw przewrci si z hukiem. Rachel usuna jej si z drogi. Stanem
przed ni. Kelli okraa nas, a jej wzrok wdrowa midzy mn a moim mieczem.
C za liczny mieczyk - powiedziaa. - Co za szkoda, e nas rozdziela. Jej
ksztaty zmieniay si co chwil: raz bya demonem, raz liczn cheerleaderk.
Prbowaem skupi myli, ale bardzo mnie to rozpraszao.
Biedactwo. - Kelli zachichotaa. - Nawet nie wiesz, co si dzieje, prawda? Wkrtce
twj ukochany obozik stanie w pomieniach, kumple zostan niewolnikami Pana Czasu, a ty
nie bdziesz w stanie tego powstrzyma. Powinnam z litoci zakoczy tu i teraz twoje ycie,
eby nie musia tego oglda.
Z gbi korytarza dobiegy mnie gosy. Zbliaa si grupa zwiedzajcych. Jaki mczyzna
opowiada co o szyfrowych zamkach w szafkach. Oczy empuzy rozbysy.
Doskonale! Bdziemy mie towarzystwo!
-18-L
-Fuj!
Potwory tak maj - powiedziaem. - Przepraszam.
Zabie moj uczennic! - krzykna Kelli. - Potrzeba ci lekcji z ducha szkoy,
herosku!

Teraz ona zacza si przemienia. Jej skrcone wosy przeistoczyy si w pomyki. Oczy
zrobiy si czerwone. W ustach pojawiy si ky. Demonica skoczya ku nam, stukajc
nieregularnie w posadzk spiow stop i kopytem.
Jestem starsz empuz - warkna. - aden heros nie da r
mi rady od tysica lat.
Serio? - zapytaem. - Wic jeste przeterminowana!
Bya znacznie szybsza ni Tammi. Uchylia si przed mo im kolejnym ciciem i wpada w
sekcj dt - rzd puzonw przewrci si z hukiem. Rachel usuna jej si z drogi. Stanem
przed ni. Kelli okraa nas, a jej wzrok wdrowa midzy mn a moim mieczem.
C za liczny mieczyk - powiedziaa. - Co za szkoda, e nas rozdziela. Jej
ksztaty zmieniay si co chwil: raz bya demonem, raz liczn cheerleaderk.
Prbowaem skupi myli, ale bardzo mnie to rozpraszao.
Biedactwo. - Kelli zachichotaa. - Nawet nie wiesz, co si dzieje, prawda? Wkrtce
twj ukochany obozik stanie w pomieniach, kumple zostan niewolnikami Pana Czasu, a ty
nie bdziesz w stanie tego powstrzyma. Powinnam z litoci zakoczy tu i teraz twoje ycie,
eby nie musia tego oglda.
Z gbi korytarza dobiegy mnie gosy. Zbliaa si grupa zwiedzajcych. Jaki mczyzna
opowiada co o szyfrowych zamkach w szafkach. Oczy empuzy rozbysy.
Doskonale! Bdziemy mie towarzystwo!
-18-t #
Podniosa tub i rzucia ni we mnie. Razem z Rachel uchylilimy si. Tuba przefruna nad
naszymi gowami i wyleciaa przez okno. Gosy na korytarzu ucichy.
Percy! - krzykna Kelli, udajc przeraon. - Czemu to wyrzucie? Zatkao mnie nie byem w stanie odpowiedzie. Nastpnie podniosa pulpit i cisna z rozmachem w rzd
klarnetw i fletw. Krzesa i instrumenty muzyczne poleciay na ziemi.
Przesta! - powiedziaem. Ludzie biegli
korytarzem w naszym kierunku.
Czas powita goci! - Kelli obnaya ky i pobiega w kierunku drzwi.
Rzuciem si za ni z Orkanem w rku. Nie mogem dopuci, eby skrzywdzia
miertelnikw.
Percy, nie! - krzykna Rachel.
Ja jednak zbyt pno zdaem sobie spraw z zamiarw Kelli. Demonica szeroko
otwara drzwi. Paul Blofis z grupk nowych uczniw cofnli si przeraeni.
Uniosem miecz. W ostatniej chwili empuza zwrcia si do mnie niczym
przestraszona ofiara.
Och, nie, prosz! - krzykna.
Nie byem w stanie zatrzyma ostrza. Byo ju w ruchu.
Jednak zanim dotkno jej ostrze z niebiaskiego spiu, Kelli eksplodowaa jak koktajl
Mootowa. Wszystko pokrya fala ognia. Nigdy wczeniej nie widziaem, eby potwr zrobi
co takiego, ale nie miaem czasu si nad tym zastanawia. Cofnem si do sali prb, kiedy
pomie ogarn drzwi.
Percy? - Cakowicie oszoomiony Paul Blofis wpatrywa si we mnie przez cian
ognia. - Co ty zrobie? -19-\

Dzieciaki z krzykiem pobiegy korytarzem. Alarm przeciwpoarowy wy. Umieszczone w


suficie spryskiwacze wczay si z sykiem.
W caym tym chaosie poczuem, e Rachel cignie mnie za rkaw.
Musisz si std wydosta!
Miaa racj. Szkoa stana w pomieniach, a oskar o to mnie. miertelni nie widz dobrze
przez Mg. Dla nich to wygldao, jakbym zaatakowa bezbronn cheerleaderk na oczach
wiadkw. Nie byo szans, ebym zdoa. si wytumaczy. Odwrciem si od Paula i
rzuciem w stron rozbitego okna. Wybiegem pdem z zauka na 81. ulic i wpadem prosto
na Annabeth.
Hej, jeste wczeniej! - rozemiaa si, chwytajc mnie w ramiona i ratujc w ten
sposb przed wpadniciem na jezdni. - Uwaaj, dokd idziesz, Glonomdku. Przez
uamek sekundy bya w dobrym humorze i wszystko byo w porzdku. Miaa na sobie
dinsy, pomaraczowy obozowy podkoszulek i swj naszyjnik z glinianych paciorkw. Jasne
wosy byy spite w koski ogon. Szare oczy byszczay Bya gotowa biec do kina i spdzi
ze mn fajne popoudnie.
W tej samej chwili z zauka wynurzya si Rachel Elizabeth Dare, wci pokryta
potworowym pyem.
Percy, zaczekaj! - krzykna.
Umiech znikn z twarzy Annabeth. Gapia si to na Rachel, to na szko . Dopiero teraz
zauwaya czarny dym i wyjce syreny alarmowe. Spojrzaa na mnie pospnie.
Co tym razem narobie? I kto to jest?
-20Och, Rachel - Annabeth. Annabeth - Rachel. Yyy... to przyjacika, jak mi si wydaje.
Nie wiedziaem, jak inaczej okreli Rachel. To znaczy ledwie j znaem, ale po dwch
wsplnych spotkaniach oko w oko ze mierci nie mogem zby jej jakim nie wiem".
Hej - powiedziaa Rachel i odwrcia si do mnie. - Ale masz kopoty. I nadal wisisz
mi wyjanienie! Z oddali dobiega jazgot policyjnych syren.
Percy - powiedziaa chodno Annabeth. - Chodmy std.
Chc wiedzie co wicej o ludziach pkrwi - upieraa si Rachel. - I potworach. I to
wszystko o bogach. - Chwycia mnie za rami, wycigna z kieszeni wodoodporny pisak i
nabazgraa mi na rce numer telefonu. - Zadzwonisz i wyjanisz mi wszystko, zgoda? Jeste
mi to winien. A teraz zmykaj. -Ale...
Co wymyl - odpara Rachel. - Powiem im, e to nie bya twoja wina. Uciekaj!
Pobiega w kierunku szkoy, pozostawiajc Annabeth i mnie na ulicy. Annabeth gapia si na
mnie przez chwil, po czym odwrcia si na picie i ruszya przed siebie.
Hej! - Truchtaem za ni. - Tam byy dwie empuzy - usiowaem wyjania.
-Przebrane za cheerleaderki, wiesz? I powiedziay, e obz sponie, i...
Powiedziae miertelniczce o herosach?
Ona widzi przez Mg. Dostrzega potwory duo wczeniej ni ja.
Dlatego musiae powiedzie jej prawd.
Pamitaa mnie z Zapory Hoovera, wic...
To wycie si ju wczeniej spotkali?
Zeszej zimy. Ale powanie, ja jej w ogle nie znam.
Cakiem liczniutka.
-21N-nie przyszo mi to do gowy.

Annabeth maszerowaa w kierunku York Avenue.


Dam sobie rad ze szko - obiecaem, marzc o zmianie tematu. - Naprawd,
wszystko bdzie w porzdku. Nawet na mnie nie spojrzaa.
Obawiam si, e nici z naszych planw na popoudnie. Musimy ci std wywie, bo
policja bdzie ci szuka.
Za nami nad szko unosi si piropusz dymu. Wydawao mi si, e dostrzegam w ciemnej
kolumnie popiou twarz - demonic o czerwonych oczach, namiewajcy si ze mnie. Twj
ukochany obozik stanie w pomieniach, powiedziaa Kelli. Twoi kumple zostan
niewolnikami Pana Czasu.
Masz racj - powiedziaem Annabeth, czujc, e serce mi zamiera. - Musimy si
dosta do Obozu Herosw. Natychmiast.
ROZDZIA II
PODZIEMIE ROBI MI KAWA TELEFONICZNY
Nic tak nie dopenia cudownego poranka jak duga jazda takswk z wciek dziewczyn.
Usiowaem rozmawia z Annabeth, ale ona zachowywaa si tak, jakbym wanie pobi jej
babci. Udao mi si wycign z niej tyle, e miaa pen potworw wiosn w San Francisco,
bya w obozie dwa razy od wit, ale nie chciaa mi powiedzie po co (to mnie dodatkowo
zirytowao, poniewa nawet nie daa mi zna, e bya w Nowym Jorku), i e nie udao jej si
dowiedzie niczego o miejscu pobytu Nica di Ange- lo (duga historia).
- Jakie wieci o Luke'u? - spytaem.
Pokrcia przeczco gow. Wiedziaem, e to dla niej delikatny temat. Annabeth zawsze
podziwiaa Luke'a, byego grupowego domku Hermesa, ktry nas zdradzi i skuma si ze
zowrogim krlem tytanw Kronosem. Nie chciaa si do tego przyzna, ale Luk nadal si jej
podoba. Kiedy z nim walczya na grze Tamalpais zeszej zimy, udao mu si jakim cudem
przey upadek z wysokiego na dwadziecia metrw urwiska. A teraz, o ile wiedziaem,
kry wci po morzach na swoim penym demonw liniowcu, podczas gdy porbane na
czci ciao Kronosa odtwarzao si, kawaek po kawaku w zotym sarkofagu, czekajc na
moment, kiedy odzyska moc
-23-*

- dostatecznie, by rzuci wyzwanie bogom olimpijskim. W jzyku herosw oznacza to


problem".
Gra Tam wci jest pena potworw - powiedziaa Annabeth. - Nie odwayam si
podej blisko, ale nie sdz, eby Luk tam by. Chyba bym wiedziaa, gdyby by. Niezbyt
podnioso mnie to na duchu.
A co z Groverem?
Jest w obozie - odpara. - Dzi si z nim zobaczymy.
Poszczcio mu si? Z poszukiwaniem Pana?
Annabeth obracaa w palcach paciorki, jak zawsze, kiedy
si niepokoia.
Zobaczysz - odpara, ale nie doczekaem si dalszego wyjanienia. Kiedy jechalimy
przez Brooklyn, uyem jej telefonu, eby zadzwoni do mamy. Herosi staraj si nie uywa
komrek, jeli da si tego unikn, poniewa przesyanie gosu jest jak puszczanie racy do
potworw: Tu jestem! Zjedz mnie, prosz! Uznaem jednak, e ten telefon jest wany.
Zostawiem wiadomo na sekretarce w domu, wyjaniajc, co si stao w szkole. Pewnie nie
wyszo to najlepiej. Powiedziaem mamie, e jestem cay, e nie powinna si martwi, ale e
zostan w obozie, dopki sprawa nie przycichnie. Poprosiem j te, aby powiedziaa Paulowi
Blofisowi, e przepraszam.

Jechalimy dalej w milczeniu. Miasto znikao za nami, a wreszcie znalelimy si poza


autostrad, na wiejskiej drodze wijcej si po pnocnej czci Long Island, wrd sadw,
winnic i straganw ze wieymi produktami.
Wpatrywaem si w numer telefonu, ktry Rachel Elizabeth Dare nabazgraa mi na rce.
Wiedziaem, e to szalestwo, ale kusio mnie, eby do niej zadzwoni. Moe ona bdzie w
stanie mi pomc zrozumie, co powiedziaa empuza: o spalo-24nym obozie i uwizieniu moich przyjaci. No i dlaczego Kel- li wybuchna ogniem?
Wiedziaem, e potwory nigdy naprawd nie umieraj. W kocu - po kilku tygodniach,
miesicach albo latach - Kel- li uformuje si na powrt z pierwotnego paskudztwa
zalegajcego otchanie Podziemia. A jednak zazwyczaj potwory nie daj si a tak atwo
niszczy. O ile j rzeczywicie zniszczyem.
Takswka wjechaa na drog 25A. Jechalimy przez lasy na pnocnym wybrzeu, a po
naszej lewej pojawio si pasmo niskich wzgrz. Annabeth poprosia takswkarza, eby
zatrzyma si przy bitej drodze oznaczonej numerem 3-141, u podna Wzgrza Herosw.
Kierowca zmarszczy brwi.
Tam przecie nic nie ma, panienko. Jeste pewna, e chcecie tu wysi?
Tak, prosz. - Annabeth podaa mu zwitek pienidzy miertelnikw, a taksiarz na ten
widok zapewne uzna, e nie warto si spiera.
Nastpnie wspilimy si na wzgrze. Mody smok pilnujcy drzema, zwinity wok sosny,
ale unis miedzian gow, kiedy si zbliylimy, i pozwoli Annabeth podrapa si pod
brod.
Cze, Peleusie - powiedziaa. - Wszystko w porzdku?
Kiedy ostatnim razem widziaem smoka, mia dwa metry dugoci. Teraz by co najmniej
dWa razy duszy i gruby jak pie drzewa. Nad jego gow, na najniszym konarze sosny
migotao Zote Runo, ktrego magia strzega granic obozu przed napaci. Smok wydawa si
rozluniony, jakby nic si nie dziao. Pod nami Obz Herosw wyglda spokojnie: zielone
pola, las, lnice biel budynki. Trzypitrowa farma, ktr nazywalimy Wielkim Domem,
staa dumnie na rodku -25pola truskawek. Na pnocy, poza pla, zatoka Long Island lnia w promieniach soca. A
jednak... co byo nie w porzdku. W powietrzu wyczuwao si napicie, jakby cae wzgrze
wstrzymywao oddech, czekajc na co niedobrego, co miao si wydarzy. Zeszlimy do
doliny i zastalimy letnie zajcia w penym rozkwicie. Wikszo obozowiczw przyjechaa
ju w poprzedni pitek, wic natychmiast poczuem si wyczony z gwnego nurtu.
Satyrowie grali na piszczakach na polach truskawek, wspomagajc rosnce krzaczki len
magi. Obo-zowicze unosili si nad lasem na pegazach, wiczc ujedanie skrzydlatych
koni. Z kuni unosi si dym i sycha byo brzk motw - dzieciaki uczyy si wykuwaniar
broni na lekcjach rzemios i sztuk. Zespoy Ateny i Demeter cigay si na rydwanach, a na
jeziorze kajakowym jaka grupka na greckiej trierze walczya z wielkim pomaraczowym
wem morskim. Najzwyklejszy dzie na obozie.
Musz porozmawia z Clarisse - oznajmia Annabeth.
Wybauszyem na ni oczy, jakby powiedziaa: Musz zje
wielk, mierdzc skarpet.
Po co?
Clarisse z domku Aresa bya jedn z najbardziej przeze mnie nielubianych osb. Bya
wrednym, niewdzicznym dziewczyniskiem. Jej tato, bg wojny, pragn mojej mierci. Ona
za regularnie staraa si zrobi ze mnie mielonk. Poza tym bya cakiem fajna.
Pracujemy nad czym - odpara Annabeth. - Do zobaczenia pniej.
Pracujecie nad czym?

Annabeth zerkna w stron lasu.


Dam zna Chejronowi, e przyjechae - powiedziaa. -Bdzie chcia porozmawia z
tob przed przesuchaniem. -26Jakim przesuchaniem? Ona jednak odbiega ciek wiodc ku strzelnicy,
nie odwracajc nawet gowy.
Aha - mruknem. - Dziki za rozmow.
Idc przez obz, przywitaem si z kilkorgiem przyjaci. Na podjedzie Wielkiego Domu
Connor i Travis Hoodowie z domku Hermesa naprawiali obozow terenwk. Silena
Beauregard, grupowa domku Afrodyty, pomachaa mi z pegaza. Wypatrywaem Grovera, ale
nigdzie go nie widziaem. W kocu zawdrowaem na aren szermiercz, dokd zazwyczaj
mnie cigno, kiedy byem w zym humorze. wiczenia zawsze dziaaj na mnie
uspokajajco. Moe dlatego, e walka na miecze jest jedn z nielicznych rzeczy, ktre
naprawd rozumiem.
Wszedem na aren i dech zamar mi w piersi. Na samym rodku, zwrcony do mnie tyem,
siedzia najwikszy ogar piekielny, jakiego w yciu widziaem.
Widywaem ju cakiem due piekielne ogary. Jeden, wielkoci nosoroca, chcia mnie zabi,
kiedy miaem dwanacie lat. Ale ten by wikszy od czogu. Nie miaem pojcia, jak przedar
si przez magiczne granice obozu. Na dodatek czu si jak we wasnym domu: lea na
brzuchu, pomrukujc z zadowolenia i przeuwajc gow wiczebnego manekina. Nie
zauway mnie jeszcze, ale gdybym tylko wyda jakikolwiek dwik, z pewnoci by mnie
wyczu. Nie byo czasu, eby biec po pomoc. Wycignem Orkan i odetkaem go.
Haaa! - zaszarowaem.
Opuciem kling ku olbrzymiemu karkowi potwora, kiedy nie wiadomo skd pojawi si
drugi miecz i sparowa moje cicie. BRZK!
Piekielny ogar nastawi uszu.
-27--HAU!
Odskoczyem w ty i instynktownie uderzyem na posiadacza miecza - siwowosego
mczyzn w greckiej zbroi. Odpar mj atak bez najmniejszego problemu.
Ej! - zawoa. - Rozejm!
HAU! - szczekanie piekielnego ogara wstrzsno aren.
Przecie to ogar piekielny! - krzyknem.
Jest nieszkodliwa - odpar tamten mczyzna. - To Pani 0'Leary.
Zamrugaem powiekami.
Pani 0'Leary?
Na dwik swojego imienia piekielna suka zaszczekaa znowu. Uwiadomiem sobie, e nie
jest rozgniewana. Bya podekscytowana. Popchna mokrego, le przeutego manekina w
kierunku mczyzny z mieczem.
Dobra dziewczynka - powiedzia. Woln rk chwyci uzbrojonego manekina za kark i
rzuci nim w kierunku trybun. - ap Greka! ap Greka!
Pani 0'Leary skoczya za swoj zdobycz i przygniota manekina do ziemi, spaszczajc jego
zbroj. Po czym zabraa si za przeuwanie hemu.
Mczyzna z mieczem umiechn si sucho. Na moje oko mia jakie pidziesit lat. Krtko
strzyg siwiejce wosy i brod. By w wietnej formie jak na niemodego ju czowieka. Mia
na sobie czarne spodnie wspinaczkowe i spiowy pancerz na pomaraczowym podkoszulku.
Na jego karku widnia dziwaczny znak: fioletowawa plama, jak jakie znami czy tatua, ale
zanim zdoaem si lepiej przyjrze, poprawi rzemyki zbroi i znami zniko pod koszulk.

Pani 0'Leary to moja wychowanka - oznajmi. - Nie mogem pozwoli ci ciachn j


mieczem po zadku, prawda? Mogaby si przestraszy. -28--HAU!
Odskoczyem w ty i instynktownie uderzyem na posiadacza miecza - siwowosego
mczyzn w greckiej zbroi. Odpar mj atak bez najmniejszego problemu.
Ej! - zawoa. - Rozejm!
HAU! - szczekanie piekielnego ogara wstrzsno aren.
Przecie to ogar piekielny! - krzyknem.
Jest nieszkodliwa - odpar tamten mczyzna. - To Pani 0'Leary.
Zamrugaem powiekami.
Pani 0'Leary?
Na dwik swojego imienia piekielna suka zaszczekaa znowu. Uwiadomiem sobie, e nie
jest rozgniewana. Bya podekscytowana. Popchna mokrego, le przeutego manekina w
kierunku mczyzny z mieczem.
Dobra dziewczynka - powiedzia. Woln rk chwyci uzbrojonego manekina za kark i
rzuci nim w kierunku trybun. - ap Greka! ap Greka!
Pani 0'Leary skoczya za swoj zdobycz i przygniota manekina do ziemi, spaszczajc jego
zbroj. Po czym zabraa si za przeuwanie hemu.
Mczyzna z mieczem umiechn si sucho. Na moje oko mia jakie pidziesit lat. Krtko
strzyg siwiejce wosy i brod. By w wietnej formie jak na niemodego ju czowieka. Mia
na sobie czarne spodnie wspinaczkowe i spiowy pancerz na pomaraczowym podkoszulku.
Na jego karku widnia dziwaczny znak: fioletowawa plama, jak jakie znami czy tatua, ale
zanim zdoaem si lepiej przyjrze, poprawi rzemyki zbroi i znami zniko pod koszulk.
Pani 0'Leary to moja wychowanka - oznajmi. - Nie mogem pozwoli ci ciachn j
mieczem po zadku, prawda? Mogaby si przestraszy. -28A kim ty jeste?
Nie zabijesz mnie, jeli odo miecz?
Chyba nie. Wsun miecz do pochwy i
wycign do mnie rk.
Kwintus. Potrzsnem jego do. Bya szorstka
jak papier cierny.
Percy Jackson - odpowiedziaem. - Przepraszam za... Jak ty, no...
Udomowiem piekielnego ogara? To duga opowie, pena spotka twarz w twarz ze
mierci oraz wielu ogromnych zabawek do ucia. Tak poza tym, to jestem tu nowym
nauczycielem szermierki. Pomagam Chejronowi pod nieobecno Pana D.
Aha. - Usiowaem si nie gapi na Pani 0'Leary odgryzajc tarcz manekina z
wci przyczepion do niej rk, a nastpnie potrzsajc ni niczym dyskiem. - Jak to... Pan
D. wyjecha?
Tak, c... cikie czasy. Nawet stary Dionizos musi pomc. Pojecha w odwiedziny
do kilku starych kumpli. eby si upewni, e stoj po waciwej stronie. Zapewne nie
powinienem nic wicej mwi.
Nieobecno Dionizosa bya najlepsz wiadomoci, jak otrzymaem tego dnia. By on
dyrektorem obozu, poniewa Zeus zesa go tutaj za kar w zwizku z podrywaniem
niedostpnej nimfy lenej. Nienawidzi obozowiczw i stara si, jak mg, uprzykrza nam
ycie. Skoro wyjecha, lato zapowiadao si fajnie. Z drugiej jednak strony, jeli nawet
Dionizos ruszy tyek i zacz pomaga bogom zbiera armi przeciwko tytanom, to sytuacja
musiaa by naprawd grona.

Po mojej lewej rozlego si gone BUM. Sze stojcych nieopodal drewnianych skrzy
wielkoci stolikw piknikowych
-29-

4
zaczo dre. Pani 0'Leary przechylia gow i powloka si ku nim.
Ej, dziewczynko! - zawoa za ni Kwintus. - To nie dla ciebie.
Rzuci jej tarcz na przynt.
Skrzynie trzsy si i wydaway guche odgosy. Na ich bokach byy wypisane jakie sowa,
ale z moj dysleksj potrzebowaem duszej chwili, eby je odszyfrowa: RANCZO
POTRJNE G OSTRONIE T STRON DO GRY Na dole mniejszymi literami
wypisano: ZACHOWA OSTRONO PRZY OTWIERANIU.
RANCZO POTRJNE G NIE ODPOWIADA ZA ZNISZCZENIA, KALECTWO ANI
WYJTKOWO BOLESN MIER.
Co jest w tych skrzyniach? - zapytaem.
Maa niespodzianka - odpar Kwintus. - Do jutrzejszych wicze. Spodoba ci si.
Aha, okej - odpowiedziaem, cho nie byem pewny, czy podoba mi si ten kawaek o
wyjtkowo bolesnej mierci". Kwintus rzuci spiow tarcz i Pani OLeary skoczya za ni.
Wam, modym, potrzeba prawdziwych wyzwa. Kiedy ja byem chopcem, nie
mielimy takich obozw.
Ty... Ty jeste herosem? - Nie chciaem, eby w moich sowach zabrzmiao a takie
zdumienie, ale nigdy wczeniej nie widziaem dorosego herosa. Kwintus zamia si.
Niektrzy z nas doywaj dorosoci, wiesz? Nie wszyscy s przedmiotem
straszliwych przepowiedni.
Syszae o mojej przepowiedni?
Syszaem to i owo.
-30Miaem ochot zapyta, co to za to i owo", ale w tej chwili na arenie rozleg si stukot kopyt
Chejrona.
Tu jeste, Percy!
Musia wraca z lekcji ucznictwa: przez koszulk z napisem CENTAUR NR 1 mia
przewieszony uk i koczan. Przystrzyg na lato swoje bujne brzowe wosy i brod, a do ln
cz jego ciaa, ktra bya biaym ogierem, pokryway plamy bota i trawy.
Widz, e zapoznae si z naszym nowym trenerem. -Ton Chejrona by lekki, ale w
oczach dostrzegaem niepokj. -Kwintusie, nie bdziesz mia nic przeciwko, jeli wypoycz
Percy'ego?
Absolutnie, mistrzu Chejronie.
Nie musisz nazywa mnie mistrzem" - odpar Chejron, chocia wyglda na
zadowolonego. - Chod, Percy. Mamy mnstwo spraw do omwienia. Zerknem
raz jeszcze na Pani 0'Leary, ktra odgryzaa wanie nogi manekina.
Do zobaczenia - powiedziaem do Kwintusa. Kiedy si oddalilimy,
szepnem do Chejrona: - Kwintus wydaje si tro.ch...
Tajemniczy? - podpowiedzia Chejron. - Zagadkowy?
-Aha. Chejron potakn.

Doskonale wyszkolony heros. Znakomity szermierz. Gdyby tylko rozumia ...


Cokolwiek zamierza powiedzie, najwyraniej si rozmyli.
Najpierw o sprawach najwaniejszych, Percy. Annabeth powiedziaa mi, e spotkae
kilka empuz.
Mhm. - Opowiedziaem mu o walce w Goode i o tym, jak Kelli wybuchna
pomieniem. -31Hmmm - odpar Chejron. - Te potniejsze umiej to robi. Ona nie zgina, Percy. Po
prostu ucieka. Niedobrze, e te demonice si budz.
Co one tam robiy? - spytaem. - Czekay na mnie?
By moe. - Chejron zamyli si. - Zadziwiajce, e przeye. Ich zdolnoci do
oszukiwania... Niemal kady heros pci mskiej wpada w ich sida i zostaje poarty.
Ze mn te by si tak stao - przyznaem si. - Gdyby nie Rachel.
Chejron pokiwa gow.
Co za ironia, eby zosta ocalonym przez miertelniczk, ale jestemy jej dunikami.
A o tym, co empuza powiedziaa o ataku na obz, musimy porozmawia. Ale na razie chod,
trzeba i do lasu. Grover chce, eby tam by.
Gdzie?
Na jego oficjalnym przesuchaniu - odpowiedzia pospnie Chejron. - Rada Starszych
Kopytnych zbiera si, eby zdecydowa o jego losie.
Chejron powiedzia, e powinnimy si pospieszy, wic pozwoliem mu przewie si na
grzbiecie. Kiedy galopem mijalimy domki, zerknem w stron jadalni - utrzymanego w
greckim stylu pawilonu na wzgrzu z widokiem na morze. Ogldaem to miejsce po raz
pierwszy od zimy, przypomniay mi si wic mao przyjemne rzeczy. Chejron wbieg do lasu.
Nimfy wyglday z drzew, eby si nam przyjrze. W cieniu przemykay wielkie postacie trzymane tu jako wyzwania dla obozowiczw potwory. Mylaem, e niele znam las, po tym
jak dwa lata z rzdu graem tu w bitw o sztandar, ale Chejron pokusowa ciek, ktrej nie
rozpoznawaem, wiodc przez tunel starych -32-*
wierzb, za niewielki wodospad, na polan poronit dzikimi kwiatami. Na trawie krgiem
siedziaa grupka satyrw. Grover sta porodku, zwrcony twarz do trjki naprawd starych i
naprawd grubych satyrw, ktrzy zajli miejsca na tronach z fantazyjnie przycitych
krzakw r. Nigdy wczeniej ich nie widziaem, domyliem si wic, e to Rada Starszych
Kopytnych.
Grover co im opowiada. Mi w palcach brzeg swojego podkoszulka, przestpujc nerwowo
z kopyta na kopyto. Nie zmieni si wiele od ostatniej zimy, moe dlatego e satyrowie
starzej si dwa razy wolniej ni ludzie. Za to jego trdzik mia si coraz lepiej. Rki urosy
nieco, wystajc spomidzy kdzierzawych wosw. Ze zdumieniem uzmysowiem sobie, e
jestem wyszy od Grovera.
Po jednej stronie krgu stay Annabeth, Clarisse i jeszcze jedna dziewczyna, ktrej nigdy nie
widziaem. Chejron zsa-dzi mnie z grzbietu koo nich.
Proste brzowe wosy Clarisse byy zwizane do tyu chustk moro. Clarisse wygldaa na
jeszcze bardziej przy-pakowan ni zwykle, o ile to moliwe, jakby wiczya na siowni.
Rzucia mi gniewne spojrzenie, syczc w moj stron mie!", co znaczyo, e jest w
dobrym humorze. Zazwyczaj na powitanie prbuje mnie zabi.
Annabeth obejmowaa ramieniem t trzeci dziewczyn, ktra chyba chwil wczeniej
pakaa. Bya niska - rozmiar XS, e tak powiem - miaa delikatne wosy w kolorze bursztynu
i liczn, elfi buzi. Ubrana bya w zielony chiton i sznurowane sanday i raz po raz
przecieraa oczy chusteczk.

Fatalnie idzie - powiedziaa ze szlochem.


Nie, nie. - Annabeth poklepaa j po ramieniu. - Wszystko bdzie w porzdku,
Kalinko.
Nastpnie spojrzaa na mnie i uoya usta w dwa sowa: Dziewczyna Grovera. W kadym
razie tak mi si wydawao, cho nie miao to sensu. Grover i dziewczyna? Przyjrzaem si
lepiej Kalinie i zobaczyem, e jej uszy s lekko spiczaste. A oczy, zamiast poczerwienie od
paczu, miay zielonkaw barw jak chlorofil. Bya nimf len, driad.
Panie Underwood! - krzycza siedzcy po prawej czonek rady, przerywajc za
kadym razem, kiedy Grover zaczyna mwi. - Naprawd mamy w to uwierzy?
A-ale, Sylenie - wyjka Grover. - To prawda!
Sylen zwrci si do swoich kolegw, mamroczc co pod nosem. Chejron pokusowa ku
nim i stan obok. W sumie wiedziaem, e by honorowym czonkiem Rady, ale nigdy o tym
nie mylaem. Starsi nie wygldali bardzo imponujco. Przypominali mi kozy w maym zoo:
wielkie brzuchy, senny wyraz twarzy, szkliste spojrzenia, ktre nie s w stanie dostrzec nic
poza kolejn porcj paszy. Nie wiedziaem, dlaczego Grover tak si denerwuje. Sylen
nacign t koszulk polo na brzuch i poprawi si na ranym tronie.
Panie Underwood, od p roku - p roku - syszymy te skandaliczne przechwaki, e
usyszae gos boga dzikiej natury, Pana.
Ale tak byo!
Bezczelno! - krzykn Starszy siedzcy po lewej.
Spokojnie, Maronie - odezwa si Chejron. - Cierpliwoci.
Cierpliwoci, doprawdy! - oburzy si Maron. - Mam po rogi tych bzdur. Jakby bg
dzikiej natury zamierza rozmawia z... z nim.
Kalina wygldaa tak, jakby miaa ochot rzuci si na starego satyra i pobi go, ale Annabeth
i Clarisse j powstrzymay. -34Nie rzucaj si, dziewczynko - mrukna Clarisse. - Zaczekaj.
Nie wiem, co mnie bardziej zdumiao: Clarisse powstrzymujca kogokolwiek od walki czy
te to, e ona i Annabeth, nieznoszce si wzajemnie, wyglday niemale tak, jakby gray w
jednej druynie.
Przez sze miesicy - cign Sylen - folgowalimy ci, panie Underwood.
Pozwalalimy ci na wdrwki. Moge zatrzyma licencj poszukiwacza. Czekalimy, e
przedstawisz jakie dowody na poparcie swoich niedorzecznych roszcze. I co znalaze
przez p roku wdrwek?
Potrzebuj wicej czasu - powiedzia Grover bagalnie.
Nic! - wtrci si piskliwie Starszy siedzcy porodku. -Nic nie znalaze.
Ale, Leneusie...
Sylen unis rk. Chejron pochyli si i powiedzia co do satyrw. Nie wygldali na
zadowolonych. Pomrukiwali i dys-putowali midzy sob, ale Chejron powiedzia co jeszcze i
Sylen westchn. Skin niechtnie gow.
Panie Underwood - oznajmi - dostaniesz jeszcze jedn szans.
Grover rozpromieni si.
Dzikuj!
Jeden tydzie.
Co? Sylenie! To niemoliwe.
Jeszcze jeden tydzie, panie Underwood. Pniej, jeli nie zdoasz dostarczy
dowodw, bdziesz musia znale sobie inne zajcie. Co, co bdzie lepiej przystawao do
twoich scenicznych talentw. Sugeruj teatrzyk lalkowy. Albo stepowanie.
Ale, Sylenie, ja... ja nie mog straci licencji poszukiwacza. Cae moje ycie...
-35-

Spotkanie Rady zakoczone - przerwa mu Sylen. - Pora na poudniowy posiek! Stary


satyr klasn w rce i spomidzy drzew wynurzya si grupka nimf nioscych tace jarzyn,
owocw, metalowych puszek i innych kozich specjaw. Krg satyrw przerwa si, kiedy
wszyscy rzucili si na jedzenie. Przygnbiony Grover przyczapa do nas. Na wyblakej
niebieskiej koszulce mia obrazek z satyrem. I napis: Masz kopyta?
Cze, Percy - powiedzia tonem tak zaamanym, e nawet nie wycign do mnie rki
na powitanie. - Niele poszo, co?
>
Stare capy! - wybuchna Kalina. - Och, Grover, oni nie maj pojcia, jak bardzo si
starae!
Jest jeszcze inna moliwo - wtrcia ponuro Clarisse.
Nie. Nie. - Kalina pokrcia gow. - Nie pozwol ci, Grover.
Mj przyjaciel poblad.
M-musz si nad tym zastanowi. Ale nawet nie wiem, gdzie szuka.
O czym wy gadacie? - zapytaem. W
oddali rozleg si gos konchy. Annabeth
zacisna usta.
Pniej ci wyjani, Percy. Lepiej wracajmy do domkw. Zaraz inspekcja. Nie
wydawao mi si zbyt uczciwe, ebym mia si zabiera za porzdki, skoro dopiero co
przyjechaem, ale tak ju byo. Kadego popoudnia jeden z grupowych obchodzi pozostae
domki ze zwojem papirusu. Najlepszy domek mia pierwszestwo do prys znicw, co
oznaczao gwarancj gorcej wody. Ten domek, ktry wypad najgorzej, dostawa dyur w
kuchni. -36A teraz mj problem: zazwyczaj byem sam w domku Posejdona, a nie nale do pedantw.
Harpie sprztajce przylatyway tylko w ostatni dzie lata, wic mj domek musia wyglda
tak, jak go zostawiem w zimie: papierki z cukierkw i torby po frytkach na ku, elementy
zbroi z bitwy o sztandar rozrzucone na pododze.
Pobiegem ku polanie, na ktrej ustawiono w podkow dwanacie domkw - po jednym dla
kadego z Olimpijczykw. Dzieci Demeter zamiatay i sadziy kwiatki w skrzynkach za
oknami. Wystarczyo im pstryknicie palcami, eby wiciokrzew obrasta framug drzwi, a
stokrotki pokryy dach. To byo totalnie niesprawiedliwe. Nie sdz, eby kiedykolwiek
trafio im si ostatnie miejsce podczas inspekcji. Ludzie w domku Hermesa krztali si
pospiesznie, wpychajc brudne ciuchy pod ka i oskarajc si wzajemnie o kradziee
drobiazgw. Byli baaganiarzami, ale zaczli sprztanie wczeniej ni ja. < Z domku
Afrodyty wychodzia wanie Silena Beauregard, sprawdzajc punkty na papirusie. Zaklem
pod nosem. Silena bya mia, ale miaa bzika na punkcie porzdku, co czynio j najgorsz z
inspektorw. Lubia, eby wszystko wygldao elegancko. A ja nie umiem zrobi nic
elegancko". Niemal czuem ju w rkach ciar wszystkich garw, ktre przyjdzie mi
czyci wieczorem.
Domek Posejdona sta na kocu szeregu bstw pci mskiej po prawej stronie polany.
Zbudowany by z szarej morskiej skay inkrustowanej muszelkami, by dugi i niski niczym
bunkier, ale jego okna wychodziy na morze i zawsze przewiewaa go przyjemna bryza.
Wpadem do rodka, zastanawiajc si, czy uda mi si wykona szybkie sprztanie metod
zmiecenia wszystkiego pod
-37ko jak chopaki od Hermesa, i ujrzaem zamiatajcego podog mojego przyrodniego brata,
Tysona.

Percy! - rykn na mj widok, upuszczajc miot i rzucajc si w moim kierunku.


Jeli nigdy nie pdzi ku wam rozentuzjazmowany cyklop w fartuszku w kwiatki i gumowych
rkawicach, to mwi wam, jest to niele otrzewiajce.
Hej, wielkoludzie! - powitaem go. - Ej, uwaaj na ebra. ebra!
Udao mi si przey jego niedwiedzi ucisk. Postawi mnie na ziemi, szczerzc zby z
radoci, a jego jedyne brzowe oko byszczao z podekscytowania. Zby mia te i krzywe
jak zawsze, a wosy przypominay kop siana. Mia na sobie potargane dinsy w najwikszym
istniejcym rozmiarze i wymit flanelow koszul pod kwiecistym fartuszkiem. Nie
widziaem go prawie od roku, poniewa uda si na dno morskie, by pracowa w kuniach
cyklopw.
Wszystko w porzdku? - zapyta. - Nie zjady ci potwory?
Ani troszk. - Pokazaem mu, e wci posiadam obie rce i obie nogi, a Tyson
zaklaska radonie.
Ojej! - zawoa. - Teraz bdziemy si objada masem orzechowym i jedzi na rybich
konikach! Bdziemy walczy z potworami i zobacz Annabeth, i bdziemy robi z rnych
rzeczy BUM!
Miaem nadziej, e nie chce robi tego wszystkiego jednoczenie, ale powiedziaem, e tak,
oczywicie, bdziemy mieli wietn zabaw tego lata. Nie potrafiem si powstrzyma od
umiechu, podchodzi do wszystkiego z takim entuzjazmem.
Ale na razie - powiedziaem - mamy na gowie inspekcj. Musimy... Rozejrzaem si i
stwierdziem, e Tyson nie prnowa. Podoga bya zamieciona. ka pocielone. rdeko
z wod morsk w kcie zostao niedawno wyczyszczone, a koral -38lni. Na parapetach Tyson poustawia napenione wod misy z ukwiaami i dziwacznymi
pobyskujcymi rolinami z morskich gbin, znacznie pikniejszymi ni wszystkie te kwietne
bukiety, ktre wyczarowyway dzieci Demeter.
Tyson, nasz domek wyglda... fantastycznie!
Rozpromieni si.
Widzisz rybie koniki? Zawiesiem je na suficie!
Z sufitu na drucikach zwieszao si stadko miniaturowych hipokampw, jakby pyway w
powietrzu. Nie wierzyem, e Tyson swoimi wielkimi apskami by w stanie wykona co tak
delikatnego. Spojrzaem na moje ko i zobaczyem wiszc na cianie tarcz.
Naprawie j!
Tarcza zostaa paskudnie uszkodzona podczas ataku man-tikory w zimie, ale teraz wygldaa
jak nowa - ani jednego zadrapania. Wszystkie wyryte w spiu przygody z Tysonem i
Annabeth na Morzu Potworw byy wypolerowane na bysk. Spojrzaem na Tysona. Nie
wiedziaem, jak mu dzikowa. Nagle za mn odezwa si czyj gos. -Ojej.
W drzwiach staa Silena Beauregard z inspekcyjnym papirusem. Wesza do domku, obrcia
si szybko i uniosa brwi, patrzc na mnie.
C, miaam pewne wtpliwoci, ale umiesz dobrze sprzta, Percy. Bd o tym
pamita.
Pucia do mnie oko i wysza.
Cae popoudnie gadalimy i wczylimy si z Tysonem, co byo bardzo mie po poranku
spdzonym na odpieraniu ataku demonicznych cheerleaderek.
Poszlimy do kuni, eby pomc Beckendorfowi od Hefajstosa w pracy. Tyson pokaza nam
swoje umiejtnoci -39-

w wytwarzaniu magicznej broni. Wyku wojenny topr


0
dwch ostrzach tak szybko, e nawet Beckendorf by pod wraeniem.
Podczas pracy Tyson opowiedzia nam o roku spdzonym na dnie morza. Z byskiem w oku
opisywa kunie cyklopw
1
paac Posejdona, ale napomkn rwnie o dajcym si odczu napiciu. Starzy
bogowie morza, ktrzy nim wadali w czasach tytanw, zaczynali potyczki z naszym ojcem.
Kiedy Tyson opuszcza kunie, bitwy rozgryway si na caym Atlantyku. Syszc to, czuem
niepokj, jakby impuls, e powinienem pomc, ale mj przyrodni brat zapewni mnie, e
ojciec woli, abymy obaj byli w obozie.
Ponad powierzchni morza te jest mnstwo zych ludzi
powiedzia Tyson. - Moemy zrobi im bum.
Z kuni udalimy si nad jezioro, gdzie spdzilimy chwil w towarzystwie Annabeth.
Szczerze ucieszya si na widok Tysona, ale widziaem, e jej myli s zajte czym innym.
Wpatrywaa si wci w las, jakby rozwaaa problem, jaki mia Grover z Rad. Nie miaem
jej tego za ze. Naszego przyjaciela nie byo nigdzie wida, a mnie byo go naprawd al.
Znalezienie zaginionego boga Pana stao si jego yciowym celem. Jego ojciec i stryj
zaginli, podajc za tym samym marzeniem. Ostatniej zimy Grover usysza w mylac h
gos, mwicy: Czekam na ciebie - gos, ktry jego zdaniem nalea do Pana - ale
najwyraniej ten trop donikd go nie zaprowadzi. Jeli Rada odebraaby mu teraz licencj,
byby zdruzgotany.
Co to jest ta inna moliwo"? - spytaem Annabeth.
Ta, o ktrej wspomniaa Clarisse? Annabeth wzia do rki
kamie i pucia kaczk po tafli jeziora.
Co, co wyczaia Clarisse. Pomagaam jej troch tej wiosny. Ale to niebezpieczne.
Zwaszcza dla Grovera. -40Kozong mnie przeraa - wymamrota Tyson. Wbiem w
niego wzrok. Mj brat stawia czoa zioncym ogniem bykom,
morskim potworom i ludoerczym olbrzymom.
Czemu boisz si Grovera?
Ma rogi i kopyta - mrukn nerwowo Tyson. - A od koziej sierci krci mnie w nosie.
To waciwie zakoczyo rozmow o Groverze.
Przed kolacj udalimy si z Tysonem na aren szermiercz. Kwintus ucieszy si z
towarzystwa. Nadal nie chcia mi zdradzi, co znajduje si w drewnianych skrzyniach, ale
nauczy mnie kilku pchni. Facet by dobry. Walczy tak, jak niektrzy graj w szachy
-jakby obmyla z gry wszystkie ruchy, a ty jako przeciwnik nie widzisz w nich sensu, dopki
nie zada ostatniego ciosu i wygra, trzymajc ci ostrze na gardle.
Niele - powiedzia do mnie. - Ale za nisko trzymasz gard.
Skoczy, a ja go zablokowaem.
Od zawsze jeste szermierzem? - zapytaem.
Sparowa cios wymierzony przeze mnie nad jego gow.
Robio si rne rzeczy.
Pchn, a ja'uskoczyem. Rzemie jego zbroi zsun si i dostrzegem to znami na jego
ramieniu - fioletow plam. Nie byo to jednak przypadkowe znami. Miao konkretny
ksztat: ptaka ze zoonymi skrzydami, jakby przepirki albo czego w tym rodzaju.
Co to jest na twoim karku? - zapytaem, co brzmiao do niegrzeczne, ale zawsze
mona zwali win na ADHD. Zdarza mi si wyskakiwa w ten sposb. Kwintus straci
rytm. Uderzyem w rkoje jego miecza i wytrciem mu ostrze z rki. -41-

Kozong mnie przeraa - wymamrota Tyson. Wbiem w


niego wzrok. Mj brat stawia czoa zioncym ogniem bykom,
morskim potworom i ludoerczym olbrzymom.
Czemu boisz si Grovera?
Ma rogi i kopyta - mrukn nerwowo Tyson. - A od koziej sierci krci mnie w nosie.
To waciwie zakoczyo rozmow o Groverze.
Przed kolacj udalimy si z Tysonem na aren szermiercz. Kwintus ucieszy si z
towarzystwa. Nadal nie chcia mi zdradzi, co znajduje si w drewnianych skrzyniach, ale
nauczy mnie kilku pchni. Facet by dobry. Walczy tak, jak niektrzy graj w szachy
-jakby obmyla z gry wszystkie ruchy, a ty jako przeciwnik nie widzisz w nich sensu, dopki
nie zada ostatniego ciosu i wygra, trzymajc ci ostrze na gardle.
Niele - powiedzia do mnie. - Ale za nisko trzymasz gard.
Skoczy, a ja go zablokowaem.
Od zawsze jeste szermierzem? - zapytaem.
Sparowa cios wymierzony przeze mnie nad jego gow.
Robio si rne rzeczy.
Pchn, a ja'uskoczyem. Rzemie jego zbroi zsun si i dostrzegem to znami na jego
ramieniu - fioletow plam. Nie byo to jednak przypadkowe znami. Miao konkretny
ksztat: ptaka ze zoonymi skrzydami, jakby przepirki albo czego w tym rodzaju.
Co to jest na twoim karku? - zapytaem, co brzmiao do niegrzeczne, ale zawsze
mona zwali win na ADHD. Zdarza mi si wyskakiwa w ten sposb. Kwintus straci
rytm. Uderzyem w rkoje jego miecza i wytrciem mu ostrze z rki. -41Potar palce. Nastpnie poprawi zbroj, eby ukry znak. Uzmysowiem sobie, e to nie jest
tatua. To wygldao jak stare oparzenie... Jak pitno.
Przypomnienie. - Podnis miecz i zmusi si do umiechu. - Jeszcze raz?
Naciera mocno, nie dajc mi czasu na kolejne pytania.
Kiedy my dwaj walczylimy, Tyson bawi si z Pani O'Leary, ktr nazywa pieseczkiem".
wietnie si bawili, walczc o spiow tarcz i grajc w ap Greka". O zachodzie soca
Kwintus nie by nawet spocony, co wydawao si dziwne, za to Tyson i ja bylimy zgrzani i
lepcy, wic pognalimy pod prysznic i ubralimy si do kolacji.
Czuem si dobrze. Byo prawie tak jak w normalny dzie na obozie. Nadszed czas kolacji i
wszyscy obozowicze ustawili si domkami i pomaszerowali do jadalni. Wikszo z nich nie
zwracaa uwagi na zaatane pknicie w marmurowej posadzce przy wejciu - dug na trzy
metry poszarpan blizn, ktrej nie byo jeszcze zeszego lata, ale ja ostronie przestpiem
nad ni.
Wielka szczelina - powiedzia Tyson, kiedy usadowilimy si przy naszym stoliku.
-Moe trzsienie ziemi?
Nie - odparem. - Nie trzsienie ziemi.
Nie byem pewny, czy powinienem mu o tym opowiada. Bya to tajemnica, ktr znalimy
tylko Annabeth, Grover i ja. Ale patrzc w ogromne oko Tysona, wiedziaem, e nie ukryj
przed nim niczego.
Nico di Angelo - powiedziaem, zniajc gos. - Ten may heros, ktrego
przywielimy do obozu w zimie. On, yyy... on mnie poprosi, ebym pilnowa jego siostry na
misji, a ja zawaliem. Ona zgina. A on uwaa, e to moja wina. Tyson zmarszczy brew. -1
dlatego zrobi rys w pododze? -42-

Zaatakoway nas szkielety - odparem. - Nico kaza im si wynosi, a ziemia po prostu


si otwara i pokna ich. Nico... - rozejrzaem si, eby mie pewno, e nikt nie
podsuchuje. - Nico jest synem Hadesa. Tyson pokiwa ze zrozumieniem gow.
Boga umarych. -Tak.
-1 teraz ten Nico znikn?
No... chyba tak. Usiowaem go szuka na wiosn. Annabeth te. Ale si nam nie
udao. To jest tajemnica, Tyson, okej? Gdyby ktokolwiek si dowiedzia, e on jest synem
Hadesa, Nico znalazby si w niebezpieczestwie. Nie moesz powiedzie nawet Chejronowi.
Ta za przepowiednia - powiedzia Tyson. - Tytani mogliby si nim posuy, gdyby
wiedzieli.
Gapiem si na niego. Czasem atwo byo zapomnie, e wielki i dziecinny Tyson bywa te
byskotliwy. Wiedzia, e pierwsze dziecko Wielkiej Trjki bogw - Zeusa, Posejdona lub
Hadesa - ktre ukoczy szesnacie lat, ma wedle wyroczni przynie zagad lub ocalenie
Olimpowi. Wikszo udzi zakadaa, e chodzi o mnie, ale gdybym zgin, zanim skocz
szesnacie lat, to przepowiednia rwnie dobrze mogaby dotyczy Nica.
Wanie - powiedziaem. - Zatem...
Buzia zamknita - obieca Tyson. - Jak ta szczelina w ziemi.
Tej nocy miaem problemy z zaniciem. Leaem na ku, wsuchany w fale uderzajce o
brzeg oraz w pohukiwania sw i potworw w lesie. Baem si, e jeli zasn, bd mi si ni
koszmary. -43Bo widzicie, dla herosw sny rzadko s po prostu snami. W snach otrzymujemy wiadomoci.
Widzimy, co si dzieje z naszymi przyjacimi lub wrogami. Czasami nawet widzimy co z
przeszoci lub przyszoci. A w obozie moje sny s zawsze czstsze i bardziej realistyczne.
Koo pnocy leaem wic, nadal nie pic, i wpatrywaem si w materac koi nad moim
kiem, kiedy nagle uwiadomiem sobie, e widz dziwn powiat w pokoju. wiecio si
rdo wody morskiej.
Zrzuciem koc i ostronie do niego podszedem. Znad gorcej, sonej wody unosia si para,
poyskujc wszystkimi kolorami tczy, chocia do pokoju wpadao tylko wiato ksiyca.
Nagle z wntrza supa pary odezwa si przyjemny kobiecy gos: Wrzu drachm.
Spojrzaem na Tysona, ale on chrapa w najlepsze. Potrafi spa tak mocno jak upiony so.
Nie wiedziaem, co o tym sdzi. Nigdy nikt nie porozumiewa si ze mn iryfonem na mj
koszt. Na dnie rdeka byszczaa zota drachma. Wziem j do rki i wrzuciem w mgiek.
Moneta znikna.
- O Irydo, bogini tczy - wyszeptaem. - Poka mi... No, cokolwiek masz mi pokaza.
Mgieka zamigotaa. Zobaczyem ciemny brzeg rzeki. Smugi mgy unosiy si nad czarn
wod. Wybrzee stanowiy poszarpane skay wulkaniczne. Na brzegu przykucn may
chopiec, pilnujc ogniska. Pomienie paliy si nienaturalnym bkitem. Nagle zobaczyem
twarz chopca. To by Nico di Angelo. Wrzuca do ognia kawaki papieru - karty
kolekcjonerskie gry Magia i Mit, ktra tak go zajmowaa ostatniej zimy.
Nico mia zaledwie dziesi lat, moe teraz jedenacie, ale wyglda na starszego. Wosy mu
urosy. Byy potargane
-44i niemal sigay mu ramion. W oczach czai si mrok. Oliwkowa skra poblada. Mia na
sobie podarte czarne dinsy i na czarnej koszuli wymit lotnicz kurtk, ktra bya o kilka
numerw za dua. Twarz mia pospn, w oczach odrobin szalestwa. Wyglda jak
dzieciak, ktry mieszka na ulicy.

Czekaem, a na mnie popatrzy. Nie miaem wtpliwoci, e si wcieknie i zacznie mnie


oskara o mier swojej siostry. On jednak zdawa si mnie nie zauwaa.
Nie odzywaem si, nie odwayem si te poruszy. Jeli to nie on zamwi ten iryfon, to
kto?
Nico rzuci kolejn kart do ognia.
Bez sensu - wymamrota. - Nie wierz, e kiedykolwiek to lubiem.
To dobre dla dzieci, panie - zgodzi si inny gos. Wydawao si, e dochodzi z
poblia ognia, ale nie widziaem jego waciciela.
Nico spojrza na drugi brzeg rzeki. Bya tam czarna plaa, spowita mg. Rozpoznaem j:
Podziemie. Syn Hadesa rozbi swj obz na brzegu rzeki Styks.
Zawiodem - mrukn. - Nie da si jej odzyska.
Drugi gos zachowa milczenie. Nico zwrci si ku
niemu niepewnie.
Jest tam? Mw.
Co zamigotao. Mylaem, e to tylko pomie. Zauwayem jednak, e ma ksztat czowieka
- kolumna niebieskiego dymu, cie. Kiedy patrzyo si na niego wprost, nie byo go wida.
Ale jeli spojrzao si ktem oka, dao si dostrzec jego sylwetk. Duch.
Tego nikt nie dokona - powiedzia duch - ale moe istnieje sposb.
Powiedz mi - rozkaza Nico. W jego oczach pon dziki blask.
-45Wymiana - odpar duch. - Dusza za dusz.
Proponowaem!
Nie twoja - odpowiedzia duch. - Nie moesz da swojemu ojcu twojej duszy ktr i
tak kiedy dostanie. A poza tym nie bdzie mu zaleao na mierci wasnego syna. Mwi o
duszy kogo, kto powinien ju dawno umrze. Kogo, kto oszuka mier. Nico spospnia.
Przesta w kko gada o tym samym. Mwisz o morderstwie.
Mwi o sprawiedliwoci - odpar duch. - Zemcie.
To nie to samo.
Duch zamia si sucho.
Jak podroniesz, zmienisz zdanie.
Nico wpatrywa si w pomie.
Czemu nie mog przynajmniej jej wezwa? Chciabym z ni pogada. Ona... Ona by
mi pomoga.
Ja ci pomog - obieca duch. - Nie ocaliem ci ju wiele razy? Nie przeprowadziem
ci przez Labirynt i nie nauczyem ci, jak posugiwa si twoj moc? Chcesz pomci
siostr czy nie?
Nie podoba mi si ton tego ducha. Przypomina mi dzieciaka w jednej z moich szk,
szkolnego tyrana, ktry namawia inne dzieci do robienia gupich rzeczy: kradziey
wyposaenia z laboratorium i niszczenia samochodw nauczycieli. Taki dra nigdy nie mia
kopotw, ale to przez niego zawieszono mnstwo innych uczniw. Nico odwrci si od
ognia, tak e duch nie widzia jego twarzy, ale ja owszem. Po jego policzku spyna za.
Dobrze. Masz plan?
O, tak - odpar duch, jakby zadowolony. - Mamy do przejcia wiele mrocznych drg.
Musimy zacz od... -46Obraz zamigota. Nico znik. W mgiece rozleg si kobiecy gos, mwicy: Wrzu drachm,
jeli chcesz przeduy poczenie o pi minut.

W rdle nie byo wicej monet. Signem do kieszeni, ale byem w piamie. Rzuciem si
do szafki nocnej, eby poszuka drobnych, ale obraz w iryfonie ju zgas i w pokoju
zapanowaa ciemno. Poczenie zostao przerwane.
Staem na rodku domku, wsuchany w bulgotanie sonej wody w rdeku i szum fal oceanu
na zewntrz.
Nico y. Prbowa sprowadzi siostr z Krainy Umarych. A ja miaem przeczucie, e wiem,
czyj dusz zamierza zaoferowa w zamian - kogo, kto oszuka mier. eby si zemci.
Nico di Angelo bdzie szuka mnie.
ROZDZIA III PODCHODY ZE SKORPIONAMI
1 Nastpnego ranka przy niadaniu panowao podniecenie.
Podobno okoo trzeciej w nocy przy granicy obozu widziano drakona etiopskiego. Ja byem
tak wyczerpany, e przespaem cae zamieszanie. Magiczna granica utrzymaa potwora poza
obozem, ale wczy si po wzgrzach, szukajc sabych punktw w naszej obronie, i wcale
nie mia ochoty si wynosi. W kocu Lee Fletcher z domku Apollina ruszy za nim w pogo
z kilkorgiem rodzestwa. Kiedy midzy uskami drakona utkwio par betw, poj, co mu
si daje do zrozumienia, i wycofa si.
On wci tam jest - ostrzeg nas Lee podczas ogosze. -Ma dwadziecia strza w
skrze, wic tylko go rozzocilimy. Jest dugi na dziesi metrw i jaskrawozielony. A jego
oczy... - wzdrygn si.
wietnie si spisalicie, Lee. - Chejron poklepa go po ramieniu. - Wszyscy musimy
mie si na bacznoci, ale zachowajmy spokj. Takie rzeczy ju si zdarzay.
Ano - odezwa si Kwintus od stou kierownictwa. -1 bd si zdarzay. I to coraz
czciej.
Obozowicze pomrukiwali midzy sob.
Wszyscy znali pogoski: Luk i jego armia potworw planowali napa na obz. Wikszo z
nas spodziewaa si, e stanie si to tego lata, ale nikt nie wiedzia kiedy i jak. Na -48-
dodatek byo nas niewielu, ledwie okoo osiemdziesiciu obozowiczw. Trzy lata temu, kiedy
pojawiem si tu po raz pierwszy, bya nas ponad setka. Niektrzy zginli. Inni przyczyli si
do Luke'a. Jeszcze inni po prostu zniknli.
To dobry powd, eby rozpocz nowe gry wojenne - cign Kwintus z byskiem w
oku. - Zobaczymy, jak sobie poradzicie z tym dzi wieczorem.
Tak... - powiedzia Chejron. - Do tych ogosze. Wzniemy toast i jedzmy. - Unis
swj puchar. - Za bogw!
Wszyscy unielimy swoje kubki i powtrzylimy toast.
Tyson i ja zanielimy talerze do spiowego trjnogu i wrzucilimy cz jedzenia w
pomienie. Miaem nadziej, e bogowie lubi buki z bakaliami.
Posejdonie - powiedziaem. Po czym dodaem szeptem: - Pom mi z problemami
Nica, Luke'a i Grovera...
Miaem tyle powodw do zmartwie, e mgbym tam sta przez cae rano, wic wrciem do
stou.
Kiedy wszyscy zabrali si do jedzenia, przysiedli si do nas Chejron i Grover. Ten drugi z
zamglonym spojrzeniem. Mia podkoszulek zaoony na lew stron. Pooy talerz na stole i
opad na awk koo mnie. Tyson poruszy si niespokojnie.
Moe pjd... yyy... wypolerowa moje rybie koniki.
Oddali si wolnym krokiem, zostawiajc niedojedzone
niadanie.

Chejron umiechn si z trudem. Pewnie chcia mnie pocieszy, ale w postaci centaura
growa nade mn, rzucajc dugi cie na st.
Jak ci si spao, Percy?
Niele. - Zastanawiaem si, skd to pytanie. Czyby wiedzia co o dziwnym
iryfonie? -49Przyprowadziem Grovera - powiedzia - poniewa uznaem, e moe chcecie, hmmm,
porozmawia. A teraz, wybaczcie, mam do wysania kilka pilnych wiadomoci. Zobaczymy
si pniej. - Spojrza na satyra znaczco i odkuso-wa z pawilonu.
O czym on mwi? - spytaem przyjaciela.
Grover przeuwa jajko. Widziaem, e jest roztargniony, poniewa odgryza i przeuwa
rwnie zby widelca.
Chce, eby mnie przekona - wymamrota.
Kto jeszcze przysiad na mojej awce. Annabeth.
Powiem ci, o co chodzi - oznajmia. - O Labirynt.
Ciko mi si byo skupi na jej sowach, poniewa wszyscy
w jadalni zerkali ku nam, szepczc midzy sob. A Annabeth siedziaa tu obok mnie.
Naprawd tu obok mnie.
Nie powinna tu siedzie - powiedziaem.
Musimy pogada - upieraa si.
Ale zasady...
Wiedziaa rwnie dobrze jak ja, e obozowiczom nie wolno byo zmienia miejsc przy
stoach. Co innego satyrowie. Oni nie byli herosami. A herosi mieli siedzie ze swoimi
domkami. Nie wiedziaem nawet, co grozi za przesiadanie si. To si nigdy nie zdarzao.
Gdyby Pan D. tu by, to mgby udusi Annabeth magiczn winorol albo czym w tym
rodzaju, ale go tu nie byo. A Chejron ju opuci pawilon. Kwintus spojrza w nasz stron,
unoszc brew, ale nic nie powiedzia.
Suchaj - powiedziaa Annabeth. - Grover ma problem. Istnieje tylko jeden sposb,
eby wymyli, jak mu pomc. Labirynt. To wanie badaymy razem z Clarisse.
Poruszyem si na awce, usiujc jasno myle.
Masz na myli ten budynek, gdzie trzymano w dawnych czasach Minotaura?
Tak wanie - odpara.
-50A wic... on nie jest ju pod paacem krlewskim na Krecie - domyliem si.
-Labirynt znajduje si pod jakim budynkiem w Ameryce.
Widzicie? Potrzebowaem raptem kilku lat, eby sobie to wszystko poukada. Wiedziaem,
e najwaniejsze miejsca przemieszczaj si wraz z orodkiem Zachodu, jak gra Olimp,
ktra bya teraz nad Empire State Building, czy wejcie do Podziemia w Los Angeles. Byem
z siebie bardzo dumny. Annabeth przewrcia oczami.
Pod budynkiem? Prosz ci, Percy. Labirynt jest ogromny. Nie zmieciby si pod
caym miastem, a co dopiero pojedynczym budynkiem. Przypomniaa mi si wizja Nica nad
rzek Styks.
Czy... Czy Labirynt jest czci Podziemi?
Nie. - Annabeth si zamylia. - To znaczy, mog istnie przejcia z Labiryntu prosto
do Podziemia. Nie jestem pewna. Ale Podziemie jest duo, duo niej. Labirynt znajduje si
i
tu pod powierzchni wiata miertelnikw, troch jak druga skra. Rs od tysicy lat,
rozcigajc swoje tunele pod miastami Zachodu i czc wszystko z sob pod ziemi. Przez
Labirynt mona si dosta w dowolne miejsce.

Pod warunkiem, e si nie zgubisz - mrukn Grover - i nie umrzesz straszliw


mierci.
Musi istnie jaki sposb, Grover - powiedziaa Annabeth. A mnie si zdawao, e
odbylimy ju kiedy t rozmow. - Clarisse przeya.
Ledwie! - wykrzykn satyr. - A ten drugi...
Zwariowa. Nie zgin.
Bardzo mnie to pociesza. - Dolna warga Grovera draa. -Od razu czuj si lepiej.
-51Ej - wtrciem si. - Momencik. O co chodzi z Clarisse i jakim gociem, ktry
zwariowa?
Annabeth zerkna w stron stolika Aresa. Clarisse przygldaa si nam, jakby wiedzc, o
czym rozmawiamy, ale szybko opucia wzrok na swj talerz.
W zeszym roku - powiedziaa Annabeth, zniajc gos -Chejron wysa Clarisse na
misj.
Pamitam - odrzekem. - To bya tajemnica.
Dziewczyna potakna. Pomimo caej powagi, z jak si zachowywaa, byem zadowolony, e
ju si na mnie nie wcieka. Poza tym cakiem mi si podobao to, e zamaa zasady i usiada
koo mnie.
To bya tajemnica - powtrzya - poniewa Clarisse znalaza Chrisa Rodrigueza.
Tego chopaka z domku Hermesa? - Przypomniaem go sobie sprzed dwch lat.
Podsuchiwalimy go na statku Luke'a, Ksiniczce Andromedzie". Chris by jednym z tych
herosw, ktrzy porzucili obz i przyczyli si do armii Tytana.
Aha - potwierdzia Annabeth. - Zeszego lata ni std, ni zowd pojawi si w Phoenix
w Arizonie, w pobliu domu mamy Clarisse.
Jak to pojawi si"?
Bka si po pustyni przy prawie pidziesiciu stopniach w penej greckiej zbroi,
bekoczc co o nitce.
Nitce - powtrzyem.
Odbio mu cakowicie. Clarisse przyprowadzia go do swojej mamy, eby nie zabrano
go do szpitala dla miertelnikw. Usiowaa przywrci go do zdrowia. Chejron przyby tam i
rozmawia z nim, ale niewiele z tego wyniko. Udao si wycign z niego tylko jedno: e
ludzie Luke'a prowadz poszukiwania w Labiryncie. -52Wzdrygnem si, cho nie do koca wiedziaem dlaczego. Nieszczsny Chris... Nie by
wcale takim zym chopakiem. Co sprawio, e oszala? Spojrzaem na Grovera, ktry
przeuwa resztki swojego widelca.
Okej - powiedziaem. - Po co przeszukuj Labirynt?
Nie wiemy na pewno - odpara Annabeth. - Dlatego wanie Clarisse ruszya na
zwiady. Chejron trzyma to w tajemnicy, bo nie chcia sia paniki. Wcign mnie,
poniewa... no, Labirynt by zawsze jednym z moich ulubionych tematw. Jego architektura...
- Na jej twarzy pojawi si wyraz rozmarzenia. - Jego budowniczy, Deda, by geniuszem. Ale
chodzi o to, e wejcia do Labiryntu s wszdzie. Jeli Luk wymyli, jak si po nim
porusza, moe przemieszcza swoj armi w niewiarygodnym tempie.
Tylko e to jest pltanina korytarzy, zgadza si?
Pena okropnych puapek - potakn Grover. - lepych zaukw. Iluzji. Obkanych
zabjcw kz.
Chyba e ma si nitk Ariadny - wtrcia Annabeth. -W dawnych czasach ta nitka
przeprowadzia Tezeusza przez pltanin kofytarzy. To musiao by jakie urzdzenie
nawigacyjne, wymylone przez Dedala. Poza tym Chris Rodriguez bredzi o nitce.
A zatem Luk usiuje znale nitk Ariadny - powiedziaem. - Po co? Co on knuje?

Annabeth pokrcia gow.


Nie wiem. Mylaam, e chce napa przez Labirynt na obz, ale to nie ma sensu.
Najblisze wejcie, jakie znalaza Clarisse, jest na Manhattanie, co nie pomoe Luke'owi
przekroczy naszych granic. Clarisse zagbia si troch w korytarze, ale... to byo bardzo
niebezpieczne. Bya w niezych tarapatach. Ja wynalazam wszelkie informacje na temat
Dedala. Obawiam si jednak, e to niewiele nam pomoe. Nie -53rozumiem, co dokadnie planuje Luke, ale wiem jedno: Labirynt moe by kluczem do
problemu Grovera. Zamrugaem powiekami.
Mylisz, e Pan jest pod ziemi?
To by tumaczyo, dlaczego nie da si go znale.
Grover wzdrygn si.
Satyrowie nienawidz podziemi. aden poszukiwacz nie polazby tam. Nie ma
kwiatw. Nie ma soca. Ani kawiarni!
Za to - powiedziaa Annabeth - Labirynt moe ci zaprowadzi w dowolne miejsce.
Odczytuje twoje myli. Zosta zaprojektowany tak, eby ci zmyli i zabi, ale jeli uda ci si
zmusi go, eby pracowa dla ciebie...
Mgby doprowadzi ci do boga dzikiej natury - dokoczyem.
Nie dam rady. - Satyr chwyci si za brzuch. - Na sam myl o tym mam ochot
zwymiotowa sztuce.
To moe by twoja ostatnia szansa, Grover - powiedziaa Annabeth. - Rada mwi
powanie. Jeden tydzie albo uczysz si stepowania!
Siedzcy za stoem nauczycieli Kwintus chrzkn. Chyba nie mia ochoty robi awantury, ale
Annabeth naprawd przeginaa, siedzc tak dugo przy moim stoliku.
Pogadamy pniej. - cisna mnie nieco za mocno za rk. - Przekonaj go, dobrze?
Wrcia do stolika Ateny, nie zwracajc uwagi na rzucane jej spojrzenia. Grover ukry twarz
w doniach.
Nie dam rady tego zrobi, Percy. Moja licencja poszukiwacza. Pan. Strac to
wszystko. Bd musia zaoy teatrzyk lalkowy.
Nie mw tak! Co wymylimy. Spojrza
na mnie wilgotnymi od ez oczami.
Jeste moim najlepszym kumplem, Percy. Widziae, jak si zachowuj pod ziemi. W
tej jaskini cyklopa. Naprawd uwaasz, e mgbym...
Gos mu si zaama. Przypomniao mi si Morze Potworw i Grover uwiziony w grocie
cyklopa. Nigdy nie przepada za podziemiami, ale teraz naprawd ich nienawidzi. Cyklopi
te przyprawiali go o dreszcze. Nawet Tyson... Gro- ver stara si to ukry, ale my dwaj w
pewnym sensie bylimy w stanie czyta swoje emocje z powodu tego poczenia
em-patycznego, ktre mj przyjaciel stworzy midzy nami. Wiedziaem, jak si czu.
Wielkolud przeraa Grovera.
Musz ju i - odezwa si aosnym tonem. - Kalina czeka na mnie. Dobrze, e
uwaa tchrzy za atrakcyjnych...
Kiedy si oddali, spojrzaem na Kwintusa. Potakn z powag, jakbymy dzielili jaki
mroczny sekret. Potem wrci do krojenia kiebasy sztyletem.
Po poudniu przeszedem si do stajni pegazw, odwiedzi mojego przyjaciela Mrocznego.
Jol, szefie! Mroczny taczy w swoim boksie, bijc czarnymi skrzydami powietrze.
Przyniose kostki cukru?
Wiesz, e cukier nie jest dla ciebie zdrowy, Mroczny.
Ehe, no wic masz cukier, co?

Umiechnem si i nakarmiem go z garci. Nasza przyja z Mrocznym miaa dug


histori. W pewnym sensie uwolniem go z demonicznego liniowca Luke'a jaki czas temu, a
on od tamtej pory czu si w obowizku odwdzicza mi si.
Szykuje si jaka misja? spyta Mroczny. Jestem gotw do lotu, szefie!
Poklepaem go po nozdrzach.
-55Nie wiem, chopie. Wszyscy mwi co o podziemnych labiryntach. Zara
nerwowo. O nie. To nie dla konia! Nie zwariowae chyba a tak, eby azi po
labiryntach, szefie. Prawda? Skoczysz w fabryce kleju!
Moe i masz racj, Mroczny. Zobaczymy.
Pegaz gryz kostki cukru. Potrzsn grzyw, jakby dosta ataku cukrzycy. Ja ci krc!
Doskonae! Dobra, szefie, jeli odzyskasz rozum i postanowisz si przelecie, wystarczy
zagwizda. Stary dobry Mroczny z kumplami stratuje dla ciebie kadego! Obiecaem mu,
e bd o tym pamita. W tej samej chwili w stajni pojawia si grupka modszych
obozowiczw na lekcj jazdy, uznaem wic, e czas si zbiera. Miaem ze przeczucie,
e szybko nie zobacz Mrocznego.
Tego wieczoru po kolacji Kwintus kaza nam zaoy zbroje bojowe, jakbymy mieli gra w
bitw o sztandar, ale nastroje na obozie byy znacznie powaniejsze. Jako w cigu dnia
skrzynie zniky z areny, a ja podejrzewaem, e cokolwiek si w nich znajdowao, zostao
wypuszczone do lasu.
Dobra - powiedzia Kwintus, stajc na stole nauczycieli. -Podejdcie tutaj. By ubrany
w czarn skr i spi. W wietle pochodni jego siwiejce wosy sprawiay, e wyglda jak
duch. Pani 0'Leary krcia si radonie wok niego, polujc na resztki z kolacji.
Bdziecie dziaa w dwuosobowych zespoach - oznajmi Kwintus. A kiedy wszyscy
zaczli si przekrzykiwa i dobiera w pary przyjaci, krzykn: - Ktre zostay ju ustalone!
eeeee! - zaprotestowalimy chrem.
Cel jest prosty: zdoby zoty laur, nie dajc si zabi. Wieniec jest zapakowany w
jedwab i przywizany do grzbietu jednego z potworw. Potworw jest sze. Kady z nich ma
-56jedwabny toboek. Ale tylko w jednym jest wieniec. Chodzi o to, eby jak najszybciej znale
laur. No i oczywicie... musicie zabi potwora, eby zdoby trofeum i przey.
Podekscytowany tum zacz pomrukiwa. Zadanie wydawao si proste. Przecie wszyscy
ju zabijalimy potwory. Tego nas uczono.
Wyczytam teraz pary - oznajmi Kwintus. - Nie bdzie adnych targw. adnych
zmian. I adnych narzeka.
Wrrr! - Pani O'Leary zaatakowaa tac z pizz.
Kwintus wycign wielki zwj i zacz odczytywa imiona. Beckendorf mia za partnerk
Silen Beauregard, co go wyranie ucieszyo. Bracia Connor i Travis Hoodowie mieli
polowa razem. Nic dziwnego. Oni wszystko robili razem. Clarisse bya w parze z Lee
Fletcherem z domku Apollina - jako kombinacja walki wrcz i na odlego mogli okaza si
zespoem nie do pokonania. Kwintus wymienia kolejne imiona, a doszed do:
Percy Jackson i Annabeth Chase.
Fajnie. - Umiechnem si promiennie do Annabeth.
Masz krzywo zaoon zbroj - wygosia jedyny komentarz, po czym poprawia mi
rzemienie.
Grover Underwood - czyta dalej Kwintus - z Tysonem.
Grover omal nie wyskoczy ze swej koziej skry. -Co?A-ale...
Nie, nie - zajcza Tyson. - To jaka pomyka. Kozong...

Bez narzekania! - rozkaza Kwintus. - Ustawi si parami. Macie dwie minuty na


przygotowania!
Tyson i Grover rwnoczenie spojrzeli na mnie bagalnie. Pokiwaem do nich gow na
zacht, daem im te do zrozumienia, e powinni stan obok siebie. Tyson kichn. Grover
zacz nerwowo pogryza swoj drewnian maczug. -57Dadz sobie rad - powiedziaa Annabeth. - Chod. Lepiej pomylmy o tym, jak nie
da si zabi.
Byo jeszcze jasno, kiedy dotarlimy do lasu, ale z powodu cieni rzucanych przez drzewa
miao si wraenie, e jest pnoc. Byo tu zimno, nawet w lecie. Annabeth i ja znalelimy
lady niemal natychmiast - rozliczne znaki na ziemi, zrobione przez co, co miao mnstwo
ng. Ruszylimy tym tropem.
Przeskoczylimy przez potok i usyszelimy tu obok trzask gazek. Przykucnlimy za
gazem, ale to tylko bracia Hood potykali si, przeklinajc. Ich ojciec by bogiem zodziei, ale
oni skradali si z wdzikiem stada bawow.
Kiedy Hoodowie oddalili si, my z Annabeth'zagbilimy si w las po zachodniej stronie,
gdzie mieszkay te bardziej dzikie potwory. Weszlimy na kamie nad bagnistym stawem,
kiedy Annabeth znieruchomiaa.
Tutaj przerwalimy poszukiwania.
Potrzebowaem chwili, eby sobie uwiadomi, o czym mwia. Ostatniej zimy, kiedy
szukalimy Nica di Angelo, tu wanie stracilimy nadziej na znalezienie go. Grover,
Annabeth i ja stalimy na tym gazie, a ja przekonywaem ich, eby nie wyjawia Chejronowi
prawdy o tym, e Nico jest synem Ha-desa. Wtedy decyzja wydawaa si dobra. Chciaem go
chroni. Chciaem by tym, kto go znajdzie i wynagrodzi mu utrat siostry. A teraz, p roku
pniej, wci nawet nie zaczem go szuka. Czuem gorycz w ustach.
Widziaem go w nocy - powiedziaem.
Annabeth zmarszczya brwi.
Co masz na myli?
Opowiedziaem jej o iryfonie. Kiedy skoczyem, wbiem wzrok w panujc w lesie
ciemno.
On wzywa umarych? To niedobrze. -58Ten duch dawa mu ze rady - dodaem. - Namawia go do zemsty.
Aha... Duchy nigdy nie s dobrymi doradcami. Zawsze maj swj wasny interes.
Dawne urazy. No i nie lubi ywych.
On bdzie mnie szuka - powiedziaem, - A duch wspomina o Labiryncie.
Potakna.
To zaatwia spraw. Musimy rozwika kwesti Labiryntu.
Moe - odparem niechtnie. - Ale kto wysa t wiadomo? Skoro Nico nie wiedzia,
e go widz...
W lesie trzasna gazka. Zaszeleciy suche licie. Co duego poruszao si midzy
drzewami, tu za ska.
To nie s bracia Hood - szepna Annabeth.
Dobylimy mieczy.
Dotarlimy do Pici Zeusa, ogromnej sterty gazw w samym rodku zachodniego lasu. By
to naturalny punkt orientacyjny, gdzie obozowicze czsto umawiali si podczas polowa,
teraz jednak w pobliu nie byo nikogo.
Tam - szepna Annabeth.
Nie, zaczekaj - odparem. - Za nami.

Byo to dziwne. Szuranie zdawao si dochodzi z kilku rnych kierunkw. Okrylimy


gazy z wycignitymi mieczami, kiedy tu za nami rozlego si: - Cze. Obrcilimy si na
pitach, a driada imieniem Kalina krzykna.
Odcie to! - zaprotestowaa. - Driady nie lubi ostrych mieczy, wiecie?
Kalino - westchna ciko Annabeth. - Co ty tu robisz?
Mieszkam.
Zniyem ostrze miecza.
W gazach?
-59Wskazaa na skraj polany.
Nie, no. W kalinie.
Miao to sens, a ja poczuem si gupio. Od lat przebywaem w towarzystwie driad, ale nigdy z
nimi naprawd nie rozmawiaem. Wiedziaem, e nie s w stanie oddali si bardzo od
swoich drzew, ktre s dla nich rdem ycia. Ale moja wiedza nie wykraczaa daleko poza
to.
Jestecie czym zajci? - spytaa Kalina.
Tak jakby - odpowiedziaem. - Jestemy w rodku walki ze stadem potworw i
usiujemy nie da si zabi.
Nie jestemy zajci - odpara Annabeth. - Co si stao, Kalino?
Driada pocigna nosem i otara oczy jedwabnym rkawem.
Chodzi o Grovera. On zupenie wariuje. Przez cay rok szuka Pana. A ilekro tu
wraca, jest z nim coraz gorzej. Mylaam ju nawet, e umawia si z innym drzewem.
Nie - powiedziaa Annabeth, kiedy Kalina przestaa paka. - Jestem pewna, e nie o to
chodzi.
Kiedy zakocha si w borwce - oznajmia aosnym tonem Kalina.
Kalino - powiedziaa Annabeth - Grover nawet by nie spojrza na inne drzewo. On po
prostu denerwuje si t spraw z licencj.
On nie moe i pod ziemi! - zaprotestowaa driada. -Nie moecie mu pozwoli.
Annabeth miaa niepewn min.
To moe by jedyny sposb, eby mu pomc, jeli tylko bdziemy wiedzieli, gdzie
zacz.
Oj. - Driada otara z policzka zielon z. - Co do tego... W
lesie znw co zaszelecio, a Kalina krzykna: - Kry si! -60Zanim zdyem zapyta dlaczego, rozpyna si - puf -w zielon mgiek. Obrcilimy si.
Z lasw wynurza si byszczcy robal w bursztynowym kolorze, dugi na trzy metry,
wymachujcy zbatymi szczypcami i opancerzonym ogonem, ktry na kocu mia do
dugoci mojego miecza. Skorpion. Do grzbietu mia przypite zawinitko z czerwonego
jedwabiu.
Jedno z nas musi go zaj od tyu - oznajmia Annabeth, kiedy potwr ze stukotem
zblia si ku nam - i odci ogon, a drugie wtedy zajmie go od przodu.
Ja zostaj - powiedziaem. - Ty masz czapk niewidk.
Potakna. Walczylimy rami w rami tyle razy, e znalimy swoje sztuczki. Uda nam si bez
problemu. Sprawa si jednak skomplikowaa, kiedy z lasu wychyny dwa kolejne skorpiony.
Trzy? - zdumiaa si Annabeth. - To niemoliwe! Maj cay las, a poowa z nich
wyazi prosto na nas?

Przeknem lin. Z jednym mielimy szanse sobie poradzi. Z dwoma - przy odrobinie
szczcia. Z trzema? Wtpliwe.
Skorpiony pezy w naszym kierunku, wymachujc kolczastymi ogonami, jakby ich jedynym
celem w yciu byo zabicie nas. Oboje wsparlimy si plecami o najbliszy gaz.
Wspinamy si? - spytaem.
Nie ma czasu - odpara.
Miaa racj. Skorpiony ju nas otoczyy. Byy tak blisko, e widziaem lin na ich
obrzydliwych paszczach, cieknc na sam myl o pysznym niadanku z herosw.
Uwaaj! - Annabeth odparowaa cios da pazem miecza.
Uderzyem Orkanem, ale skorpion cofn si poza mj zasig. Przesuwalimy si wzdu
sterty gazw, a potwory pezy i -61za nami. Ciem kolejnego, ale prby ataku mogy okaza si zbyt niebezpieczne. Gdybym
uderza w tuw, ogon mg uderzy mnie z gry. Gdybym za zamachn si na ogon,
szczypce mogy chwyci mnie z obu stron. Pozostawaa nam obrona, lecz nie mielimy szans
utrzyma jej bardzo dugo.
Zrobiem znw krok na bok i nagle wyczuem za sob pustk. Bya to szczelina pomidzy
dwoma najwikszymi gazami, ktr z pewnoci mijaem milion razy, ale...
Tutaj - powiedziaem. Annabeth cia skorpiona i
popatrzya na mnie jak na wariata.
Tutaj? Za wsko.
Bd ci ubezpiecza. Wa!
Skoczya za mnie i zacza si przeciska midzy gazami. Nagle krzykna, chwycia mnie za
rzemienie zbroi i chwil pniej spadalimy do pieczary, ktrej jeszcze moment wczeniej
tam nie byo. Widziaem nad nami skorpiony, fioletowe wieczorne niebo i drzewa, po czym
dziura zamkna si niczym obiektyw aparatu fotograficznego i znalelimy si w cakowitej
ciemnoci.
Nasz oddech odbi si echem od ska. Byo tu mokro i zimno. Siedziaem na nierwnej
pododze, ktra sprawiaa wraenie wykonanej z cegie.
Uniosem Orkan. Saba powiata ostrza wystarczya, eby owietli przestraszon twarz
Annabeth i omszae ciany wok nas.
Gdzie... Gdzie my jestemy? - spytaa.
W miejscu bezpiecznym od skorpionw, to na pewno. -Staraem si emanowa
spokojem, ale te byem przeraony.
Szczelina midzy gazami nie moga prowadzi do groty. Wiedziabym o takim miejscu,
byem tego pewny. Byo to tak, jakby ziemia otwara si i pochona nas. Na myl przysza
-62mi tylko szczelina w pawilonie jadalnym, w miejscu gdzie ubiegej zimy zapady si pod
ziemi szkielety. Zastanawiaem si, czy to samo przydarzyo si nam. Uniosem znw
miecz, eby owietli okolic.
To jaki dugi pokj - mruknem.
Annabeth chwycia mnie za rk.
To nie jest pokj. To jest korytarz.
Miaa racj. Ciemno przed nami zdawaa si... bardziej pusta. Czuo si ciepy powiew jak w
tunelach metra, tylko e to miejsce byo starsze i groniejsze. Ruszyem przed siebie, ale
Annabeth mnie powstrzymaa.
Ani kroku dalej - ostrzega. - Musimy znale wyjcie.
Bya naprawd przeraona.

Jasne - obiecaem. - Ono jest...


Spojrzaem w gr i zorientowaem si, e nie widz otwo-ru, przez ktry wpadlimy do
rodka. Sklepienie byo z litej skay Korytarz zdawa si cign w nieskoczono w obu
kierunkach. <
Poczuem, e do Annabeth wsuwa si w moj. W innych okolicznociach czubym
zaenowanie, ale w tej ciemnoci cieszyem si, e wiem, gdzie ona jest. Bya to jedyna rzecz,
ktrej mniej wicej byem pewny.
Dwa kroki do tyu - poradzia. Cofnlimy si ostronie,
jakbymy stpali po polu minowym.
Dobra - powiedziaa Annabeth. - Pom mi obejrze ciany.
Po co?
Szukam znaku Dedala - odrzeka, jakby to byo oczywiste.
Eee, okej. Co to za...
Mam! - wykrzykna z ulg. Pooya do na cianie i nacisna niewielk rys, ktra
zacza lni na niebiesko. Pojawi si znak A - grecka litera delta. -63Sklepienie przesuno si i dostrzeglimy nocne niebo usiane gwiazdami. Byo znacznie
ciemniej, ni powinno. Na cianie pojawia si metalowa drabinka wiodca w gr i
syszaem ludzi wykrzykujcych nasze nazwiska.
Percy! Annabeth! - Gos Tysona nis si najbardziej, ale inni te krzyczeli.
Spojrzaem nerwowo na Annabeth i zaczlimy wspinaczk.
Obeszlimy kamienie i wpadlimy na Clarisse z grupk innych obozowiczw nioscych
pochodnie.
Gdzie si podziewalicie? - zapytaa ostro dziewczyna. -Szukalimy was ca
wieczno.
Nie byo nas tylko przez par minut - zaprotestowaem.
Przykusowa Chejron, a za nim nadbiegli Tyson i Grover.
Percy! - zawoa Tyson. - Wszystko w porzdku?
Nic nam nie jest - odpowiedziaem. - Wpadlimy tylko do dziury.
Pozostali spojrzeli podejrzliwie najpierw na mnie, a potem na Annabeth.
Naprawd! - wykrzyknem. - Goniy nas trzy skorpiony, wic schronilimy si w
stercie gazw. Ale nie byo nas tylko chwil.
Nie byo was prawie godzin - odpar Chejron. - Gra si skoczya.
Aha - mrukn Grover. - Bylibymy wygrali, gdyby nie usiad na mnie cyklop.
To by wypadek! - zaprotestowa Tyson, po czym kichn.
Clarisse miaa na gowie zoty wieniec, ale nawet si nie
przechwalaa jego zdobyciem, co nie byo w jej stylu.
Do dziury? - powtrzya podejrzliwie.
Annabeth wzia gboki oddech. Rozejrzaa si po pozostaych obozowiczach.
-64Chejronie... moe powinnimy o tym porozmawia w Wielkim Domu?
Clarisse jkna.
Znalelicie to, prawda?
Annabeth zagryza warg.
No... Tak. Tak, znalelimy.
Kilkoro dzieciakw zaczo zadawa pytania: wygldali na rwnie zdezorientowanych jak ja,
ale Chejron unis rk, nakazujc im cisz.
Dzi nie jest dobry czas, a to nie jest dobre miejsce. - Wlepi wzrok w gazy, jakby
wanie zauway, jak bardzo s niebezpieczne. - Wszyscy marsz do domkw. Wypijcie si.
wietnie si spisalicie w grze, ale ju pora snu!

Rozlegy si pomruki i protesty, ale obozowicze zaczli si rozchodzi, rozmawiajc midzy


sob i zerkajc na mnie podejrzliwie.
To wiele wyjania - powiedziaa Clarisse. - To wyjania, czego szuka Luke.
Chwileczk - wtrciem si. - Co masz na myli? Co znalelimy?
Annabeth odwrcia si do mnie z zaniepokojon min.
Wejcie do Labiryntu. Tras inwazji prowadzc w samo serce obozu.
ROZDZIA I
ANNABETH AMIE ZASADY
Chejron upar si, eby porozmawia o tym rano, co brzmiao niemal jak: Hej, jestecie w
miertelnym niebezpieczestwie. Teraz pijcie spokojnie! Miaem problemy z zaniciem, a
kiedy mi si wreszcie udao, nio mi si wizienie.
Zobaczyem chopca w greckiej tunice i sandaach, przykucnitego w ogromnej kamiennej
komnacie. Nie byo sufitu - nad gow mia nocne niebo - ale ciany wznosiy si na
wysoko siedmiu metrw i byy wykonane z gadko wypolerowanego marmuru. Po caym
pomieszczeniu rozrzucone byy drewniane skrzynie. Niektre popkane i przewrcone, jakby
je kto tam wrzuci. Z jednej wypady spiowe przyrzdy: kompas, pia i jeszcze troch
rzeczy, ktrych nie rozpoznaem.
Chopak kuli si w kcie, drc z zimna, a moe ze strachu. By cay umazany botem. Rce,
nogi i twarz mia podrapane, jakby przy wleczono go tu razem ze skrzyniami.
Nagle otwary si podwjne dbowe drzwi. Do rodka wmaszerowali dwaj stranicy w
zbrojach, prowadzc midzy sob starszego czowieka. Rzucili go na ziemi jak worek.
- Ojcze! - Chopak podbieg do niego.
Ubranie tego mczyzny byo w strzpach. We wosach wida byo siwizn, broda bya
duga
i krcona. Nos mia zamany. Usta krwawiy.
Chopak uj gow starca w donie.
Co oni ci zrobili? - Po czym krzykn do stranikw: - Zabij was!
Nie bdzie dzi adnego zabijania - odezwa si jaki gos. Gwardzici odsunli si na
bok. Za nimi sta wysoki mczyzna w biaej szacie. Na czole nosi wski zoty diadem. Mia
uoon w ostry szpic brod. Jego oczy byszczay okruciestwem.
Pomoge Ateczykowi zabi mojego Minotaura, Dedalu. Przez ciebie moja wasna
crka obrcia si przeciwko mnie.
Sam jeste temu winien, wasza krlewska mo - powiedzia skrzekliwym gosem
starzec. Gwardzista kopn go w ebra. Dedal jkn z blu.
Przestacie! - krzykn chopak.
Tak bardzo kochasz ten swj Labirynt - oznajmi krl - e postanowiem ci w nim
zamkn. To bdzie twj warsztat. Zrb dla mnie nowe cuda. Zabaw mnie. W Labiryncie
powinien by potwr. Ty bdziesz moim potworem!
Nie boj si ciebie - wyjcza starzec. Krl umiechn si
zimno. Jego wzrok zatrzyma si na chopcu.
Mczyzna powinien si troszczy o swoich synw, nieprawda? Sprzeciw mi si,
starcze, a nastpnym razem, kiedy moi gwardzici bd wymierza kar, spotka ona jego!
Krl wymaszerowa z pokoju wraz ze stranikami, a drzwi zatrzasny si, pozostawiajc
chopca i jego ojca samych w ciemnoci.
Co teraz zrobimy? - jkn chopak. - Oni ci zabij, ojcze! Starzec z trudem przekn
lin. Usiowa si umiechn, ale krwawice wargi stanowiy przeraajcy widok.
Nie tra nadziei, synu. - Wbi wzrok w gwiazdy. - Co... Co wymyl.

-67Z drugiej strony drzwi opada sztaba, wydajc zowrogie BUM, a ja obudziem si zlany
potem.
Nastpnego ranka, kiedy Chejron zwoa narad wojenn, wci byem roztrzsiony.
Spotkalimy si na arenie szermierczej, co wydawao mi si do dziwne: usiowalimy
dyskutowa o losie obozu, podczas gdy Pani O'Leary gryza naturalnej wielkoci row
piszczc krow z gumy.
Chejron i Kwintus stali na przodzie przy stojakach na bro . Clarisse i Annabeth siedziay
rami w rami, wprowadzajc wszystkich w zagadnienie. Tyson i Grover trzymali si jak
najdalej od siebie. Przy stole zasiedli ponadto: driada Kalina, Silena Beauregard, Travis i
Connor Hoodowie, Lee Fletcher, a take Argus, nasz stuoki szef ochrony. Z tego
wywnioskowaem, e sprawa jest powana. Argus rzadko si pojawia, chyba e dziao si
co naprawd niebezpiecznego. Suchajc Annabeth, wpatrywa si w ni setk oczu tak
intensywnie, e cae ciao nabiego mu krwi.
Luke musia wiedzie o wejciu do Labiryntu - oznajmia Annabeth. - Wiedzia
wszystko o obozie.
Wydao mi si, e sysz w jej gosie nut dumy, jakby wci czua do gocia szacunek, mimo
za, ktrego narobi. Kalina odchrzkna.
To wanie chciaam wam powiedzie wczoraj wieczorem. Wejcie do groty byo tam
od dawna. Luke go uywa. Silena zmarszczya brwi.
Wiedziaa o wejciu do Labiryntu i nic nie mwia?
Kalina zazielenia si.
Nie wiedziaam, e to wane. To po prostu grota. Nie lubi starych mierdzcych
dziur.
Ma dobry gust - oznajmi Grover.
-68Nie zwrciabym uwagi, gdyby nie... no, gdyby nie Luke. - Zazielenia si jeszcze
bardziej. Grover prychn.
Odwouj uwag o dobrym gucie.
Interesujce - odezwa si Kwintus, czyszczc miecz. -I uwaacie, e ten modzieniec
imieniem Luke odwayby si zaatakowa przez Labirynt?
Na pewno - odpara Clarisse. - Jeli bdzie mg przyprowadzi armi potworw do
Obozu Herosw, pojawi si po prostu w samym rodku lasu i mie gdzie nasze magiczne
granice, bdziemy bez szans. Zmiecie nas w py bez problemu. Musia to planowa od dawna.
Wysya zwiadowcw w tunele - dodaa Annabeth. -Wiemy, bo... znalazymy
jednego z nich.
Chrisa Rodrigueza - powiedzia Chejron, rzucajc Kwin-tusowi porozumiewawcze
spojrzenie.
Ach - odrzek Kwintus. - To ten w... Tak. Rozumiem.
Ten w czym? - zapytaem.
Clarisse spojrzaa na mnie karcco.
Chodzi o to, e Luke szuka bezpiecznego sposobu poru-i
szania si po Labiryncie. Szuka warsztatu Dedala. Przypomnia mi si sen z
ostatniej nocy - zakrwawiony starzec w achmanach.
Tego, ktry zbudowa Labirynt.

Tak - potwierdzia Annabeth. - Najwybitniejszego architekta i wynalazcy


wszechczasw. Jeli legendy mwi prawd, jego warsztat znajduje si w samym rodku
Labiryntu. Tylko on wiedzia, jak porusza si po Labiryncie. Jeeli Luke zdoa odnale
warsztat i przekona Dedala, eby mu pomg, nie bdzie musia szuka przej ani
ryzykowa utraty armii w puapkach. Bdzie mg si dosta, dokd tylko zapragnie, -69szybko i bezpiecznie. Najpierw do Obozu Herosw, eby nas wybi. A potem... na Olimp. Na
arenie zapada cisza, jeli nie liczy piskw, ktre wydawaa bebeszona przez Pani O'Leary
zabawka. PISK! PISK! PISK! W kocu Beckendorf pooy na stole swoje potne pici.
Chwileczk. Annabeth, powiedziaa przekona Deda-la"? Czy Dedal nie umar?
Kwintus prychn.
Powinien. y przecie, ile, trzy tysice lat temu? A nawet jeli yje, to czy wedle
legendy nie uciek z Labiryntu? Chejron przestpowa nerwowo z kopyta na kopyto, t
W tym wanie problem, drogi Kwintusie. Nikt tego nie wie. Kr pogoski... C, o
Dedalu kry mnstwo niepokojcych pogosek, ale jedna z nich mwi, e pod koniec ycia
znik z powrotem w Labiryncie. Moe wci tam przebywa.
Przypomnia mi si starzec widziany we nie. Wyglda tak krucho - nie spodziewabym si,
e przeyje tydzie, nie mwic o trzech tysicach lat.
Musimy tam pj - oznajmia Annabeth. - Musimy znale warsztat, zanim zrobi to
Luke. Jeli Dedal yje, przekonamy go, eby pomg nam, a nie jemu. A jeli nitka Ariadny
wci istnieje, postaramy si, aby nie wpada w apy Luke'a.
Chwileczk - wtrciem si. - Skoro martwimy si moliwoci ataku, to nie lepiej po
prostu wysadzi tunel? Zamurowa wejcie?
wietny pomys! - wykrzykn Grover. - Przynios dynamit!
To nie takie proste, gupku - burkna Clarisse. - Prbowaymy to zrobi z tym
wejciem, ktre znalazymy w Phoenix. Niewiele z tego wyszo. Annabeth przytakna.
-70Labirynt to magiczna architektura, Percy. Potrzeba by nie lada mocy, eby
zapiecztowa choby jedno z wej. W Phoenix Clarisse rozwalia cay budynek kul
wyburze-niow, ale wejcie tylko przesuno si o kilka metrw. Najlepiej bdzie nie
dopuci, eby Luke dowiedzia si, jak przej przez Labirynt.
Moemy walczy - powiedzia Lee Fletcher. - Wiemy teraz, gdzie jest wejcie.
Moemy ustawi lini obrony i czeka na nich. Jeli pojawi si jaka armia, zastanie nas z
wycelowanymi w nich ukami.
Z ca pewnoci wzmocnimy obron - potakn Chejron. - Ale obawiam si, e
Clarisse ma racj. Magiczne granice chroniy obz przez stulecia. Jeli jednak Luke zdoa
wprowadzi wielk armi potworw, omijajc nasze zabezpieczenia. .. moemy nie da rady
ich pokona.
Po tych sowach miny wszystkim zrzedy. Chejron zazwyczaj stara si podnosi na duchu i
by optymist. Jeli on uwaa, e moemy nie przetrwa ataku, nie byo dobrze.
Musimy si dosta do warsztatu Dedala jako pierwsi -upieraa si Annabeth. - Znale
nitk Ariadny i powstrzyma Luke'a.
Ale skoro wszyscy tam bdz - powiedziaem - jakie mamy szanse?
Od lat czytam o architekturze - odpara. - Wiem o Labiryncie Dedala wicej ni
ktokolwiek inny.

Z ksiek.
No, tak.
To troch mao.
Wystarczy!
Nie wystarczy!
Pomoesz mi czy nie?
Uwiadomiem sobie, e wszyscy gapi si na mnie i Annabeth jak na mecz tenisa. Piszczca
krowa wydaa gone KWIK!, kiedy Pani O'Leary odgryza jej rowy gumowy eb. Chejron
odchrzkn.
Zacznijmy od najwaniejszych spraw. Potrzebujemy misji. Kto musi wej do
Labiryntu, odszuka warsztat Dedala i powstrzyma Luke'a, ktry chce posuy si tunelami
w celu napaci na obz.
Wszyscy wiemy, kto powinien poprowadzi t misj - powiedziaa Clarisse.
-Annabeth.
Rozleg si zgodny pomruk. Wiedziaem, e crka Ateny czekaa na wasn misj, odkd bya
dzieckiem, ale wygldaa niepewnie.
Ty zrobia w tej sprawie tyle samo co ja, Clarisse - powiedziaa. - Ty te powinna si
wybra. Clarisse pokrcia przeczco gow.
Nie zamierzam tam wraca.
Travis Hood rozemia si.
Nie mw mi, e si boisz. Clarisse ma cykora?
Clarisse podniosa si. Mylaem, e zetrze Travisa na
proch, ale ona odezwaa si trzscym gosem:
Nic nie rozumiesz, mieciu. Nigdy wicej tam nie wejd. Nigdy! I
wybiega z areny. Travis rozglda si dookoa zaenowany.
Nie chciaem...
Chejron unis rk.
Biedaczka miaa ciki rok. Czy zgadzamy si, e Annabeth powinna poprowadzi t
misj?
Przytaknli wszyscy z wyjtkiem Kwintusa, ktry siedzia z za oonymi rkami i wzrokiem
wbitym w st, ale nie byem pewny, czy ktokolwiek poza mn to zauway. -72Doskonale. - Chejron zwrci si do Annabeth. - Moja droga, czas, by odwiedzia
Wyroczni. Zakadajc, e powrcisz caa i zdrowa, pniej omwimy dalsze kroki.
Oczekiwanie na Annabeth byo gorsze od wizyty u Wyroczni.
Syszaem jej proroctwa dwa razy. Za pierwszym razem na zagraconym strychu w Wielkim
Domu, gdzie duch Delf spa w zmumifikowanym ciele hipiski. Za drugim razem Wyrocznia
wybraa si na spacer po lesie. Wci nio mi si to po nocach.
Nigdy nie przeraaa mnie jej obecno, ale znaem opowieci o obozowiczach, ktrych
ogarniao szalestwo lub te mieli wizje tak realistyczne, e umierali ze strachu.
Przechadzaem si po arenie, czekajc. Pani 0'Leary zjada swj obiad, ktry skada si z
pidziesiciu kilogramw woowiny oraz psich ciastek wielkoci pokrywy mietnika.
Zastanawiaem si, skd Kwintus bierze tak olbrzymie przysmaki. Nie wyobraaem sobie,
eby mona byo je dosta w sklepie zoologicznym. Zreszt nie zmieciyby si w koszyku.
Chejron by pogrony w rozmowie z Kwintusem i Argu-sem. Wygldao to tak, jakby si o
co spierali. Kwintus potrzsa gow.

Po drugiej stronie areny Tyson i bracia Hood robili wycigi miniaturowych rydwanw ze
spiu, ktre mj przyrodni brat wyprodukowa z kawakw zbroi.
Daem sobie spokj z aeniem w kko i wyszedem z areny. Wpatrywaem si z daleka w
okno strychu Wielkiego Domu, ciemne i bez ladw ycia. Czemu to tyle trwa? Byem
pewny, e mnie otrzymanie misji nie zabrao tyle czasu.
Percy - szepn dziewczcy gos.
-73W krzakach staa Kalina. Dziwne, jak stawaa si niemal cakowicie niewidoczna, kiedy
otaczay j roliny. Machaa na mnie ponaglajco rk.
Powiniene to wiedzie: w okolicy tej jaskini widywaam oprcz Luke'a jeszcze
kogo.
O czym ty mwisz? Zerkna
za siebie w kierunku areny.
Usiowaam co powiedzie, ale on tam by.
-Kto?
Nauczyciel szermierki - odpara. - Zaglda midzy te kamienie.
Poczuem ucisk w odku.
Kwintus? Kiedy?
Nie wiem. Nie zwracam uwagi na czas. Moe jako tydzie temu, kiedy si tu pojawi.
Co robi? Wchodzi do rodka?
N-nie jestem pewna. On mnie przeraa, Percy. Nawet nie widziaam, jak si pojawi na
polanie. Nagle po prostu tam by. Musisz powiedzie Groverowi, e to zbyt niebezpieczne...
Kalina? - zawoa Grover z areny. - Gdzie ty si podziewasz?
Driada westchna.
Musz ju i. Pamitaj o tym, co ci powiedziaam. Nie ufaj mu!
Wbiega na aren.
Spojrzaem na Wielki Dom, czujc wikszy niepokj ni zwykle. Jeli Kwintus co knuje...
Potrzebowaem rady Annabeth. Moe ona bdzie wiedziaa, co zrobi z rewelacjami Kaliny.
Ale gdzie ona si podziewaa? Cokolwiek dziao si u Wyroczni, nie powinno trwa tak
dugo.
W kocu nie mogem ju wytrzyma.
-74Byo to wbrew reguom, ale przecie nikt nie patrzy. Zbiegem ze wzgrza i pognaem przez
pola.
W salonie Wielkiego Domu byo dziwnie cicho. Przywykem do widoku Dionizosa przy
kominku, grajcego w karty, jedzcego winogrona i narzekajcego na satyrw, ale Pan D.
jeszcze nie wrci.
Ruszyem korytarzem, a podoga skrzypiaa pod moimi nogami. Kiedy dotarem do podna
schodw, zawahaem si. Cztery pitra wyej znajdowaa si niewielka klapa prowadzca na
strych. Annabeth powinna by gdzie tam na grze. Staem cicho, nasuchujc. Usyszaem
co zupenie innego, ni si spodziewaem. Szloch. Dochodzcy gdzie z dou.
Zakradem si na ty schodw. Drzwi wiodce do piwnicy byy otwarte. Nawet nie
wiedziaem, e w Wielkim Domu jest piwnica. Zajrzaem do rodka i dostrzegem dwie
postacie w kcie po drugiej stronie, siedzce midzy ustawionymi w sterty skrzynkami
przetworw z ambrozji i truskawek. Jedn z tych osb bya Clarisse. Drug wygldajcy na
Latynosa nastolatek w potarganych spodniach moro i brudnym czarnym podkoszulku. Mia

tuste i spltane wosy. Paka, skulony. By to Chris Rodriguez, ten heros, ktry przeszed na
stron Luke'a.
Wszystko w porzdku - mwia do niego Clarisse. - Wypij jeszcze troszk nektaru.
Jeste iluzj, Mary! - Chris cofn si jeszcze bardziej do kta. - Zni- znikaj.
Nie mam na imi Mary. - Gos Clarisse brzmia agodnie i bardzo smutno. Nie
spodziewaem si, e potrafi ona tak mwi. - Mam na imi Clarisse. Przypomnij sobie.
Prosz.
Jest ciemno! - krzykn Chris. - Strasznie ciemno!
-75Wyjdmy na zewntrz - zaproponowaa Clarisse. - Soce ci pomoe.
Ty... tysice czaszek. Ziemia wci je leczy.
Chris - bagaa dziewczyna. Miaem wraenie, e za moment si rozpacze. - Musisz
wyzdrowie. Prosz. Pan D. niedugo wrci. On jest ekspertem od szalestwa. Tylko si
trzymaj. Oczy chopaka byy jak u osaczonego zwierzcia: dzikie i pene rozpaczy.
Nie da si wyj, Mary. Nie ma wyjcia. Nagle najwyraniej mnie dostrzeg,
poniewa wyda przeraony, zduszony krzyk.
Syn Posejdona! Straszliwy syn Posejdona!
Cofnem si, w nadziei e Clarisse mnie nie zobaczya. Nasuchiwaem, czy przybiegnie i
nawrzeszczy na mnie, ale ona tylko mwia wci do Chrisa bagalnym tonem, usiujc
przekona go do wypicia nektaru. Moe uznaa, e by to wytwr halucynacji Chrisa, ale... syn
Posejdona? Chris patrzy na mnie, ale dlaczego miaem wraenie, e wcale nie o mnie mwi?
I ta czuo ze strony Clarisse... Nigdy nie przyszo mi do gowy, e ona moe kogo lubi...
No i sposb, w jaki wymawiaa imi Chrisa... Znaa go, zanim zmieni stron. Znaa go
znacznie lepiej, ni si spodziewaem. A teraz on dygota w ciemnej piwnicy, bojc si wyj
na zewntrz i mamroczc co o jakiej Mary. Nic dziwnego, e Clarisse nie chciaa mie nic
do czynienia z Labiryntem. Co tam si stao z Chrisem?
Usyszaem nad sob skrzypnicie - jakby otwary si drzwi na strychu - pobiegem wic do
wyjcia. Musiaem wydosta si z tego domu. - Moja droga - odezwa si Chejron. - Udao ci
si.
Annabeth wesza na aren. Usiada na kamiennej awce i wbia wzrok w ziemi.
-76No i jak? - zapyta Kwintus.
Annabeth spojrzaa najpierw na mnie. Nie byem pewny, czy usiowaa mnie ostrzec, czy te
w jej oczach po prostu czai si strach. Nastpnie skierowaa wzrok na Kwintusa.
Dostaam przepowiedni. Poprowadz misj i odszukam warsztat Dedala. Nikt nie
wiwatowa. Oczywicie, wszyscy j lubilimy i chcielimy, eby dostaa misj, ale to zadanie
wydawao si szaleczo niebezpieczne. Po tym jak zobaczyem Chrisa Ro-drigueza, nie
chciaem nawet myle, e Annabeth miaaby znw zej w te niesamowite tunele. Chejron
uderzy kopytem w piasek.
Co dokadnie mwi przepowiednia, moja droga? Sowa s bardzo wane.
Annabeth wzia gboki oddech.
No, tak... c, powiedziaa: Zagbisz si w tuneli mroki nieskoczonych...
Czekalimy.
Pojawi si tam zmary, zdrajca, zagubiony.
Grover oywi si.
Zagubiony! To musi oznacza Pana! Wspaniale!
A do kompletu zmary i zdrajca - dodaem. - Wcale nie tak wspaniale.
Co dalej? - spyta Chejron. - Co z reszt przepowiedni?

Z rki krla upiorw padniesz lub powstaniesz - powiedziaa Annabeth - Oto Ateny
dziecka ostatnie zadanie.
Wszyscy mielimy niewyrane miny. Annabeth bya crk Ateny, a ostatnie zadanie" nie
brzmiao zachcajco.
Hej... Nie wycigajmy pochopnych wnioskw - odezwaa si Silena. - Annabeth nie
jest jedynym dzieckiem Ateny, prawda?
Ale kto jest krlem upiorw? - spyta Beckendorf.
-77-m
Nikt nie odpowiedzia. Przypomnia mi si iryfon, w ktrym widziaem Nica przyzywajcego
duchy. Miaem ze przeczucie, e przepowiednia si z tym czy.
S jeszcze jakie wersy? - zapyta Chejron. - To nie wyglda mi na cao.
Annabeth zawahaa si.
Nie pamitam dokadnie.
Chejron unis brwi. Dziewczyna syna ze wietnej pamici. Nigdy nie zapominaa czego,
co usyszaa. Annabeth poruszya si na awce.
Byo tam co takiego... Ostatni dech herosa jest zagady por...
No i? - zapyta Chejron.
Crka Ateny wstaa.
Suchajcie, najwaniejsze jest to, e musz tam i. Znajd warsztat i powstrzymam
Luke'a. No i... bd potrzebowaa pomocy. - Odwrcia si do mnie. - Pjdziesz ze mn? Nie
wahaem si ani przez moment.
Wchodz w to. Umiechna si po raz pierwszy od kilku dni, co sprawio, e nawet
nie aowaem decyzji.
Grover, ty te? Bg dzikiej przyrody czeka.
Satyr najwyraniej zapomnia, jak nienawidzi podziemi. Wers o zagubionym" doda mu
skrzyde.
Spakuj troch mieci na przeksk!
I Tyson - dodaa Annabeth. - Ciebie te bd potrzebowaa.
Tak! Czas wysadzi co w powietrze! - Tyson klasn tak gono, e zbudzi Pani
O'Leary, ktra drzemaa w kcie.
Zaczekaj, Annabeth - powiedzia Chejron. - To wbrew naszym staroytnym prawom.
Herosowi przysuguje dwjka towarzyszy. -78Potrzebuj ich wszystkich - nalegaa Annabeth. - Chejro-nie, to bardzo wane. Nie
wiedziaem, skd ta jej pewno, ale cieszyem si, e chciaa zabra Tysona. Nie
wyobraaem sobie pominicia go. By wielki, mocny i doskonale zna si na mechanicznych
urzdzeniach. I w przeciwiestwie do satyrw cyklopi nie mieli problemw z podziemiami.
Annabeth. - Chejron zamacha niespokojnie ogonem. -Zastanw si dobrze. Zamiesz
staroytne prawa, a to zawsze si mci. W zimie pitka wybraa si, aby ocali Artemid.
Wrcio tylko troje. Pomyl o tym. Trzy to wita liczba. S trzy Mojry, trzy Erynie, trzech
olimpijskich synw Krono-sa. To dobra liczba, ktra sprawdza si w niebezpieczestwie.
Czworo... to ryzykowne. Annabeth wzia gboki oddech.
Wiem. Ale musi tak by. Prosz.
Wiedziaem, e Chejronowi si to nie podoba. Kwintus mierzy nas wzrokiem, jakby
zastanawia si, ktre z nas nie wrci ywe. t Chejron westchn.

Niech bdzie. Rozejdmy si. Osoby udajce si na misj musz si przygotowa.


Jutro o wicie wyruszacie do Labiryntu. Kwintus odcign mnie na bok, kiedy narada si
zakoczya.
Mam ze przeczucia co do tej misji - oznajmi.
Pani 0'Leary podesza do nas, wymachujc radonie ogonem. Pooya mi pod nogi tarcz,
wic rzuciem, eby za-aportowaa. Kwintus patrzy, jak pognaa za przynt. Przypomniao
mi si, co Kalina powiedziaa mi o tym, jak szuka tunelu. Nie ufaem mu, ale kiedy na mnie
patrzy, dostrzegem szczery niepokj w jego oczach. -79Wolabym, ebycie nie szli tam na d - powiedzia. -adne z was. Ale skoro musicie,
to pamitajcie o jednym. Labirynt stworzono po to, eby was oszukiwa. Bdzie was
dekoncentrowa. To niebezpieczne dla herosw. atwo rozproszy nasz uwag.
Bye tam?
Dawno. - Jego gos zabrzmia szorstko.' - Ledwie ocaliem ycie. Wikszo tych,
ktrzy tam wchodz, nie ma tyle szczcia. Chwyci mnie za rami.
Skupiaj si na tym, co najwaniejsze, Percy. Jeli ci si to uda, moe znajdziesz drog.
A tu masz may prezent ode mnie.
, Poda mi niewielk srebrn rurk. Bya tak zimna, e
omal jej nie upuciem.
Gwizdek? - zapytaem.
Gwizdek na psa - odpar Kwintus. - Przyzywa Pani 0'Leary.
Aha, dzikuj, ale...
Jak to bdzie dziaa w tunelach? Nie jestem na sto procent pewny, czy w ogle
zadziaa. Ale Pani 0'Leary to piekielna suka. Moe pojawi si na wezwanie nawet z bardzo
daleka. Bd spokojniejszy, wiedzc, e masz to przy sobie. Jeli naprawd bdziesz
potrzebowa pomocy, uyj gwizdka, ale ostronie, bo jest wykonany ze stygijskiego lodu.
Jakiego lodu?
Z rzeki Styks. Bardzo trudno si z nim pracuje. Niezwykle delikatny. Nie stopi si, ale
pknie, kiedy w niego zagwidesz, wic jest jednorazowego uytku.
Pomylaem o Luke'u, moim nieprzyjacielu. Kiedy wyruszaem na moj pierwsz misj, Luk
te da mi prezent - magiczne buty, ktre miay zacign mnie na niechybn mier. -80Kwintus wydawa si bardzo przyjacielski. Tak si przejmowa. A Pani 0'Leary lubia go, co
te powinienem bra pod uwag. Rzucia olinion tarcz pod moje stopy i zaszczekaa z
podnieceniem.
Czuem wstyd, e przyszo mi w ogle do gowy nie ufa Kwintusowi. Ale z drugiej strony
-zaufaem kiedy Luke'owi.
Dzikuj - powiedziaem.
Wsunem lodowaty gwizdek do kieszeni, obiecujc sobie, e nigdy go nie uyj, i pobiegem
na poszukiwanie Annabeth.
Mimo e spdziem sporo czasu na obozie, nigdy nie byem w domku Ateny. By to
srebrzysty budynek, nic wyszukanego, z prostymi biaymi zasonami w oknach i
rzebion w kamieniu sow nad drzwiami. Onyksowe oczy ptaka zdaway si poda za
mn, kiedy zbliyem si do domku.
Hej? - zawoaem przez drzwi.
Nikt nie odpowiedzia. Wszedem do rodka i zamurowao mnie. Ten domek by niczym
warsztat maych mzgowcw. Wszystkie ka byy przesunite pod jedn ze cian, jakby sen
by czym nieistotnym. Wikszo pokoju wypeniay awki szkolne, stoy oraz narzdzia i
bro. Z tyu sta ogromny rega wypakowany starymi zwojami, oprawionymi w skr tomami
i zwykymi ksikami w mikkiej oprawie. Sta tam ponadto st krelarski z linijkami i

ktomierzami, a take trjwymiarowe modele budynkw. Do sufitu przyczepiono stare mapy


wojenne. Pod oknami wisiay zbroje, ktrych spi lni w promieniach soca. Annabeth staa
z tyu pokoju, przerzucajc stare zwoje.
Puk, puk? - odezwaem si.
Odwrcia si, zaskoczona.
Och... Cze. Nie syszaam ci.
-81Wszystko w porzdku? Przygldaa si trzymanemu w rce zwojowi
ze zmarszczonym czoem.
Usiuj si czego dowiedzie. Labirynt Dedala jest ogromny. Wszystkie opowieci o
nim s sprzeczne. Mapy prowadz znikd donikd.
Przypomniao mi si, co powiedzia Kwintus, e pltanina korytarzy rozprasza uwag.
Zastanawiaem si, czy Annabeth zdaje ju sobie z tego spraw.
Rozpracujemy go - obiecaem.
Wosy jej si rozwizay i opaday popltan jasn zason wok twarzy. Jej szare oczy
zrobiy si niemal czarne.
Chciaam poprowadzi misj, odkd miaam siedem lat - powiedziaa.
wietnie sobie poradzisz.
Spojrzaa na mnie z wdzicznoci, po czym jej wzrok pad na stert ksiek i zwojw, ktre
zdja z pek.
Martwi si, Percy. Moe nie powinnam ci prosi o pomoc. Ani Tysona, ani Grovera.
Jak to? Jestemy twoimi przyjacimi. Nie mogoby nas przy tobie nie by.
Ale... - ugryza si w jzyk.
O co chodzi? - zapytaem. - O przepowiedni?
Jestem pewna, e wszystko w porzdku - powiedziaa cichutko.
Jak brzmi ostatni wers?
Nagle zrobia co, co mnie zaskoczyo. Zamrugaa powiekami, eby powstrzyma zy, i
wycigna rce. Podszedem i przytuliem j. Lekko zakrcio mi si w gowie.
Hej, ju... ju dobrze. - Poklepaem jpo plecach.
-82Widziaem wszystko w pokoju w najdrobniejszych szczegach. Czuem si tak, jakbym by w
stanie odczyta najdrobniejszy druk w kadej ze stojcych na regale ksiek. Wosy
Annabeth pachniay mydem cytrynowym. Caa si trzsa.
Chejron moe mie racj - wymamrotaa. - ami zasady. Ale nie wiem, co innego
miaabym zrobi. Potrzebuj was trzech. Po prostu tak wydaje mi si waciwie.
W takim razie nie przejmuj si tym - wydusiem z siebie. - Bylimy ju nieraz w
niezych tarapatach i jako sobie poradzilimy.
To co innego. Nie chc, eby co si stao... komu z was. Za moimi
plecami kto chrzkn. By to jeden z przyrodnich braci Annabeth,
Malcolm. Oblany rumiecem.
Ekhm, przepraszam - powiedzia. - Zaraz zaczyna si trening uczniczy, Annabeth.
Chejron powiedzia, e mam ci przyprowadzi. Odsunem si od niej.
Ogldalimy tylko mapy - powiedziaem niezbyt mdrze.
*
Malcolm spojrza na mnie przecigle.
Okej.

Powiedz Chejronowi, e zaraz przyjd - powiedziaa Annabeth i Malcolm popiesznie


wyszed. Crka Ateny potara oczy.
Id ju, Percy. Musz si przygotowa do ucznictwa.
Skinem gow, czujc zamt w mylach wikszy ni kiedykolwiek w yciu. Chciaem
ucieka z tego domku... cho wcale nie miaem na to ochoty.
Annabeth? - odezwaem si. - Co do twojej przepowiedni. Ten wers o ostatnim
tchnieniu herosa...
Zastanawiasz si, o kogo chodzi? Nie wiem.
-83}
Nie. Co innego. Prbowaem odgadn ostatni linijk, nawet ukadaem rymy o... Czy
tam byo co o... Czy ten wers zawiera wyraz mier"? Annabeth utkwia wzrok w zwojach.
Id ju, Percy. Przygotuj si na misj. Do... do zobaczenia rano.
Zostawiem j tam, wpatrujc si w mapy wiodce znikd donikd, ale nie byem w stanie
otrzsn si z wraenia, e ktre z nas nie powrci ywe z tej misji. ROZDZIA V sJLs
NICO KUPUJE HAMBURGERY
DLA UMARYCH
Przynajmniej dobrze si wyspaem przed misj, co?
Pudo.
Tej nocy we nie znalazem si w kajucie kapitaskiej Ksiniczki Andromedy". Przez
otwarte okna widziaem owietlone ksiycem fale morza. Chodna bryza poruszaa
aksamitnymi zasonami.
Luk klcza na perskim dywanie przed zotym sarkofagiem Kronosa. W wietle ksiyca
jego jasne wosy byy nienobiae. Mia na sobie grecki chiton i biay himation, rodzaj
peleryny spywajcej mu z ramion. W tym biaym odzieniu wyglda jak' kto nierzeczywisty
i niemiertelny, jak jeden z pomniejszych bogw Olimpu. Kiedy go widziaem ostatnio, by
poamany i nieprzytomny, poniewa chwil wczeniej zaliczy paskudny upadek z gry Tam.
Teraz wyglda doskonale. Niemal zbyt zdrowo.
- Nasi szpiedzy donosz o sukcesie, panie - powiedzia. -Obz Herosw wysya misj, tak jak
przewidziae. Nasza strona umowy jest niemal kompletna.
Doskonale. Kronos waciwie nie przemwi, ale jego gos przewierci moje myli niczym
sztylet. By lodowato okrutny. Gdy tylko poznamy drog, sam poprowadz atak. Luk
zamkn oczy, jakby zbiera myli. -85ROZDZIA V
NICO KUPUJE HAMBURGERY
DLA UMARYCH
Przynajmniej dobrze si wyspaem przed misj, co?
Pudo.
Tej nocy we nie znalazem si w kajucie kapitaskiej Ksiniczki Andromedy". Przez
otwarte okna widziaem owietlone ksiycem fale morza. Chodna bryza poruszaa
aksamitnymi zasonami.
Luke klcza na perskim dywanie przed zotym sarkofagiem Kronosa. W wietle ksiyca
jego jasne wosy byy nienobiae. Mia.na sobie grecki chiton i biay himation, rodzaj
peleryny spywajcej mu z ramion. W tym biaym odzieniu wyglda jak kto nierzeczywisty
i niemiertelny, jak jeden z pomniejszych bogw Olimpu. Kiedy go widziaem ostatnio, by

poamany i nieprzytomny, poniewa chwil wczeniej zaliczy paskudny upadek z gry Tam.
Teraz wyglda doskonale. Niemal zbyt zdrowo.
- Nasi szpiedzy donosz o sukcesie, panie - powiedzia. -Obz Herosw wysya misj, tak jak
przewidziae. Nasza strona umowy jest niemal kompletna.
Doskonale. Kronos waciwie nie przemwi, ale jego gos przewierci moje myli niczym
sztylet. By lodowato okrutny. Gdy tylko poznamy drog, sam poprowadz atak.
Luke zamkn oczy, jakby zbiera myli.
-85ROZDZIA V
NICO KUPUJE HAMBURGERY
DLA UMARYCH
Przynajmniej dobrze si wyspaem przed misj, co?
Pudo.
Tej nocy we nie znalazem si w kajucie kapitaskiej Ksiniczki Andromedy". Przez
otwarte okna widziaem owietlone ksiycem fale morza. Chodna bryza poruszaa
aksamitnymi zasonami.
Luk klcza na perskim dywanie przed zotym sarkofagiem Kronosa. W wietle ksiyca
jego jasne wosy byy nienobiae. Mia. na sobie grecki chiton i biay himation, rodzaj
peleryny spywajcej mu z ramion. W tym biaym odzieniu wyglda jak kto nierzeczywisty
i niemiertelny, jak jeden z pomniejszych bogw Olimpu. Kiedy go widziaem ostatnio, by
poamany i nieprzytomny, poniewa chwil wczeniej zaliczy paskudny upadek z gry Tam.
Teraz wyglda doskonale. Niemal zbyt zdrowo.
- Nasi szpiedzy donosz o sukcesie, panie - powiedzia. -Obz Herosw wysya misj, tak jak
przewidziae. Nasza strona umowy jest niemal kompletna.
Doskonale. Kronos waciwie nie przemwi, ale jego gos przewierci moje myli niczym
sztylet. By lodowato okrutny. Gdy tylko poznamy drog, sam poprowadz atak. Luk
zamkn oczy, jakby zbiera myli.
To moe zbyt wczenie, panie. Moe Krios lub Hyperion powinni poprowadzi... Nie.
Gos by spokojny, ale brzmiaa w nim bezwzgldna pewno. Ja poprowadz. Jeszcze jedno
serce doczy do naszej sprawy i wystarczy. Wreszcie powstan cay z gbin Tartaru.
Ale ksztat, panie... - gos Luke'a ama si.
Poka mi swj miecz, Luke'u Castellanie.
Omal nie podskoczyem. Uwiadomiem sobie, e nigdy wczeniej nie syszaem nazwiska
Luke'a. Nigdy nawet o tym nie mylaem.
Luk wycign swj miecz. Dwustronne ostrze Szerszenia lnio zowrogo stal i
niebiaskim spiem. Kilka razy omal mnie ten miecz nie zabi. Bya to straszliwa bro ,
zdolna zabija zarwno miertelnikw, jak i potwory. Jedyna gownia, ktrej naprawd si
baem.
Przysige mi lojalno, przypomnia mu Kronos. Przyje ten miecz jako znak twej
przysigi.
Tak, panie. Ja tylko...
Chciae potgi. Daem ci j. Teraz nie sposb ci zrani. Wkrtce bdziesz panowa nad
bogami i miertelnikami. Nie pragniesz zemsty? Zagady Olimpu? Luk zadra.
Pragn.
Sarkofag zalni, zote wiato wypenio kajut.
W takim razie przygotuj siy uderzeniowe. Kiedy tylko umowa si dokona, wyruszymy. Na
pocztek zrwnamy z ziemi Obz Herosw. Gdy ju bdziemy mieli z gowy tych
uprzykrzonych herosw, zaatakujemy Olimp.

Rozlego si pukanie do drzwi kajuty. Powiata wok sarkofagu przygasa. Luk wsta.
Schowa miecz do pochwy, poprawi swoje biae szaty i odetchn gboko.
Wej.
-86Drzwi si otwary. Do rodka wlizgny si dwie drakainy - wowe kobiety z dwoma
wowymi ogonami zamiast ng. Midzy nimi sza Kelli, empuza-cheerleaderka z nowej
szkoy.
Cze, Luke. - Kelli umiechna si.
Miaa na sobie czerwon sukienk i wygldaa fantastycznie, ale widziaem j ju raz w
prawdziwej postaci. Wiedziaem, co ukrywa: niedobrane nogi, czerwone oczy, ky i ponce
wosy.
O co chodzi, demonico? - Gos Luke'a brzmia chodno. -Mwiem, eby mi nie
przeszkadza. Kelli wyda wargi.
Nie jeste zbyt miy. Wygldasz na zdenerwowanego. Moe masayk?
Luke cofn si.
Jeli masz mi co do powiedzenia, to mw. A jak nie - wyno si!
Nie wiem, co w ciebie wstpio ostatnio. Dawniej fajnie nam si ukadao.
Dopki . nie zobaczyem, co zrobia temu chopakowi w Seattle.
On nic dla mnie nie znaczy - odpara Kelli. - To bya tylko przekska. Wiesz, e moje
serce naley do ciebie, Luke.
Dzikuj, ale nie. A teraz raportuj albo wyno si.
Empuza wzruszya ramionami.
wietnie. Pierwsza kolumna jest gotowa, jak sobie yczye. Moemy wyrusza...
-Zmarszczya brwi.
Co si stao? - spyta Luke.
Kto tu jest - odpara Kelli. - Masz przymione zmysy, Luke. Kto nas obserwuje.
Przebiega wzrokiem kajut i utkwia wzrok dokadnie we mnie. Jej twarz zwida i w jednej
chwili staa si wiedmowa-ta. Wampirzyca obnaya ky i skoczya. -87Obudziem si z sercem walcym mocno z przeraenia. Mgbym przysic, e ky empuzy
byy o centymetry od mojego garda.
Tyson chrapa na ssiednim ku. Ten dwik uspokoi mnie nieco. Nie wiedziaem, w jaki
sposb Kelli wyczua mnie we nie, ale usyszaem wicej, ni chciabym wiedzie. Armia
bya gotowa. Kronos mia j osobicie poprowadzi. Potrzebowali tylko sposobu na
poruszanie si po Labiryncie, eby napa i zniszczy Obz Herosw, a Luke najwyraniej
uwaa, e nastpi to wkrtce.
Miaem ochot obudzi Annabeth i powiedzie jej o wszystkim, mimo e by rodek noc y.
Nagle uwiadomiem sobie, e w pokoju jest janiej, ni powinno by. Niebieskozielona
powiata wydobywaa si ze rda sonej wody, janiejsza i bardziej kuszca ni poprzedniej
nocy. Prawie jakby woda mruczaa. Wyskoczyem z ka i zbliyem si.
Z wody nie doby si tym razem aden gos dajcy zapaty. Miaem wraenie, e rdeko
czeka, a zrobi pierwszy ruch.
Trzeba byo wraca do ka. Pomylaem jednak o tym, co widziaem poprzedniej nocy
-dziwacznej wizji Nica nad rzek Styks.
Usiujesz mi co powiedzie - odezwaem si.
rdeko nie odpowiedziao.
No dobra - westchnem. - Poka mi Nica di Angelo.
Nie wrzuciem monety, ale tym razem nie bya potrzebna.

Jakby jaka inna sia kontrolowaa wod, nie tylko Iris, wy-sanniczka bogw. Woda
zamigotaa. Pojawi si Nico, ale nie przebywa ju w Podziemnej Krainie. Sta na cmentarzu
pod
-88rozgwiedonym niebem. Nad nim pochylay si ogromne wierzby.
Przyglda si pracy kilku grabarzy. Syszaem zgrzyt opat i widziaem wylatujc w gr
ziemi. Nico mia na sobie czarny paszcz. Noc bya mglista. Powietrze byo ciepe i
wilgotne, w oddali kumkay aby. Na ziemi koo chopca leaa wielka torba z hipermarketu.
Czy ju jest dostatecznie gboko? - spyta Nico z poirytowaniem.
Prawie, panie. - To by gos tego samego ducha, ktrego widziaem wczeniej u boku
Nica: sabego, migoczcego cienia czowieka. - Ale, panie, powtarzam ci, e to niepotrzebne.
Masz ju we mnie doradc.
Chc pozna inn opini! - syn Hadesa pstrykn palcami i kopanie zakoczyo si. Z
dziury wyoniy si dwie postacie. Nie byli to ludzie, ale szkielety w achmanach.
Moecie odej - zwrci si do nich Nico. - Dzikuj.
Szkielety rozsypay si w sterty koci.
Rwnie dobrze mgby dzikowa opatom - oznajmi marudnie duch. - Maj rwnie
duo rozumu.
Nico nie zwraca na niego uwagi. Sign do torby i wycign dwunastopak coli. Otworzy
jedn z puszek. Ale zamiast wypi zawarto, wyla j do grobu.
Niech umarli skosztuj - wymamrota. - Niech powstan i przyjm t ofiar. Niech
pamitaj.
Wrzuci pozostae puszki do grobu i wyj bia papierow torb z komiksowymi obrazkami.
Nie widziaem takiej od lat, ale rozpoznaem j od razu: promocyjne opakowanie z
McDonalda.
Odwrci j do gry nogami i wytrzsn frytki i hamburgera do grobu. -89W dawnych czasach uywalimy do tego krwi zwierzt -mrukn niewyranie duch.
-Ale to jest idealne. I tak nie poczuj rnicy.
Zamierzam traktowa ich z szacunkiem - oznajmi Nico.
Daj mi przynajmniej zabawk z zestawu - poprosi duch.
Zamknij si! - rozkaza chopak.
Wrzuci do grobu kolejny dwunastopak napojw chodzcych i trzy kolejne zestawy
promocyjne, po czym zacz piewa po starogrecku. Rozumiaem tylko pojedyncze sowa
-byo tam duo o umarych, wspomnieniach i powrocie do grobu. Bardzo rozweselajca
piosenka.
W grobie zaczo si kotowa. Do gry podniosa si pienista brzowa ciecz, jakby caa
dziura wypenia si col. Mga zgstniaa. aby przerway kumkanie. Spomidzy grobw
wynurzy si tuzin postaci: niebieskawych ksztatw, ledwie przypominajcych ludzkie. Nico
wezwa umarych za pomoc coli i hamburgerw.
Za duo ich - powiedzia nerwowo duch. - Nie znasz swojej mocy.
Mam ich pod kontrol - odpar Nico, ale jego gos dra nieco.
Wycign miecz - krtkie ostrze z twardego czarnego metalu. Nigdy wczeniej nic takiego
nie widziaem. Nie by to ani niebiaski spi, ani stal. Moe elazo? Tum cieni zatrzyma si
na ten widok.
Po kolei - rozkaza Nico.
Pojedyncza posta podpyna bliej i przyklka nad dziur. Zacza wydawa bulgoczce
dwiki, jakby pia. Upiorne rce wyowiy ze stawku coli frytki. Kiedy duch podnis si
znowu, zobaczyem go znacznie wyraniej - nastoletni chopak w greckiej zbroi. Mia
krcone wosy i zielone oczy oraz zapink w ksztacie muszli na paszczu.

-90W dawnych czasach uywalimy do tego krwi zwierzt -mrukn niewyranie duch.
-Ale to jest idealne. I tak nie poczuj rnicy.
Zamierzam traktowa ich z szacunkiem - oznajmi Nico.
Daj mi przynajmniej zabawk z zestawu - poprosi duch.
Zamknij si! - rozkaza chopak.
Wrzuci do grobu kolejny dwunastopak napojw chodzcych i trzy kolejne zestawy
promocyjne, po czym zacz piewa po starogrecku. Ro zumiaem tylko pojedyncze sowa
-byo tam duo o umarych, wspomnieniach i powrocie do grobu. Bardzo rozweselajca
piosenka.
W grobie zaczo si kotowa. Do gry podniosa si pienista brzowa ciecz, jakby caa
dziura wypenia si col. Mga zgstniaa. aby przerway kumkanie. Spomidzy grobw
wynurzy si tuzin postaci: niebieskawych ksztatw, ledwie przypominajcych ludzkie. Nico
wezwa umarych za pomoc coli i hamburgerw.
Za duo ich - powiedzia nerwowo duch. - Nie znasz swojej mocy.
Mam ich pod kontrol - odpar Nico, ale jego gos dra nieco.
Wycign miecz - krtkie ostrze z twardego czarnego metalu. Nigdy wczeniej nic takiego
nie widziaem. Nie by to ani niebiaski spi, ani stal. Moe elazo? Tum cieni zatrzyma si
na ten widok.
Po kolei - rozkaza Nico.
Pojedyncza posta podpyna bliej i przyklka nad dziur. Zacza wydawa bulgoczce
dwiki, jakby pia. Upiorne rce wyowiy ze stawku coli frytki. Kiedy duch podnis si
znowu, zobaczyem go znacznie wyraniej - nastoletni chopak w greckiej zbroi. Mia
krcone wosy i zielone oczy oraz zapink w ksztacie muszli na paszczu. -90-% Mm
Kim jeste? - spyta Nico. - Mw.
Modzieniec zmarszczy brwi, jakby usiujc sobie przypomnie. Po czym przemwi gosem,
ktry szeleci jak suchy, gnieciony papier: - Jestem Tezeusz.
Niemoliwe, pomylaem. To nie mg by ten Tezeusz. To przecie dzieciak. Przez cae
ycie syszaem opowieci o nim, jak walczy z Minotaurem i w ogle, i zawsze wyobraaem
go sobie jako potnego, zwalistego faceta. Ten duch, na ktrego patrzyem, nie by ani
mocny, ani wysoki. I nie by wiele starszy ode mnie.
Jak mog odzyska siostr? - spyta Nico.
Oczy Tezeusza zaszkliy si.
Nie prbuj. To szalestwo.
Powiedz mi!
Mj ojczym zmar - przypomnia sobie Tezeusz. - Rzuci si do morza, poniewa
myla, e zginem w Labiryncie. Chciaem przyprowadzi go z powrotem, ale nie daem
rady.
Duch towarzyszcy Nicowi sykn: - Panie, wymiana dusz! Zapytaj go o to!
Tezeusz skrzywi si. i
Ten gos. Znam ten gos.
Nie znasz, gupcze! - odpar duch. - Odpowiadaj na pytania pana i nic wicej!
Znam ci - upiera si Tezeusz, najwyraniej usiujc sobie przypomnie.
Chc dowiedzie si czego o mojej siostrze - powiedzia Nico. - Czy ta wyprawa do
Labiryntu pomoe mi j odzyska?
Tezeusz wypatrywa ducha, ale najwidoczniej nie by w stanie go dostrzec. Powoli obrci
wzrok na Nica.

Labirynt jest zdradziecki. Jedno zdoao mnie stamtd wyprowadzi: mio


miertelnej dziewczyny. Nitka to tylko cz sztuki. To ksiniczka mnie prowadzia.
Kim jeste? - spyta Nico. - Mw.
Modzieniec zmarszczy brwi, jakby usiujc sobie przypomnie. Po czym przemwi gosem,
ktry szeleci jak suchy, gnieciony papier: - Jestem Tezeusz.
Niemoliwe, pomylaem. To nie mg by ten Tezeusz. To przecie dzieciak. Przez cae
ycie syszaem opowieci o nim, jak walczy z Minotaurem i w ogle, i zawsze wyobraaem
go sobie jako potnego, zwalistego faceta. Ten duch, na ktrego patrzyem, nie by ani
mocny, ani wysoki. I nie by wiele starszy ode mnie.
Jak mog odzyska siostr? - spyta Nico.
Oczy Tezeusza zaszkliy si.
Nie prbuj. To szalestwo.
Powiedz mi!
Mj ojczym zmar - przypomnia sobie Tezeusz. - Rzuci si do morza, poniewa
myla, e zginem w Labiryncie. Chciaem przyprowadzi go z powrotem, ale nie daem
rady.
Duch towarzyszcy Nicowi sykn: - Panie, wymiana dusz! Zapytaj go o to!
Tezeusz skrzywi si.
Ten gos. Znam ten gos.
Nie znasz, gupcze! - odpar duch. - Odpowiadaj na pytania pana i nic wicej!
Znam ci - upiera si Tezeusz, najwyraniej usiujc sobie przypomnie.
Chc dowiedzie si czego o mojej siostrze - powiedzia Nico. - Czy ta wyprawa do
Labiryntu pomoe mi j odzyska?
Tezeusz wypatrywa ducha, ale najwidoczniej nie by w stanie go dostrzec. Powoli obrci
wzrok na Nica.
Labirynt jest zdradziecki. Jedno zdoao mnie stamtd wyprowadzi: mio
miertelnej dziewczyny. Nitka to tylko cz sztuki. To ksiniczka mnie prowadzia. -91Nie potrzebujemy nic takiego - oznajmi duch. - Ja ci bd prowadzi, panie. Zapytaj
go, czy z t wymian dusz to prawda. On ci powie.
Dusza za dusz - zapyta Nico. - Czy to prawda?
Mu- musz powiedzie, e tak. Ale to widmo...
Odpowiadaj na pytania, sugo! - przerwa mu duch.
Nagle pozostae zgromadzone nad grobem zjawy zaczy si
niepokoi. Poruszay si, szepczc nerwowo.
Chc zobaczy siostr! - krzykn Nico. - Gdzie ona jest?
On nadchodzi - powiedzia z przestrachem Tezeusz. -Wyczu twoje wezwanie.
Nadchodzi.
Kto? - zapyta Nico.
Nadchodzi, by znale rdo tej mocy - odpar Teze-usz. - Musisz nas uwolni!
Woda w moim rdeku zadraa, szumic moc. Uzmysowiem sobie, e cay domek trzsie
si w posadach. Haas robi si coraz goniejszy. Obraz Nica na cmentarzu zacz janie, a
rozbolay mnie oczy.
Przesta - powiedziaem na gos. - Przesta!
Misa rda zacza pka. Tyson wymamrota co przez sen i przewrci si na drugi bok.
Fioletowe wiato rzucao przeraajce, upiorne cienie na ciany domku, jakby zjawy uciekay
przez rdeko.

W desperacji odetkaem Orkan i przeciem rdeko na p. Sona woda zalaa pokj, a


wielka kamienna misa roztrzaskaa si o podog. Tyson zachrapa i mrukn, ale spa dalej.
Usiadem na ziemi, trzsc si na wspomnienie tego, co widziaem. Tyson znalaz mnie w tej
pozycji rano, wci wpatrzonego w rozbite szcztki sonego rdeka.
Zaraz po wicie druyna spotkaa si przy Pici Zeusa. Zapakowaem plecak: miaem w nim
termos z nektarem, troch
-92ambrozji, piwr, lin, zapasowe ubrania, latarki i mnstwo baterii na zmian. W kieszeni
trzymaem Orkan. Na nadgarstku zapiem magiczn tarcz autorstwa Tysona w postaci
zegarka.
Ranek by pikny. Mga opada i niebo byo niebieskie. Obo-zowicze bd dzi mieli zwyke
lekcje: latania na pegazach, ucznictwa i wspinaczki po cianie z lawy. Nas tymczasem
czekao zejcie do podziemia.
Kalina i Grover stali na uboczu. Driada znw pakaa, ale staraa si trzyma ze wzgldu na
satyra. Poprawiaa mu ubrania, wygadzaa rastafariask czapeczk na gowie i zbieraa
kozi sier z koszulki. Poniewa nie mielimy pojcia, na co si natkniemy, Grover by
przebrany za czowieka, z czapeczk zakrywajc rogi, w dinsach, ze sztucznymi stopami i
kopytami ukrytymi w teniswkach.
Chejron, Kwintus i Pani 0'Leary stali w grupie obozowi-czw, ktrzy przyszli yczy nam
powodzenia, ale mieli przy okazji zbyt duo roboty, eby byo to radosne poegnanie. Przy
stercie gazw rozbito kilka namiotw dla stranikw. Beckendorf z rodzestwem pracowali
nad obronnymi zasiekami i ostrokoami. Chejron uzna, e musimy pilnowa przez cay czas
wyjcia z Labiryntu - na wszelki wypadek.
Annabeth sprawdzaa zapasy. Kiedy pojawilimy si z Ty-sonem, spojrzaa na mnie spod
zmarszczonych brwi.
Wygldasz okropnie, Percy.
W nocy zabi rdeko - oznajmi Tyson.
e co? - zapytaa. Zanim zdyem odpowiedzie,
przykusowa ku nam Chejron.
Wyglda na to, e jestecie gotowi!
Sili si na optymistyczny ton, ale widziaem, e jest niespokojny. Nie chciaem go bardziej
przestraszy, ale gdy -93-pomylaem o ostatnim nie, to wypaliem, zanim si nad tym
zastanowiem:
Ekhm, Chejronie, czy mgbym prosi o przysug, zanim wyrusz?
Oczywicie, chopcze.
Zaraz wracam, chopcy. - Skinem gow w kierunku lasu. Chejron ze zdumieniem
unis brew, ale potruchta za mn poza zasig suchu pozostaych.
Ostatniej nocy - powiedziaem - nili mi si Luk i Kro-nos. - Opowiedziaem mu
wszystko ze szczegami. Wiadomoci przygnbiy go.
Tego si wanie obawiaem - odrzek. - Przeciwko mojemu ojcu, Kronosowi, nie
mamy adnych szans w walce.
Chejron rzadko nazywa Kronosa ojcem. Oczywicie, wszyscy o tym wiedzielimy. W
wiecie greckim wszyscy s z sob jako spokrewnieni: bogowie, potwory, tytani. Ale
Chejron nie lubi si tym przechwala. Wiecie, mj tato jest niezwykle potnym krlem
tytanw, ktry chce rozwali zachodni cywilizacj. Jak dorosn, bd taki jak on!
Czy wiesz, co mg mie na myli, mwic o umowie? - zapytaem.
Nie jestem pewny, ale obawiam si, e mog chcie zawrze jaki pakt z Dedalem.
Jeli stary wynalazca naprawd jeszcze yje, jeli nie oszala po tysicach lat spdzonych w
Labiryncie... C, Kronos zna sposoby, eby kadego przychyli do swej woli.

Nie kadego - obiecaem.


Chejron umiechn si z trudem.
Tak. By moe nie kadego. Ale bd ostrony, Percy. Od jakiego czasu obawiaem
si, e Kronos moe szuka Deda- la z innego powodu, nie po to tylko, eby pozna przejcie
przez tunele. -94pomylaem o ostatnim nie, to wypaliem, zanim si nad tym zastanowiem:
Ekhm, Chejronie, czy mgbym prosi o przysug, zanim wyrusz?
Oczywicie, chopcze.
Zaraz wracam, chopcy. - Skinem gow w kierunku lasu. Chejron ze zdumieniem
unis brew, ale potruchta za mn poza zasig suchu pozostaych.
Ostatniej nocy - powiedziaem - nili mi si Luke i Kro-nos. - Opowiedziaem mu
wszystko ze szczegami. Wiadomoci przygnbiy go.
Tego si wanie obawiaem - odrzek. - Przeciwko mojemu ojcu, Kronosowi, nie
mamy adnych szans w walce.
Chejron rzadko nazywa Kronosa ojcem. Oczywicie, wszyscy o tym wiedzielimy. W
wiecie greckim wszyscy s z sob jako spokrewnieni: bogowie, potwory, tytani. Ale
Chejron nie lubi si tym przechwala. Wiecie, mj tato jest niezwykle potnym krlem
tytanw, ktry chce rozwali zachodni cywilizacj. Jak dorosn, bd taki jak on!
Czy wiesz, co mg mie na myli, mwic o umowie? - zapytaem.
Nie jestem pewny, ale obawiam si, e mog chcie zawrze jaki pakt z Dedalem.
Jeli stary wynalazca naprawd jeszcze yje, jeli nie oszala po tysicach lat spdzonych w
Labiryncie... C, Kronos zna sposoby, eby kadego przychyli do swej woli.
Nie kadego - obiecaem.
Chejron umiechn si z trudem.
Tak. By moe nie kadego. Ale bd ostrony, Percy. Od jakiego czasu obawiaem
si, e Kronos moe szuka Dedala z innego powodu, nie po to tylko, eby pozna przejcie
przez tunele. -94Czego innego mgby pragn?
Czego, o czym rozmawialimy z Annabeth. Pamitasz, jak mi powiedziae o swojej
pierwszej wyprawie na Ksiniczk Andromed", kiedy po raz pierwszy zobaczye zoty
sarkofag? Potaknem.
Luke mwi o wskrzeszeniu Kronosa, o tym, e jego malekie czstki pojawiaj si w
sarkofagu, ilekro kto nowy przycza si do sprawy.
A co, wedle tego, co mwi, stanie si, kiedy Kronos powstanie cay?
Poczuem dreszcz przebiegajcy mi po plecach.
Powiedzia, e zrobi dla niego nowe ciao, godne kuni Hefajstosa.
Wanie - potakn Chejron. - Dedal to najznakomitszy wynalazca na wiecie.
Stworzy Labirynt, ale nie tylko. Auto-matony, mylce maszyny... Co, jeli Kronos chce,
eby to on skonstruowa dla niego nowe ciao? Nie bya to podnoszca na duchu
perspektywa.
Musimy dotrze do Dedala jako pierwsi - powiedziaem - i przekona go, eby nie
przyjmowa tego zlecenia. Chejron wpatrywa si midzy drzewa.
Nie rozumiem jeszcze jednej rzeczy... tego kawaka o ostatniej duszy, ktra musi
doczy do sprawy. To nie wry dobrze.

Nie odpowiadaem, ale miaem poczucie winy. Postanowiem nie mwi mu, e Nico jest
synem Hadesa. Niemniej ta wzmianka o duszach... Co, jeli Kronos wie o Nico? Co, jeli
zdoa go przekabaci? Prawie chciaem powiedzie Chej-ronowi, ale nie zrobiem tego. Po
pierwsze nie byem pewny, czy moe on cokolwiek na to poradzi. Musz sam odnale
-95A
Nica. Musz sam mu wszystko wytumaczy, zmusi, eby mnie wysucha.
Nie wiem - odezwaem si w kocu. - Ale powiniene wiedzie jeszcze o czym, co
powiedziaa mi Kalina. - Opowiedziaem mu o tym, e driada widziaa Kwintusa wszcego
wok gazw. Chejron zacisn usta.
Nie stanowi to dla mnie zaskoczenia.
Nie stano... To znaczy, wiedziae o tym?
Percy, kiedy Kwintus pojawi si w obozie, oferujc swe usugi... No c, musiabym
by gupcem, eby nie nabra podejrze.
Dlaczego wic go wpucie?
Poniewa czasami lepiej jest kogo, komu me ufasz, mie pod rk, eby go nie
spuszcza z oka. Moe on rzeczywicie jest tym, za kogo si podaje: herosem poszukujcym
domu. Z pewnoci nie zrobi otwarcie nic takiego, co podawaoby w wtpliwo jego
lojalno. Ale wierz mi, bd mia na niego oko... Annabeth podesza do nas, zapewne
ciekawa, co zajmuje nam tak duo czasu.
Jeste gotowy, Percy?
Potaknem. Wsunem rk do kieszeni, w ktrej miaem lodowy gwizdek od Kwintusa.
Spojrzaem w kierunku polany i zobaczyem, e Kwintus obserwuje mnie uwanie. Unis
rk w gecie poegnania.
Nasi szpiedzy donosz o sukcesie, powiedzia Luke. W dniu, w ktrym postanowilimy o
misji, on ju o tym wiedzia.
Uwaajcie na siebie - powiedzia Chejron. -1 pomylnych oww.
Wzajemnie - odrzekem. -96-V s Nica. Musz sam mu wszystko
wytumaczy, zmusi, eby mnie wysucha.
Nie wiem - odezwaem si w kocu. - Ale powiniene wiedzie jeszcze o czym, co
powiedziaa mi Kalina. - Opowiedziaem mu o tym, e driada widziaa Kwintusa wszcego
wok gazw. Chejron zacisn usta.
Nie stanowi to dla mnie zaskoczenia.
Nie stano... To znaczy, wiedziae o tym?
Percy, kiedy Kwintus pojawi si w obozie, oferujc swe usugi... No c, musiabym
by gupcem, eby nie nabra podejrze.
Dlaczego wic go wpucie?
Poniewa czasami lepiej jest kogo, komu nie ufasz, mie pod rk, eby go nie
spuszcza z oka. Moe on rzeczywicie jest tym, za kogo si podaje: herosem poszukujcym
domu. Z pewnoci nie zrobi otwarcie nic takiego, co podawaoby w wtpliwo jego
lojalno. Ale wierz mi, bd mia na niego oko... Annabeth podesza do nas, zapewne
ciekawa, co zajmuje nam tak duo czasu.
Jeste gotowy, Percy?

Potaknem. Wsunem rk do kieszeni, w ktrej miaem lodowy gwizdek od Kwintusa.


Spojrzaem w kierunku polany i zobaczyem, e Kwintus obserwuje mnie uwanie. Unis
rk w gecie poegnania.
Nasi szpiedzy donosz o sukcesie, powiedzia Luke. W dniu, w ktrym postanowilimy o
misji, on ju o tym wiedzia.
Uwaajcie na siebie - powiedzia Chejron. -1 pomylnych oww.
Wzajemnie - odrzekem.
-96Ruszylimy w kierunku ska, gdzie czekali Tyson i Grover. Spojrzaem na szczelin midzy
gazami - wejcie, ktre miao za moment nas pochon.
Dobra - powiedzia nerwowo Grover - egnaj, wiato soca.
Witajcie, kamienie - przytakn mu Tyson. I wszyscy czworo zstpilimy w mrok.
ROZDZIA VI
SPOTKANIE Z BOGIEM O DWCH TWARZACH
Zgubilimy si totalnie po raptem trzydziestu metrach.
Tunel wyglda zupenie inaczej ni ten, do ktrego wpadlimy wczeniej z Annabeth. Teraz
by kolisty w przekroju niczym kana ciekowy, wyoony czerwon ceg i z oprawnymi w
elazo iluminatorami co trzy metry. Cign si w nieskoczon ciemno. Wydawao mi si,
e syszaem gosy dochodzce z drugiej strony, ale mg to by rwnie dobrze zimny wiatr.
Annabeth staraa si nas jako prowadzi. Uwaaa, e powinnimy si trzyma lewej ciany.
Jeli bdziemy cay czas trzyma rk na cianie i i cigle wzdu niej - powiedziaa
- to powinno nam si uda znale drog powrotn po prostu poprzez odwrcenie kierunku.
Niestety dokadnie w chwili kiedy to powiedziaa, ciana po lewej znika. Znalelimy si
porodku okrgej komnaty, z ktrej wychodzio osiem korytarzy. Nie mielimy pojcia, jak
si tam znalelimy.
Yyy, ktrdy przyszlimy? - spyta nerwowo Grover.
Wystarczy, e si obrcimy - odpara Annabeth.
Kade z nas skierowao si ku innemu tunelowi. To byo absurdalne. Nikt nie by w stanie
powiedzie, ktra droga prowadzia z powrotem do obozu.
Za lewa ciana - odezwa si Tyson. - Ktrdy teraz?
Annabeth owietlia latark nadproa wszystkich omiu
tuneli. Na moje oko wyglday identycznie.
Tdy - oznajmia.
Skd wiesz? - zapytaem.
Z dedukcji.
To znaczy... e zgadujesz.
Chodmy - powiedziaa.
Korytarz, ktry wybraa, zwa si szybko. ciany zmieniy si w szary beton, a sufit obniy
si do tego stopnia, e jeszcze chwila i musielimy si pochyli. Tyson posuwa si na
czworakach. Nerwowy oddech Grovera by najgoniejszym dwikiem w korytarzach.
Nie wytrzymam duej - szepn. - Czy jestemy ju na miejscu?
Jestemy tu od jakich piciu minut - odpowiedziaa Annabeth.
Znacznie duej - zaprotestowa Grover. - I co miaby tu robi Pan? To jest
przeciwiestwo dzikiej natury!

Szlimy powoli do przodu. Kiedy uznaem, e tunel robi si tak wski, e zaraz nas zgniecie,
otworzy si w wielk komnat. Przebiegem latark po cianach i powiedziaem: - Rany.
Caa komnata wykadana bya mozaik. Obrazy byy brudne i pociemniae, ale potrafiem
wci rozrni kolory: czerwie, bkit, ziele, zoto. Fryz przedstawia bogw olimpijskich
przy uczcie. By tam mj ojciec, Posejdon, z trjzbem, podajcy winogrona Dionizosowi,
eby ten zmieni je w wino. Zeus ucztowa z satyrami, a Hermes frun w powietrzu na
uskrzydlonych sandaach. Obrazy byy pikne, ale mao -99dokadne. Widziaem bogw. Dionizos nie by tak przystojny a Hermes nie mia tak wielkiego
nosa.
Porodku komnaty staa trzypoziomowa fontanna. Wygldaa, jakby od dawna nie byo w niej
wody.
Co to za miejsce? - zapytaem. - Przypomina...
Rzym - dokoczya Annabeth. - Te mozaiki wygldaj na okoo dwa tysice lat.
Ale jak mog by rzymskie? - Nie jestem szczeglnie dobry w historii staroytnej, ale
byem raczej przekonany, e Imperium Rzymskie nie dotaro a do Long Island.
Labirynt to ukadanka - odpara Annabeth. - Mwiam ci, e si bez przerwy rozrasta,
dodajc kolejne kawaki. To jedyne dzieo architektoniczne, ktre samo ronie.
Mwisz to tak, jakby on by ywy.
W tunelu przed nami rozleg si jk.
Nie mwmy moe o tym, e jest ywy - pisn Grover. - Dobrze?
Dobrze - zgodzia si Annabeth. - Ruszajmy.
Do tego korytarza ze zymi dwikami? - zapyta Tyson. Nawet on mia niepewn
min.
Tak - odpowiedziaa. - Architektura staje si coraz starsza. To dobry znak. Warsztat
Dedala musi si znajdowa w najstarszej czci.
To miao sens. Wkrtce jednak Labirynt zadrwi sobie z nas - po dwudziestu metrach tunel
zrobi si znw betonowy, a po jego bokach biegy mosine rury. ciany pokrywao graffiti.
Napis wykonany odblaskow farb gosi: KING OF POP.
To chyba nie jest rzymskie - podpowiedziaem usunie.
Annabeth wzia gboki oddech i ruszya dalej.
Co kilka metrw korytarze skrcay, zawracay i rozgaziay si. Posadzka pod naszymi
stopami zmienia si -100z betonowej na ceglan i z powrotem na betonow. Nie miao to wszystko adnego sensu.
Natknlimy si na piwniczk z winem - kilkoma zakurzonymi butelkami na drewnianych
stojakach - jakbymy wdrowali pod czyim domem, tyle e nad nami nie byo wyjcia, tylko
kolejne tunele prowadzce w dal.
Wkrtce na suficie pojawiy si deski, a z gry dochodziy gosy i trzeszczenie podogi,
jakbymy si znaleli pod barem. Ludzkie odgosy podnosiy na duchu, ale nie mielimy jak
si tam dosta. Utknlimy na dole, nie znajc drogi do wyjcia. Wtedy natknlimy si na
pierwszy szkielet.
Mia na sobie biae ubranie wygldajce na jaki mundur. Obok niego staa drewniana
skrzynka z butelkami.
Mleczarz - oznajmia Annabeth.
e co? - zapytaem.
Kiedy roznoszono mleko do domw.

Tak, wiem, kto to jest mleczarz, ale... to byo w czasach, kiedy moja mama bya
dzieckiem, czyli wieki temu. Co on tu robi? <
Niektrzy trafiaj tu przez przypadek - wyjania Annabeth. - Inni zapuszczaj si tu na
poszukiwania i nigdy nie znajduj wyjcia. Dawno temu Kreteczycy wysyali tu ludzi jako
ofiary. Grover gono przekn lin.
Ten jest tu od dawna. - Wskaza na butelki stojce obok szkieletu, pokryte biaym
pyem. Szkielet mia palce wbite midzy cegy, jakby mleczarz umar, usiujc si wydosta.
Tylko koci - odezwa si Tyson. - Nie bj si, kozonogu. Mleczarz nie yje.
Nie chodzi mi o mleczarza - odpar Grover. - Ale o zapach. Potwory. Nie czujecie?
Tyson przytakn. -101Mnstwo potworw. Ale podziemia tak cuchn. Potworami i martwymi mleczarzami.
Super -jkn aonie satyr. - Miaem nadziej, e si myl.
Musimy zej niej w tunele - powiedziaa Annabeth. -Musi istnie jaka droga
prowadzca do samego rodka.
Poprowadzia nas w prawo, a potem w lewo, przez korytarz ze stali nierdzewnej, ktry
wyglda jak szyb wentylacyjny, i znalelimy si znw w komnacie z rzymskimi mozaikami.
Tylko tym razem nie bylimy tam sami.
Najpierw zobaczyem jego twarze. Obie. Wyglday z obu stron gowy, spogldajc ponad
ramionami, tak e jego gowa bya znacznie szersza, ni powinna, co na ksztat rekina mota.
Patrzc prosto na niego, widziaem jedynie dwoje zachodzcych na siebie uszu i bokobrody w
lustrzanym odbiciu.
By ubrany jak nowojorski odwierny: dugi czarny paszcz, lnice buty i czarny cylinder,
ktry jakim cudem utrzymywa si na podwjnej gowie.
Nareszcie, Annabeth! - odezwaa si lewa twarz. - Pospiesz si!
Nie zwracaj na niego uwagi - wtrcia si prawa. - Jest okropnie niegrzeczny. Tdy,
panienko. Szczka Annabeth opada.
No... Nie wiem...
Tyson zmarszczy brew.
Ten mieszny pan ma dwie twarze.
Ten mieszny pan ma uszy, wiesz? - skarcia go lewa twarz. - Chod no tu, panienko.
-102Nie, nie - zaprotestowaa prawa. - Tdy, panienko. Rozmawiaj ze mn, prosz.
Czowiek o dwch twarzach obserwowa Annabeth najlepiej, jak mg, ktem oczu. Nie by w
stanie patrze przed siebie, nie skupiajc si na jednej lub drugiej stronie. Nagle
zrozumiaem, e o to wanie mu chodzi - chcia, eby crka Ateny dokonaa wyboru.
Za nim byy dwa wyjcia, zamknite drewnianymi drzwiami z ogromnymi elaznymi
ryglami. Nie byo ich tam, kiedy pierwszy raz zawdrowalimy do tej komnaty. Odwierny o
dwch twarzach trzyma srebrny klucz, przekadajc go z rki do rki. Zastanawiaem si, czy
nie jestemy w cakiem innym pomieszczeniu, ale fryz z bogami wyglda identycznie. Za
nami znik korytarz, ktrym przyszlimy, zastpiony przez kolejn mozaik. Nie mielimy
szans wrci t sam drog, ktr tu przyszlimy.
Wyjcia s zamknite - powiedziaa Annabeth.
Ba! - odpara lewa twarz mczyzny.
Dokd prowadz? - spytaa moja przyjacika.
Jedno prawdopodobnie prowadzi tam, gdzie chcecie si uda - odrzeka na zacht
prawa twarz. - Drugie prowadzi na pewn mier.

Wiem... Wiem, kim jeste - powiedziaa Annabeth.


Co za bystra dziewczynka! - zakpia lewa twarz. -A wiesz, ktr drog wybra? Nie
mam zbyt wiele czasu.
Czemu usiujesz mnie ogupi? - spytaa Annabeth.
Prawa twarz umiechna si.
Ty teraz dowodzisz, moja droga. Wszelkie decyzje spoczywaj na twoich barkach.
Tego wanie chciaa, prawda? -Ja... -103Znamy ci, Annabeth - powiedziaa lewa twarz. - Wiemy, z czym si mierzysz
kadego dnia. Znamy twoje niezdecydowanie. Prdzej czy pniej bdziesz musiaa podj
decyzj. A wybr moe ci zabi.
Nie miaem pojcia, o czym mwili, ale wygldao to tak, jakby nie chodzio tylko o wybr
drzwi. Rumieniec odpyn z twarzy Annabeth.
Nie... Ja nie...
Zostaw j - wtrciem si. - Kim ty w ogle jeste?
Twoim najlepszym przyjacielem - odpara prawa twarz.
Twoim najgorszym wrogiem - oznajmia lewa.
Jestem Janus - powiedziay chrem. - Bg bram. Pocztkw. Zakocze. Wyborw.
Wkrtce si zobaczymy, Perseuszu Jacksonie - oznajmia prawa twarz. - Ale teraz
kolej Annabeth. - Zamiaa si radonie. - Ale zabawa!
Zamknij si! - skarcia j lewa twarz. - To jest powana sprawa. Jedna niewaciwa
decyzja moe zrujnowa cae ycie. Zabi ciebie i twoich przyjaci. Ale nie przejmuj si,
Annabeth. Wybieraj!
Z nagym dreszczem przypomniaem sobie sowa przepowiedni: Ateny dziecka ostatnie
zadanie.
Nie rb tego - powiedziaem.
Obawiam si, e nie ma takiej opcji - powiedziaa radonie prawa twarz.
Annabeth zwilya usta.
Wy-wybieram...
Zanim zdya wskaza ktrekolwiek drzwi, pomieszczenie zalao olepiajce wiato.
Janus podnis obie donie, eby zakry oczy po obu stronach gowy. Kiedy wiato
przygaso, na fontannie staa kobieta. -104Bya wysoka i pikna, z dugimi wosami w kolorze czekolady, uoonymi w warkocze
przeplatane zot wstk. Miaa na sobie prost bia sukni, ale kiedy si poruszya,
materia zajania wszystkimi kolorami niczym plama benzyny na wodzie.
Janusie - odezwaa si. - Czyby znw robi kopoty?
N-nie, pani! - wyjkaa prawa twarz Janusa.
Tak! - krzykna lewa.
Zamknij si! - skarcia j prawa.
Sucham? - spytaa kobieta.
To nie do ciebie, pani! Mwiem do siebie.
Rozumiem - powiedziaa kobieta. - Wiesz doskonale, e za wczenie na t wizyt.
Czas dziewczyny jeszcze nie nadszed. Daj ci wic wybr: zostaw tych herosw mnie albo
zmieni ciebie w drzwi i rozwal je.
W jakie drzwi? - zapytaa lewa twarz.
Zamknij si! - krzykna prawa.

Lubi drzwi francuskie - rozmarzya si lewa. - Wpuszczaj mnstwo naturalnego


wiata.
Zamknij si! - zawya prawa. - Nie ty, pani! Oczywicie, ju sobie id. artowaem
tylko troszk. Wykonywaem moje zadanie. Dawaem wybr.
Powodowae niezdecydowanie - poprawia go kobieta. - A teraz wyno si!
Zawsze zepsuje zabaw - mrukna lewa twarz, po czym Janus unis srebrny klucz,
woy go w powietrze i znik.
Kobieta zwrcia si ku nam, a mnie zdj lk. W jej oczach pona moc. Zostaw tych
herosw mnie. To nie brzmiao zachcajco. Przez moment aowaem nawet, e nie
sprbowalimy szczcia z Janusem. Ale wtedy kobieta umiechna si. -105Pewnie jestecie godni - powiedziaa. - Usidmy i porozmawiajmy. Machna rk i
ze starej rzymskiej fontanny poleciaa woda. Cae strumienie czystej wody rozpryskiway si
w powietrzu. Pojawi si marmurowy st, zastawiony tacami kanapek i dzbankami z
lemoniad.
Kim... Kim pani jest? - zapytaem.
Jestem Hera. - Kobieta umiechna si. - Krlowa Niebios.
Widziaem Her raz, podczas narady bogw, ale nie zwrciem wtedy na ni szczeglnej
uwagi. Byem wtedy otoczony przez gromad bogw, ktrzy debatowali, czy maj mnie
zabi, czy te nie.
Nie pamitaem, eby wygldaa tak zwyczajnie. Oczywicie, bogowie zazwyczaj maj po
siedem metrw wzrostu, kiedy s na Olimpie, co sprawia, e prezentuj si znacznie mniej
zwyczajnie. Ale teraz Hera wygldaa jak najzwyklejsza mama. Podaa nam kanapki i nalaa
lemoniady.
Grover, kochanie - powiedziaa. - Uywaj serwetki. Nie zjadaj jej.
Tak jest, psze pani - odpar satyr.
Tyson, strasznie schude. Moe jeszcze kanapk z masem orzechowym?
Tyson powstrzyma si od beknicia.
Tak, mia pani.
Krlowo Hero - odezwaa si Annabeth. - Nie wierz wasnym oczom. Co robisz w
Labiryncie?
Hera umiechna si w odpowiedzi. Pstrykna palcami i wosy Annabeth uoyy si same.
Brud i pot znikny z jej twarzy.
Przyszam si z wami zobaczy, to oczywiste - odrzeka bogini.
Wymienilimy z Groverem nerwowe spojrzenia. Zazwyczaj kiedy bogowie postanawiaj ci
odwiedzi, nie wynika to z ich wrodzonej dobroci. Zwykle czego od ciebie chc. Nie
powstrzymywao mnie to jednak od poerania kanapek z indykiem i serem szwajcarskim,
chrupek i lemoniady. Nie zdawaem sobie sprawy z tego, jak bardzo zgodniaem. Tyson
poyka jedn kanapk z masem orzechowym za drug, a Grover pochania lemoniad,
zagryzajc j plastikowym kubkiem niczym waflem do lodw.
Nie przypuszczaam... - Annabeth zawahaa si. - C, nie sdziam, e lubisz
herosw. Hera umiechna si z pobaaniem.
To z powodu tego drobnego nieporozumienia z Heraklesem? Doprawdy, eby zyska
tak fataln opini z powodu jednej sprzeczki.
Czyby nie usiowaa go wielokrotnie, no, zabi? - spytaa Annabeth.
Hera machna lekcewaco rk.
Byo, mino, kochana. A poza tym on by jednym z dzieci mojego umiowanego
ma z inn kobiet. Cierpliwo mi si wyczerpaa, przyznaj. Ale potem Zeus i ja

odbylimy znakomit terapi maesk. Powiedzielimy sobie wszystko szczerze i doszlimy


do porozumienia... Zwaszcza po tym ostatnim wypadku.
Masz na myli spodzenie Thalii? - domyliem si, ale natychmiast tego
poaowaem. Kiedy tylko wspomniaem nasz przyjacik, crk Zeusa, Hera zmrozia
mnie spojrzeniem.
Percy Jackson, zgadza si? Jeden z Posejdonowych... synw. - Miaem wraenie, e
cisno si jej na usta inne sowo -107ni synowie". - O ile pamitam, gosowaam za ocaleniem ci ycia w zimowe przesilenie.
Mam nadziej, e podjam waciw decyzj. Zwrcia si do Annabeth z promiennym
umiechem.
Tak czy siak, z pewnoci le ci nie ycz, dziewczyno. Doceniam trudno twojej
misji. Zwaszcza gdy musisz sobie radzi z tak uprzykrzajcymi ycie osobami jak Janus.
Annabeth spucia wzrok.
Dlaczego on tu by? Doprowadza mnie do szau.
To wanie prbowa zrobi - przytakna Hera. - Musisz zrozumie, e pomniejsi
bogowie tacy jak Janus zawsze czuli si niedocenieni z powodu niewielkiej roli, jak graj we
wszechwiecie. Niektrzy, jak si obawiam, nie kochaj szczeglnie Olimpu i bez trudu
daoby si ich przecign na stron wspierajc mojego ojca.
Twojego ojca? - zdumiaem si. - Och. No tak.
Zapomniaem, e Kronos by rwnie ojcem Hery, podobnie jak Zeusa, Posejdona i starszych
Olimpijczykw. W takim razie musia by te moim dziadkiem, ale bya to tak dziwaczna
myl, e odsunem j od siebie.
Musimy uwaa na pomniejszych bogw - powiedziaa Hera. - Janusa. Hekate.
Morfeusza. Teoretycznie wspieraj Olimp, ale jednak...
To robi Dionizos - przypomniaem sobie. - Sprawdza lojalno pomniejszych bogw.
Zgadza si. - Hera wpatrywaa si w blednce mozaiki przedstawiajce
Olimpijczykw. - Widzisz, w cikich czasach nawet bogowie mog straci wiar. Zaczynaj
pokada zaufanie w niewaciwych rzeczach, drobiazgach. Przestaj dostrzega szersz
perspektyw i staj si egoistami. Ale widzicie, ja jestem bogini maestwa. Nauczyam si
wy-108trwaoci. Trzeba si wznie ponad ktnie i chaos i nie traci wiary. Trzeba zawsze
pamita o swoich celach.
Jakie s twoje cele? - spytaa Annabeth.
Hera umiechna si.
Chc, oczywicie, utrzyma w caoci moj rodzin, Olimpijczykw. W tej chwili
najlepszym sposobem jest pomoc wam. Zeus jednak nie pozwala mi zanadto si wtrca. Ale
raz na sto lat pozwala mi speni jedno yczenie herosw, na ktrych mi szczeglnie zaley.
yczenie?
Zanim o co poprosicie, pozwlcie, e udziel wam rady, co mog zrobi dodatkowo.
Wiem, e szukacie Dedala. Jego Labirynt jest dla mnie tajemnic, tak samo jak dla was. Jeli
jednak chcecie pozna jego los, powinnicie odwiedzi mojego syna, Hefajstosa, w jego
kuni. Dedal by wielkim wynalazc, miertelnikiem szczeglnie umiowanym p rzez
Hefajstosa. Nigdy nie byo czowieka, ktrego mj syn bardziej by podziwia. Jeli
ktokolwiek ledzi losy Dedala i moe wam co na ten temat powiedzie, jest to Hefajstos.
Ale jak mamy si tam dosta? - spytaa Annabeth. - Takie jest moje yczenie.
Chciaabym umie porusza si po Labiryncie.

Hera sprawiaa wraenie rozczarowanej.


Niech wic tak bdzie. yczysz sobie jednak czego, co ju ci zostao dane.
Nie rozumiem.
rodki s w twoim zasigu. - Bogini spojrzaa na mnie. - Percy zna odpowied.
Znam?
To niesprawiedliwe - powiedziaa Annabeth. - Nie mwisz nam, co to jest!
Hera potrzsna gow. , -109Mie co i umie tego uy... to dwie zupenie rne sprawy. Twoja matka, Atena, z
pewnoci by si z tym zgodzia. Pokojem wstrzsn jakby odlegy grzmot. Bogini wstaa.
To sygna dla mnie. Zeus si niecierpliwi. Pomyl o tym, co ci powiedziaam,
Annabeth. Szukajcie Hefajstosa. Podejrzewam, e w tym celu bdziecie musieli przej przez
ran-czo. Ale idcie dalej. I uywajcie wszystkiego, co macie do wykorzystania, nawet gdyby
wydao wam si zwyczajnym przedmiotem.
Wskazaa rk ku dwojgu drzwi, ktre rozwiay si, ukazujc identycznie wygldajce
korytarze, ciemne i puste.
Jeszcze jeden drobiazg, Annabeth. Odsunam dzie twojej decyzji, ale nie
zapobiegam jej. Wkrtce, jak Janus powiedzia, bdziesz musiaa podj decyzj. egnajcie!
Pomachaa rk i zmienia si w biay dym. Podobnie jak jedzenie - w chwili kiedy Tyson
wgryz si w kanapk, rozpyna si ona w mg. Woda w fontannie wyscha. Mozaiki na
cianach poblady, stajc si na powrt brudne i wyblake. Komnata nie zachcaa ju do
kontynuowania pikniku. Annabeth tupna nog.
Co to za pomoc? Macie kanapk. Wypowiedz yczenie. Oj, nie mog wam pomc".
Puf!
Puf - przytakn jej ze smutkiem Tyson, wpatrujc si w puste donie.
C - westchn Grover - ona powiedziaa, e Percy zna odpowied. To ju co.
Wszyscy spojrzeli na mnie.
Ale ja jej nie znam - odparem. - Nie mam pojcia, o czym ona mwia.
Annabeth westchna.
W porzdku. Ruszajmy.
Ktrdy? - zapytaem.
-110Naprawd chciaem zapyta, co Hera miaa na myli, mwic o tej decyzji, ktr Annabeth
musi podj. Nagle jednak Grover i Tyson znieruchomieli. Stanli w tej samej chwili, jakby
to wczeniej wiczyli.
W lewo - powiedzieli jednoczenie. Annabeth zmarszczya brwi.
Skd ta pewno?
Std, e z prawej co nadchodzi - powiedzia Grover.
Co duego - przytakn Tyson. - I to szybko.
W lewo brzmi niele - uznaem. Wszyscy
razem skoczylimy w ciemny korytarz.
ROZDZIA VII
TYSON PROWADZI UCIECZK Z WIZIENIA

Dobra wiadomo: tunel po lewej by prosty i nie mia bocznych odng ani zakrtw. Za
wiadomo: okaza si lepym zaukiem. Po biegu przez jakie sto metrw natknlimy si na
ogromny gaz, ktry cakowicie zablokowa nam drog. Za nami po korytarzach nioso si
echo powczcych krokw i cikiego oddechu. Co - zdecydowanie nieludzkiego - byo na
naszym tropie.
Tyson - powiedziaem - czy mgby...
Tak! - Uderzy ramieniem w kamie tak mocno, e zatrzs si cay tunel. Z sufitu
opad py.
Szybko! - krzykn Grover. - Nie zrzu na nas sklepienia, ale pospiesz si! Gaz w
kocu ustpi, wydajc przy tym upiorny zgrzyt. Tyson wepchn go w nisz, a my wszyscy
wskoczylimy w otwr.
Zamknijmy przejcie! - zawoaa Annabeth.
Wszyscy przystanlimy po drugiej stronie gazu i popchnlimy. Cokolwiek nas cigao,
rykno z frustracji, kiedy przesunlimy gaz z powrotem na miejsce, zamykajc korytarz.
Uwizilimy to - powiedziaem.
Albo siebie - doda Grover.
-112Odwrciem si. Stalimy w pomieszczeniu o powierzchni dwch metrw kwadratowych, a
przeciwn cian zamykay kraty. Przebilimy si prosto do celi. - Co, na brod Hadesa? Annabeth chwycia mocno za kraty.
Nawet nie drgny. Za nimi widziaem szereg cel otaczajcych ciemny dziedziniec: co
najmniej trzy pitra metalowych drzwi i metalowych kadek.
Wizienie - powiedziaem. - Moe Tyson da rad wyama... t
Ciii - przerwa mi Grover. - Posuchajcie.
Gdzie ponad nami rozleg si guchy szloch, niosc si echem po budynku. Syszelimy te
inny dwik - chrapliwy gos mamroczcy co, czego nie byem w stanie dosysze. Sowa
byy dziwne, brzmiay jak kamienie w pralce.
Co to za jzyk? - spytaem szeptem.
Tyson zrobi wielkie oczy.
To niemoliwe.
Co? - zapytaem.
Chwyci za dwie sztaby w drzwiach naszej celi i rozgi je na tyle szeroko, e nawet cyklop
zdoa si przecisn.
Czekaj! - zawoa Grover.
Tyson jednak nie zamierza czeka. Pobieglimy za nim. Wizienie byo ciemne, tylko w
grze byskao kilka przymionych jarzeniwek.
Znam to miejsce - odezwaa si do mnie Annabeth. - To jest Alcatraz.
Masz na myli t wysp koo San Francisco?
Potakna.
Byam tu z wycieczk szkoln. To jest co w rodzaju muzeum.
-113Nie wydawao mi si prawdopodobne, ebymy si wynurzyli z Labiryntu na drugim kocu
Ameryki, ale Annabeth mieszkaa w San Francisco przez rok, pilnujc gry Tamalpais po
drugiej stronie zatoki. Zapewne wiedziaa, co mwi.
Stjcie - ostrzeg Grover. Tyson jednak par przed siebie. Satyr chwyci go za
rami i pocign do tyu z caej siy.
Stj, Tyson! - szepn. - Nie widzisz?

Spojrzaem we wskazywanym przez niego kierunku i poczuem, e przewraca mi si w


odku. Na balkoniku drugiego pitra, po przeciwnej stronie dziedzica, sta potwr
straszniejszy od wszystkiego, co dotychczas ogldaem.
Byo to co w rodzaju centaura, tyle e z kobiecym torsem. Zamiast ciaa konia miaa w
dolnej czci ksztat smoka, dugiego na co najmniej siedem metrw, czarnego i u sko
watego, z ogromnymi pazurami i kolczastym ogonem. Jej nogi byy jakby opltane winorol,
ale nagle uwiadomiem sobie, e wyskakuj z nich we: setki mij rozpezajcych si
dookoa, wypatrujcych, co by tu uksi. We wosach tej kobiety rwnie wiy si we jak u
Meduzy. Najdziwniejsze, e wok talii, tam gdzie cz ludzka spotykaa si ze smocz, jej
skra wydymaa si i deformowaa, od czasu do czasu ukadajc si w pyski zwierzt:
straszliwego wilka, niedwiedzia, lwa - jakby miaa pas zoony z wci przeksztacajcych
si stworze. Miaem wraenie, e ogldam co tylko czciowo uksztatowanego, potwora
tak starego, e by tu od pocztku czasu, zanim ksztaty ostatecznie si ustaliy.
To ona - zaskomla Tyson.
Na ziemi! - krzykn Grover.
Przykucnlimy w mroku, ale potworna kobieta nie zwracaa na nas uwagi. Wygldao to tak,
jakby rozmawiaa z kim -114oddech, kiedy potwr przelatywa koo mnie. W kocu potworna kobieta znika za rogiem.
O-o-okropne - odezwa si Grover. - Nigdy nie czuem potwora o takiej mocy.
Najwikszy koszmar cyklopw - mrukn Tyson. -Kampe.
Kto? - zapytaem.
Tyson przekn lin.
Kady cyklop o niej sysza. Opowieciami o niej straszy si nas w dziecistwie. Ona
bya straniczk naszego wizienia w zych czasach. Annabeth przytakna jego sowom.
Pamitam. Kiedy tytani rzdzili, uwizili starsze dzieci Uranosa i Gai - cyklopw i
hekatonchejrw.
Heka-co? - zapytaem.
,
Sturkich - odpara. - Zostali tak nazwani, poniewa... no, maj po sto rk. To starsi
bracia cyklopw.
Bardzo potni - dorzuci Tyson. - Wspaniali! Wysocy do nieba. Tak mocni, e
mogliby rozwala gry.
Super - powiedziaem. - Chyba e si jest gr.
Kampe bya ich straniczk - cign. - Pracowaa dla Kro-nosa. Trzymaa naszych
braci zamknitych w Tartarze, torturujc ich a do pojawienia si Zeusa. On zabi Kampe i
uwolni cyklopw i sturkich, eby pomogli mu walczy przeciwko tytanom w wielkiej
wojnie.
A teraz Kampe wrcia - powiedziaem.
-le - podsumowa Tyson.
Kto jest w tej celi? - zapytaem. - Wymienie jakie imi...
Briareus! - cyklop oywi si. - To jeden ze sturkich. S wysocy do nieba i...
Ta - przerwaem mu. - Rozwalaj gry.
-116 oddech, kiedy potwr przelatywa koo mnie. W kocu potworna kobieta znika za rogiem.
O-o-okropne - odezwa si Grover. - Nigdy nie czuem potwora o takiej mocy.

Najwikszy koszmar cyklopw - mrukn Tyson. -Kampe.


Kto? - zapytaem.
Tyson przekn lin.
Kady cyklop o niej sysza. Opowieciami o niej straszy si nas w dziecistwie. Ona
bya straniczk naszego wizienia w zych czasach. Annabeth przytakna jego sowom.
Pamitam. Kiedy tytani rzdzili, uwizili starsze dzieci Uranosa i Gai - cyklopw i
hekatonchejrw.
Heka-co? - zapytaem.
Sturkich - odpara. - Zostali tak nazwani, poniewa... no, maj po sto rk. To starsi
bracia cyklopw.
Bardzo potni - dorzuci Tyson. - Wspaniali! Wysocy do nieba. Tak mocni, e
mogliby rozwala gry.
Super - powiedziaem. - Chyba e si jest gr.
Kampe bya ich straniczk - cign. - Pracowaa dla Kro-nosa. Trzymaa naszych
braci zamknitych w Tartarze, torturujc ich a do pojawienia si Zeusa. On zabi Kampe i
uwolni cyklopw i sturkich, eby pomogli mu walczy przeciwko tytanom w wielkiej
wojnie.
A teraz Kampe wrcia - powiedziaem.
le - podsumowa Tyson.
Kto jest w tej celi? - zapytaem. - Wymienie jakie
imi...
- Briareus! - cyklop oywi si. - To jeden ze sturkich. S
wysocy do nieba i...
- Ta - przerwaem mu. - Rozwalaj gry.
-116Spojrzaem ku wznoszcym si nad nami celom, zastanawiajc si, jak kto wysoki do nieba
moe si zmieci w malekim pokoiku i dlaczego pacze.
Chyba powinnimy to sprawdzi - odezwaa si Annabeth - zanim Kampe powrci. W
miar jak zblialimy si do celi, szloch stawa si coraz goniejszy. Kiedy po raz pierwszy
zobaczyem stworzenie zamknite w rodku, nie byem pewny, co mam przed sob. Miao
wzrost czowieka i bardzo blad skr w kolorze mleka. Nosio przepask biodrow niczym
pieluch. Stopy wydaway si zbyt due do tego ciaa, miay popkane i brudne paznokcie
omiu palcw dla kadej stopy. Jednak naprawd dziwaczna bya grna poowa. Przy niej
Janus prezentowa si cakowicie normalnie. Z klatki piersiowej wyrastao wicej ramion, ni
bybym w stanie policzy, ukadajc si w rzdki wok caego ciaa. Wyglday jak normalne
rce, ale byo ich tak duo i wszystkie si z sob pltay, e tors przypomina widelec z
nawinitym mnstwem nitek spaghetti. W kilku doniach stwr ukrywa twarz, paczc.
Albo niebo nie jest tak wysoko, jak zazwyczaj - mruknem - albo ten tu jest
wyjtkowo niski. Tyson nie zwraca na mnie uwagi. Pad na kolana.
Briareusie! -zawoa.
Szloch ucich.
Wielki sturki! - powiedzia Tyson. - Pom nam!
Briareus podnis wzrok. Jego twarz bya poduna i smutna, ze zamanym nosem i krzywymi
zbami. Mia ciemnobrzowe oczy - cakowicie brzowe, bez biaek czy czarnych renic,
jakby byy uksztatowane z gliny.
Uciekaj, pki moesz, cyklopie - odpar aonie Briareus. - Nie jestem w stanie
pomc nawet sobie.

-117Jeste sturkim! - upiera si Tyson-. - Moesz zrobi wszystko! Briareus wytar nos
picioma lub szecioma ze swoich rk. Kilka innych bawio si kawaeczkami metalu i
drewna z rozwalonego ka, podobnie jak Tyson zawsze bawi si czciami zamiennymi.
By to wspaniay widok. Rce jakby miay wasn wol. Zbudoway deczk z drewna, po
czym rozoyy j na czci rwnie szybko. Inne rce drapay w betonow podog bez
wyranego powodu. Inne bawiy si w kamie, papier, noyce. Kilka innych puszczao cienie
kaczuszek i pieskw na cian.
Nie mog - jkn Briareus. - Kampe wrcia! Tytani powstan i wrzuc nas z
powrotem do Tartaru.
Poka oblicze odwagi! - powiedzia Tyson.
Twarz Briareusa zmienia si natychmiast. Pozostay brzowe oczy, ale rysy byy cakiem
odmienne. Mia zadarty nos, wydatne brwi i dziwaczny umiech, jakby stara si by
odwany. Chwil pniej jednak rysy wrciy do tego, co byo wczeniej.
Nic z tego - powiedzia. - Oblicze przeraenia jest mocniejsze.
Jak ty to robisz? - spytaem.
Annabeth wymierzya mi kuksaca.
Nie bd nieuprzejmy. Sturcy maj pidziesit rnych oblicz.
To chyba problem, kiedy trzeba zrobi zdjcie do legitymacji - powiedziaem.
Tyson by nadal jak w transie.
Wszystko bdzie w porzdku, Briareusie! Pomoemy ci! Mog prosi o autograf?
Briareus pocign nosem.
A masz sto pir?
-118Ludziki - przerwa im Grover. - Musimy si std wydosta. Kampe wrci. Wyczuje nas
prdzej czy pniej.
Rozerwij kraty - powiedziaa Annabeth.
Tak! - krzykn Tyson, umiechajc si z dum. - Briareus da rad rozerwa kraty. Jest
bardzo silny. Silniejszy nawet od cyklopw! Patrzcie!
Briareus zachlipa. Z tuzin z jego rk przestao bawi si w koci, koci apci, ale adna nie
zabraa si za rozrywanie krat.
Skoro on jest taki silny - powiedziaem - to czemu siedzi w wizieniu?
Annabeth wymierzya mi kolejnego kuksaca.
Jest przeraony - szepna. - Kampe uwizia go w Tarta-rze na tysice lat. Jak ty by
si czu? Sturki znw ukry twarz w doniach.
Briareusie? - zapyta Tyson. - Co... Co si stao? Poka nam sw wielk moc!
Tysonie - zwrcia si do niego Annabeth. - Myl, e lepiej bdzie, jeli ty wyamiesz
kraty. Umiech powoli znika z twarzy Tysona.
Wyami kraty - powtrzy. Chwyci za drzwi celi i wyrwa je z zawiasw, jakby byy
zrobione z mikkiej gliny.
Chod, Briareusie - powiedziaa Annabeth. - Uciekajmy std.
Wycigna rk. Przez moment twarz Briareusa przybraa oblicze nadziei. Kilka z jego rk
wycigno si ku Annabeth, ale tyle samo powstrzymao je uderzeniem.
Nie mog - powiedzia. - Ona mnie ukarze.
Wszystko bdzie dobrze - obiecaa Annabeth. - Walczye ju kiedy z tytanami i
wygrae, pamitasz?
Pamitam wojn. - Jego twarz znowu si zmienia: w zmarszczone czoo i wydte
usta. Oblicze zamylenia, uznaem. - Pioruny wstrzsay wiatem. Rzucalimy kamieniami.

-119Tytani i potwory omal nie wygrali. A teraz znw wzrastaj w si. Kampe tak powiedziaa.
Nie suchaj jej - przerwaem mu. - Chod!
Nie poruszy si. Wiedziaem, e Grover powiedzia prawd. Nie mielimy duo czasu, zanim
ona wrci. Nie moglimy jednak zostawi Briareusa. Tyson zapakaby si na mier.
Zagrajmy w kamie, papier, noyce - zaproponowaem nagle. - Jeli wygram, idziesz z
nami. Jeli przegram, zostajesz w wizieniu. Annabeth spojrzaa na mnie, jakbym by szalony.
Twarz Briareusa zmienia si w pen wtpliwoci.
Zawsze wygrywam w kamie, papier, noyce.
No to grajmy! - Uderzyem trzy razy pici w otwart do.
Briareus zrobi to samo wszystkimi stu rkami, co zabrzmiao, jakby armia ruszya do przodu
o trzy kroki. Trzyma w rkach lawin kamieni, komplet noyczek dla caej szkoy i papier,
ktry wystarczyby na ca flot powietrzn.
Mwiem ci - powiedzia ze smutkiem - e ja zawsze... - Spojrza na mnie zmieszany. Co ty zrobie?
Pistolet - odparem, pokazujc mu palce uoone w ksztat broni. Bya to sztuczka,
ktr kiedy zastosowa na mnie Paul Blofis, ale nie zamierzaem si z tym zdradza. -Pistolet
bije wszystko.
To nieuczciwe.
A kto mwi o uczciwoci? Kampe nie bdzie gra uczciwie, jeli tu zamarudzimy.
Oskary ci o wyamanie krat. Chod wreszcie! Briareus pocign nosem.
Herosi to oszuci. Ale powoli wsta i
wyszed za nami z celi.
Poczuem przypyw nadziei. Teraz wystarczy zej na d i znale wejcie do Labiryntu.
Nagle Tyson zamar.
Na dole, dokadnie pod nami, staa Kampe, powarkujc.
Tamtdy - powiedziaem, wskazujc w drug stron. Popdzilimy kadk. Tym razem
Briareus cieszy si, e z nami idzie. Wprost rwa si naprzd, wymachujc w panice setk
rk. Za nami syszaem szum ogromnych skrzyde - to Kampe wzbia si w powietrze. Syczaa
i warczaa w swoim staroytnym jzyku, ale tym razem nie potrzebowaem tumacza, eby
wiedzie, e zamierza nas zabi.
Zbieglimy po schodach, dalej przez korytarz, i minlimy budk stranika - prosto do
kolejnego bloku.
W lewo - zawoaa Annabeth. - Pamitam to z wycieczki.
Wyskoczylimy na zewntrz i znalelimy si na dziedzicu wizienia, otoczeni przez wiee
stranicze i drut kolczasty. Po tak dugim czasie spdzonym pod ziemi wiato prawie mnie
olepio. Dookoa krcili si turyci, robic zdjcia. Od strony zatoki wia zimny wiatr. Na
poudniu piknie lnio biel San Francisco, ale na pnocy nad gr Tamalpais zbieray si
burzowe chmury. Cae niebo przypominao czarne wyziewy z gry, gdzie uwiziony by
Atlas i gdzie teraz odbudowywa si paac tytanw na grze Othrys. Trudno byo uwierzy, e
turyci nie widz gotujcej si nadprzyrodzonej burzy, ale najwyraniej nikt z nich nie
dostrzega, e co jest nie w porzdku.
Robi si coraz gorzej - powiedziaa Annabeth, spogldajc ku pnocy. - Burze szalay
przez cay rok, ale to...
Uciekajmy - zawy Briareus. - Ona nas goni!
Przebieglimy na drug stron dziedzica, jak najdalej od

blokw wiziennych.
Kampe nie zmieci si w drzwiach - powiedziaem z nadziej.
-121W tej samej chwili mur eksplodowa.
Ludzie zaczli krzycze, kiedy Kampe wynurzya si z gruzu i pyu, ze skrzydami
rozpostartymi tak szeroko, e omiatay dziedziniec. Trzymaa w rkach dwa miecze - dugie
zakrzywione ostrza ze spiu, otoczone dziwn zielonkaw powiat, wirujcymi smugami
pary, ktra mierdziaa kwasem i arem na cay dziedziniec.
Jad! - wrzasn Grover. - Nie dajcie si dotkn tym jzykom albo...
Albo umrzemy? - domyliem si.
No... ale najpierw rozsypiemy si powoli w proch.
Kry si przed mieczami - zadecydowaem.
Briareusie, walcz! - krzykn Tyson. - Uronij do penych rozmiarw! Briareus
wyglda, jakby usiowa jeszcze bardziej si skurczy. Najwyraniej przybra oblicze
cakowitego przeraenia.
Kampe ruszya ku nam na smoczych nogach, a setki wy wylizgiway si z jej ciaa.
Przez moment zamierzaem wyj Orkan i stawi jej czoa, ale na sam myl serce
podskoczyo mi do garda. W tej samej chwili Annabeth wyrazia sowami to, co i mnie
chodzio po gowie: - Uciekajmy!
Na tym zakoczya si dyskusja. Z tym potworem nie mielimy szans. Przebieglimy przez
dziedziniec, wypadlimy przez bram wizienia, a Kampe deptaa nam po pitach.
miertelnicy wrzeszczeli i rozbiegali si na wszystkie strony. Rozlego si wycie syren
karetek pogotowia.
Dobieglimy do przystani w momencie, kiedy przybi statek wycieczkowy. Wysiadajcy
turyci zamarli na widok naszej szary w ich kierunku, zwaszcza e za nami pdzi tum
przeraonych zwiedzajcych, a za nimi... Nie mam pojcia, co widzieli przez Mg, ale nie
mg to by zachcajcy widok.
Statek? - zapyta Grover.
Zbyt wolny - odpar Tyson. - Wracamy do tuneli. To nasza jedyna szansa.
Musimy odwrci jej uwag - zauwaya Annabeth.
Tyson wyrwa latarni z ziemi.
Odwrc uwag Kampe. Biegnijcie dookoa.
Pomog ci - powiedziaem.
Nie - odpar Tyson. - Uciekaj. Jad nie szkodzi cyklopom. Tylko boli. Ale nie zabije.
Jeste pewny?
Uciekaj, bracie. Spotkamy si w rodku.
Nie podoba mi si ten pomys. Raz ju omal nie straciem Tysona, nie chciaem wic
ryzykowa tego znowu. Nie byo jednak czasu na ktnie, a nic lepszego nie przychodzio mi
do gowy. Annabeth, Grover i ja chwycilimy Briareusa - kade za jedn rk - i powleklimy
go w kierunku budek z przekskami, podczas gdy Tyson rykn, zamachn si latarni i
natar na Kampe niczym rycerz na turnieju.
Kampe ypaa okiem na Briareusa, ale Tyson przycign jej uwag w momencie, kiedy wbi
jej sup latarni w pier i przygwodzi j do ciany. Wrzasna i cia mieczami, rozbijajc
latarni na kawaki. Wok niej tworzyy si kaue jadu, wgryzajc si w beton. Tyson
odskoczy, kiedy wosy Kampe rozwiay si z sykiem, a mije wok jej ng wystrzeliy we
wszystkie strony jzykami. Spomidzy budzcych dreszcz na wp uformowanych pyskw
wok jej talii wychyli si lew i rykn. Ostatnim widokiem, ktry zobaczylimy, zanim
znalelimy si na powrt w blokach wiziennych, by Tyson unoszcy budk z lodami i
rzucajcy ni w Kampe. Lody i jad

wybuchy, a wowe wosy Kampe upstrzyy kandyzowane owoce. Skoczylimy na


wizienny dziedziniec.
-123Nie dam rady - wy dysza Briareus.
Tyson ryzykuje dla ciebie ycie! - wrzasnem na niego. -Dasz rad! Kiedy
dobieglimy do drzwi bloku, usyszaem wcieky ryk. Obejrzaem si i zobaczyem
pdzcego ku nam z wszystkich si Tysona, a zaraz za nim Kampe, ca umazan lodami, do
ktrych dodatkowo przykleiy si podkoszulki. Jeden z niedwiedzi na jej pasie mia na
oczach przekrzywione pamitkowe okulary soneczne.
Szybko! - krzykna Annabeth, jakbymy potrzebowali zachty.
W kocu znalelimy cel, przez ktr tu przyszlimy, ale jej ciana bya cakiem gadka - ani
ladu gazu czy czegokolwiek innego.
>
Szukajcie znaku! - polecia Annabeth.
Tu jest! - Grover dotkn niewielkiej rysy, ktra zamienia si w greck A. Znak
Dedala rozbys bkitem, a kamienna ciana zacza si otwiera.
Zbyt wolno. Tyson bieg przez blok, a Kampe wymachiwaa tu za nim mieczami, rozwalajc
kraty i kamienne ciany wizienia. Wepchnem Briareusa, Annabeth i Grovera do tunelu.
Dasz rad! - krzyknem do Tysona, ale w tej samej chwili zdaem sobie spraw, e si
myl.
Kampe go doganiaa. Uniosa miecze. eby odwrci jej uwag, potrzebowaem czego
bardzo duego. Uderzyem w zegarek, ktry rozwin si w brzow tarcz. Rozpaczliwym
gestem rzuciem ni w twarz potworowi.
BRZDK! Tarcza odbia si od twarzy Kampe, ktra zawahaa si na chwil. Ten moment
pozwoli Tysonowi rzuci si w przejcie. Skoczyem tu za nim. -124- m .p
Kampe runa na nas, ale byo za pno. Kamienne drzwi zatrzasny si, a ich magia odcia
nas od Alcatraz. Tunel dra, kiedy Kampe uderzaa w niego caym ciaem, ryczc wciekle.
Nie zatrzymalimy si jednak, eby spyta: kto tam". Popdzilimy w mrok i po raz
pierwszy (i ostatni) cieszyem si, e znw jestem w Labiryncie.
ROZDZIA VIII
WIZYTA NA DEMONICZNYM RANCZU
Zatrzymalimy si w kocu w pomieszczeniu penym wodospadw. Zamiast podogi ziaa tu
wielka dziura, wok ktrej biega liska kamienna droga. Dookoa, z wielkich rur we
wszystkich czterech cianach, laa si woda, spadajc do dziury. Nawet kiedy zawieciem do
rodka latark, nie byo wida dna. Briareus skuli si pod cian. Nabra wody w tuzin rk i
umy sobie twarz.
To prowadzi prosto do Tartaru - mrukn. - Powinienem tam wskoczy i oszczdzi
wam kopotw.
Nie mw tak - skarcia go Annabeth. - Moesz wrci z nami do obozu. Pomoesz nam
w przygotowaniach. Wiesz o walce z tytanami wicej ni ktokolwiek inny.
Nic wam nie mam do zaoferowania - odpar Briareus. - Wszystko straciem.
A co z twoimi brami? - spyta Tyson. - Dwaj pozostali musz wci by wielcy jak
gry! Zabierzemy ci do nich. Wyraz twarzy Briareusa sta si jeszcze smutniejszy: oblicze
aoby.
Ich ju nie ma. Zgali.

Wodospady szumiay. Tyson wpatrywa si w szyb, mrugajc powiekami, eby si nie


rozpaka.
-126Co dokadnie masz na myli, mwic, e zgali? - zapytaem. - Mylaem, e potwory
s niemiertelne jak bogowie.
Percy - powiedzia sabym gosem Grover - nawet niemiertelno miewa
ograniczenia. Czasami... Czasami potwory zostaj zapomniane i trac wol pozostawania
niemiertelnymi.
Patrzc na jego twarz, zastanawiaem si, czy myli o Panie. Przypomniao mi si co , co
powiedziaa kiedy Meduza: e jej siostry, dwie pozostae Gorgony, odeszy i zostawiy j
sam. A w zeszym roku Apollo wspomina, e dawny bg Helios znik i pozostawi mu
obowizki boga soca. Nigdy o tym specjalnie nie mylaem, ale teraz, patrzc na Briareusa,
uwiadomiem sobie, jak okropnie musi si czu kto tak stary - liczcy tysice lat - i
cakowicie samotny.
Musz i - oznajmi Briareus.
Armia Kronosa napadnie na obz - powiedzia Tyson. -Potrzebujemy pomocy.
Briareus zwiesi smtnie gow.
Nie dam rady, cyklopie.
Jeste silny.
Ju nie. - Briareus podnis si.
Ej. - Chwyciem go za jedn z rk i odcignem na bok, tam gdzie woda zaguszaa
nasz rozmow. - Potrzebujemy ci, Briareusie. Tyson wierzy w ciebie, nie widzisz?
Ryzykowa dla ciebie ycie.
Opowiedziaem mu o wszystkim: planach napaci Luke'a, wejciu do Labiryntu na terenie
obozu, warsztacie Dedala, zotym sarkofagu Kronosa. Briareus pokiwa tylko gow.
Nie dam rady, herosie. Nie zrobi z palca pistoletu, eby wygra t rozgrywk. - Aby
podkreli, o czym mwi, zrobi z palcw sto pistoletw. -127Moe dlatego wanie potwory gasn - powiedziaem. -Moe nie chodzi o to, w co
wierz miertelnicy. Moe to wy si poddajecie.
Jego brzowe oczy spoglday na mnie. Rozpoznaem t twarz: oblicze wstydu. Wreszcie
Briareus odwrci si i od-czapa korytarzem, a znik w mroku. Tyson zaszlocha.
Bdzie dobrze. - Grover niechtnie poklepa mojego brata po ramieniu, co musiao go
kosztowa sporo odwagi. Tyson kichn.
Nie bdzie, kozonogu. On by moim idolem.
Miaem ochot go pocieszy, ale zabrako mi pomysu, co powiedzie.
W kocu Annabeth podniosa si i zarzucia plecak na rami.
Ruszajmy, chopaki. Ten szyb dziaa mi na nerwy. Znajdmy lepsze miejsce na biwak.
Zatrzymalimy si w korytarzu z wielkich marmurowych blokw. Wyglda jak kawaek
greckiego grobu ze spiowymi uchwytami na pochodnie umocowanymi w cianach. Musiaa
to by starsza cz Labiryntu, co Annabeth uznaa za dobry znak.
Musimy by blisko warsztatu Dedala - oznajmia. - Odpocznijmy troch. Rano
ruszymy dalej.
A skd bdziemy wiedzieli, e jest rano? - zapyta Grover.
Odpocznijmy, co? - nalegaa.
Groverowi nie trzeba byo dwa razy powtarza. Wycign z plecaka wizk somy, zjad co
nieco, z reszty zrobi sobie poduszk i chwil pniej chrapa w najlepsze. Tysonowi

zanicie zajo nieco wicej czasu. Przez chwil duba co przy metalowych cinkach ze
swojego przybornika, ale cokolwiek
usiowa zrobi, wynik go nie zadowala. Wci rozbiera to na czci.
Przepraszam, e zgubiem tarcz - powiedziaem do niego. - Tak si napracowae,
eby j naprawi. Tyson podnis na mnie wzrok. Oko mia czerwone od ez.
Nie przejmuj si, bracie. Ocalie mi ycie. Nie musiaby tego robi, gdyby Briareus
nam pomg.
On po prostu by przestraszony - powiedziaem. - Na pewno sobie z tym poradzi.
Nie jest silny - odpar Tyson. - Nie jest ju wany.
Westchn gboko i aonie, po czym zamkn oko. Kawaki metalu wypady z jego rk,
wci niepoczone, i Tyson zacz chrapa.
Ja te usiowaem zasn, ale nie udawao mi si. Wspomnienia ucieczki przed smocz dam
wymachujc zatrutymi mieczami utrudniay mi odpoczynek. Zabraem koc i przecignem
go w miejsce, gdzie Annabeth siedziaa na warcie. Usiadem koo niej.
Powiniene si przespa - powiedziaa.
Nie dam rady. Wszystko w porzdku?
Jasne. Pierwszy dzie prowadzenia misji. Super.
Dotrzemy tam - pocieszyem j. - Znajdziemy warsztat wczeniej ni Luke. Odgarna
wosy z twarzy. Na podbrdku miaa smug brudu, a ja zaczem sobie wyobraa, jak
musiaa wyglda w dziecistwie, kiedy wdrowaa z Thali i Lukiem. Majc zaledwie
siedem lat, ocalia ich przed okrutnym cyklopem. Nawet kiedy wygldaa na przeraon, jak
teraz, bya bardzo odwana.
Tak bym chciaa, eby w tej misji bya jaka logika - powiedziaa z alem. - Bo wiesz,
tak sobie azimy, ale nie mamy -129pojcia, gdzie wyldujemy. Jak mona doj z Nowego Jorku do Kalifornii w jeden dzie?
Przestrze w Labiryncie jest inna.
Wiem, wiem. Tylko... - spojrzaa na mnie niepewnie. -Percy, ja oszukiwaam sam
siebie. Tyle si naczytaam i na-planowaam, a nie mam pojcia, dokd i.
wietnie sobie radzisz. A poza tym my nigdy nie wiemy, co robimy. I zawsze jako to
dziaa. Pamitasz wysp Kirke? Prychna.
Bye sodk wink morsk.
A Wodna Kraina? Pamitasz, jak nas przerzucia nad bram?
Ja nas przerzuciam? To wszystko przez ciebie!
Widzisz? Bdzie dobrze. Umiechna si, co byo miym widokiem, ale
umiech prdko znik z jej twarzy.
Percy, co Hera miaa na myli, mwic, e znasz drog przez Labirynt?
Nie wiem - odparem. - Naprawd.
Powiesz mi, jeli bdziesz wiedzia?
Pewnie. Moe...
Moe co?
Moe gdyby powiedziaa mi, jak brzmi ostatni wers przepowiedni, byoby mi atwiej.
Annabeth wzdrygna si.
Nie tu. Nie w ciemnoci.
A co z tym wyborem, o ktrym mwi Janus? Hera powiedziaa. ..

Przesta - rzucia Annabeth. Wzia gboki oddech, caa si trzsc. - Przepraszam,


Percy. Po prostu si denerwuj. Ale nie... Musz to przemyle. -130Siedzielimy w milczeniu, wsuchani w dziwaczne trzeszczenia i jki Labiryntu, echo zgrzytu
kamieni, kiedy tunele zmieniay pooenie, rozrastay si i rozprzestrzeniay Ciemno
przypomniaa mi o wizjach Nica di Angelo i nagle co sobie uwiadomiem.
Nico jest gdzie tutaj - powiedziaem. - On w ten sposb znikn z obozu. Znalaz
Labirynt. A potem drog wiodc jeszcze gbiej - do Podziemia. Teraz jest znw w tych
tunelach. Szuka mnie. Annabeth przez chwil milczaa.
Mam nadziej, e si mylisz, Percy. Ale jeli masz racj... - Wpatrywaa si w wiato
latarki, rzucajcej blady krg na kamienn cian. Miaem wraenie, e myli o swojej
przepowiedni. Nigdy nie widziaem jej tak zmczonej.
Moe ja wezm pierwsz wart? - zaproponowaem. -Zbudz ci, jeli cokolwiek si
stanie.
Annabeth zamierzaa protestowa, ale w kocu tylko kiwna gow, opada na swj koc i
zamkna oczy. t
Kiedy przysza kolej na mnie, eby pooy si spa, we nie znw znalazem si w wizieniu
tego starego czowieka w Labiryncie.
Teraz wygldao ono bardziej jak warsztat. Stoy byy zarzucone przyborami pomiarowymi.
W kcie sta rozarzony do czerwonoci piec. Chopak, ktrego widziaem w poprzednim
nie, d w miech kowalski, tyle e by teraz starszy, prawie w moim wieku. Do komina pieca
by przyczepiony dziwny lejkowaty przedmiot, ktry zatrzymywa dym i ciepo, kierujc je
przez rur pod podog, tu koo wielkiej spiowej klapy.
By dzie. Niebo byo niebieskie, ale ciany Labiryntu rzucay dugie cienie na warsztat. Po
tak dugim pobycie -131w tunelach zdziwio mnie, e akurat ta cz Labiryntu znajdowaa si pod goym niebem.
Sprawiao to, e ta pltanina korytarzy zdawaa si jeszcze okrutniejszym miejscem. Starzec
wyglda niezdrowo. By okropnie chudy, rce mia spkane i czerwone od pracy. Biae wosy
opaday mu na oczy, a tunika bya wysmarowana olejem. Pochyla si nad stoem, pracujc
nad jakim dugim, zoonym z wielu kawakw przedmiotem z metalu -jakby pasem
kolczugi. Unis delikatny zwj spiu i wpi go na miejsce.
Gotowe - oznajmi. - Gotowe.
Podnis to, co wykona. Byo tak pikne, e serce skoczyo mi w piersi - metalowe skrzyda
skonstruowane z tysicy nakadajcych si na siebie spiowych pir. Byy ich dwie pary.
Jedna nadal leaa na stole. Dedal rozcign ram i skrzyda rozpostary si na sze metrw.
Co mi podpowiadao, e to nie ma prawa lata. Jest zbyt cikie, no i nie ma jak si wzbi w
powietrze. Ale wykonanie byo cudowne. Metalowe pira odbijay wiato, lnic
trzydziestoma odcieniami zota.
Chopak porzuci miech i podbieg, eby zobaczy dzieo ojca. Umiechn si promiennie
mimo brudu i potu.
Jeste geniuszem, ojcze!
Starzec umiechn si.
Tak jakbym sam o tym nie wiedzia, Ikarze. A teraz pospiesz si. To zajmie co
najmniej godzin. Chod.
Ty pierwszy - powiedzia Ikar. Starzec
zaprotestowa, ale Ikar by stanowczy.

To ty je zrobie. Powiniene zaoy je jako pierwszy.


Chopak przytwierdzi skrzane zapicie do piersi ojca niczym uprz wspinaczkow.
Rzemienie biegy od barkw do nadgarstkw. Nastpnie zacz mocowa skrzyda,
posugujc si metalow puszk, ktra wygldaa jak ogromna tuba z klejem. -132Wosk powinien wytrzyma kilka godzin - powiedzia nerwowo Dedal. - Ale musimy
pozwoli mu najpierw ste. Musimy te pamita, eby nie lecie zbyt wysoko ani zbyt
nisko. Morze zamoczy woskowe uszczelki...
A ar soca je roztopi - dokoczy chopak. - Tak, ojcze. Omawialimy to ju milion
razy!
Nigdy nie mona by zbyt ostronym.
Mam pene zaufanie do twoich wynalazkw, ojcze! Nikt nie jest tak mdry jak ty.
Oczy starca rozbysy. Byo wida, e kocha syna nade wszystko.
Teraz ja przypn ci skrzyda, a moje za ten czas uo si waciwie. Chod! Trwao to
dugo. Starzec trudzi si z rzemieniami. Nie szo mu take utrzymywanie skrzyde we
waciwej pozycji. Jego wasne metalowe skrzyda przygniatay go do ziemi, zawadzajc mu
przy pracy.
Za wolno' - wymamrota. - Za wolno mi to idzie.
Nie spiesz si, ojcze - odpar chopak. - Stranicy nie przyjd, zanim...
BUM!
Drzwi warsztatu zatrzsy si. Dedal wzmocni je od rodka drewnian klamr, ale nadal
dray w zawiasach.
Szybko! - powiedzia Ikar.
BUM! BUM!
Co cikiego uderzao w drzwi. Klamra wytrzymaa, ale po lewej stronie pojawia si rysa.
Dedal pracowa jak szalony. Kropla gorcego wosku spada na rami Ikara. Chopak skrzywi
si, ale nie krzykn. Kiedy lewe skrzydo byo ju przymocowane do rzemieni, Dedal zabra
si za prawe. -133Potrzebujemy wicej czasu - mrukn. - Przyszli za wczenie! Trzeba wicej czasu,
eby wosk si utwardzi.
Bdzie dobrze - powiedzia Ikar, kiedy jego ojciec skoczy z prawym skrzydem.
-Pom mi z klap...
TRZASK! Drzwi rozpady si, a w dziurze pojawi si spiowy taran. Topory uporay si z
reszt i do pomieszczenia weszli dwaj uzbrojeni stranicy, a za nimi krl w zotym diademie i
ze spiczast brod.
No, no - odezwa si krl z okrutnym umiechem. - Dokd si wybieramy?
Dedal i jego syn zamarli, metalowe skrzyda lniy na ich plecach.
Odchodzimy, Minosie - powiedzia starzec.
Krl zamia si.
Zastanawiaem si, jak daleko zajdziesz z tym projektem, zanim zniwecz twoje
nadzieje. Musz przyzna, e jestem pod wraeniem. Z podziwem przyglda si
skrzydom.
Wygldacie jak metalowe kury - uzna. - Moe powinnimy was oskuba na zup.
Gwardzici zarechotali gupkowato.
Metalowe kury - powtrzy jeden z nich. - Zupa.
Zamknij si - powiedzia Minos i zwrci si znw do Dedala. - Pozwolie uciec
mojej crce, starcze. Wpdzie moj on w obd. Zabie mojego potwora i wystawie
mnie na pomiewisko. Nigdy mi nie uciekniesz!

Ikar chwyci woskowy pistolet i strzeli do krla, ktry cofn si ze zdumieniem. Gwardzici
skoczyli do przodu, ale kady dosta w twarz gorcym woskiem.
Upust! - krzykn Ikar do ojca.
Bra ich! - rykn wciekle Minos.
-134Starzec i jego syn wsplnymi silami otworzyli pokryw, z ktrej wystrzeli do gry sup
gorcego powietrza. Krl przyglda si z niedowierzaniem, jak wynalazca i jego syn skoczyli
w powietrze na spiowych skrzydach, unoszeni przez prd wznoszcy.
Zestrzeli ich! - krzykn, ale gwardzici nie mieli ukw. Jeden desperacko rzuci
mieczem, ale Dedal i Ikar byli ju poza zasigiem. Kryli nad Labiryntem i krlewskim
paacem, wreszcie przelecieli nad miastem Knossos i poza skaliste brzegi Krety. Ikar
rozemia si.
Jestemy wolni, ojcze! Udao ci si! Chopak rozoy skrzyda
na pen szeroko i poszybowa z wiatrem.
Zaczekaj! - zawoa za nim Dedal. - Ostronie!
Ikar by ju jednak nad otwartym morzem, kierujc si na pnoc i miejc ze szczcia.
Wznis si nagle i sposzy ora, po czym zanurkowa ku morzu, jakby urodzi si ze
skrzydami, podrywajc si w gr w ostatniej chwili. Sandaami musn fale.
Przesta! - krzykn Dedal, ale wiatr ponis jego gos w przeciwnym kierunku. Jego
syn upaja si wolnoci.
Starzec usiowa go dogoni, niezgrabnie szybujc za nim.
Znajdowali si ju wiele mil od Krety, nad gbokim morzem, kiedy Ikar obejrza si i
dostrzeg zmartwion twarz ojca. Umiechn si.
Nie martw si, ojcze! Jeste geniuszem! Ufam twoim dzieom... Pierwsze metalowe
piro oderwao si od jego skrzyda i poszybowao w d. Potem nastpne. Ikar zachwia si
w powietrzu. Nagle zaczy od niego kolejno odpada spiowe pira, cignc si za nim
niczym stado przeraonych ptakw. -135Ikarze! - krzykn ojciec. - Szybuj! Roz skrzyda. Bd tak nieruchomo, jak
potrafisz!
Jego syn jednak macha skrzydami, rozpaczliwie prbujc odzyska kontrol.
Lewe skrzydo odpado pierwsze, odrywajc si od rzemieni.
Ojcze! - zawoa Ikar. Wtedy skrzyda si oderway, a chopiec w biaej tunice i
uprzy wspinaczkowej, z rkami rozpostartymi w prnym usiowaniu lotu, run w d.
Obudziem si z krzykiem i wraeniem, jakbym to ja spada. W tunelu panowaa ciemno.
Zdawao mi si, e w nieustannych jkach Labiryntu sysz rozpaczliwy krzyk Dedala
woajcego syna, w chwili gdy Ikar, jego jedyna rado, spada do morza z wysokoci stu
metrw.
W tunelach nie byo poranka, ale kiedy wszyscy si obudzilimy i zjedlimy pyszne niadanie
z batonikw musli i soczkw z kartonw, ruszylimy dalej. Nie wspominaem o moim nie.
Co w nim totalnie mnie przerazio i uwaaem, e pozostali nie musz o tym wiedzie. Stare
kamienne korytarze zamieniy si w ziemne, podparte cedrowymi supami, jak w jakiej
kopalni zota. Annabeth oywia si.
Co tu nie gra - oznajmia. - Powinien by dalej kamie.
Dotarlimy do groty, w ktrej z sufitu zwieszay si stalaktyty. W samym rodku klepiska
zobaczylimy prostoktn dziur przypominajc grb. Grover wzdrygn si.

Czu tu Podziemiem.
W tej samej chwili dostrzegem co byszczcego na skraju dziury - kawaek aluminiowej
folii. Zawieciem latark do dziury i zobaczyem na wp zjedzone hamburgery pywajce w
brzowym, gazowanym bocie. -136Nico - powiedziaem. - Znw wzywa umarych.
Tyson zajcza.
Tu byy duchy. Nie lubi duchw.
Musimy go znale. - Nie wiem dlaczego, ale stojc na skraju tej dziury, poczuem, e
to bardzo pilne. Nico by blisko. Czuem to. Nie mogem zostawi go wczcego si tu na
dole, samego, jeli nie liczy towarzystwa umarych. Rzuciem si biegiem.
Percy! - zawoaa Annabeth.
Skoczyem w tunel i dostrzegem przed sob wiato. Kiedy Annabeth, Tyson i Grover mnie
dogonili, wpatrywaem si w wiato dzienne wlewajce si przez kraty nad moj gow.
Stalimy pod elazn krat z rurek. Widziaem drzewa i niebieskie niebo.
Gdzie jestemy? - zastanawiaem si.
Nagle na krat pad cie i zobaczyem gapic si na mnie krow. Wygldaaby zwyczajnie,
gdyby nie jej dziwaczny kolor - jaskrawoczerwony jak truskawka. Nie wiedziaem, e krowy
miewaj tak barw. Krowa zamuczaa, niepewnie postawia kopyto na kracie, po czym
cofna si.
To kratownica - oznajmi Grover.
Co? - zapytaem.
Stawiaj takie przy bramach gospodarstw, eby krowy nie wychodziy. Nie s w stanie
po tym przej.
Skd to wiesz? Grover
prychn uraony.
Wierz mi, gdyby mia kopyta, wiedziaby o kratownicach dla byda. S okropne!
Odwrciem si do Annabeth.
Czy Hera nie wspominaa o ranczu? Musimy to sprawdzi. Nico moe by tam na
grze. -137Zawahaa si.
Dobra. Ale jak std wyjdziemy?
Tyson rozwiza ten problem, uderzajc w metalowe rurki obiema rkami. Krata podskoczya
i znika nam z oczu. Usyszelimy BRZK! i zdumione Muuu!". Tyson zarumieni si.
Przepraszam, krwko! - zawoa.
Nastpnie wypchn nas z tunelu.
Znalelimy si na ranczu, niewtpliwie. Po horyzont cigny si agodne pagrki, usiane
dbami, kaktusami i gazami. Pot z drutu kolczastego bieg od bramy w obu kierunkach.
Truskawkowe krowy aziy dookoa, pogryzajc kpki trawy.
Czerwone bydo - powiedziaa Annabeth. - Woy soca.
Co? - zapytaem.
To wite krowy Apollina.
wite krowy?
Wanie. Ale co one robi...
Czekajcie - przerwa jej Grover. - Posuchajcie...
Z pocztku wydawao si, e panuje cisza... I wtedy usyszaem: dalekie ujadanie psw.
Dwik stawa si coraz goniejszy. Chwil pniej krzaki zaszeleciy i wypady z nich dwa

psy. Tyle e tak naprawd to nie byy dwa psy. To by pies z dwiema gowami. Wyglda jak
chart: dugi, chudy i gibki, o brzowej sierci, ale z jego karku wyrastay dwie gowy, obie
kapice paszczami, warczce i oglnie niezadowolone z naszego widoku.
Zy pies Janus! - krzykn Tyson.
Wrrr! - zwrci si do zwierzcia Grover, podnoszc rk na powitanie.
Dwugowy pies obnay ky Obawiam si, e fakt, i Grover mwi po zwierzcemu, nie
zrobi na nim wraenia. W tej -138-m *
samej chwili z lasu wyszed jego pan i uznaem, e pies to najmniejszy z naszych problemw.
By to potny chop ze nienobiaymi wosami, w somkowym kowbojskim kapeluszu i z
zaplecion bia brod - kto jak Staruszek Czas w westernowym kostiumie, ktry przej si
swoj rol. Mia na sobie dinsy, podkoszulek z napisem Nie zadzieraj z Teksaczykiem" i
dinsow kurtk z oderwanymi rkawami, tak e byo wida muskulatur. Na prawym
bicepsie mia tatua przedstawiajcy skrzyowane miecze. W rce trzyma drewnian
maczug wielkoci gowicy atomowej, z dwudziestocentymetrowymi kolcami poyskujcymi
na waciwym kocu.
Do nogi, Ortros - rzuci psu.
Pies zawarcza na nas ostatni raz, ebymy nie mieli wtpliwoci co do jego uczu, i podbieg
do swojego pana. Mczyzna zmierzy nas wzrokiem od stp do gw, trzymajc maczug w
pogotowiu.
C my tu mamy? - odezwa si. - Zodziei krw?
Tylko przechodzilimy - odpara Annabeth. - Jestemy na misji.
Mczyzna zmruy oczy.
Herosi, co?
Skd wiesz... - zaczem, ale Annabeth pooya mi do na ramieniu.
Jestem Annabeth, crka Ateny. To jest Percy, syn Posejdona. Grover jest satyrem, a
Tyson...
Cyklopem - dokoczy mczyzna. - Widz. - Spojrza na mnie ze zoci. - A o
herosach wiem std, e sam nim jestem. Nazywam si Eurytion, jestem pasterzem na tym
ran-czu. Synem Aresa. Zakadam, e przyszlicie przez Labirynt tak jak tamten.
Tamten? - zapytaem. - Masz na myli Nica di Angelo?
-139Mnstwo goci przychodzi przez Labirynt - oznajmi ponuro Eurytion. - Niewielu
odchodzi.
Super - powiedziaem. - Nieze powitanie. Pasterz obejrza si za siebie,
jakby kto go obserwowa, po czym zniy wzrok.
Powiem to raz, pbogowie. Wracajcie natychmiast do tuneli. Zanim bdzie za pno.
Nie odejdziemy - upieraa si Annabeth. - Najpierw musimy znale tego innego
herosa. Prosz. Eurytion stkn.
W takim razie nie mam wyboru, panienko. Musz was zaprowadzi do szefa. Nie
czuem si jak zakadnik czy kto taki. Eurytion szed obok nas z maczug zarzucon na
rami. Dwugowy pies Or-tros warcza bez przerwy i obwchiwa nogi Grovera, a od czasu
do czasu skaka w krzaki, gonic zwierzta, ale Eurytion mia go mniej wicej pod kontrol.
Szlimy bit ciek, ktra zdawaa si nigdy nie koczy. Musiao by ze czterdzieci stopni,
co stanowio szok po San Francisco. Powietrze nad ziemi drgao z gorca. W drzewach
brzczay owady. Nie uszlimy daleko, a ju byem spocony jak nie wiem co. Muchy nas

obsiaday. Co jaki czas widzielimy zagrod z czerwonymi krowami albo jeszcze


dziwniejszymi zwierztami. Raz minlimy tak, ktrej pot pokryty by azbestem. W rodku
krciy si dyszce ogniem konie. Siano w ich karmniku pono. Ziemia dymia wok ich
ng, ale konie sprawiay wraenie oswojonych. Jeden wielki ogier spojrza w moim kierunku
i zara, a z jego nozdrzy wydobyy si czerwone pomienie. Zastanawiaem si, czy od tego
bol go zatoki.
Do czego one su? - zapytaem.
-140-Eurytion skrzywi si.
Hodujemy zwierzta dla rnych klientw. Dla Apollina, Diomedesa i... innych.
Na przykad dla kogo?
Koniec pyta.
Wreszcie wyszlimy z lasu. Na wzgrzu wysoko nad nami sta ogromny budynek z biaego
kamienia, z wielkimi oknami.
Wyglda jak Frank Lloyd Wright! - zawoaa Annabeth.
Domyliem si, e mwi o czym z zakresu architektury.
Dla mnie to wygldao po prostu jak miejsce, w ktrym grupka herosw moe wpakowa si
w nieze tarapaty. Zaczlimy si wspina na wzgrze.
Nie amcie zasad - ostrzeg nas Eurytion, kiedy wchodzilimy po schodach na werand
przed domem. - adnych bjek. Nie wyjmowa broni. I bez uwag o wygldzie szefa.
Dlaczego? - zapytaem. - Jak on wyglda? Zanim Eurytion zdy
cokolwiek odpowiedzie, odezwa si nowy gos.
Witajcie na Ranczu Potrjne G.
Mczyzna siedzcy na werandzie mia normaln gow, co powitaem z ulg. Twarz mia
pooran i ogorza od lat spdzonych na socu. Mia gadkie czarne wosy i wski czarny
wsik jak czarny charakter w starym filmie. Umiechn si do nas, ale nie by to przyjazny
umiech. Raczej rozbawiony, jakby mwi: Jak mio, kolejne osoby na tortury!". Nie
zastanawiaem si nad tym dugo, poniewa dostrzegem reszt ciaa... a raczej cia. Mia ich
trzy. Widzicie, mona by pomyle, e przyzwyczailimy si do dziwacznej anatomii po
spotkaniu z Janusem i Briareusem, ale ten facet to byli cali trzej ludzie. Szyja czya si
normalnie z klatk piersiow, ale byy tam jeszcze dwa torsy, po jednym z kadej strony,
-141poczone na wysokoci barkw w odstpie kilkunastu centymetrw. Lewa rka wyrastaa z
lewego torsu, podobnie byo po prawej stronie, wic go mia dwie rce, ale cztery pachy,
jeli mona tak powiedzie. Klatki piersiowe tworzyy razem ogromny korpus wsparty na
dwch zwyczajnych, ale bardzo potnych nogach, ubranych w najwiksz par dinsw,
jak w yciu widziaem. Kady z torsw mia westernow koszul w innym kolorze: tym,
zielonym i czerwonym, jak wiata na skrzyowaniu. Zastanawiaem si, jak on ubiera
rodkowy tors, ktry przecie nie mia rk. Pasterz Eurytion trci mnie okciem.
Przywitaj si z panem Gerionem.
Cze - powiedziaem. - Fajne klaty... to jest krowy! Fajne masz ranczo. Zanim
potrjny zdy odpowiedzie, przez szklane drzwi na werand wyszed Nico di Angelo.
Gerionie, nie zamierzam czeka na...
Zamar na nasz widok. Po czym doby miecza. Ostrze byo dokadnie takie, jakie widziaem
we nie: krtkie, ostre i ciemne jak pnocne niebo. Gerion warkn na ten widok.
Prosz to odoy, panie di Angelo. Moi gocie nie bd si wzajemnie zabija.
Ale to jest...

Percy Jackson - podsun usunie Gerion. - Annabeth Chase. I gromadka ich


potwornych przyjaci. Tak, wiem.
Potwornych przyjaci? - powtrzy Grover z uraz w gosie.
Ten czowiek ma na sobie trzy koszule - oznajmi Tyson, jakby dopiero teraz to
zauway.
To oni pozwolili umrze mojej siostrze! - gos Nica trzs si z wciekoci. - Przyszli
tu, eby mnie zabi! -142Nie zamierzamy ci zabija, Nico. - Uniosem rce. - To, co si stao z Biank, byo...
Nie wymawiaj jej imienia! Nie jeste godzien nawet o niej mwi!
Chwileczk. - Annabeth wycelowaa palcem w Gerio-na. - Skd znasz nasze imiona?
Czowiek o trzech ciaach mrugn do niej okiem.
Dbam o to, eby mie dobre informacje, moja droga. Kady prdzej czy pniej
zawita na to ranczo. Kady potrzebuje czego od starego Geriona. A teraz, panie di Angelo,
prosz odoy ten paskudny miecz, zanim ka Eurytionowi ci go odebra. Eurytion
westchn, ale poprawi na ramieniu nabijan wiekami maczug. Lecy u jego stp Ortros
warkn.
Nico zawaha si. By chudszy i bledszy ni w obrazach z iryfonu. Zastanawiaem si, czy
cokolwiek jad przez ostatni tydzie. Jego czarne ubranie byo zakurzone po wdrwce przez
Labirynt, a w ciemnych oczach pona nienawi. By za mody na taki gniew. Cigle
pamitaem tego radosnego dzieciaka, ktry gra w Magi i Mit. Nico niechtnie schowa
miecz.
Jeli si do mnie zbliysz, Percy, zawoam pomoc. Nie chcesz spotka moich
pomocnikw, wierz mi.
Wierz - odparem. Gerion
poklepa chopaka po ramieniu.
No widzisz, znw wszyscy jestemy przyjacimi. Chodcie, dzieciaki. Oprowadz
was po ranczu.
Gerion mia wzek - troch jak te kolejki, ktre wo dzieci po zoo. By pomalowany w
czarno-biae krowie aty. Lokomotywa miaa przyczepione do maski rogi, a klakson brzmia
jak pasterski dzwonek. Uznaem, e to musi by jego narzdzie -143tortur. Wprawia ludzi w miertelne zaenowanie, woc ich automuuubilem.
Nico usiad na samym tyle, pewnie po to, eby mie na nas oko. Eurytion wsun si na
miejsce obok niego ze swoj maczug i nacign kowbojski kapelusz na oczy, jakby
zamierza si zdrzemn. Ortros wskoczy na przednie siedzenie obok Geriona i zacz
radonie szczeka na dwa gosy.
Annabeth, Tyson, Grover i ja zajlimy dwa rodkowe wagoniki.
Mamy szeroki asortyment! - pochwali si Gerion, kiedy automuuubil skoczy do
przodu. - Gwnie konie i bydo, ale s i gatunki egzotyczne. Wjechalimy na wzgrze i
Annabeth jkna.
Hipalektriony? Mylaam, e one wyginy!
U podna wzniesienia rozcigao si otoczone potem pastwisko, na ktrym zobaczyem
stadko najdziwaczniejszych zwierzt pod socem. Miay przedni cz ciaa jak konie, ale
tyln jak koguty. Ich tylne nogi zaopatrzone byy w wielkie te pazury. Do tego pierzaste
ogony i czerwone skrzyda. Na moich oczach dwa z nich wday si w bjk o stert ziarna.
Stany na tylnych nogach i ray, bijc si wzajemnie skrzydami, a mniejszy z nich
odgalopowa. Tylne, ptasie nogi dodaway jego krokowi skocznego rytmu.
Kogucie koniki - powiedzia Tyson z rozmarzeniem. -Czy one skadaj jajka?

Raz do roku! - Gerion umiechn si promiennie w tylnym lusterku. - Jest wielki


popyt, bo s doskonae na omlety!
To okropne! - zaprotestowaa Annabeth. - To przecie musi by zagroony gatunek!
Gerion machn rk.
Zoto to zoto, kochaniutka. A ty nigdy nie jada tych omletw.
-144To nie w porzdku - mrukn Grover, ale Gerion gada dalej.
Tam - powiedzia - mamy nasze ziejce ogniem konie, ktre pewnie widzielicie, idc
tutaj. S hodowane na wojn, oczywicie.
Jak wojn? - zapytaem.
Gerion umiechn si chytrze.
Kad, jaka si nadarzy. A tam, rzecz jasna, nasze bezcenne czerwone krowy.
Rzeczywicie, na stoku wzgrza paso si ze sto truskawkowych krw.
Ale ich duo - powiedzia Grover.
No c, Apollo nie ma czasu ich doglda - wyjani Gerion - wic zleca to nam. A
my je chtnie rozmnaamy, bo jest na nie wielki popyt.
Dlaczego? - zapytaem.
Gerion unis brew.
Z powodu misa, to oczywiste! Armie musz je.
Przerabiasz wite krowy boga soca na hamburgery? -spyta Grover z
niedowierzaniem. - To wbrew staroytnym prawom!
Och, nie podniecaj si tak, satyrze. To tylko zwierzta.
Tylko zwierzta!
Tak, a gdyby Apollo si tym przejmowa, to na pewno by nam powiedzia.
Musiaby najpierw wiedzie - mruknem.
Nico wychyli si do przodu.
Nic mnie to wszystko nie obchodzi, Gerionie. Mamy spraw do przedyskutowania, a
dotyczy ona czego innego!
Wszystko w swoim czasie, panie di Angelo. Spjrzcie tam: moje egzotyczne gatunki.
-145To nie w porzdku - mrukn Grover, ale Gerion gada dalej.
Tam - powiedzia - mamy nasze ziejce ogniem konie, ktre pewnie widzielicie, idc
tutaj. S hodowane na wojn, oczywicie.
Jak wojn? - zapytaem.
Gerion umiechn si chytrze.
Kad, jaka si nadarzy. A tam, rzecz jasna, nasze bezcenne czerwone krowy
Rzeczywicie, na stoku wzgrza paso si ze sto truskawkowych krw.
Ale ich duo - powiedzia Grover.
No c, Apollo nie ma czasu ich doglda - wyjani Gerion - wic zleca to nam. A
my je chtnie rozmnaamy, bo jest na nie wielki popyt.
Dlaczego? - zapytaem.
Gerion unis brew.
Z powodu misa, to oczywiste! Armie musz je.
Przerabiasz wite krowy boga soca na hamburgery? -spyta Grover z
niedowierzaniem. - To wbrew staroytnym prawom!
Och, nie podniecaj si tak, satyrze. To tylko zwierzta.
Tylko zwierzta!
Tak, a gdyby Apollo si tym przejmowa, to na pewno by nam powiedzia.
Musiaby najpierw wiedzie - mruknem.

Nico wychyli si do przodu.


Nic mnie to wszystko nie obchodzi, Gerionie. Mamy spraw do przedyskutowania, a
dotyczy ona czego innego!
Wszystko w swoim czasie, panie di Angelo. Spjrzcie tam: moje egzotyczne gatunki.
-145Nastpne pole byo otoczone drutem kolczastym. Pezay po nim ogromne skorpiony.
Ranczo Potrjne G - powiedziaem, nagle co sobie uzmysawiajc. - Twj znak
firmowy by na skrzyniach w obozie. Kwintus mia te skorpiony od ciebie.
Kwintus... - zamyli si Gerion. - Krtkie szpakowate wosy, muskulatura, mistrz
miecza? -Aha.
Nigdy o nim nie syszaem - powiedzia Gerion. - A oto moje najwspanialsze stajnie!
Musicie je zobaczy.
Nie musiaem ich oglda, poniewa gdy tylko zbliylimy si na sto metrw, wyczuem je.
Przy brzegu zielonej rzeki znajdowao si pastwisko wielkoci boiska do piki nonej. Wzdu
jednego brzegu stay stajnie. W bocie krcia si z setka koni, a mwic boto", mam na
myli koski gnj. By >
to najobrzydliwszy widok w moim yciu, jakby przesza tdy burza gnojowa i zrzucia na
okolic metr tego paskudztwa. Konie wyglday naprawd ohydnie od brodzenia w tym
obrzydlistwie, a stajnie niewiele lepiej. mierdziay niewyobraalnie - gorzej ni mieciarka.
Nawet Nico zatka nos.
Co to jest?
Moje stajnie! - odpar Gerion. - To znaczy waciwie nale do Augiasza, ale
zajmujemy si nimi za niewielk opat miesiczn. Czy nie s cudne?
S obrzydliwe! - krzykna Annabeth.
Ton w gnoju - zauway Tyson.
Jak moesz w ten sposb traktowa zwierzta? - zawy Grover.
Irytujecie mnie wszyscy - oznajmi Gerion - To s misoerne konie, wiecie? Podoba
im si w tych warunkach. -146A poza tym w nisk cen nie jest wliczone sprztanie -mrukn spod ronda kapelusza
Eurytion.
Cisza! - warkn Gerion. - No dobrze, posprztanie tych stajni stanowi niejakie
wyzwanie. Moe i robi mi si niedobrze, kiedy od nich zawiewa. Ale co z tego? Klienci i tak
pac dobrze.
Jacy klienci? - zapytaem ze zdumieniem.
Och, zdziwilibycie si, ilu ludzi zapaci za misoernego konia. Nadaj si wietnie
do pozbywania si resztek. Doskonale strasz przeciwnikw. Rewelacyjne na przyjcia
urodzinowe! Wynajmujemy je bez przerwy.
Jeste potworem - stwierdzia Annabeth.
Gerion zatrzyma automuuubil i spojrza na ni.
Jak si tego domylia? Po trzech torsach?
Musisz wypuci te zwierzta - powiedzia Grover. - To nie w porzdku! - No i ci
klienci, o ktrych bez przerwy mwisz - dodaa Annabeth. - Pracujesz dla Kronosa, prawda?
Dostarczasz jego armii konie, poywienie, wszystko, czego potrzebuje. Gerion wzruszy
ramionami, co byo bardzo dziwaczne, jako e mia ich a trzy zestawy. Wygldao to tak,
jakby robi meksykask fal.

Pracuj dla kadego, kto ma zoto, moda damo. Jestem czowiekiem interesu. I
sprzedaj wszystko, co mog zaoferowa.
Wysiad z automuuubilu i podszed do stajni, jakby rozkoszowa si wieym powietrzem.
Byby to bardzo adny widok: rzeka, drzewa, wzgrza i w ogle, gdyby nie bagno koskiego
gnoju.
Nico wysiad z tylnego wagonika i podszed gniewnym krokiem do Geriona. Pasterz Eurytion
nie by taki senny, na jakiego wyglda. Podnis maczug i poszed za nim. -147Przyszedem tu w interesie, Gerionie - powiedzia Nico. -A ty mi nie odpowiedziae.
Yhm. - Farmer przyglda si uwanie kaktusowi. Wycign lew rk i podrapa si
w rodkowy tors. - Tak, chcesz ubi interes, wietnie.
Mj duch powiedzia, e bdziesz mg mi pomc. Powiedzia, e moesz nas
doprowadzi do duszy, ktrej potrzebujemy.
Zaczekaj - wtrciem si. - Mylaem, e to ja jestem dusz, ktrej poszukujesz.
Nico spojrza na mnie jak na wariata.
Ty? Do czego miabym ciebie potrzebowa? Dusza Bianki jest warta tysic razy tyle
co twoja! Pomoesz mi, Gerionie, czy nie?
Och, pewnie mgbym - odpar farmer. - A tak nawiasem mwic, gdzie jest twj
upiorny przyjaciel? Nico wyglda na zaniepokojonego.
Nie jest w stanie przybra ksztatu w cigu dnia. To dla niego za trudne. Ale gdzie tu
jest. Gerion umiechn si.
Pewnie. Minos lubi znika, kiedy sytuacja robi si... trudna.
Minos? - Przypomnia mi si czowiek, ktrego widziaem w snach, ten w zotym
diademie, ze spiczast brdk i okruciestwem w oczach. - Masz na myli tego zego krla?
To jego duch ci doradza?
To nie twoja sprawa, Percy! - Nico znowu odwrci si do Geriona. -1 co to znaczy, e
sytuacja robi si trudna? Mczyzna o trzech ciaach westchn.
Widzisz, Nico... Mog ci mwi po imieniu?
-Nie.
No wic widzisz, Nico, Luke Castellan oferuje wietn cen za herosw. Zwaszcza za
potnych herosw. No i jestem przekonany, e kiedy pozna twoj ma tajemnic, dowie si,
kim naprawd jeste, zapaci bardzo, bardzo dobrze.
Syn Hadesa doby miecza, ale Eurytion wytrci mu bro z rki. Zanim zdyem si
podnie, Ortros skoczy mi na pier, warczc i prawie dotykajc mnie swoimi dwoma
pyskami.
Na waszym miejscu zostabym w wagonikach - ostrzeg pozostaych Gerion. - Inaczej
Ortros rozszarpie gardo pana Jacksona. A teraz, Eurytionie, bd tak dobry i zabezpiecz
Nica. Pasterz splun na traw.
Musz?
Tak, gupcze!
Eurytion wyglda na znudzonego, ale otoczy Nica ogromnym ramieniem i podnis go jak
zapanik.
We te miecz - powiedzia z obrzydzeniem Gerion. - Niczego nie nienawidz tak
bardzo jak stygijskiego elaza. Pasterz podnis miecz, starajc si nie dotyka ostrza.

wietnie - powiedzia farmer radonie - wycieczka skoczona. Wracamy do domu,


przeksimy co i wykonamy iry- fon do naszych przyjaci z armii tytanw.
Ty bestio! - krzykna Annabeth.
Gerion umiechn si do niej.
Nie martw si, moja droga. Jak ju dostarczymy pana di Angelo, ty i twoi towarzysze
bdziecie mogli odej. Nie mieszam si w sprawy moich goci. A poza tym zapacono mi
dobrze za to, ebym pozwoli wam bezpiecznie przej, ale to nie dotyczy, jak si obawiam,
pana di Angelo.
Kto ci zapaci? - zapytaa Annabeth. - Co masz na myli?
Niewane, kochaniutka. Jedmy ju, dobrze?
-149Zaczekaj! - krzyknem, a Ortros zawarcza. Staraem si nie porusza, eby nie
rozszarpa mi garda. - Powiedziae, e jeste czowiekiem interesu, Gerionie. Chc zawrze
z tob umow. Farmer zmruy oczy
Jak umow? Masz zoto?
Mam lepsz propozycj. Wymian.
Przecie wy nic nie macie, panie Jackson.
Moesz kaza mu oczyci stajnie - zaproponowa niewinnym gosem Eurytion.
Zrobi to! - powiedziaem. - Jeli mi si nie uda, dostaniesz nas wszystkich. Moesz
sprzeda nas Luke'owi za zoto.
Zakadajc, e wczeniej nie zjedz ci konie - zauway Gerion.
Jeli tak si stanie, zostan ci jeszcze moi kumple - powiedziaem. - Ale jeli mi si
powiedzie, pozwolisz odej nam wszystkim, wcznie z Nico.
Nie! - krzykn Nico. - Nie chc twojej aski, Percy. Nie chc twojej pomocy!
Gerion zarechota.
Percy Jacksonie, te stajnie nie byy sprztane od tysica lat... Cho faktycznie
mgbym sprzeda wicej powierzchni stajennej, gdybym pozby si tego gnoju.
To co masz do stracenia?
Farmer zawaha si.
Niech bdzie. Przyjmuj ofert, ale musisz si uwin do zachodu soca. Jeli
przegrasz, sprzedaj twoich przyjaci i zostaj bogaczem.
Umowa stoi.
Skin gow.
Zabior twoich przyjaci do domu, zaczekamy tam na ciebie.
Eurytion spojrza na mnie dziwacznie. Moe ze wspczuciem. Zagwizda i pies zeskoczy z
mojej piersi na kolana Annabeth, ktra krzykna. Wiedziaem, e Tyson i Grover nie bd
prbowa adnych sztuczek, jeli ona bdzie zakadniczk. Wysiadem z wagonika i
spojrzaem jej prosto w oczy.
Mam nadziej, e wiesz, co robisz - powiedziaa cicho.
Te mam tak nadziej. Gerion siad za kierownic. Eurytion
zawlk Nica na tylne siedzenie.
Zachd soca - przypomnia mi farmer. - Ani chwili pniej.
Zarechota jeszcze raz pod moim adresem, zadwicza swoim dzwonkowym klaksonem i
automobil zacz si oddala.
ROZDZIA IX 5>JLs
ZBIERAM GN}

Na widok koskich zbw straciem nadziej.


Kiedy zbliyem si do potu, zasoniem nos koszulk, eby nie czu smrodu. Jeden z
ogierw przydrepta przez gnj i zara gniewnie w moim kierunku. Obnay przy tym zby,
ostre jak u niedwiedzia.
Usiowaem zagada do niego w mylach. Udaje mi si to z wikszoci koni.
Hej, powiedziaem. Przyszedem, eby oczyci wasze stajnie. Fajnie, co?
Tak! odpowiedzia ko. Wejd do rodka! Zjemy ci! Pyszny heros!
Jestem synem Posejdona, zaprotestowaem. On stworzy konie.
Zazwyczaj to owiadczenie zapewnia mi specjalne traktowanie w koskim wiecie. Nie tym
razem.
Tak! przytakn ko z entuzjazmem. Posejdon te moe wej! Zjemy was obu! Owoce
morza!
Owoce morza! Pozostae konie wczyy si w ogln rado, brnc przez pole. Wszdzie
dookoa brzczay muchy, a upa nie polepsza sprawy smrodu. Wyjciowo miaem pewien
pomys, jak poradzi sobie z tym zadaniem, poniewa pamitaem, co zrobi Herakles.
Skierowa do stajni rzek i wymit wszystko. Zakadaem, e powinienem da rad
kontrolowa wod. Ale jeli nie uda mi si zbliy do koni, unikajc
zjedzenia, moe si to okaza problemem. Na dodatek rzeka bya poniej stajni, duo dalej,
ni mi si wydawao - ponad p kilometra. Problem gnoju z bliska okaza si znacznie
powaniejszy. Wziem do rki zardzewia opat i w ramach eksperymentu przerzuciem
nieco gnoju z okolicy potu. Super. Wystarczy miliard razy machn opat.
Soce chylio si ju ku zachodowi. Zostao mi w najlepszym razie kilka godzin. Uznaem,
e rzeka jest moj jedyn szans. A ju na pewno atwiej bdzie mi myle nad rzek ni
tutaj. Ruszyem w d wzgrza.
Kiedy dotarem nad rzek, znalazem czekajc tam na mnie dziewczyn. Miaa na sobie
dinsy i zielony podkoszulek, a w jej dugie brzowe wosy wplecione byy rzeczne
wodorosty. Staa z powan min i rkami skrzyowanymi na piersi.
O nie, nie, nie - powiedziaa.
Wbiem w-ni wzrok.
Jeste najad?
Przewrcia oczami.
Oczywicie!
Ale mwisz po naszemu. I nie jeste w wodzie.
A co, mylisz, e nie jestemy w stanie udawa ludzi, jeli chcemy?
Nigdy si nad tym nie zastanawiaem. Poczuem si jednak troch gupio, poniewa czsto
widywaem najady na obozie, ale one zawsze tylko si chichray i machay do mnie z dna
jeziora kajakowego.
Suchaj - powiedziaem - przyszedem poprosi...
Wiem, kim jeste - odrzeka. - I wiem, czego chcesz. Ale odpowied brzmi: nie! Nie
pozwol znw wykorzysta mojej rzeki do czyszczenia tej obrzydliwej stajni! -153zjedzenia, moe si to okaza problemem. Na dodatek rzeka bya poniej stajni, duo dalej,
ni mi si wydawao - ponad p kilometra. Problem gnoju z bliska okaza si znacznie
powaniejszy. Wziem do rki zardzewia opat i w ramach eksperymentu przerzuciem
nieco gnoju z okolicy potu. Super. Wystarczy miliard razy machn opat.

Soce chylio si ju ku zachodowi. Zostao mi w najlepszym razie kilka godzin. Uznaem,


e rzeka jest moj jedyn szans. A ju na pewno atwiej bdzie mi myle nad rzek ni
tutaj. Ruszyem w d wzgrza.
Kiedy dotarem nad rzek, znalazem czekajc tam na mnie dziewczyn. Miaa na sobie
dinsy i zielony podkoszulek, a w jej dugie brzowe wosy wplecione byy rzeczne
wodorosty. Staa z powan min i rkami skrzyowanymi na piersi.
O nie, nie, nie - powiedziaa.
Wbiem wili wzrok.
Jeste najad?
Przewrcia oczami.
Oczywicie!
Ale mwisz po naszemu. I nie jeste w wodzie.
A co, mylisz, e nie jestemy w stanie udawa ludzi, jeli chcemy?
Nigdy si nad tym nie zastanawiaem. Poczuem si jednak troch gupio, poniewa czsto
widywaem najady na obozie, ale one zawsze tylko si chichra y i machay do mnie z dna
jeziora kajakowego.
Suchaj - powiedziaem - przyszedem poprosi...
Wiem, kim jeste - odrzeka. - I wiem, czego chcesz. Ale odpowied brzmi: nie! Nie
pozwol znw wykorzysta mojej rzeki do czyszczenia tej obrzydliwej stajni!

zjedzenia, moe si to okaza problemem. Na dodatek rzeka bya poniej stajni, duo dalej,
ni mi si wydawao - ponad p kilometra. Problem gnoju z bliska okaza si znacznie
powaniejszy. Wziem do rki zardzewia opat i w ramach eksperymentu przerzuciem
nieco gnoju z okolicy potu. Super. Wystarczy miliard razy machn opat.
Soce chylio si ju ku zachodowi. Zostao mi w najlepszym razie kilka godzin. Uznaem,
e rzeka jest moj jedyn szans. A ju na pewno atwiej bdzie mi myle nad rzek ni
tutaj. Ruszyem w d wzgrza.
Kiedy dotarem nad rzek, znalazem czekajc tam na mnie dziewczyn. Miaa na sobie
dinsy i zielony podkoszulek, a w jej dugie brzowe wosy wplecione byy rzeczne
wodorosty. Staa z powan min i rkami skrzyowanymi na piersi.
O nie, nie, nie - powiedziaa.
Wbiem w ni wzrok.
Jeste najad?
Przewrcia oczami.
Oczywicie!
Ale mwisz po naszemu. I nie jeste w wodzie.
A co, mylisz, e nie jestemy w stanie udawa ludzi, jeli chcemy?
Nigdy si nad tym nie zastanawiaem. Poczuem si jednak troch gupio, poniewa czsto
widywaem najady na obozie, ale one zawsze tylko si chichray i machay do mnie z dna
jeziora kajakowego.
Suchaj - powiedziaem - przyszedem poprosi...
Wiem, kim jeste - odrzeka. - I wiem, czego chcesz. Ale odpowied brzmi: nie! Nie
pozwol znw wykorzysta mojej rzeki do czyszczenia tej obrzydliwej stajni! -153-Ale...

Daruj sobie, morski chopcze. Wy, bogowie oceanw, zawsze wyobraacie sobie, e
jestecie o wieeele waniejsi od jakiej maej rzeczki, prawda? No wic powiem ci tyle, e
jakem najada, tak nie bdziesz mn pomiata, dlatego e twoim tatjest Posejdon. To
terytorium sodkowodne, mj panie. Ostatni facet, ktry poprosi mnie o tak przysug - by
zreszt od ciebie znacznie przystojniejszy - przekona mnie i to by mj najwikszy bd w
yciu! Czy ty masz pojcie, co ten koski nawz wyprawia z moim ekosystemem? Czy ja
wygldam twoim zdaniem na oczyszczalni ciekw? Moje ryby poumieraj. Nigdy nie
pozbd si gnoju z rolin. Bd chorowa przez lata. DZIKUJ, NIE. Sposb, w jaki
mwia, przypomina mi moj mierteln przyjacik, Rachel Elizabeth Dare - podobnie
bombardowaa mnie sowami. Nie byem w stanie mie pretensji do najady. Mylc o tym,
uznaem, e ja te bybym wcieky, gdyby kto wrzuci mi do domu dwie tony gnoju. A
jednak...
Moi przyjaciele s w niebezpieczestwie - powiedziaem
jejNo to masz przechlapane! Ale to nie mj problem. A ty nie zniszczysz mojej rzeki.
Wygldaa na gotow do walki. Zacisna pici, ale wydao mi si, e dosyszaem w jej
gosie wahanie. Nagle uwiadomiem sobie, e przy caym swoim gniewnym zachowaniu ona
si mnie boi. Zapewne spodziewaa si, i bd walczy o kontrol nad rzek, i obawiaa si,
e przegra t walk.
Zmartwia mnie ta myl. Poczuem si jak chuligan, syn Posejdona grajcy waniaka.
Usiadem na pniaku.
Dobra, wygraa.
-154-mm v Najada
zdumiaa si.
Naprawd?
Nie bd z tob walczy. To twoja rzeka.
Rozlunia ramiona.
Och. Och, wietnie. To znaczy... Mio z twojej strony!
Ale jeli nie uprztn tych stajni przed zachodem soca, moi przyjaciele zostan
sprzedani tytanom. A nie wiem, jak to zrobi.
Rzeka zabulgotaa radonie. W przelizgn si po powierzchni wody i zanurzy gow. W
kocu najada westchna.
Zdradz ci sekret, synu boga mrz. We do rki troch ziemi.
-Co?
Zrb to, co powiedziaam.
Przykucnem i wziem do rki gar teksaskiej ziemi. Bya sucha i czarna, z malek imi
grudkami biaych kamyczkw. .. Nie, byo tu co jeszcze.
To s muszelki - powiedziaa najada. - Skamieniae muszelki. Miliony lat temu, zanim
jeszcze nastali bogowie, kiedy wiatem wadali tylko Uranos i Gaj a, ten kawaek ziemi
znajdowa si pod wod. Byo tu morze.
Nagle zrozumiaem, o co jej chodzi. W doni trzymaem okruchy dawnych ukwiaw, muszle
may. Nawet na kawakach wapienia wida byo odciski muszli.
Dobra - powiedziaem. - Ale co mi z tego?
Nie rnisz si bardzo ode mnie, herosie. Nawet kiedy jestem poza wod, woda jest we
mnie. Jest dla mnie rdem ycia. - Cofna si o krok, stawiajc stopy w rzece, i
umiechna si. - Mam nadziej, e wymylisz sposb, eby uratowa swoich przyjaci. Z
tymi sowy zamienia si w wod i zmieszaa z rzek. -155-

Soce dotykao ju horyzontu, kiedy wrciem do stajni. Kto musia tu w midzyczasie


przyj nakarmi konie, poniewa rozryway na strzpy wielkie trucha zwierzce. Nie byem
w stanie okreli, co to byo, i wcale nie miaem ochoty wiedzie. Jeli te stajnie mogy sta
si jeszcze bardziej obrzydliwe, to wanie si stay - dziki pidziesiciu koniom
poerajcym surowe miso.
Owocu morza! pomyla jeden z nich na mj widok. Chod! Cigle jestemy godne.
Co miaem zrobi? Nie mogem uy rzeki. A fakt, e to miejsce byo pod wod miliony lat
temu, jako nie pomaga mi dzisiaj. Spojrzaem na ma, skamienia muszelk lec w
mojej doni, a nastpnie przeniosem wzrok na olbrzymi gr gnoju.
Sfrustrowany rzuciem muszelk w gnj. Miaem wanie odwrci si plecami do koni,
kiedy usyszaem jaki dwik.
PSSST! Jak powietrze uchodzce z balonu. '
Spojrzaem w miejsce, gdzie rzuciem muszelk. Z gnoju tryska niewielki strumyczek wody.
Niemoliwe - mruknem.
Niepewnie podszedem do ogrodzenia.
Ronij - rozkazaem strumieniowi.
SZUUU!
Woda wystrzelia na metr w gr i nie przestawaa bulgota. Byo to niemoliwe, a jednak si
dziao. Kilka koni podeszo sprawdzi, o co chodzi. Jeden z nich wsadzi pysk w rdeko i
si cofn.
Fuj! powiedzia. Sone!
Bya to morska woda w samym rodku teksaskiego ran-cza. Podniosem kolejn gar ziemi
i wycignem z niej skamieniae muszelki. Nie wiedziaem, co waciwie robi, ale obiegem
cae stajnie dookoa, rzucajc muszle w gry -156gnoju. A wszdzie gdzie upada muszelka, wystrzelao sone rdo.
Przesta! krzyczay konie. Miso dobre! anie niedobre!
Nagle zauwayem, e woda nie wypywa ze stajni ani te nie spywa w d wzgrza, jak
normalnie by zrobia. Po prostu bulgotaa wok kadego ze rdeek i wsikaa w ziemi,
zabierajc z sob gnj. Koski gnj rozpuszcza si w sonej wodzie, pozostawiajc za sob
czyst wilgotn ziemi.
Poczuem, jakby co mnie rozpierao od rodka, i fontanny wody wystrzeliy niczym w
najwikszej na wiecie myjni samochodowej. Morska woda tryskaa na dziesi metrw w
gr. Konie oszalay, biegajc tam i z powrotem wrd gejzerw urzdzajcych im ze
wszystkich stron prysznic. Gry gnoju zaczy topnie jak nieg.
Uczucie napierajcej na mnie od rodka siy stawao si coraz mocniejsze, wrcz bolesne, ale
widok tej iloci sonej wody napawa mnie-uniesieniem. Udao mi si. Przyzwaem ocean na
to wzgrze.
Przesta, panie! zawoa jeden z koni. Przesta, prosz!
Woda tryskaa ju wszdzie. Konie byy mokre, a cz z nich lizgaa si panicznie w bocie.
Gnj znikn, cae jego tony po prostu wsiky w ziemi, a woda wanie zaczynaa si
zbiera w jeziorko, wypywa ze stajni i setk maych strumyczkw spywa do rzeki.
Przesta! - rozkazaem wodzie.
Nic si nie stao. Poczuem, e w odku zaciska mi si wze. Jeli szybko nie pozamykam
tych gejzerw, to sona woda wpynie do rzeki, zatruwajc ryby i roliny.
Przesta! - Skupiem ca moc na powstrzymaniu morza.
Nagle gejzery zamkny si. Upadem na kolana, cakowicie wyczerpany Przede mn
znajdoway si lnice czystoci stajnie, pole sonego bota i pidziesit koni, ktre zostay
-157-J

zlane wod tak dokadnie, e ich sier byszczaa. Wypukao nawet kawaki misa
spomidzy ich zbw.
Nie zjemy ci! wyy konie. Prosz, panie! Nigdy wicej sonych kpieli!
Pod jednym warunkiem - powiedziaem. - Od dzi bdziecie jady tylko takie miso,
jakie podadz wam opiekunowie. Koniec ze zjadaniem ludzi. Albo wrc z kolejnymi
muszelkami!
Konie, rc, zoyy mnstwo obietnic, e bd teraz dobrymi misoernymi komi, ale ja nie
miaem czasu na pogawdki. Soce zachodzio. Obrciem si na picie i pognaem ku
zabudowaniom rancza.
Poczuem zapach grilla, zanim jeszcze doszedem do budynku rancza, co dodatkowo mnie
wkurzyo, bo naprawd lubi grillowa.
Weranda bya przystrojona jak na przyjcie. Z porczy zwieszay si serpentyny i baloniki.
Gerion przewraca steki na wielkim ruszcie zrobionym z puszki na olej. Eurytion siedzia przy
piknikowym stoliku, czyszczc sobie paznokcie noem. Dwugowy pies obwchiwa eberka
i steki piekce si na grillu. Dostrzegem te moich kumpli: Tysona, Grovera, Annabeth i
Nica stoczonych w kcie, sptanych niczym zwierzta na rodeo, ze zwizanymi kostkami i
nadgarstkami oraz zakneblowanymi ustami.
Wypu ich! - krzyknem, ledwie dyszc od biegu po schodach. - Uprztnem
stajnie!
Gerion odwrci si do mnie. Na wszystkich torsach mia fartuszki, a na kadym z nich byo
wypisane po jednym sowie, ktre ukaday si w napis GERION - MISTRZ -KUCHNI.
Doprawdy? Jak tego dokonae?
-158-Y - w
Niecierpliwiem si, ale opowiedziaem mu.
Pokiwa z uznaniem gow.
Wielce pomysowe. Moe wyszedbym dobrze na otruciu tej nieznonej najady, ale
niewane.
Wypu moich kumpli - powiedziaem. - Zawarlimy umow.
Och, przemylaem to sobie. Problem polega na tym, e jeli ich wypuszcz, to nie
dostan zapaty.
Obiecae!
Gerion zacmoka.
Ale czy ty kazae mi przysic na Styks? Nie, nie kazae. A zatem obietnica nie jest
wica. Kiedy zawierasz umowy biznesowe, musisz pamita o wymaganiu wicej
obietnicy.
Wycignem miecz. Ortros zawarcza. Jeden z jego bw nachyli si nad uchem Grovera i
obnay zby.
Eurytionie - powiedzia farmer. - Ten chopak mnie irytuje. Zabij go. Eurytion
przyjrza mi si uwanie. Nie podobay mi si moje moliwoci przeciwko tej ogromnej
maczudze.
Sam sobie go zabijaj - odpar pasterz.
Gerion unis brwi.
Co ty powiedziae?
Dobrze syszae - odburkn Eurytion. - Cigle wysyasz mnie do brudnej roboty.
Wdajesz si w bjki bez powodu, a ja mam do umierania za ciebie. Chcesz walczy z tym
dzieciakiem, to walcz sam.
Byy to najbardziej nie-Aresowe sowa, jakie kiedykolwiek syszaem z ust syna Aresa.
Gerion cisn szpachelk na ziemi.

miesz mi si sprzeciwia? Powinienem ci natychmiast wyla z pracy! A kto


si wtedy zajmie twoimi stadami? Ortros, do nogi. -159Pies natychmiast przesta warcze na Grovera i usiad u stp pasterza.
wietnie! - burkn Gerion. - Rozprawi si z tob pniej, kiedy ju zabij chopaka!
Wzi dwa noe do krojenia misa i rzuci nimi we mnie. Odbiem jeden mieczem. Drugi wbi
si w stolik tu obok rki Eurytiona.
Zaatakowaem. Farmer odparowa mj pierwszy cios rozpalonymi do czerwonoci
szczypcami i rzuci si na mnie ze szpikulcem od grilla. Zanurkowaem pod jego kolejny cios i
wbiem mu miecz prosto w rodkowy tors.
Aaa! - upad na kolana. Czekaem, a si rozpadnie w proch, jak to maj w zwyczaju
potwory. On jednak tylko skrzywi si i zacz si podnosi. Rana ziejca porodku
kuchennego fartuszka zacza si zasklepia.
Niezy cios, synku - powiedzia. - Sk jednak w tym, e ja mam trzy serca. Doskonae
zabezpieczenie.
Przewrci grill i wgielki rozsypay si na wszystkie strony. Jeden wyldowa tu przy
twarzy Annabeth, ktra wydaa zduszony krzyk. Tyson napi swoje wizy, ale nawet jego sia
nie wystarczaa, aby je zerwa. Musiaem znale sposb, eby zakoczy t walk, zanim
moim przyjacioom co si stanie.
Dgnem Geriona w lew pier, ale on tylko si zamia. Wbiem mu ostrze w prawy brzuch.
Nic z tego. Jeli chodzi o reakcje, rwnie dobrze mgbym tuc mieczem zabawk. Trzy
serca. Doskonae zabezpieczenie. Przebicie jednego nie wystarcza... Wbiegem do domu.
Tchrz! - rykn Gerion. - Wracaj i gi jak naley!
ciany salonu byy obwieszone pospnie wygldajcymi trofeami owieckimi: wypchanymi
bami jeleni i smokw, -160-m
a poza tym zobaczyem tam gablot ze strzelbami, kolekcj mieczy oraz uk z koczanem.
Farmer rzuci szpikulcem od grilla, ktry wbi si w cian tu obok mojej gowy. Zerwa ze
ciany dwa miecze.
Powiesz twoj gow tutaj, Jackson! Obok niedwiedzia grizzly!
Przyszed mi do gowy wariacki pomys. Upuciem Orkan i chwyciem wiszcy na cianie
uk.
Jestem najgorszym ucznikiem wiata. Nie potrafi trafi do manekina na obozie, a co tu
mwi o tarczy strzeleckiej. Ale nie miaem wyboru. Nie wygrabym w walce na miecze.
Pomodliem si do Artemidy i Apollina, blinit ucznikw, w nadziei e cho raz si nade
mn ulituj. Prosz, was. Tylko jeden strza. Prosz. Zaoyem strza. Gerion zarechota.
Gupcze! Jedna strzaa nie jest lepsza od jednego miecza. Unis miecz i natar.
Uchyliem si, przykucajc. Zanim
zdy si odwrci, wystrzeliem grot prosto w bok jego prawego torsu. Usyszaem BUM,
BUM, BUM, kiedy strzaa przeszya rwniutko wszystkie jego torsy i wyleciaa z lewej
strony, wbijajc si w czoo ba niedwiedzia grizzly powieszonego jako trofeum. Gerion
upuci miecze. Odwrci si i wbi we mnie wzrok.
Nie umiesz strzela. Powiedzieli mi, e nie umiesz... Jego twarz przybraa barw
chorobliwej zieleni. Upad na
kolana i zacz rozpada si w py, a pozostay po nim tylko trzy fartuszki kuchenne i para
ogromnych kowbojskich butw.

Uwolniem moich kumpli. Eurytion nie prbowa mnie zatrzymywa. Nastpnie podsyciem
ogie na grillu i wrzuci-161em jedzenie w pomie jako ofiar caopaln dla Artemidy i Apollina.
Dziki - powiedziaem. - Macie u mnie przysug. W oddali
rozleg si grzmot, uznaem wic, e steki pachniay adnie.
Brawo, Percy! - zawoa Tyson.
Czy moemy teraz spta tego pastucha? - zapyta Nico.
Taaak! - potakn Grover. - A ten pies omal mnie nie zabi!
Spojrzaem na Eurytiona, ktry nada si relaksowa przy stoliku piknikowym. Ortros pooy
oba by na jego kolanach.
Ile czasu potrzebuje Gerion, eby si odtworzy? - zapytaem.
Pasterz wzruszy ramionami.
Setek lat? On nie jest z tych szybkich, dziki bogom. Oddae mi przysug.
Powiedziae, e umierae ju za niego - przypomniaem sobie. - Jak to byo?
Pracowaem dla tego wira od tysicy lat. Zaczem jako normalny heros, ale
wybraem niemiertelno, kiedy mi j tato zaproponowa. Najwikszy bd, jaki zrobiem w
yciu. Utknem na tym ranczu. Nie mog odej. Nie mog si zwolni. Tylko pilnowanie
krw i zastpowanie Geriona w walce. Jestemy poniekd zwizani z sob.
Moe teraz dasz rad co zmieni - powiedziaem.
Eurytion zmruy oczy.
Niby jak?
Moesz by dobry dla zwierzt. Zadba o nie. Przesta sprzedawa je na miso. I
zerwij umowy z tytanami. Eurytion zamyli si.
To byoby nieze. -162-em jedzenie w pomie jako ofiar
caopaln dla Artemidy i Apollina.
Dziki - powiedziaem. - Macie u mnie przysug. W oddali
rozleg si grzmot, uznaem wic, e steki pachniay adnie.
Brawo, Percy! - zawoa Tyson.
Czy moemy teraz spta tego pastucha? - zapyta Nico.
Taaak! - potakn Grover. - A ten pies omal mnie nie zabi!
Spojrzaem na Eurytiona, ktry nadal si relaksowa przy stoliku piknikowym. Ortros pooy
oba by na jego kolanach.
Ile czasu potrzebuje Gerion, eby si odtworzy? - zapytaem.
Pasterz wzruszy ramionami.
Setek lat? On nie jest z tych szybkich, dziki bogom. Oddae mi przysug.
Powiedziae, e umierae ju za niego - przypomniaem sobie. - Jak to byo?
Pracowaem dla tego wira od tysicy lat. Zaczem jako normalny heros, ale
wybraem niemiertelno, kiedy mi j tato zaproponowa. Najwikszy bd, jaki zrobiem w
yciu. Utknem na tym ranczu. Nie mog odej. Nie mog si zwolni. Tylko pilnowanie
krw i zastpowanie Geriona w walce. Jestemy poniekd zwizani z sob.
Moe teraz dasz rad co zmieni - powiedziaem.
Eurytion zmruy oczy.
Niby jak?
Moesz by dobry dla zwierzt. Zadba o nie. Przesta sprzedawa je na miso. I
zerwij umowy z tytanami. Eurytion zamyli si.

To byoby nieze.
-162Jeli uda ci si przecign zwierzta na swoj stron, one ci pomog. A kiedy Gerion
wrci, moe tym razem to on bdzie musia pracowa dla ciebie. Pasterz umiechn si
promiennie.
To byoby do przeycia.
Nie bdziesz prbowa nas zatrzyma?
Ale skd. Annabeth potara bolcy nadgarstek. Wci przygldaa si
podejrzliwie Eurytionowi.
Twj szef powiedzia, e kto zapaci za nasze bezpieczne przejcie. Kto?
Pasterz wzruszy ramionami.
Moe po prostu chcia was nabra.
A co z tytanami? - spytaem. - Posae im ju iryfonem wiadomo o Nico?
Nie. Gerion chcia to zrobi po grillu. Jeszcze o nim nie wiedz.
Nico patrzy na mnie wciekym wzrokiem. Nie bardzo wiedziaem, co powinienem z nim
zrobi. Szczerze wtpiem, eby zechcia doczy do nas. A z drugiej strony nie miaem
ochoty pozwoli mu si wczy na wasn rk.
Mgby tu zosta, dopki nie zakoczymy misji - powiedziaem mu. - Tu bdziesz
bezpieczny.
Bezpieczny? - powtrzy syn Hadesa. - A co ciebie obchodzi moje bezpieczestwo?
Przez ciebie zgina moja siostra!
Nico - odezwaa si Annabeth - to nie bya wina Per-cy'ego. A Gerion nie kama,
mwic, e Kronos chciaby ci schwyta. Jeli si dowie, kim jeste, zrobi wszystko, eby
przecign ci na swoj stron.
Nie jestem po niczyjej stronie. I nie boj si!
A powiniene - powiedziaa Annabeth. - Twoja siostra nie chciaaby...
-163Gdyby zaleao wam na mojej siostrze, pomoglibycie mi j sprowadzi z powrotem!
Dusza za dusz? - zapytaem.
-Tak!
Ale skoro nie chcesz mojej duszy...
Nie bd ci si tumaczy! - Zamruga powiekami, eby ukry zy. - I sprowadz j z
powrotem.
Bianca nie chciaaby, eby j sprowadza z powrotem -powiedziaem. - Nie w ten
sposb.
Nie znae jej! - krzykn. - Skd niby wiesz, co by chciaa?
Wpatrywaem si w pomienie na grillu. Pomylaem o wersie z przepowiedni Annabeth: Z
rki krla upiorw padniesz lub powstaniesz. Tu na pewno chodzi o Minosa, a ja musz
przekona Nica, eby go nie sucha.
Zapytajmy Biank. Niebo nagle
jakby pociemniao.
*
Usiowaem - powiedzia aosnym gosem syn Hadesa. -Ona nie odpowiada.
Sprbuj jeszcze raz. Mam przeczucie, e do mnie si odezwie.
Niby dlaczego?
Poniewa wysyaa mi wiadomoci przez iryfon - powiedziaem, nagle cakowicie tego
pewny. - Usiowaa mnie ostrzec, co knujesz, ebym mg ci chroni. Nico pokrci gow.
To niemoliwe.

Jest tylko jeden sposb, eby si przekona. Powiedziae, e si nie boisz.


-Odwrciem si do Eurytiona. - Bdziemy potrzebowali dou, czego w rodzaju grobu. I
jedzenia, i picia.
Percy - odezwaa si ostrzegawczym tonem Annabeth. - Nie wydaje mi si, eby to by
dobry...
Zgoda - przerwa jej Nico. - Sprbujemy.
-164Pasterz podrapa si po brodzie.
- Za domem jest wykopana dziura na szambo. Moemy jej uy. Cyklopku, przynie z kuchni
przenon lodwk. Mam nadziej, e umarli lubi piwo korzenne. ROZDZIA X zJts:
MIERTELNY TELETURNIEJ
babralimy si za wzywanie umarych po zmroku, w siedmiometrowym dole na szambo.
Stojcy obok zbiornik by ty, mia wymalowan umiechnit buk i czerwony napis
Wesoa Spuczka Sp. z o.o. Nieszczeglnie pasowa do nastroju wywoywania duchw.
Bya penia ksiyca. Po niebie przesuway si srebrne chmury.
Minos powinien ju tu by - powiedzia Nico, marszczc brwi. - Jest cakiem ciemno.
Moe si zgubi - odparem z nadziej w gosie.
Chopak wla piwo korzenne i wrzuci kiebaski z grilla do dou, po czym zacz piewa po
starogrecku. Natychmiast umilky wierszcze w krzakach. Ukryty w mojej kieszeni gwizdek
ze stygijskiego lodu robi si coraz zimniej szy, co czuem bardzo dobrze na udzie.
Niech on przestanie - szepn do mnie Tyson.
Jaka cz mnie zgadzaa si z tym. To nie byo naturalne. Nocne powietrze pochodniao w
nieprzyjemny sposb. Zanim jednak zdyem cokolwiek powiedzie, pojawiy si pierwsze
duchy. Z ziemi podniosa si siarkowa mga. Cienie przybieray ludzkie ksztaty. Jedna
bkitna posta podpyna do skraju dou i przyklka, eby si napi. -166Powstrzymaj go! - krzykn Nico, przerywajc na moment swj zapiew. - Tylko
Bianca ma si napi!
Wycignem Orkan. Duchy cofny si z chralnym sykiem na widok mojego miecza z
niebiaskiego spiu. Byo ju jednak za pno, eby powstrzyma pierwszego z nich. Zdy
przybra posta brodatego mczyzny w biaych szatach. Na gowie mia zoty diadem i
nawet po mierci w jego oczach byszczaa zo.
Minos! - powiedzia Nico. - Co ty tu robisz?
Wybacz, panie - odpar duch, ale w jego gosie nie sycha byo alu. - Ofiara
pachniaa tak smakowicie, e nie byem w stanie si powstrzyma. - Przyjrza si swoim
doniom z umiechem. - Mio jest widzie znowu siebie. Prawie w staym ksztacie...
Przeszkadzasz w rytuale! - zaprotestowa Nico. - Id... Duchy zmarych
zaczy migota niebezpiecznie jasno, wic syn Hadesa musia powrci do
swojego piewu, eby je powstrzyma.
Tak, doskonale, panie - powiedzia Minos z rozbawieniem. - piewaj dalej.
Przyszedem tylko po to, eby chroni ci przed tymi kamcami, ktrzy ci oszukuj.
Odwrci si do mnie, jakbym by jakim karaluchem.
Percy Jackson... no, no. Synowie Posejdona nic a nic si nie poprawili od wiekw, co?
Miaem ochot uderzy go pici, ale uznaem, e zapewne rka przeszaby przez jego twarz
na wylot.
Szukamy Bianki di Angelo - powiedziaem. - Spadaj.
Duch zarechota.
Syszaem, e zabie goymi rkami mojego Minotaura. Ale w Labiryncie czekaj
gorsze rzeczy. Naprawd wierzysz, e Dedal wam pomoe?

-167Pozostae duchy poruszyy si niespokojnie. Annabeth wycigna sztylet, pomagajc mi


odgania je od dou. Grover tak si zdenerwowa, e chwyci Tysona za rami.
Nic nie obchodzicie Dedala, herosi - ostrzeg nas Minos. -Nie moecie mu ufa. Jest
niewiarygodnie stary i przebiegy. Poczucie winy z powodu morderstwa sprawio, e jest
zgorzkniay, no i przeklli go bogowie.
Z powodu morderstwa? - zapytaem. - A kogo on zabi?
Nie zmieniaj tematu! - warkn duch. - Przeszkadzasz Nico. Chcesz go przekona,
eby porzuci swoje zamiary. Ja zrobi z niego wadc!
Dosy, Minosie - rozkaza Nico.
Duch parskn pogardliwie.
To s twoi nieprzyjaciele, panie. Nie suchaj ich! Pozwl mi ci chroni. Wprawi ich
umysy w szalestwo tak jak pozostaych.
Pozostaych? - szepna Annabeth. - Masz na myli Chrisa Rodrigueza? To twoja
sprawka?
Labirynt jest moj wasnoci - odpar duch - a nie Dedala! Ci, ktrzy si do niego
wdzieraj, zasuguj na szalestwo.
Wyno si, Minosie! - krzykn Nico. - Chc si widzie z moj siostr!
Duch zagryz usta z wciekoci.
Jak sobie yczysz, panie. Ale ostrzegam ci. Nie powiniene ufa tym herosom.
To mwic, rozwia si w mg. Inne duchy ruszyy do przodu, ale razem z Annabeth
powstrzymywalimy je.
Bianko, przybd! - zaintonowa Nico. Zacz piewa szybciej i duchy poruszyy si
niespokojnie.
Uwaga - mrukn Grover.
-168Nagle wrd drzew zamigotao srebrne wiato - zjawa, ktra wydawaa si janiejsza i
silniejsza od pozostaych. Przybliya si i co mi podpowiedziao, e powinienem j
przepuci. Zjawa przyklka przy dole, eby si napi. Kiedy wstaa, bya to widmowa
Bianca di Angelo.
Nico zmyli melodi. Ja opuciem miecz. Pozostae duchy zaczy pezn ku nam, ale
Bianca uniosa rce i wszystkie cofny si do lasu.
Cze, Percy - powiedziaa.
Wygldaa tak samo jak za ycia: zielona czapeczka przekrzywiona na gstych czarnych
wosach, ciemne oczy i oliwkowa cera jak u jej brata. Miaa na sobie dinsy i srebrzyst
kurtk - strj owczyni Artemidy. Przez rami miaa przerzucony uk. Umiechna si
blado i zamigotaa.
Bianca - powiedziaem. Gos ledwie przechodzi mi przez gardo. Czuem si winny
jej mierci od dawna, ale zobaczenie jej na wasne oczy byo jeszcze gorsze, jakby ona znw
zgina. Pamitaem, jak przeszukiwalimy wntrze ogromnego spiowego wojownika, dla
ktrego zniszczenia powicia ycie, i nie znalelimy adnego jej ladu.
Tak mi przykro - powiedziaem.
Nie masz za co przeprasza, Percy. To by mj wybr. Nie auj.
Bianca! - Nico podszed powoli, jakby wanie wychodzi z jakiego transu.
Odwrcia si do brata. Jej twarz posmutniaa, jakby Bianca lkaa si tej chwili.
Cze, Nico. Ale urose.
Czemu nie odpowiedziaa mi wczeniej? - krzykn. -Prbowaem ci wezwa od
kilku miesicy!
Miaam nadziej, e dasz sobie spokj.
-169-

Nagle wrd drzew zamigotao srebrne wiato - zjawa, ktra wydawaa si janiejsza i
silniejsza od pozostaych. Przybliya si i co mi podpowiedziao, e powinienem j
przepuci. Zjawa przyklka przy dole, eby si napi. Kiedy wstaa, bya to widmowa
Bianca di Angelo.
Nico zmyli melodi. Ja opuciem miecz. Pozostae duchy zaczy pezn ku nam, ale
Bianca uniosa rce i wszystkie cofny si do lasu.
Cze, Percy - powiedziaa.
Wygldaa tak samo jak za ycia: zielona czapeczka przekrzywiona na gstych czarnych
wosach, ciemne oczy i oliwkowa cera jak u jej brata. Miaa na sobie dinsy i srebrzyst
kurtk - strj owczyni Artemidy. Przez rami miaa przerzucony uk. Umiechna si
blado i zamigotaa.
Bianca - powiedziaem. Gos ledwie przechodzi mi przez gardo. Czuem si winny
jej mierci od dawna, ale zobaczenie jej na wasne oczy byo jeszcze gorsze, jakby ona znw
zgina. Pamitaem, jak przeszukiwalimy wntrze ogromnego spiowego wojownika, dla
ktrego zniszczenia powicia ycie, i nie znalelimy adnego jej ladu.
Tak mi przykro - powiedziaem.
Nie masz za co przeprasza, Percy. To by mj wybr. Nie auj.
Bianca! - Nico podszed powoli, jakby wanie wychodzi z jakiego transu.
Odwrcia si do brata. Jej twarz posmutniaa, jakby Bianca lkaa si tej chwili.
Cze, Nico. Ale urose.
Czemu nie odpowiedziaa mi wczeniej? - krzykn. -Prbowaem ci wezwa od
kilku miesicy!
Miaam nadziej, e dasz sobie spokj.
Nagle wrd drzew zamigotao srebrne wiato - zjawa, ktra wydawaa si janiejsza i
silniejsza od pozostaych. Przybliya si i co mi podpowiedziao, e powinienem j
przepuci. Zjawa przyklka przy dole, eby si napi. Kiedy wstaa, bya to widmowa
Bianca di Angelo.
Nico zmyli melodi. Ja opuciem miecz. Pozostae duchy zaczy pezn ku nam, ale
Bianca uniosa rce i wszystkie cofny si do lasu.
Cze, Percy - powiedziaa.
Wygldaa tak samo jak za ycia: zielona czapeczka przekrzywiona na gstych czarnych
wosach, ciemne oczy i oliwkowa cera jak u jej brata. Miaa na sobie dinsy i srebrzyst
kurtk - strj owczyni Artemidy. Przez rami miaa przerzucony uk. Umiechna si
blado i zamigotaa.
Bianca - powiedziaem. Gos ledwie przechodzi mi przez gardo. Czuem si winny
jej mierci od dawna, ale zobaczenie jej na wasne oczy byo jeszcze gorsze, jakby ona znw
zgina. Pamitaem, jak przeszukiwalimy wntrze ogromnego spiowego wojownika, dla
ktrego zniszczenia powicia ycie, i nie znalelimy adnego jej ladu.
Tak mi przykro - powiedziaem.
Nie masz za co przeprasza, Percy. To by mj wybr. Nie auj.
Bianca! - Nico podszed powoli, jakby wanie wychodzi z jakiego transu.
Odwrcia si do brata. Jej twarz posmutniaa, jakby Bianca lkaa si tej chwili.
Cze, Nico. Ale urose.
Czemu nie odpowiedziaa mi wczeniej? - krzykn. -Prbowaem ci wezwa od
kilku miesicy!
Miaam nadziej, e dasz sobie spokj.
-169-

Dam sobie spokj? - Nico by zaamany - Jak moesz tak mwi? Usiuj ci
uratowa!
Nie moesz, Nico. Nie rb tego. Percy ma racj.
Nie! On pozwoli ci zgin! On nie jest twoim przyjacielem.
Bianca wycigna rk, jakby chciaa dotkn twarzy brata, ale jej posta bya z mgy. Rka
wyparowaa, gdy tylko zbliya si do ywej skry.
Posuchaj mnie - powiedziaa. - Chowanie uraz jest bardzo niebezpieczne dla dziecka
Hadesa. miertelnie niebezpieczne. Musisz wybaczy. Musisz mi to obieca.
Nie mog. Nigdy.
_ Percy martwi si o ciebie, Nico. On moe ci pomc. Pokazaam mu, co robie, z nadziej,
e ci znajdzie.
A wic to bya ty - powiedziaem. - To ty wysyaa mi wiadomoci iryfonem.
Bianka przytakna.
Czemu pomagasz jemu, a nie mnie? - wrzasn Nico. - To nie w porzdku!
Jeste teraz tak blisko prawdy - odpara Bianca. - Nie gniewasz si na Percy'ego, Nico.
Zocisz si na mnie. -Nie.
Jeste wcieky, poniewa ci porzuciam, zostajc ow-czyni Artemidy. Wciekasz
si, poniewa umaram i zostawiam ci samego. Przepraszam ci za to, Nico. Naprawd. Ale
musisz pokona gniew. I przesta wini Percy'ego za moje decyzje. To moe ci zgubi.
Ona ma racj - wtrcia si Annabeth. - Kronos powstaje, Nico. Bdzie si stara
przecign kadego, kogo zdoa, na swoj stron.
Nic mnie nie obchodzi Kronos - odpowiedzia chopiec. -Chc dosta z powrotem
moj siostr.
Tego nie da si zrobi, Nico - odrzeka agodnie Bianca.
-170Jestem synem Hadesa! Mog.
Nie prbuj - powiedziaa. - Jeli mnie kochasz, nie...
Jej gos odpyn. Duchy zaczy si znw gromadzi wok nas, wyranie zaniepokojone.
Cienie poruszay si. Gosy szeptay: Niebezpieczestwo!
W Tartarze panuje niepokj - powiedziaa Bianca. - Twoja moc przyciga uwag
Kronosa. Umarli musz wrci do Podziemia. Pozostawanie tutaj nie jest dla nas bezpieczne.
Zaczekaj - poprosi Nico. - Prosz...
egnaj, Nico - odpara. - Kocham ci. Pamitaj moje sowa.
Jej posta zamigotaa i duchy znikny, pozostawiajc nas samych z doem, szambem firmy
Wesoa Spuczka i zimnym wiatem ksiyca w peni.
Nikt z nas nie mia ochoty rusza w drog tej nocy, postanowilimy wic zaczeka do rana.
Grover i ja padlimy na skrzane kanapy w salonie Geriona, co byo znacznie wygodniejsze
ni piwory w tunelach, ale niewiele pomogo na moje koszmary.
nio mi si, e jestem z Lukiem i wdrujemy przez mroczny paac na szczycie gry Tam. Tym
razem by to prawdziwy budynek, a nie na wp wykoczona iluzja, ktr widziaem ostatniej
zimy. Zielone wiata pony w koksownikach pod cianami. Posadzka bya z gadkiego
czarnego marmuru. Zimny wiatr wia w korytarzu, a nad nami przez otwarte sklepienie byo
wida zbierajce si na niebie burzowe chmury. Luke by ubrany jak do bitwy. Mia na sobie
panterkowe spodnie, biay podkoszulek i spiowy pancerz, ale przy boku nie mia swojego
miecza, Szerszenia, tylko pust pochw. Weszlimy na wielki dziedziniec, gdzie dziesitki
wojownikw -171i drakain szykoway si do wojny. Kiedy herosi zobaczyli Lu-ke'a, stanli na baczno,
uderzajc mieczami w tarcze.

Ju czasss, panie? - spytaa jedna z drakain.


Wkrtce - obieca Luke. - wiczcie dalej.
Panie - odezwa si jaki gos za nim. Empuza imieniem Kelli umiechaa si do
niego. Tego wieczoru miaa na sobie niebiesk sukienk i wygldaa niebezpiecznie piknie.
Oczy jej byszczay - czasem ciemnym brzem, czasem jaskraw czerwieni. Wosy miaa
upite z tyu gowy, a wiato pochodni odbijao si w nich, jakby chciao zamieni je z
powrotem w ywy ogie.
,
Serce walio mi jak motem. Zastanawiaem si, kiedy Kelli mnie dostrzee i wygna ze snu jak
poprzednio, ale tym razem najwyraniej mnie nie zauwaya.
Masz gocia - powiedziaa do Luke'a.
Odsuna si i nawet Luke by totalnie oszoomiony tym, co zobaczy. Nad nim wznosi si
ogromny ksztat potwornej Kampe. We syczay wok jej ng. Zwierzce gowy warczay
przy pasie. W rkach trzymaa byszczce od trucizny miecze, rozwina te nietoperze
skrzyda, obejmujc nimi cay korytarz.
Ty. - Gos Luke'a lekko dra. - Kazaem ci siedzie w Alcatraz. Powieki Kampe
zamrugay na boki jak u gada. Odpowiedziaa w tym dziwacznym grzmicym jzyku, ale tym
razem zrozumiaem gdzie w gbi umysu jej sowa: Przybyam, eby suy. Daj mi zemst.
Jeste stranikiem wizienia - odpar Luke. - Twoim zadaniem...
Zabij ich. Nikt mi nie ucieka.
Luke zawaha si. Po twarzy spyna mu struka potu.
-172-i * * <8*
Doskonale - powiedzia. - Pjdziesz z nami. Moesz nie nitk Ariadny. To bardzo
zaszczytne zadanie.
Kampe sykna w stron gwiazd. Schowaa miecze i odwrcia si, dudnic po korytarzu
swoimi ogromnymi smoczymi nogami.
Powinnimy zostawi j w Tartarze - mrukn Luke. -Jest zbyt chaotyczna. I zbyt
potna. Kelli zamiaa si cicho.
Nie powiniene lka si mocy, Luke. Uywaj jej!
Im wczeniej ruszymy, tym lepiej - powiedzia Luke. -Chc z tym skoczy.
Ach - mrukna wspczujco Kelli, przesuwajc mu palcem po rce. - Nie nci ci
zniszczenie twojego dawnego obozu.
Tego nie powiedziaem.
A nie masz wtpliwoci co do swojej, hmmm, specjalnej roli?
Twarz Luke'a poszarzaa.
Znam moje obowizki.
To wietnie - ucieszya si demonica. - Czy nasza sia uderzeniowa jest wystarczajca,
jak mylisz? A moe powinnam wezwa Matk Hekate na pomoc?
Mamy wicej, ni potrzeba - powiedzia pospnie Luke. -Umowa prawie wykonana.
Potrzebuj teraz jedynie wynegocjowa bezpieczne przejcie przez aren.
Mmm - mrukna Kelli. - To bdzie interesujce. Nie chciaabym zobaczy twojej
przystojnej gowy nadzianej na wczni, jeli ci si nie powiedzie.
Powiedzie mi si. A ty, demonico, nie masz nic innego do roboty?
Och, oczywicie. - Umiechna si. - Scz rozpacz w uszy naszych podsuchujcych
wrogw. Robi to w tej wanie chwili. -173-Zwrcia wzrok dokadnie na mnie, obnaya
pazury i cia przez mj sen.

Nagle znalazem si w zupenie innym miejscu.


Staem na szczycie kamiennej wiey, majc pod sob skaliste klify i morze. Starzec, ktrego
znaem jako Dedala, pochyla si nad warsztatem, mocujc si z jakim urzdzeniem
nawigacyjnym, przypominajcym ogromny kompas. Wyglda duo starzej, ni gdy go
ostatnio widziaem. By zgarbiony i mia powykrcane palce. Kl pod nosem po starogrecku i
mruy oczy, jakby nie widzia dobrze tego, co robi, mimo e by rodek sonecznego dnia.
Wuju! - zawoa kto. Umiechnity chopak w wieku Nica wbieg po schodach,
niosc drewnian skrzynk.
Witaj, Perdiksie - odpar starzec, ale jego gos brzmia zimno. - Skoczye ju swoje
zadania?
Tak, wuju. Byy proste!
Dedal skrzywi si.
Proste? Zagadnienie poruszania wody w gr wzgrza bez pompy jest proste?
O, tak! Patrz!
Chopak postawi skrzynk i zacz grzeba w jej zawartoci. Wycign kawaek papirusu i
pokaza staremu wynalazcy jakie wykresy i notatki. Dla mnie nie miay adnego sensu, ale
Dedal pokiwa niechtnie gow.
Widz. Niele.
Krlowi si podobao! - oznajmi Perdiks. - Powiedzia, e moe si oka zdolniejszy
od ciebie!
Doprawdy?
Ale ja w to nie wierz. Tak si ciesz, e matka przysaa mnie tu, ebym si od ciebie
uczy! Chc wiedzie wszystko, co ty wiesz. -174Zwrcia wzrok dokadnie na mnie, obnaya pazury i cia przez mj sen.
Nagle znalazem si w zupenie innym miejscu.
Staem na szczycie kamiennej wiey, majc pod sob skaliste klify i morze. Starzec, ktrego
znaem jako Dedala, pochyla si nad warsztatem, mocujc si z jakim urzdzeniem
nawigacyjnym, przypominajcym ogromny kompas. Wyglda duo starzej, ni gdy go
ostatnio widziaem. By zgarbiony i mia powykrcane palce. Kl pod nosem po starogrecku i
mruy oczy, jakby nie widzia dobrze tego, co robi, mimo e by rodek sonecznego dnia.
>
Wuju! - zawoa kto. Umiechnity chopak w wieku Nica wbieg po schodach,
niosc drewnian skrzynk.
Witaj, Perdiksie - odpar starzec, ale jego gos brzmia zimno. - Skoczye ju swoje
zadania?
Tak, wuju. Byy proste!
Dedal skrzywi si.
Proste? Zagadnienie poruszania wody w gr wzgrza bez pompy jest proste?
O, tak! Patrz!
Chopak postawi skrzynk i zacz grzeba w jej zawartoci. Wycign kawaek papirusu i
pokaza staremu wynalazcy jakie wykresy i notatki. Dla mnie nie miay adnego sensu, ale
Dedal pokiwa niechtnie gow.
Widz. Niele.
Krlowi si podobao! - oznajmi Perdiks. - Powiedzia, e moe si oka zdolniejszy
od ciebie!
Doprawdy?
Ale ja w to nie wierz. Tak si ciesz, e matka przysaa mnie tu, ebym si od ciebie
uczy! Chc wiedzie wszystko, co ty wiesz. -174-

Aha - mrukn Dedal. - eby zaj moje miejsce, kiedy umr, co?
Chopak zrobi wielkie oczy.
O nie, wuju! Ale mylaem sobie... czemu waciwie ludzie musz umiera?
Wynalazca skrzywi si.
Tak jest uoony wiat, chopcze. Wszyscy umieraj, oprcz bogw.
Ale dlaczego? - nie dawa spokoju chopak. - Skoro ani- mus, dusza, daje si zawrze
w innej formie... Opowiadae mi przecie o automatonach, wuju. Byki, ory, smoki, konie ze
spiu. Dlaczego nie spiowy czowiek?
Nie, chopcze - odpar ostro Dedal. - Jeste naiwny. To niemoliwe.
Nie sdz - upiera si Perdiks. - Z pomoc odrobiny magii...
Magii? Ba!
Tak, wuju! Magia i mechanika powizane z sob... Przy odrobinie wysiku mona by
zrobi ciao, ktre bdzie wygldao dokadnie jak ludzkie, ale bdzie lepsze. Zrobiem ju
notatki.
Poda starcowi gruby zwj. Dedal rozwin go i czyta przez dusz chwil, mruc oczy.
Spojrza na chopaka, po czym zwin papirus i odchrzkn.
To nie zadziaa, chopcze. Kiedy doroniesz, przekonasz si.
Mog w takim razie naprawi to astrolabium, wuju? Czy znw puchn ci stawy?
Starzec zacisn usta.
Nie. Dzikuj. Dlaczego sobie nie pjdziesz?
Perdiks jakby nie dostrzega gniewu wuja. Wzi ze swojej skrzynki spiowego uka i
podbieg do krawdzi wiey. -175-l
Dalej, Perdiksie - powiedzia cicho Dedal. - Zrb sobie skrzyda. Nie masz na to duo
czasu.
Wuju! - krzykn chopak, puszczajc kamie. I
spad w kierunku morza.
Nastpia chwila martwej ciszy. Bg Janus zamigota i znikn. Nastpnie niebem wstrzsn
grzmot. Z gry rozleg si powany kobiecy gos: Zapacisz za to, Dedalu. Syszaem ju
kiedy ten gos. To bya matka Annabeth, Atena. Dedal skrzywi si, patrzc w niebo.
Zawsze ci szanowaem, Matko. Powiciem wszystko, eby poda twoj drog.
Ale ten chopak te mia moje bogosawiestwo. A ty go zabie. Musisz za to zapaci.
Nic tylko pac i pac! - burkn Dedal. - Straciem wszystko. Niewtpliwie bd
cierpia w Podziemiu. Ale pki co...
Wzi do rki papirus chopaka, przyglda mu si przez chwil i wsun go sobie do rkawa.
Nic nie rozumiesz, powiedziaa chodno Atena. Zapacisz teraz i na wieki. < Nagle Dedal
zwin si z blu. A ja czuem to, co on. Przejmujcy bl zacisn si wok mojej szyi jak
obroa z rozpalonego elaza, pozbawiajc mnie oddechu i okrywajc wszystko mrokiem.
Obudziem si w ciemnoci z wasnymi palcami zacinitymi na gardle.
Percy? - zawoa Grover z drugiej kanapy. - Wszystko w porzdku?
Usiowaem uspokoi oddech. I nie byem pewny, co odpowiedzie. Wanie zobaczyem, jak
facet, ktrego szukalimy,
czyli Dedal, zamordowa wasnego siostrzeca. Jak miao by wszystko w porzdku?
Telewizor by wczony. W pokoju migotao niebieskie wiato. Kt-ktra godzina? wydusiem z siebie.

Druga w nocy - odpar Grover. - Nie mogem zasn. Ogldaem Animal Planet.
-Pocign nosem. - Tskni za Kalin. Przetarem oczy, odganiajc senno.
Aha, no... niedugo znw j zobaczysz.
Grover potrzsn ze smutkiem gow.
Czy wiesz, ktrego dzi jest, Percy? Bo ja wanie zobaczyem w telewizji. Jest
trzynastego czerwca. Siedm dni, odkd wyruszylimy z obozu.
e co? - powiedziaem. - To nie moe by prawda.
W Labiryncie czas biegnie szybciej - przypomnia mi Grover. - Za pierwszym razem,
kiedy znalelicie si w nim z Annabeth, mylae, e mino zaledwie kilka minut, nie? A to
bya godzina.
Och - jknem. - Prawda. - Nagle dotaro do mnie, co mia na myli, i poczuem, e w
gardle mnie znw pali. - Twj termin wyznaczony przez Rad Starszych Kopytnych. Grover
podnis pilota od telewizora do ust i odgryz kawaek.
Nie mam ju czasu - powiedzia z ustami penymi plastiku. - Jak tylko wrc, odbior
mi licencj poszukiwacza. Nigdy ju nie bd mg wyruszy na poszukiwanie.
Porozmawiamy z nimi - obiecaem. - Przekonamy, eby dali ci jeszcze troch czasu.
Grover przekn lin.
Nigdy si na to nie zgodz. wiat umiera, Percy. Z kadym dniem robi si gorszy.
Dzika natura... po prostu ganie. Musz znale Pana. -178m>
-1 znajdziesz, chopie. W to nie wtpi.
Grover spojrza na mnie smutnymi kozimi oczami.
Zawsze by z ciebie dobry kumpel, Percy. To, co dzi zrobie. .. wyzwolenie zwierzt
na ranczu Geriona... to byo niesamowite. Szkoda... Szkoda, e nie jestem do ciebie bardziej
podobny.
Ej - powiedziaem. - Nie mw tak. Te jeste bohaterem...
Nie, nie jestem. Staram si, ale... - westchn. - Percy, ja nie mog wrci do obozu,
jeli nie znajd Pana. Po prostu nie mog. Rozumiesz, prawda? Nie bd mg spojrze prosto
w twarz Kalinie, jeli mi si nie uda. Nie bd nawet w stanie spojrze w lustro. W jego
gosie brzmiaa taka rozpacz, e a przykro go byo sucha. Wiele razem przeszlimy, ale
nigdy nie widziaem go tak zdoowanego.
Co wymylimy - powiedziaem. - Nie poniose klski. Jeste mistrzem kozonogw,
zgadza si? Kalina to wie. Ja te. Grover zamkn oczy.
Mistrz kozonogw - wymamrota z przygnbieniem. Chwil pniej zasn, a ja
wci nie mogem. Patrzyem,
jak bkitna powiata Animal Planet rozlewa si po wypcha- i
nych trofeach na cianach salonu Geriona. Nastpnego dnia udalimy si do
kratownicy dla byda i poegnalimy si.
Moesz z nami pj, Nico - wypaliem. Myl, e przypomnia mi si mj sen i to, jak
bardzo ten Perdiks by podobny do Nica.
Pokrci przeczco gow. Nie wydaje mi si, eby ktokolwiek z nas spa dobrze na
demonicznym ranczu, ale Nico wyglda jeszcze gorzej ni my. Mia zaczerwienione oczy i
kredowo bia twarz. By owinity w czarny szlafrok, ktry

musia nalee do Gerion a, poniewa byby trzy razy za duy nawet na dorosego
mczyzn.
Musz to przemyle. - Unika mojego wzroku, ale z jego tonu wnioskowaem, e
wci by zagniewany. Fakt, e jego siostra wysza z Podziemia dla mnie, a nie dla niego,
najwyraniej wcale mu si nie podoba.
Nico - odezwaa si Annabeth. - Bianca chce, eby mia si dobrze. Obja go
ramieniem, ale on j odepchn i ruszy ciek w kierunku zabudowa rancza. Moe to bya
tylko igraszka mojej wyobrani, ale poranna mgieka zdawaa si gromadzi koo niego.
Martwi si o niego - powiedziaa do mnie Annabeth. -Jeli znw zacznie rozmawia
z duchem Minosa...
Bdzie w porzdku - obieca Eurytion. Pasterz by teraz umyty i uczesany. Mia na
sobie nowe dinsy i czyst koszul kowbojsk, a nawet przystrzyg brod. Woy te
wysokie buty Geriona. - Chopak moe zosta ze mn i zbiera myli, jak dugo mu si
podoba. Bdzie tu bezpieczny, obiecuj.
A co z tob? - zapytaem. Eurytion podrapa Ortrosa pod jednym
podbrdkiem, a nastpnie pod drugim.
Od teraz sprawy bd si miay nieco inaczej na ranczu. Koniec ze wit woowin.
Rozwaam produkcj sojowych pasztecikw. I zamierzam si zaprzyjani z tymi
misoernymi komi. Moe nawet zgosz si na najblisze rodeo. Na sam myl o czym
takim wzdrygnem si.
C, ycz powodzenia.
Ano. - Eurytion splun w traw. - Zakadam, e teraz zabierzecie si za poszukiwanie
warsztatu Dedala? Oczy Annabeth rozbysy.
Moesz nam pomc?
Eurytion gapi si na kratownic i nagle uzmysowiem sobie, e temat warsztatu Dedala
niepokoi go.
Nie wiem, gdzie on jest. Ale Hefajstos powinien wiedzie.
Tak powiedziaa Hera - przytakna mu Annabeth. - Ale jak znale Hefajstosa?
Pasterz wycign co zza koszuli. By to naszyjnik - gadki srebrny krek na srebrnym
acuszku. Krek by nieco zagbiony w samym rodku, jakby od kciuka. Poda to
Annabeth.
Hefajstos przychodzi tu od czasu do czasu - powiedzia. -Przyglda si zwierztom i
tak dalej, eby robi spiowe au-tomatony na ich wzr. Ostatnio, no... wyrzdziem mu
przysug. Chodzio o drobny kawa, ktry chcia wyci mojemu tacie Aresowi i Afrodycie.
W podzice podarowa mi ten acuch. Powiedzia, e ilekro chciabym go odnale, ten
krek zaprowadzi mnie do jego kuni. Ale tylko raz.
I dajesz mi go? - spytaa Annabeth.
Eurytion zarumieni si.
Nie potrzebuj oglda tych kuni, panienko. Mam tu do roboty. Nacinij tylko
przycisk i bdziecie w drodze.
Annabeth nacisna guzik i dysk oy. Wypuci osiem metalowych nek. Annabeth
krzykna i upucia go ku cakowitemu zmieszaniu Eurytiona.
Pajk! - wrzasna.
Ona, no, troszk boi si pajkw - wyjani Grover. - Zaszoci midzy Aten a
Arachne.
Och. - Eurytion nie kry zaenowania. - Wybacz, panienko.
Pajk wlaz na kratownic i znikn midzy prtami.

Szybko - powiedziaem. - Ten pajk nie bdzie na nas czeka.


-181Eurytion gapi si na kratownic i nagle uzmysowiem sobie, e temat warsztatu Dedala
niepokoi go.
Nie wiem, gdzie on jest. Ale Hefajstos powinien wiedzie.
Tak powiedziaa Hera - przytakna mu Annabeth. - Ale jak znale Hefajstosa?
Pasterz wycign co zza koszuli. By to naszyjnik - gadki srebrny krek na srebrnym
acuszku. Krek by nieco zagbiony w samym rodku, jakby od kciuka. Poda to
Annabeth.
Hefajstos przychodzi tu od czasu do czasu - powiedzia. -Przyglda si zwierztom i
tak dalej, eby robi spiowe au-tomatony na ich wzr. Ostatnio, no... wyrzdziem mu
przysug. Chodzio o drobny kawa, ktry chcia wyci mojemu tacie Aresowi i Afrodycie.
W podzice podarowa mi ten acuch. Powiedzia, e ilekro chciabym go odnale, ten
krek zaprowadzi mnie do jego kuni. Ale tylko raz. -1 dajesz mi go? - spytaa Annabeth.
Eurytion zarumieni si.
Nie potrzebuj oglda tych kuni, panienko. Mam tu do roboty. Nacinij tylko
przycisk i bdziecie w drodze.
Annabeth nacisna guzik i dysk oy. Wypuci osiem metalowych nek. Annabeth
krzykna i upucia go ku cakowitemu zmieszaniu Eurytiona.
Pajk! - wrzasna.
Ona, no, troszk boi si pajkw - wyjani Grover. - Zaszoci midzy Aten a
Arachne.
Och. - Eurytion nie kry zaenowania. - Wybacz, panienko.
Pajk wlaz na kratownic i znikn midzy prtami.
Szybko - powiedziaem. - Ten pajk nie bdzie na nas czeka.
Annabeth wyranie nie miaa ochoty i za automatonem, ale nic innego nam nie pozosta o.
Poegnalimy si z Eurytio-nem, Tyson wyj krat z otworu i zeskoczylimy z powrotem w
pltanin korytarzy
aowaem, e nie moemy wzi mechanicznego pajka na smycz. Gna po tunelach tak
szybko, e przez wikszo czasu nawet go nie widziaem. Gdyb y nie rewelacyjny such
Tysona i Grovera, nie mielibymy nawet pojcia, ktrdy bieg.
Bieglimy za nim przez wyoony marmurem tunel, po czym nagle skrcilimy w lewo i omal
nie wpadlimy w otcha. Tyson chwyci mnie i wycign, zanim sfSadem. Przed nami
cign si tunel, ale przez jakie trzydzieci metrw brakowao w nim podogi, bya tylko
gboka ciemno i elazne uchwyty wbite w sklepienie. Mechaniczny pajk by ju w
poowie przeszkody, przeskakujc z uchwytu na uchwyt dziki metalowej pajczej nici.
- Drabinki - powiedziaa Annabeth. - Jestem w tym dobra.
Skoczya na pierwszy uchwyt i zacza si przemieszcza koyszcym ruchem. Baa si
malekich pajkw, ale nie balansowania nad przepaci na elaznych uchwytach.
Wyobracie to sobie.
Annabeth przedostaa si na drug stron i pognaa za pajkiem. Poszedem w jej lady.
Kiedy znalazem si po drugiej stronie, obejrzaem si i zobaczyem, e Tyson niesie Grovera na barana (a moe raczej na koz?). Wielkolud przeskoczy przez otcha w trzech
skokach
i dobrze, poniewa kiedy tylko wyldowa na ziemi, ostatni z uchwytw urwa si pod jego
ciarem.
Bieglimy dalej i minlimy zwinity w tunelu szkielet. Mia na sobie resztki porzdnej
koszuli, portek i krawata. Pajk nie zwolni ani na moment. Potknem si na stercie

-182drzazg, ale kiedy powieciem na nie latark, okazao si, e s to owki... setki owkw
zamanych na p.
Tunel otwiera si na kocu w wielk sal. Olepio nas jaskrawe wiato. Najpierw, kiedy
oczy mi si przyzwyczaiy, dostrzegem szkielety. Dziesitki koci zalegay ca podog
wok nas. Niektre byy stare i pobielae. Inne nowsze i znacznie ohydniej sze. Nie cuchny
a tak bardzo jak stajnie Geriona, ale prawie.
W tej samej chwili dostrzegem potwora. Staa na lnicym podecie po drugiej stronie sali.
Miaa ciao ogromnego lwa i gow kobiety. Moe i byaby adna, gdyby jej wosy nie byy
cignite do tyu w ciasny kok i gdyby nie miaa nadmiaru makijau, w zwi zku z czym
przypominaa mi pani od chru z mojej trzeciej klasy. Do piersi miaa przypit plakietk z
niebiesk wsteczk. Odszyfrowanie napisu zajo mi chwil: POTWRNA SZSTK!".
Tyson zajcza.
Sfinks.
Wiedziaem doskonale, dlaczego tak si ba. Kiedy by may, zosta zaatakowany przez sfing
w Nowym Jorku. Wci mia na plecach blizny po tym spotkaniu.
Po obu stronach potwora stay janiejce reflektory. Jedyne wyjcie prowadzio przez tunel
tu za podwyszeniem. Mechaniczny pajk przemkn midzy nogami potwora i znikn.
Annabeth rzucia si za nim, ale sfinga rykna, ukazujc ky w poza tym ludzkiej twarzy. Na
oba wyjcia do tuneli, za nami i przed nami, osuny si kraty. Warczenie potwora
natychmiast zamienio si w promienny umiech.
Witajcie, szczliwcy! - oznajmia. - Zaczynamy gr w... ROZWI ZAGADK!
-183*
Z sufitu rozlegy si nagrane oklaski, jakby znajdoway si tam niewidoczne goniki.
Reflektory omioty pomieszczenie wiatem, odbijajc si blaskiem od podwyszenia i
puszczajc dyskotekowe kolory na lece na pododze szkielety.
Fantastyczne nagrody! - krzykna sfinga. - Zaliczysz rund pierwsz, to przechodzisz
dalej! Polegniesz, to ci zjem! Kto stanie do zawodw? Annabeth chwycia mnie za rk.
Zajm si tym - szepna. - Wiem, o co ona zapyta.
Nie kciem si zbytnio. Nie chciaem, eby zostaa poarta przez potwora, ale uznaem, e
jeli sfinga zamierza zadawa zagadki, to Annabeth ma najwiksze szanse z naszej czwrki.
Podesza do pulpitu gracza, nad ktrym pochyla si szkielet w szkolnym mundurku.
Odsuna koci, .ktre spady z klekotem na ziemi.
Przepraszam - powiedziaa do nich.
Witamy Annabeth Chase! - wrzasn potwr, mimo e Annabeth nie podaa swojego
imienia. - Jeste gotowa do gry?
Tak - odpara. - Zadaj zagadk.
Dwadziecia zagadek, dokadniej rzecz biorc! - poprawia j radonie sfinga.
Co? Przecie w dawnych czasach...
Och, musielimy podnie poprzeczk! eby przej dalej, musisz wykaza si wiedz
we wszystkich dwudziestu. Czy to nie wspaniae? Rozlegy si znw oklaski, po czym
umilky, jakby kto nimi sterowa. Annabeth zerkna na mnie nerwowo. Kiwnem do niej
zachcajco gow.
Dobra - powiedziaa do sfingi. - Jestem gotowa.
Z gry rozlegy si fanfary. Oczy potwora rozbysy.
-184-

Co jest... stolic Bugarii? Annabeth zmarszczya brwi. Przez straszliw


chwil miaem wraenie, e si waha.
Sofia - powiedziaa - ale...
Dobrze! - Kolejne nagrane oklaski. Sfinga umiechna si tak szeroko, e ukazay si
jej ky. - Zaznacz, prosz, wyranie odpowied na karcie owkiem HB.
e co? - Annabeth bya totalnie zmieszana. Na pulpicie przed ni pojawia si
ksieczka testowa oraz zaostrzony owek.
Pamitaj, eby dokadnie zaczerni odpowied i nie wychodzi poza kko - dodaa
sfinga. - A jeli musisz co wymaza, to zrb to porzdnie, inaczej maszyna nie odczyta
twoich odpowiedzi.
Jaka maszyna? - spytaa Annabeth.
Sfinga wskazaa ap. Koo reflektora staa spiowa skrzynia z dwigniami i przyciskami oraz
wielk greck liter eta na boku - znakiem firmowym Hefajstosa.
A teraz - powiedziaa sfinga - kolejne pytanie...
Zaczekaj chwileczk - zaprotestowaa Annabeth. - Co si stao z jaka istota chodzi
rano na czterech, w poudnie na dwch, a wieczorem na trzech nogach"?
e co, przepraszam? - spytaa sfinga, wyranie zirytowana.
Zagadka, w ktrej chodzi o czowieka. Chodzi na czterech nogach rano jako dziecko, w
wieku dorosym, czyli za dnia, chodzi wyprostowany na dwch nogach, a na trzech
wieczorem, jako starzec z lask. Tak zagadk dawniej zadawaa.
Wanie dlatego zmienilimy test! - wykrzykna sfinga. -Znasz ju odpowied. A
teraz drugie pytanie: ile wynosi pierwiastek kwadratowy z szesnastu?
Cztery - odpara Annabeth - ale...
-185wietnie! Ktry amerykaski prezydent podpisa proklamacj emancypacji?
Abraham Lincoln, ale...
Zgadza si! Zagadka numer cztery. Ile...
Czekaj! - krzykna Annabeth.
Miaem ochot powiedzie jej, eby przestaa narzeka. Szo jej wietnie! Wystarczy, e
odpowie na pytania, i bdziemy mogli i dalej.
To nie s zagadki - oznajmia crka Ateny.
O co ci chodzi? - warkna sfinga. - Oczywicie, e s. Ten materia testowy zosta
opracowany specjalnie...
To garstka gupich, przypadkowych faktw - upieraa si Annabeth. - Zagadka ma
pobudza do mylenia.
Mylenia? - Sfinga zmarszczya czoo. - Jak ja mam sprawdzi, czy ty umiesz myle?
To niepowane! Dobra, ile siy potrzeba...
Przesta! - krzykna Annabeth. - To gupi test.
Yyy, Annabeth - wtrci si nerwowo Grover. - Moe powinna najpierw skoczy, a
potem skada zaalenia?
Jestem crk Ateny - odpara wyniole - i to stanowi obraz dla mojej inteligencji. Nie
zamierzam odpowiada na takie pytania.
Jaka czstka mojego umysu bya pod wraeniem jej oporu. Ale wiksza cz uwaaa, e ta
duma moe nas wszystkich pozabija. Reflektory rozbysy. Oczy sfingi skrzyy si czyst
czerni.
No c, moja duszko - powiedzia spokojnie potwr. - Jeli nie zdasz testu, zawalisz
spraw. A poniewa nie moemy sobie pozwoli na to, eby jakieko lwiek dzieci obniay
poziom, zostaniesz POARTA! Sfinga obnaya pazury, ktre lniy niczym stal nierdzewna. I
skoczya na podium.

-186Nie! - Tyson rzuci si w tym samym kierunku. On nienawidzi, kiedy ludzie gro
Annabeth, ale nie wierzyem, e bdzie tak dzielny, zwaszcza po swoich wczeniejszych
zych dowiadczeniach ze sfing.
Chwyci potwora w powietrzu i upadli razem na stert koci. To dao Annabeth do czasu,
eby zebra myli i wycign sztylet. Tyson podnis si, koszulk mia podart na strzpy.
Sfinga warczaa, szukajc wyjcia. Wycignem Orkan i stanem przed Annabeth.
Zrb si niewidzialna - powiedziaem jej.
Mog walczy!
Nie! - krzyknem. - Sfinga chce ciebie! My si ni zajmiemy.
Jakby na potwierdzenie moich sw sfinga odrzucia Tysona i usiowaa mnie wymin.
Grover wbi jej w oko czyj ko piszczelow. Wrzasna z blu. Annabeth zaoya
czapeczk i znika. Sfinga skoczya dokadnie w miejsce, gdzie wczeniej staa dziewczyna,
ale wyldowaa z pustymi apami.
To nieuczciwe! - zawya. - Oszustka!
Skoro Annabeth znika jej z oczu, sfinga zwrcia si przeciwko mnie. Uniosem miecz, ale
zanim zdyem uderzy, Tyson wyrwa maszyn oceniajc z podogi i rzuci ni w gow
potwora, niszczc starannie uoony kok. Urzdzenie rozsypao si na kawaki dookoa.
Moja maszyna oceniajca! - zakaa sfinga. - Jak mog nadal by potworem na
szstk, skoro nie mam wynikw!
Kraty zasaniajce wyjcia podniosy si. Rzucilimy si wszyscy w stron przeciwlegego
wejcia do tunelu. Mogem jedynie mie nadziej, e Annabeth zrobia to samo. Sfinga
usiowaa nas goni, ale Grover unis do ust swoj piszczak i zacz gra. Nagle owkom
przypomniao si, e byy kiedy kawakami drzew. Zebray si wok sfingi, -187wypuciy korzenie i gazie i zaczy si owija wok ap potwora. Sfinga przedara si
przez nie, ale spowolniy j wystarczajco. Tyson wcign Grovera do tunelu, a kraty
opady za nami.
Annabeth! - krzyknem.
Jestem tutaj! - odpara tu koo mnie. - Biegnijmy! Popdzilimy ciemnym tunelem,
wsuchani w wycie sfingi rozlegajce si za nami. Ualaa si, e teraz bdzie musiaa
ocenia wszystkie testy rcznie.
ROZDZIA XI 2 DOKONUJ
SAMOZAPONU
IVlylaem ju, e zgubilimy pajka, ale Tyson usysza ciche brzczenie. Skrcilimy kilka
razy, cofnlimy si nieco i w kocu znalelimy automatona walcego malek gow w
metalowe drzwi.
Drzwi wyglday jak starowiecki waz w odzi podwodnej - owalne, z metalowymi nitami
wok framugi i koem zamiast klamki. Tam, gdzie powinien by portal, znajdowaa si
wielka spiowa tabliczka, spatynowana ze staroci, na ktrej rodku widniaa grecka eta.
Spojrzelimy po sobie.
Gotowi na spotkanie z Hefajstosem? - spyta nerwowo Grover.
Nie - przyznaem.
Tak! - krzykn entuzjastycznie Tyson i przekrci koo.
Gdy tylko drzwi si otwary, pajk pospieszy do rodka, a
Tyson za nim. Reszta z nas wesza, ale nie a tak ochoczo.
Pomieszczenie byo ogromne. Wygldao jak gara mechanika z kilkoma podnonikami
hydraulicznymi. Na niektrych stay samochody, ale na innych znacznie dziwaczniej sze

rzeczy: spiowy hipalektrion o koskiej gowie i wizce kabli zwisajcych z koguciego


ogona, metalowy lew, ktry by chyba podczony do adowarki, a take grecki rydwan
bojowy cay zrobiony z pomieni.
-189Mniejsze urzdzenia zalegay dziesitki pek. Na cianach wisiay narzdzia. Na wieszaku
kade miao swoje miejsce oznaczone zarysem ksztatu, ale wisiay w nieadzie. Motek
znajdowa si na miejscu rubokrtu. Obcgi tam, gdzie powinna by pia zbata.
Spod najbliszego podnonika, na ktrym staa toyota corolla z 1998 roku, wystawaa para ng
- dolna cz ciaa ogromnego mczyzny w brudnych szarych spodniach i butach jeszc ze
wikszego rozmiaru ni Tysona. Jedn z ng mia w metalowej szynie. Pajk pobieg prosto
pod samochd i odgos stukania ucich.
No, no - odezwa si dudnicy gos spod samochodu. -Kog to nogi nios? Mechanik
wyjecha na paskim wzku i usiad. Widziaem Hefajstosa raz przez krtk chwil na
Olimpie, mylaem wic, e jestem przygotowany na to spotkanie, ale i tak mnie zatkao.
Wtedy, na Olimpie, albo by umyty, albo te posugiwa si magi, eby wyglda nieco
mniej niechlujnie. Tu, we wasnym warsztacie, najwyraniej nie obchodzio go, jak wyglda.
Mia na sobie kombinezon ubrudzony smarem. Na kieszonce widniao wyszyte imi
Hefajstos. Jego noga trzeszczaa i stukaa w metalowej szynie, kiedy wstawa, a lewe rami
byo niej ni prawe, wydawao si wic, e si pochyla, nawet kiedy si wyprostowa. Gow
mia zdeformowan, jakby nieustajco si krzywi. Jego czarna broda dymia i syczaa. Co
chwil w jego wsach wybucha i natychmiast gas maleki ogie. Donie mia wielkoci
rkawic do bejsbola, ale wzi pajka do rki ze zdumiewajc delikatnoci. Rozebra go w
mgnieniu oka, po czym zoy z powrotem.
No - mrukn. - Od razu lepiej.
-190Pajk podskoczy radonie na jego doni, wystrzeli w sufit metalow nici i odjecha w gr,
koyszc si. Hefajstos spojrza na nas podejrzliwie.
Was nie skonstruowaem, prawda?
Yyy - odrzeka Annabeth - nie, prosz pana.
To dobrze - zadudni bg. - Marna robota.
Przyglda si Annabeth i mnie.
Herosi - mrukn. - Mogliby by automatonami, oczywicie, ale raczej nie s.
Mymy si ju spotkali, prosz pana - powiedziaem.
Doprawdy? - spyta bg obojtnie. Miaem wraenie, e nic go to nie obchodzi.
Usiowa po prostu zrozumie, jak dziaa moja uchwa, czy ma zawiasy czy dwignie, czy co.
- No dobra, skoro nie zgniotem was na miazg przy pierwszym spotkaniu, to pewnie nie
musz tego robi teraz. Spojrza na Grovera, marszczc brwi. -Satyr. , Nastpnie przenis
wzrok na Tysona i zamruga powiekami.
No, cyklop. wietnie, doskonale. Czemu podrujesz z nimi?
Eee... - powiedzia Tyson, wpatrujc si w boga z zachwytem.
Doskonale to uje - potakn Hefajstos. - No, lepiej miejcie dobre powody, eby mi
przeszkadza. Zawieszenie tego samochodu to nie przelewki!
Panie - odezwaa si niepewnie Annabeth. - Szukamy Dedala. Pomylelimy...
Dedala? - rykn bg. - Chcecie si spotka z tym starym draniem? Macie czelno go
szuka? Jego gowa wybuchna pomieniem, a czarne oczy rozbysy.

-191Yyy, tak, panie, prosz - powiedziaa Annabeth.


Ha. Marnujecie czas. - Zmarszczy brwi, wpatrujc si w co, co leao na jednym ze
stow, i podszed do tego, kulejc. Wzi do rki stert spryn i metalowych pytek i przez
chwil majstrowa przy tym. Po kilku sekundach trzyma w rce soko a ze spiu i srebra. Ptak
rozwin metalowe skrzyda, zamruga obsydianowymi oczami i pofrun po pokoju. Tyson
zamia si i klasn. Sok wyldowa na jego ramieniu i dziobn go z czuoci w ucho.
Hefajstos przyglda mu si. Grymas na twarzy boga nie zmieni si, ale w jego oczach
dostrzegem agodniejszy bysk.
Czuj, e masz mi co do powiedzenia, cyklopie.
Umiech znik z twarzy Tysona.
T-tak, panie. Spotkalimy sturkiego. Hefajstos
przytakn. Nie wyglda na zaskoczonego.
Briareusa?
Tak. By... przeraony. Nie chcia nam pomc.
I to ci martwi.
Tak! - gos Tysona zadra. - Briareus powinien by mocny! Jest starszy i potniejszy
od cyklopw. Ale uciek. Hefajstos mrukn co pod nosem.
By taki czas, e podziwiaem sturkich. W czasach pierwszej wojny. Ale ludzie,
potwory, a nawet bogowie zmieniaj si, mody cyklopie. Nie mona im ufa. Spjrz na moj
kochajc matk, Her. Spotkalicie j, prawda? Taka umiechnita i cigle opowiada, jak
wana jest rodzina, co? Jako nie powstrzymao jej to od zrzucenia mnie z Olimpu, kiedy
zobaczya moje brzydkie oblicze.
Mylaem, e zrobi to Zeus - wtrciem.
Hefajstos odchrzkn i splun do spiowej spluwaczki. Pstrykn palcami i mechaniczny
sok podlecia do warsztatu. -192Yyy, tak, panie, prosz - powiedziaa Annabeth.
Ha. Marnujecie czas. - Zmarszczy brwi, wpatrujc si w co, co leao na jednym ze
stow, i podszed do tego, kulejc. Wzi do rki stert spryn i metalowych pytek i przez
chwil majstrowa przy tym. Po kilku sekundach trzyma w rce sokoa ze spiu i srebra. Ptak
rozwin metalowe skrzyda, zamruga obsydianowymi oczami i pofrun po pokoju. Tyson
zamia si i klasn. Sok wyldowa na jego ramieniu i dziobn go z czuoci w ucho.
Hefajstos przyglda mu si. Grymas na twarzy boga nie zmieni si, ale w jego oczach
dostrzegem agodniejszy bysk.
Czuj, e masz mi co do powiedzenia, cyklopie.
Umiech znik z twarzy Tysona.
T-tak, panie. Spotkalimy sturkiego. Hefajstos
przytakn. Nie wyglda na zaskoczonego.
Briareusa?
Tak. By... przeraony Nie chcia nam pomc. -1
to ci martwi.
Tak! - gos Tysona zadra. - Briareus powinien by mocny! Jest starszy i potniejszy
od cyklopw. Ale uciek. Hefajstos mrukn co pod nosem.

By taki czas, e podziwiaem sturkich. W czasach pierwszej wojny. Ale ludzie,


potwory, a nawet bogowie zmieniaj si, mody cyklopie. Nie mona im ufa. Spjrz na moj
kochajc matk, Her. Spotkalicie j, prawda? Taka umiechnita i cigle opowiada, jak
wana jest rodzina, co? Jako nie powstrzymao jej to od zrzucenia mnie z Olimpu, kiedy
zobaczya moje brzydkie oblicze.
Mylaem, e zrobi to Zeus - wtrciem.
Hefajstos odchrzkn i splun do spiowej spluwaczki. Pstrykn palcami i mechaniczny
sok podlecia do warsztatu. -192Matka opowiada wszystkim tak wersj - burkn. -W ten sposb ona wychodzi na
milsz, prawda? Zrzuca wszystko na tat. Prawda jest taka, e moja matka lubi rodziny, ale
tylko ich specyficzny rodzaj. Idealne rodziny. Spojrzaa na mnie tylko raz, no i... c, nie
pasowaem do obrazu, prawda? Wyrwa jedno piro z grzbietu sokoa i cay automaton
rozpad si.
Wierz mi, mody cyklopie - powiedzia - e nie mona ufa innym. Moesz ufa
jedynie pracy wasnych rk.
Jego ycie wydao mi si bardzo samotne. Poza tym nie do koca ufaem wytworom
Hefajstosa. Pewnego razu w Denver jego mechaniczne pajki omal nie zabiy Annabeth i
mnie. A w zeszym roku zepsuty olbrzym Talos kosztowa Biank ycie... Kolejny ulubiony
twr Hefajstosa. Przenis wzrok na mnie, mruc oczy, jakby czyta mi w mylach.
Och, ten tu mnie nie lubi - wymamrota. - aden problem, przywykem. Czego ode
mnie chcecie, heroskowie?
Mwilimy ju - odparem. - Musimy znale Dedala. Chodzi o tego chopaka, Luke'a,
ktry pracuje dla Kronosa. Szuka sposobu na poruszanie si po Labiryncie, eby napa na
nasz obz. Jeli my nie znajdziemy wczeniej Dedala...
Ja te ju co mwiem. Poszukiwanie Dedala to strata czasu. On wam nie pomoe.
Dlaczego? Hefajstos
wzruszy ramionami.
Niektrych z nas zrzuca si ze szczytw gr. Niektrzy... Dla niektrych nauka, e
ludziom nie naley ufa, jest jeszcze bardziej bolesna. Poprocie mnie o zoto. Albo poncy
miecz. Albo magicznego wierzchowca. To wszystko mog wam da bez problemu. Ale droga
do Dedala? To bardzo kosztowna przysuga. -193A zatem wiesz, gdzie on jest? - naciskaa Annabeth.
Poszukiwanie jest niemdre, dziecko.
Moja mama mwi, e poszukiwanie to natura mdroci.
Hefajstos zmruy oczy.
Kto j est twoj matk?
Atena.
Mona si byo domyli. - Westchn. - Nieza bogini z tej Ateny. Co za szkoda, e
nie ma ochoty na maestwo. No dobra, herosi. Powiem wam to, co chcecie wiedzie. Ale za
pewn cen. Ja te potrzebuj przysugi.
Powiedz jakiej - zgodzia si Annabeth.
Hefajstos szczerze si rozemia - dudnicym miechem, ktry brzmia jak wielkie miechy
kowalskie plujce ogniem.
Ech, wy herosi - powiedzia - zawsze skorzy do pochopnych obietnic. Mia odmiana!

Nacisn jaki guzik na swoim pulpicie i wzdu caej ciany otwary si metalowe kurtyny.
Byo to albo wielkie okno, albo wielki ekran telewizyjny, nie byem w stanie tego oceni.
Spogldalimy na szar gr otoczon lasem. Musia to by wulkan, poniewa z wierzchoka
unosi si dym.
To jedna z moich kuni - powiedzia Hefajstos. - Mam ich duo, ale ta naleaa do
moich ulubionych.
To St. Helens - oznajmi Grover - ron wok niej wietne lasy.
Bye tam? - zapytaem.
Szukajc... no wiesz. Pana.
Czekaj - powiedziaa Annabeth, wpatrujc si w Hefajstosa. - Powiedziae, e
naleaa do twoich ulubionych. Co si stao? Bg podrapa si po dymicej brodzie.
No c, to wanie tam uwiziony jest potwr Tyfon, wiecie. Dawniej siedzia pod
Etn, ale kiedy przenielimy si do -194-

Ameryki, przygnietlimy jego moc St. Helens. To wspaniae rdo ognia, ale nieco
niebezpieczne. Zawsze istnieje ryzyko, e on ucieknie. A ostatnio mamy mnstwo
wybuchw, dymi przez cay czas. Tyfon zrobi si niespokojny w zwizku z buntem tytanw.
Co mamy zrobi? - zapytaem. - Walczy z nim?
Hefajstos parskn.
To byoby samobjstwo. Bogowie uciekali przed Tyfo-nem, kiedy by na wolnoci.
Nie, mdlcie si, ebycie go nigdy nie zobaczyli, nie mwic ju o walce z nim. Ale ostatnio
wyczuem intruzw na mojej grze. Kto albo co uywa moich piecw. Kiedy tam id, nie
ma nikogo, ale jestem pewny, e byy uywane. Oni wyczuwaj, e si zbliam, i znikaj.
Wysaem automatony na przeszpiegi, ale nie wracaj. Tam czai si co... staroytnego.
Gronego. Chc wiedzie, kto wdziera si na mj teren i czy zamierza uwolni Tyfona.
I chcesz, ebymy to wyledzili? - domyliem si.
Ano - odpar Hefajstos. - Idcie tam. Was moe nie wyczuj. Nie jestecie bogami.
Fajnie wiedzie - mruknem.
Idcie i dowiedzcie si, ile moecie - powiedzia Hefajstos. - Wrcie do mnie z
informacjami, a ja wam powiem wszystko, co musicie wiedzie o Dedalu.
Dobra - odpara Annabeth - ale jak si tam dosta?
Hefajstos klasn. Spod belkowania sufitu zjecha pajk.
Annabeth cofna si, kiedy wyldowa jej pod nogami.
Moje stworzonko pokae wam drog - powiedzia bg. -To niedaleko przez Labirynt. I
postarajcie si przey, dobrze? Ludzie s znacznie delikatniejsi od automatonw. Szo nam
niele, dopki nie natknlimy si na korzenie drzew. Pajk pdzi midzy nimi, a my
staralimy si go goni, ale -195nagle przed nami ukaza si boczny tunel wykopany w ziemi, obronity grubymi korzeniami.
Grover stan jak wryty.
Co to jest? - zapytaem.
Sta bez ruchu, gapic si z otwartymi ustami w ciemny wylot. Jego kdzierzawe wosy
szumiay na wietrze.
Chodcie! - zawoaa Annabeth. - Musimy i dalej.
To tdy - wymrucza w zachwycie Grover. - To jest droga.
Co za droga? - spytaem. - Masz na myli... do Pana?
Grover spojrza na Tysona.
Nie czujesz tego?

Ziemia - odpowiedzia mj brat. - I roliny.


Tak! To jest droga! Jestem pewny!
Przed nami pajk oddala si kamiennym korytarzem. Jeszcze kilka sekund i zniknie nam z
oczu. ,
Przyjdziemy tu znowu - obiecaa Annabeth - kiedy bdziemy wraca do Hefajstosa.
Tunel moe do tego czasu znikn - odpar satyr. - Musz tdy pj. Takie drzwi nie
bd wiecznie otwarte!
Nie moemy - upieraa si Annabeth. - Kunie!
Grover spojrza na ni aonie.
Musz, Annabeth. Nie rozumiesz?
Wygldaa na zdesperowan, jakby kompletnie nie rozumiaa. Pajk prawie znik.
Przypomniaa mi si rozmowa z Groverem ostatniej nocy i domyliem si, co musimy zrobi.
Rozdzielimy si - powiedziaem.
Nie! - zaprotestowaa Annabeth. - To zbyt niebezpieczne. Jak si znw odnajdziemy?
Poza tym Grover nie moe i sam. Tyson pooy do na ramieniu satyra.
Ja... Ja pjd z nim. Nie
wierzyem w to, co usyszaem.
Jeste pewny, Tyson?
Wielkolud przytakn. -196Kozong potrzebuje pomocy. Znajdziemy tego boga. Ja nie jestem jak Hefajstos. Ja
ufam przyjacioom. Grover wzi gboki oddech.
Znajdziemy si, Percy. Mamy poczenie empatyczne. A ja po prostu... musz tam i.
Nie miaem mu tego za ze. To by jego yciowy cel. Jeli nie uda mu si znale Pana
podczas tej wyprawy, rada nigdy nie da mu kolejnej szansy.
Mam nadziej, e si nie mylisz - powiedziaem.
Jestem pewny. - Nigdy jeszcze w jego gosie nie brzmiao tyle pewnoci, jeli nie
liczy przekonania, e serowe burrito jest lepsze od burrita z kurczakiem.
Uwaaj na siebie - powiedziaem, po czym spojrzaem na Tysona. Mj brat
powstrzyma szloch i obj mnie w tak niedwiedzim ucisku, e oczy omal nie
wyskoczyy mi z orbit. Chwil pniej Grover i Tyson znikn li w tunelu poronitym
korzeniami drzew i znikli w ciemnoci.
Nie podoba mi si to - oznajmia Annabeth. - Rozdzielanie si to nie jest dobry
pomys.
Zobaczymy si znowu - odparem, starajc si nada swojemu gosowi ton pewnoci.
-Chodmy. Pajk nam ucieka! Wkrtce w tunelu zrobio si gorco.
Kamienne ciany lniy. Powietrze byo tak upalne, jakbymy szli przez piec. Korytarz
obnia si i syszaem gony ryk, jakby rzeki pynnego metalu. Pajk podskakiwa
beztrosko, a Annabeth biega za nim.
Hej, zaczekaj! - zawoaem.
Odwrcia si do mnie. -Co?
Hefajstos powiedzia co takiego... o Atenie.
-197Przysiga, e nigdy nie wyjdzie za m - odpara Annabeth. - Podobnie jak Artemida
i Hestia. Jest jedn z dziewiczych bogi.

Zamrugaem. Nigdy wczeniej nie syszaem czego takiego o Atenie.


W takim razie...
Jakim cudem ma dzieci-herosw?
Potaknem. Zapewne zaczerwieniem si, ale miaem nadziej, e w tym upale ona tego nie
zauway.
Percy, czy ty wiesz, jak urodzia si Atena?
Wyskoczya z gowy Zeusa w penej zbroi czy co w tym rodzaju.
Wanie. Nie urodzia si zwyczajnie. Dosownie pocza si z myli. Jej dzieci rodz
si tak samo. Kiedy Atena zakocha si w miertelniku, jest to mio czysto intelektualna, jak
do Odyseusza w starych opowieciach. Porozumienie umysw. Ona powiedziaaby ci, e to
najczystszy rodzaj mioci.
A wic twj tato i Atena... Ty nie zostaa...
Jestem dzieckiem umysu - odpara. - Dosownie. Dzieci Ateny powstaj z boskich
myli naszej matki i miertelnego geniuszu naszych ojcw. Zakada si, e jestemy darem,
bogosawiestwem Ateny dla mczyzn, ktrych sobie upodobaa. -Ale...
Pajk ucieka, Percy. Naprawd chcesz sucha teraz szczegw o tym, jak si
urodziam?
No... nie. Okej.
Prychna.
Tak podejrzewaam.
Pobiega dalej, a ja za ni, ale nie byem pewny, czy zdoam kiedykolwiek spojrze na ni tak
jak dawniej. Uznaem, e pewne rzeczy powinny pozostawa tajemnic. -198Ryk si wzmaga. Po niecaym kilometrze znalelimy si w grocie wielkoci stadionu
olimpijskiego. Nasz pajczy przewodnik zatrzyma si i zwin w kulk. Dotarlimy do kuni
Hefajstosa.
Nie byo tu podogi, ale kotujca si lawa wiele metrw pod nami. Stalimy na skalnej pce
otaczajcej jaskini. Nad jeziorem lawy biega pltanina metalowych mostkw. W samym
rodku znajdowaa si ogromna platforma z najrniejszymi maszynami, kotami, piecami i
najwikszym kowadem, jakie w yciu widziaem - blokiem elaza wielkoci domu. Na
platformie poruszay si jakie stworzenia - kilka dziwacznych, ciemnych ksztatw, bylimy
jednak za daleko, eby dostrzec szczegy.
Nigdy nie damy rady si do nich podkra - powiedziaem.
Annabeth podniosa metalowego pajka i wsuna go do kieszeni.
Ja dam rad. Zaczekaj tutaj.
Czekaj! - krzyknem, ale zanim zdyem powiedzie cokolwiek wycej, zaoya
swoj bejsbolwk i zrobia si niewidzialna.
Nie odwayem si jej zawoa, ale nie podobao mi si to, e idzie ku tym piecom cakiem
sama. Skoro te istoty potrafi wyczu zbliajcego si boga, to czy Annabeth bdzie
bezpieczna?
Spojrzaem za siebie, na wylot korytarza Labiryntu. Ju brakowao mi Grovera i Tysona. W
kocu uznaem, e nie mog czeka bezczynnie. Podpezem po pce otaczajcej jezioro
lawy w nadziei, e znajd miejsce, z ktrego lepiej bdzie wida, co si dzieje na rodku.
Upa by potworny. Ranczo Geriona to by zimowy raj w porwnaniu z tym. W kilka chwil
byem mokry od potu. Oczy pieky mnie od dymu. Posuwaem si naprzd, starajc -199-I

m
i
si trzyma jak najdalej od krawdzi, dopki drogi nie zablokowa mi wzek na metalowych
kkach, taki, jakie widuje si w kopalniach. Uniosem okrywajcy go brezent i stwierdziem,
e jest peny metalowych odpadw. Miaem wanie przecisn si obok niego, kiedy tu
przed sob usyszaem gosy, dobiegajce zapewne z bocznego tunelu.
Przynie to? - zapyta jeden z nich.
Aha - odpar drugi. - Film zaraz si koczy.
Spanikowaem. Nie miaem czasu, eby si wycofa. Nie
byo gdzie si schowa poza... wzkiem. Wcisnem si do rodka i nakryem brezentem w
nadziei, e nikt mnie nie zauway. Zacisnem palce na Orkanie, na wypadek gdyby doszo
do walki. >
Wzek ruszy do przodu.
Au - odezwa si opryskliwy gos. - To way z ton.
To niebiaski spi - odpar drugi. - Czego si spodziewae? Pocignli mnie z sob.
Skrcilimy za rg, a potem, sdzc z echa turkotu kek, wjechalimy przez tunel do jakiego
mniejszego pomieszczenia. Miaem nadziej, e nie zamierzaj wrzuci mnie do pieca
hutniczego. Gdyby przechylili wzek, musiabym szybko rzuci si do walki. Syszaem
mnstwo rozmw, skrzekliwych gosw, ktre nie brzmiay jak ludzkie - co pomidzy
szczekaniem foki i warczeniem psa. Byy jeszcze inne dwiki -co jak stary projektor
filmowy i metaliczny gos lektora.
Postawcie to z tyu - rozkaza nowy gos gdzie z gbi pomieszczenia. - Dobrze,
modziankowie. Prosz obejrze film. Po filmie bdzie czas na pytania. Gosy ucichy i
usyszaem film.
Kiedy miody demon morski dojrzewa - oznajmi lektor - w jego ciele zachodz zmiany.
Zauwaacie zapewne wyduajce si pazury, -200mog si te zdarza napady chci poarcia czowieka. Te zmiany s cakowicie normalne i
dotycz wszystkich modych potworw.
Pokj wypenio podekscytowane parskanie. Nauczyciel - bo domyliem si, e to musia by
nauczyciel - skarci modziankw, kac im by cicho, i film ruszy dalej. Nie rozumiaem
wikszoci z tego, co syszaem, a nie odwayem si wyjrze. Lektor mwi o szybkim
wzrocie i problemach z trdzikiem wywoywanym przez prac w kuni, a take o higienie
petw, i wreszcie skoczy.
Dobra, modziankowie - odezwa si nauczyciel. - Jak si naprawd nazywa nasz
gatunek?
Demony morskie! - szczekn jeden z uczniw.
Nie. Kto wie?
Telchinowie! - warkn inny z potworw.
Doskonale - powiedzia nauczyciel. - A po co tu jestemy?
Dla zemsty! - krzykno kilku.
Tak, tak, ale dlaczego?
Zeus jest zy! - oznajmi jeden z potworw. - Wrzuci nas do Tartaru, poniewa
posugiwalimy si magi!
Istotnie - powiedzia nauczyciel. - A wykonalimy dla bogw tyle wspaniaej broni. Na
przykad trjzb Posejdona. No i oczywicie - to my wykulimy najwspanialsz bro
tytanw! A jednak Zeus nas wygna i zatrudni tych niedonych cyklopw. Dlatego
odbieramy kunie uzurpatorowi Hefajstosowi. Wkrtce opanujemy te podwodne kunie,
dom naszych przodkw!

Zacisnem do na dugopisowym mieczu. Te powarkuj-ce stwory wykuy trjzb


Posejdona? O czym oni mwi? Nigdy nie syszaem o adnych telchinach.
Tak wic, modziankowie - cign nauczyciel - komu suymy?
Kronosowi! - krzyknli chrem.
-201A kiedy doroniecie i bdziecie duymi telchinami, bdziecie wykuwa bro dla jego
armii? -Tak!
Doskonale. Macie tu troch skrawkw, na ktrych moecie powiczy. Zobaczmy, jak
jestecie utalentowani.
Syszaem przybliajce si do wzka kroki i podniecone gosy. Trzymaem nieodetkany
Orkan w gotowoci. Kto unis brezent. Podskoczyem, spiowy miecz oy w mojej rce, a
ja stanem oko w oko z band... psw.
To znaczy ich twarze byy psie, z czarnymi pyskami, brzowymi oczami i spiczastymi
uszami. Ciaa byy smuke i czarne jak u morskich ssakw, o krpych nkach bdcych w
poowie petwami, a w poowie stopami, oraz z ludzkimi rkami o ostrych pazurach. Gdyby
zmiesza dziecko, dobermana i lwa morskiego, to mielibycie obraz tego, na co wanie
patrzyem.
Heros! - warkn jeden z nich.
Pore go! - krzykn drugi.
Tyle zdyli powiedzie, zanim zamachnem si szeroko Orkanem, wyparowujc naraz
mnstwo potworw.
Cofn si! - ryknem do pozostaych, starajc si brzmie gronie. Za nimi sta ich
nauczyciel, dwumetrowy telchin, szczerzc na mnie ky dobermana. Zrobiem wszystko, eby
wytrzyma to spojrzenie.
Nowa lekcja, modziankowie - oznajmiem. - Wikszo potworw wyparowuje,
kiedy tnie si je mieczem z niebiaskiego spiu. Ta zmiana jest cakowicie normalna i
przydarzy si wam ZARAZ, jeli si nie WYCOFACIE!
Ku mojemu zaskoczeniu, zadziaao. Potwory cofny si, ale byo ich co najmniej
dwadziecia. Zastraszyem je, lecz ten stan nie mia szans dugo si utrzyma. -202i
A kiedy doroniecie i bdziecie duymi telchinami, bdziecie wykuwa bro dla jego
armii? -Tak!
Doskonale. Macie tu troch skrawkw, na ktrych moecie powiczy. Zobaczmy, jak
jestecie utalentowani.
Syszaem przybliajce si do wzka kroki i podniecone gosy. Trzymaem nieodetkany
Orkan w gotowoci. Kto unis brezent. Podskoczyem, spiowy miecz oy w mojej rce, a
ja stanem oko w oko z band... psw.
To znaczy ich twarze byy psie, z czarnymi pyskami, brzowymi oczami i spiczastymi
uszami. Ciaa byy smuke i czarne jak u morskich ssakw, o krpych nkach bdcych w
poowie petwami, a w poowie stopami, oraz z ludzkimi rkami o ostrych pazurach. Gdyby
zmiesza dziecko, dobermana i lwa morskiego, to mielibycie obraz tego, na co wanie
patrzyem.
Heros! - warkn jeden z nich.
Pore go! - krzykn drugi.

Tyle zdyli powiedzie, zanim zamachnem si szeroko Orkanem, wyparowujc naraz


mnstwo potworw.
Cofn si! - ryknem do pozostaych, starajc si brzmie gronie. Za nimi sta ich
nauczyciel, dwumetrowy telchin, szczerzc na mnie ky dobermana. Zrobiem wszystko, eby
wytrzyma to spojrzenie.
Nowa lekcja, modziankowie - oznajmiem. - Wikszo potworw wyparowuje,
kiedy tnie si je mieczem z niebiaskiego spiu. Ta zmiana jest cakowicie normalna i
przydarzy si wam ZARAZ, jeli si nie WYCOFACIE!
Ku mojemu zaskoczeniu, zadziaao. Potwory cofny si, ale byo ich co najmniej
dwadziecia. Zastraszyem je, lecz ten stan nie mia szans dugo si utrzyma.
202-V
Zeskoczyem z wzka, krzyknem: LEKCJA SKOCZONA!", i rzuciem si do wyjcia.
Potwory skoczyy za mn, szczekajc i warczc. Miaem nadziej, e nie s w stanie biec
szybko na tych krtkich nkach i petwach, ale radziy sobie cakiem niele. Dziki bogom
tunel wiodcy do gwnej komory mia drzwi. Zatrzasnem je i przekrciem koo, eby je
zaryglowa, cho wtpiem, czy to wystarczy na dugo.
Nie miaem pojcia, co dalej robi. Annabeth bya nie wiadomo gdzie, niewidzialna. Nasze
szanse na potajemny rekonesans wanie poszy si pa. Pobiegem w kierunku platformy na
rodku jeziora lawy. - Annabeth! - wrzasnem.
Ciii! - Niewidzialna rka zakrya mi usta i pocigna za wielki spiowy kocio.
-Chcesz nas zabi?
Wymacaem jej gow i zdjem bejsbolwk. Zamigotaa tu przede mn, krzywic si;
twarz miaa czarn od popiou i sadzy. '
Co si z tob dzieje, Percy?
Bdziemy mie towarzystwo! - Wyjaniem jej szybko, co widziaem na lekcji dla
potworw. Zrobia wielkie oczy.
A wic - powiedziaa - to telchinowie. Powinnam bya si domyli. I robi... Sam
zobacz.
Wyjrzelimy zza kota. Na samym rodku platformy stay cztery morskie demony, ale te byy
w peni wyronite i miay co najmniej dwa i p metra. Ich czarna skra byszczaa w wietle
pomieni, gdy pracowali, a iskry sypay si, kiedy na zmian uderzali motami w dugi
kawaek rozgrzanego do czerwonoci metalu. -203Ostrze jest prawie gotowe - powiedzia jeden z nich. - Potrzebujemy tylko jednego
chodzenia w krwi, eby wykona stop.
Ano - odpar drugi. - Bdzie jeszcze ostrzejsze ni wczeniej.
Co to jest? - wyszeptaem.
Annabeth pokrcia gow.
Mwi cigle o stapianiu metali. Zastanawiam si...
Mwili o najwikszej broni tytanw - wtrciem si. - I... I powiedzieli, e wykuli
trjzb mojego ojca.
Telchinowie zdradzili bogw - powiedziaa Annabeth. -Zajmowali si czarn magi.
Nie wiem dokadnie, o co chodzio, ale Zeus strci ich do Tartaru.
'
Razem z Kronosem.
Potakna.
Musimy si wydosta...

Ledwie to powiedziaa, drzwi prowadzce do sali lekcyjnej eksplodoway i wypadli z nich


modzi telchinowie. Przewracali si jeden przez drugiego, prbujc si zorientowa, gdzie
przypuci atak.
Za czapk - powiedziaem. - Zmykaj!
e co? - pisna. - Nie! Nie zostawi ci.
Mam plan. Odcign ich. A ty moesz uy metalowego pajka... Moe zaprowadzi ci
z powrotem do Hefajstosa. Musisz mu powiedzie, co si dzieje.
Oni ci zabij!
Nic mi nie bdzie. A poza tym nie mamy wyboru.
Annabeth rzucia mi wcieke spojrzenie, jakby chciaa
mnie zdzieli pici po twarzy. Po czym zrobia co, co zdumiao mnie jeszcze bardziej.
Pocaowaa mnie.
Uwaaj na siebie, Glonomdku. - Zaoya bejsbolw-k i znika.
Siedziabym tam zapewne do wieczora, gapic si w law i usiujc przypomnie sobie, jak
mam na imi, ale morskie demony przywoay mnie do przytomnoci.
Tam! - rykn jeden z nich.
Caa klasa telchinw rzucia si ku mnie przez most. Wbiegem na rodek platformy,
wprawiajc czwrk starszych morskich demonw w zdumienie do tego stopnia, e upucili
rozgrzane do czerwonoci ostrze. Miao okoo dwch metrw i byo wygite w pksiyc.
Widziaem w yciu mnstwo przeraajcych rzeczy, ale to niedokoczone nie wiadomo co
przeszyo mnie upiornym lkiem.
Starsze demony szybko otrzsny si z zaskoczenia. Z platformy biegy cztery kadki i zanim
zdyem si rzuci w ktrymkolwiek kierunku, zablokowali wszystkie. Najwyszy z nich
zawarcza.
Co my tu mamy? Syna Posejdona?
Tak - warkn drugi. - Wyczuwam morze w jego krwi.
Uniosem Orkan. Serce walio mi jak motem.
Uderz jednego z nas, herosie - powiedzia trzeci z demonw - a pozostali rozedr ci na
strzpy. Twj ojciec nas zdradzi. Przyj nasz dar i nie powiedzia ani sowa, kiedy wrzucano
nas do otchani. Jego te pokroimy na kawaki. Jego i pozostaych Olimpijczykw. Bardzo
chciaem mie plan. aowaem, e nagaem Annabeth. Chciaem, eby ucieka bezpiecznie,
i miaem nadziej, e wykae si rozsdkiem i zrobi to. Teraz jednak docierao do mnie, e
mog tu umrze. Koniec z przepowiedniami. Zostan pokonany w samym sercu wulkanu
przez band psiogo-wych ludzikw przypominajcych lwy morskie. Modzi telchinowie
znaleli si ju na platformie, warczc i czekajc, a ich czterej opiekunowie rozprawi si ze
mn. 205Poczuem, e co pali mnie w udo. Lodowy gwizdek w kieszeni robi si coraz zimniejszy.
Jeli miaem potrzebowa pomocy, to czas nadszed. Ale zawahaem si. Nie ufaem
prezentowi od Kwintusa.
Zanim zdyem podj decyzj, odezwa si najrolejszy z telchinw: - Zobaczmy, jak jest
potny. Zobaczmy, jak dugo bdzie pon.
Nabra nieco lawy z najbliszego pieca. Jego palce zapony, ale nie przej si tym ani
troch. Pozostali starsi telchi-nowie zrobili to samo. Pierwszy rzuci grudk stopionej skay ku
mnie, zapalajc moje spodnie. Dwie kolejne grudki rozbiy mi si na piersi. Upuciem miecz,
miertelnie przeraony, i zaczem gasi ubrania. Ogie mnie otacza. Dziwne, ale z pocztku
czuem tylko lekkie ciepo, teraz jednak stawa si szybko coraz gortszy. - Natura twojego
ojca ci chroni - powiedzia jeden z telchinw. - Nieatwo ci spali. Ale nie jest to
niemoliwe, modzianku. Nie niemoliwe.

Rzucili we mnie kolejn porcj lawy i pamitam, e wrzasnem. Cae ciao miaem w ogniu.
Bl by gorszy ni wszystko, co dotd czuem. Ogie mnie pochania. Osunem si na
metalow kadk i syszaem uradowane wycie demonicznych dzieciakw.
W tej samej chwili przypomnia mi si gos najady na ran-czu: Woda jest we mnie.
Potrzebowaem morza. Poczuem, e co ciska mnie w brzuchu, ale w pobliu nie byo nic,
co mogoby mi pomc. Ani kranu, ani rzeki. Nawet skamieniaych muszelek. A poza tym,
kiedy ostatnim razem uwolniem swoj moc w stajniach, bya ta przeraajca chwila, kiedy
omal nie straciem kontroli.
Nie miaem wyboru. Zawoaem morze. Signem w gb siebie i przypomniaem sobie fale i
prdy, nieskoczon
-206potg oceanu. I wypuciem j sobie w jednym straszliwym krzyku.
Nigdy nie zdoam opisa, co si stao pniej. Wybuch, tsunami, wir mocy w jednej chwili
unoszcy mnie i rzucajcy w jezioro lawy. Ogie i woda stary si, tworzc wrzc par, a ja
wyskoczyem z serca wulkanu w ogromnym wybuchu - mie wyrzucony w powietrze pod
olbrzymim cinieniem. Ostatni rzecz, jak zapamitaem, zanim straciem przytomno, by
lot - lot tak wysoko, e Zeus pewnie nigdy mi nie przebaczy, a potem pocztek spadania,
dym, ogie i woda wok mnie. Byem komet pdzc ku ziemi.
ROZDZIA XII
WIECZNE WAKACJE
Obudziem si z uczuciem, e nadal pon. Skra mnie pieka. Gardo miaem suche jak
piasek.
Zobaczyem nad sob niebieskie niebo i drzewa. Usyszaem szum rda, poczuem zapach
jaowca, cedru i jeszcze kilku sodko pachncych rolin. Usyszaem te fale, delikatnie
omywajce kamienne wybrzee. Zastanawiaem si, czy umarem, ale wiedziaem przecie,
jak to powinno wyglda. Byem kiedy w Krainie Umarych i nie widziaem tam
niebieskiego nieba.
Sprbowaem usi. Czuem bl mini, jakby si rozpaday.
- Nie ruszaj si - odezwa si dziewczcy gos. - Jeste za saby, eby wsta.
Pooya mi na czole chodn chustk. Przed moj twarz pojawia si spiowa yka i
poczuem w ustach jaki pyn. Napj schodzi moje gardo i pozostawi po sobie ciepy
czekoladowy posmak. Nektar, napj bogw. Zobaczyem nad sob twarz dziewczyny.
Miaa migdaowe oczy i wosy w kolorze karmelu upite nad jednym ramieniem. Miaa
jakie... pitnacie lat? Szesnacie? Nie byem w stanie okreli. To bya jedna z tych twarzy,
ktre zdaj si pozbawione okrelonego wieku. Zacza pie-208
wa i czuem, e bl ustpuje. To bya magia. Czuem, jak jej muzyka przenika przez moj
skr, leczc poparzenia.
Kim...? - wycharczaem.
Ciii, dzielny chopcze - odpowiedziaa. - Odpoczywaj i zdrowiej. Nie spotka ci tu nic
zego. Jestem Kalipso.
Kiedy ponownie si obudziem, byem w jaskini. Jeli chodzi o jaskinie, to zdarzao mi si
oglda gorsze. Sklepienie migotao wielokolorowymi formacjami krysztaw - biaych,
fioletowych i zielonych - jakbym znalaz si we wntrzu takiej geody, jakie sprzedaje si w
sklepach z pamitkami. Leaem na wygodnym ku z puchowymi poduchami i bia
pociel. Wntrze groty byo podzielone biaymi jedwabnymi zasonami. Pod jedn ze cian
stay wielkie krosna oraz harfa. Pod drug - kredens zastawiony rwnymi rzdkami soikw z

przetworami owocowymi. Spod sufitu zwieszay si suszone zioa: rozmaryn, tymianek i


jeszcze jakie inne. Moja mama pewnie znaaby nazwy wszystkich.
W cian jaskini wbudowany by kominek, a nad ogniem wisia kocioek, w ktrym co
bulgotao. Pachniao cudownie, jak gulasz woowy.
Usiadem, usiujc nie zwraca uwagi na pulsujcy bl gowy. Spojrzaem na moje rce,
przekonany, e bd ohydnie poblinione, ale wyglday niele. Nieco bardziej rowe ni
zwykle, ale nic gronego. Miaem na sobie bia koszulk i lune baweniane portki, ktre nie
naleay do mnie. Stopy byy bose. Przez moment przeraziem si o los Orkana, ale
pomacaem kiesze i wyczuem dugopis - pojawi si tam jak zawsze.
Rwnie stygijski gwizdek na psy znajdowa si w kieszeni. Jako udao mu si ze mn
zabra. Nie napawao mnie to optymizmem.
-209Wstaem z wysikiem. Kamienna posadzka pod stopami bya lodowata. Obrciem si i
stanem przed zwierciadem z polerowanego spiu.
- wity Posejdonie - wymamrotaem.
Wygldaem, jakbym straci dziesi kilo, a nie mogem sobie na to pozwoli. Wosy miaem
w kompletnym nieadzie. Gdzieniegdzie byy nadpalone jak broda Hefajstosa. Gdybym
zobaczy kogo takiego ebrzcego o pienidze na skrzyowaniu, upewnibym si, e
drzwiczki samochodu s dobrze zamknite.
Odwrciem si od lustra. Po lewej miaem wyjcie z jaskini. Skierowaem si ku wiatu
sonecznemu.
Wyszedem na zielon k. Po lewej stronie by zagajnik cedrowy, a po prawej wielki
kwiatowy ogrd. Na ce szemray cztery fontanny, wystrzelajce wod z piszczaek
kamiennych satyrw. Przede mn trawa schodzia ku kamienistej play. Fale jeziora rozbijay
si o kamienie. Wiedziaem, e to jest jezioro, bo... Po prostu wiedziaem. Sodka woda.
adnej soli. Soce odbijao si w wodzie, niebo byo czysto bkitne. Krajobraz jak w raju,
co natychmiast mnie zaniepokoio. Jak si od kilku lat ma do czynienia z mitologi, to si
czowiek uczy, e w raju zazwyczaj si ginie.
Dziewczyna z zaplecionymi karmelowymi wosami - ta, ktra powiedziaa, e nazywa si
Kalipso - staa na play, rozmawiajc z kim. Nie widziaem go dobrze w odblasku soca od
wody, ale wygldao na to, e si kc. Usiowaem sobie przypomnie, co wiem o Kalipso
ze starych mitw. Imi obio mi si o uszy, ale... nie pamitaem, z jakiej okazji. Czy bya
potworem? Moe chwytaa herosw w sida i zabijaa ich? Ale jeli bya za, to czemu cigle
yem?
Podszedem do niej powoli, poniewa wci miaem sztywne nogi. Kiedy trawa zmienia si
w wir, spojrzaem w d,
-210-_1_
eby nie straci rwnowagi, a kiedy podniosem znw wzrok, dziewczyna bya sama. Miaa
na sobie bia greck sukienk bez rkaww z haftowanym zotem rbkiem dekoltu. Otara
oczy, jakby dopiero co pakaa.
Hej - powiedziaa z wymuszonym umiechem. - pioch si wreszcie obudzi.
Z kim rozmawiaa? - Mj gos brzmia jak rechotanie aby, ktra przesiedziaa chwil
w kuchence mikrofalowej.
Och... tylko z posacem - odpara. - Jak si czujesz?
Jak dugo byem nieprzytomny?
Czas... - zamylia si Kalipso. - Zawsze mamy tu kopot z czasem. Naprawd nie
wiem, Percy.

Znasz moje imi?


Mwisz przez sen.
Zarumieniem si.
Mhm. Ju to... Ju mi to kto powiedzia.
Tak. Kim jest Annabeth?
Yyy, no. Przyjacik. Bylimy razem, kiedy.. ej, jak ja si tu dostaem? I gdzie ja
waciwie jestem?
Kalipso wycigna rk i przejechaa palcami po moich zmierzwionych wosach. Cofnem
si nerwowo.
Przepraszam - powiedziaa. - Przyzwyczaiam si do zajmowania si tob. A jeli
chodzi o to, jak si tu dostae, to spade z nieba. Wyldowae w wodzie, o tutaj - wskazaa
na drug stron play. - Nie mam pojcia, jak przeye. Woda jakby zagodzia upadek. A co
do miejsca, to jeste na Ogygii. Tak powiedziaa: Ogygii.
Czy to w pobliu wulkanu St. Helens? - zapytaem, poniewa nigdy nie miaem gowy
do geografii.
Kalipso si rozemiaa. By to cichy, powstrzymywany miech, jakby uwaaa, e jestem
naprawd zabawny, ale nie chciaa mnie urazi. Bya bardzo adna, kiedy si miaa.
-211To nie jest w pobliu niczego, dzielny chopcze - powiedziaa. - Ogygia to moja
widmowa wyspa. Istnieje sama dla siebie, wszdzie i nigdzie. Moesz si tu bezpiecznie
leczy. Niczego si nie bj.
Ale moi przyjaciele...
Annabeth - powiedziaa. - A take Grover i Tyson?
Tak! - zawoaem. - Musz do nich wrci. S w niebezpieczestwie.
Dotkna mojego policzka i tym razem nie cofnem si.
Najpierw odpocznij. Nie przydasz si do niczego przyjacioom, jeli si nie wyleczysz.
Kiedy to powiedziaa, uwiadomiem sobie, e jestem wyczerpany.
Nie jeste... Nie jeste z czarownic, prawda?
Umiechna si niemiao.
Czemu tak mylisz?
No wiesz, spotkaem kiedy Kirke, i ona te miaa cakiem adn wysp. Tyle e lubia
zmienia mczyzn w winki morskie. Kalipso znw si rozemiaa.
Obiecuj, e nie zmieni ci w wink morsk.
Ani nic innego?
Nie jestem z czarownic - odpara. -1 nie jestem twoim wrogiem, dzielny chopcze.
Odpocznij. Oczy ci si zamykaj.
Miaa racj. Kolana si pode mn ugiy i bybym wyldowa twarz w wirze, gdyby
Kalipso mnie nie podtrzymaa. Jej wosy pachniay cynamonem. Bya bardzo silna, a moe to
ja byem kompletnie wyczerpany i wychudzony. Odprowadzia mnie na wyoon
poduszkami awk koo fontanny i pomoga mi si pooy.
Odpocznij - rozkazaa.
-212A ja zasnem wrd szmeru fontann i zapachu cynamonu oraz jaowca. Kiedy ponownie si
obudziem, bya noc, tylko nie wiedziaem, czy ta sama, czy te mino ju po niej wiele
innych. Leaem w ku w jaskini, ale wstaem, owinem si szlafrokiem i wyszedem na
zewntrz. Gwiazdy lniy jasno - tysice gwiazd, tyle, ile mona zobaczy jedynie na wsi.
Rozpoznaem gwiazdozbiory, ktrych nauczya mnie Annabeth: Kozioroca,

Pegaza, Strzelca. A tu nad poudniowym horyzontem janiaa nowa konstelacja: owczyni,


upamitniajca nasz przyjacik, ktra zgina ostatniej zimy.
Co widzisz, Percy?
Opuciem wzrok na ziemi. Jakkolwiek gwiazdy byyby pikne, Kalipso bya od nich dwa
razy bardziej olniewajca. Oczywicie, widziaem sam bogini mioci, Afrodyt, i
wprawdzie nigdy nie powiedziabym tego gono, eby mnie nie spalia na popi, ale jak dla
mnie Kalipso bya znacznie pikniejsza, poniewa sprawiaa takie naturalne wraenie, jakby
wcale nie staraa si wyglda piknie. Jakby w ogle jej to nie interesowao. Po prostu taka
bya. Ze swoimi zaplecionymi wosami i bia sukienk zdawaa si lni w wietle ksiyca.
Trzymaa w rce ma rolink, ktrej delikatne kwiatki miay srebrzyst barw.
Patrzyem na... - Zapaem si na tym, e si w ni wpatruj. - Ech... zapomniaem.
Rozemiaa si agodnie.
Skoro si obudzie, moesz mi pomc to zasadzi.
Podaa mi rolin z grudk ziemi i korzeniami. Kwiatki zamigotay, kiedy wziem j do rki.
Kalipso podniosa motycz-k i poprowadzia mnie na skraj ogrodu, gdzie zacza kopa.
-213To jest ksiyczka - wyjania. - Mona j sadzi wycznie w nocy.
Przygldaem si srebrzystej powiacie wok patkw.
Co ona robi?
Robi? - zdziwia si Kalipso. - Nic nie robi, jak sdz. yje, daje wiato, obdarowuje
nas piknem. Musi robi cokolwiek innego?
Chyba nie - odparem.
Wzia ode mnie rolin, dotykajc przy tym mojej doni. Miaa ciepe palce. Posadzia
ksiyczk i cofna si o krok, przygldajc si swojemu dzieu.
Kocham mj ogrd.
Jest wspaniay - potaknem.
Nie jestem zapalonym ogrodnikiem, ale Kalipso miaa per-gole poronite rami w szeciu
kolorach, kraty podtrzymujce wiciokrzew oraz winorol rodzc czerwone i czarne
winogrona, na ktrych widok Dionizos padby na kolana.
W domu - powiedziaem - moja mama zawsze marzya o ogrodzie.
To dlaczego go nie zaoya?
No, mieszkamy na Manhattanie, w mieszkaniu.
Manhattan? Mieszkanie?
Gapiem si na ni jak gupi.
Nie masz pojcia, o czym mwi, prawda?
Chyba nie. Nie opuszczaam Ogygii od... bardzo dawna.
C, Manhattan to dzielnica wielkiego miasta, nie ma tam duo miejsca na ogrody.
Kalipso zmarszczya brwi.
To smutne. Hermes odwiedza mnie od czasu do czasu. Opowiada mi, e wiat na
zewntrz bardzo si zmienia. Ale nie uwiadamiaam sobie, e zmieni si a tak bardzo, i
nie da si mie ogrodw. -214To jest ksiyczka - wyjania. - Mona j sadzi wycznie w nocy.
Przygldaem si srebrzystej powiacie wok patkw.
Co ona robi?
Robi? - zdziwia si Kalipso. - Nic nie robi, jak sdz. yje, daje wiato, obdarowuje
nas piknem. Musi robi cokolwiek innego?
Chyba nie - odparem.
Wzia ode mnie rolin, dotykajc przy tym mojej doni. Miaa ciepe palce. Posadzia
ksiyczk i cofna si o krok, przygldajc si swojemu dzieu.

Kocham mj ogrd.
Jest wspaniay - potaknem.
Nie jestem zapalonym ogrodnikiem, ale Kalipso miaa per-gole poronite rami w szeciu
kolorach, kraty podtrzymujce wiciokrzew oraz winorol rodzc czerwone i czarne
winogrona, na ktrych widok Dionizos padby na kolana.
W domu - powiedziaem - moja mama zawsze marzya o ogrodzie.
To dlaczego go nie zaoya?
No, mieszkamy na Manhattanie, w mieszkaniu.
Manhattan? Mieszkanie?
Gapiem si na ni jak gupi.
Nie masz pojcia, o czym mwi, prawda?
Chyba nie. Nie opuszczaam Ogygii od... bardzo dawna.
C, Manhattan to dzielnica wielkiego miasta, nie ma tam duo miejsca na ogrody.
Kalipso zmarszczya brwi.
To smutne. Hermes odwiedza mnie od czasu do czasu. Opowiada mi, e wiat na
zewntrz bardzo si zmienia. Ale nie uwiadamiaam sobie, e zmieni si a tak bardzo, i nie
da si mie ogrodw. -214-* * 1
Czemu nie opuszczasz tej wyspy?
Spucia wzrok.
Za kar.
Dlaczego? Co takiego zrobia?
Ja? Nic. Obawiam si jednak, e mj ojciec sporo prze-skroba. Ma na imi Atlas. To
imi wywoao u mnie dreszcz przeraenia. Poznaem w zimie tytana Atlasa i nie byo to mie
spotkanie. Usiowa zabi praktycznie kadego, na kim mi zaley.
Ale - powiedziaem niepewnie - to nie w porzdku kara ciebie za co, co zrobi twj
ojciec. Znaem inn crk Atlasa. Miaa na imi Zoe. Bya jedn z najdzielniejszych osb,
jakie kiedykolwiek spotkaem. Kalipso przygldaa mi si uwanie przez dusz chwil. W jej
oczach dostrzegem smutek.
Co si stao? - zapytaem.
Czy... Czy ju wyzdrowiae, dzielny chopcze? Mylisz, e niedugo bdziesz mg
odej?
Co? - zapytaem. - Nie mam pojcia. - Poruszyem nogami. Wci byy sztywne. Poza
tym zaczynao mi si krci w gowie od tak dugiego stania. - Chcesz, ebym odszed?
Ja... - gos jej si zaama. - Do zobaczenia rano. pij dobrze. Pobiega w
kierunku play. Byem zbyt zmieszany, eby cokolwiek zrobi, i tylko przyglda em
si, jak znika w ciemnoci.
Nie wiem, ile dokadnie czasu mino. Jak powiedziaa Kalipso, na tej wyspie trudno byo
odmierza czas. Wiedziaem, e powinienem odej. Choby tylko dlatego, e moi przyjaciele
bd si martwi. Co gorsza, mogli by w miertelnym niebezpieczestwie. Nie miaem
pojcia, czy Annabeth zdya -215si wydosta z wulkanu. Kilka razy prbowaem uruchomi empatyczne poczenie z
Groverem, ale nie udao mi si. Przytacza mnie brak wiadomoci, czy wszystko u nich w
porzdku.

Z drugiej jednak strony czuem si naprawd sabo. Nie mogem usta na nogach duej ni
przez kilka godzin. Cokolwiek zrobiem na St. Helens, pozbawio mnie mocy - nigdy
wczeniej z czym takim nie miaem do czynienia.
Nie czuem si jak wizie. Pamitaem kasyno Lotos w Las Vegas, gdzie wcigny mnie tak
wspaniae gry, e zapomniaem o caym wiecie. Wyspa Ogygia nie bya taka. Mylaem bez
przerwy o Annabeth, Groverze i Tysonie. Pamitaem dokadnie, dlaczego powinienem
odej. Tylko... nie byem w stanie. No i bya tu jeszcze Kalipso. '
Nigdy duo o sobie nie mwia, ale to tylko sprawiao, e chciaem si czego dowiedzie.
Siadywaem na ce, sczc nektar, i usiowaem skupi si na kwiatach, chmurach lub
odbiciach w tafli jeziora, ale wci apaem si na tym, e przygldam si Kalipso, jak
pracowaa, jak odgarniaa wosy na plecy, jak jeden kosmyk opada jej na czoo, kiedy tylko
przyklkaa, eby kopa w ogrdku. Czasami wycigaa przed siebie rk i ptaki przylatyway
z lasu, eby usi jej na ramieniu: kanarki, papugi, gobie. Witaa si z nimi, pytaa, jak tam
sprawy w gniedzie, a one wierkay przez chwil, po czym radonie odfruway. Jej oczy
lniy. Patrzya na mnie i umiechalimy si do siebie, ale ona natychmiast przybieraa na
powrt t smutn min i odwracaa twarz. Nie miaem pojcia, co j tak martwi.
Pewnego wieczoru siedzielimy razem przy kolacji na play. Niewidzialne suce ustawiy
przed nami st z gulaszem i cydrem, co moe nie brzmi jako ekscytujco, ale to dlatego, e
nigdy tego nie prbowalicie. Nie dostrzegem
-216niewidzialnych sucych, kiedy po raz pierwszy obudziem si na wyspie, ale po jakim
czasie zauwayem, e ka same si ciel, posiki same gotuj, a ubrania pior i skadaj
niewidoczne rce.
W kadym razie siedzielimy z Kalipso przy kolacji i ona wygldaa przepiknie w wietle
wiec. Mwiem jej o Nowym Jorku i Obozie Herosw, a potem zaczem opowiada o tym,
jak Grover zjad jabko, kiedy gralimy nim w zok. Rozemiaa si, ukazujc olniewajcy
umiech, i nasze spojrzenia si spotkay. Natychmiast opucia wzrok.
Znowu to robisz - powiedziaem.
-Co?
Wycofujesz si, jakby nie chciaa si cieszy. Nie
odrywaa wzroku od szklanki cydru.
Powiedziaam ci ju, Percy, e zostaam ukarana. Przeklta, mona to tak okreli.
W jaki sposb? Powiedz mi. Chtnie ci pomog.
Nie mw tak. Prosz, nie mw tego.
Powiedz mi, co to za kara. Przykrya'niedojedzon potraw serwetk i natychmiast
niewidoczny sucy zabra kocioek.
Ta wyspa, Ogygia, jest moim domem, Percy. Tu si urodziam. Ale to rwnie moje
wizienie. Jestem... w areszcie domowym, tak si to chyba nazywa. Nigdy nie odwiedz tego
twojego Manhattanu. Ani adnego innego miejsca. Mieszkam tu sama.
Poniewa twoim ojcem jest Atlas.
Potakna.
Bogowie nie ufaj swoim wrogom. I susznie. Nie powinnam narzeka. Wikszo
wizie nie jest ani w poowie tak przyjemna jak moje. -217Ale to nieuczciwe - powiedziaem. - To, e jeste spokrewniona, nie znaczy, e go
popierasz. Ta inna crka, Zoe Nightshade... ona z nim walczya. Nie zostaa uwiziona.
Ale, Percy - odrzeka agodnie Kalipso - ja go wspieraam w pierwszej wojnie. Jest
moim ojcem.
e co? Przecie tytani s li!

Doprawdy? Wszyscy? Zawsze? - Wyda usta. - Powiedz mi co, Percy. Nie chc si z
tob kci. Ale czy ty popierasz bogw dlatego, e s dobrzy, czy te dlatego, e to rodzina?
Nie odpowiedziaem. Miaa racj. Zeszej zimy, kiedy Annabeth i ja ocalilimy Olimp,
bogowie debatowali, czy nie powinni mnie zabi. Nie nazwabym tego raczej dobrym. A
jednak czuem, e wspieram ich, poniewa Posejdon jest moim tat.
'
Moe stanam po niewaciwej stronie podczas wojny -powiedziaa Kalipso. - I
prawd mwic, bogowie potraktowali mnie dobrze. Odwiedzaj mnie od czasu do czasu.
Przynosz wieci ze wiata. Ale oni mog std odej. Ja nie mog.
Nie masz adnych przyjaci? - spytaem. - Wiesz... Moe kto chciaby z tob tu
zamieszka? To pikne miejsce. Potakna. Po jej policzku spyna za.
Obiecaam... Obiecaam sobie, e nie bd o tym mwi. Ale...
Przerwa jej dudnicy dwik gdzie na rodku jeziora. Na horyzoncie pojawia si powiata.
Stawaa si coraz janiejsza, a wreszcie zobaczyem kolumn ognia porus zajc si po
powierzchni wody w naszym kierunku. Wstaem i signem po miecz.
Co to jest?
Kalipso westchna.
Go.
-218Kiedy kolumna ognia dotara do play, crka Atlasa podniosa si i ukonia oficjalnie.
Pomienie zniky i koo nas stan wysoki mczyzna w szarym kombinezonie, z jedn nog w
metalowej szynie, z brod i wosami poyskujcymi ogniem.
Panie Hefajstosie - odezwaa si Kalipso. - To rzadki zaszczyt.
Bg ognia mrukn co pod nosem.
Kalipso. Pikna jak zwykle. Wybaczysz nam, moja droga? Musz zamieni par sw z
tym tu Percym Jacksonem.
Hefajstos usiad niezgrabnie przy stole i zamwi col. Niewidzialny sucy przynis mu
puszk, ale zbyt szybko j otworzy, poniewa obla cay boski kombinezon. Bg rykn,
wyrzuci z siebie gar przeklestw i odepchn puszk.
Gupi sucy - wymamrota. - Powinna mie porzdne automatony. Nigdy nie
zawodz!
Hefajstosie - powiedziaem - co si dzieje? Czy Annabeth...
Wszystko u niej w porzdku - odpar. - To przemylna dziewczyna. Znalaza drog
powrotn, opowiedziaa mi o wszystkim. Ona si zamartwia, wiesz.
Nie powiedziae jej, e yj?
Nie do mnie naley powiedzie jej o tym - odpar Hefajstos. - Wszyscy myl, e nie
yjesz. Musiaem si upewni, e wrcisz, zanim zaczn opowiada wszystkim, gdzie jeste.
Co masz na myli? - wykrzyknem. - Oczywicie, e wracam! Hefajstos przyglda
mi si sceptycznie. Wycign co z kieszeni - metalowy krek wielkoci iPoda. Nacisn
jaki guzik i krek rozwin si w miniaturowy spiowy telewizor. Na ekranie zobaczyem
najnowsze migawki spod -219-wulkanu: ogromny piropusz ognia i popiou wznoszcy si w
niebo.
Wci nie ma pewnoci co do kolejnych wybuchw - mwi spiker. - W ramach
podjtych rodkw ostronoci wadze zarzdziy ewakuacj niemal p miliona osb. Popi
opada nawet w tak daleko pooonych obszarach jak jezioro Tahoe i Vancouver, a caa
okolica St. Helens w promieniu trzydziestu kilometrw jest zamknita dla ruchu

samochodowego. Brak doniesie o wypadkach miertelnych, natomiast syszy si o


pomniejszych obraeniach i chorobach, takich jak... Hefajstos wyczy telewizorek.
Wywoae niez erupcj.
Wpatrywaem si w pusty spiowy ekran. P miliona ludzi ewakuowanych? Obraenia.
Choroby. Co ja narobiem?
Telchinowie rozproszyli si - powiedzia bg. - Cz z nich wyparowaa. Niektrzy
niewtpliwie uciekli. Nie sdz, eby posuyli si znw w najbliszym czasie moj kuni. Z
drugiej strony, ja te mam mae szanse. Eksplozja sprawia, e Tyfon poruszy si we nie.
Musimy zaczeka i zobaczy...
Nie uwolniem go, prawda? Nie jestem przecie a tak potny!
Bg sapn.
Nie a tak potny, h? Nie oszukasz mnie. Jeste synem Tego, co Ziemi Wstrzsa,
chopcze. Nie znasz wasnej potgi.
Byo to ostatni rzecz, jak miaem ochot usysze. W tym wulkanie straciem kontrol.
Wyzwoliem tyle energii, e omal sam siebie nie wyparowaem, wyczerpaem cakowicie
moc. A teraz dowiedziaem si, e prawie zniszczyem pnocny zachd Stanw oraz omal nie
obudziem najstraszliwszego potwora, uwizionego niegdy przez bogw. Moe -220jestem zbyt niebezpieczny. Moe dla moich przyjaci bdzie lepiej, jeli uznaj mnie za
zmarego.
A co z Groverem i Tysonem? - spytaem.
Hefajstos pokrci gow.
Nic o nich nie syszelimy. Pewnie pochon ich Labirynt.
Co ja mam w takim razie zrobi?
Hefajstos skrzywi si.
Nie pytaj nigdy starego kuternogi o rad, chopcze. Ale powiem ci co. Spotkae moj
on?
Afrodyt.
Tak wanie. To niebezpieczna osbka, chopcze. Uwaaj na mio. Wywrci twj
umys na nice i bdziesz myla, e biae jest czarne, a dobre jest ze.
Przypomniao mi si spotkanie z Afrodyt na tylnym siedzeniu biaego cadillaka, na pustyni
zeszej zimy. Powiedziaa mi, e zainteresowaa si mn szczeglnie i nie bdzie mi uatwia
ycia, jeli chodzi o romanse, poniewa mnie lubi.
Czy to cz jej planu? - zapytaem. - To ona mnie tu wrzucia? '
Niewykluczone. Z ni nigdy nic nie wiadomo. Ale jeli zdecydujesz si opuci to
miejsce - i zwa, e nie mwi, co jest dobre, a co ze - to obiecaem wam pomoc w waszej
misji. Obiecaem wskaza wam drog wiodc do Dedala. Dobra, teraz wana sprawa. To nie
ma nic wsplnego z nitk Ariadny. Wcale nie. Jasne, nitka dziaa. Dlatego szuka jej armia
Tytana. Mimo to najlepsza droga przez Labirynt... Tezeuszowi pomagaa ksiniczka. A
ksiniczka bya miertelniczk. Zero boskiej krwi. Bya jednak bystra i dostrzegaa rne
rzeczy, chopcze. Miaa niezwykle bystry wzrok. I to wanie ci mwi... Myl, e ju wiesz,
jak si porusza po pltaninie korytarzy. -221-s
Wreszcie do mnie dotaro. Dlaczego wczeniej nie przyszo mi to do gowy? Hera miaa racj.
Znalimy odpowied.
Tak - powiedziaem. - Tak, wiem.
W takim razie musisz podj decyzj, czy odchodzisz, czy nie.

No... - Miaem ochot powiedzie tak". Oczywicie, tak zamierzaem. Ale sowa
utkny mi w gardle. Spojrzaem na jezioro i nagle poczuem, e bdzie mi ciko odej.
Nie musisz jeszcze podejmowa decyzji - poradzi mi Hefajstos. - Zaczekaj do rana.
wit to dobry czas na podejmowanie decyzji.
Czy Dedal w ogle nam pomoe? - zapytaem. - Bo wiesz, jeli on powie Luke'owi,
jak porusza si po Labiryncie, to ju nie yjemy. Miaem sen o... o tym jak Dedal zabi
swojego siostrzeca. Sta si zgorzkniay i peen gniewu, i...
Nieatwo jest by genialnym wynalazc - burkn bg. -Wieczna samotno. I wieczne
niezrozumienie. atwo zgorzknie, atwo popeni straszliwe bdy. Z ludmi trudniej si
pracuje ni z maszynami. A kiedy czowiek si zepsuje, nie da si go naprawi. Hefajstos
strzepn ostatnie krople coli ze swojego kombinezonu.
Dedal zaczyna niele. Pomg ksiniczce Ariadnie i Te-zeuszowi, poniewa zrobio
mu si ich al. Chcia zrobi co dobrego. I wszystko w jego yciu le si potoczyo z tego
powodu. Czy to sprawiedliwe? - Bg wzruszy ramionami. - Nie wiem, czy Dedal wam
pomoe, chopcze, ale nie osdzaj nikogo, dopki nie staniesz przy jego kowadle i nie
popracujesz jego motem, co?
No... sprbuj.
Hefajstos wsta. -222Do zobaczenia, chopcze. Niele si spisae, niszczc tel-chinw. Nigdy o tym nie
zapomn.
To poegnanie zabrzmiao bardzo zdecydowanie. Hefajstos zamieni si w kolumn ognia,
ktra wzniosa si nad wod, zmierzajc z powrotem do zewntrznego wiata. Przez kilka
godzin przechadzaem si po play. Kiedy w kocu wrciem na k, byo ju pno, moe
czwarta lub pita rano, ale Kalipso zajmowaa si rolinami w swoim ogrdku przy wietle
gwiazd. Jej ksiyczka wiecia srebrno, a pozostae roliny odpowiaday na t magi,
byszczc czerwieni, ci i bkitem.
Rozkaza ci wraca - odezwaa si.
Nie, nie rozkaza. Da mi wybr.
Nasze spojrzenia si spotkay.
Obiecaam, e nie bd ci namawia.
Namawia na co?
Na pozostanie.
Pozostanie - powtrzyem. - Znaczy... na wieki?
Na tej wyspie byby niemiertelny - powiedziaa cicho. -Nigdy by si nie zestarza,
nigdy by nie umar. Moesz pozostawi walk innym, Percy Jacksonie. Moesz uciec przed
przepowiedni. Wpatrywaem si w ni w oszoomieniu.
Tak po prostu?
Potakna.
Tak po prostu.
Ale... moi przyjaciele.
Kalipso wstaa i wzia mnie za rk. Jej dotyk rozla si ciepym prdem po caym moim
ciele.
Pytae mnie o moje przeklestwo, Percy. Nie chciaam ci powiedzie. Prawda jest
taka, e bogowie przysyaj mi od -223-

czasu do czasu towarzystwo. Co jakie tysic lat pozwalaj herosowi - komu, kto potrzebuje
mojej pomocy - wyldowa na tym brzegu. Opiekuj si nim i zostajemy przyjacimi. Ale to
nigdy nie s przypadkowe osoby. Fata sprawiaj, e przybywa tu szczeglny rodzaj
herosw...
Gos jej zadra i urwaa.
cisnem mocniej jej do.
Co si stao? Co takiego zrobiem, e posmutniaa?
Przysyaj takich, ktrzy nie mog zosta - szepna. - Takich, ktrzy nigdy nie
zostan moimi towarzyszami na duej ni chwil. Przysyaj mi herosw, w ktrych musz...
takich, w ktrych nie jestem w stanie si nie zakocha.
Noc bya cicha, jeli nie liczy szumu wody w fontannach i fal rozbijajcych si o brzeg.
Zajo mi dusz chwil, zanim pojem, o czym mwia.
We mnie? - zapytaem.
>
Szkoda, e nie widzisz swojej twarzy. - Powstrzymaa umiech, cho w jej oczach
wci lniy zy. - Oczywicie, e tak.
Dlatego tak si wycofywaa?
Bardzo si staraam. Ale nic na to nie poradz. Fata s okrutne. Przysyaj ci do mnie,
dzielny chopcze, wiedzc, e zamiesz mi serce.
Ale... ja jestem tylko... to znaczy, ja to ja.
To wystarczy - odpara Kalipso. - Powtarzaam sobie, e nie powiem ci o tym.
Chciaam pozwoli ci odej, niczego nie proponujc. Ale nie potrafi. Obawiam si, e Fata o
tym te wiedz. Moesz zosta ze mn, Percy. To jedyny sposb, eby mi pomc.
Wpatrywaem si w horyzont. Niebo owietlay pierwsze czerwone promienie jutrzenki.
Mgbym tu zosta na zawsze, znikn ze wiata. Mgbym y z Kalipso i niewidzialnymi
-224sucymi speniajcymi kad moj zachciank. Mgbym zajmowa si kwiatami w
ogrdku, rozmawia z ptakami i przechadza si po play pod cudownie niebieskim niebem.
Koniec z wojn. Koniec z przepowiedni. Koniec z opowiadaniem si po ktrej ze stron.
Nie mog - powiedziaem.
Spucia smutno wzrok.
Nigdy bym ci nie skrzywdzi - dodaem - ale moi przyjaciele mnie potrzebuj. Teraz
wiem, jak im pomc. Musz wraca.
Zerwaa kwiat z ogrodu - gazk srebrzystej ksiyczki. Jej powiata zgasa, kiedy wstao
soce. wit to dobry czas na podejmowanie decyzji, powiedzia Hefajstos. Kalipso woya
mi kwiat do kieszonki. Stana na palcach i pocaowaa mnie w czoo, jakby mnie
bogosawia.
W takim razie id na brzeg, herosie. Wylemy ci w drog.
Tratwa okazana si trzema metrami kwadratowymi poczonych z sob bali drewna z
masztem i prostym lnianym aglem. Nie dawabym jej szans na morzu albo jeziorze.
Zabierze ci tam, gdzie pragniesz si znale - obiecaa Kalipso. - Jest bezpieczna.
Ujem j za rk, ale wyrwaa mi j.
Mog ci kiedy odwiedzi - powiedziaem.
Pokrcia przeczco gow.
Nikt nie trafia dwa razy na Ogygi, Percy. Jeli odpyniesz, nigdy wicej si nie
spotkamy. -Ale...
Id ju, prosz. - Jej gos si zaama. - Fata s okrutne, Percy. Ale pamitaj o mnie.
-Na jej ustach pojawi si cie umiechu. - Zasad dla mnie ogrd na Manhattanie, dobrze?
-225Obiecuj. - Wszedem na tratw, ktra natychmiast zacza si oddala od brzegu.

Kiedy znalazem si na rodku jeziora, uwiadomiem sobie, e Fata naprawd s okrutne.


Przysyaj Kalipso facetw, w ktrych musi si zakocha. Tylko e to dziaa rwnie w drug
stron. Przez reszt ycia bd o niej myla. Ju zawsze bd si zastanawia, co by byo
gdyby.
Po kilku minutach wyspa Ogygia znika we mgle. eglowaem samotnie po wodzie ku
wschodzcemu socu.
Chwil pniej powiedziaem tratwie, co ma robi. Wskazaem jej jedyne miejsce, ktre
przyszo mi na myl, poniewa potrzebowaem otuchy i przyjaci.
Obz Herosw - powiedziaem. - Zabierz mnie do domu.
ROZDZIA XIII 2JLs
WYNAJMUJEMY NOWEGO PRZEWODNIKA
Kilka godzin pniej tratwa przybia do brzegu w Obozie Herosw. Nie mam pojcia, jak si
tam dostaa. W pewnym momencie sodka woda jeziora zmienia si w son, morsk. Przede
mn pojawia si znajoma linia brzegowa Long Island, a kilka przyjacielsko nastawionych
wielkich biaych rekinw wypyno na powierzchni i pomogo mi dobi do play. Kiedy
wyldowaem, obz zdawa si opuszczony. Byo pne popoudnie, ale strzelnica bya pusta.
cianka wspinaczkowa samotnie plua law i draa w posadach. W pawilonie jadalnym:
nikogo. Domki: wszystkie puste. W tej samej chwili dostrzegem dym unoszcy si nad
teatrem. Byo za wczenie na ognisko, nie wyobraaem sobie te, eby zajmowali si teraz
pieczeniem kiebasek. Pobiegem w tamtym kierunku.
Jeszcze z daleka usyszaem, e Chejron przemawia. Kiedy zorientowaem si, co mwi,
zatrzymaem si w p kroku.
- ...przyj, e nie yje - mwi. - Po tak dugim milczeniu jest mao prawdopodobne, e nasze
modlitwy zostan wysuchane. Poprosiem jego najblisz przyjacik o odprawienie
poegnalnej ceremonii.
Dotarem na tyy teatru. Nikt mnie nie zauway. Wszyscy mieli wzrok skierowany przed
siebie. Byli wpatrzeni -227w Annabeth, ktra wzia dugi, zielony, jedwabny caun z wyhaftowanym trjzbem i rzucia
go w pomienie. Oni palili mj caun.
Annabeth odwrcia si ku zebranym. Wygldaa strasznie. Oczy miaa zapuchnite od
paczu, ale zdoaa wydusi z siebie: - By chyba najdzielniejszym ze wszystkich przyjaci,
jakich kiedykolwiek miaam. On... - W tej samej chwili dostrzega mnie. Jej twarz
poczerwieniaa. - On tu jest! Wszystkie gowy odwrciy si w moim kierunku. Ludzie
krzyczeli.
Percy! - rozpromieni si Beckendorf.
Kilkoro innych zebrao si przy mnie, poklepujc mnie po plecach. Od strony domku Aresa
dobiegy mnie pomrukiwania, ale Clarisse tylko przewrcia oczami, jakby nie wierzya, e
omieliem si przey. Wszyscy rozstpili si, kiedy Chejron przykusowa ku mnie.
No - odetchn z wyran ulg. - Chyba nigdy nie cieszyem si a tak z powrotu
obozowicza. Musisz mi opowiedzie...
GDZIE TY SI PODZIEWAE? - przerwaa mu Annabeth, odpychajc pozostaych.
Mylaem, e mnie spoliczku-je, ale ona przytulia mnie tak mocno, e omal nie poamaa mi
eber. Inni obozowicze zamilkli. Crka Ateny uwiadomia sobie, e staa si centrum uwagi,
wic mnie odepchna. - Mylaam... Uznalimy ci za martwego, Glonomdku!
Przepraszam - powiedziaem. - Zgubiem si.
ZGUBIE SI? - krzykna. - Na dwa tygodnie, Percy? Gdzie ci ponioso...
Annabeth - uciszy j Chejron. - Moe porozmawiamy 0
tym na osobnoci, dobrze? Caa reszta - do zwykych zaj!

Nie czekajc, czy si zgodzimy, zgarn Annabeth i mnie tak atwo, jakbymy byli kociakami,
wrzuci sobie na grzbiet
1
pogalopowa w kierunku Wielkiego Domu.
-228Nie opowiedziaem im wszystkich szczegw. Po prostu nie byem w stanie mwi o
Kaipso. Wyjaniem, w jaki sposb spowodowaem erupcj St. Helens i zostaem wyrzucony
z wulkanu. Powiedziaem, e wyldowaem na jakiej wyspie. A nastpnie odnalaz mnie
Hefajstos i powiedzia, e mog wraca. Magiczna tratwa przyniosa mnie do obozu.
Wszystko to byo prawd, ale kiedy to mwiem, czuem, e poc mi si donie.
Nie byo ci przez dwa tygodnie. - Gos Annabeth brzmia teraz mocniej, ale wci
wygldaa na niele wstrznit. -Kiedy usyszaam wybuch, mylaam...
Wiem - odparem. - Przepraszam. Ale wymyliem, jak si przedosta przez Labirynt.
Rozmawiaem z Hefajstosem.
Zdradzi ci to?
No, w sumie to powiedzia, e sam ju wiem. I wiem. Teraz to rozumiem.
Opowiedziaem im o moim pomyle. Szczka Annabeth opada.
To szalestwo, Percy! Chejron siedzia w swoim wzku
inwalidzkim, gadzc si po brodzie.
A jednak istniej precedensy. Tezeuszowi pomoga Ariadna. A Harriet Tubman1,
crka Hermesa, wysugiwaa si wieloma miertelnikami w swojej Kolei Podziemnej z tego
samego powodu.
Ale to moja misja - powiedziaa Annabeth. - To ja mam j prowadzi.
Chejron mia niepewn min.
Moja droga, oczywicie, e to twoja misja. Ale potrzebujesz pomocy.
I to ma mi pomc? Wybacz! To jaka bzdura. Tchrzostwo. .. To jest...
-229Ciko ci przyzna, e potrzebujemy pomocy miertel- niczki - przerwaem jej. - Ale to
prawda. Rzucia mi wcieke spojrzenie.
Jeste najbardziej nieznonym osobnikiem, jakiego w yciu spotkaam! - I wybiega z
pokoju. Wpatrywaem si w drzwi. Miaem ochot co rozwali.
Przed chwil byem najdzielniejszym ze wszystkich przyjaci, jakich kiedykolwiek
miaa.
Przejdzie jej - obieca Chejron. - Zera j zazdro, chopcze.
To idiotyzm. Przecie ona... Ona nie jest...
Chejron zamia si pod nosem.
To nieistotne. Annabeth stara si chroni swoich przyjaci, jak by moe zauwaye.
Bardzo si o ciebie martwia. A teraz, skoro wrcie, zapewne podejrzewa, na jak wysp ci
rzucio.
Spojrzaem mu w oczy i wiedziaem, e domyli si wszystkiego o Kalipso. Ciko byo
ukry cokolwiek przed gociem, ktry od trzech tysicy lat wychowywa herosw. Nic z tego
nie byo dla niego nowoci.
Nie bdziemy rozwaa twoich decyzji - oznajmi. - Wrcie. To si liczy.
Nie dla Annabeth.
Chejron umiechn si.

Rano wyl Argusa z wasz dwjk na Manhattan. Moesz wpa do mamy, Percy.
Ona... do si denerwuje.
Serce we mnie zamaro. Przez cay czas, jaki spdziem u Kalipso, ani razu nie zastanawiaem
si, co moga czu mama. Pewnie uznaa, e nie yj. Musi by zdruzgotana. Co si ze mn
stao, e nawet o tym nie pomylaem?
Chejronie - odezwaem si. - A co z Groverem i Tysonem? Mylisz, e...
-230Ciko ci przyzna, e potrzebujemy pomocy miertel- niczki - przerwaem jej. - Ale to
prawda. Rzucia mi wcieke spojrzenie.
Jeste najbardziej nieznonym osobnikiem, jakiego w yciu spotkaam! -1 wybiega z
pokoju. Wpatrywaem si w drzwi. Miaem ochot co rozwali.
Przed chwil byem najdzielniejszym ze wszystkich przyjaci, jakich kiedykolwiek
miaa.
Przejdzie jej - obieca Chejron. - Zera j zazdro, chopcze.
To idiotyzm. Przecie ona... Ona nie jest...
Chejron zamia si pod nosem.
To nieistotne. Annabeth stara si chroni swoich przyjaci, jak by moe zauwaye.
Bardzo si o ciebie martwia. A teraz, skoro wrcie, zapewne podejrzewa, na jak wysp ci
rzucio.
Spojrzaem mu w oczy i wiedziaem, e domyli si wszystkiego o Kalipso. Ciko byo
ukry cokolwiek przed gociem, ktry od trzech tysicy lat wychowywa herosw. Nic z tego
nie byo dla niego nowoci.
Nie bdziemy rozwaa twoich decyzji - oznajmi. - Wrcie. To si liczy.
Nie dla Annabeth.
Chejron umiechn si.
Rano wyl Argusa z wasz dwjk na Manhattan. Moesz wpa do mamy, Percy.
Ona... do si denerwuje.
Serce we mnie zamaro. Przez cay czas, jaki spdziem u Kalipso, ani razu nie zastanawiaem
si, co moga czu mama. Pewnie uznaa, e nie yj. Musi by zdruzgotana. Co si ze mn
stao, e nawet o tym nie pomylaem?
Chejronie - odezwaem si. - A co z Groverem i Tysonem? Mylisz, e...
-230-Vm
Nie mam pojcia, chopcze. - Centaur wpatrywa si w pusty kominek. - Kalina
rozpacza. Jej licie kn. Rada Starszych Kopytnych zaocznie odebraa Groverowi licencj
poszukiwacza. Zakadajc, e wrci ywy, ska go na wstyd i wygnanie. - Westchn. - Ale
Grover i Tyson s bardzo pomysowi. Nie tramy nadziei.
Nie powinienem im pozwoli odej od nas.
Grover ma wasny cel, a Tyson zachowa si bardzo dzielnie, idc z nim. Poza tym
wiedziaby, gdyby Grover znalaz si w miertelnym niebezpieczestwie, nie uwaasz?
Tak myl. Poczenie empatyczne. Ale...
Musz ci co jeszcze powiedzie, Percy - przerwa mi. - Waciwie dwie nieprzyjemne
rzeczy.
Super.
Chris Rodriguez, nasz go...
Przypomniao mi si, co widziaem w piwnicy: Clarisse usiujc z nim rozmawia, podczas
gdy on bekota o Labiryncie.
Nie yje?

Jeszcze yje - odpar ponuro Chejron. - Ale pogorszyo mu si. Jest teraz w lazarecie,
zbyt saby, eby chodzi. Musiaem kaza Clarisse wrci do normalnych zaj, poniewa
spdzaa cay czas przy jego ku. A on na nic nie reaguje. Nie je i nie pije. Nie pomagaj
adne z moich lekw. Po prostu straci wol ycia.
Wzdrygnem si. Pomimo wszystkich moich zaszoci z Clarisse, byo mi jej strasznie al.
Tak bardzo staraa si mu pomc. A teraz, kiedy sam byem w Labiryncie, rozumiae m,
dlaczego duchowi Minosa byo tak atwo doprowadzi Chrisa do obdu. Gdybym azi tam
samotnie, bez przyjaci, nigdy bym si nie wydosta.
Bardzo mi przykro - cign Chejron - ale druga wiadomo jest jeszcze gorsza.
Kwintus znikn.
-231*
Znikn? Jak to?
Trzy noce temu wymkn si do Labiryntu. Kalina to widziaa. Wyglda na to, e si
co do niego nie mylie.
Super. - On jest szpiegiem Luke'a. - Opowiedziaem Chej-ronowi o Ranczu Potrjne
G... o tym, e Kwintus kupi od nich skorpiony, a Gerion zaopatrywa armi Kronosa. - To nie
moe by zbieg okolicznoci. Chejron westchn ciko.
Tyle zdrad. Miaem nadziej, e Kwintus okae si przyjacielem. Wyglda na to, e le
go osdziem.
A co z Pani O'Leary? - zapytaem.
Piekielna suka jest nadal na arenie. Nikomu nie pozwala si do siebie zblia. Nie
miaem serca wpakowa jej do klatki. .. ani zniszczy.
Kwintus nie zostawiby jej ot tak.
Jak ju mwiem, Percy, wyglda na to, e si pomylimy co do niego. A teraz
przygotuj si na jutro. Ty i Annabeth macie jeszcze wiele do zrobienia. Zostawiem go,
siedzcego na wzku, wpatrzonego ze smutkiem w kominek. Zastanawiaem si, ile razy tam
siadywa, czekajc na herosw, ktrzy mieli nigdy nie wrci. Przed kolacj wstpiem na
aren. Rzeczywicie, Pani O'Leary leaa zwinita w kolosaln stert czarnego futra na
rodku areny, beznamitnie przeuwajc gow manekina wiczebnego.
Na mj widok zaszczekaa i podbiega. Mylaem, e ju jestem mielonk. Zdyem tylko
powiedzie Oooj!", zanim przewrcia mnie i zacza liza po twarzy. W sumie zazwyczaj
jako syn Posejdona i tak dalej jestem mokry tylko wtedy, kiedy chc, ale moja moc
najwyraniej nijak nie dziaa na psi lin, poniewa zostaem dokadnie zaliniony. -232Ej, panienko! - krzyknem. - Nie mog oddycha! Daj mi wsta! W kocu udao
mi si j zrzuci. Podrapaem j za uchem i znalazem jej ogromny psi przysmak.
Gdzie jest twj pan? - zapytaem. - Jak mg tak po prostu pj sobie, h?
Zaskomlaa, jakby sama te chciaa to wiedzie. Byem skonny uzna, e Kwintus jest
nieprzyjacielem, ale nie byem w stanie zrozumie, dlaczego zostawi Pani 0'Leary. Jeli
czegokolwiek byem pewny, to tego, e naprawd troszczy si o tego superpsa.
Zastanawiaem si nad tym, ocierajc psi lin z twarzy, kiedy odezwa si za mn
dziewczcy gos.
Miae szczcie, e nie odgryza ci gowy. Po drugiej
stronie areny staa Clarisse z mieczem i tarcz.
Przyszam tu wczoraj potrenowa - mrukna - i ten pies omal mnie nie poar.

To inteligentny pies - odparem.


Bardzo zabawne. Podesza do nas. Pani 0'Leary warkna, ale pogaskaem jpo
gowie i uspokoia si.
Gupie psisko - powiedziaa Clarisse. - Nie powstrzyma mnie od treningu.
Syszaem o Chrisie - zmieniem temat. - Bardzo mi przykro.
Dziewczyna krya po arenie. Kiedy podesza do najbliszego z manekinw, zaatakowaa go
wciekle, odcinajc mu gow jednym ciosem, a nastpnie wbijajc mu ostrze w brzuch.
Wycigna miecz i ruszya dalej przed siebie.
Ta, no. Czasem co si nie udaje. - Gos jej dra. - Herosi zostaj ranni. Albo...
umieraj, a potwory wracaj i wracaj. -233Wzia do rki oszczep i cisna go przez dugo areny. Trafia manekina dokadnie midzy
otwory na oczy w hemie.
Nazwaa Chrisa herosem, jakby nigdy nie przeszed na stron Tytana. Przypomniao mi si,
jak Annabeth mwia czasem o Luke'u. Uznaem, e lepiej nie wspomina o tym.
Chris by dzielny - powiedziaem. - Mam nadziej, e mu si polepszy. Spojrzaa na
mnie tak, jakby uznaa mnie za dobry cel dla nastpnego ciosu. Pani 0'Leary warkna.
Zrb co dla mnie - poprosia Clarisse.
Spoko.
Jeli znajdziesz Dedala, nie ufaj mu. Nie pro go o pomoc. Zabij go i tyle.
Clarisse...
Bo kto, kto potrafi stworzy co takiego jak Labirynt, Percy. .. Taki kto jest zy. Po
prostu zy.
Przez moment przypomnia mi si pasterz Eurytion, jej znacznie starszy przyrodni brat. Jej
spojrzenie byo takie samo: jakby przez dwa tysice lat bya wykorzystywana i wanie
zaczynaa mie tego do. Schowaa miecz do pochwy.
Koniec treningu. Teraz zaczyna si prawdziwa walka.
Tej nocy spaem we wasnym ku i po raz pierwszy od czasu pobytu na wyspie Kalipso
dopady mnie sny.
Znajdowaem si w krlewskiej sali tronowej - wielkim biaym pomieszczeniu z
marmurowymi kolumnami i drewnianym tronem. Na tronie siedzia tgi facecik z krconymi
rudymi wosami i w wiecu laurowym. Obok stay trzy dziewczyny wygldajce na jego
crki. Wszystkie byy rudowose i miay na sobie bkitne szaty. -234Drzwi zaskrzypiay i rozleg si gos herolda: - Minos, krl Krety!
Zamarem, ale facet na tronie umiechn si tylko do Crek.
Nie mog si doczeka, a zobacz jego min.
Minos we wasnej krlewsko-upiornej osobie wsun si do sali. By tak wysoki i powany, e
ten drugi krl wyglda przy nim gupkowato. Spiczasta brdka Minosa posiwiaa. By
chudszy ni w poprzednim nie, w ktrym si pojawi, sanday mia ubocone, ale w oczach
byskao to samo okruciestwo. Ukoni si sztywno siedzcemu na tronie mczynie.
Krlu Kokalosie, jak rozumiem, rozwizae moj zaga-deczk?
Kokalos umiechn si.
adna mi zagadeczka, Minosie. Zwaszcza kiedy ogaszasz w caym wiecie, e
zapacisz tysic talentw zota temu, kto j rozwie. Czy to powana oferta?

Minos zaklaska. Weszo dwch nadtych gwardzistw, dwigajcych wielk drewnian


skrzyni. Postawili j u stp Kokalosa i otwarli. Bysny zote sztaby. Musiay by warte
jakie biliardy dolarw. Kokalos gwizdn z podziwu.
Chyba musiae ogosi upado krlestwa, eby si tak wykosztowa, przyjacielu.
Nie twoja sprawa. Kokalos
wzruszy ramionami.
Zagadka bya w sumie do prosta. Jeden z moich sug j rozwiza.
Ojcze - ostrzega jedna z crek. Wygldaa na najstarsz i bya wysza od pozostaych
sistr.
Kokalos zignorowa j. Spomidzy fadw szaty wycign spiraln muszl, przez ktr
przecignita bya srebrna -235nitka, tak e muszla zwieszaa si niczym ogromny klejnot na acuszku.
Minos podszed i wzi od niego muszl.
Jeden z twoich sug, mwisz? Jak udao mu si przecign t nitk, nie niszczc
muszli?
Wykorzysta do tego mrwk, uwierzyby? Przywiza do niej nitk i zmusi j do
przejcia przez muszl, umieszczajc na drugim kocu mid.
C za przemylny czowiek - oznajmi Minos.
Niewtpliwie. Nauczyciel moich crek. Bardzo go lubi.
Oczy Minosa zrobiy si lodowate.
Bybym z tym ostrony.
Miaem ochot ostrzec Kokalosa: Nie ufaj temu facetowi! Wrzu go do lochu razem z
kilkoma Iwami- ludojadami albo co! Ale rudowosy krl tylko zachichota.
Nie martw si, Minosie. Moje crki s mdre ponad swj wiek. Porozmawiajmy lepiej
o moim zocie...
Wanie - potakn Minos. - Widzisz jednak, to zoto jest dla czowieka, ktry
rozwiza zagadk. A takim moe by tylko jeden. Ukrywasz Dedala. Kokalos poruszy
si niespokojnie na tronie.
Skd znasz jego imi?
To zodziej - odpar Minos. - Pracowa kiedy dla mnie, Kokalosie. Sprawi, e moja
wasna crka zwrcia si przeciwko mnie. Pomg uzurpatorowi zrobi ze mnie gupca w
moim wasnym paacu. A potem umkn sprawiedliwoci. Szukam go od dziesiciu lat.
Nic o tym nie wiedziaem. Ale zaofiarowaem mu gocin. A on okaza si niezwykle
przydatny...
Daj ci wybr - powiedzia Minos. - Wydaj mi uciekiniera, a zoto bdzie twoje.
Inaczej ryzykujesz moj wrogo. A nie chcesz mie Krety za wroga. -236Kokalos poblad. Uznaem, e to gupie z jego strony: okazywa strach we wasnej sali
tronowej. Powinien wezwa armi albo co w tym rodzaju. Minos mia przecie tylko dwch
gwardzistw. A jednak Kokalos tylko poci si na tronie.
Ojcze - odezwaa si znw najstarsza z crek - nie moesz...
Zamilcz, Elio. - Kokalos gadzi brod. Spojrza ponownie na byszczce zoto.
-Bardzo mnie to boli, Minosie. Bogowie nie lubi ludzi, ktrzy ami prawo gocinnoci.
Bogowie nie lubi te tych, ktrzy udzielaj schronienia zbrodniarzom.
Kokalos potakn.
Doskonale. Wydam ci twojego czowieka w acuchach.
Ojcze! - krzykna ponownie Elia, po czym jakby ugryza si w jzyk, bo zmienia ton
na agodniejszy. - Pozwl... Pozwl nam przynajmniej ugoci najpierw przybysza. Po tak

dugiej podry powinien wzi gorc kpiel, dosta nowe szaty i porzdny posiek. Bd
zaszczycona, usugujc mu osobicie przy kpieli.
Umiechna si zalotnie do Minosa, a stary krl mrukn co pod nosem.
Myl, e kpiel dobrze mi zrobi - zwrci si do Kokalo-sa. - Zobaczymy si podczas
kolacji, mj panie. Przyprowad winia.
Tdy, wasza krlewska mo - powiedziaa Elia, wyprowadzajc wraz z siostrami
Minosa z komnaty.
Poszedem za nimi do azienki wykadanej terakotowymi pytkami. Para wypeniaa
powietrze. Z kurka laa si do wanny gorca woda. Elia i jej siostry nasypay do niej patkw
ranych i dolay czego, co musiao by staroytnym pynem do kpieli, poniewa chwil
pniej wod pokrya wielo--237-barwna piana. Dziewczyny odsuny si, kiedy Minos
zrzuci szat i wszed do wanny.
Ach. - Umiechn si. - Cudowna kpiel. Dzikuj, licznotki. Istotnie, miaem dug
podr.
Przez dziesi lat cigae swoj ofiar, panie? - spytaa Elia, trzepoczc rzsami.
-Musisz by niezwykle wytrwaym czowiekiem.
Nigdy nie darowuj dugw. - Minos wyszczerzy zby w umiechu. - Wasz ojciec
mdrze postpi, zgadzajc si na moje warunki.
Niewtpliwie, panie! - odpara Elia.
Miaem wraenie, e przesadza z tymi pochlebstwami, ale stary krl yka wszystko. Siostry
Elii pokropiy jego gow wonnymi olejkami.
Wiesz, panie - powiedziaa Elia - Dedal przewidywa, e si pojawisz. Podejrzewa, e
ta zagadka jest puapk, ale nie by w stanie powstrzyma si od jej rozwizania. Minos
zmarszczy brwi.
Dedal rozmawia z tob o mnie?
Tak, panie.
To zy czowiek, ksiniczko. Moja wasna crka ulega jego czarowi. Nie suchaj go.
Jest geniuszem - odpara. - I uwaa, e kobiety nie s gupsze od mczyzn. On jako
pierwszy traktowa nas jak istoty rozumne. Moe to samo zdarzyo si z twoj crk. Minos
usiowa wsta, ale siostry Elii wepchny go z powrotem do wody. Elia podesza od tyu.
Trzymaa w rce trzy malekie kulki. Z pocztku mylaem, e to kulki z olejkami do kpieli,
ale kiedy wrzucia je do wody, wypuciy spiowe druty, ktre owiny si wok krla,
ptajc jego kostki i nadgarstki i przytrzymujc kark. Mimo e nienawidziem Mino-sa, by to
okropny widok. Rzuca si i krzycza, ale dziewczyny -238-.. *
byy silniejsze. Wkrtce lea w wannie bezbronny, z gow ledwie wystajc z wody.
Spiowe nitki wci owijay si wok niego, zaciskajc si dookoa ciaa i tworzc co w
rodzaju kokonu.
Czego chcecie? - zapyta Minos. - Czemu to robicie?
Elia umiechna si.
Dedal by dla nas dobry, wasza krlewska mo. Poza tym nie podobay mi si twoje
groby wobec naszego ojca.
Powiedz Dedalowi - warkn Minos. - Powiedz mu, e bd go ciga rwnie po
mierci! Jeli w Podziemiu panuje sprawiedliwo, mj duch bdzie go przeladowa przez
wieczno!
Odwane sowa, wasza krlewska mo - powiedziaa Elia. - ycz powodzenia w
poszukiwaniu sprawiedliwoci w Podziemiu. Po tych sowach spiowe nici owiny si wok
jego twarzy, robic z niego spiow mumi.

Otwary si drzwi azienki. Do rodka wszed Dedal z tobokiem podrnym. Mia krtko
obcite wosy i nienobia brod. Sprawia wraenie kruchego i smutnego, ale wycign
rk i dotkn czoa mumii. Nici rozwiny si i spady na dno wanny. Pod nimi nie byo nic.
Krl Minos jakby si rozpyn w powietrzu.
Bezbolesna mier - powiedzia cicho Dedal. - Nie zasuy na to. Dzikuj,
ksiniczki. Elia ucisna go.
Nie moesz tu zosta, mistrzu. Kiedy nasz ojciec dowie si o tym...
Wiem - odpar Dedal. - Obawiam si, e narobiem wam kopotw.
Nie martw si o nas. Ojciec zadowoli si zotem tego krla. A Kreta jest daleko std.
Bdzie jednak oskara ciebie o mier Minosa. Musisz uciec w bezpieczne miejsce. -239Bezpieczne miejsce - powtrzy starzec. - Od lat uciekam z krlestwa do krlestwa,
szukajc bezpieczestwa. Obawiam si, e Minos powiedzia prawd. Po mierci nadal bdzie
mnie szuka. Nie ma takiego miejsca pod socem, gdzie mgbym znale schronienie, kiedy
ludzie dowiedz si o tej zbrodni.
Dokd si zatem udasz? - spytaa Elia.
Tam, dokd przysigem wicej nie wchodzi - odpar Dedal. - Moje wizienie bdzie
dla mnie jedynym schronieniem.
Nie rozumiem - powiedziaa Elia. -1
lepiej, eby tak zostao.
Ale co z Podziemiem? - spytaa jedna z jej sistr. - Czeka ci straszliwy sd! Kady
czowiek umiera. ,
By moe - potakn Dedal. Po czym wycign z toboka zwj - ten sam, ktry
widziaem w poprzednim nie, ten z notatkami jego siostrzeca. - A moe nie. Poklepa Eli
po ramieniu, po czym udzieli bogosawiestwa jej i jej siostrom. Spojrza raz jeszcze na
lnice miedzian barw nitki lece na dnie wanny.
Szukaj mnie, jeli si odwaysz, krlu upiorw.
Nastpnie odwrci si ku mozaikowej cianie i dotkn
jednej z pytek. Pojawi si byszczcy znak - grecka litera A - i ciana odsuna si na bok.
Ksiniczki krzykny.
Nigdy nam nie mwie o tajnych przejciach! - powiedziaa Elia. - Nie marnowae
czasu.
Labirynt nie marnowa czasu - poprawi j Dedal. - Nie prbujcie i za mn, moje
mie, jeli drogie jest wam zdrowie waszych umysw.
Sceneria snu ulega zmianie. Znajdowaem si teraz w podziemnej kamiennej komnacie. Luk
i jeszcze jeden wojownik pkrwi z latarkami przygldali si mapie. -240-# m Luk zakl.
To mia by ostatni zakrt. - Zmi map i rzuci j na ziemi.
Panie! - zaprotestowa jego towarzysz.
Mapy na nic si tu nie przydaj - odpar Luke. - Nie martw si. Znajd to.
Panie, czy prawd jest, e im wiksza grupa...
Tym wiksze szanse, e si zgubisz? Tak, prawda. Jak mylisz, dlaczego na pocztku
wysyalimy pojedynczych zwiadowcw? Ale nie_ martw si. Jak tylko bd mia nitk,
moemy poprowadzi oddzia uderzeniowy przez korytarze.
Ale jak zdoby nitk? Luke sta
nieruchomo, wyginajc tylko palce.

Och, Kwintus wytrzyma. Musimy tylko dotrze do areny, a ona jest na skrzyowaniu.
Nie da si nigdzie doj, nie mijajc jej. Dlatego musimy zawrze ukad z jej panem. Musimy
przey, dopki...
Panie! - w tunelu rozleg si kolejny gos. Pojawi si nastpny chopak w greckiej
zbroi, niosc pochodni. - Draka-iny znalazy herosa! Luke skrzywi si.
acego samotnie po korytarzach?
Tak, panie! Chod szybko! S w ssiedniej komorze. Przypary go do muru.
Kto to jest?
Nie widziaem go nigdy, panie.
Luke kiwn gow.
Bogosawiestwo Kronosa. Moe ten heros si nada. Chodmy!
Pobiegli korytarzem, a ja obudziem si zlany potem, wpatrujc si w ciemno. Samotny
heros wczcy si po labiryncie. Dugo potem nie mogem ju zasn. -241Rano upewniem si, czy Pani 0'Leary ma do psich przysmakw. Poprosiem Beckendorfa,
eby mia na ni oko, co nieszczeglnie mu si spodobao. Nastpnie pospieszyem na
Wzgrze Herosw, gdzie spotkaem si z Annabeth i Argusem.
Nie rozmawialimy duo w furgonetce. Argus nigdy si nie odzywa, zapewne dlatego, e ma
oczy na caym ciele, cznie - jak syszaem - z czubkiem jzyka, i nie lubi si tym chwali.
Annabeth wygldaa blado, jakby spaa jeszcze gorzej ode mnie.
Miaa koszmary? - spytaem w kocu.
Pokrcia przeczco gow.
Iryfon od Eurytiona.
Od Eurytiona! Jakie kopoty z Nico?
Wczoraj wieczorem opuci farm, kierujc si z powrotem do Labiryntu.
Co? Eurytion go nie zatrzymywa?
Nico uciek, kiedy on spa. Ortros wyczu jego zapach a do kratownicy. Eurytion
powiedzia, e chopak gada do siebie przez ostatnie kilka nocy. Dopiero teraz przyszo mu
do gowy, e znowu rozmawia z tym duchem, z Minosem.
On jest w niebezpieczestwie - powiedziaem.
Owszem. Minos moe by sdzi umarych, ale ma te potne ze skonnoci. Nie
wiem, czego on chce od Nica, ale...
Nie to miaem na myli - przerwaem jej. - Miaem sen w nocy... - Opowiedziaem jej
o Luke'u, o tym, e wspomnia Kwintusa i e jego ludzie znaleli samotnego herosa w
tunelach. Annabeth zacisna zby.
To bardzo, bardzo ze wieci.
Co robimy?
Uniosa brew. -242No, chyba dobrze, e masz pomys, jak nas przeprowadzi, co?
Bya sobota, wic na wjedzie do miasta by duy ruch. Dotarlimy do mieszkania mamy
okoo poudnia. Kiedy otwara drzwi, uciskaa mnie tylko troszk mniej mocno ni
entuzjastyczny piekielny ogar.
Mwiam im, e nic ci si nie stao - powiedziaa, ale jej gos brzmia tak, jakby
wanie kto zdj jej z ramion ciar nieba... A wierzcie mi, wiem, jak to jest. Posadzia nas
przy stole w kuchni i upara si, eby nakarmi nas specjalnymi niebieskimi ciasteczkami z
kawakami czekolady, podczas gdy my opowiadalimy jej o misji. Jak zwykle

staraem si agodzi nieco najbardziej przeraajce fragmenty (czyli waciwie wszystko),


ale jako w tej wersji wypado to jeszcze bardziej niebezpiecznie.
Kiedy doszedem do kawaka o Gerionie i stajniach, mama zrobia min, jakby chciaa mnie
udusi.
Nie jestem w stanie zmusi ci do posprztania w pokoju, ale potrafisz oczyci jakie
potworne stajnie z setek ton gnoju?
Annabeth rozemiaa si. Po raz pierwszy od bardzo dawna usyszaem jej miech - to byo
przyjemne.
No wic - podsumowaa mama - rozwalilicie wysp Alcatraz, doprowadzilicie do
wybuchu wulkanu St. Helens i ewakuacji p miliona ludzi, ale przynajmniej jestecie cali i
zdrowi. Caa mama, zawsze dostrzega pozytywy.
Aha - przytaknem. - Mniej wicej tak wanie.
Szkoda, e nie ma Paula - powiedziaa, troch sama do siebie. - Mia ochot
porozmawia z tob.
Jasne. Szkoa. -243-Tyle si od tego czasu
wydarzyo, e omal zapomniaem
0
dniu otwartym w Goode - o poncej sali wicze orkiestry
1
chopaku mamy, ktry widzia, jak wyskakuj przez okno niczym jaki przestpca.
Co mu powiedziaa? - spytaem.
Mama pokrcia gow.
A co miaam powiedzie? On wie, e ty nie jeste zwyczajny, Percy. To inteligentny
facet. Jest przekonany, e nie jeste zym chopcem. Nie ma pojcia, co si dzieje, ale szkoa
naciska na niego. To w kocu on ci tam przyj. Musi ich przekona, e ten poar to nie
twoja wina. A zwaywszy, e ucieke, nie wyglda to dobrze.
Annabeth przygldaa mi si uwanie. Miaa do wspczujc min. Wiedziaem, e bywaa
w podobnych sytuacjach. Herosi nigdy nie maj atwo w wiecie miertelnikw.
Porozmawiam z nim - obiecaem. - Jak tylko skoczymy z misj. Mog mu nawet
powiedzie prawd, jeli bdziesz chciaa. Mama pooya mi do na ramieniu.
Zrobiby to?
No tak. Tylko e on uzna, e zwariowalimy.
On ju tak myli.
W takim razie nie mamy nic do stracenia.
Dzikuj, Percy. Powiem mu, e bdziesz w domu... -Zmarszczya brwi. - Kiedy?
Jakie s wasze najblisze plany? Annabeth przeamaa ciastko.
Percy ma swj plan. Niechtnie
opowiedziaem mamie. Pokiwaa
powoli gow.
To brzmi bardzo niebezpiecznie. Ale ma szans zadziaa.
Ty te masz takie zdolnoci, prawda? - zapytaem. - Te widzisz przez Mg.
-244-Mama westchna.
Teraz nie za bardzo. To byo atwiejsze, kiedy byam modsza. Ale owszem, zawsze
widziaam wicej, ni byo dla mnie dobre. To bya jedna z tych rzeczy, ktre zwrciy uwag
twojego ojca, kiedy si po raz pierwszy spotkalimy. Bd ostrony. Obiecaj, e bdziesz
bezpieczny.

Postaramy si, pani Jackson - powiedziaa Annabeth. -Ale zapewnianie


bezpieczestwa pani synowi to nieatwe zadanie. - Zaoya rce i wyjrzaa przez kuchenne
okno. Ja miem w palcach serwetk i usiowaem zachowa milczenie. Mama zmarszczya
brwi.
Co si z wami dzieje? Pokcilicie si?
adne z nas nie odpowiedziao.
Rozumiem - powiedziaa mama, a ja zastanawiaem si, czy widziaa rwnie przez
inne zasony ni Mga. Zabrzmiao to tak, jakby rozumiaa, co si dzieje midzy Annabeth i
mn, podczas gdy ja sam nie miaem o tym zielonego pojcia. -1 pamitajcie - dodaa
-Grover i Tyson licz na was.
Wiem - .odpowiedzielimy rwnoczenie, co wprawio mnie w dodatkowe
zakopotanie. Mama umiechna si.
Telefon jest w przedpokoju, Percy, skorzystaj z niego. Powodzenia.
Z ulg wyszedem z kuchni, aczkolwiek to, co miaem zrobi, napawao mnie przeraeniem.
Podszedem do telefonu
i wykrciem numer. Cyfry dawno si zmyy z mojej doni, ale nie przeszkadzao mi to.
Cakowicie mimo woli zapamitaem je.
Umwilimy si na Times Square. Rachel Elizabeth Dare staa przed wejciem do hotelu
Marriott Marquis caa wymalowana na zoto. -245Miaa zot twarz, wosy i ubranie - wszystko. Wygldaa tak, jakby dotkn j krl Midas.
Staa niczym posg wraz z pitk innych dzieciakw, wszystkich metalicznie pomalowanych:
na miedziano, mosinie, srebrno. Stali w najrniejszych pozach, a turyci przemyka li obok
lub zatrzymywali si, eby si przyjrze. Niektrzy przechodnie rzucali monety na kawaek
brezentu rozoony na chodniku.
Napis u stp Rachel gosi SZTUKA ULICY NA POMOC DZIECIOM, dzikujemy za
datki".
Stalimy przez jakie pi minut, gapic si na Rachel, ale jeli nawet nas zauwaya, to nie
daa tego po sobie pozna. Nie poruszya si, nawet nie zamrugaa w sposb widoczny. Ja z
moim ADHD i tak dalej nie bybym do czego takiego zdolny. Stanie przez tak dugi czas bez
ruchu doprowadzioby mnie do obdu. Poza tym Rachel pomalowana na zoto prezentowaa
si dziwacznie. Wygldaa jak posg kogo sawnego, jakiej aktorki czy czego w tym
rodzaju. Tylko oczy miaa zwyczajnie zielone.
Moe powinnimy j czym dgn - zaproponowaa Annabeth.
Uznaem to za niezbyt uprzejme, ale Rachel nie zareagowaa. Po kolejnych kilku minutach
chopak w srebrze podszed od strony hotelowego postoju takswek, gdzie odpoczywa.
Przybra poz, jakby przemawia do tumu, stajc tu obok Rachel, ktra odtajaa i zesza z
brezentu.
Cze, Percy - powiedziaa z umiechem. - wietne wyczucie czasu! Chodmy na
kaw.
Poszlimy do lokalu o nazwie Java Moose na zachodniej 43. ulicy. Rachel zamwia mocne
espresso, ktre smakowaoby Groverowi. Annabeth i ja wzilimy koktajle owocowe i
wszyscy usiedlimy przy stoliku, dokadnie pod wypcha--246nym osiem. Nikt z obecnych tam ludzi nawet nie spojrza ze zdziwieniem na Rachel ca w
zocie.
Okej - odezwaa si. - Ty jeste Annabell, tak?
Annabeth - poprawia j moja przyjacika. - Zawsze ubierasz si na zoto?

Zazwyczaj nie - odpara Rachel. - Zbieramy pienidze na nasz grup. Jako


wolontariat robimy projekty ze sztuki dla dzieci z podstawwek, poniewa obcinaj liczb
godzin tego przedmiotu w szkoach, wiesz? Robimy tak akcj raz w miesicu, w dobry
weekend zbieramy okoo piciuset dolarw. Ale chyba nie o tym chcecie rozmawia. Ty te
jeste pkrwi?
Ciii! - skarcia j Annabeth, rozgldajc si. - Moe oznajmisz to caemu wiatu, co?
Nie ma sprawy. - Rachel wstaa i powiedziaa cakiem gono: - Ej, suchajcie! Ta
dwjka to nie ludzie! To w poowie greccy bogowie! Nikt nawet nie spojrza w nasz stron.
Rachel wzruszya ramionami i usiada z powrotem.
Chyba nikt si nie przej.
To nie jest mieszne - odpara Annabeth. - To nie arty, miertelniczko.
Dajcie spokj, obie - powiedziaem. - Uspokjcie si.
Ja jestem spokojna - odrzeka Rachel. - Ilekro jestem w twoim towarzystwie, atakuje
nas jaki potwr. Czym tu si denerwowa?
Suchaj - powiedziaem - przepraszam za to w szkole. Mam nadziej, e ci nie
wywalili ani nic.
Nie. Zadawali mi mnstwo pyta o ciebie. Udawaam gupi.
Trudno byo? - zapytaa Annabeth.
Przestacie! - krzyknem. - Rachel, mamy problem. I potrzebujemy twojej pomocy.
-247-Dziewczyna zmruya oczy, wpatrujc si w Annabeth.
Ty potrzebujesz mojej pomocy?
Crka Ateny mieszaa koktajl rurk.
Aha - odpowiedziaa ponuro. - By moe. Opowiedziaem
Rachel o Labiryncie i o tym, e musimy znale Dedala.
Opisaem, co si dziao, kiedy tam wchodzilimy.
I chcecie, ebym to ja was poprowadzia - podsumowaa - przez miejsce, w ktrym
nigdy nie byam.
Ty widzisz przez Mg - wyjaniem. - Jak Ariadna. Zao si, e zobaczysz waciw
drog. Labirynt nie oszuka ci tak atwo.
A co, jeli si mylisz?
To si zgubimy. Tak czy siak bdzie niebezpiecznie. Bardzo, bardzo niebezpiecznie.
Mog zgin?
-Aha.
Wydawao mi si, e mwie, e potwory nie zwracaj uwagi na miertelnikw. Ten
twj miecz...
Aha - odparem. - Niebiaski spi nie rani miertelnikw. Wikszo potworw nie
zauway ci nawet. Ale Luk... Jego to nie obchodzi. Posuy si miertelnikami, herosami,
potworami, kadym. I zabije kadego, kto mu wejdzie w parad.
Fajny facet - oznajmia Rachel.
Jest manipulowany przez tytana - powiedziaa Annabeth usprawiedliwiajco. - Zosta
oszukany. Rachel przygldaa si nam na zmian.
Dobra - zadecydowaa. - Wchodz. Zamrugaem. Nie
przypuszczaem, e tak atwo nam pjdzie.
Jeste pewna?
-248Suchaj, szykowao mi si nudne lato. Jak dotd to najlepsza oferta, jak otrzymaam.
Czego mam szuka?

Musimy znale wejcie do Labiryntu - wyjania Annabeth. - Jedno jest w Obozie


Herosw, ale nie dasz rady tam wej. Jest niedostpny dla miertelnikw. Ton, jakim
wymwia to ostatnie sowo, sugerowa, e uwaa to za jak straszliw chorob, ale Rachel
tylko potakna.
Dobra. Jak wygldaj wej cia do Labiryntu?
To moe by cokolwiek - powiedziaa Annabeth. - Kawaek ciany. Gaz. Drzwi.
Kana ciekowy. Ale zawsze ma na sobie znak Dedala. Byszczc bkitn greck delt.
Co takiego? - Rachel narysowaa znak A wod na blacie.
Dokadnie takiego - potakna Annabeth. - Znasz grek?
Nie - odpara dziewczyna, wycigajc z kieszeni wielk niebiesk szczotk i
zaczynajc sczesywa zot farb z wosw. - Musz si przebra. Chodcie moe ze mn do
Marriotta.
Po co? - spytaa Annabeth.
Bo w jego podziemiach jest takie wejcie, tam gdzie trzymamy kostiumy. Widziaam
tam znak Dedala. ROZDZIA XIV
BRAT WYZYWA MNIE NA POJEDYNEK NA MIER I YCIE Metalowe drzwi byy na
wp ukryte za koszem na pranie penym brudnych hotelowych rcznikw. Nie widziaem w
nich nic nadzwyczajnego, ale Rachel pokazaa'mi, gdzie patrze, i rozpoznaem blady
niebieski symbol wyryty w metalu.
Nie uywano ich od bardzo dawna - powiedziaa Annabeth.
Prbowaam je raz otworzy - odpara Rachel - z czystej ciekawoci. S tak
zardzewiae, e nie da si ich ruszy.
Nie. - Annabeth podesza bliej. - Potrzebuj dotknicia herosa.
Oczywicie, kiedy tylko pooya rk na znaku, zawieci na niebiesko. Metalowe drzwi
odrygloway si i uchyliy ze zgrzytem, a za nimi ukazaa si spowita mrokiem klatka
schodowa.
Rany. - Rachel wydawaa si spokojna, ale nie byem w stanie oceni, czy tylko udaje,
czy nie. Przebraa si w za-chan koszulk Muzeum Sztuki Wspczesnej i swoje zwyczajne
popisane mazakami dinsy, a niebieska plastikowa szczotka do wosw wystawaa jej z
kieszeni. Rude wosy zwizaa z tyu gowy, ale wci miaa w nich patki zota, ktrego
smugi byszczay te nadal na jej twarzy.
No to... wy przodem?
-250 *

To ty jeste przewodniczk - odpara Annabeth z udawan uprzejmoci. - Prowad.


Schody wiody w d do szerokiego tunelu wykadanego ceg. Byo zbyt ciemno, eby
widzie cokolwiek na metr przed sob, ale Annabeth i ja zaopatrzylimy si ponownie w
latarki. Kiedy tylko je zapalilimy, Rachel krzykna.
Tu przed nami szczerzy zby szkielet. Ale nie ludzki. By ogromny, to po pierwsze - mia
jakie trzy metry wysokoci. Poza tym by rozpity i przywizany za kostki i nadgarstki,
tworzc co w rodzaju wielkiego X nad tunelem. Ale tym, co naprawd przyprawio mnie o
dreszcz, by pojedynczy oczod w samym rodku czoa.
Cyklop - powiedziaa Annabeth. - Bardzo stary. To nikt... kogo bymy znali. Miaa na
myli: to nie Tyson. Nie poczuem si jednak od tego lepiej, gdy nie mogem otrzsn si z
wraenia, e to ostrzeenie. Nie mielimy ochoty spotyka si z czym, co byo w stanie zabi
dorosego cyklopa. Rachel przekna lin.
Macie kiimpla, ktry jest cyklopem?
Ma na imi Tyson - odpowiedziaem. - I jest moim przyrodnim bratem.

Twoim przyrodnim bratem?


Mamy nadziej znale go tu na dole - dodaem. - Jego i Grovera. On jest satyrem.
Och - pisna. - No dobrze, to moe chodmy.
Wesza pod lewe rami szkieletu i ruszya przed siebie. Spojrzelimy po sobie z Annabeth.
Crka Ateny wzruszya ramionami. Pospieszylimy za Rachel w gb korytarza. Po pitnastu
metrach doszlimy do rozgazienia. Na wprost cign si korytarz z cegy. Na prawo
odchodzi taki, -251ktry mia ciany wykadane staroytnymi marmurowymi pytami. W lewo bieg tunel z ziemi
i korzeni drzew. Wskazaem na lewo.
To wyglda jak ten korytarz, w ktry poszli Tyson z Groverem.
Annabeth zmarszczya czoo.
Tak, ale ta architektura na prawo... te stare kamienie... to raczej tam bdzie staroytna
cz korytarzy i warsztat Dedala.
Musimy i na wprost - odpara Rachel.
Oboje z Annabeth spojrzelimy na ni.
To najmniej sensowny wybr - oznajmia Annabeth.
Nie widzicie tego? - spytaa Rachel. - Popatrzcie na podog.
Nie widziaem nic oprcz zniszczonych cegie i bota.
Tu jest powiata - upieraa si Rachel. - Bardzo saba. Ale na wprost to waciwa
droga. Na lewo nieco dalej w tunelu te korzenie drzew poruszaj si jak czuki. Nie podoba mi
si to. Na prawo za okoo dziesi metrw jest puapka. Dziury w cianach, moe na kolce.
Raczej nie powinnimy ryzykowa. Nie widziaem nic z tego, o czym mwia, ale skinem
gow.
Dobra. Idziemy na wprost.
Wierzysz w to, co ona mwi? - spytaa Annabeth.
Aha - odparem. - A ty nie?
Miaa min, jakby chciaa si kci, ale tylko machna rk do Rachel, ebymy ruszali.
Wszyscy razem poszlimy w ceglany korytarz, ktry krci si i wi, ale nie mia wicej
bocznych odng. Miaem wraenie, e schodzimy w d, kierujc si coraz niej.
adnych puapek? - zapytaem niepewnie.
-252-J*
ktry mia ciany wykadane staroytnymi marmurowymi pytami. W lewo bieg tunel z ziemi
i korzeni drzew. Wskazaem na lewo.
To wyglda jak ten korytarz, w ktry poszli Tyson z Groverem.
Annabeth zmarszczya czoo.
Tak, ale ta architektura na prawo... te stare kamienie... to raczej tam bdzie staroytna
cz korytarzy i warsztat Dedala.
Musimy i na wprost - odpara Rachel.
Oboje z Annabeth spojrzelimy na ni.
To najmniej sensowny wybr - oznajmia Annabeth.
Nie widzicie tego? - spytaa Rachel. - Popatrzcie na podog.
Nie widziaem nic oprcz zniszczonych cegie i bota.
Tu jest powiata - upieraa si Rachel. - Bardzo saba. Ale na wprost to waciwa
droga. Na lewo nieco dalej w tunelu te korzenie drzew poruszaj si jak czuki. Nie podoba mi
si to. Na prawo za okoo dziesi metrw jest puapka. Dziury w cianach, moe na kolce.
Raczej nie powinnimy ryzykowa.

Nie widziaem nic z tego, o czym mwia, ale skinem gow.


Dobra. Idziemy na wprost.
Wierzysz w to, co ona mwi? - spytaa Annabeth.
Aha - odparem. - A ty nie?
Miaa min, jakby chciaa si kci, ale tylko machna rk do Rachel, ebymy ruszali.
Wszyscy razem poszlimy w ceglany korytarz, ktry krci si i wi, ale nie mia wicej
bocznych odng. Miaem wraenie, e schodzimy w d, kierujc si coraz niej.
adnych puapek? - zapytaem niepewnie.
-252Nic. - Rachel zmarszczya brwi. - Czy to powinno by takie proste?
Nie mam pojcia - odparem. - Wczeniej nigdy nie byo.
Ej, Rachel - odezwaa si Annabeth - skd ty waciwie pochodzisz? Zabrzmiao to
wprawdzie jak Z jakiej jeste planety?", ale dziewczyna nie wygldaa na obraon.
Z Brooklynu - odpowiedziaa.
Twoi rodzice nie bd si martwi, jeli nie wrcisz wieczorem?
Rachel wzia gboki oddech.
Mao prawdopodobne. Mogabym znikn na tydzie, a oni ledwie by zauwayli.
Dlaczego? - Tym razem w gosie Annabeth byo mniej sarkazmu. Doskonale
rozumiaa problemy z rodzicami.
Zanim jednak Rachel zdya odpowiedzie, przed nami rozleg si trzask, jakby kto
otwiera wielkie drzwi.
Co to byo? - spytaa Annabeth.
Nie wiem - odpowiedziaa Rachel. - Metalowe zawiasy.
Och, bardzo zabawne. Chodzi mi o to, co to jest?
W tej samej chwili usyszaem cikie kroki wstrzsajce korytarzem... i zbliajce si ku
nam.
Uciekamy? - zapytaem.
Uciekamy - potakna Rachel.
Odwrcilimy si i pognalimy w kierunku, z ktrego przyszlimy, ale nie ubieglimy nawet
dziesiciu metrw, kiedy natknlimy si na grupk starych znajomych. Dwie drakainy
-wowe kobiety w greckich zbrojach - wyceloway w nasze piersi oszczepy. Midzy nimi
staa Kelli, cheerleaderka-empuza.
No, no - odezwaa si Kelli.
-253L
Odetkaem Orkan, a Annabeth dobya sztyletu, ale zanim mj miecz zdy choby straci
ksztat dugopisu, Kelli rzucia si na Rachel. Jej rka zmienia si w pazurzast ap i obja
dziewczyn, trzymajc j mocno i celujc pazurami w szyj.
Wzie miertelne zwierztko na spacer? - zwrcia si do mnie. - One s takie
delikatne. Tak atwo je zniszczy!
Za naszymi plecami kroki staway si coraz dononiejsze. W ciemnoci pojawi si wielki
ksztat - ponaddwumetrowy lajstrygon z czerwonymi oczami i kami. Olbrzym obliza usta
na nasz widok.
Mog ich zje?
Nie - odpara Kelli. - Twj pan chce ich ywych. Bdzie z nich mnstwo uciechy.
-Umiechna si do, mnie. - No, rusza, herosi. Albo wszyscy tu zginiecie, zaczynajc od tej
miertelniczki.

By to waciwie mj najgorszy koszmar. A wierzcie mi, czsto miewam koszmary. Drakainy


prowadziy nas w d tunelu, za nami sza Kelli i olbrzym, pilnujcy, abymy nie usiowali
ucieka. Nikt nie przejmowa si tym, e moglibymy prbowa biec przed siebie. O to
wanie im chodzio.
Przed nami dostrzegem spiowe drzwi. Miay okoo trzech metrw wysokoci i ozdabiay je
dwa skrzyowane miecze. Zza drzwi dobiega stumiony gwar, jakby tumu.
Jasssne - odezwaa si wowa kobieta po mojej lewej. -Bardzo sssi ssspodobacie
naszemu gossspodarzowi.
Nigdy wczeniej nie miaem moliwoci przyjrze si z bliska drakainie, a nadarzajca si
wanie okazja nie napawaa mnie radoci. Miaaby moe adn twarz, gdyby jzyk nie
rozdwaja jej si, a oczy nie byy te z czarnymi szparkami zamiast renic. Nosia spiow
zbroj, koczc si w talii. Poniej, tam gdzie powinny by nogi, wyrastay dwa potne
-254wowe ciaa w brzowo-zielone ctki. Poruszaa si czym porednim midzy lizgiem a
chodem, jakby na ywych nartach.
Kim jest wasz gospodarz? - zapytaem. Sykna w
odpowiedzi, co mona byo wzi za miech.
Och, sssam zobaczysz. Ssspodobacie sssi sssobie. To przecie twj brat.
Mj co? - pomylaem natychmiast o Tysonie, ale to byo niemoliwe. O czym ona
mwia? Olbrzym przecisn si koo nas i otwar drzwi. Chwyci Annabeth za koszulk.
Ty tu zostajesz - oznajmi.
Ej! - zaprotestowaa, ale ten facet by dwa razy wyszy od niej, a poza tym zdy ju
skonfiskowa jej sztylet i mj miecz. Kelli rozemiaa si. Nie zdejmowaa pazurw z szyi
Rachel.
No, id, Percy. Dostarcz nam rozrywki. My zaczekamy tu z twoimi przyjacikami,
eby mie pewno, i bdziesz si waciwie zachowywa. Spojrzaem na Rachel.
Przepraszam. Wydobd ci std. Skina gow na tyle, na ile
pozwoli jej demon trzymajcy j za gardo.
Byoby mio.
Drakainy popchny mnie oszczepami ku drzwiom i znalazem si na arenie. Bywaem chyba
na wikszych arenach, ale ta wydawaa si przestronna, zwaywszy, e znajdowaa si pod
ziemi. Klepisko byo okrge i tak due, e daoby si objecha je wok samochodem, gdyby
trzyma si blisko krawdzi. Na -255samym rodku trwaa walka midzy gigantem a centaurem. Ten ostatni mia panik w oczach.
Galopowa wok swojego przeciwnika, uywajc miecza i tarczy, podczas gdy olbrzym, ku
uciesze gawiedzi, wymachiwa oszczepem wielkoci supa telegraficznego. Pierwszy rzd
widowni umieszczono cztery metry nad ziemi. Proste kamienne awki otaczay ca aren i
byy wypenione do ostatniego miejsca. Siedzieli tam giganci, drakainy, herosi, telchinowie i
jeszcze dziwaczniejsze istoty: demony o nietoperzowych skrzydach oraz stworzenia, ktre
sprawiay wraenie p ludzi i p czegokolwiek - ptakw, gadw, owadw, ssakw.
Najwikszym dreszczem przeszyway mnie jednak czaszki. Arena bya ich pena. Ozdabiay
barierk. Metrowe sterty stay na schodach pomidzy awkami. Szczerzyy zby z wczni
wbitych za rzdami siedze i zwieszay si na acuchach z sufitu niczym upiorne yrandole.
Niektre wyglday na bardzo stare - pozostaa tylko pobielaa ko. Inne byy znacznie
wiesze. Nie zamierzam ich opisywa. Powinnicie by mi wdziczni.

Porodku tego wszystkiego, na boku bandy, widniao co, co moim zdaniem nie miao sensu
-dumnie rozwieszona flaga z trjzbem Posejdona w samym rodku. Co to robio w tak
okropnym miejscu? Nad flag, na honorowym miejscu, siedzia nasz stary wrg.
- Luke - powiedziaem.
Nie jestem pewny, czy mg mnie usysze ponad rykiem tumu, ale umiechn si zimno.
Mia na sobie spodnie moro, biay podkoszulek i spiowy napiernik, zupenie jak w moim
nie. Wci jednak nie mia przy sobie miecza, co wydawao mi si dziwne. Obok niego
siedzia najwikszy gigant, jakiego
-256w yciu widziaem, znacznie wikszy ni ten, ktry walczy z centaurem na arenie. Musia
mie z pi metrw wzrostu i by tak szeroki w barach, e zajmowa trzy miejsca. Mia na
sobie wycznie przepask biodrow jak zapanik sumo. Jego skra miaa ciemnoczerwony
odcie i bya wytatuowana we wzr z niebieskich fal. Uznaem, e musi to by nowy
ochroniarz Luke'a albo kto w tym rodzaju.
Usyszaem krzyk na arenie i podskoczyem, kiedy tu obok mnie na ziemi run centaur.
Spojrza mi bagalnie w oczy.
Pomocy!
Signem po miecz, ale odebrano mi go i nie pojawi si jeszcze w mojej kieszeni.
Centaur usiowa si podnie, a gigant zblia si, wymachujc oszczepem.
Pazurzasta rka chwycia mnie za rami.
Jeli cenisz sssobie ycie ssswoich przyjaci - odezwaa si pilnujca mnie drakaina
-nie bdziesz sssi miesza. To nie twoja walka. Zaczekaj na ssswoj kolej. Centaur nie by w
stanie si podnie. Mia zaman jedn nog. Gigant przytrzyma stop na jego piersi i unis
oszczep w gr, spogldajc na Luke'a. Tum wy MIER! MIER!". Luke nic nie zrobi,
ale wytatuowany kole sumo obok niego wsta. Umiechn si do centaura, ktry jcza:
Prosz! Nie!".
Olbrzym sumo wycign rk ze skierowanym w d kciukiem. Zamknem oczy, kiedy
gladiator zada cios. Gdy je otwarem z powrotem, centaura nie byo
- rozsypa si na proch. Pozostao tylko jedno kopyto, ktre gigant trzyma jak trofeum i
pokazywa tumom. Widzowie ryczeli z zadowolenia.
-257Otwara si brama po drugiej stronie stadionu i gigant wy-maszerowa tryumfalnie.
Kole od sumo na widowni unis rce w gecie nakazujcym cisz.
wietna zabawa! - rykn. - Ale nic, czego bymy wczeniej nie widzieli. Co jeszcze
masz nam do zaoferowania, synu Hermesa?
Luk zagryz wargi. Byem przekonany, e nie podoba mu si bycie nazywanym synem
Hermesa". Nienawidzi swojego ojca. Powsta jednak spokojnie. Oczy mu byszczay. Po
prawdzie wyglda, jakby by w wietnym humorze.
Panie Antajosie - odezwa si na tyle gono, eby tum go usysza. - Jeste
wspaniaym gospodarzem! Bardzo chcielibymy ci ucieszy, odpaci ci za pozwolenie na
przejcie przez twoje terytorium.
Ktrego jeszcze nie udzieliem - warkn Antajos. - Chc rozrywki!
Luk skoni si.
Myl, e mam na twoj aren co lepszego ni centaury. Przyprowadziem twojego
brata - wskaza na mnie. - Percy Jackson, syn Posejdona.
Tum zacz szydzi ze mnie i rzuca kamieniami; udao mi si uchyli przed wikszoci
pociskw, ale jeden trafi mnie w policzek, rozcinajc go paskudnie. Oczy Antajosa rozbysy.

Syn Posejdona? Powinien dobrze walczy! I godnie umrze!


Jeli jego mier ci zadowoli - powiedzia Luk - pozwolisz naszym armiom przej
przez swoje ziemie?
Moe! - odkrzykn Antajos.
Luk nie wyglda na szczeglnie zachwyconego tym moe". Rzuci mi wcieke spojrzenie,
jakby dawa mi do -258zrozumienia, e powinienem zgin w jaki naprawd widowiskowy sposb, bo inaczej bd
mia kopoty.
Luke! - krzykna Annabeth. - Przesta. Wypu nas! Luke jakby dopiero
teraz j zauway. Przez moment wyglda na oszoomionego.
Annabeth?
Pniej bdziemy mie czas na walki kobiet - przerwa im Antajos. - Na razie ty,
Percy Jacksonie, jak bro wybierasz? Drakainy wypchny mnie na rodek areny.
Spojrzaem w gr ku Antajosowi.
Jak moesz by synem Posejdona?
Antajos zarechota, a tum mu wtrowa.
Jestem jego ulubionym synem! - rykn. - Spjrz na moj wityni Pana, ktry
Wstrzsa Ziemi, zbudowan z czaszek tych, ktrych zabiem na jego chwa! Twoja czaszka
doczy do nich!
Wpatrywaem si z przeraeniem w czaszki - setki czaszek - i sztandar Posejdona. Jak co
takiego moe by wityni mojego taty? Tato jest miym facetem. Nigdy nie da ode mnie
kartek na Dzie Ojca, a co dopiero czyich czaszek.
Percy! - wrzasna do mnie Annabeth. - Jego matk jest Gaja! Ga... Pilnujcy jej
lajstrygon pooy jej do na ustach. Jego matk jest Gaja. Bogini ziemia. Annabeth
prbowaa mi powiedzie, e to wane, ale nie wiedziaem czemu. Moe po prostu dlatego, e
kolo mia dwoje boskich rodzicw. Przez to bdzie trudniej go zabi.
Oszalae, Antajosie - powiedziaem. - Jeli mylisz, e to jest dobry sposb
okazywania szacunku, to nic nie wiesz o Posejdonie.
Tum zacz wykrzykiwa ku mnie obraliwe sowa, ale Antajos unis rce, ponownie
nakazujc cisz. -259Bro - powtrzy. - A potem zobaczymy, jak umierasz. Chcesz topr? Tarcz? Sie?
Miotacz ognia?
Chc tylko mojego miecza - odparem.
Potwory wybuchny miechem, ale Orkan natychmiast pojawi si w moich rkach, a kilka
gosw w tumie przybrao nerwowy ton. Spiowe ostrze janiao lekk powiat.
Runda pierwsza! - ogosi Antajos.
Brama otwara si i na aren wlizgna si drakaina. Trzymaa w jednej rce trjzb, a w
drugiej sie z ciarkami - typowy styl gladiatorski. wiczyem walk z tak uzbrojonym
przeciwnikiem na obozie przez kilka lat.
Na prb wykonaa pchnicie. Odsunem si. Rzucia sie, w nadziei e zaplcze si w ni
mj miecz, ale ja bez trudu wykonaem unik, po czym przeciem drzewce trjzbu na p i
wbiem ostrze midzy elementy jej zbroi. Z okrzykiem blu wyparowaa, a wiwaty na
widowni ucichy.
Nie! - rykn Antajos. - Za szybko! Musisz czeka z zabijaniem. To ja wydaj
rozkazy!
Zerknem na Annabeth i Rachel. Musiaem wymyli, jak je uwolni; moe uda mi si
odwrci uwag ich stranikw.

Dobra robota, Percy - umiechn si Luke. - Coraz lepiej ci idzie z mieczem, musz ci
to przyzna.
Runda druga! - wrzasn Antajos. -1 wolniej tym razem! Wicej rozrywki! I czekaj na
mj rozkaz, zanim kogokolwiek zabijesz, BO INACZEJ...
Bramy otwary si znowu i tym razem na aren wyszed mody wojownik. By nieco starszy
ode mnie, mg mie jakie szesnacie lat. Mia lnice czarne wosy, a na lewym oku opask.
By chudy i ylasty, wic grecka zbroja troch z niego zwisaa. Wbi miecz w ziemi,
poprawi paski tarczy i woy na gow hem z kosk kit.
Kim jeste? - spytaem.
-260Ethan Nakamura - odpar. - Musz ci zabi.
Dlaczego?
Ej! - rykn szyderczo jaki potwr z widowni. - Koniec pogaduszek, walczy!
Pozostali podjli ten okrzyk.
Musz si wykaza - odpar Ethan. - Tylko tak mog si przyczy.
Z tymi sowy natar. Nasze miecze skrzyoway si w powietrzu i tum rykn. Nie podobao
mi si to. Nie miaem ochoty walczy dla uciechy tumu potworw, ale Ethan Nakamura nie
dawa mi wyboru.
Naciera i by dobry. Nigdy nie by w Obozie Herosw, o ile wiedziaem, ale gdzie wiczy.
Odparowa mj cios i omal nie zgnit mnie tarcz, ale odskoczyem. Ci. Odtoczyem si na
bok. Wymienialimy ciosy i bloki, usiujc nawzajem wyczu swj styl. On najwyraniej od
dawna walczy z jednym okiem, poniewa doskonale osania swoj lew flank.
Krwi! - rykny potwory.
Mj przeciwnik zerkn w stron widowni, a ja uwiadomiem sobie, e to jest jego sabo.
Musia zrobi na nich wraenie. Ja nie.
Wyda wcieky okrzyk wojenny i natar na mnie, ale odparowaem cios i cofnem si,
pozwalajc mu dalej naciera.
Buuu! - wrzasn Antajos. - Stj i walcz!
Ethan nie dawa mi wytchnienia, ale nie miaem problemw z obron, nawet bez tarczy. On
by opancerzony - cika zbroja i tarcza - co byo bardzo mczce w ataku. Ja byem bardziej
bezbronnym celem, ale byem te lejszy i szybszy. Tum szala, wrzeszczc z
niezadowolenia i rzucajc kamieniami. Walczylimy ju od jakich piciu minut, a wci nie
polaa si krew. -261W kocu Ethan popeni bd. Usiowa dgn mnie w brzuch, a ja zablokowaem rkoje
jego miecza i obrciem. Bro wypada mu z rki na ziemi. Zanim zdoa j podnie,
uderzyem gowic miecza w jego hem, rzucajc go na kolana. Cika zbroja pomoga mi
bardziej ni jemu. Upad na plecy, oszoomiony i zmczony. Dotknem jego piersi czubkiem
Orkana.
Skocz z tym - jkn Ethan.
Spojrzaem na Antajosa. Jego czerwona twarz zamara w grymasie niezadowolenia, ale
podnis rk i pokaza kciuk w d.
Nawet o tym nie myl. - Schowaem miecz.
Nie bd gupcem - wyjcza Ethan Nakamura. - Oni zabij nas obu.
Podaem mu do. Uj j niepewnie. Pomogem mu wsta.
Nikt nie bdzie obraa igrzysk! - rykn Antajos. - Wasze czaszki zostan zoone w
ofierze Posejdonowi. Spojrzaem na mojego przeciwnika.
Kiedy dasz rad, uciekaj. - Po czym zwrciem si znw do Antajosa. - Dlaczego sam
nie staniesz do walki? Jeli nasz ojciec ci sprzyja, to zejd na d i udowodnij to!

Potwory pomrukiway na widowni. Antajos rozejrza si i najwyraniej zda sobie spraw, e


nie ma wyjcia. Nie mg odmwi, nie wychodzc na tchrza.
Jestem najwikszym wojownikiem wiata, chopcze -ostrzeg mnie. - Walcz od czasu
wynalezienia pankrationu!
Pankrationu? - zapytaem.
On ma na myli walk na mier i ycie - odpar Ethan. -adnych regu. Wszystkie
chwyty dozwolone. Kiedy to by sport olimpijski.
Dziki za wyjanienie - powiedziaem.
Nie ma za co.
-262*
Rachel przygldaa mi si szeroko otwartymi oczami. Annabeth potrzsaa wspczujco
gow, a lajstrygon nie zdejmowa doni z jej ust. Skierowaem miecz ku Antajosowi.
Zwycizca bierze wszystko! Wygram, to odchodzimy wszyscy wolno. Ty wygrasz
-umieramy. Przysignij na rzek Styks. Antajos zamia si.
To nie powinno potrwa dugo. Przysigam i przyjmuj twoje warunki!
Przeskoczy przez barierk na aren.
Powodzenia - powiedzia do mnie Ethan. - Przyda ci si. Po
czym szybko si wycofa.
Antajos strzeli knykciami. Wyszczerzy zby i zobaczyem, e te s wyrzebione w falujce
wzory, co musiao czyni szczotkowanie bardzo kopotliwym.
Bro? - zapyta.
Zostaj przy moim mieczu. A ty?
Unis ogromne apska i wykrci palce.
Nie potrzebuj nic innego! Panie Luke, pan bdziesz sdzi w tej rundzie.
Luke umiechn si, patrzc na mnie.
Z przyjemnoci. Antajos rzuci si na mnie. Przetoczyem si midzy jego nogami i
dgnem go w ty uda.
Aaau! - rykn. Ale z miejsca, z ktrego powinna popyn krew, wysypao si nieco
piasku, jakbym przedziurawi klepsydr. Piasek polecia na ziemi, a ziemia zebraa si wok
nogi giganta prawie jak gips. A kiedy opada, po ranie nie byo ladu. Zaatakowa ponownie.
Na szczcie miaem pewne dowiadczenie w walce z olbrzymami. Tym razem uchyliem si
-263i wbiem miecz pod jego rami. Ostrze Orkana zagbio si po rkoje midzy ebrami. To
bya dobra wiadomo. Za bya taka, e gowica wysuna mi si z rki, kiedy gigant obrci
si, a ja poleciaem na drugi koniec areny bez broni.
Antajos rycza z blu. Czekaem, a si rozsypie w proch. aden potwor nie jest w stanie
wytrzyma takiego bezporedniego uderzenia moim mieczem. Ostrze z niebiaskiego spiu
powinno zniszczy jego istot. Ale Antajos chwyci za rkoje, wycign miecz i odrzuci
go za siebie. Z rany wysypa si znw piasek i znowu ziemia uniosa si, eby go okry.
Zasonia cae jego ciao po ramiona. I kiedy opada, mj przeciwnik by zdrowy. - Teraz
widzisz, dlaczego nigdy nie przegram, herosie! -rykn z zadowoleniem. - Podejd tu i pozwl
mi ci zmiady. Zrobi to szybko!
Sta midzy mn a moim mieczem. Rozpaczliwie rozgldaem si na obie strony i nagle
pochwyciem spojrzenie Annabeth.

Ziemia, pomylaem. Co Annabeth chciaa mi powiedzie? Matk Antajosa jest Gaja, matka
ziemia, najstarsza ze wszystkich bogi. Jego ojcem mg by Posejdon, ale to Gaja
utrzymywaa go przy yciu. Nie bd w stanie go zrani, dopki bdzie dotyka ziemi.
Sprbowaem go obej, ale on uprzedzi moje ruchy. Zablokowa mi drog, rechoczc. Teraz
po prostu si ze mn bawi. Mia miadc przewag.
Spojrzaem na acuchy zwieszajce si z sufitu, na ktrych koysay si czaszki jego
nieprzyjaci. Nagle przyszed mi do gowy pewien pomys.
Uskoczyem w drug stron. Antajos zablokowa mnie. Tum zawy i wrzeszcza do niego,
eby mnie wykoczy, ale on zbyt dobrze si bawi.
-264Chopaczku - powiedzia. - Nie jeste synem godnym pana mrz!
Poczuem, e dugopis wraca do mojej kieszeni, ale Antajos nie mg o tym wiedzie. Musia
myle, e Orkan wci ley na ziemi za nim. Bdzie uwaa, e usiuj odzyska miecz. Nie
stanowio to wielkiej przewagi, ale nie mogem liczy na wicej.
Rzuciem si prosto przed siebie, pochylajc si, eby myla, e znw zamierzam przetoczy
si midzy jego nogami. Kiedy si nachyli, eby mnie chwyci - niczym bejsbo-lista pik w
rkawic - skoczyem z najwiksz si, na jak byo mnie sta, kopnem go w rk i
wspiem si po jego ramieniu jak po drabinie, stawiajc stop na czubku jego gowy. Uczyni
to, co kady by instynktownie zrobi. Wyprostowa si z oburzeniem i wrzasn EJ!".
Odepchnem si, wykorzystujc jego si, eby katapultowa si pod sufit. Chwyciem
acuch na samej grze, a czaszki i haki pode mn zabrzczay. Trzymaem acuch nogami,
tak jak liny na wicze- i niach w terenie. Dobyem Orkan i odciem acuch wiszcy tu koo
mnie.
Zejd na d, tchrzu! - rykn Antajos.
Usiowa mnie zapa, ale znajdowaem si tu poza jego zasigiem. Z trudem utrzymujc si
w powietrzu, krzyknem:
Chod tu i zap mnie! A moe jeste na to zbyt wolny lub gruby?
Zawy i usiowa znw mnie schwyta. Zapa acuch i zacz si podciga. Kiedy si z tym
mczy, ja spuciem w d mj odcity acuch hakiem do dou. Potrzebowaem dwch
podej, ale w kocu udao mi si chwyci przepask biodrow Antajosa.
Aaaa! - wrzasn.
-265Szybko przecignem wolny acuch przez koluszko na moim wasnym, zacignem go
mocno i zabezpieczyem najlepiej, jak umiaem. Antajos chcia si zelizgn z powrotem na
ziemi, ale jego tyek zwisa na opasce biodrowej. A rkami musia si trzyma drugiego
acucha, eby nie zawisn gow w d. Modliem si, aby przepaska i acuch wytrzymay
jeszcze choby kilka sekund. Antajos kl i rzuca si, a ja zajem si pozostaymi
acuchami, koyszc nimi i przecinajc je jak jaka oszalaa mapa. Robiem ptle z hakami i
kolusz-kami. Nie mam pojcia, jak mi si to udawao. Mama zawsze mwia, e mam talent
do zapltywania wszystkiego. A poza tym bardzo chciaem uwolni przyjaci. W kadym
razie po kilku minutach gigant wisia nad ziemi w sieci acuchw i hakw. Zeskoczyem na
ziemi, zdyszany i spocony.'Rce miaem podrapane od wspinaczki.
Spu mnie na d! - zada Antajos.
Uwolnij go! - rozkaza Luke. - To nasz gospodarz!
Odetkaem dugopis i wysuno si ostrze.
Uwolni go.
I dgnem giganta w brzuch. Rykn i plun piaskiem, ale by zbyt wysoko, eby dotkn
ziemi, ktra nie podniosa si na pomoc. Antajos po prostu rozsypa si, kawaek po kawaku,

a nie zostao nic oprcz pustych rozkoysanych acuchw, ogromnej przepaski biodrowej na
haku i wyszczerzonych czaszek taczcych nade mn, jakby wreszcie co je rozweselio.
Jackson! - wrzasn Luke. - Powinienem by ci zabi ju dawno!
Nawet prbowae - przypomniaem mu. - Wypu nas, Luke. Miaem umow na
Styks z Antajosem. Wygraem. Zrobi to, czego si spodziewaem. -266Antajos nie yje - powiedzia. - Jego przysiga umara razem z nim. Ale poniewa
jestem dzi w litociwym nastroju, zabij ci szybko. Wskaza na Annabeth.
Oszczdzi dziewczyn - gos mu lekko zadra. - Porozmawiam z ni przed... przed
naszym wielkim zwycistwem.
Wszystkie potwory na widowni wycigny bro i wysuny pazury. Bylimy w puapce.
Nieprzyjaciel mia rozpaczliw przewag liczebn.
Nagle poczuem co w kieszeni - lodowaty dotyk, ktry stawa si coraz zimniej szy. Gwizdek
na psa. Zacisnem wok niego palce. Przez wiele dni powstrzymywaem si od uycia
prezentu od Kwintusa. To musiaa by puapka. Ale teraz. .. nie miaem wyboru.
Wycignem gwizdek z kieszeni i dmuchnem. Nie wyda adnego syszalnego dwiku,
kiedy rozpad si w kawaki, topniejc w mojej rce. Luke rozemia si.
A to niby co ma zrobi?
Za sob usyszaem zdumiony krzyk. Lajstrygon, ktry pilnowa Annabeth, przelecia obok
mnie i roztrzaska si o cian.
HAAAU!
Empuza Kelli wrzasna, kiedy dwustukilogramowy czarny mastiff chwyci j jak zabawk i
wyrzuci w powietrze, prosto na kolana Luke'a. Pani O'Leary warkna i dwie pilnujce nas
drakainy cofny si. Przez chwil potwory na widowni byy cakowicie zaskoczone.
Uciekajmy! - zawoaem do przyjaci. - Pani O'Leary, do nogi!
Druga brama! - krzykna Rachel. - Droga wiedzie tamtdy!
-267Ethan Nakamura te zrozumia. Razem popdzilimy przez aren ku bramie po przeciwnej
stronie, z Pani 0'Leary depczc nam po pitach. Z tyu dobiegay mnie chaotyczne odgosy
caej armii usiujcej wyskoczy z widowni i rzuci si za nami w pogo.
ROZDZIA XV zls
KRADNIEMY UYWANE SKRZYDA
Tdy! - krzykna Rachel.
Czemu mamy i za tob? - spytaa Annabeth. - Poprowadzia nas prosto w
mierteln puapk!
Trzeba byo tamtdy pj - odpara dziewczyna. - I tdy te. Chodcie! Annabeth nie
wygldaa na zachwycon, ale pobiega z nami. Rachel jakby wiedziaa dokadnie, dokd i.
Wpadaa za zakrty i nie miaa adnych wtpliwoci na skrzyowaniach. Raz zawoaa:
Kry si!", wic wszyscy przykucnlimy, a nad gowami ujrzelimy rozkoysany wielki
topr. Potem ruszylimy dalej, jak gdyby nigdy nic. Straciem rachub zakrtw. Nie
zatrzymywalimy si, dopki nie znalelimy si w pomieszczeniu wielkoci sali
gimnastycznej, w ktrej sufit podtrzymyway marmurowe kolumny. Stanem w wejciu,
nasuchujc odgosw pocigu, ale nic nie syszaem. Najwyraniej udao nam si zgubi w
tunelach Luke'a i jego pomagierw.

Nagle uwiadomiem sobie co jeszcze: Pani O'Leary znika. Nie wiedziaem, kiedy to si
stao. Nie miaem pojcia, czy si zgubia, czy te dogoniy j potwory, czy co. Serce we mnie
zamaro. Ocalia nam ycie, a ja nawet na ninie zaczekaem. Ethan pad na ziemi.
Powariowalicie.
-269cign hem. Po twarzy spywa mu pot.
Annabeth zatkao.
Pamitam ci! Bye kilka lat temu jednym z nieokrelonych mieszkacw domku
Hermesa. Rzuci jej gniewne spojrzenie.
Aha. A ty jeste Annabeth. Pamitam.
Co... Co ci si stao w oko? Ethan odwrci wzrok, chyba
nie mia ochoty dry tego tematu.
To ty jeste herosem z mojego snu - powiedziaem. - Tym, ktrego otoczyli ludzie
Luke'a. Czyli nie chodzio o Nica.
KtotojestNico?
Niewane - odpara szybko Annabeth. - Czemu chciae przyczy si do zej strony?
Ethan parskn kpico.
Nie ma dobrej strony. Bogowie si nami nie przejmuj. Dlaczego nie miabym...
Doczy do armii, ktra kae ci si pojedynkowa na mier dla zabawy? - wtrcia
Annabeth. - No, ciekawe dlaczego. Ethan zdoa wsta.
Nie zamierzam si z tob kci. Dziki za pomoc, ale ja zmykam.
Szukamy Dedala - powiedziaem. - Chod z nami. Jak nam si uda, to bdziesz mile
widziany na obozie.
Naprawd a tak zwariowae? Mylisz, e Dedal wam pomoe?
Musi - odpara Annabeth. - Przekonamy go, eby nas wysucha.
Ethan parskn.
Jasne, spoko. Powodzenia.
Chwyciem go za rk. -270-0 W
Zamierzasz sam le przez Labirynt? To samobjstwo.
Spojrza na mnie, ledwie hamujc zo. Przepask na oku
mia wystrzpion na brzegach, czer materiau wyblaka, jakby nosi j od bardzo, bardzo
dawna.
Nie powiniene mnie oszczdza, Jackson. W tej wojnie nie ma miejsca na lito.
Po czym pobieg w mrok, tam skd przyszlimy.
Annabeth, Rachel i ja bylimy tak wyczerpani, e zatrzymalimy si w tym wielkim
pomieszczeniu. Znalazem nieco drewna, wic rozpalilimy ognisko. Cienie taczyy po
kolumnach, wznoszcych si wok nas niczym drzewa.
Co jest nie w porzdku z Lukiem - mrukna Annabeth, trcajc wgielki sztyletem.
-Zauwaye, jak si zachowywa?
Na moje oko by cakiem zadowolony - odparem. - Jakby spdzi cay dzie,
torturujc herosw.
Nieprawda! Z nim jest co nie w porzdku. By raczej... zdenerwowany. Kaza
potworom oszczdzi mnie. On chcia mi co powiedzie.

Zapewne co w stylu: Cze, Annabeth! Sid tu na chwil i poogldaj, jak


rozdzieram twoich przyjaci na strzpy. Szykuje si nieza zabawa!".
Jeste niemoliwy - odburkna. Schowaa sztylet i przeniosa wzrok na Rachel. - A
wic dokd teraz, Sakagaweo2?
Rachel nie odpowiedziaa od razu. Od wizyty na arenie zrobia si bardziej milczca. A teraz,
ilekro Annabeth rzucaa sarkastyczne komentarze, nawet nie usiowaa odpowiada. Spalia
czubek kijka w ognisku i rysowaa co na posadzce: potwory, ktre widzielimy. Kilkoma
pocigniciami wgla oddaa znakomicie drakain.
Dalej ciek - odpara. - Za jasnoci na pododze.
-271T jasnoci, ktra wpakowaa nas w puapk? - spytaa Annabeth.
Daj jej spokj - odparem. - Stara si, jak moe.
Crka Ateny wstaa.
Ogie dogasa. Id poszuka troch chrustu, a wy moecie pogada przez ten czas o
strategii.
I znikna w mroku.
Rachel narysowaa kolejn posta kijkiem - bladego jak popi Antajosa zwisajcego na
acuchach.
Ona zazwyczaj si tak nie zachowuje - powiedziaem do niej. - Nie mam pojcia, o co
jej chodzi. Rachel uniosa brwi.
Naprawd nie masz pojcia?
Co masz na myli?
'
Faceci - mrukna. - Totalna lepota.
No co, ty te przeciwko mnie? Suchaj, naprawd mi przykro, e ci w to wcignem.
Nie, dobrze zrobie - odpara. - Ja widz ciek. Nie potrafi tego wytumaczy, ale
jest naprawd wyrana - wskazaa na drugi koniec pomieszczenia, w mrok. - Warsztat ley
tam. W samym sercu Labiryntu. Jestemy ju bardzo blisko. Nie wiem, dlaczego droga
prowadzia przez t aren. No... bardzo mi przykro z tego powodu. Mylaam, e ju po nas.
Miaem wraenie, e za moment si rozpacze.
Ej, przywykem do tego - zapewniem j. - Nic si nie stao.
Przygldaa mi si uwanie.
I tak kadego lata? Walczysz z potworami? Ratujesz wiat? Nigdy ci si nie zdarza, no
wiesz, y normalnie?
Nigdy o tym w ten sposb nie mylaem. Kiedy ostatni raz robiem co zwyczajnego... Chyba
nigdy. -272Herosi chyba si do tego przyzwyczajaj. A moe si nie przyzwyczajaj, tylko...
-wierciem si niespokojnie. - A co z tob? Co robisz na co dzie? Rachel wzruszya
ramionami.
Maluj. Duo czytam. Okej, pomylaem. Na razie na
karcie wsplnych upodoba zero.
A co z twoj rodzin? Wyczuem, e wytwarza wok siebie psychiczn barier, jakby
to nie by bezpieczny temat.
No... wiesz, jak to rodzina.
Powiedziaa, e nawet by nie zauwayli, gdyby znikna.
Odoya zwglony kijek.
Wiesz co, jestem zmczona. Zdrzemn si przez chwil, okej?
Jasne. Nie chciaem...

Ale ona ju si zwina, opierajc gow na plecaku. Zamkna oczy i le aa nieruchomo,


cho czuem, e wcale nie pi.
Chwil pniej wrcia Annabeth. Dorzucia do ognia troch patykw. Spojrzaa na Rachel i
potem na mnie.
Wezm pierwsz wart - oznajmia. - Ty te powiniene si przespa.
Nie musisz si tak zachowywa.
Niby jak?
Jak... Niewane. - Pooyem si, bardzo nieszczliwy. Byem tak zmczony, e
zasnem, gdy tylko zamknem powieki.
We nie usyszaem miech. Zimny, szorstki miech, jakby kto ostrzy noe. Staem na
brzegu otchani na samym dnie Tartaru. Pode mn ciemno wrzaa niczym czarna zupa.
- Tak blisko wasnej zagady, herosku - odezwa si drwicy gos Kronosa. -1 wci jeste
lepy. 273Gos nie brzmia tak jak dawniej. Teraz by niemal namacalny, jakby przemawia z
prawdziwego ciaa, a nie... czymkolwiek ono byo w poprzednim, posiekanym stanie.
Jestem ci winien podzikowania - oznajmi Kronos. - Powstaem dziki tobie. Cienie
w grocie pogbiy si, nabierajc masy. Chciaem si cofn znad otchani, ale czuem si tak,
jakbym pywa w oleju. Czas zwolni. Prawie przestaem oddycha.
Oddae mi przysug - powiedzia Kronos. - Pan tytanw zawsze spaca swoje dugi.
Moe chcesz zerkn na przyjaci, ktrych porzucie... Ciemno wok mnie zafalowaa i
znalazem si w innej jaskini.
Pospiesz si! - zawoa Tyson, wtaczajc si do groty.
Grover kutyka za nim. W korytarzu, z ktrego si wynurzyli, rozleg si ryk i wychyn z
niego eb olbrzymiego wa. Potwr by tak wielki, e jego ciao ledwie si przeciskao przez
tunel. uski byy miedziane. eb mia rombowa-ty ksztat, jak u grzechotnika, a w tych
oczach pona nienawi. Kiedy otwar pysk, ukazay si ky, kady wielkoci Tysona.
Rzuci si na Grovera, ale satyr odskoczy na bok. W nabra w pysk gar ziemi. Mj brat
podnis wielki gaz i rzuci nim w potwora, trafiajc midzy oczy, ale w tylko cofn
gow z sykiem.
On ci zje! - wrzasn Grover do Tysona.
Skd wiesz?
Wanie mi to powiedzia! Uciekaj! Cyklop odskoczy na bok, ale w
posuy si gow jak maczug i zbi go z ng.
Nie! - zawy satyr.
-274Ale zanim Tyson odzyska rwnowag, w owin si wok niego i zacz go dusi. Mj
brat napi minie, wykorzystujc ca swoj niezwyk si, ale potwr tylko zacisn splot.
Grover jak szalony zacz wali w niego swoj piszczak, ale rwnie dobrze mgby uderza
w kamienn cian.
Caa grota zatrzsa si, kiedy w napi minie, usiujc pokona si Tysona. Grover
zagra na piszczace i z sufitu posypay si stalaktyty. Wydawao si, e grota si zawali...
Annabeth obudzia mnie, szarpic za rami.
Wstawaj, Percy!
Tyson... Tyson jest w tarapatach! - zawoaem. - Musimy mu pomc!
Mamy gorszy problem - odpara. - Trzsienie ziemi! Rzeczywicie,
komnata, w ktrej si znajdowalimy, draa w posadach.
Rachel! -wrzasnem.

Natychmiast otwara oczy. Chwycia plecak i wszyscy troje rzucilimy si do ucieczki.


Dobieglimy prawie do przeciwlegego korytarza, kiedy kolumna stojca tu koo nas wygia
si z trzaskiem. Pdzilimy przed siebie, a za nami na ziemi runo ze sto ton marmuru.
Dotarlimy do tunelu i odwrcilimy si w chwili, kiedy pozostae kolumny zaczy si
przewraca. Nad nami unosia si chmura biaego pyu. Pobieglimy dalej.
Wiecie co? - odezwaa si Annabeth. - W sumie jednak podoba mi si ta droga.
Niebawem dostrzeglimy przed sob wiata... jak zwyczajne elektryczne owietlenie.
Tam - powiedziaa Rachel.
-275Ruszylimy za ni w korytarz z nierdzewnej stali, taki, jakie wyobraabym sobie na stacjach
kosmicznych czy w tym podobnych miejscach. Na suficie pony fluorescencyjne wiata.
Podog tworzya metalowa krata.
Tak bardzo przywykem do ciemnoci, e musiaem zmruy oczy. Dziewczyny byy bardzo
blade w tym ostrym wietle.
Tdy - ponaglia nas Rachel, ruszajc dalej. - Jestemy blisko!
Co jest nie tak! - krzykna Annabeth. - Warsztat powinien by w najstarszej czci
korytarzy. To nie moe...
Urwaa, poniewa wanie stanlimy przed podwjnymi metalowymi drzwiami. W stali, na
wysokoci oczu, wyryta bya wielka, niebieska, grecka litera. A >
Jestemy na miejscu - oznajmia Rachel. - Oto warsztat Dedala. Annabeth nacisna
znak na drzwiach, ktre uchyliy si z cichym sykiem. -1 koniec antycznej architektury powiedziaem. Annabeth rzucia mi ponure spojrzenie. Razem weszlimy do rodka.
Zaskoczyo mnie przede wszystkim wiato dnia: jasne soce wpadajce przez ogromne
okna. Nie tego spodziewabym si w samym rodku lochw. Warsztat wyglda jak
pracownia artysty, mia ponadtrzymetrowe ciany i przemysowe owietlenie oraz podog z
wypolerowanego kamienia ze stoami do pracy pod oknami. Na antresol prowadziy spiralne
schody. Na sztalugach stay rcznie rysowane projekty budynkw i maszyn, przypominajce
szkice Leonarda da Vinci. Na stolikach leao kilka laptopw. Na jednej z pek stay soiki z
zielonkaw oleist ciecz: grecki ogie. Zobaczyem te -276wynalazki - dziwaczne metalowe maszyny, z ktrych nic nie rozumiaem. Jedna z nich
wygldaa jak spiowe krzeso z doczepionymi kablami elektrycznymi, niczym jakie
narzdzie tortur. W innym kcie stao ogromne metalowe jajo wysokoci czowieka. A take
wielki starowiecki zegar zrobiony w caoci ze szka, tak e byo wida mechanizm. A na
cianie wisiao kilka zestaww spiowych i srebrnych skrzyde.
Di immortales - mrukna pod nosem Annabeth, podbiegajc do najbliszych sztalug i
przygldajc si szkicowi. - On jest geniuszem. Patrzcie na te krzywizny!
I artyst - powiedziaa Rachel z zachwytem. - Te skrzyda s cudowne! Skrzyda
stanowiy chyba nowszy model tych, ktre widziaem we nie. Pira byy cianiej splecione. A
do przypinania zamiast woskowych czopw suyy kawaki samoprzylepnej tamy.
Nie spuszczaem rki z Orkana. Dedala najprawdopodobniej nie byo w domu, ale warsztatu
kto ostatnio najwyraniej uywa. Po ekranach laptopw pyway obrazki wygaszaczy. Na
jednym ze stow leaa na wp zjedzona drodwka z jagodami i kubek po kawie.

Podszedem do okna. Widok by oszaamiajcy. W oddali rozpoznaem Gry Skaliste.


Znajdowalimy si wysoko na zboczu, co najmniej na wysokoci dwustu metrw od jego
podna, a poniej rozcigaa si dolina pena czerwonych ska, gazw i skalnych wie.
Wygldao to tak, jakby jaki ogromny dzieciak zbudowa sobie miasto dla zabawek z
klockw wielkoci wieowcw, po czym postanowi je zburzy.
Gdzie my jestemy? - zapytaem gono.
W Colorado Springs - odezwa si jaki gos za naszymi plecami. - W dolinie zwanej
Ogrodem Bogw. -277Na spiralnych schodach nad nami, z obnaonym mieczem w rce sta nasz zaginiony mistrz
szermierki, Kwintus.
- To ty - powiedziaa Annabeth. - Co zrobie z Dedalem?
Kwintus umiechn si blado.
Wierz mi, moja droga. Nie masz ochoty si z nim spotka.
Suchaj, panie Zdrajco - warkna. - Nie po to walczyam ze smocz kobiet, facetem o
trzech ciaach i sfiksowan sfin- g, eby dotrze do ciebie. Mw: gdzie jest DEDAL?
Kwintus zszed po schodach, trzymajc miecz przy boku. Mia na sobie dinsy i wysokie
buty. Nosi te swoj koszulk nauczyciela z Obozu Herosw - teraz, kiedy ju wiedzielimy,
e jest zdrajc, wydawao si to obraliwe. Nie miaem pojcia, czy zdoam go pokona w
pojedynku na miecze. By naprawd niezy. Uznaem jednak, e bd musia si z nim
zmierzy.
Uwaasz, e jestem agentem Kronosa - powiedzia. - e pracuj dla Luke'a.
No, przecie - odpara Annabeth.
Jeste bystr dziewczyn - odpowiedzia. - Ale si mylisz. Ja pracuj wycznie dla
siebie.
Luke o tobie wspomina - wtrciem si. - Gerion te o tobie sysza. Bye na jego
ranczu.
Oczywicie - potakn. - Bywaem prawie wszdzie. Nawet tutaj.
Min mnie, jakbym nie stanowi adnego zagroenia, i stan przy oknie.
Widok zmienia si codziennie - zamyli si. - Ale zawsze jest to jakie miejsce
pooone wysoko. Wczoraj spogldaem z wieowca na Manhattanie. Przedwczoraj na pikn
panoram jeziora Michigan. Ale w kocu Labirynt zawsze powraca do Ogrodu Bogw.
Myl, e mu si tam podoba. Nieza nazwa, jakby na to nie patrze. -278-v m
Ty ju tu bye - powiedziaem.
Och, oczywicie.
Tam na zewntrz to jest iluzja? - zapytaem. - Jak pokaz slajdw albo co w tym
rodzaju?
Nie - mrukna pod nosem Rachel. - To jest prawdziwe. Naprawd jestemy w
Colorado. Kwintus przyglda si jej.
Masz jasne spojrzenie, zgadza si? Przypominasz mi pewn znan mi kiedy
mierteln pann. Kolejn ksiniczk, ktr spotkao nieszczcie.
Do tych gierek - przerwaem mu. - Co zrobie z De-dalem?
Wbi we mnie wzrok.
Mj chopcze, w kwestii patrzenia przydaoby ci si kilka lekcji u twojej przyjaciki.
To ja jestem Dedalem.
Mogem mu odpowiedzie na wiele rnych sposobw: Wiedziaem" albo KAMIESZ!", a
nawet Jasne, a ja Zeusem".

W kocu wydusiem tylko: - Ale ty nie jeste wynalazc! Jeste szermierzem!


Jestem jednym i drugim - odpar Kwintus. - A take architektem. Oraz uczonym.
Gram te w koszykwk niele jak na faceta, ktry zacz w wieku dwch tysicy lat.
Prawdziwy artysta musi by wszechstronny.
To prawda - potakna Rachel. - Ja na przykad umiem malowa stopami rwnie
dobrze jak rkami.
Widzisz? - powiedzia Kwintus. - Wielce utalentowana dziewczyna.
Ale ty nawet nie wygldasz jak Dedal - zaprotestowaem. - Widziaem go we nie i...
-Nagle przysza mi do gowy straszliwa myl. -279Aha - oznajmi z umiechem Kwintus. - Wreszcie domylie si prawdy.
Jeste automatonem. Skonstruowae dla siebie nowe ciao.
Percy - wtrcia si niepewnie Annabeth - to niemoliwe. To... To nie moe by
automaton. Kwintus zamia si.
Czy wiesz, co znaczy Kwintus", moja droga?
Pity" po acinie. Ale...
To jest moje pite ciao. - Szermierz wycign rk. Nacisn okie i kawaek
nadgarstka otworzy si... Kwadratowa klapka w skrze. Pod spodem terkota spiowy
mechanizm. Kabelki lniy lekk powiat.
To cudowne! - zawoaa Rachel.
To dziwaczne - powiedziaem ja.
Animus w maszynie? Znalaze sposb, eby go przenie? - zapytaa Annabeth. -To...
To nienaturalne.
Och, zapewniam ci, moja droga, to wci ja. Nadal jestem prawdziwym Dedalem.
Nasza matka, Atena, robi wszystko, ebym o tym nigdy nie zapomnia. - Odcign
konierzyk swojej koszulki. Na karku widnia znak, ktry wczeniej zauwayem - ciemny
ksztat ptaka wszczepiony w skr.
Pitno mordercy - powiedziaa Annabeth.
To za siostrzeca, Perdiksa - domyliem si. - Chopaka, ktrego wypchne z wiey.
Twarz Kwintusa spochmurniaa.
Nie wypchnem go. Ja tylko...
Pomoge mu straci rwnowag - dokoczyem. - Pozwolie mu umrze.
Dedal wyglda przez okno na czerwone gry.
auj tego, co zrobiem, Percy. Byem zy i zgorzkniay. Ale nie mog tego cofn, a
Atena nigdy nie pozwoli mi -280-w
zapomnie. Kiedy Perdiks zgin, zamienia go w niewielkiego ptaka, przepirk. A na moim
karku wyrya pitno jako przypomnienie. Mog dowolnie zmienia ciao, ale ten znak
pojawia si na skrze.
Spojrzaem mu w oczy i uwiadomiem sobie, e to jest ten sam czowiek, ktrego widziaem
w snach. Jego twarz moga by cakiem inna, ale wewntrz siedziaa ta sama dusza: ta sama
inteligencja i cay jego smutek.
Ty rzeczywicie jeste Dedalem - uznaem w kocu. - Ale po co w takim razie
przyszede na obz? Po co nas ledzie?
eby przekona si, czy warto ratowa ten wasz obz. Luke przedstawi mi
jednostronn opowie. Wolaem sam si przekona, jak jest naprawd.
A wic rozmawiae z Lukiem.

Och, tak. Wiele razy. Jest bardzo przekonujcy.


Ale widziae obz! - zawoaa Annabeth. - I wiesz, e potrzebujemy twojej pomocy.
Nie moesz przepuci Luke'a przez Labirynt! Dedal pooy miecz na jednym z warsztatw.
Ja ju nie kontroluj Labiryntu, Annabeth. Stworzyem go, fakt. Co prawda jest on
zwizany z moj ywotnoci. Ale pozwoliem mu y i rosn samodzielnie. To cena, jak
pac za odosobnienie.
Odosobnienie?
ycie z dala od bogw - odpar. -1 mierci. yj od trzech tysicleci, moja droga,
kryjc si przed mierci.
Jak zdoae ukry si przed Hadesem? - zapytaem. - No wiesz... Hades ma Erynie.
One nie wiedz wszystkiego - odpar. - I nie wszystko widz. Spotkae je, Percy.
Wiesz, e to prawda. Sprytny czowiek moe si ukrywa dugo, a ja schowaem si gboko.
-281-Przeladowa mnie tylko mj najwikszy wrg, ale nawet jego zdoaem unika.
Minos - domyliem si.
Dedal potakn.
ciga mnie bez wytchnienia. A teraz, kiedy zosta sdzi umarych, pragnie tylko
jednego: stan ze mn twarz w twarz, eby mc mnie ukara za moje zbrodnie. Kiedy crki
Kokalosa zabiy Minosa, jego duch zacz mnie nawiedza w snach. Obieca, e mnie w
kocu dopadnie. Mogem tylko wycofa si cakowicie ze wiata. Zszedem do mojego
Labiryntu. Uznaem, e to bdzie moje ostateczne dzieo: oszukam mier.
I udawao ci si - rozmarzya si Annabeth - przez trzy tysice lat. - W jej gosie
brzmia szczery podfciw, pomimo straszliwych rzeczy, jakich dokona Dedal. W tej samej
chwili w korytarzu rozlego si gone szczekanie. Usyszaem bum-BUM, bum- BUM,
bum-BUM wielkich ap i do warsztatu wpada Pani O'Leary. Polizaa mnie raz po twarzy, po
czym omal nie zwalia Dedala z ng, skaczc na niego z entuzjazmem.
Jeste, stara przyjaciko! - zwrci si do niej Dedal, drapic Pani O'Leary za uchem.
- Jedyna towarzyszko mych samotnych lat.
Ona mnie uratowaa - powiedziaem. - Ten gwizdek naprawd zadziaa.
Dedal przytakn.
Oczywicie, e zadziaa, Percy. Masz dobre serce. A poza tym wiedziaem, e Pani
O'Leary ci polubia. Chciaem ci pomc. No i moe... Moe te czuem si winny.
Winny czego?
e wasza misja spali na panewce.
-282Co? - wykrzykna Annabeth. - Przecie ty wci moesz nam pomc. Musisz nam
pomc! Daj nam nitk Ariadny eby Luke jej nie dorwa.
Taaak... nitka. Powiedziaem Luke'pwi, e wzrok miertelnika z jasnym spojrzeniem
jest najlepszym przewodnikiem, ale on mi nie uwierzy. By tak bardzo skupiony na pomyle z
magicznym przedmiotem. Ale nitka dziaa. Cho moe nie jest a tak dokadna jak wasza
miertelna przyjacika. Ale te dobra. Cakiem dobra.
Gdzie ona jest? - spytaa Annabeth.
Luke j ma - odpar ze smutkiem Dedal. - Przykro mi, moja droga. Spnilicie si o
kilka godzin.
Z dreszczem przeraenia uwiadomiem sobie, dlaczego Luke by w tak wietnym nastroju na
arenie. On ju dosta nitk od Dedala. Jedyn przeszkod pozosta pan areny, a ja si go
pozbyem, zabijajc Antajosa.
Kronos obieca mi wolno - oznajmi Kwintus. - Gdy ju obali Hadesa, uczyni mnie
panem Podziemia. Odzyskam mojego syna Ikara. Dam zadouczynienie nieszczsnemu mo-

demu Perdiksowi. Postaram si te, eby dusza Minosa wyldowaa w Tartarze, skd nie
bdzie moga mnie ju wicej przeladowa. No i wreszcie nie bd musia ucieka przed
mierci.
To jest twj wspaniay pomys na wiat? - wrzasna Annabeth. - Pozwolisz Luke'owi
zniszczy nasz obz, zabi setki herosw, a nastpnie zaatakowa Olimp? Zniszczysz cay
wiat, byle dosta to, na co masz ochot?
Wasza sprawa jest przegrana. Dostrzegem to w chwili, kiedy zaczem pracowa na
tym waszym obozie. Nie dacie rady powstrzyma zastpw Kronosa.
To nieprawda! - krzykna.
-283Robi to, co musz, moja droga. Propozycja bya zbyt atrakcyjna, ebym mg
odmwi. Przepraszam. Annabeth popchna jedn ze sztalug. Szkice architektoniczne
rozsypay si po pododze.
I pomyle, e ci podziwiaam. Bye moim idolem! Ty... Ty zbudowae tyle
wspaniaych rzeczy. Rozwizywae problemy. A teraz... nie wiem, kim waciwie jeste.
Dzieci Ateny powinny by mdre, a nie tylko bystre. Moe istotnie jeste tylko maszyn.
Powiniene umrze trzy tysice lat temu. Mylaem, e Dedal wpadnie w furi, ale on tylko
zwiesi gow.
Idcie ostrzec obz. Teraz, kiedy Luke ma nitk...
Nagle Pani 0'Leary zastrzyga uszami. >
Kto si zblia! - ostrzega Rachel.
Drzwi warsztatu otwary si z hukiem i do rodka zosta wepchnity Nico z rkami w
kajdanach. Za nim wmaszero-waa Kelli wraz z dwjk lajstrygonw, a na samym kocu
duch Minosa. Teraz wyglda prawie cielenie: blady brodaty krl o zimnych oczach.
Pasemka Mgy rozchodziy si od jego szat. Utkwi wzrok w Dedalu.
Wreszcie si spotykamy, stary druhu.
Dedal zacisn usta. Spojrza na Kelli.
O co chodzi?
Luke przesya pozdrowienia - odpara empuza. - Uzna, e pewnie chtnie zobaczysz
dawnego pracodawc.
Tego nie byo w umowie - zauway Dedal.
Istotnie - odpara Kelli. - Ale dostalimy ju od ciebie wszystko, czego chcielimy, a
musimy dotrzyma innych umw. Minos zada od nas czego innego w zamian za oddanie
nam tego tu milutkiego heroska - przesuna palcem -284pod podbrdkiem Nica. - Bardzo si przyda. A jedynym, czego Minos zada w zamian, jest
twoja gowa, starcze. Dedal poblad.
Zdrada.
Musisz si przyzwyczai - odpara Kelli.
Nico - odezwaem si. - Wszystko w porzdku?
Potakn pospnie.
Prze-przepraszam, Percy. Minos powiedzia mi, e znalelicie si w
niebezpieczestwie. Przekona mnie, ebymy zeszli z powrotem do Labiryntu.
Chciae nam pomc?
Zostaem oszukany - odpar. - On oszuka nas wszystkich.
Rzuciem Kelli wcieke spojrzenie.
Gdzie jest Luke? Dlaczego si tu nie pojawi?

Demonica zrobia tak min, jakbymy dzielili jaki zabawny sekret.


Luke jest... zajty. Przygotowuje napa. Ale nie martw si. Zblia si tu wicej
przyjaci. A tymczasem myl, e nadasz si doskonale na przeksk! - Jej palce zmieniy si
w pazury. Wosy wybuchy pomieniem, a nogi przybray prawdziwy ksztat: jedna staa si
ola, jedna spiowa.
Percy - szepna Rachel - skrzyda. Mylisz, e...
Bierz je - powiedziaem. - Postaram si zaj j przez chwil.
W tej samej chwili rozptao si pieko. Annabeth i ja rzucilimy si na Kelli. Olbrzymi
ruszyli na Dedala, ale Pani O'Leary skoczya w jego obronie. Nico upad na ziemi i usiowa
uwolni si z acuchw, podczas gdy duch Minosa zawodzi: - mier wynalazcy! mier
wynalazcy!
Rachel zdja skrzyda ze ciany. Nikt nie zwraca na ni najmniejszej uwagi. Kelli cia
Annabeth. Chciaem j dosign ostrzem, ale demonica bya szybka i miertelnie -285niebezpieczna. Przewracaa stoy, rozwalaa wynalazki i nie pozwalaa nam zbliy si do
siebie. Ktem oka widziaem, jak Pani 0'Leary zanurza ky w ciele olbrzyma. Rykn z blu i
zamachn si, usiujc strzsn j z siebie. Dedal sign po swj miecz, ale drugi z
lajstrygonw roztrzaska st pici i miecz wylecia w powietrze. Soik z greckim ogniem
upad na ziemi, a jego zawarto zacza pon szybko rozprzestrzeniajcym si zielonym
pomieniem.
Do mnie! - rykn Minos. - Duchy zmarych! - Unis widmowe rce i w powietrzu
rozleg si szum.
Nie! - krzykn Nico, ktry zdoa wsta. Jako udao mu si wyplta z acuchw.
Nie masz nade mn kontroli, mody gupcze - parskn szyderczo Minos. - Przez cay
czas to ja ci wodziem za nos! Dusza za dusz, tak. Ale to nie twoja siostra powstanie z
martwych. To bd ja, kiedy tylko zabij wynalazc!
Wok Minosa zaczy gromadzi si duchy - migotliwe ksztaty, ktrych szeregi rosy,
powoli przybierajc formy kre-teskich wojownikw.
Jestem synem Hadesa - oznajmi Nico. - Odejdcie!
Minos wybuchn miechem.
Nie masz nade mn adnej wadzy. Jestem panem duchw! Krlem upiorw!
Nie. - Nico wycign miecz. - To ja nim jestem.
Wbi ostrze miecza w ziemi - weszo w kamie jak w maso.
Nigdy! - ksztat Minosa zafalowa. - Nie bd...
Ziemia zadraa. Okna popkay i rozpady si na kawaki,
wpuszczajc do wntrza powiew wieego powietrza. W kamiennej posadzce warsztatu
pojawia si szczelina, ktra we-ssaa wyjcego przeraliwie Minosa wraz ze wszystkimi jego
duchami w pustk. -286Sprawy rozwijay si kiepsko: wok nas wci toczya si walka, a ja nie uwaaem. Kelli
rzucia si na mnie tak szybko, e nie zdoaem si obroni. Orkan polecia daleko, a ja
uderzyem gow w st, upadajc. Zobaczyem wszystkie gwiazdy. Nie byem w stanie
poruszy rk. Kelli si zamiaa.
Bdziesz wspaniale smakowa! Obnaya ky. Nagle jednak jej ciao zesztywniao.
Czerwone oczy otwary si szeroko.
To... nie w duchu... szkoy... - jkna.
Annabeth za wycigna sztylet z plecw empuzy. Kelli rozpyna si w t mg,
wrzeszczc upiornie.

Annabeth pomoga mi wsta. Byem wci zamroczony, ale nie mielimy czasu do stracenia.
Pani O'Leary i Dedal walczyli z olbrzymami, a ja syszaem krzyki w tunelu. W stron
warsztatu zmierzay kolejne potwory.
Musimy pomc Dedalowi! - zawoaem.
Nie mamy czasu - odpara Rachel. - Za duo si ich zblia.
Przypia ju sobie skrzyda i pomagaa Nico, ktry by blady i spocony po walce z Minosem.
Skrzyda przylgny natychmiast do jego plecw i barkw.
Teraz ty! - zawoaa do mnie.
W kilka sekund Nico, Annabeth, Rachel i ja zaoylimy miedziane skrzyda. Czuem, jak
wiatr zza okna unosi mnie. Grecki ogie pali stoy i inne meble, rozprzestrzeniajc si
niczym krgi na wodzie.
Dedalu! - krzyknem. - Chod!
Mia setki ran, ale wycieka z nich zocisty olej zamiast krwi. Odzyska miecz i broni si
przed olbrzymami blatem stou niczym tarcz.
Nie zostawi Pani O'Leary! - krzykn. - Uciekajcie!
-287Nie byo czasu na dyskusje. Gdybymy nawet zostali, nie byem pewny, czy zdoalibymy
pomc.
Nikt z nas nie umie lata! - zauway Nico.
Najwyszy czas si nauczy - odparem.
I wszyscy czworo zeskoczylimy z okna, wznoszc si prosto w niebo.
ROZDZIA XVI zls OTWIERAM TRUMN
Wyskakiwanie z okna dwiecie metrw nad ziemi niezbyt mnie bawi. Zwaszcza kiedy mam
na sobie spiowe skrzyda i macham nimi jak kaczka.
Runem w kierunku doliny i czerwonych ska. Byem pewny e lada moment bdzie ze mnie
mokra plama w Ogrodzie Bogw, ale Annabeth wydara si gdzie nade mn:
Roz rce! Trzymaj je szeroko!
Jaka maa czstka mojego umysu, jeszcze niecakiem spanikowana, usyszaa j, a rce
odpowiedziay. Kiedy tylko rozoyem je szeroko, skrzyda zesztywniay, zapay wiatr, a ja
zaczem nieco wolniej opada. Szybowaem nadal w d, ale przynajmniej skontrolowaem
trajektori, jak na spadochronie. Na prb machnem raz ramionami. Wzniosem si w niebo,
a w uszach zawista mi wiatr.
Ha! - krzyknem.
Uczucie byo niewiarygodne. Gdy tylko zaapaem, o co chodzi, skrzyda stay si czci
mojego ciaa. Mogem wznosi si, obnia lot i nurkowa, jak tylko chciaem. Odwrciem
si i zobaczyem przyjaci - Rachel, Annabeth i Nico - krcych nade mn, lnicych w
socu. Za nimi z warsztatu Dedala unosi si sup dymu.
Ldujmy! - krzykna Annabeth. - Te skrzyda dugo nie wytrzymaj.
-289A ile? - zapytaa Rachel.
Wol nie sprawdza! - odkrzykna Annabeth.
Zanurkowalimy w kierunku Ogrodu Bogw. Wykonaem
okrenie wok jednej ze skalnych iglic i wystraszyem grupk wspinaczy. Nastpnie ca
czwrk poszybowalimy w d doliny, nad szos, i wyldowalimy na tarasie centrum
turystycznego. Zrobio si ju pne popoudnie i byo tu do pusto, ale zdjlimy skrzyda
najszybciej, jak si dao. Patrzc na nie, uznaem, e Annabeth miaa racj. Samoprzylepna
tama, ktra przytrzymywaa je na naszych plecach, ju topniaa, a z nas opaday spiowe

pira. Z wielkim alem wepchnlimy je do kontenerw pod kawiarni - szkoda, e nie


bylimy w stanie ich naprawi, ale nie moglimy te zostawi ich miertelnikom. >
Posuyem si lunet widokow, eby obejrze stok wzgrza, gdzie znajdowa si warsztat
Dedala, ale znikn. Nie byo wida dymu. Ani rozbitych okien. Po prostu wzgrze.
Warsztat si przemieci - domylia si Annabeth. -Trudno powiedzie dokd.
To co teraz zrobimy? - zapytaem. - Jak dostaniemy si z powrotem do tuneli?
Crka Ateny spojrzaa na widniejcy w oddali wierzchoek Pikes Peak.
Moe nie zdoamy. Jeli Dedal zgin... On powiedzia, e jego sia ywotna jest
zwizana z Labiryntem. Wszystkie korytarze mogy ulec zagadzie. Moe to powstrzyma
inwazj Luke'a.
Pomylaem o Groverze i Tysonie, ktrzy wci byli gdzie na dole. No i Dedal... Mimo e
zrobi par okropnych rzeczy i narazi na niebezpieczestwo wszystko, co kochaem,
wydawao mi si to jednak straszn mierci.
Nie - odezwa si Nico. - On nie zgin.
-290Skd to wiesz? - zapytaem.
WIEM, kiedy ludzie umieraj. Mam wtedy takie uczucie, jakby mi brzczao w
uszach.
A co w takim razie z Tysonem i Groverem?
Nico potrzsn gow.
To cisza sprawa. Oni nie s ludmi ani herosami. Nie maj takich dusz jak
miertelnicy.
Trzeba dosta si do miasta - oznajmia Annabeth. - Tam bdzie nam atwiej znale
wejcie do Labiryntu. Musimy wrci do obozu, zanim dotrze tam Luke ze swoj armi.
Moemy przelecie samolotem - zaproponowaa Rachel.
Wzdrygnem si.
Ja nie lec.
Przecie wanie latae.
Ale nisko - odparem. - Ale nawet to jest ryzykowne. Naprawd wysokie loty to
terytorium Zeusa. Nie mog. A poza tym nie mamy czasu na latanie. Labirynt to najszybsza
droga.
Nie chciaem tego mwi gono, ale miaem te nadziej, e moe, moe, uda nam si
znale po drodze Grovera i Tysona.
Potrzebujemy samochodu, eby si dosta do miasta - powiedziaa Annabeth. Rachel
zerkna w kierunku parkingu. Skrzywia si, jakby miaa zamiar zrobi co, czego bdzie
pniej aowa.
Ja si tym zajm.
Jak? - zapytaa Crka Ateny.
Zaufaj mi. Annabeth wygldaa na zaniepokojon,
ale potakna.
Dobra. Kupi w sklepiku z pamitkami kryszta, sprbuj zrobi tcz i wysa iryfon
do obozu.
Pjd z tob - oznajmi Nico. - Jestem godny.
No to ja zostan z Rachel - powiedziaem. - Spotkamy si na parkingu.
-291Rachel zmarszczya brwi, jakby nie chciaa, ebym z ni szed. Poczuem si gupio, ale i tak
poszedem za ni na parking.

Skierowaa si ku duemu czarnemu samochodowi stojcemu na samym skraju placu. By to


lexus z szoferem, taki, jakie widywaem na Manhattanie. Szofer sta przy samochodzie,
czytajc gazet. Mia na sobie ciemny garnitur i krawat.
Co zamierzasz zrobi? - zapytaem Rachel.
Zaczekaj tutaj - odpara aonie. - Prosz.
Podesza prosto do szofera i powiedziaa co do niego. Zmarszczy brwi. Rachel powiedziaa
co jeszcze. Szofer poblad i natychmiast zoy gazet. Skin gow i sign po komrk.
Po krtkiej rozmowie otworzy tylne drzwiczki, wskazujc Rachel gestem, eby wsiada.
Wskazaa rk na mnie, a kierowca kiwn gow jeszcze raz, jakby mwi: Tak, prosz
pani. Czegokolwiek sobie pani yczy". Nie miaem pojcia, czemu wpad w taki popoch.
Rachel podesza do mnie w chwili, gdy Nico i Annabeth wyszli ze sklepu.
Rozmawiaam z Chejronem - powiedziaa Annabeth. -Robi, co w ich mocy, eby
przygotowa si do bitwy, ale chc, ebymy wracali. Bd potrzebowa wszystkich herosw.
Mamy bryk?
Szofer pojedzie, jak tylko bdziemy gotowi - odpara Rachel.
Szofer rozmawia teraz z jakim facetem w spodniach khaki i koszulce polo, zapewne
klientem, ktry go wynaj. Klient narzeka, ale usyszaem, jak szofer mwi: - Przepraszam
pana. Naga sytuacja. Zamwiem dla pana inny samochd.
Chodcie - powiedziaa Rachel.
Poprowadzia nas do samochodu i wsiada, nie zaszczycajc nawet spojrzeniem faceta, ktry
go wynaj. Chwil -292Rachel zmarszczya brwi, jakby nie chciaa, ebym z ni szed. Poczuem si gupio, ale i tak
poszedem za ni na parking.
Skierowaa si ku duemu czarnemu samochodowi stojcemu na samym skraju placu. By to
lexus z szoferem, taki, jakie widywaem na Manhattanie. Szofer sta przy samochodzie,
czytajc gazet. Mia na sobie ciemny garnitur i krawat.
Co zamierzasz zrobi? - zapytaem Rachel.
Zaczekaj tutaj - odpara aonie. - Prosz.
Podesza prosto do szofera i powiedziaa co do niego. Zmarszczy brwi. Rachel powiedziaa
co jeszcze. Szofer poblad i natychmiast zoy gazet. Skin gow i sign po komrk.
Po krtkiej rozmowie otworzy tylne drzwiczki, wskazujc Rachel gestem, eby wsiada.
Wskazaa rk na mnie, a kierowca kiwn gow jeszcze raz, jakby mwi: Tak, prosz
pani. Czegokolwiek sobie pani yczy". Nie miaem pojcia, czemu wpad w taki popoch.
Rachel podesza do mnie w chwili, gdy Nico i Annabeth wyszli ze sklepu.
Rozmawiaam z Chejronem - powiedziaa Annabeth. -Robi, co w ich mocy, eby
przygotowa si do bitwy, ale chc, ebymy wracali. Bd potrzebowa wszystkich herosw.
Mamy bryk?
Szofer pojedzie, jak tylko bdziemy gotowi - odpara Rachel.
Szofer rozmawia teraz z jakim facetem w spodniach khaki i koszulce polo, zapewne
klientem, ktry go wynaj. Klient narzeka, ale usyszaem, jak szofer mwi: - Przepraszam
pana. Naga sytuacja. Zamwiem dla pana inny samochd.
Chodcie - powiedziaa Rachel.
Poprowadzia nas do samochodu i wsiada, nie zaszczycajc nawet spojrzeniem faceta, ktry
go wynaj. Chwil
Rachel zmarszczya brwi, jakby nie chciaa, ebym z ni szed. Poczuem si gupio, ale i tak
poszedem za ni na parking.

Skierowaa si ku duemu czarnemu samochodowi stojcemu na samym skraju placu. By to


lexus z szoferem, taki, jakie widywaem na Manhattanie. Szofer sta przy samochodzie,
czytajc gazet. Mia na sobie ciemny garnitur i krawat.
Co zamierzasz zrobi? - zapytaem Rachel.
Zaczekaj tutaj - odpara aonie. - Prosz.
Podesza prosto do szofera i powiedziaa co do niego. Zmarszczy brwi. Rachel powiedziaa
co jesz.cze. Szofer poblad i natychmiast zoy gazet. Skin gow i sign po komrk.
Po krtkiej rozmowie otworzy tylne drzwiczki, wskazujc Rachel gestem, eby wsiada.
Wskazaa rk na mnie, a kierowca kiwn gow jeszcze raz, jakby mwi: Tak, prosz
pani. Czegokolwiek sobie pani yczy". Nie miaem pojcia, czemu wpad w taki popoch.
Rachel podesza do mnie w chwili, gdy Nico i Annabeth wyszli ze sklepu.
Rozmawiaam z Chejronem - powiedziaa Annabeth. -Robi, co w ich mocy, eby
przygotowa si do bitwy, ale chc, ebymy wracali. Bd potrzebowa wszystkich herosw.
Mamy bryk?
Szofer pojedzie, jak tylko bdziemy gotowi - odpara Rachel.
Szofer rozmawia teraz z jakim facetem w spodniach khaki i koszulce polo, zapewne
klientem, ktry go wynaj. Klient narzeka, ale usyszaem, jak szofer mwi: - Przepraszam
pana. Naga sytuacja. Zamwiem dla pana inny samochd.
Chodcie - powiedziaa Rachel.
Poprowadzia nas do samochodu i wsiada, nie zaszczycajc nawet spojrzeniem faceta, ktry
go wynaj. Chwil
Rachel zmarszczya brwi, jakby nie chciaa, ebym z ni szed. Poczuem si gupio, ale i tak
poszedem za ni na parking.
Skierowaa si ku duemu czarnemu samochodowi stojcemu na samym skraju placu. By to
lexus z szoferem, taki, jakie widywaem na Manhattanie. Szofer sta przy samochodzie,
czytajc gazet. Mia na sobie ciemny garnitur i krawat.
Co zamierzasz zrobi? - zapytaem Rachel.
Zaczekaj tutaj - odpara aonie. - Prosz.
Podesza prosto do szofera i powiedziaa co do niego. Zmarszczy brwi. Rachel powiedziaa
co jeszcze. Szofer poblad i natychmiast zoy gazet. Skin gow i sign po komrk.
Po krtkiej rozmowie otworzy tylne drzwiczki, wskazujc Rachel gestem, eby wsiada.
Wskazaa rk na mnie, a kierowca kiwn gow jeszcze raz, jakby mwi: Tak, prosz
pani. Czegokolwiek sobie pani yczy". Nie miaem pojcia, czemu wpad w taki popoch.
Rachel podesza do mnie w chwili, gdy Nico i Annabeth wyszli ze sklepu.
Rozmawiaam z Chejronem - powiedziaa Annabeth. -Robi, co w ich mocy, eby
przygotowa si do bitwy, ale chc, ebymy wracali. Bd potrzebowa wszystkich herosw.
Mamy bryk?
Szofer pojedzie, jak tylko bdziemy gotowi - odpara Rachel.
Szofer rozmawia teraz z jakim facetem w spodniach khaki i koszulce polo, zapewne
klientem, ktry go wynaj. Klient narzeka, ale usyszaem, jak szofer mwi: - Przepraszam
pana. Naga sytuacja. Zamwiem dla pana inny samochd.
Chodcie - powiedziaa Rachel.
Poprowadzia nas do samochodu i wsiada, nie zaszczycajc nawet spojrzeniem faceta, ktry
go wynaj. Chwil -292-

pniej pdzilimy szos. Tapicerka bya skrzana. Mielimy mnstwo miejsca na nogi.
Zagwki miay wbudowane mae paskie telewizorki, a na rodku tylnego siedzenia
znajdowaa si lodwka z wod, napojami chodzcymi i kanapkami. Zaczlimy si obera.
Dokd jedziemy, panno Dare? - zapyta szofer.
Nie wiem dokadnie, Robercie - odpara. - Musimy przejecha si po miecie i, no,
rozejrze.
Czego sobie panienka yczy.
Spojrzaem na Rachel.
Znasz tego faceta?
-Nie.
Ale on rzuci wszystko, eby ci pomc. Dlaczego?
Lepiej miej oczy otwarte - odpara. - Pom mi szuka.
Nie do koca stanowio to odpowied na moje pytanie.
Jedzilimy po Colorado Springs przez jakie p godziny i nie dostrzeglimy nic, co Rachel
uznaaby za potencjalne wejcie do Labiryntu. Jej rami wyranie opierao si o moje.
Zastanawiaem si, kim ona waciwie jest i jak moga podej ot tak do przypadkowego
szofera i natychmiast zosta obsuona.
Po mniej wicej godzinie uznalimy, e lepiej skierowa si na pnoc, do Denver, uznajc, e
moe w duym miecie prdzej bdzie wejcie do Labiryntu, ale zaczynalimy si
denerwowa. Tracilimy czas. I nagle, kiedy ju wyjedalimy z Colorado Springs, Rachel
wyprostowaa si.
Prosz zjecha z autostrady!
Szofer obejrza si na ni.
Panienko?
Chyba co zobaczyam. Zjedmy tutaj.
Kierowca skrci i wjecha w zjazd. -293Co zobaczya? - zapytaem, poniewa bylimy teraz cakiem daleko za miastem. W
okolicy nie byo nic oprcz wzgrz, k i kilku rozrzuconych farm. Rachel kazaa kierowcy
skrci w jedn z mao obiecujcych bitych drek. Minlimy jaki drogowskaz, ktrego nie
zdyem odczyta, ale dziewczyna zapewnia mnie, e byo tam napisane Muzeum
Grnictwa i Przemysu".
Nie wygldao to imponujco jak na muzeum - niewielki budynek przypominajcy
starowieck stacj kolejow, kilka szybw i pomp oraz jedna czy druga koparka parowa na
wystawie.
To tu. - Rachel wskazaa na dziur w zboczu najbliszego wzgrza: zabarykadowany i
zaryglowany tunel. - Stare wejcie do kopalni.
Brama do Labiryntu? - zapytaa Annabeth. - Skd wiesz?
Spjrz na ni! - odpara Rachel. - To znaczy... ja to widz, okej?
Podzikowaa kierowcy i wysiedlimy. Nie chcia pienidzy ani nic innego.
Jest pani pewna, e wszystko bdzie w porzdku, panno Dare? Z przyjemnoci
zadzwoni do...
Nie! - zaprotestowaa Rachel. - Nie, naprawd. Dzikuj, Robercie. Damy sobie rad.
Muzeum byo chyba zamknite, ale nikt nas nie zatrzymywa, kiedy wspinalimy si po
wzgrzu ku szybowi kopalni. Kiedy dotarlimy do wntrza, ujrzaem znak Dedala wyryty na
kdce, chocia nie miaem pojcia, jak Rachel bya w stanie dostrzec co tak malekiego z
autostrady Dotknem kdki i acuch opad na ziemi. Kopnlimy kilka desek i weszlimy
do rodka. Na dobre czy na ze, znw znalelimy si w Labiryncie. -294-

Co zobaczya? - zapytaem, poniewa bylimy teraz cakiem daleko za miastem. W


okolicy nie byo nic oprcz wzgrz, k i kilku rozrzuconych farm. Rachel kazaa kierowcy
skrci w jedn z mao obiecujcych bitych drek. Minlimy jaki drogowskaz, ktrego nie
zdyem odczyta, ale dziewczyna zapewnia mnie, e byo tam napisane Muzeum
Grnictwa i Przemysu".
Nie wygldao to imponujco jak na muzeum - niewielki budynek przypominajcy
starowieck stacj kolejow, kilka szybw i pomp oraz jedna czy druga koparka parowa na >
wystawie.
To tu. - Rachel wskazaa na dziur w zboczu najbliszego wzgrza: zabarykadowany i
zaryglowany tunel. - Stare wejcie do kopalni.
Brama do Labiryntu? - zapytaa Annabeth. - Skd wiesz?
Spjrz na ni! - odpara Rachel. - To znaczy... ja to widz, okej?
Podzikowaa kierowcy i wysiedlimy. Nie chcia pienidzy ani nic innego.
Jest pani pewna, e wszystko bdzie w porzdku, panno Dare? Z przyjemnoci
zadzwoni do...
Nie! - zaprotestowaa Rachel. - Nie, naprawd. Dzikuj, Robercie. Damy sobie rad.
Muzeum byo chyba zamknite, ale nikt nas nie zatrzymywa, kiedy wspina limy si po
wzgrzu ku szybowi kopalni. Kiedy dotarlimy do wntrza, ujrzaem znak Dedala wyryty na
kdce, chocia nie miaem pojcia, jak Rachel bya w stanie dostrzec co tak malekiego z
autostrady. Dotknem kdki i acuch opad na ziemi. Kopnlimy kilka desek i weszlimy
do rodka. Na dobre czy na ze, znw znalelimy si w Labiryncie. -294Tunele ziemne zmieniy si w kamienne. Wiy si, rozdzielay i widocznie usioway nas
zmyli, ale Rachel nie miaa problemu z prowadzeniem nas. Powiedzielimy jej, e
potrzebujemy dosta si z powrotem do Nowego Jorku, a ona prawie si nie zatrzymywaa,
kiedy tunele stawiay j przed wyborem drogi.
Ku mojemu zaskoczeniu Rachel i Annabeth zaczy rozmow po drodze. Annabeth
dopytywaa si Rachel ojej rodzin, ale kiedy otrzymywaa tylko wymijajce odpowiedzi,
przeszy na temat architektury. Okazao si, e Rachel wie to i owo dziki swoim
artystycznym zainteresowaniom. Rozmawiay o rozmaitych fasadach budynkw w okolicy
Nowego Jorku (A widziaa co tam gdzie tam?"), wic zwolniem kroku i zrwnaem si z
Nico. Przez chwil panowaa krpujca cisza.
Dzikuj, e chciae nam pomc - odezwaem si do niego w kocu. Nico
zmruy oczy. Nie wydawa si gniewny jak niegdy - raczej podejrzliwy, ostrony.
Byem ci co winien za to ranczo, Percy. A poza tym... chciaem zobaczy Dedala na
wasne oczy. Minos mia troch racji. Dedal powinien umrze. Nikt nie powinien unika
mierci tak dugo. To nie jest naturalne.
Tego przez cay czas chciae - powiedziaem. - Wymiany duszy Dedala za twoj
siostr. Nico szed przez nastpne kilkadziesit metrw bez sowa.
To nie byo atwe, wiesz. Towarzystwo samych umarych. Wiedza, e ywi nigdy
mnie nie zaakceptuj. Tylko umarli mnie szanuj, a oni robi to wycznie ze strachu.
Ale moesz zosta zaakceptowany - odparem. - Moesz mie przyjaci na obozie.
Wbi we mnie wzrok. -295Naprawd w to wierzysz, Percy?
Nie odpowiedziaem. Prawd mwic, nie miaem pojcia. Nico zawsze by troch inny, a
odkd Bianca zgina, sta si niemal... przeraajcy. Mia oczy swojego ojca - ten peen
mocy, obkaczy ogie, ktry kae podejrzewa, e ma si do czynienia albo z geniuszem,

albo z szalecem. A to, jak przepdzi Minosa i nazwa sam siebie krlem upior w - to robio
wraenie, ale troch mnie rwnie zaniepokoio.
Zanim wymyliem, co mu odpowiedzie, wpadem na Rachel, ktra zatrzymaa si przed
nami. Doszlimy do skrzyowania. Tunel cign si dalej przed nami, ale'odchodzi od niego
w prawo inny - o okrgym przekroju, wykuty w czarnej wulkanicznej skale.
Co to jest? - zapytaem.
Rachel zerkna w mrok tunelu. W sabym wietle latarki jej twarz przypominaa jednego z
upiorw Nica.
To tdy? - zapytaa Annabeth.
Nie - odpowiedziaa Rachel nerwowo. - Na pewno nie tdy.
Wic dlaczego si zatrzymujemy? - zapytaem.
Suchajcie - powiedzia Nico.
Syszaem wiejcy w tunelu wiatr, jakby wyjcie byo blisko. Wyczuem te jaki ledwie
znajomy zapach - ktry nie kojarzy mi si przyjemnie.
Eukaliptusy - oznajmiem. - Jak w Kalifornii.
Poprzedniej zimy, kiedy zmierzylimy si z Lukiem i tytanem Atlasem na szczycie gry
Tamalpais, powietrze pachniao wanie tak.
W tym tunelu jest co zego - oznajmia Rachel. - I bardzo potnego. -1
cuchnie mierci- doda Nico, co podnioso mnie na duchu, jakeby inaczej.
-296-Wymienilimy spojrzenia z Annabeth.
Wejcie Luke'a - domylia si. - To, ktre wychodzi na gr Othrys, do paacu
tytanw.
Musz to sprawdzi - oznajmiem.
Nie, Percy.
Luke moe tu by - odparem. - Albo... albo Kronos. Musimy si dowiedzie, co si
dzieje. Annabeth zamylia si.
W takim razie wchodzimy wszyscy.
Nie - zaprotestowaem. - To zbyt niebezpieczne. Jeli schwytaj Nica albo na przykad
Rachel, Kronos bdzie mg si nimi posuy. Ty zostaniesz tutaj i bdziesz ich pilnowa.
Czego nie powiedziaem: martwiem si o Annabeth. Nie byem pewny, co zrobi, jeli znw
zobaczy Luke'a. Oszuka j i zmanipulowa ju tyle razy.
Nie rb tego, Percy - odezwaa si Rachel. - Nie id tam samotnie.
Szybko si z tym zaatwi - obiecaem. - Nie zrobi adnego gupstwa.
Annabeth wycigna z kieszeni czapeczk Jankesw.
We przynajmniej to. I uwaaj na siebie.
Dzikuj.
Przypomniao mi si, jak ostatnio rozdzielilimy si z Annabeth, jak daa mi causa na
szczcie we wntrzu St. Helens. Tym razem dostaem tylko bejsbolwk. Zaoyem j.
Nie ma mnie.
I niewidzialny zagbiem si w mroczny, kamienny tunel.
Zanim jeszcze dotarem do wyjcia, usyszaem gosy: war-czco-szczekajce dwiki, jakie
wydaj morskie demony, telchinowie. -297Przynajmniej udao nam si ocali ostrze - powiedzia jeden z nich. - Pan nas
wynagrodzi.
Tak! Tak! - pisn drugi. - Ogromna nagroda!

Kolejny gos, tym razem ludzki, powiedzia: - Nooo, tak, to wspaniae. A teraz, skoro ju ze
mn skoczylicie...
Nie, herosie! - odpar telchin. - Musisz pomc nam przy prezentacji. To wielki
zaszczyt!
Rany, dziki - powiedzia heros, a ja uwiadomiem sobie, e by to Ethan Nakamura,
chopak, ktry uciek, po tym jak ocaliem jego ndzne ycie na arenie. Podpezem ku
wyjciu z tunelu. Musiaem powtarza sobie, e jestem niewidzialny. Nie powinni mnie
zobaczy.
Uderzy mnie w twarz podmuch zimnego powietrza. Staem na szczycie gry Tam. Pode mn
rozciga si Pacyfik, szary pod zachmurzonym niebem. Jakie dziesi metrw niej
telchinowie kadli co na wielkim gazie - co dugiego, wskiego i owinitego w czarn
tkanin. Ethan pomaga im to odwin.
Ostronie, gupcze - upomnia go jeden z telchinw. -Wystarczy, e tego dotkniesz, a
ostrze oddzieli twoj dusz od ciaa. Ethan chrzkn nerwowo.
Moe w takim razie lepiej wy to odwijajcie.
Spojrzaem na szczyt gry, gdzie wznosia si forteca
z czarnego marmuru, zupenie jak ta, ktr widziaem we nie. Przypominaa przeronity
grobowiec, ktrego ciany wznosiy si na pitnacie metrw. Nie miaem pojcia, jakim
cudem miertelnicy nie dostrzegaj tego. Ale waciwie wszystko, co znajdowao si pod
szczytem, wygldao niewyranie w moich oczach, jakby midzy mn a nisz poow gry
unosia si jaka gsta zasona. To bya magia - bardzo potna Mga. Nade mn niebo
zwijao si w wielk lejowat -298chmur. Nie widziaem Atlasa, ale z oddali dochodziy mnie jego jki. Wci mczy si pod
ciarem nieboskonu, tu za fortec.
Oto on! - zawoa telchin.
Z szacunkiem unis bro, a we mnie serce zamaro.
By to sierp - dwumetrowe ostrze wyginajce si niczym pksiyc, o drewnianej rkojeci
owinitej w skr. Ostrze lnio dwiema barwami: stali i spiu. Bya to bro Kronosa, ta,
ktrej uy kiedy, eby okaleczy swojego ojca, Uranosa, zanim odebrali mu j bogowie i
pokroili ni samego Kronosa na kawaki, po czym wrzucili do Tartaru. A teraz ta bro zostaa
wykuta na nowo.
Musimy powici go krwi - oznajmi jeden z telchi-nw. - A nastpnie ty, herosie,
pomoesz go zaprezentowa, kiedy pan si przebudzi.
Pobiegem w stron twierdzy, czujc ttno krwi w uszach. Nie chciaem zblia si do tego
przeraliwego czarnego mauzoleum, ale wiedziaem, co musz zrobi. Musiaem
powstrzyma Kronosa od powstania. To moga by moja jedyna szansa. Wpadem do
mrocznego holu i dalej, do gwnej sali. Posadzka lnia niczym fortepian z mahoniu:
cakowicie czarna, a jednak pena blasku. Pod cianami stay posgi z czarnego marmuru. Nie
rozpoznawaem twarzy, ale wiedziaem, e ogldam Oblicza tytanw, ktrzy rzdzili wiatem
przed bogami. Na kocu sali, midzy dwoma trjnogami z ogniem znajdowao si
podwyszenie. A na nim sta zoty sarkofag.
W komnacie panowaa cisza, jeli nie liczy trzaskania ognia. Luke'a nigdzie nie byo. Ani
adnych stray. Nikogo.
Wydawao si to zbyt atwe, ale podszedem do podwyszenia.
Sarkofag wyglda tak, jak go zapamitaem: okoo trzech metrw dugoci, duo za duy dla
czowieka. Pokryway go paskorzeby z wyszukanymi scenami mierci i zniszczenia, -299-

obrazami bogw gincych pod koami rydwanw, wity i synnych zabytkw wiata
rozbijanych i palonych. Wok sarkofagu unosi si lodowaty powiew, jakbym zblia si do
zamraarki. Mj oddech zmienia si w par.
Wycignem miecz i poczuem si nieco lepiej, trzymajc w rce znajome ostrze.
Ilekro wczeniej zbliaem si do Kronosa, syszaem w mylach jego peen okruciestwa
gos. Dlaczego teraz milcza? Zosta pocity na tysic kawakw wasnym sierpem. Co
zobacz w rodku, kiedy unios to wieko? Jak zdoali stworzy dla niego ciao?
Nie znaem odpowiedzi na te pytania. Wiedziaem tylko, e jeli on powstanie, musz go
powali, zanim wemie do rki swj sierp. Musiaem wymyli, jak go powstrzyma.
Stanem nad sarkofagiem. Wieko byo znacznie bardziej ozdobione ni boki - znw sceny
rzezi i walk. Na samym rodku widnia napis, wyrzebione litery jeszcze starsze ni greka,
jzyk magii. Nie byem w stanie tego przeczyta, ale wiedziaem, co jest tam napisane:
KRONOS, PAN CZASU.
Dotknem doni wieka. Czubki palcw mi posiniay. Na ostrzu miecza zbiera si szron.
Nagle usyszaem za sob jakie dwiki - zbliajcych si gosw. Teraz albo nigdy.
Odepchnem zote wieko, ktre spado na ziemi z gonym BUUUM!
Uniosem miecz, gotw uderzy. Kiedy jednak zajrzaem do rodka, nie rozumiaem, co
widz. miertelne nogi, ubrane w szare spodnie. Biay podkoszulek, rce zoone na piersi.
Brakowao kawaka ciaa - w miejscu, gdzie powinno znajdowa si serce, ziaa okrga,
czarna dziura wielkoci rany postrzaowej. Oczy mia zamknite. Skr blad. Jasne wosy... i
blizn na lewym policzku.
W trumnie leao ciao Luke'a.
-300Powinienem zada mu cios natychmiast. Powinienem uderzy Orkanem z caej siy.
Ae byem zanadto oszoomiony. Nic nie rozumiaem. Nienawidziem Luke'a, w kocu mnie
zdradzi, ale po prostu nie rozumiaem, dlaczego znalaz si w tej trumnie i dlaczego wyglda
tak bardzo, bardzo martwo.
Nagle tu za mn rozlegy si gosy telchinw.
Co si stao! - wrzasn jeden z demonw na widok wieka. Odskoczyem od podium,
zapominajc, e jestem niewidzialny, i ukryem si za kolumn, kiedy podbiegli do sarkofagu.
Ostronie! - ostrzeg inny z demonw. - On pewnie si poruszy. Musimy ofiarowa
dary Natychmiast!
Dwaj telchinowie podeszli do przodu, powczc nogami, i uklkli, trzymajc sierp na
tkaninie.
Panie - odezwa si jeden z nich. - Symbol twojej mocy zosta przekuty.
Cisza. W trumnie nic si nie poruszyo.
Gupcze - mrukn drugi z telchinw. - On najpierw potrzebuje herosa.
Ethan cofn si.
Ej, co to znaczy, e mnie potrzebuje?
Nie bd tchrzem! - sykn pierwszy z telchinw. - On nie potrzebuje twojej mierci.
Tylko lojalnoci. Przysignij mu j. Odrzu bogw. To wszystko.
Nie! - wrzasnem. To, co zrobiem, byo gupie: wpadem na rodek komnaty i
zdjem bejsbolwk. - Ethan, nie!
Intruz! - Telchinowie obnayli focze zby. - Pan wkrtce policzy si z tob! Szybko,
chopcze.
Ethan - bagaem - nie suchaj ich. Pom mi to zniszczy. Heros
odwrci si w moim kierunku, opaska na jego oku zlewaa si z cieniami na
twarzy. Spojrza na mnie z czym w rodzaju litoci. -301-

Mwiem ci, eby mnie nie oszczdza, Percy Oko za oko". Znasz to powiedzenie?
Ja dowiedziaem si, co znaczy, w bardzo nieprzyjemny sposb... Kiedy odkryem, kto jest
moim boskim rodzicem. Jestem synem Nemezis, bogini zemsty. I to wanie musz zrobi.
Odwrci si w stron podium.
Wyrzekam si bogw! Co oni niby dla mnie zrobili? Bd patrze na ich zagad.
Bd suy Kronosowi.
Budynek zadra w posadach. Z podogi u stp Ethana Na-kamury podniosa si smuka
bkitnego wiata. Powdrowaa w kierunku trumny i zacza byszcze niczym chmura
czystej energii. Nastpnie speza do sarkofagu.
Luke usiad wyprostowany. Otwar oczy, ktre nie byy ju niebieskie. Byy zote, w tym
samym kolorze co sarkofag. Dziura w piersi znika. By cay. Wyskoczy bez trudu z trumny, a
w miejscu, gdzie jego stopy dotkny ziemi, marmur zamarz na ld. Spojrza na Ethana i
telchinw tymi straszliwymi zotymi oczami, jakby by nowo narodzonym dzieckiem,
nierozumie-jcym, co widzi. Nastpnie przenis wzrok na mnie i na jego twarzy pojawi si
umiech. Rozpozna mnie.
Ciao zostao dobrze przygotowane - jego gos brzmia tak, jakby kto przebiega
brzytw po mojej skrze. Nalea do Luke'a, a rwnoczenie nie nalea. Pod jego gosem
czai si inny, znacznie straszniejszy dwik: staroytny, zimny odgos, jakby kto tar
metalem o kamie. - Nie uwaasz, Percy Jacksonie? Nie byem w stanie si poruszy. Nie
byem w stanie odpowiedzie. Kronos odrzuci gow do tyu i zamia si. Blizna na jego
twarzy zafalowaa. -302Luke ba si ciebie - oznajmi gos tytana. - Jego zazdro i nienawi byy potnymi
narzdziami. Dziki nim by posuszny. Dzikuj ci za to.
Ethan upad na kolana z przeraenia. Zakry twarz rkami. Telchinowie dreli, podnoszc w
gr sierp.
W kocu odzyskaem zmysy. Skoczyem ku temu czemu, co niegdy byo Lukiem, celujc
mieczem prosto w jego pier, ale skra odbia uderzenie, jakby bya z czystej stali. Spojrza na
mnie z rozbawieniem. Nastpnie pstrykn palcami i poleciaem na drugi koniec sali.
Uderzyem w filar. Powstaem z trudem, mrugajc oczami na gwiazdy, ktre zawiroway mi
wok gowy, ale Kronos ju chwyci za rkoje swojego sierpa.
Och... znacznie lepszy - powiedzia. - Luke nazwa go Szerszeniem. Doskonaa nazwa.
Teraz - kiedy zosta przekuty na nowo - naprawd udli.
Co zrobie z Lukiem? - jknem.
Kronos unis sierp.
Suy mi caym sob, tak jak tego wymagam. Rnica jest tylko taka, e on si ciebie
ba, Percy Jacksonie. Ja nie.
W tej wanie chwili zaczem ucieka. Nawet si nad tym nie zastanowiem. Nie pomylaem
nawet przez moment: Ej, a moe jednak powinienem znw stan z nim do walki?". Nic z
tego. Po prostu uciekem.
Tylko e miaem nogi jak z oowiu. Czas zwolni wok mnie, jakby cay wiat zmienia si w
galaret. Ju raz co takiego mi si przydarzyo i wiedziaem, e to jest moc Kronosa. Sama
jego obecno bya w stanie nagina czas.
Uciekaj, herosku - zamia si. - Uciekaj!
Odwrciem si i zobaczyem, e zblia si leniwym krokiem, wymachujc sierpem, jakby
cieszy go sam ciar bro--303ni w rce. adna bro na wiecie nie byaby w stanie go powstrzyma. adna ilo
niebiaskiego spiu. By jakie trzy metry za mn, kiedy usyszaem krzyk: PERCY!

Gos nalea do Rachel.


Co przefruno obok mnie i niebieski grzebie trafi Kronosa w oko.
Au! - wrzasn.
Przez moment by to tylko gos Luke'a, peen zaskoczenia i blu. Moje ciao uwolnio si i
wpadem prosto na Rachel, Ni-ca i Annabeth, ktrzy stali w holu z oczami szeroko otwartymi
z przeraenia.
Luke? - zawoaa Annabeth. - Co...
Chwyciem j za koszulk i pocignem za sob. Nigdy wczeniej nie biegem tak szybko,
byle dalej od fortecy. Bylimy ju niemal u wejcia do Labiryntu, kiedy usyszaem za sob
najgoniejszy ryk wiata - gos Kronosa, odzyskujcego kontrol.
APA ICH!
Nie! - wrzasn Nico.
Klasn w rce i tu przed fortec z ziemi wyrosa poszarpana skalna turnia wielkoci
ogromnej ciarwki. Wstrzs, ktry to wywoa, by tak potny, e cz frontowych
kolumn runa na ziemi. Z wntrza fortecy dobiegy mnie stumione krzyki telchinw.
Wszdzie unosi si py.
Skoczylimy do Labiryntu i pobieglimy przed siebie, a rozlegajce si za nami wycie tytana
trzso caym wiatem. ROZDZIA XVII ZAGINIONY BG MWI
Bieglimy do wyczerpania. Rachel pomagaa nam omija puapki, ale nie mielimy adnego
celu - byle daleko od tej mrocznej gry i ryku Kronosa.
Zatrzymalimy si w tunelu z biaego kamienia, wygldajcym jak cz naturalnej groty. Nie
syszaem za nami adnych gosw, ale mimo to nie czuem si bezpiecznie. Wci
pamitaem te nienaturalnie zote oczy spogldajce na mnie z twarzy Luke'a i uczucie, e
czonki mi kamieniej.
Nie dam rady i dalej - jkna Rachel, chwytajc si za pier.
Annabeth pakaa przez cay czas, kiedy bieglimy. Teraz przykucna na ziemi i zoya
gow na kolana. Jej szloch nis si echem po korytarzu. Nico i ja siedlimy obok siebie.
Nico pooy swj miecz obok mojego i odetchn z dreniem.
Masakra - powiedzia, a ja uznaem, e cakiem niele to podsumowa.
Ocalie nam ycie - odparem.
Nico otar py z twarzy.
To dziewczyny zacigny mnie z sob. Wyjtkowo byy zgodne. Musielimy ci
pomc, eby wicej nie namiesza.
Dziki za zbiorowe zaufanie. - Zawieciem latark w gb groty. Ze stalaktytw
kapaa woda, niczym deszcz w zwolnionym tempie. - Nico... ty, eee, jakby si zdradzie.
-305Co masz na myli?
Ta ciana czarnej skay? Imponujce. Jeli Kronos dotychczas nie wiedzia, kim jeste,
teraz wie - dzieckiem Podziemia. Nico zmarszczy brwi.
No to co.
Daem mu spokj. Uznaem, e pewnie usiuje ukry przeraenie, i nie mogem mu mie tego
za ze. Annabeth uniosa gow. Miaa oczy czerwone od paczu.
Co... Co si stao z Lukiem? Co oni mu zrobili?
Powiedziaem jej, co widziaem w trumnie i jak ostatni kawaek ducha Kronosa wpez do
ciaa Luke'a, k;edy Ethan Na-kamura zoy przysig.
Nie! - oburzya si. - To nie moe by prawda. On nie mg...

Odda si Kronosowi - odparem. - Bardzo mi przykro, Annabeth. Luke'a ju nie ma.


Nie! - zaprotestowaa. - Widziae, co si stao, kiedy Rachel go uderzya.
Potaknem, spogldajc z podziwem na Rachel.
Uderzya Krla Tytanw w oko niebieskim grzebieniem.
Dziewczyna miaa gupi min.
Nie miaam nic innego.
Ale widziae - upieraa si Annabeth. - Kiedy grzebie go uderzy, to on przez
moment by oszoomiony. Wrci do siebie.
Moe Kronos jeszcze nie przej cakowicie ciaa albo co w tym rodzaju
-odpowiedziaem. - To nie znaczy, e Luke cokolwiek kontroluje.
Ty chcesz, eby on by zy, co? - krzykna Crka Ateny. -Nie znae go wczeniej,
Percy. A ja znaam!
Co si z tob dzieje? - warknem. - Czemu tak go bronisz?
Ej, wy tam - odezwaa si Rachel. - Dajcie spokj.
-306Annabeth odwrcia si do niej z gniewem.
Nie wtrcaj si, miertelniczko! Gdyby nie ty...
Cokolwiek zamierzaa dalej powiedzie, gos si jej zaama. Opucia znw gow i zakaa
aonie. Chciaem j pocieszy, ale nie miaem pojcia jak. Wci byem oszoomiony, jakby
spowolnienie czasu przez Kronosa oddziaao na mj mzg. Po prostu nie byem w stanie
poj tego, co zobaczyem. Kronos y. By uzbrojony. Koniec wiata zapewne si zblia.
Musimy i dalej - odezwa si Nico. - On pole za nami potwory. Nikt z nas nie
mia ju siy, aby dalej biec, ale Nico mia racj. Podniosem si z trudem i pomogem
Rachel wsta.
wietnie si spisaa - powiedziaem do niej.
Zdoaa si blado umiechn.
No, tak. Nie chciaam, eby zgin. - Zarumienia si. -No bo... No po prostu, wiesz.
Jeste mi winien mnstwo przysug. Jak miaby mi si odpaci, gdyby zgin?
Przykucnem obok Annabeth.
Ej, przepraszam. Musimy rusza.
Wiem - odpara. - Wszystko... w porzdku.
Bardzo wyranie wszystko nie byo w porzdku. Ale wstaa i ruszylimy znw powoli przez
Labirynt.
Wracamy do Nowego Jorku - powiedziaem. - Rachel, czy moesz... Zamarem.
Kilka metrw od nas wiato latarki pado na podeptany kawaek czerwonego materiau,
lecy na ziemi. Bya to rastafariaska czapeczka: ta sama, ktr zawsze nosi Grover.
Podniosem j drcymi rkami. Wygldaa tak, jakby rozdepta j wielki zabocony bucior.
Po tym wszystkim, przez -307co dzi przeszedem, nie byem w stanie znie myli, e Gro-verowi mogo si co sta. W
tej samej chwili zauwayem co jeszcze. Podoga jaskini bya mikka i wilgotna od wody
kapicej ze stalaktytw. W bocie byy odcinite lady wielkich stp, przypominajcych
Tysona, oraz mniejszych - kozich kopyt - prowadzcych w lewo.
Musimy pj za nimi - oznajmiem. - Oni kierowali si tam. I to niedawno.
A co z Obozem Herosw? - spyta Nico. - Nie mamy czasu.
Musimy ich znale - potakna Annabeth. - To nasi przyjaciele.
Wzia ode mnie pomit czapeczk Grovera i ruszya przed siebie.

Poszedem za ni, przygotowujc si na najgorsze. Tunel by zdradliwy. Wznosi si i opada


dziwacznie i by liski od wilgoci. Przez poow czasu lizgalimy si i zjedalimy, zamiast
i.
Wreszcie dotarlimy do koca zbocza i znalelimy si w wielkiej grocie z ogromnymi
kolumnami stalagmitw. Przez rodek groty pyn podziemny strumie, a na jego brzegu
siedzia Tyson z Groverem na kolanach. Satyr mia zamknite oczy. Nie rusza si.
Tyson! - krzyknem.
Percy! Chod szybko!
Pobieglimy do niego. Grover y, bogom niech bd dziki, ale dygota tak, jakby zamarza
na mier.
Co si stao? - zapytaem.
Bardzo duo - odmrukn mj brat. - Wielki w. Wielkie psy. Ludzie z mieczami. A
potem... szlimy w t stron. -308-Grover by taki oywiony. Zacz biec. A kiedy doszlimy
do tej groty, upad. I koniec.
Powiedzia cokolwiek? - spytaem.
Powiedzia Jestemy blisko", po czym waln gow o ska.
Przykucnem obok niego. Poprzednio widziaem zemdlonego Grovera w Nowym Meksyku,
kiedy wyczu obecno Pana.
Powieciem latark po grocie. Skay lniy. Na drugim kocu dostrzegem wejcie do
kolejnej komnaty z ogromnymi, wygldajcymi jak diamenty kolumnami z krysztau po obu
stronach. A za tym wejciem...
Grover - powiedziaem. - Obud si.
Ahhh... Annabeth przykucna koo nas i spryskaa mu twarz lodowato
zimn wod.
Brrr! - zamruga powiekami. - Percy? Annabeth? Gdzie...
Wszystko w porzdku - odparem. - Zemdlae. Obecno bya dla ciebie zbyt mocna.
Pa-pamitam. Pan.
Aha - odparem. - Za tym wejciem siedzi co potnego.
Tyson i Grover nigdy nie spotkali Rachel, wic szybko ich sobie przedstawiem. Cyklop
oznajmi Rachel, e jest liczna, na co skrzydeka nosa Annabeth zafaloway, jakby miay
zion ogniem.
No dobra - powiedziaem. - Chod, Grover. Wesprzyj si na mnie. Razem z
Annabeth pomoglimy mu wsta i wszyscy razem zaczlimy brodzi po podziemnej
rzece. Prd by mocny Woda sigaa nam do pasa. Kazaem sobie pozosta suchym, co
jest przydatn umiejtnoci, ale nie pomogo to pozostaym, -309a ja i tak czuem chd, jakbym przedziera si przez zasp nien.
Chyba jestemy w jaskiniach Carlsbad - oznajmia Annabeth, szczkajc zbami.
-Pewnie w ich niezbadanej czci.
Skd wiesz?
Carlsbad jest w Nowym Meksyku - odpara. - To by tumaczyo zesz zim.
Przytaknem. Omdlenie Grovera czyo si z naszym pobytem w Nowym Meksyku. Wtedy
wanie poczu, e jest blisko mocy Pana.
Wyszlimy z wody i ruszylimy dalej. Krysztaowe kolumny rosy w oczach, a ja zaczem
wyczuwa mc dobiegajc z ssiedniego pomieszczenia. Zdarzao mi si wczeniej bywa w
towarzystwie bogw, ale to byo co innego. Skra swdziaa mnie od ywej energii.
Zmczenie opado, jakbym wanie dobrze si wyspa. Czuem, e nabieram si, jak te roliny

na przyspieszonym filmie. A zapach, jaki dobiega z groty, nie przypomina nijak zatchych,
wilgotnych piwnic. By to zapach drzew, kwiatw i ciepego letniego dnia. Grover zakwili
podekscytowany. Ja byem zbyt oszoomiony, eby cokolwiek powiedzie. Nawet Nico nie
by w stanie si odezwa. Weszlimy do groty i Rachel powiedziaa:
O ja ci krc.
ciany lniy krysztaami - czerwonymi, zielonymi i niebieskimi. W dziwacznym wietle
rosy przepikne roliny: olbrzymie storczyki, kwiaty w ksztacie gwiazd, pncza obsypane
pomaraczowymi i fioletowymi jagodami wiy si midzy krysztaami. Posadzk jaskini
pokrywa mikki zielony mech. Nad nami sklepienie wznosio si wyej ni w katedrze,
lnic niczym konstelacja gwiazd. Na samym rodku komnaty stao rzymskie oe ze
zoconego drewna, wygite w ksztat litery U, z aksamitnymi poduszkami. Wok niego
-310leay zwierzta - ale takie, ktrych nie byo wrd ywych. By tam ptak dodo, co, co
wygldao jak skrzyowanie wilka z tygrysem, ogromny gryzo przypominajcy najwiksz
na wiecie wink morsk, a za oem przechadza si, zbierajc trb jagody, wochaty
mamut.
Na ou lea stary satyr. Przyglda si nam, kiedy podchodzilimy. Oczy mia tak bkitne
jak niebo, a jego kdzierzawe wosy byy biae, podobnie jak spiczasta brdka. Nawet kola
sier na jego nogach bya przyprszona biel. Rogi mia ogromne: lnico brzowe i
zakrcone. Nie miaby szans ukry ich pod czapeczk jak Grover. Na szyi mia zawieszony
rzd piszczaek z trzciny. Grover pad na kolana przed oem.
Wielki Panie! Bg umiechn si agodnie, ale w jego oczach
malowa si smutek.
Mj drogi Groverze, mj dzielny satyrze. Dugo na ciebie czekaem.
Ja... Ja si. zgubiem - odpar przepraszajco Grover.
Pan rozemia si. By to cudowny dwik, niczym pierwszy wiosenny wiatr, napeniajcy
ca jaskini nadziej. Wil-ko-tygrys westchn i pooy gow na kolanach boga. Ptak dodo
dzioba z mioci jego kopyta, wydajc dziwaczne dwiki nasad dzioba. Zaoybym si,
e podpiewywa What a Wonderful World.
Pan jednak musia by znuony. Cay jego ksztat migota, jakby by uczyniony z mgy.
Zauwayem, e moi towarzysze przyklkli. Na ich twarzach malowa si peen szacunku
zachwyt. Uklkem rwnie.
Masz piewajcego ptaka dodo - powiedziaem ni w pi, ni w dziewi.
-311Oczy boga rozbysy.
Tak, dodo Dede. Moja aktoreczka.
Dede zrobia uraon min. Dziobna Pana w kolano i zanucia co, co brzmiao jak marsz
pogrzebowy.
To jest najpikniejsze miejsce na ziemi! - zawoaa Annabeth. - Lepsze ni wszelkie
budowle.
Ciesz si, e ci si podoba, kochana - odpar Pan. - To jedno z ostatnich dzikich
miejsc. Obawiam si, e moje krlestwo tam na grze zniko. Pozostay jedynie mae nisze.
Malekie kawaki ycia. To powinno pozosta nienaruszone... jeszcze troch.
Mj panie - odezwa si Grover - prosz, rpusisz ze mn wrci! Starsi nigdy mi nie
uwierz! Oni si tak uciesz! Moesz uratowa dzik przyrod! Pan pooy mojemu
przyjacielowi do na gowie i zmierzwi jego kdzierzawe wosy.
Jeste taki mody, Groverze. Tak dobry i szczery. Wyglda na to, e dokonaem
dobrego wyboru.

Wyboru? - powtrzy Grover. - N-nie rozumiem.


Obraz Pana zamigota, zmieniajc si na moment w dym.
Olbrzymia winka morska zanurkowaa pod ko z przeraonym kwikiem. Wochaty mamut
chrzkn nerwowo. Dede woya gow pod skrzydo. W kocu Pan uksztatowa si na
nowo.
Spaem przez wiele stuleci - powiedzia bg ze smutkiem. - Miaem mroczne sny.
Budziem si z niepokojem i za kadym razem na coraz krcej. Teraz zblia si koniec.
Co? - krzykn Grover. - Nie! Przecie tu jeste!
Mj drogi satyrze - powiedzia Pan. - Usiowaem przekaza to wiatu dwa tysice lat
temu. Powiedziaem to Ly-sasowi, satyrowi jak ty. y on w Efezie i pragn ogosi t
wiadomo. -312-Annabeth zrobia wielkie oczy.
Ta stara opowie. eglarz, ktry mija Efez, usysza gos woajcy z brzegu:
Powiedz im, e wielki bg Pan nie yje".
Ale to nie bya prawda! - wykrzykn Grover.
Twj lud nigdy w to nie uwierzy - odpar Pan. - Kochani, uparci satyrowie nie
pogodzili si z wieci o moim odejciu. Kocham was za to, ale tylko odwlekalicie
nieuniknione. Przecigalicie tylko moje dugie, bolesne odejcie, mj mroczny sen o
zmierzchu. To si musi skoczy.
Nie! - gos mojego przyjaciela dra.
Drogi Groverze - powiedzia Pan. - Musisz pogodzi si z prawd. Twj towarzysz,
Nico, rozumie. Nico kiwn powoli gow.
On umiera. Powinien umrze dawno temu. To... To jest jak wspomnienia.
Przecie bogowie nie umieraj - upiera si Grover.
Ale mog zgasn - odpowiedzia Pan - kiedy odejdzie wszystko, z czym byli
zwizani. Kiedy trac moc, a ich wite miejsca znikaj. Dzika przyroda, mj drogi Groverze,
jest teraz tak rzadka, tak rozsypana po wiecie, e aden bg jej nie ocali. Moje krles two
przemino. Dlatego wanie potrzebuj, eby ponis wiadomo. Musisz wrci do rady.
Musisz powiedzie satyrom i driadom, i wszystkim innym duchom natury, e wielki bg Pan
naprawd umar. Opowiedz im o moim odejciu. Musz przesta czeka na to, e przyjd i
ich wybawi. Nie mog tego zrobi. Ocalenie ley w waszych rkach. Kady z was musi...
Urwa i spojrza z ukosa na ptaka dodo, ktry zacz znw podpiewywa.
Co ty robisz, Dede? - zapyta. - Znw piewasz Kumbaya? Dede
spojrzaa na niego niewinnym wzrokiem i zamrugaa tymi oczami.
-313-Pan westchn.
Wszyscy s cyniczni. Ale jak ju powiedziaem, mj drogi Groverze, musicie podj
moje wezwanie.
Ale... Nie! - zajcza Grover.
Bd silny - powiedzia Pan. - Znalaze mnie. Teraz musisz pozwoli mi odej.
Musisz ponie dalej mojego ducha. To ju nie jest zadanie dla boga. Wszyscy musicie si
tego podj.
Pan spojrza prosto na mnie swoimi bkitnymi oczami, a ja uwiadomiem sobie, e nie
mwi tylko o satyrach. Mia rwnie na myli herosw i ludzi. Wszystkich.
Percy Jacksonie - zwrci si do mnie. - Wiem, co dzi widziae. Znam twoje
wtpliwoci. Ale mog ci t powiedzie: kiedy nadejdzie czas, nie bdzie tob rzdzi strach.
Spojrza nastpnie na Annabeth.

Crko Ateny, twj czas si zblia. Odegrasz wielk rol, cho moe nie tak, jak sobie
wyobraasz. Przenis wzrok na Tysona.
Nie tra nadziei, cyklopi chopcze. Bohaterowie rzadko dorastaj do naszych
wyobrae. Ale ty, Tysonie - twoje imi bdzie pamitane przez pokolenia cyklopw. A co do
panny Rachel Dare...
Rachel skulia si na dwik swojego imienia. Cofna si, jakby czua si czemu winna, ale
Pan jedynie si umiechn i unis do w gecie bogosawiestwa.
Wiem, e wydaje ci si, e nic nie naprawisz - powiedzia. - Ale jeste rwnie wana
jak twj ojciec.
Ja... - gos Rachel si zaama. za spyna jej po policzku.
Wiem, e nie potrafisz w to teraz uwierzy - cign bg -ale wypatruj okazji. Ona si
nadarzy.
W kocu zwrci si znw do Grovera.
-314Mj drogi satyrze - powiedzia agodnie. - Czy przekaesz wiatu moj wiadomo?
N-nie mog.
Moesz - odpar Pan. - Jeste najsilniejszy i najdzielniejszy Masz wielkie serce.
Wierzye we mnie mocniej ni ktokolwiek inny dlatego to ty musisz ponie nowin i
dlatego ty pierwszy musisz pozwoli mi odej.
Ale ja nie chc.
Wiem - potakn bg. - Ale moje imi, Pan... dawniej znaczyo wiejski". Wiedziae
o tym? W cigu stuleci zaczo znaczy wszystko". Duch dzikiej przyrody musi teraz przej
na was wszystkich. Musisz powiedzie kademu, kogo napotkasz: Jeli napotkacie Pana, to
przyjmijcie jego ducha. Odtwrzcie dzik przyrod, kawaek po kawaeczku, kady w swoim
zaktku wiata. Nie moecie czeka na to, e zrobi to za was kto inny, nawet bg. Grover
otar oczy, po czym powoli si podnis.
Powiciem cae ycie na poszukiwanie ciebie. Teraz... uwalniam ci!
Pan umiechn si.
Dzikuj ci, drogi satyrze. Przyjmij moje ostatnie bogosawiestwo. Zamkn oczy i
rozpyn si. Biaa mgieka rozdzielia si na smuki energii, ale ta energia nie bya
przeraajca jak bkitna moc, ktr widziaem u Kronosa. Napenia grot. Smuka dymu
wpyna mi prosto do ust, a take Groverowi i wszystkim innym. Myl jednak, e najwicej
dosta Grover. Krysztay przygasy Zwierzta spojrzay na nas ze smutkiem. Dede westchna.
Chwil pniej wszystko zszarzao i rozsypao si w proch. Pncza zwidy. Stalimy sami w
ciemnej grocie, na ktrej rodku zostao puste oe. Zawieciem latark. -315Grover wzi gboki wdech.
Ej... dobrze si czujesz? - zapytaem.
Wyglda smutno i jakby si postarza. Wzi od Annabeth swoj czapeczk, strzepn z niej
boto i woy j mocno na kdzierzaw gow.
Musimy ju i - oznajmi - i powiedzie wszystkim. Wielki bg Pan umar.
*
ROZDZIA XVIII
zls
GROVER WYWOUJE POPOCH
W Labiryncie odlegoci byy mniejsze. A mimo to, kiedy Rachel wyprowadzia nas z
powrotem na Times Square, czuem si prawie tak, jakbym bieg cay dystans z Nowego

Meksyku. Wydostalimy si przez podziemia Mariotta i stanlimy na chodniku w ostrym


letnim socu, mruc oczy na widok samochodw i tumu ludzi.
Nie byem w stanie oceni, co wydawao mi si mniej rzeczywiste: Nowy Jork czy
krysztaowa grota, w ktrej ogldaem mier boga.
Poprowadziem pozostaych w zauek, gdzie spodziewaem si dobrego echa. Po czym
zagwizdaem najgoniej, jak umiaem, pi razy
Chwil pniej Rachel jkna.
Jakie pikne!
Z nieba sfruno stadko pegazw, koujc midzy wieowcami. Prowadzi je Mroczny, a za
nim lecieli jego czterej biali kumple. Heja, szefie! odezwa si w moim umyle. Przeye!
Pegaz Gwido jkn i zacz narzeka, ale w kocu zgodzi si wzi na grzbiet Tysona.
Wszyscy wspilimy si na koskie grzbiety - wszyscy oprcz Rachel.
No - odezwaa si do mnie. - To chyba tyle.
-317Potaknem niepewnie. Oboje wiedzielimy, e ona nie moe jecha do obozu. Zerknem na
Annabeth, ktra udawaa, e jest zajta swoim pegazem.
Dzikuj, Rachel - powiedziaem. - Bez ciebie nie dalibymy sobie rady.
Byo super. No, moe z wyjtkiem tego, e omal nie zginam, no i Pan... - gos si jej
zaama.
On powiedzia co o twoim ojcu - przypomniaem sobie. - O co chodzio?
Rachel zacisna palce na ramiczku plecaka.
O mojego tat... O jego prac. On jest, no, wanym biznesmenem, t
To znaczy... Ty j este bogata?
No, tak.
W taki sposb przekonaa tego szofera, eby nam pomg? Podaa mu nazwisko
swojego ojca i...
Tak - ucia. - Percy... mj tato jest przedsibiorc budowlanym. Lata po caym
wiecie w poszukiwaniu niezabudowanych terenw. - Drc, wzia gboki wdech. - Dzikiej
przyrody. On... On wykupuje takie tereny. Ja tego nienawidz, ale on je wyrwnuje i buduje
na nich brzydkie osiedla i centra handlowe. A teraz, kiedy widziaam Pana... mier Pana...
Ej, nie moesz siebie za to wini.
Nie wiesz, co jest w tym najgorsze. Ja... Ja nie lubi rozmw o mojej rodzinie. Nie
chciaam, eby o tym wiedzia. Przepraszam. Nie powinnam nic mwi.
Nie - odparem - jest w porzdku. Suchaj, Rachel, spisaa si znakomicie.
Przeprowadzia nas przez Labirynt. Bya taka dzielna. Tylko po tym bd ci osdza. Nie
obchodzi mnie, co robi twj tato. Spojrzaa na mnie z wdzicznoci. -318No... jeli kiedykolwiek jeszcze bdziesz mia ochot pogada ze miertelniczk...
moesz zadzwoni albo co.
Aha, no. Pewnie.
Zmarszczya brwi. Obawiam si, e w moim gosie nie byo entuzjazmu albo czego w tym
rodzaju, ale wcale nie chciaem, eby tak to zabrzmiao. Po prostu nie miaem pojc ia, co
powiedzie, kiedy moi przyjaciele stali wok. Obawiam si te, e ostatnie kilka dni niele
namieszao w moich uczuciach.
To znaczy... bardzo chtnie - dodaem.
Mojego numeru nie ma w ksice - powiedziaa.

Mam go.
Cigle na rce? Niemoliwe.
Nie. Ja go jakby... zapamitaem. Na jej twarzy znw powoli pojawi si
umiech, tym razem znacznie weselszy.
Do zobaczenia, Percy Jacksonie. Id i uratuj dla mnie wiat, dobra?.-Po
czym odesza 7. alej i znika w tumie.
Kiedy wrciem do koni, okazao si, e Nico ma kopot. Jego pegaz odsuwa si od niego, nie
pozwalajc mu wsi.
On mierdzi jak trupy! poskary si skrzydlaty ko.
Eje, upomnia go Mroczny. Daj spokj, Szarlotko. Wikszo herosw dziwnie pachnie. To
nie ich wina. Eee... no, nie o tobie mwi, szefie.
Jedcie beze mnie! - zawoa Nico. - Ja i tak nie chc wraca do tego obozu.
Nico - powiedziaem do niego - potrzebujemy twojej pomocy. Zaoy rce i
spojrza na mnie z ukosa. Annabeth pooya mu do na ramieniu. -319-m
Nico - powiedziaa. - Prosz.
Wyraz jego twarzy zagodnia.
No dobra - odpar niechtnie. - Zrobi to dla ciebie. Ale nie zostan.
Uniosem brew, spogldajc na Annabeth, z niemym pytaniem w rodzaju: A odkd to nagle
Nico sucha si ciebie?". Pokazaa mi jzyk w odpowiedzi.
W kocu udao si wsadzi wszystkich na pegazy. Wystrzelilimy w niebo i wkrtce
lecielimy nad East River, a przed nami rozcigaa si Long Island. Wyldowalimy
pomidzy domkami i natychmiast zostalimy powitani przez Chejrona, brzuchatego Sylena i
kilku ucznikw z domku Apollina. Chejron unis brwi na widok Nica, ale jeli
spodziewaem si, e zaskocz go najnowszymi wieciami o tym, e Kwintus jest Dedalem, a
Kronos powsta, to si myliem.
Spodziewaem si tego - oznajmi. - Musimy si pospieszy. Miejmy nadziej, e
spowolnilicie nieco pana tytanw, ale jego stra przednia i tak bdzie tu zmierza. Bd
spragnieni krwi. Wikszo naszych obrocw jest ju na pozycjach. Chodcie!
Chwileczk - zaprotestowa Sylen. - A co z poszukiwaniem Pana? Jeste o prawie trzy
tygodnie spniony, Groverze Underwood! Twoja licencja zostaa cofnita! Grover wzi
gboki wdech. Stan na baczno i spojrza Sylenowi prosto w oczy.
Licencje poszukiwaczy ju si nie licz. Wielki bg Pan umar. Odszed i pozostawi
nam swojego ducha.
e co? - twarz Sylena poczerwieniaa. - Blunierstwo i kamstwo! Groverze
Underwood, zostaniesz wygnany za takie gadanie! - 320- m. *
Ale to prawda - powiedziaem. - Bylimy przy nim, kiedy umar. Wszyscy.
Niemoliwe! Wszyscy jestecie kamcami! Niszczycielami przyrody!
Chejron przyglda si uwanie twarzy Grovera.
Porozmawiamy o tym pniej - powiedzia.
Porozmawiamy o tym teraz! - zaprotestowa Sylen. - Musimy rozprawi si z tym...
Sylenie - przerwa mu Chejron. - Mj obz moe zosta w kadej chwili zaatakowany.
Problem Pana czeka od dwch tysicy lat. Obawiam si, e bdzie musia poczeka nieco
duej. Zakadajc, e dzi wieczorem wszyscy tu jeszcze bdziemy.
Zakoczywszy tym radosnym akcentem, poprawi uk i odgalopowa w kierunku lasu, a nam
pozostao pobiec za nim najszybciej, jak potrafilimy.

Bya to najwiksza operacja militarna, jak widziaem na obozie. Wszyscy znajdowali si na


polanie, ubrani w pene zbroje, ale tym razem nie chodzio o zdobywanie sztandaru. Domek
Hefajstosa zbudowa puapki wok wejcia do Labiryntu: drut kolczasty, doy ze sojami
greckiego ognia, ostro-koy, majce powstrzyma napa. Beckendorf ustawia ludzi na
dwch katapultach wielkoci furgonetek, wycelowanych ju w Pi Zeusa. Domek Aresa sta
na pierwszej linii, wiczc pod dowdztwem Clarisse szyk falangi. Mieszkacy domkw
Apollina i Hermesa rozproszyli si po lesie z ukami w pogotowiu. Wielu z nich zajo
pozycje na drzewach. Nawet driady wziy do rk uki, a satyrowie truchtali wok z
drewnianymi pakami i tarczami zrobionymi z kory drzew.
Annabeth przyczya si do swojego rodzestwa z domku Ateny, ktre siedziao w namiocie
dowodzenia, omawiajc -321strategi. Przed namiotem powiewaa szara chorgiew z sow. Nasz szef ochrony, Argus, sta
przy wejciu. Dzieci Afrodyty biegay po polanie, poprawiajc wszystkim zbroje i proponujc
uczesanie koskich kit na hemach. Nawet dzieci Dionizosa znalazy jakie zajcie. Samego
boga nie byo nigdzie wida, ale jego dwaj jasnowosi bliniacy rozdawali zmczonym
wojownikom butelki z wod i kartony z sokiem. Wygldao to na niele urzdzone, ale
Chejron mrukn:
To nie wystarczy.
Pomylaem o tym, co widziaem w Labiryncie, o wszystkich potworach na arenie Antajosa, o
potdze Kronosa, ktr mogem poczu na grze Tam. Serce we mnie zamaro. Chejron mia
racj, ale nie bylimy w stanie wystawi wikszej armii. Po raz pierwszy poaowaem, e nie
ma z nami Dionizosa, cho nawet gdyby by, nie wiem, czy mgby w ogle pomc. Kiedy
przychodzi do wojny, bogom nie wolno si bezporednio miesza. Tytani najwyraniej nie
przejmowali si takimi ograniczeniami.
Na skraju polany Grover rozmawia z Kalin, ktra trzymaa go za rce przez ca opowie.
W jej oczach wezbray zielonkawe zy, kiedy przekaza jej wieci o Panu. Tyson doczy do
dzieci Hefajstosa w przygotowywaniu zabezpiecze. Podnosi gazy i skada je na sterty obok
katapult.
Stj koo mnie, Percy - powiedzia Chejron. - Kiedy zacznie si walka, chc, eby
zaczeka, dopki nie bdzie wiadomo, z czym mamy do czynienia. Musisz doczy tam,
gdzie najbardziej bdzie potrzebne wsparcie.
Widziaem Kronosa - odrzekem, wci oszoomiony tym faktem. - Patrzyem mu
prosto w oczy. To by Luke... A zarazem nie by. Chejron przebieg palcami po ciciwie.
-322-I
Pewnie mia zote oczy. A w jego obecnoci czas jakby si roztapia.
Potaknem i zapytaem.
Jak zdoa przybra miertelne ciao?
Nie mam pojcia, Percy. Bogowie od wiekw przyjmowali ksztaty miertelnikw, ale
eby rzeczywicie zosta jednym z nich... Zmiesza bosk form ze mierteln... Nie wiem,
jak mona to byo zrobi, nie zmieniajc przy okazji Luke'a w kupk popiou.
Kronos powiedzia, e jego ciao zostao przygotowane.
Dr na sam myl, co to moe oznacza. Ale moe troch ograniczy jego potg.
Przynajmniej na razie jest ograniczony do ludzkiej postaci. To ona go scala. Miejmy nadziej,
e rwnie ogranicza.
Chejronie, jeli on poprowadzi ten atak...

Nie sdz, eby tak si stao, chopcze. Wyczubym, gdyby si tu zblia. Nie wtpi,
e to planowa, ale myl, e troch mu przeszkodzie, kiedy zrzucie mu na gow jego sal
tronow. - Spojrza na mnie z wyrzutem. - Ty i twj przyjaciel Nico, syn Hadesa. Poczuem,
e mnie co ciska za gardo.
Przepraszam, Chejronie. Wiem, e powinienem ci powiedzie. Tylko e...
Chejron unis rk.
Rozumiem, dlaczego to zrobie, Percy. Czue si odpowiedzialny Chciae go
chroni. Ale, mj chopcze, jeli mamy to przey, to musimy sobie wszyscy ufa. Musimy...
Gos mu zadra. Ziemia zatrzsa si pod naszymi nogami.
Wszyscy na polanie zatrzymali si w p kroku, cokolwiek robili. Clarisse warkna rozkaz:
-Tarcze w pogotowiu!
W tej samej chwili armia pana tytanw wyskoczya z Labiryntu.
-323-* W
Braem ju udzia w walkach, ale to bya bitwa na pen skal. Na pocztek zobaczyem tuzin
olbrzymich lajstrygonw wynurzajcych si spod ziemi, wyjcych tak gono, e omal mi
uszy nie pky. Mieli tarcze ze spaszczonych samochodw i maczugi z pni drzew
ponabijanych zardzewiaymi gwodziami. Jeden z olbrzymw rykn na falang Aresa,
zamachn si na ni maczug i cay domek polecia w bok: tuzin wojownikw wyrzuconych
w powietrze niczym szmaciane lalki.
- Ognia! - krzykn Beckendorf i katapulty wystrzeliy. Dwa gazy poleciay w kierunku
olbrzymw. JLeden odbi si od tarczy z karoserii, ktra ledwie si wygia, drugi jednak
trafi lajstrygona w pier i olbrzym run na ziemi. ucznicy Apollina wystrzelili grad
pociskw i wkrtce z grubych pancerzy olbrzymw sterczaa masa strza niczym igy
jeo-zwierza. Kilka grotw wbio si w szczeliny w zbroi, tote niektrzy olbrzymi rozpynli
si w powietrzu, zranieni niebiaskim spiem.
Ale kiedy ju si wydawao, e lajstrygonowie zostan pokonani, z Labiryntu wynurzya si
kolejna fala: trzydzieci albo i czterdzieci drakain w penych zbrojach, dziercych wcznie
i sieci. Rozproszyy si na wszystkie strony. Niektre wpady w puapki zastawione przez
dzieci Hefajstosa. Jedna nadziaa si na ostrok i staa si atwym celem dla ucznikw. Inna
nadepna na zapadk, co spowodowao wybuch zielonych pomieni greckiego ognia, ktry
pochon kilka wowych kobiet. Potwory jednak nadcigay dalej. Argus i wojownicy
Ateny ruszyli im na spotkanie. Widziaem, jak Annabeth dobywa miecza i atakuje drakain.
Tu obok Tyson dosiad olbrzyma -jako udao mu si wspi na jego grzbiet i teraz wali go
po gowie spiow tarcz - BUM! BUM! BUM! -324Chejron ze spokojem wystrzela bet za betem, kadc za kadym strzaem potwora. Niestety
coraz wicej nieprzyjaci wypezao z tunelu. Na koniec wyskoczy stamtd piekielny ogar
-ale nie Pani O'Leary - i ruszy prosto na satyrw.
RUSZAJ! - krzykn do mnie Chejron.
Dobyem Orkan i zaszarowaem.
Kiedy pdziem przez pole bitwy, ujrzaem straszliwy widok. Stojcy po stronie
nieprzyjaciela heros walczy z synem Dionizosa, ale nie bya to rwna walka. Wrg ci go w
rami, po czym uderzy maczug w gow i syn Dionizosa upad. Inny nieprzyjacielski
wojownik strzela poncymi strzaami midzy drzewa, wprawiajc ucznikw i driady w
panik.
Jaki tuzin drakain nagle oderwa si od gwnego wiru walki, by popezn na ciek, ktra
prowadzia do ob- zu - zupenie jakby wiedziay, dokd i. Jeli si tam dostan, mog
spali wszystkie zabudowania, a nie mia ich kto powstrzyma.

Jedyn osob w pobliu by Nico di Angelo. Zadga wanie telchina, a jego czarny stygijski
miecz wchon istot potwora, wysysajc jego energi, a nie zostao nic oprcz pyu.
Nico! - krzyknem.
Spojrza w kierunku, ktry mu wskazaem, dostrzeg wowe kobiety i natychmiast
zrozumia. Wzi gboki oddech i wycign przed siebie miecz.
Na mj rozkaz! - zawoa.
Ziemia zadraa. Przed drakainami otwara si szczelina i spod ziemi wynurzy si tuzin
nieumarych wojownikw - straszliwych trupw w mundurach z wszystkich epok: rzymscy
legionici, onierze z amerykaskiej wojny o niepodlego, napoleoscy kawaler zyci na
szkieletowych koniach. Wszyscy jak jeden m dobyli broni i wdali si w walk -325z drakainami. Nico upad na kolana, ale nie miaem czasu, eby sprawdzi, jak si czu.
Dobiegem do piekielnego ogara, ktry spycha teraz satyrw midzy drzewa. Potwr kapn
pyskiem na jednego z satyrw, ktry zwinnie odskoczy, ale potem rzuci si na innego. Ten
okaza si zbyt powolny. Tarcza z kory drzewa pka, kiedy satyr pada na ziemi.
Hej! - krzyknem.
Piekielny ogar odwrci si. Warkn na mnie i skoczy. Byby mnie rozszarpa na kawaki, ale
kiedy upadem, moje palce zacisny si na glinianym soju -jednym z rozrzuconych przez
Beckendorfa po polanie pojemnikw z greckim ogniem. Cisnem go psu w pysk i potwr
stan w pomieniach. Odczogaem si na bok, dyszc ciko.
Satyr, ktry zosta stratowany, nie rusza si. Podbiegem, eby sprawdzi, co mu si stao, ale
w tej samej chwili usyszaem krzyk Grovera.
Percy!
Las zaj si ogniem. Pomienie szalay trzy metry od drzewa Kaliny, a ona wraz z Groverem
usiowali je ratowa. Gro-ver gra na piszczakach piosenk deszczow, a Kalina rozpaczliwie
gasia pomienie swoim zielonym szalem, co jednak tylko pogarszao spraw. Pobiegem ku
nim, wymijajc walczcych i przemykajc midzy nogami olbrzymw. Najblisza woda
znajdowaa si w strumieniu, jakie p kilometra std... Ale musiaem co wymyli.
Skupiem si. Poczuem ucisk w odku, usyszaem ryk w uszach. Chwil pniej ciana
wody runa na drzewa. Zalaa ogie, Kalin, Grovera i wszystko wok. Grover wyplu cay
strumie.
Dziki, Percy!
Nie ma problemu!
-326z drakainami. Nico upad na kolana, ale nie miaem czasu, eby sprawdzi, jak si czu.
Dobiegem do piekielnego ogara, ktry spycha teraz satyrw midzy drzewa. Potwr kapn
pyskiem na jednego z satyrw, ktry zwinnie odskoczy, ale potem rzuci si na innego. Ten
okaza si zbyt powolny. Tarcza z kory drzewa pka, kiedy satyr pada na ziemi.
Hej! - krzyknem.
Piekielny ogar odwrci si. Warkn na mnie i skoczy. Byby mnie rozszarpa na kawaki, ale
kiedy upadem, moje palce zacisny si na glinianym soju -jednym z rozrzuconych przez
Beckendorfa po polanie pojemnikw z greckim ogniem. Cisnem go psu w pysk i potwr
stan w pomieniach. Odczogaem si na bok, dyszc ciko.
Satyr, ktry zosta stratowany, nie rusza si. Podbiegem, eby sprawdzi, co mu si stao, ale
w tej samej chwili usyszaem krzyk Grovera.
Percy!

Las zaj si ogniem. Pomienie szalay trzy metry od drzewa Kaliny, a ona wraz z Groverem
usiowali je ratowa. Gro-ver gra na piszczakach piosenk deszczow, a Kalina rozpaczliwie
gasia pomienie swoim zielonym szalem, co jednak tylko pogarszao spraw. Pobiegem ku
nim, wymijajc walczcych i przemykajc midzy nogami olbrzymw. Najblisza woda
znajdowaa si w strumieniu, jakie p kilometra std... Ale musiaem co wymyli.
Skupiem si. Poczuem ucisk w odku, usyszaem ryk w uszach. Chwil pniej ciana
wody runa na drzewa. Zalaa ogie, Kalin, Grovera i wszystko wok. Grover wyplu cay
strumie.
Dziki, Percy!
Nie ma problemu!
-326Pobiegem ku bitwie, a Grover i Kalina ruszyli za mn. Satyr mia w rce maczug, a driada
kij - co w rodzaju starowieckiej rzgi. Bya naprawd rozzoszczona, jakby zamierzaa
wyoi komu skr.
Kiedy si wydawao, e bitwa znw si wyrwnaa - e mamy jakie szanse - z Labiryntu
dobieg nas nieziemski wrzask, ktry ju kiedy syszaem.
Spod ziemi wyskoczya Kampe z rozwinitymi nietope-rzymi skrzydami. Wyldowaa na
szczycie Pici Zeusa i obrzucia wzrokiem jatk. W jej oczach pona pena okruciestwa
rado. Zmutowane zwierzce gowy warczay na jej pasie. We syczay i wiy si wok jej
ng. W prawej rce trzymaa lnicy kbek - nitk Ariadny - ale wepchna j do lwiej
paszczy i wycigna swoje zakrzywione szable. Ostrza poyskiway zieleni trucizny. Kampe
zaskrzeczaa triumfalnie i cz obozowiczw zacza krzycze. Inni usiowali ucieka, ale
wpadali pod nogi olbrzymw i piekielnych ogarw.
Di immorales\ - krzykn Chejron. Natychmiast napi ciciw, ale Kampe jakby
wyczua jego obecno. Uniosa si w powietrze z niewiarygodn prdkoci i strzaa
Chejrona przemkna bez szkody obok jej gowy.
Tyson wyplta si z olbrzyma, ktrego oguszy uderzeniami tarczy. Popdzi w naszym
kierunku, krzyczc:
Sta! Nie ucieka! Walczy!
W tej samej chwili skoczy na niego piekielny ogar i oboje odtoczyli si na bok. Kampe
wyldowaa na namiocie dowdztwa, miadc go cakowicie. Pobiegem w jej kierunku i
zobaczyem u mojego boku Annabeth, dotrzymujc mi kroku z mieczem w rce.
To moe by koniec - powiedziaa.
Moe.
Mio byo walczy u twojego boku, Glonomdku.
-327-1 nawzajem.
Oboje skoczylimy pod nogi potwora. Kampe sykna i cia szablami w naszym kierunku.
Uchyliem si, usiujc odwrci jej uwag, podczas gdy Annabeth zamierzya si do
uderzenia. Potwr jednak najwyraniej umia walczy kad rk niezalenie. Kampe
zablokowaa miecz Annabeth, ktra musiaa odskoczy przed chmur jadu. Samo
przebywanie w pobliu tego potwora byo jak wejcie w kwan chmur. Oczy mnie pieky.
W pucach brakowao powietrza. Wiedziaem, e nie wytrzymamy duej ni kilka sekund.
Ludzie! - zawoaem. - Potrzebujemy wsparcia!
Nikt jednak nie przyszed nam z pomoc. Wszyscy albo leeli na ziemi, albo walczyli
rozpaczliwie, albo te byli opanowani zbyt wielkim strachem, eby zrobi krk do przodu.
Trzy strzay Chejrona sterczay z piersi Kampe, ale ona tylko rykna goniej.
Teraz! - krzykna Annabeth.

Natarlimy oboje, unikajc ci potwora, przemknlimy poza jej lini obrony i prawie...
prawie udao nam si wbi Kampe ostrze w pier, ale w tej samej chwili z pasa potwora
wyskoczya wielka niedwiedzia gowa, a my musielimy odskoczy, eby nas nie pogryza.
Trzask!
Zrobio mi si ciemno przed oczami. Wiem tyle, e wraz z Annabeth wyldowalimy na
ziemi. Potwr opiera si przednimi apami na naszych ciaach, przygwadajc nas do ziemi.
Setki wy wiy si tu nade mn, syczc jakby ze miechem. Kampe uniosa swoje
zabarwione zieleni szable, a ja wiedziaem, e nie mielimy z Annabeth adnych szans.
W tym momencie gdzie za mn rozlego si wycie. Na Kampe runa ciana c iemnoci,
odrzucajc potwora na bok.
-328A nad nami staa Pani O'Leary, warczc i kapic pyskiem na Kampe.
Dobra dziewczynka! - rozleg si znajomy gos.
Dedal gramoli si z Labiryntu, tnc nieprzyjaci po lewej i prawej, kiedy torowa sobie
drog ku nam. Tu koo niego kroczy kto jeszcze - znajomy olbrzym, znacznie wyszy od
lajstrygonw - wymachujc setk rk. W kadej z nich dziery wielki kamie.
Briareus! - krzykn Tyson z zachwytem.
Witaj, braciszku! - rykn Briareus. - Trzymaj si!
I kiedy tylko Pani O'Leary usuna si z drogi, Sturki zarzuci Kampe gradem skalnych
odamkw. Gazy zdaway si rosn, kiedy wyskakiway z rk Briareusa. Byo ich tyle, e
miaem wraenie, jakby poowa ziemi nauczya si lata. BUUUM.
Tam, gdzie jeszcze przed chwil staa Kampe, wznosia si teraz sterta kamieni, prawie tak
samo wysoka jak Pi Zeusa. Jedynym ladem po istnieniu potwora byy dwie zielone szable
wystajce ze szczelin. Obozowicze wiwatowali, ale nieprzyjaciele nie byli jeszcze pokonani.
Ssskoczy z nimi! - wrzasna jedna z drakain. - Pozabija wszyssstkich albo
Kronosss obedrze wasss ywcem ze ssskry!
Najwyraniej ta groba bya bardziej przeraajca ni my. Giganci ruszyli do natarcia w
ostatniej rozpaczliwiej prbie. Jeden zaskoczy Chejrona nagym uderzeniem w tylne nogi i
centaur zachwia si, i pad. Szeciu olbrzymw krzykno radonie i rzucio si do przodu.
Nie! - wrzasnem, ale byem zbyt daleko, eby pomc.
I wtedy to si stao. Grover otworzy usta i wyda z siebie najstraszliwszy dwik, jaki
kiedykolwiek syszaem. Brzmia -329on jak mosina trbka zwielokrotniona tysic razy - dwik czystego strachu. Wszyscy
wojownicy Kronosa rzucili bro i rozbiegli si w popochu. Olbrzymi tratowali drakainy,
usiujc przegoni je w drodze do Labiryntu. Telchinowie i piekielne ogary oraz
nieprzyjacielscy herosi rzucili si do ucieczki za nimi. Wejcie do tunelu zatrzasno si i byo
po bitwie. Na polanie zapanowaa cisza, jeli nie liczy trzaskania ognia w lesie i krzykw
rannych. Pomogem Annabeth podnie si na nogi. Podbieglimy do Chejrona.
Nic ci nie jest? - zapytaem. . Lea na
boku, bezskutecznie usiujc si podnie.
Co za wstyd - wymamrota. - Myl, e to nic. Na szczcie nie dobija si centaurw z
poamanymi... Au! ... poamanymi nogami.
Potrzebujesz pomocy - powiedziaa Annabeth. - Sprowadz medyka od Apollina.
Nie - odpar Chejron. - S powaniejsze rany, ktrymi trzeba si najpierw zaj.
Idcie! Nic mi nie bdzie. Ale, Gro-ver... Musimy pniej porozmawia o tym, co zrobie.

To byo niesamowite - przytaknem.


Grover zarumieni si.
Nie mam pojcia, skd mi si to wzio.
Kalina ucisna go mocno.
A ja wiem!
Zanim jednak zdya powiedzie cokolwiek wicej, rozleg si krzyk Tysona: - Percy, chod
szybko! To Nico!
Z jego czarnego ubrania unosi si dym. Palce mia zacinite, a caa trawa wok jego ciaa
poka i zescha.
Odwrciem go delikatnie i pooyem mu rk na piersi. Serce bio sabo.
-330Dajcie mi nektaru! - wrzasnem.
Jeden z synw Aresa podszed chwiejnie i poda mi termos. Wylaem kilka kropel
magicznego napoju do ust Nica. Zakaszla i zakrztusi si, ale otworzy oczy.
Nico, co si stao? - zapytaem. - Jeste w stanie mwi?
Potakn sabo.
Nigdy wczeniej nie wzywaem a tylu. Nic... Nic mi nie bdzie. Pomoglimy mu
usi i dalimy mu jeszcze troch nektaru. Zamruga, patrzc po nas wszystkich, jakby
usiowa przypomnie sobie, kim jestemy, po czym zatrzyma wzrok na kim, kto sta za
moimi plecami.
Dedal - powiedzia chrapliwie.
Tak, chopcze - odpar wynalazca. - Popeniem karygodny bd. Postanowiem go
naprawi.
Dedal mia nieco zadrapa, ktre krwawiy zotym olejem, ale oglnie wyglda lepiej ni
wikszo z nas. Najwyraniej jego automatonowe ciao goio si szybko. Pani 0'Leary staa
nad nim, lic rany na gowie swojego pana, tak e wosy Dedala unosiy si dziwacznie nad
gow. Koo niego sta Briareus, otoczony przez gromadk zdumionych obozowiczw i
satyrw. By chyba lekko zawstydzony, ale rozdawa autografy na zbrojach, tarczach i
podkoszulkach.
Spotkaem Sturkiego, kiedy wdrowaem przez Labirynt - wyjani Dedal. - Wpad
chyba na ten sam pomys, e mgby pomc, ale si zgubi. No wic udalimy si tu razem.
Obaj mielimy co do odpokutowania.
Hurrra! - Tyson zacz podskakiwa. - Briareus! Wiedziaem, e przyjdziesz!
Nie wiedziaem - odpar Sturki. - Ale ty przypomniae mi, kim jestem, cyklopie. To
ty jeste bohaterem.
Mj brat si zarumieni, a ja poklepaem go po plecach.
-331Wiedziaem to od dawna - powiedziaem. - Ale, Deda-lu... armia tytana jest nadal w
korytarzach. Nawet bez nitki zdoaj wrci. Znajd prdzej czy pniej sposb, a Kronos
osobicie ich poprowadzi. Dedal schowa miecz.
Masz racj. Dopki Labirynt istnieje, wasi wrogowie mog si nim posuy. Dlatego
musi przesta istnie. Annabeth wbia w niego wzrok.
Powiedziae przecie, e Labirynt jest zwizany z twoim yciem! Pki ty yjesz...
Tak, moda architektko - potakn Dedal. - Ale kiedy umr, Labirynt umrze ze mn.
Mam w zwizku z tym prezent dla ciebie.
Zdj z plecw skrzany worek, otworzy go i wycign cienki srebrny laptop -jeden z tych,
ktre widzielimy w warsztacie. Na pokrywie widniaa niebieska litera A.

Tutaj jest moja praca - powiedzia. - Tyle zdoaem ocali z ognia. Notatki na temat
pomysw, ktrych nawet nie zaczem realizowa. Par moich ulubionych projektw. Nie
zdoaem ich ukoczy przez ostatnie tysiclecia. Nie miem pokaza moich prac
miertelnikom. Ale moe ty uznasz je za interesujce. Poda Annabeth komputer, a ona
patrzya na niego tak, jakby by z litego zota.
Dajesz mi to? Przecie to bezcenne! Warte... sama nie wiem ile!
Mae wynagrodzenie za to, co narobiem - odpar Dedal. - Miaa racj, Annabeth, w
kwestii dzieci Ateny. Powinnimy by mdrzy, a ja nie byem. Pewnego dnia zostaniesz
wikszym architektem, ni ja kiedykolwiek byem. We moje pomysy i ulepszaj je. To
wszystko, co mog zrobi, zanim odejd. 332- #
Ej - powiedziaem. - Odej? Nie moesz przecie sam siebie zabi. To nie w
porzdku! Pokrci gow.
Nie a tak nie w porzdku jak ukrywanie moich zbrodni przez kilka tysicy lat.
Geniusz nie usprawiedliwia zych czynw, Percy Mj czas nadszed. Musz podda si karze.
Nie bdziesz mia uczciwego sdu - zaprotestowaa Annabeth. - Z duchem Minosa
wrd sdziw...
Przyjm wszystko - odpar. - I ufam w sprawiedliwo Podziemia takiego, jakie jest. To
wszystko, co moemy zrobi, prawda? Spojrza prosto na Nica, ktry spochmurnia.
Tak - odpowiedzia chopak.
Przyjmiesz zatem moj dusz jako okup? - zapyta Dedal. - Moesz si ni posuy,
eby odzyska siostr.
Nie - odrzek Nico. - Pomog ci uwolni twojego ducha. Ale Bianca odesza. Musi
pozosta tam, gdzie jest. Dedal potakn.
Bardzo susznie, synu Hadesa. Wyrastasz na mdrego chopca. - Zwrci si do mnie.
-Bd ci prosi o przysug, Percy Jacksonie. Nie mog zostawi Pani O'Leary samej. A ona
nie ma ochoty wraca do Podziemia. Zajmiesz si ni?
Spojrzaem na ogromne psisko, ktre skowyczao aonie, wci lic wosy Dedala.
Pomylaem o tym, e w mieszkaniu mojej mamy nie wolno trzyma psw, a co dopiero psw
wikszych od mieszkania, ale odpowiedziaem:
Aha. Pewnie, e si ni zajm.
W takim razie jestem gotw na spotkanie z synem... i Perdiksem - oznajmi. - Musz
im powiedzie, jak bardzo auj. Annabeth miaa zy w oczach. -333Dedal podszed do Nica, ktry wycign miecz. W pierwszej chwili przestraszyem si, e
Nico zabije starego wynalazc, ale on powiedzia po prostu:
Twj czas dawno min. Bd wolny i odpocznij.
Po twarzy Dedala rozla si umiech ulgi. Zamar niczym posg. Jego skra staa si
przezroczysta, ukazujc spiowe kka i ca maszyneri pracujc w jego ciele. Chwil
potem posg poszarza i rozpad si w proch.
Pani 0'Leary zawya. Pogaskaem jpo bie, usiujc cho troch pocieszy. Ziemia zadraa trzsienie, ktre prawdopodobnie byo odczuwalne w kadym wikszym miecie caego
kontynentu - to zawali si prastary Labirynt. Miaem nadziej, e gdzie w jego wntrzu
zostay pogrzebane pozostaoci oddziaw uderzeniowych tytana.

Rozejrzaem si po pobojowisku na polanie, przebiegem wzrokiem po zmczonych twarzach


moich przyjaci.
Chodcie - powiedziaem. - Mamy mnstwo pracy.
ROZDZIA XIX 2JLs
ROZAM W RADZIE
Za duo byo poegna.
Tego wieczoru po raz pierwszy zobaczyem obozowe cauny uyte dla prawdziwych cia i nie
by to widok, ktry chciabym oglda znowu.
Wrd polegych by Lee Fletcher z domku Apollina, ktrego dosiga maczuga olbrzyma.
Jego ciao zostao owinite w zoty caun bez adnych ozdb. Syn Dionizosa, polegy z rki
nieprzyjacielskiego herosa, lea w ciemno fioletowym caunie haftowanym w winorol. Mia
na imi Kastor. Byo mi wstyd, e widywaem go na obozie od trzech lat, a nigdy nawet nie
zapamitaem jego imienia. Mia siedemnacie lat. Jego brat bliniak, Polluks, usiowa co
powiedzie, ale nie by w stanie nic z siebie wydusi, wic w kocu wzi tylko pochodni.
Podpali stos pogrzebowy na rodku teatru i chwil pniej rzd caunw spowiy pomienie, a
dym i iskry wznosiy si ku gwiadzistemu niebu.
Nastpny dzie min na opatrywaniu rannych, czyli prawie wszystkich. Satyrowie i driady
naprawiali szkody wyrzdzone lasowi.
W poudnie Rada Starszych Kopytnych zwoaa nadzwyczajne zebranie w swoim witym
gaju. Przyszli trzej najstarsi -335satyrowie, a take Chejron na wzku. Jego zamana koska noga wci si goia, wic przez
nastpne kilka miesicy mia by przykuty do wzka - dopki noga nie wzmocni si na tyle,
eby utrzyma jego ciar. W zagajniku toczyli si satyrowie, driady i najady, ktre wyszy z
wody - cae tumy, oczekujce w napiciu na to, co si stanie. Kalina, Annabeth i ja
stanlimy obok Grovera.
Sylen chcia natychmiastowego wygnania Grovera, ale Chejron przekona go, eby
przynajmniej wysucha najpierw zezna, wic opowiedzielimy wszystkim, co si wydarzyo
w krysztaowej grocie i co powiedzia Pan. Nastpnie kilku naocznych wiadkw opisao
dziwaczny dwik, ktry wyda Grover podczas bitwy - dwik, ktry zapdzi armi tytana z
powrotem pod ziemi.
To bya panika - oznajmia Kalina. - Grover wezwa moc boga dzikiej przyrody.
Panika? - zapytaem.
Percy - wyjani mi Chejron - podczas pierwszej wojny bogw z tytanami bg Pan
wyda przeraliwy krzyk, ktry wystraszy nieprzyjacielsk armi. To jest - to bya -jego
najwaniejsza moc: straszliwa fala lku, ktra pomoga wtedy bogom wygra. Sowo
panika" bierze si wic, jak widzisz, od imienia Pana. A Grover posuy si t moc,
wzywajc j z wasnego wntrza.
Co za niedorzeczno! - rykn Sylen. - witokradztwo! Zapewne bg dzikiej
przyrody pobogosawi nas. A moe muzyka Grovera bya tak okropna, e wystraszya
wrogw!
To nie tak byo, prosz pana - odpar Grover. By znacznie spokojniejszy, ni bybym
ja, gdyby mnie kto tak obraa. -On przekaza swojego ducha nam wszystkim. Musimy
dziaa. Kady z nas musi pracowa, eby odtworzy dzik przyro--336d i chroni to, co z niej pozostao. Musimy rozpowszechnia t wiadomo. Pan nie yje.
Zostalimy tylko my.

Po dwch tysicach lat poszukiwa chcesz, ebymy w to uwierzyli? - wykrzykn


Sylen. - Nigdy! Musimy prowadzi dalej poszukiwania. Wygna zdrajc! Niektrzy spord
starszych satyrw pomrukiwali na znak zgody.
Gosujmy! - zada Sylen. - Ale kto uwierzy temu niepowanemu modziankowi?
Ja uwierz - odezwa si znajomy gos.
Wszyscy odwrcili si w jego kierunku. Do zagajnika wkroczy Dio nizos. Mia na sobie
elegancki czarny garnitur, wic ledwie go poznaem, liliow koszul i ciemnofioletowy
krawat. Ciemne kdzierzawe wosy byy porzdnie uczesane. Oczy mia jak zwykle
zaczerwienione, a na tustej twarzy malowa si rumieniec, ale wyglda raczej na cierpicego
z powodu aoby, a nie braku wina.
Satyrowie wstali z szacunkiem i ukonili si, kiedy do nich podszed. Dionizos machn rk i
z ziemi obok Sylena wyroso kolejne siedzenie - tron z winnej latoroli. Dionizos usiad ze
skrzyowanymi nogami. Pstrykn palcami i jeden z satyrw podbieg z talerzem sera i
krakersw oraz dietetyczn col. Bg wina rozejrza si po zgromadzeniu.
Stsknilicie si za mn? Satyrowie zaczli si
przeciga w ukonach i potakiwaniach.
Och, tak, bardzo, panie!
C, ja nie tskniem za tym miejscem! - burkn Dionizos. - Mam ze wieci,
przyjaciele. Bardzo ze wieci. Mniejsi bogowie zmieniaj front. Morfeusz przeszed na
stron -337wroga. Podobnie jak Hekate, Janus i Nemezis. Zeus wie, ilu jeszcze. W
oddali rozleg si grzmot.
No dobra - powiedzia Dionizos. - Nawet Zeus nie wie. A teraz chc wysucha
opowieci Grovera. Jeszcze raz, od samego pocztku.
Ale, panie - zaprotestowa Sylen. - To brednie!
Oczy Pana D. rozbysy fioletowym ogniem.
Dowiedziaem si, e mj syn Kastor nie yje, Sylenie. Nie jestem w dobrym
humorze. Lepiej mnie nie dranij.
Sylen przekn nerwowo lin i skin na Grovera, eby powtrzy opowie.
Kiedy ten zakoczy, Pan D. potakn.
Pan faktycznie mg tak postpi. Grover ma racj. Poszukiwania stay si mczce.
Musicie zacz myle samodzielnie. - Zwrci si do jednego z satyrw. - Przynie mi
obranych winogron. Ju!
Tak, panie! - Satyr umkn.
Musimy wygna zdrajc! - upiera si Sylen.
Ja mwi, e nie - odparowa Dionizos. -1 tak gosuj.
Ja te gosuj na nie - wtrci si Chejron.
Sylen zacisn usta wyzywajco.
Pozostali za wygnaniem? On i dwaj
starzy satyrowie unieli rce.
Trzy do dwch - oznajmi Sylen.
Och, tak - powiedzia Dionizos. - Ale, pechowo dla ciebie, zapomniae, e gos boga
liczy si podwjnie. A poniewa ja gosowaem przeciwko, mamy remis. Sylen wsta,
uraony.
To nie do pomylenia! Rada nie moe utkn w martwym punkcie.
-338W takim razie rozwimy j! - zaproponowa Pan D. -Mnie nie zaley.

Sylen ukoni si sztywno, podobnie jak jego dwaj towarzysze, i wszyscy trzej opucili
zagajnik. Okoo dwudziestu satyrw poszo za nimi. Reszta staa, pomrukujc niepewnie.
Nie martwcie si - powiedzia do nich Grover. - Nie potrzebujemy Rady, eby mwia
nam, co robi. Sami co wymylimy.
Powtrzy im raz jeszcze sowa Pana - e musz chroni dzik przyrod kawaek po
kawaeczku. Zacz dzieli satyrw na grupki, przydzielajc ich do parkw narodowych, do
poszukiwania dzikich miejsc, do miejskich parkw.
C - szepna do mnie Annabeth - Grover zacz dorasta.
Pniej po poudniu znalazem Tysona na play. Rozmawia z Briareusem. Sturki budowa
zamek z piasku mniej wicej pidziesicioma rkami. Nie zwraca na swoje zajcie
szczeglnej uwagi, ale rce stworzyy trzypitrowy budynek z ufortyfikowanymi murami,
fos i mostem zwodzonym. Mj brat rysowa na piasku map.
Skr lewo przy rafie - tumaczy Briareusowi. - Potem prosto, kiedy zobaczysz
zatopiony okrt. A okoo ptora kilometra dalej na wschd, za cmentarzem syren, zobaczysz
ju ognie.
Pokazae mu, jak dotrze do kuni? - zapytaem.
Tyson potakn.
Briareus chce pomc. Nauczy cyklopw tego, czego zapomnielimy: jak robi lepsz
bro i zbroje.
Chc spotka cyklopw - przytakn Sturki. - Nie chc ju wicej by samotny.
-339Nie sdz, eby tam by samotny - powiedziaem z lekkim smutkiem, poniewa sam
nigdy nie byem w krlestwie Posejdona. - Bdziesz mia mnstwo roboty. Briareus przybra
oblicze szczcia.
Mnstwo roboty to brzmi dobrze! Chciabym tylko, eby Tyson poszed ze mn.
Cyklop si zarumieni.
Musz zosta tutaj z moim bratem. Poradzisz sobie, Bria-reusie. Dzikuj.
Sturki ucisn mi do okoo stu razy.
Jeszcze si spotkamy, Percy. Jestem tego pewny!
Nastpnie ucisn Tysona jak omiornica i wszed do oceanu. Patrzylimy za nim, a
ogromna gowa znikna wrd fal. Poklepaem Tysona po plecach.
Bardzo mu pomoge.
Tylko z nim porozmawiaem.
Wierzye w niego. Bez Briareusa nigdy bymy sobie nie poradzili z Kampe.
Tyson umiechn si promiennie.
Jak on wietnie ciska kamieniami!
Rozemiaem si.
Owszem. wietnie ciska kamieniami. Chod, wielkoludzie. Czas na kolacj. Fajnie
byo zje normaln kolacj w obozie. Tyson usiad koo mnie przy stoliku Posejdona.
Zachd soca nad zatok Long Island by pikny. Nie wygldao na to, eby sprawy miay
szybko wrci do normalnoci, ale kiedy podchodziem do trjnogu, eby wrzuci kawaek
mojej porcji w pomienie jako ofiar dla Posejdona, czuem, e mam za co by wdziczny.
-340Ja i moi przyjaciele przeylimy Obz by bezpieczny. Kronos ponis porak, przynajmniej
chwilowo.

Martwiem si tylko o Nica, ktry trzyma si cieni na skraju pawilonu. Zaproponowano mu


miejsce przy stoliku Hermesa, a nawet przy gwnym stole z Chejronem, ale on odmwi.
Po kolacji obozowicze skierowali si ku teatrowi, gdzie domek Apollina mia poprowadzi
wspaniae piewy dla poprawy nastroju, ale Nico odwrci si i znik w lesie. Uznaem, e
lepiej bdzie, jeli pjd za nim.
Kiedy wszedem w cie drzew, uzmysowiem sobie, jak ciemno si zrobio. Nigdy wczeniej
nie czuem lku w lesie, cho wiedziaem, e czai si tam mnstwo potworw. Przypomniaa
mi si jednak wczorajsza bitwa i zastanawiaem si, czy kiedykolwiek jeszcze bd w stanie
chodzi midzy tymi drzewami, nie wspominajc potwornoci tej walki.
Nie widziaem Nica, ale po kilku minutach marszu dostrzegem przed sob powiat. Z
pocztku mylaem, e chopak zapali latark. Kiedy jednak podszedem bliej, przekonaem
si, e powiata pochodzi od ducha. Migoczcy ksztat Bianki di Angelo sta na polanie,
umiechajc si do brata. Powiedziaa co do niego i dotkna jego policzka - a w kadym
razie prbowaa. Potem jej obraz zgas.
Nico odwrci si i zobaczy mnie, ale nie zezocio go to.
egnaem si - powiedzia chrapliwym gosem.
Brakowao nam ci na kolacji - odparem. - Moge usi ze mn.
-Nie.
Nie moesz unika wszystkich posikw, Nico. Jeli nie chcesz mieszka z Hermesem,
moe da si zrobi wyjtek i umieci ci w Wielkim Domu. Tam jest mnstwo pokoi.
Ja nie zostaj, Percy.
-341Ale... Nie moesz po prostu odej. Na zewntrz na samotnego herosa czyha zbyt
wiele niebezpieczestw. Musisz wiczy.
wicz z umarymi - odpowiedzia beznamitnie. - Ten obz nie jest dla mnie. Nie
bez powodu nie ma tu domku Hadesa, Percy. Nikt go nie chce widzie, ani tu, ani na Olimpie.
Ja tu nie pasuj. Musz odej.
Chciaem si z nim spiera, lecz po czci rozumiaem, e on ma racj. Nie podobao mi si
to, ale czuem, e Nico musi znale swoj wasn mroczn drog. Przypomniaa mi si grota
Pana i to, jak bg dzikiej przyrody zwrci si do kadego z nas z osobna... Do kadego z
wyjtkiem Nita.
Kiedy odchodzisz? - zapytaem.
Teraz. Mam mnstwo pyta. Na przykad, kim bya moja matka? Kto paci za szko
dla mnie i Bianki? Kim by ten prawnik, ktry zabra nas z hotelu Lotos? Nie wiem nic o
mojej przeszoci. Musz si tego dowiedzie.
Brzmi rozsdnie - przyznaem. - Ale mam nadziej, e nie bdziemy wrogami.
Spuci wzrok.
Przepraszam, e byem nieznony. Powinienem ci uwierzy w kwestii Bianki.
Tak swoj drog... - pogrzebaem w kieszeni - Tyson znalaz to, kiedy robilimy
porzdki w domku. Pomylaem, e moesz chcie to zatrzyma. - Wycignem oowian
statuetk przedstawiajc Hadesa: ma figurk do gry w Magi i Mit, ktr Nico wyrzuci,
kiedy w zimie uciek z obozu. Chopiec zawaha si.
Nie gram ju w to. To dobre dla dzieci.
On ma tysic punktw ataku - podpowiedziaem, chcc go zachci.
-342Pi tysicy - poprawi mnie Nico. - Ale tylko kiedy przeciwnik atakuje jako
pierwszy. Umiechnem si.

Nie ma nic zego w tym, eby czasem znw by dzieckiem. - Rzuciem mu figurk.
Nico przyglda jej si przez chwil, trzymajc j na otwartej doni, po czym wsun do
kieszeni.
Dzikuj. Wycignem do niego rk. Ucisn j niepewnie. Mia
lodowato zimn do.
Musz dowiedzie si tylu rzeczy - powiedzia. - Niektre z nich... No, jeli si
dowiem czego przydatnego, dam ci zna. Nie bardzo wiedziaem, co ma na myli, ale
potaknem.
Bdziemy w kontakcie, Nico.
Odwrci si i odszed powoli w las. Cienie jakby si ku niemu pochylay, jakby usioway
zwrci jego uwag. Za mn odezwa si czyj gos:
Oto mody czowiek z mnstwem kopotw. Odwrciem si i
zobaczyem Dionizosa. Nadal mia na sobie czarny garnitur.
Chod ze mn - powiedzia.
Dokd? - spytaem podejrzliwie.
Na ognisko - odpar. - Zaczem si czu lepiej, wic uznaem, e moemy
porozmawia. Ty jednak zawsze zdoasz mnie zirytowa.
No, dziki.
Szlimy przez las w milczeniu. Zauwayem, e Pan D. stawia kroki w powietrzu: jego
lnice czarne buty unosiy si par centymetrw nad ziemi. Uznaem, e pewnie nie chce ich
zabrudzi. -343-

Mamy mnstwo zdrajcw - powiedzia. - Sytuacja nie wyglda pomylnie dla Olimpu.
A jednak ty i Annabeth uratowalicie ten obz. Nie bardzo wiem, jak ci za to dzikowa.
To by zbiorowy wysiek.
Wzruszy ramionami.
Niewane. Myl, e to, co wy dwoje zrobilicie, byo znonie sensowne.
Pomylaem, e powiniene wiedzie... To nie bya totalna poraka. Dotarli my do teatru i
Dionizos wskaza na ognisko. Clarisse siedziaa rami w rami z potnie zbudowanym
Latynosem, ktry opowiada jej jaki art. By to Chris Rodriguez, ten heros, ktry oszala w
Labiryncie. v f Odwrciem si do Dionizosa.
Uleczye go?
Szalestwo to moja specjalno. To byo do proste.
Ty... zrobie co miego. Czemu?
Unis jedn brew.
Bo ja jestem miy! Miy caym swoim jestestwem, Perry Johanssonie. Nie zauwaye
tego? -Yyy...
Moe to z alu po mierci syna. A moe uznaem, e ten Chris zasuy na drug
szans. W kadym razie humor Clarisse wyranie si poprawi.
Czemu mi to mwisz?
Bg wina westchn.
Och, ebym to ja wiedzia, na Hadesa. Ale pamitaj, chopcze, e dobry uczynek bywa
rwnie potny jak miecz. Jako miertelnik nie byem nigdy wielkim wojownikiem,

sportowcem ani poet. Tylko wytwarzaem wino. Ludzie w mojej wiosce miali si ze mnie.
Mwili, e nigdy niczego nie osign. A spjrz na mnie teraz. Czasami mae rzeczy mog
sta si prawdziwie wielkie.
-344Zostawi mnie samego z tymi przemyleniami. A kiedy patrzyem na Clarisse i Chrisa
piewajcych gupi ogniskow piosenk i trzymajcych si za rce w ciemnoci, gdzie -jak
sdzili - nikt nie mg tego zobaczy, nie potrafiem powstrzyma si od umiechu.
ROZDZIA XX zis
PRZYJCIE URODZINOWE ROBI SI MROCZNE
Reszta lata wydaa mi si dziwna, poniewa bya bardzo zwyczajna. Odbyway si normalne
codzienne zajcia: strzelanie z uku, wspinaczki, jazda na pegazach. Gralimy w zdobywanie
sztandaru (cho unikalimy Pici Zeusa). piewalimy przy ognisku, cigalimy si na
rydwanach i robilimy sobie wzajemnie gupie dowcipy. Spdzaem mnstwo czasu z
Tysonem, a take na zabawach z Pani O'Leary, ktra jednak wci wya po nocach, tsknic
za dawnym panem. Z Annabeth raczej si nawzajem omijalimy. Lubiem jej towarzystwo,
cho byo ono jednoczenie bolesne - z kolei kiedy jej nie byo, to te cierpiaem.
Chciaem porozmawia z ni o Kronosie, ale nie dao si przy tym omija kwestii Luke'a. A
to by temat, ktrego nie byem w stanie poruszy. Annabeth za kadym razem ucinaa
rozmow.
Min lipiec wraz z ogniami sztucznymi w Dzie Niepodlegoci. Sierpie zrobi si tak
upalny, e truskawki pieky si na polach. W kocu nadszed ostatni dzie obozu. Na moim
ku po niadaniu pojawia si jak zwykle karteczka informujca, e harpie sprztajce por
mnie, jeli nie wynios si do poudnia.
-346O dziesitej staem na szczycie Wzgrza Herosw, czekajc na obozow furgonetk, kt ra
miaa mnie zawie do miasta. Pani 0'Leary zostawiaem na obozie - Chejron obieca si ni
zaj. Tyson i ja mielimy j na zmian odwiedza przez cay rok.
Miaem nadziej, e Annabeth pojedzie ze mn na Manhattan, ale ona tylko przysza si
poegna. Powiedziaa, e postanowia zosta jeszcze jaki czas w obozie. Zamierzaa
pomaga Chejronowi, dopki jego noga cakiem nie wyzdrowieje, oraz przeglda dalej
zawarto laptopa Dedala, co zreszt pochaniao j przez poprzednie dwa miesice. Potem
zamierzaa wrci do taty w San Francisco.
Bd tam chodzi do prywatnej szkoy - powiedziaa. -Pewnie mi si tam nie spodoba,
ale... - wzruszya ramionami.
No, dobra, zadzwonisz, co?
Jasne - powiedziaa bez entuzjazmu. - Bd miaa oczy otwarte na...
Znowu to. Luke. Nie bya nawet w stanie wymwi jego imienia, nie otwierajc przy okazji
wielkiej skrzyni z blem, trosk i gniewem.
Annabeth - powiedziaem. - Co byo dalej w przepowiedni?
Utkwia wzrok w odlegym lesie, ale nie odpowiedziaa.
Zagbisz si w tuneli mroki nieskoczonych - przypomniaem jej. - Pojawi si tam
zmary, zdrajca, zagubiony. Spotkalimy mnstwo umarych. Ocalilimy Ethana Nakamur,
ktry okaza si zdrajc. Wezwalimy te ducha Pana, zaginionego. Crka Ateny potrzsna
gow, jakby chciaa mnie powstrzyma.
Z rki krla upiorw padniesz lub powstaniesz - cignem. -Nie chodzio o Minosa,
jak mi si zdawao. Chodzio o Nica. -347-

Wybierajc nasz stron, ocali nas. A ostatnie zadanie dziecka Ateny dotyczyo Dedala.
Percy..
Ostatni dech herosa jest zagady por. To te nabrao ju sensu. Dedal umar, eby
zniszczy Labirynt. Ale jaki by
Losy od mierci gorsze mio ci odbior - Annabeth miaa zy w oczach. - Tak
brzmia ostatni wers, Percy. Zadowolony? Soce zrobio si zimniej sze ni przed chwil.
Och - powiedziaem. - A wic Luke...
Percy, ja nie wiedziaam, o kim mwi przepowiednia. Ja... Nie wiedziaam, e... - gos
jej si kompletnie zaama. - Luke i ja... Przez wiele lat tylko on si o mnie naprawd
troszczy. Mylaam...
Zanim zdya powiedzie cokolwiek wicej, tu koo nas pojawia si iskra wiata, jakby
kto otwar zot zason w powietrzu.
Nie masz za co przeprasza, moja duszko. - Na wzgrzu staa wysoka kobieta w biaej
sukni, o ciemnych wosach upitych na ramieniu.
Hero - powiedziaa Annabeth.
Bogini umiechna si.
Znalaza odpowiedzi, jak przypuszczaam. Twoja misja udaa si.
Udaa si? - powtrzya Annabeth. - Luke'a nie ma. Dedal nie yje. Pan nie yje. Jak
mona...
Nasza rodzina jest bezpieczna - odpara z naciskiem Hera. - Lepiej, e tamci odeszli,
moja duszko. Jestem z ciebie dumna. Zacisnem pici. Nie mogem uwierzy, e ona tak
mwi.
To ty zapacia Gerionowi, eby przepuci nas przez ranczo, prawda?
ostatni... i
-348-Hera wzruszya ramionami. Jej suknia zamigotaa kolorami
tczy.
Chciaam przyspieszy wasz podr.
Ale nic ci nie obchodzi Nico. Cieszya si, e zostanie wydany tytanom.
Och, prosz. - Bogini machna lekcewaco rk. - Syn Hadesa sam to powiedzia.
Nikt go tu nie chce. On tu nie pasuje.
Hefajstos mia racj - warknem. - Obchodzi ci tylko twoja idealna rodzina, a nie
prawdziwi ludzie. Jej oczy zalniy niebezpiecznie.
Uwaaj, synu Posejdona. Nie jeste wiadom, do jakiego stopnia to ja prowadziam ci
przez Labirynt. Byam przy tobie, kiedy stawie czoa Gerionowi. To ja poprowadziam
twoj strza. To ja posaam ci na wysp Kalipso. Ja otwaram przejcie do gry tytana.
Annabeth, moja duszko, ty na pewno wiesz, jak bardzo wam pomagaam. Nie miaabym nic
przeciwko ofierze za moje wysiki.
Annabeth .staa nieruchoma jak posg. Mogaby powiedzie dzikuj". Mogaby obieca, e
rzuci kawaek misa na trjng dla Hery, i zapomnie o wszystkim. Ona jednak zacisna z
uporem usta. Wygldaa tak jak wtedy, kiedy kcia si ze sfing - jakby nie zamierzaa
przyjmowa prostej odpowiedzi, nawet gdyby to miao oznacza powane kopoty.
Uwiadomiem sobie, e to wanie tak w niej lubiem.
Percy ma racj. - Odwrcia si plecami do bogini. - To ty tu nie pasujesz, krlowo
Hero. A zatem na przyszo dzikuj. .. dzikuj, nie. Wyraz szyderstwa na twarzy Hery by
gorszy ni u empu-zy. Zacza wieci.
Poaujesz tej obrazy, Annabeth. Bardzo jej poaujesz.
-349-

Odwrciem wzrok, kiedy bogini powrcia do swej prawdziwej, boskiej formy i znika w
rozbysku wiata.
Na wzgrzu znw zapanowaa cisza. Smok Peleus drzema pod drzewem ze Zotym Runem,
jak gdyby nigdy nic.
Przepraszam - powiedziaa do mnie Annabeth. - Powinnam ju wraca. Bdziemy w
kontakcie.
Suchaj, Annabeth... - Pomylaem o wulkanie St. Helens, o wyspie Kalipso, Luke'u i
Rachel Elizabeth Dare i o tym, jak nagle wszystko si tak skomplikowao. Chciaem
powiedzie Annabeth, e wcale mi si nie podoba ten dystans midzy nami. W tej samej
chwili Argus zatrbi na drodze i okazja mina.
Id ju lepiej - powiedziaa Annabeth. - Uwaaj na siebie, Glonomdku. Pobiega w
d wzgrza. Patrzyem za ni, dopki nie dotara do domkw. Nie obejrzaa si ani raz.
Dwa dni pniej byy moje urodziny. Nigdy tego nie ogaszaem, poniewa zawsze wypaday
tu po obozie, wic nikt z moich obozowych przyjaci i tak by nie przyszed, a nie miaem
znw tak wielu miertelnych kumpli. A poza tym nie miaem ochoty na witowanie
przybywajcych lat ze wzgldu na t wielk przepowiedni, e zniszcz lub ocal wiat w
szesnastym roku ycia. A teraz koczyem pitnasty. Zaczynao mi brakowa czasu. Mama
urzdzia mae przyjcie w mieszkaniu. Przyszed Paul Blofis, ale z tym nie byo problemu,
poniewa Chejron tak zmanipulowa Mg, eby wszyscy w Goode uznali, e nie miaem nic
wsplnego z wybuchem w sali prb orkiestry. Teraz Paul i wszyscy inni wiadkowie byli
przekonani, e Kelli bya stuknit, podkadajc bomby cheerleaderk, a ja tylko niewinnym
obserwatorem, ktry w panice uciek -350z miejsca wypadku. Od przyszego miesica mogem spokojnie zacz tam nauk. Jeli
zamierzaem utrzyma rekord bycia wyrzucanym ze szkoy kadego roku, musiaem si
bardziej postara.
Tyson te przyszed na przyjcie, a mama upieka dwa dodatkowe niebieskie torty specjalnie
dla niego. Gdy mj przyrodni brat pomaga jej nadmuchiwa baloniki, Paul poprosi mnie o
pomoc w kuchni.
Kiedy nalewalimy poncz, odezwa si.
Podobno mama zapisaa ci na kurs prawa jazdy.
Aha. Super. Nie mog si doczeka.
Naprawd, od bardzo dawna marzyem o prawie jazdy, ale chyba straciem do tego ducha, a
Paul to wyczu. Dziwnie przypomina mi czasem Chejrona: potrafi spojrze na czowieka i
dosownie widzie, co si myli. Chyba nauczyciele ju tak maj.
Miae cikie lato - powiedzia. - Domylam si, e stracie kogo wanego. I...
Czyby kopoty z dziewczynami? Gapiem si na niego.
Skd to wiesz? Czy mama...
Unis rce w gr.
Mama nie powiedziaa ani sowa. A ja nie naciskaem. Po prostu wiem,- e w tobie jest
co niezwykego, Percy. Dzieje si wok ciebie mnstwo rzeczy, ktrych nie rozumiem. Ale
ja te kiedy miaem pitnacie lat i po prostu widz na twojej twarzy... No, e miae ciki
czas.
Potaknem. Obiecaem mamie, e powiem Paulowi prawd o sobie, ale to nie bya dobra
chwila. Jeszcze nie.

Straciem kilkoro kumpli na obozie, na ktry jed - odparem. - To znaczy nie bliskich
przyjaci, ale jednak... Bardzo mi przykro. Aha. A wiesz, z dziewczynami, to...
-351*
Masz. - Paul poda mi szklaneczk ponczu. - Za twoje pitnaste urodziny. I za lepszy
kolejny rok. Trcilimy si szklaneczkami i wypilimy z nich.
Percy, nie czuj si najlepiej, dajc ci kolejny problem do przemylenia - odezwa si
Paul. - Ale chciabym ci o co poprosi. -Tak?
Chodzi o jedn dziewczyn.
Zmarszczyem brwi.
Co masz na myli?
.
Twoj mam - odpar. - Chciabym si jej owiadczy.
Omal nie upuciem szklaneczki.
To znaczy... oeni si z ni? Pobralibycie si?
No, w zasadzie o to chodzi. Miaby co przeciwko?
Pytasz mnie o zgod?
Paul podrapa si po brodzie.
Nie wiem, czy chodzi naprawd o pozwolenie, ale ona jest twoj matk. A ja wiem, e
duo si w twoim yciu dzieje. Nie czubym si dobrze, gdybym najpierw z tob nie
porozmawia jak mczyzna z mczyzn.
Mczyzna z mczyzn - powtrzyem. Brzmiao to dziwacznie. Pomylaem o
Paulu i mamie, o tym, e ona miaa si i umiechaa znacznie czciej, odkd on si pojawi,
i jak Paul zrobi wszystko, eby mnie przyjli do szkoy. Bezwiednie odpowiedziaem: Myl, e to wietny pomys, Paul. Powodzenia. Umiechn si naprawd promiennie.
Na zdrowie, Percy. Wracajmy na przyjcie.
Miaem wanie zdmuchn wieczki, kiedy rozleg si dzwonek do drzwi.
Mama zmarszczya czoo. -352Kto to moe by?
Byo to dziwne, poniewa nasz nowy budynek mia portiera, ktry nie zadzwoni na gr ani
nic. Mama otwara drzwi i krzykna.
To by mj tato. Mia na sobie bermudy, hawajsk koszul i sanday, jak zazwyczaj. Jego
czarna broda bya elegancko przystrzyona, a oczy w kolorze morza byszczay. Na gowie
mia zniszczon czapeczk ozdobion przyntami wdkarskimi. Napis gosi, i jest to
Wdkarski Kapelusz Szczcia Neptuna".
Po... - mama ugryza si w jzyk. Oblaa si rumiecem. -No, cze.
Cze, Sally - odpowiedzia Posejdon. - Wygldasz licznie jak zwykle. Mog wej?
Mama wydaa piskliwy dwik, ktry mg oznacza rwnie dobrze oczywicie", jak
pomocy". Posejdon najwyraniej uzna, e byo to oczywicie", i wszed do mieszkania.
Paul spoglda po nas wszystkich, usiujc wyczyta co z naszych twarzy. W kocu zrobi
krok do przodu.
Cze, jestem Paul Blofis. Mj
tata unis brwi, podajc mu rk.
Powiedziae Popis"?
Yyy, nie. Blofis.

Ach, szkoda - odpar Posejdon. - Lubi si popisywa. Jestem Posejdon.


Posejdon? Ciekawe imi.
Owszem, lubi je. Miaem te inne, ale najbardziej lubi Posejdona.
Jak ten bg morza.
Zdecydowanie jak ten bg, owszem.
Doskonale! - przerwaa mama. - Tak si ciesz, e wpade. Paul, to jest ojciec
Percy'ego. -353Ach. - Paul skin gow, ale nie by zachwycony. - Rozumiem.
Posejdon umiechn si do mnie.
Jeste, chopcze. I Tyson. Cze, synu!
Tatu! - Tyson przebieg przez pokj i uciska Posejdona, omal nie zrzucajc jego
wdkarskiego kapelusza. Szczka Paula opada. Wpatrywa si w mam.
Tyson jest...
Nie moim - uspokoia go. - To duga historia.
Nie mogem nie przyj na pitnaste urodziny Percy'ego -oznajmi Posejdon.
-Gdybymy byli w Sparcie,' zostaby dzi mczyzn!
To prawda - potakn Paul. - Uczyem kiedy historii staroytnej.
Oczy Posejdona rozbysy.
To ja. Historia staroytna. Sally, Paul, Tyson... czy bdziecie mieli co przeciwko
temu, ebym ukrad na chwil Percy'ego? Obj mnie ramieniem i poprowadzi do
kuchni. Kiedy zostalimy sami, umiech znik z jego twarzy.
Wszystko w porzdku, chopcze?
Aha. Wszystko okej. Tak mi si wydaje.
Syszaem to i owo - oznajmi Posejdon. - Ale chciaem usysze t histori
bezporednio od ciebie. Opowiedz mi o wszystkim.
Opowiedziaem. Czuem pewne zakopotanie, poniewa Posejdon sucha z wielk uwag.
Ani na moment nie spuci wzroku z mojej twarzy. Jego mina nie zmienia si przez cay czas
opowieci. Kiedy skoczyem, pokiwa wolno gow.
A zatem Kronos naprawd wrci. Niedugo bdziemy mieli prawdziw wojn.
-354A co z Lukiem? - zapytaem. - On naprawd nie istnieje?
Nie wiem, Percy. To bardzo niepokojce.
Ale jego ciao jest miertelne. Nie moemy go po prostu zniszczy?
Posejdon wyglda na zmartwionego.
Moe i miertelne. Ale z Lukiem chodzi o co innego, mj chopcze. Nie wiem, jak go
przygotowano na to, eby przyj dusz tytana, ale nieatwo bdzie go zabi. A jednak
obawiam si, e trzeba to bdzie zrobi, jeli mamy odesa Kronosa z powrotem do otchani.
Musz to przemyle. Niestety mam te inne problemy na gowie. Przypomniao mi si co,
co Tyson powiedzia na pocztku lata.
Starzy bogowie morscy?
Zgadza si. Wojna przysza najpierw do mnie, Percy. Prawd mwic, nie wytrzymam
dugo. Ju teraz ocean walczy sam z sob. Udaje mi si tylko powstrzymywa huragany i
tajfuny przed zniszczeniem waszego wiata na powierzchni, tak straszliwa jest ta walka.
Pozwl mi zej do siebie - powiedziaem. - Pozwl mi pomc.
Wok oczu Posejdona pojawiy si zmarszczki.

Jeszcze nie teraz, chopcze. Czuj, e bdziesz potrzebny tutaj. A to przypomina mi...
-Wyj z kieszeni skorupk jeowca, dolara .piaskowego, i woy mi j do rki. - Twj
prezent urodzinowy. Uyj go mdrze.
Yyy... uy j eowca?
O, tak. W dawnych czasach byy duo warte. Myl, e i teraz mona go na co
wymieni, jeli zrobi si to w odpowiedniej sytuacji.
Jakiej sytuacji?
-355Kiedy nadejdzie czas - odpar Posejdon - myl, e bdziesz wiedzia.
Zacisnem palce na jeowcu, ale co naprawd nie dawao mi spokoju.
Tato - odezwaem si. - Kiedy byem w Labiryncie, spotkaem Antajosa. Powiedzia...
No, powiedzia, e jest twoim ulubionym synem. Ozdabia aren czaszkami i...
Powici je mnie - podpowiedzia Posejdon. - A ty si zastanawiasz, jak kto moe
robi co tak okropnego w moje imi. Przytaknem niepewnie. Pooy mi spalon socem
do na ramieniu.
Pomniejsze byty robi mnstwo strasznych rzeczy w imi bogw, Percy. To wcale nie
znaczy, e bogowie to pochwalaj. To, jak nasi synowie i crki dziaaj w naszym imieniu...
C, to zazwyczaj mwi wicej o nich ni o nas. A ty, Percy, jeste moim ulubionym synem.
Umiechn si i w tej chwili samo to, e byem razem z nim w kuchni, stao si
najwspanialszym prezentem urodzinowym, jaki kiedykolwiek dostaem. W tym momencie
mama zawoaa z salonu:
Percy! wieczki si topi!
Lepiej id - powiedzia Posejdon. - Ale, Percy, jest jeszcze co, co powiniene
wiedzie. Ten wypadek na wulkanie St. Helens...
Przez moment mylaem, e ma na myli pocaunek Annabeth, wic si zarumieniem, ale
potem uwiadomiem sobie, e mwi o czym znacznie powaniejszym.
Erupcje trwaj nadal - cign. - Tyfon si niepokoi. Bardzo prawdopodobne, e
wkrtce, pewnie za kilka miesicy, a co najwyej za rok, rozerwie wizy.
Przepraszam - odparem. - Nie zamierzaem...
-356-Posejdon unis do.
To nie twoja wina, Percy. To i tak by si stao wczeniej czy pniej, skoro Kronos
budzi staroytne potwory. Ae musisz mie wiadomo, e jeli Tyfon si przebudzi... Z
takim czym dotychczas nie miae do czynienia. Kiedy si pojawi po raz pierwszy,
wszystkie siy Olimpu z trudem go pokonay. A jeli powstanie znowu, to przyjdzie wanie
tu, do Nowego Jorku. Uda si prosto na Olimp.
To dopiero bya wietna wiadomo, w sam raz na urodziny, ale Posejdon poklepa mnie po
plecach, jakby wszystko byo w najlepszym porzdku.
Musz ju lecie. Smacznego tortu.
Po czym rozwia si w mgiek, a ciepa morska bryza wywiaa go za okno. Trzeba byo
nieco czasu, eby przekona Paula, e Posejdon wyszed po drabince przeciwpoarowej, ale
poniewa ludzie nie rozpywaj si w powietrzu, nie mia wyboru i musia w to uwierzy.
Napchalimy brzuchy niebieskim tortem i lodami. Potem gralimy we wszystkie beznadziejne
imprezowe gry jak kalambury i Monopol. Tyson nie poj, czym s kalambury. Wci
wykrzykiwa odpowied, ktr mia przedstawi, ale za to okaza .si naprawd wietny w
Monopolu. Wyrzuci mnie z gry po pierwszych piciu okreniach i zaj si
doprowadzaniem do bankructwa mamy i Paula. Zostawiem ich przy grze i poszedem do
sypialni.

Pooyem niezjedzony kawaek niebieskiego tortu na szafce. Nastpnie zdjem mj


obozowy naszyjnik i pooyem go na parapecie. Na rzemyk byy teraz nanizane trzy paciorki,
symbolizujce moje trzy lata spdzone na obozie: trjzb, Zote Runo i ostatni skomplikowana pltanina kresek na
-357pamitk bitwy w Labiryncie, jak zaczli j nazywa obozo-wicze. Zastanawiaem si, co
bdzie na przyszorocznym paciorku i czy doyj chwili, kiedy bd mg go dosta. Czy
obz przetrwa do przyszego lata.
Spojrzaem na telefon stojcy przy ku. Przyszo mi do gowy, eby zadzwoni do Rachel
Elizabeth Dare. Mama zapytaa, czy chciabym zaprosi kogo jeszcze dzi wieczorem, a ja
pomylaem o Rachel. Ale nie zadzwoniem. Nie wiem dlaczego. Ten pomys napawa mnie
niemal rwnym przeraeniem jak wejcie do Labiryntu.
Poklepaem si po kieszeniach i wycignem ich zawarto: Orkan, chusteczki higieniczne,
klucze od mieszkania. Nastpnie pomacaem kiesze w koszulce i wyczuem niewielkie
wybrzuszenie. Nawet nie zauwayem, e miaem na sobie baweniany podkoszulek, ktry
Kalipso daa mi na Ogy-gii. Wycignem niewielkie zawinitko z tkaniny, odwinem je i
znalazem szczepk ksiyczki. Bya to maleka gazka, ale wci wyczuwaem zapach
zaczarowanego ogrodu. Poczuem smutek.
Przypomniaa mi si ostatnia proba Kalipso: Zasad dla mnie ogrd na Manhattanie, dobrze?
Otwarem okno i wyszedem na drabink poarow.
Mama miaa tam skrzynki. Wiosn zazwyczaj sadzia w nich kwiaty, ale teraz bya tam tylko
ziemia, czekajca na nowe roliny. Bya jasna noc. Nad 82. ulic wzeszed ksiyc w peni.
Delikatnie zasadziem such gazk ksiyczki w ziemi i pokropiem j odrobin nektaru z
mojego obozowego termosu.
Z pocztku nic si nie wydarzyo.
Ale po chwili zobaczyem, e z ziemi wyskoczya maleka srebrna rolinka - nowiutka
ksiyczka, lnica powiat w ciep letni noc.
-358adna rolina - odezwa si jaki gos.
Podskoczyem. Na drabince tu koo mnie sta Nico di
An- gelo. Po prostu si tam pojawi.
Przepraszam - powiedzia. - Nie chciaem ci przestraszy.
N-nie ma problemu. To znaczy... Co ty tu robisz?
Urs o kilka centymetrw przez te ostatnie miesice. Jego czarne wosy byy w cakowitym
nieadzie. Mia na sobie czarny podkoszulek, czarne dinsy i nowy srebrny piercie w
ksztacie czaszki. Przy boku nosi swj miecz ze stygijskie-go elaza.
Powszyem tu i wdzie - oznajmi. - Pewnie chtnie si dowiesz, e Dedal otrzyma
kar.
Widziae si z nim?
Nico potakn.
Minos chcia wrzuci go na wieczno do serowego fon-due, ale mj ojciec mia inny
pomys. Dedal bdzie budowa estakady i podjazdy na kach Asfodelowych. Pomoe to
rozwiza problem korkw. Waciwie mam wraenie, e stary jest z tego cakiem
zadowolony. Moe nadal budowa. Tworzy. A w weekendy widuje si z synem i Perdiksem.
To dobrze. Nico pstrykn w swj
srebrny piercie.
Ale waciwie nie po to tu przyszedem. Dowiedziaem si paru rzeczy. Chc ci co
zaproponowa. -Co?

Sposb, jak pokona Luke'a - odpowiedzia. - Jeli mam racj, to jest jedyny sposb,
ktry daje wam jakie szanse. Wziem gboki wdech.
Dobra. Sucham. Nico zajrza do mojego
pokoju. Zmarszczy brwi.
Czy to... czy to jest niebieski tort urodzinowy?
-359Chyba by godny, moe nieco przygnbiony. Zastanawiaem si, czy ten nieszczsny
dzieciak mia kiedykolwiek przyjcie urodzinowe albo czy kto go kiedy zaprosi do siebie. Wejd do rodka na tort i lody - zaproponowaem. - Wyglda na to, e mamy mnstwo
spraw do obgadania. PRZYPISY
1.
Harriet Tubman (ok. 1820-1913) - zbiega niewolnica i dziaaczka ruchu
abolicjonistycznego podczas amerykaskiej wojny secesyjnej, pierwsza kobieta suca w
armii Unii jako zwiadowca oraz organizatorka Underground Railway (Kolei Podziemnej) szlaku ucieczki dla byych niewolnikw, skadajcego si z sieci drg oraz instytucji i osb
prywatnych udzielajcych pomocy.
2.
Sakagawea (ok. 1788-1812) - pochodzca z plemienia Szo-szonw indiaska ona
francuskiego trapera Toussainta Charbonneau, tumaczka i przewodniczka brytyjskich
podrnikw Meriwethera Lewisa i Williama Clarka, ktrzy w 1905 r. jako pierwsi
Europejczycy dotarli do amerykaskiego wybrzea Pacyfiku. Spor cz wdrwki odbya z
nowo narodzonym synkiem.
SPIS TRECI
1.
Bitwa z druyn cheerleaderek
2.
Podziemie robi mi kawa telefoniczny
3.
Podchody ze skorpionami
4.
Annabeth amie zasady
5.
Nico kupuje hamburgery dla umarych
6.
Spotkanie z bogiem o dwch twarzach
7.
Tyson prowadzi ucieczk z wizienia
8.
Wizyta na demonicznym ranczu
9.
Zbieram gnj
10.
miertelny teleturniej
11.
Dokonuj samozaponu
12.
Wieczne wakacje
13.
Wynajmujemy nowego przewodnika
14.
Brat wyzywa mnie na pojedynek na mier i ycie
15.
Kradniemy uywane skrzyda
16.
Otwieram trumn
17.
Zaginiony bg mwi
18.
Grover wywouj e popoch
19.
Rozam w Radzie
20.
Przyjcie urodzinowe robi si mroczne Przypisy
7 23 48 66 85 98 112 126 152 166 189 208 227 250 269 289 305 317 335 346 361 Wyczny
dystrybutor: Platon Sp. z o.o. ul. Kolejowa 19/21 01-217 Warszawa tel./faks 22 631 08 15
Druk i oprawa: |>polgraf

www. opolgraf. com.pl


Wkrtce w sprzeday
Ostatni Olimpijczyk Tom V serii Percy Jackson i bogowie olimpijscy"
Przez cay rok herosi przygotowywali si do walki z tytanami, wiedzc, e maj mae szanse
na zwycistwo. Armia Kronosa jest coraz potniejsza, a z kadym doczajcym do niej
bogiem lub herosem moc zowrogiego tytana wzrasta.
Podczas gdy Olimpijczycy usiuj powstrzyma siejcego zniszczenie Tyfona, Kronos
szykuje si do ataku na Nowy Jork, gdzie Olimp pozostaje praktycznie bez ochrony. Percy
Jackson i armia herosw musz powstrzyma Pana Czasu. Czy wreszcie wyjani si
tajemnica przepowiedni zwizanej z szesnastymi urodzinami Percy'ego?
Kiedy na ulicach Manhattanu toczy si bitwa w obronie cywilizacji Zachodu, chopak
zaczyna mie przeraajce podejrzenie, e walczy... z wasnym przeznaczeniem.
Ostatni Olimpijczyk
RICK RIORIAN
www.percyjackson.pl

You might also like