You are on page 1of 150

PRZEDRUK

ERNEST L.ROSSI
HIPNOTERAPIA. PSYCHOBIOLOGICZNE MECHANIZMY UZDRAWIANIA
(The Psychobiology of Mind-Body Healling. New Concepts of Therapeutic Hypnosis / wyd. orygin.: 1986)

Książkę tę dedykuję pionierom psychobiologii,


których niedoceniane przez wiele lat prace badawcze
przywiodły nas do zarania nowej epoki –
i oto stajemy na progu połączenia w całość
psychiki, genów i cząsteczek.
Dedykuję ją także Margaret Ryan,
której współpraca, wrażliwość i świadomość
pomogły doprowadzić ten tom
do jego obecnej postaci.

SPIS TREŚCI:

Podziękowania
Przedmowa
Wstęp
Część pierwsza Psychobiologia komunikacji między psychiką a ciałem
1. Efekt placebo – odrzucony kamień węgielny uzdrawiania za pośrednictwem psychiki
2. Transdukcja informacji w uzdrawianiu i hipnozie
3. Uzdrawianie i hipnoza a uczenie się zależne od stanu
4. Stres i zjawiska psychosomatyczne. Pionierskie prace Hansa Selyego i Miliona Ericksona
5. Nowe metody komunikacji między psychiką a ciałem
Część druga Psychobiologia uzdrawiania za pośrednictwem psychiki
6. Komunikacja między psychiką a ciałem oraz uzdrawianie – przegląd zagadnień
7. Psychiczna modulacja autonomicznego układu nerwowego
8. Psychiczna modulacja układu hormonalnego
9. Psychiczna modulacja układu odpornościowego
10. Psychiczna modulacja układu neuropeptydowego
Podsumowanie
Bibliografia
Spis Treści / Dalej

PODZIĘKOWANIA

Chciałbym serdecznie podziękować swym kolegom za wsparcie i informacje zwrotne, których


dostarczali mi podczas pisania tej książki. Są to:
Jeanne Achterberg
Kenneth Bowers
Kristina Erickson
Stephen Gilligan
Melvin Gravitz
James Hall
Ernest Hilgard
Patrick Jichaku
Camillo Loriedo
Karl Pribram
Joyce Mills
Lewis Wolberg
Michael Yapko
Jeffrey Zeig
Wyrazy szczególnej wdzięczności należą się Alinie Lapierre za wykonanie precyzyjnych rysunków
oraz Susan Barrows, której entuzjazm, pomoc i zdolności przyczyniły się do szybkiego wydania
tego tomu.

PRZEDMOWA

Hipnoterapia. Psychobiologiczne mechanizmy uzdrawiania stanowi brakujące ogniwo między


poglądem, że psychika odgrywa znaczącą rolę w leczeniu chorób, a klinicznymi obserwacjami
lekarzy, którzy zauważyli, że przekonanie to potwierdza wystarczająco dużo przypadków, by
poważnie brać je pod uwagę. Książka opisuje sposoby, w jakie ciało przetwarza postawy czy
emocje, w efekcie czego dochodzi do zmian fizjologicznych lub biochemicznych. Przez ostatnie
dziesięć lat nastąpił znaczny postęp w wiedzy dotyczącej owych sposobów – postęp tak wielki, że
koncepcja partnerstwa pacjenta i lekarza niezwykle szybko zaczęła się stawać dominującą
tendencją we współczesnej medycynie. W akt takiego partnerstwa lekarz wnosi to, co najlepsze w
medycynie, pacjent natomiast oferuje swoje zasoby w postaci systemu uzdrawiania, ufności i
determinacji, by w pełni skorzystać z tego, co daje mu lekarz.
Książka ta dostarcza bieżących informacji na temat interakcji układów: nerwowego, hormonalnego i
odpornościowego. Fakty zebrane i podsumowane w tym tomie uniemożliwiają dalsze powtarzanie,
że brakuje pewnych dowodów na to, że to, co myślimy i w co wierzymy, może wywierać głęboki
wpływ na naszą zdolność do radzenia sobie z poważnymi wyzwaniami życiowymi, dotyczącymi
zarówno stanu naszego zdrowia, jak i funkcjonowania na co dzień.
sierpień 1986
Norman Cousins

WSTĘP
Książkę tę rozpocząłem kilka lat temu z pobudek osobistych. Chciałem dowiedzieć się czegoś o
problemie, na temat którego wszyscy spekulowali, ale chyba nikt tak naprawdę go nie rozumiał: czy
rzeczywiście można wykorzystywać psychikę i jej metody w leczeniu chorób ciała? Kwestia ta miała
dla mnie ogromne znaczenie, ponieważ osiągnąwszy pewien wiek zacząłem doznawać takich
objawów ze strony układu krążenia, które mogły mieć charakter psychosomatyczny. Było to dla
mnie ważne także z przyczyn profesjonalnych, ponieważ jako psycholog kliniczny, specjalizujący
się w hipnoterapii Miltona Ericksona, coraz częściej spotykałem się z oczekiwaniami, iż potrafię
ulżyć osobom cierpiącym z powodu wszelkiego rodzaju bólów, nowotworów, artretyzmu i wielu
innych schorzeń ciała, o których istnieniu niemalże nie miałem pojęcia. Najwyraźniej jakiś duch
czasu – Zeitgeist – nakazywał zająć się całym obszarem relacji psychika-ciało.
Obecnie dysponujemy tysiącami badań typu korelacyjnego, dokumentujących statystycznie istotne
związki między postawami, nastrojami i innymi czynnikami społeczno-kulturowymi a chorobami
somatycznymi. Jednak wyniki te pozostawiają nam zwykle mgliste uczucie nieusatysfakcjonowania.
Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że korelacja to nie związek przyczynowo-skutkowy. W gruncie
rzeczy nie rozumiemy, jak coś tak niematerialnego jak psychika może wpływać na rzecz tak
konkretną jak nasze ciało i krew. Gdzie znajduje się powiązanie między psychiką a ciałem? Czy
można je zobaczyć pod mikroskopem? Czy można je zmierzyć w probówce?
Przebrnięcie przez nowe teksty medyczne i psychobiologiczne, w których rozprawia się o relacjach
psychika-ciało, stresie, psychoneuroimmunologii, neuroendokrynologii, genetyce molekularnej oraz
neurobiologii pamięci i uczenia się, wymagało nie lada wysiłku i wytrwałości. Wszystkie wymienione
dziedziny zajmują się bowiem koncepcjami i danymi, o których większość z nas – jeśli tylko nasza
edukacja zakończyła się więcej niż dziesięć lat temu – nigdy nie słyszała.
Podczas mych poszukiwań najbardziej irytowało mnie to, że żaden ze specjalistów, którzy zdawali
się wszystko wiedzieć, nigdy nie dzielił się swą wiedzą z osobami spoza swej wąskiej specjalności.
Łącząc ze sobą fakty pochodzące z różnych dziedzin szczegółowych i wynikające z nich wnioski,
ciągle stykałem się z pozornie dziwacznymi pomysłami, które najwyraźniej opierały się na solidnych
badaniach. Nikt jednak nie miał ochoty ich uznać.
Na przykład: czy naprawdę istnieje związek między psychiką a genami? Czy psychika wpływa nie
tylko na emocje i ciśnienie krwi, ale także na geny i cząsteczki, które powstają w mikroskopijnych
komórkach naszego ciała? Czy istnieją jakieś nie budzące wątpliwości dowody na to? No cóż, jeśli
wystarczająco mocno przyciśniemy jakiegokolwiek endokrynologa, przyzna on: “Tak, to prawda!"
Pod wpływem stresu psychicznego układ limbiczno-podwzgórzowy w mózgu przekształca
komunikaty neuronowe na neurohormonalne cząsteczki przekaźnikowe naszego ciała. Te z kolei
mogą nakazać układowi hormonalnemu, żeby produkował hormony sterydowe, które dotarłszy do
jąder różnych komórek modulują działanie genów. Następnie geny polecają komórkom, by
wytwarzały różne cząsteczki, a te regulują metabolizm, wzrost poziomu aktywacji, seksualność i
reakcje odpornościowe w zdrowiu i chorobie. Oto prawdziwe powiązanie psychiki z genami! To
psychika ostatecznie moduluje tworzenie i działanie cząsteczek życia!
Gdy już wiemy, że komunikacja między psychiką a ciałem oraz uzdrawianie [ang. mind-body
communicatiotion oraz mind-body healing (przyp. tłum.)] to rzeczywiście istniejące procesy, które
można obserwować i mierzyć, stajemy przed pytaniem, jak nauczyć się wykorzystywać te naturalne
procesy komunikowania się ciała i psychiki w celu polepszenia swego stanu emocjonalnego i
fizycznego? Owe procesy komunikacji zwykle zachodzą autonomicznie na poziomie
nieświadomym. Gdy wszystko funkcjonuje dobrze, uzdrawianie dokonuje się samo, a my nie
musimy tym sobie zaprzątać głowy. Gdy jednak sprawy przybierają zły obrót, problemy w
naturalnym przepływie komunikatów między psychiką a ciałem – czyli choroba i jej symptomy –
również pojawiają się samoistnie.
Czy możemy nauczyć się korygować te źle funkcjonujące wzorce w sferze psychiki i ciała tak, by
umożliwić leczenie i powrót do zdrowia, gdy dzieje się z nami coś złego? Chciałbym wierzyć, że
badania i sposoby interpretacji ukazane w tej książce stanowią znaczący krok naprzód w
nabywaniu umiejętności korzystania z naturalnych procesów komunikacji między psychiką a ciałem,
po to aby móc się samemu uzdrowić wtedy, gdy zachodzi taka potrzeba.
Chociaż większość zawartego w tej książce materiału wywodzi się z historycznych i współczesnych
metod hipnoterapii, zaznaczyć trzeba, że zaprezentowane tu nowe podejście do uzdrawiania nie
ogranicza się do formalnego wywołania stanu hipnozy czy transu. Odkąd ponad 200 lat temu
zaczęto stosować w terapii hipnozę, profesjonaliści nie mogą się zgodzić co do tego, czym
właściwie ona jest. Nie wymyślono ani definicji, ani empirycznego testu, który pozwoliłby stwierdzić,
czy stan hipnotyczny w ogóle istnieje. Możliwe, że nasz sposób interpretacji uzdrawiania, które
następuje w wyniku tzw. hipnozy czy transu terapeutycznego, będzie się zmieniać tak długo, jak
długo ewoluować będą nasze koncepcje świadomości i natury psychiki. Procesy uzdrawiania są
naturalną funkcją, niezależnie od tego, czym jest psychika, wyobraźnia czy życie.
Oznacza to, że koncepcja psychobiologiczna i metody uzdrawiania zaprezentowane w tej książce
mogą być wykorzystywane przez terapeutów z dowolnej szkoły i o dowolnej orientacji
terapeutycznej. Mają one w założeniu uzupełniać metodologię terapeutyczną wszystkich
pracowników służby zdrowia, obojętnie jaka jest ich specjalność. Książka ta przedstawia szerszą
perspektywę odniesienia, język bardziej skuteczny w poszukiwaniu i umożliwianiu naturalnych
procesów uzdrawiania, które są nieodłącznym składnikiem samego życia. W metodach tych nie ma
niczego niezmiennego ani ostatecznego, są one tylko początkiem drogi do lepszego zdrowia i
samo-wspomagania, która będzie istnieć tak długo, jak długo będziemy tutaj, by nią podążać.
Malibu, 1986
Ernest Lawrence Rossi
Wstecz / Spis Treści / Dalej

1
EFEKT PLACEBO – ODRZUCONY KAMIEŃ WĘGIELNY UZDRAWIANIA ZA
POŚREDNICTWEM PSYCHIKI

Wciąż powtarza się pewne ciekawe historie ilustrujące prawdy, których nasz umysł nie jest w stanie
ogarnąć. Tak właśnie dzieje się w przypadku zarówno dawnych, jak i współczesnych opowieści o
nagłych zachorowaniach i cudownych uzdrowieniach. Nowoczesna nauka skłonna jest traktować te
doniesienia jako bardzo niepewne lub też w najlepszym razie uznawać je za czyste przykłady
efektu placebo. Ludzie zdrowieją jedynie dzięki wierzeniom lub sugestiom, że akt uzdrowienia miał
miejsce. Efekt placebo jest odrzucany jako czynnik zakłócający, którego nikt nie rozumie; jest
niepewny i dlatego iluzoryczny. Rozdział ten rozpoczniemy od przytoczenia kilku takich historii
uzdrowień – tych, o których donosili wielce szanowani eksperci w dziedzinie medycyny – po to, by
dowiedzieć się, czy da się w nich znaleźć jakiś wspólny mianownik. Może okaże się, że efekt
placebo jest w rzeczywistości odrzuconym kamieniem węgielnym tego, co mogło się stać
praktyczną koncepcją komunikacji między psychiką a ciałem oraz uzdrawiania.
Sympatyczny pan Wright. Rak a system odpornościowy
Jednym z moich pierwszych nauczycieli tajemnic ciała i psychiki był stary Bruno Klopfer, niski,
potężnie zbudowany mężczyzna o wyglądzie gnoma, który był krótkowidzem – aby odczytać druk,
musiał trzymać książkę przy samym nosie. Okulary tak mu powiększały oczy, że zwykle byłem tym
zbyt oszołomiony, by się do niego odezwać. Uważano go niemal za geniusza w dziedzinie testu
Rorschacha; był autorem podstawowej, trzy-tomowej pracy na ten temat. Jednak jego skromne
zachowanie nie zdradzało choćby cienia tej magii interpretacyjnej, która znacznie przewyższała to,
co był w stanie napisać czy wyłożyć.
Uprzejmość Bruna i doskonałe maniery stanowiły naturalne dziedzictwo związane z jego
europejskim pochodzeniem. Postawa jego ciała zawsze sygnalizowała uważne wsłuchiwanie się w
to, co ktoś – a w szczególności student – mówi. Czasem udawało mi się dłużej popatrzeć na niego
z boku podczas seminariów przy kominku, które organizował dla jungistów w Asilomar na wybrzeżu
kalifornijskim we wczesnych latach sześćdziesiątych. Zawsze jednak odnosiłem wrażenie, że za
tym zewnętrznym skupieniem kryje się inna część jego osobowości, obcująca z któż wie jakimi
poziomami wyobraźni i mądrości. Gdy przyłapywał moje spojrzenie, natychmiast “powracał" z
leciutkim mrugnięciem i nikłym, koleżeńskim uśmiechem.
Jednym z lepiej udokumentowanych osiągnięć Bruna była umiejętność rozróżniania zapisów
wypowiedzi w teście Rorschacha tych pacjentów, u których nowotwór miał postać ostrą, od tych, u
których rozwijał się wolno. W przemówieniu wygłoszonym w 1957 roku do członków Towarzystwa
Technik Projekcyjnych (był jego przewodniczącym) próbował podzielić się doświadczeniami w tej
dziedzinie, prezentując swe poglądy na temat zmiennych psychologicznych występujących w
przebiegu raka. Jak już powiedziałem, Bruno był człowiekiem skromnym, więc zamiast mówić o
sukcesach, wolał szczegółowo przedstawić jedną ze swych porażek. Był to przypadek
sympatycznego pana Wrighta, który zaintrygował Bruna do tego stopnia, że często o nim
opowiadał. Jestem przekonany, że przypadek ten oznaczał coś ważnego dla tej mądrej części jego
osobowości, która tak często znajdowała się gdzieś daleko, i dlatego przedstawię go tutaj dokładnie
w takiej postaci, w jakiej opublikował go Bruno. Oryginalną historię pana Wrighta opisał jeden z jego
osobistych lekarzy, doktor Philip West, godny zaufania obserwator, który zresztą odegrał w niej
znaczącą rolę (Klopfer, 1957, s. 337-339).
U pana Wrighta występował rozległy i mocno zaawansowany złośliwy nowotwór węzłów chłonnych
– mięsak limfatyczny. W końcu nadszedł dzień, gdy pacjent przestał reagować na wszelkie znane
środki uśmierzające ból. Jego pogłębiająca się anemia uniemożliwiała stosowanie tak radykalnych
metod jak promieniowanie rentgenowskie czy iperyt azotowy, które można by wypróbować w innej
sytuacji. Ogromne guzy wielkości pomarańczy znajdowały się pod pachami, w pachwinach, na szyi,
klatce piersiowej i brzuchu. Śledziona i wątroba przybrały gigantyczne rozmiary. Przewód piersiowy
był niedrożny. Co drugi dzień z jego klatki piersiowej ściągano od 1 do 2 litrów mlecznego płynu.
Często korzystał z maski tlenowej i odnosiliśmy wrażenie, że znajdował się w stanie terminalnym, a
jedynym sposobem leczenia mogło być podawanie środków uśmierzających ból.
Mimo że lekarze stracili nadzieję, pan Wright wciąż ją miał, a było tak dlatego, iż oczekiwał
pojawienia się nowego, ponoć zbawiennego leku, o którym już donosiła prasa. Preparat nazywał
się krebiozen i jak się później okazało, był zupełnie nieskuteczny.
Pacjent dowiedział się w jakiś sposób, że nasza klinika została przez Towarzystwo Lekarskie
wytypowana do przetestowania tego leku. Przeznaczono dla nas dawki wystarczające, by leczyć
dwunastu wybranych pacjentów. Pan Wright nie zaliczał się do nich, ponieważ warunki umowy były
następujące: choroba wprawdzie powinna być tak zaawansowana, że standardowa terapia nie
mogła przynieść korzyści, ale przewidywany okres życia pacjenta musiał wynosić co najmniej trzy,
a najlepiej sześć miesięcy. Oczywiście pan Wright nie spełniał tego drugiego warunku – nawet
rokowanie, że pożyje dłużej niż dwa tygodnie, wydawało się bardzo optymistyczne.
Kilka dni później dostarczono preparat i zaczęliśmy szykować program testowy, który nie
obejmował pana Wrighta. Gdy ten usłyszał, że rozpoczynamy leczenie krebiozenem, jego
entuzjazm nie miał granic i, choć usilnie starałem się mu to wyperswadować, tak gorąco błagał, by
dać mu tę niezwykłą szansę, że wbrew swoim poglądom i niezgodnie z warunkami postawionymi
przez Komisję do spraw Krebiozenu zadecydowałem, iż włączę pana Wrighta do programu.
Zastrzyki miały być podawane trzy razy w tygodniu. Pamiętam, że pierwszy zaaplikowaliśmy mu w
piątek. Nie widziałem go potem aż do poniedziałku, a gdy szedłem do szpitala, myślałem, że
pacjent albo kona, albo już umarł.
Jakaż oczekiwała mnie niespodzianka! Zostawiłem go w gorączce, oddychającego z trudem,
całkowicie złożonego chorobą. Teraz chodził po oddziale, wesoło gawędził z pielęgniarkami i z
każdym, kto tylko zechciał słuchać, dzielił się swym dobrym nastrojem. Natychmiast pobiegłem do
innych pacjentów, którzy w tym samym czasie dostali swój pierwszy zastrzyk. Okazało się, że nie
nastąpiło ani polepszenie, ani pogorszenie ich stanu. Nadzwyczajna poprawa widoczna była tylko u
pana Wrighta. Guzy zaczęły znikać jak topione na gorącym piecu kule śniegowe i przez tych kilka
dni zmniejszyły się o połowę. Regresja ta była znacznie większa, niż gdyby najbardziej wrażliwego
na promieniowanie guza poddawać codziennie bombardowaniu promieniami rentgenowskimi.
Wcześniej zresztą przekonaliśmy się, że guzy naszego pacjenta nie reagują na naświetlanie. Poza
jednym, nieskutecznym przecież zastrzykiem nie otrzymał on żadnych innych leków.
Fenomen ten wymagał wyjaśnienia i zmusił nas raczej do otwarcia się na nową wiedzę niż do prób
tłumaczenia. Dalej, tak jak zaplanowaliśmy, podawaliśmy zastrzyki trzy razy tygodniowo ku wielkiej
radości pacjenta i naszemu rosnącemu zakłopotaniu. W ciągu dziesięciu dni [pana Wrighta]
wypuszczono z “łoża śmierci" – wszystkie objawy jego choroby zniknęły w tak krótkim czasie. Brzmi
to nieprawdopodobnie, ale ten śmiertelnie chory człowiek, kiedyś chwytający hausty powietrza
przez maskę tlenową, teraz nie tylko normalnie oddychał, ale był w pełni aktywny i bez problemów
przeleciał swym samolotem na wysokości 12 000 stóp.
Ta nieprawdopodobna sytuacja zaistniała na samym początku testowania krebiozenu. Po około
dwóch miesiącach zaczęły się pojawiać sprzeczne doniesienia. Wszystkie kliniki, które
wypróbowały lek, donosiły o jego nieskuteczności. Natomiast twórcy preparatu uparcie zaprzeczali
zniechęcającym faktom, które wychodziły na jaw.
Tygodnie wolno mijały, a wieści o krebiozenie bardzo martwiły naszego pana Wrighta. Choć nie był
on bardzo wykształcony, jego sposób rozumowania był logiczny i prawie naukowy. Pacjent zaczął
tracić wiarę w to, co stanowiło jego ostatnią nadzieję i ratunek, a nie zostało mu już nic, czego
mógłby pragnąć. Gdy rezultaty, o których pisano, zaczęły wyglądać beznadziejnie, zniknęło także
przekonanie pana Wrighta o skuteczności leku. Po dwóch miesiącach doskonałej formy wrócił do
poprzedniego stanu, stał się bardzo przygnębiony i ponury.
Wówczas dostrzegłem możliwość powtórnego sprawdzenia leku i być może również odkrycia
sposobu, w jaki znachorzy osiągają wyniki, które sobie przypisują (a wiele ich wypowiedzi można
rzetelnie udowodnić). Znając już wrodzony optymizm mego pacjenta, -świadomie go oszukałem.
Zrobiłem to z powodów czysto naukowych. Chciałem wykonać ściśle kontrolowany eksperyment,
który mógł przynieść odpowiedź na wszystkie kłopotliwe pytania związane z przypadkiem pana
Wrighta. Co więcej, test mój nie mógł w żaden sposób pogorszyć jego stanu – tego byłem pewien;
ponadto nie znałem niczego, co mogłoby mu pomóc.
Gdy pan Wright próbował walczyć z rozpaczą ogarniającą go z powodu nawrotu choroby, który
nastąpił mimo “cudownego leku", zdecydowałem się wykorzystać szansę i odegrać rolę znachora.
Celowo skłamałem, mówiąc mu, żeby nie wierzył w to. co piszą gazety, bo lek mimo wszystko jest
niezwykle obiecujący. “Jaka więc – spytał – jest przyczyna mojego pogorszenia?" “Po prostu
specyfik w tej postaci utracił swoją siłę – odparłem. – Jutro prawdopodobnie otrzymamy nowy,
doskonale rafinowany produkt o podwójnej mocy, który być może podziała dwukrotnie silniej niż
pierwsze zastrzyki".
Wiadomość ta stała się dla pana Wrighta prawdziwym objawieniem. Ciężko chory pacjent znów
jaśniał optymizmem i chęcią rozpoczynania wszystkiego od początku. Przesunąłem o kilka dni datę
nadejścia przesyłki, co sprawiło, że pan Wright oczekiwał jej jak zbawienia. Gdy oznajmiłem, że
niedługo zaczniemy nową serię zastrzyków, był pełen wiary i prawie wpadł w ekstazę.
Pierwszy zastrzyk podałem z wielkimi fanfarami i odgrywaniem przedstawienia (w tych warunkach
uznałem to za dopuszczalne). “Nowy preparat o podwójnej mocy" składał się wyłącznie z wody.
Wyniki eksperymentu były dla nas zaskakujące, choć skoro go robiliśmy, musieliśmy oczekiwać
jakichś rezultatów.
Wydobycie się pacjenta ze stanu agonalnego miało teraz przebieg jeszcze bardziej dramatyczny
niż za pierwszym razem. Guzy rozpłynęły się, zniknął płyn w klatce piersiowej, pacjent powrócił do
pracy zawodowej, a nawet znowu zaczął latać. Stanowił w owym czasie okaz zdrowia. Przez ponad
dwa miesiące nie występowały u niego żadne objawy. Później w prasie ukazał się komunikat AMA
(Amerykańskiego Towarzystwa Medycznego): “przeprowadzone w całym kraju testy dowiodły, że
krebiozen nie przedstawia żadnej wartości jako lek na raka".
Kilka dni po ukazaniu się tego raportu pana Wrighta ponownie przyjęto do szpitala w stanie
agonalnym. Utracił wiarę, zniknęła nadzieja. Po dwóch dniach umarł.
Opis osobowości pana Wrighta, dokonany przez Klopfera i zapisany po badaniu testem
Rorschacha, jest następujący (Klopfer, 1957, s. 339):
Protokół z badania testem Rorschacha sporządzono, zanim nastąpiło przejście od optymizmu do
pesymizmu. Odzwierciedla on osobowość, w której występuje – jak to kiedyś określiłem – płynna
organizacja ego. Widać to w obecnym zachowaniu pacjenta i wielkiej łatwości, z jaką najpierw
poddał się sugestii płynącej z reklamy leku, a później sugestiom lekarza podczas celowo
zaplanowanego eksperymentu; nie przejawiał oznak ani obrony, ani nawet krytycyzmu. Jego ego
po prostu płynie i dlatego cała jego życiowa energia jest wolna – wywołała zatem taką reakcję na
lek, która wydawała się czymś w rodzaju cudu.
Niestety, sytuacja ta nie mogła trwać dłużej, ponieważ nie stabilizowało jej dobrze zakorzenione
centrum osobowości, w którym długofalowa perspektywa zapobiegłaby katastrofalnym
konsekwencjom rozczarowania lekiem. Używając symbolicznej analogii, można powiedzieć, że
podczas pływania po powierzchni wody pod wpływem optymistycznej autosugestii lub sugestii
pacjent zamienił się w ciężki kamień i bez walki poszedł na dno w chwili, gdy siła owej sugestii
przestała działać.
Przypadek pana Wrighta aż nadto żywo ilustruje sukcesy i porażki prób komunikowania się między
psychiką a ciałem oraz uzdrawiania na obecnym poziomie wiedzy. Jeszcze nic rozumiemy
wszystkich istotnych czynników, które występują w każdej konkretnej sytuacji, i mamy jedynie
niejasne pojęcie o tym, jak wspomagać niezawodne uzdrawianie. Jak dotąd wiemy na ten temat
niewiele więcej, niż wiedziano 30 lat temu, gdy pan Wright zaprezentował swym lekarzom potęgę
optymizmu.
Wiemy dziś na przykład, że układ odpornościowy może kontrolować rozwój raka; ulepszając ten
układ, można by doprowadzić do zmniejszenia przezeń nowotworu. Układ odpornościowy pana
Wrighta był z całą pewnością pobudzony przez jego wiarę w wyleczenie. Nieprawdopodobne
tempo, w jakim wracał do zdrowia, sugeruje, że jego układy autonomiczny i hormonalny były
podatne na sugestię i pomagały mu zmobilizować układ krwionośny z taką niezwykłą
skutecznością, że doszło do usunięcia toksycznych płynów i innych pozostałości szybko
malejącego nowotworu. Jak się później okaże, dzisiaj wiemy więcej o układzie limbiczno-
podwzgórzowym mózgu, który jest głównym łącznikiem między psychiką a ciałem, modulującym
aktywność układów odpornościowego, autonomicznego i hormonalnego w odpowiedzi na sugestię
psychiczną i autosugestię.
Podsumujmy: doświadczenie pana Wrighta dowodzi, że jego głębokie przekonanie o skuteczności
bezwartościowego leku, jakim był krebiozen, wywołało uzdrawiający efekt placebo, spowodowało
aktywizację tych właśnie głównych systemów komunikacji między psychiką a ciałem oraz
uzdrawiania. Zaczęliśmy jednak zanadto wybiegać w przód – pozwólcie, że najpierw opowiem wam
o jeszcze jednym moim nauczycielu.
Pozytywne interpretacje Franza Alexandra. Świadomość, podwzgórze i układ
hormonalny
Franz Alexander, główny przedstawiciel medycyny psychosomatycznej, prowadził pionierskie prace
nad powiązaniem psychoanalizy z fizjologią (Alexander, 1939/1984). Tych, którzy mieli szczęście
być jego studentami, uczył, że nie wystarczy po prostu rozumieć i analizować pacjentów. Miał
inspirujący styl wyrażania interpretacji freudowskich w pozytywny sposób, który wywoływał u
pacjentów pewność, wiarę i reakcję placebo – naturalną formę uzdrawiania.
Alexander po mistrzowsku interpretował relacje między osobowością, konfliktem emocjonalnym a
układem hormonalnym. Podobnie jak Klopfer był darem, który Ameryka otrzymała od Europy,
człowiekiem wykształconym w europejskiej klasycznej tradycji intelektualnej. Ze swymi doskonale
uszytymi garniturami i wypielęgnowanymi paznokciami prezentował się jak patrycjusz. Czasem
cichutko stukał tymi paznokciami w stół konferencyjny, gdy koledzy w pokoju monotonnie o czymś
rozmawiali. Rozmowy nie przeszkadzały Alexandrowi, który najwyraźniej posiadał dar spokojnego
oddawania się swym przenikliwym wizjom, gdy my błądziliśmy gdzieś na zewnątrz.
Tego, że Alexander doceniał pozytywne aspekty psychosomatycznej adaptacji nawet do
najtrudniejszych stresorów środowiskowych, dowodzą opisane przez niego kliniczne przykłady
osób z nadczynnością tarczycy. Tarczyca jest częścią układu hormonalnego, wytwarzającą
hormony odpowiedzialne za wzrost i metabolizm. Krótkie historie przypadków pokazują, że stresy z
dzieciństwa mogą nadmiernie stymulować procesy wzrostu regulowane przez ten gruczoł, czego
rezultatem jest przedwczesna, choć nietrwała dojrzałość psychiczna (Alexander, 1950, s. 178-184).
Zachwianie poczucia bezpieczeństwa w dzieciństwie spotyka się powszechnie w historiach
zarówno neurotyków, jak i osób zdrowych. Dla ludzi z nadczynnością tarczycy charakterystyczny
jest jednak sposób radzenia sobie z tym zachwianiem. Z powodu opisanych wyżej okoliczności
zewnętrznych pacjenci tacy nie mogą pokonać swego niepokoju, zwracając się o pomoc do
rodziców. Los lub postawy rodzicielskie, tj. utrata jednego lub obojga rodziców, odrzucenie przez
rodziców, a także konflikty o bardziej złożonej naturze, w których występuje poczucie winy,
powodują, że ich potrzeba zależności nie jest zaspokojona. W tej sytuacji pacjenci czynią
desperackie próby przedwczesnej identyfikacji z jednym z rodziców – zwykle jest to matka (“jeśli nie
mogę jej mieć, muszę się stać taki/taka jak ona, żeby się bez niej obyć"). Ta przedwczesna
identyfikacja przekracza ich możliwości fizyczne i psychiczne, a rezultatem jest ciągła walka z
niepokojem i poczuciem zagrożenia za pomocą pseudoniezależności.
[...] Oto przykłady przedwczesnego pragnienia samowystarczalności, manifestowanego przez
aktywny udział we wspieraniu rodziny lub opiece nad młodszym rodzeństwem.
B.R., 13-letnia biała dziewczynka, opisywana przez swoją matkę jako “mała staruszka", ponieważ
jest nad wiek dojrzała, posłuszna i godna zaufania. Gdy miała sześć lat, nauczyła się gotować i od
tego czasu szykowała posiłki oraz pomagała w pracach domowych. Ilekroć jej matka chorowała,
dziewczynka sprzątała dom i opiekowała się całą rodziną. Wobec swego młodszego brata
odgrywała rolę drugiej matki.
H.D., 35-letni kawaler, najmłodszy z ośmiorga dzieci, jest jedynym żyjącym potomkiem płci męskiej.
Dwaj starsi bracia umarli: jeden mając dwa, drugi – trzy lata, kolejny brat umarł w domu w tydzień
po narodzinach – pacjent miał wówczas dwa lata. Jego purytański ojciec szorstkim i bezosobowym
traktowaniem innych maskował własną słabość i brak poczucia bezpieczeństwa. Zachowywał się
pozornie wylewnie wobec dzieci, dopóki były one bezradnymi niemowlętami; jednak gdy zaczęły
chodzić i mówić, wymagał od nich dorosłego zachowania. Swoją żonę lekceważył za to, że urodziła
nieślubne dziecko (najstarszą siostrę pacjenta), będąc nastolatką, a on sam poślubił ją z litości.
Żona nie potrafiła się mu przeciwstawić. Gdy pacjent był mały, matka pracowała w rodzinnym
sklepie, a ojciec postarał się, by ani ona, ani starsze siostry nie poświęcały chłopcu zbyt wiele
uwagi. Po tym jak H.D. rozpoczął naukę w pierwszej klasie, ojciec uparł się, żeby nikt mu już odtąd
nie czytał bajek, ponieważ powinien to robić sam. Na chłopca stale wywierano nacisk, by
zachowywał się jak dorosły, a w dodatku wciąż ograniczano jego aktywne poszukiwanie własnych
zainteresowań.
E.B., 24-letnia, niezamężna, ciemnoskóra kobieta, jako dziecko niezwykle uzdolniona, czyniła
zdumiewająco szybkie postępy w latach szkolnych. Była bardzo sumienna, nigdy nie chodziła na
wagary. Jej matka była nauczycielką, “kobietą niezwykle piękną i inteligentną". Pacjentka
najwyraźniej z nią rywalizowała, choć nigdy otwarcie nie wyrażała swej wrogości. Gdy matka
zachorowała, E.B. wzięła na siebie odpowiedzialność za dwie młodsze siostry i zaczęła im
matkować. Nawet podczas swej nauki w college'u wspierała je finansowo. Zawsze
samowystarczalna i ogromnie ambitna, ograniczała lub wypierała większość swych kobiecych
potrzeb po to, by osiągać cele intelektualne.
Alexander uważał, że stres psychiczny w jakiś sposób oddziałuje na podwzgórze, które z kolei –
poprzez przysadkę i tarczycę – stymuluje cały układ hormonalny. Podwzgórze stanowi pomost
pomiędzy psyche i soma i być może jest miejscem, gdzie zlokalizowana jest świadomość. W
wydanej przez Alexandra i Frencha książce (1948, s. 70) R, Grinker z uznaniem cytuje pogląd S.
Inghama (1938):
Neurologiczna koncepcja świadomości mówi, że jest to stan aktywizacji całego układu nerwowego,
a w szczególności mózgu. Stan ten przybiera jakościowo różne formy: od najwyższego stopnia
pobudzenia psychicznego do całkowitego braku aktywności, jak np. podczas śpiączki lub narkozy.
Chociaż wszystkie części mózgu mogą brać udział w procesach psychicznych zachodzących w
stanie świadomości, to okazuje się, że wszelkiego rodzaju aktywność psychiczna zależy od
normalnego funkcjonowania grup neuronów w obrębie prymitywnego międzymózgowia (czyli w
podwzgórzu). Normalne cykle snu i czuwania są dowodem fizjologicznej aktywności tego
mechanizmu. Gdyby okazało się, że energia wyzwalana w międzymózgowiu jest wystarczająco
duża, by zaktywizować całą resztę układu nerwowego w zakresie zjawisk psychicznych, można by
postulować, że centrum świadomości znajduje się właśnie w tym obszarze. Istnieje wiele dowodów
klinicznych i eksperymentalnych przemawiających za tym poglądem. Z pewnością nie przypadkiem
inne, prymitywne funkcje układu nerwowego, związane z procesami wegetatywnymi, instynktami i
emocjami, okazały się zależne od struktur w obszarze podstawy mózgu, które znajdują się bardzo
blisko regionów uznawanych za centrum świadomości. Zastosowanie tej koncepcji świadomości w
psychiatrii wydaje się oczywiste – wszak jakościowe zmiany świadomości pojawiają się w
zaburzeniach zachowania związanych z inteligencją, emocjami i działaniami instynktownymi.
Choć pogląd ten dla naszych nowoczesnych uszu brzmi zapewne nieco osobliwie, można go uznać
za wczesną, psychobiologiczną próbę stworzenia koncepcji świadomości i komunikacji między
psychiką a ciałem. W następnym rozdziale postaram się go uwspółcześnić, mówiąc o świadomości
jako procesie transdukcji informacji. Alexander wysoko sobie cenił prace fizjologa Cannona, który
przeprowadził wiele pionierskich badań z zakresu medycyny psychosomatycznej, szczególnie
dotyczących psychobiologicz-nych podstaw pozornie dziwacznych zbiegów okoliczności, takich jak
śmierć voodoo (wudu).
Śmierć voodoo a życie! Zespół rezygnacji a autonomiczny układ nerwowy
Walter Cannon, uważany za najbardziej twórczego i kompetentnego fizjologa swoich czasów,
relacjonuje następujące przypadki śmierci voodoo (1957, s. 183-184):
Doktor S. M. Lambert ze służb medycznych Fundacji Rockefellera dla zachodniego Pacyfiku
napisał mi, że kilkakrotnie miał okazję zetknąć się z wypadkami śmierci ze strachu. W jednym
przypadku nastąpiło zdumiewające wyzdrowienie. W misji Mona Mona (północny Queens-land)
mieszkało wielu tubylców – neofitów, a na jej peryferiach żyła grupa nie nawróconych, wśród nich
pewien Nebo – sławny znachor i czarownik. Jeden z nawróconych imieniem Rób był głównym
pomocnikiem misjonarza. Gdy Lambert zjawił się na terenie misji, dowiedział się, że Rób źle się
czuje i że misjonarz pragnie, by doktor go zbadał. Lekarz zrobił to i okazało się, że mężczyzna nie
ma ani gorączki, ani innych objawów choroby, nie uskarżał się też na ból. Jednak – co zdumiało
lekarza – wyglądało na to, że Rób jest ciężko chory i bardzo osłabiony. Misjonarz powiedział
Lambertowi, że Nebo skierował w stronę Roba kość, a pacjent był przekonany, że rezultatem tego
będzie jego śmierć. Lekarz i misjonarz zdecydowali się odwiedzić Nebo i zagrozili mu, że jeśli
cokolwiek przydarzy się Robowi, on i jego ludzie zostaną wypędzeni ze swego terytorium.
Czarownik natychmiast zgodził się pójść z nimi do chorego. Pochylił się nad nim i oznajmił, że to,
co się wydarzyło, było pomyłką, zwykłym żartem i że tak naprawdę nikt nie celował w niego kością.
Poprawa stanu pacjenta – pisze doktor Lambert – nastąpiła od razu; jeszcze tego samego wieczoru
Rób wrócił do pracy, znów szczęśliwy i pełen sił fizycznych.
A oto zakończenie mniej szczęśliwe:
Doktor Lambert [...] napisał mi o doświadczeniu doktora Clarka, związanym z Kanakami, którzy
pracowali na plantacji cukru w północnym Queenslandzie. Pewnego dnia do szpitala przyszedł
jeden z nich i powiedział, że za kilka dni umrze, bo rzucono na niego czar i nie można nic zrobić, by
temu zapobiec. Lekarz znał już trochę tego człowieka. Zbadał go bardzo dokładnie (z badaniem
stolca i moczu włącznie), ale wyniki były prawidłowe. Mimo to pacjent położył się do łóżka i zaczął
stopniowo słabnąć. Lekarz wezwał więc przywódcę Kanaków do szpitala, by ten dodał otuchy
choremu. Gdy jednak wódz zjawił się przy łóżku i obejrzał pacjenta, odwrócił się do Clarka ze
słowami: “Tak, doktorze, to koniec, on umrzeć" (to znaczy on umrze niebawem). Następnego ranka
o godz. 11 mężczyzna zmarł.
Cannon (1942, 1963) wywnioskował, że powodem śmierci voodoo jest wzmożony i przedłużający
się stres psychiczny, związany z wiarą w to, że człowiek znajduje się pod działaniem czarów
znachora. Prawdziwą fizjologiczną przyczyną jest zaś nadmierne pobudzenie układu
sympatycznego. Cannon był przekonany, że śmierć voodoo jest możliwa tylko w warunkach
zupełnej niewiedzy i braku poczucia bezpieczeństwa, które występują wśród plemion tubylczych
żyjących w świecie pełnym duchów. W nowszym opracowaniu dotyczącym problemu nagłej śmierci
pod wpływem stresu psychicznego Engel (1978) wysunął podobną hipotezę, przypisując śmierć
“gwałtownym przemieszczeniom oddziaływań sympatycznych i parasympatycznych na układ
sercowo-naczyniowy". Engel (1968) uważał, że ten “biologiczny wzorzec reagowania w nagłych
sytuacjach" staje się zgubny, gdy człowiek czuje, że nie jest w stanie poradzić sobie z sytuacją i
stracił nadzieję na jakąkolwiek zmianę lub pomoc z innego źródła. Umiera zatem z powodu ostrego
zespołu rezygnacji i poddania się. W najnowszym przeglądzie tych zagadnień R. Hahn (1985) tak
opisuje relacje między śmiercią voodoo, autonomicznym układem nerwowym a doborem tubylczych
uzdrowicieli (s. 182):
B. Lex (1974) podobnie wyjaśnia patogenezę śmierci voodoo i leczenie za pomocą rytuałów
uzdrowicielskich w terminach trójfazowego “zestrajania" sympatycznych i parasympatycznych
procesów autonomicznego układu nerwowego. Sugestia przechodzi przez obniżony próg sądu
analitycznego w stronę tego wyniku, który jest sugerowany. Lex wyjaśnia również, dlaczego
tradycyjne systemy medyczne wymagały, aby uzdrowiciele przeszli kiedyś przez to, co mają leczyć.
Ich wcześniejsza choroba daje im zarówno wiedzę z pierwszej ręki, jak i wyczulenie na wybryki
autonomicznego układu nerwowego.
Jak zobaczymy w kolejnych rozdziałach tej książki, autonomiczny układ nerwowy ze swymi dwoma
gałęziami: sympatyczną (która wzmaga częstotliwość akcji serca, oddychanie, ciśnienie krwi,
napięcie mięśni itd.) i parasympatyczną (której ogólnie relaksujące działanie zmniejsza wpływ
układu sympatycznego) jest w rzeczywistości jednym z głównych systemów komunikacji między
psychiką a ciałem i podstawą efektu placebo w chorobie i w powrocie do zdrowia.
Uzdrowicielskie serce i psychika. Pozytywne emocje Nonrtana Cousinsa
Jak dotąd w rozdziale tym pokazaliśmy, że negatywne okoliczności życiowe i postawy mogą
prowadzić do choroby i śmierci poprzez psychologiczną modulację układów autonomicznego,
hormonalnego i odpornościowego. Wrażliwi lekarze zawsze wiedzieli, że prawdziwe jest również
twierdzenie odwrotne, a mądrzy obserwatorzy w większości kultur zdawali sobie sprawę, że
pozytywne nastawienie może mieć zbawienny wpływ na leczenie najpoważniejszych nawet chorób.
Nikt w amerykańskiej literaturze nie zrobił więcej dla ukazania tej prawdy niż Norman Cousins, który
w swych dwóch książkach: Anatomy ofan Illness (Anatomia choroby) i The Healing Heart
(Uzdrowicielskie serce) podał wiele popartych dokumentami, wzruszających przykładów z własnego
życia. Jego osobisty kontakt z uzdrawianiem za pośrednictwem psychiki rozpoczął się, gdy miał
dziesięć lat. Wówczas to na skutek błędnej diagnozy posłano go na sześć miesięcy do sanatorium
dla chorych na gruźlicę. Pozostawiony sam sobie razem z kolegami-pacjentami odkrył metodę
pozytywnego nastawiania się i uzdrawiania, którą tak opisuje (1979, s. 155-156):
Najciekawsze było dla mnie to, że już bardzo wcześnie pacjenci podzielili się na dwie grupy: tych,
którzy byli pewni, że przezwyciężą swój stan i będą mogli wrócić do normalnego życia, oraz tych,
którzy poddali się długotrwałej i nieuleczalnej chorobie. Ci z nas, którzy byli optymistami, stali się
dobrymi przyjaciółmi, organizowali sobie różne twórcze zajęcia i niewiele mieli wspólnego z tymi,
którzy pogodzili się z myślą o najgorszym. Kiedy do szpitala przychodzili nowi pacjenci, robiliśmy co
w naszej mocy, by ich zwerbować do siebie, zanim zaczęła działać ponura brygada.
Nie mógł nie robić wrażenia fakt, że wśród chłopców z mojej grupy znacznie wyższy był procent
“zwolnionych w stanie dobrym" niż wśród dzieci grupy drugiej. Już w wieku dziesięciu lat miałem
skłonność do filozofowania, stałem się więc świadomy potężnej mocy, jaką w walce z chorobą
dysponuje psychika. Lekcja na temat nadziei, którą wtedy dostałem, wywarta znaczący wpływ na
mój powrót do zdrowia (bytem już wtedy dorosły) oraz na przekonanie o wartości życia, które od
tego czasu żywię.
Ukoronowaniem tych jego wczesnych doświadczeń życiowych, dotyczących roli optymizmu i
twórczości, była praca redaktora w jednym z czołowych periodyków amerykańskich “The Saturday
Review" oraz objęte ostatnio stanowisko wykładowcy w School of Medicine UCLA. Szczegółowo
udokumentowany przypadek wyzdrowienia Cousinsa (1979) z artretycznej i reumatoidalnopodobnej
kolagenozy tkanek łącznych (diagnozowanych jako zesztywniające zapalenie stawów kręgosłupa)
dzięki podawaniu sobie dużych dawek dobrego humoru (głównie w postaci starych filmów braci
Mara i powtórek “Candid Camera" Allena Funta) staje się obecnie częścią nowego stylu leczenia.
Na temat jego późniejszego powrotu do zdrowia po ataku serca, w którym wystąpił zarówno zawał,
jak i niewydolność zastoinowa, dyskutowali kardiolodzy oraz inni lekarze, którzy go leczyli. Wśród
czynników odgrywających istotną rolę w autoterapii Cousinsa wymienili oni:
1. Brak paniki w obliczu rzeczywiście poważnych objawów ataku serca (panika jest częścią
syndromu emocjonalnego, który zabija ofiary śmierci voodoo).
2. Niewzruszone zaufanie do zdolności ciała, które potrafi wykorzystać własną wiedzę w celu
wspomagania uzdrawiania.
3. Nieustannie dobry humor i pogodę ducha, które stworzyły pomyślny, leczniczy klimat dla
pacjenta i personelu szpitala.
4. Przejmowanie pełnej współodpowiedzialności za wyzdrowienie dzięki ustaleniu bliskich,
partnerskich relacji z lekarzami.
5. Koncentrację na twórczości i znaczących celach, które sprawiły, że miał po co walczyć o zdrowie
i życie.
Cousins podsumował swoje osobiste doświadczenia z uzdrawianiem, zwracając uwagę na fakt, że
pozytywne postawy i emocje mogą wpływać na biochemię ciała i w ten sposób sprzyjać młodości i
zdrowiu. Pozytywne postawy i emocje są istotą dobrego samopoczucia i efektu placebo. Jakże
trafna jest uwaga: “Placebo to lekarz, który jest w nas" (Cousins, 1979, s. 69). To zdanie
odzwierciedla głęboką zmianę, jaka zaszła od czasów, gdy placebo uważano za czynnik
zakłócający.
A teraz przyjrzyjmy się bliżej temu, co nowe badania nad efektem placebo mogą nam powiedzieć o
komunikacji między psychiką a ciałem oraz o uzdrawianiu.
55-procentowy efekt placebo
W tym samym czasie, gdy pionierzy medycyny psychosomatycznej wiązali ze sobą anegdotyczne
doniesienia, które wcześniej opisałem, przeprowadzono bardziej obiektywne badania naukowe typu
podwójnie ślepa próba (ang. double-blind; w badaniach tych ani lekarze, ani pacjenci nie wiedzą,
kto dostaje prawdziwy lek, a kto placebo). Analizę i przegląd piętnastu takich badań Beecher (1959)
kończy wnioskiem, że 35% pacjentów, u których występowały najróżniejsze rodzaje bólu
pooperacyjnego, doznawało znaczącej ulgi po otrzymaniu placebo (obojętny lek lub pastylki
cukrowe). W nowszym opracowaniu (Evans, 1985) wnioski te potwierdziło jedenaście badań typu
podwójnie ślepa próba, w których 36% pacjentów doznało przynajmniej 50-procentowej ulgi po
zażyciu placebo. W najdokładniej kontrolowanych badaniach klinicznych u około 1/3 pacjentów
wystąpiła 50-procentowa ulga. W odpowiednich warunkach medycznie obojętne placebo jest w
stanie wzbudzić wiarę i nadzieję na poziomie psychologicznym. To udostępnia i aktywizuje
prawdziwe mechanizmy uzdrawiania, nazywane obecnie przez niektórych efektem placebo.
Ów efekt placebo nie ogranicza się tylko do uśmierzania bólu. Czynniki psychosomatyczne
wymieniono w przypadku następujących problemów medycznych (pkt 1-3), procedur
terapeutycznych (pkt 4-6), a nawet w oczekiwaniu na otrzymanie pomocy (pkt 7):
1. Nadciśnienie, ból serca, liczba krwinek, bóle głowy, powiększone źrenice (związane z
autonomicznym układem nerwowym);
2. Czynność wydzielnicza nadnerczy, cukrzyca, wrzody, czynność wydzielnicza i motoryka
przewodu pokarmowego, zapalenie okrężnicy, antykoncepcja doustna, ból menstruacyjny,
nadczynność tarczycy (związane z układem hormonalnym);
3. Zwykłe przeziębienie, gorączka, szczepienia, astma, stwardnienie rozsiane, reumatoidalne
zapalenie stawów, brodawki, nowotwór (związane z układem odpornościowym);
4. Leczenie chirurgiczne (np. z powodu angina pectoris czy bólu serca);
5. Korzystanie z aparatury opartej na biologicznym sprzężeniu zwrotnym i z wszelkiego rodzaju
urządzeń;
6. Terapia psychologiczna, np. warunkowanie (systematyczna desen-sytyzacja), i być może
wszelkie formy psychoterapii;
7. Umawianie się z lekarzem na wizytę.
Referując te badania, większość naukowców (White, Tursky i Schwartz, 1985) dochodzi do
wniosku, że reakcja na podanie placebo, zademonstrowana w tak szerokim zakresie zarówno
problemów medycznych, jak i procedur leczenia, musi być “istotnym składnikiem ogólnym
wszelkich sytuacji klinicznych" (Wickramasekera, 1985). Jednym z najbardziej pouczających,
nowszych opracowań jest praca Fredericka Evansa, psychologa, który wykonał wiele oryginalnych
eksperymentów w interesującej nas dziedzinie. Evans zgromadził mnóstwo danych, które miały mu
umożliwić odpowiedź na dwa podstawowe pytania dotyczące działania placebo w różnych
sytuacjach medycznych (1985, s. 215):
1. Jak silny jest efekt placebo, jeśli chodzi o jego skuteczność kliniczną?
2. Do jakiego stopnia w efekcie placebo pośredniczą werbalne i poza-werbalne czynniki związane z
oczekiwaniami?
Aby odpowiedzieć na pierwsze pytanie (kliniczna skuteczność efektu placebo), Evans
przestudiował wyniki badań typu podwójnie ślepa próba nad lekami uśmierzającymi ból, ponieważ
stanowiły one najliczniejszą grupę dokładnie kontrolowanych prac eksperymentalnych. Jak widać w
załączonej ramce, skuteczność nie znanego leku uśmierzającego ból określa się przez obliczenie
współczynnika jego sprawności. Efekt placebo okazał się niezwykle konsekwentny – przeciętnie
wynosił około 55% efektu leczniczego wszelkich przebadanych leków uśmierzających ból.
Oznacza to, że choć morfina znieczula o wiele silniej niż aspiryna, to za 55% mocy każdego leku
odpowiada efekt placebo. Evans tak pisze o tym (1985, s. 223):
Innymi słowy, efektywność placebo w porównaniu ze standardowymi dawkami różnych środków
uśmierzających ból w warunkach podwójnie ślepej próby wydaje się stosunkowo stała. Oto zatem
prawdziwie godna uwagi i niepowtarzalna charakterystyka każdego czynnika terapeutycznego!
Efektywność placebo jest proporcjonalna do widocznej efektywności aktywnego czynnika
uśmierzającego ból.

Ramka 1. Porównanie efektywności placebo i leków


uśmierzających ból
Obliczanie wskaźnika efektywności leku dla oszacowania efektywności
placebo w porównaniu z lekami uśmierzającymi ból
Wskaźnik efektywności leku uśmierzającego ból:
redukcja bólu za pomocą nie znanego leku
---------------------------------------------------------------------------
redukcja bólu za pomocą znanego leku (zwykle morfiny)
Kryterium bólu:
Redukcja bólu o 50% (porównanie jego siły początkowej z siłą po leku)
lub:
Redukcja bólu o 50% na skali szacunkowej (zwykle 10- lub 5-punktowej)
Wskaźnik efektywności placebo dla morfiny (uśredniony dla 6 badań
podwójnie ślepej próby, nie skrzyżowanych):
redukcja bólu za pomocą placebo
----------------------------------------------- = 56%
redukcja bólu za pomocą morfiny

Wskaźnik efektywności placebo, porównujący placebo oraz: morfinę,


aspirynę, darvon, kodeinę i zomax (pochodzi z dostępnych i opublikowanych
badań single-trial, podwójnie ślepej próby)

Liczba badań
Efektywność placebo dla: %
podwójnie ślepej próby

6 morfiny 56
9 aspiryny 54
2 darvonu 54
2 kodeiny 56
3 zomaxu 55

Za zgodą autora (Evans, 1985)

Warto zauważyć, że ten 56-procentowy wskaźnik efektywności nie ogranicza się do sytuacji, gdy
porównujemy placebo z lekami uśmierzającymi ból. To samo odkryto również w badaniach typu
podwójnie ślepa próba nad niefarmakologicznymi technikami leczenia bezsenności (wynik z 13
badań – 58%) oraz lekami psychotropowymi do leczenia depresji, takimi jak tricyclis (w 93
badaniach opisanych przez Morrisa i Beecha, 1974 – 59%) czy lit (w 13 badaniach opisanych przez
Mariniego, Shearda, Bridgesa i Wagnera, 1976 – 62%). Wygląda więc na to, że efektywność
placebo jest równa 55-60% efektywności aktywnych leków, niezależnie od ich mocy.
Wniosek z tych badań jest następujący: w wielu, jeśli nie we wszystkich, procedurach leczniczych
występuje 55-procentowy efekt placebo. Tak spójna wartość efektu placebo sugeruje też, że
istnieje jakiś wspólny, podstawowy mechanizm lub proces, który odpowiada za komunikację między
psychiką a ciałem i uzdrawianie, niezależnie od problemu, symptomu czy choroby.
To przypomina nam drugie pytanie Evansa, które dotyczyło stopnia, w jakim w efekcie placebo
pośredniczą werbalne i pozawerbalne czynniki związane z oczekiwaniami. Evans omawia trzy takie
czynniki: (1) sugestie (lub hipnozę): (2) redukcję niepokoju; (3) oczekiwania związane z kulturowym
lub medycznym systemem przekonań. Kiedyś przypuszczano, że efekt placebo i sugestia to
zjawiska dokładnie tego samego rodzaju. Jednak z różnych, dobrze kontrolowanych
eksperymentów porównujących efekt placebo z sugestią hipnotyczną wynika zaskakujący wniosek,
że między tymi dwoma czynnikami nie ma ani korelacji, ani związku (Evans, 1977, 1981; Orne,
1974; McGlashan, Evans i Orne, 1969). W warunkach laboratoryjnych okazuje się, że sugestia
hipnotyczna i efekt placebo działają w wyniku odmiennych mechanizmów i na różnych poziomach
reakcji. Niektórzy interpretują te różnice w ten sposób: reaktywność hipnotyczna jest specyficzną,
wrodzoną cechą, umiejętnością, która jest zdolna uruchamiać lub zmieniać własne wzorce
komunikacji między psychiką a ciałem z użyciem tylko i wyłącznie sugestii hipnotycznej. Efekt
placebo jest natomiast bardziej ogólnym i automatycznym sposobem komunikacji między psychiką
a ciałem, w którym wykorzystuje się metody uzdrawiania ciała, by zredukować niepokój i
wspomagać proces dochodzenia do zdrowia dzięki uruchomieniu bardzo silnych oczekiwań
kulturowych i wiary w powodzenie terapii. Inni badacze, o których opowiemy w następnym
rozdziale, sądzą, że chociaż efekt hipnotyczny i placebo wydają się różne, jeśli chodzi o to, jak są
udostępniane na poziomie społeczno-kulturowym, to oba są podobnymi w istocie rzeczy sposobami
twórczej aktywności psychicznej na poziomie psychobiologicznym, na którym ich pośrednikiem jest
prawa półkula mózgowa.
Zagadnienia poruszane w tym rozdziale są złożone. Ich implikacje będą włączone w ogólną teorię
komunikacji i uzdrawiania za pomocą coraz bardziej zrozumiałych odsłon w kolejnych rozdziałach.
Na razie wystarczy zapamiętać, że przynajmniej u 1/3 populacji ludzi konsekwentnie występuje 55-
procentowy efekt placebo, który jest skutecznym składnikiem wielu różnych leków i procedur
terapeutycznych stosowanych w leczeniu schorzeń psychofizjologicznych. Powszechność, z jaką
ten uzdrowicielski efekt pojawia się w rozmaitych warunkach, świadczy o tym, że mamy tu do
czynienia ze wspólnym mechanizmem lub powiązaniem komunikacyjnym między psychiką a
ciałem. W dwóch następnych rozdziałach zobaczymy, że najbardziej rzucającą się w oczy strukturą
anatomiczną, która mogłaby być miejscem spotkania ciała i psychiki, jest układ limbiczno-
podwzgórzowy. Jest on unikatowym, psychofizjologicznym kanałem komunikacyjnym między
oczekiwaniami i procesami twórczymi psychiki a fizjologicznymi komponentami emocji. Układ ten
stanowi wspólny mianownik umożliwiający pojawienie się efektu placebo w takich pozornie
odmiennych okolicznościach, jak naiwna wiara sympatycznego pana Wrighta, negatywne
oczekiwania ofiar voodoo i prawdziwe uzdrowienie zachodzące dzięki pozytywnym interpretacjom
(według Alexandra) czy pozytywnym emocjom (według Cousinsa).
Wstecz / Spis Treści / Dalej

2
TRANSDUKCJA INFORMACJI W UZDRAWIANIU I HIPNOZIE

Pojęcie transdukcji odnosi się do przeistaczania czy transformacji energii lub informacji z jednej
formy w inną. Wiatrak zamienia energię wiatru na energię mechaniczną obracających się skrzydeł.
Jeśli tę mechaniczną energię skrzydeł wprowadzimy do generatora, będzie ona przeistoczona w
energię elektryczną, którą z kolei można zamienić na energię świetlną żarówki. Typowe kliniczne
zastosowanie biologicznego sprzężenia zwrotnego polega na tym, że energia biologiczna napięcia
mięśni jest przemieniana w widzialną informację dostarczaną przez urządzenie pomiarowe, która
umożliwia podmiotowi regulowanie tonusu mięśniowego. Te przykłady oraz podstawowe pojęcia
teorii informatycznych, komunikacyjnych i cybernetycznych stały się podstawą poglądu, że całe
życie biologiczne jest systemem transdukcji informacji.
Dzieje ewolucji koncepcji transdukcji informacji jako podstawowego zagadnienia psychobiologii i
hipnozy pokazuje tabela 1. Dla celów tej książki dogodnie będzie rozpocząć nasz przegląd od
koncepcji Bernheima, który powszechnie uważany jest za jednego z ojców hipnoterapii. Oto
fragment, w którym Bernheim przedstawił swój pogląd na hipnoterapię, uznając ją za proces
“przekształcania otrzymanej idei w czyn" (Bernheim, 1886, s. 137-138):
Jedno jest pewne: u osób hipnotyzowanych, które są podatne na sugestię, występuje osobliwa
zdolność przekształcania otrzymanej idei w czyn. W normalnych warunkach każda sformułowana
idea jest kwestionowana przez umysł. Wrażenie jest odbierane przez ośrodki korowe, następnie
rozprzestrzenia się do komórek przylegających zwojów i pobudza ich specyficzną aktywność.
Później do gry włączają się inne zdolności wyzwalane przez substancję szarą mózgu, wrażenie
zostaje dokładnie opracowane, zarejestrowane i zanalizowane w wyniku złożonego procesu
psychicznego, który kończy się jego przyjęciem lub neutralizacją – jeśli będzie jakaś przyczyna,
umysł postawi mu weto. U osoby hipnotyzowanej odwrotnie: przekształcenie myśli w działanie,
czucie, ruch lub wyobrażenie dokonuje się tak szybko i aktywnie, że nie ma czasu, by zadziałał
zakaz intelektualny. Gdy umysł interweniuje, styka się z faktem już dokonanym, który jest ze
zdziwieniem rejestrowany i który potwierdza rzeczywistość, a żadna późniejsza interwencja nie
może mu przeszkodzić. Jeżeli powiem osobie hipnotyzowanej: “Twoja dłoń ma być zamknięta",
mózg wcieli tę ideę w czyn od razu, gdy tylko będzie ona sformułowana. Odruch natychmiast
przenosi się z ośrodka korowego, gdzie odebrano rozkaz wprowadzony poprzez nerw słuchowy, do
ośrodka motorycznego, z którego wywodzą się nerwy powodujące zaciskanie dłoni, i dochodzi do
skurczu mięśni. I oto mamy wzmożenie ideomotorycznej pobudliwości odruchowej, której efektem
jest nieświadoma transformacja myśli w ruch, zachodząca bez udziału woli.
To samo dzieje się, gdy mówię hipnotyzowanemu: “Swędzi cię w nosie". Idea wprowadzona za
pośrednictwem słuchu jest odzwierciedlona w ośrodku czucia węchowego, gdzie pobudza wrażliwy
obraz pamięciowy takiego swędzenia, który był tam wdrukowany przez poprzednie wrażenia i
pozostał w ukryciu. Przywołane w ten sposób wspomnienie czucia może być tak silne, że wywoła
kichnięcie. Tu również mamy do czynienia ze wzmożeniem ideosensorycznej pobudliwości
odruchowej, której efektem jest nieświadoma transformacja myśli w czucie czy też obraz czuciowy.
W ten sam sposób dochodzi w następstwie sugerowanej idei do powstania obrazów wzrokowych,
słuchowych i smakowych.
Mechanizm sugestii można zatem ogólnie zdefiniować jako zwiększenie odruchowej pobudliwości
ideomotorycznej, ideoczuciowej i obrazowej.
Tabela 1. Ewolucja koncepcji transdukcji informacji jako podstawowego zagadnienia
psychobiologii i terapii

Badacze Koncepcja
Bemheim (1886) Odruch ideomotoryczny i ideoczuciowy przemienia sugestię
hipnotyczną w proces somatyczny.
Selye (1936, 1982) Transdukcja informacji za pośrednictwem hormonów stresu,
wydzielanych przez oś podwzgórzowo-przysadkowo-
nadnerczową, to podstawowy mechanizm zaburzeń
psychosomatycznych.
Papez (1937) Doznanie psychiczne jest przemieniane w psychofizjologie
emocji przez układ limbiczno-podwzgórzowy i struktury
pokrewne.
E. Scharrer i B. Scharrer (1940) Centralny układ nerwowy kontroluje przekaźniki hormonalne za
Harris (1948) pośrednictwem podwzgórza.
Moruzzi i Magoun (1949) Układ siatkowaty wstępujący pobudzający (ARAS) działa na
układ limbiczno-podwzgórzowy, stymulując czuwanie.
Shannon i Weaver (1949) Matematyczna teoria komunikacji. Cybernetyczna koncepcja
Wiener (1948) życia jako systemu transdukcji informacji.
Meyers Sperry (1953) Świadomość powiązana z lewą i prawą półkulą mózgową, które
i Sperry (1964) – gdy połączenia neuronowe między nimi zostaną przerwane –
funkcjonują niezależnie.
Olds i Milner (1954) Odkrycie ośrodków karania i nagradzania w układzie limbiczno-
Delgado, Roberts podwzgórzowym.
i Miller (1954)
Jouvet (1973, 1975) Sen paradoksalny lub marzenie senne jako proces integracji
zachowania za pośrednictwem układów korowego i limbiczno-
podwzgórzowego .
Black (1963, 1969) Hipnoza może modulować psychofizjologiczne mechanizmy
układu odpornościowego.
Nauta (1964) Układ czołowo-limbiczny integruje funkcje planujące przedniej
kory czołowej z układem limbiczno-podwzgórzowym.
Delbruck (1970) Transdukcja informacji to podstawowy problem psychobiologii.
Weiner (1972, 1977) Zaburzenia psychosomatyczne są funkcją transdukcji informacji
między psychiką a ciałem, w której udział bierze układ limbiczno-
podwzgórzowo-przysadkowy.
Bowers (1977) Informatyczne podejście do hipnozy obejmuje transdukcję
informacji semantycznej w formę, którą można dekodować
somatycznie.
Ader (1981) Badania psychoneuroimmunologiczne pokazują, jak pod-
wzgórze pośredniczy w komunikacji miedzy psychiką a układem
odpornościowym.
Mishkin (1982) Informacja czuciowa jest magazynowana i włączana w obszary
kojarzenia międzymodalnego w układzie limbiczno-
podwzgórzowym.

Choć słowa Bernheima brzmią dziś nieco staroświecko, trafnie opisał on transdukcję informacji jako
podstawowy proces hipnoterapii. Właściwie we wszystkich współczesnych zastosowaniach
komunikacji między psychiką a ciałem próbuje się wspomagać proces przemiany słów, obrazów,
odczuć, myśli, przekonań i oczekiwań w uzdrawianie, w procesy fizjologiczne ciała.
Nowoczesne badania nad hipnozą zapoczątkowali: Hull (1933), Erickson [Zobacz też cztery tomy
The Collected Works of Milion H. Erickson on Hypnosis (Prace zebrane Miltona H. Ericksona o
hipnozie), gdzie znaleźć można szeroki przegląd badań tego autora na przestrzeni pięciu
dziesięcioleci (Erickson, 1980)] i Hilgard (1977). Zainspirowali oni nowe pokolenie naukowców
(Fromm i Shor, 1979; Sheehan i Perry, 1976), które opracowało metodologię badań obiektywnych,
prowadzących do informatycznej interpretacji poglądów na zjawiska hipnoterapeutyczne. Na
przykład Stephen Black w swej pionierskiej pracy Mind and body (Psychika i ciało; 1969) zajął się
modulującym wpływem hipnozy na psychofizjologiczne mechanizmy układu odpornościowego, a
jego jednocześnie filozoficzny i eksperymentalny stosunek do problemu został podporządkowany
teorii informacji. Bowers w następujący sposób podsumował informatyczny pogląd na hipnozę
(1977, s. 231):
[...] Tendencja do dzielenia czynników etiologicznych choroby na psychiczne i somatyczne, choć
heurystyczna dla wielu celów, utrwala – przynajmniej implicite – dualizm psychosomatyczny, który
przez całe stulecia opierał się racjonalnym rozwiązaniom. Możliwe, że tak naprawdę potrzeba nam
nowego sformułowania starego problemu – sformułowania, które nie będzie z góry zakładać
istnienia potężnej przepaści między oddzielnymi “rzeczywistościami" psychiki i ciała.
Jeden z pomysłów na ponowne sformułowanie tego zagadnienia wiąże się z koncepcją informacji.
Całe ciało ludzkie można uznać za sieć sprzężonych systemów informacyjnych: genetycznych,
odpornościowych, hormonalnych itd. Każdy z tych systemów ma swój własny kod, a transmisja
informacji między nimi wymaga pewnego rodzaju przetwornika, który umożliwia przełożenie kodu
jednego systemu, np. genetycznego, na kod innego systemu, np. odpornościowego.
Z kolei psychika ze swoją zdolnością do symbolizowania w formie językowej i pozajęzykowej może
być uważana za środek kodowania, przetwarzania i transmitowania informacji zarówno w obrębie
osobowości, jak i na zewnątrz niej. Skoro więc przetwarzanie i transmitowanie informacji jest
właściwością psyche i sama, to podstawowe pytanie psychosomatyki będzie brzmieć następująco:
w jaki sposób informacja odbierana i przetwarzana na poziomie semantycznym jest przekształcana
w informację, którą można odebrać i przetworzyć na poziomie somatycznym i odwrotnie? Pytanie to
brzmi chyba sensowniej niż owo wcześniejsze, które nim zastąpiono. Niektórzy co bardziej
zorientowani badacze zaczynają je już zadawać. Podczas II Konferencji nt. “Psychofizjologiczne
aspekty raka" Jonas Salk tak skomentował interesujący referat Shandsa (1969): “Język ludzki jest
wyspecjalizowaną formą komunikacji. Pan od razu po nim przeskoczył do poziomu molekularnego.
Cieszę się, że tak się stało, bo istnieją tu pewne paralele – oba te poziomy wyrażają formy
komunikowania się. Kod musi być przetłumaczony [...]"
Niestety, daleko nam jeszcze do rozumienia złożonych mechanizmów, które pozwalają przenosić
informację z poziomu semantycznego na somatyczny. Mechanizmy takie na pewno istnieją, a
zarówno wybiórczy, jak i specyficzny wpływ sugestii na strukturę i funkcjonowanie ciała został
chyba nieźle udokumentowany. Uważam, że zdolność do poddania się głębokiej hipnozie jest
ważną zmienną w procesie transdukcji – wykazaliśmy już, że sugestia ma najsilniejszy wpływ
leczniczy na osoby podatne na głęboką hipnozę.
W ciągu dziesięciu lat, które minęły od napisania tych słów, w interesującej nas dziedzinie dokonał
się znaczny postęp. W następnych częściach tego rozdziału przyjrzymy się próbom odpowiedzi na
pytanie o korzystny wpływ hipnozy na proces transdukcji informacji między psychiką a ciałem.
Najpierw zajmiemy się dowodami na to, że układ limbiczno-podwzgórrowy jest tu głównym
przetwornikiem. Następnie pokażemy, ile głównych dróg aktywności mózgu, zaangażowanych w
zapamiętywanie, uczenie się i zachowanie, wspiera ten układ w procesie transdukcji informacji na
drodze psychika-ciało.
Układ limbiczno-podwzgórzowy – główny przetwornik informacji między
psychiką a ciałem
Szybki rozwój badań w dziedzinie psychosomatyki zapoczątkował młody Hans Selye, który,
przełamawszy uprzedzenia elit medycznych, wprowadził pojęcie stresu i uznał go za czynnik wart
badań (Selye, 1936, 1976). Punktem kulminacyjnym prawdziwie odkrywczych, prowadzonych przez
całe życie prac tego autora stała się teoria wyjaśniająca, w jaki sposób stres psychiczny i (lub)
fizyczny za pośrednictwem hormonów osi podwzgórzowo-przysadkowo-nadnerczowej zamienia się
w dolegliwości psychosomatyczne. Ten proces transdukcji został przez Selyego nazwany ogólnym
zespołem przystosowania (General Adaptation Syndrome). Schemat tego zespołu, wzbogacony o
nowe elementy podkreślające modulujący wpływ układu limbiczno-podwzgórzowego na układy
autonomiczny, hormonalny i odpornościowy, przedstawia rysunek l (na rysunku pokazano także
cały proces transdukcji informacji między psychiką a ciałem, który bardziej szczegółowo będzie
omówiony w dalszych częściach tej książki).
Prace Selyego są zgodne z wynikami badań anatomicznych Papeza (1937), który dowiódł, że
przemiana doznania psychicznego w charakterystyczną dla emocji reakcję fizjologiczną zachodzi w
obrębie struktur mózgowych, tworzących to, co obecnie nazywamy układem limbiczno-
podwzgórzowym. Późniejsze, bardzo dokładne badania E. i B. Scharrersów (1940) oraz Harrisa
(1948) doprowadziły do odkrycia, że komórki wydzielnicze w obrębie podwzgórza mogą odgrywać
rolę cząsteczkowych przetworników informacji przez przeistoczenie zakodowanych w psychice
impulsów nerwowych w cząsteczki przekaźnika, dzięki którym układ hormonalny reguluje funkcje
ciała. Ta przemiana sygnałów nerwowych w cząsteczki przekaźnika została przez Wurtmana i
Anton-Taya (1969) nazwana transdukcją neurohormonalną.
Kolejny, poważny przełom w poglądach na rolę, jaką odgrywa układ limbiczno-podwzgórzowy
pośrednicząc w komunikacji między psychiką a ciałem i modulując ją, nastąpił wraz z odkryciem
ośrodków przyjemności (nagradzania) i przykrości (karania). Badane zwierzęta potrafiły 15 000 razy
na godzinę naciskać dźwignię w celu dostarczenia sobie nagrody, gdy umieszczono im w
określonych obszarach podwzgórza (chodzi tu w szczególności o drogę przyśrodkową
przodomózgowia oraz jądro boczne i brzusznoprzyśrodkowe) miniaturowe elektrody (Olds, 1977;
Olds i Milner, 1954). Co więcej, zwierzęta wolały naciskać dźwignię, która dostarczała im
przyjemności, niż jeść! Z kolei elektrody umieszczone w pobliskich obszarach, takich m.in. jak
okołokomorowe struktury podwzgórza i wzgórza, drażnią ośrodki bólu i karania (Delgado, 1969;
Delgado, Roberts i Miller, 1954). Chcąc zademonstrować, jak wielki jest wpływ ośrodków karząco-
zniechęcających na zachowanie, Delgado – z niezrównanym i nie spotykanym dotąd u
neurofizjologów wigorem – samotnie wyszedł na arenę, by stanąć oko w oko z szarżującym
bykiem. Badacz nacisnął guzik uruchamiający elektrodę, którą umieszczono w ośrodku bólowym
mózgu zwierzęcia. Byk natychmiast stanął w miejscu, a zgromadzony tłum krzykiem wyraził swe
uznanie dla tak niezwykle dramatycznej, publicznej prezentacji wiedzy o psychice i ciele. Te
demonstracje ośrodków nagradzania i karania w układzie limbicznym po raz kolejny wyjaśniają,
dlaczego jest on głównym centrum transdukcji informacji między psychiką a ciałem: przyjemność i
ból są silnymi wzmocnieniami procesu uczenia się, zachowania oraz tego, jak doświadczamy i
wyrażamy samych siebie.
Rys. 1. Zespół ogólnego przystosowania wg Selyego, wzbogacony o nowe elementy, które
podkreślają modulujący wpływ układu limbiczno-podwzgćrzowego na układy: autonomiczny,
hormonalny i odpornościowy; filtr układu limbicznego (kwadrat), otaczający podwzgórze, ilustruje
teorie opartą na pojęciu uczenia się i zapamiętywania zależnego od stanu oraz hipnoterapię jako
zastosowanie tej teorii.
Ponieważ wiadomo było, że hormony kortykoidowe nadnerczy mogą hamować działanie układu
odpornościowego, sądzono, że to za ich pośrednictwem psychologiczny mechanizm hipnozy
wpływa na somatyczny układ odpornościowy. Seria bezpośrednich badań, wykonanych przez
Blacka (1963, 1969; Black i Friedman, 1965), dowiodła jednak, że tak nie jest. Hipnoza, owszem,
efektywnie moduluje pracę układu odpornościowego (szczególnie w walce z alergicznymi reakcjami
skóry), lecz jej terapeutyczne oddziaływanie zachodzi dzięki pośrednictwu jakiegoś nie znanego
jeszcze procesu między psychiką i ciałem. Zagadkę tę próbuje się właśnie rozwiązać za pomocą
badań psychoneuroimmunologicznych (Ader, 1981), które pokazują, w jaki sposób układ
odpornościowy bezpośrednio komunikuje się z podwzgórzem dzięki swym własnym cząsteczkom
przekaźnikowym, zwanym immunotransmiterami.
W 1970 roku fizyk Delbruk oznajmił, że zrozumienie mechanizmu transdukcji informacji jest
centralnym problemem neurobiologii. Zainspirowany tymi słowami Weiner w swym monumentalnym
dziele na temat psychobiologii i choroby (1972, 1977) przeanalizował wiele modeli transdukcji
informacji pod kątem ich przydatności do wyjaśnienia zaburzeń psychosomatycznych. Przyznał, że
hipnoterapia okazała się przydatna w leczeniu rozmaitych problemów psychosomatycznych, lecz
ostatecznie stwierdził, iż zbyt mało wiemy o specyficznych mechanizmach biologicznych
poszczególnych chorób, aby określić konkretne, psychobiologicz-ne metody ich leczenia. Aby
wyjaśnić, jakie to są metody, w następnych czterech rozdziałach przyjrzymy się bliżej tym
obszarom mózgu, które kierują bodźce i działania związane z przetwarzaniem informacji do układu
limbiczno-podwzgórzowego.
Układ siatkowaty wstępujący pobudzający – umysł pobudzony, poszukujący
nowości i śniący
Kolejny ważny kierunek w badaniach nad transdukcją informacji między psychiką a ciałem
zapoczątkowała praca Moruzziego i Magouna (1949). Odkryli oni, że w pniu mózgu istnieje układ
siatkowaty wstępujący pobudzający (ARAS), który jest powiązany z układem limbiczno-
podwzgórzowym, wzgórzem i polami kory, dzięki czemu stymuluje on stan czuwania mózgu.
Strukturę siatkowatą opisuje się jako “strukturę wyrównującą stan aktywności w obrębie mostu i
pnia mózgu" (Bloom, Lazerson i Hofstadter, 1985), która odgrywa ważną rolę w transdukcji
informacji między psychiką a ciałem. Odbiera ona informacje sensoryczne ze wszystkich dróg
nerwowych ciała i działa jak filtr – przepuszcza do mózgu jedynie te, które są nowe lub bardzo
natrętne.
Tym, co umożliwia skupienie aktywności mózgu na uczeniu się lub twórczości, jest jego zdolność
do uzyskiwania stanów pobudzenia, czuwania i skupiania uwagi na nowych wzorcach stymulacji
sensorycznej czy informacjach. Psychobiologiczną podstawą tej zdolności jest aktywność wiązki
neuronów zawierających noradrenalinę, które mieszczą się w miejscu sinawym mostu w obrębie
pnia mózgu. Gdy do miejsca tego dociera nowy bodziec, jego połączenia nerwowe wywołują krótki
stan podwyższonej reaktywności w wyższych obszarach korowych oraz w ośrodku limbiczno-
podwzgórzowym, który integruje pamięć i w którym mieszczą się mechanizmy nagradzania
(przyjemności). Innymi słowy, w miejscu sinawym nowy bodziec ulega przemianie we wzmożony
stan psychobiologiczny. Z kolei nieciekawe, powtarzające się sytuacje powodują zmniejszenie
aktywności miejsca sinawego i prowadzą do odprężenia, senności, wreszcie snu. Fakt, iż rzeczy
nowe i fascynujące wzmagają aktywność mózgu, jest bardzo ważnym – choć ciągle niedocenianym
– warunkiem wstępnym wszelkich form kreatywnie zorientowanej psychoterapii i praktyk
uzdrowicielskich, wykorzystujących relacje między psychiką a ciałem. Jest to jedna z
fundamentalnych zasad stosowanych w nowych metodach komunikacji między psychiką a ciałem,
którymi dokładnie zajmiemy się w rozdziale piątym.
Związek między snem a aktywizacją miejsca sinawego odkrył Jouvet (1975). Badacz ten zniszczył
w mózgach kotów tę część jądra miejsca sinawego, która normalnie blokuje aktywność w czasie
snu. W rezultacie koty zaczęły odgrywać swoje sny w formie, którą nazwał zachowaniem pseudo-
halucynacyjnym. Obserwacje te pozwoliły mu sformułować ciekawą teorię snu jako teatru
eksperymentalnego, w którym można prześledzić wiele wzorców komunikacji między psychiką a
ciałem oraz uzdrawiania (Dement, 1965, 1972; LaBerge, 1985; Mindell, 1985a, b; Rossi,
1972/1985).
Jaka jest różnica między aktywnością w stanie snu i czuwania? Jedna z odpowiedzi na to pytanie
brzmi: różnica tkwi w świadomej i całościowej organizacji aktywności umysłowej. We śnie mogą
występować całe serie twórczych i niezwykle odkrywczych metafor, lecz zwykle nie znajdują się
one pod dowolną kontrolą. La Berge (1985) opisał ostatnio eksperymenty, w których specjalnie
wytrenowane (i uzdolnione) osoby najwyraźniej były w stanie kontrolować zarówno treść swych
snów, jak i dostęp do niektórych swoich funkcji psychofizjologicznych (np. podniecenie seksualne,
oddychanie). Ta stosunkowo rzadka umiejętność, zwana przytomnym śnieniem, może jednak być
wyjątkiem, który potwierdza regułę. Człowiek, który potrafi śnić przytomnie, jest jednostką zdolną do
wykorzystywania w pewnym stopniu świadomego planowania i dowolnej kontroli po to, by
przekształcić reakcję psychiczną w fizjologiczną. Skupmy się zatem na głównych obszarach
mózgu, które są zaangażowane w planowanie i dowolną kontrolę.
Czołowe partie kory mózgowej – umysł organizujący i planujący
Kora czołowa (i przedczołowa) ze swą wyspecjalizowaną funkcją planowania jest opisywana jako
najpóźniej rozwinięty obszar ludzkiego mózgu. Jest stosunkowo duża (w porównaniu ze
zwierzętami) i zajmuje jedną czwartą masy każdej z półkul, a dojrzałość osiąga dopiero w wieku
siedmiu lat. Ma liczne połączenia z układami siatkowatym (ARAS) i limbiczno-podwzgórzowym,
które omówiliśmy w poprzednich dwóch częściach. Głównym tematem tej części będzie rola
organizującej aktywności kory czołowej w integracji informacji, która w obu tych układach podlega
transdukcji.
Dzięki planująco-porządkującym funkcjom kory czołowej dostrzegane i organizowane są nowe,
przyciągające uwagę i pobudzające bodźce, które przenosi struktura siatkowata oraz jej
wyspecjalizowane jądra (np. miejsce sinawe). Przejawem tego są normalne ludzkie reakcje. Kora
czołowa ma również tak liczne powiązania z układem limbiczno-podwzgórzowym, że niektórzy
badacze mówią nawet o odrębnym układzie czołowo-limbicznym (Nauta, 1964, 1972; Nauta i
Domesick, 1980; Nauta i Feirtag, 1979). Łuria w następujący sposób podsumował planujące-
organizujące funkcje kory (1966, s. 223):
[...] Fakt, że obszar czołowy jest blisko związany z leżącymi niżej strukturami płata limbicznego, a
za ich pośrednictwem z innymi układami neuronalnymi wiążącymi się z odbiorem bodźców z
wnętrza ustroju, pozwala przypuszczać, że otrzymuje on sygnały na temat różnych zmian, które
zachodzą w organizmie, oraz że jest silnie zaangażowany w regulację stanów ciała. Oczywiste jest,
iż zmiany stanu cielesnego nie pojawiają się jedynie z powodu wprowadzenia nowych bodźców,
wywołujących pobudzenie, ale również ze względu na aktywność somatyczną, która stanowi
reakcję na te bodźce. Można przyjąć, że owe zmieniające się stany prowadzą do odpowiadających
im, kolejnych zmian aktywności somatycznej. To zaś daje poważne podstawy, aby sądzić, że płaty
czołowe syntetyzują informacje o świecie zewnętrznym dostarczane przez eksteroreceptory i
informacje z wnętrza ciała oraz że są one środkiem, za pomocą którego zachowanie organizmu jest
regulowane w zgodzie z efektami jego działań.
Organizowanie i synteza informacji zewnętrznej oraz wewnętrznej w celu “regulacji stanów ciała" są
ważne dla zrozumienia komunikacji między psychiką a ciałem oraz uzdrawiania. Regulacja ta
zachodzi wówczas, gdy zorganizowane bodźce ze świata wewnętrznego i zewnętrznego
przechodzą przez układ limbiczno-podwzgórzowy. Psychofizjologowie, m.in. Achterberg (1985;
Achterberg i Lawlis, 1980, 1984), zgromadzili dowody na to, że pośrednikiem w komunikacji między
psychiką a ciałem i w uzdrawianiu jest tzw. obraz ciała, czyli organizacja obrazu wzrokowego, która
najprawdopodobniej zachodzi w układzie czołowo-limbicznym ze szczególnym udziałem prawej
półkuli. Aby lepiej zrozumieć to pojęcie, zajmiemy się teraz procesem transdukcji informacji w
prawej i lewej półkuli oraz ich udziałem w ułatwianiu komunikacji między psychiką a ciałem.
Półkule mózgowe – umysł logiczno-metaforyczny
Meyers i Sperry (1953) zapoczątkowali okres wielkich odkryć w dziedzinie transdukcji informacji w
mózgu (w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych). Stwierdzili oni, że gdy przetnie się połączenia
nerwowe (ciało modzelowate) między lewą i prawą półkulą u kota, to będą one funkcjonować
częściowo oddzielnie. Ponieważ wydawało się, że operacja ta nie upośledza zdolności
umysłowych, Sperry (1964) i jego koledzy posłużyli się nią w postępowaniu ze starannie wybranymi
osobami, u których występowały ostre i niekontrolowane ataki epilepsji typu grand mai (wielki
napad). Uznali, że jeśli źródło epilepsji znajduje się w jednej z półkul, to operacja zapobiegnie
przynajmniej rozprzestrzenianiu się wyładowań do drugiej półkuli. Próba okazała się niezwykle
udana. Ponadto po dokładnym przebadaniu pacjentów z rozszczepionym mózgiem psychologowie
dokonali wielu fascynujących odkryć, wskazujących na istotne różnice w sposobie transdukcji i
przetwarzania informacji w lewej i prawej półkuli (Gazzaniga, 1967, 1985). Jeśli chodzi o nasze
badania komunikacji między psychiką a ciałem oraz uzdrawiania, najważniejsze jest to, że lewa
półkula specjalizuje się w słowno-językowej transdukcji mowy i myśleniu analitycznym, prawa
natomiast odgrywa dominującą rolę w całościowej, metaforyczno-analogicznej transdukcji
informacji, charakterystycznej dla emocji, wyobrażeń, a szczególnie obrazu ciała (Achterberg,
1985). W związku z tym pojawiła się hipoteza, że sposoby, jakimi prawa półkula dokonuje
transdukcji informacji, są ściśle powiązane z układem limbiczno-podwzgórzowym i komunikacją
między psychiką a ciałem, której przejawem jest efekt placebo. Niedawno łan Wickramasekera tak
przedstawił tę koncepcję (1985, s. 274-275):
[...] Osoby wrażliwe na efekt placebo (podobnie zresztą jak ludzie podatni na hipnozę) nie
przetwarzają informacji w krytyczny i analityczny sposób, właściwy półkuli dominującej (z jej
funkcjami werbalnymi). Ludzie ci nie dopuszczają sygnałów wątpliwości czy sceptycyzmu, które są
konsekwencją owego bardziej analitycznego sposobu przetwarzania typowego dla dominującej
(lewej) półkuli. Podobnie jak osoby podatne na hipnozę, te, które silnie reagują na placebo, będą
raczej wykorzystywać swój obszerny repertuar środków, by właściwości podanego im leku
upiększyć i wzbogacić o szczegóły. Mogą też zniweczyć lub osłabić działanie [...] lekarstwa przez
negatywne atrybucje.
Shapiro (1971) opisuje osoby nie reagujące na placebo jako sztywne, stereotypowe i pozbawione
gotowości psychicznej (s. 445). Opis ten jest uderzająco podobny do charakterystyk osób trudno
poddających się hipnozie. Wzrasta liczba dowodów na to (Bakan, 1969; Graham i Pernicano, 1976;
Gur i Gur, 1974; Łachman i Goode, 1976), że podatność na hipnozę lub sugestię jest u osób
praworęcznych przeważnie funkcją prawej półkuli (niedominującej, czyli drugorzędnej). Funkcje
półkuli niedominującej obejmują aktywność psychiczną o charakterze holistycznym i
wyobrażeniowym, w tym rozproszone i symultaniczne przetwarzanie informacji (Ornstein, 1973;
Sperry, 1964). Tendencja do “dostrzegania" powiązań lub znaczeń w materiale nawet bardzo
przypadkowo zbudowanym (jak plamy atramentowe Rorschacha) okazała się więc jakimś
aspektem twórczej aktywności psychicznej – a ta, jak się zakłada, jest właściwością półkuli
niedominującej. To wyjaśnienie tłumaczy podobieństwo między osobami wrażliwymi na efekt
placebo a tymi, które są podatne na hipnozę.
Zwiększone zainteresowanie wspomaganiem twórczych możliwości prawej półkuli w zakresie
uzdrawiania, przejawiane przez psychoterapeutów wszelkich orientacji, doprowadziło do wielu
kontrowersyjnych prób znalezienia obserwowalnych wskaźników (mimicznych i pantomimicznych),
które wiązałyby się z tym procesem. Teitlebaum (1954), a potem niezależnie od niego Day (1964)
opisali związek między ruchami gałek ocznych a stylem myślenia czy refleksji. Bakan jako pierwszy
zaproponował, by uznać, że dominacja prawej lub lewej półkuli odpowiada za skłonność gałek
ocznych do poruszania się w lewo lub w prawo w zależności od tego, czy przetwarzanie informacji
ma charakter logiczny czy analogiczny.
Omawiając nowsze badania z tej dziedziny, badacz ten (1980) doszedł do wniosku, że prawa
półkula rzeczywiście odgrywa pierwszorzędną rolę w wytwarzaniu nie obrobionych obrazów.
Gotowość do pojawiania się tych obrazów rośnie podczas snu, refleksji, wolnych skojarzeń,
błądzenia myśli i pod wpływem pewnych leków, które blokują komunikację między półkulami. Gdy
jednak komunikacja między półkulami zachodzi sprawnie, nie obrobiony obraz z prawej półkuli
podlega w lewej obróbce lub transdukcji. Fakty te doprowadziły do paradoksalnego odkrycia, że
osoby, które dobrze wypadają w ustrukturalizowanych testach relacji obrazowych i przestrzennych
częściej poruszają oczami w prawą stronę, a to wskazuje na intensywne zaangażowanie lewej
półkuli. Stosując ruchy gałek ocznych jako wskazówkę mówiącą, która półkula jest bardziej
pobudzona, trzeba jednak brać pod uwagę stopień, w jakim obraz uległ transdukcji w wyniku
procesu pierwotnego (nie obrobiony) lub wtórnego (obrobiony).
Ta różnica między transdukcją w mózgu obrazu nie obrobionego i obrobionego może być cechą
charakterystyczną dla wszystkich innych mo-dalności zmysłowych. Odkryto np., że u nie
wyrobionych słuchaczy, czerpiących ze słuchania jedynie przyjemność, muzyka pobudza prawą
półkulę; tymczasem u zawodowego muzyka podczas analizowania tego samego utworu pobudzona
jest półkula lewa (Mazziotta, Phelps, Carson i Kuhl, 1982). Te różnice w transdukcji informacji
dokonywanej przez prawą i lewą półkulę mózgową (Rossi, 1977) stanowią punkt wyjścia wielu
metod wspomagania komunikacji między psychiką a ciałem. Omówimy je w następnych rozdziałach.
Pamięć i uczenie się. Psychika i świadomość
Prowadzone ostatnio psychobiologiczne badania nad uczeniem się i zapamiętywaniem
koncentrowały się na tym, by potwierdzić, że dopiero uznanie roli transdukcji informacji w obszarze
limbiczno-podwzgórzowym umożliwia określenie, jak czucie i percepcja łączą się w całość z
myśleniem i zachowaniem. W tej części zajmiemy się tylko dwoma zagadnieniami, które z punktu
widzenia omawianej przez nas tematyki są najistotniejsze. Chodzi tu o: (1) rolę hormonów w
procesie zapamiętywania i uczenia się oraz (2) sposób integrowania czucia i percepcji z pamięcią i
uczeniem się w układzie limbiczno-podwzgórzowym. McGaugh, psycholog zajmujący się fizjologią,
tak przedstawił rolę hormonów w procesie zapamiętywania i uczenia się (1983, s. 163-164):
Wiadomo, że stymulacja sensoryczna aktywizuje niespecyficzne układy w mózgu [zachodzi to – jak
widzieliśmy wcześniej – poprzez układ siatkowaty ARAS]. Wynikiem stymulacji sensorycznej jest
też uwolnienie hormonów, w tym ACTH, adrenaliny, wazopresyny i peptydów opioidowych,
enkefaliny oraz endorfiny. Wiele badań dowiodło, że hormony te wpływają na uczenie się i
zapamiętywanie [...]
Takie wyniki zachęcają do postawienia dwóch ważnych pytań. Po pierwsze, czy uwolnienie owych
hormonów stresu jest częścią normalnych [...] procesów, wiążących się z endogenną modulacją
magazynowania pamięciowego? Po drugie, czy skutki leczenia, którego następstem może być
amnezja wsteczna i wsteczne pobudzenie pamięci, są związane z wpływem hormonów? Jeśli
odpowiedź na oba te pytania brzmi “tak", jak to sugeruje większość prowadzonych ostatnio badań,
to główną kwestią staje się podłoże wpływu hormonów endogennych na tę aktywność mózgu, która
jest podstawą magazynowania pamięciowego [...] Wyniki badań prowadzonych zarówno przez
nasze, jak i inne laboratoria sugerują, że na przechowywanie informacji w pamięci wpływa
adrenalina uwalniana w rdzeniu nadnerczy (McGaugh i in., 1982). Przez parę lat zajmowaliśmy się
również wpływem potreningowej stymulacji elektrycznej mózgu na pamięć. Najnowsze nasze wyniki
[...] wskazują, że jednym ze skutków stymulacji jądra migdałowatego [jest to część układu
limbicznego], istotnych dla zapamiętywania, może być uwolnienie peryferycznej adrenaliny.
Zbieżność rezultatów uzyskanych przez te dwa rodzaje badań w poważnym stopniu dowodzi, że
celem działania hormonów uwalnianych podczas doświadczania czegoś jest
modulacja siły wspomnień o tym doświadczeniu, a centralne modulowanie
oddziaływań na system pamięciowy (w układzie limbiczno-podwzgó-rzowym)
pozostaje w interakcji z oddziaływaniami hormonów peryferycznych (podkr. E.L.R.).
Badania McGaugha dostarczyły nam tego, co może się stać podłożem wielu praktycznych metod
wspomagania komunikacji między psychiką a ciałem oraz uzdrawiania w procesie terapii. Mimo że
w niewielkim jeszcze stopniu rozumiemy niebywałą złożoność tych procesów, to to, co wiemy,
wystarcza, by podsunąć myśl o integracji prac Hansa Selyego i Miltona Ericksona w ramach
medycyny psychosomatycznej. Spróbujemy to przedstawić w rozdziale czwartym.
Mortimer Mishkin i jego koledzy z Państwowego Instytutu Zdrowia Psychicznego skupili się na
prześledzeniu drogi, jaką informacja sensory-czna z pól wzrokowych kory jest przesyłana do układu
limbicznego, gdzie jest magazynowana i włączana w procesy zapamiętywania i uczenia się. Układ
limbiczny (a szczególnie dwa jego składniki: jądro migdałowate i hipokamp) jest obszarem, w
którym można połączyć ze sobą informacje zgromadzone przez wiele różnych systemów
sensorycznych. Tego rodzaju międzymodalne kojarzenie powoduje, że informacja sensoryczno-
percepcyjna może w podwzgórzu podlegać plastycznej przemianie w fizjologiczne reakcje ciała
(Murry i Mishkin, 1985).
Opisane badania nad skojarzeniami międzymodalnymi można uważać za najnowszy wyraz
niegdysiejszej koncepcji Bernheima, który uważał ideodynamikę za psychofizjologiczne podłoże
hipnoterapii. Mishkin stworzył zatem nowe podstawy badawcze dociekań nad komunikacją między
psychiką a ciałem oraz uzdrawianiem. Jego poszukiwania relacji między modalnością wzrokową a
układem limbicznym muszą być rozszerzone na wszystkie inne modalności sensoryczne.
Analizując w swych wcześniejszych pracach (Rossi, 1972/1985) feno-menologiczną treść snów
oraz związane z nimi procesy, doszedłem do wniosku, że międzymodalne przemieszczenia, jakie
zachodzą między doznaniami, spostrzeżeniami, emocjami, wyobrażeniami, poznaniem,
tożsamością i zachowaniem, to cechy charakterystyczne procesu wzrostu i zmiany psychicznej.
Prace Mishkina dostarczają eksperymentalnych podstaw takim właśnie psychologicznym analizom
rozwoju twórczego i stanowią podwaliny nowych metodologii, rozwijanych obecnie w psychoterapii
po to, by wspomagać procesy twórcze (Mills i Cowley, 1986). Tymi procesami trans-dukcji
informacji będziemy się nadal zajmować, mówiąc o nowych metodach komunikacji między psychiką
a ciałem, które zaprezentujemy w rozdziale piątym.
Badania Mishkina rozwiązały wielki spór między behawiorystyczną a poznawczą interpretacją
przebiegu zapamiętywania i uczenia się oraz poglądem na rolę myślenia, przytomności i
świadomości w tym procesie. Stworzył on (Mishkin, Malamut i Bachevalier, 1984; Mishkin i Petri,
1984) dwupoziomową teorię psychologiczną, w której mieszczą się założenia zarówno
behawioryzmu, jak i koncepcji poznawczych. Nawyki, opisywane przez behawiorystów jako
automatyczne powiązania między bodźcami i reakcjami, tworzone zawsze, gdy mamy do czynienia
z odpowiednią nagrodą, są przez Mishkina przedstawiane jako bardziej podstawowy proces, który
zachodzi na wszystkich poziomach życia – od najprymitywniejszych jednokomórkowców do
człowieka. Do wytworzenia takich nawyków nie jest potrzebny poznawczy proces autorefleksji czy
myślenia. Gromadzenie informacji, wiedzy oraz tworzenie samoświadomego i samosterującego
systemu pamięci – a to właśnie opisują teoretycy poznawczego uczenia się – wymaga ewolucji osi
korowo-limbiczno-wzgórzowej, która jest charakterystyczna dla wszystkich wyżej rozwiniętych form
życia, takich jak ssaki, w tym człowieka.
Szeroka perspektywa nakreślona w tym rozdziale pozwala nam zdefiniować świadomość czy
psychikę jako proces autorefleksyjnej transdukcji informacji. Definicja ta może nie satysfakcjonuje
filozofów, lecz jest wystarczająco praktycznym narzędziem interpretowania komunikacji między
psychiką a ciałem oraz tworzenia nowych koncepcji uzdrawiania. Opisane w tym rozdziale główne
procesy i sposoby autorefleksyjnej transdukcji informacji zaczynają odgrywać rolę
psychobiologicznego podłoża samo-sterującej świadomości i komunikacji między psychiką a
ciałem. Wszystkie te sposoby skupiają się na układzie limbiczno-podwzgórzowym [Czytelnikom
bardziej zaawansowanym w studiowaniu anatomii dobrze będzie zwrócić uwagę, że w tej książce
używamy terminu “układ limbiczno-podwzgórzowy" w jego najszerszym sensie, obejmując nim:
jądro migdałowate, hipokamp, zakręt obręczy, sklepienie, przegrodę oraz pewne jądra wzgórza i
obwód Papeza] jako centrum transdukcji informacji pomiędzy psychiką a ciałem.
Gdybyśmy więcej wiedzieli o psychobiologii, moglibyśmy dokładniej powiedzieć, które z
poszczególnych metod psychologicznych wspomagają owe główne drogi w procesie komunikacji
między psychiką a ciałem. Na przykład: jakiego rodzaju procedura mogłaby najbardziej efektywnie
stymulować układ siatkowaty (ARAS) do podnoszenia aktywności kory, a tym samym ułatwiania
uczenia się nowych rzeczy przez konkretną jednostkę; jak uaktywnić dostępną pacjentowi pamięć i
systemy nawyków za pomocą wzrokowych wyobrażeń z wykorzystaniem drogi potylicznej,
skroniowej i osi limbiczno-podwzgórzowej; planowanie jakich dziedzin życia zaangażuje układ
czołowo-limbiczny nastolatka rozmyślającego nad celami życiowymi w sposób najbardziej
pożyteczny; jaka kombinacja słowno-logicznego i analogiczno-metaforycznego sposobu transdukcji
informacji zoptymalizuje integrację lewej i prawej półkuli, prowadząc do twórczego rozwiązania
danego problemu.
Choć do odpowiedzi na te pytania jest jeszcze daleko, już samo ich postawienie stanowi krok w
kierunku rozstrzygnięcia. Co więcej, współczesne techniki eksperymentalne, takie jak badanie PET
(transosiowa tomografia z wykorzystaniem emisji pozytronów) czy obrazowanie rezonansem
magnetycznym, pozwalają na przetestowanie każdej koncepcji i hipotezy dotyczącej omawianej
przez nas dziedziny. W dalszych rozdziałach omówimy wiele sposobów dochodzenia do tych
głównych kanałów komunikacji między psychiką a ciałem oraz uzdrawiania oraz metod ich
wykorzystania.
Wstecz / Spis Treści / Dalej

3
UZDRAWIANIE I HIPNOZA A UCZENIE SIĘ ZALEŻNE OD STANU

Żeby w pełni docenić wielość tych teorii uzdrawiania psychosomatycznego i hipnozy, które opierają
się na pojęciu zależności od stanu, koniecznie trzeba się przyjrzeć ewolucji, jakiej podlegały one na
przestrzeni ponad 200 lat (tab. 2). W rozdziale drugim widzieliśmy, że tym, który zapoczątkował
wykorzystanie koncepcji transdukcji informacji w uzdrawianiu i hipnozie, był Bernheim. Rozdział
trzeci rozpoczniemy od słów Jamesa Braida (1798-1860), który jako pierwszy oparł teorię
uzdrawiania i hipnozy na pojęciu zmiany stanu czy też zależności od stanu. Braid zaproponował
następującą definicję hipnozy (cyt. za: Tinterow, 1970, s. 370-372):
Ograniczmy termin “hipnoza" jedynie do tych przypadków, w których [...] osoba hipnotyzowana nie
przypomina sobie niczego, co wydarzyło się w czasie snu, gdy zostanie obudzona, lecz pamięta to
wszystko doskonale wtedy, gdy później przechodzi podobne stadium hipnozy. W ten sposób
hipnoza obejmować będzie tylko te przypadki, w których pojawia się to, co dotychczas nazywano
stanem podwójnej świadomości.
Sądzę wreszcie, że najodpowiedniejszym terminem ogólnym, obejmującym całość tych zjawisk,
które wynikają ze wzajemnego oddziaływania psychiki i materii, jest termin “psychofizjologia".
W pierwszej części zacytowanego fragmentu Braid definiuje hipnozę jako proces dysocjacji czy
odwracalnej amnezji, powodujący powstanie “stanu podwójnej świadomości". Współcześni badacze
nazwaliby ten proces “uczeniem się i zapamiętywaniem zależnym od stanu". To, czego się uczymy
i co zapamiętujemy, zależy od naszego stanu psychofizjologicznego w momencie uczenia się.
Wspomnienia nabywane w stanie hipnozy są zapominane po przebudzeniu, ale stają się znów
dostępne, gdy hipnoza się powtarza. Ponieważ wspomnienie jest zależne od stanu, w którym było
nabyte, i tylko do niego się ogranicza, mówimy, iż jest to “informacja związana ze stanem".
W drugiej części tego fragmentu Braid przedstawił wymyślony przez siebie ogólny termin:
psychofizjologia, który ma opisywać wszelkie zjawiska związane ze “wzajemnym oddziaływaniem
psychiki i materii". Wprowadzenie tego terminu było sposobem konceptualizacji procesu transdukcji
informacji między psychiką a ciałem, który ma miejsce w uzdrawianiu i hipnozie.
Pierre Janet (1859-1947) to następna ważna postać w historii hipnozy. Zjawisko amnezji
odwracalnej stało się dla niego podstawą zbudowania dysocjacyjnej teorii zaburzeń
psychosomatycznych. Dysocjację czy też blok między psychiką świadomą a nieświadomą uznał on
za źródło psychopatologii, do którego można dotrzeć za pomocą hipnozy i w ten sposób usunąć
zaburzenia. Pogląd ten przyjął Freud, który jednak wykorzystywał nie formalną hipnozę, lecz
technikę wolnych skojarzeń, i docierał w ten sposób do zdysocjowanych lub wypartych wspomnień
– tych właśnie, które stanowiły podłoże zaburzeń psychicznych i psychosomatycznych.
Głównym przedmiotem badań wczesnej psychoanalizy były warunki konieczne i wystarczające, by
wystąpiła odwracalna amnezja i dysocjacje. Freud tak omawia rolę urazu w swej pionierskiej pracy
The Aetiology of Hysteńa (Etiologia histerii; Freud, 1956, s. 186):
Trzeba wyjaśnić, że cofanie się śladem symptomu histerycznego aż do traumatycznego wydarzenia
pomoże nam go zrozumieć tylko wtedy, gdy wydarzenie, o którym mówimy, spełnia dwa warunki –
jeśli ma wymaganą jakość rozstrzygającą oraz jeśli możemy mu przypisać niezbędną siłę
traumatyczną.
Tabela 2. Ewolucja terapii psychosomatycznej i hipnoterapii opartych na zapamiętywaniu,
uczeniu się i zachowaniach zależnych od stanu

Badacze Koncepcja
Braid (1855) Stan podwójnej świadomości, przejawiący się jako amnezja
odwracalna, jest psychofizjologicznym podłożem hipnozy.
Janet (1889, 1907) Dysocjacja między treściami świadomymi i nieświadomymi,
przejawiająca się jako blok lub amnezja odwracalna, jest
źródłem psychopatologii, do którego można dotrzeć w
hipnozie po to, by leczyć zaburzenia.
Freud (1896) Podstawowe założenie psychoanalizy: uraz emocjonalny
Jung (1910) prowadzi do dysocjacji, wyparcia, kompleksów i amnezji, a
Rank (1924) to stanowi podłoże nerwic i psychoz czynnościowych.
Erickson (1932, 1943a, b, c, d, Pokazał, że amnezja pourazowa i objawy
1948) psychosomatyczne są dysocjacjami
psychoneurofizjologicznymi, które można usunąć za
pomocą resyntezy wewnętrznej w hipnoterapii.
Cheek (1957-1981) Hipnoza pojawia się spontanicznie w czasie stresu, co
sugeruje, że zjawisko to jest okolicznością zależną od
stanu.
Overton (1968, 1972, 1973) Dokonawszy przeglądu literatury z okresu 40 lat ustalił, że
zapamiętywanie i uczenie się zależne od stanu było istotną
eksperymentalną podstawą dysocjacji w wielu
paradygmatach badań nad lekami i psy cho fizjologią.
Fischer (1971a, b, c) Informacja i zachowanie związane ze stanem stanowią
psychofizjologiczne podłoże zmiany stanu, dysocjacji,
nastroju, złożonej osobowości, snów, transu, zjawisk
religijnych, psychotycznych, twórczych, artystycznych i
narkoanalitycznych.
Rossi (1972, 1973) Wstrząsy psychiczne i chwile natchnienia twórczego
pojawiają się wtedy, gdy przerwane zostają nawykowe ciągi
wspomnień i skojarzeń zależnych od stanu.
Erickson i Rossi (1974) Wyniki badań nad uczeniem się zależnym od stanu
potwierdziły eksperymentalnie pogląd, że wszelkie amnezje
i doświadczenia psychiczne są związane ze stanem.
E. Hilgard J. Hilgard (1975) Neodysocjacyjna teoria hipnozy zakładająca, że
i E. Hilgard (1977) zapamiętywanie i uczenie się zależne od stanu są
zjawiskami tego samego rodzaju co dysocjacja
hipnotyczna.
Rossi (1981, 1982) Ultradobowa teoria postępowania hipnoterapeutycznego:
(1) źródłem dolegliwości psychosomatycznych są
zachodzące pod wpływem stresu zaburzenia
ultradobowych rytmów psychobiologicznych w
nadchiazmatycznym jądrze pod-wzgórza; (2) praktyczna
hipnoterapia Ericksona dostosowuje owe rytmy
ultradobowe do równowagi układu autonomicznego.
Werntz (1981) Korelacja rytmów ultradobowych w półkulowej dominacji
Werntz i in. (1981) nosowej i mózgowej jest centralnie sterowana przez
podwzgórze, pośredniczące utrzymywaniu równowagi w
automatycznym układzie nerwowym.
Zjawisko relaksacji w jodze i medytacji ma swe lecznicze
źródło w “zintegrowanej reakcji podwzgórza, której
Benson (1983a, b)
wynikiem jest uogólniony spadek aktywności
sympatycznego układu nerwowego".
Zornetzer (1978) Hipoteza tworzenia wspomnień oparta na endogennej
McGaugh (1983) zależności od stanu; hormony peryferyczne nadnerczy
Izquierdo (1984) modulują pamięć i uczenie się w układzie limbiczno-
podwzgórzowyni.

Okoliczności życiowe, które mają wymaganą jakość rozstrzygającą i siłę traumatyczną prowadzą
do powstawania kompleksów. Wpływ takich kompleksów na pamięć i zachowanie
eksperymentalnie zbadał Jung. Autor tak opisuje swe eksperymenty nad skojarzeniami (Jung,
1910, s. 363):
Pod koniec eksperymentu [nad skojarzeniami] pytamy badaną osobę, czy dokładnie przypomina
sobie odpowiedzi, których wcześniej udzieliła na każde ze słów bodźcowych; oczywiste jest zatem,
że normalnie zapominanie ma miejsce w momencie, gdy pojawia się niepokój spowodowany
kompleksem lub w chwilę po tym. Tym, czym w rzeczywistości się zajmujemy, jest coś w rodzaju
“zapominania freudowskiego" [czyli wyparcia]. Procedura ta dostarcza nam skomplikowanych
wskaźników, które – jak dowiedziono – mają wartość praktyczną.
Później Otto Rank (1924/1952) poszedł jeszcze dalej w poszukiwaniu źródła kompleksów i nerwicy
– uznał, że jest nim uraz związany z narodzinami. Można zatem powiedzieć, że cały gmach
psychoanalizy wzniesiono dzięki próbom wyjaśnienia, w jaki sposób uraz przyczynia się do
powstawania kompleksów, zapoczątkowując dysocjację, wyparcie i amnezję.
Milton H. Erickson (1902-1980) udowodnił, że amnezję spowodowane wstrząsami psychicznymi i
wydarzeniami traumatycznymi są dysocjacjami psychoneurofizjologicznymi, które można usunąć za
pomocą hipnoterapeutycznej wewnętrznej resyntezy (Erickson, 1948/1980). Jeden z dawnych
studentów Ericksona, David Cheek, doktor medycyny, zajął się koncepcją sygnalizacji
ideomotorycznej i wykorzystał ją do badań nad urazami emocjonalnymi, stresem i objawami
psychosomatycznymi. Prowadzone przez ponad 25 lat badania kliniczne doprowadziły go do
sformułowania teorii, że silny stres zawsze wywołuje zmianę stanu, którą można zidentyfikować
jako rodzaj spontanicznej hipnozy, kodującej związane ze stanem problemy i objawy. Niedawno tak
przedstawił swój pogląd (Cheek, 1981, s. 88):
Hipnoza pojawia się spontanicznie podczas stresu (Cheek, 1960), co sugeruje, że zjawisko to jest
zależną od stanu okolicznością, która aktywizuje informację poprzednio związaną z podobnym
stresem (Cheek, 1962b).
W takich sytuacjach człowiek skłonny jest powracać zarówno wspomnieniami, jak i reakcjami
fizjologicznymi do wcześniejszej chwili, gdy doznał silniejszego stresu. Wprowadzenie go w hipnozę
może nagle wyzwolić przykre wspomnienia związane ze spontanicznymi stanami hipnoidalnymi.
Może to być bardzo pomocne w poszukiwaniu czynników odpowiedzialnych za zachowania o
charakterze nieprzystosowaw-czym, lecz z drugiej strony może to wywołać zakłopotanie u
niedoświadczonego hipnotyzera, gdy ten odkryje, że jego pacjent identyfikuje go z jakimś złym
człowiekiem spotkanym w przeszłości. To zjawisko retrospekcji ma charakter niespecyficzny, może
uruchomić reakcje zupełnie nieadekwatne. Często z takimi się stykałem u osób będących pod
narkozą.
Liczne publikacje kliniczne Cheeka zawierają najszerszą dokumentację psychobiologicznego
sposobu podejścia do komunikacji między psychiką a ciałem oraz do uzdrawiania, jaką można
obecnie znaleźć w literaturze dotyczącej hipnoterapii. Jego własną koncepcję przedstawimy i
zilustrujemy bardziej szczegółowo w rozdziale piątym.
Kiedy razem z Ericksonem uzupełnialiśmy historię hipnoterapii o podstawowe teorie i wyniki badań
psychologii współczesnej, w taki oto sposób rozwinęliśmy pogląd Fischera na związek między
uczeniem się zależnym od stanu a amnezją (Erickson i Rossi, 1974/1980, s. 71-90):
Gdy zbierzemy wyniki badań zarówno klinicznych, jak i prowadzonych w naturalnych warunkach,
widzimy, że trans hipnotyczny jest zmienionym stanem świadomości, a amnezją stanowi naturalną
konsekwencję owego zmienionego stanu. Niedawne eksperymenty nad uczeniem się zależnym od
stanu potwierdzają ogólne przekonanie, że każda amnezją jest “związana ze stanem". Obecnie
możemy już uznać amnezję za jednego tylko reprezentanta całej klasy weryfikowalnych zjawisk, a
nie za jakiś szczególny przypadek. Fischer (1971c) następująco podsumował związek między
uczeniem się zależnym od stanu a amnezją:
Wobec faktu, że doświadczenie wynika z powiązania czy skojarzenia konkretnego stanu lub
poziomu pobudzenia z konkretną symboliczną interpretacją tego pobudzenia, musi być ono
związane ze stanem. Można je zatem przywołać albo wzbudzając ów poziom pobudzenia, albo tez
prezentując jakiś symbol jego interpretacji, taki np. jak obraz, melodia czy smak.
W wykonanych niedawno badaniach 48 ochotników, pozostających pod wpływem alkoholu, miało
zapamiętać bezsensowne wyrazy. Po wytrzeźwieniu ludzie ci z trudem przypominali sobie słowa,
których się przedtem nauczyli. Gdy jednak upili się powtórnie, przypominali je sobie znacznie lepiej.
W innych badaniach obserwowano zależne od stanu przypominanie sobie konfiguracji
geometrycznych: wzmożone pod wpływem amfetaminy i osłabione pod wpływem amobarbitalu.
Ochotnicy zapamiętywali, a potem przypominali sobie te konfiguracje, pozostając pod wpływem
jednego z tych dwóch środków. Pamiętanie czegoś tylko w chwili, gdy znajdujemy się w określonym
stanie, zwykle nazywa się “uczeniem zależnym od stanu". Okazuje się, że aby doszło do
“związania ze stanem", nie jest konieczne długie uczenie się lub warunkowanie – wręcz przeciwnie,
wystarczyć może tylko jedno doświadczenie.
Zjawisko deja vu i tak zwana retrospekcja po LSD to szczególne przypadki ogólnego zjawiska
związania ze stanem. Zauważmy, że do wywołania retrospekcji nie są konieczne ani zmiany
ogniskowe, ani też cząsteczki halucynogenów – wystarczyć może symbol przywołujący to, czego
doświadczało się pod wpływem narkotyku.
Związana ze stanem natura doświadczenia oraz fakt, że pomiędzy stanem codziennego
funkcjonowania i wszelkimi innymi stanami hiper- i hipopobudzenia występuje amnezją, dowodzą,
iż to, co nazywa się “podświadomością", jest jedynie inną nazwą owej amnezji właśnie. Dlatego też
zamiast postulować istnienie jednej podświadomości, przyjmuję, że jest tyle warstw
samoświadomości, ile poziomów pobudzenia i odpowiadających im interpretacji symbolicznych
występuje w repertuarze jednostki. Dlatego właśnie możliwa jest wielokrotna egzystencja: życie od
jednego stanu normalnej przytomności do drugiego; od snu do snu; od jednej wizji po LSD do
następnej; od jednego stanu uniesienia artystycznego, religijnego czy psychotycznego do drugiego;
od transu do transu; od zamyślenia do zamyślenia.
Zakładamy, że trans hipnotyczny może być z wielkim pożytkiem uznany za jeden z jaskrawych
przykładów tego, że każde doświadczenie fenomenologiczne jest z natury rzeczy związane ze
stanem. Wyraźna ciągłość stanu świadomości, występująca podczas normalnego funkcjonowania,
jest w rzeczywistości nietrwałą iluzją, której powstanie umożliwiają związki skojarzeniowe istniejące
pomiędzy pokrewnymi jednostkami konwersacyjnymi, zadaniowymi, orientacyjnymi kd. Każdy z nas
doświadczył chwilowej amnezji, pojawiającej się w sytuacjach, gdy np. tracimy wątek myśli lub
zapominamy, co mieliśmy właśnie zrobić. Bez pomostu w postaci związków skojarzeniowych
świadomość rozpadłaby się na wiele nieciągłych stanów, nie stykających się ze sobą i w tym sensie
podobnych do snów.
Zgodnie z tym poglądem, to, co odbieramy jako nasz zwykły, codzienny stan świadomości czy
przytomności, jest tak naprawdę nawykowym układem zależnych od stanu wspomnień, skojarzeń i
zachowań. Ja sam uważam, że twórcze chwile podczas działalności artystycznej czy naukowej albo
w snach i w życiu codziennym są przerwaniem tych nawykowych układów (1972/1985). Nowe
doświadczenie, które pojawia się w momentach twórczości, jest podstawową jednostką
oryginalnego myślenia, wglądu i zmiany osobowości. Oto jak opisałem możliwe, psychobiologiczne
podłoże chwil twórczych (Rossi, 1972/1985, s. 158):
Przeżywanie chwil twórczych może być fenomenologicznym odpowiednikiem zmiany krytycznej,
jaka zachodzi w strukturze cząsteczkowej protein mózgu podczas uczenia się (Kimble, 1965) lub
tworzenia nowych układów komórkowych i sekwencji fazowych (Hebb, 1963).
Sposób, w jaki Erickson wykorzystywał wstrząs psychiczny (Rossi, 1973/1980) w celu wywołania
podczas hipnoterapii chwil twórczości, które przełamałyby nieprzystosowawcze wzorce uczenia się
zależnego od stanu, będzie dokładnie omówiony w rozdziałach czwartym i piątym.
W tym samym okresie Ernest Hilgard wykonał badania dotyczące wykorzystania hipnozy do
uśmierzania bólu, które dostarczyły eksperymentalnego poparcia teorii, że procesy dysocjacji
psychicznej oraz uczenia się zależnego od stanu są w swej istocie tożsame (E. Hilgard i J. Hilgard,
1975). E. Hilgard wyraził swe poglądy w następujący sposób (s. 183):
Ze zjawiskami dysocjacji wiąże się osobliwy wpływ niektórych narkotyków na przechowywanie i
przywoływanie wyuczonych treści, prowadzący do tzw. uczenia się zależnego od stanu. Jeśli
uczenie odbywa się pod wpływem odpowiedniego narkotyku, wspomnienie tego, co wyuczone,
może być niedostępne po wyjściu ze stanu narkotycznego, lecz wraca, gdy dana osoba znowu
znajdzie się pod jego działaniem. Coś takiego czasem zdarza się z alkoholem: człowiek zapomina
o tym, co mówił lub robił pod jego wpływem, lecz przypomina to sobie, kiedy się znowu upije.
Wspomnienia są więc magazynowane, lecz jedynie w pewnych okolicznościach stają się dostępne.
Zjawisko to ma zatem pewne cechy amnezji hipnotycznej. Poznanie lokalizacji i charakteru tych
efektów prawdopodobnie wyjaśni ich związek z fizjologicznym podłożem hipnozy.
Hilgard stworzył następnie neodysocjacyjną teorię hipnozy, w której połączył dane historyczne,
współczesne, eksperymentalne i kliniczne po to, by pokazać, że ważne, klasyczne zjawiska
związane z hipnozą można uznać za formy podzielonej świadomości (Hilgard, 1977, s. 244-245):
Jeśli informacja, którą nabywamy w jakimś stanie (np. pod wpływem narkotyku), będzie
zapomniana w innym stanie, lecz ponownie odtworzona, gdy ów pierwszy stan się powtórzy, to
mamy do czynienia z eksperymentalną ilustracją odwracalnej amnezji. Układ wydarzeń jest tu
oczywiście doskonałym przykładem uczenia się zależnego od stanu. Jednym z najważniejszych
badaczy tych zagadnień jest Overton, który dokonał też przeglądu dotyczącej ich literatury
(Overton, 1972, 1973).
[...] Zdaniem Overtona (1973) rozróżnianie narkotyków [...] może się opierać “na barierze
dysocjacyjnej, która osłabia transfer wprawy pomiędzy sytuacją bycia pod wpływem narkotyku oraz
sytuacją pozostawania poza tym wpływem". Pojęcie dysocjacji, którym posługuje się
Overton, jest zgodne z teorią neodysocjacyjną. Oznacza to, że dwa typy
zachowania mogą być odizolowane od siebie ze względu na różnice w dostępnej
informacji (podkr. E.L.R.).
Dalszy rozwój moich poglądów dotyczących związku pomiędzy hipnozą i uczeniem się zależnym od
stanu nastąpił we wczesnych latach osiemdziesiątych. Zetknąłem się wówczas z podobieństwami
między psychologicznymi charakterystykami rytmów ultradobowych a “zwykłym, codziennym
transem", który Erickson wykorzystywał w hipnoterapii (Rossi, 1972/1985, 1981, 1982, 1986a). To
doprowadziło do sformułowania ultradobowej teorii hipnoterapii, która przybrała taką postać (Rossi,
1982, s. 23):
Podobieństwa istniejące między behawioralnymi charakterystykami zarówno cykli ultradobowych
(stanowią one wielodrganiowy system procesów psychofizjologicznych, z których wiele wiąże się z
funkcjonowaniem prawej półkuli i układu parasympatycznego; okres drgań w tym systemie wynosi
90 minut), jak i “zwykłego, codziennego transu" doprowadziły autora do sformułowania nowej teorii
hipnozy. Propozycję tę poprzedziło ponad osiem lat obserwacji klinicznych technik
hipnoterapeutycznych Miliona H. Ericksona, który w swej pracy wykorzystywał podobne 90-
minutowe okresy. Ultradobowa teoria hipnoterapii zakłada, że: (1) źródłem reakcji
psychosomatycznej są wywołane przez stres zaburzenia normalnego okresu drgań w cyklach
ultradobowych, (2) oparta na naturalnych reakcjach metoda hipnoterapii umożliwia leczenie dzięki
temu, że pozwala na normalizację owych ultradobowych procesów.
Dokładne przyjrzenie się wynikom badań (Kripke, 1982) doprowadziło do wniosku, że głównym
regulatorem tych rytmów – czułych na uczenie się i warunkowanie z wykorzystaniem zarówno
czynników psychicznych, jak i fizjologicznych – jest jądro nadchiazmatyczne podwzgórza. Zupełnie
przypadkowo zdołałem dokonać niezależnej weryfikacji tego odkrycia, natknąwszy się na niezwykłą
pracę Debry Werntz (1981; Werntz, Bickford, Bloom i Shannahoff-Khalsa, 1981). Badaczka ta
dostarczyła dodatkowych dowodów na to, że podwzgórze stanowi źródło i mediator rytmów
ultradobowych zarówno w dominacji mózgowej i nosowej, jak i w integrowaniu autonomicznego
układu nerwowego. Prace Werntz i ich ekscytujące implikacje teoretyczne pomagają zbudować
pomost empiryczny pomiędzy psychofizjologicznymi badaniami zmienionych stanów świadomości,
które są prowadzone w tradycji Zachodu, a uprawianymi od dawna praktykami wschodniej jogi
(Rossi, 1986). Także badania Bensona (1983a, b) dowodzą, że zachodnia i wschodnia koncepcja
związku między ciałem a psychiką są w gruncie rzeczy sobie bliskie. Benson stwierdził, że
uzdrowicielskie źródło efektu relaksacji, który pojawia się podczas modlitwy, medytacji i praktyk
jogi, tkwi w zintegrowanej reakcji podwzgórzowej, której rezultatem jest uogólnione zmniejszenie
aktywności układu sympatycznego.
Kolejny przełom w moich poglądach nastąpił mniej więcej rok później, po zapoznaniu się z
dokonanym przez McGaugha (1983) przeglądem nowych badań nad neurobiologią zapamiętywania
i uczenia się. Badania te dowiodły, że hormony uwalniane w stanie stresu modulują
zapamiętywanie i uczenie się w układzie limbicznym (szczególnie dotyczy to jądra migdałowatego i
hipokampu). Od razu uświadomiłem sobie, że: (1) były to te same hormony układu podwzgórzowo-
hormonalnego, które Selye uznał za źródło zaburzeń psychosomatycznych, pojawiających się na
skutek stresu; (2) zarówno te nowe badania neurobiologiczne, jak i klasyczne prace Selyego z
psychosomatyki tak naprawdę dotyczą zjawisk uczenia się i zapamiętywania zależnego od stanu.
Nieco później pojawiły się doniesienia o dokonanych przez Izquierdo (1984) laboratoryjnych
badaniach tzw. endogennej zależności od stanu. Badacz ten również potwierdził, że pamięć zależy
od relacji między stanem neurohormonalnym a hormonalnym i zauważył, że pierwsza explicite
wyrażona hipoteza endogennej zależności od stanu pojawiła się w roku 1978 u Zornetzera (s. 646):
Podczas normalnego zapamiętywania integralną częścią zmagazynowanej informacji może się stać
specyficzny wzorzec pobudzenia, które wystąpiło w mózgu w czasie uczenia się. Neuronowa
reprezentacja owego specyficznego wzorca prawdopodobnie zależy od wzorca aktywności,
wywoływanej przez układy: acetylocholinowy, katecholaminowy i serotoninowy, które wywodzą się
z pnia mózgu. To właśnie ów idiosynkratyczny, w unikatowy sposób zorganizowany stan mózgu,
pojawiający się w chwili, gdy tworzy się wspomnienie, będzie musiał być odtworzony, przynajmniej
do pewnego stopnia, w momencie przypominania sobie po to, by zmagazynowana informacja
mogła być szczegółowo przedstawiona.
Zornetzer ze swymi psychobiologicznymi hipotezami wydaje się wieszczem tego, co nazywam tutaj
opartą na zależności od stanu teorią uzdrawiania i hipnoterapii.
Choć zapamiętywanie, uczenie się i zachowania zależne od stanu (state-dependent memory,
learning and behavior – SDMLB) były w ciągu minionych 40 lat przedmiotem wielu rzetelnych
badań (Overton, 1978; Rossi i Ryan, 1986), to o ich wynikach wiadomo mniej niż o warunkowaniu
klasycznym (Pawłów) czy instrumentalnym (Skinner). Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać,
że SDMLB jest jakąś egzotyczną, bardzo wyspecjalizowaną formą uczenia się, które stanowi mało
znaczącą odmianę warunkowania klasycznego lub instrumentalnego. W rzeczywistości jest właśnie
odwrotnie: to SDMLB stanowi szeroką, ogólną klasę różnych sposobów uczenia się, które
występują u wszystkich złożonych organizmów posiadających korę mózgową oraz układ limbiczno-
podwzgórzowy. Warunkowanie pawłowowskie czy skinnerowskie to jedynie poszczególne odmiany
SDMLB. Wspomniani badacze – pionierzy oraz ich następcy – w większości nie zdawali sobie
sprawy z tego, że w ich eksperymentach znaczącą rolę odgrywało limbiczno-podwzgórzowe
SDMLB.
Pawłów np. nie był w stanie uwzględnić wszystkich subtelnych wewnętrznych objawów stresu, które
pojawiły się u jego psów, gdy metodą warunkowania uczyły się ślinić, reagując tak na zewnętrzne
skojarzenie sproszkowanego mięsa i dźwięku. Większość współczesnych badaczy, którzy
reprezentują orientację psychobiologiczną, oraz teoretyków pamięci i uczenia się (Lynch, McGaugh
i Weinberger, 1984) zgadza się (choć używają różnych terminów), że w procesy zapamiętywania i
uczenia się u wszystkich organizmów wyższych zaangażowane są przynajmniej dwie klasy reakcji
wewnętrznych: (1) na poziomie molekularno-komórkowo-synaptycznym powstaje specyficzna
lokalizacja śladu pamięciowego (Hawkins i Kandel, 1984; Rosenzweig i Bennett, 1984) oraz (2) w
przetwarzanie, kodowanie i przywoływanie specyficznego śladu pamięciowego angażują się jądro
migdałowate i hipokamp – choć ślad ten może być zlokalizowany w innej części mózgu (Mishkin i
Petri, 1984; Thompson i in., 1984). To właśnie ten drugi element, związany z układem limbiczno-
podwzgórzowym, łączy zapamiętywanie, uczenie się i zachowania z subtelnymi i uzależnionymi od
stanu czynnikami, które kodują zaburzenia psychosomatyczne. Te zaś mogą być usunięte za
pomocą hipnoterapii i innych metod uzdrawiania.
Dokładne porównanie prac Selyego i Ericksona wskazuje, że obaj zajmowali się tym samym
zjawiskiem: uczeniem się i zapamiętywaniem zależnym od stanu, które odpowiada za powstawanie
i usuwanie zaburzeń psychosomatycznych, tyle że Selye interpretował je z punktu widzenia
fizjologa, a Erickson psychologa. Żaden z nich jednak nie uświadamia sobie, że istnieje pojęcie
uczenia się i zapamiętywania zależnego od stanu oraz że to pojęcie stanowić może wspólny
mianownik ich prac.
Zanim w następnym rozdziale zaprezentuję poglądy Selyego i Ericksona w sposób bardziej
szczegółowy, chciałbym pokazać dwa kliniczne przykłady zaburzeń: amnezji pourazowej oraz
rozszczepienia osobowości. Mogą one posłużyć jako ilustracja teorii uzdrawiania i hipnoterapii
opartych na koncepcji zależności od stanu.
Przypadki kliniczne
Amnezja pourazowa. W swej pracy doktorskiej, zatytułowanej Mood State-Dependent Memory
and Lateralization of Emotion (Pamięć zależna od nastroju i laterializacji emocji), Gage (1983) tak
opisał Ericksona jako pioniera wykorzystującego zapamiętywanie zależne od stanu w hipnoterapii
(s. 14-15):
Milton H. Erickson, badacz zjawisk związanych z pamięcią, takich jak: hipermnezja hipnotyczna,
amnezja posthipnotyczna i sugestia post-hipnotyczna, był pionierem w dziedzinie pamięci
uzależnionej od stanu i nastroju. Chociaż w swych pracach nigdy nie posługiwał się terminem
“zależna od stanu", to z całą pewnością ten właśnie rodzaj pamięci był przedmiotem jego badań.
Udoskonalił metodę, dzięki której ludzie z amnezja mogli sobie szczegółowo przypomnieć
wydarzenia objęte niepamięcią. Metoda ta opierała się na procesie reorientacji, w którym
odtwarzano obrazy, dźwięki, wrażenia dotykowe, myśli i uczucia współwystępujące z zapomnianym
wydarzeniem (por. Erickson, 1937, 1939). Owa “reorientacja" to dokładnie ten sam proces, który
opisuje pojęcie “pamięci zależnej od stanu i nastroju".
Ilustracją tego poglądu niech będzie cytat z raportu Ericksona Develop-ment of Apparent
Uticonsciousness During Hypnotlc Reliving of a Traumatic Ezperience (Rozwój pozornej
nieprzytomności podczas ponownego przeżywania wydarzenia traumatycznego w hipnozie). W
opisanym przypadku Erickson wykorzystał zjawisko regresji do wcześniejszego okresu życia, aby
prześledzić rozwój psychiczny młodego człowieka, który wcześniej przeszedł epizod psychotyczny
(Erickson, 1937/1980, s. 45-59):
Procedura eksperymentalna polegała na wyuczeniu pacjenta wchodzenia w stan głębokiej hipnozy.
Gdy już znajdował się w tym stanie, doprowadzano go za pomocą sugestii hipnotycznych do
całkowitej dezorientacji, a następnie przywracano mu orientację, lecz dotyczyła ona
wcześniejszego okresu jego życia. Czyniono to za pomocą starannie sformułowanych sugestii i
pytań. Następnie nakłaniano pacjenta, by ponownie przeżył wydarzenia z przeszłości w porządku
chronologicznym i szczegółowo opisał je eksperymentatorowi w taki sposób, jakby zachodziły one
w danej chwili. Obecny przy tym stenograf dokładnie notował wszystko, co działo się w czasie
eksperymentu, w tym także materiał opisowy. W każdym przypadku, w którym można było dotrzeć
do danych pochodzących ze źródła innego niż sam pacjent, okazywało się, że wydarzenia z
odległej przeszłości były przeżywane i relacjonowane w sposób niezwykle barwny, bogaty i
szczegółowy.
Analiza wyników eksperymentu doprowadziła do odkrycia niezwykle ciekawego przypadku,
widocznego w osobliwym sposobie tworzenia wzajemnych powiązań psychosomatycznych.
Przypadek ów dotyczył czegoś, co objawiało się jako stan nieprzytomności w chwili, gdy pacjent
ponownie przeżywał zamach na swoje życie, który wydarzył się wcześniej; chłopiec miał wówczas
17 lat. Uprzednio powiedział on tylko, że “zabrano go na przejażdżkę" i pobito tak, iż konieczny
okazał się pobyt w szpitalu. Wydawało się, że u pacjenta doszło do całkowitej zapomnienia
wszelkich szczegółów związanych z tym wydarzeniem, nawet takich jak nazwa szpitala.
Długotrwałe, uparte zadawanie mu pytań zarówno wtedy, gdy znajdował się w stanie głębokiej
hipnozy, jak i podczas normalnego czuwania doprowadziło jedynie do odkrycia pewnych mało
ważnych informacji, mimo iż pacjent ze wszystkich sił starał się współpracować z badającymi.
Kiedy podczas ponownego przeżywania przeszłości doszedł do krytycznego dnia, ujawnił się jego
lęk przed tym, iż stanie się informatorem policji. Lęk ten w jaskrawy sposób dowodził, że
mężczyzna odczuwał silny niepokój wywołany groźbą zemsty ze strony przestępcy, a jego
zachowanie i wygląd świadczyły o tym, iż jest on straszliwie udręczony. Przeżywając znowu
wydarzenia owego dnia doszedł do czwartej po południu i przywołał w pamięci moment, gdy dwóch
mężczyzn (znanych mu jako podejrzane typy) poleciło mu wsiąść do samochodu, a potem długą
podróż, swój strach oraz pełne przerażenia, żałosne błagania, które kierował do porywaczy.
Odtwarzaniu tych wydarzeń towarzyszyły bardzo silne emocje. W końcu odegrał scenę, gdy pod
przymusem wziął od przestępców lemoniadę. Pełen lęku i wahania “wypił" ją z wyimaginowanej
butelki. Pijąc skrzywił się, mruczał, że ma gorzki smak, zapytał, czy jest zatruta, a potem skulił się,
jakby chciał uniknąć uderzenia. Po wypiciu czknął i nagle zaczął sprawiać wrażenie oszołomionego.
Jego źrenice, których szerokość ciągle się przedtem zmieniała, rozszerzyły się; pojawił się lekki
poziomy oczopląs. Potem przetarł oczy, skarżąc się, że nie widzi wyraźnie, powiedział, że wszędzie
robi się ciemno, a on ma zawroty głowy. Zaczął potrząsać głową, jakby chciał z niej coś zrzucić czy
też się obudzić, a pytany przez eksperymentatora oznajmił, iż czuje się senny. Dawało się
zauważyć, że jego początkowo wyraźne wypowiedzi stały się mętne i niejasne, a wygląd uległ
zmianie: od pełnego przerażenia do ospałego.
W tym czasie pacjent siedział na kanapie, a eksperymentator co parę sekund sprawdzał istnienie
katalepsji jako wskaźnika przebywania w stanie hipnozy. Przez jeszcze około dwie minuty badany
był coraz mniej aktywny, wolniej potrząsał głową i mamrotał w sposób coraz bardziej
nieartykułowany. Potem zamknął oczy (choć najwyraźniej usiłował je trzymać otwarte), zacharczał
łapiąc oddech i upadł na kanapę jak nieżywy. Eksperymentator zbadał go błyskawicznie i stwierdził
całkowite ustąpienie kontaktu hipnotycznego oraz brak katalepsji, dotąd wciąż występującej. Jeśli
chodzi o objawy fizyczne, zaobserwowano opadnięcie dolnej szczęki i wyraźną atonię mięśni rąk i
nóg. Ponadto stwierdzono brak odruchów: kolanowego i źrenicowego, zawsze obecnych w stanach
hipnotycznych. Oddychanie i puls, znacznie wzmożone, gdy pacjent znajdował się w stanie
przerażenia, potem słabsze, kiedy był senny, teraz zmalały i stały się ledwo wyczuwalne. Krótko
mówiąc, pacjent zdradzał wszelkie objawy nieprzytomności. Zanim jednak dokładnie zmierzono mu
ciśnienie krwi i puls, zaczął się budzić. Poruszył się lekko i jęknął. Powoli wróciła katalepsja. Po
chwili otworzył oczy, nieprzytomnie rozejrzał się dookoła i lekko zamknął je znowu. Zauważono, że
źrenice ciągle były szerokie, występował lekki oczopląs i brak odruchu zbieżności. Pacjent
kilkakrotnie oblizał wargi i lekko przetarł czoło, krzywiąc się przy tym z bólu. Nie zwracał uwagi na
pytania, którymi zasypywał go eksperymentator: “Co jest? Co się dzieje?"; powiedział tylko: “Jest
ciemno, ciemno". Potem po raz drugi opadł na kanapę. Nastąpiło to wolniej niż za pierwszym
razem, lecz wyglądało tak samo i takie same były objawy fizyczne poza jednym wyjątkiem:
oddychał głęboko i z trudem, podczas gdy puls miał wolny i napięty. Eksperymentator kilka razy
próbował go obudzić, lecz pacjent nie reagował. Trwało to kilka minut, po czym wróciła katalepsja i
pacjent otworzył oczy, rozglądając się dookoła niewidzącym wzrokiem. Zniknął oczopląs, a źrenice,
choć lekko rozszerzone, zareagowały na światło. Pacjent pokręcił głową, zajęczał, pomasował
sobie kark, jakby go bolał, i przetarł czoło, krzywiąc się z bólu. Przez cały czas dygotał. Znowu
kilkakrotnie oblizał wargi i ciągle prosił o wodę. Jedyną reakcją na pytania eksperymentatora były
pojedyncze słowa: “światło" i “las". Od czasu do czasu przykładał ręce do uszu, lekko je pocierał,
mrucząc “szumi".
Po niedługim czasie wyglądało już na to, że odzyskał przytomność i znowu zaczął reagować na
pytania eksperymentatora, związane z ponownie przeżytymi wydarzeniami. Opowiedział (a relacja
jego była stosunkowo uboga w porównaniu z poprzednią) o tym, jak leżał w przydrożnym, leśnym
rowie, o krwawiącej ranie, którą miał na czole, a potem przeszedł do tego, jak ostrożnie ścierał
krew. Powiedział też, że było to chyba rano.
Później zdołał przywołać jedynie fragmenty wspomnień o tym, jak jacyś ludzie podnieśli go i zabrali
do szpitala. Ponowne przeżycie dwóch następnych dni również miało fragmentaryczny i
nieadekwatny charakter. Późniejsze wydarzenia odtworzył w sposób kompletny – zdołano wówczas
uzyskać od niego nazwę szpitala.
To ponowne przeżywanie próby morderstwa ilustruje sposób, w jaki zmiana stanu
psychofizycznego wyzwala informacje związane ze stanem (chodzi tu w szczególności o reakcję
alarmową ze strony autonomicznego układu nerwowego oraz układu hormonalnego, której
skutkiem jest wzmożone oddychanie, puls i ciśnienie krwi), do których można dotrzeć w hi-
pnoterapii. Erickson uzyskiwał dostęp do informacji związanych ze stanem dzięki temu, że
dokładnie odtwarzał kontekst, w którym były one osadzone (Erickson i Rossi, 1979). Jak sam
powiedział, komentując powyższy przypadek, “Zastosowanie starannie sformułowanych sugestii i
pytań [...] w celu odtworzenia minionych wydarzeń w porządku chronologicznym" było kluczem do
sukcesu jego procedury. Te systematyczne pytania i sugestie udostępniały konfiguracje
pamięciowe, a to sprawiło, że pacjent był w stanie ponownie przeżyć odizolowane na skutek urazu
(zapomniane) wspomnienia związane ze stanem.
To, co robił Erickson docierając do wspomnień związanych ze stanem przez odtwarzanie kontekstu
i sensoryczno-percepcyjnych aluzji, różni się zasadniczo od bezpośrednich sugestii, z których
korzystano w tradycyjnej, autorytarnej metodzie hipnotyzowania. Na przykład, tradycyjny sposób
zachęcania hipnotyzowanego, żeby coś zapamiętał, opierał się na rzekomej hiperpodatności na
sugestię, jaka występuje w stanie hipnozy. Erickson (1932/1980), rozpoczynając swe badania,
odkrył jednak, że hiperpodatność nie jest cechą charakterystyczną hipnozy (s. 495):
W przypadkach, z którymi zetknął się autor [...] nie zauważono hiperpodatności, choć liczba
hipnotyzowanych wynosiła około 300, a transów było kilka tysięcy. Dużą grupę ludzi poddano
hipnozie od 300 do 500 razy na przestrzeni wielu lat; niektórzy z nich byli bliskimi krewnymi,
utrzymującymi ze sobą codzienne kontakty, a podczas eksperymentów uczono ich szybkich i
ochoczych reakcji na najlżejszą nawet sugestię. Żadną miarą nie zdołano ich uczynić
hiperpodatnymi – konieczne okazało się bardzo ostrożne postępowanie z nimi, gdyż w przeciwnym
wypadku groziła utrata chęci współpracy z ich strony. Często sprawiali wrażenie, że
kompensacyjnie wyrabiają u siebie negatywną postawę wobec hipnotyzującego, jakby chcieli
zapobiec zwiększeniu swej podatności. Ludzie, których nauczono popadać w głęboką hipnozę już
na kiwnięcie palcem, skutecznie opierali się sugestii, gdy byli niechętnie nastawieni lub bardziej
zainteresowani innymi sprawami. Nawet przekonani, żeby wbrew sobie zgodzili się na hipnozę, nie
byli w stanie poddać się jej. Nie byli też podatni na sugestie ze strony innych ludzi. Kiedy
“wypożyczono" ich kolegom autora, okazało się, że wprowadzenie ich w stan hipnozy jest mimo
wielu ćwiczeń równie trudne, jak było na samym początku pracy. To samo zresztą wydarzyło się,
kiedy autor “pożyczył" sobie hipnotyzowanych od innych badaczy. Krótko mówiąc: wydaje się
prawdopodobne, że jeśli nawet występuje wzrost podatności, to jego zakres jest
mało istotny (podkr. E.L.R.).
Zdanie “konieczne okazało się bardzo ostrożne postępowanie z nimi" stanowi klucz do bardziej
adekwatnej interpretacji hipnoterapii. Osoby hipnotyzowane nie są hiperpodatne, lecz hiperwrażliwe
(Ellenberg, 1970, s. 115). Można powiedzieć, że osoby będące dobrymi obiektami hipnozy, mają
łatwy dostęp do swych uzależnionych od stanu doświadczeń ze względu na wrażliwość. Owa
wrażliwość jest tą właściwością, która powoduje, że posłusznie przyjmują i realizują sugestie wtedy,
gdy ich więź z hipnotyzującym ma charakter kooperacyjny. Ta sama właściwość umożliwia im
reagowanie na subtelne, często niedoceniane niuanse komunikacji hipnotycznej, które nazwano
wymogami (demand characteristicc. Orne, 1962) lub minimalnymi wskazówkami (Erickson,
1964/1980, 1980b) sytuacji hipnotycznej. Niektórzy, szczególnie utalentowani, mogą skorzystać ze
swej wrażliwości, by na nowo uporządkować własne procesy sensoryczno-percepcyjne i umysłowe
w sposób, który pozwoli im doznawać klasycznego zjawiska hipnozy i wielu niezwykłych,
innowacyjnych wzorców interakcji psychiki i ciała zależnych od stanu.
Rozszczepienie osobowości i zapamiętywanie zależne od stanu. Jody Lienhart
(1983) sformułowała w swej pracy doktorskiej teorię rozszczepienia osobowości, opartą na pojęciu
zależności od stanu, i zilustrowała ją pięcioma dokładnie udokumentowanymi przypadkami: Sybil
(Schreiber, 1973), Chrisa Sizemore (Thigpen i Cleckley, 1957; Sizemore, 1977), Christiny Peters
(Peters, 1978), Betsy (Brassfield, 1980, 1983) oraz swoim własnym (Brassfield, 1983; Putnam,
1982). Jako że sama była jednym z tych przypadków, miała niezwykłą możliwość, by przedstawić
zarówno dane obiektywne, jak i subiektywne. Oto jak opisała zakres swych badań i niektóre
założenia teoretyczne, które potem okazały się trafne:
Z każdym przypadkiem urazu z dzieciństwa związana jest paradoksalna komunikacja o bardzo
uogólnionym charakterze. Chodzi o sposób komunikowania nazywany “podwójnym związaniem",
który często pojawia się we wczesnych, przedwerbalnych fazach dzieciństwa, kiedy interpretacja
otrzymywanych komunikatów rodzi dezorientację. To z kolei sprawia, że uczenie się oparte na
doświadczeniu, które mogłoby pozwolić na uporządkowanie sprzecznych komunikatów, jest
znacznie upośledzone (Hilgard i Marquis, 1961).
Co ciekawe, paradoksalne instrukcje o niespójnych przesłaniach wytwarzają stan hipnozy (Haley,
1963). Liczne badania dowiodły, że proces uczenia się i przypominania w hipnozie zachodzi inaczej
niż podczas normalnego “zapominania" (Hilgard, 1977).
W pracy tej chcę przedstawić hipotezę, że do rozszczepienia osobowości dochodzi wskutek
zależnego od stanu uczenia się, które ma miejsce we wczesnym dzieciństwie. Co więcej, można
założyć, iż uczenie to pojawia się z powodu hipnoidalnych skutków urazów dziecięcych, takich jak
np. molestowanie seksualne. Dziecko, które przecież nie jest w stanie opracować paradoksalnych
komunikatów, jakie otrzymuje, popada w stan transu. Przypuszcza się ponadto, że wspomnienia
zarejestrowane podczas każdego doświadczenia hipnoidalnego mają podobny charakter jak wiedza
nabywana w toku uczenia zależnego od stanu.
W stanie hipnozy Lienhart zdołała sobie przypomnieć wydarzenie, które odegrało krytyczną rolę w
powstaniu dysocjacji pourazowej i tworzeniu nowej osobowości. Stało się to przed jej czwartymi
urodzinami, kiedy to została uwiedziona przez swego “wujka Bulena". Oto jej niezwykle żywa
relacja, opisująca subiektywne poczucie dezorientacji i “hipnotycznego oszołomienia" wywołane
przez traumatyzujący incydent (1983, s. 74-75):
Wydarzeniem, które sprowokowało pierwsze podzielenie osobowości, była dokonana przez Bulena
próba wymuszenia na dziecku aktu fellatio. Jo Ella nie miała oczywiście pojęcia, dlaczego wuj
wciskał jej do ust penisa; jej reakcję wywołały groźby z jego strony i wrażenie, że dławi się tą
“rzeczą". Nie potrafiła sobie ani poradzić z lękiem, ani też uciec od niego. Doszło więc do tego, że
jej psychika po prostu opuściła scenę przerażającego doświadczenia. Było to tak, jakby
dziewczynka całkowicie oddzieliła się od swego ciała i zniknęła.
Po kilku chwilach, może godzinach, można było zobaczyć małą, dziecięcą postać skuloną przy
ścianie wielkiego, sliukowego budynku. Było późne popołudnie, a jesienny chłód przenikał jej
uszytą w domu sukienkę. Nie była to ta sama Jo Ella, która wcześniej próbowała się wydostać z
silnych objęć swego ukochanego “wujka Bulena". To nowe dziecko – Jo Ella II – zostało później
nazwane “Dzieciakiem". Zniknęły wszelkie pamięciowe ślady wcześniejszego incydentu.
“Dzieciak" miał talent imitatorski i doskonale naśladował swą pierwotną osobowość. Była to jednak
pod prawie każdym względem zupełnie nowa osoba. Jej odbiór świata był inny i nie można było
tego naprawić. Incydent z wujkiem wprowadził jej psychikę w stan całkowitego chaosu, a bez
kontekstu nie można było odzyskać “straconego czasu", Niemożliwe też było poradzenie sobie z
incydentem, ponieważ brak było takich doświadczeń, z którymi dałoby się go porównać. Jo Ella II
znajdowała się w stanie oszołomienia hipnotycznego. Nie potrafiła jeszcze znaleźć słów, które
pozwoliłyby jej podzielić się swoim doświadczeniem z sobą samą lub z innymi.
Jody Lienhart tak podsumowała swój przypadek (1983, s. 89-90):
Historia Jody jest pełna sprzeczności wewnętrznych, podobnych do tych, które sprawiają, że dzieci
zostają uwikłane w nierozwiązywalne konflikty. Dobry, wspaniałomyślny i kochający wujek zamienia
się w kogoś okrutnego i napastliwego. Jo Ella nie była w stanie połączyć ze sobą tak skrajnie
różnych informacji i dlatego popadła w stan transu, który uniemożliwił jej emocjonalne wycofanie się
z sytuacji. Nowo powstała osoba, Jo Ella II, nie pamięta incydentu, który się wydarzył. Jedynym
sposobem dotarcia do otorbionego doświadczenia jest hipnoza lub jego ponowne pojawienie się w
takiej sytuacji, której kontekst upodobni ją do sytuacji pierwotnej.
Powyższy opis tworzenia się rozszczepionej osobowości zawiera zwracający uwagę element teorii
hipnoterapii opartej na koncepcji zależności od stanu: skutkiem skrajnego stresu
psychofizjologicznego jest niepamięć wydarzenia, które ów stres spowodowało, odwracalna jedynie
za pomocą hipnozy. Przypadek Jody, podobnie jak i inne opisane przez Lienhart, zwraca uwagę na
jeszcze jeden ważny element, jaki musi zawierać dobra teoria hipnoterapii, która chce się
posługiwać pojęciem zależności od stanu. Chodzi tu o wyjaśnienie procesu spontanicznego
popadania w stan hipnozy, który zachodzi w sytuacji traumatycznej (Cheek, 1960), oraz roli, jaką
podwójne związanie czy komunikacja paradoksalna odgrywają w przyspieszaniu i utrzymywaniu
stanu dysocjacji. Przypadek Lienhart dobrze pokazuje sposób, w jaki hipnoterapia pozwala dotrzeć
do wspomnień otorbionych wskutek urazowego procesu uczenia się związanego ze stanem, a
potem ponownie włączyć je w zintegrowaną osobowość.
Lienhart podsumowała swą analizę wnioskami na temat roli, jaką kontekst i konfiguracje umysłowe
odgrywają wtedy, gdy w danym stanie (lecz nie w innym) zyskujemy świadomy dostęp do naszej
wiedzy. Zacytuję tu jej pogląd, ponieważ może on stanowić pomost prowadzący do wskazówek
pamięciowych, z których korzystają psychologowie prowadzący eksperymenty nad pamięcią
zależną od stanu. Szczególnie ważne jest tu intuicyjne przekonanie autorki, że wiedza dzieli się na
część intelektualną i emocjonalną. Dostarcza ona w ten sposób argumentów przemawiających za
hipnoterapia Ericksona, który w sytuacji, gdy czuł, że zajmuje się urazowymi obszarami pacjentów,
oddzielnie docierał do wspomnień intelektualnych i emocjonalnych (Erickson i Rossi, 1979). Oto
wnioski Lienhart (1983, s. 88-89):
Hipnoza wymaga raczej silnej koncentracji, a nie “snu" – osoba z rozszczepieniem uczyła się
właśnie pełnej koncentracji na niektórych wspomnieniach z przeszłości. Fundamentalnym
problemem wydaje się wydobycie tych wspomnień z ogromnej liczby konfiguracji pamięciowych. To
w czasie wydobywania pojawiają się zniekształcenia percepcyjne. Taka sytuacja rodzi chaos,
ponieważ jednostki pamięciowe nie ulegają otorbieniu w odpowiednio uporządkowanych
konfiguracjach. Oznacza to, że wskazówki pamięciowe dotyczące jakiegoś okresu życia są
zmagazynowane razem z nieodpowiednią “konfiguracją pamięciową". W rezultacie dany bodziec
może uruchomić jedną z konfiguracji zachowań, która należy do niewłaściwego kontekstu lub jest
częścią niewłaściwej sekwencji. Proces ten jest mniej więcej zbliżony do zniekształceń, kondensacji
i powiązań symbolicznych, które pojawiają się we śnie. Wiedza dostępna w jednym stanie staje się
niedostępna w innym, ponieważ jest słabo zintegrowana i dość przypadkowo rozmieszczona w
całym obszarze wspomnień, jakim dysponuje osobowość dominująca.
Kolejną interesującą, a niezrozumiałą dla badaczy właściwością osób z rozszczepieniem
osobowości jest zdolność do oddzielania emocji od odpowiedniej konfiguracji “intelektualnej".
Mogłoby się okazać, że niektóre doświadczenia o charakterze afektywnym są zmagazynowane w
innych miejscach niż ich odpowiedniki intelektualne. Efektem tego może być przyłączenie się
jednostki emocjonalnej z jednej konfiguracji do konstelacji wskazówek, które składają się na
zupełnie inną konfigurację poznawczą.
Nieskończona liczba konfiguracji pamięciowych, z których każda jest w mniejszym lub większym
stopniu związana ze stanem, tworzy pozornie przypadkowe układy skojarzeń, których na co dzień
doświadczamy jako stany subiektywnej świadomości (Erickson, Rossi i Rossi, 1976). Za pomocą
hipnoterapii systematycznie dociera się do tych konfiguracji po to, by ponownie uruchomić
dokładnie te, które są niezbędne w procesie leczenia (Erickson i Rossi, 1979).
Nowsze badania dotyczące zjawiska rozszczepienia osobowości pokazują, że zarówno poznawcze
(Silberman, Putnam, Weingartner, Braun i Post, 1985), jak i psychofizjologiczne wzorce reagowania
mogą być różne dla każdej osobowości składowej. Wykorzystując pojęcie uczenia się zależnego od
stanu Braun (1983a, b) wyjaśnił, że u osób z rozszczepieniem osobowości funkcjonują różne
systemy pamięciowe. Dzieje się tak dlatego, że “informację zakodowaną w konkretnych warunkach
psychofizjologicznych najłatwiej jest wydobyć wtedy, gdy warunki są takie same" (1983a, s. 133).
Przeprowadzone przez Ludwiga (Ludwig i in., 1972) badania nad rozszczepieniem osobowości
pokazały, że “spośród różnych stanów świadomości dysocjacji uległy jedynie te funkcje, które
wchodziły w zakres zabarwionych emocjonalnie informacji, umiejętności i form aktywności
właściwych każdej osobowości składowej" (Ludwig, 1983, s. 94). Neutralne informacje,
umiejętności i formy aktywności, tj. nie związane z emocjonalną treścią żadnej części
rozszczepionej osobowości, nie uległy dysocjacji. Fakt, że zabarwienie emocjonalne jest
czynnikiem istotnym w procesie dysocjacji informacji czy też jej związania ze stanem, i to zarówno
w przypadku rozszczepienia osobowości, jak i hipnozy, po raz kolejny zwraca uwagę na
funkcjonalną rolę układu limbiczno-podwzgórzowego, który w procesach emocjonalnych jest
głównym przetwornikiem (połączeniem psychiki i ciała).
Psychobiologiczne rozwiązywanie zaburzeń psychosomatycznych
Gdy weźmiemy pod uwagę opisane badania psychobiologiczne i wynikające z nich logiczne
wnioski, uzyskamy pragmatyczne rozwiązanie znanego od stuleci problemu – wyjaśnienie
kartezjańskiego dualizmu psychofizycznego. Psychika i ciało to nie dwa różne zjawiska – jedno
duchowe, drugie materialne. Psychika i ciało stanowią dwa aspekty systemu informacyjnego, jakim
jest życie, a biologia jest procesem transdukcji informacji. Psychika i ciało to po prostu dwa sposoby
konceptualizacji tego samego systemu informacyjnego.
Większość teorii opisujących powiązania soma i psyche kończy się tym stwierdzeniem i nie mówi
nic konkretnego o sposobie, w jaki ciało i psychika są powiązane oraz w jaki komunikują się ze
sobą. Nie zamierzamy tu pominąć tego podstawowego zagadnienia, nie uciekniemy się też do
mglistych ogólników filozoficznych. Naszą odwołującą się do pojęcia zależności od stanu teorię
komunikacji między psychiką a ciałem oraz uzdrawiania można przedstawić w postaci czterech
zwartych hipotez:
1. Układ limbiczno-podwzgórzowy jest głównym anatomicznym powiązaniem komunikacyjnym
między psychiką a ciałem.
2. Zapamiętywanie, uczenie się i zachowania zależne od stanu, zakodowane w układzie limbiczno-
podwzgórzowym i innych układach blisko z nimi związanych, to główne przetworniki informacji
między psychiką a ciałem.
3. Działanie wszelkich metod uzdrawiania czy hipnoterapii polega na docieraniu do systemów
pamięci i uczenia się zależnego od stanu, w których zakodowane są zaburzenia
psychosomatyczne, oraz restrukturalizacji tych systemów.
4. Do zakodowanych w sposób zależny od stanu symptomów i zaburzeń psychosomatycznych
można dotrzeć zarówno dzięki środkom psychologicznym, jak i fizjologicznym (np. narkotyki), a
efekt placebo jest skutkiem wspólnego działania obu tych metod.
Punktem wyjścia tych hipotez było założenie, że transdukcja informacji między psychiką a ciałem
oraz zapamiętywanie, uczenie się i zachowania zależne od stanu to dwa podstawowe procesy
zachodzące w komunikacji między psychiką a ciałem oraz w uzdrawianiu. Specjalnością medycyny
są wszelkie anatomiczne, fizjologiczne i farmakologiczne metody uruchamiania i wspomagania
takiego uzdrawiania, a to oznacza koncentrację prawie wyłącznie na cielesnych aspektach
równowagi między psychiką a ciałem. Przedstawiony w tym rozdziale wywód na temat roli
czynników psychicznych w procesie uzdrawiania opierał się na eksperymentach
psychofizjologicznych. Tym, czego brakowało wcześniejszym teoriom opisującym powiązania
między ciałem a psychiką, są zależne od stanu: zapamiętywanie, uczenie się i zachowania. To one
stanowią pomost nad tajemniczą przepaścią, która istniała między psyche i soma; one są
wspólnym mianownikiem tradycyjnej medycyny Zachodu i wszelkich holistycznych,
szamanistycznych czy spirytualistycznych koncepcji uzdrawiania, które opierają się na niezmiernie
wyspecjalizowanych kulturowych systemach przekonań, poglądach na świat i punktach odniesienia.
Obecnie możemy już zacząć wyjaśniać wiele chorób jatrogennych i sposoby uzdrawiania, które tak
trudno było zrozumieć zachodniej medycynie i psychologii. Teoria uzdrawiania opartego na pojęciu
zależności od stanu może na przykład wytłumaczyć to, co odkryli badacze (Dunlap, Henderson i
Inch, 1952): że spośród 17 000 przepisanych w Anglii lekarstw 30% stanowiło placebo w tym
sensie, że specyfiki te nie miały żadnego szczególnego wpływu na fizjologię zaburzeń, z powodu
których je przepisywano. Rozumiemy teraz, dlaczego każdy lek zmieniający któryś z aspektów sen-
soryczno-percepcyjnej lub fizjologicznej reaktywności ciała na dowolnym poziomie może przerwać
zależne od stanu kodowanie symptomów (jest ono bardziej lub mniej kruche) i w ten sposób
wywoływać wprawdzie “niespecyficzny", ale zupełnie realny skutek leczniczy, który nazywamy
efektem placebo.
Skupmy się zatem na dokładnych badaniach powiązań między symptomami psychosomatycznymi,
uczeniem się zależnym od stanu i hipnoterapią – porównajmy pionierskie prace Selyego i Ericksona.
Wstecz / Spis Treści / Dalej

4
STRES I ZJAWISKA PSYCHOSOMATYCZNE. PIONIERSKIE PRACE HANSA
SELYEGO I MILTONA ERICKSONA

W ciągu ostatnich pięćdziesięciu lat wiedza o stresie i zjawiskach psychosomatycznych była


głównym bodźcem do prowadzenia badań nad komunikacją między psychiką a ciałem oraz
uzdrawianiem. Zajmiemy się w tym miejscu uaktualnieniem i połączeniem w całość prac dwóch
pionierów: fizjologa Hansa Selyego oraz psychiatry i hipnoterapeuty Miliona Ericksona. Obydwaj ci
badacze swymi niezwykle oryginalnymi spostrzeżeniami pomogli nam zrozumieć zjawiska
psychosomatyczne. Główną zasługą Selyego są jego odkrywcze eksperymenty nad fizjologią
stresu, Ericksona natomiast – otwarte, oparte na naturalnych zachowaniach studia nad
dysfunkcjami psychosomatycznymi, które pojawiają się spontanicznie podczas hipnozy. Połączenie
efektów ich prac prowadzi do bardziej wszechstronnej orientacji w problemach
psychosomatycznych i sposobach pomagania w ich rozwiązywaniu.
W tym rozdziale omówimy sformułowane przez Selyego pojęcie ogólnego zespołu przystosowania
(GAS), które jest słusznie uważane za fundament medycyny psychosomatycznej. Skorzystamy z
koncepcji uczenia się i zapamiętywania zależnych od stanu oraz wiążących się z nimi pojęć:
informacji i zachowań związanych ze stanem, dzięki czemu uaktualnimy to, co Selye powiedział na
temat GAS. Następnie odwołamy się do najnowszych badań, których wyniki pogłębiły naszą wiedzę
o funkcjach pod-wzgórza, po to, by zintegrować teorię ogólnego zespołu przystosowania z
poglądami Ericksona dotyczącymi psychoneurofizjologicznych podstaw hipnozy i jej związku z
doświadczeniami człowieka.
Pojęcie ogólnego zespołu przystosowania (GAS)
W ewolucji pojęcia ogólnego zespołu przystosowania znaczącą rolę odegrały – co przyznawał sam
Selye – poglądy wielkiego francuskiego fizjologa Claude Bernarda (1974). Bernard uważał, że
najbardziej charakterystyczną cechą wszelkich form życia jest ich zdolność do utrzymywania
stałości środowiska wewnętrznego. Właściwość ta została później przez Waltera Cannona (1932,
1953) nazwana homeostazą, czyli zdolnością utrzymywania równowagi fizjologicznej pomimo
zmian zachodzących w środo-wsku zewnętrznym. Na każde uszkodzenie czy chorobę istoty żywe
reagują wysiłkiem, który ma na celu obronę przed zmianą czy interwencją ze strony świata
zewnętrznego w celu zachowania równowagi homeostatycznej. Hans Selye jako pierwszy pokazał,
że niezależnie od źródła stresu biologicznego, pod którego wpływem znajduje się dany organizm,
rezultatem tegoż stanu będzie ten sam wzorzec reakcji, mających na celu odzyskanie homeostazy
wewnętrznej. Oto jak Selye opisuje swoje odkrycie (Selye, 1974, s. 24-27):
W 1926 roku, będąc studentem drugiego roku medycyny, po raz pierwszy zetknąłem się z
zagadnieniem stereotypowej reakcji na każdy wzrost wymagań stawianych organizmowi. Zacząłem
się zastanawiać, dlaczego pacjenci cierpiący na wiele różnych chorób zagrażających homeostazie
mają tak dużo wspólnych oznak i objawów? Obojętne, czy dany człowiek był chory na chorobę
zakaźną, zaawansowaną postać raka, czy też utracił dużą ilość krwi, zawsze tracił apetyt, słabła
siła jego mięśni i motywacja do czynienia czegokolwiek; dochodziło też do utraty wagi. Nawet wyraz
twarzy pacjenta zdradzał, że jest on chory. Jaka jest naukowa podstawa tego, co wówczas
nazywałem “syndromem bycia chorym"?
[...] W jaki sposób różne bodźce mogą wywoływać te same skutki? W 1936 roku problem ten
pojawił się znowu – tym razem w warunkach bardziej nadających się do laboratoryjnej analizy
eksperymentalnej. Przeprowadziłem doświadczenia ze szczurami, którym wstrzykiwano różne
zanieczyszczone i toksyczne preparaty gruczołowe. Okazało się, że niezależnie od tego, z jakiej
tkanki pochodziły te preparaty, wywoływały one stereotypowy syndrom (układ równocześnie
pojawiających się zmian cielesnych), który charakteryzował się powiększeniem i wzmożoną
aktywnością kory nadnerczy, skurczeniem (lub atrofią) grasicy i węzłów chłonnych oraz
pojawieniem się wrzodów żołądka i jelit.
Doświadczenia ze zwierzętami szybko dowiodły, że taki sam układ zmian cielesnych, jaki wywołują
ekstrakty gruczołowe, mogą spowodować inne czynniki: niskie i wysokie temperatury, zakażenie,
uraz, krwotok, podrażnienie nerwowe itp. [...] Reakcję tę po raz pierwszy opisałem w 1936 roku jako
“syndrom wywoływany przez rozmaite szkodliwe czynniki". Potem stała się ona znana jako ogólny
zespół przystosowania (GAS) czy też syndrom stresu biologicznego, przebiegający w trzech
fazach: (1) alarmowej, (2) odporności, (3) wyczerpania.
Uczenie się zależne od stanu a ogólny zespół przystosowania. Dwie pierwsze fazy
GAS – reakcja alarmowa i stan odporności – nabierają zupełnie nowego znaczenia w świetle
współczesnych badań nad zapamiętywaniem i uczeniem się zależnym od stanu. Reakcję alarmową
charakteryzuje aktywizacja układu sympatycznego, w wyniku czego z rdzenia nadnerczy uwalniana
jest adrenalina i noradrenalina. Jak już wspomnieliśmy, badania McGaugha (1983) dowiodły, że są
to między innymi te same hormony, które modulują zdolność do zapamiętywania. Zatem uczenie
się i treści zapamiętane podczas reakcji alarmowej miałyby charakter zależny od stanu! U osoby,
która jest uczestnikiem poważnego wypadku samochodowego, występuje silny przypływ hormonów
reakcji alarmowej. Jej szczegółowe wspomnienia na temat wypadku są splecione ze złożonym
stanem psychofizjologicznym, wiążącym się z tymi hormonami. Gdy po kilku godzinach czy dniach
nastąpi powrót do zwykłego, normalnego stanu świadomości, wspomnienia będą zamazane lub też
w najbardziej skrajnych przypadkach (amnezja pourazowa przedstawiona w poprzednim rozdziale)
dojdzie do całkowitej niepamięci. Wspomnienia te zaczynają być związane ze stanem – to znaczy
są powiązane z tym właśnie stanem, na który składają się reakcja alarmowa oraz sensoryczno-
percepcyjne wrażenia z wypadku.
Tezę tę niedawno zweryfikował eksperymentalnie Gold (1984). Odkrył on, że “efektem jednego
zastrzyku z adrenaliny jest długotrwała zmiana funkcjonowania mózgu [...] Wynik ten sugeruje, że
niektóre reakcje hormonalne mogą nie tylko regulować te zmiany neuronowe, które odpowiadają za
magazynowanie pamięciowe, lecz również same mogą inicjować długotrwałe zmiany
funkcjonowania neuronów" (s. 379).
Kolejna, wyodrębniona przez Selyego faza – faza odporności – to okres, gdy wszystkie objawy
psychosomatyczne stają się szczególnie widoczne i przykre. W naszym przykładzie z wypadkiem
samochodowym reakcją psychosomatyczną może być każdy z elementów reakcji alarmowej, która
występuje na początku: lęk, ból, paraliż histeryczny, bóle głowy, owrzodzenia itd. Ofiara staje teraz
przed wyrafinowanym problemem przystosowania, z którym często nie potrafi sobie poradzić
tradycyjna medycyna somatyczna. Dzieje się tak zwłaszcza wówczas, gdy pierwotna przyczyna
stresu (taka jak wypadek samochodowy) znika, a ciało i psychika, które nauczyły się nowego,
obronnego sposobu przystosowania (jest to sposób psychosomatyczny), ciągle z niego korzystają.
Psychosomatyczny sposób przystosowania został nabyty w szczególnych (zazwyczaj
traumatycznych) warunkach psychofizjologicznych, które są zależne od stanu; trwa on nadal
dlatego, że jest związany ze stanem czy też zamknięty w obrębie tych szczególnych warunków
psychofizjologicznych, nawet po tym, jak pacjent pozornie powrócił do swego normalnego sposobu
funkcjonowania.
Selye proponował wiele sposobów rozwiązywania zaburzeń psychosomatycznych występujących w
fazie odporności. Najbardziej charakterystyczne było podawanie leków przeciwdziałających
hormonom stresu lub – w przypadkach skrajnych – chirurgiczne usuwanie nadnerczy
produkujących te hormony. Fazę odporności Selye często nazywał stanem “utknięcia w koleinie".
Wyrażeniem tym określał to, co obecnie opisujemy jako zależne od stanu zachowanie
psychofizjologiczne. Selye dowodził, że skoro jakiś wstrząs może nas do tej koleiny wepchnąć, to
być może inny szok zdołałby nas stamtąd wypchnąć i w ten sposób moglibyśmy się “wyrwać
chorobie" (Selye, 1976, s. 9). Uważał, że różnego rodzaju wstrząsy (elektrowstrząsy, terapia
szokiem insulinowym, szok psychiczny itd.) to jakby niespecyficzne formy terapii, które
przeciwdziałają wielu niespecyficznym aspektom GAS. W następnej części zobaczymy, że ten
sposób interpretacji związków między wstrząsem a niespecyficznym dostępem do zaburzeń
psychosomatycznych dokładnie pasuje (choć nie zauważono tego wcześniej) do metod Ericksona,
który szok psychiczny traktował jako ogólny (niespecyficzny) sposób docierania do wielu
problemów emocjonalnych.
Zapamiętywanie zależne od stanu, nastrój i zamordowanie Roberta
Kennedy'ego. Przedstawiony poniżej opis zamordowania Roberta Kenne-dy'ego (Bower, 1981,
s. 12) stanowi niezwykle jasny przykład tego, jak sytuacja traumatyczna łącznie z nasiloną reakcją
alarmową może wytworzyć informację związaną ze stanem, która dostępna jest tylko za pomocą
hipnozy.
[Ten] przykład wiąże się z rozmową, którą niedawno odbyłem z Ver-nardem Diamondem,
psychiatrą sądowym mieszkającym w Bay Area. Rozmowa dotyczyła słynnej sprawy sądowej, którą
się zajmował – przypadku Sirhana Sirhana, człowieka, który w 1968 roku w Los Angeles zabił
Bobby Kennedy'ego [...] Co ciekawe, Sirhan kompletnie nie pamiętał samego morderstwa, które
miało miejsce w małej kuchni hotelu “Ambasador" – tam właśnie oddał do Kennedy'ego kilka
strzałów. Sirhan dokonał tego czynu w stanie silnego poruszenia, a wszystko, co
dotyczyło samego wydarzenia, było objęte niepamięcią. Na prośbę adwokatów
Sirhana doktor Diamond zahipnotyzował go i pomógł mu zrekonstruować
pamięciowo wydarzenia owego fatalnego dnia. Pod działaniem hipnozy coraz
bardziej podekscytowany Sirhan stopniowo przypominał sobie więcej,
wspomnienia sypały się w miarę, jak narastało jego pobudzenie, aż do
momentu, gdy przywołał strzelaninę. Wówczas zaczął wykrzykiwać przekleństwa,
“strzelał", a potem dławił się, ponownie przeżywając chwilę, gdy ochroniarze z Secret Ser-vice
złapali go i o mało nie udusili. Podczas innych seansów hipnotycznych Sirhan przypomniał sobie
kluczowe wydarzenia, czasem o nich opowiadał, czasami zapisywał je zautomatyzowanym
pismem. Wspomnieniom zawsze towarzyszyło silne podekscytowanie.
Niezwykłą właściwość tego przypadku stanowił fakt, że uzyskany w hipnozie materiał nigdy nie stał
się dla Sirhana dostępny w stanie przytomności i przez cały czas zaprzeczał on, jakoby popełnił
morderstwo. Co więcej, zaprzeczał, że kiedykolwiek był hipnotyzowany przez Diamonda, twierdził,
że głos na taśmie nie jest jego głosem, a pismo na kartkach nie jest jego pismem. Domniemywał,
że Diamond wynajął aktora lub specjalistę od podrabiania pisma, którzy mieli go naśladować. W
końcu zaakceptował teorię, że to on zabił Kennedy'ego, ale zracjonalizował to uznając, że był to
heroiczny akt popełniony na rzecz nacjonalizmu arabskiego. Było to jednak przekonanie oparte na
tym, co mu powiedziano – coś mniej więcej takiego, jak moje przekonanie, że urodziłem się w
środę wieczorem – z pewnością tak było, choć tego nie pamiętam (podkr. E.L.R.).
Przypadek ten wyraźnie pokazuje, jak w skrajnych warunkach psychofizjologicznych tworzy się
informacja związana ze stanem: “Sirhan dokonał tego czynu w stanie silnego poruszenia, a
wszystko, co dotyczyło samego wydarzenia, zostało objęte niepamięcią. [...] Pod działaniem
hipnozy coraz bardziej podekscytowany Sirhan stopniowo przypominał sobie więcej, wspomnienia
sypały się w miarę, jak narastało jego pobudzenie, aż do momentu, gdy przywołał strzelaninę". Ten
“stan silnego poruszenia" to wzmożony stan psychofizjologicznej reakcji alarmowej, która była tak
silna, że wspomnienia Sirhana zaczęły być związane ze stanem. Oddzieliły się (uległy dysocjacji)
od normalnego stanu przytomności, czego efektem była zupełna niepamięć strzelaniny. Hipnoza
pozwoliła pacjentowi ponownie doświadczyć tego krańcowo odmiennego stanu
psychofizjologicznego, w którym “wspomnienia sypały się w miarę, jak narastało jego pobudzenie".
Ten dokładnie opisany przykład bliskiego związku między układem hormonalnym, reakcją
alarmową i związaną ze stanem informacją, która podlega amnezji odwracalnej jedynie w hipnozie,
jest typowy dla wielu przypadków. Hipnoza umożliwia odzyskanie wspomnień dlatego, że pozwala
osiągnąć stan pobudzenia emocjonalnego, z którym były one związane.
Mógłby tu paść zarzut, że ze względu na skrajnie silny stres przypadek Sirhana stanowi wyjątkowy
przykład tworzenia informacji związanej ze stanem, ponieważ w normalnych warunkach, gdy
emocje i nastroje są słabsze, sytuacja może być zupełnie inna. Bower (1981; Gilligan i Bower,
1984) przeprowadził wiele eksperymentów nad tworzeniem informacji związanej z emocjami i
nastrojami typowymi dla życia codziennego. Wykorzystywał “wywołane pod wpływem hipnozy
nastroje [...] po to, by stworzyć eksperymentalny odpowiednik uczenia się związanego ze stanem
emocjonalnym", po czym dokonywał pomiarów zapamiętywania i przypominania sobie (Bower,
1981, s. 131). Okazało się, że gdy osoby badane uczyły się czegoś w radosnym nastroju
(wywołanym pod wpływem hipnozy), lepiej przypominały sobie ten materiał, gdy znowu były w
takim nastroju. Takie samo uczenie się związane ze stanem emocjonalnym zachodziło wówczas,
gdy wywołany na czas nauki nastrój był smutny.
Stany emocjonalne mają także znaczenie, jeśli chodzi o przywoływanie wspomnień z dzieciństwa.
Kiedy badani byli w dobrym humorze, przypominali sobie więcej szczęśliwych chwil z tego okresu;
gdy byli smutni, przywoływali więcej smutnych wspomnień. Badania Bowera udowodniły, że emocje
mogą uruchamiać informacje (dostępne w hipnozie), związane ze stanem, gdy wywołany nastrój
odpowiada warunkom, w których informacja była pierwotnie zakodowana. Aby wyjaśnić
wydobywanie wspomnień zależnych od nastroju, które aktywizują procesy fizjologiczne lub
symboliczno-werbalne, Bower sformułował teorię asocjacyjnej sieci pamięciowo-emocjonalnej.
Gazzaniga (1985) przedstawił wyniki nowych badań nad procesami dokonującymi się w prawej i
lewej półkuli mózgowej, które potwierdzają pogląd, że te asocjacyjne sieci w umyśle mogą
funkcjonować jako na wpół automatyczne moduły, mające wiele cech nieświadomych i – jak
określamy to w tej pracy – związanych ze stanem informacji i zachowań.
Właśnie w takich, zademonstrowanych przez Bowera i Gazzaniga, interakcjach tego co
fizjologiczne i symboliczne widzimy pewien rodzaj powiązań między ciałem i psychiką, do których
najłatwiej jest dotrzeć dzięki hipnozie. Ich prace eksperymentalne, podobnie jak badania innych
uczonych (Blum, 1967, 1972; Gage, 1983), dostarczają solidnych podstaw do skutecznej
hipnoterapii, podczas której dociera się do sieci asocjacyjnych pacjenta oraz jego układów
odniesień, te zaś można wykorzystać po to, by usunąć zaburzenia psychosomatyczne.
Badanie zjawisk psychosomatycznych za pomocą hipnozy – eksperymenty
Ericksona
Cztery artykuły opublikowane w 1943 roku w styczniowym numerze czasopisma “Psychosomatic
Medicine" (1943a, b, c, d/1980) stanowią oryginalny wkład Ericksona w rozwój medycyny
psychosomatycznej. Artykuły dotyczące psychicznych aspektów zjawisk psychosomatycznych
stanowią podsumowanie całej dekady zakrojonych na szeroką skalę zarówno eksperymentalnych,
jak i klinicznych prac, w których wykorzystywano hipnozę. Badania te prowadzono w tym samym
czasie, gdy Selye dochodził do swych odkrywczych wniosków na temat aspektów fizjologicznych.
W pewnym sensie prace tych badaczy były komplementarne i podobne: Selye odkrył, że działanie
różnych stresorów powoduje tę samą reakcję fizjologiczną, którą nazwał ogólnym zespołem
przystosowania; Erickson natomiast stwierdził, iż ten sam stresor wywołuje różne reakcje
psychiczne, i nazwał je zjawiskami współwystępującymi. Łącznie prace ich dają wszechstronny
pogląd na genezę i usuwanie zaburzeń psychosomatycznych.
Gdyby badania Selyego rozpatrywać osobno, to można by wnioskować, że skoro różne stresory
wywołują zespół tych samych objawów fizjologicznych (powiększenie kory nadnerczy,
zahamowanie układu odpornościowego i owrzodzenie przewodu pokarmowego), u każdego
człowieka powinny występować – niezależnie od źródła stresu fizycznego lub psychicznego – takie
same dysfunkcje fizjologiczne. Fakt, że w rzeczywistości każda jednostka prezentuje inny wzór
objawów fizjologicznych, wskazuje na istnienie jeszcze jednego składnika reakcji na stres. Selye
nazwał go składnikiem specyficznym. Obejmuje on zarówno charakterystykę urazu fizjologicznego
(rana zadana nożem i oparzenie powodują ten sam GAS, lecz ich cechy fizyczne i fizjologiczne są
różne), jak i psychiczne odmiany reakcji nabytych w wyniku uczenia warunkowego, które jednostka
gromadzi w ciągu swego życia. Selye nie wypowiadał się jednak na temat dynamiki tych
warunkowych składników psychicznych. To Erickson badał ów unikatowy dla każdego człowieka
wzorzec uwarunkowanych psychicznie reakcji, które składają się na zależny od stanu filtr (rys. 1).
Jeden z artykułów Ericksona, zatytułowany Hypnotic Investigation of Psychosomatic Phenomena
(Badanie zjawisk psychosomatycznych za pomocą hipnozy), rozpoczyna się następującym opisem
zjawisk współwystępujących (1943c/1980):
Celem tego artykułu jest dokonanie przeglądu różnych wzajemnych powiązań i zależności
psychosomatycznych, które pojawiają się podczas seansów hipnotycznych ze zdrowymi ludźmi i
przybierają postać zjawisk współwystępujących [...] Zjawiska te nie są zwykłymi,
przewidywalnymi zmianami funkcjonowania psychicznego, fizjologicznego i somatycznego, które
powszechnie występują u wszystkich osób znajdujących się w głębokim transie (zmiany czasu
reakcji, progów sensorycznych, napięcia mięśniowego itp.). Są one raczej odległe od opisanych
objawów stanu hipnozy i najprawdopodobniej są wyrazem nie tyle tego stanu, ile
wzajemnych powiązań istniejących pomiędzy zachowaniami i stanami, które
wywołano za pomocą hipnozy. Oznacza to, że po wprowadzeniu w stan głębokiej hipnozy, można
zahipnotyzowanemu podać konkretne instrukcje, które mają wywołać reakcje określonego rodzaju,
ujawniające się w konkretnej modalności zachowania. Jednakże oprócz tego zachowania, które
zostało zasugerowane, mogą się także pojawić – widoczne jako objawy współwystępujące –
wyraźne zmiany dotyczące pozornie nie związanych ze sobą modalności zachowania (s. 145-146).
[...] Tak więc np. u osoby, która w hipnozie stała się głucha, mogą wystąpić liczne zmiany
dotyczące funkcjonowania wzrokowego, motorycznego czy jeszcze innego rodzaju [...] podczas gdy
u kogoś innego, kto pod wpływem hipnozy stał się ślepy na barwy, pojawiają się liczne zakłócenia
motoryki, a nie wystąpią zmiany w zakresie słyszenia [...] U jednej z badanych kobiet za każdym
razem, gdy na skutek hipnozy stawała się głucha, pojawiało się uczucie mdłości i zawrotów głowy
[...] Ponadto można było u niej zaobserwować oczopląs i rozszerzanie się źrenic [...] Inny z
badanych [...] w momencie pojawienia się głuchoty doznawał głębokiego zniesienia czucia. Aż do
chwili powrotu czucia nie był on w stanie odzyskać słuchu. [...] Również u kilku innych osób
stwierdzono niemożność wyzwolenia się z wywołanych zmian zachowania przed usunięciem zmian
współwystępujących (s. 148-149).
[...] Stanowią one [zmiany współwystępujące] indywidualne z natury objawy, które pojawiają się w
bardzo różnych okolicznościach i w związku z rozmaitymi skojarzeniami. Co więcej, ich postać nie
jest stała u wszystkich osób postawionych w tej samej sytuacji [...] Wyniki badań wydają się jednak
stałe, jeśli chodzi o konkretną modalność zachowania danej jednostki, choć powtarzanie
hipnozy prowadzi do stopniowego zmniejszania zakresu i czasu trwania zjawisk
mogących powodować dyskomfort badanego (s. 146; podkr. E.L.R.).
Z przedstawionego w tej części punktu widzenia zjawiska współwystę-pujące można uznać za
przejawy związanych ze stanem układów informacji i zachowań o niezwykle zindywidualizowanym
charakterze, które są nabywane przez każdą jednostkę w wyniku doświadczeń życiowych. Te
indywidualne układy stanowią podstawę tworzenia unikatowego zbioru reakcji hipnotycznych, które
można wykorzystać w celach terapeutycznych. Można też je uznać za przejawy twórczej
nieświadomości każdego człowieka. Kiedy ktoś znajduje się przez pewien czas pod wpływem
nadmiernego stresu, opisane zjawiska współwystępujące stają się podłożem objawów
psychosomatycznych, które stanowią wyraz nabytych doświadczeń, zakodowanych w filtrach
pamięciowych układu limbicznego.
Odkrycie przez Ericksona tego, że “powtarzanie hipnozy może prowadzić do stopniowego
zmniejszania zakresu i czasu trwania zjawisk powodujących dyskomfort (psychosomatyczny)
badanego" stało się podstawą jego koncepcji dysfunkcji psychosomatycznych i hipnoterapii. Jeden
z pierwszych przykładów wykorzystania tej koncepcji znajdziemy w artykule zatytułowanym
Hypnotic Invesłigation of Psychosomatic Phenomena: A Controlled Experimental Use of Hypnotic
Regression in the Therapy of an Acquired Food Intolerance (Hipnotyczne badanie zjawisk
psychosomatycznych: wykorzystanie regresji hipnotycznej do terapii nabytej nietolerancji jedzenia
w warunkach kontrolowanych eksperymentalnie). Przypadek ten jest doskonałym przykładem na to,
że hipnoterapia może doprowadzić do usunięcia zaburzeń psychosomatycznych i fobii (w które
prawdopodobnie zaangażowany jest autonomiczny układ nerwowy, a szczególnie żołądkowo-
jelitowy komponent GAS), powstałych wskutek uczenia się zależnego od stanu (Erickson,
1943b/1980, s. 170):
Pacjentka, osoba dwudziestoparoletnia, uwielbiała sok pomarańczowy, który piła przy każdej okazji.
Pewnego razu, cierpiąc na dolegliwości żołądkowe, zdecydowała się wypróbować jako lekarstwo
olej rycynowy. Aby zniweczyć jego smak, zmieszała go z sokiem pomarańczowym. Niestety,
okazało się, że mieszanka ta spowodowała ostre zaburzenia gastryczne: dziewczyna miała silne
nudności i kilkakrotnie zwymiotowała. Później położyła się do łóżka. Następnego dnia rano była
bardzo głodna, ale czuła się dużo lepiej. Poszła do kuchni, by jak zwykle wypić szklankę soku
pomarańczowego. Niespodziewanie zdała sobie sprawę, że nie może go pić, bo jego widok,
zapach i smak powodują mdłości i wymioty.
Ta gwałtowna i ostra niechęć do pomarańcz nie zniknęła spontanicznie, lecz trwała tak długo, że
przybrała postać niemal fobii. Dziewczyna nie mogła nawet znieść myśli o tym, że pomarańcze są
w lodówce, i jej rodzina przestała je jeść. Nawet widok tych owoców na targu przyprawiał pacjentkę
o mdłości.
Erickson pisze, że w powstaniu warunkowej dolegliwości żołądkowo-jelitowej uczestniczył inny,
silnie naładowany emocjonalnie czynnik, który po kilku dniach zniknął. Autor nie przedstawił go w
swym artykule. Jednak wyuczona metoda warunkowania niechęć do pomarańcz trwała nadal. Jest
to zjawisko typowe dla zaburzeń psychosomatycznych i stanowi ono istotę dylematu z nimi
związanego. Problemy, które są pierwotną przyczyną powstawania zależnych od stanu układów
pamięciowych i takiegoż uczenia się, zwykle łatwo zostają rozwiązane, ale psychiczne problemy
przez nie spowodowane trwają nadal! Nowy, zaburzony układ zyskuje autonomię funkcjonalną –
trwa w postaci związanych ze stanem informacji i zachowań, które manifestują się w sposób
niezależny, często buntując się przeciwko świadomej woli (ego).
Ze względu na wyizolowany charakter symptomu Erickson nie chciał na niego działać bezpośrednią
sugestią hipnotyczną, mimo że pacjentka go o to prosiła. Zdecydował się zastosować sposób
pośredni. Pewnego wieczoru, w czasie spotkania towarzyskiego, goście przekonali dziewczynę,
aby zgodziła się na zahipnotyzowanie. Erickson zademonstrował na niej regresję do
wcześniejszego okresu życia, cofając ją do chwili sprzed dwóch lat, zanim jeszcze wytworzyła
nieszczęsne skojarzenie między sokiem pomarańczowym, olejem rycynowym i poważnym
problemem emocjonalnym. Po dwudziestu minutach pozostawania w takiej regresji (Erickson
zwykle potrzebował tyle czasu, by utrwalić stan głębokiej hipnozy) dziewczyna razem z gośćmi
wypiła sok pomarańczowy, nie przejawiając przy tym niechęci. Ani razu nie usłyszała bezpośredniej
sugestii zachęcającej, by rozwiązała swój problem. Dano jej jedynie możliwość wypicia soku, a ona
zrobiła to z przyjemnością. Później obudziła się z hipnozy, nie pamiętając tego, co się wcześniej
zdarzyło. Przez resztę wieczoru “miała zaintrygowany i zadumany wyraz twarzy, stale obracała
językiem w ustach i oblizywała wargi tak, jakby próbowała wyczuć jakiś nieuchwytny smak". W kilka
dni potem powiedziała, że jakimś sposobem “spontanicznie" się wyleczyła i odzyskała swe
niegdysiejsze upodobanie do soku pomarańczowego.
W opisanym przypadku uderzające jest to, że pacjentka odzyskała swoje upodobanie do soku
pomarańczowego w sposób pośredni, cofając się do wcześniejszego etapu życia i nie doznając
wyuczonych objawów gastrycznych, które mogłyby temu przeszkodzić. Z punktu widzenia teorii
zapamiętywania i uczenia się zależnego od stanu można by powiedzieć, że stan regresji do okresu
wcześniejszego stał się okrężną drogą, która pozwoliła ominąć wyuczone później objawy
żołądkowo-jelitowe. Kiedy dziewczyna po raz kolejny zasmakowała w soku pomarańczowym,
objawy straciły swą moc lub wyuczone znaczenie (Rossi, 1973/1980; Erickson i Rossi, 1976/1980) i
nie przeszkodziły temu negatywne oczekiwania świadomej części jej psychiki.
Taka forma hipnoterapii bardzo różni się od podejścia tradycyjnego, w którym bezpośrednia
sugestia ma “odwołać" symptom albo zakazać mu pojawienia się. Pośrednia metoda praktykowana
przez Ericksona wykorzystuje naturalne sposoby autoleczenia, które są w psychice. Nie ma tu
miejsca na natrętną bezpośrednią sugestię, która wyrażałaby jedynie pewne ograniczone
przekonania terapeuty na temat tego, jak powinno przebiegać leczenie. Terapia następuje nie na
skutek rozkazów, które są wdrukowywane do umysłu zahipnotyzowanego człowieka, ale przez
ominięcie tego, co Erickson nazwał wyuczonymi ograniczeniami, oraz przez docieranie do tych
mocy uzdrowicielskich, które istnieją w każdym z nas. W opisanym przypadku wyuczone
ograniczenie było doskonałym przykładem związanego ze stanem układu informacji i zachowań,
który zakodował nieprzyjemny symptom, kłócący się z pierwotnym upodobaniem pacjentki do soku
pomarańczowego. Korzystając z regresji Erickson dotarł do związanego ze stanem symptomu w
sposób, który pozwolił uruchomić twórcze siły pacjentki w celu rzeczywistego jej uzdrowienia.
Niebawem przedstawię jeszcze inne przykłady na to, że tego rodzaju hipnoterapię można wyjaśnić
z punktu widzenia psychobiologii dużo lepiej, niż gdyby wykorzystywać tradycyjną, często
zwodniczą koncepcję hipnozy jako programowania psychiki i zachowania. Sam Erickson określał
programowanie mianem “niezbyt świadomego sposobu" uprawiania hipnoterapii (Erickson i Rossi,
1979, s. 288).
W swym mało znanym i niedocenianym artykule na temat natury hipnoterapii Erickson (1948/1980)
przedstawił argumenty przemawiające za całkowicie nową koncepcją transu, interpretowanego jako
okres twórczej reorganizacji. Oto co napisał (s. 38):
Wprowadzanie i utrzymywanie transu służy temu, by powstał szczególny stan psychiczny, w którym
pacjent może na nowo powiązać i zreorganizować swe wewnętrzne psychiczne zawiłości oraz
wykorzystać możliwości w sposób zgodny z przeszłym doświadczeniem [...] Terapia jest rezultatem
wewnętrznej resyntezy zachowania, dokonywanej przez samego pacjenta. To prawda, że
bezpośrednia sugestia może wywołać zmianę zachowania pacjenta oraz – przynajmniej chwilowo –
wyleczyć jego objawy. Jednak “leczenie" takie jest po prostu reakcją na sugestię, nie pociągającą
za sobą tworzenia nowych skojarzeń i reorganizacji poglądów, pojęć i wspomnień. Tymczasem
procesy te są niezbędne do rzeczywistego wyzdrowienia. Leczenie polega na tworzeniu nowych
skojarzeń i reorganizacji dotychczasowych doświadczeń, a nie na manifestowaniu jakiejś reakcji
poprzez zachowanie, które może w najlepszym razie satysfakcjonować jedynie obserwatora.
Następnym naszym krokiem będzie szczegółowa prezentacja twórczego sposobu podejścia do
tworzenia nowych skojarzeń i reorganizacji problemów psychosomatycznych. Procesy te opisałem
jako nowe metody komunikacji między psychiką a ciałem i hipnoterapii (Rossi, 1987).
Wstecz / Spis Treści / Dalej

5
NOWE METODY KOMUNIKACJI MIĘDZY PSYCHIKĄ A CIAŁEM

W tym rozdziale skoncentrujemy się na skutecznych metodach stymulowania komunikacji między


psychiką a ciałem. Zobaczymy, że słowa, zwroty, pytania oraz inne strategie badawcze mogą
udostępnić problemy zakodowane w związanej ze stanem pamięci i spowodować, że informacje
będą wykorzystane w celu pomagania samemu sobie. Wszystkie opisywane metody polegają na
wyszukiwaniu najlepszych sposobów uruchamiania ludzkich możliwości, a nie na manipulowaniu
czy kontroli zachowania. Nie ma tu miejsca na warunkowanie (zamaskowane lub jawne),
komunikację pod wpływem czy programowanie. Nie używamy nawet sugestii, konwencjonalnie
pojmowanej jako wprowadzanie jakiejś idei do umysłu pacjenta. Chodzi po prostu o uzyskanie
dostępu do zależnych od stanu systemów pamięci, uczenia się i zachowań oraz wykorzystanie
zakodowanej tam informacji w celu rozwiązywania problemów. Źródłem kontroli procesu leczenia
przez cały czas jest sam pacjent. Terapeuta to tylko pomocnik, przewodnik i konsultant.
W miarę możliwości zawsze korzystamy ze światopoglądu, postaw i słów samego pacjenta,
ponieważ one są najbardziej pożądane w docieraniu do zaburzonych obszarów. Skupiamy się na
problemach dlatego, że prowadzą one do przełamania ograniczeń w rozwoju danego człowieka.
Symptomy to często sygnały, że istnieje potrzeba rozwoju osobowości. Wszelkie nasze koncepcje
terapeutyczne opierają się na aktywnym udziale pacjentów (nawet podczas pierwszej sesji), bo
prowadzi to do szybkiego uzyskania przez nich umiejętności radzenia sobie oraz do
samowystarczalności.
Każde dojście jest zmianą struktury
Podstawową przesłanką wszystkich opisanych w tej książce koncepcji jest stwierdzenie, że każde
dojście jest zmianą struktury. Za każdym razem, gdy docieramy do związanych ze stanem
wspomnień, efektów uczenia się czy zachowań, które kodują problem, mamy możność wytworzenia
nowych skojarzeń i dokonania reorganizacji, czyli przebudowania tego problemu w sposób, który
jest jednocześnie jego rozwiązaniem. Przesłanka ta opiera się na wykonanych niedawno badaniach
nad zapamiętywaniem, uczeniem się i poznawaniem, o których wspomniałem poprzednio (rozdz. 3;
Lynch, McGaugh i Weinberger, 1984). Pamięć nie działa jak magnetofon, za pomocą którego po
prostu odtwarzamy to, co przedtem zapisaliśmy. Pamięć jest zawsze procesem konstruktywnym, w
którym za każdym razem, gdy sobie przypominamy wydarzenie z przeszłości, syntetyzujemy nowe,
subiektywne doświadczenie. Pribram (1986) tak opisuje ów aktywny, syntetyczny proces
pamięciowy:
Obrazy i inne treści psychiczne nie są ani zmagazynowane, ani “zlokalizowane" w mózgu. Obrazy i
zjawiska psychiczne są raczej konstruowane dzięki działaniu miejscowych obwodów mózgu,
wspomaganemu zazwyczaj przez to, co przez wejścia sensoryczne napływa ze środowiska
zewnętrznego. Podobny mechanizm, w który zaangażowane są motoryczne mechanizmy mózgu,
może odpowiadać za zachowania intencjonalne i planowe. Dowodów istnienia takiego mechanizmu
można szukać w Languages of the Brain (Językach mózgu) i innych pracach (Pribram, 1971, 1976;
Pribram i in., 1981). W większości prowadzonych przeze mnie badań chodziło o pokazanie, że
mózg funkcjonuje w sposób aktywny, a nie bierny, o jego interakcje ze środowiskiem
oraz o wyjaśnienie procesów składających się na ten aktywny aspekt psychiki. Badania udowodniły,
że kora wewnętrzna oraz formacja limbiczna przodomózgowia aktywnie
organizują wejścia sensoryczne itd. (patrz przegląd Pribrama, 1980 – podkr. E.L.R.).
Psychika i natura ciągle się zmieniają, stanowią jakby strumień twórczości. Irytuje nas, że nasze
wspomnienia o danym wydarzeniu różnią się od wspomnień innych osób oraz że zmieniają się w
miarę upływu czasu. Te zupełnie naturalne różnice i zmiany stanowią przedmiot zgryzoty naszych
sędziów, którzy rozstrzygnięcia prawne opierają na dość naiwnym przekonaniu, że istnieje stała,
niezmienna i obiektywna rzeczywistość, w której fakty są faktami, a nie subiektywnymi
konstrukcjami umysłu. Prawo wymaga, by świadek powtarzał swoją relację za każdym razem w ten
sam sposób. Tymczasem natura umysłu jest taka, że ta sama historia powtarza się, lecz w postaci
rozmaitych wariacji. Najwyraźniej umysł ciągle usiłuje uaktualnić i ustrukturalizować rzeczywistość
w zgodzie z nowymi informacjami i poglądami, które spontanicznie wytwarza.
To, co jest zgryzotą prawników, jest jednak szansą dla psychologów. Kiedy np. umysł w naturalny
sposób dokonuje przeglądu wspomnień z różniących się nieco między sobą punktów widzenia,
spontanicznie angażuje się w tworzenie kolejnych rzeczywistości. To zaś wobec zmieniających się
ciągle warunków środowiskowych ma wartość przystosowawczą. Ludzie, którzy nie uznają, nie
akceptują i nie potrafią zintegrować tych spontanicznych zmian, są skazani na pozbawioną
elementów twórczości egzystencję w zdezaktualizowanej już przeszłości (Rossi, 1972/1985).
Większość z nas nie zdaje sobie sprawy, jak silnie jesteśmy zaprogramowani na takie właśnie
życie. Za wszelką cenę – choć na próżno – usiłujemy chronić nasze przeszłe style myślenia,
odczucia i zachowania, aż do chwili, gdy symptom czy problem stanie się jawnym dowodem na to,
że jesteśmy nieprzystosowani do ciągłych zmian, które zachodzą wokół nas. Nasz problem lub
symptom jest wówczas najlepszą wskazówką do wykonania wewnętrznej pracy, która pozwoli się
nam ponownie zaadaptować. Za każdym razem, gdy analizujemy swój problem (tj. docieramy do
niego), możemy liczyć na to, że nasz umysł w poszukiwaniu odpowiedzi spontanicznie
zreorganizuje go, ujmie go w nieco inny sposób.
Rozwiązywanie problemów metodą trzech kroków
Podczas kongresu dotyczącego ewolucji w psychoterapii poinformowano, że istnieje obecnie około
300 różnych jej form (Rossi, 1987). Wszystkie formy terapii w pewnym stopniu wspomagają
komunikację między psychiką a ciałem oraz uzdrawianie. Rozważanie drobnych różnic między nimi
prowadziłoby do poczucia chaosu i zagubienia, a przecież mają one wspólną metodę
rozwiązywania problemów, polegającą na wykonywaniu takich oto trzech kroków:
1. Terapeuta i pacjent razem inicjują proces komunikacji.
2. Angażują się w pracę terapeutyczną pewnego rodzaju.
3. Posiadają kryteria określające rozwiązanie problemu, to znaczy wiedzą, kiedy przerwać swoją
interakcję.
W tradycyjnej hipnoterapii te trzy kroki wyglądały następująco:
1. Uzyskanie zaufania i dobrego kontaktu.
2. Prezentacja sugestii terapeutycznych służących wewnętrznej pracy twórczej.
3. “Zbudzenie" pacjenta i potwierdzenie rozwiązania problemu (Erickson i Rossi, 1979).
Jeśli problem nie został rozwiązany, te same trzy kroki są powtarzane w odmienny sposób, z
użyciem innych sugestii oraz innych wzorców pracy wewnętrznej z wykorzystaniem tego, czego
pacjent nauczył się podczas pierwszej próby. Ten proces powtarzany jest wielokrotnie i za każdym
razem wykonuje się opisane trzy kroki, w efekcie czego coraz więcej wiadomo o stanie
wewnętrznym i zasobach pacjenta. To z kolei może sprawić, że każda następna próba będzie
bardziej efektywna.
Przedstawiane w tym rozdziale metody trzech kroków są różne: zarówno proste, jak i
skomplikowane. Łatwo się ich nauczyć w takiej kolejności, w jakiej je zaprezentowano, ponieważ
doświadczenia nabyte przy stosowaniu jednej z nich składają się na umiejętności terapeutyczne
potrzebne do efektywnego wykorzystania następnej. Wszystkie są jednak różnymi odmianami tej
samej podstawowej formuły. Przyjrzyjmy się jej zatem.
Podstawowa formuła dochodzenia. Istotą wszystkich zaprezentowanych w tym rozdziale
koncepcji terapeutycznych jest coś, co można określić mianem podstawowej formuły dochodzenia,
od setek lat stosowanej na różne sposoby przez hipnoterapeutów. Erickson i Rossi (1976/1980)
określili ją jako ukrytą dyrektywę. Podstawowa formuła dochodzenia różni się zasadniczo od
wszelkich używanych poprzednio form sugestii bezpośredniej i autorytarnej tym, że nie ma w niej
wdrukowywania, warunkowania czy programowania pacjenta zgodnie z poglądami terapeuty na
temat sposobu, w jaki należy rozwiązać problem. Formuła ta dostarcza jakby ram, dzięki którym
pacjent dochodzi do powiązanego ze stanem kodu swego własnego problemu i stymuluje
transdukcję informacji w stopniu pozwalającym na uzdrowienie.
Podstawową formułę dochodzenia można opisywać na wiele różnych sposobów. Zawsze jednak
składają się na nią trzy standardowe elementy:
1. Wprowadzenie wyznaczające czas terapii, które inicjuje wewnętrzne poszukiwanie systemów
zapamiętywania, uczenia się i zachowań zależnych od stanu.
2. Dochodzenie do problemów i symptomów związanych ze stanem oraz ich transdukcja.
3. Obserwowalne zachowania, które sygnalizują, że procesy dochodzenia i transdukcji
terapeutycznej są zakończone.

Ramka 2. Podstawowa formuła dochodzenia


1. Wprowadzenie wyznaczające czas terapii, inicjujące poszukiwania
wewnętrzne
Gdy tylko twój wewnętrzny umysł (twórcza nieświadomość,
duchowy przewodnik itd.) zorientuje się,
2. Dochodzenie do związanych ze stanem źródeł problemu
że potrafisz dokonać przeglądu ważnych wspomnień
związanych ze źródłem problemu,
3. Obserwowalne zachowania sygnalizujące rozwiązywanie problemu
zamkniesz oczy (obserwowalne zachowanie), by dokonać tego
przeglądu, i poczujesz, że jesteś coraz bardziej odprężony.

Kiedy reakcją pacjenta na formułę dochodzenia wewnętrznego jest wyciszenie się i zamknięcie
oczu, dysponujemy już obserwowalnymi zachowaniami, które dowodzą, że zachodzi praca
wewnętrzna. Taka metoda rozwiązywania problemów jest całkowicie naturalna i łatwa do
zaakceptowania, ponieważ korzysta się tu ze zwykłych codziennych procesów, które dokonują się
w nas wówczas, gdy na chwilę koncentrujemy uwagę, próbując się uporać z jakąś kwestią. Formuła
ta rozpoczyna i wspomaga proces przeglądania wspomnień wiążących się z danym problemem.
Zobaczymy też, że istnieją różne sposoby wyrażania formuły dochodzenia, dzięki którym możliwe
jest uczenie się na nowo, przekształcanie nieaktualnych idei oraz znajdowanie dróg ujścia dla
autoekspresji. Wszystko to ma służyć lepszemu rozwiązywaniu problemów.
Badania dotyczące myślenia twórczego (Rossi, 1972/1985) dowiodły, że jądro tego, co nowe,
tworzy się zwykle w naszym wnętrzu na poziomie nieświadomym. Potem świadoma psychika
zwyczajnie przyjmuje nową ideę, zatwierdza ją i integruje z dotychczasowymi wzorcami orientacji.
Podstawowa formuła dochodzenia dostarcza okazji, by na ni e świadomy m poziomie, u samych
źródeł twórczości wydarzyło się coś nowego. Jest to sposób, aby skupić psychiczne zasoby
pacjenta (np. zależne od stanu wspomnienia, skojarzenia sensoryczno-percepcyjne, emocje,
nawyki, różne wzorce uczenia się itd.) oraz zaangażować je w twórcze rozwiązywanie problemów.
Z niedawno wykonanych badań dotyczących neurobiologii uczenia się (Rosenzweig i Bennett,
1984) wynika, że podczas uczenia się w odpowiednich komórkach mózgu zachodzi synteza
nowych białek. Możemy więc przypuszczać, że różne odmiany formuły dochodzenia, o których
piszemy w tym i następnych rozdziałach, rzeczywiście “wspomagają wewnętrzną syntezę nowych
struktur białkowych, które mogą stanowić biologiczną podstawę nowych zachowań i doświadczeń
zmysłowych" (Erickson, Rossi, 1976).
Przyjrzyjmy się zatem dokładnie niektórym odmianom podstawowej formuły dochodzenia – tym,
które są szczególnie przydatne z punktu widzenia klinicznego.
Dochodzenie do związanych ze stanem zasobów w celu rozwiązywania
problemów. Metoda trzech kroków, polegająca na rozwiązywaniu problemów przez dochodzenie
do wewnętrznych zasobów pacjenta, była pierwotnie opisana przez Ericksona i Rossiego (1979, s. l-
l 4) jako podstawowy model hipnoterapii. Tutaj traktujemy ją szerzej – jako procedurę przydatną do
bardzo wielu problemów, które pacjenci mogą rozwiązywać sami w czasie, gdy dokonują pracy
wewnętrznej.
Faza 1. Sygnalizowanie gotowości do pracy wewnętrznej. W pierwszej fazie terapeuta
prosi pacjenta, by dokonał przeglądu historii oraz natury swego problemu. Ów przegląd wzbudza
pewnego rodzaju aktywność, polegającą na dochodzeniu i restrukturalizowaniu, które zachodzi
spontanicznie. Aktywność ta jest charakterystyczna dla wszelkich procesów pamięciowych. Zatem
przegląd taki inicjuje rzeczywisty proces terapii, nawet jeśli pacjent jest przekonany, że tylko mówi o
problemie. W pozytywnej atmosferze wytworzonej dzięki opartej na empatii transakcji
terapeutycznej często spontanicznie zachodzi remisja symptomu lub też pojawia się intuicyjna
wiedza na temat sposobu rozwiązania problemu. Terapeuta wspiera oczywiście te wstępne
poszukiwania, pomagając pacjentowi zdać sobie sprawę, że wewnętrzny umysł czy twórcza
nieświadomość ciągle dokonuje wewnętrznej pracy, dzięki której wypróbowuje – często w udany
sposób – różne elementy całego procesu rozwiązywania problemu. Następnie zachęca pacjenta,
by przemyślał np. wcześniejsze sytuacje życiowe, w których on sam lub ktoś znajomy mógł
rozwiązać podobny problem.
Kulminacyjnym punktem pierwszej fazy jest utworzenie pozytywnej struktury terapeutycznej:
moment, gdy pacjent z nadzieją czeka na odpowiedź terapeuty. Odpowiedzią jest wprowadzenie
pacjenta w wewnętrzny proces rozwiązywania problemu, wyglądające mniej więcej tak:
“A teraz, skoro już jesteś gotów kontynuować terapię na głębszym poziomie,
możesz zacząć od tego, że uwrażliwisz się na samego siebie" (przerwa).
Gdy głęboka warstwa twego umysłu zorientuje się, że wie, jak rozwiązać ten
problem (przerwa), poczujesz, że jesteś coraz bardziej odprężony, i wtedy
zamkniesz oczy".
W przeciętnej sytuacji terapeutycznej pacjent dysponuje wystarczającą podstawą w postaci
kulturowych systemów odniesień, która pozwala mu oczekiwać, że twórcze rozwiązywanie
problemów zacznie się od refleksji oraz pracy w stanie relaksacji. W rzeczywistości, gdy pacjent
znajduje taką pozycję ciała, w której jest odprężony, i gdy – jak mu polecono – zamyka oczy,
terapeuta dysponuje już obserwowalnymi zachowaniami, które wskazują, że tworzą się idealne
wewnętrzne warunki psychobiologiczne sprzyjające leczeniu. Wyrażenie “poczujesz, że jesteś
coraz bardziej odprężony" nie jest jedynie utartą formułką. Inicjuje ono pewne przesunięcie w
systemie równowagi autonomicznej – z dominacji układu sympatycznego w stronę dominacji układu
parasympatycznego. Powoduje to obniżenie całkowitego poziomu pobudzenia (ARAS) pacjenta,
ponieważ zmniejsza się stymulacja proprioceptywna i kinestetyczna z mięśni ciała. To z kolei
sprawia, że pacjent przestaje zwracać uwagę na nie związane ze sprawą bodźce zewnętrzne, a
skupia się na wewnętrznych wspomnieniach, wynikach uczenia się i zachowaniach zależnych od
stanu, które muszą być zaangażowane w rozwiązywanie problemu. Zamknięcie oczu powoduje
natychmiastowe wzmożenie fal alfa (a w ostateczności i fal teta), które powstają w mózgu.
Wytwarzanie tych fal wiąże się z twórczym odczuwaniem i odbiorem wrażeń oraz doznaniami
wyobrażeniowymi. To z kolei oznacza, że umożliwiliśmy zmianę myślenia racjonalnego i linearnego
(charakterystycznego dla lewej półkuli) na bardziej pierwotną, holistyczną formę przetwarzania,
właściwą półkuli prawej i blisko powiązanej z psychosomatycznym, limbiczno-podwzgórzowym
systemem transdukcji informacji.
Może się jednak zdarzyć, że zamiast się zrelaksować, zamknąć oczy i skupić na swym wnętrzu,
pacjent będzie coraz bardziej czujny, niespokojny i wyczerpany. To wskazuje, że jeszcze nie
stworzono idealnych dla pierwszej fazy warunków terapeutycznych, i może sugerować, że istnieje
jakaś kwestia, którą chciałby się zająć, zanim zacznie twórczy proces rozwiązywania problemu. W
takiej sytuacji terapeuta musi ponownie skupić uwagę pacjenta, posługując się pytaniami
badawczymi. Może to wyglądać na przykład tak:
“Ciekaw jestem, czy istnieją jakieś pytania lub problemy, którymi chciałbyś się
zająć, zanim podejmiesz pracę wewnętrzną?"
To precyzyjnie sformułowane pytanie badawcze ukrywa w sobie istotną treść: pacjent podejmuje
pracę wewnętrzną dopiero wtedy, gdy zajmie się wszelkimi innymi problemami (Erickson i Rossi,
1979. 1980; Erickson, Rossi, 1976). Treść ta jest również jakby instrukcją wspomagającą planujące
funkcje kory przedczołowej. Aby prześledzić jeszcze te problemy, trzeba zorganizować i rozmieścić
w czasie elementy pracy wewnętrznej. Gdy pacjent już tego dokona, terapeuta może znowu
zaproponować zasygnalizowanie gotowości do pracy wewnętrznej.
“Kiedy głęboka warstwa twego wewnętrznego umysłu zorientuje się, że jest w
stanie rozwiązać ten problem (przerwa), poczujesz, że jesteś coraz bardziej
odprężony, i wtedy zamkniesz oczy".
Pierwsza faza, w której osiąga się gotowość do pracy wewnętrznej, jest więc powtarzalną
procedurą terapeutyczną. Można ją ponawiać wielokrotnie po to, by od razu rozwikłać wszelkie
kwestie zakłócające proces, w którym pacjent zwraca się ku swemu wnętrzu i w spokoju rozwiązuje
problem. Kiedy już nastąpi odprężenie i zamknięcie oczu, terapeuta może przejść do drugiej fazy.
Faza 2. Dochodzenie do związanych ze stanem zasobów. Po tym, jak hipnotyzowany
zamknie oczy, terapeuta może pozwolić, by proces pracy wewnętrznej dokonywał się przez
pewnien czas sam, w całkowitym spokoju. Bardzo cenne jest obserwowanie pacjenta w tym krótkim
okresie, ponieważ będzie można zauważyć wiele rozmaitych wzorców reagowania. Czasem będzie
to lekkie drganie powiek podczas zamykania oczu, które jest charakterystyczne dla klasycznej
indukcji hipnotycznej. Czasami w tym samym momencie widoczne będzie unoszenie gałek ocznych
lub zez zbieżny. Niektórzy badacze (Spiegel i Spiegel, 1978) piszą, że są to wskazówki zdolności
do zapadania w stan głębokiej hipnozy. Po zamknięciu oczu powieki mogą przez chwilę ulegać
delikatnym, szybkim drganiom w płaszczyźnie pionowej, które sygnalizują dochodzenie do
związanych ze stanem procesów wewnętrznych. Bywa, że gałki oczne poruszają się szybko w
płaszczyźnie horyzontalnej, co sugeruje, że pacjent aktywnie obserwuje jakiś wewnętrzny
krajobraz. Czasami można też dostrzec powolne, obszerne zataczanie gałkami ocznymi przy
zamkniętych powiekach (Weitzenhoffer, 1971), co z kolei wskazuje na głębokie stany zmienionych
doznań. Wszystkie opisane ruchy oczu są dowodami na to, że pacjent jest zaangażowany w proces
poszukiwań, idealnie odpowiadający tej fazie pracy wewnętrznej. Bywa też tak, że pacjent jest po
prostu spokojny i nie występują u niego żadne ruchy. W rzeczywistości zależność między jakością
pracy wewnętrznej a nasileniem zewnętrznej aktywności cielesnej wydaje się mieć charakter
odwrotnie proporcjonalny (Erickson i Rossi, 1981).

Ramka 3. Dochodzenie do związanych ze stanem zasobów w


procesie rozwiązywania problemów
1. Gotowość do pracy wewnętrznej
Kiedy głęboka warstwa twego wewnętrznego umysłu
zorientuje się, że jest w stanie rozwiązać ten problem
(przerwa), poczujesz, że jesteś coraz bardziej odprężony i
wtedy zamkniesz oczy.
2. Dochodzenie do związanych ze stanem zasobów i ich transdukcja
Teraz twój wewnętrzny umysł może nadal pracować nad
rozwiązywaniem problemu w sposób całkowicie zgodny z
twoimi potrzebami (przerwa).
Twój umysł może na różne sposoby wykorzystać
wspomnienia, doświadczenia życiowe i zdolności, z których
dotąd nie zdawałeś sobie sprawy.
3. Potwierdzenie rozwiązania problemu
Kiedy twój wewnętrzny umysł zorientuje się, że dalej może
skutecznie zajmować się tym problemem, ty poczujesz, że
masz ochotę się poruszyć (przerwa), Otworzysz oczy i
obudzisz się zupełnie rześki.

Terapeuta od czasu do czasu może zapytać pacjenta o to, czego doświadcza on w swym wnętrzu
wtedy, gdy na zewnątrz manifestuje różne wzorce zachowań. Jak dotąd w dziedzinie tej dokonano
bardzo niewielu badań eksperymentalnych, nie zawsze więc wiemy, które indywidualne wzory
reagowania mogą dostarczyć użytecznych informacji na temat procesu terapii. W każdym razie gdy
ten stan wewnętrznego zaangażowania pacjenta trwa już kilka minut, możemy rozpocząć drugą
fazę – dochodzenia do związanych ze stanem zasobów i ich transdukcji. Robimy to w taki mniej
więcej sposób:
“Teraz twój wewnętrzny umysł może już całkowicie samodzielnie pracować nad
rozwiązaniem problemu w sposób w pełni zgodny z twoimi potrzebami (przerwa).
Twój umysł może na różne sposoby wykorzystać wspomnienia, doświadczenia
życiowe i zdolności, z których dotąd nie zdawałeś sobie sprawy".
Te zupełnie zwyczajnie brzmiące zdania niosą ze sobą treści, które w subtelny sposób wspomagają
proces rozwiązywania problemu. Fragment: “Twój wewnętrzny umysł może już całkowicie
samodzielnie pracować..." sugeruje, że następuje stopniowe oddzielanie świadomie sterowanej
aktywności myślowej lewej półkuli (jednostka steruje tu swoimi myślami w sposób zamierzony) od
organizującego, autonomicznego i pierwotnego procesu zachodzącego w półkuli prawej. Słabnie
nieco moc tych układów odniesień, z których zwykle korzysta świadomy umysł, oraz moc
nawykowych wzorców aktywności (mogą one być czynnikiem wzmagającym problem) na rzecz
przetwarzania bardziej pierwotnego i autonomicznego, które daje nadzieję na twórcze rozwiązanie
problemu.
Drugie zdanie: “Twój umysł może na różne sposoby wykorzystać wspomnienia, doświadczenia
życiowe i zdolności, z których dotąd nie zdawałeś sobie sprawy" jest sposobem dochodzenia i
transdukcji systemów zapamiętywania, uczenia się i zachowań, które trzeba włączyć w proces
rozwiązywania problemów. Idealnie byłoby, gdyby pacjenci otrzymywali tę bardzo stymulującą
informację z użyciem ich własnych słów oraz terminów spójnych z ich systemami przekonań.
Tabela 3 zawiera rozmaite wskaźniki poznawcze, emocjonalne, sensoryczno-percepcyjne i
behawioralne, które dowodzą znacznego zaangażowania w pracę wewnętrzną, polegającą na
dochodzeniu do zależnych od stanu wspomnień i nawyków kodujących problemy oraz na
reorganizacji ich struktury. Rozpoznanie tych oznak jest bardzo wartościowe, ponieważ informują
one o tym, kiedy pacjent jest bardziej podatny na zmianę pod wpływem terapii. Na przykład, gdy
pacjenci płaczą, doznają pewnych stanów emocjonalnych, które czynią ich zdolnymi, by
zareagować na pytania i inne zabiegi terapeuty w pewien szczególny, uzdrawiający sposób. Pod
wpływem głębokiej relaksacji lub katalepsji terapeutycznej (bezruch ciała połączony z intensywną
pracą wewnętrzną) niektórzy pacjenci mogą się stać bardziej podatni na te związane ze stanem
uczucia, impulsy, wyobrażenia i idee, które są cenne dla terapii, bo pomagają im zmienić strukturę
swych dominujących, a obciążonych problemem sposobów myślenia i funkcjonowania.
Faza 3. Potwierdzenie rozwiązania problemu. Trzecia faza (potwierdzenie rozwiązania
problemu i zakończenie sesji terapeutycznej), podobnie jak dwie pierwsze, opiera się na
wewnętrznej reaktywności pacjenta na ukryte polecenia terapeuty. Gdy ten ostatni czuje, że za
pomocą terapii osiągnięto już wystarczająco dużo, może w następujący sposób zainicjować trzecią
fazę:
“Kiedy twój wewnętrzny umysł zorientuje się, że rozwiązałeś problem w takim stopniu, w jakim to
było możliwe, i że dalej możesz się nim skutecznie zajmować, poczujesz, że masz ochotę się
poruszyć, otworzysz oczy i obudzisz się zupełnie rześki".
Po otwarciu oczu pacjent zwykle się przeciąga i przybiera inną pozycję. Ta spontaniczna zmiana
ułożenia ciała jest po części reakcją na słowa terapeuty (“poczujesz, że masz ochotę się
poruszyć"), a po części stanowi naturalne, spontaniczne dostosowanie się do zależnych od stanu
sposobów normalnego funkcjonowania w świecie społecznym. Pacjenci, którzy posiadają dar
doznawania głębokich stanów zmienionych (które tradycyjnie kojarzą się z hipnoterapią), często
relacjonują, że byli “na zewnątrz", “daleko", “naprawdę wewnątrz tego", “w transie" czy też, że “byli
pod wpływem narkotyków albo hipnozy". Przez krótki czas świat może się im wydawać jaśniejszy.
Może nawet nastąpić poczucie utraty lub nasilenia trzeciego wymiaru. Przez parę minut świat
wydaje się głębszy lub bardziej płaski. Wszystkie te spontanicznie podawane informacje na temat
zmienionych stanów traktuje się jako zupełnie naturalne, pozytywne wskaźniki, że praca
wewnętrzna była efektywna. Dowodzą one, że pacjent dotarł do zjawisk zależnych od stanu w
takim stopniu, że może w celach terapeutycznych zmienić ich strukturę.
Pacjenci zwykle spontanicznie wygłaszają uwagi dotyczące doświadczeń wewnętrznych oraz
konstruktywnych zmian, które nastąpiły w obrębie symptomu (problemu). Jest to całkowicie zgodne
ze sposobem, w jaki zainicjowano fazę trzecią: “Kiedy twój wewnętrzny umysł zorientuje się, że
dalej możesz się sam skutecznie zajmować tym problemem, poczujesz że masz ochotę się
poruszyć (przerwa). Otworzysz oczy i obudzisz się zupełnie rześki".
Tabela 3. Lista niektórych wskaźników poznawczych, emocjonalnych, sensoryczno-
percepcyjnych i behawioralnych, które dowodzą znacznego zaangażowania w pracę wewnętrzną i
zjawiska zależne od stanu

Fazy snu
Literalizm
Łzawienie
Mowa ograniczona lub nieobecna
Ograniczenie ruchów
Opóźnienie odruchów mrugania, przestrachu i połykania
Przeciąganie się
Reakcje emocjonalne
Ruchy gałek ocznych
Ruchy zwolnione lub ich brak
Spokój, odprężenie
Spontaniczne pojawianie się stanów zmienionych:

Amnezja
Halucynacje
Iluzje
Katalepsja
Regresja do wcześniejszego okresu
Znieczulenie
Zniekształcenie czasu

Spowolnienie oddechu
Twarz zrelaksowana
Uczucie oddalenia (odłączenia)
Zaczerwienienie lub zblednięcie twarzy
Zamykanie i otwieranie oczu
Ziewanie
Zmiany sensoryczne, mięśniowe i somatyczne
Zmiany szerokości źrenic Zmiany wokalne
Zniekształcenia sensoryczno-percepcyjne
Zwolnione reakcje motoryczne i myślenie Zwolniony puls
Na podstawie: Erickson i Rossi, 1976

Słowa te sugerują, że aż do chwili, gdy pacjent poczuje, że jego zdolność radzenia sobie z
problemem wzrosła, nie pojawi się chęć poruszenia się. Ukryta w nich treść – podobnie jak
wszystkie inne ukryte treści – pozwala nieświadomym procesom pacjenta na wolny wybór. W tym
przypadku chodzi o swobodne zakończenie pracy wewnętrznej w jego własnym stylu oraz
zadecydowanie, kiedy można się poruszyć i obudzić.
Zdanie: “Kiedy twój wewnętrzny umysł zorientuje się, że dalej możesz się sam skutecznie
zajmować tym problemem" zawiera pewną twórczą dwuznaczność, która znowu pozwala, aby
nieświadomość pacjenta dokonała wyboru – najbardziej odpowiedniego i zgodnego z najlepszym
dla niego sposobem funkcjonowania. Może ona być w stanie rozwiązać problem tu i teraz, w czasie
sesji terapeutycznej, lub może się okazać, że będzie musiała kontynuować pracę wewnętrzną
jeszcze po zakończeniu sesji. Twórcza wieloznaczność wspomaga wolny wybór! Wszyscy wszak
funkcjonujemy na wielu poziomach; prowadząc pozornie normalne życie na jednym poziomie i
odgrywając pewne role, możemy być równocześnie zaangażowani w głęboko twórczą pracę
wewnętrzną i zmianę struktury własnego “ja" na poziomach, które nas przygotowują do nowych ról i
form działania w przyszłości.
Wyzwalanie uzdrawiania za pośrednictwem psychiki. Przedstawiona odmiana
podstawowej formuły dochodzenia wywodzi się z wielu różnych źródeł. Filozofowie tacy jak
Vaihinger (1911) czy konstruktywiści (Watz-lawick, 1984) dyskutują nad wykorzystaniem wyobraźni
(zjawiska “gdybania" i samospełniających się proroctw) do kształtowania doświadczanej
rzeczywistości oraz tzw. przeznaczenia. Gdy pozwalamy nieświadomości (za pośrednictwem jej
autonomicznych procesów twórczych) na to, by tworzyła naszą przyszłość, stajemy się ofiarami
przeznaczenia. Jednak gdy dokonujemy pracy wewnętrznej, ujmujemy tworzenie swej przyszłości
we własne ręce. Erickson pracował nad czymś, co nazwał pseudoorientacją w czasie. Była to
metoda, dzięki której pacjent mógł kreować swoją przyszłość przez dochodzenie do własnych
możliwości wewnętrznych, które istniały w formie zaledwie embrionalnej, oraz przez ich rozwijanie.
Niektórzy klinicyści do dziś badają wykorzystywanie wyobraźni jako głównej modalności
ułatwiającej wprowadzenie w życie pozytywnych proroctw o samospełniającym się charakterze
(Achterberg, 1985; Shorr, Sobel, Robin i Connella, 1980), a tym samym sprzyjającej uzdrawianiu.
Inni korzystają z takich modalności jak zmysł czucia, który Gendlin (1978) opisał jako istotę zmiany
psychoterapeutycznej.
W naszej koncepcji zakładamy wykorzystywanie tylu modalności transdukcji informacji między
psychiką a ciałem, do ilu ma dostęp jednostka. Formuła dochodzenia stanowi adaptację metody
rysunków zasobów wewnętrznych Millsa i Crowleya (1986). Autorzy ci wykorzystywali tę strategię w
pracy z dziećmi. Prosili dziecko, by narysowało (1) problem, który w danej chwili odczuwa; (2)
rozwiązany problem; (3) jak się dostać z pierwszego rysunku do drugiego. W swej pracy z
dorosłymi zmodyfikowałem tę metodę – wprowadzałem sugestię, która miała stymulować
wewnętrzne poszukiwania w tych trzech obszarach.

Ramka 4. Wyzwalanie uzdrawiania za pośrednictwem psychiki


1. Sygnał gotowości dokonania przeglądu obecnych problemów
Kiedy twój wewnętrzny umysł będzie gotowy, by dokonać
przeglądu wszystkich aspektów twojego aktualnego problemu
(przerwa), poczujesz, że jesteś coraz bardziej odprężony i
wtedy zanikniesz oczy (przerwa). Przyjrzyj się szczególnie tym
jego elementom, z którymi jeszcze nie umiesz sobie poradzić.
2. Wyzwalanie obecnego i przyszłego uzdrawiania
A teraz zastanów się nad możliwościami uzdrawiania w
przyszłości. Jak widzisz samego siebie? Co robisz teraz, gdy
problem całkowicie zniknął? (przerwa)
Pozwól, by twój wewnętrzny umysł zobaczył, jak zamierzasz
przejść od problemu (przerwa) do przyszłości, gdy już
zostaniesz uzdrowiony (przerwa). Jakie kroki podejmujesz,
aby wspomóc swoje uzdrawianie? (przerwa)
3. Potwierdzenie uzdrowienia
Kiedy twój wewnętrzny umysł zorientuje się, że może sam
kontynuować proces leczenia, i gdy twój świadomy umysł
zorientuje się, że może w tym procesie współuczestniczyć
(przerwa), poczujesz, że się przeciągasz, otwierasz oczy i
budzisz się – zupełnie rześki i pełen sił.

W drugiej połowie książki dokładniej przyjrzymy się niektórym drogom fizjologicznym, którymi
przebiegają procesy uzdrawiania. Z psychobiologicznego punktu widzenia formułę dochodzenia
można traktować jako sposób wykorzystania planujących funkcji kory przedczołowej, a także
zmagazynowanych obrazów wewnętrznych zasobów i procedur rozwiązywania problemów, które
mogą być zakodowane w niedostępnych niegdyś wzorcach powiązanych ze stanem. Wglądowi czy
też spontanicznemu uświadomieniu sobie zapomnianych treści często towarzyszy uczucie ulgi
emocjonalnej. Fakt ten jest typową oznaką, że osiągnięto już i za pomocą terapii /mieniono
strukturę wzorców zapamiętywania, uczenia się i zachowań. Równocześnie z rozwiązaniem
problemu następuje psychologiczna zmiana orientacji (pacjent zaczyna patrzeć w przyszłość),
której towarzyszą nowe bodźce i układy odniesienia, umożliwiające wyrwanie się z ram aktualnego
problemu, które ograniczały dostęp do zasobów wewnętrznych pacjenta.
Skalowanie symptomów i regulowanie ich nasilania. Ta odmiana podstawowej formuły
dochodzenia wprowadza dwa nowe elementy: (1) skalowanej doznawanej aktualnie intensywności
problemu przez przypisanie jej wartości liczbowej; (2) nasilanie symptomu lub problemu, polegające
na nakłonieniu pacjenta, by zrobił coś pozornie paradoksalnego: dobrowolnie powiększył problem.
Psychobiologiczna orientacja, którą tu reprezentujemy, wskazuje bowiem, że skalowanie może się
okazać sposobem koordynowania języków oraz działań prawej i lewej półkuli mózgowej pod kątem
problemu. W prawej półkuli jest on zakodowany w postaci procesów analogiczno-metaforycznych,
typowych dla emocji, mowy ciała czy marzeń, i w tej formie jest niedostępny dla linearnych,
logicznych i racjonalnych metod rozwiązywania, charakterystycznych dla półkuli lewej. Skalowanie
jest sposobem dotarcia do procesów zachodzących w lewej półkuli oraz wiązania ich z problemem.
Dzieje się tak dlatego, że lewa półkula jest oswojona zarówno z liczbami, jak i wyrażeniami typu:
bardziej lub mniej intensywny, większy lub mniejszy.
Prosząc pacjentów o to, by doświadczyli swego problemu, zwracamy się prawdopodobnie ku
procesom zachodzącym w prawej półkuli, którym łatwiej jest dotrzeć do zależnego od stanu kodu.
Prosząc ich równocześnie o skalowanie, przypuszczalnie uruchamiamy i skupiamy na jednym celu
umiejętności lewej półkuli, którymi można kierować w sposób bardziej świadomy. Z kolei kiedy
później prosimy ich, by kilkakrotnie w szybkim tempie raz powiększali, raz zmniejszali swój
problem, prawdopodobnie każemy im koordynować pracę obu półkul, dzięki czemu zyskują oni
lepszy dostęp do emocjonalnych i behawioralnych przejawów problemu oraz większą umiejętność
ich kontrolowania.
Interakcje prawej i lewej półkuli ewoluują według następującej zasady: pewne funkcje, które na
początku swego rozwoju w prawej półkuli mają charakter wyraźnie lokalny, stopniowo zyskują
nadrzędną, kontrolną rolę w półkuli lewej. Na przykład, przeciętny człowiek, który lubi słuchać
muzyki, wykorzystuje w czasie słuchania głównie półkulę prawą, podczas gdy u skupionego na
muzyce profesjonalisty dominującą rolę odgrywa półkula lewa (Mazziotta, Phelps, Carson i Kuhl,
1982; Phelps i Mazziotta, 1985). Możemy więc przypuszczać, że pacjent, który powtarza
skalowanie symptomu zakodowanego pierwotnie w prawej półkuli, może doprowadzić do tego, że
kontrolę nad nim przejmie półkula lewa. Dzieje się tak na skutek uzyskiwania coraz większej
wprawy w intensyfikowaniu i osłabianiu symptomu. Oznacza to, że badanie za pomocą tomografii
komputerowej wykazałoby, iż przez powtarzanie skalowania i stopniowe osiąganie kontroli nad
zaburzonym zachowaniem dominacja prawej półkuli ustępuje dominacji półkuli lewej. Takiej samej
zmiany można oczekiwać u pacjentów, którzy nauczyli się kontrolować swe symptomy za pomocą
biologicznego sprzężenia zwrotnego.

Ramka 5. Skalowanie symptomu lub problemu


1. Skalowanie symptomu
Oceń na skali od 1 do 100 (100 odpowiada największej
intensywności), która liczba określa stopień, w jakim w tej
chwili doznajesz swego problemu. Zrób to od razu.
2. Regulowanie nasilenia problemu
Teraz pozwól, by problem się powiększył. Oszacuj go na skali.
Teraz niech się zmniejszy. Oszacuj go na skali. Itd.
3. Potwierdzenie reakcji na terapię
(Ćwiczenie terapeutyczne kończy się, gdy staje się oczywiste,
że pacjent wyniósł z niego korzyści. Ich przejawem jest
obniżenie wartości liczbowej, którą pierwotnie przypisał
problemowi, oraz wyrażenie pewności, że jest w stanie nadal
używać opisanej procedury w celu coraz lepszego radzenia
sobie z nim w przyszłości).

Terapia paradoksalna. Tak zwane paradoksalne aspekty opisanego sposobu podejścia do


problemu i jego leczenia wymagają dalszych komentarzy, ponieważ paradoks jako nowa forma
terapii zaczął ostatnio wzbudzać wielkie zainteresowanie (Seltzer, 1985; Weeks i L'Abate, 1982;
Zeig, 1980a, b). Z psychobiologicznego punktu widzenia terapia paradoksalna nie jest wcale
paradoksem: jak widzieliśmy, nasilanie symptomu lub problemu jest naprawdę najbardziej
bezpośrednim sposobem prowadzącym do jego psychobiologicznych źródeł, zakodowanych w
obrębie mózgowych systemów pamięci, uczenia się i zachowań zależnych od stanu. Terapia
paradoksalna wydaje się więc paradoksem jedynie z logicznego punktu widzenia, którym posługuje
się pacjent, próbując uniknąć doznawania i wyrażania problemu w nadziei, że ten zniknie. Unikanie,
wypieranie czy blokowanie problemu prowadzi jednak tylko do tego, że jednostka nie jest w stanie
do niego dotrzeć i zmienić jego struktury przez terapię. To, że problem czy symptom powraca do
pacjenta, jest przejawem działania psychiki i natury, które próbują wydobyć go na powierzchnię
świadomości i w ten sposób doprowadzić do jego rozwiązania.
Jak zauważyliśmy wcześniej, badania nad neurobiologią pamięci i uczenia się wskazują, że proces
nabywania czegoś i odtwarzania nie jest tylko samym nabywaniem i odtwarzaniem – jest to zawsze
syntetyczny proces rekonstrukcji. Nasilanie symptomu jest więc w rzeczywistości procesem jego
rekonstrukcji. Kiedy jakąś osobę prosimy, by zamiast stawiać opór symptomowi, zaczęła go
dobrowolnie doświadczać, w drastyczny sposób zmieniamy tę dynamikę wewnętrzną i zależnie od
stanu systemy zapamiętywania i uczenia się, które pozwalają mu rozkwitać. Sprawiamy, że z
działania oddzielonego i mimowolnego przekształca się w działanie dowolne, a zatem likwidujemy
jego powiązanie ze stanem. Prosząc o określenie intensywności symptomu na skali, zmieniamy go,
przydając mu nową, świadomą orientację wartościującą. Ta nowa orientacja natychmiast powoduje
nasilenie procesów rozwiązywania problemu, wzmaga zdolność do skutecznego radzenia sobie i
prowadzi do mocniejszego powiązania ego pacjenta z oddzielonym niegdyś symptomem.
O skuteczności klinicznej opisanych metod paradoksalnych świadczy fakt, że są one obecnie
wykorzystywane przez wiele różnych szkół psychoterapeutycznych (które metodom tym nadają
rozmaite nazwy). Jednak wielu teoretyków reprezentujących te szkoły przyznaje, że wyjaśnienie,
dlaczego metody te są skuteczne, jest dla nich stale źródłem zakłopotania. Ponieważ podobnych
uczuć doznają reprezentanci orientacji psychobiologicznej, warto byłoby przyjrzeć się różnym
nazwom i formułom, które stosowano w odniesieniu do metod paradoksalnych. Koncepcja
psychobiologiczna mogłaby stanowić ich wspólny mianownik (Seltzer, 1985, s. 20):
Po psychoanalizie, w której psychoterapeuta spełniał rolę wzorca, odziedziczyliśmy określenia:
“antysugestia", “pójście za oporem", “przyłączenie się do oporu", “odbijanie (odzwierciedlanie)
oporu", “odchodzenie z oporem na bok", “modelowa przesada", “umacnianie obrony", “redukcja do
absurdu", “odtwarzanie przejawu psychozy", “odzwierciedlanie zniekształceń dokonywanych przez
pacjenta", “branie udziału w fantazjach pacjenta", wykrzykiwanie z siebie (out-crazying),
“wykorzystywanie pacjenta jako konsultanta". Jeśli chodzi o terapię behawioralną, elementy
paradoksalne dostrzec można w takich procedurach, jak: “wybuch" (blowup), “implozja",
“wypływanie" (flooding), “wyuczona bezradność", “trening zmasowany", “trening negatywny",
“intencja paradoksalna", “nasycenie stymulacyjne" i “planowanie symptomu". W terapii gestalt,
gdzie określenie “paradoks" jest rzadko stosowane, próbę paradoksalnego sprzyjania zmianom
dostrzec możemy w okrutnych pozornie sugestiach terapeuty, aby “pozostać w (negatywnym)
doznaniu", “wyolbrzymić uczucie" (czucie, doznanie, mowę, ruch itd.). Wreszcie w koncepcjach
terapii opartych na systemach komunikacyjnych – z całą pewnością najbardziej otwarcie
popierających i wyjaśniających strategie paradoksalne – znajdziemy taki oto zbiór terminów i
tytułów: “technika dezorientacji", “deklarowana bezradność", “wyolbrzymianie położenia", “nakaz
paradoksalny", “instrukcje paradoksalne", “paradoksalne rytuały i zadania", “paradoksalne przekazy
pisemne", “powstrzymywanie (lub zakazywanie) zmiany", “przewidywanie nawrotu", “zalecanie
nawrotu", “pozytywna konotacja" (lub “interpretacja"), “restrukturalizacja", “redefiniowanie" i
“przywracanie etykietek", “zalecanie symptomu" (lub “zalecanie oporu, symptomu czy systemu"),
“paradoks terapeutyczny" i “terapeutyczne podwójne związanie". Greenberg w artykule noszącym
intrygujący podtytuł The Power of Negative Thinking (Potęga myślenia negatywnego, 1973) określa
część powyższych metod jako “techniki wbrew oczekiwaniom". Niech to posłuży za przypomnienie
uczynionej wcześniej uwagi, że paradoksalną esencją wszystkich tych metod jest ich pozorna
nieracjonalność z punktu widzenia pacjenta.
Nasz uproszczony sposób skalowania i regulowania nasilenia problemu może być wzbogacony
przez niektóre interpretacje i słownictwo wszystkich metod docierania do symptomów i problemów
oraz ich restrukturalizacji.
Ujmowanie i transdukcja informacji. W psychoanalizie poszukuje się rozwiązania
problemów i symptomów za pomocą analizy; behawioryzm zakłada zastosowanie warunkowania i
wygaszania. Koncepcja psychobiologiczna próbuje uchwycić symptomy i problemy i dokonać ich
transdukcji tak, by przybrały formę twórczości. Ideodynamiczne ujmowanie i transdukcja problemów
i symptomów mogą nam pomóc dotrzeć do niewyczerpanych zasobów twórczości terapeutycznej
oraz sposobów uzdrawiania. Zaangażowane zostają wszystkie modalności sensoryczno-
percepcyjne: wzrok i wyobrażenia wzrokowe, słuch, czucie proprioceptywne i kinestezja, węch,
smak oraz wszelkie możliwe ich kombinacje, ponieważ stanowią one znaczący aspekt zarówno
komunikacji psychosomatycznej, jak i ludzkiej tożsamości. Ramka 6 przedstawia niektóre
podstawowe kanały, służące do transdukcji tych zależnych od stanu modalności.
Ramka 6. Modalności zależne od stanu w komunikacji między
psychiką a ciałem

Niektóre podstawowe procesy zmiany psychicznej widoczne w marzeniach i


psychoterapii. Każda z tych modalności ludzkiego doznawania ma cechy
zależne od stanu. Wszystkie angażują się w proces transdukcji informacji, który
jest istotą rozwiązywania problemów i symptomów
(Za: Rossi, 1972/1985)

W rozdziale drugim wspomnieliśmy o oryginalnym pomyśle Bernheima, który za podstawowy


mechanizm transdukcji informacji w hipnozie uznał ideodynamikę. W rozdziale czwartym
omówiliśmy dokonywane przez Ericksona eksperymenty związane ze zjawiskami
współwystępującymi, które w etiologii symptomów psychosomatycznych stanowią spontaniczne
przejawy międzymodalnych transformacji sensorycznych. Badania Mishkina (1982) dotyczące
zapamiętywania i uczenia się (przedstawione w rozdz. 3) oraz niedawne odkrycia z dziedziny
wielokanałowej integracji zachowań niewerbalnych (Siegman i Feldstein, 1985) dostarczają z kolei
eksperymentalnych podstaw rozważaniom na temat tego, jak informacja jest transmitowana,
przeistaczana, a czasem nawet “zamykana" w związanej ze stanem formie po to, by stać się
czymś, co ludzie zwykle określają mianem problemu lub symptomu.
Jednym z tych, którzy najwcześniej wykorzystywali międzymodalną transdukcję informacji jako
metodę terapii w psychologii głębi, był Jung. Proces integrowania elementów świadomych i
nieświadomych nazywał funkcją transcendentną (Jung, 1960, s. 67-91).
Czasami, gdy pacjentów ogarniały silne emocje, kazał im rysować obrazki przedstawiające te
uczucia. Po wyrażeniu ich w formie obrazów można było pobudzać te wyobrażenia do dialogu
między sobą. Skoro tylko pojawi się możliwość takiego dialogu, pacjent na dobre rozpocznie proces
godzenia różnych aspektów swej zdysocjowanej psychiki. Oto jak Jung opisywał swoją metodę
(Jung, 1960, s. 81-83):
Intensywność zaburzeń emocjonalnych jest wartością, energią, którą powinien on wykorzystać w
celu leczenia stanu pogorszonej adaptacji. Jeśli stan ten ulegnie wyparciu lub racjonalnej
dewaluacji, nie osiągniemy niczego.
Aby posiąść tę energię, która znalazła się w złym miejscu, musi on uczynić swój stan emocjonalny
podstawą lub punktem wyjścia całej procedury. Musi sobie uświadomić – na tyle, na ile jest to
możliwe – w jakim znajduje się nastroju, musi się w nim zatopić bez reszty i zapisywać na papierze
wszystkie fantazje i skojarzenia, które mu przychodzą do głowy. Należy w maksymalnym stopniu
dać upust fantazji [...]
Cała ta procedura jest jakby wzbogaceniem i oczyszczeniem afektu, dzięki czemu afekt i jego treść
zbliżają się do świadomości, przez co stają się zarówno bardziej poruszające, jak i łatwiejsze do
zrozumienia. Już samo wykonywanie takiej pracy wywiera dobroczynny i ożywczy wpływ, a w
każdym razie kreuje nową sytuację, ponieważ nieokreślony wcześniej afekt stał się, dzięki pomocy i
kooperacji ze strony świadomej psychiki, ideą bardziej lub mniej wyraźną i jasną. Tak właśnie
wygląda początek funkcji transcendentnej, tj. współpracy treści świadomych i nieświadomych.
Zaburzeniami emocjonalnymi można się również zajmować w inny sposób, nie przez ich
wyjaśnianie intelektualne, lecz nadając im widzialne kształty. Pacjenci, którzy mają zdolności
plastyczne, mogą wyrazić swój nastrój za pomocą obrazków [...] Osoby należące do tzw.
wzrokowców powinny się skoncentrować na wytwarzaniu obrazów wewnętrznych. Taki obraz-
wyobrażenie z reguły pojawia się – być może w sposób hipnogogiczny – więc powinno się go
dokładnie zaobserwować i zanotować jego opis. Słuchowcy zwykle słyszą w swym wnętrzu słowa,
które mogą być jedynie fragmentami pozbawionych znaczenia zdań, ale też powinny być dokładnie
zapisane.
[...] Osoby takie nie mają zazwyczaj problemów ze zdobywaniem nieświadomego materiału i
tworzeniem w ten sposób podstaw funkcji transcendentnej.
Są też tacy, którzy nie potrafią nic zobaczyć ani usłyszeć w swoim wnętrzu, ale mają zręczne
dłonie, zdolne dać wyraz nieświadomym treściom. Ludzie ci mogą z wielkim pożytkiem
wykorzystywać materiały plastyczne. Stosunkowo rzadko natomiast zdarzają się tacy, którzy
potrafią wyrazić to, co nieświadome, za pomocą ruchów ciała. Minusem tej metody jest fakt, że
ruchów nie można łatwo utrwalić w pamięci, trzeba więc później dokładnie je narysować, tak by ich
nie zapomnieć. Jeszcze rzadsza – choć równie wartościowa – jest umiejętność automatycznego
pisania w sposób bezpośredni lub z użyciem planchette [planchette – mała deseczka, zwykle w
kształcie serca, wykorzystywana podczas seansów spirytystycznych. Porusza się pod dotykiem
palców medium i ma nakreślać znaczące słowa (przyp. tłum.)], która również daje użyteczne wyniki.
Doszliśmy do następnej kwestii: co trzeba zrobić z materiałem uzyskanym za pomocą jednego z
opisanych wyżej sposobów? Na pytanie to nie ma odpowiedzi a priori. Otrzymujemy ją, gdy
świadoma psychika stanie w obliczu wytworów nieświadomości. Wówczas pojawi się chwilowa
reakcja, która określi późniejszą procedurę, a doświadczenia praktyczne mogą nam dostarczyć
wskazówek. Z moich doświadczeń wynika, że istnieją dwie tendencje: jedna posługuje się
twórczym formułowaniem, druga rozumieniem.
Cytat ten pochodzi z pracy Junga The Transcendent Function (Funkcja transcendentna), nad którą
pracował ponad 40 lat (w latach 1916-1957). Można powiedzieć, że zawiera ona istotę metodologii
jego psychoterapii. Ja dodałbym, że z punktu widzenia psychobiologii Jung opisuje proces
ujmowania informacji związanej ze stanem, która koduje symptomy i problemy, oraz jej transdukcji
w formę świadomą z użyciem najbardziej dla pacjenta naturalnej modalności sensoryczno-
percepcyjno-ekspresyjnej. Metody Junga można uznać za niedostrzeżone niegdyś zwiastuny
podobnych technik, które pojawiły się w terapii gestalt, analizie transakcyjnej, terapii poznawczej i
behawioralnej, psychosyntezie oraz we wszystkich bardziej nam współczesnych formach
zastosowania analogii i metafory w psychoterapii ericksonowskiej (Lankton i Lankton, 1983; Mills i
Crowley, 1986; Zeig, 1985).
Ideodynamiczne ujmowanie oraz transdukcja problemów i symptomów stanowią zatem
psychobiologiczną podstawę wielu różnorodnych form psychoterapii współczesnej. Dlatego właśnie
formuły dochodzenia, zaprezentowane w tym i następnych rozdziałach, mogą być wykorzystane
przez większość szkół psychoterapeutycznych. Pierwsze stadium powinno polegać na
rozpoznawaniu modalności, w której problem pacjenta uległ związaniu ze stanem. Na przykład,
kiedy pewna pacjentka, mająca bardzo duże zahamowania, opowiadała w urywany sposób o
swoim problemie, stale otwierała i zamykała dłonie, nie będąc tego świadoma. Trudno było od niej
uzyskać jasne informacje, lecz oczywiste wydawało się, iż próbuje ona zintegrować wiele złożonych
kwestii wewnętrznych i zewnętrznych, związanych z decyzją o tym, czy powinna urodzić dziecko.
Wykorzystałem te spontaniczne ruchy rąk po to, by ująć poszukiwanie, transdukcję i integrację tych
kwestii w sposób zaprezentowany w ramce 7.
Ten pozornie prosty przykład stanowi ilustrację wielu istotnych zagadnień związanych z
wewnętrznym dochodzeniem do problemów, których pacjent nie potrafi wyrazić, oraz ich
rozwiązywaniem. W tradycyjnej psychoanalizie takie zachowanie pacjenta nazwano by oporem. W
psychobiologii tzw. opór uważany jest za trudność w dotarciu do związanej ze stanem informacji i
jej transdukcji w taką formę, by mogła posłużyć do rozwiązania problemu. Pierwsze zdanie:
“Zajmujesz się wieloma kwestiami, które trudno ci jest wyrazić" stanowi oczywistą prawdę, którą
pacjent z łatwością akceptuje. W przypadku mojej pacjentki zdanie to dało początek atmosferze
terapeutycznej współpracy dlatego, że opisywało jej sposób doznawania bieżącej rzeczywistości.
Następnie skorzystałem z pewnego elementu doznawanej przez nią rzeczywistości, gdy
dostrzegłem mowę jej ciała – spontaniczne otwieranie i zamykanie dłoni (modalność
proprioceptywno-kinestetyczna). Mowa ciała była dla niej sposobem dokonywania autoekspresji,
kanałem łączącym ze związaną ze stanem informacją, która nie była w stanie dotrzeć do
modalności werbalnej.

Ramka 7. Ujmowanie i transdukcja problemu w celu


ułatwienia autoekspresji
1. Określenie sposobu doznawania obecnej sytuacji
Zajmujesz się wieloma kwestiami, które trudno ci jest wyrazić
(przerwa).
2. Ujmowanie i transdukcja informacji związanej ze stanem
Zatem, gdy poczujesz, że zaczynasz krążyć wokół jakiejś
ważnej kwestii, zaniknij dłonie tak, jakbyś ją nimi chwytała.
Spokojnie rozważ ją w swoim umyśle (przerwa).
3. Wyrażenie i potwierdzenie rozwiązania problemu
Kiedy już znajdziesz słowa i pojęcia, które pomogą ci
rozwiązać tę kwestię, twoje dłonie otworzą się (przerwa).
Teraz możesz mi o tym opowiedzieć tak dużo, bym był w
stanie ci pomóc w kwestii następnej.
Dlatego właśnie skorzystałem z tych wyraźnych komunikatów ciała i rozpocząłem terapię od słów:
“Zatem, gdy poczujesz, że zaczynasz krążyć wokół jakiejś ważnej kwestii, zamknij dłonie tak,
jakbyś ją nimi chwytała". Metaforyczne “krążenie" i “chwytanie" służy temu, by uchwycić język jej
ciała i dokonać jego transformacji w terminy werbalne. Tak więc to proste zdanie ma umożliwić
transdukcję międzymodalną, polegającą na przejściu od modalności kinetycznej do werbalnej.
Faza trzecia, polegająca na wyrażeniu problemu i potwierdzeniu jego rozwiązania, zaczyna się od
jeszcze innej formuły dochodzenia: “Kiedy już znajdziesz słowa i pojęcia, które pomogą ci
rozwiązać tę kwestię, twoje dłonie otworzą się". Pozwoliłem pacjentce, by wewnętrzną pracę nad
dojściem do problemu i jego rozwiązaniem wykonała sama – w ten sposób uczyła się
efektywniejszych metod pracy nad sobą i wypróbowywała je.
Następne zdanie: “Teraz możesz mi o tym opowiedzieć tak dużo, bym był w stanie ci pomóc w
kwestii następnej" skierowało ją w stronę bardziej zogniskowanej autoekspresji, dzięki czemu
terapeuta mógł się zorientować, jaka kwestia wymaga rozwiązania w następnej kolejności. Cała
zatem procedura skupia się na pacjencie i jest powtarzalna; krok po kroku pacjent dokonuje
wszelkich świadomych wglądów, które są potrzebne, aby w przyszłości umożliwić rozwiązywanie
problemów.
Sygnalizowanie ideomotoryczne. Jedną z najpopularniejszych obecnie metod
rozwiązywania problemów w hipnoterapii jest sygnalizowanie ideomotoryczne. W dziedzinie tej
mamy do czynienia z dwiema koncepcjami: (1) oryginalną, wykorzystującą naturalne zachowania i
w tym sensie utylitarną metodą Ericksona (1961/1980) oraz (2) lepiej ustrukturalizowaną metodą
Cheeka i LeCrona (Cheek i LeCron, 1968; LeCron, 1954). Metoda Ericksona opierała się na
wykorzystywaniu każdej osobliwej formy zachowania ideomotorycznego, którą pacjent zdążył już
zaprezentować. Jeśli np. w czasie sesji terapeutycznej pacjent spontanicznie kiwał czy potrząsał
głową w sposób najwyraźniej nieświadomy, Erickson uznawał ten ruch za sygnał ideomotoryczny
pochodzący z niewerbalnego poziomu reaktywności. Innymi naturalnymi formami zachowania
ideomotorycznego mogły być ruchy oczu (mruganie lub zezowanie w stanie stresu), ramion, nóg
lub dłoni. W poprzednim podrozdziale opisałem, jak sam wykorzystałem nieświadome otwieranie i
zamykanie dłoni, które dla mojej pacjentki było najstosowniejszym sposobem naturalnego
sygnalizowania ideomotorycznego.
Z kolei ustrukturalizowaną metoda Cheeka i LeCrona opiera się na standardowej formie
sygnalizowania ideomotorycznego za pomocą palców. Odpowiedzi “tak", “nie", “nie wiem" i “nie
chcę odpowiedzieć" przypisuje się różnym palcom dłoni pacjenta, a następnie zadaje się serię
pytań, na które można odpowiedzieć sygnałami palców. Celem tych pytań jest dotarcie do źródła
problemu oraz znalezienie jego rozwiązania. Typowe dla tej metody jest pogrążenie pacjenta w
ustrukturalizowanej regresji do okresu wcześniejszego. Pacjenta prosi się o to, by dokonał
przeniesienia w czasie, zanim dojdzie do ujawnienia problemu. Następnie terapeuta zadaje wiele
pytań, na które odpowiada się sygnałami palców. Ma to umożliwiać uważny i dokładny przegląd
wszystkich sensoryczno-percepcyjnych umiejętności, postaw i układów odniesienia, które są
częścią źródła problemu oraz jego obecnej egzystencji.
Ramka 8. Ideomotoryczne sygnalizowanie palcami jako
sposób docierania do problemów i ich restrukturyzacji
1. Ustalenie, który palec sygnalizuje “tak", a który “nie"
Przypomnij sobie coś bardzo miłego albo satysfakcjonującego.
Zobaczymy, który palec podniesie się jakby z własnej woli i
zasygnalizuje “tak" (przerwa – pacjent ustala, który palec
podniesie się, a zatem sygnalizuje “tak"). Teraz przypomnij
sobie coś bardzo nieprzyjemnego i zobacz, który palec
podnosi się, by sygnalizować “nie" (przerwa aż do chwili, gdy
pacjent ustali, który to palec).
2. Dojście do źródła problemu i tego, co go podtrzymuje
Niech twój wewnętrzny umysł zabierze cię w podróż w czasie
– do okresu, zanim pojawił się problem. Potem daj sygnał
palcem, żebym wiedział, że już tam dotarłeś. Zgadzasz się
jeszcze raz przez to wszystko przejść, krok po kroku, od
początku do końca odtworzyć to, co działo się od czasu, gdy
problem pojawił się po raz pierwszy? (Później następuje seria
pytań, na które pacjent odpowiada sygnałem “tak" lub “nie",
rozpoznając związane ze stanem doświadczenia i uczucia
towarzyszące pojawieniu się problemu. Potem znowu zadaje
się pytania typu “tak – nie", pozwalające określić te postawy i
okoliczności, które obecnie podtrzymują istnienie problemu).
3. Ustalenie warunków rozwiązania problemu
Czy zgadzasz się całkowicie uwolnić od tego problemu? Czy
istnieje może jakaś data w przyszłości, kiedy to – jak sądzisz –
będziesz już od niego wolny?
(Później – jeśli to konieczne – następuje seria pytań
ustalających wszelkie warunki, których cała osobowość
potrzebuje do rozwiązania problemu).

Ramka 8 prezentuje taki sposób wprowadzania sygnalizacji ideomotorycznej za pomocą palców,


który może zaakceptować większość pacjentów. Jak widać, pytania sformułowano tak, by można
było na nie odpowiedzieć prostym sygnałem “tak" lub “nie". Więcej przykładów serii pytań, które
mogą być zastosowane w różnych problemach klinicznych, podają Cheek i LeCron (1986). Ramka
9 pokazuje interesującą odmianę tej metody – zastosowanie ideomotorycznej sygnalizacji głową.
Podobnie jak poprzednio, wszystkie pytania formułuje się w taki sposób, by jako odpowiedź
wystarczyło proste kiwnięcie lub potrząśnięcie głową.
Ramka 9. Ideomotoryczne sygnalizowanie głową jako sposób
docierania do problemów i ich restrukturalizacji
1. Ustalenie sygnałów “tak" i “nie"
Kiedy twoja nieświadomość będzie gotowa, by przyjrzeć się
źródłom problemu, poczujesz, że kiwasz głową sygnalizując
tak. Kiedy będziesz dokonywał przeglądu jakichś
negatywnych konsekwencji tego problemu, potrząśniesz
głową sygnalizując “nie".
2. Dojście do źródła problemu i tego, co go podtrzymuje
Kiedy już cofniesz się w czasie do okresu sprzed pojawienia
się problemu, możesz kiwnąć głową (przerwa). Czy zgadzasz
się przyjrzeć temu, w jaki sposób doświadczyłeś tego
problemu po raz pierwszy?
(Potem następuje seria pytań, które zmierzają do określenia
związanych ze stanem doświadczeń, które towarzyszyły
pojawieniu się problemu, oraz tych okoliczności i postaw,
które obecnie podtrzymują jego istnienie).
3. Ustalenie warunków rozwiązania problemu
Czy zgadzasz się uwolnić od tego problemu lub podać datę,
kiedy już w wystarczającym stopniu go rozwiążesz? (Potem
następuje seria pytań ustalających wszelkie warunki, których
cała osobowość potrzebuje do rozwiązania problemu).

Pojawiły się jednak zarzuty, że metody ideomotoryczne zachęcają pacjentów do wymyślania takich
odpowiedzi, które zadowalają terapeutę. Cheek zareagował na nie publikując wiele artykułów
zawierających bogatą dokumentację kliniczną (1957-1981). Określił trzypunktowe kryterium
szacowania rzetelności postawy pacjenta podczas terapii i opisał je w następujący sposób (Cheek,
1981, s. 89-90):
Zastosowanie nowych technik hipnozy, w których wykorzystuje się powtarzanie podświadomego
przeglądu wydarzeń (odbywa się to poniżej poziomu świadomego i werbalnego), umożliwia
odkrycie związków przyczynowo-skutkowych istniejących między dostarczoną informacją
sensoryczną a wynikłymi później reakcjami. Wnioski, które przedstawiam, wyciągnąłem po
przebadaniu ponad 3000 pacjentów po operacjach oraz 15 mężczyzn i kobiet, którzy utracili
przytomność wskutek urazów głowy.
Czy możemy zaufać informacjom uzyskanym za pomocą metod ideo-motorycznych? Wiemy, że
osoby zahipnotyzowane mają szczególną zdolność wymyślania informacji po to, by zadowolić
hipnotyzującego lub by nie musieć ponownie przeżywać jakiegoś wyjątkowo traumatycznego
doświadczenia. Wydaje się jednak, że zdolność ta zlokalizowana jest na wyższych, bardziej
świadomych poziomach myślenia i prawdopodobnie nie pojawia się na poziomach głębszych.
Możemy zaufać informacji wtedy, gdy jej ostateczne przeistoczenie w formę werbalną przebiega
według następującej kolejności:
1. Obserwujemy fizjologiczne oznaki nieprzyjemnego stresu. Ściągnięte brwi, przyspieszony
oddech i pulsowanie krwi w naczyniach na szyi mówią nam, że coś powoduje stres, lecz osoba
hipnotyzowana nie “wie", co się dzieje w momencie, gdy zadajemy pytanie.
2. Po tym, jak spostrzegamy zmiany fizjologiczne, pojawia się sygnał ideomotoryczny wskazujący,
że rozpoczęło się przeżywanie traumatycznego doświadczenia. Pytany o to wydarzenie pacjent
nadal ignoruje je na poziomie werbalnym.
3. Relacja słowna staje się możliwa dopiero po kilkakrotnym (liczba ta może być różna)
przebadaniu danego zdarzenia w podświadomości. Jeśli nie jest ono zbyt groźne, zostaje szybko
zrelacjonowane. [Kiedyś] musiałem 13 razy powtórzyć całą procedurę, nim pacjent odzyskał
pamięć.
W przypadku gdy pojawią się wątpliwości co do rzetelności relacji pacjenta, można poprosić o
odpowiedź na pytanie: “czy wewnętrzna część twego umysłu zgadza się z tym, co mi
opowiedziałeś?" Ja sam nie przywiązywałbym wagi do uzyskanych za pomocą metod
ideomotorycznych zeznań nałogowego alkoholika, narkomana, patologicznego kłamcy, nie ufałbym
również słowom człowieka oskarżonego o popełnienie przestępstwa, ponieważ moje studia nie
obejmowały ludzi należących do tych kategorii.
Z przyjętego w tej książce punktu widzenia wymieniane przez Cheeka poziomy: fizjologiczny,
ideomotoryczny i werbalny są przykładami związanych ze stanem układów informacji, które
oddzieliły się od siebie. Objawy psychosomatyczne stanowią sposób wyrażania owego oddzielenia,
a terapia polega na umożliwieniu transdukcji informacji między nimi. Zacytowane słowa Cheeka
jasno dowodzą, że powtarzanie pytań wywołuje rekursywne (takie, które powracają nawet po
przerwie), wewnętrzne poszukiwania, prowadzone przez pacjenta na głębszym, zależnym od stanu
poziomie psychobiologicznym tak długo, aż poszukiwany materiał będzie przeniesiony na poziom
werbalny. Metoda ta jest idealna w leczeniu skutków sytuacji trau-matycznych, ponieważ jej
głównym przeznaczeniem jest ułatwianie procesów rekursywnych. Jak już widzieliśmy, uraz
wywołuje stan zmieniony, w którym wspomnienia są zakodowane w formie związanej ze stanem,
niedostępnej normalnym stanom świadomości ego, Cheek przebadał wiele sytuacji traumatycznych
i przypadków zmienionych stanów, które wywoływały związane ze stanem wydarzenia, takie jak:
ciężka choroba (1969), poród (1975, 1976), narkoza (1981), wypadki (1960), napady marzeń
(1965), przerażające doświadczenia seksualne, np. gwałt (1960), oraz śmierć lub poważne
kalectwo kogoś bliskiego (1960). Jego metoda jest szczególnie przydatna w sytuacjach
wymagających dyrektywnych, krótkotrwałych wysiłków badawczych, pozwalających na szybkie
dotarcie do tych symptomów i skutków urazu, które sięgają głębokich psychofizjologicznych
poziomów przechowywania pamięciowego, wdrukowywania i uczenia się. Gdy na skutek
stosowania tej metody dojdzie do ujawnienia urazów, pojawiają się silne reakcje emocjonalne,
wymagające dobrze przemyślanego postępowania klinicznego, które powinien prowadzić
wykwalifikowany terapeuta. W rozdziale siódmym pokażemy, jak pracował Cheek. Zobaczymy, jak
zróżnicowane i twórcze są jego sposoby docierania do problemów, będących efektem
oddziaływania stresu na układ autonomiczny i hormonalny oraz ich transdukcji.
Ultradobowa koncepcja leczenia. Najnowsze koncepcje komunikacji między psychiką a
ciałem oraz uzdrawiania wykorzystują pojęcie rytmów ultradobowych. W innych swych pracach
przedstawiłem szczegółowe dane dotyczące podobieństw, jakie istnieją między poznawczo-
behawioralnymi charakterystykami tych rytmów a zwykłym, codziennym transem (Rossi, 1982,
1986a). Ponieważ można tam znaleźć zarówno teorię, jak i opis ich praktycznych zastosowań, tutaj
naszkicujemy jedynie formułę dochodzenia opartą na koncepcji tych rytmów.
Ramka 10. Ultradobowa formuła dochodzenia
1. Dostrzeganie i stymulowanie naturalnych rytmów ultradobowych
Widzę, że przez kilka ostatnich chwil twoje ciało uspokoiło
się, a ty niewiele mówisz, wyglądasz przez okno (tu
wzmiankujemy o tym, co pacjent robi, by zamanifestować
swoje wycofanie). Ciekaw jestem, czy to oznacza, że twoja
nieświadomość jest gotowa wejść we wspaniałą fazę
uzdrawiania? (przerwa)
Jeśli tak jest, poczujesz, że jesteś coraz bardziej odprężony, i
wtedy zamkniesz oczy.
2. Dochodzenie do uzdrawiania ultradobowego i jego wykorzystywanie
Pozwól, by ten przyjemny nastrój pogłębił się, tak jak to się
dzieje, gdy rozkoszujesz się przerwą w pracy lub upragnioną
drzemką (przerwa).
3. Potwierdzenie kontynuacji uzdrawiania i radzenia sobie
Kiedy twoja nieświadomość zda sobie sprawę, że rozważyła
tę kwestię najpełniej, jak to było możliwe, przynajmniej na
razie (przerwa), i gdy twój świadomy umysł zorientuje się, że
może ci pozwolić na kontynuowanie uzdrawiania
wewnętrznego za każdym razem w ciągu dnia, gdy odczujesz,
że jest to naturalne (przerwa), poczujesz, że masz ochotę się
przeciągnąć, otworzysz oczy i obudzisz się – zupełnie rześki i
pełen sił.

Rytmy ultradobowe mają 90-minutowe interwały, zatem ich subtelne przejawy behawioralne mogą
być zaobserwowane przez terapeutę dopiero podczas sesji terapeutycznej, która trwa co najmniej
tak samo długo. Gdy na przykład pacjent spontanicznie wchodzi w nastrój spokoju lub
wewnętrznego skupienia, można być prawie pewnym, że znajduje się w ultradobowej fazie
odpoczynku. Terapeuta może wykorzystywać i stymulować uzdrawiające moce tej ultradobowej
przerwy, wyrażając swą aprobatę i pozwalając nieświadomości pacjenta na spokojne wykonywanie
pracy wewnętrznej przez okres od 5 do 20 minut bez prowadzenia zewnętrznego dialogu. Jeśli fazę
tę zignoruje, nastąpi po niej taki moment w sesji terapeutycznej, w którym pacjent zamanifestuje
opór, przybierający postać wielu nie dających się w inny sposób wyjaśnić symptomów (ponury
nastrój, częściowe wycofanie się, drażliwość, przejęzyczenia, luki pamięciowe i innego rodzaju
błędy, które popełniamy, gdy jesteśmy zmęczeni i potrzebujemy odpoczynku). Choć zrozumienie
psychodynamicznych implikacji tych przejawów oporu jest zawsze cenne, mądrze jest również
uznać je za behawioralne sygnały tego, iż należy pozwolić nieświadomości na wykonywanie
własnego, wewnętrznego uzdrawiania.
W drugiej części książki zaprezentuję praktyczne, kliniczne przykłady stosowania ultradobowej
koncepcji terapii. Na razie warto zapamiętać, że ponieważ poznawcze, emocjonalne i behawioralne
przejawy rytmów ultra-dobowych są bardzo podobne do objawów stanów zmienionych oraz
hipnozy, terapeuta może odczuwać naturalną pokusę, by sugerować czy wywoływać te zachowania
także wtedy, gdy one się nie pojawiają. I rzeczywiście, większość hipnoterapeutów tak właśnie
czyni. Namawiają oni pacjenta, by wszedł w stan hipnotyczny lub wprowadzają go weń wówczas,
gdy to oni są gotowi, a nie nieświadomość (i fizjologia) pacjenta. Takie podejście często przynosi
sukces ze względu na to, że rytmy ultradobowe są w swych przejawach niezwykle plastyczne;
można je “przeskakiwać", a ich długość zmienia się z łatwością u większości ludzi. W wielu zatem
przypadkach hipnoterapia prowadzona w ten sposób jest skuteczna. Jestem jednak przekonany, że
gdy hipnoterapeuta arbitralnie narzuca pacjentowi swój rytm pracy, może doprowadzić do oporu i
reakcji paranoidałnych. Warto byłoby empirycznie sprawdzić, czy istotnie pacjenci lepiej reagują na
hipnoterapię wtedy, gdy korzysta się z ich naturalnych rytmów ultradobowych niż wówczas, gdy się
je ignoruje.
Czytelnik, który dokładnie przeczyta to, co zawarto w przedstawionych w tym rozdziale ramkach,
dostrzeże, że wszystkie opisane procedury są odmianami podstawowej formuły dochodzenia,
wprowadzonej na samym początku. We wszystkich występują te same trzy kroki: odpowiednie
wprowadzenie, okres pracy wewnętrznej oraz ostateczne potwierdzenie osiągniętego efektu
terapeutycznego. Te różne odmiany pozwalają terapeucie na większą plastyczność i dostosowanie
metody do indywidualnych potrzeb każdego pacjenta. W następnych rozdziałach podamy dalsze
przykłady zastosowania każdej z tych odmian w celu dotarcia do wielu różnych problemów
psychobiologicznych oraz ich rozwiązywania.
Wstecz / Spis Treści / Dalej

6
KOMUNIKACJA MIĘDZY PSYCHIKĄ A CIAŁEM ORAZ UZDRAWIANIE – PRZEGLĄD
ZAGADNIEŃ

Uczeni zastanawiają się, czy psychika może “przenosić góry". W książce tej zajmujemy się kwestią o
wiele skromniejszą: czy psychika może przenosić cząsteczki. Poprzednie rozdziały poświęciłem
zagadnieniu istotnej roli, jaką układ limbiczno-podwzgórzowy odgrywa w pośredniczeniu w procesach
psychobiologicznych obciążonych emocjonalnie oraz w ich modulowaniu. Teraz chciałbym szczegółowo
przedstawić powiązania istniejące między anatomią i funkcjami układu limbiczno-podwzgórzowego a
powstawaniem i rozwiązywaniem problemów psychosomatycznych. Zaprezentuję dane potwierdzające
pogląd, że problemy psychosomatyczne można z dużą trafnością zdefiniować jako dysfunkcje
zakodowane w postaci efektów uczenia się zależnego od stanu, które zaszło w limbiczno-
podwzgórzowym układzie transdukcji informacji między psychiką a ciałem.
W tym i następnych rozdziałach przyjrzymy się dokładnie czterem głównym systemom transdukcji
informacji między psychiką a ciałem, w których modulatorem jest układ limbiczno-podwzgórzowy. Są to
układy: autonomiczny, hormonalny, odpornościowy i neuropeptydowy. Dla współczesnej psychobiologii
podstawowym przedmiotem zainteresowania jest zagadnienie wzajemnego komunikowania się tych
czterech systemów w stanie zdrowia i choroby. Po kolei prześledzimy anatomię i funkcjonowanie każdego
z nich oraz omówimy niektóre objawy, problemy i choroby psychosomatyczne, które – jak to wynika z
badań – są z nimi najściślej związane. Na tyle, na ile to będzie możliwe, dokonamy również przeglądu
przypadków, ilustrujących niektóre nowatorskie sposoby uprawiania hipnoterapii, które, pojawiły się
ostatnio, oraz typowe dla nich style uzdrawiania.
Anatomia i funkcje podwzgórza
Na próżno by szukać jasnych informacji o anatomii i funkcjach podwzgórza! Omawiające te zagadnienia
podręczniki medycyny sprawiają wrażenie, jakby opisywały zupełnie odmienne struktury, a ich opis
uzależniony jest od tego, o jakie funkcje chodzi i z jakich metod korzystano (Ganong, 1985; Guyon, 1981;
Kandel i Schwartz, 1985; Ornstein i Thompson, 1984). Podwzgórze nie jawi się jako oddzielny, łatwy do
zidentyfikowania organ, taki jak serce, płuca czy półkule mózgowe. Jest raczej skupiskiem tkanek
podstawy mózgu, których granice są pozornie nieostre. Składają się na nie liczne ważne jądra czy też
ośrodki transdukcji i wzajemnej regulacji między psychiką a ciałem. Funkcje wielu z tych jąder (patrz rys.
2) różnią się od siebie do tego stopnia, że sprawiają wrażenie, iż są to procesy całkowicie niezależne,
przez przypadek zlokalizowane blisko siebie. Jednak to, co na pierwszy rzut oka wydaje się przypadkiem,
z całą pewnością dowodzi, że nie znamy doniosłych projektów natury, ponieważ po dokładnym
przestudiowaniu funkcji tych jąder dojdziemy do wniosku, że wszystkie one wiążą się z regulacją
środowiska wewnętrznego za pośrednictwem układów: autonomicznego, hormonalnego,
odpornościowego i neuropeptydowego.
Rys. 2. Niektóre funkcje podwzgórza jako źródła transdukcji informacji między psychiką a układami:
autonomicznym (A), hormonalnym (H) i odpornościowym (O)
Podwzgórze spełnia wiele ważnych funkcji, a zajmuje niezwykle małą powierzchnię mózgu: waży tylko
kilka gramów i jest wielkości ziarnka grochu. Rysunki 2, 3a i 3b ilustrują jego centralną rolę w układzie
limbicznym mózgu. Słowo “limbiczny" oznacza graniczny. Najpierw używano go, by opisać granicę między
wyższymi funkcjami psychicznymi kory mózgowej a niższymi strukturami mózgu związanymi z regulacją
emocjonalną i fizjologią ciała. Podwzgórze odbiera sygnały ze wszystkich części układu nerwowego, a
zatem funkcjonuje jako centrum wymiany informacji, decyduje więc o dobrej kondycji całego organizmu.
Oto jak Guyon opisał centralną rolę podwzgórza (1981, s. 700-701):
Podwzgórze leży w samym środku układu limbicznego i ma powiązania komunikacyjne ze wszystkimi jego
poziomami. Z kolei ono samo i jego struktury pokrewne – przegroda oraz ciała suteczkowate – wysyłają
sygnały w dwóch kierunkach: (1) w dół, głównie przez pień mózgu, do siatkowatych tworów
śródmózgowia, mostu i rdzenia, oraz (2) w górę, w stronę wielu obszarów mózgu, szczególnie przedniej
części wzgórza i kory limbicznej. W pośredni sposób wpływa również (a jest to wpływ bardzo silny) na
funkcjonowanie kory mózgowej dzięki aktywizacji lub hamowaniu układu siatkowatego pobudzającego,
który rozpoczyna się w pniu mózgu.
Podwzgórze stanowi zatem główny punkt wyjścia dla układu limbicznego, integrujący biologiczne
funkcjonowanie ciała z sensoryczno-percepcyjnymi, emocjonalnymi i poznawczymi funkcjami psychiki.
Ponieważ w układzie limbiczno-podwzgórzowym stale dokonuje się proces zmian stanów
psychoneurofizjologicznych, wszelkie związane z tym układem uczenie się jest z konieczności zależne od
stanu.
Podwzgórze a autonomiczny układ nerwowy
Podwzgórze nazwano centrum kierowniczym autonomicznego układu nerwowego z uwagi na to, że jest
ono głównym integratorem podstawowych systemów, które regulują funkcje ciała (głód, pragnienie, seks,
temperaturę, częstość akcji serca, ciśnienie krwi itd.). Ma to kluczowe znaczenie dla omawianych tu
koncepcji, ponieważ autonomiczny układ nerwowy był tradycyjnie uważany za głównego pośrednika,
dzięki któremu hipnoterapia wywołuje skutki biologiczne. Układ ten składa się z dwóch gałęzi: (1) układu
sympatycznego, który działa pobudzająco i angażuje się w reakcję alarmową, stymulując akcję serca,
ciśnienie krwi, oddychanie itd., oraz (2) układu parasympatycznego, dzięki któremu te same funkcje są
wyciszane. Niektórzy badacze (Bulloch, 1985) uznali ostatnio, że trzecią gałęzią autonomicznego układu
nerwowego jest układ jelitowy (enteryczny), który angażuje się głównie w wewnętrzną regulację żołądka,
jelit itd. Jednak układ ten spełnia swoje funkcje w sposób częściowo niezależny od układu
autonomicznego, a ponieważ jego podstawowymi regulatorami są niedawno odkryte przekaźnikowe
cząsteczki układu neuropeptydowego, omówimy go przy okazji przedstawiania tego ostatniego.
Podwzgórze a układ hormonalny
Większość z nas wie, że przysadka mózgowa jest naczelnym gruczołem układu hormonalnego,
regulującym wydzielanie wszystkich hormonów ciała. Jednak to podwzgórze pośredniczy w
przekazywaniu informacji rządzącej nawet przysadką. Kiedy np. człowiek odczuwa ból, wzgórze służy
jako stacja przekaźnikowa, przesyłająca część sygnału prosto do podwzgórza, jeszcze zanim
uświadomione jest doznanie bólowe. Ta sama prawidłowość dotyczy wszystkich innych doznań
zmysłowych, z wyjątkiem sygnałów węchowych, które do podwzgórza docierają przez jądro migdałowate.
Bezpośrednio albo poprzez przysadkę zachodzą nawet procesy pobudzania i hamowania różnych
centrów podwzgórza – zawiadujących sprzężeniami zwrotnymi i regulujących wewnętrzne środowisko
człowieka – które związane są ze stężeniem substancji odżywczych, elektrolitów, wody,
neuroprzekaźników i hormonów we krwi i płynie mózgowo-rdzeniowym. Natomiast po drugiej stronie
granicy limbicznej sfera psychiczna może oddziaływać na podwzgórze za pomocą pobudzających lub
hamujących impulsów neuronowych kory mózgowej, które wyspecjalizowane jądra podwzgórza
zamieniają w regulację przysadkową.
Co obecnie wiadomo na temat tych wyspecjalizowanych jąder podwzgórza, czyli na temat tego, jak
psychika i ciało w rzeczywistości porozumiewają się na poziomie komórkowym i cząsteczkowym? Wiemy
wszyscy, że nastawieni filozoficznie badacze dyskutują nad tym już od wieków, lecz czy dysponujemy
dzisiaj jakimiś faktami? O dziwo, odpowiedź na to pytanie brzmi: zdecydowanie tak. Rysunki 3a i 3b
przedstawiają przetworniki na linii psychika i ciało, które działają na poziomie cząsteczkowym pomiędzy
podwzgórzem i przysadką.
Czymkolwiek byłaby psychika, większość z nas ze sporą dozą pewności przeczuwa, że jest ona blisko
powiązana z aktywnością 2100 000 000 000 000 [jest to dwa do potęgi stobilionowej. Według Carla Sagana
(1977) oznacza to, że w mózgu każdego człowieka istnieje więcej potencjalnych stanów psychicznych, niż
wynosi liczba atomów w znanym wszechświecie] połączeń, które istnieją między komórkami nerwowymi
mózgu. Czymkolwiek byłoby ciało, większość z nas myśli o nim w kategoriach tkanek, krwi, gruczołów,
kości, sposobu, w jaki na te wszystkie elementy wpływają hormony itd. Rysunki 3a i 3b przedstawiają dwa
typy nerwowych komórek podwzgórza, które wyspecjalizowały się jako przetworniki na linii psychika i
ciało. Na jednym swym zakończeniu odbierają one – podobnie jak każda inna zwyczajna komórka mózgu
– elektryczne impulsy psychiki (kory mózgowej), na drugim jednak wydzielają czynnik uwalniający lub
hormon, który reguluje funkcjonowanie ciała.
Rysunek 3a ilustruje np. fakt, że komórki nerwowe w jądrze łukowatym podwzgórza wytwarzają czynniki
uwalniające hormony, które są wydzielane do miejscowego krwiobiegu i w ten sposób dostarczane do
przedniego płata przysadki. Następnie przedni płat przysadki wydziela hormon – prolaktynę, który
pobudza wydzielanie mleka w żeńskich gruczołach piersiowych. Rysunek 3b z kolei pokazuje, w jaki
sposób komórki podwzgórzowych jąder parakomorowych i nadwzrokowych dokonują transdukcji
impulsów nerwowych z wyższych poziomów korowych, w rezultacie czego następuje produkcja
wazopresyny i oksytocyny. Hormony te są przechowywane w komórkach tylnego płata przysadki aż do
chwili, gdy pod wpływem stresu będą uwolnione do krwiobiegu i zaczną regulować funkcjonowanie nerek i
innych organów. Wiele takich komórek, należących do różnych jąder podwzgórza, dokonuje transdukcji
informacji neuronowej pochodzenia psychicznego w procesy somatyczne poprzez układ przysadkowy i
hormonalny.

Rys. 3. Połączenia między psychiką a ciałem od wyższych centrów psychiki, przez podwzgórze oraz: a)
przedni płat przysadki do reszty ciała, b) tylny płat przysadki do reszty ciała
Proces dokonywanej przez neurony podwzgórza transdukcji informacji pochodzenia psychicznego w
cząsteczki przekaźników hormonalnych określany jest mianem neurosekrecji. Jest to centralne pojęcie
współczesnej neuroendokrynologii. Istnienie takich neurohormonałnych przetworników informacji jest
podstawową przyczyną dla której nową dziedzinę psychobiologii uznano za gałąź teorii informacji. Ich
odkrycie stało się tym bodźcem, który pozwolił na zjednoczenie biologii i psychologii w ramach jednej
teorii informacji, i to w sposób, który sprawia, że komunikacja między psychiką a ciałem oraz uzdrawianie
stają się nauką empiryczną, a nie tylko pobożnym życzeniem.
Podwzgórze a układ odpornościowy
Wpływ podwzgórza na system odpornościowy poznano niedawno. Wiadomości na temat cantralnie
dokonywanej modulacji systemu odpornościowego są tak nowe, że nie zawierają ich standardowe
podręczniki psychofizjologii i medycyny. Jednak dzięki pionierskim pracom kilku badaczy (m.in. Ader,
1981; Stein, Schleifer i Keller, 1981) zaczęliśmy poznawać rzeczywiste mechanizmy psychofizjologiczne,
dzięki którym podwzgórze wpływa na reakcje immunologiczne zachodzące w jego jądrach, przednich i
tylnych, zarówno na poziomie komórkowym, jak i cząsteczkowym. W części dotyczącej raka,
reumatoidalnego zapalenia stawów i astmy dokładniej przedstawię niektóre współczesne koncepcje
wyjaśniające wspomniane mechanizmy.
Podwzgórze a układ neuropeptydowy
Neuropeptydy to cząsteczki przekaźnikowe powstające w czasie transdukcji informacji, która z
neuronowych impulsów przekształca się w hormony (wcześniej nazwaliśmy to neurohormonalną
transdukcją informacji). Pojęcie układu neuropeptydowego jest na tyle nowe, że jego anatomia i
funkcjonowanie są jedynie przedmiotem spekulacji niewielkiej grupy czołowych badaczy. Wiadomo
jednak, że centralnym ośrodkiem aktywności neuropeptydowej jest podwzgórze, a cały ten układ wydaje
się nakładać na układy autonomiczny, hormonalny i odpornościowy, ponieważ wszystkie one
wykorzystują neuropeptydy jako cząsteczki przekaźnikowe w komunikacji zachodzącej między nimi oraz
w obrębie każdego z nich. Układ neuropeptydowy ma nieprawdopodobnie szerokie i plastyczne
możliwości komunikacyjne, ponieważ jego cząsteczki przekaźnikowe krążą po całym ciele. Może on być
zatem najbardziej wielostronnym kanałem transdukcji informacji oraz ujawniania się zależnych od stanu
wspomnień i wyników uczenia się. Zamierzamy dokładnie przeanalizować liczne spekulacje na temat roli,
jaką układ ten prawdopodobnie odgrywa w takich zjawiskach, jak obraz ciała, seksualność czy emocje
oraz w pośredniczeniu niektórym tzw. tajemniczym fenomenom hipnozy, do dziś nie wyjaśnionym.
Wstecz / Spis Treści / Dalej

7
PSYCHICZNA MODULACJA AUTONOMICZNEGO UKŁADU NERWOWEGO

Choć hipnozę od dawna uznaje się za efektywny sposób modulowania autonomicznego układu nerwowego
(Braun, 1983b; Crasilneck i Hall, 1959, 1985; Gorton, 1957, 1958), to jednak sporo badaczy ma niewiele do
powiedzenia na temat zaangażowanych w ten mechanizm procesów psychobiologicznych. Niech wstępem
do dokładnego rozważenia tych procesów będzie rysunek 4, ilustrujący niektóre główne połączenia anatomiczne
i funkcjonalne, istniejące między psychiką, podwzgórzem i autonomicznym układem nerwowym.
Psychiczne oddziaływanie kory mózgowej dociera do podwzgórza przez skojarzone z nim struktury układu
limbicznego, hipokamp, jądro migdałowate oraz wzgórze. Z kolei podwzgórze przesyła te oddziaływania
do autonomicznego układu nerwowego. Zachodzi to poprzez niżej położone ośrodki kontrolne pnia mózgu, które
służą jako stacje przekaźnikowe na drodze do układów sympatycznego i parasympatycznego. Stymulacja
odpowiednich obszarów podwzgórza może doprowadzić do aktywizacji ośrodków, które w układzie
sympatycznym kontrolują pracę serca do tego stopnia, że ciśnienie krwi wzrośnie o ponad 100%. Inne
ośrodki podwzgórza mogą kontrolować temperaturę ciała dzięki temu, że regulują dopływ krwi do powierzchni
skóry, mogą intensyfikować lub hamować wydzielanie śliny i motorykę przewodu pokarmowego, a także
spowodować opróżnienie pęcherza.
Procesy życiowe wszystkich organów, regulowane przez układ autonomiczny, podlegają uczeniu się zależnemu
od stanu. Dzieje się tak dlatego, że są one blisko związane z układem limbiczno-podwzgórzowym, który
niejako umieszcza w nich to, czego doświadczyliśmy w swoim życiu. Innymi słowy, wszystkie organy,
które przedstawiono na rysunku 4, mogą reagować w sposób psychosomatyczny. Pod wpływem stresu w
obrębie systemu regulującego pojedyncze organy lub ich kombinacje powstają związane ze stanem wzorce
informacji. Wzorce te mogą się ujawniać jako nieodpowiednie reakcje, które nazywamy
problemami psychosomatycznymi. By zrozumieć, jak do nich dochodzi, musimy się przyjrzeć sposobowi, w jaki
psychika moduluje procesy biochemiczne w obrębie poszczególnych komórek każdego organu, który podlega
wpływowi autonomicznego układu nerwowego.
Rys. 4. Psychiczna modulacja autonomicznego układu nerwowego i jego dwóch gałęzi: sympatycznej (pobudzającej)
i parasympatycznej (relaksującej) aż do poziomu komórkowego
Psychiczne modulowanie aktywności komórkowej poprzez autonomiczny układ nerwowy
Weiner (1977) pisze, że nasza wiedza o tym, jak naprawdę psychika i centralny układ nerwowy modulują
złożoną machinę chemiczną, którą stanowi każda żywa komórka ciała, jest przyjmowana z niedowierzaniem
i obojętnością. Ludzkość potrzebowała kilku setek lat, by uwierzyć słowom Mikołaja Kopernika, że to Ziemia obraca
się dookoła Słońca, a nie odwrotnie, i wykorzystać konsekwencje tego odkrycia. Podobnie wszystko wskazuje na to,
że większość ludzi potrzebuje kilkudziesięciu, jeśli nie kilkuset lat, aby zrozumieć i wykorzystać tę umiejętność
psychiki, która polega na stymulowaniu procesów uzdrowicielskich na poziomach komórkowym i biochemicznym.
Rysunek 4 stanowi ilustrację trójfazowego procesu, za pomocą którego psychika poprzez układ autonomiczny
moduluje czynność komórek. Faza pierwsza obejmuje wytwarzanie przez psychikę myśli i obrazów
(impulsów neuronowych) w obrębie kory czołowej (Achterberg, 1985). W fazie drugiej owe wytworzone przez
psychikę impulsy są filtrowane przez zależne od stanu wspomnienia, wyniki uczenia się oraz związane z
emocjami obszary układu limbiczno-podwzgórzowego, a następnie podlegają transdukcji w neurotransmitery,
regulujące narządy autonomicznego układu nerwowego, który ostatecznie dzieli się na dwie gałęzie:
sympatyczną (pobudzającą) i parasympatyczną (relaksującą). Zakończenia nerwu krańcowego gałęzi
sympatycznej wydzielają noradrenalinę – neurotransmiter pobudzający receptory komórek narządów, na które
wywierany jest wpływ (serce, płuca, trzustka, jelita itd.); w gałęzi parasympatycznej wydzielana jest
natomiast acetylocholina. Uwolnienie tych neurotransmiterów rozpoczyna trzecią fazę procesu transdukcji informacji,
w którym myśli, obrazy i emocje przeistaczają się w biochemiczne reakcje pojedynczych komórek, które składają się
na tkanki i narządy ciała. Ta ostatnia faza ma mniej więcej taki przebieg:
1. Neurotransmitery to cząsteczki przekaźnikowe, które wiążą się z receptorami w ścianach komórkowych i w ten
sposób dają sygnały tkankom poszczególnych narządów. Proces ten ilustruje dolna część rysunku 4, gdzie widać,
jak neurotransmiter przekracza szczelinę między neuronem a komórką i dopasowuje się do receptorów w
ścianie komórkowej, co prowadzi do zmiany struktury cząsteczkowej tychże receptorów.
2. Ponieważ receptor jest częścią ściany komórkowej, zmiana jego struktury cząsteczkowej prowadzi do
zmiany przepuszczalności tej ściany dla różnych jonów (sodu, potasu, wapnia itd.). To z kolei wywołuje
zmianę właściwości elektrycznych komórek i pobudzenia charakterystycznych dla nich czynności.
3. Inny sposób przesyłania informacji przez receptor polega na pobudzeniu enzymu błony komórkowej (np.
cyklazy adenilowej). Enzym ten zapoczątkowuje wytwarzanie adenozynotrójfosforanu (ATP) i
cyklicznego adenozynomonofosforanu (cAMP), czyli tzw. drugiego systemu przekaźnikowego, który następnie inicjuje
i pobudza metabolizm charakterystyczny dla każdej komórki.
To, co napisaliśmy o trzech fazach procesu, stanowi jedynie skromny zarys czegoś, co obejmuje
setki nieprawdopodobnie złożonych reakcji chemicznych. Jednak w wystarczający sposób ilustruje to pewną
ważną kwestię: psychika moduluje biochemiczne funkcjonowanie komórek wszystkich głównych narządów i tkanek
ciała poprzez autonomiczny układ nerwowy. W dalszych partiach tej książki prześledzimy analogiczne sposoby,
którymi dokonuje się transdukcja informacji – od psychiki do cząsteczek odpowiednich komórek ciała – w
układach hormonalnym, odpornościowym i neuropeptydowym.
Psychobiologia uzdrawiania na poziomie komórkowym – regeneracja tkanek i rak.
Podczas konferencji poświęconej neuroimmunologii Melnechuk w taki oto sposób przedstawił rolę
autonomicznego układu nerwowego, jeśli chodzi o psychobiologiczne procesy uzdrawiania, które zachodzą na
poziomie komórkowym (1985, s. 57-58):
Trzeba sobie przypomnieć, że nerwy – bezpośrednie źródło neurotransmiterów – pełnią funkcje odżywcze
(wzrostowe) podczas powstawania przynajmniej niektórych organów w okresie wzrostu i rozwoju embrionu.
Wiadomo też, że później odgrywają pewną rolę w procesie ciągłego rozwijania się kubków smakowych, a
także regeneracji nadnerczy i innych tkanek. Ponieważ nerwy docierają do wszystkich partii ciała, wydzielane przez
nie neurotransmitery prawdopodobnie przez całe życie uczestniczą w metabolizmie, biosyntezie i podziale
komórkowym. Czynią to albo dzięki temu, że same są – jak dowodzą badania – czynnikami odżywczymi, albo też –
taka jest moja hipoteza – dlatego, że modulują aktywność czynników wzrostowych działających w komórkach,
które unerwiają.
W tym ostatnim przypadku mogłyby one wpływać albo na same czynniki wzrostowe, albo na ich receptory lub
przekaźniki drugiego stopnia, których uwalnianie jest wywoływane przez czynniki wzrostowe w komórkach
docelowych. Jest to kwestia warta opracowania choćby dlatego, że w onkogenach (geny, których rozwój
może powodować raka) są prawdopodobnie zakodowane różne czynniki wzrostowe, receptory tych czynników
oraz przekaźniki drugiego stopnia. Z tego właśnie powodu pojęcie psychoneuronalnej modulacji
działania onkogenicznych czynników wzrostu może pomóc wyjaśnić, w jaki sposób dochodzi do tzw. spontanicznej
i sprawiającej wrażenie cudu remisji raka [...]
Wydaje się, że pozytywne emocje mają swoiste odpowiedniki biochemiczne, które z kolei w specyficzny sposób
wpływają na tkanki i wiążą się z chorobami. Autonomiczny układ nerwowy (na którego funkcjonowanie wpływają
emocje) wydziela zapewne nie tylko znane od dawna neurotransmitery katecholaminowe (np. adrenalinę,
noradrenalinę, dopaminę), lecz również niedawno odkryte neuropeptydy. Dlatego właśnie może on dostarczać
swoiste kombinacje różnych przekaźników do poszczególnych tkanek. Jak ostatnio stwierdzono, nerwy
czuciowe wydzielają na swych peryferycznych zakończeniach neurotransmitery peptydowe, zatem one również
mogą wywierać wpływ na wzrost tkanek. Jeśli przyjmiemy, że układ nerwowy jest źródłem
neurotransmiterów modulujących czynniki wzrostowe, to możemy uznać, że mózg – siedlisko emocji i postaw – jest
w stanie wysyłać do poszczególnych miejsc odpowiednie ilości neurotransmiterów i hormonów, zmieszanych ze sobą
we właściwy sposób.
Z zacytowanego fragmentu w oczywisty sposób wynika, iż psychobiologowie nareszcie zaczęli odkrywać
biochemiczne mechanizmy, za pomocą których psychika moduluje cząsteczki na poziomie zarówno komórkowym, jak
i genetycznym. W ten sposób można wyjaśniać tajemnice spontanicznych uzdrowień, efektu placebo czy tzw.
cudownych leków. Zadaniem hipnoterapeutów (i wyzwaniem dla nich) stało się znalezienie sposobu
stymulowania procesów uzdrowicielskich na tych właśnie swoistych, biochemicznych poziomach komórkowych w
sposób zgodny z wynikami badań i choć umiejętność ta jest jeszcze poza naszym zasięgiem, w następnych
rozdziałach spróbujemy się przyjrzeć niektórym pionierskim pracom prowadzonym w tej dziedzinie.
Psychiczna modulacja przepływu krwi a autonomiczny układ nerwowy
Barber (1978, 1974) zebrał i przedstawił fascynujące wyniki, które dowodzą, że hipnoterapia może się okazać
skuteczna w uzdrawianiu wielu pozornie z sobą nie związanych problemów psychosomatycznych. W związku z
tym nasuwa się hipoteza, że takie zjawiska, jak zogniskowana uwaga, tworzenie obrazów, biologiczne
sprzężenie zwrotne czy hipnoterapia zachodzą dzięki zmianom kierunku przepływu krwi. Zmiana przepływu krwi
za pomocą ukierunkowanego myślenia, wyobrażania sobie i odczuwania jest jednym z podstawowych,
wspólnych czynników występujących podczas rozwiązywania większości, jeśli nie wszystkich,
problemów psychosomatycznych. Poniżej przedstawiamy listę badań dotyczących procesów uzdrawiania, które
można stymulować za pomocą psychicznej modulacji dopływu krwi do różnych tkanek i komórek ciała. Lista ta
rozszerza i uszczegóławia przegląd, którego dokonał Barber.
1. Ogrzewanie i ochładzanie różnych części ciała w leczeniu bólów głowy (Barabasz i McGeorge, 1978; Barber,
1978, 1984; Erickson, 1943c/1980);
2. Kontrola czerwienienia i blednięcia skóry (Barber, 1978, 1984; Erickson, 1980c);
3. Stymulowanie powiększania i pozornego wzrostu piersi u kobiet (Barber, 1984; Erickson, 1960a/1980; Williams, 1974);
4. Stymulowanie podniecenia seksualnego i erekcji penisa (Barber, 1978, 1984; Crasilneck, 1982);
5. Znikanie sińców (Barber, 1984; Cheek, 1962a);
6. Kontrola krwawienia podczas operacji (Banks, 1985; Cheek, 1969);
7. Zmniejszanie i leczenie oparzeń (Barber, 1984; Cheek, 1962a; Moore i Kapłan, 1983);
8. Wytwarzanie miejscowych stanów zapalnych skóry, przypominających wcześniejsze oparzenia (Barber, 1984);
9. Leczenie brodawek (Johnson i Barber, 1978; Ullman, 1959);
10. Wywoływanie i leczenie rozmaitych zapaleń skóry (Barber, 1984; Ikemi i Nakagawa, 1962);
11. Łagodzenie wrodzonego nadmiernego rogowacenia (Barber, 1984; Mason, 1952, 1955);
12. Poprawianie krzepnięcia krwi u chorych na hemofilię (Banks, 1985; Barber, 1984);
13. Łagodzenie reakcji alarmowej (Cheek, 1960, 1969; Rossi, 1973/1980);
14. Łagodzenie nadciśnienia i dolegliwości kardiologicznych (Benson, 1983a, b; Gruen, 1972; Schneck, 1948;
Wain, Amen i Oetgen, 1984; Yanowski, 1962);
15. Łagodzenie objawów choroby Raynauda (Conn i Mott, 1984; Jacob-son i in., 1973);
16. Zwiększanie reakcji odpornościowych (Black, 1969; Hall, 1982-83; Lewis, 1927; Mason, 1963).
Kolejny krok stanowi poznanie mechanizmów psychobiologicznych rządzących procesami przepływu krwi, które – jak
się zakłada – leżą u podłoża tak różnych przypadków. W tym jednak momencie nagle docieramy do granic
naszego obecnego stanu wiedzy. By zrozumieć choćby te granice, musimy najpierw przyjrzeć się temu, co już
wiadomo o kontroli przepływu krwi. Regulacja przepływu krwi jest zwykle rozważana w odniesieniu do:
(1) autonomicznego układu nerwowego, (2) układów humoralnych, (3) miejscowej kontroli przepływu krwi w tkankach.
Te trzy zagadnienia staną się więc kolejno przedmiotem naszych rozważań.
1. Autonomiczny układ nerwowy. Układ ten ze swymi gałęziami sympatyczną i parasympatyczną
reguluje przepływ krwi dzięki temu, że rozszerza lub zwęża naczynia krwionośne. Regulacja taka zachodzi
przede wszystkim z udziałem neurotransmiterów uwalnianych na zakończeniach nerwów sympatycznych, które
mieszczą się w tętnicach, letniczkach, metarteriolach, żyłach i żyłkach (lecz nie w naczyniach włosowatych i
ich zwieraczach). Układ parasympatyczny odgrywa tu rolę drugorzędną; jedynym ważnym efektem jego działania
jest zmniejszanie częstotliwości akcji serca i jego kurczliwości poprzez nerw błędny.
Kontrola dokonywana przez autonomiczny układ nerwowy ma pewne istotne cechy. Może zachodzić dość
gwałtownie (zaczyna się w ciągu sekundy, a w czasie od 5 do 30 sekund osiąga swą pełnię) i może jednocześnie
objąć duże partie ciała. Cały jej system działa automatycznie, na poziomie nieświadomym, pod kontrolą
ośrodka naczyniowo-ruchowego, który znajduje się w pniu mózgu. Ośrodek kontroli automatycznej podlega
jednak modulacji psychicznej, odbywającej się poprzez układ limbiczno-podwzgórzowy, który wysyła
informacje pobudzające lub hamujące. Funkcje kontrolne ośrodka naczyniowo-ruchowego są modulowane przez
liczne partie kory mózgowej i zwykle zachodzi to poprzez układ limbiczno-podwzgórzowy. Wspomniane partie
obejmują korę motoryczną, przedni płat skroniowy oraz korę czołową, która ma zdolność wykorzystywania
oraz sterowania psychobiologicznym wyrażaniem tego, co w wyniku uczenia się zostało zakodowane w obrębie
układu limbicznego. Wiele partii kory wpływających na rozmaite procesy sensoryczno-percepcyjne (tworzenie
obrazów, kinestezja, słuch) daje początek drogom, którymi zależne od stanu wspomnienia i wyniki uczenia się mogą
być skierowane do układu limbicznego po to, by poprzez układ autonomiczny modulować przepływ krwi. Jednym
z najważniejszych efektów wpływu autonomicznego układu nerwowego na przepływ krwi (zachodzi to za
pośrednictwem podwzgórza) jest reakcja alarmowa. Gdy nagle stykamy się z niebezpieczeństwem, dochodzi
do stymulacji podwzgórza. Wyraźne wzorce tej stymulacji ulegają transdukcji, której rezultatem jest
gwałtowne rozszerzenie naczyń oraz or-ganiczenie ilości krwi dostarczanej do mięśni i gruczołów. Następuje
wzrost ciśnienia tętniczego, rośnie pojemność minutowa serca, a cały system krwionośny jest gotów dostarczać tlen
i składniki odżywcze do tych tkanek, które ich potrzebują. Reakcja ta jest jednym z efektów
“zmasowanego" oddziaływania układu autonomicznego na przepływ krwi i ma wielką wartość, jeśli chodzi
o przygotowanie organizmu do nagłych wypadków, lecz z drugiej strony jej nadmierne przedłużanie prowadzi do stresu
i związanych z nim problemów psychosomatycznych.
2. Humoralna kontrola krwi. Pojęcie kontroli humoralnej odnosi się do takich substancji, jak hormony, jony i
inne składniki płynów ciała, które mogą regulować przepływ krwi. Wiele hormonów stanowiących część
układu hormonalnego (powiemy o tym później) może być uwalnianych przez układ autonomiczny. Na przykład
układ sympatyczny stymuluje rdzeń nadnerczy (ich część centralną) do wydzielania dwóch czynników
hormonalnych: adrenaliny i noradrenaliny, które rozchodzą się po całym ciele i regulują przepływ krwi przez zwężanie
lub rozszerzanie naczyń krwionośnych. Nor-adrenalina zwęża większość systemów naczyniowych ciała,
natomiast adrenalina wywiera podobny wpływ na większość tkanek, z tym że w sytuacjach, gdy potrzebna jest
krew (szczególnie podczas reakcji alarmowej), łagodnie rozszerza mięśnie szkieletowe oraz mięsień sercowy.
Mechanizmy kontroli humoralnej działają dłużej niż szybsza, lecz krócej trwająca, bezpośrednia stymulacja za
pomocą neurotransmiterów uwalnianych na zakończeniach nerwowych układu sympatycznego. Te
długotrwałe mechanizmy wpływają na główne gruczoły hormonalne tak, jak to przedstawiono na rysunku 4. Kiedy
jednak proces ten wymknie się spod kontroli, dochodzi do stałego, nadmiernego stresu, który w końcu
powoduje problemy psychosomatyczne, wiążące się z ogólnym zespołem przystosowania.
3. Lokalna kontrola przepływu krwi w tkankach. W miarę jak zbliżamy się do lokalnych
systemów kontrolnych, decydujących o ilości krwi, która przez letniczki i naczynia włosowate dotrze do
pojedynczych komórek w tkankach, nasza wiedza na temat możliwości psychicznej modulacji zmniejsza
się. Wspomniałem już, że letniczki są unerwiane bezpośrednio przez układ sympatyczny oraz pośrednio za
pomocą adrenaliny i noradrenaliny, uwalnianych do krwi przez rdzeń nadnerczy. Tętniczki podlegają żalem
modulacji psychicznej, w której pośredniczy oś podwzgórzowo-autonomiczna, podczas gdy regulacja
naczyń włosowatych dokonuje się za pośrednictwem lokalnego zapotrzebowania na tlen i składniki odżywcze,
które występuje w tkankach. Mechanizm owej kontroli znajduje się w niewielkim mięśniu –
zwieraczu przedwłośniczkowym, który otacza początek włośniczki.
Na temat regulacji pracy zwieraczy przedwłośniczkowych powstały dwie teorie: rozszerzania naczyń
oraz zapotrzebowania na tlen (Guyon, 1981). Teoria rozszerzania naczyń mówi, że im szybsze jest tempo
metabolizmu, tym więcej wydziela się substancji rozszerzających naczynia (takich jak dwutlenek węgla, kwas
mlekowy czy adenozynofosforan), które powodują rozwarcie zwieraczy przedwłośniczkowych, metarterioli i
letniczek. Szczególnie istotna na tym poziomie jest rola adenozyny, substancji uwalnianej przez komórki
mięśnia sercowego wtedy, gdy wieńcowy przepływ krwi jest za mały; niewystarczająca żalem ilość uwalnianej
adenozyny może się wiązać z występowaniem zaburzeń kardiologicznych. Rysunek 4 ilustruje fundamentalną rolę,
jaką odgrywa adenozynotrójfosforan (ATP), który w komórkach sianowi drugi system przekaźnikowy,
dokonujący transdukcji informacji otrzymanej za pośrednictwem osi korowo-limbiczno-podwzgórzowo-autonomicznej.
Teoria zapotrzebowania na tlen znana jest również pod nazwą teorii zapotrzebowania na składniki odżywcze. Według
tej koncepcji regulacja przepływu krwi zachodzi w zwieraczach przedwłośniczkowych, które znajdują się w ciągłym
ruchu. Ruch len polega na zmianie średnicy otworów, a wielkość ta jest w przybliżeniu proporcjonalna do
metabolicznych potrzeb tkanek. Nie znam koncepcji mówiących o istnieniu na tym poziomie jakiejkolwiek
modulacji psychicznej, można jednak przypuszczać, że za pośrednictwem jakichś nie znanych jeszcze
procesów mogłyby tu działać ośrodki głodu i pragnienia, które znajdują się w podwzgórzu.
Olness i Conroy (1985) przeprowadzili niedawno pionierskie badania nad dowolną oraz zachodzącą w hipnozie
kontrolą dotlenienia tkanek. Odkryli, że dzieci nauczone autohipnozy były w stanie doprowadzić do zwiększenia
ilości tlenu w swych tkankach (pomiary prowadzono bez przerwy za pomocą systemu monitorowania przez
skórę Novamatrix). Jedno dziecko samodzielnie doprowadziło też do zmniejszenia poziomu tlenu. Choć autorzy
badań nie zajmowali się biorącymi w tym udział mechanizmami psychofizjologicznymi, opracowanie swe
zakończyli wnioskiem, że praca ich stanowi udokumentowanie dowolnej kontroli nad tym właśnie
przejawem funkcjonowania autonomicznego układu nerwowego.
Układ autonomiczny a koncepcje hipnoterapii
Jednym z ważniejszych dowodów, że psychika moduluje aktywność komórek za pośrednictwem układu
autonomicznego, jest pobudzenie organizmu do reakcji alarmowej, gdy na skutek impulsu z gałęzi sympatycznej
rdzeń nadnerczy (jest to centrum tego gruczołu) wydziela do krwiobiegu adrenalinę i noradrenalinę. Niezwykle ważna
jest umiejętność radzenia sobie z reakcją alarmową w takich sytuacjach, jak wypadki, zagrożenie życia czy
wszelkie zabiegi medyczne (np. operacje), ponieważ pojawiający się wówczas u pacjenta czy ofiary lęk
może spowodować nadmierną utratę krwi, nadciśnienie, zaburzenia pracy serca czy nawet szok fizjologiczny.
Te wywołane przez stres objawy może w dużym stopniu złagodzić wsparcie otrzymane od jakiejkolwiek
odpowiedzialnej osoby (lekarza, pielęgniarki, asystenta medycznego czy osoby przypadkowej, która po prostu
chce pomóc), ponieważ prowadzi ono do osłabienia reakcji alarmowej układu sympatycznego i zastąpienia
jej relaksującym działaniem części parasympa-tycznej. W tej części zajmiemy się niektórymi sposobami
uprawiania hipnoterapii – tymi, które okazały się skuteczne w wielu różnych przypadkach klinicznych, gdy
występowała reakcja alarmowa.
1. Kontrola krwawienia podczas operacji oraz u chorych na hemofilię. Banks (1985) opisał
ostatnio sposób wykorzystania sugestii hipnotycznej w celu kontrolowania krwawienia, które pojawiło się
podczas angiografii (badanie naczyń krwionośnych za pomocą promieni rentgenowskich) i embolizacji
(zamierzonego wstrzykiwania blokad naczyniowych do tętnic zasilających obszary patologiczne), a także
podczas ostrych krwotoków z przewodu pokarmowego. Badacz ten uznał, że stres i uczucie zagubienia, występujące
w wyżej wymienionych sytuacjach, same w sobie wystarczają, by wywołać u pacjenta stan wzmożonej
wrażliwości, którego skutkiem jest duża podatność na sugestię (nawet jeśli nie dochodzi do wprowadzenia go w
stan hipnozy). Na przykład takie oto sugestie mogą powstrzymać (lub przywrócić) nadmierne krwawienie
podczas angiografii (Banks, 1985, s. 80):
“Moje pytanie może ci się wydać dziwne, ale czy ktoś już cię prosił o to, byś powstrzymał krwawienie?"
Na zdziwione spojrzenie pacjenta i udzieloną przez niego odpowiedź “nie" zareagowano następującą
krótką wypowiedzią: “To dlaczego nie powstrzymasz krwawienia? Teraz! Wiem, że ta prośba brzmi dziwnie, ale
to naprawdę może nam ułatwić udzielenie Ci pomocy. W końcu przez całe życie kontrolujesz krwawienie i pewnie
nawet sobie z tego nie zdajesz sprawy. Skaleczysz się albo podrapiesz i powstrzymujesz krwawienie, podobnie
jak przyspieszasz akcję swego serca, gdy się wystraszysz, i zwalniasz ją, kiedy odpoczywasz. Robisz to, chociaż
nie wiesz, w jaki sposób. Zatem nie musisz sobie uświadamiać, jak się powstrzymuje krwawienie, tylko po prostu niech
to się stanie... teraz!"
Jeżeli potem trzeba znowu wywołać krwawienie, lekarz sugeruje to w następujący sposób:
“Na razie idzie ci dobrze. Całkowicie powstrzymałeś krwawienie. Teraz musisz nam pokazać, co krwawiło, więc
musisz unieważnić to, co zrobiłeś. Nie musisz wiedzieć, jak to zrobić – po prostu pozwól, żeby krew znowu leciała,
już teraz, dzięki czemu dowiemy się, czy znaleźliśmy dobre miejsce".
Te proste, lecz precyzyjnie sformułowane prośby opierają się na wielu pośrednich sugestiach hipnotycznych,
opisanych przez Ericksona i Rossiego (1980). Czytelnik dostrzeże zapewne, że prośby te są w rzeczywistości
odmianami podstawowej formuły dochodzenia: (1) istnieje wprowadzenie wyznaczające czas terapii: “To dlaczego
nie powstrzymasz krwawienia? Teraz!"; (2) dochodzi się do związanych ze stanem, nieuświadamianych procesów,
które kontrolują krwawienie: “po prostu niech to się stanie"; (3) występuje obserwowalne zachowanie, które
potwierdza, że wystąpił proces wewnętrzny (pacjent faktycznie przestaje krwawić).
Banksa zainteresował również fakt, że u pacjenta z hemofilią i nowotworem ustąpiło krwawienie, którego nie można
było zatamować metodami fizjologicznymi (1985, s. 85):
Czy pacjent prowokuje skurcz normalnych tętnic zasilających? [...] Aktywizuje czynniki sprzyjające krzepnięciu krwi?
Ani sami chorzy, ani pracujący z nimi lekarze nie potrafią znaleźć logicznego wyjaśnienia tego, jak dochodzi
do osiągnięcia tak niezwykłych rezultatów, mimo że w układzie krążenia brakuje czynnika VIII [jest to składnik
krwi potrzebny do normalnego jej krzepnięcia, którego nie posiadają chorzy na hemofilię]. My też nie potrafimy
tego zrobić.
Z punktu widzenia teorii prezentowanej w tej książce można by wysunąć hipotezę, że to układ limbiczno-
podwzgórzowo-autonomiczny umożliwia chorym na hemofilię osiągnięcie tego rezultatu. Sympatyczna gałąź
układu autonomicznego powoduje bowiem zwężenie naczyń krwionośnych i w ten sposób odcina dopływ krwi.
2. Rola sygnalizowania ideomotorycznego w dochodzeniu do problemów związanych z
narkozą, wypadkami i ciężkimi chorobami. Pracując nad “ujawnionym w hipnozie nieświadomym
odbiorem znaczących dźwięków, które pojawiają się podczas narkozy" David Cheek (1959) dokonał wielu
oryginalnych odkryć. Oto przykład typowy dla jego sposobu pracy (Cheek, 1957, s. 109):
Ten 27-letni dentysta dobrowolnie zgodził się, byśmy prześledzili operację wyrostka robaczkowego, którą
przeszedł mając 15 lat. Oznajmił, że zawsze był ciekaw, czy operacji dokonał inny chirurg, nie ten, który miał to
zrobić, ale nigdy nie wiedział, dlaczego tak się mu wydawało. Chciał wiedzieć, czy jego przekonanie było słuszne, a
autor pracy odniósł wrażenie, że ciekawość ta pozbawiona była wrogości.
W czasie wprowadzania w hipnozę pacjent porównał swe doznanie słabego transu do tego, co czuł, gdy w wieku 16
lat został uderzony podczas meczu futbolowego i stracił przytomność. Zapytany, czy były również inne sytuacje,
w których czuł się podobnie, dał palcem znak “tak" i przeniósł się wstecz do momentu, gdy wprowadzono go w
narkozę przed wycięciem wyrostka robaczkowego, które miało miejsce rok wcześniej. Z doświadczeń autora wynika,
że takie porównanie stanu hipnozy z doznawanym uprzednio delirium czy brakiem przytomności podczas narkozy
lub śpiączki cukrzycowej zdarza się często.
Pytanie: “Gdzie teraz jesteś?"
Odpowiedź: “Myślę, że w sali operacyjnej. Nie idzie im ze mną najlepiej" (częstotliwość oddechów skoczyła z 14 do 28).
P: “Boisz się?"
O: palcem: “Nie".
P: “Czy słyszysz jakieś dźwięki?"
O: “Chodzi wentylator – oni stale mówią – nie do mnie".
P: “Czy coś cię martwi?"
O: palcem: “Tak"; słownie: “Nie".
JR: “Czy dobrze byłoby usłyszeć to świadomie?"
O: palcem: “Tak"; słownie po przerwie: “Lepiej przetnij tutaj".
P: “Skąd to dochodzi?"
O: “Chyba od Sobiego" (lekarz domowy). W tym momencie kazano pacjentowi jeszcze raz wrócić do tej sytuacji i
podał słowa dokładnie tak, jakby odtwarzał płytę.
O: “Myślę, że lepiej przeciąć tutaj".
P: “Czy coś prócz tego cię denerwuje?"
O: palcem po upływie 10 sekund: “Tak"; słownie: “Wydaje mi się, że nie mogą go znaleźć. – Zwinął się pod spodem –
to słowa lekarza stojącego po lewej stronie" (Sobiego); po kolejnej 25-se-kundowej przerwie: “Dalej, musimy
go wydostać".
P: “Czyj to głos?"
O: “Chyba nie Sobiego. On zdaje się stoi z lewej strony, a ktoś inny po prawej i jeszcze ktoś koło stóp".
P: “Czy to zdanie przeraziło głęboką część twego mózgu?"
O: palcem: “Nie".
P: “Czy głęboka część twego mózgu odczuwa cokolwiek?"
O: palcem: “Nie"; słownie: “Tylko trochę zwiększoną świadomość prawej dolnej ćwiartki". (Trzeba zwrócić uwagę,
że dobór słów wiąże się z orientacją późniejszą).
P: “Czy jest ci nieprzyjemnie, kiedy oni szukają?"
O: palcem: “Nie".
Poproszony o następną informację odpowiada, że nikt nic nie mówi, ale on czuje ulgę, bo wie, że znaleźli wyrostek.
Nieco później oznajmia: “Teraz światło znajduje się na wprost mojej głowy. Przedtem tak nie było. Zrobiło się
jaśniej. Chyba zdjęli mi maskę czy coś w tym rodzaju".
P: “Czy już skończyli?" O: “Nie".
Pacjent wydaje się zdenerwowany, ponieważ z rozmowy lekarzy wynika, że operacja się skończyła, a oni decydują
się założyć jeszcze jedną parę kleszczy.
Ten przykład zastosowania sygnalizowania ideomotorycznego za pomocą palców, pozwalającego na dotarcie
do związanej ze stanem informacji, która wskutek narkozy uległa otorbieniu i oddzieleniu od normalnego
stanu przytomności, zawiera kilka interesujących elementów. Pierwszym jest to, że częstość oddechów
pacjenta skoczyła z 14 do 28. Wskazuje to, że w chwili, gdy pod hipnozą rozpoczęło się dochodzenie do
traumatycznych wspomnień związanych z operacją, nastąpiło jakieś istotne przesunięcie psychobiologiczne.
Innym istotnym elementem zaprezentowanego przykładu jest konflikt między poziomem ideomotorycznym i słownym.
Na zadane przez Cheeka pytanie: “Czy coś cię martwi?", odpowiedź udzielona palcem miała postać “Tak",
natomiast słowna brzmiała “Nie". Takie właśnie sprzeczne odpowiedzi są przyczyną, dla której Cheek korzysta aż
z trzech poziomów reaktywności psychobiologicznej po to, by odpowiednio oszacować stopień zaangażowania w
terapię oraz rzetelność swych badań. Przyjrzyjmy się tym poziomom raz jeszcze – tym razem w kontekście
powyższego przykładu.
1. Poziom pierwszy zazwyczaj wiąże się z intensyfikacją pocenia się, oddychania oraz częstotliwości akcji serca. Są
to wszystko wskaźniki pobudzenia układu autonomicznego, które – zgodnie z cytowaną wcześniej pracą
McGaugha (1983) dotyczącą hormonalnego i neurohormonalnego kodowania doświadczeń życiowych –
stanowią podstawę do wyodrębnienia tego pierwszego poziomu reaktywności psychobiologicznej. Reakcje pochodzące
z tego poziomu można uznać za mimowolne.
2. Poziom drugi stanowi samo ideomotoryczne sygnalizowanie palcami. Pacjenci zwykle odbierają je jako ruchy
o charakterze autonomicznym i mimowolnym. Niektórzy jednak odnoszą wrażenie, że ruchy te mają po części
charakter dowolny, inni z kolei nie wiedzą, czy są one całkowicie mimowolne.
3. Poziom trzeci stanowi wypowiedź słowna. Wielu pacjentów odbiera go jako całkowicie dowolny, inni są mniej
pewni, dla niektórych nawet ten poziom ma charakter mimowolny.
Poziomy te można określić jako wzajemnie na siebie oddziałujące układy informacji związanych ze stanem. Ze
względu na to, że zostały zakodowane przez układ limbiczno-podwzgórzowo-autonomiczny w
warunkach traumatycznych, nie są dostępne zwykłym, świadomym sieciom skojarzeniowym danej osoby. Doszło
do załamania normalnych procesów transdukcji informacji. Opracowana przez Cheeka metoda sygnalizowania
palcami jest unikatowym sposobem ponownego przywracania procesu transdukcji informacji między
poziomami fizjologicznym, ideomotorycznym i werbalnym.
Cheek każe swoim pacjentom dokonywać kilkakrotnego przeglądu związanych ze stanem wspomnień na
poziomie ideomotorycznym, później dopiero próbuje uzyskać wypowiedź słowną. Dość kusząca wydaje się hipoteza,
że owa potrzeba “dokonania przeglądu" stanowi w rzeczywistości jakiś sposób osiągania i aktywizowania
hebbowskich “zespołów komórkowych i sekwencji fazowych" (1949) czy też – jak u Gazzanigi –
“modułów psychicznych" (1985), które kodują związane ze stanem informacje w neuronowych sieciach
skojarzeniowych. Powtarzanie procesu osiągania i aktywizowania prowadzi do wzrostu prawdopodobieństwa,
że przywrócona będzie transdukcja informacji między poziomami fizjologicznym i słownym. Wiele prowadzonych
obecnie programów badawczych potwierdza słuszność zastosowanego przez Cheeka ideomotorycznego
sposobu osiągania i restrukturalizowania traumatycznych wspomnień. Na przykład Barnett (1984) donosi o
wynikach swych badań, prowadzonych przez dziesięć lat, nad rolą urazów prenatalnych w rozwoju
negatywnych doświadczeń związanych z narodzinami. Wykorzystywał w nich metodę sygnalizowania palcami po to,
by dotrzeć do wspomnień, które prawdopodobnie wiązały się z licznymi zaburzeniami funkcjonalnymi, takimi
jak: alkoholizm, lęk, depresja, astma, fobie, obgryzanie paznokci, dysfunkcje seksualne i problemy małżeńskie.
Badania nad zwierzętami, prowadzone przez psychobiologów Weinbergera, Golda i Sternberga (1984), dostarczyły
z kolei wyników laboratoryjnych potwierdzających to, co Cheek napisał na temat nieświadomej percepcji
znaczących dźwięków w czasie narkozy. Wspomniani badacze odkryli, że zwierzęta potrafiły się nauczyć
reakcji warunkowej na sygnał dźwiękowy wówczas, gdy podano im dawkę adrenaliny wprowadzającą je w
stan pobudzenia psychofizjologicznego. Uważają oni, że ponieważ adrenalina jest ważnym neurotransmiterem,
funkcją jej jest utrwalanie przechowywania pamięciowego. Słowa te są w uderzający sposób zgodne z
cytowaną wcześniej pracą McGaugha na temat psychobiologicznego kodowania informacji związanych ze stanem.
Badania prowadzone nad ludźmi przez Henryego Bennetta (1985), psychologa z Uniwersytetu Kalifornijskiego w
Davis, dowiodły, że nieświadome uczenie się w czasie operacji może wpłynąć zarówno na jej wynik, jak i na
tempo powracania do pełnego zdrowia. Oczywiście, konieczne są dalsze badania tego typu, prowadzone
w kontrolowanych warunkach. Pozwolą one na poznanie parametrów, ograniczeń i możliwości tej dziedziny.
Psychobiologia radzenia sobie – przemiana negatywnego zagrożenia w pozytywne wyzwanie
Zdolność do radzenia sobie ze stresem zaczyna być jednym z najbardziej znaczących czynników związanych
z psychobiologią zdrowia i choroby (Gentry, 1984). Większość szkół psychoterapeutycznych uważa, że
rozszerzanie umiejętności radzenia sobie jest zarówno celem, jak i kryterium efektywności pracy terapeutycznej.
Źródłem tych poglądów, które tak wielką wagę przywiązują do radzenia sobie, są oczywiście pionierskie prace
nad psychobiologią stresu, prowadzone przez Selyego. Już jako dojrzały badacz Selye (1974) wprowadził
rozróżnienie między stresem, który powoduje choroby, i eustresem, który sprzyja życiu. To rozróżnienie
pięknie koresponduje z poglądami psychologa humanistycznego Abrahama Masłowa (1962), który wyróżnił dwie
gałęzie motywacji ludzkiej: (1) motywację braku, która wywołuje negatywne uczucia i choroby spowodowane
deprywacją podstawowych potrzeb życiowych, oraz (2) motywację wzrostu, która wspomaga życie za
pomocą pozytywnych uczuć, takich jak miłość, radość, nadzieja i szczęście.
Psychobiologicznymi podstawami odróżniania emocji negatywnych od pozytywnych jako elementów reakcji na
stres zajmowało się ostatnio wielu badaczy (Holroyd i Lazarus, 1982; Lazarus i Folkman, 1984). Zauważyli oni,
że organizm zupełnie inaczej reaguje na zagrożenie (stres) i wyzwanie (eustres). Wiąże się to z dwoma czynnikami.
Po pierwsze, wzrasta poziom katecholamin (adrenaliny i noradrenaliny) we krwi. Substancje te są wydzielane
przez rdzeń nadnerczy w odpowiedzi na stymulację ze strony układu sympatycznego, którą wcześniej
nazwaliśmy reakcją alarmową ze strony układu autonomicznego. Po drugie, do układu krwionośnego dostaje
się, uwalniany przez korę nadnerczy, kortyzol. Dzieje się to na znak dany przez przysadkę mózgową, która (jak widać
na rys. 1) wysyła do kory nadnerczy ACTH. W sytuacji wyzwania następuje jedynie podniesienie poziomu katecholamin.
Prowadząc badania nad biochemią samowystarczalności (radzenia sobie), Bandura (1985) odkrył, że u pacjentów
w stanie fobii następuje wzrost poziomu katecholamin. Następnie okazało się, że im większe było u nich poczucie, że
są w stanie z tą fobią sobie poradzić, tym niższy był poziom katecholamin. Im większe jest
poczucie samowystarczalności, tym słabszego doznajemy stresu i tym niższy pozostaje poziom katecholamin. Wyniki
te sugerują, że podstawowa zasada zorientowanej psychobiologicznie terapii powinna brzmieć następująco:
zamieniaj negatywny stres związany z zagrożeniem w pozytywne i oparte na umiejętności radzenia sobie
doświadczanie wyzwania. Ten nowatorski sposób ujmowania celu terapii, obecny w różnych postaciach
podstawowej formuły dochodzenia, ilustruje ramka 11.
Nasz sposób leczenia fobii za pomocą hipnoterapii opartej na jednej z odmian podstawowej formuły
dochodzenia, początkowo opisywanej jako trójfazowa koncepcja praktycznej hipnoterapii (Erickson i Rossi,
1979), wykorzystali Nugent, Garden i Montgomery (1984) “usiłując potwierdzić słuszność zarówno samej koncepcji, jak
i hipnozy, że w ten sposób można dotrzeć do nieświadomych procesów twórczych i wykorzystać je w
celach terapeutycznych". Celem zastosowanej przez nich “standardowej sugestii" było “dotarcie do
nieświadomych procesów twórczych i takie ich ukierunkowanie, by doszło do wytwarzania oraz wprowadzania w
czyn satysfakcjonujących sposobów usunięcia tych zachowań, które są dla pacjenta problemem i które
wciąż powracają" (s. 201). W trzech przypadkach badacze ci zdołali doprowadzić do usunięcia zaburzeń snu i
fobii związanej ze strzykawkami do zastrzyków podskórnych już po jednej sesji hipnoterapeutycznej. Oto jak
opisali sposób leczenia natrętnego lęku przed strzykawkami u pewnej studentki, określanej jako B (Nugent, Garden
i Montgomery, 1984, s. 202-203):
Wprowadzenie w stan hipnozy poprzedziła rozmowa wstępna. Na rozpoczęcie wizualizacji wewnętrznej
pacjentka zareagowała popadnię-ciem w głęboki trans. Następnie daliśmy jej zadanie twórcze – miała znaleźć
jakiś sposób na to, by w przyszłości, w sytuacjach związanych • z igłami mogła się zachowywać świadomie i
przytomnie. Zadanie to przedstawiono jej za pomocą standardowej sugestii, z której korzystamy zawsze,
ilekroć stosujemy naszą procedurę: “Teraz twoja nieświadoma psychika może wykonać to, co jest konieczne, w
sposób całkowicie spełniający twoje osobiste potrzeby, po to, byś... (pożądany wynik terapii). Gdy tylko
twa nieświadomość zorientuje się, że możesz... (pożądany wynik terapii), zasygnalizuje to za pomocą...
(odpowiedni sygnał ideomotoryczny)".

Ramka 11. Przemiana negatywnego zagrożenia w pozytywne wyzwanie


1. Sygnalizowanie gotowości do pracy wewnętrznej
O tym, że jesteś gotowy podjąć pracę nad bardziej efektywnym radzeniem sobie
z tym problemem, dowiesz się (przerwa), gdy poczujesz, że z każdym oddechem
jesteś coraz bardziej odprężony (przerwa).
Skupiając się na problemie, możesz nawet zamknąć oczy.
2. Przekształcanie zagrożenia w wyzwanie
Możesz spokojnie dokonać przeglądu tych wszystkich aspektów swego
problemu, które najbardziej ci zagrażają (przerwa),
i zastanowić się, w jaki sposób rozwiążesz je z powodzeniem, uznając to za
warte zachodu wyzwanie.
3. Potwierdzenie rozwiązania problemu
Kiedy zorientujesz się, że jesteś w stanie nadal stosować tę skuteczną metodę
(przerwa), poczujesz, że masz ochotę się przeciągnąć, obudzić i zastosować
wobec tego wyzwania jeden czy dwa skuteczne sposoby – te, które najbardziej
ci odpowiadają.

Sugestia podana B brzmiała następująco: “Teraz twoja nieświadoma psychika może wykonać to, co jest konieczne,
w sposób całkowicie spełniający twoje osobiste potrzeby, po to, byś za każdym razem, gdy otrzymasz zastrzyk,
mogła zachować się w sposób spokojny, świadomy i przytomny. Gdy tylko twoja nieświadomość zorientuje się,
że otrzymując zastrzyk, możesz się zachowywać w sposób spokojny, świadomy i przytomny, zasygnalizuje to
przez uniesienie twej prawej ręki ponad to krzesło". Sugestia ta była dla nas próbą porozumienia się z pacjentem w
celu dotarcia do nieświadomych procesów twórczych i takiego ich ukierunkowania, by doszło do wytwarzania
oraz wprowadzania w czyn zmienionych reakcji behawioralnych na zastrzyk. Trzy minuty po wysłuchaniu naszej
sugestii prawa ręka B gwałtowanie podniosła się. Pacjentkę obudzono, po czym okazało się, że nie pamięta nic z
okresu hipnozy.
Dobrze byłoby ocenić, jaka jest skuteczność tej formuły hipnoterapii, jeśli chodzi o obniżanie poziomu katecholamin
w porównaniu z opisaną przez Bandurę metodą behawiorystyczną.
Rytmy ultradobowe a autonomiczny układ nerwowy
Odkrycie rytmów ultradobowych, regulujących wiele funkcji układów autonomicznego i hormonalnego, stało się
niedawno kamieniem milowym nauki i pociągnęło za sobą rozwój nowych koncepcji hipnoterapii (zob. Rossi,
1982, 1986a). Tutaj omówimy niektóre implikacje wynikające z powiązania tych rytmów z układem
autonomicznym; następnie zajmiemy się relacją między rytmami ultradobowymi a układem hormonalnym.
Pojęcie dominacji, odnoszące się do funkcjonowania półkul mózgowych, ma długą tradycję, zakorzenioną w fizjologii
i medycynie (Gazzaniga, 1985). Do niedawna sądzono, że działanie półkul mózgowych jest wyspecjalizowane w
zakresie poszczególnych funkcji oraz że jest niezmienne w czasie. Jednak seria badań wykonanych nad
osobami śpiącymi (Goldstein, Stoltzfus i Gardocki, 1972; Gordon, Frooman i Lavie, 1982) wskazała, że istnieją
pewne naturalne, 90-minutowe rytmy dominacji półkulowej, które mogą wpływać na funkcjonowanie psychiczne.
Na przykład, u większości śpiących ludzi co 90 minut występuje okres śnienia (sen typu REM). Klein i Armitage
(1979) odkryli następnie, że także podczas czuwania występują naturalne, 90-minutowe oscylacje ultradobowych
rytmów aktywności psychicznej oraz stylu poznawczego – dominacja półkuli lewej i prawej zmienia się równolegle
do zmian w cyklu ultradobowym.
Kolejny krok w tej dziedzinie stanowiły eksperymenty Werntz (1981), która stwierdziła, że ultradobowe rytmy
dominacji półkul mózgowych są związane z podobnymi zmianami występującymi w cyklu oddychania nosem, tzn.
gdy lewe nozdrze jest otwarte i nabiera powietrza, w prawej półkuli mózgowej występuje wzór EEG charakterystyczny
dla większego pobudzenia, i odwrotnie. Później (Werntz i in., 1981) badaczka ta odkryła, że zmiana jednej ze stron,
którą oddychamy, na drugą prowadzi także do zmiany dominacji półkulowej! Oddychanie nosem stanowi więc
naturalny, nieinwazyjny sposób podglądania aktywności półkul mózgowych, a co więcej: zmieniając w dowolny
sposób przepływ powietrza między prawym i lewym nozdrzem, można zmieniać lokalizację aktywności w półkuli lewej
i prawej na najwyższych poziomach funkcjonowania mózgu i psychiki. Werntz i jej koledzy przedstawili taki
oto teoretyczny zarys tych relacji z układem autonomicznym (Werntz i in., 1981, s. 4-6):
Odnosimy wrażenie, że ta korelacja cyklu nosowego ze zmianami aktywności półkul mózgowych jest spójna z
modelem pojedynczego systemu oscylacji ultradobowych i że zmusza nas ona do sformułowania nowej koncepcji
układu nerwowego [...] Chcemy zaproponować bardziej kompletną i zintegrowaną strukturę teoretyczną, w
której zorganizowane będą wszelkie rytmy ultradobowe oraz system ich regulacji za pomocą układu autonomicznego,
a szczególnie integracja aktywności autonomicznej i półkulowej. Sądzimy, że są podstawy, by przypuszczać,
iż “oddzielne formy inteligencji" zlokalizowane w każdej z półkul wymagają zwiększonego wsparcia metabolicznego
z przeciwległej strony ciała, zgodnie z ogólną tendencją, jakiej mogą służyć. W tym kontekście cykl nosowy może
być uznany za łatwy do zmierzenia wskaźnik czy też “okno", przez które widać tę strukturę.
[...] Tak więc całe ciało podlega oscylacjom pomiędzy odpoczynkiem a aktywnością czy pobudzeniem sympatycznym
a parasympatycznym, a jednocześnie podlega przemieszczeniom: “lewa strona ciała – prawa półkola mózgu oraz
prawa strona ciała – lewa półkula mózgu". To z kolei sprawia, że rytmy ultradobowe występują na wszystkich
poziomach: od wielkości źrenic aż po wyższe funkcje korowe i zachowanie [...] Istotny wydaje się fakt, że to,
co przedstawiliśmy, pokazuje rozległą integrację aktywności autonomicznej i korowej. Jest to relacja, której dotąd ani
nie opisano, ani nie zbadano. Sądzimy, że cykl nosowy jest prawdopodobnie regulowany za pomocą
mechanizmu podlegającego centralnej kontroli – być może przez podwzgórze – który zmienia równowagę
sympatyczno-parasympatyczną. Proces ten zachodzi na obszarze całego ciała (nie wyłączając mózgu) i
stanowi mechanizm, za pomocą którego napięcie naczyniowo-motoryczne wpływa na przepływ krwi w
naczyniach mózgowych i zmienia w ten sposób aktywność półkul.
Wschodni jogowie już od tysięcy lat utrzymują, że potrafią wpływać na swe stany świadomości dzięki
regulowaniu oddechu za pomocą pranayamy (Rossi, 1985, 1986a). Twierdzą też, że swe rzekomo cudowne
panowanie nad fizjologią ciała zawdzięczają świadomej kontroli rytmu oddechowego. Jako że te niezwykłe
przejawy kontroli psychiki nad ciałem wiążą się przede wszystkim z działaniem układu autonomicznego, można uznać,
że praca Werntz stanowi teoretyczny i empiryczny pomost łączący nas z najdawniejszymi tradycjami jogi.
Z rozmów przeprowadzonych z Davidem Shannahoff-Khalsą (1983) z Jonas Salk Institute w La Jolla (Kalifornia)
wynika, że każdy stan psychosomatyczny czy też problem, w który uwikłany jest układ autonomiczny, można
bezpiecznie i z łatwością zbadać, dokonując przemieszczenia dominacji półkulowej za pomocą rytmu oddychania
nosem. W swej wcześniejszej pracy dokładnie opisałem kilka metod dokonywania takiego przemieszczenia
(Rossi, 1986a, b). Moja ulubiona metoda polega po prostu na wygodnym leżeniu na jednym boku. Kiedy leżymy
na prawym boku, prawe nozdrze ulega przekrwieniu, lewe natomiast otwiera się w ciągu paru minut. To z kolei w
sposób zwrotny aktywizuje prawą półkulę. Jeżeli natomiast leżymy na lewym boku, dochodzi do aktywizacji półkuli lewej.
Wstępne badania z wykorzystaniem tej prostej metody (zob. ramka 12) zaowocowały fascynującymi wynikami.
Można było np. stosunkowo szybko zmienić intensywność i lokalizację czynnościowego bólu głowy
(spowodowanego przepracowaniem lub stresem), po prostu przemieszczając rytm nosowy z jednej strony na
drugą. Niektórzy pacjenci donosili, że ból uległ ideodynamicznej przemianie w uczucie przyjemnego ciepła, chłodu
czy czegoś jeszcze innego i że dokonywały tego podlegające przemieszczeniom strony ciała. Nastroje,
negatywne emocje i dolegliwości somatyczne można sobie przemyśleć, używając do tego wartościowego wglądu,
który pojawia się po 5 lub 6 minutach prowadzonej w ten sposób zabawy z własnymi transformacjami sensorycznymi.
W innej pracy przedstawiłem niektóre z moich osobistych doświadczeń, polegających na osiąganiu głębokich
stanów autohipnotycznego “przytomnego somnambulizmu". Dokonywałem tego w czasie ultradobowych
okresów odpoczynku za pomocą przemieszczania dominacji mózgowej na prawo (Rossi, 1972/1985).
W książce zatytułowanej Meditation and the Art of Dying (Medytacja a sztuka umierania; 1979) doktor Usharbudh
Arya opisał interesujące powiązanie między cyklem nosowym, orgazmem a stanem najwyższej błogości w
samadhi. Według dawnej literatury jogistycznej zarówno w czasie orgazmu, jak i podczas najgłębszych stanów
skupienia medytacyjnego w samadhi oba nozdrza są otwarte. Ekstaza charakterystyczna dla opisywanej formy
medytacji powstaje wskutek “skierowanych w górę implozji [...] kundalini [kundalini – siła życiowa, której źródłem ma
być podstawa kręgosłupa; wzbudzona prowadzi do uruchomienia inteligencji i wglądu duchowego (przyp. tłum.)] [...]
tak, że celibat staje się łatwiejszy i zabawniejszy niż seks". Nauce Zachodu pozostaje ocena wartości tych spostrzeżeń.
Ramka 12. Przemieszczanie dominacji półkulowej oraz stanów
psychosomatycznych
1. Identyfikacja dominacji nosowej i stanu psychosomatycznego
Gdy zaczniesz doznawać tego stanu psychosomatycznego, który chciałbyś
przebadać i zmienić, określ najpierw, która z twoich dziurek od nosa jest pusta.
2. Przesuwanie dominacji nosowej i półkulowej
Połóż się na boku tak, by pusta dziurka znajdowała się na dole. To sprawi, że w
przeciągu kilku minut mózgowa dominacja przesunie się u ciebie w tę stronę,
która jest teraz na dole. Ty masz tylko odbierać wszystkie przemieszczenia
sensoryczne, percepcyjne, emocjonalne, poznawcze czy symptomatyczne i
zastanawiać się nad nimi. Będą one się dokonywały samoistnie w ciągu
najbliższych 5-20 minut.
3. Potwierdzenie, że nastąpiły przemieszczenia półkulowe i psychosomatyczne
Wyprostuj się i zwróć uwagę, że zablokowana poprzednio dziurka od nosa jest
teraz pusta i odwrotnie. Zanotuj zmiany psychosomatyczne, które towarzyszyły
temu przemieszczeniu nosowo-półkulowemu, i przeanalizuj, jakie były twoje
najbardziej charakterystyczne reakcje. To pomoże ci kierować sobą w
przyszłości.

Przedstawione tu wstępne uwagi na temat związków, jakie istnieją między układem autonomicznym,
zjawiskiem dominacji półkulowej oraz zachowaniem, otwierają niezwykle szerokie, interesujące możliwości związane
z rozwojem nowych, psychobiologicznych koncepcji hipnoterapii, uzdrawiania i wspomagania ludzkich potencjałów.
Przyjrzawszy się jeszcze raz rysunkowi 4, czytelnik zauważy, że zawiera on pełny przegląd licznych koncepcji, o
których wspomniano w tym rozdziale. Rysunek ten stanowi bowiem ilustrację całej transdukcji informacji, która
przebiega pomiędzy psychiką, ciałem i procesami cząsteczkowymi odbywającymi się w jego komórkach, a w której
rolę pośrednika odgrywa układ autonomiczny. Przebieg transdukcji informacji jest nieprzerwanie i
automatycznie modulowany (zachodzi to na poziomie mimowolnym i nieświadomym) przez zależne od
stanu zakodowane wspomnienia, wyniki uczenia się i zachowania, pochodzące z naszych codziennych
doświadczeń. Dalsze badania i praktyka kliniczna odkryją z pewnością różne sposoby, które pozwolą nam nauczyć
się bardziej świadomego wspomagania tych procesów. W następnym rozdziale poszerzymy zakres tych
możliwości, analizując naszą dotychczasową wiedzę na temat psychicznej modulacji układu hormonalnego.
Wstecz / Spis Treści / Dalej

8
PSYCHICZNA MODULACJA UKŁADU HORMONALNEGO

Na układ hormonalny składa się wiele narządów rozmieszczonych w całym ciele. Wydzielają one do krwi hormony,
które regulują komórkowe funkcje metaboliczne, takie jak: częstość reakcji chemicznych w procesie przemiany
materii, wzrost, poziom aktywności, seksualność itd. Rysunek 5 ilustruje wpływ zachodzących za pośrednictwem
układu limbiczno-podwzgórzowego procesów modulacji psychicznej na główne narządy i funkcje układu
hormonalnego. Wszystkie te narządy mogą albo pełnić funkcję pośredniczącą, albo być źródłem
zaburzeń psychosomatycznych.
Przysadka mózgowa w podstawie mózgu jest naczelnym gruczołem układu hormonalnego. Wysyła ona hormony
– cząsteczki przekaźnikowe – które regulują pracę wszystkich innych gruczołów wydzielania wewnętrznego (patrz rys.
5). Z kolei sama przysadka jest modulowana przez układ limbiczno-podwzgórzowy. Jak już wcześniej
wspomniałem, układ ten składa się z wielu jąder czy ośrodków nerwowych, które odgrywają rolę stacji
odbiorczych, gromadzących informacje na temat środowiska wewnętrznego (pochodzą one z krwi i płynu
mózgowo-rdzeniowego) oraz zewnętrznego (z narządów zmysłów). Układ limbiczno-podwzgórzowy jest
głównym ośrodkiem, w którym odbywa się integrowanie tych informacji z procesami psychicznymi, a
następnie transdukcja owej świeżo zintegrowanej informacji do przysadki, która z kolei reguluje działanie
wszystkich narządów układu hormonalnego. Te komórki podwzgórza, które zajmują się transdukcja impulsów
nerwowych psychiki w wydzieliny (hormonalne czynniki uwalniające) regulujące pracę przysadki,
przedstawiono wcześniej na rysunkach 3a i 3b.
Rys. 5. Psychiczna modulacja układu hormonalnego oraz trzy przykłady na nadal jeszcze teoretyczne
połączenie psychiki z genami na poziomie komórkowym
Ostatnie dziesięciolecie, w którym dokonano wielu rewolucyjnych odkryć na temat licznych funkcji hormonów,
zmieniło nasz pogląd na procesy zapamiętywania, uczenia się i zachowania (Guillemin, 1978; Henry, 1982;
Snyder, 1980). Tradycyjne pojmowanie hormonów jako regulatorów metabolizmu ciała jest obecnie uzupełniane
coraz dokładniejszą wiedzą na temat ich funkcjonowania jako neurotransmiterów i neuromodulatorów
stymulujących komunikację między psychiką a ciałem na wielu poziomach samego mózgu. Jest to możliwe dzięki
temu, że receptory pobudzane przez te hormony znajdują się zarówno w tkankach mózgu, jak i reszty ciała. Tabela
4 zawiera listę wielu hormonów, które działają na poziomie komórkowym w obrębie mózgu i ciała.
Najbardziej niezwykłe osiągnięcie endokrynologii w ostatnich latach wiąże się z odkryciem nowego rodzaju
hormonów przysadki, zwanych endorfinami i enkefalinami. Hormony te pełnią liczne funkcje regulacyjne,
będące przedmiotem zainteresowań psychologii, takie jak np. modulowanie stresu, bólu, nastroju, seksualności,
apetytu, uzależnień i nadużywania niektórych substancji, pracy i osiągnięć sportowych, a także podstawowych
procesów uczenia się i zapamiętywania (Davis, 1984).
Odkrycie endorfin jest tak nowe, że nie ma jeszcze powszechnej zgody co do ich klasyfikacji fizjologicznej. Na
przykład Margules (1979) uważa, że układ endorfinowy stanowi nową jednostkę układu autonomicznego, która wiąże
się przede wszystkim z “zachowywaniem i zużywaniem zasobów cielesnych oraz energii w wypadku głodu
lub przejedzenia" (s. 155). Za poglądem tym przemawia wiele dowodów, wśród nich fakt, że endorfiny znajdują się
w całym ciele i w wielu obszarach mózgu (podwzgórze, przysadka, jądro szwu wielkiego, szara
substancja okołowodociągowa), jak również w rdzeniu kręgowym i przewodzie pokarmowym.
Ponieważ głównym źródłem biosyntezy jednej z najważniejszych endorfin (beta-endorfiny) i enkefalin (meta-
enkefalłny) jest ta sama cząsteczka macierzysta co hormonu adrenokortykotropowego (ACTH), który
wydziela przysadka, wielu wybitnych naukowców uważa cały ten system za część neuroendokrynologii. Beta-
endorfina ma taką samą dynamikę wydzielania i uwalniania z przysadki, jak ACTH – zasadniczo uwalniana jest
do krwiobiegu zarówno wtedy, gdy organizm reaguje na stres (fizyczny, emocjonalny, poznawczy i wyobrażeniowy), jak
i wówczas, gdy reaguje na naturalne, dzienne (okołodobowe) biorytmy. Ważne jest, aby przypomnieć sobie
to psychobiologiczne źródło endorfin za każdym razem, gdy ocenia się znaczenie i implikacje licznych,
nadal kontrowersyjnych twierdzeń na temat funkcji układu endorfinowego.
Tabela 4. Liczne funkcje niektórych hormonów współdziałających w obszarze psychiki i ciała
1. Jak wcześniej pisałem, Selye odkrył, że czynnik uwalniający kortykotropinę (CRF) jest
hormonem podwzgórza, który pośredniczy w uwalnianiu ACTH przez przysadkę. Z kolei przysadka nakazuje
korze nadnerczy, by uwalniała do krwiobiegu kortyzol. Tak właśnie rolę hormonów działających na komórki
narządów ciała opisywała klasyczna endokrynologia. Ostatnio jednak odkryto, że w komórkach mózgu znajdują
się receptory CRF i ACTH, które pośredniczą w reakcjach podobnych do stresowych oraz w
zmiennych psychologicznych, takich jak: uwaga, pamięć, uczenie się (Izquierdo, 1984; McGaugh, 1983; Rigter i
Crabbe, 1979).
2. Cholecystokinina (CCK) jest to hormon działający w przewodzie pokarmowym: od przełyku do jelita
cienkiego. Moduluje on skurcze pęcherzyka żółciowego, enzymy trzustkowe oraz motorykę żołądka i jelit. Receptory
CCK znajdują się również w komórkach mózgu, gdzie hormon ten kontroluje uczucie sytości (prawdopodobnie
dzięki swemu wpływowi na centra kontrolne w podwzgórzu). Może zatem odegrać ważną rolę w leczeniu otyłości
(Kissilef i in., 1981). Fakt ten pokazuje pewien mechanizm psychobiologiczny, za pomocą którego
psychika prawdopodobnie moduluje apetyt. Candace Pert (1986), dyrektor Wydziału Biochemii Mózgu w
Narodowym Instytucie Zdrowia Psychicznego, przypuszcza, że CCK pośredniczy także w tym, co ludzie
określają mianem doznań jelitowych.
3. Insulina była pierwotnie znana jako hormonalna wydzielina trzustki, której rola w metabolizmie
węglowodanów polega na zwiększaniu poboru glukozy przez serce, mięśnie, wątrobę, tkankę tłuszczową itd.
Niedawno zbadana fizjologia receptorów insuliny w mózgu oraz obeserwacje zachowań ludzi wskazują, że
poprzez bezpośredni wpływ na naczynia włosowate mózgu insulina moduluje zachowania związane z odżywianiem
się (Pert i in., 1985).
4. Hormon uwalniający gonadotropinę (GnRH) wydzielany przez podwzgórze, stymuluje uwalnianie
takich hormonów przysadki, jak: gonadotropina, hormon lutei-nizujący (LH) czy hormon stymulujący pęcherzyk
jajnika (FSH), które z kolei wpływają na procesy wzrostu i regulują fizjologię seksu. Aktywizacja receptorów w
mózgach szczurów, której dokonywano za pomocą GnRH, wywoływała zachowania oraz pozy seksualne.
5. Wazopresyna, czyli hormon antydiuretyczny (ADH) jest uwalniany z tylnego płata przysadki na
odpowiedni sygnał wysyłany przez podwzgórze. Klasyczna endokrynologia interesowała się wazopresyną ze względu
na to, że hormon ten reguluje pracę nerek, bilans wodny i wydalanie moczu. Obecnie przedmiotem zainteresowania
stał się również wpływ wazopresyny na zwężanie naczyń krwionośnych. Odkryto też, że gdy pobudzone są receptory
w mózgu, hormon ten polepsza pamięć i uczenie się (McGaugh, 1983). Istnieje również związek między
rytmami okołodobowymi a poziomem ADH w płynie mózgowo-rdzeniowym. Wszystkie te badania sugerują, że różnice
w poziomie uczenia się i zapamiętywania, pojawiające się w 24-godzin-nych cyklach, mogą być związane z
fluktuacjami dostępu ADH do różnych tkanek mózgu.

Ponieważ w wielu funkcjach hormonów pośredniczy układ limbiczno-podwzgórzowo-przysadkowy, są one


podatne zarówno na modulację psychiczną, jak i interwencję hipnoterapeutyczną. Oznacza to, że choć
hormony funkcjonują zwykle autonomicznie, możemy powiedzieć, iż ich aktywność jest modulowana przez
znaczące doświadczenia życiowe i kodowana w formie zależnych od stanu wspomnień, wyników uczenia się i
zachowań. Rosenblatt (1983) zauważył, że obecność receptora jakiegoś narkotyku w mózgu lub innym miejscu
ciała zawsze oznacza, że istnieją również substancje endogenne (zazwyczaj hormony), które z natury swej
mają wchodzić w interakcje z tymi receptorami. Takiej oto ważnej lekcji udzieliło nam odkrycie endorfin, które
nastąpiło dopiero wtedy, gdy stwierdzono, że w mózgu istnieją receptory narkotyków opiatowych (heroiny, morfiny
itp.). Działanie układów autonomicznego, odpornościowego i neuropeptydowego polega na aktywizowaniu
receptorów znajdujących się na powierzchni pojedynczych komórek w tkankach ciała. Receptory te są jakby
zamkami, które trzeba otworzyć, by uruchomić wewnętrzne czynności cytoplazmy komórkowej (a nawet
genów). Neurotransmitery układu autonomicznego, hormony układu hormonalnego oraz – jak zobaczymy później
– immunotransmitery układu odpornościowego funkcjonują jako cząsteczki przekaźnikowe czy też klucze
otwierające wspomniane zamki (receptory) na powierzchni komórek. Cały ten układ: cząsteczka przekaźnikowa
– komórka – receptor stanowi psychobiologiczną podstawę uzdrawiania, hipnoterapii oraz, mówiąc ogólnie,
medycyny holistycznej. Jeśli każda komórka ciała jest czymś w rodzaju miniaturowej fabryki, to jej receptory są
zamkami w drzwiach. Układy: autonomiczny, hormonalny, odpornościowy i neuropeptydowy stanowią zaś
kanały komunikacyjne, za pomocą których psychika może pobudzać geny oraz wewnętrzne mechanizmy
komórkowe. Geny oczywiście są ostatecznymi projektami budowy, organizacji oraz regulacji działania tych mechanizmów.
Choć może się to wydawać nieprawdopodobne, zdołaliśmy już pojąć wiele psychobiologicznych sposobów, za
pomocą których psychika może modulować działanie genów. W poprzednim rozdziale przytoczyliśmy
poglądy Melnechuka (1985) na temat tego, jak psychika moduluje działanie genów, używając osi
limbiczno-podwzgórzowo-autonomicznej. W następnej części naszkicujemy sposób, którego rolę udowodniono
znacznie lepiej – modulowanie aktywności genów z wykorzystaniem układu limbiczno-podwzgórzowo-hormonalnego.
Połączenie psychiki i genów za pomocą układu hormonalnego
Kiedy po raz pierwszy wspomniałem (Rossi, 1985), że połączenie między psychiką a genem jest tym, co pozwala
na rozwijanie metod hipno-terapeutycznych prowadzących do modulacji aktywności genów, uznano me
przypuszczenie za nowy rodzaj fantastyki naukowej. Geny, których około 60 000 jest pilnie strzeżonych w
obrębie mikroskopijnego jądra każdej żywej komórki ciała, wydają się całkowicie nietknięte. Myślimy zazwyczaj,
że czekają one spokojnie na chwilę, gdy w procesie podziału komórkowego do akcji nagle przystąpią
chromosomy. Rzeczywistość wygląda jednak zupełnie inaczej. Liczne geny znajdują się w ciągłej,
dynamicznej równowadze z metabolizmem komórkowym. Ową genetyczno-komórkową równowagę modulują z
kolei neurotransmitery i hormony, które w końcu przecież przybywają jako posłańcy centralnego układu nerwowego.
Stworzenie ogólnego modelu połączenia psychika – gen wymaga przyjrzenia się całej serii procesów transdukcji,
które zachodzą pomiędzy psychiką i czynnościami nerwowymi a krwią, tkankami, komórkami, wreszcie
cząsteczkową aktywnością genów, która ma miejsce w jądrze każdej komórki. Na rysunku 5 widać, że proces ten
można podzielić na trzy stadia.
Stadium pierwsze to działanie psychiki na obszarze przedniej kory czołowej (Achterberg, 1985), która
stanowi siedlisko wytwarzania i organizowania obrazów tak w zdrowiu, jak i w procesach uzdrawiania.
Procesy zachodzące w obrębie kory czołowej są następnie filtrowane przez magazyn wyuczonych
doświadczeń życiowych jednostki, które układ limbiczno-podwzgórzowy zakodował w postaci zależnych od
stanu wspomnień, wyników uczenia się i zachowań.
Stadium drugie obejmuje transdukcję tych wyuczonych doświadczeń w czynniki uwalniające hormony, które
regulują pracę przysadki (zob. rys. 3a i 3b). Transdukcji takiej dokonuje podwzgórze. Z kolei przysadka uwalnia
mnóstwo hormonów, które regulują cały układ hormonalny w sposób pokazany na rysunku 5.
Stadium trzecie ma miejsce na poziomie komórkowym, gdzie hormony te albo uruchamiają układ cAMP, albo
też przechodzą bezpośrednio do jądra komórki i aktywizują procesy związane z funkcjonowaniem genów. Geny
biorą udział w przekazywaniu informacji dotyczących budowy nowych białek, które z kolei służą jako elementy
struktury komórkowej lub cegiełki budujące enzymy, a te następnie stymulują podstawowe procesy biochemiczne
każdej komórki.
Tak wygląda proces, który określam mianem połączenie psychika – gen. Analiza jednego przykładu procesu
toczącego się na poziomie komórkowym niech będzie ilustracją regulacyjnego wpływu tarczycy i hormonów
sterydowych (modulującą rolę odgrywa tu stres psychiczny) na aktywność genów.
Psychika moduluje aktywność genów, wykorzystując do tego celu oś limbiczno-podwzgórzowo-przysadkową, która –
jak widzieliśmy – stanowi podstawowy kanał transdukcji informacji w procesach psychosomatycznych. Przysadka
wysyła hormony do gruczołów, takich jak kora nadnerczy, jajniki i jądra, które z kolei wydzielają hormony
sterydowe, wnikające w głąb komórek i nakazujące genom syntetyzować białka. Białka te odgrywają następnie
rolę elementów strukturalnych, enzymów lub też maszyn uruchamiających inne funkcje komórki.
Sekwencja przekazywania informacji w obrębie komórki przedstawia się mniej więcej tak:
1. W przypadku większości hormonów rozpoczęcie procesu przekazywania w głąb komórki wymaga
specjalnego mechanizmu receptorowego. Nie dotyczy to hormonów sterydowych – te mają szczególną
zdolność bezpośredniego przechodzenia do cytoplazmy komórek.
2. Kiedy już hormony sterydowe znajdą się w komórce, wnikają do cytoplazmy (jest ona podstawowym składnikiem
żywej substancji każdej komórki), gdzie wiążą się ze specyficznym białkiem receptorowym.
3. Taki kompleks białko – hormon – receptor może się przenieść do jądra komórki, gdzie znajdują się geny.
4. Kompleks hormon – receptor podlega różnym transformacjom, które aktywizują specyficzny układ
strukturalnych genów w łańcuchu DNA, co prowadzi do wytworzenia matrycowego RNA.
5. Matrycowy RNA przenika następnie z powrotem do cytoplazmy, gdzie służy jako wzorzec informujący
rybosomy (“fabryczki" komórkowe), w jakim porządku należy ustawić aminokwasy tworzące nowe peptydy i białka.
Wiele wytworzonych w ten sposób peptydów wspomaga komunikację zarówno w obrębie komórek, jak i
pomiędzy komórkami, tkankami oraz układami autonomicznym, hormonalnym i odpornościowym.
Rysunek 5 ilustruje, w jaki sposób hormony modulowane przez psychikę ostatecznie wpływają na aktywność
genów istotną dla trzech poziomów zachowania: (1) regulacji podstawowego metabolizmu i ogólnego
poziomu aktywności przez hormony tarczycy; (2) regulacji zachowań seksualnych i agresywnych przez
androgeny (testosteron); (3) uruchamiania przez stres oddziaływania hormonów kory nadnerczy (np. aldosteronu)
na funkcje nerek. Każdy z tych procesów zachodzi według opisanej powyżej pięcioetapowej sekwencji, przy czym –
jak widać na rysunku 5 możliwe są różne jej modyfikacje.
Hormony tarczycy odgrywają decydującą rolę w regulacji procesów metabolizmu, zachodzących we
wszystkich praktycznie tkankach ciała.
Ogólny poziom aktywności somatycznej, napięcie emocjonalne, zdrowie – wszystko to jest funkcją regulacyjnego
wpływu tarczycy na mechanizmy metaboliczne komórek. Dziś już wiemy, że tarczyca oddziałuje bezpośrednio
na materiał genetyczny znajdujący się w jądrze komórkowym, a jeden z możliwych mechanizmów, za pomocą
których hormony tego gruczołu wnikają do komórki, przedstawia rysunek 5. Po wniknięciu w głąb komórki jeden
z hormonów tarczycy (trójjodotyronina T3) wiąże się z białkiem cytoplazmy (CP), w której się gromadzi. Następnie
T3 wiąże się już bezpośrednio z receptorem znajdującym się w błonie jądrowej i w ten sposób uzyskuje dostęp
do materiału genetycznego. Potem wytworzony zostaje matrycowy RNA (mRNA), który po przetransportowaniu
do cytoplazmy zaczyna odgrywać rolę wzorca dla umieszczonych w siateczce śródplazmatycznej
rybosomowych “fabryk", wytwarzających białka i enzymy charakterystyczne dla danej komórki. T3 może się
również związać z receptorami mitochondriów komórki i być pośrednikiem energii, tlenu oraz innych
funkcji metabolicznych.
Androgeny. Testosteron jest jednym z hormonów androgenowych regulujących popęd seksualny. Z jego
działaniem związane są liczne zachowania – od normalnej asertywności aż po agresję o charakterze
przestępczym. Hormon ten wnika do komórki i działa bezpośrednio na materiał genetyczny w sposób opisany
powyżej (sekwencja pięcioetapowa); możliwe też są pewne modyfikacje (zob. rys. 5). Po wniknięciu do
komórki testosteron zamienia się w dwuwodorotestosteron (DHT), następnie receptor błony jądrowej przejmuje go
i transportuje do centrali genetycznej. Tak jak poprzednio wytwarzany jest mRNA, który przechodzi do cytoplazmy po
to, by sterować tworzeniem nowych białek, umożliwiających androgenom wywieranie wpływu na wzrost komórki itd.
Hormony nadnerczy. Pod wpływem stresu kora nadnerczy wydziela aldosteron – hormon, którego obszary
działania są rozsiane po całym ciele. Rysunek 5 pokazuje jego wpływ na komórki kanalikowe nerek. W cytoplazmie
tych komórek znajduje się specyficzne białko receptorowe, które wiąże się z aldosteronem i przenosi go do genów w
celu wytwarzania nowych białek. W ciągu 45 minut te nowe białka pobudzają zwrotne wchłanianie sodu w
kanalikach oraz wydzielanie potasu. Jest to działanie pompy sodowo-potasowej, podstawowego mechanizmu
wielu funkcjonujących w naszym organizmie układów. Różne rodzaje nadciśnienia oraz wspominane przez
Selyego choroby adaptacyjne wiążą się z chronicznym nadmiarem aldosteronu i innych hormonów kory nadnerczy
(np. kortyzolu).
Selye (1976, s. 170-171) wymienia następujące choroby adaptacyjne wywołane przez stres: wysokie ciśnienie
krwi, choroby serca i układu krążenia, choroby nerek, rzucawka, reumatyczne lub reumatoidalne zapalenie stawów,
stany zapalne skóry i oczu, zakażenia, alergie i uczulenia, choroby nerwowe i psychiczne, zaburzenia
seksualne, choroby układu pokarmowego, choroby metaboliczne, rak i wszelkie zaburzenia odporności.
Przedstawienie szczegółowych informacji na temat niezwykle złożonych procesów psychobiologicznych, które wiążą
się z każdą z wymienionych dysfunkcji psychicznych i somatycznych, przekracza zakres tego tomu. Specjaliści z
zakresu medycyny i psychologii powinni dokładnie zająć się każdą z tych chorób i wyjaśnić, jakie
procesy psychobiologiczne są w nich rzeczywiście zaangażowane. Gdy to zostanie wyjaśnione, będziemy mogli
się zabrać do tworzenia nowych metod hipnoterapii, które pozwolą dotrzeć do specyficznych
procesów psychosomatycznych i wykorzystać je w celu wspomagania uzdrawiania. Metody stosowane obecnie
nie czynią jeszcze użytku z tego, o czym tu napisaliśmy w odniesieniu do połączenia psychika – gen. Gdy nauczymy
się wykorzystywać te nieprawdopodobne postępy wiedzy psychobiologicznej, nastąpi być może wielki
renesans metodologii hipnoterapii.
“Zegary" psychobiologiczne a zaburzenia psychosomatyczne
Jak wcześniej wspomniałem, istotną, choć jeszcze nie uznaną przez ogół badaczy, właściwością regulacji
układu hormonalnego przez oś podwzgórzowo-przysadkowo-nadnerczową jest okresowy charakter tego
procesu. Wszyscy wiemy, że istnieją pewne podstawowe rytmy życia: miesięczny rytm płodności kobiet,
okołodobowy (24-godzinny) rytm snu i czuwania oraz rytmy ultradobowe (półtoragodzinne), o których zaczęliśmy
mówić w poprzednim rozdziale. Obecnie uznaje się, że wszystkie te rytmy są ostatecznie regulowane
przez neurohormonalne źródła w mózgu – głównie znajdujące się w podwzgórzu, przysadce i szyszynce. Wiele
danych wskazuje na to, że nawet cały cykl życia i śmierci regulowany jest za pomocą przekaźników hormonalnych i
z tego powodu poruszymy również zagadnienie starzenia się. Skoro bowiem rytmy życia regulowane są przez te
same hormony, które modulują pamięć i uczenie się, to możemy oczekiwać, że w każdym interesującym nas
aspekcie życia odkryjemy zjawisko zależnej od stanu pamięci i uczenia się.
Rytmy ultradobowe, układ hormonalny a zaburzenia psychosomatyczne
W pracy układu hormonalnego w rytmiczny sposób pośredniczy działanie ośrodków nerwowych podwzgórza. Te
jądra nadchiazmatyczne pod-wzgórza (rys. 2) funkcjonują jako zegary biologiczne (Poirel, 1982), które regulują
zarówno około-, jak i ultradobowe rytmy, rządzące rozmaitymi procesami biologicznymi, w których pośredniczą
układy autonomiczny i hormonalny. W rozdziale siódmym opisałem modulację działania układu autonomicznego
przez rytmy ultradobowe. W tym miejscu opiszę regulacyjny wpływ rytmów ultra- i okołodobowych na aktywność
układu hormonalnego. Materiał zawarty w tym rozdziale w znaczącym stopniu pokrywa się z tym, co
przedstawiłem wcześniej. Dzieje się tak dlatego, że wiele funkcji psychosomatycznych jest modulowanych zarówno
przez układ autonomiczny, jak i hormonalny (np. reakcja na stres czy występowanie poziomów pobudzenia).
Dement i Kleitman (1957) doszli do wniosku, że 90-120-minutowy rytm ultradobowy jest “podstawowym
cyklem odpoczynku i aktywności" (hipoteza BRAĆ – basic-rest-activity-cycle), który zachodzi nieprzerwanie w ciągu
dnia. W swej monumentalnej pracy na temat snu i czuwania Kleitman (1963) napisał, że źródłem tego
podstawowego cyklu są oscylacje endogenne, których konsekwencje dla fizjologii i zachowania są bardzo
głębokie. Jedną z nich jest charakterystyczny wzorzec naszej aktywności związanej z pracą, która – jak się wydaje
– przebiega zgodnie z 90-minutowymi rytmami ultradobowymi: zaczynamy pracę o 9.00; około 10.30 jest
przerwa; półtorej godziny później – w południe – jemy lunch; o 13.00 wracamy do pracy i około 14.30 lub 15.00
znowu mamy przerwę. Potem jest podwieczorek, kolacja itd. Nawet we śnie widać wyraźnie rytm ultradobowy: co 90-
120 minut pojawiają się marzenia senne (REM). W dokonanym niedawno podsumowaniu badań nad
cyklem ultradobowym Kripke zauważył, że wiele procesów behawioralnych i fizjologicznych w następujący sposób
wiąże się z metabolizmem hormonalnym (1982, s. 336):
Bogactwo zjawisk odkrytych przy okazji weryfikowania hipotezy BRAĆ powinno pocieszyć każdego badacza,
który martwi się tym, że hipoteza ta nadal jest kontrowersyjna. Zarówno u człowieka, jak i u niższych naczelnych
odkryto wyraźne cykle behawioralne, które być może mają istotne funkcje etologiczne. Opisano cykle w
wyobraźni, dominacji półkulowej oraz przetwarzaniu percepcyjnym. Znaczenie tych cykli dla
funkcjonowania psychicznego w normie i patologii zasługuje na naszą uwagę. Epizodyczne
wydzielanie hormonów wydaje się być fundamentalną właściwością metabolizmu
hormonalnego, powiązaną w jakiś sposób z cyklami REM. Szczególnie ekscytująca jest hipoteza o tym,
że za stymulację zachodzącego z przerwami uwalniania hormonów odpowiedzialna jest wyłącznie przysadka,
ponieważ wyjaśnia ona jedną z przyczyn funkcjonalnej niezbędności cykli ultradobowych (podkr. E.L.R.).
Jedna z najciekawszych nowych teorii genezy zaburzeń psychosomatycznych mówi, że są one wynikiem
behawioralnych przerwań rytmów ultradobowych, które modulują funkcjonowanie układów autonomicznego
i hormonalnego. Orr, Hoffman i Hegge (1974) donieśli na przykład, że u większości ludzi w warunkach pełnego
spokoju rytm ultradobowy jest stabilny. Kiedy natomiast badane przez nich osoby znalazły się pod
nadmiernym obciążeniem, związanym z wykonywaniem rozciągniętych w czasie zadań (np.
kontrolowanie skomplikowanych wskaźników na tablicach rozdzielczych), w ich rytmach ultradobowych
nastąpiły poważne zakłócenia, zarówno jeśli chodzi o amplitudę, jak i wzór ich przebiegu. Gdy wyniki te dołączyli
do rezultatów badań prowadzonych wcześniej nad rezusami, doszli do wniosku, że reakcje psychosomatyczne
(zmiany częstotliwości uderzeń serca, nieżyt żołądka, wrzody, astma, problemy dermatologiczne) są
konsekwencją ciągłego przerywania naturalnych ultradobowych cykli ciała. Odkryli również – co jest
charakterystyczne dla zaburzeń psychosomatycznych, powstających w następstwie prawdziwych stresów życiowych –
że sposób przebiegu tych zakłóceń jest bardzo indywidualny: “Ten sam stresor może wywołać u różnych osób
całkowicie odmienne reakcje tak fizjologiczne, jak i behawioralne [...] i wydaje się, że brakuje prostej zależności
między reakcją fizjologiczną a specyficzną reakcją behawioralną".
Dalszych danych, które potwierdzają, że genezy zaburzeń psychosomatycznych można się dopatrywać w
zakłóceniach rytmów ultradobowych, dostarczyły badania Friedmana (1972, 1978) nad rytmami zmian
popędu związanego z jedzeniem w zespole otyłość-bulimia oraz Friedmana, Kantora, Sobela i Millera
nad neurodermitem. Przerwanie rytmów ultradobowych osiągano poprzez zmuszanie zwierząt do ciągłej aktywności
w mechanicznym kieracie – sytuacja ta stanowiła odpowiednik zakłócenia rytmów ultradobowych u ludzi, którzy nie
mogą odpocząć co 90 minut.
Wspomniany brak determinizmu czy specyficzności widoczny w chorobach psychosomatycznych stanowi
podstawowy problem nurtujący zarówno naukowców, jak i klinicystów (Weiner, 1977). Na ogół różne
reakcje poszczególnych jednostek na ten sam stresor przypisuje się dość mglistym czynnikom
genetycznym, konstytucjonalnym oraz związanym z warunkowym uczeniem się (Selye, 1976). To, co wiemy na temat
roli uczenia się i zapamiętywania zależnych od stanu, pozwala zasugerować bardziej precyzyjną odpowiedź na pytanie
o tzw. indeterminizm chorób psychosomatycznych. Zaburzenia psychosomatyczne ze wszystkimi swymi powiązaniami
z psyche i soma są wysoce zindywidualizowanymi sposobami wyrażania tego, co wyuczone, oraz
ekspresją doświadczeń życiowych każdego człowieka, zakodowanych w formie związanej ze stanem informacji
i zachowania. Nasza skłonność do niepamiętania przyczyn zaburzeń wynika stąd, że źródła informacji związanej
ze stanem nie są łatwo dostępne ani skojarzeniom, ani układom odniesienia należącym do nawykowych wzorców
naszej świadomości.
Wyniki badań nad ultradobowymi rytmami układu hormonalnego sugerują jeszcze inny, niespecyficzny
sposób interpretacji zaburzeń psychosomatycznych, który może być wspólnym mianownikiem
szeroko wykorzystywanych, często skutecznych metod psychoterapii, określanych zwykle jako hipnoza,
trening autogenny, medytacja, trening relaksacyjny czy reakcja relaksacyjna (Benson, 1975, 1983a, b). W innych
swych pracach (Rossi, 1982, 1986a) pisałem, że wiele zachowań związanych z odpoczynkową fazą
rytmów ultradobowych jest identycznych z zauważonymi przez Ericksona sygnałami gotowości do
zwykłego, codziennego transu. Stało się to impulsem do sformułowania następujących hipotez: (1) dążąc do
uzyskania stanu głębokiej hipnozy (Erickson), faktycznie wykorzystuje się odpoczynkową fazę rytmów
ultradobowych oraz (2) autohipnoza może być najbardziej efektywna w tym właśnie okresie (Rossi i Ryan, 1986).
Oto jak opisałem związek między genezą zaburzeń psychosomatycznych, których powodem są zakłócenia
naturalnych rytmów ultradobowych pod wpływem stresu, a ich usuwaniem w hipnozie (Rossi, 1982, s. 26):
Implikacje związku istniejącego między przerwaniem cyklu ultradobowego pod wpływem stresu a
chorobą psychosomatyczną są bardzo głębokie. Jeżeli główna teza tego rozdziału jest prawdziwa – a brzmi
ona następująco: w hipnoterapii obejmującej procesy fizjologiczne faktycznie wykorzystuje się cykle ultradobowe –
to nareszcie możemy w terminach psychofizjologii wyjaśnić, dlaczego hipnoza tradycyjnie okazuje się
efektywnym sposobem podejścia do zaburzeń psychosomatycznych. Jednostki, które forsują lub przerywają własne
cykle ultradobowe (np. ignorując naturalną, okresową potrzebę odpoczynku w każdej długotrwałej sytuacji
zadaniowej), uruchamiają w ten sposób podstawowe fizjologiczne mechanizmy choroby psychosomatycznej.
Większość tych wywołanych przez nas samych stresów można określić jako procesy zachodzące w lewej półkuli,
które niszczą swą idealną równowagę zarówno z procesami dziejącymi się w półkuli prawej, jak i z
powiązanymi funkcjami układu parasympatycznego. Naturalna hipnoterapia wywołuje stan odprężenia, w którym
cykle ultradobowe mogą się po prostu unormować i w ten sposób zlikwidować psychofizjologiczne źródło
procesów chorobowych.
Samo doznawanie odprężającego stanu hipnozy może unormować nasz podstawowy cykl odpoczynku i aktywności
oraz związaną z nim regulację wielu ultradobowych rytmów układów hormonalnego i autonomicznego, które
kontrolują metabolizm. Te procesy normowania można uznać za esencję niespecyficznej koncepcji hipnoterapii.
W praktyce klinicznej (Erickson i Rossi, 1979) zawsze występuje równowaga między specyficznymi a
niespecyficznymi metodami hipnoterapii. Gdy uda się nam poszerzyć wiedzę na temat każdej z nich, będziemy
mogli pracować bardziej skutecznie i z większą pewnością siebie.
Chwila przerwy a zwykły codzienny trans. Studium przypadku. Zagadnienie to ilustruje następujący
przypadek, o którym opowiedziała mi podczas stażu w Instytucie Junga w Los Angeles Connie Crosby:
Kobieta w średnim wieku, białej rasy, której głównym źródłem stresu było poczucie, że do niczego się nie
nadaje, opowiedziała, że zgłosiła się do lekarza, ponieważ zawsze ilekroć oddawała mocz, czuła silny i
uporczywy zapach amoniaku. Lekarz odpowiedział, żeby przestała nosić rajstopy i częściej się podmywała.
Pacjentka poczuła się znieważona, ponieważ – jak powiedziała – źródło zapachu amoniaku było wewnętrzne, a
nie zewnętrzne. Jak on śmiał insynuować, że nie jest wystarczająco schludna!
Potem omówiła drugie źródło swoich problemów. Tym razem chodziło o jej pracę w sekretariacie. Skarżyła się, że
ciężko pracuje, a nikt tego nie docenia. Była bardzo skrupulatna i pilnowała, by “nigdy" nie odchodzić od biurka.
Z wyraźną dumą oznajmiła, że chodzi do ubikacji przed wyjściem do pracy, a potem dopiero po powrocie do domu.
W następnym jednak zdaniu skarciła sarną siebie za skłonność do rozmyślania o niebieskich migdałach i
brak umiejętności koncentrowania się na pracy. W rezultacie większość czasu pracy spędzała nieproduktywnie.
Połączyłam ze sobą obie te kwestie i zapytałam, ile zwykle wypija wody. Odparła: “Wcale. Od lat nie miałam wody
w ustach. Nienawidzę jej. Poza tym, gdybym piła wodę, musiałabym odejść od biurka i kto by wtedy odbierał telefony?"
Wyjaśniłam jej więc, że ludzie potrzebują przerw przynajmniej co półtorej godziny po to, by efektywnie
pracować. Dodałam, że silny zapach amoniaku mógł być spowodowany wysokim stężeniem moczu i że aby
uzdrowić swe ciało, musi codziennie wypijać prawie dwa litry wody. Znając jednak swą pacjentkę, używałam
terminów związanych z poprawą jej poziomu pracy. Powiedziałam, że musi odchodzić od biurka na parę minut co
półtorej godziny po to, by wyeliminować rozmyślania i pracować bardziej efektywnie. Jednym ze sposobów
zapewnienia sobie owych przerw może być picie wody z ustawionej na biurku karafki. Ciało przypomni jej wówczas
o konieczności wstania zza biurka – będzie czuła silną potrzebę oddania moczu. Chcąc być naprawdę
sumienną sekretarką, musi oddawać mocz przynajmniej co półtorej godziny!
Pacjentka protestowała przez kilka minut, a potem zgodziła się spróbować. Kilka tygodni później oznajmiła, że
zapach amoniaku zniknął całkowicie, a w dodatku – o dziwo – praca sprawia jej przyjemność. Co więcej, szef dał
jej premię i pochwalił ją. Ukoronowaniem tego wszystkiego był fakt, że ta samotna kobieta zaprzyjaźniła się z koleżanką
z pracy – zdążyły już razem wybrać się do kina.
Wobec pacjentki ani nie zastosowano ukrytej hipnozy, ani też nie powiedziano jej, że doświadcza zwykłego
codziennego transu za każdym razem, gdy co 90 minut robi sobie przerwę, pije, oddaje mocz czy też rozmyśla.
Prosta zmiana sformułowania “robienie przerwy" na “zwiększanie efektywności pracy" wywarła wystarczająco
głęboki wpływ na wiele poziomów jej funkcjonowania – od biochemicznego począwszy, na społecznym
skończywszy. Przyjrzymy się teraz bardzo charakterystycznemu sposobowi wykorzystania rytmów ultradobowych w
celu wzmagania auto-hipnozy i sugestii posthipnotycznej.
Autohipnotyczne wykorzystywanie uczenia się zależnego od stanu w rytmach ultradobowych.
Moja praca nad ultradobową koncepcją auto-hipnozy biegła z początku dość osobliwą drogą – próbowałem
zwiększyć efektywność sugestii posthipnotycznej. Jedno z podstawowych twierdzeń Ericksona na temat
hipnoterapii mówiło, że sugestie posthipnotyczne są najbardziej efektywne wtedy, gdy wiążą się z zachowaniami nie
do uniknięcia. Nieuniknione jest zbudzenie się, wyjście z biura, pójście do domu, jedzenie, sen, praca itd. Erickson
łączył terapeutyczne sugestie posthipnotyczne z tymi codziennymi zachowaniami o nieuniknionym charakterze, w
których pośredniczy układ hormonalny i które badacz odbierał jako najbardziej osobiste, najbardziej znaczące
dla pacjenta (Erickson i Rossi, 1979). Cóż może być bardziej nieuniknionego niż fakt, że każdy człowiek w ciągu
całego dnia za pośrednictwem rytmów ultradobowych wypełnia swoje własne, unikatowe wzorce stanów
nieco zmienionych? Przedstawiłem wiele metod wykorzystywania tych nieco zmienionych stanów (Erickson nazywa
je zwykłym codziennym transem) po to, by podkreślić, jak efektywna jest sugestia hipnotyczna i autohipnoza.
Powyższe metody opierają się na tym aspekcie sugestii i treningu, który nazwano zależnym od stanu uczeniem się
i zapamiętywaniem podczas określonych faz naturalnych rytmów ultradobowych.
Jedna z prostszych metod polega na tym, że w czasie wywiadu klinicznego terapeuta zwraca uwagę na moment, gdy
po zachowaniu pacjenta można poznać, że przechodzi on właśnie tę fazę rytmu ultradobowego, którą
nazywamy odpoczynkiem. Jak już wspomniałem w rozdziale piątym, pacjent wydaje się wówczas pogrążony w
zadumie lub sprawia wrażenie zagłębionego w spokojnej refleksji: ciało nieruchomieje, takie odruchy, jak
mruganie oczami lub przełykanie, znikają lub ulegają spowolnieniu, oczy wpatrują się gdzieś w dal albo po
prostu przymykają się na chwilę, następuje zwolnienie akcji serca i oddychania itd. (dokładne omówienie
drobnych wskaźników dowodzących, że odpoczynkowa faza rytmów ultradobowych jest podobna do autohipnozy,
można znaleźć u Rossiego, 1986a).
Istotą opierającej się na naturalnych zachowaniach koncepcji Ericksona jest wykorzystywanie chwil odprężenia w
celu wprowadzenia pacjenta w stan hipnotyczny. Następuje to przez wygłaszanie motywujących tera-peutycznie
kwestii, takich jak: “Jeśli zgadzasz się nadal rozmyślać nad tym zagadnieniem (lub czymś innym) w sposób dla
ciebie właściwy, twa nieświadomość zezwoli, by twoje oczy zamknęły się, abyś mógł swobodnie
kontynuować rozmyślania". Następnie terapeuta po prostu przygląda się pacjentowi i spokojnie czeka. Jeśli po
chwili oczy się nie zamkną, to można zaproponować inną wersję terapii, np.: “Lecz jeśli istnieje takie zagadnienie,
które jest ważniejsze, będziesz przez chwilę odczuwać niepokój, a potem znajdzie się ono w twej świadomości".
Przedstawione powyżej kwestie tworzą razem pewien naturalny i jednocześnie terapeutyczny podwójny
związek. Obojętnie, którą z nich pacjent wybierze, pomoże mu ona posuwać się w kierunku, który
nazwę terapeutycznym. Jeśli wybierze propozycję polegającą na zamknięciu oczu, można być prawie pewnym,
że tworzone będą warunki sprzyjające zależnemu od stanu uczeniu się podczas hipnoterapii. Sugestie
posthipnotyczne mogą być następnie skojarzone z podobnymi fazami występującymi w codziennym
funkcjonowaniu pacjenta, kiedy to dobrze jest “zrobić sobie przerwę, zamknąć oczy na parę chwil i pozwolić,
by nieświadomość przyjrzała się temu, czego nam potrzeba, po to, by kontynuować postępy w terapii".
Wielu ludzi dokonuje odkrycia, że odpoczynkowa faza ich ultradobowego rytmu to najlepsza pora na medytację
lub autohipnozę. Ultradobowa koncepcja autohipnozy korzysta z naturalnych rytmów psychobiologicznych, które
są głębiej zakorzenione w zależnych od stanu warstwach osobowości niż sztucznie wyuczone
procesy, charakterystyczne dla wszystkich innych metod. Ja sam zwykle proponuję swym pacjentom, by po
prostu przymknęli oczy i poszukali odprężenia w dowolnym miejscu swego ciała. Uważam, że w czasie
takich naturalnych okresów odpoczynku istotną rzeczą jest unikanie jakiejkolwiek werbalnej autosugestii, która
mogłaby zniekształcić autouzdrowicielskie potrzeby całej osobowości. Mówię więc pacjentom, że mają pozwolić, by
ich nieświadomość pracowała tak, jak sama chce.
Proponuję jednak, aby zastanowili się nad tym, jak ich nieświadomość rozwiązuje dowolny problem, którym chcą
się zająć. Zastanawianie się to jeszcze jedno słowo (podobnie jak odprężenie, relaksacja czy sen) o
szczególnym znaczeniu ideodynamicznym; słowo, które jest czymś więcej, niż sugeruje jego funkcja poznawcza.
Gdy pogrążamy się we śnie, odprężamy się lub relaksujemy, wspomagamy tym samym zależne od stanu
reakcje parasympatyczne oraz związane z nimi uzdrowicielskie i dodające nowych sił efekty. Postawiłbym
nawet hipotezę, że samo słowo “zastanawianie się" powoduje nasilenie procesu dysocjacji pewnych elementów
od nawykowych mechanizmów kontrolnych stosowanych przez ego, a to z kolei może wspomagać twórcze i
mityczno-poetyckie aspekty przetwarzania, które dokonuje się w prawej półkuli. Ze względu na to, że prawa półkula
jest blisko związana z układem limbicznym, czynność zastanawiania się może być wykorzystana jako pozarozumowa
i niedyrektywna metoda wspomagania uzdrowicielskich relacji z nieświadomymi procesami jednostki.
Spokojne zastanawianie się nad osobistym problemem, które zachodzi w odpoczynkowej fazie rytmu ultradobowego,
gdy pacjent jest odprężony, to naturalny sposób dochodzenia do zależnego od stanu kodu problemu oraz
spontanicznej zmiany jego struktury czy wreszcie – jego rozwiązywania.
Ramka 13. Naturalna autohipnoza – uzdrowicielska reakcja ultradobowa
1. Dostrzeganie i wspomaganie uzdrowicielskiej reakcji ultradobowej
Kiedy jesteś zmęczony, zirytowany lub po prostu czujesz, że jest ci potrzebna
przerwa, spójrz na tę sytuację jak na okazję do wspomagania swej naturalnej,
uzdrowicielskiej reakcji ultradobowej.
2. Dochodzenie do wewnętrznych zasobów i ich wykorzystanie
Poszukaj odprężonego miejsca w swym ciele (przerwa). Zauważ, że odprężenie
to rozprzestrzenia się wtedy, gdy spokojnie zastanawiasz się, jak twa
nieświadomość samodzielnie wykorzystuje niegdysiejsze doświadczenia
życiowe związane z optymalnym uzdrawianiem oraz zdolnością do
rozwiązywania bieżących problemów.
3. Potwierdzenie, że uzdrawianie ultradobowe i radzenie sobie może trwać nadal
Po jakimś czasie zauważysz, że się obudzisz i masz poczucie samoświadomości,
ale nie takie, jakie miałeś chwilę temu. Spojrzysz na zegar i zorientujesz się, że
minęło 10-20 minut, a ty nie wiesz, co się działo w tym czasie. Przyjrzyj się
uzdrowicielskim i uspokajającym zmianom, które się dokonały, a potem za
każdym razem, gdy odczujesz taką potrzebę, powtarzaj to kilka razy dziennie.

Jako że zaostrzenie wielu problemów psychosomatycznych następuje z powodu stresu wywołanego


przerwaniem rytmów ultradobowych, można uznać, że przedstawiona forma naturalnej hipnozy jest metodą, która
może stanowić uzupełnienie każdej klasycznej metody leczenia. Wcześniej pisałem, że u osób korzystających z
tej naturalnej formy autohipnozy ultradobowej dość często obserwuje się przytomne śnienie (LaBerge, 1985),
przytomny somnambulizm oraz występowanie głębokich, autoterapeutycznych stanów transformacji tożsamości
(Rossi, 1972/1985).
Rytmy okołodobowe, układ hormonalny a zaburzenia afektywne
Od wielu dziesiątków lat prowadzono szerokie badania nad 24-go-dzinnym rytmem snu i czuwania. Dopiero jednak
w ostatnich latach odkryto, że rytm okołodobowy u człowieka składa się przynajmniej z dwóch rytmów drgań,
które pozostają ze sobą w homeostazie. Jeden kontroluje sen typu REM oraz regulację temperatury i
wydzielanie kortyzolu w ciągu dnia. Drugi kontroluje sen i wydzielane podczas snu hormony, takie jak hormon
wzrostu oraz prolaktyna. Sytuacje życiowe, które zakłócają te rytmy, prowadzą do zaburzeń optymalnego
poziomu funkcjonowania, kojarzonych przez nas zwykle ze zmęczeniem i dezorientacją w czasie po podróży
samolotem, pracą na innej niż poprzednio zmianie czy problemami ze snem wywołanymi przez stres.
Jedna z głównych teorii depresji endogennej wiąże tę chorobę z fazowymi przerwami między dwoma
rytmami okołodobowy mi. Cztery klasyczne cechy depresji mogą mieć swe źródła w przerwaniu sekwencji fazowej
rytmu okołodobowego (Wehr, 1982):
1. Budzenie się wcześnie rano – jeden z rytmów okołodobowych znajduje się w innej fazie niż drugi rytm współtworzący
z nim cykl dzień – noc;
2. Zmiany nastroju w ciągu dnia – pacjent czuje się gorzej rano po przebudzeniu niż wieczorem, zanim poszedł do łóżka;
3. Cykliczne występowanie manii i depresji, razem z powiązanymi z tym faktem przejawami uczenia się i
zapamiętywania zależnego od stanu;
4. Sezonowość pojawiania się manii i depresji – depresja zwykle pojawia się wiosną, mania natomiast latem.
Ze względu na to, że wymienione cechy przedstawiają się bardzo różnie u różnych pacjentów, należy wykonać
dokładne badania, które pozwolą opracować skuteczne metody leczenia depresji, polegające np. na
zmianie synchronizacji cyklu snu czy poddawaniu pacjenta oddziaływaniu dodatkowego, sztucznego światła rano
i wieczorem. Związek między depresją endogenną a światłem można prześledzić zwracając uwagę na fakt, że
siatkówkę każdego oka łączą bezpośrednio z jądrami nadchiazmatycznymi podwzgórza oddzielne kanały
neuronalne (Bloom, Lazerson i Hofstadter, 1985). Te jądra nadchiazmatyczne nadają tempo pracy całemu
układowi hormonalnemu.
Bardziej określonym, wspólnym mianownikiem hipnozy oraz zaburzeń afektywnych, którym pośredniczy układ
limbiczno-podwzgórzowo-przysadkowo-hormonalny, jest to, że w obu występują zjawiska zależne od stanu. Odkryto,
że procesy poznawcze pacjentów maniakalno-depresyjnych przejawiają cechy zapamiętywania i uczenia się
zależnego od stanu. Pacjenci ci lepiej przypominają sobie werbalne informacje nabyte w manii wówczas, gdy
ponownie znajdą się w tym stanie; podobnie informacje wyuczone w depresji są odtwarzane lepiej, gdy pacjent
znowu jest pogrążony w depresji (Weingartner, Miller i Murphy, 1977). Podobne wyniki przyniosły badania “zależności
od stanu afektywnego", prowadzone na zdrowych ochotnikach oraz osobach z depresją, które zostały poddane
zmianie nastroju wskutek terapii oraz zmianie rytmów biologicznych w efekcie de-prywacji na tle braku snu (Weingartner
i Murphy, 1977). Odkrycia te sprawiły, że klinicyści zaczęli badać kliniczne implikacje zależnego od stanu uczenia się
w czasie psychoterapii (Reus, Weingartner i Post, 1979).
Popularną metodą hipnoterapii, którą można już obecnie uznać za opartą na zakodowanej przez hormony zależności
od stanu afektywnego (McGaugh, 1983; Izquierdo, 1984), jest to, co Watkins nazwał pomostem afektywnym.
Zajmując się historią zaburzonych emocji i stanów ego, badacz ten zachęcał pacjentów, by “cofali się w czasie aż
do chwili, gdy po raz ostatni doznawali tej emocji". Po odtworzeniu dzięki takiemu pomostowi afektywnemu całej
serii wspomnień dochodzi się do zapomnianego, traumatycznego źródła problemu, które wcześniej było niedostępne
dla pacjenta. Pomost afektywny odgrywa rolę zależnego od stanu szlaku, wiodącego ku zakodowanemu
źródłu problemu, które obecnie jest już dostępne i może być przekształcone w celach terapeutycznych.
Transformacje zachodzące w świadomości kobiet – rola rytmu hormonalnego
Wiemy już, że hormony wydzielane w układzie hormonalnym są podstawowym elementem modulującym uczenie
się, zapamiętywanie i samą świadomość. Sądzimy, że pewne zjawiska zależne od stanu będą szczególnie wyraźne
u kobiet z powodu licznych zmian hormonalnych, jakie pojawiają się u nich w związku z cyklem miesiączkowym,
ciążą, narodzinami dziecka i karmieniem piersią. Chociaż prowadzone z użyciem komputerów zestawienia relacji
między menstruacją i ciążą a zapamiętywaniem, uczeniem się, emocjami, postawami i zmianami zachowania
przyniosły tysiące różnych zależności, to żadne z nich nie dotyczyły zjawisk zależnych od stanu. Jednak
dokładne zapoznanie się z omawiającymi te badania artykułami prowadzi do odkrycia, że mówią one o zależnych
od stanu efektach, choć nie dostrzegli tego ich autorzy. W rozdziale tym omówimy tylko niektóre rytmy hormonalne – te,
o których wiadomo, że wywierają subtelny, choć znaczący wpływ na twórczą transformację świadomości kobiet.
Progesteron i endorfina w cyklu miesiączkowym. Jedno z pierwszych doniesień na ten temat
dotyczy progesteronu, który, jak się okazało, stymuluje zachowanie zależne od stanu (Stewart, Krebs i Kaczender,
1971). Co miesiąc uwalniane są duże ilości progesteronu, niezbędnego do zwiększenia ilości krwi dostarczanej do
ściany macicy. Ma to ją przygotować do zagnieżdżenia jaja w przypadku, gdy dojdzie do ciąży. Progesteron jest
też cząsteczką przekaźnikową, uczestniczącą w procesie sprzężenia zwrotnego z przysadką, której sygnalizuje,
że należy zahamować wydzielanie hormonu luteinizującego po zakończeniu owulacji. Ponieważ
eksperymentalnie dowiedziono, że progesteron wywołuje efekty zależne od stanu, jest możliwe
(przynajmniej teoretycznie), że zmiana jego stężenia w organizmie kobiety mogłaby modulować pamięć, uczenie
się, postawy, emocje i osobowość.
Niedawno okazało się, że w regulację hormonu luteinizującego u kobiet o normalnych cyklach
miesiączkowych zaangażowana jest beta-endorfina (Blankstein i in., 1981), czyli jeden z hormonów
neuropeptydowych, silnie powiązany z endogennymi efektami zależnymi od stanu (Izquierdo, 1984).
Badacze przypuszczają, że będące następstwem stresu zaburzenia wydzielania beta-endorfiny w centralnym
układzie nerwowym mogą mieć związek z brakiem menstruacji (amenorrhoea), a także być może z innymi
zaburzeniami, takimi jak zespół napięcia przedmiesiączkowego i bolesne miesiączkowanie (dysmenorrhoea).
Historia stosowania hipnoterapii w leczeniu zaburzeń miesiączkowania jest długa i obfituje w sukcesy (Crasilneck i
Hall, 1985). Leckie (1964) pisze, że zastosowanie prostych, bezpośrednich sugestii sprawiło, że 80% pacjentek
(grupa liczyła 25 osób) cierpiących z powodu bolesnego miesiączkowania zostało uwolnionych od tej
dolegliwości. Erickson (1960b/1980) stosował bardziej złożone metody psychodynamiczne, które miały usuwać
różnego rodzaju zaburzenia miesiączkowania, będące wyrazem ważnych psychicznych potrzeb kobiet. Jego
zdaniem niewystąpienie, przyspieszenie terminu, skrócenie lub przedłużenie miesiączki jest funkcją
stresu emocjonalnego. Crasilneck i Hall (1985) uważają z kolei, że efektywność hipnoterapii jako metody
usuwania różnych zaburzeń miesiączkowania wynika nie tylko z czynników psychodynamicznych, ale również “może
być następstwem uspokojenia regulacji cyklu miesiączkowego przez podwzgórze" (s. 361).
Oksytocyna a wspomnienie porodu. Oksytocyna jest hormonem uwalnianym w dużych ilościach przez macicę
w czasie porodu. Wydzielana jest również przez tylny płat przysadki po to, by modulować laktację i
zachowania macierzyńskie. Warto zauważyć, że dwa podstawowe hormony tylnego płata przysadki
najwyraźniej oddziałują na pamięć w sposób przeciwstawny: wazopresyna (jak wspomniano wcześniej)
powoduje wzmożenie zapamiętywania i uczenia się, oksytocyna odwrotnie – powoduje amnezję. To właśnie
wpływowi oksytocyny niektórzy badacze (Weingartner, 1986) przypisują amnezję, którą zwykle są objęte
wspomnienia kobiet o porodzie.
W związku z utratą pamięci o jednym z najbardziej znaczących wydarzeń życiowych wiele kobiet czuje się oszukanych
i zwraca się do hipnoterapeuty z prośbą o pomoc w przywróceniu tych wspomnień. Autor tej książki
dokonał szczegółowego zapisu postępowania hipnoterapeutycznego w jednym z takich przypadków, a następnie
zapis ten opublikował (Erickson i Rossi, 1979, s. 282-313). Godny uwagi był we wspomnianym przypadku fakt, że
w miarę jak pacjentka stopniowo odzyskiwała kolejne fragmenty wspomnień, dokonywała spontanicznej
reorganizacji swego poczucia tożsamości. Przypomniała sobie wiele traumatycznych i okrytych niepamięcią
wydarzeń, które miały miejsce wcześniej i skojarzyły się z całym procesem porodu. Odzyskanie tych
wspomnień spowodowało spontaniczne dojrzewanie jej osobowości. Historia ta stanowi doskonały przykład
dowodzący słuszności głównego założenia psychobiologii, o którym pisałem w rozdziale piątym: każde dojście
jest zmianą struktury. W opisanym przypadku zmiana struktury oznaczała głęboką transformację całej
samoświadomości kobiety.
Depresja poporodowa. Przeprowadzona niedawno krytyczna analiza literatury naukowej dotyczącej depresji,
która występuje po porodzie (Hop-kins, Marcus i Campbell, 1984), wskazuje, że istnieją trzy różne odmiany
tego zaburzenia:
1. Smutek poporodowy. Jest to krótkotrwałe depresyjne zabarwienie nastroju, trwające od 24 do 48
godzin. Występuje u 50-80% kobiet, a charakterystycznymi objawami są okresy płaczliwości lub płaczu, które mogą
się również wiązać z problemami ze snem (czego konsekwencją są omówione uprzednio zmiany w
rytmach okołodobowych), stresem, drażliwością i złością.
2. Depresja poporodowa. Około 20% kobiet doznaje depresji (od łagodnej do umiarkowanej). Epizody te trwają
od sześciu do ośmiu tygodni po porodzie, choć stan ten u niektórych osób może się utrzymywać przez rok.
3. Psychoza poporodowa. Jest to reakcja stosunkowo rzadka, pojawiająca się raz na tysiąc porodów.
Wielu badaczy uważa, że przyczyny tych zaburzeń mają charakter biologiczny, a to dlatego, że podczas
porodu zachodzą głębokie przemiany neurohormonalne. Powszechność występowania smutku
poporodowego świadczyłaby, że jest to normalna reakcja psychobiologiczna. Jednak związek istniejący
między zaburzeniami miesiączkowania a depresją poporodową sugeruje, że kobiety, które mają problemy
z fizjologicznym wyrównywaniem stosunkowo drobnych zmian hormonalnych zachodzących w cyklu miesiączkowym,
lub też te, które są biologicznie nadwrażliwe na subtelne zmiany endokrynologiczne, będą miały poważne problemy
z dostosowaniem się do dramatycznego spadku wytwarzania sterydów łożyskowych, jaki następuje w czasie
porodu (Dalton, 1971). Ogromne zróżnicowanie indywidualnych reakcji na stres związany z całym procesem
dawania życia wskazuje też, że rola postaw, zrozumienia i wsparcia społecznego podczas opisanych
epizodów depresyjnych jest zagadnieniem ważnym i wymagającym rozważenia.
Hipoteza psychobiologiczna. Jednym z najdziwniejszych mitów, w który wierzyło poprzednie
pokolenie psychoanalityków, było przekonanie, że pracę analityczną można przerwać w momencie, gdy
poddawana psychoanalizie kobieta zajdzie w ciążę. Sądzono, że w czasie ciąży kobiety jak gdyby sztucznie dążą
“ku zdrowiu" i z tego powodu stają się oporne wobec ciężkiej pracy, jakiej wymaga rozwiązywanie
stłumień psychodynamicznych. Dopiero po wielu latach zdołano pokonać ten negatywny pogląd. To prawda, że
kobiety ciężarne doznają głębokich przemian zarówno emocjonalnych, jak i osobowościowych, lecz na te
przemiany składa się bardzo cenny i otwarty proces ciągłej transformacji i dojrzewania osobowości.
Z koncepcji psychobiologicznej wynika dość nieoczekiwana i wysoce kontrowersyjna hipoteza, która może być
błędnie zrozumiana i łatwo zniekształcona. Mimo to przedstawię ją. Potężne przemiany hormonalne, których
kobiety doznają w krytycznych okresach swej transformacji psychobiologicznej (dojrzewanie, miesiączka, ciąża,
poród, karmienie, menopauza), powodują, że ich zależne od stanu systemy: pamięci, uczenia się, postaw i emocji
stają się szczególnie plastyczne. Zatem w tych właśnie okresach kobiety mogą być szczególnie otwarte i podatne
na zmianę i transformację osobowości. Jak to zawsze bywa ze zmianą – może to oznaczać zmianę na lepsze lub
na gorsze. Jeśli ta zmiana nie jest wspierana i jest źle interpretowana, dochodzi do zaburzeń adaptacji, depresji
i choroby. Gdy natomiast zmiana ta przyjmowana jest z życzliwością, jako szansa rozwoju i transformacji
osobowości, może się pojawić bardziej adekwatny stan świadomości i rozwój rzeczywiście ma miejsce
(Rossi, 1972/1985).
Istnieje rozległa, bardzo ciekawa literatura na temat roli tradycyjnych zwyczajów, rytuałów i symboli jako metod
udzielania wsparcia kobietom znajdującym się w krytycznych okresach swej transformacji psychobiologicznej (Brown
i Graeber, 1982; Harding, 1955; Markowitz, 1985). Literatura ta wciąż może stanowić źródło fascynujących inspiracji
dla przyszłych badań poświęconych wykorzystaniu koncepcji psychobiologicznej w celu wspomagania
psychologii kobiety, a co więcej, inspiracje te mogą się okazać nawet jeszcze bardziej wyrafinowane w odniesieniu
do psychologii mężczyzny.
Psychobiologia związków między ludźmi
Coraz większe jest zainteresowanie wpływem rytmów psychobiologicznych na związki międzyludzkie. Niektórzy
badacze uważają, że synchronizacja rytmów biologicznych mężczyzny i kobiety może być czynnikiem
wspomagającym związek. Na przykład Leonard (1981) opisał pewne doświadczenia, za pomocą których pary
były uczone synchronizacji swych rytmów. Badania nad rytmami okołodobowymi i ultradobowymi dowodzą, że
partnerzy, którzy pracują, jedzą i śpią razem, odkrywają, że ich rytmy biologiczne uległy synchronizacji, a to sprawia,
że często oboje mają ochotę uprawiać seks w tym samym czasie. Gdy z kolei partnerzy są zestresowani, a ich
rytmy pracy, jedzenia i snu ulegają zaburzeniu, w poważnym stopniu cierpi również ich związek (Chiba, Chiba, Halberg
i Cutkomp, 1977).
Zegary biologiczne i proces starzenia się
Nowe nurty teoretyczne, które pojawiły się w badaniach procesu starzenia się, kładą szczególny nacisk na fakt,
że działanie biologicznych zegarów podwzgórza polega na modulowaniu układów autonomicznego, hormonalnego
i odpornościowego. W większości tych teorii podkreśla się szczególną rolę osi podwzgórzowo-przysadkowo-
hormonalnej. W tym rozdziale omówimy proces starzenia, koncentrując się głównie na układzie hormonalnym.
Spora część eksperymentalnych danych dotyczących starzenia się została przez Walforda (1983) zintegrowana
w ramach trójelementowej teorii, pasującej do trzech poziomów, które posłużyły nam do zobrazowania
przebiegu komunikacji między psychiką a ciałem (rys. 4, 5, 6, 7). Dobrym wprowadzeniem do dyskusji nad
teorią Walforda wydaje się streszczenie tego, co składa się na te trzy poziomy:
1. Podstawowym przetwornikiem między psychiką a ciałem jest istniejący w mózgu układ limbiczno-podwzgórzowy.
2. Cząsteczki przekaźnikowe (neurotransmitery i hormony) są przenośnikami informacji służącymi do komunikowania
się między sobą wszystkich głównych układów wzajemnej regulacji między psychiką a ciałem
(autonomicznego, hormonalnego, odpornościowego i neuropeptydowego) oraz z ich centrami integrująco-
kontrolnymi, które znajdują się w układzie limbiczno-podwzgórzowym.
3. W końcu układ limbiczno-podwzgórzowy moduluje procesy biochemiczne na poziomach genetycznym
i cząsteczkowym wewnątrz każdej komórki ciała.
Teoria starzenia się, sformułowana przez Walforda, posługuje się podobnym schematem (1983, s. 89-92):
Istnieje teoria mówiąca, że “zegar" starzenia się jest schowany w pod-wzgórzu, obszarze wielkości ziarnka grochu,
który położony jest nieco ku tyłowi od miejsca stanowiącego środek drogi łączącej nasze uszy. Podwzgórze
reguluje procesy związane z głodem, agresją, snem, pożądaniem seksualnym oraz do pewnego stopnia także rozwojem
i starzeniem się. Doktor Caleb Finch z Uniwersytetu Południowej Kalifornii odkrył, że w podwzgórzu starych zwierząt
jest znacznie mniej substancji chemicznych służących jako neurotransmitery niż u osobników młodych.
Neurotransmitery, uwalniane w zakończeniach nerwowych i wychwytywane przez receptory przylegających
powierzchni komórek nerwowych, stanowią rodzaj substancji mózgowych, które przenoszą impulsy między
nerwami. Podwzgórze i jego transmitery regulują działanie przysadki, leżącej w pobliżu podstawy mózgu. Na
polecenie podwzgórza przysadka uwalnia wiele ważnych hormonów, takich jak: hormon wzrostu, ACTH,
hormon stymulujący tarczycę i inne. Zmiany hormonalne programowane przez podwzgórze i wcielane w życie
przez przysadkę mogą inicjować starzenie się, podobnie jak inne zmiany w obrębie tej samej osi dają
początek pokwitaniu [...]
W miarę jak przybywa nam lat, w układzie hormonalnym następują zmiany, i to nie tylko w zakresie pierwotnego
poziomu hormonów, lecz również w odniesieniu do wielu receptorów rozmieszczonych na powierzchni błon
komórkowych oraz w wypełnionej płynem przestrzeni wewnątrzkomórkowej. Wiele hormonów musi najpierw wejść
w reakcje z receptorami komórkowymi po to, by ich przesłanie mogło zadziałać na program komórki [...]
Oto jak wygląda ta sekwencja: receptor hormonu – drugi przekaźnik – jądro komórkowe – uruchomienie
odpowiednich genów. Tym, co koliduje z nią, jest utrata różnego rodzaju receptorów komórkowych, która następuje
u starych zwierząt.
Zauważcie, że stopniowo przenosimy się z poziomu cząsteczkowego (np. odtwarzanie DNA) na systemowy.
Tutaj znaleźć można dwa rodzaje zegarów odmierzających tempo starzenia się: jeden w podwzgórzu (ten
dyryguje wzrostem i rozwojem), drugi w każdej pojedynczej komórce. Oba są mniej więcej zsynchronizowane ze sobą
i stanowią coś na kształt układu wyposażonego w mechanizm samokontroli. Później opiszę
eksperymenty przeprowadzane na poziomie systemowym, które dotyczyły albo mechanizmu hormonalnego,
albo odpornościowego i które prowadziły do cofnięcia się wielu oznak starzenia. Zakres tych zmian nie
obejmował oczywiście całego życia. Model dwóch zegarów mógłby wyjaśnić przyczyny tego, co na pierwszy rzut
oka wydaje się upartym paradoksem.
Na poziomie systemowym układy neurohormonalny i odpornościowy są uważane nie tyle za zegary, ile za
czynniki narzucające tempo starzenia się. Przyczyny starzenia się są głębsze – sięgają poziomu cząsteczkowego,
lecz sposób, w jaki ujawnia się zamęt powstający w cząsteczkach (zwiotczenie tkanek, pomarszczona skóra, siwe
włosy oraz pogorszenie prawie wszystkich funkcji ciała) wiąże się z układem hormonalnym lub odpornościowym, albo
– co bardzo prawdopodobne – z obydwoma.
Teoria Walforda podkreśla istotną rolę, jaką w procesie starzenia się odgrywają główne hormony układu
hormonalnego. Pisząc o praktycznej możliwości opóźniania starzenia się, autor ten podkreśla fakt, że na
modulację czynników hormonalnych, nadających starzeniu określone tempo, wywierają wpływ takie
elementy biologiczne, jak gimnastyka czy sposób odżywiania się. Walford nie zajmuje się psychologicznymi
implikacjami faktu, że działanie biologicznych zegarów podwzgórza, które regulują układ hormonalny, jest z
łatwością modyfikowane przez nasze postawy, myśli i emocje (widzieliśmy to w tym rozdziale). Choć dostrzega te
same trzy główne poziomy transdukcji informacji, które przedstawiłem na rysunkach 4, 5, 6 i 7, skupia się raczej na
tym, co biologiczne, a nie psychobiologiczne.
Jak widzieliśmy w poprzednich rozdziałach, głównym elementem analizy wpływu czynników psychicznych na
biologiczne był stres. Badania dotyczące psychobiologii starzenia się wykorzystują ten sam pomysł. Uważa się
obecnie, że najbardziej praktyczną, psychobiologiczną metodą przedłużania życia jest redukcja stresu (Groer, Shekleton
i Kant, 1979), a skoro biologiczne zegary starzenia się są ulokowane w podwzgórzu, to naturalne jest, że w tym
celu korzysta się z osi limbiczno-podwzgórzowej.
Wspomniałem już, że Benson (1983a, b) zgromadził wiele danych zarówno kulturowych, jak i eksperymentalnych,
które potwierdzają jego pogląd, że uzdrowicielska moc reakcji relaksacji w jodze, medytacji, modlitwie i hipnozie
polega na wspomaganiu zintegrowanej reakcji podwzgó-rzowej, która redukuje stres. Podczas jednak gdy
Benson podkreśla funkcję podwzgórza, polegającą na regulowaniu sympatycznej gałęzi AUN, dane przedstawione w
tej książce wskazują, że w pełni zintegrowana reakcja podwzgórzowa optymalizuje również funkcjonowanie
układów hormonalnego, odpornościowego i neuropeptydowego. Ze względu na to, że wszystkie te systemy
komunikacji między psychiką a ciałem są modulowane przez biologiczne zegary podwzgórza, najpraktyczniejszą
i najbardziej efektywną metodą osiągania oraz umacniania zdrowia i młodości, jaką obecnie dysponujemy, jest
reakcja ultradobowa, przedstawiona w ramce 13.
W pełni zintegrowana, całościowa reakcja limbiczno-podwzgórzowa na poziomie psychobiologicznym
oznacza porządkowanie zależnych od stanu procesów pamięciowych, behawioralnych i związanych z uczeniem
się, które zostały zakodowane przez hormony układu hormonalnego. Celem takiego porządkowania jest
wspomaganie regeneracji i uzdrawiania. Najprostszym sposobem, żeby to osiągnąć, jest korzystanie z dowolnej
odmiany podstawowej formuły dochodzenia, odpowiedniej w danej sytuacji klinicznej. Wszystkie formuły
dochodzenia mają na celu intensyfikowanie uzdrowicielskiego procesu ideodynamicznej transdukcji informacji.
Można przypuszczać, że w układzie limbiczno-podwzgórzowym zakodowane są zarówno wypróbowane
sposoby optymalnego funkcjonowania, jak i zaburzone wzorce, o których tu pisałem. Nie ulega wątpliwości, że
optymalne wzorce są związane z radosnymi wspomnieniami na temat zdrowia, dobrego samopoczucia, miłych
przeżyć, pracy twórczej i efektywnego radzenia sobie. Stanowią one surowy materiał czy też wewnętrzne
źródło zasobów, których poszukujemy za pomocą naszych formuł dochodzenia po to, by z nich skorzystać w
procesie uzdrawiania. Podstawowym zadaniem każdej jednostki jest nauczenie się odnajdywania i
wykorzystywania własnych, unikatowych zasobów psychobiologicznych, które mogą ostatecznie modulować
komórkowe procesy biochemiczne. W dwóch następnych rozdziałach przyjrzymy się prowadzonym obecnie
badaniom eksperymentalnym i praktycznym, które dotyczą układów odpornościowego i neuropeptydowego. Ich
wyniki zaczynają bowiem odsłaniać fascynujące możliwości psychicznej modulacji reakcji komórkowych, której celem
ma być wspomaganie uzdrawiania.
Wstecz / Spis Treści / Dalej

9
PSYCHICZNA MODULACJA UKŁADU ODPORNOŚCIOWEGO

Niedawno dopiero zbadanym, fascynującym i złożonym powiązaniem między psychiką a ciałem jest rola, jaką
centralny układ nerwowy, wczesne doświadczenia, emocje i uczenie się odgrywają w modulacji układu odpornościowego.
Historycy medycyny zawsze rejestrowali pojawiające się od czasu do czasu anegdotyczne doniesienia mówiące
o pozornie cudownych uzdrowieniach oraz przypadkach wyzdrowień opartych tylko na wierze (Ellenberg,
1970). Antropologowie zebrali wiele danych dotyczących rytuałów uzdrowicielskich i praktyk medycyny naturalnej,
które wydawały się połączeniem leczenia ziołami z uzdrawianiem wiarą. Współcześni psychologowie (LeShan,
1977; Achterberg, 1985) powiązali natomiast ze sobą empiryczne dowody na to, że w osiąganiu tych
uzdrowicielskich efektów znaczną rolę odgrywają psychika i wiara. Do niedawna jednak niemożliwa była
systematyczna, naukowa interpretacja tych zagadnień. Dopiero badania Adera i tzw. nowych immunologów
doprowadziły do stworzeni a bezprecedensowego pomostu łączącego psychikę i ciało. Ich eksperymenty dowiodły, że
za pomocą warunkowania można hamować lub intensyfikować reakcje układu odpornościowego (Ader, 1981,
1983, 1985; Ghanta, Hiramoto, Solvason i Spector, 1985; Solomon, 1985).
Jednak dopiero niedawno uznano, że układ odpornościowy jest trzecim głównym systemem regulacji ciała, na równi
z układami autonomicznym i hormonalnym. W rozdziale tym przedstawimy tylko podstawowe informacje na temat
tego układu, które umożliwią nam zrozumienie nowych koncepcji dotyczących wspomagania jego
optymalnego funkcjonowania za pomocą hipnoterapii.
Anatomia i funkcje układu odpornościowego
Zarówno anatomię, jak i funkcje układu odpornościowego łatwo jest zrozumieć w ogólnych zarysach, jednak
szczegóły dotyczące tych zagadnień są nieprawdopodobnie złożone i ciągle jeszcze tajemnicze.
Większość podręczników rozpoczyna się od takiej definicji układu odpornościowego, która podkreśla, że jego funkcją
jest opieranie się prawie wszystkim toksynom czy ustrojom, które wtargnęły do organizmu i mogą go uszkodzić.
Istnieją dwa typy odporności: wrodzona oraz nabyta.
Odporność wrodzona, czyli ta, z którą przychodzimy na świat, daje nam ogólną, niespecyficzną zdolność do
obrony przed wszelkimi zagrożeniami. Pierwszą linię obrony stanowi skóra oraz żołądek ze swymi
enzymami trawiennymi i wydzielanym kwasem. Druga linia znajduje się we krwi, gdzie białe krwinki oraz liczne
cząsteczki (np. lizosomy, podstawowe polipeptydy czy pewne białka) atakują i niszczą różnego rodzaju
czynniki chorobotwórcze. Białe krwinki to takie składniki odporności wrodzonej, które są ruchomymi
jednostkami, przeznaczonymi do niszczenia znajdujących się w krwiobiegu obcych ciał. Ze względu na to, że
duże stężenie tych krwinek występuje w układzie limfatycznym, nazywa się je również limfocytami. Rysunek
6 przedstawia miejsca, w których skoncentrowane są tkanki głównych centrów układu odpornościowego, a także
niektóre połączenia ich sieci komunikacyjnej z układami autonomicznym i hormonalnym.
U dorosłego człowieka na milimetr sześcienny krwi przypada około 7000 białych krwinek. Istnieją różne ich rodzaje,
a udział procentowy poszczególnych typów wygląda zwykle tak: krwinki białe obojętnochłonne – 62%, eozynochłonne
– 2,3%, zasadochłonne – 0,4%, monocyty – 5,3% i limfocyty – 30%. W systemie odporności wrodzonej
głównymi czynnikami niszczącymi bakterie, wirusy i inne czynniki są krwinki obojętnochłonne i monocyty.
Krwinki obojętnochłonne to dojrzałe komórki, które atakują i niszczą bakterie oraz wirusy krążące we krwi. Monocyty
to niedojrzałe komórki, których zdolność do walki z czynnikami chorobotwórczymi jest początkowo niewielka, ale gdy
już dotrą do tkanek w pobliżu miejsca uszkodzenia, pięciokrotnie zwiększają swoje rozmiary (do 80 mikronów, tak że
są widoczne gołym okiem). W tej nowej, większej postaci – teraz zwane makrofagami – potrafią znacznie lepiej
zwalczać czynniki chorobotwórcze.
Odporność nabyta czy też przystosowawcza to pewna zdolność organizmu, który potrafi wytworzyć
potężne, specyficzne sposoby obrony przed poszczególnymi rodzajami groźnych bakterii, wirusów i toksyn.
Odporność tego rodzaju pojawia się dopiero po tym, jak obca substancja po raz pierwszy wtargnie w głąb ustroju.
Każda substancja (bakteria, toksyna itd.) zdolna do pobudzania aktywności układu odpornościowego nazywa
się antygenem. Odporność nabyta rozwija się w wyniku następujących procesów: rozpoznania antygenów
oraz stworzenia dwóch szerokich sposobów obrony przed nimi – odporności humoralnej oraz komórkowej. Oba te
typy odporności rodzą się w szpiku kostnym, który wytwarza komórki macierzyste.
Rys. 6. Psychiczna modulacja układu odpornościowego; niektóre neurotransmitery układu autonomicznego
oraz hormony układu hormonalnego, które komunikują się z układem odpornościowym, a także immunotransmitery,
które “udzielają odpowiedzi" na te komunikaty
Podstawowe znaczenie dla odporności humoralnej mają komórki macierzyste szpiku, które w miarę
dojrzewania przybierają postać białych krwinek, zwanych limfocytami B. Krew roznosi te ciałka po całym
układzie limfatycznym w sposób pokazany na rysunku 6. Poszczególne części układu limfatycznego (węzły
chłonne, śledziona, kępki Peyera) nieprzerwanie filtrują krew. Jeśli znajdują się w niej antygeny, dochodzi do
stymulacji limfocytów B, które w rezultacie przemieniają się w komórki plazmatyczne, mogące syntetyzować
przeciwciała (duże cząsteczki globulinowe, zwane immunoglobulinami), te zaś mają szczególną zdolność do
zwalczania tego konkretnego antygenu. Opisany system detekcji stanowi źródło głównych metod obrony przed
infekcjami wirusowymi, bakteryjnymi oraz jest zaangażowany w reakcje alergiczne. Istnieje pięć podstawowych
rodzajów przeciwciał, określanych symbolami: IgA, IgD, IgE, IgG oraz IgM. Ig oznacza immunoglobulinę, pozostałe
litery to wyróżniki poszczególnych rodzajów. Później omówię rolę przeciwciał IgE w wytwarzaniu reakcji alergicznej.
Odporność komórkowa powstaje, gdy komórki macierzyste szpiku przenoszą się do grasicy. Tam dojrzewają i
stają się limfocytami T (uwrażliwionymi białymi krwinkami), które w bezpośredni sposób niszczą nacierające
antygeny. Niektóre limfocyty T wędrują następnie z krwią do skóry, której naskórek wytwarza hormony stymulujące
ich dojrzewanie (Edelson i Fink, 1985). Skóra pokrywająca powierzchnię całego ciała jest zatem ważną częścią
układu odpornościowego. Istnieje wiele rodzajów komórek T, które wspomagają lub hamują działanie
innych komponentów odporności humoralnej czy komórkowej (Hokama i Nakamura, 1982; Waksman, 1985). Wiele
tych komponentów poddaje się oddziaływaniom psychospołecznym (Ader, 1983; Ghanta i in., 1985). Odporność
nabyta ma więc u każdego człowieka swoją własną historię, związaną z jego rozwojem, i dlatego jej funkcjonowanie
jest szczególnie podatne na wpływ związanych ze stanem informacji, zakodowanych we wczesnym okresie życia.
Dowody psychicznej modulacji układu odpornościowego
Aby zrozumieć, w jaki sposób psychika wpływa na układ odpornościowy, musimy rozważyć jeszcze jeden ważny
aspekt działania limfocytów T i B. Na powierzchniach tych komórek znajdują się receptory, które mogą
uruchomić, ukierunkować i zmodyfikować ich funkcje immunologiczne. Za pośrednictwem tych receptorów
psychika wpływa na limfocyty. Jak już wcześniej wspomniałem, receptory są czymś w rodzaju zamków, które otwiera
się po to, by pobudzić aktywność danej komórki, a otwierającymi je kluczami są cząsteczki
przekaźnikowe: neurotransmitery układu autonomicznego, hormony układu hormonalnego i immunotransmitery
układu odpornościowego. Forma i struktura zarówno przekaźników, jak i cząsteczek receptorów, które – by
pobudzić aktywność komórek, muszą do siebie pasować – daje nam pogłębiony obraz prawdziwej natury życia
oraz psychiki.
W poprzednich rozdziałach widzieliśmy, że psychiczna regulacja zarówno układu hormonalnego, jak i
autonomicznego odbywa się na trzech poziomach. Rysunek 6 ilustruje proces podobny do tego, który zachodzi
podczas psychicznej modulacji układu odpornościowego. Istnieją tu jednak pewne dodatkowe komplikacje, wynikające
z faktu, że układy autonomiczny, hormonalny i odpornościowy mogą nawzajem modulować swą aktywność.
Bodźcem, który sprowokował immunologów do sformułowania nowych koncepcji, było to, że układ odpornościowy
może (dzięki swym immunotransmiterom) wysyłać komunikaty zwrotne do podwzgórza oraz układów autonomicznego
i hormonalnego. Nicolas Hall i jego koledzy (Hall, McGillis, Spangelo i Goldstein, 1985) tak przedstawili swoje poglądy
(s. 806):
Coraz liczniejsze dane potwierdzają hipotezę, że centralny układ nerwowy (CUN) i układ odpornościowy
tworzą dwukierunkowe obwody. Substancjami, które – jak się wydaje – przenoszą informacje z części odpornościowej
do CUN są: tymozyny, limfokiny oraz pewne białka. Peptydy opioidowe, hormon adrenokortykotropowy (ACTH) i
hormon stymulujący tarczycę (TSH) to dodatkowe produkty limfocytów, które mogą działać w
obwodach neurohormonalnych, modulowanych przez układ odpornościowy. Proponujemy, aby
terminu “immunotransmiter" używać do określania cząsteczek wytwarzanych głównie przez komórki
układu odpornościowego, przenoszących ściśle określone sygnały czy informacje do neuronów oraz komórek
innego rodzaju [...] Pewne peptydy tymozynowe mogą służyć jako immunotransmitery modulujące osie
podwzgórzowo-przysadkowo-nadnerczową oraz gonadową. Sporo danych [...] potwierdza hipotezę, że układ
nerwowy jest w stanie zmienić procesy związane z odpornością za pośrednictwem układów autonomicznego
i neurohormonalnego.
Rysunek 6 prezentuje również niektóre neurotransmitery i mechanizmy neurohormonalne, za pomocą których
inne struktury mózgu (np. zwoje czuciowe i szyszynka) mogą modulować funkcje immunologiczne. Ader (1983)
zebrał dane eksperymentalne dokumentujące modulujący wpływ psychiki na układ odpornościowy i podzielił je na
sześć grup. Uzupełniłem jego listę niektórymi nowymi danymi i tak się ona teraz przedstawia:
1. Neuroanatomiczne i neurochemiczne dowody, że tkanki limfatyczne (szpik kostny, grasica, śledziona, migdałki,
kępki Peyera, węzły chłonne itd.) są unerwiane przez centralny układ nerwowy. Oznacza to, że psychika
(za pośrednictwem CUN) ma bezpośrednie połączenia neuronowe ze wszystkimi tymi organami
układu odpornościowego, a więc może je modulować.
2. Obserwacje, że efektem hamowania lub pobudzania podwzgórza są zmiany reaktywności immunologicznej, oraz że
– odwrotnie – aktywizacja reakcji immunologicznych organizmu prowadzi do wymiernych zmian w obrębie
podwzgórza (Roszman, Cross, Brooks i Markesbery, 1985; Stein, Schleifer i Keller, 1981). Ze względu na to,
że podwzgórze jest regulowane przez wyższe centra mózgowe (za pośrednictwem kory limbicznej), owe
wzajemne połączenia istniejące między podwzgórzem a układem odpornościowym mogą być podatne na
modulację psychiczną.
3. Odkrycie, że limfocyty mają receptory hormonów układu hormonalnego oraz neurotransmiterów
układu autonomicznego (Cohn, 1985; Wybran, 1985). Oznacza to, że wszelkie oddziaływania psychiki na
modulację układów autonomicznego i hormonalnego mogą być również przenoszone do układu
odpornościowego. Wniosek ten potwierdzają dane z punktu następnego.
4. Dowody, że zmiany funkcji hormonów i neurotransmiterów modyfikują reaktywność immunologiczną, oraz
że pojawieniu się reakcji immunologicznej towarzyszą zmiany poziomu hormonów i neurotransmiterów (Besedovsky,
del Rey i Sorkin, 1985; Hall i Goldstein, 1985).
5. Dane dokumentujące wpływ interwencji behawiorystycznej (np. warunkowania) na rozmaite parametry
funkcjonowania układu odpornościowego (Ader, 1985; Gorczynski, Macrae i Kennedy, 1982).
6. Badania eksperymentalne i kliniczne, w których odkryto, że przyczyną procesu chorobowego są czynniki
psychiczne, takie jak stres (Palmblad, 1985; Stein i in., 1985) czy depresja (Stein i in., 1985).
Maclean i Reichlin zauważyli (1981), że psychika może modulować reakcje immunologiczne w sposób pośredni
przez zmiany zachowań, w tym: zmiany dotyczące sposobu odżywiania się, rytmów okołodobowych, cyklu sen-
czuwanie, temperatury ciała, objętości krwi i miejscowych reakcji naczyniowych.
Najważniejsze zadanie, przed jakim stoi hipnoterapeuta, polega na tym, by dowiedzieć się, jak dotrzeć do
wszystkich tych mechanizmów psychosomatycznych oraz jak je wykorzystać. Jakże daleko nam jeszcze do
tego! Cytowane przez Adera (1983) oraz Locke'a i innych (1984) rzetelne prace badawcze, dotyczące wpływu
czynników psychospołecznych, nastroju czy systemu przekonań na choroby i ich uzdrawianie, wskazują, że
psychika nieprzerwanie moduluje układ odpornościowy. Wszelkie osiągane za pomocą hipnozy sukcesy w
modulowaniu funkcji immunologicznych wiążą się z metodami niespecyficznymi, które są do pewnego stopnia
skuteczne (w niektórych przypadkach ich efekty są nawet bardzo spektakularne), mimo że zwykle nie mamy pojęcia,
na czym polegają mechanizmy oddziaływań terapeutycznych. Można przecież zupełnie dobrze prowadzić samochód,
nie wiedząc, na czym polega działanie silnika. Kiedy jednak przydarzy się nam awaria, tym lepiej poradzimy sobie z
jej usunięciem, im więcej będziemy wiedzieli o mechanizmach jego działania. Obecny stan wiedzy
hipnoterapeutów przypomina w jakimś sensie sytuację przeciętnego kierowcy, który wie, że gdzieś tam znajduje się
silnik i że po włączeniu rozrusznika i naciśnięciu pedału gazu zaczyna, on wykonywać jakieś działania. Istnieje
jednak wiele nowatorskich programów badawczych, skupiających się na wpływie, jaki modulacja psychiczna
oraz hipnoza mogą wywierać na poszczególne charakterystyki układu odpornościowego. W następnych
częściach omówimy niektóre z tych programów, aby się zorientować, co mogą nam one powiedzieć o tworzeniu
nowych metod hipnoterapii, których celem jest wspomaganie funkcjonowania immunologicznego.
Psychiczna modulacja odporności wrodzonej
Pojawiają się obecnie dowody na to, że w następstwie odpowiedniego kształcenia i treningu psychika może
zacząć wywierać wpływ na układ odpornościowy. Przypomnijmy sobie, że białe krwinki obojętnochłonne stanowią
prawie dwie trzecie całego systemu odporności wrodzonej, zbudowanego z białych ciałek krwi, a zatem każdy
sposób wzmacniania ich działania będzie z pewnością znaczącym krokiem naprzód w walce z chorobą. Barbara
Peavey w swojej pracy doktorskiej przebadała efekty programu treningowego, którego celem było pogłębianie
relaksacji poprzez biologiczne sprzężenie zwrotne (wykorzystywano tu elektromiogramy relaksacji mięśniowej
oraz sprzężenie zwrotne związane z temperaturą). Odkryła, że choć liczba krwinek obojętnochłonnych podczas
udanego treningu relaksacyjnego pozostaje taka sama, to jednak funkcjonują one znacznie lepiej.
O jeszcze bardziej fascynującej metodzie wspomagania aktywności krwinek obojętnochłonnych piszą Schneider, Smith
i Witcher (1984). Badacze ci wykorzystali kombinację, obejmującą wzbudzenie przekonania oraz trening
tworzenia obrazów, która miała im pomóc zbadać powiązania istniejące między wyobrażeniami a
układem odpornościowym. Studentom wierzącym, że mogą świadomie kontrolować swój układ odpornościowy,
najpierw podano informacje na temat funkcjonowania białych krwinek oraz pokazano zdjęcia (przezrocza)
krwinek obojętnochłonnych, które miały później stanowić element ich treningu tworzenia obrazów. Następnie
wysłuchali nagrania z sugestiami wywołującymi relaksację i tworzenie obrazów. Ćwiczyli też wyobrażanie sobie
i rysowanie swych wyobrażeń, a rysunki były następnie punktowane w sposób zobiektywizowany. Po sześciu
takich treningach okazało się, że badani potrafią znacznie zmniejszać lub zwiększać liczbę krwinek
obojętnochłonnych, które znajdują się w ich krwiobiegu.
Krwinki te można nazwać “wędrującymi po krwiobiegu samurajami". Jak już wcześniej wspomniałem, są one
istotnymi elementami reakcji immunologicznej na bakterie, wirusy i inne szkodliwe antygeny, które usiłują
zaatakować nasz organizm. Mogą one walczyć z najeźdźcami nawet wtedy, gdy już krążą oni we krwi. Krwinki
te dysponują licznymi formami działania, zwiększającymi ich zdolność znajdowania i niszczenia antygenów.
Mogą wędrować z biegiem krwi aż do miejsca uszkodzenia, zmieniać swój kształt, a następnie przeciskać się przez
pory naczyń krwionośnych po to, by znaleźć się w naruszonym obszarze tkanki. Ten proces, polegający na
przesuwaniu się w stronę miejsca uszkodzenia, nosi nazwę diapedezy. Krwinki obojętnochłonne mogą również
przylegać do wewnętrznej części naczynia krwionośnego w procesie marginacji. Gdy tkanka zostanie zaatakowana
lub zniszczona, reagują wytworzeniem stanu zapalnego, który jest dla szkodliwych czynników czymś w rodzaju
pułapki fizycznej, zapobiegającej ich dalszemu rozprzestrzenianiu się po ciele. Obszar objęty zapaleniem wypuszcza
do tkanek substancje chemiczne, przyciągające krwinki obojętnochłonne, które w rezultacie przylegają do ścian
naczyń włosowatych (mar-ginacja), a następnie przeciskają się przez ich ściany (diapedeza) i docierają do
źródła zapalenia.
Analizując wyniki czterech ze swych wstępnych badań, Schneider, Smith i Witcher (1983, 1984) wysunęli hipotezę,
że treningi tworzenia obrazów wpłynęły na proces marginacji krwinek obojętnochłonnych. Ćwiczenia nie zwiększyły
ani też nie zmnieszyły samej liczby tych krwinek, lecz zmieniały ich sposób poruszania się oraz potencjalną
lokalizację ich działań w układzie odpornościowym. Jak zobaczymy później przy okazji omawiania astmy, odkrycie
to może mieć ważne implikacje, związane z wykorzystaniem tworzenia obrazów i hipnozy w celu zmiany
nadmiernych reakcji immunologicznych u alergików.
Psychiczna modulacja odporności nabytej
Smith i McDaniel (1983) rozpoczęli swe badania nad psychiczną modulacją reakcji immunologicznych od powtórzenia
z dobrym wynikiem eksperymentu Blacka, w którym zahipnotyzowane osoby hamowały u siebie reakcję na tzw.
próbę Mantoux (jest to łagodna zmiana skórna, będąca testem na gruźlicę; pojawia się w rezultacie reakcji
antygen-przeciwciało w systemie odporności nabytej). By zademonstrować rolę, jaką w modulacji tej konkretnej
reakcji immunologicznej odgrywają oczekiwania, badacze skorzystali nie z hipnozy, lecz z warunkowania.
Reakcja Mantoux pojawiła się na tym ramieniu badanego, na którym się jej spodziewano; nie wystąpiła natomiast
na drugim z ramion, bo tam badani jej nie oczekiwali. Dowodziło to, że hipnoza nie jest koniecznym elementem
modulacji układu odpornościowego – stanowi raczej dogodny sposób koncentrowania wewnętrznych sił psychicznych
na pobudzaniu lub hamowaniu reakcji fizjologicznej.
Z kolei Smith, McKenzie, Marmer i Steele (1985) przeprowadzili badania, których celem było sprawdzenie,
czy psychiczną modulację próby Mantoux da się powtórzyć, ale z użyciem innego rodzaju reakcji antygen--
przeciwciało (była to reakcja na wirusowy antygen varicella zoster – antygen ospy wietrznej i półpaśca) oraz innej
formy modulacji psychicznej (medytacja zamiast hipnozy czy warunkowania). Zaletą korzystania z antygenu
varicella zoster było to, że reakcję immunologiczną można było w tym wypadku zmierzyć na dwa sposoby: (1) in vivo
– za pomocą rozmiaru testowej reakcji skóry na ramieniu pacjenta (dokładnie tak jak przy próbie Mantoux) oraz (2)
in vitro – za pomocą stopnia stymulacji limfocytów w próbce jego krwi. Oto jak Smith i jego koledzy opisali ten
doskonale zaprojektowany eksperyment typu pojedynczy przypadek (single-case), wykorzystywaną przez
pacjentkę metodę wschodniej medytacji oraz istotne statystycznie wyniki (s. 2110):
W świetle powyższych odkryć założyliśmy, że precyzyjnie dobrana osoba będzie w stanie używać medytacji
lub autohipnozy w celu modulowania swej reakcji immunologicznej. Badanie skonstruowano w postaci
prostego eksperymentu typu pojedynczy przypadek (single-case), którego przebieg kontrolowała sama osoba
badana (kobieta). Przez dziewięć tygodni poddawano ją testom skórnym. Przez trzy pierwsze tygodnie mówiono jej,
żeby reagowała normalnie (faza 1). Przez trzy następne (faza 2) proszono ją, by hamowała swoją reakcję, korzystając
z dowolnej metody lub techniki psychologicznej. Wreszcie przez trzy ostatnie tygodnie (faza 3) miała znowu
reagować normalnie. Zakładaliśmy, że reakcja immunologiczna w fazie 2 będzie słabsza niż w fazach l i 3.
Badana przez nas 39-letnia kobieta od dziewięciu lat oddawała się wschodnim praktykom religijnym. Przez
większość tego okresu raz lub dwa razy dziennie medytowała przez około pół godziny (stanowiło to część jej
praktyk). Przez ostatnie trzy lata uprawiała pewną szczególną odmianę medytacji tantrycznej, w której wizualizuje
się “wyższe energie" oraz usiłuje dokonać transformacji swej osoby w te energie.
Podczas drugiej fazy zarówno pierwszego, jak i powtórzonego później eksperymentu badana zwykle przeznaczała
około pięciu minut ze swej codziennej medytacji na koncentrowanie się na naszym badaniu. Najpierw jej związane
z eksperymentem zamierzenia skupiały się wokół zagadnienia uniwersalnego dobra, a nie wokół
samorozwoju. Powtarzała swemu ciału, żeby w kwestii obrony przed infekcją nie postępowało wbrew właściwej
mu mądrości. W końcu zazwyczaj dokonywała wizualizacji obszaru objętego rumieniem i stwardnienie zaczynało
się robić coraz mniejsze. Krótko po każdym otrzymywanym w drugiej fazie zastrzyku przesuwała dłonią po
ramieniu, wysyłając do miejsca wstrzyknięcia “uzdrowicielską energię" [...]
Dane potwierdziły hipotezę, że osoba ta potrafi modulować reakcje immunologiczne w sposób dowolny, za
pomocą mechanizmu psychicznego. Zmianie uległy zarówno wyniki pomiarów klinicznych (odczyn
opóźnionej nadwrażliwości), jak i pomiarów in vitro (stymulacja limfocytów). Innymi słowy, wygląda na to, że działająca
w świadomy sposób badana zdołała wpłynąć nie tylko na swą reakcję skórną, lecz również na reakcję limfocytów,
którą badano laboratoryjnie.
Smith i jego koledzy zakończyli swe sprawozdanie uwagą, że badania ich dowiodły istnienia “zamierzonej i
bezpośredniej modulacji układu odpornościowego u ludzi". Niezwykle ważny jest nacisk, jaki kładą oni na ten
aspekt sytuacji psychologicznej, który polega na zamiarze i dobrowolności. Prowadzone wcześniej prace nad
psychiczną modulacją odporności z wykorzystaniem hipnozy, placebo i warunkowania dowodziły bowiem, że
procesy uzdrawiania są pobudzane przez oddziaływania zewnętrzne. Praca Smitha i jego kolegów wskazuje, że
ludzie mogą się poprzez odpowiedni trening nauczyć wspomagać własne, wewnętrzne procesy uzdrowicielskie.
Artykuł swój zakończyli nutą ostrożnego optymizmu (1985, s. 2111):
Wyników tych badań nie można oczywiście uogólniać na wszystkich ludzi, choć być może inni też są w stanie
modulować swe reakcje immunologiczne lub rozwijać umiejętność takiej modulacji. Z pewnością jednak
zarówno zaprezentowane tu dane, jak i cytowane wcześniej wyniki pozwalają na podjęcie dalszych,
starannie zaplanowanych badań.
Gdyby się okazało, że ludzie mogą w poważnym stopniu modulować swe reakcje immunologiczne, doszłoby
do osiągnięcia dwóch ważnych rezultatów. Prawdopodobnie lepiej poznalibyśmy mechanizmy powstawania
chorób zakaźnych i nowotworowych, które wiążą się z różnymi procesami psychicznymi, takimi jak rozpacz czy
depresja. Ponadto, możliwe, że zamierzona modulacja zaczęłaby być wykorzystywana w procesie terapii jako
sposób wzmagania lub hamowania reakcji immunologicznej w zależności od tego, z jaką chorobą będziemy mieli
do czynienia.
Zajmiemy się teraz kwestią wykorzystania dowolnej modulacji układu odpornościowego do wspomagania
procesu uzdrawiania w rozmaitych chorobach, takich jak: rak, astma, alergie i reumatoidalne zapalenia stawów.
Psychiczna modulacja zaburzeń czynności układu odpornościowego
Bowers i Kelly (1979) przedstawili trzy rodzaje zaburzeń czynności układu odpornościowego w
chorobach psychosomatycznych. Zaburzenia te mogą polegać na zbyt małej, nadmiernej oraz źle
ukierunkowanej aktywności tego układu. Ilustracjami wymienionych trzech dysfunkcji są odpowiednio: rak,
astma oskrzelowa i reumatoidalne zapalenie stawów. Oczywiście zaprezentowana klasyfikacja jest bardzo
uproszczona – wydaje się jednak użyteczna, ponieważ oferuje pewien model organizacji naszego sposobu myślenia
o tych zagadnieniach. W następnych częściach postaram się rozszerzyć i wzbogacić o aktualne dane to, co Bowers
i Kelly napisali o metodach hipnoterapii, w których w szczególny sposób podkreśla się kwalifikacje
pacjenta wspomagającego swój proces wychodzenia ze wspomnianych trzech rodzajów zaburzeń czynności
układu odpornościowego.
Rak: Zbyt mała aktywność układu odpornościowego. W tej części zajmiemy się sposobem, w
jaki podstawowe elementy układu odpornościowego komunikują się ze sobą i wzajemnie na siebie oddziałują
w zetknięciu z takim zjawiskiem, jak rak. Trzeba przede wszystkim zrozumieć, że powstawanie komórek
nowotworowych jest naturalnym procesem, toczącym się przez całe życie, bez wytwarzania rozpoznawalnych
klinicznie guzów. Ilustracją tego jest fakt, że pewna forma komórek nowotworowych (neuroblastoma) występuje
u niemowląt w ilościach większych niż u osób z klinicznym rozpoznaniem choroby. Ponadto, sekcje zwłok wykazują,
że praktycznie u wszystkich mężczyzn powyżej pięćdziesiątego roku życia występują komórki raka prostaty,
choć większość z nich nie chorowała przecież na tę chorobę.
Skoro większość ludzi nie zapada na raka, mimo że ich organizmy stale wytwarzają komórki nowotworowe, musi
istnieć jakiś naturalny system nadzoru immunologicznego, który wykrywa i niszczy pojedyncze komórki
nowotworowe, zanim jeszcze utworzą one widoczne guzy. Odkryto już, że działanie tego naturalnego systemu
nadzoru jest hamowane, gdy w następstwie stresu dochodzi do uwolnienia adrenokortykosterydów. Amkraut i
Solomon (1975), Shavit i inni (1985) oraz Stein, Keller i Schleifer (1985) wskazują, że nawet niewielkie
zahamowanie pracy tego systemu wystarcza, by znacznie zwiększyć podatność jednostki na wpływ
czynników chorobotwórczych, szczególnie tych, które są ciągle obecne i zagrażają integralności organizmu –
właśnie takich jak spontanicznie wytwarzane komórki nowotworowe.
Istnieją różne procesy odpornościowe, chroniące nas przed tworzeniem guzów nowotworowych, wśród nich
działanie wspomnianych wcześniej makro fagów, limfocytów T oraz B (Amkraut i Solomon, 1975; Solomon i
Amkraut, 1981), jak również komórek K (killer – zabójca), komórek NK (natural killer – naturalny zabójca) i komórek
T cytotoksycznych (szczegóły w pracy Hokamy i Nakamury, 1982). Jeśli chodzi o komórki K, to choć niepewne jest
ich pochodzenie immunologiczne, wiadomo, że w swym działaniu uzależnione są od przeciwciał i dlatego nazywa się
je również komórkami cytotoksycznymi zależnymi od przeciwciał. Pochodzenie komórek NK również nie jest
znane, wiemy jednak, że czynnikiem wzmagającym siłę ich działania skierowanego przeciw komórkom
nowotworowym jest interferon. Interferon to czynnik odpornościowy, uwalniany przez komórki T oraz
makrofagi. Prowadzone niedawno badania nad ludźmi wskazują, że komórki NK odgrywają znaczącą rolę w
zwalczaniu różnych infekcji wirusowych, także takich jak opryszczka czy też onkogeneza wirusowa (nowotwory
wywołane wirusami). Główna teoria onkogenezy głosi, że guz powstaje wówczas, gdy działanie
wspomnianych komponentów nadzoru odpornościowego jest zahamowane lub za słabe (Stein i in., 1985).
Prześledźmy teraz różne metody, opracowywane zarówno przez teoretyków, jak i praktyków, których celem
jest wzmocnienie osłabionych elementów układu odpornościowego. Podobnie jak w przypadku układów
autonomicznego i hormonalnego konieczne będzie przyjrzenie się sposobom, tych oddziaływań na układ
odpornościowy – aż do ich źródeł genetycznych i cząsteczkowych – ponieważ mogą być one przejawem
modulacji psychicznej.
Genetyczny i cząsteczkowy poziom komunikacji w układzie odpornościowym w przypadku raka.
W tej części zaprezentujemy przegląd współczesnych koncepcji genezy raka oraz naturalnych i nabytych metod
obrony przed tą chorobą. To, że coraz więcej wiemy na temat genów i cząsteczek przekaźnikowych, które
regulują wzrost komórek, w dużym stopniu zawdzięczamy danym na temat raka. Jak widzieliśmy w dwóch
poprzednich rozdziałach, we wszystkich normalnych komórkach znajdują się geny, do których docierają
cząsteczki przekaźnikowe wysyłane z ośrodków kontrolnych układu limbiczno-podwzgórzowego i przenoszone
przez układy autonomiczny i hormonalny. Wielu badaczy uważa obecnie, że nowotwór powstaje wówczas, gdy na
skutek jakiegoś uszkodzenia geny regulujące normalny wzrost komórek zamieniają się w onkogeny.
Onkogeny przyspieszają rozwój lub dokonują zmian struktury protein wytwarzanych w komórce, czego rezultatem
jest zupełnie niekontrolowany proces wzrostu, prowadzący do powstawania tkanek i guzów. Te zaś w
końcu rozprzestrzeniają się po całym organizmie i zabijają go. Niegdyś normalne geny, które są przekształcane
w onkogeny, zajmują podatne na uszkodzenia miejsca w chromosomach i wówczas nazywamy je
protoonkogenami [onkogenami pierwotnymi (przyp. tłum.)]. Czynniki znane jako rakotwórcze zamieniają
protoonkogeny w onkogeny.
Najlepiej poznanymi czynnikami rakotwórczymi są: promieniowanie rentgenowskie, radioaktywność, zbyt
silne promieniowanie słoneczne, toksyny (takie jak dym papierosowy czy obce organizmowi substancje chemiczne)
oraz rozmaite wirusy. Ich działanie polega na wnikaniu do jądra komórkowego w tej fazie podziału komórki, gdy jest
ona szczególnie podatna na uszkodzenia, i przekształceniu protoonkogenu w onkogen przez: (1) wywołanie
mutacji genetycznej (zmiany planu dotyczącego struktury rozwoju białek) lub (2) przełamanie normalnego
porządku rekombinacji genów w chromosomy.
Naturalne i nabyte metody obrony przed rakiem. Istnieje wiele znanych metod obrony przed wzrostem
i rozprzestrzenianiem się komórek nowotworowych już od chwili, gdy one powstają. W tej części przyjrzymy się
trzem naturalnym metodom stosowanym przez nasz organizm oraz licznym sposobom, jakimi badacze próbują
je wspomagać.
Interferon to białkowa cząsteczka przekaźnikowa, która wspomaga wrodzoną odporność i naturalne środki obrony
przed infekcją. Substancję tę odkryli w 1957 roku Alick Isaacs i Jean Lindenmann z National Institute of
Medical Research w Anglii. Za każdym razem, gdy wirus atakuje komórkę, wytwarza ona interferony (dwie
znane postacie tej substancji to interferon alfa i interferon beta), które przeszkadzają w toksycznym
oddziaływaniu wirusa. Ponadto interferony mogą bezpośrednio atakować i niszczyć w pełni uformowane
komórki nowotworowe. Następuje to albo przez utrudnianie ich metabolizmu, albo przez wysyłanie do komórek T i B
oraz makrofagów poleceń, by niszczyły one komórki nowotworowe (Marrack i Kappler, 1986). Pierwsze próby
klinicznego wykorzystania interferonu stały się jednak źródłem rozczarowań – substancja ta była bowiem
dostępna jedynie w małych ilościach. Potem jednak odkryto sposób wytwarzania większych ilości interferonu
w laboratoriach. Wstrzyknięcie dużej dawki interferonu do organizmu sprawia, że znacznie wzrasta zdolność komórek T
i B oraz makrofagów do walki z rozmaitymi odmianami raka. Obecnie w praktyce klinicznej interferon jest
stosowany razem z innymi formami działań przeciw nowotworom, takim jak np. opisane poniżej.
Interleukiny to również naturalne białkowe cząsteczki przekaźnikowe, wspomagające komunikację w
układzie odpornościowym i obronę przed patogenami. Działają one jak hormony lub cząsteczki przekaźnikowe
między komórkami T i B oraz makrofagami i wspomagają ich działania mające na celu walkę z toksynami, a nawet
w pełni uformowanymi nowotworami. Zespołowi badawczemu pod kierunkiem Stevena Rosenberga (Rosenberg i
in., 1985) z National Cancer Institute udało się wyprodukować duże ilości interleukinu-2 oraz wykorzystać go
do aktywizowania komórek T. W rezultacie komórki T wytwarzały komórki T cytotoksyczne, które bezpośrednio
atakują tkanki nowotworowe. Niedawno wykonane badania dowiodły, że interleukin-2 jest niezwykle skuteczny –
efektem jego działania było zmniejszenie się guzów o co najmniej 50%, a nawet całkowita remisja nowotworu.
Kolejną formą, w jakiej przejawia się wrodzona odporność na patogeny, jest czynnik wywołujący martwicę guza
(tumor necrosis factor – TNF), odkryty w 1975 roku przez Lloyda Olda ze Sloan-Kettering Cancer Center w
Nowym Jorku. Okazało się, że gdy do organizmu wnikają bakterie, rośnie liczba makrofagów wydzielających
białkowy TNF. Ten z kolei atakuje komórki i tkanki nowotworowe już w sposób bezpośredni. Dzięki metodom
inżynierii genetycznej TNF można obecnie klonować oraz produkować na masową skalę. Po wstrzyknięciu do
organizmu substancja ta atakuje komórki nowotworowe i w wyniku jakiegoś nie znanego jeszcze mechanizmu
powoduje ich sczernienie i śmierć. Jeszcze skuteczniejszy okazuje się TNF w kombinacji z interferonem oraz
innymi lekami przeciwnowotworowymi. W testach laboratoryjnych okazało się, że TNF albo niszczył, albo też
utrudniał rozwój 2/3 komórek nowotworowych, na których go wypróbowano. Obecnie jest przedmiotem badań,
które różne centra medyczne prowadzą z udziałem ludzi.
Kolejnym osiągnięciem inżynierii genetycznej są monoklony, które wydają się stanowić zapowiedź skutecznej walki
z rozmaitymi postaciami raka na wiele różnych sposobów. Metoda ich wytwarzania polega na usunięciu pewnej
ilości komórek nowotworowych z organizmu i wstrzyknięciu ich myszom. Układ odpornościowy myszy
reaguje wytworzeniem komórek B, które posiadają przeciwciała atakujące daną postać raka – dochodzi więc
do powstania odporności nabytej. Następnie usuwa się komórki B oraz przeciwciała i łączy się je w probówce z
następną partią dzielących się szybko komórek nowotworowych. W rezultacie wytworzone zostaną tzw. hybrydomy –
jak gdyby silne komórki hybrydowe – które masowo produkują monoklony, posiadające przeciwciała specyficzne dla
tej postaci raka, na którą cierpi pacjent. Przeciwciała te są następnie zbierane i oczyszczane. Ich siła
oddziaływania zazwyczaj rośnie, jeśli połączy się je z innymi lekami przeciwnowotworowymi. Po wstrzyknięciu
do organizmu pacjenta stają się “sprytnymi bombami", atakującymi wyłącznie komórki nowotworowe. Dzieje się
tak dlatego, że ta ich część, którą stanowi przeciwciało, funcjonuje jako klucz pasujący jedynie do zamków, którymi
są receptory znajdujące się w ścianach komórek nowotworowych. Monoklony są więc niosącymi śmierć
cząsteczkami przekaźnikowymi, które wypełniają bardzo konkretną misję walki z rakiem.
National Cancer Institute szacuje, że do roku 2000 około 50% przypadków wyleczenia raka będzie stanowić efekt
tych właśnie, ostatnio rozwijanych metod terapii. Pozostałe 50% będziemy zawdzięczać programom
zapobiegania nowotworom. Jeśli chodzi o naszą pracę, najbardziej interesujący jest fakt, że w taki czy inny
sposób wszelkie nowe metody leczenia raka opierają się na działaniu cząsteczek przekaźnikowych zwiększających
moc układu odpornościowego. Choć nasza wiedza o tym, jak psychika może wspomóc te zachodzące na
poziomie cząsteczkowym procesy, jest ciągle w fazie embrionalnej, to – jak za chwilę zobaczymy – jest coraz
więcej dowodów przemawiających za możliwością stosowania hipnoterapii także i w tej dziedzinie.
Psychobiologiczne modele wspomagania terapii raka. Najważniejsze dowody na to, że na rozwój
raka wpływa oddziaływanie ciała i psychiki, pochodzą z badań dotyczących stresu wynikającego ze zmian w życiu
(Do-hrenwend i Dohrenwend, 1974). Każdy stres będący następstwem znaczącej zmiany życiowej (np. śmierci
członka rodziny, zmiany pracy, przeprowadzki) może spowodować aktywizację opisywanej wcześniej osi
korowo-podwzgórzowo-przysadkowo-nadnerczowej, a co za tym idzie – wytwarzanie kortykosterydów, które
tłumią działanie odpornościowego systemu nadzoru. Ze zbyt małą aktywnością układu odpornościowego wiążą się
takie zjawiska, jak: niepokój, depresja czy mała siła ego. Głównym bodźcem dla współczesnych badań prowadzonych
w tej dziedzinie stał się fakt, że zdolność radzenia sobie jest ważnym czynnikiem decydującym o tym, czy
stres spowoduje obniżenie wydolności odpornościowej. Locke i jego koledzy (1984) odkryli na przykład, że
objawy niepokoju czy depresji w obliczu stresującej zmiany w życiu sygnalizowały słabą zdolność radzenia sobie i
były przyczyną zmniejszenia aktywności naturalnych komórek K. Z kolei duża zdolność radzenia sobie
(niewiele symptomów w obliczu poważnego stresu) wiązała się ze wzmożeniem aktywności tych komórek.
Coraz więcej wyników badań, prowadzonych pod ścisłą kontrolą, wskazuje, że hipnoza może spowodować zmiany
w odpornościowym systemie nadzoru. Hall (1982-1983) odkrył, że osoby bardzo podatne na hipnozę mogą w
znaczący sposób zwiększyć swą odporność komórkową (zarówno jeśli chodzi o aktywność komórek T, jak i B).
Frankel (1985) oraz jego koledzy badają możliwość wykorzystania sugestii hipnotycznej w celu wzmagania lub
obniżania odporności komórkowej w odpowiedzi na wstrzyknięcie antygenów.
Przegląd tych nowych metod hipnoterapii, które – jak się okazało – skutecznie zwiększają wydolność
odpornościową, prowadzi do wniosku, że istnieje przynajmniej pięć metod podstawowych: relaksacja, tworzenie
obrazów, zmiana struktury (reframing), medytacja oraz wzmacnianie umiejętności radzenia sobie. Ponieważ stres
osłabia układ odpornościowy powodując wytwarzanie hormonów adrenokortykoidowych, prawdziwym
przełomem okazało się odkrycie, że hipnoterapia oparta na zwykłej relaksacji może obniżyć plazmatyczny poziom
tych hormonów (Sachar, 1969).
Wyrazem ciekawej koncepcji poznawczej zmiany struktury jest znana procedura wizualizacji i relaksacji,
udoskonalona przez Simontonów (Si-monton, Simonton i Creighton, 1978). Większość ludzi, którzy obawiają się
raka, zwykle uważa tę chorobę za niezwykle destrukcyjną. Simontonowie starają się zmienić strukturę tego
błędnego poglądu; komórki nowotworowe opisują jako “słabe" i “chaotyczne", natomiast należące do
układu odpornościowego białe ciałka krwi przedstawiają jako “silne" i “potężne" – jak rzucające się na mięso
rekiny. Simontonowie nie byli jednak w stanie określić, który z elementów ich hipnoterapii jest najbardziej
efektywny, ponieważ ich program walki z rakiem oparty był na terapii grupowej, której celem było rozwiązanie
głębszych problemów i rozwinięcie zdolności radzenia sobie. Dopiero badania Halla (1982), który też
wykorzystywał tworzenie obrazów i zmianę struktury, udowodniły, że metody te mogą doprowadzić do
zwiększenia odporności komórkowej.
Zupełnie inną metodę hipnoterapii stworzył Ainslie Meares (1982-1983), który wykorzystywał coś, co nazwał
ataraksją psychiczną. Termin ten określa taką postać intensywnej medytacji, w której pojawiło się
“wewnętrzne wyciszenie pochodzenia centralnego". Jego metoda stanowi przeciwieństwo sposobu Simontonów,
którzy usiłują zwiększyć spokój, relaksację czy zdolność pacjenta do radzenia sobie. Metoda Mearesa nie
wymaga natomiast udziału woli. Jak sam pisze: “Podstawową właściwością tej formy medytacji jest brak walki,
starań, korzystania ze swej siły woli". Uważa on, że jego metoda pozwala na pozawerbalne zrozumienie siebie
i wszechświata, a to może prowadzić do cofnięcia się nawet bardzo poważnej postaci raka. Sam zresztą przeżył tę
formę intensywnej medytacji w sposób bardzo osobisty i głęboki i jest przekonany, że fakt ten jest
komunikowany pacjentom na pozawerbalnym, nieświadomym poziomie, dzięki czemu wzmocniona zostaje ich wiara
w możliwości związane z doświadczaniem ataraksji psychicznej.
Większość współczesnych psychologów korzysta z różnych elementów wszystkich przedstawionych tu
koncepcji (Margolis, 1982-1983; Newton, 1982-1983). Dość charakterystycznym przykładem jest praca Finkelsteina
i Greenleafa (1982-1983), którzy dla celów prospektywnych badań nad rakiem: zaplanowanych na trzy lata,
przygotowali dziesięciominutową taśmę, na której znalazły się sugestie reprezentujące wszystkie metody hipnoterapii,
o których mówiliśmy. Zaletą takiej bardzo ogólnej metody jest to, że stanowi ona wcielenie w życie
ericksonowskiej zasady mówiącej, iż trzeba pozwolić, by nieświadomość pacjenta wybrała, jakie sugestie
mają wspomagać oddziaływania terapeutyczne (Erickson i Rossi, 1979). Z drugiej jednak strony to
niesprecyzowanie powoduje, że nie można w naukowy sposób opisać mechanizmu przebiegu terapii.
Większość terapeutów zgadza się, że funkcje układu odpornościowego mogą zwiększyć się dzięki
pewnemu określonemu stanowi psychicznemu lub na skutek wykorzystania psychiki. Z przedstawianego w tej
książce punktu widzenia można powiedzieć, że niezwykła złożoność ludzkiego funkcjonowania wskazuje na
istnienie prawie nieskończonej różnorodności systemów zależnego od stanu uczenia się i zapamiętywania, które
można wykorzystać w celu uzdrawiania. Każda jednostka ma własną, unikatową historię doświadczeń życiowych
oraz tego, co wyuczone, i dlatego właśnie każdy przypadek stanowi nowe zadanie terapeutyczne, w którym
można wypróbować efektywność zarówno specyficznych, jak i niespecyficznych metod terapii.

Ramka 14. Psychobiologiczny model wspomagania terapii raka


Ramka 14 przedstawia całościowy, psychobiologiczny model wspomagania procesu regresji raka. Jest to uaktualniona
i rozszerzona wersja psycho-fizjologicznego modelu zaproponowanego przez Achterberga (1984). Najbardziej ogólna
i dostępna metoda uzdrawiania jest oparta na naturalnej uzdrowicielskiej reakcji ultradobowej, którą można dostrzec
i wykorzystać co 90 minut (opisałem to w dwóch poprzednich rozdziałach). Ludzie mogą nauczyć się optymalizować
owe naturalne reakcje dzięki docieraniu do pozytywnych zasobów zależnych od stanu. Zasoby te są związane z
takimi doświadczeniami życiowymi, w których pacjenci potrafili sobie radzić, wierzyli w przyszłość i mieli
poczucie skuteczności. Niektórym wystarczy tylko ta metoda. Innym dobrze zrobi skorzystanie z naturalnej reakcji
ultra-dobowej w celu zoptymalizowania własnej aktywności podczas wyobrażania sobie (metodą Simontonów
i Achterberga) ataku na słabe i bezradne komórki nowotworowe. Jeszcze innym potrzebny będzie udział w
głębokim, bardzo osobistym i psychodynamicznym procesie aktywnego wyobrażania sobie przy pomocy
psychoanalityka (Hillman, 1983; Jung, 1929/1984; Min-dell, 1982, 1985a, b; Woodman, 1984) lub też
terapeuty zorientowanego bardziej spirytualistycznie, np. wyznawcy koncepcji Mearesa (1982-1983). Te
formy uzdrawiania są zarówno sztuką, jak i metodami naukowymi. U ich podstaw tkwi twórczy i konstruktywny
proces, który każda jednostka musi zbadać na swój własny sposób w czasie, gdy będzie się uczyć, jak
maksymalizować swój potencjał psychobiologiczny.
Nadmierna aktywność układu odpornościowego (astma i alergie).
Obecnie uważa się, że astma to zaburzenie, którego cechą charakterystyczną jest nadmierna aktywność
układu odpornościowego. Z punktu widzenia immunologii (Hokamai Nakamura, 1982) astma polega na
nadpobudliwości oskrzelowej błony śluzowej w płucach, wywołanej przez krwinki eozynochłonne (które, jak
wiemy, stanowią 2-3% całkowitej liczby białych krwinek). Astma może się pojawić w każdym wieku, a rozpoznaje się
ją po sapaniu i skróconym oddechu. Objawy te mogą przybierać różne postaci – od łagodnego dyskomfortu aż po
groźną dla życia niewydolność oddechową. Pojęcie astmy obejmuje dwie jej odmiany: zewnątrzpochodną
i wewnątrzpochodną (Hokama i Nakamura, 1982).
W astmie zewnątrzpochodnej (określanej również jako alergiczna, atopowa lub immunologiczna)
pośredniczą przeciwciała IgE. Ten rodzaj astmy wiąże się z alergicznym nieżytem nosa oraz pokrzywką (chorobą,
której objawami są bardzo silne swędzenie oraz lekko uwypuklone białe plamy na skórze, rzadko utrzymujące się
dłużej niż dwa dni). Testy skórne dla pewnych antygenów wypadają pozytywnie, zazwyczaj podnosi się również
poziom przeciwciał typu IgE. Ta postać astmy jest powszechna w niemowlęctwie i dzieciństwie, dotyczy też około
połowy populacji dorosłych. Zwykle występuje sezonowo w okresach kontaktowania się z alergenami roślinnymi itp.
Astma wewnątrzpochodna (zwana też niealergiczną, nieatopową lub samoistną) pojawia się przede wszystkim
u dorosłych, zwykle po przebyciu zakaźnej choroby układu oddechowego (która najwyraźniej aktywizuje
układ odpornościowy). Postać ta jest w większym stopniu chroniczna, a niedrożność oskrzeli występuje niezależnie
od sezonowego kontaktu z alergenami. Co więcej, poziom IgE jest w tym wypadku na ogół normalny. Pomimo tych
różnic immunologicznych objawy kliniczne astmy zewnątrz- i wewnątrzpochodnej są na tyle podobne, że uważa się, iż
ich mechanizmy psychofizjologiczne są takie same albo zbliżone. Eksperymenty prowadzone na zwierzętach
dowiodły, że stymulacja lub hamowanie reakcji alergicznych zachodzi z udziałem podwzgórza (Frick, 1976; Stein,
Schiavi i Camerino, 1976). Gałąź sympatyczna AUN, uwalniając z tkanek histaminę, stymuluje reakcje
alergiczne, podczas gdy gałąź parasympatyczna (relaksująca) hamuje je.
Rytmy około- i ultradobowe w przebiegu astmy. Z badań dotyczących chronobiologicznego wpływu
rytmów okołodobowych na pojawianie się ataków astmy (Reinberg, Gervais i Ghata, 1977) wynika, że szczyt
reakcji dyspenicznej (krótki oddech) zbiega się w czasie ze szczytem skórnej reakcji na histaminę i alergeny w
czasie całego 24-godzinnego cyklu dobowego, tak że większość ataków występuje między północą a trzecią rano.
Idąc tropem tych codziennych fluktuacji docieramy do rytmów okołodobowych, które mają swój początek w
podwzgórzu, pośredniczącym w ich działaniu poprzez układ hormonalny (uczestniczy w tym także szyszynka,
reagująca na cykliczne przemiany związane ze światłem i ciemnością). Odkryto, że okołodobowe rytmy
krwinek eozynochłonnych są po części zależne od dziennego rytmu uwalniania ACTH przez przysadkę i stymulacji
kory nadnerczy przez tę substancję. Jest to ta sama oś podwzgórzowo-przysadkowo-nadnerczowa, którą Selye
opisywał jako drogę przebiegu reakcji na stres w swych Diseases of Adaptation (Chorobach adaptacyjnych).
Istnieje wiele łatwych do zrozumienia sposobów, za pomocą których niespecyficzne metody hipnoterapii (takie jak
reakcja relaksacyjna Ben-sona) mogą pozytywnie wpływać na występujące w różnych chorobach
psychosomatycznych reakcje alergiczne. Ja sam podczas praktyki klinicznej odkryłem, że autohipnoza,
opisywana wcześniej jako ultradobowa reakcja relaksacyjna, jest szczególnie skuteczna wówczas, gdy stosuje się ją
w kombinacji ze skalowaniem symptomu. W rezultacie pacjent stopniowo uzyskuje świadomą kontrolę nad
reakcjami alergicznymi i astmatycznymi. Dzięki podwyższonej wrażliwości na minimalne choćby oznaki zbliżania
się ataku, jest on w stanie przemienić symptom astmatyczny w sygnał wspomagający uzdrawianie. Lankton
(1987) zajmuje się obecnie udoskonalaniem metody podobnej do ericksonowskiej, łączącej w sobie
skalowanie symptomu i metaforę.
Pracując z astmatykami, podobnie jak z innymi chorymi, których symptomy choroby mogą się okazać groźne dla
życia (np. przypadki stanu dychawicznego, gdy pacjent dosłownie nie może złapać oddechu), rozsądnie jest
przebywać w takim miejscu, gdzie można od razu przywołać wykwalifikowany personel medyczny. W przypadkach
tego rodzaju nigdy w czasie skalowania symptomu nie prosi się pacjenta, by doznawał więcej niż 25, najwyżej
30% najsilniejszej z poprzednich reakcji. Skalowanie nie powinno sięgać poza próg 50% takiej ostrej reakcji,
która mogłaby się wiązać z koniecznością szybkiej interwencji lekarskiej. Rzeczywistym naszym celem są bowiem
te reakcje, które znajdują się przy najniższych punktach skali. Chodzi nam przecież o to, by pacjent stał się
świadomy najsłabszych nawet oznak – tych, które są potrzebne, by symptom przemienić w sygnał
uruchamiający uzdrawianie.
Kilku badaczy zajmowało się analizą skuteczności hipnoterapii w postępowaniu z chorymi na astmę oraz cierpiącymi
z powodu podobnych do niej objawów (Bowers i Kelly, 1979; DePiano i Salzberg, 1979; Wadden i Anderton, 1982).
Duże zróżnicowanie metod określanych mianem hipnotycznych utrudnia oszacowanie wyników badań, w których
zwykle mamy do czynienia z mieszaniną tego, co wcześniej opisaliśmy jako metody specyficzne i
niespecyficzne. Satysfakcjonujące wyjaśnienie tych kwestii uzyskamy prawdopodobnie dopiero wtedy, gdy
osobno zbadamy rezultaty zastosowania hipnozy wobec takich reakcji alergicznych, które są dokładnie poznane i
łatwe do zmierzenia. Pionierskie prace w tej dziedzinie przeprowadzili Ikemi i Nakagawa (1962), zajmujący
się alergicznym zapaleniem skóry i alergiami pokarmowymi oraz Kaneko i Takamashi (1963), badający
przewlekłą pokrzywkę. Większość badań nad hipnotyczną zmianą nabytych reakcji alergicznych można
obecnie zinterpretować w świetle szerszej wiedzy, jaką posiadamy na temat zaangażowanych w ten proces
połączeń psychiki i ciała. Trudno na przykład nie postawić pytania, czy ruchy krwinek obojętnochłonnych,
stymulowane za pomocą wcześniej omawianego tworzenia obrazów (Schneider i in., 1984), nie mogłyby być zestrojone
z przemieszczaniem się pokrewnych im krwinek eozynochłonnych w przewodzie oskrzelowym. Prowadziłoby to
do ograniczenia nadmiernej reakcji układu odpornościowego, która jest charakterystyczna zarówno dla astmy, jak i
dla podobnych zaburzeń alergicznych.
Źle ukierunkowane działanie układu odpornościowego – zaburzenia autoodporności
i reumatoidalne zapalenie stawów. Zaburzenie autoodporności polega na tym, że na skutek
niebezpiecznej pomyłki w określaniu własnej tożsamości układ odpornościowy atakuje zarówno własne, jak i obce
tkanki. Podstawową kwestią z zakresu immunologii jest sposób, który pozwala organizmowi odróżniać antygeny
(lub substancje obce) od tego, co jest naturalne. Chodzi tu o zdolność rozróżniania między “nie-ja" i, ja", która
w zaburzeniach autoodporności ulega uszkodzeniu. Obecnie uważa się, że umiejętność ta rozwija się w czasie
życia płodowego i jest wynikiem bezpośredniego kontaktu właściwych danemu organizmowi substancji z
receptorami znajdującymi się na powierzchniach białych krwinek. Układ odpornościowy uczy się rozpoznawać swoje
“ja" biorąc udział w reakcjach antygen-przeciwciało w odniesieniu do wszystkich naturalnych substancji
(autoantygenów) organizmu.
Życie jednak toczy się dalej i mogą się pojawić różne sytuacje sprzyjające uszkodzeniu tych centralnych
mechanizmów, które leżą u podłoża rozpoznawania własnego “ja". Uszkodzenie zazwyczaj wiąże się z
przerwaniem drogi, którą normalnie biegną interakcje komórek T i B z auto-antygenami. Zaburzenia autoodporności
na ogół pojawiają się w chorobach nowotworowych, syndromach braku odporności, w związku z odniesionymi ranami
lub starzeniem się. W rozdziale tym dokonamy przeglądu wyników badań nad reumatoidalnym zapaleniem
stawów, ponieważ one właśnie pokazują możliwości tworzenia i udoskonalania nowych metod hipnoterapii,
które znajdują zastosowanie w przypadkach zaburzeń odporności.
Reumatoidalne zapalenie stawów (rheumatoid arthritis – RA) to choroba ogólnoustrojowa, zwykle zaczynająca się
od takich objawów, jak: zmęczenie, sztywność mięśni oraz parastezje (dziwne wrażenia pieczenia, kłucia i drętwienia).
W miarę postępu choroby okolice głównych stawów ciała (ramiona, łokcie, nadgarstki, palce, biodra, kolana,
kostki) sprawiają wrażenie opuchniętych i sztywnych. Podczas poruszania się, a nawet odpoczynku pojawia się ostry
i przewlekły ból, którego przyczyną jest coraz większe ograniczenie ruchomości stawów. Stopień zaostrzenia
objawów ulega zmianom w czasie – pojawiają się okresy remisji, a nawet dochodzi do całkowitego,
“spontanicznego" ustąpienia choroby.
Fizjologia zaburzeń pracy stawów w RA jest ciągle jeszcze przedmiotem badań. Niejasne są również te aspekty
choroby, które wiążą się z autoodpomością. Uważa się jednak, że bezpośrednią przyczyną jest nadmierny
wzrost komórek błony maziowej, która normalnie tworzy cienką warstwę na wewnętrznej części stawu i
wydziela smarującą go maź. Jedna z hipotez wyjaśniających ten proces mówi, że do nadmiernego wzrostu
komórek dochodzi z powodu zmian, jakie w tkankach maziowych (lub w chrząstce czy też tkance samego
stawu) wywołuje wirus Epsteina-Barra [wirus Epsteina-Barra jest to uniwersalny wirus opryszczki, którym zarażonych
jest wielu ludzi na całym świecie. Zarażenie nie zawsze ujawnia się w postaci objawów]. Układ odpornościowy reaguje
na niego niewłaściwym atakiem, który prowadzi do nadmiernych podziałów komórek w tkankach
maziowych. Przerośnięta tkanka rozprzestrzenia się w obrębie stawu, powodując jego puchnięcie, a to w końcu
prowadzi do zniszczenia chrząstki oraz – w zaawansowanej postaci choroby – do unieruchomienia stawu.
Naukowcy sądzą, że w ataku, będącym wynikiem błędnego rozpoznania, biorą udział zarówno
mechanizmy immunopatologii komórkowej (limfocyty T), jak i humoralnej (limfocyty B). Następnie dochodzi do
znacznego wzrostu aktywności makrofagów, której celem jest usunięcie odpadków. Z kolei produkowane w
nadmiarze hormony prowadzą do dalszych uszkodzeń chrząstki. Ten fatalny stan najprawdopodobniej
pogarszają jeszcze negatywne emocje, których wynikiem jest wzrost napięcia mięśniowego i następujące pod
jego wpływem nadmierne pobudzenie sympatycznej gałęzi AUN (Achterberg i Lawlis, 1980; Weiner, 1977).
Badacze uważają, że połączenie psychiki i ciała w RA następuje poprzez znaną oś limbiczno-
podwzgórzowo-przysadkową. Oto streszczenie dokonanego przez Achterberga i Lawlisa (1980) opisu możliwej
dynamiki tego procesu:
1. U pacjentów chorujących na RA stresy życiowe, filtrowane zwykle przez procesy korowe, są przytępione. Osoby
takie często wydają się pozbawione afektu, płytkie lub bezbarwne emocjonalnie, jakby “bez ducha". Ten brak
emocji określa się mianem alexithymia – dosłownie oznacza to taki stan, w którym człowiek “nie ma słów
określających uczucia". Nemiah, Freyberger i Sifneos (1976) wysunęli hipotezę, że u pacjentów cierpiących
na zaburzenia psychosomatyczne występuje wadliwy układ połączeń skojarzeniowych między korą a
układem limbicznym.
2. Aktywność neuronów, wiążąca się zwykle z emocjami, nie jest odbierana na wyższych poziomach korowych,
lecz przez podwzgórze oraz związane z nim układy: autonomiczny, hormonalny i odpornościowy. RA (i być
może wszystkie objawy psychosomatyczne) jest zatem pewną formą mowy ciała, która zastępuje brakujący język
słów (lewa półkula mózgu) oraz język wyobrażeniowo-emocjonalny (prawa półkula). Stan ten określa się jako
pensee operatoire albo niezdolność do fantazjowania.
3. Korzystanie z mowy ciała zamiast poznania, fantazji i emocji może u pacjentów z RA wywołać wzrost
napięcia mięśniowego, co z kolei zwiększa ból w stawach i przyspiesza ich niszczenie. Dzieje się tak z
powodu podwyższonej temperatury wewnątrz stawu, która stymuluje aktywność enzymów lizomalnych.
4. Pomiędzy układem odpornościowym a podwzgórzem może istnieć cykl przyspieszonych interakcji,
którego charakterystyczną cechą jest pozytywne biologiczne sprzężenie zwrotne. Sprzężenie to zamiast poprawiać
stan chorego na RA, jak byłoby w przypadku normalnego sprzężenia negatywnego, pogarsza go.
Koncepcja alexithymii – strukturalnego czy genetycznego defektu w obrębie kory oraz układu limbicznego i podwzgórza
– jest ciągle wysoce spekulatywną teorią genezy RA czy też wszelkich zaburzeń psychosomatycznych.
Bardziej konwencjonalne, psychodynamiczne wyjaśnienie, które podali Erickson i Rossi (1979) opierało się na
pojęciach zaprzeczenia, stłumienia i (lub) wyparcia doświadczeń prawej półkuli, wskutek czego półkuli lewej
miało brakować informacji potrzebnej, by problem wyrazić słowami. Choć konieczne są dalsze badania, mające na
celu określenie wartości obu tych koncepcji, widać już, że zarówno w jednej, jak i w drugiej istotą
dysfunkcji psychosomatycznych jest informacja związana ze stanem. Normalny dostęp do informacji oraz jej przepływ
w systemie psychika-ciało jest albo zablokowany, albo przebiega boczną drogą, albo też w ogóle niewłaściwym torem,
a w konsekwencji ciało musi przetwarzać informację, którą lepiej umiałaby się zająć psychika, i czyni to za
pomocą symptomów.
Sposób, w jaki Erickson postępował z pacjentami, którzy doznawali chronicznego bólu, braku nadziei, apatii czy
też stępienia afektu, polegał na eksploracji (w zwykły sposób) ich zdolności do korzystania z klasycznego
mechanizmu dysocjacji hipnotycznej, przeniesienia, zniekształcenia czasu (time distortion) itp. Eksplorację tę łączył
ze swą często niezwykłą metodą prowokacji emocjonalnej (zob. tom 4, Erickson, 1980). Większość
kontrowersji powstających wokół prac tego badacza wiąże się z niekonwencjonalnym wykorzystywaniem przez
niego takich zjawisk, jak szok, zaskoczenie czy zakłopotanie (Rossi, 1973/1980) po to, by pacjentów z
różnymi organicznymi dysfunkcjami mózgu sprowokować do większego wysiłku w procesie rehabilitacji
(Erickson, 1963/1980, 1980a).
Kiedy rozmyślam nad wszystkim, z czym się zetknąłem obserwując pracę Ericksona z różnymi pacjentami przez
osiem ostatnich lat jego życia, zaczynam sobie zdawać sprawę, że zawsze był w niej obecny czynnik
pobudzenia emocjonalnego. Nawet wówczas, gdy zachowywał się w sposób dobrotliwy i łagodny, często
dostrzegałem figlarny błysk w jego oku, ponieważ pozornie niewinne słowo czy wyrażenie, którym się
posługiwał, zawierało ukrytą treść, której celem było wzbudzenie emocjonalnej dynamiki pacjenta w sposób
zgoła nieoczekiwany. Jednak najczęściej nie dostrzegałem tych złożonych poziomów komunikacji, które wyłamywały
się z istniejących w całym systemie psychika-ciało pacjenta układów informacji związanych ze stanem, aż do chwili,
gdy Erickson wszystko mi wyjaśnił (Erickson i Rossi 1979, 1981; Erickson, Rossi i Rossi, 1976). On sam zdawał
się nieźle bawić tym wprowadzaniem pacjentów na różne poziomy. Pozytywna więź między nim a pacjentem
istniała stale – nawet wtedy, gdy wzbudzane były negatywne emocje. W każdym przypadku Erickson starał się
docierać do unikatowego repertuaru doświadczeń życiowych pacjenta i wykorzystywać je po to, by mu pomóc
w tworzeniu nowych struktur psychicznych oraz tożsamości, która obejmowałaby zarówno jego struktury
osobowościowe, jak i owe wzbudzone emocje. W tym wspomaganiu procesu hipnoterapeutycznego korzystał
ze zintegrowanych metod niespecyficznych (pobudzanie emocjonalne i reakcja alarmowa) i specyficznych
(unikatowe doświadczenia życiowe pacjenta). Większości tych metod nigdy nie użyto ponownie, ponieważ stanowiły
one przejaw idio-synkratycznej osobowości Ericksona i jego upodobania raczej do terapii dramatycznej
niż konwencjonalnej (Hilgard, 1984). Jak już widzieliśmy przy okazji omawiania psychicznej modulacji
układów autonomicznego i hormonalnego, korzystanie ze środków dramatycznych w celu pobudzenia związanych
ze stanem wspomnień i emocji ma solidne podstawy psychobiologiczne. Zablokowane i zaburzone procesy
pamięciowe, emocjonalne i wyobrażeniowe, z jakimi mamy do czynienia u chorych na RA, wydają się idealną
kategorią testową, pozwalającą na badanie i poszerzanie pionierskich metod Ericksona, który umiał pobudzać
i wykorzystywać unikatowy repertuar reakcji każdego pacjenta.
Albert Kreinheder – jungista – przedstawił historię ilustrującą fakt, że związane ze stanem aspekty osobowości
człowieka mogą być zakodowane w postaci reumatoidalnego zapalenia stawów, a następnie uwolnione dzięki
procesowi aktywnego wyobrażania sobie. Oto jak opisywał swoje zetknięcie z tą chorobą i proces autouzdrawiania (s.
60-61):
Dwa lata temu moje życie zdawało się płynąć bardzo łatwo. Uzyskałem pewną pozycję zawodową, mój stan zdrowia
był doskonały i w ogóle sądziłem, że wszystko układa mi się dobrze. I właśnie wtedy, kiedy wydawało mi się,
że osiągnąłem wysoki pułap satysfakcji życiowej, zaatakowało mnie reumatoidalne zapalenie stawów. Z
konieczności stałem się antybohaterem. Każdy staw mego ciała (w tym nawet stawy szczękowe) był źródłem
silnego bólu. W dwie lub trzy godziny po przebudzeniu – przez cały ten czas wykonywałem zwykłe czynności związane
z siedzącym trybem życia – byłem wyczerpany i musiałem wracać do łóżka. Ramiona i łokcie miałem tak sztywne, że
bez pomocy nie byłem w stanie włożyć marynarki ani podnieść się z pozycji leżącej. Wszędzie próbowałem
szukać pomocy: u lekarzy, dietetyków, krę-garzy, masażystów i specjalistów od tarota. Nic z tego nie wyszło.
Nie wiedząc, co jeszcze mogę zrobić, zdecydowałem się porozmawiać ze swym bólem. Oto przykład jednego z
takich dialogów:
Ja: Trzymasz mnie mocno w swym uścisku i nie pozwalasz odejść. Jeśli pragnąłeś zyskać całą moją uwagę, to już
ją masz. Czymkolwiek się zajmuję, muszę się liczyć z tobą. Nawet gdy piszę, czuję cię w swej dłoni i
wszystkich częściach ciała. Przerażasz mnie. Nie potrafię cię kontrolować, nie mogę do ciebie dotrzeć, nie jestem
w stanie na ciebie wpłynąć. Jeśli zrobisz jeszcze jeden krok, stanę się zupełnie bezradny. Czy kiedykolwiek
ustąpisz? Dlaczego tu jesteś?
Ból: Jestem tu po to, by przyciągnąć twoją uwagę. Daję ci znać o swojej obecności. Pokazuję ci swą potęgę.
Jestem potężniejszy od ciebie. Moja wola panuje nad twoją. Nie możesz mnie pokonać, ale ja mogę pokonać ciebie, i
to z łatwością.
Ja: Dlaczego niszczysz mnie swoją potęgą?
Ból: Robię to dlatego, że nie chcę, byś mnie dłużej lekceważył. Pokłonisz się i upokorzysz przede mną, bo ja jestem
Tym, bez którego nie ma innych. Jestem pierwszy wśród wszystkich rzeczy, wszystko ze mnie wynika i nic nie
istnieje beze mnie. Chcę być blisko ciebie, przez cały czas w twoich myślach. Oto dlaczego trzymam cię w
szponach swej potęgi i sprawiam, że myślisz tylko o mnie. Teraz, gdy już jestem w tobie, nie będziesz mógł żyć tak
jak przedtem, ani też robić tego, co dotąd robiłeś.
Dialogi te pozwoliły nadać znaczenie mojej chorobie. Przedtem ból był jedynie plagą, którą należało wyeliminować.
Teraz okazał się “Tym--bez-którego-nie-ma-innych". Był czymś wielkim, a jednak pragnął się ze mną
spoufalić. Zrozumiałem to, co przedtem było dla mnie tylko brzmieniem słów: rany to miejsca, przez które self
znajduje sobie wejście do naszego wnętrza. Nieszczęście, które nas dotyka, może być wyborem, wezwaniem
do indywidualizacji.
Uświadomiłem sobie, że moje życie musi ulec zmianie. Zdumiewające jest odkrycie, że ludzie, którzy mają
po dwadzieścia, trzydzieści czy nawet czterdzieści parę lat, mogą być całkowicie skoncentrowani na ego, a mimo
to nieźle prosperować. Jednak wcześniej czy później większa osobowość zacznie się domagać swych praw.
“Nadszedł czas – powiedział mi ból – byś zakończył wszystko to, co było, zanim mnie pokochałeś". I dodał: “Musisz
mnie kochać i być ze mną – jest to tak ważne i pilne, że jeśli cokolwiek będzie się miało okazać ważniejsze niż
Ja, dojdzie do tego, iż staniesz się sparaliżowanym kaleką. Najpierw musisz mnie kochać. Jeśli mnie zignorujesz,
czeka cię śmierć, choroba i zniszczenie".
Choroba czy nerwica wcale nie oznaczają, że dana osoba jest kimś gorszym, o ułomnym charakterze. W pewnym
sensie są one pozytywnymi oznakami, bo pokazują, że tkwią w nas możliwości rozwojowe. Istnieje bowiem
większa osobowość, która usiłuje się wydostać na powierzchnię. Gdy zachorowałem na zapalenie stawów,
rozpocząłem psychoanalizę. Zrobiłem to, jak sądzę, dlatego, że byłem chory. Lecz zamierzenia mej nieświadomości
były prawdopodobnie zupełnie inne. Choroba pojawiła się po to, bym poddał się psychoanalizie. Nasza wiedza o
sobie nigdy nie jest pełna. Gdy zmieniają się warunki, pojawiają się nowe treści psychiczne, które trzeba zintegrować.
A kiedy już otworzymy okno na archetypy, nie można go ponownie zamknąć. Albo my będziemy dorastać wraz
z potrzebą indywiduacji, albo też ona przerośnie nas.
Dokonana po siedmiu latach katamneza (na podstawie kontaktu osobistego) wykazała, że u doktora Kreinhedera
nadal nie występują żadne symptomy. Tak gruntowną wiedzę na temat możliwych głębokich znaczeń, które kryją się
w chorobie, demonstrowali dotąd tylko szamani i uzdrowiciele wszystkich kultur i epok. To, czego doktor
Kreinheder doświadczył chorując na zapalenie stawów, pokazuje, iż choroba może być wezwaniem, byśmy przerwali
swą codzienną aktywność i poszukali głębszych treści, które rozwijają się w obrębie naszej egzystencji. Fakt ten
stanowi podstawę ultradobowych procesów uzdrawiania, nazywanych przeze mnie przemianą symptomu w sygnał.
Przemiana symptomu w sygnał
Pierwszym krokiem, który pozwoli dotrzeć do zależnych od stanu wspomnień i skojarzeń, jest wyrobienie u
pacjenta pełnej szacunku i dociekliwości postawy wobec symptomu. Postawa ta musi zastąpić pojawiające się
zwykle unikanie, opór czy odrzucenie. Owe wspomnienia i skojarzenia są bowiem sygnałami pochodzącymi z tych
części osobowości, którym potrzebny jest rozwój ekspresywny (indywiduacja). Oto jak zazwyczaj wprowadzam
pojęcie przemiany symptomu w sygnał, informujący pacjenta o tym, że w jego życiu wewnętrznym potrzebny jest
rozwój twórczy na szerszą skalę (Rossi, 1986b, s. 20):
Możesz skorzystać z naturalnej formy autohipnozy, pozwalając sobie cieszyć się przerwą za każdym razem, gdy jest
ci ona potrzebna w ciągu dnia. Po prostu zamknij oczy i postaraj się dostroić do tych części swego ciała, które
są najbardziej odprężone. Kiedy już zlokalizujesz to odprężenie, zacznij się nim cieszyć. Pozwól, by się pogłębiło
i rozprzestrzeniło po twoim ciele. Odprężenie to coś więcej niż słowo czy też stan spokoju. Prawdziwe zanurzanie się
w nim oznacza, że uruchomiłeś swój układ parasympatyczny – czyli naturalną reakcję relaksacji. Jest to
najprostszy sposób, by maksymalnie wykorzystać uzdrowicielskie możliwości, jakie tkwią w fazie odpoczynku, która
jest częścią naturalnych ultradobowych rytmów twego ciała.
Gdy już dokładnie zbadasz swoje wewnętrzne odprężenie, możesz się zastanowić, jak twa twórcza
nieświadomość postąpi z każdym symptomem, kwestią czy problemem, którym chciałbyś się zająć. Nieświadomość
jest wewnętrznym regulatorem wszystkich procesów biologicznych i psychicznych. To, że masz problemy,
jest prawdopodobnie spowodowane zakłóceniem naturalnych procesów regulacyjnych, które zachodzą w
obrębie nieświadomości, a powodem jest jakiś niekorzystny program z przeszłości. Jeśli zaakceptujesz
ultradobowe okresy odpoczynku, które pojawiają się w ciągu dnia, i będziesz się nimi cieszył, pozwolisz
jednocześnie, aby twe problemy rozwiązały się w wyniku naturalnej samoregulacji psychiki i ciała.
Podczas tego rodzaju uzdrawiania hipnozą bardzo ważna jest twoja postawa zarówno wobec symptomu, jak i
samego siebie. Symptom czy problem jest w rzeczywistości twoim przyjacielem. Symptom to sygnał, że w
twoim życiu potrzebna jest twórcza przemiana. W okresach odprężenia podczas autohipnozy
ultradobowej często doświadczysz spokojnego wglądu we własne życie, w to, czego naprawdę pragniesz, i w
sposoby uzyskiwania tego. Wynikiem regularnego praktykowania autohipnozy ultradobowej będzie jakaś nowa
rozwaga, radość, większa świadomość i dojrzałość.
Układ odpornościowy, informacja i świadomość
Angielski badacz Stephen Black był pionierem wykorzystywania hipnozy do psychicznej modulacji nabytych
reakcji odpornościowych, które przedtem były uważane za procesy czysto biologiczne. Jego badania nad
hipnotycznym modulowaniem reakcji odpornościowych na pałeczki gruzełkowate (próba Mantoux; Black, Humphrey
i Niven, 1963) oraz alergicznych reakcji skórnych (Black, 1963; Black i Friedman, 1965) stały się inspiracją dla
wielu spośród wymienionych w tym rozdziale badaczy (Smith, McKenzie, Marmer i Steele, 1985; Smith i
McDaniel, 1983). Dla samego Blacka inspiracją do pracy stało się jego żarliwe pragnienie, by dowieść, że psychika,
ciało i życie tworzą jedność. Prowadzone za pomocą hipnozy badania nad nabytą odpornością były dla
niego empirycznym sposobem rozwiązania problemu relacji między ciałem a psychiką – od czasów Kartezjusza
istniało bowiem przekonanie, że psychika i ciało to dwa oddzielne byty konceptualne. Ponieważ jest to ta sama
kwestia, którą zajmujemy się w tej książce, przyjrzymy się dokładniej zarówno poglądom Blacka, jak i ich implikacjom
w myśli współczesnej.
Black opierał się na nowej wówczas (lata sześćdziesiąte) teorii informacji. Służyła mu ona jako podstawa
pojęciowa, pozwalająca na zaproponowanie ogólnej definicji życia biologicznego i psychiki. Żeby pojąć znaczenie
jego definicji, musimy dysponować pewną znajomością podstaw teorii informacji, o której jedynie wspomnieliśmy
w rozdziale drugim. Teorię tę – pierwotnie sformułowaną jako model matematyczny (Shannon i Weaver, 1949;
Wiener, 1948), służący nowo powstającym w komunikacji technologiom – szybko uznano za niezwykle przydatną
do konceptuali-zacji wszelkich procesów przemiany oraz transformacji. Na przykład, w rozdziale drugim
przedstawiliśmy pogląd, że wszelkie procesy biologiczne i psychiczne można uważać za różne formy
transdukcji informacji. Jednym ze sposobów rozwiązania problemu relacji między psychiką a ciałem jest uznanie, że
oba elementy uczestniczą w podobnych procesach transdukcji informacji. Dokonaliśmy przeglądu prac wielu teoretyków
i eksperymen-tatorów, dla których teoria informacji stanowiła pojęciową podstawę wyjaśniania, w jaki sposób
hipnoza może pośredniczyć w psychicznej modulacji procesów fizjologicznych (Bowers, 1977).

Ramka 15. Przemiana symptomu w sygnał


1. Skalowanie, którego celem jest przemiana symptomu w sygnał
Który numer ze skali od l do 100 (100 określa największą siłę) odpowiada
stanowi, w jakim doznajesz tego symptomu właśnie teraz?
Pomyśl, że siła tego symptomu jest w rzeczywistości sygnałem, iż jakaś silna,
głęboka część ciebie musi teraz zostać poznana i zrozumiana.
2. Docieranie do znaczenia symptomu i zastanawianie się nad nim
Kiedy twój wewnętrzny umysł (twórcza nieświadomość itp.) będzie gotowy, by
ci służyć pomocą w dotarciu do głębokiego znaczenia symptomów, zorientujesz
się, że jesteś coraz bardziej odprężony i odczuwasz coraz większy spokój, aż w
końcu zamkniesz oczy. Możesz się teraz przyjrzeć pierwotnym źródłom tego
symptomu (przerwa), zapytać symptom o to, co chce ci powiedzieć,
podyskutować z nim na temat zmian, które są potrzebne w twoim życiu.
3. Potwierdzenie doniosłości i wartości nowego znaczenia
Jak wykorzystasz teraz swój symptom, będący ważnym sygnałem? (Osoby
badane zwykle potrafią określić doniosłość każdego z nowo pojawiających się
znaczeń w sposób intuicyjny. Nowemu znaczeniu niezmiennie towarzyszą
zmiany afektywne – łzy, entuzjazm, wdzięczność. Wartość tej formy pracy
wewnętrznej na ogół potwierdza dokonane w tym momencie przeskalowanie siły
symptomu).

Choć teoria informacji jest zwykle wyrażana językiem matematycznym, dla naszych celów wystarczy, jeśli
jej podstawowe założenia sformułujemy w sposób następujący: im bardziej nieprawdopodobna jest jakaś idea
czy wydarzenie, tym większa jest jej wartość informacyjna. Używając terminów bardziej codziennych
możemy powiedzieć, że wszystko, co w naszym życiu jest rutynowe, zwyczajne i przewidywalne zazwyczaj nie
dostarcza nam nowych informacji. Źródłem informacji jest to, co nowe, tajemnicze i interesujące. Zatem wszystko, co
jest dla danej osoby nowe, ma dla niej dużą wartość informacyjną.
W rozdziale drugim opisałem układ siatkowaty pobudzający (ARAS) i miejsce sinawe – części pnia mózgu, które
pod wpływem nowych bodźców pobudzają świadomość. To, co nowe, może pochodzić ze środowiska zewnętrznego
lub też może powstawać w twórczych momentach refleksji i marzeń. Natomiast powtarzające się, rutynowe
sytuacje życiowe czy nawykowe wzorce tworzenia wyobrażeń (ideacji) obniżają poziom świadomości i usypiają
psychikę. Można na tej podstawie sformułować pewien podstawowy wniosek: świadomość (i w ogóle psychika)
rozwija się pod wpływem informacji. Psychika to doskonały projekt natury, przeznaczony do odbioru, tworzenia
i transdukcji informacji.
W informacyjnej koncepcji psychiki słowo projekt ma ważne implikacje. Z projektu wynika forma oraz
struktura. Informacja zwykle jawi się nam jako zmiana projektu, formy oraz struktury. Karl Pribram (1986) dokładnie
opisał strukturalną koncepcję informacji, dzięki której możemy zrozumieć, w jaki sposób fenomenologiczne
aspekty psychiki oraz materialistyczne aspekty mózgu i ciała mogą być ujęte w te same ramy pojęciowe..
Egzystencjalista Maurice Merleau-Ponty jest autorem książki zatytułowanej The Structure of Behavior
(Struktura zachowania; 1963), która zarówno duchem, jak i treścią w uderzający sposób przypomina nasze Plans and
the Structure of Behavior (Plany i strukturę zachowania; Miller, Galanter i Pribram, 1960; zob. też Pribram, 1965),
gdzie posługiwaliśmy się perspektywą behawiorystyczną oraz koncepcją przetwarzania informacji. Nie zamierzam
dawać w ten sposób do zrozumienia, że między behawiorystyczną a egzystencjalno-fenomenologiczną
koncepcją psychiki nie ma żadnej różnicy. W innej pracy szczegółowo przedstawiłem te różnice, posługując się
terminami poszukiwania przyczyn (u behawiorystów) i poszukiwania struktury informacyjnej, które w sensowny
(pełen znaczeń) sposób uprawiają fenomenologowie (Pribram, 1979). Tym, co chciałbym tutaj podkreślić, jest fakt,
że obie koncepcje prowadzą do takich konceptualizacji, których nie da się łatwo zaklasyfikować jako psychiczne
lub materialne. Poszukujący przyczyn behawioryści opierają się na pojęciach związanych z siłą (napęd,
bodziec, wzmocnienie), w których w zamierzony sposób pobrzmiewa echo teorii Newtona. Egzystencjaliści w
swych dążeniach do zrozumienia doznań psychicznych docierają do struktury – podobnie jak to się dzieje w
przypadku antropologów i lingwistów, gdy zabierają się do innych złożonych organizacji. Pojęcia strukturalne
są pokrewne pojęciom fizyki współczesnej – tam także cząstki wyłaniają się z interakcji i powiązań między procesami.
Analiza sposobu, w jaki tworzone są programy komputerowe, pomaga rozdzielić niektóre zagadnienia należące
do opartej na tożsamości koncepcji relacji psychika-ciało. Ponieważ nasze introspekcje nie wydają się w wyraźny
sposób związane z funkcjami tkanek nerwowych składających się na mózg, trudno było zrozumieć, o czym
mówią teoretycy twierdzący, że procesy psychiczne i mózgowe są jednakowe. Teraz, gdy dysponujemy analogią
w postaci programu komputerowego, możemy sądzić, że elementem wspólnym dla operacji psychicznych
oraz mózgowego oprzyrządowania (wetware), w którym te operacje są realizowane, jest pewien szyk –
niezmienny pomimo różnych transformacji. Terminami najczęściej używanymi do określania takiej właśnie
tożsamości, która istnieje mimo transformacji, są: informacja (w koncepcjach poznawczych oraz
dyscyplinach zajmujących się mózgiem) oraz struktura (w lingwistyce i muzyce).
Stałość szyku nie ogranicza się do komputerów i programowania komputerowego. Jeśli chodzi o muzykę, potrafimy
np. rozpoznać sonatę Beethovena czy symfonię Berlioza niezależnie od tego, czy prezentuje się ją nam jako
zapis nutowy, koncert na żywo, nagranie odtwarzane na aparaturze hi-fi czy nawet w samochodzie, gdzie zniekształca
ją i tłumi hałas oraz niska jakość odtwarzacza. Informacja (wewnętrzna forma) i struktura (sposób uporządkowania)
dają się rozpoznać w wielu wersjach. Tworzywa umożliwiające powstanie tych wersji znacznie różnią się od siebie,
lecz różnice te nie dotyczą zasadniczych właściwości formy muzycznej. W tym sensie tożsamościowa koncepcja
związku między psychiką a ciałem, jeśli pominie się jego realistyczne wcielenia, przypomina uniwersalia platońskie,
tj. idealne uporządkowania, które w czasie swej realizacji są podatne na zniekształcenia.
Tworzenie przez ludzi języków komputerowych daje nam wgląd w proces realizacji informacji, który zachodzi
w maszynie. Istotą hierarchii zarówno biologicznych, jak i obliczeniowych jest to, że wyższe poziomy
organizacji kontrolują poziomy niższe i same są przez nie kontrolowane. Taki wzajemny związek przyczynowy
występuje we wszystkich żywych systemach. Na przykład, poziom dwutlenku węgla w tkankach nie tylko wpływa
na mechanizmy neuronowe związane z oddychaniem, ale i odwrotnie – jest przez te mechanizmy
kontrolowany. Wzajemne powiązanie przyczynowe, odkryte kiedyś jako podstawowa zasada rządząca
utrzymywaniem stałości środowiska, określa się mianem homeostazy. Prowadzone przez ostatnie kilkadziesiąt
lat badania dowiodły, że takie sprzężenia zwrotne pojawiają się wszędzie – także w procesach
sensorycznych, motorycznych oraz centralnych wszystkich rodzajów. Gdy zorganizowane sprzężenia zwrotne
są połączone w postaci równoległych kanałów, stają się sprzężonymi (feedforward) mechanizmami kontrolnymi,
które działają tak jak słowa (o długości wyrażanej w bitach lub bajtach) w językach komputerowych (Miller i in.,
1960; Pribram, 1971).
Wykorzystując tę strukturalną koncepcję informacji, Pribram zdołał ująć powiązania psychiczne i fizjologiczne w
ramach jednej konstrukcji, którą stał się wzajemny związek przyczynowy czy teæ homeostaza, charakteryzuj¹ca
proces komunikacji miźdzy psychik¹ a cia³em (j£go ilustracjź stanowi¹ rys. 1-7). Wzbogaceni o tź wiedzź moæemy
teraz wrócię do Blacka i jego pomys³u, by z wykorzystaniem teorii informacji wyjanię i przedstawię model
komunikacji między psychiką a ciałem oraz uzdrawiania, którego dostarcza nam układ odpornościowy. Zobaczmy
teraz, w jaki sposób Black czyni użytek z pojęcia informacji, rozumianej jako nowa (nieprawdopodobna) struktura, po
to, by zdefiniować życie oraz psychikę (1969):
Skoro arystotelesowska forma wszelkiej materii “zawiera informację" (przynajmniej w pewnym stopniu), a “informacja
w formie formy" jest najwyraźniej żywej materii niezbędna, podstawą mojej tezy stanie się konieczność
zdefiniowania życia według stopnia nieprawdopodobieństwa tej formy materii – tak odmiennego od jej
substancji energetycznej.
Moja definicja będzie brzmieć następująco: życie jest właściwością materii wynikającą z treści informacyjnej, która
jest właściwa nieprawdopodobieństwu formy (s. 46).
Oto moja druga hipoteza: psychika to system informacyjny, który wywodzi się ze zsumowanego
nieprawdopodobieństwa formy, tkwiącego w materialnej substancji istot żywych (s. 56).
Informacja może być oczywiście przesyłana na wszelkie sposoby – od modulacji bezprzewodowej aż po czarno-
białe wzory na stronach książki. Dla osób zajmujących się biologią na poziomie cząsteczkowym koncepcja przesyłania
i rejestrowania informacji “w formie formy" nie jest oczywiście niczym nowym.
Na zaprezentowane tu fakty zwykle jednak nie patrzy się w ten sposób. Mimo że różnica może się wydawać błaha,
a przez niektórych może być krytykowana za “metafizyczność", jest ona istotna z punktu widzenia omawianego
przeze mnie tematu. Mam bowiem nadzieję, że opierając się na klinicznych i eksperymentalnych danych
medycyny psychosomatycznej, zdołam pokazać, że niezależnie od stałości materiału genetycznego sporo
informacji zarejestrowanych przez organizm w formie formy może w czasie naszego życia przyczynić się zarówno
do zdrowia, jak i do choroby (s. 47).
Pogląd Blacka, że informacyjną esencją życia i psychiki jest forma, będzie brzmiał bardzo abstrakcyjnie, dopóki
nie przypomnimy sobie, że jest to prawda na poziomie cząsteczkowym. To właśnie forma i struktura
cząsteczek przekaźnikowych oraz ich receptorów uruchamiają i modulują aktywność życiową w obrębie
wszystkich komórek organizmu. Pionierskie badania Blacka stanowiły krok naprzód w udowodnieniu, że prawidłowość
ta dotyczy komunikacji między psychiką a ciałem, której pośrednikiem jest układ odpornościowy (zob. rys. 6).
Jak widzieliśmy w poprzednich rozdziałach, jest to prawda także w odniesieniu do układów autonomicznego (rys. 4)
i hormonalnego (rys. 5). W rozdziale następnym dowiemy się, że dotyczy to także układu neuropeptydowego.
Black był bardzo zaabsorbowany nieświadomą w swej istocie naturą transdukcji informacji między psychiką a ciałem
i prawdopodobnie dlatego nie podał żadnej definicji świadomości. Sądzę jednak, że definicja świadomości jako
procesu autorefleksyjnej transdukcji informacji, którą zaproponowałem w rozdziale drugim, doskonale pasuje do
jego poglądów. Ramka 6 prezentuje niektóre główne modalności czy formy transdukcji informacji, składające się na
treść świadomości. Choć te modalności psychiczne (emocje, wyobrażenia, poznanie) stanowią inny poziom opisowy
niż ciało i cząsteczki, to wszystkie mogą być połączone w ramach wyłaniającej się obecnie wizji życia, biologii i
psychiki, które ze swej natury są informacyjnymi transformacjami siebie nawzajem.
Praktyczne zastosowanie tej jednolitej dla zjawisk psychobiologicznych koncepcji formy widać już w różnych
szkołach psychoterapii, wywodzących się z klasycznej psychologii głębi w wersjach Freuda i Junga. Od razu
jako przykład można tu przywołać terapię gestalt oraz wszystkie jej pochodne. U samego zresztą Junga forma
była centralnym, ważnym elementem pojęcia archetypu, rozumianego jako psychoid czy też struktura
psychobiologiczna, która kształtuje istotę idei, symboli i procesów transformacji. Oto jak o tym pisał (Jung, 1960, s. 33):
Nie istnieje taka idea czy pogląd, które nie miałyby swoich poprzedników. Zawsze w końcu odnajduje się je
w odwiecznych formach archetypowych, których konkretność datuje się od czasu, gdy świadomość nie myślała,
lecz jedynie spostrzegała. “Myśli" były przedmiotem wewnętrznej percepcji, nie podlegały refleksji, lecz były
odbierane jako zjawiska zewnętrzne – w pewnym sensie widziano je lub słyszano. Myśl była z natury odkryciem,
nie wymyślanym, lecz wymuszanym na nas, lub przez swą bezpośredniość i realistyczność dającym nam pewność.
Taki sposób myślenia poprzedza prymitywną ego-świadomość, a ta jest w większym stopniu jego przedmiotem
niż podmiotem. My sami nie dotarliśmy jeszcze do najwyższego szczytu świadomości, u nas również
występuje przedmysienie (pre-existentthinking), którego sobie nie uświadamiamy dopóty, dopóki wspierają
nas tradycyjne symbole albo, wyrażając to samo językiem marzeń, dopóki nie umrze ojciec lub król.
Mamy tu do czynienia z wieloma ważnymi skojarzeniami. Uważam, że sformułowana przez Blacka koncepcja życia
i psychiki jako “treści informacyjnej właściwej nieprawdopodobieństwu formy" jest podstawowym
aksjomatem informacyjnej teorii obrazu, archetypu, symbolu i mityczno-poetyckiego wymiaru świadomości
przynależnej prawej półkuli oraz – w szczególności – uzdrawiania za pośrednictwem psychiki. Ta znacząca
obecność teorii informacji we współczesnych koncepcjach psychoterapii zwykle nie jest dostrzegana. Ja sam, gdy po
raz pierwszy sformułowałem hipotezę mówiącą o znaczeniu, jakie dla rozwoju tożsamości i świadomości
ma doświadczanie oryginalnych marzeń, nie miałem pojęcia, że była ona w rzeczywistości fenomenologicznym
ujęciem informacyjnej teorii psychiki (Rossi, 1972/1985, s. 25):
Hipoteza 1. To, co w marzeniu unikatowe, niezwykłe, dziwne lub wysoce idiosynkratyczne, jest istotą
indywidualności, wyrazem oryginalnego doświadczenia psychicznego i jako takie stanowi surowy materiał, z
którego mogą się rozwinąć nowe wzorce świadomości.
To, co “unikatowe, niezwykłe, dziwne lub wysoce idiosynkratyczne", jest oczywiście subiektywnym doznaniem czegoś,
co w teorii informacji określa się jako dużą wartość informacyjną wydarzenia nieprawdopodobnego. Jak już wcześniej
(w rozdz. 2) wspomniałem, można obecnie dokładnie wyjaśnić, dlaczego układ psychika-ciało największą
wagę przywiązuje do nowych bodźców – mają one większą wartość informacyjną. Gdy kierujemy uwagę pacjenta
ku temu, co wydaje mu się nowe lub nowatorskie, zwiększamy prawdopodobieństwo, że dojdzie do
wspomagania procesów terapeutycznych, podczas których odbywa się transdukcja informacji mającej dużą wartość.
To zaś może się stać podstawą wielu interesujących z punktu widzenia terapii koncepcji uzdrawiania.
To prawdopodobnie dlatego pacjenci, którzy nie zdołali uzyskać pomocy ze strony medycyny konwencjonalnej,
intuicyjnie zwracają się ku niezwykłym i często z pozoru dziwacznym metodom preferowanym przez inne kultury
oraz medycynę holistyczną. Oto na czym polega leczenie za pomocą tajemnicy i boskiej obecności – nummosum
(Jung, 1960), stosowane w praktykach religijnych i niezwykłych kultach. Sposoby te pomagają pacjentowi wydostać się
z ram wyuczonych ograniczeń, które narzucił mu jego konwencjonalny sposób myślenia oraz styl życia, a które
kodują adaptacyjną wartość choroby czy problemu. Niezwykłe praktyki tajemniczych uzdrowicieli i szamanów
przełamują ograniczający i otępiający wpływ tego co konwencjonalne oraz pozwalają znaleźć i pobudzić
informacyjną wartość tego, co w układzie psychika-ciało pacjenta jest nowe.
W czasie tej wycieczki bocznymi ścieżkami informacyjnej teorii psychobiologii i uzdrawiania odeszliśmy daleko od
badań nad hipnotyczną modulacją układu odpornościowego, prowadzonych przez Blacka, oraz głównego tematu
tego rozdziału. Jednak zintegrowanie badań, wykonywanych niegdyś osobno w ramach dziedzin tak odmiennych,
jak psychologia, biologia i genetyka molekularna, ma niezwykłą wartość dla naszej informacyjnej teorii uzdrawiania.
W następnym, ostatnim już rozdziale będziemy świadkami jeszcze dalej idącej integracji wszystkich tych
obszarów zainteresowań. Jej celem będzie zbudowanie świadomości i zdrowia.
Wstecz / Spis Treści / Dalej

10
PSYCHICZNA MODULACJA UKŁADU NEUROPEPTYDOWEGO

Z wyników najnowszych badań neurobiologicznych wynika, że układ neuropeptydowy jest pojęciem pozwalającym
na stworzenie całkowicie nowej koncepcji komunikacji między psychiką a ciałem, w której zintegrowane będą
układy: autonomiczny, hormonalny i odpornościowy. Pert oraz jej koledzy, pracujący na Wydziale Biochemii Mózgu
w Narodowym Instytucie Zdrowia Psychicznego, doszli do wniosku, że neuropeptydy i ich receptory stanowią
nie dostrzeżoną wcześniej sieć psychosomatyczną. Oto jak prezentują ten pogląd (Pert, Weber, Ruff i Herkenham,
1985, s. 820):
Wielką zmianę w naukach neurologicznych przyniosło uświadomienie sobie, że funkcjonowanie mózgu jest
modulowane przez liczne (poza tymi klasycznymi) neurotransmitery chemiczne. Wiele tych substancji
informacyjnych stanowią neuropeptydy, kiedyś badane w zupełnie innym kontekście – jako hormony, “peptydy
jelitowe" czy czynniki wzrostu. Ich liczba przekroczyła już obecnie 50 i większość, jeśli nie wszystkie,
zmieniają zachowania i nastroje, choć ze względu na tę ich właściwość dokładnie zbadano jedynie
endogenne odpowiedniki narkotyków, takich jak morfina, valium czy fencyklidyna. Obecnie zdajemy sobie sprawę,
że główną przyczyną ich specyficzności sygnałowej są raczej receptory (stanowią one oddzielny rodzaj
cząsteczek obdarzonych zdolnością rozpoznawania), a nie bliska odległość, w jakiej znajdują się synapsy. Określono
już precyzyjnie wzorce rozmieszczenia sporej liczby receptorów neuropeptydowych w mózgu. Okazało się, że
wiele miejsc w mózgu, z których liczne znajdują się w obrębie obszarów pośredniczących emocjom, jest
wzbogaconych w różnego rodzaju receptory neuropeptydowe, co dowodzi, że w tych właśnie “węzłach" zbiegają
się informacje. Co więcej, receptory neuropeptydowe znajdują się również na powierzchniach ruchomych
komórek układu odpornościowego; monocyty mogą dążyć (chemotaksja) do wielu neuropeptydów dzięki procesom,
w których – jak wskazuje analiza struktury i aktywności – pośredniczą oddzielne receptory. Są one nie do odróżnienia
od tych znajdowanych w mózgu. Neuropeptydy i ich receptory łączą mózg, gruczoły oraz układ odpornościowy w
sieć połączeń komunikacyjnych między mózgiem a ciałem i stanowią prawdopodobnie biochemiczny substrat
emocji (podkr. E.L.R.).
Sposób, w jaki Pert używa terminu “substancja informacyjna", opisując nim istotną, przekaźnikową funkcję
układu odpornościowego, stanowi całkowicie nowy sposób integracji danych i zachowań, pochodzących z
oddzielnych niegdyś dziedzin, takich jak: psychologia, neurologia, anatomia, biochemia i biologia molekularna.
Wiele wyników badań sugeruje, że centralny i autonomiczny układ nerwowy oraz układy hormonalny i odpornościowy
są kanałami, transporterami czy przenośnikami cząsteczek przekaźnikowych układu neuropeptydowego
(Basedovsky, del Rey i Sor-kin, 1985; Blalock, Harbour-McMenamin i Smith, 1985; Bloom, 1985; Felton i in.,
1985). Rysunek 7 stanowi ilustrację tego, co obecnie wiemy na temat układu neuropeptydowego. Jak widać, układ
ten wzbogaca, częściowo pokrywa i integruje wszystkie omówione wcześniej systemy komunikacji między psychiką
a ciałem (rys. 1-6). Dla pełnej jasności przedstawimy sześć ogniskowych obszarów układu neuropeptydowego,
które obecnie są przedmiotem intensywnych badań.
1. Limbiczno-podwzgórzowa lokalizacja aktywności neuropeptydowej. Nasz pogląd, że układ
limbiczno-podwzgórzowy odgrywa fundamentalną rolę jako filtr w komunikacji między psychiką a ciałem (rys.
1) potwierdzają dokonane ostatnio ustalenia co do układu neuropeptydowego (Pert i in., 1985, s. 821):
Podstawową cechą wszystkich receptorów neuropeptydowych, których rozmieszczenie w mózgu dokładnie
przebadano, jest niezwykłe ich bogactwo w wielu obszarach mózgowych. Liczne, bogate w receptory
neuropeptydowe miejsca znajdują się w obrębie służącego do komunikacji konglomeratu struktur, który
tradycyjnie nazywa się układem lim-bicznym. Jest on uważany za pośrednika zachowań emocjonalnych. U osób,
które poddano stymulacji mózgu zamiast narkozie (przed operacją z powodu epilepsji), pobudzenie kory w pobliżu
jądra migdałowatego (czyli samego rdzenia układu limbicznego) wywoływało niezwykle szeroki zakres
reakcji emocjonalnych. Odkryto też, że w mózgach ludzi oraz małp jądro migdałowate, podwzgórze i inne powiązane
z nimi struktury są niezwykle bogate w receptory opiatowe. Potem stworzono mapy receptorów wielu
innych neuropeptydów (takich jak: substancja P, bombezyna, cholecystokinina, neurotenzyna, insulina i
transferyna), które również pokazywały, że jądro migdałowate oraz związane z nim struktury układu limbicznego
są siedliskami receptorów. Tam właśnie prawdopodobnie zachodzi biochemicza modyfikacja nastrojów.
Rys. 7. Węzłowe lub ogniskowe obszary neuropeptydowego systemu komunikacji; podkreślono główną
rolę neuropeptydów endorfinowych we wzajemnej regulacji psychiki i ciała
Liczba dowodów na to, że główną rolę w różnych procesach emocjonalnych oraz zaburzeniach nastroju odgrywa
układ limbiczno-podwzgórzowy i neuropeptydy opiatowe (endorfiny i enkefaliny), jest już teraz olbrzymia. Sieć
neuronów pośredniczących w komunikacji między psychiką a ciałem wychodzi poza układ limbiczny i sięga
innych obszarów mózgu (opuszka węchowa, wędzidełko, jądro międzykonarowe) oraz niżej położonego
układu siatkowatego wstępującego pnia mózgu. Tym właśnie niższym strukturom poświęcimy teraz trochę uwagi.
2. Lokalizacja aktywności neuropeptydowej w pniu mózgu i rdzeniu kręgowym. Zastosowanie
nowych metod badań neuropeptydów prowadzi do wniosku, że trzeba rozszerzyć granice układu limbicznego tak,
by objąć nim modulację informacji sensorycznej (Pert i in., 1985, s. 821):
[...] Róg grzbietowy rdzenia kręgowego u ssaków, miejsce pierwszego synaptycznego kontaktu z centralnym
układem nerwowym neuronów przesyłających informację z gruczołów, skóry oraz innych organów peryferycznych,
jest bogato wyposażony we wszystkie receptory neuropeptydowe. Choć wcześniej nie uważano go za część
układu limbicznego, znajdujące się tu receptory mogą (w sposób postulowany dla innych węzłów
sensorycznych) filtrować napływające informacje i decydować, którym dać pierwszeństwo. Odbywa się to w taki
sposób, aby dokonywana przez organizm percepcja była optymalna z punktu widzenia potrzeby przetrwania.
Psychiczna modulacja procesów sensoryczno-percepcyjnych stanowi klasyczną właściwość zjawisk związanych
z hipnozą (Orne, 1972). Fakt, że receptory neuropeptydowe są zlokalizowane we wszystkich głównych
węzłach sensorycznych układu nerwowego, dowodzi, iż odgrywają one ważną rolę w psychologicznych
mechanizmach iluzji, halucynacji, uśmierzania bólu i narkozy, będących efektem hipnozy.
Jeśli chodzi o przesyłanie wrażeń bólowych, ważnymi stacjami przkaźnikowymi są szara okolica około wodociągowa
w pniu mózgu oraz róg grzbietowy rdzenia kręgowego. Miejsca te są zasobne w endorfiny oraz neuropep-tyd
zwany substancją P, które są wykorzystywane w zrównoważony sposób. Substancja P wzmaga transmisję
bólu, endorfiny natomiast ją blokują dzięki temu, że hamują uwalnianie substacji P. Rola, jaką te neuropeptydy
odgrywają w uśmierzaniu bólu za pomocą hipnozy, była przedmiotem wielu kontrowersji. Niektórym badaczom (Barber
i Meyer, 1977; Goldstein i Hilgard, 1975; Olness, Wain i Ng, 1980; Spruiell i in., 1983) nie udało się dowieść, że
hipnoza wpływa na mierzone przez nich poziomy neuropeptydów endorfinowych, podczas gdy inni (Domangue,
Margolis, Lieberman i Kaji, 1985) ciągle znajdowali eksperymentalne dowody potwierdzające jej rolę. Wielka
liczba subtelnych, niełatwych do mierzenia i kontrolowania zmiennych, które wpływają zarówno na proces hipnozy, jak
i aktywność neuropeptydów, sprawia, że wyniki takich badań eksperymentalnych wyjątkowo trudno jest oszacować.
Istotnym czynnikiem było prawdopodobnie to, że jedyny eksperyment, w którym dowiedziono, że w
znieczuleniu hipnotycznym pośredniczą endorfiny, wykonano na osobie będącej w stanie głębokiej hipnozy
(Stephen-son, 1978). We wszystkich innych badaniach dotyczących tego samego problemu brało udział wiele osób,
które wprawdzie poddano hipnozie, lecz nie określono dokładnie (za pomocą wskaźników klinicznych), czy osiągnęły
one stan somnambulizmu. Prawdę mówiąc, wielu eksperymentatorów (Barber, 1972; Sarbin i Coe, 1972),
rzekomo używających hipnozy, nie wierzy nawet, że jest ona stanem zmienionym. Erickson (1967/1980) i
Weitzenhoffer (1982) niezależnie od siebie zauważyli, że ten pożałowania godny brak wiedzy o
klasycznych, historycznych kryteriach somnambulizmu stał się przyczyną tego, że wiele eksperymentalnych badań
nad hipnozą (prowadzonych podobno w warunkach pełnej kontroli) przyniosło wyniki niejasne lub wręcz negatywne.
Z badań tych jednak w oczywisty sposób wynika, że istnieją przynajmniej dwa (a prawdopodobnie jeszcze
więcej) mechanizmy znieczulenia. Niedawno wykonane eksperymenty potwierdziły ten wniosek (Shavit i in.,
1985). Endorfiny biorą udział tylko w tym jednym mechanizmie. Hamujący wpływ stresu na układ odpornościowy
wiąże się z tą właśnie, endorfinową formą znieczulenia – opowiemy o tym w następnej części.
3 i 4. Neuropeptydowa integracja układów odpornościowego i hormonalnego. Układy odpornościowy
i hormonalny stanowią trzeci i czwarty obszar lokalizacji działań neuropeptydów. Są one tak bardzo związane ze sobą,
że omówimy je razem. Większość hormonów, podwzgórzowych cząsteczek kontrolnych i
przekaźników neurohormonalnych, o których wspomnimy w tym rozdziale, to właśnie neuropeptydy. Oto jak
Blalock, Harbour-McMenamin i Smith (1985) opisują wzajemne powiązania układów odpornościowego i
hormonalnego (s. 858):
Choć liczne badania dowiodły, że układ neurohormonalny może kontrolować funkcje odpornościowe, dopiero teraz
stało się oczywiste, że kontrola ta jest wzajemna, tzn. układ odpornościowy również kontroluje funkcje
neurohormonalne. W artykule tym dokonamy przeglądu nowych badań, których wyniki – jak się wydaje – mówią
o cząsteczkowych podstawach takiej właśnie dwukierunkowej kontroli. Sugerują one, że układy odpornościowy
i neurohormonalny stanowią w pełni zintegrowany obwód dzięki temu, iż mają cały zestaw wspólnych hormonów
(takich jak: kortykotropina, tyreotropina i endorfiny) i receptorów. Przedmiotem dyskusji są obecnie podwzgórzowe
i immunologiczne mechanizmy kontroli tego obwodu.
W artykule dotyczącym podobnych zagadnień autorzy ci w następujący sposób opisali istotną rolę, jaką
wspomniana interakcja układów odpornościowego i neurohormonalnego odgrywa w procesach
komunikacji psychosomatycznej u osób zdrowych i chorych (s. 779):
Wiele przykładów pośrednich i anegdotycznych pozwala przypuszczać, że istnieje jakieś powiązanie pomiędzy
stanem psychicznym danej osoby a jej podatnością na chorobę lub możliwość wyzdrowienia. Choć nie
dowiedziono istnienia bezpośredniego związku, logiczne wydaje się, że powiązanie to polega na interakcji
między mózgiem a układem odpornościowym. Coraz więcej jest dowodów na to, że hormony, a w
szczególności glukokortykoidy [grupa hormonów wytwarzanych przez korę nadnerczy] uwalniane w czasie stresu,
mogą modulować funkcje układu odpornościowego. Z nowych badań wynika, że funkcje immunomodula-cyjne
spełniają także polipeptydy neurohormonalne. Wiele zatem przemawia za istnieniem mechanizmu, za pomocą
którego centralny układ nerwowy wywiera wpływ na przebieg choroby. Dopiero niedawno naukowcy zaczęli
się zastanawiać nad następującą kwestią: w jaki sposób choroby zmieniają stan psychiczny i wywołują pozornie
nie mające z nimi nic wspólnego zmiany fizjologiczne czy homeostatyczne u osób przez nie zaatakowanych.
Możliwego do przyjęcia wyjaśnienia dostarczyły wyniki naszych badań laboratoryjnych. Okazało się, że
stymulacja leukocytów prowadzi do wytwarzania przez nie cząsteczek identycznych z hormonami przysadki, które
są zdolne do przekazywania sygnałów do układu neurohormonalnego [...] Układy odpornościowy i
neurohormonalny mogą więc, jak się wydaje, komunikować się ze sobą dzięki wspólnym cząsteczkom
sygnałowym (hormonom) i receptorom.
Dolna część rysunku 7 (poziom cząsteczkowy) stanowi adaptację modelu, który stworzyli Smith, Harbour-McMenamin
i Blalock (1985). W swej pracy (zob. wspomniany artykuł oraz Blalock, Harbour-McMenamin i Smith, 1985)
wysunęli wniosek, że układ odpornościowy funkcjonuje jako “organ" sensoryczny, przesyłający do CUN sygnały na
temat bodźców, które nie mają charakteru poznawczego, takich jak: bakterie, wirusy, guzy czy inne toksyny
znajdujące się w organizmie. Jak widać na rysunku, neuropeptydy endorfinowe odgrywają główną rolę
w psychosomatycznej regulacji wszystkich głównych układów ciała. Gdyby się udało dowieść, że wywołane w
hipnozie dobre samopoczucie wspomaga aktywność każdego z tych układów, uzyskalibyśmy istotne ogniwo,
które połączyłoby gromadzone przez naukowców dowody na to, że hipnoterapia może być metodą komunikowania
się psychiki i ciała oraz uzdrawiania.
5. Jelitowy (enteryczny) układ nerwowy – lokalizacja aktywności neuropeptydowej w
przewodzie pokarmowym. Jelitowy układ nerwowy reguluje pracę organów przewodu pokarmowego w sposób
na wpół niezależny (Bulloch, 1985). Jeśli chodzi o stopień złożoności, układ ten jest porównywany z
układem neuronowym w rdzeniu kręgowym (Gerson, Payette i Rothman, 1985). Wykorzystywano go jako model
służący do badań nad ontogenetycznym rozwojem centralnego układu nerwowego. Rozmaite hormonalne
neuropeptydy układu żołądkowo-jelitowego działają też w niezależny sposób w CUN – wśród nich najbardziej znane
są substancja P i somatostatyna (zob. tab. 5). Ta sama cząsteczka somatostatyny, która jest substancją
przekaźnikową kory mózgowej, hipokampu i podwzgórza, będzie przekaźnikiem hormonalnym regulującym
wydzielanie insuliny i glukagonu, gdy zostanie wytworzona w wysepkach trzustkowych.
Korzystanie z hipnozy w celu łagodzenia dolegliwości przewodu pokarmowego ma długą historię (Crasilneck i Hall,
1959; Gorton, 1957; Weiner, 1977). Dzisiaj wyzwaniem dla naukowców stało się pytanie o to, jakie procesy
komunikacji między psychiką a ciałem prowadzą do konkretnych efektów terapii. Niezłym sposobem na rozwiązanie
tej zagadki wydaje się ponowne oszacowanie aktywności neuropeptydów w przewodzie pokarmowym osób będących
w hipnozie (Weiner, 1977).
Kiedy nasz stan emocjonalny jest dobry, prawie nigdy nie uświadamiamy sobie automatycznej aktywności
układu jelitowego. Dopiero po wytrąceniu z równowagi emocjonalnej złe samopoczucie manifestuje również cały
przewód pokarmowy. Jego wrażliwość na stres psychiczny stanowi podstawę najbardziej chyba znanych
zaburzeń psychosomatycznych (Alexander, 1950; Weiner, 1977). Charakterystyczny jest sposób, w jaki
reprezentanci klasycznej psychoanalizy, np. Jung, opisywali to powiązanie między psychiką a żołądkiem (1976, s. 88):
Nie istnieją niemalże nerwice, w których nie dochodzi do zaburzeń w trzewiach. Na przykład, po niektórych
snach pojawia się biegunka lub występują skurcze w brzuchu [...] Znam wiele przypadków osób, które nie wiedziały,
co powinny robić, ludzi, których ogarniało lenistwo, kiedy mieli zorganizować swoje życie na nieco większą skalę,
którzy zaniedbywali obowiązki i próbowali żyć jak motylki, a później doznawali straszliwych skurczów w brzuchu.
W innym miejscu Jung napisał tak (1929/1984, s. 130-131):
Uwolnione zostają po części psychiczne, po części fizjologiczne instynktowne moce, dzięki czemu dochodzi do
zmiany kondycji całego organizmu. Ludzie w takim stanie psychicznym są podatni na infekcje i zaburzenia
fizyczne. Wiadomo, jak ścisły jest związek między żołądkiem a stanem psychicznym. Jeśli ktoś notorycznie znajduje
się w złym stanie psychicznym, niszczy swój żołądek [...]
Jeśli używany przez Junga termin “instynktowne moce" zamienimy na aktualniejszy “systemy komunikacji
między psychiką a ciałem", to trudno będzie znaleźć lepszy opis dalekosiężnych skutków zależnego od stanu
stresu żołądkowo-jelitowego. Można wręcz przypuścić, że przyczyną powszechnych niegdyś praktyk “wróżenia"
z wnętrzności świętych zwierząt w celu przepowiadania przyszłości lub uzdrawiania mogło być to właśnie
łatwo dostrzegalne powiązanie między stanem psychicznym a pracą przewodu pokarmowego. Ludzie żyjący w
wielu dawnych kulturach czuli, że ich myśli tak naprawdę wywodzą się z okolic brzucha (Jung, 1950). Współcześni
mogą się nauczyć wykorzystywać układ żołądkowo-jelitowy jako pewną twórczą funkcję emocjonalną. Ilustracją
tego niech będzie ciekawy przypadek “trzeciego głosu psychosomatycznego", który prezentujemy poniżej.
Pewien prawnik, mężczyzna trzydziestoparoletni, został przypadkiem postrzelony w brzuch. Stało się to wiele lat
temu. Kula uszkodziła trzustkę oraz fragment jelita cienkiego, który musiał być usunięty chirurgicznie. Konsekwencją
tego wydarzenia był uraz emocjonalny oraz trwała fizyczna wrażliwość zranionego niegdyś obszaru. Przez wiele
lat występowały u tego mężczyzny lęki, częste sny o treści traumatycznej, dolegliwości przewodu pokarmowego
oraz niezwykle przykry brak pewności siebie, mimo że skończył z odznaczeniem jeden z czołowych uniwersytetów
Ivy League [Ivy League – grupa cieszących się doskonałą reputacją uniwersytetów amerykańskich. Należą do
niej między innymi Harvard, Yale i Princeton (przyp. tłum.)], pracował dla znanego senatora w Waszyngtonie i
uważany był za niezwykle obiecującego specjalistę w dziedzinie prawa międzynarodowego.
Chociaż nie uświadamiał sobie, że aktywność jego przewodu pokarmowego ma charakter okresowy i przebiega
zgodnie z rytmem ultradobowym (zob. Rossi, 1986a), doświadczenie mówiło mu, że nawet po wyzdrowieniu nie może
już sobie pozwolić na opuszczanie posiłków ani też na długą pracę bez przerwy. Mimo że zdawał sobie z tego sprawę,
w następstwie rozmaitych stresów związanych z poważnymi zmianami zawodowymi doszło u niego do ostrego
zapalenia uchyłka jelitowego. Fakt ten zmobilizował go do szukania pomocy u psychobiologa.
Podczas terapii nauczył się autohipnozy na tyle dobrze, że mógł w ten sposób kontrolować ból powodowany
przez chorobę. Pocieszyła go również informacja, że ultradobowe rytmy aktywności przewodu pokarmowego są
czymś normalnym, chociaż i tak uważał, że zadana mu niegdyś rana uczyniła go na nie szczególnie wrażliwym.
Zawsze sądził, że ta wrażliwość jest jego problemem. Wypytałem go więc dokładnie o jego odczucia. Opowiedział mi,
że w czasie spotkań służbowych i rozmów z klientami jego “kiszki" wydają odgłosy, które słychać w całym pokoju.
Szybko doszliśmy do wniosku, że problem ten można traktować jako “trzeci głos", ujawniający się wówczas, gdy
pacjent znajduje się w napiętej i drażliwej sytuacji zawodowej, która wymaga “dodatkowej mądrości".
Zaproponowałem, by nie starał się usuwać tego problemu, lecz właśnie zwiększyć swoją nań wrażliwość tak, żeby
słyszał to, co głos chce mu powiedzieć wtedy, gdy jeszcze szepcze, zamiast odkładać to do chwili, gdy zaczyna
krzyczeć na cały pokój. Starałem się mu w ten sposób pomóc przemienić symptom w sygnał (metodą omówioną
w poprzednim rozdziale).
W tym czasie przydarzył mu się wypadek wymagający szybkiej interwencji lekarza. Jego internista określił to jako
groźny dla życia atak zapalenia uchyłka. Później przyśnił mu się taki sen (omówienie snów uzdrowicielskich
można znaleźć w: Rossi, 1972/1985):
Śniło mi się, że razem z żoną jechałem do lekarza, a powodem była rana, jaką miałem na brzuchu. Denerwowałem
się, że z tego powodu opuściłem pracę. W drodze do lekarza obejrzałem inne programy rehabilitacyjne w
Filadelfii. Natknąłem się na wolontariuszkę ze szpitala, w którym pracowałem. Podejrzliwym tonem zapytała mnie,
czy szukam w tych szpitalach nowej posady. Odparłem, że nie – odwiedzaliśmy szpitale, lecz nie rozmawialiśmy z
ich administratorami o możliwościach pracy. Czułem się winny. Potem wyszliśmy z jednego z tych odwiedzanych
przez nas szpitali. Naciągnąłem opuchniętą skórę na brzuchu i wtedy z jelita wypadł mi wielki ropień. Z wnętrza
jelit zaczęła płynąć krew. Czułem się dobrze, ulżyło mi, że pozbyłem się tej zainfekowanej części, ale obawiałem
się krwawienia. Natychmiast wezwałem internistę.
Łatwo byłoby przeoczyć występujące w tym śnie procesy uzdrowicielskie, bez namysłu interpretując
przedstawione wydarzenie jako przejaw konfliktu i zwyczajnego spełnienia pragnień. Naturalne jest przecież,
że pracoholik jest zdenerwowany z powodu opuszczenia pracy i że odczuwa pokusę poszukania sobie posady
w szpitalu. Jednak jego ego ze snu odrzuca szpital jako szansę znalezienia pracy i wspomaga proces
leczenia, wyciągając mu ropień z jelit. To zaś sugeruje, że pacjent skierował swą nadmierną i rodzącą stresy
aktywność zawodową na wewnętrzne uzdrawianie, przebiegające we współpracy z internistą. Sen był sygnałem,
że pojawiło się coś ważnego, co mogło być punktem zwrotnym w transformacji jego problemu w funkcję twórczą.
I rzeczywiście – memu pacjentowi stopniowo udało się dokonać restrukturalizacji problemu. Stało się tak dlatego, że
był w coraz większym stopniu świadomy tego, co mówi jego trzeci, psychosomatyczny głos. Głos świata
zewnętrznego mógł mu grozić, jego własny głos mógł drżeć w odpowiedzi, lecz ten trzeci – głos jego trzewi –
zawsze mówił mu w sposób pozbawiony wszelkich wątpliwości, gdzie i kiedy ma wytyczyć granicę. Gdy jego
świadomy głos wahał się, ten trzeci radził mu tak:
Bądź stanowczy, musisz o siebie dbać, nie pozwól, żeby ten świat cię pożarł! Nie pozwól, by jeszcze jedno
spotkanie odebrało ci twoją godzinę na lunch.
Niech nikt ci nie chodzi po brzuchu, szanuj samego siebie, skoro nikt inny tego nie robi.
Akceptacja ludzkich ograniczeń stanowi tę lepszą część mądrości. Ego jest szaleńcem, który wielu wspaniałych
ludzi doprowadził do zagłady.
Nieważne, co myślą inni – to mnie życie ma dać dobre samopoczucie.
Trzeci głos, który już nie pozwalał pacjentowi na naruszanie własnych praw fizjologicznych i emocjonalnych, stał się
w końcu funkcją twórczą, źródłem rad otrzymywanych przez pacjenta w wielu drażliwych sytuacjach, gdy
prowadził międzynarodowe negocjacje i musiał się wykazywać szczególną wrażliwością – a tej dostarczały mu
właśnie jego trzewia. Po wielu latach mój pacjent uznał, że uprawia dokładnie to, co robią szamani: uczył się,
jak wykorzystać przebytą niegdyś chorobę w celu wyczulenia się zarówno na ukryte zło, jak i na sposoby
uzdrawiania tkwiące w skłóconych ze sobą społeczeństwach.
Przypadek ten stanowi ilustrację podstawowej różnicy, jaka występuje między naszą psychobiologiczną
interpretacją symptomów jako niekorzystnych dla adaptacji form transdukcji informacji, które mogą się stać
ważnymi sygnałami inicjującymi twórczy rozwój jednostki, a bardziej konwencjonalnymi poglądami
medycyny behawioralnej i terapii opartej na warunkowaniu klasycznym, że symptomy stanowią problemy, które
należy usunąć (Gentry, 1984). Ramka 16 pokazuje, że nasza metoda różni się też znacznie od
tradycyjnej psychoanalizy. Zarówno bowiem behawioryści, jak i psychoanalitycy odrzucają wartościowe informacje
przez to, że ustawiają się w opozycji do sieci problemów. My, psychobiologowie, wykorzystujemy te dane dzięki temu,
że docieramy do zależnych od stanu systemów wspomnień, wyników uczenia się i zachowań, które kodują problemy,
po czym przekształcamy je w funkcje twórcze. Wiele rodzajów chronicznego bólu oraz powracające objawy są
w rzeczywistości przetwornikami informacji, które wzmacniają najmniejsze sygnały stresu w układzie psychika-ciało.
Proces zmiany struktury i kierowania sygnałów stresu ku właściwym wzorcom osobistego rozwoju oraz nadawania
im odpowiedniego znaczenia przypomina różne tradycyjne metody uzdrawiania kulturowego i duchowego. Choroba
jest tam często ujmowana jako pochodząca od Boga łaska, która ma być naszym przewodnikiem w pełnej
niepewności wędrówce przez cienie życia. Horyzont wielu starych praktyk uzdrowicielskich w końcu jednak zaczyna
być oraniczony i dogmatyczny, podczas gdy powinny one mieć charakter eksperymentalny i innowacyjny – taki jak
samo życie. Miejmy nadzieję, że nasza koncepcja psychobiologiczną zdoła zintegrować najlepsze spośród starych
i nowych metod uzdrawiania za pośrednictwem psychiki, dzięki temu, że stałym źródłem inspiracji oraz przewodnikiem
są dla nas komunikaty wysyłane przez samą naturę.

Ramka 16. Przemiana problemu w funkcję twórczą


1. Docieranie do zakodowanych przez problem zasobów i ich wzmacnianie
Znajdź te okoliczności, w których chroniczny problem staje się szczególnie
wyraźny.
Stopniowo zwiększaj swą wrażliwość na słabsze oznaki tego problemu, które
pojawiają się, zanim dojdzie do typowego dlań złego samopoczucia.
Zastanów się nad wykorzystaniem swej nowej wrażliwości jako źródła
sposobów rozwiązywania problemu.
2. Transdukcja problemu w funkcję twórczą
Niech twoja podwyższona wrażliwość stanie się radarem, wykrywającym nawet najdrobniejsze
elementy sytuacji, które wywołują twój problem.
Musisz zobaczyć, usłyszeć, poczuć i intuicyjnie odebrać znaczenie swoich
reakcji psychosomatycznych. Zapisuj i rysuj swój problem.
Skupiaj się na nim w swych snach i fantazjach. Określ, jakich zmian
rozwojowych potrzebujesz, by w mądrzejszy sposób zaadaptować się do
stresorów życia.
3. Potwierdzenie nowej funkcji twórczej
Przyjrzyj się swojemu staremu, zaburzonemu i powodującemu cierpienie
sposobowi życia i porównaj go ze swą nową orientacją.
Dokonaj ponownej strukturalizacji poprzednich problemów życiowych – tym
razem w świetle nowych powiązań ze światem oraz w świetle poczucia
tożsamości, które codziennie aktywnie kreujesz.

6. Układ płciowy a aktywność neuropeptydów. Opisując niedawno neuropeptydy i ich receptory jako
sieć psychosomatyczną, Pert i jej koledzy (1985) zauważyli, że “równie bogatym jak przysadka mózgowa
źródłem matrycowego RNA dla peptydu opiatowego, zwanego proopiomelanokortyną, są ludzkie
jądra". Proopiomelanokortyna jest sławną cząsteczką macierzystą, która wytwarza ACTH i endorfinę, a te –
jak widzieliśmy – są najbardziej rozpowszechnionymi przekaźnikami całego układu neuropeptydowego.
Powstaje mnóstwo prac na temat psychosomatycznych powiązań między układem limbiczno-podwzgórzowym, snem
i pobudzeniem seksualnym (Rossi, 1972/1985), w których podkreśla się, że regulacja neuropeptydowa zachodzi
za pomocą systemu ACTH-endorfina. System ten może się okazać psychobiologiczną podstawą związku
między seksem, stresem i agresją, o którym tyle pisali psychoanalitycy. Oto co o nowych poglądach na ten temat
pisze Stewart (1981, s. 774):
Choć powstawało mnóstwo spekulacji dotyczących roli mózgowego systemu ACTH-endorfina, dopiero teraz
możemy sformułować jakąś sensowną hipotezę na ten temat. Sądzimy, że ten układ neuronów stanowi główny
regulator aktywności centralnego układu nerwowego, głównie dzięki swemu wpływowi na systemy
monoaminowe śródmózgowia. W pewnych okolicznościach okazuje się, że system ten może jakby wyłączyć
albo rozłączyć wyższe centra korowe i w rezultacie cały organizm zaczyna funkcjonować pod kontrolą
starszego ewolucyjnie śródmózgowia, które pośredniczy przede wszystkim w zachowaniach instynktownych. Do
takiego “wyłączenia" dochodzi w czasie ostrego stresu, a do “rozłączenia" w paradoksalnej fazie snu.
Dalej pisze tak (1981, s. 778):
W czasie ostrego stresu dochodzi do uwolnienia ogromnych ilości peryferycznego ACTH. Można przypuszczać,
że sytuację tę odzwierciedlają jakieś wydarzenia centralne. Ostry stres, a szczególnie asfiksja uważana za potężny
stres “humoralny", powoduje erekcję i orgazm znany jako “orgazm agonalny". Są ludzie, którzy najwyraźniej
mogą osiągać orgazm jedynie pod wpływem takiego właśnie stresu. Może to doprowadzić do przypadków śmierci
z powodu uduszenia, a także być przyczyną wielu obserwowanych obecnie aktów przemocy interpersonalnej.
Orgazm wywołany przez stres został opisany w takich dziełach literackich, jak “Czekając na Godota" Samuela
Becketta, “Wojenny kochanek" Johna Hersheya oraz pracach markiza de Sade.
Dzienny rytm uwalniania ACTH również dostarcza dowodów przemawiających za tą hipotezą. ACTH jest
wydzielane głównie w postaci gwałtownych wytryśnięć podczas snu paradoksalnego (REM – faza gwałtownych
ruchów gałek ocznych). Dla snu tego charakterystyczne jest występowanie podniecenia seksualnego [...]
Ponieważ hipnoterapia była wykorzystywana po to, by dotrzeć do tego samego kompleksu, na który składają się
stres, sny, agresja i funkcjonowanie seksualne, a następnie do modulowania go, jeszcze raz musimy zadać pytanie,
czy wspólnym mianownikiem nie są tu czasem neuropeptydy.
Jeden z najbardziej znanych przypadków dokonanej przez Ericksona rehabilitacji funkcjonowania
psychoseksualnego dotyczył pacjentki z uszkodzonym rdzeniem kręgowym, u której jednocześnie występował
cały kompleks stresu i emocji. Przypadek ten jest kliniczną ilustracją istniejących w tej dziedzinie możliwości. Oto
bardzo skrócony opis, zaczerpnięty z pracy Ericksona i Rossiego (1979, s. 428-439):
Parę lat temu do starszego z autorów podjechała młoda kobieta na wózku inwalidzkim i oznajmiła, że znajduje się
w stanie głębokiego stresu, a właściwie depresji połączonej z myślami samobójczymi. Przyczyną był wypadek,
który przydarzył się jej, gdy była osobą dwudziestoparoletnią, a którego konsekwencją było poprzeczne zapalenie
rdzenia kręgowego. Kobieta była sparaliżowana (od pasa w dół) i nie była w stanie kontrolować oddawania moczu i
kału. Celem jej spotkania z autorem książki było pragnienie uzyskania jakiejś filozofii życiowej, która pozwoliłaby jej
żyć. Czuła bowiem, że nie będzie w stanie znieść przywiązania do wózka i braku kontroli nad własną fizjologią.
Słyszała kiedyś wykład Ericksona na temat hipnozy i doszła do wniosku, że być może hipnoza w cudowny
sposób wpłynie na zmianę jej postaw. Następnie wyjaśniła, że jako małe dziecko ogromnie interesowała się
gotowaniem, pieczeniem, szyciem, lubiła bawić się lalkami i wyobrażać sobie dom, męża i dzieci, które będzie miała,
gdy dorośnie. W wieku lat dwudziestu zakochała się i planowała, że wyjdzie za mąż zaraz po ukończeniu
college'u. Zabrała się do pracy, której efektem był kufer pełen ręcznie uszytej bielizny i projektów sukien
ślubnych. Jedynymi rzeczami, których zawsze pragnęła, były dzieci, mąż i dom. Niezwykle istotnym czynnikiem była w
jej życiu miłość do dwóch babć, z którymi się w znacznym stopniu identyfikowała.
Nieszczęśliwy wypadek, którego skutkiem było zapalenie rdzenia kręgowego, położył kres wszystkim jej marzeniom
i oczekiwaniom. Po około dziesięciu latach straszliwych trudności i komplikacji nauczyła się korzystać z
wózka inwalidzkiego i wróciła na studia. Mimo tej poprawy sytuacji nie widziała dla siebie przyszłości w
świecie akademickim i stopniowo pogrążała się w depresji, coraz częściej też miewała myśli samobójcze. W
końcu doszło do tego, że uznała, iż musi podjąć jakąś ostateczną decyzję. Właśnie dlatego chciała, aby autor
wprowadził ją “w bardzo głęboki trans hipnotyczny i przedyskutował z nią wszystkie perspektywy i możliwości [...]"
Prośba jej została spełniona. Prawdopodobnie ze względu na ogromną motywację pacjentki zdołano osiągnąć
stan bardzo głębokiej hipnozy. Dokładnie przetestowano jej umiejętność manifestowania zjawisk związanych z
głęboką hipnozą. Unikano depersonalizacji, dysocjacji, zniekształcenia czasu i hipermnezji na temat
szczęśliwej przeszłości albo też tak ostrożnie formułowano sugestie, by nie stwarzały pozorów, że próbuje się
zmienić poglądy i postawy pacjentki.
Sugestią o charakterze terapeutycznym, która nam przyszła do głowy, była stara popularna piosenka rewiowa.
Pacjentkę poproszono, żeby wywołała u siebie wzrokowo-dźwiękowe halucynacje z obrazem tej piosenki
wykonywanej przez orkiestrę i piosenkarza. Tekst mówił o tym, że kość palca łączy się z kością stopy, ta z
kością piętową, a ta z kolei z kostką itd. [...] [dalej relacja samego Ericksona:]
“W zeszłym tygodniu zauważyłem, że posługujesz się lewym kciukiem, lewym okiem i lewym uchem. Uznałem,
że powinnaś mieć swobodny dostęp do tego, co twoja świadoma psychika wie o twym ciele – choć nie zdaje
sobie sprawy, że to wie – oraz do tego, czego twoje ciało dowiaduje się z łatwością, a o czym nie wie ani
twoja świadoma, ani nieświadoma psychika. Możesz też dobrze wykorzystać całą tę wiedzę, którą posiadasz ty,
twoja psychika oraz ciało. O czymże to wie twoje ciało, i to bardzo dobrze, a i ty wiesz o tym bardzo dobrze, i to
zarówno w sposób świadomy, jak i nieświadomy? Tylko o jednym drobiazgu! Wydaje ci się, że tkanki zdolne do
erekcji znajdują się w narządach płciowych – tylko tam. A o czym wie twoje ciało? Ujmij w dłoń swoją pierś i
gwałtownie uchwyć jej brodawkę za pomocą kciuka i palca wskazującego. Zobacz, jak protestuje,
reagując usztywnieniem. Ona wie, że jej tkanka ma zdolność erekcji. Ty też wiesz o tym od dawna, choć niby o tym
nie wiesz. Gdzie jeszcze znajdują się takie tkanki? Zdarza się, że temperatura w stanie Nowy Jork spada do 30
stopni poniżej zera. Kiedy wychodzisz z domu, czujesz, że twardnieje ci nos. Naturalnie! Jego tkanka jest zdolna
do erekcji, bo inaczej dla-czegóż by tak stwardniał? Pomyśl też o tej podnieconej dziewczynie, która pragnie,
by pocałował ją ukochany. Widzisz, że jej górna warga zrobiła się grubsza i cieplejsza? Ona też ma tkankę zdolną
do erekcji!
Zewnętrzne narządy płciowe łączą się z wewnętrznymi, te zaś z jajnikami. Jajniki są połączone z
nadnerczami, nadnercza z układem chromochłonnym, a układ ten z sutkami. Sutki łączą się z przytarczycami, tarczyca
z kłębkiem tętnicy szyjnej, ten z przysadką, a cały ten system gruczołów hormonalnych jest związany ze
wszystkimi doznaniami seksualnymi, a wszelkie doznania seksualne wiążą się z innymi doznaniami. Jeśli w to
nie wierzysz, pozwól, by jakiś mężczyzna, który ci się podoba, dotknął twych nagich piersi. Twarz zrobi ci się gorąca
z zakłopotania i odczujesz podniecenie seksualne. Wtedy przekonasz się, że wszystko to, co powiedziałem, jest
prawdą, więc jeśli mi nie wierzysz – spróbuj, ale ten purpurowy rumieniec na twej twarzy świadczy o tym, że wiesz, iż
tak jest.
Pozostań nadal w stanie głębokiego snu, dokładnie rozważ wszystko to, co ci powiedziałem, spróbuj z
tym podyskutować, pokłócić się. Zrób, co możesz, aby się z tym nie zgodzić, lecz im silniej będziesz z tym walczyć,
tym bardziej będziesz sobie zdawać sprawę, że to ja mam rację.
A teraz niech na twej twarzy zjawi się wyraz radosnego oczekiwania. Niech cię otoczy aura szczęścia i pewności
siebie. Twoja miłość jest tuż za rogiem [przełomowe zdanie], nie wiem jeszcze za którym [zdanie pozostawiające
nie rozstrzygniętą kwestię, która wymaga dalszego rozważenia], ale jest tuż za rogiem. Nigdy nie zapominaj, że
każda Rachel ma swego Reubena, a każdy Reuben swoją Rachel i każda Jean ma swego Jocka, a każdy Jock
swoją Jean, a za rogiem jest twój «John Anderson, mój Jo».
Masz wątpliwości, lecz oczywiście jesteś w błędzie! Twoje ciało wie o tym, wie o tym twoja świadoma psychika,
podobnie psychika nieświadoma. Nie wiesz tylko ty, osoba.
Czy istnieje przeżycie bardziej ekstatyczne niż pierwszy słodki pocałunek dziewczyny i jej ukochanego? Czy
istnieje lepszy orgazm? A moment, gdy noworodek po raz pierwszy chwyta maleńkimi usteczkami pierś matki? I
gdy mężczyzna obejmuje dłońmi nagie piersi swej kochanki? Czy kiedykolwiek czułaś dreszcze przebiegające
wzdłuż kręgosłupa, gdy ktoś całował cię po szyi?
Mężczyzna ma tylko jedno miejsce, które może dać orgazm – kobieta ma ich wiele.
Pozostań w stanie transu, rozważ te pomysły i nie pomyl się oceniając ich wartość".
Katamneza – po dziesięciu latach. Nim minęły dwa lata, wyszła za mąż za naukowca zajmującego się
biochemią okrężnicy człowieka. Od dziesięciu lat są szczęśliwym małżeństwem. Mają czworo dzieci. Wszystkie
urodziły się w wyniku cesarskiego cięcia.
W dziesięć lat po ślubie swej pacjentki autor prowadził wykłady w stanie, w którym ona mieszka. Napisała do niego
o wszystkich nowościach i zadzwoniła z zaproszeniem na lunch następnego dnia. Zanim autor udał się na to
spotkanie, przygotował trzy zestawy pytań. W jeden zestaw wpisał odpowiedzi i umieścił go w zaklejonej kopercie.
Dwa pozostałe znalazły się w oddzielnych kopertach.
Celem tej procedury było uzyskanie obiektywnej relacji pacjentki na temat jej doświadczeń seksualnych oraz
porównanie uzyskanego materiału z przypuszczeniami Ericksona. Z jej odpowiedzi wynikało, że trzy lub cztery razy
w tygodniu doznawała orgazmu w kontaktach z mężem. Nauczyła się przemieszczać reakcje orgazmiczne z
genitaliów na piersi, szyję i usta. Oto dokonany przez nią opis doznań seksualnych, cytowany przez Ericksona
(Haley, 1985, tom l, s. 26):
Moje orgazmy są doskonałe. Doznaję mnóstwa orgazmów w piersiach – każda brodawka ma orgazm osobno.
Moja tarczyca – czuję to – staje się bardzo ciepła i różowa z przekrwienia. Kiedy mam orgazm, puchną mi lekko usta
i płatki uszu. Doznaję czegoś zdumiewającego między łopatkami. Kołyszę się w sposób mimowolny i nie
kontrolowany, bo taka jestem podniecona.
Erickson chętnie wykorzystywał ten przykład jako ilustrację zmian psychoneurologicznych, które są możliwe
dzięki hipnoterapii. Wiele sugeruje, że psychoneurofizjologiczną bazę tego rodzaju reakcji na hipnozę stanowi
układ neuropeptydowy. Hipoteza ta opiera się na wiedzy dotyczącej systemu komunikacji między psychiką a
ciałem, której ilustrację stanowią rysunek 7 i tabela 5. Oba te źródła sugerują, że neuropeptydowe
cząsteczki przekaźnikowe, które przeszły przez układy autonomiczny, hormonalny i odpornościowy, mogły
pośredniczyć w działaniu obejmującej wszystko swym zakresem, pozornie bezsensownej wyliczanki Ericksona o
“kości stopy, która łączy się z kością piętową [...] zewnętrznych narządach płciowych łączących się z [...] jajnikami
[...] nadnerczami [...] układem chromochłonnym [...] sutkami [...] przytarczycami [...] tarczycą [...] kłębkiem tętnicy
szyjnej [...] przysadką [...] [i] gruczołami hormonalnymi związanymi ze wszystkimi doznaniami seksualnymi".
Zbadanie, jakie systemy komunikacji psychosomatycznej naprawdę pośredniczą w takich uzdrowicielskich
reakcjach, będzie wymagało wielkiej pomysłowości ze strony badaczy – psychobiologów oraz
hipnoterapeutów, tworzących jedyne w swoim rodzaju zespoły.
Zarówno rozmieszczenie układu neuropeptydowego, jak i jego najwyraźniej nieograniczona zdolność do
dokonywania transdukcji informacji między wszystkimi kanałami komunikowania się psychiki i ciała, mogą się
stać punktem wyjścia wielu nowych koncepcji hipnoterapii, opartych na opisanym powyżej sposobie pracy
Ericksona. Szczególnie dotyczy to przypadków takich, jak zaprezentowany przed chwilą, gdzie problemom
życiowym towarzyszy brak nadziei i depresja. Już wcześniej wspominałem, że depresja może być sygnałem
potrzeby wyłamania się ze zdezaktualizowanych wzorców adaptacji i realizowania nowej tożsamości, która już rozwija
się w nas spontanicznie na poziomie nieświadomym (Rossi, 1972/1985). Często określam ten proces
mianem “przemiany problemu w funkcję twórczą".
Układ neuropeptydowy jako mediator hipnoterapii
Opis komunikacji między psychiką a ciałem za pośrednictwem układu neuropeptydowego (szczególnie jeśli
porówna sieją z komunikacją poprzez centralny i obwodowy układ nerwowy) wskazuje, że neuropeptydy mogą
stanowić istotny czynnik tworzący neuropsychofizjologiczną podstawę naszej teorii hipnoterapii, którą oparliśmy
na pojęciu zapamiętywania i uczenia się zależnego od stanu. Jest to całkowicie nowa koncepcja
uzdrawiania hipnoterapeutycznego, która nie mogła powstać, zanim nie wprowadzono, zupełnie niedawno,
pojęcia układu neuropeptydowego. Dlatego właśnie zamierzam krótko omówić pewne dane przemawiające za
tym poglądem. Wymagają one jednak dalszych rzetelnych badań eksperymentalnych. Dane te związane są z
różnymi czynnikami (takimi jak: rozmieszczenie, synchronizacja, jakość archaiczna, relacje świadome-nieświadome
oraz plastyczność), które – jak się wydaje – są wspólne dla układu neuropeptydowego i zjawiska hipnozy.
Powszechne rozmieszczenie przekaźników neuropeptydowych oraz ich receptorów może wyjaśnić
występowanie idiosynkratycznych wzorców doznań hipnotycznych, które są raczej konsekwencją psychicznego
obrazu ciała niż efektem istnienia klasycznych kanałów CUN.
Tabela 5. Transdukcja informacji w komunikacji między psychiką a ciałem
* Kolumna “kanał" zawiera niektóre główne cząsteczki przekaźnikowe układów: autonomicznego,
hormonalnego, odpornościowego i neuropeptydowego.
NADAWCA KANAŁ* ODBIORCA BIBLIOGRAFIA
AUTONOMICZNY PRZEZ KANAŁ NEURONOWY Receptory Literatura nt. hipnozy
Limbiczno-odwzgórzowy układ pnia NEUROTRANSMITERY na neuronach prowadzących do Barber, 1984;
mózgu; nerwy kręgowe Aminokwasy docelowych organów AUN, Black, 1969;
asparaginowy serca, przewodu pokarmowego, Braun, 1983a;
glutaminowy itd. płuc, źrenic itd. Crasilneck i Hall,1985;
Monoaminy Dunbar, 1954;
acetylocholina Erickson, 1943a, b, 1977;
katecholaminy Hudgins, 1933;
dopamina Lewis i Sarbin, 1943;
noradrenalina Olness i Conroy, 1985;
serotonina Sternbach, 1982
Neuropeptydy
endorfiny
somatostatyna
substancja P itd.
HORMONALNY PRZEZ KANAŁ KRWIONOŚNY Receptory Literatura nt. hipnozy
HORMONY Przysadkowe Crasilneck i Hall, 1985;
Podwzgórze hormon uwalniający tyreotropinę (TRH) Delhounge i Hansen, 1927;
hormon uwalniający gonadotropinę (GnRH) Dunbar, 1954;
somatostatyna Erickson, 1943a, b, c;
czynnik uwalniający kortykotropinę (CRF) Gorton, 1958;
czynnik uwalniający hormon wzrostu (GHRH) Kroger i Fezler, 1976;
Przedni płat przysadki Wolberg, 1947
hormon adrenokortykotropowy (ACTH)
beta-endorfina
hormon stymulujący melanocyty
prolaktyna
hormon wzrostu (GH)
Tylny płat przysadki hormon luteinizujący (LH)

wazopresyna
oksytocyna
Enteryczno-żołądkowy neurofizyny

naczyniowe czynny polipeptyd jelitowy (VIP)


cholecystokinina (CCK)
enkefaliny
endorfiny
substancja P
neurotensyna
bombezyna
sekretyna
glukagon
insulina
gastryna
ODPORNOŚCIOWY PRZEZ KANAŁY Receptory Literatura nt. hipnozy
Organy takie jak: szpik kostny, limfa, KRWIONOŚNY I LIMFATYCZNY na neuronach podwzgórza i Achterberg, 1985;
grasica, śledziona, migdałki itd.; limfocyty, ACTH, TSH innych obszarów mózgu; Black, 1969;
komórki B i T, makrofagi, komórki N K, endorfiny leukocytach we krwi, śledzionie, Hall, 1982-1983;
krwinki białe obojętnochłonne itd. tymozyny grasicy, limfie, skórze, Ikemi i Nakagawa, 1962;
limfokiny przewodzie pokarmowym; Mason, 1963;
interleukiny naczyniach krwionośnych; Schneider i in“ 1983
interferon gruczołach wydzielania
wewnętrznego
NEUROPEPTYDOWY PRZEZ KANAŁ NEURONOWY, Receptory Literatura nt. hipnozy
DNA – RNA – peptydy w układzie limbiczno- KRWIONOŚNY I LIMFATYCZNY Centra węzłowe w układzie i placebo
podwzgórzowym; przewód pokarmowy i hormony uwalniające podwzgórza, limbiczno-podwzgórzowym, Achterberg, 1985;
inne centra węzłowe np. somatostatyna (wzrost) grzbietowych rogach Barber i Meyer, 1977;
peptydy przysadkowe, kręgosłupa, szarej substancji Domangue i in., 1985;
np. ACTH (stres), okołowodociągowej, jądrach, Goldstein i Hilgard, 1975;
beta-endorfina (emocje), jajnikach, przewodzie Hilgard, 1975;
wazopresyna (pamięć) pokarmowym, układzie Olness, Wain i Ng, 1980;
peptydy jelitowu-mózgowe, odpornościowym i Rosenblatt, 1983;
np. substancja P (ból) hormonalnym Spruiell i in., 1983
inne,
np. bradykinina (szok)
angiotensyna II (ciśnienie krwi)

Neuropeptydy są przenoszone przez wszystkie płyny ciała (krew, limfę, płyn mózgowo-rdzeniowy itd.), a także
pomiędzy neuronami. Dlatego właśnie układ neuropeptydowy nie zamyka się w tradycyjnych obwodach
neuronowych CUN. Obecnie można już wyjaśnić odwieczną zagadkę, którą dla hipnoterapeutów był fakt, że
znieczulenie za pomocą metod psychosomatycznych lub hipnotycznych nie przebiega zgodnie z klasycznymi
szlakami neuronów CUN unerwiających poszczególne dermatomy (segmentalne obszary skóry). Możliwe, że
układ neuropeptydowy pośredniczy w reakcjach hipnotycznych dzięki psychicznemu obrazowi ciała, a zachodzi
to poprzez układ limbiczno-podwzgórzowy. Okazuje się, że wiele efektów psychosomatycznych, które w
desperacki sposób przypisywano po prostu wyobraźni i dlatego uznawano za “nierealne", może mieć
biologiczne podstawy.
Tabela 5 pokazuje, że każda właściwa komórka czy też układ komórek ciała może odbierać informacje z
układu neuropeptydowego, jeśli tylko ma odpowiednie receptory. Poszczególne kolumny tej tabeli
odpowiadają klasycznemu, trójelementowemu paradygmatowi teorii informacji: nadajnik-kanał-odbiornik.
Ustalenie, w jaki sposób działają receptory, wymaga jednak jeszcze wielu badań. Stanowią one niezwykle
zmienny system, którego wzorce reagowania mogą się zmieniać, ponieważ są funkcją doświadczeń
życiowych zakodowanych w postaci zależnych od stanu wspomnień, wyników uczenia się, wrażeń,
spostrzeżeń, nastrojów oraz aktywności psychicznej (Bloom, Lazerson i Hofstadter, 1985; Cordes, 1985).
Innym aspektem doznań hipnotycznych, który można wyjaśnić za pomocą różnych modus operandi CUN i
układu neuropeptydowego, są relacje czasowe. Czas reakcji CUN jest bardzo krótki – dla większości zachowań
wynosi zaledwie ułamek sekundy. Układ neuropeptydowy potrzebuje kilku minut lub nawet godzin, by
zareagować (Rosenblatt, 1983). Taka sama prawidłowość obowiązuje, jeśli chodzi o pełne doznawanie
przeżyć hipnotycznych. Erickson (1952/1980) napisał, że w przeciwieństwie do symulowanych efektów hipnozy, które –
z pomocą świadomie stosowanego aktorstwa – mogą się pojawić natychmiast, wywołanie
zmian psychoneurofizjologicznych wymaga sporo czasu (zwykle 10-20 minut, ale bywa, że i kilku godzin).
Wielu doświadczonych klinicystów wypowiadało się na temat wstecznej, archaicznej czy też atawi stycznej
natury reaktywności hipnotycznej (Gili i Brenman, 1959; Meares, 1982-1983; Shor, 1959). Zajmujący się
ewolucyjnymi początkami układu neuropeptydowego Roth i jego koledzy (Roth i in., 1985) przedstawili dowody na to,
że jest on starszy od układów: centralnego, autonomicznego i hormonalnego oraz że jest on sposobem
komunikacji występującym u jednokomórkowców, roślin oraz niższych zwierząt. Ze względu na to, że natura
ma skłonność do utrwalania swych systemów (Bockman i Kirby, 1985), możemy zrozumieć, dlaczego
neuropeptydy tworzą układ bardziej rozległy i głębszy niż CUN.
Tak więc powolny, lecz bardziej rozległy, plastyczny i nieświadomy sposób działania neuropeptydów w
komunikacji między psychiką a ciałem lepiej pasuje do tego, co dzieje się w czasie hipnozy niż
szybsze, wyspecjalizowane i tworzone w świadomy sposób procesy centralnego i peryferycznego układu
nerwowego. Używając analogii komputerowej można powiedzieć, że peryferyczne nerwy CUN są przewodami
“twardo rozmieszczonymi" w z góry zaprogramowanych, ustalonych układach bodźców i reakcji (tak jakby stanowiły
one sprzęt komputerowy – Hardware). Układ neuropeptydowy jest z kolei podobny do oprogramowania – software
– zawierającego plastyczne, łatwo się zmieniające układy informacji. Receptory i bardzo zindywidualizowane
reakcje układu neuropeptydowego mogą się łatwo zmieniać, są one bowiem funkcją doświadczeń życiowych,
wspomnień i rezultatów uczenia się.
Neuropeptydy są zatem nie dostrzeganą wcześniej formą transdukcji informacji między psychiką a ciałem; formą,
która może stanowić punkt wyjścia wielu reakcji hipnoterapeutycznych i psychospołecznych, a także efektu
placebo. Patrząc na to zagadnienie z szerszej perspektywy można uznać, że układ neuropeptydowy
stanowi psychobiologiczną podstawę ludowych, szamani stycznych i duchowych form uzdrawiania (mają one wiele
cech wspólnych z uzdrawianiem za pomocą hipnozy), które obecnie znowu stają się modne, tym razem pod
szyldem medycyny holistycznej.
Wstecz / Spis Treści / Dalej

PODSUMOWANIE

Dokonany w tej książce przegląd zagadnień związanych z uzdrawianiem za pośrednictwem


psychiki doprowadził do wielu zaskakujących odkryć, które zmieniły nasze poglądy na temat
funkcjonowania człowieka. Podsumujemy niektóre z nich.
1. Teoria informacji może stanowić strukturę pojęciową, obejmującą zjawiska psychiczne,
biologiczne i fizyczne oraz wyjaśniającą uzdrawianie, rozwój osobowości, ewolucję ludzkiej
świadomości czy wreszcie fascynującą panoramę praktyk kulturowych.
2. Transdukcja informacji zaczyna się stawać kluczowym pojęciem naszej psychobiologicznej
teorii komunikacji między psychiką a ciałem oraz uzdrawiania. Wszystkie podstawowe prawa
biologii, psychologii i antropologii kulturowej są po prostu sposobami opisywania różnych poziomów
tej transdukcji.
3. Dynamikę transdukcji informacji u człowieka można wytłumaczyć za pomocą
najogólniejszej klasy zjawisk psychobiologicznych, którą stanowią zapamiętywanie, uczenie
się i zachowania zależne od stanu. Warunkowanie klasyczne, instrumentalne i
psychodynamikę procesu psychoanalizy można w sensowny sposób ujmować jako szczególne
przypadki zapamiętywania, uczenia się i zachowań zależnych od stanu.
4. Nie istnieje żadna tajemnicza przepaść między psychiką a ciałem. Procesy wiążące się z
zależnym od stanu zapamiętywaniem, uczeniem się i zachowaniami, zakodowane w układzie
limbiczno-podwzgórzowym i innych, blisko z nim związanych, są głównymi przetwornikami
informacji, które jednocześnie likwidują kartezjańską dychotomię psychiki i ciała.
5. Klasyczne symptomy psychosomatyczne oraz prawdopodobnie problemy
psychosomatyczne powstają w wyniku uczenia się przez doświadczenie – a konkretnie przez
zależne od stanu uczenie się wzorców reakcji składających się na ogólny zespół przystosowania.
Trwałe problemy psychosomatyczne są przejawami tych właśnie, związanych ze stanem wzorców
uczenia się, zakodowanych w obrębie limbiczno-podwzgórzowego filtru, który moduluje
komunikację między psychiką a ciałem.
6. Filtr limbiczno-podwzgórzowy koordynuje wszystkie główne kanały wzajemnej regulacji psychiki i
ciała poprzez układy: autonomiczny, hormonalny, odpornościowy i neuropeptydowy. Cząsteczki
przekaźnikowe (neurotransmitery, hormony, immunotransmitery itd.), przepływające tymi
kanałami, są strukturalnymi mediatorami informacyjnymi w komunikacji między psychiką a ciałem i
transformacji.
7. Prowadzone obecnie badania umożliwiają wyjaśnienie, w jaki sposób cząsteczki przekaźnikowe
pośredniczą w połączeniu psychiki z genem, co jest podstawą większości procesów
uzdrawiania, dokonywanego za pomocą hipnoterapii, efektu placebo oraz tradycyjnych praktyk
medycyny mityczno-poetyckiej i holistycznej.
8. Nowe metody uzdrawiania i hipnoterapii można interpretować jako procesy dochodzenia do
zależnych od stanu wspomnień, wyników uczenia się i zachowań, które kodują problem,
wykorzystania ich, a następnie zmiany ich struktury w celu osiągnięcia bardziej
zintegrowanej adaptacji i rozwoju.
9. Ultradobowa reakcja uzdrowicielska to nowa metoda uzdrawiania, której łatwo jest się
nauczyć. Polega ona na zwiększaniu własnej wrażliwości na naturalne, 90-minutowe rytmy
psychobiologiczne.
10. W nowych koncepcjach hipnoterapii podkreśla się rolę naturalnego,
psychobiologicznego procesu transdukcji informacji oraz zależnych od stanu zachowań, uczenia się
i zapamiętywania. Celem tego jest dotarcie do wewnętrznych zasobów pacjenta i wspomaganie ich
wykorzystania w rozwiązywaniu problemów. Koncepcje te są więc zaprzeczeniem stosowanych
wcześniej metod hipnotycznych, w których opierano się na autorytatywnych sugestiach,
komunikowania pod wpływem, ukrytym warunkowaniu i programowaniu.
Zaprezentowana w tej książce psychologia komunikacji między psychiką a ciałem oraz uzdrawiania
wprowadza pewien mający solidne podstawy paradygmat informacyjny. W jego ramach można
zintegrować wszystkie obowiązujące poprzednio koncepcje choroby i terapii, a także dokonać ich
uzupełnienia. Większość zawartego tu materiału jest na tyle nowa, że można go przedstawić
jedynie w sposób sprawiający wrażenie intuicyjnego i wizjonerskiego. Materiał ten ma jednak
rzetelną dokumentację naukową. Sztuka i naukowa koncepcja zamiany symptomu w sygnał, a
problemu w funkcję twórczą stanowią dopiero początek. Zagadnienia te będą wymagały oddania i
wysiłku ze strony każdego z nas dopóty, dopóki stopniowo nie wyodrębnimy tego, co okaże się
wartościowe i co wyznaczy kierunek naszym przyszłym badaniom, teoriom i praktyce klinicznej.
Wstecz / Spis Treści

BIBLIOGRAFIA

Achterberg J. (1985) Imagery and healing. Boston, Shambala.


Achterberg J., Lawlis G. (1980) Bridges of the mind/body. Champaign, Illinois, Institute for
Personality and Ability Testing
Achterberg J., Lawlis G. (1984) Imagery and disease. Champaign, Illinois, Institute for Personality
and Ability Testing.
Ader R. (red.) (1981) Psychoneuroimmunology. New York, Academic Press.
Ader R. (1983) Behavioral condotioning and the immune system, [w:] L. Temoshok,
C. Van Dyke, L. Zegans (red.), Neural modulation of immunity, New York, Raven Press, s. 55-69.
Alexander F. (1939/1984) Psychological aspects of medicine. Po raz pierwszy opublikowano w:
“Psychosomatic Medicine" 1 (1). Przedruk w 1984 r. w: “Advances", 1 (2), s. 53-60.
Alexander F. (1950) Psychosomatic medicine. New York, Norton.
Alexander F., Trench T. (1948) Studies in psychosomatic medicine: An approach to the cause and
treatment of vegetative disturbances. New York, Roland Press.
Amkraut A., Solomon G. (1975) From the symbolic stimulus to the pathophysiologic response:
Immune mechanisms. “International Journal of Psychiatry in Medicine", 5, s. 541-563.
Anokhin P. (1949) Problems in higher nervous activity. Moscow, Izd. Akad. Med. Nauk SSSR.
Anokhin P. (1955) New data on the afferent apparatus of the conditioned reflex. “Vop. Psikhol.", No.
6.
Araoz D. (1982) Hypnosis and sex therapy. New York, Brunner/Mazel.
Araoz D. (1985) The new hypnosis. New York, Brunner/Mazel.
Arya U. (1979) Meditation and the art of dying. Honesdale, PA, Himalayan International Institute.
Bakan P. (1980) Hypnotizability, laterality of eye movements, and functional brain asymetry.
“Perceptual and Motor Skills", 28, s. 927-932.
Bakan P. (1980) Imagery, raw and cooked: A hemispheric recipe, [w:] J. Shorr, G. Sobel, P. Robin,
J. Connella (red.), Imagery. New York, Plenum, s. 35-53.
Bandura A. (1985) Catecholamine secretion as a function of perceived coping self-efficacy. .Journal
of Counseling and Clinical Psychology", 58 (3), s. 406-414.
Banks W. (1985) Hypnotic suggestion for the control of bleeding in the angiograghy suite.
“Ericksonian Monographs", 1, s. 76-88.
Barabasz A., McGeorge C. (1978) Biofeedback, mediated biofeedback and hypnosis in peripheral
vasodilation training. “The American Journal of Clinical Hypnosis", 21 (1), s. 28-37.
Barber T.X. (1972) Suggested (..hypnotic") behavior: The trance paradigm versus an alternate
paradigm, [w:] E. Fromm, R. Shor (red.), Hypnosis: Research development and perspectives. New
York, Aldine-Atherton.
Barber T.X. (1978) Hypnosis, suggestions and psychosomatic phenomena: A new look from the
standpoint of recent experimental studies. “American Journal of Clinical Hypnosis", 21 (1), s. 13-27.
Barber T.X. (1984) Changing unchangeable bodily processes by (hypnotic) suggestions: A new
look at hypnosis, cognitions, imagining, and the mind-body problem. “Advances", 1 (2), s. 7-40.
Barber T.X., Meyer D. (1977) Evaluation of the efficacy and neuronal mechanism of a hypnotic
analgesia procedure in experimental and clinical dental pain. “Pain",4, s. 41-48.
Barnett E. (1984) The role of prenatal trauma in the development of the negative birth experience.
Referat przedstawiony podczas Dorocznego Spotkania Amerykartskiego Towarzystwa Hipnozy
Klinicznej w San Francisco.
Beecher H. (1959) Measurement of subjective responses: Quantitative effect of drugs. New York,
Oxford University Press.
Bennett H. (1985) Behavioral anesthesia. “Advances", 2 (4), s. 11-21.
Benson H. (1975) The relaxation response. New York, Avon.
Benson H. (1983a) The relaxation response and norepinephrine: A new study illuminates
mechanisms. “Integrative Psychiatry", 1, s. 15-18.
Benson H. (1983b) The relaxation response: Its subjective and objective historical precedents and
physiology. “Trends in Neuroscience", July, s. 281-284.
Bernheim H. (1886/1957) Suggestive therapeutives: A treatise on the nature and uses of
hypnotism. Westport, Conn., Associated Booksellers. Po raz pierwszy wydane przez Putnama.
Besedovsky H., del Rey A., Sorkin E. (1985) Immunological-Neuroendocrine feedback circuits, [w:]
R. Guillemin, M. Cohn, T. Melnechuk (red.), Neural modulation of immunity. New York, Raven
Press, s. 165-177.
Black S. (1963) Inhibition of immediate – type hypersentivity response by direct suggestion under
hypnosis. “British Medical Journal", April 6, s. 925-929.
Black S. (1969) Mind and body. London, William Kimber.
Black S., Edholm R., Fox R., Kidd D. (1963) The effect of suggestions under hypnosis on the
peripheral circulation in man. “ Clinical Science", 25, s. 223-230.
Black S., Friedman M. (1965) Adrenal function and the inhibition of allergic responses under
hypnosis. “British Medical Journal", 1, s. 562-567.
Black S., Humphrey J., Niven J., (1963) Inhibition of Mantoux reaction by direct suggestion under
hypnosis. “British Medical Journal", June 22, s. 1649-1652.
Blalock E., Harbour-McMenamin D., Smith E. (1985) Peptide hormones shaped by the
neuroendocrine and immunohgic systems. “The Journal of Immunology", 135 (2), s. 858s-861s.
Blankstein J., Reyes F., Winter J., Faiman C. (1981) Endorphins and the regulation of the human
menstrual cycle. “Clinical Endocrinology", 14 (3), s. 287-294.
Bloom F. (1985) Neuropeptides and other mediators in the central nervous system. “The Journal of
Immunology", 135 (2), s. 743s-745s.
Bloom F., Lazerson A., Hofstadter L. (1985) Brain, mind and behavior. New York, W.H. Freeman.
Blum G. (1967) Experimental observations on the contextual nature of hypnosis. “International
Journal of Clinical and Experimental Hypnosis", 15 (4), s. 160-171.
Blum G. (1972) Hypnotic programming techniques in psychological experiments, [w:] E. Fromm, R.
Shor (red.), Hypnosis: Research developments and perspectives. Chicago, Aldine-Atherton, s. 359-
385.
Bockman D., Kirby M. (1985) Neural crest interactions in the development of the immune system.
“The Journal of Immunology", 135 (2), s. 766s-768s.
Bower G. (1981) Mood and memory. “American Psychologist", 36 (2), s. 129-148.
Bowers K. (1977) Hypnosis: An informational approach. “Annuals of the New York Academy of
Sciences", 296, s. 222-237.
Bowers K., Kelly P. (1979) Stress, disease, psychotherapy and hypnosis. “Journal of Abnormal
Psychology", 88 (5), s. 490-505.
Braid J. (1855) The physiology of fascination of the critics criticized. Manchester, England, Grant
and Company.
Brassfield P. (1980) A discriminative study of the dissociative states of a multiple personality. Praca
doktorska, United States International University.
Brassfield P. (1983) Unfolding patterns of the multiple personality through hypnosis. “The American
Journal of Clinical Hypnosis", 26 (2), s. 146-152.
Braun B. (1983a) Neurophysiologic changes in multiple personality due to integration: A preliminary
report. “The American Journal of Clinical Hypnosis", 26 (2), s. 84-92.
Braun B. (1983b) Psychophysiological phenomena in multiple personality. “The American Journal of
Clinical Hypnosis", 26 (2), s. 124-137.
Brown F., Graeber R. (red.) (1982) Rhythmic aspects of behavior. Hillsdale, New Jersey, Lawrence
Erlbaum Associates.
Bulloch K. (1985) Neuroanatomy of lymphoid tissue: A rewiew.[w.] R. Guillemin, M. Cohn, T.
Melnechuk (red.), Neural modulation of immunity. New York, Raven Press, s. 111-141.
Cannon W. (1932) The wisdom of the body. New York, W. W. Norton and Co.
Cannon W. (1942) Voodoo death. “American Anthropologist", 44 (2), s. 169-181.
Cannon W. (1953) Bodily changes in pain, hunger, fear and rage (wyd. 2). Boston, Charles T.
Branford Co.
Cannon W. (1957) “Voodoo" death. “Psychosomatic Medicine", 19 (3), s. 182-190.
Cannon W. (1963) The wisdom of the body (wyd. 2). New York, W. W. Norton.
Cheek D. (1957) Effectiveness of incentive in clinical hypnosis. Obstetrics and Gynecology, 9 (6), s.
720-724.
Cheek D. (1959) Unconscious perception of meaningful sounds during surgical anesthesia as
revealed under hypnosis. “The American Journal of Clinical Hypnosis", 1, s. 101-113.
Cheek D. (1960) Removal of subconscious resistance to hypnosis using ideomotor questioning
techniques. “The American Journal of Clinical Hypnosis" 3 (2) s 103-107.
Cheek D. (1962a) Ideomotor questioning for investigation of subconscious pain and target organ
vulnerability. “The American Journal of Clinical Hypnosis" 5 (1) s 30-41.
Cheek D. (1962b) Importance of recognizing that surgical patients behave as though hypnotized.
“The American Journal of Clinical Hypnosis", 4, s. 227-238.
Cheek D. (1965) Some newer understandings of dreams in relation to threatened abortion and
premature labor. “Pacific Medical and Surgical", Nov-Dec, s. 379-384.
Cheek D. (1969) Communication with the critically ill. “The American Journal of Clinical Hypnosis",
12 (2), s. 75-85.
Cheek D. (1975) Maladjustment patterns apparently related to imprinting at birth. “The American
Journal of Clinical Hypnosis", 18 (2), s. 75-82.
Cheek D. (1976) Short-term hypnotherapy for fragility using exploration of early life attitudes. “The
American Journal of Clinical Hypnosis", 19 (1), s. 20-27.
Cheek D. (1978) Were you originally left-handed? “Swedish Journal of Hypnosis", s. 17-25.
Cheek D. (1981) Awereness of meaningful sounds under general anesthesia: Considerations and a
review of the literature, 1959-1979. “Theoretical and Clinical Aspects of Clinical Hypnosis".
Sympozjum Specjalistow, Miami, Florida.
Cheek D., LeCron L. (1968) Clinical hypnotherapy, New York, Grune and Stratton.
Chiba Y., Chiba K., Halberg F., Cutkomp L. (1977) Longitudinal evaluation of arcadian rhythm
characteristics and their circaseptan modulation in an apparently normal couple, [w:] J. McGovern,
M. Smolensky, A. Reinberg (red.), Chronobiology in allergy and immunology. Springfield, Illinois,
Thomas, s. 17-35.
Cohn M. (1985) What are the “must" elements of immune responsiveness? [w:] R. Guillemin, M.
Cohn, T. Melnechuk (red.), Neural modulation of immunity. New York, Raven Press, s. 3-25
Conn L., Mott T. (1984) Plethysmographic demonstration of rapid vasodilation by direct suggestion:
A case ofRaynaud's disease treated by hypnosis. “The American Journal of Clinical Hypnosis", 26
(3), s. 166-170.
Cordes C. (1985) Neuropeptides: Chemical cruise steers emotions. “APA Monitor", 16 (9), s. 18.
Cousins N. (1979) Anatomy of an illness as perceived by the patient. New York, Norton.
Cousins N. (1983) The healing heart. New York, Norton.
Crasilneck H. (1982) A follow-up study in the use of hypnotherapy in the treatment of psychogenic
impotency. “The American Journal of Clinical Hypnosis", 25 (1), s. 52-61.
Crasilneck H., Hall J. (1959) Physiological changes associated with hypnosis: A review of the
literature since 1948. “International Journal of Clinical and Experimantal Hypnosis", 7 (1), s. 9-50.
Crasilneck H., Hall J. (1985) Clinical hypnosis. New York, Grune and Stratton.
Dalton K. (1971) Prospective study into puerperal depression. “British Journal of Psychiatry", 118,
s. 689-692.
Davis J. (1984) Endorphins. New York, Dial Press.
Day M. (1964) An eye-movement phenomenon related to attention, thought and anxiety.
"Perceptual and Motor Skills", 19, s. 443-446.
Delbruck M. (1970) A physicist's renewed look at biology: Twenty years later. “Science", 168, s.
1312-1314.
Delgado J. (1969) Physical control of the mind. New York, Harper and Row.
Delgado J., Roberts W., Miller N. (1954) Learning motivated by electrical stimulation of the brain.
“American Journal of Physiology", 179, s. 587.
Delhounge F., Hansen K. (1927) Die suggestive beeinflussbarkeit der Magen- und
Pankreassekretion in der hypnose. “Dtsch. Arch. Klin. Med.", 157, s. 20.
Dement W. (1965) An essay on dreams: The role of physiology in understanding their nature, [w:]
New directions in psychology II. New York, Holt, Rinehart and Winston
Dement W. (1972) Some must watch while some must sleep. San Francisco, Freeman.
Dement W., Kleitman N. (1957) Cyclic variations in EEC readings during sleep and their relation to
eye movements, body motility, and dreaming. “Electroencephalography and Clinical
Neurophysiology", 9, s. 673-690.
DePiano F., Salzberg H. (1979) Clinical applications of hypnosis to three psychosomatic disorders.
“Psychological Bulletin", 86, s. 1223-1235.
Dohrenwend B., Dohrenwend B. (red.) (1974) Stressful life events: Their nature and effects. New
York, Wiley.
Domangue B., Margolis C, Lieberman D., Kaji H. (1985) Biochemical correlates of hypnoanalgesia
in arthritic pain patients. “ Journal of Clinical Psychiatry", 46, s. 235-238.
Dunbar F. (1954) Emotions and bodily changes. New York, Columbia University Press.
Dunlap D., Henderson T., Inch R. (1952) Survey of 17,301 prescriptions of Form Ec 10. “British
Medical Journal", 1, s. 292-295.
Edelson R., Fink J. (1985) The immunological function of skin. “Scientific American", June, s. 46-53.
Ellenberg H. (1970) The discovery of the unconscious. New York, Basic Books.
Engel G. (1968) A life setting conducive to illness: The giving-up-given-up complex. "Annals of
Internal Medicine", 69 (2), s. 292-300.
Engel G. (1971) Sudden and rapid death during psychological stress: Folklore or folkwisdom?
“Annals of Internal Medicine", 74, s. 771-782.
Erickson M. (1932/1980) Possible detrimental effects of experimental hypnosis, [w:] E. Rossi (red.),
The collected papers of Milton H. Erickson on hypnosis. I: The nature of hypnosis and suggestion.
New York, Irvington, s. 493-497.
Erickson M. (1937/1980) Development of apparent unconsciousness during hypnotic reliving of a
traumatic experience, [w:] E. Rossi (red.), The collected papers of Milton H. Erickson on hypnosis.
Ill: Hypnotic investigation of psychodynamic process. New York, Irvington, s. 45-52.
Erickson M. (1939/1980) Experimental demonstration of psychopathology of everyday life, [w:] E.
Rossi (red.), The collected papers of Milton H. Erickson on hypnosis. Ill: Hypnotic investigation of
psychodynamic process. New York, Irvington, s. 190-202.
Erickson M. (1943a/1980) Experimentally elicited salivary and related responses to hypnotic visual
hallucinations confirmed by personality reactions, [w:] E. Rossi (red.), The collected papers of
Milton H. Erickson on hypnosis. U: Hypnotic alteration of sensory, perceptual and psychophysical
process. New York, Irvington, s. 175-178.
Erickson M. (1943b/1980) Hypnotic investigation of psychosomatic phenomena: A controlled
experimental use of hypnotic regression in the therapy of an acquired food intolerance, [w:] E. Rossi
(red.), The collected papers of Milton H. Erickson on hypnosis, II: Hypnotic alteration of sensory,
perceptual and psychophysical processes. New York, Irvington, s. 169-174.
Erickson M. (1943c/1980) Hypnotic investigation of psychosomatic phenomena: Psychosomatic
interrelationships studied by experimental hypnosis, [w:] E. Rossi (red.), The collected papers of
Milton H. Erickson on hypnosis. II: Hypnotic alteration of sensory, perceptual and psychophysical
processes. New York, Irvington, s. 145-156.
Erickson M. (1943d/1980) Investigation of psychosomatic phenomena: The development of
aphasialike reactions from hypnotically induced amnesia, [w:] E. Rossi (red.), The collected papers
of Milton H. Erickson on hypnosis. II: Hypnotic alteration of sensory, perceptual and psychophysical
processes. New York, Irvington, s. 157-168.
Erickson M. (1948/1980) Hypnotic psychotherapy, [w:] E. Rossi (red.), The collected papers of
Milton H. Erickson on hypnosis. IV: Innovative hypnotherapy. New York, Irvington, s. 35-48.
Erickson M. (1952/1980) Deep hypnosis and its induction, [w:] E. Rossi (red.), The collected papers
of Milton H. Erickson on hypnosis. I: The nature of hypnosis and suggestion. New York, Irvington, s.
139-167.
Erickson M. (1954/1980) Pseudo-orientation in time as a hypnotherapeutic procedure. [w:] E. Rossi
(red.), The collected papers of Milton H. Erickson on hypnosis. IV: Innovative hypnotherapy. New
York, Irvington, s. 397-423.
Erickson M. (1960a/1980) Breast development possibly influenced by hypnosis: Two instances and
the psychotherapeutic results, [w:] E. Rossi (red.), The collected papers of Milton H. Erickson on
hypnosis. II: Hypnotic investigation of sensory, perceptual and psychophysical processes. New
York, Irvington, s. 203-206.
Erickson M. (1960b/1980) Psychogenic alteration of menstrual functioning: Three instances, [w:] E.
Rossi (red.), The collected papers of Milton H. Erickson on hypnosis. II: Hypnotic investigation of
sensory, perceptual and psychophysical processes. New York, Irvington, s. 207-212.
Erickson M. (1961/1980) Historical note on the hand levitation and other ideomotor techniques, [w:]
E. Rossi (red), The collected papers of Milton H. Erickson on hypnosis. I: The nature of hypnosis
and suggestion. New York, Irvington, s. 135-138.
Erickson M. (1963/1980) Hypnotically oriented psychotherapy in organic brain damage, [w:] E.
Rossi (red.), The collected papers of Milton H. Erickson on hypnosis. IV: Innovative hypnotherapy.
New York, Irvington, s. 283-311.
Erickson M. (1964/1980) The “surprise" and “my-friend-John" techniques of hypnosis: Minimal cues
and naturel field experimentation, [w:] E. Rossi (red.), The collected papers of Milton H. Erickson on
hypnosis. I: The nature of hypnosis and suggestion. New York, Irvington, s. 340-359.
Erickson M. (1967/1980) Further experimental investigation of hypnosis: Hypnotic and nonhypnotic
realities, [w:] E. Rossi (red.), The collected papers of Milton H. Erickson on hypnosis. I: The nature
of hypnosis and suggestion. New York, Irvington, s. 18-82.
Erickson M. (1977/1980) Control of physiological Junctions by hypnosis, [w:] E. Rossi(red.), The
collected papers of Milton H. Erickson on hypnosis. II: Hypnotic alteration of sensory, perceptual
and psychophysical processes. New York, Irvington, s. 179-191.
Erickson M. (1980a) Provocation as a means of motivating recovery from a cerebrovascular
accident, [w:] E. Rossi (red.), The collected papers of Milton H. Erickson on hypnosis. IV: Innovative
hypnotherapy. New York, Irvington, s. 321-327.
Erickson M. (1980b) The collected works of Milton H. Erickson on hypnosis, 4 Volumes. Pod
redakcją Ernesta L. Rossiego. New York, Irvington.
Erickson M. (1980c) The hypnotic alteration of blood flow: An experiment comparing waking and
hypnotic responsiveness, [w:] E. Rossi (red.), The collected papers of Milton H. Erickson on
hypnosis. II: Hypnotic alteration of sensory, perceptual and psychophysical processes. New York,
Irvington, s. 192-195.
Erickson M. (1985) Memory and hallucination, Part I: The utilization approach to hypnotic
suggestion. Wydanie z komentarzami Ernesta Rossiego. Erickson Monographs, 1, s. 1-21.
Erickson M., Rossi E. (1974/1980) Varietes of hypnotic amnesia, [w:] E. Rossi (red.), The collected
papers of Milton H. Erickson on hypnosis. Ill: Hypnotic investigation of psychodynamic processes.
New York, Irvington, s. 71-90.
Erickson M., Rossi E. (1976/1980) Two-level communication and the microdynamics of trance and
suggestion, [w:] E. Rossi (red.), The collected papers of Milton H. Erickson on hypnosis. I: The
nature of hypnosis and suggestion. New York, Irvington, s. 430-451.
Erickson M., Rossi. (1979) Hypnotherapy: An exploratory casebook. New York, Irvington.
Erickson M., Rossi E. (1980) The indirect forms of suggestion, [w:] E. Rossi (red.), The collected
papers of Milton H. Erickson on hypnosis. I: The nature of hypnosis and suggestion. New York,
Irvington, s. 452-477.
Erickson M., Rossi E. (1981) Experiencing hypnosis: Therapeutic approaches to altered states.
New York, Irvington.
Erickson M., Rossi E. (1976) Hypnotic realities. New York, Irvington.
Evans F. (1977) The placebo control of pain: A paragigmfor investigating non-specific effects in
psychotherapy, [w:] J. Brady, J. Mendels, W Reiger, M. Orne (red.), Psychiatry: Areas of promise
and advancement. New York, Spectrum, s. 215-228.
Evans F. (1981) The placebo response in pain control. “Psychopharmacology Bulletin", 17, s. 72-76.
Evans F. (1985) Expectancy, therapeutic instructions, and the placebo response, [w:] L. White, B.
Tursky, G. Schwartz (red.), Placebo: Theory, research, and mecha-mism. New York, Guilford
Press, s. 215-228.
Felton D., Felton S., Carlson S., Olschowka J., Livnat S. (1985) Noradrenergic and peptidergic
innervation of lymphoid tissue. “The Journal of Immunology", 135 (2), s. 755s-765s.
Finkelstein S., Greenleaf H. (1982-83) Cancer prevention: A three year pilot study. “The American
Journal of Clinical Hypnosis", 25 (2-3), s. 177-187.
Fischer R. (1971a) Arousal-statebound recall of experience. “Diseases of the Nervous System", 32,
s.373-382.
Fischer R. (1971b) The “flashback": Arousal-statebound recall of experience. Journa of Psychedelic
Drugs", 3, s. 31-39.
Fischer R. (1971c) A cartography of ecstatic and meditative states. “Science", 174 s 897-904.
Frankel F. (1985) Personal communication (przedstawione tez przez P. Bagne [w:] "Omni", April
1985, s. 122).
Freud S. (1956) Collected papers. Pod red. E. Jonesa. New York, Basics.
Frick D. (1976) Immediate hypersensitivity. [w:] H. Fudenberg (red.), Basic and clinical immunology.
Los Altos, Calif., Lange Medical Publications, s. 204-224.
Friedman S. (1972) On the presence of a variant form of instinctual regression: Oral drive cycles in
obesity-bulimia. “Psychoanalytic Quarterly", 41, s. 364-383.
Friedman S. (1978) A psychophysiological model for the chemotherapy of psychosomatic illness.
“The Journal of Nervous and Mental Diseases"; 166, s. 110-116.
Friedman S., Kantor I., Sobel S., Miller R. (1978) On the treatment of neurodermatitis with a
monoamine oxidase inhibition. “The Journal of Nervous and Mental Diseases", 166, s. 117-125.
Fromm E., Shor R. (red.) (1979) Hypnosis: Research development and perspectives(wyd. 2).
Chicago, Aldine-Atherton.
Gage D. (1983) Mood state-dependent memory and the lateralization of emotion. Praca doktorska,
Catholic University of America.
Ganong W. (1985) Review of medical physiology (wyd. 12). Los Altos, Calif., Lange Medical
Publications.
Gazzaniga M. (1967) The split brain in man: “Scientific American", 217, s. 24-29.
Gazzaniga M. (1985) The social brain: Discovering the networks of the mind. New York, Basic
Books.
Gendlin E. (1978) Focusing. New York, Everest House.
Gentry W. (red.) (1984) Handbook of behavioral medicine. New York, Guilford Press.
Gershon M., Payette R., Rothman T. (1985) Microenvironmental factors in phenotypic expression
by enteric neurons: Parallels to lymphocytes, [w:] R. Guillemin, M. Cohn, T. Melnechuk (red.),
Neural modulation of immunity. New York, Raven Press, s. 221-252.
Ghanta V., Hiramoto R., Solvason H., Spector N. (1985) Neural and environmental influences on
neoplasia and conditioning of NK activity. .Journal of Immunology", 135 (2), s. 848s-852s.
Gill M., Brenman M. (1959) Hypnosis and related states. New York, International Universities Press.
Gilligan S., Bower G. (1984) Cognitive consequences of emotional arousal, [w:] C. Izard, J. Kagan,
R. Zajonc (red.), Emotions, cognitions and behavior. New York, Cambridge Press.
Gold P. (1984) Memory modulation: Neurobiological contexts, [w:] G. Lynch, J. McGa-ugh, N.
Weinberger (red.), Neurobiology of learning and memory. New York, Guilford Press, s. 374-382.
Goldstein A., Hilgard E. (1975) Lack of influence of the morphine antagonist naloxone on hypnotic
analgesia, proceedings of the National Academy of Science U.S.A.", 72, s. 2041-2043.
Goldstein L., Stoltzfus N., Gardocki J. (1972) Changes in interhemispheric amplitude relationships
in EEC during sleep. “Physiology and Behavior", 8, s. 811-815.
Gorczynski R., Macrae S., Kennedy M. (1982) Conditioned immune response associated with
allogenic skin grafts in mice. “Journal of Immunology", 129, s. 704-709.
Gordon H., Frooman B., Lavie P. (1982) Shift in cognitive asymmetries between wakings from REM
and NREM sleep. “Neuropsychologica", 20, s. 99-103.
Gorton B. (1957) The physiology of hypnosis, I. “Journal of the American Society of Psychosomatic
Dentistry", 4 (3), s. 86-103.
Gorton B. (1958) The physiology of hypnosis: Vasomotor activity in hypnosis. .Journal of the
American Society of Psychosomatic Dentistry", 5 (1), s. 20-28.
Graham K., Pernicano K. (1976) Laterality, hypnosis and the autokinetic effect. Referat
przedstawiony podczas spotkania Amerykanskiego Towarzystwa Psychologicznego, Waszyngton D.
C.
Greenberg R. (1973) Anti-expectation techniques in psychotherapy: The power of negative thinking.
Psychotherapy: Theory, “Research and Practice", 10, s. 145-148.
Groer M., Shekleton M., Kant K. (1979) Basicpathophysiology. St. Louis, C.V. Mosby Company.
Gruen W. (1972) A successful application of systematic self-relaxation and self-suggestions about
postoperative reactions in a case of cardiac surgery, international Journal of Clinical and
Experimantal Hypnosis", 20, s. 141-151.
Guillemin R. (1978) Peptides in the brain: The new endocrinology of the neuron "Science", 202, s.
390-402.
Gur R., Gur R. (1974) Handedness, sex, eyedness, and moderating variables in relation to hypnotic
susceptibility and functional brain symmetry. Journal of Abnormal Psychology", 83, s. 635-643.
Guyon A. (1981) Textbook of medical physiology. New York, Saunders.
Hahn R. (1985) A sociocultural model of illness and health, [w:] L. White, B. Tursky (red.), Placebo:
Theory, research, and mechanisms. New York, Guilford Press, s. 167-195.
Haley J. (1963) Strategies of psychotherapy. New York, Grune and Stratton.
Haley J. (1985) Conversations with Milton H. Erickson. (3 Vols.). New York, Triangle Press.
Hall H. (1982-83) Hypnosis and the immune system: A review with implications for cancer and the
psychology of healing. “The American Journal of Clinical Hypnosis, 25 (2-3), s. 92-103.
Hall N., Goldstein A. (1985) Neurotransmitters and host defense, [w:] R. Guillemin, M. Cohn, T.
Melnechuk (red.), Neural modulation of immunity. New York, Raven Press, s. 143-156.
Hall N., McGillis J., Spangelo B., Goldstein A. (1985) Evidence that thymosins and other biologic
response modifiers can function as neuroactive immunotransmitters. “The Journal of Immunology",
135 (2), s. 806s-811s.
Harding E. (1955) Woman's mysteries ancient and modem. New York, Pantheon. Harris G. (1948)
Neural control of the pituitary gland. “Physiological Review", 28, s. 139-179.
Hawkins R., Kandel E. (1984) Steps toward a cell-biological alphabet for elementary forms of
learning [w:] G. Lynch, J. McGaugh, N. Weinberger (red.), Neurobiology of learning and memory.
New York, Guilford Press, s. 385-404.
Hebb D. (1949) The organization of behavior. A neuropsychological theory. New York Wiley.
Hebb D. (1963) The semi-autonomous process, its nature and nurture. “American Psychologist",
18, s. 16-27.
Henry J. (1982) Circulating opioids: Possible physiological roles in central nervous function.
“Neuroscience and Biobehavioral Reviews", 6, s. 229-245.
Hilgard E. (1977) Divided consciousness: Multiple controls in human thought and action. New York,
Wiley.
Hilgard E. (1984) Recenzja The collected papers of Milton H. Erickson on hypnosis "The
International Journal of Clinical and Experimental Hypnosis", 32 (2), s. 257-265.
Hilgard E., Higard J. (1975) Hypnosis in the relief of pain. Los Altos, Calif., Kaufman.
Hilgard E., Marquis D. (1968) Procesy warunkowania i uczenia si?. Thim. J. Radzicki, Warszawa,
PWN.
Hillman J. (1983) Healing fiction. Barrytown, New York, Hill Press.
Hokama Y., Nakamura R. (1982) Immunology and immunopathology. Boston, Little, Brown and Co.
Holroyd K., Lazarus R. (1982) Stress, coping and somatic adaptation, [w:] L. Goldberger, S.
Breznitz (red.), Handbook of stress. New York, Free press, s. 21-35.
Hopkins J., Marcus M., Campbell S. (1984) Postpartum depression: A critical review psychological
Bulletin", 95 (3), s. 498-515.
Hudgins C. (1933) Conditioning and voluntary control of pupillary light reflex. Journal of General
Psychology", 8, s. 3.
Hull C. (1933) Hypnosis and suggestibility: An experimental approach. New York, Appleton-Century.
Ikemi Y., Nakagawa S. (1962) A psychosomatic study of contagious dermatitis. “Kyushu Journal of
Medical Science", 13, s. 335-350.
Ingham S. (1938) Some neurologic aspects of psychiatry. “Journal of American Medical
Association", 111, s. 665.
Izquierdo I. (1984) Endogenous state-dependency: Memory depends on the relation between the
neurohumoral and hormonal states present after training at the time of testing, [w:] G. Lynch, J.
McGaugh, N. Weinberg (red.), Neurobiology of learning and memory. New York, Guilford Press, s.
65-77.
Jacobson A., Hackett T., Surman O., Silverberg E. (1973) Raynaud's phenomenon: Treatment with
hypnotic and operant technique. .Journal of the American Medical Association", 225, s. 739-740.
Janet P. (1889) L'Automatisme psychologique. Paris, Felix Alcan.
Janet P. (1907) The major symptoms of hysteria. New York, Macmillan.
Johnson R., Barber T. (1978) Hypnosis, suggestion, and warts: An experimental investigation
implicating the importance of “believed-in efficacy". “The American Journal of Clinical Hypnosis",
20, s. 165-174.
Jouvet M. (1973) Telencephalic and rhonbencephalic sleep in the cat. [w:] W. Webb (red.), Sleep:
An active process. Glenview, 111., Scott Foresman and Co, s. 12-32.
Jouvet M. (1975) The function of dreaming: A neurophysiologist's point of view, [w:] M. Gazzaniga,
C. Blakemore (red.), The handbook of psychobiology. New York, Academic Press.
Jung C. (1910) “Jb. Psychoanal. Psychopath. Forschgg.", 11 (1), s. 363.
Jung C. (1929/1984) Dream analysis. Pod red. Williama McGuire. Bollinger Series XCIX. New
Jersey, Princeton University Press.
Jung C. (1950) The symbolic life. Vol. XVIII. The collected works of Carl G. Jung. Thim. R.F.C. Hull.
Bolinger Series XX. Princeton, New Jersey, Princeton University Press.
Jung C. (1960) The structure and dynamics of the psyche. XXX Vol. III. The collected works of Carl
G. Jung. Tłum. R.F.C. Hull. Bolinger Series XX. Princeton, New Jersey, Princeton University Press.
Jung C. (1976) The vision seminars. Book 1, Part 7. Zurich, Switzerland, Spring Publications.
Kandel E., Schwartz G. (1985) Principles of neural science (wyd. 2). New York, Elsevier Press.
Kaneko Z. Takahashi N. (1963) Psychometric studies on chronic urticaria. “Folia Psychiatrica et
Neurologica Japonica", 17, s. 16-24.
Kimble D. (1965) Learning, remembering and forgetting. Vol. I. The anatomy of learning. Palo Alto,
CA, Science and Behavior Books.
Kissilef H., Pi-Sunyer F. i in. (1981) C-terminal octapeptide of cholecystokinin decreases food intake
in man. “The American Journal of Clinical Nutrition", 34, s. 154-160.
Klein R., Armitage R. (1979) Rhytms in human performance: One-and-a-half-hour oscillations in
cognitive style. “Science", 204, s. 1326-1328.
Kleitman N. (1963) Sleep and wakefulness (wyd. 2). Chicago, Uniwersyty of Chicago Press.
Klopfer B. (1957) Psychological variables in human cancer. .Journal of Projective Techniques", 21,
s. 331-340.
Kreinheder A. (1979) The call to individuation. “Psychological Perspectives", 10 (1), s. 58-65.
Kripke D. (1982) Ultradian rhythms in behavior and physiology, [w:] F. Brown, R. Graeber (red.),
Rhythmic aspects of behavior. Hillsdale, New Jersey, Erlbaum and Associates, s. 313-344.
Kroger W., Fezler W. (1976) Hypnosis and behavior modification: Imagery conditioning.
Philadelphia, Pa., Lippencott.
LaBerge S. (1985) Lucid dreaming. Los Angeles, Tarcher.
Lachman S., Goode W. (1976) Hemispheric dominance and variables related to hypnotic
susceptibility. Referat przedstawiony podczas spotkania Amerykariskiego To-warzystwa
Psychologicznego.
Lankton S. (1987) The scramble technique. Ericksonian Monographs, 2.
Lankton S., Lankton C. (1983) The answer within: A clinical framework of Ericksonian
hypnotherapy. New York, Brunner/Mazel.
Lazarus R., Folkman S. (1984) Coping and adaptation, [w:] W. Gentry (red.), Handbook of
berhavioral medicine. New York, Guilford Press, s. 282-325.
Leckie F. (1964) Hypnotherapy in gynecological disorders. “International Journal of Clinical and
Experimental Hypnosis", 12, s. 121-146.
LeCron L. (1954) A hypnotic technique for uncovering unconscious material. .Journal of Clinical and
Experimental Hypnosis", 2, s. 76-79.
Leonard G. (1981) The silnet pulse. New York, Bantam Books.
LeShan L. (1977) You can fight your life. New York, Evans and Co.
Lewis J., Sarbin T. (1943) Studies in psychosomatics. “Psychosomatic Medicine", 5, s. 125.
Lewis T. (1927) The blood vessels of the human skin and their responses. London, Shaw and Sons.
Lex B. (1974) Voodoo death: New thoughts for an old explanation. “American Anthropologist", 76,
s. 818-823.
Lienhart J. (1983) Multiple personality and state-dependent learning. Praca doktorska, U.S.
International University, San Diego, California.
Locke S., Kraus L., Leserman J., Hurst M., Heisel S., Williams R. (1984) Life change stress,
psychiatric symptoms, and natural killer-cell activity. “Psychosomatic Medicine", 46, s. 441-453.
Ludwig A. (1983) The psychobiological functions of dissociation. “The American Journal of Clinical
Hypnosis", 26 (2), s. 93-99.
Ludwig A., Brandsma J., Wilbur C., Benfeldt F., Jameson D. (1972) The objective study of a
multiple personality. “Archives of General Psychiatry", 26, s. 298-310.
Luria A. (1966) Higher cortical functions in man. Thim. H. Teuber, K. Pribram. New York, Basic
Books.
Lynch G., McGaugh J., Weinberger N. (red.) (1984) Neurobiology of learning and memory. New
York, Guilford Press.
Maclean D., Reichlin S. (1981) Neuroendocrinology and the immune process, [w:] R. Ader (red.),
Psychoneuroimmunology. New York, Academic Press, s. 475-519.
Margolis C. (1982-83) Hypnotic imagery with cancer patients. “The American Journal of Clinical
Hypnosis", 25 (2-3), s. 128-134.
Margules D. (1979) Beta-endorphin and endoloxone: Hormones of the autonomic nervous system
for conservation or expenditure of bodily resources and energy for anticipation of famine or feast.
“Neuroscience and Biobehavioral Review", 3, s. 155-162.
Marini J., Sheard M.. Bridges C., Wagner E. (1976) An evaluation of the double-blind design in a
study comparing lithium carbonate with placebo. “Acta Psychiatrica Scandinavica", 53, s. 343-354.
Markowitz A. (1985) Change of life: Dreams and the menopause. Toronto, Cabada, Inner City
Books.
Marrack P., Kappler J. (1986) The T cell and its receptor. “Scientific American", Feb., 254 (2), s. 36-
45.
Maslow A. (1986) W strone. psychologii istnienia. Tłum. I. Wyrzykowska. Warszawa, Pax.
Mason A. (1952) A case of congenital ichthyosiform erythrodermia of Brocq treated by hypnosis.
“British Medical Journal", 2, s. 422-423.
Mason A. (1955) Ichihyosis and hypnosis. “British Medical Journal", 2 s. 57.
Mason A. (1963) Hypnosis and allergy. “British Medical Journal", 13, s. 1675-1676.
Mazziotta J., Phelps M., Carson R., Kuhl D. (1982) Tomographic mapping of human cerebral
metabolism: Auditory stimulation. “Neurology", 32, s. 921-937.
McGaugh J. (1983) Preserving the presence of the past: Hormonal influences on memory storage.
“American Psychologist", 38 (2), s. 161-173.
McGlashan T., Evans P., Orne M. (1969) The nature of hypnotic analgesia and placebo response to
experimental pain. “Psychosomatic Medicine", 31, s. 227-246.
Meares A. (1982-83) A from of intensive meditation associated with the regression of cancer. “The
American Journal of Clinical Hypnosis", 25 (2-3), s. 114-121.
Melnechuk T. (1985) Neuroimmunology: Crossroads between behavior and disease. Doniesienia z
wybranych konferencji i warsztatow. “Advances", 2 (3), Summer, s. 54-58.
Merleau-Ponty M. (1963) The strukture of behavior. Tłum. A. Fisher. Boston, Beacon Press.
Meyers R., Sperry R. (1953) Interocular transfer of a visual form discrimination habit in cats after
section of the optic chiasm and corpus callosum. “Anatomical Record", 115, s. 351-352.
Miller G., Galanter E., Pribram K. (1980) Plany i struktura zachowania. Tłum. A. Grzybowska, A.
Szewczyk. Warszawa, PWN.
Mills J., Crowley R. (1986) Therapeutic metaphors for children and the child within, New York,
Brunner/Mazel.
Mindell A. (1982) Dreambody. Los Angeles, Sigo Press.
Mindell A. (1985a) River's way: The process science of the dreambody. Boston. Rout-ledge and
Kegan Paul.
Mindell A. (1985b) Working with the dreaming body. Boston, Routledge and Kegan Paul.
Mishkin M. (1982) A memory system in the monkey. “Phil. Trans. R. Soc. Lond.", B298, s. 85-95.
Mishkin M., Malamut B., Bachevalier J. (1984) Memories and habits: Two neural systems, [w:] G.
Lynch, J. McGaugh, N. Weinberger (red.), Neurobiology of learning and memory. New York,
Guilford Press, s. 65-77.
Mishkin M., Petri H. (1984) Memories and habits: Some implications for the analysis of learning and
retention, [w:] S. Squire, N. Butters (red.), Neuropsychology of memory. New York, Guilford Press,
s. 287-296.
Moore L., Kaplan J. (1983) Hypnotically accelerated bum wound healing. “The American Journal of
Clinical Hypnosis", 26 (1), s. 16-19.
Morris J., Beck A. (1974) The efficacy of antidepressant drugs: A review of research(1958 to 1972).
"Archives of General Psychiatry", 30, s. 667-674.
Moruzzi I., Magoun M. (1949) Brain stem reticularformation. “Electroencephalography and Clinical
Neurophysiology", 1, s. 455-473.
Murry E., Mishkin M. (1985) Amygdalectomy impairs crossmodal association in monkeys. “
Science", 228, s. 604-606.
Nauta W. (1964) Some efferent connections of the prefrontal cortex in the monkey. [w:] J. Warren,
K. Akert (red.), The frontal granular cortex and behavior. New York, McGraw-Hill.
Nauta W. (1972) Neural associations of the frontal corex. “Acta Neurobiologiae Experimentalis", 32,
s. 125-140.
Nauta W., Domesick V. (1980) Neural associations of the limbic system, [w:] A. Beckman (red.),
Neural substrates of behavior. New York, Spectrum.
Nauta W., Feirtag M. (1979) The organization of the brain. “Scientific American", 41, s. 78-105.
Nemiah J., Freybetger H., Sifneos P. (1976) Alexithymia: A view of the psychosomatic process, [w:]
D. Hill (red.), Modem trends in psychosomatic medicine. Vol. III. London, Butterworth, s. 430-439.
Newton B. (1982-83) Introduction: Hypnosis and cancer. “The American Journal of Clinical
Hypnosis", 25 (2-3), s 89-91.
Nugent W., Garden N., Montgomery D. (1984) Utilizing the creative unconscious in the treatment of
hypodermic phobias and sleep disturbance. “The American Journal of Clinical Hypnosis", 26 (3), s.
201-205.
Olds J. (1977) Drives and reinforcements: Behavioral studies of hypothalamic functions. New York,
Raven.
Olds J., Milner P. (1954) Positive reinforcement produced by electrical stimulation of septal area
and other regions of rat brain. Journal of Comparative and Physiological Psychology", 47, s. 419-
427.
Olness K., Conroy M. (1985) A pilot study of voluntary control of transcutaneous POi by children.
“International Journal of Clinical and Experimental Hypnosis", 33 (1), s. 1-5.
Olness K., Wain H., Ng L. (1980) Pilot study of blood endorphin levels in children using self-
hypnosis to control pain. “Developmental and Behavioral Pediatrics", 1 (4), s. 187-188.
Ome M. (1962) The social psychology of the psychological experiment: With particular reference to
demand characteristics and their implications. “American Psychologist", 17, s. 776-783.
Orne M. (1972) On the stimulating subject as a quasi-control group in hypnosis research: What,
why and how? [w:] E. Fromm, R. Shor (red.), Hypnosis: Research development and perspectives.
Chicago, Aldine-Atherton, s. 399-443.
Orne M. (1974) Pain suppression by hypnosis and related phenomena, [w:] J. Bonica (red.), Pain.
New York, Raven Press.
Omstein R. (1973) The psychology of consciousness. New York, Viking.
Ornstein R., Thompson R. (1984) The amazing brain. Boston, Houghton Mifflin.
Orr W., Hoffman H., Hegge F. (1974) Ultradian rhythms in extended performance. “Aerospace
Medicine", 45, s. 995-1000.
Overton D. (1968) Dissociated learning in drug states (state-dependent learning), [w:] D. Effron, J.
Cole, J. Levine, R. Wittenborn (red.), Psychopharmacology: A review of progress, 1957-1967.
Public Health Service Publications, 1836. U.S. Government Printing Office, Washington D.C., s.
918-930.
Overton D. (1972) State-dependent learning produced by alcohol and its relevance to alcoholism,
[w:] B. Kissen, H. Begleiter (red.), The biology of alcoholism. Vol. II. Physiology and behavior. New
York, Plenum, s. 193-217.
Overton D. (1973) State-dependent learning produced by addictiong drugs, [w:] S. Fisher, A.
Freedman (red.), Opiate addiction: Origins and treatment. Washington D.C., Winston, s. 61-75.
Overton D. (1978) Major theories of state dependent learning, [w:] B. Ho, D. Richards, D. Chute
(red.), Drug discrimination and state-dependent learning. New York, Academic Press, s. 283-318.
Palmblad J. (1985) Stress and human immunologic competence, [w:] R. Guillemin, M. Cohn. T.
Melnechuk (red.), Neural modulation of immunity. New York, Raven Press, s. 45-53.
Papez J. (1937) A proposed mechanism of emotion. .Archives of Neurology and Physiology", 38, s.
725-744.
Peavey B. (1982) Biofeedback assisted relaxation: Effects on phagocytic immune function. Praca
doktorska, North Texas State University, Denton, Texas.
Pert C. (1986) Emotions in body, not just in brain. “Brain/Mind Bulletin", 11 (4), s. 1.
Pert C., Ruff M., Weber R., Herkenham M. (1985) Neuropeptides and their receptors: A
psychosomatic network. “The Journal of Immunology", 135 (2), s. 820s-826s.
Peters C. (1978) Tell me who I am before I die. New York, Rawson.
Phelps M., Mazziotta J. (1985) Positron emission tomography: Human brain function and
biochemistry. “Science", 228, s. 799-809.
Poirel C. (1982) Circadian rhythms in behavior and experimantal psychotherapy, [w:] F. Brown, R.
Graeber (red.), Rhythmic aspects of behavior. Hillsdale, New Jersey, Erlbaum and Associates, s.
363-398.
Pribram K. (1965) Proposal for a structural pragmatism: Some neuropsychological considerations of
problems in philosophy, [w:] B. Wolman, E. Nagle (red.), Scientific psychology: Principles and
approaches. New York, Basic Books, s. 426-459.
Pribram K. (1971) Languages of the brain: Experimental paradoxes and principles in
neuropsychology (wyd. 3). New York, Brandon House.
Pribram K. (1976) Problems concerning the structure of consciousness, [w:] G. Globus, G. Maxwell,
I. Savodnik (red.), Consciousness and the brain: A scientific and philosophical inquiry. New York,
Plenum, s. 798-809.
Pribram K. (1979) Behaviorism, phenomenology and holism in psychology: A scientific analysis. .
Journal of Social and Biological Structure", 2, s. 65-72.
Pribram K. (1980) Cognition and performance: The relation to neural mechanisms of consequence ,
confidence, and competence, [w:] A. Routtenberg (red.), Biology of reinforcement: Facets of brain
stimulation reward. New York, Academic Press, s. 11-36.
Pribram K. (1986) The cognitive revolution and mind/brain issues. “American Psychologist", 41, s.
507-520.
Pribram K., Lassonde M., Ptito M. (1981) Classification of receptive field properties in cat visual
cortex. “Experimental Brain Research", 43, s. 119-130.
Putnam F. (1982) Traces of Eve's faces. “Psychology Today", October, s. 88.
Rank O. (1924/1952) The trauma of birth. (W jez. niemieckim ukazalo sie w 1924 r., w jez.
angielskim – w 1952) New York, R. Brunner.
Reinberg A., Gervais P., Ghata J. (1977) Chronobiologic aspects of asthma.^/:] J. McGovern, M.
Smolensky, A. Reinberg (red.), Chronobiology in allergy and immunology. Springfield, Illinois,
Thomas, s. 36-63.
Reus V., Weingartner H., Post R. (1979) Clinical implication of state-dependent learning. “American
Journal of Psychiatry", 136 (7), s. 927-931.
Rigter H., Crabbe J. (1979) Modulation of Memory by pituitary hormones. Vitamins and Hormones,
37. New York, Academic Press.
Rosenberg S. i in. (1985) Observations on the systemic administration of autologous
lymphokineactivated killer cells and recombinant interleukin-2 to patients with metastic canser.
“New England Journal of Medicine", 23 (3B), s. 1485-1492.
Rosenblatt M. (1983) Neuropeptides: Future implications for medicine. “Medical Times", November,
s. 31-37.
Rosenzweig M., Bennett E. (1984) Basic processes and modulatory influences in the stages of
memory formation, [w:] G. Lynch, J. McGaugh, N. Weinberger (red.), Neurobiology of learning and
memory. New York, Guilford Press, s. 263-288.
Rossi E. (1972/1985) Dreams and the growth of personality: Expanding awareness in
psychotherapy (wyd. 2). New York, Brunner/Mazel.
Rossi E. (1973/1980) Psychological shocks and creative moments in psychotherapy. [w:] E. Rossi
(red.), The collected papers of Milton H. Erickson on hypnosis. IV: Innovative hypnotherapy. New
York. Irvington, s. 447-463.
Rossi (1977) The cerebral hemispheres in analytical psychology. “Joumal of Analytical
Psychology", 22, s. 32-51.
Rossi E. (1981) Hypnotic describes natural rhythms of trance readiness. “B rain/Mind Bulletin",
March, s. 1.
Rossi E. (1982) Hypnosis and ultradian cycles: A new state (s) theory of hypnosis? “The American
Journal of Clinical Hypnosis", 25, s. 21-32.
Rossi E. (1985) Unity and diversity in Ericksonian approaches: Now and in the future. [w:] J. Zeig
(red.), Ericksonian psychotherapy. Vol. I: Structures. New York, Brunner/Mazel, s. 15-30.
Rossi E. (1986a) Altered states of consciousness in everyday life: The ultradian rhythms. [w:] B.
Wolman, M. Ullman (red), Handbook of altered states of consciousness. New York, Van Nostrand,
s. 97-132.
Rossi E. (1986b) Hypnosis and ultradian rhythms, [w:] B. Zilbergeld, G. Edelstien, D. Araoz (red.),
Hypnosis questions and answers. New York, W. W. Norton, s. 17-21.
Rossi E. (1987) Mind/body connections and the new language of human facilitation. [w:] J. Zeig
(red.), The evolution of psychotherapy. New York, Brunner/Mazel.
Rossi E., Ryan M. (red.) (1986) Mind-body communication in hypnosis. Vol. Ill: The seminars,
lectures, and workshops of Milton H. Erickson. New York, Irvington.
Roszman T., Cross R., Brooks W., Markesbery W. (1985) Neuroimmodulation: Effects of neural
lesions on cellular immunity, [w:] R. Guillemin, M. Cohn, T. Melnechuk (red.). Neural modulation of
immunity. New York, Raven Press, s. 95-109.
Roth J., LeRoith D., Collier E., Weaver N., Watkinson A., Cleland C., Click S. (1985) Evolutionary
origins of neuropeptides, hormones, and receptors: Possible applications to immunology. “The
Journal of Immunology", 135 (2), s. 816s-819s.
Sachar E. (1969) Psychological homeostasis and endocrine function, [w:] A. Mandell, M. Mandell
(red.), Psychological strategies in man. New York, Academic Press.
Sagan C. (1977) The dragons of Eden: Speculations on the evolution of human intelligence. New
York, Random House.
Salk J. (1969) Immunological paradoxes: Theoretical considerations in the rejection or retention of
grafts, tumors and normal tissue. “Annals of New York Academy of Science", 164 (2), s. 365-380.
Saltz E. (1973) Higher mental processes as the bases for the laws of conditioning, [w:] F.
McGuigan, D. Lumsden (red.), Contemporary approaches to conditioning and learning. New York,
Wiley.
Sarbin T., Coe W. (1972) Hypnosis: A social psychological analysis of influence communication.
New York, Holt, Rinehart and Winston.
Scharrer E., Scharrer B. (1940) Secretory cells within the hypothalamus. Research publications of
the Association of Nervous and Mental Diseases. New York, Hafner.
Schneck J. (1948) Psychogenic cardiovascular reaction interpreted and successfully treated with
hypnosis. “Psychoanalytical Review", 35, s. 14-19.
Schneider J., Smith W., Witcher S. (1983) The relationship of mental imagery to white blood cells
(neutrophil) function: Experimental studies of normal subjects. Nie rozpowszechniana kopia.
Michigan State University, College of Medicine. East Lansing, Michigan.
Schneider J., Smith W., Witcher S. (1984) The relationship of mental imagery to white blood cell
(neutrophil) function in normal subjects. Referat zaprezentowany podczas 36 Dorocznego
Spotkania Naukowego Miedzynarodowego Towarzystwa Hipnozy Klinicznej i Eksperymentalnej,
San Antonio, Texas, October 25th.
Schreiber F. (1973) Sybil. Chicago, Regnery.
Seltzer L. (1985) Paradoxical strategies in psychotherapy. New York, Wiley and Sons.
Selye H. (1936) A syndrome produced by diverse noxious agents. Cyt. [w:] Stres zycia. Warszawa
1960, PZWL.
Selye H. (1977) Stres okietznany. Thim. T. Zalewski. Warszawa, PIW.
Selye H. (1960) Stres zycia. Tłum. J. W. Guzek, R. Rembiesa. Warszawa, PZWL.
Selye H. (1982) History and present status of the stress concept, [w:] L. Goldberger, S. Breznitz
(red.), Handbook of stress. New York, MacMillan, s. 7-20.
Shands H. (1969) Integration, discipline, and the concept of shape. “Annals of New York Academy
of Science", 164 (2), s. 578-587.
Shannahoff-Khalsa D. (1983) Personal communication.
Shannon C., Weaver W. (1949) The mathematical theory of communication. Urbana, University of
Illinois Press.
Shapiro A. (1971) Placebo effects in medicine, psychotherapy and psychoanalysis, [w:] A. Bergin,
S. Garfield (red.), Handbook of psychotherapy and behavior change. New York, Wiley.
Shavit Y., Terman G., Martin F., Lewis J., Liebeskind., Gale R. (1985) Stress, opioid peptides, the
immune system, and cancer. “The Journal of Immunology" 135 (2) s. 834s-837s.
Sheehan P., Perry C. (1976) Methodologies of hypnosis. Hillsdale. New Jersey, Lawrence Erlbaum
Publishers.
Shor R. (1959) Hypnosis and the concept of the generalized reality-orientation. “American Journal
of Psychotherapy", 13, s. 582-602.
Shorr J., Sobel G., Robin P., ConnellaO. (1980) Imagery: Its many dimensions and applications.
New York, Plenum Press.
Siegman A., Feldstein S. (red.) (1985) Multichannel integrations of nonverbal behavior. Hillsdale,
New Jersey, Lawrence Erlbaum Publishers.
Silberman E., Putnam F., Weingartner H., Braun B., Post R. (1985) Dissociative states in multiple
personality disorders: A quantitative study. “Psychiatry Research", 15, s. 253-260.
Silberner J. (1985) A new look at arthritis origins. “Science News", 127 (23), s. 358-359.
Simonton O., Simonton S., Creighton J. (1978) Getting well again. Los Angeles, Tarcher.
Sizemore C. (1977) I'm Eve. New York, Harcourt Brace Jovanovich.
Smith E., Harbour-McMenamin D., Blalock J. (1985) Lymphocyte production of endorphins and
endorphin-mediated immunoregulatory activity. “The Journal of Immunology", 135 (2), s. 779s-782s.
Smith G., McDaniel S. (1983) Psychologically mediated effect on the delayed hyper-sensitivity
reaction to tuberculin in humans. “Psychosomatic Medicine", 46, s. 65-73.
Smith G., McKenzie J., Marmer D., Steele R. (1985) Psychologic modulation of the human immune
response to varicella zoster. “Archives of Internal Medicine", 145, s. 2110-2112.
Snyder S. (1980) Brain peptides as neurotransmitters. “Science", 209, s. 976-983.
Solomon G. (1985) The emerging field of psychoneuroimmunology with a special note on AIDS.
“Advances", 2 (Winter), s. 6-19.
Solomon G., Amkraut A. (1981) Psychoneuroendocrinological effects on the immune response.
“Annual Review of Microbiology"; 35, s. 155-184.
Sperry R. (1964) The great cerebral commisure. “Scientific American", 210, s. 42-52.
Spiegel H., Spiegel D. (1978) Trance and treatment. New York, Basic Books.
Spruiell G., Steck C., Lippencott C., King D. (1983) Failure ofnaloxone to modify the depth of
hypnotic trance. “Experientia", 39 (7-12), s. 763-764.
Stein M. (1985) Bereavement, depression, stress, and immunity, [w:] R. Guillemin, M. Cohn, T.
Melnechuk (red.), Neural modulation of immunity. New York, Raven Press, s. 29-53.
Stein M., Keller S., Schleifer S. (1985) Stress and immunomodulation: The role of depression and
neuroendocrine function. “The Journal of Immunology", 135 (2), s. 827s-833s.
Stein M., Schiavi R., Camerino M. (1976) Influence of brain and beliavior on the immune system.
“Science", 191, s. 435-440.
Stein M., Schleifer S., Keller S. (1981) Hypothelamic influences on immune responses, [w:] A. Ader
(red.), Psychoneuroimmunology. New York, Academic Press, s. 429-447.
Stephenson J. (1978) Reversal of hypnosis-induced analgesia by naloxone. Lancet, (28097), s. 991-
992.
Sternbach R. (1982) On strategies for identifying neurochemical correlates of hypnotic analgesia,
international Journal of Clinical and Experimental Hypnosis", 30 (3), s. 251-256.
Steward J. (1981) Brain ACTH-endorphin neurones as regulators of central nervous system activity,
[w:] K. Brunfeldt (red.), Peptides, 1980. Copenhagen, Denmark, Scriptor, s. 774-779.
Steward J., Krebs W., Kaczender E. (1971) State-dependent learning produced with steroids.
“Nature", 216, s. 1233-1234.
Teitlebaum H. (1954) Spontaneous rhythmic ocular movements: Their possible relationship to
mental activity. “Neurology", 4, s. 350-354.
Thigpen C, Cleckley H. (1957) The three faces of Eve. Kingsport, Tenn, Kingsport Press.
Thompson R. i in. (1984) Neuronal substrates of learning and memory: A “multiple--trace" view, [w:]
G. Lynch, J. McGaugh, N. Weinberger (red.), Neurobiology of learning and memory. New York,
Guilford Press, s. 137-164
Tinterow M. (1970) Foundations of hypnosis. Springfield, Illinois, C. C. Thomas.
Ullman M. (1959) On the psyche and warts. I: Suggestion and warts: A review and comment.
“Psychosomatic Medicine", 21, s. 473-488.
Vaihinger H. (1911) Philosophy of the as-if. Ttum C. K. Ogden w 1924 r. London, Routledge.
Wadden T., Anderton C. (1982) The clinical use of hypnosis, psychological Bulletin", 91 (2), s. 215-
243.
Wain H., Amen D., Oetgen W. (1984) Hypnotic intervention in cardiac arrhythmias. “The American
Journal of Clinical Hypnosis", 27 (1), s. 70-75.
Waksman B. (1985) Neuroimmunomodulation of homeostatis and host gefense. “Journal of
Immunology", 135 (2), s. 862s.
Walford R. (1983) Maximum lifespan. New York, Avon Publishers.
Walking J. (1978) The therapeutic self. New York, Human Sciences Press.
Watkins J. (1980) The silent abreaction. “International Journal of Clinical and Experimental
Hypnosis", 28, s. 101-113.
Watzlawick P. (red.) (1984) The invented reality. New York, W. W. Norton.
Weeks G., L'Abate L. (1982) Paradoxical psychotherapy: Theory and practice with individuals,
couples, and families. New York, Brunner/Mazel.
Wehr T. (1982) Circadian rhythm disturbances in depression and mania, [w:] F. Brown, R. Graeber
(red.), Rhythmic aspects of behavior. Hillsdale, New Jersey, Lawrence Erlbaum Publishers.
Weinberger N., Gold P., Sternberg D. (1984) Epinephrine enables Pavlovian fear conditioning
under anesthesia. “Science", 223, February 10, s. 605-607.
Weiner H. (1972) Presidential address: Some comments on the transduction of experience by the
brain: Implications for our understanding of the relationship of mind to body. “Psychosomatic
Medicine", 34 (4), s. 355-380.
Weiner H. (1977) Psychobiology and human disease. New York, Elsevier.
Weingartner H. (1986) Memory: The roots of failure. “Psychology Today", January, s. 6-7.
Weingartner H., Miller H., Murphy D. (1977) Mood state-dependent retrieval of verbal associations.
“ Journal of Abnormal Psychology", 86, s. 276-284.
Weingartner H., Murphy D. (1977) Brain states and memory. “Psychopharmacological Bulletin". 13,
s. 66-67.
Weitzenhoffer A. (1971) Oculer changes associated with passive hypnotic behavior. “The American
Journal of Clinical Hypnosis", 14, s. 102-121.
Weitzenhoffer A. (1982) In search of hypnosis. “International Journal of Clinical and Experimental
Hypnosis", 30 (2), s. 210-211.
Werntz D. (1981) Cerebral hemispheric activity and autonomic nervous function. Praca doktorska,
University of California, San Diego.
Werntz D., Bickford R., Bloom F., Shannahoff-Khalsa D. (1981) Selective cortical activation by
alternating autonomic function. Referat przedstawiony podczas Spot-kania Zachodniego
Towarzystwa ds. EEG, February 12, Reno, Nevada.
White L., Tursky B., Schwartz G. (1985) Placebo: Clinical implication and new insights. New York,
Guilford Press.
Wickramasekera I. (red.) (1976) Biofeedback, behavior therapy and hypnosis. Chicago, Nelson Hall.
Wickramasekera I. (1985) A conditioned response model of the placebo effect: Predictions from the
model, [w:] L. White, B. Tursky, G. Schwartz (red.), Placebo: Theory, research, and mechanisms.
New York, Guilford Press, s. 255-287.
Wiener N. (1948) Cybernetics, or control and communication in the animal and the machine. New
York, Wiley.
Williams J. (1974) Stimulation of breast growth by hypnosis. “Journal of Sex Research", 10, s. 316-
326.
Wolberg L. (1947) Hypnotic experiments in psychosomatic medicine. “Psychosomatic Medicine", 9,
s. 337-342.
Woodman M. (1984) Psyche/soma awareness. “Quadrant", 17 (2), s. 25-37.
Wurtman R., Anton-Tay F. (1969) The mammalian pinel as a neuroendocrine transducer. “Recent
Progress in Hormone Research", 25, s. 493-513.
Wybran J. (1985) Enkephalins, endorphins, substance P, and the immune system, [w:] R.
Guillemin, M. Cohn, T. Melnechuk (red.), Neural modulation of immunity. New York, Raven Press,
s. 157-161.
Yanovski A. (1962) The feasibility of alteration of cardiovascular manifestations in hypnosis. “The
American Journal of Clinical Hypnosis", 5, s. 8-16.
Zeig J. (1980a) Symptom prescription and Ericksonian principles of hypnosis and psychotherapy.
“The American Journal of Clinical Hypnosis", 23 (1), s. 16-22.
Zeig J. (1980b) Symptom prescription techniques: Clinical applications using elements of
communication. “The American Journal of Clinical Hypnosis", 23 (1), s. 23-33.
Zeig J. (red.) (1985) Ericksonian psychotherapy. Vol. I: Structures. New York, Brunner/Mazel.
Zornetzer S. (1978) Neurotransmitter modulation and memory: A new neuropharma-cological
phrenology? [w:] M. Lipton, A. di Mascio, K. Killam (red.), Psycho-pharmacology: A generation of
progress. New York, Raven Press.

You might also like