Professional Documents
Culture Documents
Eric-Emmanuel Schmitt
OSKAR I PANI RA
przekad Barbara Grzegorzewska
tytu oryginau
Oscar et la dame rose
Dla Danielle Darrieux
- Napij si wody.
- Nie. Chc, eby przysza ciocia Ra.
- Zjedz kawaek...
- Nie. Chc, eby przysza ciocia Ra.
Granit. Skaa. Beton. adnej dyskusji. Nie suchaem nawet, co do mnie
mwiono. Chciaem, eby przysza ciocia Ra.
Doktorowi Dusseldorfowi najwyraniej gupio byo wobec kolegw, e
nie ma na mnie adnego wpywu. W kocu si zama.
- Niech kto pjdzie po t pani!
Wtedy zgodziem si odpocz i przespaem si troch w swoim pokoju.
Kiedy si obudziem, ciocia Ra ju bya. Umiechaa si.
- Brawo, Oskarze, dobra robota. Dae im niezego prztyczka. Ale skutek
jest taki, e teraz mi zazdroszcz.
- Mamy to gdzie.
- To dobrzy ludzie, Oskarze. Bardzo dobrzy.
- Mam to gdzie.
- Co si stao?
- Doktor Dusseldorf powiedzia moim rodzicom, e umr, a oni uciekli.
Nienawidz ich.
Opowiedziaem jej wszystko ze szczegami, jak Tobie, Panie Boe.
- Hmm - powiedziaa ciocia Ra - to przypomina mi turniej w Bethune,
spotkanie z Sara Bum Bum, zapaniczk o ciele wysmarowanym oliw,
wgorzyc ringu, akrobatk, ktra bia si prawie naga i - wylizgiwaa ci si z
rk, kiedy prbowae zaoy jej jaki chwyt. Walczya tylko w Bethune i co
roku zdobywaa puchar Bethune. A ja te miaam ochot na ten puchar!
- I co zrobia, ciociu?
- Moi znajomi sypnli na ni mk, kiedy wchodzia na ring. Oliwa plus
mka, powstaa z tego pikna panierka. Raz dwa trzy powaliam na ziemi
synn Sar Bum Bum. Potem nie nazywano jej ju wgorzyc ringu, ale
panierowan fldr.
- Nie gniewaj si, ciociu, ale nie widz zwizku.
- Ja widz go bardzo dobrze. Zawsze jest jakie rozwizanie, Oskarze,
zawsze jest gdzie jaki worek mki. Powiniene napisa do Pana Boga. On jest
lepszy ode mnie.
- Nawet w zapasach?
- Tak. Nawet w zapasach Pan Bg jest najlepszy. Sprbuj, Oskarku. Co
ci najbardziej boli?
- Nienawidz moich rodzicw.
- To nienawid ich z caej siy.
- Ty mi to mwisz, ciociu Ro?
- Tak, nienawid ich z caej siy. To bdzie tak, jakby mia ko do
ogryzania. Kiedy ju skoczysz j ogryza, zobaczysz, e nie byo warto.
Opowiedz o tym wszystkim Panu Bogu w licie i popro go, eby ci odwiedzi.
10
- On si przemieszcza?
- Na swj sposb. Nieczsto. Nawet bardzo rzadko.
- Dlaczego? On te jest chory?
Westchna i zaraz zrozumiaem: nie chciaa mi powiedzie, e Ty te,
Panie Boe, nie jeste w najlepszej formie.
- Rodzice nigdy nie mwili ci o Bogu, Oskarze?
- Daj spokj. Moi rodzice s gupi.
- Oczywicie. Ale czy nigdy nie mwili ci o Bogu?
- Owszem. Raz. eby powiedzie, e w niego nie wierz. Wierz tylko w
witego Mikoaja.
- S a tak gupi, Oskarku?
- Nawet sobie nie wyobraasz! Kiedy raz wrciem ze szkoy i
powiedziaem, eby przestali si wygupia, bo wiem, jak wszyscy koledzy, e
wity Mikoaj nie istnieje, wygldali, jakby spadli z ksiyca. A poniewa
byem wcieky, bo w szkole wyszedem na idiot, zaczli si zaklina, e wcale
nie chcieli mnie oszuka, e sami gboko wierzyli w witego Mikoaja i s
okropnie zawiedzeni, naprawd okropnie zawiedzeni, dowiadujc si, e to
nieprawda! Kompletni debile, sama przyznasz!
- Wic nie wierz w Boga?
- Nie.
- I to ci nie zdziwio?
- Jeeli bd zajmowa si tym, co myl gupcy, nie bd mia czasu na
to, o czym myl ludzie inteligentni.
- Masz racj. Ale wanie fakt, e twoi rodzice, ktrzy, wedug ciebie, s
gupi...
- Tak. Gupi jak stoowe nogi, ciociu Ro!
- Wic skoro twoi rodzice, ktrym nie ufasz, w niego nie wierz, czemu ty
nie miaby uwierzy i poprosi go o odwiedziny?
- Zgoda. Ale sama mwia, e jest obonie chory...
- Nie. Ma tylko bardzo specyficzny sposb skadania wizyt. Odwiedza ci
w mylach. W duchu.
To mi si spodobao. To byo naprawd super. Ciocia Ra dodaa:
- Zobaczysz: jego odwiedziny bardzo pomagaj.
- O.K. Wspomn mu o tym. Ale jak na razie, najbardziej pomagaj mi
twoje odwiedziny.
Ciocia Ra si umiechna i niemiao schylia si, eby mnie
pocaowa w policzek. Baa si to zrobi. Wzrokiem pytaa mnie o pozwolenie.
- No ju! Pocauj mnie. Nikomu nie powiem. Nie bd psu twojej
reputacji byej zapaniczki.
Dotkna wargami mojego policzka i zrobio mi si bardzo przyjemnie:
czuem ciepo, drobne igieki, zapach pudru i myda.
- Kiedy znowu przyjdziesz?
- Mog przychodzi tylko dwa razy w tygodniu.
11
13
raczej wtpi.
- Mnie si bardzo podobasz, Oskarze.
Troch mnie tym ciocia Ra speszya. Mio jest sysze takie rzeczy,
czowiek dostaje gsiej skrki, tylko e nie bardzo wiadomo, co odpowiedzie.
- Nie chc jej czarowa wygldem, ciociu.
- Co do niej czujesz?
- Chciabym broni jej przed duchami.
- Jak to? S tutaj duchy?
- Tak. Co noc. Budz nas, nie wiadomo dlaczego. Cierpimy, bo nas
szczypi. Boimy si, bo ich nie wida. Trudno nam z powrotem zasn.
- A do ciebie czsto przychodz?
- Nie. Ja mam gboki sen. Ale nieraz sysz, jak Peggy Blue krzyczy w
nocy. Chciabym jej broni.
- Id i jej to powiedz.
- I tak nie bd mg tego robi, bo w nocy nie wolno nam wychodzi z
pokojw. Takie s przepisy.
- A czy duchy znaj te przepisy? Na pewno nie. Wic skoro usysz, jak
obiecujesz Peggy Blue, e bdziesz sta na warcie, aby jej przed nimi broni, nie
omiel si przyj dzisiaj wieczr.
- Uhu...
- Ile masz lat, Oskarze?
- Nie wiem. Ktra godzina?
- Dziesita. Zbliasz si do pitnastu lat. Nie sdzisz, e czas ju mie
odwag wyrazi swoje uczucia?
O wp do jedenastej zdecydowaem si i poszedem pod drzwi jej
pokoju, ktre byy otwarte.
- Cze, Peggy, to ja, Oskar.
Leaa na ku jak Krlewna nieka czekajca na swojego krlewicza,
kiedy tym bawanom krasnoludkom wydaje si, e nie yje, Krlewna nieka
jak na zdjciach, na ktrych nieg jest niebieski, a nie biay.
Odwrcia si do mnie, a ja zaczem si zastanawia, czy wemie mnie
za krlewicza czy za jednego z krasnoludkw. Postawibym krzyyk raczej przy
krasnoludku z powodu mojej jajowatej gowy, ale ona nic nie powiedziaa, i to
wanie jest fajne z Peggy Blue, e nigdy nic nie mwi i wszystko jest
tajemnicze.: - Przyszedem ci powiedzie, e jeli chcesz, dzisiaj i przez
nastpne wieczory bd sta na stray przed twoim pokojem, eby broni ci
przed duchami.
Spojrzaa na mnie, zatrzepotaa rzsami i byo tak, jakby film przesuwa
si w zwolnionym tempie, powietrze stawao si coraz gstsze, cisza coraz
bardziej cicha, jakbym szed przez wod i nagle wszystko si odmienio, kiedy
zbliyem si do jej ka skpanego w padajcym nie wiadomo skd wietle.
- Chwileczk, Jajogowy: ja bd pilnowa Peggy!
Pop Corn sta w drzwiach, a raczej wypenia sob drzwi. Zadraem.
15
Jasne, e jeli on bdzie peni stra, aden duch na pewno si nie przecinie. i
Pop Corn mrugn do Peggy.
- Prawda, Peggy? Jestemy przecie kumplami!
Peggy spojrzaa w sufit. Pop Corn uzna to za potwierdzenie i wycign
mnie na korytarz.
- Jak chcesz mie dziewczyn, to we sobie Sandrine. Peggy jest ju
zajta.
- Jakim prawem?
- Takim, e byem pierwszy. Jak ci si nie podoba, to moemy si bi.
- Podoba mi si, w porzdku.
Byem troch zmczony, wic poszedem usi sobie na chwil w
wietlicy. Wanie bya tam Sandrine. Sandrine ma biaaczk, tak samo jak ja,
ale u niej leczenie przynosi efekty. Nazywamy j Chink, bo nosi peruk z
czarnych byszczcych sztywnych wosw z grzywk, przez co wyglda jak
Chinka. Spojrzaa na mnie, zrobia balon z gumy do ucia i strzelia z niego.
- Chcesz, to moesz mnie pocaowa.
- Dlaczego? Nie wystarczy ci guma do ucia.?
- Nawet by nie potrafi, gupku. Jestem pewna, e nigdy jeszcze tego nie
robie.
- Rozmieszasz mnie. Mam pitnacie lat i nieraz ju to robiem.
- Masz pitnacie lat? - pyta, zdziwiona. Spogldam na zegarek.
- Tak. Skoczone.
- Zawsze marzyam o tym, eby mnie pocaowa taki duy pitnastoletni
chopak.
- Jasne, kto by nie chcia - mwi.
Wtedy ona robi niesamowit min, wysuwa wargi do przodu, wyglda jak
przyklejona do szyby przyssawka; domylam si, e czeka na pocaunek.
Odwracam si i widz gapicych si na mnie kumpli. Nie mog
stchrzy. Musz zachowa si jak mczyzna. Nadesza pora.
Podchodz i obejmuj j. Oplata mnie ramionami, wpija si w moje usta,
nie mog si od niej odklei i nagle, bez uprzedzenia, wpycha mi do buzi swoj
gum. Zaskoczony, od razu j poknem. Byem wcieky.
W tej samej chwili czyja do klepna mnie po plecach. Nieszczcia
zawsze chodz parami: moi rodzice. Zapomniaem, e jest niedziela!
- Przedstawisz nam swoj przyjacik, Oskarze?
- To nie jest moja przyjacika.
- Moe jednak nam j przedstawisz?
- Sandrine. Moi rodzice. Sandrine.
- Mio mi pastwa pozna - mwi Chinka z rozanielon min. Chtnie
bym j udusi.
- Chcesz, eby Sandrine posza z nami do twojego pokoju?
- Nie. Sandrine tu zostaje.
Kiedy znalazem si w ku, poczuem, e jestem zmczony, i troch si
16
- Przechwala si, mwi ci! Ja, ktra na ringu wygldaam jak myszka,
zwyciaam zapaniczki podobne do wielorybw albo hipopotamw. Na
przykad tak Plum Pudding, Irlandk, sto pidziesit kilo na czczo w samych
majteczkach przed wypiciem guinessa, przedramiona jak moje uda, bicepsy jak
szynki, nogi, ktrych nie mogam obj rkami. Bez talii, bez moliwoci
uchwycenia. Nie do pobicia!
- I co zrobia?
- Kiedy nie ma chwytu, to znaczy, e jest krgo, ktra bdzie si turla.
Troch j przegoniam, a potem przewrciam. Trzeba byo cign koowrt,
eby j podnie. Ty, Oskarku, masz drobne koci i niezbyt duo mini, to fakt,
ale urok to nie tylko sylwetka i minie, to take zalety serca. A tych masz w
sobie peno.
- Ja?
- Id do Peggy Blue i powiedz jej, co ci ley na sercu.
- Jestem troch zmczony.
- Zmczony? Ile masz teraz lat? Osiemnacie? Jak si ma osiemnacie lat,
to nie wie si, co to zmczenie.
Ciocia Ra potrafi czasem co tak powiedzie, e czowiek dostaje kopa.
Zapad wieczr, w pmroku wszystkie odgosy rozbrzmieway goniej, a
w linoleum korytarza odbija si blask ksiyca.
Wszedem do Peggy i wrczyem jej mj odtwarzacz.
- Masz. Posuchaj Walca nieynek. Jest taki adny, e kiedy go
sucham, myl o tobie.
Peggy wysuchaa Walca nieynek. Umiechaa si, jakby ta melodia
bya jej star koleank szepczc jej do ucha mieszne rzeczy.
Zwrcia mi aparat i powiedziaa:
- Pikny.
To byo jej pierwsze sowo. Fajne, nie uwaasz?
- Peggy Blue, chciabym ci co powiedzie: nie chc, eby ci operowano.
Wygldasz bardzo adnie. Do twarzy ci w niebieskim.
Widziaem, e sprawia jej to przyjemno. Nie dlatego to powiedziaem,
ale jasne byo, e jest zadowolona.
- Chc, eby to ty, Oskarze, broni mnie przed duchami. - Moesz na
mnie liczy, Peggy.
Byem cholernie dumny. W kocu to ja wygraem!
- Pocauj mnie.
Pocaunki to jaka obsesja u dziewczyn, naprawd musz tego
potrzebowa. Ale Peggy, w przeciwiestwie do Chinki, nie jest zboczona,
nadstawia policzek i musz przyzna, e zrobio mi si ciepo, kiedy j
caowaem.
- Dobranoc, Peggy.
- Dobranoc, Oskarze.
I tak, Panie Boe, wyglda mj dzie. Rozumiem teraz, e dorastanie to
18
tak zwany niewdziczny wiek. Bo naprawd jest ciko. Ale w kocu, kiedy si
dojdzie do dwudziestki, wszystko si jako ukada. Wic przedstawiam Ci moj
dzisiejsz prob: chciabym, ebymy si z Peggy pobrali. Nie jestem pewien,
czy maestwo naley do spraw duchowych, czy to Twoja brana. Czy
speniasz takie yczenia, troch jak agencja matrymonialna? Jeli nie masz tego
w ofercie, powiedz mi szybko, ebym mg zwrci si do waciwej osoby. Nie
chciabym Ci pospiesza, ale przypominam, e nie mam duo czasu. A wic:
maestwo Oskara z Peggy Blue. Tak albo nie. Zorientuj si, co si da zrobi,
bardzo by mnie to urzdzao.
Do jutra, causy, Oskar.
PS: Jaki waciwie jest Twj adres?
19
buntowaa si, nie dopuszczaa do siebie myli, e umrze, wciekaa si, wpada
w depresj, schuda, odesza z zawodu, waya ju tylko trzydzieci pi kilo,
wygldaa Jak patyczek i w kocu umara. Widzisz, umara jak wszyscy, ale
myl o tym, e umrze, zatrua jej ycie.
- Gupia bya ta Plum Pudding, ciociu.
- Jak but. Ale butw jest niezliczona ilo. S bardzo rozpowszechnione.
Te kiwnem gow, bo w sumie si z ni zgadzaem.
- Ludzie boj si umiera, bo odczuwaj lk przed nieznanym. Ale
wanie, co to jest nieznane? Proponuj ci, Oskarze, eby si nie ba, eby by
ufny. Spjrz na twarz Pana Boga na krzyu: znosi cierpienie fizyczne, ale nie
cierpi duchowo, bo ufa. I nawet gwodzie ju mu tak nie doskwieraj. Powtarza
sobie: boli mnie, ale nie ma w tym nic zego. To s korzyci, ktre przynosi
wiara. I to wanie chciaam ci pokaza.
- O.K., ciociu Ro, jak bd mia pietra, zmusz si, eby wierzy.
Pocaowaa mnie. Ostatecznie dobrze czulimy si w tym pustym kociele
z Tob, Boe, ktry wygldae tak spokojnie.
Po powrocie dugo spaem. Coraz czciej chce mi si spa. Kiedy si
obudziem, powiedziaem do cioci Ry:
- Waciwie nie boj si nieznanego. Tylko troch szkoda mi traci to, co
znam.
- Tak samo jest ze mn, Oskarze. Co by powiedzia na to, ebymy
zaprosili Peggy Blue na herbat?
Peggy Blue wypia z nami herbat, polubiy si z cioci R i niele si
umialimy, kiedy ciocia opowiedziaa nam o swojej walce z Siostrami
Siukami, trojaczkami, ktre udaway, e s jedn. Po kadej rundzie Siuka,
ktra zmczya przeciwniczk, skaczc na ni ze wszystkich stron, schodzia z
ringu, eby rzekomo zrobi siusiu, i biega do toalety, a wracaa jej siostra, w
penej formie, gotowa do dalszej walki. I tak dalej. Wszyscy myleli, e jest
tylko jedna Siuka, i e taka z niej niezmordowana zawodniczka. Ciocia Ra
odkrya, co jest grane, zamkna obie zastpczynie w ubikacji, wyrzucia klucz
przez okno i pokonaa t, ktra zostaa. Zapasy to niegupi sport. Potem ciocia
Ra sobie posza. Pielgniarki pilnuj Peggy Blue i mnie, jakbymy byli
pociskami mogcymi w kadej chwili wybuchn. A przecie mam trzydzieci
lat, do cholery! Peggy Blue przysiga mi, e dzi wieczr to ona przyjdzie do
mnie, jak tylko bdzie moga, a ja przysigem jej, e tym razem nie bd jej
wkada jzyka.
Bo fakt, e to nie sztuka mie dzieci, ale trzeba jeszcze mie czas, eby je
wychowa.
To tyle, Panie Boe. Nie wiem, o co Ci prosi dzi wieczorem, bo to by
pikny dzie. Chocia tak. Spraw, eby jutrzejsza operacja Peggy Blue
przebiega pomylnie. Nie tak jak moja, jeli rozumiesz, co chc powiedzie.
Do jutra, causy, Oskar.
PS: Operacje to nie s sprawy duchowe moe nie masz tego na skadzie.
23
Wic spraw, eby niezalenie od tego, jaki bdzie wynik operacji, Peggy Blue
dobrze go przyja. Licz na Ciebie.
24
26
27
zawoa: A kuku, ciociu Ro!, ale ten rajd trwa tak dugo, e chyba
zasnem.
W kadym razie, kiedy si obudziem, byo ciemno, zimno i cicho, a ja
leaem sam na wilgotnym dywaniku. Wtedy po raz pierwszy pomylaem
sobie, e moe zrobiem gupstwo.
Wysiadem z samochodu i wtedy zacz pada nieg. Ale nie by taki
przyjemny jak w Walcu nieynek z Dziadka do orzechw. Zby szczkay mi
jak nie wiem co.
Zobaczyem duy owietlony dom. Poszedem w jego kierunku. Z
trudem. eby dosign dzwonka, musiaem podskoczy tak wysoko, e padem
jak dugi na wycieraczk.
Tam wanie znalaza mnie ciocia Ra.
- Ale... ale... - zacza.
A potem pochylia si nade mn i szepna:
- Mj kochany.
Wtedy pomylaem sobie, e moe jednak nie zrobiem gupstwa.
Zaniosa mnie do salonu, gdzie staa wielka mrugajca choinka. Byem
zdziwiony, widzc, jak u niej w domu jest adnie. A przede wszystkim, jak
bogato. Bo kiedy spotka si kogo miego, zwykle myli si, e jest biedny.
Ogrzaa mnie przy kominku i wypilimy po duej filiance czekolady.
Domylaem si, e zanim na mnie nakrzyczy, chce by pewna, e si dobrze
czuj. Wic nie spieszyem si z odzyskiwaniem dobrego samopoczucia, co
zreszt przychodzio mi atwo, bo w tej chwili jestem naprawd bardzo saby.
- Wszyscy w szpitalu ci szukaj, Oskarze. Pena mobilizacja. Twoi
rodzice s zrozpaczeni. Zawiadomili policj.
- To do nich podobne. Myl, e ich pokocham, kiedy zakuj mnie w
kajdanki...
- Co masz im do zarzucenia?
- Boj si mnie. Boj si ze mn rozmawia. A im bardziej si boj, tym
bardziej mam wraenie, e jestem potworem. Dlaczego ich tak przeraam?
Jestem a taki brzydki? mierdz? Kompletnie zidiociaem?
- Nie boj si ciebie, Oskarze. Boj si choroby.
- Choroba jest czci mnie. Nie musz zachowywa si inaczej, dlatego
e jestem chory, chyba e mog kocha tylko zdrowego Oskara?
- Kochaj ci, Oskarze. Powiedzieli mi to.
- Rozmawiasz z nimi?
- Tak. S bardzo zazdroni o to, e si tak dobrze rozumiemy. To znaczy
moe nie zazdroni. Smutni. Smutni, e im si nie udaje.
Wzruszyem ramionami, ale zo troch mi przesza. Ciocia Ra zrobia
mi drug gorc czekolad.
- Wiesz, Oskarze, umrzesz ktrego dnia. Ale twoi rodzice take umr.
Zdziwio mnie to, co mwi. Nigdy dotd o tym nie mylaem.
- Tak. Oni te kiedy umr. Samotnie. Ze strasznymi wyrzutami sumienia,
29
30
31
powiedzia: tak.
- Niech pan nie robi takiej miny, doktorze Dusseldorf. Bd z panem
szczery, bo zawsze uczciwie braem lekarstwa, a pan skrupulatnie prbowa
zwalczy moj chorob. Niech pan si nie zachowuje, jakby czu si winny. To
nie pana wina, e musi pan oznajmia ludziom ze nowiny, choroby o aciskich
nazwach i to, e nie ma ratunku. Niech pan sobie odpuci. Niech pan si
wyluzuje. Nie jest pan Panem Bogiem. To nie pan rozkazuje naturze. Pan tylko
stara si naprawia. Niech pan troch wyhamuje, doktorze Dusseldorf,
przestanie si tak przejmowa, nabierze troch pokory, bo inaczej nie bdzie pan
mg dugo wykonywa tego zawodu. Prosz spojrze, jak pan wyglda.
Suchajc mnie, doktor Dusseldorf mia usta otwarte, jakby poyka jajko.
Potem umiechn si, tak naprawd, i pocaowa mnie.
- Masz racj, Oskarze. Dzikuj, e mi to powiedziae.
- Nie ma za co, panie doktorze. Do usug. Niech pan przyjdzie, kiedy pan
zechce.
To tyle, Panie Boe. Wci czekam, a mnie odwiedzisz. Przyjd. Nie
wahaj si ani chwili. Mimo e mam teraz wielu goci, bardzo bym si ucieszy.
Do jutra, causy, Oskar.
33
34
35
36
37
38