Professional Documents
Culture Documents
Prolog\par\pard\plain\hyphpar}\par\pard\plain\hyphpar} {
Ksi\u261?\u380?\u281? zwisa\u322? w ciemno\u347?ciach. Ramiona go bola\u322?y, w
iekowe kajdany wcina\u322?y mu si\u281? w nadgarstki, gdy pr\u243?bowa\u322? si\
u281? przespa\u263?. \u321?a\u324?cuchy nie pozwala\u322?y mu si\u281? po\u322?o
\u380?y\u263?. Nie by\u322? w stanie powiedzie\u263?, czy tak naprawd\u281? by\u
322?o jasno czy ciemno, poniewa\u380? wrogowie ukradli mu wzrok.\par\pard\plain\
hyphpar} {
W oddali us\u322?ysza\u322? krzyk - niepohamowany skowyt cz\u322?owieka, kt\u243
?ry pr\u243?buje - bezowocnie - uciec od najstraszliwszej agonii. Te przera\u380
?aj\u261?ce wrzaski dobiega\u322?y z wy\u380?szych korytarzy, t\u322?umione prze
z przeszkody po drodze.\par\pard\plain\hyphpar} {
Po niezliczonych tygodniach w lochach Felrook ksi\u261?\u380?\u281? potrafi\u322
? odgadn\u261?\u263?, co musi czu\u263? tamten cz\u322?owiek. Nigdy w \u380?yciu
nie wyobra\u380?a\u322? sobie cierpienia tak r\u243?\u380?norodnego i wyrafinow
anego, jakiego do\u347?wiadczy\u322? w tym miejscu.\par\pard\plain\hyphpar} {
Wyprostowa\u322? si\u281?, zmniejszaj\u261?c nieco obci\u261?\u380?enie na nadga
rstkach. By\u322? przekonany, \u380?e je\u347?li d\u322?u\u380?ej potrzymaj\u261
? go tutaj zakutego, odpadn\u261? mu r\u281?ce. Chocia\u380? wola\u322? obecne k
watery od poprzednich, gdzie pod\u322?oga je\u380?y\u322?a si\u281? od ostrych,
zardzewia\u322?ych kolc\u243?w, a wszelkie pr\u243?by po\u322?o\u380?enia si\u28
1? lub siedzenia wi\u261?za\u322?y si\u281? z przelaniem w\u322?asnej krwi.\par\
pard\plain\hyphpar} {
Niewidoczny, nieszcz\u281?sny wi\u281?zie\u324? nadal krzycza\u322?. Ksi\u261?\u
380?\u281? westchn\u261?\u322?. Przez ca\u322?y czas kiedy go torturowano, nieza
le\u380?nie od tego, jak\u261? trucizn\u281? wlano mu przemoc\u261? do gard\u322
?a, niezale\u380?nie od tego, jakie pytanie mu zadano, nie wypowiedzia\u322? naw
et jednego s\u322?owa. Nie krzycza\u322? tak\u380?e z b\u243?lu. Wiedzia\u322?,
\u380?e niekt\u243?re z mikstur opracowanych przez Maldora albo jego s\u322?ugus
\u243?w by\u322?y zdolne rozwi\u261?za\u263? mu j\u281?zyk i przy\u263?mi\u263?
umys\u322?, wi\u281?c kiedy go pochwycono, stanowczo poprzysi\u261?g\u322? sobie
nie wyda\u263? z siebie \u380?adnego d\u378?wi\u281?ku.\par\pard\plain\hyphpar}
{
Oprawcy n\u281?kali go naprawd\u281? fachowo. Pr\u243?bowali go przekupi\u263? j
edzeniem i wod\u261?. Pr\u243?bowali przymusi\u263? go do m\u243?wienia b\u243?l
em. Niekt\u243?rzy zjawiali si\u281? i przemawiali do\u324? spokojnie i rozs\u26
1?dnie. Inni wyst\u281?powali z kategorycznymi \u380?\u261?daniami. Czasem musia
\u322? stawi\u263? czo\u322?o kilku inkwizytorom z rz\u281?du. A innym razem god
ziny i dni ci\u261?gn\u281?\u322?y si\u281? w niesko\u324?czono\u347?\u263? mi\u
281?dzy kolejnymi przes\u322?uchaniami. Nie by\u322? w stanie nazwa\u263? rozmai
to\u347?ci toksyn, jakie mu podano, ale niezale\u380?nie od tego, jak bardzo sta
rano si\u281? zm\u261?ci\u263? mu my\u347?li i os\u322?abi\u263? determinacj\u28
1?, ksi\u261?\u380?\u281? koncentrowa\u322? si\u281? na jednej konieczno\u347?ci
: milczeniu.\par\pard\plain\hyphpar} {
W ko\u324?cu przem\u243?wi. W g\u322?\u281?bi ducha czepia\u322? si\u281? nadzie
i, \u380?e ostatecznie zostanie zaprowadzony przed oblicze cesarza. I wtedy wypo
wie jedno s\u322?owo.\par\pard\plain\hyphpar} {
Stopniowo, jak przez mg\u322?\u281?, do ksi\u281?cia zacz\u281?\u322?o dociera\u
263?, \u380?e odzyskuje niezwyk\u322?\u261? jak na obecne warunki jasno\u347?\u2
63? umys\u322?u. B\u243?l g\u322?owy nie ust\u281?powa\u322?, g\u322?\u243?d nad
al szarpa\u322? mu trzewia, ale ksi\u261?\u380?\u281? odkry\u322?, \u380?e mo\u3
80?e \u347?wiadomie kierowa\u263? my\u347?lami - uwa\u380?a\u322? to za rzecz zu
pe\u322?nie naturaln\u261?, dop\u243?ki nie zacz\u281?to faszerowa\u263? jego po
si\u322?k\u243?w dodatkami wp\u322?ywaj\u261?cymi na prac\u281? umys\u322?u. Je\
u347?li pomin\u261?\u263? fakt, \u380?e nieustannie trzyma\u322? si\u281? naczel
nej zasady zachowania milczenia, to w ci\u261?gu ostatnich tygodni jego my\u347?
li b\u322?\u261?dzi\u322?y zupe\u322?nie bezw\u322?adnie, a poczucie to\u380?sam
o\u347?ci zacz\u281?\u322?o si\u281? rozmywa\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Drzwi do celi otworzy\u322?y si\u281? ze skrzypieniem. Zesztywnia\u322?, gotuj\u
261?c si\u281? na wszystko. Zachowaj milczenie, przestrzeg\u322? si\u281? w my\u
347?lach. Cho\u263?by nie wiadomo co zrobili czy powiedzieli.\par\pard\plain\hyp
hpar} {
- No, prosz\u281?, prosz\u281? - us\u322?ysza\u322? ciep\u322?y, znany mu g\u322
?os. - Z ka\u380?dym dniem wygl\u261?dasz coraz gorzej.\par\pard\plain\hyphpar}
{
Ksi\u261?\u380?\u281? nie odpowiedzia\u322?. Do celi weszli tak\u380?e inni m\u2
81?\u380?czy\u378?ni. Trzech, nie licz\u261?c tego, kt\u243?ry m\u243?wi\u322?.\
par\pard\plain\hyphpar} {
- Skoro masz mie\u263? go\u347?cia, to lepiej, \u380?eby\u347?my ci\u281? obmyli
- kontynuowa\u322? przyjazny g\u322?os prawie bez chwili przerwy.\par\pard\plai
n\hyphpar} {
Brutalne r\u281?ce rozpi\u281?\u322?y kajdany. Ksi\u261?\u380?\u281? by\u322? sk
onsternowany. Nie myto go, odk\u261?d trafi\u322? do loch\u243?w. Mo\u380?e to b
y\u322?a jaka\u347? sztuczka? A mo\u380?e wreszcie stanie przed obliczem cesarza
?\par\pard\plain\hyphpar} {
Wielkie \u322?apska chwyci\u322?y go za ramiona. Poci\u261?gn\u281?\u322?y go do
przodu, a potem pchn\u281?\u322?y na kolana. Szorstkie szmaty tar\u322?y jego n
agie cia\u322?o. Niebawem niewidoczne d\u322?onie zacz\u281?\u322?y przycina\u26
3? mu zarost. Kilka minut p\u243?\u378?niej prosta brzytwa przesun\u281?\u322?a
si\u281? po policzkach.\par\pard\plain\hyphpar} {
Przytrzymywa\u322?o go dw\u243?ch m\u281?\u380?czyzn, po jednym z ka\u380?dego b
oku, co podsun\u281?\u322?o ksi\u281?ciu my\u347?l, jak m\u243?g\u322?by ich zaa
takowa\u263?. Gdyby pos\u322?u\u380?y\u322? si\u281? nogami i uderzy\u322? w ich
kolana, a potem dorwa\u322?by brzytw\u281?, zdo\u322?a\u322?by dorzuci\u263? cz
tery trupy na swoje konto. Odk\u261?d go uwi\u281?ziono, zabi\u322? ju\u380? sze
\u347?ciu stra\u380?nik\u243?w.\par\pard\plain\hyphpar} {
Nie. Nawet gdyby pokona\u322? tych m\u281?\u380?czyzn, bez wzroku nigdy nie zdo\
u322?a\u322?by uciec z loch\u243?w. Za to m\u243?g\u322?by zaprzepa\u347?ci\u263
? audiencj\u281? u Maldora. Ksi\u261?\u380?\u281? zadr\u380?a\u322?. Wielu jego
najlepszych ludzi i najbli\u380?szych przyjaci\u243?\u322? odda\u322?o \u380?yci
e, a on - mimo ich ofiary - zawi\u243?d\u322?. Jego jedyn\u261? szans\u261? na o
dkupienie by\u322?o stan\u261?\u263? przed cesarzem.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wydajesz si\u281? dzisiaj wyj\u261?tkowo potulny. Czy\u380?by\u347? wreszcie p
ostanowi\u322? zosta\u263? wzorcowym wi\u281?\u378?niem?\par\pard\plain\hyphpar}
{
W my\u347?lach ksi\u281?cia pojawi\u322?y si\u281? k\u261?\u347?liwie riposty. O
d tak dawna m\u261?ci\u322?o mu si\u281? w g\u322?owie, \u380?e teraz kusi\u322?
o go, by odpowiedzie\u263?. Nie, nawet je\u347?li wydawa\u322?o mu si\u281?, \u3
80?e my\u347?li klarownie, i cho\u263?by to pytanie by\u322?o niewinne, to, je\u
380?eli z\u322?amie zasad\u281? milczenia, w ko\u324?cu oprawcy zmusz\u261? go d
o zdradzenia tajemnic. Mia\u322? do przekazania tylko jedno s\u322?owo i wypowie
je w obecno\u347?ci Maldora.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Gotowy na spacer? M\u281?\u380?czy\u378?ni stoj\u261?cy po bokach pomogli ksi\
u281?ciu wsta\u263?, a potem wyprowadzili go z celi. Szed\u322?, pow\u322?\u243?
cz\u261?c nogami. Jak zawsze, brakowa\u322?o mu oczu, ale z ca\u322?\u261? deter
minacj\u261? bada\u322? otoczenie pozosta\u322?ymi zmys\u322?ami, zwracaj\u261?c
uwag\u281? na kierunek i temperatur\u281? ci\u261?gu powietrza, akustyk\u281? k
orytarza, zapachy zgnilizny i p\u322?on\u261?cych pochodni.\par\pard\plain\hyphp
ar} {
Po pewnym czasie us\u322?ysza\u322?, \u380?e otwieraj\u261? si\u281? drzwi, i ws
zed\u322? do jakiego\u347? pomieszczenia. Eskorta zmusi\u322?a go do ukl\u281?kn
i\u281?cia, nak\u322?adaj\u261?c mu okowy na kostki i nadgarstki, a potem zamyka
j\u261?c ci\u281?\u380?ki, \u380?elazny ko\u322?nierz na szyi. Stra\u380?nicy wy
szli bez s\u322?owa. A przynajmniej cz\u281?\u347?\u263? z nich. Jeden lub kilku
mog\u322?o zosta\u263? potajemnie.\par\pard\plain\hyphpar} {
Mija\u322?y minuty. Godziny. W ko\u324?cu drzwi celi otworzy\u322?y si\u281? i z
nowu zamkn\u281?\u322?y.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nareszcie ponownie si\u281? spotykamy - rozleg\u322? si\u281? znajomy g\u322?o
s.\par\pard\plain\hyphpar} {
Dreszcz przebieg\u322? ksi\u281?ciu po plecach. Maldor odwiedzi\u322? Trensicour
t wiele lat temu, pr\u243?buj\u261?c wynegocjowa\u263? sojusz. Jako ma\u322?y ch
\pard\plain\hyphpar} {
Trwa\u322? wyj\u261?tkowo - jak na koniec lutego - ciep\u322?y tydzie\u324?. Jas
on opiera\u322? si\u281? o por\u281?cz przed ogrodzonym boksem do \u263?wiczenia
szybkich pi\u322?ek baseballowych w lokalnym parku. Tim sta\u322? w \u347?rodku
, na lekko ugi\u281?tych nogach i wybija\u322? mn\u243?stwo pi\u322?ek za boczne
linie, usi\u322?uj\u261?c odzyska\u263? wyczucie czasu. Matt, najlepszy pa\u322
?karz w ich klubowej dru\u380?ynie, \u263?wiczy\u322? jako pierwszy; p\u322?ynny
mi i pot\u281?\u380?nymi zamachami posy\u322?a\u322? niemal ka\u380?d\u261? narz
ucon\u261? pi\u322?k\u281? w g\u322?\u261?b boksu.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie pr\u243?buj zamordowa\u263? pi\u322?ki - zasugerowa\u322? Jason. - Wystarc
zy mi napad z pobiciem - burkn\u261?\u322? Tim. Przy nast\u281?pnym narzucie Tim
odbi\u322? pi\u322?k\u281? mocno, trafiaj\u261?c w ziemi\u281? i kieruj\u261?c
j\u261? w lew\u261? cz\u281?\u347?\u263? siatki. Jason zerka\u322? to na Tima, t
o na opatrzony podpisami rysunek w podr\u281?czniku biologii. Uczy\u322? si\u281
? na pami\u281?\u263? ludzkiego uk\u322?adu kostnego przed sprawdzianem.\par\par
d\plain\hyphpar} {
- Wyci\u261?gnij nos z ksi\u261?\u380?ki - mrukn\u261?\u322? Matt do Jasona, kie
dy Tim zawali\u322? kolejne odbicie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Potem musz\u281? i\u347?\u263? do zoo - t\u322?umaczy\u322? si\u281? Jason. Nie b\u281?d\u281? mia\u322? dzisiaj du\u380?o czasu na nauk\u281?.\par\pard\pla
in\hyphpar} {
- Zaufaj mi - powiedzia\u322? Matt, skinieniem g\u322?owy wskazuj\u261?c co\u347
? po lewej stronie.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason odwr\u243?ci\u322? si\u281? i zobaczy\u322? dwie dziewczyny id\u261?ce w i
ch kierunku. To by\u322?y April i Holly Knudsen, bli\u378?niaczki dwujajowe z je
go klasy w gimnazjum imienia Kennedy ego. Nie by\u322?y do siebie specjalnie pod
obne ani pod wzgl\u281?dem wygl\u261?du, ani zainteresowa\u324? - zw\u322?aszcza
jak na bli\u378?niaczki. \u321?adniejsza i pilniejsza April chodzi\u322?a z Jas
onem na zaj\u281?cia zaawansowane z trzech przedmiot\u243?w, w tym biologii. G\u
322?o\u347?niejsza i bardziej wysportowana Holly trzyma\u322?a kij do softballu
w jednej r\u281?ce i kask pa\u322?karza w drugiej.\par\pard\plain\hyphpar} {
Tylko dwie dziewczyny w szkole sprawia\u322?y, \u380?e Jasonowi zaciska\u322? si
\u281? \u380?o\u322?\u261?dek i \u322?apa\u322?o go nag\u322?e onie\u347?mieleni
e: Jen Miller i April Knudsen. By\u322?y \u322?adne, bystre i sprawia\u322?y wra
\u380?enie twardo st\u261?paj\u261?cych po ziemi. Jason podkochiwa\u322? si\u281
? skrycie w obydwu.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Cze\u347?\u263?! - zawo\u322?a\u322?a Holly.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason spr\u243?bowa\u322? si\u281? u\u347?miechn\u261?\u263?. Nagle zda\u322? so
bie spraw\u281?, \u380?e trzyma w r\u281?ku podr\u281?cznik. Czy wyjdzie na fraj
era, bo czyta podr\u281?cznik w takim miejscu?\par\pard\plain\hyphpar} {
Matt nic nie powiedzia\u322?. Rzadko kiedy odzywa\u322? si\u281? przy dziewczyna
ch. Jason stara\u322? si\u281?, \u380?eby jego g\u322?os zabrzmia\u322? zwyczajn
ie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Cze\u347?\u263?, Holly. April.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Przygotowujecie si\u281? do ostatniego sezonu przed szko\u322?\u261? \u347?red
ni\u261?? - zaciekawi\u322?a si\u281? Holly.\par\pard\plain\hyphpar} {
Tim przywali\u322? kijem w pi\u322?k\u281? i pos\u322?a\u322? j\u261? wysoko w n
iebo.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Trener Thayer ju\u380? ogl\u261?da\u322? Jasona - powiedzia\u322? Matt. - Mo\u
380?liwe, \u380?e Jason zostanie miotaczem w szkolnej reprezentacji ju\u380? w p
ierwszej klasie.\par\pard\plain\hyphpar} {
M\u243?wi\u322? prawd\u281?. Jason zacz\u261?\u322? gwa\u322?townie rosn\u261?\u
263? pod koniec sz\u243?stej klasy. Pocz\u261?tkowo zupe\u322?nie posypa\u322? s
i\u281? przy uderzeniach, dop\u243?ki nie przyzwyczai\u322? si\u281? do nowego w
zrostu, za to jego narzuty zacz\u281?\u322?y nabiera\u263? naprawd\u281? imponuj
\u261?cej pr\u281?dko\u347?ci. Teraz mia\u322? prawie sze\u347?\u263? st\u243?p
wzrostu. Zaczyna\u322? odzyskiwa\u263? form\u281? jako pa\u322?karz, a jego szyb
kie pi\u322?ki dochodzi\u322?y do osiemdziesi\u281?ciu mil na godzin\u281?, nada
l jednak mia\u322? k\u322?opoty z zachowaniem opanowania.\par\pard\plain\hyphpar
} {
- Rety, ch\u322?opcy z pierwszej klasy prawie nigdy nie graj\u261? dla reprezent
acji - odpar\u322?a pe\u322?na podziwu Holly. - W zesz\u322?ym roku omal nie zdo
byli mistrzostwa stanu.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie wiem, na ile zrobi\u322?em wra\u380?enie na Thayerze - przyzna\u322? Jason
. - Narzuty wychodzi\u322?y mi bez \u322?adu i sk\u322?adu.\par\pard\plain\hyphp
ar} {
- Tylko jeden ch\u322?opak z przysz\u322?orocznej dru\u380?yny szkolnej narzuca
szybciej od ciebie - powiedzia\u322? Matt. - A kiedy dajesz swoje najlepsze narz
uty, nie jestem w stanie odbi\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ostatnio jestem za bardzo spi\u281?ty - przyzna\u322? Jason, krzywi\u261?c si\
u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
W ci\u261?gu minionego roku, w czasie rozgrywek zacz\u261?\u322? si\u281? bardzo
denerwowa\u263? i st\u261?d bra\u322?y si\u281? nieskoordynowane narzuty. Zawal
i\u322? kilka meczy, bo odda\u322? za wiele baz za darmo i podda\u322? kluczowy
mecz przez wyj\u261?tkowo niecelny narzut. Par\u281? razy trafi\u322? te\u380? w
pa\u322?karza, a przy pr\u281?dko\u347?ci, z jak\u261? rzuca\u322?, to nie by\u
322?o nic zabawnego. \u379?aden z pa\u322?karzy dru\u380?yny przeciwnej nie odni
\u243?s\u322? powa\u380?nej kontuzji, ale niewiele brakowa\u322?o.\par\pard\plai
n\hyphpar} {
Pocz\u261?tkowo Jason uwa\u380?a\u322?, \u380?e przyczyn\u261? k\u322?opot\u243?
w jest to, \u380?e rzuca szybciej. Jednak potem Matt i Tim zauwa\u380?yli, \u380
?e regularnie lepiej narzuca w czasie trening\u243?w i nieoficjalnych meczy. Jas
ona gryz\u322?a my\u347?l, \u380?e zawali\u322? rozgrywki, bo nie mia\u322? do\u
347?\u263? ikry, \u380?eby dobrze narzuca\u263? mimo presji sytuacji. Mo\u380?e
k\u322?opot w tym, \u380?e za du\u380?o my\u347?la\u322? o tym, czego inni si\u2
81? po nim spodziewaj\u261?? Mo\u380?e za wiele od siebie wymaga\u322?, zafiksow
any na osi\u261?gni\u281?ciu perfekcji? A mo\u380?e po prostu traci\u322? umiej\
u281?tno\u347?ci.\par\pard\plain\hyphpar} {
Kumple z dru\u380?yny spodziewali si\u281?, \u380?e przezwyci\u281?\u380?y probl
emy z opanowaniem i poprowadzi ich ku chwale. Ci\u261?gle jednak nie by\u322? gw
iazd\u261?, jak\u261? inni oczekiwali, \u380?e si\u281? stanie. Czasem wola\u322
?by, \u380?eby jego przyjaciele troch\u281? mniej si\u281? nim przechwalali.\par
\pard\plain\hyphpar} {
April wskaza\u322?a na podr\u281?cznik Jasona.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Przygotowujesz si\u281? do sprawdzianu z biologii?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Pr\u243?buj\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jak si\u281? nazywa ko\u347?\u263? policzkowa? - zapyta\u322?a.\par\pard\plain
\hyphpar} {
Omal nie wyszczerzy\u322? z\u281?b\u243?w w u\u347?miechu.\par\pard\plain\hyphpa
r} {
- \u321?uk jarzmowy.\par\pard\plain\hyphpar} {
April unios\u322?a brwi.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie\u378?le.\par\pard\plain\hyphpar} {
Holly przewr\u243?ci\u322?a oczami.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ale z was kujony.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Kujony rz\u261?dz\u261? \u347?wiatem - sprzeciwi\u322? si\u281? Jason.\par\par
d\plain\hyphpar} {
Holly z\u322?apa\u322?a siostr\u281? za r\u281?k\u281?. - Lepiej chod\u378?my do
boksu dla softballist\u243?w. Jason chcia\u322? zaproponowa\u263?, \u380?eby po
szli co\u347? przek\u261?si\u263?. \u346?ci\u347?le rzecz bior\u261?c, chcia\u32
2? to zaproponowa\u263? April, ale \u322?atwiej by\u322?oby zaprosi\u263? obie s
iostry. One przysz\u322?y we dwie, on by\u322? z dwoma kumplami - wybraliby si\u
281? jako ma\u322?a grupka przyjaci\u243?\u322?. Nigdy w \u380?yciu nie b\u281?d
zie mia\u322? lepszej szansy, \u380?eby jak gdyby nigdy nic zagadn\u261?\u263? A
pril. Kto wie, mo\u380?e um\u243?wiliby si\u281? na wsp\u243?ln\u261? nauk\u281?
przed testem z biologii?\par\pard\plain\hyphpar} {
Nie m\u243?g\u322? jednak zmusi\u263? ust, \u380?eby si\u281? poruszy\u322?y. Bl
i\u378?niaczki ju\u380? odchodzi\u322?y.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ej! - zawo\u322?a\u322? w ko\u324?cu, czuj\u261?c si\u281? niezr\u281?cznie i
\u347?ciskaj\u261?c podr\u281?cznik. - Macie ochot\u281? p\u243?j\u347?\u263? co
\par\pard\plain\hyphpar} {
Melodia brzmia\u322?a obco, opiera\u322?a si\u281? na dziwnych harmoniach i by\u
322?a uzupe\u322?niona przeplataj\u261?cymi si\u281? z ni\u261? kontrtematami. B
asowa, delikatna perkusja wyznacza\u322?a rytm. Jason przechyli\u322? si\u281? p
rzez por\u281?cz, zdumiony tym przedziwnym zjawiskiem. \u379?a\u322?owa\u322?, \
u380?e nie ma tu nikogo wi\u281?cej, bo wtedy m\u243?g\u322?by si\u281? zoriento
wa\u263?, czy nie ma przypadkiem omam\u243?w s\u322?uchowych.\par\pard\plain\hyp
hpar} {
Hipopotam poruszy\u322? si\u281?, ogromna paszcza otworzy\u322?a si\u281?, kiedy
zwierz\u281? ziewn\u281?\u322?o, i na t\u281? jedn\u261? chwil\u281? muzyka sta
\u322?a si\u281? g\u322?o\u347?niejsza i bardziej wyra\u378?na, jakby hipopotam
naprawd\u281? by\u322? \u378?r\u243?d\u322?em skomplikowanej melodii. I zaraz wi
elka paszcza si\u281? zamkn\u281?\u322?a.\par\pard\plain\hyphpar} {
Kiedy hipopotam nie ziewa\u322?, muzyka znowu dobiega\u322?a przyt\u322?umiona,
ale mimo to, stawa\u322?a si\u281? coraz g\u322?o\u347?niejsza. Czy to mo\u380?l
iwe, \u380?e zwierz\u281? po\u322?kn\u281?\u322?o magnetofon? To by\u322?o jedyn
e wiarygodne wyt\u322?umaczenie, ale wydawa\u322?o si\u281? r\u243?wnie niedorze
czne, jak my\u347?l, \u380?e hipopotam wydawa\u322? te d\u378?wi\u281?ki sam z s
iebie.\par\pard\plain\hyphpar} {
A mo\u380?e nie by\u322?o \u380?adnej muzyki? Mo\u380?e oberwa\u322? w g\u322?ow
\u281? mocniej ni\u380? my\u347?la\u322?? Nie, zdecydowanie ju\u380? mu si\u281?
przeja\u347?ni\u322?o w g\u322?owie, a zaburzenia r\u243?wnowagi s\u322?ab\u322
?y.\par\pard\plain\hyphpar} {
Rozejrza\u322? si\u281? wok\u243?\u322?, ale nikogo nie dostrzeg\u322?. Czy to t
en moment, w kt\u243?rym powinien natychmiast po kogo\u347? pobiec? Pomy\u347?la
\u322? o kresk\u243?wce Warner Bros, o \u347?piewaj\u261?cej i ta\u324?cz\u261?c
ej \u380?abie, kt\u243?ra milk\u322?a za ka\u380?dym razem, kiedy zjawia\u322? s
i\u281? jaki\u347? \u347?wiadek.\par\pard\plain\hyphpar} {
Opieraj\u261?c si\u281? brzuchem o por\u281?cz, Jason wychyli\u322? si\u281? dal
eko do przodu, zadziwiony przywo\u322?uj\u261?c\u261? go melodi\u261?. Gdyby zdo
\u322?a\u322? przysun\u261?\u263? ucho bli\u380?ej wody, by\u322?by w stanie pot
wierdzi\u263?, czy muzyka rzeczywi\u347?cie dobiega z do\u322?u. Hipopotam nawet
nie drgn\u261?\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Kiedy Jason pochyli\u322? si\u281? w stron\u281? marszcz\u261?cej si\u281? powie
rzchni, chwyci\u322? go pot\u281?\u380?ny zawr\u243?t g\u322?owy. Straci\u322? r
\u243?wnowag\u281?, wypu\u347?ci\u322? z r\u281?ki por\u281?cz i wpad\u322? g\u3
22?ow\u261? naprz\u243?d do basenu, prosto na hipopotama. I zupe\u322?nie, jakby
to by\u322?a okazja, na kt\u243?r\u261? to zaspane zwierz\u281? czeka\u322?o pr
zez ca\u322?\u261? niewol\u281?, hipopotam wynurzy\u322? si\u281? z otwart\u261?
paszcz\u261?, a muzyka rozbrzmia\u322?a g\u322?o\u347?niej ni\u380? dot\u261?d.
\par\pard\plain\hyphpar} {
Zanim Jason zd\u261?\u380?y\u322? zareagowa\u263?, ju\u380? chwyta\u322? r\u281?
kami \u347?liski j\u281?zyk, jego twarz \u347?lizga\u322?a si\u281? po nat\u322?
uszczonej powierzchni. Wyci\u261?gni\u281?ty na brzuchu \u347?mign\u261?\u322? w
d\u243?\u322? czarnym, \u347?liskim tunelem. \u379?adne zwierz\u281? nie jest a
\u380? tak wielkie! Co si\u281? dzia\u322?o? Melodia rozbrzmiewa\u322?a czysto w
kontrapunkcie do jego przera\u380?enia, a on sp\u322?ywa\u322? wilgotnym koryta
rzem. Pr\u243?bowa\u322? zaprze\u263? si\u281? o gumowate boki i spowolni\u263?
zjazd, ale mu si\u281? nie uda\u322?o. W ko\u324?cu jego r\u281?ce i g\u322?owa
wynurzy\u322?y si\u281? gwa\u322?townie z dziupli w pniu umieraj\u261?cego drzew
a w pobli\u380?u rzeki o brzegach poro\u347?ni\u281?tych paprociami.\par\pard\pl
ain\hyphpar} {
Jakim\u347? cudem zapad\u322?a ju\u380? noc. Srebrzysta \u347?cie\u380?ka ksi\u2
81?\u380?ycowego \u347?wiat\u322?a dr\u380?a\u322?a na wodzie. Muzyka, kt\u243?r
\u261? Jason s\u322?ysza\u322?, dobiega\u322?a z szerokiej tratwy dryfuj\u261?ce
j na leniwym nurcie. Wykaraska\u322? si\u281? z dziupli. Kombinezon mia\u322? pr
zemoczony po tym, jak wpad\u322? do basenu hipopotama. Obejrza\u322? si\u281?, \
u380?eby przyjrze\u263? si\u281? pustemu wn\u281?trzu drzewa. Od \u347?rodka pie
\u324? by\u322? wilgotny i spr\u243?chnia\u322?y. Jason nie by\u322? w stanie do
jrze\u263? \u380?adnego przej\u347?cia, nie licz\u261?c otworu przez kt\u243?ry
e?\par\pard\plain\hyphpar} {
A w \u380?yciu po \u347?mierci? Pos\u322?ucha\u322? muzyki i cichego szmeru rzek
i. Gdziekolwiek by\u322?, jakiekolwiek by\u322?o tego wyja\u347?nienie, pozosta\
u322? czujny i znajdowa\u322? si\u281? w \u380?ywym, dzia\u322?aj\u261?cym na zm
ys\u322?y otoczeniu. Zlustrowa\u322? wzrokiem okolic\u281? - omsza\u322?e drzewa
nad rzek\u261?, zaro\u347?la poni\u380?ej, owady bzycz\u261?ce w pobli\u380?u nieco zdumiony tym, jak \u322?atwe do zaakceptowania okaza\u322?o si\u281? niem
o\u380?liwe, kiedy ju\u380? si\u281? wydarzy\u322?o.\par\pard\plain\hyphpar} {
Szybko odkry\u322?, \u380?e jego najpilniejszym k\u322?opotem b\u281?dzie zej\u3
47?cie na d\u243?\u322?. Usiad\u322? niezgrabnie na brzegu wysokiego, pustego pn
ia, pr\u243?buj\u261?c ulokowa\u263? si\u281? tak, \u380?eby zej\u347?\u263? w t
en sam spos\u243?b, w jaki wcze\u347?niej si\u281? wspi\u261?\u322?. Najwyra\u37
8?niej nie bardzo mu to wychodzi\u322?o. Zakr\u281?ci\u322?o mu si\u281? w g\u32
2?owie na my\u347?l, \u380?e mia\u322?by ze\u347?lizgn\u261?\u263? si\u281? wn\u
281?trzem pnia, zosta\u263? naszpikowany drzazgami i ostatecznie z\u322?ama\u263
? kostk\u281? przy l\u261?dowaniu. My\u347?l o zej\u347?ciu wn\u281?trzem pnia w
ydawa\u322?a si\u281? mniej ni\u380? kusz\u261?ca. Dlaczego wspinanie si\u281? z
awsze jest o wiele \u322?atwiejsze od schodzenia?\par\pard\plain\hyphpar} {
W ko\u324?cu, po wielu pe\u322?nych wahania obrotach i skr\u281?tach cia\u322?a,
zsun\u261?\u322? si\u281? z powrotem do wn\u281?trza pnia tak, \u380?eby m\u243
?c si\u281? zaprze\u263?. Kiedy wreszcie przecisn\u261?\u322? si\u281? na d\u243
?\u322?, wyszed\u322? z drzewa, ciesz\u261?c si\u281? ze \u347?wiat\u322?a ksi\u
281?\u380?ycowego, i postanowi\u322? ruszy\u263? za tratw\u261?, poniewa\u380? s
tanowi\u322?a jedyny \u347?lad cywilizacji.\par\pard\plain\hyphpar} {
Wkr\u243?tce dogoni\u322? muzyk\u281?, chocia\u380? listowie nad rzek\u261? odci
na\u322?o mu widok na tratw\u281?. Potruchta\u322? przed siebie, a\u380? dotar\u
322? do prze\u347?witu i zobaczy\u322? drobn\u261?, zgarbion\u261? posta\u263? s
iedz\u261?c\u261? na k\u322?odzie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Cze\u347?\u263? - powiedzia\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
Posta\u263? gwa\u322?townie obr\u243?ci\u322?a g\u322?ow\u281?. Twarz nale\u380?
a\u322?a do dzieciaka maj\u261?cego mo\u380?e dziesi\u281?\u263?, jedena\u347?ci
e lat. Kiedy ch\u322?opiec si\u281? poruszy\u322?, Jason zda\u322? sobie spraw\u
281?, \u380?e ma spory garb na plecach.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dlaczego podkradasz si\u281? do mnie? - warkn\u261?\u322? ch\u322?opak.\par\pa
rd\plain\hyphpar} {
- Ja tylko id\u281? za tratw\u261? - odpar\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar}
{
Ch\u322?opiec, nieco si\u281? uspokoiwszy, przesun\u261?\u322? si\u281? na k\u32
2?odzie, robi\u261?c troch\u281? miejsca. Jason usiad\u322? obok niego.\par\pard
\plain\hyphpar} {
- O co w\u322?a\u347?ciwie chodzi z t\u261? tratw\u261? muzyczn\u261?? - spyta\u
322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Ch\u322?opiec zerkn\u261?\u322? na niego z pow\u261?tpiewaniem.\par\pard\plain\h
yphpar} {
- \u379?artujesz? To pie\u347?\u324? \u380?a\u322?obna Zawrotnej Dziewi\u261?tki
, najlepszych muzyk\u243?w w okolicy. Wi\u281?kszo\u347?\u263? ludzi czeka na ni
ch przy wodospadzie. Tylko ten etap ich interesuje. Ale ja wol\u281? pos\u322?uc
ha\u263? muzyki. To b\u281?dzie ich ostatni raz.\par\pard\plain\hyphpar} {
- P\u322?yn\u261? w stron\u281? wodospadu?\par\pard\plain\hyphpar} {
Teraz, gdy zacz\u261?\u322? nas\u322?uchiwa\u263?, wychwyci\u322? odleg\u322?y r
yk wody.\par\pard\plain\hyphpar} {
Ch\u322?opiec z powag\u261? pokiwa\u322? g\u322?ow\u261?.\par\pard\plain\hyphpar
} {
- Pr\u243?buj\u261? w ten spos\u243?b co\u347? zadeklarowa\u263?. Zabroniono im
wsp\u243?lnych wyst\u281?p\u243?w publicznych. Nie rozumiem, w jaki spos\u243?b
to ma cokolwiek zmieni\u263?. - Rzuci\u322? Jasonowi surowe spojrzenie. - Musia\
u322?e\u347? o nich s\u322?ysze\u263?. Zgadza si\u281??\par\pard\plain\hyphpar}
{
- Nie. Jestem tu obcy. Dopiero co si\u281? zjawi\u322?em.\par\pard\plain\hyphpar
} {
- Sk\u261?d jeste\u347??\par\pard\plain\hyphpar} {
- Z Vista w Kolorado.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nigdy nie s\u322?ysza\u322?em.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason zawaha\u322? si\u281?, nie bardzo wiedz\u261?c, czy chcia\u322? us\u322?ys
ze\u263? odpowied\u378? ch\u322?opca.\par\pard\plain\hyphpar} {
- A o Ameryce? Albo planecie Ziemia?\par\pard\plain\hyphpar} {
Ch\u322?opiec \u347?ci\u261?gn\u261?\u322? brwi.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie bardzo.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mo\u380?esz mi powiedzie\u263?, gdzie jestem?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nad rzek\u261?, jak wida\u263?. - Ch\u322?opak gwa\u322?townie zerkn\u261?\u32
2? z powrotem na nurt. - Min\u281?li nas. Lepiej chod\u378?my, bo przegapimy fin
a\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason powlek\u322? si\u281? za ch\u322?opcem, kt\u243?ry porusza\u322? si\u281?
zadziwiaj\u261?co szybko porz\u261?dnym szlakiem okr\u261?\u380?aj\u261?cym kilk
a bagnistych obszar\u243?w i cienistych g\u261?szczy. Nocne powietrze najwyra\u3
78?niej dobrze robi\u322?o Jasonowi na g\u322?ow\u281?, chocia\u380? s\u322?aby,
pulsuj\u261?cy b\u243?l uporczywie nie mija\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Wspi\u281?li si\u281? stromym, g\u281?sto poro\u347?ni\u281?tym stokiem i wyszli
na wzniesienie z widokiem na rzek\u281?. Ryk wodospadu przybra\u322? na sile. K
orzystaj\u261?c z podwy\u380?szenia, Jason zerkn\u261?\u322? w g\u243?r\u281? rz
eki, \u380?eby zobaczy\u263?, o ile wyprzedzili ma\u322?\u261? tratw\u281?. Muzy
ka dobiega\u322?a z oddali. Kiedy spojrza\u322? w przeciwnym kierunku, dostrzeg\
u322? miejsce, w kt\u243?rym rzeka gwa\u322?townie si\u281? ko\u324?czy\u322?a.
Wodospad.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Lepiej chod\u378?my - ponagli\u322? go ch\u322?opiec. - Teraz mamy nad nimi pr
zewag\u281?, ale nurt przy\u347?piesza. Wkr\u243?tce b\u281?d\u261? p\u322?yn\u2
61?\u263? szybciej, ni\u380? my b\u281?dziemy w stanie si\u281? porusza\u263?.\p
ar\pard\plain\hyphpar} {
Jason zszed\u322? za ch\u322?opcem w mrok pod zwieszaj\u261?cymi si\u281? ga\u32
2?\u281?ziami. Wkr\u243?tce us\u322?ysza\u322?, \u380?e woda p\u322?ynie szybcie
j. Ryk wodospadu sta\u322? si\u281? nieprzerwanym grzmotem, zag\u322?uszaj\u261?
cym odleg\u322?\u261? muzyk\u281?. Jason odkry\u322?, \u380?e zaczyna mu brakowa
\u263? tchu, kiedy przy\u347?pieszy\u322?, \u380?eby dotrzyma\u263? kroku coraz
szybciej id\u261?cemu przewodnikowi.\par\pard\plain\hyphpar} {
Przeszli przez g\u281?st\u261? k\u281?p\u281? drzew i zobaczyli o\u347?wietlony
ksi\u281?\u380?ycem t\u322?um zebrany obok szczytu wodospadu. Nad sam\u261? kraw
\u281?dzi\u261? wznosi\u322?o si\u281? kilka pi\u281?ter prowizorycznych trybun,
na kt\u243?rych t\u322?oczyli si\u281? gapie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Znajd\u378? dobre miejsce - poradzi\u322? mu ch\u322?opiec, zanim potruchta\u3
22? nad brzeg rzeki.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason pobieg\u322? do drugiego ko\u324?ca trybun i odkry\u322?, \u380?e dochodz\
u261? do samej kraw\u281?dzi przyprawiaj\u261?cej o zawr\u243?t g\u322?owy przep
a\u347?ci, z kt\u243?rej woda spada\u322?a kaskadami jak nieko\u324?cz\u261?ce s
i\u281? tsunami.\par\pard\plain\hyphpar} {
Kiedy\u347? pojecha\u322? z rodzin\u261? nad wodospad Niagara - ten wygl\u261?da
\u322? na niemal r\u243?wnie wysoki i przewala\u322?o si\u281? przez niego prawi
e tyle samo wody. Zimna mg\u322?a wodna zwil\u380?y\u322?a Jasonowi twarz.\par\p
ard\plain\hyphpar} {
Obszed\u322? trybuny i dotar\u322? do brzegu rzeki. T\u322?um ludzi ci\u261?gn\u
261?\u322? si\u281? od trybun spory kawa\u322? w g\u243?r\u281? rzeki. Niekt\u24
3?rzy widzowie mieli ponure miny. Inni pojadali przek\u261?ski. Jedna grupa ko\u
322?ysa\u322?a si\u281? i \u347?piewa\u322?a, fa\u322?szuj\u261?c, jak\u261?\u34
7? pie\u347?\u324?. Jason szed\u322? w g\u243?r\u281? rzeki i szuka\u322? wolneg
o miejsca. Wi\u281?kszo\u347?\u263? ludzi mia\u322?a na sobie proste ubrania z s
amodzia\u322?u, chocia\u380? czasem Jason dostrzega\u322? eleganckie futro albo
haftowan\u261? kamizelk\u281?. Nikt nie nosi\u322? tego, co on uwa\u380?a\u322?
za normalne, wsp\u243?\u322?czesne ubranie.\par\pard\plain\hyphpar} {
Po tym, jak przepchn\u261?\u322? si\u281? nieco do przodu, znalaz\u322? miejsce,
z kt\u243?rego b\u281?dzie dobry widok na tratw\u281? spadaj\u261?c\u261? z kra
w\u281?dzi wodospadu, ale kt\u243?ry znajdowa\u322? si\u281? za daleko w g\u243?
\u322? Maldor.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jeden z uczni\u243?w Zokara.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wszyscy, \u322?\u261?cznie z Eldrinem, zak\u322?adali, \u380?e Zokar pozby\u32
2? si\u281? Maldora. Nikt nie zgad\u322?, \u380?e przetrwa\u322? w ukryciu. Mald
or mo\u380?e i by\u322? najmniej pot\u281?\u380?nym z uczni\u243?w Zokara, ale n
ie brakowa\u322?o mu przebieg\u322?o\u347?ci, a w \u347?wiecie pozbawionym czarn
oksi\u281?\u380?nik\u243?w jego zdolno\u347?ci wyda\u322?y si\u281? nagle ogromn
e. Czytaj.\par\pard\plain\hyphpar} {
Maldor wykaza\u322? nadzwyczajn\u261? cierpliwo\u347?\u263? w swoich staraniach
o w\u322?adz\u281?. Nikt nie pozna\u322? jego to\u380?samo\u347?ci, dop\u243?ki
nie stworzy\u322? twierdzy na Felrook, umocniony przymierzami z Castonem i Dimde
llem. W ukryciu uda\u322?o mu si\u281? zgromadzi\u263? wok\u243?\u322? siebie wi
ele rozproszonych i podupad\u322?ych ras Zokara, co ostatecznie pozwoli\u322?o m
u zebra\u263? i wyposa\u380?y\u263? imponuj\u261?ce si\u322?y. Najwi\u281?ksz\u2
61? przewag\u281? bez w\u261?tpienia zyska\u322?, kiedy zdoby\u322? kontrol\u281
? nad tonvorami.\par\pard\plain\hyphpar} {
Potem nadesz\u322?y dekady genialnych politycznych manewr\u243?w. Sprzymierze\u3
24?cy stali si\u281? poddanymi, a wrog\u243?w trzymano na dystans dzi\u281?ki sk
omplikowanemu systemowi rozejm\u243?w. Maldor okaza\u322? si\u281? mistrzem w iz
olowaniu zagra\u380?aj\u261?cych mu kr\u243?lestw, pokonywaniu ich w walce, a po
tem pozyskiwaniu ich zasob\u243?w dla swojej sprawy. Zdo\u322?a\u322? zapobiec z
organizowaniu zjednoczonego oporu do czasu, kiedy taka opozycja nie mia\u322?a j
u\u380? \u380?adnej szansy na zwyci\u281?stwo. Chocia\u380? przetrwa\u322?y jesz
cze pojedyncze wolne kr\u243?lestwa, roszczenia Maldora do tytu\u322?u cesarza L
yrianu w rzeczywisto\u347?ci pozostaj\u261? niepodwa\u380?one.\par\pard\plain\hy
phpar} {
- Wasz cesarz jest czarnoksi\u281?\u380?nikiem? - zapyta\u322? Jason.\par\pard\p
lain\hyphpar} {
- Ostatnim - poinformowa\u322? go z powag\u261? depozytariusz wiedzy. - Po tym,
jak by\u322? \u347?wiadkiem upadku swojego mistrza, sam nie wzi\u261?\u322? sobi
e \u380?adnego ucznia. Cesarz doskonale zdaje sobie spraw\u281?, jak\u261? przew
ag\u281? daje mu fakt, \u380?e tylko on zna edomicki, i zabroni\u322? studi\u243
?w nad tym j\u281?zykiem.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zak\u322?adam, \u380?e Maldor nie jest mi\u322?ym w\u322?adc\u261?. Depozytari
usz wiedzy uni\u243?s\u322? brwi.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Cesarz to twardy cz\u322?owiek. Oczywi\u347?cie, pozostaj\u281? jego d\u322?u\
u380?nikiem, poniewa\u380? pozwala mi trwa\u263? na tym posterunku, gdzie czuwam
nad zasobami wiedzy.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Skoro jest czarnoksi\u281?\u380?nikiem, my\u347?li pan, \u380?e m\u243?g\u322?
by wiedzie\u263?, jak odes\u322?a\u263? mnie do domu?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jasonie, je\u347?li szukasz rady, rozwa\u380? moje s\u322?owa. Nierozwa\u380?n
e jest \u347?ci\u261?ganie na siebie uwagi Maldora. Wi\u281?kszo\u347?\u263? lud
zi bardzo si\u281? stara, \u380?eby pozosta\u263? z dala od jego my\u347?li. Je\
u380?eli naprawd\u281? jeste\u347? Poza\u347?wiatowcem, wola\u322?by\u347? racze
j nie dzieli\u263? si\u281? t\u261? informacj\u261? wszem wobec. Przyczaj si\u28
1?. Ucz si\u281? powoli i po cichu. W dzisiejszych czasach przykre konsekwencje
dotykaj\u261? tych, kt\u243?rzy wyr\u243?\u380?niaj\u261? si\u281? w t\u322?umie
.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason pokiwa\u322? w zadumie g\u322?ow\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Kto spisa\u322? histori\u281?, kt\u243?r\u261? w\u322?a\u347?nie czyta\u322?em
?\par\pard\plain\hyphpar} {
Depozytariusz wiedzy odwr\u243?ci\u322? wzrok.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Trudno powiedzie\u263?, jak powstaj\u261? te ksi\u281?gi: autor nieznany i tak
dalej. Domy\u347?lam si\u281?, \u380?e tekst ten przekazywano sobie od niegdysi
ejszych czas\u243?w.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Tre\u347?\u263? wydaje si\u281? do\u347?\u263? aktualna. A przecie\u380? wspom
nia\u322? pan, \u380?e jestem pierwszym go\u347?ciem od dziesi\u281?ciu lat, pra
wda?\par\pard\plain\hyphpar} {
Starzec zacisn\u261?\u322? usta.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Maldor pracowa\u322? d\u322?ugie dziesi\u281?ciolecia nad umocnieniem swojej w
\u379?a\u322?owa\u322?, \u380?e nie ma z nim Matta albo Tima. Od lat byli jego n
ajlepszymi przyjaci\u243?\u322?mi. Matt by\u322? najbardziej lojaln\u261? osob\u
261?, jak\u261? Jason zna\u322?, a Tim by\u322? przezabawny. Gdyby tu byli, Jaso
n pewnie w og\u243?le by si\u281? nie ba\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jednak\u380?e nie by\u322?o ich tutaj. Nikogo tu nie by\u322?o. Zastanawia\u322?
si\u281?, czy Matt i Tim b\u281?d\u261? si\u281? obwinia\u263? za jego znikni\u
281?cie. Pewnie pomy\u347?l\u261?, \u380?e dosta\u322? jakiego\u347? zakrzepu w
m\u243?zgu czy czego\u347? podobnego od uderzenia pi\u322?k\u261? w g\u322?ow\u2
81?. Wyobrazi\u322? sobie, jak szukaj\u261? jego cia\u322?a. \u379?a\u322?owa\u3
22?, \u380?e nie mo\u380?e im da\u263? zna\u263?, \u380?e \u380?yje. \u379?a\u32
2?owa\u322?, \u380?e nie mo\u380?e wskoczy\u263? na rower i pojecha\u263?, by si
\u281? z nimi spotka\u263?, wpa\u347?\u263? z nimi do kina, porzuca\u263? pi\u32
2?k\u261? albo zorganizowa\u263? sobie ma\u322?y turniej baseballowy.\par\pard\p
lain\hyphpar} {
Kto\u347? zapuka\u322? cicho do drzwi.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Prosz\u281? - powiedzia\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
Hermie wszed\u322? ze \u347?wiec\u261? w r\u281?ku i zamkn\u261?\u322? za sob\u2
61? drzwi. Odstawi\u322? \u347?wiec\u281? i usiad\u322? na pod\u322?odze.\par\pa
rd\plain\hyphpar} {
- Dziwne \u347?wiat\u322?o - zauwa\u380?y\u322?. - Parasz si\u281? edomickim?\pa
r\pard\plain\hyphpar} {
Jason zerkn\u261?\u322? na kom\u243?rk\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To przedmiot ze \u347?wiata Poza. Nie podzia\u322?a ju\u380? zbyt d\u322?ugo.\
par\pard\plain\hyphpar} {
- Dzi\u281?ki, \u380?e nie powiedzia\u322?e\u347? nic o rzece. Nie dosta\u322?em
pozwolenia, \u380?eby tam p\u243?j\u347?\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie ma sprawy.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Co sobie my\u347?la\u322?e\u347?, kiedy strzeli\u322?e\u347? z \u322?uku w tra
tw\u281??\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wydawa\u322?o mi si\u281?, \u380?e upadek z wodospadu to kiepski pomys\u322?.
Chcia\u322?em ich uratowa\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Ch\u322?opak si\u281? naburmuszy\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Pr\u243?bujesz by\u263? bohaterem? To dlatego myszkujesz przy g\u243?rnym pi\u
281?trze?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie jestem bohaterem - zapewni\u322? go Jason. - Ja tylko chc\u281? wr\u243?ci
\u263? do domu.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Za\u322?o\u380?\u281? si\u281?, \u380?e chcesz si\u281? dosta\u263? do Harthen
ham.\par\pard\plain\hyphpar} {
- A co to jest?\par\pard\plain\hyphpar} {
Hermie skrzy\u380?owa\u322? r\u281?ce na piersi.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Daj spok\u243?j, naprawd\u281? zamierzasz udawa\u263?, \u380?e nie wiesz?\par\
pard\plain\hyphpar} {
- Naprawd\u281? nie mam poj\u281?cia.\par\pard\plain\hyphpar} {
Bateria w kom\u243?rce pad\u322?a.\par\pard\plain\hyphpar} {
- I sko\u324?czy\u322?o si\u281? twoje \u347?wiat\u322?o - zauwa\u380?y\u322? He
rmie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Tylko tyle by\u322?o pr\u261?du w baterii. Wiesz, jak dosta\u263? si\u281? na
pi\u281?tro?\par\pard\plain\hyphpar} {
Hermie prychn\u261?\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jestem wystarczaj\u261?co bystry, \u380?eby trzyma\u263? si\u281? od niego z d
ala. Pomagam tu tylko przy sprz\u261?taniu i za\u322?atwianiu sprawunk\u243?w. T
u jest ta ksi\u261?\u380?ka, kt\u243?r\u261? chcia\u322?e\u347?. - Poda\u322? ci
enk\u261? ksi\u261?\u380?k\u281? oprawion\u261? w kremow\u261? sk\u243?r\u281? i
zatytu\u322?owan\u261? \u379?ycie, jakie zna\u322?em oraz inne historie. - Musi
a\u322?by\u347? by\u263? t\u281?py, \u380?eby przegapi\u263? wskaz\u243?wk\u281?
.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason wzi\u261?\u322? ksi\u261?\u380?k\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dzi\u281?ki. Czemu nie oszcz\u281?dzisz mi straty czasu i nie wska\u380?esz od
razu podpowiedzi?\par\pard\plain\hyphpar} {
Hermie uni\u243?s\u322? r\u281?ce. - Ja w tym nie bior\u281? udzia\u322?u. Pies
.\par\pard\plain\hyphpar} {
- My\u347?lisz, \u380?e tw\u243?j pan po\u380?yczy mi d\u322?ugopis i kartk\u281
?? - zapyta\u322? psa.\par\pard\plain\hyphpar} {
{\qc
* * *\par\pard\plain\hyphpar}\par\pard\plain\hyphpar} {
Tej nocy Jason nie zgasi\u322? \u347?wiecy, kiedy poszed\u322? do \u322?\u243?\u
380?ka. Zamiast tego otworzy\u322? dziennik, kt\u243?ry da\u322? mu depozytarius
z wiedzy. Nowa oprawa zatrzeszcza\u322?a. Pierwsz\u261? stron\u281? Jason zamaza
\u322? bazgro\u322?ami, ucz\u261?c si\u281? pos\u322?ugiwa\u263? pi\u243?rem. Na
nast\u281?pnych dw\u243?ch widnia\u322?y niezwykle pieczo\u322?owicie przerysow
ane symbole z tarczy zegara s\u322?onecznego.\par\pard\plain\hyphpar} {
Dziesi\u281?\u263? symboli reprezentowa\u322?o po\u322?ow\u281? wsp\u243?\u322?r
z\u281?dnych z siatki. Jason podpytywa\u322? o dalsze wskaz\u243?wki przy kolacj
i, ale us\u322?ysza\u322? tylko po raz kolejny, \u380?e wst\u281?p na pi\u281?tr
o jest zakazany. Je\u347?li depozytariusz wiedzy pogrywa\u322? sobie z Jasonem,
\u380?eby pobudzi\u263? jego zaciekawienie, to \u347?wietnie mu to wychodzi\u322
?o.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason uwa\u380?a\u322?, \u380?e nie potrzebuje ju\u380? kolejnej wskaz\u243?wki.
Wpad\u322? na r\u243?wnie szalony pomys\u322? jak szalone by\u322?o to miejsce.
\par\pard\plain\hyphpar} {
Kiedy odczeka\u322? tak d\u322?ugo, jak pozwala\u322?a mu na to cierpliwo\u347?\
u263?, zebra\u322? przybory do pisania i wzi\u261?\u322? mosi\u281?\u380?ny lich
tarzyk. Uchyli\u322? drzwi i wyjrza\u322? na korytarz. Biblioteka wygl\u261?da\u
322?a o wiele bardziej z\u322?owieszczo w migotliwym \u347?wietle pojedynczego,
niczym nieos\u322?oni\u281?tego p\u322?omienia.\par\pard\plain\hyphpar} {
Podkrad\u322? si\u281? do pierwszych rega\u322?\u243?w. Ciche skomlenie za pleca
mi tak go przestraszy\u322?o, \u380?e prawie wypu\u347?ci\u322? \u347?wiec\u281?
. Bia\u322?y pies tr\u261?ci\u322? go nosem w nog\u281?.\par\pard\plain\hyphpar}
{
- Zabierz mnie do atrium, Feracklesie - szepn\u261?\u322? Jason.\par\pard\plain\
hyphpar} {
Ruszy\u322? powoli za psem, os\u322?aniaj\u261?c d\u322?oni\u261? s\u322?aby p\u
322?omyk.\par\pard\plain\hyphpar} {
Wszed\u322? do atrium za przewodnikiem i zamkn\u261?\u322? za sob\u261? drzwi.\p
ar\pard\plain\hyphpar} {
Ukryty ksi\u281?\u380?yc pod\u347?wietla\u322? wielk\u261? chmur\u281?, obr\u281
?biaj\u261?c j\u261? srebrem.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason odstawi\u322? ostro\u380?nie \u347?wiec\u281? na brzeg studni i odwr\u243?
ci\u322? si\u281?, \u380?eby przyjrze\u263? si\u281? zegarowi ksi\u281?\u380?yco
wemu. Z\u322?ote znaki w bladym ksi\u281?\u380?ycowym \u347?wietle wydawa\u322?y
si\u281? srebrne. Przyjrza\u322? im si\u281? uwa\u380?niej, mru\u380?\u261?c oc
zy, i zauwa\u380?y\u322?, \u380?e symbole maj\u261? inny kszta\u322?t ni\u380? t
e, kt\u243?re przerysowa\u322? za dnia.\par\pard\plain\hyphpar} {
Patrzy\u322? niecierpliwie, jak chmura przesuwa si\u281? po niebie. Jedna strona
chmury stawa\u322?a si\u281? coraz ja\u347?niejsza, podczas gdy druga ciemnia\u
322?a. I wreszcie ksi\u281?\u380?yc si\u281? wynurzy\u322? - by\u322? niemal w p
e\u322?ni.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jasne, srebrne litery rozb\u322?ys\u322?y w ksi\u281?\u380?ycowej po\u347?wiacie
, r\u243?wnie pi\u281?knie wyryte jak ich dzienne odpowiedniki, ale o zupe\u322?
nie innym kszta\u322?cie.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason zacz\u261?\u322? rysowa\u263? o\u347?wietlone przez ksi\u281?\u380?yc znak
i, cierpliwie zanurzaj\u261?c pi\u243?ro, uwa\u380?aj\u261?c, \u380?eby uchwyci\
u263? ka\u380?dy szczeg\u243?\u322?. Poniewa\u380? o\u347?wietlone przez ksi\u28
1?\u380?yc symbole odpowiada\u322?y swoj\u261? pozycj\u261? znakom s\u322?oneczn
ym, pogrupowa\u322? je w pary, uznaj\u261?c, \u380?e to najpewniej koordynaty po
\u322?o\u380?enia ko\u322?k\u243?w w siatce otwor\u243?w. Chmury zakrywa\u322?y
ksi\u281?\u380?yc dwa razy, kiedy Jason rysowa\u322?, zmuszaj\u261?c go do przec
i\u261?gaj\u261?cych si\u281? przerw. Wreszcie, gdy ksi\u281?\u380?yc mia\u322?
znikn\u261?\u263? za chmurami po raz trzeci, Jason sko\u324?czy\u322? przerysowy
wa\u263? dziesi\u261?ty symbol.\par\pard\plain\hyphpar} {
r.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason wzi\u261?\u322? kilka najbli\u380?szych ksi\u261?\u380?ek i zablokowa\u322
? nimi drzwi. Nie zamierza\u322? ryzykowa\u263?, \u380?e zamkn\u261? si\u281? sa
me.\par\pard\plain\hyphpar} {
Ruszy\u322? kr\u281?t\u261? \u347?cie\u380?k\u261? korytarzy zastawionych ksi\u2
61?\u380?kami. D\u322?ugie p\u243?\u322?ki ci\u261?gn\u281?\u322?y si\u281?, two
rz\u261?c rozfalowan\u261? powierzchni\u281? i sprawiaj\u261?c, \u380?e ponure k
orytarze przypomina\u322?y spaczone serpentyny. Im dalej Jason odsuwa\u322? si\u
281? od drzwi, tym cia\u347?niej zas\u322?ania\u322? d\u322?oni\u261? p\u322?omy
k \u347?wiecy. Panowa\u322?a tu niczym niezm\u261?cona cisza. Kroki stawia\u322?
uwa\u380?nie, oddycha\u322? cicho. Cienie wok\u243?\u322? dr\u380?a\u322?y. Mie
jsce by\u322?y upiorne, ale nic nie wygl\u261?da\u322?o tu wystarczaj\u261?co ci
ekawie, \u380?eby chroni\u263? to niewiarygodnie skomplikowanym zamkiem. Jason n
ie widzia\u322? skarbu, broni ani intryguj\u261?cych przedmiot\u243?w. To wiedza
zawarta w ksi\u261?\u380?kach musia\u322?a by\u263? powodem, dla kt\u243?rego z
akazano tu wst\u281?pu.\par\pard\plain\hyphpar} {
Kr\u281?ta droga doprowadzi\u322?a go wreszcie do ma\u322?ej czytelni z kilkoma
sto\u322?ami i krzes\u322?ami. Meble wyrze\u378?biono w czarnym kamieniu. Na pod
\u322?okietnikach ukazano \u322?ypi\u261?ce z\u322?ym wzrokiem twarze, a sto\u32
2?owe nogi mia\u322?y kszta\u322?t w\u281?\u380?y szczerz\u261?cych z\u281?by ja
dowe. Star\u322? przykurzone paj\u281?czyny z grzbietu pierwszej lepszej ksi\u26
1?\u380?ki. Subtelno\u347?ci manipulacji. U do\u322?u grzbietu widnia\u322?o imi
\u281? \u8222?Damak\u8221?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Stawiaj\u261?c lichtarzyk na pobliskim stole, zdj\u261?\u322? ksi\u261?\u380?k\u
281? i otworzy\u322? na \u8222?Wst\u281?pie\u8221?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Manipulacja to dyskretne narz\u281?dzie o monumentalnej pot\u281?dze. Umiej\u281
?tne kreowanie cudzymi pragnieniami, by odpowiada\u322?y one potrzebom zainteres
owanego, mo\u380?na osi\u261?gn\u261?\u263? na poziomie indywidualnym, jak i na
skal\u281? \u347?wiatow\u261?. Niew\u261?tpliwie studia nad manipulacj\u261? wym
agaj\u261? dog\u322?\u281?bnego zrozumienia samolubnych pobudek, kt\u243?re sk\u
322?aniaj\u261? ludzi do dzia\u322?ania. R\u243?\u380?norakie pobudki dzia\u322?
aj\u261? najlepiej zale\u380?nie od natury umys\u322?\u243?w, kt\u243?re pragnie
my zdominowa\u263?. R\u243?\u380?norodne bod\u378?ce wchodz\u261? w gr\u281?, \u
322?\u261?cznie ze strachem, pragnieniem bogactwa, powa\u380?ania lub w\u322?adz
y, \u380?\u261?dz\u261?, poczuciem obowi\u261?zku, pos\u322?usze\u324?stwem, mi\
u322?o\u347?ci\u261?, a nawet altruizmem. Pos\u322?u\u380?y\u263? si\u281? mo\u3
80?na niesko\u324?czonymi kombinacjami, by zredukowa\u263? najbardziej nieugi\u2
81?t\u261? wol\u281? do poziomu uleg\u322?ej zabawki. Wiedza, jak odkry\u263? st
osown\u261? mieszank\u281? bod\u378?c\u243?w dla danej jednostki lub grupy, i op
anowanie umiej\u281?tno\u347?ci uruchamiania ich zr\u281?cznym ruchem stanowi es
encj\u281? studi\u243?w nad manipulacj\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Mistrz manipulacji jak najmniej k\u322?amie. Wierzy w wi\u281?kszo\u347?\u263? t
ego - je\u347?li nie we wszystko - co oznajmia. Ta cecha sprawia, \u380?e trudno
go zdemaskowa\u263?. Wystarczy, \u380?e raz przedmiot naszych zainteresowa\u324
? pojmie, \u380?e podlega manipulacji, a pojawia si\u281? obrona, sprawiaj\u261?
c, \u380?e przysz\u322?e machinacje stan\u261? si\u281? znacz\u261?co trudniejsz
e. Najbardziej satysfakcjonuj\u261?ce zwyci\u281?stwa dotycz\u261? przeciwnik\u2
43?w, kt\u243?rzy nie zdaj\u261? sobie sprawy, \u380?e zostali pokonani.\par\par
d\plain\hyphpar} {
Jason zamkn\u261?\u322? ksi\u261?\u380?k\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Zaczyna\u322? rozumie\u263?, dlaczego zakazano wst\u281?pu na pi\u281?tro. Poczu
\u322? wyra\u378?nie co\u347? mrocznego, kiedy tylko zacz\u261?\u322? czyta\u263
? wst\u281?p.\par\pard\plain\hyphpar} {
Otar\u322? kilka kolejnych grzbiet\u243?w, by ods\u322?oni\u263? tytu\u322?y. Re
ligia i zniewolenie. Pami\u281?tniki pot\u281?pionej duszy. Nieugaszone pragnien
ie.\par\pard\plain\hyphpar} {
Nic nie brzmia\u322?o zbyt przyzwoicie.\par\pard\plain\hyphpar} {
Rozejrza\u322? si\u281? po niezliczonych zakurzonych woluminach, kt\u243?re go o
tacza\u322?y. Kilka z\u322?owrogich ksi\u261?g nie oznacza\u322?o, \u380?e nie d
a si\u281? tu odnale\u378?\u263? u\u380?ytecznych informacji. Dowolny z tom\u243
- W\u322?a\u347?nie to w ks\u8230?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nigdy nie m\u243?w o tym, co przeczyta\u322?e\u347?! Bo inaczej m\u243?g\u322?
by\u347? od razu \u347?ci\u261?\u263? mi g\u322?ow\u281?.\par\pard\plain\hyphpar
} {
- Zamierza pan odes\u322?a\u263? mnie w ciemn\u261? noc?\par\pard\plain\hyphpar}
{
- Noc ju\u380? prawie si\u281? ko\u324?czy. Znajdziesz drog\u281?. Przez dzie\u3
24? albo dwa id\u378? w stron\u281? \u347?witu. Szukaj \u346?lepego Kr\u243?la.
By\u263? mo\u380?e b\u281?dzie m\u243?g\u322? ci pom\u243?c.\par\pard\plain\hyph
par} {
Przy frontowym biurku depozytariusz wiedzy da\u322? Jasonowi br\u261?zowy p\u322
?aszcz podr\u243?\u380?ny, koc i ma\u322?y worek wype\u322?niony grzybami. Hermi
e czeka\u322? obok g\u322?\u243?wnych drzwi, przygl\u261?daj\u261?c si\u281? Jas
onowi z chorobliw\u261? fascynacj\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zjedz te jagody teraz - powiedzia\u322? depozytariusz wiedzy, podaj\u261?c mu
gar\u347?\u263? owoc\u243?w. - Pomog\u261? ci przezwyci\u281?\u380?y\u263? zm\u2
81?czenie. Wi\u281?cej ich znajdziesz w torbie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie rozumiem, co si\u281? dzieje.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Pozna\u322?e\u347? sekret, po kt\u243?ry w\u322?a\u347?nie przybywaj\u261? do
tego miejsca \u347?mia\u322?kowie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie chcia\u322?em.\par\pard\plain\hyphpar} {
Depozytariusz wiedzy zmarszczy\u322? czo\u322?o.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Czyni\u322?e\u347? aluzje, jakby\u347? chcia\u322?, i reagowa\u322?e\u347? na
wskaz\u243?wki, jakie ci podsun\u261?\u322?em.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jasonowi zrobi\u322?o si\u281? niedobrze.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To pomy\u322?ka! Mia\u322?em nadziej\u281?, \u380?e dowiem si\u281? z ksi\u261
?\u380?ki, jak wr\u243?ci\u263? do domu, a nagle sta\u322?em si\u281? wrogiem pu
blicznym numer jeden. Nic nie rozumiem!\par\pard\plain\hyphpar} {
- \u379?a\u322?uj\u281?, je\u347?li to prawda. Fakt\u243?w nie da si\u281? ju\u3
80? cofn\u261?\u263?. Musisz ucieka\u263?. - Depozytariusz wiedzy skierowa\u322?
Jasona ku drzwiom. - G\u322?owa do g\u243?ry. Pot\u281?\u380?ni m\u281?\u380?cz
y\u378?ni zawiedli, gdy przysz\u322?o przeczyta\u263? s\u322?owa, kt\u243?re poz
na\u322?e\u347?, struchleli w obliczu odpowiedzialno\u347?ci i odeszli jak tch\u
243?rze. Ty odchodzisz jako bohater. Id\u378? ju\u380?. \u379?ycz\u281? ci szcz\
u281?\u347?liwej drogi. - Depozytariusz wiedzy po\u347?piesznie wypchn\u261?\u32
2? go za drzwi.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dzi\u281?kuj\u281? - powiedzia\u322? Jason i wyszed\u322?, potykaj\u261?c si\u
281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Feracles szczekn\u261?\u322? raz, kiedy Hermie szarpni\u281?ciem zamkn\u261?\u32
2? drzwi.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason zosta\u322? sam.\par\pard\plain\hyphpar} {
Szary przed\u347?wit ja\u347?nia\u322? na kra\u324?cu nieba.\par\pard\plain\hyph
par} {
Jason odetchn\u261?\u322? g\u322?\u281?boko, zerkaj\u261?c za siebie na zamkni\u
281?te drzwi. Nie w\u261?tpi\u322? ju\u380? w realno\u347?\u263? tego wszystkieg
o. Znalaz\u322? si\u281? w straszliwym niebezpiecze\u324?stwie. Jako obcy bez pr
zyjaci\u243?\u322? w nieznanym kraju sta\u322? si\u281? wrogiem pot\u281?\u380?n
ego cesarza. Po raz pierwszy Jason w pe\u322?ni pogodzi\u322? si\u281? z my\u347
?l\u261?, \u380?e by\u263? mo\u380?e nigdy nie wr\u243?ci do domu.\par\pard\plai
n\hyphpar} {\par\pard\hyphpar }{\page }
{\line }
{\s1 \afs32
{\qc
Rozdzia\u322? 4
{\line }
\u346?lepy Kr\u243?l\par\pard\plain\hyphpar}\par\pard\plain\hyphpar} {
Kiedy Jason w\u281?drowa\u322?, zostawiwszy za sob\u261? Skarbnic\u281? Wiedzy,
szybko zda\u322? sobie spraw\u281?, \u380?e przynajmniej w jednej kwestii depozy
tariusz wiedzy mia\u322? racj\u281? - jagody naprawd\u281? pozwoli\u322?y mu odz
yska\u263? energi\u281?. M\u243?g\u322?by wzi\u261?\u263? si\u281? za karate, ak
{\line }
{\s1 \afs32
{\qc
Rozdzia\u322? 5
{\line }
Rachel\par\pard\plain\hyphpar}\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason sta\u322? przy w\u261?skim oknie, przygl\u261?daj\u261?c si\u281? ostatnim
\u380?arz\u261?cym si\u281? promieniom zachodz\u261?cego s\u322?o\u324?ca, kied
y szczup\u322?y m\u281?\u380?czyzna \u347?redniego wzrostu wni\u243?s\u322? do w
ysoko po\u322?o\u380?onej komnaty \u346?lepego Kr\u243?la wielk\u261? tac\u281?.
L\u347?ni\u261?ca blizna przerywa\u322?a jego rysy, zaczynaj\u261?c si\u281? po
wy\u380?ej linii w\u322?os\u243?w, schodz\u261?c \u322?ukiem na policzek i si\u2
81?gaj\u261?c niemal \u380?uchwy. Wszed\u322?, nie przedstawiaj\u261?c si\u281?,
porusza\u322? si\u281? szybko i w milczeniu. Poprzestawia\u322? meble i po chwi
li na Jasona czeka\u322?o miejsce naprzeciwko \u346?lepego Kr\u243?la, a mi\u281
?dzy nimi znalaz\u322? si\u281? ma\u322?y stolik. Sprawnie i bez s\u322?owa m\u2
81?\u380?czyzna przeni\u243?s\u322? zawarto\u347?\u263? tacy na st\u243?\u322?.
Wkr\u243?tce na blacie sta\u322?y nakrycia dla trzech os\u243?b, misa z owocami,
du\u380?y p\u243?\u322?misek wype\u322?niony po brzegi t\u322?uczonymi warzywam
i z przyprawami, karafka ze z\u322?otym napojem, dzban wody i talerz ze stosem p
lastr\u243?w bia\u322?ego mi\u281?sa.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dzi\u281?kuj\u281?, Dorsio - powiedzia\u322? \u346?lepy Kr\u243?l, kiedy s\u32
2?uga podni\u243?s\u322? pust\u261? tac\u281?. - Gdyby\u347? by\u322? tak mi\u32
2?y i przyprowadzi\u322? naszego drugiego go\u347?cia.\par\pard\plain\hyphpar} {
Dorsio pstrykn\u261?\u322? palcami, odwr\u243?ci\u322? si\u281? i wyszed\u322? b
ez s\u322?owa, zamykaj\u261?c za sob\u261? drzwi. Od chwili kiedy wszed\u322?, a
ni razu nie spojrza\u322? Jasonowi w oczy.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Siadaj, prosz\u281? - zach\u281?ci\u322? ch\u322?opca \u346?lepy Kr\u243?l.\pa
r\pard\plain\hyphpar} {
Jason usiad\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dorsio robi wra\u380?enie bardzo rzeczowej osoby.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wybacz mu jego pow\u347?ci\u261?gliwo\u347?\u263?. Nie mo\u380?e m\u243?wi\u26
3?. Odgrywaj\u261?c swoj\u261? rol\u281? \u346?lepego Kr\u243?la, musz\u281? wyw
a\u380?a\u263? r\u243?\u380?ne publiczne i prywatne obowi\u261?zki. Przed publik
\u261? kryj\u281? si\u281? za pow\u322?ok\u261? absurdu, podczas gdy prywatnie s
taram si\u281? os\u322?abi\u263? w\u322?adz\u281? cesarza. Dorsio nale\u380?y do
mojego prywatnego kr\u281?gu. Potrafi z du\u380?\u261? zr\u281?czno\u347?ci\u26
1? zaj\u261?\u263? si\u281? delikatnymi kwestiami. Rozwin\u281?li\u347?my system
porozumiewania si\u281?: rysuje wiadomo\u347?ci na mojej d\u322?oni albo pstryk
a palcami, kiedy po prostu przytakuje.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Bardzo ciekawi mnie nasz drugi go\u347?\u263? - przyzna\u322? Jason.\par\pard\
plain\hyphpar} {
- Ju\u380? wkr\u243?tce ciekawo\u347?\u263? ust\u261?pi miejsca satysfakcji. Nie
wielu moich wsp\u243?\u322?pracownik\u243?w pozna\u322?o t\u281? osob\u281?. Zja
wi\u322?a si\u281? tu dwie noce temu. Wierz\u281?, \u380?e wasze losy s\u261? ze
sob\u261? powi\u261?zane.\par\pard\plain\hyphpar} {
Drzwi si\u281? otworzy\u322?y i Dorsio wprowadzi\u322? do pokoju dziewczyn\u281?
. By\u322?a niemal o g\u322?ow\u281? ni\u380?sza od Jasona i mniej wi\u281?cej w
jego wieku. Mia\u322?a kr\u243?tkie kasztanowe w\u322?osy, bardzo stylowo przyc
i\u281?te, ciemne, prawie czarne oczy, a nos i policzki obsypane delikatn\u261?
mgie\u322?k\u261? pieg\u243?w. Nosi\u322?a domowej roboty ubrania niedopasowane
do jej figury: ciemno\u380?\u243?\u322?ta koszula obwisa\u322?a w ramionach, a z
grzebne, br\u261?zowe spodnie by\u322?y dla niej za szerokie w talii, wi\u281?c
podtrzymywa\u322? je szeroki pas. Gdy \u346?lepy Kr\u243?l wsta\u322? uprzejmie,
Jason poszed\u322? za jego przyk\u322?adem.\par\pard\plain\hyphpar} {
Dorsio wyszed\u322? w milczeniu, a dziewczyna podesz\u322?a do sto\u322?u.\par\p
ard\plain\hyphpar} {
- Dzi\u281?kuj\u281?, \u380?e do nas do\u322?\u261?czy\u322?a\u347? - powiedzia\
u322? z u\u347?miechem \u346?lepy Kr\u243?l, wskazuj\u261?c gestem, by usiad\u32
2?a.\par\pard\plain\hyphpar} {
{
- Przeskoczy\u322?am jeden rok, wi\u281?c w dziewi\u261?tej. Ale ucz\u281? si\u2
81? w domu. Chodz\u281? do szko\u322?y tylko na bie\u380?ni\u281?.\par\pard\plai
n\hyphpar} {
- Jak mo\u380?esz przeskoczy\u263? klas\u281?, skoro uczysz si\u281? w domu? Mam
a postanowi\u322?a skr\u243?ci\u263? sobie karier\u281? nauczycielsk\u261??\par\
pard\plain\hyphpar} {
Dziewczyna si\u281? skrzywi\u322?a.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Moje zaj\u281?cia s\u261? o wiele bardziej wymagaj\u261?ce od programu w szkol
e publicznej.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Skoro tak m\u243?wisz. Co trenujesz?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Bieg przez p\u322?otki i skok o tyczce.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Skok o tyczce? - powt\u243?rzy\u322? Jason. By\u322? pod wra\u380?eniem. - Mas
z ikr\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Lubi\u281? pr\u243?bowa\u263? nowych rzeczy.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ja ju\u380? jestem wi\u281?cej ni\u380? przekonany - wtr\u261?ci\u322? kr\u243
?l. - Oceniaj\u261?c po waszej modulacji, powiedzia\u322?bym, \u380?e m\u243?wic
ie po angielsku w podobny spos\u243?b, a s\u261?dz\u261?c po intonacji, jestem p
rzekonany, \u380?e oboje m\u243?wicie prawd\u281?. Chocia\u380? to ju\u380? wied
zia\u322?em. Uznajcie to za \u263?wiczenie z czujno\u347?ci. Bez nadzwyczajnej o
stro\u380?no\u347?ci nie przetrwacie. Zjemy co\u347??\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason zacz\u261?\u322? nak\u322?ada\u263? sobie mi\u281?so na talerz. - Jak si\u
281? nazywasz? - zapyta\u322? dziewczyn\u281?. - Rachel - odpowiedzia\u322?a, na
k\u322?adaj\u261?c warzywa na talerz \u346?lepemu Kr\u243?lowi, a potem sobie. A ty?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jason. - Id\u261?c za jej przyk\u322?adem, podzieli\u322? si\u281?kilkoma plas
trami ba\u380?anta z gospodarzem.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mn\u261? si\u281? nie przejmujcie - zaprotestowa\u322? w\u322?adca. - St\u243?
\u322? jest nakryty tak, \u380?ebym sam m\u243?g\u322? si\u281? karmi\u263?. Jed
zcie i poznajcie si\u281? lepiej.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mo\u380?esz uwierzy\u263?, \u380?e si\u281? tu znale\u378?li\u347?my? - zapyta
\u322?a Rachel, kiedy Jason na\u322?o\u380?y\u322? sobie stosik pur\u233?e z jar
zyn.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Z trudem si\u281? do tego wszystkiego przyzwyczajam - przyzna\u322? Jason, pr\
u243?buj\u261?c k\u281?s ba\u380?anta. - Ciebie te\u380? po\u322?kn\u261?\u322?
hipopotam?\par\pard\plain\hyphpar} {
- S\u322?ucham?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jason trafi\u322? do naszego \u347?wiata przez gardziel hipopotama - wyja\u347
?ni\u322? \u346?lepy Kr\u243?l. - Pozosta\u322?o\u347?ci bardzo starej magii. Ni
e istnieje rzadszy ani dziwniejszy portal, kt\u243?ry \u322?\u261?czy\u322?by na
sze rzeczywisto\u347?ci.\par\pard\plain\hyphpar} {
Rachel zacisn\u281?\u322?a usta.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To co, spos\u243?b, w jaki ja si\u281? tu dosta\u322?am, jest typowy?\par\pard
\plain\hyphpar} {
\u346?lepy Kr\u243?l pokr\u281?ci\u322? g\u322?ow\u261?.\par\pard\plain\hyphpar}
{
- W tych czasach ka\u380?da wizyta Poza\u347?wiatowca jest w zasadzie nie do pom
y\u347?lenia.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dosta\u322?a\u347? si\u281? tutaj inn\u261? drog\u261?? - spyta\u322? Jason.\p
ar\pard\plain\hyphpar} {
- By\u322?am na wycieczce z rodzicami - powiedzia\u322?a Rachel i zapatrzy\u322?
a si\u281? w dal. - Wybrali\u347?my si\u281? do Parku Narodowego Arches w po\u32
2?udniowym Utah.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ale pochodzisz ze stanu Washington - zauwa\u380?y\u322? Jason. - Niech zgadn\u
281?: kiedy uczysz si\u281? w domu, wakacje mo\u380?na planowa\u263? dowolnie?\p
ar\pard\plain\hyphpar} {
- Tak si\u281? sk\u322?ada, \u380?e mam mniej wakacji od innych dzieciak\u243?w
- poprawi\u322?a go Rachel. - Szko\u322?a w domu jest mobilna. Moi rodzice ceni\
u261? sobie do\u347?wiadczenia z pierwszej r\u281?ki. Cz\u281?sto mamy zaj\u281?
cia w terenie. Je\u378?dzimy do muze\u243?w, za granic\u281?, do park\u243?w nar
wa\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jak m\u243?wi\u322?em Rachel - wtr\u261?ci\u322? \u346?lepy Kr\u243?l ochryp\u
322?ym g\u322?osem - kamienne \u322?uki od dawna by\u322?y \u347?rodkiem lokomoc
ji mi\u281?dzy naszymi \u347?wiatami. O wiele bardziej typowymi ni\u380? konie w
odne.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Czyli posz\u322?a\u347? za motylem - podsumowa\u322? Jason.\par\pard\plain\hyp
hpar} {
- I kiedy tylko przesz\u322?am po \u322?ukiem, znalaz\u322?am si\u281? w zupe\u3
22?nie innym miejscu. - G\u322?os Rachel zadr\u380?a\u322?. - Okolica ca\u322?ki
em si\u281? zmieni\u322?a, to by\u322? zielony jar pe\u322?en szarych ska\u322?.
Obr\u243?ci\u322?am si\u281?, ale arroyo znikn\u261?\u322?.\par\pard\plain\hyph
par} {
- Pr\u243?bowa\u322?a\u347? wr\u243?ci\u263? t\u261? sam\u261? drog\u261??\par\p
ard\plain\hyphpar} {
Pokr\u281?ci\u322?a g\u322?ow\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie od razu. Zobaczy\u322?am motyla na ziemi, niedaleko ode mnie. Trzepota\u32
2? s\u322?abo skrzyd\u322?ami. Przykucn\u281?\u322?am obok i patrzy\u322?am, jak
umiera.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Rety. I co potem?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Pr\u243?bowa\u322?am wr\u243?ci\u263?. Czymkolwiek by\u322?o to mistyczne prze
j\u347?cie, kt\u243?re przekroczy\u322?am, albo dzia\u322?a\u322?o w jedn\u261?
stron\u281?, albo otworzy\u322?o si\u281? tylko na sekund\u281?. Wo\u322?a\u322?
am rodzic\u243?w. Przesz\u322?am jarem w g\u243?r\u281? i w d\u243?\u322?. Rzuca
\u322?am kamieniami. W ko\u324?cu uzna\u322?am, \u380?e najlepiej poszuka\u263?
cywilizacji.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Trafi\u322?a do stoj\u261?cej na odludziu chaty mojej przyjaci\u243?\u322?ki powiedzia\u322? \u346?lepy Kr\u243?l.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Znajdowa\u322?a si\u281? w pobli\u380?u miejsca, przez kt\u243?re si\u281? dos
ta\u322?am - doda\u322?a Rachel. - Chata wygl\u261?da\u322?a na prymitywn\u261?,
ale zadban\u261?. Zawo\u322?a\u322?am i zapuka\u322?am, ale nikt mi nie odpowie
dzia\u322?. Drzwi by\u322?y otwarte. Znalaz\u322?am w \u347?rodku martw\u261? st
ar\u261? kobiet\u281?. Przysi\u281?gam, \u380?e wtedy prawie zwariowa\u322?am. T
ego ju\u380? by\u322?o za du\u380?o.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Erinda mieszka\u322?a z dala od ludzi - powiedzia\u322? \u346?lepy Kr\u243?l,
wypijaj\u261?c \u322?yk z\u322?otego napitku z karafki. Obliza\u322? usta. - Dos
kona\u322?y sok z miodowego melona. Koniecznie spr\u243?bujcie. Przy czym to by\
u322?em? Ach, tak, dzie\u324? wcze\u347?niej otrzyma\u322?em piln\u261? wiadomo\
u347?\u263? od Erindy, zagadkowy list, w kt\u243?rym pisa\u322?a, \u380?e wykona
\u322?a swoj\u261? cz\u281?\u347?\u263? zadania, je\u347?li idzie o ratowanie Ly
riahu. Widzicie, Erinda by\u322?a w pewnym sensie tkaczk\u261? zakl\u281?\u263?
i wspomnia\u322?a, \u380?e pozostawa\u322?a w kontakcie z Zawrotn\u261? Dziewi\u
261?tk\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To ona by\u322?a wyroczni\u261?? - zapyta\u322? Jason, nalewaj\u261?c sobie do
szklanki z\u322?otego p\u322?ynu.\par\pard\plain\hyphpar} {
\u346?lepy Kr\u243?l parskn\u261?\u322? \u347?miechem.\par\pard\plain\hyphpar} {
- W \u380?adnej mierze. Jednak niezaprzeczenie odegra\u322?a swoj\u261? rol\u281
? w przewidywaniach wyroczni. Erinda mia\u322?a s\u322?abo\u347?\u263? do owad\u
243?w. Czy to nie dziwne, \u380?e Poza\u347?wiatowiec przebieg\u322? za motylem
przez nadnaturalny portal w pobli\u380?u jej chaty w dniu, w kt\u243?rym umar\u3
22?a, kilka godzin przed tym, jak m\u322?ody Jason przyby\u322? ze \u347?wiata P
oza w jeszcze mniej prawdopodobny spos\u243?b?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Przez reszt\u281? dnia bada\u322?am okolic\u281? - opowiada\u322?a Rachel. - W
r\u243?ci\u322?am do jaru, maj\u261?c nadziej\u281?, \u380?e odkryj\u281? drog\u
281? powrotn\u261? do arroyo. Kiedy nie mog\u322?am jej znale\u378?\u263?, wr\u2
43?ci\u322?am do chaty i sp\u281?dzi\u322?am noc pod jednym dachem z trupem. Prz
ynajmniej by\u322?o tam jedzenie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dorsio i Brin \u321?amig\u322?\u243?wka poszli do chaty i przyprowadzili Rache
l - wyja\u347?ni\u322? \u346?lepy Kr\u243?l. - W li\u347?cie Erinda poleci\u322?
a mi przys\u322?a\u263? do jej chaty godnych zaufania ludzi.\par\pard\plain\hyph
par} {
{
Drzwi otworzy\u322?y si\u281? cicho i wesz\u322?a Rachel odziana w ten sam niedo
pasowany str\u243?j co wczoraj. Dorsio czeka\u322? za ni\u261? w progu.\par\pard
\plain\hyphpar} {
- Rachel - powiedzia\u322? \u346?lepy Kr\u243?l, sk\u322?aniaj\u261?c g\u322?ow\
u281? w stron\u281? drzwi. - Rozumiem, \u380?e postanowi\u322?a\u347? do\u322?\u
261?czy\u263? do Jasona?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Przez wzgl\u261?d na niego - odpowiedzia\u322?a. - Mam wra\u380?enie, \u380?e
beze mnie nie zajdzie daleko.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Au\u263? - odezwa\u322? si\u281? Jason. - To jest problem z dzieciakami, kt\u2
43?re ucz\u261? si\u281? w domu. Nie radz\u261? sobie w kontaktach z r\u243?wie\
u347?nikami.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Do\u347?\u263? tych sprzeczek - zgani\u322? ich \u346?lepy Kr\u243?l. - Oszcz\
u281?dzajcie si\u322?y na drog\u281?. Dorsio, czy okolica jest bezpieczna?\par\p
ard\plain\hyphpar} {
Dorsio pstrykn\u261?\u322? palcami.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dopilnuj, by nikt nam nie przeszkadza\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Dorsio ponownie pstrykn\u261?\u322? palcami, po czym wyszed\u322?.\par\pard\plai
n\hyphpar} {
- No dobrze, teraz kiedy oficjalnie wyruszam w misj\u281?, co to za wielka tajem
nica? - zapyta\u322?a Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason powiedzia\u322? jej o ksi\u261?\u380?ce i S\u322?owie. S\u322?ucha\u322?a
ze stoickim spokojem. \u346?lepy Kr\u243?l poradzi\u322?, \u380?eby Jason nie wy
jawia\u322? jej sylaby, dop\u243?ki nie rusz\u261? w drog\u281?, a potem przypom
nia\u322?, w jaki spos\u243?b nie nale\u380?y prowokowa\u263? Maldora.\par\pard\
plain\hyphpar} {
- Czyli ruszamy w misj\u281? odnalezienia magicznego s\u322?owa? - spyta\u322?a
na koniec Rachel. Sprawia\u322?a wra\u380?enie rozczarowanej.\par\pard\plain\hyp
hpar} {
- Maldor by\u322? uczniem z\u322?ego czarnoksi\u281?\u380?nika imieniem Zokar wyja\u347?ni\u322? \u346?lepy Kr\u243?l. - Mroczni czarnoksi\u281?\u380?nicy prz
yjmowali uczni\u243?w pod jednym warunkiem. Kandydaci musieli pozwoli\u263?, by
wpleciono niszcz\u261?cy czar w ich fizyczne istnienie. Edomickie s\u322?owokluc
z mog\u322?o aktywowa\u263? czar i ich anihilowa\u263?. Dzi\u281?ki temu wy\u380
?szy rang\u261? czarnoksi\u281?\u380?nik mia\u322? pewno\u347?\u263?, \u380?e uc
ze\u324? nigdy nie obr\u243?ci si\u281? przeciwko niemu.\par\pard\plain\hyphpar}
{
- I ka\u380?dy mo\u380?e wypowiedzie\u263? to s\u322?owo? - upewni\u322? si\u281
? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- S\u322?owaklucze s\u261? tak pomy\u347?lane, \u380?eby by\u322?y najprostszym
wyobra\u380?alnym narz\u281?dziem aktywacji czaru. To gwarantuje mistrzowi, \u38
0?e zdo\u322?a pokona\u263? ucznia w niemal w ka\u380?dych okoliczno\u347?ciach.
Nara\u380?onego na atak ucznia chroni tylko wiara, \u380?e mistrz zachowa s\u32
2?owo w tajemnicy i nigdy nie pos\u322?u\u380?y si\u281? nim niesprawiedliwie.\p
ar\pard\plain\hyphpar} {
- Ale Zokar zdradzi\u322? s\u322?owo Maldora - wywnioskowa\u322?a Rachel.\par\pa
rd\plain\hyphpar} {
- Najwyra\u378?niej - powiedzia\u322? \u346?lepy Kr\u243?l. - Zokar musia\u322?
zdradzi\u263? komu\u347? S\u322?owo, kiedy rozsta\u322? si\u281? z uczniem. Zwyk
le wybierano niejasne, trudne s\u322?owo, \u380?eby zminimalizowa\u263? ryzyko,
\u380?e niszcz\u261?cy czar zostanie uruchomiony przypadkiem.\par\pard\plain\hyp
hpar} {
Jason wzi\u261?\u322? dodatkowy kawa\u322?ek bekonu.\par\pard\plain\hyphpar} {
- W Ksi\u281?dze Salzareda napisano, \u380?e musz\u281? nauczy\u263? si\u281? sy
lab na pami\u281?\u263?, ale nigdy nie mog\u281? wypowiedzie\u263? S\u322?owa al
bo go zapisa\u263?, bo wtedy zostanie wymazane z mojej pami\u281?ci.\par\pard\pl
ain\hyphpar} {
\u346?lepy Kr\u243?l pokiwa\u322? g\u322?ow\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Edomickie s\u322?owa mocy mog\u261? zosta\u263? trwale zapami\u281?tane tylko
przez najznamienitsze z wyszkolonych umys\u322?\u243?w. Cz\u281?\u347?\u263? mag
\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ja, Galloran, pan tego zamku, prawowity nast\u281?pca tronu w Trensicourt, pas
uj\u281? ciebie na lorda Jasona z Caberton, niniejszym przekazuj\u261?c ci wszel
kie prawa i przywileje przynale\u380?ne arystokracie twej rangi i tytu\u322?u.\p
ar\pard\plain\hyphpar} {
Jason wsta\u322?, poruszony t\u261? prost\u261? ceremoni\u261?, mimo ruiny zamku
, zachryp\u322?ego g\u322?osu \u346?lepego Kr\u243?la i jego zmatowia\u322?ej ko
rony.\par\pard\plain\hyphpar} {
- A co ze mn\u261?? - zapyta\u322?a cierpko Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mo\u380?esz by\u263? moj\u261? kuchark\u261? - odpar\u322? Jason, nie mog\u261
?c si\u281? oprze\u263? pokusie.\par\pard\plain\hyphpar} {
Rachel si\u281? zaczerwieni\u322?a.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zap\u322?acisz mi za to.\par\pard\plain\hyphpar} {
Galloran uni\u243?s\u322? r\u281?k\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- W chwilach najwi\u281?kszego napi\u281?cia ludzie cz\u281?sto trac\u261? nad s
ob\u261? panowanie. Nie kierujcie na niew\u322?a\u347?ciw\u261? osob\u281? swych
niepokoj\u243?w. Wy dwoje macie siebie nawzajem. Wasze \u380?ycie zale\u380?y o
d tego, jak si\u281? b\u281?dziecie dogadywa\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dlaczego to on dosta\u322? tytu\u322? szlachecki? - zapyta\u322?a Rachel, sil\
u261?c si\u281? na zachowanie spokoju.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To najbardziej prawdopodobny scenariusz - wyja\u347?ni\u322? Galloran. - W Lyr
ianie wi\u281?kszo\u347?\u263? tytu\u322?\u243?w nale\u380?y do m\u281?\u380?czy
zn. Gdyby\u347? mia\u322?a w\u322?asne ziemie, z pewno\u347?ci\u261? nie wyruszy
\u322?aby\u347? w podr\u243?\u380? bez \u347?wity. Najrozs\u261?dniej by\u322?ob
y, gdyby\u347? podr\u243?\u380?owa\u322?a jako lady Rachel z Caberton, siostra J
asona. A poniewa\u380? wasze pokrewie\u324?stwo jest fa\u322?szywe, nie sformali
zuj\u281? tytu\u322?u. Nie obno\u347?cie si\u281? ze szlachectwem wszem wobec. Z
achowajcie tytu\u322?y w tajemnicy, tak samo jako pier\u347?cie\u324?. Pos\u322?
ugujcie si\u281? nimi tylko w potrzebie, tak samo jak ukrytym sztyletem. Urz\u26
1?d lorda Caberton pozostaje nieobsadzony, wi\u281?c mam pe\u322?ne prawo go prz
ekaza\u263?. Pier\u347?cie\u324? to wasz dow\u243?d. Obawiam si\u281?, \u380?e d
w\u243?r w Caberton popad\u322? w jeszcze wi\u281?ksz\u261? ruin\u281? ni\u380?
ten zamek, jednak tytu\u322?y mog\u261? wam pom\u243?c, je\u347?li okoliczno\u34
7?ci zmusz\u261? was do kontakt\u243?w z innymi arystokratami.\par\pard\plain\hy
phpar} {
- Dzi\u281?kuj\u281? - powiedzia\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Do us\u322?ug.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Przepraszam, je\u347?li zachowuj\u281? si\u281? jak niewdzi\u281?cznik - odezw
a\u322?a si\u281? \u380?a\u322?osnym g\u322?osem Rachel. - Ma pan racj\u281?, ba
rdzo si\u281? denerwuj\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Rozumiem - powiedzia\u322? \u346?lepy Kr\u243?l. - Mog\u281? by\u263? z panem
szczery? - zapyta\u322? Jason. Galloran skrzy\u380?owa\u322? r\u281?ce. - Nie sp
odziewam si\u281? niczego innego. - Nie wiem, czy nadaj\u281? si\u281? do czego\
u347? takiego. Zwyk\u322?y ze mnie ch\u322?opak. To wszystko, co pan opowiada\u3
22?, niemal \u347?miertelnie mnie przerazi\u322?o. Nie s\u261?dz\u281?, \u380?eb
y to mnie pan szuka\u322?. Potrzebuje pan prawdziwego bohatera.\par\pard\plain\h
yphpar} {
Galloran pokr\u281?ci\u322? g\u322?ow\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Tyle b\u322?\u281?dnych przekona\u324? kr\u261?\u380?y wok\u243?\u322? idei bo
haterstwa. Zdecydowanie zbyt wielu widzi bohatera w rycerzu na polu bitwy, w dow
\u243?dcy legion\u243?w, mistrzu obdarzonym rzadkim talentem lub umiej\u281?tno\
u347?ci\u261?. Oczywi\u347?cie, \u380?e bywali bohaterowie, kt\u243?rzy pasuj\u2
61? do tych opis\u243?w. Jednak\u380?e tak samo mo\u380?na scharakteryzowa\u263?
wielu niezwykle z\u322?ych ludzi. Wys\u322?uchaj mnie uwa\u380?nie. Bohater po\
u347?wi\u281?ca si\u281? w imi\u281? wi\u281?kszego dobra. Bohater \u380?yje w z
godzie z w\u322?asnym sumieniem. Ujmuj\u261?c rzecz w skr\u243?cie, bycie bohate
rem oznacza w\u322?a\u347?ciwe post\u281?powanie niezale\u380?nie od konsekwencj
i. Chocia\u380? ka\u380?da osoba mog\u322?aby pasowa\u263? do tego opisu, rzadko
kiedy kto\u347? rzeczywi\u347?cie spe\u322?nia \u243?w warunek. Wybierzcie ten
dzie\u324?, by sta\u263? si\u281? kim\u347? takim.\par\pard\plain\hyphpar} {
o\u380?no\u347?ci.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason ruszy\u322? \u347?cie\u380?k\u261? za Rachel, mocno uderzaj\u261?c stopami
, zerkn\u281?\u322?a na niego.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie st\u261?paj mocniej ni\u380? poprzednio. To mo\u380?e ich zaniepokoi\u263?
i zorientuj\u261? si\u281?, \u380?e zostawiali\u347?my fa\u322?szywe \u347?lady
.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Robi\u322?a\u347? to ju\u380? kiedy\u347??\par\pard\plain\hyphpar} {
- Za ka\u380?dym razem, gdy pryska\u322?am z wi\u281?zienia dla nieletnich.\par\
pard\plain\hyphpar} {
Jason parskn\u261?\u322? \u347?miechem.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jasne. Wiesz, b\u281?dziemy musieli spa\u263? na zmian\u281?, \u380?eby pe\u32
2?ni\u263? wart\u281? w nocy.\par\pard\plain\hyphpar} {
Pokiwa\u322?a g\u322?ow\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dziwne, \u380?e nikogo nie widzieli\u347?my. Nikt nie korzysta\u322? z drogi,
nie ma tu \u380?adnych dom\u243?w.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Aha, straszne odludzie. B\u281?dzie mi brakowa\u263? \u322?\u243?\u380?ka na z
amku.\par\pard\plain\hyphpar} {
Zeszli ze \u347?cie\u380?ki kilka razy, a potem Rachel ostro\u380?nie zawr\u243?
ci\u322?a zaimprowizowan\u261? tras\u261? z powrotem na zalesiony stok. Wybra\u3
22?a miejsce znajduj\u261?ce si\u281? spory kawa\u322?ek od drogi, gdzie ros\u32
2?o mn\u243?stwo drzew i krzew\u243?w, kt\u243?re ich zas\u322?ania\u322?y. Choc
ia\u380? miejsce by\u322?o os\u322?oni\u281?te, nadal mogli obserwowa\u263? z ni
ego drog\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Po po\u347?piesznym posi\u322?ku Jason zaproponowa\u322?, \u380?e we\u378?mie pi
erwsz\u261? wart\u281?. Opatuli\u322? si\u281? w p\u322?aszcz i koc, u\u322?o\u3
80?y\u322? na poduszce z ugniecionych chwast\u243?w, opar\u322? si\u281? plecami
o drzewo i walczy\u322? z senno\u347?ci\u261?. Kiedy \u347?wiat\u322?o dnia prz
ygas\u322?o, rytm oddechu Rachel, cykanie owad\u243?w i ub\u243?stwo bod\u378?c\
u243?w zmys\u322?owych w ciemno\u347?ciach przezwyci\u281?\u380?y\u322?y jego l\
u281?ki. Jason zapad\u322? w g\u322?\u281?boki sen.\par\pard\plain\hyphpar} {
{\qc
* * *\par\pard\plain\hyphpar}\par\pard\plain\hyphpar} {
Obudzi\u322? si\u281? gwa\u322?townie. Czu\u322? wilgo\u263?. Mgie\u322?ka przed
\u347?witu otuli\u322?a krajobraz, pog\u322?\u281?biaj\u261?c poranny ch\u322?\u
243?d. Kiedy si\u281? wyprostowa\u322? i wsta\u322?, zabola\u322?y go \u322?ydki
, pewnie od biegania poprzedniego dnia w wysokich butach. Ha\u322?as, kt\u243?re
go narobi\u322?, wstaj\u261?c, obudzi\u322? Rachel. Usiad\u322?a, tr\u261?c zapu
chni\u281?te oczy.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Kt\u243?ra godzina? Co z moj\u261? wart\u261?? Zasn\u261?\u322?e\u347??\par\pa
rd\plain\hyphpar} {
- Nie - sk\u322?ama\u322? Jason. - Wygl\u261?da\u322?a\u347? na zm\u281?czon\u26
1?. Chcia\u322?em, \u380?eby\u347? odpocz\u281?\u322?a.\par\pard\plain\hyphpar}
{
- To dlaczego masz na policzku odci\u347?ni\u281?te li\u347?cie i smugi ziemi? P
e\u322?ni\u322?e\u347? wart\u281? z twarz\u261? w stosie li\u347?ci?\par\pard\pl
ain\hyphpar} {
- Stara\u322?em si\u281? nie zasn\u261?\u263? - t\u322?umaczy\u322? si\u281? Jas
on. - Zrobi\u322?o si\u281? ciemno i naprawd\u281? strasznie nudno.\par\pard\pla
in\hyphpar} {
- I o to chodzi, \u380?eby by\u322?o nudno - powiedzia\u322?a Rachel, owijaj\u26
1?c si\u281? cia\u347?niej p\u322?aszczem w ramionach. - Przeciwie\u324?stwem nu
dy by\u322?by kto\u347?, kto podcina nam gard\u322?a.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason si\u281? skrzywi\u322?. W domu miewa\u322? lekcje, kt\u243?re go nudzi\u32
2?y. Sp\u281?dzi\u322? mn\u243?stwo p\u243?\u378?nych wieczor\u243?w, pr\u243?bu
j\u261?c znale\u378?\u263? co\u347? w telewizji. Cz\u281?sto mia\u322? wra\u380?
enie, \u380?e zaplanowano mu \u380?ycie, ale zabrak\u322?o w nim prawdziwego cel
u, a nuda tylko podkre\u347?la\u322?a ten problem. Jednak\u380?e Rachel mia\u322
?a racj\u281? - teraz nuda by\u322?a ich sprzymierze\u324?cem.\par\pard\plain\hy
phpar} {
Jason zmru\u380?y\u322? oczy we mgle.\par\pard\plain\hyphpar} {
u261?\u322? oczy.\par\pard\plain\hyphpar} {
Obudzi\u322? si\u281? gwa\u322?townie, kiedy Rachel tr\u261?ci\u322?a go w rami\
u281?. Cienie zrobi\u322?y si\u281? kr\u243?tkie. S\u322?o\u324?ce wisia\u322?o
wysoko. Naprawd\u281? by\u322?o ju\u380? po\u322?udnie. Powietrze nadal by\u322?
o ch\u322?odne, ale s\u322?o\u324?ce \u347?wieci\u322?o jasno.\par\pard\plain\hy
phpar} {
- Mo\u380?e cierpisz na narkolepsj\u281?? - zasugerowa\u322?a Rachel, kiedy wsta
\u322? chwiejnie.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason otar\u322? oczy.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Po prostu lubi\u281? drzemki.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To ostrze\u380? mnie, kiedy we\u378?miesz si\u281? za obs\u322?ug\u281? ci\u28
1?\u380?kiej maszynerii.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason przyjrza\u322? si\u281? stokowi i zobaczy\u322?, \u380?e nikt ich nie \u34
7?ciga. Speszony faktem, \u380?e znowu przysn\u261?\u322?, rozsznurowa\u322? i \
u347?ci\u261?gn\u261?\u322? buty.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Co robisz? - zdziwi\u322?a si\u281? Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ja skocz\u281?. - Jason dalej si\u281? rozbiera\u322?, a\u380? zosta\u322? w s
amych bokserkach, niebieskich w \u380?\u243?\u322?te pr\u261?\u380?ki. Pomy\u347
?la\u322?, \u380?e bokserki i buty to teraz jedyne cz\u281?\u347?ci garderoby za
brane z domu, jakie mu zosta\u322?y.\par\pard\plain\hyphpar} {
Rachel si\u281? odwr\u243?ci\u322?a.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie jeste\u347? specjalnie nie\u347?mia\u322?y, co?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mam na sobie bokserki, wygl\u261?daj\u261? jak k\u261?piel\u243?wki.\par\pard\
plain\hyphpar} {
Odwr\u243?ci\u322?a si\u281? znowu i spojrza\u322?a na Jasona.\par\pard\plain\hy
phpar} {
- Ja to mog\u281? zrobi\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mo\u380?esz skoczy\u263? z nast\u281?pnego klifu. Nie b\u261?d\u378? uparta.\p
ar\pard\plain\hyphpar} {
- To ty jeste\u347? uparty - odgryz\u322?a si\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason przyzna\u322? w duchu, \u380?e Rachel ma racj\u281?. Rodzice zawsze mu wyt
ykali, \u380?e jest zawzi\u281?ty. W domu cz\u281?sto stawia\u322? na swoim, bo
po prostu upiera\u322? si\u281? d\u322?u\u380?ej ni\u380? wszyscy inni.\par\pard
\plain\hyphpar} {
- Mo\u380?emy rzuci\u263? monet\u261? - zaproponowa\u322?a.\par\pard\plain\hyphp
ar} {
- Nasze monety maj\u261? kszta\u322?t grudek.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie, mam monet\u281? z naszego \u347?wiata. - Zacz\u281?\u322?a szuka\u263? w
kieszeniach. - Zwyci\u281?zca wybiera, kto skoczy.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dobra.\par\pard\plain\hyphpar} {
Dr\u380?\u261?c, Jason podszed\u322? ostro\u380?nie do kraw\u281?dzi urwiska. Mo
rska bryza muska\u322?a mu policzki, mierzwi\u322?a w\u322?osy. Dosta\u322? g\u2
81?siej sk\u243?rki na ca\u322?ym ciele. Skrzy\u380?owa\u322? r\u281?ce, dla roz
grzewki rozcieraj\u261?c d\u322?o\u324?mi boki.\par\pard\plain\hyphpar} {
Daleko w dole poziom wody opad\u322?. Dwie ska\u322?y o kszta\u322?cie grot\u243
?w by\u322?y teraz doskonale widoczne, wskazywa\u322?y siebie nawzajem. \u379?eb
y wyl\u261?dowa\u263? dok\u322?adnie mi\u281?dzy nimi, b\u281?dzie musia\u322? w
yskoczy\u263? spory kawa\u322? przed siebie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mam - odezwa\u322?a si\u281? Rachel za jego plecami. - Orze\u322? czy reszka?\
par\pard\plain\hyphpar} {
- Orze\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Zerkn\u261?\u322?, kiedy Rachel rzuci\u322?a dwudziestopi\u281?ciocent\u243?wk\u
281? i z\u322?apa\u322?a.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Reszka - oznajmi\u322?a i pokaza\u322?a monet\u281? z triumfalnym u\u347?miech
em.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Przegra\u322?em - powiedzia\u322? Jason, odwracaj\u261?c si\u281? od niej.\par
\pard\plain\hyphpar} {
- Nie, czekaj!\par\pard\plain\hyphpar} {
Wyrzucaj\u261?c ramiona do przodu, skoczy\u322? w pust\u261? przestrze\u324?, a
wn\u281?trzno\u347?ci podskoczy\u322?y razem z nim, kiedy jego cia\u322?o run\u2
d\plain\hyphpar} {
Wreszcie jego g\u322?owa znalaz\u322?a si\u281? ponad wyst\u281?pem. P\u243?\u32
2?ka by\u322?a w miar\u281? szeroka i ci\u261?gn\u281?\u322?a si\u281? wzd\u322?
u\u380? ca\u322?ej tylnej \u347?ciany jaskini. M\u281?\u380?czyzna siedzia\u322?
niedaleko, plecami do \u347?ciany, ze skrzy\u380?owanymi w kostkach nogami i ga
pi\u322? si\u281? na Jasona. Spl\u261?tane, siwe w\u322?osy pokrywa\u322?y mu g\
u322?ow\u281? i twarz, zwieszaj\u261?c si\u281? do szczup\u322?ego pasa. Mia\u32
2? w r\u281?kach kawa\u322? gumowych wodorost\u243?w.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason wskoczy\u322? na p\u243?\u322?k\u281? i odwzajemni\u322? milcz\u261?ce spo
jrzenie.\par\pard\plain\hyphpar} {
M\u281?\u380?czyzna \u347?cisn\u261?\u322? wodorost, skr\u281?caj\u261?c oba ko\
u324?ce w r\u243?\u380?nych kierunkach. Ten ruch wywo\u322?a\u322? zjawisko biol
uminescencji, kt\u243?re zala\u322?o p\u243?\u322?k\u281? bladozielonym \u347?wi
at\u322?em.\par\pard\plain\hyphpar} {
- \u321?adna jaskinia - powiedzia\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
M\u281?\u380?czyzna tylko burkn\u261?\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason postanowi\u322? podj\u261?\u263? pojedynek spojrze\u324?. Oczy zacz\u281?\
u322?y go piec. M\u281?\u380?czyzna nie wygl\u261?da\u322? na ani troch\u281? zm
\u281?czonego. Jason przegra\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
M\u281?\u380?czyzna nadal nawet nie mrugn\u261?\u322?. To grobowe spojrzenie by\
u322?o niepokoj\u261?ce.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Potrzebuj\u281? pomocy w znalezieniu s\u322?owa - powiedzia\u322? Jason.\par\p
ard\plain\hyphpar} {
M\u281?\u380?czyzna ledwie skin\u261?\u322? g\u322?ow\u261?.\par\pard\plain\hyph
par} {
- Nazywam si\u281? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- A ja Jugard.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Czyli pan m\u243?wi.\par\pard\plain\hyphpar} {
M\u281?\u380?czyzna mrukn\u261?\u322?. - Przys\u322?a\u322? mnie Galloran. Jugar
d uni\u243?s\u322? krzaczaste brwi. - Powiedzia\u322?, \u380?e pom\u243?g\u322?
mu pan dawno temu. Znowu lekkie skinienie g\u322?ow\u261?. - Pomo\u380?e mi pan
pozna\u263? S\u322?owo, kt\u243?re unicestwi Maldora? M\u281?\u380?czyzna patrzy
\u322? na Jasona, kt\u243?ry po raz drugi przegra\u322? pojedynek na spojrzenia.
- S\u322?ysza\u322? mnie pan, prawda? Tamten nadal tylko patrzy\u322?. Na pewno
s\u322?ysza\u322?. Jason przesun\u261?\u322? si\u281?, \u380?eby te\u380? oprze
\u263? si\u281? plecami o ska\u322?\u281?. Zada\u322? pytanie. Wyszed\u322?by na
palanta, gdyby nadal naciska\u322?. Najwyra\u378?niej tamten m\u281?\u380?czyzn
a potrzebowa\u322? czasu, by zastanowi\u263? si\u281? nad odpowiedzi\u261?. A mo
\u380?e zwariowa\u322?. Tak czy inaczej, wydawa\u322?o si\u281?, \u380?e lepiej
poczeka\u263? ni\u380? si\u281? upiera\u263?. Jason zadr\u380?a\u322?, kiedy wre
szcie dotar\u322?o do niego, jak zmarz\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Mija\u322?y minuty. Jason zagapi\u322? si\u281? na r\u281?ce, nas\u322?uchuj\u26
1?c echa uderzaj\u261?cych fal. W milczeniu zastanawia\u322? si\u281?, czy gdzie
\u347? tam na g\u243?rze Rachel siedzi i si\u281? martwi.\par\pard\plain\hyphpar
} {
Zerkn\u261?\u322? z ukosa na Jugarda. M\u281?\u380?czyzna od\u322?o\u380?y\u322?
wodorosty i zaj\u261?\u322? si\u281? rozpl\u261?tywaniem zmierzwionej brody. Mi
\u281?\u347?nie ta\u324?czy\u322?y w chudych, \u380?ylastych r\u281?kach. Min\u2
81?\u322?o jeszcze wi\u281?cej czasu. Jason podj\u261?\u322? pojedynek na milcze
nie. Zamkn\u261?\u322? oczy i zacz\u261?\u322? przypomina\u263? sobie nazwy ko\u
347?ci nogi i stopy. Mia\u322? mie\u263? powa\u380?ny sprawdzian z anatomii w pi
\u261?tek. Nie, ju\u380? go przegapi\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- M\u261?dry jeste\u347? jak na kogo\u347? tak m\u322?odego - odezwa\u322? si\u2
81? wreszcie Jugard. - Wi\u281?kszo\u347?\u263? ludzi nie znosi milczenia. Niekt
\u243?rzy wpadaj\u261? we w\u347?ciek\u322?o\u347?\u263?. Inni zachowuj\u261? si
\u281? jak pajace. A jeszcze inni m\u243?wi\u261? wszystko, co wiedz\u261?. Milc
zenie wiele zdradza. Pomog\u281? ci, Jasonie, przyjacielu Gallorana.\par\pard\pl
ain\hyphpar} {
- W jaki spos\u243?b?\par\pard\plain\hyphpar} {
- A co wiesz?\par\pard\plain\hyphpar} {
- To ten krab?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Tak j\u261? nazwa\u322?em.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Potrafi pan powiedzie\u263?, \u380?e to samica?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Znam si\u281? na krabach. Zeszli ze skalnej p\u243?\u322?ki. Jugard, \u347?cis
kaj\u261?c \u347?wiec\u261?cy wodorost, poprowadzi\u322? Jasona do d\u322?ugiej,
pionowej szczeliny w \u347?cianie z boku jaskini. By\u322?a wystarczaj\u261?co
szeroka, \u380?eby cz\u322?owiek m\u243?g\u322? przez ni\u261? przej\u347?\u263?
, nie przeciskaj\u261?c si\u281? bokiem.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dlaczego krab nie przejdzie t\u281?dy?\par\pard\plain\hyphpar} {
Jugard spojrza\u322? Jasonowi w twarz, a zielony wodorost rzuca\u322? upiorne ci
enie i b\u322?yski na jego zaciek\u322?e oblicze.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Macroid jest o wiele za du\u380?a.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jasonowi zasch\u322?o w ustach.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jugard wr\u281?czy\u322? mu wodorosty.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zerknij ostro\u380?nie przez szpar\u281?, zanim wejdziesz do jaskini. Macroid
najpewniej siedzi w wodzie, ale upewnij si\u281?. Je\u347?li nigdzie jej nie b\u
281?dzie, przejd\u378? przez szpar\u281? i zr\u243?b dwa kroki. Zauwa\u380?ysz m
a\u322?\u261? szczelin\u281? na drugim kra\u324?cu jaskini. Za ni\u261? znajduje
si\u281? moja machina. Nie pr\u243?buj przej\u347?\u263? jaskini. Macroid wynur
zy si\u281? wtedy z wody. B\u261?d\u378? got\u243?w. Jej szybko\u347?\u263? ci\u
281? zadziwi. Wycofaj si\u281?, je\u347?li zaszar\u380?uje. Powiniene\u347? pozn
a\u263? jej mo\u380?liwo\u347?ci, zanim podejmiesz decyzj\u281?.\par\pard\plain\
hyphpar} {
Jason wszed\u322? chy\u322?kiem do szpary, ocieraj\u261?c si\u281? ramionami o \
u347?ciany w\u261?skiego przej\u347?cia i zakrad\u322? si\u281? do s\u261?siedni
ej komory. Przej\u347?cie ci\u261?gn\u281?\u322?o si\u281? jakie\u347? sze\u347?
\u263? krok\u243?w i gwa\u322?townie si\u281? urywa\u322?o.\par\pard\plain\hyphp
ar} {
Wychylaj\u261?c si\u281? ze szpary, Jason wysun\u261?\u322? przed siebie wodoros
t, rozpraszaj\u261?c panuj\u261?c\u261? w jaskini ciemno\u347?\u263?. Miejsce wy
gl\u261?da\u322?o na puste. Powoli wysun\u261?\u322? g\u322?ow\u281?, wyobra\u38
0?aj\u261?c sobie, \u380?e krab czeka obok szpary, ze szczypcami gotowymi obci\u
261?\u263? mu g\u322?ow\u281?, gdy tylko Jason j\u261? wystawi. Zerkn\u261?\u322
? szybko i zaraz si\u281? cofn\u261?\u322?. Niczego nie dostrzeg\u322?.\par\pard
\plain\hyphpar} {
Wszed\u322? do jaskini. Mia\u322?a mo\u380?e ze dwadzie\u347?cia jard\u243?w sze
roko\u347?ci. Jak poprzednia, w znacz\u261?cej cz\u281?\u347?ci by\u322?a zalana
. Na drugim ko\u324?cu dostrzeg\u322? dziur\u281?, kt\u243?r\u261? opisa\u322? m
u Jugard. Zda\u322? sobie spraw\u281?, dlaczego m\u281?\u380?czyzna ostrzeg\u322
? go, \u380?eby nie pr\u243?bowa\u322? do niej przebiec. Kiedy nigdzie nie by\u3
22?o wida\u263? ogromnego kraba, wydawa\u322?o si\u281?, \u380?e dziura znajduje
si\u281? kusz\u261?co blisko. Pod\u322?o\u380?e by\u322?o g\u322?adkie i w wi\u
281?kszo\u347?ci pozbawione przeszk\u243?d. Bieg kusi\u322? nawet mimo ostrze\u3
80?enia. Mo\u380?e krab spa\u322??\par\pard\plain\hyphpar} {
Przy drugim kroku Jasona w g\u322?\u261?b jaskini, krab wychyn\u261?\u322? ze s\
u322?onej sadzawki jednym, pot\u281?\u380?nym susem. Gejzer czarniawej wody uder
zy\u322? o sklepienie jaskini, ochlapuj\u261?c.ca\u322?\u261? komor\u281? wzd\u3
22?u\u380? i wszerz. Zaskoczony Jason upu\u347?ci\u322? wodorosty i odruchowo co
fn\u261?\u322? si\u281?, ocieraj\u261?c z twarzy morsk\u261? wod\u281?.\par\pard
\plain\hyphpar} {
Przera\u380?ony zagapi\u322? si\u281? na gigantycznego kraba. Pot\u281?\u380?ne
stworzenie by\u322?o wielko\u347?ci samochodu, i to nie licz\u261?c olbrzymich s
zczypc\u243?w, wi\u281?kszych od skrzynek pocztowych stoj\u261?cych w mie\u347?c
ie na ulicach. L\u347?ni\u261?ca czarna zbroja pancerza b\u322?yszcza\u322?a od
wody, odbijaj\u261?c zielon\u261? po\u347?wiat\u281? wodorost\u243?w. Stworzenie
sta\u322?o na kraw\u281?dzi wody, z uniesionymi wielkimi szczypcami, otwieraj\u
261?c je i zamykaj\u261?c ze straszliwym, ostrym zgrzytem.\par\pard\plain\hyphpa
r} {
Bez \u380?adnego ostrze\u380?enia krab rzuci\u322? si\u281? ku Jasonowi z pora\u
380?aj\u261?c\u261? pr\u281?dko\u347?ci\u261?. Ch\u322?opak czmychn\u261?\u322?
Macroid\par\pard\plain\hyphpar}\par\pard\plain\hyphpar} {
- Kto\u347? si\u281? zbli\u380?a - powiedzia\u322? Jugard, przerywaj\u261?c rozm
y\u347?lania Jasona. - Mia\u322?e\u347? towarzysza?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Aha - powiedzia\u322? Jason, wstaj\u261?c. Widzia\u322? posta\u263? wyp\u322?y
waj\u261?c\u261? z w\u261?skiego przesmyku w jaskini. - Rachel! Pom\u243?c ci?\p
ar\pard\plain\hyphpar} {
- Nie trzeba - wydysza\u322?a. - Co\u347? tu si\u281? zbli\u380?a.\par\pard\plai
n\hyphpar} {
- Co?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie wiem. Mo\u380?e haratacz.\par\pard\plain\hyphpar} {
Dotar\u322?a do p\u322?ycizny i brodz\u261?c w wodzie, po\u347?piesznie podesz\u
322?a do p\u243?\u322?ki skalnej. Mokra koszula klei\u322?a jej si\u281? do cia\
u322?a.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Haratacz nie zdo\u322?a\u322?by dotrze\u263? tu za tob\u261? - powiedzia\u322?
Jugard. - Uton\u261?\u322?by jak kamie\u324?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Rachel wspi\u281?\u322?a si\u281?, korzystaj\u261?c z podp\u243?rek dla r\u261?k
. Zdj\u281?\u322?a przed skokiem do wody kamizelk\u281? i buty. Z koszuli i spod
ni woda \u347?cieka\u322?a strugami.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jestem Rachel - przedstawi\u322?a si\u281? Jugardowi.\par\pard\plain\hyphpar}
{
- Jugard - odpar\u322? kud\u322?aty m\u281?\u380?czyzna.\par\pard\plain\hyphpar}
{
- Co si\u281? sta\u322?o? - spyta\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Przestraszy\u322?am si\u281? - odpowiedzia\u322?a przepraszaj\u261?co, pr\u243
?buj\u261?c wy\u380?\u261?\u263? koszul\u281?. - Wkr\u243?tce po tym, jak skoczy
\u322?e\u347?, co\u347? nadbieg\u322?o stokiem. Nie trzyma\u322?o si\u281? drogi
, po prostu p\u281?dzi\u322?o prosto na mnie. To nie by\u322? je\u378?dziec. Trz
yma\u322?o si\u281? na tyle nisko, \u380?e tak naprawd\u281? widzia\u322?am tylk
o ruch.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Co zrobi\u322?a\u347?? - dopytywa\u322? si\u281? Jason.\par\pard\plain\hyphpar
} {
- Pomy\u347?la\u322?am, \u380?eby pos\u322?u\u380?y\u263? si\u281? orantium, ale
nie wiedzia\u322?am tak naprawd\u281?, co nadci\u261?ga. Wiedzia\u322?am tylko,
\u380?e jest szybkie i trzyma si\u281? nisko. Zacz\u281?\u322?am si\u281? ba\u2
63?, \u380?e \u378?le rzuc\u281? i nie trafi\u281?. Kiedy min\u281?\u322?o zakr\
u281?t drogi i dalej p\u281?dzi\u322?o prosto na mnie, spanikowa\u322?am.\par\pa
rd\plain\hyphpar} {
- Masz ze sob\u261? orantium? - zapyta\u322? z nadziej\u261? Jason.\par\pard\pla
in\hyphpar} {
Rachel pokr\u281?ci\u322?a g\u322?ow\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ba\u322?am si\u281?, \u380?e mo\u380?e wybuchn\u261?\u263?, kiedy uderz\u281?
o wod\u281?, wi\u281?c schowa\u322?am je, zdj\u281?\u322?am kamizelk\u281? i sko
czy\u322?am. Nie mia\u322?am czasu na zastanawianie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ci\u281?\u380?ko si\u281? p\u322?yn\u281?\u322?o?\par\pard\plain\hyphpar} {
Rachel za\u347?mia\u322?a si\u281? roztrz\u281?siona.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Prawie si\u281? zabi\u322?am.\par\pard\plain\hyphpar} {
Uderzy\u322?a go grzbietem d\u322?oni w pier\u347?. - A tak przy okazji, nie pod
oba\u322?o mi si\u281?, \u380?e oszukiwa\u322?e\u347? przy rzucaniu monet\u261?.
Musimy m\u243?c sobie ufa\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Chodzi\u322?o mi o twoje dobro.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Cokolwiek ci\u281? \u347?ciga\u322?o, zbli\u380?a si\u281? tutaj - oznajmi\u32
2? Jugard.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Sk\u261?d pan wie? - zdziwi\u322? si\u281? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dobrze znam naturalne odg\u322?osy tego miejsca - zapewni\u322? go Jugard. - S
\u322?ysz\u281? co\u347? parskaj\u261?cego i \u322?api\u261?cego powietrze, co\u
347? zwierz\u281?cego.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Niczego nie widz\u281? - powiedzia\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zobaczysz.\par\pard\plain\hyphpar} {
Bulgotliwe pomruki i spienione bryzgi obwie\u347?ci\u322?y pojawienie si\u281? s
tworzenia w jaskini. Jason, Rachel i Jugard zebrali si\u281? na brzegu p\u243?\u
1? wspinaczk\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ty pierwsza.\par\pard\plain\hyphpar} {
Rachel si\u281?gn\u281?\u322?a do pierwszego uchwytu i zacz\u281?\u322?a wspina\
u263? si\u281? po skalistej \u347?cianie. Po kilku sekundach, potrzebnych, by st
an\u261?\u322? pewnie, Jason ruszy\u322? jej \u347?ladem, czuj\u261?c \u322?asko
tanie morskiej bryzy na nagich plecach. Szcz\u281?kaj\u261?c z\u281?bami, stara\
u322? si\u281? nie my\u347?le\u263? o przepa\u347?ci pod nim ani nie zwraca\u263
? uwagi na burz\u261?ce si\u281? morze. Skupi\u322? si\u281? na znalezieniu bezp
iecznego oparcia dla r\u261?k i st\u243?p, i ju\u380? wkr\u243?tce pokona\u322?
kraw\u281?d\u378? dziel\u261?c\u261? go od szczytu urwiska.\par\pard\plain\hyphp
ar} {
Wsta\u322? i rozejrza\u322? si\u281? po okolicy. Tryskaj\u261?ca stru\u380?ka zn
ajdowa\u322?a si\u281? co najmniej pi\u281?\u263?dziesi\u261?t jard\u243?w w bok
od nich. Rachel bieg\u322?a do miejsca, gdzie zostawili swoje rzeczy. Nikogo in
nego nie by\u322?o wida\u263?. Ubrania Jasona le\u380?a\u322?y rozrzucone wok\u2
43?\u322? krzaka, pod kt\u243?rym je schowa\u322?. Pobieg\u322? za Rachel.\par\p
ard\plain\hyphpar} {
Kucaj\u261?c obok krzaka, dziewczyna podnios\u322?a kryszta\u322?ow\u261? kul\u2
81? z zamkni\u281?tym wewn\u261?trz orantium.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ca\u322?a i zdrowa.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wygl\u261?da na to, \u380?e Puggles pogryz\u322? moje ubrania.\par\pard\plain\
hyphpar} {
- Pewnie ucieszy\u322? si\u281?, \u380?e znalaz\u322? pot\u281?\u380?n\u261? daw
k\u281? twojego zapachu. Przynajmniej inne nasze rzeczy zostawi\u322? w spokoju.
\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason zebra\u322? ubrania, macaj\u261?c miejsca, w kt\u243?rych z\u281?by dzikar
za zrobi\u322?y w nich dziury albo je rozdar\u322?y. Mi\u322?o by\u322?o ubra\u2
63? si\u281? i zawin\u261?\u263? w p\u322?aszcz. Bokserki by\u322?y ju\u380? tyl
ko troch\u281? wilgotne.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie marzniesz? - zapyta\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Rachel otuli\u322?a si\u281? p\u322?aszczem.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie, kiedy mam na sobie p\u322?aszcz. Ubranie nadal jest wilgotne, wi\u281?c d
obrze czuj\u281? ka\u380?dy podmuch.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason si\u281? rozejrza\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nikogo nie widz\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Powinni\u347?my wykorzysta\u263? \u347?wiat\u322?o dnia - zaproponowa\u322?a R
achel - i ruszy\u263? si\u281? st\u261?d, \u380?eby znale\u378?\u263? miejsce na
obozowisko.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Powinni\u347?my byli zapyta\u263? o drog\u281? do Trensicourt - powiedzia\u322
? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nadal b\u281?dziemy trzyma\u263? si\u281? drogi - odpar\u322?a Rachel. - Musi
dok\u261?d\u347? prowadzi\u263?. W ko\u324?cu natrafimy na kogo\u347?, kto nam p
owie, jak tam doj\u347?\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Ruszyli z powrotem w stron\u281? drogi i zacz\u281?li wspina\u263? si\u281? na w
sch\u243?d r\u243?wnolegle do klif\u243?w. Jason zerkn\u261?\u322? za siebie i o
gromnie mu ul\u380?y\u322?o, \u380?e maj\u261? ju\u380? za sob\u261? ci\u281?\u3
80?k\u261? pr\u243?b\u281? z jaskini\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mo\u380?esz uwierzy\u263?, \u380?e prze\u380?yli\u347?my? - powiedzia\u322? Ja
son po jakim\u347? czasie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nawet nie m\u243?w\u8230? Od kiedy pojawi\u322? si\u281? dzikarz, wszystko pot
oczy\u322?o si\u281? tak szybko - odpowiedzia\u322?a Rachel. - Teraz my\u347?l\u
281? tylko o tym, jak niewiele brakowa\u322?o, \u380?eby\u347?my sko\u324?czyli
jak Puggles.\par\pard\plain\hyphpar} {
Popo\u322?udnie przygas\u322?o, zamieniaj\u261?c si\u281? w zmierzch. Zmierzch p
og\u322?\u281?bi\u322? si\u281?, przechodz\u261?c w noc. Znale\u378?li schronien
ie w zaro\u347?lach.\par\pard\plain\hyphpar} {
Po po\u347?piesznym posi\u322?ku Rachel upar\u322?a si\u281?, \u380?e ona we\u37
8?mie pierwsz\u261? wart\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie zasn\u281? - obieca\u322? Jason. - Uci\u261?\u322?em sobie zdrow\u261? drz
emk\u281?, a ty nie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Sp\u322?ywaj, Ned.\par\pard\plain\hyphpar} {
Tamten \u347?ci\u261?gn\u261?\u322? usta.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jeszcze nie teraz. Najpierw podziel si\u281? sekretem. Kim s\u261? ci obcy?\pa
r\pard\plain\hyphpar} {
- Moimi go\u347?\u263?mi - warkn\u261?\u322? Kerny. - Szacownymi przybyszami.\pa
r\pard\plain\hyphpar} {
- Nie wygl\u261?daj\u261? na szacownych - zauwa\u380?y\u322? Ned. - Ledwie od zi
emi odro\u347?li. I spali pod go\u322?ym niebem.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Do\u347?\u263? tego! - krzykn\u261?\u322? Kerny, a\u380? Rachel si\u281? wzdry
gn\u281?\u322?a. - Spadaj!\par\pard\plain\hyphpar} {
Ned przesta\u322? i\u347?\u263? za nimi, a Kerny poprowadzi\u322? Jasona i Rache
l do jednego z najwi\u281?kszych dom\u243?w w miasteczku, stoj\u261?cego ju\u380
? nad wod\u261?. Budynek wznosi\u322? si\u281? na wysokich palach. Wspi\u281?li
si\u281? po szorstkiej drabince sznurowej prowadz\u261?cej na ganek. Niska kobie
ta o siwych w\u322?osach zwi\u261?zanych w kok podesz\u322?a do drzwi.\par\pard\
plain\hyphpar} {
- Przyprowadzi\u322?em ci klient\u243?w - po\u347?piesznie wyja\u347?ni\u322? Ke
rny. - To Jason i jego siostra Rachel. Zostan\u261? na noc. Dwana\u347?cie droom
za dwa pokoje.\par\pard\plain\hyphpar} {
Kobieta wytrzeszczy\u322?a oczy, zaraz jednak odzyska\u322?a panowanie nad sob\u
261? i u\u347?miechn\u281?\u322?a si\u281? uprzejmie, ale Jason ju\u380? si\u281
? zorientowa\u322?, \u380?e p\u322?ac\u261? wi\u281?cej ni\u380? zwyk\u322?\u261
? stawk\u281?. Zastanawia\u322? si\u281?, czy nie zacz\u261?\u263? si\u281? targ
owa\u263?, ale darowa\u322? sobie, bo w\u322?a\u347?ciwie zgodzi\u322? si\u281?
ju\u380? na cen\u281?. Kerny odszed\u322?, a stara kobieta odprowadzi\u322?a ich
do dw\u243?ch ma\u322?ych, s\u261?siaduj\u261?cych ze sob\u261? pokoik\u243?w.
W pokoju Jasona szeroki, p\u322?\u243?cienny hamak rozci\u261?ga\u322? si\u281?
od \u347?ciany do \u347?ciany. Kufer z wielk\u261? k\u322?\u243?dk\u261? sta\u32
2? w k\u261?cie. Zamiast zas\u322?on w oknie wisia\u322?a siatka, cz\u281?\u347?
ciowo przes\u322?aniaj\u261?c widok na przysta\u324?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Stara kobieta da\u322?a Jasonowi klucz do kufra i powiedzia\u322?a mu, \u380?eby
schowa\u322? tam swoje rzeczy. Potem zabra\u322?a Rachel do s\u261?siedniego po
koju. Kiedy ju\u380? gospodyni ich zostawi\u322?a, Jason wszed\u322? do pokoju R
achel. Siedzia\u322?a na hamaku ze spuszczonymi nogami i delikatnie si\u281? ko\
u322?ysa\u322?a.\par\pard\plain\hyphpar} {
- My\u347?lisz, \u380?e gospodyni da\u322?a nam jedyne klucze do naszych kufr\u2
43?w? - spyta\u322?a.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason zmarszczy\u322? brwi.\par\pard\plain\hyphpar} {
- S\u322?uszna my\u347?l.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie zostawiajmy naszych rzeczy bez opieki.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Serio? A ja my\u347?la\u322?em, \u380?e mo\u380?e zajrzymy do miejscowego mult
ipleksu i zobaczymy, co graj\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Rachel skrzy\u380?owa\u322?a r\u281?ce.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wiem, \u380?e to nie twoja wina, ale nie podoba mi si\u281? to, jak potraktowa
no mnie w tawernie. Ludzie zachowuj\u261? si\u281?, jakbym nie istnia\u322?a.\pa
r\pard\plain\hyphpar} {
- \u346?wietnie sobie z tym poradzi\u322?a\u347? - odpar\u322? Jason. - Musimy w
topi\u263? si\u281? w t\u322?um.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wiem, ale przez to trudno mi pomaga\u263?. Wiedzia\u322?am, \u380?e Kerny chce
nas oskuba\u263?. Nie zauwa\u380?y\u322?e\u347?, \u380?e kelnerka posz\u322?a p
rosto do niego po tym, jak da\u322?e\u347? jej napiwek, i \u380?e zacz\u261?\u32
2? nam wtedy nadskakiwa\u263??\par\pard\plain\hyphpar} {
- Troch\u281? - odpar\u322? m\u281?tnie Jason, zawstydzony faktem, \u380?e nie z
auwa\u380?y\u322? tak oczywistych sygna\u322?\u243?w. - Pomy\u347?la\u322?em tyl
ko, \u380?e mi\u322?o b\u281?dzie mie\u263? dach nad g\u322?ow\u261?. Kto wie, k
iedy znowu b\u281?dziemy mieli szans\u281? przespa\u263? si\u281? w czterech \u3
47?cianach?\par\pard\plain\hyphpar} {
Rachel skrzywi\u322?a si\u281? w zamy\u347?leniu.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Pewnie bezpieczniejsi byliby\u347?my w lesie. Wszyscy za bardzo si\u281? nami
tu interesuj\u261?. Zauwa\u380?y\u322?e\u347? te spojrzenia, odk\u261?d weszli\u
347?my do miasteczka?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Tak.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ten dziwak Ned to jedyna osoba, kt\u243?ra mia\u322?a do\u347?\u263? ikry, \u3
80?eby powiedzie\u263? to, co my\u347?leli wszyscy inni. Ludzie tu nie podr\u243
?\u380?uj\u261?. \u346?ci\u261?gamy na siebie uwag\u281?.\par\pard\plain\hyphpar
} {
Jason podrapa\u322? si\u281? w czo\u322?o. - Powinni\u347?my opu\u347?ci\u263? t
o miejsce? - Nie s\u261?dz\u281?. Je\u380?eli odejdziemy ju\u380? dzisiaj, wzbud
zimy jeszcze wi\u281?cej podejrze\u324?. Powinni\u347?my jednak mie\u263? si\u28
1? na baczno\u347?ci.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Racja. Nie b\u281?dziemy przyci\u261?ga\u263? uwagi, zostaniemy wswoich pokoja
ch. My\u347?lisz, \u380?e maj\u261? tu HBO?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Tylko w centrum rekreacyjnym - odpar\u322?a Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jestem troch\u281? zm\u281?czony - przyzna\u322? Jason. - To mo\u380?e by\u263
? dobra chwila na kr\u243?tk\u261? drzemk\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Chyba ci\u281? rozgryz\u322?am - oznajmi\u322?a Rachel. - Kiedy masz w\u261?tp
liwo\u347?ci, idziesz spa\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To nie w porz\u261?dku - j\u281?kn\u261?\u322? Jason. - A ty nie jeste\u347? z
m\u281?czona? W\u281?drowali\u347?my wiele dni i przez p\u243?\u322? nocy nie sp
ali\u347?my, pe\u322?ni\u261?c wart\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Odk\u261?d si\u281? tu zjawi\u322?am, by\u322?am za bardzo podenerwowana, \u38
0?eby dobrze spa\u263? - przyzna\u322?a Rachel. - Mo\u380?e przyjemnie b\u281?dz
ie przespa\u263? si\u281? za zamkni\u281?tymi drzwiami.\par\pard\plain\hyphpar}
{
- W porz\u261?dku, b\u281?d\u281? u siebie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Chwileczk\u281?. Jedno szybkie pytanie. My\u347?lisz, \u380?e jeste\u347? boha
terem, kt\u243?rego pr\u243?bowa\u322?a wezwa\u263? Zawrotna Dziewi\u261?tka?\pa
r\pard\plain\hyphpar} {
Jason zamar\u322?, rozwa\u380?aj\u261?c histori\u281?, kt\u243?r\u261? opowiedzi
a\u322? im Tark. To muzyka Zawrotnej Dziewi\u261?tki sprawi\u322?a, \u380?e wpad
\u322? do basenu hipopotama. Czy to mo\u380?liwe, \u380?e by\u322? bohaterem, kt
\u243?rego mieli nadziej\u281? wezwa\u263?? W ko\u324?cu rozpocz\u261?\u322? ju\
u380? misj\u281? maj\u261?c\u261? na celu zniszczenie Maldora.\par\pard\plain\hy
phpar} {
- Je\u347?li ja jestem bohaterem, kt\u243?rego szukali, to ci muzycy byli bardzi
ej zwariowani, ni\u380? ktokolwiek my\u347?la\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To niesamowity zbieg okoliczno\u347?ci - odezwa\u322?a si\u281? cicho Rachel.
- Galloran najwyra\u378?niej uwa\u380?a\u322?, \u380?e jeste\u347?my lud\u378?mi
, kt\u243?rych chcia\u322?a sprowadzi\u263? wyrocznia.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason wzruszy\u322? ramionami.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Na wszelki wypadek spr\u243?buj\u281? nie umrze\u263?.\par\pard\plain\hyphpar}
{
- To chyba dobra my\u347?l.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason wr\u243?ci\u322? do swojego pokoju, zamkn\u261?\u322? cieniutkie drzwi i w
ypr\u243?bowa\u322? hamak. Le\u380?\u261?c sobie wygodnie i ko\u322?ysz\u261?c s
i\u281? lekko, zamkn\u261?\u322? oczy. Jak m\u243?g\u322? by\u263? bohaterem, kt
\u243?rego pragn\u281?li? Czego dokona\u322?? Jako miotacz par\u281? razy zapewn
i\u322? dru\u380?ynie mia\u380?d\u380?\u261?ce zwyci\u281?stwo? Mia\u322? dobre
oceny? A co z Rachel? Kobieta, kt\u243?ra wsp\u243?\u322?pracowa\u322?a z Zawrot
n\u261? Dziewi\u261?tk\u261?, najwyra\u378?niej wezwa\u322?a j\u261? do Lyrianu.
\par\pard\plain\hyphpar} {
Czy losy ca\u322?ego \u347?wiata spoczywa\u322?y w ich r\u281?kach? Czy kt\u243?
re\u347? z nich mia\u322?o szans\u281? na sukces? Galloran najwyra\u378?niej w n
ich wierzy\u322?. Czy mieli szans\u281? spe\u322?ni\u263? jego oczekiwania?\par\
pard\plain\hyphpar} {
Hamak sta\u322? si\u281? wr\u281?cz uwodzicielsko wygodny. Zadowolony, \u380?e m
o\u380?e na chwil\u281? odpocz\u261?\u263?, Jason pozwoli\u322? rozp\u322?yn\u26
1?\u263? si\u281? zmartwieniom.\par\pard\plain\hyphpar} {
Kto\u347? zapuka\u322? do drzwi. Jason zda\u322? sobie spraw\u281?, \u380?e przy
sn\u261?\u322?. Nie spa\u322? zbyt d\u322?ugo, na zewn\u261?trz nadal by\u322?o
- Ukrad\u322?e\u347? go.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie.\par\pard\plain\hyphpar} {
Ned \u347?ci\u261?gn\u261?\u322? szarpni\u281?ciem pochw\u281?.\par\pard\plain\h
yphpar} {
- Znalaz\u322?e\u347?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Twoje milczenie nie jest oznak\u261? lojalno\u347?ci. Nie strze\u380? informac
ji, kt\u243?r\u261? ju\u380? znam. Powiedz mi, kto ci to da\u322?. - Ned wycelow
a\u322? sztylet w Jasona, k\u322?ad\u261?c kciuk na spu\u347?cie, kt\u243?ry wys
trzeliwa\u322? ostrze.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason nie chcia\u322? \u347?ci\u261?gn\u261?\u263? k\u322?opot\u243?w na Gallora
na.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie powiem ci.\par\pard\plain\hyphpar} {
Ned obliza\u322? usta. Jedno oko mu zatrzepota\u322?o.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jako ch\u322?opak s\u322?u\u380?y\u322?em cz\u322?owiekowi, kt\u243?rego nigdy
bym nie zdradzi\u322?. Jego symbol znajduje si\u281? na pochwie.\par\pard\plain
\hyphpar} {
To zaskoczy\u322?o Jasona. Zawaha\u322? si\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Galloran da\u322? mi ten sztylet.\par\pard\plain\hyphpar} {
Bro\u324? upad\u322?a na drewnian\u261? pod\u322?og\u281?. Nedowi zadr\u380?a\u3
22?y usta.\par\pard\plain\hyphpar} {
- On \u380?yje?\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason pokiwa\u322? g\u322?ow\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Ned wsun\u261?\u322? palce w rude loki. Emocje walczy\u322?y na jego piegowatej
twarzy.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wsp\u243?\u322?czuj\u281? ci. Biedny naiwniaku. Biedny frajerze. Pos\u322?ucha
j. Ned nigdy ci\u281? nie widzia\u322?. Wyjed\u378? noc\u261?. Droga wychodzi z
miasta na p\u243?\u322?nocnowschodnim kra\u324?cu. L\u261?dowa P\u281?tla. Jest
te\u380? szlak na po\u322?udniowym wschodzie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Co masz pod r\u281?kawiczk\u261?? Ned si\u281? skrzywi\u322?. - M\u243?j sznur
ek. Przyjd\u281? noc\u261?. - Zarechota\u322?. - Rozejrz\u281? si\u281? dla was
w terenie. Wyszed\u322? po\u347?piesznie z pokoju. Jason podni\u243?s\u322? n\u2
43?\u380? i wsun\u261?\u322? do pochwy, a potem schowa\u322? do kieszeni. Kiedy
zamyka\u322? drzwi na zamek, us\u322?ysza\u322? ciche pukanie.\par\pard\plain\hy
phpar} {
- Jason? - odezwa\u322?a si\u281? po drugiej stronie Rachel.\par\pard\plain\hyph
par} {
Otworzy\u322? jej drzwi.\par\pard\plain\hyphpar} {
- S\u322?ysza\u322?a\u347? mojego go\u347?cia?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Cienkie \u347?ciany - wyja\u347?ni\u322?a, wchodz\u261?c. - Nie dos\u322?ysza\
u322?am paru s\u322?\u243?w, ale za\u322?apa\u322?am sedno.\par\pard\plain\hyphp
ar} {
- On wie, kim jestem. Wie o naszej misji.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Powinni\u347?my ucieka\u263?? - spyta\u322?a.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason zastanawia\u322? si\u281? chwil\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Powinni\u347?my zosta\u263?. Je\u380?eli Ned wie, kim jeste\u347?my, pozostali
te\u380? mog\u261? si\u281? domy\u347?li\u263?. Mo\u380?e nam si\u281? przyda\u
263? kto\u347?, kto zna okolic\u281?. Powiedzia\u322?, \u380?e zbada teren i wr\
u243?ci, gdy si\u281? \u347?ciemni.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Robi wra\u380?enie stukni\u281?tego. Nie jestem pewna, czy mo\u380?emy mu zauf
a\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Niczego nie jestem pewien - przyzna\u322? Jason - ale my\u347?l\u281?, \u380?e
m\u243?wi\u322? szczerze. Je\u347?li \u347?ci\u261?gn\u281?li\u347?my na siebie
za du\u380?o uwagi, ucieczka w nocy ma najwi\u281?cej sensu.\par\pard\plain\hyp
hpar} {
- Chyba \u380?e kto\u347? przyjdzie po nas wcze\u347?niej.\par\pard\plain\hyphpa
r} {
- Masz wybuchowy kryszta\u322??\par\pard\plain\hyphpar} {
- Tak.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Trzymaj go pod r\u281?k\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
a miejsce, Neda ju\u380? nigdzie nie by\u322?o wida\u263? - ani na ganku, ani na
ulicy w dole. Jason nie zauwa\u380?y\u322? te\u380? nikogo innego.\par\pard\pla
in\hyphpar} {
- Droga wygl\u261?da na woln\u261? - szepn\u281?\u322?a Rachel. - Powinni\u347?m
y rusza\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason zaj\u261?\u322? pozycj\u281?, got\u243?w zeskoczy\u263? z dachu na ganek.
Nagle kilka deszczu\u322?ek tworz\u261?cych wystaj\u261?cy nad ganek okap p\u281
?k\u322?o i ch\u322?opiec spad\u322? z hukiem, l\u261?duj\u261?c na plecach.\par
\pard\plain\hyphpar} {
Le\u380?a\u322? oszo\u322?omiony na pop\u281?kanych deskach i pr\u243?bowa\u322?
z\u322?apa\u263? oddech. P\u322?uca odmawia\u322?y wsp\u243?\u322?pracy. My\u34
7?la\u322? tylko o tym, \u380?e po\u322?ama\u322? kr\u281?gos\u322?up. Przeturla
\u322? si\u281? na bok. Wyrwa\u322? mu si\u281? s\u322?aby j\u281?k i nagle odet
chn\u261?\u322?. Nigdy w \u380?yciu nie zosta\u322? r\u243?wnie brutalnie pozbaw
iony oddechu.\par\pard\plain\hyphpar} {
Usiad\u322?, zamar\u322? i zacz\u261?\u322? nas\u322?uchiwa\u263? przekonany, \u
380?e jego niezr\u281?czno\u347?\u263? zwr\u243?ci\u322?a czyj\u261?\u347? uwag\
u281?. Jednak\u380?e i w domu, i na ulicy panowa\u322?a cisza.\par\pard\plain\hy
phpar} {
Rachel wyl\u261?dowa\u322?a cicho obok niego.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dobrze, \u380?e to ja nosz\u281? materia\u322?y wybuchowe.\par\pard\plain\hyph
par} {
Jason odetchn\u261?\u322? roztrz\u281?siony.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie \u380?artuj. Zejd\u378?my z tego ganku, zanim kto\u347? nadejdzie.\par\par
d\plain\hyphpar} {
Po\u347?piesznie zeszli po drabinie sznurowej. Noc by\u322?a pochmurna. Poruszal
i si\u281? szybko ciemnymi ulicami, gdzie \u347?wiat\u322?o przecieka\u322?o prz
ez nieliczne z zatrza\u347?ni\u281?tych okiennic. Jason szed\u322? krok przed Ra
chel, trzymaj\u261?c jedn\u261? r\u281?k\u281? pod p\u322?aszczem, na sztylecie.
Wiruj\u261?ce okna tawerny \u8222?Karuzela\u8221? rozb\u322?yskiwa\u322?y na st
oku nad miasteczkiem.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason pomy\u347?la\u322?, \u380?e wie, kt\u243?r\u261? drog\u281? mia\u322? na m
y\u347?li Ned. Szlak, kt\u243?rym nadeszli z Rachel, wychodzi\u322? z wioski, sk
r\u281?caj\u261?c na p\u243?\u322?nocny wsch\u243?d.\par\pard\plain\hyphpar} {
Kiedy mijali ciche domy, Jason s\u322?ysza\u322? chlupot wody w przystani i odle
g\u322?y huk fal. Jaka\u347? koza zabecza\u322?a w zagrodzie obok zacienionego d
omu z wielk\u261? kotwic\u261? na wp\u243?\u322? zakopan\u261? na podw\u243?rzu.
Jason a\u380? podskoczy\u322?, wyci\u261?gaj\u261?c n\u243?\u380?.\par\pard\pla
in\hyphpar} {
Kiedy dotarli do g\u322?\u243?wnej drogi, Jason ruszy\u322? zdecydowanie, stawia
j\u261?c d\u322?ugie, szybkie kroki. Rachel trzyma\u322?a si\u281? go w milczeni
u.\par\pard\plain\hyphpar} {
Przez d\u322?u\u380?sz\u261? chwil\u281? wspinali si\u281? strom\u261? pochy\u32
2?o\u347?ci\u261?. Noc by\u322?a tak ciemna, \u380?e kierowali si\u281? wyczucie
m i wiar\u261?, \u380?e na drodze nie b\u281?dzie \u380?adnych przeszk\u243?d. T
akich jak, na przyk\u322?ad, martwy haratacz. Albo \u380?ywy.\par\pard\plain\hyp
hpar} {
Kiedy \u347?wit zacz\u261?\u322? szarze\u263? na niebie, zrobili sobie przerw\u2
81?, poch\u322?on\u281?li z wilczym apetytem cz\u281?\u347?\u263? \u347?wie\u380
?o zakupionego chleba, kie\u322?basy i sera. Jason zerkn\u261?\u322? na pobudzaj
\u261?ce jagody od depozytariusza wiedzy. Nie wygl\u261?da\u322?o na to, \u380?e
by si\u281? psu\u322?y, wi\u281?c postanowi\u322? zostawi\u263? je na p\u243?\u3
78?niej.\par\pard\plain\hyphpar} {
Kiedy \u347?wiat\u322?o rozja\u347?ni\u322?o pochmurne niebo, Jason i Rachel pos
tanowili i\u347?\u263? ca\u322?y dzie\u324?, zanim si\u281? po\u322?o\u380?\u261
?. Oko\u322?o po\u322?udnia znowu si\u281? posilili. Kiedy jedli, zobaczyli w\u2
43?z jad\u261?cy drog\u261?. Ukryli si\u281? mi\u281?dzy drzewami i zostali tam,
dop\u243?ki w\u243?z nie min\u261?\u322? ich z turkotem.\par\pard\plain\hyphpar
} {
Dwie godziny po lunchu szli przez ma\u322?\u261? wioseczk\u281? sk\u322?adaj\u26
r} {
- Jak si\u281? zmie\u347?ci\u322?e\u347? w torbie? - zdumia\u322?a si\u281? Rach
el.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jak ju\u380? wspomnia\u322?em, jestem rozsadnikiem. Rozumiem, \u380?e mo\u380?
ecie nie przepada\u263? jako\u347? szczeg\u243?lnie za moim rodzajem, ale prosz\
u281?, nie zostawiajcie mnie tutaj, \u380?ebym zgni\u322?.\par\pard\plain\hyphpa
r} {
- Przybyli\u347?my z bardzo daleka - powiedzia\u322? Jason. - Nie wiemy, kim s\u
261? rozsadnicy.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To niegrzeczne tak sobie \u380?artowa\u263? z bezradnej osoby.\par\pard\plain\
hyphpar} {
- M\u243?wimy powa\u380?nie - zapewni\u322?a go Rachel.\par\pard\plain\hyphpar}
{
- Odr\u261?bali mi g\u322?ow\u281? i zakopali cia\u322?o. Takie rzeczy nie zabij
aj\u261? rozsadnik\u243?w. Po\u322?\u261?czenia mi\u281?dzy wymiarami nadal spaj
aj\u261? w ca\u322?o\u347?\u263? cz\u281?\u347?ci mojego cia\u322?a.\par\pard\pl
ain\hyphpar} {
Jason z niedowierzaniem spojrza\u322? na worek.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Czyli tam jest tylko twoja g\u322?owa?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Tak i b\u281?d\u281? zupe\u322?nie zdr\u243?w, gdy tylko po\u322?\u261?czycie
mnie z reszt\u261? cia\u322?a.\par\pard\plain\hyphpar} {
- A gdzie ono jest? - spyta\u322?a Rachel. - Trudno powiedzie\u263?. Czuj\u281?,
\u380?e je zakopano. Orientuj\u281? si\u281?, \u380?e nie zabrali mnie bardzo d
aleko. Rozejrzyjcie si\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason i Rachel przeszukali okolic\u281?. Po skosie mi\u281?dzy drog\u261? biegn\
u261?c\u261? na p\u243?\u322?noc i drog\u261? na wsch\u243?d Rachel zauwa\u380?y
\u322?a prostok\u261?tny kawa\u322?ek przekopanej niedawno ziemi.\par\pard\plain
\hyphpar} {
- My\u347?l\u281?, \u380?e widz\u281?, gdzie ci\u281? zakopano.\par\pard\plain\h
yphpar} {
- Dobrze. Wykopcie mnie, a ja pomog\u281? wam zdj\u261?\u263? moj\u261? g\u322?o
w\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nadal panujesz nad swoim cia\u322?em?! - wykrzykn\u281?\u322?a Rachel.\par\par
d\plain\hyphpar} {
- Moje cia\u322?o nie czuje si\u281? od\u322?\u261?czone - wyja\u347?ni\u322? ci
erpliwe Ferrin. - Krew z mojego serca w ciele pod ziemi\u261? nadal dop\u322?ywa
do mojej g\u322?owy tutaj. Powietrze, kt\u243?re \u322?api\u281? w tym worku, n
adal nape\u322?nia mi p\u322?uca. Wszystkie moje nerwy nadal kontaktuj\u261? si\
u281? z m\u243?zgiem. To dzi\u281?ki temu jestem rozsadnikiem.\par\pard\plain\hy
phpar} {
- I mo\u380?esz z powrotem przymocowa\u263? sobie g\u322?ow\u281?? - zapyta\u322
? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nic \u322?atwiejszego. Jaka jest korzy\u347?\u263? z rozk\u322?adania si\u281?
na cz\u281?\u347?ci, je\u347?li nie mo\u380?esz potem posk\u322?ada\u263? si\u2
81? w ca\u322?o\u347?\u263?? Musicie jednak najpierw mnie wykopa\u263?.\par\pard
\plain\hyphpar} {
- Powinni\u347?my to zrobi\u263?? - zapyta\u322? szeptem Jason.\par\pard\plain\h
yphpar} {
- Nie mo\u380?emy pozwoli\u263? mu umrze\u263? - odpowiedzia\u322?a cicho Rachel
.\par\pard\plain\hyphpar} {
- A co, je\u347?li on k\u322?amie? Je\u380?eli jest przest\u281?pc\u261??\par\pa
rd\plain\hyphpar} {
- Wtedy najpewniej jest po naszej stronie.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason i Rachel zdj\u281?li p\u322?aszcze. Kucaj\u261?c obok \u347?wie\u380?o wzr
uszonej ziemi, Jason zacz\u261?\u322? odgarnia\u263? j\u261? r\u281?kami. Drobin
ki piasku w\u322?azi\u322?y mu pod paznokcie. Rachel pracowa\u322?a obok niego.
Dziur\u281? niedawno zasypano, wi\u281?c \u322?atwo by\u322?o kopa\u263? w ziemi
. Nied\u322?ugo dosi\u281?gli do cia\u322?a, kt\u243?re le\u380?a\u322?o na wzna
k jakie\u347? trzy stopy pod powierzchni\u261?. Odsun\u281?li ziemi\u281? z g\u2
43?rnej po\u322?owy cia\u322?a, zgarniaj\u261?c j\u261? na boki. Wkr\u243?tce ci
\u322?kiem naturalne.\par\pard\plain\hyphpar} {
Cia\u322?o u\u322?o\u380?y\u322?o g\u322?ow\u281? na kikucie szyi. Obie cz\u281?
\u347?ci natychmiast po\u322?\u261?czy\u322?y si\u281? i nie zosta\u322? \u380?a
den \u347?lad sugeruj\u261?cy, \u380?e kiedykolwiek by\u322?y od siebie oddzielo
ne. Ferrin mia\u322? podbite oko, zadrapania na czole i lewym policzku.\par\pard
\plain\hyphpar} {
- Lepiej? - spyta\u322? Ferrin. - Mniej dziwnie - odpar\u322?a z wdzi\u281?czno\
u347?ci\u261? Rachel. Jason si\u281? u\u347?miechn\u261?\u322?. - Jestem Jason,
a to moja siostra, Rachel. Wygl\u261?da na to, \u380?e nie\u378?le oberwa\u322?e
\u347?. Ferrin pos\u322?a\u322? im krzywy u\u347?miech. - Taka cena za fakt, \u3
80?e wywodzisz si\u281? od czarnoksi\u281?\u380?nika. - Tw\u243?j ojciec by\u322
? czarnoksi\u281?\u380?nikiem? - spyta\u322?a Rachel. - Naprawd\u281? jeste\u347
?cie tak naiwni, jak si\u281? zachowujecie? - zdziwi\u322? si\u281? Ferrin. - Ja
k to mo\u380?liwe?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Przybyli\u347?my z daleka - przypomnia\u322? mu Jason.\par\pard\plain\hyphpar}
{
- Z tak daleka, \u380?e nie s\u322?yszeli\u347?cie o rozsadnikach ani o czarnoks
i\u281?skich rasach? Niewa\u380?ne, nie chc\u281? by\u263? w\u347?cibski. Wy dwo
je w\u322?a\u347?nie uratowali\u347?cie mi \u380?ycie. Rachel, kiedy m\u243?wi\u
281?, \u380?e wywodz\u281? si\u281? od czarnoksi\u281?\u380?nika, nie m\u243?wi\
u281? dos\u322?ownie. Moja rasa nie powsta\u322?a w spos\u243?b naturalny. Rozsa
dnicy zostali stworzeni przez czarnoksi\u281?\u380?nik\u243?w.\par\pard\plain\hy
phpar} {
- Rozumiem.\par\pard\plain\hyphpar} {
- \u379?adna czarnoksi\u281?ska rasa nie jest specjalnie kochana przez normalnyc
h ludzi - t\u322?umaczy\u322? Ferrin. - Ale rozsadnikami pogardza si\u281? w spo
s\u243?b szczeg\u243?lny. Po cz\u281?\u347?ci dlatego, \u380?e trudniej nas odr\
u243?\u380?ni\u263? od zwyk\u322?ych ludzi, a po cz\u281?\u347?ci dlatego, \u380
?e nasza rasa wymiera, wi\u281?c stanowimy \u322?atwy cel.\par\pard\plain\hyphpa
r} {
- Jakie\u347? \u322?otry zorientowa\u322?y si\u281?, \u380?e jeste\u347? rozsadn
ikiem? - spyta\u322?a Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Byli bezlito\u347?ni. Kiedy moja g\u322?owa znalaz\u322?a si\u281? w worku, sk
opali mnie okrutnie. Prawdziwi ksi\u261?\u380?\u281?ta, m\u243?wi\u281? wam. Chy
ba powinienem si\u281? cieszy\u263?, \u380?e chcieli, bym umar\u322? d\u322?ug\u
261?, okrutn\u261? \u347?mierci\u261?, bo dzi\u281?ki temu prze\u380?y\u322?em,
uratowany przez wasz\u261? dobro\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zna\u322?e\u347? ich? - zapyta\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- W\u322?a\u347?ciwie nie. Widzia\u322?em ich w jednej gospodzie na zach\u243?d
st\u261?d. Musieli mnie \u347?ledzi\u263?, kiedy opu\u347?ci\u322?em miasto.\par
\pard\plain\hyphpar} {
- Sk\u261?d szed\u322?e\u347?? - podpytywa\u322? go Jason.\par\pard\plain\hyphpa
r} {
- Z zachodu. Powinienem by\u322? si\u281? tego spodziewa\u263?. Zbyt wiele tego
mot\u322?ochu z wiosek \u380?eruje na przybyszach..\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zauwa\u380?yli\u347?my - wtr\u261?ci\u322?a Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Du\u380?o podr\u243?\u380?ujesz? - spyta\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar}
{
- Nieustannie. Rozsadnicy s\u261? w\u281?drowcami. Nie jeste\u347?my jak drinlin
gowie albo Amar Kaba\u322? maj\u261?cy ziemi\u281?, kt\u243?r\u261? mog\u261? na
zwa\u263? swoj\u261? ojczyzn\u261?. Jeste\u347?my niechciani, wi\u281?c staramy
si\u281? ukrywa\u263? nasz\u261? to\u380?samo\u347?\u263? i jako\u347? prze\u380
?y\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Znasz drog\u281? do Trensicourt? - zaciekawi\u322? si\u281? Jason. - Id\u378?c
ie t\u261? drog\u261? na wsch\u243?d, a potem skr\u281?\u263?cie na p\u243?\u322
?noc, kiedy drogi si\u281? rozejd\u261?. Tak si\u281? sk\u322?ada, \u380?e sam z
mierzam na wsch\u243?d.\par\pard\plain\hyphpar} {
O ile nie macie nic przeciwko towarzystwu rozsadnika, mogliby\u347?my podr\u243?
\u380?owa\u263? razem. To niebezpieczne czasy.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ucieszyliby\u347?my si\u281? z towarzystwa - powiedzia\u322? Jason, zerkaj\u26
1?c na towarzyszk\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Sami mieli\u347?my troch\u281? nieprzyjemno\u347?ci - doda\u322?a Rachel.\par\
pard\plain\hyphpar} {
- W gromadzie mo\u380?e by\u263? bezpieczniej - powiedzia\u322? Ferrin. - Jednak
uczciwie ostrzegam: podr\u243?\u380?owanie z rozsadnikiem mo\u380?e czasem przy
sporzy\u263? k\u322?opot\u243?w. Je\u380?eli inni zorientuj\u261? si\u281?, kim
naprawd\u281? jestem, potraktuj\u261? was z podobn\u261? nieprzychylno\u347?ci\u
261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- M\u243?wi\u261?c szczerze - powiedzia\u322? Jason - podr\u243?\u380?owanie z n
ami te\u380? mo\u380?e by\u263? ryzykowne. - Rachel rzuci\u322?a mu zaniepokojon
e spojrzenie, jakby martwi\u322?a si\u281?, \u380?e mo\u380?e za du\u380?o zdrad
zi\u263?. - S\u322?udzy cesarza mog\u261? na nas polowa\u263?.\par\pard\plain\hy
phpar} {
Ferrin poklepa\u322? Jasona w rami\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie dziwi\u281? si\u281?. M\u322?ode rodze\u324?stwo nie podr\u243?\u380?owa\u
322?oby tak daleko bez powodu. Maldor dr\u281?czy wszystkich. Nie przepada za po
dr\u243?\u380?nymi i go\u347?\u263?mi z dalekich ziem. I jestem przekonany, \u38
0?e mnie tak\u380?e niespecjalnie kocha. Z rado\u347?ci\u261? zaryzykuj\u281? po
dr\u243?\u380? z wami, je\u347?li odwa\u380?ycie si\u281? zgodzi\u263? na moje t
owarzystwo.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mi\u322?o by\u322?oby mie\u263? przewodnika - przyzna\u322?a Rachel.\par\pard\
plain\hyphpar} {
- Racja - przytakn\u261?\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wi\u281?c postanowione! - Ferrin strz\u261?sn\u261?\u322? nieco ziemi z r\u281
?kaw\u243?w i piersi. - Je\u380?eli nie m\u243?g\u322?bym zaufa\u263? dw\u243?jc
e, kt\u243?ra mnie uratowa\u322?a, to komu innemu?\par\pard\plain\hyphpar} {
Ruszyli drog\u261? wiod\u261?c\u261? na wsch\u243?d.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Z czego \u380?yjesz? - zapyta\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zajmuj\u281? si\u281? tym, co si\u281? trafi, ale nigdy niczym d\u322?u\u380?e
j. By\u322?em \u380?eglarzem, treserem koni, kamerdynerem, kupcem, aktorem, paro
bkiem, najemnikiem, co zechcesz.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wygl\u261?da to na ciekawe \u380?ycie - zauwa\u380?y\u322?a Rachel.\par\pard\p
lain\hyphpar} {
- A\u380? za ciekawe - odpowiedzia\u322? Ferrin, krzywi\u261?c si\u281?. - A wy
dwoje? Czym si\u281? zajmujecie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jeste\u347?my uczniami - odpar\u322?a Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Przerwali\u347?my nauk\u281?, \u380?eby ruszy\u263? w podr\u243?\u380? - doda\
u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ach. - Ferrin skin\u261?\u322? g\u322?ow\u261? z aprobat\u261?. - Edukacja w p
odr\u243?\u380?y. Czyta\u263? o Trensicourt to nie to samo, co przej\u347?\u263?
si\u281? jego ulicami.\par\pard\plain\hyphpar} {
- O to w\u322?a\u347?nie chodzi - powiedzia\u322? Jason. - Wiesz, dlaczego tak s
i\u281? odradza teraz podr\u243?\u380?owania?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mog\u281? si\u281? domy\u347?la\u263?. Maldor okupuje te ziemie, sprawuj\u261?
c rz\u261?dy g\u322?\u243?wnie poprzez urz\u281?dnik\u243?w wybranych z miejscow
ych ludzi. \u379?eby zniech\u281?ci\u263? lud do zjednoczonego buntu, d\u322?awi
relacje mi\u281?dzy spo\u322?eczno\u347?ciami. Woli, \u380?eby ci, kt\u243?rymi
rz\u261?dzi, pozostali podzieleni i niczego nie\u347?wiadomi, zw\u322?aszcza ze
wn\u281?trznych terytori\u243?w znajduj\u261?cych si\u281? daleko od centrum w\u
322?adzy.\par\pard\plain\hyphpar} {
Szli w milczeniu przez kilka minut.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Macie prowiant? - zapyta\u322? Ferrin.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wystarczy na kilka dni - odpar\u322?a Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Bandyci, kt\u243?rzy na mnie napadli, zabrali mi wszystko. Ale nie b\u281?d\u2
81? ci\u281?\u380?arem. Przegapili pieni\u261?dze, kt\u243?re schowa\u322?em w b
ucie. Dzie\u324? drogi st\u261?d znajduje si\u281? miasteczko. Poradzimy sobie.\
par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie poszcz\u281?\u347?ci\u322?o si\u281? nam w ostatnim mie\u347?cie - powiedz
ia\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mnie r\u243?wnie\u380?. - Ferrin si\u281? za\u347?mia\u322?. - Powinni\u347?my
og\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Farmer tylko skin\u261?\u322? g\u322?ow\u261? i strzeli\u322? lejcami. W\u243?z
ruszy\u322? z szarpni\u281?ciem.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Znam dobre miejsce, gdzie mo\u380?na zje\u347?\u263? - powiedzia\u322? Ferrin.
\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason i Rachel weszli za nim do jednego z najwi\u281?kszych budynk\u243?w przy g
\u322?\u243?wnej ulicy. W \u347?rodku siedzia\u322?o o po\u322?ow\u281? mniej kl
ient\u243?w ni\u380? sta\u322?o stolik\u243?w, a pod przeciwleg\u322?\u261? \u34
7?cian\u261? ci\u261?gn\u261?\u322? si\u281? d\u322?ugi, marmurowy blat, ca\u322
?kiem pusty.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Robi si\u281? tu ruch wieczorem - powiedzia\u322? Ferrin, podchodz\u261?c do b
aru i siadaj\u261?c na sto\u322?ku.\par\pard\plain\hyphpar} {
Oci\u281?\u380?a\u322?a kobieta o k\u281?dzierzawych kasztanowych w\u322?osach p
odesz\u322?a, wycieraj\u261?c blat poplamion\u261? szmat\u261?.\par\pard\plain\h
yphpar} {
- Czym mog\u281? s\u322?u\u380?y\u263??\par\pard\plain\hyphpar} {
Ferrin si\u281? pochyli\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Chcemy zje\u347?\u263? lunch, solidne porcje, najlepiej co\u347? z ptactwa.\pa
r\pard\plain\hyphpar} {
Skin\u281?\u322?a g\u322?ow\u261?. - Co do picia? - Dla mnie jab\u322?ecznik. Sp
ojrza\u322?a na Jasona. - Woda. - Ma pani mleko? - zapyta\u322?a Rachel. K\u261?
ciki ust ober\u380?ystki drgn\u281?\u322?y w u\u347?miechu. - Pewnie. Kobieta od
esz\u322?a, a potem wr\u243?ci\u322?a z napojami. Ferrin, Rachel i Jason s\u261?
czyli napoje i rozmawiali cicho, czekaj\u261?c. Kobieta przynios\u322?a wreszcie
talerze z pieczon\u261? kaczk\u261?, mocno doprawion\u261? i marynowan\u261? w
oleistym sosie z warzywami i ciep\u322?ym chlebem.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dobry ptaszek - skomentowa\u322? Ferrin mi\u281?dzy k\u281?sami.\par\pard\plai
n\hyphpar} {
Jason pokiwa\u322? g\u322?ow\u261?, mocz\u261?c kawa\u322?ek chleba w sosie.\par
\pard\plain\hyphpar} {
- Strasznie - ko\u347?cisty - zauwa\u380?y\u322?a Rachel, ostro\u380?nie grzebi\
u261?c w mi\u281?sie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jak mleko? - zapyta\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dobre. Kremowe. Troch\u281? ciep\u322?e.\par\pard\plain\hyphpar} {
Ferrin sko\u324?czy\u322? je\u347?\u263? pierwszy.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Przepraszam, ale musz\u281? poszuka\u263? wychodka.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason zjad\u322? ostatnie kawa\u322?ki mi\u281?sa i dopi\u322? wod\u281?. Westch
n\u261?\u322? po opr\u243?\u380?nieniu szklanki.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mi\u322?o jest podr\u243?\u380?owa\u263? z Ferrinem - powiedzia\u322? do Rache
l.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To najsympatyczniejsza osoba, jak\u261? spotkali\u347?my od czas\u243?w \u346?
lepego Kr\u243?la.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason pokiwa\u322? g\u322?ow\u261?. Mimo umiej\u281?tno\u347?ci od\u322?\u261?cz
ania cz\u281?\u347?ci cia\u322?a Ferrin sprawia\u322? wra\u380?enie kogo\u347?,
z kim w innych okoliczno\u347?ciach Jason m\u243?g\u322?by si\u281? zaprzyja\u37
8?ni\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jaki\u347? m\u281?\u380?czyzna zaszed\u322? Jasona od ty\u322?u. Ch\u322?opak po
czu\u322? na boku ostry czubek no\u380?a. Drugi m\u281?\u380?czyzna zaszed\u322?
go z przeciwnej strony.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie ruszaj si\u281? i nie odzywaj ani s\u322?owem - powiedzia\u322? cz\u322?ow
iek z no\u380?em.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason a\u380? podskoczy\u322?. To by\u322? niski, jednor\u281?ki ratownik znad r
zeki. Tyle \u380?e teraz mia\u322? obie r\u281?ce. Jak to mo\u380?liwe? Mo\u380?
e to jego brat bli\u378?niak? Jason zauwa\u380?y\u322?, \u380?e m\u281?\u380?czy
zna ma jedno oko piwne, a drugie niebieskie - szczeg\u243?\u322?, kt\u243?ry prz
eoczy\u322? przy pierwszym spotkaniu.\par\pard\plain\hyphpar} {
M\u281?\u380?czyzn\u261? stoj\u261?cym z drugiej strony okaza\u322? si\u281? chu
dzielec, kt\u243?ry nad rzek\u261? trzyma\u322? \u322?uk. Teraz mia\u322? nowy,
pi\u281?knie prezentuj\u261?cy si\u281? \u322?uk.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Pami\u281?ta nas - powiedzia\u322? chudzielec, jakby to by\u322?o urocze.\par\
pard\plain\hyphpar} {
- Jaki\u347? problem? - zapyta\u322?a go Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
Nie zauwa\u380?y\u322?a no\u380?a.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zmiataj st\u261?d - rzuci\u322? jej gro\u378?nie chudzielec. Rachel cofn\u281?
\u322?a si\u281? kilka krok\u243?w, jedn\u261? r\u281?k\u261? si\u281?gaj\u261?c
pod p\u322?aszcz. Jason mia\u322? nadziej\u281?, \u380?e nie wyjmie orantium. G
ranaty r\u281?czne nie zosta\u322?y stworzone z my\u347?l\u261? o zamkni\u281?ty
ch pomieszczeniach.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Brzydko pogra\u322?e\u347? z niew\u322?a\u347?ciwym cz\u322?owiekiem - powiedz
ia\u322? do Jasona niski cz\u322?owiek, rozkoszuj\u261?c si\u281? chwil\u261?. Nie chcemy robi\u263? sceny. Przejd\u378? si\u281? z nami.\par\pard\plain\hyphp
ar} {
Ca\u322?y czas zas\u322?ania\u322? p\u322?aszczem n\u243?\u380?.\par\pard\plain\
hyphpar} {
- A dlaczego mia\u322?bym to zrobi\u263?? - spyta\u322? Jason, nie chc\u261?c zo
sta\u263? z t\u261? dw\u243?jk\u261? sam na sam.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Bo w przeciwnym wypadku wypatrosz\u281? ci\u281? tu i teraz. A potem twoj\u261
? przyjaci\u243?\u322?k\u281?. Nie musisz umiera\u263? dzisiaj. Wyb\u243?r nale\
u380?y do ciebie.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason by\u322? prawie pewien, \u380?e rozpozna\u322? ten g\u322?os.\par\pard\pla
in\hyphpar} {
- To wy dwaj w\u322?amali\u347?cie si\u281? do mojego pokoju w wiosce z tawern\u
261? \u8222?Karuzela\u8221??\par\pard\plain\hyphpar} {
Ni\u380?szy wyszczerzy\u322? z\u281?by w u\u347?miechu.\par\pard\plain\hyphpar}
{
- Wiedzia\u322?e\u347? o tym, co? Nie wiem, jak si\u281? nam wymkn\u261?\u322?e\
u347?. Dobra robota. Mo\u380?e si\u281? przejdziemy?\par\pard\plain\hyphpar} {
- To twoi przyjaciele? - zapyta\u322? uprzejmie Ferrin, staj\u261?c za ich tr\u2
43?jk\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Czubek no\u380?a wymownie szturchn\u261?\u322? Jasona w bok.\par\pard\plain\hyph
par} {
- Pewnie - odpowiedzia\u322?, nie odwracaj\u261?c si\u281?. - M\u243?wili\u347?c
ie, \u380?e jak si\u281? nazywacie?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Tad - odpowiedzia\u322? ni\u380?szy.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Kale - doda\u322? szczup\u322?y.\par\pard\plain\hyphpar} {
- A masz co\u347? przeciwko, je\u347?li okalecz\u281? twoich przyjaci\u243?\u322
?? - zapyta\u322? spokojnie Ferrin.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason poczu\u322?, jak n\u243?\u380? przy jego boku zadygota\u322?.\par\pard\pla
in\hyphpar} {
- Sk\u261?d\u380?e znowu - odpar\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
Siedzia\u322? plecami do Ferrina, wi\u281?c ledwie k\u261?tem oka dostrzeg\u322?
unosz\u261?cy si\u281? \u322?ukiem kostur, zanim zdzieli\u322? Tada w potylic\u
281?, sprawiaj\u261?c, \u380?e konus wy\u322?o\u380?y\u322? si\u281? jak d\u322?
ugi. Kale upu\u347?ci\u322? \u322?uk i odgarn\u261?\u322? szat\u281?, \u380?eby
z\u322?apa\u263? za r\u281?koje\u347?\u263? miecza. Siedz\u261?c na sto\u322?ku,
Jason kopn\u261?\u322? Kale\u8217?a w biodro, kiedy tamten wyci\u261?ga\u322? b
ro\u324?. M\u281?\u380?czyzna polecia\u322? w bok i, niestety, kostur zamiast tr
afi\u263? go w czaszk\u281? ze\u347?lizgn\u261?\u322? si\u281? jedynie z jego ra
mienia.\par\pard\plain\hyphpar} {
Zbyt entuzjastyczny zamach kosturem sprawi\u322?, \u380?e przez chwil\u281? Ferr
in nie m\u243?g\u322? si\u281? zas\u322?ania\u263?. Kale ci\u261?\u322? zaciekle
, odcinaj\u261?c Ferrinowi r\u281?k\u281? powy\u380?ej \u322?okcia. Trzymaj\u261
?c kij w drugiej r\u281?ce, rozsadnik odbi\u322? pchni\u281?cie wymierzone w jeg
o pier\u347?. Rachel pchn\u281?\u322?a Kale\u8217?a od ty\u322?u, wi\u281?c zato
czy\u322? si\u281? do przodu, a Ferrin uderzy\u322? go w gard\u322?o.\par\pard\p
lain\hyphpar} {
Kale pad\u322? na pod\u322?og\u281?, \u322?api\u261?c si\u281? za zmia\u380?d\u3
80?on\u261? krta\u324?. Nogi mu dygota\u322?y.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Co tu si\u281? dzieje? - zadudni\u322? basowy g\u322?os. Oty\u322?y m\u281?\u3
80?czyzna w haftowanym bandolierze wszed\u322? do pomieszczenia w otoczeniu dw\u
n\hyphpar} {
- Jakim cudem?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zobaczysz. Zna\u322?e\u347? tych ludzi, kt\u243?rzy ci\u281? zaatakowali. Opow
iedz mi o nich.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason westchn\u261?\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Pr\u243?bowa\u322?em uratowa\u263? grup\u281? muzyk\u243?w, kt\u243?rzy umy\u3
47?lnie sp\u322?ywali do wodospadu. Chcia\u322?em dobrze, ale wysz\u322?o z tego
straszne zamieszanie. Wrzuci\u322?em tego ni\u380?szego, Tada, do wody. Wtedy m
ia\u322? tylko jedno rami\u281?. Kale go wy\u322?owi\u322?. Wiedzia\u322?em, \u3
80?e si\u281? w\u347?ciekli, ale dziwi mnie, \u380?e tak si\u281? przej\u281?li,
\u380?eby mnie wytropi\u263? a\u380? tutaj.\par\pard\plain\hyphpar} {
- M\u243?wisz, \u380?e Tad mia\u322? tylko jedn\u261? r\u281?k\u281??\par\pard\p
lain\hyphpar} {
- Tak. Chyba \u380?e to jego brat. Czekaj, mo\u380?e on te\u380? jest rozsadniki
em!\par\pard\plain\hyphpar} {
Ferrin zmarszczy\u322? czo\u322?o.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Raczej nie. Bardziej prawdopodobne, \u380?e zostali zwerbowani. Maldor ma moc
przywracania ko\u324?czyn. Werbownik musia\u322? pos\u322?u\u380?y\u263? si\u281
? obietnic\u261? nowej r\u281?ki w zamian za jego us\u322?ugi.\par\pard\plain\hy
phpar} {
Jason przypomnia\u322? sobie, jak \u346?lepy Kr\u243?l opowiada\u322?, \u380?e M
aldor zaproponowa\u322? mu odzyskanie wzroku.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jeden werbownik nas\u322?a\u322? na mnie dzikarza.\par\pard\plain\hyphpar} {
Ferrin skin\u261?\u322? g\u322?ow\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- S\u261? mistrzami w stosowaniu przymusu. Je\u380?eli werbownicy nasy\u322?aj\u
261? na ciebie zab\u243?jc\u243?w, to cesarz musi by\u263? zainteresowany tob\u2
61? o wiele bardziej, ni\u380? przypuszcza\u322?em. Ale zajmijmy si\u281? bardzi
ej bie\u380?\u261?cymi sprawami. Zosta\u322? tylko jeden stra\u380?nik w budynku
.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason chcia\u322? usi\u261?\u347?\u263?, ale Ferrin pchn\u261?\u322? go z powrot
em. - Nie masz co sprawdza\u263?. Zasn\u261?\u322? w krze\u347?le plecami do nas
zej celi. Podejrzewam, \u380?e drugi stra\u380?nik czeka na zewn\u261?trz przy d
rzwiach wej\u347?ciowych.\par\pard\plain\hyphpar} {
- A jak w og\u243?le wydostaniemy si\u281? z celi?\par\pard\plain\hyphpar} {
- O ile to b\u281?dzie mo\u380?liwe, wola\u322?bym nie skrzywdzi\u263? trwale st
ra\u380?nik\u243?w. Dzia\u322?ali przeciwko nam, ale nie przez z\u322?o\u347?liw
o\u347?\u263?. Nie mo\u380?emy jednak pozwoli\u263?, \u380?eby niesprawiedliwie
nas stracono. Wed\u322?ug mojego pierwszego planu, obaj udajemy, \u380?e \u347?p
imy. Ty zaczynasz j\u281?cze\u263? coraz g\u322?o\u347?niej i g\u322?o\u347?niej
, jakby dr\u281?czy\u322? ci\u281? nieprzerwany koszmar. Ja b\u281?d\u281? le\u3
80?e\u263? obok pr\u281?t\u243?w. Kiedy us\u322?yszysz, \u380?e robi\u281? swoje
, pomo\u380?esz mi.\par\pard\plain\hyphpar} {
Zdj\u261?\u322? koszul\u281?, ukazuj\u261?c rzadkie ow\u322?osienie na piersi i
wzgl\u281?dnie rozwini\u281?t\u261? muskulatur\u281?, oderwa\u322? lew\u261? r\u
281?k\u281? w ramieniu i po\u322?o\u380?y\u322? j\u261? na ziemi. Potem w\u322?o
\u380?y\u322? koszul\u281?, wyci\u261?gn\u261?\u322? si\u281? na pod\u322?odze p
lecami do pr\u281?t\u243?w, ukrywaj\u261?c fakt, \u380?e trzyma w prawej d\u322?
oni lew\u261? r\u281?k\u281?. Mrugn\u261?\u322? do Jasona, kt\u243?ry le\u380?a\
u322? i gapi\u322? si\u281? na od\u322?\u261?czon\u261? ko\u324?czyn\u281?.\par\
pard\plain\hyphpar} {
Jason zamkn\u261?\u322? oczy. Obr\u243?ci\u322? si\u281? i wyda\u322? z siebie k
ilka coraz g\u322?o\u347?niejszych j\u281?k\u243?w ko\u324?cz\u261?cych si\u281?
krzykiem. Spod zmru\u380?onych powiek widzia\u322?, \u380?e stra\u380?nik porus
zy\u322? si\u281? na krze\u347?le. Zamkn\u261?\u322? oczy i wyda\u322? z siebie
d\u322?ugi, bolesny j\u281?k, rzucaj\u261?c g\u322?ow\u261? na boki.\par\pard\pl
ain\hyphpar} {
- Do\u347?\u263? tego - warkn\u261?\u322? stra\u380?nik.\par\pard\plain\hyphpar}
{
Jason zacz\u261?\u322? dysze\u263?, a potem znowu wyda\u322? z siebie seri\u281?
j\u281?k\u243?w i st\u281?kni\u281?\u263?. Us\u322?ysza\u322? kroki. Zaryzykowa
81?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Wreszcie zdo\u322?a\u322? zmusi\u263? wierzchowca, by si\u281? zatrzyma\u322?. F
errin przystan\u261?\u322? obok niego i zsiad\u322? z deresza.\par\pard\plain\hy
phpar} {
- Powinni\u347?my przez chwil\u281? i\u347?\u263?. To wspania\u322?e wierzchowce
, ale musimy oszcz\u281?dza\u263? ich si\u322?y.\par\pard\plain\hyphpar} {
Rachel podjecha\u322?a do nich i zsiad\u322?a z wdzi\u281?kiem.\par\pard\plain\h
yphpar} {
Jason zlaz\u322? z siod\u322?a niezgrabnie. Roztar\u322? uda.\par\pard\plain\hyp
hpar} {
- Wi\u281?cej takiej jazdy i b\u281?d\u281? mia\u322? nogi jak prostowane na bec
zce.\par\pard\plain\hyphpar} {
- \u346?wietnie sobie radzi\u322?e\u347?. - Ferrin si\u281? za\u347?mia\u322?.\p
ar\pard\plain\hyphpar} {
Poprowadzili konie drog\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- B\u281?d\u261? nas \u347?ciga\u263?? - spyta\u322?a Rachel.\par\pard\plain\hyp
hpar} {
- Najprawdopodobniej, ale niezbyt daleko poza obrze\u380?a miasta. Z kolei wasz
przyjaciel z now\u261? r\u281?k\u261? to inna historia. Spodziewam si\u281?, \u3
80?e zostanie zwolniony, wi\u281?c \u347?pijcie z jednym okiem otwartym.\par\par
d\plain\hyphpar} {
- Jeste\u347?my teraz wyj\u281?ci spod prawa? - zapyta\u322? Jason.\par\pard\pla
in\hyphpar} {
- Mo\u380?e w tym mie\u347?cie. Nie wsz\u281?dzie s\u261? konstable. A miasta rz
adko si\u281? ze sob\u261? komunikuj\u261?. Jedynie Maldor ma scentralizowan\u26
1? w\u322?adz\u281? nad tymi ziemiami.\par\pard\plain\hyphpar} {
- B\u281?d\u281? nosi\u322? sztuczne w\u261?sy i okulary, je\u347?li kiedykolwie
k tu wr\u243?c\u281?. - Nasz spos\u243?b ucieczki powinien pom\u243?c oczy\u347?
ci\u263? nasze imiona - pocieszy\u322? go Ferrin. - Konstabl Wornser nie jest g\
u322?upcem. Mieli\u347?my mn\u243?stwo okazji, \u380?eby zabi\u263?, gdyby morde
rstwo by\u322?o nasz\u261? domen\u261?. Jednak, je\u347?li kt\u243?re\u347? z wa
s b\u281?dzie kiedy\u347? t\u281?dy wraca\u322?o, radzi\u322?bym omin\u261?\u263
? miasto.\par\pard\plain\hyphpar} {
Szli w milczeniu.\par\pard\plain\hyphpar} {
Po pewnym czasie ponownie dosiedli koni. Jason podziwia\u322?, jak wytrzyma\u322
?e wydawa\u322?y si\u281? wierzchowce.\par\pard\plain\hyphpar} {
Kiedy \u347?wit zacz\u261?\u322? barwi\u263? niebo, Ferrin sprowadzi\u322? ich z
drogi. Przeszli przez grzbiet pag\u243?rka i rozbili ob\u243?z w niecce po prze
ciwleg\u322?ej stronie. Ferrin uwi\u261?za\u322? konie, a Jason i Rachel roz\u32
2?o\u380?yli koce.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ja stan\u281? na warcie - zaproponowa\u322? Ferrin.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason szybko zasn\u261?\u322?, ale nie spa\u322? zbyt d\u322?ugo. Obudzi\u322? s
i\u281?, kiedy s\u322?o\u324?ce by\u322?o ledwie nad horyzontem. Wyszed\u322? z
cienia niecki na poranne s\u322?o\u324?ce, rozci\u261?gaj\u261?c obola\u322?e mi
\u281?\u347?nie n\u243?g.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Je\u347?li nie \u347?pisz, to mo\u380?e ja si\u281? zdrzemn\u281? - szepn\u261
?\u322? Ferrin.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason skin\u261?\u322? g\u322?ow\u261?. Jakie\u347? pi\u281?\u263?dziesi\u261?t
st\u243?p dalej sta\u322? pozbawiony konar\u243?w pieniek z dziupl\u261? wielko\
u347?ci talerza. Jason wybra\u322? pi\u281?\u263? kamieni podobnej wielko\u347?c
i. Stan\u261?\u322? jak miotacz w pozycji do rzutu z pierwszym kamieniem w r\u28
1?ku. Sprawdzi\u322? pierwsz\u261? baz\u281?, wzi\u261?\u322? zamach i cisn\u261
?\u322? kamieniem do dziupli. Dwa z pi\u281?ciu kamieni wpad\u322?y do \u347?rod
ka. Jeden zupe\u322?nie omin\u261?\u322? drzewo. Jason wr\u243?ci\u322? z powrot
em do cienia niecki. Konie skuba\u322?y traw\u281? tam, gdzie je zwi\u261?zano.
Rachel po\u322?o\u380?y\u322?a g\u322?ow\u281? na r\u281?kach; oddycha\u322?a po
woli i spokojnie. Ferrin le\u380?a\u322? na ziemi z r\u281?kami skrzy\u380?owany
mi na piersi.\par\pard\plain\hyphpar} {
Co za przedziwny go\u347?\u263?. Bez w\u261?tpienia wiedzia\u322?, jak radzi\u26
3? sobie w walce. Ktokolwiek napad\u322? na niego i zastawi\u322? go na pewn\u26
} {
\u321?ysy m\u281?\u380?czyzna o haczykowatym nosie odpowiedzia\u322? na pukanie.
\par\pard\plain\hyphpar} {
- Witaj, przyjacielu - powiedzia\u322? Ferrin. - Po\u380?yczyli\u347?my te konie
od cz\u322?owieka w mie\u347?cie st\u261?d na po\u322?udnie. Czy za op\u322?at\
u261? zadbasz, by wr\u243?ci\u322?y do w\u322?a\u347?ciciela?\par\pard\plain\hyp
hpar} {
- Ten bez siod\u322?a nale\u380?y do Herricka - odpowiedzia\u322? m\u281?\u380?c
zyzna.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Pozosta\u322?e zosta\u322?y zabrane z tej samej stajni. Z konieczno\u347?ci po
\u380?yczyli\u347?my je bez pozwolenia. W\u322?a\u347?ciciel bez w\u261?tpienia
nie mo\u380?e si\u281? doczeka\u263?, kiedy do niego wr\u243?c\u261?.\par\pard\p
lain\hyphpar} {
\u321?ysy m\u281?\u380?czyzna przyjrza\u322? si\u281? nieufnie Ferrinowi.\par\pa
rd\plain\hyphpar} {
- Bez w\u261?tpienia.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jasonie, zap\u322?a\u263? temu cz\u322?owiekowi osiem droom, trzy drobne i pi\
u261?tk\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason zacz\u261?\u322? szuka\u263? mieszka z pieni\u281?dzmi.\par\pard\plain\hyp
hpar} {
- Trzy dla pana za fatyg\u281?, a pi\u281?\u263? dla Herricka. Prosz\u281? przek
aza\u263? mu nasze przeprosiny.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason zsiad\u322? z konia i poda\u322? \u322?ysemu cz\u322?owiekowi pieni\u261?d
ze.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mam pa\u324?skie s\u322?owo, \u380?e konie zostan\u261? dostarczone zgodnie z
nasz\u261? pro\u347?b\u261?? - zapyta\u322? Ferrin.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie daj\u281? s\u322?owa z\u322?odziejom.\par\pard\plain\hyphpar} {
Nagle twarz Ferrina przesta\u322?a by\u263? przyjazna.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie przekazuj\u281? cennych rzeczy przez cz\u322?owieka, kt\u243?ry nie da mi
s\u322?owa. Przysi\u281?gnij albo oddawaj pieni\u261?dze.\par\pard\plain\hyphpar
} {
M\u281?\u380?czyzna by\u322? wyra\u378?nie zak\u322?opotany.\par\pard\plain\hyph
par} {
- Przysi\u281?gam, \u380?e b\u281?dzie tak, jak sobie \u380?yczysz.\par\pard\pla
in\hyphpar} {
- Nie okazuj braku szacunku z\u322?odziejom - lodowatym tonem oznajmi\u322? Ferr
in. - Wiesz, kto twierdzi, \u380?e w\u322?ada t\u261? ziemi\u261?. Wielu najleps
zym ludziom przysz\u322?o pracowa\u263? poza prawem. Tak samo jak wielu najbardz
iej niebezpiecznym.\par\pard\plain\hyphpar} {
\u321?ysy m\u281?\u380?czyzna wygl\u261?da\u322? teraz na przera\u380?onego.\par
\pard\plain\hyphpar} {
- Rozumiem. Prosz\u281?, wybacz mi moje s\u322?owa.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wybacz\u281?, je\u347?li dotrzymasz s\u322?owa - powiedzia\u322? Ferrin i w ko
\u324?cu odwr\u243?ci\u322? si\u281? do rozm\u243?wcy plecami.\par\pard\plain\hy
phpar} {
\u321?ysy m\u281?\u380?czyzna wzi\u261?\u322? wodze od Rachel i Jasona i odprowa
dzi\u322? konie do zagrody. Ferrin ruszy\u322? drog\u261?.\par\pard\plain\hyphpa
r} {
- Potrafisz by\u263? ostry - zauwa\u380?y\u322? Jason. Ferrin u\u347?miechn\u261
?\u322? si\u281? cierpko. - Po\u347?r\u243?d moich licznych zawod\u243?w najbard
ziej lubi\u322?em aktorstwo. - Poklepa\u322? Jasona po plecach. - Znowu jeste\u3
47?my uczciwymi m\u281?\u380?czyznami.\par\pard\plain\hyphpar} {
- I kobietami - doda\u322?a Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
- S\u322?usznie - zgodzi\u322? si\u281? Ferrin.\par\pard\plain\hyphpar} {
Zatrzyma\u322? si\u281? przy - jak si\u281? wydawa\u322?o - przypadkowym domu, j
ednym z wi\u281?kszych przy drodze i zapuka\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Drzwi otworzy\u322?a niechlujna kobieta.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jeste\u347?my znu\u380?onymi w\u281?drowcami - powiedzia\u322? Ferrin. - Wie p
ani, gdzie mogliby\u347?my kupi\u263? troch\u281? jedzenia?\par\pard\plain\hyphp
ar} {
- Wejd\u378?cie.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason i Rachel przekroczyli pr\u243?g. Pot\u281?\u380?na kobieta zamkn\u281?\u32
2?a drzwi i zatrzasn\u281?\u322?a rozliczne zamki.\par\pard\plain\hyphpar} {
Odezwa\u322?a si\u281? ni\u380?sza:\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jestem Kayla. To moja c\u243?rka, Minna.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To moja siostra Rachel - powiedzia\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie mog\u281? wam zagwarantowa\u263?, \u380?e Nicholas was przyjmie - zastrzeg
\u322?a si\u281? Kayla. - Mo\u380?ecie poczeka\u263?, podczas gdy ja p\u243?jd\u
281? zapyta\u263??\par\pard\plain\hyphpar} {
- Oczywi\u347?cie - odpar\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
Do pustego pokoju prowadzi\u322?o troje drzwi, nie licz\u261?c wej\u347?ciowych
- jedne po lewej, jedne po prawej i jedne wprost na ty\u322?y. Kayla wysz\u322?a
przez drzwi naprzeciwko frontowego wej\u347?cia.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wybaczcie mi moj\u261? opryskliwo\u347?\u263? - powiedzia\u322?a Minna, nadal
trzymaj\u261?c miecz. - Dzieciaki zak\u322?adaj\u261? si\u281?, \u380?e odwa\u38
0?\u261? si\u281? zapuka\u263? do drzwi, wi\u281?c kiedy je otwieramy, zwykle wi
dzimy uciekaj\u261?ce urwisy. Cz\u281?sto umawiamy si\u281? na spotkania w zwi\u
261?zku z naszymi interesami. Przetrwa\u322?y\u347?my wiele pr\u243?b skrzywdzen
ia i zha\u324?bienia Nicholasa. Nasta\u322?y niepewne czasy.\par\pard\plain\hyph
par} {
- Rozumiem - odpowiedzia\u322? Jason. - Nie mamy z\u322?ych zamiar\u243?w.\par\p
ard\plain\hyphpar} {
- Wspominanie imienia Gallorana nie przynosi niczego dobrego - doda\u322?a niesp
okojnie Minna.\par\pard\plain\hyphpar} {
Kayla wr\u243?ci\u322?a.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nicholas natychmiast przyjmie tych dwoje.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason i Rachel ruszyli za Kayl\u261?. Kiedy Minna chcia\u322?a i\u347?\u263? za
nimi, matka unios\u322?a r\u281?k\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie b\u281?dziesz potrzebna.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ale nawet ich nie przeszuka\u322?y\u347?my - poskar\u380?y\u322?a si\u281? Min
na.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nicholas wyrazi\u322? si\u281? jasno.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To nie znaczy, \u380?e ma racj\u281? - narzeka\u322?a Minna.\par\pard\plain\hy
phpar} {
Kayla poprowadzi\u322?a Jasona i Rachel kr\u243?tkim korytarzem. Wskaza\u322?a d
rzwi na jego ko\u324?cu.\par\pard\plain\hyphpar} {
- T\u281?dy.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason i Rachel min\u281?li Kayl\u281? i weszli do przestronnego pokoju zastawion
ego warsztatami, sto\u322?ami, sto\u322?kami, i zawalonymi planami i r\u243?\u38
0?norodnymi ustrojstwami na r\u243?\u380?nych etapach budowy. Siwiej\u261?cy m\u
281?\u380?czyzna zawieszony w sk\u243?rzanej uprz\u281?\u380?y podjecha\u322? do
nich podczepiony do szyny, kt\u243?ra wi\u322?a si\u281? w g\u243?rze po ca\u32
2?ym pokoju. M\u281?\u380?czyzna nie mia\u322? n\u243?g.\par\pard\plain\hyphpar}
{
Poci\u261?gn\u261?\u322? za pasek i zatrzyma\u322? si\u281? o krok od Jasona. Je
go cia\u322?o zako\u322?ysa\u322?o si\u281? w uprz\u281?\u380?y.\par\pard\plain\
hyphpar} {
- Zobaczmy pier\u347?cie\u324?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason podsun\u261?\u322? mu klejnot. M\u281?\u380?czyzna wzi\u261?\u322? go i wy
j\u261?\u322? z kieszeni uprz\u281?\u380?y lup\u281? jubilersk\u261?. Patrz\u261
?c przez szk\u322?o, obejrza\u322? dok\u322?adnie pier\u347?cie\u324?, zanim odd
a\u322? go z powrotem. Pomin\u261?wszy brak n\u243?g, m\u281?\u380?czyzna by\u32
2? mocnej budowy. W\u322?a\u347?ciwie to wydawa\u322? si\u281? dziwnie znajomy.\
par\pard\plain\hyphpar} {
- Pan jest Nicholasem? - zapyta\u322?a Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Owszem. A wy twierdzicie, \u380?e jeste\u347?cie Jason i Rachel. - Przeszy\u32
2? Jasona badawczym spojrzeniem. - W jaki spos\u243?b tak naprawd\u281? zdoby\u3
22?e\u347? ten pier\u347?cie\u324??\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dosta\u322?em go bezpo\u347?rednio od Gallorana. Osobi\u347?cie wyznaczy\u322?
mnie na lorda Caberton.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Kiedy?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jaki\u347? tydzie\u324? temu.\par\pard\plain\hyphpar} {
- By\u322?a\u347? przy tym? - zapyta\u322? Rachel Nicholas.\par\pard\plain\hyphp
ar} {
- Tak.\par\pard\plain\hyphpar} {
- I oczekujecie, \u380?e wam uwierz\u281?? Gdzie do tego dosz\u322?o?\par\pard\p
lain\hyphpar} {
- Nie jestem pewien, czym mamy prawo ci powiedzie\u263? - odpar\u322? ostro\u380
?nie Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
Nicholas \u347?ci\u261?gn\u261?\u322? brwi.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Czego wy, oszu\u347?ci, chcecie ode mnie? Je\u347?li przyszli\u347?cie mnie za
bi\u263?, nie b\u281?dziecie mieli lepszej okazji, \u380?eby uderzy\u263?.\par\p
ard\plain\hyphpar} {
- Nie jeste\u347?my tu po to, \u380?eby pana zabi\u263? - powiedzia\u322?a Rache
l.\par\pard\plain\hyphpar} {
- I dobrze - odpar\u322? Nicholas i spojrzeniem zwr\u243?ci\u322? ich uwag\u281?
na pasek, kt\u243?ry trzyma\u322?. - Jedno szarpni\u281?cie i przeszy\u322?bym
ka\u380?de z was tuzinem strza\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason rozejrza\u322? si\u281? po pokoju, ale nie dostrzeg\u322? \u380?adnych \u3
22?uk\u243?w gotowych do strza\u322?u.\par\pard\plain\hyphpar} {
- S\u261? ukryte - wyja\u347?ni\u322? Nicholas. - Nie blefuj\u281?. Je\u380?eli
nie jeste\u347?cie zab\u243?jcami, to kim jeste\u347?cie?\par\pard\plain\hyphpar
} {
Jason postanowi\u322? wy\u322?o\u380?y\u263? karty na st\u243?\u322?.\par\pard\p
lain\hyphpar} {
- Jeste\u347?my Poza\u347?wiatowcami. Powiedziano nam, \u380?e mo\u380?e nam pan
pom\u243?c znale\u378?\u263? s\u322?owo, kt\u243?re zniszczy Maldora.\par\pard\
plain\hyphpar} {
Nicholas poblad\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Sk\u261?d wiecie o S\u322?owie? Kto was przys\u322?a\u322??\par\pard\plain\hyp
hpar} {
- Galloran - powiedzia\u322?a Rachel. - A \u347?ci\u347?lej m\u243?wi\u261?c Jug
ard, m\u281?\u380?czyzna, do kt\u243?rego pos\u322?a\u322? nas Galloran.\par\par
d\plain\hyphpar} {
Nicholas przyjrza\u322? im si\u281? z rezerw\u261?. - Przypomina pan troch\u281?
jednego z ludzi Gallorana - powiedzia\u322?a Rachel. - Brina \u321?amig\u322?\u
243?wk\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Nicholas spiorunowa\u322? j\u261? wzrokiem.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Je\u347?li masz na my\u347?li Brina z Rosbury, to lepiej, \u380?eby\u347?cie m
\u243?wili prawd\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason zrozumia\u322? teraz, dlaczego Nicholas wydawa\u322? si\u281? znajomy. Wyg
l\u261?da\u322? zupe\u322?nie jak Brin.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nigdy nie wspomnia\u322? nazwiska Rosbury - powiedzia\u322?a Rachel. - Przedst
awia\u322? si\u281? jako Brin \u321?amig\u322?\u243?wka.\par\pard\plain\hyphpar}
{
- Brin by\u322? moim najm\u322?odszym bratem - odpar\u322? Nicholas. - Galloran
da\u322? wam co\u347? jeszcze?\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason pokaza\u322? mu sztylet. Nicholas zbada\u322? bro\u324?, przygl\u261?daj\u
261?c si\u281? uwa\u380?nie kwiatowi - spustowi do wystrzelenia ostrza.\par\pard
\plain\hyphpar} {
- Wygl\u261?da na autentyczny. Ma piecz\u281?cie Gallorana i z pewno\u347?ci\u26
1? mog\u322?aby to by\u263? robota Brina.\par\pard\plain\hyphpar} {
Rachel wyj\u281?\u322?a kryszta\u322?ow\u261? kul\u281?.\par\pard\plain\hyphpar}
{
- Orantium? - wybe\u322?kota\u322? Nicholas. - Trzeba by\u322?o od razu mi to po
kaza\u263?! To w\u322?a\u347?ciwie jeszcze lepszy dow\u243?d ni\u380? pier\u347?
cie\u324?. I wiecie o S\u322?owie\u8230? M\u243?wicie, \u380?e jeste\u347?cie Po
za\u347?wiatowcami?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Przybyli\u347?my do waszego \u347?wiata jakie\u347? dwa tygodnie temu - powied
zia\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
: regent i kanclerz.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Kim s\u261? ci dwaj? - zapyta\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Galloran by\u322? ostatnim nast\u281?pc\u261? tronu i znikn\u261?\u322? - powi
edzia\u322? Nicholas. - Regent, Dolan z Yernasett, w\u322?ada w zast\u281?pstwie
kr\u243?la. Od lat arystokraci pragn\u281?li oficjalnie koronowa\u263? Dolana,
ale ludzie nadal wierz\u261?, \u380?e kr\u243?lewski r\u243?d przetrwa\u322? w u
kryciu, a arystokraci boj\u261? si\u281? buntu.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Czy regent wpu\u347?ci\u322?by nas do skarbca m\u261?dro\u347?ci? - zapyta\u32
2?a Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nigdy. Dolan \u347?ciga\u322?by was r\u243?wnie zaciekle jak Maldor, gdyby poz
na\u322? cel waszej misji. A kanclerz, cz\u322?owiek imieniem Copernum, jest jes
zcze bardziej zdradziecki. Chocia\u380? oficjalnie Trensicourt pozostaje wolnym
kr\u243?lestwem, regent, kanclerz i w\u322?a\u347?ciwie ca\u322?a nasza arystokr
acja po cichu dogadali si\u281? z cesarzem. P\u322?ac\u261? mu danin\u281?, wyko
nuj\u261? jego tajne rozkazy, co t\u322?umaczy, dlaczego Trensicourt pozosta\u32
2?o nietkni\u281?te, podczas gdy na wschodzie trwaj\u261? walki. Tylko poczekajc
ie. Kiedy padnie wielkie kr\u243?lestwo Kadary, nasza arystokracja odda Trensico
urt Maldorowi bez przelania cho\u263?by uncji krwi.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Czy ludzie si\u281? nie zbuntuj\u261?? - zdziwi\u322? si\u281? Jason.\par\pard
\plain\hyphpar} {
- Mo\u380?liwe - przyzna\u322? mu racj\u281? Nicholas. - I to t\u322?umaczy, dla
czego Trensicourt nie jest ju\u380? jednym z lenn Maldora. Arystokraci ug\u322?a
skuj\u261? ludzi, zapewniaj\u261?c ich, \u380?e nasza neutralno\u347?\u263? os\u
322?oni nas przed konfliktem i \u380?e okazujemy wystarczaj\u261?cy szacunek ces
arzowi, \u380?eby na zawsze zachowa\u263? niezale\u380?no\u347?\u263?, dop\u243?
ki otwarcie mu si\u281? nie przeciwstawimy.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jednak pan w to pow\u261?tpiewa - zauwa\u380?y\u322?a Rachel.\par\pard\plain\h
yphpar} {
- Ambicje Maldora nie znaj\u261? granic - odpar\u322? Nicholas. - Planuje m\u261
?drze, toczy tylko jedn\u261? bitw\u281? na raz. Nie chce anga\u380?owa\u263? Tr
ensicourt, dop\u243?ki jest zaj\u281?ty podbojem reszty kontynentu. Poza Siedmio
ma Dolinami ludu Amar Kaba\u322?, nasze kr\u243?lestwo szczyci si\u281? najlepsz
\u261? obron\u261? w Lyrianie. Wzi\u281?cie Trensicourt si\u322?\u261? by\u322?o
by arcytrudnym zadaniem, nawet przy ogromnych armiach cesarza. Maldor pragnie za
chowa\u263? Trensicourt na koniec.\par\pard\plain\hyphpar} {
Zwa\u380?ywszy, \u380?e coraz mocniej trzyma w gar\u347?ci klas\u281? rz\u261?dz
\u261?c\u261?, najpot\u281?\u380?niejsze z kr\u243?lestw Lyrianu mo\u380?e ostat
ecznie okaza\u263? si\u281? naj\u322?atwiejszym do obalenia.\par\pard\plain\hyph
par} {
- To wszystko mo\u380?e si\u281? zmieni\u263?, je\u347?li zniszczymy Maldora S\u
322?owem - powiedzia\u322? w zamy\u347?leniu Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
Nicholas bawi\u322? si\u281? sprz\u261?czk\u261? uprz\u281?\u380?y.\par\pard\pla
in\hyphpar} {
- Galloran mia\u322? nadziej\u281?, \u380?e os\u322?abi naszych wrog\u243?w jedn
ym, \u347?mierciono\u347?nym ciosem. My\u347?l\u281?, \u380?e podzieli\u322? si\
u281? ze mn\u261? sekretami zwi\u261?zanymi ze S\u322?owem, wierz\u261?c, \u380?
e p\u243?jd\u281? w jego \u347?lady, je\u347?li on zawiedzie. Pr\u243?bowa\u322?
em. Wiedzia\u322?em, \u380?e moim pierwszym krokiem b\u281?dzie dostanie si\u281
? do skarbca. Rzuci\u322?em Copernumowi wyzwanie, zaproponowa\u322?em pojedynek
umys\u322?\u243?w o jego urz\u261?d kanclerza. Przegra\u322?em. W ramach kary od
ebrano mi tytu\u322? earla Rosbury. Wkr\u243?tce potem zosta\u322?em zaatakowany
, straci\u322?em nogi i wraz z nimi nadziej\u281? na przygod\u281?.\par\pard\pla
in\hyphpar} {
- To straszne! - wykrzykn\u281?\u322?a Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wszyscy, kt\u243?rzy pozostali lojalni wobec Gallorana, zostali pozbawieni tyt
u\u322?\u243?w - opowiada\u322? Nicholas. - Fa\u322?szywe oskar\u380?enia, niedo
rzeczne procesy, polityczne manewry, skrywaj\u261?ce niesprawiedliwo\u347?\u263?
pod przykrywk\u261? wymog\u243?w prawa. Wiele najlepszych kobiet i m\u281?\u380
?czyzn Trensicourt zosta\u322?o znies\u322?awionych, doprowadzonych do ub\u243?s
twa albo zamordowanych, by na ich miejscu pojawili si\u281? ludzie ambitni i poz
hyphpar} {
- W Trensicourt roi si\u281? od szpieg\u243?w. - Nicholas splun\u261?\u322?. - M
usicie traktowa\u263? ka\u380?d\u261? osob\u281? jak potencjalnego zdrajc\u281?.
Mn\u243?stwo zawodowych szpieg\u243?w \u380?yje sobie ca\u322?kiem wygodnie w t
ym mie\u347?cie, nie wspominaj\u261?c ju\u380? o legionach zwyk\u322?ych donosic
ieli, gotowych sprzeda\u263? sekret, kiedy tylko go poznaj\u261?.\par\pard\plain
\hyphpar} {
- My\u347?li pan, \u380?e szpiedzy widzieli, \u380?e tu przyszli\u347?my? - zani
epokoi\u322?a si\u281? Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Z pewno\u347?ci\u261? - zapewni\u322? j\u261? Nicholas. - M\u243?j zau\u322?ek
jest stale obserwowany. Obserwatorzy mog\u261? nie zna\u263? waszej to\u380?sam
o\u347?ci, ale wiedz\u261?, \u380?e tu jeste\u347?cie. Wyjdziecie z kuszami. Moj
e modele stanowi\u261? wzorzec dla ca\u322?ego Lyrianu. Bro\u324? mo\u380?e wyst
arczy\u263? jako pretekst wyja\u347?niaj\u261?cy, dlaczego nowo przybyli do Tren
sicourt z\u322?o\u380?yli mi wizyt\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dok\u261?d potem powinni\u347?my si\u281? uda\u263?? - zapyta\u322? Jason.\par
\pard\plain\hyphpar} {
- Chcecie, \u380?eby wrak bez n\u243?g obmy\u347?li\u322? wam strategi\u281?? Nicholas zarechota\u322?. - Jeste\u347?cie m\u322?odzi i obcy w tym miejscu. Mo\
u380?e zdo\u322?a\u322?bym uchroni\u263? was od pocz\u261?tkowych potkni\u281?\u
263?? Moje b\u322?\u281?dy wiele mnie nauczy\u322?y. Ostrzegam: polityka w Trens
icourt jest bezwzgl\u281?dna. Nawet najbardziej precyzyjne plany nie uchroni\u26
1? was przed wszelkimi mo\u380?liwymi pu\u322?apkami.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Rozumiem - powiedzia\u322? Jason. - Ale jeste\u347?my tu, musimy spr\u243?bowa
\u263?. Nicholas owin\u261?\u322? lu\u378?ny pasek ciasno wok\u243?\u322? d\u322
?oni. - Dobrze wi\u281?c. Ile macie pieni\u281?dzy? - To b\u281?dzie kosztowa\u2
63?? - spyta\u322? Jason. - \u377?le mnie zrozumia\u322?e\u347? - odpar\u322? Ni
cholas. - Chc\u281? wam pom\u243?c. Kusze b\u281?d\u261? za darmo, razem z rad\u
261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mamy z\u322?ot\u261? kulk\u281?, srebrn\u261? i troch\u281? drobnych - odpowie
dzia\u322?a Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie wystarczy. - Nicholas poci\u261?gn\u261?\u322? nosem. - Pieni\u261?dze i z
najomo\u347?ci znacz\u261? wszystko w Trensicourt. Jedno cz\u281?sto wi\u261?\u3
80?e si\u281? z drugim. Poniewa\u380? nie macie znajomo\u347?ci, b\u281?dziecie
potrzebowa\u263? pieni\u281?dzy. Dostarcz\u281? wam ich.\par\pard\plain\hyphpar}
{
- Jest pan zbyt uprzejmy - powiedzia\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
Nicholas prychn\u261?\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mam znacznie wi\u281?cej pieni\u281?dzy, ni\u380? jestem w stanie wyda\u263?.
Dam wam ich wi\u281?c wystarczaj\u261?co du\u380?o, \u380?eby\u347?cie stali si\
u281? niebezpieczni dla moich wrog\u243?w. Podejmujecie ogromne ryzyko, a ja nap
rawd\u281? niewielkie. Nie jestem a\u380? tak hojny, jak to mo\u380?e wydawa\u26
3? si\u281? na pierwszy rzut oka. Strze\u380?cie si\u281?. Inni r\u243?wnie\u380
? b\u281?d\u261? pr\u243?bowali was wykorzysta\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jasne - powiedzia\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wy dwoje powinni\u347?cie wyj\u347?\u263? osobno - poradzi\u322? Nicholas. - N
ie wida\u263? po was wystarczaj\u261?co du\u380?o rodzinnego podobie\u324?stwa d
la wprawnych oczu, \u380?eby uznano was za spokrewnionych.\par\pard\plain\hyphpa
r} {
- Ale my naprawd\u281? jeste\u347?my\u8230? - zacz\u281?\u322?a si\u281? broni\u
263? Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie musicie t\u322?umaczy\u263? - przerwa\u322? jej Nicholas. - Jestem pewien,
\u380?e macie swoje powody. - Spojrza\u322? na Jasona. - Zatrzymuj\u261?c przy
sobie Rachel, niepotrzebnie narazisz j\u261? na niebezpiecze\u324?stwo i uczynis
z trudniejszym ustalenie swojej pozycji.\par\pard\plain\hyphpar} {
Wyjdziesz pierwszy. M\u243?j agent wynajmie ch\u322?opca, kt\u243?ry odprowadzi
ci\u281? do najlepszego krawca i najlepszego kowala w mie\u347?cie. Wizyty u naj
lepszych kupc\u243?w umniejsz\u261? znaczenie wizyty u mnie i pozwol\u261? ci wy
posa\u380?y\u263? si\u281? stosownie. Jeste\u347? przystojnym m\u322?odzie\u324?
cem. Odpowiedni str\u243?j poprawi twoj\u261? wiarygodno\u347?\u263?. R\u243?b w
phpar} {
- Pozna\u322?em pa\u324?skich rodzic\u243?w? - zapyta\u322? Tedril.\par\pard\pla
in\hyphpar} {
- Rozpozna\u322?by pan ich imiona, ale nie powinni\u347?my na razie o nich rozma
wia\u263?. Do\u322?\u261?cz\u261? do mnie w swoim czasie.\par\pard\plain\hyphpar
} {
- Ciep\u322?o wspominam wielu wygna\u324?c\u243?w. Przypomina pan dawnego barona
Leramy.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason wzruszy\u322? ramionami.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie powinienem niczego komentowa\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Tedril u\u347?miechn\u261?\u322? si\u281? porozumiewawczo.\par\pard\plain\hyphpa
r} {
- Ludzie \u378?le rozumieli motywy, kt\u243?rymi kierowa\u322? si\u281? baron. N
iekt\u243?rzy uznali jego dzia\u322?ania za zdrad\u281?. Inni przewidzieli, \u38
0?e m\u243?g\u322? dzia\u322?a\u263? dla dobra kr\u243?lestwa. Po prostu podj\u2
61?\u322? swoje dzia\u322?ania zbyt wcze\u347?nie, zanim monarchia naprawd\u281?
podupad\u322?a. Jak uzyska\u322? pan tytu\u322? lorda Caberton?\par\pard\plain\
hyphpar} {
- Przez Gallorana, rzecz jasna - rzuci\u322? lekko Jason. - Nada\u322? ten tytu\
u322? mojemu ojcu w wi\u281?zieniu. Ojciec dochowa\u322? tajemnicy.\par\pard\pla
in\hyphpar} {
A kiedy podupad\u322? na zdrowiu, przekaza\u322? niedawno tytu\u322? mnie. W prz
eciwie\u324?stwie do niego, zamierzam si\u281?gn\u261?\u263? po nale\u380?ne mi
przywileje.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Fascynuj\u261?ca historia - powiedzia\u322? z pob\u322?a\u380?aniem w g\u322?o
sie Tedril. - Jak us\u322?ysza\u322? pan o \u8222?Przewr\u243?conym Kielichu\u82
21??\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wicehrabia Bartley z Wershon poleci\u322? mi pana.\par\pard\plain\hyphpar} {
Tedril si\u281? rozpromieni\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Przyja\u378?ni si\u281? pan z wicehrabi\u261??\par\pard\plain\hyphpar} {
- Poznali\u347?my si\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Co za szcz\u281?\u347?cie - entuzjazmowa\u322? si\u281? Tedril. - Wiedzia\u322
? pan, \u380?e w\u322?a\u347?nie si\u281? u nas zatrzyma\u322??\par\pard\plain\h
yphpar} {
- Nie - odpar\u322? Jason, maj\u261?c nadziej\u281?, \u380?e jego u\u347?miech n
ie zdradza\u322? s\u322?abo\u347?ci, kt\u243?ra w\u322?a\u347?nie go ogarn\u281?
\u322?a.\par\pard\plain\hyphpar} {
Tedril wyszczerzy\u322? z\u281?by, jakby by\u322? pewien, \u380?e to wszystko cz
\u281?\u347?\u263? z g\u243?ry zaplanowanej strategii.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Prosz\u281? ze mn\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Wychodz\u261?c za Tedrilem z pokoju, Jason j\u281?kn\u261?\u322? w my\u347?lach.
W\u322?a\u347?ciciel pensjonatu zaczyna\u322? wierzy\u263? w jego histori\u281?
. Dlaczego musia\u322? wspomnie\u263? o Bartleyu? Fa\u322?szywe referencje stano
wi\u322?y cz\u281?\u347?\u263? planu, ale rozmowa uk\u322?ada\u322?a si\u281? ta
k dobrze, \u380?e pewnie nie by\u322?y potrzebne. Jason stara\u322? si\u281? zac
howa\u263? spok\u243?j. Zosta\u322?a mu tylko jedna nadzieja - blefowa\u263? a\u
380? do ko\u324?ca.\par\pard\plain\hyphpar} {
Przeszli przez jadalni\u281? i ruszyli wy\u322?o\u380?onym boazeri\u261? korytar
zem, a potem wspi\u281?li si\u281? po wy\u322?o\u380?onych dywanem schodach do p
okoju z ma\u322?ym barem w k\u261?cie i ogniem buzuj\u261?cym w kominku z zielon
ego marmuru. Kilku m\u281?\u380?czyzn sta\u322?o wok\u243?\u322? d\u322?ugiego w
y\u322?o\u380?onego filcem sto\u322?u i rzuca\u322?o ko\u347?\u263?mi. Wielki m\
u281?\u380?czyzna, kt\u243?rego rude, faluj\u261?ce w\u322?osy opada\u322?y na r
amiona, klepn\u261?\u322? si\u281? w udo i rykn\u261?\u322? \u347?miechem. Kilku
pozosta\u322?ych m\u281?\u380?czyzn j\u281?kn\u281?\u322?o.\par\pard\plain\hyph
par} {
- Wicehrabio Wershon - odezwa\u322? si\u281? Tedril.\par\pard\plain\hyphpar} {
Rudow\u322?osy m\u281?\u380?czyzna odwr\u243?ci\u322? si\u281? z u\u347?miechem.
\par\pard\plain\hyphpar} {
- Pami\u281?ta pan lorda Jasona z Caberton?\par\pard\plain\hyphpar} {
plain\hyphpar} {
- Nie.\par\pard\plain\hyphpar} {
Wicehrabia wyszczerzy\u322? z\u281?by w u\u347?miechu.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Najwspanialsza gra karciana, jak\u261? kiedykolwiek wymy\u347?lono! Przekonam
si\u281?, czy pojutrze nadal b\u281?dzie ci\u281? sta\u263? na moj\u261? przyja\
u378?\u324?. Ha! \u379?artuj\u281?. Ustalimy rozs\u261?dne stawki. Dobranoc, lor
dzie Jasonie.\par\pard\plain\hyphpar} {
Odszed\u322? chwiejnym krokiem.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason wyci\u261?gn\u261?\u322? klucz i zatrzyma\u322? s\u322?u\u380?\u261?cego.\
par\pard\plain\hyphpar} {
- Mo\u380?esz wskaza\u263? mi m\u243?j pok\u243?j?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Oczywi\u347?cie, lordzie Caberton.\par\pard\plain\hyphpar} {
Przy drzwiach Jason da\u322? mu pi\u281?\u263? droom napiwku. S\u322?u\u380?\u26
1?cy spojrza\u322? na niego z wdzi\u281?czno\u347?ci\u261? i zdumieniem. Po raz
kolejny Jason pomy\u347?la\u322?, \u380?e w Lyrianie ludzie chyba nie potrafi\u2
61? dawa\u263? napiwk\u243?w.\par\pard\plain\hyphpar} {
Przestronny pok\u243?j by\u322? \u322?adnie urz\u261?dzony. Para drzwi wychodzi\
u322?a na werand\u281? z wiklinowym sto\u322?em i krzes\u322?ami. Jason podszed\
u322? do wysokiego trema i przyjrza\u322? si\u281? sobie. Wiele dni podr\u243?\u
380?y wytopi\u322?o cz\u281?\u347?\u263? t\u322?uszczyku z jego sylwetki, sprawi
aj\u261?c, \u380?e jego twarz zeszczupla\u322?a i nabra\u322?a ostro\u347?ci. W
nowych szatach wygl\u261?da\u322? jak ksi\u261?\u380?\u281?, chocia\u380? wyobra
\u380?a\u322? sobie, \u380?e przyjaciele z dru\u380?yny baseballowej skopaliby m
u ty\u322?ek, gdyby kiedykolwiek zobaczyli go w takim stroju.\par\pard\plain\hyp
hpar} {
Siadaj\u261?c za biurkiem, Jason sprawdzi\u322? zawarto\u347?\u263? plecaka. W s
akiewce mia\u322? dziewi\u281?\u263? z\u322?otych droom, dwana\u347?cie srebrnyc
h i wiele nowych br\u261?zowych kulek po grze. Wa\u380?niejszy od pieni\u281?dzy
by\u322? fakt, \u380?e zosta\u322? zaakceptowany w \u8222?Przewr\u243?conym Kie
lichu\u8221?. Jak jednak teraz znajdzie pytanie, kt\u243?re pokona takiego cz\u3
22?owieka jak Copernum?\par\pard\plain\hyphpar} {
Zamkn\u261?\u322? oczy i spr\u243?bowa\u322? wyobrazi\u263? sobie, co mog\u322?o
by zaskoczy\u263? kanclerza. S\u261?dz\u261?c po opisie Nicholasa, to by\u322?o
bez ma\u322?a niemo\u380?liwe. Rachel zna\u322?a mn\u243?stwo zagadek, ale Jason
w\u261?tpi\u322?, czy to w\u322?a\u347?ciwa droga. Potrzebowa\u322? trywialnych
szczeg\u243?\u322?\u243?w, kt\u243?re mog\u322?yby umkn\u261?\u263? m\u261?drem
u cz\u322?owiekowi. Ale co?\par\pard\plain\hyphpar} {
Zna\u322? par\u281? ciekawostek z lekcji biologii. Wiedzia\u322?, \u380?e konius
zek mostka nazywa si\u281? wyrostkiem mieczykowatym. Wiedzia\u322?, \u380?e rozc
i\u261?ganie stopy w g\u243?r\u281? wymaga grzbietowego zgi\u281?cia, a w d\u243
?\u322? podeszwowego zgi\u281?cia. Wiedzia\u322?, \u380?e ko\u347?\u263? policzk
owa nazywa si\u281? \u322?uk jarzmowy.\par\pard\plain\hyphpar} {
Tylko kto wie, czy nazwy anatomiczne brzmi\u261? tak samo w Lyrianie? Kto wie, c
zy w og\u243?le wprowadzono tu tak\u261? klasyfikacj\u281??\par\pard\plain\hyphp
ar} {
A nawet je\u347?li, uczony cz\u322?owiek taki jak kanclerz Copernum pewnie j\u26
1? zna\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Przychodzi\u322?y mu na my\u347?l trudne pytania. Czy drzewo wydaje d\u378?wi\u2
81?k, kiedy upada, gdy nikogo nie ma w pobli\u380?u? Jak udowodni\u263?, \u380?e
si\u281? istnieje? Jaki jest sens \u380?ycia? K\u322?opot w tym, \u380?e musia\
u322? nie tylko zabi\u263? klina kanclerzowi, musia\u322? te\u380? poda\u263? le
psz\u261? odpowied\u378?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Nie bardzo wiedz\u261?c, sk\u261?d wzi\u261?\u263? natchnienie, Jason wpad\u322?
w ponury nastr\u243?j. Mimo p\u243?\u378?nych godzin, z powodu rozszala\u322?yc
h my\u347?li nie czu\u322? si\u281? \u347?pi\u261?cy.\par\pard\plain\hyphpar} {
Cztery dni p\u243?\u378?niej Jason siedzia\u322? niespokojnie w luksusowym wn\u2
81?trzu eleganckiego czarnego powozu razem z wicehrabi\u261? Bartleyem z Wershon
i jecha\u322? na audiencj\u281? u regenta. Aksamitne zas\u322?ony oddziela\u322
?y ich od widok\u243?w miasta. Jason mia\u322? na sobie haftowany dublet, pumpy
rozszerzaj\u261?ce si\u281? na wysoko\u347?ci ud, szkar\u322?atne po\u324?czochy
} {
- Wola\u322?bym go nie wspomina\u263? - powiedzia\u322? Jason. - Znalaz\u322? si
\u281? w wi\u281?zieniu, by\u322? wrogiem cesarza i postanowi\u322?em odsun\u261
?\u263? si\u281? od niego.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mimo to, przekaza\u322? ci tytu\u322?? - odezwa\u322? si\u281? m\u281?\u380?cz
yzna w tr\u243?j graniastym kapeluszu.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Przekaza\u322? mi tytu\u322? uprawniaj\u261?cy do w\u322?adania kup\u261? gruz
u za trzy worki m\u261?ki - odpar\u322? Jason, pos\u322?uguj\u261?c si\u281? his
toryjk\u261?, kt\u243?r\u261? pom\u243?g\u322? mu wymy\u347?li\u263? Bartley. Nie okaza\u322? si\u281? m\u281?\u380?czyzn\u261? i nie wykorzysta\u322? okazji.
Ja przeciwnie: zamierzam za\u322?o\u380?y\u263? nowy r\u243?d i dobrze s\u322?u
\u380?y\u263? Trensicourt.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Czy ktokolwiek por\u281?czy za m\u322?odego Jasona? - zapyta\u322? regent.\par
\pard\plain\hyphpar} {
Bartley uni\u243?s\u322? r\u281?k\u281?. Potem dwaj inni m\u281?\u380?czy\u378?n
i - obu Jason pozna\u322? w trakcie partyjek gry w Kostki albo Knykcie.\par\pard
\plain\hyphpar} {
- Dobrze wi\u281?c - powiedzia\u322? regent. - Jasonie, czy szczerze przysi\u281
?gasz lojalno\u347?\u263? koronie Trensicourt i wszelkim agentom korony?\par\par
d\plain\hyphpar} {
- Przysi\u281?gam.\par\pard\plain\hyphpar} {
- W czasie wojny i pokoju, w godzinie potrzeby i w ci\u261?gu lat pomy\u347?lno\
u347?ci, czy b\u281?dziesz chroni\u322? Trensicourt s\u322?owem, my\u347?l\u261?
i uczynkiem, dop\u243?ki \u380?yjesz?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Przysi\u281?gam.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Tw\u243?j tytu\u322? zostaje potwierdzony, lordzie Jasonie z Caberton. Od tej
chwili mo\u380?esz pojawia\u263? si\u281? na dworze przy ka\u380?dej wizycie w T
rensicourt. Obawiam si\u281?, \u380?e twoje posiad\u322?o\u347?ci znajduj\u261?
si\u281? w do\u347?\u263? rozpaczliwym\u8230?\par\pard\plain\hyphpar} {
Kto\u347? w\u347?r\u243?d zebranych zachichota\u322? nerwowo.\par\pard\plain\hyp
hpar} {
\u8230?stanie, ale zostan\u261? ci zwr\u243?cone pewne przynale\u380?ne Caberton
artefakty znajduj\u261?ce si\u281? w mym skarbcu. A ziemia to ziemia. Niech roz
kwitnie. Czy masz jeszcze jakie\u347? pytania?\par\pard\plain\hyphpar} {
Co\u347? uderzy\u322?o Jasona lekko w potylic\u281?. Zerkn\u261?\u322? przez ram
i\u281? i zobaczy\u322? \u322?adn\u261?, m\u322?od\u261? dam\u281? w pi\u281?kne
j sukni, kt\u243?ra m\u243?wi\u322?a co\u347? do niego bezg\u322?o\u347?nie, por
uszaj\u261?c tylko ustami. To by\u322?a Rachel. Kr\u243?tkie w\u322?osy ukry\u32
2?a pod eleganckim, sp\u322?aszczonym kapeluszem. Zaskoczony jej widokiem, spr\u
243?bowa\u322? czyta\u263? z jej ust. \u8222?Teraz\u8221?, powtarza\u322?a bezg\
u322?o\u347?nie, przeplataj\u261?c to kilkoma innymi, mniej czytelnymi s\u322?ow
ami. Skierowa\u322?a b\u322?agalne spojrzenie na podwy\u380?szenie.\par\pard\pla
in\hyphpar} {
- Czy co\u347? innego zwr\u243?ci\u322?o twoj\u261? uwag\u281?? - zapyta\u322? u
przejmie regent.\par\pard\plain\hyphpar} {
T\u322?um zachichota\u322? szyderczo.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason si\u281? odwr\u243?ci\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- B\u322?agam o wybaczenie, Wasza Wysoko\u347?\u263?. Mam jeszcze jedn\u261? pro
\u347?b\u281?. Chcia\u322?bym rzuci\u263? wyzwanie kanclerzowi Copernum i stan\u
261?\u263? do walki o jego stanowisko.\par\pard\plain\hyphpar} {
Komnata wybuch\u322?a szmerem i zduszonymi okrzykami. Regent wygl\u261?da\u322?
na wstrz\u261?\u347?ni\u281?tego. Nie zdradzaj\u261?c najmniejszego zaskoczenia,
szczup\u322?y cz\u322?owiek w tr\u243?j graniastym kapeluszu zmierzy\u322? Jaso
na wzrokiem.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Prosz\u281? o spok\u243?j - odezwa\u322? si\u281? \u380?o\u322?nierz na podium
. - Prosz\u281? ospok\u243?j! W przeciwnym razie poprosz\u281? wszystkich o opus
zczenie sali.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jasonowi zakr\u281?ci\u322?o si\u281? w g\u322?owie. Mia\u322? nadziej\u281?, \u
380?e dobrze zrozumia\u322? Rachel. Jak si\u281? tu dosta\u322?a?\par\pard\plain
\hyphpar} {
raz twarzy.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To osobliwe pytanie, m\u322?odziku - oznajmi\u322? w ko\u324?cu kanclerz. - Ty
le musz\u281? ci przyzna\u263?. Sugerujesz, \u380?e by\u322?e\u347? kiedy\u347?
w skarbcu?\par\pard\plain\hyphpar} {
Nag\u322?a panika chwyci\u322?a Jasona. Je\u347?li Copernum nabierze podejrze\u3
24?, \u380?e Jason sam nie zna odpowiedzi, mo\u380?e oddali\u263? pytanie albo o
dpowiedzie\u263? fa\u322?szywie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- M\u243?j ojciec okry\u322? nas ha\u324?b\u261?, ale pochodz\u281? ze staro\u38
0?ytnego rodu - odpar\u322? zwyczajnie Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
Pe\u322?ne przypuszcze\u324? pomruki rozleg\u322?y si\u281? w sali. Krzywi\u261?
c si\u281? w zamy\u347?leniu, Copernum odwr\u243?ci\u322? si\u281? do regenta.\p
ar\pard\plain\hyphpar} {
- Czy mam odpowiedzie\u263? na to pytanie na osobno\u347?ci?\par\pard\plain\hyph
par} {
- Nie widz\u281?, jaka szkoda mia\u322?aby wynikn\u261?\u263? z udzielenia odpow
iedzi tutaj. Te s\u322?owa nie s\u261? szczeg\u243?ln\u261? tajemnic\u261?.\par\
pard\plain\hyphpar} {
- Dobrze wi\u281?c - ust\u261?pi\u322? Copernum. - S\u322?owa brzmi\u261?: \u822
2?Elum Bek Nori Fex Fera Sut Copis Hostrum\u8221?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jak brzmia\u322?o czwarte s\u322?owo? - zapyta\u322? Jason.\par\pard\plain\hyp
hpar} {
- Fex. - A si\u243?dme? - Copis - powt\u243?rzy\u322? niecierpliwie Copernum. \u
8222?Fex\u8221?, pomy\u347?la\u322? Jason. \u8222?Fex. Fex. Fex\u8221?. - Lordzi
e Jasonie - odezwa\u322? si\u281? regent. - Nie mam nic do dodania - odpowiedzia
\u322? Jason, rozmy\u347?laj\u261?c gor\u261?czkowo. - Drugie pytanie na korzy\u
347?\u263? kanclerza Copernuma - oznajmi\u322? regent. Znowu rozleg\u322?y si\u2
81? oklaski. Kanclerz u\u347?miechn\u261?\u322? si\u281? zadowolony z siebie. Naciesz si\u281? chwil\u261? rozg\u322?osu, m\u322?odziku - szydzi\u322? Copernu
m. - O ile twoje trzecie pytanie nie jest zdecydowanie mniej dziecinne od poprze
dnich dw\u243?ch, to b\u281?dzie ostatni raz, kiedy twoja stopa stanie w tym zam
ku.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Twoje ostatnie pytanie, lordzie Jasonie - powiedzia\u322? regent.\par\pard\pla
in\hyphpar} {
Jason nagle nabra\u322? ochoty, \u380?eby zapyta\u263?: \u8222?Kurkiem kranu kr\
u281?ci kruk, kropl\u261? tranu brudz\u261?c bruk, a przy kranie, robi\u261?c pr
anie, kt\u243?\u380? to gra na fortepianie?\u8221?. Opar\u322? si\u281? jednak p
okusie i zerkn\u261?\u322? na kartk\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
\u8222?Pytanie trzecie to twoja szansa, \u380?eby wykorzysta\u263? najlepsz\u261
? rzecz, jak\u261? przygotowa\u322?e\u347?. Miejmy nadziej\u281?, \u380?e dzi\u2
81?ki pytaniu numer dwa, nie musisz koniecznie wygra\u263?\u8221?.\par\pard\plai
n\hyphpar} {
Jason zassa\u322? gwa\u322?townie powietrze przez z\u281?by. Po odczytaniu dw\u2
43?ch pierwszych pyta\u324?, nie spodziewa\u322? si\u281?, \u380?e b\u281?dzie m
usia\u322? poda\u263? w\u322?asne. Zastanawia\u322? si\u281? gor\u261?czkowo. Pe
wnie najlepszym pytaniem, na jakie wpad\u322?, by\u322?a ciekawostka, o kt\u243?
rej dyskutowa\u322? kiedy\u347? z jednym ch\u322?opakiem z zaj\u281?\u263? z ang
ielskiego, Stevem Vaughnem. Sze\u347?\u263? liter w nazwisku Steve\u8217?a zains
pirowa\u322?o ich rozmow\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jakie przychodzi panu na my\u347?l najd\u322?u\u380?sze jednosylabowe s\u322?o
wo w j\u281?zyku angielskim? - zapyta\u322? Copernuma.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Czy to ju\u380? ca\u322?e pytanie? - upewni\u322? si\u281? regent.\par\pard\pl
ain\hyphpar} {
- Owszem.\par\pard\plain\hyphpar} {
Obr\u243?cono trzeci\u261? klepsydr\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Prosz\u281? o sprostowanie - powiedzia\u322? Copernum, marszcz\u261?c czo\u322
?o. - Pytasz mnie o jednosylabowe s\u322?owo zawieraj\u261?ce najwi\u281?cej lit
er?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zezwalam na zadanie tego pytania - zgodzi\u322? si\u281? regent.\par\pard\plai
n\hyphpar} {
- Owszem - odpowiedzia\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
{\line }
{\s1 \afs32
{\qc
Rozdzia\u322? 15
{\line }
Kanclerz\par\pard\plain\hyphpar}\par\pard\plain\hyphpar} {
Tego wieczoru Jason siedzia\u322? samotnie, z \u322?okciami na kolanach i brod\u
261? opart\u261? na d\u322?oniach, na czarnej kanapce wypchanej ko\u324?skim w\u
322?osiem. Po chwili wsta\u322? i wyszed\u322? na wy\u322?o\u380?ony niebieskimi
kafelkami balkon. W gasn\u261?cym zmierzchu przyjrza\u322? si\u281? rozci\u261?
gni\u281?temu przed sob\u261? miastu Trensicourt, a potem pow\u281?drowa\u322? w
zrokiem ku zacienionej wiejskiej okolicy poni\u380?ej p\u322?askowy\u380?u. S\u3
22?abo widoczne kszta\u322?ty nietoperzy albo ma\u322?ych ptak\u243?w kr\u261?\u
380?y\u322?y i \u347?miga\u322?y w powietrzu poni\u380?ej, rysuj\u261?c si\u281?
nagle wyra\u378?nie, gdy przemyka\u322?y na tle roz\u347?wietlonych okien.\par\
pard\plain\hyphpar} {
Copernum opu\u347?ci\u322? swoje kwatery w kilka godzin po przegranym pojedynku,
zabieraj\u261?c personel i osobiste rzeczy, ale zostawiaj\u261?c wi\u281?kszo\u
347?\u263? umeblowania. Apartamenty kanclerza znajdowa\u322?y si\u281? na najwy\
u380?szych trzech pi\u281?trach jednej z najwi\u281?kszych wie\u380? zamku. Rzec
zy, kt\u243?re Jason zostawi\u322? w \u8222?Przewr\u243?conym Kielichu\u8221?, j
u\u380? przeniesiono do jego nowej sypialni na szczycie wie\u380?y.\par\pard\pla
in\hyphpar} {
Jason opar\u322? si\u281? o kamienn\u261? balustrad\u281?, dr\u380?\u261?c pod w
p\u322?ywem ch\u322?odnej bryzy. Dwa poziomy poni\u380?ej w pokojach, kt\u243?re
pe\u322?ni\u322?y teraz rol\u281? jego biur, pa\u378?, pokoj\u243?wka, kucharz,
skryba i dwaj gwardzi\u347?ci czekali na jego rozkazy. Przed drzwiami sypialni
umieszczono wartownika. \u379?adna z tych os\u243?b nie s\u322?u\u380?y\u322?a C
opernumowi, ale Jason nie mia\u322? poj\u281?cia, na ile lojalni si\u281? oka\u3
80?\u261?. Wszystkich przydzieli\u322? mu administrator podlegaj\u261?cy rozkazo
m samego regenta.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason przygl\u261?da\u322? si\u281? rozmaitym budynkom, patrzy\u322? na ogniska
p\u322?on\u261?ce wzd\u322?u\u380? miejskich mur\u243?w i na ziemi\u281? uprawn\
u261? le\u380?\u261?c\u261? za murami na p\u322?askowy\u380?u. Jak m\u243?g\u322
? zosta\u263? drug\u261? najwa\u380?niejsz\u261? osob\u261? po w\u322?adcy w tym
rozleg\u322?ym kr\u243?lestwie? Kilka tygodni temu jego najwi\u281?kszym zmartw
ieniem by\u322?y przyzwoite oceny i poprawienie podkr\u281?canych pi\u322?ek. Ni
gdy w \u380?yciu nie wyobra\u380?a\u322? sobie, \u380?e osi\u261?gnie co\u347? t
akiego.\par\pard\plain\hyphpar} {
Porzucaj\u261?c widoki, Jason powl\u243?k\u322? si\u281? do \u322?\u243?\u380?ka
- zbytkownego monstrum, na kt\u243?rym z \u322?atwo\u347?ci\u261? pomie\u347?ci
\u322?oby si\u281? sze\u347?\u263? os\u243?b. Stos roz\u380?arzonych w\u281?giel
k\u243?w rzuca\u322? ciep\u322?\u261?, czerwon\u261? po\u347?wiat\u281? z komink
a. Przeczesa\u322? r\u281?kami w\u322?osy. Umrze tej nocy, je\u347?li Copernum d
otrzyma obietnicy. Gro\u378?ba mog\u322?a mie\u263? na celu jedynie zdenerwowani
e Jasona, ale kanclerz sprawia\u322? wra\u380?enie przera\u380?aj\u261?co pewneg
o swego.\par\pard\plain\hyphpar} {
Pomimo odosobnienia na swej wysoko\u347?ci, mimo mocnych mur\u243?w i solidnych
drzwi, pomimo rozlicznej stra\u380?y stoj\u261?cej na warcie Jason nigdy w \u380
?yciu nie czu\u322? si\u281? r\u243?wnie ods\u322?oni\u281?ty. A\u380? do poprze
dniej nocy Copernum mieszka\u322? w tych kwaterach i spa\u322? w tym pokoju. M\u
243?g\u322? dostarczy\u263? zab\u243?jcy klucze i dok\u322?adny opis, w jaki\u34
7? spos\u243?b naj\u322?atwiej si\u281? tu dosta\u263?.\par\pard\plain\hyphpar}
{
Jason u\u322?o\u380?y\u322? poduszki pod gustown\u261? kap\u261? z mi\u281?kkich
kr\u243?liczych sk\u243?rek, \u380?eby udawa\u322?y \u347?pi\u261?c\u261? posta
\u263?. Gruby materac hojnie wypchano puchem. Nigdy dot\u261?d \u380?adne \u322?
\u243?\u380?ko nie przywo\u322?ywa\u322?o go r\u243?wnie kusz\u261?co, ale Jason
przykucn\u261?\u322? i wpe\u322?z\u322? pod sp\u243?d zabieraj\u261?c ze sob\u2
61? poduszk\u281? i dwa koce. \u321?\u243?\u380?ko by\u322?o wystarczaj\u261?co
wysokie, \u380?eby Jason mia\u322? kilka cali wolnej przestrzeni nad sob\u261?,
kiedy le\u380?a\u322? na plecach z jednym kocem pod spodem, a drugim na wierzchu
. Falbana z materia\u322?u zas\u322?ania\u322?a przestrze\u324? pod \u322?\u243?
\u380?kiem.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason le\u380?a\u322?, gapi\u261?c si\u281? na sp\u243?d \u322?\u243?\u380?ka, z
e sztyletem w d\u322?oni. Nigdy w \u380?yciu nie czu\u322? si\u281? r\u243?wnie
samotny. T\u281?skni\u322? za Rachel. Czy bywa\u322?a czasem irytuj\u261?ca? Pew
nie. By\u322?a te\u380? jednak bystra, zabawna i wiedzia\u322?, \u380?e mo\u380?
e jej ufa\u263?. Gdy zobaczy\u322? j\u261? w sali tronowej, przypomnia\u322? sob
ie, jak bardzo przyzwyczai\u322? si\u281?, \u380?e mo\u380?e na niej polega\u263
?. Sta\u322?a si\u281? prawdziwym przyjacielem. \u379?a\u322?owa\u322?, \u380?e
nie mog\u322?a zosta\u263? z nim dzisiaj.\par\pard\plain\hyphpar} {
Wcze\u347?niej tego dnia, po pojedynku, regent oddali\u322? si\u281? ze \u347?wi
t\u261?, zostawiaj\u261?c Jasona z Bartleyem, kt\u243?ry pogratulowa\u322? mu, w
yra\u378?nie zachowuj\u261?c dystans. Zaprzyja\u378?niony gracz w eleganckim p\u
322?aszczu oprowadzi\u322? Jasona po sali tronowej, przedstawiaj\u261?c go kilku
osobom, kt\u243?re pogratulowa\u322?y mu z r\u243?\u380?n\u261? wylewno\u347?ci
\u261?. W wi\u281?kszo\u347?ci wypadk\u243?w Jason mia\u322? wra\u380?enie, \u38
0?e ludzie woleliby, \u380?eby nikt nie zauwa\u380?y\u322?, \u380?e witaj\u261?
go zbyt ciep\u322?o. Pozna\u322? hrabi\u243?w i hrabiny, lord\u243?w i damy, ucz
onych, poet\u243?w, muzyk\u243?w i artyst\u243?w. Imiona i tytu\u322?y mu si\u28
1? pomiesza\u322?y.\par\pard\plain\hyphpar} {
P\u243?\u378?niej, w czasie kr\u243?tkiego spotkania z regentem, Jason powt\u243
?rzy\u322? mu gro\u378?b\u281?, jak\u261? wypowiedzia\u322? Copernum. Dolan dora
dzi\u322?, \u380?eby zachowa\u322? ostro\u380?no\u347?\u263?, i wyja\u347?ni\u32
2?, \u380?e takie pogr\u243?\u380?ki to brzemi\u281? wszystkich m\u281?\u380?czy
zn zajmuj\u261?cych wysokie stanowiska. Jason przekaza\u322? r\u243?wnie\u380? i
nformacj\u281? o gro\u378?bie Norvalowi, swojemu osobistemu stra\u380?nikowi, rz
etelnemu cz\u322?owiekowi o g\u281?stym w\u261?sie, kt\u243?ry obieca\u322?, \u3
80?e b\u281?dzie czuwa\u322? u jego drzwi tej nocy.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason szuka\u322? okazji, \u380?eby wymkn\u261?\u263? si\u281? z zamku, ale ca\u
322?y czas otaczali go dworzanie, wi\u281?c musia\u322? przebrn\u261?\u263? prze
z kolejne spotkania, a\u380? do wieczora, kiedy odprowadzono go do jego komnat.
Chocia\u380?, mieszkaj\u261?c w wysokiej wie\u380?y, mo\u380?na by\u322?o poczu\
u263? si\u281? bezpieczniej, nie da\u322?o si\u281? z niej wymkn\u261?\u263? - z
upe\u322?nie jak z wi\u281?zienia.\par\pard\plain\hyphpar} {
Le\u380?\u261?c pod \u322?\u243?\u380?kiem, Jason zagryz\u322? lekko wargi. Mia\
u322? nadziej\u281? na jakie\u347? wie\u347?ci od Nicholasa albo Rachel, ale nic
do niego nie dotar\u322?o. Teraz wi\u281?c musia\u322? przetrwa\u263? noc. Samo
tnie. Mia\u322? nadziej\u281?, \u380?e godziny nocne up\u322?yn\u261? w spokoju.
Obieca\u322? sobie, \u380?e znajdzie spos\u243?b, by uciec z nowej pracy z same
go rana.\par\pard\plain\hyphpar} {
My\u347?lami wr\u243?ci\u322? do domu. Co porabiali teraz jego rodzice? Zoriento
wali si\u281?, jak si\u281? opiekowa\u263? Cieniem? Spodziewa\u322? si\u281?, \u
380?e pies t\u281?skni\u322? za nim najbardziej ze wszystkich. Co porabia\u322?
teraz Matt? Albo Tim? Jason zastanawia\u322? si\u281?, czy przywykli do tego, \u
380?e nie ma go w pobli\u380?u. Sam nie czu\u322? si\u281? do ko\u324?ca sob\u26
1? bez przyjaci\u243?\u322?. \u379?a\u322?owa\u322?, \u380?e nie mo\u380?e do ni
ch wys\u322?a\u263? wiadomo\u347?ci albo zadzwoni\u263?. A gdyby dzisiaj umar\u3
22?? Ile czasu b\u281?d\u261? wszyscy potrzebowali, \u380?eby o nim zapomnie\u26
3??\par\pard\plain\hyphpar} {
Koce zacz\u281?\u322?y wydawa\u263? mu si\u281? bardzo odpr\u281?\u380?aj\u261?c
e. To by\u322? d\u322?ugi dzie\u324?, pe\u322?en stresu i zamieszania. Ziewn\u26
1?\u322? i potrz\u261?sn\u261?\u322? g\u322?ow\u261?, \u380?eby si\u281? rozbudz
i\u263?. Wkr\u243?tce powieki zacz\u281?\u322?y mu opada\u263?; potem na pr\u243
?b\u281? zamkn\u261?\u322? oczy, \u380?eby da\u263? im na chwil\u281? odpocz\u26
1?\u263?. Szybko zapad\u322? w sen.\par\pard\plain\hyphpar} {
Obudzi\u322? si\u281? w ciemno\u347?ciach, przekonany, \u380?e us\u322?ysza\u322
? ha\u322?as. Przez chwil\u281? le\u380?a\u322? zdezorientowany. Nadal trzyma\u3
22? n\u243?\u380?. Chcia\u322? usi\u261?\u347?\u263?, ale przypomnia\u322? sobie
odnie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Uciek\u322? kominkiem, kierowa\u322? si\u281? w d\u243?\u322?! - krzykn\u261?\
u322? Jason. - Rozci\u261?\u322?em mu nog\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Dwaj gwardzi\u347?ci rzucili si\u281? za zab\u243?jc\u261?, a druga dw\u243?jka
zosta\u322?a. Jeden przykl\u281?kn\u261?\u322? obok Norvala. Drugi trzyma\u322?
pochodni\u281? i miecz. Jason podszed\u322? do rannego.\par\pard\plain\hyphpar}
{
- Kanclerz? - wykaszla\u322? Norval g\u322?osem napi\u281?tym, z zaci\u347?ni\u2
81?tymi powiekami, twarz\u261? b\u322?yszcz\u261?c\u261? w \u347?wietle pochodni
od potu.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Lordowi Jasonowi nic si\u281? nie sta\u322?o - zapewni\u322? go kl\u281?cz\u26
1?cy obok gwardzista. - Prosz\u281? pokaza\u263? mi ran\u281?.\par\pard\plain\hy
phpar} {
Norval \u347?ciska\u322? obiema r\u281?kami n\u243?\u380? do po\u322?owy zag\u32
2?\u281?biony w trzewiach. Pokr\u281?ci\u322? g\u322?ow\u261?.\par\pard\plain\hy
phpar} {
- Doko\u324?cz - wycharcza\u322? przez zaci\u347?ni\u281?te z\u281?by.\par\pard\
plain\hyphpar} {
Gwardzista oderwa\u322? d\u322?onie Norvala od r\u281?koje\u347?ci no\u380?a. Po
\u322?owa ostrza by\u322?a czarna, a g\u322?owica mia\u322?a kszta\u322?t szczer
z\u261?cej z\u281?by czaszki.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Co to jest, u diab\u322?a? - mrukn\u261?\u322? gwardzista.\par\pard\plain\hyph
par} {
Cieniutkie smu\u380?ki gryz\u261?cego dymu unios\u322?y si\u281? z rany. Norvale
m wstrz\u261?sn\u281?\u322?y konwulsje. Jego oszala\u322?e oczy uciek\u322?y w g
\u322?\u261?b czaszki, a pot zla\u322? czerwieniej\u261?c\u261? twarz. Wargi mu
zadygota\u322?y, jakby m\u281?\u380?czyzna pr\u243?bowa\u322? co\u347? powiedzie
\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Sztylet by\u322? zatruty - powiedzia\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Krwawy jad - przytakn\u261?\u322? mu kl\u281?cz\u261?cy gwardzista. - Straszli
wa trucizna, przynosz\u261?ca potworne cierpienie i na kt\u243?r\u261? nie ma \u
380?adnego antidotum.\par\pard\plain\hyphpar} {
Konwulsje przybiera\u322?y na sile. Norval wyci\u261?gn\u261?\u322? r\u281?k\u28
1?, a \u380?y\u322?y wyst\u261?pi\u322?y mu na zlanym potem przedramieniu tak mo
cno, \u380?e wydawa\u322?o si\u281?, jakby zaraz mia\u322?y wyrwa\u263? si\u281?
ze sk\u243?ry. Krzykn\u261?\u322? s\u322?abo i straci\u322? przytomno\u347?\u26
3?. Jego oddech nadal rwa\u322? si\u281? w nieregularnych spazmach.\par\pard\pla
in\hyphpar} {
- T\u281?dy, lordzie Jasonie - powiedzia\u322? gwardzista z pochodni\u261?, wypr
owadzaj\u261?c go z sypialni.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason, wychodz\u261?c, odwr\u243?ci\u322? si\u281? i zerkn\u261?\u322? na elegan
cko umeblowan\u261? antykamer\u281?. Drugi gwardzista przykry\u322? Norvala p\u3
22?aszczem. Ko\u324?czyny umieraj\u261?cego nadal podrygiwa\u322?y.\par\pard\pla
in\hyphpar} {
Chocia\u380? Norval znikn\u261?\u322? mu z oczu, Jason nie zapomina\u322?, \u380
?e zatrute ostrze by\u322?o przeznaczone dla niego. To on m\u243?g\u322? teraz r
zuca\u263? si\u281? na posadzce, z krwi\u261? gotuj\u261?c\u261? si\u281? w reak
cji na straszliwy jad - gdyby spa\u322? w \u322?\u243?\u380?ku albo gdyby Norval
nie zareagowa\u322? tak szybko na wezwanie pomocy. Do oczu nap\u322?yn\u281?\u3
22?y mu \u322?zy wdzi\u281?czno\u347?ci dla umieraj\u261?cego wartownika.\par\pa
rd\plain\hyphpar} {
Kilku gwardzist\u243?w zjawi\u322?o si\u281? w antykamerze. Wi\u281?kszo\u347?\u
263? wesz\u322?a dalej do sypialni. Inni rozgl\u261?dali si\u281? po pomieszczen
iu, jakby si\u281? spodziewali, \u380?e zab\u243?jca mo\u380?e si\u281? kry\u263
? za gobelinem na \u347?cianie albo w szufladzie. Kilku rozmawia\u322?o \u347?ci
szonymi g\u322?osami.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason sta\u322? z boku, g\u322?\u281?boko wstrz\u261?\u347?ni\u281?ty, pr\u243?b
uj\u261?c ogarn\u261?\u263? to, co w\u322?a\u347?nie si\u281? wydarzy\u322?o. Kt
o\u347? pr\u243?bowa\u322? go zabi\u263?! Jedno, to wiedzie\u263? o gro\u378?bie
, a zupe\u322?nie co innego, zobaczy\u263?, jak kto\u347? j\u261? wype\u322?nia.
na poprzednie stanowisko?\par\pard\plain\hyphpar} {
- M\u261?dry cz\u322?owiek wie, \u380?e takich pyta\u324? si\u281? nie zadaje. O
pieraj\u261?c \u322?okcie na stole, Jason potar\u322? oczy. Jak Dolan m\u243?g\u
322? udawa\u263?, \u380?e tch\u243?rzostwo to kompromis? Czy wierzy\u322? we w\u
322?asne s\u322?owa? Jaka istnia\u322?a nadzieja dla kr\u243?lestwa, kt\u243?reg
o przyw\u243?dca ba\u322? si\u281? walczy\u263? o sprawiedliwo\u347?\u263??\par\
pard\plain\hyphpar} {
- Nie rozpaczaj - pocieszy\u322? go regent. - Wezwa\u322?em ci\u281? do skarbca
m\u261?dro\u347?ci, poniewa\u380? masz jeszcze jedn\u261? mo\u380?liwo\u347?\u26
3?, je\u380?eli chcesz przetrwa\u263?. I to do\u347?\u263? kusz\u261?c\u261?, ja
k si\u281? wydaje.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason uni\u243?s\u322? g\u322?ow\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Regent wyj\u261?\u322? z kieszeni kopert\u281?. Widnia\u322?a na niej zawi\u322?
a piecz\u281?\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Co to takiego? - zapyta\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- List przyszed\u322? do ciebie dzisiaj w nocy po nieudanym zamachu.\par\pard\pl
ain\hyphpar} {
Dolan poda\u322? kopert\u281? ponad sto\u322?em. Jason otworzy\u322? j\u261? i w
yj\u261?\u322? kremow\u261? kartk\u281? zapisan\u261? srebrnym pismem.\par\pard\
plain\hyphpar} {
Szanowny lordzie Jasonie!\par\pard\plain\hyphpar} {
Pokornie prosz\u281?, by\u347? zechcia\u322? stawi\u263? si\u281? na Wiecznej Uc
zcie przy pierwszej nadarzaj\u261?cej si\u281? okazji. Zorganizowany zostanie ws
pania\u322?y bankiet na Tw\u261? cze\u347?\u263? w dniu Twego przybycia. Zapewni
amy, \u380?e zamek Harthenham nieodmiennie zajmuje neutraln\u261? pozycj\u281?,
je\u347?li idzie o wszelkie kwestie natury politycznej. Zamieszkuje tu szcz\u281
?\u347?liwie wielu, kt\u243?rzy, podobnie jak Ty, otwarcie sprzeciwili si\u281?
naszej cesarskiej w\u322?adzy. Pozw\u243?l, \u380?e osobi\u347?cie zach\u281?c\u
281? Ci\u281? do wykorzystania tej rzadkiej sposobno\u347?ci, by\u347? jako m\u2
43?j honorowy go\u347?\u263? na jaki\u347? czas odpocz\u261?\u322? od zmaga\u324
?. Niech m\u243?j dom stanie si\u281? Twoim niebem. Pa\u324?ski szczery wielbici
el, Ksi\u261?\u380?\u281? Conrad z Harthenham\par\pard\plain\hyphpar} {
Podpis na dole by\u322? nieco bardziej zamaszysty ni\u380? reszta listu. Jason p
onownie odczyta\u322? wiadomo\u347?\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Oblizuj\u261?c usta, Dolan wyci\u261?gn\u261?\u322? r\u281?k\u281?.\par\pard\pla
in\hyphpar} {
- Mog\u281? zobaczy\u263??\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason poda\u322? mu list. Regent przeczyta\u322? wiadomo\u347?\u263?, kr\u281?c\
u261?c g\u322?ow\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nigdy nie widzia\u322?em prawdziwego zaproszenia na Wieczn\u261? Uczt\u281?.\p
ar\pard\plain\hyphpar} {
- S\u322?ysza\u322?em o niej.\par\pard\plain\hyphpar} {
Regent rzuci\u322? mu ostre spojrzenie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- A kto nie? To tylko raj, kt\u243?ry zst\u261?pi\u322? do \u347?wiata \u347?mie
rtelnik\u243?w. Forteca chroni\u261?ca przed wszelkimi zmartwieniami. Sanktuariu
m niesko\u324?czonych rozkoszy. Tym, kt\u243?rych zaproszono, odpuszcza si\u281?
wszelkie zbrodnie, reszt\u281? dni do\u380?ywaj\u261? w beztroskim luksusie.\pa
r\pard\plain\hyphpar} {
- Zupe\u322?nie jakby zosta\u263? kr\u243?lem.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Pod wieloma wzgl\u281?dami to jest lepsze od urz\u281?du kr\u243?la. Kr\u243?l
ma obowi\u261?zki. Wrog\u243?w. L\u281?ki. - Dolan m\u243?wi\u322? jak cz\u322?
owiek, kt\u243?remu zes\u322?ano wizj\u281?. - Ci, kt\u243?rzy bawi\u261? na Wie
cznej Uczcie, znaj\u261? trudno\u347?ci tylko ze wspomnie\u324?.\par\pard\plain\
hyphpar} {
- By\u322? pan tam kiedy\u347??\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie by\u322?oby mnie tutaj, gdyby si\u281? tam znalaz\u322?. Nikt nie wraca.\p
ar\pard\plain\hyphpar} {
- To jaka\u347? nieuczciwa zagrywka?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wprost przeciwnie. \u379?aden z zaproszonych nie zechcia\u322? wraca\u263?. Kt
o porzuca raj?\par\pard\plain\hyphpar} {
par\pard\plain\hyphpar} {
Jason zerkn\u261?\u322? na Rachel. - Mogli\u347?my otrzyma\u263? z\u322?e inform
acje? - Informacje? - powt\u243?rzy\u322? Ferrin. - Kto\u347? powiedzia\u322? wa
m, \u380?eby\u347?cie tu przybyli? Kto? Dlaczego?\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason przykucn\u261?\u322?, wybra\u322? p\u322?aski kamie\u324? i cisn\u261?\u32
2? nim z ukosa. Kamie\u324? pokona\u322? spory dystans, odbi\u322? si\u281? raz,
drugi, i jeszcze par\u281? razy, robi\u261?c kr\u243?tsze susy. Kiedy straci\u3
22? p\u281?d, uton\u261?\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Widzieli\u347?cie? Kamyk odbi\u322? si\u281? z dziesi\u281?\u263? razy!\par\pa
rd\plain\hyphpar} {
- Aha - odpowiedzia\u322? Ferrin zaintrygowany.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason pu\u347?ci\u322? kolejn\u261? kaczk\u281?, uzyskuj\u261?c podobny wynik. R
achel z\u322?apa\u322?a kolejny kamie\u324?, tym razem mniej p\u322?aski i cisn\
u281?\u322?a nim niemal prosto w wod\u281?. Odbi\u322? si\u281? w miar\u281? wys
oko, jakby powierzchnia jeziora by\u322?a twarda, a potem skoczy\u322? raz jeszc
ze, tym razem ni\u380?ej, i zaton\u261?\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dziwne - mrukn\u281?\u322?a Rachel, bior\u261?c kamie\u324? do r\u281?ki i kuc
aj\u261?c nad jeziorem.\par\pard\plain\hyphpar} {
Trzymaj\u261?c mocno kamie\u324?, uderzy\u322?a w powierzchni\u281? cieczy z ca\
u322?ej si\u322?y. Jezioro sprawia\u322?o wra\u380?enie twardego. Rachel uderzy\
u322?a tak par\u281? razy. P\u322?yn nawet nie chlupn\u261?\u322?. Powierzchnia
ledwie zafalowa\u322?a. Rachel obejrza\u322?a kamie\u324?, zauwa\u380?aj\u261?c,
\u380?e nie ma na nim odrobiny p\u322?ynu. Kiedy upu\u347?ci\u322?a kamie\u324?
lekko do jeziora, zaton\u261?\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Powierzchnia twardnieje pod wp\u322?ywem nacisku - zauwa\u380?y\u322? Jason. Spr\u243?bujmy z wielkim kamieniem.\par\pard\plain\hyphpar} {
Razem z Rachel d\u378?wign\u281?li ci\u281?\u380?ki g\u322?az i wrzucili do jezi
ora. Oczywi\u347?cie odbi\u322? si\u281? raz, zanim straci\u322? p\u281?d i zato
n\u261?\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Rachel podesz\u322?a do brzegu i tupn\u281?\u322?a nog\u261? w powierzchni\u281?
.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Robi wra\u380?enie twardej. Ugina si\u281? tylko odrobin\u281?, jak zbyt mocno
naci\u261?gni\u281?ta trampolina.\par\pard\plain\hyphpar} {
Zanurzy\u322?a nog\u281? powoli. Syropowate jezioro owin\u281?\u322?o si\u281? w
ok\u243?\u322? podeszwy jej buta.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie! - wykrzykn\u261?\u322? Ferrin, rzucaj\u261?c si\u281? ku niej.\par\pard\p
lain\hyphpar} {
Kiedy cz\u281?\u347?\u263? jej buta zanurzy\u322?a si\u281? pod powierzchni\u281
?, niepokoj\u261?ce ssanie zacz\u281?\u322?o wci\u261?ga\u263? go g\u322?\u281?b
iej. Rachel szarpn\u281?\u322?a gwa\u322?townie nog\u261? i poczu\u322?a, \u380?
e woda twardnieje wok\u243?\u322? cz\u281?\u347?ciowo zanurzonego buta, jakby w\
u322?o\u380?y\u322?a nog\u281? do betonu. Kiedy si\u281? rozlu\u378?ni\u322?a, p
\u322?yn zacz\u261?\u322? zasysa\u263? g\u322?\u281?biej. Rachel szarpn\u281?\u3
22?a znowu, maj\u261?c nadziej\u281?, \u380?e wyrwie stop\u281? z buta, kt\u243?
ry zanurzy\u322? si\u281? ju\u380? do po\u322?owy, ale by\u322? zbyt dobrze zasz
nurowany.\par\pard\plain\hyphpar} {
Ferrin i Jason z\u322?apali j\u261? pod boki, przytrzymuj\u261?c.\par\pard\plain
\hyphpar} {
- Spr\u243?buj wyci\u261?ga\u263? nog\u281? jednostajnym ruchem, niezbyt mocno poradzi\u322? jej Ferrin.\par\pard\plain\hyphpar} {
Rachel skin\u281?\u322?a g\u322?ow\u261?. Kiedy ci\u261?gn\u281?\u322?a zbyt moc
no, p\u322?yn twardnia\u322?. Jej jedyn\u261? nadziej\u261? by\u322?o wyci\u261?
gn\u261?\u263? nog\u281? stopniowo. Wsparta na Ferrinie i Jasonie opar\u322?a si
\u281? zasysaniu, dzi\u281?ki czemu but nie zanurza\u322? si\u281? ju\u380? g\u3
22?\u281?biej. A potem, ci\u261?gn\u261?c bardzo delikatnie, zdo\u322?a\u322?a p
owoli i r\u243?wno wyci\u261?gn\u261?\u263? but z p\u322?ynu.\par\pard\plain\hyp
hpar} {
Kiedy ju\u380? oswobodzi\u322?a nog\u281?, zatoczy\u322?a si\u281?, odsuwaj\u261
?c od jeziora. Zdyszana, klapn\u281?\u322?a ci\u281?\u380?ko na ziemi\u281?. Jej
but wygl\u261?da\u322? jak pomalowany na bia\u322?o niemal do kostki. Kiedy mu
{
- Dobrze si\u281? czuj\u281? - powiedzia\u322?a Rachel, pr\u243?buj\u261?c przek
ona\u263? siebie w r\u243?wnym stopniu, co Jasona. - Dam sobie rad\u281?.\par\pa
rd\plain\hyphpar} {
Podesz\u322?a do brzegu jeziora.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Stawiaj stopy mocno i szybko - podkre\u347?la\u322? Jason. - B\u281?dzie gor\u
261?co i b\u281?dzie \u347?mierdzia\u322?o. Je\u347?li oka\u380?e si\u281?, \u38
0?e nie mo\u380?esz tego znie\u347?\u263?, zawracaj.\par\pard\plain\hyphpar} {
- No, chyba \u380?e b\u281?dziesz dalej ni\u380? w po\u322?owie drogi - doda\u32
2? Ferrin.\par\pard\plain\hyphpar} {
- W porz\u261?dku. Biegn\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Stoj\u261?c trzy kroki od brzegu jeziora, Rachel ruszy\u322?a truchtem. Stara\u3
22?a si\u281? ignorowa\u263? fakt, \u380?e wybiega\u322?a na powierzchni\u281? j
eziora, kt\u243?re kilka minut temu pr\u243?bowa\u322?o zassa\u263? j\u261? w g\
u322?\u281?biny. To wydawa\u322?o si\u281? samob\u243?jstwem.\par\pard\plain\hyp
hpar} {
Przy pierwszym szybkim kroku na Bia\u322?ym Jeziorze poczu\u322?a, \u380?e powie
rzchnia z \u322?atwo\u347?ci\u261? utrzymuje jej ci\u281?\u380?ar. Po kilku kole
jnych zacz\u281?\u322?a ufa\u263? powierzchni i wpad\u322?a w rytm. Jezioro ugin
a\u322?o si\u281? wystarczaj\u261?co, \u380?eby zwr\u243?ci\u263? jej cz\u281?\u
347?\u263? energii, kt\u243?r\u261? wk\u322?ada\u322?a w tupanie. Dop\u243?ki b\
u281?dzie mocno stawia\u263? nogi, nic jej si\u281? nie stanie. Poniewa\u380? wy
datkowa\u322?a dodatkow\u261? energi\u281? na ruch stopami w d\u243?\u322?, nie
przemieszcza\u322?a si\u281? do przodu tak szybko jak przy normalnym biegu, ale
z\u322?apa\u322?a sensowne tempo i nic nie wskazywa\u322?o, \u380?eby p\u322?yn
wci\u261?ga\u322? jej stopy.\par\pard\plain\hyphpar} {
Opar\u322?a si\u281? pokusie obejrzenia si\u281? przez rami\u281?, skupiaj\u261?
c ca\u322?\u261? energi\u281? na dotarciu do wyspy i utrzymaniu spr\u281?\u380?y
stego kroku. Tak jak si\u281? obawia\u322?a, im dalej wybiega\u322?a na jezioro,
tym robi\u322?o si\u281? gor\u281?cej. Wkr\u243?tce powietrze, kt\u243?rym oddy
cha\u322?a, zmieni\u322?o si\u281? z nieprzyjemnie ciep\u322?ego w naprawd\u281?
gor\u261?ce, a od\u243?r przybra\u322? na sile. Zaniepokoi\u322? j\u261? gwa\u3
22?towny wzrost temperatury. O ile gor\u281?cej b\u281?dzie? Bia\u322?y p\u322?y
n nie bulgota\u322?, nie gotowa\u322? si\u281?, nawet nie burzy\u322?. Nie unosi
\u322?a si\u281? z niego para. Jedynym widocznym wska\u378?nikiem ciep\u322?a by
\u322?o dr\u380?enie przedmiot\u243?w przed ni\u261?, dygoc\u261?cy obraz wyspy,
rozfalowany jak mira\u380?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Rachel zacz\u281?\u322?a oddycha\u263? rwanym rytmem, o wiele szybciej, ni\u380?
si\u281? spodziewa\u322?a. Pochyli\u322?a si\u281? nieco, pr\u243?buj\u261?c wy
cisn\u261?\u263? wi\u281?cej ruchu do przodu. Co gorsza, wcale nie wydawa\u322?o
si\u281?, \u380?e wyspa jest o wiele bli\u380?ej. Rachel otar\u322?a pot z czo\
u322?a go\u322?ym przedramieniem, kt\u243?re te\u380? by\u322?o mokre.\par\pard\
plain\hyphpar} {
Skupi\u322?a si\u281? na powierzchni jeziora dok\u322?adnie przed sob\u261?, ign
oruj\u261?c wysp\u281?. G\u322?\u281?boki oddech sprawi\u322?, \u380?e gard\u322
?o i p\u322?uca wype\u322?ni\u322?a jej warstewka gor\u261?cego siarkowego smrod
u, kt\u243?ry przenika\u322? powietrze. Bez ma\u322?a czu\u322?a jego smak. Pr\u
243?bowa\u322?a ignorowa\u263? to wra\u380?enie, bo robi\u322?o jej si\u281? od
niego niedobrze.\par\pard\plain\hyphpar} {
Wkr\u243?tce koszula zupe\u322?nie przesi\u261?k\u322?a potem. Zrobi\u322?o si\u
281? naprawd\u281? duszno. Zupe\u322?nie jakby bieg\u322?a w saunie. Parz\u261?c
e powietrze rozrywa\u322?o p\u322?uca.\par\pard\plain\hyphpar} {
W ko\u324?cu podnios\u322?a wzrok. Znajdowa\u322?a si\u281? zdecydowanie bli\u38
0?ej celu, ale nie wystarczaj\u261?co. Temperatura by\u322?a piekielna. Wyczerpa
nie w po\u322?\u261?czeniu z \u380?arem emitowanym przez jezioro by\u322?o obezw
\u322?adniaj\u261?ce. G\u322?owa zacz\u281?\u322?a jej p\u281?ka\u263?. Bolesna
kolka p\u322?on\u281?\u322?a w boku. Przeci\u261?\u380?one mi\u281?\u347?nie spr
awia\u322?y, \u380?e nogi mia\u322?a jak z gumy.\par\pard\plain\hyphpar} {
Przerwa\u322?a bieg i zacz\u281?\u322?a skaka\u263? w miejscu. To wymaga\u322?o
nieco mniejszego wysi\u322?ku ni\u380? bieg i obci\u261?\u380?a\u322?o inne mi\u
ar} {
Dlaczego panowa\u322? tu taki ch\u322?\u243?d, skoro sala by\u322?a wystawiona n
a \u380?ar z jeziora? I dlaczego nie zosta\u322?a zalana lata temu t\u261? bia\u
322?\u261? mazi\u261??\par\pard\plain\hyphpar} {
- Min\u281?\u322?y wieki, odk\u261?d mia\u322?em go\u347?cia - powita\u322? j\u2
61? s\u322?aby g\u322?os. Rachel a\u380? podskoczy\u322?a, rozgl\u261?daj\u261?c
si\u281? gwa\u322?townie w poszukiwaniu w\u322?a\u347?ciciela g\u322?osu. Zauwa
\u380?y\u322?a g\u322?ow\u281? starego m\u281?\u380?czyzny na ziemi w pobli\u380
?u brzegu sadzawki, w po\u322?owie ukryt\u261? za kamieniem. G\u322?owa u\u347?m
iechn\u281?\u322?a si\u281?, kiedy nawi\u261?zali kontakt wzrokowy.\par\pard\pla
in\hyphpar} {
Zanim pozna\u322?a Ferrina, ten widok m\u243?g\u322?by wystarczy\u263?, \u380?eb
y znowu zemdla\u322?a. Zreszt\u261?, nawet teraz widok obci\u281?tej g\u322?owy
by\u322? niepokoj\u261?cy.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jeste\u347? rozsadnikiem? - spyta\u322?a.\par\pard\plain\hyphpar} {
- W rzeczy samej.\par\pard\plain\hyphpar} {
G\u322?owa mia\u322?a d\u322?ug\u261? siw\u261? brod\u281? i d\u322?ugie siwe w\
u322?osy, ale na jej czubku widnia\u322?a \u322?ysina. Broda zarasta\u322?a wyso
ko policzki, zakrywaj\u261?c ca\u322?\u261? twarz z wyj\u261?tkiem oczu, nosa i
g\u322?\u281?boko po\u380?\u322?obionego czo\u322?a.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Gdzie jest reszta ciebie? - zapyta\u322?a Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
Dostrzeg\u322?a k\u261?tem oka ruch, wi\u281?c si\u281? obr\u243?ci\u322?a. Poma
rszczona r\u281?ka, odci\u281?ta tu\u380? przed ramieniem, pe\u322?z\u322?a po k
amiennym pod\u322?o\u380?u.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Tylko tyle mi zosta\u322?o - odpowiedzia\u322?a g\u322?owa.\par\pard\plain\hyp
hpar} {
Rachel odwr\u243?ci\u322?a si\u281? do g\u322?owy.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jak zdo\u322?a\u322?e\u347? prze\u380?y\u263??\par\pard\plain\hyphpar} {
G\u322?owa unios\u322?a krzaczast\u261? brew.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jem mech. Specjalnie zosta\u322? tak pomy\u347?lany, \u380?eby by\u322? pe\u32
2?en warto\u347?ci od\u380?ywczych, to odmiana wynaleziona wieki temu przez jaki
ego\u347? czarnoksi\u281?\u380?nika. Przynosi mi go moja r\u281?ka. Podaje mi te
\u380? w d\u322?oni wod\u281? z sadzawki.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Co si\u281? sta\u322?o z reszt\u261? ciebie?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Masz mn\u243?stwo pyta\u324?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Rachel otworzy\u322?a usta, \u380?eby odpowiedzie\u263?, ale g\u322?owa wesz\u32
2?a jej w s\u322?owo.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To mi nie przeszkadza. Mi\u322?o jest porozmawia\u263?. Nie jeste\u347? z\u322
?udzeniem, prawda?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie, naprawd\u281? tu jestem.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dlaczego si\u281? tu zjawi\u322?a\u347??\par\pard\plain\hyphpar} {
- Pracuj\u281? dla Gallorana, szukam S\u322?owa.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zatem Galloran \u380?yje! - wykrzykn\u281?\u322?a g\u322?owa. - Spodziewa\u322
?bym si\u281?, \u380?e, gdyby nadal \u380?y\u322?, Maldor ju\u380? dawno by upad
\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Galloran zawi\u243?d\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Tragiczna wie\u347?\u263?. Nasze szanse zawsze by\u322?y ma\u322?e. Przynajmni
ej s\u261? inni, kt\u243?rzy nadal walcz\u261? o spraw\u281?. A odpowiadaj\u261?
c na twoje poprzednie pytanie, moje cia\u322?o le\u380?y na dnie morza. Chcia\u3
22?aby\u347? pozna\u263? t\u281? histori\u281??\par\pard\plain\hyphpar} {
- Pewnie.\par\pard\plain\hyphpar} {
Rachel przykucn\u281?\u322?a obok g\u322?owy.\par\pard\plain\hyphpar} {
G\u322?owa zamruga\u322?a i u\u347?miechn\u281?\u322?a si\u281?. Wygl\u261?da\u3
22?o no to, \u380?e rozsadnik by\u322? zachwycony tym, \u380?e wreszcie ma publi
czno\u347?\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dawno temu zrobi\u322?em co\u347? nie do pomy\u347?lenia. Szpiegowa\u322?em Ma
ldora. - Zdanie o szpiegowaniu wypowiedzia\u322? szeptem. - Przez lata by\u322?e
m mu wierny, wi\u281?c sta\u322?em si\u281? pot\u281?\u380?nym szpiegiem, o niez
wykle mocnej pozycji i wiele razy pomog\u322?em pokrzy\u380?owa\u263? plany Mald
ora. Zaufa\u322?em cz\u322?owiekowi imieniem Dinsrel, z Meridonu, kt\u243?ry prz
{
- Lady Rachel! Lady Rachel! Obud\u378? si\u281?!\par\pard\plain\hyphpar} {
Rachel zerwa\u322?a si\u281?, mru\u380?\u261?c powieki i tr\u261?c oczy.\par\par
d\plain\hyphpar} {
- Co si\u281? sta\u322?o?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nic. Min\u281?\u322?y ju\u380? ponad dwie godziny. Powinna\u347? rusza\u263?.\
par\pard\plain\hyphpar} {
Rachel wsta\u322?a i zacz\u281?\u322?a si\u281? rozci\u261?ga\u263?. Potem zanur
zy\u322?a g\u322?ow\u281? w wodzie i wyj\u281?\u322?a j\u261?, prychaj\u261?c i
dygoc\u261?c. Zmoczy\u322?a ubranie. Dosta\u322?a g\u281?siej sk\u243?rki na ram
ionach.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Trudno uwierzy\u263?, \u380?e za kilka minut b\u281?dzie mi gor\u261?co.\par\p
ard\plain\hyphpar} {
- Uwierz w to.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Chyba czas si\u281? po\u380?egna\u263? - powiedzia\u322?a Rachel. - Chcesz, \u
380?ebym ci\u281? wzi\u281?\u322?a ze sob\u261?? Zabra\u322?a st\u261?d?\par\par
d\plain\hyphpar} {
- Musz\u281? tu pozosta\u263?, \u380?eby przechowa\u263? sylab\u281? - powiedzia
\u322? Malar. - Pot\u281?\u380?ne czary chroni\u261? t\u281? komnat\u281?.\par\p
ard\plain\hyphpar} {
- Dzi\u281?kuj\u281? za pomoc. Jakie\u347? jeszcze praktyczne rady?\par\pard\pla
in\hyphpar} {
- Potraktujcie stanowczo rozsadnika. Potrafimy by\u263? niezwykle szczwanym naro
dkiem.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Do zobaczenia.\par\pard\plain\hyphpar} {
- W\u261?tpi\u281?. Niech wam si\u281? powiedzie w waszej misji. Szcz\u281?\u347
?liwej podr\u243?\u380?y.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dzi\u281?kuj\u281?, Malarze. Szcz\u281?\u347?liwego\u8230? zajadania mchu.\par
\pard\plain\hyphpar} {\par\pard\hyphpar }{\page }
{\line }
{\s1 \afs32
{\qc
Rozdzia\u322? 17
{\line }
Jasher\par\pard\plain\hyphpar}\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wysz\u322?a - oznajmi\u322? Ferrin, wstaj\u261?c i otrzepuj\u261?c ziemi\u281?
ze spodni. Jason podni\u243?s\u322? wzrok i zobaczy\u322? drobniutk\u261? posta
\u263? schodz\u261?c\u261? po stosie kamieni w stron\u281? jeziora. Ulga zast\u2
61?pi\u322?a w nim niepok\u243?j. Czu\u322? si\u281? potwornie, kiedy Rachel prz
ekozio\u322?kowa\u322?a pod koniec biegu, a potem patrzy\u322? na jej nieruchom\
u261? posta\u263? na kamienistym brzegu odleg\u322?ej wyspy. Wreszcie wsta\u322?
a i znikn\u281?\u322?a w szczelinie mi\u281?dzy ska\u322?ami. Przenie\u347?li si
\u281? z Ferrinem na brzeg naprzeciwko szczeliny, do kt\u243?rej Rachel wesz\u32
2?a, ale mija\u322?y godziny, a ona nie dawa\u322?a znaku \u380?ycia. Jason zacz
yna\u322? traci\u263? nadziej\u281?, kiedy wreszcie si\u281? pojawi\u322?a.\par\
pard\plain\hyphpar} {
Rachel zesz\u322?a nad jezioro i zacz\u281?\u322?a biec. Rozgrzane powietrze zni
ekszta\u322?ca\u322?o jej drobn\u261? posta\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Biegnie prosto do nas - powiedzia\u322? Jason. - Powinni\u347?my jej pom\u243?
c? Mo\u380?e ponie\u347?\u263??\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mo\u380?emy narobi\u263? wi\u281?cej szk\u243?d ni\u380? dobrego - powiedzia\u
322? Ferrin. - Jeden niezr\u281?czny ruch i wszyscy razem zatoniemy w jeziorze.
Miejmy nadziej\u281?, \u380?e Rachel dosz\u322?a do siebie po ostatnim biegu i d
otrze na brzeg bez pomocy.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason przygl\u261?da\u322? si\u281? bacznie Rachel, zdeterminowany pop\u281?dzi\
u263? jej na pomoc, gdyby zacz\u281?\u322?a s\u322?abn\u261?\u263?. Utrzymywa\u3
22?a niez\u322?e tempo i stopniowo, w miar\u281? jak zbli\u380?a\u322?a si\u281?
do brzegu, Jason zacz\u261?\u322? si\u281? rozlu\u378?nia\u263?. W\u322?osy i u
branie mia\u322?a przemoczone, twarz zaczerwienion\u261?, oczy zmru\u380?one z w
ysi\u322?ku, ale jej krok pozosta\u322? pewny, kiedy zbieg\u322?a z jeziora i pa
{
- Zdradzi\u322?e\u347? nas. - Chcia\u322? uderzy\u263? Ferrina w twarz. - Nic dz
iwnego, \u380?e wszyscy nienawidz\u261? rozsadnik\u243?w. My po prostu byli\u347
?my za g\u322?upi, \u380?eby dowiedzie\u263? si\u281? dlaczego.\par\pard\plain\h
yphpar} {
Ferrin \u347?ci\u261?gn\u261?\u322? brwi i uni\u243?s\u322? palec.\par\pard\plai
n\hyphpar} {
- Pomaga\u322?em wam i chroni\u322?em was. Dzi\u281?ki mojej obecno\u347?ci nie
dopad\u322?o was wielu werbownik\u243?w i harataczy. Zjawi\u322?em si\u281? jako
obserwator, nie wr\u243?g. Naprawd\u281? sprawia\u322?o mi przyjemno\u347?\u263
? wasze towarzystwo i mam o was najlepsze zdanie. - Ferrin sprawia\u322? wra\u38
0?enie ura\u380?onego.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason przewr\u243?ci\u322? oczami. To by\u322?o niewiarygodne. - Wi\u281?c co te
raz? - Chod\u378?cie ze mn\u261? - powiedzia\u322? Ferrin. - Zabior\u281? was ob
oje do Maldora. Jeste\u347?cie dobrymi lud\u378?mi, a Maldor docenia dobrych lud
zi. Je\u347?li z\u322?o\u380?ycie mu przysi\u281?g\u281? lojalno\u347?ci, zapewn
e da wam wygodne pozycje i znaczne wp\u322?ywy. Por\u281?cz\u281? za was. Mo\u38
0?ecie zapewni\u263? sobie dobre \u380?ycie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- A je\u347?li nie p\u243?jdziemy? - spyta\u322?a Rachel, podniosz\u261?c p\u322
?aszcz i zarzucaj\u261?c go na ramiona.\par\pard\plain\hyphpar} {
Ferrin uni\u243?s\u322? r\u281?ce, pokazuj\u261?c wn\u281?trze d\u322?oni.\par\p
ard\plain\hyphpar} {
- Wiem, \u380?e si\u281?gasz w\u322?a\u347?nie po orantium, Rachel. Przeszuka\u3
22?em wasze rzeczy, kiedy spali\u347?cie. Nie ma potrzeby odwo\u322?ywa\u263? si
\u281? do przemocy. Je\u347?li nie chcecie mojej pomocy, odejd\u281?. Nigdy nie
skrzywdzi\u322?bym \u380?adnego z was. To cz\u281?\u347?\u263? mojej roli obserw
atora. Zacz\u261?\u322?em moj\u261? znajomo\u347?\u263? z wami, wiedz\u261?c, \u
380?e wolno mi sta\u263? si\u281? waszym prawdziwym przyjacielem. Maldor woli, \
u380?eby tak by\u322?o, bo wtedy otrzymuje dok\u322?adniejsze dane. Fascynuje go
charakter wrog\u243?w i zawsze pragnie uczyni\u263? z najlepszych swoich sprzym
ierze\u324?c\u243?w. Wedle w\u322?asnego uznania, mog\u281? wam nawet pomaga\u26
3? i par\u281? razy pomog\u322?em, jak na przyk\u322?ad wtedy, kiedy zaatakowali
was tamci m\u281?\u380?czy\u378?ni i wyl\u261?dowali\u347?my w wi\u281?zieniu.
Nigdy nie za\u380?\u261?dano by ode mnie, \u380?ebym przela\u322? wasz\u261? kre
w, ani ja bym tego nie zaproponowa\u322?. Szczerze was lubi\u281? i szanuj\u281?
. Kiedy jednak odejd\u281?, nie b\u281?d\u281? ju\u380? was chroni\u322?, a na w
aszej drodze znajduje si\u281? wielu wrog\u243?w. Chocia\u380? jeste\u347?cie od
wa\u380?ni i pomys\u322?owi, nie zajdziecie daleko.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dlaczego naprawd\u281? nam nie pomo\u380?esz? - zaproponowa\u322? Jason. - Por
zu\u263? Maldora. Z twoj\u261? pomoc\u261? mo\u380?emy z\u322?o\u380?y\u263? w c
a\u322?o\u347?\u263? reszt\u281? S\u322?owa.\par\pard\plain\hyphpar} {
Ferrin si\u281? roze\u347?mia\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nigdy nie przeszed\u322?bym na drug\u261? stron\u281?. Mog\u281? udawa\u263?,
\u380?e przeszed\u322?em i dalej szpiegowa\u263?, je\u347?li tego chcecie. \u379
?ycie nie jest idealne w s\u322?u\u380?bie u Maldora, ale jest o niebo lepsze ni
\u380? bycie w jego opozycji. Naprawd\u281? jestem waszym przyjacielem i nie pra
gn\u281? waszej krzywdy, ale przede wszystkim jestem wierny swoim obowi\u261?zko
m.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason zmarszczy\u322? czo\u322?o.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To szale\u324?stwo.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To ze wszechmiar rozs\u261?dne - zapewni\u322? go Ferrin. - Rozsadnicy dawno t
emu dowiedzieli si\u281?, co to znaczy\u263? znale\u378?\u263? si\u281? po przeg
rywaj\u261?cej stronie. Rasy, kt\u243?re sp\u322?odzi\u322? Eldrin, Amar Kaba\u3
22? i drinlingowie, odziedziczy\u322?y ojczyzny, podczas gdy rasy Zokara sta\u32
2?y si\u281? poszukiwanymi uciekinierami, pogardzanymi i prze\u347?ladowanymi. O
statnim razem rozsadnicy walczyli po stronie niew\u322?a\u347?ciwego czarnoksi\u
281?\u380?nika. Tym razem stoimy przy jedynym czarnoksi\u281?\u380?niku. Jego pr
awdziwe zmagania zako\u324?czy\u322?y si\u281? lata temu. Teraz tylko sprz\u261?
ta.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie, je\u347?li zdob\u281?dziemy S\u322?owo - powiedzia\u322?a Rachel.\par\par
d\plain\hyphpar} {
Ferrin znowu si\u281? za\u347?mia\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie macie szansy zdoby\u263? ca\u322?ego S\u322?owa! Maldor ca\u322?y czas was
monitorowa\u322?. Kiedy zosta\u322?em waszym obserwatorem, wiedzia\u322?em szcz
eg\u243?\u322?owo o ka\u380?dym miejscu, w kt\u243?rym wcze\u347?niej si\u281? z
nale\u378?li\u347?cie. Kiedy zechce was schwyta\u263?, zrobi to. Je\u380?eli mni
e ode\u347?lecie, jego ludzie najpewniej natychmiast was pochwyc\u261?.\par\pard
\plain\hyphpar} {
Nie wyobra\u380?acie sobie nawet, jakie si\u322?y mo\u380?e przeciwko wam wytocz
y\u263?. M\u243?dlcie si\u281?, \u380?eby nie przys\u322?a\u322? czatownika.\par
\pard\plain\hyphpar} {
- Nie poddamy si\u281? - powiedzia\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nigdy tak naprawd\u281? nie spodziewa\u322?em si\u281?, \u380?e zrezygnujecie.
- Ferrin westchn\u261?\u322?. - Po prostu wola\u322?bym, \u380?eby\u347?cie to
zrobili. Starajcie si\u281? nie stawia\u263? oporu, kiedy po was przyjd\u261?. Z
abij\u261? was, je\u380?eli b\u281?dziecie walczy\u263?. Albo pozabijacie si\u28
1? sami, je\u380?eli nie b\u281?dziecie uwa\u380?a\u263? z orantium.\par\pard\pl
ain\hyphpar} {
- Dzi\u281?ki za rad\u281? - odpar\u322?a gorzko Rachel.\par\pard\plain\hyphpar}
{
- Nie b\u261?d\u378? taka k\u261?\u347?liwa - powiedzia\u322? Ferrin. - To powin
no wam schlebia\u263?. Maldor rzadko kiedy wysy\u322?a obserwatora. Nie okaza\u3
22? podobnego zainteresowania przeciwnikiem od wielu lat.\par\pard\plain\hyphpar
} {
- Czujemy si\u281? niezmiernie zaszczyceni - odpar\u322? oschle Jason.\par\pard\
plain\hyphpar} {
Ferrin skrzy\u380?owa\u322? r\u281?ce.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jeste\u347? ze \u347?wiata Poza. Dlaczego w\u322?a\u347?ciwie zawracacie sobie
g\u322?ow\u281? powstrzymaniem Maldora?\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason wzruszy\u322? ramionami.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zapowiada\u322?a si\u281? niez\u322?a zabawa.\par\pard\plain\hyphpar} {
- B\u261?d\u378? powa\u380?ny - \u380?achn\u261?\u322? si\u281? Ferrin.\par\pard
\plain\hyphpar} {
Jason si\u281? zastanowi\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie wiem. Trafi\u322?em do Lyrianu przypadkiem. Przypadkiem natrafi\u322?em na
durn\u261? ksi\u261?\u380?k\u281?. Potem spotka\u322?em Gallorana, kt\u243?ry p
owiedzia\u322? mi o Maldorze. Nawet kiedy go opuszcza\u322?em, najbardziej inter
esowa\u322? mnie powr\u243?t do domu.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dlaczego nie skupi\u263? si\u281? na tym? - zach\u281?ci\u322? go Ferrin. - Mo
\u380?e m\u243?g\u322?bym wam w tym pom\u243?c. To nie jest wasz \u347?wiat. To
nie wasza walka.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason zmarszczy\u322? czo\u322?o.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To si\u281? staje moj\u261? walk\u261?. I mo\u380?e nie jest to m\u243?j \u347
?wiat, ale to jest \u347?wiat. Ca\u322?y \u347?wiat.\par\pard\plain\hyphpar} {
Niewinni ludzie \u380?yj\u261? tu w strachu i straszliwe rzeczy przydarzaj\u261?
im si\u281? tu bez \u380?adnego powodu. Aster zosta\u322? zabity, \u380?ycie Fr
anny zniszczono tylko dlatego, \u380?e by\u322?a dla mnie mi\u322?a. Norval odda
\u322? za mnie \u380?ycie. Im lepiej poznaj\u281? tych, kt\u243?rzy pracuj\u261?
dla Maldora, i im lepiej poznaj\u281? tych nielicznych, kt\u243?rzy pr\u243?buj
\u261? stawi\u263? mu czo\u322?o, tym bardziej zdaj\u281? sobie spraw\u281?, \u3
80?e tu naprawd\u281? chodzi o walk\u281? dobra ze z\u322?em. I dobro przegrywa.
A je\u380?eli my mo\u380?emy to zmieni\u263??\par\pard\plain\hyphpar} {
- Musimy spr\u243?bowa\u263? - przytakn\u281?\u322?a mu stanowczo Rachel.\par\pa
rd\plain\hyphpar} {
- Mo\u380?e jeste\u347?cie sprytni - zastanawia\u322? si\u281? na g\u322?os Ferr
in.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dlaczego? - zdziwi\u322? si\u281? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Je\u347?li poddaliby\u347?cie si\u281? zbyt \u322?atwo, Maldor m\u243?g\u322?b
y straci\u263? do was szacunek.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Tu rzeczywi\u347?cie trafi\u322?e\u347? - odpar\u322?a Rachel. - Naprawd\u281?
ro\u380?eniu.\par\pard\plain\hyphpar} {
Przeskakuj\u261?c ostatnie dwana\u347?cie st\u243?p i l\u261?duj\u261?c na dnie
w\u261?wozu, d\u322?ugow\u322?osy przybysz wzi\u261?\u322? zamach czterostopowym
\u322?a\u324?cuchem niczym cepem, zrzucaj\u261?c he\u322?m jednemu z je\u378?d\
u378?c\u243?w i \u347?ci\u261?gaj\u261?c go z siod\u322?a. Przeturla\u322? si\u2
81? pod koniem i zerwa\u322? na r\u243?wne nogi. M\u281?\u380?czyzna z przepask\
u261? na oku rzuci\u322? si\u281? na niego, wymachuj\u261?c mieczem. D\u322?ugow
\u322?osy przekozio\u322?kowa\u322? w stron\u281? konia, ale tak, \u380?eby nie
da\u263? si\u281? stratowa\u263? i trzymaj\u261?c si\u281? wystarczaj\u261?co ni
sko, by pozosta\u263? poza zasi\u281?giem je\u378?d\u378?ca. Kl\u281?cz\u261?c,
dobrze wymierzonym w czasie ci\u281?ciem miecza zrani\u322? szar\u380?uj\u261?ce
go wierzchowca w przedni\u261? nog\u281?. Ko\u324? pad\u322? do przodu, orz\u261
?c kopytami ziemi\u281?. Je\u378?dziec wylecia\u322? z siod\u322?a i ci\u281?\u3
80?ko wyl\u261?dowa\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason zobaczy\u322?, \u380?e werbownik z lanc\u261? skierowa\u322? konia tak, \u
380?eby ich omin\u261?\u263?. Szturchn\u261?\u322? Rachel, kt\u243?ra precyzyjni
e wycelowa\u322?a z kuszy w je\u378?d\u378?ca i poci\u261?gn\u281?\u322?a za spu
st. Be\u322?t nie wystrzeli\u322?. Zapomnia\u322?a odbezpieczy\u263? bro\u324?.\
par\pard\plain\hyphpar} {
D\u322?ugow\u322?osy m\u281?\u380?czyzna nie potrzebowa\u322? jednak pomocy. Kie
dy przeciwnik dotar\u322? do niego, nieznajomy obr\u243?ci\u322? si\u281? i miec
zem \u347?ci\u261?\u322? czubek lancy, a potem \u322?a\u324?cuchem zrzuci\u322?
je\u378?d\u378?ca z konia. Skoczy\u322? i d\u378?gn\u261?\u322? werbownika, kt\u
243?ry pr\u243?bowa\u322? si\u281? podnie\u347?\u263? - ostra klinga znalaz\u322
?a szpar\u281? mi\u281?dzy pier\u347?cieniami zbroi.\par\pard\plain\hyphpar} {
Je\u378?dziec, kt\u243?ry straci\u322? he\u322?m, wsta\u322? i podchodzi\u322? z
toporem. Rachel, kt\u243?ra teraz ju\u380? odbezpieczy\u322?a bro\u324?, wystrz
eli\u322?a. Be\u322?t chybi\u322? celu o kilka cali.\par\pard\plain\hyphpar} {
D\u322?ugow\u322?osy m\u281?\u380?czyzna zostawi\u322? miecz w plecach zabitego
je\u378?d\u378?ca i chwyci\u322? obiema r\u281?kami z\u322?o\u380?ony na dwoje \
u322?a\u324?cuch. Za pomoc\u261? tej broni przechwyci\u322? opadaj\u261?cy top\u
243?r i odci\u261?gn\u261?\u322? go na bok. Uskakuj\u261?c przed napastnikiem, w
zi\u261?\u322? pot\u281?\u380?ny zamach \u322?a\u324?cuchem i trafi\u322? w nicz
ym nieos\u322?oni\u281?t\u261? skro\u324?. Przeciwnik pad\u322? i ju\u380? si\u2
81? nie poruszy\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Wr\u243?g z opask\u261? na oku wsta\u322? chwiejnie; ubranie mia\u322? uwalane z
iemi\u261? i traw\u261?, krew p\u322?yn\u281?\u322?a z brzydkiej rany na czole.
Sta\u322? dziesi\u281?\u263? krok\u243?w od d\u322?ugow\u322?osego m\u281?\u380?
czyzny, trzymaj\u261?c miecz w obu r\u281?kach.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jasher - warkn\u261?\u322?. - Wtr\u261?ci\u322?e\u347? si\u281? w niew\u322?a\
u347?ciwy dzie\u324?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie znam twego imienia - odpar\u322? Jasher, odgarniaj\u261?c w\u322?osy z twa
rzy - ale znam a\u380? za dobrze tobie podobnych.\par\pard\plain\hyphpar} {
Wi\u281?ksz\u261? cz\u281?\u347?\u263? w\u322?os\u243?w mia\u322? zwini\u281?t\u
261? na karku, a lu\u378?ne pasma z bok\u243?w si\u281?ga\u322?y mu do po\u322?o
wy piersi. Nosi\u322? obszerne br\u261?zowe szaty, a stopy zawini\u261?\u322? w
sk\u243?ry zwierz\u281?ce z rzemieniami. Na sk\u243?rzanym pendencie mia\u322? p
rzewieszon\u261? na skos przez plecy pochw\u281? od miecza.\par\pard\plain\hyphp
ar} {
- Jestem Turbish.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Got\u243?w jeste\u347? umrze\u263?, Turbish? - Jasher podszed\u322? do niego,
trzymaj\u261?c niedbale \u322?a\u324?cuch.\par\pard\plain\hyphpar} {
Nie wykona\u322? \u380?adnego ruchu, by odzyska\u263? miecz.\par\pard\plain\hyph
par} {
- A sk\u261?d przypuszczenie, \u380?e mnie pokonasz? - warkn\u261?\u322? Turbish
.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jasher za\u347?mia\u322? si\u281? beztrosko.\par\pard\plain\hyphpar} {
\u321?a\u324?cuch rozwin\u261?\u322? si\u281? nagle na ca\u322?\u261? d\u322?ugo
\u347?\u263?, strzelaj\u261?c jak bicz. G\u322?owa Turbisha szarpn\u281?\u322?a
si\u281? do ty\u322?u, jedna r\u281?ka unios\u322?a si\u281?, \u380?eby zas\u322
ni, rozsadnik imieniem Fronis, dzia\u322?a\u322? sam i wbrew jego rozkazom. Lud
Amar Kaba\u322? nie jest liczny, ale s\u261? w\u347?r\u243?d nas pot\u281?\u380?
ni wojownicy, a nasi zmarli zwykle powstaj\u261?, \u380?eby znowu stan\u261?\u26
3? do walki. Maldor ma powody, \u380?eby si\u281? nas obawia\u263?. Dostarczy\u3
22? nam Fronisa. Zdradzony przez swego pana rozsadnik wyzna\u322?, \u380?e wype\
u322?nia\u322? rozkazy, ale moi ludzie zatkali uszy, zamkn\u281?li umys\u322?y i
dokonali zemsty tylko na nim. Potwierdzi\u322?em, korzystaj\u261?c z zaufanego
\u378?r\u243?d\u322?a, \u380?e Maldor osobi\u347?cie wyda\u322? rozkaz zniszczen
ia amara mojego brata, Radolso. Zezna\u322?em to, czego si\u281? dowiedzia\u322?
em, ale poniewa\u380? sam nie by\u322?em \u347?wiadkiem wydania mu rozkazu, a wo
jna przeciwko Maldorowi mog\u322?aby spowodowa\u263? koniec ludu Amar Kaba\u322?
, zignorowano moje zeznanie. Dlatego sam szukam zemsty.\par\pard\plain\hyphpar}
{
- Zatem pr\u243?bujesz zabi\u263? Maldora? - zapyta\u322?a Rachel.\par\pard\plai
n\hyphpar} {
- Tak. Czekam na w\u322?a\u347?ciwy moment, dr\u281?cz\u261?c go, zabijaj\u261?c
jego s\u322?ugi i ca\u322?y czas szukaj\u261?c okazji, by odebra\u263? mu \u380
?ycie. Nie mog\u281? zawie\u347?\u263?, bo w przeciwnym wypadku grzech pozostani
e nieukarany.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Szukasz S\u322?owa? - zapyta\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie. Eldrin zaprojektowa\u322? swoje rasy tak, \u380?eby mia\u322?y niewielkie
uzdolnienia w dziedzinie edomickiego. Istnieje proroctwo, wypowiedziane przez D
ariana Jasnowidza, \u380?e kiedy Amar Kaba\u322? zapragnie m\u243?wi\u263? po ed
omicku, b\u281?dzie to znak, \u380?e nadchodzi nasz upadek.\par\pard\plain\hyphp
ar} {
- Ale chcesz nam pom\u243?c - upewni\u322? si\u281? Jason.\par\pard\plain\hyphpa
r} {
- Je\u380?eli mo\u380?ecie zdoby\u263? S\u322?owo i wykorzysta\u263? je do znisz
czenia Maldora, moja zemsta si\u281? dope\u322?ni. Nie potrzebuj\u281?, \u380?eb
y jego krew splami\u322?a w\u322?a\u347?nie m\u243?j miecz.\par\pard\plain\hyphp
ar} {
- Pomog\u322?e\u347? te\u380? Galloranowi? - zapyta\u322?a Rachel. - Nie by\u322
?o mnie, kiedy go schwytano. Wys\u322?a\u322? mnie z pewnym zadaniem. Chcia\u322
?bym wierzy\u263?, \u380?e gdybym pozosta\u322?, nie zawi\u243?d\u322?by. Macie
cztery z sze\u347?ciu sylab?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Tak - potwierdzi\u322? Jason. - Sk\u261?d wiesz?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Domy\u347?li\u322?em si\u281?. Wiem, gdzie znajduj\u261? si\u281? poszczeg\u24
3?lne fragmenty, wszystkie poza drugim. Dawno temu Galloran opisa\u322? mi, gdzi
e znajduje si\u281? Wieszczka na Ziemiach Zatopionych. Znajdziemy j\u261?.\par\p
ard\plain\hyphpar} {
- Druga sylaba znajduje si\u281? w miejscu zwanym \u346?wi\u261?tyni\u261? Miana
mon - powiedzia\u322?a Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jasher wyszczerzy\u322? z\u281?by w u\u347?miechu.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zatem znamy kierunek podr\u243?\u380?y po Ziemiach Zatopionych. Znam Prorokini
\u281? z Mianamon, ale nigdy nie odwiedza\u322?am jej \u347?wi\u261?tyni. Znajdu
je si\u281? g\u322?\u281?boko w po\u322?udniowej d\u380?ungli, poza granicami cy
wilizacji. Miejmy nadziej\u281?, \u380?e Wieszczka was o\u347?wieci. M\u243?wi s
i\u281?, \u380?e ma prawdziwy dar przewidywania.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason wyd\u322?ubywa\u322? paznokciem kawa\u322?ek mi\u281?sa spomi\u281?dzy z\u
281?b\u243?w - resztk\u281? z kolacji. Bardzo mocno si\u281? zaklinowa\u322?.\pa
r\pard\plain\hyphpar} {
- Jak to si\u281? sta\u322?o, \u380?e wy dwoje przeciwstawili\u347?cie si\u281?
Maldorowi? - zaciekawi\u322? si\u281? Jasher. - Galloran da\u322? mi do zrozumie
nia, \u380?e jeste\u347?cie Poza\u347?wiatowcami.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason i Rachel na przemian opowiedzieli, jak si\u281? znale\u378?li w Lyrianie i
jak ich \u347?cie\u380?ki skrzy\u380?owa\u322?y si\u281? w zrujnowanym zamku Ga
llorana.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ostatecznie - podsumowa\u322? Jason - Galloran zach\u281?ci\u322? nas do poszu
kiwania S\u322?owa. W\u322?a\u347?ciwie zmieni\u322? nas w bohater\u243?w. Ponie
wa\u380? Maldor ju\u380? mnie \u347?ciga\u322?, nie jestem pewien, czy mia\u322?
em inn\u261? mo\u380?liwo\u347?\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie umniejszaj swojej roli - zbeszta\u322? go Jasher. - Dla ka\u380?dego z nas
przeznaczenie jest mieszank\u261? mo\u380?liwo\u347?ci, okoliczno\u347?ci i wyb
or\u243?w. Mog\u322?e\u347? uciec i si\u281? ukry\u263?. Mog\u322?e\u347? dobi\u
263? targu z Maldorem. Wybra\u322?e\u347? \u347?cie\u380?k\u281? bohatera. Krocz
ni\u261?, nie przepraszaj\u261?c za to.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To chyba ma sens - przyzna\u322? Jason. - Nie wiem, co to warte, ale my\u347?l
\u281?, \u380?e wreszcie zaakceptowa\u322?em to wyzwanie.\par\pard\plain\hyphpar
} {
- Ja r\u243?wnie\u380? - przytakn\u281?\u322?a Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Odnie\u347?li\u347?cie wiele sukces\u243?w - zauwa\u380?y\u322? Jasher. - Z pe
wno\u347?ci\u261? Maldor przedstawi\u322? wam ju\u380? inne atrakcyjne mo\u380?l
iwo\u347?ci.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dosta\u322?em zaproszenie do Harthenham - przyzna\u322? Jason.\par\pard\plain\
hyphpar} {
- Ferrin zasugerowa\u322?, \u380?e mo\u380?e pom\u243?c nam wr\u243?ci\u263? do
domu - doda\u322?a Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
- A jednak jeste\u347?cie tutaj, trudz\u261?c si\u281? w dziczy - podkre\u347?li
\u322? Jasher. - Oboje wybrali\u347?cie w\u322?a\u347?ciw\u261? drog\u281?, choc
ia\u380? jest najtrudniejsza. To sedno bohaterstwa.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ty wiesz najlepiej - powiedzia\u322?a Rachel. - Odszed\u322?e\u347? od swoich
ludzi, \u380?eby zrobi\u263? to, co twoim zdaniem jest s\u322?uszne.\par\pard\pl
ain\hyphpar} {
- Prze\u380?y\u322?em wiele \u380?ywot\u243?w - powiedzia\u322? Jasher. - Znam s
iebie. Nigdy nie zazna\u322?bym spokoju, ignoruj\u261?c zbrodni\u281? przeciwko
mojemu bratu.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jak daleko jest do Ziem Zatopionych? - zapyta\u322? Jason.\par\pard\plain\hyph
par} {
- To surowa kraina - powiedzia\u322? Jasher, patrz\u261?c w kierunku p\u243?\u32
2?nocnowschodnim. - Obrze\u380?a znajduj\u261? si\u281? ponad tydzie\u324? drogi
st\u261?d. Kontur tych ziem sprawia, \u380?e woda si\u281? zbiera i zat\u281?ch
a w rozleg\u322?ych bagnach. To gnij\u261?ce tereny rodz\u261?ce ohyd\u281? i sz
lam. W pewnej porze roku Ziemie Zatopione s\u261? niedost\u281?pne z powodu szal
ej\u261?cej choroby roznoszonej przez chmary gryz\u261?cych owad\u243?w. O tej p
orze roku powinni\u347?my przetrwa\u263?, je\u347?li podejmiemy stosowne \u347?r
odki ostro\u380?no\u347?ci.\par\pard\plain\hyphpar} {
- W takim razie lepiej nacieszmy si\u281? jazd\u261? przez las, dop\u243?ki mo\u
380?emy - stwierdzi\u322?a Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jasher skin\u261?\u322? g\u322?ow\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ziemie Zatopione nie b\u281?d\u261? przyjemne.\par\pard\plain\hyphpar} {
Podr\u243?\u380?owanie z Jasherem okaza\u322?o si\u281? \u322?atwe. Zbiera\u322?
orzechy i jagody, wzbogaca\u322? ich posi\u322?ki rybami i ptactwem. Po dw\u243
?ch dniach w\u281?dr\u243?wki okr\u281?\u380?n\u261? drog\u261?, \u380?eby zmyli
\u263? po\u347?cig, zacz\u261?\u322? prowadzi\u263? ich prostsz\u261? tras\u261?
po naj\u322?agodniejszych terenach i od czasu do czasu wynajdowa\u263? odosobni
one \u347?cie\u380?ki. Czasem, gdy znajdowali si\u281? wysoko, wspina\u322? si\u
281? na drzewo, \u380?eby si\u281? zorientowa\u263? w po\u322?o\u380?eniu albo s
prawdzi\u263?, czy nie wida\u263? wrog\u243?w, ale dni mija\u322?y bez \u380?adn
ych trudno\u347?ci.\par\pard\plain\hyphpar} {
Pi\u261?tego dnia wsp\u243?lnej podr\u243?\u380?y ich \u347?cie\u380?ka przez pa
g\u243?rkowat\u261? dzicz cz\u281?\u347?ciej schodzi\u322?a w d\u243?\u322? ni\u
380? si\u281? wspina\u322?a. Na pocz\u261?tku \u243?smego dnia ze szczytu wzg\u2
43?rza dostrzegli mgliste, zielone niziny na p\u243?\u322?nocy. Po po\u322?udniu
dziewi\u261?tego Jasher poinformowa\u322? ich nad \u378?r\u243?de\u322?kiem, \u
380?e nape\u322?niaj\u261? buk\u322?aki po raz ostatni przed opuszczeniem Ziem Z
atopionych.\par\pard\plain\hyphpar} {
Nast\u281?pnego dnia Jasher zostawi\u322? konie na d\u322?ugich postronkach i da
lej ruszyli piechot\u261?. Wyja\u347?ni\u322?, \u380?e le\u380?\u261?ce przed ni
mi tereny nie nadaj\u261? si\u281? dla koni.\par\pard\plain\hyphpar} {
Po zostawieniu wierzchowc\u243?w zgodnie ze s\u322?owami Jashera ziemia sta\u322
\pard\plain\hyphpar} {
Jasher wybuch\u322? \u347?miechem, klepi\u261?c si\u281? w udo. Wyci\u261?gn\u26
1?\u322? r\u281?k\u281?, a Jason poci\u261?gn\u261?\u322? go, pomagaj\u261?c mu
wsta\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Potraktuj to jako pocieszenie. G\u322?\u281?boko na bagnach s\u261? insekty r\
u243?wnie niebezpieczne jak ka\u380?dy w\u261?\u380?. Ciesz si\u281?, \u380?e si
\u281? z nimi nie zapoznasz. A co do kobiet, podejrzewam, \u380?e \u380?adne z n
as nie b\u281?dzie mia\u322?o nic przeciwko, je\u347?li Wieszczka zachowa dystan
s.\par\pard\plain\hyphpar} {
- \u379?a\u322?uj\u281?, \u380?e sama nie mog\u281? odsun\u261?\u263? si\u281? o
d siebie - wymamrota\u322?a Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
Wstaj\u261?ce s\u322?o\u324?ce rozproszy\u322?o mg\u322?y. Rachel i Jason ruszyl
i za Jasherem kr\u281?t\u261? tras\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
W ko\u324?cu, kiedy ju\u380? mieli s\u322?o\u324?ce nad g\u322?ow\u261?, Jasher
zatrzyma\u322? si\u281? i oznajmi\u322?:\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jeste\u347?my na miejscu.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason patrzy\u322? pod nogi, rozgl\u261?daj\u261?c si\u281? za w\u281?\u380?ami.
Jak na razie wypatrzy\u322? dziewi\u281?\u263?. Dwa by\u322?y naprawd\u281? spo
re.\par\pard\plain\hyphpar} {
Podnosz\u261?c wzrok, dostrzeg\u322? brzeg czarnego jeziora pe\u322?nego wysokic
h drzew o roz\u322?o\u380?ystych ga\u322?\u281?ziach, ogromne drzewiaste parasol
e, kt\u243?re odcina\u322?y wi\u281?kszo\u347?\u263? s\u322?onecznego \u347?wiat
\u322?a. Li\u347?ciaste winoro\u347?le zwiesza\u322?y si\u281? przypadkowymi p\u
281?tlami. D\u322?ugie brody mch\u243?w i po\u322?yskliwe warstwy szlamu wzbogac
a\u322?y faktur\u281? ciemnych pni. Na wodzie, wyspy obrzyd\u322?ej mierzwy i na
wp\u243?\u322? zatopione k\u322?ody wskazywa\u322?y, \u380?e nie ca\u322?e bagn
a s\u261? zatopione, lecz Jason bez najmniejszego k\u322?opotu zrozumia\u322?, d
laczego potrzebuj\u261? \u322?odzi.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wiesz, gdzie jeste\u347?my? - zapyta\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- My\u347?l\u281?, \u380?e wiem, gdzie powinna by\u263? nasza \u322?\u243?dka odpowiedzia\u322? Jasher.\par\pard\plain\hyphpar} {
By dotrze\u263? do brzegu, kluczyli mi\u281?dzy kilkoma poro\u347?ni\u281?tymi t
rzcin\u261? sadzawkami, gdzie pa\u322?ki stercza\u322?y niczym hot dogi na patyk
ach. W jednym miejscu mu\u322? okaza\u322? si\u281? tak g\u322?\u281?boki, \u380
?e prawie wla\u322? si\u281? Jasonowi g\u243?r\u261? do but\u243?w, zasysaj\u261
?c i chlupocz\u261?c przy ka\u380?dym kroku.\par\pard\plain\hyphpar} {
Kiedy dotarli do brzegu ponurego bagniska, okr\u261?\u380?yli mroczne wody, id\u
261?c jeszcze sto jard\u243?w. Potem Jasher zacz\u261?\u322? zrzuca\u263? gnij\u
261?ce li\u347?cie i pn\u261?cza z niskiego pag\u243?rka nad wod\u261?.\par\pard
\plain\hyphpar} {
- I prosz\u281? - powiedzia\u322?, gdy zerwa\u322? do\u347?\u263? zielska, \u380
?eby ods\u322?oni\u263? drewniany kad\u322?ub ma\u322?ej \u322?\u243?dki. - Pom\
u243?\u380?cie mi j\u261? oczy\u347?ci\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Wkr\u243?tce usun\u281?li ro\u347?linno\u347?\u263?. Wsp\u243?lnym wysi\u322?kie
m obr\u243?cili \u322?\u243?dk\u281?. D\u322?ugi na osiem st\u243?p w\u261?\u380
? rozwin\u261?\u322? si\u281?, wychyn\u261?\u322? spod obracanej \u322?odzi i \u
347?mign\u261?\u322? do wody poruszaj\u261?c si\u281? tak szybko, \u380?e dostrz
egli tylko czarn\u261? smug\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To by\u322?o niebezpieczne stworzenie - powiedzia\u322? Jasher, patrz\u261?c n
a faluj\u261?c\u261? wod\u281? w miejscu, w kt\u243?rym w\u261?\u380? przeci\u26
1?\u322? powierzchni\u281?. - Zauwa\u380?yli\u347?cie czerwone kropki za \u322?b
em?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ledwie zd\u261?\u380?y\u322?em zauwa\u380?y\u263? w\u281?\u380?a - odpowiedzia
\u322? Jason. - By\u322? naprawd\u281? szybki!\par\pard\plain\hyphpar} {
- To \u380?mija b\u322?otna. Wielka. Cieszcie si\u281?, \u380?e byli\u347?my na
l\u261?dzie. W wodzie atakuje wszystko. Jedno ukoszenie powoduje parali\u380?. K
ilka przynosi \u347?mier\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason zadr\u380?a\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nigdy dot\u261?d w\u281?\u380?e mnie nie przera\u380?a\u322?y - powiedzia\u322
?a Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Kim jeste\u347??\par\pard\plain\hyphpar} {
- \u379?artujesz sobie? - zapyta\u322?a Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Pami\u281?tam, \u380?e rozmawia\u322?em z Corinne w drzewie - powiedzia\u322?
Jason, znowu w\u261?chaj\u261?c grzyb. \u346?cisn\u261?\u322? go lekko i py\u322
? zarodnik\u243?w w br\u261?zowomusztardowym kolorze wylecia\u322? przez dziurk\
u281? w czubku. - Te grzyby pozwalaj\u261? mi j\u261? pami\u281?ta\u263?, ale bl
okuj\u261? wszystko inne. Podobno szukamy jakiego\u347? s\u322?owa?\par\pard\pla
in\hyphpar} {
- Tak - przytakn\u281?\u322?a z zapa\u322?em Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Sz\u243?sta sylaba brzmi \u8222?puse\u8221?. To ma jaki\u347? sens?\par\pard\p
lain\hyphpar} {
- Jak najbardziej. Co\u347? jeszcze?\par\pard\plain\hyphpar} {
Opowiedzia\u322? o drugiej sylabie wytatuowanej na plecach Kimpa.\par\pard\plain
\hyphpar} {
- Wiesz, gdzie mo\u380?emy znale\u378?\u263? tego cz\u322?owieka? - zapyta\u322?
a Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Corinne nie powiedzia\u322?a. Powinienem j\u261? zapyta\u263??\par\pard\plain\
hyphpar} {
- Za chwil\u281?. Powiedz mi wi\u281?cej o dzia\u322?aniu tych grzyb\u243?w. Jas
on wyja\u347?ni\u322?, \u380?e grzyby potrafi\u261? t\u322?umi\u263? wspomnienia
i sprawiaj\u261?, \u380?e bagienne stworzenia trzymaj\u261? si\u281? z dala od
drzewa.\par\pard\plain\hyphpar} {
- U\u380?yteczna informacja - uzna\u322?a Rachel. - My\u347?lisz, \u380?e Corinn
e pozwoli\u322?abym nam przespa\u263? si\u281? dzisiaj w jej drzewie? By\u322?ob
y tam o wiele bezpieczniej ni\u380? na bagnach. To miejsce jest straszne noc\u26
1?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie zaszkodzi zapyta\u263? - powiedzia\u322? Jason. - Robi wra\u380?enie mi\u3
22?ej. Mo\u380?esz mi wyja\u347?ni\u263?, co tu robimy, dop\u243?ki u\u380?ywam
grzyb\u243?w? Dzi\u281?ki temu b\u281?d\u281? w stanie lepiej wyja\u347?ni\u263?
Corinne sytuacj\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Rachel udzieli\u322?a mu wszelkich wyja\u347?nie\u324?. Pochodzi\u322? ze stanu
zwanego Kolorado, w innym \u347?wiecie. Podj\u261?\u322? si\u281? misji razem z
Rachel i Jasherem. Powt\u243?rzy\u322?a mu inne szczeg\u243?\u322?y na temat syl
ab S\u322?owa, ostrzegaj\u261?c go, \u380?eby nie wypowiada\u322? ich razem. M\u
243?wi\u322?a i m\u243?wi\u322?a. Nic nie brzmia\u322?o znajomo, ale historia by
\u322?a niesamowita.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Powinni\u347?my porozmawia\u263? z Jasherem - zaproponowa\u322?a Rachel na kon
iec opowie\u347?ci.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dobrze - odpar\u322? Jason, rozgl\u261?daj\u261?c si\u281?. - Gdzie on jest?\p
ar\pard\plain\hyphpar} {
- Po drugiej stronie drzewa. Uwa\u380?aj na w\u281?\u380?e.\par\pard\plain\hyphp
ar} {
Po\u347?piesznie obeszli drzewo.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jasher, chod\u378? tu szybko! - Rachel zawo\u322?a\u322?a towarzysza podr\u243
?\u380?y \u347?ciszonym g\u322?osem.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jasher podszed\u322? do nich d\u322?ugimi krokami z drugiego ko\u324?ca wysepki
z mieczem w r\u281?ku. Za nim le\u380?a\u322?y cia\u322?a trzech olbrzymich \u38
0?ab w atramentowych ka\u322?u\u380?ach krwi.\par\pard\plain\hyphpar} {
Nie powtarzaj\u261?c sz\u243?stej sylaby, Rachel po\u347?piesznie wyja\u347?ni\u
322?a, czego Jason dowiedzia\u322? si\u281? w drzewie. Powiedzia\u322?a mu, \u38
0?e chcieliby w nim przenocowa\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Znam cz\u322?owieka, o kt\u243?rym wspomnia\u322?a\u347?, Kimpa - powiedzia\u3
22? Jasher. - M\u243?wisz, \u380?e zwierz\u281?ta z bagien nie zbli\u380?aj\u261
? si\u281? do grzyb\u243?w?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Tak powiedzia\u322?a mi Corinne - wyja\u347?ni\u322? Jason. - A ona wie najlep
iej.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Powinni\u347?my w\u322?o\u380?y\u263? kilka do \u322?odzi - stwierdzi\u322? Ja
sher. - Miejmy nadziej\u281?, \u380?e uchroni\u261? j\u261? przez noc i zapewni\
u261? nam bezpieczn\u261? podr\u243?\u380? przez bagna.\par\pard\plain\hyphpar}
{
cje poza drzewem, ale oczywi\u347?cie nic z nich nie pami\u281?tam. Bardzo powa\
u380?nie traktowa\u322?a sw\u243?j obowi\u261?zek chronienia S\u322?owa. Powiedz
ia\u322?a mi, \u380?e zanim si\u281? urodzi\u322?am, przychodzi\u322?o tu wielu
ludzi. Ale to Galloran by\u322? jej ulubie\u324?cem. Bardzo jej na nim zale\u380
?a\u322?o. Spodziewa\u322?a si\u281?, \u380?e wr\u243?ci po nas pewnego dnia, z
wie\u347?ci\u261?, \u380?e Maldor upad\u322?. Ca\u322?y czas mia\u322?am nadziej
\u281? na to samo. Matka powiedzia\u322?a, \u380?e widzia\u322?a w swojej wizji,
jak Galloran wyprowadza mnie z bagien, a jej wizje by\u322?y zwykle bardzo prec
yzyjne. Je\u380?eli straci\u322? wzrok, proroctwo mo\u380?e si\u281? nie spe\u32
2?ni\u263?. Przysz\u322?o\u347?\u263? nigdy nie jest pewna.\par\pard\plain\hyphp
ar} {
- Biedactwo - powiedzia\u322?a Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
Corinne u\u347?miechn\u281?\u322?a si\u281? do niej blado i smutno.\par\pard\pla
in\hyphpar} {
- Najgorsza by\u322?a utrata matki. Pewnego dnia pad\u322?a na pod\u322?og\u281?
, \u322?api\u261?c si\u281? za pier\u347?, walcz\u261?c o oddech. Wyci\u261?gn\u
281?\u322?a do mnie r\u281?k\u281? i pr\u243?bowa\u322?a co\u347? powiedzie\u263
?, ale nie mog\u322?am jej zrozumie\u263?. Nigdy si\u281? nie dowiem, co pr\u243
?bowa\u322?a mi powiedzie\u263?. By\u322?a stara, kiedy si\u281? urodzi\u322?am.
Bardzo stara, kiedy umar\u322?a. Nie wiedzia\u322?am, jak j\u261? ratowa\u263?,
wi\u281?c zmar\u322?a w moich ramionach.\par\pard\plain\hyphpar} {
Corinne wypowiedzia\u322?a ostatnie s\u322?owa jak w transie. Zamilk\u322?a, obr
zucaj\u261?c go\u347?ci spojrzeniem zielonych oczu.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Chcieliby\u347?cie si\u281? troch\u281? przespa\u263?? - zapyta\u322?a.\par\pa
rd\plain\hyphpar} {
- Czytasz mi w my\u347?lach - przyzna\u322?a Rachel. - Jestem wyczerpana.\par\pa
rd\plain\hyphpar} {
Wsta\u322?a i klepn\u281?\u322?a Jasona w rami\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Chyba mamy za sob\u261? d\u322?ugi dzie\u324?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Corinne zaprowadzi\u322?a Jasona i Jashera na cienki materac, wystarczaj\u261?co
du\u380?y dla nich dw\u243?ch.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Prze\u347?pijcie si\u281? tutaj. Rachel, ty mo\u380?esz po\u322?o\u380?y\u263?
si\u281? na chodniczku, korzystaj\u261?c ze swojego koca. Ja prze\u347?pi\u281?
si\u281? na bujanym fotelu.\par\pard\plain\hyphpar} {
K\u322?ad\u261?c si\u281? na mi\u281?kkim materacu, Jason podejrzewa\u322?, \u38
0?e ostatnio nie spa\u322? za dobrze. Natychmiast zasn\u261?\u322?.\par\pard\pla
in\hyphpar} {
{\qc
* * *\par\pard\plain\hyphpar}\par\pard\plain\hyphpar} {
Delikatna d\u322?o\u324? potrz\u261?sa\u322?a ramieniem Jasona. Otworzy\u322? oc
zy i ujrza\u322? prze\u347?liczn\u261? twarz okolon\u261? d\u322?ugimi, g\u281?s
tymi w\u322?osami w kolorze miodu.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ju\u380? \u347?wit - szepn\u281?\u322?a Corinne.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason tr\u261?ci\u322? \u322?okciem Jashera, kt\u243?ry natychmiast si\u281? pod
erwa\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Czas i\u347?\u263? - powiedzia\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
Wstali z materaca i zjedli nieco sera. Rachel zwin\u281?\u322?a koce. Jasher prz
erzuci\u322? buk\u322?ak, kt\u243?ry wcze\u347?niej nape\u322?ni\u322? wod\u261?
.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Chcia\u322?aby\u347? do nas do\u322?\u261?czy\u263?? - zapyta\u322? j\u261? Ja
sher, kiedy szykowali si\u281? do wyj\u347?cia. - Musz\u281? pozosta\u263?, by c
hroni\u263? S\u322?owo - powt\u243?rzy\u322?a Corinne. - Je\u347?li powiedzie wa
m si\u281? i powstrzymacie Maldora, mo\u380?e mogliby\u347?cie przys\u322?a\u263
? kogo\u347?, kto mnie powiadomi.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zrobimy tak - obieca\u322?a Rachel. - Dzi\u281?kujemy za twoj\u261? go\u347?ci
nno\u347?\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Przykro, \u380?e nic o sobie nie pami\u281?tamy - powiedzia\u322? Jason. - Mam
nadziej\u281?, \u380?e byliby\u347?my bardziej interesuj\u261?cy, gdyby\u347?my
zachowali nasze osobowo\u347?ci.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wspaniale sp\u281?dzi\u322?am czas z wami - zapewni\u322?a go Corinne. - Nie m
\plain\hyphpar} {
Dzie\u324? by\u322? gor\u261?cy i parny. Jason cieszy\u322? si\u281? dziwacznymi
i egzotycznymi widokami bagna. Zastanawia\u322? si\u281?, czy tak samo docenia\
u322? krajobrazy, kiedy zag\u322?\u281?biali si\u281? w bagna. W\u261?tpi\u322?
w to. W ko\u324?cu tym razem widoki by\u322?y jednymi z jego pierwszych wspomnie
\u324?. Zwierz\u281?ta, kt\u243?re dojrza\u322?, trzyma\u322?y si\u281? z dala o
d \u322?\u243?dki. Wydawa\u322?o si\u281?, \u380?e tylko dryfuj\u261?ce masy szl
amu pozostaj\u261? oboj\u281?tne na \u322?adunek purchawek.\par\pard\plain\hyphp
ar} {
{\qc
* * *\par\pard\plain\hyphpar}\par\pard\plain\hyphpar} {
\u346?ciemnia\u322?o si\u281?, kiedy wreszcie zobaczyli b\u322?otnisty brzeg zna
cz\u261?cy koniec mokrade\u322? i pocz\u261?tek teren\u243?w mniej podmok\u322?y
ch. Jason zauwa\u380?y\u322? niezwyk\u322?\u261?, grub\u261? \u380?ab\u281? sied
z\u261?c\u261? na k\u322?odzie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Patrz. - Wskaza\u322? j\u261? Jasherowi. - Ta ma trzecie oko.\par\pard\plain\h
yphpar} {
Nasiennik natychmiast pad\u322? na dno \u322?odzi.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Padnijcie. Ludzkie oko?\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason i Rachel skulili si\u281? w ma\u322?ej \u322?\u243?dce. - Mo\u380?e. Ma je
na piersi. - A niech to! - Jasher wyszarpn\u261?\u322? z buta kr\u243?tki n\u24
3?\u380?. Ukl\u281?kn\u261?\u322? i cisn\u261?\u322? no\u380?em. Jason zerkn\u26
1?\u322? ponad burt\u261? i zobaczy\u322?, \u380?e ostrze przeszy\u322?o \u380?a
b\u281? tu\u380? nad obcym okiem, zrzucaj\u261?c p\u322?aza z k\u322?ody. Krzywi
\u261?c si\u281?, Jasher po\u347?piesznie skierowa\u322? \u322?\u243?dk\u281? do
brzegu.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Gdzie\u347? jaki\u347? rozsadnik dowiedzia\u322? si\u281? w\u322?a\u347?nie, g
dzie si\u281? znajdujemy i \u380?e podr\u243?\u380?uj\u281? z wami. Kto\u347? mu
sia\u322? si\u281? natkn\u261?\u263? na nasz trop. Musi si\u281? ju\u380? szykow
a\u263? niez\u322?a ob\u322?awa. Powinni\u347?my bezzw\u322?ocznie rusza\u263?.\
par\pard\plain\hyphpar} {
Wyci\u261?gn\u281?li z Jasonem \u322?\u243?dk\u281? z wody i razem j\u261? obr\u
243?cili. W gasn\u261?cym \u347?wietle dnia po\u347?piesznie j\u261? ukryli. Jas
on zauwa\u380?y\u322?, \u380?e Jasher ma otarte do \u380?ywego, pokryte zaschni\
u281?t\u261? krwi\u261? d\u322?onie i pop\u281?kane p\u281?cherze.\par\pard\plai
n\hyphpar} {
Zapad\u322?a noc, kiedy maszerowali, oddalaj\u261?c si\u281? od granicy bagien.
Niewidoczne chmury przes\u322?oni\u322?y wiele gwiazd. Dobrze po zmierzchu znale
\u378?li wzgl\u281?dnie suche miejsce na nocleg. Rachel zachowa\u322?a sporo pur
chawek z \u322?odzi i u\u322?o\u380?y\u322?a je wok\u243?\u322? ich obozowiska.
Obecno\u347?\u263? grzyb\u243?w u\u322?atwi\u322?a Jasonowi za\u347?ni\u281?cie.
\par\pard\plain\hyphpar} {
{\qc
* * *\par\pard\plain\hyphpar}\par\pard\plain\hyphpar} {
Nast\u281?pnego ranka, zanim jakikolwiek \u347?lad jutrzenki zabarwi\u322? niebo
, Jasher obudzi\u322? Jasona i Rachel. Natychmiast ruszyli w drog\u281?, w biegu
zajadaj\u261?c resztki zapchaj brzucha.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Musimy ustali\u263? nasz nast\u281?pny ruch - powiedzia\u322? Jasher.\par\pard
\plain\hyphpar} {
- Dobrze - zgodzi\u322? si\u281? Jason. - Kim jest ten facet, ten Kimp?\par\pard
\plain\hyphpar} {
Jasher si\u281? u\u347?miechn\u261?\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To najlepsza wiadomo\u347?\u263?, jak\u261? zdobyli\u347?my na bagnach. Znalez
ienie \u346?wi\u261?tyni Mianamon \u322?\u261?czy\u322?oby si\u281? z potworn\u2
61? w\u281?dr\u243?wk\u261?. Teraz zdobycie drugiej sylaby b\u281?dzie prostsze,
chocia\u380? r\u243?wnie niebezpiecznie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Przynajmniej nadal b\u281?dzie niebezpieczne - powiedzia\u322? Jason, udaj\u26
1?c ogromn\u261? ulg\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Rachel tr\u261?ci\u322?a go \u322?okciem.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To powa\u380?na sprawa.\par\pard\plain\hyphpar} {
ard\plain\hyphpar} {
Ch\u322?opiec zatrzyma\u322? si\u281? w progu i zagapi\u322?.\par\pard\plain\hyp
hpar} {
Nigdy w \u380?yciu nie widzia\u322? bardziej eleganckiego pokoju.\par\pard\plain
\hyphpar} {
W wystroju dominowa\u322?y niebieskie odcienie z dodatkiem bieli i srebra. Pi\u2
81?kne bukiety ol\u347?niewaj\u261?cych kwiat\u243?w ja\u347?nia\u322?y w ozdobn
ych wazach, sprawiaj\u261?c, \u380?e pok\u243?j pachnia\u322? jak \u322?\u261?ka
po delikatnym deszczyku. Mistrzowskie obrazy i rze\u378?by rozmieszczono z gust
em w przestronnym salonie. Dyskretne freski z sielskimi scenami zdobi\u322?y wys
oki sufit. Luksusowe meble by\u322?y zdobione kamieniami szlachetnymi. Jason spo
kojnie potrafi\u322? wyobrazi\u263? sobie dowolny przedmiot z tego pokoju w gabl
ocie muzealnej za szk\u322?em.\par\pard\plain\hyphpar} {
W s\u261?siednim pokoju zobaczy\u322? ogromne \u322?o\u380?e. Ju\u380? jego rodz
ice mieli du\u380?e \u322?\u243?\u380?ko - a to by\u322?o gigantyczne, wype\u322
?nione mi\u281?kkimi poduszkami. Gruby materac wygl\u261?da\u322?, jakby by\u322
? got\u243?w go utuli\u263?. Jedwabna po\u347?ciel by\u322?a ch\u322?odna i g\u3
22?adka. Futrzane ko\u322?dry zwini\u281?te w nogach \u322?\u243?\u380?ka przewy
\u380?sza\u322?y mi\u281?kko\u347?ci\u261? te z Trensicourt.\par\pard\plain\hyph
par} {
- Czy pokoje pana satysfakcjonuj\u261?? - zapyta\u322?a z wahaniem Cassandra, ja
kby si\u281? spodziewa\u322?a, \u380?e Jason zaraz wybuchnie pe\u322?n\u261? obr
zydzenia tyrad\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- S\u261? idealne. Dzi\u281?kuj\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dam panu zna\u263?, kiedy uczta b\u281?dzie gotowa - powiedzia\u322?a, wychodz
\u261?c z pokoju.\par\pard\plain\hyphpar} {
Po dalszych badaniach Jason odkry\u322? kolejny pok\u243?j z pi\u281?kn\u261? wa
nn\u261? wyrze\u378?bion\u261? z wypolerowanego lazurowego kamienia. Balkon wych
odzi\u322? na wspania\u322?e ogrody i wypiel\u281?gnowane \u380?ywop\u322?oty. F
ontanny barwionej wody tryska\u322?y wysoko pod niebo. Pawie kroczy\u322?y po tr
awnikach, niekt\u243?re pyszni\u261?c si\u281? swoim ol\u347?niewaj\u261?cym upi
erzeniem. By\u322?y tam pawie o pi\u243?rach niebieskich i fioletowych, inne o p
i\u243?rach w \u380?ywych odcieniach limonkowej zieleni i \u380?\u243?\u322?ci,
a jeszcze inne w ognistych barwach czerwieni i oran\u380?u. Jedn\u261? cz\u281?\
u347?\u263? ogrodu po\u347?wi\u281?cono ro\u347?linno\u347?ci przyci\u281?tej w
rozliczne kunsztowne rze\u378?by. Niekt\u243?re mia\u322?y kszta\u322?ty geometr
yczne, inne fantastycznych zwierz\u261?t, jeszcze inne ludzi. Jeden z przyci\u28
1?tych krzew\u243?w by\u322? uderzaj\u261?co podobny do ksi\u281?cia Conrada sto
j\u261?cego sztywno w mundurze.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason usiad\u322? na balkonowych p\u322?ytach, z podbr\u243?dkiem na d\u322?onia
ch, rozwa\u380?aj\u261?c uroki Zamku Harthenham. Kto nie pragn\u261?\u322?by poz
osta\u263? tu na sta\u322?e? To jakby mieszka\u263? w luksusowym kurorcie - o ta
kim \u380?yciu nie mo\u380?e nawet marzy\u263? wi\u281?kszo\u347?\u263? ludzi, n
iezale\u380?nie od tego, jak ci\u281?\u380?ko pracowali.\par\pard\plain\hyphpar}
{
Wiedzia\u322? jednak, \u380?e to tylko wi\u281?zienie. Pi\u281?kna zabawka dla o
dwr\u243?cenia uwagi, kt\u243?ra mia\u322?a zwie\u347?\u263? wrog\u243?w cesarza
. Zastanawia\u322? si\u281?, czy s\u322?u\u380?\u261?cy byli stra\u380?nikami w
przebraniu. Z pewno\u347?ci\u261? byli szpiegami. Zastanawia\u322? si\u281?, czy
Cassandra nosi ukryt\u261? bro\u324? albo trucizn\u281?.\par\pard\plain\hyphpar
} {
B\u281?dzie zachowywa\u263? czujno\u347?\u263?. Musia\u322? znale\u378?\u263? Ki
mpa i po\u347?piesznie st\u261?d odej\u347?\u263?. Mimo rozmiar\u243?w \u322?\u2
43?\u380?ka powinien uwa\u380?a\u263?, \u380?eby si\u281? tu za bardzo nie rozgo
\u347?ci\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason wsta\u322? i obszed\u322? swoje pokoje, ogl\u261?daj\u261?c dzie\u322?a sz
tuki. Kartkowa\u322? jedn\u261? z ksi\u261?\u380?ek w skromnej, osobistej biblio
tece, kiedy wesz\u322?a Cassandra.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Uczta ju\u380? gotowa, panie - powiedzia\u322?a, dygaj\u261?c.\par\pard\plain\
hyphpar} {
ar\pard\plain\hyphpar} {
- Tak jest, stworzymy precedens. Mo\u380?e inni rusz\u261? za naszym przyk\u322?
adem.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zobaczymy - odpar\u322? Jason, wstaj\u261?c. - Musz\u281? odwiedzi\u263? \u322
?a\u378?ni\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- \u346?mia\u322?o - ponagli\u322? go Tark. - Porozmawiamy p\u243?\u378?niej.\pa
r\pard\plain\hyphpar} {
{\qc
* * *\par\pard\plain\hyphpar}\par\pard\plain\hyphpar} {
Palce u r\u261?k \u322? st\u243?p pomarszczy\u322?y si\u281? Jasonowi jak r\u243
?\u380?owe \u347?liwki, zanim zjawi\u322? si\u281? Kimp. Jason przez ca\u322?y d
zie\u324? wchodzi\u322? do wody i wychodzi\u322?, obserwuj\u261?c s\u322?u\u380?
\u261?cych, jak za pomoc\u261? podgrzanych kamieni reguluj\u261? temperatur\u281
? w r\u243?\u380?nych basenach. Hrabia Dershan zjawi\u322? si\u281? i wyszed\u32
2?, podobnie jak inni m\u281?\u380?czy\u378?ni, kt\u243?rych Jason rozpozna\u322
? z wycieczek po terenach zamkowych.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason wylegiwa\u322? si\u281? w ch\u322?odnym, p\u322?ytkim basenie, kiedy wszed
\u322? Kimp. M\u281?\u380?czyzna by\u322? zbudowany jak tr\u243?jboista si\u322?
owy, a jego pot\u281?\u380?na sylwetka by\u322?a pokryta zielonym i czarnym atra
mentem. Tylko twarz pozosta\u322?a nietkni\u281?ta.\par\pard\plain\hyphpar} {
Kimp wszed\u322? do najgor\u281?tszego basenu i niemal komiczny wyraz odpr\u281?
\u380?enia przekszta\u322?ci\u322? jego nieprzyjazn\u261? twarz. Jason przeni\u2
43?s\u322? si\u281? do najgor\u281?tszego basenu i z chlupotem podszed\u322? do
Kimpa, maj\u261?c wod\u281? tu\u380? powy\u380?ej pasa.\par\pard\plain\hyphpar}
{
- Nie poznali\u347?my si\u281? jeszcze - powiedzia\u322? Jason, wyci\u261?gaj\u2
61?c r\u281?k\u281?. - Jestem lord Jason z Caberton.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Kimp - burkn\u261?\u322? zwalisty m\u281?\u380?czyzna, funduj\u261?c d\u322?on
i Jasona wiotki ucisk. - Tu w\u322?a\u347?nie przychodz\u281?, \u380?eby si\u281
? odpr\u281?\u380?y\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
To by\u322?a jednoznaczna wskaz\u243?wka, \u380?eby zostawi\u263? go samego, ale
Jason uda\u322?, \u380?e aluzja mu umkn\u281?\u322?a.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie widzia\u322?em pana nigdzie od czasu tamtej uczty. - Mam tu zaj\u281?cia.
Jestem majordomusem ksi\u281?cia. I zajmuj\u281? si\u281? psami. Nie chcesz nigd
y zdenerwowa\u263? ksi\u281?cia, przyjacielu.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie zamierzam.\par\pard\plain\hyphpar} {
Kimp poci\u261?gn\u261?\u322? nosem i przekr\u281?ci\u322? si\u281? z uniesionym
i r\u281?kami. Jason us\u322?ysza\u322? strzelaj\u261?ce stawy.\par\pard\plain\h
yphpar} {
- Podobaj\u261? mi si\u281? pa\u324?skie tatua\u380?e - powiedzia\u322?.\par\par
d\plain\hyphpar} {
Kimp uni\u243?s\u322? brew.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Tak?\par\pard\plain\hyphpar} {
- S\u261? naprawd\u281? intryguj\u261?ce. Zdumiewaj\u261?ce dzie\u322?o sztuki.
Gdzie zosta\u322?y zrobione?\par\pard\plain\hyphpar} {
- W najr\u243?\u380?niejszych miejscach. - Nastawienie Kimpa sta\u322?o si\u281?
o wiele bardziej przyjazne. - Najlepsze s\u261? plecy.\par\pard\plain\hyphpar}
{
Kimp si\u281? obr\u243?ci\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason nie m\u243?g\u322? uwierzy\u263? w\u322?asnemu szcz\u281?\u347?ciu.\par\pa
rd\plain\hyphpar} {
Od wewn\u281?trznej strony \u322?opatki, obok masztu skomplikowanego statku, kt\
u243?ry zajmowa\u322? wi\u281?kszo\u347?\u263? szerokich plec\u243?w Kimpa wypis
ano tak drobnym pismem, \u380?e Jason musia\u322? si\u281? przysun\u261?\u263?,
trzy literki w pionie w nier\u243?wnych odleg\u322?o\u347?ciach. Druga sylaba br
zmia\u322?a \u8222?rim\u8221?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Szczeg\u243?\u322?y s\u261? niesamowite - powiedzia\u322? Jason, pr\u243?buj\u
261?c zdusi\u263? w sobie podniecenie: zna\u322? S\u322?owo!\par\pard\plain\hyph
par} {
- Widzia\u322?e\u347? kiedy\u347? weselszy obrazek? M\u243?j w\u322?asny pomys\u
yphpar} {
- Wygl\u261?da, jakby specjalnie go tak pomy\u347?lano.\par\pard\plain\hyphpar}
{
Jason zjad\u322? nieco mi\u281?sa. Sos sprawia\u322?, \u380?e smakowa\u322?o wyb
ornie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- My\u347?l\u281?, \u380?e powinni\u347?my og\u322?osi\u263? nasz zamiar odej\u3
47?cia - powiedzia\u322? Jason. - Powinni\u347?my zrobi\u263? to oficjalnie, \u3
80?eby inni go\u347?cie wywarli nacisk, by nas wypuszczono.\par\pard\plain\hyphp
ar} {
- Mo\u380?e warto spr\u243?bowa\u263? - zgodzi\u322? si\u281? Tark, bawi\u261?c
si\u281? serwetk\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason zjad\u322? jeszcze troch\u281? mi\u281?sa. Napi\u322? si\u281? soku owocow
ego. A potem wsta\u322?. - Chcia\u322?bym co\u347? og\u322?osi\u263? - oznajmi\u
322?. Wszyscy zamarli, \u322?\u261?cznie ze s\u322?u\u380?\u261?cym, kt\u243?ry
w\u322?a\u347?nie podawa\u322? talerz pulchnej kobiecie. Tylko ksi\u261?\u380?\u
281? Conrad pozwala\u322?a sobie og\u322?asza\u263? r\u243?\u380?ne kwestie podc
zas kolacji.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Chcia\u322?bym oficjalnie podzi\u281?kowa\u263? ksi\u281?ciu Conradowi za jego
go\u347?cinno\u347?\u263? - kontynuowa\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
Pozostali biesiadnicy wyra\u378?nie si\u281? rozlu\u378?nili. Kilku popuka\u322?
o widelcami w kieliszki, wyra\u380?aj\u261?c poparcie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Naprawd\u281? wspaniale si\u281? tu bawi\u322?em - m\u243?wi\u322? Jason i upr
zejmie skin\u261?\u322? g\u322?ow\u261? do Conrada - ale najwy\u380?szy czas, by
m opu\u347?ci\u322? to miejsce.\par\pard\plain\hyphpar} {
Cisza.\par\pard\plain\hyphpar} {
Drak\u281? przykry\u322? usta serwetk\u261? zduszaj\u261?c \u347?miech.\par\pard
\plain\hyphpar} {
Rysy twarzy Conrada stwardnia\u322?y. W szczup\u322?ych szcz\u281?kach zapulsowa
\u322?y mi\u281?\u347?nie. Hrabia Dershan zmusi\u322? si\u281? do \u347?miechu.\
par\pard\plain\hyphpar} {
- Doskona\u322?y \u380?art, lordzie Jasonie - odezwa\u322? si\u281? hrabia.\par\
pard\plain\hyphpar} {
- Nie, odchodz\u281? dzi\u347? wieczorem. Nie zamierza\u322?em nikogo urazi\u263
?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Ksi\u261?\u380?\u281? Conrad wsta\u322?, odrzucaj\u261?c na bok serwetk\u281?, i
ruszy\u322? wzd\u322?u\u380? sto\u322?u do Jasona. Stan\u281?li naprzeciwko sie
bie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- \u379?aden cz\u322?owiek nie odrzuci\u322? mojej go\u347?ciny - powiedzia\u322
? cicho Conrad; m\u243?wi\u322? \u347?mierciono\u347?nym tonem, a wzrokiem \u380
?\u261?da\u322? uleg\u322?o\u347?ci.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ja r\u243?wnie\u380? jej nie odrzuci\u322?em - odrzek\u322? Jason. - Przyj\u26
1?\u322?em zaproszenie. I dzi\u281?kuj\u281? za nie. A teraz wyje\u380?d\u380?am
.\par\pard\plain\hyphpar} {
Ksi\u261?\u380?\u281? Conrad zmarszczy\u322? brwi.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Moje zaproszenie obejmuje udzia\u322? w Wiecznej Uczcie przez czas nieokre\u34
7?lony. Wszyscy, kt\u243?rzy tu przyje\u380?d\u380?aj\u261?, zdaj\u261? sobie z
tego spraw\u281?. Zgodzi\u263? si\u281? na mniej to zniewa\u380?y\u263? m\u243?j
honor.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie chcia\u322?em pana zniewa\u380?y\u263? - powiedzia\u322? Jason. - Odnios\u
322?em wra\u380?enie, \u380?e jestem tu mile widziany, ale w ka\u380?dej chwili
mog\u281? odej\u347?\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wszyscy go\u347?cie mog\u261? post\u261?pi\u263? zgodnie z w\u322?asn\u261? wo
l\u261? - odpowiedzia\u322? Conrad tonem niebezpiecznie rozs\u261?dnym. - Ale ty
nie sp\u281?dzi\u322?e\u347? tu nawet tygodnia. Taki afront jest nie do przyj\u
281?cia. Zamierzasz obstawa\u263? przy swoim postanowieniu?\par\pard\plain\hyphp
ar} {
- Owszem.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zatem zmuszasz mnie do tej decyzji. Ja, ksi\u261?\u380?\u281? Conrad, wyzywam
ciebie, lordzie Jasonie z Caberton, na pojedynek!\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie, m\u243?j panie! - wykrzykn\u261?\u322? Kimp, wstaj\u261?c z krzes\u322?a.
phpar} {
- Zwykle amar jest do\u347?\u263? trwa\u322?y - wymamrota\u322? Drak\u281?, przy
gl\u261?daj\u261?c si\u281? ziemi.\par\pard\plain\hyphpar} {
Kr\u261?g ich poszukiwa\u324? si\u281? rozszerza\u322?. Jason co pewien czas zer
ka\u322? w stron\u281? zamku, rozgl\u261?daj\u261?c si\u281? za oznakami nast\u2
81?pnego po\u347?cigu.\par\pard\plain\hyphpar} {
Tark wr\u243?ci\u322? do miejsca, w kt\u243?rym le\u380?a\u322?a g\u322?owa Jash
era, przykucn\u261?\u322? i zacz\u261?\u322? metodycznie szuka\u263?. Chwil\u281
? potem podni\u243?s\u322? szare nasiono wielko\u347?ci w\u322?oskiego orzecha.\
par\pard\plain\hyphpar} {
- Przegapili\u347?my je. Le\u380?a\u322?o na wp\u243?\u322? zakopane. Musia\u322
?o si\u281? oderwa\u263?, kiedy tu le\u380?a\u322?, zanim go obr\u243?ci\u322?e\
u347?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason westchn\u261?\u322? z ulg\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Musimy zasadzi\u263? je w bezpiecznym, \u380?yznym miejscu.\par\pard\plain\hyp
hpar} {
- Daleko st\u261?d - dorzuci\u322? Drak\u281?. Tark skin\u261?\u322? g\u322?ow\u
261? i wrzuci\u322? nasiono do sakiewki u pasa. Jeden z koni, kary ogier, kt\u24
3?rego dosiada\u322? Jasher, pozosta\u322? w pobli\u380?u. Ogier Kimpa pas\u322?
si\u281? ze sto jard\u243?w dalej. Szary ko\u324?, kt\u243?rego Jason wypu\u347
?ci\u322?, odbieg\u322? spory kawa\u322? przez pole i teraz te\u380? zacz\u261?\
u322? pogryza\u263? traw\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Przyprowadz\u281? myszatego - powiedzia\u322? Tark, dosiadaj\u261?c wierzchowc
a Jashera.\par\pard\plain\hyphpar} {
- A ja wezm\u281? konia Kimpa! - zawo\u322?a\u322? przez rami\u281? Drak\u281?,
ju\u380? biegn\u261?c w stron\u281? rumaka.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason si\u281? rozejrza\u322?. Gdzie by\u322?a Rachel? Jasher pewnie si\u281? up
ar\u322?, \u380?eby zosta\u322?a w ukryciu.\par\pard\plain\hyphpar} {
Szary ko\u324? uciek\u322? od Tarka, kiedy tamten si\u281? zbli\u380?y\u322?, al
e w ko\u324?cu muzykowi uda\u322?o si\u281? zajecha\u263? mu drog\u281? i z\u322
?apa\u263? za wodze.\par\pard\plain\hyphpar} {
Krew sp\u322?ywa\u322?a Jasonowi po r\u281?ce do d\u322?oni, kiedy patrzy\u322?,
jak Drak\u281? dosiada wierzchowca Kimpa. Z wahaniem obejrza\u322? ran\u281?. N
ad brzydkimi rozdarciami i dziurami w sk\u243?rze mia\u322? poszarpany r\u281?ka
w. Mo\u380?e uda\u322?oby mu si\u281? oderwa\u263? kawa\u322?ek p\u322?aszcza i
zawi\u261?za\u263? go jak banda\u380?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Tark macha\u322? r\u281?k\u261?, wskazuj\u261?c w stron\u281? Jasona. Ch\u322?op
ak si\u281? obr\u243?ci\u322?. Oko\u322?o dwudziestu je\u378?d\u378?c\u243?w wyn
urza\u322?o si\u281? w pe\u322?nym galopie spomi\u281?dzy drzew za jego plecami.
To nie by\u322?y posi\u322?ki z zamku, nadjechali z innej strony.\par\pard\plai
n\hyphpar} {
Drak\u281? siedzia\u322? okrakiem na koniu z mieczem w r\u281?ku i marszczy\u322
? czo\u322?o. Za nim, na drugim ko\u324?cu pola Jason zobaczy\u322? Rachel wynur
zaj\u261?c\u261? si\u281? z lasu, tak\u380?e konno. Tark jecha\u322? w stron\u28
1? Jasona, prowadz\u261?c szarego wierzchowca. Ani Tark, ani Drak\u281? nie miel
i szansy dojecha\u263? do niego na czas. Jason zacz\u261?\u322? do nich macha\u2
63?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Uciekajcie, uciekajcie! - krzycza\u322?. - Drak\u281?, ratuj Rachel! Tark, pow
iedz jej \u8222?rim\u8221?! Powiedz jej \u8222?rim\u8221?! Uciekajcie!\par\pard\
plain\hyphpar} {
Drak\u281? zasalutowa\u322? mu mieczem, spi\u261?\u322? konia i odjecha\u322? w
przeciwnym kierunku ni\u380? \u380?o\u322?nierze. Przeskoczy\u322? na koniu nad
ogrodzeniem i pogalopowa\u322? delikatnie opadaj\u261?cym stokiem jak szalony, d
o miejsca, gdzie czeka\u322?a Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
Tark \u347?ci\u261?gn\u261?\u322? wodze, wahaj\u261?c si\u281?.\par\pard\plain\h
yphpar} {
- Wyno\u347? si\u281? st\u261?d! - rykn\u261?\u322? Jason. - \u8222?Rim\u8221?!\
par\pard\plain\hyphpar} {
Tark wypu\u347?ci\u322? myszatego konia i odjecha\u322? w przeciwnym kierunku ni
\u380? Drak\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Rozumiem, \u380?e \u347?wietnie si\u281? bawisz - zakpi\u322? dow\u243?dca. Obecnie chroni ci\u281? rozkaz, \u380?eby nie robi\u263? ci \u380?adnej krzywdy,
o ile to nie b\u281?dzie niezb\u281?dne. Gdyby nie to, nauczy\u322?bym ci\u281?
pilnowa\u263? j\u281?zyka. Twoja bezczelno\u347?\u263? nie pozostanie zbyt d\u3
22?ugo bezkarna. - Odwr\u243?ci\u322? si\u281? do swoich ludzi. - Edmundzie, jed
\u378? do Harthenham i ustal, kogo \u347?cigamy. Bradford, we\u378? dw\u243?ch l
udzi do Orin i znajd\u378? par\u281?, kt\u243?ra uciek\u322?a na p\u243?\u322?no
c. Cecil, we\u378? dw\u243?ch ludzi i jed\u378? za cz\u322?owiekiem, za kt\u243?
rym Erie pojecha\u322? na zach\u243?d. Pozostali jad\u261? ze mn\u261? do Felroo
k.\par\pard\plain\hyphpar} {\par\pard\hyphpar }{\page }
{\line }
{\s1 \afs32
{\qc
Rozdzia\u322? 23
{\line }
S\u322?owo\par\pard\plain\hyphpar}\par\pard\plain\hyphpar} {
Arimfexendrapuse. Arimfexendrapuse. Najdurniejsze s\u322?owo, jakie Jason potraf
i\u322? sobie wyobrazi\u263?. Kompletny nonsens. S\u322?owo, kt\u243?re rzekomo
mia\u322?o zniszczy\u263? Maldora. Powtarza\u322? dziwne sylaby w my\u347?lach z
r\u243?\u380?n\u261? modulacj\u261?. Gdyby to zawiod\u322?o, zawsze m\u243?g\u3
22? spr\u243?bowa\u263? z \u8222?superkalifradalistodekspialitycznie\u8221?.\par
\pard\plain\hyphpar} {
Przez ostatnie kilka dni Jason jecha\u322? na wsch\u243?d pod czujnym okiem lana
, dow\u243?dcy, kt\u243?ry go pojma\u322?. Sze\u347?ciu innych ci\u281?\u380?koz
brojnych stra\u380?nik\u243?w jecha\u322?o jako ich eskorta, Ian obieca\u322?, \
u380?e dzi\u347? przed zachodem s\u322?o\u324?ca Jason zobaczy Felrook.\par\pard
\plain\hyphpar} {
Przez ca\u322?\u261? podr\u243?\u380? \u322?an nie pu\u347?ci\u322? pary z ust n
a temat tego, co w\u322?a\u347?ciwie si\u281? stanie z Jasonem. Rzuca\u322? co p
rawda rozliczne aluzje, \u380?e b\u281?dzie to co\u347? nieprzyjemnego, ale nie
poda\u322? \u380?adnych szczeg\u243?\u322?\u243?w. Jason mia\u322? nadziej\u281?
, \u380?e zaprowadz\u261? go przed oblicze Maldora. Poniewa\u380? cesarz nie pow
inien podejrzewa\u263?, \u380?e Jason zdoby\u322? ca\u322?e S\u322?owo, uwi\u281
?zienie powinno sta\u263? si\u281? doskona\u322?\u261? okazj\u261? do zako\u324?
czenia misji.\par\pard\plain\hyphpar} {
Je\u347?li uda mu si\u281? zniszczy\u263? cesarza, Jason wiedzia\u322?, \u380?e
mo\u380?liwe, i\u380? zostanie natychmiast stracony. Jednak ju\u380? grozi\u322?
y mu tortury lub \u347?mier\u263? w lochach Felrook. Jak wspaniale b\u281?dzie z
amiast tego zniszczy\u263? cesarza! Pomy\u347?la\u322? o rado\u347?ci, jak\u261?
to sprawi Rachel, Galloranowi, Jasherowi, Tarkowi, Nicholasowi i wielu innym, k
t\u243?rzy mu pomogli. To cud, \u380?e w og\u243?le zdo\u322?a\u322? utrzyma\u26
3? si\u281? przy \u380?yciu. Mo\u380?e znajdzie spos\u243?b, \u380?eby przetrwa\
u263? te\u380? po pokonaniu Maldora.\par\pard\plain\hyphpar} {
Mimo wszystko nie m\u243?g\u322? si\u281? op\u281?dzi\u263? od r\u243?\u380?nych
l\u281?k\u243?w, kt\u243?re go prze\u347?ladowa\u322?y. A je\u347?li zamierzaj\
u261? zafundowa\u263? mu pranie m\u243?zgu i wyrwa\u263? z pami\u281?ci sylaby,
\u380?eby zminimalizowa\u263? ryzyko, zanim stanie przed Maldorem? Galloran by\u
322? dowodem, \u380?e s\u261? zdolni do zastosowania takich \u347?rodk\u243?w za
radczych. A co, je\u347?li uznaj\u261?, \u380?e lepiej, by nigdy nie stan\u261?\
u322? przed Maldorem? Albo go zaknebluj\u261??\par\pard\plain\hyphpar} {
Kiedy s\u322?o\u324?ce zbli\u380?a\u322?o si\u281? do horyzontu, Jason i \u380?o
\u322?nierze przejechali przez w\u261?sk\u261? prze\u322?\u281?cz. Rozci\u261?ga
\u322?a si\u281? przed nimi ku p\u243?\u322?nocy ogromna dolina z Felrook w odda
li. Jason nie bardzo wiedzia\u322?, czego si\u281? spodziewa\u322?, ale rzeczywi
sto\u347?\u263? przesz\u322?a wszelkie jego oczekiwania.\par\pard\plain\hyphpar}
{
Monstrualna twierdza z \u380?elaza i kamienia, ogromny zamek zwie\u324?czaj\u261
?cy wysok\u261? skalist\u261? wysp\u281? po\u347?rodku rozleg\u322?ego jeziora.
Pionowe urwiska wyspy wznosi\u322?y si\u281? na ogromne wysoko\u347?ci nad powie
rzchni\u281? wody, powi\u281?kszone jeszcze o monumentalne zewn\u281?trzne mury
rzykuty do krzes\u322?a.\par\pard\plain\hyphpar} {
A je\u347?li S\u322?owo dzia\u322?a\u322?o wolno? A je\u380?eli trzeba czasu, \u
380?eby pojawi\u322?y si\u281? efekty? Kilka godzin, dni, tygodni? To nie wydawa
\u322?o si\u281? prawdopodobne. Magiczne czy te\u380? nie, S\u322?owo okaza\u322
?o si\u281? niewypa\u322?em.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason westchn\u261?\u322?. Nadal stara\u322? si\u281? ignorowa\u263? okowy.\par\
pard\plain\hyphpar} {
Pr\u243?bowa\u322? liczy\u263? uderzenia serca, ale podda\u322? si\u281?, gdy do
szed\u322? do tysi\u261?ca.\par\pard\plain\hyphpar} {
Wyobra\u380?a\u322? sobie szcz\u281?\u347?liwsze czasy. Zobaczy\u322? w wyobra\u
378?ni tat\u281? wierc\u261?cego w z\u281?bie. Mam\u281? wyprowadzaj\u261?c\u261
? Cienia. Wyobrazi\u322? sobie Matta oddaj\u261?cego wypracowanie z angielskiego
.\par\pard\plain\hyphpar} {
Tima opowiadaj\u261?cego \u380?arty w czasie lunchu i r\u243?wie\u347?nik\u243?w
wok\u243?\u322? sto\u322?u, wybuchaj\u261?cych \u347?miechem.\par\pard\plain\hy
phpar} {
A potem wyobrazi\u322? sobie Rachel. Ucieka\u322?a gdzie\u347? z Tarkiem. Odkry\
u322?, \u380?e brakuje mu jej jak nikogo innego, mo\u380?e dlatego, \u380?e wied
zia\u322?, \u380?e pozosta\u322?ym nic nie grozi. Co si\u281? z ni\u261? stanie?
Kto\u347? musia\u322? j\u261? ostrzec, \u380?e S\u322?owo to niewypa\u322?.\par
\pard\plain\hyphpar} {
Mija\u322?y godziny. W ustach mu zasch\u322?o. W brzuchu burcza\u322?o. Wyobrazi
\u322? sobie siebie jedz\u261?cego w czasie uczty powitalnej w Harthenham.\par\p
ard\plain\hyphpar} {
Jak d\u322?ugo b\u281?d\u261? go tu trzyma\u263?? Poza g\u322?odem i pragnieniem
zaczyna\u322?o mu dokucza\u263? sw\u281?dzenie ko\u322?o ucha. Pr\u243?bowa\u32
2? si\u281?gn\u261?\u263? tam j\u281?zykiem, ale du\u380?o mu brakowa\u322?o. W
ko\u324?cu przesta\u322? pr\u243?bowa\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Du\u380?o p\u243?\u378?niej - nie spos\u243?b by\u322?o okre\u347?li\u263?, ile
w\u322?a\u347?ciwie up\u322?yn\u281?\u322?o czasu - drzwi si\u281? otworzy\u322?
y, wpuszczaj\u261?c o\u347?lepiaj\u261?ce \u347?wiat\u322?o. Jason zmru\u380?y\u
322? powieki, czekaj\u261?c, a\u380? przyzwyczaj\u261? mu si\u281? oczy.\par\par
d\plain\hyphpar} {
Dw\u243?ch m\u281?\u380?czyzn wnios\u322?o do celi st\u243?\u322?. Trzeci przyni
\u243?s\u322? wy\u347?cie\u322?ane krzes\u322?o. Dw\u243?ch roz\u322?o\u380?y\u3
22?o na stole bia\u322?y obrus i postawi\u322?o butelk\u281? w srebrnym wiaderku
z lodem, a obok szklank\u281?. Inny ustawi\u322? w rogu sto\u322?u latarni\u281
?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Przynajmniej maj\u261? tu pokojowych - powiedzia\u322? Jason ochryp\u322?ym g\
u322?osem; w ustach mu zasch\u322?o i nie m\u243?wi\u322? od wielu godzin.\par\p
ard\plain\hyphpar} {
M\u281?\u380?czy\u378?ni nie zareagowali na jego komentarz ani nawet obecno\u347
?\u263?. Wyszli z celi i zamkn\u281?li drzwi.\par\pard\plain\hyphpar} {
Nied\u322?ugo potem drzwi otworzy\u322?y si\u281? ponownie.\par\pard\plain\hyphp
ar} {
Wszed\u322? Maldor, bez \u347?wity.\par\pard\plain\hyphpar} {
Drzwi zamkn\u281?\u322?y si\u281? za nim.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Witaj, Jasonie - powiedzia\u322?, siadaj\u261?c w krze\u347?le przy stole.\par
\pard\plain\hyphpar} {
Jason prze\u322?kn\u261?\u322? \u347?lin\u281?. Puls mu przy\u347?pieszy\u322?.\
par\pard\plain\hyphpar} {
- Znalaz\u322?e\u347? si\u281? w trudnym po\u322?o\u380?eniu - powiedzia\u322? M
aldor, wyjmuj\u261?c butelk\u281? z wiaderka i ocieraj\u261?c kropelki rosy lnia
n\u261? serwetk\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Sw\u281?dzia\u322?o mnie ko\u322?o nosa, ale ju\u380? zaczyna przechodzi\u263?
.\par\pard\plain\hyphpar} {
Maldor od\u322?o\u380?y\u322? serwetk\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Oklinder z ledwie odrobin\u261? jag\u243?d lumba. - Odkorkowa\u322? butelk\u28
1?. - Porozmawiajmy otwarcie, jak m\u281?\u380?czyzna z m\u281?\u380?czyzn\u261?
.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dobry pomys\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Moje gratulacje. - Maldor nala\u322? r\u243?\u380?owego p\u322?ynu do szklanki
i uni\u243?s\u322? j\u261? w toa\u347?cie dla Jasona. - Wypowiedzia\u322?e\u347
? straszliwe S\u322?owoKlucz w mojej obecno\u347?ci. Zaskoczy\u322?e\u347? mnie.
Nie pozwoli\u322?bym ci wypowiedzie\u263? S\u322?owa publicznie, gdybym mia\u32
2? wyb\u243?r. Nie zdawa\u322?em sobie sprawy, \u380?e znasz wszystkie sylaby. C
i, kt\u243?rzy je us\u322?yszeli, nie zapami\u281?taj\u261? ich, niemniej nie lu
bi\u281? takich niespodzianek. Chocia\u380? nie spotka\u322?a ci\u281? nagroda w
postaci wymarzonego efektu, wypowiedzia\u322?e\u347? S\u322?owo jak nale\u380?y
.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason popatrzy\u322? w os\u322?upieniu.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Tak? Wi\u281?c co si\u281? sta\u322?o?\par\pard\plain\hyphpar} {
Maldor u\u347?miechn\u261?\u322? si\u281? leciutko.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ty mi powiedz.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason zmarszczy\u322? brwi.\par\pard\plain\hyphpar} {
- S\u322?owo to mistyfikacja?\par\pard\plain\hyphpar} {
- C\u243?\u380? za przenikliwo\u347?\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dywersja, i to na wielk\u261? skal\u281? - zrozumia\u322? Jason. - A jak\u261?
warto\u347?\u263? ma S\u322?owo jako akt dywersji? - nak\u322?ania\u322? go do
m\u243?wienia Maldor, s\u261?cz\u261?c nap\u243?j.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jasonowi zacisn\u281?\u322?o si\u281? serce.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zajmie wroga, kt\u243?ry b\u281?dzie goni\u322? za fa\u322?szyw\u261? nadziej\
u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Maldor skin\u261?\u322? g\u322?ow\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Rozumiesz. Tylko ja i Salzared znamy prawd\u281?. Teraz tak\u380?e ty.\par\par
d\plain\hyphpar} {
- Salzared bra\u322? w tym udzia\u322?? - Jasonowi zakr\u281?ci\u322?o si\u281?
w g\u322?owie.\par\pard\plain\hyphpar} {
Bezimienny bohater, kt\u243?ry skrad\u322? S\u322?owo, okaza\u322? si\u281? oszu
stem!\par\pard\plain\hyphpar} {
- Rozsadnik Salzared \u380?yje w luksusach wewn\u261?trz tej twierdzy. To w jego
sk\u243?r\u281? oprawiono ksi\u281?g\u281? napisan\u261? jego krwi\u261? i jego
oko znajduje si\u281? na ok\u322?adce.\par\pard\plain\hyphpar} {
- A co z lud\u378?mi, kt\u243?rzy strzeg\u261? sylab?\par\pard\plain\hyphpar} {
Maldor machn\u261?\u322? lekcewa\u380?\u261?co r\u281?k\u261?.\par\pard\plain\hy
phpar} {
- Wszyscy inni, kt\u243?rzy wiedz\u261? o S\u322?owie, my\u347?l\u261?, \u380?e
jest prawdziwe. Ci, kt\u243?rzy strzeg\u261? sylab, wierz\u261?, \u380?e mieszka
j\u261? w magicznych azylach znajduj\u261?cych si\u281? poza moim zasi\u281?giem
. Rzeczywi\u347?cie s\u261? doskonale chronieni, ale gdyby S\u322?owo naprawd\u2
81? mog\u322?o mnie zniszczy\u263?, znalaz\u322?bym spos\u243?b, \u380?eby znisz
czy\u263? przynajmniej jedno z nich, i to dawno temu.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason przyjrza\u322? si\u281? Maldorowi.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To jakim cudem S\u322?owo znikn\u281?\u322?o z mojego umys\u322?u po tym, jak
je wypowiedzia\u322?em?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wypowiedzia\u322?e\u347? prawdziwe s\u322?owoklucz - wyja\u347?ni\u322? Maldor
. - To by\u322?o s\u322?owo, kt\u243?re mog\u322?o zetrze\u263? z powierzchni zi
emi mojego dawnego wroga, drugiego ucznia Zokara, kt\u243?ry nazywa\u322? si\u28
1? Orruck. To dzi\u281?ki temu S\u322?owo i jego sylaby mog\u322?y wyj\u347?\u26
3? zwyci\u281?sko z analizy przeprowadzonej nawet przez m\u281?drc\u243?w. S\u32
2?owo, kt\u243?re wypowiedzia\u322?e\u347? i kt\u243?re zapomnia\u322?e\u347?, r
zeczywi\u347?cie mo\u380?e zniszczy\u263? czarnoksi\u281?\u380?nika. Tyle \u380?
e nie mnie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Pos\u322?u\u380?y\u322?e\u347? si\u281? nim, \u380?eby zniszczy\u263? Orrucka?
\par\pard\plain\hyphpar} {
- Trzyma\u322?em to s\u322?owo w zanadrzu, ale nigdy nie mia\u322?em okazji go u
\u380?y\u263?. Dopiero p\u243?\u378?niej wykorzysta\u322?em je jako przyn\u281?t
\u281?, kt\u243?ra mia\u322?a ukierunkowa\u263? wysi\u322?ki moich najbardziej z
agorza\u322?ych adwersarzy. Niesamowite, co zdolni s\u261? zaakceptowa\u263? int
eligentni ludzie, kiedy desperacko pragn\u261? w co\u347? uwierzy\u263?.\par\par
d\plain\hyphpar} {
Jason si\u281? skrzywi\u322?. Czy to mog\u322?a by\u263? prawda? Tyle wysi\u322?
ku na nic? Tylu ludzi zwi\u261?za\u322?o wszystkie nadzieje z oszustwem? To wstr
z\u261?sn\u281?\u322?o nim do g\u322?\u281?bi. Maj\u261?c za wroga Maldora, nic
dziwnego, \u380?e tak wielu ludzi porzuci\u322?o wszelk\u261? nadziej\u281?.\par
\pard\plain\hyphpar} {
- Dlaczego m\u243?wisz mi to wszystko? - zapyta\u322? Jason. - To kolejna sztucz
ka?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ch\u281?tnie dowiedzia\u322?bym si\u281?, w jaki spos\u243?b zdoby\u322?e\u347
? wszystkie sylaby - powiedzia\u322? Maldor. - Wed\u322?ug mojej rachuby, mia\u3
22?e\u347? cztery: oryginaln\u261? sylab\u281? ze Skarbnicy Wiedzy, sylab\u281?
strze\u380?on\u261? przez Jugarda w jaskini, sylab\u281? przechowywana przez Mal
ara na Bia\u322?ym Jeziorze i sylab\u281? chronion\u261? przez Wieszczk\u281? na
Ziemiach Zatopionych. Nigdy nie odwiedzi\u322?e\u347? \u346?wi\u261?tyni Mianam
on ani nie po\u380?eglowa\u322?e\u347? na Wysp\u281? Weir. Podejrzewam w tym rob
ot\u281? Gallorana, ale zdumiewa mnie, w jaki spos\u243?b ukry\u322? te sylaby p
rzede mn\u261?. By\u263? mo\u380?e nie zosta\u322? tak ca\u322?kowicie z\u322?am
any, jak zapewniali mnie moi oprawcy.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mo\u380?e jestem jasnowidzem - odpar\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To mo\u380?na sprawdzi\u263? - odpar\u322? Maldor. - Dowiem si\u281? od ciebie
prawdy. Nie w tej chwili, jak mniemam, ale nied\u322?ugo.\par\pard\plain\hyphpa
r} {
- Dlaczego tyle mi m\u243?wisz?\par\pard\plain\hyphpar} {
Maldor zakr\u281?ci\u322? p\u322?ynem w szklance.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Prywatnie rozmawiam tylko i wy\u322?\u261?cznie szczerze. Chc\u281?, \u380?eby
\u347? zrozumia\u322? swoj\u261? sytuacj\u281?. Wszystko, co ci powiem, mo\u380?
e zosta\u263? wymazane z twojego umys\u322?u, gdyby to okaza\u322?o si\u281? kon
ieczne. Albo mog\u281? zwyczajnie kaza\u263? ci\u281? straci\u263?.\par\pard\pla
in\hyphpar} {
- Robisz wra\u380?enie niezwykle pot\u281?\u380?nego. Po co ta subtelno\u347?\u2
63?? Po co te gierki?\par\pard\plain\hyphpar} {
Maldor napi\u322? si\u281? soku z oklindera.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mog\u281? zniszczy\u263? populacj\u281? ka\u380?dej kontrolowanej przeze mnie
prowincji, nawet gdyby wszystkie powsta\u322?y przeciwko mnie zjednoczone. Lubi\
u281? jednak eksperymentowa\u263? z rz\u261?dami, wynajdowa\u263? sposoby umacni
ania w\u322?adzy, wykorzystywa\u263? strategie, kt\u243?re upokorz\u261? moich o
ponent\u243?w. \u379?adne cesarstwo nie jest nigdy do\u347?\u263? bezpieczne. A
chc\u281?, \u380?eby moje przetrwa\u322?o tysi\u261?clecia.\par\pard\plain\hyphp
ar} {
Jason obliza\u322? spierzchni\u281?te usta.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nadal nie rozumiem, dlaczego ze mn\u261? rozmawiasz.\par\pard\plain\hyphpar} {
Dopi\u322? resztki p\u322?ynu w szklance.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Kolejny cel, jakiemu s\u322?u\u380?y\u322?o polowanie na fa\u322?szywe S\u322?
owoKlucz, to rozpoznanie najbardziej sprawnych przeciwnik\u243?w. \u379?ywo inte
resuj\u281? si\u281? moimi oponentami. Dawno temu obieca\u322?em sobie, \u380?e
ka\u380?dy cz\u322?owiek, kt\u243?remu uda si\u281? zdoby\u263? S\u322?owo, otrz
yma mo\u380?liwo\u347?\u263? do\u322?\u261?czenia do mojego elitarnego kr\u281?g
u.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Chcesz, \u380?ebym do ciebie do\u322?\u261?czy\u322??\par\pard\plain\hyphpar}
{
- Na wiele sposob\u243?w udowodni\u322?e\u347? swoj\u261? warto\u347?\u263?. Uda
remni\u322?e\u347? kilka pr\u243?b pochwycenia ci\u281? i zabicia. Pokona\u322?e
\u347? wiele przeszk\u243?d, by zdoby\u263? sylaby. Wymkn\u261?\u322?e\u347? si\
u281? olbrzymiemu krabowi. Nikt inny tego nie dokona\u322?. Pokona\u322?e\u347?
Copernuma w pojedynku umys\u322?\u243?w. Znowu nadzwyczajne dokonanie. Twoja prz
yjaci\u243?\u322?ka przekroczy\u322?a Bia\u322?e Jezioro, a ty odwiedzi\u322?e\u
347? Wieszczk\u281?. Bez wiedzy mojej i moich agent\u243?w zdoby\u322?e\u347? w
tajemnicy dwie sylaby. Znalaz\u322?e\u347? sprzymierze\u324?c\u243?w, kiedy tego
potrzebowa\u322?e\u347?. Ferrin wypowiada\u322? si\u281? na tw\u243?j temat w s
amych superlatywach. Nie \u347?pieszy ci si\u281? do przelewu krwi, ale zmuszony
yphpar} {
- Zgadza si\u281?. Twoje oczy s\u261? bardzo blisko siebie. - Jason wyszczerzy\u
322? z\u281?by.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Skup si\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- A jak ty mo\u380?esz si\u281? skupi\u263?? Przecie\u380? prawie jeste\u347? cy
klopem.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zosta\u324? ze mn\u261?. Musimy om\u243?wi\u263? twoje l\u281?ki. Czego najbar
dziej si\u281? boisz?\par\pard\plain\hyphpar} {
- \u379?e zabije mnie marionetka. Albo taka lalka brzuchom\u243?wcy.\par\pard\pl
ain\hyphpar} {
Kto\u347? w pokoju si\u281? za\u347?mia\u322?. Damak spojrza\u322? w stron\u281?
chichocz\u261?cej osoby.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zapisujesz to?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Tak, prosz\u281? pana - pad\u322?a odpowied\u378?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Co jeszcze najbardziej ci\u281? przera\u380?a? - zapyta\u322? Damak.\par\pard\
plain\hyphpar} {
- Zamkni\u281?te przestrzenie. Wiesz, klaustrofobia. Nie ka\u380?da zamkni\u281?
ta przestrze\u324?. Niekt\u243?re s\u261? gorsze od innych. S\u322?ysza\u322?em
histori\u281? o pewnych wi\u281?\u378?niach wojennych, kt\u243?rych upchni\u281?
to do takich skrzy\u324? na d\u322?ugi czas. Nie zni\u243?s\u322?bym tego. - Jas
on si\u281? wzdrygn\u261?\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Co jeszcze? Wymie\u324? co\u347?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Przera\u380?a mnie zmia\u380?d\u380?enie lub okaleczenie cz\u281?\u347?ci cia\
u322?a. Odkrycie, \u380?e nikt nie ma duszy. To, \u380?e kto\u347? m\u243?g\u322
?by zabi\u263? kogo\u347? z moich przyjaci\u243?\u322? lub rodziny. \u379?e m\u2
43?g\u322?bym si\u281? udusi\u263?. Dozna\u263? uszkodzenia m\u243?zgu. Przera\u
380?a mnie wysoko\u347?\u263?, je\u347?li nie mam zabezpieczenia. Gangrena. Ska\
u380?enie radioaktywne. Olbrzymie kraby. Wyd\u322?ubanie mi oczu. Zachorowanie n
a w\u347?cieklizn\u281?. B\u243?l z\u281?ba i brak dentysty, a potem pr\u243?ba
wyrwania sobie z\u281?ba i wyrwanie sobie przy tym po\u322?owy szcz\u281?ki. Zac
horowanie na raka. Wymiotowanie. Boj\u281? si\u281?, \u380?e p\u281?pek m\u243?g
\u322?by mi si\u281? rozwi\u261?za\u263?. Przera\u380?a mnie diabe\u322?. Tortur
y. Haratacze. Leprekauny. My\u347?l, \u380?e m\u243?g\u322?bym zapisa\u263? si\u
281? na jakie\u347? zaj\u281?cia, zapomnie\u263? o tym i przypomnie\u263? sobie
dopiero w dniu ko\u324?cowych egzamin\u243?w. Wypicie zepsutego mleka. B\u243?l
ucha. Przera\u380?a mnie, \u380?e m\u243?g\u322?bym si\u281? zapali\u263?. Zgubi
\u263?. Umrze\u263?. Dowiedzie\u263? si\u281?, \u380?e\u8230?\par\pard\plain\hyp
hpar} {
Jason umilk\u322? i zacz\u261?\u322? si\u281? szarpa\u263? w wi\u281?zach. Mia\u
322? wra\u380?enie, \u380?e kto\u347? odpali\u322? mu w g\u322?owie sznurek peta
rd. Oczy uciek\u322?y mu w g\u322?\u261?b czaszki, a on szarpa\u322? si\u281? i
dygota\u322?, podczas gdy Damak go przytrzymywa\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Czego jeszcze si\u281? boisz?\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason otworzy\u322? usta, \u380?eby co\u347? powiedzie\u263?, ale wyrwa\u322? mu
si\u281? tylko cichy j\u281?k. Spazmy si\u281? nasili\u322?y.\par\pard\plain\hy
phpar} {
- Jad s\u322?abnie - powiedzia\u322? do kogo\u347? Damak. Odkorkowa\u322? fiolk\
u281? i pomacha\u322? ni\u261? Jasonowi pod nosem. Atak os\u322?ab\u322? i Jason
zapad\u322? w pozbawiony marze\u324? sen.\par\pard\plain\hyphpar} {
{\qc
* * *\par\pard\plain\hyphpar}\par\pard\plain\hyphpar} {
Obudzi\u322? si\u281? w czym\u347?, co wygl\u261?da\u322?o jak cela, w kt\u243?r
ej uk\u261?si\u322? go w\u261?\u380?. Mi\u281?\u347?nie mia\u322? obola\u322?e,
jakby poprzedni dzie\u324? sp\u281?dzi\u322?, mozol\u261?c si\u281? przy sztanga
ch po raz pierwszy od miesi\u281?cy.\par\pard\plain\hyphpar} {
Usiad\u322? i si\u281? rozejrza\u322?. Obok niego le\u380?a\u322? nowy ma\u322?y
bochenek ciemnego chleba.\par\pard\plain\hyphpar} {
Skubn\u261?\u322? strupy po uk\u261?szeniach w\u281?\u380?a na r\u281?ku i nogac
h. Pami\u281?ta\u322? starszego m\u281?\u380?czyzn\u281? zadaj\u261?cego mu pyta
nia. Napisa\u322? ksi\u261?\u380?k\u281? o manipulacji, kt\u243?r\u261? Jason cz
si\u281? pi\u263?. Woda mia\u322?a wyj\u261?tkowo md\u322?y smak, ale nie m\u24
3?g\u322? si\u281? od niej oderwa\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Rurk\u281? zabrano. Brudne palce nakarmi\u322?y go zimnymi kawa\u322?kami \u380?
ylastego mi\u281?sa. Nie smakowa\u322?o najlepiej. By\u322?o za s\u322?one i mo\
u380?liwe, \u380?e nawet surowe, ale Jason zajada\u322? \u322?apczywie. Palce po
dsun\u281?\u322?y mu zat\u281?ch\u322?y chleb, a po nim przyszed\u322? kolejny \
u322?yk z rurki. Potem klapka si\u281? zamkn\u281?\u322?a i Jason powr\u243?ci\u
322? do ciemno\u347?ci.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ej! - zaprotestowa\u322? Jason. - Musz\u281? siku.\par\pard\plain\hyphpar} {
- No to r\u243?b.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Utopi\u281? si\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wszystko wyp\u322?ynie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Czekaj, chcia\u322?em zapyta\u263?\u8230?\par\pard\plain\hyphpar} {
Us\u322?ysza\u322?, \u380?e drzwi si\u281? zamykaj\u261?.\par\pard\plain\hyphpar
} {
{\qc
* * *\par\pard\plain\hyphpar}\par\pard\plain\hyphpar} {
Czas sta\u322? si\u281? przekle\u324?stwem Jasona. By\u322? uwi\u281?ziony i w\u
322?a\u347?ciwie odci\u281?ty od wszelkich dozna\u324? zmys\u322?owych. Pr\u243?
bowa\u322? samemu zapewni\u263? sobie towarzystwo. Recytowa\u322? cytaty zapami\
u281?tane z film\u243?w. Modli\u322? si\u281? na g\u322?os. \u346?piewa\u322?. R
ozci\u261?ga\u322? mi\u281?\u347?nie i wierci\u322? si\u281?. Spa\u322?, ile si\
u281? da\u322?o.\par\pard\plain\hyphpar} {
Czasem my\u347?la\u322? o ludziach, kt\u243?rych zostawi\u322? za sob\u261? - ro
dzicach, bracie, siostrze, dru\u380?ynie baseballowej, Matcie i Timie. Zastanawi
a\u322? si\u281?, czy jego twarz pojawi\u322?a si\u281? na kartonach z mlekiem.
Zastanawia\u322? si\u281?, czy wspominano o nim w wiadomo\u347?ciach. Do tej por
y m\u243?g\u322? si\u281? nawet pojawi\u263? nagrobek z jego imieniem na jakim\u
347? cmentarzu. Niezale\u380?nie od tego, co sobie na jego temat wyobra\u380?ali
, w\u261?tpi\u322?, \u380?eby ktokolwiek zgad\u322?, \u380?e le\u380?y zamkni\u2
81?ty w sarkofagu w lochach z\u322?ego czarnoksi\u281?\u380?nika.\par\pard\plain
\hyphpar} {
Pomy\u347?la\u322? o swoich przygodach, zdumiewaj\u261?c si\u281?, w jaki spos\u
243?b Maldor zdo\u322?a\u322? wymy\u347?li\u263? i podtrzyma\u263? tak wyrafinow
ane oszustwo. \u379?a\u322?owa\u322?, \u380?e nie mo\u380?e przes\u322?a\u263? G
alloranowi wiadomo\u347?ci, \u380?e S\u322?owo to fikcja. Zastanawia\u322? si\u2
81?, czy Tark i Rachel zdo\u322?ali uciec i czy posadzili nasiono Jashera. Zasta
nawia\u322? si\u281?, co porabia Drak\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Nikt go nie odwiedza\u322?, nie licz\u261?c osoby, kt\u243?ra przynosi\u322?a je
dzenie i wod\u281?. Po kilku s\u322?owach wypowiedzianych przy pierwszej wizycie
, m\u281?\u380?czyzna nie odezwa\u322? si\u281? wi\u281?cej.\par\pard\plain\hyph
par} {
Jason nie wiedzia\u322?, ile razy dziennie otrzymuje jedzenie. Traci\u322? poczu
cie czasu. My\u347?la\u322?, \u380?e dostaje je\u347?\u263? dwa razy dziennie. T
yle \u380?e r\u243?wnie dobrze mog\u322?o to by\u263? pi\u281?\u263? razy dzienn
ie. Albo raz w tygodniu.\par\pard\plain\hyphpar} {
Kiedy drzwi otworzy\u322?y si\u281? po raz sz\u243?sty, odk\u261?d uwi\u281?zion
o go w \u380?elaznej skrzyni, Jason drzema\u322?. Obudzi\u322? si\u281?, s\u322?
ysz\u261?c ha\u322?as.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Musz\u281?\u8230? ehm\u8230? zrobi\u263? co\u347? wi\u281?cej ni\u380? siku j\u281?kn\u261?\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Nie pad\u322?a \u380?adna odpowied\u378?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie m\u243?w mi, \u380?e to sp\u322?ynie.\par\pard\plain\hyphpar} {
Rozleg\u322? si\u281? d\u378?wi\u281?k, jakby cia\u322?o pad\u322?o na pod\u322?
og\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Halo? - zawo\u322?a\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
Otworzy\u322?a si\u281? klapka. Jason zmru\u380?y\u322? oczy z powodu \u347?wiat
\u322?a. Kiedy przywyk\u322? do niego, zobaczy\u322? zerkaj\u261?c\u261? z g\u24
3?ry znajom\u261? twarz. Ferrin.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wygl\u261?dasz jak prze\u380?arty robakami goma.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Czym?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie ma czasu na wyja\u347?nienia.\par\pard\plain\hyphpar} {\par\pard\hyphpar }
{\page }
{\line }
{\s1 \afs32
{\qc
Rozdzia\u322? 25
{\line }
Portal w g\u322?\u281?binie\par\pard\plain\hyphpar}\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ferrin? Co ty tu robisz? - Przyszed\u322?em recytowa\u263? swoje wiersze. Stan
owisz doskona\u322?\u261? publiczno\u347?\u263?. Jason za\u347?mia\u322? si\u281
? ochryple. - Czyli przyszed\u322?e\u347? mnie torturowa\u263?? - Za\u322?o\u380
?\u281? si\u281?, \u380?e jeste\u347? zachwycony tym miejscem. Mo\u380?esz spa\u
263? ca\u322?ymi dniami. - Rozsadnik mrugn\u261?\u322? i zerkn\u261?\u322? w bok
. - S\u322?uchaj, musimy si\u281? \u347?pieszy\u263?. Otrzyma\u322?em nowe zadan
ie od Maldora. Poniewa\u380? wyje\u380?d\u380?am, pomy\u347?la\u322?em, \u380?e
m\u243?g\u322?bym zabra\u263? ci\u281? ze sob\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ale jak\u8230?\par\pard\plain\hyphpar} {
- S\u322?uchaj uwa\u380?nie. Troch\u281? pow\u281?szy\u322?em. Podj\u261?\u322?e
m pewne ryzyko i musia\u322?em wykorzysta\u263? par\u281? d\u322?ug\u243?w wdzi\
u281?czno\u347?ci, ale wiem, jak pom\u243?c ci wr\u243?ci\u263? do Poza. Przej\u
347?cie znajduje si\u281? w jaskini niedaleko Felrook. Nie powinienem o nim wied
zie\u263?, ale uda\u322?o mi si\u281? je odkry\u263?. Je\u347?li przysi\u281?gni
esz, \u380?e wr\u243?cisz prosto do Poza, wykradn\u281? ci\u281? z twierdzy.\par
\pard\plain\hyphpar} {
- Ale dowiedzia\u322?em si\u281? pewnych bardzo\u8230?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie, nie, nie. Nie ma miejsca na negocjacje. Pozwoli\u322?em sobie ju\u380? ki
edy\u347? na pomniejsze odst\u281?pstwa przeciwko Maldorowi.\par\pard\plain\hyph
par} {
No dobra, na powa\u380?ne. Nigdy jednak nie zrobi\u322?em niczego, co mo\u380?na
by por\u243?wna\u263? do wykradni\u281?cia wi\u281?\u378?nia z Felrook. Musisz
mi da\u263? s\u322?owo. Je\u380?eli ci\u281? wykradn\u281?, wr\u243?cisz prosto
do Poza. Tak czy nie?\par\pard\plain\hyphpar} {
- To jaka\u347? sztuczka? - zapyta\u322? Jason. - Nie rozumiem, dlaczego to robi
sz.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zanim dowiedzia\u322?e\u347? si\u281?, czym jestem, byli\u347?my przyjaci\u243
?\u322?mi. \u379?a\u322?uj\u281? tego, jak zako\u324?czy\u322?a si\u281? nasza z
najomo\u347?\u263?. Robi\u281? to, \u380?eby ci pokaza\u263?, jak szczerze sobie
ciebie ceni\u281?. To \u380?adna sztuczka. Utkn\u261?\u322?e\u347?. Wyci\u261?g
n\u281? ci\u281? i ode\u347?l\u281? do domu. Bardziej wprost nie da si\u281? ju\
u380? tego uj\u261?\u263?. Tak czy nie?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Tak.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dobrze.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason us\u322?ysza\u322? przesuwane zasuwki. Ferrin otworzy\u322? ci\u281?\u380?
kie wieko sarkofagu i pom\u243?g\u322? mu wyj\u347?\u263?.\par\pard\plain\hyphpa
r} {
Ch\u322?opcu ul\u380?y\u322?o, gdy zorientowa\u322? si\u281?, \u380?e stoi wzgl\
u281?dnie pewnie na nogach. Wykr\u281?ci\u322? si\u281?, przeci\u261?gn\u261?\u3
22?, roztar\u322? r\u281?ce i nogi.\par\pard\plain\hyphpar} {
Ferrin przykl\u281?kn\u261?\u322? obok le\u380?\u261?cego na ziemi werbownika i
zacz\u261?\u322? go rozbiera\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Co jest grane? - Zdejmij mu buty. Jason wzi\u261?\u322? si\u281? do roboty. We
rbownik oddycha\u322? s\u322?abo. - Rozumiem, \u380?e w\u322?o\u380?\u281? jego
rzeczy. - Dobrze rozumiesz. Chyba jest mniej wi\u281?cej twojego wzrostu. Wkr\u2
43?tce werbownik le\u380?a\u322? rozebrany. - Ubieraj si\u281? - powiedzia\u322?
Ferrin. - Szybko. Podni\u243?s\u322? nagiego stra\u380?nika, wrzuci\u322? go do
skrzyni i zamkn\u261?\u322? wieko. - Og\u322?uszy\u322?e\u347? go? - zapyta\u32
2? Jason, wci\u261?gaj\u261?c spodnie. - U\u347?pi\u322?em. - Pokaza\u322? ma\u3
22?\u261?, kryszta\u322?ow\u261? fiolk\u281? podobn\u261? do tej, kt\u243?r\u261
? Maldor podsun\u261?\u322? Jasonowi pod nos. - Silnie dzia\u322?aj\u261?cy rozt
- Przykro mi, ale nie mog\u281? ci zaufa\u263?. Gdy dwa razy cudze k\u322?amstwo
kupujesz, sam si\u281? ok\u322?amujesz. Nie uwierzy\u322?by\u347?, kto mnie teg
o nauczy\u322?. Je\u380?eli naprawd\u281? chcesz mi pom\u243?c, do\u322?\u261?cz
do mnie p\u243?\u378?niej, kiedy b\u281?d\u281? m\u243?g\u322? uwierzy\u263? w
twoj\u261? szczero\u347?\u263?. Z rado\u347?ci\u261? powitam ci\u281? po mojej s
tronie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Z\u322?api\u281? ci\u281? - obieca\u322? Ferrin z powag\u261? w g\u322?osie.\p
ar\pard\plain\hyphpar} {
- Nie go\u324? mnie - odpar\u322? Jason, podnosz\u261?c kamie\u324?. - Masz poj\
u281?cie, jak bardzo mog\u281? ci\u281? pokiereszowa\u263?, kiedy b\u281?dziesz
si\u281? tamt\u281?dy przeciska\u322?? Zapytaj ksi\u281?cia Conrada.\par\pard\pl
ain\hyphpar} {
Ferrin zatrzyma\u322? si\u281? i \u347?ci\u261?gn\u261?\u322? brwi. A potem zgas
i\u322? lampk\u281?. Jason nic nie widzia\u322?. S\u322?ysza\u322?, \u380?e rozs
adnik przeciska si\u281?, wi\u281?c na o\u347?lep rzuci\u322? kamieniem w szczel
in\u281?. Potem odwr\u243?ci\u322? si\u281? i po\u347?pieszy\u322? do wyj\u347?c
ia z jaskini z r\u281?kami wyci\u261?gni\u281?tymi przed sob\u261?. Kilka razy s
i\u281? potkn\u261?\u322?. Trzy razy przewr\u243?ci\u322? si\u281? w pe\u322?nym
p\u281?dzie, \u380?eby zaraz si\u281? zerwa\u263? i pobiec dalej po omacku.\par
\pard\plain\hyphpar} {
S\u322?ysza\u322?, jak Ferrin biegnie za nim na o\u347?lep, powoli go doganiaj\u
261?c.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason wypad\u322? z jaskini w dzikim p\u281?dzie. Z nieba la\u322?y si\u281? ju\
u380? potoki wody. Prawie nic nie widzia\u322?. Biegn\u261?c przez ka\u322?u\u38
0?e i \u347?lizgaj\u261?c si\u281? w b\u322?ocie, p\u281?dzi\u322? mi\u281?dzy g
\u322?azami do miejsca, gdzie uwi\u261?zali konie.\par\pard\plain\hyphpar} {
Cia\u322?o uderzy\u322?o w niego od ty\u322?u, przewracaj\u261?c go w b\u322?oto
. Jason pr\u243?bowa\u322? si\u281? wyrwa\u263?. Zerwano mu he\u322?m, a kiedy J
ason stara\u322? si\u281? wsta\u263?, mocny cios w potylic\u281? powali\u322? go
, pozbawiaj\u261?c przytomno\u347?ci.\par\pard\plain\hyphpar} {
{\qc
* * *\par\pard\plain\hyphpar}\par\pard\plain\hyphpar} {
Rachel czeka\u322?a pod skalistym wyst\u281?pem, zastanawiaj\u261?c si\u281?, cz
y Tark wr\u243?ci. B\u322?yskawica zap\u322?on\u281?\u322?a na niebie i na chwil
\u281? jod\u322?y rozb\u322?ys\u322?y jej przed oczami. Grzmot rozbrzmia\u322? g
\u322?o\u347?no i blisko.\par\pard\plain\hyphpar} {
Pog\u322?adzi\u322?a ko\u324?sk\u261? szyj\u281?. To nie by\u322? ten sam wierzc
howiec, na kt\u243?rym jecha\u322?a, uciekaj\u261?c spod Harthenham, ani nie ten
, kt\u243?rego u\u380?ywa\u322?a potem. Podr\u243?\u380?owa\u322?a pieszo, wozem
, \u322?odzi\u261? i na kilku r\u243?\u380?nych koniach, odk\u261?d z Tarkiem za
fundowali prze\u347?ladowcom epick\u261? pogo\u324?. Raz za razem, kiedy ju\u380
? my\u347?leli, \u380?e wreszcie si\u281? wymkn\u281?li, rusza\u322? za nimi now
y patrol.\par\pard\plain\hyphpar} {
Dr\u380?\u261?c, Rachel owin\u281?\u322?a si\u281? szczelniej p\u322?aszczem. Za
stanawia\u322?a si\u281?, czy Jason nadal \u380?yje. Czy pos\u322?u\u380?y\u322?
si\u281? S\u322?owem. Czy Maldor m\u243?g\u322? ju\u380? nie istnie\u263?? Sk\u
261?d by si\u281? o tym dowiedzieli?\par\pard\plain\hyphpar} {
B\u322?yskawica znowu zap\u322?on\u281?\u322?a, rzucaj\u261?c na chwil\u281? ost
re \u347?wiat\u322?o na krajobraz. Gdzie by\u322? Tark? Czy\u380?by go z\u322?ap
ali? Nie, na pewno wr\u243?ci. Zawsze wraca\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Deszcz znowu zacz\u261?\u322? wali\u263? z ca\u322?ej si\u322?y. Rachel cierpliw
ie czeka\u322?a. Wreszcie wychwyci\u322?a odg\u322?os zbli\u380?aj\u261?cego si\
u281? konia. A mo\u380?e raczej koni? Zesztywnia\u322?a, kiedy ujrza\u322?a nadj
e\u380?d\u380?aj\u261?ce dwa konie. Na jednym siedzia\u322? Tark. Na drugim kto\
u347? wy\u380?szy.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Rachel?! - zawo\u322?a\u322? Tark.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jestem - odpowiedzia\u322?a. - Kto jest z tob\u261??\par\pard\plain\hyphpar} {
- Drak\u281? nas znalaz\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Dwaj m\u281?\u380?czy\u378?ni do\u322?\u261?czyli do Rachel pod wyst\u281?pem. B
\u322?yskawica zap\u322?on\u281?\u322?a. Rzeczywi\u347?cie, drugim je\u378?d\u37