You are on page 1of 57

Adrian Lara

Rasa rodka Nocy tom 9.1


Smak pnocy Historia Daniki
TUMACZENIE

wykidajlo BETA xeo222

ROZDZIA 1
Orkiestra wystrojona w smokingi, wypeniaa witeczn muzyk sal balow
edynburskiej rezydencji, gdzie dwa tuziny piknych par wirowao pod girlandami kruchego
ostrokrzewu i pachncych zimozielonych gazi.
Wysoko nad ich gowami, olbrzymie yrandole skrzyy si zotymi akcentami i
obwieszone byy zami z citego krysztau, ktre jak diamenty rozpraszay agodne wiato na
taczcych pod nimi goci Mrocznej Przystani. Za wysokimi na osiemnacie stp oknami,
ktre biegy przez ca dugo sali balowej bya noc, opuszczane na dzie okiennice zostay
uniesione, a szklane szyby ukazyway nieskazitelne, rozwietlone ksiycow powiat
pasmo wzgrz Highlands spowitych w zimow biel.
Ten widok by jak doskonaa fotografia w ilustrowanym magazynie.
Elegancki, wytworny i uroczy.
Danika z trudem hamowaa pragnienie, by zacz krzycze.
Nie naleaa do tego miejsca. Przyjazd na wakacje do Szkocji i przybycie dzisiejszej
nocy na to towarzyskie spotkanie Rasy... obie te rzeczy, ktre zrobia pod naciskiem
krewnych Conlana... byy bdem. Dwa dni w Edynburgu i ju a si palia, by zarezerwowa
najbliszy lot do domu, do swojego spokojnego ycia w Danii.
Wcinita w sandaki na wysokich obcasach i czarn sukni koktajlow przebywaa tu
nie duej ni dwie godziny, walczc by prowadzi sensowne rozmowy z prawie setk ludzi,
ktrych zupenie nie znaa i przez ponad poow tego czasu z tsknot, ktr ledwie potrafia
zamaskowa wpatrywaa si w gwne drzwi rezydencji.
- Dobrze si bawisz, Daniko?

Boe, robia wszystko co w jej mocy, by nie obrci si na picie i nie rzuci si do
ucieczki. Zamiast tego umiechna si uprzejmie do modej, stojcej obok niej kobiety.
- Oczywicie Emmo, przyjcie jest wspaniae.
- No widzisz. Wiedziaam, e bdziesz zadowolona z tego, e na chwil wyrwiesz si z
domu - powiedzia drobny rudzielec.
Bya Dawczyni ycia jednego z dalekich kuzynw Cona, przy jej dwudziestu latach,
jeszcze prawie dziecko, wci wiea, rozwietlona blaskiem naturalnej modoci i
rozentuzjazmowana obietnic wiecznej wizi, ktr dzielia z Jamesem, przystojnym
mczyzn Rasy, ktry sta u jej boku. Jego ciemne oczy z czuoci wpatryway si w
Emm, silnym ramieniem opiekuczo przytula j do siebie. Gdy umiechn si do swojej
uroczej partnerki, nie mona byo nie zauway, e jego ky pragny wynurzy si zza warg.
Podanie odmienio rwnie jego spojrzenie, w jego tczwkach pony gorce iskry
bursztynu.
Oczywiste byo, e ta para darzya si nawzajem gorcym uczuciem i Danice byo
bardzo trudno nie zazdroci im ich przyszoci. Prawie nie moga sobie przypomnie, jak to
byo by wieo zwizan, zakochan i nie mogc doczeka niekoczcego si wsplnego
ycia.
Danika oderwaa wzrok od szczliwej pary i wygadzia szkaratny jedwab aobnej
szarfy, zawizanej wok talii. Zrezygnowaa ju z tradycyjnej, wdowiej, bieli, ale nawet
ptora roku po tym, jak Conlan zgin w Bostonie, wci miaa trudnoci z pozbyciem si
tego ostatniego symbolu swojej straty. Przebywanie w Szkocji... ojczynie Cona... czynio
jego nieobecno tylko jeszcze bardziej dojmujc. Razem tworzyli tu swoj histori, na tej
wyynie i w grach Pnocnej Szkocji. Wieki zleway si w jedno, podczas gdy oni wiedli
swoje spokojne ycie, do czasu, gdy poczucie obowizku i honor Cona, jakie sto lat temu
przywiody ich do Ameryki, gdzie jej partner zoy przysig, e odda swj miecz w sub
Zakonowi.
Nie pragnli od losu niczego, z wyjtkiem dziecka, ktre w kocu zdecydowali si
mie.
Ich syn, Connor, zosta poczty zaledwie na trzy miesice przed tym, jak jego ojciec
zgin w trakcie pechowej misji wykonywanej dla Zakonu.
Nawet na kilka godzin nienawidzia zostawia dziecka w domku gocinnym pod opiek
rodziny Conlana. By wszystkim, co miaa, nici czc j z yciem, ktre dzielia z
Conlanem MacConnem. Danika spojrzaa na morze otaczajcych j obcych, mczyzn Rasy i

ich partnerek, prawie sto nieznajomych twarzy w nieznanym miejscu. Patrzya na nich
wszystkich i nigdy nie czua si bardziej samotna.
- Czy mogabym przeprosi was na moment? - Zapytaa stojc przy niej par.
- Powinnam jeszcze raz zadzwoni do domu i upewni si, czy z Connorem jest
wszystko w porzdku.
- Ale przecie pi minut temu sprawdzaa, co u niego.
Danika pozwolia, by ten komentarz zabrzmia ju za jej plecami, ruszajc w kierunku
zacisznego kraca sali balowej i wyawiajc swoj komrk z malekiej wieczorowej torebki.
Najwiesze informacje z gocinnego domku, w ktrym zatrzymaa si Danika z Connorem,
byy takie same jak, gdy dzwonia poprzednim razem. Z dzieckiem byo wszystko w porzdku
i nie byo adnego powodu, eby Danika si martwia.
Podzikowaa Dawczyni ycia dogldajcej Connora i zakoczya rozmow, wiedzc,
e to byo ze, yczy sobie jakiej wanej przyczyny, eby opuci to towarzystwo i pobiec z
powrotem do swojego dziecka. Dzisiejszej nocy powinna mio spdza czas. Poniewa
utkna tu do czasu a jej towarzystwo zdecyduje si wyj, moe przynajmniej powinna
troch si postara, by dobrze si bawi.
Wsuwajc telefon z powrotem do torebki, zacza powoli okra sal. Czerwona szarfa
wok jej pasa zmieniaa kierunek zainteresowa nawet najbardziej zuchwaych mczyzn
Rasy. Z drugiej strony jej wzrost piciu stp i jedenastu cali, nawet bez dodatkowych czterech
cali, ktre dodaway szpilki i posiadanie dugich blond wosw sprawiao, i miaa
wiadomo, e bya trudna do przegapienia.
Moga ignorowa taksujce spojrzenia, ktre rzucali jej mczyni uczestniczcy w tym
przyjciu. To pene litoci spojrzenia innych Dawczy ycia, sprawiay, e czua si strasznie
skrpowana.
Owdowie po tak dugim czasie bycia razem? Raczej wolaabym umrze, ni straci
swojego partnera w ten sposb.
Danika przez chwil zamkna oczy, poniewa napyway do niej myl z caej sali.
Nie wiedziaa czyj umys eksplorowaa, ani nie moga temu zapobiec. Kada Dawczyni
ycia bya obdarzona jakim wyjtkowym pozazmysowym talentem.
Jej darem bya zdolno czytania w mylach mczyzn Rasy, Dawczy ycia lub
zwykych homo sapiens. Niefortunnie, odkd zgin Conlan, ta umiejtno staa si
nieprzewidywalna i nieposuszna. Jego naleca do Rasy krew przez wieki utrzymywaa jej
mody wygld; jak rwnie karmia posiadany przez ni dar, oraz sprawiaa, e by silny i
atwy do kontrolowania.

Dzi wieczorem ju kilkukrotnie zostaa uderzona przez taki nagy, niesprowokowany


umysowy komentarz. Wikszo z nich to bya nieciekawa paplanina i mda, wypeniona
bzdurami dywagacja na temat tego cocktail party, ale niektre myli miay ostre brzegi i
wbijay si w ni jak strzay.
To by si nigdy nie zdarzyo, gdyby Conlan zosta w Szkocji, gdzie byo jego miejsce.
Nigdy nie powinien bra sobie obcej za partnerk.
Danika uniosa brod i wesza gbiej w chmar cywilw bawicych tej nocy w
Mrocznej Przystani, pozwalajc im podejrzliwie si w siebie wpatrywa i rzuca milczce
oskarenia. A niech gapi si na ni, jak na outsiderk, ktr przecie bya.
Nigdy nie potrzebowaa niczyjej aprobaty i byo pewne jak pieko, e teraz te nie
bdzie o ni zabiega.
Przesza przez sam rodek zgromadzenia, jej kroki byy niepieszne, a gow trzymaa
wysoko. Przypadkiem usyszane, przytumione odgosy rozmw doczyy do gradu
niepodanych, paranormalnych odczytw. Niemal niemoliwoci byo rozpozna, ktre
sowa zostay wymwione gono, a ktre brzmiay tylko w jej umyle.
Jaowe rozwaania nad niefortunnym doborem garderoby i nierozstrzygnite plany
wakacyjne mieszay si z wymian pogldw na temat polityki Rasy i fatalnego stanu
gospodarki ludzkiego wiata.
Zanim Danika dotara do przeciwlegej strony sali balowej, natenie tego, co odbieraa
i kakofonia otaczajcych j dwikw prawie rozerway jej czaszk.
Odrobina wieego powietrza mogaby jej pomc oczyci umys. Skrcia w stron
zamknitych drzwi balkonowych, ktre wychodziy na taras widokowy.
Gdy si zbliya, dostrzega na zewntrz ciemne ksztaty kilku mczyzn Rasy. Ich
gosy byy niewiele wicej ni cichym pomrukiem po tamtej stronie szyby. Zamara przy
wzmiance o nadchodzcym ywym transporcie, ktry dotar z opnieniem na lotnisko w
Edynburgu... to byo co drogiego, wymagajcego traktowania z najwysz dyskrecj. Ju
samo to wystarczyo, eby obudzi si jej instynkt, ale nastpne komentarze,sprawiy, e stopy
przyrosy jej do podogi, w miejscu gdzie staa - Czy adunek zawiera co... egzotycznego?
- By moe - pada sucha, arogancka odpowied. - Tak wic, nie omieszkaj zoy
najwyszej oferty. By twoje pragnienia, czegokolwiek by nie dotyczyy mogy zosta
zaspokojone.
Grupa wampirw zareagowaa przyciszonym, zdawionym chichotem. Kiedy znowu
zaczli rozmawia ich gosy stay si zbyt ciche, by zdoaa je usysze. Ale sprbowaa,

przesuwajc si troch bliej do tarasowych drzwi i udajc zainteresowanie ohydnym


obrazem wiszcym na cianie obok niej.
Podsuchiwanie jest bardzo niegrzecznym zwyczajem.
Ta myl uderzya w jej umys nie wiadomo skd, tak samo jak gboki, intensywny jak
czekolada i lekko ochrypy szkocki warkot.
Moe te by niebezpieczne, dziewczyno.
Czy znaa ten ochrypy, mroczny gos? Jeszcze bardziej niepokojce byo pytanie, czy
jego waciciel zna j?
Danika rozejrzaa si szybko, wypatrujc znajomych twarzy wrd chmary ludzi na sali
balowej i w mniejszych grupach skupionych na jej obrzeach. Poza garstk kuzynw Conlana
i ich kobiet, wszyscy byli dla niej obcy.
Teraz ju bya pewna, e kiedy syszaa to wolne, sardoniczne przeciganie
samogosek pochodzce z regionu Grnej Szkocji.
Pomylaa o spiskujcej na tarasie grupie mczyzn i zastanowia si...
Wanie wtedy francuskie drzwi si otworzyy i cztery wampiry, jeden za drugim
zaczy wchodzi do rezydencji. Danika odsuna si za pno, by udawa, e nie staa tam
duej ni kilka minut.
Mczyzna prowadzcy grup, wpi w ni zimne, stalowo-szare oczy. Nienagannie
ubrany w smoking od Armaniego z czarnymi, lnicymi wosami, gadko zaczesanymi do
tyu, rzuci jej skpy umiech.
- Kogo my tu mamy? - Gos, ktry po drugiej stronie tarasowych drzwi mierdzia
arogancj, teraz zmik i ocieka czarem. Tak samo czarujcy starali si by jego towarzysze,
wszyscy... oprcz jednego. Strzelista, uminiona sylwetka, szerokie ramiona i otaczajca go
zowieszcza, mroczna aura... odrniay tego mczyzn do reszty.
- I pomyle, e mogem dzi wieczorem opuci to przyjcie bez przyjemnoci
zostania odpowiednio przedstawionym komu tak licznemu jak ty.
Danika nie odpowiedziaa. Jego uwaga nie zrobia na niej wraenia. Bya zbyt zajta
prb lepszego przyjrzenia si mczynie stojcemu za nim. Ochroniarz albo zbir, nie moga
mie pewnoci. Wysoki i oniemielajcy, nosi wicej ni jedn sztuk broni pod klasycznie
skrojonym, wenianym paszczem w kolorze grafitu.
Jego spojrzenie czciowo skryway rozwichrzone kosmyki orzechowo-brzowych,
gstych wosw, ale moga si zaoy, e straszna wska blizna przecinajca jego pokryty
jednodniowym zarostem policzek, pochodzi od noa, a garbek na grzbiecie nosa by
wynikiem kiepsko wyleczonego zamania. Kiedy wpatrywaa si w niego, wyraz jego piknie

wykrojonych ust sta si ponury. Wargi, nad jego kwadratow szczk zacisny si w cienk,
gron lini.
Co dranio j w gbi y. Ta twarz jej nie pasowaa, ale wygicie tych ust...
Ona chyba znaa to mroczne spojrzenie, czy nie?
- Nazywam si Reiver - powiedzia wampir z ironicznym tonem, a cika atmosfera
jaka nastaa po tych sowach przyprawiaa j o dreszcze. Jego spojrzenie przesuno si po jej
sylwetce, unis brew gdy zauway szkaratn szarf wok jej talii. - A ty musisz by
wdow MacConn. Szkoda twojego mczyzny. Uprawia niebezpieczny proceder.
Danika obruszya si na t aluzj do swojego zmarego partnera. W rzeczywistoci,
mogaby przysic, e wykrya rwnie lekki lad dziwnej reakcji gronego asystenta
Reiversa. - Conlan zgin czynic to, w co wierzy. Czy to byo bezpieczne czy nie, suy
Zakonowi z honorem.
Lekko pochyli gow w wyrazie nieszczerego uznania. - Oczywicie. Wspczuj ci z
powodu twojej straty.
Moe i mogaby w to cho odrobin uwierzy, gdyby nie zoliwy bysk w jego oczach.
- Nie jestem szczeglnie zainteresowana niczym, co masz do zaoferowania.
A teraz, jeli mi wybaczysz... Gdy obrcia si eby odej, jego rka mocno zacisna
si na jej nadgarstku.
Danika usyszaa warknicie, ale nie miaa czasu zarejestrowa, czy pochodzio ono od
Reivera, czy od stojcego za nim ochroniarza, ktrego ciao stao si sztywne, napite i
wibrujce grob.
- Taki ostry jzyk. Pogascy wojownicy z Zakonu mog uwaa to za atrakcyjne w
kobiecie, ale jeste bardzo daleko od Bostonu, moja droga. Troch uprzejmoci dobrze by ci
zrobio.
Spojrzaa w d na dugie palce, ktre jak imado zaciskay si wok jej nadgarstka.
Jego ochroniarz wysun si do przodu, jakby mia zamiar wkroczy, ale Danika nie miaa
zamiaru da si zastraszy przez ktregokolwiek z nich. - Pu mnie.
Reiver rozcign w umiechu swoje wskie wargi. - Ledwie mielimy okazj si
pozna. Zosta. Nalegam.
- Powiedziaam pu.
On tego nie zrobi. I w nastpnej sekundzie sala balowa rozbrzmiaa echem gonego
zderzenia jej otwartej doni z jego twarz.
Wydawao si, jakby caa sala zamara w odpowiedzi. Ciaa na parkiecie nagle
znieruchomiay. Orkiestra ucicha. Rozmowy umilky, a wszystkie gowy obrciy si w ich

kierunku. Kady wpatrywa si w Danik i wampira, ktry kipia od lodowatej furii,


powstrzymywany przez swojego ochroniarza, ktry stan pomidzy nimi, by zapobiec
uderzeniu kobiety w rewanu.
- Danika! - Emma wraz z Jamesem przebiega przez tum. Wpatrywali si w ni jakby
bya dzieckiem, ktre wanie szturchno patykiem zwinit mij. Danika, co ty zrobia?
- Przyprowad mj samochd - warkn Reiver do swojego ochroniarza. Jego furia bya
oczywista, byszczaa bursztynem w jego tczwkach i zwzia renice do wskich kresek. Za
uniesionym brzegiem jego wargi, wysuwajce si ky bysny jak naostrzona brzytwa. Przedstawienie skoczone. Wychodz.
- Ale panie Reiver - wtrci James, wyranie peen niepokoju. - Ja nie mam do sw,
eby przeprosi za to... co tu zaszo. Prosz wybacza naszej kuzynce. Ona na pewno nie
chciaa tego zrobi...
- Nie - powiedziaa Danika. - Nie musisz przeprasza za mnie. Mog mwi za siebie.
A gdybym czua, e s podstawy do przeprosin, to bym je wygosia.
Ochraniarz Reiversa wymamrota przeklestwo pod nosem, podczas gdy olepiajcy
blask w oczach jego pracodawcy, jakby jeszcze przybra na sile. Samochd, Brandogge. Ju.
Kiedy postawny mczyzna odszed, by wykona polecenie, Reiver omit Danik
jadowitym spojrzeniem, ktrym praktycznie rozebra j do naga. - By moe troch czasu
spdzonego w Szkocji pomoe wygadzi szorstkie krawdzie jakich dorobia si w
Ameryce, Wdowo po MacConnie. Dla twojego dobra, mam tak nadziej.
Zanim zdoaa powiedzie mu, gdzie moe sobie wsadzi t sugesti, krewni Conlana
odcignli j na bok, pozwalajc Reiverowi opuci przyjcie bez kolejnych incydentw.
***
Bran podprowadzi czarnego Rolls-Royca Reiversa przed front i zaparkowa sedana
przy gwnych drzwiach na utwardzonym podjedzie w ksztacie pksiyca.
Swdziay go donie zacinite na kierownicy, ttno rozsadzao mu uszy. Kady z
instynktw by w penej gotowoci, kac mu zabra dup z powrotem do rodka i upewni
si, czy sytuacja pomidzy jego szefem i owdowia Dawczyni ycia przypadkiem si nie
zaognia.
Nie, eby martwi si o Reivera. Jego reputacja ochroniaby go przed najgorszymi z
plotek, publiczn nagan i skutkami uwagi, jak przycign do siebie dzisiejszej nocy. Jutro
to zostaoby prawie zapomniane, albo przynajmniej wyciszone, jakby nigdy si nie
wydarzyo. Byo niewielu czonkw Rasy w Szkocji, ktrzy nie wiedzieli, e lepiej nie

naraa si na gniew najbardziej zowrogiego mieszkaca Edynburga. Jeli Reiver chcia


pozby si problemw, mieli oni skonno do szybkiego znikania.
Wierny brzmieniu swojego nazwiska (rozbjnik ;), od dawna przyzwyczai si do brania
czegokolwiek chcia. Nikt nie odmwi mu niczego i nikt nie omieli si stan mu na
drodze. Gdy pokane apwki i nielegalne przysugi nie wystarczyy, Reiver nie mia adnych
skrupuw z uciekaniem si do mniej cywilizowanych metod, by upewni si, e jego interesy
byy chronione.
Co mgby zrobi Reiver gdyby podejrzewa, e jego prywatna dyskusja dzi
wieczorem zostaa usyszana przypadkiem przez Dawczyni ycia, ktra przez wiele lat
zwizana bya z Zakonem?
Trudno byo to sobie wyobrazi. Byo wystarczajco le, e nadwyrya jego ego i
zakoczya to fizyczn zniewag porodku zatoczonej sali balowej. Gdyby Reiver obawia
si, e ona moe zna szczegy jego obecnych interesw, Bran nie cierpia nawet myli, w
jaki sposb jego szef zapewniby sobie jej milczenie.
Bran gardzi sukinsynem. Poczu, jak ta pogarda przelaa si przez jego yy i sprawia,
e jego wzrok wypeni si zotym ogniem, kiedy obserwowa jak Reiver wyszed z
rezydencji i ruszy w kierunku czekajcego pojazdu. Branowi zabrao chwil, by zdusi w
sobie nienawi i ukry twarz pod wystudiowan mask spokoju, zanim drugi mczyzna
Rasy podszed do samochodu i otworzy tylne drzwi.
Wlizgn si na siedzenie i zatrzasn za sob drzwi.
- Lepiej eby ta zadzierajca nosa suka modlia si, eby nasze drogi ju nigdy si nie
skrzyoway. Byoby wstyd zrujnowa tak adn buk, ale niech mnie cholera, jeli ona nie
baga, eby kto nauczy j dyscypliny.
Bran odchrzkn, jego zmruone oczy zerkny na Reivera przez wsteczne lusterko. Dokd szefie?
- Klub - warkn.
Ale wtedy otworzyy si drzwi gwnej rezydencji i na zewntrz wysza wysoka
blondynka, oraz zwizana para, ktra przybiega jej na pomoc podczas niedawnego
incydentu. Kiedy zmierzali ku morzu luksusowych pojazdw zaparkowanych wzdu
szerokiego podjazdu, ledzio j wcieke spojrzenie Reiversa. - Tak, ona jest kobiet, ktra
potrzebuje twardej rki. Midzy innymi. - Reiver zachichota ponuro, a donie Brana
zacisny si na kierownicy w mierciononym chwycie. Robi co w jego mocy, by oprze si
pragnieniu podejcia i rozbicia twarzy wampira o kuloodporn, tyln szyb.
Musia zachowa spokj.

Nie po to zaszed tak daleko, tak ciko pracowa eby zdoby zaufanie Reiversa, by je
teraz straci.
Gdy Bran doda gazu i Rolls agodnie wczy si do ruchu, Reiver rozsiad si
wygodnie na skrzanym siedzeniu. - Jeli istnieje co czego nie mog znie, to jest to
wyniosa kobieta. A jeszcze bardziej nienawidz tej, ktra nie wie gdzie jest jej miejsce.
Wypenione arogancj oczy zetkny si ze spojrzeniem Brana we wstecznym lusterku.
- Chc, eby dowiedzia si wszystkiego o tej wdowie z Zakonu, a z raportem o tym, co
odkrye zgo si do mnie. - Bran posusznie skin gow, po czym wrci do studiowania
okrytej mrokiem drogi.
Ju wiedzia bardzo duo o tej kobiecie.
Ale to byo dawno temu... prawd mwic miny cae wieki. W innym czasie, kiedy
by innym czowiekiem.
I zanim pikna, duska Dawczyni ycia oddaa swoje serce jego najlepszemu
przyjacielowi, Conlanowi z klanu MacConna.

ROZDZIA 2
Danika nie posza na przyjcie, by szuka nowych przyjaci ale na pewno nie
spodziewaa si, e bdzie miaa osobiste starcie z najbardziej przeraajcym szefem
podziemia kryminalnego Rasy w Edynburgu.
Nie, eby ten incydent z Reiversem, ktry mia miejsce poprzedniej nocy pozbawi j
snu, pomimo tego, co przeraeni Emma i James prbowali uzmysowi jej po tym, jak ju
opucili bal w Mrocznej Przystani. Wedug ich sw, brudne interesy Reiversa rozpoczy si
kilka stuleci temu, od najazdw na pnocne Pogranicze, gdzie rabowa zwierzta, zagarnia
ziemie, a lojalno wymusza ostrzem swojego miecza.
Teraz to apwki i osobiste przysugi pozwalay mu bezkarnie czyni wszystko, czego
tylko zapragn. To i jego reputacja jako czowieka bezwzgldnego, powodowaa, e byo
niewielu, o ile w ogle znalazby si kto, kto prbowaby rzuci mu wyzwanie.
Danika bya bardziej uraona ni wystraszona zachowaniem Reiversa.

I nie moga przej obojtnie nad zaprztajc jej umys treci rozmowy, ktr
przypadkiem usyszaa. Na temat majcego nadej lada dzie ywego transportu.
Oraz wyszeptanych prb o egzotyczne atrakcje, ktrymi dysponowa za astronomiczne
ceny, a ktre rozpalay apetyty lubienych, wiatowych przyjaci Reiversa.
Sama myl o tym zmrozia j do szpiku koci.
Pomimo, e to zostao zabronione przez prawo Rasy, Reiver nie byby pierwszym z ich
rodzaju, ktry poktnie handlowa ludmi, jakby byli oni tylko bydem przeznaczonym na
rze. Handlarze ywym towarem byli brudn plag, zazwyczaj zaliczajc si do
najpodlejszych i najniszych szczebli spoeczestwa Rasy.
Pochodzce z ulicy szumowiny, zwykle niezbyt dugo zdoay pozostawa w tym
biznesie.
Jeli jednak kto taki jak Reivers z ugruntowan pozycj i mocnymi powizaniami
zdecydowa si robi fortun na cierpieniu i mierci miertelnych, to ile niewinnych istnie
bdzie wolno mu skra i zniszczy, zanim kto odway si go powstrzyma?
To byy tak niepokojce myli, e zmusiy Danik do wybrania na swojej komrce
dugiego i skomplikowanego numeru do Stanw, gdy nastpnego ranka siedziaa w kawiarni
w Edynburgu. - Gideon, tu Danika - powiedziaa do wojownika na drugim kocu linii, ktra
znajdowaa si w Bostonie.
- Hej - odpowiedzia. Brytyjski wampir zarzdza orodkiem dowodzenia w Centrali
Zakonu.- Wszystko w porzdku? Potrzebujesz czego? Mam nadziej, e w Danii nie ma
adnych problemw.
Zwykle bardzo energiczny i obdarzony cierpkim poczuciem humoru Gideon, dzisiaj by
powcigliwy, a w jego gosie pobrzmiewao jakie dziwne napicie.
- Czuj si dobrze, a w Danii wszystko jest ok - powiedziaa. Ale prawd mwic teraz
jestem w Szkocji. Zdecydowaam, e mio bdzie spdzi wakacje razem z Connorem tu w
Endeburgu.
- Ach. To dobrze. W jego odpowiedzi dao si usysze westchnienie ulgi - Co sycha u
twojego maego mczyzny?
Nie moga powstrzyma umiechu, gdy pomylaa o swoim sodkim, malutkim
chopczyku. Dzisiejszego ranka, znowu zosta w domu z Emm, podczas gdy Danika
przyjechaa do miasta, by w cigu dnia zaatwi codzienne sprawunki. Jej syn pochodzi z
Ras; dla niego i reszty jego rodzaju, wiato soneczne byo miertelnym zagroeniem. Connor jest wspaniay i cay czas ronie. Ju jest bardzo podobny do swojego ojca. Spokojny
i dobroduszny. To bogosawiestwo, e go mam.

- Dobrze sysze, e u was jest wszystko w porzdku - w krtkiej pauzie, ktra nastpia
po tych sowach wojownika, sycha byo pytanie. - Ale przecie to nie jest powd, dla
ktrego dzwonisz, nieprawda?
- Nie - potwierdzia. Poniewa do rodka napyna wiea fala klientw, by zoy
swoje zamwienia, Danika wstaa od swojego stolika i wysza na zewntrz, by mie chwil
prywatnoci. - Czy wiesz co na temat wampira z okolic Edynburga o nazwisku Reiver?
- Pozwl mi sprawdzi w rejestrze IID - w tle zabrzmia klekot klawiatury, gdy Gideon
dobra si do Midzynarodowej Bazy Identyfikacji Rasy. - Nie ma tu zbyt wiele na jego
temat. Wyglda, e yje od siedemnastego wieku. Obecnie posiada kilka posiadoci w
grzystym terenie Pnocnej Skocji i jakie przedsibiorstwa w okolicach Edynburga.
- Jaki to rodzaj przedsibiorstw?
Przesza na drug stron ulicy i zmierzaa do samochodu poyczonego jej na czas dnia
przez rodzin Conlana. - Nic niezwykego?
- Spki importowo-exportowe, par sklepw z antykami. I prywatny klub dla
dentelmenw w South Bridge http://maps.google.co.uk/maps?
q=south+bridge+edinburgh&um=1&ie=UTF8&hq=&hnear=0x4887c785bbf67881:0xf4a1144401a1b635,South+Bridge,
+Edinburgh&gl=uk&ei=ekb3TrOrMcaw8gPori9AQ&
sa=X&oi=geocode_result&ct=title&resnum=1&ved=0CCsQ8gEwAA

Ten

lokal

pojawi si i zosta zarejestrowany w poowie ubiegego wieku.


Znaa t okolic, bya to popularna, zabytkowa cz Starego Miasta, teraz wypeniona
sklepami dla turystw i pubami. Bya w odlegoci tylko kilku przecznic od tego miejsca.
Danika wsiada do samochodu i przekrcia kluczyk w stacyjce.
- Gideon, czy masz nazw i adres tego klubu.
Jego odpowied nadesza w formie przeduajcego si milczenia. Po czym zapyta - O
co, tak naprawd w tym wszystkim chodzi, Daniko? Chyba nie jeste wobec mnie do koca
szczera.
Poinformowaa go o incydencie na wczorajszym przyjciu, w tym o strzpie rozmowy,
ktry przypadkiem usyszaa. - Nie mog mie pewnoci, ale przypuszczam, e on mwi o
ludzkim adunku, Gideonie.
- Jezu - wysycza wojownik na drugim kocu linii. - A ty chcesz si znale w zasigu
rk tego faceta? Chyba nie musz ci informowa, co Conlan powiedziaby na ten temat...
- Con nie yje. A mnie nie stao si nic zego. Chciaam tylko powiadomi ciebie i
reszt Zakonu, ebycie mieli wiadomo tego, co si tutaj dzieje.

- Bardzo dobrze, e to zrobia - powiedzia. - Ale teraz zrb nam wszystkim przysug i
trzymaj si jak najdalej od tego wszystkiego. - My ze swojej strony przyjrzymy si bliej
panu Reiverowi. Nie wspominaj o tym nikomu... nawet Agencji Nadzoru. Cholera,
szczeglnie im. Biorc pod uwag jak teraz przedstawiaj si sprawy, musimy zakada, e
nikomu nie mona ufa.
- Jest a tak le?
- Nie jestem pewien i to niestety jest jeszcze gorsze - wyjtkowo powany ton gosu
Gideona przybra jeszcze mroczniejszy odcie. Pomimo, e przez ten czas, gdy przebywaa z
dala od Zakonu bya odseparowana od ich codziennych operacji, to wci pozostawaa w
kontakcie ze swoimi starymi przyjacimi i zdawaa sobie spraw, e byli wpltani w wojn z
potnym wrogiem o imieniu Dragos. Fakt, e Gideon nie by teraz w stanie lekko traktowa
tej walki, ani w jaki sposb zagodzi jej niepokoju, mogo oznacza tylko ze wieci.
- Lokalizacja siedziby Zakonu zostaa odkryta. Jestemy w trakcie ewakuacji do
tymczasowej centrali, ale cay plan bardzo si skomplikowa wczoraj wieczorem, poniewa
dziecko Dantego i Tess urodzio si przed planowanym terminem.
Danika bardzo by chciaa cieszy si szczciem Dantego i jego Dawczyni ycia, ktrej
do tej pory jeszcze nie spotkaa, ale bya czci Zakonu wystarczajco dugo by rozumie, e
nowo narodzony by zarwno bogosawiestwem, jak i ciarem dla grupy wojownikw,
ktrzy yli... i czasami umierali po to eby uczyni wiat lepszym miejscem.
- Jakby tego byo mao - cign dalej Gideon. - Jeden z naszych gdzie zagin.
Chase nie wraca ju od kilku nocy. Biorc pod uwag to, co ostatnio si z nim dziao,
wszyscy obawiamy si, e stracilimy go z powodu dzy Krwi.
- Tak mi przykro - powiedziaa. Nigdy by nie zgada, e ten najsztywniejszy ze
wszystkich wojownikw, trzymajcy si cile zasad, egzekutor prawa Rasy, mgby by
kim, kto padnie ofiar nieodwracalnego uzalenienia od krwi. W wietle tego wszystkiego, z
czym zmaga si teraz Zakon, poaowaa, e niepokoia ich swoimi podejrzeniami na temat
takiego drobnego, lokalnego gangstera jak Reiver. - Tak pragnabym by tam z wami
wszystkimi, Gideonie. Szkoda, e nie mog wam pomc.
- Nie martw si o nas. Dbaj o siebie, rozumiesz?
Syszaa, jak pisa co jeszcze na klawiaturze w swoim laboratorium. - Czy chcesz
ebym kogo do ciebie wysa? Reichen jest na misji w Europie, ale jeli powiesz tylko sowo,
to wiem, e Lucan pchnie go do...
- Nie - powiedziaa, wyjechaa na prost, brukowan ulic i powoli posuwaa si wzdu
mieszanej kolekcji, jak stanowiy budowle z ery wiktoriaskiej, oraz ceglane i wspczesne

witryny sklepowe, ktre stay wzdu Soutch Bridge - To nie jest konieczne, Gideonie. Mam
si doskonale. Nie powinnam bya zawraca ci gowy.
- To aden kopot, Daniko. Jeste nasz rodzin, zawsze bdziesz. Wszyscy czujemy to
w ten sposb.
- Dzikuj ci - odpowiedziaa, czujc ciepo pynce z jego sw. - Musz ju koczy.
- Trzymaj si z daleka od kopotw - przestrzeg j z powag. - A jeli bdziesz czego
potrzebowaa bezzwocznie skontaktujesz si z nami. Zgoda?
- Tak wanie zrobi - powiedziaa mu na poegnanie i skoczya rozmow, wanie
wtedy, gdy GPS samochodu ogosi, e dotara do swojego celu.
Pomimo, e Gideon nie poda jej adresu, gdy go poprosia, to jego umys zareagowa na
jej talent. Budynek, w ktrym znajdowa si klub Reiversa nie mia adnego oznakowania,
tylko krwawoczerwone drzwi z mosina koatk o ksztacie wilczej gowy.
Danika wjechaa w boczn uliczk, gdzie moga zaparkowa, po czym wrcia z
powrotem, eby dokona dokadniejszych ogldzin. Nie powinna ulega pokusie, by
prbowa otworzy gwne drzwi, ale nie moga powstrzyma si przed niemiaym
naciniciem zimnej metalowej klamki.
Budynek nie by zamknity na klucz. Dziwne. Chyba e w interesie Reivera byo
zachcanie zbkanych goci do wejcia. Pchna cikie drzwi i wsuna si do ciemnego
przedsionka. Wewntrzne okiennice byy zablokowane na dzie, gdy zamkna za sob drzwi,
wntrze rozwietlao tylko mikkie wiato ze ciennych kandelabrw.
Nie zawracaa sobie gowy woaniem w mrok, by sprawdzi, czy kto tam by.
Wszystko, czego chciaa to szybkie spojrzenie, eby potwierdzi, albo uwolni si od
podejrze, jakie miaa w stosunku do Reivera.
Zaryzykowaa, wesza dalej w gb i sprbowaa otworzy jedne z wewntrznych drzwi
w tylnej czci przedsionka. Te byy solidnie zamknite, zaryglowane. Inne drzwi wyday si
prowadzi na klatk schodow, ale te rwnie byy zamknite na klucz. To byoby na tyle,
jeli chodzi o szybkie rozejrzenie si.
Danika uwolnia wstrzymywany oddech, ale znowu gwatownie go wessaa, gdy
usyszaa poruszenie gdzie wewntrz budynku.
Nie bya tu sama.
Obrcia si i rzucia si z powrotem w kierunku drzwi wejciowych, ktre teraz
okazay si zatrzanite. Miaa trudnoci z klamk, ktra ani nie drgna mimo, e mocno ni
szarpaa. - Niech to szlag!
- Czy ty, do cholery w ogle mylisz, co robisz?

Danika obrcia si z nagym sapniciem. To by on.


Nie Reiver, ale jego przeraajcy ochroniarz z grzyw niesfornych brzowych wosw i
surow twarz skaon bliznami. Dzi nie mia na sobie ciemnego paszcza ani broni.
Teraz stan przed ni ubrany tylko w lune dinsy i z bosymi stopami, wygldajc
jakby wanie podnis si z ka. To ni wstrzsno, widok jego nagiego muskularnego
torsu i silnych ramion. Dermaglify Rasy biegy przez tuw i znaczyy jego uminione
ramiona wirujcymi spiralami i ozdobnymi ukami. Kiedy ruszy w jej stron, kolor tych
genetycznych oznacze skry przeszed ze zotego, zblionego do koloru jego ciaa, w
ciemniejsze tony, ktre nadaa im jego irytacja.
Zbyt dugie wosy opady mu nisko na oczy, ale nie musiaa widzie jego zwonego
spojrzenia, eby wiedzie, e skupio si na niej wyraajc narastajcy, niebezpieczny gniew.
Oderwaa od niego wzrok, rzucajc pene niepokoju spojrzenie na zamknite drzwi za
jej plecami.
To miejsce nie jest dla ciebie, dziewczyno.
Moe to byo spowodowane faktem, e nie patrzya na niego, gdy wypowiedzia to
zdanie... ale gdy nazwa j dziewczyn... zdaa sobie spraw, e wie do kogo naley ten
szorstko-aksamitny gos. Syszaa go w swojej gowie na przyjciu, gdy wysa jej ajc myl
za podsuchiwanie Reivera. Jednak nie ujawni jej przed nim, mimo e mia doskona okazj,
by to zrobi.
I byo w nim co znajomego, teraz to zauwaya.
Co, co przemawiao do niej... z odlegego, a mimo to niezapomnianego miejsca w
przeszoci.
Spojrzaa na niego jeszcze raz, prbujc dostrzec twarz za zaronit szczk i
bitewnymi bliznami. Twarz, ktra krya si za gstymi, opadajcymi kosmykami jego
wosw. - Czy ja ci znam?
- Nie.
Jego szorstka odpowied powinna wystarczy, by j przekona. Zamiast tego sprawia
tylko, e jej spojrzenie stao si jeszcze bardziej badawcze. Wpatrywaa si w niego, prbujc
nada sens temu, co podpowiaday jej instynkty. - Mal ?
Twarde linia jego ust staa si jeszcze bardziej zacinita, trudna do odczytania.
- Mam na imi Brannoc.
Ona tak nie sdzia, pomimo nieprzystpnego, gniewnego spojrzenia, ktrym j
przyszpila. - Brannoc, a co dalej?

Gdy nie odpowiedzia, zacza z innej beczki.- Wczoraj wieczorem Reiver nazwa ci
Brandogge.( w jzyku angielskim r jest bezdwiczne wic brzmienie tych sw jest
identyczne ;) http://www.google.co.uk/imgres?
imgurl=http://www.gotdogsonline.com/american-bandogge-mastiff-pictures-breederspuppiesrescue/
pictures/american-b Czy tym wanie dla niego jeste, jego osobistym psem obronnym?
- Gdy to jest konieczne.
Zrobi krok do przodu, a brya jego olbrzymiego ciaa sprawia, e przycisna plecy do
drzwi. Zapiew jego szkockiego akcentu pogbia si z kad sylab. - To, e tu przysza
byo bardzo niemdre z twojej strony. Wdara si na prywatny teren, a mj pracodawca nie
toleruje intruzw w miejscu, gdzie prowadzi swoje interesy.
Im bliej do niej podchodzi, tym wicej powietrza zdawao si by wysysane z
pomieszczenia, w ktrym si znajdowali. By arem, niebezpieczestwem i mroczn grob,
burz zmuszajc j do odwrotu. Danika wytrzymaa jego palce spojrzenie, teraz pomidzy
nimi pozostao zaledwie kilka cali odlegoci - Tylko jakiego rodzaju s te interesy?
Nie odpowiedzia, jedynie bardziej si do niej zbliy, jego szare, spiowe oczy rzucay
iskry przez kurtyn opadajcych kosmykw ciemnych wosw.
- Reivers prowadzi klub krwi, prawda. - To nie byo pytanie, poniewa jej wczeniejsze
podejrzenie zamienio si teraz w zimn pewno, ktra osiada w jej odku jak ld. - Wiesz
o tym, a mimo to moesz mu suy? Co za czowiek moe dobrowolnie chroni kogo
takiego jak Reiver i przymyka oczy na sposb, w jaki ten zarabia na ycie?
- My wszyscy dokonujemy w swoim yciu jakich wyborw. Czsto robimy to, co
musimy.
- Kosztem swojego honoru? - Zapytaa z arem. - Nawet kosztem utraty wasnej duszy?
Wpatrywa si w ni przez dusz chwil. Po czym zamek w drzwiach za jej plecami
odblokowa si z nagym metalicznym klikniciem, co sprawio, e nerwowo podskoczya. Dziewczyno wracaj tam, gdzie jest twoje miejsce.
Nie ruszya si. Teraz ju nie dbaa o to, czy kiedykolwiek go znaa, czy by tylko psem
strujcym, wynajtym przez zbira, ktry handlowa ywym towarem.
Pogarda dla tego, na co si godzi... co by w stanie akceptowa... wzbudzia w jej
yach iskr wyzwania. - Jeli mylisz, e tak po prostu odejd i nic z tym nie zrobi, to jeste
w bdzie. Nie bd milcze, wiedzc, e cierpi niewinni ludzie...
Warknicie, ktre usyszaa w odpowiedzi, spowodowao, e nie dokoczya tego, co
miaa powiedzie. - Ale tak, do cholery bdziesz milcze.

Nagle zostaa przycinita do rzebionych paneli drewnianych drzwi, jego ciao parzyo
j we wszystkich tych miejscach, w ktrych si stykali. A byo tych miejsc wicej ni
zdoaaby policzy. Czua kady kontur tego muskularnego ciaa, od mocnych paszczyzn
jego nagiej klatki piersiowej i stalowych mini brzucha, do poraajco pobudzajcego aru
ldwi i potnych, silnych ud. - Bdziesz cicho rozkaza jej stanowczo, pene wargi ukryway jego zby i ky. Teraz w jego oczach
szala ogie, ale w tym wciekym wzroku byo co wicej ni tylko furia i groba. W jego
twardym spojrzeniu kry si niepokj. Obawa graniczca z rozpacz. Nikomu nic nie powiesz, Daniko. Rozumiesz?
Gapia si na niego, uwiadamiajc sobie w kocu skd go znaa. To byo bardzo stare
wspomnienie... tak stare jak jej mio do Conlana. A moe nawet jeszcze starsze, poniewa
znaa tego mczyzn jeszcze duej. Kiedy kusio j nawet, by odda mu serce, gdyby nie
obawa, e pewnego dnia odnajdzie je zgniecione jego obcasem. - Och, mj Boe wyszeptaa, wycigajc do, eby dotkn naznaczonej walk twarzy, ktra kiedy bya taka
przystojna i zuchwaa. - Czy to naprawd jeste ty...?
Nie pozwoli jej palcom muska swojego policzka duej ni przez chwil. Jego ucisk
by stanowczy, usta ponure, lekko potrzsn gow.
Danika nie moga zapa tchu. Miaa wraenie, e zostaa powalona na ziemi, a
zarazem unosi si wysoko w powietrzu. Zalaa j pltanina emocji, gdy walczya o to eby
zaakceptowa to, co widziaa i czua w tym momencie.
Ale podczas, gdy j zalewao zmieszanie i pene nadziei poczucie ulgi, mczyzna, o
ktrym wiedziaa, e jest Malcolmem MacBainem cakowicie si kontrolowa.
Chodny i powcigliwy, zupenie pozbawiony delikatnoci, uj jej do, poprowadzi
j z powrotem w d, do jej boku i tam j przytrzyma. - Zapomnij o tym, co usyszaa.
Zapomnij o Reiversie. - Puci j, ale jego oczy wci wiziy j swoim wnikliwym
spojrzeniem. - O mnie te zapomnij. - Sign za jej plecy i nacisn klamk w drzwiach
wejciowych do klubu. Uderzy w nich podmuch zimnego, grudniowego wiatru. Uliczny
haas uliczny, nieproszony wybawca, wyrwa Danik z otpienia, ktre dopado j, kiedy
podniosa wzrok na kogo, kogo kiedy uwaaa za ukochanego przyjaciela, ale kto teraz by
dla niej gorzej ni obcy.
- Id ju - powiedzia i cofn si, by zrobi jej miejsce, a take uciec od bladego wiata
dnia wpadajcego do przedsionka.
Danika spojrzaa na niego jeden, ostatni raz, szukajc sw, ktre nie przychodziy.
Po chwili odwrcia si i sztywno pomaszerowaa z powrotem w uliczny zgiek.

ROZDZIA 3
- Szef chce ci widzie w swoim biurze, Bron. Nie wyglda na szczliwego.
Than, ktry by kolejnym stranikiem z osobistej ochrony Rivera, opar si o futryn
drzwi prowadzcych do znajdujcej si w klubie kwatery Brana. Wampir by zbudowany jak
czog, wysoki i ogromny. Masywne bary i ramiona napinay materia ciemnego garnituru, w
ktry wcisn swoje, szczelnie wypeniajce otwr drzwiowy cielsko. Dzi wieczorem, jego
sigajce ramion czarne wosy zostay zebrane w krtki kucyk. Spod ostrego V, ktre
tworzyy jego hebanowe brwi, jego bystre, chodne, zielone oczy jastrzbia obserwoway
Brana podczas, gdy ten czyci par swoich Glockw S 20
Bro tego nie potrzebowaa, ale gdyby Bran nie znalaz jakiego zajcia dla rk, mgby
zdzieli kogo pici. Poczwszy od ajdaka, dla ktrego pracowa.
Powicajc ca uwag swojej broni, gdy siga po drugi pistolet spod oka zerkn na
Thana. - Powiedz szefowi e bd u niego za minut.
- Mam go prowokowa, eby zastrzeli posaca? - Mimo, e tym sowom towarzyszy
niski, chrapliwy chichot, to w bystrych oczach Thana nie byo odrobiny humoru. - To ty masz
jaki problem z Mr. Reiverem, wic rad sobie z nim sam, chopie.
Bran wywiczonym ruchem sprawdzi oba swoje pistolety, po czym wcisn je w
kabury, ktrych paski krzyoway si na jego piersi okrytej grafitowo-szar koszul.
- Nie mam z nim adnych problemw.
- Jeste tego pewny? - Than wpatrywa si w niego, pozwalajc temu pytaniu zawisn
pomidzy nimi.
W cigu tych siedmiu miesicy, ktre upyny od chwili, w ktrej Bran zatrudni si u
Reivera, Than okaza si najtrudniejszy do rozszyfrowania ze wszystkich stranikw.
Nieustpliwy, bystry, hardcorowy, kiedy zasza taka potrzeba. Gdyby ktokolwiek mg
wtpi w prawdziwe motywy Brana, jeli chodzio o Reivera, to bez wtpienia byby to ten
Anglik.

Bran wsta, przeszed przez may pokj i z oparcia drewnianego krzesa chwyci swj
ciemny paszcz. Czu na sobie wzrok Thana, kiedy go zakada, uzupeniajc nim swj
ochroniarski uniform i przygotowywa si, by stan przed swoim pracodawc.
- Nie wiem jak ty to wytrzymujesz, chopie. To cige, dzie za dniem mieszkanie tu w
klubie. - Than bada go wzrokiem. - Czy nie masz wasnego miejsca, ani rodziny, ktra
mogaby ci przygarn?
Bran obrzuci mdym spojrzeniem wskie ko i skpe wyposaenie pokoju, ktry by
jego domem odkd doczy do ekipy Reivera. Wzruszy ramionami. - Mam gdzie pooy
gow. Teraz nie potrzebuj niczego wicej.
Nie, dopki nie dostanie tego, po co tu przyszed... zemsty.
Wtedy, by moe wrci do swojego prawdziwego domu. Prbujc znale jaki sposb,
by od nowa zacz swoje ycie. W tym pustym miejscu, w ktrym Reiver nie pozostawi
niczego oprcz mierci.
Przeciskajc si obok Thana, wyszed na korytarz. - Nie mwi ci czego chce?
- Nie. Kaza tylko ci znale i przysa do niego. - Potny ochroniarz skrzyowa
ramiona na piersi. - Lepiej eby nie mia niczego do ukrycia.
Branon zlekceway to ostrzeenie i pody przez gwne pitro klubu, przez salon dla
jego czonkw i pomieszczenie, gdzie stay stoy do gry, w ktrym kilku niedawno
przybyych najbogatszych klientw Riwera, rozpoczynao wanie swoje nocne debaty i
dokonywao transakcji w celu dyskretnego zaaranowania najbardziej rozpasanych rozrywek.
Biuro Reiversa znajdowao si na grze, elegancki apartament zajmowa cae trzecie
pitro budynku. Para wampirw czuwajca pod drzwiami powitaa go obojtnym skinieniem
gw.
Wszed i znalaz Reivera stojcego przed ogromnym monitorem o paskim ekranie, w
doni dziery on pilota.
- Posyae po mnie?
- Owszem.
To sowo przypominao syk. Gdy Reiver obrci gow, aby na niego spojrze, na jego
twarzy widnia wyraz silnego niezadowolona. - Wanie mnie poinformowano, e ponad
godzin nagrania z kamery nadzorujcej wntrze klubu, jest cakowicie zniszczone.
- Naprawd? - Bran uda zaskoczonego, chocia to on by tym, ktry wasnymi rkami
zniszczy nagranie z monitoringu. Zaraz po wyjciu Daniki z budynku.
Reiver warkn.- Jaki jest sens trzymania psa obronnego, jeli on nie pilnuje przez cay
czas tego, co si dzieje w tym miejscu?

Odoy pilota na biurko, jego ruchy byy zbyt wywaone. By zbyt spokojny, by mona
byo mu ufa. - Czy nie wydarzyo si dzisiaj nic niezwykego, Brandogge (pies obronny)?
Bran zjey si syszc to przezwisko, ale nawet nie drgn. To by kolejny sposb
Reivera na sprawdzanie go; prowokowanie do ukazania prawdziwego oblicza.
- Mielimy dzi rano gocia - powiedzia. Nie byo adnego sensu w zaprzeczaniu temu
o czym, jak podejrzewa Reiver ju dawno wiedzia i tylko wystawia na prb jego lojalno.
- Kobieta z przyjcia, na ktrym bylimy ostatniej nocy.
- Danika MacConn.
Brzmienie jej imienia na ustach Reiversa spowodowao, e ttno Brana przypieszyo z
powodu silnej pogardy, ktrej bardzo mocno stara si nie okaza.
- Przeprowadziem mae ledztwo na wasn rk, po tym jak Thane wydoby kopi
zapasow porannego nagrania z kamery w przedsionku. Chciaby to zobaczy?
Brannon nonszalancko potrzsn gow, potwierdzio si jego podejrzenie o tym, e
jest testowany i oceniany. Pewnie kae Anglikowi wepchn go pod autobus.
Ale co byo jeszcze gorsze, to fakt, e dzisiejsza wizyta Daniki w klubie, tylko
zwikszya zainteresowanie Reivera jej osob.
- Zdaje si, e ta wcibska suka jest w Szkocji tylko tymczasowo, zatrzymaa si w
maym domku nad rzek na ziemiach MacConnw.
Jezu Chryste. Wiedzia, gdzie bya Danika i jak j znale. Szczegy, ktre w rkach
takiego ajdaka bez serca, jakim by Reiver, mogy by bardziej ni niebezpieczne.
- Chciabym tylko wiedzie, dlaczego wszya dzisiaj koo mojego biura?
Bran lekcewaco wzruszy ramionami. - Ona nie powiedziaa czego tu szuka, ale
poniewa widziae nagranie z kamery, wiesz, e nie dostaa si zbyt daleko. I na pewno w
najbliszym czasie tu nie wrci. A po tym jak j potraktowaem, nie sdz, eby sprawiaa ci
dalsze problemy.
- Nie - rzuci zbyt szybko Reiver. - Nie, jestem pewny, e nie bdzie. Kilka minut temu
postaraem si o to.
Caa krew z gowy Brana ucieka mu w jednej chwili, zimnym strumieniem w
podeszwy stp. Wytrzyma badawcze spojrzenie swojego pracodawcy uwaajc, by nie
zdradzi odrobiny strachu, ktry odczuwa. - Co masz na myli mwic, e tego
dopilnowae?
- Wysaem moich ludzi na ziemie MacConnw, by zajrzeli do tej kobiety. Jestem
pewny, e oni bd umieli j przekona, i bdzie dla niej lepiej, jeli bdzie trzyma si z

daleka od moich spraw. Niestety Edynburg moe okaza si bardzo niebezpiecznym


miejscem dla upartej kobiety.
- Kogo do niej posae? - Te sowa ledwo przedary si przez wysuszone gardo Brana,
a kiedy czeka na odpowied, jego koczyny byy sztywne ze zdenerwowania.
- Kerra i Packarda.
Dwch najbrutalniejszych z jego maej armii. Podczas gdy Thane, lub inni mczyni z
Rasy pracujcy dla Reivera byli groni na swj sposb, to dla Kerra i Packarda
zarezerwowane byy tylko te najpaskudniejsze rzeczy. Byli egzekutorami Reivera,
wysyanymi, gdy chcia wymusi na kim swoj wol w najbardziej brutalny sposb.
To wszystko sprawio, e Bron robi wszystko co mg, eby nie skoczy na Reivera i
tu i teraz nie wyrwa sukinsynowi garda. Ale zabicie go w tym momencie nie oszczdzioby
blu Danice, oprawcy ju byli w drodze. Pniej znajdzie czas na rozliczenie si z
Reiverem... czas na zrealizowanie swojej, tak dugo planowanej zemsty.
W tej chwili, wszystkim co si liczyo byo dotarcie do Daniki. Zanim Kerr i Packard
mieli okazj, eby uczyni najgorsze.
Bran odchrzkn, by zerwa z garda lodowaty wze, ktry si tam usadowi.
- Jeli nie ma ju nic, czego potrzebowaby ode mnie...
- Nie - odpowiedzia Reiver, spokojnie i beznamitnie, pomimo faktu, e
prawdopodobnie wyda rozkaz wykonania wyroku mierci na niewinnej kobiecie. To na razie wszystko, Brandogge. Dam ci zna, jeli bd czego potrzebowa.
Bran pochyli gow, po czym obrci si i wyszed. Kiedy poda z powrotem na
swoj kwater, przez ttnicy teraz yciem klub, kady spokojny krok by testem jego
samokontroli.
Musia si std wydosta. Musia dotrze do Daniki i to jak najszybciej.
Szlag, ju mogo by za pno.
Kiedy opuci hol i wyszed do pustego przedpokoju, jego kroki przypieszyy.
Niepokj i wcieko szarpny jego wntrznociami, gdy pomyla o tym, e Reiver
mgby tkn kogo, o kogo si troszczy. Nie mg powstrzyma si od przeklestwa, ktre
wyfruno z pomidzy jego zbw, a pojawiajcych si kw.
- Wnosz, e nie poszo zbyt dobrze.
Bran zatrzymay si i rzuci Thanowi gniewne spojrzenie przez rami. Ochroniarz sta
za nim w przedpokoju, jedno muskularne rami mia oparte o cian, ogromne stopy
skrzyowa w kostkach. Jego postaw mona byo opacznie wzi za znudzon, gdyby nie
podejrzany bysk w jego oczach.

- Byo co nie tak z nagraniem kamery monitorujcej. Ale zgaduj, e ju o tym wiesz powiedzia Bran, powcigajc swj niepokj i gniew, by wyglday na siln frustracj.
Wiedzia, e czasami najlepsz obron jest atak. - Dziki, za niepowiedzenie mi o tym, szef
ma zamiar skopa mi dup.
- Mwienie ci o tym nie naley do moich obowizkw - zripostowa Thane.
- Idziesz do pokoju ochrony, eby spojrze na nagranie?
- Taaa. - Bran skin gow, dobrze wiedzc, e na parterze budynku te byo tylne
wyjcie.
Thane odepchn si od ciany i ruszy w jego stron. - Pjd z tob.
- Chyba jak na jedn noc, dosy mi ju napomagae, nie sdzisz? - zakpi Bran.
- Dlaczego nie zrobisz czego poytecznego i nie polesz szefowi kilku dziewczyn, ka
im dobrze si nim zaj, tak eby go naprawd uszczliwiy. Wybierz te najlepsze, z
najbardziej utalentowanymi ustami. Moe jeli znajdziemy mu jakie zajcie, to bdziemy
mieli spokj przez reszt nocy.
- Thane spojrza na niego z umiechem. - Dobra Bran. Rb, co musisz. A ja zajm si
Mr. Riverem.
W innej sytuacji Bran mgby kwestionowa t enigmatyczn odpowied, ale w tym
momencie caa jego uwaga skoncentrowana bya na jednym zadaniu. Skierowa si w stron
sali monitoringu, a kiedy zbliy si do tylnego wyjcia, rzuci za siebie szybkie spojrzenie.
Przedpokj by pusty. Thane ju wyszed.
Brannon pchn drzwi i wyszed w zapierajcy dech w piersiach zimowy chd.
Wzicie jakiego samochodu z kolekcji Reiversa, byo zbyt ryzykowne i nie mona
byo mie nadziei, e zostanie niezauwaone. Poza tym pochodzi z Rasy. Na piechot dotrze
tam, gdzie planowa, nawet szybciej ni samochodem.
Przywoa nadnaturaln prdko, ktr zapewniay mu jego pochodzce z Rasy geny i
znikn w ciemnociach nocy.

ROZDZIA 4

Danika wstaa z fotela bujanego i ostronie, eby go nie zbudzi, delikatnie uoya
drobne ciako Connora w gniazdku z kocw w jego dziecinnym eczku. Kiedy spa syty po
wieczornym karmieniu z jej nadgarstka, jego buzia bya tak niewinna jak u cherubinka.
Upajaa si tymi czuymi, sodkimi chwilami spdzanymi ze swoim dzieckiem.
Patrzc, jak ten maleki toboek moci si porodku delikatnego dziecinnego eczka,
atwo byo zapomnie o tym, e pewnego dnia stanie si gwatowny i prawie niezniszczalny.
Tak miay i odwany, jak karze mu by pynca w jego yach szlachetna krew Rasy. Ju
niedugo, w wieku piciu, szeciu lat Conor stanie si na tyle silny, by samodzielnie polowa.
Minie moe jeszcze jedna, krtka dekada i osignie swj peny wzrost, stanie si miertelnie
niebezpiecznym mczyzn Rasy, gotowym odcisn na tym wiecie swoje wasne pitno.
Moe zaakceptuje ycie cywila, moe znajdzie Dawczyni ycia, ktra da my synw i wieki
spokojnego ycia... a moe pjdzie w lady ojca, powicajc si bardziej szlachetnym
celom?
W gbi swojego serca, Danika znaa odpowiedzi na te pytania, chocia trudno jej byo
je zaakceptowa. Za kadym razem, gdy Connor ciska jej palec w swojej malekiej pistce,
jego niewinne oczy byy przepenione dziwn mdroci, zbyt niezgbion, by jego matka
moga zachowa spokj ducha. Wiedziaa, e jej syn bdzie wojownikiem, tak samo jak jego
ojciec.
A myl, e jego moe rwnie pewnego dnia straci sprawiaa, e co w niej umierao.
Danika zoya delikatny pocaunek na aksamitnej gwce Connora i odesza od
eczka pozwalajc mu spa. Zabraa pusty kubek po herbacie ze stou obok bujanego fotela,
po drodze zgasia lamp. Kiedy cicho zamykaa drzwi jej spojrzenie utkwione byo w
dziecku.
Jeszcze zanim si odwrcia, zdaa sobie spraw, e ona i Connor ju nie s sami.
- Mia maleka chatka - powiedzia jeden z dwch wampirw, ktrzy nagle pojawili si
w pokoju dziennym niewielkiego domku. - Przytulna, co nie, Kerr?
- I z dala od ludzi - mrukn jego towarzysz o lisim spojrzeniu, ktre byo bardziej
przeraajce ni oczywista przemoc.
Jej palce zacisny si wok porcelanowego kubka. Nie byo trzeba zbyt dugo si
zastanawia nad tym w jaki sposb ta dwjka si tu dostaa. Zamknite na klucz drzwi nie
byy adn przeszkod, jeli pochodzcy z Rasy wampir chcia znale si po drugiej stronie,
wystarczyo, e przez sekund uy siy swojego umysu. Co do tych dwch zbirw, to z ich
onieonych butw kapaa woda, a ze wszystkich porw pary ogromnych cia emanowao
mroczne zagroenie. Nie byo wtpliwoci do kogo naleeli.

Reiver.
Nie po raz pierwszy tego dnia, Danika poaowaa swojej wizyty w jego prywatnym
klubie. Wci bya chora z powodu odkrycia, e kto, kogo kiedy znaa... kogo darzya
sympati... mg sta si czci tak nikczemnej organizacji, jak ta naleca do Reivera.
Jakkolwiek Malcolm MacBain teraz siebie nazywa i jakie by nie byy powody, dla ktrych
zdecydowany by zaprzecza swojej wasnej tosamoci, nie oszuka Daniki. Nawet blizny,
ktre oszpeciy jego twarz nie wystarczyy, by przekona j, e jest kim innym ni Malem.
Ale twarz i imi mczyzny zapamitanego z przeszoci nie naleay ju do obcego
czowieka, ktrym teraz si sta.
I kiedy tak staa naprzeciwko tych dwch przeraajcych intruzw, jaka jej czstka
zastanawiaa si, czy to na pewno Reiver by tym, ktry ich na ni nasa, a moe zrobi to
jego wierny pies strujcy, mieszkajcy w klubie, ktry domaga si od niej milczenia z
zimn furi, ktra wstrzsna ni do gbi. - Czego chcecie? Zapytaa, z podniesion gow stawiajc czoa zagroeniu, chocia dray jej nogi.
- Mr. Reiver poprosi ebymy zoyli ci wizyt - odpowiedzia ten zwany Kerrem.
Jego ogromne donie odziane byy w czarn skr, w zowieszcze rkawiczki z jednym
palcem, wyglday na wystarczajco wielkie, by zmiady jej czaszk. - On chce by
wiedziaa, e w twoj stron nadciga burza. Sdzi, e kiedy nadejdzie bdzie dla ciebie
lepiej, jeli ci tu nie bdzie, zrozumiano?
- Kiedy ci dwaj ruszyli w jej stron, Danika przesuna z dala od drzwi do sypialni,
gdzie spa Connor. Cokolwiek miaoby si sta z ni dzisiejszej nocy, nie chciaa da im
jakikolwiek powodu do przeszukiwania reszty malekiego domku.
- Wedug opinii Mr. Reivera, jeli bdziesz chciaa przedua swoj wizyt, Edynburg
moe okaza si dla ciebie bardzo niegocinny.
Podczas, gdy Kerr mwi, drugi zbir ustawi si na jej drodze, blokujc j gdyby
zamierzaa ucieka. - Mj kolega po fachu Mr. Packard i ja mamy pomc ci opuci Szkocj.
Jeli pjdziesz teraz z nami, unikniesz bardzo nieprzyjemnej sytuacji.
- Bolesnej sytuacji - doda drugi wampir, jego wargi rozcigny si w mrocym krew
w yach umiechu, obnaajc biae, spiczaste ky.
Ich umysy byy czarne od okropnych zamiarw, myli tak brutalnych, e z trudnoci
moga oddycha, kiedy bliej im si przyjrzaa. Nie potrzebowaa swojego pozazmysowego
talentu, by zrozumie, e jej szanse na przeycie tej konfrontacji nie byy zbyt due. Nawet,
gdyby zgodzia si pj z nimi i przysiga nigdy nie wymwi imienia Reivera do innej
ywej duszy, wiedziaa, e podr i tak skoczyaby si jej mierci.

Myl, e Connor ma zosta bez swojego jedynego rodzica albo jeszcze gorzej, razem z
ni zostanie wcignity w ten beznadziejny scenariusz, bya kropl przepeniajc kielich.
Cisna ciki kubek w Packarda i w chwili, gdy jego uwaga zostaa rozproszona, ruszya do
akcji.
Do kuchni byo zaledwie kilka krokw, ale ledwie zdya tam przed Kerrem, ruszy na
ni z tymi twardymi, morderczymi rkami. Walczc z jego brutalnym uciskiem, krzykna,
kiedy jej czaszka zderzya si gwatownie z ostr krawdzi kuchenki.
Machaa rkami, mcc powietrze szukaa po omacku czego do obrony.
Walczya z Kerrem, a po chwili rwnie Packard j zaatakowa. Rzuci si do pomocy
swojemu partnerowi z nieludzkim rykiem. - Zostaw j mnie - warkn, jego ky ociekay lin,
a oczy wypeniaa mu dzika, bursztynowa furia.
Danika szarpaa si w lepej panice syczc, gdy jej palce natrafiy na rozgrzany
miedziany czajnik. Sta na kuchence, ciki od wypeniajcej go wody, wci gorcy
poniewa przed paroma minutami robia sobie herbat. Zapaa za uchwyt i z kad uncj siy
jak posiadaa zamachna si nim na Packarda.
Zawy, gdy czajnik trafi go w bok gowy. Ukrop buchn z dziobka i otwartego
wieczka, oblewajc mu twarz i szyj. Na jego skroni pojawio si okropne, krwawice
rozcicie. Przecign po nim koniuszkami palcw, po czym przyszpili j morderczym
spojrzeniem. - Zapacisz mi za to suko, kawakami wasnego ciaa.
Danika cofna si w kompletnym przeraeniu. Nie miaa dokd uciec, ani nic, czego
jeszcze mogaby uy przeciwko nim. adnej nadziei na to, e kto usyszy jej krzyki.
Packard kry wok niej, jak zwierz gotujce si do ataku. Skoczy, a Danika
zamkna oczy. Czekaa eby poczu, jak spada na ni jego olbrzymie ciao, ale w nastpnej
sekundzie cay dom ogarn chaos.
Mrone powietrze wpado z zewntrz w lodowatym podmuchu. A razem z nim
przyfrun ponury ksztat, poruszajc si tak szybko, e prawie nie bya w stanie
zarejestrowa jego ruchw.
To by Malcolm.
Danika patrzya w oszoomieniu i z niedowierzaniem, jak skoczy na Packarda i rozci
gardo wampira ostrzem mierciononego sztyletu. Goryl zakoczy ycie broczc krwi.
Nastpnym, ktry poczu furi Mala, by Kerr. Walka bya szybka i brutalna, na pici, noe i
byskajce, miercionone ky. Gdy si skoczya, spomidzy warg Malcolma wydobywa si
wiszczcy oddech. A kiedy wypuci z rk ogromne ciao Kerra i przeszed nad nim jak nad
kup mieci w jego oczach pony jasne iskry.

- Malcolm - szepna Danika i dopiero wtedy zdaa sobie spraw z dreszczy


przeszywajcych j od czubka gowy do palcw u stp. W twardym, cikim milczeniu, ktre
nastpio po tym wszystkim, zza zamknitych drzwi sypialni wydoby si przytumiony
krzyk.
Uderzyo w ni wcieke spojrzenie Mala - Masz tu niemowl?
- To mj syn, Connor.
Z powodu tego, co mogo im si przydarzy, miaa wilgotne oczy i gos si jej ama si
ze strachu. A to zagroenie jeszcze nie zniko, jeli bra pod uwag zjadliwe spojrzenie,
ktrym przeszywa j Malcolm, nic jeszcze nie byo przesdzone.
Przecign doni po przecitym blizn policzku i zaronitej szczce, po czym
ordynarnie zakl. - Bierz dziecko, Dani. Teraz to nie jest bezpieczne miejsce dla adnego z
was.
***
Oba pachoki Reivera leay bez ducha wewntrz chaty w kauach krwi.
Owdowiaa Dawczyni ycia z synkiem... rodzina jego nieyjcego najlepszego
przyjaciela, a ponadto byego czonka Zakonu, niech to cholera... czekaa w samochodzie
zabitych, zaparkowanym za jego plecami, przy kocu zanieonego podjazdu. W doni
dziery gotowy do strzau pistolet wycelowany w wychodzce na ulic okno chatki, ktra
znajdowaa si teraz w odlegoci okoo stu metrw od niego.
Komory pistoletu byy gotowe, by wystrzeli grad kul i podpali strumie gazu
wyciekajcego z odczonej od kuchenki rurki.
Chyba szlag go trafi.
Zmarnowa p cholernego roku usugujc przestpcy, ktrego nie cierpia kad uncj
swojej istoty, ukrywajc kim by, grzebic swoj przeszo i pozwalajc, by przyszo
wymykaa mu si z rk, wszystko dla jednego celu: eby mc przygotowa si na ten idealny
moment, w ktrym mgby za jednym zamachem zaatwi Reivera i reszt jego nietykalnych
kumpli.
Tylko po to, by wanie tu i teraz ryzykowa, e jego plan rozsypie si jak domek z kart.
Malcolm MacBain wydysza barwn litani przeklestw w zardzewiaym gaelickim. Po
czym nacisn na spust, odwrci si i skierowa do samochodu pracujcego na jaowym
biegu.
Za jego plecami roztrzaskao si szko. Odpowiedzia mu wist lodowatego powietrza, a
kiedy szed cign za sob tuman patkw niegu, ktre taczyy na wietrze wiejcym od
strony gr.

wiat nagle zamilk, ale tylko na mgnienie oka.


Potem may domek wylecia w powietrze, a ziemia pod jego butami zadraa od
wybuchu. Malcolm poczu ten wybuch w swoich kociach. Zobaczy, jak wszystko odbija si
w przedniej szybie sedana, pochodzcego z garau Reivera. Strzelajce ku niebu jaskrawopomaraczowe pomienie, owietlay przeraon twarz siedzcej w samochodzie Daniki.
Bez sowa wlizn si za kierownic i ostro zakrci ni na wstecznym biegu.
Kiedy z rykiem silnika oddali si od poncego domu, poczu na sobie oczy Daniki.
Troskliwie przytulaa dziecko do piersi, jedn rk osaniaa jego gow. - Malcolm, co
ty zrobie?
Jedyn rzecz, jak w tej sytuacji mogem zrobi. Swoj uwag skierowa na
rozcigajc si przed nimi ciemn drog, wiedzc, e musi trafi tam, gdzie zmierzali zanim
fajerwerki i ch sprawdzenia, co si dzieje, skoni cay klan Conlana do wyjcia na
zewntrz.
- Gdzie nas zabierasz? Dlaczego nie chcesz eby rodzina Cona wiedziaa, co si tu
stao?
Poczu, jak jej dar wwierca mu si w czaszk. Rozdraniony zakl i rzuci jej ostre
spojrzenie. - Dziewczyno trzymaj si z daleka od mojej gowy. Zostaw w spokoju moje
cholerne myli.
- Oni bd si o mnie martwi. Musz da im zna, e mnie i Conorowi nic si nie
stao...
- Nie zrobisz tego - Ton, ktrym wypowiedzia te sowa, by surowszy ni zamierza. To co przed chwil zrobiem, kupio ci troch czasu. Czasu, ktry musisz wykorzysta na to,
eby znale si tak daleko od Szkocji, jak tylko zdoasz. To wszystko pjdzie na marne, jeli
ktokolwiek... nawet bliscy Conlana... dowiedz si, e ty i dziecko yjecie.
Danika wpatrywaa si w niego, krcc gow. - Okruciestwem byoby kaza im
myle inaczej.
- Wewntrz tego poaru pon trupy dwch najgorszych egzekutorw Reivera.
Wysa ich, by ci zabili, Dani. Nie ud si nawet przez chwil, e on nie wemie
odwetu na tobie, lub na reszcie MacConnw, jeli bdzie mia cho najmniejszy powd, by
podejrzewa, e dzisiejszej nocy moga nie zgin.
Pozwoli, by jej milczca odpowied wypenia cisz wntrze samochodu, podczas gdy
on kierowa go gbiej w noc, z dala od pofalowanych wzgrz i dzikich rwnin Szkockiego
Pogrza, gdzie si urodzi. - W tej chwili, nie yjesz, Daniko. Musisz mi zaufa. To jedyny
sposb.

- Wic dokd mam si uda?


- Gdzie, gdzie on nie pomyli, by ci szuka.
Ponownie zamilka, by po chwili zacz szepta agodne swka do dziecka, ktre w jej
objciach zaczo si wierci i obraca gwk. Malcolm nie mg si powstrzymywa, by od
czasu do czasu nie zerka w jej kierunku, podczas gdy samochd pokonywa kolejne mile.
Wci bya liczna, z tymi jasnymi blond wosami i gadk kremow cer.
Czas sprawi, e zapomnia jak krlewskie, a mimo to kobiece byy jej nordyckie cechy,
ale ogldanie jej teraz byo jak spojrzenie przez okno, ponad tymi wszystkimi latami, ktre
miny, a faktycznie... caymi wiekami. Pikno Daniki MacConn nie zmalao nawet odrobin,
nawet pomimo lekkich cieni pod jej oczami, ktre wskazyway, e najwyraniej ju bardzo
dugo obywaa si bez prbowania oywczego smaku krwi Rasy.
Byo mu przykro z powodu jej poczucia straty i cierpienia, spowodowanych mierci
Conlana. Utrata zwizanego krwi partnera bya najgorszym rodzajem katuszy. Con by
szczciarzem, wolnym od wszelkich zmartwie. Danika musiaa je dwiga, rwnie swoje
radoci przeywaa ju bez niego.
Przygldanie si penej delikatnoci wizi, jak dzielia z malutkim synkiem,
wywoywao w Malcolmie gboki bl... bl spowodowany wasn strat. To by bl, ktry
wtedy niemal go zabi, ale teraz dawa mu powd, by oddycha.
By mie cierpliwo. eby si zemci.
Ostatni rzecz, jakiej pragn bya opieka nad delikatn kobiet i jej dzieckiem.
Wszystko jeszcze pogarsza fakt, e to musiaa by akurat ta kobieta, w tym
momencie... i w tym miejscu.
Przygotowujc si na konsekwencje czynw popenionych tej nocy, Malcolm skrci
sedanem w boczn ciek, ktra nie bya godna, by nazwa j drog.
Podskakiwali i przedzierali si przez gste wrzosowisko, jadc wzdu starego,
walcego si ogrodzenia z polnych kamieni. Nagle twierdza zasonia im widok, wznosia si
ciemna jak asfalt, na tle zimowego, nocnego nieba. Spogldajc na zewntrz przez przedni
szyb, Danika wychylia si do przodu na swoim siedzeniu.
- Pamitam to miejsce - wyszeptaa cicho.
- Aye - zgodzi si. - Myl, e powinna dobrze je zna.
Bya zupenie cicho, patrzya prosto przed siebie, a do chwili, gdy zatrzyma si przed
warowni. - To jest zamek, w ktrym Conlan jako pierwszy zapyta mnie, czy zostan jego
on. - Twarz Daniki pona perowym blaskiem w wiatekach deski rozdzielczej, gdy
odwrcia si by na niego spojrze. - Malcolm to jest twj zamek.

Nie mogam si powstrzyma :)

ROZDZIA 5
Wntrze

kamiennego

pitnastowiecznego

zamku

byo

znacznym

stopniu

zmodernizowane. Szare i zimne kamienne ciany zostay pokryte biaym tynkiem i


przyozdobione wspczesnymi obrazami i czarno-biaymi fotogramami okolicznych gr i
Wyyny Szkockiej. Szorstkie deski podogowe, byy teraz lnice i ocieplone grubymi
wenianymi dywanami. W miejsce ojwek oraz ciennych zniczy, poncych ywym ogniem
i wypluwajcych sadz i dym, Mal zamontowa pikne lampy, by przepdzay cienie.
Ale pokj, do ktrego zabra Danik i Connora by na drugi pitrze, a tam czekaa j
naga, szokujca niespodzianka. Pokj dziecinny.
Niedokoczony, sdzc po wygldzie. Drewniane dziecinne eczko stao puste na
rodku przytulnej komnaty. Wysoka komoda z szufladami staa przy cianie po jego lewej
stronie, obok kosza wypenionego menaeri pluszakw i malekich zabawek, ktre
wyglday na nigdy nieuywane. Na najdalszej cianie, kto zacz malowa zabawny fresk...
umiechajce si lwy i mapy, sonie z wybauszonymi oczami i yrafy, figlujce razem w
kolorowej, na wp ukoczonej zadrzewionej dungli i wysokich zielonych traw.
A wygldajcy w mroku jak widmo, przykryty jasnym nakryciem, sta w zapomnianym
kcie czarujcej maej komnaty, samotny bujany fotel.
- W skrzyni s koce i poduszki, powiedzia stojcy za jej plecami Mal. - We, co ci
bdzie potrzebne.
Gdy odwrcia si, eby mu podzikowa mu, ju go nie byo.
Kilka minut pniej, po upieniu Connora, Danika posza z powrotem krtymi
schodami przechodzcymi przez serce zamku. Usyszaa dobiegajce z kuchni na parterze,
szuranie butw po upkowej pododze i dwik stukania drzwiczek w szafkach, gdy Malcolm
otwiera je i zamyka. Ciepe te wiato przesczao si od strony otwartych drzwi. Danika
podesza do nich.

Mal by odwrcony do niej plecami, poniewa przekada co z z miski na blacie do


plastikowego, strunowego woreczka. Jego ciemny paszcz i skrzane kabury z broni zostay
udrapowane na jednym z czterech krzese przy stole porodku kuchni. Bez spojrzenia na ni,
zapyta. - Czy tam na grze znalaza wszystko czego potrzebujesz?
- Tak, dzikuj. - Wesza do wntrza prostoktnej kuchni. Przygldaa si biaym,
ukowatym cianom, szafkom z granitowymi blatami i lnicej kuchence z nierdzewnej stali,
w ktr wyposaone byo to miejsce. - Pamitam czasy, kiedy byo tu tylko klepisko i otwarty
kamienny kominek. Ty i Con siedzielicie tu na dole caymi godzinami, dyskutujc o filozofii
i chepic si twoimi rnorakimi podbojami. Poniewa o ile sobie przypominam, bardzo
czsto wikae si w przelotne zwizki z kobietami.
- To byy dawne czasy - burkn.
- Teraz, kiedy znowu tu jestem, to wcale nie wydaje si takie odlege - powiedziaa,
dziwic si jak wydao si to jej prawdziwe. Cay ten czas wyparowa.
Kiedy odwrci si do niej przodem, jego granitowo-szare oczy patrzyy trzewo i z
niepokojem. Jego widok tu, w tym miejscu, po niebezpieczestwie, ktremu tak niedawno
razem stawili czoa, sprawi, e cisno si jej serce. Podszed do niej, trzymajc w rku
plastikowy woreczek, z ktrego jednego rogu kapaa woda. nieg wewntrz ju zaczyna si
roztapia. - Nie mam w domu lodu, wic kiedy bya na grze zebraem troch niegu. Skin doni w kierunku stou i krzese. - Usid Dani. Pozwl, e przyjrz si temu guzowi
na twojej gowie.
Zrobia, o co j prosi. Podszed razem z ni i ukucn, kiedy usiada naprzeciw niego.
Nie zdawaa sobie sprawy, e zostaa ranna, a poczua dotknicie domowej roboty kompresu
na swoim czole. Skrzywia si i gwatownie wessaa powietrze. Jej rka odruchowo
powdrowaa w gr do miejsca, w ktrym Mal wci trzyma worek z lodem. Pod
opuszkami jej palcw jego skra bya ciepa, dotyk silnej doni zbudowanej z silnych koci i
cigien natychmiast rozpali jej wyobrani.
Ten dotyk trwa zbyt dugo.
By zbyt ciki od niewypowiedzianych, nieproszonych, pragnie.
Byli te zbyt blisko siebie, jake blisko. On przykucnity przed ni. Ona z nogami
wycignitymi po obu stronach jego potnego ciaa, podczas gdy Mal zajmujc si jej
czoem mocno si o ni opiera. Jego i jej twarz byy na tym samym poziomie, tak blisko, e
moga dostrzec w jego chodnych szarych tczwkach pierwsze iskry bursztynu. Tak blisko,
e moga poczu, jak iskrzy powietrze w tych kilku centymetrach odlegoci, ktra dzielia ich

tuowia, naelektryzowane wyranym napiciem, ktrego adne z nich zdawao si nie


spodziewa.
Z dziwnym wyrazem twarzy, Malcolm zabra do z jej czoa i odoy kompres z
topniejcego niegu na st za jej plecami. - To nie by dobry pomys.
Danika przekna, jej gardo nagle stao si suche. - Masz na myli to, e pomoge mi
dzi wieczorem, a moe...
- Caoksztat - odpowiedzia zwile, z niskim pomrukiem, ktry przedar si przez jego
zby i wyduajce si kocwki kw.
Ale nie cofn si, tylko mocniej pochyli si ku niej, a jego oczy wci byy wpatrzone
w jej twarz, udrczone i wzburzone. Z tak sam mroczn tsknot, jaka zacza zacza
narasta rwnie w jej wntrzu. Westchn i warkn przeklestwo.
- Musz ju jecha. Powinienem wrci do klubu zanim Reiver zauway, e
wyszedem.
- Nie rb tego - wyrzucia z siebie, potrzsajc gow, kiedy zacz si podnosi, eby
odsun si od niej. Myl o pozostaniu samej tej nocy tylko z malekim Connorem,
spowodowaa, e poczua chd w yach. I nie moga powstrzyma si od myli, e Reiver
mg dowiedzie si, co Malcolm dla niej zrobi i gdy tam wrci spotka go za to kara. - Nie
jed tam. Jak w takim momencie moesz nawet myle o powrocie do tego kryminalisty?
- Po prostu mam tam co do zrobienia, Dani.
- Reiver jest zwierzciem - przypomniaa mu. - To bestia, ktra szafuje ludzkim yciem.
Sam mwie, e chcia z zimn krwi zamordowa mnie i moje dziecko.
- Owszem - zgodzi si Malcolm - Reiver jest tym wszystkim, a w rzeczywistoci jest
jeszcze gorszy. Szkoda, e wczeniej nie zdaa sobie z tego sprawy, zanim dzi wieczorem
wszystko szlag trafi.
W tym zarzucie nie byo zbyt wielkiego oskarenia. Raczej, nagi strach. Ten strach by
take w jego oczach i gniew nie by w stanie cakowicie go zamaskowa.
Analizowaa to nawiedzone spojrzenie, bolejc nad nim, pragnc zrozumie kim si
sta. - Co si z tob stao, Malcolmie? Co si stao z twoj twarz, z twoim imieniem... z
czowiekiem, ktrym kiedy bye?
- On odszed, jest martwy, tak samo jak i ty teraz. - Jego usta byy ponur lini, misie
zadrga na jego zaronitej szczce, po stronie zeszpeconej blizn.
- Cholernie duo moe si zdarzy przez kilka stuleci, dziewczyno.

- Taaa - powiedziaa. - Przypuszczam, e moe. Nigdy nie pomylaabym, e doyj


dnia, w ktrym Malcolm MacBain odrzuci swj honor i dobre imi, eby zosta pachokiem
kogo takiego jak Reiver.
- Wszyscy dokonujemy wyborw. Mam swoje powody - warkn i rzucajc t szorstk
odpowied w kocu odsun si od niej. Posa jej spojrzenie spod ciemnych rzs i wsta.
Stana z nim nos w nos, nie pozwalajc mu odci si od siebie. - Opowiedz mi o nich.
- Daj spokj, Daniko. - Te sowa byy guchym dudnieniem, pochodzcym z gbi jego
klatki piersiowej.
Ale nie moga pozwoli mu odej. Wpatrywaa si w niego intensywniej, popychajc
w jego kierunku swj nieposkromiony dar. - Ty go nienawidzisz.
Nie odpowiedzia; ale przecie, nie byo takiej potrzeby. Jego ogromne ciao
emanowao odraz. To nie lojalno sprawia, e suysz Reiverowi - stwierdzia. To
wcieko. Nieprawda?
Odruchowo odpowiedzia jej w mylach: Odebra mi co cennego. Zabra wszystko, co
miaem. Nie cofn si przed niczym, by sprawi, eby za to zapaci.
Danika zamkna oczy, poniewa smutek tej obietnicy, gboko zapad w jej
wiadomo. - Mal, tak mi przykro.
Wykrzycza gniewne przeklestwo, a nastpnie jego rce, rce Mala znalazy si na jej
ramionach, chwytajc j mocno i wcigajc w cie swojego potnego ciaa.
W jego twarzy kipiaa furia. - Niech ci cholera, kobieto! Trzymaj si z daleka od
moich myli.
Zacieni swj ucisk, jego oczy byy teraz byszczce i dzikie, wargi odsoniy
ogromne ky. - Dlaczego do kurwy ndzy musiaa znowu pojawi si w moim yciu?
Danika nigdy nie kulia si przed mczyznami, ani przed Conlanem, ani jakimkolwiek
innym mczyzn Rasy. Nawet przed Reiverem i jego brutalnymi wysannikami, ktrzy
wczeniej tej nocy odwiedzili jej domek. Ale furia Malcolma bya burz, ktra ni
wstrzsna i pozbawia odwagi. Uderzya w ni z moc, ktra pozostawia j drc i bez
tchu.
By niebezpiecznym czowiekiem. Tym bardziej, i zosta zraniony do gbi. A ta rana
zaognia si od nienawici, ktra ywcem go poeraa. Teraz to dostrzega.
I byo co jeszcze w rozpalonym, bursztynowym ogniu jego oczu.
Podanie.
Zainteresowanie, ktre wczeniej zaiskrzyo pomidzy nimi, teraz ju si wypalio i
zamienio w co bardziej pochaniajcego, gdy gorce spojrzenie Malcolma przylgno do

niej, po czym powoli skupio si na jej rozchylonych ustach. Inna myl wystrzelia z jego
gowy i uderzya w jej umys, tym razem bez jej udziau, mroczna i zaskakujca w swojej
zmysowoci.
Moga mu kaza, by j uwolni. Mimo, i by taki potny, silny i nieprzewidywalny, co
zdya ju zauway, gdyby tylko tego zadaa, w jednej chwili zabraby swoje rce.
Ale to nie byo to, czego pragna.
A on wiedzia o tym rwnie dobrze jak ona. - Danika - Wychrypia, jego oczy ogarn
ogie. I wtedy jego usta przywary do jej warg.
Ten kontakt by gwatowny, oszaamiajcy. Tak duo czasu upyno odkd
dowiadczya mskiego dotyku, pocaunku, podania. Wargi Malcolma uwodziy, day,
domagay si jej z namitnoci, ktra skrada jej cay oddech z puc. Nie zdawaa sobie
sprawy, jak bardzo tsknia za tym uczuciem i chocia jaka jej cz nie chciaa pozwoli
odej Conlanowi... i moe nigdy cakowicie si z nim nie poegna... inna jej cz, ktra
wci pozostawaa witalna, wci ywa, ciepa i kobieca, nie moga zaprzeczy temu
pragnieniu. Fizycznego, intymnego kontaktu.
Fakt, e to Malcolm caowa j teraz, e to jego rce gaskay jej ramiona i gardo, a
silne palce wsuny si w delikatne wosy na karku, by mocniej przycign j w swoje
objcia, pogbi oszaamiajcy pocaunek, sprawi tylko, e ogarno j jeszcze
gwatowniejsze pragnienie.
Powdrowa swoimi ustami do wraliwej skry pod jej uchem, przepalajc j
oddechem, jego gos by ochrypy i mroczny. - Chryste, dziewczyno. Nie powinna czu si
tak dobrze w moich ramionach. A ja nie powinienem pragn ci w ten sposb...
Jkna w odpowiedzi, zatracajc si w tym samym dojmujcym pragnieniu.
Podaa Malcolma, chciaa poczu na sobie dotyk jego doni, znajomy, a jednak tak
bardzo nowy.
aden nieznajomy nie mgby poruszy jej w ten sposb, w jaki on to teraz robi, a ona
pozwolia mu wcign si w wir jego namitnoci.
Kant stou wern si w jej pup; twarde, muskularne ciao Malcolma napierao na ni
z przodu. Nawet przez ubrania czuli niezaprzeczalny ar swoich cia. Gruba wypuko jego
pobudzenia bya wyranym daniem napierajcym na jej biodro, ocieraa si o nie w
cudownym, pierwotnym rytmie. Jego donie gaskay jej piersi ponad mikkim trykotem
swetra.

Jej rce rwnie miay ochot poznawa jego ciao. Przesuna nimi po szerokiej piersi,
po napitych paszczyznach mini ukrytych pod ciemnym podkoszulkiem, ktre w dotyku
przypominay stal.
Dermaglify na obnaonym bicepsie wezbray kolorami podania.
Ciemne wino, lnice zoto i najgbsze indygo, pulsoway jak ywe tatuae, nabierajc
intensywniejszej barwy z kadym gorczkowym uderzeniem jego serca.
Gdy uniosa wzrok, by z powrotem spojrze na Malcolma, jego rysy byy wyostrzone,
ky wysunite na pen dugo, a renice zamienione w wskie kocie szpary, prawie
zatopione w powodzi bursztynu. Ten blask zapon gorcej, gdy sign midzy jej uda i
potar obolae z podania jdro kobiecoci. Pod wpywem tego dotyku Danika wygia si w
uk, dyszc od tej pieszczoty, wszystkie zakoczenia nerwowe eksplodoway fal gorcego
pragnienia.
- Powiedz mi, ebym przesta - szepn niskim gosem przy jej ustach, ostre kocwki
jego kw drasny jej wargi. - Powiedz mi, e tego nie chcesz.
Ale jak mogaby powiedzie co takiego? Krzyk jej spenienia by wszystkim, co
zdoaa z siebie wydoby, gdy tama wewntrz niej rozpada si w gruzy, pod wpywem jego
niewiarygodnego dotyku. Rozsypaa si na drobne kawaeczki, sapic jego imi i czepiajc
si jego muskularnych ramion, podczas gdy on popchn jej plecy w d, na st i nakry j
swoim ciaem.
Ubrania odpady w popiechu, w cigu jednej chwili odrzucone na bok, a w kolejnej
minucie oboje byli nadzy.
Skra do skry, donie przesuwajce si po nagich ciaach.
Usta przekomarzay si, baday, bray.
Gruby penis Malcolma napar na wilgotne patki jej ciaa, wysyajc twarde danie,
ktre kazao jej udom bardziej si rozchyli, by zrobi dla niego miejsce.
Posiad j z ordynarnym przeklestwem wydyszanym z pomidzy warg. Jego gbokie
pchnicie wypenio j cakowicie, sprawio e wygia si w uk pod wpywem przenikajcej
j rozkoszy. Jego penis atakowa i uwodzi, agresywny ale delikatny, jak stal powleczona
najdelikatniejszym aksamitem. W tym gorczkowym momencie wci nie moga si nim
nasyci.
Pomimo, e nigdy wczeniej si nie caowali, nigdy nie dotykali... nigdy przed t noc...
dokadnie wiedzia, jak si w niej porusza, kiedy popchn ku krawdzi, a kiedy pozwoli jej
przej kontrol nad ich tempem.

Otworzya oczy i ujrzaa mczyzn, ktrego znaa, mczyzn ktremu zaufaa w tej
delikatnej kwestii, ponownego rozbudzenia swojego ciaa. - Malcolm - wydyszaa,
wycigna rk, by pogaska jego szorstk szczk i oszpecony blizn policzek, podczas
gdy on falowa na niej nieprzerwanym rytmem. - O mj Boe Mal Nie wiedziaa, co
chciaaby mu powiedzie. Nie wiedziaa, jakie to miay by sowa. Ale wtedy j pocaowa j
i mina jej ochota na mwienie czegokolwiek. Wbija si w ni mocniej, gbiej do czasu,
gdy przetoczy si nad ni kolejny orgazm i zmit j poza strom krawd. Doszed razem z
ni. Jego okrzyk spenienia by surowy i zaborczy i zabra ze sob jej potrzeb zastanowienia
si, albo zadania sobie pytania...
jak mogli skoczy w ten sposb, razem po wiekach osobnego ycia.
Nadzy i rozpaleni, wtuleni w swoje ramiona.

ROZDZIA 6
Dopiero, gdy ustpio oszoomienie orgazmem, Malcolm w peni poj wag tego, co
zrobi.
Uprawia seks, z Danik.
Wdow po mczynie, ktry w minionych wiekach by dla niego jak brat.
Kobiet , ktr Reiver wzi na cel i ktra moga zniweczy to, co byo dla Malcolma
celem ycia. Kobiet, ktrej nie mia prawa pragn, nie wspominajc ju o uwiedzeniu w
momencie, w ktrym adne z nich nie mogo pozwoli sobie na szalestwo.
Nie planowa, e dzisiejszej nocy bdzie mia pod sob... nag Danik. Tak naprawd,
to by od tego jak najdalszy. Mimo to nie mg zdoby si na zdrowy rozsdek, by aowa
tego, co si wydarzyo.
Nagi, gorczkowy, niewiarygodny seks.
A jego zachanne ciao pragno jeszcze wicej.
Spojrza w d na ni, rozoon przed nim na kuchennym stole, jak ofiarna dziewica.
Chryste, bya pikna. Mleczna skra i dugie, szczupe koczyny. Mikkie zaokrglenia
we wszystkich waciwych miejscach. Pogadzi domi jej doskonao. Przebieg palcami

przez jej piersi i w d do jej brzucha, gdzie niewielkie czerwone znami w formie zy i
pksiyca naznaczao j jako Dawczyni ycia... kobiet czczon przez jego rodzaj, zdoln
spodzi potomstwo z mczyzn Rasy i stworzy z nim, przez krew wieczn wi. Tylko
mier moga j przeci.
Widok tego malutkiego znamienia na ciele Daniki MacConn wywoa w nim
zaborczo... nieproszon, a jednak trudn do zignorowania. Z powodu dzielonej z ni
namitnoci ky wci wypeniay mu usta. Ale teraz mroczniejsze pragnienie dranio jego
dzisa i powodowao, e jego oczy pony zocisto-bursztynowym blaskiem... sprawiao, e
jego ttno przypieszyo z powodu potrzeby, eby si z niej poywi. Przycisn usta do
delikatnego garda i wku si, w widoczn tam sodk y.
Pi z niej i na reszt ycia przywiza do siebie t kobiet. To pragnienie eksplodowao
spomidzy jego warg stumionym pomrukiem.
Zamglone spojrzenie bkitnych oczu Daniki unioso si ku jego twarzy i mg mie
tylko nadziej, e jej dar nie zdradzi przed ni jego myli. - Chod dziewczyno wychrypia, uwalniajc si od jej aru, by wzi j w ramiona.
Podnis j i zdj ze stou, niosc j nagi, przez kuchni i po schodach do gwnej
sypialni na drugim pitrze. Jego sypialni. Tej, w ktrej od miesicy nie postawi stopy.
Nie by tu od momentu, w ktrym pogrzeba zniszczone skrawki minionego ycia i
rozpocz denie do unicestwienia Reivera. (musiao si tu nazbiera troch kurzu;)
Wnis Danik do rodka i uoy na krlewskich rozmiarw ou z czterema
kolumnami podtrzymujcymi starowiecki baldachim. Ten zabytek by tylko kilka stuleci
modszy od niego. Jego wezgowie i rzebione wsporniki byy zrobione z rzebionego
czarnego orzecha, a gruby materac pokryway kremowe owcze skry i weniany pled w
czerwono czarnych barwach MacBainw. Danika na rodku jego oa wygldaa diabelnie
pontnie, podparta na okciach, z jedn smuk nog ugit w kolanie.
Malcolm znowu chcia si z ni kocha. Wci jej pragn Jej spojrzenie spod cikich
powiek piecio jego nagie ciao. Umiechaa si znaczco, caa bya zaproszeniem.
Wsun si na zko i nakry j swoim ciaem, zanurzy si z powrotem w jej gocinnym
cieple. Tym razem kocha si z ni powoli, w sposb, w jaki kobieta taka jak ona powinna
by zaspokajana. Gdy oboje byli liscy od potu i ponownie nasyceni, wycign si obok niej
i przytuli j do siebie. Gaska jej cudowne piersi, pieci delikatne gardo i lini szczki,
prbujc zapanowa nad swoim entuzjazmem i a nazbyt oczywist erekcj. Prba ta okazaa
si bezcelowa, gdy Danika wycigna rk, eby go dotkn, owijajc palce okoo jego
wzwodu i czule pieszczc jego dugo.

Jkn, delektujc si dotykiem jej doni. Przeklestwo, ktre wydaro si z gbi jego
garda, byo tak mroczne jak poczucie winy, ktre nagle na niego spyno. Mg odpycha je
od siebie tak dugo, jak dugo jego zmysy pochaniao podanie, ale teraz znowu zaczo go
drczy.
Danika, ktra wci go piecia, spojrzaa na niego z niepokojem, zmarszczya czoo. Co si dzieje, Mal? Czy robi co nie tak?
- Nie- przekl jeszcze raz i unis jej rk do ust, by zoy pocaunek we wntrzu
doni. - Nic, co zrobia nie byo ze. Tu chodzi o mnie... Chryste. - Napotka jej badawcze
spojrzenie, nienawidzi tego, e sprawia i moga pomyle, e jest czemukolwiek winna.
Nie mg powstrzymywa swoich rk przed dotykaniem jej ciaa. Jego palce pragny poczu
ciepo jej skry, tak samo jak jego penis akn powrotu do jej wntrza.
- Kiedy ci dotykam czuj jakbym zdradza Conlana. Zdradzam go przez to, e pragn
ci teraz... tak samo jak wtedy.
Wpatrywaa si w niego przez chwil w milczeniu, z lekkim zdziwieniem w oczach. Ty mnie pragne? - Potrzsna gow, odrzucajc ten pomys z cichym miechem. Jeli
dobrze sobie to przypominam te wszystkie twoje wojae i wyczyny, z tamtych czasw, to nie
wiem, czy znalazaby si choby jedna kobieta, ktrej swoim czarem nie pozbawie cnoty.
- Ale nie ciebie. A to ty bya jedyn, ktr kochaem - wyrzuci z siebie, zbyt pno
prbujc si od tego powstrzyma.
On i Conlan przyjanili si przez wiele lat, a jeszcze duej byli ssiadami.
Wsplnie bronili swoich ziem, rami w rami, jak bracia. Ale podczas, gdy w polu i
penic swoje obowizki byli jak jedna osoba, tak w prywatnym yciu ci dwaj mczyni
Rasy nie mogliby si bardziej od siebie rni. Malcolm akn przygody i zawsze by gotw,
by za ni goni. Conlan by stateczny, niezawodny. By mczyzn, ktry bardziej zasugiwa
na tak wyjtkow kobiet... jak bya Danika.
Mal nadal mia przed oczami t noc, kiedy razem z Conem po raz pierwszy j ujrzeli...
zotowos, nordyck pikno, adoptowan crk potnego przywdcy mrocznej Przystani
z Kopenhagi. Bya w Szkocji dla przyjemnoci i zabawy, niezalena nawet w tamtych
czasach. Samotna osiemnastolatka, rezydowaa w Edynburgu u pochodzcych z Rasy
krewnych. Mal nie marnowa czasu na dugie podchody, starajc si zrobi na niej wraenie
opowieciami o swoich podrach po caym wiecie i niebezpiecznych wyczynach.
Ale to Conlan by tym, ktry ostatecznie j zdoby. Spokojny i taktowny, opanowany
Con.
- Bye taki zmienny, nieprzewidywalny - zauwaya. - Zamaby mi serce.

- Prawdopodobnie - przyzna. - Ale wtedy byem idiot. Nie zdawaem sobie sprawy, ile
dla mnie znaczya, dopki Con mi nie oznajmi, e macie si zwiza.
Przekna lin, ledwo moga oddycha - Nigdy si nie domylaam.
- A gdyby wiedziaa, czy to by co zmienio?
- Przez chwil bdzia oczyma z dala od niego. - Nie, nie miaoby znaczenia.
Conlan by dobrym czowiekiem i dobrym partnerem. Przez cay ten czas, ktry
przeylimy razem, kochaam go bez pamici. Zawsze bd go kochaa.
Mal kiwn gow chocia te sowa gorzko smakoway. - Traktowa ci z honorem.
Wiedziaem, e bdzie wanie taki.
W tym momencie Danika signa ku niemu, koniuszki jej palcw lekko pogadziy
jego zacinit szczk. - Con odszed, a ja cigle yj. Wci go opakuj, ale nie mog ci
powiedzie, Malcolmie, e moje serce nie raduj si, gdy teraz na ciebie patrz. Nie
zaprzecz, e dobrze jest ci dotyka, lee tu z tob. Nie zdawaam sobie sprawy, jak bardzo
czuam si samotna przez cay ubiegy rok, dopki nie objy mnie twoje ramiona. Pogaskaa jego okaleczony policzek, opuszk kciuka, przecigajc ni delikatnie po brzydko
zagojonej ranie od noa. - Colan nie jest jedyn osob, ktr czujesz, e zdradzie dzisiejszej
nocy, nieprawda?
Odwrci gow, prbujc unikn jej dotyku, pragnc rwnie mc unikn
ponownego przeywania yciowej klski, ktrej nastpstwem bya ta blizna. Zanim Danika
miaa szans spenetrowa jego umys w celu uzyskania odpowiedzi, gwatownie zatrzasn
mentalne bramy prowadzce do jego przeszoci. Zamkn je za cian chodnej furii. - Nie
chc o tym rozmawia, Dani.
- Masz na grze niewykoczony pokj dziecinny - wyszeptaa, siadajc razem z nim,
kiedy poruszy si, by uciec od niej i z ka. - To oczywiste, e ju tu nie mieszkasz, e nie
przyjedasz w to miejsce nawet od czasu, do czasu. I chocia teraz mnie blokujesz, to mog
ci powiedzie, e wtedy tam na dole, w kuchni, twoje myli zdradziy mi, e stracie kogo,
kogo kochae. Wiem, e jeste pogrony w rozpaczy i gniewie...
- Ju ci powiedziaem, e nie chc o tym mwi - warkn. - To jest dla mnie zbyt
osobiste.
- Chyba nie ma nic bardziej intymnego ni to, co dzielilimy dzisiejszej nocy powiedziaa z lekk kpin w gosie. - W jaki sposb rozmowa o twojej przeszoci...
o kobiecie, ktr kochae i stracie... moe by bardziej osobista ni to?
- Poniewa im mniej wiesz, tym to dla ciebie bezpieczniejsze. Opuci stopy na
podog. - Musz ci teraz zostawi. Ju za dugo byem z dala od klubu.

Zanim zdy wsta Danika wyskoczya z ka i stana przed nim. Opara donie na
jego ramionach i spojrzaa mu gboko w oczy. - Jak dugo knue intryg w celu zgadzenia
Reivera?
Mal wysycza przeklestwo. - Daj mi spokj, Dani. - Poczu, jak mocniej napiera na
jego umys. Zdecydowane pchnicie i ju bya wewntrz jego myli, wbrew jego woli
wywlekajc z niego prawd - Siedem miesicy - szepna, cofajc si o krok.
- Musiae patrze na niego, pracowa dla niego... przez cay ten czas. Dlaczego?
- Poniewa musiaem dotrze jak najbliej niego - wyrzuci z siebie.
- Mal, co si przydarzyo twojej Dawczyni ycia? - Danika nalegaa na odpowied,
gadzc swoimi domi jego biedn, okaleczon twarz. - Czy komu mwie o tym
wszystkim?
Potrzsn gow, tumione przez tak dugi czas wspomnienia wezbray, rce jak kwas.
- Nie planowaem si z nikim wiza. Tak dugo byem sam, e przyzwyczaiem si do swojej
wolnoci. Poywiajc si na ludzkich kobietach, z wicej ni kilkoma z nich znalazem
przyjemno. Moim zwyczajem stao si omijanie tych z tym cholernym znakiem powiedzia, obwodzc palcem kontury znamienia Dawczyni ycia na szczupym brzuchu
Daniki. - Ale wtedy spotkaem Fion. Bya sodkim, agodnym i niewinnym... zaledwie
dwudziestodwuletnim dziewczciem. Wszystko byo dla niej wiee, pene przygd,
magiczne. Patrzya na mnie, jak na jakiego cholernego ksicia z bajki. Miaem za sob wieki
ycia, wygrane i przegrane bitwy. Patrzc na Fion, zdaem sobie spraw, e zapomniaem,
jak to byo by takim beztroskim i przekonanym, e ma si wiat u stp.
Danika posaa mu delikatny, troch kpicy umieszek. - Ty te kiedy nie bye inny,
Mal. Zowieszczy i tajemniczy, tak. I poraajco uroczy, na swj mroczny sposb.
Pokiwa gow, niepewny dlaczego nie powinno by dla niego niespodziank, to e
Dani tak dobrze go znaa, nawet po tak dugim czasie. Jego usta wygiy si w delikatnym
umiechu, pomimo ciaru wspomnie. Prbowaem trzyma z dala od Fiony t cyniczn i
zmczon yciem cz mojej osobowoci. Pomylaem, e aby jej nie sposzy, bd
odkrywa j przed ni powoli i po trosze.
- Ale ona nie bya pochliwa - powiedziaa Danika, wic go czuym spojrzeniem.
Mal potrzsn gow. - Nie, nie bya. Bylimy razem niecay rok, gdy zdaem sobie
spraw z tego, e jestem w niej zakochany. Zwizalimy si krwi, czynic ten zamek naszym
domem. Nie upyno zbyt wiele czasu, gdy poprosia mnie ebym da jej dziecko. Bya
zaledwie kilka miesicy w ciy, kiedy...
Oddech uwiz Danice w gardle. - Czy stracie ich oboje w tej samej chwili? Och, Mal.

- Pojechaa do Edynburga, eby odebra jak szyt na zamwienie pociel do


dziecinnego eczka, tak pasujc do ciennego malowida, ktrym ozdabiaa ciany pokoju
dziecinnego - wychrypia, jego gardo wci ciskao si z alu. - To by ranek, wic zostaem
w domu. I zajmowaem si niespodziank dla niej, ktr miaem nadziej skoczy pod jej
nieobecno. Bujany fotel by prawie gotowy, gdy poczuem szarpnicie przeraenia przez
nasz wi krwi. Fiona bya w niebezpieczestwie, cierpiaa. A ja byem uwiziony w tej
puapce cierpienia, przez wiecce za murami soce.
Danika cicho zakla i przycigna jego gow do swojej piersi. - Tak mi przykro,
Malcolmie.
- Prbowaem dodzwoni si do niej przez komrk - wyszepta, pamitajc a nazbyt
dokadnie strach, ktry nim owadn w tych pierwszych szaleczych chwilach. Dzwoniem
sze razy, tuzin... nie odbieraa. Nie miaem innego wyboru, jak tylko wyj i zacz jej
szuka.
Serce Daniki pod jego uchem zabio gwatownie. - W biay dzie... wiedzc, e to moe
ci zabi?
- Nie dbaem o to. Do miasta pobiegem pieszo, to by najszybszy sposb, by do niej
dotrze. Prowadzony przez nasz wi, dotarem do najbardziej ndznych dzielnic
Edynburga. Byo koo poudnia, a moja skra zmieniaa si w popi. Ale ona ya i wci
miaem szans, by j uratowa - potrzsn gow. - Byem w miecie nie duej ni kilka
minut i wci czuem nasz wi. A potem to si urwao i wiedziaem, e nie yje. Zawiodem
j.
Usiada obok niego na brzegu ka. - Zrobie wszystko, co moge, Malcolmie.
Wicej, ni ktokolwiek mgby oczekiwa.
- Nie - powiedzia. - Jeszcze nie. Lecz zrobi to dla niej. Nie mam pewnoci, jak dugo
staem tam, na ulicy po tym jak odesza, moje ciao pono, ale ja czuem tylko pustk po jej
stracie. Wtedy wiatr przywia ciemne chmury i lun deszcz. To dao mi czas, ktrego
uyem, by przeszuka miasto. Szukaem jej do chwili, a znalazem handlarza narkotykw,
ktry sysza o alfonsie paccym dobr kas za adne, mode kobiety... a nawet za mczyzn i
dzieci... cieszce si popytem wrd klientw o szczeglnym smaku.
- ywi ludzie dla chorych gier - sapna Dani. - Dla Reivera i jego klubw krwi.
Mal kiwn gow. - Nigdy nie czuem takiej wciekoci, jak w tym momencie, gdy
sutener, ktry porwa Fion, wydusi z siebie nazwisko Reivera. To bya ostatnia rzecz, jak
zrobi. Przyzna si, e zaatakowa j tego dnia. Schwyta Fion kilka przecznic od sklepu,
ktry odwiedzia i zacign do swojego zasyfionego mieszkania, gdzie chcia zaaranowa

jej sprzeda. Ale walczya z nim. Walczya o siebie i o nasze dziecko. Sutener mia n.
Prbowaa uciec, wic pchn j tym noem w serce.
- O, mj Boe. - za spyna w d po policzku Daniki.
- ajdak uy tego samego noa na mojej twarzy, sekund przed tym, gdy goymi
rkami zmiadyem mu czaszk - powiedzia Malcolm, nawet we wasnych uszach jego gos
brzmia martwo. Jaka cz mnie chciaa natychmiast ciga Reivera.
Pragnem szybkiej, brutalnej sprawiedliwoci. Ale Fiona bya waniejsza. Nie mogem
zostawi jej w tym miejscu, z tymi ludzkimi mieciami. Wic odwiozem j do domu i
pochowaem j tu tego samego dnia. Przysigem jej, e Reiver i ci wszyscy ktrzy finansuj
jego dziaalno zapac za jej mier wasnym yciem. Nie poddam si dopki ich
wszystkich nie zniszcz.
- A wic, to dlatego zmuszae si, by im suy. Przez cay ten czas. - Danika patrzya
na niego ze smutkiem, prawie z litoci. - Ale za jak cen, Mal?
- Za kad cen. - Wsta popiesznie, cigy stres przywid go do nieplanowanego,
niechcianego obnaenia wasnej duszy.
- Jest pno, Dani. Nie mog ryzykowa i pozostawa tu duej. Chc eby nie ruszaa
si z zamku, gdy wyjad. Sprbuj wrci przed witem. - Nie czeka na jej zgod. Ruszy w
kierunku przylegej azienki, wczajc natrysk si swojego umysu i zostawiajc za swoimi
plecami milczc Danik.

ROZDZIA 7
Gdy Malcolm dotar z powrotem do klubu, River ju na niego czeka. - Bye bardzo
zajty tej nocy, Brandogge? - Reiver siedzia w wietlicy dla obsugi, rozparty na skrzanej
kanapie, z brunetk w stroju toples pod jednym ramieniem i skpo ubran blondynk w
czerwonym koronkowym staniku i taki majteczkach pod drugim. Jego smokingowa koszula i
spodnie od garnituru byy rozpite. Kobiety byy staymi klientkami klubu, ktre Reiver
dodawa dla urozmaicenia do swojej wasnej, osobistej stajni. Byy przez niego psychicznie
zniewolone. Na ich szyjach i koczynach nadal byy widoczne sabe lady naku, ich donie

wci lizgay si po nim, gdy patrzy na Malcolma swoimi przebiegymi, podejrzliwymi


oczami.
- Szukaem ci kilka godzin temu. Than wspomnia, e wyskoczye na troch. Jakie
wane zadanie, lub co takiego, jak si domyla.
Than, sukinsyn i lizydupa. Czyby martwi si, e Mal moe by jego najwikszym
konkurentem w rywalizacji o stanowisko prawej rki Reivera? Maa szansa, eby ten stranik
wiedzia, co Mal szykuje dla ich pracodawcy. A gdyby niefortunnie ockn si w czasie, gdy
on zdecyduje si zrobi swj ruch, to bez problemu zaatwi i Thana.
Przynajmniej ten sukinkot na jego prob wysa Riverowi t kobiec dywersj.
Choby dla samego tego, Mal nie skania si ku temu, eby ten facet zgin w wyniku
tego, co miao rycho nastpi. I jakiekolwiek nie byy zamiary Thana, Mal wiedzia, i byy
one mniejszym problemem, ni pozwalanie Rivierowi myle, e przyapa go na kamstwie,
lub na naduyciu zaufania.
- Pojechaem skontrolowa Packarda i Kerra - wyjani. - Nic nie powiedziaem
Thalowi, poniewa nie byem pewny, czy chcesz eby kto jeszcze zosta wtajemniczony w
instrukcje jakie wydae, co do tej kobiety. Sdziem, e jeli zechcesz, eby Than o tym
wiedzia, sam go poinformujesz.
Reiver zamrucza, bawic si kosmykiem dugich wosw brunetki.
- Poinformowano mnie, e dzi w nocy spon dom na ziemiach MacConnw.
Packard i Kerr nie wrcili.
- Nie yj - zimno powiedzia Mal. - Zanim dotarem na miejsce, byo ju po
wszystkim. Kobieta nie chciaa spokojnie da si zabi. Okazao si, e miaa dziecko, ktre
chronia. Walczya, jak szalona. To nie wygldao zbyt piknie. - Nie musia udawa goryczy
skadajc ten raport. Bya echem podobnej, tej ktra zawadna nim siedem miesicy temu, w
brudnej, wilgotnej norze sutenera. Tyle, e wtedy Malcolm nie zdy dotrze na czas, by
tamta walka moga cokolwiek zmieni.
Naoy kaganiec swojej nienawici i zamieni j w mask chodnej obojtnoci.
- Packard i Kerr spartaczyli twoje polecenia. Nie miaem innego wyboru, jak tylko
dokoczy spraw tak czysto, jak to byo moliwe i zatrze lady.
- Dawczyni ycia i jej dziecka?
Malcolm nonszalancko wzruszy ramionami. - Jak si tego obawiae, ona stanowiaby
wieczny problem. Wic upewniem si, e ten kopot zosta zaegnany na zawsze. Packard i
Kerr mieli wypadek przy pracy.

Ciemne brwi Reivera uniosy si do gry, gdy rozwaa zyski i straty tej akcji. Po czym
zachichota ponuro i wsta z kanapy, razem ze sob podnoszc par swoich ludzkich zabawek.
Podszed do Malcolma i zaoy mu rk na ramiona. Dobra robota, Bran. Bez wtpienia po
tej robocie nabrae apetytu, eby zacz sprawowa opiek nad pokan czci moich
najpowaniejszych interesw.
Reiver pchn do niego blondynk. - Ona jest twoja. Moesz zrobi z ni, co chcesz.
Nigdy nie pozwol, by kto powiedzia, e nie nagradzam swoich lojalnych psw soczyst
koci, gdy na to zasu.
Malcolm zapa kobiet, gdy ta potykajc si wpada na niego, oszoomiona i na
niepewnych nogach z powodu usug wiadczonych tej nocy Riverowi. mierdziaa
wysokoprocentowym alkoholem, narkotykami i seksem, bya osabiona upywem krwi.
odek Mala cisn si w pi, ale jego obrzydzenie koncentrowao si gwnie na
wampirze, ktry obserwowa go uwanie, czekajc na jego reakcj.
Mal nie czu adnego pragnienia, ktre potrzebowaoby zaspokojenia w tym miejscu, a
ju na pewno nie mia ochoty zadowala si resztkami po Riverze. Ale przez te siedem
miesicy, w czasie ktrych wypenia swoje obowizki, by wypeni przysig zemsty, zda
gorsze testy ni ten. Byby potpiony, gdyby zawid teraz, kiedy Danika i jej syn pozostawali
pod jego opiek, a ich ycie byo w jego rkach.
To wcieko na to, co Reiver rozkaza uczyni dzi wieczorem, sprawia, e jego
donie podtrzymujce dziwk wepchnit w jego ramiona byy bardziej szorstkie ni
zamierza. To myl o Danice, impuls, ktry poczu, by przeku jej delikatne, nieskazitelne
gardo i przywiza j do siebie, spowodowaa, e jego ostre jak brzytwa ky wysuny si na
pen dugo.
A chodne zdecydowanie... i lodowata determinacja... sprawiy, e przywar do ludzkiej
szyi i przeyka haust po haucie zanieczyszczon krew, podczas gdy River patrzy na niego,
chichoczc w chorym rozbawieniu.
Mal pi dopki Reiver nie wyszed. Dopiero wtedy odsun od siebie kobiet, jednym
ruchem jzyka zamykajc ranki po ukszeniu, zanim pooy j na kanap, gdzie zapada w
gboki sen.
Wytar usta grzbietem doni i zgrzytajc zbami wyrzuca z siebie litani ordynarnych
gaelickich przeklestw. W ustach mia smak piounu. Prbowa pozby si go plujc, gdy
zaskoczony usysza za sob delikatne chrzknicie. Malcolm odwrci si i zobaczy, e do
pomieszczenia wszed Than. - Na co si, kurwa gapisz?

Czarnowosy wampir rzuci okiem na delikatn sylwetk ludzkiej kobiety, po czym


wrci spojrzeniem do Malcolma. - Nie chciabym ci przerywa, ale mamy problem z kilkoma
staymi czonkami, ktrzy na gwnym parkiecie niezbyt dobrze traktuj dziewczta. Bijc je,
staj si zbyt brutalni. Powiedziaem szefowi ale on mwi, e nie zajmuje si kontaktami z
klientami.
- Czyby? - Zripostowa Mal, wci rozedrgany po niedawnym incydencie.
- Dlaczego mi to mwisz?
Than wzruszy ramieniem. - Boss powiedzia, e dzi wieczorem nie ma ochoty
zawraca sobie gowy sprawami klubu, wic pomylaem, e zejd na d i urzdz tym
dupkom lekcj dobrych manier. Zastanawiaem si, czy moesz mie ochot do mnie
doczy.
Mal wpatrywa si w ochroniarza zwonymi oczami, prbujc go rozgry. Nie
wiedzia, czy mg to by kolejny test Reivera, czy moe jaka puapka wymylona przez
samego Thana. Jako mu na to nie wygldao. Jak rwnie w tym momencie, mia to gdzie. Chodmy - warkn, ruszajc w kierunku drzwi.
Na godzin przed witem, Malcolm wrci z powrotem do zamku. Danika drzemaa z
maym Connorem w ramionach. Umocili si razem w duym, wycieanym fotelu w wielkiej
sali na pierwszym pitrze. Obudzia si, gdy Mal wszed, usyszaa odgos jego butw,
zbliajcy si od strony krtkiej klatki schodowej, ktra miaa wejcie od strony wiey.
Zatrzyma si w ukowatym przejciu, jego ciemne brwi zmarszczyy si, kiedy
dostrzeg j i jej picego syna.
- Po tym jak wygldao nasze rozstanie, na wp oczekiwaem, e znikniecie zanim
wrc - mrukn.
Jego twarz wygldaa na znuon i ponur, a jej wyraz by tak udrczony, e nie miaa
innego wyboru, jak tylko zapyta. - Oczekiwae, czy miae nadziej?
Cichy kpicy miech, a potem powolne potrzniecie gow. - Moe jedno i drugie.
Zacz i w gr klatki schodowej. - Mal, zaczekaj.
Woya Connora w bezpieczny kokon z kocw i poduszek uoony na fotelu, po czym
ruszya za Malcolmem. - Gdzie idziesz?
Z grnego pitra zadudni jego niski gos. - Zmy z siebie smrd klubu Rivera.
Zanim go dogonia, by w gwnej sypialni i zdejmowa z siebie bro i ubranie. Ju po
chwili by wspaniale nagi. Kiedy dugimi krokami zmierza w kierunku przylegej azienki,
pod jego skr faloway spryste minie. Danika wycigna rk, zmuszajc go, eby si
zatrzyma. Czu byo od niego cierpki, miedziany zapach ludzkiej krwi. - Poywiae si

dzisiejszej nocy. - Patrzya na jego zacinit w pi rk, tak ogromn i potn w jej
sabym uchwycie. Knykcie byy zsiniae od niedawnych stucze, ktre jeszcze nie zdyy
si cakiem si zagoi. - Walczye.
Co jeszcze robie dzisiejszej nocy? (przesuchuje go jak szanowna maonka;)
Wpatrywa si w ni przez dug chwil, po czym uwolni do z jej ucisku i przeczesa
wosy posiniaczonymi palcami. - To moja praca, Dani. Nie zmuszaj mnie ebym musia ci si
tumaczy, w jaki sposb j wykonuj.
I jakby to byo wszystko, co mia ochot powiedzie, wszed do azienki i odkrci
prysznic na cay regulator. Wszed pod strumie i rozpocz energiczne szorowanie swojego
ciaa.
Patrzya na niego przez moment, zraniona jego odpraw. Ale bardziej martwia si tym,
co robio z nim pragnienie pomszczenia jego straty. Baa si, ile moe go to kosztowa. Myl Mal, e mam prawo niepokoi si o ciebie. Przecie chyba nie jestemy dla siebie
obcy.
Nie odpowiedzia, tylko kontynuowa to wcieke szorowanie swojej skry. Z takim
samym gniewem pola szamponem swoje ciemne wosy, a nastpnie pod parujc gorc
wod spuka pian z wosw i ciaa. - Troszcz si o ciebie, Malcolm. Boj si o ciebie.
- Zupenie niepotrzebnie. - Jego oczy pony, gdy zakrca prysznic i ciga rcznik z
wieszaka obok bojlera. - Jeli ju chcesz si o kogo ba, to bj si o siebie, gdy River poapie
si w tym, co zrobiem. Teraz bardziej ni kiedykolwiek, zaley mi eby pozby si tego
drania.
Pokiwaa gow, rozumiejc tylko, e w tym momencie by przearty nienawici do
Rivera. - To poszukiwanie zemsty zniszczy ciebie Mal, nie jego. Jak dugo moesz opiera si
zu i nie splami nim siebie?
- To mj problem. Nie twj. - Osuszy si popiesznie i wrzuci rcznik do kosza
stojcego za Danik. - Nie martw si o moje ycie, kiedy powinna zamartwia si sob i
swoim dzieckiem.
- Ty arogancki ole - spiorunowaa go wzrokiem, nienawidzc go za jego powicenie,
mimo, e rwnie za to samo go kochaa. O, Boe. Tak, kochaa go.
Jaka jej czstka prawdopodobnie zawsze to do niego czua. - By czas, kiedy uwaaam
ci za najbliszego wrd moich przyjaci, Malcolmie MacBain. A teraz...
- Teraz co? - Tak mocno powciga wcieko, a dra mu gos. Kiedy raptownie si
do niej odwrci, jego oczy pony. - Uprawialimy seks. Niesamowity seks, musz ci to
przyzna, ale wybraa zy moment. Moje ycie jest nieustabilizowane.

Gram o cholernie du stawk. I nie chc, eby znajdowaa si bliej rda tego ognia
ni ju jeste.
- A ja nie mog sta z boku i przyglda si, jak ty poniesz. - Przekna lodowat
grud, ktra utkwia jej w gardle. Gdy patrzya na niego, czua jak si ona przemieszcza, by
opa zimnym ciarem na jej sercu. - Wiesz Malcolmie, ja ju straciam jednego mczyzn,
ktrego kochaam. Nie zdoam znowu przej przez ten rodzaj cierpienia.
Dopiero wtedy jego twarz stracia nieco twardych linii. Lekko rozluniy si minie na
jego napitej, zaronitej szczce, a tlca si w jego oczach mroczna furia, staa si troch
mniej przeraajca. - Danika, ja nagle zmarszczy brwi i stumi soczyste przeklestwo.
Gdy wycign do niej rk, ta delikatnie draa. Jego palce musny jej policzek z bolesn
czuoci, a potem zawiny si delikatnie wok tyu jej szyi. Przycign j do siebie, by
zoy na jej wargach rozdzierajcy serce pocaunek.
Roztopia si w nim pomimo blu i gniewu, ktry szarpa j od rodka. Jego objcia
byy mocne i ciepe, usta jak kojcy balsam, mimo, e wszystko czego teraz chciaa, to
wcieka si na niego i da rzeczy, ktrych nie miaa prawa od niego oczekiwa.
Jego ky zadrasny j lekko, kiedy pozwoli swoim ustom rozdzieli si z jej wargami,
po czym osun si na wraliw skr garda. Wstrzymaa oddech w wypenionym
pragnieniem oczekiwaniu, jej yy pulsoway dla niego, syszaa bicie wasnego serca... w
jego niewypowiedzianych mylach... rozbrzmiewajce echem przez kade zakoczenie
nerwowe w jej ciele. Jej gowa przechylia si na bok, jak za pocigniciem niewidzialnych
sznurkw, dajc mu dostp do pulsujcego ttna.
Pocaowa j tam, czule i sodko. Drani to delikatne miejsce jzykiem, zbami i kami.
Po czym z jego garda wydar si ochrypy jk zaprzeczenia. - Nie mog wyszepta w jej usta. - Nie mog zamieni bdu, jaki z tob popeniem, w co nie do
naprawienia, Dani.
Odsun si, przycisn swoje czoo do jej czoa i przytuli j do swojego nagiego ciaa.
- Czas nigdy nam nie sprzyja, nieprawda? Los da nam tylko posmak tego, co mogoby by.
Nie bya w stanie wydusi z siebie ani sowa. Nie moga mu te odmwi, kiedy
caujc, prowadzi j w kierunku ka. Kochali si w zadyszanej pasji, adnych obietnic, ani
odmw. adnych sw. Jedynie namitno.
Danika pakaa z rozkoszy, ktr j obdarzy, a take z powodu niezaprzeczalnego
faktu, e byy to ostatnie chwile, jakie spdzali razem. Poniewa mylaa dokadnie to, co mu
powiedziaa, nie moga sta z boku i przyglda si, jak niszczy go nienawi do Reivera. Jej
serce nie zdoaoby znie kolejnej straty.

Kiedy lec obok niej zapad w cik drzemk, Danika wylizna si z ka, eby na
dole wykona tchrzliwy telefon z jego komrki. - Gideon, szepna gdy poczya si z
sekretnym numerem w Bostonie. - Musz wyjecha ze Szkocji i potrzebuj pomocy Zakonu.

ROZDZIA 8
To byo trudniejsze ni chciaby si przyzna. Opuszczenie Daniki tego wieczoru, by
tu po zachodzie soca by z powrotem w klubie, zanim pokae si tam Reiver i zacznie si
zastanawia, gdzie niespodziewanie jego pies obronny wywdrowa na cay dzie. Malcolm
najey si na myl, e znowu bdzie zmuszony gra. Zaczyna uciska go konierzyk... tym
dotkliwiej, poniewa nie mg oprze si wraeniu, e drogo za to zapaci, droej ni
przypuszcza. Czym, czego nie spodziewa si pragn a tak gboko.
Kiedy kilka godzin temu, gdy mwi jej egnaj, mia dziwne uczucie, e to koniec.
W jej pocaunku wyczuwa rezygnacj. Jej ucisk by zbyt czuy, zbyt kurczowy.
Traci j.
Niech to szlag, waciwie sam j od siebie odepchn.
Z wielu powodw powinno mu to przynie ulg. Wikanie si teraz w romantyczny
zwizek byo ostatni, cholern rzecz, jakiej potrzebowa. By taki ostrony, odkd pochowa
swoj utracon partnerk i nienarodzone dziecko. Unika nawet przelotnych flirtw.
Miesicami z lodowat determinacj ku rozrzaone do czerwonoci elazo swojej
wciekoci, gniewu i alu, a powstaa z nich niezniszczalna stal.
Mia wszystko pod kontrol. A do momentu, gdy trzy noce temu dostrzeg
przypadkiem jasny, pikny blask, ktry by Danik MacConn, stojc zaledwie kilka metrw
od niego na przyjciu w Mrocznej Przystani. Gdyby tylko nie zobaczy jej wtedy. Gdyby
tylko nie uczyni z wodzenia za ni wzrokiem przez ca noc, swojej prywatnej misji, rozdarty
pomidzy chci unikania jej spojrzenia, a pragnieniem, by stan przed ni i sprawdzi, czy
go pamita. Czy rozpozna go pod mask blizn i pancerzem faszywego nazwiska.

Odezwanie si do niej tej nocy, korzystajc z wiedzy o jej talencie byo lekkomylnym
posuniciem, aroganckim, mia tego wiadomo, nawet jeli nie byaby w stanie mu
odpowiedzie.
Teraz ju byo o wiele za pno na pobone yczenia, by mc zachowa dystans.
Za pno, by myle, e mg wrci do tego, co byo zanim przybya do Szkocji.
Za pno, by prbowa przekonywa siebie, e nie dba o Danik e znowu
cakowicie nie straci dla niej serca.
Kocha j.
Jaka jego czstka zawsze j kochaa.
wiadomo tego uderzya go z tak olbrzymi si, e robi wszystko, co w jego mocy,
by nie wybiec z pieprzonego klubu Reivera i nie powiedzie Danice, co dokadnie do niej
czuje. Sowa, ktrymi powinien j obdarowa, gdy dzisiaj caowaa go na poegnanie, a on
stara si przekona siebie, e nie moe jej zatrzyma. e to nie zabijao go od rodka, gdy
zastanawia si, co odrzuca... przyszo z Dani, przez tak kurczowe trzymanie si dzy
pomszczenia swoich zmarych.
Malcolm zakl sromotnie i waln pici w bok bezcennej rzymskiej urny stojcej w
jednym z prywatnych salonw klubu. Staroytne dzieo sztuki wybucho, roztrzaskujc si na
tysice malekich, wirujcych w powietrzu kawaeczkw.
- To ci bdzie kosztowa ostry opieprz od szefa. - Zachichota Than zza jego plecw, a
na jego widok, Malcolm cakowicie straci nad sob panowanie. Rzuci si na wampira z
rykiem i kami wybuchajcymi z dzise pod wpywem wciekoci.
Wprawdzie, nikt bardziej nie zasugiwa na atak jego furii, ni on sam, ale teraz by
gotw komu dopieprzy, a Than by najbliszym celem. Ponadto, sukinsyn da mu ostatnio
sto powodw, by skopa mu dup. Mal warkn z agresj. - Wybrae cholernie zy moment,
eby pokazywa mi swoj gb, Angolu.
- Nie szukam z tob zwady - odburkn Than. Przyszedem, by ci powiedzie, e
Reiver oddelegowa nas dzisiejszej nocy do chronienia pewnej imprezy.
Malcolm spojrza na niego gniewnie zwonymi oczami. - Jakiej imprezy?
Than rzuci mu przenikliwe, znaczce spojrzenie.- Reiver dzwoni z lotniska.
Dostarczono jego przesyk. Jak mnie poinformowa przetransportuje j do jednej ze
swoich wiejskich posiadoci. - Odepchn od siebie rk Mala i klnc ordynarnie wygadzi
zmarszczki na swoim ciemnym paszczu. - Skoro nie moe posuy si Kerrem i Packardem,
dzisiejszej nocy zostawia tobie i mnie kierowanie sprawami bezpieczestwa. Reiver
spodziewa si swoich najlepszych klientw, wic wymaga zapewnienia cakowitej dyskrecji.

Klub krwi.
Malcolm wiedzia, e ktrej nocy nadejdzie ta chwila, a mimo to by zaskoczony.
To by... jego moment, nareszcie, zza jednym zamachem zajmie si Reiverem i jego
nietykalnymi przyjacimi. - Kiedy wyruszamy? - Zapyta, ufajc, e napity gos nie zdradzi
Thanowi jego poruszenia.
- Szef chce nas tam natychmiast.
Mal kiwn gow. Pragnienie mordu pyno w jego yach jak kwas. Napotka
nieprzeniknione spojrzenie Thana i posa ochroniarzowi chodny umiech. - Wic, na co do
cholery czekamy?
***
Przed domkiem myliwskim Reivera, parkowao p tuzina lnicych luksusowych
samochodw, jakby ich waciciele wybrali si na spotkanie biznesowe, a nie na chor,
krwaw gr, ktra wkrtce miaa mie miejsce w tej pokrytej niegiem okolicy.
Dzisiejszej nocy poleje si krew, milczco lubowa sobie Malcolm, kiedy razem z
Thanem szli po schodach w kierunku frontowych drzwi okazaej rezydencji, ulokowanej w
ustronnym zaktku szkockich gr. Mocno zaciska szczki, w yach buzowa mu gniew,
kiedy kolejny stranik otworzy drzwi i pozwoli im wej do rodka. - Tdy - powiedzia
pochodzcy z Rasy drab, skinieniem gowy wskazujc im kierunek. - Mr. Reiver czeka na
was.
Siedzia w swoim penym przepychu, reprezentacyjnym salonie, ktrego wysokie
ciany pokrywaa mahoniowa boazeria i drogocenne obrazy ukazujce sceny polowa. Pene
gracji jelenie powalane przez redniowiecznych ucznikw; mae rude lisy w trakcie ucieczki
przed sfor brzowo-biaych psw goczych i ubranych w czerwone akiety konnych
myliwych; majestatyczny lew osaczony przez dziercych dzidy tubylcw, a za nimi biay
poszukiwacz przygd dwigajcy karabin o dugiej lufie. Ten pokj by wityni zabijania, a
zgromadzeni w nim byli Reiver i niemal tuzin uprzywilejowanych czonkw, tajemnej kliki
dzikusw.
- Ach - powiedzia Reiver ze skpym umiechem. - Przybylicie akurat na czas.
Wanie mielimy zacz przegld wieczornych atrakcji.
Jego krwioerczy przyjaciele wymienili entuzjastyczne spojrzenia, ale chodny i
badawczy wzrok wzrok Reivera spocz na Malcolmie. - Moe wic zaczniemy?
Reiver dotkn ramy w obrazie przedstawiajcym polowanie na lisa i wtedy za grup
elegancko odzianych wampirw, otworzyo si wejcie do sabo owietlonego korytarza. Ze

spojrzeniem, ktre nakazywao Malcolmi i Thanowi i za nimi, Reiver wszed do rodka na


czele podajcej za nim grupy.
Wntrze dugiego korytarza wypeniay jeszcze okrutniejsze dziea sztuki.
Wizerunki myliwych i ofiar stay si bardziej makabryczne, scena po scenie ukazujce
ca ludzk degradacj i rozlew krwi. To bya przeraajca sztuka. Ta bluniercza kolekcja
bez wtpienia miaa rozpala najnisze dze i instynkty Rasy.
Malcolm nie zwraca na ni zbyt wiele uwagi. Cay skupiony na Reiverze, jego zmysy
byy napite i gotowe, czeka na najlepsz okazj, by uderzy na wampira i jego kumpli.
Gdy zbliyli si do koca korytarza, Reiver dotkn kolejnego ukrytego panelu na
cianie. Zimne powietrze wpado do rodka, kiedy podniosa si gruba, drewniana brama,
ukazujc ukryte przejcie wiodce na tereny majtku. Obie strony przejcia wypeniany
zaryglowane klatki, ale nie wypeniay ich zwierzta. - Mj Boe, wyszepta jeden z
kompanw Riviera idcy za Macolmem. - Tylko poparz na nich wszystkich. Jedno bardziej
kuszce od drugiego.
- Reiver zachichota, peen samozachwytu. - Czy nie obiecywaem, e bd mia dla
kadego co, co zaspokoi jego apetyty.
Wewntrz klatek siedzieli skrpowani i zakneblowali ludzie, ponad dwadziecia osb
mczyzn i kobiet, wszystkich ksztatw, rozmiarw i wieku. Dreli w mronym nocnym
powietrzu, ich oczy byy ogromne i pene strachu. podesza Malcolmowi do garda,
kiedy patrzy na przeraone twarze. Nie mg pozwoli, by ta chora gra toczya si dalej.
Reiver i jego kumple z klubu krwi zgin dzisiejszej nocy...
tu i teraz. Zacz siga po bro gotowy, by rozpta pieko.
- Och, to jeszcze nie wszystko - oznajmi Reiver, strzelajc palcami w kierunku jednego
ze stranikw, wysyajc go w milczcym poleceniu. - Dzisiejszej nocy mam do
zaoferowania co nieprzewidzianego i wyjtkowo... oryginalnego.
- Brandogge, myl, e bdziesz tym szczeglnie zainteresowany.
Malcolm po tej uwadze stan jak wryty, zimny strach sparaliowa jego zmysy, zanim
jeszcze zobaczy kogo przyprowadzi stranik.
Danika w przeciwiestwie do innych, nie zostaa zakuta w kajdany ani zakneblowana.
Nie, pistolet przyoony z tyu jej gowy wystarczy, by upewni si, e nie bdzie walczy
ani ucieka przed tymi, ktrzy j porwali. Dugie blond wosy opady jej bezadnie na twarz,
kiedy powoli stpaa przed zbirem Rivera, w swoich ramionach mocno tulia maego
Connora. Serce Malcolma zacisno si w pi, kiedy jej udrczone spojrzenie trafio na

niego przez tum. W wilgotnych niebieskich oczach byy przeprosiny, a jej blade wargi miay
wyraz peen alu.
Zanim Malcolm zdy zareagowa... zanim zdoa przekalkulowa ogromne ryzyko
gwatownego odwrcenia si w stron Reivera i jego wity i rozwalenia ich zanim stranik
stojcy za Danik pocignie za spust... Thane i dwch innych stranikw rzucili si na niego.
Dani krzykna, a strach i przeraenie w jej gosie niemal go zabiy. Martwia si o
niego, podczas gdy to jego osobiste pragnienie zemsty przywiodo ich oboje ku tej tragicznej
chwili.
Zimny metalowy nos zaadowanej dziewitki Thana, twardy i gotowy do strzau wbi
si w skro Mala. - Nie rb niczego gupiego, dupku.
Malcolm rykn, ale to bya tylko bezsilna wcieko. Nie nie mg nawet sprbowa
odrzuci tych, ktrzy go trzymali. Nie mg zrobi nic... nie, dopki Danika i jej dziecko byli
naraeni na takie samo ryzyko, jak on. - Than, ty cholerny draniu. Zanim to si skoczy,
ciebie te zabij.
- Ochroniarz wyglda na nieporuszonego. Pewn rk trzyma bro, ktra moga
wydmuchn Malowi mzg z czaszki. Jeden ze stranikw pozbawi go jego glockw i
woy je sobie do kieszeni.
Podczas, gdy towarzystwo Reivera trzymao si z daleka, on sam podszed, powoli
krcc gow. - Okamae mnie. Zawiode moje zaufanie. - Stan przed Malcolmem, kipic
z ledwo powstrzymywanej wciekoci. - Suc mi moge zaj wysoko. Mylaem, e do
tego dye, Brandogge. Wic, mam tylko jedno pytanie.
Dlaczego okazae si tak cholernie gupi, eby wanie teraz mi si przeciwstawi?
Malcolm warkn w odpowiedzi. - Nie jestem twoim psem i nigdy nim nie byem ty
arogancki skurwysynu. - Zdoa dostrzec cie zmieszania w ciemnych oczach Reivera, wic
cign dalej, zadowolony z tego, e wreszcie moe odkry swoje prawdziwe intencje. Czekaem na szans, by zabi ciebie i tych degeneratw z klubu krwi, od chwili, gdy
pracujcy dla ciebie w Edynburgu sutener wyrzzi mi twoje imi.
Zmieszanie Rivera pogbio si, przechodzc w niepewno wyraajc si
zniesmaczonym, zdziwionym spojrzeniem. - Mj sutener?
- Aye - wychrypia Mal. - Ludzki mie, ktry dostarcza zabawek do twoich chorych
polowa. Ten sam, ktry siedem miesicy temu schwyta na edynburskiej ulicy mod
kobiet, by ci j sprzeda.
- Miabym si przejmowa kad mrwk, ktr zostaje zgnieciona obcasem buta. -

Zadrwi River. - Albo opakiwa kade bydle wysane do rzeni? To jest prawie to
samo, za wyjtkiem tego, e to my jestemy na szczycie acucha pokarmowego, a nie ludzie.
- Ona bya Dawczyni ycia - wysycza Malcolm. - I bya we wczesnej ciy.
Walczya z twoim dostawc. Zabi j. Moj partnerk i nasze nienarodzone dziecko.
- River wybuchn miechem. - I to wszystko z powodu kobiety, Brandogge? I na
dodatek martwej? - Jego okrutne spojrzenie przelizno si na Danik. - A teraz ta druga? Co
ona dla ciebie znaczy?
- Nie mieszaj jej do tego - warkn Mal. - Ona nie ma z tym nic wsplnego.
- Och, chyba jednak ma. - Spojrzenie Reivera stao si brutalne, lnice bursztynem. Jest dla ciebie wana, a to oznacza, e ona i jej bachor bd cierpie bardziej ni ty teraz.
Szkoda, e tego nie doyjesz. - Rzuci okiem na Thana. - Zabij go - sykn.
Lodowaty metal pistoletu wgryz si mocniej w skro Mala, palec Thana ju naciska na
spust, a wtedy w niewyraniej plamie byskawicznego ruchu, wampir obrci si i zamiast do
Mala, strzeli do stranika trzymajcego Danik.
Stranik upad z odstrzelon gow. Wybuchn chaos. Kumple Rivera rozpierzchli si
na boki. Than strzeli do jednego ze stranikw pilnujcych Mala, a on skrci kark drugiemu.
- Dani uciekaj! - Wykrzykn, wyrwa swoj bro z kieszeni zabitego wampira i gwatownie
si odwracajc wystrzeli piekielny grad kul w stron Rivera.
Za pno.
Reiver ju by tu za ni.
Wzrok Malcolma zala bursztynowy ar, przeadowa oba glocki i wycelowa je w
rodek wypenionej szyderstwem twarzy Rivera.
Tyle, e to nie twarz Reivera zobaczy na kocach luf swoich pistoletw...
O Chryste, to by malutki chopczyk Daniki, wi si i zawodzi, zwisajc na malekim,
pulchniutkim ramionku, ktre River kurczowo trzyma w swojej pici. W drugiej rce ciska
gar wosw Daniki, a ona walczya, prbujc wyrwa si spod jego brutalnej kontroli, jej
oczy byy dzikie z przeraenia, rce wycignite w kierunku krzyczcego dziecka.
Reiver obnay ky w zabjczym umiechu. - Przegrae psie.

ROZDZIA 9
Danika prawie nie moga oddycha ze strachu, ktry ogarn j, gdy patrzya jak
Connor mci nkami w okrutnym chwycie Reivera. Jej wasny bl si nie liczy, ani
panika, ni al... adne z nich nie byo wane, kiedy ycie jej dziecka dosownie wisiao na
wosku.
I Malcolm.
O Boe... Mal.
Pomylaa, e nie moe ju by gorzej, gdy Reiver dostrzeg j i Connora na lotnisku,
na ktre przybyli zaraz po zmroku, by odby zorganizowany przez Gideona, powrotny lot do
Danii. Reiver i jego zbiry byli tam, by doglda rozadunku ywego towaru w prywatnym
hangarze... tego samego adunku, o ktrym syszaa, gdy rozmawiali przy Mrocznej Przystani
w noc przyjcia. W t noc, ktra teraz wydawaa si by lata temu? Zapali ich i wrzucili do
ciarwki z reszt osb przeznaczonych do odraajcej rozrywki, chorego polowania
Reivera.
Danika baa si tego, co Reiver wymyli dla niej, jej dziecka, oraz dla Malcolma.
Przede wszystkim, dla niego. Reiver nie by w stanie ukry swojej furii z powodu
kamstwa Mala i tego, e ona wci oddychaa, wci zdolna, by sprawia kopoty jemu i jego
szemranym interesom.
Zatem przysporzya Reiverowi kopotw... przynajmniej tak miaa nadziej, teraz
bardziej ni kiedykolwiek.
Jej telefon do Zakonu by czym wicej ni tylko organizowaniem wylotu ze Szkocji
dla niej i Connora. Nie moga znie myli o tym, e Malcolm yje w cigym
niebezpieczestwie, nawet gdyby oznaczao to ingerencj w jego poszukiwania osobistej
zemsty.
Wcigna Zakon w ten baagan. Mimo, e jego bostoska siedziba pogrya si w
chaosie, odkd ostatni raz rozmawiaa z Gideonem, to jego natychmiastowe zacignicie
jzyka w sprzymierzonej z Zakonem Agencji Nadzoru wyjawio, e elitarny oddzia Agentw

w Londynie ju od duszego czasu mia Reivera na oku i pracowa nad tym, by znale
dowody jego przestpczej dziaalnoci i wyda na niego wyrok. Nawet jeden z nich wkrci
si do jego organizacji i pracowa w ochronie.
Danika rzucia okiem na osobnika Rasy o niebezpiecznym wygldzie, mczyzn z
czarnymi wosami zebranymi do tyu, w lun kitk na karku. Ochroniarza o imieniu Than,
ktry przeciwstawi si Riverowi i ruszy na pomoc jej i Malowi. Dziki Thanowi kilku
kumpli krwioerczego wampira leao bez ycia, inni po prostu uciekli z powrotem do
rezydencji, lub rozpierzchli si po kracach pokrytego niegiem trawnika.
Lecz teraz tajny agent Agencji Nadzoru sta si ostrony i sta w takim samym bezruchu
jak Malcolm. Obaj rozumieli jak cenne byo dla Daniki jej dziecko: aden z nich nie chcia
da Riverowi pretekstu do skrzywdzenia malekiego Connora.
- Rzucie bro, obydwaj. - Gos Rivera brzmia nieludzko, by chrapliwym,
przepenionym grob warkniciem. - Rzucie j, albo wyrw temu dziecku rami ze stawu i
nakarmi nim jego matk, podczas gdy wy bdziecie na to patrze.
- O, mj Boe - zakaa Danika, niezdolna do powstrzymywania jku przeraenia nim
eksplodowa z jej ust. - Prosz nie krzywd mojego dziecka. Bagam...
Nawet jeli to byo jedyne rozwizanie, nie wiedziaa, co byo bardziej przeraajce:
ohydna groba Rivera, czy fakt, e sprawia ona, i zarwno Malcolm jak i Than powoli
zaczli si rozbraja kadc swoj bro na ziemi.
- A teraz w ty zwrot. I marsz do przodu, a powiem stop.
Obydwj mczyni Rasy zastosowali si do jego komendy, ich oczy wrzay
bursztynowym ogniem.
- Wypu ich warkn Malcolm. - Niech ci szlag, ty chory pojebacu... pu ich.
Reiver zachichota. - Jak sobie yczysz. - Pi we wosach Daniki rozlunia si, a
potem poleciaa ona do przodu, pchnita z tak karzc si, e poszybowaa w powietrzu.
Malcolm poruszy si byskawicznie, apic j zanim spada.
Ale Reiver jeszcze nie skoczy.
Danika wyczua, e jej dziecko jest w niebezpieczestwie jeszcze zanim Reiver rzuci
Connora w powietrze. Uniosa gow i ono tam byo... jej serce. Cisn nim wysoko w gr
jak szmacian lalk, by nikt nie przeszkodzi mu w ucieczce i znikn w ciemnociach nocy.
Danika krzyczaa patrzc w gr na bezradne niemowl, puca w jej klatce piersiowej
prawie eksplodoway z przeraenia.
***
Malcolm ruszy przed siebie.

Skoczy z rozbiegu i doganiajc Connora w powietrzu, sprowadzi go na ziemi w


bezpiecznej koysce swoich ramion. Danika klczaa na kolanach, trzymajc twarz w doniach
i drc, podczas gdy stojcy obok Than nieudolnie prbowa j pocieszy.
- Dani - szepn Mal. - Daniko, ju wszystko w porzdku. Connor jest bezpieczny.
Uniosa swoj mokr od ez twarz i wyjmujc dziecko z jego ramion zaszlochaa z ulgi.
- Och, Mal. Owina jednym ramieniem jego szyj, przycigajc go do siebie i swojego
dziecka. Dzikuj Mal. Dzikuj za ocalenie mojego syna. Uratowae nas.
Pocaowa j w czoo i mocno przytuli. Nigdy nie kocha jej bardziej ni w tych
przeraajcych momentach, gdy myla, e moe j straci z powodu furii Rivera.
- Ju wszystko dobrze - szepn. - Teraz ju obydwoje jestecie bezpieczni. Ale musicie
opuci to miejsce. - Pomg jej wsta na nogi. Jednake, w gbi duszy wiedzia, e nie moe
i razem z ni.
Jeszcze nie teraz.
Nie po tym, co Reiver zrobi tu dzisiejszej nocy. Than, ochroniarz, ktry tak naprawd
wcale nim nie by, rzuci Malowi ponure spojrzenie. - Reiver daleko nie ucieknie. Tak samo
jak jego kumple. Agencja jest wiadoma, co tu si dzieje dzisiejszej nocy. Mj oddzia bdzie
tu lada chwila, o ile ju nie czekaj, eby ich wszystkich zgarn.
Malcolm powoli pokrci gow. Nie mg zaufa nikomu, jeli chodzi o zakoczenie
tej sprawy. Nie po tym wszystkim. Nie mg odpry si nawet na chwil wiedzc, e Reiver
lub jego morderczy kompani wci chodz wolni, zdolni krzywdzi niczego niewiadomych
ludzi.
Zdolni skrzywdzi Danik albo Connora, dwjk ludzi, ktrzy liczyli si dla niego
bardziej ni cokolwiek innego w jego yciu.
Spojrza na Dani, a jego serce przepenia tak gboka mio, e to a nim wstrzsno.
Chocia tak kurczowo trzyma si postanowienia, by ujrze Rivera martwym, istniaa jedna
rzecz, ktra moga go powstrzyma od denia do tego celu.
To bya wanie Danika. Moga to uczyni jednym sowem, jedn z, jednym
bagalnym spojrzeniem.
Ale w jej oczach zobaczy tylko niezachwian odwag. Wiar, ktra uczya go pokory i
rwnoczenie wytyczaa nowy cel w jego yciu.
Silna, pikna kobieta.
Jego Dawczyni ycia, kiedy tylko to wszystko si skoczy.

Wiedzia, ile ta odwaga musiaa j teraz kosztowa. To byo wypisane w jej


udrczonych niebieskich oczach, kiedy w stoickim zrozumieniu, delikatnym skinieniem
gowy udzielia mu milczcego pozwolenia.
Malcolm mocno j przytuli i opad swoimi ustami na jej wargi w niespiesznym
pocaunku. - Musz to zakoczy.
Jej odpowied bya cicha, ale zdecydowana. - Wiem.
Trudno mu byo si z ni rozsta, ale w kocu wypuci j z ramion i spojrza na Thana.
- Ma by bezpieczna. Licz na ciebie.
Mczyzna Rasy z powag skin gow.- Masz moje sowo.
Mal nie by w stanie oderwa spojrzenia od Daniki. Ona podtrzymywaa to spojrzenie
swoim wasnym niezachwianym, dumnym i dzielnym, jakby naprawd bya nordyck
ksiniczk.
- Id to skoczy, Malcolm. A gdy ju to zrobisz, wr do mnie i nigdy wicej mnie nie
opuszczaj.

EPILOG
Wrci do niej dwie noce pniej, brudny i wymizerowany, ale dla Daniki to by
najcudowniejszy widok. Otworzya drzwi swojego maego wiejskiego domu w Danii i ujrzaa
Malcolma, stojcego w wietle ksiyca na zimnej frontowej werandzie.
Patki niegu taczyy wok niego. Jej serce zabio tak szybko, e nie moga
wykrztusi jednego sowa. I chocia przeszywao j pragnienie tak pierwotne, jak potrzeba
powietrza, by rzuci si w jego ramiona powstrzymaa si, prbujc odczyta wyraz jego
grobowej, pozbawionej umiechu twarzy.
- Reiver nie yje - powiedzia jej. - Inni rwnie.
Wypucia wstrzymywany oddech. Ogarna j ulga, nie z powodu ostatecznej
sprawiedliwoci, ktr Malcolm wymierzy swoim wrogom, lecz po prostu dlatego, e sta
teraz przed ni, cay i zdrw, silny i bezpieczny.

Mal nie ruszy si z miejsca. Odchrzkn. - Thane mwi mi o swoich kontaktach w


Bostonie. Dyrektor Agencji Nadzoru o nazwiskiem Mathias Rowan, robi aluzj do tego, e
Zakon ma powane kopoty. Skoro sprawy stoj tak le, jak Rowan i Zakon wydaj si
sdzi, Than i jego ludzie mog zosta poproszeni o to, eby pomc im si z nich wydoby.
Te wiadomoci gboko j zmartwiy. Prbowaa nawiza kontakt z Gideonem odkd
wrcia do domu, ale prywatny numer, pod ktrym zawsze czya si z siedzib Zakonu w
Bostonie by nieczynny. Co nie zdarzyo si nigdy odkd istniaa ta linia.
A jeli Zakon wycofa si stamtd... z wasnego wyboru, lub zmuszony do tego si... i
przegrupowuje si, by walczy z czym strasznym, nienawidzia wyobraenia sobie, co to
mogo oznacza.
- Than zaproponowa mi miejsce w Agencji Nadzoru - doda Mal. Chce, ebym by
czci jego zespou.
Serce Daniki stao si cikie jak kamie. Te dwa dni bez niego byy torturami, lecz
zdoaa je przey. Wierzya, e wrci zaraz po tym, gdy zrobi to, co musia zrobi.
Zniosa jego brak, poniewa miaa nadziej, e kiedy wrci, to po to, eby z ni zosta.
Ale teraz, gdy patrzya na niego zdoaa zachowa na twarzy mask dumy i odwagi.
- Kiedy wyjedasz?
- Nie przyjem jego propozycji, Dani. - Zbliy si o krok i uj jej twarz w swoje
szorstkie, ciepe donie. Jest tylko jedno miejsce, gdzie chc teraz by, wanie tu z tob.
Wypenia j rado, ale nie moga si cieszy, jeli powstrzymywa go tylko jej strach o
niego. - Nie rb tego ze wzgldu na mnie, Mal. Wiem, mwiam ci, e nie mog znie myli
o tym, na co si naraasz i to prawda. Ale nie chc by kim, kto trzyma ci tam, gdzie nie
chcesz by. Nie mog ci o to prosi.
- Nie musisz tego robi - powiedzia, pieszczc kciukiem jej policzek. - Thane i jego
oferta poczekaj, ale to nie. Kocham ci, Danika. Bd ze mn. Przy moim boku, jako moja
partnerka.
Przytrzymaa jego intensywne, szare spojrzenie, zalaa j fala mioci, wypenia
nadzieja i rado. - Tak, Malcolmie. Bd z tob. Jako twoja druga poowa, twoja partnerka i
przyjaciel.
Przycign j do siebie, a w jego oczach rozpaliy si iskry bursztynowego blasku Bdziesz dla mnie wszystkim, Dani.
Radonie pokiwaa gow. - Na wieczno.
- Poczwszy od tej chwili - powiedzia z dzik pasj i pomrukiem w swoim gbokim
gosie.

Pocaowa j namitnie, ostre czubki kw drasny jej warg w mrocznej obietnicy.


Po czym chwyci j w ramiona i wnis do domu, do ka, w ktrym wanie miaa
rozpocz si ich wieczno.
KONIEC
To ju koniec krtkiego opowiadania o Danice i Malu, mam nadziej, e tak ja cieszycie
si z tego, e autorka daa im drug szans :)
Dzikuj mojej becie 1000 causw za twoj prac Violu, oraz wszystkim dopingujcym
mnie chomikom, dzikuj wam dziewczyny.
Wkrtce zapraszam na 10 cz Rasy tym razem strzaa amora trafi w niepokornego
Harvarda :)
Pozdrawiam, Gosia vel wykidajlo

You might also like