You are on page 1of 331

Glines

Abbi
Sprbujmy jeszcze
raz
przeoya Agata bikowska

PODZIKOWANIA
Dzikuj Keithowi, mojemu mowi, ktry tolerowa
baagan w domu, brak czystych ubra i moje wahania
nastrojw, kiedy pisaam t ksik (i wszystkie
pozostae).
Dzikuj rwnie trjce moich ukochanych dzieciakw,
ktra przez jaki czas musiaa ywi si parwkami w
ciecie, pizz i lukrowanymi patkami kukurydzianymi.
Przysigam, e gdy skoczyam, przygotowaam im
mnstwo porzdnych ciepych posikw.
Jestem wdziczna Elizabeth Reyes, Autumn Hull i
Collen Hoover, ktre przeczytay i skomentoway
Sprbujmy jeszcze raz. Dziki za pomoc, dziewczyny!
Dzikuj Sarze Hansen za wspprac przy projekcie
graficznym ksiki. To genialna kobieta. Ubstwiam j. W
jej towarzystwie czas spdza si po prostu odlotowo.
Wierzcie mi... Ja to wiem ;)
Jane Dystel to najfajniejsza agentka, jaka kiedykolwiek
pojawia si w wiatku literackim. Kocham j. Po prostu.
Dzikuj te Lauren Abramo, ktra zajmuje si sprzeda
praw do moich utworw za granic. Dziki niej t ksik
mona czyta na caym wiecie. To wspaniaa kobieta.
Skadam te podzikowania Stephanie T. Lott pracowaam z rnymi redaktorkami, ale tylko t
uwielbiam. Jest cudowna.

Rush
Trzynacie lat temu...
Usyszaem pukanie do drzwi, a potem ciche szuranie.
Natychmiast poczuem bl w klatce piersiowej. Mama
zadzwonia w drodze do domu, eby powiedzie, co
zrobia. Poinformowaa mnie, e po tym wszystkim musi
wyj napi si z koleankami. Ja miaem pocieszy Nan.
Mama bya zbyt zdenerwowana. A przynajmniej tak
twierdzia, kiedy ze mn rozmawiaa.
- Rush? - czkna cicho Nan. Najwyraniej pakaa.
- Jestem tutaj. - Wstaem z duej poduchy, ktra leaa
w rogu pokoju i bya moj kryjwk. W tym domu kady
potrzebowa kryjwki. Jeli nie miae si gdzie schowa,
to przepade.
Pasma rudawych lokw przykleiy si do mokrej buzi
Nan. Jej dolna warga draa. Dziewczynka patrzya na
mnie tymi swoimi smutnymi oczami. Prawie nigdy si nie
miaa. Matka powicaa jej uwag tylko wtedy, gdy
trzeba byo j wystroi i pokaza znajomym. Wszyscy j
ignorowali. Z wyjtkiem mnie. Robiem, co mogem, eby
czua si kochana.

- Nie widziaam go. Nie byo go w domu - szepna,


kajc cicho.
Nie musiaem pyta, o kogo chodzi. Wiedziaem. Nan
cigle pytaa o ojca i mama miaa tego do. Postanowia
zabra do niego crk. aowaem, e mi nie powiedziaa.
Chciabym pojecha z nimi. Na widok pogronej w blu
Nan zacisnem donie w pici. Jeli kiedykolwiek
spotkam tego faceta, to mu przyo. Chc zobaczy, jak
krwawi.
- Chod tutaj. - Wycignem rce i przytuliem moj
ma siostrzyczk. Obja mnie w pasie i mocno cisna.
W takich chwilach ciko byo mi oddycha.
Nienawidziem losu, ktry przypad jej w udziale. Ja
przynajmniej wiedziaem, e tata mnie chcia, bo spdza
ze mn czas.
- Ma inne crki. Dwie. One s... liczne. Maj wosy jak
anioki. Ich mama pozwala im bawi si w bocie na
dworze. Miay teniswki. Brudne. - Nan zazdrocia im
brudnych trampek. Nasza mama pilnowaa, eby jej crcia
zawsze wygldaa idealnie. Nan nawet nie miaa
teniswek.
- Nie mog by pikniejsze od ciebie - zapewniem j,
bo naprawd w to wierzyem.
Dziewczynka pocigna nosem i si odsuna.
Podniosa gow i spojrzaa na mnie swoimi wielkimi,
zielonymi oczami.

- S pikniejsze. Widziaam. Na cianach wisiay jego


zdjcia z nimi. On je kocha... a mnie nie.
Nie mogem kama. Taka bya prawda. Rzeczywicie
jej nie kocha.
- Jest gupim dupkiem. Masz mnie, Nan. Zawsze
bdziesz mnie miaa.

Blaire
Dzisiaj...
Wystarczyo wyjecha dwadziecia pi kilometrw
poza miasto. Nikt z Sumit nie tuk si taki kawa do
apteki. Chyba e ten kto mia dziewitnacie lat i
potrzebowa dyskretnie co naby. O tym, co kupia w
aptece w Sumit, w cigu godziny wiedziao cae
miasteczko. Zwaszcza jeli bya niezamna i kupowaa
prezerwatywy... albo test ciowy.
Pooyam testy na ladzie, ale nie spojrzaam na
ekspedientk. Nie mogam. Strach i poczucie winy w
moich oczach nie byy czym, czym chciaam dzieli si z
obc osob. Nie powiedziaam nawet Cainowi. Odkd trzy
tygodnie wczeniej zmusiam Rusha do odejcia, powoli
wrciam do zwyczaju spdzania czasu wycznie z
Cainem. To byo atwe. Nie zmusza mnie do mwienia,
ale kiedy chciaam porozmawia, uwanie sucha.
- Szesnacie dolarw i pitnacie centw - oznajmia
kobieta za lad. Syszaam w jej gosie trosk. Nic
dziwnego. To by wstydliwy zakup, ktrego obawia-

y si wszystkie nastolatki. Podaam jej dwadziecia


dolarw, nie podnoszc wzroku znad maej torebki, ktr
pooya przede mn na kontuarze. Zawieraa odpowied
na drczce mnie pytanie i to mnie przeraao. Okres
spnia mi si ju dwa tygodnie, ale dotd atwiej byo
udawa, e nic si nie dzieje. Teraz jednak musiaam
wiedzie.
- Trzy dolary i osiemdziesit pi centw reszty.
-Ekspedientka wycigna do z pienidzmi.
- Dzikuj - wymamrotaam i zapaam torebk.
- Mam nadziej, e wszystko uoy si po twojej myli powiedziaa kobieta agodnie. Podniosam wzrok i
spojrzaam we wspczujce brzowe oczy. Bya obc mi
osob, ktrej miaam nigdy wicej nie zobaczy, ale
ucieszyam si, e kto wie, przez co przechodz. Nie
czuam si taka samotna.
- Ja te - odparam, a potem odwrciam si i wyszam.
Zrobiwszy dwa kroki w stron parkingu, zauwayam,
e przy moim samochodzie kto stoi. Cain opiera si o
drzwi auta z rkami zaoonymi na piersiach. Na gowie
mia szar bejsbolwk z wyszytym logo Uniwersytetu
Alabamy. Nacign j mocno na oczy.
Zatrzymaam si i spojrzaam na niego. Nie mogam
teraz kama. Wiedzia, e nie przyjechaam tu po

prezerwatywy. Istniao tylko jedno wytumaczenie. Nie


widziaam jego oczu, ale i tak... wiedziaam, e on wie.
Przeknam gul, ktra rosa mi w gardle, odkd rano
wsiadam do samochodu i wyjechaam z miasta. Teraz
wiedziaymy nie tylko ja i obca kobieta za lad. Mj
najlepszy przyjaciel te wiedzia.
Zmusiam si, eby zrobi kolejny krok. Bdzie
zadawa pytania, a ja nie chciaam odpowiada. Jednak po
ostatnich kilku tygodniach zasuy na wyjanienie.
Naprawd. Jak mogam mu to wytumaczy?
Stanam przed Cainem. Cieszyam si, e czapka rzuca
cie na jego twarz. atwiej byo mwi, gdy nie
widziaam jego miny.
Stalimy w milczeniu. Chciaam, eby si odezwa, ale
po kilku minutach ciszy zrozumiaam, e czeka na mj
ruch.
- Skd wiedziae, gdzie jestem? - spytaam w kocu.
- Mieszkasz u mojej babci. Zadzwonia do mnie, kiedy
wysza z domu, dziwnie si zachowujc. Martwiem si wyjani.
Poczuam wilgo pod powiekami. Nie mogam teraz
paka. Wypakaam ju wszystkie zy. Wyprostowaam
si, mocniej przyciskajc do piersi torebk z testem.

- ledzie mnie - stwierdziam. To nie byo pytanie.


- Oczywicie, e tak. - Potrzsn gow i odwrci
spojrzenie. - Miaa zamiar mi powiedzie, Blaire?
Czy miaam zamiar mu powiedzie? Nie wiem. Nie
wybiegaam jeszcze mylami tak daleko.
- Nie jestem pewna, czy jest o czym mwi - odparam
szczerze.
Cain pokrci gow i zamia si ironicznie.
- Nie jeste pewna, tak? Przejechaa taki kawa drogi,
bo nie bya pewna?
By zy. A moe zraniony? Nie rozumiaam dlaczego.
- Dopki nie zrobi testu, nie bd pewna. Spnia mi
si okres. To wszystko. Nie widz powodu, eby ci
mwi.
To nie twoje zmartwienie.
Cain powoli odwrci gow w moj stron. Przesun
czapk do tyu. Teraz jego oczy nie kryy si ju w cieniu.
Widziaam w nich niedowierzanie i bl. Poczuam si
fatalnie. Wolaabym, eby mnie skrytykowa i potpi.
- Naprawd tak uwaasz? Po wszystkim, przez co
razem przeszlimy, tak wanie czujesz?
To, przez co przeszlimy, byo ju za nami. Cain
nalea do mojej przeszoci. Przeyam bardzo duo bez
niego.
Podczas gdy on radonie imprezowa, moje ycie lego

w gruzach. Co takiego niby wycierpia? Powoli


ogarniaa mnie zo. Rzuciam mu wyzywajce
spojrzenie.
- Tak, Cain. Tak wanie czuj. Nie jestem pewna, co
dokadnie twoim zdaniem razem przeszlimy. Bylimy
najlepszymi przyjacimi, potem stalimy si par, a
wtedy zachorowaa mama. Ty chciae mie kogo, kto
ssaby ci fiuta, wic mnie zdradzie. Opiekowaam si
mam sama. Nie miaam w nikim oparcia. Potem ona
umara, a ja wyjechaam. Moje serce i wiat rozpady si
na kawaki, wic wrciam do domu. Wspierae mnie.
Nie prosiam ci o to, ale tak si stao. Jestem ci za to
wdziczna, ale to nie oznacza, e wybacz ci wszystko
inne. To nie zmienia faktu, e opucie mnie, kiedy
najbardziej ci potrzebowaam. Tak wic wybacz, e w
chwili, kiedy ziemia po raz kolejny ma usun mi si spod
ng, nie jeste pierwsz osob, do ktrej zwracam si o
pomoc. Nie zasuye jeszcze na ten zaszczyt.
Oddychaam ciko, a zy spyway mi po twarzy. Nie
chciaam paka, do cholery. Zrobiam krok do przodu i z
caej siy odepchnam przyjaciela. Zapaam klamk
samochodu i szarpnam. Musiaam std odjecha.
Zostawi go.
- Rusz si! - wrzasnam, mocno cignc za drzwi, o
ktre wci si opiera.

Spodziewaam si, e bdzie prbowa si kci, zrobi


co wicej ni tylko to, co mu ka. Wsiadam do
samochodu i rzuciam plastikow torebk na siedzenie
obok, a nastpnie uruchomiam silnik i wyjechaam z
parkingu. Cain wci tam sta. Nawet si nie odsun.
Ruszy si tylko na tyle, ebym zdoaa wsi do
samochodu. Nie patrzy na mnie. Gapi si w ziemi,
jakby to tam znajdoway si wszystkie odpowiedzi. Nie
mogam si teraz o niego martwi. Musiaam std znikn.
Moe nie powinnam bya mwi mu wszystkiego, tylko
zachowa to gboko ukryte, jak przez te wszystkie lata.
Ale teraz byo ju za pno. Zacz naciska w
niewaciwym momencie. Nie miaam zamiaru si tym
przejmowa.
Nie mogam teraz wrci do jego babci. Nie daaby mi
spokoju. Pewnie Cain zaraz do niej zadzwoni i wszystko
powie. Jeli nie ca prawd, to co bardzo zblionego.
Nie miaam innej moliwoci. Musiaam zrobi test
ciowy w azience na stacji benzynowej. Czy mogo by
gorzej?

Rush
Fale rozbijajce si o brzeg niegdy mnie uspokajay.
Jeszcze kiedy byem dzieckiem, siadaem na tym
pomocie, patrzc w wod. Tutaj zawsze udawao mi si
ujrze sprawy we waciwym wietle. Ale dzisiaj to nie
pomagao.
Dom by pusty. Matka i... mczyzna, ktry powinien
ca wieczno smay si w piekle, wyjechali tu po tym,
jak trzy tygodnie temu wrciem z Alabamy. Byem
wcieky, rozbity i oszalay z blu. Zagroziem
ojczymowi, e go zabij, a potem kazaem im si wynosi.
Nie chciaem ich widzie. Powinienem zadzwoni do
matki i porozmawia z ni, ale jeszcze nie mogem si na
to zdoby.
Wybaczenie mamie nie byo takie atwe. Nan, moja
siostra, wpada do mnie kilka razy, bagajc, ebym z ni
porozmawia. To nie bya wina Nan, ale z ni te nie
mogem gada. Zbyt mocno przypominaa mi, co
straciem. Czym nie zdyem si nacieszy. Czego
miaem nigdy nie odnale.
Z domu dobiego gone stukanie i przerwao tok moich
myli. Odwrciem si. Kto, kto sta przy

drzwiach, zadzwoni, a potem ponownie zapuka. Kto to


mg by, do cholery? Od wyjazdu Blaire nikt mnie nie
odwiedza, poza siostr i Grantem.
Odstawiem piwo na stolik i wstaem. Ktokolwiek to
by, lepiej, eby mia naprawd dobry powd do
nachodzenia mnie bez zaproszenia. Przeszedem przez
wysprztany dom, cho od czasu ostatniej wizyty
pokojwki Henrietty mino ju troch czasu. atwo byo
utrzyma porzdek teraz, gdy nie urzdzaem imprez i z
nikim si nie spotykaem. Co ciekawe, naprawd mi si to
podobao.
Kiedy signem do klamki, ponownie rozlego si
pukanie. Nacisnem klamk, gotw powiedzie temu, kto
sta za drzwiami, eby std spieprza. Ale sowa uwizy
mi w gardle. Tego faceta nie spodziewaem si
kiedykolwiek jeszcze zobaczy. Spotkaem go tylko raz i
natychmiast znienawidziem. Teraz sta tu, a ja chciaem
zapa go za ramiona i trz nim, a powie mi, jak ona si
czuje. Czy wszystko z ni w porzdku? Gdzie mieszka?
Boe, miaem nadziej, e nie z nim. Co jeli... nie, nie,
nie, to niemoliwe. Nie zrobiaby tego. Nie moja Blaire.
Zacisnem donie w pici.
- Musz wiedzie jedn rzecz - powiedzia Cain,
chopak z przeszoci Blaire, podczas gdy ja przy-

gldaem mu si ze zdziwieniem i niedowierzaniem. Czy ty... - Zamilk i przekn gono. - Czy ty...
pieprzysz... - Zdj czapk i przeczesa palcami wosy. Pod
oczami mia ciemne sice. By wyranie zmczony i
znuony.
Serce mi zamaro. Chwyciem go za rami i
potrzsnem nim.
- Gdzie Blaire? Czy nic jej nie jest?
- Wszystko z ni w porzdku... to znaczy, ma si
dobrze. Pu mnie, zanim zamiesz mi rk - warkn
Cain, wyrywajc si. - Blaire yje i ma si dobrze. Jest w
Sumit.
Nie dlatego tu jestem.
A wic dlaczego? Mielimy tylko jedn wspln
spraw. Blaire.
- Kiedy wyjedaa z Sumit, bya niewinna... Bardzo
niewinna. Byem jej jedynym chopakiem. Wiem, e nie
miaa nikogo poza mn. Przyjanilimy si od dziecka.
Ale Blaire, ktra std wrcia, nie jest t sam osob. O
niczym mi nie mwi, nic nie chce wyjania. Musz
wiedzie, czy ty i ona... czy wy... Po prostu to powiem pieprzye si z ni?
Zrobio mi si ciemno przed oczami i ruszyem, mylc
tylko o tym, e zaraz go zabij. Przesadzi. Nie mia prawa
mwi w ten sposb o Blaire. Nie mg zadawa takich
pyta ani wtpi w jej niewin-

no. Blaire bya bez skazy, do cholery! Nie mia


prawa.
- Kurwa! Rush, zostaw go! - usyszaem gos Granta.
Miaem wraenie, e dobiega z daleka, z koca dugiego
tunelu. Liczy si tylko ten kole przede mn. Moja pi
wyldowaa na twarzy Caina, a z jego nosa popyna
krew. Krwawi. Chciaem, eby krwawi. Kto musia
krwawi, do cikiej cholery.
Kto obj mnie w pasie i odcign, a Cain polecia do
tyu. Zapa si za nos, a w oczach mia panik. Waciwie
w jednym oku. Drugie zdyo ju mu spuchn i ledwie
je byo wida.
- Co mu, do cholery, powiedziae? - spyta zza mnie
Grant. To on trzyma mnie w elaznym ucisku.
- Nie wa si tego powtrzy! - ryknem, gdy Cain
otworzy usta, eby odpowiedzie. Nie mogem sucha,
jak mwi o niej w ten sposb. To, co wydarzyo si
midzy
nami, nie byo brudne ani ze. Zachowywa si tak, jakbym
j zepsu. Blaire bya bez skazy. Tak niesamowicie czysta.
Nic nie mogo tego zmieni.
Grant mocniej zacisn ramiona, przycigajc mnie do
siebie.
- Musisz ju i. Nie zdoam go zbyt dugo utrzyma.
Ma jakie dziesi kilo wicej mini ni ja. To nie takie

proste, na jakie wyglda. Wiej, stary, i nie wracaj. Masz


cholerne szczcie, e akurat przyjechaem.
Cain skin gow i popdzi z powrotem do auta.
Wci byem wcieky, ale zo nie buzowaa ju we
mnie tak silnym ogniem. Chciaem, eby bardziej
cierpia.
Pragnem zniszczy jego myl, e Blaire moga nie by
ju tak idealna jak wtedy, gdy wyjechaa z Alabamy. Nie
wiedzia, przez co przesza. Nie mia pojcia o piekle,
ktre urzdzia jej moja rodzina. Jak on mg si ni
opiekowa? Potrzebowaa mnie.
- Jeli ci puszcz, pobiegniesz za samochodem czy
zostawisz chopaka w spokoju? - spyta Grant,
rozluniajc chwyt.
- Zostawi go w spokoju - zapewniem,
wyswo-badzajc si z obj brata. Podszedem do
balustrady i zacisnem na niej donie, robic kilka
gbokich wdechw. Bl znw mn zawadn. Wczeniej
zdoaem nad nim zapanowa. Zaledwie pulsowa gdzie
pod powierzchni, ale widok tego gwniarza wszystko mi
przypomnia. Tamta noc. Znw bdzie mnie
przeladowa. Naznaczya mnie na zawsze.
- Mog si dowiedzie, co si tu, do diaba, stao czy
mnie te stuczesz na kwane jabko? - spyta Grant,
odsuwajc si nieco.

Jakby na to nie patrze, by moim bratem. Rodzice


pobrali si, kiedy bylimy jeszcze dziemi. yli razem
wystarczajco dugo, ebymy poczuli si ze sob
zwizani. Chocia moja mama miaa od tamtej pory kilku
innych mw, Grant wci by czci mojej rodziny.
Wiedzia wystarczajco duo, eby domyli si, e
chodzio o Blaire.
- To byy chopak Blaire - odpowiedziaem, nie patrzc
na niego.
Grant chrzkn.
- Hm, przyszed tutaj, eby si przechwala? Zrobie z
niego miazg, bo mia jej kiedy dotkn?
Jedno i drugie. adne z powyszych. Pokrciem gow.
- Nie. Zadawa pytania o to, co byo pomidzy mn i
Blaire. A co go to obchodzi? Powinien trzyma si ode
mnie z daleka.
- Ach, rozumiem. To ma sens. C, dosta za swoje.
Chyba zamae mu nos, a na pewno solidnie podbie oko.
Podniosem wreszcie gow i spojrzaem na Granta.
- Dzikuj, e mnie od niego odcigne. Straciem
kontrol.
Brat skin gow i otworzy drzwi.
- Chod. Idziemy na piwo.

Blaire
Jedynym miejscem, do jakiego mogam teraz i, by
grb mamy. Nie miaam domu. Nie chciaam wraca do
Babuni Q. W kocu bya babci Caina. On pewnie tam na
mnie czeka. A moe nie? Moe zbyt mocno go
odepchnam. Usiadam na cmentarzu. Podcignam
kolana pod brod i oplotam je ramionami.
Wrciam do Sumit, poniewa byo to jedyne miejsce,
jakie znaam. Teraz musiaam wyjecha. Nie mogam tu
zosta. Moje ycie znw miao przybra niespodziewany
obrt, a ja nie czuam si na to gotowa. Kiedy byam ma
dziewczynk, mama zabieraa nas do szkki niedzielnej w
lokalnym kociele baptystw. Pamitam sowa pastora, e
Bg obarcza nas tylko tym, co jestemy w stanie znie.
Moe chodzio mu o osoby, ktre co niedziela chodziy do
kocioa i modliy si kadego wieczora, bo mnie Bg
zdecydowanie nie oszczdza.
Jednak ualanie si nad sob do niczego nie
prowadzio. Musiaam wzi si w gar i zastanowi, co
dalej. Mieszkanie w pokoju u babci Caina byo
rozwizaniem tymczasowym. Kiedy wprowadzaam

si do jej gocinnej sypialni, wiedziaam, e to tylko na


chwil. Z Cainem znamy si od lat. Nie chciaam, eby
nasza historia si powtrzya, wic nie mogam pozwala
mu si wci ratowa z opresji. Nadszed czas, by odej.
Ale dokd jecha? Czym si zaj? Wci nie wiedziaam.
A ostatnie trzy tygodnie niczego w tej kwestii nie
zmieniy.
- Szkoda, e ci tu nie ma, mamo. Nie wiem, co robi, i
nie mam kogo si poradzi - szepnam, siedzc na
cichym cmentarzu. Chciaam wierzy, e mama mnie
syszy. Nie podobaa mi si myl, e jest pod ziemi, ale
kiedy umara moja siostra bliniaczka, siadaymy z mam
w tym samym miejscu i rozmawiaymy z Valerie. Mama
twierdzia, e jej duch nas obserwuje i syszy. Tak bardzo
pragnam, eby to bya prawda.
- To tylko ja. Tskni za wami. Nie chc by sama... ale
jestem. I boj si. - Jedyn odpowiedzi by odgos wiatru
szumicego w liciach drzew. - Powiedziaa mi kiedy, e
jeli bd sucha naprawd uwanie, znajd odpowied w
sercu. Sucham, mamusiu, ale wci nie wiem, co robi.
Moe mogaby mi pomc? Wskaza waciwy kierunek?
Oparam podbrdek na kolanach i zamknam oczy.
Staraam si nie rozpaka.

- Kiedy mi powiedziaa, e musz wyjani Cainowi,


co czuj. Pamitasz? Twierdzia, e nie poczuj si lepiej,
dopki wszystkiego z siebie nie wyrzuc. Wanie dzisiaj
to zrobiam. Nawet jeli mi wybaczy, ju nigdy nie bdzie
tak samo. Zreszt nie mog wci na nim polega... Czas,
ebym zacza podejmowa decyzje samodzielnie. Ale nie
wiem jak.
Gdy tylko to powiedziaam, poczuam, jak kamie
spad mi z serca. Wiedziaam, e nie otrzymam
odpowiedzi, ale to nie miao znaczenia.
W ciszy rozlego si trzanicie drzwiami samochodu,
wic odwrciam si w stron parkingu. Stao tam auto,
ktre byo za bardzo wypasione jak na to mae miasteczko.
Spojrzaam na kierowc i zaniemwiam z wraenia.
Skoczyam na rwne nogi. To bya Bethy! Tutaj! W
Sumit. Na cmentarzu... Przyjechaa bardzo, bardzo drogim
autem.
Dugie, brzowe wosy miaa cignite w kucyk.
Umiechaa si do mnie. Nie mogam si ruszy. Baam
si, e tylko to sobie wyobraziam. Co ona tu robi?
- Naprawd fatalnie, e nie masz telefonu. Jak miaam
ci powiadomi, e po ciebie przyjedam? Hm? - jej
sowa nie miay sensu, ale sam dwik gosu sprawi, e
pobiegam, aby j uciska.

Bethy rozemiaa si i rozpostara ramiona. Wpadam


prosto w jej objcia.
- Nie mog uwierzy, e tu jeste. - Przytuliam j.
- C, ja te nie. To bya duga podr, ale jeste tego
warta. A poniewa zostawia telefon w Rosemary, nie
byo innego sposobu, eby si z tob skontaktowa.
Chciaam jej o wszystkim opowiedzie, ale nie
mogam. Jeszcze nie. Potrzebowaam czasu. Wiedziaa ju
o moim tacie. Wiedziaa o Nan. Ale reszta... nie miaa o
tym pojcia.
- Ciesz si, e tu jeste, ale jak mnie znalaza? Bethy
umiechna si i przekrzywia gow.
- Jechaam przez miasto, szukajc twojego samochodu.
To nie byo takie trudne. W tym miecie s raptem jedne
wiata. Gdybym mocniej mrugna, mogabym je
przegapi.
- Ten samochd na pewno zrobi wraenie na ssiadach.
- Popatrzyam na niego.
- To auto Jacea. Cudownie si prowadzi. Wci bya z
Jaceem. Dobrze. Mimo to poczuam
bl w klatce piersiowej. Jace przypomina mi o
Rosemary. A Rosemary oznaczao Rusha.
- Zapytaabym, jak si masz, ale wygldasz jak mier
na chorgwi. Dziewczyno, czy ty w ogle co jada,
odkd wyjechaa z Rosemary?

Spaday ze mnie ubrania. Kompletnie nie miaam


apetytu. W odku wci czuam gul.
- To byy cikie tygodnie, ale czuj si troch lepiej.
Powoli udaje mi si ze wszystkim pogodzi. Jako sobie
radz.
Bethy popatrzya na groby za moimi plecami. Obydwa.
Widziaam w jej oczach smutek, kiedy przeczytaa napisy
na nagrobkach.
- Nikt nie moe ci zabra wspomnie. Masz
przynajmniej je - powiedziaa, ciskajc moj do.
- Wiem. Nie wierz im. Ojciec kamie. Caa ta rodzina
to banda garzy. Moja mama nigdy by czego takiego nie
zrobia. Jeli ktokolwiek jest winny, to ojciec. On byby do
tego zdolny. Nie mama. W adnym razie mama.
Bethy skina gow i mocno cisna moj do.
Poczuam si lepiej, majc wiadomo, e kto mi
uwierzy, rozumia, e mama bya niewinna.
- Czy twoja siostra bya do ciebie podobna?
W moim ostatnim wspomnieniu Valerie si umiechaa.
Ten jasny umiech by o wiele adniejszy od mojego.
Miaa idealne zby i nie musiaa nosi aparatu. Oczy miaa
janiejsze. Ale wszyscy twierdzili, e jestemy identyczne.
Nie widzieli rnicy. Zawsze zastanawiaam si dlaczego.
Ja widziaam j doskonale.

- Byymy identyczne - odparam. Bethy by nie


zrozumiaa.
- Nie mog sobie wyobrazi dwch Blaire Wynns.
Musiaycie zama serca wszystkim facetom w tej
wiosce.
- Staraa si rozluni atmosfer. Doceniaam to.
- Tylko Valerie. Ja od dziecistwa byam z Cainem.
Nikt si za mn nie ugania.
Bethy otworzya szerzej oczy, po czym odwrcia
wzrok i chrzkna. Czekaam, a znw na mnie spojrzy.
- Chocia bardzo mio mi ci widzie i zdecydowanie
zrobiybymy tu furor, przyjechaam z pewn propozycj.
Tak wanie sdziam. Nie wiedziaam tylko, jak
propozycj moga mie na myli.
- Tak? - spytaam, czekajc na wyjanienie.
- Moemy porozmawia przy kawie? - Spojrzaa na
ulic ze zmarszczonym czoem. - Albo moe przy deserze,
bo lodziarnia bya jedyn knajp, jak widziaam po
drodze.
W przeciwiestwie do mnie, nie czua si swobodnie
wrd grobw. Nic dziwnego. To ja byam dziwna.
- Jasne - odparam i ruszyam po torebk.
Oto twoja odpowied - usyszaam szept tak cichy, e
chyba go sobie wyobraziam. Odwrciam si do
przyjaciki, ktra wci si umiechaa.

- Mwia co? - zdziwiam si.


- Hm, po tym, jak zasugerowaam lodziarni? -zapytaa.
Skinam gow.
- Tak. Szeptaa co?
Bethy zmarszczya nos i rozejrzaa si nerwowo.
- Nie... Hm... Moe chodmy ju std. - Zapaa mnie za
rami i pocigna do samochodu Jacea.
Popatrzyam w kierunku grobu mamy i poczuam
zalewajc mnie fal spokoju. Czyby to bya...? Nie. To
niemoliwe. Potrzsnam gow i ruszyam w stron
miejsca dla pasaera, zanim Bethy zdya mnie na nie
wepchn.

Rush
Nadszed dzie urodzin mojej matki. Nan dzwonia ju
dwukrotnie, prbujc mnie przekona, e powinienem
zatelefonowa z yczeniami. Nie mogem. Matka bya na
Bahamach. Razem z nim. I nic jej kompletnie nie
obchodzio. Po raz kolejny ucieka przed swoim yciem,
zostawiajc dzieci, by radziy sobie same.
- Nan znw dzwoni. Mam odebra i powiedzie, eby
spadaa? - Grant wszed do pokoju, trzymajc w rku
dzwonic komrk. Uwielbiali si ze sob kci, jak
prawdziwe rodzestwo.
- Nie. Daj mi z ni porozmawia - odparem, apic
rzucony telefon. - Nan?
- Masz zamiar odezwa si do mamy czy nie? Dzwonia
ju dwa razy, pytajc, czy rozmawiaam z tob i czy
pamitasz o jej urodzinach. Naprawd jej na tobie zaley.
Nie pozwl, eby ta dziewczyna wszystko popsua, Rush.
Przecie grozia mi broni, na Boga! Broni! Jest
kompletnie szalona i...
- Przesta! Zamknij si. Nie znasz jej i nawet nie chcesz
zna, wic po prostu daj sobie spokj. Nie mam zamiaru
dzwoni do matki. Moesz jej to powiedzie,

jeli znw si z tob skontaktuje. Nie chc sysze jej


gosu. W dupie mam t jej wycieczk i opowieci o
urodzinowych prezentach.
- O rany - jkn Grant, opadajc na sof i opierajc
nogi na stojcej przed ni otomanie.
- Nie wierz, e to powiedziae. Nie rozumiem ci.
Przecie ta dziewczyna nie moe by a tak dobra w...
- Przesta, Nannette. Skoczmy t rozmow. Zadzwo,
jeli bdziesz mnie potrzebowaa.
Rozczyem si, odkadajc telefon na fotel i opierajc
gow na poduszkach.
- Chodmy std - zaproponowa Grant. - Napijmy si
czego, potaczmy z dziewczynami, zapomnijmy o tym
caym gwnie.
Proponowa to ju par razy w cigu ostatnich trzech
tygodni. Wysuwa takie sugestie od czasu, gdy przestaem
si miota i uzna, e moe si ju bezpiecznie odezwa.
- Nie - sprzeciwiem si, nie patrzc w jego stron. Nie
byo powodu, ebym musia udawa, e wszystko jest w
porzdku. Dopki si nie dowiem, co z Blaire, nic nie
bdzie w porzdku. Moe mi nigdy nie wybaczy, moe
ju na mnie ani razu nie spojrze, ale musz mie
pewno, e dochodzi do siebie. Musiaem to wiedzie.
Musiaem wiedzie cokolwiek.

- Zauwa, e cakiem niele radz sobie z


niewtrcaniem si w twoje sprawy. Pozwoliem ci szale,
wrzeszcze na wszystko, co si rusza, i tkwi w depresji.
Myl, e nadszed czas, eby mi co wyjani.
Chciabym si dowiedzie, co si wydarzyo w Alabamie.
Co musiao si sta. Wrcie stamtd cakiem
odmieniony
Kochaem go jak brata, ale nie miaem zamiaru mu
opowiada o tamtej nocy w hotelu z Blaire. Nocy, kiedy
czua si skrzywdzona, a ja byam zdesperowany.
- Nie chc o tym rozmawia. Ale musz std wyj i
przesta gapi si na te ciany, ktre wci mi o niej
przypominaj... tak, musz wyj. - Zerwaem si z
miejsca. Grant podnis si z sofy. W jego oczach dao si
dostrzec wyran ulg.
- Na co masz ochot? Piwo, dziewczyny czy obie
rzeczy
naraz?
- Gona muzyka - zdecydowaem. Naprawd nie byem
jeszcze gotowy na piwo i dziewczyny.
- Moemy wyjecha z miasta. Chciaby wyskoczy do
Destin?
- Pewnie - rzuciem mu kluczyki do mojego
samochodu.
- Prowad.
Zatrzyma nas dwik dzwonka u drzwi. Ostatnia
wizyta niezapowiedzianego gocia nie zakoczya

si zbyt dobrze. Bardzo prawdopodobne, e to policja


przysza aresztowa mnie za pobicie Caina. Co dziwne jako mnie to nie obchodzio. Czuem si zupenie
otpiay.
- Otworz. - Grant spojrza na mnie spod
zmarszczonych brwi. Pewnie myla o tym samym.
Usiadem na sofie, opierajc nogi o stolik. Matka tego
nie znosia. Kupia ten stolik podczas jednej ze swoich
midzynarodowych podry i kazaa go tu dostarczy.
Poczuem w sobie nagy przypyw poczucia winy, e nadal
do niej nie zadzwoniem, ale szybko je w sobie zdusiem.
Uszczliwiaem t kobiet przez cae swoje ycie i w
dodatku zajmowaem si Nan. Nie chciaem ju tego
robi. Miaem do tego caego gwna.
- O, Jace, co tam? Wanie wychodzilimy. Idziesz z
nami? - Grant odsun si na bok i wpuci kumpla do
rodka. Nie ruszyem si z miejsca. Chciaem, eby sobie
poszed. Patrzenie na Jacea przypominao mi o Bethy,
ktra przypominaa mi o Blaire. Jace musia znikn.
- Yyy... nie... Chciaem tylko o czym z tob pogada. Zaszura stopami, wpychajc rce do kieszeni. Wyglda
tak, jakby gotowa si do ucieczki.
- W porzdku - zgodziem si.

- Dzisiaj chyba nie jest najlepszy dzie na rozmow wtrci si Grant, stajc przed Jace'em i wbijajc we mnie
wzrok. - Wanie wychodzilimy. Jace moe poczeka z
tym obnaaniem duszy".
Zmierzyem go zaciekawionym spojrzeniem.
- Przecie nie jestem wariatem - stwierdziem. -Usid.
Pozwl mu mwi.
Jace popatrzy nerwowo na Granta i usiad na krzele
tak daleko ode mnie, jak tylko to moliwe. Patrzyem, jak
odgarnia wosy i zakada je za uszy, i zastanawiaem si,
co
takiego wanego ma mi do powiedzenia.
- Bethy i ja zaczlimy chodzi ze sob na powanie zacz.
To nie byo dla mnie nic nowego. Nie obchodzio mnie
to. Poczuem nage ukucie blu w piersi i zacisnem
pici. Musiaem si skoncentrowa na nabraniu kolejnego
oddechu. Bethy bya przyjacik Blaire, doskonale
wiedziaa, jaka ona jest.
- Poza tym w tej obskurnej norze, w ktrej mieszka,
podnieli czynsz. Nie odpowiada mi, e musi tam
mieszka, to niebezpieczne. Pogadaem wic z Woodsem,
ktry powiedzia, e jego ojciec ma do wynajcia
dwupokojowe mieszkanie. Zaatwiem to dla niej,
wpaciem kaucj i zajem si wszystkimi

formalnociami, ale kiedy j tam zabraem, naprawd


si wcieka. Nie chciaa, ebym paci za czynsz,
stwierdzia, e czuje si z tym jak tania dziwka -westchn
ciko.
Jego przepraszajce spojrzenie wci nie miao dla
mnie wikszego sensu. Ich ktnia bya mi obojtna.
- Czynsz jest dwukrotnie wyszy... a przynajmniej
Bethy tak myli. Tak naprawd wynajem kosztuje cztery
razy wicej ni w jej poprzednim mieszkaniu, ale
zmusiem Woodsa do zachowania tajemnicy. Dopacam
reszt bez jej wiedzy. Tak czy siak... dzi pojechaa do
Alabamy. Samo mieszkanie strasznie jej si podoba.
Chciaaby mieszka na terenie klubu i mie dostp do
play. Niestety jedyn wsplokatork, na jak si
zgodzia jest... Blaire.
Nie mogem ju duej usiedzie, wic zerwaem si z
miejsca.
- Wyluzuj, stary... - Grant rwnie skoczy na rwne
nogi, ale powstrzymaem go ruchem doni. - Usid.
- Wcale si nie wciekam. Musz odetchn uspokoiem go, patrzc na fale rozbijajce si o brzeg za
szklanymi drzwiami. Bethy pojechaa po Blaire. Czuem,
jak moje serce wali w szaleczym tempie. Czy moja
ukochana zgodzi si tu przyjecha?

- Wiem, e sprawy midzy wami nie skoczyy si


najlepiej - kontynuowa Jace. - Prosiem, eby tego nie
robia, ale bya naprawd wcieka i nie chciaem jej
jeszcze bardziej wkurza. Twierdzia, e strasznie si
stsknia za ni i e Blaire rwnie potrzebuje
towarzystwa. Gadaa nawet z Woodsem o ponownym
zatrudnieniu Blaire, jeli ta zgodzi si wrci.
Blaire. Wraca...
Przecie nie wrci. Nienawidzi mnie. Nienawidzi Nan.
Nienawidzi mojej matki. Nienawidzi swojego ojca. Nie
moe tutaj wrci, ale... cholera, jak strasznie tego
pragnem! Odwrciem si i spojrzaem na Jacea.
- Nie wrci - stwierdziem gosem penym blu. Nie
chciaem go ju duej ukrywa.
Jace wzruszy ramionami.
- Miaa czas, eby si nad wszystkim zastanowi. A co,
jeli wrci? Co zamierzasz wtedy zrobi? - zapyta Grant.
Co zamierzam? Bd baga.

Blaire
Bethy zatrzymaa samochd Jacea na parkingu przed
lodziarni. Widzc niebieskiego garbusa Callie,
postanowiam nie wysiada z auta. Od powrotu spotkaam
j ju dwa razy - bya gotowa wydrapa mi oczy. Polowaa
na Caina od czasw szkoy, a mj powrt zepsu
wszystko, co zdoaa od tamtej pory midzy nimi
zbudowa. Wcale nie chciaam, eby tak byo. Moga go
sobie zatrzyma. Bethy otworzya drzwi samochodu.
- Porozmawiajmy w aucie - poprosiam j,
przytrzymujc za rk.
- Ale ja chc lody z ciasteczkami - upieraa si.
- Nie mog tam wej. Zbyt wielu znajomych.
- Niech ci bdzie - westchna i ponownie opada na
fotel. - Mj tyek jako sobie poradzi bez kolejnej porcji
lodw i ciastek.
Umiechnam si i odpryam, wdziczna za
przyciemniane szyby samochodu. Nie chciaam by
widoczna dla osb, ktre wpatryway si z podziwem w
wz Jacea. W tej okolicy nikt nie mia choby w
przyblieniu tak luksusowej bryki.

- Nie mam zamiaru owija w bawen, Blaire.


Naprawd za tob tskni. Jeszcze nigdy nie
zaprzyjaniam si tak mocno z adn dziewczyn. Nigdy.
A ty pojawia si i odesza. Jestem za, e tak znikna.
Praca bez ciebie jest nie do wytrzymania. Nie mam z kim
pogada o swoim yciu seksualnym i o tym, jaki Jace jest
kochany, co zawdziczam tylko tobie i twojej radzie.
Naprawd mi ciebie brakuje.
Poczuam zy napywajce do oczu. Fakt, e kto za
mn tskni, by zaskakujco przyjemny Ja rwnie si za
ni stskniam.
- Te mi ciebie brakuje - powtrzyam, majc nadziej,
e si nie rozpacz.
- To dobrze - skina gow Bethy, a na jej usta
wypyn delikatny umiech. - Bo chciaabym, eby ze
mn zamieszkaa. Jace zaatwi mi mieszkanie na terenie
klubu, z widokiem na pla. Nie zgodziam si jednak,
eby za nie paci, dlatego potrzebuj wsplokatorki.
Bagam, wr ze mn. Naprawd jeste mi potrzebna. A
Woods obieca, e natychmiast przyjmie ci z powrotem.
Wraca do Rosemary? Do Rusha... Nan... i ojca? Nie
mogam tego zrobi. Nie chciaam ich oglda. Na pewno
pojawi si w klubie. By moe mj ojciec zabierze Nan
na golfa. Czy chciaam na to patrze? Na pewno nie. To
dla mnie zbyt wiele.

- Nie mog - wykrztusiam w kocu. Naprawd


chciaam, ale nie mogam. Wiedzc ju, e jestem w ciy
miaam wiadomo, e nie mog tutaj zosta, ale powrt
do Rosemary rwnie by wykluczony.
- Prosz ci, Blaire. On rwnie za tob tskni. Prawie
wcale nie wychodzi z domu, a Jace twierdzi, e jest
zrozpaczony.
W mojej piersi zapon gwatowny gniew. Trudno byo
przyj do wiadomoci, e Rush rwnie czu si
skrzywdzony Wyobraaam sobie, e bdzie imprezowa! i
stara si o mnie zapomnie. Nie chciaam, eby si
smuci, zaleao mi na tym, abymy oboje si z tym
pogodzili. Chocia w moim przypadku pewnie nigdy do
tego nie dojdzie, bo przecie bd miaa po nim trwa
pamitk.
- Nie chc ich znowu spotyka. adnego z nich. To dla
mnie zbyt trudne - wyjaniam i zamilkam. Nie mogam
jej powiedzie o ciy. Sama jeszcze nie do koca
poradziam sobie z t myl. Nie byam gotowa, eby si
tym dzieli. Moe nikomu nigdy o tym nie powiem, poza
Cainem. I tak wkrtce musz std znika. Pojad gdzie,
gdzie nikt mnie nie zna. Zaczn od nowa.
- Twojego ojca i Georgianny nie ma. Wyjechali. Nan
zostaa, ale ju si uspokoia. Chyba martwi si

o Rusha. Z pocztku nie bdzie atwo, ale kiedy rana si


ju zablini, to z wszystkim sobie poradzisz. Nawet nie
wiesz, jak Woodsowi zabyszczay oczy, kiedy
wspomniaam, e moe wrcisz... Na twoim miejscu to na
nim skupiabym uwag. On, bez wtpienia, jest tob
zainteresowany.
Nie interesowa mnie Woods. Nie chciaam skupia na
nim uwagi. Bethy nie wiedziaa wszystkiego, ale nie
mogam powiedzie jej prawdy. Nie dzisiaj.
- Naprawd bym chciaa... ale nie mog. Przepraszam.
Byo mi bardzo przykro. Powrt do pracy i mieszkanie
razem z ni mogy rozwiza moje problemy. A
przynajmniej wikszo.
Westchna ciko i zamkna oczy, opierajc gow o
zagwek fotela.
- No dobra. Ju do mnie dotaro. Nie rozumiem, o co ci
chodzi, ale dotaro.
cisnam j delikatnie za rk. Naprawd chciaam,
eby sytuacja wygldaa inaczej. Gdyby Rush by tylko
zwyczajnym facetem, z ktrym zerwaam, tak wanie by
byo. Ale nie jest. Nigdy nie bdzie. Znaczy dla mnie o
wiele wicej, wicej nawet, ni potrafiam zrozumie.
Bethy odwzajemnia mj ucisk.

- Dzisiaj ci odpuszcz. Ale nie zamierzam si rozglda


za inn wsplokatork. Bdziesz miaa jaki tydzie do
namysu. Potem musz znale kogo, kto pomoe mi w
paceniu rachunkw. Pomylisz o tym? Prosz.
Skinam gow, wiedzc, e tego wanie oczekuje,
cho nie zamierzaam nad tym duej myle.
- OK. W takim razie wrc do domu i zaczn si
modli,
moe Bg mnie jeszcze pamita. - Mrugna i pochylia
si, eby mnie przytuli.
- Zjedz co - poprosia. - Jeste ju za chuda.
- Dobra - zgodziam si, nie wiedzc, czy to w ogle
moliwe.
Bethy opada z powrotem na fotel.
- C, skoro nie chcesz wraca ze mn do Rosemary, to
przynajmniej musimy gdzie razem wyskoczy.
Powinnam odpocz przynajmniej jedn noc, nim rusz w
drog powrotn. Moemy si gdzie zabawi, a potem
wyspa w hotelu.
Pokiwaam gow.
- Tak. To brzmi niele. Tylko adnych knajp z country,
prosz. - Nie chciaam znowu wyldowa w takim
miejscu. Przynajmniej nie tak szybko.
- OK. - Bethy zmarszczya brwi. - Tylko czy w tym
stanie da si znale co innego?

Musiaam przyzna jej racj.


- No tak... Ale moemy pojecha do Birmingham. To
najblisze wiksze miasto.
- Doskonale. Idziemy na imprez.
***
Kiedy zaparkowaymy na podjedzie przed domem,
Babunia Q siedziaa na werandzie, uskajc groszek. Nie
chciaam z ni rozmawia, ale od trzech tygodni bez
adnych zobowiza uyczaa mi dachu nad gow.
Zasuya na wyjanienia, o ile w ogle j interesoway.
Nie byam pewna, czy Cain jej czego nie zdradzi.
Cieszyam si, e nigdzie w pobliu nie wida jego
pikapa.
- Chcesz, ebym zostaa w samochodzie? - zapytaa
Bethy. Tak byoby zdecydowanie atwiej, ale Babunia Q
na pewno j zauway i oskary mnie o nieuprzejmo,
jeli nie zaprosz gocia do rodka.
- Moesz i ze mn. - Otworzyam drzwi. Bethy
obesza mask samochodu i ruszya krok za
mn. Babunia wci nie odrywaa wzroku od groszku,
ale wiedziaam, e musiaa nas usysze. Zastanawiaa si
pewnie, co powiedzie. Cain musia jej wszystko
wypapla. Niech to szlag.
Przygldaam si, jak w milczeniu uska kolejne
ziarenka. Widziaam tylko jej krtko cite siwe wosy.

Wci nie patrzya mi w oczy. Sytuacja byaby o wiele


atwiejsza, gdybymy po prostu weszy do rodka,
korzystajc z tego, e si do nas nie odezwaa. Ale to jej
dom. Jeli mnie tu nie chciaa, to powinnam si spakowa
i wyjecha.
- Cze, babciu! - rzuciam na powitanie, czekajc, a
podniesie gow i na nas spojrzy.
Cisza. Musiaa by mn rozczarowana. Rozczarowana
lub wcieka. W tym momencie nienawidziam Caina za
to, e jej powiedzia. Mgby trzyma jzyk za zbami.
- To moja przyjacika Bethy. Przyjechaa mnie
odwiedzi - wyjaniam.
Babunia wreszcie podniosa wzrok i powitaa Bethy
umiechem.
- Zapro j do rodka i nalej mroonej herbatki.
Poczstujcie si ciastem, studzi si wanie na stole.
Znajd potem minutk, eby ze mn porozmawia,
dobrze? - To nie bya proba, tylko subtelne danie.
Pokiwaam gow i wprowadziam Bethy do domu.
- Starsza pani o co si na ciebie wkurzya? -zapytaa
przyjacika szeptem, gdy znalazymy si w bezpiecznej
odlegoci.
Wzruszyam ramionami. Nie byam pewna.
- Jeszcze nie wiem - odpowiedziaam.

Podeszam do barku i wyjam wysok szklank, eby


nala Bethy herbaty. Nawet nie zapytaam, czy ma na ni
ochot, po prostu robiam to, co kazaa babunia.
- Prosz. Wypij to i poczstuj si ciastem. Wracam za
par minut. - Wyszam ponownie na zewntrz, chcc mie
to ju za sob.
***
Wyszam na werand, syszc pod stopami skrzypienie
desek. Zapomniaam zamkn drzwi, ktre zatrzasny si
za mn z hukiem, przypominajc o starych, zardzewiaych
zawiasach. W dziecistwie spdzaam na tej werandzie
mnstwo czasu, uskajc groszek z Babuni Q i Cainem.
Nie chciaam, eby si na mnie gniewaa. Czuam, jak
serce podchodzi mi do garda.
- Uside dziewczyno i przesta si zachowywa tak,
jakby zaraz miaa si rozpaka. Bg jeden wie, e
kocham ci, jakby bya moim wasnym dzieckiem.
Miaam nadziej, e kiedy tak wanie bdzie. - Pokrcia
powoli gow. - Ale ten gupi chopak nie potrafi
usiedzie na miejscu. Miaam nadziej, e oprzytomnieje,
zanim bdzie za pno, ale nie zdy, prawda?
Wyjechaa i znalaza kogo innego.
Tego si nie spodziewaam. Usiadam naprzeciw babuni
i zabraam si za uskanie grochu, eby nie musie patrze
jej w oczy.

- Przestalimy si spotyka z Cainem trzy lata temu wyjaniam. - To, co si teraz dzieje, nie ma z nim nic
wsplnego. Jestemy przyjacimi.
Babcia westchna i zmienia pozycj na hutawce, na
ktrej siedziaa.
- Nie wierz w to - stwierdzia. - W dziecistwie
bylicie nierozczni. Nawet wtedy nie potrafi oderwa od
ciebie
oczu. Zabawnie byo obserwowa, jak ci uwielbia i nawet
nie zdaje sobie z tego sprawy. Niestety, kiedy chopcy
maj nacie lat, przewraca im si w kochliwych gwkach.
Nienawidz tego, co zrobi. Nie mog si pogodzi z tym,
e ci straci. Nigdy nie znajdzie drugiej Blaire. To ty
bya
mu przeznaczona.
Ani sowem nie wspomniaa o moich testach
ci-owych. Moe w ogle nie wiedziaa, e je zrobiam?
Nie chciaam wraca do przeszoci z Cainem. To
oczywiste, e wiele nas czyo, ale towarzyszyo temu
tyle
smutku i alu, e nie chciaam o tym myle. yam wtedy
wrd kamstw mego ojca. Samo wspomnienie sprawiao
mi bl.
- Widziaa si dzi z Cainem? - zapytaam.
- Tak. Szuka ci rano. Powiedziaam mu, e jeszcze nie
wrcia. Wyglda na zmartwionego i pojecha, nie
mwic nic wicej. Paka. Nie pamitam, eby

kiedykolwiek wczeniej si tak zachowywa, chyba e


jako dzieciak.
Paka? Zamknam oczy, przesypujc groszek do
duego plastikowego wiaderka. Przecie Cain nie mia
powodw do niepokoju. Nie powinien paka. Da sobie
ze
mn spokj ju dawno temu. Dlaczego tak bardzo si tym
przej?
- Pamitasz, o ktrej to byo? - zapytaam, mylc o
tych wszystkich godzinach, ktre upyny od chwili, gdy
zdradziam mu swj sekret na parkingu przed aptek.
- Z dziewi godzin temu, tak mi si wydaje. Raczej
wczenie. I naprawd by w rozsypce. Powinna go
znale i z nim pogada. Niezalenie od tego, co do niego
teraz czujesz, na pewno chciaby wiedzie, e u ciebie
wszystko w porzdku.
Pokiwaam gow.
- Mog skorzysta z twojego telefonu?
- Oczywicie. I poczstuj si przy okazji plackiem.
Napiekam tego tyle jak dla caej armii. To jego ulubione wyjania.
- Czyli z winiami - zgadam, za co odwdziczya mi
si umiechem. Jej spojrzenie byo dla mnie jak otwarta
ksiga. Znaam Caina. Nic mnie ju w nim nie
zaskakiwao. Rozumiaam go. Mielimy wspln

przeszo. Kochaam jego rodzin, a ona kochaa mnie.


Czuam si tu bezpiecznie.
Bethy czekaa po drugiej stronie drzwi, sczc herbatk.
Wycigna w moj stron rk z telefonem. Nie
zaskoczyo mnie, e podsuchiwaa.
- Zadzwo do tego chopaka. Zaatw to od razu
- polecia.
Wziam telefon i przeszam do salonu w poszukiwaniu
odrobiny prywatnoci, po czym wystukaam numer Caina.
Znaam go na pami. Nie zmieni numeru od chwili, gdy
w wieku szesnastu lat dosta swoj pierwsz komrk.
- Halo? - W jego gosie sycha byo wyrane wahanie.
Co byo nie tak. Brzmia, jakby mwi przez zapchany
nos.
- Cain? Wszystko w porzdku? - Nagle zaczam si o
niego martwi.
- Blaire - westchn po dugiej chwili milczenia.
- Tak... Wszystko dobrze.
- Gdzie jeste?
- Yyy... - Odchrzkn. - W Rosemary.
Rosemary? Opadam na sof, ciskajc mocniej telefon.
Czyby chcia o wszystkim powiedzie Rushowi? Moje
serce walio jak oszalae, a przed zadaniem kolejnego
pytania musiaam zamkn oczy.

- Po co tam pojechae? Prosz, tylko mi nie mw, e...


Nie mogam tego powiedzie. Nie wtedy, gdy w
ssiednim pokoju czekaa na mnie Bethy i na pewno
podsuchiwaa.
- Musiaem go zobaczy. Musiaem wiedzie, czy ci
kocha. Musiaem... po prostu musiaem.
Jego sowa nie miay adnego sensu.
- I co mu powiedziae? Jak go znalaze? Udao ci si z
nim w ogle spotka?
By moe uda mi si to wszystko powstrzyma, jeli
tylko go nie znalaz. Usyszaam w suchawce ciche
prychnicie.
- Tak, ju si z nim widziaem. To nie byo takie trudne.
W takim miejscu wszyscy wiedz, gdzie mieszka syn
gwiazdy rocka.
- I co mu powiedziae? - zapytaam, czujc narastajce
przeraenie.
- Nic. Nigdy bym ci czego takiego nie zrobi.
Mogaby cho na tyle mi ufa. Zdradziem ci, bo byem
napalonym
nastolatkiem, ale mogaby mi to ju do cholery
wybaczy! Mam paci za t pomyk do koca ycia?
Przepraszam! Naprawd ci, kurwa, przepraszam.
Przerwa i jkn, jakby naprawd co go zabolao.

- Co si z tob dzieje, Cain? Nic ci nie jest?


Nie dopuszczaam do siebie tego, co przed chwil
usyszaam. Wiedziaam, e jest mu przykro. Mnie
rwnie byo. Wiedziaam jednak, e nigdy si z tym nie
pogodz. Wybaczenie to jedno, zapomnienie to co
zupenie innego.
- Wszystko w porzdku. Jestem tylko troch poobijany.
Powiedzmy, e nie przypadem mu do gustu.
Mu? To znaczy Rushowi? Rush go pobi? To byo
zupenie nie w jego stylu.
- O kim mwisz? - zapytaam.
- O Rushu. - Westchn ciko.
Zagapiam si przed siebie, otwierajc usta ze
zdumienia. Rush zrobi mu krzywd?
- Nie rozumiem.
- Nic si nie stao. Znalazem sobie nocleg i zamierzam
to odespa. Jutro wracam do domu. Mamy par spraw do
omwienia.
- Powiedz mi, dlaczego Rush ci skrzywdzi? Kolejna
chwila ciszy, zakoczona cikim westchnieniem.
- Bo zadaem par pyta, ktre mu si nie spodobay.
Jutro bd z powrotem.
Jakich pyta? Czego chcia si od niego dowiedzie?

- Wcale nie musisz mu o tym mwi, Blaire. Mog si


tob zaopiekowa. Tylko... naprawd powinnimy
porozmawia.
Zaopiekuje si mn? O czym on w ogle mwi? Na
pewno nie zamierzaam mu na to pozwoli.
- Gdzie si tak waciwie zatrzymae?
- W jakim hotelu w okolicach Rosemary. Wszyscy
tutaj myl chyba, e ich gwno pachnie perfumami. Ceny
piciokrotnie wysze ni gdziekolwiek indziej.
- OK. Najlepiej bdzie, jak si pooysz. Jutro si
zobaczymy - zakoczyam rozmow.
Bethy wesza do salonu. Spojrzaa na mnie, unoszc
jedn brew. Znw podsuchiwaa.
- Potrzebuj podwzki do Rosemary - wstaam z sofy.
Nie mogam pozwoli na to, by Cain cierpia samotnie w
hotelowym pokoju, i nie chciaam, eby wpad na pomys
ponownej rozmowy z Rushem. Jeli Bethy zgodziaby si
mnie podwie, sprowadziabym go z powrotem do domu.
Pokiwaa gow i lekko si umiechna. Widziaam,
jak bardzo stara si ukry rado na wie o moim
powrocie. Nie zostawaam tutaj. Nie musiaa porzuca
nadziei.
- Chodzi o Caina - poinformowaam. - Nie... Na pewno
tam nie zostan.

- Oczywicie. Wiem o tym.


Wcale nie wygldaa na przekonan, ale nie miaam
nastroju na sprzeczki. Podaam jej telefon i ruszyam do
mojej tymczasowej sypialni, eby zabra par
najpotrzebniejszych rzeczy.

Rush
Grant da sobie wreszcie ze mn spokj i poszed
potaczy z jedn z tych dziewczyn, z ktrymi flirtowa
od momentu, gdy tylko weszlimy do klubu. Chcia si
przecie zabawi. Ja rwnie potrzebowaem czego, co
pozwolioby mi si oderwa od wasnych myli, ale w tej
chwili marzyem tylko o tym, eby ju std wyj.
Unikaem nawizywania kontaktu wzrokowego i
skupiaem si na sczeniu piwa. Opuszczona gowa i
ponury wyraz twarzy - to nie byo trudne.
Wci przeladoway mnie sowa Jacea. Byem
przestraszony... Nie. Byem zbyt przeraony, aby dopuci
do siebie myl o jej powrocie. Pamitaem wyraz jej
twarzy tamtej nocy w hotelu. Kompletn pustk i brak
jakichkolwiek emocji w spojrzeniu. Skoczya ze mn, ze
swoim ojcem, z wszystkim. Mio bya okrutna.
Kurewsko okrutna.
Stojce obok mnie puste barowe krzeseko zazgrzytao
o podog. Nie odwrciem si. Nie miaem ochoty na
rozmow.
- Prosz, tylko mi nie mw, e to z powodu dziewczyny
tak si paskudnie krzywisz. Zamiesz mi serce.

Znaem ten gos. Odwrciem gow na tyle, by


spojrze ktem oka na jej twarz. Rozpoznaem j
natychmiast, chocia mino ju sporo czasu. Kady facet
ma w yciu kilka osb, ktrych nigdy nie zapomina, i z
pewnoci naley do nich dziewczyna, z ktr straci
dziewictwo. Meg Carter. Bya trzy lata starsza ode mnie i
przyjechaa tu do babci na lato, kiedy miaem czternacie
lat. To nie bya mio. Raczej lekcja ycia.
- Meg - powitaem j z ulg, cieszc si, e nie jest
kolejn nieznajom, ktra chce si na mnie rzuci.
- Pamitasz moje imi. Jestem zachwycona - odpara i
spojrzaa z umiechem na barmana. - Whisky z col
poprosz.
- Faceci nie zapominaj swoich pierwszych dziewczyn.
Usadowia si na stoku, krzyujc nogi i spojrzaa na
mnie, przechylajc gow. Jej dugie, ciemne wosy opady
na jedno rami. Wci ich nie skrcia, a wtedy byem
nimi
naprawd zafascynowany.
- Wikszo nie, ale ty prowadzie nieco inne ycie ni
reszta facetw. Sawa musiaa przez te lata jako na ciebie
wpyn.
- To mj ojciec jest sawny - zaprotestowaem.
Nienawidziem, gdy kobiety mwiy o czym, o czym nie

miay pojcia. To prawda, e par razy si


pieprzylimy,
ale wtedy praktycznie nic o mnie nie wiedziaa.
- Jak tam sobie chcesz. Powiesz mi w kocu, czemu
jeste taki przygnbiony?
Wcale nie byem przygnbiony. Czuem si zaamany.
Ale nie miaem zamiaru si jej zwierza.
- Nic mi nie jest - oznajmiem, spogldajc na parkiet i
szukajc wzrokiem Granta. Byem gotowy do powrotu.
- Wygldasz, jakby kto zama ci serce, i nie wiem, jak
mog ci pomc. - Signa po swojego drinka.
- Meg, naprawd nie mam ochoty rozmawia z tob o
moim yciu. - Pozwoliem, eby w moim gosie
zabrzmiao wyrane ostrzeenie.
- Wyluzuj, przystojniaku. Nie prbowaam ci wkurzy,
tak tylko sobie gadam.
Moje ycie nie stanowio dobrego tematu do rozmowy.
- To zacznijmy gada o pieprzonej pogodzie warknem z niechci.
Nie odpowiedziaa. Byem jej za to wdziczny. Moe da
sobie spokj i zostawi mnie samego.
- Przyjechaam, eby zaopiekowa si babci.
Zachorowaa, a ja musiaam co ze sob zrobi. Mam za
sob skomplikowany i nieudany zwizek, wziam

rozwd i musiaam cho na chwil wynie si z


Chicago. Bd tutaj co najmniej przez p roku. Mylisz,
e przez cay czas bdziesz taki mczcy czy staniesz si
troch milszy?
Chciaa si jeszcze ze mn spotka? Nie. Nie byem na
to gotowy. Miaem wanie odpowiedzie, gdy mj telefon
zawibrowa, sygnalizujc nadejcie wiadomoci. Wyjem
go z kieszeni, cieszc si, e mam wymwk, dziki ktrej
mog si zastanowi nad odpowiedzi.
Nie rozpoznaem numeru, ale pocztek Cze, tu
Bethy" wystarczy, ebym wstrzyma oddech, zanim
przeczytaem caego esemesa.
Cze, tu Bethy. Jeli nie jeste ostatnim dupkiem, to
musisz si obudzi i zacz dziaa wedug programu".
O co jej chodzio? Czego nie rozumiaem? Czyby
Blaire przyjechaa do Rosemary? To chciaa mi
przekaza? Wstaem z miejsca, rzucajc na bar
wystarczajc ilo pienidzy, eby wystarczyo na moje
piwo i drinka Meg.
- Musz lecie. Mio ci byo zobaczy. Trzymaj si. Zaczem si przeciska przez tum w poszukiwaniu
Granta, ktry posuwa na sucho jakiego rudzielca na

parkiecie. Spojrzaem mu w oczy i skinem gow w


stron drzwi.
- Idziemy - rzuciem i ruszyem na zewntrz. Jeli mnie
nie dogoni, zanim dojd do auta, to go tu zostawi.
Musiaem si dowiedzie, czy przyjechaa. Zapytanie
Bethy, o co jej chodzi, byo zupenie bezcelowe.

Blaire
Wycignam rk i trciam Bethy w nog, prbujc j
obudzi. Przespaa ostatnie dwie godziny. Ju prawie
dojechaymy. Musiaa przej kierownic, abym moga
wypatrywa furgonetki Caina zaparkowanej przed
ktrym z niedrogich moteli.
- Ju jestemy? - wymamrotaa, prostujc si w fotelu.
- Prawie. Twoja kolej na prowadzenie. Ja powinnam
zacz si rozglda za autem Caina.
Odpowiedziao
mi
jej
cikie
westchnienie.
Wiedziaam, e robia to tylko dlatego, eby sprowadzi
mnie z powrotem do Rosemary i sprbowa tu zatrzyma.
Szukanie Caina w ogle jej nie obchodzio, ale ja
potrzebowaam kierowcy. Sama odwioz Caina do domu i
wtedy bd moga z nim pogada. Nie powinien tutaj
przyjeda, eby spotyka si z Rushem. Miaam jedynie
nadziej, e nie powiedzia mu, z czym mnie przyapa w
sklepie.
Oczywicie, nie chciaam utrzymywa tego w
tajemnicy przed Rushem. Chodzio o to, e jeszcze nie
wszystko miaam przemylane. Musiaam sobie

wszystko poukada. Zrozumie, czego naprawd


pragn. Dopiero wtedy z nim porozmawiam. A na pewno
nie chciaam, eby Cain ugania si za nim jak wariat.
Wci nie mogam uwierzy, e to zrobi.
- Zatrzymaj si tutaj. Musz si najpierw napi kawy poprosia Bethy, sigajc do klamki. Zaparkowaam auto
przed Starbucksem. - Przynie ci co?
Kofeina chyba nie jest najzdrowsza... dla dziecka.
Pokrciam gow i zaczekaam, a wysidzie z
samochodu. Opuciam brod i zaczam paka. Nie
spodziewaam si po sobie takiej reakcji. Do tej pory nie
zastanawiaam si, co oznaczay te dwie rowe kreseczki.
Dziecko. Dziecko Rusha. Jezu.
Wysiadam i obeszam samochd, zajmujc miejsce na
fotelu pasaera. Zanim zdyam zapi pasy, Bethy ju
zmierzaa w moj stron. Wygldaa na nieco bardziej
rozbudzon. Odepchnam od siebie myli o dziecku i
skupiam si na odnalezieniu Caina. Pniej bd
zastanawiaa si nad swoj przyszoci oraz przyszoci
mojego dziecka.
- Dobra - rzucia Beth. - Naadowaam baterie, moemy
szuka tego gocia.
Nie przypomniaam jej imienia. Doskonale pamitaa,
jak on si nazywa, bo mwiam jej to kilka razy. Po prostu
nie przyjmowaa go do wiadomoci. Taka

forma buntu. Cain kojarzy jej si z Sumit, a ona nie


chciaa, ebym pamitaa o Sumit. Nie gniewaam si, a
nawet robio mi si od tego cieplej na sercu. Chciaa by
blisko mnie i to byo bardzo mie.
- W centrum Rosemary odstraszyy go ceny hoteli, wic
znalaz co taszego. Moesz mi pokaza par takich
miejsc? - poprosiam.
Pokiwaa gow, nie patrzc mi w oczy. Pisaa co
wanie w telefonie. Cudownie. Musiaam jako sprawi,
eby skoncentrowaa si na naszym zadaniu, a ona
najpewniej poinformowaa Jacea, e jestemy prawie na
miejscu. A ja nie chciaam, eby on cokolwiek wiedzia.
***
Kryymy przez jakie p godziny, sprawdzajc
parkingi przed wszystkimi tanimi motelami. Zaczynao
mnie to frustrowa. Przecie musia tu gdzie by.
- Mog skorzysta z twojego telefonu? - poprosiam. Zadzwoni do niego i powiem, e go szukamy. Skoro ju
przejechaam taki kawa drogi, chyba powie mi, gdzie jest.
Bethy podaa mi komrk. Byskawicznie wystukaam
numer Caina. Odebra po drugim sygnale.
- Halo?

- Cain, to ja. Gdzie jeste? Kr po przedmieciach


Rosemary i nigdzie nie widz twojego auta.
Chwila ciszy.
- Niech to szlag! - warkn w kocu.
- Przesta si wcieka. Musiaam sprawdzi, czy nic ci
nie jest. Przyjechaam, eby zabra ci do domu.
Wiedziaam, e mj powrt do Rosemary mg budzi
w nim niepokj.
- Mwiem ci przecie, e wrc do domu, jak si
przepi. Dlaczego nie moga usiedzie na miejscu?
Irytowaa mnie jego wcieko. Mona by pomyle,
e nie cieszy go moja troska o jego bezpieczestwo.
- Gdzie jeste? - zapytaam ponownie. I wtedy
usyszaam kobiecy gos po drugiej stronie suchawki.
Cain momentalnie nakry gonik doni, ale zrozumiaam,
e kogo przede mn ukrywa. Wkurzyam si. Nie
liczyam na to, e jeszcze kiedy co midzy nami bdzie,
ale mnie okama, pozwalajc mi wierzy, e jest samotny
i
skrzywdzony w obcym miecie. Dupek.
- Suchaj, Cain. Nie mam czasu na te twoje durne
gierki. Ju to przerabialimy. Nastpnym razem postaraj
si nie udawa, e mnie potrzebujesz, kiedy najwyraniej
masz
mnie gdzie.
- To ty posuchaj, Blaire. To wcale nie tak. Nie mogem
zasn po twoim telefonie, wic wskoczyem

do samochodu i pojechaem do domu. Chciaem si z


tob zobaczy.
Usyszaam wcieky krzyk dziewczyny. Musia j
niele wkurzy. Ten chopak naprawd by kretynem.
- Id, pociesz swoj przyjacik. Nie musisz mi si
tumaczy. Niczego od ciebie nie potrzebuj. Nigdy nie
potrzebowaam.
- Nie! Blaire! Kocham ci, kochanie. Tak bardzo ci
kocham! Bagam, wysuchaj mnie. - Dziewczyna
histeryzowaa coraz goniej. - Zamknij si, Callie! warkn i dopiero w tym momencie uwierzyam, e wrci
do Sumit. Do swojej dziewczyny.
- Jeste u Callie? Wrcie do domu, ebym nie musiaa
si martwi, i pojechae prosto do niej? Jeste aosny,
Cain, naprawd. Mnie nie moesz ju zrani, ale mgby
dla odmiany pomyle o tym, co robisz innym ludziom.
Krzywdzisz j, marnujc jej czas. Dobrze by byo, gdyby
dors i przesta myle kutasem.
Rozczyam si i oddaam telefon Bethy. Patrzya na
mnie szeroko otwartymi oczami.
- Wrci do Sumit - wyjaniam.
- Tak... syszaam - odpowiedziaa z namysem,
wyranie czekajc na cig dalszy. Zasugiwaa na to.
Przywioza mnie tutaj. Bya moj jedyn przyjacik.

Cain si nie liczy. Prawdziwy przyjaciel nie robiby


takich gupot.
- Mog dzi u ciebie przenocowa? Nie chc tam
wraca. I tak miaam si wynosi. Jutro wymyl, dokd
pojad, i poprosz Babuni Q o przesanie moich rzeczy.
Duo tego nie ma. Mj samochd nadaje si na zom. I tak
nie pokonaby tej trasy ponownie.
Bethy pokiwaa gow i wyjechaa na jezdni.
- Moesz zosta u mnie tak dugo, jak chcesz. Albo
nawet duej.
- Dzikuj - oparam gow o zagwek fotela i biorc
gboki wdech, zaczam si zastanawia, co powinnam
teraz zrobi.
***
Zapach bekonu stawa si coraz bardziej intensywny i
wyrazisty, jakby prbowa przej kontrol nad
wszystkimi moimi zmysami. Poczuam ucisk w gardle, a
mj odek zwin si w kulk. Gdzie z oddali dobiegao
skwierczenie rozgrzanego tuszczu. Zanim zdyam na
dobre otworzy oczy, ju pdziam w stron azienki.
Na szczcie mieszkanie Bethy nie byo zbyt wielkie i
nie musiaam daleko biec.
- Blaire? - usyszaam jej gos z kuchni, nie mogam si
jednak zatrzyma.

Opadam na kolana przed ubikacj, obejmujc


ramionami porcelanow muszl, i zaczam si pozbywa
zawartoci odka. Moim ciaem wstrzsay kolejne fale
torsji. Za kadym razem, gdy mylaam, e to ju koniec,
zmieszane wonie bekonu i wymiocin sprawiay, e
wszystko zaczynao si od nowa, cho nie miaam ju
czym wymiotowa.
Trzsam si nad ubikacj, dopki nie poczuam, e
kto ociera mi twarz wilgotn ciereczk. Bethy
pocigna za spuczk i usadowia mnie z plecami
opartymi o cian.
Wci trzymaam ciereczk przy nosie, eby odci si
od zapachw. Musiaa to zauway, bo odwrcia si i
zamkna drzwi do azienki, a potem ponownie na mnie
spojrzaa, biorc si pod boki. Zmieszaam si, widzc na
jej twarzy wyraz niedowierzania. Pochorowaam si. Co w
tym dziwnego?
- Bekon? Zwymiotowaa, bo poczua smaony bekon?
- Pokrcia gow, jakby wci nie potrafia w to
uwierzy.
- I nie miaa zamiaru mi o tym powiedzie, prawda?
Chcesz po prostu wsadzi dup w autobus i odjecha
gdzie w sin dal. Sama. Nie wierz w to, co si z tob
dzieje, Blaire. Co si stao z t sprytn dziewczyn, ktra
nauczya mnie, jak nie da si wykorzysta facetowi?
Gdzie ona si, do

cholery, podziaa? Bo twj aktualny plan jest


zdecydowanie do dupy. I to w caoci. Nie moesz tak po
prostu uciec. Potrzebujesz przyjaci... I mam nadziej, e
powiesz o tym Rushowi. Znam ci na tyle, aby wiedzie,
e to jego dziecko.
Skd o tym wiedziaa? Przecie tylko zwymiotowaam.
Mogam by po prostu chora.
- To jaki wirus - wymamrotaam.
- Przesta kama. To przez bekon, Blaire. Spaa
spokojnie na kanapie, a kiedy tylko zaczam go
podsmaa, zacza wydawa dziwne dwiki i rzuca si
z boku na bok. A potem popdzia do azienki, jakby
miaa wyrzyga wntrznoci. Nie trzeba by geniuszem,
eby doda dwa do dwch. I przesta udawa tak
zszokowan.
Nie mogam jej okamywa. Bya moj przyjacik. I
to prawdopodobnie jedyn. Podcignam kolana pod
brod i objam je ramionami. Dziki temu atwiej byo mi
wzi si w gar. Zawsze tak siedziaam, gdy czuam, e
wiat wok mnie rozpada si na kawaki, a ja nie mam na
to adnego wpywu.
- To wanie dlatego Cain tu przyjecha. Widzia
wczoraj, jak kupowaam testy ciowe. Wiem, e z tego
powodu chcia rozmawia z Rushem... chcia si
dowiedzie, jak wyglda nasz zwizek. Nigdy z nim

o tym nie rozmawiaam, nie chciaam mu opowiada o


Rushu. Ale spnia mi si okres. I to o dwa tygodnie.
Pomylaam, e kupi testy, ktre na pewno wyjd
negatywne, i bd miaa spokj. - Oparam brod na
kolanach.
- I okazay si pozytywne? - zapytaa. Skinam gow,
ale nie spojrzaam w jej stron.
- Chcesz powiedzie Rushowi, czy naprawd masz
zamiar uciec?
Jak na to zareaguje? Jego siostra mnie nienawidzia,
matka rwnie. Obie nienawidziy mojej matki, a ja na
dodatek nienawidziam swojego ojca. Jeli Rush bdzie
chcia sta si czci ycia tego dziecka, bdzie musia
ich wszystkich zostawi. Ale nie mogam go prosi o to,
by porzuci matk i siostr. Kocha je. Mimo e byy ze.
Nigdy nie zostawiby Nan - zrozumiaam to wtedy, gdy
musia pomidzy nami wybiera i wybra j. Do samego
koca nie by ze mn szczery. Kiedy ju wszystkiego si
dowiedziaam, on dotrzyma jej tajemnicy. To ona bya
jego wybrank.
- Nie mog mu powiedzie - szepnam.
- A niby czemu? Powinien o tym wiedzie, eby si
tob zaopiekowa. Ten pomys z ucieczk jest idiotyczny.

Bethy nie znaa caej historii, tylko rne fragmenty.


Zdaniem Rusha bya to historia Nan i tylko ona moga j
opowiada. Nie zgadzaam si z tym. To bya rwnie
moja historia. Nan wci miaa oboje rodzicw i brata. Ja
byam zupenie sama. Mama nie ya, siostra nie ya, a
mj ojciec rwnie dobrze mgby by martwy. Miaam
takie samo prawo do tej historii jak ona. Albo i wiksze.
Podniosam gow i spojrzaam na Bethy. Na caym
wiecie nie miaam adnej innej przyjaciki i jeli komu
chciaam o tym opowiedzie, to wanie jej.

Rush
Miny trzy tygodnie, cztery dni i dwanacie godzin od
chwili, gdy widziaem j po raz ostatni. Zamaa mi wtedy
serce. Gdybym by pijakiem, zrzucibym win na alkohol.
Wmwibym sobie, e to wszystko byo desperack
halucynacj. Ale nie wypiem ani kropli. Z nikim jej nie
pomyliem. To bya ona. Naprawd wrcia do Rosemary.
Staa przed furtk mojego domu.
Ostatniej nocy spdziem pi godzin, jedc w kko i
szukajc Bethy w nadziei, e zaprowadzi mnie do Blaire.
Nie udao mi si ich znale. Musiaem wrci do domu w
poczuciu klski. Wmwiem sobie, e na pewno zostay w
Sumit, a Bethy zapewne wysaa esemes po pijaku i nie
mia on adnego znaczenia.
Napawaem si jej widokiem. Bya szczuplejsza, ni
zapamitaem, i wcale mi si to nie podobao. Dlaczego
nie jada? Czyby bya chora?
- Cze, Rush - przerwaa przecigajc si cisz. Na
dwik jej gosu omal nie padem na kolana. Mj Boe,
jak bardzo za ni tskniem!

- Blaire - zdoaem z siebie wydusi, zlkniony, e si


sposzy, gdy tylko otworz usta.
Zaoya kosmyk wosw za ucho. Denerwowaa si.
To, e stawaa si przy mnie nerwowa, rwnie mi si nie
podobao. Nie wiedziaem, co zrobi, eby poczua si
swobodniej.
- Moemy porozmawia? - zapytaa agodnie.
- Pewnie. - Odsunem si na bok. - Wejd do rodka.
Zawahaa si chwil, patrzc w stron domu.
Przeklem w duchu, widzc strach i bl w jej oczach.
Przecie tam zostaa skrzywdzona. To w moim domu jej
wiat obrci si w ruin. Niech to szlag. Nie chciaem,
eby tak si czua w tym miejscu, bo czyy mnie z nim
rwnie dobre wspomnienia.
- Jeste sam? - zapytaa, ponownie skupiajc na mnie
spojrzenie. Zrozumiaem, e nie chodzio jej o dom. Nie
chciaa si natkn na moj matk ani swojego ojca.
- Wygnaem ich jeszcze tego samego dnia, w ktrym
odesza - odpowiedziaem, przygldajc si jej uwanie.
Jej oczy rozszerzyy si ze zdziwienia. Czemu bya
zaskoczona? Naprawd nie rozumiaa? Bya dla mnie
najwaniejsza. Sam jej przecie o tym powiedziaem w
hotelu.

- Nie wiedziaam... - Zamilka. Oboje rozumielimy, e


nie wiedziaa, poniewa postanowia wyeliminowa mnie
ze swojego ycia.
- Nikogo nie ma. Nie liczc Granta, ktry wpada od
czasu do czasu, jestem tu tylko ja.
Musiaa si dowiedzie, e si std nie wyprowadziem.
I e nie mam takiego zamiaru.
Wesza do rodka. Czujc jej znajomy sodki zapach,
musiaem zacisn donie w pici. Tyle nocy niem, e
powrci do mojego ycia i mojego wiata.
- Chciaaby si czego napi? - zaproponowaem,
mylc, e tak naprawd chciabym j baga, aby tylko ze
mn porozmawiaa. eby ze mn zostaa. I wybaczya.
Potrzsna gow i odwrcia si w moj stron.
- Nie. Dzikuj. Chciaam tylko... byam w miasteczku
i... - Zmarszczya nos. Musiaem ze wszystkich si opiera
si pokusie pogaskania jej po twarzy. - Pobie Caina?
Cain. Cholera. Wiedziaa o nim. Czy naprawd przysza tu
po to, by rozmawia o Cainie?
- Zadawa mi bardzo osobiste pytania i mwi rzeczy,
ktrych nie powinien - wymamrotaem przez zacinite
zby.

- Mog sobie wyobrazi. - Westchna i pokrcia


gow. - Przepraszam, e do ciebie przyszed. Nie
zastanawia si nad konsekwencjami i dziaa pod wpywem
impulsu. - Nie bronia go, tylko za niego przepraszaa. Nie
powinna tego robi. To nie bya jej wina, nie odpowiadaa
za tego kretyna.
- Nie musisz za niego przeprasza, Blaire. To tylko
sprawia, e znowu chciabym mu nakopa - warknem,
nie panujc nad emocjami.
- To przeze mnie tutaj przyszed. I dlatego ci
przepraszam. Wkurzyam go, a on by przekonany, e to
przez ciebie, i przyjecha, zanim zdyam mu wszystko
wyjani.
Wyjani? Co, do cholery, mieli sobie do wyjanienia?
- Musi da sobie spokj - zadaem. - Jeli bdzie
taki...
- Uspokj si. To mj stary przyjaciel. Nic wicej. Od
duszego czasu chciaam mu powiedzie par rzeczy i
wreszcie to zrobiam. Nie by zachwycony. Byam
okrutna, ale musiaam to zrobi. Miaam ju dosy
oszczdzania jego uczu. Posun si za daleko. I tyle.
Wziem gboki wdech, ale pulsowanie w mojej
gowie nie ustawao.

- Przyjechaa tutaj, eby si z nim zobaczy?


-Musiaem wiedzie, dlaczego wrcia. Jeli nie dla mnie,
moje serce bdzie musiao sobie z tym poradzi.
Blaire podesza do schodw, najwyraniej nie majc
zamiaru zaglda do salonu. Zauwayem to i rozumiaem.
Moga wej do domu, ale byy rzeczy, z ktrymi nie
chciaa si mierzy. Jeszcze nie teraz. A moe nigdy.
- By moe bya to wymwka, eby Bethy zabraa mnie
ze sob. - Westchna i zamilka. - Nie byo go ju tutaj,
gdy przyjechaymy. Ale zostaam z innego powodu.
Musiaam z tob porozmawia.
Przysza tu dla mnie. Czy mino ju wystarczajco
duo czasu? Musiaem z caych si powstrzyma si, eby
nie wzi jej natychmiast w ramiona. Niewane, co chciaa
mi powiedzie. Sam fakt, e to ja byem powodem jej
wizyty, w zupenoci mi wystarcza.
- Ciesz si - odpowiedziaem po prostu. Znw
zmarszczya brwi i odwrcia wzrok.
- Nic si nie zmienio. Nie potrafi o tym zapomnie.
Ju nigdy ci nie zaufam. Nawet... jeli bdzie mi na tym
zaleao. Po prostu nie mog.
Co to niby miao, kurwa, znaczy? Krew coraz goniej
pulsowaa w moich uszach.

- Wyjedam z Sumit. Nie mog tam zosta. Musz


sobie jako sama poradzi.
Co?
- Zamieszkasz razem z Bethy? - Nie potrafiem
uwierzy, e to si dzieje naprawd.
- Nie. Nie miaam takiego zamiaru. Ale rozmawiaam z
ni dzi rano i pomylaam, e jeli uda mi si z tob
pogada i zmierzy si z tym... to by moe na jaki czas
si u niej zatrzymam. Wyjechaabym za par miesicy,
miaabym czas na podjcie decyzji, co robi.
Wci nie zrezygnowaa z myli o ucieczce. Musiaem
to zmieni. Jeli tu zostanie, miaem na to kilka miesicy.
Po raz pierwszy od chwili, gdy kazaa mi si wynosi z
hotelu, poczuem odrobin nadziei.
- Myl, e to dobry pomys. Nie ma si co spieszy,
skoro tu te masz jakie moliwoci.
Moga przecie zosta u mnie. W moim ku. Zupenie
za darmo i ze mn. Ale nie proponowaem tego, wiedzc,
e nigdy si na to nie zgodzi.

Blaire
- Bd miaa prac w klubie, wic... moemy czasem na
siebie wpada. Powinnam znale inn prac, ale na razie
potrzebuj pienidzy, jakie mog tam zarobi wyjaniaam to zarwno Rushowi, jak i sobie. Idc tutaj,
wcale nie byam pewna, co chc mu powiedzie.
Wiedziaam tylko, e musz si z nim spotka. Bethy
bagaa mnie na pocztku, ebym koniecznie
poinformowaa go o ciy, kiedy jednak dowiedziaa si o
moim ojcu i Nan, nagle przestaa tak gorco wstawia si
za Rushem. Zgodzia si ze mn, e nie ma potrzeby, bym
ju teraz mu o wszystkim opowiedziaa.
Znalezienie w sobie siy, aby podjecha pod jego dom
zaledwie trzy i p tygodnia od chwili, gdy go opuciam,
nie naleao do najprostszych zada. Nadzieja, e na
widok
jego twarzy moje serce nie zacznie znowu bi jak oszalae,
okazaa si prna. Z trudem apaam oddech, nie
potrafic wydoby z siebie sw. Nosiam w sobie jego
dziecko... nasze dziecko. Wci jednak pamitaam o jego
kamstwach i krtactwie. O tym, kim by. To wanie
powstrzymywao mnie przed powiedzeniem mu o ciy.
Zachowywaam si niewaciwie.

Byam samolubna. Wiedziaam o tym, ale to niczego


nie zmieniao. Dziecko mogo go nigdy nie pozna. Nie
chciaam, by uczucia wobec Rusha miay wpyw na moj
przyszo i przyszo malucha. Nie pozwol, by mj
ojciec, jego matka oraz siostra mieli jakikolwiek kontakt z
dzieckiem. Nie mog do tego dopuci.
- Pewnie - odpowiedzia. - W klubie przecie cakiem
niele pac. - Odgarn doni wosy. - Zrozum, Blaire, e
nic si nie zmienio. Przynajmniej dla mnie. Nie
potrzebujesz mojego pozwolenia. Ja chciaem tylko, eby
tutaj wrcia. Pragnem ujrze twoj twarz. Jezu, nie
mog ju tego duej ukrywa, kochanie... Nie chc
udawa, e nie jestem szczliwy, widzc ci znowu w
moim domu.
Nie potrafiam na niego spojrze. Jeszcze nie teraz. Nie
spodziewaam si takich sw, raczej sztywnej, nerwowej
rozmowy. Moje serce nie byo w stanie duej tego
wytrzyma.
- Musz ju i, Rush. Nie mog duej zosta.
Chciaam si tylko upewni, e nie masz nic przeciwko
temu, ebym wrcia do miasta. Postaram si trzyma na
dystans.
Rush poruszy si tak szybko, e dopiero po chwili
uwiadomiam sobie, e stan pomidzy mn a drzwiami.

- Przepraszam. Chciaem tylko, eby poczua si


swobodnie. Prbowaem zachowa ostrono, ale
najwyraniej si nie udao. Nastpnym razem bardziej si
postaram. Obiecuj. Wr do Bethy i zapomnij o tym, co
powiedziaem. Przysigam, e bd dla ciebie lepszy.
Tylko std nie wyjedaj, bagam...
Co miaam mu odpowiedzie? Zdoa doprowadzi do
tego, e chciaam go pociesza i przeprasza. Jego
towarzystwo byo zabjcze dla moich uczu i rozsdku.
Musiaam zachowa dystans. Powinnimy trzyma si z
dala od siebie. Skinam gow i wyminam Rusha,
zmierzajc w stron drzwi.
- Pewnie wkrtce si zobaczymy - wychrypiaam przez
zacinite gardo, wychodzc na zewntrz.
Nie odwracaam si, ale wiedziaam, e na mnie patrzy.
Tylko dlatego nie zaczam od razu biec. Przestrze...
potrzebowalimy przestrzeni. Poczuam, e musz si
wypaka.
***
Nie potrafiam si pozby wraenia, e spodziewa si
mojego powrotu. Uznaam, e najlepiej bdzie, jeli
pojad prosto do klubu i poszukam Jimmyego. On
powinien
wiedzie, gdzie znajd Woodsa. Okazao si jednak, e
Woods czeka na mnie przy tylnych drzwiach do klubu.

- A jednak wrcia. Szczerze mwic, wcale w to nie


wierzyem - powita mnie na progu.
- Przynajmniej na chwile - odpowiedziaam, idc w lad
za nim. Woods mrugn i poprowadzi mnie do swojego
biura.
- Pogadajmy - zaproponowa.
- W porzdku - zgodziam si.
- Bethy dzwonia do mnie dzi ju dwa razy. Chciaa
wiedzie, czy si z tob widziaem. I czy na pewno
przyjem ci z powrotem. - Przytrzyma drzwi,
wpuszczajc mnie do rodka. - Nie spodziewaem si
natomiast rozmowy, jak musiaem odby dziesi minut
temu. To byo dla mnie cakowite zaskoczenie. Po tym,
jak wyjechaa std trzy tygodnie temu, zostawiajc Rusha
na lodzie, na pewno nie pomylabym, e do mnie
zadzwoni, aby si za tob wstawi. Chocia wcale nie byo
to potrzebne, oczywicie. Ju wczeniej si zgodziem, e
ci przyjm.
Spojrzaam na niego, nie wiedzc, czy waciwie
zrozumiaam.
- Rush? - prbowaam si upewni, byam niemal
przekonana, e si przesyszaam.
Woods zamkn drzwi i stan za biurkiem. Pochyli si
nad lnicym, zapewne drogim drewnianym blatem i
skrzyowa rce na piersi. Powitalny umiech

gdzie znikn. Woods sprawia teraz wraenie


zaniepokojonego.
- Tak, Rush - potwierdzi. - Wiem, e wszystko wyszo
na jaw, Jace mi troch o tym poopowiada. Tyle, co sam
si dowiedzia. Ale ju wczeniej wiedziaem, kim
jestecie.
Albo za kogo uwaali was Rush i Nan. Ostrzegaem ci
przecie, e to j wybierze. A tak naprawd zrobi to,
zanim jeszcze zdyem ci ostrzec. Naprawd chcesz do
tego wszystkiego wraca? Tak le ci byo w Alabamie?
Nie, w Alabamie wcale nie byo le. Ale bycie samotn,
pozbawion rodziny dziewitnastolatk w ciy nie
zaliczao si do najatwiejszych sytuacji. Nie miaam
jednak zamiaru opowiada o tym Woodsowi.
- Powrt tutaj nie by taki prosty. Spotkanie z nimi
rwnie nie bdzie atwe. Ale musz mie czas, eby
przemyle, co i gdzie chc robi. W Alabamie nic na
mnie
nie czeka. Nie mog tam zosta i udawa, e jest inaczej.
Tym razem musz zacz nowe ycie, a Bethy jest moj
jedyn przyjacik. Mona powiedzie, e mam
ograniczon moliwo wyboru.
Woods spojrza na mnie, unoszc brwi.
- Au. A ja to co? Mylaem, e si przyjanimy.
Umiechnam si i podeszam bliej, zatrzymujc
si za krzesem stojcym przy biurku.

- Pewnie, e si przyjanimy... ale nie a tak.


- Nie moesz mi zarzuci, e nie prbowaem bardziej
si z tob zaprzyjani.
Nie potrafiam powstrzyma cichego miechu. Woods
radonie wyszczerzy zby.
- Wreszcie. Mio to sysze, tskniem za twoim
miechem.
Moe ten powrt nie bdzie taki trudny.
- Moesz wrci do swojej pracy. Przyjem
dziewczyn na zastpstwo, a Jimmy wci si dsa. Nie
dogaduje si z reszt obsugi i nadal za tob tskni.
- Dzikuj - odpowiedziaam. - Naprawd to doceniam.
Ale musz by z tob szczera - nie zostan tu duej ni
cztery miesice. Nie mog zosta na stae. Mam...
- Masz swoje ycie. Rozumiem. Nie chcesz zapuszcza
korzeni w Rosemary. To te rozumiem. Ale dopki tu
jeste, masz t robot.

Rush
Zapukaem do drzwi mieszkania Nan i wszedem do
rodka. Jej samochd sta na zewntrz. Wiedziaem, e
bya u siebie. Chciaem tylko da jej zna, e jestem.
Kiedy wszedem bez pukania i zastaem moj
siostrzyczk ujedajc jakiego faceta. Chciaem wtedy
wypali sobie oczy i mzg.
- Nan? To ja - zawoaem. - Musimy pogada.
Zamknem drzwi i wszedem do salonu. Syszc
ciszone gosy i dwik krokw dobiegajce z sypialni,
przez chwil miaem ochot odwrci si na picie i
wyj.
Ale nie mogem tego zrobi, moje zadanie byo
waniejsze. Jej przytulanka i tak powinna si ju zwija,
byo po jedenastej.
Usyszaem trzask otwieranych i zamykanych drzwi do
sypialni. Intrygujce. Najwyraniej jej go mia jednak
zamiar zosta. Bd musia z ni rozmawia na balkonie.
Nie chciaem porusza tematu Blaire w obecnoci innych
osb. Zapewne znaem tego chopaka. Niewtpliwie
dlatego nie chciaa, ebym go zobaczy.
- Syszae kiedy o tym, e wypada zadzwoni przed
wizyt? - warkna Nan, wchodzc do salo-

nu w krtkiej, jedwabnej haleczce. Z wiekiem coraz


bardziej przypominaa nasz matk.
- Ju prawie pora lunchu, Nan. Nie moesz trzyma
tego biednego faceta przez cay dzie w ku
- stwierdziem, otwierajc drzwi na balkon, z ktrego
rozciga si widok na zatok. - Musz z tob
porozmawia i wolabym, eby twj chopak tego nie
sysza.
Nan dramatycznie wywrcia oczami i wysza na
zewntrz.
- Dziwne, e najpierw to ja prbowaam si z tob przez
par tygodni skontaktowa i nic, a teraz wpadasz, jakbym
nie miaa adnego ciekawszego zajcia, i chcesz
rozmawia. Ja przynajmniej dzwoniam i uprzedzaam.
- Zaczynaa take brzmie jak nasza matka.
- To moje mieszkanie, Nan. Mog tu przychodzi,
kiedy tylko mam ochot - przypomniaem. Wyjedzie std
w poowie wrzenia, by w akademiku zastanawia si nad
zakoczeniem magisterki. Studia miay dla niej znaczenie
jedynie towarzyskie. Wiedziaa, e opac jej czesne i
rachunki. Zawsze si wszystkim zajmowaem.
- Daruj sobie ten sarkazm. O co ci chodzi? Nawet nie
zdyam jeszcze wypi kawy.
Wiedziaa rwnie, e nie musi si mnie obawia. Nie
tego zreszt chciaem. Po prostu nadszed czas, by

zacza zachowywa si jak dorosa. Nie mogem


pozwoli, by Blaire znowu ucieka. Nan zniknie w cigu
miesica. W normalnych okolicznociach ja rwnie bym
wyjecha, ale nie w tym roku. Miaem zamiar zatrzyma
si w Rosemary. Matka bdzie musiaa znale sobie
jakie inne miejsce. Tym razem przez reszt roku dom nie
bdzie sta pusty.
- Blaire wrcia - powiedziaem bez owijania w
bawen. Miaem czas, eby spojrze na t sytuacj z
zupenie innej perspektywy. Nie widziaem ju w Nan
ofiary. Moe bya ni w dziecistwie, ale Blaire rwnie.
W jej oczach bysna nienawi, ktra naleaa si raczej
ojcu, a nie Blaire.
- Nic nie mw. Daj mi dokoczy albo wyprowadz
twojego chopaka z mojego mieszkania. Mog to zrobi,
Nan. Nasza matka niczego nie ma i to ja was obie
utrzymuj. Nigdy o nic nie prosz. Nigdy. Ale teraz mam
zamiar ci poprosi... nie, waciwie to dam, aby mnie
wysuchaa i zrobia, co ci ka.
Jej gniew nieco zela i znw mierzya mnie tym swoim
wzrokiem zepsutego bachora. Suchanie polece
przychodzio jej z trudem. Nie mogem wini za to naszej
matki, a przynajmniej nie cakowicie. Sam miaem w tym
udzia. Zepsulimy Nan nasz nadopiekuczoci.

- Nienawidz jej - zasyczaa.


- Prosiem, eby mnie wysuchaa. Radz, aby
uwierzya, e nie blefuj. Tym razem doczepia si do
kogo, na kim mi zaley. Sprawia mi to przykro, wic
zamknij si i suchaj.
Spojrzaa na mnie rozszerzonymi ze zdumienia oczami.
Chyba jeszcze nigdy nie zwracaem si do niej w taki
sposb. To nienawi w jej gosie, gdy mwia o Blaire,
tak mnie podburzya.
- Blaire zatrzymaa si u Bethy. Woods przyj j z
powrotem do pracy. W Alabamie nic na ni nie czeka.
Nikogo tam nie ma. Wasz ojciec jest kompletnie
bezwartociowy. W jej oczach rwnie dobrze mgby nie
y. Sama musi teraz odkry, co chce robi i gdzie jest jej
miejsce. To cud, e w ogle tutaj wrcia. A ja bardzo
pragn, eby tu mieszkaa, Nan. Moe ci si to nie
spodoba, ale j kocham. I nic nie powstrzyma mnie przed
zapewnieniem jej bezpieczestwa. Musi czu si
bezpieczna i nawet moja siostra nie moe okazywa jej
niechci. Wkrtce std wyjedasz. Moesz nadal upiera
si przy nienawici do niewaciwej osoby, mam jednak
nadziej, e pewnego dnia dojrzejesz na tyle, by
zrozumie, kogo tak naprawd powinna nienawidzi.
Nan opada na jeden z leakw, na ktrych zazwyczaj
wylegiwaa si z ksik. J rwnie kochaem

i chroniem przez cae ycie. Pogrki i postawienie jej


w takiej sytuacji nie byy rzecz atw, ale nie mogem
pozwoli na to, by skrzywdzia Blaire. Musiaem j
powstrzyma. Dopki Nan bdzie si wtrca w jej ycie,
Blaire nigdy nie da mi kolejnej szansy.
- Czyli postanowie wybra j, a nie mnie -szepna.
- Przesta si zachowywa, jakby to by jaki konkurs.
Ty masz ojca. Ona nie. Wygraa. Moesz sobie odpuci.
Spojrzaa na mnie zazawionymi oczami.
- To przez ni zacze mnie nienawidzi. Kolejna
cholerna drama. Nan wci ya w telenoweli.
- Posuchaj. Kocham ci. Jeste moj siostrzyczk i nic
tego nie zmieni. Ale jestem te zakochany w Blaire.
Wiem,
e spowoduje to znaczne opnienie w twoich planach
podboju i zniszczenia, ale zrozum, maa, e powinna ju
sobie da spokj z tym kompleksem tatusia. Wrci trzy
lata temu. Czas, by ju zamkna ten rozdzia.
- A co ze stawianiem rodziny na pierwszym miejscu? wykrztusia.
- Nawet nie zaczynaj. Oboje wiemy, e zawsze bya
dla mnie na pierwszym miejscu. Moga na

mnie liczy w kadej sytuacji. Ale jestemy ju doroli,


Nan.
Otara zy i wstaa z leaka. Nadal nie wiedziaem,
kiedy pakaa naprawd, a kiedy udawaa. Potrafia
rozpaka si na yczenie i rwnie szybko przesta.
- Dobrze. W takim razie by moe wrc wczeniej do
szkoy. I tak mnie tu nie chcesz. To j wybrae.
- Zawsze chc by blisko ciebie, Nan. Ale tym razem
musisz by mia i dla odmiany pomyle te o kim
innym. Masz przecie dobre serce, wiem o tym.
Przynajmniej raz z niego skorzystaj.
Wyprostowaa si i spojrzaa w moj stron.
- Jeli skoczye, to czy mogabym ci prosi o
opuszczenie twojego mieszkania?
Skinem gow.
- Tak, to wszystko - stwierdziem i ruszyem do
wyjcia. Dopiero za jaki czas bd wiedzia, czy pogrki
okazay si skuteczne, czy te bd musia wcieli je w
ycie, aby da jej lekcj. Miaem nadziej, e nie bdzie to
potrzebne.

Blaire
Musiaam odzyska swoje rzeczy i sprzeda samochd.
Nie by ju w stanie pokona tak dugiej drogi. Cain
sprawdzi go dla mnie po ostatniej awarii tydzie
wczeniej i mwi, e moe wykona par
prowizorycznych
napraw.
Koszt
tego
remontu
zdecydowanie przekracza moje moliwoci finansowe.
Proszenie Babuni Q i Caina o przetransportowanie moich
rzeczy wydawao mi si nie na miejscu. Zasugiwali na
jakie wyjanienia... przynajmniej babcia. Udzielia mi
przecie schronienia i karmia przez trzy tygodnie.
Musiaam wrci do Sumit, eby zabra swoje graty i si z
ni poegna. Woods da mi par dni na aklimatyzacj,
zanim wrc do pracy.
Bethy wzia poprzedniego dnia wolne, eby zaatwi
mi opiek medyczn. Powinnam si ju spotka z
lekarzem, ale najpierw musiaam mie ubezpieczenie.
Podsuchaam te jej rozmow z Jaceem, z ktrej
wynikao, e nie moe si ju doczeka ich dzisiejszej
randki. Odkd po mnie przyjechaa, nie miaa ode mnie
ani chwili wytchnienia. Zaczynaam si ju czu jak ciar
i nienawidziam tego. Mogam w kocu

skorzysta z autobusu. Nie kosztowa wiele, a Bethy


bdzie miaa mniej kopotw. Uruchomiam jej laptop i
sprawdziam rozkad jazdy.
Moje rozmylania przerwao pukanie do drzwi.
Porzuciam szukanie najbliszego przystanku i poszam
otworzy. Widok Rusha stojcego przede mn w dinsach
i obcisej koszulce by dla mnie cakowitym
zaskoczeniem. Wolaabym, eby nie zdejmowa okularw
sonecznych, ale to zrobi. Srebrzysty kolor jego oczu by
jeszcze bardziej zachwycajcy, ni pamitaam.
- Cze. Bethy powiedziaa mi w klubie, e ci tu
znajd
- wyjani. Jeszcze nigdy nie widziaam go tak
zdenerwowanego.
- No, tak. Woods da mi par dni luzu, ebym moga
przewie swoje rzeczy z Sumit.
- Musisz po nie jecha? Skinam gow.
- Tak. Wszystko tam zostao, zabraam tylko zestaw na
jedn noc. Nie planowaam, e zostan.
Spojrza na mnie, marszczc brwi.
- Jak chcesz si tam dosta? Nie widziaem twojej
furgonetki.
- Szukaam wanie w Internecie rozkadu autobusw i
najbliszego przystanku.

- To przecie czterdzieci minut drogi std. - Skrzywi


si jeszcze bardziej. - A przy play w Fort Walton.
Czyli wcale nie tak daleko. Obawiaam si, e bdzie
gorzej.
- Autobusy nie s bezpieczne, Blair. Nie podoba mi si
ten pomys. Pozwl, e ci zawioz. Prosz. Zrobi to
szybciej i za darmo. Moesz troch zaoszczdzi.
Caa droga do Sumit i z powrotem w jego
towarzystwie?
Czy to by dobry pomys?
- Nie wiem... - Zamilkam, bo naprawd nie miaam
pewnoci. Moje serce chyba nie byo jeszcze gotowe na
tak dawk Rusha.
- Nie musimy rozmawia... ale moemy, jeli bdziesz
chciaa. Pozwol ci wybra muzyk i nie bd narzeka.
Jeli wrc z Rushem, Cain nie bdzie si sprzeciwia,
ebym wyjechaa. A moe wanie to zrobi? Moe te
powiedzie Rushowi o ciy. Ale czy si na to odway? W
kocu nie zna wyniku testu.
- Wiem, e nie potrafisz mi wybaczy kamstw i
krzywdy, jak ci wyrzdziem. Nie prosz ci o to.
Bagam ci za to jako przyjaciel, eby nie wsiadaa do
autobusu penego szalecw, ktrzy mog ci skrzywdzi.
Pozwl mi si odwie.

Nie potrafiam sobie wyobrazi, dlaczego kto miaby


mi zrobi krzywd w autobusie, ale zaraz sobie
przypomniaam, e teraz musz dba nie tylko o wasne
bezpieczestwo. W moim wntrzu znajdowao si ycie,
ktre musiaam chroni.
- W porzdku. Zgoda. Pojad z tob.
***
Jace rozcign si na wielkim, niebieskim fotelu w
salonie Bethy i opar nogi na otomanie. Bethy pooya
gow na jego kolanach. Siedziaam naprzeciwko nich,
patrzc na ich zaskoczone miny i czujc si jak obiekt
eksperymentw badawczych.
- Naprawd chcesz jecha z Rushem po swoje rzeczy
do Sumit? Nie czujesz si z tym jako dziwnie albo... Bethy zamilka, nie koczc zdania.
To na pewno bdzie dziwne. Obawiaam si blu
wywoanego jego bliskoci, ale potrzebowaam
transportu. Bethy nie moga wzi kolejnego wolnego
dnia, eby mi pomaga.
- Sam z tym do mnie przyszed, wic si zgodziam.
- Tak od razu? Jako w to nie wierz - stwierdzia
Bethy.
- Poniewa litociwie pomina kawaki o tym, jak si
paszczy i baga - zamia si Jace.

Narzuciam na ramiona ciepy szal. Zrobio si chodno.


Ostatnimi czasy byo mi coraz zimniej, co byo do
dziwne w rodku lata na Florydzie.
- Wcale mnie nie baga - powtrzyam, chcc broni
Rusha. Nawet jeli faktycznie mnie baga, Jacea nie
powinno to obchodzi.
- Skoro tak mwisz - wycofa si, popijajc sodk
herbat przygotowan przez Bethy.
- Daj jej spokj. To nie nasza sprawa. Powinnimy si
zastanowi, co zrobi z wynajmem mieszkania. Umowa
koczy ci si w tym tygodniu.
Powiedziaam przyjacice, e nie zostan tutaj dugo.
Przeprowadzka do droszego apartamentu nie wydawaa
si dobrym pomysem. Kiedy wyjad, zostanie sama z
caym czynszem do opacenia.
Jace umiechn si i pocaowa j w rk.
- Powiedziaem ci, e si tym zajm. O ile mi na to
pozwolisz. - Mrugn do niej.
Odwrciam wzrok. Nie chciaam im si przyglda.
My z Rushem nigdy si tak nie zachowywalimy. Nasz
zwizek by krtki i intensywny. Ciekawe, jak by to byo,
gdybym moga si w kadej chwili do niego przytuli,
wiedzc, e mnie kocha i jestem bezpieczna? Nie miaam
jednak szansy, eby si o tym przekona.

- Powiedziaam ci ju, e nie chc, eby paci za mnie


czynsz. Przykro mi. Musimy wymyli co innego. Moe
jutro wybraybymy si na poszukiwanie mieszkania? Co
ty na to, Blaire?
Zanim zdyam odpowiedzie, kto zapuka do drzwi.
Po chwili do rodka wszed Grant.
- Nie powiniene wchodzi bez pytania do mieszkania
mojej dziewczyny - warkn Jace. - A co jeli byaby
nago?
Grant przewrci oczami i umiechn si do mnie.
- Widziaem przecie twj samochd, ole. Wyluzuj.
Przyszedem sprawdzi, czy Blaire da si wycign na
spacer.
- Chyba ci ycie niemie - zakpi Jace.
Grant umiechn si i potrzsn gow, a potem znw
na mnie spojrza.
- Chod, Blaire. Poazimy troch po play i pogramy
we frisbee.
Czy Grant rwnie by zamieszany w te kamstwa? Na
pewno o wszystkim wiedzia, ale nie mogam mu
odmwi. Nawet jeli wiedzia, to by pierwsz mi
osob, jak tu spotkaam. Napeni mi bak paliwem.
Martwi si, kiedy spaam pod schodami. Skinam gow
i ruszyam si z miejsca.

- Przyda im si troch czasu na osobnoci - zgodziam


si, patrzc na Bethy. Przygldaa mi si z uwag.
Zrelaksowaa si dopiero wtedy, gdy posaam jej
uspokajajcy umiech.
- Nie zwalaj tego na nas. Musimy ustali, gdzie
bdziemy mieszka w nastpnym tygodniu - rzucia na
poegnanie, gdy podeszam do drzwi.
- Pniej o tym pogadacie, Beth Ann. Nie widziaem si
z Blaire prawie miesic. Musisz si nauczy dzieli odpowiedzia Grant, otwierajc przede mn drzwi.
- Rush si wcieknie, jak si o tym dowie! - zawoa
Jace. Grant zamkn drzwi, zza ktrych dobiegy jeszcze
przytumione sowa Bethy.
W milczeniu zeszlimy po schodach. Spojrzaam na
niego dopiero na chodniku.
- Naprawd za mn tsknie, czy te chciae mi co
powiedzie? - zapytaam.
- Tskniem - umiechn si. - Musiaem sobie radzi z
zaamk Rusha. Moesz mi wierzy, e naprawd
tskniem.
Domylaam si z tonu jego gosu, e prbowa
artowa, ale myl o przygnbieniu Rusha wcale nie
skaniaa mnie do umiechu, tylko przypominaa o
wszystkim od nowa.

- Przepraszam - wymamrotaam, nie wiedzc, co


mogabym wicej powiedzie.
- Strasznie si ciesz, e wrcia. Milczaam, wiedzc,
e to nie wszystko, co chcia
mi przekaza. Czuam, e zastanawia si nad
waciwym doborem sw.
- Strasznie mi przykro z powodu tego, co si stao. I jak
si to stao. Oraz z powodu Nan. Moe sprawia wraenie
najbardziej zepsutego bachora na wiecie, ale naprawd
miaa fatalne dziecistwo. Z tego powodu jest taka
pokrcona. Zrozumiaaby to, gdyby musiaa y z tak
matk jak Georgianna. Rush jako chopak mia troch
lepiej, ale Nan... jej wiat rozbi si na kawaki. Nie
prbuj jej tumaczy, chc to tylko wyjani.
Nie odpowiadaam. Nie miaam nic do powiedzenia.
Nie czuam wobec niej ani grama wspczucia.
Najwyraniej mczyni w jej yciu je odczuwali. To
musiao by mie.
- Ale niezalenie od tego jej postpowanie byo
niewaciwe. Jak rwnie to, e ukrywano przed tob
powody jej zachowania. Przepraszam, e nic wtedy nie
mwiem, ale naprawd nie wiedziaem, e ciebie i Rusha
co czy, a do tej chwili w klubie, gdy zacz wirowa z
powodu limakw. Pocigaa go, jak

zreszt poow facetw w tym miecie. Mylaem, e


nie wykona adnego ruchu, aby by lojalnym wobec
Nan... z powodu tego, kim bya w ich yciu. - Zatrzyma
si, wic rwnie musiaam stan i odwrci si w jego
stron. - Nigdy wczeniej nie widziaem, eby si tak
zachowywa. Nigdy. Nie potrafi do niego dotrze. Tak
jakby kompletnie zobojtnia. Przesta si umiecha.
Nawet nie udaje, e co go cieszy. Zmieni si, gdy
odesza. Nawet jeli nie by z tob szczery i cigle
prbowa chroni Nan... mielicie zbyt mao czasu.
Odpowiada za ni od dziecistwa. Nie zna niczego
innego. A potem ty wkroczya do jego wiata i w cigu
jednej nocy wywrcia go do gry nogami. Powiedziaby
ci o wszystkim, gdybycie mieli wicej czasu. Jestem tego
pewien. Ale tego nie zrobi. To nie byo uczciwe.
Zakocha si w dziewczynie, z powodu ktrej, jak wierzy,
jego siostra wychowywaa si bez ojca. Musia zmieni
cay swj system wartoci i to na pewno nie byo dla niego
atwe.
Nadal patrzyam na niego w milczeniu. Nie dlatego, e
si nie zgadzaam. Miaam to ju wszystko od dawna
przemylane i rozumiaam, o co mu chodzi. Problem
polega na tym, e to niczego nie zmieniao. Jego
opowie
nie miaa wpywu na to, kim w moich oczach byli Rush i
Nan. Moja matka spdzia trzy

ostatnie lata swego ycia w piekle, podczas gdy oni yli


sobie w luksusowych domach i chodzili na spotkania
towarzyskie. Nie potrafiam si pogodzi z tym, e sami
wierzyli w te kamstwa, ktre mi wciskali.
- Niech to szlag. Pewnie teraz wszystko spapraem.
Chciaem tylko z tob porozmawia i upewni si, e
wiesz o tym, jak bardzo Rush ci potrzebuje. Nie wierz,
by potrafi o tobie zapomnie. Jeli zacznie o tym jutro z
tob rozmawia, prosz, wysuchaj go przynajmniej.
- Wszystko mu ju wybaczyam, Grant. Tylko nie
potrafi o tym zapomnie. To, co tworzylimy razem, to,
gdzie zmierzalimy - znikno. Nigdy nie bdzie tak samo.
Nie mog na to pozwoli. Moje serce mi zabrania. Ale
zawsze bd go sucha. Zaley mi na nim.
- C - westchn Grant. - Lepsze to ni nic. Niczego
wicej nie mogam mu zaoferowa.

Rush
Zanim zdyem wysi z samochodu, Blaire wysza z
mieszkania Bethy, niosc dwa kubki. Otworzyem drzwi i
stanem obok mojego range rovera. Dziewczyna miaa
rozpuszczone wosy, ktre opaday jej na plecy. Zaoya
tak krtkie spodenki, e zapowiadao si na problemy z
koncentracj w czasie jazdy. Odsaniay prawie cae uda.
Kiedy wreszcie oderwaem wzrok od jej ng, napotkaem
nieruchome spojrzenie. Na jej twarzy pojawi si
wymuszony umiech.
- Musiae wsta wczeniej ode mnie, wic
pomylaam, e przynios ci kawy. Wiem, e nie
przepadasz za pobudk
z samego rana.
Mwia agodnie, a w jej gosie sycha byo
niepewno. Musiaem to zmieni, to bya moja misja na
czas podry. Chciaem, eby znowu czua si przy mnie
bezpiecznie.
- Dzikuj. - Miaem nadziej, e mj umiech ukoi
troch jej nerwy. Otworzyem przed ni drzwi. Nie spaem
ju od trzeciej nad ranem, nie mogc si doczeka
wyjazdu, i zdyem ju wypi co najmniej dwie kawy.
Ale nie chciaem jej tego mwi. Cieszyem

si, e o mnie pamitaa. Z umiechem zamknem


drzwi i usiadem na fotelu kierowcy.
Kiedy ponownie na ni spojrzaem, popijaa herbat
maymi ykami, trzymajc kubek przy ustach.
- Tak jak obiecaem, moesz wybra tak muzyk, na
jak masz ochot - przypomniaem. Nie ruszya si z
miejsca, ale odwdziczya si kolejnym umiechem.
- Dzikuj, moesz by pewien, e o tym pamitam. Na
razie niczego nie potrzebuj, moemy sucha tego, czego
chcesz. Musz si dopiero obudzi.
Mnie rwnie nie obchodzia muzyka. Chciaem tylko
mc z ni rozmawia. Temat by zupenie nieistotny.
Liczyo si jedynie to, e mogem do niej mwi.
- Jaki mamy plan? - zapytaem. - Cain wie, e
przyjedasz po swoje rzeczy?
Usiada wygodniej w fotelu, a ja ze wszystkich si
staraem si patrze na drog, a nie na jej nogi.
- Nie. Chciaam mu wszystko wyjani. Jemu i jego
babci, Babuni Q. Musz go rwnie przekona, eby
sprzeda pikapa i wysa mi pienidze. Nie dam rady nim
jedzi, to wrak.
Jej auto faktycznie byo stare, wic z ulg przyjem
wiadomo, e nie bdzie nim ju jedzi. Z drugiej strony
nie podobao mi si, e w ogle nie bdzie

miaa samochodu. Nie wiedziaem, co z tym zrobi.


Ode mnie na pewno nie przyjaby auta. Moe jednak da
si co zrobi, eby samochd znw nadawa si do
uytku.
- Mog zerkn na auto, kiedy bdziesz si pakowa.
Zobacz, czy nie da si czego zrobi.
- Dziki, ale nie trzeba. - Westchna. - Cain ju
wszystko posprawdza. Naprawi go na tyle, e mog
jedzi po miasteczku, ale mwi, e to tylko prowizorka.
Nie sta mnie na zrobienie generalnego remontu.
Zacisnem donie na kierownicy. Trzsem si z
wciekoci na myl o tym, e Cain otoczy j opiek.
Nienawidziem tego, e to on jako pierwszy sprawdzi jej
samochd. e to jego rodzina jej pomagaa, gdy bya w
potrzebie. Moja rodzina natomiast wszystko spieprzya.
To przez nich nie mogem by przy niej, gdy mnie
potrzebowaa.
- Czy ty i Cain...?
O co tak waciwie chciaem zapyta? Czy oni co?
Cholera! Nie chciaem przecie usysze odpowiedzi.
- Przyjanimy si, Rush. Znamy si cae ycie. Moje
uczucia wobec niego si nie zmieniy.
Rozluniem rce na kierownicy i wytarem spocon
do w nogawk dinsw. Ta dziewczyna naprawd
doprowadzaa mnie do szalestwa. Jeli chciaem, eby

znowu poczua si przy mnie pewnie i bezpiecznie, to


sam musiaem wyluzowa. Poczwszy od tego, e nie
rzuc si na Caina, jak tylko go zobacz.
Zanim zdyem co odpowiedzie, Blair pochylia si
do przodu i wczya radio. Znalaza jak stacj z muzyk
country, a nastpnie odchylia gow na oparcie fotela i
zamkna oczy. Zachowaem si zbyt natarczywie. Prosia
mnie w ten sposb, ebym si zamkn.
Mino jakie p godziny, gdy rozdzwoni si mj
telefon. Na wywietlaczu deski rozdzielczej rozbyso imi
Nan. Cholerny iPhone by poczony z samochodem.
Miaem dziki temu wolne rce i zazwyczaj bya to
przydatna funkcja, ale patrzenie, jak Blaire odczytuje imi
mojej siostry, nie naleao do przyjemnoci. Nie chciaem
jej o niczym przypomina. Zaleao mi na tym, by ten
dzie by wolny od wspomnie. Odrzuciem poczenie i
znw popyna muzyka.
Chocia nie patrzyem w jej stron, wyczuem na sobie
badawcze spojrzenie. Nie mogem spojrze jej w oczy.
- Powiniene z ni porozmawia. To twoja siostra odezwaa si tak cicho, e jej gos z trudem przebi si
przez muzyk.

- Tak. Ale nie chc, aby dzi mylaa o tych wszystkich


rzeczach, z ktrymi ci si kojarzy.
Blaire nie odrywaa ode mnie wzroku. Musiaem si
bardzo stara, by zachowywa si zwyczajnie. Nie
mogem przecie zahamowa, pogadzi jej po twarzy i
powiedzie, jak bardzo mi na niej zaley i jak mocno j
kocham. Nie potrzebowaa tego w tej chwili.
- Nie musisz si tym przejmowa, Rush. Miaam czas
wszystko przemyle i jako sobie z tym poradziam.
Przecie i tak bd widywa Nan w klubie. Jestem na to
przygotowana. Moge robi dzi cokolwiek, a
zdecydowae si, e bdziesz mi pomaga. Nie chc,
eby przeze mnie przesta odbiera telefony od ludzi, na
ktrych ci zaley. Nie rozpadn si od tego.
Fuck. To by byo na tyle, jeli chodzi o moje prby
swobodnego zachowania. Zjechaem na pobocze,
zatrzymujc samochd na parkingu. Skupiem ca uwag
na Blaire, starajc si panowa nad rkami.
- Pomagam ci dzi, poniewa nie wyobraam sobie, e
mgbym by gdzie indziej ni tylko przy tobie. Wioz
ci, bo zrobi dla ciebie wszystko. - Przestaem si
kontrolowa i pogaskaem kciukiem jej policzek i
kosmyk
jedwabistych wosw, ktre tak mnie zafascynoway, gdy
pierwszy raz j zobaczyem. - Nic mnie nie powstrzyma
przed trwaniem przy tobie. Nic.

Niczego poza tym nie chc i na niczym innym nie


potrafi si skoncentrowa. Prosz, przesta myle, e
sprawiasz mi problemy. Potrzebujesz mnie, wic jestem. Zamilkem. Nawet ja wiedziaem, e to byo aosne.
Odsunem do i uruchomiem ponownie auto,
wyjedajc na drog.
Blaire wci milczaa. Nie dziwiem si jej.
Zachowywaem si jak szaleniec. Pewnie si mnie
przestraszya. Sam bym si przestraszy.

Blaire
Moje serce bio tak mocno, e nawet on musia to
sysze. Ta podr nie bya jednak dobrym pomysem. Nie
wiedziaam, co robi, gdy miaam go tak blisko. Tak atwo
byo zapomnie o tym, kim by. Kiedy dotkn mojej
twarzy, miaam ochot si rozpaka. Chciaam, aby nie
zabiera rki. Naprawd za nim tskniam. Za wszystkim,
co istniao midzy nami. Kamaabym, gdybym
powiedziaa, e nie czekaam na podr w jego
towarzystwie, draam na myl o tym, e spdzimy razem
tyle godzin.
Widzc, e wci milcz, Rush ponownie wczy
radio. Powinnam mu odpowiedzie, ale nie wiedziaam
jak. Nie potrafiam tego zrobi w taki sposb, by nie
sprawi nam blu. Gdybym mu powiedziaa, jak bardzo
go pragn i jak mocno za nim tskniam, sytuacja na
pewno nie staaby si atwiejsza. Wrcz przeciwnie.
Ponownie zadzwoni jego telefon, a na wywietlaczu
pojawio si imi Granta. Rush wcisn jaki przycisk i
sign po telefon.

- Cze.
Wreszcie przesta na mnie patrze, wic przyjrzaam
mu si z ukosa. Zmarszczki na jego twarzy wywoay we
mnie smutek. Nie chciaam, eby wyglda tak ponuro.
- Ju jedziemy - powiedzia do telefonu. - Nie wydaje
mi si, eby to by dobry pomys. Pogadamy, jak wrc. Zacisn zby. Domylaam si, e Grant musia go czym
wkurzy. - Powiedziaem, e nie - warkn i zakoczy
rozmow, odkadajc komrk.
- Wszystko w porzdku? - zapytaam bez wikszego
namysu.
Odwrci si i spojrza na mnie zaskoczony, tak jakby
nie potrafi uwierzy, e si odezwaam.
- Tak. Nic mi nie jest - odpar spokojnie i ponownie
skupi si na drodze.
Odczekaam kilka minut, po czym postanowiam
wrci do tego, co wczeniej powiedzia. Jeli nie
zaczniemy o tym rozmawia, nigdy nie pozbdziemy si
tej niezrcznej ciszy. Nawet za cztery miesice, gdy
wyjad i zostawi go na zawsze... Nie, musiaam si z nim
pniej zobaczy. Musiaam, prawda? Nie mogam chyba
w nieskoczono ukrywa przed nim informacji o
dziecku, cigle to jednak odsuwa-

am. Nawet nie byam u lekarza, cho wiedziaam, e


bd musiaa w kocu si wybra. Dzi rano znw
zwymiotowaam, czujc wo odpadkw dobiegajc z
kosza na mieci, do ktrego Jace wrzuci wczoraj resztki
smaonej ryby. Zwykle nie byam taka wraliwa. Na
szczcie odrobina imbirowej herbaty, jak sobie
zaparzyam przed przyjazdem Rusha, pomoga ukoi
odek. Mogam wci udawa, e testy si myliy albo
stawi czoa prawdzie.
- Nie wiem, co ci odpowiedzie - zaczam. - To znaczy
wiem, jak sama si z tym czuj, i chciaabym, eby to
wszystko wygldao inaczej, ale tak nie jest. Zaley mi na
tym, ebymy... znaleli jaki sposb na zostanie
przyjacimi. Chyba. Nie wiem. Nie jestem pewna. Po tym
wszystkim nie brzmi to zbyt przekonujco. - Zamilkam,
stwierdzajc, e to, co mwi, nie ma adnego sensu. W
jaki sposb moglibymy si zaprzyjani? Tak to si
przecie zaczo, a teraz byam w ciy z facetem, z
ktrym nie mogam planowa wsplnej przyszoci.
- Bd dla ciebie tym, kim zechcesz, Blaire. Tylko
bagam ci, nie zostawiaj mnie ponownie. Prosz.
Pokiwaam gow. W porzdku. Mog si zastanowi
nad nasz przyjani. A potem... A potem powiem mu o
dziecku. Wtedy albo ucieknie, gdzie

pieprz ronie, albo stanie si czci jego ycia. Na


pewno potrzebowaam czasu, aby si do tego
przygotowa. Wiedziaam, e moje dziecko nie moe mie
nic wsplnego z jego rodzin. Nigdy. To nie ulegao
adnej wtpliwoci. Nienawidziam oszustw, ale sama
musiaam sta si na chwil kamczuch. Tym razem to
mnie zaleao na zachowaniu tajemnicy.
- W porzdku - odpowiedziaam, nie dodajc nic
wicej. Z powodu nieprzespanej nocy moje powieki
staway si coraz cisze, fakt, e nie mogam napi si
kawy, rwnie zrobi swoje. Zamknam oczy.
***
- Uwaaj, sodka Blaire. Cigle opada ci gowa, za
chwil cakiem zesztywnieje ci kark. Zaczekaj, odchyl ci
oparcie.
Zadraam, syszc szept i czujc jak owiewa mnie jego
oddech. Odwrciam si w stron Rusha, ale byam zbyt
zaspana, eby cokolwiek zobaczy. Co delikatnie
musno moje usta i ponownie zapadam w sen.
***
- Obud si, piochu. Dojechalimy, ale nie wiem, co
dalej. - cisn mnie lekko za rami. Otworzyam

oczy i potaram powieki. Leaam na plecach.


Spojrzaam w gr i umiechnam si do Rusha.
- Nie chciaem, eby zesztywnia ci kark. Spaa tak
mocno... Zaleao mi na tym, eby byo ci wygodnie. Uwolni si z pasa i nacisn jaki guziczek przy moim
fotelu. Oparcie agodnie si podnioso. Zobaczyam przed
sob wiata Sumit w Alabamie.
- Przepraszam. Przespaam ca drog. Musiae si
strasznie nudzi.
- Mogem si bawi radiem, wic nie byo tak le odpar z umiechem i ponownie spojrza na uliczne
wiata. - Dokd teraz jecha?
- Cay czas prosto, a do tablicy z czerwonym napisem
wiee produkty i drewno na sprzeda". Wtedy skrcisz w
lewo. To trzeci dom po prawej, jakie trzy kilometry od
zakrtu. Na ostatnim odcinku nie ma asfaltu, tylko wir.
Ruszy, stosujc si moich wskazwek, i ponownie
zapada midzy nami cisza. Wci jeszcze si
rozbudzaam i znw zbierao mi si na mdoci. Miao to
zapewne zwizek z faktem, e niczego dzi jeszcze nie
jadam. Beth zapakowaa mi do torebki troch solonych
krakersw, ale jedzenie ich przy Rushu nie byo
najlepszym pomysem. Sl rwnie wywoywaa mdoci.

Zanim zaparkowalimy przed domem Babuni Q,


poczuam, jak oblewa mnie zimny pot. Zwymiotuj, jeli
czego natychmiast nie zjem. Byskawicznie signam do
klamki i wysiadam, aby Rush nie mg zobaczy mojej
twarzy. Musiaam by zielona albo przynajmniej bardzo
blada.
- Chcesz, ebym poszed z tob, czy lepiej bdzie, jak
zostan w aucie? - zapyta.
- Hm... moe jednak zosta - samochd Caina sta przed
budynkiem, mogam si wic zaoy, e zastaniemy go w
rodku. Nie chciaam, eby znw si pobili, i obawiaam
si, e Cain wypapla w kocu Rushowi prawd.
Zamknam drzwi samochodu i ruszyam w stron domu.
Cain wyszed na prg, zanim zdyam doj do
schodw. Na jego twarzy maloway si gniew i smutek.
- Na co on tu czeka? Odwiz ci, to moe spada warkn, patrzc ponad moj gow na Rusha. Miaam
racj, proszc, eby zosta w samochodzie. Mj odek
zwin si w kulk i poczuam kolejny atak mdoci.
- Nie moe, bo musi mnie odwie. Uspokj si, Cain.
Nie masz adnego powodu, eby z nim walczy. Obaj
jestecie moimi przyjacimi. Wejdmy do rodka, musz
pozbiera swoje rzeczy.

Cain przepuci mnie w drzwiach i rwnie wszed do


domu, zamykajc je z hukiem.
- Dlaczego przyjechaa tu razem z nim? Czyby test
okaza si pozytywny? Pobiega z powrotem do niego,
chocia trzy tygodnie temu przyjechaa tutaj w
kompletnej rozsypce, dlatego e zama ci serce? Blaire,
wiesz przecie, e mog si tob zaopiekowa.
Powstrzymaam go, unoszc obie donie.
- To nie ma adnego zwizku z moj ci, Cain. Rush
jest moim przyjacielem i zaproponowa, e mnie
podwiezie. To oczywiste, e wczeniej czyo nas co
wicej, ale ju nie jestemy razem. I wcale do niego nie
pobiegam. Wracam do Rosemary, odzyskaam swoj
prac, a Bethy pozwolia mi pomieszka przez jaki czasu
u siebie. Pniej wyjad i sprbuj zacz od nowa. Nie
mog tutaj zosta.
- A niby dlaczego? Do cholery, Blaire, chtnie si z
tob oeni, choby i dzisiaj. Bez adnych pyta.
Doskonale wiesz, e kocham ci nad ycie. Wiem, e par
lat temu
wszystko spieprzyem t sytuacj z Callie, ale ona ju nic
dla mnie nie znaczy. Odwrcia moj uwag od tego, co
najwaniejsze. Tylko ciebie pragn. Powtarzam ci to od
lat. Prosz, przynajmniej tym razem mnie wysuchaj. - W
jego gosie pojawia si bagalna nuta.

- Przesta, Cain. Jeste moim przyjacielem. Nasz


zwizek skoczy si dawno temu. Przyapaam ci z inn
dziewczyn i od tej pory wszystko si zmienio. Kocham
ci, ale nie jestem w tobie zakochana i ju nigdy nie bd.
Musz si spakowa i znale inny sposb na ycie.
- Nie mw tak! - Waln z wciekoci doni o cian.
- Nie moesz tak po prostu uciec! To niebezpieczne! Zamilk na chwil. - Jeste w ciy? - spyta.
Nie odpowiedziaam. Poszam do pokoju, ktry
zajmowaam, kiedy tu mieszkaam, i zaczam pakowa
walizk.
- Jeste - powiedzia, wchodzc za mn do
pomieszczenia.
Wci milczaam, skupiajc si na zbieraniu rzeczy.
- Czy on o tym wie? Synalek gwiazdy rocka ma zamiar
przyj na siebie t odpowiedzialno? Jeli tak, to moim
zdaniem kamie. Ucieknie, jak tylko urodzisz. Nie da sobie
rady. Dziecko kompletnie nie pasuje do jego stylu ycia.
Wiesz o tym. Cay wiat o tym wie. W kocu pewnego
dnia sam moe zosta gwiazd rocka. Widziaem jego
domek na play. To nie jest facet, na ktrego mona
liczy, gdy zrobi si ciko. Nie zostanie przy tobie. A ja
mogem wszyst-

ko spieprzy, ale zawsze moesz na mnie liczy. Na


pewno nie uciekn.
- Nie wie - odparam wreszcie, odwracajc si na picie.
- I nie jestem pewna, czy w ogle mu powiem. Nie chc,
eby kto prbowa mi pomaga. Sama sobie poradz. Nie
jestem zupenie bezsilna.
Otworzy usta, eby co powiedzie, kiedy do pokoju
wesza Babunia Q. Nawet nie wiedziaam, e bya w
domu.
- Przesta skomle, Cain - rozkazaa. - Sam nawarzye
tego piwa, wic je teraz wypij. Dziewczyna dorosa. Jej
serce rwnie. Wszyscy widzielimy, e potrafi sobie
poradzi i ze szko, i z opiek nad schorowan matk. Spojrzaa na mnie z delikatnym, smutnym umiechem. Serce mi pka na myl o tym, e w tak modym wieku
musisz pokonywa kolejn przeszkod. Zawsze moesz u
mnie mieszka, ale jeli postanowia wyjecha, masz
moje bogosawiestwo. Tylko uwaaj na siebie. - Wzia
mnie w ramiona. - Kocham ci jak moje wasne dziecko.
Zawsze kochaam - szepna.
- Ja ciebie te - odpowiedziaam cicho, czujc zy
napywajce do oczu.
Odsuna si o krok, pocigajc nosem.
- Odzywaj si czasem - poprosia i ruszya w stron
drzwi. Zanim wysza, spojrzaa na mnie po raz

ostatni. - Kady mczyzna powinien wiedzie, e ma


dziecko. Nawet jeli nie bdzie uczestniczy w jego yciu.
Postaraj si mie to na uwadze.
Wysza, zostawiajc nas ponownie samych. Wrzuciam
do walizki ostatnie rzeczy i zasunam zamek. Podniosam
j, trzymajc za uchwyt. Znw pojawiy si mdoci i
musiaam zasoni usta doni.
- Niech to szlag - westchn Cain. - Nie moesz tak
robi, Bi. Daj mi to. Nie powinna nosi adnych
ciarw. Nie poradzisz sobie z tym. Kto si tob
zaopiekuje?
Znw sta si moim najlepszym przyjacielem. Szaleniec
zakochany we mnie do tego stopnia, e chcia powici
wasne ycie, gdzie znikn.
- Powiedziaam Bethy. Wie o wszystkim i bdzie na
mnie uwaa. Nie zastanawiaam si jeszcze nad tym. To
dla mnie zupenie nowe dowiadczenie. I chyba zaraz
zwymiotuj.
- Jak mog ci pomc? - zapyta z panik w gosie.
- Przydayby si krakersy.
Odstawi walizk i wypad z pokoju. Wrci po jakiej
minucie z caym opakowaniem i szklank.
- Babunia wszystko syszaa - wyjani. - Przygotowaa
krakersy i sok imbirowy. Mwi, e to powinno ci pomc
na odek.

- Dziki. - Usiadam na ku, pogryzajc ciasteczka i


popijajc ze szklanki. Oboje milczelimy. Nauczona
dowiadczeniem przestaam je, kiedy tylko mdoci
zaczy ustpowa. Wystarczyo troch przesadzi, a
wrciyby ze zdwojon si. Wstaam, podajc mu pudeko
i szklank.
- Po to gdzie, potem posprztam - powiedzia,
podnoszc walizk. - Daj mi jeszcze to pudo. Nie moesz
tego nosi.
Podaam mu karton z rzeczami, ktrych nie zdyam
wypakowa po przeprowadzce. Bez sowa przewiesiam
przez rami ostatni najmniejsz torb. Cain ruszy ku
drzwiom, a ja poszam w lad za nim, modlc si w duchu,
eby nie zrobi niczego gupiego, gdy zobaczy Rusha.
Zatrzyma si przed wyjciem, odstawiajc walizk na
podog i odwracajc si w moj stron.
- Nie musisz z nim jecha - powtrzy. - Mwiem
przecie, e ci pomog. Masz jeszcze mnie, Blaire.
Zawsze bdziesz miaa.
Nie ulegao wtpliwoci, e wierzy w te sowa.
Mogam to wyczyta z jego twarzy. Wiedziaam jednak,
e nic z tego nie bdzie. Gdybym potrzebowaa
przyjaciela, Cain idealnie si do tego nadawa, ale nie by
typem zbawcy. Nie potrze-

bowaam zreszt nikogo takiego. Sama potrafiam o


siebie zadba.
Poprawiam torb na ramieniu, zastanawiajc si, jak
mu to jeszcze raz wyjani. Przecie prbowaam ju
wszystkiego, a on wci nie chcia przyj prawdy. Nie
chciaam go krzywdzi przypominaniem, jak bardzo mnie
zawid podczas choroby mamy, gdy byam cakiem
sama.
- Musz to zrobi - stwierdziam w kocu. Jkn z
rozpacz i odgarn wosy z czoa.
- Nie wierzysz, e potrafi si tob zaj. To naprawd
boli. - Zamia si z gorycz. - Z drugiej strony, dlaczego
miaaby mi ufa? W kocu ju raz ci zawiodem. Wtedy,
z twoj mam... Ale byem wtedy dzieckiem, Bi. Ile razy
musz powtrzy, e teraz wszystko wyglda inaczej?
Wiem, czego chc i na Boga... chc wanie ciebie.
Zawsze tylko ciebie chciaem.
Poczuam, e ciska mnie w gardle. Nie dlatego, e go
kochaam, ale poniewa zaleao mi na nim. Cain stanowi
olbrzymi cz mojego ycia. Przyjanilimy si od
zawsze. Zbliyam si do niego i zapaam go za rk.
- Bagam ci, sprbuj zrozumie, e musz to zrobi.
Musz si z tym zmierzy. Pozwl mi odej.

- Zawsze pozwalam ci odej. - Westchn. - Ju mnie o


to prosia. Prbuje sobie z tym radzi, ale powoli mnie to
niszczy.
Wiedziaam, e pewnego dnia podzikuje mi za to, e
go zostawiam.
- Przykro mi, Cain, ale musz ju i. Rush na mnie
czeka.
Sign po walizk i popchn drzwi ramieniem. Kiedy
tylko wyszlimy na zewntrz, Rush wysiad z samochodu.
- Nie mw mu o niczym, prosz - szepnam. Cain
pokiwa gow i zszed po schodach. Rush ju czeka na
dole.
- To wszystko? - zapyta, patrzc na moje rzeczy.
- Tak - potwierdziam.
Cain wci trzyma walizk i karton. Widziaam, e
Rush ze wszystkich si prbuje zachowa spokj, ale
minie szczki mia wyranie naprone.
- Daj mu te rzeczy - poprosiam Caina, klepic go w
plecy.
Z westchnieniem poda bagae Rushowi, ktry zanis
je do samochodu.
- Musisz mu powiedzie - rozkaza szeptem Cain,
odwracajc si w moj stron.

- Kiedy to zrobi - obiecaam. - Ale na razie


chciaabym si zastanowi.
Przyjaciel spojrza na mj samochd.
- Zostawiasz pikapa?
- Miaam nadziej, e mgby zabra auto do warsztatu
i wystawi na sprzeda. Moe da si zarobi na nim jaki
tysic. Poowa byaby dla ciebie, druga dla mnie.
- Sprzedam j, ale nie wezm od ciebie adnych
pienidzy. - Zmarszczy brwi. - Wyl ci ca sum.
Nie chciaam si sprzecza. Zaleao mi na tym, by si
tym zaj.
- W porzdku, niech ci bdzie. Ale mgby cz tej
kasy da babci za to, e mogam tu mieszka i tak dalej.
Jego brwi powdroway na rodek czoa.
- Obawiam si, e babcia przyjechaaby wtedy do
Rosemary tylko po to, by zoi ci skr.
Umiechnam si. Zrobiam krok do przodu i opierajc
donie na jego ramionach, pocaowaam go w policzek.
- Dziki za wszystko - powiedziaam cicho.
- Zawsze moesz do mnie wrci. Zawsze. - Jego gos
si zaama i zrozumiaam, e musz rusza. Skinam
gow i podeszam do auta.

Rush otworzy drzwi od strony pasaera i wpuci mnie


do rodka. Popatrzy na Caina i obszed samochd do
miejsca kierowcy. A zatem naprawd to robiam.
Opuszczaam bezpieczn przysta i wyruszaam przed
siebie w poszukiwaniu nowego ycia.

Rush
Wygldaa, jakby miaa si rozpaka. Baem si
zapyta, czy wszystko w porzdku. Obawiaem si, e
mogaby zmieni zdanie i chciaaby zosta w Sumit,
dlatego milczaem tak dugo, a wyjechalimy daleko poza
granice miasta. Palce mocno splota na podoku. Byo mi
przykro. Chciaem, eby si odezwaa.
- Wszystko w porzdku? - spytaem w kocu. Nie
mogem si powstrzyma. Pragnienie, eby j chroni,
wzio gr.
Skina gow.
- Tak. Po prostu jestem troch przestraszona. Teraz
wiem, e nie wrc. Wiem te, e nie mam ojca, ktry
czeka na mnie i chce mi pomc. Ciej byo mi tym razem
wyjecha.
- Masz mnie - stwierdziem. Przechylia gow i
zerkna na mnie.
- Dzikuj. Chciaam wanie to usysze. Cholera,
nagram jej to, eby moga sucha tych
sw, gdy tylko bdzie ich potrzebowa" - pomylaem.
Gdyby tylko to mogo pomc.
- Pamitaj, e nigdy nie jeste sama.

Umiechna si niepewnie, po czym znw spojrzaa na


drog.
- Wiesz, e mog ci zmieni, jeli tym razem ty
chciaby si troch przespa.
Myl, e mgbym siedzie obok i patrze na ni do
woli, bya kuszca. Ale spodziewaa si, e pjd spa, a
ja nie zamierzaem traci czasu, ktry nam pozosta.
- Wszystko w porzdku. Mimo wszystko dzikuj. W
drodze tutaj podjechaem na chwil do McDrive, aby co
zje. Blaire spaa, wic nie chciaem jej budzi, ale teraz
na pewno bya godna.
- Umieram z godu. Na co miaaby ochot? -spytaem,
wyjedajc na autostrad midzystanow prowadzc z
powrotem na Floryd.
- Hm... nie wiem. Moe na zup.
Zupa? Dziwny pomys. Ale skoro tego wanie chce...
- W takim razie zupa. Bd rozglda si za miejscem,
gdzie mona dosta co wicej ni hamburgery.
- Jeli jeste bardzo godny, moesz zatrzyma si
gdziekolwiek. Wybior sobie co innego. - Znw
wydawaa si zdenerwowana.
- Blaire, dostaniesz swoj zup - zapewniem, patrzc
na
ni. Umiechnem si, eby wiedziaa, e tego wanie
chc.

- Dzikuj - powiedziaa, znw spuszczajc wzrok na


zoone na podoku donie.
Milczelimy przez jaki czas, cieszyem si, e po
prostu jestem z ni w samochodzie. Nie chciaem, eby
czua si zmuszona do rozmowy.
***
Przy pierwszym zjedzie wskazaem jej znak z
nazwami
restauracji, ktre znajdoway si na postoju.
- Wyglda na to, e tu mona zje co dobrego.
Wybierz miejsce - zaproponowaem.
Wzruszya ramionami.
- Wszystko mi jedno. Jeli nie chcesz si zatrzymywa,
mog zje co w samochodzie.
Chciaem przecign ten dzie najduej, jak to
moliwe.
- Idziemy na zup - zarzdziem.
Zaskoczy mnie krtki wybuch miechu. Blaire
naprawd si rozemiaa. Postanowiem sprawi, eby
robia to czciej.
***
Kiedy pnym wieczorem wjechalimy na parking
przed mieszkaniem Bethy, Blaire znw spaa. Staraem si
nie porusza draliwych tematw. Po jakim czasie
zapada midzy nami niewymuszona cisza, a potem
dziewczyna zasna.

Zaparkowaem samochd, oparem si o siedzenie i


zwrciem si w jej stron. Po drodze z milion razy
zerkaem, jak pi. Teraz chciaem chwilk w spokoju na
ni popatrze. Martwiy mnie ciemne cienie pod jej
oczami. Czy miaa problemy ze snem? Bethy na pewno
wiedziaa. Mgbym z ni o tym porozmawia. Zadawanie
takich pyta Blaire nie byo chyba dobrym pomysem.
Kto delikatnie zapuka w szyb, wic si odwrciem.
Jace sta obok samochodu, patrzc na mnie z
rozbawieniem. Otworzyem drzwi i wysiadem, eby jej
nie obudzi. Chciaem zrobi to sam i nie potrzebowaem
widowni.
- Zamierzasz j obudzi czy planujesz porwanie? spyta.
- Zamknij si, dupku. Jace zachichota.
- Bethy koniecznie chce wiedzie wszystko o waszej
podry. Pomog ci wnie rzeczy Blaire, jeli j obudzisz
i zaprowadzisz do rodka.
- Blaire jest zmczona. Bethy moe poczeka do jutra. Nie chciaem, eby musiaa zwierza si wcibskiej
koleance. Wyranie potrzebowaa snu i jedzenia. Ledwie
tkna swoj zup. Proponowaem jej ponownie co do
jedzenia, ale twierdzia, e nie jest godna. To

musiao si zmieni. Znw ta sama historia, dokadnie


to samo co z cholernym masem orzechowym.
- Ty jej to powiedz - odparowa Jace, kiedy wcisnem
mu w rce pudo i zabraem si za wyciganie bagay z
tylnego siedzenia. - Walizk wezm sam. Ty zajmij si
pudem, a ja j obudz.
- Potrzebujesz chwili na osobnoci? - Jace umiechn
si wrednie. Wepchnem mu pudo w rce odrobin zbyt
energicznie. Zatoczy si lekko do tyu, ale tylko si
rozemia.
Zlekcewayem go i podszedem do samochodu od
strony pasaera. Nie chciaem ani jej budzi, ani tym
bardziej zostawia. Potwornie si baem. A co jeli to ju
koniec? Moe ju nigdy nie pozwoli mi si do siebie
zbliy? Nie. Nie mogem do tego dopuci. Bd dziaa
powoli, ale zrobi wszystko, eby to nie by koniec naszej
wsplnej historii. Tym bardziej, e po caym dniu
spdzonym w jej towarzystwie powrt do rzeczywistoci
bdzie naprawd trudny.
Odpiem pas. Ledwie si poruszya. Kosmyk wosw
opad jej na twarz, wic nie mogem go nie odgarn.
Zaoyem jej wosy za ucho. Bya tak niesamowicie
pikna. Nigdy nie bd w stanie o niej zapomnie. To po
prostu niemoliwe. Musiaem znale sposb, eby j
odzyska. Pomc jej si uleczy.

Zamrugaa i spojrzaa na mnie.


- Jestemy na miejscu - szepnem, nie chcc jej
wystraszy.
Wyprostowaa si i umiechna niemiao.
- Przepraszam, znw ci usnam.
- Najwyraniej potrzebowaa odpoczynku. Nie
przeszkadza mi to. - Chciaem zosta tutaj, z ni w
samochodzie, ale nie mogem. Odsunem si, eby moga
wysi. Na kocu jzyka miaem pytanie, czy jutro mog
znw j zobaczy. Ale nie zadaem go. Nie bya na to
gotowa. Musiaem da jej czas.
- Do zobaczenia - powiedziaem, a jej umiech zblad.
- Dobrze, hm. Tak, do zobaczenia. I dzikuj za pomoc.
Oddam ci kas za benzyn.
Jasne.
- Nie, nie oddasz. Nie chc twoich pienidzy. Ciesz
si, e mogem pomc.
Otworzya usta, ale w kocu nic nie powiedziaa.
Skina sztywno gow i posza w stron mieszkania.

Blaire
Pierwszego dnia po powrocie do pracy Woods
przydzieli mnie do jadalni. niadanie i lunch. Niedobrze.
Staam przed kuchni, prbujc przygotowa si na rne
zapachy. Rano miaam mdoci, wic na si zjadam tylko
dwa sone krakersy i wypiam odrobin napoju
imbirowego. Nic wicej nie zmiecio si w odku.
Kiedy tylko wejd do kuchni, poczuj t wo. Bekon...
o rany, bekon.
- Kochanie, wiesz o tym, e aby mc zacz prac,
musisz tam wej? - piewnym gosem odezwa si
Jimmy.
Odwrciam si i spojrzaam na niego nieprzytomnie.
Umiecha si do mnie z rozbawieniem. - Kucharze nie s
tacy li. Przyzwyczaisz si do ich wrzaskw. Poza tym
ostatnio przecie owina ich sobie wok swojego
licznego malutkiego paluszka.
Zmusiam si do umiechu.
- Masz racj. Dam rad. Po prostu chyba nie jestem
gotowa na pytania. - To nie bya do koca prawda, ale nie
byo to te kamstwo.

Jimmy otworzy drzwi. Uderzya we mnie fala rnych


zapachw. Jajka, bekon, kiebasa, tuszcz. O nie. Oblaam
si zimnym potem i skrcio mnie w odku.
- Hm, musz najpierw skorzysta z toalety - wyjaniam
i szybkim krokiem ruszyam w stron azienki. Nie
chciaam biec. To wygldaoby zbyt podejrzanie.
Zamknam za sob drzwi i zatrzasnam zamek.
Uklkam na zimnej pododze. Wszystko, co zjadam
poprzedniego wieczoru i dzisiejszego poranka,
wyldowao w muszli.
Kiedy torsje ustay, stanam na uginajcych si
nogach.
Przetaram
twarz
mokrym
rcznikiem
papierowym. Biaa
koszulka przylepia mi si do spoconego ciaa. Musiaam
si przebra.
Przepukaam usta stojcym na blacie pynem do ust i
wygadziam ubranie. Miaam nadziej, e nikt nie
zauway. Nie mogam przecie zrezygnowa z pracy. Po
prostu wchodzc do kuchni, bd wstrzymywa oddech.
To powinno wystarczy. Zanim tam wejd, nabior duo
powietrza. Musiaam wymyli jaki sposb.
Otworzyam drzwi i wpadam prosto na Woodsa.
Czeka naprzeciwko azienki z rkami zaoonymi na
piersiach i przyglda mi si. Byam spniona do pracy.

- Przepraszam. Wiem, e si spniam. Potrzebowaam


krtkiej przerwy. Obiecuj, e to si wicej nie powtrzy.
Zostan duej, eby...
- Moje biuro. Teraz - zakomenderowa. Obrci si na
picie i ruszy korytarzem.
Serce zaczo mi wali, kiedy staraam si za nim
nady. Nie chciaam, eby Woods by na mnie zy.
Potrzebowaam tej pracy przez nastpnych kilka miesicy.
Teraz, kiedy ju postanowiam, e tu zostan i zastanowi
si, co dalej, nie chciaam by zmuszona do wyjazdu.
Jeszcze nie.
Szef przepuci mnie w drzwiach i wszed za mn.
- Bardzo przepraszam. Prosz, nie wyrzucaj mnie. Po
prostu...
- Nie zamierzam ci zwolni - przerwa mi. Och...
- Bya u lekarza? Zakadam, e to dziecko Rusha. Czy
on o nim wie? Bo jeli tak, a ty pracujesz tutaj w tym
stanie, osobicie skrc mu pieprzony kark.
Domyli si. O nie. O nie, nie, nie. Pokrciam
energicznie gow. Nie mogam do tego dopuci. Woods
nie mg wiedzie. Nie chciaam, eby wiedzia
ktokolwiek poza Bethy.
- Nie rozumiem, o czym mwisz. Woods unis brew.

- Naprawd? - Niedowierzanie w jego gosie cakiem


odebrao mi pewno siebie. Nie uwierzy w moje
kamstwo. Ale musiaam chroni dziecko.
- On nic nie wie - palnam, zanim zdyam
zastanowi si, co robi. - Nie chc, eby wiedzia.
Jeszcze nie. Musz sprbowa sama sobie z tym poradzi.
Oboje wiemy, e Rush by tego nie chcia. Jego rodzina
byaby zdruzgotana. Nie mog dopuci do tego, eby
ktokolwiek nienawidzi mojego dziecka. Prosz, zrozum
mnie - bagaam.
Woods zakl pod nosem i przeczesa palcami wosy.
- Ma prawo wiedzie, Blaire.
Tak, to prawda. Ale kiedy dziecko zostao poczte, nie
miaam wiadomoci, jak bardzo skaone s nasze wiaty.
Zwizek midzy nami kompletnie nie wchodzi w gr.
- Nienawidz mnie i mojej mamy. Nie mog. Prosz,
daj mi czas, ebym moga udowodni, e dam sobie
rad
sama. W kocu mu powiem, ale teraz musz si pozbiera
i
by gotowa na opuszczenie tego miejsca. Tym razem to,
czego ja chc i czego on chce, nie ma znaczenia. Robi to,
co najlepsze dla dziecka.
Woods jeszcze bardziej si zmarszczy. Przez kilka
minut stalimy w milczeniu.

- Nie podoba mi si to, ale nie bd rozwizywa za


ciebie problemw. Przebierz si i id do Darli. Moesz
dzisiaj pracowa na polu. Daj mi zna, kiedy zapachy z
kuchni przestan tak bardzo ci przeszkadza.
Chciaam rzuci mu si na szyj i uciska go. Nie
zmusza mnie, ebym komukolwiek mwia o swoim
stanie i nie kaza mi pracowa przy niadaniach. Kiedy
uwielbiaam bekon, ale teraz nie mogam znie tego
zapachu.
- Dzikuj. Wieczorami mog pracowa. Najgorzej jest
rano i czasem po poudniu.
- Bd o tym pamita. Przydziel ci tylko zmiany
popoudniowe. W tym tygodniu bdziesz rozwozi napoje.
Tylko si nie przegrzej. Miej pod rk ld albo co, czym
si schodzisz. Mog powiedzie Darli?
- Nie - poprosiam, zanim jeszcze skoczy mwi. Ona nie moe wiedzie. Nikt nie moe. Prosz.
Woods westchn i skin gow.
- Dobrze. Nikomu nie powiem. Ale jeli bdziesz
czego potrzebowa, lepiej daj mi zna skoro nie planujesz
powiedzie Rushowi.
- Dobrze. Dzikuj.
Szef umiechn si kwano.
- W takim razie zobaczymy si pniej. Mogam odej.

Przez cay nastpny tydzie miaam pracowa na polu


golfowym. Na nastpn sobot planowano zawody, a ja
chciaam pracowa cay dzie. Bardzo si cieszyam. To
oznaczao due pienidze. I chocia na dworze panowa
niemiosierny upa, wolaam to ni zapach bekonu i
tustego misa w klimatyzowanym wntrzu, gdzie co pi
minut ldowaabym w azience.
Ostatnio przychodzio tu coraz wicej goci. Wedug
tego, co mwia Daria, do Rosemary przyjechali ju
niemal wszyscy ludzie, ktrzy spdzali tu lato, a wielu z
nich byo czonkami klubu. Bethy i ja jedziymy
osobnymi wzkami, eby na czas obsuy wszystkich
goci. Woods rzadko bywa na polu, wic nie musiaam
martwi si jego wcibstwem. By zajty prac. Z tego, co
mwi Jace, chcia udowodni tacie, e zasuy na awans.
Wanie po raz trzeci tego dnia uzupeniam zapasy w
wzku i jechaam w stron pierwszego doka. Z daleka
rozpoznaam Granta. Gra z... Nan. Wiedziaam, e ten
dzie nadejdzie, ale nie byam na niego przygotowana.
Mogabym wprawdzie omin ten doek i poprosi Bethy,
eby zapaa ich w trakcie kolejnej rundki, ale to
odsunoby tylko w czasie to, co nieuniknione.

Zatrzymaam meleksa, a Grant odwrci si w moj


stron. Wygldao na to, e wanie prowadzi gorc
dyskusj z Nan. Zirytowany wyraz jego twarzy nie wry
niczego dobrego. Umiechn si, ale to nie by szczery
umiech.
- Nic nie chcemy, Blaire! Moesz jecha dalej!
-krzykn w moj stron. Nan odwrcia gow na dwik
mojego imienia, a nienawistny grymas na jej twarzy
sprawi, e zaczam wycofywa wzek. Moe mj
pierwszy odruch by prawidowy. Nie naleao si
zatrzymywa.
- Poczekaj. Ja co chc. - Na dwik gosu Rusha serce
zaczo szybiej bi, jak zawsze w jego obecnoci.
Odwrciam gow w stron, z ktrej doszed gos, i
zobaczyam, e podbiega do mnie. Ubrany by w
jasnoniebieskie szorty i bia koszulk polo. Zawsze
dziwio mnie to, e mona tak fantastycznie wyglda w
takim snobistycznym stroju. Chopcy z Alabamy nie
zaoyliby ciuchw tego typu pod grob kary mierci.
Grali w golfa w dinsach, czapkach bejsbolowych i Tshirtach albo kraciastych koszulach - zaley, co tego dnia
akurat wycignli jako pierwsze z suszarki. Ale na Rushu
wyglday one niewiarygodnie seksownie.
- Musz si napi. - Umiechn si swobodnie, kiedy
ju dotar do wzka. Zatrzyma si tu przede

mn. Nie widziaam go od kilku dni. Odkd mnie tu


przywiz.
- To, co zawsze? - spytaam, wysiadajc z wzka.
Znalazam si jeszcze bliej niego. Nie odsun si i teraz
stalimy, niemal si dotykajc. Spojrzaam na niego.
- Tak. Z chci - odpar, ale si nie poruszy. Patrzy mi
prosto w oczy. Jedno z nas musiao odwrci wzrok i
odej. Wiedziaam, e bd to ja. Jeszcze by pomyla, e
co si midzy nami zmienio.
Ominam go i przeszam na ty wozu. Schyliam si,
eby wycign z lodwki coron, a wtedy on stan
dokadnie za mn. Do cholery. Nie uatwia sprawy.
Wyprostowaam si, ale nie odwrciam si ani nie
spojrzaam na niego. Znajdowa si zbyt blisko.
- Co ty robisz? - spytaam cicho. Nie chciaam, eby
usyszeli nas Nan albo Grant.
- Tskni za tob - powiedzia tak po prostu.
Zamknam mocno oczy i wziam gboki wdech.
Prbowaam zmusi serce do zaprzestania tego dzikiego
galopu, w jaki wpadao tylko wtedy, kiedy on znajdowa
si w pobliu. Ja te za nim tskniam. Ale to niczego nie
zmieniao. Nie moemy by razem.
Nie mogam mu powiedzie, e odwzajemniam jego
uczucia. Nie chciaam, eby pomyla, e jest jeszcze dla
nas szansa.

- We swoje piwo i chod - warkna Nan. Tyle


wystarczyo, ebym ruszya si z miejsca. Nie miaam siy
na ktni z ni. Nie dzi.
- Odczep si, Nan - jkn Rush. Wepchnam mu w
do coron i szybko wsiadam za kierownic meleksa.
- Blaire, poczekaj! - zawoa. Znw szed za mn.
- Nie rb tego - poprosiam. - Nie jestem w stanie jej
znie.
Skrzywi si, po czym skin gow i si odsun.
Odwrciam wzrok i ruszyam. Nie ogldajc si za siebie,
pojechaam w stron kolejnego doka.

Rush
- Nie pamitasz, o co ci prosiem, Nan? - ofuknem
siostr, kiedy Blaire znikna nam z oczu.
- Bye aosny. Chciaam ci pomc, eby nie wyszed
na chorego z mioci kretyna.
Odwrciem si i ruszyem byskawicznie w jej stron.
Przeginaa. Po raz pierwszy w yciu poczuem gniew i
wcieko do Nan, gdybymy byli dziemi pewnie
zaczlibymy si bi.
Grant stan przede mn, zasaniajc sob Nan.
- Hej, stary, wyluzuj i ocho troch. Przeniosem na
niego wcieke spojrzenie. Co on,
kurwa, robi? Przecie nie cierpia Nan.
- Zjedaj. To sprawa pomidzy mn a moj siostr przypomniaem mu. Nigdy nie uznawa jej za rodzin.
Nawet kiedy jego ojciec oeni si z nasz matk, zawsze
podkrela, jak bardzo nienawidzi Nan. Pomidzy t
dwjk nigdy nie byo ani krzty rodzinnej mioci.
- Jeli zrobisz co swojej siostrze, bdziesz mia ze mn
do czynienia - odparowa Grant i przysun si do mnie o
krok. - W tej chwili mylisz tylko

o uczuciach Blaire. Pamitaj, jak jej obecno wpywa


na twoj siostr. Kiedy ci to obchodzio.
Co do cholery... Czy ja niem? Odkd to Grant zacz
broni Nan?
- Wiem dokadnie, jak Blaire wpywa na moj siostr.
Ale usiuj wyjani Nan, e to nie jej wina. Nan
znienawidzia niewaciw osob i nie potrafi przyj do
wiadomoci tego, e Blaire jest Bogu ducha winna. A w
ogle to co si, do cholery, z tob dzieje? Przecie to
wiesz! To ty kibicowae Blaire, kiedy si tu pojawia.
Nigdy nie wierzye, e miaa z tym cokolwiek
wsplnego. Od samego pocztku uwaae j za niewinn.
Grant poruszy si niespokojnie, a potem spojrza na
Nan, ktra zrobia wielkie oczy.
- Sprawie, e jest saba, Rush. Cae ycie j chronie.
Polegaa na tobie. A teraz zostawie j i ca uwag
skupie na Blaire. Spodziewasz si, e z Nan wszystko
bdzie w porzdku? Moe i jest dorosa, ale cae ycie
bya tak uzaleniona od ciebie, e nie potrafi radzi sobie
sama. Gdyby nie by tak strasznie skoncentrowany na
odzyskaniu Blaire, moe by to zauway.
Przesunem Granta na bok i spojrzaem siostrze w
oczy. Nie potrzebowaem jego moralizatorskich
kawakw, nawet jeli mia odrobin racji. W gbi duszy
cieszyem si, e ta dwjka nareszcie znalaza

wsplny grunt. Moe jednak Grantowi troch na niej


zaleao? Przez lata mieszkalimy przecie w jednym
domu. Wszystkich nas zaniedbywano.
- Kocham ci, Nan. Wiesz o tym. Ale nie moesz kaza
mi wybiera. To nie fair.
Nan opara donie na biodrach i spojrzaa na mnie
wyzywajco.
- Nie moesz kocha nas obu. Nigdy jej nie
zaakceptuj. Celowaa we mnie z broni, Rush! Widziae
to. Ona jest
walnita. Chciaa mnie zastrzeli. Jak moesz kocha mnie
i jednoczenie j? To nie ma sensu.
- Nigdy by do ciebie nie strzelia. W Granta te
celowaa
i jako to przey. I tak, mog kocha was obie. To
zupenie inna mio.
Nan popatrzya na Granta i umiechna si do niego
smutno. Wydao mi si to jeszcze dziwniejsze.
- Nie sucha mnie, Grant. Poddaj si. Wybiera mio
do niej, nie mnie i moje uczucia.
- Nan, posuchaj go tylko. Daj spokj. On ma troch
racji - przemwi do niej agodnie Grant. Nigdy nie
syszaem, eby uywa takiego tonu w stosunku do mojej
siostry. Miaem wraenie, e nagle znalazem si w
odcinku serialu Strefa Mroku*.

* Strefa Mroku - amerykaski serial telewizyjny z lat 60-tych XX wieku, w


ktrym zwyczajni ludzie znajduj si w niezwykych, najczciej
nadprzyrodzonych sytuacjach (przyp. tum.).

Nan tupna nog.


- Nie. Nienawidz jej! Nie mog na ni patrze! Rani
go nawet teraz i za to nienawidz jej jeszcze bardziej! wrzasna Nan. Rozejrzaem si, eby sprawdzi, czy nikt
jej nie sysza. W nasz stron szed Woods. A niech to
szlag.
Grant odwrci si i spojrza w tym samym kierunku co
ja. - O cholera - mrukn.
Woods zatrzyma si przed nami. Popatrzy na Nan,
potem na Granta i w kocu na mnie.
- Usyszaem wystarczajco duo, eby wiedzie, o
czym rozmawiacie - powiedzia, skupiajc si na mnie. - I
zrozumcie jedno. Przyjanilimy si przez wikszo
naszego ycia. Znam wasz rodzin doskonale. - Rzuci
Nan nieprzyjemny umiech i znw zwrci si do mnie. Jeli ktokolwiek ma problem z Blaire, bdzie mia ze mn
do czynienia. Ona bdzie tu pracowa tak dugo, jak
zechce. Waszej trjce moe si to nie podoba, ale
osobicie mam to gboko w dupie. Lepiej si z tym
pogdcie. Ona nie potrzebuje teraz tego waszego gwna.
Odczepcie si od niej. Rozumiemy si?
Przygldaem mu si uwanie. Co to miao znaczy?
Dlaczego zachowywa si jak obroca Blaire?

Nie podobao mi si to. Zaczynao si we mnie


gotowa. Zacisnem donie w pici. Moe myli, e teraz
moe si do niej dobra? Pojawi si przy niej, kiedy jest
saba, i odegra rlk bohatera? O nie. Nic z tego. Blaire
bya moja.
Woods nie czeka na odpowied. Odwrci si na picie
i odszed.
- Wyglda na to, e masz konkurencj - prychna Nan.
Grant podszed do niej i ponownie zasoni j przede
mn.
- Wystarczy, Nan - szepn i spojrza na mnie.
Miaem tego do. Ta dwjka cakiem wyprowadzia
mnie z rwnowagi. Rzuciem kij i poszedem za
Woodsem.
Usysza mnie albo wyczu mj gniew, bo zatrzyma si
tu przed wejciem do klubu i odwrci si w moj stron.
Jedn brew mia uniesion, jakby ta sytuacja go bawia.
To mnie jeszcze bardziej wkurzyo.
- Obaj chcemy tego samego. Moe wemiesz kilka
gbokich wdechw i troch si uspokoisz? - zoy rce
na piersi.
- Trzymaj si od niej z daleka! Syszysz? Nie zbliaj si
do niej. Blaire mnie kocha, ale jest zdezorientowana

i zraniona. A take bardzo wraliwa. Przysigam, e


jeli mylisz o tym, eby wykorzysta j w tej sytuacji,
rozwal ci ryj.
Woods przechyli gow i zmarszczy brwi.
Nieszczeglnie przej si moim ostrzeeniem. Moe
powinienem si postara, eby zacz bra mnie na
powanie.
- Wiem, e j kochasz. Nigdy w yciu nie widziaem,
eby si tak kretysko zachowywa. Rozumiem. Ale Nan
jej nienawidzi. Jeli kochasz Blaire, chro j przed jadem
spywajcym z kw twojej siostrzyczki. Albo ja to zrobi.
Poczuem si, jakby wymierzy mi policzek. Zanim
zdyem si ponownie odezwa, otworzy drzwi i wszed
do rodka. Patrzyem przez kilka minut przed siebie,
zanim zdoaem si poruszy. Strac jedn z nich.
Kochaem siostr, ale wiedziaem, e z czasem mi
wybaczy. Blaire moga porzuci mnie na zawsze. Nie
zamierzaem do tego dopuci.

Blaire
Bethy wycigna rk i cisna moje palce. Siedziaa
obok mnie w gabinecie lekarskim. Nasiusiaam wanie do
kubeczka i czekaymy na oficjalny wynik testu. Serce mi
walio. Istniao bardzo mae prawdopodobiestwo, e nie
byam w ciy. Sprawdziam to poprzedniego wieczoru w
Internecie. Test z apteki mg pokaza nieprawidowy
wynik, a ja mogam czu si le, poniewa byam w zym
stanie psychicznym.
Drzwi otworzyy si i wesza pielgniarka. Umiechaa
si i patrzya raz na mnie, raz na Bethy.
- Gratulacje. Test jest pozytywny. Jeste w ciy.
Bethy mocniej cisna mnie za rk. Wiedziaam o tym
w gbi duszy, ale kiedy pielgniarka powiedziaa to na
gos, stao si bardziej realne. Nie mogam si rozpaka.
Moje dziecko nie powinno wiedzie, e pakaam, gdy
dowiedziaam si o ciy. Chciaam, eby zawsze czuo
si kochane. To nie byo nic zego. Dziecko nigdy nie jest
czym zym. Potrzebowaam rodziny. Wkrtce znw bd
j mie. Kto bdzie mnie bezwarunkowo kocha.

- Lekarz bdzie tu za kilka minut, eby sprawdzi, czy


wszystko w porzdku. Musimy zrobi badanie krwi. Czy
miaa pani skurcze albo krwawia?
- Nie. Jest mi tylko okropnie niedobrze, kiedy czuj
niektre zapachy - wyjaniam.
Pielgniarka skina gow i zapisaa co w notatniku.
- Moe si pani wydawa inaczej, ale tak naprawd te
wymioty to dobry znak.
Bethy parskna nieprzyjemnym miechem.
- Nie widziaa jej pani, jak si skrca nad toalet. Nie ma
w tym nic dobrego.
Pielgniarka umiechna si.
- Tak, pamitam te chwile. Nic fajnego. - Popatrzya
znw na mnie. - Czy ojciec dziecka bdzie si pojawia?
Czy bdzie? Czy mogam mu powiedzie? Pokrciam
gow.
- Nie. Raczej nie bdzie.
Pielgniarka umiechna si smutno, skina gow i
po raz kolejny zaznaczya co w notatniku. Po jej minie
odgadam, e widziaa to ju mnstwo razy.
- Uywaa pani jakiego zabezpieczenia, kiedy doszo
do poczcia? Piguki? - spytaa pielgniarka.

Nie spojrzaam na Bethy. Moe jednak lepiej by byo,


gdybym posza sama. Potrzsnam gow. Pielgniarka
uniosa brwi.
- Niczego? - upewnia si.
- Niczego. To znaczy kilka razy uywalimy
prezerwatywy, ale kilka razy zrobilimy to bez. Raz wyj
go na czas... a raz nie.
Bethy zesztywniaa. Wiedziaam, co sobie myli. Jak
mogam by tak gupia? To by jedyny szczeg, jakiego
jej dotd nie zdradziam.
Pielgniarka skina gow.
- Dobrze. Lekarz przyjdzie za chwil - oznajmia i
wysza z pokoju.
Bethy szarpna mnie za rami. Spojrzaam na ni.
- Nie uy prezerwatywy? Co mu odbio? Cholera
jasna! Powinien spyta ci, czy nie jeste w ciy. Co za
dupek. A ja si tu nad nim litowaam, bo nie wie, e
zostanie tatusiem, podczas gdy on nie raczy zaoy
gumki! Powinien odezwa si do ciebie po czterech
tygodniach, eby sprawdzi, czy nie zasza w ci. Co
za idiota!
Bethy wstaa i maszerowaa w t i z powrotem po
gabinecie, a ja po prostu na ni patrzyam. Co miaam
powiedzie? Byam tak samo winna. To ja tamtej nocy
rozebraam si, wskoczyam na niego i pieprzyam si

z nim do utraty tchu. By facetem, wic nic dziwnego,


e ostatni rzecz, o jakiej myla, byo zabezpieczenie.
Nie daam mu zreszt zbyt wiele czasu do namysu. Ale
nie zamierzaam dzieli si z Bethy szczegami
dotyczcymi mojego ycia seksualnego. Dlatego
trzymaam usta zamknite na kdk.
- Zasuguje na to. Powinien sprawdzi, co si z tob
dzieje. Nie mw nic draniowi. Jeli uwaa, e moe
uywa swojego maego, nie ubierajc go w ochronne
ubranko, to niech sobie yje w niewiadomoci. Ja ci
pomog. Ty i ja. Damy sobie rad. - Bethy wygldaa teraz
na gotow do podboju caego wiata. Umiechnam si.
Nie bdzie mnie w Rosemary, kiedy dziecko si urodzi.
Chciaabym, eby byo inaczej. Chciaam, eby moje
dziecko mogo kocha kogo jeszcze. Bethy byaby
doskona cioci. Na sam myl o tym zrobio mi si
smutno. Mj umiech znikn.
- Przepraszam. Nie chciaam ci zdenerwowa. - Bethy
zrezygnowana opucia rce. Wyranie si zmartwia.
- Nie zdenerwowaa mnie. Po prostu... chciaabym std
nie wyjeda. Chciaabym, eby moje dziecko ci znao.
Bethy podesza i mocno mnie obja.

- Powiesz mi, gdzie bdziesz mieszka, a ja bd was


cigle odwiedza. Albo zamieszkasz ze mn. Kiedy
dziecko si urodzi, Rush na pewno ju wyjedzie. Zawsze
wyjeda z Rosemary, gdy nadchodzi jesie. Bdziemy
miay czas na urzdzenie ci z maluszkiem, zanim Rush
wrci. Po prostu pomyl o tym. Nie musisz podejmowa
teraz ostatecznej decyzji.
Czy Rush wyjedzie? Czy podda si i opuci Rosemary?
A moe zostanie? Bolaa mnie gowa na myl o tym, e
mgby mnie zostawi. Chocia wiedziaam, e nic nie
moe ju wydarzy si midzy nami, chciaam, eby o
mnie walczy. Pragnam, by zrobi co, ebymy mogli
by razem, cho miaam pen wiadomo, e to
niemoliwe.
***
Dwie godziny pniej znalazymy si ponownie w
mieszkaniu Bethy. Dostaam od lekarza witaminy dla
ciarnych i kilka ulotek na temat zdrowej ciy.
Schowaam je do walizki. Potrzebowaam ciepej kpieli i
drzemki.
Bethy zapukaa do drzwi azienki, po czym wesza do
rodka. Trzymaa telefon i szczerzya zby jak idiotka.
- Nie uwierzysz. - Potrzsna gow z
niedowierzaniem. - Wanie zadzwoni Woods.
Powiedzia,

e moemy zamieszka w apartamencie za t sam


cen, ktr teraz pac za mieszkanie. Mwi, e to taki
bonus pracowniczy - a on dziki temu bdzie mia nas
dwie zawsze na terenie klubu. Zagrozi te, e nas zwolni,
jeli sprbujemy mu odmwi.
Opadam na sedes i popatrzyam na ni. Woods robi to
tylko dlatego, e byam w ciy. W ten sposb chcia mi
pomc. Miaam ochot na niego nawrzesz-cze i
jednoczenie go uciska. Poczuam w oczach zy.
- Wci z nim rozmawiasz? - spytaam, zdajc sobie
spraw z faktu, e Bethy wci trzyma suchawk przy
uchu.
- Nie, to Jace. Powiedzia, e to ma co wsplnego z
tob. Nie... nie umawiasz si z Woodsem ani nic takiego?
- powiedziaa powoli. To Jace musia jej kaza o to
zapyta. Odezwaa si takim tonem, jakby sama nie moga
uwierzy, e to mwi.
- Moesz wyciszy telefon? - spytaam szeptem. Jej
oczy rozszerzyy si ze zdziwienia, ale skina
gow. Kiedy ju przestawia komrk, popatrzya na
mnie tak, jakby widziaa mnie pierwszy raz w yciu. Co
sobie pomylaa? e robi zudzenia Woodsowi, bdc w
ciy z Rushem? Niemoliwe.
- Bethy, on wie. Woods wie.

Kiedy dotar do niej sens mojej wypowiedzi, otworzya


szeroko usta.
- Skd? - wyrwao jej si.
- Da mi porann zmian w restauracji. Kuchnia...
pachniao bekonem.
Bethy pokiwaa gow. Teraz ju rozumiaa. Wczya
ponownie mikrofon w telefonie.
- Pomidzy Woodsem i Blaire nic si nie dzieje. S
przyjacimi, a on chce jej pomc. To wszystko.
Bethy wywrcia oczami, syszc odpowied Jacea.
Oznajmia mu, e zwariowa i odoya suchawk.
- Dobrze, czyli on wie, e jeste w ciy z Rushem, i
dlatego daje nam mieszkanie za pdarmo? To najlepsza
rzecz, jaka mi si przytrafia. Poczekaj, a zobaczysz to
miejsce. Jeli pozwoli nam tam zosta po tym, jak dziecko
si urodzi, w twoim pokoju zmieci si koyska! Idealnie.
Nie mogam wybiega mylami tak daleko do przodu.
W tej chwili musiaam po prostu znale Woodsa i
porozmawia z nim. Jeli naprawd wyjad za cztery
miesice, nie chciaam, eby Bethy cieszya si na darmo.
Musiaam si upewni, e oferta wci bdzie
obowizywa, kiedy std znikn.

Rush
Jace zadzwoni, eby da mi zna, e dziewczyny tego
dnia przeprowadzaj si do mieszkania na terenie klubu.
Nie widziaem Blaire od czasu, gdy spotkaem j na polu
golfowym. Nie dlatego, e nie prbowaem jej zobaczy.
Kilkakrotnie byem w klubie, starajc si natkn na ni
niby przypadkiem, ale nic z tego nie wyszo. Poprzedniego
dnia przyjechaem specjalnie po to, eby si z ni spotka,
ale jej nie byo. Daria poinformowaa mnie, e razem z
Bethy maj dzie wolny, wic doszedem do wniosku, e
widocznie gdzie pojechay.
Zatrzymaem si przed mieszkaniem Bethy i
natychmiast zauwayem samochd Woodsa. Co on tu, do
cholery, robi? Szarpnem drzwi i ruszyem w stron
wejcia, kiedy usyszaem gos Blaire. Zawrciem w
stron wozu Woodsa. W kocu zobaczyem go - opiera
si o cian, obok ktrej zaparkowa, i sucha Blaire z
umiechem. Szybko zetr mu go z gby.
- Jeli jeste pewien, to dzikuj - powiedziaa Blaire
cicho, jakby nie chciaa, eby ktokolwiek j usysza.

- Jasne - odpar Woods i podnis wzrok. Zauway


mnie. Natychmiast spowania.
Blaire odwrcia gow i spojrzaa przez rami.
Zaskoczenie na jej twarzy, kiedy mnie zobaczya,
zabolao. Moe nie powinienem tu dzisiaj by. Nie
chciaem jej wystraszy i straci, ale naprawd niewiele
brakowao, a dostabym napadu wciekoci. Dlaczego
rozmawiali na osobnoci? Co byo dla Woodsa jasne?
- Rush? - Blaire podesza do mnie. - Co tu robisz?
Woods zachichota i pokrci gow, po czym otworzy
drzwi samochodu.
- Jestem pewien, e chce pomc. Pjd ju, zanim
wyaduje na mnie swoj wcieko.
Odjeda. Dobrze.
- Przyjechae pomc nam w przeprowadzce? -spytaa,
uwanie mi si przygldajc.
- Tak, wanie - odparem. Kiedy Woods wsiad do
swojego bmw i odjecha, uleciao ze mnie cae napicie.
- Skd wiedziae, e si przeprowadzamy?
- Jace do mnie zadzwoni - wyjaniem. Poruszya si
nerwowo. Nienawidziem si za to,
e tak na ni wpywam.
- Chciaem pomc, Blaire. Przepraszam za Nan.
Rozmawiaem z ni. Nie bdzie ju...

- Nie przejmuj si tym. Nie musisz za ni przeprasza.


To nie twoja wina. Rozumiem.
Nie, nie rozumiaa. Widziaem to w jej oczach. Wycignem rk i zapaem jej do. Musiaem dotkn jej
w jaki sposb. Zadraa, kiedy moje palce dotkny
wntrza jej doni. Zagryza doln warg w ten sam sposb,
w jaki ja chciaem to zrobi.
- Blaire - powiedziaem i zamilkem, bo nie wiedziaem,
co doda. Prawda mogaby j w tej chwili przytoczy.
Podniosa wzrok znad naszych doni i zobaczyem w jej
spojrzeniu podanie. Czyby? Czy to mi si tylko nio,
czy naprawd bya... Naprawd? Przesunem palcem po
wntrzu jej doni i pogadziem nadgarstek. Znw
zadraa. Jasna cholera. Mj dotyk na ni dziaa.
Podszedem bliej i przesunem rk powoli po jej
ramieniu. Czekaem, a mnie odepchnie i si odsunie.
Kiedy dotarem ju wystarczajco wysoko, musnem
bok jej piersi, a ona zapaa mnie za przedrami i zadraa.
Co si dziao, do cholery?
- Blaire - szepnem, popychajc j lekko, a opara si
plecami o cian budynku, a moja klatka piersiowa
znalaza si zaledwie kilka centymetrw od jej biustu.

Nie odepchna mnie. Powieki miaa cikie. Patrzya


na moj klatk piersiow. Oddychaa z trudem. Widziaem
piersi w dekolcie jej krtkiej, jasnorowej letniej
sukienki. Opaday i unosiy si, jakby chciay mnie do
czego zaprosi. Niemoliwe. Co tu byo nie tak.
Pooyem drug rk na jej talii i powoli przesuwaem
po ciele, a mj drugi kciuk znalaz si pod jej piersi. Nie
miaa stanika. Jej sutki byy twarde i wyprone, mocno
zaznaczay si pod cienkim materiaem sukienki. Nie
mogem si powstrzyma. Przykryem doni jej praw
pier, lekko j ciskajc. Blaire jkna cicho i ugiy si
pod ni kolana. Opara gow o cian i zamkna oczy.
Przytrzymaem j i wsunem nog pomidzy jej nogi,
eby nie upada na ziemi.
Drug rk przykryem drug pier i przesunem
kciukami po twardych sutkach.
- O Boe, Rush... - jkna, otwierajc oczy i patrzc na
mnie spod pprzymknitych powiek. Fuck. To byo jak
poczenie nieba i pieka. Jeli to kolejny sen, strasznie si
wkurz. Wydawa si zbyt rzeczywisty.
- Czy tak ci dobrze, kochanie? - spytaem, pochylajc
gow i szepczc jej do ucha.

- Tak - westchna, mocniej napierajc na moje kolano.


Kiedy jej ciepe wntrze otaro si o moj nog, jkna i
mocniej zapaa mnie za ramiona.
- Och! - wykrzykna.
Byem o krok od spuszczenia si w spodnie. W yciu
nie byem tak podniecony. Co si zmienio. Ona si
zmienia. Wydawaa si niemal zdesperowana. Czuem jej
strach, ale jej pragnienie byo silniejsze.
- Blaire, powiedz mi, co mam robi. Zrobi wszystko,
czego chcesz - obiecaem jej, caujc mikk skr pod
uchem. Pachniaa tak wspaniale. Ugniataem jej piersi, a
ona znw wydaa z siebie bagalny jk. Moja sodka Blaire
bya niewiarygodnie napalona. To bya jawa, nie sen.
Zajebicie.
- Blaire! - przenikliwy krzyk Bethy zadziaa jak kube
zimnej wody wylany na gow mojej ukochanej.
Zesztywniaa, po czym stana na wasnych nogach,
oderwaa ode mnie rce i odsuna si. Nie bya w stanie
na
mnie spojrze.
- Ja... hm... przepraszam. Nie wiem... - Potrzsna
gow i ucieka. Patrzyem, jak znika za drzwiami. Bethy
mwia co do niej surowym tonem. Blaire kiwaa gow.
Kiedy znalazy si w rodku, walnem piciami w cian
i wymamrotaem pod nosem kilka

przeklestw, starajc si z caej siy zapanowa nad


bolesn erekcj.
Po kilku minutach drzwi otworzyy si ponownie i
wyszed z nich Jace. Popatrzy na mnie i gwizdn cicho.
- Do licha, kole, nie tracisz czasu.
Nawet mu nie odpowiedziaem. Nie mia pojcia, o
czym mwi. Blaire pragna mojego dotyku. Nie
odepchna mnie. Wrcz przeciwnie - niemal bagaa mnie
w milczeniu. Nie miao to adnego sensu, ale ona mnie
pragna. A ja z pewnoci pragnem jej. Zawsze.
- Chod. Musimy przenie kanap. Potrzebuj twojej
pomocy - powiedzia Jace, przytrzymujc mi drzwi.

Blaire
Co si ze mn dziao?! Weszam do sypialni Bethy i
zamknam za sob drzwi. Potrzebowaam chwili, eby
ochon. Byam gotowa baga Rusha, eby mnie
przelecia. To wszystko przez ten gupi sen. No dobra,
moe ten sen nie by gupi, tylko strasznie rzeczywisty. Na
sam myl o nim musiaam zacisn nogi.
Dlaczego tak si zachowywaam? Sny erotyczne to nie
problem, ale te byy tak ywe i realistyczne, e w zasadzie
za kadym razem miaam orgazm. To byo jakie
szalestwo. W Sumit nigdy nie byam taka napalona. Ale z
drugiej strony w Sumit nie byo Rusha.
Opadam na materac Bethy. Musiaam wzi si w
gar. Nie mogam si tak przy nim zachowywa. Nie
prbowa si do mnie dobiera, a ja zachowywaam si jak
napalona kotka od chwili, kiedy jego palce dotkny mojej
doni. Co za wstyd! Trudno mi bdzie stan z nim po tym
twarz w twarz.
Drzwi otworzyy si i wesza Bethy. Umiechaa si
pod nosem. Dlaczego? Napada na mnie, kiedy przyapaa
nas na zewntrz.

- To twoje hormony ciowe - stwierdzia, kiedy drzwi


si za ni zamkny.
- Co? - spytaam ze zdumieniem. Bethy spojrzaa na
mnie z ukosa.
- Nie czytaa ulotek, ktre dostaa od lekarza? Jestem
pewna, e wspominali o tym w ktrej z nich.
Wci nie rozumiaam.
- O tym, e nie potrafi si kontrolowa przy Rushu?
Bethy wzruszya ramionami.
- Tak. Zdaje si, e to rzeczywicie przez niego tak si
zachowujesz. Ale w ciy kobiety czsto robi si
napalone, Blaire. Wiem, bo mj kuzyn mia si ze swojej
ony, kiedy bya w ciy. Mwi, e ma problem, eby
dotrzyma jej tempa i w ogle.
Napalona? Jestem napalona z powodu ciy? To po
prostu wietnie...
- Bdziesz miaa pewnie problem z Rushem. Wydaje mi
si, e jest jedyn osob, na ktr lecisz i reagujesz w ten
sposb. W jego towarzystwie bdziesz si czua gorzej.
Moe powinna mu o wszystkim powiedzie i cieszy si
tym? Nie mam wtpliwoci, e chtnie pomgby ci
rozadowa napicie.
Nie mogam mu powiedzie. Jeszcze nie. Nie byam na
to gotowa, a on tym bardziej. Nan byaby wcieka,

a w tej chwili nie miaam ochoty si z ni siowa. Poza


tym Rush wybraby Nan, a ja nie zniosabym tego po raz
kolejny.
- Nie, nie moe wiedzie. Nie w tej chwili. Poprawi mi
si.
Bethy wzruszya ramionami.
- Dobrze. Powiedziaam, co wiedziaam. Nie chcesz mu
mwi, to nie. Ale kiedy si zamiesz i postanowisz
porzdnie go wybzyka, bd askawa nie robi tego w
miejscu publicznym, dobrze? - Umiechna si zoliwe,
otworzya drzwi i wysza.
- Musicie najpierw owin to w kodr! Zniszczycie mi
poduszki! - usyszaam, jak wrzeszczy na chopakw.
Mogam stan z nim twarz w twarz. Nie wiedzia,
dlaczego si tak zachowuj. Bd udawa, e nic si nie
stao. Poza tym powinnam im pomc. Na przykad
dokoczy pakowanie kuchni.
***
Rush cigle mi si przyglda. Za kadym razem, kiedy
wchodzi do mieszkania, eby co zabra, patrzy na mnie.
Z powodu jego gorcych spojrze udao mi si upuci
misk, wyrzuci na podog zawarto pudeka z patkami
niadaniowymi i szuflad pen sztucw. Jak miaam si
skoncentrowa i nie zacho-

wywa jak niezgrabna idiotka, kiedy tak si na mnie


gapi?
Kiedy ponownie pojawi si w mieszkaniu, uznaam, e
czas, ebym posza pakowa rzeczy w azience. Zaraz
mieli zabra kuchenny st i krzesa, a ja nie mogam si
tym zaj. Stukabym Bethy wszystkie szklanki.
Weszam do azienki i nagle poczuam czyje ciao
wpychajce mnie w gb pomieszczenia. Ciepo klatki
piersiowej Rusha przytulajcej si do moich plecw
sprawio, e zadraam. Do cholery. Nie bd w stanie si
powstrzyma.
Drzwi azienki zamkny si, a znajomy odgos
trzaskajcego zamka sprawi, e serce zaczo mi mocniej
bi. Chcia wicej tego, co dziao si na zewntrz, a ja
byam tak nakrcona samym faktem, e znalaz si obok,
e nie byam w stanie trzewo myle.
Odgarn mi wosy z szyi. Kiedy poczuam na nagiej
skrze jego ciepe wargi, chyba jknam. Jego donie
znalazy si na moich biodrach. Przycign mnie do
siebie
jeszcze mocniej.
- Szalej przez ciebie, Blaire. Kompletnie mi, kurwa,
odbio, kochanie - szepn mi do ucha. Musiaam uy
caej swojej silnej woli, eby nie oprze gowy o jego
klatk piersiow. - Co si stao na zewntrz? Tak mnie
nakrcia, e nie mog myle. Widz tylko ciebie.

Jego rce przesuny si po moich biodrach, a


wreszcie wyldoway na brzuchu. Ten niemal opiekuczy
gest, chocia nie by go wiadom, sprawi, e si
rozkleiam. Zapragnam mu powiedzie, ale chciaam te,
eby wybra mnie... i nasze dziecko. Nie wydawao mi si,
aby potrafi si na to zdoby. Kocha swoj siostr. Byam
przeraona, e mgby nas odrzuci. Nie mogam
pozwoli, eby opuci dziecko.
Ju miaam wysun si z jego obj, kiedy jego donie
powdroway w gr i objy moje piersi, a usta zaczy
skuba szyj. Pieprzy to. Moe nie byam w stanie
powierzy mu mojego serca, ale naprawd chciaam odda
ciao. Choby ten jeden raz.
- Co robisz? - spytaam bez tchu.
- Modl si, eby mnie nie powstrzymaa. Umieram z
pragnienia, Blaire. - Zamilk, czekajc na moj
odpowied. Kiedy adnej nie udzieliam, sign do gry i
cign ramiczka sukienki, obnaajc moje piersi. Wci
miaam wraenie, e s nabrzmiae, i stay si znacznie
bardziej wraliwe na dotyk. Coraz czciej chodziam bez
stanika. Mj stary biustonosz zrobi si za may, a nie
chciaam wydawa pienidzy na nowy, skoro te due
piersi miay by przejciow spraw.
- Do cholery, kochanie. Wygldaj na wiksze.
-Przykry je domi.

Wilgo natychmiast zalaa moj bielizn i poczuam, e


mam mikkie nogi. Oparam si o cian, eby si nie
przewrci. Nigdy nic nie sprawio mi a takiej
przyjemnoci. Jknam cicho, nie bdc pewna dlaczego.
Nagle Rush mnie podnis i obrci. Posadzi mnie na
szafce i zakry usta swoimi, a jego rce ponownie znalazy
si na moich piersiach. Nie byam w stanie go
powstrzyma. Chciaam tego tak bardzo, jak kolejnego
oddechu. Nigdy wczeniej nie potrzebowaam seksu, ale
teraz nie mogam si powstrzyma.
Pocaunki Rusha byy dzikie i bardzo namitne,
podobnie jak moje. Ugryz mnie w doln warg, wcign
w usta jzyk i ssa. Potem zapa za sutki i wtedy
kompletnie odjechaam. Musiaam natychmiast zdj mu
koszul. Zaczam za ni szarpa, a odsun si odrobin
i zdoaam cign mu j przez gow. Potem znw
chon moje usta.
Jego rce robiy cudowne rzeczy z moimi piersiami, a ja
czuam, e chc by jak najbliej niego.
Kto zapuka do drzwi, a Rush przycign mnie do
siebie. Zadraam z rozkoszy i zamknam oczy. Odwrci
gow w stron drzwi.
- Spieprza! - warkn na osob znajdujc si za
drzwiami.

Zza drzwi dobieg nas zduszony miech. Rush zacz


caowa moj szyj i rami, a jego usta znalazy si nad
moim prawym sutkiem. Ciepo jego oddechu sprawio, e
zadraam i zapaam go za wosy, po czym przycignam
mocniej jego gow z milczcym baganiem. Zachichota,
wzi mj sutek do ust i zacz ssa. Wilgo midzy
moimi nogami zmienia si w poar, a przynajmniej takie
miaam wraenie. Gdyby mnie nie trzyma, pewnie
zaczabym lewitowa.
- O Boe! - krzyknam, nie przejmujc si tym, e kto
moe mnie usysze. Potrzebowaam tego. Moja reakcja
sprawia, e Rush sta si jeszcze bardziej zachanny.
Przesun gow w stron drugiego sutka i zacz robi to
samo, jednoczenie przesuwajc rk po wewntrznej
stronie mojego uda. Myl, e zaraz dotknie bardzo
nabrzmiaej, mokrej cipki, sprawia, e jednoczenie
poczuam si podekscytowana i przestraszona. Czy si
zorientuje? Bdzie w stanie rozpozna, e tam te si
zmieniam? Przesun palcami po moich majtkach i nagle
byo mi wszystko jedno, co sobie pomyli.
- Jeste taka niesamowicie mokra - jkn i zanurzy
gow w zgiciu mojej szyi. Oddycha ciko i
nieregularnie. - Taka mokra... - Wsun palec pod

brzeg majtek i midzy nabrzmiae fady. Poczuam, jak


moje ciao staje w pomieniach.
Zapaam go za ramiona. Moje paznokcie wbiy si w
jego ciao, ale nic nie mogam na to poradzi. Dotyka
mnie. Jego usta przysuny si do mojego ucha. Caowa
mnie i askota cikim oddechem.
- Taka sodka cipka. To moja cipka, Blaire. Zawsze
bdzie moja. - Jego nieprzyzwoite sowa i palec,
wsuwajcy si i wysuwajcy z mojego wntrza sprawiy,
e znw znalazam si na krawdzi.
- Rush, prosz - bagaam, mocniej zaciskajc palce.
- Prosz co? Chcesz, ebym pocaowa t sodk cipk?
Bo jest taka gorca i soczysta, e musz sprbowa. Zacz ciga moje majtki, a ja podniosam pup, eby
mu to uatwi. Potem zdj mi sukienk.
- Oprzyj si - rozkaza, sadzajc mnie tak, e plecami
dotknam ciany. Potem zapa mnie za nogi i zgi je.
Siedziaam przed nim szeroko otwarta.
- Cholera, to jest najbardziej podniecajca rzecz, jak
kiedykolwiek widziaem - szepn, po czym upad na
kolana i zakry mnie ustami. Poczuam jego jzyk i
ponownie byam bliska orgazmu.
- O Boe, Rush, prosz! Aaach! - krzyknam,
trzymajc jego gow. Nie mogam pozwoli mu przesta.
To byo cudowne. Jzyk przesuwajcy si po echtaczce

sprawia mi niewysowion rozkosz. Pragnam wicej.


Nie chciaam, eby to si kiedykolwiek skoczyo. Wsun
palec do rodka, a po chwili zacz mnie liza i caowa.
- Moje. Moja cipka. Nie moesz mnie ju wicej
zostawia. Potrzebuj tego. Pachniesz tak cudownie. Nic
ju nigdy nie bdzie takie doskonae - mrucza, smakujc
mnie. Byam gotowa zgodzi si na wszystko, czego
da.
- Musz znale si w tobie - powiedzia, podnoszc na
mnie wzrok. Skinam gow.
- Nie mam prezerwatywy. - Zamilk i zacisn oczy. Ale wyjm go.
To nie miao teraz znaczenia. Ale nie mogam mu tego
powiedzie. Po prostu ponownie skinam gow.
Rush natychmiast wyskoczy z dinsw. Zapa mnie za
biodra i przysun do brzegu szarki, a natknam si na
jego wyprony penis. Pytanie w jego oczach byo jasne,
nie musia zadawa go na gos. Signam w d i
wprowadziam go w siebie.
- Cholera - jkn, po czym wcisn si gbiej, a
znalaz si w rodku cay. Byam wypeniona Rushem.
Objam go za szyj i przytrzymaam. Musiaam go
przytuli chocia na chwil. Nie chodzio o moje
zwariowane hormony. Teraz, kiedy by we mnie, po-

czuam si jak w domu. Byam speniona i niemal si


rozpakaam. Zanim zdyam tak si przed nim zbani i
wprawi go w zakopotanie, podniosam gow i
szepnam mu do ucha.
- Pieprz si ze mn.
Jakbym pocigna za spust w naadowanej broni. Rush
zapa mnie za biodra obiema rkami i jkn gono, po
czym zacz koysa si w przd i w ty. Wspinaczka do
szczytu rozpocza si i zaczam go ujeda. Cieszyam
si t chwil, w ktrej si podda i cakowicie zatraci widziaam to na jego twarzy. Z kadym ruchem przyblia
nas bliej i bliej do orgazmu, ktrego oboje
potrzebowalimy.
- Kocham ci, Blaire. Kocham ci tak bardzo, e a boli
- wydysza, po czym zniy gow i znw zacz ssa mj
sutek. Rozkosz eksplodowaa i krzyknam jego imi.
Rush podnis gow i spojrza mi w oczy. Zacz si
wycofywa, ale zacisnam nogi wok jego talii. Nie
chciaam, eby ze mnie wychodzi. Zrozumia, czego
pragnam. Szepn moje imi, odrzuci gow do tyu i po
kilku ruchach skoczy w moim wntrzu.

Rush
Blaire odepchna mnie i zeskoczya z szafki, zanim
zdyem na dobre ochon po orgazmie.
- Poczekaj, musz ci umy - powiedziaem. Waciwie
to po prostu chciaem j umy. Lubiem to. Nie,
uwielbiaem. wiadomo, e tam byem i troszczyem si
o ni, wiele dla mnie znaczya.
- Nie musisz mnie my. Wszystko w porzdku -odpara,
sigajc po sukienk i szybko j wkadajc. Nie patrzya
mi w oczy. Cholera. Czy le j zrozumiaem? Mylaem,
e tego chciaa. Nie. Wiedziaem, e tego chciaa. Bya
spragniona seksu.
- Blaire, popatrz na mnie - poprosiem. Zatrzymaa si i
podniosa majtki. Przeknem
gono, kiedy zacza je zakada. Potrzebowaem jej
znowu. Nie moga teraz ode mnie odej. Nie bybym w
stanie tego przey.
- Blaire, prosz, popatrz na mnie - bagaem.
Zatrzymaa si, wzia gboki wdech i podniosa
na mnie oczy. Smutek miesza si w nich z czym
jeszcze... Zakopotaniem? Niemoliwe. Wycignem rce
i ujem jej twarz w donie.

- Co si stao? Czy zrobiem co, czego nie chciaa?


Bo staraem si nie straci kontroli. Naprawd
prbowaem da ci to, czego pragna.
- Nie... nie zrobie nic zego. - Spucia ponownie
wzrok. - Musz pomyle. Potrzebuj przestrzeni. Nie
chciaam... Nie byam... Nie powinnimy byli tego robi.
Mniej by bolao, gdyby dgna mnie noem w klatk
piersiow. Chciaem przycign j do siebie i jak
jaskiniowiec wrzeszcze, e jest moja i nie moe odej.
Ale przecie nie mogem jej straci. Nie mogem znw
przez to wszystko przechodzi. Musiaem zrobi to, o co
prosia. Zabraem rce i zrobiem krok do tyu, eby moga
wyj.
Blaire spojrzaa na mnie ponownie.
- Przykro mi - szepna, po czym otworzya drzwi i
ucieka.
Mj wiat wanie wylecia w powietrze z powodu
fantastycznego seksu, a jej byo przykro. Cudownie.
Kiedy w kocu opuciem azienk, Blaire ju wysza z
mieszkania. Jace umiechn si gupio, a Bethy
przeprosia mnie za ni. Te nie chciaem tam duej
zostawa. Kiedy ju wszystkie cikie rzeczy zostay
przeniesione, a walizki i puda Blaire spakowane,
wyszedem. Nie mogem przebywa w towarzystwie

tej dwjki. Syszeli nas. Blaire bya gono. Nie


wstydziem si. Po prostu zmczyo mnie, e wci na
mnie patrz i czekaj, a wytumacz im, dlaczego Blaire
sobie posza.
***
Daem Blaire kilka dni na to, eby si odezwaa. Nie
zrobia tego, co mnie nie zdziwio. Prosia o przestrze,
wic daem jej tyle przestrzeni, ile tylko zdoaem. Nie
zadzwoniem do nikogo, eby zagra ze mn w golfa. Nie
chciaem, eby ktokolwiek by w pobliu, kiedy Blaire si
pojawi. Musielimy porozmawia. Bez rozpraszaczy i
wymwek.
Plan wydawa si dobry, ale przy szstym doku, kiedy
nie pojawi si nikt z napojami, zaczem si zastanawia,
co jest grane. Wanie miaem ruszy w stron kolejnego
doka, kiedy usyszaem dwik nadjedajcego meleksa.
Odwrciem si. Na sam myl o tym, e zobacz Blaire i
bd j mie tylko dla siebie, krew zacza szybciej pyn
w moich yach. W tej samej chwili zdaem sobie spraw,
e to nie Blaire, ale inna blondynka, ktr kilka razy
widziaem z Bethy.
Pokrciem gow i machnem jej, eby pojechaa
dalej. Nie chciaem nic u niej kupowa. Umiechna si
promiennie i odjechaa do nastpnego doka.

- Jest bardzo gorco. Na pewno niczego nie chcesz? usyszaem gos Meg. Obejrzaem si. Sza wanie w
moj stron, ubrana w bia spdniczk tenisow i
koszulk polo. Dziesi lat wczeniej te graa duo w
tenisa.
- Niewaciwa dziewczyna - odparem, czekajc, a do
mnie podejdzie.
- Kupujesz tylko od jednej?
- Tak.
Meg zamylia si, po czym skina gow.
- Rozumiem. Czyli podkochujesz si w dziewczynie od
napojw.
Spyno to po mnie jak po kaczce. Zapaem torb z
kijami i ruszyem w stron kolejnego doka. Nie
zamierzaem tego komentowa.
- I w dodatku jeste draliwy na tym punkcie
-zaartowaa Meg. To mnie zirytowao.
- Albo to nie twoja sprawa. Gwizdna cicho.
- Czyli to co wicej ni tylko drobna miostka.
Zatrzymaem si i spojrzaem na ni. To, e bya
pierwsz dziewczyn, ktr przeleciaem, nie znaczyo,
e si przyjanilimy. Zaczynaa mnie wkurza.
- Daj spokj - poradziem jej.

Meg opara rce na biodrach i otworzya szeroko usta.


- O mj Boe! Rush Finlay si zakocha. Ale numer!
Nie sdziam, e doyj tego dnia.
- Nie widziaa mnie od dziesiciu lat, Meg. Skd
moesz wiedzie cokolwiek na mj temat? - Mj
zirytowany ton najwyraniej nie zrobi na niej adnego
wraenia.
- Posuchaj, Finlay. To, e nie widziae mnie przez
dziesi lat, nie znaczy, e ja ci nie widziaam albo e nie
syszaam na twj temat rnych rzeczy. Byam tu kilka
razy w midzyczasie, ale zawsze bye zajty
imprezowaniem w casa de Finlay i pieprzeniem kadej
zgrabnej panny, jaka pojawia si w twoim polu widzenia.
Nie widziaam powodu, dla ktrego miaabym ponownie
zaistnie w twoim yciu. Ale tak, widziaam ci i tak samo
jak reszta tego miasta wiem, e jeste dzianym
przystojniakiem, ktry moe przebiera w panienkach jak
tylko chce i kiedy chce.
Zabrzmiao to niezbyt korzystnie. Nie podoba mi si
ten obrazek. Czy Blaire tak wanie mnie postrzegaa? Nic
dziwnego, e mi nie ufaa i nie wierzya, e potrafibym jej
broni. Musiaa te uwaa, e kiedy tylko nadarzy si
okazja, znajd sobie kogo innego. Ale chyba wie, e to
nieprawda?

- Ona jest niesamowita. Nie... idealna. Wszystko w niej


jest idealne - powiedziaem gono, po czym spojrzaem
na Meg. - Nie tylko j kocham, ale ma mnie na
wyczno. Cakowicie. Zrobibym dla niej wszystko.
- A ona odwzajemnia to uczucie? - spytaa Meg.
- Zraniem j. Nie w ten sposb, o jakim mylisz. To
trudno wytumaczy. W tym, co si wydarzyo, jest tyle
blu, e nie wiem, czy kiedykolwiek j odzyskam.
- To ona jest t dziewczyn z wzka? Naprawd skupia
si na tej czci.
- Tak. - Zawahaem si i zastanowiem, czy mog jej
powiedzie, kim dokadnie jest Blaire. Moe jeli powiem
to na gos, lepiej to zrozumiem. - Ona i Nan maj tego
samego ojca. - Nie tak to miao zabrzmie.
- Cholera - mrukna Meg. - Prosz, powiedz mi, e jest
zupenie inna ni twoja maa, wredna siostrzyczka.
Nan miaa bardzo niewielu przyjaci. Nawet nie
drgnem, syszc to oskarenie. Sama bya sobie winna.
- Tak. Jest zupenie inna.
Meg przez chwil milczaa i zastanawiaem si, czy to
ju koniec naszej rozmowy. Potem odwrcia si i
wskazaa budynek klubu. - Moe zjemy razem lunch

i opowiesz mi o tej bardzo dziwnej sytuacji? A ja


zobacz, czy bd w stanie sprzeda ci jak mdro albo
chocia da ma babsk porad.
Potrzebowaem porady. W moim yciu nie byo kobiet,
ktre mgbym poprosi o pomoc.
- Tak, dobrze. Niezy pomys. Jeli dasz mi rad, z
ktrej mgbym skorzysta, postawi ci unch.

Blaire
Ju drugi dzie z rzdu obudziam si bez mdoci.
Poprosiam nawet Bethy, eby mnie przetestowaa przed
wyjciem na poudniow zmian i usmaya bekon.
Doszam do wniosku, e jeli przeyj bekon, bd w
stanie normalnie pracowa. Gdy poczuam ten zapach
cisno mnie w odku i zrobio mi si niedobrze, ale nie
zwymiotowaam. Poprawiao mi si.
Zadzwoniam do Woodsa i powiedziaam mu, e mog
pracowa. Poprosi, ebym w takim razie przysza do
pracy - Brakowao im ludzi i przydaaby si moja pomoc.
Kiedy przyszam do pracy p godziny przed
rozpoczciem zmiany, Jimmy sta w kuchni i szczerzy
zby.
- Jest moja dziewczynka! Ciesz si, e wreszcie
wyzdrowiaa. Schuda chyba z pi kilogramw. Jak
dugo chorowaa? - Woods powiedzia Jimmyemu i
wszystkim, ktrzy o to pytali, e zapaam wirusa i musz
doj do siebie. Pracowaam na polu golfowym tylko na
dwch zmianach i nigdy nie spotykaam tam pracownikw
kuchni.

- Chyba rzeczywicie troch schudam. Ale z pewnoci


szybko to nadrobi - odparam i przytuliam go.
- Postaraj si, bo inaczej bd napycha ci pczkami
tak dugo, a moje palce przestan si styka, gdy sprbuj
obj ci w talii.
To mogo si sta szybciej, ni si spodziewa.
- Chtnie zjadabym dobrego pczka.
- W takim razie jestemy umwieni. Po pracy. Ja, ty i
dwanacie pczkw. Poowa w czekoladzie - powiedzia
Jimmy i wrczy mi fartuch.
- Brzmi niele. Moesz mnie odwiedzi w nowym
mieszkaniu. Wynajymy z Bethy apartament na terenie
klubu.
Jimmy unis wysoko brwi.
- Co ty powiesz... No, no, odrobink si lansujemy, co?
Zaoyam fartuch i woyam do kieszeni z przodu
dugopis i bloczek papieru.
- Zrobi pierwsz rundk, jeli ty przygotujesz saatki i
zaparzysz herbat.
Jimmy puci do mnie oko.
- Zrobione.
Wyszam do jadalni. Na szczcie jedynymi gomi
byli dwaj starsi panowie, ktrych widziaam tu wczeniej,
ale nie znaam ich imion. Zebraam od

nich zamwienia, nalaam kademu po filiance kawy i


wrciam do kuchni sprawdzi, jak maj si saatki.
Kiedy tam z powrotem weszam, Jimmy trzyma je ju
gotowe w rkach.
- Prosz, koteczku - rzuci.
- Dziki, zotko - odpowiedziaam, zanoszc saatki na
sal. Podaam je do stou i zebraam zamwienia na napoje
od kolejnych klientw. Potem ruszyam do kuchni po
wod gazowan i wod rdlan z cytryn. Nikt tu nigdy
nie zamawia po prostu wody.
Jimmy wanie wychodzi z kuchni.
- Przed chwil obsuyam te dwie panie, ktre chyba
zeszy z kortu tenisowego. Wydaje mi si, e Hillary... czy
to nie ona dzisiaj wita goci? W kadym razie wydaje mi
si, e przyprowadzia kolejne osoby, wic powiniene
podej do ich stolika.
Zasalutowa i znikn za drzwiami.
Szybko przygotowaam szklanki z wod i postawiam
na tacy dwa talerze z zup krabow, ktr zamwili moi
pierwsi klienci, kiedy wrci Jimmy. Co dziwne, na jego
twarzy malowao si przeraenie.
- Ja si tym zajm - powiedzia, sigajc po moj tac.
- Nawet nie wiesz, komu je poda. Mog sama zanie
tac, Jimmy - odparam, wywracajc oczami.

Nawet nie wiedzia, e jestem w ciy. Co za gupie


zachowanie...
I wtedy go zobaczyam... a raczej ich. Jimmy nie
zachowywa si gupio. Prbowa mnie chroni. Rush
pochyli gow, najwyraniej mwic o czym, co
sprawiao, e robi t swoj powan min. Kobieta miaa
dugie, czarne wosy. Bya przepikna. Miaa wysokie,
idealne koci policzkowe. Dugie, cikie rzsy okalay jej
ciemne oczy. Poczuam, e zaraz si porzygam. Taca
zadraa mi w rkach, a Jimmy natychmiast j ode mnie
przej. Pozwoliam mu na to. Niemal j upuciam.
Nie by mj. Jednak... nosiam jego dziecko. Nie
wiedzia o tym. Ale... kocha si ze mn... nie - pieprzy
mnie w azience Bethy zaledwie trzy dni wczeniej. To
bolao. Tak bardzo. Przeknam lin, ale gardo miaam
potwornie zacinite. Jimmy co do mnie mwi, ale
zupenie go nie rozumiaam. Nie byam w stanie robi nic
poza gapieniem si na t park. Rush pochyli si tak
blisko dziewczyny, jakby nie chcia, eby ktokolwiek inny
sysza jego sowa.
Kobieta podniosa wzrok i spojrzaa prosto na mnie.
Nienawidziam jej. Bya pikna i wytworna - bya
wszystkim, czym ja nie byam. Bya kobiet, a ja zaledwie
dziewczyn. aosn dziewczynk. Musiaam

std wyj i przesta robi z siebie pomiewisko. Nawet


jeli to byo milczce pomiewisko, wci staam
nieruchomo i gapiam si na nich. Kobieta przygldaa mi
si uwanie i zmarszczya z uwag brwi. Nie chciaam,
eby spytaa o mnie Rusha i pokazaa mnie palcem.
Odwrciam si na picie i wyszam z jadalni.
Kiedy tylko zniknam gociom z oczu, zaczam biec,
ale zaraz wpadam na tward klatk piersiow Woodsa.
- Hej, kochanie. Dokd biegniesz? Zapachy wci nie
daj ci y? - zapyta, wsuwajc palec pod mj podbrdek
i podnoszc go w gr, eby popatrze na moj twarz.
Pokrciam gow, a po moim policzku potoczya si
za. Nie zamierzaam przez to paka, do cholery. Sama si
o to prosiam, odepchnam go. Zostawiam go samego po
fantastycznym seksie. Czego si spodziewaam? e bdzie
siedzia i cierpia z mojego powodu? Raczej nie.
- Przepraszam, Woods. Daj mi moment, zaraz dojd do
siebie. Obiecuj. Po prostu potrzebuj chwili, eby si
pozbiera.
Skin gow i pogaska mnie pocieszajco po
ramieniu.
- Rush tu jest? - spyta niemal z wahaniem.

- Tak - wykrztusiam, starajc si powstrzyma zy,


ktre napyny mi do oczu. Wziam gboki wdech i
zamrugaam kilkakrotnie, eby znikny. Nie zamierzaam
paka. Bd kontrolowa moje rozedrgane emocje.
- Przyszed z kim? - dry Woods. Skinam gow.
Nie chciaam mwi tego gono.
- Chcesz i do mojego biura i troch ochon?
Poczeka, a sobie pjd?
Tak. Chciaam si ukry, ale nie mogam. Musiaam
nauczy si z tym y. Rush bdzie w Rosemary przez
kolejny miesic. Nie mogam za kadym razem ucieka na
jego widok.
- Dam rad. Po prostu mnie zaskoczy. To wszystko.
Woods podnis wzrok i nagle na jego twarzy pojawi si
zimny grymas.
- Odejd. Ona teraz tego nie potrzebuje - wycedzi
wciekym tonem.
- Zabierz od niej te pieprzone apy - odpar Rush.
Wysunam si z obj Woodsa, ale wci patrzyam
w podog. Nie chciaam rozmawia z Rushem, ale nie
chciaam te, eby kci si z Woodsem. Woods wyglda
na gotowego do walki o mj honor. Nie miaam pojcia,
jak wyglda Rush. Nie zamierzaam podnosi gowy,
eby to sprawdzi.

- Nic mi nie jest, Woods. Dzikuj. Wrc do pracy wymamrotaam i ruszyam w stron kuchni.
- Blaire, nie. Porozmawiaj ze mn - baga Rush.
- Zrobie ju do. Zostaw j do cholery sam, Rush.
Nie potrzebuje tego od ciebie. Nie teraz - warkn Woods.
- Nic nie rozumiesz - sykn Rush i Woods zrobi krok
w jego kierunku. Za chwil Woods wypali, e jestem
w
ciy. Ju teraz gada tak, e niemal oczywiste stao si, e
wie co, o czym Rush nie ma pojcia. Albo zaczn si bi.
Po raz kolejny musiaam wkroczy i przej kontrol.
Odwrciam si i stanam midzy nimi. Popatrzyam
na Woodsa.
- Wszystko w porzdku. Daj nam chwil. Nic mi nie
bdzie. On nie zrobi nic zego. Po prostu zachowaam si
zbyt emocjonalnie. To wszystko - wyjaniam mu.
Woods przesuwa szczk do przodu i do tyu, zgrzytajc
zbami. Najwyraniej ciko mu byo trzyma gb na
kdk. W kocu skin gow i szybko si oddali.
Teraz musiaam zmierzy si z Rushem.
- Blaire - powiedzia Rush agodnie, sigajc po moj
do. - Prosz, spjrz na mnie.

Tyle mogam zrobi. Nawet musiaam. Nie wyrwaam


mu swojej rki. Powinnam to zrobi, ale jeszcze nie
mogam si na to zdoby. Widziaam go z kobiet, ktra
prawdopodobnie grzaa mu wieczorem ko, podczas gdy
ja wci go odpychaam. Traciam go. Podobnie jak tracio
go nasze dziecko. Ale z drugiej strony... czy kiedykolwiek
naprawd go miaam?
Podniosam wzrok i napotkaam jego zmartwione
spojrzenie. Nie chcia mnie zmartwi. Kochaam go za to.
- Wszystko w porzdku. Przesadnie zareagowaam. Po
prostu, hm... zaskoczye mnie. Powinnam bya wiedzie,
e do tej pory ju ze wszystkim si pogodzie. Tylko...
- Przesta - przerwa mi Rush i przycign do siebie. Z niczym si nie pogodziem. le interpretujesz to, co
zobaczya. Meg jest moj dawn przyjacik. To
wszystko. Nic dla mnie nie znaczy. Przyjechaem ci
szuka. Musiaem ci zobaczy i poszedem gra w golfa.
Nie byo ci tam. Wpadem na Meg i ona zaproponowaa
wsplny lunch. To wszystko. Nie miaem pojcia, e tu
pracujesz. Nigdy bym ci tego nie zrobi. Chocia nic
takiego nie robiem. Kocham ci, Blaire. Tylko ciebie. Nie
jestem z nikim innym. Nigdy nie bd.

Chciaam mu wierzy. Chocia byo to egoistyczne i


niewaciwe, pragnam wierzy, e kocha mnie
wystarczajco mocno, eby nikogo innego nie
potrzebowa. Mimo e odpychaam go od siebie.
Okamywaam go. Nienawidziam zakamanych ludzi. On
te mnie znienawidzi, jeli wkrtce nie powiem mu
prawdy. Nie chciaam, eby mnie nienawidzi. Ale nie
ufaam mu. Czy to dawao mi prawo do oszukiwania go?
Czy kamstwo kiedykolwiek jest usprawiedliwione? Jak
mgby mi potem zaufa?
- Jestem w ciy - wypaliam, zanim zorientowaam si,
co robi. Zakryam z przeraeniem usta, a Rush
wybauszy oczy. Potem odwrciam si i uciekam, jakby
gonio mnie samo pieko.

Rush
Nogi przyrosy mi do podogi. Patrzyem na uciekajc
Blaire, ale nie mogem si ruszy. Czy to mi si tylko
przynio? Czy miaem halucynacje z rozpaczy? Czy
naprawd byo ju tak le?
- Jeli nie pobiegniesz za ni, ja to zrobi. - Gos
Woodsa wdar si w moje myli i wytrci mnie z szoku.
- Co? - spytaem, patrzc na niego wciekle.
Nienawidziem go. Nagle zaczem marzy o tym, eby
zrobi z niego miazg.
- Powiedziaem, e jeli ty za ni nie pobiegniesz, ja to
zrobi. Ona teraz kogo potrzebuje. Nie chc, eby to by
ty, bo uwaam, e na ni nie zasuye, ale i tak
powiniene z ni by.
Wiedzia, e Blaire jest w ciy? Krew zacza mi si
gotowa. To jemu powiedziaa, e jest w ciy, a mnie
nie?
- Byem tutaj pierwszego dnia, kiedy prbowaa
pracowa. Wo bekonu sprawia, e popdzia
wymiotowa do azienki. Tak wic owszem, ja ju wiem.
Moesz przesta patrze na mnie tym zaborczym
wzrokiem nawiedzonego maniaka i i za ni.

- W tonie, jakim wypowiada te sowa, sycha byo


obrzydzenie.
- Wymiotowaa? - Nie wiedziaem, e le si czua.
Rozbolao mnie serce. Bya sama, kiedy potrzebowaa
pomocy. Zostawiem j sam, kiedy cierpiaa. Powietrze
ucieko mi z puc.
- Tak, ty gupi dupku. Wymiotowaa. Tak si wanie
dzieje, kiedy kobieta jest w ciy. Ale teraz ju jej lepiej.
Teraz zamierzam za ni pobiec. Lepiej si pospiesz ostrzeg mnie Woods.
Rzuciem si biegiem przed siebie.
Dopiero kiedy wybiegem z budynku na zewntrz i
rozejrzaem si po wzgrzu, udao mi si j dostrzec.
Wci biega. W stron mieszka. Biega do domu.
Popdziem za ni. Bya w ciy. Czy powinna tak
biega? A jeli to wpynie le na dziecko? Powinna
zwolni.
- Blaire, zatrzymaj si! Poczekaj! - krzyknem za ni,
kiedy znalazem si ju wystarczajco blisko. Zwolnia i w
kocu si zatrzymaa. Dogoniem j po chwili.
- Przepraszam - zakaa, ukrywajc twarz w doniach.
- Za co przepraszasz? - zapytaem, przysuwajc si
bliej i przycigajc j do siebie. Nie martwiem

si ju, e j odstrasz. Nie zamierzaem pozwoli jej


odej.
- Za to. Za wszystko. Za ci - szepna, stojc
sztywno
w moich ramionach.
Byo jej przykro. Nie. Nie mogo jej by przykro z tego
powodu.
- Nie masz za co przeprasza. Nigdy wicej tego nie
rb. Syszysz?
Rozlunia si troch i opara o mnie.
- Ale ci nie powiedziaam.
Nie, nie powiedziaa, ale rozumiaem to. Czuem si
okropnie, ale rozumiaem j.
- auj, e tego nie zrobia. Nigdy nie zostawibym
ci w kiepskim stanie. Zajmowabym si tob. Teraz to
zrobi.
Nadrobi stracony czas. Obiecuj.
Blaire pokrcia gow i odepchna mnie.
- Nie. Nie mog. Nie moemy tego robi. Nie
powiedziaam ci, bo miaam powd. My... musimy
porozmawia.
Zamierzaem si ni zaj i nie pozwoli jej odej. Ale
jeli potrzebowaa porozmawia, nie miaem nic
przeciwko temu.
- Dobrze, chodmy do ciebie, skoro ju jestemy tak
blisko.

Blaire skina gow i odwrcia si w stron budynku,


do ktrego wczeniej biega. Jace powiedzia, e Woods
pozwoli im tu zamieszka za te same pienidze, ktre
wczeniej Bethy pacia za swoje mieszkanie. Sdzi, e
Woods postanowi odpisa to sobie od podatku albo co w
tym rodzaju. Teraz wszystko zrozumiaem. Robi to dla
Blaire. Opiekowa si ni. Ale to ju si skoczyo. Teraz
ja zajm si tym, co naley do mnie. Woods nie bdzie
musia ju tego robi. Pniej z nim porozmawiam, ale
odtd to ja bd paci wikszo czynszu. Woods nie
bdzie zajmowa si Blaire. Ona jest moja.
Patrzyem, jak si pochyla i wyciga klucz spod
wycieraczki. To byo najgorsze miejsce na schowanie
klucza. Pniej si tym zajm. Nie bd mg spa,
wiedzc, e wtyka klucz pod wycieraczk przed frontowymi drzwiami, a kady moe wej do rodka.
Blaire otworzya drzwi i si odsuna.
- Prosz, wejd.
Zrobiem krok do rodka, apic j po drodze za rk.
Moe chciaa poda mi wszystkie powody, dla ktrych nie
moglimy by razem, ale nie zamierzaem jej puszcza.
Musiaem wiedzie, e czuje si dobrze. Poza tym, kiedy
trzymaem j za rk, uspokajaem si.

Zamkna drzwi i pozwolia poprowadzi si w stron


kanapy. Usiadem i pocignem j za sob, a znalaza si
koo mnie. Chciaem posadzi j na swoich kolanach, ale
miaa tak zmartwion i zdenerwowan min, e
zrezygnowaem. Musiaa mi co wyjani i zamierzaem
jej na to pozwoli.
- Powinnam ci powiedzie. Przepraszam, e tego nie
zrobiam. Planowaam to zrobi, moe nie w ten sposb,
ale chciaam ci powiedzie. Potrzebowaam po prostu
czasu, eby zdecydowa, gdzie pojecha dalej i co zrobi
ze swoim yciem. Chciaam oszczdzi troch pienidzy i
zacz od nowa w innym miejscu. Dla dziecka. Ale
zamierzaam ci powiedzie.
Zamierzaa mi powiedzie, a potem wyjecha?
Poczuem przypyw paniki. Nie moga tego zrobi.
- Nie moesz mnie zostawi - powiedziaem tak
wyranie, jak tylko zdoaem. Musiaa to zrozumie.
Blaire spucia wzrok i wbia go w nasze donie.
Przeplotem palce z jej palcami. Tylko dziki temu
udawao mi si jeszcze zachowa spokj.
- Rush - zacza mikko. - Nie chc, eby moje dziecko
czuo si niechciane. Twoja rodzina... - Zamilka, a jej
twarz zblada.
- Moja rodzina zaakceptuje to, co ka jej
zaakceptowa. A jeli nie, to zabior ciebie i moje dziecko

i zostawi ich, eby pacili wasne pierdolone rachunki.


Jeste dla mnie najwaniejsza, Blaire. Pokrcia gow,
zabraa rk i wstaa.
- Nie. Mwisz tak teraz, ale to nieprawda. Nie byo tak
miesic temu i teraz te nie jest. Zawsze wybierzesz ich, a
przynajmniej Nan. Nie mam ci tego za ze. Rozumiem to,
ale po prostu nie potrafi z tym y. Nie mog tutaj zosta.
To, e nie powiedziaem jej prawdy o ojcu, miao mnie
przeladowa do koca moich dni. Potrzeba chronienia
Nan spieprzya jedyn rzecz, na jakiej mi zaleao.
Wstaem i podszedem do niej. Cofaa si przede mn, a
w kocu znalaza si pod cian.
- Nikt nie jest waniejszy od ciebie - zapewniaem.
Oczy byszczay jej od ez. Potrzsna gow. Nie
wierzya mi, a ja nie mogem tego znie.
- Kocham ci. Kiedy pojawia si w moim yciu, nic o
tobie nie wiedziaem. Nan bya dla mnie najwaniejsza,
ale ty to zmienia. Zmienia wszystko. Miaem ci
powiedzie, ale mama zbyt szybko wrcia do domu.
Baem si miertelnie, e ci strac, i przez to wanie ci
straciem. Nie ma takiej siy, ktra zdoaaby mi ci znowu
zabra. Przez reszt ycia bd ci udowadnia, jak bardzo
ci kocham. Ty

i dziecko - dotknem jej paskiego brzucha, a ona


zadraa - jestecie najwaniejsi.
- Chc ci wierzy! - zaszlochaa.
- Pozwl mi tego dowie. Jeli mnie zostawisz, nie
zdoam ci przekona. Musisz ze mn zosta, Blaire.
Musisz da mi szans.
za spyna jej w kocu po policzku.
- Stan si wielka i gruba. Dzieci pacz cae noce i
duo kosztuj. Nie bdzie tak samo. My nie bdziemy tacy
sami. Bdziesz tego aowa.
Naprawd nic nie rozumiaa. Niewane, ile razy
mwiem jej o swoich uczuciach - wci mi nie wierzya.
Stracia w yciu wszystkich, ktrych kochaa i ktrym
ufaa. Dlaczego miaaby mi wierzy? Jedyni mczyni,
jakich znaa w yciu, opucili j. Zdradzili. Nie
spodziewaa si niczego innego.
- To dziecko sprawio, e znw pojawia si w moim
yciu. Jest czci nas. Nigdy nie bd tego aowa.
Moesz zrobi si gruba jak wieloryb, a ja i tak bd ci
kocha.
Na jej ustach pojawi si niemiay umieszek.
- Lepiej, ebym nie staa si wielorybem. Wzruszyem
ramionami.
- To nie ma znaczenia. Blady umiech szybko znikn.

- Twoja siostra bdzie wcieka. Znienawidzi mnie. I


dziecko.
Poradz sobie z Nan. Jeli nie bdzie w stanie tego
przey, zabior Blaire daleko od mojej siostry. Blaire
bya ju
wystarczajco
przygnbiona.
Nie
zamierzaem
pozwoli komukolwiek innemu jej zrani.
- Zaufaj mi, e ci obroni i postawi na pierwszym
miejscu.
Blaire zamkna oczy i skina gow.
Poczuem zalewajc mnie fal radoci i chciaem
wykrzycze caemu wiatu, e ta kobieta jest moja. Ale
zamiast tego wziem j na rce.
- Gdzie twoja sypialnia? - spytaem.
- Ostatni pokj po lewej.
Poszedem w tamt stron. Nie chciaem si z ni teraz
kocha, ale musiaem troch potrzyma j w ramionach.
Popchnem drzwi i zamarem. Pokj by do duy jak na
mieszkanie, ale rozoony na pododze koc i pojedyncza
poduszka byy jak cios prosto w serce. Kiedy si
przeprowadzay, wiedziaem, e Blaire nie ma ka.
Spaa na kanapie. Ale byem tak skupiony na tym, eby j
odzyska, e nie zastanawiaem si, czy ma na czym spa.
- Nie mam jeszcze ka. Mogabym ka si na
kanapie, ale chciaam spa we wasnym pokoju

wymamrotaa Blaire, prbujc wydoby si z moich


ramion. Nie zamierzaem jej puci. Przycisnem j
mocniej do siebie. Spaa dzisiejszej nocy na goej
pododze, podczas gdy ja przewalaem si po swoim
wielgachnym ou. Kurwa.
- Trzsiesz si, Rush. Postaw mnie. - Zapaa mnie za
rami.
Nie wypuszczajc jej z ramion, odwrciem si na
picie i popdziem z powrotem do salonu, a potem na
zewntrz. Zatrzasnem drzwi za sob i zamknem je na
klucz, ktry wsadziem do kieszeni. Nie zamierzaem
wkada go z powrotem pod t cholern mat.
- Co ty robisz? - spytaa Blaire.
Mojego samochodu tu nie byo. W takim razie zanios
j do range rovera w d wzgrza.
- Zabieram ci na zakupy. Kupimy ci ko. Olbrzymie.
Cholernie drogie - burknem. Byem wcieky na siebie,
e o tym nie pomylaem. Nic dziwnego, e Woods si ni
zajmowa. Ja j zawiodem. Nie zamierzaem popeni
tego bdu ponownie. Ju ja si upewni, eby niczego jej
nie brakowao.
- Nie potrzebuj drogiego ka. Sama co sobie
niedugo kupi.
- Tak, naprawd niedugo. Dzisiaj - odparem, po czym
pochyliem gow i pocaowaem j w czoo. -

Ja to zrobi. Musz to zrobi. Pragn, eby pooya


si w najlepszym ku, jakie mona kupi. Dobrze?
Umiechna si delikatnie.
- Dobrze.

Blaire
Nie potrzebowaam niczego poza zwykym kiem.
Ale Rush upar si, e kupi mi wielkie oe, dwa stoliki i
szaf ze wspaniaym lustrem do kompletu. Zrobiam bd,
zbyt dugo przygldajc si piknej lawendowej narzucie i
pasujcym do niej poduchom. Zanim si zorientowaam,
ju kupowa mi cay zestaw pocieli, cznie z
poszewkami i nowymi poduszkami. Prbowaam wybi
mu to z gowy, ale zachowywa si tak, jakby nic nie
sysza. Mrugn do mnie tylko i kontynuowa skadanie
zamwienia oraz przekazywanie sprzedawcy wskazwek.
Kiedy wrcilimy z kolacji, na ktr mnie zaprosi,
meble ju przyjechay. Bethy staa w drzwiach z szerokim
umiechem na ustach. Bya zachwycona.
- Dzikuj, e pozwolia mi to zrobi. Potrzebowaem
tego. Moe tego nie rozumiesz, ale musiaem to zrobi powiedzia Rush, zanim otworzy drzwi samochodu.
Rzuciam mu spojrzenie.
- Musiae kupi mi wyposaenie caej sypialni, cznie
z drog pociel? - spytaam ze zdumieniem.

- Tak, wanie tak.


Nie rozumiaam, ale kiwnam gow. Skoro tego
wanie potrzebowa, doceniaam to. Wci nie mogam
uwierzy, e to wszystko byo moje. Bd si czua w
moim pokoju jak ksiniczka.
- C, dzikuj ci za to wszystko. Nie spodziewaam si
niczego poza materacem. A ju na pewno nie tego, e kto
mnie bdzie rozpieszcza.
Rush pochyli si i pocaowa mnie koo ucha.
- To nie by nawet pocztek rozpieszczania. Ale mam
zamiar pokaza ci dokadnie, na czym to polega.
Zadraam i zacisnam rk na klamce. Nie
zamierzaam pozwoli mu kupowa niczego wicej.
Musiaam to przerwa, ale pocaunki sprawiy, e ciko
byo mi si skupi.
- Zobaczmy, jak to wyglda - rzek, odsuwajc si ode
mnie.
Przestrze. Potrzebowaam przestrzeni. Byam gotowa
od razu na niego wskoczy. Niedobrze. Musiaam si
kontrolowa. Ciowe hormony prboway mn rzdzi.
Kiedy otworzyam drzwi i zaczam wysiada, Rush
obieg przd samochodu. Znalaz si przede mn, apic
mnie za rce i pomagajc wysi, jakbym nie potrafia
tego zrobi sama.

- Jestem w stanie wysi z samochodu o wasnych


siach, wiesz? - oznajmiam mu.
Posa mi znaczcy umieszek.
- Tak, ale gdzie tu zabawa.
Rozemiaam si, minam go i ruszyam w stron
Bethy, ktra patrzya na nas tak, jakbymy grali w odcinku
jej ulubionego serialu telewizyjnego.
- Wyglda na to, e Pottery Barn* postanowio
wyadowa najnowsz dostaw towaru w twoim pokoju. Umiechaa si od ucha do ucha jak dziecko w sklepie z
cukierkami. - Czy mog dzisiaj spa z tob w tym
monstrualnym ou? Materac jest nieprawdopodobnie
mikki!
- Nie. Ona musi wypoczywa. Cae ko tylko dla
Blaire. - Rush zaszed mnie od tyu i obj opiekuczo w
talii.
Bethy spojrzaa na mj brzuch i z powrotem na Rusha.
- Ty wiesz - stwierdzia bardzo zadowolona.
- Tak - potwierdzi, sztywniejc.
Czuam si okropnie. Kolejna osoba, ktrej powiedziaam o ciy przed nim. Mia wite prawo poczu si
zraniony. Byam kamczuch. Czy teraz to do niego dotrze
i mnie zostawi?

* Pottery Barn - elegancki amerykaski sklep meblowy (przyp. tum.).

- I dobrze. - Bethy odsuna si na bok, ebymy mogli


wej do rodka.
- Moe pjdziesz sprawdzi, czy stawiaj wszystko
tam, gdzie chciaa? - odezwa si Rush, kiedy ju
znalelimy si w salonie.
- Dobry pomys. - Zostawiam go i poszam obejrze
meble. Jeli by na mnie wcieky, przyda mu si chwila
na ochonicie.
Tragarze dobrze sobie radzili, wic nie zawracaam im
gowy. Ustawili wszystko tak, jak chciaam. Wracajc do
salonu, usyszaam szept Bethy, wic si zatrzymaam.
- Ju jej lepiej. Przez duszy czas wymiotowaa, ale od
dwch dni wstaje rano bez mdoci.
- Zadzwo do mnie natychmiast, jeli bdzie tylko
wyglda na chor. - Rush zdoa tak wymodulowa gos,
eby nawet szept brzmia jak rozkaz.
- Jasne, zadzwoni do ciebie. Nie podobao mi si to
cae nie mw Rushowi". Ty jej to zrobie. Powiniene z
ni by.
- Nigdzie si nie wybieram - odpar.
- Tylko by sprbowa. Rush zachichota.
- Jeli nie bdzie chciaa ze mn zamieszka,
przynajmniej ma ciebie. Ju ty o ni zadbasz.

- eby wiedzia. I nie myl, e nie pomog jej znikn,


jeli kolejny raz co spierdolisz. Zranisz j, a na pewno
wyjedzie.
- Ju nigdy wicej jej nie zrani.
Poczuam ucisk w klatce piersiowej. Chciaam mu
wierzy. Chciaam mu ufa. To przecie nasze dziecko.
Midzy nami byo tyle trudnych spraw, tyle do
wybaczenia... ale musiaam nauczy si, jak to robi.
Kochaam go. Byam pewna, e tak ju zostanie na
zawsze.
Weszam do pokoju i si umiechnam.
- Wszystko stoi tam, gdzie chciaam.
Rush wycign ramiona i obj mnie. Ostatnio czsto
to robi. Nic nie powiedzia. Po prostu mnie trzyma.
Bethy
wysza, a ja rwnie go przytuliam. Stalimy tak przez
dugi czas. Po raz pierwszy od bardzo dawna nie czuam
si samotna.
***
Rush nie zapyta, czy moe zosta na noc. To mnie
troch zaskoczyo. Pocaowa mnie tylko przed wyjciem i
nic wicej. W zwizku z tym, moje sny nadal byy
przepenione erotyzmem i gorc atmosfer. Obudziam
si po raz kolejny tu przed orgazmem, bardzo
sfrustrowana. Odrzuciam kodr i usiadam. Tego dnia
ponownie miaam popoudniow zmian.

Poprzedniego wieczoru zadzwoniam do Woodsa i


przeprosiam go za to, e tak uciekam, ale on wszystko
rozumia i zapyta, czy dobrze si czuj. Rush sta obok i
sucha, co mwi, wic pospiesznie zakoczyam
rozmow. Zamierzaam porozmawia z Woodsem w
cztery oczy. By dla mnie bardzo wyrozumiay.
Zostaam przydzielona do restauracji na reszt
tygodnia. Jedynym dniem, ktry miaam spdzi na polu
golfowym, bya sobota, dzie zawodw. Wszyscy
pracowali wtedy na zewntrz.
Kiedy wreszcie dotaram do kuchni, znalazam tam
pudeko z pczkami. W rodku znajdowaa si maa
karteczka. Umiechnam si, wziam j i przeczytaam.
Tskniem za tob wczoraj. Nie mogem wszystkiego
zje sam. Mam nadziej, e sprawy maj si lepiej.
ciskam - Jimmy.
Cholera! Zapomniaam o naszej pczkowej randce.
Kolejna osoba, ktr bd musiaa przeprosi. Ale
najpierw miaam ochot na mleko i pczki.

Rush
Usiadem na jednym ze skrzanych foteli naprzeciwko
biurka Woodsa. Przyglda mi si uwanie i to mnie
wkurzao. To ja zadzwoniem do niego i zaproponowaem
spotkanie. Dlaczego by taki rozbawiony?
- Bd ci paci normaln sum za wynajcie
apartamentu. Wiem, jaka jest aktualna stawka i
wystawiem czek na roczny wynajem. Prawdopodobnie
jednak Blaire nie bdzie tam dugo mieszkaa. Jak tylko
zdoam j przekona, e moe mi zaufa, przeprowadzi si
do mnie. - Przesunem czek po biurku w jego stron.
Woods spojrza na niego i z powrotem na mnie.
- Zakadam, e nie chcesz, ebym zajmowa si twoimi
sprawami.
- Dokadnie tak. Skin gow i wzi czek.
- Dobrze. Nie powinienem dba o Blaire i twoje
dziecko. Ale to i tak by si stao. Moesz mi nie wierzy,
ale ciesz si, e wiesz o tej ciy. Tylko nie spieprz
sprawy. Bdziesz musia dopilnowa, eby Nan schowaa
pazurki.

Miaem gdzie, co zdaniem Woodsa powinienem, a


czego nie powinienem robi. To nie bya jego sprawa.
Jeszcze z nim jednak nie skoczyem, wic wkurzanie go
nie byo dobrym pomysem.
- Nie chc, eby pracowaa na dwie zmiany ani na
zewntrz w upale. Nie chce przesta pracowa, ale musisz
zmniejszy jej liczb godzin.
Woods skrzyowa rce na piersiach i opar si o
siedzenie fotela.
- Czy ona o tym wie? Bo ostatnim razem, kiedy j o to
pytaem, twierdzia, e potrzebuje tylu godzin, ile tylko
moe dosta.
- Ostatnim razem nie wiedziaem, e jest w ciy. Nic
nie moe jej si sta, Woods. Nie pozwol, eby
cokolwiek jej si stao.
Skin gow i westchn ciko.
- Dobrze. Zgadzam si. Nie lubi, jak mi si mwi, co
mam robi, ale zgadzam si.
- Jeszcze jedna sprawa - powiedziaem, zanim wstaem.
- Jimmy jest gejem, prawda?
Woods wybuchn gromkim miechem, po czym
pokiwa gow.
- Tak, ale zachowaj to dla siebie. Kobiety lubi tu
przychodzi, eby na niego popatrze. Dostaje nieze
napiwki.

Dobrze. Tak mi si wydawao, ale denerwowao mnie


jego przywizanie do Blaire.
- W takim razie moe krci si koo mojej dziewczyny
Woods umiechn si zoliwie.
- Nie sdz, eby zdoa go powstrzyma.
***
Kiedy zmierzaem do samochodu, zadzwoni telefon.
Przypomniao mi to, e Blaire nie miaa telefonu. To nie
ona dzwonia. Wanie wybieraem si sprawdzi, co u
niej. Przy okazji moglimy o tym porozmawia.
Wycignem komrk i zobaczyem na wywietlaczu
imi mojej matki. Unikaem jej od czterech tygodni.
Odzyskaem Blaire, ale nie byem jeszcze gotowy na
rozmow z matk. Wcisnem przycisk Ignoruj" i
wsadziem telefon z powrotem do kieszeni.
Kiedy ju znalazem si przed mieszkaniem Blaire,
zajrzaem pod wycieraczk i ucieszyem si, e nie ma tam
ukrytego klucza. Poprzedniego wieczoru mwiem jej i
Bethy, jak bardzo byo to niebezpieczne. Zapukaem i
nasuchiwaem krokw po drugiej stronie drzwi.
Samochd Bethy znajdowa si przed klubem, kiedy
wychodziem, wic wiedziaem, e Blaire jest sama. Myl
o tym, e spdz z ni odrobin czasu sam na sam,
sprawia, e si umiechnem.

Drzwi si otworzyy i ujrzaem w nich Blaire, ktra


najwyraniej dopiero co wstaa z ka i trzymaa w rku
pczka. Miaa zarowione policzki, przez co wygldaa
uroczo. Skpy top ledwo zakrywa jej pikne i okazae
piersi, a krciutkie bokserki sprawiay, e uroczo"
zamieniao si w cholernie seksownie".
Wszedem do rodka i zamknem za sob drzwi.
- Do cholery, zotko - szepnem, popychajc j na
kanap. - Prosz, nigdy nie otwieraj nikomu drzwi w
takim stroju.
Spojrzaa w d i umiechna si lekko.
- Robi si coraz wiksze. To chyba przez ci
-wyjania niepewnie. - Zapominam, e tak wygldaj.
Zawinem pasmo jej wosw na palcu.
- Nie chodzi tylko o t malutk koszulk, ale i o
seksown fryzur, sugerujc, e przed chwil wysza z
ka. - Przesunem rk po jej ledwie zakrytych
poladkach. - Tutaj te przydaoby si co narzuci.
- Zazwyczaj rankami nikt nie wpada. - Wydawao mi
si, e Blaire zabrako tchu. Cieszyo mnie, e tak na ni
dziaaem.
- Dobrze - odparem. - Jak ci si spao w nowym ku?
- spytaem, po czym lekko ugryzem j w patek ucha.

- Hm... ja... dobrze spaam. - Wydawaa si spita.


Odsunem si i spojrzaem na ni. Dlaczego si
denerwowaa?
- Tylko dobrze? - spytaem, patrzc na jej czerwienice
si gwatownie policzki.
Blaire cofna si odrobin i wbia spojrzenie w
podog.
- Sny w ciy potrafi by, hm... bardzo realistyczne.
- Sny w ciy? Co masz na myli? - Teraz byem
ciekaw. Tym bardziej, e dziewczyna zrobia si czerwona
jak burak i wygldaa, jakby zaraz miaa schowa si
przede mn pod st.
Zacza si odsuwa, wic zapaem j za biodra i
przytrzymaem w elaznym ucisku.
- Nie, nic z tego. Nie moesz mwi mi takich rzeczy, a
potem nie wyjani, o co chodzio.
Blaire rozemiaa si niepewnie i pokrcia gow.
- Moesz mnie tutaj trzyma cay dzie, i tak nic ci nie
powiem.
Wsunem jej rk pod koszulk i zaczem askota po
ebrach. Z caych si staraem si nie skupia na idealnie
okrgych piersiach, znajdujcych si w zasigu mojej
rki. Nie chciaem, eby Blaire mylaa, e obchodzi mnie
wycznie seks. Na razie

nasz zwizek opiera si waciwie tylko na tym.


Chciaem jej udowodni, e jest dla mnie czym wicej.
Nawet jeli musiaem bra zimne prysznice i wali konia,
rozmylajc o tym, jak sodko smakowaa tamtego dnia.
Blaire zacza chichota i wierci si, kiedy j
askotaem.
- Przesta! - parskna i przytulia si do mnie. Kiedy
znw sprbowaa si ode mnie uwolni, moja do
osuna
si i musna jej lew pier. Dziewczyna zamara. Z jej
garda wydoby si cichy odgos, ktry zabrzmia niemal
jak jk. Przesunem opuszkiem kciuka po jej sutku, a ona
przycisna si do mnie. Pieprzy cay ten brak seksu. Jak
mogem zignorowa co takiego?
- Prosz, Rush... Potrzebuj ci - bagaa. Potrzebowaa
mnie? Zaraz... czyjej sny...
- Blaire, kochanie, czy ni ci si seks?
Jkna cichutko i skina gow, a ja zapaem jej sutek
midzy palce.
- Tak i jestem ju zmczona tym, e cigle budz si
napalona - wyszeptaa.
Fuck. Wyjem jej z rk pczka i odoyem go na st,
po czym zlizaem polew z jej palcw. Zacza nierwno
oddycha. Zapaem j i poderwaem do

gry. Owina nogi wok mojej talii. Pochaniaem jej


usta, idc do sypialni. Tym razem stao tam due ko, na
ktrym mogem j pooy i zamierzaem trzyma cay
dzie, kochajc si z ni, jeli tego wanie potrzebowaa.
Opuciem j na ko i cignem z niej krtkie
spodenki i majtki, zanim si na niej pooyem.
- Zdejmij t koszulk - rozkazaem, a ona szarpna j
do gry i zdja przez gow. Zatrzymaem si i
spojrzaem
na ni. Jeszcze tydzie wczeniej sdziem, e ju nigdy
nie zobacz jej w takiej pozie. Wzicie jej w objcia byo
czym, o czym marzyem kadego wieczoru przed snem.
Teraz bya tu, a ja mogem cieszy si kadym
fragmentem jej ciaa.
- Rush, prosz. Chc, eby znalaz si we mnie. - Wia
si i bagaa. Bardzo chciaem pieci jej cae ciao, ale
wygldao na to, e nie bdzie mi to dane. Nie byem w
stanie odmwi napalonej Blaire.
- Czy mog ci najpierw sprbowa? - spytaem,
caujc j ponownie w usta i powoli schodzc niej.
- Tak, cokolwiek. Po prostu mnie dotykaj. - Rk
odnalazem jej mokre wntrze i wsunem palec do
rodka, a ona westchna.
- O fuck! Tak! Ach! - wykrzykna, kiedy zaczem jej
dotyka.

Blaire oszalaa na punkcie seksu? To mi si podobao.


Wygldao na to, e trafiem szstk w totka. Rozsunem
szerzej jej uda i pochyliem si, eby pocaowa ukryt
midzy nimi tward, ma grk. Szarpna si i znw
zacza baga. Wysunem jzyk i przesunem nim po jej
nabrzmiaej sodyczy. Zapaa mnie obiema rkami za
wosy i trzymaa. Nie mogem si nie umiechn.
- Prosz, Rush, bagam. Tak mi z tob dobrze. Prosz. Jej seksowne jki sprawiay, e sam byem o krok od
eksplozji. Chciaem znale si w niej tak samo mocno,
jak ona pragna mnie, ale najpierw zamierzaem si ni
nacieszy. Skupiem si na tym, eby doprowadzi j na
skraj orgazmu ustami. Dziewczyna wia si i jczaa.
Kiedy w kocu krzykna moje imi, ostrzegajc, e zaraz
skoczy, podniosem si byskawicznie i w rekordowym
tempie rozebraem.
Nie potrzebowalimy ju prezerwatywy. Pooyem si
na niej i jednym szybkim pchniciem znalazem si w
rodku. Blaire zapaa mnie za ramiona i odrzucia gow
do tyu. Jeli tak zachowyway si wszystkie ciarne
kobiety, dlaczego mczyni nie robili im dzieci na
okrgo? To byo seksowne. Tak seksowne, e mogem ju
duej nie wytrzyma.

- Pieprz mnie, Rush. Naprawd mocno - wydyszaa


Blaire.
- Kochanie, jeli bdziesz mwia mi takie rzeczy,
wybuchn przed czasem.
Umiechna si do mnie szelmowsko.
- Sprawi, e znw ci stanie. Obiecuj. A teraz, prosz,
zrb to mocno. W moich snach pochylasz si nade mn i
pieprzysz tak, e krzycz i wbijam paznokcie w ko,
bagajc, eby nigdy nie przestawa. Budz si tu przed
orgazmem.
Nie tylko miaa o mnie sny erotyczne, ale w dodatku
wiskie. Wysunem si i przewrciem j na brzuch, a
potem podcignem jej biodra do gry.
- Chcesz, ebym ci pieprzy, sodka Blaire? Moja
dziewczynka zaraz poczuje si lepiej - mruczaem,
przesuwajc delikatnie donie po goej pupie. Zacza si
wierci, wic daem jej klapsa w cipk, sprawiajc, e
wcigna gwatownie powietrze ze zdziwienia.
- Jeli chcesz ostrego seksu, to ci go dam - obiecaem.
Zapaem j za biodra. Wpadem w ni i niemal
wystrzeliem swj adunek od razu. Bya tak cholernie
ciasna. Jej desperackie jki rozkoszy nie polepszay
sprawy. Trudno by pamita, eby zaj si najpierw
potrzebami Blaire, kiedy miaem cinite jajka i
nabrzmiaego czonka.

- Mocniej - jkna Blaire i wtedy odpadem. Zaczem


pompowa w ni z tym samym dzikim pragnieniem, ktre
spalao i j. Kiedy jej ciasna, gorca cipka zacza mnie
ciska, a z jej ust wyrwao si moje imi, zamknem
oczy...

Blaire
Rush pooy si na plecach i przycign mnie do
siebie. Dochodziam do siebie po orgazmie, ktry niemal
sprawi, e straciam na chwil przytomno. Zwinam
si w jego ramionach i westchnam z ulg. Sprawi, e
wszystkie nabrzmiae, spragnione czci mnie wreszcie
byy zadowolone. Bardziej ni zadowolone. Caa byam
obolaa i to byo cudowne.
- Chyba mnie zepsua - rozemia si, caujc mnie w
skro.
- Mam nadziej, e nie, poniewa kiedy tylko odzyskam
siy, chciaabym zrobi to ponownie - odparam tak
sodko, jak tylko potrafiam.
- Dlaczego nagle poczuem si wykorzystany? -spyta.
Uszczypnam go w uminiony brzuch.
- Przykro mi, e tak si poczue, ale czego si
spodziewae z takim ciaem?
Rush rozemia si i przekrci mnie na plecy, po czym
pooy si na mnie. Jego srebrzyste oczy byszczay,
kiedy na mnie patrzy.
- Naprawd?

Skinam tylko gow. Baam si, e jeli si odezw,


mog chlapn co wicej. Na przykad, e jestem w nim
zakochana.
- Jeste taka pikna - szepn, pochylajc gow i
caujc moj twarz, jakby bya czym szczeglnie cennym.
To nie ja byam pikna, ale on. Nie chciaam mu o tym
mwi. Jeli tak myla, postanowiam mu na to pozwoli.
Bdzi rkami po moim ciele, sprawiajc, e mruczaam z
przyjemnoci.
- Kadego ranka tak si budzisz? - spyta z byskiem w
oczach.
Mogabym skama, ale robiam to ju wystarczajco
dugo.
- Tak. Czasami rwnie w rodku nocy. Rush unis
brwi.
- W rodku nocy? Przytaknam.
Wycign rk i odsun wosy z mojej twarzy.
- Jak mam ci pomc w rodku nocy, jeli nie ma ci
przy
mnie? - Nagle zdawa si szczerze zmartwiony.
- Nie chcesz, ebym budzia ci kadej nocy na seks oznajmiam mu.
- Kochanie, jeli budzisz si napalona, chc by gotowy
i do dyspozycji. - Mwi teraz niszym gosem.

Wsun rk midzy moje nogi i obj krocze. - To jest


moje, a ja zajmuj si tym, co moje.
- Rush - ostrzegam go.
- Tak?
- Jeli nie przestaniesz mwi takich rzeczy, usid na
tobie i bd ci ujeda do nieprzytomnoci.
Rush wyszczerzy zby w umiechu.
- Nie bardzo mnie wystraszya, sodka Blaire.
Przekrciam gow z umiechem i ktem oka
zobaczyam stojcy na stoliku nocnym zegarek. O cholera!
Odepchnam Rusha.
- Za dziesi minut musz by w pracy! - krzyknam.
Zsun si ze mnie. Zeskoczyam z ka i natychmiast
zdaam sobie spraw, e jestem kompletnie naga, a Rush
ley na ku i z umiechem przyglda si, jak panikuj.
- Prosz, nie przejmuj si mn. Mam std pikny widok
- powiedzia z seksownym umieszkiem.
Potrzsnam gow, zapaam par czystych majteczek
i stanik, po czym popdziam do azienki.
***
- Wyglda na to, e komu si poszczcio... a moe
ten umiech na twojej twarzy wywoay pczki? - spyta z
przeksem Jimmy, gdy weszam do kuchni spniona
minut.

Zrobiam si czerwona jak burak.


- Pczki byy pyszne. Dzikuj i przepraszam, e
zapomniaam o wczorajszym wieczorze. To by, hm...
zwariowany dzie - odparam, apic fartuszek i bojc si
spojrze Jimmyemu w oczy.
- Kochanie, gdybym to ja wanie wyszed z ka
Rusha Finlaya, te szczerzybym zby jak wariat.
Waciwie to jestem wciekle zazdrosny. Wiem, e to nie
moje pczki s odpowiedzialne za t satysfakcj widoczn
w twoim spojrzeniu.
Zaczam chichota, apic za dugopis i notes.
- Jest naprawd niesamowity.
- Och, prosz, opowiadaj ze szczegami. Bd spija
kade sowo z twych ust - baga Jimmy, wychodzc
razem ze mn do sali restauracyjnej.
- Id poflirtowa z paniami, zamiast fantazjowa o
moim... moim... - Kim waciwie by dla mnie Rush? Nie
moim chopakiem. By ojcem mojego dziecka, ale to le
brzmiao.
- Jest twoim facetem. Powiedz to, bo to prawda. Ten
kole wielbi ziemi pod twoimi stopami.
Nie odpowiedziaam. Nie byam pewna, co powiedzie.
Stoy powoli si zapeniay, miaam robot. Woods, Jace i
Thad, ten blondyn z lokami, ktrego imi wreszcie
niedawno poznaam, siedzieli przy jed-

nym z moich stolikw. Poszam zebra zamwienia od


Starego Podrywacza i jego dzisiejszej towarzyszki.
Zawsze pojawia si w towarzystwie dziewczyn, ktre
wyglday jak jego wnuczki, ale nimi nie byy. Z tego, co
mwi Jimmy, Stary Podrywacz by bogatszy od Boga.
Mimo wszystko jednak - by stary i wydawao mi si to
obrzydliwe.
Zebraam zamwienia i skierowaam si w stron
stolika Woodsa. Wszyscy chopcy umiechali si do mnie,
a Thad nawet mrugn. By przystojniakiem, ktry lubi
flirtowa, i wszyscy o tym wiedzieli. atwo byo go
ignorowa.
- Dzie dobry, co mog wam przynie do picia?
spytaam, stawiajc przed nimi szklanki z wod.
- Wygldasz dzi radonie. Mio znw zobaczy, jak si
umiechasz - stwierdzi Thad, sigajc po swoj szklank i
upijajc z niej yk.
Oblaam si psem. Czuam to. Rzuciam spojrzenie
Woodsowi, ktry przyglda mi si znaczco. By
wystarczajco inteligentny, eby domyli si, co si stao.
- Poprosz kaw - powiedzia tylko. Byam ogromnie
zadowolona, e nie zamierza si dzi ze mn droczy.
- Bethy nie pozwolia mi dotkn tych pczkw, ktre
Jimmy przynis dzi rano. Nie wiedziaem, e

pczki mog wprawi czowieka w taki wietny nastrj.


- Zoliwy umieszek na twarzy Jacea zdradzi mi, e
chopak wie dokadnie, co si wydarzyo. Czy cay klub
bdzie teraz zna szczegy mojego ycia seksualnego?
Czy to takie interesujce?
- Przypadkiem tak si skada, e uwielbiam pczki
- odparam, przygldajc si z uwag mojemu
notatnikowi.
- Zao si, e tak - zachichota Jace. - Przynie mi
piwo honey brown, prosz.
- Mam wraenie, e czego nie wiem i nie podoba mi
si
to. - Thad pochyli si nad stoem, uwanie mi si
przygldajc.
- Daj spokj. Zamw wreszcie to cholerne picie
- warkn Woods.
Thad wywrci oczami i opar si z powrotem o
siedzenie.
- Wszyscy s tacy draliwi. Poprosz butelk wody
rdlanej.
Zapisaam zamwienie i spojrzaam na Woodsa.
- Czy mam poda talerz wieych owocw? Skin
gow.
- Poprosz.
Cieszyam si, e sprawa tej trjki jest ju zaatwiona.
Ruszyam w stron kuchni, ale po drodze

zatrzymaa mnie pani Higgenbotham, ktra chciaa


szampana z sokiem pomaraczowym dla siebie i crki,
niewygldajcej na wicej ni osiemnacie lat.
Kiedy weszam, Jimmy stawia wanie na tacy kolejne
napoje. Popatrzy na mnie przez rami.
- Wiem, e si wtrcam, ale musz zapyta. Kim bya ta
dziewczyna, ktr Rush porzuci wczoraj przy stoliku?
Meg. Niewiele o niej wiedziaam. Tylko to, jak si
nazywa i e jest dawn przyjacik Rusha. Waciwie to
zupenie zapomniaam, e j tu wczoraj zostawi.
- Zna j z dawnych lat. Nie wiem nic wicej.
- Woods te j dobrze zna. Rozmawia z ni po tym, jak
si ulotnilicie. Tak sdziem, e nie moe by nikim
nowym, skoro obaj j znaj.
Przypomniaam sobie, e bya tylko czci jego
przeszoci. Nie miaam powodu, eby czu si zazdrosna.
Znali si z dawnych czasw. To, e bya jedn z nich, nie
powinno sprawia, e czuj si gorsza.
Postawiam porcj owocw na tacy i zapaam napoje,
ktre zamwili chopcy, po czym wyszam z powrotem do
jadalni.
Skupiam si na roznoszeniu napojw do stolikw.
Przeszam przez ca sal i dopiero wtedy podeszam do
stolika Woodsa. Wanie patrzy na kogo sie-

dzcego przy stole po mojej lewej stronie. T cz sali


obsugiwa Jimmy. Rzuciam okiem w tamtym kierunku,
eby sprawdzi, czy nie sugeruje mi, e powinnam do
kogo podej, kiedy moje oczy napotkay spojrzenie
Rusha. Zatrzymaam si. By tutaj. Zaczam si ju
umiecha, kiedy zauwayam Nan siedzc obok niego z
wciekym grymasem na ustach. Odwrciam si do
Woodsa i postanowiam udawa, e ich nie zauwayam.
- Wasze owoce - powiedziaam nerwowo, majc
nadziej, e chopcy tego nie zauwa. - A tutaj s napoje.
Czy chcecie ju zoy zamwienie? - spytaam z
wymuszonym umiechem.
Caa trjka patrzya na mnie, sprawiajc, e czuam si
jeszcze bardziej niezrcznie. Bd si musiaa do tego
przyzwyczai. Nan bya jego siostr. Jeli Rush mia
zosta czci mojego ycia, ona te w nim bdzie.
Musiaam nauczy si akceptowa to, e kto mnie
nienawidzi.
- To jego siostra. Jeli chcesz z nim by, z ni te
bdziesz miaa do czynienia - poinformowa mnie Jace,
jakbym sama tego nie wiedziaa. Nie podobao mi si, e
wszyscy tak skrupulatnie analizowali moje uczucia.
Zawsze byam raczej zamknita w sobie. Tego ju byo za
wiele.

Zignorowaam go i wycignam notes, po czym


spojrzaam znaczco na Woodsa. Odchrzkn i zoy
zamwienie, a wtedy pozostali te to zrobili.

Rush
- Zadzwoniam i umwiam si z tob na lunch. Czy
mgby powici mi chocia trzydzieci minut? Miny
cae tygodnie, od kiedy spdzilimy cho troch czasu
sami. Tskni za tob - smutnym gosem powiedziaa Nan.
Odwrciem si do niej gwatownie. Miaa racj.
Ignorowaem j. Nie byem nawet pewien, co powiedziaa,
odkd w jadalni pojawia si Blaire. Tak bardzo skupiaem
si na tym, czy nie niesie nic cikiego, czy nikt jej le nie
traktuje albo z ni nie flirtuje. .. Byem kiepskim
towarzystwem dla mojej siostry.
- Tak, przepraszam - odparem i oderwaem wzrok od
drzwi, za ktrymi znika Blaire. - Powiedz mi jeszcze raz
o zawodach eglarskich, na ktre wybierasz si z tym
chopakiem... Mwia, e ma na imi Charles?
Nan umiechna si na dwik jego imienia i skina
gow. Teraz przypominaa t ma dziewczynk, nad
ktr si pochylaem, kiedy opowiadaa o czym z
ekscytacj. Nie wynios i zoliw kobiet, na ktr
wyrosa.
- Tak. To wnuk Kellarsw. Mieszka na Cape Cod i
bardzo lubi eglowanie. Przypyn tu na lato. Tak

czy inaczej, bierze udzia w zawodach i chciaby,


ebym
z nim pojechaa. Tylko na kilka dni.
Suchaem, jak papla o Charlesie i jego aglwce,
prbujc z caych si nie rozglda si za Blaire. Musiaem
znale rwnowag midzy tymi dwiema kobietami w
moim yciu. Blaire bya oczywicie na pierwszym
miejscu, ale kochaem siostr, a ona mnie potrzebowaa.
Nawet jeli chodzio tylko o lunch i wysuchiwanie jej
gadaniny na temat ostatniego podboju. Nikt inny nigdy nie
powica jej uwagi.
Zamilka i zmarszczya brwi na widok czego za moimi
plecami.
- Powinna skupi si na swojej pracy i przesta si na
ciebie gapi. Boe, nie wiem, dlaczego Woods po prostu
jej nie zwolni.
Odwrciem si i zobaczyem Woodsa, Jacea i Thada,
umiechajcych si i artujcych z czerwienic si Blaire.
- Teraz nie patrzy. Jest zbyt zajta flirtowaniem z
innymi facetami. Obchodz j tylko pienidze. Naprawd
jest aosna. Chciaabym, eby przejrza w kocu na
oczy. To znaczy widz, e...
- Zamknij si, Nan - warknem. Nie chciaem tego
robi, ale Nan oczerniajca Blaire i widok flirtujcych z
ni facetw sprawiy, e troch mnie ponioso. Za-

mierzaem wyjani kademu z tych dupkw, e ona


jest moja.
- Porzucisz mnie dla niej? Ona z nimi flirtuje, Rush,
kiedy my tu siedzimy. Nie mog uwierzy, e byby w
stanie oznajmi wszem i wobec, e ta tania dziwka jest
twoja.
Wcieka zazdro natychmiast zmienia si w
nienawi wobec siostry. Oczy zaszy mi czerwon mg i
zwrciem uwag z powrotem w jej stron.
- Co ty, do cholery, powiedziaa? - spytaem cicho,
stajc nad ni.
Otworzya usta, ale wiedziaem, e jeli powie jeszcze
cho jedno ze sowo na Blaire, strac kontrol.
- Przesta. Jeli chcesz wyj std z godnoci, zamknij
si w tej chwili. Jeli kiedykolwiek jeszcze powiesz co
takiego o mojej ukochanej, wicej mnie nie zobaczysz.
Czy wystarczajco jasno si, kurwa, wyraziem? wycedziem.
Oczy Nan rozszerzyy si. Nigdy tak ostro si do niej
nie odzywaem. Ale teraz przesadzia. Skoczya na rwne
nogi i rzucia serwetk na st.
- Nie mog w to uwierzy. Jestem twoj siostr. Ona
jest... to jest po prostu...
- To kobieta, ktr kocham. Musisz o tym pamita dokoczyem za ni.

Nan spojrzaa na mnie wciekle, po czym obrcia si


na picie i wysza z klubu. Nie obchodzio mnie to.
Musiaa wyj, zanim powiedziaa cokolwiek innego. Nie
chciaem jej zrani. Kochaem j, ale nienawidziem sw,
ktre wci pyny z jej ust.
Kto dotkn mojego ramienia, a ja szarpnem si,
zanim zdyem si zorientowa, e to Blaire. Jej bkitne
oczy byy takie zmartwione. Tego wanie si obawiaa.
Nan i jej nienawici. Nie mogem wini za to mojej
siostry,
ale nie potrafiem rwnie y bez Blaire. Tak czy inaczej,
w tej chwili potrzebowaem samotnoci.
- Przepraszam - szepnem, po czym wyrwaem si z jej
ucisku, rzuciem pienidze na st i w lad za Nan
wypadem z sali restauracyjnej.
***
Kolejne trzy godziny spdziem na siowni. Kiedy
wychodziem, byem wykoczony. Mj gniew zela.
Chciaem tylko zobaczy Blaire. Jej zmiana powinna ju
si skoczy, a ja pragnem j przytuli. Zasuya na
przeprosiny. Nie powinienem zabiera Nan do klubu na
lunch. To ona prosia, ebym si tam z ni spotka, wic
pojechaem. Upewniem si nawet, e siedzimy przy
stoliku obsugiwanym przez Jimmyego. Nie chciaem,
eby Blaire le si czua. Ale i tak

skoczyo si to katastrof. To by ostatni raz, kiedy


pozwoliem Nan si do niej zbliy. Nie moga si
pogodzi z t sytuacj, a Blaire na to nie zasuya.
Zapukaem do drzwi mieszkania i czekaem. Nikt nie
otwiera. Signem do kieszeni po telefon, po czym
przypomniao mi si, e Blaire nie ma komrki. Do
cholery. Pojad do domu po jej telefon i zmusz j, eby
przyja go z powrotem. A co, jeli poczua si uraona?
Jeli gdzie ucieka i ju nie wrci?
- Wysza z Jimmym - usyszaem za sob gos Bethy.
Odwrciem si i zobaczyem j idc od strony pola
golfowego. - Wpada do mnie po skoczeniu zmiany i
powiedziaa, e ma z Jimmym gorc randk.
Dlaczego mi o tym nie powiedziaa? Poniewa nawet
gdyby chciaa, nie wiedziaa, gdzie mnie znale.
Uciekem od niej jak idiota.
- Kiedy wrci do domu? - spytaem, gdy Bethy stana
przede mn i otworzya drzwi.
- Nie wiem. Bya zdenerwowana. Wiesz co na ten
temat? - Spojrzaa na mnie surowo i pchna drzwi.
Nie zaprosia mnie do rodka, ale i tak poszedem za
ni.
- Nan i ja przyszlimy na lunch do klubu. Nie wyszo to
zbyt dobrze.

Bethy z obrzydzeniem zmarszczya nos.


- Tak uwaasz? A to dlaczego? Nie mog sobie
wyobrazi, eby twoja jdzowata siostrunia moga
powiedzie cokolwiek, co zdenerwowaoby Blaire.
- Bethy rzucia torebk na podog i wymamrotaa pod
nosem jakie przeklestwo. - Ona nie powinna si
denerwowa, wiesz? Jest w ciy, a mimo to postanowia
by niezalena i cay dzie nosi tace. Twoje rodzinne
dramaty jej nie su. Nastpnym razem, kiedy poczujesz
potrzeb spdzenia czasu z t wredn czarownic,
wybierzcie si gdzie indziej.
Miaa racj. Nie powinienem dopuci do spotkania
Blaire i Nan. Nie powinienem uwierzy Nan, e bdzie
mia. Albo przynajmniej cywilizowana. To bya moja wina
i musiaem odnale Blaire.
- Gdzie ona jest? - zapytaem. Bethy pada na kanap.
- Robi sobie przerw od gwnianego ycia, ktre
przypado jej w udziale.
Jeli Bethy chciaa mi dokuczy, cakiem niele jej szo.
Byem gotw baga o informacje, kiedy otworzyy si
drzwi.
- Przepraszam, e si spniam. Poszlimy do...
- Zamilka, kiedy mnie zobaczya. - Hej.

- Hej - odpowiedziaem, podchodzc do niej. Baem si


jej dotkn. - Tak mi przykro. Chodmy do twojego
pokoju, wszystko ci wyjani.
Zrobia pierwszy krok i obja mnie ramionami w pasie.
- Wszystko w porzdku. Nie jestem za. Chciaa mnie
pocieszy. Znowu. Wanie to zawsze
robia: martwia si o innych.
- Nieprawda - odparem, zapaem j za rk i
pocignem do pokoju. Z dala od Bethy, ktra w tej
chwili nie wydawaa si mnie tolerowa.
- Niech si paszczy! Powinien! Cholera. Ja bym tego
chciaa! - krzykna z kanapy Bethy, machajc rkami,
jakby wypdzaa nas z salonu, i sigajc po pilota od
telewizora.

Blaire
Rush wci cign mnie w stron pokoju, a w kocu
drzwi si za nami zamkny. Usiad na ku i posadzi
mnie sobie na kolanach. Wczeniej czuam si wytrcona
z rwnowagi, ale teraz ju nic mi nie byo. Wplta si w
paskudn sytuacj z Nan i zdenerwowa si tym. Woods
na pewno by zadowolony, e nie doszo do wielkiej sceny
z moim udziaem.
- Rush, przysigam ci, wszystko jest w porzdku. Nic
mi nie jest - zapewniam go, obejmujc jego twarz rkami.
Radzenie sobie z Nan i jej nienawici byo czci
umowy. Wiedziaam o tym i musiaam si z tym pogodzi,
jeli chciaam, eby Rush istnia w moim yciu.
Pokrci gow.
- Nic w dzisiejszym dniu nie byo w porzdku. Nie
powinienem si zgodzi na lunch z ni w tym miejscu. Ale
oczywicie wiedziaem lepiej. Nie powinienem zakada,
e Nan zachowa si jak dorosa osoba. Przepraszam,
kochanie. Przysigam ci, e to si wicej nie powtrzy.
Zakryam jego usta swoimi i popchnam na ko.

- Mwiam ci, e wszystko jest w porzdku. Przesta


przeprasza - szepnam prosto w jego usta.
Rce Rusha wsuny si pod moj koszulk i znalazy
stanik, ktry by teraz dwa numery za may. Po caym dniu
noszenia pasek wbija mi si w skr. Rush rozpi go, po
czym przesun palcami po skrze, na ktrej zaznacza si
lad po le dopasowanej bielinie.
- Potrzebujesz nowego biustonosza - powiedzia,
gaszczc mnie po plecach i sprawiajc, e zadraam z
rozkoszy.
- Hm, jeli obiecasz, e bdziesz to robi kadego
wieczoru, mog nosi ten - zapewniam, kadc si na nim
i ponownie go caujc.
Usiad.
- Dlaczego mi nie powiedziaa? - spyta zbolaym
gosem.
Nie powiedziaam mu o czym? Pooyam mu donie na
twarzy i podniosam si. Znalazam si nad nim.
- Co miaam ci powiedzie? - Patrzyam na niego z
zakopotaniem.
Rush przesun rce po moich bokach, a w kocu
znalazy si pod moimi piersiami, a ja zapomniaam, o
czym rozmawialimy. To byo takie przyjemne. Jczc,
przycisnam klatk piersiow do jego rk. Znw byam
gotowa go baga o seks.

- Skr masz pocit od tego pieprzonego stanika,


Blaire. Czemu go zaoya? Kupibym ci nowy. Kupi ci
nowy, zanim gdziekolwiek znowu wyjdziesz.
Wci mwi o mojej bielinie.
- Rush, potrzebuj, eby mnie teraz dotkn. Nie
przejmuj si moim stanikiem. Po prostu... -Pochyliam si
i
ugryzam go lekko w rami, po czym moje usta
powdroway w d, po jego klatce piersiowej.
- To jest bardzo przyjemne, ale nie zdoasz mnie zmusi
do zmiany tematu. Chc wiedzie, dlaczego mi nie
powiedziaa, e pieprzony stanik robi ci tak krzywd.
Nie chc, eby ci bolao.
Podniosam gow i spojrzaam na niego. Zmarszczy
czoo. Naprawd si tym przej. Nikt si nigdy tak o mnie
nie martwi. Nie byam do tego przyzwyczajona. Zrobio
mi si ciepo na sercu i signam w d, eby cign
koszulk i stanik.
- Rush. Potrzebuj nowego stanika. Ten zrobi si za
may. Czy pojedziesz ze mn na zakupy? Prosz? droczyam si z nim. Podnis rce do gry i obj
nabrzmiae piersi.
- Tak idealnymi piersiami jak twoje trzeba si
odpowiednio zajmowa. Nie mog znie myli, e s
obolae. - Wyszczerzy si do mnie. - Chyba e to

ja sprawiam im bl. - cisn mocno moje sutki.


Krzyknam gono.
- Te cycuszki s moje, Blaire. Opiekuj si tym, co
naley do mnie - szepn, zanim wzi mj sutek do ust.
Skinam tylko gow. Koysaam si na nim. Jego
erekcja naciskaa na moj nabrzmia echtaczk i jeli
pocieraabym odrobin duej, miaabym orgazm.
Naprawd potrzebowaam orgazmu.
- Spokojnie, dziewczynko. Najpierw zdejmiemy z
ciebie te spodenki. - Na chwil zatrzyma si nad moim
brzuchem, gdzie w kocu zoy sodki pocaunek
Popatrzy na mnie, powoli rozpinajc mi szorty i cigajc
je w d. - Twoja cipka wyglda na okropnie zaniedban,
jest caa nabrzmiaa i mokra. A z niej cieknie. Ale to
cholernie seksowne - mrukn, rozsuwajc moje kolana i
patrzc godnym spojrzeniem midzy nogi.
Pooy si tam, a jego usta znalazy si tak blisko mojej
echtaczki, e czuam na niej jego gorcy oddech.
- Dzisiaj nocuj tutaj. Nie mog spa w nocy, kiedy
myl o tym, e by moe budzisz si taka napalona i
potrzebujesz mnie. Ta myl doprowadza mnie do
szalestwa. - Ton jego gosu zniy si do chrapliwego
szeptu, ktry zawsze tak mnie podnieca. Patrzyam, jak
wysuwa jzyk

i srebrna sztanga migna mi, zanim jego jzyk zanurzy


si midzy moje fadki, a potem w moje wntrze.
Zapaam go za gow i zaczam baga o wicej.
Doprowadzi mnie nie do jednego, ale do dwch
orgazmw. Potem podnis gow i umiechn si do
mnie zawadiacko.
- To cholernie uzaleniajce. Nikt nie powinien tak
sodko smakowa, Blaire. Nawet ty.
Wsta i rozebra si z koszuli i spodni. Znalaz si na
mnie, zanim zdyam zobaczy, jak prezentuje si w
penej krasie.
- Chc, eby mnie ujedaa - powiedzia, ponownie
mnie caujc. Jego wyprony czonek wsun si midzy
moje nogi i drani mnie.
Popchnam go na ko, a on przekrci si na plecy,
ebym moga na nim usi. Przygldaam mu si, kiedy
powoli chon moje ciao. Byo to bardziej podniecajce
ni niegrzeczne swka, ktre szepta mi do ucha, ebym
dosza.
Mogabym kocha tego mczyzn i by z nim
szczliwa do koca moich dni. Miaam tylko nadziej, e
dostan tak moliwo.
***
Kilka kolejnych dni mino jak w bajce. Chodziam do
pracy, a Rush pojawia si tam rwnie, rozprasza-

jc mnie swoj bosk obecnoci. Zaszywalimy si


gdzie, gdzie nie powinno nas by, aby uprawia dziki
seks, po czym wracalimy do mojego mieszkania albo
jego domu i kochalimy si w ku. Ten drugi raz zawsze
by sodki, pierwszy - intensywny i zachanny. Byam
niemal pewna, e Woods sysza nas pewnego dnia, kiedy
schowalimy si w wypoyczalni i zrywalimy z siebie
ubrania.
Wci zastanawiaam si, czy chodzio o hormony
ciowe, czy ju zawsze miaam pragn Rusha w ten
sposb. Wystarczy jeden jego dotyk i wpadaam w
desperacj. Dzisiaj jednak musielimy zrobi sobie
przerw. Cay dzie miaam pracowa na dorocznym
turnieju golfowym. Wczeniej musiaam wywalczy sobie
pozwolenie na to zarwno u Woodsa, jak i u Rusha.
Obydwaj uwaali, e to nierozsdne. Ale oczywicie
wygraam.
Specjalnie na ten dzie zamwione zostay stroje dla
dziewczyn jedcych z napojami. Miaymy by ubrane
na biao, jak gracze. Nasze spodenki poszy w kt,
zastpione przez spdniczki dopasowane do koszulek
polo. Oczywicie wyjtek stanowi Jimmy. On pozosta
przy krtkich spodenkach. By jedynym mczyzn wrd
rozwocych napoje. Najwyraniej te zosta specjalnie
zamwiony.

- W zawodach startuje pitnacie druyn. Blaire - ty


dostaniesz pierwsze trzy druyny, Bethy kolejne trzy.
Carmen nastpne. Natalie obsuy trzy przedostatnie
druyny, a Jimmy ostatnie. To same kobiety, prosiy
specjalnie o ciebie. Zawody trwaj cay dzie. Pilnujcie,
eby gracze byli zadowoleni i eby nie zabrako wam
napojw. Wracajcie, eby uzupeni zapasy, zanim
cokolwiek si skoczy. Lodwki w wzkach zostay ju
napenione napojami, ktre lubi gracze w waszych
druynach. Kade z was dostanie walkie-talkie na
wypadek, gdyby co si stao i musielibycie si ze mn
skontaktowa. Czy kto ma jakie pytania? - Daria staa na
werandzie jednego z klubowych biur z rkami na
biodrach, przygldajc si nam wszystkim.
- Dobrze. Teraz ruszajcie na miejsca. Blaire bdzie
zajta od samego pocztku rozgrywki. Reszta z was musi
poczeka, a w midzyczasie sprawdza, czy czonkowie
druyn nie potrzebuj czego przed rozpoczciem gry.
Jeli chc napoju, dajecie im go. Jeli chc je, woacie
kelnera. Jasne?
Pokiwalimy gowami. Daria machna, ebymy ju
poszli, i wrcia do biura.
- Nienawidz zawodw. Mam tylko nadziej, e nie
bd musiaa obsugiwa Nathana Forda. Jest choler-

nie wkurzajcy - narzekaa Bethy, kiedy szymy do


wzkw sprawdzi, czy mamy wszystko, co potrzebne,
przed wyruszeniem do pierwszego doka.
- Moe dostanie ci si Jace - powiedziaam, starajc si
j rozweseli.
Bethy zmarszczya brwi.
- Nie. Nie ma szans. To ciocia Daria zajmowaa si
rozkadem druyn. Na pewno nie przydzielia mi Jacea.
Ach. W takim razie ja te nie dostan Rusha. Moe to i
dobrze. Powinnam skupi si na pracy, a nie na tym, jak
dobrze mj chopak wyglda w krtkich spodenkach i
koszulce polo.
Zaparkowaam wzek przy pierwszym doku i poszam
przywita czonkw pierwszej druyny. Widziaam wrd
nich znajome twarze. Bya to grupa starszych panw. Nie
bdzie z nimi problemw, a poza tym dawali bardzo
wysokie napiwki. Wrczyam im po butelce wody i
przeszam do nastpnej grupy. Ku mojemu zdziwieniu byli
to Jace, Thad i Woods. Nie spodziewaam si ich wrd
moich dzisiejszych podopiecznych.
- Cze, chopcy. Ale mam szczcie - rzuciam
artobliwie.
- Byem pewien, e dostaniemy Bethy. Do cholery, ten
dzie staje si coraz lepszy - odpar Thad.

- Zamknij si. - Jace wbi mu okie pod ebro.


- Nie jestem na tyle gupi, eby przydzieli Bethy do
grupy z Jaceem. Ignorowaaby wszystkich pozostaych wyjani Woods.
Im rwnie wrczyam po butelce wody.
- Ciesz si, e mog wam dzisiaj podawa napoje.
Nawet jeli nie jestem Bethy. - Umiechnam si do
Jacea.
- Jeli nie mog mie Bethy, ty zdecydowanie jeste
moj faworytk - powiedzia Jace z krzywym
umieszkiem. Nie mogam nie lubi tego chopaka.
Udowodni ju, e jego uczucia do Bethy s prawdziwe.
- Dobrze. A teraz sprawcie, e bd z was dumna zdopingowaam ich, po czym przeszam do kolejnej grupy.
W tym zestawie byy same kobiety. Rozpoznawaam je,
chocia nie wiedziaam dokadnie, kim byy. Wysoka,
elegancka blondynka moga by on burmistrza.
Rozdaam im wod gazowan z limonk i wrciam do
wzka. Zaraz miay zacz si zawody. Spojrzaam za
siebie i poszukaam wzrokiem Rusha, ale go nie
dostrzegam. Nie byam pewna, w ktrej druynie gra, ale
wiedziaam, e bierze udzia w turnieju. Zakadaam, e
bdzie z nim Grant, ale jego rwnie nie zauwayam.

Rush
Zamorduj Granta. Jeszcze nie wiem gdzie, moe tutaj,
przy wiadkach. Walnem kijami o ziemi, ale
chopaczek do pomocy zaraz je zapa. Cae szczcie.
Miaem ochot czym rzuci.
- Meg? Naprawd? Poprosie Meg? - jknem, patrzc
ponad ramieniem Granta na Meg meldujc si w punkcie
odprawy zawodnikw i wskazujc w nasz stron.
- Druyna musi liczy trzy osoby. Wkurzye Nan, wic
brakowao nam jednej. Wszyscy inni byli zajci. Meg
chciaa zagra. O co ci chodzi? - Grant poda swoj torb
pomocnikowi i spojrza na mnie z irytacj.
Chodzio o Blaire. Nie powiedziaem jej, e Meg bdzie
w mojej druynie, bo o tym nie wiedziaem. Teraz, kiedy
nas zobaczy, pomyli, e specjalnie staraem si to przed
ni zatai. Musiaem j znale.
- Czy mog poda wod waszej trjce? - spytaa ruda
dziewczyna, ktrej imienia nie pamitaem. Zgodnie z
moimi przypuszczeniami, Woods nie po-

zwoli Blaire nas obsugiwa. Szkoda. Mgbym jej


wtedy wszystko wyjani i zobaczyaby, e sytuacja jest
cakiem niewinna.
- Tak, Carmen, poprosz - odpar Grant. Umiechn si
do niej szeroko, a ona zatrzepotaa rzsami. Pewnie z ni
spa. A jeli nie, nadrobi to dzi wieczorem. - Temu
mrukowi te podaj jedn. Musi si nawadnia - zaartowa
mj brat.
- Gotowi na skopanie wszystkim tykw?! - zawoaa
Meg, podchodzc do nas.
Nie, byem gotw najwyej na szukanie Blaire, aby jej
wszystko wyjani. Spojrzaem ponownie na dziewczyn
od napojw.
- W ktrej grupie jest Blaire? - spytaem j. Wykrzywia
usta w podkwk.
- Ja nie jestem do dobra?
- Kochanie, jeste idealna. Po prostu on leci na Blaire.
Nic osobistego - wyjani Grant, puszczajc do niej oko.
Umiechna si do niego szeroko.
- Dostaa pierwsz grup. Wydaje mi si, e w tej
grupie
jest pan Kerrington. Mody pan Kerrington. Pani Daria
mwia, e prosi o Blaire - odpara dziewczyna z
zadowolonym umieszkiem.
Woods by fiutem. Nie miaem co do tego wtpliwoci.

- Dzie dobry, Meg. Przykro mi, ale musimy poradzi


sobie ze zym humorem Rusha - powita Meg Grant.
Zupenie zapomniaem, e do nas doczya.
- Widz. Zaryzykuj stwierdzenie, e to Blaire jest
dziewczyn, za ktr goni, zostawiajc mnie cakiem
sam i bez adnego wyjanienia tamtego dnia.
- Jeli bieg za jak dziewczyn, to tak, z pewnoci
musiaa to by Blaire - odrzek Grant.
Zignorowaem oboje i poszedem w stron pierwszego
doka, ale jednoczenie zobaczyem, jak zawodnicy
ruszaj dalej. Wzek Blaire pojecha za nimi. Cholera.
- Uspokoisz si? Blaire nie jest zazdronic. To ty tak
si zachowujesz - jkn Grant, kiedy wziem od niego
yk wody.
- Czy to jest jaki problem, e z wami gram? O to
wanie chodzi? - spytaa Meg, patrzc prosto na mnie.
- Nie chc, eby Blaire si zdenerwowaa - wyjaniem i
spojrzaem ponownie w stron, w ktr odjechaa.
- Och. C, to tylko golf, nie randka - stwierdzia Meg.
Miaa racj. Zachowywaem si idiotycznie. To nie
byo liceum. Mogem gra w golfa z kobiet. Blaire
wiedziaa ju, e Meg jest koleank z dawnych czasw, a
poza tym towarzyszy nam Grant. Nie bylimy sami.
Wszystko bdzie dobrze.

- Jestem podenerwowany. Przepraszam. Masz racj. To


nic takiego - zgodziem si. Postanowiem si rozluni i
cieszy piknym dniem. Na szczcie Blaire bya przy
pierwszych druynach. Wczeniej skoczy i zejdzie ze
soca. Pewnie dlatego Woods o ni poprosi. Dziki temu
znajdzie si w cieniu wczeniej ni pozostali.
***
Kiedy dotarlimy do szstego doka, byem ju
zrelaksowany i zaczynaem si dobrze bawi. Poza tym, e
od czasu do czasu martwiem si, czy Blaire dobrze si
czuje, wszystko szo niele. Wiedziaem, e Woods na ni
uwaa, wic chocia mnie to wkurzao, czuem rwnie
ulg.
- Daj spokj, Grant, pki co Rush zrobi dwie z trzech,
a ja jedn z dwch. Ta jest twoja. Dasz rad - drwia Meg,
kiedy Grant prbowa zmieci si w przepisowej liczbie
uderze.
Grant rzuci jej ostrzegawcze spojrzenie. Mia problem
z liczb uderze, a Meg nie zajo zbyt wiele czasu, zanim
si poapaa. Jeli uda mu si wbi tym razem, to bdzie
cud.
- Chyba potrzebuje pomocy, Meg. Moe mogaby go
czego nauczy - zasugerowaem.
Wcieky wyraz twarzy Granta sprawi, e oboje
zaczlimy si mia. atwo byo go rozzoci.

- Lepiej si odsu, Meg. Wyglda na to, e jest gotowy


do uderzenia. Jeli wypuci kij z rk, moesz dosta w
gow.
Meg stana koo mnie.
- Czy on naprawd rzuca kijami? - spytaa z nadziej.
- Nie nastawiaj si na to zbyt mocno. Rzuca tylko
wtedy, kiedy jest naprawd wcieky, a wtedy lepiej go
unika.
- Nie boj si. Ty masz szersze ramiona. - Meg rzucia
Grantowi kolejny krzywy umieszek. Prbowaa go
sprowokowa.
- On z ca pewnoci nie ma szerszych ramion! warkn Grant, prostujc si z obronnym wyrazem twarzy.
Meg signa w moj stron i cisna mnie za biceps.
- Hm, tak, te zdecydowanie robi wraenie. Poka mi,
co ty masz - przekomarzaa si.
Grant cign koszulk i podszed do Meg, napinajc
muskuy.
- Pomacaj, kochanie. On moe mi buty czyci. To
lalu.
Wywrciem oczami i ruszyem z powrotem do wzka.
Grant zapa mnie za rami.

- O, nie. To jest konkurs i zamierzam go wygra.


Napnij te swoje chuderlawe ramionka. Niech ona sama
zobaczy, kto mocniej pakuje.
Nie czuem potrzeby, eby bra udziau w tych
zawodach.
- Poddaj si. Nie mam nic przeciwko przegranej. On
ma szersze ramiona, Meg - powiedziaem, wyrywajc mu
si.
- Nie sdz. Ty nie napinae swoich, kiedy je macaam,
i jestem pewna, e twoje s szersze - oznajmia z
szelmowskim umiechem. Ja z kolei byem pewien, e to
nie jest dobry pomys. Nie wydawao mi si, aby ze mn
flirtowaa, ale nie byem pewien.
- Bzdura. Napnij minie, Rush! Zamierzam to
udowodni. Mam lepsze wyposaenie.
- Tak, to prawda. Wyluzuj - odpowiedziaem.
- Napinaj, teraz! Mwi serio - zada Grant.
Naprawd zrobi z tego mierzenie fiutw. Z przyjemnoci
pozwolibym mu wygra. Byem ju gotowy, eby
przenie si do kolejnego doka.
- Zgoda - przystaem wreszcie. - Zrobi to, jeli
pjdziesz wbi pik do doka i bdziemy mogli jecha
dalej.
Grant gupio si umiechn i wycign rami, eby
Meg moga pomaca. Teraz czekaa na mnie.

Rozluniem minie i daem si pomaca. To byo


niedorzeczne.
- Przykro mi, Grant, on wygrywa - zawyrokowaa Meg,
ciskajc moje rami odrobin za dugo. Wyrwaem je i
ruszyem w stron wzka.
- Wbijaj pik, Grant! - krzyknem.
- Nie wygrae! Wybraa ci tylko dlatego, e jest
wobec ciebie lojalna! W kocu to z ni miae pierwsze
bzykanko
- odpar.
Rozejrzaem si szybko, eby sprawdzi, czy nikt nas
nie sysza. Na szczcie nic na to nie wskazywao.

Blaire
Widziaam, jak wsiedli do wzka i odjechali do
nastpnego doka. Miaam przywie kolejne napoje.
Jednak ch zobaczenia Rusha zwyciya i pojechaam
okrn drog, a w kocu go znalazam. Teraz tego
aowaam. Po raz pierwszy od tygodnia czuam, e znw
jest mi niedobrze. Nie powiedzia mi, e Meg bya jego
pierwsz partnerk. Tylko tyle, e s starymi przyjacimi.
wiadomo, e byli tego rodzaju znajomymi, bya
przytaczajca. Wiedziaam doskonale, e Rush spa
przede mn z caym szeregiem dziewczyn. Ale kiedy
zobaczyam go z t jedyn... t, ktra bya dla niego
pierwsza, poczuam bl.
Flirtowaa z nim, a on z ni. Prbowa zrobi na niej
wraenie swoimi muskuami. Byy wystarczajco
imponujce, nawet kiedy ich nie napina i si nie
popisywa. Dlaczego to robi? Czy chcia si jej spodoba?
A moe ciekawio go, jaka teraz jest w ku?
odek zwin mi si w kulk, wic zmusiam si do
ruszenia wzkiem. Wyjechaam spomidzy drzew, za
ktrymi si schowaam. Nie miaam tego w pla-

nach. Pojechaam na skrty, eby zobaczy, czy Rush


nie gra przy tym doku. Ale kiedy zobaczyam go caego
w umiechach, stojcego koo Meg, a potem
pozwalajcego jej si dotkn, zatrzymaam si. Nie
mogam jecha dalej.
Naleaa do jego wiata. Pasowaa do niego. Zamiast
jedzi z napojami po polu, graa z nim w golfa. Nie mg
poprosi mnie. Po pierwsze nie miaam pojcia o tej grze,
a po drugie przecie tutaj pracowaam. Nie mogam gra.
Dlaczego ze mn by? Jego siostra mnie nienawidzia. Nie
mogam by czci jego ycia. Nie naprawd. Zawsze
bd staa na zewntrz, zagldajc do rodka.
Nienawidziam tego.
Cudownie byo spdza z nim czas. W zaciszu jego
domu albo mojego mieszkania atwo byo udawa, e
moglibymy stworzy co wicej. Ale co si stanie, kiedy
cia zacznie by widoczna? Gdy mj brzuch zrobi si
wielki? Wszyscy si dowiedz. Jak on sobie z tym
poradzi? Czy mog si spodziewa, e stanie na
wysokoci zadania?
Zaadowaam
ponownie
wzek,
jednoczenie
zastanawiajc si, jak mogaby wyglda nasza
przyszo. adna z wersji nie miaa szczliwego
zakoczenia. Nie naleaam do elity. Byam po prostu
sob. Przez ostatni tydzie pozwoliam sobie bawi si
myl, e

tu zostan. e wychowamy razem dziecko. Widok


Rusha w towarzystwie Meg bola, ale by te dla mnie
przebudzeniem, ktrego potrzebowaam. ycie to nie
bajka. A zwaszcza moje.
Kiedy dotaram z powrotem do mojej grupy, bya ju na
ostatnim odcinku. Umiechnam si i zaoferowaam
napoje, a nawet poartowaam z niektrymi graczami.
Nikt nie mg wiedzie, e jestem smutna. To moja praca.
Zamierzaam by w niej dobra.
Dzi wieczorem nic Rushowi nie powiem. To nie
miaoby sensu. Nie myla jasno. Po prostu zwiksz
dystans midzy nami. Nie mogam sobie pozwoli na
mylenie, e jest moim ksiciem z bajki. Byam na to zbyt
mdra.
***
Nie udao mi si dotrwa do koca turnieju bez
wymiotowania. Przegrzaam si, ale postanowiam, e
prdzej umr, ni powiem o tym Woodsowi. Jeszcze by
pomyla, e nie nadaj si do pracy. Bethy trzymaa moje
wosy, a ja wymiotowaam w toalecie na tyach biur.
Naprawd j kochaam.
- Przesadzia - napomniaa mnie, kiedy podniosam
gow po ostatnim skurczu odka.
Nie chciaam tego przyzna, ale prawdopodobnie miaa
racj. Wziam mokr szmatk, ktr mi podaa,

i wytaram ni twarz, a potem usiadam na pododze i


oparam si o cian.
- Wiem, ale nie mw nikomu - poprosiam. Bethy
usadowia si koo mnie.
- Dlaczego?
- Potrzebuj tej pracy. Dobrze pac. Jeli mam
wyjecha, kiedy cia stanie si widoczna, bd
potrzebowaa tyle kasy, ile tylko zdoam zaoszczdzi. Nie
bdzie mi atwo dosta prac w wyranej ciy.
Bethy odwrcia gow i spojrzaa na mnie.
- Wci chcesz wyjecha? A co z Rushem?
Nie chciaam, eby Bethy si na niego wciekaa.
Wanie znw zacza by dla niego mia.
- Widziaam go dzisiaj. Dobrze si bawi. To jest jego
miejsce. Ale nie moje. Nie pasuj do jego wiata.
- Czy on nie ma w tej sprawie nic do powiedzenia? Jeli
tylko powiedziaaby sowo, pozwoliby ci si
przeprowadzi do siebie i wszystkim si zaj. Nie
pracowaaby w klubie i byaby zawsze z nim. Musisz to
wiedzie.
Nie spodobaa mi si myl, e mogabym by kolejn
osob, ktra cigna od niego pienidze. Tak jak jego
matka i siostra. Nie chciaam by taka jak one. Nie
obchodzia mnie jego forsa. Tylko on sam.
- Nie jest za mnie odpowiedzialny.

- Bardzo przepraszam, ale uwaam inaczej. Odkd


zrobi ci bachora, sta si za ciebie tak odpowiedzialny, jak
to tylko moliwe - mkna Bethy.
Znaam prawd o tamtej nocy, kiedy uprawialimy seks
bez zabezpieczenia. To ja przyszam do niego. Dosownie
go zaatakowaam. To nie bya jego wina. Kiedy indziej
by ostrony. Tamtej nocy mu na to nie pozwoliam. To
by mj bd, nie jego.
- Uwierz mi, to bya cakowicie moja wina. Nie byo ci
tam tamtej nocy, kiedy zaszam w ci.
- Nie moe to by cakowicie twoja wina. W ci nie
zachodzi si samotnie.
Nie zamierzaam si z ni kci.
- Tylko nie mw nikomu, e wymiotowaam. Nie chc,
eby si martwili.
- Dobrze. Ale to mi si nie podoba. Jeli co takiego
wydarzy si ponownie, powiem komu trzeba - ostrzega
mnie.
Pooyam jej gow na ramieniu.
- Zgoda - odparam.
Bethy poklepaa mnie po gowie.
- Nieza z ciebie wariatka. Rozemiaam si, bo miaa
racj.

Rush
Kiedy tylko turniej si skoczy, postanowiem
pojecha do domu, aby wzi prysznic i si umy. Nie
zostaem nawet po to, eby odebra puchar za zajcie
drugiego miejsca. Zostawiem Granta i Meg, eby
przyjmowali zaszczyty. Nie obchodzio mnie to. Wziem
udzia w turnieju tylko dlatego, e zapisaem si na niego z
Nan i Grantem wczesnym latem. Robilimy to co roku.
Pienidze szy na cele charytatywne.
Kiedy zatrzymaem si przy biurach, gdzie parkowano
wzki z napojami, Daria powiedziaa mi, e Blaire i Bethy
poszy do domu jak godzin wczeniej. Zadzwoniem do
Bethy, ale nie odbieraa. Pomylaem, e zanim wrc
stamtd, gdzie poszy, zd pojecha do siebie, przebra
si i umy.
Kiedy zatrzymaem si na parkingu przed ich
mieszkaniem, sta tam samochd Bethy. Blaire bya w
domu. Dziki Bogu. Cay dzie tskniem za ni jak
wcieky. Zapukaem trzy razy i czekaem niecierpliwie,
a
kto otworzy. Bethy powitaa mnie wymuszonym
umiechem. Nie j chciaem zobaczy.
- Hej - powiedziaem, wchodzc do rodka.

- Blaire ju pi. To by dugi dzie - oznajmia, wci


trzymajc drzwi otwarte, jakby chciaa, ebym ju
wyszed.
- Czy wszystko u niej w porzdku? - spytaem, patrzc
na zamknite drzwi sypialni.
- Jest po prostu zmczona. Daj jej spa - odpara Bethy.
Nie zamierzaem wychodzi. Moga zamkn te
cholerne drzwi.
- Nie obudz jej, ale nigdzie si nie wybieram. Zamknij
drzwi - poleciem jej, po czym poszedem do pokoju
Blaire.
Bya dopiero szsta po poudniu. Nie pooyaby si tak
wczenie, gdyby nie poczua si le. Myl, e moga
przesadzi, sprawia, e serce zaczo wali mi jak
wcieke. Powinienem nalega na to, eby dzi nie
pracowaa. To nie byo bezpiecznie dla niej ani dla
dziecka.
Otworzyem powoli drzwi, wszedem do rodka i
zamknem je za sob na zamek. Blaire zwina si w
kbek na rodku wielkiego ka. Wygldaa na nim na
zagubion. Dugie blond wosy rozpostary si na
poduszkach, tworzc wachlarz. Jedna z nagich ng
wystawaa spod przykrycia. Zdjem koszulk, rozpiem i
cignem dinsy. Kiedy byem ju w samych

bokserkach, odrzuciem kodr i pooyem si koo


niej. Przycignem j do siebie - nie protestowaa.
Westchna cicho i wymamrotaa jakie powitanie. By to
najcudowniejszy dwik, jaki w yciu syszaem.
Umiechnem si, zanurzyem twarz w jej wosach i
zamknem oczy.
To byo jedyne miejsce na wiecie, w ktrym chciaem
by. Przesunem do w d i pooyem j na jej
brzuchu. Myl o tym, co kryo si w rodku, zmuszaa do
pokory.
***
Co mikkiego przesuno si po moim ramieniu, a
potem po klatce piersiowej, budzc umiech na mojej
twarzy. Otworzyem oczy. Blaire odwrcia si do mnie
twarz. Oczy miaa otwarte i patrzya na mnie. Przesuwaa
palcem po kadym miniu na mojej klatce piersiowej i
ramieniu. Podniosa wzrok i umiechna si niemiao.
- Hej - szepnem.
- Hej.
Na zewntrz byo teraz ciemno, ale nie miaem pojcia,
ktra jest godzina.
- Tskniem za tob dzisiaj.
Jej umiech znikn i odwrcia wzrok. To bya dziwna
reakcja.

- Ja za tob te - odpowiedziaa, nie patrzc na mnie.


Wycignem rk i wziem j pod brod, eby na
mnie spojrzaa.
- Co si stao? Zmusia si do umiechu.
- Nic.
Kamaa. Co byo wyranie nie tak.
- Blaire, powiedz mi prawd. Wygldasz na
zmartwion. Co si stao.
Zacza si ode mnie odsuwa, ale przycignem j do
siebie.
- Powiedz, prosz - odezwaem si bagalnym tonem.
Kiedy poprosiem, napicie w jej ciele nieco zelao.
Musz zapamita, e ma sabo do tego sowa.
- Widziaam ci dzisiaj. Dobrze si bawie... -Zamilka.
Miaa z tym problem? Och... chwila. Widziaa Meg.
- Chodzi o Meg? Przepraszam. W ostatniej chwili
dowiedziaem si, e zastpia Nan. Moja siostra wycofaa
si na pi minut przed pocztkiem zawodw, a Grant
poprosi Meg, eby zaja jej miejsce. Powiedziabym ci,
gdybym wiedzia wczeniej.

Znw si spia. Cholera. Mylaem, e wszystko


wyjaniem. Czy a tak j to zdenerwowao?
- To bya twoja pierwsza partnerka. - Sowa Blaire byy
tak ciche, e niemal niedosyszalne.
Kto jej powiedzia. Kurwa ma. Kto wiedzia oprcz
Granta? Przecie nie opowiadaem ludziom historii swoich
seksualnych podbojw. Kto mg jej to wypapla? Ujem
twarz Blaire w donie.
- A ty jeste ostatnia.
Jej spojrzenie zmiko. Robiem si coraz lepszy w tych
sodkich gadkach. Wczeniej mao mnie obchodzio, co
mwi do kobiet. Z Blaire byo atwiej. Po prostu byem
szczery.
- Ja... - Zamilka i zacza si obraca w moich
ramionach. - Musz i do azienki - dokoczya. Byem
pewien, e nie to chciaa powiedzie, ale pozwoliem jej
wsta.
Miaa na sobie t koszulk i par rowych majtek,
ktre dziewczyny nazyway chopicymi szortami. aden
kole, ktrego znaem, w yciu nie zaoyby na siebie
czego takiego. Jej biodra wyglday na peniejsze i sama
myl, e mgbym j oprze o ko i zapa za te biodra,
sprawia, e znw byem twardy jak kamie. Musiaem si
skupi. Bya czym zmartwiona

i nie chciaa mi powiedzie, co si stao. Musiaem to


naprawi. Nie chciaem, eby si martwia.
Zadzwoni telefon na stoliku. Signem po niego Nan. Nie chciaem z ni teraz rozmawia, wic odrzuciem
rozmow. Wyczyem dwik i sprawdziem godzin.
Byo dopiero dziesi po dziewitej.
Blaire wysza z azienki i umiechna si z
zakopotaniem.
- Jestem troch godna.
- W takim razie chodmy co zje. - Usiadem i
signem po dinsy.
- Musz jecha na zakupy. Miaam wybra si
wczeniej, ale byam taka pica, e musiaam si
najpierw
pooy.
- Zabior ci na kolacj, a na zakupy pojedziemy rano.
O tej porze wszystkie sklepy spoywcze w okolicy s
zamknite.
Spojrzaa na mnie zdziwiona.
- Restauracje te s ju pozamykane.
- Klub jest czynny do jedenastej. Zapomniaa?
-Wcignem koszulk przez gow i podszedem do niej.
Przygldaa mi si, jakby czego nie zrozumiaa.
- Co? - spytaem, apic j w talii i przycigajc do
siebie jej niemal nagie ciao.

- Ludzie w klubie ci ze mn zobacz. Nie tylko twoi


przyjaciele - powiedziaa powoli, jakby czekajc, a to do
mnie dotrze.
- No i?
Odchylia gow, eby na mnie popatrze.
- I ja tam pracuj. Oni wiedz, e tam pracuj. Cigle
nie pojmowaem, o co jej chodzi.
- Co chcesz przez to powiedzie? Blaire w kocu
westchna zirytowana.
- Nie obchodzi ci, e inni czonkowie klubu zobacz,
jak jesz kolacj z pracownic?
Zamarem. Co?
- Blaire - zaczem wolno, upewniajc si, e dobrze
usyszaem. - Czy ty mnie wanie zapytaa, co ja na to,
e ludzie nas razem zobacz? Prosz, powiedz, e le
zrozumiaem.
Wzruszya ramionami.
Puciem jej biodra i podszedem do drzwi. Musiaa
chyba artowa. Co takiego kiedykolwiek zrobiem, e
sdzia, i si jej wstydz?
Spojrzaem na ni ponownie. Siedziaa z zaoonymi
ramionami i przygldaa mi si.
- Mylisz, e wstydz si z tob pokaza? Czy zrobiem
co, co by na to wskazywao? Bo jeli tak, przysigam, e
zaraz to naprawi.

Ponownie wzruszya ramionami.


- Nie wiem. Po prostu nigdzie jeszcze razem nie
bylimy. Nie liczc wyjcia do baru country, ale waciwie
to si nie liczyo jako randka. Twoje normalne ycie
towarzyskie toczy si beze mnie.
Poczuem ucisk w klatce piersiowej. Miaa racj. Nigdy
jej nigdzie nie zabieraem, poza tym, e kupiem jej meble
i
pojechaa ze mn do Sumit i z powrotem. Kurwa. Byem
idiot.
- Masz racj. Jestem do dupy. Nigdy nie zabraem ci w
adne specjalne miejsce - szepnem, po czym pokrciem
gow. To by mj pierwszy zwizek. Wczeniej tylko
pieprzyem laski, po czym odsyaem je do domu.
- Czyli przez cay ten czas mylaa, e si ciebie
wstydz? - spytaem, wiedzc, e nie chc usysze
odpowiedzi, bo bdzie strasznie przykra.
- Moe nie tyle wstydzisz, co... po prostu... sdziam, e
nie pasuj do twojego wiata. Wiem o tym. To, e jestem z
tob w ciy, nie znaczy, e musisz mnie jako uzna. Po
prostu mnie wspierasz i...
- Blaire, prosz, przesta w tej chwili. Nie mog tego
duej sucha. - Podszedem bliej. - Jeste moim
wiatem. Chc, eby wszyscy o tym wiedzieli. Nie wiem,
jak si zachowywa w zwizku, wic nigdy

nawet nie pomylaem o tym, e powinienem zabra ci


na randk. Ale obiecuj ci to teraz - zabior ci na tyle
cholernych randek, e kada osoba w tym miecie
zobaczy, jak czcz ziemi, po ktrej stpasz -przysigem,
po czym zapaem j za rk. - Wybacz mi, e byem
takim idiot.
Blaire mrugna, eby powstrzyma napywajce zy.
Zastanawiaem si, co jeszcze spieprz, zanim wreszcie
zrozumiem, o co w tym wszystkim chodzi.

Blaire
Kiedy wyszam z pokoju, na barze w kuchni lea
telefon, ktry kupi dla mnie Rush. To by trzeci raz w tym
tygodniu, kiedy zostawi go w takim miejscu, ebym na
pewno go znalaza. Tym razem przyczepi do niego
karteczk. Podniosam komrk.
Pomyl o dziecku. Potrzebujesz tego na wypadek, gdyby
co si stao.
To by cios poniej pasa. Umiechnam si i woyam
telefon do kieszeni. Nie zamierza si podda, wic
przestaam z nim walczy. Dzi byam umwiona na
drug
wizyt u lekarza. Powiedziaam o tym Rushowi na naszej
trzeciej randce w poniedziakowy wieczr. Z wielkim
zapaem zabiera mnie na randki przez cay tydzie.
Poprzedniego wieczoru musiaam go baga, ebymy
wreszcie zostali w domu i obejrzeli film. Udowodni ju,
e si mnie nie wstydzi. Wszyscy w miecie widzieli nas
razem. Byam pewna, e mieli nas ju po dziurki w nosie.
Na sam myl o tym umiechnam si jeszcze szerzej.

Wyjam telefon z kieszeni. Wczoraj wieczorem


zapomniaam przypomnie Rushowi o dzisiejszej wizycie.
Teraz, kiedy miaam telefon, mogam po prostu do niego
zadzwoni. Jego numer wpisany by jako pierwszy na
licie ulubionych kontaktw. Nie zaskoczyo mnie to.
Miny trzy sygnay, zanim odebra.
- Hej, oddzwoni do ciebie za chwil - usyszaam jego
zdenerwowany gos.
- Dobrze, ale... - zaczam mwi, a on zasoni
suchawk telefonu i odezwa si do kogo. Co si dziao?
- Wszystko w porzdku? - spyta ostrym tonem.
- Tak, w porzdku, ale...
- W takim razie musz do ciebie oddzwoni - przerwa
mi, zanim zdyam dokoczy i si rozczy.
Siedziaam, patrzc na telefon. Co si wanie stao?
Moe to ja powinnam zapyta, czy wszystko u niego w
porzdku. Kiedy nie oddzwoni po kolejnych dziesiciu
minutach, zdecydowaam, e zaczn si ju zbiera do
wyjcia. Z pewnoci Rush oddzwoni, zanim bd musiaa
jecha.
***
Godzin pniej wci nie zadzwoni. Zastanawiaam
si, czy odezwa si ponownie. Moe zapomnia, e ze
mn rozmawia. Mogam zawsze poyczy samochd

od Bethy i pojecha do lekarza sama. W poniedziaek,


kiedy mu o tym mwiam, wydawa si podekscytowany i
chcia pj ze mn. Nie mogam go tak po prostu
zostawi.
Ponownie wystukaam jego numer. Tym razem telefon
zadzwoni cztery razy.
- Co? - zaskoczy mnie gos Nan. By u niej w domu?
- Yyy, hm... - Nie byam pewna, co powiedzie. Nie
mogam wspomnie o lekarzu. - Czy jest tam Rush? spytaam zdenerwowana.
Nan rozemiaa si nieszczerze.
- Niewiarygodne. Powiedzia ci przecie, e oddzwoni.
Daj mu troch odetchn. Rush nie lubi takich przylep.
Jest
teraz ze swoj rodzin. S tu mama i tata i szykujemy si
na rodzinny lunch. Kiedy bdzie mia czas na rozmow z
tob, zadzwoni. - I odoya suchawk.
Opadam na ko. Wychodzi na lunch z siostr, matk
i moim ojcem. Dlatego si ze mn rozczy? Nie chcia,
ebym wiedziaa, e jest z nimi. Ten rodzinny lunch by
waniejszy ode mnie i dziecka. Tego si wanie
spodziewaam, ale przecie by taki sodki i opiekuczy.
Czy zachowywaam si jak przylepa? Nigdy taka nie
byam, ale moe przy nim si zmieniam. Czy to moliwe?

Wstaam i pooyam telefon na ku. Ju go nie


potrzebowaam. Nan obrzydliwym tonem poinformowaa
mnie, e mieli je w towarzystwie naszego ojca.
Koszmarna wizja. Zapaam torebk. Miaam czas, eby
pj na piechot do biura i poyczy samochd od Bethy.
***
Zanim dotaram do biura, caa si spociam. To by byo
na tyle, jeli chodzi o wygldanie elegancko podczas
wizyty. Zreszt co to za rnica, jak wygldam. By to
najmniejszy z moich obecnych problemw. Wspinajc si
po schodach, natknam si na Dari, ktra wanie
wychodzia.
- Ty dzisiaj nie pracujesz - stwierdzia, kiedy mnie
zobaczya.
- Wiem. Chciaabym poyczy od Bethy samochd.
Jestem umwiona do lekarza w Destin i... zapomniaam o
tej wizycie. - Nie cierpiaam kama, ale powiedzenie jej
prawdy byo nieco ponad moje siy.
Daria przez moment mi si przygldaa, po czym
signa do kieszeni spodni i wycigna z nich kluczyki.
- We mj samochd. Bd tu cay dzie. Nie
potrzebuj go.
Miaam ochot j uciska, ale si powstrzymaam. Nie
byam pewna, co sobie pomyli, jeli zareaguj w ten
sposb na perspektyw zwykej wizyty u lekarza.

- Bardzo ci dzikuj. Zatankuj go - zapewniam j.


Skina gow i machna mi rk, ebym ju posza.
Pospieszyam w d schodw, wsiadam do jej cadillaca i
ruszyam w kierunku Destin.
***
Jechao si niele i czekaam tylko pitnacie minut,
zanim poproszono mnie do gabinetu. Pielgniarka
umiechna si do mnie, przycigajc maszyn z malutkim ekranikiem.
- To dopiero dziesity tydzie, wic eby usysze bicie
serca dziecka, potrzebne bdzie USG. Powinnimy te
zobaczy malutkiego dzidziusia - wyjania.
Miaam zobaczy moje dziecko i usysze bicie jego
serca. To si dziao naprawd. Wyobraaam sobie ten
dzie, ale nie sdziam, e bd sama. Mylaam, e kto
przyjedzie tu ze mn. A co, jeli nie usyszymy bicia
serca? Jeli co bdzie nie tak? Nie chciaam dowiedzie
si tego sama.
Wszed lekarz, umiechajc si pokrzepiajco.
- Wygldasz na przeraon. To radosna chwila. Jeste
cakowicie zdrowa. Nie ma si co denerwowa - zapewni
mnie. - A teraz si po. - Wykonaam polecenie, a
pielgniarka woya moje nogi w strzemiona fotela.
- Cia jest jeszcze we wczesnym etapie, wic nie
bdziemy mogli zobaczy ani usysze nic z zewntrz.

Musimy zrobi USG transwaginalne, czyli przez


pochw. To nie boli. Poczuje pani tylko lekki nacisk
sondy
- wyjania pielgniarka.
Nie patrzyam na ni. Myl, e kto woy mi do rodka
sond, sprawia, e poczuam si jeszcze gorzej. Skupiam
si na ekranie.
- Dobrze, a wic zaczynamy. Le spokojnie - poprosi
lekarz. Popatrzyam na czarno-biay wywietlacz, czekajc
cierpliwie, a pojawi si na nim co, co przypominaoby
dziecko.
Pokj wypenio nagle ciche omotanie. Wydawao mi
si, e moje wasne serce stano.
- Czy to jest... - zaczam, nagle niezdolna wydusi
cokolwiek wicej.
- Tak. Serce bije prawidowo. Mocno i szybko -odpar
doktor.
Patrzyam na ekran, a pielgniarka wskazaa co, co
wygldao jak may groszek.
- Tutaj jest on albo ona. Idealny rozmiar jak na
dziesity tydzie.
Nie mogam pozby si guli w gardle. zy spyway mi
po twarzy, ale nie obchodzio mnie to. Po prostu
siedziaam
jak wmurowana, patrzc na malutki cud na ekranie,
podczas gdy bicie jego serca wypeniao pokj.

- Ty i dziecko jestecie w doskonaej formie powiedzia lekarz, ostronie wysuwajc sond, a pielgniarka obcigna mi koszul szpitaln, podaa rk i
podcigna do gry.
- Po tym badaniu moe si pojawi troch podbarwionej
krwi wydzieliny. To normalne - poinformowa lekarz,
podchodzc do zlewu, eby umy rce.
- Bierz nadal witaminy ciowe i wr na kolejn
wizyt za cztery tygodnie.
Kiwnam gow. Wci byam jednoczenie
przeraona i zachwycona.
- Prosz - powiedziaa pielgniarka, wrczajc mi mae
zdjcia z USG.
- To dla mnie? - spytaam, patrzc na dziecko.
- Oczywicie, e tak - odpara rozbawiona.
- Dzikuj. - Obejrzaam wszystkie po kolei, szukajc
maej fasolki, ktra ya w moim wntrzu.
- Prosz bardzo. - Poklepaa mnie po kolanie. -Moe si
pani ju ubra. Wszystko wyglda wietnie.
Skinam gow i staram kolejn z, ktra potoczya
si po moim policzku.

Rush
- Gdzie ona jest, Bethy? - zadaem odpowiedzi,
wychodzc z sypialni Blaire z jej telefonem w rku.
Zostawia go tam.
Bethy wciekle wykrzywia twarz i trzasna
drzwiczkami szafki kuchennej.
- Jeli nawet nie wiesz, dokd si wybraa, to jeste
aosnym dupkiem. Jeszcze bardziej ci przez to
nienawidz.
Co si z ni do cholery dziao?! Miaem piekielny
dzie. Poinformowaem mam, e ma sobie poszuka
innego domu i e zamierzam owiadczy si Blaire.
Wszyscy si wciekli. C, moe nie wszyscy. Ojciec
Blaire wydawa si tym nie przejmowa. Nan i matka
toczyy pian z ust. Spdzilimy kilka godzin, wrzeszczc
na siebie. Zagroziem im rozmaitymi konsekwencjami i
zamierzaem dotrzyma sowa. Nan miaa wyjecha w
poniedziaek z powrotem na uczelni. Bdzie tam a do
zimowej przerwy, a wtedy pewnie i tak pojedzie z
przyjacimi do Vail. Robia tak co roku. Zazwyczaj
jedziem z ni, ale nie tym razem.

- Przez kilka godzin ueraem si z matk i siostr.


Wykopanie Georgianny z domu i poinformowanie jej i
Nan, e zamierzam poprosi Blaire o rk, nie byo
przyjemne. Wic wybacz mi, jeli potrzebuj troch
pomocy, eby przypomnie sobie, gdzie jest Blaire!
Bethy stukna butelk z wod o blat, a jej wcieky
grymas zmieni si w co przypominajcego bardziej pene
obrzydzenia skrzywienie. Mylaem, e kiedy si dowie,
e zamierzam owiadczy si Blaire, bdzie zadowolona.
Najwyraniej si pomyliem.
- Mam nadziej, e nie kupie piercionka - to bya jej
jedyna odpowied.
Miaem ju do tych gierek.
- Gadaj, gdzie ona jest! - ryknem.
Bethy opara o bar obie rce, pochylia si i rzucia mi
tak gniewne spojrzenie, jakiego nie widziaem jeszcze u
adnej dziewczyny.
- Id do diaba!
Kurwa. Co znowu zrobiem?
Drzwi wejciowe otworzyy si i wesza Blaire.
Umiechaa si, dopki mnie nie zobaczya. Wtedy
umiech znikn. Te bya na mnie wcieka. Niedobrze.
- Blaire. - Ruszyem w jej kierunku, a ona zacza si
wycofywa.

- Nie. - Podniosa rce, eby powstrzyma mnie przed


podejciem bliej.
Trzymaa co w rku. Jakby zdjcia. Ale czego? Kogo
z mojej przeszoci? Bya wcieka o jak lask, z ktr
kiedy spaem?
- Czy to jest to, co myl? - spytaa Bethy, odpychajc
mnie na bok i biegnc do Blaire.
Blaire skina gow i podaa jej zdjcia. Bethy zakrya
usta.
- O rany! Syszaa bicie serca?
Gdy usyszaem jej sowa, poczuem, jakby kto
zanurzy mi n w klatce piersiowej. Nagle wszystko
zrozumiaem. Dzisiaj by czwartek. Dzie wizyty u
lekarza. Dzwonia, eby mi o niej przypomnie, a ja
odoyem suchawk.
- Blaire, cholera, kochanie, tak mi przykro. Byem
zajty...
- Swoj rodzin. Wiem. Nan mi wszystko wyjania.
Nie mam ochoty sucha twoich wymwek. Chc, eby
std wyszed - powiedziaa kompletnie bezbarwnie. W jej
gosie nie byo adnych emocji.
Spojrzaa ponownie na zdjcia i co wskazaa.
- Tutaj. Moesz uwierzy, e mam to w rodku? Bethy
spojrzaa na zdjcie i jej wykrzywiona zoci
twarz natychmiast zagodniaa. Umiechna si
mikko.

- Niesamowite.
Stay tam, patrzc na zdjcia mojego dziecka. Blaire
syszaa dzisiaj bicie jego serca. Sama. Beze mnie.
- Czy mog zobaczy? - spytaem, przestraszony, e mi
odmwi albo co gorsza zignoruje mnie.
Ona jednak wzia zdjcia od Bethy i mi je podaa.
- Ta maa rzecz, ktra wyglda jak fasolka. To... nasze
dziecko - dokoczya. Niechtnie nazwaa je naszym. Nie
dziwiem jej si.
- Czy z sercem wszystko w porzdku? To znaczy, czy
bio tak jak trzeba i w ogle? - zapytaem, patrzc na
trzymany w rku wydruk.
- Tak. Powiedzieli, e wszystko jest idealnie - odpara. Jeli chcesz, moesz jedno zatrzyma. Mam trzy. Ale teraz
ju wyjd, prosz.
Nigdzie si nie wybieraem. Stojca na stray Bethy to
za mao, eby mnie powstrzyma. Mogem powiedzie to
przy niej, jeli to konieczne, ale z pewnoci nie
zamierzaem std wyj.
- Moja matka i twj ojciec pojawili si dzisiaj bez
zapowiedzi. Nan w poniedziaek wyjeda do colle-ge'u.
Mama sdzia, e ja te wyjad, wic chciaa wprowadzi
si na reszt roku. Poinformowaem j, e nie zamierzam
wyjeda i musi sobie znale inny dom. Powiedziaem
jej te, e zostan

tu, chyba e bdziesz chciaa si przeprowadzi. I e


chc ci poprosi o rk. - Zamilkem. Blaire poblada.
Nie na tak reakcj liczyem. - Nie przyja tego zbyt
dobrze. Zrobia straszn awantur. Przez kilka godzin
wszyscy na zmian wrzeszczeli i grozili. Kiedy
zadzwonia, wanie oznajmiem caej trjce, e
zamierzam si z tob oeni. Wybucho pieko. Miaem
oddzwoni, kiedy moja matka i Abe wsid do samochodu
i wyjad z miasta. Nie chciaem, eby musiaa mie z
nimi do czynienia. Ale moja matka nie poddaje si bez
walki. Nan spakowaa si i wyruszya do szkoy dzisiaj
wieczorem. Powiedziaa, e ju nigdy wicej si do mnie
nie odezwie. - Przerwaem, eby zapa oddech. - Nie
mog wyrazi, jak strasznie jest mi przykro. To
niewybaczalne, e zapomniaem o dzisiejszej wizycie.
Cigle ci za co przepraszam. Chciabym przesta w
kocu nawala.
- Nie poszede z nimi na lunch? - spytaa.
- Z nimi? Co? Nie!
Jej sztywna postawa nieco si rozlunia.
- Och - westchna.
- Skd ci przyszo do gowy, e poszedem z nimi na
lunch? Nigdy nie zakoczybym rozmowy z tob tylko po
to, eby spdzi czas z nimi.

- Nan - odpara ze smutnym umiechem.


- Nan? Kiedy do cholery rozmawiaa z Nan?
-Spdziem p dnia w towarzystwie siostry.
- Zadzwoniam do ciebie ponownie przed wyjciem.
Nan podniosa suchawk i powiedziaa, e nie masz dla
mnie czasu, bo wychodzicie razem co zje.
Moja maa, kamliwa siostrzyczka miaa wielkie
szczcie, e pojechaa ju na Wschodnie Wybrzee, bo
gdybym teraz j dopad, niechybnie skrcibym jej kark.
- Pojechaa do lekarza, mylc, e olaem ciebie i
nasze dziecko z ich powodu? Kurwa! - Przepchnem si
obok Bethy i wziem Blaire w ramiona. - Ty jeste moj
rodzin, Blaire. Ty i dziecko. Rozumiesz mnie? Nigdy
sobie nie wybacz, e dzi nie pojechaem z tob.
Chciaem tam by i sysze bicie serca. Chciaem trzyma
ci za rk, kiedy zobaczysz go po raz pierwszy.
Blaire przechylia gow i umiechna si do mnie.
- Wiesz, to moe by dziewczynka.
- Tak, wiem.
- Wic przesta mwi o dziecku on" - zadaa.
Mwiem o dziecku on". Umiechnem si i
pocaowaem j w czoo.

- Czy moemy pj do twojego pokoju? Opowiesz mi


o wizycie. Chc wszystko wiedzie.
Skina gow i spojrzaa na Bethy.
- Zamierzasz wci si na niego zoci czy mu
wybaczysz?
Bethy wzruszya ramionami.
- Nie jestem jeszcze pewna.

Blaire
Znw rozpocza si szkoa. Urlopowicze i turyci
wyjechali do domw. Do klubu przychodzio teraz
znacznie mniej goci i napiwki te ju nie byy tak
wysokie jak wczeniej. Dla mnie jednak najwaniejsze
byo to, e od tamtego dnia, kiedy Rush oznajmi matce,
siostrze i mojemu ojcu, e zamierza mi si owiadczy, nie
wspomnia o tym ponownie ani razu. Czasami si
zastanawiaam, czy sobie wszystkiego nie wyobraziam.
Gdyby nie to, e Bethy pytaa mnie o to co tydzie,
pomylaabym, e wyobrania pata mi figle. Za kadym
razem, kiedy odpowiadaam przeczco, coraz bardziej si
oburzaa. Nie mwic ju o tym, e coraz bardziej bolaa
mnie gowa. Baam si, e przemyla spraw i doszed do
wniosku, e to bd. Zanim wspomnia o maestwie
tamtego wieczoru, nigdy nawet nie marzyam, e
mogabym zosta jego on. Sdziam, e bdziemy
wychowywa dziecko osobno. Staraam si nie myle o
przyszoci. Nie zapowiadaa si rowo.
W pracy obcito mi liczb godzin. Szczyt sezonu ju
min i zastanawiaam si, czy nie powinnam zacz

rozglda si za drug posad. W okolicy nie byo za


bardzo z czego wybiera. Sdziam te, e Rush by tego
nie pochwali.
Kiedy weszam do sypialni, moj uwag zwrciy dwie
rzeczy. Na ku leay patki r, a na samym rodku
koperta z moim imieniem wypisanym eleganckimi
literami. Podniosam j i otworzyam. Papeteria wydawaa
si bardzo droga i miaa wytoczone nazwisko Finlay.
Spotkajmy si na play.
Cauj,
Rush
Jego perfekcyjny charakter pisma sprawi, e si
umiechnam. Podeszam do szafy i wyjam z niej bia
sukienk, wykoczon dwoma czarnymi paskami. Jeli
zaplanowa co romantycznego na play, nie mogam
przecie i w subowych ciuchach.
Uczesaam si, poprawiam makija, po czym wyszam
na taras drzwiami wychodzcymi na zatok i ruszyam w
stron play. Rush mia na sobie spodenki khaki i koszul.
To mie, e si wystroi. Sta plecami do mnie, a rce
trzyma w kieszeniach. Patrzy na wod. Chciaam si
zatrzyma i poobserwowa

go przez chwil, jak przyglda si falom, ale


jednoczenie nie mogam si ju doczeka, kiedy z nim
porozmawiam. Rano wyszed, zanim si obudziam.
Zeszam ze cieki na piasek. Plaa wydawaa si
dziwnie opustoszaa - bylimy na niej sami. Chocia tumy
ju znikny, wci byo trzydzieci stopni, a na niebie ani
jednej chmurki. Spojrzaam pod nogi i zobaczyam co na
piasku. Napis. Obok lea patyk.
Stanam i przeczytaam na gos: Blaire Wynn, czy
wyjdziesz za mnie?". Podczas gdy sowa docieray do
mnie powoli, Rush podszed i uklk przede mn na jedno
kolano.
W doni trzyma niewielkie pudeeczko. Otworzy je
powoli, a zachodzce soce bysno w piercionku z
brylantem. Kamie wydawa si niemal ywy. To si
naprawd dziao! Czy chciaam tego? Tak. Czy mu
ufaam...? Tak.
Czy on by gotowy na maestwo? Nie byam pewna.
Nie chciaam, eby czu si w jakikolwiek sposb
zmuszony. atwo byoby sign i woy piercionek na
palec. Ale czy on naprawd tego chcia?
- Nie musisz tego robi - powiedziaam z trudem,
patrzc na niego. Od tygodni nie rozmawia z siostr ani
matk. Chocia za nimi nie przepadaam... a ra-

czej nienawidziam ich, nie chciaam stawa pomidzy


nim a rodzin.
Rush potrzsn gow.
- Nie, nie musz, ale chc spdzi reszt ycia z tob. Z
nikim innym.
Powiedzia te waciwe sowa. Wci jednak czuam, e
co jest nie tak. Nie mg tego naprawd pragn. By
mody, bogaty i wspaniay. Ja nie miaam mu nic do
zaoferowania. Uwizaabym go. Zmieniabym jego wiat.
- Nie mog tego zrobi. Nie mog stawa ci na drodze
do szczcia. Moesz by, kim zechcesz. Obiecuj, e
pozwol ci pozosta czci ycia dziecka. To si nie
zmieni, nawet jeli poczujesz, e chcesz odej. Zawsze
bdziesz mg by obecny w jego yciu.
- Blaire, nie mw ju nic wicej. Przysigam, jestem o
krok od wrzucenia ci do wody. - Wsta i popatrzy na
mnie powanie. - aden mczyzna nigdy nie kocha
kobiety tak bardzo, jak ja kocham ciebie. Nikt nigdy nie
zajmie twojego miejsca w moim sercu. Nie wiem, co
jeszcze mgbym zrobi, eby udowodni ci, e ju nigdy
wicej ci nie zawiod. Nie zrani ci. Nie musisz ju by
sama. Potrzebuj ci.
Moe nie bya to waciwa decyzja. Moe popeniaam
wielki bd, ale jego sowa trafiy do tych zaka-

markw mojego serca, do ktrych nie udao mu si


jeszcze dotd dotrze. Wziam pudeko z jego rk i
wyjam piercionek.
- Jest pikny - powiedziaam. Naprawd tak byo. Nie
by krzykliwy ani przesadzony. Idealny w swojej
prostocie.
- Nic innego nie byo wystarczajco dobre, eby
znale si na twoim palcu - odpar. Wzi piercionek z
mojej rki. Potem ponownie uklk na kolano i popatrzy
mi gboko w oczy.
- Blaire Wynn, prosz, czy zostaniesz moj on?
Chciaam tego. Jego.
- Tak - odrzekam, a on wsun piercionek na mj
palec.
- Dziki Bogu - szepn, a potem wsta i uwizi moje
usta w godnym pocaunku. To si dziao naprawd! Moe
nie miao tak zosta na zawsze, ale w tej chwili by mj.
Jeli bdzie chcia odej, znajd sposb, by si z tym
pogodzi. Ale kochaam go. I wiedziaam, e to nigdy si
nie zmieni.
- Wprowad si do mnie - poprosi.
- Nie mog. Musz paci swoj poow czynszu przypomniaam mu.
- Zapaciem cay twj czynsz za nastpny rok. Kady
grosz, ktry oddaa Woodsowi, wpyn na

konto oszczdnociowe pod twoim nazwiskiem. Tak


samo w przypadku Bethy. Prosz jeszcze raz - wprowad
si do mnie.
Chciaam si na niego wciec, ale w tej chwili nie
potrafiam. Pocaowaam go ponownie i skinam gow.
- I bagam, rzu prac - doda.
- Nie - odparam. Nie miaam takiego zamiaru.
- Jeste teraz moj narzeczon. Zostaniesz moj on.
Dlaczego chcesz pracowa w klubie golfowym? Nie
wolaaby zaj si czym innym? Moe i na studia? Co
o tym sdzisz? Czy jest jaki kierunek, ktry chciaaby
skoczy? Nie chc pozbawi ci wyboru - chc ci go da.
Miaam zosta jego on. Patrzyam na niego, powoli
uwiadamiajc sobie znaczenie tych sw. Musiaam
zrezygnowa z liceum, ale teraz miaam szans i na
studia. Mogam je skoczy i znale zawd.
- Chciaabym tego. Po prostu... daj mi troch czasu.
Zbyt wiele zbyt szybko si wydarzyo. - Szepnam i
objam go mocno ramionami.

Rush
Blaire bya zdecydowana przepracowa cae dwa
tygodnie wypowiedzenia, ktre da jej Woods. Nie
zamierzaem si z ni kci. Zgodzia si na wszystko, o
co j poprosiem. Nie chciaem przegina. Siedziaem przy
stoliku z laptopem i kubkiem kawy, czekajc, a skoczy
zmian.
Woods wpad na chwil, eby pogada, ale poza tym
byo to ciche popoudnie. Niemal wszyscy znajomi ju
wyjechali. Jace wci jeszcze tu by z powodu Bethy, ale
miaem wraenie, e dugo ju nie wytrzyma. Kiedy
gralimy razem w golfa, widziaem w jego spojrzeniu
niepokj. Nigdy nie zostawa w miasteczku duej ni
przez lato.
- To miejsce jest zajte? - podniosem wzrok znad
komputera. Na krzele naprzeciwko wanie sadowia si
Meg. Nie widziaem si z ni od zawodw. Odwrciem
si. Blaire dolewaa komu wody do szklanki, ale patrzya
na mnie.
- Tak - odpowiedziaem, nie patrzc ponownie na Meg.

- Wiem, e zarczye si z t blondynk. Wszyscy to


wiedz. Nie przyszam tu, eby si do ciebie przystawia odpara.
Blaire umiechna si, po czym ruszya
do kuchni.
Cholera. Co znaczy ten umiech?
- Ma na palcu brylant wielki jak pi. Nie musi si ju
martwi i wie o tym. Wyluzuj, czowieku. Panikujesz z
byle powodu.
Odwrciem si do Meg.
- Ona wie, e bya moj pierwsz dziewczyn. I ma z
tym problem.
Meg rozemiaa si.
- Zapewniam ci, e wspomnienia, jakie mam z naszych
dowiadcze, i rzeczywisto, w ktrej ona yje, to dwie
rne sprawy. Mnie dostaa si napalona dziewica. Jej
przypad w udziale wytrawny profesjonalista.
Zerknem za siebie, eby sprawdzi, czy Blaire wysza
ju z kuchni. Nie chciaem, eby tego suchaa.
- Po prostu usid gdzie indziej. atwo j teraz
zdenerwowa. Nie chc tego.
Nikt jeszcze nie wiedzia, e jest w ciy. Pozwoliem,
aby to Blaire zdecydowaa, kiedy powiemy o tym innym.
- Przecie nie jest z porcelany. Nie poamie si. Czy ona
wie, e traktujesz j jak cholern lalk?

- Tak, wiem. Pracujemy nad tym - odpara Blaire,


podchodzc do naszego stolika i dolewajc mi kawy. Chyba nie zostaymy sobie przedstawione. Jestem Blaire
Wynn.
Meg zerkna na mnie zdumiona i odwrcia si do
Blaire: - Meg Carter.
- Mio ci wreszcie pozna, Meg. Czy chciaaby si
czego napi?
Nie tego si spodziewaem. Ale si ucieszyem.
Wreszcie zaczynaa czu si pewnie w moim
towarzystwie.
- Jak mylisz, czy Rush przywali mi, jeli poprosz o
dietetyczn col? - spytaa Meg.
Blaire rozemiaa si i pokrcia gow.
- Nie. Bdzie dobrym chopcem. Obiecuj. - Potem
spojrzaa na mnie. - Chcesz co zje?
- Nie, dzikuj - powiedziaem. Skina gow i wrcia
do kuchni.
- Chyba troszk si w niej zakochaam. Jest bardzo
seksowna. Ale z drugiej strony dziewczyna, ktra zdoaa
ci usidli, musi by naprawd wyjtkowa.
Umiechnem si i upiem yk kawy. Potem spojrzaem
ponownie na drzwi do kuchni, czekajc, a Blaire znw
przez nie wyjdzie. Nie mogem si do

czeka, kiedy zawioz moj seksown dziewczynk z


powrotem do domu.
***
Blaire pochylia si, wyciskajc mi na szyi kolejne
pocaunki i gryzc mnie w ucho. Naprawd cholernie
ciko byo skupi si na jedzie.
- Jeli nie przestaniesz, zjad na pobocze i ci bzykn,
moja ty napalona przysza onko - ostrzegem, lekko
ksajc j w warg, kiedy pocaowaa mnie zbyt blisko
ust.
- To brzmi bardziej jak obietnica ni groba - drania
si, wsuwajc rk midzy moje nogi i gaszczc twardy
jak kamie czonek.
- Cholera, kochanie, zwariuj przez ciebie - jknem,
napierajc mocniej na jej rk.
- Czy jeli zaczn go ssa, bdziesz w stanie
skoncentrowa si wystarczajco, eby dalej prowadzi? spytaa i zacza rozpina mi dinsy.
- Raczej wpadn na najblisze drzewo, ale w tej chwili
mam to gdzie - odpowiedziaem, gdy jej rka wsuna si
w moje slipy.
Na szczcie nie mielimy si o tym przekona, bo
wanie dojechalimy do domu. Wjechaem na podjazd i
si zatrzymaem. Blaire wanie koczya rozpina mi
spodnie, kiedy telefon zadzwoni po raz

trzeci. By ustawiony na tryb prywatny, wic tylko


zawibrowa, a wieccy ekran nam nie przeszkadza.
Kiedy czekaem na Blaire, dzwonia moja matka, ale nie
miaem ochoty z ni rozmawia. Telefon zamilk na
moment, po czym ponownie zacz podskakiwa.
Musiaem albo go wyczy, albo odebra. Blaire
trzymaa mojego fiuta, wic byem bliszy raczej temu
pierwszemu. Spojrzaem w d i zauwayem, e dzwoni
kto spoza miasta. Numer kierunkowy by znajomy, ale
nie
mogem skojarzy, jaki to region.
- Kto to? - spytaa Blaire.
- Nie jestem pewien, ale jest bardzo zdeterminowany.
Dziewczyna cofna rk.
- Odbierz. Przeyj jeszcze kilka minut. Odebraem
telefon. Chciaem spawi dzwonicego
i zabra moj dziewczyn do domu, ale zanim
zdyem si przywita, usyszaem moj matk i wiat
usun mi si
spod ng.

Blaire
Rush poblad. Zapaam go za rk, ale nie zareagowa.
Sucha uwanie i nie odpowiada. Im duej to trwao,
tym bardziej krew odpywaa mu z twarzy. Serce mi
walio. Musiao sta si co strasznego. Czekaam, a co
powie. Cokolwiek. Ale on wci milcza.
- Ju jad - odezwa si cicho, po czym pooy telefon
na kolanach i wysun rk z mojego ucisku. Zapa za
kierownic.
- Co si stao, Rush? - spytaam jeszcze bardziej
przestraszona.
- Id do domu, Blaire. Musz jecha. Nan miaa
wypadek. Jaka cholerna aglwka. - Zacisn oczy i
przekl pod nosem. - Wysid, prosz, z samochodu i
wejd do rodka. Zadzwoni do ciebie, kiedy bd mg,
ale teraz musz jecha. W tej chwili.
- Co jej si stao? Mog jecha z tob?
- Nie! - rykn, wci patrzc prosto przed siebie. - Nie
moesz ze mn jecha. Co to za pomys? Moja siostra ley
na oddziale intensywnej terapii i jest nieprzytomna. Musz
do niej jecha. Wysid z samochodu.

By przestraszony i cierpia. Rozumiaam to, ale


chciaam mu towarzyszy. Kochaam go. Nie musia by
sam.
- Rush, prosz, pozwl mi jecha z tob.
- Wysiadaj z samochodu! - wrzasn tak gono, e
zabolay mnie uszy. Otworzyam drzwi i zapaam torebk.
Rush wczy silnik. Wci patrzy przed siebie.
Kykcie mia biae od ciskania kierownicy, twarz
kompletnie blad. Chciaam co jeszcze powiedzie, ale
by taki zdenerwowany... Przestraszyam si, e zrobi co
okropnego. Nie chcia mnie sucha, rozmawia ze mn
ani na mnie patrze.
Nie chciaam przy nim paka. Bya to ostatnia rzecz,
jakiej teraz potrzebowa. Wysiadam z samochodu tak
szybko, jak tylko zdoaam. Zanim jeszcze zamknam za
sob drzwi, samochd ruszy do tyu i wypad z podjazdu.
Staam tam, patrzc, jak odjeda. Nie mogam mu
pomc. Nie chcia mnie.
zy spyny po mojej twarzy. Rush cierpia.
Wspczuam mu z caego serca. Kiedy dojedzie na
miejsce i zobaczy siostr, na pewno si do mnie odezwie.
Musiaam w to wierzy. Chciaam do niego zadzwoni i
zmusi go, eby ze mn porozmawia, ale w uszach wci
mi dzwonio, a serce bolao mnie po jego ostatnich
sowach.

W kocu odwrciam si i spojrzaam na dom. By


potny, ciemny i growa nad okolic. Kiedy nie byo w
nim Rusha, sprawia raczej odpychajce wraenie. Nie
chciaam zostawa tu sama, ale nie miaam samochodu,
eby pojecha do Bethy. Przeprowadzka bya gupim
pomysem. Czuam, e jest za wczenie. Wszystko
potoczyo si tak szybko. Teraz mia nastpi sprawdzian.
Nie byam pewna, czy jestem na niego gotowa. Jeszcze
nie.
Nie chciaam tego wieczoru dzwoni do Bethy.
Musiaabym jej powiedzie, e potrzebuj podwzki do
pracy i e Rush wyjecha. Na pewno znalazaby w tej
sytuacji co niewaciwego i sprawia, e poczuabym si
jeszcze gorzej. Rozumiaam strach Rusha i jego reakcj,
ale Bethy le by to odebraa. Przynajmniej tak mi si
wydawao. Rush zyska u niej ostatnio troch punktw,
kiedy woy mi piercionek na palec. Chciaam, eby tak
zostao.
Otworzyam torebk, eby wyj klucze, kiedy zdaam
sobie spraw, e nie zabraam ich ze sob. Rush zawiz
mnie do pracy. Mylaam, e nie bd ich potrzebowa.
Popatrzyam ponownie na ciemny dom i poczuam niemal
ulg, e nie bd musiaa zosta w nim sama.
Do klubu byo std zaledwie pi kilometrw. Mogam
tam dotrze na piechot. Mieszkanie Bethy

znajdowao si tylko kilkaset metrw dalej. Wieczorny


wiaterek chodzi mnie przyjemnie, wic nie byo tak le.
Wsunam torebk z powrotem na rami i ruszyam
wybrukowanym kostk podjazdem z powrotem w stron
drogi.
Do mieszkania Bethy szam jak godzin i pitnacie
minut. Jej samochodu nie byo na parkingu. Pewnie
zostaa
na noc u Jacea. Chyba powinnam pomyle o tym
wczeniej. Zatrzymaam si i spojrzaam na drzwi
mieszkania. Nie miaam siy na powrt. Mj upr i
niech do proszenia o pomoc zemciy si na mnie.
Pochyliam si i zajrzaam pod wycieraczk. Na
betonowej pycie lea zapasowy klucz. Musiaa go tu
woy z powrotem, kiedy si wyprowadziam. Przestaa
go chowa w tym miejscu tylko dlatego, e j o to
poprosiam. Jednak dzisiaj okazao si to bardzo
przydatne. Przypuszczaam, e Bethy nie wrci do jutra.
Nie musiaam jej nic mwi na temat dzisiejszego
wieczoru.
Wziam klucz ze sob do rodka i poszam do azienki
wzi prysznic. Rush nalega, eby Bethy zatrzymaa w
drugiej sypialni ko, ktre dla mnie kupi. Nie zabraam
go przy przeprowadzce. Kolejna rzecz, za ktr byam
dzisiaj wdziczna.

Kiedy nazajutrz poszam do pracy, udao mi si nie


natkn na Bethy po drodze, wic nawet nie wiedziaa, e
u niej nocowaam. Nie sdziam, eby miaa co
przeciwko temu, ale nie byam gotowa na jej pytania ani
nie chciaam wiedzie, co sdzi na ten temat.
Przebraam si w czysty strj, ktry wziam z
pomieszczenia gospodarczego, i ruszyam do kuchni.
Zanim zdyam zapa za klamk, ze rodka wyszed
Woods i spojrza na mnie.
- Szukaem ci - powiedzia i ruchem gowy wskaza
korytarz, na kocu ktrego znajdowao si jego biuro. Musimy porozmawia.
Niemal na pewno wiedzia, co si stao z Nan. Byam
przekonana, e wszyscy w towarzystwie ju wiedzieli.
Chcia mnie o ni zapyta? Miaam nadziej, e nie.
Gdybym powiedziaa, e nic nie wiem, zabrzmiaoby to,
jakby ten wypadek mnie nie obchodzi. Moe tak wanie
uwaa Rush? Czy moim obowizkiem byo do niego
zadzwoni? Przecie to on cierpia. Jego reakcja
poprzedniego wieczoru napawaa mnie strachem, ale jeli
mnie potrzebowa, musiaam mu wybaczy.
- Czy ty w ogle spaa? - spyta Woods, patrzc na
mnie.

Skinam gow. Nie spaam zbyt dobrze, ale troch


udao mi si zdrzemn. Piciokilometrowy marsz
wykoczy mnie do tego stopnia, e kiedy si kadam,
oczy same mi si zamykay.
Woods otworzy drzwi do biura i przytrzyma je, ebym
moga wej. Stanam koo krzese naprzeciwko biurka.
On usiad na jego krawdzi, krzyujc ramiona na
piersiach.
Przyglda mi si uwanie, a na jego czole pojawia si
pionowa zmarszczka. Zaczynaam si zastanawia, czy nie
chodzio o co innego. Mylaam, e bdzie chcia
rozmawia o Nan, ale mogam si myli. Czy zrobiam
co
nie tak?
- Grant zadzwoni do mnie dzi rano. Jest w szpitalu i
martwi si o ciebie. Powiedzia, e Rush przyjecha
wcieky w rodku nocy. Nan i Rush pierwszy raz w yciu
ze sob nie rozmawiaj, a teraz ona jest w takim stanie.
Rush bardzo le to znosi. Grant martwi si, w jakiej
atmosferze Rush ci zostawi, i pyta, czy wszystko z tob
w porzdku.
Poczuam bl w sercu. Myl o tym, e Rush tak bardzo
cierpia, a ja nie mogam mu pomc, dobijaa mnie. Nie
zadzwoni, z czego wywnioskowaam, e nie chcia ze
mn rozmawia. To ja byam powodem, dla ktrego
zerwa kontakty z Nan. To przeze mnie

od tygodni z ni nie rozmawia i przeze mnie teraz


musia przez to wszystko przechodzi. Do oczu napyny
mi zy. Musiaam przyzna sama przed sob, e to ja
byam przyczyn, dla ktrej sytuacja bya dla Rusha
jeszcze cisza. Gdyby si nie pokcili, nie musiaby y
w poczuciu winy, ktre go teraz zabijao.
Dlatego wanie ja i Rush nie moglimy by razem.
Wspaniale byo udawa, e ta bajka to moje ycie. Ale
prawda bya inna. Bardzo szybko okazao si, e nie
pasuj do jego wiata. Wszystko si rozpado. Potrzebowa
teraz swojej rodziny. Ja ni nie byam. Nawet mnie nie
akceptowali. Co miaam teraz zrobi?
- Ja... nie wiem, co robi - wykrztusiam, za, e Woods
widzi moje zy. Nie chciaam tego. Nie chciaam, eby
ktokolwiek je widzia.
- On ci kocha - powiedzia Woods agodnie. Nie byam
nawet pewna, czy sam wierzy w swoje sowa. Nie w tej
chwili. Moe wczeniej Rush sdzi, e mnie kocha, ale czy
wci tak uwaa? To przeze mnie odwrci si od Nan, a
teraz mg j straci.
- Naprawd? - To pytanie powinnam bya zada sobie,
nie Woodsowi.
- Tak. Nigdy przy nikim nie zachowywa si tak jak z
tob. Teraz... w cigu nastpnych kilku dni albo tygodni zaley, ile to bdzie trwao - moe ci

si wydawa inaczej. Ale tak wanie jest. Nie mwi


tego z powodu Rusha. To dupek i nie jestem mu nic
winien. Mwi to dla ciebie. Taka jest prawda i wiem, e
potrzebujesz j teraz usysze.
Potrzsnam gow. Nie chciaam jej wcale sysze.
Musiaam myle jasno i zdecydowa, co bdzie najlepsze
dla mnie i dziecka. Czy mogo wychowywa si wrd
ludzi, ktrzy nigdy go nie zaakceptuj? Jeli ja nie zdoam
si dopasowa, to co bdzie z moim dzieckiem?
- Nie mog ci mwi, w co powinna wierzy. Ale jeli
mog si na co przyda, jestem tu. Wiem, e Rush ma
gara peen samochodw, ale jeli nie chcesz ich uywa,
z chci podwioz ci do lekarza albo do sklepu. Po prostu
do mnie zadzwo, jeli bdziesz czego potrzebowa.
Moja nastpna wizyta u lekarza wypadaa za pi dni.
Jak dostan si do domu? Rush nie mwi, gdzie trzyma
kluczyki do aut ani nie da mi pozwolenia na ich
uywanie.
- Nie mog dosta si do domu. Kiedy odjeda,
myla, e mam klucze - powiedziaam.
- To gdzie dzi spaa? - spyta, opuszczajc rce i
odrywajc si od biurka. Wciek si. Nie o to mi
chodzio. Po prostu powiedziaam, jaki mam problem.
Wszystkie
moje ciuchy zostay w domu Rusha.

- U Bethy.
- A jak si tam dostaa?
- Na piechot.
- Cholera! Blaire, to przynajmniej pi kilometrw.
Bya ciemna noc, kiedy Rush wyjecha. Masz teraz
telefon, uywaj go! - krzykn na mnie.
- Chciaam i na piechot. Potrzebowaam si przej.
Nie wrzeszcz na mnie! - Podniosam gos i rzuciam mu
wcieke spojrzenie.
Woods nieco rozluni ramiona. Westchn.
- Przepraszam. Nie powinienem w ten sposb z tob
rozmawia. Po prostu tak strasznie chcesz by
niezalena... Pozwl, e wyjani. Jeli potrzebujesz
podwzki, powinna do mnie zadzwoni. Lubi myle, e
jeste moj przyjacik. Pomagam swoim przyjacioom.
Potrzebowaam przyjaci.
- Ja te lubi myle, e jestemy przyjacimi
-odparam.
Skin gow.
- Dobrze. Ale jako twj szef nie pozwalam ci dzisiaj
pracowa. Za godzin bdziesz moga wej do domu
Rusha. Zawioz ci tam.
Zanim zdyam go zapyta, jak to zaatwi, trzyma ju
przy uchu telefon.

- Jest w moim biurze. Nie moga wej do domu. Zamilk. - Nie kituj. Przysza na piechot do mieszkania
Bethy... Zawioz j, jeli zaatwisz, eby gosposia Rusha
otworzya dom... - Znw sucha. - Nie ma problemu.
Ciesz si, e mogem pomc. Daj zna, jak rozwija si
sytuacja. Myl o was. - Rozczy si i popatrzy na mnie.
- Grant poprosi sprztaczk, eby otworzya dom. Id co
zje do kuchni, a potem moemy jecha. Powiedzia, e
to zajmie jakie dwadziecia minut.
Nie byam godna, ale kiwnam gow.
- Dobrze. - Ruszyam w stron drzwi, ale potem
zatrzymaam si i odwrciam do niego. - Dzikuj.
- Woods puci do mnie oko.
- Caa przyjemno po mojej stronie.

Rush
Nie byem w stanie zamkn oczu. Siedziaem na
skrzanym krzele przy szpitalnym ku i patrzyem na
moj ma siostrzyczk. Wci bya nieprzytomna.
Maszyny mrugay i piszczay, informujc mnie, e yje.
Jej nieruchoma sylwetka na ku, banda na gowie i igy
wystajce z ramion sprawiay, e czuem, jakby ju jej nie
byo. Ostatnie sowa, jakie do niej powiedziaem, byy
okropne. Teraz wydaway mi si wrcz okrutne. Chciaem
po prostu, eby dorosa. Teraz to mogo si nigdy nie
wydarzy.
Wcieko, ktr czuem, kiedy tu przyjechaem,
znikna, gdy tylko j zobaczyem. Nie mogem patrze,
jak bardzo jest poraniona i bezbronna. Nie mogem je
ani spa. Po prostu pragnem, eby otworzya oczy.
Musiaem jej powiedzie, e j kocham i e jest mi
przykro. Obiecywaem jej, e zawsze bdzie mnie miaa.
Niezalenie od wszystkiego. A potem jej to wszystko
zabraem. Poniewa nie moga zaakceptowa Blaire.
Na myl o tym, jak porzuciem Blaire, poczuem gul w
odku. Przeladoway mnie jej szeroko otwar-

te, przeraone oczy. Zachowywaem si okropnie, ale


sam byem przeraony. Nie mogem do niej jeszcze
zadzwoni. Nie, dopki Nan nie odzyska przytomnoci.
Wybraem Blaire zamiast Nan i prosz, dokd mnie to
zaprowadzio. Tym razem Nan musiaa by pierwsza.
Gdyby wiedziaa, e siedz tu i czekam, a otworzy oczy,
zrobiaby to. Wiem, e tak.
Drzwi otworzyy si i wszed Grant. Najpierw popatrzy
na Nan. Bl, ktry zobaczyem w jego spojrzeniu, nie
zaskoczy mnie. Chocia zachowywa si tak, jakby jej nie
lubi, wiedziaem, e mu na niej zaley. Bya upierdliwym,
maym bachorem, ktrego jednak nie sposb byo nie
kocha. Razem dorastalimy. Takich wizi nie mona
zniszczy.
- Rozmawiaem z Woodsem. Blaire ma si dobrze. Nie
moga dosta si do domu, ale spaa u Bethy.
Zadzwoniem do Henrietty. Otworzy jej - odezwa si
cicho, jakby nie chcia obudzi Nan albo zaburzy jej
spokoju, wspominajc o Blaire.
Poprzedniego dnia zostawiem j na podjedzie w
rodku nocy. Sam. Dziki Bogu, miaa telefon. Myl, e
moga wpa w jakie tarapaty w tych ciemnociach... To
byoby dla mnie zbyt wiele.
- Denerwuje si? - Tak naprawd chciaem spyta, czy
jest na mnie za. Zreszt jak mogoby by inaczej?

Uciekem od niej, nawrzeszczaem, e ma si wynosi z


mojego samochodu. Kiedy mama powiedziaa mi o Nan,
co we mnie pko i straciem nad sob panowanie.
- Powiedzia, e si ni zajmie... - Grant zamilk.
Wiedziaem, co sobie pomyla. Woods zajmujcy si
Blaire stanowi niebezpieczestwo. By bogaty, mia dobr
prac, a jego rodzina jej nie nienawidzia. Co, jeli Blaire
zda sobie spraw, e jestem dla niej tylko strat czasu?
- Ona jest w ciy - powiedziaem mu. Musiaem
komu powiedzie.
- O cholera - mrukn i opad na twarde, plastikowe
krzeseko, stojce w rogu pokoju. - Kiedy si
dowiedziae?
- Powiedziaa mi wkrtce po tym, jak wrcia.
Grant zakry usta rk i pokrci gow. Nie spodziewa
si czego takiego. Ale z drugiej strony nie wiedzia te,
e si zarczylimy. Wyjecha ju z Rosemary, kiedy to
si stao, a ja mu nic nie mwiem.
- Dlatego si owiadczye? - To waciwie nie byo
pytanie. Raczej stwierdzenie.
- Skd o tym wiesz? Spojrza na siostr.
- Nan mi powiedziaa.

Oczywicie musiaa puci par z ust. Ciekawe, e


wybraa w tym celu Granta. Normalnie ta dwjka rzucaa
si sobie do garde. Rzadko spdzali czas razem.
- Nie bya szczliwa - stwierdziem.
- Rzeczywicie - zgodzi si ze mn.
Spojrzaem na ni i pomylaem, e chciabym zamieni
si z ni teraz miejscami. Nie byem w stanie znie myli,
e mnie potrzebowaa, a ja nie mogem nic zrobi.
Rozwizywaem jej problemy przez cae ycie, a teraz,
kiedy potrzebowaa mnie najbardziej, mogem tylko
siedzie i bezradnie na ni patrze.
- Myli, e ci odbio. Gdyby wiedziaa o dziecku,
sdziaby, e owiadczye si Blaire tylko z tego powodu.
- Nie owiadczyem si jej z powodu dziecka.
Owiadczyem si, bo nie potrafi bez niej y. Nan musi
to zrozumie. Spdziem cae ycie, starajc si j
uszczliwia. Robic wszystko, co w mojej cholernej
mocy, eby rozwiza jej problemy. Byem dla niej matk
i ojcem. A teraz, kiedy znalazem co, co mnie
uszczliwia, ona nie potrafi tego zaakceptowa. Poczuem, e zaciska mi si gardo, wic potrzsnem
gow. Nie bd paka.
- Po prostu chciaem, eby przyja do wiadomoci, e
Blaire mnie uszczliwia.

Grant westchn gboko.


- Myl, e to si z czasem stanie. Nan te chce, eby
by szczliwy. Tylko uwaa, e to ona wie najlepiej, co
jest dla ciebie dobre. Tak samo jak ty uwaasz, e wiesz,
co jest najlepsze dla niej. - Ostatnie sowa wypowiedzia
dziwnym tonem. Wydao mi si, e mia na myli co
wicej ni tylko to, co usyszaem. Albo moe byem ju
wykoczony i musiaem si pooy.
- Mam tak nadziej - odparem, po czym oparem
gow na krzele i zamknem oczy. - Musz si
zdrzemn. Nie mog duej czuwa. W gowie mi si
krci.
Krzeso, na ktrym siedzia, szurno po pododze,
kiedy wstawa. Suchaem, jak przeszed przez pokj w
stron drzwi.
- Sprawdzisz, czy u Blaire wszystko w porzdku?
Prosz - odezwaem si, otwierajc oczy, eby si
upewni, e jeszcze tu jest.
- Tak - zapewni mnie i wyszed z pokoju.
Dwa dni pniej wci nie byo poprawy. Nan si nie
budzia. Wstaem ze swojego fotela, eby wzi prysznic i
si przebra, bo prosia mnie o to matka. Nie mogem si z
ni ciera i jednoczenie martwi

si o Nan. Zrobiem to, o co prosia, eby si wreszcie


zamkna.
Dzi przez wikszo dnia siedzielimy przy Nan razem
z Grantem. Nie rozmawialimy zbyt wiele, ale obecno
drugiej osoby troch mi pomagaa. Matka oznajmia, e
nie
moe ju tego znie, wic wikszo czasu spdzaa w
hotelu. Od czasu do czasu wpada Abe, eby sprawdzi, co
si dzieje. Niczego wicej si po nim nie spodziewaem.
Tak samo zachowywa si w stosunku do crki, ktr
faktycznie wychowywa. Temu czowiekowi brakowao
wanego organu - serca.
- Rozmawiaem dzisiaj z Blaire - powiedzia Grant,
przeamujc cisz. Sam dwik jej imienia sprawi, e
poczuem bl. Tskniem za ni. Chciaem, eby tu ze
mn
bya, ale to by tylko wszystkich wkurzyo. Musiaem
myle o Nan. Na pewno wolaaby, eby Blaire tu nie
byo, kiedy si obudzi. Tylko by si zdenerwowaa.
- Co mwia? Nienawidzi mnie?
- Wszystko u niej w porzdku. Chyba. Moe jest troch
smutna. Martwi si o ciebie i o Nan. Pytaa mnie o ni,
zanim zapytaa o ciebie. Poza tym... spytaa te, jak si
czuje jej ojciec. Nie rozumiem, dlaczego j to obchodzi,
ale tak wanie byo.

To dlatego, e Blaire martwia si o wszystkich


bardziej, ni powinna. cznie ze mn. Bya dla mnie za
dobra, a ja wci tylko j raniem. Moja rodzina jej nie
akceptowaa. Ojciec, ktry porzuci j i jej matk, oeni
si z moj matk. A teraz znw wszystko popsuem. I
wszystko wskazywao na to, e w duszej perspektywie
nie bdzie lepiej.
- Ma dzi wizyt u lekarza. Woods powiedzia mi, e z
ni pojedzie. Ona nie wie, e wiem o dziecku.
Kolejna wizyta u lekarza, ktr opuszcz. Ile jeszcze ze
mn wytrzyma? Twierdziem, e ona i dziecko s na
pierwszym miejscu, a ju drugi raz moja rodzina
okazywaa si waniejsza ni wizyta u lekarza. Ale
dlaczego, do cholery, jedzie z Woodsem?
- Dlaczego jedzie z Woodsem? Mam w garau trzy
samochody.
Grant spojrza na mnie gniewnie spod zmarszczonych
brwi.
- Tak, masz. Ale nigdy nie dae jej pozwolenia, eby
nimi jedzi, ani nie powiedziae, gdzie trzymasz
kluczyki, wic ich nie dotknie. Woods robi za jej szofera
przez cay cholerny tydzie.
Kurwa.
- Wiem, e cierpisz z powodu Nan. Ona jest jak twoje
dziecko. Jeste jedynym prawdziwym rodzicem,

jakiego kiedykolwiek miaa. Ale jeli si nie pozbierasz


i nie odezwiesz do Blaire, nie jestem pewien, czy ona i
dziecko jeszcze tam bd, kiedy zdecydujesz si wrci do
domu. Ja z pewnoci bym nie chcia, eby mj bratanek
albo bratanica mieli na nazwisko Kerrington - warkn i
wyszed szybko z pokoju.

Blaire
Siedziaam w poczekalni, starajc si z caych si nie
patrze na inne ciarne. Byymy w trjk. Kobieta
naprzeciwko przytulaa si do ramienia ma. On wci
szepta jej co do ucha, a ona si umiechaa. Cay czas
trzyma rk na jej brzuchu. W jego zachowaniu nie byo
zaborczoci. Tylko opiekuczo. Tym prostym gestem
chroni swoj on i dziecko.
Druga kobieta bya ju w znacznie bardziej zaawansowanej ciy i jej dziecko si poruszao. M trzyma
obie rce na jej brzuchu i patrzy na ni z podziwem. Na
jego twarzy malowa si uroczy wyraz kompletnego
uwielbienia. Obrazek ten by tak intymny, e patrzenie na
nich wydawao si nie na miejscu.
I byam te ja. Z Woodsem. Mwiam mu, e nie musi
ze mn i, ale on chcia. Nie zamierzaam wpuci go do
gabinetu, bo nie miaam ochoty pokazywa mu si niemal
naga w samej tylko szpitalnej koszuli. Mia poczeka na
mnie na korytarzu.
Zrobi sobie darmowej kawy, ale upi tylko yk, wic
pewnie smakowaa ohydnie. Tskniam za kaw. Dla

mnie byaby pewnie wyborna. Musiaam kupi sobie


kaw bezkofeinow.
- Blaire Wynn! - Z gabinetu wyjrzaa pielgniarka i
zawoaa mnie.
Wstaam i umiechnam si do Woodsa.
- To nie powinno zaj zbyt dugo. Wzruszy
ramionami.
- Nie spieszy mi si.
- M moe wej z tob - stwierdzia radonie siostra.
Poczuam fal gorca na policzkach i wiedziaam, e
zrobiy si czerwone.
- To tylko kolega - poinformowaam j szybko. Tym
razem to ona si zaczerwienia. Najwyraniej
nie przeczytaa w dokumentach, e byam samotna.
- Przepraszam. W takim razie moe wej pniej, jeli
chce posucha bicia serca.
Pokrciam gow. To byo zbyt osobiste. Woods by
przyjacielem, ale nie byam gotowa na to, eby dzieli z
nim co tak wyjtkowego jak suchanie serca mojego
dziecka. Nawet Rush go jeszcze nie sysza.
- Nie, tak bdzie dobrze.
Nie spojrzaam na Woodsa, bo wstydziam si za nas
dwoje. On tylko mi pomaga. Bycie ojcem mojego dziecka
nie wchodzio w zakres obowizkw przyjaciela.

Badanie nie trwao dugo. Tym razem bicie serca


mona ju byo usysze, robic USG z zewntrz. Byo tak
samo gone i sodkie jak poprzednio. Cia rozwijaa si
prawidowo i mogam nie pojawia si u ginekologa przez
kolejne cztery tygodnie.
Wyszam do poczekali i znalazam Woodsa czytajcego
magazyn Rodzice". Podnis wzrok i umiechn si z
zakopotaniem.
- Nie ma tu zbyt wielkiego wyboru - wyjani. Zdusiam
miech.
Wsta i razem wyszlimy z kliniki. Kiedy ju
znalelimy si w samochodzie, spojrza na mnie.
- Jeste godna?
Byam, ale im wicej czasu spdzaam z Woodsem, tym
bardziej niekomfortowo si czuam. Nie mogam pozby
si wraenia, e Rushowi by si to nie spodobao. Nie
lubi, kiedy spdzaam w towarzystwie Woodsa zbyt duo
czasu. Chocia potrzebowaam podwzki, zaczynaam si
martwi, e to by kiepski pomys. Lepiej byoby, gdyby
Woods odwiz mnie po prostu do domu Rusha.
- Jestem bardzo zmczona. Mgby zawie mnie do
domu? - spytaam.

- Oczywicie - umiechn si w odpowiedzi. Z


Woodsem naprawd atwo byo si dogada. Podobao mi
si to. Nie byam w nastroju na borykanie si z
trudnociami.
- Rozmawiaa ju z Rushem? - spyta.
Nie chciaam odpowiada. To by byo na tyle, jeli
chodzi o brak trudnoci. Pokrciam po prostu gow. Nie
oczekiwa wyjanie, a jeli nawet tak, to tym gorzej dla
niego, bo nie miaam adnego. Dwa dni wczeniej
zamaam si i zadzwoniam do Rusha, ale poczyam si
tylko ze skrzynk pocztow. Zostawiam mu wiadomo,
ale nie oddzwoni. Zaczynaam si zastanawia, czy
przypadkiem nie ma nadziei, e wynios si do jego
powrotu. Ile czasu mogam u niego zosta?
- Nie radzi sobie z tym wszystkim dobrze, jak sdz.
Zadzwoni do ciebie wkrtce - pocieszy mnie Woods. W
jego gosie syszaam jednak, e sam w to nie wierzy.
Powiedzia to tylko po to, ebym si lepiej poczua.
Zamknam oczy, udajc, e zasypiam, eby ju mnie o
nic nie pyta. Nie chciaam o tym rozmawia. Nie
chciaam rozmawia o niczym.
Woods wczy radio i reszt drogi do Rosemary
przejechalimy w milczeniu. Kiedy samochd si
zatrzyma, otworzyam oczy i zobaczyam, e stoimy przed
domem Rusha. Wrciam.

- Dzikuj. - Popatrzyam na mojego przyjaciela. Mia


powan min. Myla o czym, ale nie chcia si tym ze
mn podzieli. Nie musia mwi, co to byo. Te uwaa,
e powinnam si wyprowadzi. Rush nie zamierza
zadzwoni i istniaa moliwo, e w ogle nie wrci. Nie
mogam po prostu mieszka u niego w domu.
- Zadzwo, jeli bdziesz czego potrzebowa
-powiedzia Woods, patrzc na mnie.
Skinam gow, ale zdecydowaam ju, e wicej do
niego nie zadzwoni. Nawet jeli Rusha to nie obchodzio,
uwaaam, e to po prostu nie w porzdku. Otworzyam
drzwi samochodu i wysiadam. Pomachaam Woodsowi i
ruszyam z powrotem do pustego domu.

Rush
Mino siedem dni, a Nan wci nie otworzya oczu.
Moja matka wpadaa coraz rzadziej. Jedynym
odwiedzajcym, ktry zosta w okolicy i regularnie si
pojawia, by Grant. Abe przychodzi raz dziennie na kilka
minut. Znw bylimy tylko ja i Nan przeciwko caemu
wiatu.
- Musisz do niej zadzwoni - stwierdzi Grant,
przerywajc cisz. Wiedziaem, o kim mwi. Mylaem o
Blaire nieustannie. Waciwie czuem si winny, poniewa
siedzc tu i patrzc na siostr, mylaem wycznie o
mojej
ukochanej.
- Nie mog - odparem. Nie byem w stanie na niego
spojrze. Zobaczyby, e nie mam ju nadziei.
- To nie fair wobec niej. Woods mwi, e ju do niego
nie przychodzi. Nie dzwonia od trzech dni. Sprawdza u
Bethy, co z Blaire, ale nawet Bethy nie jest pewna, ile
czasu twoja dziewczyna jeszcze zostanie w miecie.
Musisz do niej zadzwoni.
Powinna ode mnie odej. To byo najlepsze, co moga
zrobi. Nie zasugiwaa na bycie z kim, kto by
nieustannie rozdarty pomidzy ni a drug ko-

biet. Nie potrafiem zadba o bezpieczestwo Nan. Jak


moga uwierzy, e zapewni bezpieczestwo jej i
dziecku?
- Zasuguje na kogo lepszego. - Zamiast powtarza te
sowa w mylach, zdoaem wypowiedzie je na gos.
- Tak, pewnie tak. Ale wybraa ciebie.
Boe, jak to bolao. Ja te j wybraem. Chciaem
naszego dziecka. Pozwoliem sobie udawa, e
moglibymy mie razem wspaniae ycie i pragnem
tego. Ale jak mgbym jej to da, jeli moja siostra nigdy
si nie obudzi? Bybym wrakiem, skaonym poczuciem
winy i blem, a nie czowiekiem, na ktrego zasugiwaa.
To by mnie w kocu zniszczyo i stabym si kompletnie
bezuyteczny.
- Nie mog - zdoaem tylko wykrztusi. Grant zakl i
wsta, ciskajc kurtk na podog.
Wyszed z pomieszczenia, gono trzaskajc za sob
drzwiami. Nie rozumia. Nikt mnie nie rozumia.
Siedziaem, gapic si wci na cian przed sob.
Zaczynaem czu odrtwienie. Traciem wszystko, co
kiedykolwiek pozwoliem sobie kocha.
Drzwi znw si otworzyy. Podniosem wzrok,
spodziewajc si zobaczy Granta. Ale to by Abe. Nie
miaem ochoty oglda czowieka, ktry porzuci na

jakim etapie ycia dwie osoby, ktre kochaem


najbardziej na wiecie.
- Po choler w ogle tu przychodzisz? Gwno ci to
wszystko obchodzi - burknem.
Abe nie odpowiedzia. Podszed do krzesa, z ktrego
przed chwil wsta Grant i usiad na nim. Dotd nigdy nie
siada i nie zostawa duej. Fakt, e postanowi zrobi to
wanie teraz, zupenie mi nie odpowiada. Chciaem
zosta sam.
- Owszem, obchodzi mnie. Twoja matka nie wie, e tu
jestem. Nie spodobaoby jej si to, co zamierzam ci
powiedzie. Ale myl, e masz prawo wiedzie.
Nie chciaem sucha niczego, co ten czowiek mia mi
do powiedzenia, jednak nie oponowaem. Siedziaem
cicho i czekaem. Im szybciej si wygada, tym szybciej
zniknie.
- Nanette nie jest moj crk. Twoja matka zawsze o
tym wiedziaa. Chciaa, eby Nan bya moja, ale oboje
wiedzielimy, e nie ma takiej moliwoci. Kiedy do mnie
zadzwonia, nie bylimy par od ponad omiu miesicy.
Wanie si dowiedziaa, e jest w ciy, i baa si. Wci
kochaa twojego tat i wanie przez to ze sob
zerwalimy. Nie mogem rwna si z legend, jak by
Dean Finlay. Chciaem by dla kogo wystarczajco
dobry. Wiedziaem, e

dla Georgianny zawsze bd tym gorszym wyborem.


Ale kochaem j, a ona martwia si, jak poradzi sobie z
kolejnym dzieckiem. Byem mody i gupi, wic wrciem
do niej i rozmawialimy o maestwie. Powiedziaem jej,
e si zastanowi. - Zamilk i spojrza na mnie. Wci nie
mogem uwierzy, e nie by ojcem Nan.
- Kiedy przyjechaem, Georgie zostawiaa ci z
Deanem, kiedy tylko moga, i wci pia z przyjacikami,
chocia bya w ciy. Nie chciaa mi powiedzie, kto jest
ojcem. Miaem ju do i wanie chciaem wyjecha,
kiedy przyjechaa z wizyt Rebecca. - Jego twarz
przybraa agodny wyraz i zamkn na chwil oczy. Nigdy
nie widziaem, eby okazywa tyle emocji.
- Bya wspaniaa. Dugie blond wosy, ktre wyglday,
jakby uprzdy je anioy. Najwiksze zielone oczy, jakie
kiedykolwiek widziaem. Bya taka sodka... Uwielbiaa
ci. Nie podobao jej si, e twoja matka zostawia ci z
Deanem. Martwia si, e nie jeste bezpieczny pod opiek
muzykw rockowych. Zajmowaa si tob, kiedy
Georgianna wychodzia. Robia ci te placki z uszami
Myszki Miki, ktre tak uwielbiae. Pocigaa mnie tak, e
nie mogem odej. Twoja matka przez jaki czas
wykorzystywaa nas oboje. Rebecca nie chciaa wyjecha,
bo martwia

si o ciebie. A ja nie mogem wyjecha, bo zakochaem


si w Rebecce. - Nie tak histori usyszaem od matki.
Nie w to wierzyem przez te wszystkie lata, ale teraz,
kiedy spotkaem Blaire... kiedy j poznaem... nagle
wszystko zaczo nabiera sensu.
- Pewnego wieczoru twoja mama wrcia pijana. To by
sam pocztek jej ciy. Oznajmia mi, e ojcem tego
dziecka jest rwnie Dean. Byem na ni zy, bo pia, i
jeszcze bardziej wcieky na twojego tatuka, ktry
wywin drugi raz ten sam numer, bynajmniej nie majc
zamiaru zaj si Georgiann. Zadzwoniem wic do
niego
i oznajmiem, e chc z nim porozmawia. To nie bya
zbyt
przyjemna pogawdka. Powiedzia, e dziecko nie jest
jego. Chtnie by je uzna, ale ojcem by kto inny.
Georgiann przez ponad miesic sypiaa z wokalist
Slacker Demon. Dziecko byo Kiro i c... znasz Kiro.
Wiesz doskonale, e nie nadaje si na ojca.
Kiro by ojcem Nan? Zakryem twarz rkami, bo nagle
zalaa mnie fala wspomnie. Kiro wpadajcy do domu
pnym wieczorem i wrzeszczcy na mam, e ukrada
mu dziecko. Kiro, ktry nazywa moj mam dziwk i
wyraa nadziej, e jego dziewczynka" nie skoczy tak
samo jak ona. Zapomniaem o tym albo po prostu to
wyparem.

- W tym czasie ja i Becca stalimy si sobie blisi. Dean


wzi ci do siebie i przysig, e si tob zajmie. Twoja
matka skla i zrzucia Rebecc ze schodw, wyzywajc j
sowami, ktrych nie powtrz. Kiedy przyapaa nas
pewnego wieczoru, jak si caujemy, kazaa nam obojgu
si wynosi. Wic wyjechalimy. Becca czsto pakaa,
martwic si o ciebie. Zawsze si o ciebie martwia.
Kiedy mwi o Rebecce, widziaem tylko twarz Blaire.
Jej sodk, niewinn buzi. Czuem, e za chwil pknie
mi serce.
- Poprosiem Rebecc o rk. Zgodzia si. Kilka
tygodni po naszym miesicu miodowym okazao si, e
zasza w ci i bdzie mie bliniaki. Te dziewczynki
byy caym moim wiatem. Wielbiem ziemi, po ktrej
stpay, tak samo jak uwielbiaem ich matk. Nie byo
dnia, kiedy nie bybym wdziczny za ycie, ktre
dostaem. - Zamilk, prbujc zdusi szloch.
- Pewnego dnia ja i Val wracalimy z zakupw.
Pojechalimy po buty do siatkwki. Stopy urosy jej przez
wakacje, a Blaire nie. Byy niemal identyczne, ale
zaczynao wyglda na to, e Blaire moe by nisza.
mialimy si, bo piewaem piosenk jakiego gupiego
boysbandu, ktr akurat nadawano w radiu. Przegapiem...
przegapiem czerwone wiato. Cia-

rwka jadca z prdkoci stu trzydziestu kilometrw


na godzin uderzya w t stron samochodu, z ktrej
siedziaa Val. - Zamilk ponownie i przesun rk po
twarzy, eby zetrze zy. Znw zaka.
- Straciem moj creczk. Nie uwaaem. Razem z ni
straciem on, ktra nie moga na mnie patrze, i drug
crk, ktra staa si cieniem dziewczynki, jak bya
wczeniej. Potem pojawie si ty ze zdjciem Nanette i
zamiast zebra si do kupy i sta si mczyzn, ktrego
potrzeboway moje dziewczta, uciekem. Wmwiem
sobie, e zasuguj na wicej, ni mgbym im da.
Wiedziaem, e nigdy sobie tego nie wybacz. Nigdy nie
pogodz si z t strat, a patrzc na mnie, bd cierpiay
jeszcze bardziej. Wic zostawiem je. Nienawidziem si
wtedy. Teraz te si nienawidz. Ale jestem sabym
czowiekiem.
Powinienem
by
zosta.
Kiedy
dowiedziaem si, e Becca jest chora, piem tygodniami.
Nie mogem zaakceptowa myli, e Becca moe znikn
z tego wiata. Ale nie byem w stanie pojecha do mojej
ony, ktr kochaem i ktr bd kocha do koca moich
dni. Zawsze wydawaa si taka pena ycia, a teraz
umieraa. Pochowaem crk. Nie mogem pochowa te
ony. Znw okazaem si saby i pozwoliem, aby moja
creczka sama pochowaa matk.

Nigdy sobie tego nie wybacz. - Spojrza w kocu na


mnie.
- Widzisz egoist, ktry myli wycznie o sobie. Masz
racj. Nie zasuyem na niczyj mio ani na
wybaczenie. Nie chc go. Twoja matka i Nan chciay
mnie. Obie
zachowyway si tak, jakby mnie potrzeboway. Przy nich
mogem udawa. Prawda jest taka, e twoja matka jest tak
samo zagubiona i zniszczona jak ja. Moe z innych
powodw, ale oboje jestemy w rodku puci. Trzy
miesice temu chciaem wszystko wyjani i wreszcie
powiedzie Nan prawd. Nie mogem cign duej tej
farsy. Chciaem tylko usi przy grobie ony i paka.
Ale wtedy zadzwonia Blaire. Potrzebowaa mnie, a ja nie
mogem jej nic da. Wic j okamaem. Nie wiedziaem
zbyt wiele o czowieku, ktrym si stae, ale rozumiaem
jedno. Potrafie gorco kocha. Dla swojej siostry
zrobiby wszystko. Nie miaem wtpliwoci, e w tej
samej chwili, kiedy zobaczysz Blaire, przepadniesz. Ten
sodki, agodny duch, ktry mieszka w mojej onie,
mieszka te w Blaire. Val przypominaa mnie. Ale
Blaire... ona jest jak Becca. Jest do niej tak bardzo
podobna. aden mczyzna nie moe przebywa w jej
towarzystwie i jej nie kocha. Chciaem, eby

zaj si ni kto silny i zdolny. Wic wysaem j do


ciebie. - Wytar zy i wsta. Zabrako mi sw.
- Nie sta si mn. Nie zawied jej tak, jak ja j
zawiodem. Zasugujemy tylko na to, na co zapracujemy.
Zrb to, czego ja nie potrafiem. Bd mczyzn. - Abe
odwrci si i wyszed, nie mwic ju nic wicej.

Blaire
Nie spaam zbyt dugo, kiedy zadzwoni telefon. By
rodek nocy i tylko kilka osb miao mj numer. Kiedy
sigaam po aparat, czuam w odku gul. To by Rush.
- Halo - powiedziaam, niemal przeraona tym, e do
mnie zadzwoni.
- Cze, to ja. - Chyba paka. O Boe, prosz... Nan nie
moga umrze.
- Czy z ni wszystko w porzdku? - spytaam, majc
nadziej, e tym razem Bg wysucha mojej modlitwy.
- Obudzia si. Jest troch zdezorientowana, ale poznaa
mnie, kiedy otworzya oczy, wic z jej pamici jest
niele.
- Och, dziki Bogu. - Usiadam na ku i
postanowiam, e bd czciej si modli.
- Przepraszam, Blaire. Tak bardzo ci przepraszam. Mia zachrypnity gos. Syszaam w nim bl i nie
musiaam pyta, o co mu chodzi. To byo to. Po prostu nie
by w stanie tego powiedzie.
- Wszystko w porzdku. Po prostu zajmij si Nan.
Naprawd si ciesz, e wszystko z ni w porzdku,

Rush. Moesz w to nie wierzy, ale modliam si w jej


intencji. Chciaam, eby wyzdrowiaa. - Musia mi
uwierzy. Chocia nie paaymy do siebie mioci, bya
dla niego wana.
- Dzikuj - odrzek. - Wracam do domu. Bd
najpniej jutro wieczorem.
Nie byam pewna, czy chce, ebym wyjechaa przed
jego powrotem, czy moe chciaby si poegna osobicie.
Duo atwiej byoby uciec. Nie musie stan z nim
twarz
w twarz. Ju ta rozmowa bya dla mnie wystarczajco
bolesna. Widok jego twarzy bdzie duo trudniejszy, ale
nie mogam pozwoli, eby mnie to zniszczyo. Musiaam
myle o dziecku. Nie chodzio ju wycznie o mnie.
- W takim razie zobaczymy si wtedy - odparam.
- Kocham ci. - Te sowa zabolay bardziej ni
cokolwiek innego. Chciaam mu wierzy, ale to nie
wystarczao. Mio, ktr mnie obdarza - to byo za
mao.
- Ja te ci kocham - odpowiedziaam i odoyam
suchawk. Zwinam si w kbek i pakaam tak dugo,
a zasnam.
** *
Wanie wychodziam spod prysznica, kiedy kto
zadzwoni do drzwi. Zapaam ciuchy, ktre przygoto-

waam sobie wczeniej, i szybko si ubraam.


Zawinam wosy w rcznik i popdziam na d.
Kiedy otworzyam drzwi i zobaczyam za nimi ojca, nie
wiedziaam, co myle. Czy Rush wysa go, eby si
mnie pozby? Nie. Rush nie byby taki okrutny. Ale w
takim
razie co on tu robi?
- Cze, Blaire. Przyjechaem... hm, eby z tob
porozmawia. - Wyglda, jakby nie spa od wielu dni,
ubranie mia pogniecione. Widok ukochanej crki, lecej
w szpitalu, musia by dla niego trudny. Odepchnam
rozgoryczenie. Nie mogam myle w ten sposb. By te
ojcem Nan. Przynajmniej by teraz przy niej, nawet jeli
spieprzy jej pierwsz poow ycia.
- O czym? - spytaam, nie wpuszczajc go do rodka.
Nie byam pewna, czy chciaabym cokolwiek od niego
usysze.
- O Nan... i o tobie. Potrzsnam gow.
- Nie obchodzi mnie to. Nie chc sysze niczego, co
masz mi do powiedzenia. Twoja crka si obudzia.
Ciesz si, e nie umara. - Zaczam zamyka drzwi.
- Nan nie jest moj crk - oznajmi. Jedyne sowa,
jakie mogy mnie powstrzyma przed zatrzaniciem mu
drzwi przed nosem. Powoli dociera do mnie ich

sens. Otworzyam drzwi z powrotem. Co to miao


znaczy?
Staam w milczeniu, tylko patrzc na niego. To nie
miao sensu.
- Musz powiedzie ci prawd. Rush wyjani wszystko
Nan, kiedy bdzie gotowa. Ale chciaem, eby ty
dowiedziaa si tego ode mnie.
Co Rush wiedzia? Czy znw mnie okamywa? Nie
byam pewna, czy jestem w stanie oddycha.
- Rush? - spytaam i oparam si o cian na wypadek,
gdybym nie moga zapa gbszego oddechu i zemdlaa.
Musiaam usi.
- Wczoraj o wszystkim mu opowiedziaem. Karmiono
go tymi samymi kamstwami co ciebie, ale teraz zna ju
prawd.
Prawd. Jaka bya prawda? Czy istniaa jaka prawda,
czy cae moje ycie byo jednym wielkim kamstwem?
Opadam na schody i patrzyam na mczyzn, ktrego
uwaaam za swojego ojca. Wszed do rodka i zamkn
za
sob drzwi.
- Zawsze wiedziaem, e Nan nie jest moj crk. Co
wicej, twoja matka te o tym wiedziaa. Masz racj,
twoja mama nigdy nie pozwoliaby mi porzuci
narzeczonej w ciy i nie uciekaby ze mn. Za nic w
wiecie. Niemal nie pozwolia mi opuci mojej

byej dziewczyny, ktra bya w ciy z kolejnym


czonkiem Slacker Demon, bo martwia si o Rusha. lej
serce byo tak wielkie, jak zawsze sdzia. Wszystko, co
o niej wiedziaa, byo prawd, Blaire. Wszystko. wiat,
ktry znaa, nie by kamstwem.
- Nie rozumiem. Wiem, e mama nie moga by czci
tego wszystkiego. To nigdy nie ulegao dla mnie
wtpliwoci. Ale czego nie rozumiem... Skoro nie jeste
tat Nan, dlaczego nas dla niej zostawie?
- Twoj mam poznaem, prbujc pomc byej
dziewczynie poradzi sobie z jej problemami. Rebecca te
przyjechaa pomc przyjacice. Obojgu nam zaleao na
Georgiannie. Potrzebowaa nas i prbowalimy j
wesprze. Ale kiedy ona imprezowaa i zachowywaa si
tak, jakby nie miaa w domu maego synka i nie bya w
ciy, ja zakochaem si w twojej matce. Bya wszystkim,
czym Georgianna nie bya. Kochaem j i z jakiego
powodu ona te mnie pokochaa. Kiedy odeszlimy, Dean
zabra Rusha do siebie, a Kiro, wokalista Slacker Demon i
ojciec Nan, pojawi si i zaoferowa pomoc. Georgianna
dowiedziaa si o mnie i Rebecce. Wypdzia nas, a my
chtnie wyjechalimy. Jednak twoja mama martwia si o
Rusha i co jaki czas dzwonia do Deana, eby dowiedzie
si, co u niego.

- Mama znaa Rusha? - Myl, e moja mama zajmowaa


si Rushem, kiedy jako may chopiec y z dwjk
popieprzonych rodzicw, sprawia, e oczy zaszy mi
zami. Wiedzia, jaka bya cudowna, nawet jeli jej nie
pamita.
- Tak. Nazywa j Beck Beck. Wola j od Georgianny,
co oczywicie nie podobao si tej ostatniej. Kiedy
Georgianna dostaa Rusha z powrotem, nie pozwolia
twojej mamie wicej sprawdza, co u niego. Rebecca
tygodniami pakaa, martwic si o maego chopca,
ktrego tak pokochaa. Taka ju bya. Zawsze za bardzo
si przejmowaa. Miaa serce wiksze ni ktokolwiek,
kogo znaem... a do czasu, gdy urodzia si ty. Jeste
taka jak ona, soneczko.
Wycignam rce, eby go powstrzyma. Nie chciaam
si z nim godzi. Nie pakaam dlatego, e moja matka
bya niewinna. Pakaam, poniewa kochaa kiedy Rusha
i nie cae jego dziecistwo upyno w samotnoci.
- Ju prawie skoczyem. Daj mi dokoczy, a potem
wyjd i ju nigdy wicej mnie nie zobaczysz. Przysigam.
Wiedzia, e ja te odchodz. To, co byo pomidzy
mn a Rushem, skoczyo si. Ostry bl w mojej klatce
piersiowej by niemal nie do zniesienia.

- mier Val bya moj win. Przejechaem na


czerwonym wietle. Nie uwaaem tamtego dnia i
straciem moj creczk, ale ciebie i mam rwnie
straciem. Obie tak bardzo cierpiaycie... To bya moja
wina. Nie sprawdziem si jako mczyzna i nie zostaem,
bo nie potrafiem znie waszego blu. Uciekem.
Pozwoliem ci zajmowa si Beck, kiedy to ja
powinienem si ni zaj. Byem na to zbyt saby. Nie
mogem zaakceptowa myli, e Becca jest chora. To by
mnie wykoczyo. Piem do nieprzytomnoci. Tylko w ten
sposb nie czuem blu. Wtedy odezwaa si do mnie i
powiadomia, e ona umara. Moja Becca nie chodzia ju
po tej ziemi. Chciaem powiedzie Nan prawd o jej ojcu i
odej. Nie wiedziaem dokd, ale nie obchodzio mnie,
czy bd y, czy umr. Kiedy zadzwonia i powiedziaa,
e mnie potrzebujesz, nie byem ju nawet mczyzn.
Byem bezuyteczny. Ale nie mogem ci zawie. I tak
ju tyle wycierpiaa w samotnoci. Wysaem ci do
Rusha. Nie by to moe dokadnie taki chopak, jakiego
ojciec mgby chcie dla swojej crki, ale wiedziaem, e
on zobaczy w tobie to, co ja widziaem w mojej onie.
Kotwic. Pretekst do ycia. Powd do walki. Powd, eby
si zmieni. By silny. Mg ci chroni i wiedziaem, e
bdzie to robi, jeli si go do tego zmusi.

Tego ju byo za wiele. Nie widziaam w tym adnego


sensu. Wysa mnie do Rusha? Gocia, ktry wielbi swoj
siostr, a mnie nienawidzi i wini za wszystko, co byo nie
tak z jej yciem?
- Nienawidzi mnie - stwierdziam. - Nienawidzi tego,
kim byam.
Tata umiechn si smutno.
- Tak. Ale sdzi, e jeste kim innym, a potem ci
pozna. By z tob i to wystarczyo. Jeste rzadkim
zjawiskiem, Blaire. Tak samo jak twoja matka. Nie ma
zbyt wielu ludzi na tym wiecie, ktrzy s tak silni jak ty.
Tak peni mioci i gotowi do przebaczania. Zawsze
zazdrocia Val tego, e potrafia wszystkich oczarowa.
Mylaa, e jest od ciebie lepsza. Ale ja i Val
wiedzielimy oboje, jakie mamy szczcie, e tacy ludzie
jak ty i twoja matka pojawili si w naszym yciu. Val ci
wielbia. Wiedziaa, e to ty z was dwch miaa w sobie
ducha waszej matki. Ja i Val podziwialimy was obie. Ja
wci ci wielbi i chocia od dnia, kiedy stracilimy
twoj siostr, przynosiem ci tylko bl, kochaem ci.
Zawsze bd ci kocha. Jeste moj ma dziewczynk.
Zasuya na wszystko, co najlepsze na tym wiecie, a ja
z pewnoci si do tego nie zaliczam. Teraz odejd i ju
nigdy wicej nie bd ci zawraca gowy. Reszt

ycia musz przey w samotnoci. Wspominajc to, co


kiedy miaem.
aoba w jego oczach sprawia, e w gbi serca
poczuam bl. Mia racj. Opuci mnie i mam wtedy,
kiedy najbardziej go potrzebowaymy. Ale moe my te
go opuciymy? Nie szukaymy go. Po prostu
pozwoliymy mu odej. Tamten dzie, kiedy stracilimy
Valerie, naznaczy nasze ycia. Mama i Val ju nie yy i
nie moglimy ich odzyska. Ale my wci tu bylimy. Nie
chciaam przey reszty moich dni, wiedzc, e mj ojciec
jest gdzie tam, nie wiadomo gdzie, samotny. Mamusia by
tego nie chciaa. Nigdy nie chciaa, eby by sam. Kochaa
go do ostatniego tchnienia. Val te by tego nie chciaa.
Bya creczk tatusia.
Wstaam i zrobiam krok w jego kierunku. zy, ktre
mia w oczach, powoli zaczy spywa mu na policzki.
By cieniem czowieka, ktrego wczeniej znaam, ale by
moim ojcem. Z jego piersi wyrwa si szloch, a ja
rzuciam si w jego ramiona. Obj mnie mocno, a ja
wreszcie pozwoliam sobie poczu bl. Pakaam za
yciem, ktre stracilimy. Pakaam, bo ojciec nie okaza
si wystarczajco silny, i pakaam nad sob, poniewa
nadszed czas.

Rush
Dom by ciemny i cichy. Otworzyem drzwi i wszedem
do rodka. Czy Blaire zgasiaby wszystkie wiata, bdc
tu sama? Po rozmowie z Nan tak bardzo skupiem si na
powrocie do niej, do domu, e nie przyszo mi nawet do
gowy, i mogaby mnie zostawi. Czy odeszaby ode
mnie?
Odwrciem si i ruszyem po schodach, przeskakujc
po dwa schodki na raz. Kiedy dotarem na sam gr,
zaczem biec. Serce walio mi w piersiach. Nie moga
wyjecha. Przecie powiedziaem jej, e j kocham. e
wracam do domu. Musiaa tu by. Musiaem jej o
wszystkim opowiedzie, wyjani, e odtd wszystko
bdzie inaczej. Pamitaem jej mam. I placuszki z uszami
Myszki Miki. Musiaa wiedzie, e bd mczyzn,
ktrego potrzebowaa. Najlepszym pieprzonym ojcem,
jakiego widzia ten wiat.
Szarpnem drzwi prowadzce do mojego pokoju i
pokonaem jeszcze par stopni w nadziei, e j zobacz.
Prosz, niech tam bdzie. Bagam.
ko byo puste. Nie. Nie! Rozejrzaem si po pokoju,
sprawdzajc, czy nie ma w nim jej rzeczy.

Czegokolwiek, co wskazywaoby, e mnie nie


zostawia. Nie moga mnie zostawi. I tak j znajd. Padn
przed ni na kolana i bd si paszczy. Bd jej
cholernym cieniem, a si podda i mi wybaczy.
- Rush? - usyszaem jej gos i si odwrciem.
Siedziaa na kanapie. Walenie pod moj czaszk ucicho.
Wosy miaa zmierzwione, a jej zaspana buzia bya taka
pikna.
- Jeste tu. - Uklkem przed ni i pooyem gow na
jej kolanach. Bya tutaj. Nie zostawia mnie.
Jej donie dotkny mnie. Przesuna palcami po moich
wosach.
- Tak, jestem - odpara niepewnym gosem.
Przestraszya si, ale po prostu musiaem si upewni, e
mnie nie zostawia. e nie cakiem to spieprzyem. Nie
chciaem by taki jak jej tata. Zagubiony i pusty
mczyzna, ktrego widziaem wczoraj, nie by kim, kim
kiedykolwiek chciaem si sta. A wiedziaem, e tak
wanie by byo, gdybym straci Blaire.
- Wszystko w porzdku? - spytaa.
Skinem gow, ale nie poniosem si z jej kolan.
Wci staraa si mnie pocieszy, agodnie gaszczc po
wosach. Kiedy ju byem pewien, e mog z ni
porozmawia i si przy tym nie zaami, uniosem gow,
eby na ni popatrze.

- Kocham ci. - Powiedziaem to tak powanym tonem,


e moje sowa zabrzmiay niemal jak przysiga.
Na jej ustach pojawi si may, smutny umiech.
- Wiem. To dobrze. Rozumiem. Nie ka ci wybiera.
Chc, eby po prostu by szczliwy. Zasugujesz na
szczcie. Miaam duo czasu, eby wszystko przemyle,
i nic mi nie bdzie. Nie musisz si o mnie martwi. Jestem
silna. Poradz sobie sama.
Nie rozumiaem, o czym ona mwi. Co chciaa zrobi
sama?
- Co? - wykrztusiem, powtarzajc w mylach jej sowa.
- Rozmawiaam dzisiaj z tat. Wszystko wiem. Ciko
to poj, ale teraz wszystko nabrao wikszego sensu.
Abe tu przyjecha? No tak, przyjecha i wszystko jej
opowiedzia. Wiedziaa... ale wci nie rozumiaem, co
chciaa mi przekaza.
- Kochanie, moe to dlatego, e nie spaem zbyt wiele
przez ostatnie osiem dni, albo moe to przez t ulg, e tu
jeste, ale nie rozumiem, co chcesz mi powiedzie.
W jej oku bysna za. Skoczyem na rwne nogi, po
czym pocignem j na swoje kolana. Nie chciaem, eby
przeze mnie pakaa. Pomylaem, e dobrze

si stao. Teraz znaa prawd i wiedziaa, e miaa racj


co do mamy. Bya czysta i szczera, tak jak Blaire wierzya.
Wrciem do domu i byem gotw sta si wszystkim, na
co zasugiwaa w yciu. Umr, wiedzc, e dziki mnie
bya szczliwa.
- Kocham ci i wanie dlatego puszcz ci wolno.
Chc, eby mia takie ycie, jakiego pragniesz. Nie chc
by kul u twojej nogi.
- Co ty mwisz? - wydukaem, prbujc zrozumie,
czemu powiedziaa puszcz ci wolno". Akurat jej na to
pozwol.
- Syszae, Rush. Nie utrudniaj tego - szepna.
Patrzyem na ni z niedowierzaniem. Naprawd to
powiedziaa. Ale przecie j tu zostawiem. Podczas
gdy ja siedziaem w szpitalu z Nan, ona wymylaa takie
rzeczy. Powinienem zadzwoni, ale tego nie zrobiem. Nic
dziwnego, e bya zdezorientowana.
- Posuchaj mnie, Blaire. Jeli wyjedziesz, ja ci
odnajd. Stan si twoim cieniem. Nie dam ci znikn,
poniewa nie mog bez ciebie y. Popeniem tyle
cholernych bdw, e nawet nie chc zacz ich
wylicza, ale teraz wszystko naprawi. Przysigam ci, e
to si wicej nie stanie. Teraz wiem, e to wanie
tu powinienem by. Zero kamstw. Tylko my.

Pocigna nosem i pooya gow w moim ramieniu.


Przycignem j mocniej do siebie.
- Mwi powanie. Potrzebuj ci. Nie moesz mnie
zostawi.
- Ale ja tu nie pasuj. Twoja rodzina mnie nienawidzi.
Utrudniam ci ycie.
Tutaj si mylia.
- Nie. Ty jeste moj rodzin. Moja matka nigdy ni nie
bya. Nawet nie prbowaa ni by. Moja siostra moe nie
do koca jeszcze dosza do siebie, ale spytaa mnie, czy
pozwol jej by czci ycia swojej bratanicy lub
bratanka. Widzisz, ona si zmienia. A co do tego, e
utrudniasz mi ycie... Ty, Blaire Wynn, sprawiasz, e
moje ycie ma sens.
Blaire przykrya moje usta swoimi i zapaa mnie za
koszulk. Jej jzyk wsun si do moich ust, a ja wreszcie
cieszyem si jej smakiem. Tak strasznie za ni tskniem.
Jak mogem chocia przez sekund myle, e przeyj
bez tego... bez niej? Nie miaem pojcia.

Blaire
- Musz znale si w tobie - wyszepta mi Rush do
ucha, caujc lini mojej szczki. Wsun rce pod moj
koszulk.
- Dobrze - zgodziam si, sigajc po jego T-shirt i
cigajc mu go przez gow. Zachichota i podnis rce
do gry, eby mi to uatwi, a potem zdj ze mnie bluzk.
- Cholera, urosy przez ten czas, kiedy mnie nie byo mrukn, obejmujc domi moje piersi. - Czy jest w nich
ju... mleko czy co? - chcia wiedzie.
- Nie. - Parsknam miechem.
- Staram si nie zachowywa jak typowy facet, ale nie
bardzo mi to wychodzi. Te piersi s naprawd ekstra przyzna. Spojrza na mnie spod rzs i wzi w usta mj
sutek.
- Och - jknam, zapaam jego gow i
przytrzymaam. Nie do wiary, ale moje piersi stay si
jeszcze bardziej wraliwe. Z kadym ruchem jego ust
moja echtaczka
pulsowaa coraz mocniej. Tak jakby byo midzy nimi
bezporednie poczenie.

- Zdejmij majteczki - poprosi Rush z penymi ustami,


sigajc do nich rk. Podniosam si i cignam figi w
d z jego pomoc. Puci jeden sutek tylko po to, eby
possa drugi.
- Jeste taka mokra - jkn, wsuwajc we mnie palec. Zawsze taka niesamowicie mokra i gotowa.
Signam do sprzczki jego paska i zaczam rozpina
mu spodnie. Chciaam, eby te by nagi.
- Jeszcze nie - powiedzia, zdejmujc mnie z kolan i
kadc na kanapie. - Musz ci posmakowa.
Patrzyam, jak rozsuwa moje nogi i pochyla gow,
eby poliza mnie dokadnie w samym rodku.
- O Boe! Rush! - wykrzyknam, podnoszc biodra,
aby znalazy si bliej jego ust. Jego kolczyk na jzyku
przesuwa si raz za razem po moim nabrzmiaym
wzgrku. Byam na krawdzi szalestwa.
- Uwielbiam, kiedy si tak wijesz - stwierdzi z
obuzerskim umiechem. A ja uwielbiaam, kiedy to
sprawia.
Wsun palec w moj gorc cipk, jednoczenie wci
zncajc si nad moj echtaczk przy pomocy kolczyka w
jzyku. Ten szalony, seksowny mczyzna by mj.
Uwiadomienie sobie tego czasem przychodzio mi z
trudem, ale byam szczliwa, e pojawiam si w jego
domu cztery miesice wczeniej.

Wsta i cign dinsy oraz bokserki. Patrzyam na


niego. By pikny. Przesuwaam wzrokiem po jego ciele.
Nic nie mogo sprawi, e staby si jeszcze doskonalszy.
Chyba e...
- Rush?
- Tak?
- Mgby przeku sobie sutki? - spytaam, zaskoczona
wasn prob.
Rush rozemia si i pooy si na mnie ponownie.
- Chcesz, ebym przeku sobie sutki, tak? Skinam
gow i wsunam mu rce pod klatk
piersiow, eby ich dotkn.
- Podobaj mi si twoje pozostae kolczyki. Pocaowa
mnie w szyj i przesun rk w d
mojej nogi. W kocu dotar do kolana i pocign za nie
do gry.
- A bdziesz mnie caowaa na pocieszenie? Bo wydaje
mi si, e to bdzie cholernie bolao.
- Obiecuj, e zrobi wszystko, eby byo ci bardzo
dobrze. - Umiechnam si do niego.
- Co tylko chcesz, kochana. Tylko nie pro mnie, ebym
sobie przekuwa cokolwiek poniej talii.
Uniosam brwi. O tym nie pomylaam. Zanim jednak
zdyam cokolwiek powiedzie, Rush wszed we

mnie i przestaam myle. Wypenia mnie i rozciga, a


wiat znw by idealny.
- Jeste jeszcze cianiejsza! Jak to, cholera, moliwe?
- sapa nade mn Rush, a ramiona trzsy mu si od
wstrzymywania orgazmu.
Odrzuciam gow i uniosam biodra. Tak byo lepiej.
Nie sdziam, e mogo by jeszcze lepiej.
- Jest jeszcze wraliwsza - zdoaam powiedzie,
pojkujc cicho.
- Boli? - przestraszy si, wychodzc ze mnie. Zapaam
go za tyek i przytrzymaam w rodku.
- Nie! Jest dobrze. Naprawd dobrze. Mocniej, Rush.
Prosz. To jest fantastyczne.
Rush jkn i wsun si we mnie do koca.
- Nie wytrzymam dugo. Jest zbyt ciasno. Zaraz dojd. Przesta si rusza i powoli si wysun. Byam tak blisko.
Nie chciaam, eby zwolni. Uczucie, ktre wypeniao
mnie z kadym jego pchniciem, byo niesamowite.
Potrzebowaam wicej. Popchnam go z caej siy do tyu.
Usiad, patrzc na mnie, podczas gdy ja wspiam si i
nadziaam na niego
- mocno i szybko.
- O fuck! - krzykn, apic mnie mocno za wosy.

Poruszaam si na nim w gr i d, a moje ciao


zbliao si coraz bardziej do ekstazy, ktr mi
obiecywao.
- Kochanie, zaraz dojd! Aaaaaaa! - krzykn Rush, po
czym zapa mnie za twarz i pocaowa z si, ktra
sprawia, e przeleciaam przez krawd razem z nim.
Krzyknam w jego usta, trzsc si z rozkoszy, a on
trzyma mnie mocno, smakujc mnie i ssc mj jzyk.
Opadam na niego, a on przycisn mnie do siebie.
Siedzielimy tak, gono oddychajc w milczeniu. Wci
czuam skurcze w pochwie, jakby moje ciao przechodzio
wstrzsy wtrne. Po kadym Rush jcza cicho.
Kiedy byam ju pewna, e znw mog mwi,
odchyliam gow i spojrzaam na niego.
- Co si wanie stao? - spytaam. Rozemia si i
pokrci gow.
- Nie wiem. Wanie wypieprzya mnie do
nieprzytomnoci. Przysigam, ten raz przejdzie do historii.
Nie sdziem, e moe by jeszcze lepiej, a ty
udowodnia mi, e moe. Jasna cholera, ale bya dzika.
Schowaam twarz w jego klatce piersiowej i zamiaam
si razem z nim. Rzeczywicie troch straciam kontrol.

- Lepiej, eby to si nie skoczyo wraz z ci,


kochanie, bo sprawie, e bdziesz chodzia w ciy przez
najblisze trzydzieci lat.

Rush
Trzymaem Blaire za rk i zagldaem jej przez rami,
kiedy przegldaa strony magazynu dla rodzicw.
Wszystkie te zdjcia pieluszek i innych dziecicych
akcesoriw miertelnie mnie przeraay. Nie chciaem jej
si do tego przyzna, ale zaczynaem ba si tego dziecka.
Due piersi, seks w rodku nocy i sodkie, okrge biodra
Blaire stanowiy due plusy i atwo byo zapomnie, czym
to wszystko miao si skoczy.
- Blaire Wynn. - Pielgniarka wywoaa jej nazwisko, a
ja spojrzaem na piercionek na jej palcu. Za dwa tygodnie
nazwisko si zmieni. Byem na to gotowy. Nie podobao
mi si, e wci nazywano j Wynn. Dla mnie ju bya
Blaire Finlay.
- To my. - Umiechna si do mnie i wstaa. Teraz byo
ju odrobin wida jej brzuszek. Nie wiedziaem, jak
mielimy zobaczy co wikszego ni ziarnko fasoli, ale
Blaire zapewnia mnie, e naprawd ujrzymy dzi dziecko.
Miao rce i nogi, chocia nie mogem sobie tego
wyobrazi.

Kiedy pielgniarka prowadzia nas do gabinetu, nie


wypuszczaem jej rki z mojej. Kobieta popatrzya na
mnie kilka razy. Lepiej, eby mi nie mwia, e nie mog
wej. Zreszt i tak bym wszed. Najwyszy czas, ebym
zobaczy swoje dziecko.
- Tutaj - powiedziaa pielgniarka, odsuwajc si i
pokazujc, ebymy weszli do pokoju. - Wejd, rozbierz
si i za koszul. Dzi doktor Nelson bdzie chcia
zrobi te badanie ginekologiczne. Ale najpierw USG.
Blaire nie wydawaa si przejmowa tym, e ma si
zaraz rozebra. Pielgniarka spojrzaa na mnie.
- Czy ten moe tu wej?
Ten? Co to miao, do cholery, znaczy? Blaire
wyszczerzya zby i spojrzaa na mnie.
- Tak, to ojciec dziecka.
Siostra wyprostowaa si i umiechna z ulg.
- To cudownie. Nie podobaa mi si myl, e kto tak
mody, jak ty ma przechodzi przez to wszystko sam.
Blaire zaczerwienia si i wesza do maego
pomieszczenia. Znikna za jakimi zasonami. Kiedy
pielgniarka wysza, podszedem tam i zajrzaem do
niewielkiej przebieralni.
- Co miaa na myli, mwic ten"? - spytaem. Blaire
przygryza doln warg i zacisna oczy.

- Czy musz odpowiada?


- Hm, tak. Zwaszcza po tym ostatnim komentarzu. Przygotowywaem si na to, e odpowied mi si nie
spodoba.
- Ostatnim razem przywiz mnie tu Woods.
Powiedzieli, e moe ze mn wej, ale ja nie chciaam.
To tylko przyjaciel.
Niemal o tym zapomniaem. Rozumiaem, dlaczego z
nim pojechaa. Nie byo mnie przy niej. Ale wiadomo,
e bya tu z innym mczyzn, kiedy potrzebowaa mnie,
bolaa. Zdaem sobie spraw, e poblada, wic
pochyliem si, eby pocaowa j w usta.
- W porzdku. Powinienem przyjecha wtedy z tob.
Ale nie byo mnie.
Skina gow.
- Przepraszam.
- Nie ma za co. To ja zawiniem.
Drzwi si otworzyy. Wyjrzaem z przebieralni.
Pielgniarka umiechaa si do mnie, wcigajc do
gabinetu maszyn z maym ekranikiem.
- Czy jest gotowa? - Zabawny by ten radosny
umieszek na jej twarzy.
- Prawie - odpowiedziaem i obejrzaem si na Blaire,
ktra bya czerwona jak burak. Nie mogem

si nie rozemia. - Przebieraj si, gwiazdeczko. Ja ju


wyjd.
Kiwna gow, a ja wyszedem zza zasony.
Podszedem do stou i obejrzaem maszyn.
- Czy za pomoc tego zobaczymy dziecko? - spytaem,
zastanawiajc si, jak to dokadnie dziaa.
- Tak. Poniewa Blaire jest ubezpieczona na poziomie
podstawowym, uyjemy tego. Niestety ubezpieczalnia
zapewnia tylko to. Wikszo mam wybiera nowszy
aparat, pokazujcy obraz w 3D. auj, e podstawowe
ubezpieczenie nie pokrywa kosztw korzystania z tego
urzdzenia, bo zdecydowanie lepiej wida na nim dziecko.
Zamilkem. Popatrzyem na maszyn i znw na
pielgniark. Blaire miaa zaledwie podstawowe
ubezpieczenie? Jak to moliwe? Nie pomylaem, e
moga potrzebowa ubezpieczenia. Sam zawsze miaem
najlepsze, jakie mona kupi za pienidze - nawet si nad
tym nie zastanawiaem.
- Chc trjwymiarowe USG. Ponios wszystkie koszty.
Chc najlepsz maszyn, jak tu macie.
Pielgniarka popatrzya na moje kolczyki i nieco zuyt
koszulk. Tata da mi j po ktrej ze swoich tras
koncertowych z pi lat wczeniej. Lubiem j,

bo bya obcisa, a Blaire podobao si, kiedy nosiem


obcise ciuchy.
- Ja... hm... wydaje mi si, e nie zdajesz sobie sprawy,
ile takie USG kosztuje. To sodkie z twojej strony, e
chcesz zapewni Blaire taki luksus, ale...
- Sta mnie na wszystko, co macie tu do zaoferowania.
Powiedziaem, e zaraz za to zapac. Chc najlepsze USG
dla Blaire i mojego dziecka.
Pielgniarka zacza ju otwiera usta, kiedy z
przebieralni wysza Blaire, ubrana w cienk koszulk
szpitaln.
- Prosz si z nim nie kci. Bdzie pani miaa
problemy. Prosz mi zrobi USG w 3D.
Pielgniarka wzruszya ramionami.
- Jasne, skoro jestecie pewni. Ale najpierw musicie
zapaci.
Otworzyem portfel i podaem jej moj czarn kart
American Express. Pielgniarka wybauszya oczy i
skinwszy gow, wysza szybko z pokoju.
- Powinnam ci teraz powiedzie, e normalne USG w
zupenoci by mi wystarczyo, ale to byoby kamstwo.
Widziaam zdjcia z trjwymiarowego USG w tych
magazynach dla rodzicw i naprawd chciaabym takie
mie.
Blaire umiechaa si jak dziecko, ktre wanie po raz
pierwszy w yciu wybiera si do Disney Landu.

Dla takiego umiechu mgbym kupi jej t ca


maszyn.
- Moja dziewczyna i mj dzieciak dostaj to, co
najlepsze. Zawsze.
Drzwi otworzyy si ponownie i wesza pielgniarka,
patrzc na mnie, jakby prbowaa co zrozumie. Podaa
mi kart. Wziem j i wsunem z powrotem do portfela.
- Jeste synem Deana Finlaya? - spytaa w kocu.
- Tak A teraz obejrzyjmy moje dziecko - odparem.
Kobieta skina ochoczo gow i odwrcia si do
Blaire.
- USG 3D jest w innym pomieszczeniu. Czy nie masz
nic przeciwko temu, eby w tym stroju przej
korytarzem?
- Czy kto j zobaczy? - chciaem wiedzie, poniewa
ja z pewnoci miaem co przeciwko temu.
Pielgniarka otworzya szark i wyja z niej koc.
- Prosz, owi j tym.
Owinem dokadnie moj ukochan. Blaire zaciskaa
usta, prbujc si nie rozemia. Mrugnem do niej i
wycisnem na jej nosie pocaunek.
Poszlimy dugim korytarzem. Po drodze minlimy
dwie inne pielgniarki, kolejn par i lekarza Blaire, ktry
spyta, dlaczego si przenosimy. Pielgniarka

szybko wyjania mu, e zapaciem za 3D. Lekarz


ruszy za nami do drugiego pomieszczenia, wygldajc na
szalenie zadowolonego.
Blaire pooya si na leance, a oni zaczli
przygotowywa j do badania. Siedziaem spokojnie i
czekaem. Kiedy ju miaa goy brzuch, pielgniarka
wylaa na niego odrobin przezroczystego elu i spojrzaa
na mnie.
- Czy bdziecie chcieli pozna pe dziecka?
- Niech pani spyta mamusi - odparem, wkurzony, e
nie zwrcia si do Blaire.
- Chciaabym wiedzie - powiedziaa Blaire, patrzc na
mnie pytajco.
- Ja te - zgodziem si.
Lekarz zacz przesuwa urzdzenie po brzuchu Blaire i
w pomieszczeniu rozleg si cichy odgos uderze. By
szybszy ni normalnie.
- Czy to bicie serca mojego dziecka? - Wstaem. Nie
mogem ju duej usiedzie. Serce walio mi tak samo
mocno jak to, ktre syszaem.
- Tak - odpar doktor. - A tutaj... tutaj jest on - doda.
Popatrzyem na ekran, gdzie malutkie ycie zaczynao
nabiera ksztatu.
- On? - spytaa Blaire.

- Tak. To z ca pewnoci chopiec - oznajmi lekarz.


Zapaem Blaire za rk. Nie byem w stanie oderwa
oczu od ekranu. To byo nasze dziecko. Bd mia syna...
popakaem si.

Koniec

O AUTORCE
Abbi Glines urodzia si w Birmingham w Alabamie.
Dorastaa w maej miejscowoci Sumiton, z ktrej wyjechaa tego samego lata, gdy skoczya osiemnacie lat.
Ale nie ujechaa daleko... W pogoni za swoj licealn
mioci dotara na wybrzee i tam pozostaa.
Abbi mieszka teraz w urokliwym miecie Fairhope na
poudniu Alabamy z trjk dzieci i mem Keithem (t
sam szkoln mioci, za ktr gonia). Jej ycie nigdy
nie jest nudne, a Keith zawsze potrafi zapewni im
rozrywk.
Wrd ksiek opublikowanych przez Abbi znajduj si
midzy innymi: The Vincent Boys oraz bestseller z list
New York Timesa" i Wall Street Journal"
0 krok za daleko.
Kiedy Abbi nie pisze ksiek, zajmuje si dziemi
1 wozi je na rne zajcia. Mona powiedzie, e osobisty szofer dzieci to jej drugi zawd. Fantastyczny
zreszt.
www.abbiglines.com

You might also like