Professional Documents
Culture Documents
stali i tego samego hartu co Joyeuse i Durendal. Ojciec wyjani znaczenie tych sw, gdy
wrczy jej go po raz pierwszy w jej dziesicioletnie rce.
- Moesz korzysta z niego podczas treningw, a osigniesz penoletnio, a wtedy
stanie si twj - powiedzia John Carstairs, umiechajc si, gdy palcami przeledzia sowa
na ostrzu. - Czy rozumiesz, co to oznacza?
Pokrcia gow. Znaa pojcie stal ale nie temperament. Temperament2 to
gniew, a ojciec ostrzega j, e powinna go kontrolowa. Co to miao wsplnego z
ostrzem?
- Wiesz o rodzinie Wayland'w - powiedzia. - Byli sawnymi twrcami broni, pki
elazne Siostry nie zaczy wytwarza wszystkich ostrz Nocnych owcw. Wayland
Twrca wyku Ekskalibur i Joyesue, miecze Artura i Lancelota, a take Durendala, miecz
herosa Rolanda. One take wykonay te miecze, z tej samej stali. Kada stal musi zosta
zahartowana - poddana wysokiej temperaturze, takiej, ktra byaby zdolna stopi metal, by
uczyni j jeszcze bardziej wytrzyma. - Pocaowa j w czubek gowy. - Carstairs'owie
dziedzicz ten miecz od pokole. Ta inskrypcja przypomina nam, e Nocni owcy s
anielsk broni. Jestemy hartowani w ogniu, dziki czemu stajemy si silniejsi. Cierpienie
przynosi nam przetrwanie.
Emmie trudno bdzie przeczeka te sze lat, a osignie penoletnio, kiedy to
bdzie moga podrowa po caym wiecie by walczy z demonami, kiedy bdzie si
moga zahartowa w ogniu. Teraz przypia miecz i opucia szatni, wyobraajc sobie, jak
to bdzie. W jej wyobrani staa na szczycie urwiska nad morzem w Point Dume, odpierajc
Cortan hord demonw Raum. Oczywicie by z ni Julian, dzierc swoj ulubion bro,
kusz.
W umyle Emma za kadym razem widziaa Julesa. Znaa go odkd tylko sigaa
2Rozbieno midzy inskrypcj a rozumowaniem Emmy bierze si std, e po angielsku oba te
sowa tumaczy si
jako temper natomiast po polsku nie ma jednego odpowiednika tego sowa ;)
pamici. Blackthorn'owie i Carstairs'owie zawsze trzymali si razem, a Jules by tylko
kilka miesicy starszy; dosownie od zawsze by w jej yciu. Razem z nim nauczya si
pywa w oceanie gdy byli dziemi. Razem uczyli si chodzi i biega. Jego rodzice nosili
j na rkach, a starszy brat i siostra ganiali, gdy le si zachowywali.
A czsto le si zachowywali. Pomalowanie kota Blackthorn'w - Oskara - na
jasnoniebieski kolor byo pomysem siedmioletniej wwczas Emmy. Julian i tak wzi win
na siebie; czsto to robi. Przecie, jak to argumentowa, ona bya jedynaczk, a on jednym
z siedmiorga rodzestwa; jego rodzice prdzej zapominaj, e s li na swoje dzieci ni jej.
Pamitaa, jak jego mama umara zaraz po narodzinach Tavvy'ego i jak Emma staa
trzymajc Julesa za rk, gdy palono jej ciao w kanionie, a dym wspina si ku niebu.
Pamitaa, jak paka i pamitaa, jak mylaa, e chopcy pacz tak odmiennie od
dziewczyn, e jest to raczej okropny urywany szloch brzmicy jakby kto patroszy ich
hakami.3 Moe byo to dla nich gorsze, poniewa wychodzono z zaoenia, e nie powinni
paka...
- Uf! - Emma cofna si; bya tak zamylona, e wpada prosto na ojca Juliana,
wysokiego mczyzn z brzowymi wosami, potarganymi identycznie jak u wikszoci
jego dzieci. - Przepraszam, panie Blackthorn!
Umiechn si:
- Jeszcze nigdy nie widziaem, eby kto tak chtnie szed na trening - zawoa, gdy
popdzia korytarzem.
Sala treningowa bya jednym z ulubionych pomieszcze Emmy w caym budynku.
Zajmowaa prawie cae pitro, a zarwno od wschodu jak i od zachodu ciany zrobiono ze
szka. Niemal wszdzie, gdzie zawiesia wzrok, widziaa bkitne morze. Krzywe wybrzee
rozpitoci sigao od pnocy do poudnia, a nieskoczone wody Pacyfiku cigny si w
kierunku Hawajw.
W centrum polerowanej drewnianej podogi staa rodzinna opiekunka
Blackthorne'w, wadcza kobieta o imieniu Katerina, obecnie zajta nauczaniem bliniakw
rzucania noami. Livvy postpowaa jak zawsze wedug instrukcji, ale Ty krzywi si i
opiera.
Julian w swoich lunych ubraniach treningowych lea na plecach w pobliu
zachodniego okna, mwic co do Marka, ktry utkwi wzrok w ksice i robi wszystko,
3 Ja nie wiem co Cassie bierze, ale uwielbiam jej porwnania xD /Mc.
by ignorowa swojego modszego przyrodniego brata.
- Nie sdzisz, e Mark to dziwne imi dla Nocnego owcy? - zapyta Julian, gdy
podesza do nich Emma. - To znaczy, jeli w ogle si nad tym zastanawiae. To dziwne.
Narysuj mi Znak, Mark4.
Mark unis swoj blond gow znak ksiki, ktr czyta i spojrza na modszego
brata. Julian leniwie bawi si stel. Trzyma j jak pdzel, za co Emma zawsze go besztaa.
Stel powinno si trzyma jak stel, jakby bya przedueniem rki, a nie narzdziem
artysty.
Mark westchn teatralnie. Jako szesnastolatek by wystarczajco od nich starszy, by
uwaa wszystko, co robili Emma i Julian za irytujce bd absurdalne.
- Jeli ci to przeszkadza, moesz nazywa mnie moim penym imieniem i
nazwiskiem - powiedzia.
- Mark Anthony Blackthorn? - Julian zmarszczy nos. - Strasznie dugo si to
wymawia. A co, jeli zostalibymy zaatakowani przez demona? Zanim zdybym
wymwi cho poow, ju by nie y.
- Ratowaby mi wtedy ycie? - zapyta Mark. - Chyba bardziej dbaby o siebie, nie
sdzisz, wymoczku?
- To mogoby si zdarzy - Julian, niezadowolony, e brat nazwa go wymoczkiem,
usiad. Wosy sterczay mu we wszystkie strony. Jego siostra, Helen, zawsze dopadaa go ze
szczotk do wosw, ale nigdy nie zdziaaa niczego dobrego. Mia wosy Blackthorn'w jak
jego ojciec i wikszo rodzestwa - szalenie pofalowane, koloru ciemnej czekolady.
Podobiestwo w tej rodzinie zawsze fascynowao Emm, ktra bya bardzo mao podobna
do swoich rodzicw, chyba e liczy fakt, i jej ojciec mia blond wosy.
Helen od miesicy przebywaa ze swoj dziewczyn Aline w Idrisie; wymieniy si
piercieniami rodzinnymi i traktoway swj zwizek bardzo powanie, wnioskujc ze
sw rodzicw Emmy, co w duej mierze oznaczao posyanie sobie ckliwych spojrze.
Emma z determinacj trzymaa si postanowienia, e jeli kiedykolwiek si zakocha, to nie
bdzie tak sentymentalna. Zdawaa sobie spraw z pewnego zamieszania w zwizku z
faktem, i obie, Helen i Aline, byy dziewczynami, ale nie rozumiaa dlaczego, zwaszcza e
Blackthorn'owie raczej lubili Aline. Jej obecno dziaaa uspokajajco, co powstrzymywao
Helen od zamartwiania si.
4Taka gra sw. Po angielsku brzmiao to: Put a Mark on me, Mark. |K.
Nieobecno Helen oznaczaa, e nikt nie podcina Julesowi wosw, a wiato w
pokoju zabarwiao ich kocwki na zoty kolor. Za oknami, wzdu wschodniej ciany,
majaczyy gry oddzielajce morze od Doliny San Fernando - suche, zakurzone wzgrza
usiane kanionami, kaktusami i cierniami. Czasami Nocni owcy trenowali na zewntrz, a
Emma kochaa te momenty, uwielbiaa odnajdywanie ukrytych cieek i niewidocznych
wodospadw czy ospaych jaszczurek, ktre odpoczyway na skaach w ich pobliu. Julian
umia je namawia, by waziy mu na rk i leay na niej, podczas gdy on kciukiem gaska
je po gowach.
- Uwaga!
Emma kucna, gdy drewniane ostrze przeleciao nad jej gow, odbijajc si od
okna, a w kocu trafio w nog Marka. Chopak rzuci ksik i wsta, krzywic si.
Technicznie Mark by drugim dogldajcym, przybocznym Katariny, cho od nauczania
wola czytanie.
- Tyberiusie - powiedzia. - Nie rzucaj we mnie noami.
- To by wypadek - Livvy stana pomidzy bratem bliniakiem a Markiem. Tyberius
mia tak ciemne wosy jak Mark jasne, jako jedyny z Blackthorn'w - z wyjtkiem Helen i
Marka, ktrzy si nie liczyli ze wzgldu na domieszk Podziemnej krwi - nie mia
brzowych wosw i niebiesko-zielonych oczu, ktre byy rodzinnymi cechami. Ty mia
krcone czarne wosy i szare oczy w odcieniu elaza.
- Nie, nie by - powiedzia Ty. - Celowaem w ciebie.
w pokoju pszcz...
- Szkoliem je! - wyjani Ty, jego blada twarz zaczerwienia si - To byo dla mnie
wane, a one byy moimi przyjacikami, poza tym wiedziaem, co robi.
- Tak samo, jak wiedziae, co robisz, gdy zapae grzechotnika? - odpowiedzia
Mark. - Czasami co ci zabieramy, poniewa nie chcemy, eby zrobi sobie krzywd;
wiem, e trudno ci to zrozumie, Ty, ale my ci kochamy.
Ty patrzy na niego obojtnie. Wiedzia, co znacz sowa kocham ci i wiedzia, e
to co dobrego, ale nie rozumia, dlaczego to wyznanie miaoby cokolwiek wyjania.
Mark pochyli si, opierajc rce na kolanach, a spojrzenie jego szarych oczu
zrwnao si ze wzrokiem chopca.
- Okej, oto, co zrobimy...
- Ha! - Emma zdoaa przerzuci Juliana na plecy i zabra stel poza zasig jego rki.
Rozemia si, wijc pod ni, pki nie przycisna jego rk do ziemi.
- Poddaj si - powiedzia - Poddaj...
mia si, lec pod ni, a ona nagle uwiadomia sobie, e leenie na nim byo
troch dziwne i zdaa sobie take spraw, e, podobnie jak Mark, ma bardzo adny ksztat
twarzy. Okrga, chopica i dobrze jej znana, cho niemal widziaa, jak bdzie wygldaa,
gdy doronie.
W pomieszczeniu rozleg si dwik dzwonka znajdujcego si przy wejciowych
drzwiach do Instytutu. By to gboki, sodki, regularny odgos, przypominajcy bicie
kocielnych dzwonw. Instytut z zewntrz wyglda dla Przyziemnych jak ruiny starego
hiszpaskiego kocioa. I cho dookoa caej posesji wywieszono tabliczki z napisami
WASNO PRYWATNA czy WSTP WZBRONIONY, czasami ludzie - zwykle ci,
ktrzy mieli cho odrobin Wzroku - podchodzili do drzwi.
Emma zsuna si z Juliana i poprawia ubranie. Przestaa si mia. Jules usiad,
podpierajc si na rkach, a jego spojrzenie wyraao zaciekawienie.
- Wszystko w porzdku? - zapyta.
- Uderzyam si w okie - skamaa i spojrzaa na pozostaych. Livvy pozwolia
Katerinie pokaza jej, jak trzyma n, a Ty pokrci gow na sowa Marka. Ty. To ona
bya t, ktra przezwaa tak Tiberiusa po jego narodzinach, poniewa majc osiemnacie
miesicy nie bya w stanie powiedzie Tyberius, wic zamiast tego mwia do niego TyTy. Czasami zastanawiaa si czy to pamita. Zdumiewao j, jakie rzeczy miay dla niego
due znaczenie a jakie nie. Nie dao si tego przewidzie.
innych, jedyn osob, z ktr nie umia si rozdzieli, bya jego bliniaczka. Jeli Livvy
chorowaa, Ty spa w nogach ka; gdy si zrania, panikowa i to samo dziao si w
odwrotnej sytuacji.
Emma zobaczya sprzeczne emocje na twarzy Juliana - ich spojrzenia si
skrzyoway, a ona przytakna nieznacznie. Pomys, by pozosta w tym miejscu i czeka,
a to co tu przyjdzie i zrobi nie wiadomo co, sprawia, e miaa wraenie, e kto odrywa
jej ciao od koci.
Julian przemierzy ca dugo pokoju i wrci z kusz i dwoma sztyletami.
- Musisz teraz puci Livvy, Ty - powiedzia, a po chwili bliniaki odsuny si od
siebie. Jules poda Livvy sztylet, a drugi zaoferowa Tyberiusowi, ktry patrzy na niego tak,
jakby widzia ostrze po raz pierwszy w yciu. - Ty - odezwa si ponownie Jules,
opuszczajc rk. - Dlaczego miae pszczoy w swoim pokoju? Co ci si w nich tak
podoba?
Ty nie odpowiedzia.
- Lubisz to, jak ze sob wsppracuj, prawda? - zapyta Julian. - C, teraz my
bdziemy wsppracowa. Musimy i do biura i zatelefonowa do Clave, dobrze?
Wezwiemy pomoc. Wtedy wyl tu kogo, kto nas ochroni.
Ty wycign rk po sztylet, lekko kiwajc gow.
- Wanie to bym zasugerowa, gdyby Mark i Katerina mnie wysuchali.
- Wysuchali - powiedziaa Livvy. Trzymaa ostrze z wiksz pewnoci siebie, ni
jej brat, ktry ciska go tak, jakby nie wiedzia, co z nim zrobi. - Mark wanie to mia na
myli.
- Bdziemy musieli by teraz bardzo cicho - odezwa si Jules. - Wy dwoje
pjdziecie ze mn do gabinetu. - Unis wzrok; jego spojrzenie napotkao oczy Emmy. Emma pjdzie po Tavvy'ego i Dru i wtedy si z nami tam spotkaj. Dobrze?
Serce Emmy runo w d niczym ptak morski. Octavius - Tavvy, dziecko, mia
dopiero dwa latka. A Dru, omiolatka, bya jeszcze za maa, by trenowa. Oczywicie kto
musia po nich i. Spojrzenie Julesa byo bagalne.
- Tak - powiedziaa. - Wanie to zamierzam zrobi.
Cortana wci wisiaa na plecach Emmy, ktra trzymaa w doniach noe do
rzucania. Miaa wraenie, e czuje pulsowanie w yach, gdy suna korytarzem Instytutu,
plecami przyklejona do ciany. Wzdu wszystkich korytarzy peno byo okien, za ktrymi
rozciga si widok na bkitne morze, zielone gry i biae chmury, co j denerwowao.
Mylaa o rodzicach, bdcych gdzie na play, niemajcych pojcia, co si dzieje w
wejciem
do
budynku.
Wszdzie byo peno Nocnych owcw. Niektrych rozpoznawaa, bo naleeli do
Konklawe w Los Angeles, a odziani byli w czer, natomiast ci drudzy mieli czerwone
stroje. Pomieszczenie roio si od rzeb, teraz porozbijanych, walajcych si po ziemi w
kawakach. Okno wychodzce na morze zostao wybite, a kawaki szka i krew byy
wszdzie.
Emma poczua ucisk w odku. Na rodku foyer staa wysoka posta w szkaracie.
Wosy mia jasnoblond, byy niemal biae, a jego twarz wygldaa niczym wyrzebione w
marmurze oblicze Razjela, tyle e nie widziaa w nich litoci. Oczy czarne jak wgiel, w
jednej rce trzyma miecz z kling zdobion gwiazdami, a w drugiej kielich stworzony ze
lnicego adamasu.
Widok kielicha przywoa co z pamici Emmy. Doroli nie lubili rozmawia o
polityce przy modszych Nocnych owcach, ale wiedziaa, e syn Valentine'a Morgensterna
przyj inne imi i przysig Clave zemst. Wiedziaa, e stworzy kielich bdcy
przeciwiestwem Kielicha Anioa, ktry zmienia Nocnych owcw w ze, demoniczne
kreatury. Syszaa, jak pan Blackthorn nazywa zych Nocnych owcw Mrocznymi;
powiedzia te, e wolaby umrze ni sta si jednym z nich.
Wic to by on. Jonathan Morgenstern, ktrego wszyscy nazywali Sebastianem posta z bajki, z opowieci majcej straszy dzieci, staa si czym realnym. Syn
Valentine'a.
Emma pooya rk z tyu gowy Tavvy'ego i wtulia jego buzi w swoje rami. Nie
bya w stanie si poruszy. Czua si tak, jakby kto zawiesi jej przy nogach oowiane
odwaniki. Dookoa Sebastiana miotali si Nocni owcy w czerni i czerwieni, a postacie w
czarnych paszczach... to te byli Nocny owcy? Nie bya w stanie tego stwierdzi - ich
twarze skryway kaptury. Widziaa te Marka, z rkami skrpowanymi za plecami przez
jednego z Nocnych owcw w czerwieni. Sztylet lea u jego stp, ale na ubraniu nie mia
krwi. Sebastian unis rk i wskaza na co bladym palcem.
- Przyprowad j - powiedzia. W tumie zawrzao, a podszed do niego pan
Blackthorn, cign ze sob Katerin. Walczya, prbujc mu si wyrwa, ale by za silny.
Emma patrzya z przeraeniem i niedowierzaniem, jak pan Blackthorn pcha j na kolana.
- Teraz - rzek Sebastian gosem jak jedwab - napij si z Piekielnego Kielicha - i
wcisn brzeg naczynia midzy jej zby.
To wtedy Emma zrozumiaa, czym byo to potworne wycie, ktre syszaa wczeniej.
Katerina prbowaa walczy, ale Sebastian by za silny; przycisn kielich do jej ust, a
Emma zobaczya, jak dziewczyna wzdycha i poyka jego zawarto. Szarpna si i tym
razem pan Blackthorn pozwoli jej na to; mia si, tak samo jak Sebastian. Katerina upada
na ziemi, cae jej ciao dygotao, z jej garda wydoby si krzyk - co gorszego ni krzyk,
solidnym podou bya szybka niczym wiatr. Pognaa korytarzem, wosy latay wok jej
gowy, za ni rozbrzmiewa tupot stp, nagle skrcia w prawo i wpada do biura.
Zatrzasna za sob drzwi i przekrcia zamek, po czym si odwrcia.
Gabinet by sporym pomieszczeniem ze cianami obstawionymi pkami z
ksikami. Na wyszym pitrze znajdowaa si kolejna biblioteka, ale to tutaj pan
Blackthorn zarzdza Instytutem. Stao tu jego mahoniowe biurko, a na nim dwa telefony:
jeden biay i jeden czarny. W czarnym haczyk by pusty, a Julian trzyma suchawk,
krzyczc do niej:
- Musicie zostawi otwarty Portal! Jeszcze nie wszyscy jestemy bezpieczni!
Prosz...
Drzwi za Emm hukny, gdy rzucili si na nie Mroczni; Julian spojrza na nie
spanikowany, a suchawka wypada mu z rki, gdy zobaczy Emm. Patrzya na niego, a za
nim caa wschodnia ciana lnia. W samym jej rodku by Portal w ksztacie prostoktnego
otworu, w ktrym Emma widziaa wirujce srebrne ksztaty, chaos, chmury i wiatr.
Ruszya ku Julianowi, a on zapa j za ramiona. Palce wbi mocno w jej skr, jakby
nie mg uwierzy, e naprawd tu stoi.
- Emma - szepn, jego gos nabiera prdkoci. - Em, gdzie jest Mark? Gdzie mj
tata?
Potrzsna gow.
- Oni nie mogli... Ja nie mogam... - Przekna lin. - To Sebastian Morgenstern powiedziaa i skrzywia si, gdy drzwi skrzypny przy kolejnym natarciu. - Musimy po
nich wrci - powiedziaa, odwracajc si, ale Julian zapa j za nadgarstek.
- Portal - przekrzykiwa wiatr i walenie w drzwi. - Prowadzi do Idrisu! Clave go
otworzyo! Emma... On bdzie otwarty jeszcze tylko kilka sekund!
- Ale Mark! - powiedziaa, cho nie miaa pojcia, co mieliby zrobi, jak wywalczy
sobie drog przez Mrocznych zajmujcych cay korytarz, jak mogliby pokona Sebastiana
Morgensterna, ktry by silniejszy ni normalny Nocny owca. - Musimy...
- Emma! - krzykn Julian i wtedy drzwi si otworzyy, a do rodka wpadli Mroczni.
Usyszaa, jak ciemnowosa kobieta krzyczy do niej co o tym, jak Nephillim bd pon w
ogniach Edomu, e umr i zostan zniszczeni...
Julian ruszy w kierunku portalu, chwytajc Emm jedn rk; po jednym penym
przeraenia spojrzeniu przez rami pozwolia mu si pocign.
Obok nich przeleciaa strzaa i rozbia okno po prawej stronie. Julian trzyma j
gorczkowo, oplatajc j ramionami; czua, jak wbija palce w materia jej koszulki, gdy
skoczyli ku Portalowi i dali si pochon burzy.
TUMACZENIE: KlaudiaRyan
KOREKTA: Ma_cul
Cz Pierwsza:
Wyzby si ognia
Sprawiem, e ogie wyszed z twego wntrza, aby ci pochon, i obrciem
ci w popi na ziemi na oczach tych wszystkich, ktrzy na ciebie patrzyli.
Wszystkie spord narodw, ktre ci znay, zdumiay si nad tob. Stae si
dla nich postrachem. Przestae istnie na zawsze.
Ezekiel 28, 18-19
1
Udzia ich kielicha
- Wyobra sobie co, co ci odpra. Pla w Los Angeles, biay piasek, rozbijajc
si o brzeg niebiesk wod, siebie spacerujcego wzdu jej linii...
Jace unis jedn powiek.
- To brzmi bardzo romantycznie.
Chopak siedzcy naprzeciwko niego westchn i przeczesa domi swoje ciemne,
zmierzwione wosy. Mimo, e by zimny, grudniowy dzie, wilkoaki nie odczuway
pogody tak samo jak ludzie, przez co Jordan zdj kurtk i podwin rkawy koszuli.
Siedzieli naprzeciwko siebie na skrawku brzowej trawy w Central Parku - obydwaj
ze skrzyowanymi nogami, rkami na kolanach i z wierzchami doni uniesionymi ku grze.
Niedaleko nich znajdowaa si wielka skaa. Dzielia si na wiksze i mniejsze gazy,
a na szczycie jednego z nich, najwyszego, siedzieli Alec i Isabelle Lightwood. Gdy Jace na
nich spojrza, dziewczyna zauwaya to i posaa mu zachcajcy gest. Alec, dostrzegajc,
co robi jego siostra, uderzy j w rami. Jace widzia, jak chopak robi siostrze wykad,
najprawdopodobniej o tym, by go nie dekoncentrowaa.
Umiechn si do siebie nie mieli najmniejszego powodu by tu by, ale i tak to
zrobili, ,,dla moralnego wsparcia. Mimo to Jace podejrzewa, e miao to bardziej zwizek
z tym, i Alec nienawidzi faktu, e od pewnego czasu nie mia co ze sob pocz, a Isabelle
nie cierpiaa zostawia swojego brata samemu sobie, poza tym obydwoje unikali rodzicw i
Instytutu.
Jordan pstrykn palcami przed nosem Jace'a.
- Powicasz temu jakkolwiek uwag?
Jace zmarszczy brwi.
czy piew ptakw w lasach deszczowych. Pragn mie bro w rku i strategi, dziki ktrej
wygram.
Jordan spojrza na niego ze spokojem.
- Wic mwisz, e wojna daje ci spokj.
Jace unis donie i wsta, strzepujc traw z dinsw.
- Wreszcie to poje.
Usysza szelest suchej trawy i odwrci si w sam por, by zobaczy przechodzc
midzy drzewami Clary, spacerujc przez polan z Simonem, ktry szed zaraz za ni.
Donie trzymaa w tylnych kieszeniach spodni i miaa si.
Jace przyglda si im przez chwil byo co w patrzeniu na ludzi, ktrzy nie
zdawali sobie z tego sprawy. Przypomnia sobie chwil, kiedy to zobaczy Clary drugi raz w
yciu - po przeciwnej stronie sali w Java Jones. miaa si i rozmawiaa z Simonem w
sposb, w jaki robia to teraz. Przypomnia sobie nieznan mu wtedy ciskajc pier i
pozbawiajc tchu zazdro, jak i uczucie zadowolenia, gdy zostawia Simona i przysza z
nim porozmawia. Te sprawy ulegy zmianie. Przesta czu zerajc go z powodu Simona
zazdro, a w zamian za to, cho niechtnie, czu szacunek wobec jego wytrwaoci i
odwagi. Waciwie to rozwaa, czy nie nazwa go przyjacielem, chocia wtpi, by
kiedykolwiek mia powiedzie to na gos.
Jace zobaczy, jak Clary odwzajemnia wzrok i posya mu causa, a jej rude wosy
podskakuj w koskim ogonie. Bya tak drobna, delikatna niczym lalka, jak zreszt kiedy
j postrzega, zanim nie dostrzeg tego jaka jest silna.
Skierowaa swoje kroki w stron Jace'a i Jordana, pozostawiajc Simona, ktry
zacz wspina si po skalistym gruncie do miejsca, gdzie siedzieli Alec i Isabelle. Opad
koo Izzy, ktra szybko pochylia si, by mu co powiedzie, a czarna kurtyna wosw
zakrya jej twarz.
Clary zatrzymaa si przed Jace'em, z umiechem koyszc si na pitach.
- Jak wam idzie?
- Jordan chce, ebym myla o play - mrukn ponuro Jace.
- Jest uparty - powiedziaa Clary do Jordana. - Co oznacza, e to docenia.
- Niezbyt - wtrci si Jace.
Jordan prychn.
Jace rzuci garci suchych lici w Aleca, ktry zacz si z nich otrzepywa.
Isabelle zacza si mia.
- Wiesz, e ma racj, Jace.
- Daj mi telefon - powiedzia Jace, ignorujc Izzy. - No dalej, Alexandrze.
- To nie twoja sprawa - mrukn Alec, odsuwajc od niego telefon. Zapomnij o tym,
okej?
- Nie jesz, nie pisz, wpatrujesz si w telefon, a ja mam o tym zapomnie? - zapyta
Jace, a w jego gosie krya si zaskakujca nuta niepokoju. Clary wiedziaa, jak przytacza
go fakt, e Alec jest nieszczliwy, ale nie bya pewna, czy jego parabatai te sobie z tego
zdawa spraw. W normalnych okolicznociach Jace zabiby, lub przynajmniej zagrozi
temu, kto by skrzywdzi Aleca - ale teraz byo inaczej. Jace lubi wygrywa, ale nie mg
poradzi sobie ze zamanym sercem, nawet czyim. Nawet jeli chodzio o kogo, kogo
kocha.
Jace szybko si pochyli i wyrwa telefon z doni swojego parabatai. Alec
zaprotestowa i sign po niego, ale Jace powstrzyma go jedn rk, szybko przewijajc
wiadomoci w telefonie.
- , ,Magnusie, oddzwo. Musz wiedzie czy wszystko z tob w porzdku...". Pokrci
gow. - Dobra, nie. Po prostu nie. - Zdecydowanym ruchem Jace zama telefon na p.
Ekran zrobi si czarny, gdy rzuca jego kawaki na ziemi. Po problemie.
Alec patrzy z niedowierzaniem na zniszczone kawaki telefonu.
- ROZWALIE MI TELEFON.
Jace wzruszy ramionami.
- Faceci nie pozwalaj, by inni faceci w kko wydzwaniali do innych facetw.
Dobra, troch le to okreliem. Przyjaciele nie pozwalaj swoim przyjacioom wydzwania
do ich eks i si rozcza.
Alec wyglda na wciekego.
- Wic zniszczye mj nowiusieki telefon? Wielkie dziki.
Jace umiechn si promiennie, po czym opar si plecami o ska.
- Nie ma za co.
- Spjrz na to z drugiej strony - wtrcia si Isabelle. - Nie bdziesz ju dostawa
wiadomoci od mamy. Napisaa do mnie ju sze razy, dlatego wyczyam telefon. Poklepaa swoj kiesze i spojrzaa na niego znaczco.
Musimy na nim by. - Wstaa, otrzepujc sukienk z brudu. - Chciaabym ci na nie zabra,
ale wiesz, e mamy zakaz wstpu dla nieumarych i tak dalej - powiedziaa do Simona.
- Pamitam - odpowiedzia Simon i wsta. Clary signa po do Jace'a, ktry j uj,
i pomoga mu wsta.
- Simon i ja idziemy na witeczne zakupy - powiedziaa. - I nikt z was nie moe i,
bo chcemy wam kupi prezenty.
Alec wyglda na przeraonego.
- Och, Boe. Czy to oznacza, e te wam je musz kupi?
Clary pokrcia gow.
- Nocni owcy nie obchodz.... no wiecie, Boego Narodzenia? - Pomylaa nagle o
niepokojcym obiedzie podczas wita Dzikczynienia u Luke'a, gdy Jace, poproszony o
pokrojenie indyka, potraktowa ptaka mieczem, z ktrego w kocu zostay jedynie plasterki.
Moe jednak nie obchodz?
- Wymieniamy si prezentami, czcimy zmian pory roku - powiedziaa Isabelle. Dawniej obchodzono zimowe uroczystoci Anioa. To dzie, gdy Jonathan Nocny owca
otrzyma Dary Anioa. Myl, e Nocnym owcom przeszkadza, e zostali wykluczeni ze
wszystkich wit Przyziemnych, przez co wiele Instytutw organizuje przyjcia
boonarodzeniowe. Szczeglnie londyski z tego synie. - Wzruszya ramionami. - Myl,
e u nas nie bdzie przyjcia... w tym roku.
- Och. - Clary poczua si okropnie. Oczywicie, e nie chcieli witowa Boego
Narodzenia po utracie Maxa. - C, pozwlcie przynajmniej kupi sobie prezenty. Nie musi
by adnego przyjcia, czy czego w tym stylu.
- Dokadnie. - Simon wzruszy ramionami. - Musz kupi prezenty na Chanuk,
ktre s nakazane przez prawo ydowskie. Bg ydowski jest gniewnym Bogiem. I bardzo
skorym na prezenty.
Clary umiechna si do niego. Coraz atwiej przychodzio mu wymawianie sowa
Bg.
Jace westchn i pocaowa Clary - byo to szybkie, poegnalne municie ustami jej
skroni, ale i tak zadraa. To, e nie moga dotkn Jace'a lub nawet go pocaowa
sprawiao, e miaa coraz wiksz ochot wyskoczy ze skry. Obiecaa mu, e nigdy nie
bdzie to miao dla niej znaczenia, e bdzie go kocha nawet, jeli nigdy wicej si nie
dotkn, ale i tak tego nienawidzia, nie cierpiaa tsknoty za uczuciem, jak ich ciaa do
siebie pasoway.
- Do zobaczenia - powiedzia Jace. - Pjd z Alekiem i Izzy...
powiedzia o przebaczaniu i przypomniaa sobie kogo innego, jego gos, twarz i oczy.
Sebastian siedzcy przy stole naprzeciwko niej w Paryu. Mylisz, e moesz mi wybaczy?
To znaczy, czy uwaasz, e przebaczenie jest moliwe dla kogo takiego jak ja?
- S rzeczy, ktrych nigdy nie mona wybaczy - powiedziaa. - Ja nigdy nie
wybacz Sebastianowi.
- Nie kochasz go.
- Nie, ale jest moim bratem. Jeeli sprawy potoczyyby si inaczej... - Ale tak si nie
stao. Clary porzucia te myli i pochylia si, by powcha szyj Simona. - Pachniesz jak
figi i morele.
- Naprawd mylisz, e Isabelle chciaaby pachnie jak suszone owoce?
- Moe nie. - Clary podniosa inn buteleczk. - Wic co zamierzasz zrobi?
- Z czym?
Clary zastanawiaa si, czy spyta czym roni si tuberoza od zwykej ry, gdy
zauwaya, e Simon patrzy na ni ze zdziwieniem w brzowych oczach.
- C, nie moesz wiecznie mieszka z Jordanem, prawda? - spytaa. - Studia...
- Ty si nie wybierasz na studia - przerwa jej.
- Nie, ale jestem Nocn owczyni. Po skoczeniu osiemnastu lat kontynuujemy
nauk. Jestemy wtedy wysyani do innego Instytutu, ktry staje si nasz uczelni.
- Nie chc, eby wyjechaa. - Wsun donie do kieszeni paszcza. - Nie mog i na
studia - powiedzia. - Moja matka nie zamierza za nie paci, a nie mog utrzymywa si z
kredytu studenckiego. Jestem martwy. Ile czasu minie, zanim ludzie w szkole zauwa, e
si nie starzej? Szesnastolatek nie wyglda jak senior na uczelni, nie wiem czy o tym
pomylaa.
Clary odoya buteleczk.
- Simon...
- Moe powinienem wzi co dla mamy - powiedzia z gorycz. - I powiedzie co
w stylu Dziki za wyrzucenie mnie z domu i udawanie, e nie yj.
- Orchidee?
Nastrj Simona do artw prys.
- Moe nie jest tak jak dawniej - powiedzia. Normalnie kupibym ci kredki, co do
rysowania, ale ju nie rysujesz, prawda? Nie liczc uywania steli? Ty nie rysujesz, a ja nie
- Dlaczego?
- Poniewa jest nieszczliwy - powiedzia Jace. - I jest mu przykro. Ju tego nie
zrobi.
- Och, nie bdzie ju snu za moimi plecami planw skrcenia mojego ycia? Bardzo
szlachetnie z jego strony.
- Magnus...
- Poza tym, Camille nie yje. I tak nie mgby ju tego zrobi.
- Wiesz, co mam na myli - stwierdzi Jace. Nie bdzie ci okamywa, oszukiwa i
nie bdzie robi innych rzeczy, ktre ci denerwuj. - Opad na staromodny, skrzany fotel i
unis brew. - Wic jak bdzie?
Magnus przewrci si na bok.
- Co ci obchodzi, e Alec jest nieszczliwy?
- Co mnie obchodzi? - spyta Jace tak gono, e Prezes Miau zelizgn si z kanapy
i wyldowa na pododze. - Oczywicie, e Alec mnie obchodzi. Jest moim najlepszym
przyjacielem, moim parabatai. I jest nieszczliwy. Tak jak ty, z tego co widz. Wszdzie
le pudeka po jedzeniu na wynos i nie zrobie nic, by to posprzta, a twj kot wyglda
jakby zdech...
- Nie zdech.
- Dbam o Aleca - powiedzia Jace, wpatrujc si w Magnusa pewnym siebie
spojrzeniem. - Dbam o niego bardziej ni o siebie.
- Nie mylae moe kiedy - zacz Magnus z namysem, skubic lakier do paznokci
- e ta caa sprawa z parabatai jest okrutna? Moesz go wybra, ale nie moesz go porzuci.
Nawet jeeli obrci si przeciwko tobie. Spjrz na Luke'a i Valentine'a. W pewien sposb
twj p arabatai jest dla ciebie najblisz osob na wiecie, ale nie moesz si w nim
zakocha. A wraz z jego mierci umrze te czstka ciebie.
- Skd tak duo wiesz o parabatai?
- Poznaem wielu Nocnych owcw - powiedzia Magnus, klepic kanap obok
siebie. Prezes Miau wskoczy na poduszki i trci czarownika gow. Dugie palce Magnusa
zatopiy si w futrze kota. - Jestecie dziwnymi stworzeniami. Z jednej strony macie w
sobie kruch szlachetno i ludzko, a z drugiej strony jestecie piekielnie bezmylnymi
anioami. - Zerkn w stron Jace'a. - Ty w szczeglnoci, Herondale, bo masz we krwi
anielski ogie.
- Przyjanie si wczeniej z Nocnymi owcami?
- Przyjanie - powtrzy Magnus. - Co to tak naprawd znaczy?
- No wiesz - zacz Jace - miae chyba kiedy przyjaciela. Masz? Masz przyjaci?
Poza tymi, ktrzy przychodz na twoje przyjcia. Wikszo ludzi si ciebie boi albo ma u
ciebie jaki dug, lub moe kiedy z nimi sypiae, ale przyjaciele - nie widz, by mia ich
wielu.
- C, to nowo - stwierdzi Magnus. - Nikt jeszcze spord twojej grupy nie
prbowa mnie obraa.
- Dziaa?
- Jeeli masz na myli czy nagle chc wrci do Aleca, to nie - odpowiedzia
czarownik. - Mam nieodpart i dziwn ochot na pizz, ale to chyba nie ma z tym nic
wsplnego.
- Alec mwi, e tak robisz. artujesz, eby odwrci od siebie uwag.
Magnus zmruy oczy.
- Tylko ja tak robi?
- Dokadnie - powiedzia Jace. Posuchaj kogo, kto wie co na ten temat.
Nienawidzisz mwi o sobie i wolisz, by ludzie byli na ciebie li ni eby ci wspczuli. Ile
masz lat, Magnus? Powiedz prawd.
Magnus milcza.
- Jak mieli na imi twoi rodzice? Twj ojciec?
Czarownik patrzy na niego zielono-zotymi oczami.
- Jeeli chciabym lee na kanapie i narzeka na rodzicw to zatrudnibym
psychiatr.
- Ach, moje usugi s bezpatne.
- Te tak syszaem.
Jace umiechn si i zsun w fotelu. Na otomanie leaa poduszka z flag brytyjsk.
Sign po ni i woy pod gow.
- Nie musz nigdzie i. Mog tu siedzie cay dzie.
- Super - mrukn Magnus. To ja si zdrzemn. - Sign po zmity koc lecy na
pododze w chwili, gdy zadzwoni telefon Jace'a. Magnus obserwowa jak Nocny owca,
siedzc w niewygodnej pozycji, mczy si z wycigniciem telefonu z kieszeni. W kocu
udao mu si i otworzy go.
To bya Isabelle.
- Jace?
- Tak. Jestem u Magnusa i myl, e robi postpy. Co jest?
- Wracaj - powiedziaa Isabelle, na co Jace usiad prosto, a poduszka spada na
podog. W jej gosie sysza napicie, przypominajce le nastrojone pianino. - Do
Instytutu. Teraz, Jace.
- Co si dzieje? - spyta. - Co si stao? - Zobaczy jak Magnus rwnie siada,
wypuszczajc z rki koc.
- Sebastian - powiedziaa Isabelle.
Jace zamkn oczy. Zobaczy zot krew i biae pira rozproszone na marmurowej
posadzce. Przypomnia sobie mieszkanie, n w doni, wiat u swoich stp, uchwyt
Sebastiana na jego nadgarstku, te puste, czarne oczy, wpatrujce si w niego z upiornym
rozbawieniem. W uszach mu dzwonio.
- O co chodzi? - Gos Magnusa przywrci Jacea do rzeczywistoci. Zda sobie
spraw, e jest przy drzwiach, z telefonem w kieszeni. Odwrci si. Czarownik sta za nim,
patrzc na niego uwanie. Chodzi o Aleca? Wszystko z nim w porzdku?
- A co ci to obchodzi? - zapyta Jace, a Magnus si wzdrygn. Jace nigdy by nie
pomyla, e zobaczy wzdrygajcego si czarownika. Tylko to powstrzymao go od
trzanicia drzwiami.
W przedpokoju Instytutu wisiay dziesitki nieznanych paszczy i kurtek. Clary
poczua napicie w ramionach, gdy rozpinaa swj weniany paszcz i wieszaa go na
jednym z hakw przymocowanych do ciany.
- Maryse nie powiedziaa o co chodzi? - spytaa, a w jej gosie mona byo usysze
lekki strach.
Jocelyn odwina dugi, szary szalik z szyi i ledwie zwrcia uwag na to, jak Luke
wzi go od niej i powiesi na haczyku. Obrzucia pomieszczenie wzrokiem, zatrzymujc je
na kracie windy, ukowatym suficie i wyblakych malowidach ludzi i aniow.
Luke pokrci gow.
- Powiedziaa jedynie tyle, e by atak na Clave i musimy dosta si tu tak szybko,
jak to moliwe.
- Ta cz ,musimy' moe mnie nie dotyczy. - Jocelyn zaplota wosy z boku gowy i
chwycia je palcami. - Nie byam tutaj od lat. Czego mog ode mnie chcie?
Luke cisn jej rami uspokajajco. Clary wiedziaa, czego obawiaa si jej matka,
czego obawiali si wszyscy. Jedynym powodem, dla ktrego Jocelyn musiaa tu by, to jej
syn i wieci o nim.
- Maryse powiedziaa, e bd w bibliotece - powiedziaa Jocelyn.
Clary zacza ich prowadzi. Syszaa jak Luke i jej mama rozmawiaj, idc za ni,
jak i odgos cicho stawianych przez nich krokw. Luke szed wolniej ni kiedy, bo wci
nie wydobrza, odkd w listopadzie prawie zgin.
Wiesz dlatego tutaj jeste, prawda? - usyszaa mikki gos w czeluciach umysu.
Wiedziaa, e to nie o to miejsce chodzi, ale to nie pomagao. Nie widziaa brata od czasu
walki w Burren, ale wci jego czstka bya w jej umyle, jak nachalny, nieproszony duch.
Ze wzgldu na mnie. Od zawsze wiedziaa, e nie odszedem na zawsze. Mwiem ci, co si
stanie. Przeliterowaem ci to.
Erchomai.
Nadchodz.
Dotarli do biblioteki, ktrej drzwi byy na wp otwarte, a zza ktrych dobiegay
ktnie. Jocelyn zatrzymaa si na chwil, a jej mina wskazywaa, e jest spita.
Clary pooya do na klamce.
- Jestecie gotowi?
Dopiero teraz zauwaya, co jej matka ma na sobie: czarne dinsy, buty i golf.
Najwyraniej, nie zdajc sobie nawet z tego sprawy, zaoya na siebie rzeczy, ktre
najbardziej przypominay strj do walki.
Jocelyn skina na crk.
Kto odsun wszystkie meble w bibliotece, robic miejsce rodku pomieszczenia,
gdzie znajdowaa si mozaika z Anioem. Sta na niej masywny st z ogromnej
marmurowej pyty, ktr podtrzymyway dwa klczce, kamienne anioy. Przy stole
siedzieli czonkowie Konklawe. Niektrych z nich, jak Kadira i Maryse, Clary znaa. Inni
byli jej obcy.
Maryse staa, wyliczajc na palcach nazwy, gdy mwia: - Berlin, nikt nie przey.
Bangkok, nikt nie przey. Moskwa, nikt nie przey. Los Angeles...
- Los Angeles? - spytaa Jocelyn. Tam s Blackthorn'owie. Czy oni...
Maryse wygldaa na zaskoczon, jakby nie zauwaya przyjcia Jocelyn. Jej
niebieskie oczy przesuny si po Luke'u i Clary. Wygldaa na wyczerpan i spit. Wosy
miaa zaczesane do tyu, a na rkawie jej dopasowanej kurtki bya plama czerwonego wina
lub krwi.
- Dzieci ocalay. S teraz w Idrisie.
- Helen - powiedzia Alec, a Clary pomylaa o dziewczynie, ktra walczya z nimi
przeciwko Sebastianowi w Burren. Pamitaa j, stojc w nawie Instytutu, jak i
ciemnowosego chopca trzymajcego j za nadgarstek. Mj brat, Julian.
- Dziewczyna Aline - wypalia Clary i zobaczya jak czonkowie Konklawe
spogldaj na ni ze sabo skrywan wrogoci. Zawsze tak robili, jakby to, kim jest i co
reprezentuje, sprawiao, e nic innego w niej nie widzieli. Crka Valentine'a. Crka
Valentine'a. Nic jej nie jest?
- Jest w Idrisie z Aline - odpowiedziaa Maryse. - Jej modsze rodzestwo przeyo,
ale chyba jest problem z jej najstarszym bratem, Markiem.
- Problem? - spyta Luke. - Co si tak naprawd dzieje, Maryse?
- Nie wydaje mi si, bymy poznali ca histori przed udaniem si do Idrisu powiedziaa Maryse, przeczesujc i tak ju uoone wosy. - W cigu dwch dni doszo do
atakw w szeciu Instytutach. Nie wiemy jeszcze, w jaki sposb Instytuty zostay
naruszone, ale wiemy, e...
- Sebastian - przerwaa jej matka Clary. Donie trzymaa w kieszeniach swoich
czarnych spodni, a Clary moga si zaoy, e gdyby je wyja, byyby zacinite w pici.
- Przejd do sedna, Maryse. Mj syn. Nie wezwaaby mnie, gdyby to nie on by za to
odpowiedzialny, prawda? - Spojrzenia Jocelyn i Maryse skrzyoway si, a Clary zacza si
zastanawia czy byo tak samo, gdy byy w Krgu, gdzie ich ostre charaktery nacieray na
siebie, wywoujc iskry.
Zanim Maryse zdya odpowiedzie, otworzyy si drzwi i do rodka wszed Jace.
By zaczerwieniony z zimna, mia go gow i wosy zmierzwione przez wiatr. Nie nosi
rkawiczek, przez co donie mia czerwone na paliczkach, cho byy te pokryte nowymi i
starymi Znakami. Zobaczy Clary i posa jej szybki umiech nim usiad si na krzele przy
cianie.
Luke, jak zawsze, skupi si na rozejmie.
- Maryse? To Sebastian jest za to odpowiedzialny?
Maryse wzia gboki oddech.
- Tak, on. Byli z nim Mroczni.
- To oczywiste, e to on - wtrcia si Isabelle. Wczeniej wpatrywaa si w st, ale
teraz podniosa gow. Miaa na twarzy mask nienawici i wciekoci. - Powiedzia, e
wrci i, c, wanie to zrobi.
Maryse westchna.
- Zakadalimy, e zaatakuje Idris, a nie Instytuty. Na to wskazyway wszystkie
informacje na jego temat.
- Wic zrobi to, czego si nie spodziewalicie - stwierdzi Jace. - Zawsze to robi.
Moe Clave powinno na to mie jaki plan. - Jace zniy gos. - Mwiem wam. Mwiem,
e bdzie chcia pomnoy swoje siy.
- Jace - upomniaa go Maryse. - Nie pomagasz.
- Nawet nie prbowaem tego zrobi.
- Mylaem, e to miejsce bdzie pierwszym, ktre zaatakuje - powiedzia Alec. Biorc pod uwag to, co mwi Jace, jak i to, e s tu wszyscy, ktrych kocha i nienawidzi.
- On nikogo nie kocha - wtrcia si ostro Jocelyn.
- Mamo, przesta - mrukna Clary. Jej serce bio nienaturalnie szybko. Czua dziwne
uczucie ulgi. Przez cay ten czas oczekiwaa nadejcia Sebastiana i wanie si to stao.
Czekanie si skoczyo. Teraz rozpocznie si wojna. - Co powinnimy zrobi? Wzmocni
zabezpieczenia Instytutu? Ukry si?
- Niech zgadn - zacz Jace, a jego gos ocieka sarkazmem - Clave zwoa Narad i
odbdzie si kolejne spotkanie.
- Clave wezwao nas do natychmiastowej ewakuacji - powiedziaa Maryse, a wraz z
tym wszyscy, nawet Jace, zamilkli. - Wszystkie Instytuty powinny zosta opuszczone. Cae
Konklawe musi wrci do Alicante. Ochrona wok Idrisu zostanie pojutrze podwojona i
nikt nie bdzie mg wej czy wyj.
Isabelle przekna lin.
- Kiedy opucimy Nowy Jork?
Maryse wyprostowaa si z ustami zacinitymi w cienk kresk i szczk napit z
determinacji. Cz jej zwyczajnej, wyczuwalnej aury wadczoci wrcia.
- Id i si pakuj - powiedziaa. - Wyruszamy wieczorem.
TUMACZNIE: JimmyK
KOREKTA: Ma_cul, KlaudiaRyan
2
Wznie si lub upadnij
ramionach i klatce piersiowej z miejsca, gdzie ostrze pocio jej obojczyki. Nie czua tego.
Koyszc si na boki, trzymaa miecz, jakby by jedyn rzecz jak kiedykolwiek kochaa,
pozwalajc,
by
krew
spywaa
z
niej
zamiast
ez.
Simon nie mg wyzby si uczucia dj vu.
By tu ju, stojc przed Instytutem, patrzc jak Lightwood'owie znikaj za
byszczcym Portalem. Chocia wtedy wrci ze Znakiem Kaina, a Portal otworzy Magnus.
Tym razem nadzorowaa go niebieskoskra czarownica nazywajca si Catarina Loss.
Wtedy wezwa go Jace, ktry chcia porozmawia o Clary, zanim zniknie w innym kraju.
Tym razem Clary odchodzia razem z nim.
Czu jej do na swojej, jej palce delikatnie uderzajce o jego nadgarstek. Cae
Konklawe - prawie kady Nocny owca w Nowym Jorku - przeszed przez bramy Instytutu
i przekroczy byszczcy portal. Lightwood'owie, jako opiekuni Instytutu, mieli przej
ostatni. Simon by tutaj, odkd zacz si zmierzch, kiedy to czerwie nieba znikaa midzy
budynkami Nowego Jorku. Teraz miejsce przed nim owietlay magiczne kamienie,
podkrelajc niektre ledwie widoczne, migoczce szczegy. Bat Isabelle, bysk piercienia
rodzinnego u Aleca, gdy gestykulowa, przebyski w jasnych wosach Jace'a.
- Wyglda inaczej - stwierdzi Simon.
Clary spojrzaa na niego. Podobnie jak reszta Nocnych owcw bya ubrana w co,
co Simon mg opisa jednym sowem - peleryna. Wydawaa si by taka jak te, ktre
zakadali, gdy bya mrona zima - zrobiona z cikiego, aksamitnego, czarnego materiau,
zapinana na piesi. Zastanawia si, skd j wzia. Moe po prostu jej j dali.
- Co wyglda inaczej?
- Portal - odpowiedzia. - Wyglda inaczej od tego, ktry zrobi Magnus. Jest
bardziej... niebieski.
- By moe kady z nich ma inne wyczucie stylu?
Simon spojrza na Catarin. Wydawaa si by energiczna, jak pielgniarka w
szpitalu lub nauczycielka w przedszkolu. Na pewno nie taka jak Magnus.
- Co z Izzy?
po czym go pocaowa.
Alec pochyli si. Zrobio si zupenie cicho. Usysza skrzypienie butw na
zanieonej ziemi, gdy przesun si do przodu. Do Magnusa znalaza si na karku Aleca.
Czarownik smakowa tak, jak zawsze - sodko, gorzko i znajomo. Alec otworzy usta,
oddychajc ciko, dyszc, ale byo za pno, bo Magnus oderwa si od niego gwatownie,
cofn i byo po wszystkim.
- Co... - wydusi Alec, nagle dziwnie oszoomiony i zgaszony. - Magnus, co si stao?
- Nie powinienem by tego robi - stwierdzi Magnus szybko. By wyranie
poruszony, w taki sposb, w jaki Alec rzadko go widzia, z rumiecami wypywajcymi na
koci policzkowe. - Wybaczam ci, ale nie mog by z tob. Nie mog. To nie wypali. Bd
y wiecznie, lub dotd, a kto mnie zabije, a ty nie. To dla mnie zbyt wiele...
- Nie mw mi, co jest dla ciebie zbyt cikie - powiedzia Alec ze miertelnym
spokojem.
Magnus wyglda na zaskoczonego, co dziao si tak rzadko, e wydawao si to by
niemal obcym wyraeniem na jego twarzy.
- To zbyt wiele dla wikszoci - powiedzia. - Dla wikszoci miertelnikw. Dla nas
te nie jest atwe. Patrze jak kto, kogo kochasz, odchodzi. Znaem kiedy dziewczyn,
niemierteln jak ja...
- Bya z jakim miertelnikiem? - spyta Alec. - Co si stao?
- Umar - odpowiedzia Magnus. Ostatecznie to, co powiedzia, skrywao wikszy al
ni sowa mogy to uj. Jego kocie oczy byszczay w ciemnociach. - Nie wiem, dlaczego
kiedykolwiek pomylaem, e to ma szans. Przykro mi, Alec. Nie powinienem
przychodzi.
- Nie, nie powiniene - stwierdzi Alec.
Magnus spojrza na Alexandra z lekk nieufnoci, jakby podszed do kogo znanego
mu na ulicy tylko po to, by dowiedzie si, e jest to obca osoba.
- Nie wiem, dlaczego to zrobie - powiedzia Alec. - Wiem jedynie to, e
zamartwiaem si od tygodni przez ciebie, przez to, co zrobiem, czego nie powinienem
zrobi, przez to, e nie powinienem nigdy rozmawia z Camille. Byo mi przykro i
rozumiaem to, przepraszaem i przepraszaem, a ciebie tutaj nie byo. Zrobiem to wszystko
bez ciebie. To sprawia, e zastanawiam si, co jeszcze mog bez ciebie zrobi. - Spojrza na
Magnusa w zamyleniu. - To, co si stao, to moja wina. Ale take i twoja. Mogem nauczy
si, by nie zwraca uwagi na to, e jeste niemiertelny, a ja nie. Wszyscy po prostu
spdzaj ze sob czas, a moe my tak bardzo si od nich nie rnimy? Wiesz, czego nie
mog zrozumie? Tego, e nigdy nic nie mwisz. Nie wiem, gdzie si urodzie. Nie wiem
nic o twoim yciu, nic - jakie jest twoje prawdziwe imi, kto jest twoj rodzin albo kogo
pierwszego pokochae bd kiedy twoje serce zostao zamane po raz pierwszy. Wiesz o
mnie wszystko, a ja o tobie nic. W tym jest prawdziwy problem.
- Mwiem ci - zacz mikko Magnus - na naszej pierwszej randce, e powiniene
mnie przyj takiego, jakim jestem, bez pyta....
Alec machn na to.
- To niesprawiedliwa proba i wiesz - wiedziae - e nie rozumiaem za dobrze
mioci, by to dobrze przyj. Zachowujesz si, jakby by pokrzywdzony, ale przyoye
do tego rk, Magnusie.
- Tak - powiedzia po chwili Magnus. - Tak, chyba to zrobiem.
- Ale to niczego nie zmienia? - spyta Alec, czujc zimno kradnce powietrze z jego
puc. - To nigdy nic u ciebie nie zmienia.
- Nie mog si zmieni - stwierdzi Magnus. - Mino zbyt wiele czasu. Zostajemy
spetryfikowani, no wiesz, my, niemiertelni, kamieniejemy, zmieniamy si w gaz. Gdy ci
spotkaem, pomylaem sobie, e z ca swoj cudownoci, radoci i przyjmowaniem
tego, co dla ciebie nowe moesz mnie zmieni, ale...
- Zmie si - powiedzia Alec, ale nie ze zoci czy ostroci, jak zamierza, ale
mikko, z prob.
Ale Magnus potrzsn jedynie gow.
- Alec - zacz - znasz mj sen. Ten z miastem penym krwi, krwi na ulicach i
wieami z koci. Jeeli Sebastian dostanie to, czego chce, tak bdzie wyglda ten wiat. Ta
krew bdzie krwi Nephillim. Przenie si do Idrisu. Jeste tam bezpieczniejszy, ale nie tra
uwagi i nie zwd swojego stranika. Musisz y - wyszepta, po czym odwrci si szybko
i odszed.
Musisz y.
Alec usiad na oblodzonej, kamiennej awce i ukry twarz w doniach.
- Nie egnamy si na zawsze - zaprotestowa Simon, a Isabelle zmarszczya jedynie
brwi.
- Chod tutaj - powiedziaa i pocigna go za rkaw. Miaa na doniach
ciemnoczerwone rkawiczki, ktre wyglday jak plamy krwi na tle jej granatowej peleryny.
Simon odepchn te myli. aowa, e myla o krwi w nieodpowiednich chwilach.
- Gdzie?
spokrewniona.
- Ale jeeli by to powiedziaa - zacz - mogaby zosta zraniona. Dlatego tego nie
mwisz.
- Wic mgby zosta... - w jej duych i czarnych oczach byo wida gwiazdy zraniony. Mogabym ci zrani.
- Wiem - powiedzia Simon. - Wiem i nie dbam o to. Jace powiedzia mi kiedy, e
zdepczesz mi serce obcasami i nie powstrzymao mnie to.
Isabelle wydaa z siebie okrzyk peen zaskoczenia i rozbawienia.
- Powiedzia tak? A i tak krcie si wok mnie?
Pochyli si ku niej gdyby oddycha, jej wosy poruszyyby si.
- Uwaaem to za zaszczyt.
Odwrcia gow, a ich usta zetkny si ze sob. Jej byy bolenie ciepe. Robia co
z domi - odpinaa paszcz, myla przez chwil, ale Isabelle na pewno nie zaczaby
rozbiera si przed ca jej rodzin, prawda? Simon stwierdzi, e nie ma tyle hartu ducha
by j powstrzyma. Bya Isabelle, mimo wszystko, i prawie - prawie - powiedziaa mu, e
go kocha.
Jej usta poruszay si przy jego skrze, gdy mwia:
- We to - szepna, a on poczu co zimnego na karku, lekki polizg aksamitu, gdy
przesuna domi po jego karku i gardle.
Spojrza w d. Na piersi byszcza mu czerwony klejnot. Rubinowy wisiorek
Isabelle. Bya to pamitka Nocnych owcw, zaczarowana, by wykrywa obecnoci
demonicznej energii.
- Nie mog tego wzi - powiedzia zszokowany. - Iz, musi by wart fortun.
Wyprostowaa si.
- Poyczam ci to, a nie daj. Zachowaj go dotd, a si zobaczymy. - Dotkna rubinu
palcami w rkawiczce. - Istnieje stara opowie, e nasza rodzina dostaa go dziki
wampirowi. Wic pasuje ci.
- Isabelle, ja...
- Przesta - powiedziaa, przerywajc mu, chocia nie wiedzia, co tak naprawd
chcia powiedzie. - Nie mw tego, nie teraz. - Cofna si. Zobaczy jej rodzin, jak i kilku
innych czonkw Konklawe. Luke przeszed przez Portal, a Jocelyn zaraz za nim. Alec
- Duo Nocnych owcw zgino lub stao si Mrocznymi odpara Jocelyn. - Strata
kadego Nocnego owcy to jak strata syna, brata, siostry czy kuzyna. Nephilim s rodzin.
Dysfunkcyjn rodzin, ale... - Dotkna policzka crki, jej wasn twarz skryway cienie. Przepij si, Clary - powiedziaa. - Jutrzejszy dzie bdzie dugi.
Po tym, jak drzwi zamkny si za jej matk, Clary woya koszul nocn i
posusznie wdrapaa si na ko. Zamkna oczy i usiowaa zasn, ale sen nie nadchodzi.
Obrazy pod jej powiekami zmieniay si jak w kalejdoskopie: anioy spadajce z nieba;
zocista krew; olepiony, zakuty w acuchy Ithuriel, mwicy o obrazach i runach, ktre
zsya na ni przez cae jej ycie, wizje i wyobraenia przyszoci. Przypomniaa sobie sen o
jej bracie z czarnymi, zakrwawionymi skrzydami, przemierzajcym skute lodem jezioro...
Odrzucia kodr. Byo jej gorco, swdziao j cae ciao, a nerwy miaa za bardzo
napite, eby zasn. Po tym, jak wysza z ka, podya schodami na d po szklank
wody. Salon by sabo owietlony, na korytarz wypywaa jedynie niewielka smuga
czarodziejskiego wiata. Zza drzwi dochodziy szepty. Kto nie spa i wanie rozmawia w
kuchni. Clary ostronie przemierzaa korytarz, dopki ciche pomruki nie zaczy przybiera
bardziej artykuowanych i znajomych dwikw. Najpierw rozpoznaa gos matki,
przepeniony napiciem i rozpacz.
- Ale nie rozumiem, jak to si mogo znale w szafce - mwia. - Nie widziaam jej
odkd... odkd Valentine zabra wszystko, co do nas naleao, jeszcze w Nowym Jorku.
Odpowiedzia jej Luke:
- A Clary nie mwia, e Jonathan j mia?
- Tak, ale wtedy zostaaby zniszczona razem z tym mieszkaniem, prawda? - Gos
Jocelyn by bardziej donony, kiedy Clary przysuna si do drzwi kuchni. - Tym, w ktrym
Valentine trzyma te wszystkie kupione specjalnie dla mnie ubrania. Jakbym miaa do niego
wrci.
Clary staa bez ruchu. Jej matka razem z Lukiem siedziaa przy kuchennym stole;
jedn rk przytrzymywaa gow, a Luke gaska j po plecach. Clary powiedziaa swojej
matce o tym mieszkaniu wszystko, o tym, jak Valentine trzyma tam wszystkie te rzeczy
przeznaczone dla Jocelyn w nadziei, e pewnego dnia ona do niego wrci i bdzie z nim
tam mieszka. Jej matka suchaa tego spokojnie, ale byo oczywiste, e ta historia wpyna
na ni bardziej, ni Clary zdawaa sobie z tego spraw.
- On odszed, Jocelyn - powiedzia Luke. - Wiem, e moe si to wydawa nieco
niemoliwe. Jego obecno zawsze bya namacalna, nawet jeli si ukrywa. Ale teraz
naprawd nie yje.
- Ale mj syn yje - powiedziaa Jocelyn. - Wiesz, e kiedy, co roku, w dzie jego
urodzin, braam t szkatuk w rce i nad ni pakaam? Czasami ni mi si chopiec z
zielonymi oczami, chopiec, ktrego y nigdy nie zatruto demoniczn krwi, chopiec,
ktry potrafi si mia, kocha i by czowiekiem i to nad nim pakaam, ale ten chopiec
nigdy nie istnia. - Wycigaa j i pakaa, pomylaa Clary... wiedziaa, o jak szkatuk
chodzio jej matce. Ta szkatuka bya pamitk po zmarym dziecku, mimo e ono nadal
yo. W rodku znajdowa si dziecicy pukiel wosw i maleki bucik. Ostatnim razem,
kiedy Clary j widziaa, mia j Sebastian. Valentine musia mu j da, chocia nigdy nie
zrozumie, dlaczego Sebastian j zatrzyma. Sentymentalizm nie by raczej jego mocn
stron.
- Musisz powiedzie o tym Clave - powiedzia Luke. - Jeli ma to jaki zwizek z
Sebastianem, bd chcieli o tym wiedzie.
Clary poczua ucisk w brzuchu.
- ... supermoce...
- ... syszaem, e Valentine nauczy go rnych sztuczek...
- ... ogie w yach...
- ... nie ma prawa by Nephilim...
Syszaa te szepty nawet teraz, kiedy Jace przechodzi midzy ludmi.
By to jasny, zimowy dzie, zimny i soneczny, a wiato mienio si w jego wosach
zotymi i srebrnymi refleksami, przez co musiaa zmruy oczy, kiedy podszed do bramy.
- Strj aobny? - zapyta, dotykajc rkawa jej marynarki.
- Tak jak ty - zauwaya.
- Nie wiedziaem, e w ogle jakie masz.
- To Amatis - powiedziaa. - Posuchaj... musz ci o czym powiedzie.
Pozwoli jej si poprowadzi na bok. Clary strecia rozmow jej matki i Luke'a o
szkatuce. - To na pewno ta sama szkatuka. Moja matka miaa j od kiedy pamitam, a teraz
widziaam j w mieszkaniu Sebastiana.
Jace przeczesa doni jasne pasma.
- Tak mylaem, e co musiao si sta - powiedzia. - Maryse dostaa dzisiaj
wiadomo od twojej matki. - Mia nieprzenikniony wzrok. - Sebastian Przemieni siostr
Luke'a - doda. - Zrobi to celowo, eby skrzywdzi Luke'a i przez to twoj matk.
Nienawidzi jej. Musia przyby do Alicante po Amatis w noc bitwy w Burren. Kiedy
bylimy jeszcze ze sob poczeni, powiedzia mi mniej wicej, co chce zrobi. e zamierza
4 Jezu, Cassie, zlituj si xD /Mc.
porwa Nocnego owc z Alicante, tylko nie zdradzi, kto to ma by.
Clary skina gow. Zawsze dziwnie jej byo sucha jak Jace mwi o sobie z
tamtego czasu, o tym Jasie, ktry by przyjacielem Sebastiana - kim wicej ni
przyjacielem, jego sojusznikiem. O Jasie, ktry nosi ciao i twarz jej Jace'a ale by zupenie
inn osob.
- To wtedy musia zabra ze sob t szkatuk i zostawi j u niej w domu - doda
Jace. - Wiedzia, e twoja rodzina pewnego dnia j tam znajdzie. Mg to traktowa jako
wiadomo lub podpis.
- Tak sdzi Clave? - zapytaa Clary.
- Ja tak sdz - powiedzia Jace, skupiajc na niej wzrok. - I wiesz, e oboje lepiej ni
inni potrafimy przejrze Sebastiana. W ogle go nie rozumiej.
- Maj szczcie. - Przez powietrze przebi si dwik dzwonu i bramy si otworzyy.
Clary i Jace doczyli do Lightwoodw, Luke'a i Jocelyn bdcych czci wlewajcej si
przez ni fali Nocnych owcw. Przemierzyli ogrody roztaczajce si na zewntrz twierdzy,
weszli po schodach, po czym przeszli przez kolejne drzwi i weszli do dugiego korytarza,
ktry koczy si sal posiedze Rady.
Jia Penhallow, w szatach Konsula, staa przy wejciu do sali, podczas gdy Nocni
owcy jeden po drugim zbierali si wok niej. Sal zbudowano na wzr amfiteatru: awki
ustawione w pkole naprzeciwko prostoktnego podwyszenia z przodu. Na podium stay
dwie mwnice, jedna dla Konsula i druga dla Inkwizytora, a za nimi znajdoway si dwa
masywne, prostoktne okna z widokiem na cae Alicante.
Clary usiada z Lightwoodami i matk, podczas gdy Robert Lightwood odczy si
od grupy i skierowa w stron rodkowej nawy, by zaj miejsce Inkwizytora. Na
podwyszeniu, za mwnicami, stay cztery wysokie krzesa, na ktrych tyle wyryto symbole:
ksig czarw, ksiyc, strza i gwiazd. Miejsca dla Podziemnych czonkw Rady. Luke
stanie znale sposb, by odwrci ten proces - powiedziaa Nasreen Choudhury, gowa
Instytutu w Mumbaju, wygldajca krlewsko w biaym, ozdobionym runami sari. - Na
pewno nie powinnimy si tak atwo poddawa.
- W Berlinie znaleziono ciao jednego z Mrocznych - powiedzia Robert. - By ranny,
prawdopodobnie zostawili go na pewn mier. Teraz badaj go Cisi Bracia, by zobaczy,
czy mog zebra potrzebne informacje, ktre mogyby prowadzi do opracowania lekarstwa.
- Ktrego Mrocznego? - domagaa si kobieta z tatuaem koi. - Mia imi, zanim go
Przemieniono. Imi Nocnego owcy.
- Amalrica Kriegsmessera - powiedzia Robert po chwili wahania. - Jego rodzina ju
zostaa powiadomiona.
Czarownicy w Spiralnym Labiryncie rwnie pracuj nad lekarstwem. Po sali ponis
si szept Cichego Brata. Clary rozpoznaa Brata Zachariasza. Sta blisko podium, z
zaoonymi rkami. Za nim znajdowaa si Helen Blackthorn, ubrana w biay aobny strj.
Wygldaa na zaniepokojon.
- To czarownicy - powiedzia kto lekcewacym tonem. - Na pewno nie zdziaaj
wicej ni nasi Cisi Bracia.
- Nie mona przesucha Kriegmessera? - przerwaa mu wysoka, siwowosa kobieta.
- Moe wie, jaki bdzie nastpny ruch Sebastiana lub chocia zna sposb na odwrcenie
tego procesu...
Amalric Kriegsmesser jest ledwo przytomny, a poza tym to suga Piekielnego
Kielicha, powiedzia Brat Zachariasz . Piekielny Kielich cakowicie przej nad nim kontrol.
Nie ma wasnej woli, w zwizku z tym nie ma moliwoci, by takow zama.
Znowu odezwaa si kobieta z tatuaem koi:
- To prawda, e Sebastian Morgenstern jest teraz niezniszczalny? e nie mona go
zabi?
Przez sal przebieg pomruk. Odezwaa si Jia, podnoszc gos.
- Tak jak powiedziaam, nikt nie przey pierwszych atakw. Ale ostatni
przeprowadzono na Instytut w Los Angeles i przeyo szecioro dzieci. - Odwrcia si. Helen Blackthorn, przyprowad wiadkw, jeli moesz.
Clary zobaczya jak Helen kiwa gow i znika za drzwiami. Wrcia chwil pniej;
sza teraz powoli i ostronie, rk trzymajc na plecach chudego chopca z burz falistych,
brzowych wosw. Nie mg mie wicej ni dwanacie lat. Clary natychmiast go
rozpoznaa. Widziaa go w nawie Instytutu, kiedy pierwszy raz spotkaa Helen zaciskaa
wtedy do na nadgarstku brata, ktrego rce pokryte byy woskiem od bawienia si
wieczkami wzbogacajcymi wntrze katedry. Mia obuzerski umiech i te same niebieskie
oczy, co jego starsza siostra.
Teraz na jego twarzy nie byo ladu po obuzerskim umiechu. Wyglda na
wyczerpanego, by brudny i przestraszony. Chude nadgarstki wystaway z mankietw biaej
aobnej marynarki o za krtkich rkawach. W ramionach nis maego chopca, ktry mia
nie wicej ni trzy lata, z potarganymi, brzowymi wosami; widocznie bya to cecha
rodzinna. Pozostae dzieci miay na sobie podobne, poyczone aobne stroje.
Za Julianem sza okoo dziesicioletnia dziewczynka, mocno ciskajca do
chopca w tym samym wieku. Wosy dziewczyny byy ciemnobrzowe, ale chopiec mia
czarne loki, ktre niemal cakowicie zasaniay mu twarz.
Blinita dwujajowe, pomylaa Clary. Nastpna bya dziewczyna w wieku okoo
omiu, dziewiciu lat, twarz miaa okrg i bardzo blad, okolon dwoma brzowymi
warkoczami. Wszyscy Blackthornowie, ktrych rodzinne podobiestwo byo uderzajce,
Caa trjka spojrzaa na ni. Alec i Jace byli zupenie inni, pomylaa Clary, ale
czasami zdarzao si, e w ich gestach i spojrzeniach pojawiay si podobiestwa, co
przypominao jej, e razem si wychowywali. Obaj wygldali na zaciekawionych,
cho lekko zaniepokojonych. Isabelle zdawaa si by bardziej zmczona i
zdenerwowana.
- Wszystko w porzdku? - powiedzia Jace na powitanie, posyajc jej krzywy
umiech. - Jak Emma?
- Wykoczona - odpowiedziaa. - Co si stao po tym jak opuciam spotkanie?
- Przesuchanie trwao prawie do samego jego koca - powiedzia Jace. Oczywicie za atakami stoi Sebastian, ma te spor grup Mrocznych. Nikt nie wie
dokadnie ilu, ale musimy przyj, e wszyscy, ktrzy zaginli, przeszli Przemian.
- Mimo to wci mamy przewag - powiedzia Alec. - On ma swoje pierwotne
siy i sze Zmienionych Konklawe; my mamy pozostaych.
W oczach Jace'a pojawio si co, co sprawio, e byy ciemniejsze ni zoto.
- Sebastian to wie - mrukn. - Wie, jakimi siami dysponuje, co do jednego
wojownika. Dowie si, co dokadnie moe osign, a czego nie.
- My mamy po swojej stronie Podziemnych - powiedzia Alec. - To bdzie
stanowio gwny punkt jutrzejszego spotkania, prawda? Rozmowa z
przedstawicielami, wzmacnianie sojuszy. Teraz, gdy wiemy, co robi Sebastian,
moemy na tej podstawie opracowa strategi, uderzy w niego siami Dzieci Nocy,
faerie, czarownikw...
Spojrzenia Clary i Jace'a spotkay si w niemym porozumieniu.
Teraz, gdy wiemy, co robi Sebastian, on zrobi co innego. Co, czego jeszcze si
nie spodziewamy.
- A potem wszyscy mwili o Jasie - powiedziaa Isabelle. - Wic wiesz, to, co
zwykle.
- O Jasie? - Clary opara si o ko Jace'a. A co dokadnie?
- Maglowali w obie strony spraw tego, e Sebastian jest niezniszczalny i czy
istniej sposoby na zranienie i zabicie go. Wspaniay by w stanie to zrobi przez
wzgld na niebiaski ogie, ale obecnie jedynym jego rdem jest...
- Jace - dokoczya Clary ponuro. - Ale Cisi Bracia prbowali wszystkiego, by
rozdzieli Jace'a i niebiaski ogie, lecz nie mogli tego zrobi. On jest w jego duszy.
Wic jaki maj plan? Bd wali Sebastiana w gow Jace'em, pki niebiaski ogie
pienidzy na nowy.
Jordan spojrza na niego z zaciekawieniem. Simon, gdy si tu wprowadza,
zabra z domu wszystkie swoje oszczdnoci, ktrych i tak nie byo wiele. Te mia
swoje potrzeby. Apartament by opacany przez Praetor Lupus, ktry zapewnia
rwnie krew dla Simona.
- Mam pienidze - powiedzia Jordan. - Damy sobie rad.
- To twoje pienidze, nie moje. Nie bdziesz mnie wiecznie pilnowa powiedzia Simon, wpatrujc si w niebieskie pomienie w kominku. - A co potem?
Niedugo skadabym aplikacj do college'u, gdyby... to wszystko si nie wydarzyo.
Do szkoy muzycznej. Mgbym si uczy, znale prac. Teraz nikt mnie nie zatrudni.
Wygldam jak szesnastolatek; zawsze bd tak wyglda.
- Hmm - powiedziaa Maia. - Myl, e wampiry nie maj pracy, czy nie? To
znaczy, niektre wilkoaki maj - Bat jest DJ'em, a Luke ma ksigarni. Ale wampiry
yj w klanach. Nie zostaj wampirzymi naukowcami.
- Czy te muzykami - doda Simon. - Spjrzmy prawdzie w oczy. Teraz bd
robi karier jako zawodowy wampir.
- Jestem naprawd zaskoczona, e wampiry nie szalej po ulicach i nie zjadaj
turystw, odkd Maureen nimi dowodzi - powiedziaa Maia. - Jest do krwioercza.
Simon skrzywi si
- Zakadam, e niektrzy czonkowie klanu staraj si j kontrolowa. Raphael,
prawdopodobnie. Lily - jest tam jedn z najmdrzejszych. Wie wszystko. Ona i
Raphael zawsze byli partnerami w zbrodni. Ale ja waciwie nie mam przyjaci
wampirw. Biorc pod uwag to, dla jak wielu jestem celem, czasami zaskakuje mnie,
e mam jakichkolwiek przyjaci.
Sysza gorycz we wasnym gosie, wic spojrza na zdjcie zawieszone na
cianie - by na nim Jordan z przyjacimi i Mai, na play. Simon zastanawia si nad
ustawieniem wasnych zdj. Cho z domu nie zabra adnych, Clary na pewno jakie
miaa. Mg je tu przynie, sprawi, eby to mieszkanie bardziej przypominao jego
wasne. Ale, cho czu si dobrze i komfortowo mieszkajc z Jordanem, to nie by dla
niego dom. Nie na stae, nie mg sobie urzdzi tutaj ycia.
- Nie mam nawet ka - powiedzia na gos.
Maia odwrcia gow w jego stron.
- Simon, o co chodzi? Czy to dlatego, e nie ma Isabelle?
Simon wzruszy ramionami.
- Nie wiem. To znaczy, tak, tskni za Izzy, ale... Clary powiedziaa mi, e my
dwoje musimy OR.
- Och, okreli relacj - powiedziaa Maia, widzc zaintrygowane spojrzenie
Jordana. - Wiesz, wtedy decyduje si, czy jest si par. Co, przy okazji, wasza dwjka
koniecznie musi zrobi.
- Dlaczego wszyscy znaj ten skrt, tylko nie ja? - zastanawia si na gos
Simon. - Czy Isabelle chce by moj dziewczyn?
- Nie mog ci powiedzie - odpowiedziaa Maia. - Solidarno dziewczyn.
Zapytaj j.
- Jest w Idrisie.
- Zapytaj j, gdy wrci. - Simon milcza, gdy Maia dodaa agodniej: - Wrci,
Clary te. To tylko spotkanie.
- Nie wiem. Instytuty nie s bezpieczne.
- Ani ty - powiedzia Jordan - Dlatego masz mnie.
Maia spojrzaa na Jordana. W jej spojrzeniu byo co dziwnego, co, czego nie
mg nazwa. Co si midzy nimi zmienio jaki czas temu, Maia si zdystansowaa,
a w jej oczach wci byo wida pytanie, gdy spogldaa na swojego chopaka. Simon
czeka, a Jordan co mu powie, ale Jordan tego nie zrobi. Simon zastanawia si, czy
jego przyjaciel te dostrzega to, jak Maia si odsuna - bo to byo oczywiste - czy by
po prostu wietny w zaprzeczaniu temu.
- Wci byby Chodzcym za Dnia? - zapytaa Maia, z powrotem skupiajc
swoj uwag na Simonie. - Gdyby mg to zmieni?
- Nie wiem - Simon zadawa sobie to samo pytanie, a w kocu odepchn je na
krace umysu - nie widzia sensu w rozmylaniu nad czym, czego nie dao si
zmieni. Bycie Chodzcym za Dnia oznaczao, e masz zoto w yach. Inne wampiry
pragny tego, bo gdyby napiy si tej krwi, rwnie mogyby chodzi w socu. Lecz
tak samo wielu chciao ci wtedy zniszczy, bo chodzenie w socu uwaay za co
wynaturzonego. Pamita, co powiedzia mu Raphael na dachu hotelu Manhattan.
Lepiej si mdl, Chodzcy za Dnia, eby nie straci tego Znaku, zanim nadejdzie
wojna. Bo jeli go stracisz, wrogowie bd czeka w kolejce, eby ci zabi. A ja bd
sta na jej pocztku.
A jednak.
- Tsknibym za socem - powiedzia - Myl, e to ono zatrzymuje we mnie
czowieczestwo.
rano zastpoway je nowe, tak wiee, jak dzie wczeniej. Wrki spay mao i
rzadko niy, ale krlowej podobao si, e jej ko jest wygodnie. Bya to szeroka,
kamienna kanapa, z uoonym na nim materacem z pir, pokrytym warstwami
aksamitu i liskiej satyny.
- Czy kiedykolwiek odezwa si lecy obok chopiec - ukua si jednym z
cierni, Wasza Wysoko?
Odwrcia si, by spojrze na Jonathana Morgensterna rozwalonego wrd
koder. Cho prosi j, by nazywaa go Sebastianem, co szanowaa - faerie nie mogli
nazywa innych imieniem do nich nienalecym. Lea na brzuchu, z gow uoon
na skrzyowanych ramionach, a nawet w sabym wietle widziaa na jego plecach
stare prgi.
Krlow zawsze fascynowali Nocni owcy - w poowie anioy, zupenie jak
faerie; na pewno nie byo midzy nimi pokrewiestwa, ale nigdy nie sdzia, e
znajdzie si taki, z ktrym wytrzyma duej ni pi minut, pki nie poznaa
Sebastiana. Wszyscy byli tak strasznie obudni. Poza Sebastianem. By niezwyky jak
na czowieka, a zwaszcza Nocnego owc.
- Nie czciej, ni ty kaleczysz si swoim dowcipem, a przynajmniej tak sdz,
mj najdroszy - powiedziaa. - Wiesz, e nie chc by nazywana Wasz Wysokoci
lecz Pani lub moj pani jeli musisz.
- Nie wygldasz, jakby przeszkadzao ci, gdy nazywam ci najpikniejsz czy
moj pikn dam. - W jego gosie nie byo sycha skruchy.
- Hmm - mrukna, wsuwajc smuke palce w jego srebrzyste wosy. Mia
niezwyky kolor jak na miertelnika; wosy jak ostrze, oczy niczym onyks.
Przypomniaa sobie jego siostr, tak odmienn, nie tak eleganck. - Czy sen by
orzewiajcy? Jeste zmczony?
Przekrci si na plecy i umiechn do niej.
- Chyba nie a tak bardzo.
Pochylia si, by go pocaowa, a on owin wok palcw jej rude wosy.
Spojrza na nie, szkarat okrywajcy jego skr na kostkach, i dotkn nimi swojego
policzka. Zanim zdya cokolwiek powiedzie, rozlego si pukanie do drzwi jej
sypialni.
Krlowa zawoaa:
- O co chodzi? Jeli to nic wanego, id mi std, albo wyl ci do wrek nixie
w rzece.
Drzwi otworzyy si, a w progu stana modsza faerie - Kaelie Whitewillow.
Pixie.
Dygna i powiedziaa:
- Moja pani, Meliorn jest tutaj i chce z tob rozmawia.
Sebastian unis jasn brew.
- Praca krlowej nigdy si nie koczy.
Krlowa westchna i zsuna si z ka.
- Przyprowad go - powiedziaa. - I przynie mi jeden z moich szlafrokw,
skoro ju tu jeste, bo powietrze jest chodne.
Kaelie skina i wysza z pokoju. Chwil pniej wszed Meliorn, pochylajc
gow.
Jeli Sebastian pomyla, e to dziwne, e krlowa wita dworzan stojc nago na
rodku pokoju, nie wyrazi tego w aden sposb. miertelna kobieta byaby
zakopotana, pewnie prbowaaby si zakry, ale Krlowa bya krlow, wieczn i
dumn i wiedziaa, e tak samo wspaniale wyglda bez ubrania jak i w nim.
- Meliornie - powiedziaa - Masz jakie wieci od Nephilim?
Wyprostowa si. Meliorn ubrany by tak jak zwykle, w bia zbroj z
nakadajcych si na siebie usek.
Oczy mia zielone, a wosy bardzo dugie i czarne.
- Pani - powiedzia i spojrza na Sebastiana, siedzcego na ku z kodrami
owinitymi wok bioder. - Mam wiele informacji. Nasze nowe siy usytuoway si w
twierdzy w Edomie. Czekaj na dalsze rozkazy.
- A Nephilim? - zapytaa Krlowa, gdy Kaelie wrcia do sypialni, niosc
szlafrok utkany z patkw lilii. Przytrzymaa go, a Krlowa wsuna rce w rkawy, po
czym owina go wok siebie.
- Dzieci, ktre ucieky z Instytutu w Los Angeles poday im wystarczajco
informacji, by wiedzieli, e to Sebastian stoi za atakami - powiedzia raczej kwano.
- I tak by si domylili - powiedzia Sebastian. - Maj aosny zwyczaj
obwiniania mnie o wszystko, co ze.
- Pytaniem jest, czy rozpoznano naszych ludzi? - domagaa si odpowiedzi.
- Nie - powiedzia Meliorn z satysfakcj. - Dzieci zaoyy, e wszyscy
5
Miara zemsty
Maia podniosa wzrok, kiedy drzwi mieszkania Jordana otworzyy si z hukiem,
a chopak wpad do rodka, niemal lizgajc si na byszczcej drewnianej pododze.
- Co nowego? - spyta.
Dziewczyna pokrcia gow. Twarz mu posmutniaa. Po tym, jak zabili
Mrocznych, zadzwonili po sfor, by pomogli upora si z baaganem. W
przeciwiestwie do demonw, Mroczni nie znikali tak po prostu, gdy si ich zabio.
Ciaa trzeba byo si pozby. W normalnej sytuacji wezwaliby Nocnych owcw i
Cichych Braci, ale drzwi Instytutu oraz Miasta Koci byy obecnie zamknite. Zamiast
tego Bat i reszta sfory przybyli z workiem na zwoki, a Jordan nadal zakrwawiony
po walce z Mrocznymi - wyruszy na poszukiwanie Simona.
Nie byo go kilka godzin, a kiedy wrci, wyraz jego oczu opowiedzia Mai ca
histori. Jordan znalaz telefon Simona roztrzaskany na kawaki i rzucony u stp
wyjcia ewakuacyjnego niczym zoliwy licik. Poza tym nie byo po nim ladu.
Oczywicie adne z nich nie mogo po tym zasn. Maia wrcia z Batem do
kwatery sfory, ktry obieca cho po chwili zawahania e powie czonkom sfory,
by szukali Simona oraz e sprbuje (z naciskiem na sprbuje) skontaktowa si z
Nocnymi owcami w Alicante. Istniay drogi kontaktu ze stolic Nocnych owcw,
drogi, ktrych uywa mogli tylko przywdcy sfr lub klanw.
O wicie Maia wrcia do mieszkania Jordana, zrezygnowana i wyczerpana.
Staa w kuchni z mokrym rcznikiem papierowym przyoonym do czoa, kiedy
wszed Jordan. Opucia rk, gdy chopak na ni spojrza, czujc krople wody
spywajce po jej twarzy niczym zy.
- Nie odezwaa si. - adnych wiadomoci.
Jordan opar si o cian. Mia na sobie tylko koszulk z krtkim rkawem6,
spod ktrej wystawa ciemny wzr Upaniszadw oplatajcy jego bicepsy. Mia mokre
od potu wosy, ktre przykleiy si do czoa, a na szyi widoczna bya czerwona linia,
gdzie pasek od plecaka z broni wyna mu si w skr. Wyglda na zaamanego.
- Nie mog w to uwierzy powiedzia, a Mai wydawao si, e syszaa to ju
milion razy. - Zgubiem go. Byem za niego odpowiedzialny i zgubiem go, do cholery.
- To nie twoja wina. - Wiedziaa, e tymi sowami nie poprawi mu humoru, ale
musiaa to powiedzie. - Przecie nie jeste w stanie odeprze atakw wszystkich
wampirw i zoczycw z trzech najbliszych stanw, a Praetor nie powinien by ci o
to prosi. Kiedy Simon straci Znak, poprosie o wsparcie, prawda? Nie przysali
nikogo. Zrobie wszystko, co w twojej mocy.
Jordan spuci wzrok na swoje donie i wymrucza co pod nosem.
- Maureen...
- Robi ci wanie naszyjnik powiedziaa, przerywajc mu. - Chc, eby
nosi wicej biuterii. Bdziesz ubiera wicej bransoletek. Chc rzeczy wok twoich
nadgarstkw.
- Maureen, gdzie ja jestem?
- Ze mn.
- Okay. Gdzie jestemy?
- W hotelu, hotelu, hotelu...
Hotel Dumort. Chocia to miao jaki sens.
- W porzdku. A dlaczego jestem... w klatce?
Maureen zacza nuci do siebie piosenk i przebiega palcami po prtach,
zagubiona we wasnym wiecie.
- Razem, razem, razem... teraz jestemy razem. Ty i ja. Simon i Maureen. W
kocu.
- Maureen...
- To bdzie twj pokj powiedziaa. - I jak bdziesz gotowy, pozwol ci wyj.
Mam dla ciebie rne rzeczy. Mam ko10. I reszt. Kilka foteli. Rzeczy, ktre ci si
spodobaj. A zesp moe gra!
Zrobia piruet, niemal tracc rwnowag pod wyjtkowym ciarem sukni.
Simon czu, e nastpne sowa musi dobiera bardzo ostronie. Wiedzia, e ma
uspokajajcy gos. Moe by delikatny. Pokrzepiajcy.
- Maureen... Wiesz... Lubi ci...
W tym momencie Maureen przestaa si krci i znw cisna prty.
- Po prostu potrzebujesz czasu odezwaa si przeraajco uprzejmym gosem.
- Tylko czasu. Nauczysz si. Zakochasz si. Teraz jestemy razem. I bdziemy rzdzi.
Ty i ja. Bdziemy rzdzi moim krlestwem. Skoro jestem krlow.
- Krlow?
- Krlow. Krlow Maureen. Maureen, krlowa nocy. Maureen, krlowa
ciemnoci. Krlowa Maureen. Krlowa Maureen. Maureen, krlowa umarych11.
rodku pojazdu byo chodno, wic mia na sobie skrzane rkawice do jazdy, jednak
nie zakryway one kykci, ktre zbielay od mocnego ucisku na kierownicy. Maia
czua napywajce od niego fale niepokoju.
- Wszystko w porzdku odpowiedziaa. Co nie byo prawd. Martwia si o
Simona i nieustannie walczya ze sowami, ktre cisny si w jej gardle. To nie by
odpowiedni czas na wypowiedzenie ich; nie, kiedy Simon zagin, a jednak kada
chwila przed ich wyjawieniem wydawaa si kamstwem.
Wjechali na dugi, jasny podjazd, ktry cign si a od Sound. Jordan
odchrzkn.
13Zalew wodny w USA rozcigajcy si midzy stanem Connecticut a Long Island w NY (przyp.
firefly)
- Wiesz, e ci kocham, prawda?
- Wiem odpara Maia cichym gosem i zwalczya pokus opowiedzenia
dzikuj. Nie powinno si odpowiada dzikuj, kiedy kto wyznaje swoj mio.
Powinno si powiedzie to, czego najwyraniej oczekiwa Jordan...
Wyjrzaa przez okno i co wyrwao j z zamylenia.
- Jordan, czy to nieg?
- Nie wydaje mi si. - Ale biae patki wiroway za oknami samochodu i
opaday na przedni szyb. Jordan zatrzyma auto i otworzy jedn z szyb, wycigajc
rk, by zapa jeden z patkw. Gdy przyjrza mu si z bliska, rysy jego twarzy
pociemniay. - To nie nieg powiedzia. - To popi.
Serce Mai zaczo wali jak oszalae, kiedy Jordan zapali samochd i ruszy,
ostro skrcajc na zakrtach podjazdu. Przed nimi, gdzie powinny wznosi si kwatery
Praetor Lupus, zote na tle szarego nieba, widnia sup czarnego dymu. Jordan zakl i
zarzuci kierownic w lewo; samochd podskoczy na wertepach i zgas. Chopak
otworzy szybko drzwi i wyskoczy z auta, chwil pniej Maia podya za nim.
Kwatera Wilczej Stray zostaa zbudowana na ogromnym fragmencie zielonych
terenw, ktre opaday a do Sound. Gwny budynek wykonano ze zotego kamienia,
bya to romaska willa otoczona ukowymi portykami. Przynajmniej kiedy tak
wygldaa. Teraz na jej miejscu pozostaa kupa dymicego drewna i kamieni
zwglonych niczym koci w krematorium. Biay py i popi unosiy si nad ogrodami,
a Maia zakrztusia si parzcym powietrzem, wic uniosa rami, by osoni twarz.
Brzowe wosy Jordana byy gsto pokryte popioem. Rozglda si wok
siebie z wyrazem szoku i braku zrozumienia na twarzy.
- Ja nie...
pozostawionych przez mokre szklanki oraz ladami po pazurach. Freaky Pete, barman,
wanie podawa col Batowi Velasquezowi, tymczasowemu przywdcy sfory Luke'a.
Magnus w zamyleniu zmruy oczy na jego widok.
- Czy wanie obczajasz nowego przywdc sfory? - spytaa Catarina, ktra
siedziaa wcinita w boks obok Magnusa. Jej niebieskie palce oplatay butelk
mroonej herbaty. - Mylaam, e dae sobie spokj z wilkoakami po Woolsley'u
Scott'cie.
- Nie obczajam go odpar Magnus wyniosym tonem. Bat nie by brzydki,
jeli kto lubi kwadratowe szczki i szerokie ramiona, ale Magnus by gboko
zamylony. - Mj mzg by zajty czym innym.
- Cokolwiek to jest, nie rb tego! - powiedziaa Catarina. - To zy pomys.
- Dlaczego tak mylisz?
- Poniewa to jedyny rodzaj, jaki ci zosta. Znam ci bardzo dugo i akurat tego
jestem cakowicie pewna. Jeli planujesz znw zosta piratem, to zy pomys.
- Nie powtarzam swoich bdw powiedzia Magnus, uraony.
- Masz racj. Popeniasz nowe, nawet gorsze bdy stwierdzia Catarina. - Nie
rb tego, cokolwiek to jest. Nie prowad powstania wilkoakw, nie rb nic, co
przypadkiem mogoby przyczyni si do apokalipsy i nie twrz wasnej linii brokatu,
by sprzedawa j w Sephorze.
- Ten ostatni pomys ma swoje zalety odparowa Magnus. - Ale nie rozwaam
zmiany kariery zawodowej. Mylaem o...
- Alecu Lightwoodzie? - Catarina umiechaa si szeroko. - Nigdy nie
widziaam, by kto tak na ciebie dziaa jak ten chopiec.
- Nie znasz mnie od zawsze wymamrota Magnus, ale niezbyt przekonujco.
- Prosz ci. Zmusie mnie do zrobienia Portalu przy Instytucie, eby nie
musia si z nim zobaczy, a potem i tak si pojawie tylko by si poegna. Nie
zaprzeczaj, widziaam ci.
- Niczemu nie zaprzeczam. Przyszedem, by si poegna, to by bd. Nie
powinienem by tego robi. - Magnus wzi yk swojego drinka.
- Och, na mio bosk westchna Catarina. - O co waciwie chodzi, Magnus?
Nigdy wczeniej nie widziaam ci tak szczliwego, jak wtedy, gdy bye z Alekiem.
Zazwyczaj kiedy si zakochujesz, jeste nieszczliwy. Spjrz na Camille.
Nienawidziam jej. Ragnor te jej nienawidzi...
Tavvy wyplu je z wyrazem okrutnego zadowolenia na twarzy. Julian westchn. Powinienem sprawdzi co u Dru i bliniakw - powiedzia. - Grali wczeniej w
sypialni w Monopoly, ale nigdy nie wiadomo, co im przyjdzie do gowy.
To bya prawda. Tyberius, ze swoim analitycznym umysem, wygrywa raczej
wikszo gier. Livvy nigdy to nie przeszkadzao, ale razem z Dru, ktra bya ambitna,
jeli chodzio o rywalizacj, kada gra koczya si wyrywaniem sobie nawzajem
wosw z gowy.
- Ja to zrobi. - Emma podaa mu Tavvy'ego i ju miaa wstawa, kiedy do
pokoju wesza Helen. Miaa ponury wyraz twarzy. Kiedy zobaczya ich dwjk, ten al
zastpi lk. Emma poczua, e dostaje gsiej skrki.
- Helen - odezwa si Julian. - Co si dzieje?
- Sebastian zaatakowa Instytut w Londynie.
Emma zauwaya, e Julian teje. Niemal to czua, jakby jego zdenerwowanie
byo jej zdenerwowaniem, jego panika jej panik.
Jego twarz - i tak ju wychudzona - cigna si, chocia ucisk, w jakim
trzyma dziecko, by delikatny.
- A co z wujkiem Arthurem? - zapyta.
- Nic mu nie jest - powiedziaa popiesznie Helen. - Jest ranny, a to opni jego
przyjazd do Idrisu, ale poza tym wszystko z nim w porzdku. Tak naprawd to nikomu
z londyskiego Instytutu nic si nie stao. Atak si nie uda.
- Jak to? - Gos Juliana by ledwie szeptem.
- Jeszcze tego nie wiemy - powiedziaa Helen. - Id do Gard z Aline, Konsulem
i innymi, eby si tego dowiedzie. - Uklka i zmierzwia Tavvy'emu wosy. - To
dobre wieci - powiedziaa do Juliana, ktry najbardziej wyglda na oszoomionego. Wiem, e fakt, i Sebastian znowu zaatakowa jest przeraajcy, ale tym razem nie
wygra.
Emma napotkaa wzrok Juliana. Wiedziaa, e dobre wieci powinny j cieszy,
ale czua si rozdarta... bya zazdrosna. Dlaczego mieszkacy Instytutu w Londynie
przeyli, a jej rodzina zgina? Dlaczego odparli atak? W czym byli lepsi?
- To niesprawiedliwe - rzuci Julian.
- Jules - powiedziaa Helen, wstajc. - Udao nam si. To ju co. To oznacza,
e Sebastiana mona pokona. Odwrci bieg wydarze. Ludzie bd si mniej ba, a
to wane.
- Mam nadziej, e zapi go ywego - powiedziaa Emma, patrzc Julianowi w
oczy. - Mam nadziej, e zabij go na Placu Anioa, ebymy mogli patrze, jak
umiera i mam nadziej, e zrobi to powoli.
- Emmo - wykrzykna Helen, zszokowana, ale oczy Juliana odwzajemniay
zawzito Emmy bez cienia dezaprobaty. Emma w yciu nie kochaa go tak mocno
jak w tej chwili, za podzielanie jej wasnych uczu, nawet tych najmroczniejszych,
ktre gociy w jej sercu.
Sklep z broni by wspaniay. Clary nigdy nie sdzia, e tak kiedy okreli
sklep z broni - zachd soca, przejrzyst noc w Nowym Jorku owszem, ale nie sklep
peen maczug, toporw i lasek z ukrytym ostrzem.
Jednak by taki. Wiszcy na zewntrz metalowy szyld mia ksztat koczanu, na
ktrym zawiym pismem wyryto nazw sklepu Strzaa Diany. W rodku
To by dobry pomys. Niestety Maureen jest zbyt gupia, eby patrze na wiat z
mojego punktu widzenia. Woli trzyma ci tu ubranego jak lalk. Ale z drugiej strony,
jest stuknita.
- Wolno ci tak mwi o swojej wampirzej krlowej?
- By taki czas, kiedy chciaem ci zabi, Chodzcy Za Dnia - powiedzia
Raphael swobodnym tonem, jakby wanie stwierdzi, e kiedy zastanawia si nad
kupieniem Simonowi pudeka czekoladek. - Ale mam groniejszego wroga. Ty i ja
jestemy po tej samej stronie.
Prty klatki nieprzyjemnie wbijay si w plecy Simona. Przesun si.
- Maureen? - domyli si. - Zawsze chciae by wampirzym przywdc, a
teraz ona zajmuje twoje miejsce.
Raphael zacisn usta.
- Mylisz, e tu chodzi tylko o wadz? - zapyta. - Nie rozumiesz. Zanim
Maureen Przemieniono, bya przeraona, torturowano j, dopki nie oszalaa. Kiedy
si przebudzia, sama wydostaa si z trumny. Nikt jej w tym nie pomg. Nikt nie da
jej pierwszej krwi, jak to byo w twoim przypadku.
Simon tylko si na niego patrzy. Nagle przypomnia mu si cmentarz, to, jak
wydosta si z trumny, zimno, brud i gd, niewyobraalny gd, i to, jak Raphael
poda mu torebk pen krwi. Nigdy nie myla o tym jako o przysudze, ale gdyby to
si nie stao, rozdarby na strzpy pierwsz lepsz napotkan przez siebie istot. Mao
brakowao, a rzuciby si na Clary. I to Raphael go przed tym powstrzyma. To
Raphael przynis Simona do Instytutu; przynis go, caego we krwi i pooy na
schodach, poniewa tylko tam by w stanie doj; i wyjani przyjacioom Simona, co
si stao. Simon przypuszcza, e Raphael mg to ukry, mg okama Nephilim, ale
wyzna prawd i ponis za ni konsekwencje.
Raphael nigdy nie by jako szczeglnie dla niego miy, ale na swj dziwny
sposb, mia honor.
- To ja ci stworzyem - powiedzia Raphael. - To moja krew sprawia, e jeste
tym, czym jeste.
- Zawsze mwie, e jestem beznadziejnym wampirem - zauway Simon.
- Nie oczekuj od ciebie wdzicznoci - powiedzia Raphael. - Nigdy nie
chciae by wampirem. Tak samo, jak sdz, Maureen. Bya szalona zarwno przed
Przemian jak i po niej. Zabija bez zastanowienia. Nie dociera do niej waga
niebezpieczestwa, jakie niesie ze sob ujawnienie naszego wiata ludziom poprzez
tak nieostrony mord. Nie rozumie, e prawdopodobnie pewnego dnia nie bdzie ju
co je, poniewa wampiry bd zabija nie baczc na konsekwencje.
- Ludzi - poprawi go Simon. - Nie bdzie ju ludzi.
- Jeste beznadziejnym wampirem - przyzna Raphael. - Ale w tej kwestii si
zgadzamy. Ty chcesz chroni ludzi, a ja chc chroni wampiry. Mamy ten sam cel.
- Wic j zabij - powiedzia Simon. - Zabij Maureen i przejmij klan.
- Nie mog. - Raphael mia ponury wyraz twarzy. - Pozostae dzieci klanu j
kochaj. Nie widz, do czego to wszystko doprowadzi, nie widz ciemnoci na
horyzoncie, tylko swobod zabijania, poywiania si i woln wol, oraz brak potrzeby
dostosowywania si do warunkw Porozumie i Prawa. Ofiarowaa im ca t
wolno, a to ona sprowadzi na nich zagad. - W jego gosie sycha byo gorycz.
- Naprawd przejmujesz si losami klanu - powiedzia Simon, zaskoczony. Byby cakiem dobrym przywdc.
Raphael siedzia oparty o klatk, z jedn nog zgit w kolanie, przez ktre
swobodnie zwisaa jego do, wygldajc jakby wanie odpoczywa w parku. Za nim,
midzy prtami, Simon widzia zarys sylwetki kolejnego wampira. Ciemnowosa
dziewczyna staa przy drzwiach, schowana w cieniu. To pewnie ona wpucia
Raphaela. Pomyla o Jordanie. Twj wilczy opiekun. Ale nie mg lee spokojnie na
ku u Jordana w chwili cakowitej konfrontacji wampirzych klanw i lojalnoci z
Maureen i jej morderczym pragnieniem mierci i rozlewu krwi.
- Nie mam za duego wyboru, prawda? - zapyta Simon.
Raphael si umiechn.
- Nie, Chodzcy Za Dnia. Nie masz.
Ostatnim razem, kiedy Clary bya w Sali Porozumie, zostaa ona niemal
cakowicie zniszczona - rozbity krysztaowy sufit, popkana marmurowa podoga i
wyschnita fontanna stojca w jej centrum.
Musiaa przyzna, e Nocni owcy odwalili kawa dobrej roboty. Sufit znowu
by w jednym kawaku, podoga czysta, gadka i poprzetykana zotem. Nad gow
rozpocieray si uki, a wiato przedostajce si przez dach rozwietlao
wygrawerowane w nim runy. Fontanna na rodku z posgiem syreny lnia w
popoudniowym socu, pod wpywem ktrego woda przybieraa brzowy kolor4.
- Kiedy dostajesz swoja pierwsz, prawdziw bro, zgodnie z tradycj musisz
tu przyj i pobogosawi miecz w tej wodzie - powiedzia Jace. - Nocni owcy robi
tak od pokole. - Ruszy do przodu, pod pacht matowego, zocistego blasku, i
podszed do brzegu fontanny. Clary przypomniaa sobie sen, w ktrym tu z nim
taczya. Spojrza na ni przez rami i wskaza rk, eby do niego podesza. - Chod.
4 Jak co, to chodzi tu o metaliczny brz, nie o cieki xD /Mc.
Clary podesza i stana obok niego. Posg na rodku fontanny, syrena, mia
uski wykonane z nakadajcych si na siebie patkw miedzi i brzu, ktre ju
zaczynay pokrywa si zielon patyn.
- Zanurz miecz w wodzie i powtarzaj za mn powiedzia Jace. - Niech wody
tej fontanny oczyszcz to ostrze. Powicie je i uczycie moim. Pozwlcie mi z niego
korzysta wycznie na rzecz wasnych celw. Pozwlcie mi dziery je w
sprawiedliwoci. Pozwlcie, by uczynio mnie godnym wojownikiem Idrisu. I
pozwlcie, by mnie chronio, by mc wrci do tej fontanny i na nowo je
pobogosawi. W imi Raziela.
Clary zanurzya miecz w wodzie i powtrzya jego sowa. Lustro wody
falowao i lnio, a jej przypomniaa si inna fontanna, w innym miejscu, i to, jak
Sebastian sta obok niej i patrzy w znieksztacone odbicie jej twarzy. Masz w sobie
mroczne5 serce, crko Valentine'a.
- Dobrze - powiedzia Jace. Czua na nadgarstku jego do; woda z fontanny
chodzia mu skr. Wycign jej rk, w ktrej nadal trzymaa miecz i puci j, tak
e moga unie ostrze. Soce byo teraz niej, ale jego promienie nadal roziskrzay
obsydianowe gwiazdy wyryte na jego krawdzi. - Teraz nadaj mu imi.
- Heosphoros - powiedziaa, wsuwajc go z powrotem do pochwy, ktr
przymocowaa do pasa. - Ten, co przynosi wit.
Parskn miechem i pochyli si, eby pocaowa j w kcik ust.
- Powinienem odprowadzi ci do domu... - Wyprostowa si.
- Mylae o nim - stwierdzia.
- O kim? - zapyta Jace, chocia domylaa si, e wiedzia, o kogo jej chodzi.
krzyk tumu gos Jii Penhallow. Podesza do Portalu; wir powietrza sprawia, e jej
paszcz trzepota jak skrzyda wielkiego, czarnego ptaka. - Musimy pomc elaznym
Siostrom! Uzbrojeni i gotowi Nocny owcy niech zgosz si do mnie!
Dziedziniec roi si od Nephilim, chocia nie byo ich tyle, ile na pocztku
szacowaa Clary. Kiedy biegli do Gard, zewszd otaczaa ich caa masa wojownikw,
ale teraz wygldao na to, e byo ich nie wicej ni pidziesiciu. Niektrzy mieli na
sobie strj bojowy, inni zwyke ubrania. Nie wszyscy mieli bro. Nephilim, ktrzy
pracowali w Gard rzucili si gwatownie w stron otwartych drzwi od zbrojowni,
zabierajc stamtd miecze, serafickie ostrza, topory i maczugi, po czym z powrotem
stanli przy Portalu.
- Pozwl nam i - powiedzia Jace do Roberta, ktry w stroju bojowym i
szarych szatach Inkwizytora przypomina Clary twardy brzeg klifu: skalisty i
niemoliwy do ruszenia.
Robert pokrci gow.
- Nie ma takiej potrzeby - odpar. - Sebastian zaatakowa z zaskoczenia. Jest z
nim tylko dwudziestu lub trzydziestu Mrocznych. Mamy wystarczajco duo
wojownikw i nie musimy dodatkowo wysya dzieci.
- Nie jestem dzieckiem - odpar Jace buntowniczo. Clary zastanawiaa si, co
myla sobie Robert, patrzc na swojego adoptowanego syna - czy widzc twarz
chopca dostrzega w niej ojca Jace'a, czy nadal stara si doszuka w nim jaki ladw
Michaela Waylanda, ktrych nigdy tam nie byo. Jace patrzy na twarz Roberta
Lightwooda, a nieufno przymia zoto w jego oczach. Co ty robisz? Co
ukrywasz.
Twarz Roberta staa. W tym samym momencie Clary usyszaa, jak jaka
blond wosa kobieta w stroju bojowym mwia co do swojego towarzysza:
- ... powiedzieli, e moemy sprbowa schwyta Mrocznych i ich tu
sprowadzi. Zobaczy, czy da odwrci proces. A to oznacza, e moglibymy
uratowa Jasona.
Clary spiorunowaa Roberta wzrokiem.
- Pozwalasz przej przez Portal ludziom, ktrych krewnych porwano podczas
ataku. Mwisz im, e Mrocznych da si uratowa.
Robert spojrza na ni ponuro.
- Nie mamy pewnoci, e nie da si ich uratowa.
- My mamy - powiedziaa Clary. - Nie da! Ju nie s tymi, ktrymi byli
wczeniej! Nie s nawet ludmi! A kiedy Nocni owcy zobacz twarze swoich
bliskich, zawahaj si, nie bd chcieli uwierzy, e to prawda...
- I Mroczni ich zabij - dokoczy ponuro Jace. - Robercie, musisz ich
powstrzyma.
Robert pokrci gow.
- To decyzja Clave. To wanie chc zrobi.
- Wic czemu w ogle ich tam wysyaj? - zapyta Jace. - Dlaczego po prostu tu
nie zostan i nie wyrn pidziesiciu naszych ludzi? Zaoszczdz czas.
- Nawet nie wa si artowa - rzuci Robert.
- To nie by art...
- I nie mw mi, e pidziesiciu Nephilim nie dadz sobie rady z
dwudziestoma Mrocznymi.
Nocni owcy zaczli przechodzi przez Portal, a czuwaa nad tym Jia. Clary
Nocni owcy, ktrzy chwilowo zeszli na z drog. W ogle nie byli Nocnymi
owcami.
- Gdzie on jest? - wyszeptaa Clary. Jej oddechowi towarzyszyy oboczki pary,
spowodowanie zimnem. - Gdzie jest Sebastian?
Jace potrzsn gow. Wikszo ubranych na czerwono Nocnych owcw
miao zaoone na gowy kaptury, a ich twarze byy niewidoczne. Sebastian mg by
kadym z nich.
- A elazne Siostry? - Clary rozejrzaa si po rwninie. Jedyn bia rzecz tutaj
by nieg. Nigdzie nie byo wida ani ladu Sistr w swoich szatach, znanych z wielu
ilustracji znajdujcych si w Kodeksie.
- Pozostan w Cytadeli - powiedzia Jace. - Musz chroni to, co jest w rodku.
Arsena. Mona przypuszcza, e to po to jest tutaj Sebastian - bro. Siostry otoczyy
zbrojowni wasnymi ciaami. Jeli uda mu si przedosta przez bram, albo jego
Mroczni to zrobi, Siostry zniszcz Cytadel, nie pozwol mu na przejcie jej. - Jego
gos by ponury.
- Ale co jeli Sebastian to wie, co jeli wie, e Siostry zniszcz... - zacza
mwi Clary.
Wrzask przeci noc jak n. Jace zacz biec zanim zda sobie spraw, e krzyk
dobiega zza nich. Obrci si, by zobaczy staczajcego si w d zbocza mczyzn
z ostrzem Mrocznego Nocnego owcy w piersi. To by czowiek, ktry krzykn do
Clary w Alicante, zanim doszli do Gard.
Mroczny Nocny owca obrci si, umiechajc szeroko. Ze strony, gdzie
znajdowali si Nephilim rozleg si szloch. Kobieta o blond wosach, ktr Clary
spotkaa, gdy ta mwia podekscytowana w Gard, zrobia krok do przodu.
- Jason! - wrzasna, a Clary zdaa sobie spraw, e zwracaa si do Mrocznego
wojownika, krpego mczyzny o takich samych blond wosach, jakie ona miaa.
- Jason, prosz. - Jej gos dra, gdy sza do przodu, wycigajc rce do Mrocznego,
ktry wycign kolejne ostrze zza paska patrzc na ni wyczekujco.
- Prosz, nie - powiedziaa Clary. - Nie... nie podchod bliej niego...
Ale kobieta bya oddalona zaledwie o krok od Mrocznego Nocnego owcy.
- Jason - wyszeptaa. - Jeste moim bratem. Jeste jednym z nas, Nephilim. nie
musisz tego robi, Sebastian nie moe ci zmusi. Prosz... - Rozejrzaa si dookoa,
zdesperowana. - Chod z nami. Pracuj nad lekarstwem, uleczymy ci...
Jason rozemia si. Jego ostrze bysno. Ci z ukosa. Gowa blondwosej
Nocnej owczyni spada na ziemi. Gdy jej ciao upado bezwadne na ziemi, krew
rozbryzna si dookoa, czarna na tle biaego niegu. Kto zacz krzycze
histeryczne, a nastpnie kto wrzasn i pokaza palcem co za ich plecami.
dosta si do ciany, gdzie, gdzie bdziesz moga otworzy portal! Zabierz nas std!
Jej zielone oczy rozszerzyy si. Chcia j zapa, pocaowa i znajdowa si tu
przy niej, ochraniajc j, ale wojownik w nim wiedzia, e to on wprowadzi j do tego
wiata. Zachca j. Trenowa j. Gdy ujrza w jej oczach zrozumienie, skin gow i
pozwoli jej odej.
Clary wysuna si z jego ucisku, uskakujc przed Mrocznym wojownikiem,
ktry ciera si z uzbrojonym, ubranym w zakrwawione pergaminowe szaty, Cichym
Bratem. Jej podeszwy polizgny si na niegu, kiedy rzucia si w stron Cytadeli.
Tum pochon j w momencie, gdy Mroczny wojownik wycign bro i natar na
Jace'a
Podobnie jak wszyscy Mroczni wojownicy, jego ruchy byy niesamowicie
szybkie, niemal zwierzce. Gdy je unis, ostrze zdawao si przymiewa ksiyc.
Krew Jace'a zawrzaa, pdzc jak ogie przez yy. Jego pole wiadomoci zostao
zawone. Na tym wiecie nie byo nic innego, tylko ten moment, tylko bro w jego
rce. Skoczy w kierunku Mrocznego Nocnego owcy z wycelowan w niego broni.
Clary pochylia si, by podnie z miejsca, gdzie spad na nieg, Heosphorosa.
Ostrze zostao pomazane krwi, krwi Mrocznego Nocnego owcy, ktry teraz
oddala si od niej rzucaj si z powrotem do bitwy.
Zdarzyo si to ju kilka razy. Clary atakowaa. starajc si zaangaowa
jednego z Mrocznych w walk, a on upuszcza bro, wycofywa si i odbiega od niej
jakby bya duchem. Gdy wydarzyo si to po raz pierwszy i drugi, zacza si
zastanawia, czy nie boj si Heosphorosa i nie myli ich to, e jest taki podobny do
ostrza Sebastiana. Teraz podejrzewaa co innego. Najprawdopodobniej Sebastian
powiedzia im by, jej nie dotykali, ani nie krzywdzili, a oni byli posuszni.
To sprawio, e miaa ochot wrzeszcze. Wiedziaa, e powinna rzuci si za
nimi gdy uciekali i wbi im ostrze prosto w plecy lub podern gardo, ale nie bya w
stanie si do tego zmusi. Wci wygldali jak Nephilim, jak ludzie. Ich krew barwia
nieg na czerwono. Czua, e tchrzostwem byoby zaatakowanie kogo, kto nie moe
jej odda.
Ld zatrzeszcza za jej plecami. Obrcia si, trzymajc pewnie ostrze w rce.
Wszystko wydarzyo si tak szybko: zdaa sobie spraw, e znajdowao si tu dwa
razy tyle Mrocznych, ilu si spodziewali. Zostali otoczeni.
Torowaa sobie drog przez spanikowany tum. Niektrzy Nocni owcy
rozproszyli si, a niektrzy pozostali tam, gdzie byli i zdecydowali si walczy. Tum
powoli porusza si w d zbocza, gdzie bitwa bya najostrzejsza. wiecce serafickie
ostrza spotykay si z czarnymi mieczami.
Po raz pierwszy Clary cieszya si z tego, e bya maa. Przynajmniej moga si
jako przedrze si przez tum. Jej spojrzenie skupio si na spanikowanych ruchach
walczcych. By tam Nephilim, ledwie starszy ni ona, desperacko walczcy z
Mrocznym, dwa razy wikszym ni ten, ktry popchn j na zabarwiony krwi nieg.
Ostrze Mrocznego wisno w powietrzu. Rozleg si krzyk, a seraficki miecz
zgas na zawsze. Ciemnowosy mody mczyzna w czarnych szatach Nocnych
owcw stan nad ciaem wojownika w czerwieni. W jednej rce trzyma
zakrwawiony miecz, po jego twarzy spyway zy. Tu obok Cichy Brat, ktrego
mona si byo tutaj nie spodziewa, aczkolwiek by mile widziany, roztrzaska
czaszk Mrocznego Nocnego owcy jednych uderzeniem swojej drewnianej laski;
Mroczny upad nie wydajc z siebie adnego dwiku. Jaki mczyzna upad na
Clary przedara si ostatecznie przez tum i znalaza obok Cytadeli. Jej ciany
lniy intensywnym wiatem. Clary miaa wraenie, e przez uk noycowatej bramy
spostrzega bysk czego czerwonozotego, jak ogie. Wycigna stel zza pasa,
przyoya jej kocwk do ciany i zamara.
Zaledwie metr od niej, Mroczny Nocny owca opuci pole bitwy i ruszy w
kierunku bramy Cytadeli. Pod pach nis maczug i cep. Z umiechem na twarzy
spojrza w stron pola bitwy i przeszed przez wrota Cytadeli
Noyczki zamkny si. Nie rozleg si aden krzyk, lecz obrzydliwy chrzst
koci i chrzstek. Przez zamknite wrota wypyna krew, a Clary zdaa sobie spraw,
e to nie by pierwszy raz. Przez mury Cytadeli przesikay inne plamy krwi, nadajc
ziemi ciemny odcie...
Poczua ucisk w odku. Obrcia si, przycisna stel do kamienia i zacza
zmusza si do mylenia o Alicante, prbujc wyobrazi sobie trawiast przestrze
przed Grad, starajc si odepchn wszystko co j rozprasza.
- Rzu stel, crko Valentine'a - powiedzia chodny, znany jej gos.
Clary zamara. Tu za ni staa Amatis trzymajc w doni miecz, ktrego czubek
by nakierowany dokadnie na Clary. Na jej twarzy zagoci dziki umiech.
- O tak - powiedziaa. - Rzu stel i chod ze mn. Znam kogo, kogo bardzo
ucieszy twj widok.
- Ruszaj si, Clarisso - Amatis dgna Clary w bok czubkiem miecza, nie na
tyle mocno by rozedrze jej kurtk, lecz wystarczajco, by poczua dyskomfort. Clary
upucia wczeniej swoj stel, ktra leaa teraz kilka stp od niej w brudnym niegu,
byszczc uwodzicielskim wiatem. - Przesta si guzdra.
- Nie moesz mnie skrzywdzi - powiedziaa Clary. - Taki jest rozkaz
Sebastiana.
- Rozkaz by ci nie zabija - zgodzia si Amatis. - Nigdy nic nie mwi o
krzywdzeniu ci. Z wielk przyjemnoci przeka mu ciebie bez wszystkich palcw.
Tylko nie myli, e nie zrobiabym tego.
Clary rozejrzaa si, zanim obrcia si i pozwolia Amatis poprowadzi si w
sam rodek walki. widrowaa wzrokiem Mrocznych, w poszukiwaniu znajomej jasnej
gowy w morzu szkaratu. Musiaa wiedzie, ile ma czasu zanim Amatis porzuci j u
stp Sebastiana i nie bdzie ju miaa szansy na ucieczk i walk. Oczywicie, Amatis
odebraa jej Heosphorsa, a ostrze Morgersternw zwisao teraz przy jej biodrze.
- Zao si, e nawet nie wiesz, gdzie on jest - powiedziaa Clary.
Amatis dgna j ponownie, a Clary poleciaa do przodu, prawie potykajc si
o martwe ciao Mrocznego. Grunt pokrywaa masa niegu, brudu i krwi.
- Jestem porucznikiem Sebastiana, zawsze wiem, gdzie on jest. To dlatego ja
jestem osob, ktrej zaufa w sprawie przyprowadzenia ci do niego.
- On ci nie ufa. Nie obchodzisz go, nic go nie obchodzi. Spjrz. - Dotary do
niskiego wzniesienia. Clary zatrzymaa i spojrzaa si przez rami, wskazujc na pole
bitwy. - Zobacz ilu z was pada, jestecie misem armatnim Sebastiana. Po prostu chce
was wykorzysta.
kogo interesowao.
(przyp. Candy )
KOREKTA: KlaudiaRyan
8
Sia w tym, co pozostaje
Raphael sta z rkami w kieszeni, spogldajc w gr na demoniczne wiee
poyskujce czerwieni.
- Co si dzieje powiedzia. - Co niecodziennego.
Simon chcia odwarkn, e niecodzienne byo jego porwanie do Idrisu po raz drugi
w yciu, ale czu zbyt cikie mdoci. Zapomnia ju, jak Portal wydaje si rozrywa ci,
gdy do niego wchodzisz i skada ci z powrotem po drugiej stronie, ale jakby brakowao
najwaniejszych czci.
Poza tym Raphael mia racj. Co si dziao. Simon by ju w Alicante i pamita
drogi, kanay a nad nimi wzgrze z Gard, gdzie migotay wiata, jakby rozpalono tam tuzin
ognisk. Demoniczne wiee byszczay osobliwym kolorem czerwieni i zota.
- Zmieniaj barwy wie, by przekazywa wiadomoci wyjani Raphael. - Zoto na
luby i uroczystoci. Niebieski na czas Porozumie.
- Co oznacza czerwony? - spyta Simon.
- Magi odpar Raphael, mruc oczy. - Niebezpieczestwo.
Powoli si okrci, rozgldajc po cichej ulicy i duych domach nad kanaem. By
niemal gow niszy od Simona. Mody wampir zastanawia si, ile Raphael mia lat, kiedy
zosta Przemieniony. Czternacie? Pitnacie? Niewiele starszy od Maureen. Kto go
Przemieni? Magnus wiedzia, ale nigdy o tym nie mwi.
- Dom Inkwizytora jest tam. - Raphael wskaza na najwikszy z domw ze
szpiczastym dachem i balkonami wychodzcymi na kana. - Ale w oknach jest ciemno.
Simon nie mg temu zaprzeczy, ale i tak poczu jak jego niebijce serce skrca si,
gdy popatrzy w tamtym kierunku. Teraz Isabelle tam mieszkaa; jedno z tych okien byo jej.
- Wszyscy pewnie s w Gard stwierdzi. - Tak robi w czasie spotka i innych
rzeczy. - Nie mia przyjemnych wspomnie o Gard, jako e by tam wiziony przez
ostatniego Inkwizytora. - Myl, e moemy tam pj. Zobaczymy, co si dzieje.
- Tak, dzikuj. Znam te ich spotkania i inne rzeczy - warkn Raphael, ale
wyglda na niepewnego, jakim wczeniej Simon nigdy go nie widzia. - Cokolwiek si
dzieje, to sprawa Nocnych owcw. Niedaleko std jest dom, ktry zosta przygotowany dla
reprezentanta wampirw w Radzie. Moemy pj tam.
- Razem? - upewnia si Simon.
- To obszerny dom odpowiedzia Raphael. - Ty bdziesz w jednej czci, a ja w
drugiej.
Simon unis brwi. Nie by cakowicie pewien, czego si spodziewa, ale spdzenie
nocy z Raphaelem w jednym budynku nawet nie przyszo mu do gowy. To nie tak, e
podejrzewa, e Raphael zabije go w nie. Ale myl o dzieleniu przestrzeni z osob, ktra
wydawaa si od zawsze intensywnie go nienawidzi, bya po prostu dziwna.
Jedn z niewielu rzeczy, jakie Simon lubi w byciu wampirem, to to, jak wyranie i
dokadnie widzia oraz e dostrzega detale nawet z duej odlegoci. Zobaczy j, zanim
ona moga ujrze jego. Sza szybko z gow spuszczon w d i wosami splecionymi w
warkocz, jak czsto to robia, gdy walczya. Miaa na sobie zbroj i tupaa butami o chodnik
z kadym krokiem.
amiesz serca, Isabelle Lightwood.
Simon odwrci si do Raphaela.
- Id sobie powiedzia.
- Nie sdz, by cokolwiek byo nie tak z tym pudekiem powiedzia w kocu
Magnus, odkadajc przedmiot na pk, gdzie wcisna go Jocelyn; nie chcc trzyma go w
domu, ale jednoczenie nie mogc go wyrzuci. Czarownikiem wstrzsn dreszcz, wic
zacz pociera sobie donie. By owinity szaro-czarnym paszczem, ktry sprawia, e
wyglda jak grony detektyw; Jocelyn nie daa mu okazji, by go zdj, tu po jego
przybyciu cignc go za rami w stron piwnicy. - adnych podstpw, adnych puapek,
zero magii.
Jocelyn wygldaa na lekko zmieszan.
- Dziki powiedziaa. - Za obejrzenie tego. Mog by nieco przewraliwiona. A po
tym, co si wanie stao w Londynie...
- Co si stao w Londynie?
- Niewiele wiemy wtrci Luke. - Dzi po poudniu dostalimy ognist wiadomo
z Gardu, ale bez adnych szczegw. London by jednym z niewielu Instytutw, ktry
jeszcze nie zosta opuszczony. Najwyraniej Sebastian i jego siy prboway go zaatakowa.
Zostali odparci przez jakie zaklcie obronne, o ktrym nawet Rada nie miaa pojcia. To
co ostrzego Nocnych owcw o nadchodzcym niebezpieczestwie i zapewnio im
ucieczk.
- Zjawa stwierdzi Magnus. Na jego ustach bka si lekki umiech. - Duch, ktry
mia ochrania to miejsce. Bya tam przez sto trzydzieci lat.
- Ona? - Jocelyn opara si o zakurzon cian. - Duch? Naprawd? Jak jej na imi?
- Rozpoznaaby jej nazwisko, gdybym ci powiedzia, ale ona by tego nie chciaa. Wzrok Magnusa by nieobecny. - Mam nadziej, e to oznacza, e odnalaza pokj. Otrzsn si z zamylenia. - Mniejsza z tym, nie zamierzaem pokierowa rozmowy w tym
kierunku. Nie dlatego tu przyszedem.
- To udao mi si zgadn powiedzia Luke. - Doceniamy odwiedziny, jednak
przyznaj, e byem zaskoczony, gdy zobaczyem ci u naszych drzwi. Nie tutaj bym si
ciebie spodziewa.
Mylaem, e pjdziesz do Lightwoodw zawiso w powietrzu midzy nimi,
niewypowiedziane.
- Miaem ycie przed Alekiem powiedzia ostro Magnus. - Jestem Wysokim
Czarownikiem Brooklynu. Jestem tu, by zaj miejsce w Radzie jako reprezentant Dzieci
Lilith.
- Mylaem, e Catarina Loss bya reprezentantk czarownikw wyzna zaskoczony
Luke.
- Bya przyzna Magnus. - Zmusia mnie do objcia stanowiska, bym mg tu
przyby i zobaczy si z Alekiem. - Westchn. - T konkretn uwag wygosia, gdy
bylimy w Ksiycu owcy. I o tym chciaem z wami porozmawia.
Luke usiad na chybotliwym stole.
- Widziae si z Batem? - spyta. Ostatnimi czasy Bat mia w zwyczaju urzdowa
raczej w barze ni na stacji policji; nieoficjalnie, ale i tak wszyscy wiedzieli, gdzie go
szuka.
- Tak. Wanie wtedy dosta telefon od Mai. - Magnus przeczesa doni swoje czarne
wosy. - Sebastianowi nie do koca podoba si odparcie jego atakw powiedzia powoli, a
Luke poczu, jak jego minie si napraj. Magnus wyranie waha si przed
przekazaniem zych wiadomoci. - Wyglda na to, e po nieudanym ataku na londyski
Instytut swoj uwag skierowa na Praetor Lupus. Najwyraniej na niewiele przydaj mu si
wilkoaki, nie moe ich zamieni w Mrocznych, wic doszcztnie spali kwatery i
- I Clary - kontynuowa Raphael, jak gdyby Simon w ogle si nie odezwa. Chocia nie znam szczegw. To wszystko tylko podsuchaem, a midzy Nephilim wydaje
si panowa zdezorientowanie odnonie tego, co si stao.
- W jaki sposb Sebastianowi udao si oszuka ich, e ma mniej onierzy ni
naprawd?
Raphael wzruszy swoimi szczupymi ramionami.
- Nocni owcy czasem zapominaj, e nie caa magia naley do nich. Cytadela
zostaa zbudowana na liniach geomantycznych2. Jest pewna stara magia, nieokrzesana, ktra
istniaa jeszcze przed Jonathanem Nocnym owc i bdzie istniaa znw....
Urwa, a Simon pody za jego spojrzeniem. Przez chwil widzia tylko promienie
niebieskiego wiata. Potem osabo i ujrza lec na ziemi Clary. W uszach zacza mu
hucze jakby pynca krew. Bya bardzo blada i nieruchoma, palce i usta miaa koloru
2 Linie energetyczne, ktre cz miejsca promieniujce dziwn energi. Odsyam tutaj:
http://www.swietageometria.darmowefora.pl/?topic=331.0 (przyp. firefly)
ciemnoniebieskiego fioletu. Jej wosy wiy si dziko wok twarzy, a oczy miaa otoczone
sicami. Miaa na sobie podart i zakrwawion zbroj, a przy niej lea miecz
Morgensternw ze swoim ostrzem ozdobionym gwiazdami.
Pochyla si nad ni Magnus, trzymajc do na jej policzku, a jego palce janiay
bkitem. Jocelyn i Luke klczeli po jej drugiej stronie. Jocelyn podniosa wzrok i
dostrzega Simona. Jej usta uoyy si jego imi. A on nie sysza nic poza szumem w
swoich uszach. Czy Clary nie ya? Wygldaa na nieyw lub blisko tego.
Ruszy do przodu, ale Luke ju by na nogach i kierowa si w jego stron. Zapa go
za rami i odcign od miejsca, gdzie Clary leaa na ziemi.
Wampirze usposobienie dao Simonowi nienaturaln si, nad ktr ledwo nauczy
si panowa, ale Luke rwnie by silny. Jego palce wbiy si w biceps Simona.
- Co si stao? - spyta chopak uniesionym gosem. - Raphael...? - Obrci si, by
poszuka wampira, ale jego ju nie byo; wtopi si w ciemno. - Prosz powiedzia do
Luke'a, przenoszc wzrok ze znajomej twarzy wilkoaka na Clary. - Pozwl mi...
- Simon, nie warkn Magnus. Przebiega opuszkami palcw po twarzy Clary,
zostawiajc po sobie ich lad. Dziewczyna nie poruszya si ani nie reagowaa. - To wymaga
precyzji... Poziom jej energii jest krytycznie niski.
- Nie powinna by w Basillas? - spyta Simon, spogldajc na budynek szpitala.
Nadal janiao z niego wiato i ku jego zaskoczeniu na stopniach sta Alec. Wpatrywa si
w Magnusa. Zanim Simon mgby si ruszy lub da mu jaki znak, Alec odwrci si
gwatownie i wrci do rodka.
- Magnus... - zacz Simon.
- Simon, zamknij si wycedzi Magnus przez zacinite zby. Simon wyrwa si z
ucisku Luke'a, by po chwili potkn si i oprze o kamienn cian obok.
- Ale Clary... - wyjka.
Luke wyglda na zrozpaczonego, ale wyraz jego twarzy by stanowczy.
- Clary wyczerpaa swoje siy na uzdrawiajc run. Ale nie zostaa ranna, jej ciao
jest cae, a Magnus pomoe jej bardziej ni Cisi Bracia. Najlepiej by byo, gdyby si nie
wtrca.
- Jace powiedzia Simon. - Alec poczu, e co mu si stao dziki runie parabatai.
Co zwizanego z niebiaskim ogniem. A Raphael papla co o liniach geomantycznych...
- Posuchaj, walka bya bardziej krwawa, ni spodziewali si Nephilim. Sebastian
zrani Jace'a, ale niebiaski ogie jako odparowa cios. Niemal zniszczy rwnie Jace'a.
Clary uratowaa mu ycie, ale Cisi Bracia nadal musz wiele zrobi, by go uleczy. - Luke
patrzy na Simona zmczonymi niebieskimi oczami. - A dlaczego ty bye z Isabelle i
Alekiem? Mylaem, e zostae w Nowym Jorku. Przybye z powodu Jordana?
Imi uderzyo w Simona niczym piorun.
- Jordan? Co on ma z tym wsplnego?
Po raz pierwszy Luke wyglda na cakowicie zaskoczonego.
- Nie wiesz?
- Nie wiem o czym?
Luke waha si przez dusz chwil. W kocu powiedzia:
- Mam co dla ciebie. Magnus przywiz to ze sob z Nowego Jorku. - Sign do
kieszeni i wycign medalion na acuszku. Zawieszka bya zota z odbit na niej ap
wilka i aciskim napisem Beati Bellicosi.
Bogosawieni s walczcy.
Simon natychmiast go pozna. Wisior Jordana z Wilczej Stray. uszczy si i by
poplamiony krwi. Ciemna czerwie przypominajca rdz przylgna do acuszka i samej
zawieszki. Ale kto, jak nie wampir, potrafi odrni rdz od krwi.
- Nie rozumiem przyzna Simon. Znw zaczo mu hucze w uszach. - Skd to
masz? Dlaczego mi to dajesz?
- Poniewa Jordan chcia, by go dosta odpowiedzia Luke.
- Chcia? - Gos Simona si podnis. - Nie chciae powiedzie chce?
Luke wzi gboki wdech.
- Przykro mi, Simon. Jordan nie yje.
TUMACZENIE: firefly
KOREKTA: KlaudiaRyan
9
Bro, ktr dzierysz
Clary obudzia si z gasncym obrazem runy na powiekach runy przedstawiajcej
skrzyda anioa poczone pojedyncz belk. Cae jej ciao bolao, przez moment leaa
nieruchomo, bojc si blu, ktry przynisby ruch. Wspomnienia wracay powoli lodowa
lawa przed Cytadel. miejca si Amatis prowokujca Clary by j zrania, Jace torujcy
sobie drog przez pole Mrocznych. Jace na ziemi krwawicy ogniem, Brat Zachariasz
uchylajcy si przed blaskiem.
Otworzya gwatownie oczy. Oczekiwaa obudzi si w zupenie obcym miejscu, ale
zamiast tego leaa na maym drewnianym ku w pokoju gocinnym Amatis. Blady blask
soca wlewa si przez firanki, tworzc wzory na suficie.
Usiowaa wsta. Niedaleko od niej kto agodnie piewa jej matka. Jocelyn
natychmiast przerwaa i zerwaa si, by pochyli si nad ni. Wygldaa jakby nie spaa ca
noc. Miaa na sobie star koszul i dinsy, a jej wosy byy zebrane w kok utrzymywany
owkiem. Przypyw zayoci i ulgi zala Clary, jednak natychmiast poczua panik.
- Mamo powiedziaa, kiedy Jocelyn pochylia si nad ni, przyciskajc wierzch
doni do czoa Clary jakby sprawdzajc czy ma gorczk. - Jace...
- Jace ma si dobrze powiedziaa Jocelyn, zabierajc rk. Pokrcia gow, widzc
podejrzliwe spojrzenie Clary. - Naprawd. Jest teraz w Basilias razem z Bratem
Zachariaszem. Wraca do zdrowia.
Clary spojrzaa twardo na matk.
- Clary, wiem, e w przeszoci dawaam ci powody, aby mi nie ufaa, ale prosz,
uwierz mi, Jace ma si dobrze. Wiem, e nigdy by mi nie wybaczya, gdybym nie
- Wic Sebastian zwrci swoj uwag gdzie indziej - cign stanowczo Luke. Opuci Londyn ze swoimi siami i zaatakowa Praetor Lupus na Long Island. Prawie
wszyscy Praetorianie, wliczajc ich lidera, zostali zabici. Jordan Kyle... - jego gos si
zaama. - Jordan zosta zabity.
Clary nie bya wiadoma tego, e si poruszya, ale nagle nie znajdowaa si ju pod
kodr. Opucia nogi przez brzeg ka i sigaa do pochwy z Heosphorosem na nocnym
stoliku.
- Clary powiedziaa jej matka, wycigajc rk, by obj jej nadgarstek, eby j
powstrzyma. - Clary, ju po wszystkim. Nic ju nie moesz zrobi.
Clary czua smak ez, gorcy i sony, palcy jej gardo, a pod nimi ostrzejszy i
mroczniejszy smak paniki.
- A co z Mai? - zadaa odpowiedzi. - Jeli Jordan ucierpia, czy z Mai wszystko
w porzdku? A Simon? Jordan by jego stranikiem! Czy z Simonem wszystko dobrze?
- Nic mi nie jest. Nie martw si, wszystko ze mn w porzdku - powiedzia gos
Simona. Drzwi od sypialni si otworzyy i ku zdumieniu Clary wszed Simon, wygldajc
na zaskakujco niemiaego. Upucia pochw Heosphorosa na narzut i zerwaa si na
nogi, brn do Simona tak szybko, e uderzya w jego obojczyk. Nie zwracaa uwagi na to,
czy zabolao. Bya zajta chwytaniem si Simona, jakby oboje wypadli z helikoptera i
zaczli spada. Chwytaa w garci jego pognieciony zielony sweter, niezgrabnie wciskajc
twarz w jego rami, walczc, by si nie rozpaka.
Trzyma j, uspokajajc niezgrabnym chopicym poklepywaniem po plecach i
ramionach. Kiedy w kocu go pucia i cofna si, zobaczya e sweter i dinsy, ktre mia
na sobie byy o rozmiar za due. Na jego szyi wisia metalowy acuch.
- Co ty tu robisz? - spytaa. - I czyje ubrania masz na sobie?
- To duga historia, a ubrania s gwnie Aleca. - powiedzia Simon. Jego sowa byy
swobodne, ale wyglda na przemczonego i napitego. - Powinna zobaczy, co miaem na
sobie wczeniej. A tak przy okazji, adna piama.
Clary spojrzaa na siebie. Miaa na sobie flanelow piam w wozy straackie, zbyt
krtk w nogach i ciasn na piersi.
Luke unis brew.
- Myl, e bya moja kiedy byem dzieckiem.
- Nie moecie mi powiedzie, e nie byo niczego innego, w co moglibycie mnie
ubra.
- Jeli dalej uparcie bdziesz prbowaa si zabi, ja bd t, ktra bdzie wybiera,
co masz na sobie podczas wracania do zdrowia. - powiedziaa Jocelyn z maym umiechem.
- Piama zemsty mrukna Clary. Wzia dinsy i koszul z podogi, po czym
spojrzaa na Simona. - Id si przebra. Zanim wrc, bd gotowy, eby mi powiedzie co
o tym,, jak si tu znalaze oprcz tej dugiej historii.
Simon wymamrota co co brzmiao jak wadcza, ale Clary bya ju za drzwiami.
Wzia prysznic w rekordowym czasie, rozkoszujc si uczuciem spywajcej wody
spukujcej brud bitwy. Wci martwia si o Jace'a, pomimo zapewnie matki, ale za to
widok Simona podnis j na duchu. Moe to nie miao sensu, ale bya szczliwsza, e
znajdowa si tam, gdzie moga mie na niego oko, a nie w Nowym Jorku. Zwaszcza po
tym, co stao si z Jordanem.
Kiedy wrcia do sypialni z wilgotnymi wosami zwizanymi w koski ogon, Simon
siedzia na nocnym stoliku pogrony w rozmowie z matk i Lukiem, opowiadajc co mu
si przydarzyo w Nowym Jorku, jak Maureen go porwaa, a Raphael uratowa i sprowadzi
do Alicante.
- Mam wic nadziej, e Raphael zamierza wzi udzia w dzisiejszej kolacji
wydawanej przez przedstawicieli Jasnego Dworu - mwi Luke. - Anselm Nightshade
zostaby zaproszony, ale jeli Raphael zastpuje go w Radzie, to powinien si tam pojawi.
Zwaszcza po tym, co stao si z Praetor, znaczenie Podziemnej solidarnoci z Nocnymi
owcami jest wiksze ni kiedykolwiek.
- Masz jakie wiadomoci od Mai? - zapyta Simon. - Nie mog znie myli, e
zostaa sama, teraz, kiedy Jordan nie yje. - Skrzywi si troch kiedy mwi, jakby sowa
Jordan nie yje bolay.
- Nie jest sama. Ma stado, ktre si ni opiekuje. Bat jest ze mn w kontakcie...
fizycznie ma si dobrze. Emocjonalnie, nie wiem. To jej Sebastian przekaza wiadomo po
tym jak zabi Jordana. To nie moe by atwe.
- Stado bdzie musiao mie do czynienia z Maureen. - powiedzia Simon. - Jest
zachwycona tym, e Nocni owcy odeszli. Zrobi z Nowego Jorku krwawy plac zabaw, jeli
jej si uda.
- Jeli zabija Przyziemnych, Clave bdzie musiao wysa kogo, kto si ni zajmie
powiedziaa Jocelyn. - Nawet jeli to oznacza opuszczenie Idrisu. Jeli amie
Porozumienia...
- Czy Jia nie powinna tego usysze? - powiedziaa Clary. - Moemy z ni
porozmawia. Nie jest taka jak ostatni Konsul. Wysuchaaby ci Simonie.
Simon skin gow.
- Obiecaem Raphaelowi, e porozmawiam za niego z Inkwizytorem i Konsulem... Urwa nagle i skrzywi si.
Clary spojrzaa na niego twardo. Siedzia w sabym blasku soca, jego skra bya
blada jak ko soniowa. yy pod jego skr byy widoczne, surowe i czarne niczym lady
atramentu. Mia wydatne koci policzkowe, a cienie pod nimi byy ostre i nieregularne.
- Simon ile czasu mino odkd ostatni raz co jade?
Simon cofn si, wiedziaa, e nienawidzi, gdy przypominano mu o jego potrzebie
spoywania krwi.
- Trzy dni powiedzia niskim gosem.
- Jedzenie powiedziaa Clary, patrzc na matk i Luke'a. - Musimy mu znale co
do jedzenia.
- Nic mi nie jest - powiedzia Simon nieprzekonujco. - Naprawd.
- Najbardziej rozsdnym miejscem, w ktrym mona dosta krew, bdzie dom
przedstawicieli wampirw - powiedzia Luke. - Musz j dostarcza dla uytku czonkw
Dzieci Nocy w radzie. Poszedbym tam, ale na pewno nie dadz jej wilkoakowi. Moemy
wysa wiadomo...
- adnych wiadomoci. S zbyt wolne. Pjdziemy teraz. - Clary otworzya szeroko
szaf i wzia kurtk. - Uda ci si tam doj Simon?
- To niedaleko powiedzia stonowanym gosem. - Klika drzwi dalej od domu
Inkwizytora.
- Raphael bdzie spa - rzek Luke. - Jest rodek dnia.
- Wic go obudzimy Clary woya kurtk i j zapia. - Do niego naley
reprezentowanie wampirw, bdzie musia pomc Simonowi.
Simon prychn.
- Raphael nie uwaa, e musi co robi.
- Nie obchodzi mnie to. - Clary chwycia Heosphorosa i wsuna go do pochwy.
- Clary, nie jestem pewna, czy czujesz si wystarczajco dobrze, eby tak wyj...zacza Jocelyn.
- Nic mi nie jest. Nigdy nie czuam si lepiej.
Jocelyn pokrcia gow, a wiato zowio czerwone byski w jej wosach.
- Innymi sowy, nie mog zrobi nic, by ci powstrzyma.
- Nie - odpowiedziaa Clary, wpychajc Heosphorosa za pas. - Nic a nic.
- Kolacja czonkw rady jest dzisiaj powiedzia Luke, opierajc si o cian. Clary, bdziemy musieli wyj, zanim wrcisz. Postawimy stranika koo domu, aby si
upewni, e wrcisz do domu przed zmrokiem...
- Chyba sobie artujecie.
- Wcale nie. Chcemy, eby bya w domu. Jeli nie wrcisz przed zachodem soca,
zostanie powiadomiony Gard.
- To pastwo policyjne - narzekaa Clary. - Chod, Simon. Idziemy.
Maia usiada na play Rockaway, draa, patrzc na wod.
Rockaway w lecie byo zatoczone, ale teraz, w grudniu opustoszao, smagane
wiatrem. Wody Atlantyku rozcigay si daleko, gste i szare, koloru elaza pod niebem o
podobnej barwie.
Ciaa wilkoakw, ktre zabi Sebastian, wrd nich ciao Jordana, zostay spalone
pord ruin Praetor Lupus. Jeden z wilkw ze stada zbliy si do linii przypywu i wysypa
prochy z pudeka do wody.
Maia obserwowaa, jak powierzchnia morza stawaa si czarna od szcztkw
zmarych.
- Przykro mi. - Bat siedzia obok niej na piasku. Obserwowali jak Rufus podchodzi
do brzegu i otwiera kolejne drewniane pudeko z prochami. - Z powodu Jordana.
Maia odgarna wosy do tyu. Szare chmury gromadziy si na horyzoncie.
Zastanawiaa si kiedy zacznie pada.
- Miaam zamiar z nim zerwa - powiedziaa.
- Co? - Bat wyglda na zaszokowanego.
- Miaam zamiar z nim zerwa rzeka ponownie. - W dniu, kiedy Sebastian go
zabi.
- Mylaem, e dobrze wam si ukadao. Mylaem, e bya szczliwa.
- Naprawd? - Maia wbia palce w wilgotny piasek. - Nie lubiam go.
- Skrzywdzi ci. To byo dawno temu i wiem, e stara si to zrekompensowa, ale...
- Bat wzruszy ramionami. - By moe nie jestem tak wyrozumiay.
Maia odetchna gboko.
- Moe ja te nie jestem - powiedziaa. - W miecie, w ktrym dorastaam, wszystkie
te rozpieszczone, szczupe, biae dziewczyny sprawiay, e czuam si jak mie, poniewa
nie wygldaam jak one. Kiedy miaam sze lat, mama prbowaa urzdzi mi przyjcie
urodzinowe z motywem Barbie. Wiesz, produkuj czarnoskre Barbie, ale nie robi rzeczy,
ktre wchodz w jej zestaw - akcesoria na imprezy, ozdoby na tort i tego typu. Wic
urzdzilimy moj imprez z blond lalk jako motywem, wszystkie jasnowose dziewczyny
przyszy i miay si ze mnie, zakrywajc si rkoma. - Powietrze na play byo chodne.
Tak wic, gdy poznaam Jordana, powiedzia mi, e jestem pikna, i nie trwao to dugo.
Byam w nim cakowicie zakochana przez jakie pi minut.
- Jeste pikna - powiedzia Bat. Krab pustelnik powolutku szed po piasku, a on
szturchn go palcami.
- Bylimy szczliwi - rzeka Maia. - Ale wtedy stao si to wszystko: Przemieni
mnie, a ja go znienawidziam. Przyjechaam do Nowego Jorku i nienawidziam go, a potem
ponownie si pojawi i chcia tylko, ebym mu wybaczya. Chcia tego strasznie i byo mu
przykro. Wiedziaam, e ludzie robi szalone rzeczy, kiedy zostaj ugryzieni. Syszaam o
ludziach, ktrzy zabili swoje rodziny...
- Dlatego mamy Praetorw - powiedzia Bat. - C. Mielimy.
- I pomylaam, jak dugo mona uwaa kogo za odpowiedzialnego za co, co
zrobi, gdy nie mg si kontrolowa? Mylaam, e powinnam mu wybaczy, tak cholernie
tego chcia. Zrobi wszystko eby to zrekompensowa. Sdziam, e moemy wrci do
normalnoci, wrci do tego, jacy bylimy kiedy.
- Czasami nie mona powrci do tego, co byo - powiedzia Bat. W zamyleniu
dotkn swojej blizny na policzku. Maia nigdy go nie zapytaa, skd j mia. - Czasami zbyt
duo si zmienio.
- Nie moglimy wrci - odrzeka Maia. - Przynajmniej ja nie mogam. Tak bardzo
chcia, ebym mu wybaczya, e myl, i czasami patrzy na mnie i widzia przebaczenie.
Odkupienie. Nie dostrzega mnie. - Pokrcia gow. - Nie jestem czyim rozgrzeszeniem.
Jestem Mai.
- Ale zaleao ci na nim - powiedzia agodnie Bat.
- Wystarczajco, aby odwleka zerwanie z nim. Pomylaam, e moe poczuj si
inaczej. Wtedy przyszo to wszystko: Simon zosta porwany, wyruszylimy za nim, a ja
cigle zamierzaam porozmawia z Jordanem. Chciaam mu powiedzie jak tylko
dotarlibymy do Praetor, a kiedy tam przybylimy wszdzie bya przekna lin
rzenia.
- Powiedzieli, e kiedy ci znaleli, trzymaa go w ramionach. Nie y, jego krew
spukiway fale, ale ty trzymaa si jego ciaa.
- Kady powinien umrze w czyich ramionach - powiedziaa Maia, biorc gar
piasku. - Po prostu... czuj si winna. Umar, mylc, e wci byam w nim zakochana, e
zostaniemy razem i wszystko byo w porzdku. Zgin z moim kamstwem. - Pozwolia
ziarenkom przesypa si przez palce. - Powinnam powiedzie mu prawd.
- Przesta si kara. - Bat wsta. By wysoki i uminiony w zapitej do poowy
kurtce, wiatr ledwo porusza jego krtkimi wosami. Gromadzce si ciemne chmury
zarysoway jego sylwetk. Maia moga zobaczy reszt stada, skupion wok Rufusa, ktry
gestykulowa, mwic co. - Gdyby nie by umierajcy, to tak, powinna powiedzie mu
prawd. Ale umar, mylc, e by kochany i e mu wybaczya. S znacznie gorsze rzeczy,
ktre mona komu ofiarowa ni to. To, co ci zrobi, byo okropne i on to wiedzia. Ale
niewielu ludzi jest tylko dobrych lub tylko zych. Potraktuj to jako podarunek dla dobra,
ktre w nim byo. Gdziekolwiek Jordan wyrusza, a ja wierz, e wszyscy gdzie idziemy,
pomyl, e bdzie to wiato prowadzce go do domu.
Jeli opucisz Basilias, postpisz wbrew radom Braci.
- Dobrze - powiedzia Jace, wcigajc drug rkawic, zginajc palce. - Wyrazie si
cakiem jasno.
Brat Enoch wisia nad nim, patrzc spode ba, kiedy Jace pochyli si z precyzj,
eby zawiza buty. Siedzia na brzegu szpitalnego ka, jednego z szeregu biaych,
przykrytych przecieradem ek biegncych wzdu cian pokoju. Wiele innych zostao
zajtych przez Nocnych owcw, ktrzy wracali do zdrowia po bitwie pod Cytadel. Cisi
Bracia poruszali si midzy kami jak upiorne pielgniarki. Powietrze pachniao zioami i
dziwnymi okadami.
Powiniene przynajmniej odpocz jeszcze jedn noc. Twoje ciao jest wyczerpane, a
niebiaski ogie wci ponie.
Koczc wiza buty, Jace spojrza w gr. Sklepiony sufit nad nim pomalowano w
spleciony motyw leczniczych run w srebrnych i niebieskich odcieniach. Wpatrywa si w
niego przez mia wraenie - tydzie, cho wiedzia, e to tylko jedna noc. Cisi Bracia nie
wpuszczali goci, wisieli nad nim z leczniczymi runami i okadami. Robili na nim rwnie
testy, pobierajc krew, wosy a nawet rzsy. Dotykali go szeregiem noy, przyciskajc je do
jego skry: zoto, srebro, stal, drewno jarzbiny. Czu si dobrze. Mia silne przeczucie, e
trzymanie go w Basilias miao suy temu, aby bada niebiaski ogie, a nie go leczy.
- Chc zobaczy Brata Zachariasza. - powiedzia.
Ma si dobrze. Nie musisz si o niego martwi.
- Chc go zobaczy rzek ponownie. - Prawie go zabiem pod Cytadel...
To nie bye ty. To niebiaski ogie. Nie zrobi nic, tylko mu zaszkodzi.
Jace zamruga na ten dziwny dobr sw.
- Kiedy go poznaem, powiedzia, e wierzy, i ma wobec Herondale'w dug. Ja
jestem Herondale'em. Chciaby si ze mn zobaczy.
A potem zamierzasz opuci Basilias?
Jace wsta.
- Nic mi nie jest. Nie musz siedzie w szpitalu. Z pewnoci mgby uywa
swoich zasobw bardziej owocnie na osobach, ktre s rzeczywicie ranne. - Zdj kurtk z
haka obok ka. - Suchaj, moesz zaprowadzi mnie do Brata Zachariasza, albo bd si
bka, woajc go, a si pojawi.
Sprawiasz wielkie kopoty Jasie Herondale.
- Tak mi mwiono - powiedzia Jace.
Midzy kami znajdoway si okna w ksztacie uku, rzucay szerokie snopy
wiata na marmurow posadzk. Dzie zaczyna przygasa, a Jace obudzi si wczesnym
popoudniem z Cichym Bratem przy ku. Gwatownie wsta, domagajc si odpowiedzi,
gdzie jest Clary, gdy wspomnienia poprzedniej nocy przeleway si przez niego:
przypomnia sobie bl, kiedy Sebastian go dgn, ogie palcy ostrze, poncego
Zachariasza. Ramiona Clary wok niego, jej wosy opadajce wok nich, ustanie blu,
ktre przyszo z ciemnoci. A potem - nic.
Po tym jak bracia zapewnili go, e Clary czuje si dobrze i jest bezpieczna w domu
Amatis, zapyta o Zachariasza, czy ogie mu nie zaszkodzi, ale otrzymywa jedynie
irytujco niejasne odpowiedzi.
Teraz poda za Enochem, wychodzc z sali szpitalnej, kierujc si do wszego
otynkowanego na biao korytarza. Drzwi do innych pomieszcze byy pootwierane. Kiedy
mijali jedne z nich, Jace dostrzeg wijce si ciao przywizane do ka, usysza te krzyki
i przeklestwa. Cichy Brat stan nad pobitym czowiekiem ubranym w resztki czerwonej
szaty. Biaa ciana za nimi bya ochlapana krwi.
Amalric Kriegsmesser, powiedzia Brat Enoch, nie odwracajc gowy. Jeden z
Mrocznych Sebastiana. Jak wiesz, prbowalimy odwrci zaklcie Piekielnego Kielicha.
Jace przekn lin. Nie byo nic do powiedzenia. Widzia wykonanie rytuau
Piekielnego Kielicha. W gbi serca nie wierzy, e zaklcie moe zosta odwrcone.
Spowodowao zbyt wielkie zmiany. Ale te nie mg sobie wyobrazi, e Cichy Brat moe
runa wyblaka.
Zachariasz spojrza w d.
- Od dawna nie yje powiedzia. Byem Kiedy umar, ja - Pokrci gow,
sfrustrowany. Przez lata mwiem za pomoc umysu, cho syszae moje myli jako
sowa powiedzia. Proces ksztatowania jzyka w zwyczajny sposb, znajdowanie sw,
nie przychodzi mi teraz atwo. Podnis gow, by spojrze na Jacea. Ce swojego
parabatai. rzek. - Za to, czym jest ta cenna wi. Kada mio jest cenna. To dlatego
robimy to, co robimy. Dlaczego walczymy z demonami? Dlaczego nie pasuj na stranikw
tego wiata? Co czyni nas lepszymi? To dlatego, e one nie buduj tylko niszcz. Nie
kochaj tylko nienawidz. My, Nocni owcy, jestemy ludzcy i niedoskonali. Ale gdybymy
nie posiadali zdolnoci do kochania, nie moglibymy strzec ludzi; musimy ich kocha, aby
ich chroni. Mj parabatai kocha jak mao kto mg kocha, wszystko i wszystkich.
Wiedz, e te taki jeste, a ponie to w tobie janiej ni ogie Nieba.
Brat Zachariasz patrzy na Jacea tak intensywnie, e mia wraenie, i to spojrzenie
pozbawi jego ciao koci.
- Przykro mi powiedzia cicho Jace. Z powodu twojego parabatai. Czy jest
kto czy zosta ci kto, dla kogo chciaby wrci do domu?
Usta chopca wygiy si lekko.
- Jest jedna osoba. Zawsze bya dla mnie domem. Ale nie tak szybko. Najpierw
musz zosta.
- By walczy?
- A take kocha i opakiwa. Kiedy byem Cichym Bratem, moja mio i straty byy
lekko wyciszone, jak muzyka syszana z oddali, wierna melodii, ale stumiona. Teraz
teraz to wszystko mnie ogarno. Uginam si pod tym. Musz by silniejszy, nim bd mg
j zobaczy. Jego umiech by tskny. Czy kiedykolwiek czue, e twoje serce jest tak
przepenione, e z pewnoci si rozpadnie?
Jace pomyla o rannym Aleku na jego kolanach, o Maksie, nieruchomym i bladym
na pododze Sali Porozumie, o Valentinie i jego ramionach owinitych wok niego, kiedy
krew Jaces wsikaa w piasek pod nimi. I wreszcie o Clary: o jej gwatownej odwadze,
ktra go chronia, jej ostrym dowcipie, ktry trzyma go przy zdrowych zmysach, o stao
jej mioci.
- Bro, kiedy zostaje zniszczona, a potem naprawiona, moe by mocniejsza w
zespojonych miejscach powiedzia Jace.
- By moe serca s takie same. Brat Zachariasz, ktry by teraz chopcem takim
jak Jace, umiechn si smutno. Mam nadziej, e masz racj.
- Nie mog uwierzy, e Jordan nie yje powiedziaa Clary. Dopiero co go
widziaam. Siedzia na murku przy Instytucie, kiedy przeszlimy przez Portal.
Sza obok Simona wzdu jednego z kanaw, kierujc si w stron centrum miasta.
Demoniczne wiee wznosiy si wok nich, ich blask odbija si w wodach kanau.
Simon spojrza z ukosa na Clary. Wci myla o tym jak wygldaa, kiedy zobaczy
j poprzedniej nocy, sin, wyczerpan i ledwo przytomn, w zakrwawionych i podartych
ubraniach. Teraz znowu przypominaa siebie, wrciy jej kolory na policzkach, rce
trzymaa w kieszeniach, rkoje miecza wystawaa z jej pasa.
- Ja te nie powiedzia.
Oczy Clary byy odlege i jasne, a Simon zastanawia si, co sobie przypominaa
co zrobi, byo niewybaczalne. Gdyby nie mia Praetor, gdyby nie mia ciebie, by si tob
zaj, zeraoby go to tak a w kocu by si zabi.
- Clary - Simon by zaszokowany jej mrocznymi sowami.
Zadraa, jakby chciaa strzsn z siebie pajczyny. Skrcili w dug ulic przy
kanale, wzdu ktrej stay wielkie, stare domy. Przypomniao to Simonowi zdjcia
bogatych dzielnic Amsterdamu.
- Ten tutaj to dom Lightwoodw. Wysoce postawieni czonkowie Rady maja domy na
tej ulicy. Konsul, Inkwizytor, przedstawiciele Podziemnych. Musimy tylko dowiedzie si,
ktry z nich jest Raphaela.
- Tutaj powiedzia Simon i wskaza wski dom z czarnymi drzwiami. Namalowana
bya na nich srebrna gwiazda. Gwiazda Dzieci Nocy. To dlatego, e nie widzimy
sonecznego wiata. Umiechn si do niej, albo przynajmniej prbowa. Gd trawi
jego yy, byy jak gorce druty pod jego skr.
Odwrci si i wspi po schodach. Koatka bya cika i miaa ksztat runy. Dwik,
ktry si rozleg po uderzeniu rozszed si po domu.
Simon usysza jak Clary wchodzi po schodach za nim, kiedy otworzyy si drzwi.
Raphael sta wewntrz, ostronie, z dala od wiata, ktre wlao si przez otwarte drzwi. W
cieniu Simon mg zobaczy tylko jego oglny zarys: krcone wosy, biay bysk zbw,
gdy ich powita.
- Chodzcy za Dnia. Crka Valentinea.
Clary wydaa z siebie poirytowany dwik.
- Czy ty nigdy nikogo nie nazywasz po imieniu?
- Tylko przyjaci powiedzia Raphael.
- To ty masz przyjaci? zapyta Simon.
Raphael spiorunowa go wzrokiem.
- Zakadam, e przyszede tutaj po krew?
- Tak powiedziaa Clary. Simon milcza. Na dwik sowa krew zacz czu si
sabo. Poczu jak jego odek si kurczy. Zaczyna umiera z godu.
Raphael spojrza na Simona.
- Wygldasz na godnego. Moe powiniene wzi pod uwag moj wczorajsz
sugesti na placu.
Clary uniosa brwi, ale Simon tylko si skrzywi.
- Jeli chcesz, ebym porozmawia za ciebie z Inkwizytorem, bdziesz musia da mi
krew. W przeciwnym razie zemdlej u jego stp albo go zjem.
- Podejrzewam, e skoczyoby si to le dla jego crki. Cho, wydawaa si by
niezbyt z ciebie zadowolona ostatniej nocy. Raphael ponownie znikn w cieniu domu.
- Rozumiem, e widziae wczoraj Isabelle?
- Dobrze rozumiesz.
- I nie poszo zbyt dobrze?
Ponowne pojawienie si Raphaela oszczdzio Simonowi odpowiedzi na to pytanie.
Nis zakorkowan szklan butelk pen czerwonego pynu. Simon wzi j z zapaem.
Zapach krwi przedosta si przez szko, wzburzony i sodki. Simon szarpn za korek
i przekn, jego ky si wysuny, pomimo tego, e ich nie potrzebowa. Wampiry nie
powinny pi z butelek. Zby otary si o jego skr kiedy wyciera usta wierzchem doni.
Brzowe oczy Raphaela byszczay.
- Przykro mi z powodu twojego przyjaciela wilkoaka.
Simon zesztywnia. Clary pooya mu do na ramieniu.
- Ja nie kolduj powiedzia Simon. Jestem ydem. Znam tylko piosenk o bku.4
- Wszystko z nim dobrze? Aline zapytaa Clary, brzmiaa na zmartwion. Czy
wampiry mog zwariowa?
- On nie zwariowa powiedziaa Helen. Jest pijany. Musia spoy krew kogo,
kto pi alkohol. Moe to spowodowa u wampira niezy odlot.
- Nienawidz Raphaela mrukna Clary.
- Isabelle! zawoa Simon. Przesta rzuca na mnie ubrania! To, e jeste Nocnym
owc, a ja wampirem nie oznacza, i nie moemy by razem. Nasza mio jest zakazana,
jak mio rekina i owcy rekinw. Ale to sprawia, e jest wyjtkowa.
- Och? prychna Isabelle. Ktre z nas jest rekinem, Simon? Ktre z nas jest
rekinem?
Frontowe drzwi otworzyy si gwatownie. To by Robert Lightwood i nie wyglda
na zadowolonego. Ruszy ciek biegnc od domu, otworzy kopniciem furtk i podszed
do Simona.
4 Dreidel bk,bczek (uywany w czasie zabaw na ydowskie wito Chanuka);
https://www.youtube.com/watch?v=mnzVq2t7bi4 :D/Avis
- Co si tutaj dzieje? zada odpowiedzi. Zerkn na Clary. Dlaczego krzyczysz
przed moim domem?
- On nie czuje si dobrze powiedziaa Clary, apic Simona za nadgarstek.
Idziemy.
- Nie rzek Simon. Nie, ja ja musz z nim porozmawia. Z Inkwizytorem.
Robert sign do kieszeni marynarki i wycign krzy. Clary patrzya, jak unosi go
midzy siebie i Simona.
- Rozmawiam tylko z przedstawicielem Dzieci Nocy w Radzie lub z gow
nowojorskiego klanu powiedzia. A nie z jakimkolwiek wampirem, ktry puka do mych
drzwi, nawet jeli przyjani si z moimi dziemi. Nie powiniene by w Alicante bez
pozwolenia
Simon wycign rk i wyrwa krzy z doni Roberta.
- Nie ta religia powiedzia.
Helen wcigna ze wistem powietrze.
- I zostaem wysany przez reprezentanta Dzieci Nocy w Radzie. Raphael Santiago
sprowadzi mnie tu, ebym z tob porozmawia
- Simon! Isabelle wybiega z domu, pieszc si, by stan pomidzy Simonem a
jej ojcem. Co ty wyprawiasz?
Spojrzaa na Clary, ktra ponownie chwycia nadgarstek Simona.
- Naprawd musimy i mrukna Clary.
Spojrzenie Roberta powdrowao od Simona do Isabelle. Wyraz jego twarzy si
zmieni.
- Czy co si midzy wami dzieje? O to chodzio w tych wrzaskach?
Clary spojrzaa na Isabelle z zaskoczeniem. Pomylaa o Simonie, pocieszajcym j,
kiedy umar Max. Jak bliscy Simon i Izzy stali si sobie w cigu ostatnich miesicy. A jej
ojciec nie mia o tym pojcia.
- Jest przyjacielem. Jest przyjacielem nas wszystkich powiedziaa Isabelle,
zakadajc rce na piersi. Clary nie moga stwierdzi czy bya bardziej poirytowana
Simonem czy swoim ojcem. I rcz za niego, jeli to oznacza, e bdzie mg zosta w
Alicante. Spojrzaa na Simona. Ale teraz wraca do Clary. Prawda, Simon?
- Krci mi si w gowie powiedzia ze smutkiem Simon. Tak bardzo krci.
Nagle wdzicznie wsta, zbyt szybko, aby moga zarejestrowa ruch. Biae wosy
opady mu na oczy. Przypomniaa sobie stanie z nim nad brzegiem Sekwany i przygldanie
si grze wiata na jego wosach, tak samo cienkich i jasnych jak mikkie pyki dmuchawca.
Zastanawianie si, czy Valentine w modoci wyglda tak samo.
- Moe chc wynegocjowa rozejm powiedzia.
- Clave nie bdzie chciao z tob negocjowa.
- Naprawd? Po ostatniej nocy? Zrobi krok w jej stron. wiadomo, e nie moe
uciec nasilia si, zdusia krzyk. - Jestemy po dwch rnych stronach. Mamy wrogie sobie
armie. Czy nie to wanie robicie? Nie negocjujecie rozejmu? Albo robicie to, albo
walczycie, dopki jedno z was nie straci wystarczajco ludzi, eby si podda? A moe nie
jestem zainteresowany negocjowaniem rozejmu z nimi. Moe jestem jedynie
zainteresowany rozejmem z tob.
- Dlaczego? Ty nie wybaczasz. To, co zrobiam nie wybaczyby mi tego.
Znw si poruszy, niespodziewane drgnicie i nagle j przygniata, jego palce
owiny si wok jej lewego nadgarstka krpujc go nad jej gow.
- Ktr cz? Zniszczenie mego domu domu naszego ojca? Zdradzenie i
okamanie mnie? Zerwanie mojej wizi z Jaceem? Zauwaya bysk gniewu w jego
oczach, poczua szalone bicie jego serca.
Jedyne, czego chciaa, to go stamtd wykopa, ale jej nogi najzwyczajniej by si nie
poruszyy. Gos jej dra.
- adnej z nich.
Sta tak blisko, e poczua, kiedy jego ciao si odpryo. By twardy, chudy i
kocisty, wbija si w ni5.
- Myl, e wywiadczya mi przysug. Moe nawet miaa taki zamiar. Widziaa
swoje odbicie w jego niesamowitych oczach, ich tczwki byy tak ciemne, e niemal
stapiay si ze renicami. Byem zbyt uzaleniony od dziedzictwa i ochrony naszego ojca.
Od Jacea. Musiaem stan o wasnych siach. Czasami musisz straci wszystko, aby
zdoby to ponownie, a odzyskanie jest ukojeniem blu straty. Sam zjednoczyem
Mrocznych. Sam zawarem sojusze. Sam zajem Instytuty w Buenos Aires, Bangkoku, Los
Angeles
- Sam zamordowae ludzi i zniszczye rodziny powiedziaa. Przed moim
domem stacjonowa stranik. Mia za zadanie mnie chroni. Co mu zrobie?
- Przypomniaem mu, e powinien by lepszy w swoim fachu odpar Sebastian.
Ochronie mojej siostrzyczki. Podnis rk, ktra nie bya zajta krpowaniem jej
nadgarstka i dotkn kosmyka jej wosw, bawic si pasmem midzy palcami. Mied
powiedzia psennym gosem jak zachd soca, krew i ogie. Jak rami spadajcej
gwiazdy, ktra stykajc si z atmosfer spala si. Jestemy Morgensternami doda, w jego
gosie pojawi si tajemniczy bl. Jasnymi porannymi gwiazdami. Dziemi Lucyfera,
najpikniejszego ze wszystkich Boych aniow. Jestemy duo pikniejsi, gdy upadamy.
Urwa. Spjrz na mnie, Clary. Spjrz na mnie.
Spojrzaa na niego niechtnie. Jego czarne oczy wpatryway si w ni z wyranym
godem, jawnie kontrastoway z jego biaymi wosami, blad cer i sabym rumiecem
wzdu koci policzkowych. Artystka w Clary wiedziaa, e by pikny, w sposb w jaki
pikne byy pantery, butelki pene poyskujcej trucizny albo wypolerowany szkielet
martwej osoby. Luke powiedzia kiedy Clary, e jej talent polega na dostrzeeniu pikna i
potwornoci w zwykych rzeczach. Jednak Sebastianowi daleko byo do zwyczajnoci, a
widziaa w nim i to i to.
widziaa, e z trudem nad sob panuje. Zawsze bya moja. Nawet, gdy si urodzia,
bya ju moja, siostrzyczko, chocia mnie nie znaa. S wizi, ktrych nie da si zerwa. A
to powd, dla ktrego daj ci drug szans.
- Szans na co? Przesuna rk o kolejne p cala.
- Zwyci powiedzia. Wiesz to. Bya w Burren i Cytadeli. Widziaa potg
Mrocznych. Wiesz, co moe uczyni Piekielny Kielich. Jeli odwrcisz si od Alicante,
pjdziesz ze mn i zobowiesz si do lojalnoci, dam ci to, czego nie daem nikomu
innemu. Nigdy, bo zachowaem to dla ciebie.
Clary pozwolia swojej gowie z powrotem opa na cian. Brzuch jej si skrca, a
palce dotkny wanie rkojeci miecza za jej paskiem. Oczy Sebastiana byy skupione na
niej.
- Co mi dasz?
Umiechn si, jakby pytanie byo swego rodzaju ulg. Przez moment wydawa si
pon wasnym przekonaniem. Kiedy na niego patrzya, miaa wraenie, e obserwuje jak
ponie miasto.
- Lito powiedzia.
Obiad by zaskakujco elegancki. Magnus jada wczeniej z faerie tylko kilka razy i
zawsze panowa u nich naturalistyczny wystrj stoy z pni drzew, sztuce z wymylnie
ksztatowanych gazek, talerze z orzechami i jagodami. Na koniec zawsze odnosi
wraenie, e bardziej cieszyby si t spraw, gdyby by wiewirk.
Jednak tutaj, w Idrisie, w domu przekazanym faerie, st przykryto biaym obrusem.
Luke, Jocelyn, Raphael, Meliorn i Magnus jedli z talerzy zrobionych z wypolerowanego
mahoniu, karafki byy krysztaowe, a sztuce przez wzgld na obecno Lukea i faerie nie
zostay wykonane ani ze srebra ani elaza tylko z gazek. Rycerze faerie stali na stray przy
kadym wyjciu z pokoju, cisi i nieruchomi. Dugie, biae wcznie, ktre trzymali przy
boku, rzucay przymione wiato, emanujc mikk powiat.
Jedzenie te nie byo ze. Magnus nadzia na widelec kawaek cakiem przyzwoitego
coq au vin6 i u go w zamyleniu. Co prawda nie mia apetytu. By zdenerwowany a
nienawidzi tego stanu. Gdzie tam za tymi cianami, poza obowizkowym, uroczystym
obiadem, by Alec. Koniec z dzielc ich przestrzeni. Jasne, w Nowym Jorku te nie byli
daleko od siebie, lecz odlego dzielca ich tam bya mierzona nie w milach, tylko w
dowiadczeniach yciowych Magnusa.
To dziwne, pomyla. Zawsze sdzi, e naley do miaych osb. Prowadzenie
niemiertelnego ywota wymaga nie lada odwagi i niezamykania swego serca oraz umysu
na nowych ludzi i przeycia. Poniewa zawsze to, co nowe, jest tylko tymczasowe. A to, co
jest tylko tymczasowe, zamie ci serce.
- Magnus? powiedzia Luke, machajc widelcem prawie pod nosem czarownika.
Suchasz nas?
- Co? Oczywicie, e tak powiedzia Magnus, biorc yk wina. Zgadzam si z
wami w stu procentach.
- Naprawd? zapytaa oschle Jocelyn. Zgadzasz si, e Podziemni powinni nie
przejmowa si Sebastianem i jego mroczn armi, tylko pozwoli Nocnym owcom
rozwiza ten problem jako ich spr?
- Mwiem, e nie sucha powiedzia Raphael, ktremu zaserwowano krwawe
fondue, z czego wampir zdawa si niezmiernie cieszy.
- C, to jest spr Nocnych owcw - zacz Magnus, po czym westchn,
odstawiajc lampk wina. Alkohol by do mocny i mczyzna zaczyna ju odczuwa
zawroty gowy. Och, no dobra. Nie suchaem. I nie, oczywicie nie sdz, e
- Fagas Nocnych owcw warkn Meliorn. Zielone oczy mia zwone.
Czarownikw i faerie zawsze czyy dosy trudne relacje. adne z nich nie szalao za
Nocnymi owcami, co zapewniao wsplnego wroga, lecz faerie gardzili czarownikami za
6 Kurczak w czerwonym winie.
ich gotowo do uprawiania magii za pienidze. Tymczasem czarownicy pogardzali faerie
za ich niezdolno do kamstwa, zacofane cele i skonno do robienia irytujcych arcikw
Przyziemnym, typu kradzie mleka lub krw.
- Czy jest jaki inny powd, dla ktrego stajesz po stronie Nocnych owcw, poza
tym, e jeden z nich jest twoim amantem?
Luke zakrztusi si winem. Jocelyn poklepaa go po plecach. A Raphael wyglda na
zwyczajnie rozbawionego.
- Dostosuj si, Meliorn powiedzia Magnus. Nikt ju nie mwi amant.
- Poza tym doda Luke. Zerwali ze sob. Wilkoak potar doni oczy i
westchn. I czy naprawd powinnimy teraz plotkowa? Nie rozumiem, w jaki sposb
czyje ycie osobiste ma na to wpyw.
- Wszystko opiera si na yciu osobistym powiedzia Raphael, zanurzajc co
nieprzyjemnie wygldajcego w fondue. Dlaczego wy, Nocni owcy, macie problem?
Poniewa Jonathan Morgenstern poprzysig zemst na was. A dlaczego to zrobi?
Poniewa nienawidzi swojego ojca i matki. Bez urazy doda, wskazujc gow w kierunku
Jocelyn. Ale wszyscy wiemy, e to prawda.
- Nie chowam urazy powiedziaa Jocelyn, cho ton jej gosu by lodowaty. Gdyby
nie ja i Valentine, Sebastian, by nie istnia, w kadym znaczeniu tego sowa. Bior za to
pen odpowiedzialno.
Luke posa Raphaelowi piorunujce spojrzenie.
- To Valentine zmieni go w potwora powiedzia. I tak, Valentine by Nocnym
owc, ale to nie tak, e Rada popieraa i wspieraa jego lub jego syna. Obecnie jest w
stanie wojny z Sebastianem i chce naszej pomocy. Wszystkie rasy: wilkoaki, wampiry,
czarnoksinicy oraz faerie mog czyni dobro lub zo. Fragment Porozumienia mwi o
tym, e wszyscy ci, ktrzy czyni dobro lub maj taki zamiar, s zjednoczeni przeciwko
tym, ktrzy czyni zo. Niezalenie od pochodzenia.
Magnus wycelowa widelcem w Lukea.
- To powiedzia bya pikna przemowa przerwa. Bez wtpienia bekota. Jakim
cudem upi si tak ma iloci wina? Zazwyczaj by duo bardziej ostrony w tej kwestii.
Skrzywi si.
- Co to za wino? zapyta.
Meliorn odchyli si na krzele, krzyujc ramiona. W jego oczach pojawi si bysk,
gdy odpowiada:
- Czy ten rocznik ci nie zadowala, czarowniku?
Jocelyn powoli odstawia swoj lampk.
- Faerie odpowiadajce pytaniem na pytanie powiedziaa. To nigdy nie wry nic
dobrego.
- Jocelyn - Luke wycign do by pooy j na jej nadgarstku.
Chybi.
Zamroczony wpatrywa si w swoj do przez chwil, po czym opuci j powoli na
st.
- Co ty powiedzia, starannie wymawiajc kade sowo zrobi, Meliorn?
Rycerz faerie rozemia si. Dwik brzmia melodycznie lecz niejasno w uszach
Magnusa. Czarownik chcia odstawi swoj lampk, ale uwiadomi sobie, e ju j upuci.
Wino rozlao si na stole jak krew. Spojrza na Raphaela, ale on lea na stole i si nie
rusza. Magnus prbowa wymwi jego imi, ale aden dwik nie wydoby si z jego
zdrtwiaych ust.
Jako udao mu si wsta. Cay pokj wirowa. Zobaczy Lukea opadajcego z
powrotem na krzeso, Jocelyn podnoszc si tylko po to by zaraz upa na ziemi, stela
wypada z jej doni. Magnus skoczy do drzwi i sign, eby je otworzy
Po drugiej stronie stali Mroczni ubrani cali na czerwono. Ich twarze nie wyraay
adnych emocji, a ramiona i garda ozdobione zostay runami, lecz adnych z nich Magnus
nie zna. Te runy nie byy runami Anioa. Przemawiaa przez nie dysharmonia
demonicznego krlestwa i ciemna, okrutna moc.
Magnus odwrci si od nich, a wwczas nogi si pod nim ugiy. Upad na kolana.
Przed nim wyroso co biaego. To Meliorn, w swojej nienobiaej zbroi, klkajcy na
jedno kolano, aby spojrze czarownikowi w twarz.
- Ty, posiadajcy ojca-demona powiedzia. Naprawd sdzie, e kiedykolwiek
sprzymierzylibymy si z twoim gatunkiem?
Magnus odetchn gboko. wiat zaczyna ciemnie, jak ponca fotografia,
zwijajca si po bokach.
- Faerie nie kami.
- Dzieciak powiedzia Meliorne, w jego gosie prawie byo sycha wspczucie.
Po tych wszystkich latach nie wiesz, e oszustwo mona ukry w widocznym miejscu? Och,
ale ty mimo wszystko jeste naiwny.
Magnus prbowa zaprotestowa, krzykn, e wcale nie jest naiwny, ale nie mg
wydoby z siebie sw. Zamiast tego pochona go ciemno.
Serce Clary prbowao wyrwa si z jej piersi. Jeszcze raz sprbowaa poruszy
stopami, kopn, ale nogi miaa jak zamroone.
- Mylisz, e nie wiem, co masz na myli przez lito wyszeptaa. Uyjesz na
mnie Piekielnego Kielicha. Przemienisz w Mroczn, tak samo jak Amatis
- Nie - powiedzia, w jego gosie sycha byo gorczkowy ton. Nie przemieni ci,
jeli tego nie chcesz. Wybacz ci oraz Jaceowi. Moecie by razem.
- Razem z tob powiedziaa, pozwalajc odrobinie ironii wkra si w jej gos.
Ale on zdawa si jej nie zauway.
- Razem, ze mn. Jeli poprzysigniesz lojalno, jeli obiecasz w imi Anioa,
uwierz ci. Kiedy wszystko inne si zmieni, ciebie jedyn zachowam.
Przesuna do o kolejny centymetr i wwczas trzymaa palce na rkojeci
Heosphorosa. Jedyne co musiaa zrobi, to zacisn je w pi
- A co, jeli tego nie zrobi?
Wyraz jego twarzy sta.
- Jeli odmwisz mi teraz, przemieni wszystkich, ktrych kochasz w Mrocznych, a
na samym kocu ciebie, eby zmusi ci do patrzenia na ich przemiany, kiedy bdziesz
jeszcze wci odczuwa bl.
Clary przekna lin mimo, e w gardle miaa sucho.
- To jest ta twoja lito?
- Lito jest uwarunkowana twoj zgod.
- Nie zgodz si.
Jace.
Nagle zobaczya go ponad ramieniem Sebastiana, w miejscu, w ktrym jeszcze przed
chwil nikogo nie byo. Sta przed oknem, zasony za nim opotay na wietrze wiejcym od
kanau, a oczy mia twarde jak agat. By w stroju bojowym, a w doni trzyma sztylet. Na
jego szczce i szyi wci widziaa lady bledncych siniakw, a wyraz jego twarzy, kiedy
patrzy na Sebastiana, nie wyraa nic wicej poza ogromnym obrzydzeniem.
Clary poczua jak cae ciao Sebastiana zesztywniao7, chwil pniej odwrci si od
niej, przytrzymujc stop jej miecz, a jego rka powdrowaa do paska. Umiech mia ostry
jak brzytwa, lecz z jego oczu bia ostrono.
- miao, sprbuj powiedzia. Miae szczcie w Cytadeli. Nie spodziewaem
si, e zaczniesz tak pon, kiedy ci skaleczyem. Mj bd. Ju go nie powtrz.
Oczy Jacea powdroway do Clary, zawieray w sobie pytanie. Dziewczyna
pokiwaa gow, e nic jej nie jest.
- Wic przyznajesz powiedzia Jace, zbliajc si do nich. Podeszwy jego nie
wydaway dwikw w zetkniciu z drewnian podog. - e Niebiaski Ogie ci
zaskoczy. Wyrzuci z gry. Dlatego ucieke. Przegrae bitw w Cytadeli, a ty nie lubisz
przegrywa.
Ostry umiech Sebastiana sta si nieco bledszy, bardziej kruchy.
- Nie dostaem tego, po co przyszedem. Ale cakiem sporo si dowiedziaem.
- Nie przerwae murw Cytadeli powiedzia Jace. Nie dostae si do zbrojowni.
7 Calusiekie? :D /Nata
Par stron temu ju w pewnych miejscach twardy by :D /Mc.
Bagam, bez takich, bo ja ju i tak widz za duo midzy wierszami xD |K.
Nie przemienie Sistr.
- Nie przyszedem do Cytadeli po bro i zbroje. Sebastian umiechn si
szyderczo. Mog zdoby te rzeczy bez problemu. Przyszedem po was. Wasz dwjk.
Clary spojrzaa ktem oka na Jacea. Sta nieruchomo, jego twarz nie wyraaa
adnych emocji, bya jak z kamienia.
- Nie moge wiedzie, e tam bdziemy powiedziaa. Kamiesz.
- Nieprawda. Od Sebastiana, niczym od pochodni, emanowao wiato8. Widz
ci, maa siostrzyczko. Widz wszystko, co si dzieje w Alicante. W nocy i w dzie, w
ciemnoci i w wietle, widz ci.
- Przesta powiedzia Jace. To kamstwo.
- Naprawd? powiedzia Sebastian. To skd bym wiedzia, e Clary bdzie akurat
tutaj? e bdzie tego wieczoru sama?
Jace zacz cicho stpa w ich kierunku jak kot na polowaniu.
- To dlaczego nie wiedziae, e ja dzisiaj te tu bd?
Sebastian skrzywi si.
- Trudno jest obserwowa dwie osoby na raz. Tak wiele elaza w ogniu
- Jeli pragne Clary, czemu po prostu jej nie zabrae? dopytywa Jace.
Dlaczego spdzie cay ten czas na rozmowie? Jego gos ocieka pogard. Pragne,
aby ona chciaa pj z tob powiedzia. Wszyscy przez cae ycie tob gardzili. Twoja
matka. Twj ojciec. A teraz twoja siostra. Clary nie urodzia si z nienawici w sercu. To ty
sprawie, e zacza ci nienawidzi. Ale to nie tego chciae. Zapomniae, e bylimy
poczeni, ty i ja. Zapomniae, e widziaem twoje marzenia. Gdzie tam w twojej gowie
istnieje wiat pogrony w ogniu, a ty spogldasz na niego z sali tronowej, w ktrej znajduj
si dwa trony. Wic kto zajmuje drugi tron? Kto siedzi u twego boku w twoich marzeniach?
Sebastian rozemia si, na jego policzkach pojawiy si czerwone plamy, jakby mia
gorczk.
- Popeniasz bd powiedzia mwic do mnie w ten sposb, anielski chopcze.
- Nawet w swoich marzeniach nie jeste samotny powiedzia Jace, a jego gos by
gosem, w ktrym Clary po raz pierwszy si zakochaa, gosem chopaka, ktry opowiedzia
jej histori o dziecku i sokole i o tym, czego si nauczy. Ale kto byby w stanie ci
zrozumie? Nie rozumiesz mioci, nasz ojciec nauczy ci tego zbyt dobrze. Ale rozumiesz
8 Chodzi o takie... samozadowolenie. Nie wiedziaam, jak to inaczej napisa. Serio. Cassie i te jej
zwalone
porwnania.
za to krew. Clary jest twoj krwi. Jeli mgby j mie u swego boku, obserwujc jak
ponie wiat, byoby to dla ciebie uznaniem, jakiego zawsze potrzebowae.
- Nigdy nie pragnem uznania powiedzia Sebastian przez zacinite zby.
Twojego, jej lub czyjegokolwiek.
- Naprawd? Jace umiechn si, gdy Sebastian podnis gos. To dlaczego dae
nam tak wiele drugich szans? - Zatrzyma si i stan naprzeciwko brata Clary, zote oczy
chopaka byszczay w przymionym wietle. Sam to powiedziae. Dgne mnie.
Rozcie moje rami. Moge trafi w serce. Powstrzymae si. Dlaczego? Dla mnie? Czy
moe dlatego, e maleka cz twojego mzgu wiedziaa, e Clary nigdy by ci nie
wybaczya, gdyby mnie zabi?
- Clary, nie chcesz mwi sama za siebie w tej kwestii? powiedzia Sebastian,
jednak jego wzrok nie oderwa si od ostrza dzieronego przez Jacea. Czy moe
potrzebujesz, aby za ciebie odpowiada?
Jace, tak jak Sebastian, przenis wzrok na Clary. Przez chwil czua na sobie ciar
tego zoto-czarnego spojrzenia.
- Nigdy bym do ciebie nie doczya, Sebastianie powiedziaa. Jace ma racj. Jeli
miaabym wybiera pomidzy spdzeniem z tob ycia a mierci, wolaabym umrze.
Oczy Sebastiana pociemniay.
- Zmienisz zdanie powiedzia. Prdzej czy pniej, z wasnej woli zasidziesz
obok mnie na tronie. Daem ci szans, aby z wasnej woli posza teraz. Zapaciem krwi i
niedogodnociami, aby mie ci ze sob z twojego wasnego wyboru. Ale i tak wezm ci
si.
- Nie! powiedziaa Clary, gdy gony trzask rozleg si na dole. Nagle dom by
peen gosw.
- Ups powiedzia Jace, a jego gos ocieka sarkazmem. Chyba wysaem ognist
wiadomo do Clave, kiedy zobaczyem rzucone niedbale pod mostem ciao stranika,
ktrego zabie. Tak nieostrone pozbycie si go byo gupot z twojej strony, Sebastianie.
Rysy twarzy brata Clary zaostrzyy si na tak krtko, e dziewczyna pomylaa, i
wikszo ludzi by tego nawet nie zauwaya. Chopak sign po ni, jego usta formoway
sowa zaklcia, aby uwolni j od jakiejkolwiek siy, ktra trzymaa j przy cianie.
Odpychaa go, a wwczas Jace doskoczy do nich opuszczajc ostrze.
Sebastian odwrci si, lecz ostrze dosigo go i pozostawio krwaw lini wzdu
ramienia. Krzykn, wycofujc si i nagle si zatrzyma. Umiechn si, gdy Jace
wpatrywa si w niego z poblad twarz.
- Niebiaski Ogie powiedzia Sebastian. Wci nie wiesz jak go kontrolowa.
Czasami dziaa, a czasami nie, prawda braciszku?
Oczy Jacea zapony zotem.
wszystkie jej rzeczy znajdoway si u Jordana i Simona, ale sama myl o mieszkaniu
wiejcym pustk wprawiaa j w ponury nastrj. Tutaj przynajmniej bya z innymi
wilkoakami, otoczona przez nieustanny gwar, zapach chiszczyzny i malezyjskiego
jedzenia, odgosy krztajcych si w kuchni ludzi. I by tu Bat... nie przytacza jej swoj
obecnoci, ale jeli chciaa z kim porozmawia albo posiedzie w ciszy, patrzc na
samochody jadce w stron Baxter Street, zawsze moga na niego liczy.
Oczywicie miao to rwnie swoje wady. Rufus Hastings, wielki, cay w bliznach i
przeraajcy w swoim skrzanym stroju motocyklisty, wydawa si by wszdzie obecny.
Syszaa z kuchni, jak swoim skrzeczcym gosem mwi o tym, e Luke Garroway nie jest
wiarygodnym przywdc, e ma zamiar polubi by Nocn owczyni, e jego lojalno
budzi wtpliwoci i e potrzebuj kogo, na kim mogliby polega i kto stawiaby stado na
pierwszym miejscu.
- Nie ma za co. - Leila bawia si zot spink byszczc w jej ciemnych wosach.
Wygldaa, jakby czua si niezrcznie. - Maia - powiedziaa. - Tylko nikomu nie mw, e ci
to powiedziaam... moe zastanowiaby si nad swoj lojalnoci wobec Luke'a.
Maia zamara.
- Mylaam, e wszyscy jestemy wobec niego lojalni - powiedziaa ostronie. - I
wobec Bata.
- Moe by tak byo, gdyby by tu z nami - powiedziaa Leila. - Ale nie kontaktowa
si z nami, odkd wyjecha do Idrisu. Praetor to nie stado, ale Sebastian rzuci nam
rkawic. Chce, bymy wybrali midzy walk u boku Nocnych owcw, a...
- Zawsze bdzie walka - powiedziaa Maia, niskim, penym gniewu tonem. - Moja
lojalno wobec Luke'a nie jest lepa. Znam Nocnych owcw. Spotkaam te Sebastiana.
On nas nienawidzi. Podporzdkowanie si mu nic nie da...
Leila wyrzucia rce w gr.
- Okej, okej. Tak jak mwiam, to tylko rada. Mam nadziej, e bd na ciebie
pasowa - dodaa i skierowaa si w stron korytarza.
Maia wcigna dinsy - jak si zorientowaa, byy obcise - oraz koszul, na ktr
zarzucia kurtk Leili. Zabraa ze stou portfel, woya buty, ruszya korytarzem w kierunku
drzwi Bata i zapukaa.
Kiedy otworzy drzwi, zobaczya, e jest bez koszulki, czego si nie spodziewaa.
Oprcz blizny przecinajcej jego policzek, na prawym ramieniu mia drug, od postrzau,
lecz nie pociskiem ze srebra. Blizna wygldaa jak ksiycowy krater, biaa na tle jego
ciemnej skry. Unis brew.
- Maia?
- Suchaj - powiedziaa. - Id opieprzy Rufusa. Robi wszystkim pranie z mzgu, a
mnie to mczy.
- Hola. - Bat wycign rk. - Nie sdz, eby to by dobry pomys...
- Nie przestanie, jeli kto mu nie zwrci uwagi - odpara. - Pamitam, jak spotkaam
go z Jordanem w Praetor. Praetor Scott powiedzia, e Rufus bez powodu zama nog
jakiemu wilkoakowi. Niektrzy widz prni we wadzy i chc j zapeni. Nie obchodzi
ich, komu zrobi krzywd.
Maia obrcia si na picie i zesza na d; syszaa stek przeklestw, jaki rzuca za
ni pod nosem Bat. Sekund pniej dogoni j na schodach, pospiesznie wkadajc koszul.
- Maia, naprawd nie...
- Tu jeste - powiedziaa. Dotara do holu, w ktrym o co, co kiedy byo biurkiem
sieranta, opiera si Rufus. Wok niego zebraa si grupa okoo dziesiciu wilkoakw, w
tym Leila.
- ... musimy im pokaza, e jestemy silniejsi - mwi. - I e zgadzamy si ze swoimi
przekonaniami. Sia stada zaley od wilkoaka, a sia wilkoaka zaley od stada. - Gos mia
tak chrapliwy, jak Maia zapamitaa, jakby dawno temu zrani si w gardo. Grube blizny na
jego twarzy wyranie odznaczay si na bladej skrze. Umiechn si na widok Mai. Witaj - powiedzia. - Chyba ju si kiedy spotkalimy. Przykro mi z powodu twojego
chopaka.
Wtpi w to.
- Sia to lojalno i jedno, a nie dzielenie ludzi za pomoc kamstw - wybucha
Maia.
- Dopiero co si na nowo zjednoczylimy, a ty ju nazywasz mnie kamc? - zapyta
Rufus nadal spokojnym tonem, ale sycha w nim byo cie napicia. By jak kot
przygotowujcy si do skoku.
- Jeli mwisz ludziom, e powinni trzyma si z dala od wojny Nocnych owcw,
jeste kamc. Sebastian nie poprzestanie na zgadzeniu Nephilim. Jeli ich zniszczy,
bdziemy nastpni.
- Podziemni go nie obchodz.
- Wanie wyrn Praetor Lupus! - krzykna Maia. - Jego fascynacj jest destrukcja.
Zabije nas wszystkich.
- Nie, jeli nie przyczymy si do Nocnych owcw!
- To kamstwo - powiedziaa Maia. Zobaczya, jak Bat przeciera doni oczy, po
czym co mocno uderzyo j w rami, powalajc do tyu. Potkna si i opara o brzeg
biurka.
- Rufus! - rykn Bat, a Maia uwiadomia sobie, e to Rufus j uderzy. Zacisna
zby, nie chcc dawa mu tej satysfakcji, e widzi bl na jej twarzy.
Rufus wsta, umiechajc si wrd nagle oszoomionych wilkoakw. Wrd sfory
rozlegy si pomruki, kiedy Bat ruszy do przodu. Rufus by ogromny, growa nawet nad
Batem, a ramiona mia grube i szerokie jak deska .
- Rufus - powiedzia Bat. - Ja tu jestem przywdc podczas nieobecnoci Garroway'a.
Jeste u nas gociem, ale nie naleysz do stada. Czas na ciebie.
- Wyrzucasz mnie? Wiedzc, e nie mam gdzie pj?
- Jestem pewien, e sobie poradzisz - odpar Bat i zacz si odwraca.
- Wyzywam ci - powiedzia Rufus. - Bacie Velasquez, rzucam ci wyzwanie o
przywdztwo nad nowojorskim stadem.
- Nie! - krzykna z przeraeniem Maia, ale Bat ju zacz rozprostowywa ramiona.
Spojrza Rufusowi w oczy; napicie midzy dwoma wilkoakami byo tak namacalne jak
przewd pod napiciem .
- Przyjmuj wyzwanie - powiedzia Bat. - Jutro w nocy, w Prospect Parku. Tam si
spotkamy.
Obrci si na picie i wyszed z posterunku. Po penej napicia chwili Maia
popdzia za nim.
Zimne powietrze uderzyo j w chwili, kiedy dotara do frontowych schodw.
Lodowaty wiatr omiatajcy cae Baker Street przecina materia jej kurtki. Zbiega ze
schodw, bolao j rami. Bat by ju przy rogu ulicy, kiedy zapaa go za rk i obrcia w
swoj stron.
Bya wiadoma gapicych si na nich ludzi i przez chwil aowaa, e nie moe
naoy na siebie czaru niewidzialnoci Nocnych owcw. Bat spojrza na ni. Midzy jego
oczami widniaa zmarszczka, wiadczca o tym, e jest wcieky, a blada blizna na jego
policzku staa si jeszcze bardziej widoczna.
- Zgupiae? - zawoaa. - Jak moge przyj wyzwanie od Rufusa? On jest
ogromny.
- Znasz zasady, Maia - powiedzia Bat. - Wyzwanie trzeba przyj.
- Tylko wtedy, kiedy wyzywa ci kto ze stada! Moge je odrzuci.
- I straci szacunek stada - odpar Bat. - Ju nigdy by nie wykonywali moich
rozkazw.
- Zabije ci - powiedziaa Maia i zastanowia si, czy Bat dostrzeg w jej wypowiedzi
drugie dno: e dopiero co patrzya na mier Jordana i nie byaby wstanie znw przez to
przechodzi.
- Moe nie. - Wyj z kieszeni co szczkajcego i wcisn jej do rki. Po chwili
zorientowaa si, e byy to kluczyki Jordana. - Jego furgonetka stoi za rogiem - powiedzia
Bat. - We j. Trzymaj si z daleka od posterunku, dopki sprawa si nie rozwie. Nie
ufam Rufusowi na tyle, by pozwoli mu przebywa w twojej obecnoci.
- Chod ze mn - bagaa Maia. - Nigdy nie mylae o byciu przywdc stada.
Moglibymy odej, dopki nie wrciby Luke i ze wszystkim si upora...
- Maiu. - Bat chwyci j za nadgarstek, palcami delikatnie oplatajc jej do. Czekanie na powrt Luke'a to wanie to, czego oczekuje od nas Rufus. Jeli odejdziemy,
stado praktycznie bdzie jego. I wiesz, co zrobi. Bez kiwnicia palcem pozwoli
Sebastianowi wyrn Nocnych owcw, a kiedy Sebastian zdecyduje si wrci i pozby
si nas jak jakich ostatnich pionkw na szachownicy, bdzie ju za pno.
Maia spojrzaa na jego palce, delikatnie dotykajce jej skry.
- Wiesz - powiedzia. - Pamitam, jak mwia, e potrzebujesz przestrzeni. e nie
mogaby by w prawdziwym zwizku. Uwierzyem ci i daem ci przestrze. Nawet
zaczem si umawia z t czarownic, jak jej byo...
- Eve - podsuna Maia.
- Wanie. Eve. - Bat wydawa si zaskoczony, e to pamitaa. - Ale nam nie wyszo.
Tak czy siak, moe daem ci za duo przestrzeni. Moe powinienem by ci powiedzie, jak
si czuem. Moe powinienem...
Spojrzaa na niego, zaskoczona i oszoomiona, i zobaczya, jak zmienia si jego
wyraz twarzy, jak w gbi jego oczu zamykaj si okiennice, ukrywajc drobn luk.
- Niewane - uci. - To nie fair mwi ci to wszystko w takim momencie. - Puci jej
do i cofn si o krok. - We furgonetk - powiedzia, odsuwajc si od niej w stron
tumu i kierujc w stron Canal Street. - Wyjed z miasta. I uwaaj na siebie. Zrb to dla
mnie.
Jace pooy stel na ramieniu kanapy i przeledzi palcem narysowane przez niego
iratze na ramieniu Clary. Na jego nadgarstku byszczaa srebrna przepaska. W pewnym
momencie, Clary nie wiedziaa, kiedy dokadnie, podnis bransolet Sebastiana i woy na
nadgarstek. Nie miaa ochoty pyta go, dlaczego to zrobi.
- I jak?
- Lepiej. Dziki. - Dinsy Clary byy podwinite nad kolana; patrzya na powoli
znikajce siniaki na nogach. Byli w jakim pokoju w Gard, czym w stylu sali spotka, jak
si domylaa Clary. W rodku znajdowao si kilka stow i duga, skrzana kanapa,
ustawiona naprzeciwko kominka, w ktrym pon skromny ogie owietlajcy cae
pomieszczenie. ciany wyoone byy pkami z ksikami, a nagie okno odsaniao widok
nie moga. Te si baa i wiedziaa, e oboje maj ku temu dobry pretekst. Nikt w Idrisie nie
mia lepszego powodu do strachu ni oni.
- Duo ryzykowa, przychodzc tutaj - powiedzia Jace. - Da zna Clave, e moe
przedrze si przez zabezpieczenia. Sprbuj je odbudowa. Moe zadziaaj, moe nie, ale
prawdopodobnie przysporzy mu to kopotw. Chcia ci zobaczy. Tak bardzo, e uzna, e
warto zaryzykowa.
- Wci myli, e moe mnie przekona.
- Clary. - Jace wsta i ruszy w jej kierunku, wycigajc rk. - Wszystko w...
Wzdrygna si, odsuwajc od niego. W jego oczach migno zaskoczenie.
- Co si stao? - Zerkn na swoje donie; ogie delikatnie jania w jego yach. Chodzi o niebiaski ogie?
- Nie - odpara.
- Wic...
- O Sebastiana. Powinnam bya ci o tym powiedzie wczeniej, ale ja... nie mogam.
Nie poruszy si, tylko na ni patrzy.
- Clary, moesz mi powiedzie wszystko; wiesz o tym.
Wzia gboki oddech i spojrzaa w ogie, patrzc jak zoto-zielono-niebieskie
pomienie cigaj si nawzajem.
- W listopadzie - zacza. - Zanim przybylimy do Burren i po tym, jak wyszede z
mieszkania, odkry, e go szpiegowaam. Zmiady mj piercie i potem... potem mnie
uderzy, rzuci na szklany st i przewrci na ziemi. Mao brakowao, a bym go wtedy
zabia, poderna mu gardo szklanym odamkiem, ale uwiadomiam sobie, e gdybym to
zrobia, ty te by zgin, wic nie mogam si na to zdoby. A jego to cieszyo. Zamia si
i pchn mnie na podog. Zacz szarpa moje ubrania i cytowa fragmenty Pieni nad
pieniami, mwi, jak to kiedy bracia i siostry wizali si ze sob by zachowa czysto
krlewskiej krwi, e do niego nale. Jakbym bya jak rzecz z jego imieniem
wygrawerowanym...
Rzadko widziaa, eby Jace by a tak wstrznity; patrzya, jak kolejno zmienia si
wyraz jego twarzy: bl, strach, niepokj.
- Czy... czy on...?
- Zgwaci mnie? - zapytaa. Sowo zabrzmiao obrzydliwie na tle ciszy, jaka
panowaa w pomieszczeniu. - Nie, nie zgwaci. On... przesta - dokoczya szeptem.
Jace przez chwil by blady jak ciana. Otworzy usta, eby co powiedzie, ale ona
syszaa jedynie znieksztacone echo jego gosu, jakby znowu znajdowaa si pod wod.
Caa si trzsa, mimo e w pokoju byo ciepo.
- Dzisiaj - powiedziaa w kocu. - Nie mogam si ruszy, pchn mnie na cian, a ja
nie mogam uciec i...
- Zabij go - powiedzia Jace. Na jego twarz wrcio nieco koloru i teraz bya szara. Rozerw go na kawaki. Obetn mu rce za to, e ci dotyka...
- Jace - przerwaa mu Clary, nagle wyczerpana. - Mamy milion powodw, by go
zabi. Poza tym - dodaa z wymuszonym umiechem. - Isabelle ju raz odcia mu do i na
nic si to nie zdao.
Jace zacisn do w pi, przecign j po brzuchu i wbi w splot soneczny, jakby
sam siebie chcia pozbawi tchu.
- Cay ten czas, kiedy bylimy poczeni, mylaem, e go znam, e znam jego
pragnienia. Ale nie wiedziaem. A ty mi nie powiedziaa....
- Tu nie chodzi o ciebie, Jace...
pozwoli, ale za kadym razem, kiedy ci cauj, za kadym razem, kiedy ci dotykam,
czuj, jakby to byo zwycistwo. Sebastian zrobi to, co zrobi, poniewa... poniewa nie
zna rnicy midzy mioci a chci posiadania. Midzy oddawaniem si drugiej osobie a
wykorzystywaniem jej. I myla, e moe mnie zmusi, bym mu si oddaa, e bd jego
wasnoci. Byabym jego, i dla niego to wanie oznaczaoby mio, bo nie zna innych
uczu. Ale kiedy ci dotykam, robi to, bo tego chc i na tym polega rnica. A on nie
zmusi mnie, ebym dawaa mu to, czego on chce. Nie zmusi - powiedziaa i pochylia si,
eby go pocaowa, lekko musn jego wargi swoimi, trzymajc rk na oparciu kanapy.
Poczua, jak zaczerpn tchu, kiedy midzy nimi przeskoczya drobna iskra. Otar si
policzkiem o jej wasny, kosmyki ich wosw spltay si ze sob, mied i zoto.
Odsuna si i z powrotem si o niego opara. Pomienie taczyy w kominku, a
niewielka ilo ich ciepa wnikna w koci Clary. Opieraa si o rami, na ktrym widniaa
biaa blizna, znaczca jedynie ciaa mskich czonkw rodziny Herondale, a ona pomylaa
o tych wszystkich ludziach yjcych przed Jace'em, o tych, ktrych krew i koci zoyy si
na jego osob.
- O czym mylisz? - zapyta. Przeczesywa doni pasma jej wosw, pozwalajc by
kosmyki przeplatay si midzy jego palcami.
- O tym, e ciesz si, e ci powiedziaam - odpara. - A ty o czym mylisz?
Przez dusz chwil nie odpowiada, pomienie w kominku wznosiy si i opaday.
- Mylaem o tym, co powiedziaa na temat samotnoci Sebastiana. Prbowaem sobie
przypomnie, jak to byo mieszka z nim w tym domu. Zabra mnie tam z wielu powodw,
owszem, ale gwnie przez brak towarzystwa. Towarzystwa kogo, kto, jak on myla,
mgby go zrozumie, bo tak samo nas wychowano. Staraem si przypomnie sobie, czy w
ogle kiedykolwiek go lubiem, czy lubiem spdza z nim czas.
- Raczej nie. Widziaam ci i nigdy nie miaam wraenia, e czujesz si tam
swobodnie, nie tak naprawd. Bye sob, ale jednoczenie nie sob. Ciko to
wytumaczy.
Jace spojrza na pomienie.
- Nie a tak - odpar. - Myl, e czowiek ma w sobie tak cz siebie, oddzielon
nawet od wasnej woli czy umysu i do tej wanie czci nie mg dotrze. Ta osoba nigdy
tak naprawd nie bya mn, i on o tym wiedzia. Chce, by go kto lubi lub kocha za to, kim
jest w rzeczywistoci. Ale nie wie, e musi si zmieni, by zasuy na t mio; zamiast
tego chce zmieni cay wiat, zmieni ludzko, zmieni to wszystko w co, co by go
pokochao - urwa. - Wybacz za kanapowy wykad psychologiczny. Dosownie. W kocu
siedzimy na kanapie.
Ale Clary zatopia si w mylach.
- Kiedy przeszukaam jego rzeczy w mieszkaniu, znalazam list, ktry napisa. Nie
dokoczy go, ale zaadresowa do mojej piknej. Pamitam, e pomylaam sobie, e to
dziwne. Dlaczego miaby pisa list miosny? To znaczy... rozumie, co to seks, przynajmniej
w pewnym sensie, i podanie, ale mio? Nie sdz, nie po tym, co widziaam.
Przycign j do siebie, staranniej dopasowujc do ksztatu swojego ciaa. Nie bya
pewna, kto kogo uspokaja, skupia si jedynie na regularnym biciu jego serca, ktre czua
na skrze oraz znajomym i podnoszcym na duchu zapachu myda, potu i metalu. Clary
rozlunia si w jego ramionach, dopado j wyczerpanie, powieki zaczy jej ciy. Miaa
za sob ciki dzie i noc, oraz dugi dzie przed tym dniem.
- Obud mnie, jeli moja mama i Luke przyjd tu, kiedy bd spa.
- Och, bez obaw - powiedzia Jace sennym gosem. - Twoja matka pomyli, e
Jace przeszed obok Clary i wkroczy do pomieszczenia. Jego ramiona byy napite,
gdy przyglda si bazgroom.
- To krew powiedzia. - Krew anioa.
Przed oczami Clary przemkn obraz biblioteki w Instytucie, jej podoga pobrudzona
krwi i pirami, koci anioa.
Erchomai.
Nadchodz.
A teraz pojedyncze sowo: Veni.
Przybyem.
Druga wiadomo. Och, Sebastian by zajty. Gupia, pomylaa, to gupie myle, e
przyby tu tylko po ni, e nie bya to cz czego wikszego, e nie pragn wicej, wicej
zniszczenia, wicej strachu, wicej zamieszania. Przypomniaa sobie jego wredny
umieszek, gdy wspomniaa o bitwie pod Cytadel. Oczywicie, e byo to co wicej ni
atak; to byo rozproszenie uwagi. Skierowanie wzroku Nefilim poza Alicante, zmuszenie ich
do poszukiwania jego i Mrocznych po caym wiecie oraz do strachu nad rannymi i
zmarymi. A w midzyczasie Sebastian znalaz drog do serca Gard i wymalowa podog
krwi.
Niedaleko podium staa grupka Cichych Braci w ich szatach koloru koci i twarzami
ukrytymi pod kapturami. Clary jakby wrcia pami, wic zwrcia si do Jace'a.
- Brat Zachariasz... Nie miaam okazji spyta si, czy wiesz, co z nim?
Jace wpatrywa si w napis w dole z obrzydzeniem wypisanym na twarzy.
- Widziaem si z nim w Basillas. Wszystko z nim w porzdku. Jest... inny.
- W dobrym znaczeniu?
- Ludzko inny powiedzia Jace i zanim Clary zdya spyta, co mia na myli,
usyszaa, e kto j woa.
Ujrzaa, jak w centrum pomieszczenia z tumu wyania si rka machajca
energicznie w jej stron. Isabelle. Staa z Alekiem w niewielkiej odlegoci od rodzicw.
Clary syszaa, jak Jia woa za ni, lecz ona ju przepychaa si przez tum z Jace'em i
Simonem depczcymi jej po pitach. Wyczua ciekawskie spojrzenia rzucane w jej stron.
W kocu wszyscy wiedzieli, kim jest. Wiedzieli, kim s oni wszyscy. Crka Valentine'a,
adoptowany syn Valentine'a i wampir - Chodzcy Za Dnia.
- Clary! - krzykna Isabelle, gdy wraz z Jace'em i Simonem wyrwaa si z zasigu
wcibskich spojrze i niemal wpada na rodzestwo Lightwoodw, ktrym udao si zdoby
odrobin miejsca w gszczu ludzi. Isabelle zmierzya Simona podirytowanym spojrzeniem,
zanim wycigna ramiona, by uciska Jace'a i Clary. W chwili, gdy pucia Jace'a, za
rkaw przycign go do siebie Alec i trzyma mocno, a zbielay mu kykcie. Jace wyglda
na zaskoczonego, ale nic nie powiedzia.
- Czy to prawda? - odezwaa si Isabelle do Clary. - Zeszej nocy Sebastian by u
ciebie w domu?
- U Amatis, tak... Skd wiedziaa? - spytaa Clary.
- Nasz ojciec jest Inkwizytorem, to oczywiste, e wiemy powiedzia Alec. Wszyscy plotkowali tylko o rzekomej wizycie Sebastiana w miecie, zanim otworzono
drzwi do sali i zobaczylimy... to.
- To prawda wtrci Simon. - Konsul pytaa mnie o to, gdy mnie obudzia... Jakbym
co wiedzia. Przespaem cae zajcie doda, gdy Isabelle popatrzya na niego pytajco.
- Czy Konsul mwia wam co o tym? - spyta Alec, wskazujc rk ponury widok w
dole. - Albo Sebastian?
- Nie odpara Clary. - Sebastian nie jest typem, ktry dzieli si swoimi planami z
innymi.
- W ogle nie powinien by w stanie dotrze do reprezentantw Podziemnych. Nie
tylko Alicante jest chronione, lecz take ich domu powiedzia Alec. ya na jego szyi
pulsowaa szybko; jego do spoczywajca na rkawie Jace'a trzsa si z paniki. - Byli na
kolacji. Powinni by bezpieczni. - Puci Jace'a i wcisn donie do kieszeni. - A Magnus...
Magnusa w ogle miao tu nie by. Catarina miaa zaj jego miejsce. - Popatrzy na
Simona. - Widziaem ci z nim na Placu Anioa w noc bitwy. Powiedzia ci, dlaczego jest w
Alicante?
Simon pokrci gow.
- Tylko mnie odprawi. By zajty leczeniem Clary.
- Moe to blef rzuci Alec. - Moe Sebastian chce, ebymy myleli, e zrobi co
Podziemnym, by nas oderwa od...
- Nie wiemy, czy cokolwiek im zrobi. Ale... zaginli powiedzia Jace cicho, a Alec
popatrzy w bok, jakby nie mg spotka si wzrokiem ze swoim parabatai.
- Veni wyszeptaa Isabelle, spogldajc na podium. - Dlaczego...?
- Daje nam zna, e ma moc stwierdzia Clary. - Moc, ktrej adne z nas nie potrafi
zrozumie. - Pomylaa o tym, jak pojawi si w jej pokoju, a potem znikn. O tym, jak
ziemia przy Cytadeli rozwara si u jego, jakby witaa go i chronia przed zagroeniem
wiata.
Ostry huk rozbrzmia w sali - dzwon, ktry wzywa Rad do porzdku. Jia podesza
do katedry, a po jej obu stronach stanli uzbrojeni stranicy Clave.
- Nocni owcy odezwaa si, a jej gos rozbrzmia tak wyranie, jakby uywaa
mikrofonu. - Prosz o cisz.
W pomieszczenie stopniowo zapadaa cisza, cho po kilku buntowniczych wyrazach
twarzy wida byo, e nie jest to dobrowolna cisza.
- Konsulu Penhallow! - krzykn Kadir. - Jakie masz dla nas wyjanienia? Co ma
znaczy to... to witokradztwo?
- Nie jestemy pewni odpara Jia. - Stao si to w nocy, midzy jedn wart a drug.
- To zemsta przemwi szczupy, ciemnowosy Nocny owca, ktrego Clary
rozpoznaa jako gow Instytutu w Budapeszcie. Przypomniaa sobie, e chyba nazywa si
Lazlo Balogh. - Zemsta za nasze zwycistwa w Londynie i pod Cytadel.
- To nie byy zwycistwa, Lazlo powiedziaa Konsul. - Londyski Instytut okaza
si by chroniony przez moc, o ktrej nawet my nie mielimy pojcia i ktrej nie moemy
odtworzy ponownie. Tamtejsi Nocni owcy zostali ostrzeeni i bezpiecznie
wyprowadzeni. I mimo to kilkoro zostao rannych, a siy Sebastiana nie zostay naruszone.
Moe to by co najwyej nazwane udanym odwrotem.
- Ale atak na Cytadel zaprotestowa Lazlo. - Nie dosta si do rodka. Nie dotar
do zbrojowni...
- Ale rwnie nie przegra. Wysalimy szedziesiciu wojownikw, a on zabi
trzydziestu i zrani dziesitk. Mia ze sob czterdziestu onierzy i straci okoo pitnastu.
Gdyby nie to, co zaszo, gdy zrani Jace'a Lightwooda, jego czterdziestka prawdopodobnie
wymordowaaby nasz szedziesitk.
- Jestemy Nocnymi owcami powiedziaa Nasreen Choudhury. - Przywyklimy do
bronienia tego, co potrzebuje ochrony do ostatniego tchu, do ostatniej kropli krwi.
- Szlachetna idea skomentowaa Josiane Pontmercy z Conclave w Marsylii. Jednak nie do koca praktyczna.
- Bylimy zbyt ostroni, jeli chodzi o liczb wysanych pod Cytadel powiedzia
Robert Lightwood, jego gboki gos roznis si po sali. - Po atakach oszacowalimy, e
Sebastian ma po swojej stronie czterystu Mrocznych. Prosto liczc, walka wszystkich
Nocnych owcw oraz jego si oznaczaaby jego klsk.
- Wic oto, co musimy zrobi: stoczy z nim walk, zanim Zmieni wicej Nocnych
owcw stwierdzia Diana Wrayburn.
- Nie da si walczy z czym, czego nie da si znale odpara Konsul. - Nasze
prby zlokalizowania go nadal nie przynosz efektw. - Podniosa gos. - Najlepszym
planem dla Sebastiana jest wywabia nas w maych grupkach. Chce nas zmusi do
wysyania grup zwiadowczych do polowania na demony lub na niego. Musimy trzyma si
razem tu, w Idrisie, gdzie nie moe stawi nam czoa. Jeli si rozdzielimy, jeli zostawimy
nasz ojczyzn, wtedy przegramy.
- A on nas przeczeka powiedzia blond Nocny owca z Konklawe w Kopenhadze.
- Musimy wierzy, e nie ma do tego cierpliwoci odpara Jia. - Musimy
przypuszcza, e zaatakuje, a wtedy przewyszymy go liczb i pokonamy.
- Musimy rozway co jeszcze poza cierpliwoci stwierdzi Balogh. Opucilimy nasze Instytuty, przybylimy tutaj z myl, e powrcimy tam, gdy tylko
skocz si obrady z udziaem Podziemnych. Bez nas na wiecie, kto bdzie go broni?
Mamy nakaz, zarzdzenie dane z Nieba, by ochrania wiat, by powstrzymywa demony.
Nie moemy go wypenia std.
- Dziaaj wszystkie zaklcia ochronne powiedzia Robert. - Wyspa Wrangla
pracuje bez wytchnienia. I, biorc pod uwag nasz now wspprac z Podziemnymi,
musimy polega na ich chci dotrzymania Porozumie. To bya sprawa, ktr mielimy
przedyskutowa w czasie dzisiejszych obrad...
- C, powodzenia wtrcia Josiane Pontmercy. - Zwaajc, e przedstawiciele
Podziemnych zaginli.
Zaginli. Sowo pado, roztaczajc wok cisz niczym kamyk , ktry po wpadniciu
do wody wywouje fale. Clary czua, jak Alec momentalnie si napina. Ona do tej pory nie
pozwalaa sobie o tym myle, nie pozwalaa sobie wierzy, e naprawd ich nie ma. To by
tylko psikus, jaki sprawia im Sebastian, wmawiaa sobie. Okrutny psikus, ale nic wicej.
- Nie wiemy tego! - zaprotestowaa Jia. - Strae wanie poszukuj...
- Sebastian napisa to tu przed ich miejscami! - krzykn mczyzna z
zabandaowanym ramieniem. By gow Instytutu w Meksyki i uczestniczy w bitwie pod
Cytadel. Clary podejrzewaa, e jego nazwisko brzmiao Rosale. - Veni. Przybyem. Tak
jak wczeniej przekaza nam wiadomo mierci anioa w Nowym Jorku, teraz uderza w
samo serce Gard...
- Ale nie uderzy w nas przerwaa mu Diana. - Tylko w przedstawicieli
Podziemnych.
- Atakowa naszych sojusznikw oznacza atakowanie nas wtrcia Maryse. - Oni s
czonkami Rady ze wszystkimi tego przywilejami.
- Nie wiemy nawet co si z nimi stao! - warkn kto z tumu. - Rwnie dobrze
mogo im si nic nie sta...
- To gdzie w takim razie s? - wykrzykn Alec i nawet Jace wyglda na
zaskoczonego widokiem Aleca podnoszcego gos. Ciemnowosy chopak rzuca wok
zowrogie spojrzenia, jego niebieskie oczy pociemniay, a Clary nagle przypomnia si
wcieky chopak, ktrego poznaa w Instytucie, co wydawao si by wieki temu. - Czy
kto w ogle prbowa ich namierzy?
- Prbowalimy odpowiedziaa Jia. - Nie zadziaao. Nie kady z nich moe zosta
zlokalizowany. Nie da si namierzy wilkoaka lub zmarego... - Jia przerwaa, nagle
nabierajc ostro powietrza. Bez ostrzeenia stranik Clave po jej lewej zaszed j od tyu i
szarpn za szat. Po zebranych roztoczy si krzyk, gdy mczyzna cofn si, pocigajc j
ze sob i przykadajc dugi srebrny sztylet do jej garda.
- Nephilim! - rykn. Kaptur zsun mu si kaptur, odsaniajc puste oczy i nieznane
wijce si Znaki Mrocznych. Pord tumu rozleg si szum, ucity szybko, gdy stranik
przycisn sztylet mocniej do szyi Konsul. Wok broni pojawia si krew, widoczna nawet z
daleka.
- Nephilim zacz ponownie. Clary wytaa umys, bo wydawa si dziwnie
znajomy. By wysoki, mia brzowe wosy i okoo czterdzieci lat. Mia silnie uminione
ramiona, na ktrych odznaczay si yy, gdy walczy, by utrzyma Ji w miejscu. Zostacie na swoich miejscach! Nie zbliajcie si albo wasza Konsul umrze!
Aline krzykna. Helen trzymaa j w ramionach, widocznie powstrzymujc j od
ruszenia w stron matki. Za nimi dzieci Blackthornw skupiy si wok Juliana, ktry na
rkach trzyma najmodszego brata; Drusilla wtulia twarz w jego bok. Emma z wosami tak
jasnymi, e byy widoczne z daleka, staa z wycignit Cortan, ochraniajc reszt.
- To Matthias Gonzales powiedzia Alec gosem penym szoku. - By gow
Instytutu w Buenos Aires...
- Cisza! - wrzasn mczyzna za Ji i zapado pene niepokoju milczenie. Wikszo
Nocnych owcw staa w gotowoci, jak Jace i Alec, z domi w drodze do pasw z broni.
Isabelle ciskaa rczk bicza. - Wysuchajcie mnie, Nocni owcy! - Oczy Matthiasa
pony szaleczo. - Wysuchajcie mnie, poniewa byem jednym z was. lepo podaem
za reguami Clave, przekonany o swoim bezpieczestwie na terenie Idrisu, chroniony
blaskiem Anioa! Ale tu nie ma bezpieczestwa. - Kiwn podbrdkiem, wskazujc bazgroy
na pododze. - Nikt nie jest bezpieczny, nawet posacy Niebios. To wanie jest zasig
wadzy Piekielnego Kielicha i tego, kto go dziery.
W tumie rozleg si pomruk. Robert Lightwood przepchn si do przodu; jego twarz
bya pena niepokoju, gdy spojrza na Ji i sztylet przy jej gardle.
- Czego on chce? - spyta. - Syn Valentine'a. Czego od nas chce?
- Och, pragnie wielu rzeczy odpar Mroczny Nocny owca. - Ale na chwil obecn
zadowoli go prezent w postaci jego siostry i przyszywanego brata. Wydajcie mu Clariss
Morgenstern i Jace'a Lightwooda, a zapobiegniecie katastrofie.
Clary usyszaa jak Jace wciga powietrze z sykiem. Popatrzya na niego pena
paniki; czua na sobie wzrok kadej osoby w pomieszczeniu i miaa wraenie, e si
rozpuszcza jak sl w wodzie.
- Jestemy Nephilim powiedzia Robert chodno. - Nie handlujemy swoimi. On to
wie.
- My, sudzy Piekielnego Kielicha, mamy piciu waszych sojusznikw. - Tak
brzmiaa odpowied. - Meliorna z Jasnego Dworu, Raphaela z klanu Dzieci Nocy, Luke'a
Garroway'a ze sfory Dzieci Ksiyca, Jocelyn Morgenstern Nephilim - oraz Magnusa
Bane'a, Dziecko Lilith. Jeeli nie wydacie nam Clarissy i Jonathana, zostan oni umierceni
elazem i srebrem, ogniem i jarzbin2. A kiedy wasi Podziemni sprzymierzecy dowiedz
si, e powicilicie ich reprezentantw, bo nie chcielicie wyda dwjki swoich, odwrc
si od was. Docz do nas, a wy bdziecie zmuszeni walczy nie tylko z wacicielem
Kielicha, ale take caego Podziemia.
Clary poczua zawroty gowy tak silne, e niemal wywoay nudnoci. Wiedziaa
oczywicie, e wiedziaa, w ten dziwny sposb, gdy nie miaa pewnoci, ale te nie moga
tego wykluczy e jej matka, Luke i Magnus byli w niebezpieczestwie, ale usysze to
byo cakowicie inn spraw. Zacza si trz, a w gowie nieustannie tuky si jej sowa
niezrozumiaej modlitwy: Mamo, Luke, oby wszystko byo z wami w porzdku, prosz. Oby
Magnus mia si dobrze ze wzgldu na Aleca. Prosz.
Usyszaa te gos Isabelle mwicy, e Sebastian nie moe wygra z nimi i caym
Podziemiem. Ale znalaz sprytny sposb, by jako si na nich odegra: jeli co zego
spotka przedstawicieli Podziemnych, bdzie to wygldao tak, jakby Nocni owcy byli
winni.
Wyraz twarzy Jace'a sta si ponury, ale spotka si z ni wzrokiem penym takiego
samego zrozumienia, jakie kuo j niczym iga w sercu. Nie mogli sta z boku i pozwoli,
by do tego doszo. Pjd do Sebastianem. To byo jedyne rozwizanie.
2 W ludowych wierzeniach jarzbina jest uznawana jako bro przeciw czarownicom. Zgaduj
wic, e jarzbin
chcieli... zaszkodzi Magnusowi ;/ (przyp. firefly)
Ruszya do przodu, zamierzajc krzykn, ale zatrzyma j ucisk na nadgarstku; kto
szarpn j do tyu. Obrcia si, spodziewajc si zobaczy Simona, lecz ku jej
zaskoczeniu, ujrzaa Isabelle.
- Nie powiedziaa Izzy.
- Jeste gupcem i zwykym poplecznikiem warkn Kadir, jego oczy paay
gniewem, gdy zwraca si do Matthiasa. - aden z Podziemnych nie bdzie nas wini za
brak zgody na powicenie dwch z naszego gatunku, by zasilili stos zwok tworzony przez
Sebastiana.
- Och, ale on ich nie zabije odpar Matthias gosem penym gronej radoci. Macie jego przysig na Anioa, e adna krzywda nie spotka dziewczyny Morgensternw
ani chopca Lightwoodw. S jego rodzin i yczy sobie ich przy swoim boku. Wic nie
bdzie adnego powicenia.
Clary poczua, jak co muska jej policzek Jace. Pocaowa j prdko, a ona
przypomniaa sobie judaszowy pocaunek Sebastiana zeszej nocy i okrcia si, by go
zapa, ale ju go nie byo, odszed od nich, kierujc si w stron schodw pomidzy
rzdami awek.
- Pjd! - krzykn, a jego gos zadwicza w sali. - Pjd z wasnej woli. - W rku
mia swj miecz. Rzuci go na ziemi, upad na schody. - Pjd z Sebastianem wygosi w
penej ciszy, ktra nastpia. - Tylko zostaw Clary. Pozwl jej zosta. We tylko mnie.
- Jace, nie powiedzia Alec, ale jego gos znikn we wrzawie, ktra rozniosa si w
pomieszczeniu. Gosy unosiy si niczym dym i wiroway pod sufit, a Jace sta spokojnie,
wycigajc rce, by pokaza, e nie ma ze sob broni; jego wosy lniy w wietle
runicznym. Anio powicenia.
Matthias Gonzales rozemia si.
- Nie bdzie umowy bez Clarissy powiedzia. - Sebastian zada jej, a ja
dostarczam mistrzowi to, czego zapragnie.
- Mylisz, e jestemy gupcami wypomnia Jace. - Waciwie to si nie mylisz. Ty w
ogle nie mylisz. Jeste tylko ustami dla demona, niczym wicej. Ju nic ci nie obchodzi.
Rodzina, krew, honor. Nie jeste ju czowiekiem.
Matthias umiechn si krzywo.
- Dlaczego ktokolwiek chciaby by czowiekiem?
- Poniewa twoja oferta jest nic nie warta odpar Jace. - Przypumy, ze mu si
oddamy3, a Sebastian wypuci zakadnikw. Potem co? Tak bardzo starasz si nam wmwi,
o ile Sebastian jest lepszy od Nephilim, o ile silniejszy i sprytniejszy. Jak moe uderzy w
nas tu, w Alicante, i e adne zaklcia ochronne i adni stranicy nie bd w stanie go
powstrzyma. Jak zniszczy nas wszystkich. Jeli chcesz zawiera z kim umow, oferujesz
im szans na wygran. Gdyby by czowiekiem, wiedziaby to.
W ciszy, ktra potem nastpia, Clary wierzya, e daoby si usysze kropl krwi
uderzajc w podog. Matthias sta bez ruchu, sztylet nadal przyciska do szyi Konsula,
jego usta poruszay si, jakby szepta co lub recytowa co, co wczeniej usysza...
Lub sucha, dosza do wniosku, sucha sw wypowiadanych mu do ucha...
- Nie moecie zwyciy powiedzia Matthias w kocu, a Jace si rozemia tym
ostrym, kliwym miechem, w ktrym Clary zakochaa si na samym pocztku. Nie anio
powicenia, pomylaa, lecz anio zemsty, cay w zocie, krwi i ogniu, pewny siebie nawet
w obliczu poraki.
- Widzisz, co mam na myli rzek Jace. - Wic jakie to ma znaczenie, czy umrzemy
teraz, czy pniej...
- Nie moecie zwyciy kontynuowa Matthias. - Ale moecie przey. Ci z was,
ktrzy podejm tak decyzj, mog zosta przemienieni przez Piekielny Kielich; zostaniecie
onierzami Gwiazdy Porannej i bdziecie rzdzi wiatem z Jonathanem Morgensternem
jako waszym przywdc. Ci, ktrzy postanowi pozosta dziemi Razjela mog to uczyni,
tylko jeli pozostan w Idrisie. Granice pastwa zostan zapiecztowane, odizolowujc je
od reszty wiata, ktra bdzie nalee do nas. Te tereny, dane wam przez Anioa, bdziecie
mogli zatrzyma i yjc w tych granicach, bdziecie bezpieczni. To moe zosta wam
obiecane.
Jace zgromi go spojrzeniem.
- Obietnice Sebastiana nic nie znacz.
- Jego obietnice to wszystko, co macie odpar Matthias. - Dotrzymajcie sojuszu z
Podziemnymi, pozostacie w granicach Idrisu, a przeyjecie. Ale ta oferta jest aktualna
tylko wtedy, gdy dobrowolnie oddacie si naszemu mistrzowi. Oboje, ty i Clarissa. Nie ma
co negocjowa.
Clary powoli obrzucia wzrokiem ca sal. Niektrzy z Nephilim wygldali na
zdenerwowanych, cz bya wystraszona, a kilku paao wciekoci. Pozostali wygldali
na zamylonych. Przypomniaa sobie dzie, kiedy staa w Sali Porozumie przed t sam
3 Wybaczcie lubieny dobr sw.... xD chocia pewnie znajc ycie to tylko mi si TAK
kojarzy. (przyp. firefly)
grup ludzi i prezentowaa im run wic, ktra umoliwia im wygranie wojny. Wtedy
byli wdziczni. Ale to bya rwnie ta sama Rada, ktra zagosowaa za zaprzestaniem
poszukiwa Jace'a, kiedy porwa go Sebastian, poniewa ycie jednego chopca nie byo
warte ich zachodu.
Zwaszcza, ze chopiec by przybranym synem Valentine'a.
Kiedy mylaa, e byli dobrzy ludzie i li ludzie, e bya strona wiata i strona
ciemnoci, ale teraz ju tak nie uwaaa. Widziaa ju zo we wasnym bracie i ojcu, zo
dobrych intencji, z ktrymi co poszo nie tak oraz zo wynikajce z czystego pragnienia
wadzy. Za to w byciu dobrym nie byo miejsca na bezpieczestwo: Cnota moe rani
niczym n, a ogie Niebios jest olepiajcy.
Odsuna si od Aleca i Isabelle, poczua, jak Simon apie j za rami. Obrcia si i
spojrzaa na niego, krcc gow. Musisz pozwoli mi to zrobi.
Jego ciemne oczy byy pene bagania.
Matthias wyda z siebie ryk i zatoczy si do tyu, jego do krwawia. Jia odbiega
od niego, gdy ruszy po upuszczony sztylet. Clary usyszaa, jak Jace wykrzykuje Nakir!,
wycigajc zza pasa seraficki miecz, ktrego wiato zalao pomieszczenie.
- Zejdcie mi z drogi! - krzykn i zacz przepycha si w d schodw w stron
podium.
- Nie! - Alec, upuszczajc uk, przeskoczy przez awki i rzuci si na plecy Jace'a,
zwalajc go z ng4 w tym samym momencie, gdy podium zajo si ogniem niczym ognisko
polane benzyn. Jia krzykna i rzucia si z podestu w tum; zapa j Kadir i opuci
delikatnie, podczas gdy wszyscy Nocni owcy wpatrywali si w pomienie.
- Co, do diaba wyszepta Simon, nadal zaciskajc palce na ramieniu Clary. Moga
dostrzec Matthiasa, czarny cie w sercu pomieni. Wyranie wcale go nie raniy, wydawa
si mia, raz po raz wyrzucajc swoje ramiona do gry, jakby by dyrygentem ognistej
orkiestry. Sal wypeniay piski oraz smrd i odgosy palonego drewna. Aline podbiega, by
obj krwawic matk, szlochajc; Helen przypatrywaa si temu bezradnie, gdy wraz z
Julianem staraa si zasoni modszym Blackthornom widok u dou.
Nikt jednak nie osania Emmy. Staa z dala od grupy, jej drobna twarz bya biaa z
szoku, gdy przez okropne dwiki wypeniajce pomieszczenie, przedary si wrzaski
Matthiasa:
- Dwa dni, Nephilim! Macie dwa dni na decyzj o swoim losie. A wtedy wszyscy
sponiecie. Sponiecie w ogniach Pieka, a popioy Edomu okryj wasze koci!
Jego gos przeszed w nienaturalny pisk, ktry nagle ucich w chwili, gdy pomienie
znikny, a wraz z nimi Matthias. Ostatnie fragmenty arzyy si na pododze, ich janiejce
kocwki ledwo dotykajce krawdzi wiadomoci wypisanej krwi na podecie.
Veni.
PRZYBYEM.
Maia staa przed drzwiami do mieszkania, przez dwie minuty gboko oddychajc,
- Nuda. - Lily opara si o cian, z ktrej uszczya si biaa farba, a na jej twarzy
pojawi si grymas. - Dlaczego mnie tu wezwaa, wilkoaku?
- Maureen odbio wyjania Maia. - Raphael i Simon wyjechali. Sebastian
Morgenstern morduje Podziemnych, by udowodni co Nephilim. Wic moe nadszed
czas, by wampiry i wilkoaki pogaday. A nawet si sprzymierzyy.
- Prosz, prosz, czy nie jeste urocza? - odpara Lily i wyprostowaa si. - Suchaj,
Maureen jest szalona, ale nadal jest gow klanu. I powiem ci jedn rzecz. Nie bdzie
paktowa z jakim narwanym czonkiem stada, kto straci wtek, bo jej chopak nie yje.
Maia mocniej zacisna do na fiolce w kieszeni. Tak bardzo marzya, by wyla jej
zawarto na twarz Lily, e sam j to przeraao.
- Zadzwo, jak ju bdziesz przywdc sfory. - W oczach dziewczyny byszczao
ciemne wiato, jakby prbowaa przekaza co Mai bez wypowiadania sw. - Wtedy
pogadamy.
Lily odwrcia si i odesza, stukajc obcasami o podog korytarza. Powoli Maia
rozlunia ucisk wok buteleczki ze wicon wod w swojej kieszeni.
- Niezy strza skomentowa Jace.
- Nie musisz si ze mnie nabija. - Alec i Jace znajdowali si w jednym z miliona
gocinnych pomieszcze w Gard; nie tym samym, gdzie przebywali wczeniej Jace i Clary,
to by bardziej surowy pokj w starszej czci budynku. ciany zrobiono z kamienia, a pod
zachodni biega duga awka. Jace klcza na niej, jego kurtka leaa obok, prawy rkaw
koszuli mia podwinity.
- Nie nabijam si zaprzeczy Jace, gdy Alec przyoy kocwk steli do nagiej
skry na ramieniu Jace'a. Podczas gdy spod adamasu zaczy wypywa ciemne linie, Jace
nie mg zwalczy wspomnienia o innym dniu w Alicante, kiedy Alec bandaowa rk
Jace'a, mwic mu: Bdziesz si leczy powoli i brzydko, jak Przyziemny. Tego dnia Jace
waln pici w szyb; zasuy na wszystko, co powiedzia mu wtedy Alec.
Alec odetchn gboko; zawsze by bardzo ostrony z rysowaniem run, szczeglnie
iratze. Wydawa si czu lekkie pieczenie, ukucie na skrze, ktre dotykao Jace'a, ale
blondynowi nigdy nie przeszkadza bl wiadczya o tym mapa biaych blizn, ktra
pokrywaa jego rami i biega w d koczyny. W runie narysowanej przez swojego
parabatai drzemie wyjtkowa moc. To wanie dlatego odesali ich obu, podczas gdy reszta
rodziny Lightwoodw miaa spotkanie w biurze Konsula, aby Alec mg uleczy Jace'a tak
szybko i efektownie, jak to tylko moliwe. Jace by troch zaskoczony; niemal oczekiwa,
e bd mu kazali siedzie przez cae spotkanie z siniejcym i puchncym nadgarstkiem.
- Nie nabijam si powtrzy Jace, gdy Alec skoczy i odsun si, by obejrze
swoje dzieo. Jace ju mg poczu otpienie pynce przez yy z iratze, agodzce bl w
rce, gojc rozcit warg. - Wybie n z rk Matthiasa, stojc prawie po drugiej stronie
amfiteatru. Czyste uderzenie, w ogle nie zranie Jii. A przecie si przemieszcza.
- Byem zmotywowany. - Alec wsun stel z powrotem za pas. Jego ciemne wosy
nierwno opaday na oczy; nie cina ich, odkd on i Magnus zerwali.
Magnus. Jace przymkn oczy.
- Alec zacz. - Pjd. Wiesz, e pjd.
- Mwisz to, jakby miao mnie to pocieszy odpar Alec. - Mylisz, e chc, eby
podda si Sebastianowi? Oszalae?
- Uwaam, e to jedyny sposb, by odzyska Magnusa powiedzia Jace do
ciemnoci pod powiekami.
- I jeste skonny handlowa rwnie yciem Clary? - Ton Aleca by zjadliwy. Jace
szybko otworzy oczy; Alec mierzy go spokojnym spojrzeniem, ale jego twarz bya bez
wyrazu.
- Nie przyzna Jace, syszc porak w swoim gosie. - Nie mgbym tego zrobi.
- A ja nie mgbym o to prosi. To... Wanie to chce zrobi Sebastian. Wcisn kliny
midzy nas wszystkich, uywajc ludzi, ktrych kochamy, jako hakw, by nas rozdzieli.
Nie powinnimy mu na to pozwoli.
- Kiedy zrobie si taki mdry? - spyta Jace.
porwa przedstawicieli Podziemnych, ten plan nie wyjdzie. Bez naszego nadzoru, Podziemie
zwrci si przeciw nam i Porozumienia si rozpadn. wiat... si rozpadnie.
Spojrzenie Jii powdrowao w stron Simona.
- Co ty masz do powiedzenia, Podziemny? Czy Matthias mia racj? Jeli nie
zgodzimy si odkupi zakadnikw Sebastiana, czy to bdzie oznacza wojn z
Podziemiem?
Simon wydawa si by zaskoczony tym, jak oficjalnie si do niego zwrcono.
wiadomie lub nie, jego do powdrowaa do naszyjnika Jordana wok jego szyi; trzyma
go, gdy przemwi.
- Uwaam, zacz niepewnie - e cho s Podziemni, ktrzy zachowaliby si
rozsdnie, to na pewno nie wampiry. Oni ju teraz wierz, e Nephilim nie zaley na ich
yciu. Czarownicy... - Pokrci gow. - Nie do koca ich rozumiem. Tak samo faerie...
Przecie Krlowa wydaje si dba tylko o siebie. Pomoga Sebastianowi z tym. - Podnis
do, na ktrej zamigota jego piercionek.
- To raczej prawdopodobne, e chodzio jej nie tyle o pomaganie Sebastianowi, lecz
bardziej niezaspokojone pragnienie, by wiedzie wszystko odezwa si Robert. - Prawda,
szpiegowaa was, ale Sebastian nie by wtedy uznawany jako nasz wrg. Ponadto Meliorn
przysig, e lojalno Jasnego Dworu ley po naszej stronie i Sebastian jest ich wrogiem, a
faerie nie mog kama.
Simon wzruszy ramionami.
- Ja po prostu nie rozumiem tego, jak myl. Lecz wilkoaki kochaj Luke'a. Bdzie
7 Z Biblii: policzone, zwaone, podzielone. http://pl.wikipedia.org/wiki/Mane,_tekel,_fares
im bardzo zalee, by go odzyska.
- Kiedy by Nocnym owc... - zacz Robert.
- To pogarsza spraw powiedzia Simon, ktry nie brzmia jak Simon, najbliszy
przyjaciel Clary, lecz kto inny, kto zaznajomiony z polityk Podziemia. - Oni widz, jak
Nephilim traktuj Podziemnych, ktrzy kiedy byli Nocnymi owcami i uznaj to za dowd
na przekonanie Nephilim, i krew Podziemnych jest skaona. Magnus opowiada mi kiedy
o kolacji, na ktr zaproszono jego i innych Podziemnych do Instytutu. Po posiku Nocni
owcy wyrzucili ca zastaw. Tylko dlatego, e dotknli jej Podziemni.
- Nie wszyscy Nocni owcy s tacy powiedziaa Maryse.
Simon wzruszy ramionami8.
- Pierwszy raz, gdy przybyem do Gard, przyprowadzi mnie tu Alec. Wierzyem, e
Konsul chce tylko ze mn porozmawia. Zamiast tego zostaem wrzucony do wizienia i
niemal zagodzony. Wasny parabatai Luke'a kaza mu popeni samobjstwo, gdy zosta
Przemieniony. Praetor Lupus zostao spalone do cna przez kogo, kto jest Nocnym owc.
- Wic twierdzisz, e tak, bdzie wojna? - spytaa Jia.
- Ona ju i tak trwa, prawda? - stwierdzi Simon. - Czy wanie nie zostaa ranna w
bitwie? Ja tylko mwi... Sebastian stara si wykorzysta rysy w waszych przymierzach, by
was pogry i dobrze mu to wychodzi. Moe nie rozumie ludzi, nie zaprzeczam, ale
rozumie zo, zdrad, samolubstwo, a to dotyczy wszystkiego, co posiada umys i serce. Urwa nagle, jakby ba si, e powiedzia za duo.
- Wic sdzisz, e powinnimy zrobi to, czego da Sebastian, wysa mu Clary i
Jace'a? - rzuci Patrick.
- Nie wyzna Simon. - Myl, e on cigle kamie i wydanie mu ich nic nie zdziaa.
Nawet gdy przysiga, kamie, tak jak powiedziaa Isabelle. - Spojrza na Jace'a, potem na
Clary. - Wy wiecie. Wy znacie go lepiej ni ktokolwiek; wiecie, e nigdy nie ma na myli
Jasie Herondale. Clave moe zdecydowa, czy posucha Sebastiana, czy mu si sprzeciwi,
ale w adnym wypadku nie moesz mu zosta przekazany w sposb, jakiego by oczekiwa.
Musimy go zaskoczy. Inaczej dostarczymy mu tylko jedynej broni, ktrej wiemy, e si
obawia.
- Masz inn propozycj? - spytaa Jia. - Mamy go zwabi? Uy Jace'a i Clary, by go
pojma?
- Nie moecie uy ich jako przynty zaprotestowaa Isabelle.
- Moe udaoby si nam oddzieli go od jego wojsk? - zasugerowaa Maryse.
- Nie uda wam si przechytrzy Sebastiana powiedziaa Clary, czujc si
wykoczona. - Jego nie obchodz pobudki czy wymwki. Liczy si tylko on i to, czego
chce, a jeli zapomnicie o tych dwch rzeczach, zniszczy was.
Jia opara si o biurko.
- Moe przekonamy go, e pragnie czego innego. Czy jest co, co moglibymy
wykorzysta jako kart przetargow?
- Nie szepna Clary. - Nie istnieje taka rzecz. Sebastian jest... - Ale jak miaa
opisa im brata? Jak wyjani wpatrywanie si w czarny rodek czarnej dziury? Wyobra
sobie, e jeste ostatnim Nocnym owc na ziemi, e caa twoja rodzina i wszyscy twoi
przyjaciele nie yj, e nie pozosta ju nikt, kto wierzy w to, co ty. Wyobra sobie, e jeste
na ziemi za miliardy, miliardy lat po tym, jak Soce wyniszczyo wszystko, co yo, a ty
bagasz o cho jedn yjc istot, by oddychaa obok ciebie, ale tu nie ma nic, tylko rzeki
ognia i popioy. Wyobra sobie bycie tak samotn a potem wyobra sobie, e znasz tylko
jeden sposb, by to naprawi. Potem pomyl o tym, co by zrobia, by ten sposb zadziaa. Nie. On nie zmieni zdania. Nigdy.
Rozleg si pomruk gosw. Jia klasna, by je uciszy.
- Wystarczy powiedziaa. - Krymy w kko. Nadszed czas, by Clave i Rada
przedyskutoway sytuacj.
- Jeli mgbym co zasugerowa. - Oczy Brata Zachariasza omioty pomieszczenie,
by w kocu spocz na Jii. - Rytua pogrzebowy dla zmarych pod Cytadel za chwil si
zacznie. Bd ci tam oczekiwa, Konsulu, jak i ciebie, Inkwizytorze. Proponowabym, by
Clary i Jace pozostali w domu Inkwizytora, zwaajc na otaczajce ich zamieszanie oraz by
Rada zebraa si po uroczystociach.
- Mamy prawo uczestniczy w spotkaniu wtrcia Clary. - Decyzja nas dotyczy.
Chodzi o nas.
- Zostaniecie wezwani zadecydowaa Jia, nie patrzc na Clary i Jace'a, lecz
wdrujc wzrokiem po Robercie, Maryse, Bracie Enochu i Zachariaszu. - Do tego czasu,
odpoczywajcie; bdziecie potrzebowa si. To moe by duga noc.
TUMACZENIE: Firefly
KOREKTA: KlaudiaRyan
12
Ceremonialny koszmar
Ciaa pony na uporzdkowanych w rzdy stosach, ktre zostay utworzone wzdu
drogi do lasu Brocelind. Soce zaczynao zachodzi na pochmurnym, biaym niebie, gdy
kady ze stosw spala si, strzelajc pomaraczowymi iskrami. Efekt ten by w dziwny
sposb pikny, cho Jia Penhallow wtpia, eby ktokolwiek z zebranych aobnikw
wanie tak myla.
Z jakiego powodu cigle powtarzaa w gowie wierszyk, ktrego nauczya si w
dziecistwie.
Jia nic nie powiedziaa. To byo, mimo wszystko, to, co dokadnie mylaa.
- To rozsdne pytanie - powiedzia. - Prawdopodobnie mnie nie kocha. Tak dugo jak
bdzie ya na tym wiecie, zdrowa i szczliwa, ja rwnie znajd sposb, by by
szczliwym, nawet jeli nie bd przy jej boku - spojrza na piramidy, wyduajce si
cienie mierci. - Ktry z nich to mody Longford? Ten, ktry zabi swojego parabatai?
- Tam - wskazaa Jia. - Dlaczego chcesz to wiedzie?
- To najstraszliwsza rzecz jak sobie mog wyobrazi. Nie starczyoby mi odwagi. A
poniewa jest kto taki, chciabym zoy wyrazy szacunku - powiedzia Zachariasz i
odszed, idc po pokrytej niegiem i popioem ziemi w kierunku ognia.
- Pogrzeb si skoczy - powiedziaa Isabelle. - A przynajmniej nie wida ju dymu.
Siedziaa na parapecie w swoim pokoju, w domu Inkwizytora. Pomieszczenie byo
mae i pomalowane na biao, okna ozdobione byy kwiecistymi zasonami. Nie bardzo w
stylu Isabelle, pomylaa Clary, ale trudne byoby odtworzenie w tak krtkim czasie
zasypanego proszkiem i brokatem pokoju Isabelle w Nowym Jorku.
- Kiedy czytaam mj Kodeks - Clary skoczya zapina swj niebieski, weniany
kardigan, w ktry si przebraa. Nie moga wytrzyma ani minuty duej w swoim swetrze,
ktry nosia cay wczorajszy dzie, w ktrym spaa i ktrego dotyka Sebastian. - I
pomylaam, e Przyziemni w kko zabijaj si nawzajem. My... oni... prowadz wojny,
rnego rodzaju wojny, zabijaj si, ale to jest pierwszy raz w historii, kiedy Nephilim
musz zabija Nocnych owcw. Kiedy Jace i ja staralimy si przekona Roberta, by
pozwoli nam uda si do Cytadeli, nie mogam zrozumie, dlaczego by taki uparty. Ale
teraz sdz, e troch to rozumiem. Myl, e nie mg uwierzy, e Nocni owcy mog
naprawd stanowi zagroenie dla innych Nocnych owcw. Niezalenie od tego, co
mwilimy mu na temat Burren.
Isabelle zamiaa si krtko.
- To askawe z twojej strony - podcigna nogi pod brod. - Wiesz, twoja mama
zabraa mnie ze sob do Adamantowej Cytadeli. Powiedziano mi, e byabym dobr
elazn Siostr.
- Widziaam je podczas bitwy - powiedziaa Clary. - Siostry. Byy pikne. I
przeraajce. Tak jak spogldanie w ogie.
- Ale one nie mog wyj za m. Nie mog by z kimkolwiek. yj wiecznie, ale...
tak na prawd nie maj ycia. - Isabelle opara brod o kolana.
- To s wszystko inne cieki ycia - powiedziaa Clary. - Spjrz na Brata
Zachariasza...
Isabelle podniosa wzrok.
- Syszaam jak moi rodzice rozmawiali o nim dzisiaj, idc na spotkanie Rady powiedziaa. - Powiedzieli, e to, co mu si przydarzyo, byo cudem. Nigdy nie syszaam o
kim, kto przesta by Cichym Bratem. Mam na myli, oni mog umrze, ale odczynienie
zaklcia, to nie powinno by moliwe.
- Wiele rzeczy nie powinno by moliwych - powiedziaa Clary, przeczesujc wosy
palcami. Chciaa wzi prysznic, ale zbyt przeraajcy by dla niej sam pomys stania tam
samotnie pod lejca si wod. Mylenia o jej mamie. O Luke'u. Samej moliwoci stracenia
ktregokolwiek z nich, ich obojga. To byo tak przeraajce jak bycie porzuconym samotnie
na morzu: samotny czowiek otoczony rozcigajcymi si dookoa niego i pod nim
kilometrami wody. A nad nim puste niebo.
Mechanicznie zacza splata wosy w dwa warkocze. Chwil pniej tu za ni
pojawio si odbicie Isabelle w lustrze.
- Pozwl mi to zrobi - powiedziaa szorstko i chwycia pasma wosw Clary, jej
palce profesjonalnie zaczy radzi sobie z lokami. Clary zamkna oczy i pozwolia sobie
zatraci si w przyjemnoci, ktr byo uczucie, e kto si o ciebie troszczy. Kiedy bya
ma dziewczynk, jej mama splataa jej codziennie rano wosy, zanim Simon przyjecha po
ni do szkoy. Pamitaa, e mia w zwyczaju rozwizywa jej wstki, kiedy ona rysowaa,
i chowa je w rnych miejscach - jej kieszeniach, plecaku - i czeka, a to sobie
uwiadomi i rzuci w niego owkiem. Czasami nie moga uwierzy, e jej ycie kiedy byo
takie zwyczajne.
- Hej - powiedziaa Isabelle, szturchajc j. - Wszystko w porzdku?
- W porzdku - powiedziaa Clary. - W porzdku. Wszystko jest w porzdku.
- Clary - poczua jak Isabelle pooya swoj rk na jej doni i powoli uniosa palec
Clary. Jej rka bya mokra. Clary zdaa sobie spraw, e tak mocno ciskaa jedn ze spinek
Isabelle, i wbia jej si w do. Krew spywaa teraz po jej nadgarstku.
uycia adnej broni poza kami i pazurami. Poniewa jest to walka o przywdztwo,
zakoczy si ona mierci, nie rozlewem krwi. Ten, ktry przeyje, zostanie przywdc, a
wszystkie wilki przysign mu dzisiaj lojalno. Zrozumiano?
Bat skin gow. Wyglda na spitego i mia zacinita szczk. Rufus szczerzy si
do wszystkich, bujajc ramionami. Zby machniciem rki sowa Leili.
- Wszyscy wiemy jak to dziaa, dzieciaku.
Jej wargi zacisny si w cienk lini.
- Wic moemy zaczyna - powiedziaa, cho gdy wstpia do krgu, gdzie stali
pozostali, mrukna, "Powodzenia Bat", na tyle gono, e kady mg j usysze.
Rufus nie wydawa si przejty. Wci umiecha si, gdy Leila cofna si do koa
by doczy do watahy. Rzuci si do przodu.
Bat robi unik. Rufus by duy i ciki, natomiast Bat lejszy i o wiele szybszy.
Obrci si i przesun w bok, unikajc pazurw Rufusa, a potem kontratakowa sierpowym,
ktry odrzuci gow Rufusa do tyu. Szybko wykorzysta swoj przewag, zasypujc go
gradem ciosw, ktry sprawi e drugi wilk potkn si. Stopy Rufusa zaszuray po ziemi, a
11 Nie dziwi si, e woli, by mwili na niego Bat xD |K
niski pomruk wydoby si z gbi jego garda.
Jego rce zwisay luno po bokach, jego palce zacisny si w pici. Bat obrci si
ponownie, celujc w rami Rufusa, gdy on wykrci si i ci lew rk. Mia w peni
wysunite pazury, ogromne i byszczce w wietle ksiyca. Oczywiste byo, e w jaki
sposb je naostrzy. Kady z nich by jak brzytwa. Dotary do piersi Bata, rozoray mu
koszulk i skr. Szkarat splami jego klatk.
- Pierwsza krew - zawoaa Leila, a wilki zaczy tupa, powoli podnoszc lew nog
i opuszczajc j, wybijajc regularny rytm, tak e ziemia staa si wielkim bbnem.
Rufus umiechn si znowu i rzuci na Bata. Bat uchyli si i uderzy go kolejnym
ciosem w szczk, ktry sprawi e w ustach Rufusa pojawia si krew. Rufus obrci gow
i splun czerwieni na traw wci zbliajc si do przeciwnika. Bat zapar si, mia teraz
wysunite pazury, a jego tczwki powoli zabarwiay si ci. Warkn i rzuci si do
przodu, kopic przeciwnika. Rufus zapa go za nog, przekrci j i rzuci Bata na ziemi.
Zaatakowa go, ale drugi wilkoak ju si odsun, a Rufus wyldowa na ziemi w
przysiadzie.
Bat stan na nogach, ale byo jasne, e traci krew, ktra spywaa mu po klatce
piersiowej, moczya pasek jego dinsw, a jego rce byy ni pokryte. Zamachn si
pazurami, a Rufus obrci si, przyjmujc cios ramieniem; cztery pytkie cicia. Z
warkniciem chwyci nadgarstek Bata i wykrci go. Rozleg si gony dwik pkajcej
koci, a Bat jkn i odsun si.
Rufus rzuci si na niego. Jego waga przygniota Bata do ziemi, a gowa uderzya
ciko o wystajcy korze drzewa. Bat zwiotcza.
Pozostae wilkoaki wci waliy nogami w ziemi. Niektrzy z nich otwarcie
krzyczay, ale adne z nich nie poruszyo si, gdy Rufus usiad na Bacie, rk przyciskajc
go pasko do trawy. Unis drug do, yletki na czubkach jego palcw lniy. Ruszy, by
zada morderczy cios...
- Stop - gos Mai rozbrzmia dwicznie w parku. Pozostae wilki spojrzay na ni w
szoku.
Rufus umiechn si.
- Hej, maa - powiedzia.
Maia nie poruszya si. Staa w rodku okrgu. W jaki sposb przepchna si przez
okrg wilkoakw, tak e nawet tego nie zauwayy. Miaa na sobie sztruksy i dinsow
kurtk, wosy miaa ciasno zwizane. Jej wyraz twarzy by surowy, prawie pusty.
- Chc rzuci wyzwanie - powiedziaa.
- Maia - powiedziaa Leila. - Znasz prawo! "Kiedy walczysz z wilkiem ze swojej
watahy, musisz z nim walczy samotnie i z dala od innych. Jeli inni wezm udzia w walce,
watah zawadnie wojna" Nie maesz przerywa walki.
- Rufus ma zada miertelny cios - powiedziaa bez emocji Maia . - Czy naprawd
sdzisz, e musz czeka to pi minut zanim rzuc wyzwanie? Poczekam, jeli Rufus za
bardzo si boi by walczy ze mn, kiedy Bat wci oddycha...
Rufus z rykiem zeskoczy z bezwadnego ciaa Bata i ruszy w stron Mai. Leila
spanikowana podniosa gos:
- Maia, uciekaj std! Gdy popynie pierwsza krew nie bdziemy mogli powstrzyma
walki...
Rufus rzuci si na Mai. Jego pazury rozerway krawd jej kurtki. Maia upada na
kolana, przetoczya si i kucna, jej pazury wyduyy si. Jej serce walio w klatce
piersiowej transportujc kolejne fale gorcej krwi przez yy. Czua szczypanie rozcicia na
ramieniu. Pierwsza krew.
Wilkoaki znw zaczy tupa w ziemi, ale tym razem poza tym dwikiem
rozlegay si te inne. Otaczao j mamrotanie i dyszenie. Maia robia wszystko by to
zablokowa, zignorowa. Zobaczya, e Rufus idzie w jej kierunku. By cieniem,
wyrniajcym si w wietle ksiyca i w tym momencie widziaa nie tylko jego, ale te
Sebastiana, pochylajcego si do niej na play, lodowy ksi wykuty z lodu i krwi.
Twj chopak nie yje.
Jej pi zacisna si na ziemi. Rufus rzuci si na ni z rozszerzonymi pazurami,
podniosa si i rzucia mu w twarz garci ziemi i trawy.
Cofn si, olepiony, krztuszc si. Maia podesza do niego i stana glanem na jego
stop. Poczua roztrzaskujce si drobne koci, usyszaa jak krzyczy; w tym momencie,
kiedy zosta rozproszony, wbia mu pazury w oczy.
Rozleg si wrzask, ktry szybko zamilk, gdy Maia przecia mu gardo. Rufus upad
do tyu, uderzajc w ziemi z gonym dwikiem, ktry przypomnia jej przewracajce si
drzewa. Spojrzaa na rk. Bya pokryta krwi i umazana ciecz: ciaem szklistym i istot
szar.
Upada na kolana i zwymiotowaa na traw. Jej pazury schoway si, a ona wycieraa
- Przeszam przez jedno z okien - poinformowaa usunie Emma. - Tak jak Piotru
Pan.
Alec zacz protestowa. Clary uniosa rk by go powstrzyma; drug opieraa na
ramieniu Emmy.
- Wszyscy po prostu bdcie przez chwil cicho, okej? - powiedziaa Clary. - Nie
powinna tu by, tak, ale miaa konkretny powd, by przyj. Ma informacje.
- To prawda - powiedziaa Emma, zdeterminowanym gosem. W rzeczywistoci bya
tylko o gow nisza od Clary, ale Clary bya malutka. Emma prawdopodobnie kiedy
bdzie wysoka. Jace stara si przypomnie sobie jej ojca, Johna Carstairsa - by pewien e
widzia go na spotkaniach Rady, przypomnia sobie wysokiego mczyzn o jasnych
wosach. A moe by ciemne? Pamita Blackthornw, oczywicie, ale Carstairsi zniknli z
jego pamici.
Clary odpowiedzia na jego ostre spojrzenie wasnym, ktre mwio: Bd miy. Jace
zamkn usta. Nigdy nie myla o tym czy lubi dzieci, czy nie, chocia zawsze lubi bawi
si z Maxem. Max by zaskakujco dobrym strategiem, jak na tak maego chopca i Jace
zawsze lubi ukada z nim puzzle. Fakt, e Max czci ziemi, po ktrej chodzi Jace, te mu
nie przeszkadza.
Jace pomyla o drewnianym onierzyku, ktrego da Maxowi, zamkn oczy,
przytoczony nagym blem. Gdy je ponownie otworzy, Emma wpatrywaa si w niego.
Nie w sposb, w jaki patrzya nie niego, gdy znalaz j z Clary w Gard, na p pod
wraeniem, p przeraona. Byo to raczej spojrzenie Ty jeste Jace Lightwood wymieszane
odrobin niepokoju. W rzeczywistoci caa postawa wskazywaa na niepewno, ktr by
pewien, e udawaa a take strachu. Jej rodzice nie yli, pomyla, zmarli kilka dni temu.
Pamita czas, siedem lat temu, gdy stawi czoa Lightwoodom, wiedzc w gbi serca, e
jego ojciec niedawno umar i ten gorzki posmak sowa " sierota".
- Emma - powiedzia tak agodnie, jak potrafi. - Jak dostaa nie na okno?
- Wspiam si po dachach - powiedziaa wskazujc na okno. - To nie byo takie
trudne. Okna na poddaszu to prawie zawsze sypialnie, wic zeszam do pierwszego okazao
si, e tam jest pokj Clary - wzruszya ramionami jakby to, co zrobia, nie byo ani
imponujce ani ryzykowne.
- W rzeczywistoci byo moje - powiedziaa Isabelle wpatrujc si w Emm jakby
bya fascynujcym okazem. Isabelle usiada na kufrze, ktry sta w nogach ka Aleca,
wycigajc przed siebie nogi.
- Clary mieszka teraz u Luke'a.
Emma wygldaa na zdezorientowan.
- Nie wiem, gdzie to jest. I wszyscy mwili, e jestecie tutaj. Dlatego przyszam
Alec spojrza na Emm z mieszanin czuoci i zmartwienia, jak typowy starszy brat.
- Nie bj si... - zacz.
- Nie boj si - warkna. - Przyszam tu, bo potrzebujecie pomocy.
Jace poczu jak kciki jego ust mimowolnie si unosz.
- Jakiego rodzaju pomocy? - zapyta.
- Rozpoznaam dzisiaj tego mczyzn - powiedziaa. - Tego, ktry grozi
Konsulowi. Przyszed z Sebastianem, gdy zaatakowali Instytut - przekna. - Powiedzia, e
wszyscy sponiemy w tym miejscu, w Edomie...
- To inna nazwa pieka - powiedzia Alec. - Nie prawdziwe miejsce, nie musisz si
martwi...
- Ona si nie martwi, Alec - powiedziaa Clary. Po prostu suchaj.
podj decyzj na temat tego, co zrobi? - zapyta Jace Emm, czciowo by odwrci jej
uwag od Aleca siadajcego na ku i chowajcego ksik za plecami. Emma potrzsna
gow.
- Nadal si kcili, gdy wyszam. Uciekam przez okno na najwyszym pitrze, Jules
powiedzia mi, ebym tego nie robia, bo si zabij, ale wiedziaam, e mi si uda. Dobrze
si wspinam - dodaa, w jej gosie pobrzmiewaa duma. - A on martwi si za duo.
- Dobrze jest mie ludzi, ktrzy si o ciebie martwi - powiedzia Alec. - To znaczy,
e si o ciebie troszcz. A w ten sposb poznajesz e s dobrymi przyjacimi.
Zaciekawione spojrzenie Emmy przeszo z Aleca na Jace'a.
- Martwisz si o niego? - zapytaa Aleca, a on parskn zdziwiony miechem.
- Przez cay czas - powiedzia. - Bez tego Jace zabiby si, ubierajc rano spodnie.
Bycie parabatai jest prac na peen etat.
- Chciabym mie parabatai - powiedziaa Emma.- To kto, kto jest twoj rodzin,
poniewa chce ni by, a nie dlatego, e musi. - zaczerwienia si, skrpowana - W kadym
razie. Nie uwaam, e ktokolwiek powinien by karany za ratowanie ludzi.
- To dlatego nam ufasz - zapytaa poruszona Clary. - Mylisz, e ratujemy ludzi.
Emma wbia w dywan czubki butw i podniosa wzrok.
- Wiedziaam o tobie - powiedziaa do Jace'a, rumienic si - Mam na myli, kady o
tobie wie. e bye synem Valentina, ale potem nie bye, bo okazae sie Jonathanem
Herondalem. I nie sdz, by to miao jakiekolwiek znaczenie dla wikszoci ludzi - e
nazywaj ci Jace Lightwood - ale dla mojego taty to robio rnic. Syszaam, jak mwi
mojej mamie, e wszyscy Herondale'owie odeszli, e caa rodzina nie yje, ale ty jeste
ostatnim z nich i gosowa na spotkaniach Rady, by Clave nie przestawao ci szuka,
poniewa mwi, e "Carstairsowie maj dug u Herondale'w"
- Dlaczego? - powiedzia Alec. - Za co maj u nich dug?
- Nie wiem - powiedziaa Emma. - Ale przyszam, bo tego pragnby mj tata, nawet
jeli to niebezpieczne.
Jace parskn agodnym miechem.
- Co mi mwi, e nie obchodzi ci, czy co jest niebezpieczne. - Kucn, a jego oczy
znalazy si na wysokoci Emmy. - Czy jest co, co jeszcze moesz nam powiedzie? Czy
co jeszcze mwili?
Potrzsna gow.
- Nie wiedz, gdzie jest Sebastian. Nie wiedz o tym cay Edomie... Wspominaam o
tym, gdy trzymaam Miecz Anioa, ale sdz, e oni pomyleli, e to inne okrelenie wyrazu
"pieko". Nigdy nie zapytali mnie czy myl, e to prawdziwe miejsce, wic nie mwiam.
- Dziki za powiedzenie nam tego. To nam pomogo. To nam bardzo pomogo.
Powinna ju i - doda najagodniej jak potrafi - zanim zauwa, e ci nie ma. Ale od
teraz Herondale'owie s dunikami Carstairsw. W porzdku? Pamitaj to.
Jace wsta, gdy Emma obrcia si do Clary, ktra skina gow i poprowadzia j do
okna, gdzie wczeniej siedzia Jace. Clary pochylia si i przytulia modsz dziewczyn
zanim signa rk, by odblokowa okno. Emma wygramolia si na zewntrz ze
zwinnoci mapy. Wspia si w gr tak, e byo jej wida jedynie buty, ktre po chwili
te znikny. Jace usysza lekkie skrobanie nad gow, kiedy wdrapywaa si po
dachwkach, potem nastaa cisza.
- Lubi j - odezwaa si w kocu Isabelle - Na swj sposb przypomina mi Jace'a,
gdy by may, uparty i zachowywa si jakby by niemiertelny.
- Dwie z tych rzeczy nadal s aktualne - powiedzia Clary zasuwajc okno. Usiada
na parapecie. - Zakadam, e wielkim pytaniem jest czy mwimy Jii albo komu z Rady o
tym, co powiedzia nam Emma?
- To zaley - powiedzia Jace. - Jia musi robi to, czego chce cae Clave, sama tak
powiedziaa. Jeli zdecyduj, e chc nas wrzuci do klatki do momentu, gdy przyjdzie po
nas Sebastian... c, wtedy zaprzepacimy ca przewag, jak daje nam ta informacja.
- To zaley od tego, czy ta informacja jest rzeczywicie przydatna czy nie powiedzia Simon.
- Tak - powiedzia Jace. - Alec czego si dowiedziae?
Alec wycign zza plecw ksik. To bya encyklopedia daemonica, taka, jak
zawieraa kada biblioteka Nocnych owcw.
- Mylaem, e Edom moe by nazw jednego z krlestw demonw...
- C, kady domyla si, e Sebastian moe przebywa w innym wymiarze, skoro
nie mona go namierzy - powiedziaa Isabelle. - Ale wymiary demonw... s ich miliony i
ludzie nie mog sobie tam po prostu i.
- Niektre s lepiej znane od innych - powiedzia Alec. - Biblia i teksty enochaskie
wspominaj o kilku, s oczywicie zakamuflowane i podcignite pod opowieci i mity.
Edom jest wspomniany jako pustkowie - zacz czyta na gos. - Potoki Edomu obrc si
w smo, a proch jego w siark; ziemia jego stanie si smo ponc. Nie zaganie ni w
nocy, ni w dzie, jej dym wznosi si bdzie cigle. Kraj pozostanie opustoszay z pokolenia
w pokolenie, po wiek wiekw nikt go nie przemierzy.12
Westchn
12 Ksiga Izajasza 34,9-10 Biblia Tysiclecia
- I oczywicie jest te legenda o Lilith i Edomie, zostaa tam wygnana i rzdzi tym
miejscem z demonem Asmodeusem. Prawdopodobnie dlatego Mroczni rozmawiali o
zoeniu tam w ofierze Marka Blackthorna.
- Lilith chroni Sebastiana - powiedziaa Clary. - Jeeli miaby si uda do krlestwa
demonw, to poszedby do niej.
- "Po wiek wiekw nikt go nie przemierzy" nie brzmi zbyt zachcajco - powiedzia
Jace.
- Poza tym, nie ma sposobu, by dosta si do demonicznego krlestwa.
Przemieszczanie si z miejsca na miejsce w tym wiecie to jedna sprawa...
- C, istnieje sposb, tak sdz - powiedzia Alec. - cieka, ktrej Nephilim nie
mog zamkn, poniewa znajduje si poza wpywem Prawa. Jest stara, starsza ni Nocni
owcy rzdzi ni stara, dzika magia - westchn. - Znajduje si w Jasnym Dworze, a
chroni jej faerie. Ludzka noga nie stana tam od setek lat.
TUMACZENIE: CandyAga
KOREKTA: KlaudiaRyan
13
Wybrukowane dobrymi chciami
Jace przechadza si po pokoju niczym kot, a pozostali mu si przygldali w
tym Simon, unoszc brew.
- Nie ma innego sposobu, eby si tam dosta? - zapyta Jace. - Nie moemy
sprbowa uy Portalu?
- Nie jestemy demonami. Portalu moemy uywa tylko w tym wymiarze
powiedzia Alec.
- Wiem, wiem, ale moe gdyby Clary poeksperymentowaa z runami na
Portalu...
stroje bojowe i spakujcie ekwipunek. Zabierzcie wod, jakie jedzenie, ktre uda si
wam zwin, dodatkowe stele, koce. A ty zwrci si do Simona moe nie
potrzebujesz jedzenia, ale jeli masz jak butelkowan krew to zabierz j ze sob.
Tam, gdzie si udamy, moe nie by niczego, czym.... mgby si poywi.
- Zawsze zostaje wasza trjka stwierdzi Simon, ale umiecha si lekko, a
Clary wiedziaa, e to dlatego, e Jace wczy go do druyny bez chwili wahania. W
kocu Jace zaakceptowa to, e id z nim. Simon rwnie, niewane czy by Nocnym
owc, czy nie.
- No dobrze powiedzia Alec. - Spotykamy si za dziesi minut. Clary, bd
gotowa do stworzenia Portalu. Jace?
- Tak?
- Najlepiej wymyl jaki plan, co zamierzamy zrobi na Jasnym Dworze.
Bdzie nam potrzebny.
14
Mam delikatne uczucie deja vu... /M.
Uczucie pochonicia przez Portal stanowio niemal ulg. Clary przesza przez
lnice drzwi, a po moe czterech krokach pozwolia, aby porwa j chodny mrok,
niczym wodny wir pocign w d, kradnc oddech z puc i sprawiajc, e
zapomniaa o wszystkim i moga tylko krzycze i spada.
Jednak skoczyo si to zbyt szybko, Portal wypuci j ze swoich obj,
sprawiajc, e upada niezgrabnie na brudne podoe w tunelu, a plecak wykrci si
pod ni. Wzia gboki oddech, przewrcia si na plecy i przy pomocy dugich,
zwisajcych korzeni, podniosa do pozycji pionowej. Obok niej, Alec, Isabelle, Jace i
Simon wstawali z ziemi i otrzepywali swoje ubrania. Uwiadomia sobie, e nie spadli
na ziemi, ale na dywan z mchu. Jeszcze wicej byo go na gadkich brzowych
cianach tunelu, jednake mimo tego jarzyy si one fosforyzujcym wiatem.
Wyrastay z niego malutkie, lnice kwiatki, przypominajce elektryczne stokrotki,
mienic si biel i zieleni. Poskrcane korzenie zwisay z sufitu, sprawiajc, e Clary
zacza si zastanawia, co ronie nad nimi. Od gwnego tunelu odchodzio kilka
innych, niektre z nich byy zbyt mae, aby jakakolwiek istota ludzka si w nich
zmiecia.
Isabella wycigna kawaek mchu z wosw i zmarszczya brwi.
- Gdzie tak dokadnie jestemy?
- Celowaam gdzie poza sal tronow powiedziaa Clary. - I udao si. Po
prostu to miejsce zawsze wyglda inaczej.
Jace ju ruszy gwnym korytarzem. Nawet bez runy Bezdwicznoci by
cichy jak kot na mikkim mchu. Reszta posza jego ladem, Clary trzymajc do na
rkojeci miecza. Bya lekko zaskoczona, e w tak krtkim czasie przyzwyczaia si
do ostrza wiszcego przy jej biodrze; gdy sigaa po Heosphorosa i wbrew temu, co
wczeniej sdzia, nie byo go tam, zaczynaa panikowa.
- Jestemy wyszepta Jace, nakazujc reszcie by cicho. Znajdowali si przy
bramie, od wielkiego pomieszczenia dzielia ich kurtyna. Poprzednim razem zasona
bya wykonana z ywych motyli, ktre trzepotem skrzyde powodoway delikatny
szelest.
Dzi byy to ciernie jak te, ktre otaczay zamek picej Krlewny
splecione tak, e tworzyy zwisajc pacht. Clary moga uchwyci tylko przebyski
dochodzce z pokoju biae i srebrne ale wszyscy syszeli rozbawione gosy
dobiegajce z korytarzy.
Runy Ukrywajce na Jasnym Dworze nie dziaay; nie byo sposobu, aby ukry
si przed wzrokiem innych. Jace by czujny, a jego ciao napite. Ostronie unis
sztylet i rozci cierniow pacht w moliwie najcichszy sposb. Wszyscy pochyli si
i zajrzeli do rodka.
Pomieszczenie wygldao jak bajkowa zima, ktr Clary rzadko widywaa no,
moe podczas wizyt na farmie Luke'a. Rol cian peniy biae krysztaowe tafle lodu,
a krlowa leaa na kanapie wykonanej rwnie z lodu, ktr przecinay dopasowane
srebrne yki. Posadzk pokrywa nieg, a z sufitu zwisay dugie sople. Kady z nich
obwizany by sznurem z srebno-zotych cierni. Pki biay r pitrzyy si w caym
pomieszczeniu, niektre zostay rozrzucone na dywanie lecym u stp krlowej, a
kilka miaa wplecionych we wosy na wzr korony. Jej suknia rwnie bya
srebrnobiaa i przeroczysta jak lodowe ciany; przez ni przewitywao ciao, ale
niezbyt dokadnie. Ld, re i Krlowa. Efekt zapiera dech w piersiach. Opieraa si o
kanap, a gow miaa przechylon, rozmawiaa z ciko opancerzonym rycerzem
faerie. Jego zbroja bya ciemnobrzowa, w kolorze pnia drzewa; jedno z oczu miao
czarny kolor, a drugie byo jasnoniebieskie, prawie biae. Przez chwil mylaa, e za
jego szerokimi ramionami ukrywa si jele, jednake gdy przyjrzaa si dokadniej,
uwiadomia sobie, e na gowie mia hem udekorowany rogami.
- Jak idzie Dzikie Polowanie, Gwyn? - zapytaa Krlowa. - Co ze Zbieraczami
Trupw? Przypuszczam, e zeszej nocy zbiory w Adamantowej Cytadeli byy
owocne. Syszaam, e jki Nocnych owcw rozryway niebo, gdy umierali.
Clary poczua, e Nocni owcy obok niej zamarli. Pamitaa, kiedy leaa obok
Jace'a w odzi w Wenecji i widziaa Dzikie Polowanie na wasne oczy; mieszanin
wrzaskw i wojennych okrzykw, galopujce po niebie konie, ktrych kopyta lniy
szkaratem.
- Tak te syszaem, moja pani powiedzia Gwyn ochrypym gosem, tak
ochrypym, e prawie niezrozumiaym. Brzmia jak zgrzyt ostrza przecinajcego
szorstk kor. - Dzikie Polowanie zjawia si, gdy kruki na polu bitwy krzycz z dzy
krwi: wybieramy naszych jedcw spord umierajcych. Jednak nie bylimy w
Adamantowej Cytadeli. Gry wojenne pomidzy Nephilim i Mrocznymi przelewaj
zbyt wiele naszej krwi. Jasnemu Dworowi le suy mieszanina demonw i aniow.
- Rozczarowujesz mnie, Gwyn powiedziaa Krlowa, wydymajc usta. - To
korzystny moment dla Jasnego Dworu; zyskujemy, roniemy w si, zdobywamy
wiat. Mamy tak sam pozycj na szachownicy wadzy jak Nephilim. Miaam
nadziej na twoj rad.
- Wybacz mi, moja pani odpar Gwyn. - Szachy s dla nas zbyt delikatn gr.
Nie mog ci w niej doradzi.
- Ale dam ci prezent powiedziaa nadsanym tonem. - Chopaka
Blackthornw. Krew Nocnych owcw i faerie w jednym ciele; taka rzadko. Bdzie
z tob jedzi, a demony bd dray przed wami. To prezent ode mnie i od Sebastiana.
Sebastian. Wypowiedziaa to imi z atwoci, swobodnie. W jej gosie byo
sycha czuo, o ile Krlowa Faerie moe by czua. Clary syszaa tu obok oddech
Jace'a: urywany i szybki; inni take byli napici, panika przegonia skupienie z ich
twarzy, gdy tylko Krlowa wypowiedziaa te sowa.
Clary poczua w doni chodn rkoje Heosphorosa. Droga do krainy
demonw, ktra prowadzi przez krlestwo faerie. Ziemia rozstpujca si pod stopami
w gotowoci.
- Powiedz nam, jak dosta si do Magnusa jak dosta si do reszty winiw.
Mw, albo zrobi z ciebie poduszk na igy.
Meliorn splun. Jego biaa zbroja zdawaa si nikn w niegu.
- Nic wam nie powiem. Torturujcie mnie, zabijcie, ale nie zdradz mojej
Krlowej.
- To, co powie, nie ma znaczenia odezwaa si Isabelle. - On moe kama,
pamitasz?
Wyraz twarzy Aleca wydawa si nieobecny.
- A wic gi, kamco16. - I wypuci strza, ktra zatopia si w piersi Meliora,
a rycerz faerie ponownie upad, sia strzau posaa jego ciao na nieg. Uderzy gow
w cian jaskini z mokrym planiciem.
Krlowa wrzasna. Ten dwik przeszy Clary, wyrywajc j z szoku.
Usyszaa krzyki faerie, odgosy stp dochodzce do nich z korytarza.
16 Nie wiem dlaczego, ale jak to czytam to mi si chce mia xD Normalnie jak H
e n i o z Pamitnikw z
Wakacji: egnaj. Adios xD /Mc. OKEEJ, kto tu jest dobrze zaznajomiony z postaciami z
Pamitnikw z
Wakacji xD |K.
- Simon! zawoaa, a on si odwrci. - Chod tutaj!
Z powrotem woya Heosphorosa do pochwy17, chwycia stel i rzucia si w
stron gwnych drzwi, teraz pozbawionych cierniowej zasony. Simon depta jej po
pitach.
- Podnie mnie wydyszaa, a on bez sowa pooy donie na jej talii i unis
j, jego wampirza sia sprawia, e prawie poszybowaa w gr, do sufitu.
Woln rk mocno zapaa si grnej czci sklepienia wieczcego przejcie i
spojrzaa w d. Simon gapi si na ni, oczywicie wyglda na zdezorientowanego,
ale jego ucisk by pewny.
- Trzymaj mnie powiedziaa i zacza rysowa. To byo przeciwiestwo runy
ktr narysowaa na odzi Valentine'a: ta miaa zamyka i blokowa, trzyma z daleka
od wszystkiego, ukrywa i zapewnia bezpieczestwo.
Czarne linie wychodziy z czubka steli, gdy rysowaa i usyszaa gos Simona:
- Pospiesz si, s ju blisko. W tym samym momencie skoczya i odsuna
stel.
Ziemia pod nimi zadraa. Oboje upadli, Clary wyldowaa na Simonie
jednak nie byo to zbyt przyjemne ldowanie, chopak cay skada si z kolan i okci
i przeturlali si, gdy ciana z ziemi zacza zasania otwarte przejcie niczym kurtyna
w teatrze. Cienie zbliay si biegiem do drzwi, coraz bardziej przypominajc
biegncych faerie, a Simon szarpn Clary i przecign przez wejcie prawie w tym
samy momencie, gdy cakiem ono znikno, oddzielajc ich od faerie znajdujcych si
po drugiej stronie.
- Na Anioa powiedziaa Isabelle penym szacunku gosem.
Clary odwrcia si, wci trzymajc stel w doni. Jace sta na rwnych
nogach, a Krlowa Faerie znajdowaa si przed nim, ostrze mia wycelowane prosto w
jej serce. Alec sta przy zwokach Meliorna; jego twarz nie wyraaa adnych emocji
gdy spojrza na Clary, a potem przenis wzrok na swojego parabatai. Tu za nim
rozpocierao si przejcie, ktrym przyszed Meliorn, a Gwyn wyszed.
Jace zatrzyma si. W doniach trzyma serafickie ostrze, ktrego koniec wbija
si w plecy Krlowej. Jego wiato rozjaniao mu twarz, wydobywajc z niej pikno
szczytw i dolin, wyostrzajc krzywizny koci policzkowych i kty uchwy. Docierao
ono do kocweg jego wosw i lizao je niczym pomienie, sprawiajc, e wyglda
jakby mia na gowie koron z poncych cierni. Clary, podobnie jak pozostali,
przygldaa si my w ciszy, przekazujc mu swoje zaufanie. Jakkolwiek decyzj by
podj, oni stanliby za nim murem.
- No dalej powiedziaa Krlowa. - Nie masz odwagi, aby zabija. Zawsze
bye najagodniejszym z dzieci Valentine'a. - Jej wzrok przez chwil zatrzyma si na
Clary. Masz w sobie mroczne serce, crko Valentine'a.
- Przysignij rozkaza Jace. Wiem, ile dla twojego ludu znacz obietnice.
Wiem, e nie moesz kama. Przysignij, e nie powiesz nic o nas Sebastianowi, ani
nie zrobi tego nikt z dworu.
- Przysigam odpara Krlowa. - Przysigam, e nikt z mojego dworu, ani
sowem ani czynem nie da mu zna, e tutaj przybylicie.
Jace odsun si od Krlowej, opuszczajc ostrze do boku.
- Wiem, e uwaasz, e posyasz nas tam na mier powiedzia. - Ale nie
umrzemy tak atwo. Nie przegramy tej wojny. A kiedy ju zwyciymy, ty i twoi
ludzie zapacicie krwi za to, co zrobilicie.
Umiech opuci twarz Krlowej. Odwrcili si od niej i w ciszy ruszyli ciek
do Edomu; Gdy Clary spojrzaa przez rami, zobaczya tylko nieruchomy zarys jej
postaci, ktra si im przygldaa poncym spojrzeniem.
Korytarz zakrzywia si daleko do przodu, dajc wraenie jakby zosta
wydrony w skale przez ogie. Gdy caa pitka zmierzaa do przodu, idc w zupenej
ciszy, blade kamienne ciany wok nich zaczynay ciemnie, zabrudzone w
niektrych miejscach czarn sadz, jakby kiedy potraktowano je ogniem. Gadka
posadzka zacza ustpowa kamienistej nawierzchni, gdzie pod stopami chrzci
wir. Kiedy fosforyzujce wiato pochodzce ze cian zaczo przygasa, Alec
wycign z kieszeni czarodziejskie wiato i unis je nad gow.
Gdy wiato Clary zobaczya wiato wydobywajce si spomidzy jego
palcw, poczua, e idcy obok niej Simon sztywnieje.
- Co jest? - wyszeptaa.
- Co si rusza. Wskaza palcem jaki punkt znajdujcy si w mroku przed
nimi. - O tam.
Clary zmruya oczy, ale nic nie zauwaya; wampirze oczy Simona byy lepsze
od tych Nocnych owcw. Najciszej jak moga wycigna Heosphorosa zza paska i
zrobia kilka krokw do przodu, trzymajc si blisko cian tunelu. Jace i Alec byli
pogreni w gbokiej dyskusji. Clary dotkna ramienia Izzy i wyszeptaa do niej:
- Tam kto jest. Lub co.
Isabelle nic nie odpowiedziaa, tylko odwrcia si do brata i wykonaa w jego
kierunku gest kilka skomplikowanych ruchw palcami. W oczach Aleca pojawio si
zrozumienie i natychmiast odwrci si do Jace'a. Clary przypomniaa sobie, jak po raz
pierwszy ujrzaa t trjk w Pandemonium i widziaa czce ich lata wsplnych
treningw, to, jak si razem poruszali, oddychali i walczyli. Nie moga powstrzyma
si od zastanawiania, czy bez wzgldu na to, co si wydarzy, bez wzgldu na to, jak
bardzo powici si byciu Nocnym owc, to czy ju zawsze bdzie wyrzucona na
margines...
kamstwie. Czy moe lepiej byoby, gdyby myla, e straci wszystko i zacz od
nowa? Czy bdzie mu atwiej, jeli wie, e ludzie, ktrych kocha yj, nawet jeli ju
nigdy wicej ich nie zobaczy?
Pomylaa o swojej matce, bdcej gdzie poza tunelem. Lepiej, e wie, e yj,
stwierdzia. Sama wolaaby, eby jej matka i Luke yli i mieli si dobrze, a ona nie
moga ich ju nigdy zobaczy ni eby byli martwi.
- Helen sobie z nimi nie poradzi. Nie sama powiedzia Mark z lekk
desperacj w gosie. - A Jules, on jest za mody. Nie moe zajmowa si Ty'em, nie
wie, czego on potrzebuje... - Wzi drcy oddech. - Powinnicie pozwoli mi i z
wami.
- Wiesz, e nie moemy odezwa si Jace. Nie potrafi spojrze Markowi w
twarz, zamiast tego wpatrywa si w ziemi. - Jeli poprzysige wierno Dzikim
owcom, to teraz jeste jednym z nich.
- Zabierzcie mnie ze sob powtrzy Mark. Wyglda, jakby by oszoomiony,
jak osoba, ktra jest miertelnie ranna, ale nie zdaje sobie z tego sprawy. - Nie chc
by jednym z nich. Chc by z moj rodzin...
- Idziemy do Pieka powiedziaa Clary. - Nie moglibymy zabra ci ze sob,
nawet gdyby mg bezpiecznie opuci dwr faerie.
- A nie moesz odezwa si Alec. - Jeli sprbujesz, umrzesz.
- Wolabym umrze powiedzia Mark, na co Jace poderwa gow. Jego oczy
byy jasnozote, prawie zbyt jasne, jakby z ich wntrza wylewa si ogie.
- Zabrali ci ze sob z powodu pyncej w tobie krwi faerie, ale take przez
krew Nocnych owcw. A oni chc ukara Nephilim powiedzia Jace, jego wzrok
by skupiony. - Poka im z jakiej gliny ulepieni s Nocni owcy; poka im, e si nie
boisz. e moesz z tym y.
W tym sabym owietleniu Mark spojrza na Jace'a. Na jego brudnej twarzy
widniay lady ez, ale oczy mia suche.
- Co mam zrobi? - zapyta. - Co ja mam zrobi?
- Znajd sposb aby ostrzec Nephilim powiedzia Jace. Tak jak powiedziaa
Clary, idziemy do Pieka. Moemy ju nie wrci. A kto musi powiedzie Nocnym
owcom, e Jasny Dwr nie jest naszym sojusznikiem.
- owcy zapi mnie, gdy tylko sprbuj wysa wiadomo. - Oczy chopca
rozbysy. - Zabij mnie.
- Nie, jeli jeste szybki i bystry. Uda ci si. Wiem, e dasz rad.
- Jace odezwa si Alec, trzymajc uk przy boku. - Jace, musimy go puci,
zanim owcy zorientuj si, e go nie ma.
- Racja opowiedzia Jace i zawaha si. Clary widziaa jak wzi do Marka;
wcisn w ni czarodziejskie wiato, ktre najpierw zamigotao, a potem zaczo lni
stabilnym blaskiem. - We je ze sob powiedzia. W ziemi pod wzgrzem moe
by ciemno, a lata mog mija bardzo wolno.
Mark sta przez chwil w miejscu, ciskajc kamie w doni. Wyglda tak
mizernie w tym sabym wietle, e serce Clary zaomotao w niedowierzaniu na
pewno mogli mu pomc. Byli Nephilim, nigdy nie zostawiali swoich w potrzebie a
potem chopiec odwrci si i odbieg, jego bose stopy nie wydaway adnych
dwikw.
- Mark... - zacza Clary i urwaa, ju go nie byo. Pochony go cienie, jedynie
kamie runiczny rzuca bdne ogniki, zanim i on zmierza si z ciemnoci. Spojrzaa
- Lustereczko, lustereczko powiedziaa Krlowa, kadc do na lustrze. Poka mi moj Porann Gwiazd.
Lustro wisiao na cianie jej sypialni i byo otoczone wiecami z kwiatw ry,
od ktrych nikt nie odci kolcw.
Mga w lustrze rozrzedzia si i ujrzaa kanciast twarz Sebastiana.
- Moja pikna odezwa si. Jego gos by spokojny i opanowany, pomimo
krwi plamicej mu twarz i ubrania. W doni trzyma miecz, a gwiazdy na nim
przygasy pod wpywem szkaratu. - Jestem w tej chwili nieco... zajty.
- Pomylaam, e moe chciaby wiedzie, i twoja siostra i przyszywany brat
wanie opucili to miejsce powiedziaa Krlowa. - Znaleli drog do Edomu i
wanie do ciebie zmierzaj.
Na jego twarz wypyn wilczy umiech.
- I nie wymusili na tobie obietnicy, e nie powiesz mi, e przybyli na twj
dwr?
- Zrobili to odpara. - Ale nic nie powiedzieli o nieinformowaniu ci, e go
opucili.
Sebastian wybuchn miechem.
- Zabili jednego z moich rycerzy powiedziaa krlowa. - Krew rozlaa si
przed moim tronem, a oni s teraz poza moim zasigiem. I sam wiesz, e mj lud nie
przeyje na skaonej ziemi. Bdziesz musia zemci si w moim imieniu.
Blask w jego oczach zmieni si. Krlowa zawsze uwaaa, e to, co czuje
Sebastian do swojej siostry i do Jace'a, ma w sobie co z tajemnicy, jednake potem
uznaa, e to on sam jest najwikszym sekretem. Ju przed tym, gdy przyby do niej i
zoy jej swoj propozycj, nie uwaaa przymierza z Nocnymi owcami za
prawdziwe. Ich osobliwe poczucie honoru czynio ich niegodnymi zaufania. I to
wanie jego brak sprawi, e zaufaa Sebastianowi. Biego w rzemiole zdrady bya
nieodzown czci natury Jasnego Ludu, a Sebastian by mistrzem kamstw.
- Bd suy twoim interesom w kady moliwy sposb, moja Krlowo
powiedzia. - A mwic oglnie, gdy ju nasi ludzie przejm wadz nad tym wiatem,
gdy ju tego dokonamy, bdziesz moga dokona zemsty na kadym, kto ci obrazi.
Umiechna si do niego. Krew wci plamia nieg w sali tronowej i nadal
czua ostrze Jace'a Lightwooda przy swoim gardle. Nie by to prawdziwy umiech, ale
czasem wystarcza, eby podkreli jej pikno i przynie korzyci.
- Uwielbiam ci - rzeka.
- Tak odpar Sebastian, a jego oczy rozbysy, ich kolor przypomina ciemne
chmury. Krlowa zastanawiaa si leniwie, czy myli o nich tak samo, jak ona:
kochankowie, ktrzy nawet bdc w swoich objciach trzymali n przy plecach
drugiej osoby, gotowi wbi go w kadej chwili i j zdradzi. - A ja lubi by
uwielbiany. - Umiechn si. - Ciesz si, e s w drodze. Niech przyjd.
TUMACZENIE: Martinaza
KOREKTA: Ma_cul
JELI JESZCZE TEGO NIE ZROBILICIE, ZRBCIE TO
TERAZ! POLUBCIE NAS NA FACEBOOKU! :)
http://www.facebook.com/DDTranslateTeam
Cz Druga:
Ten wiat odwrotny
Siarka, sl, spalenizna po caej jego ziemi! Nie obsiej jej, nie zakiekuje,
nie uronie na niej adna rolina []
Ksiga Powtrzonego Prawa 29:22
14
Gdy rozum pi
Clary staa na ciemnozielonym trawniku pokrywajcym spadziste wzgrze.
Niebo byo niesamowicie niebieskie, tu i tam poprzetykane biaymi chmurami. U jej
stp, a do gwnych drzwi ogromnej rezydencji rozciga si kamienny, jasnozoty
chodnik.
Odchylia gow i spojrzaa w gr. Rezydencja bya pikna: ciany, pokryte
kratkami, po ktrych wspinay si czerwone, zote i pomaraczowe re, lniy w
wiosennym socu malanym blaskiem. Od fasady zakrzywiay si elazne balkony, a
prowadzce od nich ogromne, ukowate drzwi wykonano z brzowego drewna z
widniejcym na nim wzorem w postaci skrzyde. Skrzyde rodziny Fairchild, szepn
jej cichy, pokrzepiajcy gos z tyu gowy. Bya to rezydencja Fairchildw. Staa tu od
czterystu lat i bdzie sta jeszcze przez nastpne czterysta.
- Clary! - Na jednym z balkonw pojawia si jej matka, w eleganckiej,
koktajlowej sukni; rude wosy miaa rozpuszczone, wygldaa modo i piknie. Jej
nagie ramiona zdobiy czarne runy. - Co mylisz? Wyglda wspaniale, prawda?
Clary skierowaa wzrok w kierunku, w ktrym patrzya jej matka, tam gdzie
trawa bya wydeptana. Na kocu przejcia widnia rany uk, a po jego drugiej
stronie znajdoway si rzdy drewnianych awek. Ca drog wycielay biae kwiaty:
kwiaty, ktre rosy tylko w Idrisie. Powietrze byo przesiknite ich miodowym
zapachem.
Znw spojrzaa na matk, ktra ju nie bya sama na balkonie. Za ni sta Luke,
oplatajc j ramionami w talii. Mia na sobie koszul z podwinitymi rkawami i
odwitne spodnie, jakby by w trakcie przygotowa na przyjcie. Jego ramiona
rwnie pokryway runy: runy Szczcia, Intuicji, Siy i Mioci.
- Gotowa? - zawoa do Clary.
- Na co? - zapytaa, ale wydawa si jej nie sysze. Z umiechami na twarzach
zniknli za balkonowymi drzwiami. Clary przesza kilka krokw po ciece.
- Clary!
Odwrcia si. Szed w jej stron po trawniku - szczupy, ze nienobiaymi
wosami, ktre lniy w socu, ubrany w odwitn czer ze zotymi runami
wymalowanymi na konierzu i mankietach. Umiecha si, na jego policzku widniaa
jaka brudna plama. Wyciga rk, zasaniajc si przed socem.
Sebastian.
By zarazem znajomy i zupenie obcy. Z pewnoci to by on, jednak caoksztat
i zbir wszystkich jego cech wydaway si inne, koci mniej zarysowane, blady kolor
skry zastpia lekka opalenizna, a oczy...
Jego oczy byszczay intensywn zieleni, jak wiosenna trawa.
Zawsze mia zielone oczy, odezwa si cichy gos z tyu jej gowy. Ludzie
zawsze si dziwi, jak bardzo jestecie do siebie podobni, on, twoja matka i ty. Ma na
imi Jonathan i jest twoim bratem; zawsze ci chroni.
- Clary, - powtrzy - nie uwierzysz...
- W yciu - powiedzia i zatkn jej kosmyk wosw za ucho. - Czy jaka bardzo
wysoka fanka wiedziaaby, co najbardziej lubi je? Pamitaaby, e kiedy miaem
ko w ksztacie wycigwki? Znaaby sposb na to, jak bezlitonie ogra mnie w
Scrabble? Wytrzymaaby z Mattem, Kirkiem i Erikiem?
- Fanka nie poprzestaaby na wytrzymywaniu ich obecnoci.
- Bd mia - powiedzia i umiechn si do niej. - Jeste na mnie skazana.
- Przeyj odpara, zdejmujc mu okulary i odkadajc je na st. Kiedy
znowu na niego spojrzaa, jej oczy byy wielkie i ciemne. Tym razem pocaunek by
gortszy. Oplt j ramionami, przycigajc do siebie, kiedy szeptaa:
- Kocham ci; zawsze ci kochaam.
- Ja te ci kocham - powiedzia. - Boe, kocham ci, Isabelle.
Poczu, jak sztywnieje w jego ramionach i nagle wiat wok niego pokry si
czarnymi liniami, przypominajc rozbite szko. Usysza piskliwy skowyt, zachwia
si, lecz nie upad, tylko zacz spada w bezdenn ciemno.
- Nie podgldaj, nie podgldaj...
Isabelle rozemiaa si.
- Nie podgldam.
Czua na oczach czyje donie: donie Simona, szczupe i zgrabne. Zamkn ja
w ramionach, podczas gdy razem, miejc si, drobnymi kroczkami posuwali si
naprzd. Zapa j w momencie, kiedy przesza przez frontowe drzwi, oplatajc
ramionami, a torby z zakupami, ktre trzymaa w rkach, upady na podog.
- Mam dla ciebie niespodziank - powiedzia z umiechem. - Zamknij oczy. Nie
podgldaj. Mwi powanie.
- Nienawidz niespodzianek - zaprotestowaa Isabelle. - Wiesz o tym. - Midzy
palcami Simona widziaa skrawek dywanu. Sama go wybieraa; by jasnorowy,
gruby i wochaty, a ich mieszkanie mae i przytulne. Stanowio istny galimatias
Isabelle i Simona: gitary i katany, plakaty w stylu vintage i jaskraworowe narzuty.
Kiedy si wprowadzali, Simon, mimo protestw Isabelle, zabra z domu swojego kota,
Yossariana. W gbi jednak podoba jej si ten pomys: tsknia za Churchem po tym,
jak opucia Instytut.
Rowy dywan znikn. Teraz Isabelle syszaa stukot swoich obcasw o
posadzk w kuchni.
- Okej - odezwa si Simon i cofn rce. - Niespodzianka!
- Niespodzianka! - Kuchnia bya pena ludzi: widziaa swoj matk, ojca, Jace'a,
Aleca, Maxa, Clary, Jordana, Mai, Kirka, Matta i Erica. Magnus trzyma zimne ognie
i, mrugnwszy do niej, macha nimi w t i z powrotem, a srebrne iskry latay dookoa,
ldujc na kamiennych blatach i koszulce Jace'a, przez co z jego ust wyrwa si
okrzyk. Clary trzymaa w rkach niezgrabnie nabazgrany napis: WSZYSTKIEGO
NAJLEPSZEGO, ISABELLE. Podniosa go i nim pomachaa.
Isabelle odwrcia si do Simona i rzucia oskarycielsko:
- Zaplanowae to!
- Oczywicie, e tak powiedzia, przycigajc j do siebie. - Moe i Nocni
owcy nie przywizuj wagi do urodzin, ale ja tak. - Pocaowa j w ucho i mrukn: Zasugujesz na to wszystko, Izzy - zanim j puci i podesza do nich jej rodzina.
Potem rzucia si w wir uciskw i prezentw. Eric nawet upiek tort - okazao
jakie wyjcie?
Alec pomyla o tym, jak przez duszy czas bieg po pustynnych wzgrzach,
bdzc wzrokiem po horyzoncie w poszukiwaniu reszty towarzyszy. Zobaczy jak
pobledli, kiedy si rozejrzeli.
- Myl - powiedzia - e nie ma tu wyjcia. Nie std, nie w tunelu. Pewnie si
zamkn, kiedy z niego wyszlimy.
- Czyli to bya podr w jedn stron - stwierdzia Clary, lecz gos lekko jej
zadra.
- Niekoniecznie - powiedzia Simon. - Musimy si dosta do Sebastiana... to by
nasz cel. A kiedy ju to zrobimy, Jace moe sprbowa zrobi to co z niebiaskim
ogniem, cokolwiek to jest... bez urazy...
- Nie ma sprawy - odpar Jace, patrzc na niebo.
- A kiedy uratujemy winiw - odezwa si Alec - Magnus pomoe nam si
std wydosta. Albo dowiemy si, w jaki sposb Sebastian przedostaje si midzy
wiatami; to moe nie by jedyny sposb.
- Tak, jeli spojrzymy na to optymistycznie - powiedziaa Isabelle. - Co, jeli
nie bdziemy w stanie uratowa winiw? Albo zabi Sebastiana?
- Wtedy to on nas zabije - stwierdzi Jace. - I nie bdzie miao znaczenia to, e
nie wiemy, jak si std wydosta.
Clary si wyprostowaa.
- Wic lepiej chodmy go poszuka.
Jace wycign stel z kieszeni i zdj z nadgarstka bransolet Sebastiana.
Zamkn wok niej palce i przy uyciu steli narysowa na doni run ledzc; mina
chwila, potem nastpna; twarz Jace'a wykrzywiaa si w wyrazie gbokiego
skupienia7. Podnis gow.
7 Jak przy dobra nie bd pisa xD /Mc.
- Jest niedaleko - powiedzia. - Dzie, moe dwa, drogi std. - Wsun
bransolet z powrotem na nadgarstek. Alec spojrza na ni ostentacyjnie, potem
przenis wzrok na Jace'a. Jeli nie mog sign Nieba, porusz Pieko.
- Jak bd mia j na rku, to jej nie zgubi - powiedzia Jace, a kiedy Alec nie
odpowiedzia, wzruszy ramionami i zacz schodzi ze zbocza. - Powinnimy ju
rusza - krzykn przez rami. - Przed nami duga droga.
TUMACZENIE: Ma_cul
KOREKTA: KlaudiaRyan
15
Siarka i sl
- Prosz, nie urwij mi rki powiedzia Magnus. - Lubi t rk. Potrzebuj
jej.8
- Mhmm - powiedzia Raphael, klczc koo niego, rkami chwytajc kajdany
spinajce praw rk Magnusa z adamasow ptl wbudowan w podog. - Ja tylko
staram si pomc.
Szarpn mocno za acuch, a Magnus zawy z blu, patrzc na niego. Raphael
mia drobne, chopice rce, ale byo to bardzo mylce: dysponowa wampirz si, a
teraz szarpa si, by przy uyciu tej mocy wyrwa kajdany Magnusa z podoa.
Cela, w ktrej ich umieszczono, miaa kolisty ksztat. Podog wykonano z
granitowych nachodzcych na siebie pyt chodnikowych. Wzdu cian biegy
kamienne awy. Nigdzie nie byo wida drzwi, cho zrobiono kilka wskich okien -
bardzo wskich okien - nie ze szka, ale dao si dostrzec, e ciany miay grubo co
najmniej stopy.
Magnus obudzi si w tym pomieszczeniu otoczony przez ubranych na
czerwono Mrocznych Nocnych owcw, mocujcych jego acuchy w pododze.
Zanim przejcie si za nimi zamkno, dostrzeg stojcego nieopodal Sebastiana z
morderczym umiechem na ustach.
Teraz Luke sta przy jednym z okien, wygldajc przez nie. aden z nich nie
dosta ubrania na zmian, wic nadal mia na sobie spodnie od garnituru i koszul,
ktre zaoy na kolacj. Przd koszuli cay by w rdzawych plamach. Magnus
8
Hmmm... Ciekawe do czego ^_^ Aleca nie ma, a wieczory s dugie... Magnus spdza je
samotnie... Dobra,
moe nie bd rozwijaa swojej myli xD |K.
Boe, wiedziaam, e to napiszesz. Normalnie wiedziaam xD /Mc.
przypomnia sobie, e to wino. Wilkoak wyglda mizernie, wosy mia w nieadzie,
jedno ze szkie w okularach pko.
- Widzisz co? - zapyta Magnus, gdy Raphael podszed do lewego acucha,
sprawdzajc, czy ten bdzie atwiejszy do wyrwania. Czarownik by jedynym, ktrego
skuto. W chwili, gdy si obudzi, Luke i Raphael odzyskali ju przytomno; wampir
wylegiwa si na kamiennej awie, podczas gdy Luke nawoywa Jocelyn, dopki nie
ochryp.
- Nie - odpowiedzia krtko Luke. Raphael unis brew, patrzc na Magnusa.
Cae ubranie mia wymite, ale wyglda modo. Przygryza doln warg, a jego palce
zbielay, zaciskajc si na ogniwach acucha. By na tyle dugi, e umoliwia
Magnusowi siedzenie, ale nie stanie. - Tylko mg. Szaro-ta mg. Moe gry w
oddali. Trudno powiedzie.
- Mylisz, e wci jestemy w Idrisie? - zapyta Raphael.
- Nie - odpowiedzia Magnus. - Nie jestemy w Idrisie. Czuj to we krwi.
Luke spojrza na niego.
- To gdzie jestemy?
Magnus czu ogie w yach, zapowied gorczki. Rozprzestrzenia si po jego
ciele, wysuszajc usta, sprawiajc, e bolao go gardo.
- Jestemy w Edomie powiedzia. - W demonicznym wymiarze.
Raphael puci acuchy i zakl po hiszpasku.
- Nie mog ci uwolni - powiedzia, wyranie sfrustrowany. - Dlaczego sudzy
Sebastiana skuli tylko ciebie?
- Poniewa Magnus potrzebuje do magii rk - odpowiedzia mu Luke.
Raphael spojrza na Magnusa z wyrazem zaskoczenia na twarzy.
Magnus unis brwi.
- Nie wiedziae tego, wampirze? - zapyta. - Mylaem, e do tego czasu ju to
odkrye; yjesz wystarczajco dugo.
- Moliwe. - Raphael przysiad na pitach. - Ale nigdy nie miaem wiele do
czynienia z czarownikami.
Czarownik posa mu spojrzenie mwice: Obaj wiemy, e to nieprawda.
Raphael odwrci wzrok.
Lightwoodzie...
- Nie znikn - przerwa jej Simon, wygldajc na oszoomionego, tak samo, jak
pozostali. - Demon. Nie znikn, gdy go zabie.
- Nie, nie znikn powiedziaa Isabelle. - To oznacza ze pochodzi z tego
wymiaru. - Odchylia gow, wpatrujc si w niebo. Clary zobaczya na jej szyi bysk
runy Dalekowzrocznoci. - I najwidoczniej mog przebywa na zewntrz w dziennym
wietle. Prawdopodobnie dlatego, e soce niemal si tu wypalio. Musimy si std
wynosi.
Simon chrzkn gono.
- Czy nie mwilicie, e schronienie si w jaskiniach jest zym pomysem?
- Tak waciwie to powiedzia to Jace - odpowiedzia Alec. - Jak dla mnie jest to
dobry pomys.
Jace spojrza na nich obu, a potem przesun rk po twarzy, rozmazujc czarn
posok na policzku.
- Sprawdmy te jaskinie. Znajdziemy jak ma, przeszukamy j, a potem
odpoczniemy. Wezm pierwsz wart.
Alec skin gow i ruszy ku wejciu do najbliszej jaskini. Reszta podya za
nim; Clary sza obok Jace'a. By cichy, zamylony; pod warstw kurzu jego wosy
przypominay zmatowiae zoto, a na tyle jego kurtki widziaa due rozdarcia.
Kciki jego ust nagle si uniosy.
- Co? - rzucia Clary. Z czego si miejesz?
- Latajcy, miercionony w? - powiedzia. - Tylko ty.
- Tylko ja? To dobrze czy le? - zapytaa, gdy zbliyli si do jaskini, otwartej
niczym ciemne usta.
Pomimo ciemnoci dostrzega jego obuzerski umiech.
- Idealnie.
Przeszli tylko kilka metrw, zanim drog zablokowaa im metalowa brama.
Alec zakl, ogldajc si przez rami. Wejcie do jaskini byo tu za nimi i Clary
widziaa pomaraczowe niebo, a take ciemne, krce w powietrzu ksztaty.
- Nie... tu jest w porzdku - powiedzia Jace, podchodzc bliej. - Spjrz. Runy.
Rzeczywicie na kratach widniay runy; jedne znajome, inne takie, ktrych
Clary nigdy nie widziaa. Mimo to usyszaa z tyu gowy szept, e chroni, odpieraj
demony.
- To runy ochronne - powiedziaa. - Chroni przed demonami.
- To dobrze - powiedzia Simon, ogldajc si niespokojnie przez rami. - Bo
demony zbliaj si... szybko.
Jace zerkn w niebo, na bram, a potem ni szarpn. Blokada pucia, a na
ziemi spady kawaki rdzy. Pocign jeszcze raz, mocniej, a brama si otworzya.
Rce Jace'a byszczay stumionym wiatem, a w miejscu, gdzie pooy rce, metal
poczernia.
Wszed w rozcigajc si przed nimi ciemno, a gdy Isabelle wycigna
czarodziejskie wiato, pozostali podyli za nim. Simon szed za Isabelle, na kocu
by Alec, ktry zatrzasn bram. Clary szybko narysowaa run Zamknicia, tak dla
pewnoci.
Czarodziejskie wiato Izzy rozbyso, owietlajc wijcy si przed nimi tunel.
Maia nie bya pewna, co sobie mylaa o zostaniu przywdc stada, ale na
pewno nie spodziewaa si czego takiego.
Siedziaa na biurku w budynku komisariatu, a Bat rozoy si na obrotowym
fotelu, cierpliwie wyjaniajc rne aspekty administracji stada wilkoakw: w jaki
sposb komunikowali si z czonkami Praetor Lupus w Anglii, jak wysyano i
odbierano wiadomoci z Idrisu, a nawet to, jak skadaj zamwienie w restauracji
Jadeitowy Wilk. Oboje spojrzeli na drzwi, gdy te si otworzyy i do pokoju wpada
niebieskoskra kobieta w stroju pielgniarki, a za ni mczyzna w czarnym, dugim
paszczu.
- Catarina Loss - powiedzia Bat, przedstawiajc je sobie. - Nasz nowy lider,
Maia Roberts.
Catarina machna rk. Bya bardzo niebieska, niemal szafirowa, a byszczce
biae wosy zwizaa w koka. Maia widziaa na nim lady po grzebieniu.
- To jest Malcolm Fade - powiedziaa, wskazujc na wysokiego mczyzn. Wysoki Czarownik Los Angeles.
Malcolm Fade pochyli gow, Mia kanciaste rysy twarzy, wosy koloru
papieru, a oczy fioletowe. Naprawd fioletowe, takie, jakich zwykli ludzie nie maj.
Jest atrakcyjny, pomylaa Maia, jeli si w takich gustuje.
- Magnus Bane zagin! - ogosi, jakby by to tytu ksiki.
- Luke te - dodaa ponuro Catarina.
- Zaginli? - powtrzya Maia. - Co masz na myli, mwic, e zaginli?
- C, waciwie to nie zaginli. Zostali porwani - powiedzia Malcom, a Maia
upucia dugopis, ktry trzymaa. - Kto wie, gdzie mog by?
Brzmia jakby to wszystko byo bardzo ekscytujce i smuci si, e nie jest tego
wiksz czci.
- Sebastian Morgenstern jest za to odpowiedzialny? - zapytaa Catarin Maia.
- Sebastian porwa wszystkich przedstawicieli Podziemnych. Meliorna,
Magnusa, Raphaela i Luke'a. Jocelyn take. Przetrzymuje ich, dopki Clave nie wyda
mu Clary i Jace'a.
- A jeli tego nie zrobi? - zapytaa Leila. Dramatyczne wejcie Catariny
cigno tu ca paczk, ktra wchodzia teraz do pokoju, zajmowaa miejsca na
klatce schodowej i z wrodzonymi manierami likantropw siadaa na biurku.
- Wtedy ich zabije - powiedziaa Maia. - Prawda?
- Clave musi wiedzie, e jeli tego nie zrobi, Podziemni si zbuntuj stwierdzi Bat. - Byoby to rwnoznaczne z ogoszeniem, e ycie dwch Nocnych
owcw jest waniejsze ni ycie czterech Podziemnych.
Nie tylko dwoje Nocnych owcw, pomylaa Maia. Jace by trudny i
uszczypliwy, a Clary przede wszystkim powcigliwa, ale walczyli dla niej i z ni; oni
uratowali j, a ona ich.
- Oddanie Jace i Clary jest jednoznaczne z zamordowaniem ich - powiedziaa
Maia. - A nie mamy pewnoci, e odzyskamy Lukea. Sebastian to kamca.
Oczy Catariny rozbysy.
- Jeli Clave nie zrobi nic, by odzyska Magnusa i pozostaych, strac nie tylko
przedstawicieli Podziemnych, ale rwnie Porozumienia.
Maia milczaa przez chwil; bya wiadoma, e wszyscy na ni patrz.
Pozostae wilkoaki czekay na jej reakcj. Na reakcj przywdcy.
Wyprostowaa si.
Jordanem...
- Jordan nie yje. - W jego gosie sycha byo napicie. Wsta, wycierajc rce
o ubranie. Wycign rk, by pomc jej wsta. - Chod - powiedzia. - Wracajmy do
Aleca zanim dojdzie do wniosku, e Isabelle i Simon naprawd uprawiaj seks w
jaskiniach i zacznie wariowa.
- Wiesz, e wszyscy myl, e uprawiamy seks - powiedzia Simon. Prawdopodobnie wariuj.
- Hmm - odpowiedziaa Isabelle. Blask jej magicznego wiata odbija si od
cian jaskini. - Jakbymy mieli uprawia seks w jaskini otoczonej przez hordy
demonw. To rzeczywisto, Simon, a nie twoja wybujaa wyobrania.
- Jeli musisz wiedzie, w moim yciu by taki okres czasu, gdy myl o tym, e
kiedykolwiek bd uprawia seks bya bardziej prawdopodobna ni to, e zostan
otoczony przez hordy demonw - odpar, omijajc ska. Cae to miejsce
przypominao mu wycieczk do Jaski Luray w Virginii, na ktr wybra si z mam i
Rebecc w gimnazjum. Dziki wampirzemu wzrokowi widzia bysk miki w skaach;
nie potrzebowa magicznego wiata Isabelle, by to dostrzec, ale domyla si, e ona
go potrzebuje, wic nic na ten temat nie powiedzia.
Isabelle co mrukna; nie by pewien co, ale mia wraenie, e nie byo to
pochlebne.
- Izzy - powiedzia. - Czy jest jaki powd, dla ktrego si na mnie zocisz?
Jej nastpne sowa wydobyy si z jej ust jednoczenie z westchnieniem i
brzmiay mniej wicej jak niepownnocitby. Mimo lepszego suchu nie zrozumia,
co powiedziaa.
- Co?
Odwrcia si do niego.
- Nie powinno ci tu by! - rzucia, jej gos odbi si od cian tunelu. - Kiedy
zostawialimy ci w Nowym Jorku, miae by bezpieczny...
- Nie chc by bezpieczny - powiedzia. - Chc by z tob.
- Chcesz by z Clary.
Simon zatrzyma si. Stali naprzeciwko siebie, oboje nieruchomo, a Isabelle
zaciskaa pici.
- To o to chodzi? O Clary?
Milczaa.
- Nie kocham Clary w ten sposb - powiedzia - Bya moj pierwsz mioci,
pierwszym zauroczeniem. Ale to, co czuj do ciebie, jest zupenie inne... - Unis rk,
gdy zacza krci gow. - Wysuchaj mnie, Isabelle. Jeli prosisz mnie o wybr
midzy tob a moj najlepsz przyjacik, to owszem, nie podejm adnej decyzji.
Poniewa nikt, kto mnie kocha, nie kazaby mi wybiera; to tak, jakbym poprosi ci o
wybr midzy mn a Alekiem. Czy przeszkadza mi, gdy widz Clary i Jace'a razem?
Nie, nie przeszkadza. Nale do siebie. Ja i Clary - my nigdy nie naleelimy do
siebie, nie w ten sposb. Nale do ciebie.
- Naprawd? - Zarumienia si; czerwie wpeza wysoko na jej policzki.
Skin gow.
- Chod tutaj - powiedziaa, a potem przycigna go do siebie, dopki ich ciaa
si nie stykay, a twarda skaa za nimi nie zmusia jej, by przycisn si do niego
jeszcze mocniej. Poczu jej ciepe palce na plecach, pod koszulk, jak przesuwaj si
po jego krgosupie. Jej oddech muska jego wosy, a on dra, tylko dlatego, e by
blisko niej.
- Isabelle, kocham...
Uderzya go w rami, ale nie ze zoci.
- Nie teraz.
Wtuli si w jej szyj, napawajc sodkim zapachem jej skry i krwi.
- Wic kiedy?
Nagle szarpna si do tyu, a on poczu si tak, jakby kto zerwa mu bez
ostrzeenia opatrunek.
- Syszae to?
Mia ju pokrci gow, gdy usysza... co, co brzmiao jak szelest i krzyk,
pochodzcy z czci tunelu, ktrej jeszcze nie zbadali. Isabelle pucia si biegiem w
tamt stron, wiato jej runicznego kamienia odbijao si od cian, a Simon,
przeklinajc fakt, e Nocni owcy s ponad wszystko Nocnymi owcami, pody za
ni.
Tunel skrca jeszcze kilka razy, a koczy si na szcztkach metalowej bramy.
Za tym, co z niej zostao, znajdowa si skalny wystp. By nierwny i kamienisty.
Poniej ponownie zaczynaa si pustynia, usiana gdzieniegdzie uschymi,
poskrcanymi drzewami. Chmury przerzedziy si nieco, a Isabelle, spogldajc w
gr, zaczerpna gboko tchu.
- Spjrz na ksiyc - powiedziaa.
Simon spojrza... i zamar. To byy bardziej ksiyce ni ksiyc, jak gdyby
ksiyc rozpad si na trzy czci. Dryfoway, miay postrzpione krawdzie niczym
zby rekina rozrzucone po niebie. Kady rzuca nik powiat, w ktrej Simon
wampirzym wzrokiem uchwyci ruch krcych w powietrzu stworze. Niektre
przypominay t latajc rzecz, ktra prbowaa zabi Jace'a; inne wyglday bardziej
jak... insekty. Wszystkie byy paskudne.
Przekn lin.
- Co widzisz? - zapytaa Isabelle, wiedzc, e nawet runa Dalekowzrocznoci
nie jest lepsza od wzroku Simona, zwaszcza tu, gdzie runy znikay tak szybko.
- Mnstwo demonw. Gwnie latajcych.
Gos Isabelle by ponury.
- Wic mog wychodzi za dnia, ale s bardziej aktywne w nocy.
- Tak. - Wyty wzrok.- Jest ich wicej. W oddali widz wystp skalny, ktry
opada dalej, a za nim co jest, co byszczcego.
- Moe jezioro?
- Moe przyzna. - Wyglda niemal jak...
- Jak co?
- Jak miasto powiedzia niechtnie. - Demoniczne miasto
- Och. - Widzia jak Isabelle co analizuje, a po chwili blednie; potem, jak
przystao na Izzy, wyprostowaa si i skina gow, odwracajc si plecami do
zniszczonego wiata. - Lepiej wracajmy i powiedzmy pozostaym.
Wyrzebione z granitu gwiazdy zwisay z sufitu na srebrnych acuchach.
Jocelyn leaa na kamiennej palecie sucej za ko i wpatrywaa si w nie.
Zachrypa od cigego nawoywania, a w grube, dbowe drzwi z zawiasami ze
stali walia dotd, a zdara rce do krwi. Potem szukaa steli, a w kocu trzasna
ci sobie wyobraa. Kochaam ci, gdy czuam bicie twojego serca wewntrz mnie.
Ale potem si urodzie i okazao si, e jeste...
- Potworem?
- Twoja dusza bya martwa - odpara. - Widziaam to w twoich oczach, gdy na
ciebie patrzyam. - Skrzyowaa ramiona na piersi, powstrzymujc ciao przed
dreniem. - Dlaczego tu jestem?
Jego oczy byszczay.
- Ty mi to powiedz, skoro tak dobrze mnie znasz, matko.
- Meliorn nas upi - powiedziaa. - Wnioskujc z tego, co zrobi, Jasny Dwr to
twoi sojusznicy. S nimi od jakiego czasu. Wierz, e wygrasz wojn z Nocnymi
owcami, a oni chc sta po zwyciskiej stronie; poza tym, o wiele duej ni inni
Podziemni, ywi uraz do Nephilim. Pomogli ci zaatakowa Instytuty; powikszali
twe szeregi, gdy zmieniae Nephilim Piekielnym Kielichem. A ty, gdy bdziesz ju
wystarczajco potny, zniszczysz ich, bo w gbi serca nimi gardzisz. - Zapada duga
cisza, podczas ktrej przygldaa mu si spokojnie. - Mam racj?
Widziaa przyspieszony puls na jego szyi i wiedziaa, e si nie myli.
- Kiedy si tego wszystkiego domylia? - zapyta przez zby.
- Nie domyliam si. Znam ci. Znaam twojego ojca, a ty jeste taki jak on,
przez wychowanie, jeli nie z natury.
Wci na ni patrzy, jego oczy byy bezdenne i czarne.
- Gdyby nie mylaa, e nie yj - powiedzia. - Gdyby wiedziaa, e yj,
szukaaby mnie? Powstrzymaaby mnie?
- Zrobiabym to - odpara. - Prbowaabym ci odzyska, nauczy, jak by
dobrym, zmieni. Wini siebie za to, czym jeste. Zawsze si winiam.
- Prbowaaby mnie wychowa? - Zamruga, niemal sennie. - Prbowaaby
mnie wychowa, nawet jeli by mnie nienawidzia, tak jak teraz?
Skina gow.
- Mylisz, e bybym wtedy inny? Bardziej jak ona?
Chwil zajo jej zrozumienie jego sw.
- Clary powiedziaa. - Masz na myli Clary. - Wymawianie imienia jej crki
bolao; potwornie za ni tsknia, jednoczenie strasznie si o ni bojc. Sebastian j
kocha, pomylaa; jeli kogo kocha, to swoj siostr; a jeli istnia na tym wiecie
kto, kto wiedzia, jak przeraajce jest bycie kochanym przez osob tak, jak
Sebastian, to bya to Jocelyn.
- Tego nigdy si nie dowiemy odpara w kocu. - Valentine odebra nam tak
moliwo.
- Powinna mnie kocha powiedzia nadsanym gosem. - Jestem twoim
synem. Powinna mnie kocha, nie wane jaki jestem, taki jak ona czy nie...
- Naprawd? - przerwaa mu gwatownie. - A ty kochasz mnie? Dlatego, e
jestem twoj matk?
- Nie jeste moj matk powiedzia, zaciskajc usta. - Chod. Spjrz na to.
Pozwl, e poka ci, co moja prawdziwa matka mi podarowaa.
Wycign stel zza pasa. Jocelyn bya przez chwil zszokowana - zapominaa
czasami, e by Nocnym owc i mg uywa ekwipunku Nephilim. Uywajc steli,
zacz rysowa co na kamiennej cianie. Runy, co, co znaa. Co, co wszyscy Nocni
owcy powinni umie robi. Kamie zacz robi si przezroczysty, a Jocelyn
przygotowywaa si na to, co zobaczy za murami.
TUMACZENIE: KlaudiaRyan
KOREKTA: Ma_cul
16
Postrach Ziemi
Noc zapadaa nad Alicante, gwiazdy wieciy jak jani wartownicy, sprawiajc,
e demoniczne wiee i woda w kanaach teraz zamarznita lniy. Emma siedziaa
na parapecie w sypialni bliniakw, wygldajc przez okno.
Zawsze mylaa, e po raz pierwszy przyjedzie do Alicante ze swoimi
rodzicami. Matka pokazaaby jej miejsca, jakie znaa ze swojego okresu dorastania teraz ju zamknite. Akademia, do ktrej chodzia do szkoy, dom dziadkw. Ojciec
daby jej zobaczy pomnik rodziny Carstairs - zawsze mwi o nim z dum. Nigdy nie
wyobraaa sobie, e zobaczy demoniczne wiee Alicante z sercem przepenionym
smutkiem tak wielkim, e czasami czua jakby j dusi.
wiato ksiyca przedostawao si przez okna na poddaszu, owietlajc
bliniakw. Tiberius spdzi cay dzie na napadach zoci, kopic belki eczka,
kiedy mu powiedzieli, e nie moe wyj z domu i woajc Marka, a kiedy Julian
prbowa go uspokoi, w kocu rozbi pici szybk szkatuki na biuteri. By za
may na runy uzdrawiajce, wic Livvy obja go i trzymaa, podczas gdy Julian
wyciga pset szko z zakrwawionych rk brata, a potem ostronie je zabandaowa.
W kocu Ty pad na ko, chocia nie zasn, dopki Livvy, spokojna jak
zawsze, nie pooya si obok niego, kadc do na jego obandaowanej rce. Teraz
spa z gow na poduszce, przodem do swojej siostry. Tylko w takich momentach
mona byo zobaczy, jakim by nieprzecitnie piknym dzieckiem: z burz ciemnych
lokw Botticelliego i delikatnymi rysami. Wyczerpanie wygadzio malujce si na
jego twarzy gniew i rozpacz.
Rozpacz, pomylaa Emma. To byo waciwe okrelenie samotnoci kryjcej
si w krzyku Tavvy'ego, pustki w sercu gniewu Tya i niesamowitego spokoju Livvy.
aden dziesiciolatek nie powinien czu rozpaczy, ale przypuszczaa, e nie ma
innego sposobu, aby opisa sowa, ktre pulsoway w jej krwi, kiedy mylaa o swoich
rodzicach. Kade uderzenie serca byo jak aobna litania: Odeszli, odeszli, odeszli.
- Hej. Emma spojrzaa w kierunku, z ktrego pochodzi gos i zobaczya
stojcego w drzwiach Juliana. Jego ciemne loki, kilka odcieni janiejsze od czarnych
wosw Tya byy potargane, a twarz w wietle ksiyca blada i zmczona. Wyglda
szczupo, chude nadgarstki wystaway spod mankietw jego swetra. W rku trzyma
co futrzanego. Czy oni
Emma kiwna gow.
- pi. Tak.
Julian spojrza na ko bliniakw. Z bliska Emma widziaa krwawe odciski
rk Tya na koszulce Julesa - nie mia czasu zmieni ubrania. Trzyma du wypchan
pszczo, ktr Helen zabraa z Instytutu, kiedy Clave wrcio je przeszuka. Naleaa
do Tyberiusa odkd Emma sigaa pamici. Ty woa o ni zanim zasn. Julian
przeszed przez pokj i pochyli si, aby pooy j obok modszego brata i delikatnie
rozplta jego loki, zanim si od niego odsun.
Emma wzia go za rk, kiedy si poruszy, a on jej na to pozwoli. Skr mia
zimn, jakby wychyla si przez okno prosto w nocne powietrze. Odwrcia jego do
i przejechaa mu palcem po przedramieniu. To byo co, co robili odkd byli maymi
dziemi gdy nie chcieli zosta przyapani na rozmawianiu podczas lekcji. Przez lata
Magnus unis brew, tak jak zawsze to robi, gdy kto zada wyranie gupie
pytanie.
- To znaczy wyjani Luke znalicie si. Wczeniej.
- To znaczy kiedy? Zanim si urodzie? Pozwl, e ci co wyjani, wilkoaku:
prawie wszystko w moim yciu stao si przed twoimi narodzinami. Oczy Magnusa
zatrzymay si na picym Raphaelu; pomimo szorstkoci w gosie wyraz jego twarzy
by niemal agodny. Pidziesit lat temu cign - w Nowym Jorku przysza do
mnie kobieta i poprosia, eby uratowa jej syna przed wampirem.
- Wampirem by Raphael?
- Nie - powiedzia Magnus. Raphael by jej synem. Nie mogem go uratowa.
Byo ju za pno. Zosta ju Przemieniony. Westchn. Nagle Luke zobaczy w jego
oczach wielki, sdziwy wiek, mdro i smutek przeytych stuleci. Wampir zabi
wszystkich jego przyjaci. Nie wiem dlaczego zrobi wyjtek, ale Raphaela
Przemieni. Co w nim zobaczy. Wol, si, pikno. Nie wiem. By dzieckiem, kiedy
go znalazem, anioem Caravaggio namalowanym krwi.
- Cigle wyglda jak dziecko powiedzia Luke. Raphael ze swoj sodk
modziecz twarz i ciemnymi oczami starszymi od ksiyca zawsze przypomina mu
chopca piewajcego w chrze, ktry zszed na z drog.
- Nie dla mnie odpar Magnus. Westchn. Mam nadziej, e to przeyje.
mwi. Wampiry z Nowego Jorku do poprowadzenia klanu potrzebuj rozsdnego
przywdcy, Maureen sobie z tym nie radzi.
- Masz nadzieje, e Raphael przeyje? zapyta Luke. Daj spokj ilu ludzi
zabi?
Magnus wbi w niego lodowate spojrzenie.
- Kto wrd nas nie ma krwi na rkach? Co zrobie Lucianie Graymarku, by
zdoby stado dwa stada wilkoakw?
- To co innego. To byo konieczne.
- Jakich czynw si dopucie, kiedy bye w Krgu? Magnus zapyta ostro.
Syszc to, Luke umilk. To byy dni, o ktrych nienawidzi myle. Dni krwi i
srebra. Dni z Valentinem u jego boku, mwicym mu, e wszystko jest w porzdku,
uciszajc jego sumienie. Martwi si teraz o swoj rodzin - powiedzia. Martwi
si o Clary, Jocelyn i Amatis. Nie mog myle te o Raphaelu. A ty mylaem, e
bdziesz si martwi o Aleca.
Magnus wypuci powietrze przez zacinite zby13.
- Nie chc rozmawia o Alecu.
- W porzdku. Luke nie powiedzia nic wicej, tylko opar si o zimny kamie
i patrzy jak Magnus dubie przy acuchach. Chwil pniej Magnus znowu si
odezwa.
- Nocni owcy powiedzia. Wchodz ci w krew, pod twoj skr. Byem z
wampirami, wilkoakami, faerie, czarownikami takimi jak ja i ludmi, wieloma
delikatnymi ludmi. Ale zawsze sobie mwiem, e nie oddabym serca Nocnemu
owcy. Kochaem ich na swj sposb, byem nimi oczarowany czasami caymi ich
pokoleniami: Edmund, Will, James i Lucie tych, ktrych ocaliem i tych, ktrych
byem w stanie ocali. Gos mu si zaama na sekund, a Luke patrzy ze
zdumieniem i uwiadomi sobie, e to byy najbardziej realne i prawdziwe emocje
Magnusa Banea, jakie kiedykolwiek u niego widzia. Clary te kochaem, gdy
patrzyem jak dorastaa. Ale nigdy nie byem zakochany w Nocnym owcy, dopki nie
poznaem Aleca. Poniewa maj w sobie krew aniow, a mio aniow jest wysok i
wit rzecz.
- Czy to takie ze? zapyta Luke.
Magnus wzruszy ramionami.
- Czasami to prowadzi do wyboru powiedzia. Midzy uratowaniem jednej
osoby, a ocaleniem caego wiata. Widziaem, jak to si stao i jestem wystarczajco
samolubny, by chcie, aby osoba, ktra mnie kocha wybraa mnie. Ale Nephilim
zawsze wybior wiat. Patrz na Aleca i czuj si jak Lucyfer w Raju Utraconym.
13 Magnus to go chyba zaraz rbnie :D /Mc.
Stropi si Szatan i poczu, jak straszn Jest dobro. Chodzio tu o klasyczny sens.
Straszn jak w inspirujcym podziwie. A podziw jest zdrowy i dobry, ale to trucizna
dla mioci. Mio musi by midzy rwnymi sobie.
- Jest tylko chopcem odpar Luke. Alec nie jest idealny. A ty nie upade.
- Wszyscy upadlimy rzuci Magnus, owin si acuchami i zamilk.
- artujecie sobie powiedziaa Maia. Tutaj? Serio?
Bat potar palcami kark, mierzwic sobie krtkie wosy.
- Czy to diabelski myn?
Maia powoli si obrcia. Stali porodku zaciemnionego i masywnego Toys R
Us na Czterdziestej Drugiej ulicy. Za oknem blask neonw z Times Square owietla
noc na niebiesko, czerwono i zielono. Sklep peen zabawek cign si w gr, pitro
za pitrem: jani, plastikowi superbohaterowie, wypchane pluszem misie, rowe i
byszczce Barbie. Nad nimi wyrasta diabelski myn, kada metalowa podpora
podtrzymywaa zwisajcy plastikowy, ozdobiony naklejkami wagon. Mai naszo
mgliste wspomnienie matki, gdy zabraa j i jej brata na jazd na kole, kiedy mieli po
dziesi lat. Daniel prbowa zepchn Mai na krawd i sprawi, e si rozpakaa.
To jest szalone wyszeptaa.
- Maia. To by jeden z modszych wilkw, chudy i nerwowy, z dredami. Maia
pracowaa na tym, eby oduczy ich nazywania j pani, madam lub inaczej ni
Maia, nawet jeli bya tylko tymczasowym przywdc stada. Przeczesalimy
miejsce. Jeli byli tu ochroniarze, kto ju si nimi zaj.
- wietnie. Dziki. Maia spojrzaa na Bata, ktry wzruszy ramionami. Razem
z nimi w sklepie stao okoo pitnastu wilkw, wygldajcych absurdalnie wrd lalek
ksiniczek Disneya i wypchanych reniferw. Mgby
Diabelski myn uruchomi si nagle z piskiem i jkiem. Maia odskoczya, omal
nie wpadajc na Bata, ktry zapa j za ramiona. Oboje patrzyli jak koo zaczyna si
obraca i usyszeli, jak rozlega si melodia Its a Small world. Maia bya tego
cakiem pewna, cho nie syszaa sw, tylko metaliczny instrumentalny dwik.
- Wilki! Oooch! Wiiiiiiilki! zapiewa gos, Maureen, wygldajca jak
ksiniczka Disneya w rowej sukni i tczowej tiarze, wysza boso lekkim krokiem z
uoonej w stos wystawy cukrowych lasek. Za ni szo okoo dwudziestu wampirw,
tak samo bladych jak lalki lub manekiny stojce w niezdrowym wietle. Lily kroczya
za ni, jej czarne wosy byy idealnie spite do tyu, obcasy stukay o podog.
Spojrzaa na Mai, lustrujc j od stp do gw, jakby nigdy wczeniej jej nie widziaa.
Cze, cze! wybekotaa Maureen. Ciesz si, e mog ci pozna.
- Mi rwnie mio ci pozna odpara sztywno Maia. Wycigna rk do
Przekrzywia gow.
- Nie? zapytaa. Nie pamitasz?
Pamita, mae studio artystyczne w Paryu, Kielich z adamasu, Magdalena
niespodziewajca si ataku, gdy wycign miecz i dgn j, wyraz jej twarzy kiedy
upada na st roboczy i umara
Krew na jego ostrzu, na rkach i na ubraniu. Nie krew demona czy posoka. Nie
krew wroga. Krew Nocnego owcy.
- Pamitasz powiedziaa Magdalena, przekrzywiajc gow z lekkim
umieszkiem na ustach. Skd demon mgby o tym wszystkim wiedzie, Jasie
Herondale?
- Nie to nie moje nazwisko wyszepta Jace. Krew zawrzaa mu w yach,
ciskajc mu gardo, duszc jego sowa. Pomyla o srebrnym pudeku z ptakami pene wdziku czaple w powietrzu, historia jednej z najwietniejszych rodzin Nocnych
owcw nakrelona w ksikach, listach i w pamitkach rodzinnych- czu jakby nie
zasugiwa, by dotkn zawartoci.
Jej twarz drgna, jakby nie do koca zrozumiaa, co powiedzia, ale ruszya
gadko, podchodzc do niego po nierwnej ziemi.
- Wic kim jeste? Nie moesz roci sobie prawa do nazwiska Lightwood.
Jeste Morgensternem? Jak Jonathan?
Jace wzi gboki oddech, ktry wypali mu gardo jak ogie. Jego ciao byo
liskie od potu, rce mu si trzsy. Wszystko w nim krzyczao, e powinien rzuci si
w stron Magdaleny i przebi j serafickim ostrzem, ale cigle widzia jak upada i
umiera w Paryu, widzia siebie stojcego nad ni, zdajcego sobie spraw z tego, co
zrobi - e by morderc. Jak mona zamordowa t sam osob dwa razy
- Podobao ci si, prawda? wyszeptaa. Bycie poczonym z Jonathanem,
bycie jednoci? To ci uwolnio. Teraz moesz sobie wmawia, e wszystko, co
zrobie, byo narzucone z gry, e to nie ty skierowae na mnie miecz, ale oboje
znamy prawd. Krew Lilith bya jedynie pretekstem, by robi rzeczy, ktre i tak
pragne robi.
Clary pomyla z blem. Gdyby tu bya, mgby trzyma si jej
niewytumaczalnego przekonania, wiary w to, e by dobry, przekonania bdcego
twierdz, przez ktr bez wtpienia moe podrowa. Ale nie byo jej tutaj, sta sam
na spalonej martwej ziemi, tej samej martwej ziemi
- Widziae to, prawda? zasyczaa Magdalena, bya prawie przy nim, jej oczy
pony pomaracz i czerwieni. T spalon ziemi, zniszczenie i siebie, jako
wadc tego wszystkiego? Pragnienie twego serca? Zapaa go za nadgarstek, jej gos
podnosi si, przepeniony radoci, nie by ju ludzki. Mylisz, e twoim mrocznym
sekretem jest pragnienie bycia jak Jonathan, ale zdradz ci prawdziw tajemnic. Ju
taki jeste.
- Nie! krzykn Jace i unis miecz, uk ognia przeci niebo. Szarpna si do
tyu i przez chwil Jace myla, e ogie z ostrza zapali kocwk jej szaty, pomie
eksplodowa mu przed oczami. Poczu, jak go pochania, jak w jego rkach skrcaj
si yy i minie. Usysza gardowy, nieludzki krzyk Magdaleny. Zatoczy si do
tyu
Zrozumia, e ogie si z niego wylewa, tryska falami z jego rk i palcw, ktre
pyny przez pustynie, niszczc wszystko przed wok. Widzia jak Magdalena
krzyczy, skrca si i wije, stajc si czym ohydnym z odpychajcymi mackami, zanim
zamienia si w popi. Widzia jak ziemia czernieje i migocze, kiedy upad na kolana,
jego serafickie ostrze stopio si w szalejcych wok pomieniach. Spon tu,
pomyla, kiedy ogie hukn przez rwnin, zamazujc niebo.
Nie ba si.
TUMACZENIE: AvisMilkovich
KOREKTA: Ma_cul
17
Spalone ofiary
Clary nia o ogniu, jego supie przetaczajcym si przez pustynny krajobraz,
niszczcym wszystko na swojej drodze - drzewa, krzaki, wrzeszczcych ludzi. Ich
ciaa zwglay si podczas ucieczki przed si ognia, a nad nimi unosia si runa,
niczym anio, ksztatem przypominajc dwa skrzyda poczone paskiem...
Krzyk przeci dym i cienie, wyrywajc Clary z koszmaru. Otworzya szybko
oczy i zobaczya przed sob ogie, jasny i gorcy. Wstaa i signa po Heosphorosa.
Dziki ostrzu w doni jej ttno powoli si uspokoio. Ten ogie nie by oszalay,
ani nie wymyka si spod kontroli. By zwarty, a dym kierowa si w stron
olbrzymiego dachu jaskini. Owietla przestrze wok siebie. Clary dostrzega w
wietle ognia Simona i Isabelle - Izzy podnoszc si z kolan Simona i rozgldajc
si ze zdezorientowaniem.
- Co
Clary zdya ju wsta.
- Kto krzycza - powiedziaa. - Zostacie tutaj ja pjd zobaczy, co si
stao.
- Nie... nie. - Isabelle podniosa si na nogi w chwili, gdy Alec wpad do jaskini,
dyszc ciko.
- Jace zacz. - Co si stao Clary, we swoj stel i chod. - Obrci si i
popdzi z powrotem w stron tunelu. Clary wsuna Heosphorosa za pasek swoich
spodni i podya za nim. Sza szybko przez tunel, a jej buty chrzciy na kamieniach,
gdy wysza w noc ze stel w rku.
Noc pona. Szary paskowy kamieni pochyla si w kierunku pustyni, a tam,
gdzie kamienie czyy si z piaskiem by ogie ogie wznoszcy si w powietrze,
sprawiajcy, e niebo stawao si zote, a ziemia pona. Spojrzaa na Aleca.
- Gdzie jest Jace? - wykrzyczaa nad trzaskiem pomieni.
Odwrci od niej wzrok, spogldajc na rdo ognia.
- Tam - powiedzia. - W rodku. Widziaem jak si z niego wydobywa, po czym
go pochania.
Clary poczua jak jej serce zamiera - odskoczya do tyu, jak gdyby Alec j
uderzy, a on sign do niej mwic:
- Clary, on nie jest martwy. Wiedziabym, gdyby by. Wiedziabym
Isabelle i Simon wybiegli z jaskini za nimi; Clary dostrzega ich reakcje na
widok niebiaskiego ognia. Oczy Isabelle rozszerzyy si, a Simon cofn si z
przeraenia... ogie i wampiry to kiepskie poczenie, nawet jeli by Chodzcym Za
Dnia. Isabelle zapaa jego rami, jakby chciaa go ochroni; Clary syszaa jej krzyki,
sowa gince wrd ryku pomieni. Rami Clary pono i pieko. Spojrzaa w d i
zdaa sobie spraw, e zacza rysowa na swojej skrze byo to odruchowe, rka
poruszaa si jakby bez jej udziau. Patrzya jak na jej nadgarstku pojawia si runa pyr,
chronica przed ogniem, czarna i wyrana. Bya to silna runa: czua bijc od niej
moc.
Zbiega ze stoku i obrcia si, gdy wyczua za sob Aleca.
- Zosta tu - krzykna na niego i podniosa nadgarstek, pokazujc mu run. Nie wiem czy zadziaa - powiedziaa. - Zosta tu i ochraniaj Simona i Izzy
niebiaski ogie powinien trzyma demony z daleka, ale zosta na wszelki wypadek. Nastpnie obrcia si, biegnc wrd ska, zmniejszajc dystans pomidzy sob, a
ogniem, podczas gdy Alec stan na drodze za ni, zaciskajc w pici donie
opuszczone wzdu tuowia.
Z bliska ciana zota poruszaa si i bya niestaa, jej kolory mieniy si: palca
czerwie, jzyki pomaraczy i zieleni. Clary nie widziaa nic oprcz pomieni; ciepo
wylewao si ze wiata i sprawiao, e skra j pieka, a oczy zawiy. Zaczerpna
tchu, ktry ugrzz jej w gardle, i wesza w ogie.
Owin j niczym ucisk. wiat sta si czerwony, zoty, pomaraczowy i wi si
przed jej oczami. Jej wosy uniosy si i powieway w gorcym wietrze, i nie moga
stwierdzi, co byo ognistymi pasmami, a co ogniem samym w sobie. Ruszya powoli,
stpajc tak, jakby musiaa si zmierzy z silnym wiatrem - czua jak runa
Ognioodpornoci pulsuje na jej ramieniu z kadym krokiem - kiedy to pomienie
wiroway nad ni i wok niej.
Zaczerpna kolejny, palcy oddech, sunc do przodu, jej ramiona opaday
jakby dwigay wielki ciar. Wok niej nie byo niczego oprcz ognia. Mogaby
umrze w tym ogniu, pomylaa, spalajc si niczym piro; nie bya niczym wicej,
jak odciskiem palca pozostawionym na brudnej powierzchni w tym obcym wiecie, by
zaznaczy, e kiedykolwiek tam bya.
Jace, pomylaa, i zrobia ostatni krok. Pomienie zamkny si za ni niczym
namalowana wok zasona i westchna, upadajc, jej kolana uderzyy w tward
ziemi. Runa Ognioodpornoci na jej ramieniu zacza blakn, stawaa si biaa,
wyczerpujc jej siy. Podniosa gow i zamara.
Ogie wznis si wok niej okrgiem, a jego pomienie sigay do
wypalonego, demonicznego nieba. Na samy rodku klcza Jace - by nietknity przez
ogie - ze zot gow odrzucon do tyu, z pprzymknitymi oczami. Rkami dotyka
ziemi wypywao spod nich co, co wygldao jak stopione zoto. Pyno po ziemi
jak wskie strumienie lawy, owietlajc j. To sprawiao, e skalne podoe
krystalizowao si, stawao si twardym, zotym materiaem, ktry wieci jak
Jak adamas. Zacza si czoga w kierunku Jacea, a wyboista ziemia pod ni
stawaa si lisk, szklist substancj przypominajc adamas , ale w kolorze zota, nie
bieli. Jace si nie porusza: tak jak Anio Razjel unoszcy si nad Jeziorem Lynn w
strumieniach wody, on take pozosta nieruchomy, gdy ogie wypywa z niego
nieustannie, a ziemia twardniaa i robia si zota.
Stawaa si adamasem. wiadomo tego wstrzsna Clary, wywoujc
dreszcz. W jej gowie pojawiy si obrazy: runy, rozbyskujce i znikajce jak
fajerwerki, i ona, opakujca ich strat, tak wielu run, ktrych znaczenia i uycia nigdy
nie pozna. A teraz znajdowaa si o cale od Jacea i w jej gowie pojawia si pierwsza
runa, ktr sobie kiedykolwiek wyobrazia - runa, o ktrej nia przez ostatnie dni.
Skrzyda, poczone pojedynczym paskiem - nie, nie paskiem - to bya rkoje miecza.
To zawsze bya rkoje miecza.
Mark Blackthorn
Jia Penhallow spojrzaa znad swoich okularw do czytania na Emm i Juliana,
ktrzy stali, przebierajc nerwowo nogami przed biurkiem w bibliotece, w jej domu.
Przez wielkie otwarte okno Emma widziaa rozcigajc si przed ni panoram
Alicante: rozlewajce si u stp wzgrza domy, kanay biegnce do Sali Porozumie,
wznoszce si na tle nieba Wzgrze Gard.
Jia ponownie spojrzaa na kawaek papieru, ktry jej przynieli. Zosta on
zoony i z niemal diabelskim sprytem umieszczony w odziu i miny wieki, zanim
zrcznym palcom Ty'a udao si go wydoby.
- Czy wasz brat napisa co jeszcze? Jak prywatn wiadomo do was?
- Nie powiedzia Julian i musiao by w jego zbolaym gosie co, co
sprawio, e Jia mu uwierzya, poniewa nie naciskaa dalej.
- Zdajecie sobie spraw, co to znaczy odpara. - Rada nie bdzie chciaa w to
uwierzy. Bd myleli, e to jaka sztuczka.
- To pismo Marka upiera si Julian. - A sposb, w jaki si podpisa.. Wskaza na znak na dole strony: wyranie odcinity rysunek cierni, wykonany przy
pomocy czego, co wygldao jak czerwono-brzowy atrament. - Zanurzy nasz
rodzinny piercie w krwi i odcisn go. - Twarz Juliana zaczerwienia si. - Raz
pokaza mi jak to zrobi. Nikt inny nie ma piercienia Blackthornw, a nawet jeli, to
nie wie, co z nim zrobi.
Jia przeniosa wzrok z zacinitych pici Juliana, na powan twarz Emmy i
skina gow.
- Wszystko z wami w porzdku? zapytaa agodniej. - Wiecie czym jest Dziki
Zastp?
Tyberius zrobi im ju do obszerny wykada na ten temat, ale Emma
zorientowaa si, e pod wpywem pewnego wspczucia w spojrzeniu ciemnych oczu
Konsula nie moe znale sw. To Julian odpowiedzia:
- To faerie, ktrzy s myliwymi. Jed po niebie. Ludzie uwaaj, e jeli
podysz za nimi, to zaprowadz ci do krainy mierci albo do siedziby faerie.
- Dowodzi nimi Gwyn ap Nudd powiedziaa Jia. - Nie ma w nim adnej
lojalnoci; jest czci dzikiej magii. Nazywaj go Zbieraczem Trupw. Chocia
naley do gatunku faerie, to on i jego myliwi nie podlegaj Porozumieniom. Nie
zawarli przymierza z Nocnymi owcami i nie podlegaj pod nasze Prawo, wic nie
bd przestrzegali zasad, adnych zasad. Rozumiecie?
Spojrzeli na ni pustym wzrokiem. Westchna.
- Jeli Gwyn doczy waszego brata do grona owcw, to niemoliwe moe
by...
- Chcesz powiedzie, e nie bdziecie w stanie go odzyska powiedziaa
Emma i zauwaya zdruzgotanie w oczach Juliana. Ten wzrok sprawi, e chciaa
przeskoczy przez biurko i waln Konsula plikiem starannie oznakowanych
dokumentw, na kadym z nich widniao inne nazwisko.
Jeden z nich rzuci si w oczy Emmy jak rozwietlony neon: CARSTAIRS:
ZMARY. Prbowaa nie dopuci, aby adna oznaka, e rozpoznaa swoje nazwisko,
pojawia si na jej twarzy.
- Mwi, e nie wiem. - Konsul pooya pasko donie na powierzchni biurka. Teraz nie wiemy wielu rzeczy powiedziaa cicho, jej gos niemal si zaamywa. -
towarzyszc jej podczas spotkania. Lily zgodzia si co do ich ugody z Maureen, ale
wci przyprawiaa j o dreszcze.
- Wiesz - powiedziaa Lily, machajc nogami. - Musz powiedzie, e
oczekiwaam czego bardziej... ekscytujcego. Czego wicej ni skup telefonw. Zmarszczya nos.
Maia rozejrzaa si dookoa z westchnieniem. Hol w komisariacie peen by
wilkoakw i wampirw, prawdopodobnie po raz pierwszy, odkd zosta zbudowany.
Po ktach walay si stosy papierw, listy z numerami do wanych Podziemnych,
ktre udao im si wybaga, zapoyczy, ukra lub uzyska si - okazuje si, e
wampiry maj cakiem imponujcy zbir informacji na temat wszystkich
dowodzcych - a wszyscy wbijali spojrzenia w telefony albo komputery, dzwonic
albo piszc do gw klanw i sfor czy czarownikw, ktrych udao im si namierzy.
- Dziki bogom, e faerie s scentralizowani - powiedzia Bat. - Jasny Dwr i
Zimowy Dwr.
Lily umiechna si.
- Tereny pod ziemi rozcigaj si bardzo daleko - powiedziaa. - Dwory to
wszystko, na co moemy w tym wiecie liczy.
- C, to na tym wiecie si w tym momencie koncentrujemy - powiedziaa
Maia, przecigajc si i masujc kark. Przez cay dzie gdzie dzwonia i wysyaa
wiadomoci - bya tym wszystkich wyczerpana. Wampiry przyczyy si do nich po
zmroku i miay pracowa do rana - wilkoaki w tym czasie mogy odespa.
- Zdajesz sobie spraw, co nam zrobi Sebastian Morgenstern, jeli to on wygra powiedziaa Lily, patrzc w zamyleniu na to, co si dzieje w pomieszczeniu. - Wtpi,
by by askawy dla tych, ktrzy dziaali przeciwko niemu.
- Moe to nas zabije w pierwszej kolejnoci - powiedziaa Maia. - Ale i tak by
nas zabi. Wiem, e wy, wampiry, kochacie logiczne postpowanie, mdro i
rozwane sojusze, ale on w ten sposb nie postpuje. Chce spali cay wiat. Tego
pragnie.
Lily wypucia dym z ust.
- C - powiedziaa. - Byoby to niewygodne, zwaywszy, jaki mamy stosunek
do ognia.
- Nie miaa jeszcze okazji, by ponownie to przemyle, prawda? - powiedziaa
Maia, starajc si brzmie na zmartwion. - Zdawaa si bardzo pewna, gdy
poprzednio rozmawiaymy, e powinnimy stan przeciwko Sebastianowi.
- Kroczymy po bardzo cienkiej granicy, o to chodzi - odpowiedziaa Lily. - Czy
kiedykolwiek syszaa powiedzenie "Gdy kota nie ma, myszy harcuj"?
- Oczywicie - odpowiedziaa Maia, spogldajc na Bata, ktry zakl ponuro
po hiszpasku.
- Od setek lat Nephilim ustanawiali swoje prawa i upewniali si, e wszystko
jest tak, jak by powinno - powiedziaa Lily. - To przez to s tacy. Teraz zniknli i
ukryli si w Idrisie, a my nie moemy udawa, e Podziemni nie bd si cieszy...
korzyciami, jakie daje nam ich nieobecno.
- Moliwo zjadania ludzi? - wtrci Bat, skadajc kawaek pizzy na p.
- Chodzi nie tylko o wampiry - odpowiedzia chodno Lily. - Faerie lubi
drani i drczy ludzi; jedynie Nocni owcy ich powstrzymuj. Znowu zaczn
porywa ludzkie dzieci. Czarnoksinicy bd sprzedawa swoje usugi za najwysz
cen, jak...
- Magiczne prostytutki? - Wszyscy unieli gowy, zdumieni; w progu pojawi
si Malcolm Fade, strzepujc ze swoich biaych wosw patki niegu. - To wanie
zamierzaa powiedzie, prawda?
- Wcale nie - zaprzeczya wyranie zaskoczona Lily.
- Och, nazywaj to jak chcesz. Nie interesuje mnie to - powiedzia radonie. Nie mam nic przeciwko prostytucji. To dziki niej cywilizacja idzie do przodu. Strzepa z paszcza nieg. Wierzchnie nakrycie byo znoszone, a pod spodem kry si
zwyczajny garnitur; nie byo w nim nic z byszczcego eklektyzmu Magnusa. - Jak wy,
ludzie, znosicie nieg? - zapyta.
- "Wy, ludzie"? - zjey si Bat. - Masz na myli wilkoaki?
- Mam na myli tych ze wschodu - powiedzia Malcolm. - Kto by znosi tak
pogod, jeli mona jej unika? nieg, grad, deszcz. Chciabym w sekundk znale
si w Los Angeles. Wiedzie, e "sekundka" to prawdziwa jednostka pomiaru czasu?
Wynosi jedn szedziesit sekundy. Nie moecie w sekundk zrobi nic, nie tak
naprawd.
- Wiesz - powiedziaa Maia - Catarina powiedziaa, e jeste cakiem
nieszkodliwy...
Malcolm wyglda na zadowolonego.
- Powiedziaa, e jestem adny?15
- Czy moemy trzyma si tematu? - zadaa Maia. - Lily, jeli martwisz si o
to, e Nocni owcy ukarz tych, ktrzy narozrabiaj podczas ich nieobecnoci, to oto,
co zrobimy. Zapewnimy Podziemnych, e Porozumienia dalej obowizuj, e Nocni
owcy usiuj odzyska przedstawicieli, e to Sebastian jest naszym prawdziwym
wrogiem, a zminimalizowanie chaosu na zewntrz wpynie na to, co si bdzie dziao
w razie wojny, albo e gdy to wszystko si skoczy...
- Catarina! - wykrzykn nagle Malcolm, jak gdyby przypomnia sobie co
miego. - Niemal zapomniaem, po co si tutaj zatrzymaem. Catarina prosia, ebym
si z wami skontaktowa. Jest w kostnicy w szpitalu Beth Israel i chce, bycie si tam
pojawili najszybciej jak to moliwe. Och, prosia take, ebycie wzili klatk.
Jedna z cegie w
cianie przy oknie bya poluzowana. Jocelyn spdzia wikszo czasu prbujc j
podway przy uyciu metalowego klipsa przy spince do wosw. Nie bya na tyle
gupia, by myle, e zdy zrobi na tyle du dziur, by stamtd uciec, ale miaa
nadziej, e bdzie moga uy cegy jako broni. Czego, czym mogaby rozwali
Sebastianowi eb.
Jeli zdoaaby si do tego zmusi. Jeli by si nie zawahaa.
Zawahaa si, kiedy by dzieckiem. Trzymaa go w ramionach i wiedziaa, e
co z nim jest nie tak, e wyrzdzono mu nieodwracalne szkody, lecz nie bya w stanie
polega na swojej wiedzy. Gdzie gboko w sercu wierzya, e mona go byo jeszcze
uratowa.
Rozlego si pukanie do drzwi, a ona odwrcia si, z powrotem spinajc loki
spink. Naleaa do Clary. Musiaa czym przytrzyma wosy, kiedy malowaa, wic
zabraa j z jej biurka. Nie oddaa jej, poniewa przypominaa jej o Clary, chocia
mylenie o crce w takim miejscu, gdy bya przetrzymywana przez swoje drugie
dziecko, wydawao jej si niewaciwe, bez wzgldu na to, jak bardzo za ni tsknia
(tak bardzo, e a bolao).
15
"Cakiem nieszkodliwy tumaczy si jako pretty harmless. A e pretty znaczy te adny to
std
pytanie Malcolma ;) |K.
Drzwi si otworzyy i do rodka wszed Sebastian.
Mia na sobie bia koszul z dzianiny, a jej przypomnia si jego ojciec.
Valentine lubi biel. Sprawiaa, e wyglda bladziej, rozjaniaa mu wosy i odbieraa
nieco z czowieczestwa, tak samo jak teraz w przypadku Sebastiana. Jego oczy
wyglday jak czarna farba kapica na biae ptno. Umiechn si do niej.
- Matko - powiedzia.
Skrzyowaa rce na piersi.
- Co ty tu robisz, Sebastianie?
Pokrci gow, nie przestajc si umiecha, i wycign zza pasa sztylet. By
wski, z ostrzem cienkim jak szydeko.
- Jeli jeszcze raz mnie tak nazwiesz - odezwa si. - Wydubi ci tym oczy.
Przekna lin. Och, moje dziecko. Pamitaa, jak go trzymaa - w jej
ramionach by zimny i spokojny, zupenie nie jak normalny niemowlak. Nie paka.
Ani razu.
- To wanie chciae mi powiedzie?
Wzruszy ramionami.
- Przyszedem, eby ci o co zapyta. - Rozejrza si po pokoju ze znudzonym
wyrazem twarzy. - I co pokaza. Chod.
Posza za nim, kiedy wyszed z pokoju, czujc mieszanin niechci i ulgi.
Nienawidzia tej celi i z pewnoci dobrze by byo dowiedzie si nieco wicej o
miejscu, w ktrym bya przetrzymywana. Jak jego rozmiar lub to, gdzie ono si
znajduje.
Kamienny korytarz tworzyy zespolone ze sob betonem wapienne bloki.
Podoga bya gadka i wytarta od czstego chodzenia po niej. Przebywaniu w tym
miejscu towarzyszyo dziwne uczucie, jakby nie widziao ono adnego czowieka od
dziesicioleci, jeeli nie stuleci.
W cian, w przypadkowych odstpach, wbudowano kilka drzwi. Jocelyn
poczua, jak serce zaczyna jej wali jak motem. Za ktrymi z nich mg znajdowa
si Luke. Chciaa rzuci si w ich kierunku i szybko je otworzy, ale Sebastian nadal
trzyma w doni sztylet i bez wtpienia wiedzia, e bdzie chciaa co takiego zrobi.
Korytarz zacz si zakrzywia.
- Co - odezwa si Sebastian - jelibym ci powiedzia, e ci kocham?
Jocelyn splota luno donie przed sob.
- Przypuszczam - powiedziaa ostronie - e powiedziaabym ci, e nie mgby
mnie kocha bardziej ni ja kocham ciebie.
Dotarli do podwjnych drzwi i zatrzymali si przed nimi.
- Nie powinna przynajmniej udawa, e mnie kochasz?
- A ty? - zapytaa Jocelyn. - Wiesz, jeste w czci mn. Krew demona ci
zmienia, ale naprawd mylisz, e wszystko, co w sobie masz, pochodzi od
Valentine'a?
Sebastian bez sowa popchn ramieniem drzwi i wszed do rodka. Po chwili
TUMACZENIE: Druzyna_Dobra
KOREKTA: JimmyK, KlaudiaRyan
17 Gdyby kto pyta: Trzecia Ksiga Mojeszowa (6:9)
18
Nad wodami Babilonu
Runy energii s dobre i pomocne, pomylaa wykoczona Clary, docierajc do
szczytu kolejnego piaskowego wzgrza, ale nie maj szans w rywalizacji z filiank
kawy. Bya prawie pewna, e daaby rad zmierzy si z kolejnym dniem polegajcym
na mozolnej wspinaczce, podczas ktrej jej stopy zapaday si po kostki w stertach
popiou, gdyby tylko sodka kofeina pyna w jej yach...
- Czy mylisz o tym samym co ja? - zapyta Simon, podchodzc do niej.
Wyglda na wyczerpanego i zmczonego, a kciuki zaczepi o paski od plecaka. W
sumie wszyscy wygldali na wyczerpanych. Alec i Isabelle wzili warty po incydencie
z niebiaskim ogniem, ale nie zauwayli adnych demonw i Mrocznych w pobliu
ich kryjwki. Mimo to wszyscy byli poddenerwowani i adne nie spao duej ni par
godzin. Jace, ktry wydawa si by napdzany przez stres i adrenalin, poda za
nici zaklcia ledzcego wydobywajc si z bransoletki na jego nadgarstku; w
swoim obkaczym pragnieniu, aby znale Sebastiana, czasem zapomina zatrzyma
si i poczeka na innych, wic musieli woa go i biec, aby go dogoni.
- e wielkie latte z Mud Track uczynioby wszystko lepszym?
- Jest takie miejsce dla wampirw, w pobliu Union Square, gdzie mieszaj
krew i kaw w idealnych proporcjach powiedzia Simon. - Nie jest to ani zbyt
sodkie, ani zbyt sone.
Clary zatrzymaa si; uschnite gazie lece na ziemi zapltay si jej w
sznurowada.
- Pamitasz jak rozmawialimy o nie dzieleniu si.
- Isabelle sucha, gdy mwi o wampirach.
Clary wycigna Heosphorosa. Miecz z now run wyryt na ostrzu zdawa si
migota w jej rku. Uya jego kocwki do podwaenia twardych, ciernistych gazi i
oswobodzenia si.
- Isabelle jest twoj dziewczyn. Musi ci sucha.
- Naprawd? - Simon wyglda na zaskoczonego.
Clary wyrzucia rce w gr i zacza schodzi ze wzgrza. Grunt opada
ukonie, w niektrych miejscach pojawiay si dziury i szczeliny, a wszystko pokryte
byo niekoczcym si, nudnym ju, lnicym pyem. Powietrze wci byo gorzkie, a
niebo miao odcie ziemistej zieleni. Widziaa Aleca i Isabelle stojcych niedaleko
Jace'a u podna wzgrza; dotyka on bransolety na nadgarstku i marszczy brwi,
spogldajc w dal.
Co rozbyso w polu widzenia Clary i nagle si zatrzymaa. Zmruya oczy,
prbujc dostrzec, co to byo. Co srebrnego lnio w oddali, ponad stosami kamieni i
gruzu na pustyni. Wycigna stel i szybko narysowaa run Dalekowzrocznoci na
ramieniu, ukucie kocwki steli przecio mg wyczerpania w jej umyle i
wyostrzyo jej wzrok.
- Simon! - powiedziaa, gdy ju j dogoni. - Widzisz to?
Pody za jej spojrzeniem.
- Zauwayem to w nocy. Pamitasz, jak Isabelle powiedziaa, e myl, e
widz miasto?
- Tylko moc Piekielnego Kielicha utrzymuje ich przy yciu dodaa Jia, jej gos
by przepeniony smutkiem. - Wewntrz s martwi.
- A wic jeli Piekielny Kielich zostaby zniszczony... - domylia si Diana.
- To mogoby ich wszystkich zabi, tak powiedziaa Jia. - Ale my nie mamy
Piekielnego Kielicha, jest w rkach Sebastiana.
- Zabicie ich wszystkich za jednym zamachem wydaje si niewaciwe
odezwa si Tomas, ktry wyglda na wstrznitego. - S Nocnymi owcami.
- Nie s powiedzia Zachariasz, jego gos by o wiele mniej delikatny ni ten,
ktry zwykle z nim kojarzya. Spojrzaa na niego zaskoczona. - Sebastian liczy, e
bdziemy myle o nich jak o Nocnych owcach. Liczy na nasze wahanie, na nasz
niezdolno do zabijania potworw o ludzkich twarzach.
- Na nasze miosierdzie doda Kadir.
- Jeli zostabym Przemieniony, wolabym, eby skrcono moje mki
powiedzia Zachariasz. - To jest miosierdzie. To co, co okaza Edward Longford
swojemu parabatai, zanim zatopi w sobie swj miecz. To dlatego okazaem mu
szacunek. - Dotkn wyblakej runy na swoim gardle.
- A wic mamy poprosi tych ze Spiralnego Labiryntu, eby si poddali? zapytaa Diana. - Aby zaprzestali poszukiwania lekarstwa?
- Oni ju si poddali. Nie syszaa tego, co napisaa Tessa? - odezwa si
Zachariasz. - Nie ma szans na odnalezienie lekarstwa. Nie na czas. Wiem to jest to,
czego si nauczyem e nie moemy si zawsze na to powoywa. To nie moe by
nasza jedyna nadzieja. Musimy opaka Mrocznych jak zmarych i zaufa temu, kim
jestemy: Nocnymi owcami, wojownikami. Musimy robi to, do czego zostalimy
stworzeni. Walczy.
- Ale jak mamy broni si przed Sebastianem? Byo wystarczajco le, gdy
musielimy walczy tylko z Mrocznymi, a teraz na dodatek naszym wrogiem jest
Jasny Dwr! - Tomas pk. - A ty jeste tylko chopcem...
- Mam sto czterdzieci sze lat odpar Zachariasz. - I to nie jest moja
pierwsza niemoliwa do wygrania wojna. Wierz, e moemy obrci zdrad faerie na
nasz korzy. Bdziemy potrzebowali pomocy ze Spiralnego Labiryntu, ale jeli mnie
posuchacie, to powiem wam, jak tego dokona.
Clary, Simon, Jace,
Alec i Isabelle w milczeniu przemierzali drog przez pene grozy ruiny Alicante. Jace
mia racj; to byo Alicante, bez wtpienia. Minli zbyt wiele miejsc, ktre znali, eby
mogo by inaczej. Mur, cigncy si wok miasta, teraz w rozsypce; bramy z
wygryzionymi szramami, powstaymi przez kwany deszcz. Plac Wodny, puste
kanay, wypenione gbczastym, czarnych mchem.
Wzgrze wysadzono i teraz zostaa z niego sterta nagich ska. Miejsca, w
ktrych kiedy biegy drogi teraz byy dokadnie widoczne, niczym blizny na jego
boku. Clary widziaa, e Gard powinno znajdowa si na jego szczycie, ale teraz, jeli
wci istniao, byo niewidoczne, ukryte w szarej mgle.
W kocu wdrapali si na wysoki kopiec gruzu i znaleli si na Placu Anioa.
Clary, zaskoczona, wzia gboki oddech mimo e wikszo otaczajcych go
budynkw zawalia si, to sam plac by, co dziwne, prawie nietknity, bruk cign si
dalej w tawym wietle. Sala Porozumie wci staa na swoim miejscu.
ciko dyszc.
Zapada cisza. Alarm przesta dzwoni, a demony znikny. Wszystkie zostay
wybite, ale nie mona byo mwi o zwycistwie. Isabelle leaa na ziemi z biczem
okrconym wok nadgarstka, a krew sczya si z rozcicia w ksztacie pksiyca
na nodze. Oddychaa z trudem, a jej powieki trzepotay.
- Izzy! - Alec rzuci uk na ziemi i popdzi przez zakrwawion posadzk w
kierunku siostry. Opad obok niej na kolana i wzi j w ramiona. Wycign stel zza
pasa. - Iz, Izzy, trzymaj si...
Jace, ktry podnis uk, wyglda, jakby mia zwymiotowa albo zemdle;
Clary z tpym zdziwieniem gapia si, jak Simon pooy do na ramieniu Jace'a, jego
palce mocno je ciskay, jak gdyby go podtrzymywa.
Alec przeci materia stroju Isabelle, od nogawki a do kolana. Clary zdusia
okrzyk. Noga Isabelle bya okropnie poraniona: wygldaa jak po ugryzieniu rekina,
ktre Clary widziaa na zdjciu gbokie rozcicie otaczaa krew i zmiadona
tkanka.
Alec przyoy stel do skry na jej kolanie i narysowa jedno iratze, a potem
kolejne par cali niej. Jej ramiona dray, ale donie pozostay nieruchome. Clary
zapaa Jace'a za rk i cisna j. Bya lodowato zimna.
- Izzy wyszepta Alec, gdy oba iratze wyblaky i stopiy si ze skr,
zostawiajc nie niej biae lady. Clary przypomniaa sobie o Hodge'u, o tym, jak
rysowali runy lecznicze na jego skrze, ale obraenia okazay si zbyt rozlege: runy
wyblaky, a on wykrwawi i si i umar pomimo mocy runw.
Alec podnis wzrok. Jego twarz bya pena emocji, rysy cignite, a na jego
policzka wida byo krew; krew Isabelle, pomylaa Clary.
- Clary powiedzia. - Moe ty sprbujesz...
Simon nagle zamar.
- Musimy si std wydosta powiedzia. - Sysz odgosy skrzyde. Zaraz
pojawi si ich wicej.
Isabelle przestaa dysze. Krew z rozcicia zacza pyn wolniej, ale Clary
widziaa, ze cinitym sercem, e rana wcale nie znikna - bya opuchnita i
jaskrawoczerwona.
Alec wsta, unoszc bezwadne ciao siostry w ramionach, a jego czarne wosy
powieway niczym flaga.
- Gdzie mam i? - zapyta szorstko. - Jeli pobiegniemy, dogoni nas...
Jace odwrci si.
- Clary...
Jego spojrzenie byo bagalne, ten widok ama Clary serce. Jace, ktry nigdy o
nic nie baga, zrobi to dla Isabelle, najodwaniejszej z nich.
Alec spojrza najpierw na posg, potem na Jace'a, a na koniec na blad twarz
swojej nieprzytomnej siostry.
- Niech kto powiedzia amicym si gosem co zrobi...
Clary odwrcia si na picie i pobiega do ciany. Prawie na ni wpada, gdy
wyrwaa stel z buta i przyoya j do kamienia. Kontakt narzdzia z marmurem
wywoa fal uderzeniow, ktra powdrowao do jej ramienia, ale nie przestaa
naciska, jej palce wibroway, gdy rysowaa. Czarne linie rozeszy si po kamieniu,
przybierajc ksztat drzwi, ich krawdzie zaczy migota. Za sob Clary usyszaa
demony: ryk ich gosw, trzepot olbrzymich skrzyde, syki przemieniajce si we
KOREKTA: KlaudiaRyan
19
Do cichej ziemi
Jedna z Mrocznych miaa blad skr i dugie wosy koloru miedzi. Kiedy
moe wyglday adnie, lecz teraz byy oblepione brudem i gazkami. Wydawaa si
tym nie przejmowa, po prostu postawia talerze z jedzeniem szar substancj o
konsystencji rzadkiego kleiku dla Magnusa i Luke'a oraz butelk krwi dla Raphaela
na pododze i odesza od winiw.
Ani Luke, ani Magnus nie tknli swoich porcji. Czarownika pozbawiay apetytu
silne mdoci. Ponadto by nieco podejrzliwy, e Sebastian zatru kleik lub
naszpikowa go narkotykiem, rozwaa nawet obie sytuacje naraz. Za to Raphael
zgarn butelk i zacz apczywie pi, przeykajc a krew zacza wycieka mu
kcikami ust.
- No, no, Raphaelu odezwa si gos z cienia i Sebastian Morgenstern pojawi
si w otwartych drzwiach. Mroczna skonia gow i szybko wysza, zamykajc za
sob wrota.
Naprawd wyglda zadziwiajco podobnie do swojego ojca, gdy ten by
modszy, pomyla Magnus. Te dziwaczne czarne oczy20, cakowicie czarne bez
choby odcienia brzu czy zieleni; to taka cecha, ktra bya pikna, poniewa bya
niecodzienna. Ten sam umiech fanatyka. Jace nigdy go nie mia by lekkomylny i
odnajdywa niepohamowan rado w wyobraonej autodestrukcji, ale nie by
fanatykiem. I wanie dlatego, myla Magnus, Valentine go odesa. By zniszczy
wrogw potrzeba motka, a Jace by bardziej finezyjn broni.
20
Jego pikne czarne oczy, ni si czaarne oczy! Ich nie przeoczysz! Wiem, e nieee! Sialala! pokolenie Ivan
i Delfin.... (przyp. firefly)
- Gdzie jest Jocelyn? - Pierwszy odezwa si, oczywicie, Luke, a jego gos
brzmia jak ciche warknicie, donie zacisn w pici. Magnus zastanawia si, czym
jest dla Luke'a patrzenie na Sebastiana, czy podobiestwo do Valentine'a, jego
dawnego parabatai, byo bolesne, czy moe ta strata przyblaka po latach. - Gdzie ona
jest?
Sebastian rozemia si i to byo co nowego; Valentine nigdy nie by osob,
ktra bez trudu wybuchaa miechem. Jace wydawa si mie sarkastyczny humor we
krwi, jakby bya to cecha charakterystyczna dla Herondale' w21.
- Ma si dobrze odpar Sebastian. - Mwic dobrze, mam na myli to, e yje.
A to najlepsze, na co moesz teraz liczy.
- Chc j zobaczy zada Luke.
- Hmm mrukn Sebastian, jakby zastanawiajc si. - Nie. Nie widz w tym
adnego zysku dla mnie.
- To twoja matka powiedzia Luke. - Mgby by dla niej miy.
- To nie twoja sprawa, psie. - Po raz pierwszy sycha byo cie modoci w
gosie Sebastiana, lad opryskliwoci. - Ty, z apskami dobierajcymi si do mojej
matki, oszukujesz Clary, e jeste jej rodzin...
- Prdzej to ja jestem jej rodzin ni ty warkn Luke, a Magnus rzuci mu
ostrzegawcze spojrzenie, gdy Sebastian zblad, sigajc do paska, gdzie wida byo
rkoje miecza Morgensternw.
sabi...
- Powinienem by pozwoli ci chodzi w wietle dnia wtrci Magnus, jego
gos by zimny niczym ld.
Raphael skrzywi si by to ledwo dostrzegalny ruch, ale Magnus go
zauway. Jednak nie przynioso mu to wiele satysfakcji.
Za to Sebastian dostrzeg ten wyraz twarzy i wyraz jego ciemnych oczu sta si
bardziej intensywny. Zza swojego pasa wyj n cienki, z wskim ostrzem.
Mizerykordia, litociwy zabjca, rodzaj broni, ktra miaa przebi si przez luki w
zbroi i dokona miertelnego ciosu.
Raphael, widzc bysk stali, szybko si odsun, ale Sebastian tylko si
umiechn i przekrci sztylet w doni. Poda go wampirowi, rkojeci w jego stron.
- We to powiedzia.
Raphael wycign rk z oczami penymi podejrzliwoci. Wzi n i trzyma
tak, e zwisa luno wampiry nie miay prawie w ogle kontaktu z broni. Sami byli
swoim orem.
- Bardzo dobrze skomentowa Sebastian. - Teraz przypiecztujmy umow.
Zabij czarownika.
N wypad z rk Raphaela i uderzy o posadzk. Z wyrazem irytacji na twarzy
Sebastian schyli si i podnis bro, wkadajc j z powrotem w rce wampira.
- My nie zabijamy noami powiedzia Raphael, przenoszc wzrok z ostrza na
zimn twarz Sebastiana.
- Teraz zabijacie odpar Sebastian. - Nie pozwol ci rozerwa mu garda; zbyt
wiele baaganu, zbyt atwo co moe pj nie tak. Rb, co mwi. Podejd do
czarownika i zadaj miertelny cios. Podernij mu gardo, przebij mu serce... co tylko
chcesz.
Raphael zwrci si w stron Magnusa. Luke ruszy do przodu; Magnus
ostrzegawczo podnis rk.
- Luke powiedzia. - Nie rb tego.
- Raphaelu, jeli to zrobisz, nie nastanie pokj midzy sfor i Dziemi Nocy, ani
teraz, ani nigdy. - Oczy Luke'a byszczay zieleni.
Sebastian si rozemia.
- Nie mylisz chyba, e utrzymasz si u wadzy nad wilcz sfor, Lucianie
Graymarku? Gdy wygram t wojn, a wygram j, bd wada z siostr u mego boku, a
ciebie zamkn dla niej w klatce, by dla zabawy rzucaa ci koci.
Raphael zrobi kolejny krok w stron Magnusa. Oczy mia szeroko otwarte.
Jego szyja tyle razy naznaczona bya przez krzyyk, ktry tam nosi, e blizna nigdy
nie zikaa. Ostrze janiao w jego doni.
- Jeli mylisz, e Clary bdzie tolerowa... - zacz Luke, a potem odwrci si.
Ruszy w stron Raphaela, ale Sebastian ju sta przed nim, blokujc mu przejcie
mieczem Morgensternw.
Z dziwn obojtnoci Magnus obserwowa, jak Raphael zblia si do niego.
Serce walio mu w piersi, to akurat odczuwa, ale nie ba si. Wiele razy znajdowa si
blisko mierci; tak wiele, e jej idea wcale go nie przeraaa. Czasami myla, e jaka
jego cz pragna tego, tej nieznanej krainy, jedynego miejsca, ktrego nigdy nie
odwiedzi, tego jednego przeycia, ktrego nie dowiadczy.
Koniuszek miecza dotkn jego szyi. Do Raphaela si trzsa; Magnus poczu
ukucie, gdy ostrze musno wgbienie jego garda.
- Wanie tak powiedzia Sebastian z dzikim umiechem na twarzy. Podernij mu gardo. Pozwl, by krew zalaa podog. Przey ju zbyt wiele lat.
Wtedy Magnus pomyla o Alecu, o jego niebieskich oczach i spokojnym
umiechu. Przypomnia sobie, jak od niego odchodzi tunelem pod Nowym Jorkiem.
Zastanowi si, dlaczego tak postpi. Prawda, ch Aleca do spotykania si z Camille
rozdrania go, ale chodzio o co wicej.
Przypomnia sobie, jak Tessa szlochaa w jego ramionach w Paryu i jak myla
wtedy, e nigdy nie odczuwa takiej straty, poniewa nigdy nie kocha tak mocno jak
ona oraz e obawia si tego, e kiedy moe to poczuje, a potem, jak Tessa, utraci
swoj mierteln mio. I e lepiej by tym, ktry umiera, ni tym, ktry yje dalej.
Pniej odrzuci te myli uznajc je niezdrowe fantazje i zapomnia o nich do
czasu, gdy spotka Aleca. Odejcie od Aleca rozdaro go. Jednak mio
niemiertelnego do miertelnika bywaa powodem upadku bogw, a skoro niszczya
bogw, Magnus nie mg liczy na nic lepszego. Popatrzy na Raphaela spod rzs.
- Pamitasz zacz gosem tak cichym, e wtpi, i Sebastian mg go
usysze. - Wiesz, co mi jeste winien.
- Uratowae mi ycie wyjani Raphael, ale jego gos by wyprany z emocji. ycie, ktrego nigdy nie chciaem.
- Udowodnij powag swoich zamiarw, Santiago powiedzia Sebastian. Zabij czarownika.
Do Raphaela zacisna si na rczce noa. Jego kykcie zbielay. Przemwi
do Magnusa.
- Nie mam duszy. Ale zoyem ci przysig na progu domu mojej matki, a ona
bya dla mnie wita.
- Santiago... - zacz Sebastian.
- Wtedy byem dzieckiem. Teraz nim nie jestem. - N upad na podog.
Raphael odwrci si i popatrzy na Sebastiana szeroko otwartymi oczami. - Nie mog
wyzna. - Nie zrobi tego. Mam u niego dug jeszcze sprzed wielu lat.
Sebastian sta bardzo spokojnie.
- Rozczarowujesz mnie, Raphaelu powiedzia i schowa miecz
Morgensternw. Podszed do przodu i podnis n spod stp Raphaela, obracajc go
w doniach. Promie wiata przesun si po ostrze niczym dwiczna kropla ognia. Bardzo mnie rozczarowujesz powtrzy, po czym ruchem zbyt szybkim, by
zarejestrowao go oko, wbi n w serce Raphaela.
W szpitalnej kostnicy byo lodowato. Maia nie draa, ale czua jakby czubki
igie wbijay si w jej skr.
Catarina staa obok stalowej szafy z szufladami, gdzie trzymano ciaa, ktra
zajmowaa dugo jednej ciany. tawe wietlwki sprawiay, e wygldaa na
wycieczon, bladoniebiesk plam w zielonym uniformie. Mruczaa co pod nosem
w nieznanym jzyku, co wywoywao u Mai dreszcze.
- Gdzie to jest? - spyta Bat. W jednym rku trzyma gronie wygldajcy n
myliwski, a w drugim du klatk wielkoci budy dla psa. Opuci j na podog z
brzkiem, wzrokiem omiatajc pomieszczenie.
Na rodku kostnicy stay dwa puste stalowe stoy. Gdy Maia wpatrywaa si w
nie, jeden z nich zacz porusza si do przodu. Jego kka toczyy si po wyoonej
pytkami posadzce.
Catarina wskazaa palcem.
- Tam powiedziaa. Jej oczy skierowane byy na klatk; zrobia gest palcami, a
przedmiot zdawa si wibrowa i byska. - Pod stoem.
- No, nie mw powiedziaa Lily, przecigajc samogoski i stukajc szpilkami
o pytki. Schylia si i zerkna pod st, po czym odskoczya z wrzaskiem.
Poszybowaa w powietrzu, ldujc na jednym z blatw, gdzie przykucna niczym
nietoperz, czarne wosy wymkny si jej z kucyka. - Jest szkaradne stwierdzia.
- To demon wyjania Catarina. St przesta si porusza. - Prawdopodobnie
Dantalion lub inny typ gnoma. ywi si na zmarych.
- Och, na mio bosk westchna Maia, wystpujc do przodu; zanim
dotara do stou, Bat kopn go swoim cikim butem. Przewrci si z brzkiem,
odsaniajc stworzenie pod spodem.
Lily miaa racj: by szkaradny. Mniej wicej rozmiaru duego psa;
przypomina kul szarawych, pulsujcych wntrznoci, wypchanych znieksztaconymi
nerkami oraz pcherzami penymi ropy i krwi. Z gszczu organw wygldao te
oko.
- Fuj skomentowa Bat.
- Mwiam wypomniaa Lily, gdy nagle demon wystrzeli dugi sznur jelita i
zaplta go wok kostki Bata, mocno cignc. Wilkoak upad na podog rozleg si
trzask.
- Bat! - krzykna Maia, ale zanim zdya si poruszy, Bat przekrci si i
przeci noem pulsujc tkank, ktra go krpowaa. Odczoga si, gdy na podog
wystrzelia demoniczna posoka.
- Ale ohyda powiedziaa Lily. Teraz siedziaa na blacie, trzymajc w doni
prostoktny przedmiot swj telefon jakby chcc odgrodzi si nim od demona.
Bat podnis si na nogi, gdy demon pomkn w stron Mai. Kopna go, a on
cofn si, wydajc z siebie chlupoczce odgosy zoci. Bat spojrza na swj n.
Metal topi si, rozpuszczony przez posok. Puci bro z niesmakiem.
- Bro powiedzia, rozgldajc si wok siebie. - Potrzebuj broni...
Maia zapaa skalpel z najbliszego stou i rzucia nim. Wbio si w kreatur z
olizgym dwikiem. Demon zawy. Chwil pniej skalpel wystrzeli z jego ciaa,
jakby wyrzucony z wyjtkowo silnego tostera22. Sun po pododze, rozpuszczajc si
i syczc.
- Zwyka bro na niego nie dziaa! - Catarina wystpia do przodu, unoszc
praw do. Otacza j niebieski pomie. - Tylko ostrza naznaczone runami...
- W takim razie zdobdmy takie! - sapn Bat, odsuwajc si, gdy pulsujcy
stwr zacz kierowa si w jego stron.
- Tylko Nocni owcy mog ich uywa! - krzykna Catarina, gdy z jej rki
wystrzeli pocisk niebieskiego ognia. Trafi prosto w demona, odrzucajc go do tyu,
gdzie toczy si i toczy. Bat zapa klatk i opuci j przed stworem, unoszc
drzwiczki, a wturla si do rodka.
Maia zatrzasna je i zabezpieczya rub, zamykajc kreatur w rodku.
Wszyscy cofnli si, patrzc, jak demon syczy i rzuca si po ciankach tego
wzmocnionego czarami wizienia. Wszyscy oprcz Lily, ktra nadal celowaa w
stwora telefonem.
- Czy ty to nagrywasz? - spytaa Maia.
mdra, twarda i dobrze walczy. Lepiej ni ja. Zasuguje na to, by wszystko byo z ni
w porzdku, zasuguje na szczcie. - Popatrzy na Simona zza pomieni. - Ty masz
siostr, prawda?
Simon by bardzo zaskoczony pytaniem Nowy Jork wydawa si odlegy o
cay wiat, o cae ycie.
- Rebbeca. Tak ma na imi.
- I co by zrobi z kim, kto j unieszczliwia?
Simon zmierzy Aleca podejrzliwym wzrokiem.
- Przemwibym mu do rozsdku. Wyperswadowa to. Moe podarowabym
wyrozumiay ucisk.
Alec parskn i wydawao si, e zaraz mu odpowie; wtedy gwatownie obrci
gow, jakby co usysza. Simon podnis brew. Nieczsto czowiek sysza co zanim
zrobi to wampir. Chwil pniej sam rozpozna odgos i zrozumia: to gos Jace'a.
wiato zataczyo daleko w gbi tunelu i wyonili si Jace z Clary. Dziewczyna
trzymaa w doni czarodziejskie wiato.
Nawet w cikich butach Clary ledwo sigaa do ramienia Jace'a. Nie dotykali
si, ale razem zbliyli si do ogniska. Simon pomyla, e podczas gdy od powrotu z
Idrisu zachowywali si jak para, to teraz wydawali si by kim wicej. Wygldali jak
druyna.
- Co ciekawego? - spyta Alec, kiedy Jace usiad przy ognisku.
- Clary narysowaa runy maskujce na bramie u wejcia. Nikt nie powinien
dostrzec, e dochodzi tu jaka droga.
- Jak dugo wytrzymaj?
- Przez noc, prawdopodobnie jeszcze do jutra odpowiedziaa Clary, zerkajc
na Izzy. - Ale skoro runy wyczerpuj si tutaj szybciej, bd musiaa je pniej
sprawdzi.
- A ja wpadem na lepszy pomys odnonie naszej pozycji, jeli chodzi o
Alicante. Jestem niemal pewny, e kamieniste pustkowie, gdzie bylimy wczorajszej
nocy... Jace wskaza tunel po ich prawej stronie. - Myl, e za nim rozpociera si
co, co kiedy byo Lasem Brocelind.
Alec przymkn oczy.
- To doujce. Ten las by... pikny.
- Ju nie. - Jace pokrci gow. - Cignc si po sam horyzont pustkowie. Pochyli si i dotkn wosw Isabelle, a Simon poczu niepotrzebny pomie
zazdroci, e mg jej dotyka tak beztrosko, bez zastanowienia okazywa swoje
uczucie. - Jak ona si ma?
- Dobrze. pi.
- Mylisz, e wydobrzeje do jutra? - Gos Jace'a by peen niepokoju. - Nie
moemy tu zosta. Wysalimy wystarczajco duo sygnaw o naszej pozycji. Jeli
nie dotrzemy do Sebastiana, on znajdzie nas pierwszy. A nam koczy si jedzenie.
Simon nie usysza wymruczanej odpowiedzi Aleca; nage ukucie blu
przeszyo jego ciao, a zgi si w p. Czu, e nie moe zapa oddechu, ale on
przecie nie oddycha. Mimo to pier go bolaa, jakby co zostao stamtd wydarte.
- Simon! Simon! - krzykna ostro Clary, kadc mu rk na ramieniu23, a on
podnis na ni wzrok; z oczu cieky mu zy pomieszane z krwi. - Boe, Simon, co ci
jest? - spytaa szaleczo24.
Usiad powoli. Bl wydawa si powoli sabn.
- Sam nie wiem. Czuem, jakby kto mnie dgn noem w klatk piersiow.
Jace szybkim ruchem uklk przed nim25, palcami unoszc jego podbrdek. Jego
bladozoty wzrok omiata twarz Simona.
23
Chopakowi co wyrwano z piersi, a ona kadzie mu rsi na ramieniu... wtf Clary, moe
przyhamuj troch t
reakcj. Za ostro! -.- (przyp. firefly)
24
No, troch lepiej! (przyp. firefly)
25
Simonie... Musz ci co powiedzie i jednoczenie zada ci jedno wane pytanie........ haha, a
sama siebie
rozbawiam *ironia* (przyp. firefly)
- Raphael powiedzia w kocu Jace gosem wyprutym z emocji. - Jest twoim
panem; tym, ktrego krew uczynia ci wampirem.
Simon kiwn gow.
- No, i?
Jace pokrci gow.
- Nic wymamrota. - Kiedy ostatni raz jade?
- Czuj si dobrze odpar Simon, ale Clary ju zdya zapa go za praw
rk i unie j do gry; zoty piercionek faerie bysn na jego palcu. Sama do bya
trupioblada, yy pod ni odznaczay si czerni, jak sie pkni w marmurze.
- Nie czujesz si dobrze... Nie jade? Stracie ca krew!
- Clary...
- Gdzie s butelki, ktre ze sob wzie? - Rozejrzaa si wok, szukajc jego
plecaka, ktry znalaza pod cian. Pocigna go ku sobie. - Simon, jeli nie zaczniesz
bardziej o siebie dba...
- Nie rb tego. - Odcign zamek plecaka z dala od niej; Clary zgromia go
spojrzeniem. - Stuky si wyjani. - Butelki rozbiy si, gdy walczylimy z
demonami w Sali Porozumie. Nie ma ju krwi.
Clary wstaa.
- Simonie Lewisie powiedziaa rozwcieczona. - Dlaczego nic nie
powiedziae?
- Powiedziae o czym? - Jace odsun si od Simona.
- Simon goduje wyjania Clary. - Straci krew, uleczajc Izzy, a jego zapas
zosta zniszczony w Sali...
- Dlaczego nic nie powiedziae? - spyta Jace, podnoszc si i odgarniajc
blond kosmyki z czoa.
- Poniewa i tak nie ma tu adnych zwierzt, ebym mg si poywi.
- My tu jestemy odpar Jace.
- Nie chc si ywi krwi przyjaci.
- Dlaczego nie? - Jace okry ognisko i spojrza na Simona; wyraz jego twarzy
by przyjazny i zaciekawiony. - Mamy to ju za sob, prawda? Ostatni raz, gdy bye
godny, podarowaem ci swoj krew. Byo to troch homoerotyczne, ale jestem pewny
swojej orientacji.
Simon westchn wewntrznie; by pewien, e pod tym zgrywaniem si, Jace
by cakowicie powany. Prawdopodobnie mniej z powodu seksownoci, a bardziej
jabek. We nie bya na farmie Luke'a, zwisajc do gry nogami z gazi drzewa,
miejc si, gdy Simon do niej macha. Powoli uzmysawiaa sobie, e pod biodrami i
plecami czuje twardy kamie, a gow opiera o nogi Jace'a.
- Clary powtrzy szeptem. Simon i Isabelle leeli razem kawaek dalej,
tworzc w kcie ciemn mas. Oczy Jace'a rozbysy, blade zoto ognia odbijao si w
jego oczach. - Chc si wykpa.
- Tak, c, a ja chc milion dolarw - powiedziaa, pocierajc oczy. - Wszyscy
czego chcemy.
Unis brew.
- No dalej, pomyl o tym - powiedzia. - Jaskinia? Ta z jeziorem? Moglibymy.
27Chodzi o to, e Alec nie musi ukrywa tego, e co jest nie tak, dla wygody Jace'a. Nie
umiaam inaczej tego
napisa, a dla niektrych moe zabrzmie chamsko xD. |K
Clary pomylaa o jaskini, piknej, niebieskiej wodzie, gbokiej niczym
ciemno po zmierzchu i poczua nagle wszystkie warstwy pokrywajcych j brudu,
krwi, posoki i potu, a take przetuszczony kotun wosw na gowie.
Oczy Jace'a zamigotay, a Clary poczua ucisk w piersi, taki sam jak wtedy, gdy
po raz pierwszy go zobaczya. Nie potrafia wskaza dokadnego momentu, gdy
zakochaa si w Jasie, ale od zawsze byo w nim co, co przypominao jej lwa, dzikie
zwierz nieskrpowane zasadami, dajce obietnic ycia na wolnoci. Nigdy nie
mog, lecz zawsze mog. Zawsze pewny siebie, gotowy na ryzyko, nigdy
przestraszony czy niezdecydowany.
Wstaa najciszej jak moga.
- W porzdku.
Wsta szybko, chwytajc j za rk i pocign w stron korytarza. Szli w
milczeniu, jej magiczne wiato owietlao drog, a Clary obawiaa si przerwania
ciszy, jakby moga okaza si iluzj spokojnego snu czy zaklcia.
Nagle znaleli si w ogromnej jaskini, a ona odoya swj kamie runiczny,
tumic jego wiato. Bioluminescencja jaskini bya wystarczajca: ciany mieniy si,
a stalaktyty byszczay niczym zelektryzowane sople. Przypominay noe wiata
rozcinajce ciemno.
Jace puci jej rk i pokona ostatnie metry, schodzc w d, ku rozcigajcej
si maej, puszystej i delikatnej play, byszczcej mik.
Zatrzyma si kilka stp od wody i powiedzia:
- Dzikuj.
Spojrzaa na niego, zaskoczona.
- Za co?
- Za zesz noc powiedzia. - Uratowaa mnie. Niebiaski ogie mg mnie
zabi, przynajmniej tak sdz. To, co zrobia...
- Wci nie moemy powiedzie pozostaym przerwaa mu.
- Przecie poprzednio tego nie zrobiem, prawda? - zapyta. Tak byo. Jace i
Clary utrzymywali wersj, e Clary pomoga mu po prostu przej kontrol i
rozproszy ogie, i e wszystko pozostao bez zmian.
- Nie moemy ryzykowa, e zdradzi ich nawet ze spojrzenie czy wyraz twarzy
- powiedziaa. - My mielimy ju okazj ukrywa co przed Sebastianem, ale oni nie.
Nie byoby to wobec nich fair. Niemal auj, e nie wiedzielimy...
Urwaa, zdezorientowana jego brakiem reakcji. Jace patrzy na niebiesk i
bezdenn wod, stojc tyem do niej. Zrobia kilka krokw w jego stron i poklepaa
go po ramieniu.
- Jace - powiedziaa. - Jeli chcesz zrobi co innego, jeli uwaasz, e
powinnimy obmyli inny plan...
Odwrci si i nagle znalaza si w jego ramionach. Poczua przechodzcy
przez cae jej ciao dreszcz.
Pooy donie na jej opatkach, delikatnie przesuwajc palcami po materiale jej
koszuli. Zadraa, a bijce si w jej gowie myli rozpierzchy niczym pira rzucone na
wiatr.
- Kiedy - powiedzia - staa si taka ostrona?
- Nie jestem ostrona - odpara, gdy ustami dotkn jej skroni. Jego ciepy
oddech porusza jej wosami. - Po prostu nie jestem tob.
Poczua, e si mieje. Zsun rce w d, chwytajc j w pasie.
- Oczywicie, e nie. Jeste o wiele adniejsza.
- Musisz mnie kocha - powiedziaa z urywanym oddechem, gdy przesuwa
ustami wzdu jej szczki. - Nigdy nie sdziam, e jeste w stanie przyzna, e kto
jest adniejszy od ciebie. - Ustami odnalaz jej wargi, smakujc j, a ona pochylia si,
zdeterminowana, by przej cz kontroli. Zarzucia mu rce na szyj, rozchylajc
usta i delikatnie przygryzajc jego doln warg.
Wywoao to wikszy efekt, ni si spodziewaa; jego donie zacisny si na
jej talii i jkn w jej usta. Chwil pniej oderwa si od niej, zarumieniony, z
byszczcymi oczami.
- Nic ci nie jest? - zapyta. - Chcesz tego?
Skina gow, przeykajc lin. Miaa wraenie, e cae jej ciao wibruje,
jakby kto cign za sznurek.
- Tak, chc. Ja...
- Po prostu tak dugo nie mogem ci dotyka, a teraz mog - powiedzia. Moe to nie jest odpowiednie miejsce...
- C, jestemy odraajcy - stwierdzia.
- Odraajcy brzmi nieco krytycznie.
Clary uniosa rce, wierzchem w jego stron. Brud osadzi si na skrze i pod
paznokciami.
Umiechna si do niego.
- Dosownie - powiedziaa i wskazaa gow na wod. - Nie mielimy si
przypadkiem umy? W wodzie?
Bysk w jego oczach zmieni barw jego oczu na bursztynow.
- Racja - powiedzia i sign do suwaka, eby rozpi kurtk.
Clary niemal pisna Co ty robisz? , ale zupenie oczywistym byo, co robi.
Powiedziaa w wodzie, wic raczej nie myliby si w ubraniach. Po prostu nie
pomylaa o tym.
Rzuci kurtk i cign koszulk przez gow; przez chwil mocowa si z ni,
eby przecisn j przez gow, a Clary w tym czasie wbijaa w niego wzrok, nagle
wiadoma, e s sami i e widzi jego ciao: skr koloru miodu naznaczon starymi i
nowymi Znakami, niknc blizn po lewej stronie piersi. Paski, uminiony brzuch i
zwajce si ku doowi biodra; straci na wadze, a jego pas z broni wisia luno.
Nogi i rce mia zwinne niczym tancerz. Uwolni si od koszulki i potrzsn jasnymi
wosami, a ona pomylaa ze wzrokiem zatopionym w jego brzuchu, e niemoliwym
Widziaem tam ciebie, Aleca, Izzy i Maxa. - Przekn lin. - Ale bylicie w klatce. W
wielkiej klatce z wielkim zamkiem w drzwiach. I wiedziaem, e to ja woyem klucz
do tego zamka i go przekrciem. Ale nie czuem wyrzutw sumienia. Czuem...
triumf. - Odetchn ciko. - Moesz mnie teraz odepchn z obrzydzeniem. W
porzdku.
Oczywicie nie byoby to w porzdku; nic w tonie jego gosu - matowym,
martwym i pozbawionym nadziei - nie byo w porzdku. Clary zadraa w jego
ramionach - nie z przeraenia, lecz z litoci i napicia, bo zdawaa sobie spraw z tego,
jak krucha bya wiara Jace'a w samego siebie i wiedziaa, jak ostrona musi by jej
odpowied.
- Demon pokaza nam to, co myla, e chcemy zobaczy - odezwaa si w
kocu. - Nie to, czego naprawd chcemy. Dlatego mu nie wyszo; dlatego wszystkim
nam udao si uwolni. Kiedy ci znalelimy, sam ju zdye si z tego wyrwa.
Wic to, co ci pokaza, nie byo tym, czego pragne. Gdy Valentine ci wychowywa,
wszystko kontrolowa - nic nigdy nie byo bezpieczne, wic nic, co kochae, nie byo
bezpieczne. Gdy demon zajrza do twojego wntrza, ujrza wanie to dziecko marzce
o cakowitej kontroli nad wiatem, by nic zego nie mogo si sta ludziom, ktrych
kocha. Wic prbowa ci to da, ale to nie tego chciae, nie tak naprawd. Dlatego si
obudzie. - Dotkna jego policzka. - Jaka cz ciebie wci jest tym maym
chopcem yjcym w przekonaniu, e kocha to niszczy, ale uczysz si. Uczysz si
kadego dnia.
Przez chwil patrzy na ni ze zdumieniem, usta mia lekko rozchylone; Clary
poczua, e si rumieni. Patrzy na ni, jakby bya pierwsz gwiazd pojawiajc si na
niebie, najwikszym cudem na wiecie, w ktry ledwie mg uwierzy.
- Pozwl... - powiedzia i urwa. - Mog ci pocaowa?
Zamiast kiwn gow, pochylia si i przycisna usta do jego warg. Jeli ich
pierwszy pocaunek w wodzie przypomina eksplozj, to ten by jak soce stajce si
supernow. Pocaunek by ostry, gorcy i gwatowny, peen przygryzania warg,
zderzania si zbw i splatania jzykw. Oboje przycigali si do siebie coraz bliej.
Byli ze sob sklejeni28, skr i materiaem, zimno wody i ciepo ich cia mieszao si
ze sob, czuli, jak si o siebie ocieraj.
Obj j mocno ramionami i nagle nis j na pla, woda laa si z nich
strumieniami. Zsun si na kolana, uklk na mikkim piasku, kadc j delikatnie na
stosie porzuconych wczeniej ubra. Przez chwil wycigaa rk, jakby czego
szukaa, ale poddaa si, kadc na plecach, przycigajc go do siebie i caujc
zaciekle, a jkn i szepn:
- Clary, nie mog... musisz mi powiedzie... Nie mog myle...
28
NIENAWIDZ CI ZA TE PORWNANIA, CASSIE. SZCZEGLNIE W TAKICH
MOMENTACH. |K.
Zawsze moga napisa zszyci niczym ata z nowozacerowanymi kalesonami. /Mc.
Wplota palce w jego wosy, odsuwajc si na tyle, by spojrze mu w twarz. By
zarumieniony, oczy mia czarne z podania; jego wosy, ktre zaczy si lekko krci
na kocach, opaday mu na twarz. Zacza je przesiewa midzy palcami.
- W porzdku - odszepna. - W porzdku, nie musimy przestawa. Chc tego. Pocaowaa go, powoli i mocno. - Chc tego, jeli i ty chcesz.
- Jeli ja chc? - W jego cichym miechu sycha byo dzik nut. - Masz
wtpliwoci? - A potem znowu j caowa, ssc jej doln warg; skada pocaunki na
jej szyi i obojczyku, gdy ona wdrowaa domi po caym jego ciele, wiadoma, e
moe go dotyka jak chce i ile chce. Czua si tak, jakby go malowaa, gdy jej rce
zapamityway jego ciao, ksztat plecw, paski brzuch, wgbienia na biodrach,
minie ramion i, tak jak obraz, on te budzi si do ycia pod jej domi.
Gdy wsun rce pod jej stanik, sapna na to doznanie ale skina gow, gdy
zamar, patrzc na ni pytajcym wzrokiem. Nie przestawaj. Zatrzymywa si za
kadym razem, zanim znikaa kolejna cz ich odziey, pytajc wzrokiem i sowami,
czy ma kontynuowa, a ona za kadym razem odpowiadaa tak, nie przestawaj, tak. A
gdy midzy nimi nie byo ju nic, trzymaa donie nieruchomo, mylc, e nie istnieje
aden inny sposb, by by bliej drugiej osoby, e zrobienie nastpnego kroku bdzie
jak otwarcie piersi i obnaenie swojego serca.
Poczua, jak minie Jace'a napiy si, gdy siga po co, co znajdowao si za
ni i nagle usyszaa dwik rozrywanej folii.29
W jednej chwili wszystko stao si bardzo realne; ogarna j fala
zdenerwowania: To naprawd si dziao.
Zamar. Woln rk tuli jej gow, okciami zapiera si o piasek po obu jej
stronach, utrzymujc na nich ciar ciaa. Cay si spi i dra, rozszerzone renice
niemal cakowicie pochony zote tczwki.
- Czy co jest nie tak?
Syszc niepewno w gosie Jacea poczua, jakby serce jej pkao,
roztrzaskujc si na kawaki.
- Nie - wyszeptaa i przycigna go do siebie. Oboje smakowali sol. - Pocauj
mnie - poprosia, a on to zrobi. Gorce, leniwe pocaunki przyspieszay tak, jak bicie
jego serca i ich poruszajce si we wsplnym rytmie ciaa. Kady pocaunek by inny,
29
Pierwszy punkt na licie "Rzeczy niezbdne w demonicznym wymiarze": PREZERWATYWY! |K.
kady nis ich coraz wyej, niczym iskry unoszone przez coraz mocniejszy pomie:
szybkie, delikatne pocaunki mwiy jej, e j kocha; dugie, powolne, pene szacunku
okazyway jego zaufanie; figlarne i agodne ukazyway jego niegasnc nadziej; te
pene uwielbienia pokazyway, e wierzy w ni bardziej ni w kogokolwiek innego.
Clary zatracia si w tych pocaunkach, w ich znaczeniu, rozmowie bez sw, ktr
midzy sob prowadzili. Jego donie dray, ale przesuway si po jej ciele szybko i
zrcznie, delikatnym dotykiem doprowadzajc j na skraj szalestwa, a napieraa na
niego i przycigaa go do siebie, palcami, ustami i rkami proszc o wicej.
I nawet w tej ostatniej chwili, gdy si wzdrygna, przycigna go do siebie, by
nie przestawa i owina si wok jego ciaa, nie pozwalajc mu odej. Oczy miaa
szeroko otwarte, gdy dra, wtulajc twarz w jej szyj, w kko powtarzajc jej imi, a
gdy w kocu zamkna oczy, pomylaa, e zobaczya, jak jaskini zalewa biao-zote
wiato, otulajc ich oboje niebiaskim pomieniem, a bya to najpikniejsza rzecz jak
w yciu widziaa.
Simon by ledwo wiadomy tego, jak Clary i Jace wstali i wyszli z jaskini,
szepczc do siebie. Nie tak subtelnie, jak mylicie, pomyla na wp rozbawiony, cho
nie aowa im spdzania ze sob czasu na myl o tym, z czym mieli si zmierzy
nastpnego dnia.
NAS NA FACEBOOKU! :)
http://www.facebook.pl/DDTranslateTeam
21
Klucze mierci i Otchani
- Boe, moja gowa - powiedzia Alec, kiedy razem z Jace'em uklkli przy
skalnej krawdzi, ktra wieczya szczyt szarego, pokrytego piargami wzgrza. Skaa
trzymaa ich w ukryciu, ale za ni, przy uyciu runy Dalekowzrocznoci, wida byo
na wp zniszczon twierdz, a wok niej, skupionych jak mrwki, Mrocznych
Nocnych owcw.
Stanowio to wypaczony obraz Wzgrza Gard w Alicante. Struktura utworzona
na szczycie wzniesienia przypominaa znane im Gard, jednak wzbogacone o
otaczajcy go masywny mur i zamknit w rodku twierdz, jak ogrd w klasztorze.
- Moe nie powiniene tyle pi wczorajszej nocy - rzuci Jace, pochylajc si i
mruc oczy. Z kadej strony muru Mroczni stali w scentrowanych piercieniach, a
naprzeciw bram, ktre prowadziy do rodka, znajdowaa si ich skupiona grupka; w
strategicznych punktach na caej dugoci wzgrza widzieli te mniejsze. Alec patrzy,
jak Jace szacuje liczebno wroga, tworzc w gowie coraz to nowy plan.
- Moe powiniene wyglda na nieco mniej zadowolonego z siebie na myl o
tym, co ty zrobie zeszej nocy - powiedzia Alec.
Jace omal nie spad z krawdzi.
- Nie wygldam na zadowolonego z siebie. C, - poprawi si - nie bardziej ni
zwykle.
- Prosz ci - powiedzia Alec, wycigajc stel. - Twoja twarz to istna otwarta
ksika porno. Chciabym wymaza ten widok z pamici.
- Czyli chcesz mi powiedzie, e mam si zamkn? - zapyta Jace.
- Pamitasz, jak si ze mnie miae, e si wymykam z Magnusem i zapytae,
czy upadem na szyj? - zapyta Alec, dotykajc kocwk steli swojego
przedramienia i zaczynajc rysowa iratze. - To zemsta.
Jace prychn i zabra Alecowi stel.
- Daj mi to - powiedzia i dokoczy rysowa za niego iratze, jak zwykle w
popiechu i z rozmachem. Alec poczu, jak gowa przestaje mu pulsowa.
Jace ponownie skupi si na wzgrzu.
- Wiesz, co jest ciekawe? - odezwa si. - Widziaem kilka latajcych demonw,
ale trzymaj si z dala od Mrocznego Gard...
Alec unis brew.
- Mrocznego Gard?
- Masz lepsz nazw? - Jace wzruszy ramionami. - W kadym razie, trzymaj
si z daleka od Mrocznego Gard i caego wzgrza. Su Sebastianowi, ale wyglda na
to, e szanuj jego prywatno.
- C, nie mog by za daleko - powiedzia Alec. - Do szybko znalazy si w
Sali Porozumie, kiedy uruchomie ten alarm.
- Mogy ju by wewntrz fortecy - powiedzia Jace, mwic na gos to, o czym
obaj myleli.
- Szkoda, e nie udao ci si zabra skeptronu - wyzna cicho Alec. - Mam
wraenie, e mgby zdj wiele demonw na raz. O ile nadal dziaa. - Jace mia
dziwny wyraz twarzy. Alec doda popiesznie: - Nie, eby komukolwiek si to udao.
Ty prbowae...
d i zobaczya oplatajc jej but lepk mack. Naleaa do demona, ktry wyglda
jak wielka, wyliniaa papuga z mackami wyrastajcymi tam, gdzie powinny by
skrzyda.
Mocniej przylgna do ciany, wci skrobic j stel, a skaa draa, kiedy
czarne linie wsikay w kamie.
Potwr mocniej cisn jej kostk. Clary z krzykiem pucia si kamienia i
upada na ziemi, wypuszczajc stel z rki. Sapna i przewrcia si na bok w chwili,
kiedy nad jej gow przeleciaa strzaa, ktra zatopia si w ciele trzymajcego j
demona. Poderwaa gow i zobaczya Aleca sigajcego po nastpn strza, podczas
gdy runy na cianie za ni rozbysy niczym mapa niebiaskiego ognia. Jace sta przy
Alecu z mieczem w doni i wzrokiem utkwionym w Clary.
Skina gow. Zrb to.
Demon, ktry j trzyma, rykn; rozluni uchwyt i Clary wstaa z trudem. Nie
udao jej si narysowa prostoktnych drzwi, dlatego nabazgrany na cianie otwr
mia ksztat koa i pon jasnym wiatem jak wejcie do tunelu. Widziaa w tym
blasku Portal, a jego powierzchnia marszczya si jak srebrzysta woda.
Jace przepchn si obok niej i rzuci w jego stron. Przez moment mign jej
widok tego, co kryo si za przejciem - zniszczona Sala Porozumie, pomnik
Jonathana Nocnego owcy - po czym podbiega do Portalu i przycisna do niego
do, by Sebastian nie mg go zamkn. Jace potrzebowa jedynie kilku sekund...
Syszaa jak za ni Sebastian krzyczy w nieznanym jej jzyku. Zewszd otacza
j smrd demonw; rozleg si syk i grzechotanie. Odwrcia si i zobaczya, jak w jej
stron, z uniesionym skorpionim ogonem, biegnie Poeracz. Isabelle jednym pynnym
ruchem bata przecia go na p. Po pododze rozlaa si cuchnca posoka; Simon
chwyci Clary i odsun j w chwili, kiedy Portal rozbys gwatownym, olepiajcym
wiatem i po chwili wyoni si z niego Jace.
Clary wcigna powietrze z sykiem. Jace nigdy nie przypomina anioa zemsty
bardziej ni w tej chwili. Mkn przez jasne kby pary i ognia. Jego jasne wosy
wydaway si pon, kiedy wyldowa lekko na pododze i unis bro, ktr trzyma
w rku. To by skeptron Jonathana Nocnego owcy. Kula znajdujca si porodku
emanowaa jasnym wiatem.
Zanim Portal zamkn si za Jace'em, Clary zobaczya ciemne ksztaty
latajcych demonw i usyszaa piskliwe krzyki rozczarowania i wciekoci, kiedy
zorientoway si, e bro zostaa skradziona, a zodzieja nie ma w pobliu.
Kiedy Jace unis skeptron, otaczajce ich demony zaczy si wycofywa.
Sebastian, potwornie blady, pochyla si nad balustrad, zaciskajc na niej donie.
Patrzy na Jace'a.
- Jonathanie - powiedzia dononym gosem. - Jonathanie, zabraniam...
Jace skierowa skeptron w stron sufitu, a z kuli buchny pomienie - pikne,
zwarte i lodowate, janiejsze ni ogie, emanujce wiatem, ktre przebio si przez
pomieszczenie, kpic w blasku wszystko, co napotkao na swojej drodze. Clary
zobaczya, e demony staj w pomieniach, zanim zadray i wybuchy, zmieniajc si
w popi. Pierwszy rozsypa si ten, ktry znajdowa si najbliej Jace'a, lecz wiato
przebio si przez kadego z nich, a ich ciaa wyglday jak pkajca ziemia i jeden po
drugim wrzeszczay i rozpuszczay si, zostawiajc po sobie jedynie grub warstw
szaro-czarnego pyu.
wiato byo coraz intensywniejsze, ponc janiej i janiej, a w kocu Clary
zamkna oczy, chocia pod powiekami i tak widziaa, jak jasno wybucha po raz
ostatni. Kiedy ponownie je otworzya, przejcie byo niemal puste. Widziaa tylko
swoich towarzyszy. Demony znikny... a Sebastian nadal sta na schodach, blady i
wstrznity.
- Nie - wydusi przez zacinite zby.
Jace nadal sta ze skeptronem w rce; kula zrobia si czarna, wygldaa jak
przepalona arwka. Podnis wzrok na Sebastiana, oddycha ciko.
- Mylae, e nie wiedzielimy, e na nas czekasz - powiedzia. - Ale na to
wanie liczylimy. - Zbliy si do niego o krok. - Znam ci - kontynuowa, nadal bez
tchu. Wosy mia zmierzwione, jego zote oczy pony. - Zabrae mnie, przeje
nade mn kontrol, zmusie do robienia tego, co ty chciae, ale poznaem ci. Bye
w mojej gowie i wszystko zapamitaem. Pamitam twj sposb mylenia, to, jak
wymylasz plany. Wszystko to pamitam. Wiedziaem, e nas zlekcewaysz, e
pomylisz, e nie zorientujemy si, e to puapka, e nie wymylimy jakiego planu
awaryjnego. Zapomniae, e ci znam; znam twj arogancki, drobny umys, kady
jego zaktek.
- Zamknij si - sykn Sebastian. Wskaza na nich drc doni. - Zapacicie za
to krwi - powiedzia, po czym odwrci si i wbieg po schodach, znikajc tak
szybko, e nawet lecca za nim strzaa Aleca nie moga go dogoni. Zamiast tego
trafia w schody, zamaa si pod wpywem kontaktu z kamieniem i w dwch
kawakach spada na ziemi.
- Jace - odezwaa si Clary. Dotkna jego ramienia. Nawet nie drgn. - Jace,
kiedy powiedzia, e zapacimy za to krwi, nie mia na myli naszej krwi. Chodzio
mu o ich. O Luke'a, Magnusa i mam. Musimy ich znale.
- Zgadzam si. - Alec opuci uk. Co zdaro mu z ramion czerwon kurtk
podczas walki, a na jego naramienniku widniay plamy krwi. - Kade schody
prowadz na inny poziom. Bdziemy musieli si rozdzieli. Jace, Clary, wy pjdziecie
wschodnimi schodami; my wemiemy te drugie.
Nikt nie zaprotestowa. Clary wiedziaa, e Jace w yciu by si zgodzi, gdyby
mia si od niej odczy, tak samo jak Alec nigdy by nie zostawi swojej siostry, a
Isabelle Simona. Jeli ju mieli si rozdziela, to wanie w ten sposb.
- Jace - powiedzia Alec i tym razem to sowo wydawao si przywrci Jace'a
do rzeczywistoci. Odrzuci zuyty skeptron, ktry zagrzechota na posadzce, podnis
wzrok i skin gow.
- Tak - powiedzia i w tej samej chwili otworzyy si za nimi drzwi, przez ktre
wpada fala Mrocznych Nocnych owcw. Jace chwyci Clary za nadgarstek i
pobiegli. Alec i reszta trzymali si ich boku, dopki nie dotarli do schodw i nie
rozdzielili si. Clary zdawao si, e Simon wykrzykuje jej imi, kiedy razem z
Jace'em rzucili si w stron drugich schodw. Odwrcia si, eby poszuka go
wzrokiem3, ale ju go nie byo. Pomieszczenie roio si od Mrocznych, kilku z nich
3 Taa nie, eby z tyu czyhao na ciebie pierdyliard ludzi, ktrzy jedyne czego chc, to ci
zabi /Mc.
unioso bronie - kusze, nawet proce - by wymierzy w cel. Pochylia gow i pobiega
dalej.
Jia Penhallow staa na balkonie w Gard i spogldaa na Alicante.
Rzadko uywano tego balkonu. By taki czas, kiedy Konsul, stojc tutaj,
na pododze - ciemny krg poczony pieczci. Zdajc sobie spraw z tego, co robi,
Clary ruszya w jego stron, a potem odskoczya do tyu z krzykiem, kiedy przed ni
zamajaczy masywny, szary ksztat.
Wyglda jak ogromny robal. Jedyn luk w jego szarym, liskim ciele byy
usta pene postrzpionych zbw. Clary go rozpoznaa. Ju wczeniej widziaa jednego
w Alicante, wstaczajcego swe oblizge ciao na stos krwi, szka i cukru pudru.
Demon Behemot.
Signa po sztylet, ale Jace ju skoczy z mieczem w doni. Przeci powietrze
i wyldowa na grzbiecie demona, dgajc go w gow pozbawion oczu. Clary zrobia
krok do tyu, kiedy demon zacz si rzuca, tryskajc rc posok. Z jego garda
wydobyo si gone zawodzenie. Jace przylgn do jego plecw, posoka trysna na
niego, kiedy po raz kolejny unosi miecz i znowu go opuszcza, a demon, dawic si,
upad na ziemi z hukiem. Jace upad z nim, do ostatniej chwili przyciskajc kolana
jego bokw. Przetoczy si, uderzajc o ziemi, po czym wsta.
Przez moment panowaa cisza. Jace rozejrza si po sali, jakby spodziewa si
kolejnego demona rzucajcego si na nich z cienia, ale w pobliu nie byo nic oprcz
Sebastiana, ktry stan porodku dokoczonego ju krgu run.
Zacz klaska.
- Pikna robota powiedzia. Naprawd wspaniale zabie tego demona.
Zao si, e tata daby ci za to zot gwiazdk. W kadym razie moemy darowa
sobie grzecznoci? Znasz to miejsce, prawda?
Spojrzenie Jacea wdrowao po pokoju, a Clary podya za jego wzrokiem.
wiato za oknami lekko ciemniao i teraz wyraniej widziaa podium. Stay na nim
dwa ogromnec jedyne sowo, ktre je okrelao to trony. Byy koloru koci
soniowej i zota, a do nich prowadziy zote stopnie. Kady mia zakrzywiony ty, z
wytoczonym pojedynczym kluczem.
- Jam jest Pierwszy i Ostatni i yjcy. Byem umary powiedzia Sebastian - a
oto jestem yjcy na wieki wiekw i mam klucze mierci i Otchani.2 Wskaza
zamaszystym gestem oba siedzenia, a Clary nagle zauwaya, e obok tronu
znajdujcego si po lewej stronie kto jest Mroczny Nocny owca w czerwonym
stroju bojowym. Kobieta klczaa z rkami splecionymi przed sob. To s klucze
wykonane na ksztat tronw, ofiarowane mi przez demony, ktre rzdz tym wiatem,
Lilith i Asmodeusa.
Jego ciemne oczy przeniosy si na Clary, a ona miaa wraenie, jakby kto
przebieg jej zimnymi palcami wzdu krgosupa.
- Nie wiem, dlaczego mi to pokazujesz powiedziaa. Czego si
spodziewae? Podziwu? Nie dostaniesz go. Moesz mi grozi jeli chcesz, ale wiedz,
e mnie to nie obchodzi. Nie moesz grozi Jaceowi w jego yach pynie ogie
Nieba, nie moesz go skrzywdzi.
- Nie mog? powiedzia. Kto wie, ile w jego yach zostao jeszcze tego
ognia Nieba po ostatnim pokazie fajerwerkw? Ten demon ci dopad, prawda bracie?
Wiedziaem, e nigdy nie mgby znie wiadomoci, e zabie kogo nalecego
do twojej rasy.
2 Apokalipsa w. Jana 1:18
- Zmusie mnie do morderstwa powiedzia Jace. To nie moja rka trzymaa
n, ktry zabi Siostr Magdalen, tylko twoja.
- Jak uwaasz umiech Sebastiana zrobi si zimny. Zawsze s inni, ktrym
granice tego wiata si zamkn, wszystko tutaj bdzie moj broni. Skay, martwe
drzewa, nawet sama ziemia przyjdzie tu i bdzie dziery dla mnie sw moc. A
Wielkie, stare demony bd patrze na moje dzieo i nagrodz mnie. Wychowaj mnie
w chwale i bd rzdzi przestrzeniami midzy wiatami i gwiazdami.
- A rzg elazn bdzie ich pas powiedziaa Clary, przypominajc sobie
sowa Aleca w Sali Porozumie - i dam mu gwiazd porann.
Sebastian odwrci si do niej, jego oczy byszczay.
- Tak! krzykn. Tak, bardzo dobrze, teraz rozumiesz. Mylaem e chc
naszego wiata, e chc naznaczy go krwi, ale pragn czego wicej. Moim celem
jest dziedzictwo nazwiska Morgenstern.
- Chcesz by diabem? zapytaa Clary, jednoczenie zaskoczona jak i
przeraona. Chcesz rzdzi piekem? Rozoya rce. Wic prosz bardzo
powiedziaa. Nikt z nas ci nie powstrzyma. Pozwl nam wrci do domu, obiecaj
e zostawisz nasz wiat w spokoju i rzd sobie Piekem.
- Niestety odpar Sebastian. Odkryem kolejn rzecz, ktra oddziela mnie od
Lucyfera. Nie chc rzdzi sam. Wycign rk w eleganckim gecie i wskaza na
dwa wielkie trony na podium. Jeden z nich jest dla mnie. A drugi drugi jest dla
ciebie.
Ulice Alicante skrcay si i wiy jak prdy na morzu. Gdyby Emma nie podaa za
Helen, ktra niosa czarodziejskie wiato w jednej rce, a kusz w drugiej, zgubiaby
si.
Ostatnie blaski soca znikay z nieba, a ulice zrobiy si ciemne. Julian nis
Tavvyego, ramiona dziecka owinite byy wok jego szyi, Emma trzymaa za rk
Dru, a bliniacy szli obok siebie w milczeniu.
Dru nie nadaa i cigle si potykaa, upada kilka razy i Emma musiaa
stawia j na nogi. Jules zawoa do Emmy, eby bya ostrona, wic staraa si
uwaa. Nie wiedziaa, jak Julian to robi, ale, trzymajc starannie Tavvyego,
uspokaja go cicho tak, e chopiec nawet nie paka. Dru szlochaa. Emma wycieraa
zy z policzkw modszej dziewczyny, kiedy pomoga jej wsta po raz czwarty z
rzdu, mruczc pod nosem bezsensowne, pocieszajce sowa, ktre mwia jej kiedy
matka, kiedy bya maa i upada.
Nigdy nie brakowao jej rodzicw tak bardzo jak teraz. To byo jak n wbity w
pier.
- Dru zacza, ale wtedy niebo zapono czerwieni. Demoniczne wiee
emanoway czystym szkaratem. Zoto, oznaczajce ostrzeenie, znikno.
- Mury miasta pady powiedziaa Helen, patrzc na Gard. Emma wiedziaa, e
mylaa o Aline. Czerwono powiata z wie sprawia, e jej jasne wosy miay kolor
krwi. Chodcie, szybko.
Emma nie bya pewna, czy mog i szybciej. cisna mocniej nadgarstek
Drusilli i szarpna dziewczynk, podnoszc j na rwne nogi i mamroczc po drodze
przeprosiny. Bliniacy szli rami w rami. Byli szybsi nawet, gdy z Helen na czele
pdzili po wystrzpionych schodach w kierunku Placu Anioa.
Ju prawie byli na grze, gdy Julian sapn.
- Helen, za nami! Emma odwrcia si i zobaczya rycerza faerie w biaej
zbroi, zbliajcego si do podna schodw. W rce mia uk, zrobiony z zakrzywionej
twarz wcinit w ambrazur w oknie. Jego ramiona byy napite. Od kiedy usyszeli
krzyki, prawie w ogle si nie poruszy.
- wiato powiedzia wreszcie Luke. Bije od twierdzy wypala mg.
Poniej widz jaki paskowy i biegajcych wok niego niektrych Mrocznych. Nie
wiem, co wywoao u nich tak reakcj.
Magnus zamia si pod nosem, czujc w ustach smak metalu.
3
https://31.media.tumblr.com/9fe5ac4d91b054d1f2c86dde1c185b99/tumblr_n75s2cB1up1r71kyto9_250.g
Tak mi si skojarzyo :D / Avis
- No we powiedzia. A jak mylisz?
Luke spojrza na niego.
- Clave?
- Clave? powtrzy Magnus. Przykro mi to mwi, ale nie obchodzimy ich
na tyle, eby mieli tu po nas przychodzi. Przekrzywi gow. Nie pamita, eby
kiedykolwiek w swoim yciu czu si a tak le c, moe z wyjtkiem jednego
incydentu ze szczurami i ruchomymi piaskami, bardzo dawno temu. Cho twoj
crk doda obchodzimy.
Luke wyglda na przeraonego.
- Clary. Nie. Nie powinno jej tu by.
- A czy ona nie jest zawsze tam, gdzie nie powinna by? zapyta Magnus
rozsdnym tonem, a przynajmniej myla, e brzmia rozsdnie. Trudno byo to
stwierdzi, kiedy krcio mu si w gowie. I caa reszta. Jej stali towarzysze. Mj
Drzwi otworzyy si gwatownie. Magnus prbowa usi, ale nie by w stanie
tego zrobi i upad na okcie. Poczu irytacj. Jeli Sebastian przyszed ich zabi,
wolaby zgin na stojco, a nie opierajc si na okciach. Usysza gosy: krzyki
Lukea, a potem inne. I wtedy w zasigu jego wzroku pojawia si twarz i oczy
byszczce jak gwiazdy na bezchmurnym niebie.
Magnus odetchn z ulg przez moment nie czu si chory, nie ba si mierci,
nie by zy ani rozgoryczony. Ogarna go ulga , gboka jak smutek. Wycign rk,
by posiniaczonymi knykciami musn policzek pochylajcego si nad nim chopca.
Oczy Aleka byy ogromne, niebieskie i pene udrki.
- Och, mj Alec powiedzia. Bye taki smutny. Nie wiedziaem.
Kiedy kierowali si gbiej do centrum miasta, tum si zagszcza: wicej
Nephilim, wicej Mrocznych, wicej wojownikw faerie cho faerie poruszay si
powoli, a ich twarze wykrzywia bl; wiele z nich osabi kontakt z elazem, stal,
drewnem jarzbiny i sol ktre rozmieszczono w miecie jako ochron przed nimi.
Potga onierzy faerie bya legendarna, ale Emma widziaa wielu z nich ktrzy
mgliby zwyciy upadajcych pod mieczami Nephilim; ich krew plamia biay
bruk na Placu Anioa.
Jednak Mroczni nie byli osabieni. Wydawali si nie by zainteresowani
kopotami swoich towarzyszy faerie; cili i torowali sobie drog przez Nephilim
blokujcych Plac Anioa. Julian zasun Tavvy'ego w swojej kurtce; chopiec krzycza,
jego wrzaski giny wrd dwikw bitwy.
- Musimy si zatrzyma krzykn Julian. Zostaniemy rozdzieleni! Helen!
rozeszo si echo.
- Nie powiedziaa Clary, patrzc raz na przeraajcy tron a raz na Sebastiana.
Oczy swj umys powtarzaa sobie. Skup si na Sebastianie, na tym co si tutaj
dzieje albo co moesz zrobi, by go powstrzyma. Nie myl o Jasie. Musisz
wiedzie, e tu nie zostan. Moe wolisz rzdzi Piekem ni suy w Niebie, ale ja
tego nie chc Chc po prostu wrci do domu i y swoim yciem.
- Nie jest to moliwe. Zamknem ju szlak, ktry ci tutaj sprowadzi. Nikt nie
moe przez niego wrci. Wszystko co zostao to to, tutaj wskaza na okno
wkrtce rwnie zostanie zamknite. Nie bdzie powrotu do domu, nie dla ciebie.
Naleysz do tego miejsca, tak jak ja.
- Dlaczego? wyszeptaa. Dlaczego ja?
- Poniewa ci kocham powiedzia Sebastian. Wyglda nieswojo. Spity i
skupiony, jakby siga po co, czego nie mg cakiem dotkn. Nie chc ci
skrzywdzi.
- Nie chcesz Skrzywdzie mnie. Prbowae
- To nie ma znaczenia jeli to ja ci skrzywdz powiedzia. Poniewa
naleysz do mnie. Mog robi z tob co zechc. Ale nie chc, aby inni ludzie ci
dotykali, posiadali ci czy ranili. Chc, eby bya w pobliu, aby podziwia mnie i
zobaczy, co zrobiem, co udao mi si osign. To wanie mio, prawda?
- Nie powiedziaa Clary mikkim i smutnym gosem. Nie, nie jest. Zrobia
krok w jego stron, jej but uderzy w niewidzialne pole mocy okrgu z run. Nie moga
i dalej. Jeli kogo kochasz to chcesz, aby ta osoba te ci kochaa.
Sebastian zmruy oczy.
- Nie traktuj mnie protekcjonalnie. Wiem, co uwaasz za mio, Clarisso.
Zdarza mi si myle, e si mylisz. Zasidziesz na tronie i bdziesz panowa u
mojego boku. Masz w sobie mroczne serce dzielimy ten mrok. Kiedy bd
wszystkim w twoim wiecie, kiedy bd wszystkim, co ci pozostao, pokochasz mnie.
- Nie rozumiem
- Nie wyobraam sobie, by moga zrozumie. Sebastian si umiechn.
Nie masz wszystkich informacji. Niech zgadn, nie wiesz nic o tym, co si stao w
Alicante po tym, jak odesza?
Clary poczua jak wypenia j chd.
- Jestemy w innym wymiarze powiedziaa. Nie ma sposobu, aby si tego
dowiedzie.
- Niezupenie odpowiedzia Sebastian, jego gos by peen zachwytu, jakby
wanie wpada w puapk, ktr na ni zastawi. Spjrz w okno nad wschodnim
tronem. Spjrz i zobacz Alicante.
Clary spojrzaa. Kiedy wesza do pokoju, widziaa tylko co, co wygldao jak
nocne niebo za wschodnim oknem, ale teraz, kiedy si skoncentrowaa, powierzchnia
szka zamigotaa i zafalowaa. Nagle pomylaa o bajce o Krlewnie niece, o
magicznym lustrze, jego mienicej i zmieniajcej si powierzchni, ktra moga
ujawni zewntrzny wiat...
Patrzya na wntrze Sali Porozumie. Byo pene dzieci. Dzieci Nocnych
owcw siedziay, stay i trzymay si razem. Znajdowali si tam Blackthornowie,
stoczeni ciasno w grupie. Julian siedzcy z dzieckiem na kolanach, woln rk
wycign tak, jakby mg obj reszt rodzestwa, przycign ich wszystkich do
siebie i ochroni. Emma siedziaa blisko niego, miaa kamienny wyraz twarzy, jej zoty
miliony, miliardy istnie, moja siostro. Mogaby ocali cay wiat, potpiajc jedn
dusz. Twoj wasn. Wic powiedz, jaka jest twoja decyzja?
- Magnus powiedzia rozpaczliwie Alec, wycign rk i poczu adamasowe
acuchy zatopione gboko w pododze, skuwajce nadgarstki czarownika.
Wszystko w porzdku? Jeste ranny?
Isabelle i Simon sprawdzali czy Luke nie ma adnych obrae. Isabelle cigle
odwracaa si i spogldaa na Aleca, jej twarz bya pena niepokoju; Alec celowo unka
jej spojrzenia, nie chcc aby zobaczya strach w jego oczach. Dotkn wierzchem do
twarzy Magnusa.
Magnus mia zapadnite policzki, ziemist cer, suche wargi i szare cienie pod
oczami.
- Mj Alec - powiedzia Magnus - bye taki smutny. Nie wiedziaem. - A potem
upad z powrotem na podog, jakby mwienie go wyczerpao.
- Nie ruszaj si odpowiedzia Alec i wycign serafickie ostrze zza pasa.
Otworzy usta, aby je nazwa, gdy poczu dotyk na nadgarstku. To Magnus zacisn na
nim rk.
- Nazwij go Raphael powiedzia, a kiedy Alec spojrza na niego ze
zdziwieniem, Magnus spojrza na ostrze. Oczy mia na wp zamknite, a Alec
przypomnia sobie, co Sebastian powiedzia przy wejciu Simonowi: Zabiem twojego
stwrc. Usta Magnusa wykrzywiy si w kciku. To anielskie imi powiedzia.
Alec skin gow.
- Raphael powiedzia delikatnie, a kiedy ostrze zapono, pooy je na
adamasowym acuchu, ktry rozpad si pod dotkniciem miecza. Kajdany, a Alec
upuci ostrze na podog, wycign rce, by pomc czarownikowi wsta.
Magnus chwyci si Aleca, ale zamiast wsta, przycign go do siebie,
przesuwajc rk po caych plecach, by wple j w jego wosy. Przycign Aleca do
siebie i pocaowa mocno, niezrcznie i zdecydowanie. Chopak zamar na chwil, a
potem podda si temu, oddawa pocaunek myla, e to si ju nigdy nie stanie.
Przesun domi po ramionach Magnusa, a spoczy na szyi czarownika i pozostay
tam, gdy caowali si bez tchu.
Wreszcie Magnus si cofn, jego oczy byszczay. Opar gow na ramieniu
Aleca, obejmujc go mocno.
- Alec..? - zacz cicho.
- Tak? powiedzia Alec, zdesperowany, by dowiedzie si, o co Magnus chcia
go zapyta.
- cigaj was?
- Ja ach niektrzy Mroczni nas szukaj odpowiedzia ostronie.
- Szkoda powiedzia Magnus, zamykajc oczy. Byoby mio, gdyby mg
ze mn tutaj polee. Tylko... chwilk.
- C, nie moecie powiedziaa Isabelle agodnym gosem. Musimy si std
wydosta. Mroczni bd tu lada chwila, a mamy to, po co przyszlimy
- Jocelyn Luke odsun si od ciany, stajc prosto. Zapominasz o Jocelyn.
Isabelle otworzya usta, a potem ponownie je zamkna.
- Masz racj powiedziaa. Signa do pasa z broni, odpia miecz i podesza
do Luke'a, by mu go poda; potem pochylia si, eby podnie wci ponce
serafickie ostrze Aleca.
Luke wzi miecz i trzyma go z wpraw cechujc kogo, kto mia duo do
wycign ze ciany. Nie moga zabi Sebastiana, wiedziaa to, ale gdyby moga go
zrani, spowolni
Drzwi otworzyy si. Cega wyleciaa z jej rki. Posta w drzwiach uchylia si,
cega uderzya w cian. Luke wyprostowa si i spojrza na ni z zaciekawieniem.
- Mam nadziej, e kiedy zostaniemy maestwem, nie bdziesz mnie w ten
sposb wita za kadym razem, gdy wrc do domu powiedzia.
Jocelyn rzucia si na niego. By brudny, cay we krwi i kurzu, mia podart
koszul; w prawej rce trzyma miecz, a lew obj j w pasie i przytuli mocno.
- Luke powiedziaa, wtulona w jego szyj i przez chwile mylaa, e
rozpadnie si z ulgi, szczcia, uniesienia i strachu, tak jak wtedy, gdy omal nie
rozpada si w jego ramionach na wie, e zosta ugryziony. Gdyby wtedy wiedziaa,
gdyby zdaa sobie wtedy spraw, e kocha go tak, jak kocha si osob, z ktr chce si
spdzi reszt ycia, wszystko potoczyoby si inaczej.
Ale wtedy nie byoby Clary. Odsuna si, patrzc na jego twarz, w jego
niebieskie oczy, ktrych spojrzenie byo utkwione w niej.
- Nasza crka? zapytaa.
- Jest tutaj powiedzia i cofn si tak, e zobaczya stojcych na korytarzu
Simona i Isabelle. Oboje wygldali nieswojo, jakby widok dwch objtych dorosych
osb by najgorsz rzecz, jak mona zobaczy, nawet w wiecie demonw. Chod
z nami znajdziemy j.
- To nie jest pewne - powiedziaa rozpaczliwie Clary. Nocni owcy mog nie
przegra. Mog si zmobilizowa.
Sebastian umiechn si.
- Moesz tego sprbowa powiedzia. Ale posuchaj. Teraz do Alicante
przybyli ci, ktrzy jed na wiatrach midzy wiatami. Cignie ich w miejsca rzezi.
Widzisz?
Wskaza rk na okno, ktre otwierao si na Alicante. Clary widziaa przez nie
Sal Porozumie w wietle ksiyca, chmury poruszajce si niespokojnie, by si
rozdzieli i sta czym innym. Czym, co ju wczeniej widziaa z Jace'em, lec na
odzi w Wenecji. Dziki Zastp pdzi przez niebo: byli to ubrani na czarno, niechlujni
wojownicy, najeeni broni; wyli, gdy ich upiorne rumaki pdziy po niebie.
- Dziki Zastp powiedziaa, sparaliowana strachem i przypomniaa sobie
nagle Marka Blackthorna, lady bata na jego ciele i zaamanie w oczach.
- Zbieracze Trupw powiedzia Sebastian. Padlinoerne wrony magii, id
tam, gdzie trwa rze. Rze, ktrej tylko ty moesz zapobiec.
Clary zamkna oczy. Czua si jakby dryfowaa, unosia si na ciemnej wodzie,
widzc coraz bardziej oddalajce si wiata. Wkrtce pozostanie sama w oceanie,
majc nad sob lodowe niebo a pod sob osiem mil pustej ciemnoci.
- Id i zajmij tron powiedzia. Jeli to zrobisz, moesz ich wszystkich
uratowa.
Spojrzaa na niego.
- Skd mam wiedzie, e dotrzymasz sowa?
Wzruszy ramionami.
- Bybym gupcem, gdybym tego nie zrobi. Od razu wiedziaaby, e ci
okamaem, a wtedy walczyaby ze mn, czego bym nie chcia. Poza tym, aby
osign peni mojej mocy, musz zamkn granice midzy tymi wiatami. Gdy
granice zostan zamknite, Mroczni w twoim wiecie zostan osabieni, odcici ode
mnie, od ich rda. Nephilim bd w stanie ich pokona. Umiechn si
olniewajco. To bdzie cud. Cud dokonany dla nich przez nas przeze mnie. C
za ironia, prawda? To, e ja powinienem by ich zbawczym anioem?
- A co z wszystkimi, ktrzy tutaj s? Jace? Moja mama? Moi przyjaciele?
- Mog y. Nie ma to dla mnie znaczenia powiedzia Sebastian. Nie mog
mi zaszkodzi, ani teraz, ani kiedy granice zostan zamknite.
- I wszystko, co musz zrobi, to zasi na tronie? powiedziaa Clary.
- I obieca, e zostaniesz przy mnie tak dugo jak bd y. Co bdzie trwao
dugo. Kiedy ten wiat zostanie zamknity, nie bd po prostu niezniszczalny; bd y
wiecznie. Oto jestem, yjcy na wieki wiekw i mam klucze mierci i Otchani.
- Jeste gotw to zrobi? Porzuci Ziemi, twoich Mrocznych Nocnych
owcw, zemst?
- Zaczynao mnie to nudzi powiedzia Sebastian. To jest bardziej
interesujce. Szczerze mwic ty te zaczynasz mnie troch nudzi. Zdecyduj czy
zasidziesz na tronie czy nie, dobrze? A moe potrzebujesz perswazji?
Clary znaa metody perswazji Sebastiana. Noe pod paznokciami, rka na
gardle. Jaka jej cz chciaa, eby j zabi, eby nie musiaa podj decyzji. Nikt nie
mg jej pomc. Bya w tym zupenie sama.
- Nie bd jedynym, ktry bdzie y wiecznie powiedzia Sebastian, ku jej
zaskoczeniu, jego gos by niemal agodny. Odkd odkrya wiat Cieni, nie
pragna by bohaterk? By najbardziej wyjtkow spord wyjtkowych ludzi? Na
swj sposb kady z nas chce by bohaterem.
- Bohaterowie ratuj wiaty powiedziaa Clary. Nie niszcz ich.
- A ja oferuj ci t szans powiedzia Sebastian. Kiedy wstpisz na tron,
ocalisz wiat. Ocalisz swoich przyjaci. Masz nieograniczon wadz. Daj ci wielki
dar, poniewa ci kocham. Moesz przyj swj wasny mrok i zawsze sobie
powtarza, e susznie postpia. Za to wszystko czego pragniesz.
Clary zamkna oczy, serce tuko jej si w piersi. Zobaczya pod powiekami
twarze osb: Jace'a, jej matki, Luke'a, Simona, Isabelle, Aleca. I wiele wicej: Mai,
Raphaela, Blackthornw, maej Emmy Carstairs, faerie z Jasnego Dworu, twarze
czonkw Clave, a nawet upiorne wspomnienie jej ojca.
Otworzya oczy i podesza do tronu. Syszaa jak Sebastian bierze gwatowny
oddech. Wic, mimo przekonania w jego gosie, mia jednak wtpliwoci, prawda? Nie
by jej pewien. Za tronami okna zamigotay niczym ekrany wideo: jeden ukazywa
spustoszenie, drugi atakowane Alicante. Ujrzaa przebysk wntrza Sali Porozumie,
kiedy dotara do schodw i wesza po nich. Poruszaa si powoli. Podja decyzj, nie
moga si teraz waha. Tron by ogromny przypominao to wspinanie si na
platform. Zoto pod jej dotykiem byo zimne. Dodara do ostatniego schodka,
odwrcia si i usiada.
Wydawao si e patrzy w d z odlegoci wielu mil, z grskiego szczytu.
Widziaa Sal Obrad rozcignita przed ni, Jacea lecego nieruchomo przy cianie.
Sebastian spojrza na ni z umiechem rozprzestrzeniajcym si na jego twarzy.
- Dobra robota powiedzia. Moja siostro, moja krlowo.
TUMACZENIE: AvisMilkovich
KOREKTA: Ma_cul, KlaudiaRyan
gestu, by go uy.
- Nie wrci odpowiedzia Magnus. - adne z nas nie wrci. Bramy pomidzy
wiatami zamkn si na zawsze, a my zostaniemy tu uwizieni.
- Uwizieni powtrzy w zadumie Sebastian. - To takie brzydkie sowo. Bdziecie...
gomi. - Umiechn si szeroko. - Uwizieni gocie.
- To wanie jej zaproponowae zauway Magnus, podnoszc wzrok na Clary. Powiedziae jej, e jeli zgodzi si panowa obok ciebie, zamkniesz granice i zostawisz
nasz wiat w spokoju. Panuj w Edomie, uratuj wiat. Prawda?
- Jeste bardzo spostrzegawczy przyzna Sebastian po chwili milczenia. - To
irytujce.
- Clary, nie! - krzykna Jocelyn; Luke pocign j do tyu, ale ona nie zwracaa
uwagi na nic poza swoj crk. - Nie rb tego...
- Musz Clary odezwaa si po raz pierwszy. Jej gos rozbrzmia i roznis si
niesamowicie gono po caym kamiennym pomieszczeniu. Nagle wszyscy patrzyli na ni.
Wszyscy oprcz Jace'a. Wpatrywa si w d, w bransolet, ktr trzyma w doniach.
Wyprostowaa si.
- Musz. Nie rozumiecie? Jeli tego nie zrobi, on zabije kadego w naszym wiecie.
Zniszczy wszystko. Miliony, miliardy ludzi. Zmieni nasz wiat w to. - Wskazaa na okno
wypadajce na wypalone rwniny Edomu. - To jest tego warte. Musi by. Naucz si go
kocha. On mnie nie skrzywdzi. Wierz w to.
- Mylisz, e moesz go zmieni, uagodzi jego charakter, uczyni lepszym, bo
jeste jedynym, na czym mu zaley stwierdzia Jocelyn. - Znam mczyzn z rodziny
Morgensternw. To tak nie dziaa. Bdziesz aowa...
- Ty nigdy nie miaa losw caego wiata w swoich rkach, mamo przerwaa jej
Clary z nieskoczon czuoci i alem. - Nie za bardzo moesz mi doradza. - Spojrzaa na
Sebastiana. - Wybieram to, co wybra on. Podarunek, jaki mi ofiarowa. Przyjmuj go.
Spostrzega, jak Jace przeyka lin1. Spuci bransolet na otwart do Sebastiana.
- Clary jest twoja powiedzia i cofn si.
Sebastian pstrykn palcami.
- Syszelicie j przemwi. - Wy wszyscy. Klkajcie przed swoj krlow.
1 J A K ? Siedziaa na podwyszeniu, w kcie, do jasnej ciasnej. (przyp. firefly)
Nie! Pomylaa Clary, ale zmusia si do pozostania w bezruchu, w ciszy. Patrzya,
jak Mroczni zaczynaj klka, jeden za drugim, schylajc gowy; ostatnia uklka Amatis,
ktra nie schylia gowy. Luke wpatrywa si w siostr, wyranie zszokowany, z cierpieniem
w oczach. Po raz pierwszy widzia j tak, zrozumiaa Clary, cho wczeniej mu o tym
mwiono.
Amatis odwrcia si i popatrzya ponad ramieniem na Nocnych owcw. Jej
spojrzenie tylko na chwil zatrzymao si na bracie; jej usta wykrzywiy si. Ten wzrok by
peen jadu.
- Zrbcie to nakazaa. - Klkajcie albo was pozabijam.
Magnus przyklkn pierwszy. Clary nigdy by tego nie podejrzewaa. Czarownik by
taki dumny, ale bya to duma, ktra przewyszaa pustot gestw. Wtpia, e
przyklknicie bdzie dla niego wstydem, gdy tak naprawd ta czynno nic dla niego nie
znaczya. Opad na kolana z gracj. Alec pody za jego przykadem; potem Isabelle,
Simon, Luke, pocigajc za sob matk Clary. I w kocu uklkn Jace, pochylajc blond
gow, a Clary usyszaa, jak okno za ni rozpada si na kawaeczki. Dwik ten
przypomina odgos jej amicego si serca.
Szko opado kaskad na ziemi; za nim znajdowa si nagi kamie. Nie byo ju tam
adnego okna wychodzcego na Alicante.
- Wykonane. Drogi pomidzy wiatami s zamknite. - Sebastian nie umiecha si,
ale wyglda na penego aru. Jakby pon. Okrg z runw migota niebieskim ogniem.
Podbieg do podestu, przeskakujc po dwa stopnie naraz i sign po donie Clary;
pozwolia sprowadzi si z tronu, a stana naprzeciw niego. Nadal j trzyma. Jego donie
wydaway si by bransoletkami wok jej nadgarstkw. - Akceptujesz to powiedzia. Akceptujesz swj wybr?
- Zgadzam si przyznaa, zmuszajc si, by spojrze bezporednio na niego. Przyjmuj to.
- Wic pocauj mnie. Pocauj mnie tak, jak mnie kochasz.
Jej odek si skurczy. Przeczuwaa to, ale to byo tak, jakby oczekiwa na cios w
twarz: nic nie moe ci na to przygotowa. Spojrzaa na jego twarz; w jakim innym
wiecie, o innej godzinie, jaki inny brat umiecha si do niej z drugiego koca trawnika z
oczami zielonymi jak wiosenne licie. Sprbowaa si umiechn.
- Na oczach wszystkich? Nie sdz...
- Musimy im pokaza powiedzia, a jego twarz bya bez wyrazu; wyglda jak anio
ogaszajcy skazanie - e jestemy jednoci. Wyka si, Clarisso.
Pochylia si w jego stron; wstrzsn nim dreszcz.
- Prosz zacza cicho. - Obejmij mnie.
Dostrzega bysk w jego oczach wraliwoci, zaskoczenie prob zanim poczua
na sobie jego rce. Przycign j blisko; ona pooya jedn do na jego ramieniu. Druga
zelizgna si do talii, gdzie spoczywa Heosphoros, w pochwie przywizanej do pasa jej
zbroi. Palce Clary zacisny si na karku Sebastiana. Jego oczy si rozszerzyy; czua bicie
jego serca, widziaa ttno pulsujce na jego szyi.
- Teraz, Clary przemwi, a ona nachylia si ku niemu, ustami dotykajc jego
twarzy. Poczua, jak dry, gdy ona szeptaa, ustami przesuwajc po jego policzku.
- Bd pozdrowiony mistrzu powiedziaa i zobaczya, jak wytrzeszcza oczy w
chwili, gdy wycigna Heosphorosa i uniosa go, ostrzem przebijajc jego klatk piersiow
tak, by trafi w serce.
Sebastian wcign gono powietrze i zatrzs si w jej ramionach; zatoczy si do
tyu, rkoje miecza wystawaa mu z piersi. Oczy mia szeroko otwarte, przez chwil
widziaa w nich poraenie zdrad, szok i cierpienie, a to naprawd bolao; czua to gdzie
gboko, w miejscu, ktre mylaa, e zakopaa dawno temu, miejscu, gdzie opakiwaa
brata, ktrym mg by.
- Clary sapn, prbujc si wyprostowa, a wyraz zdrady w jego oczach zacz
wygasa, za to dostrzega pierwsze iskry wciekoci. Nie podziaao, pomylaa przeraona;
nie podziaao i cho granice midzy wiatami zostay zamknite, wyyje si za to na niej,
na jej przyjacioach, rodzinie i Jasie. - Dobrze wiesz powiedzia, sigajc w d, by zapa
rkoje. - Nie mog zosta zraniony, nie przez adn bro istniejc pod Nieboskonem... Znowu wcign gono powietrze i przerwa. Jego donie zacisny si na trzonku, tu nad
ran w piersi. Nie byo krwi, za to pojawi si bysk czerwieni, iskra pomie. Rana
zacza si pali.
- Co... To... Jest? - spyta przez zacinite zby.
- A ja ofiaruj mu Porann Gwiazd odpara Clary. - To nie jest miecz wykonany
pod Nieboskonem. To jest niebiaski ogie.
Z wrzaskiem wycign miecz. Obdarzy rkoje z wybitym na niej wzorem gwiazd
jednym spojrzeniem penym niedowierzania, zanim bro rozbysa niczym seraficki miecz.
Clary cofna si, potkna o schodki prowadzce na tron i jednym ramieniem
czciowo zasonia twarz. Sebastian pon, pali si niczym sup ognia, ktry prowadzi
Izraelczykw. Nadal go widziaa wrd pomieni, ale otaczay go, trawiy swoim biaym
blaskiem, a on sta niczym mroczna posta pord ognia tak jasnego, e pali j w oczy.
Clary odwrcia wzrok, chowajc twarz. Jej myli wrciy do tej nocy, gdy
przedostaa si do Jace'a przez pomienie i pocaowaa go, proszc, by jej zaufa. I uczyni
to, nawet gdy uklka przed nim, kierujc ostrze Heosphorosa ku ziemi. Na caej
powierzchni miecza wyrysowaa swoj stel run znak, ktry kiedy widziaa, co
wydawao si tak bardzo dawno temu, na dachu budynku na Manhattanie: rkoje
anielskiego miecza w ksztacie skrzyde.
Podarunek od Ithuriela, zgadywaa, ktry ju i tak wiele razy jej pomaga. Obraz
utkwi w jej gowie a do chwili, gdy go potrzebowaa. Znak do opanowania niebiaskiego
ognia. Tej nocy na demonicznej rwninie, pomie wok nich wyparowa, zosta wessany
przez Heosphorosa a metal zapon i rozbysn, rozbrzmiewajc gosem anielskiego
chru, gdy go dotykaa. Poar zostawi po sobie tylko szerokie koo piachu wygldajcego
jak stopionego w szko, materia, ktry byszcza niczym powierzchnia jeziora, o ktrym tak
czsto nia; zamarznity zbiornik, na ktrym w jej koszmarach Jace toczy z Sebastianem
walk na mier i ycie.
Ta bro moe zabi Sebastiana, powiedziaa wtedy. Jace mia wicej wtpliwoci, by
ostroniejszy. Stara si odebra jej miecz, ale blask gas, gdy on go dotyka. Reagowa tak
tylko na ni, t, ktra go stworzya. Zgodzia si, e musz by ostroni na wypadek, gdyby
to nie zadziaao. Wydawao si ogromn pych myle, e uwizia niebiaski ogie w
mieczu tak, jak pomie tkwicy we Wspaniaym...
Ale Anio obdarowa ci tym darem, by tworzya, Jace powiedzia. A czy nie mamy
w naszych yach jego krwi?
Czymkolwiek rozbrzmiewa kiedy miecz, teraz to si skoczyo, przeszo na jej
brata. Clary syszaa wrzaski Sebastiana i ponadto, krzyki Mrocznych. Gorcy powiew
wiatru przelecia obok niej, przynoszc wo staroytnych pusty, miejsca, gdzie cuda byy
codziennoci, a boa wola objawiaa si poprzez ogie.
Haas skoczy si tak szybko, jak si zacz. Podest zatrzs si pod Clary, gdy opad
na niego ciar. Podniosa wzrok i ujrzaa, e pomie znikn, jednak ziemia bya zryta, a
oba trony wydaway si czarne; zoto nie janiao, lecz byo zwglone, nadpalone i stopione.
Sebastian lea kilka stp od niej, na plecach. Z przodu klatki piersiowej mia spor czarn
dziur. Odwrci gow w jej stron, jego twarz bya napita i blada z blu; jej serce si
skurczyo.
Mia zielone oczy.
Stracia czucie w nogach. Opada na kolana.
- Ty szepn, a ona wpatrywaa si w niego pena przeraenia i fascynacji,
niezdolna do odwrcenia wzroku od tego, co uczynia. Jego twarz bya cakowicie
pozbawiona koloru, niczym papier rozcignity na koci2. Nie odwaya si spuci wzroku
na jego pier, gdzie rozchyliy si poy kurtki; ktem oka widziaa plam czerni na jego
koszuli przypominajc rozlany kwas. - Zamkna... niebiaski ogie... w ostrzu miecza
powiedzia. - To byo... sprytnie obmylone.
- To po prostu runa, nic wicej odpara, przysuwajc si do jego boku, wzrokiem
odszukujc jego oczu. Wyglda inaczej. Nie chodzio tylko o oczy, ale cay ksztat twarzy szczka bya delikatniejsza, usta pozbawione bestialskiego grymasu. - Sebastianie...
wzrasta i wzrasta, a sta si jednym wielkim wyciem, ktre zatrzso szkem i wzbio
tumany kurzu za oknem wychodzcym na Edom. Niebo przybrao barw krwi, a wycie
nadal brzmiao, po czym zaczo cichn, przechodzc w westchnienie pene cierpienia i
alu, jakby wszechwiat rozpacza.
- Lilith szepn Jonathan. - Opakuje swoje zmare dzieci, zrodzone z jej krwi.
Opakuje ich oraz mnie.
Emma wyszarpna Cortan z ciaa nieywego rycerza faerie, nie zwaajc na krew
oblepiajc jej donie. Jedyna myl, jaka tuka si jej w gowie, to dotrze do Juliana
widziaa ten okropny wyraz twarzy, gdy osuwa si na podog, a jeli Julian by rozbity, to
cay wiat by rozbity i nic ju nie bdzie dobrze. Tum krci si wok niej; ledwo ich
dostrzegaa, gdy przepychaa si przez motoch w kierunku Blackthornw. Dru kuli si
przy filarze obok Juliana, rk opiekuczo otaczaa Tavvy'ego; Livia nadal trzymaa
Tiberiusa za nadgarstek, ale teraz patrzya gdzie obok z otwart buzi. A Jules... Jules nadal
siedzia przy filarze, ale powoli podnosi gow i gdy Emma zdaa sobie spraw, e w co
si wpatruje, sama odwrcia si, by to zobaczy.
W caej sali Mroczni zaczli si przewraca. Padali niczym zbite figury szachowe,
cicho, be adnych krzykw. Padali w rodku walki z Nephilim, a ich kompani faerie
patrzyli tylko, jak jeden po drugim, Mroczni zderzaj si z podog.
Ostry krzyk zwycistwa rozbrzmia wrd kilku Nocnych owcw, ale Emma ledwie
go syszaa. Pospieszya do Juliana i opada obok niego na kolana; spojrza na ni swoimi
zielono-niebieskimi oczami penymi rozpaczy.
- Em powiedzia zachrypnitym gosem. - Ju mylaem, e ten rycerz faerie ci
zabije. Mylaem...
- Wszystko ze mn w porzdku wyszeptaa. - Jak z tob?
Pokrci gow.
- Zabiem go odpar. - Zabiem swojego ojca.
- To nie by twj ojciec. - Jej gardo byo zbyt wyschnite, by dalej moga mwi;
zamiast tego wycigna rk i narysowaa na wierzchu jego doni. Nie sowo, lecz symbol:
run odwagi, a potem nierwne serce.
Potrzsn gow, jakby mwic Nie, nie, nie zasuguj na to, ale ona narysowaa to
jeszcze raz, po czym opara gow na jego ramieniu, mimo e bya caa pokryta krwi.
Faerie opuszczali Sal, zostawiajc swoj bro w czasie ucieczki. Coraz wicej
Nephilim napywao do Sali z placu na zewntrz. Emma zauwaya Helen kierujc si w
ich stron z Aline u boku i po raz pierwszy, odkd opucili dom Penhalloww, Emma
pozwolia sobie uwierzy, e mog to przey.
- Nie yj powiedziaa Clary, rozgldajc si z niedowierzaniem po pomieszczeniu
penym pozostaoci po armii Sebastiana. - Wszyscy nie yj.
Jonathan wyda z siebie urywany miech.
- Przeciw mej naturze chc dobrze zrobi.3 - mrukn, a Clary rozpoznaa ten cytat
z zaj literatury w szkole. Krl Lear. Najbardziej tragiczna ze wszystkich tragedii. - To
byo co. Mroczni odeszli.
Clary pochylia si nad nim, jej gos by peen naglcej potrzeby.
- Jonathanie. Prosz. Powiedz nam, jak otworzy granice. Jak moemy wrci do
domu. Musi by jaki sposb.
- Nie ma... Nie ma adnej drogi szepn Jonathan. - Roztrzaskaem bram. cieka
do Jasnego Dworu jest zamknita, tak jak wszystkie. To... to niewykonalne. - Jego pier
opada. - Przykro mi.
Clary nic nie odpowiedziaa. W ustach czua gorzki smak. Naraaa si, uratowaa
wiat, ale wszyscy, ktrych kochaa, umr. Przez chwil jej serce wypenio si nienawici.
3 Cytat z: W. Szekspir Krl Lear tum. Leon Ulrich (przyp. firefly)
- Dobrze powiedzia Jonathan, patrzc na jej twarz. - Znienawid mnie. Raduj si,
gdy umr. Ostatnie, czego teraz chc, to przysparza ci wicej cierpienia.
Clary spojrzaa na matk; Jocelyn siedziaa nieruchomo, wyprostowana, a zy cieky
cicho. Clary wzia gboki oddech. Przypomniaa sobie plac w Paryu, jak siedziaa
naprzeciwko Sebastiana przy maym stoliku i jego sowa: Mylisz, e mogaby mi
wybaczy? To znaczy, czy wybaczenie komu takiemu, jak ja jest w ogle moliwe? Co by
byo, gdyby Valentine wychowywa ci ze mn? Czy wtedy by mnie kochaa?
- Nie nienawidz ci wyznaa w kocu. - Nienawidz Sebastiana. Ciebie nie znam.
Oczy Jonathana zatrzepotay i zamkny si.
- Kiedy niem o miejscu penym zieleni szepn. - O rezydencji i maej
dziewczynce z rudymi wosami, o przygotowaniach do lubu. Jeli istniej inne
rzeczywistoci, moe jest i taka, w ktrej jestem dobrym bratem i dobrym synem.
Moe, pomylaa Clary i przez chwil bolenie zatsknia za tym wiatem, dla swojej
matki i dla siebie. Bya wiadoma Luke'a stojcego obok podestu, obserwujcego ich;
wiadoma ez na jego twarzy. Jace, Magnus i Lightwoodowie stali troch dalej, a Alec
trzyma Isabelle za rk. Wszdzie wok nich leay zwoki Mrocznych onierzy.
- Nie wiedziaam, e w ogle nie powiedziaa Clary i wzia gboki oddech. Valentine wypeni twoje yy trucizn, a potem wychowa ci, by nienawidzi; nigdy nie
miae wyboru. Ale miecz wypali to wszystko. Moe to wanie taki naprawd jeste.
Jonathan ledwie zaczerpn urywany oddech.
- To byoby pikne: uwierzy w takie kamstwo powiedzia i ku jej zaskoczeniu, na
jego twarzy pojawi si cie umiechu; sodko-gorzkiego umiechu. - Ogie Wspaniaego
wypala demoniczn krew. Przez cae ycie palia moje yy, cia moje serce jak noem i
ciya na mnie niczym ow... cae moje ycie, a ja nigdy nie wiedziaem. Nigdy nie
znaem rnicy. Nigdy nie czuem si tak... lekki wyzna cicho, po czym umiechn si,
zamkn oczy i umar.
Clary powoli podniosa si na nogi. Spojrzaa w d. Jej matka klczaa, trzymajc
ciao Jonathana oparte o jej kolana.
- Mamo szepna Clary, ale Jocelyn nie podniosa wzroku. Chwil pniej kto
przeszed obok Clary: Luke. Lekko cisn jej do, po czym uklkn obok Jocelyn,
delikatnie kadc rk na jej ramieniu.
Clary odwrcia si; ju duej nie moga tego znie. Smutek wydawa si
przygniatajcym ciarem. Schodzc z podwyszenia, w gowie syszaa gos Jonathana:
Nigdy nie czuem si tak lekki.
Sza napRzd poprzez ciaa i krew na pododze, otpiaa i ociaa z powodu wiedzy o
swojej porace. Po wszystkim, co zrobia, nadal nie byo sposobu, by ich ocali. Czekali na
ni: Jace, Simon, Isabelle, Alec i Magnus. Czarownik wyglda na chorego; by blady i
bardzo, bardzo zmczony.
- Sebastian nie yje oznajmia, a oni wszyscy spojrzeli na ni tymi penymi
zmczenia, brudnymi twarzami, jakby byli zbyt wykoczeni i wypruci z emocji, by poczu
cokolwiek na te wieci, choby ulg. Jace wystpi do przodu i uj jej donie, unis je i
pocaowa szybko; ona zamkna oczy, czujc, jakby maa cz ciepa i wiata zostaa jej
zwrcona.
- Rce wojowniczki powiedzia cicho i puci j. Wpatrywaa si w swoje palce,
prbujc dostrzec to, co on. Jej donie byy po prostu jej domi, mae, pokryte
zgrubieniami, pobrudzone kurzem i krwi.
- Jace opowiedzia nam, co zrobia z mieczem Morgensternw odezwa si Simon.
- e oszukiwaa Sebastiana przez cay czas.
- Pod koniec nie wyznaa. - Nie, kiedy zmieni si z powrotem w Jonathana.
- Szkoda, e nam nie powiedziaa o swoim planie dodaa Isabelle.
- Wybaczcie szepna Clary. - Baam si, e nie zadziaa. e bdziecie tylko
rozczarowani. Mylaam, e lepiej byo... nie mie zbyt wielkiej nadziei.
- Nadzieja to czasem jedyne, co nas dalej napdza, cukiereczku. - W gosie Magnusa
nie byo alu.
- On musia mi uwierzy. Wic i wy musielicie w to uwierzy. Mia zobaczy wasze
reakcje i myle, e wygra.
- Jace wiedzia zauway Alec, spogldajc na ni; rwnie nie brzmia na
uraonego, tylko na oszoomionego.
- I nie spojrzaem na ni odkd siada na tron a do chwili, gdy dgna tego
sukinsyna w serce wyjani Jace. - Nie mogem. Podanie mu tej bransolety, ja... - Urwa. Przepraszam. Nie powinienem by nazywa go sukinsynem. Sebastian nim by, ale Jonathan
nie jest, nie by t sam osob... a twoja mama...
- To tak jakby po raz drugi stracia dziecko powiedzia Magnus. - Znam niewiele
gorszych rzeczy.
- A co z byciem uwizionym w krainie demonw bez drogi wyjcia? zaproponowaa Isabelle. - Clary, musimy wrci do Idrisu. Moe nie powinnam pyta, ale
czy Seb... czy Jonathan wspomina, jak otworzy granice?
Clary przekna lin.
- Powiedzia, e to niewykonalne. e s zamknite na zawsze.
- Wic jestemy tu uwizieni. - W oczach Isabelle widnia szok. - Na zawsze? To nie
moe by prawda. Musi by zaklcie... Magnusie...
- Nie kama przerwa Magnus. - Nie ma dla nas sposobu, by otworzy drog std
do Idrisu.
Zapanowaa okropna cisza. Wtedy Alec, ktrego oczy spoczyway na Magnusie,
powiedzia:
- Nie ma sposobu dla nas?
- To wanie powiedziaem odpar czarownik. - Nie da si otworzy granic.
- Nie. - W gosie Aleca sycha byo niebezpieczn nut. - Powiedziae, e nie ma
dla nas sposobu, by to zrobi, co oznacza, e jest kto, kto da rad.
Magnus odsun si od chopaka i rozejrza si po caej grupie. Na jego twarzy nie
byo tej fasady, brakowao zwykego dystansu i wyglda jednoczenie bardzo modo oraz
bardzo, bardzo staro. Twarz naleaa do modego mczyzny, ale jego oczy oglday
przemijajce pokolenia, a Clary nigdy nie bya tego bardziej wiadoma.
- S gorsze rzeczy ni mier powiedzia Magnus.
- Moe powiniene da nam o tym zdecydowa odpar Alec, a czarownik
desperacko przejecha doni po twarzy.
- Mj Boe. Alexandrze, szedem przez cae moje ycie bez obierania tej cieki,
oprcz jednego razu, kiedy dostaem nauczk. Nie jest to lekcja, ktr chciabym, ebycie
otrzymali i wy.
- Ale yjesz wtrcia Clary. - Przeye t lekcj.
Magnus umiechn si okropnym umiechem.
- mier nie byaby adn nauczk. Ale zostaem naleycie ostrzeony. Igranie z
wasnym yciem to jedna sprawa; igranie waszymi yciami...
- I tak tutaj zginiemy zauway Jace. - To nierwna gra. Pozwl nam podj
ryzyko.
- Zgadzam si dodaa Isabelle, a reszta rwnie wyrazia swoje poparcie. Magnus
popatrzy na podwyszenie, gdzie nadal klczeli Luke i Jocelyn, po czym westchn.
- Wikszo zadecydowaa powiedzia. - Wiedzielicie, e jest takie stare
powiedzenie Podziemnych o wciekych psach i Nephilim nigdy nie zwaajcych na
ostrzeenia?
- Magnusie... - zacz Alec, ale czarownik tylko pokrci gow i z trudnoci
podnis si na nogi. Nadal mia na sobie achmany ubra, ktre pewnie naoy na ten
pamitny obiad w siedzibie faerie w Idrisie: same strzpki marynarki od garnituru i krawat.
Piercienie zamigotay na jego palcach, gdy zczy donie, jakby do modlitwy i zamkn
oczy.
- Mj ojcze zacz, a Clary usyszaa, jak Alec ostro nabiera powietrza. - Ojcze mj,
ktry jeste w Piekle, niech bezczeszczone bdzie twe imi. Przyjd krlestwo twoje, bd
wola twoja, jako w Edomie, tak i w Piekle. Nie ma przebaczenia dla mych grzechw, jako
e w tym ogniu nad ogniami nie ma ani dobroci, ani wspczucia, ani odkupienia. Ojcze
mj, ktry przynosisz wojny w miejscach wysokich, jak i niskich, przybd do mnie;
wzywam ci jako twj syn i przyjmuj na siebie odpowiedzialno za wezwanie ciebie.
Magnus otworzy oczy. Jego twarz bya bez wyrazu. Patrzyo na niego pi
zszokowanych twarzy.
- Na Anioa... - powiedzia Alec.
- Nie odezwa si gos tu za plecami grupy. - Zdecydowanie nie na waszego
Anioa.
Clary tylko patrzya. Na pocztku nie widziaa nic, tylko poruszajc si plam
cienia, potem z ciemnoci wynurzya si posta. Wysoki mczyzna, blady jak ciana, w
nienobiaym garniturze; srebrne spinki do mankietw byszczay przy jego nadgarstkach,
kada o ksztacie muchy. Jego twarz bya ludzka, blada skra nacignita na szkielet, koci
policzkowe ostre niczym brzytwa. Na gowie nie mia wosw, przyozdabiaa j jedynie
korona z drutu kolczastego.
Oczy mia zielone, z kocimi renicami.
- Ojcze przemwi Magnus, a to jedno sowo byo pene alu. - Przybye.
Mczyzna umiechn si. Mia ostre zby, ksztatem przypominay kocie ky.
- Mj synu odpar. - Mino sporo czasu, odkd ostatni raz mnie wzywae.
Zaczynaem ju rozpacza, e nigdy wicej tego nie uczynisz.
- Nie zamierzaem tego robi wyjani Magnus sucho. - Wezwaem ci raz, by
okreli, czy jeste moim ojcem. Ten raz mi wystarczy.
- Zranie mnie powiedzia mczyzna i zwrci swj umiech peen ostrych zbw
ku reszcie. - Jestem Asmodeus. Jeden z Dziewiciu Wadcw Piekie. Moe kojarzycie moje
imi.
Alec wydal z siebie krtki dwik, szybko stumiony.
- Byem kiedy serfainem, rzeczywicie jednym z aniow kontynuowa Asmodeus,
- Dokadnie.
- Ale... przeyby? Tylko nie byby ju niemiertelny? - Alec wyglda na
zrozpaczonego, a Clary nie moga powstrzyma wspczucia wobec niego. Po ktni z
powodu ktrej Alec i Magnus zerwali, chopak zdecydowanie nie chcia pamita o tym, e
sam kiedy chcia odebra czarownikowi niemiertelno.
- Moja niemiertelno zniknie, a do mnie naraz wrc wszystkie lata mojego ycia.
Mao prawdopodobne, bym to przetrwa wyjani Magnus. - Niemal czterysta lat to troch
duo do zniesienia, nawet jeli regularnie nawilasz ciao.
- Nie moesz zaprotestowa Alec, a w jego gosie sycha byo baganie. Powiedzia: ycia ofiarowanego z wasnej woli. Powiedz nie.
Magnus unis gow i spojrza na Aleca; byo to spojrzenie, ktre sprawio, e Clary
zarumienia si i odwrcia wzrok. Byo w nim tak wiele mioci, zmieszanej z
wciekoci, dum i desperacj. Bya to chwila nieuwagi ze strony Magnusa i niewaciwie
byo to oglda.
- Nie mog odmwi, Alexandrze. Jeli to zrobi, wszyscy tu utkniemy; i tak
umrzemy. Bdziemy godowa, a nasze prochy przemienione w py bd bka si po
krainie.
- Dobra powiedzia Alec. - Bo adne z nas nie ofiarowaoby twojego ycia, by
ratowa wasne.
Magnus rozejrza si po twarzach towarzyszy; brudnych, wykoczonych,
zmaltretowanych i penych rozpaczy i Clary dostrzega, jak wyraz jego twarzy si zmienia,
gdy zda sobie spraw, e Alec mia racj. adne z nich nie powicioby jego ycia dla
ratowania swojego, nawet ycia reszty.
- yj ju tak dugo. Tyle lat i nie, nie wydaje si, e wystarczajco. Nie bd kama
i mwi, e tak. Chc y dalej czciowo z twojego powodu, Alec. Nigdy tak bardzo nie
pragnem y, jak przez te ostatnie miesice z tob.
Alec wyglda na sparaliowanego.
- Umrzemy razem zdecydowa chopak. - Pozwl mi chocia zosta, z tob.
- Musisz wrci. Musisz wrci do swojego wiata.
- Nie chc wiata. Chc ciebie5 wyzna Alec, a Magnus zamkn oczy, jakby te
sowa go zabolay. Asmodeus uwanie, niemal podliwie obserwowa ich wymian zda, a
Clary przypomniaa sobie, e demony ywi si ludzkimi emocjami: strachem, radoci,
mioci i blem. A najbardziej ze wszystkich blem.
- Nie moesz ze mn zosta powiedzia Magnus po chwili ciszy. - Ja nie bd
istnia; demon zabierze moje siy yciowe, a moje ciao si rozpadnie. Czterysta lat,
pamitaj.
- Demon - parskn Asmodeus. - Moesz cho wymawia moje imi, skoro i tak
mnie zanudzasz.
Clary wtedy postanowia, e prawdopodobnie nienawidzi Asmodeusa najbardziej ze
wszystkich demonw, jakie kiedykolwiek spotkaa.
- No, dalej, chopcze doda Asmodeus. - Nie mam caej wiecznoci, by na ciebie
czeka; zreszt, ty ju rwnie.
- Musz ci uratowa, Alec. Ciebie i wszystkich, ktrych kochasz; koniec kocw, to
maa cena za to wszystko, prawda?
- Nie wszystkich, ktrych kocham szepn Alec, a Clary poczua wzbierajce
zy. Staraa si, tak bardzo staraa si by t, ktra zapaci t cen. To byo nie fair, e musi
to zrobi Magnus; ten, ktry mia najmniejszy udzia w historii Nephilim, aniow,
Oczy Simona rozszerzyy si; Clary poczua, jak jej serce wykonuje obrt. Magnus
wyglda, jakby kto go przebi mieczem.
- Prosz bardzo szepn. - Sztuczka w samym rodku rozgrywki. Zawsze jest taka,
gdy w gr wchodz demony.
Isabelle bya pena niedowierzania.
- Mwisz, e chcesz, eby o nas zapomnia?
- Wszystko o was i e w ogle was zna odpar Asmodeusz. - W zamian oferuj to.
Bdzie y. Bdzie wid ywot zwykego Przyziemnego. Odzyska swoj rodzin: matk,
siostr. Przyjaci, szko, wszystkie zmartwienia normalnego ludzkiego ycia.
Clary popatrzya na Simona, zdesperowana. Cay si trzs, skada i rozkada
donie. Nie powiedzia nic.
- Absolutnie wykluczone zdecydowa Jace.
- Dobrze. Wic wszyscy tu zginiecie. Nie macie zbyt wiele do zaoferowania, may
Nocny owco. Czym s wspomnienia, gdy postawi si je naprzeciw stracie tak wielu
istnie?
- Mwisz o tym, kim jest Simon powiedziaa Clary. - Chcesz go nam odebra na
zawsze.
- Tak. Czy to nie przepikne? - Asmodeusz si umiechn.
- To absurd stwierdzia Isabelle. - Powiedzmy, e zabierzesz mu wspomnienia. Co
nas powstrzyma przed tym, by go odnale i opowiedzie o wiecie Cieni? Wprowadzi go
w wiat magii? Ju to przerabialimy, moemy to powtrzy.
- Zanim pozna was, zna i ufa Clary powiedzia Asmodeusz. - Teraz nie bdzie
zna nikogo. Wszyscy bdziecie dla niego nieznajomymi, a dlaczego miaby sucha
zwariowanych nieznajomych? Poza tym, znacie Porozumienia tak dobrze jak ja. Zamiecie
je, mwic mu o wiecie Cienie bez adnego powodu, sprowadzajc na niego
niebezpieczestwo. Wczeniej nastpiy wyjtkowe okolicznoci. Teraz takich nie bdzie.
Clave odbierze wam Znaki, jeli sprbujecie to zrobi.
- Skoro mowa o Clave wtrci Jace. - Nie bdzie zbytnio zadowolone, gdy
wprowadzisz Przyziemnego z powrotem w ycie, gdzie wszyscy wiedz, e jest wampirem.
Kady z przyjaci Simona o tym wie! Wie o tym jego rodzina. Siostra, matka. Jeli nie my,
oni mu powiedz.
- Rozumiem. - Asmodeus wyglda na niezadowolonego. - To komplikuje spraw.
Moe po prostu powinienem zabra niemiertelno Magnusa...
- Nie odezwa si Simon. Wyglda na zszokowanego, przeraonego, ale jego gos
by peen determinacji. Asmodeusz spojrza na niego chciwym wzrokiem.
- Simonie, zamknij si powiedzia Magnus zdesperowany. - We mnie zamiast
niego, Ojcze...
- Pragn Chodzcego Za Dnia. Magnusie, Magnusie. Nigdy za bardzo nie
rozumiae, jak to jest by demonem, prawda? Karmi si blem? Ale czym jest bl?
Fizyczna udrka to nuda; kady pospolity demon potrafi to zrobi. By artyst w zadawaniu
blu, wytwarza agoni, oczernia dusz, zmienia dobre pobudki w nikczemne, mio w
podanie a potem w nienawi, zmienia rdo radoci w rdo udrki, dlatego wanie
istniejemy! - podnis gos. - Przedostan si do wiata Przyziemnych. Zabior
wspomnienia bliskich Chodzcego Za Dnia. Bd go pamita jedynie jako miertelnika. W
ogle nie bd pamita Clary.
- Nie! - krzykna Clary, gdy Asmodeus odrzuci gow do tyu i rozemia si
oszaamiajcym miechem, ktry przypomnia jej, e kiedy by on anioem.
Clary, kiedy rysowaa mu Znak Kaina na czole. Maureen i jej krew na pododze i jej may
rowy kapelusz. Dach na Manhattanie, gdzie Lilith wskrzesia Sebastiana i Clary podajca
mu zoty piercionek z drugiej strony stolika, Anio wyaniajcy si z jeziora przed nim,
Simon caujcy Isabelle...
Wszystkie jego wspomnienia, pami o magii, o nich wszystkich zabierano i
skrcano jak motek weny. Byszcza biel i zotem niczym wiato soneczne. Wok
rozbrzmiewa dwik, jakby zbierajca si burza, ale Clary ledwie to syszaa. Wycigna
przed siebie rce, szukajc czego, cho nie wiedziaa, kogo bagaa.
- Prosz...
Poczua, jak ramiona Jace'a obejmuj j mocniej, po czym dosigna ich burza.
Podnioso j i zawirowao. Widziaa, jak kamienne pomieszczenie oddala si z okropn
prdkoci, a szum burzy zmieni jej woania do Simona w odgosy huku wiatru. Rce
Jace'a zostay oderwane od jej ramion. Bya sama w chaosie i przez chwil pomylaa, e
Asmodeus tylko ich okama, e nie byo adnego przejcia i e bd dryfowa w nicoci, a
umr.
A potem pojawia si ziemia. Dostrzega podog Sali Porozumie, tward
marmurow powierzchni z nimi zota, zanim w ni uderzya. Zderzenie byo mocne,
zatrzso jej zbami; mimowolnie przeturlaa si tak, jak j uczono i zatrzymaa si obok
fontanny z syren w centrum pomieszczenia.
Usiada i rozejrzaa si. Sala bya pena milczcych, ciekawskich twarzy, lecz one nie
miay znaczenia. Nie szukaa nieznajomych. Najpierw dostrzega Jace'a; wyldowa ze
zgitymi kolanami, w pozycji do walki. Widziaa, jak jego ramiona rozluniaj si, gdy zda
sobie spraw, gdzie si znajdowa, e byli w Idrisie i e wojna si skoczya. Dalej sta
Alec, nadal trzymajc za rk Magnusa. Czarownik wyglda na chorego, wykoczonego,
ale ywego.
Pniej dostrzega Isabelle. Wyldowaa najbliej Clary, jak stop dalej. Ju
podniosa si na nogi, spojrzeniem obiegajc pomieszczenie, raz, drugi i desperacko po raz
trzeci. Wszyscy tu byli; wszyscy z wyjtkiem jednego.
Spojrzaa w d, na Clary; jej oczy byszczay od ez.
- Simona tu nie ma. Naprawd odszed.
Cisza, jaka zapanowaa wrd Nocnych owcw wydawaa si pka falami: nagle
podbiegali do nich Nephilim. Clary zobaczya swoj matk i Luke'a, Roberta i Maryse,
Aline i Helen, nawet Emm Carstairs ruszajc, by ich obj, uleczy, udzieli im pomocy.
Clary wiedziaa, e chcieli dobrze, e biegli im na ratunek, ale nie czua adnej ulgi.
Jej do zacisna si na zotym piercionku, po czym skulia si na pododze i w kocu
pozwolia sobie na pacz6.
TUMACZENIE: Firefly
KOREKTA: KlaudiaRyan
6 Ja tylko chciaam si poegna. Na chwil obecn nie potrafi obieca, czy spotkamy si przy
nastpnym
tumaczeniu. Zaczynam studia, wic sama nie wiem, jak bdzie. Powiem szczerze, e z tym
tumaczeniem nie byo
atwo. Spdziam (tak jak i reszta cudownych tumaczek) nad nim dugie godziny, gwnie
nocami, bo przecie w te
upay nie dao si robi nic produktywnego, wic mam tylko nadziej, e Wy dziki mojej
(naszej!) pracy
umiechniecie si, wzruszycie lub nawet krzykniecie ze zoci na Cassie, bo przecie robimy to
Zasady, ktre wyznaczylicie, s zbyt surowe. Faerie od zawsze miay wasn suwerenno,
wasnych krlw i krlowe. Zawsze mielimy wojownikw. Jestemy staroytnym ludem.
To, o co nas prosicie, zniszczy nas doszcztnie.
Przez pomieszczenie przebieg kolejny pomruk. Nie by to przyjazny dwik. Jia
podniosa papier lecy przed ni.
- Czy mamy przypomnie? - powiedziaa. - damy, by Dwory Faerie przyjy
odpowiedzialno za utracone ycia i szkody poniesione przez Nocnych owcw i
Podziemnych w czasie Mrocznej Wojny. Jasny Dwr bdzie odpowiedzialny za pokrycie
kosztw odbudowy zniszczonych obiektw, odnow Praetor Lupus na Long Island i
wyremontowanie tego, co zniszczono w Alicante. Zapacicie za to waszym majtkiem. Jeli
chodzi o odebranych nam Nocnych owcw...
- Jeli masz na myli Marka Blackthorna, to zabra go Dziki Zastp powiedziaa
Kaelie. - Nie podlegaj pod nasz jurysdykcj. Bdziecie musieli negocjowa z nimi
osobicie. Nie zamierzamy temu zapobiega.
- Nie by jedynym, ktrego nam odebrano - powiedziaa Jia. - To te straty, ktrych
odszkodowanie nie pokryje - ycia Nocnych owcw i likantropw stajcych do walki, a
take tych wyrwanych nam z rk przez Piekielny Kielich...
- Temu winien jest Sebastian Morgenstern, nie Dwory - zaprotestowaa Kaelie. - By
Nocnym owc.
- Dlatego te nie zostaniecie ukarani wojn, ktr bycie przegrali - powiedziaa
chodno Jia. - Zamiast tego nalegamy, bycie zlikwidowali wojska, by nie byo wrd was
ani jednego wojownika. Nie macie prawa do noszenia broni. Kady faerie, ktry bdzie
mia przy sobie bro bez pozwolenia od Clave, zostanie zabity.
- Te warunki s zbyt surowe - zaprotestowaa Kaelie. - Jasny Dwr nie moe ich
przyj! Jeli nie bdziemy posiadali broni, nie bdziemy mogli si broni!
- A wic bdziemy gosowa - powiedziaa Jia, odkadajc zwj papieru. - Ci, ktrzy
s przeciwni warunkom postawionym Jasnemu Dworowi, niech przemwi teraz.
Dugo panowaa cisza. Emma widziaa, jak Helen rozglda si po pomieszczeniu,
zaciskajc usta; Aline mocno trzymaa j za nadgarstek. W kocu rozlego si szuranie
krzesa i jedna osoba podniosa si na nogi.
Magnus Bane. Wci by blady po gehennie jak przeszed w Edomie, lecz jego
zoto-zielone oczy pony z tak intensywnoci, e Emma widziaa to z drugiego koca
sali.
- Wiem, e wikszo Nocnych owcw nie interesuje si histori Przyziemnych powiedzia. - Lecz istniay czasy przed Nephilim. Czasy, gdy Rzym walczy o Kartagin,
wiele wojen wygrywajc. Po jednej z bitew Rzym zarzdzi, e Kartagina bdzie pacia im
danin i zrezygnuje z armii, a ich ziemie zostan zasypane sol. Historyk, Tacyt,
powiedzia: Gdy kraj obrc w pustyni, twierdz, e przynieli pokj.- Odwrci si do
Jii. - Kartagiczycy nigdy nie zapomnieli. Ich nienawi wobec Rzymu doprowadzia w
kocu do kolejnej wojny, a ta zakoczya si mierci i niewolnictwem. To nie by pokj. To
nie jest pokj.
I wtedy w tumie rozlegy si gwizdy.
- A moe my nie chcemy pokoju, czarowniku! - krzykn kto.
- Wic jakie ty proponujesz rozwizanie? - krzykn kto inny.
- Wyrozumiao - powiedzia Magnus. - Baniowy Lud ju od dawna nienawidzi
Nocnych owcw za ich surowo. Pokacie im co innego ni to, a dostaniecie w zamian
co lepszego ni nienawi!
Clary wzia gboki oddech i wyrzucia pudeko tak daleko jak moga. Przeleciao
ono nad tcz na wodzie, czarne prochy zakreliy za nim uk jak smuga dymu za
odrzutowcem, a piercie spad razem z nimi, obracajc si, poyskujc, gdy spada, a w
kocu znikn pod powierzchni wody.
- Ave atque vale powiedziaa, recytujc peen wers staroytnego poematu. - Ave
atque vale in perpetuum, frater. Witaj i egnaj na zawsze, mj bracie.
Poczua na twarzy zimny wiatr wiejcy od jeziora, omiatajcy jej policzki - dopiero
wtedy uwiadomia sobie, e pacze. Od chwili, kiedy okazao si, e Jonathan yje,
zastanawiaa si, dlaczego jej matka co roku w dzie jego urodzin pakaa. Dlaczego
pakaa, skoro go nienawidzia? Ale teraz Clary rozumiaa. Jej matka pakaa za dzieckiem,
ktrego nigdy miaa nie mie, za marzeniami ubranymi przez wyobrani o posiadaniu
syna, o tym jaki ten chopiec bdzie. Pakaa przez gorzki przypadek, ktry zniszczy to
dziecko, zanim si jeszcze urodzio. I tak jak Jocelyn, ktra robia to tyle lat, Clary staa nad
brzegiem Lustra Anioa i pakaa za bratem, ktrego nigdy nie bdzie miaa, za chopcem,
ktremu nigdy nie dano szansy na ycie. Pakaa rwnie za innymi straconymi w Mrocznej
Wojnie, pakaa za matk, przez strat jak musiaa ponie, pakaa za Emm i
Blackthornw, przypominajc sobie jak zwalczali zy, kiedy powiedziaa im, e widziaa
Marka w tunelu Dworu i e naley teraz do Zastpu i pakaa za Simonem, przez dziur w
jej sercu, jak po sobie zostawi i sposb, w jaki bdzie za nim tskni kadego dnia a do
mierci, pakaa te przez zmiany jakie si w niej dokonay, poniewa czasem zmiana nawet
na lepsze zdaje si by troch jak mier.
Jace sta przy niej, gdy pakaa i trzyma j za rk w milczeniu, dopki prochy
Jonathana nie zatony pod powierzchni wody bez ladu.
- Nie podsuchuj powiedzia Julian.
Emma spojrzaa na niego. No dobrze, syszaa podniesione gosy przez grube
drewniane drzwi biura Konsula, teraz zatrzanite, lecz nie byy cakiem szczelne. I moe
opieraa si o drzwi, urzeczona przez fakt, e syszaa gosy, niemal je rozumiaa, jednak nie
cakiem. Wic? Nie lepiej byo wiedzie o pewnych rzeczach ni nie mie o nich pojcia?
Powiedziaa bezgonie:
- Bo co? Juliana unis brwi. Chopak nie przepada za zasadami, ale stosowa si
do nich. Emma sdzia, e zasady byy po to, eby je ama lub przynajmniej nagina. Poza
tym nudzia si. Przyprowadzi ich i zostawi tutaj, na kocu dugiego korytarza, ktry
cign si niemal przez cae Gard, jeden z czonkw Rady. Wok wejcia do biura wisiay
wytarte ze staroci gobeliny. Wikszo z nich przedstawiaa fragmenty historii Nocnych
owcw: Anio powstajcy z jeziora z Darami Anioa, Anio podajcy Szar Ksig
Jonathanowi Nocnemu owcy, Pierwsze Porozumienie, Bitwa pod Szanghajem, Rada z
Buenos Aires. By tu kolejny gobelin - wyglda na nowy i dopiero co powieszony;
przedstawia Anioa powstajcego z jeziora, tym razem bez Darw Anioa. Na brzegu
jeziora sta mczyzna o blond wosach, a blisko niego znajdowaa si niemal niewidoczna
posta niewielkiej dziewczyny z czerwonymi wosami, trzymajca stel
- Kiedy bd tu gobeliny o tobie powiedzia Jules.
Emma szybko na niego spojrzaa.
- Musisz zrobi co naprawd wielkiego, eby dosta gobelin. Na przykad wygra
wojn.
- Dzieci s wytrzymae.
- Straciy brata i ojca, a teraz zostawiasz je na wychowanie wujowi, ktrego widziay
tylko kilka razy
- Poznaj go, jest dobrym czowiekiem. A Diana Wrayburn zwrcia si z prob o
przyznanie jej stanowiska ich opiekunki jestem skonna zgodzi si na to. Bya pod
wraeniem ich odwagi
- Ale nie jest ich matk. Moja matka zostawia mnie gdy byem jeszcze dzieckiem
powiedzia Luke. Staa si elazn Siostr. Cleophas. Nigdy jej ju nie widziaem.
Wychowaa mnie Amatis. Nie wiem, co bym bez niej zrobi. Bya wszystkim, co miaem.
Emma spojrzaa szybko na Juliana, eby zobaczy, czy to usysza. Sdzia e nie,
poniewa nie patrzy w jej stron, tylko wpatrywa si w nico, niebiesko-zielone oczy
byy tak odlege jak ocean, ktry przypominay.
Zastanawiaa si czy rozpamitywa przeszo, czy te obawia si o przyszo.
Pragna mc cofn czas, odzyska rodzicw, odda Julesowi ojca, Helen i Marka oraz
wszystko, co zostao zniszczone.
- Przykro mi z powodu Amatis powiedziaa Jia. I uwierz mi, martwi si o dzieci
Blackthornw. Lecz zawsze mielimy sieroty, jestemy Nephilim. Wiesz to rwnie dobrze,
co ja. A co do dziewczyny Carstairsw, zostanie w Idrisie. Martwi si, e na pocztku
moe by troch uparta
Emma popchna drzwi biura (poszo jej to duo atwiej ni si spodziewaa) i na
wp wpada do rodka. Usyszaa sposzony skowyt Julesa. Chopak pody za ni,
chwyci za pas w jej dinsach i podcign do pozycji pionowej.
- Nie! powiedziaa.
Zarwno Jia jak i Luke spojrzeli na ni zaskoczeni; usta kobiety otworzyy si, a na
twarzy mczyzny zacz pojawia si blady umiech.
- Troch? spyta.
- Emmo Carstairs zacza Jia, wstajc jak miesz
- Jak ty miesz. Dziewczyna bya zaskoczona, e to Julian by tym, ktry
przemwi - jego oczy pony. W cigu piciu sekund zmieni si ze zmartwionego chopca
we wciekego modego mczyzn, jego brzowe wosy nastroszyy si jakby te byy
wcieke.
- Jak miesz krzycze na Emm, gdy to ty przysigaa. Przysigaa, e Clave nigdy
nie porzuci poszukiwa Marka, pki yje obiecaa!
Jia zawstydzia si.
- Jest teraz czonkiem Dzikiego Zastpu powiedziaa. Oni nie s ani martwi ani
ywi.
- Wic wiedziaa powiedzia Julian. Wiedziaa, e ta obietnica nic nie znaczy.
- Znaczya dla ocalenia Idrisu rzeka Jia. Przykro mi. Potrzebowalimy waszej
dwjki i ja - Brzmiaa jakby dawia si tymi sowami. Speniabym t obietnic,
jelibym moga. Jeli byby jakikolwiek sposb, jakim mona by to uczyni, zrobiabym to.
- Wic jeste nasz duniczk powiedziaa Emma, pewnie stajc przed biurkiem
Konsula. Jeste nam winna zaman obietnic. Wic musisz to teraz zrobi.
- Co zrobi? Jia wygldaa na zdezorientowan.
- Nie przeprowadz si do Idrisu. Nie ma mowy. Moje miejsce jest w Los Angeles.
co si im stao. Odpowied, ktrej potrzebowaa. Jeli nikt nie pomciby ich mierci to tak,
jakby nigdy w ogle nie istnieli.
To nie tak, e nie chciaa by parabatai Julesa. Przez myl o spdzeniu caego ycia
bez jakiegokolwiek odseparowania od niego, obietnic, e nigdy nie bdzie sama, przebi
si gosik z tyu jej gowy, ktry szepta: Zaczekaj.
Skina stanowczo gow.
- Oczywicie powiedziaa. Jestemy absolutnie pewni.
Kiedy Clary po raz pierwszy pojawia si w Idrisie, by zielono-brunatno-zoty i
trwaa jesie. Blisko Boego Narodzenia mia surow majestatyczno pnej zimy. Pokryte
niegiem gry wznosiy si w oddali, a drzewa wzdu drogi z jeziora do Alicante byy
ogoocone, ich bezlistne gazie tworzyy koronkowe wzory na tle jasnego nieba.
Jechali bez popiechu, Wdrowiec beztrosko kroczy ciek. Clary siedziaa za
Jaceem, oplatajc go rkami na wysokoci piersi. Chopak czasami zwalnia konia, by
wskaza dwory bogatszych rodzin Nocnych owcw, teraz odsonite, lecz kiedy drzewa
obrastay limi, szczelnie je osaniay. Poczua jak jego ramiona napinaj si, gdy mijali
jeden z nich, ktrego pokryte bluszczem kamienie niemal stapiay si z pobliskim lasem.
Wyranie byo wida, e budynek zosta niegdy spalony i odbudowany.
- Dwr Blackthornw powiedzia. Co oznacza, e w pobliu tego zakrtu
znajduje si urwa, gdy Wdrowiec wszed na szczyt maego wzgrza, a wwczas Jace
zatrzyma go, by mogli spojrze na miejsce, gdzie droga rozwidlaa si. Jedno odgazienie
prowadzio z powrotem do Alicante Clary widziaa demoniczne wiee w oddali
natomiast drugie zakrcao w kierunku wielkiego budynku ze zotawej cegy, otoczonego
niskim murem.
- Dwr Herondalew skoczy Jace.
Lodowaty wiatr przybra na sile, targajc wosy Jacea. Clary miaa na gowie kaptur,
lecz chopak wyszed z go gow i goymi rkoma, bo powiedzia, e nienawidzi nosi
rkawiczek, podczas jazdy konnej, bo lubi czu lejce w doniach.
- Chcesz tam pj i popatrze? zapytaa.
Wypuci powietrze z ust; utworzyo przed jego twarz szar mgiek.
- Nie jestem pewny.
Mocniej si do niego przytulia, zadraa.
- Martwisz si tym, e przegapimy posiedzenie Rady? Przejmowaa si tym, jednak
jutro wracali do Nowego Jorku i nie byoby innej okazji do potajemnego pochowania
prochw jej brata. To Jace zasugerowa, eby zabrali konia ze stajni i pojechali nad Jezioro
Lyn, kiedy niemal wszyscy w Alicante z pewnoci bd w Sali Porozumie. Chopak
rozumia, co znaczy dla niej pogrzebanie wyobraenia jej brata, jednake byo to trudne do
wytumaczenia prawie wszystkim innym.
Pokrci gow.
- Jestemy zbyt modzi, eby gosowa. Poza tym, myl, e poradz sobie bez nas
skrzywi si. Bdziemy musieli si wama powiedzia. Konsul powiedziaa mi, e tak
dugo jak chc nazywa si Jace Lightwood, nie mam adnych praw do wasnoci
Herondalew. Nie mam nawet ich piercienia. Nie istnieje. elazne Siostry musiayby
wykona nowy. W istocie, kiedy skocz osiemnacie lat, kompletnie strac prawo do
nazwiska.
Clary siedziaa nieruchomo, delikatnie obejmujc go w pasie. Byy chwile, kiedy
Jace chcia, by zadawano mu pytanie i nakaniano do czego oraz chwile, gdy byo wrcz
- Jeli
Alec siedzia oniemiay. Przez kilka tygodni marzy, by Magnus wypowiedzia
dokadnie te sowa, ale teraz, gdy to si zicio, nie odczu tego tak, jak myla, e odczuje.
W jego klatce piersiowej nie strzelay adne fajerwerki. Czu si zimny i pusty.
- Nie wiem powiedzia.
wiato w oczach Magnusa zgaso.
- C, rozumiem, nie byem dla ciebie zbyt miy - powiedzia
- Nie rzuci Alec. Nie bye, lecz ciko jest by miym, kiedy z kim zrywasz.
Sk w tym, e przykro mi z powodu tego, co zrobiem. Myliem si. Niewiarygodnie si
myliem. Ale powd, dla ktrego to zrobiem nie zmieni si. Nie mog i przez ycie ze
wiadomoci, e wcale ci nie znam. Wci powtarzasz, e przeszo nie ma znaczenia,
lecz to wanie ona uczynia ci tym, kim jeste. Chciabym wiedzie o twoim yciu. I jeli
nie jeste w stanie mi o nim opowiedzie, wwczas nie powinienem z tob by. Poniewa
wiem, e nie bd si z tym dobrze czu. Wic nie mam zamiaru zmusza nas, abymy
znowu przez to przechodzili.
Magnus przycign kolana do piersi. W ciemniejcym zmierzchu wyglda szczupo
na tle cieni; dugie nogi, ramiona i chude palce z byszczcymi na nich piercieniami.
- Kocham ci oznajmi cicho.
- Przesta powiedzia Alec. Nie rb tego. To niesprawiedliwe. Poza tym Odwrci spojrzenie. Wtpi, ebym by pierwsz osob, ktra kiedykolwiek zamaa ci
serce.
- Moje serce zostao zamane wicej razy ni Prawo Clave o niewdawaniu si w
romanse z Podziemnymi przez Nocnych owcw powiedzia Magnus, lecz gos mu si
ama. Alec masz racj.
Chopak odwrci wzrok. Wtpi, eby kiedykolwiek widzia, eby czarownik
wyglda tak bezbronnie.
- To nie w porzdku w stosunku do ciebie powiedzia Magnus. Zawsze mwiem
sobie, e bd otwarty na nowe dowiadczenia i zaskoczyo mnie, e zaczem stawa si
obojtny. Sdziem, e wszystko zrobiem jak naley, nie zamknem swego serca. A
wwczas pomylaem o tym, co powiedziae i uwiadomiem sobie, dlaczego zaczem
umiera w rodku. Jeli nigdy nie mwisz nikomu prawdy o sobie, w kocu zaczynasz
zapomina. Mio, bl zamanego serca, rado, rozpacz, dobre rzeczy, ktre uczyniem i te
niegodziwe, jeli zatrzymabym to wszystko wewntrz, wspomnienia tych emocji zaczyby
znika. A wwczas znikbym i ja.
- Ja - Alec nie by pewien, co powiedzie.
- Po tym jak zerwalimy, miaem duo czasu na mylenie powiedzia Magnus. I
spisaem to. W wewntrznej kieszeni marynarki wycign zeszyt; najzwyczajniejszy
zeszyt w lini, lecz wwczas wiatr go otworzy i Alec zobaczy strony pokryte cienkim,
pajczym pismem. Pismem Magnusa.
- Spisaem moje ycie.
Alec wytrzeszczy oczy.
- Twoje cae ycie?
- Nie wszystko oznajmi ostronie Magnus. Ale niektre z wydarze, ktre mnie
uksztatoway. Jak poznaem Raphaela, kiedy by bardzo mody powiedzia smutno
Magnus. Jak zakochaem si w Camille. Histori Hotelu Dumort, cho akurat w tym
Catarina musiaa mi pomc. Niektre z moich pierwszych mioci i niektre z tych
demonicznych wie. Cienie padajce na stojce szeregowo domy wygadzay ich kontury.
Gdy przebywaa w domu Amatis, serce krajao jej si ze smutku, poniewa bya cakowicie
pewna, e ju nigdy do niego nie powrci.
Wewntrz mieszkanie byo ciepe i sabo owietlone. Luke siedzia na kanapie,
czytajc ksik. Jocelyn zasna skulona obok niego, przykryta narzut. Wilkoak
umiechn si do Clary, gdy wesza i wskaza w stron kuchni, wykonujc dziwaczny gest,
ktry dziewczyna zrozumiaa jako wskazwk, e jeli ma ochot, to tam jest jedzenie.
Skina gow i na palcach wesza po schodach, uwaajc by nie obudzi matki.
Wkroczya do swojego pokoju, cigajc paszcz. Zajo jej chwil, aby zorientowa si, e
nie jest sama.
W pokoju byo zimno, chodne powietrze napywao przez uchylone okno. Na
parapecie siedziaa Isabelle. Miaa na sobie wysokie kozaki, w ktre wetkna nogawki
dinsw. Jej wosy byy rozpuszczone i lekko powieway na wietrze.
Spojrzaa na Clary i umiechna si.
Rudowosa dziewczyna podesza do okna i usiada koo Izzy. Pokj nie by
wystarczajco duo dla dwch osb, dlatego czubkami butw trcaa Isabelle w nog.
Zoya rce na kolanach i czekaa.
- Przepraszam powiedziaa w kocu Isabelle. Powinnam wej frontowymi
drzwiami, ale nie chciaam spotka si z twoimi rodzicami.
- Wszystko byo w porzdku na posiedzeniu Rady? zapytaa Clary. Co si
wydarzyo
Isabelle zamiaa si.
- Faerie przystay na warunki Clave.
- To chyba dobrze, prawda?
- Moe. Magnus chyba tak nie myli. Isabelle odetchna. Po prostu Wszdzie
dao si wyczu paskudny nastrj. To nie wygldao jak zwycistwo. Wysyaj Helen
Blackthorn na wysp Wrangel, by studiowaa ochron. Ogarnij to. Chc j odesa,
poniewa w jej yach pynie krew faerie.
- To straszne! A co z Aline?
- Aline jedzie razem z ni. Tak powiedziaa Alecowi oznajmia Isabelle. Jaki
wujek zajmie si dziemi Blackthornw i dziewczyn t, co lubi ciebie i Jacea.
- Emma powiedziaa Clary, szturchajc Isabelle w nog. Mogaby przynajmniej
sprbowa zapamita, jak ma na imi. Pomoga nam.
- Taa, troch mi teraz ciko okazywa jej za to wdziczno. Isabelle przebiega
rk po wosach i wzia gboki oddech. Wiem, e nie byo innego wyjcia. Wci
prbuj sobie takie wyobrazi, ale nie potrafi. Musielimy pj po Sebastiana i
musielimy wydosta si z Edomu, bo w przeciwnym wypadku wszyscy bymy zginli, ale
tskni za Simonem. Tskni za nim cay czas i przyszam tutaj, poniewa ty jako jedyna
tsknisz za nim rwnie mocno.
Clary znieruchomiaa. Isabelle bawia si czerwonym klejnotem na szyi, patrzc
przez okno. Znaa to spojrzenie. Mwio: Prbuj nie paka.
- Wiem powiedziaa Clary. Te cay czas za nim tskni, tylko w inny sposb. To
tak, jakbym budzia si rano bez rki lub nogi, jakby znikno co, o co zawsze si
opieraam.
Isabelle wci gapia si przez okno.
- Opowiedz mi o telefonie powiedziaa.
- Dzie dobry. Suchawka mao co nie wypada Clary z rk, jej do bya wilgotna
od potu. Czy zastaam Simona?
- Co? Och tak, jest w swoim pokoju powiedziaa Elaine. Czy mog powiedzie
mu, kto dzwoni?
Nocna owczyni zamkna oczy.
- Clary.
Zapada krtka cisza, po czym Elaine zapytaa:
- Przepraszam, kto?
- Clary Fray. Poczua w ustach gorzki smak metalu. Ja chodz do St. Xaviera.
Dzwoni w sprawie pracy domowej z angielskiego.
- Och! No dobrze powiedziaa Elaine. Pjd po niego. Odoya suchawk, a
Clary czekaa, czekaa a kobieta, ktra wyrzucia Simona z domu, nazwaa go potworem i
przez ktr wymiotowa krew na kolanach w rynsztoku, posza zobaczy, czy chopak moe
odebra telefon jak normalny nastolatek
To nie jej wina. To Znak Kaina tak na ni dziaa bez jej wiedzy - zmieni Simona w
Wdrowca, odcinajc go od swojej rodziny wmawiaa sobie Clary, ale nie zatrzymao to
gniewu i lku, jakie pyny przez jej yy. Usyszaa kroki Elaine, szmer gosw, wicej
krokw
- Cze? Na dwik gosu Simona Clary niemal upucia telefon. Jej serce
rozrywao si na kawaki. Widziaa go wyranie: chudy brunet opierajcy si o stolik w
wskim korytarzu tu przy frontowych drzwiach domu Lewisw.
- Simon powiedziaa. Simon, to ja. Clary
Zapada cisza. Kiedy znw si odezwa, brzmia na zdezorientowanego:
- Ja Znamy si?
Kade sowo byo jak gwd wbijany w jej skr.
- Mamy razem angielski powiedziaa, co w pewnym sensie byo prawd, wikszo
lekcji mieli razem, gdy Clary jeszcze chodzia do przyziemnego liceum. Z panem
Priceem.
- Racja. Jego gos nie brzmia nieprzyjanie by dosy wesoy, lecz zdumiony.
Naprawd przepraszam. Mam cakowit blokad psychiczn na twarze i imiona. O co
chodzi? Mama wspomniaa co o pracy domowej, ale chyba adnej nie mamy
- Mog ci o co zapyta? przerwaa mu Clary.
- O Opowie o Dwch Miastach? Brzmia na rozbawionego. Posuchaj, nie
przeczytaem tego jeszcze. Wol nowoczeniejsze rzeczy. Jak Paragraf 22, Buszujcy w
zbou cokolwiek, co zostao napisane w XX wieku. Flirtuje, pomylaa Clary. Pewnie
myla, e zadzwonia do niego, poniewa uwaa, e jest uroczy. Jaka nieznajoma
dziewczyna ze szkoy, ktrej imienia nawet nie zna.
- Kto jest twoim najlepszym przyjacielem? spytaa. Najlepszym przyjacielem na
caym wiecie.
Milcza przez chwil, po czym rozemia si.
- Powinienem by si domyli, e chodzi o Erica powiedzia. Wiesz, jeli chcesz
jego numer, moesz go po prostu zapyta
Clary rozczya si i usiada. Wpatrywaa si w telefon jakby by jadowitym wem.
Syszaa, jak Jia pyta j, czy wszystko w porzdku, co si stao, ale nie odpowiedziaa, tylko
zacisna szczk, absolutnie zdeterminowana, by nie paka w obecnoci Konsula.
- Nie pomylaa, e moe tylko blefowa? powiedziaa Isabelle. Udawa, e nie
kiedy go poznaa: ucierpia, sta si silniejszy i inny. W tym Simonie si zakochaa i ten
Simon zakocha si w tobie, wic opakujesz go, poniewa go ju nie ma. Ale moesz
utrzyma go przy yciu poprzez pami o nim. Obie moemy.
Isabelle wydaa z siebie zdawiony odgos.
- Nienawidz traci ludzi powiedziaa, a w jej gosie pojawia si dzika nuta
desperacji kogo, kto straci zbyt wiele w modym wieku. Nienawidz tego.
Clary wycigna rk i chwycia Izzy za praw do, t, na ktrej widniaa runa
Wzroku.
- Wiem powiedziaa Clary. Ale pamitaj te o ludziach, ktrych zyskalimy.
- Zyskaam ciebie i jestem za to wdziczna. Mocno cisna do Izzy. Przez chwil
nic nie mwiy. Wwczas palce Isabelle zacisny si na jej. Siedziay na parapecie,
pogrone w ciszy, a ich rce blokoway przestrze midzy nimi.
Maia siedziaa na kanapie w mieszkaniu od teraz nalecym do niej. Przywdca stada
niewiele zarabia i zdecydowaa, e je wynajmie, aby zatrzyma to, co kiedy byo
apartamentem Jordana i Simona i uchroni ich rzeczy przed wyrzuceniem na ulic przez
wciekego waciciela dokonujcego eksmisji. W kocu bdzie musiaa je przejrze i
spakowa, zmierzy si ze wspomnieniami. Wypdzi duchy.
Dzisiaj jednak zadowalaa si siedzeniem i patrzeniem na przesyk z Idrisu, ma
paczk od Jii Penhallow. Konsul nie podzikowaa za ostrzeenie, ktrego Maia jej
udzielia, jednak powitaa j jako nowego i staego przywdc nowojorskiego stada. Jej gos
by wwczas chodny i zdystansowany. Lecz list zawiera piecz z brzu, piecz
przywdcy Praetor Lupus, piecz, ktr rodzina Scotta zawsze podpisywaa swoje listy.
Odnaleziono j w ruinach na Long Island. Doczono do niej ma kartk, na ktrej
znajdoway si tylko dwa sowa, starannie napisane przez Ji.
Zacznij od nowa.
- Wszystko bdzie dobrze. Obiecuj.
To prawdopodobnie ju szesetny raz, kiedy Helen powtarza to samo, pomylaa
Emma. Zdziaaoby to wicej, gdyby nie brzmiaa tak, jakby prbowaa przekona sam
siebie.
Helen ju prawie skoczya pakowa rzeczy, ktre przywioza ze sob do Idrisu.
Wujek Arthur (powiedzia Emmie, eby te go tak nazywaa) obieca wysa jej reszt.
Czeka na dole z Aline, aby eskortowa j do Gard, gdzie przejdzie przez portal na wysp
Wrangel. Aline doczy do niej w przyszym tygodniu, po ostatnich porozumieniach i
gosowaniach w Alicante.
To wszystko byo dla Emmy nudne, skomplikowane i straszne. aowaa, e
kiedykolwiek uwaaa Helen i Aline za beksy. Helen wcale nie wygldaa na beks, bya po
prostu smutna, miaa zaczerwienione oczy, a jej rce dray, gdy zapinaa torb. Dziewczyna
odwrcia si do ka.
To byo ogromne ko, wystarczajco wielkie dla szeciu osb. Julian siedzia przy
zagwku po jednej stronie, a Emma po drugiej. Reszta rodziny z atwoci by si midzy
nimi zmiecia, pomylaa Nocna owczyni, ale Dru, blinita i Tavvy zasnli w swoich
pokojach. Dru i Livvy pakay, a Tiberius zaakceptowa wie o wyjedzie Helen z szeroko
otwartymi, zdezorientowanymi oczami, jakby nie wiedzia, co si dzieje lub jak powinien
zareagowa. W kocu chwyci j za rk i uroczycie yczy jej powodzenia, jakby bya
jego koleank z pracy, ktra wyruszaa w podr subow. Dziewczyna wybucha
paczem.
- Och, Ty powiedziaa, a chopak odsun si, wygldajc na przeraonego.
Helen uklka, zniajc si tak, by jej oczy byy na wysokoci oczu siedzcego na
ku Juliana.
- Pamitaj o tym, co powiedziaam, dobrze?
- Wszystko bdzie dobrze powtrzy Julian.
Helen cisna jego do.
- Nienawidz faktu, e musz was zostawi powiedziaa. Zajabym si wami,
gdybym moga. Wiesz o tym, prawda? Przejabym wadz nad Instytutem. Tak bardzo was
kocham.
Julian skuli si w sposb, w jaki mg to zrobi tylko dwunastoletni chopiec syszc
sowo kocham.
- Wiem wydusi.
- Mog wyjecha tylko dlatego, e jestem pewna, i zostawiam was w dobrych
rkach powiedziaa, wbijajc w niego wzrok.
- Masz na myli wujka Arthura?
- Mam na myli ciebie odpara, a Jules wytrzeszczy oczy. Wiem, e to ogromna
proba - dodaa. Ale wiem rwnie, e mog na tobie polega. Wiem, e pomoesz Dru z
jej koszmarami nocnymi, zadbasz o Livi i Tavvyego i pewnie wujek Arthur te to
wszystko zrobi. Jest wystarczajco miym czowiekiem. Jest roztargniony, ale wida, e
chce sprbowa - Zamilka. Ale Ty - Westchna. Ty jest wyjtkowy. On rozumie
wiat inaczej ni reszta z nas. Nikt z wyjtkiem ciebie nie umie mwi w jego jzyku.
Zaopiekujesz si nim dla mnie, dobrze? W przyszoci bdzie niesamowity. Musimy tylko
utrzyma jego wyjtkowo w tajemnicy przed Clave. Nie lubi ludzi, ktrzy s inni
skoczya, a w jej gosie sycha byo gorycz.
Julian wyprostowa si, wyglda na zmartwionego.
- Ty mnie nienawidzi powiedzia. Cigle si ze mn kci.
- Ty ci kocha zaprzeczya Helen. pi z t pszczk, ktr mu dae. Cay czas
ci obserwuje. Chce by taki jak ty. Tylko jest trudny dokoczya, nie wiedzc jak uj
w sowa to, co chciaa powiedzie. Ty by zazdrosny o to, z jak atwoci Julian brnie przez
ycie, jak sprawia, e ludzie go kochaj; o to, e rzeczy, ktre s dla Juliana codziennoci,
dla Tya wydaj si by czarn magi.
- Czasami jest ci ciko, gdy chcesz komu dorwna, ale nie wiesz jak.
Midzy brwiami Juliana pojawiy si zmarszczki, ale chopak spojrza na Helen i
pokiwa gow.
- Zaopiekuj si Tyem powiedzia. Obiecuj.
- Dobrze. Helen wstaa i szybko pocaowaa Juliana w czubek gowy. Poniewa
jest niesamowity i wyjtkowy. Wy wszyscy jestecie. Umiechna si ponad jego gow
do Emmy. Ty te, Emmo powiedziaa, a jej gos zadra, gdy wymawiaa imi
dziewczyny, jakby zaraz miaa si rozpaka. Zamkna oczy, jeszcze raz przytulia Juliana i
wybiega z pokoju, po drodze chwytajc swoj walizk i paszcz. Emma syszaa jak pdzi
na d, a nastpnie pord szmeru gosw zamyka frontowe drzwi.
Emma spojrzaa na Juliana. Siedzia sztywno, jego klatka piersiowa unosia si i
opadaa w takim tempie jakby wanie przebieg maraton. Wycigna rk, chwycia jego
do i na jej wewntrznej stronie napisaa: C-O J-E-S-T?
- Syszaa Helen powiedzia cicho. Wierzy, e si nimi zajm. Dru, Tavvym,
Livvy. W zasadzie, ca moj rodzin. Bd mam dwanacie lat, Emmo i bd mia
czwrk dzieci!
Z niepokojem zacza pisa: N-I-E N-I-E B--D-Z-I-E-S-Z
- Nie musisz tego robi przerwa jej. adni rodzice nas nie podsuchaj. To byy
niezwykle gorzkie sowa jak na Julesa. Emma przekna lin.
- Wiem powiedziaa w kocu. Ale lubi mie z tob sekretny jzyk. To znaczy, z
kim jeszcze moglibymy w ten sposb porozmawia, jeli nie ze sob?
Opad na podgwek i odwrci twarz w jej stron.
- Prawda jest taka, e wcale nie znam wujka Arthura. Widziaem go tylko podczas
wit. Wiem, e Helen mwi, e go zna, e jest wietny i w ogle, ale oni s moim
rodzestwem. Znam ich, w przeciwiestwie do niego. Zacisn donie w pici.
Zaopiekuj si nimi i upewni, e bd mieli wszystko, co chc i nic wicej nigdy nie
zostanie im odebrane.
Emma signa po jego rk i tym razem uj j, przymykajc oczy, gdy palcem
wskazujcym pisaa na jego nadgarstku.
P-O-M-O-G- C-I
Umiechn si do niej, ale ona widziaa napicie w jego oczach.
- Wiem o tym powiedzia. Wycign rk i cisn jej do. Wiesz co
powiedzia do mnie Mark, zanim go zabrali? zapyta, opierajc si o podgwek. Wyglda
na kompletnie wyczerpanego. Powiedzia: Zosta z Emm. Wic zostalimy razem,
poniewa tak postpuj parabatai.
Emma poczua si, jakby pozbawiono j powietrza. Parabatai. Dla Nocnych
owcw to byo wielkie sowo, kryjce jedne z najintensywniejszych emocji, jakie istniej.
Bycie parabatai byo wobec drugiej osoby najbardziej znaczcym zobowizaniem, ktre nie
- Po prostu... Chyba nie... pamitam - powiedzia powoli, cho w jego oczach czaiy
si cienie, a ona pomylaa, e moe stanie si cud.
- Moja mama wychodzi za m - oznajmia. - Dzisiaj. Wanie tam jad.
Potar skro woln rk.
- A ty potrzebujesz kogo do pary?
- Nie. Mam ju kogo. - Nie wiedziaa, czy wyglda na rozczarowanego czy na
jeszcze bardziej zdezorientowanego, jakby jedyny logiczny powd ich rozmowy znikn.
Czua, jak jej policzki pon. Z niewiadomego powodu wstyd by czym duo trudniejszym
do zniesienia ni walka z grup demonw Husa w Glick Parku. (Wiedziaa to doskonale;
robia to minionej nocy.) - Ja po prostu... ty i moja mama bylicie kiedy blisko.
Pomylaam, e powiniene wiedzie. To wany dzie, a gdyby sprawy potoczyy si
inaczej, byby tam.
- Ja... - Simon przekn lin. - Sucham?
- To nie twoja wina - powiedziaa. - To nigdy nie bya twoja wina. - Stana na
palcach, czujc pieczenie pod powiekami, i szybko pocaowaa go w policzek. - Bd
szczliwy - dodaa i odwrcia si. Przez zy widziaa Isabelle i Magnusa czekajcych na
ni po drugiej stronie ulicy.
- Czekaj!
Odwrcia si. Simon popdzi za ni. Co trzyma. Ulotk, ktr wycign z
trzymanego w rku rulonu.
- Mj zesp... - powiedzia na wp przepraszajco. Moe przyszaby czasem na
koncert.
Wzia ulotk, kiwajc gow, i przesza na drug stron ulicy. Czua, e na ni
patrzy, ale nie bya w stanie odwrci si, by zobaczy pen zmieszania i alu min.
Isabelle odepchna si od drzewa, gdy Clary popdzia w ich stron. Zwolnia na
tyle, by wycign stel i odnowi czar niewidzialnoci; bolao, ale bya z tego powodu
zadowolona.
- Miae racj - powiedziaa do Magnusa. - To byo bez sensu.
- Nigdy nie mwiem, e to bez sensu. - Rozoy szeroko rce. - Powiedziaem, e
nie bdzie ci pamita. I e powinnimy to zrobi tylko wtedy, gdy si z tym pogodzisz.
- Nigdy si z tym nie pogodz - warkna Clary, a po chwili wzia gboki oddech. Przepraszam - powiedziaa. - Przepraszam. To nie twoja wina, Magnusie. Izzy... dla ciebie
to te nie jest atwe. Dzikuj, e ze mn przyszlicie.
Magnus wzruszy ramionami.
- Nie musisz przeprasza, cukiereczku.
Isabelle otaksowaa Clary swoimi ciemnymi oczami; wycigna rk.
- Co to?
- Ulotka - powiedziaa Clary i podaa j Izzy. Dziewczyna signa po ni i uniosa
brew. - Nie mog na to patrze. Kiedy pomagaam mu je kserowa i roznosi. - Skrzywia
si. - Niewane. Moe pniej bd si cieszy, e przyszlimy. - Posaa im niepewny
umiech, zakadajc kurtk. - Do zobaczenia na farmie.
Isabelle obserwowaa Clary, ma posta torujc sobie drog przez ulic,
niezauwaaln dla innych przechodniw. Potem przeniosa spojrzenie na trzyman w doni
ulotk.
SIMON LEWIS, ERIC HILLCHURCH, KIRK DUPLESSE I MATT CHARLTON
"DARY ANIOA"
19 MAJA, MUSZLA KONCERTOWA W PROSPECT PARK
WE ZE SOB ULOTK I DOSTA 5$ ZNIKI NA BILET WSTPU!
Isabelle zaparo dech.
- Magnus.
On rwnie obserwowa Clary; odwrci wzrok, i przenis go na ulotk. Oboje si w
ni wpatrywali.
Magnus gwizdn przez zby.
- Dary Anioa?
- To nazwa jego zespou. - Papier w doni Isabelle dra. - Dobra, Magnus, musimy...
powiedziae, e jeli bdzie pamita cokolwiek...
Magnus rozejrza si za Clary, ale ju dawno znikna.
- W porzdku - odpowiedzia. - Ale jeli to nie zadziaa, jeli nie bdzie tego chcia,
moemy nigdy jej o tym nie mwi.
Isabelle zgniota ulotk w doni, drug wycigajc stel.
- Zgoda. Ale musimy przynajmniej sprbowa.
Magnus skin gow, w jego zoto-zielonych oczach pojawi si cie. Isabelle
wiedziaa, e si o ni martwi, boi si, e to moe j zrani, rozczarowa i chciaa by na
niego za, ale jednoczenie czua wdziczno.
- Sprbujemy.
Simon pomyla, e to by kolejny dziwny dzie. Najpierw pani za lad w Java Jones,
spytaa go, gdzie si podziaa jego przyjacika, adna dziewczyna, ktra zawsze z nim tu
przychodzia i prosia o czarn kaw. Simon gapi si na ni... tak naprawd nigdy nie mia
bliskich przyjaciek, a na pewno nie takich, o ktrych wiedzia, jak lubi pi kaw. Kiedy
powiedzia, e kobieta musiaa go z kim pomyli, popatrzya na niego, jakby by szalony.
A teraz ta rudowosa dziewczyna, ktra podesza do niego na schodach St. Xavier.
Plac przed szko opustosza. Eric zwykle odwozi Simona do domu, ale ulotni si,
gdy do Simona podesza ta dziewczyna i ju nie wrci. Mio, e Eric pomyla, e Simon z
tak atwoci mgby poderwa dziewczyn, ale irytowao go to, jeli wizao si z
wracaniem do domu metrem.
Simon nie pomyla nawet, eby do niej zarywa. Wydawaa si taka krucha, mimo
tatuay twardzielki na ramionach i obojczykach. Moe bya szalona - wszystko na to
wskazywao - ale gdy na niego patrzya, jej oczy byy ogromne i pene smutku;
przypomniao mu to jego wasne spojrzenie w dniu pogrzebu taty. Jak gdyby co wypalao
dziur w klatce piersiowej i ciskao serce. Taka strata... Nie, nie zarywaa do niego.
Naprawd wierzya, e kiedy byli dla siebie wani.
Moe znaem t dziewczyn, pomyla. Moe rzeczywicie o niej zapomnia kto
pamita o przyjacioach z przedszkola? Poza tym nie by w stanie pozby si jej z gowy.
Wci widzia jak patrzy na niego smutno, lecz umiecha si przez rami, trzyma co w
rku rysuje? Potrzsn gow, sfrustrowany. Obraz znikn tak szybko jak ryba rzucajca
si nad powierzchni wody.
Oczyci umys, desperacko starajc si co sobie przypomnie. Przyapa si na tym,
e robi to ju od duszego czasu.
Wracay do niego fragmenty wspomnie: urywki poezji, ktrej nie wiedzia gdzie i
jak si nauczy, zbieranina gosw, sny, z ktrych budzi si spocony i drcy, nie bdc w
ktrym yjesz, id do koledu, studiuj muzyk, oe si. yj tak jak do tej pory. Albo...
moesz y w wiecie cieni i niebezpieczestw. Moesz czerpa rado z czytania
opowieci o niesamowitych wydarzeniach albo by czci tych historii.
Pochyli si w jego kierunku, a Simon ujrza wiato w jego oczach i zrozumia,
dlaczego stwierdzi, e w nim jest co dziwnego. Mia zielono-zote oczy, ze renicami
podunymi jak u kota. To nie byy ludzkie oczy.
- Wybr naley do ciebie.
Clary pomylaa, i zaskakujcym jest, e wilkoaki miay takie wyczucie z
motywami kwiatowymi. Stara sfora Luke'a - teraz naleca do Mai - udekorowaa teren
wok budynku, w ktrym odbywao si przyjcie i dookoa starej stodoy, gdzie
przeprowadzono ceremoni. Wyremontowali wszystko. Clary pamitaa jak bawia si tutaj
z Simonem, w stodole, w ktrej trzeszczay deski, a farba odazia od nierwnej podogi.
Teraz wszystko byo wyrwnane i odmalowane - wntrze emanowao delikatnym blaskiem
starego drewna. Kto mia poczucie humoru: deski owinito pdami dzikiego ubinu7.
Due, drewniane wazony pene byy paek wodnych, nawoci i lilii. Bukiet Clary
7 No, naprawd zabawne hahahaha... Chyba nie zrozumiaam artu. |K.
zrobiono z dzikich kwiatw, cho nieco ju zwidy od cigego ciskania ich w doni przez
kilka godzin. Caa ceremonia odbya si jakby za mg: lub, kwiaty, wiece, szczliwa
twarz matki, blask w oczach Luke'a. W kocu Jocelyn zrezygnowaa z fantazyjnego stroju i
pokazaa si w biaej sukni z wosami upitymi w kok, z ktrego wymykay si wosy i, tak
- na gowie utrzymywa si dziki kolorowemu owkowi. Luke'owi, przystojnemu w
szarym garniturze, to nie przeszkadzao.
Teraz rozsadzano goci. Kilka wilkoakw odsuwao krzesa i ukadao prezenty na
dugim stole. Prezent od Clary, portret przedstawiajcy jej mam i Luke'a, namalowany
przez ni sam, wisia na cianie. Kochaa malowa; uwielbiaa czu w rkach pdzel i
farby - moga tworzy nie runy, tylko co piknego, co, czym w przyszoci bdzie moga
cieszy oczy.
Jocelyn bya zajta tuleniem Mai, rozbawionej entuzjazmem panny modej. Bat
rozmawia z Lukiem, ktry wydawa si oszoomiony, ale w pozytywnym tego sowa
znaczeniu. Clary umiechna si do nich, po czym wysza na zewntrz.
Ksiyc unosi si wysoko, owietlajc jezioro i cae gospodarstwo. Lampiony,
bujajce si lekko na wietrze, zawieszono na wszystkich drzewach. cieki wyoono
maymi, wieccymi krysztaami byo to dzieo Magnusa. Ale gdzie podzia si on sam?
Clary nie widziaa go w tumie podczas ceremonii, cho zauwaya wszystkich innych:
Mai i Bata, Isabelle w srebrnej sukience, Aleca w ciemnym garniturze i Jace'a, ktry
porzuci gdzie krawat, zapewne na jednym z krzeww. Pojawili si nawet Robert i Maryse,
naprawd uprzejmi; Clary nie miaa pojcia, co si midzy nimi dziao i nikogo o to nie
pytaa.
Skierowaa si do najwikszego namiotu, gdzie znajdowao si miejsce dla DJ'a czyli
Bata, a cz sfory i kilku innych goci przygotowywao miejsce do taca. Stoy oboono
bia tkanin i poustawiano na nich stare zestawy porcelany z farmy, pochodzce z lat, gdy
Luke przeszukiwa okoliczne pchle targi. Naczynia w ogle do siebie nie pasoway, a za
szklanki suyy stare soiki po konfiturach, na ktrych jej mama namalowaa astry i
koniczyny na podstawkach, rwnie niedopasowanych do kompletu. Clary pomylaa, e to
najadniejszy lub jaki w yciu widziaa.
Na dugim stole poustawiano kieliszki do szampana; obok sta Jace, a gdy j
zobaczy, unis kieliszek i mrugn do niej. Postawi na niead: lekko pognieciona
Jace pocign j w swoj stron, ich ciaa dopasoway si do siebie; owin rce
wok jej talii, ustami dotykajc karku.
- Moglibymy pj do domu - powiedzia. - S tam sypialnie.
Obrcia si w jego ramionach i szturchna go w pier, mocno.
- To lub mojej mamy - rzucia. - Nie bdziemy uprawia seksu. W ogle.
- Ale w ogle to mj ulubiony sposb na seks.
- Dom jest peen wampirw - powiedziaa wesoo. Dostali zaproszenie. Pojawili si
zeszej nocy. Czekaj do zachodu soca, eby wyj.
- Luke zaprosi wampiry?
- Maia to zrobia. To taki gest pokoju. Staraj si dogada.
- Wampiry na pewno uszanuj nasz prywatno.
- Z pewnoci nie - powiedziaa Clary i odcigna go od cieki prowadzcej do
domu, kierujc si ku drzewom. Tutaj by cie i dobre miejsce, by si skry; ziemi
przecinay wystajce korzenie drzew i pokryway rosnce dookoa w skupiskach biae
kwiaty.
Opara si o pie, przycigajc Jace'a tak, e przylgn do niej, kadc donie na
wysokoci jej ramion, gdy go obja. Wygadzia mikk tkanin jego marynarki.
- Kocham ci - wyznaa.
Spojrza na ni.
- Myl, e wiem, co miaa na myli Madame Dorothea - powiedzia. - Gdy
stwierdzia, e zakocham si w niewaciwej osobie.
Clary wytrzeszczya oczy. Zastanawiaa si czy wanie mia zamiar z ni zerwa.
Jeli tak, bdzie miaa sowo lub dwa do powiedzenia Jace'owi o jego wyczuciu czasu, po
tym jak ju utopi go w jeziorze.
Wzi gboki oddech.
- Sprawia, e kwestionowaem samego siebie - powiedzia. - Cay czas, kadego
dnia. Wychowano mnie w przekonaniu, e musz by idealny. Idealny wojownik, idealny
syn. Nawet, gdy zamieszkaem z Lightwoodami, mylaem, e musz by idealny, bo
inaczej mnie odel. Nie sdziem, e mio przychodzi z przebaczeniem. A wtedy
pojawia si ty, niszczc wszystko, w co wierzyem, a ja zaczem inaczej patrze na to
wszystko. Miaa w sobie... tak wiele mioci, tak wiele przebaczenia i wiary. Wic
zaczem myle, e moe jestem wart tej wiary. e nie musz by idealny; wystarczy, e
bd tylko prbowa. - Opuci powieki; widziaa jak na jego skroni pulsuje ya, czua jego
napicie. - Wic pomylaem, e bya nieodpowiedni osob dla Jace'a, ktrym byem, ale
nie dla Jace'a, ktrym jestem teraz, tym, ktrym pomoga mi si sta. Zmienia mnie na
lepsze i nawet jeli od mnie odejdziesz, wci pozostan taki, jaki jestem - urwa. - Co nie
znaczy, e powinna mnie zostawi - doda szybko, dotykajc czoem jej wasnego. Powiedz co, Clary.
Rce trzyma na jej ramionach, ogrzewajc jej skr; czua jak dry. Jego oczy byy
zote nawet w niebieskim wietle zmierzchu. Przypomniaa sobie jego spojrzenie, kiedy
spotkaa go po raz pierwszy - twarde i odlege, nawet przeraajce, ale dopiero po pewnym
czasie dojrzaa na tyle, by zrozumie, e to, na co patrzy, to tarcza powstaa po siedemnastu
latach samoobrony. Siedemnacie lat chronienia wasnego serca.
- Drysz - powiedziaa z lekkim zaskoczeniem.
- Przez ciebie - odpar, jego oddech askota jej policzek, gdy zsuwa rce po jej
ramionach. - Za kadym razem... za kadym razem.
- Czy mog ci powiedzie pewien nudny naukowy fakt? - wyszeptaa. - Zao si, e
kontynuowa niskim gosem. - Wtedy nic nie zdawao si by w porzdku. Zawsze miaem
wraenie, e co straciem. A teraz wiem, e to byo to, to wszystko, ale take ty. Nie
pamitaem w cigu dnia. Ale w nocy niem o tobie, Isabelle.
- nilimy ci si?
- Tylko ty. Dziewczyna z bardzo ciemnymi oczami. - Dotkn delikatnie jej wosw. Magnus mwi mi, e byem bohaterem - powiedzia. - A gdy patrzysz na mnie, widz, e
szukasz tamtego chopaka. Chopaka, ktrego znaa, ktry by bohaterem i dokonywa
wspaniaych czynw. Nie pamitam tego. Nie wiem, czy to znaczy, e ju nie jestem
bohaterem. Ale chciabym sprbowa znowu by tamtym chopakiem. Tym, ktry caowa
ci, bo na to zasugiwa. Jeli bdziesz wystarczajco cierpliwa, by da mi sprbowa.
To byo takie w stylu Simona. Spojrzaa na niego i tym razem, gdy poczua
kiekujc nadziej, nie zdusia jej.
- Mog da ci sprbowa - powiedziaa. Tak wanie, sprbowa. Nie mog ci
niczego obieca.
- Nie oczekiwabym tego. - Jego twarz rozjania si, a w oczach pojawi si cie
wspomnienia. - Jeste amaczk serc, Isabelle Lightwood - powiedzia. - Przynajmniej to
pamitam.
- Tessa jest czarownic - oznajmia Jocelyn - cho bardzo nietypow. Pamitasz, jak
ci powiedziaam, e martwiam si, jak naoy na ciebie czar, ktry nakada si na kadego
nowonarodzonego Nocnego owc? Czar ochronny? I e to Brat Zachariasz i pewna
czarownica mi w tym pomogli? To bya wanie Tessa Gray.
- Powiedziaa mi, e to wtedy wpada na pomys z nazwiskiem Fray - Clary
usiada na krzele naprzeciwko Tessy. F od Fairchild - powiedziaa, uwiadamiajc
sobie prawd. - A reszta od Gray.
Tessa umiechna si.
- To by dla mnie zaszczyt.
- Bya malutka; nie moga tego pamita - powiedziaa Jocelyn, ale Clary mylaa o
tym, jak znajoma wydawaa jej si Tessa, gdy spotkaa j po raz pierwszy.
- Dlaczego mwisz mi to teraz? - zapytaa Clary, patrzc na matk, ktra staa przy
jej krzele, bawic si obrczk. - Dlaczego nie wczeniej?
- Chciaam by przy tym, gdyby ju zdecydowaa si ci powiedzie - wtrcia Tessa;
miaa melodyjny gos, delikatny i sodki, sycha te w nim byo pozostaoci brytyjskiego
akcentu. - Poza tym baam si, e zbyt dugo yam odizolowana od wiata Nocnych
owcw. Moje wspomnienia z tego ycia s zarwno sodkie jak i gorzkie, czasami bardziej
gorzkie.
Jocelyn pocaowaa Clary w czubek gowy.
- Moe porozmawiacie? - powiedziaa i posza w kierunku Luke'a, ktry rozmawia z
Kadirem.
Clary spojrzaa na umiechnit Tess i powiedziaa:
- Jeste czarownic, ale przyjanisz si z Cichym Bratem. Co wicej ni przyjanisz
- to troch dziwne, prawda?
Tessa opara okcie na stole. Na jej lewym nadgarstku zalnia bransoletka z pere;
dotkna jej jakby to by nawyk.
- Wszystko w moim yciu jest troch niezwyke, ale to samo mog powiedzie o
tobie, prawda? - Jej oczy byszczay. - Jace Herondale bardzo dobrze gra na pianinie.