You are on page 1of 290

{\rtf1{\info{\title Poza?wiatowcy 01 - ?wiat bez bohater?

w}{\author Brandon Mull


}}\ansi\ansicpg1252\deff0\deflang1033
{\fonttbl{\f0\froman\fprq2\fcharset128 Times New Roman;}{\f1\froman\fprq2\fchars
et128 Times New Roman;}{\f2\fswiss\fprq2\fcharset128 Arial;}{\f3\fnil\fprq2\fcha
rset128 Arial;}{\f4\fnil\fprq2\fcharset128 MS Mincho;}{\f5\fnil\fprq2\fcharset12
8 Tahoma;}{\f6\fnil\fprq0\fcharset128 Tahoma;}}
{\stylesheet{\ql \li0\ri0\nowidctlpar\wrapdefault\faauto\rin0\lin0\itap0 \rtlch\
fcs1 \af25\afs24\alang1033 \ltrch\fcs0 \fs24\lang1033\langfe255\cgrid\langnp1033
\langfenp255 \snext0 Normal;}
{\s1\ql \li0\ri0\sb240\sa120\keepn\nowidctlpar\wrapdefault\faauto\outlinelevel0\
rin0\lin0\itap0 \rtlch\fcs1 \ab\af0\afs32\alang1033 \ltrch\fcs0 \b\fs32\lang1033
\langfe255\loch\f1\hich\af1\dbch\af26\cgrid\langnp1033\langfenp255 \sbasedon15 \
snext16 \slink21 heading 1;}
{\s2\ql \li0\ri0\sb240\sa120\keepn\nowidctlpar\wrapdefault\faauto\outlinelevel1\
rin0\lin0\itap0 \rtlch\fcs1 \ab\ai\af0\afs28\alang1033 \ltrch\fcs0 \b\i\fs28\lan
g1033\langfe255\loch\f1\hich\af1\dbch\af26\cgrid\langnp1033\langfenp255 \sbasedo
n15 \snext16 \slink22 heading 2;}
{\s3\ql \li0\ri0\sb240\sa120\keepn\nowidctlpar\wrapdefault\faauto\outlinelevel2\
rin0\lin0\itap0 \rtlch\fcs1 \ab\af0\afs28\alang1033 \ltrch\fcs0 \b\fs28\lang1033
\langfe255\loch\f1\hich\af1\dbch\af26\cgrid\langnp1033\langfenp255 \sbasedon15 \
snext16 \slink23 heading 3;}
{\s4\ql \li0\ri0\sb240\sa120\keepn\nowidctlpar\wrapdefault\faauto\outlinelevel3\
rin0\lin0\itap0 \rtlch\fcs1 \ab\ai\af0\afs23\alang1033 \ltrch\fcs0\b\i\fs23\lang
1033\langfe255\loch\f1\hich\af1\dbch\af26\cgrid\langnp1033\langfenp255 \sbasedon
15 \snext16 \slink24 heading 4;}
{\s5\ql \li0\ri0\sb240\sa120\keepn\nowidctlpar\wrapdefault\faauto\outlinelevel4\
rin0\lin0\itap0 \rtlch\fcs1 \ab\af0\afs23\alang1033 \ltrch\fcs0 \b\fs23\lang1033
\langfe255\loch\f1\hich\af1\dbch\af26\cgrid\langnp1033\langfenp255 \sbasedon15 \
snext16 \slink25 heading 5;}
{\s6\ql \li0\ri0\sb240\sa120\keepn\nowidctlpar\wrapdefault\faauto\outlinelevel5\
rin0\lin0\itap0 \rtlch\fcs1 \ab\af0\afs21\alang1033 \ltrch\fcs0 \b\fs21\lang1033
\langfe255\loch\f1\hich\af1\dbch\af26\cgrid\langnp1033\langfenp255 \sbasedon15 \
snext16 \slink26 heading 6;}}
{
{\qc
{\b
BRANDON MULL}\par\pard\plain\hyphpar}\par\pard\plain\hyphpar} {
{\qc
{\b
\u346?WIAT BEZ
{\line }
BOHATER\u211?W}\par\pard\plain\hyphpar}\par\pard\plain\hyphpar} {
{\qc
{\i
POZA\u346?WIATOWCY TOM I}\par\pard\plain\hyphpar}\par\pard\plain\hyphpar} {
{\qr
\par\pard\plain\hyphpar}\par\pard\plain\hyphpar} {\par\pard\hyphpar }{\page } {
{\qr
{\i
{\line }
Po raz kolejny - dla Mary}\par\pard\plain\hyphpar}\par\pard\plain\hyphpar} {
\par\pard\plain\hyphpar} {
{\i
Jedno wiekopomne zdanie mo\u380?e zagwarantowa\u263? nie\u347?miertelno\u347?\u2
63?.}\par\pard\plain\hyphpar} {
- Autor Nieznany\par\pard\plain\hyphpar} {\par\pard\hyphpar }{\page }
{\line }
{\s1 \afs32
{\qc

Prolog\par\pard\plain\hyphpar}\par\pard\plain\hyphpar} {
Ksi\u261?\u380?\u281? zwisa\u322? w ciemno\u347?ciach. Ramiona go bola\u322?y, w
iekowe kajdany wcina\u322?y mu si\u281? w nadgarstki, gdy pr\u243?bowa\u322? si\
u281? przespa\u263?. \u321?a\u324?cuchy nie pozwala\u322?y mu si\u281? po\u322?o
\u380?y\u263?. Nie by\u322? w stanie powiedzie\u263?, czy tak naprawd\u281? by\u
322?o jasno czy ciemno, poniewa\u380? wrogowie ukradli mu wzrok.\par\pard\plain\
hyphpar} {
W oddali us\u322?ysza\u322? krzyk - niepohamowany skowyt cz\u322?owieka, kt\u243
?ry pr\u243?buje - bezowocnie - uciec od najstraszliwszej agonii. Te przera\u380
?aj\u261?ce wrzaski dobiega\u322?y z wy\u380?szych korytarzy, t\u322?umione prze
z przeszkody po drodze.\par\pard\plain\hyphpar} {
Po niezliczonych tygodniach w lochach Felrook ksi\u261?\u380?\u281? potrafi\u322
? odgadn\u261?\u263?, co musi czu\u263? tamten cz\u322?owiek. Nigdy w \u380?yciu
nie wyobra\u380?a\u322? sobie cierpienia tak r\u243?\u380?norodnego i wyrafinow
anego, jakiego do\u347?wiadczy\u322? w tym miejscu.\par\pard\plain\hyphpar} {
Wyprostowa\u322? si\u281?, zmniejszaj\u261?c nieco obci\u261?\u380?enie na nadga
rstkach. By\u322? przekonany, \u380?e je\u347?li d\u322?u\u380?ej potrzymaj\u261
? go tutaj zakutego, odpadn\u261? mu r\u281?ce. Chocia\u380? wola\u322? obecne k
watery od poprzednich, gdzie pod\u322?oga je\u380?y\u322?a si\u281? od ostrych,
zardzewia\u322?ych kolc\u243?w, a wszelkie pr\u243?by po\u322?o\u380?enia si\u28
1? lub siedzenia wi\u261?za\u322?y si\u281? z przelaniem w\u322?asnej krwi.\par\
pard\plain\hyphpar} {
Niewidoczny, nieszcz\u281?sny wi\u281?zie\u324? nadal krzycza\u322?. Ksi\u261?\u
380?\u281? westchn\u261?\u322?. Przez ca\u322?y czas kiedy go torturowano, nieza
le\u380?nie od tego, jak\u261? trucizn\u281? wlano mu przemoc\u261? do gard\u322
?a, niezale\u380?nie od tego, jakie pytanie mu zadano, nie wypowiedzia\u322? naw
et jednego s\u322?owa. Nie krzycza\u322? tak\u380?e z b\u243?lu. Wiedzia\u322?,
\u380?e niekt\u243?re z mikstur opracowanych przez Maldora albo jego s\u322?ugus
\u243?w by\u322?y zdolne rozwi\u261?za\u263? mu j\u281?zyk i przy\u263?mi\u263?
umys\u322?, wi\u281?c kiedy go pochwycono, stanowczo poprzysi\u261?g\u322? sobie
nie wyda\u263? z siebie \u380?adnego d\u378?wi\u281?ku.\par\pard\plain\hyphpar}
{
Oprawcy n\u281?kali go naprawd\u281? fachowo. Pr\u243?bowali go przekupi\u263? j
edzeniem i wod\u261?. Pr\u243?bowali przymusi\u263? go do m\u243?wienia b\u243?l
em. Niekt\u243?rzy zjawiali si\u281? i przemawiali do\u324? spokojnie i rozs\u26
1?dnie. Inni wyst\u281?powali z kategorycznymi \u380?\u261?daniami. Czasem musia
\u322? stawi\u263? czo\u322?o kilku inkwizytorom z rz\u281?du. A innym razem god
ziny i dni ci\u261?gn\u281?\u322?y si\u281? w niesko\u324?czono\u347?\u263? mi\u
281?dzy kolejnymi przes\u322?uchaniami. Nie by\u322? w stanie nazwa\u263? rozmai
to\u347?ci toksyn, jakie mu podano, ale niezale\u380?nie od tego, jak bardzo sta
rano si\u281? zm\u261?ci\u263? mu my\u347?li i os\u322?abi\u263? determinacj\u28
1?, ksi\u261?\u380?\u281? koncentrowa\u322? si\u281? na jednej konieczno\u347?ci
: milczeniu.\par\pard\plain\hyphpar} {
W ko\u324?cu przem\u243?wi. W g\u322?\u281?bi ducha czepia\u322? si\u281? nadzie
i, \u380?e ostatecznie zostanie zaprowadzony przed oblicze cesarza. I wtedy wypo
wie jedno s\u322?owo.\par\pard\plain\hyphpar} {
Stopniowo, jak przez mg\u322?\u281?, do ksi\u281?cia zacz\u281?\u322?o dociera\u
263?, \u380?e odzyskuje niezwyk\u322?\u261? jak na obecne warunki jasno\u347?\u2
63? umys\u322?u. B\u243?l g\u322?owy nie ust\u281?powa\u322?, g\u322?\u243?d nad
al szarpa\u322? mu trzewia, ale ksi\u261?\u380?\u281? odkry\u322?, \u380?e mo\u3
80?e \u347?wiadomie kierowa\u263? my\u347?lami - uwa\u380?a\u322? to za rzecz zu
pe\u322?nie naturaln\u261?, dop\u243?ki nie zacz\u281?to faszerowa\u263? jego po
si\u322?k\u243?w dodatkami wp\u322?ywaj\u261?cymi na prac\u281? umys\u322?u. Je\
u347?li pomin\u261?\u263? fakt, \u380?e nieustannie trzyma\u322? si\u281? naczel
nej zasady zachowania milczenia, to w ci\u261?gu ostatnich tygodni jego my\u347?
li b\u322?\u261?dzi\u322?y zupe\u322?nie bezw\u322?adnie, a poczucie to\u380?sam
o\u347?ci zacz\u281?\u322?o si\u281? rozmywa\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Drzwi do celi otworzy\u322?y si\u281? ze skrzypieniem. Zesztywnia\u322?, gotuj\u
261?c si\u281? na wszystko. Zachowaj milczenie, przestrzeg\u322? si\u281? w my\u
347?lach. Cho\u263?by nie wiadomo co zrobili czy powiedzieli.\par\pard\plain\hyp

hpar} {
- No, prosz\u281?, prosz\u281? - us\u322?ysza\u322? ciep\u322?y, znany mu g\u322
?os. - Z ka\u380?dym dniem wygl\u261?dasz coraz gorzej.\par\pard\plain\hyphpar}
{
Ksi\u261?\u380?\u281? nie odpowiedzia\u322?. Do celi weszli tak\u380?e inni m\u2
81?\u380?czy\u378?ni. Trzech, nie licz\u261?c tego, kt\u243?ry m\u243?wi\u322?.\
par\pard\plain\hyphpar} {
- Skoro masz mie\u263? go\u347?cia, to lepiej, \u380?eby\u347?my ci\u281? obmyli
- kontynuowa\u322? przyjazny g\u322?os prawie bez chwili przerwy.\par\pard\plai
n\hyphpar} {
Brutalne r\u281?ce rozpi\u281?\u322?y kajdany. Ksi\u261?\u380?\u281? by\u322? sk
onsternowany. Nie myto go, odk\u261?d trafi\u322? do loch\u243?w. Mo\u380?e to b
y\u322?a jaka\u347? sztuczka? A mo\u380?e wreszcie stanie przed obliczem cesarza
?\par\pard\plain\hyphpar} {
Wielkie \u322?apska chwyci\u322?y go za ramiona. Poci\u261?gn\u281?\u322?y go do
przodu, a potem pchn\u281?\u322?y na kolana. Szorstkie szmaty tar\u322?y jego n
agie cia\u322?o. Niebawem niewidoczne d\u322?onie zacz\u281?\u322?y przycina\u26
3? mu zarost. Kilka minut p\u243?\u378?niej prosta brzytwa przesun\u281?\u322?a
si\u281? po policzkach.\par\pard\plain\hyphpar} {
Przytrzymywa\u322?o go dw\u243?ch m\u281?\u380?czyzn, po jednym z ka\u380?dego b
oku, co podsun\u281?\u322?o ksi\u281?ciu my\u347?l, jak m\u243?g\u322?by ich zaa
takowa\u263?. Gdyby pos\u322?u\u380?y\u322? si\u281? nogami i uderzy\u322? w ich
kolana, a potem dorwa\u322?by brzytw\u281?, zdo\u322?a\u322?by dorzuci\u263? cz
tery trupy na swoje konto. Odk\u261?d go uwi\u281?ziono, zabi\u322? ju\u380? sze
\u347?ciu stra\u380?nik\u243?w.\par\pard\plain\hyphpar} {
Nie. Nawet gdyby pokona\u322? tych m\u281?\u380?czyzn, bez wzroku nigdy nie zdo\
u322?a\u322?by uciec z loch\u243?w. Za to m\u243?g\u322?by zaprzepa\u347?ci\u263
? audiencj\u281? u Maldora. Ksi\u261?\u380?\u281? zadr\u380?a\u322?. Wielu jego
najlepszych ludzi i najbli\u380?szych przyjaci\u243?\u322? odda\u322?o \u380?yci
e, a on - mimo ich ofiary - zawi\u243?d\u322?. Jego jedyn\u261? szans\u261? na o
dkupienie by\u322?o stan\u261?\u263? przed cesarzem.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wydajesz si\u281? dzisiaj wyj\u261?tkowo potulny. Czy\u380?by\u347? wreszcie p
ostanowi\u322? zosta\u263? wzorcowym wi\u281?\u378?niem?\par\pard\plain\hyphpar}
{
W my\u347?lach ksi\u281?cia pojawi\u322?y si\u281? k\u261?\u347?liwie riposty. O
d tak dawna m\u261?ci\u322?o mu si\u281? w g\u322?owie, \u380?e teraz kusi\u322?
o go, by odpowiedzie\u263?. Nie, nawet je\u347?li wydawa\u322?o mu si\u281?, \u3
80?e my\u347?li klarownie, i cho\u263?by to pytanie by\u322?o niewinne, to, je\u
380?eli z\u322?amie zasad\u281? milczenia, w ko\u324?cu oprawcy zmusz\u261? go d
o zdradzenia tajemnic. Mia\u322? do przekazania tylko jedno s\u322?owo i wypowie
je w obecno\u347?ci Maldora.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Gotowy na spacer? M\u281?\u380?czy\u378?ni stoj\u261?cy po bokach pomogli ksi\
u281?ciu wsta\u263?, a potem wyprowadzili go z celi. Szed\u322?, pow\u322?\u243?
cz\u261?c nogami. Jak zawsze, brakowa\u322?o mu oczu, ale z ca\u322?\u261? deter
minacj\u261? bada\u322? otoczenie pozosta\u322?ymi zmys\u322?ami, zwracaj\u261?c
uwag\u281? na kierunek i temperatur\u281? ci\u261?gu powietrza, akustyk\u281? k
orytarza, zapachy zgnilizny i p\u322?on\u261?cych pochodni.\par\pard\plain\hyphp
ar} {
Po pewnym czasie us\u322?ysza\u322?, \u380?e otwieraj\u261? si\u281? drzwi, i ws
zed\u322? do jakiego\u347? pomieszczenia. Eskorta zmusi\u322?a go do ukl\u281?kn
i\u281?cia, nak\u322?adaj\u261?c mu okowy na kostki i nadgarstki, a potem zamyka
j\u261?c ci\u281?\u380?ki, \u380?elazny ko\u322?nierz na szyi. Stra\u380?nicy wy
szli bez s\u322?owa. A przynajmniej cz\u281?\u347?\u263? z nich. Jeden lub kilku
mog\u322?o zosta\u263? potajemnie.\par\pard\plain\hyphpar} {
Mija\u322?y minuty. Godziny. W ko\u324?cu drzwi celi otworzy\u322?y si\u281? i z
nowu zamkn\u281?\u322?y.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nareszcie ponownie si\u281? spotykamy - rozleg\u322? si\u281? znajomy g\u322?o
s.\par\pard\plain\hyphpar} {
Dreszcz przebieg\u322? ksi\u281?ciu po plecach. Maldor odwiedzi\u322? Trensicour
t wiele lat temu, pr\u243?buj\u261?c wynegocjowa\u263? sojusz. Jako ma\u322?y ch

\u322?opiec ksi\u261?\u380?\u281? studiowa\u322? ka\u380?dy ruch tego cz\u322?ow


ieka - cz\u322?owieka, kt\u243?ry zdaniem jego ojca by\u322? bardzo niebezpieczn
y.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Obieca\u322?em, \u380?e pewnego dnia ukl\u281?kniesz przede mn\u261? - rzuci\u
322? osch\u322?ym tonem cesarz.\par\pard\plain\hyphpar} {
Ksi\u261?\u380?\u281? poruszy\u322? ramionami - do\u347?\u263?, \u380?eby \u322?
a\u324?cuchy zabrz\u281?cza\u322?y.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Owszem, wola\u322?bym, aby\u347? z w\u322?asnej woli okaza\u322? mi szacunek doda\u322? cesarz. - Mo\u380?e i na to przyjdzie czas. Rozumiem, \u380?e zapomn
ia\u322?e\u347? j\u281?zyka w g\u281?bie.\par\pard\plain\hyphpar} {
Ksi\u261?\u380?\u281? si\u281? zawaha\u322?. Musia\u322? mie\u263? pewno\u347?\u
263?. Pozna\u322? to s\u322?owo mocy ogromnym kosztem. Cesarz nie mia\u322? praw
a podejrzewa\u263?, \u380?e ksi\u261?\u380?\u281? zna\u322? wszystkie sylaby. W
przeciwnym wypadku nigdy nie zjawi\u322?by si\u281? osobi\u347?cie. Tylko czy to
nie by\u322?a jaka\u347? sztuczka? Czy m\u243?wca nie podszywa\u322? si\u281? p
od cesarza? Ksi\u261?\u380?\u281? wiedzia\u322?, \u380?e b\u281?dzie mia\u322? t
ylko jedn\u261? szans\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie widzia\u322?em potrzeby, by zwraca\u263? si\u281? do twoich podw\u322?adny
ch - powiedzia\u322? ksi\u261?\u380?\u281? zaskoczony, jak chrapliwie i s\u322?a
bo zabrzmia\u322? jego w\u322?asny g\u322?os.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nast\u281?pca tronu Trensicourt m\u243?wi! - wykrzykn\u261?\u322? Maldor. - Wd
ycha\u322?e\u347? \u380?r\u261?c\u261? substancj\u281?, wi\u281?c ju\u380? zacz\
u261?\u322?em podejrzewa\u263?, \u380?e straci\u322?e\u347? zdolno\u347?\u263? a
rtyku\u322?owania. Doprawdy masz \u380?elazny charakter. Gdybym wiedzia\u322?, \
u380?e potrzebujesz jedynie mojej obecno\u347?ci, odwiedzi\u322?bym ci\u281? wcz
e\u347?niej.\par\pard\plain\hyphpar} {
Je\u347?li to by\u322? impostor, to naprawd\u281? \u347?wietny.\par\pard\plain\h
yphpar} {
- Co ci\u281? sprowadza do loch\u243?w?\par\pard\plain\hyphpar} {
Cesarz si\u281? zawaha\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zjawi\u322?em si\u281?, \u380?eby \u347?wi\u281?towa\u263? koniec moich zmartw
ie\u324?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Masz jeszcze wiele kr\u243?lestw do podbicia - zaprotestowa\u322? ksi\u261?\u3
80?\u281?. - Ja jestem tylko pojedynczym cz\u322?owiekiem.\par\pard\plain\hyphpa
r} {
- Zwornikiem konstrukcji - mrukn\u261?\u322? cesarz. - Wystarczy go usun\u261?\u
263?, \u380?eby ca\u322?o\u347?\u263? si\u281? zawali\u322?a.\par\pard\plain\hyp
hpar} {
- S\u261? jeszcze inni - upiera\u322? si\u281? ksi\u261?\u380?\u281?. - Przyjdzi
e czas, \u380?e oni powstan\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- M\u243?wisz, jakby ju\u380? by\u322?o po tobie. - Maldor si\u281? za\u347?mia\
u322?. - Przyjacielu, nigdy nie zamierza\u322?em ci\u281? zabija\u263?. Chcia\u3
22?em tylko udowodni\u263?, \u380?e nie mo\u380?esz mi si\u281? przeciwstawi\u26
3?, a do tego potrzebowa\u322?em po prostu ci\u281? pokona\u263?. Boli mnie tw\u
243?j widok w tym stanie. Wola\u322?bym odzia\u263? ci\u281? w strojne szaty i o
patrzy\u263? twe rany. Jak zapewne pami\u281?tasz, ju\u380? kiedy\u347? ofiarowa
\u322?em ci przyja\u378?\u324?. Nie do\u347?\u263?, \u380?e j\u261? odrzuci\u322
?e\u347?, to jeszcze podj\u261?\u322?e\u347? walk\u281? przeciwko mnie i podjudz
a\u322?e\u347? innych, by uczynili to samo.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nigdy nie pozyskasz mojej lojalno\u347?ci.\par\pard\plain\hyphpar} {
- \u379?a\u322?uj\u281?, \u380?e nie jeste\u347? rozs\u261?dny - ubolewa\u322? c
esarz. - Doskonale zdaj\u281? sobie spraw\u281?, \u380?e nie dor\u243?wnuje ci \
u380?aden z moich s\u322?ug. M\u243?g\u322?by\u347? by\u263? moim g\u322?\u243?w
nym przybocznym. Uczyni\u322?bym ci\u281? lordem Trensicourt, a nawet wi\u281?ce
j: m\u243?g\u322?by\u347? swobodnie rz\u261?dzi\u263? niczym kr\u243?l pod ka\u3
80?dym wzgl\u281?dem pr\u243?cz tytu\u322?u. M\u243?g\u322?bym zwr\u243?ci\u263?
ci wzrok, przed\u322?u\u380?y\u263? \u380?ycie. M\u243?g\u322?by\u347? dokona\u
263? wiele dobrego.\par\pard\plain\hyphpar} {
- A ca\u322?y Lyrian znalaz\u322?by si\u281? pod twoim zwierzchnictwem - odpar\u
322? ksi\u261?\u380?\u281?. - Sk\u261?d mam wiedzie\u263?, \u380?e to naprawd\u2

81? ty? Straci\u322?em oczy.\par\pard\plain\hyphpar} {


- Z pewno\u347?ci\u261? poznajesz m\u243?j g\u322?os - odpar\u322? z rozbawienie
m cesarz.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wiele lat temu rozmawia\u322?e\u347? ze mn\u261? w salonie Trensicourt. Pokaza
\u322?em ci zabawk\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zaczynamy bawi\u263? si\u281? w zagadki?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Pami\u281?tasz t\u281? zabawk\u281??\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nakr\u281?cana karuzela z wyjmowanymi konikami. Wyj\u261?\u322?e\u347? z karuz
eli emaliowanego konika, jak mi si\u281? zdaje, w wi\u281?kszo\u347?ci niebieski
ego, i poprosi\u322?e\u347?, \u380?ebym si\u281? z tob\u261? pobawi\u322?.\par\p
ard\plain\hyphpar} {
Ksi\u261?\u380?\u281? skin\u261?\u322? g\u322?ow\u261?. Tylko cesarz m\u243?g\u3
22? zna\u263? te szczeg\u243?\u322?y. Kto inny by o nich s\u322?ysza\u322?. Ksi\
u261?\u380?\u281? prawie bez chwili pauzy wypowiedzia\u322? S\u322?owo, kt\u243?
re trzyma\u322? w tajemnicy od chwili uwi\u281?zienia. Poczu\u322? jego moc, gdy
opu\u347?ci\u322?o jego usta, prawdziwe edomickie s\u322?owoklucz.\par\pard\pla
in\hyphpar} {
Ksi\u261?\u380?\u281? czeka\u322? w ciemno\u347?ciach.\par\pard\plain\hyphpar} {
- C\u243?\u380? za przedziwny okrzyk - zauwa\u380?y\u322? cesarz.\par\pard\plain
\hyphpar} {
Przera\u380?enie i konsternacja wyprowadzi\u322?y ksi\u281?cia z r\u243?wnowagi.
To s\u322?owo powinno by\u263? zgub\u261? cesarza! Gor\u261?czkowo pr\u243?bowa
\u322? je sobie przypomnie\u263?, ale wypowiedzenie go na g\u322?os sprawia\u322
?o, \u380?e znika\u322?o z pami\u281?ci.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wygl\u261?dasz na zatroskanego - rzuci\u322? Maldor.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To s\u322?owo powinno by\u322?o ci\u281? zniszczy\u263? - szepn\u261?\u322? ks
i\u261?\u380?\u281?, gdy umar\u322?y w nim resztki determinacji, a jego wewn\u28
1?trzny \u347?wiat skurczy\u322? si\u281? do zimnego zak\u261?tka, w kt\u243?rym
pozosta\u322?y tylko popio\u322?y nadziei.\par\pard\plain\hyphpar} {
Cesarz si\u281? roze\u347?mia\u322?. - Daj\u380?e spok\u243?j, m\u243?j niez\u32
2?omny ksi\u261?\u380?\u281?, z pewno\u347?ci\u261? nie mog\u322?e\u347? wierzy\
u263?, \u380?e nie jestem \u347?wiadom celu twojej misji! W rzeczy samej, rozmaw
iamy, ale nie bezpo\u347?rednio. Korzystam z po\u347?rednika. W ko\u324?cu bycie
czarnoksi\u281?\u380?nikiem powinno wi\u261?za\u263? si\u281? z pewnymi dobrodz
iejstwami! M\u243?j emisariusz m\u243?wi z moj\u261? modulacj\u261? i z \u322?at
wo\u347?ci\u261? mo\u380?emy porozumiewa\u263? si\u281? na odleg\u322?o\u347?\u2
63?. Poniewa\u380? jednak nie jest mn\u261?, owo niebezpieczne s\u322?owo nie mo
\u380?e wp\u322?yn\u261?\u263? na \u380?adnego z nas. A teraz, kiedy straci\u322
?e\u347? sw\u261? ostatni\u261? bro\u324?, czy rozwa\u380?ysz moj\u261? propozyc
j\u281??\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nigdy - szepn\u261?\u322? ksi\u261?\u380?\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Zosta\u322?o mu tylko to jedno - nigdy nie pozwoli, by cesarz sk\u322?oni\u322?
go do zmiany stron. Przynajmniej tyle by\u322? winien wszystkim, kt\u243?rzy w n
iego wierzyli.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jestem pod wielkim wra\u380?eniem faktu, \u380?e nauczy\u322?e\u347? si\u281?
S\u322?owa - kontynuowa\u322? cesarz. - Ty jeste\u347? pierwszym. Dawno temu obi
eca\u322?em sobie, \u380?e ten, kto nauczy si\u281? S\u322?owa, zostanie zaprosz
ony do naj\u347?ci\u347?lejszego kr\u281?gu moich wsp\u243?\u322?pracownik\u243?
w. Nie masz innego wyboru. Nie gi\u324? bez powodu. Dalszy op\u243?r nic ci nie
da. Wsp\u243?\u322?pracuj ze mn\u261?, a nadal b\u281?dziesz m\u243?g\u322? doko
na\u263? wiele dobrego. Tym razem odpowiedz z namys\u322?em, bo nie otrzymasz na
st\u281?pnej szansy. W ko\u324?cu dopiero co pr\u243?bowa\u322?e\u347? mnie zabi
\u263?. A wst\u281?pne zapoznanie si\u281? z mymi go\u347?cinnymi lochami by\u32
2?o \u322?agodne z por\u243?wnaniu z groz\u261?, kt\u243?ra jeszcze ci\u281? cze
ka.\par\pard\plain\hyphpar} {
Ksi\u261?\u380?\u281? spu\u347?ci\u322? g\u322?ow\u281? i przez chwil\u281? milc
za\u322?. Tyle plan\u243?w, zr\u281?cznych manewr\u243?w, \u347?mia\u322?ych ali
ans\u243?w, szcz\u281?\u347?liwych ucieczek o w\u322?os od kl\u281?ski - a on za
wi\u243?d\u322?! Wypowiedzia\u322? S\u322?owo przed przyn\u281?t\u261?! Nawet pr
zewidzia\u322? tak\u261? mo\u380?liwo\u347?\u263?, lecz ostatecznie Maldor go pr

zechytrzy\u322? i zniszczy\u322?, jak czyni\u322? nieodmiennie ze wszystkimi wro


gami. Ksi\u261?\u380?\u281? szuka\u322? w sobie nadziei lub wiary, ale niczego n
ie znalaz\u322?. By\u263? mo\u380?e powinien pogodzi\u263? si\u281? z tym co nie
uniknione. Nie by\u322? pewien, jak d\u322?ugo jeszcze zdo\u322?a zachowa\u263?
jasno\u347?\u263? umys\u322?u w tym miejscu.\par\pard\plain\hyphpar} {
Uni\u243?s\u322? g\u322?ow\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nigdy nie b\u281?d\u281? ci s\u322?u\u380?y\u322?. Pokona\u322?e\u347? mnie, l
ecz nigdy mnie nie kupisz.\par\pard\plain\hyphpar} {
By\u322? winien te s\u322?owa tym, kt\u243?rzy za niego zgin\u281?li. By\u322? w
inien te s\u322?owa samemu sobie. Zosta\u263? zniszczonym to jedno, a on przynaj
mniej si\u281? nie podda\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dobrze wi\u281?c. By\u322?e\u347? najlepszym z moich adwersarzy, to musz\u281?
ci przyzna\u263?. Wiedz jednak, \u380?e tu zostaniesz z\u322?amany. Mo\u380?esz
liczy\u263? na m\u243?j podziw, ale nie na lito\u347?\u263?.\par\pard\plain\hyp
hpar} {
Rozleg\u322? si\u281? d\u378?wi\u281?k oddalaj\u261?cych si\u281? krok\u243?w i
drzwi zatrzasn\u281?\u322?y si\u281? z ostateczno\u347?ci\u261?, z jak\u261? opa
da p\u322?yta grobowca.\par\pard\plain\hyphpar} {\par\pard\hyphpar }{\page }
{\line }
{\s1 \afs32
{\qc
Rozdzia\u322? 1
{\line }
Hipopotam\par\pard\plain\hyphpar}\par\pard\plain\hyphpar} {
Na przestrzeni wiek\u243?w pojedyncze osoby przechodzi\u322?y z naszego \u347?wi
ata do Lyrianu na wiele sposob\u243?w. Chocia\u380? niekt\u243?rzy w\u281?drowcy
podr\u243?\u380?owali mi\u281?dzy wszech\u347?wiatami rozmy\u347?lnie, wi\u281?
kszo\u347?\u263? podr\u243?\u380?nik\u243?w dawa\u322?o si\u281? ca\u322?kowicie
zaskoczy\u263?. Gubili si\u281? w g\u322?\u281?bokich jaskiniach, a gdy wreszci
e wychodzili, rozpo\u347?ciera\u322? si\u281? przed nimi nieznajomy krajobraz. P
rzechodzili pod naturalnymi kamiennymi \u322?ukami, kt\u243?re niekiedy \u322?\u
261?cz\u261? nasze rzeczywisto\u347?ci. Wpadali do g\u322?\u281?bokich studni, w
chodzili do przej\u347?\u263? w pobli\u380?u szczyt\u243?w g\u243?r albo - rzadz
iej - przeczo\u322?giwali si\u281? mi\u281?dzy skamienia\u322?ymi k\u322?odami.
Jednak\u380?e nikt nie przeszed\u322? z Ziemi do Lyrianu w bardziej nieprawdopod
obny spos\u243?b ni\u380? Jason Walker.\par\pard\plain\hyphpar} {
W wieku lat trzynastu Jason mieszka\u322? w miasteczku Vista, w stanie Kolorado.
Poniewa\u380? jego ojciec robi\u322? wspania\u322?\u261? karier\u281? w dziedzi
nie stomatologii, a jego starszego brata w\u322?a\u347?nie przyj\u281?to do szko
\u322?y medycznej o profilu stomatologicznym, wi\u281?kszo\u347?\u263? os\u243?b
z jego znajomych spodziewa\u322?a si\u281?, \u380?e pewnego dnia Jason r\u243?w
nie\u380? zostanie dentyst\u261?. Rodzice otwarcie go do tego zach\u281?cali. Te
oczekiwania wp\u322?yn\u281?\u322?y na Jasona, kt\u243?rego mgliste plany \u380
?yciowe wi\u261?za\u322?y si\u281? ze zdobyciem baseballowego stypendium sportow
ego i p\u243?j\u347?ciu na uniwersytet, gdzie m\u243?g\u322?by rozpocz\u261?\u26
3? starania o dyplom stomatologa.\par\pard\plain\hyphpar} {
Nie przypomina\u322? sobie, \u380?eby kiedykolwiek \u347?wiadomie wybra\u322? te
n kierunek - nie mia\u322? prawdziwego zami\u322?owania do leczenia z\u281?b\u24
3?w. Zaj\u281?cie to uderza\u322?o go jako szczeg\u243?lnie nudne i monotonne. S
krobanie z\u281?b\u243?w. Robienie prze\u347?wietle\u324?. Fluoryzowanie. W g\u3
22?\u281?bi ducha Jason pragn\u261?\u322? czego\u347? innego.\par\pard\plain\hyp
hpar} {
Odk\u261?d si\u281?ga\u322? pami\u281?ci\u261?, zawsze ci\u261?gn\u281?\u322?o g
o do zwierz\u261?t. Czyta\u322? na ich temat ksi\u261?\u380?ki, ogl\u261?da\u322
? programy przyrodnicze i b\u322?aga\u322? rodzic\u243?w o domowe zwierz\u261?tk
a. Po konsultacji z ojcem jego zami\u322?owania zainspirowa\u322?y go do wyboru
zoologii jako przedmiotu kierunkowego na drodze do dyplomu stomatologa. W przeci
wie\u324?stwie do wielu przysz\u322?ych student\u243?w zoologii Jason rzeczywi\u
347?cie pracowa\u322? w zoo. Naturalnie, nie przesz\u322?oby mu przez my\u347?l,
\u380?e jego wolontariat zaprowadzi go do alternatywnego wszech\u347?wiata.\par

\pard\plain\hyphpar} {
Trwa\u322? wyj\u261?tkowo - jak na koniec lutego - ciep\u322?y tydzie\u324?. Jas
on opiera\u322? si\u281? o por\u281?cz przed ogrodzonym boksem do \u263?wiczenia
szybkich pi\u322?ek baseballowych w lokalnym parku. Tim sta\u322? w \u347?rodku
, na lekko ugi\u281?tych nogach i wybija\u322? mn\u243?stwo pi\u322?ek za boczne
linie, usi\u322?uj\u261?c odzyska\u263? wyczucie czasu. Matt, najlepszy pa\u322
?karz w ich klubowej dru\u380?ynie, \u263?wiczy\u322? jako pierwszy; p\u322?ynny
mi i pot\u281?\u380?nymi zamachami posy\u322?a\u322? niemal ka\u380?d\u261? narz
ucon\u261? pi\u322?k\u281? w g\u322?\u261?b boksu.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie pr\u243?buj zamordowa\u263? pi\u322?ki - zasugerowa\u322? Jason. - Wystarc
zy mi napad z pobiciem - burkn\u261?\u322? Tim. Przy nast\u281?pnym narzucie Tim
odbi\u322? pi\u322?k\u281? mocno, trafiaj\u261?c w ziemi\u281? i kieruj\u261?c
j\u261? w lew\u261? cz\u281?\u347?\u263? siatki. Jason zerka\u322? to na Tima, t
o na opatrzony podpisami rysunek w podr\u281?czniku biologii. Uczy\u322? si\u281
? na pami\u281?\u263? ludzkiego uk\u322?adu kostnego przed sprawdzianem.\par\par
d\plain\hyphpar} {
- Wyci\u261?gnij nos z ksi\u261?\u380?ki - mrukn\u261?\u322? Matt do Jasona, kie
dy Tim zawali\u322? kolejne odbicie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Potem musz\u281? i\u347?\u263? do zoo - t\u322?umaczy\u322? si\u281? Jason. Nie b\u281?d\u281? mia\u322? dzisiaj du\u380?o czasu na nauk\u281?.\par\pard\pla
in\hyphpar} {
- Zaufaj mi - powiedzia\u322? Matt, skinieniem g\u322?owy wskazuj\u261?c co\u347
? po lewej stronie.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason odwr\u243?ci\u322? si\u281? i zobaczy\u322? dwie dziewczyny id\u261?ce w i
ch kierunku. To by\u322?y April i Holly Knudsen, bli\u378?niaczki dwujajowe z je
go klasy w gimnazjum imienia Kennedy ego. Nie by\u322?y do siebie specjalnie pod
obne ani pod wzgl\u281?dem wygl\u261?du, ani zainteresowa\u324? - zw\u322?aszcza
jak na bli\u378?niaczki. \u321?adniejsza i pilniejsza April chodzi\u322?a z Jas
onem na zaj\u281?cia zaawansowane z trzech przedmiot\u243?w, w tym biologii. G\u
322?o\u347?niejsza i bardziej wysportowana Holly trzyma\u322?a kij do softballu
w jednej r\u281?ce i kask pa\u322?karza w drugiej.\par\pard\plain\hyphpar} {
Tylko dwie dziewczyny w szkole sprawia\u322?y, \u380?e Jasonowi zaciska\u322? si
\u281? \u380?o\u322?\u261?dek i \u322?apa\u322?o go nag\u322?e onie\u347?mieleni
e: Jen Miller i April Knudsen. By\u322?y \u322?adne, bystre i sprawia\u322?y wra
\u380?enie twardo st\u261?paj\u261?cych po ziemi. Jason podkochiwa\u322? si\u281
? skrycie w obydwu.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Cze\u347?\u263?! - zawo\u322?a\u322?a Holly.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason spr\u243?bowa\u322? si\u281? u\u347?miechn\u261?\u263?. Nagle zda\u322? so
bie spraw\u281?, \u380?e trzyma w r\u281?ku podr\u281?cznik. Czy wyjdzie na fraj
era, bo czyta podr\u281?cznik w takim miejscu?\par\pard\plain\hyphpar} {
Matt nic nie powiedzia\u322?. Rzadko kiedy odzywa\u322? si\u281? przy dziewczyna
ch. Jason stara\u322? si\u281?, \u380?eby jego g\u322?os zabrzmia\u322? zwyczajn
ie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Cze\u347?\u263?, Holly. April.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Przygotowujecie si\u281? do ostatniego sezonu przed szko\u322?\u261? \u347?red
ni\u261?? - zaciekawi\u322?a si\u281? Holly.\par\pard\plain\hyphpar} {
Tim przywali\u322? kijem w pi\u322?k\u281? i pos\u322?a\u322? j\u261? wysoko w n
iebo.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Trener Thayer ju\u380? ogl\u261?da\u322? Jasona - powiedzia\u322? Matt. - Mo\u
380?liwe, \u380?e Jason zostanie miotaczem w szkolnej reprezentacji ju\u380? w p
ierwszej klasie.\par\pard\plain\hyphpar} {
M\u243?wi\u322? prawd\u281?. Jason zacz\u261?\u322? gwa\u322?townie rosn\u261?\u
263? pod koniec sz\u243?stej klasy. Pocz\u261?tkowo zupe\u322?nie posypa\u322? s
i\u281? przy uderzeniach, dop\u243?ki nie przyzwyczai\u322? si\u281? do nowego w
zrostu, za to jego narzuty zacz\u281?\u322?y nabiera\u263? naprawd\u281? imponuj
\u261?cej pr\u281?dko\u347?ci. Teraz mia\u322? prawie sze\u347?\u263? st\u243?p
wzrostu. Zaczyna\u322? odzyskiwa\u263? form\u281? jako pa\u322?karz, a jego szyb
kie pi\u322?ki dochodzi\u322?y do osiemdziesi\u281?ciu mil na godzin\u281?, nada
l jednak mia\u322? k\u322?opoty z zachowaniem opanowania.\par\pard\plain\hyphpar
} {

- Rety, ch\u322?opcy z pierwszej klasy prawie nigdy nie graj\u261? dla reprezent
acji - odpar\u322?a pe\u322?na podziwu Holly. - W zesz\u322?ym roku omal nie zdo
byli mistrzostwa stanu.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie wiem, na ile zrobi\u322?em wra\u380?enie na Thayerze - przyzna\u322? Jason
. - Narzuty wychodzi\u322?y mi bez \u322?adu i sk\u322?adu.\par\pard\plain\hyphp
ar} {
- Tylko jeden ch\u322?opak z przysz\u322?orocznej dru\u380?yny szkolnej narzuca
szybciej od ciebie - powiedzia\u322? Matt. - A kiedy dajesz swoje najlepsze narz
uty, nie jestem w stanie odbi\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ostatnio jestem za bardzo spi\u281?ty - przyzna\u322? Jason, krzywi\u261?c si\
u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
W ci\u261?gu minionego roku, w czasie rozgrywek zacz\u261?\u322? si\u281? bardzo
denerwowa\u263? i st\u261?d bra\u322?y si\u281? nieskoordynowane narzuty. Zawal
i\u322? kilka meczy, bo odda\u322? za wiele baz za darmo i podda\u322? kluczowy
mecz przez wyj\u261?tkowo niecelny narzut. Par\u281? razy trafi\u322? te\u380? w
pa\u322?karza, a przy pr\u281?dko\u347?ci, z jak\u261? rzuca\u322?, to nie by\u
322?o nic zabawnego. \u379?aden z pa\u322?karzy dru\u380?yny przeciwnej nie odni
\u243?s\u322? powa\u380?nej kontuzji, ale niewiele brakowa\u322?o.\par\pard\plai
n\hyphpar} {
Pocz\u261?tkowo Jason uwa\u380?a\u322?, \u380?e przyczyn\u261? k\u322?opot\u243?
w jest to, \u380?e rzuca szybciej. Jednak potem Matt i Tim zauwa\u380?yli, \u380
?e regularnie lepiej narzuca w czasie trening\u243?w i nieoficjalnych meczy. Jas
ona gryz\u322?a my\u347?l, \u380?e zawali\u322? rozgrywki, bo nie mia\u322? do\u
347?\u263? ikry, \u380?eby dobrze narzuca\u263? mimo presji sytuacji. Mo\u380?e
k\u322?opot w tym, \u380?e za du\u380?o my\u347?la\u322? o tym, czego inni si\u2
81? po nim spodziewaj\u261?? Mo\u380?e za wiele od siebie wymaga\u322?, zafiksow
any na osi\u261?gni\u281?ciu perfekcji? A mo\u380?e po prostu traci\u322? umiej\
u281?tno\u347?ci.\par\pard\plain\hyphpar} {
Kumple z dru\u380?yny spodziewali si\u281?, \u380?e przezwyci\u281?\u380?y probl
emy z opanowaniem i poprowadzi ich ku chwale. Ci\u261?gle jednak nie by\u322? gw
iazd\u261?, jak\u261? inni oczekiwali, \u380?e si\u281? stanie. Czasem wola\u322
?by, \u380?eby jego przyjaciele troch\u281? mniej si\u281? nim przechwalali.\par
\pard\plain\hyphpar} {
April wskaza\u322?a na podr\u281?cznik Jasona.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Przygotowujesz si\u281? do sprawdzianu z biologii?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Pr\u243?buj\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jak si\u281? nazywa ko\u347?\u263? policzkowa? - zapyta\u322?a.\par\pard\plain
\hyphpar} {
Omal nie wyszczerzy\u322? z\u281?b\u243?w w u\u347?miechu.\par\pard\plain\hyphpa
r} {
- \u321?uk jarzmowy.\par\pard\plain\hyphpar} {
April unios\u322?a brwi.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie\u378?le.\par\pard\plain\hyphpar} {
Holly przewr\u243?ci\u322?a oczami.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ale z was kujony.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Kujony rz\u261?dz\u261? \u347?wiatem - sprzeciwi\u322? si\u281? Jason.\par\par
d\plain\hyphpar} {
Holly z\u322?apa\u322?a siostr\u281? za r\u281?k\u281?. - Lepiej chod\u378?my do
boksu dla softballist\u243?w. Jason chcia\u322? zaproponowa\u263?, \u380?eby po
szli co\u347? przek\u261?si\u263?. \u346?ci\u347?le rzecz bior\u261?c, chcia\u32
2? to zaproponowa\u263? April, ale \u322?atwiej by\u322?oby zaprosi\u263? obie s
iostry. One przysz\u322?y we dwie, on by\u322? z dwoma kumplami - wybraliby si\u
281? jako ma\u322?a grupka przyjaci\u243?\u322?. Nigdy w \u380?yciu nie b\u281?d
zie mia\u322? lepszej szansy, \u380?eby jak gdyby nigdy nic zagadn\u261?\u263? A
pril. Kto wie, mo\u380?e um\u243?wiliby si\u281? na wsp\u243?ln\u261? nauk\u281?
przed testem z biologii?\par\pard\plain\hyphpar} {
Nie m\u243?g\u322? jednak zmusi\u263? ust, \u380?eby si\u281? poruszy\u322?y. Bl
i\u378?niaczki ju\u380? odchodzi\u322?y.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ej! - zawo\u322?a\u322? w ko\u324?cu, czuj\u261?c si\u281? niezr\u281?cznie i
\u347?ciskaj\u261?c podr\u281?cznik. - Macie ochot\u281? p\u243?j\u347?\u263? co

\u347? przegry\u378?\u263?, jak ju\u380? sko\u324?czycie?\par\pard\plain\hyphpar


} {
Nie zatrzymuj\u261?c si\u281?, Holly odgarn\u281?\u322?a w\u322?osy za ucho i rz
uci\u322?a przepraszaj\u261?co:\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie mo\u380?emy. Musimy i\u347?\u263? na przyj\u281?cie urodzinowe wujka. Mo\u
380?e innym razem.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie ma sprawy, spoko - odpar\u322? Jason, chocia\u380? nic z tego, co czu\u322
?, nawet nie przypomina\u322?o spokoju.\par\pard\plain\hyphpar} {
Tim wyszed\u322? z boksu za jego plecami.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Podoba ci si\u281? April? - spyta\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason skrzywi\u322? si\u281?, zerkaj\u261?c ukradkiem przez rami\u281?. To by\u3
22?o a\u380? tak oczywiste?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie tak g\u322?o\u347?no. Chyba tak. Troch\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Moim zdaniem Holly jest fajniejsza - my\u347?la\u322? na g\u322?os Matt.\par\p
ard\plain\hyphpar} {
Tim rzuci\u322? Jasonowi kask pa\u322?karza.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Teraz ty. Masz szans\u281? zaliczy\u263? seri\u281? strikeout\u243?w.\par\pard
\plain\hyphpar} {
- Boki zrywa\u263? - odpar\u322? Jason, zak\u322?adaj\u261?c ciut przydu\u380?y
kask.\par\pard\plain\hyphpar} {
Czerwone \u347?wiate\u322?ko zab\u322?ys\u322?o obok automatu do narzucania.\par
\pard\plain\hyphpar} {
Jason poprawi\u322? pasek od r\u281?kawicy, wzi\u261?\u322? pa\u322?k\u281?, wsz
ed\u322? do boksu i wyprowadzi\u322? kilka pr\u243?bnych wymach\u243?w; pocz\u26
1?tkowo bra\u322? za du\u380?y zamach, ale wkr\u243?tce wszed\u322? w sw\u243?j
normalny rytm.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Gotowy? - spyta\u322? Matt.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dawaj.\par\pard\plain\hyphpar} {
Zapali\u322?o si\u281? zielone \u347?wiat\u322?o. Jason ugi\u261?\u322? nogi w s
wojej typowej pozycji pa\u322?karza, zako\u322?ysa\u322? si\u281? lekko, przygot
owuj\u261?c si\u281? do pierwszego narzutu i staraj\u261?c si\u281? ignorowa\u26
3? mo\u380?liwo\u347?\u263?, \u380?e April na niego patrzy. Mia\u322? sk\u322?on
no\u347?\u263? do op\u243?\u378?nionego zamachu przy pierwszej pi\u322?ce. Pi\u3
22?ka z sykiem wylecia\u322?a z automatu i \u347?mign\u281?\u322?a rozmazan\u261
? plam\u261? obok niego. Zdecydowanie za p\u243?\u378?no wzi\u261?\u322? zamach.
\par\pard\plain\hyphpar} {
- Z niego jest kocha\u347?, a nie pa\u322?karz - za\u380?artowa\u322? Tim.\par\p
ard\plain\hyphpar} {
Jason skupi\u322? si\u281? na treningu. Nast\u281?pna pi\u322?ka wyskoczy\u322?a
z maszyny. Tym razem wzi\u261?\u322? zamach we w\u322?a\u347?ciwym momencie, al
e za niski, wi\u281?c pi\u322?ka odskoczy\u322?a w g\u243?r\u281? i w ty\u322? o
d kija.\par\pard\plain\hyphpar} {
Przy trzecim narzucie trafi\u322? jak nale\u380?y. Pi\u322?ka \u347?mign\u281?\u
322?a wysoko w g\u322?\u261?b boksu.\par\pard\plain\hyphpar} {
Matt zagwizda\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie\u378?le.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason zerkn\u261?\u322? na kumpli, szczerz\u261?c z\u281?by w u\u347?miechu.\par
\pard\plain\hyphpar} {
Zerkn\u261?\u322? w bok i zauwa\u380?y\u322?, \u380?e April patrzy na siostr\u28
1?, wchodz\u261?c\u261? do boksu treningowego do softballu. Kiedy si\u281? odwr\
u243?ci\u322?, pi\u322?ka ju\u380? ku niemu mkn\u281?\u322?a. Zd\u261?\u380?y\u3
22? obr\u243?ci\u263? g\u322?ow\u281? i nie oberwa\u322? w twarz, ale twarda pi\
u322?ka przywali\u322?a z g\u322?uchym \u322?oskotem w bok kasku, kt\u243?ry spa
d\u322? Jasonowi z g\u322?owy. Sam Jason wyci\u261?gn\u261?\u322? si\u281? jak d
\u322?ugi.\par\pard\plain\hyphpar} {
Sztuczna trawa drapa\u322?a go w twarz, a Jason pr\u243?bowa\u322? poj\u261?\u26
3?, co si\u281? sta\u322?o. Nagle Tim i Matt pojawili si\u281? obok niego, pytaj
\u261?c, czy wszystko w porz\u261?dku.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nic mi nie jest - mrukn\u261?\u322?, wstaj\u261?c i zataczaj\u261?c si\u281? n
a Tima, kt\u243?ry go z\u322?apa\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {

- Zamroczy\u322?o ci\u281? - powiedzia\u322? Matt. - Nie\u378?le oberwa\u322?e\u


347?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Troch\u281? mi tylko we \u322?bie zadzwoni\u322?o - zaprotestowa\u322? Jason,
str\u261?caj\u261?c r\u281?ce Tima i id\u261?c do wyj\u347?cia z boksu. Mia\u322
? wra\u380?enie, \u380?e ziemia chwieje mu si\u281? pod stopami, jakby balansowa
\u322?, stoj\u261?c na \u347?rodku przechylni. - Musz\u281? tylko usi\u261?\u347
?\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Klapn\u261?\u322? ci\u281?\u380?ko na \u322?awk\u281? za ogrodzeniem i wspar\u32
2? g\u322?ow\u281? na d\u322?oniach.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Powinienem by\u322? ci\u281? ostrzec. Dla mnie niekt\u243?re z tych pi\u322?ek
te\u380? wchodz\u261? za blisko. Kto\u347? powinien znowu wyregulowa\u263? t\u2
81? maszyn\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To nie twoja wina. Nie uwa\u380?a\u322?em. I mia\u322?em pecha. - Dotkn\u261?\
u322? twarzy i pomasowa\u322? skronie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mo\u380?e powinni\u347?my zabra\u263? ci\u281? do lekarza? - zasugerowa\u322?
Matt.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie, dobrze si\u281? czuj\u281?. Po prostu troch\u281? mn\u261? rzuci\u322?o.
Zr\u243?b par\u281? zamach\u243?w, nic mi nie b\u281?dzie.\par\pard\plain\hyphpa
r} {
- Na pewno?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Aha. Pom\u347?cij mnie. Zerwij sk\u243?rki z kilku pi\u322?ek.\par\pard\plain\
hyphpar} {
Jason skupi\u322? si\u281? na oddychaniu, pr\u243?buj\u261?c ignorowa\u263? brz\
u281?k aluminiowych pa\u322?ek. Zacz\u261?\u322? odzyskiwa\u263? r\u243?wnowag\u
281?. Podni\u243?s\u322? wzrok i napotka\u322? spojrzenie April, kt\u243?ra zmru
\u380?y\u322?a oczy wsp\u243?\u322?czuj\u261?co. Zanim Matt wyszed\u322? z boksu
, Jason by\u322? w stanie ju\u380? sta\u263? i ziemia nie ko\u322?ysa\u322?a si\
u281? za mocno pod jego nogami.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Chc\u281? co\u347? przegry\u378?\u263? przed zoo - powiedzia\u322? Jason.\par\
pard\plain\hyphpar} {
- Przykro mi, ale mam si\u281? spotka\u263? z kuzynami - powiedzia\u322? Matt. W\u322?a\u347?ciwie ju\u380? jestem troch\u281? sp\u243?\u378?niony.\par\pard\p
lain\hyphpar} {
Tim zerkn\u261?\u322? na zegarek. - Ja te\u380? nie mog\u281?. Zosta\u322?by\u34
7? sam z bli\u378?niaczkami. Brat przyjedzie po mnie za jakie\u347? pi\u281?\u26
3? minut. Mo\u380?emy ci\u281? podrzuci\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Przyjecha\u322?em rowerem. No dobra, to zobaczymy si\u281? p\u243?\u378?niej.\
par\pard\plain\hyphpar} {
Tim i Matt oddali kaski w wypo\u380?yczalni, a Jason poszed\u322? na parking, by
zabra\u263? rower ze stojaka. Ci\u261?g ciep\u322?ych dni sprawi\u322?, \u380?e
\u347?nieg si\u281? stopi\u322?, znikn\u281?\u322?a nawet wi\u281?kszo\u347?\u2
63? zasp przy drodze, przez co drogi by\u322?y nietypowo dla tej pory roku przyj
azne dla rowerzyst\u243?w. Chocia\u380? niebo si\u281? zachmurzy\u322?o, by\u322
?o za ciep\u322?o na \u347?nie\u380?yc\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Kiedy Jason peda\u322?owa\u322? na wzg\u243?rze do spo\u380?ywczego u Andersona,
zacz\u281?\u322?a bole\u263? go g\u322?owa i poczu\u322?, \u380?e traci r\u243?
wnowag\u281?. Zamiast walczy\u263? z dolegliwo\u347?ciami, zdecydowa\u322? si\u2
81? przez reszt\u281? drogi poprowadzi\u263? rower.\par\pard\plain\hyphpar} {
Przypi\u261?\u322? rower \u322?a\u324?cuchem obok automatu z napojami, wszed\u32
2? przez automatyczne drzwi i podszed\u322? do barku z chi\u324?szczyzn\u261? z
boku od wej\u347?cia. Zam\u243?wi\u322? na lunch specjalno\u347?\u263? dnia i fa
cet za kontuarem na\u322?o\u380?y\u322? mu pomara\u324?czowego kurczaka, wo\u322
?owin\u281?, broku\u322?y i sma\u380?ony makaron na podzielony przegr\u243?dkami
styropianowy talerz. Broku\u322?y by\u322?y tak jaskrawozielone, \u380?e a\u380
? bi\u322?y w oczy - mia\u322?y kolor, jaki rzadko wyst\u281?puje w naturze. Tut
aj broku\u322?y zawsze tak wygl\u261?da\u322?y, jakby malowano je farb\u261? w s
preju albo robiono z plastiku.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason znalaz\u322? sobie miejsce przy ma\u322?ym stoliku w pobli\u380?u baru i z
acz\u261?\u322? je\u347?\u263?. Pomara\u324?czowy kurczak ze sma\u380?onym makar
onem chow mein to by\u322?o jego ulubione danie, ale zjad\u322? raptem po\u322?o

w\u281? porcji, kiedy zacz\u281?\u322?y go bra\u263? md\u322?o\u347?ci. Wypi\u32


2? spory \u322?yk wody i pomasowa\u322? skronie. Potem odwin\u261?\u322? ciastec
zko z wr\u243?\u380?b\u261?, z\u322?ama\u322? je na p\u243?\u322? i wyj\u261?\u3
22? skrawek papieru. \u8222?Na horyzoncie widniej\u261? nowe do\u347?wiadczenia\
u8221?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Powinni by\u263? nieco bardziej odwa\u380?ni, pomy\u347?la\u322?, i oznajmi\u263
? co\u347? w stylu: \u8222?Ju\u380? za chwil\u281? rozchorujesz si\u281? z powod
u ci\u281?\u380?kiego zatrucia pokarmowego\u8221?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Wyszed\u322? na dw\u243?r. Kiedy wspina\u322? si\u281? rowerem na wzg\u243?rze,
w g\u322?owie troch\u281? mu si\u281? przeja\u347?ni\u322?o. Jednak\u380?e t\u28
1?py b\u243?l uporczywie mu doskwiera\u322? i nawet jakby pulsowa\u322?, gdy wja
zd pod g\u243?rk\u281? przy\u347?pieszy\u322? Jasonowi t\u281?tno. Wkr\u243?tce
ch\u322?opiec dotar\u322? na parking ogrodu zoologicznego Vista Point. Chocia\u3
80? ten interes rodzinny nie umywa\u322? si\u281? do zoo w Denver, w Vista Point
\u380?y\u322?a naprawd\u281? przyzwoita populacja - ponad czterysta zwierz\u261
?t reprezentuj\u261?cych prawie sto sze\u347?\u263?dziesi\u261?t gatunk\u243?w.
Jak zwykle w zimowe popo\u322?udnie, parking by\u322? prawie pusty.\par\pard\pla
in\hyphpar} {
Stoj\u261?c ko\u322?o swojej szafki, Jason w\u322?o\u380?y\u322? szary kombinezo
n i zamieni\u322? zwyk\u322?e buty na robocze. Zjawi\u322? si\u281? kilka minut
przed czasem, wi\u281?c zd\u261?\u380?y\u322? jeszcze przekartkowa\u263? podr\u2
81?cznik do biologii. Litery wydawa\u322?y mu si\u281? nieco zamazane. Zamykaj\u
261?c od czasu do czasu oczy, recytowa\u322? nazwy r\u243?\u380?nych ko\u347?ci
i wyrostk\u243?w.\par\pard\plain\hyphpar} {
Uni\u243?s\u322? wzrok i spojrza\u322? na zegar. Czas posprz\u261?ta\u263? u hip
opotama. Kiedy wszed\u322? na teren dla zwiedzaj\u261?cych przy basenie hipopota
ma, przystan\u261?\u322?, \u380?eby popatrze\u263? na szklan\u261? gablot\u281?
na \u347?cianie podpisan\u261? \u8222?POMNIK LUDZKIEJ G\u321?UPOTY\u8221?.\par\p
ard\plain\hyphpar} {
Znajdowa\u322?y si\u281? w niej r\u243?\u380?ne przedmioty, kt\u243?re w ci\u261
?gu lat pracownicy wy\u322?owili z basenu hipopotama: aluminiowe puszki, szklane
butelki, monety, niedopa\u322?ki, dwie zapalniczki, pojemnik z nici\u261? denty
styczn\u261?, scyzoryk, zapl\u261?tana spr\u281?\u380?yna do zabawy, plastikowy
zegarek na r\u281?k\u281?, jednorazowa maszynka do golenia\u8230? i nawet kilka
naboj\u243?w.\par\pard\plain\hyphpar} {
Drepcz\u261?c za szczotk\u261?, Jason patrzy\u322? na \u347?mieci zbieraj\u261?c
e si\u281? przed ciemnym w\u322?osiem i zastanawia\u322? si\u281?, czym jaki\u34
7? idiota m\u243?g\u322?by przebi\u263? niebezpieczne przedmioty zebrane w gablo
cie. Mo\u380?e wrzucaj\u261?c do basenu kosiark\u281? do trawy? Albo kilka pr\u2
81?t\u243?w uranowych.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason przystan\u261?\u322?, \u380?eby popatrze\u263? nad por\u281?cz\u261? na og
romnego hipopotama wyci\u261?gni\u281?tego nieruchomo na dnie basenu z g\u322?ow
\u261? powy\u380?ej poziomu wody. Hank by\u322? jedynym hipopotamem w zoo, doros
\u322?ym samcem, kt\u243?ry tego lata mia\u322? obchodzi\u263? czterdzieste urod
ziny. Jason pokr\u281?ci\u322? g\u322?ow\u261?. Majestatyczne zwierz\u281?. Jak
zwykle pracuje na pe\u322?nych obrotach. Mogliby go zast\u261?pi\u263? pos\u261?
giem, a i tak nikt z odwiedzaj\u261?cych nie zauwa\u380?y\u322?by r\u243?\u380?n
icy.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason us\u322?ysza\u322? d\u378?wi\u281?czn\u261? muzyk\u281? dobiegaj\u261?c\u2
61? z wody, tak cich\u261?, \u380?e ledwie s\u322?yszaln\u261?. Z lekko przekrzy
wion\u261? g\u322?ow\u261? przeszed\u322? wok\u243?\u322? basenu, pr\u243?buj\u2
61?c zlokalizowa\u263? \u378?r\u243?d\u322?o muzyki. Kiedy nat\u281?\u380?enie d
\u378?wi\u281?ku przybra\u322?o na sile i muzyka sta\u322?a si\u281? bogatsza i
czystsza, tak \u380?e Jason potrafi\u322? rozr\u243?\u380?ni\u263? poszczeg\u243
?lne instrumenty, zawr\u243?ci\u322? w stron\u281? wody i stwierdzi\u322?, \u380
?e melodyjne tony najwyra\u378?niej dobiegaj\u261? z na wp\u243?\u322? zanurzone
go hipopotama.\par\pard\plain\hyphpar} {
Zainstalowali w basenie podwodne g\u322?o\u347?niki, nic mu o tym nie wspominaj\
u261?c? Jaka\u347? nowa metoda uspokajania oty\u322?ego ssaka? A mo\u380?e \u380
?a\u322?osna pr\u243?ba przyci\u261?gni\u281?cia do hipopotama t\u322?um\u243?w?

\par\pard\plain\hyphpar} {
Melodia brzmia\u322?a obco, opiera\u322?a si\u281? na dziwnych harmoniach i by\u
322?a uzupe\u322?niona przeplataj\u261?cymi si\u281? z ni\u261? kontrtematami. B
asowa, delikatna perkusja wyznacza\u322?a rytm. Jason przechyli\u322? si\u281? p
rzez por\u281?cz, zdumiony tym przedziwnym zjawiskiem. \u379?a\u322?owa\u322?, \
u380?e nie ma tu nikogo wi\u281?cej, bo wtedy m\u243?g\u322?by si\u281? zoriento
wa\u263?, czy nie ma przypadkiem omam\u243?w s\u322?uchowych.\par\pard\plain\hyp
hpar} {
Hipopotam poruszy\u322? si\u281?, ogromna paszcza otworzy\u322?a si\u281?, kiedy
zwierz\u281? ziewn\u281?\u322?o, i na t\u281? jedn\u261? chwil\u281? muzyka sta
\u322?a si\u281? g\u322?o\u347?niejsza i bardziej wyra\u378?na, jakby hipopotam
naprawd\u281? by\u322? \u378?r\u243?d\u322?em skomplikowanej melodii. I zaraz wi
elka paszcza si\u281? zamkn\u281?\u322?a.\par\pard\plain\hyphpar} {
Kiedy hipopotam nie ziewa\u322?, muzyka znowu dobiega\u322?a przyt\u322?umiona,
ale mimo to, stawa\u322?a si\u281? coraz g\u322?o\u347?niejsza. Czy to mo\u380?l
iwe, \u380?e zwierz\u281? po\u322?kn\u281?\u322?o magnetofon? To by\u322?o jedyn
e wiarygodne wyt\u322?umaczenie, ale wydawa\u322?o si\u281? r\u243?wnie niedorze
czne, jak my\u347?l, \u380?e hipopotam wydawa\u322? te d\u378?wi\u281?ki sam z s
iebie.\par\pard\plain\hyphpar} {
A mo\u380?e nie by\u322?o \u380?adnej muzyki? Mo\u380?e oberwa\u322? w g\u322?ow
\u281? mocniej ni\u380? my\u347?la\u322?? Nie, zdecydowanie ju\u380? mu si\u281?
przeja\u347?ni\u322?o w g\u322?owie, a zaburzenia r\u243?wnowagi s\u322?ab\u322
?y.\par\pard\plain\hyphpar} {
Rozejrza\u322? si\u281? wok\u243?\u322?, ale nikogo nie dostrzeg\u322?. Czy to t
en moment, w kt\u243?rym powinien natychmiast po kogo\u347? pobiec? Pomy\u347?la
\u322? o kresk\u243?wce Warner Bros, o \u347?piewaj\u261?cej i ta\u324?cz\u261?c
ej \u380?abie, kt\u243?ra milk\u322?a za ka\u380?dym razem, kiedy zjawia\u322? s
i\u281? jaki\u347? \u347?wiadek.\par\pard\plain\hyphpar} {
Opieraj\u261?c si\u281? brzuchem o por\u281?cz, Jason wychyli\u322? si\u281? dal
eko do przodu, zadziwiony przywo\u322?uj\u261?c\u261? go melodi\u261?. Gdyby zdo
\u322?a\u322? przysun\u261?\u263? ucho bli\u380?ej wody, by\u322?by w stanie pot
wierdzi\u263?, czy muzyka rzeczywi\u347?cie dobiega z do\u322?u. Hipopotam nawet
nie drgn\u261?\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Kiedy Jason pochyli\u322? si\u281? w stron\u281? marszcz\u261?cej si\u281? powie
rzchni, chwyci\u322? go pot\u281?\u380?ny zawr\u243?t g\u322?owy. Straci\u322? r
\u243?wnowag\u281?, wypu\u347?ci\u322? z r\u281?ki por\u281?cz i wpad\u322? g\u3
22?ow\u261? naprz\u243?d do basenu, prosto na hipopotama. I zupe\u322?nie, jakby
to by\u322?a okazja, na kt\u243?r\u261? to zaspane zwierz\u281? czeka\u322?o pr
zez ca\u322?\u261? niewol\u281?, hipopotam wynurzy\u322? si\u281? z otwart\u261?
paszcz\u261?, a muzyka rozbrzmia\u322?a g\u322?o\u347?niej ni\u380? dot\u261?d.
\par\pard\plain\hyphpar} {
Zanim Jason zd\u261?\u380?y\u322? zareagowa\u263?, ju\u380? chwyta\u322? r\u281?
kami \u347?liski j\u281?zyk, jego twarz \u347?lizga\u322?a si\u281? po nat\u322?
uszczonej powierzchni. Wyci\u261?gni\u281?ty na brzuchu \u347?mign\u261?\u322? w
d\u243?\u322? czarnym, \u347?liskim tunelem. \u379?adne zwierz\u281? nie jest a
\u380? tak wielkie! Co si\u281? dzia\u322?o? Melodia rozbrzmiewa\u322?a czysto w
kontrapunkcie do jego przera\u380?enia, a on sp\u322?ywa\u322? wilgotnym koryta
rzem. Pr\u243?bowa\u322? zaprze\u263? si\u281? o gumowate boki i spowolni\u263?
zjazd, ale mu si\u281? nie uda\u322?o. W ko\u324?cu jego r\u281?ce i g\u322?owa
wynurzy\u322?y si\u281? gwa\u322?townie z dziupli w pniu umieraj\u261?cego drzew
a w pobli\u380?u rzeki o brzegach poro\u347?ni\u281?tych paprociami.\par\pard\pl
ain\hyphpar} {
Jakim\u347? cudem zapad\u322?a ju\u380? noc. Srebrzysta \u347?cie\u380?ka ksi\u2
81?\u380?ycowego \u347?wiat\u322?a dr\u380?a\u322?a na wodzie. Muzyka, kt\u243?r
\u261? Jason s\u322?ysza\u322?, dobiega\u322?a z szerokiej tratwy dryfuj\u261?ce
j na leniwym nurcie. Wykaraska\u322? si\u281? z dziupli. Kombinezon mia\u322? pr
zemoczony po tym, jak wpad\u322? do basenu hipopotama. Obejrza\u322? si\u281?, \
u380?eby przyjrze\u263? si\u281? pustemu wn\u281?trzu drzewa. Od \u347?rodka pie
\u324? by\u322? wilgotny i spr\u243?chnia\u322?y. Jason nie by\u322? w stanie do
jrze\u263? \u380?adnego przej\u347?cia, nie licz\u261?c otworu przez kt\u243?ry

si\u281? wynurzy\u322? i szpary w g\u243?rze, u szczytu pustego pnia, przez kt\u


243?r\u261? dostrzeg\u322? gwiazdy.\par\pard\plain\hyphpar} {
To by\u322?o niemo\u380?liwe! Gdzie si\u281? podzia\u322? tunel? Jakim cudem pro
wadzi\u322? do drzewa? Gdzie by\u322? hipopotam? Gdzie si\u281? podzia\u322?o zo
o? W ca\u322?ym mie\u347?cie nie by\u322?o rzeki nawet w po\u322?owie tak szerok
iej jak ta! Jason zamruga\u322? zaskoczony, zastanawiaj\u261?c si\u281?, czy nie
straci\u322? przytomno\u347?ci po uderzeniu pi\u322?k\u261? w boksie.\par\pard\
plain\hyphpar} {
Zapieraj\u261?c si\u281? o wewn\u281?trzne powierzchnie \u347?ciany pnia, zdo\u3
22?a\u322? si\u281? wspi\u261?\u263? na g\u243?r\u281?, a\u380? wyszed\u322? prz
ez dziur\u281? u szczytu pnia, dwana\u347?cie st\u243?p nad ziemi\u261?. Nadal n
igdzie nie by\u322?o \u347?ladu po hipopotamie albo zoo Vista Point. Za to mia\u
322? st\u261?d doskona\u322?y widok na tratw\u281?, kt\u243?ra podp\u322?yn\u281
?\u322?a i znajdowa\u322?a si\u281? teraz dok\u322?adnie na jego wysoko\u347?ci.
\par\pard\plain\hyphpar} {
Ma\u322?e, kolorowe latarenki o\u347?wietla\u322?y platform\u281?. Szczup\u322?y
m\u281?\u380?czyzna w jasnym stroju wali\u322? w ksylofon. Przysadzista kobieta
dmucha\u322?a w zakrzywiony flet. Kolejny m\u281?\u380?czyzna krz\u261?ta\u322?
si\u281? mi\u281?dzy zestawem rozwieszonych dzwonk\u243?w i par\u261? wysokich
bongos\u243?w. Oty\u322?a, rozlaz\u322?a kobieta o co najmniej pi\u281?ciu podbr
\u243?dkach szarpa\u322?a struny instrumentu o przedziwnym kszta\u322?cie. Niski
cz\u322?owiek trzyma\u322? olbrzymi mosi\u281?\u380?ny r\u243?g, kt\u243?rego r
ura owija\u322?a si\u281? wok\u243?\u322? szerokiej piersi muzyka i opiera\u322?
a mu si\u281? na ramionach.\par\pard\plain\hyphpar} {
Tratwa wp\u322?yn\u281?\u322?a za parawan p\u322?acz\u261?cych wierzb, nim Jason
zd\u261?\u380?y\u322? wychwyci\u263? szczeg\u243?\u322?y, ale zobaczy\u322?, \u
380?e paru innych muzyk\u243?w majstrowa\u322?o przy r\u243?\u380?norodnych, zde
cydowanie mniej znajomych instrumentach. Niedaj\u261?ca mu spokoju muzyka przeni
ka\u322?a powietrze, szybuj\u261?c ku niemu nad rzek\u261? i brzegiem.\par\pard\
plain\hyphpar} {
Od pyta\u324? Jasonowi kr\u281?ci\u322?o si\u281? w g\u322?owie. Jak si\u281? tu
dosta\u322?? Czy to by\u322? koszmar? Jak wr\u243?ci do zoo? Wpa\u347?\u263? do
basenu hipopotama to jedno - rzecz \u347?wiadcz\u261?ca o niedba\u322?o\u347?ci
, ale mo\u380?liwa. Jednak\u380?e przej\u347?cie przez paszcz\u281? hipopotama d
o tuneluzje\u380?d\u380?alni i wynurzenie si\u281? ze spr\u243?chnia\u322?ego dr
zewa na brzegu rzeki - to ju\u380? co\u347? trudniejszego do prze\u322?kni\u281?
cia. Wszystkie jego za\u322?o\u380?enia odno\u347?nie do rzeczywisto\u347?ci zos
ta\u322?y w\u322?a\u347?nie wywr\u243?cone do g\u243?ry nogami. A jednak otoczen
ie wydawa\u322?o mu si\u281? takie namacalne. Nie potrafi\u322? zaprzecza\u263?
w\u322?asnym zmys\u322?om. Czu\u322? wilgotn\u261?, \u347?lisk\u261? powierzchni
\u281? kory pod d\u322?o\u324?mi; wychwytywa\u322? s\u322?aby zapach zgnilizny u
nosz\u261?cy si\u281? ze stoj\u261?cej wody w rozlewisku nad brzegiem rzeki. Ole
iste soki oblepia\u322?y mu sk\u243?r\u281?. Pow\u261?cha\u322? r\u281?k\u281? ostry aromat \u380?ywicy przypomnia\u322? mu troch\u281? roladki z figami i cuk
ierki z lukrecj\u261?, ale tak naprawd\u281? nigdy nie w\u261?cha\u322? czego\u3
47? podobnego.\par\pard\plain\hyphpar} {
Westchn\u261?\u322?. Zna\u322? r\u243?\u380?nic\u281? mi\u281?dzy mglistymi dozn
aniami ze snu i bardziej wyrazistymi z jawy. Z pewno\u347?ci\u261? czu\u322?, \u
380?e nie \u347?pi. Mimo to, nie m\u243?g\u322? przesta\u263? pow\u261?tpiewa\u2
63? w realno\u347?\u263? tej nierealnej sytuacji. By\u263? mo\u380?e to by\u322?
po prostu wyj\u261?tkowo sugestywny sen. W ko\u324?cu oberwa\u322? w g\u322?ow\
u281? baseballow\u261? pi\u322?k\u261?. Mo\u380?e nadal le\u380?a\u322? nieprzyt
omny w boksie\u8230? Nagle zadr\u380?a\u322?. A mo\u380?e umar\u322? - m\u243?g\
u322? powsta\u263? zakrzep w m\u243?zgu. A mo\u380?e hipopotam naprawd\u281? go
po\u380?ar\u322?. Czy\u380?by przeszed\u322? na drug\u261? stron\u281? do jakieg
o\u347? \u380?ycia pozagrobowego?\par\pard\plain\hyphpar} {
Podrapa\u322? si\u281? po brodzie. Wra\u380?enie by\u322?o rzeczywiste. Mokre ub
rania klei\u322?y si\u281? do cia\u322?a zupe\u322?nie normalnie. G\u322?owa go
nieco bola\u322?a i nadal mia\u322? pewne k\u322?opoty z zachowaniem r\u243?wnow
agi. Czy objawy wstrz\u261?su m\u243?zgu utrzymywa\u322?yby si\u281? we \u347?ni

e?\par\pard\plain\hyphpar} {
A w \u380?yciu po \u347?mierci? Pos\u322?ucha\u322? muzyki i cichego szmeru rzek
i. Gdziekolwiek by\u322?, jakiekolwiek by\u322?o tego wyja\u347?nienie, pozosta\
u322? czujny i znajdowa\u322? si\u281? w \u380?ywym, dzia\u322?aj\u261?cym na zm
ys\u322?y otoczeniu. Zlustrowa\u322? wzrokiem okolic\u281? - omsza\u322?e drzewa
nad rzek\u261?, zaro\u347?la poni\u380?ej, owady bzycz\u261?ce w pobli\u380?u nieco zdumiony tym, jak \u322?atwe do zaakceptowania okaza\u322?o si\u281? niem
o\u380?liwe, kiedy ju\u380? si\u281? wydarzy\u322?o.\par\pard\plain\hyphpar} {
Szybko odkry\u322?, \u380?e jego najpilniejszym k\u322?opotem b\u281?dzie zej\u3
47?cie na d\u243?\u322?. Usiad\u322? niezgrabnie na brzegu wysokiego, pustego pn
ia, pr\u243?buj\u261?c ulokowa\u263? si\u281? tak, \u380?eby zej\u347?\u263? w t
en sam spos\u243?b, w jaki wcze\u347?niej si\u281? wspi\u261?\u322?. Najwyra\u37
8?niej nie bardzo mu to wychodzi\u322?o. Zakr\u281?ci\u322?o mu si\u281? w g\u32
2?owie na my\u347?l, \u380?e mia\u322?by ze\u347?lizgn\u261?\u263? si\u281? wn\u
281?trzem pnia, zosta\u263? naszpikowany drzazgami i ostatecznie z\u322?ama\u263
? kostk\u281? przy l\u261?dowaniu. My\u347?l o zej\u347?ciu wn\u281?trzem pnia w
ydawa\u322?a si\u281? mniej ni\u380? kusz\u261?ca. Dlaczego wspinanie si\u281? z
awsze jest o wiele \u322?atwiejsze od schodzenia?\par\pard\plain\hyphpar} {
W ko\u324?cu, po wielu pe\u322?nych wahania obrotach i skr\u281?tach cia\u322?a,
zsun\u261?\u322? si\u281? z powrotem do wn\u281?trza pnia tak, \u380?eby m\u243
?c si\u281? zaprze\u263?. Kiedy wreszcie przecisn\u261?\u322? si\u281? na d\u243
?\u322?, wyszed\u322? z drzewa, ciesz\u261?c si\u281? ze \u347?wiat\u322?a ksi\u
281?\u380?ycowego, i postanowi\u322? ruszy\u263? za tratw\u261?, poniewa\u380? s
tanowi\u322?a jedyny \u347?lad cywilizacji.\par\pard\plain\hyphpar} {
Wkr\u243?tce dogoni\u322? muzyk\u281?, chocia\u380? listowie nad rzek\u261? odci
na\u322?o mu widok na tratw\u281?. Potruchta\u322? przed siebie, a\u380? dotar\u
322? do prze\u347?witu i zobaczy\u322? drobn\u261?, zgarbion\u261? posta\u263? s
iedz\u261?c\u261? na k\u322?odzie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Cze\u347?\u263? - powiedzia\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
Posta\u263? gwa\u322?townie obr\u243?ci\u322?a g\u322?ow\u281?. Twarz nale\u380?
a\u322?a do dzieciaka maj\u261?cego mo\u380?e dziesi\u281?\u263?, jedena\u347?ci
e lat. Kiedy ch\u322?opiec si\u281? poruszy\u322?, Jason zda\u322? sobie spraw\u
281?, \u380?e ma spory garb na plecach.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dlaczego podkradasz si\u281? do mnie? - warkn\u261?\u322? ch\u322?opak.\par\pa
rd\plain\hyphpar} {
- Ja tylko id\u281? za tratw\u261? - odpar\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar}
{
Ch\u322?opiec, nieco si\u281? uspokoiwszy, przesun\u261?\u322? si\u281? na k\u32
2?odzie, robi\u261?c troch\u281? miejsca. Jason usiad\u322? obok niego.\par\pard
\plain\hyphpar} {
- O co w\u322?a\u347?ciwie chodzi z t\u261? tratw\u261? muzyczn\u261?? - spyta\u
322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Ch\u322?opiec zerkn\u261?\u322? na niego z pow\u261?tpiewaniem.\par\pard\plain\h
yphpar} {
- \u379?artujesz? To pie\u347?\u324? \u380?a\u322?obna Zawrotnej Dziewi\u261?tki
, najlepszych muzyk\u243?w w okolicy. Wi\u281?kszo\u347?\u263? ludzi czeka na ni
ch przy wodospadzie. Tylko ten etap ich interesuje. Ale ja wol\u281? pos\u322?uc
ha\u263? muzyki. To b\u281?dzie ich ostatni raz.\par\pard\plain\hyphpar} {
- P\u322?yn\u261? w stron\u281? wodospadu?\par\pard\plain\hyphpar} {
Teraz, gdy zacz\u261?\u322? nas\u322?uchiwa\u263?, wychwyci\u322? odleg\u322?y r
yk wody.\par\pard\plain\hyphpar} {
Ch\u322?opiec z powag\u261? pokiwa\u322? g\u322?ow\u261?.\par\pard\plain\hyphpar
} {
- Pr\u243?buj\u261? w ten spos\u243?b co\u347? zadeklarowa\u263?. Zabroniono im
wsp\u243?lnych wyst\u281?p\u243?w publicznych. Nie rozumiem, w jaki spos\u243?b
to ma cokolwiek zmieni\u263?. - Rzuci\u322? Jasonowi surowe spojrzenie. - Musia\
u322?e\u347? o nich s\u322?ysze\u263?. Zgadza si\u281??\par\pard\plain\hyphpar}
{
- Nie. Jestem tu obcy. Dopiero co si\u281? zjawi\u322?em.\par\pard\plain\hyphpar
} {

- Sk\u261?d jeste\u347??\par\pard\plain\hyphpar} {
- Z Vista w Kolorado.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nigdy nie s\u322?ysza\u322?em.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason zawaha\u322? si\u281?, nie bardzo wiedz\u261?c, czy chcia\u322? us\u322?ys
ze\u263? odpowied\u378? ch\u322?opca.\par\pard\plain\hyphpar} {
- A o Ameryce? Albo planecie Ziemia?\par\pard\plain\hyphpar} {
Ch\u322?opiec \u347?ci\u261?gn\u261?\u322? brwi.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie bardzo.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mo\u380?esz mi powiedzie\u263?, gdzie jestem?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nad rzek\u261?, jak wida\u263?. - Ch\u322?opak gwa\u322?townie zerkn\u261?\u32
2? z powrotem na nurt. - Min\u281?li nas. Lepiej chod\u378?my, bo przegapimy fin
a\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason powlek\u322? si\u281? za ch\u322?opcem, kt\u243?ry porusza\u322? si\u281?
zadziwiaj\u261?co szybko porz\u261?dnym szlakiem okr\u261?\u380?aj\u261?cym kilk
a bagnistych obszar\u243?w i cienistych g\u261?szczy. Nocne powietrze najwyra\u3
78?niej dobrze robi\u322?o Jasonowi na g\u322?ow\u281?, chocia\u380? s\u322?aby,
pulsuj\u261?cy b\u243?l uporczywie nie mija\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Wspi\u281?li si\u281? stromym, g\u281?sto poro\u347?ni\u281?tym stokiem i wyszli
na wzniesienie z widokiem na rzek\u281?. Ryk wodospadu przybra\u322? na sile. K
orzystaj\u261?c z podwy\u380?szenia, Jason zerkn\u261?\u322? w g\u243?r\u281? rz
eki, \u380?eby zobaczy\u263?, o ile wyprzedzili ma\u322?\u261? tratw\u281?. Muzy
ka dobiega\u322?a z oddali. Kiedy spojrza\u322? w przeciwnym kierunku, dostrzeg\
u322? miejsce, w kt\u243?rym rzeka gwa\u322?townie si\u281? ko\u324?czy\u322?a.
Wodospad.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Lepiej chod\u378?my - ponagli\u322? go ch\u322?opiec. - Teraz mamy nad nimi pr
zewag\u281?, ale nurt przy\u347?piesza. Wkr\u243?tce b\u281?d\u261? p\u322?yn\u2
61?\u263? szybciej, ni\u380? my b\u281?dziemy w stanie si\u281? porusza\u263?.\p
ar\pard\plain\hyphpar} {
Jason zszed\u322? za ch\u322?opcem w mrok pod zwieszaj\u261?cymi si\u281? ga\u32
2?\u281?ziami. Wkr\u243?tce us\u322?ysza\u322?, \u380?e woda p\u322?ynie szybcie
j. Ryk wodospadu sta\u322? si\u281? nieprzerwanym grzmotem, zag\u322?uszaj\u261?
cym odleg\u322?\u261? muzyk\u281?. Jason odkry\u322?, \u380?e zaczyna mu brakowa
\u263? tchu, kiedy przy\u347?pieszy\u322?, \u380?eby dotrzyma\u263? kroku coraz
szybciej id\u261?cemu przewodnikowi.\par\pard\plain\hyphpar} {
Przeszli przez g\u281?st\u261? k\u281?p\u281? drzew i zobaczyli o\u347?wietlony
ksi\u281?\u380?ycem t\u322?um zebrany obok szczytu wodospadu. Nad sam\u261? kraw
\u281?dzi\u261? wznosi\u322?o si\u281? kilka pi\u281?ter prowizorycznych trybun,
na kt\u243?rych t\u322?oczyli si\u281? gapie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Znajd\u378? dobre miejsce - poradzi\u322? mu ch\u322?opiec, zanim potruchta\u3
22? nad brzeg rzeki.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason pobieg\u322? do drugiego ko\u324?ca trybun i odkry\u322?, \u380?e dochodz\
u261? do samej kraw\u281?dzi przyprawiaj\u261?cej o zawr\u243?t g\u322?owy przep
a\u347?ci, z kt\u243?rej woda spada\u322?a kaskadami jak nieko\u324?cz\u261?ce s
i\u281? tsunami.\par\pard\plain\hyphpar} {
Kiedy\u347? pojecha\u322? z rodzin\u261? nad wodospad Niagara - ten wygl\u261?da
\u322? na niemal r\u243?wnie wysoki i przewala\u322?o si\u281? przez niego prawi
e tyle samo wody. Zimna mg\u322?a wodna zwil\u380?y\u322?a Jasonowi twarz.\par\p
ard\plain\hyphpar} {
Obszed\u322? trybuny i dotar\u322? do brzegu rzeki. T\u322?um ludzi ci\u261?gn\u
261?\u322? si\u281? od trybun spory kawa\u322? w g\u243?r\u281? rzeki. Niekt\u24
3?rzy widzowie mieli ponure miny. Inni pojadali przek\u261?ski. Jedna grupa ko\u
322?ysa\u322?a si\u281? i \u347?piewa\u322?a, fa\u322?szuj\u261?c, jak\u261?\u34
7? pie\u347?\u324?. Jason szed\u322? w g\u243?r\u281? rzeki i szuka\u322? wolneg
o miejsca. Wi\u281?kszo\u347?\u263? ludzi mia\u322?a na sobie proste ubrania z s
amodzia\u322?u, chocia\u380? czasem Jason dostrzega\u322? eleganckie futro albo
haftowan\u261? kamizelk\u281?. Nikt nie nosi\u322? tego, co on uwa\u380?a\u322?
za normalne, wsp\u243?\u322?czesne ubranie.\par\pard\plain\hyphpar} {
Po tym, jak przepchn\u261?\u322? si\u281? nieco do przodu, znalaz\u322? miejsce,
z kt\u243?rego b\u281?dzie dobry widok na tratw\u281? spadaj\u261?c\u261? z kra
w\u281?dzi wodospadu, ale kt\u243?ry znajdowa\u322? si\u281? za daleko w g\u243?

rze rzeki, \u380?eby m\u243?c obserwowa\u263? jej dalszy lot. Stan\u261?\u322? o


bok kobiety w \u347?rednim wieku w kwiecistym czepku i w sukni z ci\u281?\u380?k
iej tkaniny. Patrzy\u322?a z niepokojem na rzek\u281?, za\u322?amuj\u261?c r\u28
1?ce.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mo\u380?e w to pani uwierzy\u263?? - zapyta\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Odwr\u243?ci\u322?a si\u281? do niego. Spojrzenie jej szeroko rozstawionych oczu
spocz\u281?\u322?o na podbr\u243?dku Jasona.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Czy mog\u281? uwierzy\u263?, \u380?e m\u243?j brat zaraz si\u281? zabije, \u38
0?eby urz\u261?dzi\u263? absurdalne przedstawienie?\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason uni\u243?s\u322? brwi.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Pani brat jest na tej tratwie?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nigdy nie mia\u322? za grosz rozumu. Ani kr\u281?gos\u322?upa. Zawsze robi to,
co mu ka\u380?e Simeon. Ten wariat przekona\u322? ca\u322?y zesp\u243?\u322?, \
u380?eby si\u281? zabili.\par\pard\plain\hyphpar} {
Spojrza\u322?a znowu na p\u281?dz\u261?cy nurt. Tratwy nadal nie by\u322?o wida\
u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dlaczego przysz\u322?a pani na to patrze\u263??\par\pard\plain\hyphpar} {
Wzruszy\u322?a ramionami i lekko si\u281? zarumieni\u322?a.\par\pard\plain\hyphp
ar} {
- \u379?eby ich wesprze\u263?. Zawrotna Dziewi\u261?tka uwa\u380?a, \u380?e ich
ofiara jest wa\u380?na. My\u347?l\u281?, \u380?e chyba niezale\u380?nie od tego,
co si\u281? stanie, lepiej dla Darrena, \u380?eby odszed\u322? z tego \u347?wia
ta, czuj\u261?c si\u281? docenionym.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To w\u322?a\u347?nie przywiod\u322?o tutaj tych wszystkich ludzi?\par\pard\pla
in\hyphpar} {
Spojrza\u322?a w stron\u281? zaimprowizowanych trybun nad kraw\u281?dzi\u261? wo
dospadu.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To w wi\u281?kszo\u347?ci wielbiciele ich muzyki. Nikt nie rozumie, o co tu ta
k naprawd\u281? chodzi. My\u347?l\u281?, \u380?e wielu z nich jest tutaj, bo uzn
ali, \u380?e to \u347?wietna zabawa, patrze\u263?, jak tratwa pe\u322?na muzyk\u
243?w spada z ogromnego wodospadu.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason w duchu zgodzi\u322? si\u281?, \u380?e b\u281?dzie to imponuj\u261?cy wido
k. Ale za jak\u261? cen\u281?! Wodospad by\u322? zdecydowanie za wysoki, \u380?e
by prze\u380?y\u322? kt\u243?rykolwiek z muzyk\u243?w.\par\pard\plain\hyphpar} {
- \u379?a\u322?uj\u281?, \u380?e nie mog\u281? nic zrobi\u263? - denerwowa\u322?
a si\u281? kobieta.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dlaczego nikt nie spr\u243?buje ich uratowa\u263??\par\pard\plain\hyphpar} {
- Oni nie chc\u261?, \u380?eby ich ratowa\u263?. To pogrzeb.\par\pard\plain\hyph
par} {
Jason si\u281? rozejrza\u322?. Ludzie patrzyli si\u281? wyczekuj\u261?co w g\u24
3?r\u281? rzeki, niekt\u243?rzy ponurzy, inni podekscytowani.\par\pard\plain\hyp
hpar} {
Powinien spr\u243?bowa\u263? ocali\u263? muzyk\u243?w? To mu wygl\u261?da\u322?o
na tragiczne marnowanie ludzkiego \u380?ycia. Uzna\u322?, \u380?e gdyby on znal
az\u322? si\u281? na tratwie, to niezale\u380?nie od swoich przekona\u324?, zmie
ni\u322?by zdanie i odechcia\u322?oby mu si\u281? spada\u263? z wodospadu zaraz
po przekroczeniu punktu, z kt\u243?rego nie by\u322?oby ju\u380? powrotu. Jacy z
drowi na umy\u347?le ludzie rzuciliby si\u281? z w\u322?asnej woli z ogromnego w
odospadu? Jakie sensowne o\u347?wiadczenie mo\u380?na w ten spos\u243?b wyg\u322
?osi\u263?? Z tego, co mu powiedziano, wynika\u322?o, \u380?e pozostali wykonywa
li rozkazy ich szalonego przyw\u243?dcy. A co, je\u347?li zafundowa\u322? im pra
nie m\u243?zgu, jak w jakiej\u347? sekcie? Wi\u281?kszo\u347?\u263? ludzi na tra
twie pewnie ucieszy\u322?aby si\u281?, gdyby ich uratowano.\par\pard\plain\hyphp
ar} {
- Chc\u281? pani pom\u243?c - powiedzia\u322?, zni\u380?aj\u261?c g\u322?os. - W
ie pani, gdzie mog\u281? znale\u378?\u263? lin\u281??\par\pard\plain\hyphpar} {
Kobieta zerkn\u281?\u322?a na niego i w jej oczach zab\u322?ys\u322?a nadzieja.\
par\pard\plain\hyphpar} {
- Chcesz temu zapobiec? Ekipa ratownicza ma lin\u281?, ale nie liczy\u322?abym n
a to, \u380?e jej u\u380?yj\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {

- Ekipa ratownicza? Gdzie?\par\pard\plain\hyphpar} {


- S\u261? tu tylko na wszelki wypadek. Kawa\u322?ek st\u261?d w g\u243?r\u281? r
zeki. Kto\u347? w t\u322?umie zacz\u261?\u322? wiwatowa\u263?. Pojawi\u322?a si\
u281? tratwa. Jason niemal cudem wychwyci\u322? muzyk\u281?.\par\pard\plain\hyph
par} {
Zostawiaj\u261?c za sob\u261? grup\u281? gapi\u243?w, pop\u281?dzi\u322? brzegie
m rzeki, a\u380? dotar\u322? do dw\u243?ch m\u281?\u380?czyzn. Mieli d\u322?ug\u
261? lin\u281? zawi\u261?zan\u261? wok\u243?\u322? pot\u281?\u380?nego pnia guzo
watego drzewa, wznosz\u261?cego si\u281? nad p\u281?dz\u261?c\u261? wod\u261?.\p
ar\pard\plain\hyphpar} {
- Panowie s\u261? ekip\u261? ratownicz\u261?? - spyta\u322? Jason.\par\pard\plai
n\hyphpar} {
Ni\u380?szy m\u281?\u380?czyzna z jedn\u261? r\u281?k\u261? odpowiedzia\u322?:\p
ar\pard\plain\hyphpar} {
- A owszem.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zamierzacie ich ratowa\u263??\par\pard\plain\hyphpar} {
Muzycy szybko zbli\u380?ali si\u281?, p\u322?yn\u261?c z bystrym pr\u261?dem. Ic
h instrumenty zgrzyta\u322?y i czka\u322?y, kiedy tratwa rozko\u322?ysa\u322?a s
i\u281? na spienionych wodach.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Tylko je\u347?li wezw\u261? pomoc - zapewni\u322? go ni\u380?szy m\u281?\u380?
czyzna. Jason zobaczy\u322?, \u380?e drugi koniec cienkiej liny przymocowano do
strza\u322?y, kt\u243?r\u261? trzyma\u322? szczup\u322?y m\u281?\u380?czyzna opa
rty na \u322?uku. Wszyscy trzej stali oko\u322?o pi\u281?\u263?dziesi\u281?ciu j
ard\u243?w w g\u243?r\u281? od wodospadu. Tratwa p\u281?dzi\u322?a jakie\u347? d
wadzie\u347?cia jard\u243?w od brzegu.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Czy pa\u324?ska strza\u322?a doleci z t\u261? lin\u261?? - zaniepokoi\u322? si
\u281? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Z pewno\u347?ci\u261?, o ile b\u281?d\u281? celowa\u322? nieco wy\u380?ej - od
par\u322? smuk\u322?y m\u281?\u380?czyzna.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dobrze pan strzela?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Doskonale.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mo\u380?e powinni panowie po prostu ich uratowa\u263?. Za\u322?o\u380?\u281? s
i\u281?, \u380?e ostatecznie panom podzi\u281?kuj\u261?.\par\pard\plain\hyphpar}
{
- W\u261?tpi\u281? - prychn\u261?\u322? szczup\u322?y m\u281?\u380?czyzna. - Nie
chcieli nawet, \u380?eby ratownicy si\u281? zjawili. B\u281?d\u281? interweniow
a\u322? tylko na ich \u380?yczenie.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason odwr\u243?ci\u322? si\u281? do muzyk\u243?w, kt\u243?rym grozi\u322?o \u34
7?miertelne niebezpiecze\u324?stwo. Gdyby spr\u243?bowa\u322? pop\u322?yn\u261?\
u263?, \u380?eby poda\u263? im lin\u281?, nurt porwa\u322?by go, zanim zd\u261?\
u380?y\u322?by si\u281? do nich zbli\u380?y\u263?. Drzewo nie zwiesza\u322?o si\
u281? wystarczaj\u261?co daleko nad rzek\u261?, \u380?eby m\u243?g\u322? wspi\u2
61?\u263? si\u281? po nim i dosi\u281?gn\u261?\u263? tratwy. Czas ucieka\u322?.\
par\pard\plain\hyphpar} {
- Spr\u243?bujcie ich uratowa\u263? - nalega\u322? Jason. - Przecie\u380? tak ni
e mo\u380?na.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie, o ile nie\u8230? - zacz\u261?\u322? niski m\u281?\u380?czyzna.\par\pard\p
lain\hyphpar} {
- S\u322?ysz\u281?, jak wo\u322?aj\u261? o pomoc - sk\u322?ama\u322? Jason.\par\
pard\plain\hyphpar} {
- Odejd\u378? - rzuci\u322? szczup\u322?y m\u281?\u380?czyzna, krzywi\u261?c sze
rokie usta i ods\u322?aniaj\u261?c po\u380?\u243?\u322?k\u322?e z\u281?by. - Ost
atnie, czego potrzebujemy, to desperat, kt\u243?ry chce zosta\u263? bohaterem. G
dyby naprawd\u281? krzyczeli o pomoc, nie us\u322?yszeliby\u347?my ich przez two
j\u261? paplanin\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Przys\u322?a\u322?a mnie siostra jednego z muzyk\u243?w - spr\u243?bowa\u322?
Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie obchodzi\u322?oby mnie, nawet gdyby przys\u322?a\u322? ci\u281? sam kr\u24
3?l Meridonu - odpar\u322? chudzielec. - To ich decyzja.\par\pard\plain\hyphpar}
{

Tratwa nied\u322?ugo mia\u322?a si\u281? z nimi zr\u243?wna\u263?. Nie by\u322?o


czasu na my\u347?lenie. Jason pchn\u261?\u322? niskiego ratownika. Zaskoczony m
\u281?\u380?czyzna zachwia\u322? si\u281? na stromym brzegu i wpad\u322? do wody
.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Co z tob\u261??! - krzykn\u261?\u322? chudy, rzucaj\u261?c \u322?uk i strza\u3
22?\u281?, \u380?eby skoczy\u263? w nurt za towarzyszem.\par\pard\plain\hyphpar}
{
Niski m\u281?\u380?czyzna zosta\u322? ju\u380? zniesiony w d\u243?\u322? rzeki i
by\u322?o wida\u263?, jak m\u322?\u243?ci wod\u281? jedyn\u261? r\u281?k\u261?.
Nawet tu\u380? przy brzegu pr\u261?d by\u322? silny.\par\pard\plain\hyphpar} {
Wierz\u261?c, \u380?e chudzielec uratuje kompana, Jason nie traci\u322? czasu i
natychmiast podni\u243?s\u322? \u322?uk i strza\u322?\u281?. Za\u322?o\u380?y\u3
22? strza\u322?\u281? na ci\u281?ciw\u281? i przyci\u261?gn\u261?\u322? j\u261?
do policzka, wyt\u281?\u380?aj\u261?c wszystkie si\u322?y i mru\u380?\u261?c jed
no oko. Nie mia\u322? \u322?uku w r\u281?ku, odk\u261?d zdoby\u322? odznak\u281?
\u322?ucznika dwa lata temu na letnim obozie.\par\pard\plain\hyphpar} {
Tratwa p\u322?yn\u281?\u322?a, podskakuj\u261?c na wodzie, dwadzie\u347?cia jard
\u243?w od brzegu, ale jeszcze nie znalaz\u322?a si\u281? dok\u322?adnie na wyso
ko\u347?ci miejsca, w kt\u243?rym sta\u322? Jason. Wiele instrument\u243?w i muz
yk\u243?w wygl\u261?da\u322?o na przywi\u261?zanych do platformy. Jason odchyli\
u322? \u322?uk troch\u281? w g\u243?r\u281?, maj\u261?c nadziej\u281?, \u380?e o
n i chudzielec tak samo rozumieli s\u322?owa \u8222?nieco wy\u380?ej\u8221?.\par
\pard\plain\hyphpar} {
Wypu\u347?ci\u322? strza\u322?\u281?, kt\u243?ra przeci\u281?\u322?a odleg\u322?
o\u347?\u263? dziel\u261?c\u261? go od tratwy i wbi\u322?a si\u281? w rami\u281?
m\u281?\u380?czyzny graj\u261?cego na bongosach. D\u378?wi\u281?ki perkusji urw
a\u322?y si\u281?, kiedy m\u281?\u380?czyzna pad\u322?, znikaj\u261?c Jasonowi z
oczu. Lina na brzegu dalej si\u281? rozwija\u322?a, w miar\u281? jak tratwa mkn
\u281?\u322?a b\u322?yskawicznie przed siebie.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason zaczerpn\u261?\u322? gwa\u322?townie tchu. Czy to naprawd\u281? w\u322?a\u
347?nie si\u281? wydarzy\u322?o? Nie zamierza\u322? postrzeli\u263? muzyka. Zerk
n\u261?\u322? na rozwijaj\u261?c\u261? si\u281? lin\u281? ratownicz\u261?. Nie b
y\u322?a za d\u322?uga? Wygl\u261?da\u322?a na do\u347?\u263? cienk\u261?. Wytrz
yma?\par\pard\plain\hyphpar} {
Lina napi\u281?\u322?a si\u281? z nag\u322?ym szarpni\u281?ciem. Tratwa przechyl
i\u322?a si\u281?, rozbryzguj\u261?c wod\u281? i skr\u281?caj\u261?c w stron\u28
1? brzegu. T\u322?um krzykn\u261?\u322? zaskoczony.\par\pard\plain\hyphpar} {
Trzydzie\u347?ci jard\u243?w w d\u243?\u322? rzeki szczup\u322?y m\u281?\u380?cz
yzna wyci\u261?gn\u261?\u322? niskiego z wody. Teraz sta\u322? z r\u281?kami na
biodrach i patrzy\u322?, jak tratwa zakr\u281?ca po \u322?uku w stron\u281? brze
gu. Co\u347? w jego r\u281?ku rozb\u322?ys\u322?o w jasnym ksi\u281?\u380?ycowym
\u347?wietle.\par\pard\plain\hyphpar} {
Niezale\u380?nie od tego, czy muzycy chcieli zosta\u263? uratowani, czy nie, tra
twa by\u322?a na najlepszej drodze, \u380?eby uderzy\u263? w brzeg. Ranny perkus
ista musia\u322? solidnie zapl\u261?ta\u263? si\u281? w jaki\u347? sprz\u281?t,
bo lina pozosta\u322?a nadzwyczaj napi\u281?ta. Wi\u281?kszo\u347?\u263? muzyk\u
243?w nie przerwa\u322?a gry. Kilku wygl\u261?da\u322?o, jakby pr\u243?bowali uw
olni\u263? si\u281? od wi\u261?\u380?\u261?cych ich lin.\par\pard\plain\hyphpar}
{
Kiedy, przechylaj\u261?c si\u281? nieco, tratwa uderzy\u322?a o urwisty brzeg le
dwie dziesi\u281?\u263? jard\u243?w od wodospadu, wielu gapi\u243?w j\u281?kn\u2
81?\u322?o. Zaraz jednak j\u281?ki zamieni\u322?y si\u281? w okrzyki, gdy uderze
nie o brzeg zrzuci\u322?o przysadzist\u261? kobiet\u281? do wody razem z jej kr\
u281?tym fletem. Rozgardiasz osi\u261?gn\u261?\u322? apogeum, kiedy zosta\u322?a
zmyta z kraw\u281?dzi wodospadu i spad\u322?a razem z hucz\u261?cymi masami wod
y.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason wytrzeszczy\u322? oczy z przera\u380?enia i poczu\u322?, jak ro\u347?nie m
u w gardle gula. Ledwie m\u243?g\u322? uwierzy\u263? w to, co w\u322?a\u347?nie
zobaczy\u322?. Wsz\u281?dzie wok\u243?\u322? niego rozleg\u322?y si\u281? wiwaty
, kiedy szczup\u322?y m\u281?\u380?czyzna przeci\u261?\u322? napi\u281?t\u261? l

in\u281? i kaleka tratwa znowu gwa\u322?townie ruszy\u322?a z pr\u261?dem. Jason


owi wydawa\u322?o si\u281?, \u380?e kto\u347? chyba zeskoczy\u322? z tratwy na b
rzeg, ale nie mia\u322? pewno\u347?ci. Wrzawa w\u347?r\u243?d t\u322?umu osi\u26
1?gn\u281?\u322?a radosne apogeum, kiedy tratwa podp\u322?yn\u281?\u322?a do wod
ospadu, znalaz\u322?a si\u281? dok\u322?adnie pod zat\u322?oczonymi trybunami i
znikn\u281?\u322?a przy wt\u243?rze \u322?oskotu czyneli i ostatniej, piskliwej
nuty drewnianego instrumentu d\u281?tego.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason sta\u322? jak zmro\u380?ony, czuj\u261?c si\u281? tak, jakby kto\u347? kop
n\u261?\u322? go w \u380?o\u322?\u261?dek. \u379?aden z tych ludzi nie mia\u322?
szansy prze\u380?y\u263?!\par\pard\plain\hyphpar} {
Szczup\u322?y m\u281?\u380?czyzna - nadal z no\u380?em w r\u281?ce - i jego prze
moczony kolega szli szybko brzegiem w g\u243?r\u281? rzeki. Jason otrz\u261?sn\u
261?\u322? si\u281? z szoku i parali\u380?u i po\u347?piesznie wycofa\u322? si\u
281? mi\u281?dzy drzewa, byle dalej od rzeki.\par\pard\plain\hyphpar} {\par\pard
\hyphpar }{\page }
{\line }
{\s1 \afs32
{\qc
Rozdzia\u322? 2
{\line }
Depozytariusz wiedzy\par\pard\plain\hyphpar}\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason przez d\u322?u\u380?sz\u261? chwil\u281? przedziera\u322? si\u281? brawuro
wo przez listowie, to rzadsze, to g\u281?stsze, i w ko\u324?cu zatrzyma\u322? si
\u281?, czuj\u261?c zm\u281?czenie w nogach. Przykucn\u261?\u322? i zacz\u261?\u
322? bacznie nas\u322?uchiwa\u263?, a w g\u322?owie dudni\u322?o mu w rytm bicia
serca. Albo nikt za nim nie pod\u261?\u380?a\u322?, albo jego prze\u347?ladowcy
poruszali si\u281? cicho jak ninja. Na wszelki wypadek przebieg\u322? jeszcze k
awa\u322?ek, a\u380? kolka w boku i brak oddechu zmusi\u322?y go w ko\u324?cu do
odpoczynku. Zgi\u261?\u322? si\u281? wp\u243?\u322?, opieraj\u261?c r\u281?ce n
a kolanach, ale nadal nie s\u322?ysza\u322? niczego, co \u347?wiadczy\u322?oby o
po\u347?cigu.\par\pard\plain\hyphpar} {
Usiad\u322? na ziemi i opar\u322? plecy o chropowaty pie\u324? drzewa, cicho dys
z\u261?c. W jakim miejscu ludzie wiwatowaliby na widok muzyk\u243?w spadaj\u261?
cych ze \u347?miertelnie niebezpiecznego wodospadu? Czy naprawd\u281? w\u322?a\u
347?nie kogo\u347? zastrzeli\u322? z \u322?uku?\par\pard\plain\hyphpar} {
Zamkn\u261?\u322? oczy, schowa\u322? twarz w d\u322?oniach i spr\u243?bowa\u322?
si\u322?\u261? woli zmusi\u263? si\u281? do przebudzenia. Dop\u243?ki mia\u322?
zamkni\u281?te oczy, m\u243?g\u322? by\u263? wsz\u281?dzie. Nieprzytomny w szpi
talnym \u322?\u243?\u380?ku. Og\u322?uszony na sztucznej murawie w boksie. Tyle
\u380?e nadal czu\u322? pie\u324? pod plecami i nadal s\u322?ysza\u322? cykanie
owad\u243?w.\par\pard\plain\hyphpar} {
Perkusista zmierza\u322? ku pewnej \u347?mierci w wodach ogromnego wodospadu. Cz
y to mia\u322?o znaczenie, \u380?e strza\u322?a trafi\u322?a go w rami\u281? na
kilka sekund przed samob\u243?jczym skokiem? Jason zazgrzyta\u322? z\u281?bami.
Nie mia\u322? do\u347?\u263? wprawy w strzelaniu, wi\u281?c mierzy\u322? za nisk
o. To jeszcze nie czyni\u322?o z niego kryminalisty, prawda? Jedynie beznadziejn
ego ratownika. W ko\u324?cu pr\u243?bowa\u322? pom\u243?c ludziom, kt\u243?rzy j
u\u380? byli skazani na \u347?mier\u263?. Zgadza si\u281??\par\pard\plain\hyphpa
r} {
Prawdziwym kryminalist\u261? by\u322? ten dra\u324?, kt\u243?ry przeci\u261?\u32
2? lin\u281?. Jason nie m\u243?g\u322? uwierzy\u263?, \u380?e cz\u322?owiek z ek
ipy ratowniczej nie zawaha\u322? si\u281? odci\u261?\u263? tych wszystkich ludzi
. W\u322?a\u347?ciwie ich zabi\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jasonowi zadr\u380?a\u322?y r\u281?ce. Noc by\u322?o ch\u322?odna, a w mokrym ko
mbinezonie bardziej marz\u322?. Spoliczkowa\u322? si\u281?. Uszczypn\u261?\u322?
si\u281? w r\u281?k\u281?. Odczucia wydawa\u322?y si\u281? zupe\u322?nie prawdz
iwe.\par\pard\plain\hyphpar} {
Maj\u261?c do\u347?\u263? tego, \u380?e siedzi i si\u281? trz\u281?sie, wsta\u32
2? i odszed\u322? ci\u281?\u380?kim krokiem od rzeki. Huk wodospadu powoli przes
zed\u322? w cichy syk.\par\pard\plain\hyphpar} {

Pod\u322?o\u380?e si\u281? wznosi\u322?o. Jason rozgl\u261?da\u322? si\u281? za


schronieniem. W p\u243?\u322?mroku lasu czas wl\u243?k\u322? si\u281? w niesko\u
324?czono\u347?\u263?. Po godzinie albo dw\u243?ch, kiedy kombinezon wydawa\u322
? si\u281? ju\u380? nieco suchszy, a d\u322?ugi spacer wym\u281?czy\u322? Jasona
, ch\u322?opiec zdecydowa\u322? si\u281? w\u347?lizgn\u261?\u263? pod g\u281?sty
krzak. Zaro\u347?la pachnia\u322?y troch\u281? jak od\u347?wie\u380?acz powietr
za w kszta\u322?cie choinki w samochodzie taty. Jason nie s\u322?ysza\u322? ju\u
380? wodospadu.\par\pard\plain\hyphpar} {
Opar\u322? g\u322?ow\u281? na zgi\u281?tej r\u281?ce i zacisn\u261?\u322? z\u281
?by, \u380?eby przesta\u263? nimi szcz\u281?ka\u263?. Odkry\u322?, \u380?e kiedy
zgarn\u261?\u322? wok\u243?\u322? siebie li\u347?cie, zwin\u261?\u322? si\u281?
w k\u322?\u281?bek i przesta\u322? si\u281? wierci\u263?, wreszcie zrobi\u322?o
mu si\u281? troch\u281? cieplej.\par\pard\plain\hyphpar} {
Naprawd\u281? m\u243?g\u322? przej\u347?\u263? do jakiej\u347? innej rzeczywisto
\u347?ci? Na t\u281? my\u347?l zadygota\u322?. Jak wr\u243?ci do domu? Nie widzi
a\u322? \u380?adnego \u347?ladu drogi powrotnej przy drzewie, z kt\u243?rego wys
zed\u322?. \u379?adnego migocz\u261?cego portalu prowadz\u261?cego do wymiaru, w
kt\u243?rym znajdowa\u322? si\u281? jego dom. Gdzie ma zacz\u261?\u263? szuka\u
263? drogi powrotnej?\par\pard\plain\hyphpar} {
A je\u347?li nie ma powrotu? Czy to zdarzy\u322?o si\u281? ju\u380? komu\u347? w
cze\u347?niej?\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason wyj\u261?\u322? telefon kom\u243?rkowy. Po\u347?wiata z ekranu roz\u347?wi
eci\u322?a ciemny krzew. Najwyra\u378?niej telefon przetrwa\u322? k\u261?piel w
basenie hipopotama. Jason nie zdziwi\u322? si\u281?, widz\u261?c, \u380?e nie ma
zasi\u281?gu. Nie zadzwoni do domu. Mia\u322? jedn\u261? nieodebran\u261? wiado
mo\u347?\u263?. Najpewniej od mamy, kt\u243?ra go upomina\u322?a. Otworzy\u322?
wiadomo\u347?\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
\u8222?Prosz\u281?, odbierz. Nawet je\u347?li wolisz zlekcewa\u380?y\u263? moje
zdanie, nadal ci\u281? kocham\u8221?.\par\pard\plain\hyphpar} {
\u321?zy nap\u322?yn\u281?\u322?y mu od oczu. Zupe\u322?nie opacznie go zrozumia
\u322?a! On po prostu chcia\u322?, \u380?eby nie pr\u243?bowa\u322?a wtr\u261?ca
\u263? si\u281? do jego toku nauki.\par\pard\plain\hyphpar} {
Wcze\u347?niej tego dnia wyrwa\u322?o mu si\u281? nieopatrznie, \u380?e czeka go
sprawdzian z biologii i musi przygotowa\u263? prac\u281? z angielskiego. Rodzic
e niewiele wiedzieli o jego nawykach, je\u347?li idzie o nauk\u281?, g\u322?\u24
3?wnie dlatego, \u380?e regularnie przynosi\u322? do domu naprawd\u281? dobre oc
eny, wi\u281?c nie musieli specjalnie si\u281? martwi\u263?. Jednak\u380?e od cz
asu do czasu mama postanawia\u322?a pobawi\u263? si\u281? w rodzica. Powiedzia\u
322?a mu, \u380?e nie powinien i\u347?\u263? trenowa\u263? odbi\u263?, je\u347?l
i ma do odrobienia prac\u281? domow\u261?. Pr\u243?bowa\u322? wyt\u322?umaczy\u2
63?, \u380?e ma to wszystko rozplanowane, ale ona si\u281? upar\u322?a. Wobec te
go po prostu wyszed\u322? i pojecha\u322? na rowerze potrenowa\u263? mimo jej pr
otest\u243?w, nie przejmuj\u261?c si\u281? kar\u261?, jaka mo\u380?e go za to cz
eka\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Dlaczego by\u322? taki uparty? Pr\u243?bowa\u322?a dodzwoni\u263? si\u281? do ni
ego, a on nie odbiera\u322?. Tak go w\u322?a\u347?nie zapami\u281?ta? Jako niewd
zi\u281?cznego, niepos\u322?usznego palanta? Na t\u281? my\u347?l a\u380? mu si\
u281? zacisn\u261?\u322? \u380?o\u322?\u261?dek. Czy ta kr\u243?tka wiadomo\u347
?\u263? to jego ostatni kontakt z rodzin\u261??\par\pard\plain\hyphpar} {
Poczu\u322?, jak wzbiera w nim frustracja i strach, i odruchowo zacisn\u261?\u32
2? d\u322?onie w pi\u281?\u347?ci. Rozejrza\u322? si\u281? wok\u243?\u322? po pu
stym lesie, maj\u261?c ochot\u281? wrzasn\u261?\u263?, uderzy\u263? w co\u347?.
Jak m\u243?g\u322? tu ugrz\u281?zn\u261?\u263?, w tym zwariowanym miejscu, tak d
aleko od wszystkich, kt\u243?rych zna\u322??\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason pomy\u347?la\u322? o swoim psie, Cieniu, trzyletnim labradorze. Kto go b\u
281?dzie karmi\u322?? Wyprowadza\u322?? Kto b\u281?dzie mu rzuca\u322? zniszczon
\u261?, star\u261? pi\u322?eczk\u281? tenisow\u261?? Rodzice nigdy nie chcieli m
ie\u263? psa. \u379?eby go dosta\u263?, Jason obieca\u322?, \u380?e we\u378?mie
na siebie wszelkie zwi\u261?zane z psem obowi\u261?zki. Tresowa\u322? go, z pien
i\u281?dzy za koszenie trawnik\u243?w i mycie samochod\u243?w zap\u322?aci\u322?

za sof\u281?, kt\u243?r\u261? Cie\u324? pogryz\u322?. Z oddaniem sprz\u261?ta\u


322? po psie, k\u261?pa\u322? go, bawi\u322? si\u281? z nim, w\u281?drowa\u322?
z nim po lasach. W\u261?tpi\u322?, czy rodzice wiedzieli, ile Cie\u324? je, gdzi
e lubi by\u263? drapany czy cho\u263?by, gdzie szuka\u263? jego smyczy. Je\u347?
li Jason nigdy nie odnajdzie drogi do domu, Cie\u324? mo\u380?e na tym ucierpie\
u263? bardziej ni\u380? inni!\par\pard\plain\hyphpar} {
- Halo! - zawo\u322?a\u322?, chocia\u380? wiedzia\u322?, \u380?e to nie ma sensu
. - Chc\u281? wr\u243?ci\u263? do domu! Halo! Halo!\par\pard\plain\hyphpar} {
Zamruga\u322?, powstrzymuj\u261?c \u322?zy i pr\u243?buj\u261?c zapanowa\u263? n
ad emocjami. To wszystko nie mia\u322?o sensu, ale musia\u322? si\u281? uspokoi\
u263?; musia\u322? to wszystko rozgry\u378?\u263?, je\u347?li mia\u322? kiedykol
wiek ponownie zobaczy\u263? przyjaci\u243?\u322?, rodzic\u243?w i reszt\u281? ro
dziny.\par\pard\plain\hyphpar} {
Wzi\u261?\u322? g\u322?\u281?boki wdech i przejrza\u322? pozosta\u322?e wiadomo\
u347?ci. By\u322?o ich tylko pi\u281?\u263?. Cztery to by\u322?a kr\u243?tka, du
rna wymiana zda\u324? z Mattem. Jedna by\u322?a od Tima, kt\u243?ry zaprasza\u32
2? go na trening w boksie. Jason by\u322? naprawd\u281? dobry w kasowaniu wiadom
o\u347?ci. Teraz \u380?a\u322?owa\u322?, \u380?e nie ma niczego wi\u281?cej do c
zytania. Bateria roz\u322?adowywa\u322?a si\u281?, wi\u281?c po raz ostatni prze
czyta\u322? wiadomo\u347?\u263? od mamy, a potem zamkn\u261?\u322? telefon.\par\
pard\plain\hyphpar} {
Zacisn\u261?\u322? powieki. Musia\u322? odpocz\u261?\u263?. Mia\u322? nadziej\u2
81?, \u380?e rano, wypocz\u281?ty i z rozja\u347?nionymi my\u347?lami spojrzy na
sytuacj\u281? z lepszej perspektywy.\par\pard\plain\hyphpar} {
W domu, kiedy nie m\u243?g\u322? zasn\u261?\u263?, le\u380?a\u322? w \u322?\u243
?\u380?ku, czekaj\u261?c, a\u380? na \u347?wiec\u261?cym ekranie zegara cyfroweg
o pojawi\u261? si\u281? okre\u347?lone uk\u322?ady cyfry, w tym tak charakteryst
yczne, jak 11:11, 11:22, 11:24, 12:12, 12:21 i jego ulubione - 12:34 i 12:48. Tu
nas\u322?uchiwa\u322? nocnych odg\u322?os\u243?w: sporadycznego pohukiwania s\u
243?w, trzepotu skrzyde\u322? lub szelestu li\u347?ci od czasu do czasu, szmer\u
243?w i cykania owad\u243?w. Przesun\u261?\u322? si\u281?, pr\u243?buj\u261?c zn
ale\u378?\u263? wygodn\u261? pozycj\u281?. Kiedy ju\u380? si\u281? martwi\u322?,
\u380?e nigdy nie za\u347?nie\u8230?\par\pard\plain\hyphpar} {
\u8230?obudzi\u322? si\u281?, gdy \u347?wiat\u322?o s\u322?oneczne przes\u261?cz
a\u322?o si\u281? przez listowie. Zamruga\u322? i w g\u322?owie mu si\u281? zakr
\u281?ci\u322?o na widok nieznajomej okolicy. Natychmiast powr\u243?ci\u322?y do
niego wydarzenia poprzedniego dnia i zaci\u261?\u380?y\u322?y kamieniem na serc
u. W g\u322?\u281?bi duszy mia\u322? nadziej\u281?, \u380?e obudzi si\u281? w \u
322?\u243?\u380?ku szpitalnym. Czy cz\u322?owiek mo\u380?e zasn\u261?\u263? we \
u347?nie i obudzi\u263? si\u281?, gdy sen nadal trwa?\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason usiad\u322?, zauwa\u380?aj\u261?c, \u380?e kombinezon nadal ma odrobin\u28
1? wilgotny. W \u347?wietle dnia dostrzeg\u322?, \u380?e niekt\u243?re z otaczaj
\u261?cych drzew by\u322?y poro\u347?ni\u281?te g\u281?stym, fioletowym mchem ob
sypanym male\u324?kimi, bia\u322?ymi kwiatuszkami. Pobliski krzew mia\u322? d\u3
22?ugie, skr\u281?cone jak korkoci\u261?g li\u347?cie. Wskaz\u243?wki by\u322?y
subtelne, ale Jason wiedzia\u322?, \u380?e z pewno\u347?ci\u261? nie znajduje si
\u281? w pobli\u380?u miasteczka Vista w stanie Kolorado. Instynkt krzycza\u322?
, \u380?e znajduje si\u281? z dala od domu, z dala od w\u322?a\u347?ciwego mu mi
ejsca. Wi\u281?cej: s\u261?dz\u261?c po ubraniach, jakie nosili ludzie znad wodo
spadu, mo\u380?liwe, \u380?e znalaz\u322? si\u281? nawet z dala od w\u322?a\u347
?ciwego mu czasu.\par\pard\plain\hyphpar} {
Zesztywnia\u322?e mi\u281?\u347?nie zaprotestowa\u322?y, gdy Jason wsta\u322?. R
oztar\u322? bok, w kt\u243?ry przez ca\u322?\u261? noc wbija\u322? mu si\u281? k
amie\u324?. Szczeg\u243?lnie obola\u322?e mia\u322? mi\u281?\u347?nie pod praw\u
261? \u322?opatk\u261?. Pomy\u347?la\u322?, \u380?e to pewnie efekt napinania \u
322?uku poprzedniego wieczoru.\par\pard\plain\hyphpar} {
Westchn\u261?\u322?. Przez drzewa rosn\u261?ce wok\u243?\u322? i zas\u322?aniaj\
u261?ce widok, nie wiedzia\u322?, w kt\u243?rym kierunku ma i\u347?\u263?. Malut
ki \u380?\u243?\u322?ty ptaszek z czarnymi c\u281?tkami za\u347?wiergota\u322? n
a ga\u322?\u281?zi. Ma\u322?y wachlarz z pi\u243?rek zdobi\u322? mu ty\u322? g\u

322?owy. Jason zawsze bardziej ni\u380? inni ludzie zwraca\u322? uwag\u281? na z


wierz\u281?ta, ale nie rozpozna\u322? tego gatunku ptaka.\par\pard\plain\hyphpar
} {
Z r\u281?kami na biodrach rozwa\u380?y\u322? mo\u380?liwo\u347?ci. Gdziekolwiek
by\u322?, \u347?mier\u263? w dziczy pozostawa\u322?a realnym zagro\u380?eniem, j
e\u347?li Jason nie podejmie \u380?adnych dzia\u322?a\u324?. My\u347?l\u261?c o
ludziach, kt\u243?rych widzia\u322? nad wodospadem, uzna\u322?, \u380?e gdzie\u3
47? w okolicy musi znajdowa\u263? si\u281? miasteczko.\par\pard\plain\hyphpar} {
Czuj\u261?c coraz wi\u281?kszy g\u322?\u243?d, skr\u281?ci\u322? w stron\u281? w
schodz\u261?cego s\u322?o\u324?ca. Wkr\u243?tce doszed\u322? do potoku, wystarcz
aj\u261?co w\u261?skiego, \u380?eby da\u322?o si\u281? przez niego przeskoczy\u2
63?. Pomy\u347?la\u322?, \u380?e gdyby chcia\u322?, m\u243?g\u322?by doj\u347?\u
263? z biegiem potoku do rzeki. T\u322?um powinien si\u281? ju\u380? rozej\u347?
\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Przykucn\u261?\u322? w miejscu, gdzie woda spada\u322?a z ma\u322?ej skalnej p\u
243?\u322?ki. Wygl\u261?da\u322?a na czyst\u261?, ale powstrzyma\u322? ch\u281?\
u263?, \u380?eby si\u281? jej napi\u263?, bo m\u243?g\u322?by si\u281? od tego r
ozchorowa\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Postanowi\u322? i\u347?\u263? wzd\u322?u\u380? strumienia. Wtedy, gdyby zacz\u26
1?\u322? umiera\u263? z pragnienia, zawsze m\u243?g\u322? zaryzykowa\u263? zatru
cie bakteriami, przy okazji ratuj\u261?c sobie \u380?ycie. Postanowi\u322? jedna
k p\u243?j\u347?\u263? najpierw w g\u243?r\u281? potoku, poniewa\u380? rzek\u281
? uzna\u322? za pechowe miejsce.\par\pard\plain\hyphpar} {
Nie przeszed\u322? wiele, kiedy dotar\u322? do sadzawki, z kt\u243?rej bra\u322?
pocz\u261?tek strumie\u324?. Rozejrza\u322? si\u281? po okolicy i oniemia\u322?
, dostrzegaj\u261?c mi\u281?dzy drzewami wielki budynek zbudowany w ca\u322?o\u3
47?ci z c\u281?tkowanego granitu. Szczyt budowli okala\u322? fryz przedstawiaj\u
261?cy walcz\u261?cych m\u281?\u380?czyzn - \u380?o\u322?nierzy piechoty uzbrojo
nych we w\u322?\u243?cznie i tarcze, kt\u243?rzy stawiali czo\u322?o uzbrojonym
je\u378?d\u378?com na rydwanach. Pozbawione okien \u347?ciany z idealnie dopasow
anych blok\u243?w kry\u322?y si\u281? za rozlicznymi, \u380?\u322?obkowanymi kol
umnami. Pot\u281?\u380?ne kamienne pos\u261?gi sta\u322?y po obu stronach ci\u26
1?gu szerokich, kamiennych stopni prowadz\u261?cych do mosi\u281?\u380?nych drzw
i wbudowanych w zwie\u324?czon\u261? \u322?ukiem nisz\u281?. Ca\u322?o\u347?\u26
3? przywodzi\u322?a na my\u347?l wymy\u347?lne muzeum. Tyle \u380?e ta ogromna k
onstrukcja sta\u322?a po\u347?rodku lasu i nie prowadzi\u322?a do niej \u380?adn
a dostrzegalna droga czy nawet \u347?cie\u380?ka.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jasonowi ul\u380?y\u322?o na widok dowodu istnienia cywilizacji i po\u347?pieszn
ie wspi\u261?\u322? si\u281? po schodach. Zawaha\u322? si\u281? przy drzwiach. M
o\u380?e to by\u322? ogromny grobowiec? Ta my\u347?l sprawi\u322?a, \u380?e nagl
e zamar\u322?. Czy naprawd\u281? chcia\u322? wej\u347?\u263? do mauzoleum na pus
tkowiu?\par\pard\plain\hyphpar} {
Z\u322?apa\u322? mosi\u281?\u380?n\u261? klamk\u281?, szarpn\u261?\u322? ci\u281
?\u380?kie drzwi i z ulg\u261? odkry\u322?, \u380?e nie s\u261? zamkni\u281?te n
a zamek - z ulg\u261?, bo kto by zostawi\u322? grobowiec otwarty? Poci\u261?gn\u
261?\u322? drzwi i otworzy\u322? je szeroko.\par\pard\plain\hyphpar} {
Kiedy Jason wszed\u322? do \u347?rodka, stary m\u281?\u380?czyzna w fioletowym k
apeluszu o kszta\u322?cie oklap\u322?ego grzyba podni\u243?s\u322? wzrok znad wi
elkiego, drewnianego biurka. Na ko\u347?cistym nosie opiera\u322?y mu si\u281? w
ielkie okulary w drucianej oprawce i z dwuogniskowymi soczewkami. Odchyli\u322?
g\u322?ow\u281? i spojrza\u322? na Jasona oczami o powi\u281?kszonych t\u281?cz\
u243?wkach. Sk\u243?ra pod jego oczami opada\u322?a g\u322?\u281?bokimi \u380?\u
322?obieniami.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wielka Matko Wiedzy - szepn\u261?\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dzie\u324? dobry - powiedzia\u322? Jason z ulg\u261?, \u380?e znalaz\u322? pra
wdziw\u261? i nierozgniewan\u261? osob\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
M\u281?\u380?czyzna wsta\u322? i obszed\u322? biurko. Jego fioletowe pumpy pasow
a\u322?y do kapelusza i rozdyma\u322?y si\u281? jak balony na wysoko\u347?ci ud.
Przy butach po\u322?yskiwa\u322?y b\u322?yszcz\u261?ce sprz\u261?czki.\par\pard
\plain\hyphpar} {

- Witam, Poszukiwaczu Wiedzy - wyrecytowa\u322? z powag\u261? m\u281?\u380?czyzn


a. - Z pewno\u347?ci\u261? przyby\u322?e\u347? z daleka i znios\u322?e\u347? wie
le trud\u243?w, by zas\u322?u\u380?y\u263? na prawo studiowania w Skarbnicy Wied
zy. Niewielu ma odwag\u281? przyby\u263? tutaj, i do\u347?\u263? umiej\u281?tno\
u347?ci, by odnale\u378?\u263? ten niezwyk\u322?y gmach.\par\pard\plain\hyphpar}
{
- Chyba rzeczywi\u347?cie jestem z daleka. I zdecydowanie ciesz\u281? si\u281?,
\u380?e pana widz\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Starszy m\u281?\u380?czyzna zatar\u322? d\u322?onie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- W tej dekadzie jeste\u347? pierwszym dzielnym poszukiwaczem przyg\u243?d, kt\u
243?ry zwyci\u281?sko dotar\u322? do tych \u347?wi\u281?tych korytarzy o\u347?wi
ecenia. Doprawdy, musisz by\u263? poszukiwaczem, kt\u243?rym kieruje przemo\u380
?ny g\u322?\u243?d wiedzy. Zbyt d\u322?ugo obywa\u322?em si\u281? bez nowego tow
arzystwa. B\u261?d\u378? \u322?askaw zaszczyci\u263? mnie opowie\u347?ciami z tw
ej podr\u243?\u380?y.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason zamruga\u322? zaskoczony i podrapa\u322? si\u281? z zak\u322?opotaniem po
policzku.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nikt pana nie odwiedza? Dopiero co widzia\u322?em grup\u281? ludzi przy wodosp
adzie niedaleko st\u261?d.\par\pard\plain\hyphpar} {
Starzec skrzywi\u322? si\u281? w zadumie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Miejscowi zbli\u380?aj\u261? si\u281? do skarbnicy r\u243?wnie rzadko, jak do
wodospadu. Musia\u322?a nadarzy\u263? si\u281? jaka\u347? specjalna okazja.\par\
pard\plain\hyphpar} {
Jason nie rwa\u322? si\u281? do opowiadania o wypadku z tratw\u261?.\par\pard\pl
ain\hyphpar} {
- Chyba tak. M\u243?wi pan, \u380?e chce us\u322?ysze\u263? moj\u261? histori\u2
81?? C\u243?\u380?, po\u322?kn\u261?\u322? mnie hipopotam. Tylko \u380?e nie zna
laz\u322?em si\u281? w hipopotamie. Wyl\u261?dowa\u322?em w drzewie. A potem po
prostu dotar\u322?em tutaj.\par\pard\plain\hyphpar} {
M\u281?\u380?czyzna zmru\u380?y\u322? oczy za okularami.\par\pard\plain\hyphpar}
{
- Wolisz m\u243?wi\u263? zagadkami. Dobrze wi\u281?c, zas\u322?u\u380?y\u322?e\u
347? sobie na to, by pozosta\u263? zagadkowym. Jestem Bridonus Keplin Dunscrip G
aronicum Dziewi\u261?ty, depozytariusz wiedzy. Jestem stra\u380?nikiem zgromadzo
nej tu wiedzy. Czym mog\u281? s\u322?u\u380?y\u263??\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason przyjrza\u322? mu si\u281? w zamy\u347?leniu.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nikt nie zjawi\u322? si\u281? tutaj od dekady? - Jeste\u347? pierwszy od dzies
i\u281?ciu lat. - Co pan porabia ca\u322?ymi dniami? Starzec przekrzywi\u322? g\
u322?ow\u281?. - Zajmuj\u281? si\u281? archiwami. Opiekuj\u281? si\u281? wiedz\u
261?. Ka\u380?dy tom jest skatalogowany w mojej g\u322?owie. - Popuka\u322? si\u
281? d\u322?ugim palcem w skro\u324?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Czyli jest pan bibliotekarzem.\par\pard\plain\hyphpar} {
Starzec spu\u347?ci\u322? na chwil\u281? wzrok.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wol\u281? okre\u347?lenie depozytariusz wiedzy.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Prosz\u281? pos\u322?ucha\u263?, nazywam si\u281? Jason i znalaz\u322?em si\u2
81? tutaj przypadkiem, chocia\u380? wygl\u261?da na to, \u380?e niekt\u243?rzy r
obi\u261? co w ich mocy, by odnale\u378?\u263? to miejsce. Rozumiem, czemu im to
troch\u281? zajmuje, skoro ta budowla znajduje si\u281? po\u347?rodku niczego.
Mo\u380?e mi pan powiedzie\u263?, gdzie jestem?\par\pard\plain\hyphpar} {
Depozytariusz wiedzy mia\u322? tak\u261? min\u281?, jakby by\u322? w rozterce.\p
ar\pard\plain\hyphpar} {
- Jeste\u347? w Skarbnicy Wiedzy - wyja\u347?ni\u322? z wahaniem.\par\pard\plain
\hyphpar} {
- Nie, pytam bardziej og\u243?lnie. O ten \u347?wiat. Nazywa si\u281? jako\u347?
?\par\pard\plain\hyphpar} {
Depozytariusz wiedzy pochyli\u322? si\u281?, unosz\u261?c gwa\u322?townie brwi.\
par\pard\plain\hyphpar} {
- \u346?wiat?\par\pard\plain\hyphpar} {
- S\u322?ysza\u322? pan kiedy\u347? o Kolorado?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie.\par\pard\plain\hyphpar} {

- Ale m\u243?wi pan po angielsku.\par\pard\plain\hyphpar} {


- Naturalnie. Wi\u281?kszo\u347?\u263? ludzi m\u243?wi w j\u281?zyku wsp\u243?ln
ym.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wie pan, sk\u261?d si\u281? wzi\u261?\u322? angielski?\par\pard\plain\hyphpar}
{
- Oczywi\u347?cie: ze \u347?wiata Poza. Zadajesz podejrzane pytania, w\u281?drow
cze.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Czy\u380?by? - Jason si\u281? za\u347?mia\u322?. - Na moim miejscu te\u380? by
pan je zadawa\u322?. Z tego, co wiem, mo\u380?e pan by\u263? halucynacj\u261?,
cz\u281?\u347?ci\u261? zwariowanego snu, kt\u243?ry nie chce si\u281? sko\u324?c
zy\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Rozumiem - odpar\u322? depozytariusz wiedzy. - Jeste\u347? filozofem.\par\pard
\plain\hyphpar} {
- Nie, w jaki\u347? spos\u243?b przedosta\u322?em si\u281? tu z mojego \u347?wia
ta. Wyl\u261?dowa\u322?em w tutejszych lasach. Pochodz\u281? z tego samego miejs
ca co j\u281?zyk angielski.\par\pard\plain\hyphpar} {
Depozytariusz wiedzy nagle spojrza\u322? z rezerw\u261?.\par\pard\plain\hyphpar}
{
- Poza\u347?wiatowiec?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mo\u380?liwe, skoro m\u243?wi pan, \u380?e angielski pochodzi ze \u347?wiata P
oza. Cz\u281?sto zjawiaj\u261? si\u281? tutaj ludzie z mojego \u347?wiata?\par\p
ard\plain\hyphpar} {
- Ju\u380? nie - odpar\u322? sceptycznie depozytariusz wiedzy.\par\pard\plain\hy
phpar} {
- Wie pan, jak mog\u281? wr\u243?ci\u263?? M\u281?\u380?czyzna u\u347?miechn\u26
1?\u322? si\u281? do Jasona. - Prosz\u281?, nie m\u243?w ju\u380? ani s\u322?owa
. Przeby\u322?e\u347? d\u322?ug\u261? drog\u281? do tego sanktuarium, \u380?eby
po prostu ze mnie zakpi\u263?? Kto ci\u281? do tego nam\u243?wi\u322?? Mo\u380?e
m\u243?j syn?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Pan my\u347?li, \u380?e \u380?artuj\u281??\par\pard\plain\hyphpar} {
Depozytariusz wiedzy opar\u322? pi\u281?\u347?ci na biodrach.\par\pard\plain\hyp
hpar} {
- Chcesz, \u380?ebym uwierzy\u322?, \u380?e pierwszy od wielu dziesi\u281?ciolec
i Poza\u347?wiatowiec, kt\u243?ry odwiedzi\u322? Lyrian, zjawi\u322? si\u281? ak
urat w Skarbnicy Wiedzy? Mo\u380?e i jestem znany z naiwno\u347?ci, m\u322?ody w
\u281?drowcze, ale i ona ma swoje granice.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason z\u322?apa\u322? si\u281? za g\u322?ow\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie mog\u281? w to uwierzy\u263?. Wygl\u261?da pan jak kto\u347?, kto m\u243?g
\u322?by mi pom\u243?c, gdyby mi zaufa\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Depozytariusz wiedzy u\u347?miechn\u261?\u322? si\u281? cieplej, jakby \u347?wie
tnie bawi\u322? si\u281? absurdalno\u347?ci\u261? sytuacji, gdy Jason pozosta\u3
22? w swojej roli, chocia\u380? go zdemaskowano.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Do\u347?\u263? tych bzdur. Z pewno\u347?ci\u261? zjawi\u322?e\u347? si\u281? t
utaj nie tylko po to, by sp\u322?ata\u263? mi figla?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ten \u347?wiat nazywa si\u281? Lyrian?\par\pard\plain\hyphpar} {
Poirytowany depozytariusz wiedzy nie odpowiedzia\u322?.\par\pard\plain\hyphpar}
{
- Gdzie znajduje si\u281? najbli\u380?sze miasto?\par\pard\plain\hyphpar} {
Depozytariusz wiedzy zdj\u261?\u322? okulary i potar\u322? oczy.\par\pard\plain\
hyphpar} {
- Jak doskonale wiesz, nie ma \u380?adnych osiedli w tej okolicy. Najbli\u380?sz
e miasto znajduje si\u281? dwa dni drogi st\u261?d.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To dlaczego dziesi\u261?tki ludzi ogl\u261?da\u322?y muzyk\u243?w rzucaj\u261?
cych si\u281? z pobliskiego wodospadu?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Rzadko kiedy zawracam sobie g\u322?ow\u281? wydarzeniami rozgrywaj\u261?cymi s
i\u281? poza tymi murami.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason pogrzeba\u322? w kieszeni i wyj\u261?\u322? klucze. Z \u322?a\u324?cuszka
przy kluczach zwiesza\u322? si\u281? ma\u322?y laserowy wska\u378?nik. Jason prz
ycisn\u261?\u322? guzik i na \u347?cianie pojawi\u322?a si\u281? czerwona kropec
zka.\par\pard\plain\hyphpar} {

- Widzia\u322? pan kiedy\u347? laser?\par\pard\plain\hyphpar} {


- C\u243?\u380? za ciekawy przyrz\u261?d. - W g\u322?osie depozytariusza wiedzy
znowu pojawi\u322?o si\u281? szczere zainteresowanie.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason podci\u261?gn\u261?\u322? niebieskaw\u261? nogawk\u281? kombinezonu.\par\p
ard\plain\hyphpar} {
- Prosz\u281? spojrze\u263? na moje buty. S\u261?dz\u261?c po tym, jakie stroje
zobaczy\u322?em u ludzi nad wodospadem, nigdy nie widzia\u322? pan podobnych but
\u243?w.\par\pard\plain\hyphpar} {
Depozytariusz wiedzy pochyli\u322? si\u281?, mru\u380?\u261?c oczy. - Niezwyk\u3
22?ej roboty obuwie. Jason poklepa\u322? si\u281? po kieszeniach. - Wi\u281?kszo
\u347?\u263? rzeczy zostawi\u322?em w szatni, ale domy\u347?lam si\u281?, \u380?
e m\u243?j str\u243?j te\u380? nie jest typowy.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zgadza si\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- C\u243?\u380?, a ja nigdy nie widzia\u322?em kapelusza, kt\u243?ry by\u322?by
podobny do pa\u324?skiego. M\u243?wi\u281? panu, to mo\u380?e brzmie\u263? dla p
ana r\u243?wnie dziwnie, jak wydaje si\u281? mnie, ale naprawd\u281? nie jestem
st\u261?d.\par\pard\plain\hyphpar} {
Depozytariusz wiedzy z\u322?o\u380?y\u322? r\u281?ce, prostuj\u261?c palce wskaz
uj\u261?ce i opieraj\u261?c je o spierzchni\u281?te usta.\par\pard\plain\hyphpar
} {
- Pojawienie si\u281? Poza\u347?wiatowca by\u322?oby wielkiej wagi nowin\u261?.
By\u322?bym g\u322?upcem, wierz\u261?c, \u380?e to mo\u380?liwe. Starym g\u322?u
pcem, kt\u243?ry powinien wiedzie\u263? swoje. A jednak sprawi\u322?e\u347?, \u3
80?e si\u281? zawaha\u322?em.\par\pard\plain\hyphpar} {
- \u346?wietnie. M\u243?wi pan, \u380?e ma pan ksi\u261?\u380?ki. S\u261? tu jak
ie\u347? ksi\u261?\u380?ki, z kt\u243?rych si\u281? dowiem, gdzie jestem?\par\pa
rd\plain\hyphpar} {
- Oczywi\u347?cie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- A ksi\u261?\u380?ka, kt\u243?ra pomo\u380?e mi powr\u243?ci\u263? do mojego \u
347?wiata?\par\pard\plain\hyphpar} {
Depozytariusz wiedzy spiorunowa\u322? Jasona pe\u322?nym podejrzliwo\u347?ci spo
jrzeniem i zni\u380?y\u322? g\u322?os.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie powiniene\u347? domaga\u263? si\u281? nierozs\u261?dnych informacji. Nieza
le\u380?nie od tego, czy z ciebie \u380?artowni\u347?, czy wariat, obaj wiemy, \
u380?e cesarz zabrania otwartych dyskusji na takie tematy.\par\pard\plain\hyphpa
r} {
- I tu si\u281? pan myli - powiedzia\u322? Jason, cofaj\u261?c si\u281? do wyj\u
347?cia. - Nie znam tutejszych regu\u322?. Nie pr\u243?buj\u281? nikogo obrazi\u
263?, ale najwyra\u378?niej ca\u322?y czas wchodz\u281? komu\u347? na odcisk. Ni
c nie wiem o cesarzu. Je\u380?eli nie chce mi pan pom\u243?c, to p\u243?jd\u281?
sobie, nie ma sprawy. Przepraszam, \u380?e zawraca\u322?em g\u322?ow\u281?.\par
\pard\plain\hyphpar} {
- Chwileczk\u281?. - Depozytariusz wiedzy przyjrza\u322? si\u281? uwa\u380?nie J
asonowi. - Jak wspomnia\u322?em, go\u347?cie zjawiaj\u261? si\u281? tu coraz rza
dziej. Naprawd\u281? tak ch\u281?tnie odwr\u243?cisz si\u281? plecami do najwi\u
281?kszego magazynu wiedzy na tych ziemiach? Powiedzmy, \u380?e uwierz\u281? w t
woje szale\u324?cze rojenia. Twierdzisz, \u380?e nic nie wiesz o tym \u347?wieci
e. Znam pewn\u261? ksi\u281?g\u281?, kt\u243?ra dostarczy ci solidnych podstaw.\
par\pard\plain\hyphpar} {
- Pomo\u380?e mi wr\u243?ci\u263? do domu?\par\pard\plain\hyphpar} {
Depozytariusz wiedzy podrapa\u322? si\u281? po brodzie poznaczon\u261? plamami w
\u261?trobowymi r\u281?k\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie wiem, czy tak\u261? informacj\u281? mo\u380?na zale\u378?\u263? w jakiejko
lwiek ksi\u261?\u380?ce. Je\u380?eli jednak naprawd\u281? jeste\u347? obcy w Lyr
ianie, ta dostarczy ci fundament\u243?w. By\u263? mo\u380?e przywiod\u322?a ci\u
281? tutaj R\u281?ka Opaczno\u347?ci. Chod\u378?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason wyszed\u322? za depozytariuszem wiedzy z holu wej\u347?ciowego, mijaj\u261
?c \u380?\u322?obkowane kolumny i brodate popiersia w owalnych niszach. Przeszli
d\u322?ugimi korytarzami zastawionymi wysokimi rega\u322?ami z ksi\u261?\u380?k
ami. Na niekt\u243?rych p\u243?\u322?kach le\u380?a\u322?y zwini\u281?te zwoje,

na innych ryte tabliczki. Jason zauwa\u380?y\u322? jedn\u261? p\u243?\u322?k\u28


1? zastawion\u261? ksi\u261?\u380?kami oprawionymi w \u380?elazo. Na innej znajd
owa\u322?y si\u281? miniatury wielko\u347?ci naparstk\u243?w.\par\pard\plain\hyp
hpar} {
Chwil\u281? kluczyli po zastawionym ksi\u261?\u380?kami labiryncie, a\u380? depo
zytariusz wiedzy nakaza\u322? Jasonowi gestem usi\u261?\u347?\u263? przy szeroki
m stole z ciemnego cedru. St\u281?kaj\u261?c, zdj\u261?\u322? z p\u243?\u322?ki
ci\u281?\u380?ki, niebieski tom, tak wysoki, \u380?e prawie si\u281?ga\u322? mu
do pasa, i ze srebrnymi literami o wyszukanym kszta\u322?cie wyt\u322?oczonymi n
a froncie ok\u322?adki. Zataszczy\u322? ksi\u261?\u380?k\u281? na st\u243?\u322?
. Nie do\u347?\u263?, \u380?e by\u322?a nadzwyczaj wysoka i szeroka, to jeszcze
mia\u322?a wiele cali grubo\u347?ci. Jason przeczyta\u322? tytu\u322?.\par\pard\
plain\hyphpar} {
Skr\u243?cona historia Lyrianu. Podpisywa\u322? si\u281? pod ni\u261? kto\u347?
okre\u347?lony jako, Autor Nieznany\u8221?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- \u379?artuje pan - powiedzia\u322? Jason, dotykaj\u261?c tomiszcza.\par\pard\p
lain\hyphpar} {
- Ta ksi\u261?\u380?ka mo\u380?e dostarczy\u263? ci podstawowej wiedzy na temat
naszego \u347?wiata - wyja\u347?ni\u322? depozytariusz.\par\pard\plain\hyphpar}
{
- Jest ogromna. Skr\u243?cona historia? To jaki\u347? \u380?art?\par\pard\plain\
hyphpar} {
Depozytariusz wiedzy pokr\u281?ci\u322? g\u322?ow\u261?.\par\pard\plain\hyphpar}
{
- Lyrian to staro\u380?ytna ziemia o d\u322?ugiej i zawi\u322?ej przesz\u322?o\u
347?ci. Wiele dawnej wiedzy straci\u322?o dzi\u347? na wa\u380?no\u347?ci, ale m
og\u281? wskaza\u263? ci kilka trafnych akapit\u243?w.\par\pard\plain\hyphpar} {
Otworzy\u322? tom i przekartkowa\u322? wi\u281?kszo\u347?\u263? stronic. Ksi\u26
1?\u380?ka by\u322?a w doskona\u322?ym stanie - albo by\u322?a nowa, albo doskon
ale zakonserwowana.\par\pard\plain\hyphpar} {
Po przekartkowaniu po kilka stronic naraz depozytariusz wiedzy wskaza\u322? napi
sany ozdobnymi literami nag\u322?\u243?wek.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mo\u380?esz zacz\u261?\u263? tutaj. Ka\u380?da cz\u281?\u347?\u263? historii z
aczyna si\u281? od streszczenia.\par\pard\plain\hyphpar} {
-\u8222?Schy\u322?ek Epoki Czarnoksi\u281?\u380?nik\u243?w\u8221? - przeczyta\u3
22? Jason. S\u322?owa napisano czarnymi, wykaligrafowanymi literami. - Macie tut
aj czarnoksi\u281?\u380?nik\u243?w?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Kiedy\u347? by\u322?o ich wielu. Teraz zosta\u322? tylko jeden.\par\pard\plain
\hyphpar} {
- Czarnoksi\u281?\u380?nik\u243?w, kt\u243?rzy rzucaj\u261? czary? - dopytywa\u3
22? si\u281? z niedowierzaniem Jason. - Kt\u243?rzy pos\u322?uguj\u261? si\u281?
magi\u261??\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wi\u281?kszo\u347?\u263? nazywa to magi\u261?. Czarnoksi\u281?\u380?nicy m\u24
3?wi\u261? po edomicku, w j\u281?zyku stworzenia. S\u322?owami zrozumia\u322?ymi
dla ca\u322?ej materii i intelektu. Zobaczysz, \u380?e wspomina si\u281? o tym
w historii. Przeczytaj streszczenie.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason westchn\u261?\u322?. Kaligrafia by\u322?a ozdobna, ale czytelna.\par\pard\
plain\hyphpar} {
Trzy g\u322?\u243?wne postaci pod koniec Epoki Czarnoksi\u281?\u380?nik\u243?w p
owszechnie uwa\u380?a si\u281? za jedynych prawdziwych mistrz\u243?w j\u281?zyka
wysokoedomickiego. Eldrin i Zokar realizowali swoje ambicje stworzenia idealnej
rasy, Certius natomiast odsun\u261?\u322? si\u281? od cywilizowanego \u347?wiat
a, zadowalaj\u261?c si\u281? zaludnianiem po\u322?udniowych d\u380?ungli swoimi
dzie\u322?ami. Eldrin s\u322?yn\u261?\u322? z tego, \u380?e pracowa\u322? samotn
ie, odmawiaj\u261?c podzielenia si\u281? swoimi odkryciami. Zokar sprzymierzy\u3
22? si\u281? z innymi wybitnymi czarnoksi\u281?\u380?nikami tej epoki, przyjmuj\
u261?c na uczni\u243?w Arastusa, Orrucka i Maldora.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ci go\u347?cie maj\u261? dziwne imiona - narzeka\u322? Jason.\par\pard\plain\h
yphpar} {
- Czytaj dalej - ponagla\u322? depozytariusz wiedzy. - Nie musisz zapami\u281?ta

\u263? ka\u380?dego szczeg\u243?\u322?u.\par\pard\plain\hyphpar} {


Nie ulega w\u261?tpliwo\u347?ci, \u380?e z czasem bieg\u322?o\u347?\u263? Eldrin
a w niuansach edomickiego przewy\u380?szy\u322?a zdolno\u347?ci Zokara. Wkr\u243
?tce po tym, jak Eldrin stworzy\u322? Amar Kaba\u322?, Zokar wypowiedzia\u322? w
ojn\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Zokar po\u347?wi\u281?ci\u322? lata na gromadzenie najbardziej przera\u380?aj\u2
61?cej armii na ziemi i zawar\u322? przymierza z najpot\u281?\u380?niejszymi kr\
u243?lestwami tej epoki. Rasy, kt\u243?re stworzy\u322?, wiernie mu s\u322?u\u38
0?y\u322?y w kampanii przeciwko Eldrinowi, podobnie jak tonvorowie. (Wbrew roszc
zeniom Zokara, pozostaje wiele w\u261?tpliwo\u347?ci, czy rzeczywi\u347?cie stwo
rzy\u322? tonvor\u243?w. Patrz: podrozdzia\u322? F, ust\u281?py 733.)\par\pard\p
lain\hyphpar} {
Obawiaj\u261?c si\u281? przymierza mi\u281?dzy dwoma swoimi najwi\u281?kszymi ry
walami, Zokar najpierw wys\u322?a\u322? si\u322?y na po\u322?udnie, by wyelimino
wa\u263? Certiusa, mniejsze zagro\u380?enie, i to mu si\u281? powiod\u322?o. Man
ewr ten zosta\u322? zapami\u281?tany jako Szale\u324?stwo Zokara, poniewa\u380?
alians mi\u281?dzy Certiusem i Eld\u324?nem by\u322? wysoce nieprawdopodobny, a
przedsi\u281?wzi\u281?cie to da\u322?o Eldrinowi czas na przygotowania. Oczekuj\
u261?c nieuchronnej bitwy, stworzy\u322? drinling\u243?w.\par\pard\plain\hyphpar
} {
Przed ostateczn\u261? bitw\u261? Orruck i Maldor wypadli z \u322?ask Zokara - pr
awdziwa ironia losu, zwa\u380?ywszy, \u380?e ostatecznie to Arastus zdradzi\u322
? Zokara w zamian za przywilej zostania pierwszym i jedynym uczniem Eldrina. Ost
atecznie, Zokar by\u322? zmuszony stawi\u263? czo\u322?o Eldrinowi osobi\u347?ci
e, w legendarnym pojedynku, kt\u243?ry powszechnie uznaje si\u281? za koniec Epo
ki Czarnoksi\u281?\u380?nik\u243?w.\par\pard\plain\hyphpar} {
Po zwyci\u281?stwie z pomoc\u261? Arastusa rozgoryczony Eldrin postanowi\u322? p
ozby\u263? si\u281? wszystkich tych, kt\u243?rzy aspirowali do miana czarnoksi\u
281?\u380?nika, i z\u322?upi\u322? ogromne zasoby wiedzy, skutecznie k\u322?ad\u
261?c kres studiom nad edomickim. Po dw\u243?ch czarnoksi\u281?\u380?nikach s\u3
22?uch wszelki zagin\u261?\u322? i nigdy ju\u380? nie stworzyli nowej rasy.\par\
pard\plain\hyphpar} {
- W tym miejscu ko\u324?czy si\u281? podsumowanie - powiedzia\u322? Jason, podno
sz\u261?c wzrok.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Potem nast\u281?puje o wiele bardziej szczeg\u243?\u322?owa relacja streszczon
ych wydarze\u324? - wyja\u347?ni\u322? depozytariusz wiedzy. - Powa\u380?ny stud
ent mo\u380?e si\u281?gn\u261?\u263? do rozleg\u322?ych odno\u347?nik\u243?w i k
omentarzy.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie zrozumia\u322?em wszystkich s\u322?\u243?w - przyzna\u322? Jason. - Zw\u32
2?aszcza nazw ras. Co to jest drinling? Albo tonvor? I co to jest Amar Kaba\u322
??\par\pard\plain\hyphpar} {
- Na razie to nieistotne dla ciebie szczeg\u243?\u322?y - zapewni\u322? go depoz
ytariusz wiedzy. - Co zrozumia\u322?e\u347? z tego streszczenia?\par\pard\plain\
hyphpar} {
- Wynika z niego, \u380?e nie powinno by\u263? ju\u380? \u380?adnych czarnoksi\u
281?\u380?nik\u243?w. Eldrin i Arastus wszystkich zniszczyli, a potem odeszli.\p
ar\pard\plain\hyphpar} {
- Zrozumia\u322?e\u347? wystarczaj\u261?co du\u380?o. - Depozytariusz wiedzy prz
ekartkowa\u322? ksi\u261?\u380?k\u281? dalej, a\u380? doszed\u322? prawie do ko\
u324?ca. - Tu jest ust\u281?p opisuj\u261?cy obecne czasy.\par\pard\plain\hyphpa
r} {
-\u8222?Zarania rz\u261?d\u243?w Maldora\u8221? - przeczyta\u322? na g\u322?os J
ason.\par\pard\plain\hyphpar} {
Z zaci\u347?ni\u281?tymi ustami depozytariusz wiedzy skin\u261?\u322? g\u322?ow\
u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Kiedy Eldrin opu\u347?ci\u322? te ziemie, kilka ras, kt\u243?re stworzy\u322?,
za\u322?o\u380?y\u322?o w\u322?asne kr\u243?lestwa. Niekt\u243?re przemiesza\u3
22?y si\u281? z rodzajem ludzkim; inne zachowa\u322?y dystans, jeszcze inne os\u
322?ab\u322?y i wygin\u281?\u322?y. Min\u281?\u322?y wieki. Nikt nie spodziewa\u
322? si\u281? ponownie ujrze\u263? czarnoksi\u281?\u380?nika. I wtedy wr\u243?ci

\u322? Maldor.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jeden z uczni\u243?w Zokara.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wszyscy, \u322?\u261?cznie z Eldrinem, zak\u322?adali, \u380?e Zokar pozby\u32
2? si\u281? Maldora. Nikt nie zgad\u322?, \u380?e przetrwa\u322? w ukryciu. Mald
or mo\u380?e i by\u322? najmniej pot\u281?\u380?nym z uczni\u243?w Zokara, ale n
ie brakowa\u322?o mu przebieg\u322?o\u347?ci, a w \u347?wiecie pozbawionym czarn
oksi\u281?\u380?nik\u243?w jego zdolno\u347?ci wyda\u322?y si\u281? nagle ogromn
e. Czytaj.\par\pard\plain\hyphpar} {
Maldor wykaza\u322? nadzwyczajn\u261? cierpliwo\u347?\u263? w swoich staraniach
o w\u322?adz\u281?. Nikt nie pozna\u322? jego to\u380?samo\u347?ci, dop\u243?ki
nie stworzy\u322? twierdzy na Felrook, umocniony przymierzami z Castonem i Dimde
llem. W ukryciu uda\u322?o mu si\u281? zgromadzi\u263? wok\u243?\u322? siebie wi
ele rozproszonych i podupad\u322?ych ras Zokara, co ostatecznie pozwoli\u322?o m
u zebra\u263? i wyposa\u380?y\u263? imponuj\u261?ce si\u322?y. Najwi\u281?ksz\u2
61? przewag\u281? bez w\u261?tpienia zyska\u322?, kiedy zdoby\u322? kontrol\u281
? nad tonvorami.\par\pard\plain\hyphpar} {
Potem nadesz\u322?y dekady genialnych politycznych manewr\u243?w. Sprzymierze\u3
24?cy stali si\u281? poddanymi, a wrog\u243?w trzymano na dystans dzi\u281?ki sk
omplikowanemu systemowi rozejm\u243?w. Maldor okaza\u322? si\u281? mistrzem w iz
olowaniu zagra\u380?aj\u261?cych mu kr\u243?lestw, pokonywaniu ich w walce, a po
tem pozyskiwaniu ich zasob\u243?w dla swojej sprawy. Zdo\u322?a\u322? zapobiec z
organizowaniu zjednoczonego oporu do czasu, kiedy taka opozycja nie mia\u322?a j
u\u380? \u380?adnej szansy na zwyci\u281?stwo. Chocia\u380? przetrwa\u322?y jesz
cze pojedyncze wolne kr\u243?lestwa, roszczenia Maldora do tytu\u322?u cesarza L
yrianu w rzeczywisto\u347?ci pozostaj\u261? niepodwa\u380?one.\par\pard\plain\hy
phpar} {
- Wasz cesarz jest czarnoksi\u281?\u380?nikiem? - zapyta\u322? Jason.\par\pard\p
lain\hyphpar} {
- Ostatnim - poinformowa\u322? go z powag\u261? depozytariusz wiedzy. - Po tym,
jak by\u322? \u347?wiadkiem upadku swojego mistrza, sam nie wzi\u261?\u322? sobi
e \u380?adnego ucznia. Cesarz doskonale zdaje sobie spraw\u281?, jak\u261? przew
ag\u281? daje mu fakt, \u380?e tylko on zna edomicki, i zabroni\u322? studi\u243
?w nad tym j\u281?zykiem.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zak\u322?adam, \u380?e Maldor nie jest mi\u322?ym w\u322?adc\u261?. Depozytari
usz wiedzy uni\u243?s\u322? brwi.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Cesarz to twardy cz\u322?owiek. Oczywi\u347?cie, pozostaj\u281? jego d\u322?u\
u380?nikiem, poniewa\u380? pozwala mi trwa\u263? na tym posterunku, gdzie czuwam
nad zasobami wiedzy.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Skoro jest czarnoksi\u281?\u380?nikiem, my\u347?li pan, \u380?e m\u243?g\u322?
by wiedzie\u263?, jak odes\u322?a\u263? mnie do domu?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jasonie, je\u347?li szukasz rady, rozwa\u380? moje s\u322?owa. Nierozwa\u380?n
e jest \u347?ci\u261?ganie na siebie uwagi Maldora. Wi\u281?kszo\u347?\u263? lud
zi bardzo si\u281? stara, \u380?eby pozosta\u263? z dala od jego my\u347?li. Je\
u380?eli naprawd\u281? jeste\u347? Poza\u347?wiatowcem, wola\u322?by\u347? racze
j nie dzieli\u263? si\u281? t\u261? informacj\u261? wszem wobec. Przyczaj si\u28
1?. Ucz si\u281? powoli i po cichu. W dzisiejszych czasach przykre konsekwencje
dotykaj\u261? tych, kt\u243?rzy wyr\u243?\u380?niaj\u261? si\u281? w t\u322?umie
.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason pokiwa\u322? w zadumie g\u322?ow\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Kto spisa\u322? histori\u281?, kt\u243?r\u261? w\u322?a\u347?nie czyta\u322?em
?\par\pard\plain\hyphpar} {
Depozytariusz wiedzy odwr\u243?ci\u322? wzrok.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Trudno powiedzie\u263?, jak powstaj\u261? te ksi\u281?gi: autor nieznany i tak
dalej. Domy\u347?lam si\u281?, \u380?e tekst ten przekazywano sobie od niegdysi
ejszych czas\u243?w.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Tre\u347?\u263? wydaje si\u281? do\u347?\u263? aktualna. A przecie\u380? wspom
nia\u322? pan, \u380?e jestem pierwszym go\u347?ciem od dziesi\u281?ciu lat, pra
wda?\par\pard\plain\hyphpar} {
Starzec zacisn\u261?\u322? usta.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Maldor pracowa\u322? d\u322?ugie dziesi\u281?ciolecia nad umocnieniem swojej w

\u322?adzy. Mog\u322?em zdoby\u263? t\u281? ksi\u281?g\u281? na wiele r\u243?\u3


80?nych sposob\u243?w.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mo\u380?liwe, ale za\u322?o\u380?\u281? si\u281?, \u380?e to pan j\u261? napis
a\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Depozytariusz wiedzy poczerwienia\u322? i odwr\u243?ci\u322? wzrok.\par\pard\pla
in\hyphpar} {
- To niedorzeczne.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Prosz\u281? si\u281? nie wstydzi\u263?! Ja bym si\u281? tym przechwala\u322?.
Prosz\u281? spojrze\u263?, jaka jest d\u322?uga! I jeszcze r\u281?cznie napisana
!\par\pard\plain\hyphpar} {
Depozytariusz westchn\u261?\u322?. - Nie podoba mi si\u281? idea przypisywania p
racy pi\u347?miennej konkretnej osobie. Tekst, kt\u243?ry pochodzi z nieznanych
\u378?r\u243?de\u322?, ma w sobie wi\u281?cej tajemniczo\u347?ci. Trudniej go zi
gnorowa\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Czyli to pan j\u261? napisa\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Tak.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Podoba mi si\u281? to, \u380?e chocia\u380? streszczenia s\u261? zwi\u281?z\u3
22?e, nadal opowiadaj\u261? histori\u281?. Napisa\u322? pan co\u347? jeszcze?\pa
r\pard\plain\hyphpar} {
- Nic, co zamierzam ci ujawni\u263?. Pragn\u281? jedynie, by zapami\u281?tano mn
ie jako Autora Nieznanego.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Przyzna si\u281? pan kiedy\u347? do czego\u347?, co pan napisa\u322??\par\pard
\plain\hyphpar} {
Depozytariusz wiedzy zdj\u261?\u322? okulary i potar\u322? oczy.\par\pard\plain\
hyphpar} {
- By\u263? mo\u380?e. M\u243?j ojciec nak\u322?oni\u322? mnie, bym opanowa\u322?
prawa, kt\u243?re rz\u261?dz\u261? pi\u281?knym stylem pisarskim, a\u380? b\u28
1?d\u281? w stanie utka\u263? ze s\u322?\u243?w ca\u322?e \u347?wiaty. Je\u347?l
i kiedykolwiek dokonam tego wyczynu, by\u263? mo\u380?e podpisz\u281? w\u322?asn
ym imieniem opowie\u347?\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason rozejrza\u322? si\u281? wok\u243?\u322?, po korytarzach pe\u322?nych ksi\u
261?\u380?ek. Ksi\u261?\u380?ek spisanych w innym \u347?wiecie - historii, spost
rze\u380?e\u324? i filozofii, kt\u243?rych przeczytanie wymaga\u322?oby wielu \u
380?ywot\u243?w i kt\u243?rych nigdy nie pozna. Depozytariusz wiedzy za\u322?o\u
380?y\u322? z powrotem dwuogniskowe okulary.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zg\u322?odnia\u322?em - powiedzia\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nakarmili\u347?my umys\u322? - powiedzia\u322? starszy m\u281?\u380?czyzna, kl
epi\u261?c si\u281? po brzuchu - czemu nie zaj\u261?\u263? si\u281? \u380?o\u322
?\u261?dkiem?\par\pard\plain\hyphpar} {
{\qc
* * *\par\pard\plain\hyphpar}\par\pard\plain\hyphpar} {
Depozytariusz wiedzy poda\u322? lunch w pokoju, kt\u243?ry nazywa\u322? Komnat\u
261? Kontemplacji. Ogromne maski zdobi\u322?y \u347?ciany, ka\u380?da ukazuj\u26
1?ca ludzk\u261? twarz z br\u261?zu i ka\u380?da z jednym zmru\u380?onym okiem.
Nieco poplamione i miejscami rozmazane zawi\u322?e malowid\u322?o przedstawiaj\u
261?ce tysi\u261?ce splecionych r\u261?k pokrywa\u322?o sufit. Kilkana\u347?cie
\u347?wiec osadzonych w \u380?eliwnym \u380?yrandolu i kilka lampek oliwnych roz
stawionych w pomieszczeniu dawa\u322?o \u347?wiat\u322?o.\par\pard\plain\hyphpar
} {
Ku zaskoczeniu Jasona posi\u322?ek poda\u322? m\u322?ody ch\u322?opak, kt\u243?r
ego spotka\u322? nad rzek\u261? poprzedniego wieczoru. Kiedy wszed\u322? do poko
ju i napotka\u322? spojrzenie Jasona, delikatnie pokr\u281?ci\u322? g\u322?ow\u2
61? z prosz\u261?cym wyrazem twarzy. Jason uzna\u322?, \u380?e ch\u322?opak nie
chce, by wyda\u322?o si\u281?, \u380?e poznali si\u281? ju\u380? wcze\u347?niej.
Depozytariusz wiedzy bezceremonialnie przedstawi\u322? ch\u322?opca jako Hermie
go.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason zajada\u322? \u322?apczywie. Posi\u322?ek rozpocz\u261?\u322? stosik gorzk
ich szarych orzech\u243?w. Depozytariusz wiedzy upiera\u322? si\u281?, \u380?e s
\u261? bardzo po\u380?ywne. Jason poch\u322?on\u261?\u322? je, popijaj\u261?c ch
\u322?odnym napojem, kt\u243?ry smakowa\u322? jak rozcie\u324?czony sok jagodowy

z odrobin\u261? miodu. G\u322?\u243?wne danie sk\u322?ada\u322?o si\u281? z grz


yb\u243?w o kapeluszach w kropki, z dodatkiem suszonych \u380?\u243?\u322?tych j
ag\u243?d o smaku kwa\u347?nych cukierk\u243?w. Grzyby by\u322?y wi\u281?ksze od
d\u322?oni Jasona. By\u322?y delikatne i mi\u281?siste, a ich s\u322?onawy posm
ak nie r\u243?\u380?ni\u322? si\u281? zbytnio od szynki. Jason zjad\u322? dwa sp
ore kapelusze. Na deser podano ciasto z fioletowym nadzieniem przypominaj\u261?c
ym konsystencj\u261? mi\u261?\u380?sz dyni. Jason z zachwytem przekona\u322? si\
u281?, \u380?e placek jest s\u322?odki i przepyszny.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To ciasto jest doskona\u322?e - powiedzia\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Tak, nie ma nic lepszego od placka z niebieskim korzeniem.\par\pard\plain\hyph
par} {
- Pr\u243?bowa\u322?em por\u243?wna\u263? do czego\u347? jego smak.\par\pard\pla
in\hyphpar} {
- Jest jedyny w swoim rodzaju. Jak by\u347? go opisa\u322?? Troch\u281? jak prze
ciwie\u324?stwo dziczyzny z pieprzem w sosie mi\u281?towym.\par\pard\plain\hyphp
ar} {
- Wierz\u281? na s\u322?owo. Dlaczego te wszystkie maski mrugaj\u261?? - Jason m
achn\u261?\u322? widelcem, wskazuj\u261?c maski w ca\u322?ym pomieszczeniu.\par\
pard\plain\hyphpar} {
Depozytariusz wiedzy otar\u322? usta fioletow\u261? serwetk\u261? z falbank\u261
?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jedno oko otwarte na ca\u322?\u261? prawd\u281?, a drugie zamkni\u281?te na ws
zelkie oszustwo.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To ma o wiele wi\u281?cej sensu, ni\u380? si\u281? spodziewa\u322?em. - Jason
spojrza\u322? ponownie na maski, dostrzegaj\u261?c w nich symbol wnikliwo\u347?c
i. - Ma pan co\u347? przeciwko, bym zosta\u322? tu na noc?\par\pard\plain\hyphpa
r} {
M\u281?\u380?czyzna zamruga\u322? zaskoczony.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zak\u322?ada\u322?em, \u380?e zostaniesz na du\u380?o d\u322?u\u380?ej ni\u380
? jedn\u261? noc.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason pokr\u281?ci\u322? g\u322?ow\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Musz\u281? wymy\u347?li\u263?, jak wr\u243?ci\u263? do domu. Rodzice wariuj\u2
61? z niepokoju. M\u243?j pies pewnie umiera z g\u322?odu. Tam jest moje \u380?y
cie. Wszyscy, kt\u243?rych znam, moi przyjaciele. Moja szko\u322?a.\par\pard\pla
in\hyphpar} {
- Jeste\u347? wi\u281?c uczniem? Gdzie znajdziesz lepsze miejsce dla zdobycia ed
ukacji, je\u347?li nie w Skarbnicy Wiedzy?\par\pard\plain\hyphpar} {
- To wspania\u322?e miejsce, naprawd\u281?, ale nie mog\u281? zosta\u263?.\par\p
ard\plain\hyphpar} {
Depozytariusz wiedzy pokiwa\u322? z \u380?alem g\u322?ow\u261?.\par\pard\plain\h
yphpar} {
- Nie mog\u322?em si\u281? doczeka\u263? towarzystwa.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Masz Hermiego.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To dzieciak.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ja mam tylko trzyna\u347?cie lat.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To wiek, w kt\u243?rym ch\u322?opiec podejmuje obowi\u261?zki wieku m\u281?ski
ego. Hermie ma raptem jedena\u347?cie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mo\u380?e powinien pan si\u281? przenie\u347?\u263? - zasugerowa\u322? Jason.
- Nigdy nie b\u281?dzie mia\u322? pan wielu go\u347?ci, je\u347?li b\u281?dzie s
i\u281? pan ukrywa\u322? w tym lesie.\par\pard\plain\hyphpar} {
Depozytariusz wiedzy pokr\u281?ci\u322? g\u322?ow\u261?.\par\pard\plain\hyphpar}
{
- Tylko dzi\u281?ki ustronnemu po\u322?o\u380?eniu unikam niepo\u380?\u261?daneg
o nadzoru. Ci, kt\u243?rzy naprawd\u281? potrzebuj\u261? tego miejsca i je docen
iaj\u261?, znajd\u261? drog\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason pom\u243?g\u322? Hermiemu posprz\u261?ta\u263? talerze i srebra. W ma\u322
?ej kuchni depozytariusz wiedzy nie zgodzi\u322? si\u281?, by go\u347?\u263? pom
aga\u322? przy zmywaniu.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie marnuj czasu na sprawy przyziemne. Hermie pozmywa. Badaj bibliotek\u281?,
p\u243?ki mo\u380?esz, bo jutro mo\u380?e by\u263? ju\u380? za p\u243?\u378?no.

Prosz\u281? tylko, \u380?eby\u347? nie wchodzi\u322? na g\u243?rne pi\u281?tro.


To zabronione.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zabronione? Dlaczego?\par\pard\plain\hyphpar} {
Hermie rzuci\u322? Jasonowi zaciekawione spojrzenie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie mog\u281? powiedzie\u263? - odpar\u322? depozytariusz wiedzy. - Zapewniam
ci\u281? jednak, \u380?e nie jest to zwyczajny zakaz. M\u243?j ojciec zwyk\u322?
obejmowa\u263? zakazem pewne ksi\u261?\u380?ki w naszej rodzinnej bibliotece, b
o tylko dzi\u281?ki temu zabiera\u322?em si\u281? do ich czytania. Nudy, w wi\u2
81?kszo\u347?ci wypadk\u243?w. Cwany podst\u281?p. To, co zakazane, jest zawsze
najbardziej ekscytuj\u261?ce. Nie zrozum omylnie moich intencji. Zalecam z ca\u3
22?\u261? szczero\u347?ci\u261?, oprzyj si\u281? pokusie, nie daj si\u281? zaint
rygowa\u263?. Wst\u281?p na g\u243?rne pi\u281?tro jest absolutnie zakazany nie
bez powodu. Rozumiesz?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Tak.\par\pard\plain\hyphpar} {
Czy depozytariusz wiedzy pr\u243?bowa\u322? pos\u322?u\u380?y\u263? si\u281? t\u
261? sam\u261? sztuczk\u261?, kt\u243?r\u261? wykorzystywa\u322? jego ojciec, i
to zaraz po tym, jak wyja\u347?ni\u322? jej mechanizm? G\u243?rne pi\u281?tro mu
si by\u263? pe\u322?ne nudnych podr\u281?cznik\u243?w, s\u322?ownik\u243?w i teg
o typu \u347?miecia. Albo to niesamowicie odlotowe miejsce ze staro\u380?ytnymi
artefaktami, broni\u261? i skarbami. A co wa\u380?niejsze, mog\u261? si\u281? ta
m znajdowa\u263? jakie\u347? wskaz\u243?wki, kt\u243?re pozwol\u261? mu znale\u3
78?\u263? drog\u281? do domu. Czy depozytariusz wiedzy nie wyja\u347?ni\u322? ch
wil\u281? temu, \u380?e informacje na temat Poza s\u261? zabronione? Gdzie lepie
j ich szuka\u263? ni\u380? w zakazanej cz\u281?\u347?ci biblioteki? Im wi\u281?c
ej Jason o tym my\u347?la\u322?, tym silniejsze mia\u322? wra\u380?enie, \u380?e
depozytariusz wiedzy z rozmys\u322?em podsun\u261?\u322? mu wskaz\u243?wk\u281?
. Jason zostawi\u322? starca i Hermiego w kuchni, a sam postanowi\u322? zbada\u2
63? schody.\par\pard\plain\hyphpar} {
B\u322?\u261?dzi\u322? w labiryncie ksi\u261?\u380?ek, zaskoczony tym, jak \u322
?atwo straci\u263? tu orientacj\u281?. Zanim znalaz\u322? schody, odkry\u322? og
romne atrium po\u347?rodku biblioteki, do kt\u243?rego mo\u380?na by\u322?o zajr
ze\u263? przez pot\u281?\u380?ne szyby wstawione we wszystkie \u347?ciany. Znala
z\u322? przesuwane drzwi i zapu\u347?ci\u322? si\u281? na zielony dziedziniec.\p
ar\pard\plain\hyphpar} {
S\u261?dz\u261?c po po\u322?o\u380?eniu s\u322?o\u324?ca, min\u281?\u322?o ju\u3
80? po\u322?udnie. Kilka k\u322?\u281?biastych ob\u322?oczk\u243?w odcina\u322?o
si\u281? od pola b\u322?\u281?kitu. Po\u347?rodku atrium, obok kamiennego zegar
a s\u322?onecznego, znajdowa\u322?a si\u281? zakryta studnia z ko\u322?owrotem i
wiadrem do kompletu. Bujne drzewa owocowe ocienia\u322?y krzewy skrz\u261?ce si
\u281? jagodami. Niekt\u243?re owoce wygl\u261?da\u322?y znajomo, jak odmiany \u
347?liwek i moreli, tyle \u380?e w dziwnych kolorach, podczas gdy inne wydawa\u3
22?y si\u281? zupe\u322?nie obce - na przyk\u322?ad, owoc o szarym futerku albo
drugi, pod\u322?u\u380?ny i p\u243?\u322?przezroczysty.\par\pard\plain\hyphpar}
{
Kiedy ju\u380? stosownie zbada\u322? ogr\u243?d na dziedzi\u324?cu, Jason wr\u24
3?ci\u322? do kr\u281?tej w\u281?dr\u243?wki korytarzami zastawionymi rega\u322?
ami z ksi\u261?\u380?kami. Nie by\u322?o \u347?ciany w tym budynku, pod kt\u243?
r\u261? nie sta\u322?yby tomy. Ksi\u261?\u380?ki zajmowa\u322?y nawet przestrze\
u324? nad drzwiami. Wisz\u261?ce w r\u243?\u380?nych miejscach latarnie dostarcz
a\u322?y wi\u281?kszo\u347?\u263? \u347?wiat\u322?a. Raz za razem Jason trafia\u
322? na \u347?lepe uliczki, kt\u243?re zmusza\u322?y go do zawr\u243?cenia po w\
u322?asnych \u347?ladach. Wreszcie, po d\u322?ugim b\u322?\u261?dzeniu, dotar\u3
22? do kr\u281?conych schod\u243?w w k\u261?cie na ty\u322?ach wielkiego budynku
. Wbieg\u322? po nich, pokonuj\u261?c po dwa stopnie na raz i wyl\u261?dowa\u322
? przed wielkimi, \u380?elaznymi drzwiami podziurawionymi male\u324?kimi otworam
i. Perforacja uk\u322?ada\u322?a si\u281? w r\u243?wn\u261? siatk\u281? kolumn i
rz\u281?d\u243?w. Drewniane ko\u322?ki o kszta\u322?cie golfowego ko\u322?eczka
te stercza\u322?y z dziesi\u281?ciu \u347?rodkowych dziur w g\u243?rnym rz\u281
?dzie.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason z\u322?apa\u322? za klamk\u281?. Drzwi zamkni\u281?to na zamek. W pobli\u3

80?u klamki nie by\u322?o \u380?adnej dziurki na klucz. Jason zacz\u261?\u322? l


iczy\u263? otwory i dorachowa\u322? si\u281? stu w ka\u380?dym poziomym rz\u281?
dzie i oko\u322?o trzystu w ka\u380?dej pionowej kolumnie. Szybkie wyliczenia ws
kazywa\u322?y na \u322?\u261?cznie trzydzie\u347?ci tysi\u281?cy dziurek.\par\pa
rd\plain\hyphpar} {
Jason wyj\u261?\u322? ko\u322?ek i us\u322?ysza\u322? przy tym pstrykni\u281?cie
. Drewienko by\u322?o nieco d\u322?u\u380?sze od jego ma\u322?ego palca. Kiedy w
\u322?o\u380?y\u322? je w przypadkowy otw\u243?r, us\u322?ysza\u322? pykni\u281?
cie. Pstrykpyk, pstrykpyk, pstrykpyk - Jason na pr\u243?b\u281? wk\u322?ada\u322
? ko\u322?eczek w r\u243?\u380?ne dziurki. Pokr\u281?ci\u322? g\u322?ow\u261?. W
\u380?yciu nie widzia\u322? bardziej skomplikowanego zamka. Od\u322?o\u380?y\u3
22? ko\u322?ek do dziurki, z kt\u243?rej go wyj\u261?\u322?. Pyk. Szanse, \u380?
e przypadkiem u\u322?o\u380?y dziesi\u281?\u263? ko\u322?k\u243?w we w\u322?a\u3
47?ciwej kombinacji by\u322?y niewyobra\u380?alnie ma\u322?e - zdecydowanie mnie
jsze ni\u380? co\u347? tak prostego jak wygrana na loterii.\par\pard\plain\hyphp
ar} {
Przygl\u261?daj\u261?c si\u281?, zauwa\u380?y\u322? male\u324?kie symbole po lew
ej stronie ka\u380?dego rz\u281?du i pod ka\u380?d\u261? kolumn\u261?. \u379?ade
n si\u281? nie powtarza\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Kiedy bli\u380?sze ogl\u281?dziny nie zaowocowa\u322?y nowymi informacjami, Jaso
n zszed\u322? z pi\u281?tra. Nie maj\u261?c nic innego do roboty, w\u322?\u243?c
zy\u322? si\u281? i szpera\u322?. Znalaz\u322? ksi\u261?\u380?ki o uprawie roli
i wytwarzaniu narz\u281?dzi. Wiele tom\u243?w spisano w obcych j\u281?zykach, kt
\u243?rych nie rozpoznawa\u322?. Jedna z ksi\u261?\u380?ek napisanych po angiels
ku omawia\u322?a, jak skonstruowa\u263? i umocni\u263? prowizoryczny garnizon na
wrogim terytorium. Inna, pod tytu\u322?em Eposy hrabiego Galina z Misenmarch, b
y\u322?a masywnym tomiszczem pe\u322?nym d\u322?ugich wierszy. Jason wyobrazi\u3
22? sobie, jak zabiera t\u281? ksi\u261?\u380?k\u281? do domu i dla \u380?artu o
bwieszcza, \u380?e jest jej autorem. Czy mo\u380?na by uzna\u263? to za plagiat,
skoro po\u380?yczy\u322? materia\u322?y z innego \u347?wiata? Jego nauczycielka
od angielskiego chybaby zemdla\u322?a!\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason przegl\u261?da\u322? interesuj\u261?cy r\u281?kopis pod tytu\u322?em Kr\u2
43?tkie \u380?ywoty, przedstawiaj\u261?cy pono\u263? opart\u261? na faktach rela
cj\u281? na temat rasy ludzi, kt\u243?rych \u380?ycie trwa\u322?o tylko dwa lata
, kiedy zza rogu wyszed\u322? wielki pies o d\u322?ugiej, bia\u322?ej sier\u347?
ci. Jason zamkn\u261?\u322? ksi\u261?\u380?k\u281?. Pies po prostu sta\u322? z w
ywieszonym mokrym, r\u243?\u380?owym j\u281?zykiem. Ch\u322?opiec podszed\u322?
do niego ostro\u380?nie i zanurzy\u322? r\u281?k\u281? w jedwabistej sier\u347?c
i.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Grzeczny psiak - powiedzia\u322? specjalnym g\u322?osem, jakim m\u243?wi\u322?
do ps\u243?w. - Dobry z ciebie psiak. Wcale nie chcesz mnie pokiereszowa\u263?,
co?\par\pard\plain\hyphpar} {
G\u322?aszcz\u261?c zwierzaka, zastanowi\u322? si\u281?, jak miewa si\u281? jego
w\u322?asny pies w domu.\par\pard\plain\hyphpar} {
Psisko odesz\u322?o kawa\u322?ek, ale zaraz si\u281? zatrzyma\u322?o i obejrza\u
322?o. L\u347?ni\u261?cy, srebrny dzwonek zwieszaj\u261?cy si\u281? z obro\u380?
y zad\u378?wi\u281?cza\u322? cicho, kiedy pies si\u281? poruszy\u322?.\par\pard\
plain\hyphpar} {
- Chcesz, \u380?ebym poszed\u322? za tob\u261?? - spyta\u322? Jason, odk\u322?ad
aj\u261?c ksi\u261?\u380?k\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Pies poprowadzi\u322? go prost\u261? drog\u261? do Komnaty Kontemplacji. Kolacja
ju\u380? czeka\u322?a na stole. Bardzo przypomina\u322?a lunch, tyle \u380?e gr
zyby by\u322?y \u380?\u243?\u322?te i kszta\u322?tem przypomina\u322?y we\u322?n
iane czapki.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason usiad\u322? naprzeciwko depozytariusza wiedzy i zacz\u261?\u322? zajada\u2
63?. Hermiego nie by\u322?o.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Niez\u322?y jest ten zamek w drzwiach na pi\u281?tro - powiedzia\u322? Jason z
ustami pe\u322?nymi ma\u347?lanych grzyb\u243?w.\par\pard\plain\hyphpar} {
Depozytariusz wiedzy zamar\u322? z k\u281?sem w po\u322?owie drogi do ust.\par\p
ard\plain\hyphpar} {

- Gdzie mo\u380?na by trzyma\u263? kombinacj\u281? do takiego zamku jak ten? - z


apyta\u322? Jason, prze\u322?kn\u261?wszy.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Niew\u261?tpliwie bezczelny z ciebie m\u322?odzieniec, delikatnie rzecz ujmuj\
u261?c - gor\u261?czkowa\u322? si\u281? depozytariusz wiedzy. - Wej\u347?cie na
pi\u281?tro jest zabronione. To dotyczy tak\u380?e mojej osoby.\par\pard\plain\h
yphpar} {
- To pan zaprojektowa\u322? te drzwi?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- A kto? Nieznany Projektant?\par\pard\plain\hyphpar} {
Depozytariusz wiedzy wzruszy\u322? ramionami.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zna pan kombinacj\u281?, prawda? Jaki bibliotekarz odci\u261?\u322?by si\u281?
ca\u322?kowicie od cz\u281?\u347?ci biblioteki?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mia\u322?by\u347? ochot\u281? spr\u243?bowa\u263? krzy\u380?\u243?wki b\u261?b
elkowca, kt\u243?r\u261? sam wyhodowa\u322?em?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ponawiam pytanie.\par\pard\plain\hyphpar} {
Depozytariusz wiedzy podni\u243?s\u322? pod\u322?u\u380?ny, przezroczysty owoc,
kt\u243?ry Jason zauwa\u380?y\u322? w atrium.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Prawdziwy b\u261?belkowiec jest w\u322?a\u347?ciwie niewidzialny. Skrzy\u380?o
wa\u322?em ten z qualinem. Smakuje ca\u322?kiem dobrze.\par\pard\plain\hyphpar}
{
- Zostan\u281? tu d\u322?u\u380?ej ni\u380? do jutra, je\u347?li zdradzi mi pan
kombinacj\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Depozytariusz wiedzy uni\u243?s\u322? brwi.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Gdyby\u347? mimo zakazu wszed\u322? na pi\u281?tro, musia\u322?bym ci\u281? st
\u261?d wyrzuci\u263?. Je\u347?li taki masz zamiar, wola\u322?bym, \u380?eby\u34
7? od razu odszed\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason straci\u322? apetyt. Depozytariusz wiedzy zjad\u322? k\u281?s.\par\pard\pl
ain\hyphpar} {
- Nie musi mi jej pan podawa\u263? - rzuci\u322? Jason z ca\u322?\u261? nonszala
ncj\u261?, na jak\u261? by\u322?o go sta\u263?. - Wystarczy, \u380?e mi pan powi
e, jak j\u261? zdoby\u263?. Jaka\u347? ma\u322?a wskaz\u243?wka. Ciekawi\u261? m
nie tylko drzwi. Nigdy nie widzia\u322?em podobnego zamka.\par\pard\plain\hyphpa
r} {
Depozytariusz wiedzy przyjrza\u322? mu si\u281? z wahaniem.\par\pard\plain\hyphp
ar} {
- Nag\u322?e zainteresowanie zamkami, co? Dobrze wi\u281?c, skoro jeste\u347? zd
eterminowany. Ostrzega\u322?em wi\u281?cej ni\u380? raz. Ksi\u261?\u380?ka pod t
ytu\u322?em \u379?ycie, jakie zna\u322?em mo\u380?e zawiera\u263? wskaz\u243?wk\
u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jak j\u261? znajd\u281??\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ka\u380?\u281? przynie\u347?\u263? j\u261? do twojego pokoju.\par\pard\plain\h
yphpar} {
Jason wr\u243?ci\u322? do jedzenia. Wgryz\u322? si\u281? w krzy\u380?\u243?wk\u2
81? b\u261?belkowca. Mi\u261?\u380?sz by\u322? lepki, ale s\u322?odki i smaczny.
Zielonkawy p\u322?yn sp\u322?yn\u261?\u322? mu po brodzie. Na koniec Jason zjad
\u322? kawa\u322?ek placka z niebieskim korzeniem.\par\pard\plain\hyphpar} {
P\u243?\u378?niej, kiedy Hermie zaj\u261?\u322? si\u281? sprz\u261?taniem, depoz
ytariusz wiedzy zaprowadzi\u322? Jasona do sypialni. Surowy pok\u243?j kontrasto
wa\u322? z pe\u322?n\u261? przepychu architektur\u261? widoczn\u261? w ca\u322?y
m budynku. Ma\u322?e \u322?\u243?\u380?ko, sto\u322?ek, prosty st\u243?\u322?, k
omoda z mis\u261? toaletow\u261? stanowi\u322?y jedyne umeblowanie. Poza tym, na
gie \u347?ciany, naga pod\u322?oga i \u380?adnych okien.\par\pard\plain\hyphpar}
{
Kiedy zosta\u322? sam, Jason zgasi\u322? pojedyncz\u261? grub\u261? \u347?wiec\u
281? i pok\u243?j zaton\u261?\u322? w ciemno\u347?ci. Gdzie\u347? daleko us\u322
?ysza\u322? s\u322?aby d\u378?wi\u281?k dzwoneczka. Siadaj\u261?c na \u322?\u243
?\u380?ku, Jason wyj\u261?\u322? kom\u243?rk\u281?, a blask ekranu odepchn\u261?
\u322? ciemno\u347?\u263? wok\u243?\u322?. Odczyta\u322? raz jeszcze wiadomo\u34
7?ci. Bateria ju\u380? prawie si\u281? wyczerpa\u322?a.\par\pard\plain\hyphpar}
{

\u379?a\u322?owa\u322?, \u380?e nie ma z nim Matta albo Tima. Od lat byli jego n
ajlepszymi przyjaci\u243?\u322?mi. Matt by\u322? najbardziej lojaln\u261? osob\u
261?, jak\u261? Jason zna\u322?, a Tim by\u322? przezabawny. Gdyby tu byli, Jaso
n pewnie w og\u243?le by si\u281? nie ba\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jednak\u380?e nie by\u322?o ich tutaj. Nikogo tu nie by\u322?o. Zastanawia\u322?
si\u281?, czy Matt i Tim b\u281?d\u261? si\u281? obwinia\u263? za jego znikni\u
281?cie. Pewnie pomy\u347?l\u261?, \u380?e dosta\u322? jakiego\u347? zakrzepu w
m\u243?zgu czy czego\u347? podobnego od uderzenia pi\u322?k\u261? w g\u322?ow\u2
81?. Wyobrazi\u322? sobie, jak szukaj\u261? jego cia\u322?a. \u379?a\u322?owa\u3
22?, \u380?e nie mo\u380?e im da\u263? zna\u263?, \u380?e \u380?yje. \u379?a\u32
2?owa\u322?, \u380?e nie mo\u380?e wskoczy\u263? na rower i pojecha\u263?, by si
\u281? z nimi spotka\u263?, wpa\u347?\u263? z nimi do kina, porzuca\u263? pi\u32
2?k\u261? albo zorganizowa\u263? sobie ma\u322?y turniej baseballowy.\par\pard\p
lain\hyphpar} {
Kto\u347? zapuka\u322? cicho do drzwi.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Prosz\u281? - powiedzia\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
Hermie wszed\u322? ze \u347?wiec\u261? w r\u281?ku i zamkn\u261?\u322? za sob\u2
61? drzwi. Odstawi\u322? \u347?wiec\u281? i usiad\u322? na pod\u322?odze.\par\pa
rd\plain\hyphpar} {
- Dziwne \u347?wiat\u322?o - zauwa\u380?y\u322?. - Parasz si\u281? edomickim?\pa
r\pard\plain\hyphpar} {
Jason zerkn\u261?\u322? na kom\u243?rk\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To przedmiot ze \u347?wiata Poza. Nie podzia\u322?a ju\u380? zbyt d\u322?ugo.\
par\pard\plain\hyphpar} {
- Dzi\u281?ki, \u380?e nie powiedzia\u322?e\u347? nic o rzece. Nie dosta\u322?em
pozwolenia, \u380?eby tam p\u243?j\u347?\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie ma sprawy.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Co sobie my\u347?la\u322?e\u347?, kiedy strzeli\u322?e\u347? z \u322?uku w tra
tw\u281??\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wydawa\u322?o mi si\u281?, \u380?e upadek z wodospadu to kiepski pomys\u322?.
Chcia\u322?em ich uratowa\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Ch\u322?opak si\u281? naburmuszy\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Pr\u243?bujesz by\u263? bohaterem? To dlatego myszkujesz przy g\u243?rnym pi\u
281?trze?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie jestem bohaterem - zapewni\u322? go Jason. - Ja tylko chc\u281? wr\u243?ci
\u263? do domu.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Za\u322?o\u380?\u281? si\u281?, \u380?e chcesz si\u281? dosta\u263? do Harthen
ham.\par\pard\plain\hyphpar} {
- A co to jest?\par\pard\plain\hyphpar} {
Hermie skrzy\u380?owa\u322? r\u281?ce na piersi.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Daj spok\u243?j, naprawd\u281? zamierzasz udawa\u263?, \u380?e nie wiesz?\par\
pard\plain\hyphpar} {
- Naprawd\u281? nie mam poj\u281?cia.\par\pard\plain\hyphpar} {
Bateria w kom\u243?rce pad\u322?a.\par\pard\plain\hyphpar} {
- I sko\u324?czy\u322?o si\u281? twoje \u347?wiat\u322?o - zauwa\u380?y\u322? He
rmie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Tylko tyle by\u322?o pr\u261?du w baterii. Wiesz, jak dosta\u263? si\u281? na
pi\u281?tro?\par\pard\plain\hyphpar} {
Hermie prychn\u261?\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jestem wystarczaj\u261?co bystry, \u380?eby trzyma\u263? si\u281? od niego z d
ala. Pomagam tu tylko przy sprz\u261?taniu i za\u322?atwianiu sprawunk\u243?w. T
u jest ta ksi\u261?\u380?ka, kt\u243?r\u261? chcia\u322?e\u347?. - Poda\u322? ci
enk\u261? ksi\u261?\u380?k\u281? oprawion\u261? w kremow\u261? sk\u243?r\u281? i
zatytu\u322?owan\u261? \u379?ycie, jakie zna\u322?em oraz inne historie. - Musi
a\u322?by\u347? by\u263? t\u281?py, \u380?eby przegapi\u263? wskaz\u243?wk\u281?
.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason wzi\u261?\u322? ksi\u261?\u380?k\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dzi\u281?ki. Czemu nie oszcz\u281?dzisz mi straty czasu i nie wska\u380?esz od
razu podpowiedzi?\par\pard\plain\hyphpar} {
Hermie uni\u243?s\u322? r\u281?ce. - Ja w tym nie bior\u281? udzia\u322?u. Pies

pomo\u380?e ci porusza\u263? si\u281? po tym miejscu. W ka\u380?dym razie, dzi\u


281?ki, \u380?e nie wspomnia\u322?e\u347? o naszym spotkaniu. Mia\u322?bym k\u32
2?opoty. Ja nic nie powiem o strzelaniu do ludzi z \u322?uku.\par\pard\plain\hyp
hpar} {
- Uczciwy uk\u322?ad.\par\pard\plain\hyphpar} {
Hermie zabra\u322? \u347?wi\u281?c\u281? i podszed\u322? do drzwi.\par\pard\plai
n\hyphpar} {
- Prze\u347?pij si\u281? troch\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
I wyszed\u322?, nie czekaj\u261?c na odpowied\u378?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason zosta\u322? w ciemno\u347?ciach.\par\pard\plain\hyphpar} {
Mia\u322? nadziej\u281?, \u380?e Hermie mu pomo\u380?e. Mi\u322?o by\u322?oby mi
e\u263? przyjaciela. Ch\u322?opakowi jednak najwyra\u378?niej zale\u380?a\u322?o
tylko na tym, \u380?eby nie wspomina\u263? o ich pierwszym spotkaniu.\par\pard\
plain\hyphpar} {
Jason po\u322?o\u380?y\u322? si\u281? na \u322?\u243?\u380?ku. To ju\u380? jego
druga noc w alternatywnej rzeczywisto\u347?ci. Dzi\u281?ki depozytariuszowi wied
zy mia\u322? teraz pow\u243?d wierzy\u263?, \u380?e inni te\u380? przechodzili z
jego \u347?wiata do tego. To mu da\u322?o pewn\u261? nadziej\u281?, \u380?e gdz
ie\u347?, kto\u347? mo\u380?e zna\u263? drog\u281? powrotn\u261?. Przy odrobinie
szcz\u281?\u347?cia odpowied\u378? mo\u380?e znajdowa\u263? si\u281? w pobli\u3
80?u, czeka\u263? za zakazanymi drzwiami.\par\pard\plain\hyphpar} {
W domu rodzice pewnie ju\u380? obdzwonili szpitale i powiadomili policj\u281?. M
o\u380?e nawet m\u243?wi\u261? o nim w wiadomo\u347?ciach! Pewnie szukaj\u261? g
o w ca\u322?ym zoo - w ostatnim miejscu, w kt\u243?rym go widziano. Ciekawe, czy
jakie\u347? dowody wska\u380?\u261? na udzia\u322? hipopotama.\par\pard\plain\h
yphpar} {\par\pard\hyphpar }{\page }
{\line }
{\s1 \afs32
{\qc
Rozdzia\u322? 3
{\line }
S\u322?owo\par\pard\plain\hyphpar}\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason obudzi\u322? si\u281? nast\u281?pnego ranka w ciemno\u347?ciach. Przekr\u2
81?ci\u322? si\u281? na drugi bok i zobaczy\u322? lini\u281? migocz\u261?cego \u
347?wiat\u322?a pod drzwiami. Wygrzeba\u322? si\u281? z \u322?\u243?\u380?ka, op
\u322?uka\u322? twarz wod\u261?, przeczesa\u322? palcami w\u322?osy, z\u322?apa\
u322? ksi\u261?\u380?k\u281? i wyszed\u322?. Mrugaj\u261?ca lampa w korytarzu ok
aza\u322?a si\u281? \u378?r\u243?d\u322?em migotliwego o\u347?wietlenia.\par\par
d\plain\hyphpar} {
Wielki, bia\u322?y pies le\u380?a\u322? pod drzwiami. Wsta\u322? i poprowadzi\u3
22? Jasona na \u347?niadanie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dzie\u324? dobry - powita\u322? ch\u322?opca depozytariusz wiedzy.\par\pard\pl
ain\hyphpar} {
- Dzie\u324? dobry.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Widz\u281?, \u380?e Hermie przyni\u243?s\u322? ci \u379?ycie, jakie zna\u322?e
m. Cz\u281?stuj si\u281?. Ja id\u281? si\u261?\u347?\u263? przy frontowym biurku
.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jak si\u281? wabi pies?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Feraclestinius Androbrelium Pathershin Si\u243?dmy.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie pyta\u322?em o pe\u322?ne imi\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- W skr\u243?cie wo\u322?am na niego Feracles. Zajrzyj do mnie, gdyby\u347? czeg
o\u347? potrzebowa\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Depozytariusz wiedzy wyszed\u322?. Jason wypi\u322? gor\u261?cy, czarny nap\u243
?j, kt\u243?ry nie przypomina\u322? zapachem kawy. Przy pierwszym \u322?yku by\u
322? niewiarygodnie gorzki, ale pos\u322?odzony ogromn\u261? ilo\u347?ci\u261? c
ukru okaza\u322? si\u281? do przyj\u281?cia. Lepkie kawa\u322?ki ciekn\u261?cego
owocu i ma\u322?a miseczka naprawd\u281? chrupi\u261?cych orzech\u243?w dope\u3
22?nia\u322?y posi\u322?ku.\par\pard\plain\hyphpar} {
Wytar\u322?szy r\u281?ce serwetk\u261?, Jason wzi\u261?\u322? si\u281? za ksi\u2
61?\u380?k\u281?. Jak wczorajszy wolumin i to dzie\u322?o przypisano Autorowi Ni

eznanemu. Otworzy\u322? na spisie tre\u347?ci i znalaz\u322? tam tytu\u322?y r\u


243?\u380?nych kr\u243?tkich historii. Niekt\u243?re wyr\u243?\u380?nia\u322?y s
i\u281? na tle pozosta\u322?ych. Obok \u379?ycia, jakie znalem Jason zauwa\u380?
y\u322? Rozmowy z rybo\u322?owem, Tajemnice g\u322?\u281?biny i Ostatnie \u380?y
czenia trzmiela.\par\pard\plain\hyphpar} {
Otworzy\u322? na losowej stronie i zacz\u261?\u322? czyta\u263?:\par\pard\plain\
hyphpar} {
- Jak nauczysz swoje dzieci lata\u263?? - zapyta\u322?em matk\u281?. - Nie mam p
oj\u281?cia, w jaki\u347? spos\u243?b nak\u322?onisz je, by skoczy\u322?y w powi
etrze.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie rozumiesz, poniewa\u380? jeste\u347? cz\u322?owiekiem. Nauka latania dla p
taka przypomina nauk\u281? p\u322?ywania dla cz\u322?owieka. Potrafisz p\u322?yw
a\u263??\par\pard\plain\hyphpar} {
- Tak.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ba\u322?e\u347? si\u281?, kiedy si\u281? uczy\u322?e\u347?? Ba\u322?e\u347? si
\u281?, \u380?e utoniesz?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Naturalnie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Tak samo jest z uczeniem ptak\u243?w latania. Tyle, \u380?e my lepiej latamy n
i\u380? ty p\u322?ywasz. Powietrze to nasz \u380?ywio\u322?. Jeste\u347?my r\u24
3?wnie niezgrabne, chodz\u261?c po ziemi, jak wy, p\u322?ywaj\u261?c w wodzie.\p
ar\pard\plain\hyphpar} {
Dziwaczna opowie\u347?\u263?. Charakter pisma wydawa\u322? si\u281? znajomy. Jas
on zgadywa\u322?, kto jest autorem. Przekartkowa\u322? kilka stron, szukaj\u261?
c wskaz\u243?wek.\par\pard\plain\hyphpar} {
W ko\u324?cu doszed\u322? do wyklejki tylnej ok\u322?adki. Na poza tym ca\u322?k
iem pustej stronie nagryzmolono dwa s\u322?owa: \u8222?zegar ksi\u281?\u380?ycow
y\u8221?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason nigdy nie s\u322?ysza\u322? o \u8222?zegarze ksi\u281?\u380?ycowym\u8221?,
mia\u322? wi\u281?c nadziej\u281?, \u380?e chodzi o zegar s\u322?oneczny obok s
tudni.\par\pard\plain\hyphpar} {
Kiedy zamkn\u261?\u322? ksi\u261?\u380?k\u281?, bia\u322?y pies spojrza\u322? na
niego - siedzia\u322? z przekrzywion\u261? g\u322?ow\u261?, a jego g\u281?sta s
ier\u347?\u263? b\u322?yszcza\u322?a. Pies zna\u322? bibliotek\u281? wystarczaj\
u261?co dobrze, \u380?eby zaprowadzi\u263? go na miejsce?\par\pard\plain\hyphpar
} {
- Ej, Feracles? - odezwa\u322? si\u281? do wielkiego psa swoim specjalnym g\u322
?osem. - Zaprowadzisz mnie do atrium?\par\pard\plain\hyphpar} {
Pies natychmiast wybieg\u322? z pokoju. Jason ruszy\u322? za nim, sceptyczny, al
e okaza\u322?o si\u281?, \u380?e po d\u322?ugiej, pokr\u281?tnej w\u281?dr\u243?
wce pies rzeczywi\u347?cie zaprowadzi\u322? go do szklanych \u347?cian otaczaj\u
261?cych ogr\u243?d.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason wyszed\u322? przez przesuwane drzwi. Dzisiejszy dzie\u324? by\u322? bardzi
ej pochmurny od poprzedniego, ale s\u322?o\u324?ce akurat przedziera\u322?o si\u
281? przez chmury.\par\pard\plain\hyphpar} {
Podszed\u322? do zegara s\u322?onecznego i przyjrza\u322? mu si\u281? uwa\u380?n
ie. Na kamiennym piedestale wyrze\u378?biono po jednej stronie marszcz\u261?ce b
rwi s\u322?o\u324?ce i u\u347?miechni\u281?ty ksi\u281?\u380?yc po drugiej. Na t
warzy zegara znajdowa\u322?o si\u281? dziesi\u281?\u263? symboli wy\u380?\u322?o
bionych na p\u243?\u322?kolu, a ka\u380?dy mia\u322? niepowtarzalny kszta\u322?t
sk\u322?adaj\u261?cy si\u281? z delikatnych, z\u322?otych linii. Dziesi\u281?\u
263? symboli budzi\u322?o pewne podejrzenia, gdy pomy\u347?le\u263? o dziesi\u28
1?ciu ko\u322?kach w siatce z otwork\u243?w. \u379?aden nie wygl\u261?da\u322? z
najomo, ale Jason mia\u322? nadziej\u281?, \u380?e znajdzie ich odpowiedniki w\u
347?r\u243?d symboli na drzwiach.\par\pard\plain\hyphpar} {
Poklepa\u322? si\u281? po kieszeniach. Pod kombinezonem mia\u322? d\u380?insy i
koszul\u281? z kr\u243?tkim r\u281?kawem. Wyj\u261?\u322? portfel i klucze. W po
rtfelu znalaz\u322? dwadzie\u347?cia siedem dolar\u243?w, legitymacj\u281? uczni
owsk\u261?, kart\u281? ubezpieczenia zdrowotnego i kart\u281? do bankomatu. Kluc
ze by\u322?y od domu i k\u322?\u243?dek przy szafkach w zoo i w szkole. \u379?a\
u322?owa\u322?, \u380?e nie ma w kieszeniach wi\u281?cej u\u380?ytecznych rzeczy

.\par\pard\plain\hyphpar} {
- My\u347?lisz, \u380?e tw\u243?j pan po\u380?yczy mi d\u322?ugopis i kartk\u281
?? - zapyta\u322? psa.\par\pard\plain\hyphpar} {
{\qc
* * *\par\pard\plain\hyphpar}\par\pard\plain\hyphpar} {
Tej nocy Jason nie zgasi\u322? \u347?wiecy, kiedy poszed\u322? do \u322?\u243?\u
380?ka. Zamiast tego otworzy\u322? dziennik, kt\u243?ry da\u322? mu depozytarius
z wiedzy. Nowa oprawa zatrzeszcza\u322?a. Pierwsz\u261? stron\u281? Jason zamaza
\u322? bazgro\u322?ami, ucz\u261?c si\u281? pos\u322?ugiwa\u263? pi\u243?rem. Na
nast\u281?pnych dw\u243?ch widnia\u322?y niezwykle pieczo\u322?owicie przerysow
ane symbole z tarczy zegara s\u322?onecznego.\par\pard\plain\hyphpar} {
Dziesi\u281?\u263? symboli reprezentowa\u322?o po\u322?ow\u281? wsp\u243?\u322?r
z\u281?dnych z siatki. Jason podpytywa\u322? o dalsze wskaz\u243?wki przy kolacj
i, ale us\u322?ysza\u322? tylko po raz kolejny, \u380?e wst\u281?p na pi\u281?tr
o jest zakazany. Je\u347?li depozytariusz wiedzy pogrywa\u322? sobie z Jasonem,
\u380?eby pobudzi\u263? jego zaciekawienie, to \u347?wietnie mu to wychodzi\u322
?o.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason uwa\u380?a\u322?, \u380?e nie potrzebuje ju\u380? kolejnej wskaz\u243?wki.
Wpad\u322? na r\u243?wnie szalony pomys\u322? jak szalone by\u322?o to miejsce.
\par\pard\plain\hyphpar} {
Kiedy odczeka\u322? tak d\u322?ugo, jak pozwala\u322?a mu na to cierpliwo\u347?\
u263?, zebra\u322? przybory do pisania i wzi\u261?\u322? mosi\u281?\u380?ny lich
tarzyk. Uchyli\u322? drzwi i wyjrza\u322? na korytarz. Biblioteka wygl\u261?da\u
322?a o wiele bardziej z\u322?owieszczo w migotliwym \u347?wietle pojedynczego,
niczym nieos\u322?oni\u281?tego p\u322?omienia.\par\pard\plain\hyphpar} {
Podkrad\u322? si\u281? do pierwszych rega\u322?\u243?w. Ciche skomlenie za pleca
mi tak go przestraszy\u322?o, \u380?e prawie wypu\u347?ci\u322? \u347?wiec\u281?
. Bia\u322?y pies tr\u261?ci\u322? go nosem w nog\u281?.\par\pard\plain\hyphpar}
{
- Zabierz mnie do atrium, Feracklesie - szepn\u261?\u322? Jason.\par\pard\plain\
hyphpar} {
Ruszy\u322? powoli za psem, os\u322?aniaj\u261?c d\u322?oni\u261? s\u322?aby p\u
322?omyk.\par\pard\plain\hyphpar} {
Wszed\u322? do atrium za przewodnikiem i zamkn\u261?\u322? za sob\u261? drzwi.\p
ar\pard\plain\hyphpar} {
Ukryty ksi\u281?\u380?yc pod\u347?wietla\u322? wielk\u261? chmur\u281?, obr\u281
?biaj\u261?c j\u261? srebrem.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason odstawi\u322? ostro\u380?nie \u347?wiec\u281? na brzeg studni i odwr\u243?
ci\u322? si\u281?, \u380?eby przyjrze\u263? si\u281? zegarowi ksi\u281?\u380?yco
wemu. Z\u322?ote znaki w bladym ksi\u281?\u380?ycowym \u347?wietle wydawa\u322?y
si\u281? srebrne. Przyjrza\u322? im si\u281? uwa\u380?niej, mru\u380?\u261?c oc
zy, i zauwa\u380?y\u322?, \u380?e symbole maj\u261? inny kszta\u322?t ni\u380? t
e, kt\u243?re przerysowa\u322? za dnia.\par\pard\plain\hyphpar} {
Patrzy\u322? niecierpliwie, jak chmura przesuwa si\u281? po niebie. Jedna strona
chmury stawa\u322?a si\u281? coraz ja\u347?niejsza, podczas gdy druga ciemnia\u
322?a. I wreszcie ksi\u281?\u380?yc si\u281? wynurzy\u322? - by\u322? niemal w p
e\u322?ni.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jasne, srebrne litery rozb\u322?ys\u322?y w ksi\u281?\u380?ycowej po\u347?wiacie
, r\u243?wnie pi\u281?knie wyryte jak ich dzienne odpowiedniki, ale o zupe\u322?
nie innym kszta\u322?cie.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason zacz\u261?\u322? rysowa\u263? o\u347?wietlone przez ksi\u281?\u380?yc znak
i, cierpliwie zanurzaj\u261?c pi\u243?ro, uwa\u380?aj\u261?c, \u380?eby uchwyci\
u263? ka\u380?dy szczeg\u243?\u322?. Poniewa\u380? o\u347?wietlone przez ksi\u28
1?\u380?yc symbole odpowiada\u322?y swoj\u261? pozycj\u261? znakom s\u322?oneczn
ym, pogrupowa\u322? je w pary, uznaj\u261?c, \u380?e to najpewniej koordynaty po
\u322?o\u380?enia ko\u322?k\u243?w w siatce otwor\u243?w. Chmury zakrywa\u322?y
ksi\u281?\u380?yc dwa razy, kiedy Jason rysowa\u322?, zmuszaj\u261?c go do przec
i\u261?gaj\u261?cych si\u281? przerw. Wreszcie, gdy ksi\u281?\u380?yc mia\u322?
znikn\u261?\u263? za chmurami po raz trzeci, Jason sko\u324?czy\u322? przerysowy
wa\u263? dziesi\u261?ty symbol.\par\pard\plain\hyphpar} {

Podszed\u322? do drzwi atrium. - Do nogi, Feracles - zawo\u322?a\u322? cicho. Pi


es podbieg\u322?, podzwaniaj\u261?c dzwoneczkiem u szyi. - Zabierz mnie do schod
\u243?w. Zabierz mnie na pi\u281?tro. Feracles poprowadzi\u322? go przez ogr\u24
3?d do drugich szklanych drzwi. Jason odsun\u261?\u322? je i ruszy\u322? zawi\u3
22?ymi przej\u347?ciami. Po d\u322?u\u380?szej w\u281?dr\u243?wce przez mrok dot
arli do podn\u243?\u380?a schod\u243?w.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dobry psiak.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason przystan\u261?\u322? i podrapa\u322? psa po karku.\par\pard\plain\hyphpar}
{
Kiedy wszed\u322? na stopnie, Feracles nie poszed\u322? za nim.\par\pard\plain\h
yphpar} {
Na ko\u324?cu schod\u243?w Jason przykl\u281?kn\u261?\u322? przy drzwiach i przy
jrza\u322? si\u281? symbolom u podn\u243?\u380?a kolumn otwor\u243?w. Znalaz\u32
2? w\u347?r\u243?d nich ksi\u281?\u380?ycowe znaki. Przygl\u261?daj\u261?c si\u2
81? symbolom obok rz\u281?d\u243?w, wypatrzy\u322? wszystkie te, kt\u243?re prze
rysowa\u322? za dnia.\par\pard\plain\hyphpar} {
Zebra\u322? dziesi\u281?\u263? ko\u322?k\u243?w i zacz\u261?\u322? dopasowywa\u2
63? ka\u380?d\u261? przerysowan\u261? do zeszytu par\u281? do znak\u243?w przy k
olumnach i rz\u281?dach. Kiedy ju\u380? po\u322?\u261?czy\u322? w pary okre\u347
?lone kolumny i rz\u281?dy, pow\u281?drowa\u322? wzd\u322?u\u380? prostopad\u322
?ych linii otwor\u243?w do miejsca, w kt\u243?rym si\u281? przecina\u322?y, i w\
u322?o\u380?y\u322? tam ko\u322?eczek. Znalezienie wszystkich dziesi\u281?ciu pu
nkt\u243?w okaza\u322?o si\u281? \u380?mudnym zadaniem. Oczy zacz\u281?\u322?y g
o piec ze zm\u281?czenia, kiedy po trzy razy sprawdza\u322? koordynaty, \u380?eb
y nie pope\u322?ni\u263? b\u322?\u281?du i nie musie\u263? zaczyna\u263? wszystk
iego od pocz\u261?tku. Wreszcie wsun\u261?\u322? ostatni ko\u322?ek. Pstrykni\u2
81?ciu towarzyszy\u322? kr\u243?tki, metaliczny szcz\u281?k wewn\u261?trz drzwi.
Jason z\u322?apa\u322? za klamk\u281?. Obr\u243?ci\u322?a si\u281? i ci\u281?\u
380?kie drzwi otworzy\u322?y si\u281? do \u347?rodka.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Trafiony zatopiony - mrukn\u261?\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
Z wn\u281?trza zalecia\u322?o st\u281?chlizn\u261?. Mru\u380?\u261?c oczy w ciem
no\u347?ciach, uni\u243?s\u322? wysoko \u347?wiec\u281? i dostrzeg\u322? zacieni
one p\u243?\u322?ki pe\u322?ne zakurzonych ksi\u261?\u380?ek.\par\pard\plain\hyp
hpar} {
Jason wr\u243?ci\u322? do schod\u243?w.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Do nogi, Feracles - zawo\u322?a\u322?. - Zabierz mnie na pi\u281?tro.\par\pard
\plain\hyphpar} {
Pies zaskamla\u322? i cofn\u261?\u322? si\u281? kilka krok\u243?w.\par\pard\plai
n\hyphpar} {
- No chod\u378? - powt\u243?rzy\u322? ch\u322?opiec, pochylaj\u261?c si\u281? i
klepi\u261?c si\u281? zach\u281?caj\u261?co w kolano.\par\pard\plain\hyphpar} {
Pies parskn\u261?\u322? i lekko zje\u380?y\u322? sier\u347?\u263?.\par\pard\plai
n\hyphpar} {
Jason wr\u243?ci\u322? do z\u322?owieszczych drzwi. Teraz, kiedy uda\u322?o mu s
i\u281? je otworzy\u263?, jego przekonane jako\u347? straci\u322?o na sile. Waha
nie psa by\u322?o bardziej niepokoj\u261?ce ni\u380? wszystkie ostrze\u380?enia
depozytariusza wiedzy. Jednak\u380?e niezale\u380?nie od tego, jak bardzo mm upi
orne wydawa\u322?o si\u281? to miejsce, musia\u322? spr\u243?bowa\u263?, je\u347
?li mia\u322? szans\u281? znale\u378?\u263? tu drog\u281? do domu.\par\pard\plai
n\hyphpar} {
Przekroczy\u322? pr\u243?g, a \u347?wiat\u322?o \u347?wiecy odepchn\u281?\u322?o
ciemno\u347?\u263?. Przy ka\u380?dym jego kroku podnosi\u322?y si\u281? niskie
ob\u322?oki kurzu. Na pi\u281?trze sufit wisia\u322? ni\u380?ej ni\u380? na part
erze, ale poza tym pomieszczenie nie r\u243?\u380?ni\u322?o si\u281? specjalnie
od dolnych. Tyle \u380?e wi\u281?kszo\u347?\u263? grzbiet\u243?w tutejszych ksi\
u261?g by\u322?a przes\u322?oni\u281?ta paj\u281?czynami i pokryta kurzem, przez
co nie da\u322?o si\u281? odczyta\u263? tytu\u322?\u243?w i autor\u243?w. Mo\u3
80?e zakazano wchodzenia na g\u243?rne pi\u281?tro, bo depozytariusz wiedzy by\u
322? zbyt leniwy, by tu sprz\u261?ta\u263?? Ka\u380?dy szanuj\u261?cy si\u281? b
ibliotekarz wstydzi\u322?by si\u281? tak zapu\u347?ci\u263? ksi\u281?gozbi\u243?

r.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason wzi\u261?\u322? kilka najbli\u380?szych ksi\u261?\u380?ek i zablokowa\u322
? nimi drzwi. Nie zamierza\u322? ryzykowa\u263?, \u380?e zamkn\u261? si\u281? sa
me.\par\pard\plain\hyphpar} {
Ruszy\u322? kr\u281?t\u261? \u347?cie\u380?k\u261? korytarzy zastawionych ksi\u2
61?\u380?kami. D\u322?ugie p\u243?\u322?ki ci\u261?gn\u281?\u322?y si\u281?, two
rz\u261?c rozfalowan\u261? powierzchni\u281? i sprawiaj\u261?c, \u380?e ponure k
orytarze przypomina\u322?y spaczone serpentyny. Im dalej Jason odsuwa\u322? si\u
281? od drzwi, tym cia\u347?niej zas\u322?ania\u322? d\u322?oni\u261? p\u322?omy
k \u347?wiecy. Panowa\u322?a tu niczym niezm\u261?cona cisza. Kroki stawia\u322?
uwa\u380?nie, oddycha\u322? cicho. Cienie wok\u243?\u322? dr\u380?a\u322?y. Mie
jsce by\u322?y upiorne, ale nic nie wygl\u261?da\u322?o tu wystarczaj\u261?co ci
ekawie, \u380?eby chroni\u263? to niewiarygodnie skomplikowanym zamkiem. Jason n
ie widzia\u322? skarbu, broni ani intryguj\u261?cych przedmiot\u243?w. To wiedza
zawarta w ksi\u261?\u380?kach musia\u322?a by\u263? powodem, dla kt\u243?rego z
akazano tu wst\u281?pu.\par\pard\plain\hyphpar} {
Kr\u281?ta droga doprowadzi\u322?a go wreszcie do ma\u322?ej czytelni z kilkoma
sto\u322?ami i krzes\u322?ami. Meble wyrze\u378?biono w czarnym kamieniu. Na pod
\u322?okietnikach ukazano \u322?ypi\u261?ce z\u322?ym wzrokiem twarze, a sto\u32
2?owe nogi mia\u322?y kszta\u322?t w\u281?\u380?y szczerz\u261?cych z\u281?by ja
dowe. Star\u322? przykurzone paj\u281?czyny z grzbietu pierwszej lepszej ksi\u26
1?\u380?ki. Subtelno\u347?ci manipulacji. U do\u322?u grzbietu widnia\u322?o imi
\u281? \u8222?Damak\u8221?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Stawiaj\u261?c lichtarzyk na pobliskim stole, zdj\u261?\u322? ksi\u261?\u380?k\u
281? i otworzy\u322? na \u8222?Wst\u281?pie\u8221?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Manipulacja to dyskretne narz\u281?dzie o monumentalnej pot\u281?dze. Umiej\u281
?tne kreowanie cudzymi pragnieniami, by odpowiada\u322?y one potrzebom zainteres
owanego, mo\u380?na osi\u261?gn\u261?\u263? na poziomie indywidualnym, jak i na
skal\u281? \u347?wiatow\u261?. Niew\u261?tpliwie studia nad manipulacj\u261? wym
agaj\u261? dog\u322?\u281?bnego zrozumienia samolubnych pobudek, kt\u243?re sk\u
322?aniaj\u261? ludzi do dzia\u322?ania. R\u243?\u380?norakie pobudki dzia\u322?
aj\u261? najlepiej zale\u380?nie od natury umys\u322?\u243?w, kt\u243?re pragnie
my zdominowa\u263?. R\u243?\u380?norodne bod\u378?ce wchodz\u261? w gr\u281?, \u
322?\u261?cznie ze strachem, pragnieniem bogactwa, powa\u380?ania lub w\u322?adz
y, \u380?\u261?dz\u261?, poczuciem obowi\u261?zku, pos\u322?usze\u324?stwem, mi\
u322?o\u347?ci\u261?, a nawet altruizmem. Pos\u322?u\u380?y\u263? si\u281? mo\u3
80?na niesko\u324?czonymi kombinacjami, by zredukowa\u263? najbardziej nieugi\u2
81?t\u261? wol\u281? do poziomu uleg\u322?ej zabawki. Wiedza, jak odkry\u263? st
osown\u261? mieszank\u281? bod\u378?c\u243?w dla danej jednostki lub grupy, i op
anowanie umiej\u281?tno\u347?ci uruchamiania ich zr\u281?cznym ruchem stanowi es
encj\u281? studi\u243?w nad manipulacj\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Mistrz manipulacji jak najmniej k\u322?amie. Wierzy w wi\u281?kszo\u347?\u263? t
ego - je\u347?li nie we wszystko - co oznajmia. Ta cecha sprawia, \u380?e trudno
go zdemaskowa\u263?. Wystarczy, \u380?e raz przedmiot naszych zainteresowa\u324
? pojmie, \u380?e podlega manipulacji, a pojawia si\u281? obrona, sprawiaj\u261?
c, \u380?e przysz\u322?e machinacje stan\u261? si\u281? znacz\u261?co trudniejsz
e. Najbardziej satysfakcjonuj\u261?ce zwyci\u281?stwa dotycz\u261? przeciwnik\u2
43?w, kt\u243?rzy nie zdaj\u261? sobie sprawy, \u380?e zostali pokonani.\par\par
d\plain\hyphpar} {
Jason zamkn\u261?\u322? ksi\u261?\u380?k\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Zaczyna\u322? rozumie\u263?, dlaczego zakazano wst\u281?pu na pi\u281?tro. Poczu
\u322? wyra\u378?nie co\u347? mrocznego, kiedy tylko zacz\u261?\u322? czyta\u263
? wst\u281?p.\par\pard\plain\hyphpar} {
Otar\u322? kilka kolejnych grzbiet\u243?w, by ods\u322?oni\u263? tytu\u322?y. Re
ligia i zniewolenie. Pami\u281?tniki pot\u281?pionej duszy. Nieugaszone pragnien
ie.\par\pard\plain\hyphpar} {
Nic nie brzmia\u322?o zbyt przyzwoicie.\par\pard\plain\hyphpar} {
Rozejrza\u322? si\u281? po niezliczonych zakurzonych woluminach, kt\u243?re go o
tacza\u322?y. Kilka z\u322?owrogich ksi\u261?g nie oznacza\u322?o, \u380?e nie d
a si\u281? tu odnale\u378?\u263? u\u380?ytecznych informacji. Dowolny z tom\u243

?w w pobli\u380?u m\u243?g\u322? zawiera\u263? informacj\u281? na temat portali


w hipopotamach albo wskaz\u243?wki, w jaki spos\u243?b dosta\u263? si\u281? do d
omu. Czy taka szansa nie usprawiedliwia\u322?a po\u347?wi\u281?cenia i zniesieni
e odrobiny upiorno\u347?ci? Pewnie tak. Jednak nie w tej chwili. Jasona ogarn\u2
61?\u322? taki wielki niepok\u243?j, \u380?e postanowi\u322? opu\u347?ci\u263? p
i\u281?tro na chwil\u281? i wr\u243?ci\u263? tu z ja\u347?niejszym \u347?wiat\u3
22?em.\par\pard\plain\hyphpar} {
Unosz\u261?c \u347?wi\u281?c\u281? w dr\u380?\u261?cej d\u322?oni, spr\u243?bowa
\u322? wr\u243?ci\u263? do wej\u347?cia. W ko\u324?cu zda\u322? sobie spraw\u281
?, \u380?e zgubi\u322? si\u281? w\u347?r\u243?d kr\u281?tych korytarzy. Powinien
by\u322? zostawi\u263? \u347?lad z okruszk\u243?w chleba.\par\pard\plain\hyphpa
r} {
Spr\u243?bowa\u322? powr\u243?ci\u263? do k\u261?cika czytelnianego, ale jego te
\u380? nie m\u243?g\u322? znale\u378?\u263?. Zamiast tego trafi\u322? na inn\u26
1? otwart\u261? przestrze\u324?, gdzie jedynym meblem by\u322? czarny postument,
na kt\u243?rym le\u380?a\u322?a ogromna ksi\u281?ga. Pod\u322?og\u281? przykryw
a\u322? gruby, ciemny dywan z wzorami przedstawiaj\u261?cymi okrutne ciernie.\pa
r\pard\plain\hyphpar} {
Jason zbli\u380?y\u322? si\u281? do ksi\u261?\u380?ki. Musia\u322?a by\u263? wa\
u380?na, skoro umieszczono j\u261? osobno w tak wyr\u243?\u380?nionym miejscu. K
iedy podszed\u322? bli\u380?ej, st\u322?umi\u322? okrzyk. Mimo to, ciekawo\u347?
\u263? zmusi\u322?a go do kolejnego kroku.\par\pard\plain\hyphpar} {
Ksi\u261?\u380?ka wygl\u261?da\u322?a jak oprawiona w ludzk\u261? sk\u243?r\u281
?. Po bli\u380?szej inspekcji Jason zauwa\u380?y\u322?, \u380?e mi\u281?sista op
rawa jest pokryta male\u324?kimi porami, delikatnymi w\u322?oskami jak te na jeg
o r\u281?ce i niebieskawymi \u380?y\u322?kami widocznymi pod powierzchni\u261?.\
par\pard\plain\hyphpar} {
Wstrz\u261?\u347?ni\u281?ty, dotkn\u261?\u322? niepewnie powierzchni i natychmia
st zabra\u322? r\u281?k\u281?. Ksi\u261?\u380?ka by\u322?a ciep\u322?a w dotyku
i mi\u281?kka, co sugerowa\u322?o, \u380?e oprawa jest grubsza, ni\u380? si\u281
? spodziewa\u322?. Wydawa\u322?a si\u281? \u380?ywa.\par\pard\plain\hyphpar} {
Chorobliwa ciekawo\u347?\u263? sprawi\u322?a, \u380?e sta\u322?, jakby mu nogi w
ros\u322?y w ziemi\u281?. Jakiego rodzaju ksi\u281?ga mog\u322?a by\u263? oprawi
ona w \u380?yw\u261? sk\u243?r\u281?? Na ok\u322?adce nie by\u322?o \u380?adnego
napisu zdradzaj\u261?cego tytu\u322? lub autora. Najwyra\u378?niej wydawca nie
mia\u322? ig\u322?y do tatua\u380?u.\par\pard\plain\hyphpar} {
Pocieraj\u261?c kark, Jason zauwa\u380?y\u322?, \u380?e w\u322?osy mu stan\u281?
\u322?y d\u281?ba. Zerkn\u261?\u322? na ciemne p\u243?\u322?ki z ksi\u261?\u380?
kami na obrze\u380?u \u347?wiat\u322?a rzucanego przez \u347?wi\u281?c\u281?. Po
za blaskiem ciemno\u347?\u263? i cisza wydawa\u322?y si\u281? jeszcze bardziej p
rzyt\u322?aczaj\u261?ce ni\u380? dot\u261?d.\par\pard\plain\hyphpar} {
Powierzchnia piedesta\u322?u by\u322?a pochy\u322?a, wi\u281?c ksi\u261?\u380?ka
spoczywa\u322?a pod k\u261?tem. Jason wsun\u261?\u322? palec pod naro\u380?nik
ok\u322?adki i otworzy\u322? ksi\u281?g\u281? na tytu\u322?owej stronie wypisane
j ekstrawaganckim charakterem pisma. Atrament by\u322? ciemnordzawy.\par\pard\pl
ain\hyphpar} {
Ksi\u281?ga Salzareda, oprawiona w jego sk\u243?r\u281? i spisana jego krwi\u261
?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason obr\u243?ci\u322? stron\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Strze\u380? si\u281?, Czytelniku. Pewne rodzaje wiedzy, raz poznane, na zawsze C
i\u281? naznaczaj\u261?. Tak jest w\u322?a\u347?nie z sekretem zawartym w niniej
szej ksi\u281?dze. Kontynuuj lektur\u281? tylko w \u347?wiadomym sprzeciwie wobe
c najsurowszych przestr\u243?g, gdy\u380? straszliwe s\u322?owa, kt\u243?ra padn
\u261? p\u243?\u378?niej, raz na zawsze umieszcz\u261? Ci\u281? w opozycji do Ma
ldora.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason przeczyta\u322? te s\u322?owa z rozdziawionymi ustami. Jaka informacja mo\
u380?e by\u263? a\u380? tak niebezpieczna? Sk\u261?d Maldor m\u243?g\u322?by wie
dzie\u263?, \u380?e kto\u347? w og\u243?le czyta\u322? t\u281? ksi\u281?g\u281??
\par\pard\plain\hyphpar} {
Depozytariusz wiedzy uparcie twierdzi\u322?, \u380?e rozmowy o podr\u243?\u380?a

ch do Poza zosta\u322?y zakazane przez Maldora. Jason pogryz\u322? knykie\u263?.


A co, je\u347?li ta ksi\u281?ga zawiera wiedz\u281?, jakiej on potrzebuje, by w
r\u243?ci\u263? do domu? To mo\u380?liwe! Ju\u380? na nast\u281?pnej stronie m\u
243?g\u322? si\u281? znajdowa\u263? jego paszport do rzeczywisto\u347?ci.\par\pa
rd\plain\hyphpar} {
Odwr\u243?ci\u322? stronic\u281?. Tre\u347?\u263? zapisano tym samym wyrafinowan
ym charakterem pisma, niemal zbyt ostentacyjnym, \u380?eby da\u322?o si\u281? go
odczyta\u263? mimo wielgachnych liter.\par\pard\plain\hyphpar} {
Ja, Salzared, g\u322?\u243?wny skryba Maldora, w rozpaczliwym akcie zdrady przek
azuj\u281? niniejszym wiedz\u281? tycz\u261?c\u261? si\u281? jedynej s\u322?abo\
u347?ci mego Pana i W\u322?adcy i oprawiam te s\u322?owa we w\u322?asne \u347?mi
ertelne cia\u322?o, by przetrwa\u322?y mimo rozlicznych r\u261?k, kt\u243?re w p
rzeciwnym razie natychmiast by je zniszczy\u322?y.\par\pard\plain\hyphpar} {
Sp\u243?jrzcie, Maldor panuje nieul\u281?k\u322?y, i s\u322?usznie, nic bowiem n
ie mo\u380?e go skrzywdzi\u263?, z wyj\u261?tkiem jednego S\u322?owa, kt\u243?re
go istnienie jest Jego najpilniej strze\u380?onym sekretem.\par\pard\plain\hyphp
ar} {
S\u322?owo to wypowiedziane w Jego obecno\u347?ci ca\u322?kowicie go unicestwi.\
par\pard\plain\hyphpar} {
Nikt, \u322?\u261?cznie ze mn\u261?, nie zna wszystkich sylab S\u322?owaKlucza.
Jednak\u380?e jego fragmenty znaj\u261? moi towarzysze spiskowcy, kt\u243?rzy pr
zebywaj\u261? w strze\u380?onych miejscach i czekaj\u261? na tego, kt\u243?remu
wystarczy odwagi, by po\u322?\u261?czy\u263? sylaby w ca\u322?o\u347?\u263?.\par
\pard\plain\hyphpar} {
Wypowiedz S\u322?owo na g\u322?os raz jeden w obecno\u347?ci Maldora i w \u380?a
dnych innych okoliczno\u347?ciach, poniewa\u380? wyartyku\u322?owanie go wyma\u3
80?e z twej pami\u281?ci wszelk\u261? \u347?wiadomo\u347?\u263? jego istnienia.
Spisanie ca\u322?ego S\u322?owa wywo\u322?a podobny skutek.\par\pard\plain\hyphp
ar} {
Czytaj\u261?c te s\u322?owa, wysun\u261?\u322?e\u347? swoj\u261? kandydatur\u281
? do odszukania S\u322?owaKlucza, jedynej nadziei na obalenie Pana mojego i Tyra
na.\par\pard\plain\hyphpar} {
Dzia\u322?aj szybko. Wiedza, kt\u243?r\u261? w\u322?a\u347?nie posiad\u322?e\u34
7?, naznacza ci\u281? do natychmiastowej egzekucji.\par\pard\plain\hyphpar} {
Pierwsza sylaba brzmi \u8222?a\u8221?.\par\pard\plain\hyphpar} {
A teraz odejd\u378?! Niech moja ofiara nie p\u243?jdzie na marne. Odejd\u378?\u3
80?e!\par\pard\plain\hyphpar} {
Salzared\par\pard\plain\hyphpar} {
Kartkuj\u261?c reszt\u281? po\u380?\u243?\u322?k\u322?ych kart, Jason odkry\u322
?, \u380?e wszystkie s\u261? puste. Zamkn\u261?\u322? tom.\par\pard\plain\hyphpa
r} {
Ok\u322?adka ksi\u281?gi pokry\u322?a si\u281? g\u281?si\u261? sk\u243?rk\u261?.
Tak samo jak cia\u322?o Jasona.\par\pard\plain\hyphpar} {
Czy ostrze\u380?enia, kt\u243?re przeczyta\u322?, mog\u322?y by\u263? prawdziwe?
Z pewno\u347?ci\u261? nie mog\u322?a to by\u263? a\u380? tak wa\u380?na ksi\u28
1?ga, skoro le\u380?a\u322?a sobie na zakurzonym poddaszu. Za drzwiami zaopatrzo
nymi w najbardziej wyrafinowany zamek, jaki w \u380?yciu widzia\u322?. W bibliot
ece ukrytej w \u347?rodku lasu. O\u380?e\u380?!\par\pard\plain\hyphpar} {
Nagle p\u322?at sk\u243?ry po\u347?rodku ok\u322?adki uni\u243?s\u322? si\u281?,
ods\u322?aniaj\u261?c piorunuj\u261?ce wzrokiem oko. Ludzkie oko.\par\pard\plai
n\hyphpar} {
Jason wrzasn\u261?\u322? i upu\u347?ci\u322? \u347?wiec\u281?, zatapiaj\u261?c p
ok\u243?j w natychmiastowej ciemno\u347?ci. Odruchowy krzyk wyrwa\u322? mu si\u2
81? znowu, kiedy skuli\u322? si\u281? na pod\u322?odze, szukaj\u261?c po omacku
\u347?wiecy. Przycisn\u261?\u322? d\u322?o\u324? do gor\u261?cego wosku i krzykn
\u261?\u322? jeszcze g\u322?o\u347?niej.\par\pard\plain\hyphpar} {
W \u347?wiadomym wysi\u322?ku zacisn\u261?\u322? usta, zduszaj\u261?c wyrywaj\u2
61?cy si\u281? nadal krzyk. Potar\u322? sparzon\u261? r\u281?k\u261? o r\u281?ka
w kombinezonu. Oko, kt\u243?re spojrza\u322?o wprost na niego, nieco przekrwione
wok\u243?\u322? ciemnej t\u281?cz\u243?wki, o \u378?renicy reaguj\u261?cej na \

u347?wiat\u322?o \u347?wiecy. Zadygota\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {


Panika niemal go dusi\u322?a. Przyt\u322?aczaj\u261?ca ciemno\u347?\u263? sprawi
a\u322?a, \u380?e czu\u322? si\u281? samotny we wszech\u347?wiecie, nie licz\u26
1?c faktury dywanu pod nim. Krew pulsowa\u322?a mu w gardle. Co mia\u322? teraz
zrobi\u263??\par\pard\plain\hyphpar} {
I wtedy us\u322?ysza\u322? ciche dzwonienie. Szybko si\u281? zbli\u380?a\u322?o.
\par\pard\plain\hyphpar} {
Po omacku znalaz\u322? wska\u378?nik laserowy przypi\u281?ty do kluczy. Cieniutk
i promie\u324? pos\u322?a\u322? czerwon\u261? kropk\u281? przez pomieszczenie. D
o tej pory nie zdawa\u322? sobie sprawy, jak ma\u322?o \u347?wiat\u322?a dawa\u3
22? wska\u378?nik w por\u243?wnaniu ze \u347?wiec\u261?. Ale lepsze to ni\u380?
nic.\par\pard\plain\hyphpar} {
Czerwona kropka wystarczy\u322?a, \u380?eby ukaza\u263? Feraclesa, kt\u243?ry wy
skoczy\u322? przez szpar\u281? mi\u281?dzy ksi\u261?\u380?kami na regale. Jason
schowa\u322? do kieszeni klucze i z\u322?apa\u322? si\u281? psa jak wybawiciela.
Feracles nie chcia\u322? sta\u263? nieruchomo i szturcha\u322? Jasona, \u380?eb
y wsta\u322?. Ch\u322?opak podni\u243?s\u322? si\u281?, nie puszczaj\u261?c sier
\u347?ci na grzbiecie psa, i pobieg\u322? za nim na o\u347?lep kr\u281?t\u261? i
niewidoczn\u261? drog\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Wkr\u243?tce dostrzeg\u322? przed sob\u261? \u347?wiat\u322?o. Dotarli do otwart
ych drzwi i wybiegli za nie ku schodom. Sta\u322? tam depozytariusz wiedzy i cze
ka\u322? z na wp\u243?\u322? przes\u322?oni\u281?t\u261? latarni\u261? w r\u281?
ce.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie mog\u322?e\u347? si\u281? oprze\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mam k\u322?opoty?\par\pard\plain\hyphpar} {
Depozytariusz wiedzy prychn\u261?\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- A c\u243?\u380? to za pytanie?\par\pard\plain\hyphpar} {
- By\u263? mo\u380?e pope\u322?ni\u322?em wielki b\u322?\u261?d.\par\pard\plain\
hyphpar} {
Starzec pokiwa\u322? g\u322?ow\u261?, mru\u380?\u261?c oczy.\par\pard\plain\hyph
par} {
- Masz poj\u281?cie, co oznacza wrogo\u347?\u263? Maldora?\par\pard\plain\hyphpa
r} {
- Domy\u347?lam si\u281?, \u380?e to nic dobrego?\par\pard\plain\hyphpar} {
Depozytariusz wiedzy pokr\u281?ci\u322? ze smutkiem g\u322?ow\u261?.\par\pard\pl
ain\hyphpar} {
- By\u263? mo\u380?e naprawd\u281? jeste\u347? Poza\u347?wiatowcem. Niech ci dop
omo\u380?e Opaczno\u347?\u263?. Chod\u378?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Poprowadzi\u322? Jasona po schodach i przez bibliotek\u281?. Id\u261?c szybkim k
rokiem, Jason poczu\u322?, jak bardzo jest wyczerpany.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Niemal\u380?e ka\u380?da dusza na Lyrianie stara si\u281? nie \u347?ci\u261?gn
\u261?\u263? na siebie uwagi Maldora. Ty w\u322?a\u347?nie dokona\u322?e\u347? c
zego\u347? przeciwnego.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ja tylko przeczyta\u322?em\u8230?\par\pard\plain\hyphpar} {
Depozytariusz wiedzy uni\u243?s\u322? r\u281?k\u281?, odwracaj\u261?c g\u322?ow\
u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie m\u243?w nic o tym, czego si\u281? dowiedzia\u322?e\u347?. To twoje brzemi
\u281?. Nie narzucaj tej informacji nikomu, kto z w\u322?asnej woli zatrzyma\u32
2? si\u281? na stronie tytu\u322?owej.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zatem pan wie o ksi\u261?\u380?ce! Tej oprawionej w prawdziw\u261? sk\u243?r\u
281??\par\pard\plain\hyphpar} {
- Oczywi\u347?cie, m\u243?j ch\u322?opcze. - Popuka\u322? si\u281? w skro\u324?.
- Fakt, \u380?e nie przeczyta\u322?em tego konkretnego tomu, t\u322?umaczy, dla
czego nadal \u380?yj\u281?. Widzia\u322?e\u347??\par\pard\plain\hyphpar} {
- Co ma pan\u8230?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wiesz, co mam na my\u347?li.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason prze\u322?kn\u261?\u322? \u347?lin\u281?, bo nagle zasch\u322?o mu w gardl
e.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Tak.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Musisz natychmiast odej\u347?\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {

- W\u322?a\u347?nie to w ks\u8230?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nigdy nie m\u243?w o tym, co przeczyta\u322?e\u347?! Bo inaczej m\u243?g\u322?
by\u347? od razu \u347?ci\u261?\u263? mi g\u322?ow\u281?.\par\pard\plain\hyphpar
} {
- Zamierza pan odes\u322?a\u263? mnie w ciemn\u261? noc?\par\pard\plain\hyphpar}
{
- Noc ju\u380? prawie si\u281? ko\u324?czy. Znajdziesz drog\u281?. Przez dzie\u3
24? albo dwa id\u378? w stron\u281? \u347?witu. Szukaj \u346?lepego Kr\u243?la.
By\u263? mo\u380?e b\u281?dzie m\u243?g\u322? ci pom\u243?c.\par\pard\plain\hyph
par} {
Przy frontowym biurku depozytariusz wiedzy da\u322? Jasonowi br\u261?zowy p\u322
?aszcz podr\u243?\u380?ny, koc i ma\u322?y worek wype\u322?niony grzybami. Hermi
e czeka\u322? obok g\u322?\u243?wnych drzwi, przygl\u261?daj\u261?c si\u281? Jas
onowi z chorobliw\u261? fascynacj\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zjedz te jagody teraz - powiedzia\u322? depozytariusz wiedzy, podaj\u261?c mu
gar\u347?\u263? owoc\u243?w. - Pomog\u261? ci przezwyci\u281?\u380?y\u263? zm\u2
81?czenie. Wi\u281?cej ich znajdziesz w torbie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie rozumiem, co si\u281? dzieje.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Pozna\u322?e\u347? sekret, po kt\u243?ry w\u322?a\u347?nie przybywaj\u261? do
tego miejsca \u347?mia\u322?kowie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie chcia\u322?em.\par\pard\plain\hyphpar} {
Depozytariusz wiedzy zmarszczy\u322? czo\u322?o.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Czyni\u322?e\u347? aluzje, jakby\u347? chcia\u322?, i reagowa\u322?e\u347? na
wskaz\u243?wki, jakie ci podsun\u261?\u322?em.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jasonowi zrobi\u322?o si\u281? niedobrze.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To pomy\u322?ka! Mia\u322?em nadziej\u281?, \u380?e dowiem si\u281? z ksi\u261
?\u380?ki, jak wr\u243?ci\u263? do domu, a nagle sta\u322?em si\u281? wrogiem pu
blicznym numer jeden. Nic nie rozumiem!\par\pard\plain\hyphpar} {
- \u379?a\u322?uj\u281?, je\u347?li to prawda. Fakt\u243?w nie da si\u281? ju\u3
80? cofn\u261?\u263?. Musisz ucieka\u263?. - Depozytariusz wiedzy skierowa\u322?
Jasona ku drzwiom. - G\u322?owa do g\u243?ry. Pot\u281?\u380?ni m\u281?\u380?cz
y\u378?ni zawiedli, gdy przysz\u322?o przeczyta\u263? s\u322?owa, kt\u243?re poz
na\u322?e\u347?, struchleli w obliczu odpowiedzialno\u347?ci i odeszli jak tch\u
243?rze. Ty odchodzisz jako bohater. Id\u378? ju\u380?. \u379?ycz\u281? ci szcz\
u281?\u347?liwej drogi. - Depozytariusz wiedzy po\u347?piesznie wypchn\u261?\u32
2? go za drzwi.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dzi\u281?kuj\u281? - powiedzia\u322? Jason i wyszed\u322?, potykaj\u261?c si\u
281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Feracles szczekn\u261?\u322? raz, kiedy Hermie szarpni\u281?ciem zamkn\u261?\u32
2? drzwi.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason zosta\u322? sam.\par\pard\plain\hyphpar} {
Szary przed\u347?wit ja\u347?nia\u322? na kra\u324?cu nieba.\par\pard\plain\hyph
par} {
Jason odetchn\u261?\u322? g\u322?\u281?boko, zerkaj\u261?c za siebie na zamkni\u
281?te drzwi. Nie w\u261?tpi\u322? ju\u380? w realno\u347?\u263? tego wszystkieg
o. Znalaz\u322? si\u281? w straszliwym niebezpiecze\u324?stwie. Jako obcy bez pr
zyjaci\u243?\u322? w nieznanym kraju sta\u322? si\u281? wrogiem pot\u281?\u380?n
ego cesarza. Po raz pierwszy Jason w pe\u322?ni pogodzi\u322? si\u281? z my\u347
?l\u261?, \u380?e by\u263? mo\u380?e nigdy nie wr\u243?ci do domu.\par\pard\plai
n\hyphpar} {\par\pard\hyphpar }{\page }
{\line }
{\s1 \afs32
{\qc
Rozdzia\u322? 4
{\line }
\u346?lepy Kr\u243?l\par\pard\plain\hyphpar}\par\pard\plain\hyphpar} {
Kiedy Jason w\u281?drowa\u322?, zostawiwszy za sob\u261? Skarbnic\u281? Wiedzy,
szybko zda\u322? sobie spraw\u281?, \u380?e przynajmniej w jednej kwestii depozy
tariusz wiedzy mia\u322? racj\u281? - jagody naprawd\u281? pozwoli\u322?y mu odz
yska\u263? energi\u281?. M\u243?g\u322?by wzi\u261?\u263? si\u281? za karate, ak

robatyk\u281? albo dziesi\u281?ciob\u243?j. Ca\u322?a senno\u347?\u263? znikn\u2


81?\u322?a. Szed\u322? w stron\u281? wstaj\u261?cego s\u322?o\u324?ca, owini\u28
1?ty p\u322?aszczem, chroni\u261?cym go przed ch\u322?odem, i zastanawia\u322? s
i\u281?, ile czasu trzeba, \u380?eby zostawi\u263? las za sob\u261?.\par\pard\pl
ain\hyphpar} {
Maszerowa\u322? ca\u322?y dzie\u324?, pokonuj\u261?c pofa\u322?dowany ci\u261?g
kolejnych poro\u347?ni\u281?tych lasem wzg\u243?rz, robi\u261?c przerw\u281? tyl
ko po to, \u380?eby przek\u261?si\u263? par\u281? grzyb\u243?w. Nie m\u243?g\u32
2? d\u322?u\u380?ej zaprzecza\u263?, \u380?e jakim\u347? cudem zosta\u322? przen
iesiony do alternatywnej rzeczywisto\u347?ci. Mo\u380?liwe, \u380?e prze\u380?yj
e tu reszt\u281? \u380?ycia i nie odkryje drogi powrotnej. Ta droga mog\u322?a w
og\u243?le nie istnie\u263?. Musia\u322? skupi\u263? si\u281? na jedynej wskaz\
u243?wce, jakiej udzieli mu depozytariusz wiedzy, i modli\u263? si\u281?, by \u3
46?lepy Kr\u243?l pom\u243?g\u322? mu wr\u243?ci\u263? do domu.\par\pard\plain\h
yphpar} {
W ko\u324?cu pragnienie sta\u322?o si\u281? przemo\u380?ne. Jason zatrzyma\u322?
si\u281? nad jednym z czy\u347?ciej wygl\u261?daj\u261?cych strumieni, jakie na
potka\u322?, i napi\u322? si\u281?, staraj\u261?c si\u281? ignorowa\u263? o\u347
?lizg\u322?y mech, porastaj\u261?cy ska\u322?y, i robaki \u347?lizgaj\u261?ce si
\u281? po powierzchni wody, w miejscach, gdzie si\u281? zbiera\u322?a w ka\u322?
u\u380?ach. Ch\u322?odna woda dobrze smakowa\u322?a.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason uzna\u322?, \u380?e skoro ma si\u281? pochorowa\u263? od picia ze strumien
ia, r\u243?wnie dobrze mo\u380?e to zrobi\u263? w wielkim stylu, wi\u281?c napi\
u322? si\u281? do pe\u322?na.\par\pard\plain\hyphpar} {
S\u322?o\u324?ce opad\u322?o za jego plecami, rzucaj\u261?c z\u322?ot\u261? po\u
347?wiat\u281? na las. Wydawa\u322?o si\u281?, \u380?e si\u322?a grawitacji powo
li przybiera na sile, kiedy poma\u322?u s\u322?ab\u322? wzmocniony jagodami wigo
r Jasona. Kiedy ch\u322?opiec wspi\u261?\u322? si\u281? na ostatnie wzg\u243?rze
i odkry\u322?, \u380?e za nim ci\u261?gn\u261? si\u281? nast\u281?pne, roz\u322
?o\u380?y\u322? koc pod drzewem i natychmiast zasn\u261?\u322?.\par\pard\plain\h
yphpar} {
{\qc
* * *\par\pard\plain\hyphpar}\par\pard\plain\hyphpar} {
Nast\u281?pnego popo\u322?udnia, w miar\u281? jak las rzed\u322?, a wzg\u243?rza
si\u281? wyp\u322?aszcza\u322?y, Jason odkry\u322? biegn\u261?ce r\u243?wnolegl
e koleiny wozu. Poro\u347?ni\u281?ty chwastami \u347?lad bieg\u322?, og\u243?lni
e rzecz bior\u261?c, na wsch\u243?d, wi\u281?c Jason szed\u322? wzd\u322?u\u380?
niego, a\u380? przekszta\u322?ci\u322? si\u281? w w\u261?sk\u261? drog\u281?.\p
ar\pard\plain\hyphpar} {
Zerkaj\u261?c za siebie, na ostatnie zalesione wzg\u243?rza, zamar\u322?, przeko
nany, \u380?e widzia\u322? posta\u263? kryj\u261?c\u261? si\u281? w cieniach spo
ry kawa\u322? za nim w g\u243?rze stoku. Przyjrza\u322? si\u281? miejscu, w kt\u
243?re - jak mu si\u281? wydawa\u322?o - uskoczy\u322?a na wp\u243?\u322? dostrz
e\u380?ona posta\u263?. Li\u347?cie ko\u322?ysa\u322?y si\u281? na lekkim wietrz
e. Nie dostrzeg\u322? \u380?adnego innego ruchu. W ko\u324?cu ponownie ruszy\u32
2? drog\u261?, od czasu do czasu zerkaj\u261?c za siebie, ale nie zauwa\u380?y\u
322? niczego niezwyk\u322?ego.\par\pard\plain\hyphpar} {
Po jakim\u347? czasie dostrzeg\u322? dziwn\u261? chat\u281?, okropnie pomalowan\
u261? wieloma jaskrawymi farbami, tak \u380?e \u380?adna listwa ani \u380?aden p
arapet nie pasowa\u322? kolorem do reszty. Pokryte cekinami zas\u322?ony migota\
u322?y za o\u347?miok\u261?tnymi oknami. Dym, wij\u261?c si\u281?, ucieka\u322?
z komina z \u380?\u243?\u322?tych i niebieskich cegie\u322?. Niski, zielony p\u3
22?ot pomalowany w niezliczone kwiaty otacza\u322? rozleg\u322?e podw\u243?rze.\
par\pard\plain\hyphpar} {
- Pst, ej, ty, d\u322?ugonogi, podejd\u378? no tutaj.\par\pard\plain\hyphpar} {
Chrapliwy szept dobieg\u322? z k\u281?py niskich drzew na lewo od Jasona, sprawi
aj\u261?c, \u380?e ch\u322?opak a\u380? podskoczy\u322?, nim si\u281? odwr\u243?
ci\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Po\u347?piesz\u380?e si\u281? - ponagli\u322? g\u322?os.\par\pard\plain\hyphpa
r} {

U podn\u243?\u380?a pnia zas\u322?oni\u281?ty przez krzak kuca\u322? niechlujny


m\u281?\u380?czyzna, odziany w wiele warstw ciemnych, wybrudzonych ubra\u324?. N
osi\u322? r\u281?kawiczki bez palc\u243?w z szarej w\u322?\u243?czki. Bezkszta\u
322?tny czarny kapelusz siedzia\u322? na jego g\u322?owie jak pi\u322?ka do kosz
yk\u243?wki, z kt\u243?rej spuszczono powietrze. Twarz m\u281?\u380?czyzny je\u3
80?y\u322?a si\u281? zarostem, a on sam zachowywa\u322? si\u281? podejrzanie.\pa
r\pard\plain\hyphpar} {
- Chod\u378? tu i schowaj si\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Pan pr\u243?buje mnie okra\u347?\u263??\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jestem nieszkodliwym cz\u322?owiekiem. Po\u347?piesz si\u281?.\par\pard\plain\
hyphpar} {
Jason pos\u322?ucha\u322?, zszed\u322? z pobocza drogi i stan\u261?\u322? nad ni
eznajomym, korzystaj\u261?c z os\u322?ony drzew i zaro\u347?li.\par\pard\plain\h
yphpar} {
- Czego pan chce?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Znam t\u281? spo\u322?eczno\u347?\u263?. Ty jeste\u347? obcy. Co ci\u281? tu s
prowadza?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Szukam \u346?lepego Kr\u243?la.\par\pard\plain\hyphpar} {
M\u281?\u380?czyzna zerkn\u261?\u322? na niego z pow\u261?tpiewaniem.\par\pard\p
lain\hyphpar} {
- Sugerowa\u322?bym, \u380?eby\u347? szed\u322? dalej. Ledwie tu starcza fant\u2
43?w dla jednego cz\u322?owieka, kt\u243?ry po cichu spija \u347?mietank\u281?.
Dw\u243?ch umar\u322?oby tu z g\u322?odu.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie przyszed\u322?em \u380?ebra\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- \u379?ebra\u263?? - prychn\u261?\u322? z uraz\u261? m\u281?\u380?czyzna. - Nie
jestem \u380?ebrakiem! \u379?yj\u281? z w\u322?asnego rozumu! Nie potrzeba mi t
u intruz\u243?w, co narobi\u261? zamieszania w kurniku.\par\pard\plain\hyphpar}
{
- Dlaczego pan si\u281? tu chowa?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Oceniam sytuacj\u281?. Franny co\u347? piek\u322?a. M\u243?g\u322?by\u347? kap
k\u281? przykucn\u261?\u263?? Dobry ch\u322?opak. Nazywam si\u281? Aster. - Wyci
\u261?gn\u261?\u322? r\u281?k\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason u\u347?cisn\u261?\u322? d\u322?o\u324?, przekonany, \u380?e ta grzeczno\u3
47?\u263? sprowadzi\u322?a si\u281? do podrzucenia mu pche\u322?.\par\pard\plain
\hyphpar} {
- Ja jestem Jason. Nie zjawi\u322?em si\u281?, \u380?eby narobi\u263? tu komukol
wiek k\u322?opot\u243?w. Jak ju\u380? znajd\u281? \u346?lepego Kr\u243?la, z pew
no\u347?ci\u261? rusz\u281? dalej w drog\u281?. Mam do\u347?\u263? w\u322?asnych
k\u322?opot\u243?w.\par\pard\plain\hyphpar} {
Aster skin\u261?\u322? g\u322?ow\u261?. - Wierz\u281?. - Zamierza pan okra\u347?
\u263? ten dom? Aster wyszczerzy\u322? z\u281?by w szelmowskim u\u347?miechu. To wi\u281?cej ni\u380? pewne. Jednak\u380?e zabior\u281? tyle, by nie skrzywdzi
\u263? w\u322?a\u347?cicieli, zwa\u380? to sobie. Tylko szczypt\u281? pasztecika
, mo\u380?e dwie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Du\u380?o pan podr\u243?\u380?uje?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ma\u322?y z tego po\u380?ytek dla mnie. Podr\u243?\u380?e \u322?\u261?cz\u261?
si\u281? z niepewno\u347?ci\u261?. Znalaz\u322?em sobie dzianych frajer\u243?w,
wi\u281?c zasadniczo trzymam si\u281? tej okolicy. \u379?yj\u281?, korzystaj\u2
61?c z cudzego dostatku. Ej, powiedz no, nie masz przypadkiem smacznego k\u261?s
ka do od\u380?a\u322?owania? Nie prosz\u281? o ja\u322?mu\u380?n\u281?, zwa\u380
? to sobie, odp\u322?ac\u281? si\u281? dziesi\u281?ciokrotnie w paszteciku, je\u
347?li poczekasz tu z godzin\u281?, czy co\u347? ko\u322?o tego. Po prostu od te
go czekania wyostrza mi si\u281? apetyt.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason otworzy\u322? worek z jedzeniem.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Chyba m\u243?g\u322?bym podzieli\u263? si\u281? parom grzybami.\par\pard\plain
\hyphpar} {
W\u322?\u243?cz\u281?ga skrzywi\u322? si\u281? z odraz\u261?.\par\pard\plain\hyp
hpar} {
- Musisz by\u263? w gorszym po\u322?o\u380?eniu ode mnie, skoro uciekasz si\u281
? do jedzenia grzyb\u243?w. I powiem szczerze, \u380?e nie wiem, co my\u347?le\u

263? o twym stroju. Jednak robisz na mnie wra\u380?enie przyjaznego go\u347?cia.


Co\u347? ci powiem: posied\u378? ze mn\u261? chwil\u281?, a zw\u281?dz\u281? dl
a nas solidny posi\u322?ek. Pod warunkiem, \u380?e potem ruszysz w swoj\u261? dr
og\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Sam smr\u243?d w\u322?\u243?cz\u281?gi by\u322? wystarczaj\u261?co odstraszaj\u2
61?cy.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dzi\u281?kuj\u281? za pa\u324?sk\u261? hojno\u347?\u263?, ale wol\u281? i\u347
?\u263? dalej. W\u322?a\u347?ciwie to zamierza\u322?em zapuka\u263? do drzwi tej
chaty i zapyta\u263? o drog\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
W\u322?\u243?cz\u281?ga nagle si\u281? zaniepokoi\u322?.\par\pard\plain\hyphpar}
{
- Nie zamierzasz popsu\u263? mi skoku, co, przyjacielu? Liczy\u322?em na ten pos
i\u322?ek.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason zastanawia\u322? si\u281?, czy m\u281?\u380?czyzna mo\u380?e okaza\u263? s
i\u281? niebezpieczny.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zrobi\u281? co w mojej mocy, \u380?eby odp\u322?aci\u263? si\u281? panu za oka
zan\u261? \u380?yczliwo\u347?\u263? - odpar\u322? wieloznacznie.\par\pard\plain\
hyphpar} {
- W porz\u261?dku - odpar\u322? Aster. - Nie pr\u243?buj robi\u263? zamieszania.
Pozdr\u243?w ode mnie \u346?lepego Kr\u243?la.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason wr\u243?ci\u322? na drog\u281?, ciesz\u261?c si\u281? ze \u347?wie\u380?eg
o powietrza, i podszed\u322? do modrej jak niebo furtki w niskim, zielonym p\u32
2?ocie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Halo! - zawo\u322?a\u322?. - Jest tu kto?\par\pard\plain\hyphpar} {
Chwil\u281? potem otworzy\u322?y si\u281? frontowe drzwi i wychyli\u322?a si\u28
1? oty\u322?a kobieta z jaskraw\u261? chust\u261? zawi\u261?zan\u261? na g\u322?
owie i radosnym u\u347?miechem si\u281?gaj\u261?cym a\u380? policzk\u243?w. Wyg\
u322?adzone, bo rozd\u281?te rysy twarzy sprawia\u322?y, \u380?e trudno by\u322?
o okre\u347?li\u263? jej wiek. U\u347?miech znikn\u261?\u322? na widok Jasona.\p
ar\pard\plain\hyphpar} {
- Co ci\u281? tu sprowadza?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Tylko przechodzi\u322?em - wyja\u347?ni\u322? uprzejmie Jason.\par\pard\plain\
hyphpar} {
- Nie trzeba nam w miasteczku w\u322?\u243?cz\u281?g\u243?w - ostrzeg\u322?a kob
ieta, chmurz\u261?c si\u281?. - Id\u378? dalej.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason si\u281? rozejrza\u322?. Nie widzia\u322? \u380?adnego miasteczka. Jej dom
musia\u322? sta\u263? na peryferiach.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zastanawia\u322?em si\u281?, czy nie mog\u322?aby mi pani wskaza\u263? drogi d
o \u346?lepego Kr\u243?la?\par\pard\plain\hyphpar} {
Kobieta jeszcze bardziej spochmurnia\u322?a.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jeste\u347? jednym z tych odmie\u324?c\u243?w? Sam powiniene\u347? wiedzie\u26
3?, gdzie go szuka\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nigdy go nie spotka\u322?em. Potrzebuj\u281? jego rady. Nazywam si\u281? Jason
.\par\pard\plain\hyphpar} {
Kobieta westchn\u281?\u322?a.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie chcia\u322?am by\u263? niegrzeczna, Jasonie, ale nasta\u322?y paskudne cza
sy. Mi\u322?e twarze i grzeczne s\u322?owa skrywaj\u261? najgorsze intencje.\par
\pard\plain\hyphpar} {
- Ja tylko pytam o drog\u281? - podkre\u347?la\u322? Jason. - Nie zamierzam rozr
abia\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Kobieta otworzy\u322?a szerzej drzwi i na ganek wyszed\u322? ogromny pies. Pasku
dne psisko wygl\u261?da\u322?o jak buldog wielko\u347?ci bernardyna. Mia\u322?o
bardzo kr\u243?tk\u261? sier\u347?\u263?, co sugerowa\u322?o, \u380?e niedawno o
golono je na \u322?yso. Zwierz\u281? potrz\u261?sn\u281?\u322?o g\u322?\u281?bok
o pomarszczonym pyskiem i wyda\u322?o z siebie szorstki d\u378?wi\u281?k pomi\u2
81?dzy warczeniem i kaszlem. Jason nie pali\u322?by si\u281? do okradania domu,
w kt\u243?rym mieszka tak potworny stra\u380?nik. Aster najwyra\u378?niej by\u32
2? odwa\u380?niejszy, ni\u380? Jason podejrzewa\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Puggles wola\u322?by, \u380?eby\u347? przesta\u322? nadu\u380?ywa\u263? naszej
go\u347?cinno\u347?ci - upiera\u322?a si\u281? kobieta. - Mam alarm obok drzwi.

Nie zmuszaj mnie do wezwania milicji.\par\pard\plain\hyphpar} {


Jason zerkn\u261?\u322? w stron\u281? miejsca, w kt\u243?rym ukrywa\u322? si\u28
1? Aster.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Prosz\u281? pos\u322?ucha\u263?, prosz\u281? pani - zwierzy\u322? si\u281? tea
tralnym szeptem - niczego od pani nie chc\u281?. Mam jedzenie w worku i cel podr
\u243?\u380?y w g\u322?owie. Mam jednak wa\u380?n\u261? wiadomo\u347?\u263?.\par
\pard\plain\hyphpar} {
Zmru\u380?y\u322?a oczy.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Co masz na my\u347?li? Kto ci\u281? przys\u322?a\u322??\par\pard\plain\hyphpar
} {
- Nikt. Tak si\u281? sk\u322?ada, \u380?e wiem o z\u322?odzieju, kt\u243?ry zami
erza napa\u347?\u263? na pani dom.\par\pard\plain\hyphpar} {
Na jej twarzy odmalowa\u322?a si\u281? ulga. Kobieta zachichota\u322?a.\par\pard
\plain\hyphpar} {
- Masz na my\u347?li Aster\u261??\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zna go pani?\par\pard\plain\hyphpar} {
U\u347?miechn\u281?\u322?a si\u281?. - Ten dra\u324? podkrada mi jedzenie trzy r
azy w tygodniu, regularnie jak w zegarku. Znam go od lat. Wa\u322?ko\u324? nie c
hce przyj\u261?\u263? niczego danego z dobrego serca, ale je\u347?li pozwol\u281
? mu my\u347?le\u263?, \u380?e kradnie, zw\u281?dzi wszystko, co zostawi\u281? n
a parapecie, by ostyg\u322?o. Uwa\u380?a si\u281? za najemnika. Zaprosi\u322?aby
m go do pokoju dla go\u347?ci, ale on nie chce. Uwierz mi, pr\u243?bowa\u322?am.
\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dziwne.\par\pard\plain\hyphpar} {
- By\u263? mo\u380?e, ale w ten spos\u243?b on ratuje swoje poczucie godno\u347?
ci, a ja pomagam przyjacielowi. Strze\u380?e mnie. Nie raz pop\u281?dzi\u322? st
\u261?d awanturnik\u243?w.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jest pani hojn\u261? osob\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
U\u347?miechn\u281?\u322?a si\u281? szerzej, ale zaraz jej u\u347?miech zblad\u3
22?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zabawne, \u380?e ci\u281? nie niepokoi\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Rozmawiali\u347?my.\par\pard\plain\hyphpar} {
Skin\u281?\u322?a g\u322?ow\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- On potrafi oceni\u263? charakter. Musia\u322? ci\u281? zaaprobowa\u263?. - Obr
zuci\u322?a Jasona spojrzeniem od st\u243?p do g\u322?\u243?w. - Pr\u243?bowa\u3
22?e\u347? mnie ostrzec. Nie mo\u380?esz by\u263? tak ca\u322?kiem z\u322?ym cz\
u322?owiekiem. Chocia\u380? str\u243?j nosisz dziwny. Przychodzisz z daleka?\par
\pard\plain\hyphpar} {
- Nawet nie ma pani poj\u281?cia. Prosz\u281? pos\u322?ucha\u263?, nie chc\u281?
sprawia\u263? k\u322?opotu, ale naprawd\u281? szukam drogi do \u346?lepego Kr\u
243?la.\par\pard\plain\hyphpar} {
Kobieta zawaha\u322?a si\u281?, zagryzaj\u261?c usta.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nazywam si\u281? Francine. Franny. Nie cierpi\u281? by\u263? taka niego\u347?c
inna, ale nie mam wyboru. Mo\u380?esz si\u261?\u347?\u263? na ganku, Jasonie, je
\u347?li chcesz. Pocz\u281?stuj\u281? ci\u281? chocia\u380? chlebem.\par\pard\pl
ain\hyphpar} {
- A mo\u380?e wola\u322?aby pani, \u380?ebym zw\u281?dzi\u322? go z parapetu?\pa
r\pard\plain\hyphpar} {
- Nawet nie pr\u243?buj. Puggles zna Aster\u261?. Sko\u324?czy\u322?oby si\u281?
na tym, \u380?e odnalaz\u322?abym twoje kawa\u322?eczki zakopane na podw\u243?r
zu.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason uni\u243?s\u322? obie r\u281?ce.\par\pard\plain\hyphpar} {
- W porz\u261?dku. Mo\u380?e ganek b\u281?dzie lepszy.\par\pard\plain\hyphpar} {
Kiedy si\u281?gn\u261?\u322? do furtki, Puggles szczekn\u261?\u322?. Jason si\u2
81? zatrzyma\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Puggles, do nogi - rozkaza\u322?a Franny, klepi\u261?c si\u281? w udo.\par\par
d\plain\hyphpar} {
Pokaza\u322?a psu, \u380?eby wraca\u322? do domu, i zwaliste psisko potoczy\u322
?o si\u281? do \u347?rodka.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason otworzy\u322? furtk\u281?. Franny znikn\u281?\u322?a w domu. Zanim Jason u

siad\u322? na schodkach przy ganku, wr\u243?ci\u322?a z bochenkiem chleba zawini


\u281?tym w zgrzebny worek.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mam s\u322?abo\u347?\u263? do nieszcz\u281?\u347?nik\u243?w - przyzna\u322?a.
- Ale to nie znaczy, \u380?e jestem naiwna. Jedno s\u322?owo, a Puggles rozerwie
ci\u281? na strz\u281?py. Je\u347?li s\u322?ysza\u322?e\u347? o dzikarach, wies
z, \u380?e nie przesadzam. I oboje wiemy, \u380?e Aster nas obserwuje.\par\pard\
plain\hyphpar} {
- Przyj\u261?\u322?em do wiadomo\u347?ci - odpar\u322? grzecznie Jason. - A co d
o \u346?lepego Kr\u243?la\u8230? - To niedaleko st\u261?d. Id\u378? dalej drog\u
261? a\u380? do rozstaj\u243?w i skr\u281?\u263? w lewo. Miniesz farm\u281? \u32
1?amig\u322?\u243?wki, skr\u281?cisz w \u380?wirow\u261? drog\u281? i nied\u322?
ugo zobaczysz zamek.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Czyli to prawdziwy kr\u243?l z zamkiem i wszystkim?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie wszystkim - wyja\u347?ni\u322?a Franny. - Jest tu w okolicy nieoficjalnym
s\u281?dzi\u261?. By\u322?oby przesad\u261? nazwa\u263? go prawdziwym kr\u243?le
m. R\u243?\u380?nie si\u281? o nim m\u243?wi. Rozstrzyga spory, udziela rad. Nie
kt\u243?rzy wykonuj\u261? jego polecenia, ale \u346?lepy Kr\u243?l nie ma prawdz
iwej w\u322?adzy powierzonej przez cesarza.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Czy trudno b\u281?dzie dosta\u263? si\u281? do zamku? A mo\u380?e wystarczy za
puka\u263??\par\pard\plain\hyphpar} {
- Porozmawiaj z wartownikiem. Kr\u243?l ch\u281?tnie udziela audiencji. Naprawd\
u281? tak ma\u322?o wiesz na jego temat?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wiem tylko, \u380?e musz\u281? z nim z porozmawia\u263?.\par\pard\plain\hyphpa
r} {
- Twoja sprawa to twoja sprawa. Z tego co m\u243?wi\u261?, jest po prostu s\u281
?dzi\u261?. Niekt\u243?rzy z jego otoczenia wydaj\u261? si\u281? dziwni. Sam b\u
281?dziesz musia\u322? wyrobi\u263? sobie zdanie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- A co pani o nim my\u347?li?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Pozwala, \u380?eby sporo si\u281? o nim m\u243?wi\u322?o w czasach, kiedy rozt
ropniej by\u322?oby nie rzuca\u263? si\u281? w oczy. Powiniene\u347? ju\u380? i\
u347?\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dzi\u281?kuj\u281?, pani Franny.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wydajesz si\u281? bardzo otwarty - zauwa\u380?y\u322?a ze smutkiem Franny. - P
owiniene\u347? zachowa\u263? wi\u281?cej ostro\u380?no\u347?ci, podr\u243?\u380?
uj\u261?c.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason zszed\u322? ze stopni ganka i ruszy\u322? z powrotem do furtki.\par\pard\p
lain\hyphpar} {
- Dzi\u281?kuj\u281? za przestrog\u281?. I za chleb.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nigdy si\u281? nie spotkali\u347?my - powiedzia\u322?a Franny, wracaj\u261?c d
o swego wielobarwnego domu i zamykaj\u261?c drzwi.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason pomacha\u322? w stron\u281? drzew, gdzie ukrywa\u322? si\u281? Aster, a po
tem ruszy\u322? drog\u261?. Otworzy\u322? torb\u281? i oderwa\u322? kawa\u322?ek
ciep\u322?ego chleba, kt\u243?ry wspaniale smakowa\u322?. Wdzi\u281?czny, \u380
?e ma co\u347? do jedzenia poza grzybami, zjad\u322? prawie p\u243?\u322? bochen
ka.\par\pard\plain\hyphpar} {
Kiedy tylko dom Franny znikn\u261?\u322? mu z oczu, Jason dotar\u322? do rozstaj
u dr\u243?g. Bia\u322?y, kamienny obelisk wyznacza\u322? skrzy\u380?owanie. Po j
ednej stronie zosta\u322? mocno pokiereszowany, jakby usuni\u281?to z niego insk
rypcj\u281?. Nie licz\u261?c wysokiego s\u322?upa i bitych dr\u243?g, nigdzie ni
e by\u322?o wida\u263? \u347?ladu cywilizacji.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason skr\u281?ci\u322? w lewo, mijaj\u261?c zdzicza\u322?e pola wysokiej trawy
przerywanej czasem m\u322?odniakami. Zobaczy\u322? zw\u281?glone resztki domu, c
ierniste krzewy rosn\u261?ce w\u347?r\u243?d poczernia\u322?ego drewna, spalony
komin, kt\u243?ry osta\u322? si\u281? prawie nietkni\u281?ty.\par\pard\plain\hyp
hpar} {
Po chwili natkn\u261?\u322? si\u281? na zadbane pola, gdzie uprawy ros\u322?y r\
u243?wnymi rz\u281?dami. Nieogrodzony dom pojawi\u322? si\u281? przed Jasonem niski, solidny budynek. Przed nim krzepki m\u281?\u380?czyzna bez koszuli i w og
rodniczkach siedzia\u322? na niskim sto\u322?ku i szkicowa\u322? na wielkim perg
aminie rozpi\u281?tym na sztalugach. Drugi sta\u322? w pobli\u380?u na trawie i

bawi\u322? si\u281? \u380?elaznymi, po\u322?\u261?czonymi ze sob\u261? kszta\u32


2?tami. Na pobliskim stole sta\u322?a ceramiczna kopu\u322?a podzielona liniami,
sugeruj\u261?cymi, \u380?e to z\u322?o\u380?ona, tr\u243?jwymiarowa \u322?amig\
u322?\u243?wka. Dalej wznosi\u322?a si\u281? br\u261?zowa rze\u378?ba sk\u322?ad
aj\u261?ca si\u281? z dziwacznych, chwiejnie balansuj\u261?cych kszta\u322?t\u24
3?w. Niekt\u243?re jej fragmenty umieszczono na trzpieniach, wi\u281?c obraca\u3
22?y si\u281? leniwie na lekkim wietrzyku, popiskuj\u261?c cicho.\par\pard\plain
\hyphpar} {
- Witam - powiedzia\u322? Jason. - Czy jeden z pan\u243?w to \u321?amig\u322?\u2
43?wka?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ja - powiedzia\u322? m\u281?\u380?czyzna w ogrodniczkach i wsta\u322?.\par\par
d\plain\hyphpar} {
By\u322? to silny m\u281?\u380?czyzna o ramionach pomocnika w dru\u380?ynie futb
olowej. Robi\u322? wra\u380?enie troch\u281? nieufnego, ale nie przestraszonego.
\par\pard\plain\hyphpar} {
- To pan zrobi\u322? t\u281? \u322?amig\u322?\u243?wk\u281?? - zapyta\u322? Jaso
n, wskazuj\u261?c g\u322?ow\u261? m\u281?\u380?czyzn\u281?, kt\u243?ry pr\u243?b
owa\u322? rozdzieli\u263? \u380?elazne figury.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ja, tak samo wiele innych.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Podoba mi si\u281? ta rze\u378?ba.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mo\u380?na j\u261? z\u322?o\u380?y\u263? w wiele r\u243?\u380?nych kszta\u322?
t\u243?w.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Sprzedaje pan te \u322?amig\u322?\u243?wki?\par\pard\plain\hyphpar} {
Pokr\u281?ci\u322? g\u322?ow\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Rozdaj\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wielu ludzi tu zagl\u261?da?\par\pard\plain\hyphpar} {
- G\u322?\u243?wnie ten tutaj, Jerome. Poza tym ma\u322?o kto zawraca sobie g\u3
22?ow\u281?. Czasem paru zajrzy popatrze\u263?, jak Jerome rozwi\u261?zuje najtr
udniejsze z moich pomys\u322?\u243?w.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason wskaza\u322? pergamin.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Projektuje pan now\u261? \u322?amig\u322?\u243?wk\u281??\par\pard\plain\hyphpa
r} {
M\u281?\u380?czyzna pokiwa\u322? g\u322?ow\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie pozwalam nikomu ogl\u261?da\u263? moich projekt\u243?w.\par\pard\plain\hyp
hpar} {
Zwin\u261?\u322? pergamin, chocia\u380? z miejsca, w kt\u243?rym Jason sta\u322?
, nie m\u243?g\u322? zobaczy\u263? nawet fragmentu rysunk\u243?w.\par\pard\plain
\hyphpar} {
- Co ci\u281? tu sprowadza, nieznajomy?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Musz\u281? porozmawia\u263? ze \u346?lepym Kr\u243?lem.\par\pard\plain\hyphpar
} {
- A sk\u261?d znasz \u346?lepego Kr\u243?la?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Czy nie jest s\u322?awny? - odpar\u322? wymijaj\u261?co Jason.\par\pard\plain\
hyphpar} {
- W okolicy, owszem, do pewnego stopnia. Ale ty nie jeste\u347? z tych stron. Ja
son nie wiedzia\u322?, co powiedzie\u263?. - Lepiej by by\u322?o, \u380?eby nie
zadawa\u322? mi pan zbyt wielu pyta\u324?. - W porz\u261?dku - odpar\u322? \u321
?amig\u322?\u243?wka. - Szcz\u281?\u347?liwej podr\u243?\u380?y. Jason odwr\u243
?ci\u322? si\u281? od dziwacznej pary. \u321?amig\u322?\u243?wka nie zachowywa\u
322? si\u281? zbyt serdecznie i wydawa\u322? si\u281? ciut zbyt ciekawski. Jason
odszed\u322? szybkim krokiem.\par\pard\plain\hyphpar} {
Po paru milach przystan\u261?\u322? i po raz pierwszy zdj\u261?\u322? szary komb
inezon, ods\u322?aniaj\u261?c Tshirt i d\u380?insy. Ostro\u380?ne poci\u261?gni\
u281?cie nosem potwierdzi\u322?o podejrzenie, \u380?e z okolic przepoconych pach
cuchn\u281?\u322?o jak od brudnych ma\u322?p. Dawno temu min\u281?\u322?a chwil
a, kiedy nale\u380?a\u322?o si\u281? umy\u263? i zrobi\u263? pranie. Mo\u380?e w
zamku znajdzie si\u281? jaka\u347? \u322?azienka.\par\pard\plain\hyphpar} {
Ruszy\u322? znowu z p\u322?aszczem, zwini\u281?tym kocem i kombinezonem pod pach
\u261? i w ko\u324?cu doszed\u322? do rozstaj\u243?w, od kt\u243?rych odchodzi\u
322?a \u380?wirowa droga. Zgrzytliwa w\u281?dr\u243?wka po \u380?wirze wymaga\u3

22?a wi\u281?cej energii ni\u380? po ubitej drodze. Droga obiega\u322?a wzg\u243


?rze i w ko\u324?cu doprowadzi\u322?a Jasona do cienia pod drzewami o szerokich
li\u347?ciach.\par\pard\plain\hyphpar} {
Kiedy obszed\u322? wzg\u243?rze, zobaczy\u322? zamek wzniesiony na szczycie bard
ziej p\u322?askiego pag\u243?rka ni\u380? ten, kt\u243?ry omija\u322?. Pot\u281?
\u380?na kamienna budowla robi\u322?a wra\u380?enie opuszczonej. Sypi\u261?ce si
\u281? mury, zwie\u324?czone rozpadaj\u261?cymi si\u281? blankami, w niekt\u243?
rych miejscach ca\u322?kiem si\u281? zawali\u322?y. Tylko dwie wie\u380?e nadal
sta\u322?y, a jedna z nich by\u322?a tak krzywa i uszkodzona, \u380?e wygl\u261?
da\u322?a, jakby mog\u322?a si\u281? przewr\u243?ci\u263?, gdyby motyl zakas\u32
2?a\u322?. Zwa\u322?owiska kamienia i przegni\u322?ego drewna znaczy\u322?y miej
sca, w kt\u243?rych ju\u380? wcze\u347?niej zawali\u322?y si\u281? inne konstruk
cje. Sypi\u261?cy si\u281? zamek wygl\u261?da\u322? na idealn\u261? kryj\u243?wk
\u281? dla z\u322?odziei i wagabund\u243?w. Nic dziwnego, \u380?e Aster kaza\u32
2? Jasonowi pozdrowi\u263? \u346?lepego Kr\u243?la.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason westchn\u261?\u322?. Czy depozytariusz wiedzy wprowadzi\u322? go w b\u322?
\u261?d? Wys\u322?a\u322? go prosto w pu\u322?apk\u281?? Jason szybko traci\u322
? przekonanie, \u380?e \u346?lepy Kr\u243?l b\u281?dzie w stanie mu pom\u243?c.
Nie maj\u261?c jednak \u380?adnej innej sensownej mo\u380?liwo\u347?ci, co mia\u
322? zrobi\u263??\par\pard\plain\hyphpar} {
\u379?wirowa \u347?cie\u380?ka doprowadzi\u322?a Jasona do zardzewia\u322?ego, u
niesionego mostu zwodzonego z ma\u322?ymi drzwiczkami wbudowanymi w \u347?rodek.
Przez nisk\u261?, wyschni\u281?t\u261? fos\u281? przerzucono desk\u281?. Przed
drzwiami sta\u322? powa\u380?ny m\u281?\u380?czyzna w \u347?rednim wieku ubrany
w niedopasowane cz\u281?\u347?ci od zbroi i \u347?ciskaj\u261?cy w d\u322?oni ha
labard\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Kim jeste\u347?, panie? - zapyta\u322? oficjalnym tonem wartownik. Mimo ruiny
wok\u243?\u322? niego najwyra\u378?niej powa\u380?nie traktowa\u322? swoj\u261?
prac\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Kimkolwiek - odpar\u322? Jason. - Szukam \u346?lepego Kr\u243?la.\par\pard\pla
in\hyphpar} {
- Czy jest pan um\u243?wiony na audiencj\u281? z Jego Kr\u243?lewsk\u261? Mo\u34
7?ci\u261??\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie. Niedawno przyby\u322?em tu z odleg\u322?ych ziemi.\par\pard\plain\hyphpar
} {
- Przybywasz panie ze spraw\u261? kr\u243?lewskiej wagi? - Oczywi\u347?cie. - Tw
e imi\u281?? - Jason. - Prosz\u281? tu poczeka\u263?, a ja zapytam w zamku. M\u2
81?\u380?czyzna otworzy\u322? drzwi, pos\u322?uguj\u261?c si\u281? kluczem, kt\u
243?ry nosi\u322? u pasa. Pewnie nie by\u322?a to najlepsza strategia obronna odda\u263? samotnemu, nara\u380?onemu na atak stra\u380?nikowi klucz do drzwi, k
t\u243?rych strze\u380?e. Z drugiej strony wielkie dziury w murach obronnych to
te\u380? nie najlepszy pomys\u322?. Wartownik znikn\u261?\u322? za drzwiami.\par
\pard\plain\hyphpar} {
Kilka minut p\u243?\u378?niej powr\u243?ci\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jego Kr\u243?lewska Mo\u347?\u263? przykaza\u322? mi pana wpu\u347?ci\u263?. P
rosz\u281? pami\u281?ta\u263?, by mu okaza\u263? szacunek stosowny dla w\u322?ad
cy tej \u347?wietno\u347?ci.\par\pard\plain\hyphpar} {
Poprowadzi\u322? Jasona przez dziedziniec, gdzie chwasty bujnie kwit\u322?y w sz
czelinach nier\u243?wnego bruku. Przeszli ko\u322?o niebezpiecznie przechylonej
wie\u380?y. Ca\u322?y kompleks wydawa\u322? si\u281? opuszczony. Nikt nie kr\u28
1?ci\u322? si\u281? po dziedzi\u324?cu, okna w cz\u281?\u347?ciach zamku, kt\u24
3?re si\u281? osta\u322?y, wygl\u261?da\u322?y na puste. Machn\u261?wszy halabar
d\u261?, stra\u380?nik skierowa\u322? Jasona do podw\u243?jnych drzwi, prowadz\u
261?cych do solidniejszej budowli w obr\u281?bie zamku, kt\u243?ra przylega\u322
?a do jedynej pewnie stoj\u261?cej wie\u380?y.\par\pard\plain\hyphpar} {
W tym budynku mie\u347?ci\u322?a si\u281? sala g\u322?\u243?wna. Ptaki siedzia\u
322?y na belkach, bia\u322?e smugi ich odchod\u243?w znaczy\u322?y posadzk\u281?
i wsparte na koz\u322?ach sto\u322?y. Na drugim ko\u324?cu pomieszczenia na roz
padaj\u261?cym podium siedzia\u322? na zniszczonym tronie obdartus. Wy\u347?wiec
htana szmata przes\u322?ania\u322?a mu oczy, pokryta patyn\u261? korona spoczywa

\u322?a na siwych w\u322?osach, a brudna, zielona szata obszyta utyt\u322?anym,


bia\u322?ym futrem okrywa\u322?a jego cia\u322?o. Wygl\u261?da\u322? jak bezdomn
y, odgrywaj\u261?cy jednego z trzech m\u281?drc\u243?w ze wschodu w jase\u322?ka
ch w jad\u322?odajni dla ubogich.\par\pard\plain\hyphpar} {
W pobli\u380?u sta\u322?a tr\u243?jka dworak\u243?w: w\u261?saty m\u281?\u380?cz
yzna w poplamionej aksamitnej czapce, g\u322?adz\u261?cy wgniecion\u261? tr\u261
?bk\u281?, brzydka kobieta z w\u322?osami schowanymi pod wyblak\u322?ym czepkiem
i skromnie odziany m\u322?ody minstrel z lutni\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Przedstawiam lorda Jasona - oznajmi\u322? dumnym g\u322?osem m\u281?\u380?czyz
na w aksamitnej czapce i dla podkre\u347?lenia s\u322?\u243?w odegra\u322? fanfa
ry na tr\u261?bce. G\u322?o\u347?ne nuty rozbrzmia\u322?y metalicznie i denerwuj
\u261?co, odbijaj\u261?c si\u281? przykrym echem od nagich \u347?cian sali.\par\
pard\plain\hyphpar} {
- Chwileczk\u281? - wychrypia\u322? stary kr\u243?l. - Pozw\u243?l najpierw moje
mu kanclerzowi doko\u324?czy\u263? raport.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jak sobie \u380?yczysz, Najja\u347?niejszy Panie - powiedzia\u322? dwornym ton
em minstrel, zerkaj\u261?c nerwowo na Jasona. - Jak wspomnia\u322?em, wojska naj
e\u378?d\u378?c\u243?w zosta\u322?y zepchni\u281?te poza nasze granice. Genera\u
322? Braddock informuje o olbrzymich stratach w ludziach po stronie wroga. Waha
si\u281?, stoj\u261?c na granicy i czekaj\u261?c na tw\u243?j rozkaz.\par\pard\p
lain\hyphpar} {
- Naprz\u243?d - wykaszla\u322? kr\u243?l, machaj\u261?c r\u281?k\u261?. - Wykor
zystajmy przewag\u281?, \u380?eby zetrze\u263? ich w py\u322?, zanim zdo\u322?aj
\u261? przegrupowa\u263? si\u322?y.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Natychmiast wy\u347?lemy rozkaz.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Szybciej - za\u380?\u261?da\u322? kr\u243?l. - A co teraz?\par\pard\plain\hyph
par} {
- Sprawa lorda Jasona - powiedzia\u322? m\u281?\u380?czyzna w aksamitnej czapce.
\par\pard\plain\hyphpar} {
- Podejd\u378? - wychrypia\u322? stary kr\u243?l, przywo\u322?uj\u261?c ch\u322?
opca gestem d\u322?oni.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason rozdziawi\u322? usta, obserwuj\u261?c niedorzeczn\u261? scen\u281?.\par\pa
rd\plain\hyphpar} {
- No ju\u380? - ponagli\u322? go cicho wartownik.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason podszed\u322? do podwy\u380?szenia.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Witaj, pot\u281?\u380?ny kr\u243?lu - powiedzia\u322? uprzejmie, uznaj\u261?c,
\u380?e lepiej trzyma\u263? si\u281? swojej roli w tej farsie. Ukrycie sarkazmu
wymaga\u322?o sporo wysi\u322?ku.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Witaj w moim kr\u243?lestwie - zaintonowa\u322? kr\u243?l, rozk\u322?adaj\u261
?c r\u281?ce i na \u347?lepo wskazuj\u261?c zniszczone mury i rozpadaj\u261?ce s
i\u281? meble.\par\pard\plain\hyphpar} {
To by\u322?o \u380?enuj\u261?ce, ale \u346?lepy Kr\u243?l najwidoczniej wierzy\u
322?, \u380?e w\u322?ada wspania\u322?ym krajem. Jasona kusi\u322?o, \u380?eby s
i\u281? odwr\u243?ci\u263? i wyj\u347?\u263?. Wydawa\u322?o si\u281?, \u380?e ni
e ma szansy, by ten \u380?a\u322?osny komediant m\u243?g\u322? mu pom\u243?c. Wt
edy jednak Jason zachowa\u322?by si\u281? niegrzecznie. I nie mia\u322? dok\u261
?d p\u243?j\u347?\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Co ci\u281? sprowadza przed oblicze Jego Kr\u243?lewskiej Mo\u347?ci? - zapyta
\u322? minstrel, m\u243?wi\u261?c teraz cichszym, ale bardziej piskliwym g\u322?
osem.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Szukam m\u261?dro\u347?ci - odpowiedzia\u322? Jason, staraj\u261?c si\u281? pr
zemawia\u263? oficjalnym tonem.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Znalaz\u322?e\u347? si\u281? we w\u322?a\u347?ciwym miejscu - oznajmi\u322? mi
nstrel innym g\u322?osem i zmieni\u322? pozycj\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Pozostali za\u347? krzykn\u281?li: \u8222?Racja! Dobrze m\u243?wi!\u8221?, powta
rzaj\u261?c s\u322?owa r\u243?\u380?nymi g\u322?osami. Co za przedstawienie! Jas
on dorzuci\u322? od siebie jedno: \u8222?Racja, racja!\u8221?.\par\pard\plain\hy
phpar} {
Kr\u243?l uni\u243?s\u322? r\u281?ce, uciszaj\u261?c wszystkich.\par\pard\plain\
hyphpar} {

- A jakiej\u380?e to m\u261?dro\u347?ci szukasz, m\u322?ody w\u281?drowcze?\par\


pard\plain\hyphpar} {
- Nie do ko\u324?ca jestem pewien.\par\pard\plain\hyphpar} {
W\u347?r\u243?d dworzan rozleg\u322?y si\u281? teatralne szepty i pomruki.\par\p
ard\plain\hyphpar} {
- Co ci\u281? sprowadzi\u322?o do mego kr\u243?lestwa?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Skierowa\u322? mnie tutaj depozytariusz wiedzy. Mieszka w skarbnicy\u8230?\par
\pard\plain\hyphpar} {
- Nie m\u243?w nic wi\u281?cej. Rozumiem.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason zauwa\u380?y\u322?, \u380?e kr\u243?l na moment zacisn\u261?\u322? mocniej
d\u322?o\u324? na pod\u322?okietniku tronu.\par\pard\plain\hyphpar} {
Dworzanie wymamrotali co\u347? m\u281?tnie na temat wnikliwo\u347?ci kr\u243?la.
Kobieta odsun\u281?\u322?a si\u281? ukradkiem, zakaszla\u322?a g\u322?o\u347?no
i wr\u243?ci\u322?a.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Porozmawiam z lordem Jasonem natychmiast w zaciszu mych komnat - oznajmi\u322?
kr\u243?l.\par\pard\plain\hyphpar} {
Dworzanie wygl\u261?dali na zaszokowanych. Najwyra\u378?niej rzadko kiedy pada\u
322?o takie zaproszenie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jak sobie Wasza Kr\u243?lewska Mo\u347?\u263? \u380?yczy - odpar\u322? w ko\u3
24?cu minstrel basowym g\u322?osem.\par\pard\plain\hyphpar} {
Kobieta pomog\u322?a kr\u243?lowi wsta\u263? i sprowadzi\u322?a go schodami z po
dwy\u380?szenia.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Pozw\u243?l, by dalej poprowadzi\u322? mnie m\u322?ody Jason - powiedzia\u322?
kr\u243?l.\par\pard\plain\hyphpar} {
Dworka odsun\u281?\u322?a si\u281?, a wartownik po\u347?piesznie podprowadzi\u32
2? do w\u322?adcy Jasona. Kr\u243?l po\u322?o\u380?y\u322? r\u281?k\u281? na ram
ieniu ch\u322?opca. Jason ruszy\u322? za wartownikiem, kt\u243?ry wyszed\u322? z
sali jednym z bocznych wyj\u347?\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Wartownik rzuci\u322? Jasonowi spojrzenie, wykonuj\u261?c zach\u281?caj\u261?ce
gesty. Ch\u322?opiec zrozumia\u322? aluzj\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wasza Kr\u243?lewska Mo\u347?\u263? ma osza\u322?amiaj\u261?cy zamek - powiedz
ia\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Niezwykle to \u322?askawe z twojej strony - odpar\u322? kr\u243?l chrapliwym g
\u322?osem. - Od tego miejsca p\u243?jdziemy ju\u380? sami.\par\pard\plain\hyphp
ar} {
Wartownik sk\u322?oni\u322? si\u281? i wr\u243?ci\u322? do sali tronowej. Kiedy
doszli do kr\u281?conych schod\u243?w, kr\u243?l chwyci\u322? si\u281? por\u281?
czy.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie potrzebuj\u281? ju\u380? pomocy.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason wszed\u322? za kr\u243?lem po kamiennych stopniach do tej z dw\u243?ch wie
\u380?, kt\u243?ra sta\u322?a pewniej. Starzec wspina\u322? si\u281? po d\u322?u
gich schodach z imponuj\u261?c\u261? szybko\u347?ci\u261?. Mimo d\u322?ugich, si
wych w\u322?os\u243?w i brody, wydawa\u322?o si\u281?, \u380?e ma doskona\u322?\
u261? kondycj\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
W ko\u324?cu wspi\u281?li si\u281? do najwy\u380?ej po\u322?o\u380?onej w wie\u3
80?y komnaty. Schody ko\u324?czy\u322?y si\u281? przed ci\u281?\u380?kimi drzwia
mi z \u380?elaznymi okuciami.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jeste\u347?my na miejscu - powiedzia\u322? kr\u243?l, otwieraj\u261?c drzwi i
prowadz\u261?c Jasona do \u347?rodka.\par\pard\plain\hyphpar} {
Pok\u243?j by\u322? przyjemnie urz\u261?dzony; sta\u322?y tu czyste meble i \u32
2?\u243?\u380?ko z baldachimem. Kr\u243?l porusza\u322? si\u281? po pomieszczeni
u niemal tak, jakby widzia\u322?. Wyci\u261?gaj\u261?c przed siebie jedn\u261? r
\u281?k\u281?, znalaz\u322? wy\u347?cie\u322?ane krzes\u322?o.\par\pard\plain\hy
phpar} {
- Siadaj, prosz\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason usiad\u322? naprzeciwko kr\u243?la, kt\u243?ry ju\u380? siedzia\u322? wypr
ostowany. Po raz pierwszy Jason zauwa\u380?y\u322?, jak szeroki w ramionach jest
monarcha. Teraz jego postawa wydawa\u322?a si\u281? bardziej kr\u243?lewska, ni
\u380? kiedy siedzia\u322? przygarbiony na tronie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Przys\u322?a\u322? ci\u281? Bridonus - orzek\u322? kr\u243?l. - Owszem, Wasza

Kr\u243?lewska Mo\u347?\u263?. - Zatem zajrza\u322?e\u347? do ksi\u281?gi oprawi


onej w \u380?yw\u261? sk\u243?r\u281?? To pytanie zaskoczy\u322?o Jasona. - Tak.
Kr\u243?l odetchn\u261?\u322?. - Nareszcie. - Sk\u261?d kr\u243?l wie o ksi\u28
1?dze? - Ja te\u380? widzia\u322?em jej karty, chocia\u380? niewielu w mym kr\u2
43?lestwie wie o tym fakcie. Znasz cz\u281?\u347?\u263? S\u322?owa?\par\pard\pla
in\hyphpar} {
Jason spojrza\u322? na obdartego kr\u243?la.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Pierwsz\u261? sylab\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Teraz spoczywa na twoich barkach ogromne brzemi\u281? - mrukn\u261?\u322? kr\u
243?l. - Musisz my\u347?le\u263?, \u380?em g\u322?upiec.\par\pard\plain\hyphpar}
{
- S\u322?ucham?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie mam wojsk. Wiem, \u380?e mieszkam w zrujnowanym zamku z garstk\u261? dworz
an maj\u261?cych najlepsze intencje. Niekt\u243?rzy z nich nie zdaj\u261? sobie
sprawy, \u380?e wiem, albo udaj\u261?, \u380?e nie wiedz\u261?. Maj\u261? wielk\
u261? satysfakcj\u281?, wierz\u261?c, \u380?e zdo\u322?ali przekona\u263? mnie,
\u380?e w\u322?adam pot\u281?\u380?nym kr\u243?lestwem. Rzeczywi\u347?cie, w\u32
2?adam tutaj, ale mojemu kr\u243?lestwu daleko do bycia pot\u281?\u380?nym. Prze
z wzgl\u261?d na nich sil\u281? si\u281? na dostojno\u347?\u263?, gram razem z n
imi w ich intrygi i wojny, kt\u243?re wymy\u347?laj\u261?.\par\pard\plain\hyphpa
r} {
Otrz\u261?saj\u261?c si\u281? z pierwszych, absurdalnych odczu\u263?, Jason odzy
skiwa\u322? nadziej\u281?, \u380?e kr\u243?l zdo\u322?a mu jednak pom\u243?c.\pa
r\pard\plain\hyphpar} {
- Ostatnio zetkn\u261?\u322?em si\u281? z bardzo wieloma dziwacznymi zwi\u261?zk
ami.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Rozwi\u324? t\u281? my\u347?l.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Kobieta, kt\u243?ra pozwala okrada\u263? si\u281? kloszardowi, poniewa\u380? o
n nie chce przyj\u261?\u263? od niej ja\u322?mu\u380?ny. Tw\u243?rca \u322?amig\
u322?\u243?wek, kt\u243?ry wymy\u347?la je dla jednej osoby, po\u347?wi\u281?caj
\u261?cej czas na ich rozwi\u261?zanie. A teraz pan i pa\u324?scy poddani.\par\p
ard\plain\hyphpar} {
Niewidomy kr\u243?l skin\u261?\u322? g\u322?ow\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ludzie odnajduj\u261? sens tam, gdzie zdo\u322?aj\u261?. Nadesz\u322?y niepewn
e czasy. Bior\u281? udzia\u322? w niedorzecznej farsie po cz\u281?\u347?ci dlate
go, \u380?e ukazuje nas w absurdalnym \u347?wietle. Im bardziej absurdalni si\u2
81? wydajemy, tym mniej musimy obawia\u263? si\u281? cesarza. - Z\u322?o\u380?y\
u322? r\u281?ce na kolanach. - Masz bystre oczy, dostrzegasz powi\u261?zania. Sk
\u261?d pochodzisz?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Trudno to wyja\u347?ni\u263?. Kr\u243?l podrapa\u322? si\u281? po brodzie. - J
este\u347? Poza\u347?wiatowcem? Jasonowi szybciej zabi\u322?o serce. - Bridonus
pos\u322?u\u380?y\u322? si\u281? tym s\u322?owem. My\u347?l\u281?, \u380?e tak.
- Jak dosta\u322?e\u347? si\u281? do naszego \u347?wiata? - Wiem, jak to zabrzmi
. - Jason zacz\u261?\u322? wierci\u263? si\u281? za\u380?enowany. - Dosta\u322?e
m si\u281? tu przez hipopotama.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wodnego konia? Intryguj\u261?ce. Opisz, jak do tego dosz\u322?o.\par\pard\plai
n\hyphpar} {
Jason ekscytowa\u322? si\u281? faktem, \u380?e starszy m\u281?\u380?czyzna najwy
ra\u378?niej mu wierzy.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Pracowa\u322?em w zoo i pewnego dnia us\u322?ysza\u322?em muzyk\u281? dobiegaj
\u261?ca z hipopotama. Podszed\u322?em za blisko, pr\u243?buj\u261?c j\u261? us\
u322?ysze\u263? i wpad\u322?em do basenu. Hipopotam mnie po\u322?kn\u261?\u322?.
Tyle \u380?e nie tak naprawd\u281?. Nagle zjecha\u322?em tunelem. A potem wysze
d\u322?em z drzewa i ju\u380? nie mog\u322?em wr\u243?ci\u263?.\par\pard\plain\h
yphpar} {
- Co si\u281? sta\u322?o potem?\par\pard\plain\hyphpar} {
- C\u243?\u380?, okaza\u322?o si\u281?, \u380?e melodi\u281? wygrywa\u322?a grup
a muzyk\u243?w p\u322?yn\u261?cych na tratwie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zawrotna Dziewi\u261?tka.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zgadza si\u281?! P\u322?yn\u281?li ku wodospadowi. Pr\u243?bowa\u322?em ich ur

atowa\u263?, ale spapra\u322?em spraw\u281? i wszyscy si\u281? w\u347?ciekli. A


potem odnalaz\u322?em Skarbnic\u281? Wiedzy, przeczyta\u322?em ksi\u281?g\u281?
i Bridonus wykopa\u322? mnie za drzwi, m\u243?wi\u261?c, \u380?ebym odnalaz\u322
? pana.\par\pard\plain\hyphpar} {
\u346?lepy Kr\u243?l pokiwa\u322? g\u322?ow\u261?, znowu g\u322?adz\u261?c brod\
u281?. Na jego ustach b\u322?\u261?ka\u322? si\u281? blady u\u347?miech.\par\par
d\plain\hyphpar} {
- By\u263? mo\u380?e ci hulacy mieli jednak racj\u281? - mrukn\u261?\u322?. - We
zwali Poza\u347?wiatowca.\par\pard\plain\hyphpar} {
- S\u322?ucham?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Przyw\u243?dca Zawrotnej Dziewi\u261?tki, Simeon, by\u322? \u347?mia\u322?ym c
z\u322?owiekiem, bardziej \u380?o\u322?nierzem ni\u380? minstrelem. Ich muzyka s
tanowi\u322?a dla niego narz\u281?dzie wywrotowe, wi\u281?c si\u322?\u261? rzecz
y muzycy narobili sobie wrog\u243?w. Odszed\u322? na pewien czas, by odwiedzi\u2
63? prorokini\u281?, jedn\u261? z nielicznych wyroczni, kt\u243?re zachowa\u322?
y jeszcze wiarygodno\u347?\u263?. Ten czyn wymaga\u322? znojnej w\u281?dr\u243?w
ki. W drodze powrotnej skonsultowa\u322? si\u281? ze mn\u261?, zanim wprowadzi\u
322? w \u380?ycie jej wskaz\u243?wki.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jaka\u347? wyrocznia kaza\u322?a mu rzuci\u263? si\u281? z wodospadu?\par\pard
\plain\hyphpar} {
- Ujmuj\u261?c rzecz w skr\u243?cie. Opowiedz mi o swoim \u380?yciu w Poza.\par\
pard\plain\hyphpar} {
- Jestem uczniem. M\u243?j tata jest dentyst\u261?. Mieszkam w \u322?adnym domu.
Nasz \u347?wiat bardzo r\u243?\u380?ni si\u281? od waszego.\par\pard\plain\hyph
par} {
W miar\u281? m\u243?wienia Jason zda\u322? sobie spraw\u281?, jak odleg\u322?a z
acz\u281?\u322?a mu si\u281? wydawa\u263? tamta rzeczywisto\u347?\u263?. Kiedy s
iedzia\u322? w starodawnej wie\u380?y prace domowe i baseball wydawa\u322?y si\u
281? wr\u281?cz surrealistyczne.\par\pard\plain\hyphpar} {
\u346?lepy Kr\u243?l kiwa\u322? w zamy\u347?leniu g\u322?ow\u261?.\par\pard\plai
n\hyphpar} {
- Po\u347?wi\u281?ci\u322?e\u347? si\u281? kiedy\u347? dla sprawy?\par\pard\plai
n\hyphpar} {
- Ehm\u8230? Pomaga\u322?em w myjniach samochodowych, \u380?eby zebra\u263? pien
i\u261?dze dla miejscowej jad\u322?odajni dla ubogich. Nic nadzwyczajnego. Ca\u3
22?y czas pr\u243?buj\u281? zrozumie\u263?, dlaczego tu jestem i jak mog\u281? w
r\u243?ci\u263? do domu. Mo\u380?e mi pan pom\u243?c?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Niewielu pozosta\u322?o, kt\u243?rzy posiadaj\u261? wiedz\u281?, jakiej szukas
z. A spo\u347?r\u243?d tych, kt\u243?rzy j\u261? posiedli, niewielu zechce ci po
m\u243?c. Maldor zniech\u281?ca do nazywania miejsc. Zabrania rysowania map. Krz
ywo patrzy na podr\u243?\u380?owanie. Uczy ludno\u347?\u263?, by nie ufa\u322?a
obcym. Pragnie, by mg\u322?a ignorancji pokawa\u322?kowa\u322?a nasz \u347?wiat.
Nikomu nie wolno rozmawia\u263? o Poza albo o zakazanym j\u281?zyku. Ludzie wie
le zapomnieli albo w og\u243?le si\u281? nie nauczyli. Inni udaj\u261?, \u380?e
zapomnieli.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ale pan nie boi si\u281? cesarza?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Boj\u281? si\u281? z wielu powod\u243?w. Nie przez wzgl\u261?d na siebie. Koch
am t\u281? ziemi\u281?. Robi\u281? co w mojej mocy.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mo\u380?e mi pan pom\u243?c zrozumie\u263?, co powinienem zrobi\u263?, by wr\u
243?ci\u263? do domu? A mo\u380?e gdzie powinienem zacz\u261?\u263? szuka\u263??
Co pan wie o Poza? Nadal nie do ko\u324?ca rozumiem, gdzie si\u281? znalaz\u322
?em.\par\pard\plain\hyphpar} {
Kr\u243?l podrapa\u322? si\u281? w policzek.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie potrafi\u281? powiedzie\u263?, jak dotrze\u263? do Poza. Nie bardzo wiem,
kto mo\u380?e by\u263? w stanie powiedzie\u263?. Przybywali i inni ze \u347?wiat
a Poza. Nigdy nie zdarza\u322?o si\u281? to cz\u281?sto, a ostatnimi czasy ruch
mi\u281?dzy naszymi \u347?wiatami ca\u322?kiem zamar\u322?. Zrobi\u281? co w mej
mocy, by pom\u243?c ci si\u281? zorientowa\u263?. Dawno temu to konkretne lenno
zwa\u322?o si\u281? Fortaim, a zamek ten zamieszkiwa\u322? earl. Fortaim, le\u3
80?y na p\u243?\u322?wyspie, kt\u243?ry wyci\u261?ga si\u281? w kierunku zachodn

im ku wodom rozleg\u322?ego oceanu. Id\u261?c wzd\u322?u\u380? rzeki na zach\u24


3?d, mijaj\u261?c wodospad, dotar\u322?by\u347? do uj\u347?cia, gdzie wody rzeki
wpadaj\u261? do morza. Ty jednak poszed\u322?e\u347? na po\u322?udnie, nie trzy
maj\u261?c si\u281? \u380?adnej drogi, i natrafi\u322?e\u347? na Skarbnic\u281?
Wiedzy. Stamt\u261?d ruszy\u322?e\u347? na wsch\u243?d wzd\u322?u\u380? p\u243?\
u322?wyspu, a\u380? dotar\u322?e\u347? do tego zrujnowanego zamku. Rzeka, zwana
niegdy\u347? Telkron, przep\u322?ywa kilka mil st\u261?d na p\u243?\u322?noc.\pa
r\pard\plain\hyphpar} {
Jason by\u322? pod wra\u380?eniem.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Kto by potrzebowa\u322? mapy, maj\u261?c pana pod r\u281?k\u261??!\par\pard\pl
ain\hyphpar} {
\u346?lepy Kr\u243?l zetkn\u261?\u322? d\u322?onie czubkami palc\u243?w.\par\par
d\plain\hyphpar} {
- Mia\u322?em kiedy\u347? oczy i korzysta\u322?em z nich, by odbywa\u263? daleki
e podr\u243?\u380?e w poszukiwaniu S\u322?owa.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jak je pan straci\u322??\par\pard\plain\hyphpar} {
- W walce z przebieg\u322?ym werbownikiem. Cisn\u261?\u322? mi w oczy sproszkowa
ny kwas, parz\u261?c sk\u243?r\u281? i kradn\u261?c wzrok. Poniewa\u380? wci\u26
1?gn\u261?\u322?em te\u380? troch\u281? kwasu z oddechem, poparzy\u322? mi tak\u
380?e gard\u322?o i okaleczy\u322? g\u322?os. Ten werbownik mnie pojma\u322?. W
ko\u324?cu stan\u261?\u322?em przed Maldorem. Cesarz zaoferowa\u322? mi nowe ocz
y. Odm\u243?wi\u322?em. Nie zgodz\u281? si\u281? na odzyskanie wzroku za cen\u28
1? zostania jednym z jego szpieg\u243?w. I dlatego oddano mnie w r\u281?ce jego
oprawc\u243?w.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason prze\u322?kn\u261?\u322? \u347?lin\u281?. Ten stary kr\u243?l to by\u322?
naprawd\u281? kto\u347?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Teraz musisz szuka\u263? S\u322?owa - powiedzia\u322? w\u322?adca.\par\pard\pl
ain\hyphpar} {
- Szczerze m\u243?wi\u261?c, wol\u281? odnale\u378?\u263? drog\u281? do domu.\pa
r\pard\plain\hyphpar} {
- Nie w\u261?tpi\u281?. Gdyby\u347? natrafi\u322? na drog\u281? do Poza, by\u322
?bym ostatnim, kt\u243?ry wini\u322?by ci\u281? za ucieczk\u281? z naszego \u347
?wiata. Stoimy na kraw\u281?dzi zag\u322?ady. Jednak trudno b\u281?dzie znale\u3
78?\u263? powrotn\u261? \u347?cie\u380?k\u281?. By\u263? mo\u380?e to niemo\u380
?liwe. A tymczasem powiniene\u347? szuka\u263? S\u322?owa. Zwa\u380?, co m\u243?
wi\u281?: Maldor ju\u380? ci\u281? \u347?ciga. Szukanie S\u322?owa to twoja jedy
na szansa na przetrwanie. Je\u380?eli pozostaniesz w bezruchu lub zaczniesz kr\u
261?\u380?y\u263? bez celu, z\u322?api\u261? ci\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason wierci\u322? si\u281? zaniepokojony. Nie czu\u322? si\u281? bohaterem, nie
ci\u261?gn\u281?\u322?o go, by zosta\u263? \u346?lepym Lordem Jasonem.\par\pard
\plain\hyphpar} {
- Pozna\u322? pan wi\u281?cej sylab S\u322?owa?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Par\u281?, owszem. Wi\u281?cej ni\u380? wi\u281?kszo\u347?\u263?, jak s\u261?d
z\u281?. Straci\u322?em jednak sylaby, kt\u243?re posiad\u322?em wraz ze wspomni
eniami, gdzie wi\u281?kszo\u347?\u263? z nich odnalaz\u322?em. Oprawcy Maldora p
os\u322?u\u380?yli si\u281? nies\u322?abn\u261?cym warunkowaniem, by zniszczy\u2
63? wi\u281?kszo\u347?\u263? reminiscencji. Je\u347?li idzie o S\u322?owo, pami\
u281?tam bardzo niewiele szczeg\u243?\u322?\u243?w. Jednak\u380?e zachowa\u322?e
m kilka fragmentarycznych wspomnie\u324? na ten temat. Nadal pami\u281?tam Brido
nusa i sam\u261? ksi\u281?g\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- W takim razie powinienem st\u261?d odej\u347?\u263??\par\pard\plain\hyphpar} {
- Odpocznij przez noc. Jest kto\u347?, kogo musisz pozna\u263?. To podr\u243?\u3
80?nik jak ty. Spo\u380?yj z nami posi\u322?ek. Nazajutrz powr\u243?cimy do tej
rozmowy. Co powiesz na pieczone ba\u380?anty?\par\pard\plain\hyphpar} {
- \u379?y\u322?em ostatnio na samych grzybach.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Id\u378? i zadzwo\u324? dwa razy dzwonkiem. Przywo\u322?asz w ten spos\u243?b
Chandr\u281?, moj\u261? kuchark\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason podszed\u322? do dzwonka umocowanego na komodzie i dwa razy uderzy\u322? w
niego male\u324?kim m\u322?oteczkiem, kt\u243?ry le\u380?a\u322? obok.\par\pard
\plain\hyphpar} {\par\pard\hyphpar }{\page }

{\line }
{\s1 \afs32
{\qc
Rozdzia\u322? 5
{\line }
Rachel\par\pard\plain\hyphpar}\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason sta\u322? przy w\u261?skim oknie, przygl\u261?daj\u261?c si\u281? ostatnim
\u380?arz\u261?cym si\u281? promieniom zachodz\u261?cego s\u322?o\u324?ca, kied
y szczup\u322?y m\u281?\u380?czyzna \u347?redniego wzrostu wni\u243?s\u322? do w
ysoko po\u322?o\u380?onej komnaty \u346?lepego Kr\u243?la wielk\u261? tac\u281?.
L\u347?ni\u261?ca blizna przerywa\u322?a jego rysy, zaczynaj\u261?c si\u281? po
wy\u380?ej linii w\u322?os\u243?w, schodz\u261?c \u322?ukiem na policzek i si\u2
81?gaj\u261?c niemal \u380?uchwy. Wszed\u322?, nie przedstawiaj\u261?c si\u281?,
porusza\u322? si\u281? szybko i w milczeniu. Poprzestawia\u322? meble i po chwi
li na Jasona czeka\u322?o miejsce naprzeciwko \u346?lepego Kr\u243?la, a mi\u281
?dzy nimi znalaz\u322? si\u281? ma\u322?y stolik. Sprawnie i bez s\u322?owa m\u2
81?\u380?czyzna przeni\u243?s\u322? zawarto\u347?\u263? tacy na st\u243?\u322?.
Wkr\u243?tce na blacie sta\u322?y nakrycia dla trzech os\u243?b, misa z owocami,
du\u380?y p\u243?\u322?misek wype\u322?niony po brzegi t\u322?uczonymi warzywam
i z przyprawami, karafka ze z\u322?otym napojem, dzban wody i talerz ze stosem p
lastr\u243?w bia\u322?ego mi\u281?sa.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dzi\u281?kuj\u281?, Dorsio - powiedzia\u322? \u346?lepy Kr\u243?l, kiedy s\u32
2?uga podni\u243?s\u322? pust\u261? tac\u281?. - Gdyby\u347? by\u322? tak mi\u32
2?y i przyprowadzi\u322? naszego drugiego go\u347?cia.\par\pard\plain\hyphpar} {
Dorsio pstrykn\u261?\u322? palcami, odwr\u243?ci\u322? si\u281? i wyszed\u322? b
ez s\u322?owa, zamykaj\u261?c za sob\u261? drzwi. Od chwili kiedy wszed\u322?, a
ni razu nie spojrza\u322? Jasonowi w oczy.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Siadaj, prosz\u281? - zach\u281?ci\u322? ch\u322?opca \u346?lepy Kr\u243?l.\pa
r\pard\plain\hyphpar} {
Jason usiad\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dorsio robi wra\u380?enie bardzo rzeczowej osoby.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wybacz mu jego pow\u347?ci\u261?gliwo\u347?\u263?. Nie mo\u380?e m\u243?wi\u26
3?. Odgrywaj\u261?c swoj\u261? rol\u281? \u346?lepego Kr\u243?la, musz\u281? wyw
a\u380?a\u263? r\u243?\u380?ne publiczne i prywatne obowi\u261?zki. Przed publik
\u261? kryj\u281? si\u281? za pow\u322?ok\u261? absurdu, podczas gdy prywatnie s
taram si\u281? os\u322?abi\u263? w\u322?adz\u281? cesarza. Dorsio nale\u380?y do
mojego prywatnego kr\u281?gu. Potrafi z du\u380?\u261? zr\u281?czno\u347?ci\u26
1? zaj\u261?\u263? si\u281? delikatnymi kwestiami. Rozwin\u281?li\u347?my system
porozumiewania si\u281?: rysuje wiadomo\u347?ci na mojej d\u322?oni albo pstryk
a palcami, kiedy po prostu przytakuje.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Bardzo ciekawi mnie nasz drugi go\u347?\u263? - przyzna\u322? Jason.\par\pard\
plain\hyphpar} {
- Ju\u380? wkr\u243?tce ciekawo\u347?\u263? ust\u261?pi miejsca satysfakcji. Nie
wielu moich wsp\u243?\u322?pracownik\u243?w pozna\u322?o t\u281? osob\u281?. Zja
wi\u322?a si\u281? tu dwie noce temu. Wierz\u281?, \u380?e wasze losy s\u261? ze
sob\u261? powi\u261?zane.\par\pard\plain\hyphpar} {
Drzwi si\u281? otworzy\u322?y i Dorsio wprowadzi\u322? do pokoju dziewczyn\u281?
. By\u322?a niemal o g\u322?ow\u281? ni\u380?sza od Jasona i mniej wi\u281?cej w
jego wieku. Mia\u322?a kr\u243?tkie kasztanowe w\u322?osy, bardzo stylowo przyc
i\u281?te, ciemne, prawie czarne oczy, a nos i policzki obsypane delikatn\u261?
mgie\u322?k\u261? pieg\u243?w. Nosi\u322?a domowej roboty ubrania niedopasowane
do jej figury: ciemno\u380?\u243?\u322?ta koszula obwisa\u322?a w ramionach, a z
grzebne, br\u261?zowe spodnie by\u322?y dla niej za szerokie w talii, wi\u281?c
podtrzymywa\u322? je szeroki pas. Gdy \u346?lepy Kr\u243?l wsta\u322? uprzejmie,
Jason poszed\u322? za jego przyk\u322?adem.\par\pard\plain\hyphpar} {
Dorsio wyszed\u322? w milczeniu, a dziewczyna podesz\u322?a do sto\u322?u.\par\p
ard\plain\hyphpar} {
- Dzi\u281?kuj\u281?, \u380?e do nas do\u322?\u261?czy\u322?a\u347? - powiedzia\
u322? z u\u347?miechem \u346?lepy Kr\u243?l, wskazuj\u261?c gestem, by usiad\u32
2?a.\par\pard\plain\hyphpar} {

Dziewczyna uczyni\u322?a to, przygl\u261?daj\u261?c si\u281? z zaciekawieniem Ja


sonowi.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wi\u281?c to ty jeste\u347? tym tajemniczym go\u347?ciem.\par\pard\plain\hyphp
ar} {
- Z ust mi to wyj\u281?\u322?a\u347? - powiedzia\u322? Jason, pr\u243?buj\u261?c
otrz\u261?sn\u261?\u263? si\u281? z zaskoczenia, \u380?e tajemniczym go\u347?ci
em okaza\u322?a si\u281? \u322?adna dziewczyna w jego wieku.\par\pard\plain\hyph
par} {
- Nie wymienili ci nawet garderoby - zauwa\u380?y\u322?a, obrzucaj\u261?c go spo
jrzeniem od st\u243?p do g\u322?\u243?w.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To nie s\u261? twoje ubrania?\par\pard\plain\hyphpar} {
U\u347?miechn\u281?\u322?a si\u281? krzywo, skubi\u261?c \u380?\u243?\u322?t\u26
1? koszul\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To raczej nie m\u243?j styl. Jednak w swoich ubraniach za bardzo wygl\u261?da\
u322?am na Poza\u347?wiatowca.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ty te\u380? jeste\u347? Poza\u347?wiatowcem?! - wykrzykn\u261?\u322? Jason.\pa
r\pard\plain\hyphpar} {
\u346?lepy Kr\u243?l usiad\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Dziewczyna wyszczerzy\u322?a z\u281?by w u\u347?miechu.\par\pard\plain\hyphpar}
{
- Ostrze\u380?ono mnie wcze\u347?niej, \u380?e jeste\u347? z mojego \u347?wiata.
Zupe\u322?nie popsuli niespodziank\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason zerkn\u261?\u322? na \u346?lepego Kr\u243?la. Ich gospodarz czeka\u322? w
milczeniu, z u\u347?mieszkiem na ustach, i s\u322?ucha\u322?, z\u322?o\u380?ywsz
y r\u281?ce na kraw\u281?dzi sto\u322?u. Jason zda\u322? sobie spraw\u281?, \u38
0?e tylko on stoi, wi\u281?c tak\u380?e usiad\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jak d\u322?ugo tu jeste\u347??\par\pard\plain\hyphpar} {
- To b\u281?dzie moja pi\u261?ta noc.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Moja te\u380?!\par\pard\plain\hyphpar} {
- Prosz\u281? o wybaczenie - wtr\u261?ci\u322? si\u281? \u346?lepy Kr\u243?l - a
le czy mieliby\u347?cie co\u347? przeciwko, gdybym poprosi\u322?, aby\u347?cie z
weryfikowali wzajemnie, czy to drugie pochodzi ze \u347?wiata Poza? Nie uwa\u380
?am \u380?adnego z was za oszusta, ale nigdy nie zaszkodzi si\u281? upewni\u263?
.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Och! - zachwyci\u322?a si\u281? dziewczyna. - Krzy\u380?owy ogie\u324? pyta\u3
24?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Sk\u261?d jeste\u347?? - spyta\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Z Olympii, w stanie Washington. A ty?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Vista, Kolorado. Pokiwa\u322?a z roztargnieniem g\u322?ow\u261?. - Stolica Pen
sylwanii? - Nie wiem. Filadelfia? - Nie, ale to ten rodzaj b\u322?\u281?dnej odp
owiedzi, jakiej m\u243?g\u322?by udzieli\u263? Amerykanin. Niech zgadn\u281?, ni
e przyk\u322?adasz si\u281? do nauki?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Tylko dlatego, \u380?e nie jestem ekspertem od b\u322?ahostek, nie znaczy, \u3
80?e jestem kiepskim uczniem - \u380?achn\u261?\u322? si\u281? Jason. - Jestem w
\u243?smej klasie. Chodz\u281? na zaj\u281?cia zaawansowane. A kt\u243?re miast
o naprawd\u281? jest stolic\u261? Pensylwanii?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Harrisburg - odpar\u322?a zadowolona z siebie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wierz\u281?. Kto wygra\u322? World Series w 2004?\par\pard\plain\hyphpar} {
Wzruszy\u322?a ramionami.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Yankees?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Yankees? I ty \u347?miesz twierdzi\u263?, \u380?e jeste\u347? Amerykank\u261??
- Z przyjemno\u347?ci\u261? jej dogryz\u322? po komentarzu na temat Harrisburga
. - Red Sox. W tym roku przerwali z\u322?\u261? pass\u281?.\par\pard\plain\hyphp
ar} {
- Ale Yankees cz\u281?sto wygrywali World Series, prawda?\par\pard\plain\hyphpar
} {
- Wygrali wi\u281?kszo\u347?\u263? - przyzna\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Grasz w baseball czy tylko ogl\u261?dasz?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jestem miotaczem w dru\u380?ynie szkolnej i klubowej. I ca\u322?kiem przyzwoit
ym zawodnikiem w polu. W kt\u243?rej klasie jeste\u347??\par\pard\plain\hyphpar}

{
- Przeskoczy\u322?am jeden rok, wi\u281?c w dziewi\u261?tej. Ale ucz\u281? si\u2
81? w domu. Chodz\u281? do szko\u322?y tylko na bie\u380?ni\u281?.\par\pard\plai
n\hyphpar} {
- Jak mo\u380?esz przeskoczy\u263? klas\u281?, skoro uczysz si\u281? w domu? Mam
a postanowi\u322?a skr\u243?ci\u263? sobie karier\u281? nauczycielsk\u261??\par\
pard\plain\hyphpar} {
Dziewczyna si\u281? skrzywi\u322?a.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Moje zaj\u281?cia s\u261? o wiele bardziej wymagaj\u261?ce od programu w szkol
e publicznej.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Skoro tak m\u243?wisz. Co trenujesz?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Bieg przez p\u322?otki i skok o tyczce.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Skok o tyczce? - powt\u243?rzy\u322? Jason. By\u322? pod wra\u380?eniem. - Mas
z ikr\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Lubi\u281? pr\u243?bowa\u263? nowych rzeczy.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ja ju\u380? jestem wi\u281?cej ni\u380? przekonany - wtr\u261?ci\u322? kr\u243
?l. - Oceniaj\u261?c po waszej modulacji, powiedzia\u322?bym, \u380?e m\u243?wic
ie po angielsku w podobny spos\u243?b, a s\u261?dz\u261?c po intonacji, jestem p
rzekonany, \u380?e oboje m\u243?wicie prawd\u281?. Chocia\u380? to ju\u380? wied
zia\u322?em. Uznajcie to za \u263?wiczenie z czujno\u347?ci. Bez nadzwyczajnej o
stro\u380?no\u347?ci nie przetrwacie. Zjemy co\u347??\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason zacz\u261?\u322? nak\u322?ada\u263? sobie mi\u281?so na talerz. - Jak si\u
281? nazywasz? - zapyta\u322? dziewczyn\u281?. - Rachel - odpowiedzia\u322?a, na
k\u322?adaj\u261?c warzywa na talerz \u346?lepemu Kr\u243?lowi, a potem sobie. A ty?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jason. - Id\u261?c za jej przyk\u322?adem, podzieli\u322? si\u281?kilkoma plas
trami ba\u380?anta z gospodarzem.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mn\u261? si\u281? nie przejmujcie - zaprotestowa\u322? w\u322?adca. - St\u243?
\u322? jest nakryty tak, \u380?ebym sam m\u243?g\u322? si\u281? karmi\u263?. Jed
zcie i poznajcie si\u281? lepiej.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mo\u380?esz uwierzy\u263?, \u380?e si\u281? tu znale\u378?li\u347?my? - zapyta
\u322?a Rachel, kiedy Jason na\u322?o\u380?y\u322? sobie stosik pur\u233?e z jar
zyn.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Z trudem si\u281? do tego wszystkiego przyzwyczajam - przyzna\u322? Jason, pr\
u243?buj\u261?c k\u281?s ba\u380?anta. - Ciebie te\u380? po\u322?kn\u261?\u322?
hipopotam?\par\pard\plain\hyphpar} {
- S\u322?ucham?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jason trafi\u322? do naszego \u347?wiata przez gardziel hipopotama - wyja\u347
?ni\u322? \u346?lepy Kr\u243?l. - Pozosta\u322?o\u347?ci bardzo starej magii. Ni
e istnieje rzadszy ani dziwniejszy portal, kt\u243?ry \u322?\u261?czy\u322?by na
sze rzeczywisto\u347?ci.\par\pard\plain\hyphpar} {
Rachel zacisn\u281?\u322?a usta.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To co, spos\u243?b, w jaki ja si\u281? tu dosta\u322?am, jest typowy?\par\pard
\plain\hyphpar} {
\u346?lepy Kr\u243?l pokr\u281?ci\u322? g\u322?ow\u261?.\par\pard\plain\hyphpar}
{
- W tych czasach ka\u380?da wizyta Poza\u347?wiatowca jest w zasadzie nie do pom
y\u347?lenia.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dosta\u322?a\u347? si\u281? tutaj inn\u261? drog\u261?? - spyta\u322? Jason.\p
ar\pard\plain\hyphpar} {
- By\u322?am na wycieczce z rodzicami - powiedzia\u322?a Rachel i zapatrzy\u322?
a si\u281? w dal. - Wybrali\u347?my si\u281? do Parku Narodowego Arches w po\u32
2?udniowym Utah.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ale pochodzisz ze stanu Washington - zauwa\u380?y\u322? Jason. - Niech zgadn\u
281?: kiedy uczysz si\u281? w domu, wakacje mo\u380?na planowa\u263? dowolnie?\p
ar\pard\plain\hyphpar} {
- Tak si\u281? sk\u322?ada, \u380?e mam mniej wakacji od innych dzieciak\u243?w
- poprawi\u322?a go Rachel. - Szko\u322?a w domu jest mobilna. Moi rodzice ceni\
u261? sobie do\u347?wiadczenia z pierwszej r\u281?ki. Cz\u281?sto mamy zaj\u281?
cia w terenie. Je\u378?dzimy do muze\u243?w, za granic\u281?, do park\u243?w nar

odowych. Rodzice uwielbiaj\u261? przyrod\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {


- Zawsze chcia\u322?em wi\u281?cej podr\u243?\u380?owa\u263?. M\u243?wisz w obcy
ch j\u281?zykach i tak dalej?\par\pard\plain\hyphpar} {
Oczy jej zab\u322?ys\u322?y.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Uwielbiam j\u281?zyki. M\u243?wi\u281? p\u322?ynnie po francusku i hiszpa\u324
?sku. Ca\u322?kiem nie\u378?le po w\u322?osku i portugalsku. Radz\u281? sobie z
rosyjskim, chi\u324?skim i paroma innymi.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason cicho zagwizda\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- By\u322?a\u347? w tych wszystkich miejscach? We W\u322?oszech, Chinach i tak d
alej? - Aha. - Wygl\u261?da na to, \u380?e macie niez\u322?\u261? kas\u281?. - M
\u243?j tata zajmowa\u322? si\u281? oprogramowaniem komputerowym. Przeszed\u322?
na p\u243?\u322? etatu. Jestem jedynaczk\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Opowiada\u322?a\u347?, jak si\u281? tu znalaz\u322?a\u347? - przypomnia\u322?
jej \u346?lepy Kr\u243?l.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Racja. - Rachel przeczesa\u322?a palcami ciemne w\u322?osy. - Tata wynaj\u261?
\u322? miejscowego przewodnika, \u380?eby zabra\u322? nas z dala od ucz\u281?szc
zanych szlak\u243?w. Pojechali\u347?my d\u380?ipem przez naprawd\u281? niesamowi
t\u261? okolic\u281?. By\u322?e\u347? w Arches?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie. Tylko w Wielkim Kanionie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ja te\u380?. Wielki Kanion to po prostu ogromna dziura w ziemi. Moim zdaniem,
Arches i Bryce Canyon s\u261? o niebo fajniejsze. Pe\u322?no tam tych fantastycz
nych iglic i most\u243?w z kamienia we wszystkich zwariowanych kolorach.\par\par
d\plain\hyphpar} {
- Powinna\u347? pisa\u263? przewodniki - odpar\u322? oschle Jason.\par\pard\plai
n\hyphpar} {
- W ka\u380?dym razie nasz przewodnik zabra\u322? nas do paru mniejszych \u322?u
k\u243?w skalnych. Takich, kt\u243?rych nie znajdziesz na mapie ani do kt\u243?r
ych nie dojedziesz drog\u261?. Zaparkowali\u347?my ko\u322?o arroyo, tak przewod
nik nazywa\u322? w\u261?w\u243?z, i stamt\u261?d poszli\u347?my piechot\u261?. J
ar odga\u322?\u281?zia\u322? si\u281? w paru miejscach i kiedy zatrzymali\u347?m
y si\u281? na przek\u261?sk\u281?, zobaczy\u322?am pi\u281?knego niebiesko-z\u32
2?otego motyla. Ka\u380?de skrzyd\u322?o mia\u322? prawie wielko\u347?ci mojej d
\u322?oni. Wygl\u261?da\u322?y bez ma\u322?a jak z metalu.\par\pard\plain\hyphpa
r} {
- Niech zgadn\u281? niespodziewane zako\u324?czenie - wszed\u322? jej w s\u322?o
wo Jason. - Motyl ci\u281? po\u322?kn\u261?\u322? i wyl\u261?dowa\u322?a\u347? w
Lyrianie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie ca\u322?kiem. Zaciekawi\u322? mnie. Nigdy nie widzia\u322?am czego\u347? p
odobnego i pomy\u347?la\u322?am, \u380?e mo\u380?e odkry\u322?am nowy gatunek. W
ko\u324?cu znajdowali\u347?my si\u281? w kompletnej dziczy.\par\pard\plain\hyph
par} {
- Nigdy nie s\u322?ysza\u322?em o motylu w Ameryce P\u243?\u322?nocnej, kt\u243?
ry odpowiada\u322?by twojemu opisowi - oznajmi\u322? Jason, dumny z tego, \u380?
e m\u243?g\u322? orzec to tak oficjalnie dzi\u281?ki swojej zoologicznej wiedzy.
\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mamy je tutaj - zauwa\u380?y\u322? \u346?lepy Kr\u243?l. - M\u243?w dalej.\par
\pard\plain\hyphpar} {
- Zostawi\u322?am rodzic\u243?w, przewodnika i pobieg\u322?am za motylem. By\u32
2? za daleko, \u380?ebym go dogoni\u322?a i zrobi\u322?a mu dobre zdj\u281?cie,
ale bez problemu za nim nad\u261?\u380?a\u322?am.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wi\u281?c co si\u281? sta\u322?o? - dopytywa\u322? si\u281? Jason, bior\u261?c
kolejny k\u281?s mi\u281?sa; ba\u380?ant by\u322? delikatny, a chrupi\u261?ca b
r\u261?zowa sk\u243?rka przy brzegach okaza\u322?a si\u281? smakowicie doprawion
a.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Znalaz\u322?am si\u281? przed naturalnym kamiennym mostem, naprawd\u281? impon
uj\u261?cym.\par\pard\plain\hyphpar} {
Motyl przelecia\u322? pod nim i znikn\u261?\u322?. W jednej chwili widzia\u322?a
m jak na d\u322?oni wielkiego, barwnego motyla, a w drugiej znikn\u261?\u322? mi
z oczu. Sta\u322?am, mru\u380?\u261?c oczy, i dosz\u322?am do wniosku, \u380?e
musia\u322? znikn\u261?\u263? w cieniu pod \u322?ukiem i gdzie\u347? wyl\u261?do

wa\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jak m\u243?wi\u322?em Rachel - wtr\u261?ci\u322? \u346?lepy Kr\u243?l ochryp\u
322?ym g\u322?osem - kamienne \u322?uki od dawna by\u322?y \u347?rodkiem lokomoc
ji mi\u281?dzy naszymi \u347?wiatami. O wiele bardziej typowymi ni\u380? konie w
odne.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Czyli posz\u322?a\u347? za motylem - podsumowa\u322? Jason.\par\pard\plain\hyp
hpar} {
- I kiedy tylko przesz\u322?am po \u322?ukiem, znalaz\u322?am si\u281? w zupe\u3
22?nie innym miejscu. - G\u322?os Rachel zadr\u380?a\u322?. - Okolica ca\u322?ki
em si\u281? zmieni\u322?a, to by\u322? zielony jar pe\u322?en szarych ska\u322?.
Obr\u243?ci\u322?am si\u281?, ale arroyo znikn\u261?\u322?.\par\pard\plain\hyph
par} {
- Pr\u243?bowa\u322?a\u347? wr\u243?ci\u263? t\u261? sam\u261? drog\u261??\par\p
ard\plain\hyphpar} {
Pokr\u281?ci\u322?a g\u322?ow\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie od razu. Zobaczy\u322?am motyla na ziemi, niedaleko ode mnie. Trzepota\u32
2? s\u322?abo skrzyd\u322?ami. Przykucn\u281?\u322?am obok i patrzy\u322?am, jak
umiera.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Rety. I co potem?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Pr\u243?bowa\u322?am wr\u243?ci\u263?. Czymkolwiek by\u322?o to mistyczne prze
j\u347?cie, kt\u243?re przekroczy\u322?am, albo dzia\u322?a\u322?o w jedn\u261?
stron\u281?, albo otworzy\u322?o si\u281? tylko na sekund\u281?. Wo\u322?a\u322?
am rodzic\u243?w. Przesz\u322?am jarem w g\u243?r\u281? i w d\u243?\u322?. Rzuca
\u322?am kamieniami. W ko\u324?cu uzna\u322?am, \u380?e najlepiej poszuka\u263?
cywilizacji.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Trafi\u322?a do stoj\u261?cej na odludziu chaty mojej przyjaci\u243?\u322?ki powiedzia\u322? \u346?lepy Kr\u243?l.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Znajdowa\u322?a si\u281? w pobli\u380?u miejsca, przez kt\u243?re si\u281? dos
ta\u322?am - doda\u322?a Rachel. - Chata wygl\u261?da\u322?a na prymitywn\u261?,
ale zadban\u261?. Zawo\u322?a\u322?am i zapuka\u322?am, ale nikt mi nie odpowie
dzia\u322?. Drzwi by\u322?y otwarte. Znalaz\u322?am w \u347?rodku martw\u261? st
ar\u261? kobiet\u281?. Przysi\u281?gam, \u380?e wtedy prawie zwariowa\u322?am. T
ego ju\u380? by\u322?o za du\u380?o.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Erinda mieszka\u322?a z dala od ludzi - powiedzia\u322? \u346?lepy Kr\u243?l,
wypijaj\u261?c \u322?yk z\u322?otego napitku z karafki. Obliza\u322? usta. - Dos
kona\u322?y sok z miodowego melona. Koniecznie spr\u243?bujcie. Przy czym to by\
u322?em? Ach, tak, dzie\u324? wcze\u347?niej otrzyma\u322?em piln\u261? wiadomo\
u347?\u263? od Erindy, zagadkowy list, w kt\u243?rym pisa\u322?a, \u380?e wykona
\u322?a swoj\u261? cz\u281?\u347?\u263? zadania, je\u347?li idzie o ratowanie Ly
riahu. Widzicie, Erinda by\u322?a w pewnym sensie tkaczk\u261? zakl\u281?\u263?
i wspomnia\u322?a, \u380?e pozostawa\u322?a w kontakcie z Zawrotn\u261? Dziewi\u
261?tk\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To ona by\u322?a wyroczni\u261?? - zapyta\u322? Jason, nalewaj\u261?c sobie do
szklanki z\u322?otego p\u322?ynu.\par\pard\plain\hyphpar} {
\u346?lepy Kr\u243?l parskn\u261?\u322? \u347?miechem.\par\pard\plain\hyphpar} {
- W \u380?adnej mierze. Jednak niezaprzeczenie odegra\u322?a swoj\u261? rol\u281
? w przewidywaniach wyroczni. Erinda mia\u322?a s\u322?abo\u347?\u263? do owad\u
243?w. Czy to nie dziwne, \u380?e Poza\u347?wiatowiec przebieg\u322? za motylem
przez nadnaturalny portal w pobli\u380?u jej chaty w dniu, w kt\u243?rym umar\u3
22?a, kilka godzin przed tym, jak m\u322?ody Jason przyby\u322? ze \u347?wiata P
oza w jeszcze mniej prawdopodobny spos\u243?b?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Przez reszt\u281? dnia bada\u322?am okolic\u281? - opowiada\u322?a Rachel. - W
r\u243?ci\u322?am do jaru, maj\u261?c nadziej\u281?, \u380?e odkryj\u281? drog\u
281? powrotn\u261? do arroyo. Kiedy nie mog\u322?am jej znale\u378?\u263?, wr\u2
43?ci\u322?am do chaty i sp\u281?dzi\u322?am noc pod jednym dachem z trupem. Prz
ynajmniej by\u322?o tam jedzenie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dorsio i Brin \u321?amig\u322?\u243?wka poszli do chaty i przyprowadzili Rache
l - wyja\u347?ni\u322? \u346?lepy Kr\u243?l. - W li\u347?cie Erinda poleci\u322?
a mi przys\u322?a\u263? do jej chaty godnych zaufania ludzi.\par\pard\plain\hyph
par} {

- \u321?amig\u322?\u243?wka, kt\u243?ry mieszka przy drodze niedaleko st\u261?d?


- upewni\u322? si\u281? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
\u346?lepy Kr\u243?l pokiwa\u322? g\u322?ow\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Kolejny cz\u322?onek mojego prywatnego kr\u281?gu.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Brin przekona\u322? mnie, \u380?ebym posz\u322?a razem z nimi - powiedzia\u322
?a Rachel. - Sprawia\u322? wra\u380?enie, \u380?e wierzy\u322?, \u380?e zjawi\u3
22?am si\u281? z innego \u347?wiata. On i Dorsio przyprowadzili mnie tutaj.\par\
pard\plain\hyphpar} {
- I od tego czasu pr\u243?bowa\u322?em zdecydowa\u263?, co z tob\u261? zrobi\u26
3? - doda\u322? \u346?lepy Kr\u243?l. - Zbyt bacznie jestem obserwowany, \u380?e
by\u347?cie mogli zosta\u263? tu d\u322?u\u380?ej. Zwa\u380?ywszy na moj\u261? p
rzesz\u322?o\u347?\u263?, gdyby cesarz uwierzy\u322?, \u380?e ukrywam Poza\u347?
wiatowca, by\u322?by to koniec nas wszystkich. Rachel, wierz\u281?, \u380?e twoj
e przeznaczenie splata si\u281? z przeznaczeniem Jasona.\par\pard\plain\hyphpar}
{
- Moje przeznaczenie? - naburmuszy\u322?a si\u281? Rachel. - Serio? M\u243?wi pa
n, jakby w to wierzy\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
\u346?lepy Kr\u243?l westchn\u261?\u322? w zamy\u347?leniu.\par\pard\plain\hyphp
ar} {
- Istniej\u261? wyrocznie, kt\u243?re naprawd\u281? posiadaj\u261? dar jasnowidz
enia. Niekt\u243?re udaj\u261?, inne zgaduj\u261?, ale kilka jest prawdziwych. W
rzeczy samej, i w mojej rodzinie niekt\u243?rzy posiedli prawdziwy dar przewidy
wania. Wygl\u261?da na to, \u380?e ostatnia wielka prorokini na tym \u347?wiecie
pomog\u322?a sprowokowa\u263? wasze przybycie. Kiedy w gr\u281? wchodz\u261? pr
awdziwe wyrocznie, owszem, wierz\u281? w przeznaczenie. A przynajmniej potencjal
ne przeznaczenie. Przysz\u322?o\u347?\u263? nigdy nie jest rzecz\u261? pewn\u261
?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zawsze uwa\u380?a\u322?am, \u380?e przepowiadanie przysz\u322?o\u347?ci to bzd
ura - odpar\u322?a otwarcie Rachel. - Chocia\u380? po przybyciu tutaj nie jestem
ju\u380? pewna, w co wierzy\u263?. Kto wie, co jest mo\u380?liwe? Ale do\u347?\
u263? o mnie. Jason, opowiedz mi o hipopotamie.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason zrelacjonowa\u322? wypraw\u281? do zoo, pojawienie si\u281? nad rzek\u261?
i nieudan\u261? pr\u243?b\u281? ratunku. Rachel nie dowierza\u322?a w opowie\u3
47?\u263? o hipopotamie, ale kiedy Jason zwr\u243?ci\u322? uwag\u281?, \u380?e n
ie jest to bardziej nieprawdopodobne ni\u380? przej\u347?cie do nowego \u347?wia
ta pod skalnym \u322?ukiem, wys\u322?ucha\u322?a reszty uwa\u380?nie. \u346?lepy
Kr\u243?l powstrzyma\u322? go jednak, zanim opowiedzia\u322? o Skarbnicy Wiedzy
.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jason dotar\u322? tu okr\u281?\u380?n\u261? drog\u261? - wyja\u347?ni\u322? mo
narcha. - Szczeg\u243?\u322?y jego w\u281?dr\u243?wki s\u261? niebezpieczne dla
ka\u380?dego, kto je pozna. Zdoby\u322? informacj\u281?, kt\u243?ra pchn\u281?\u
322?a go na misj\u281? przeciwko Maldorowi.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Cesarzowi? - upewni\u322?a si\u281? Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
\u346?lepy Kr\u243?l skin\u261?\u322? g\u322?ow\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To wszystko musia\u322?o by\u263? cz\u281?\u347?ci\u261? planu wyroczni.\par\p
ard\plain\hyphpar} {
- Chwileczk\u281? - odezwa\u322? si\u281? Jason. - Chce pan nam powiedzie\u263?,
\u380?e wszystko, co tu zrobimy, jest ju\u380? z g\u243?ry przes\u261?dzone?\pa
r\pard\plain\hyphpar} {
- Z pewno\u347?ci\u261? nie. Wyrocznie nie zajmuj\u261? si\u281? pewnikami, lecz
mo\u380?liwo\u347?ciami. Przysz\u322?o\u347?\u263? zawsze pozostaje p\u322?ynna
, zmienia si\u281? stosownie do decyzji podejmowanych w tera\u378?niejszo\u347?c
i. Przypuszczalnie gdzie\u347? w szerokim wachlarzu mo\u380?liwych przysz\u322?o
\u347?ci istnieje szansa, \u380?e wasza misja mo\u380?e przynie\u347?\u263? upra
gnione skutki dla tych, kt\u243?rzy przeciwstawiaj\u261? si\u281? Maldorowi. Nie
wiemy nic ponadto.\par\pard\plain\hyphpar} {
- I pan my\u347?li, \u380?e jestem tego cz\u281?\u347?ci\u261? - powiedzia\u322?
a Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Szczeg\u243?\u322?y proroctwa przepad\u322?y wraz ze \u347?mierci\u261? Erindy
i Zawrotnej Dziewi\u261?tki. Zgaduj\u281? tylko, \u380?e wy dwoje mieli\u347?ci

e razem wyruszy\u263? w misj\u281?. Mog\u281? si\u281? myli\u263?. Decyzja nale\


u380?y do was. Przedsi\u281?wzi\u281?cie to b\u281?dzie nadzwyczaj niebezpieczne
.\par\pard\plain\hyphpar} {
- A je\u347?li nie chc\u281? do\u322?\u261?czy\u263? do Jasona? - spyta\u322?a R
achel.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ode\u347?l\u281? ci\u281? na farm\u281? nale\u380?\u261?c\u261? do moich dalek
ich krewnych. B\u281?dziesz gra\u322?a rol\u281? sieroty, kt\u243?r\u261? przyga
rn\u281?li do domu, by pomaga\u322?a im w obowi\u261?zkach. Wszyscy zrobimy co w
naszej mocy, by ukry\u263? fakt, \u380?e przyby\u322?a\u347? ze \u347?wiata Poz
a. By\u263? mo\u380?e, kryj\u261?c si\u281? i nie zdradzaj\u261?c swojej przesz\
u322?o\u347?ci, zdo\u322?asz stworzy\u263? tu sobie jakie\u347? \u380?ycie.\par\
pard\plain\hyphpar} {
- Nie, dzi\u281?kuj\u281?. Chc\u281? odnale\u378?\u263? drog\u281? do domu!\par\
pard\plain\hyphpar} {
\u346?lepy Kr\u243?l przesun\u261?\u322? palcem po brzegu szklanki. Jego mocne d
\u322?onie wygl\u261?da\u322?y m\u322?odziej, ni\u380? sugerowa\u322? kolor w\u3
22?os\u243?w i brody.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Je\u347?li zamierzasz szuka\u263? drogi do domu, b\u281?dzie to wymaga\u322?o
wielu podr\u243?\u380?y. Najbezpieczniej b\u281?dzie dla ciebie podr\u243?\u380?
owa\u263? w roli spiskowca, kt\u243?ry bierze udzia\u322? w zmowie maj\u261?cej
na celu obalenie Maldora.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Doprawdy? - Rachel nie kry\u322?a sceptycyzmu.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Maldor to skomplikowany w\u322?adca. Niezwykle interesuje si\u281? wrogami, pr
agnie podda\u263? ich pr\u243?bom, oceni\u263?, a wreszcie skorumpowa\u263? lub
z\u322?ama\u263?. To dziwnie zabrzmi, ale mo\u380?ecie napotka\u263? mniej oporu
po drodze, je\u347?li wiadomo b\u281?dzie, \u380?e bierzecie udzia\u322? w spis
ku przeciwko niemu.\par\pard\plain\hyphpar} {
- A cesarz wie o misji Jasona?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Doskonale - zapewni\u322? j\u261? \u346?lepy Kr\u243?l. - Bez w\u261?tpienia c
esarz ma na niego oko. Je\u347?li zdecydujesz si\u281? do\u322?\u261?czy\u263? d
o Jasona, spojrzenie cesarza spocznie i na tobie. Zwa\u380?ywszy, \u380?e jeste\
u347? Poza\u347?wiatowcem, do\u322?\u261?czenie do tak rozpaczliwej misji jak ta
mo\u380?e by\u263? najrozs\u261?dniejszym wyborem, jak zapewne przewidzia\u322?
a wyrocznia.\par\pard\plain\hyphpar} {
Rachel potar\u322?a skronie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie mog\u281? w to uwierzy\u263?! Sprawy maj\u261? si\u281? coraz gorzej i gor
zej! \u379?y\u322?am sobie szcz\u281?\u347?liwie! Moje \u380?ycie mia\u322?o sen
s!\par\pard\plain\hyphpar} {
- Na pewno nigdy nie pojm\u281? do ko\u324?ca, jak bardzo zdezorientowana musisz
si\u281? czu\u263? - pocieszy\u322? j\u261? \u346?lepy Kr\u243?l.\par\pard\plai
n\hyphpar} {
- A ja owszem - powiedzia\u322? Jason. - W ko\u324?cu nie zjawi\u322?em si\u281?
tutaj w poszukiwaniu misji. Natkn\u261?\u322?em si\u281? na ni\u261?, szukaj\u2
61?c drogi do domu. I nadal pragn\u281? wr\u243?ci\u263? do siebie.\par\pard\pla
in\hyphpar} {
- Nie zdziwi\u322?bym si\u281?, gdyby\u347?cie nie rwali si\u281? do uznania tej
misji za w\u322?asn\u261? - wyzna\u322? \u346?lepy Kr\u243?l. - Oboje zostali\u
347?cie tu \u347?ci\u261?gni\u281?ci przez si\u322?y wykraczaj\u261?ce poza wasz
e pojmowanie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Przez wzgl\u261?d na ciebie, przykro mi, \u380?e si\u281? tu znalaz\u322?a\u34
7? - powiedzia\u322? Jason do Rachel. - Przez wzgl\u261?d na siebie, w pewnym se
nsie si\u281? ciesz\u281?. To ogromna ulga, m\u243?c porozmawia\u263? z kim\u347
?, kto przynajmniej wie, \u380?e Yankees istniej\u261?.\par\pard\plain\hyphpar}
{
Zagryzaj\u261?c usta, Rachel bawi\u322?a si\u281? jedzeniem na talerzu. Wypi\u32
2?a \u322?yk wody.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie \u347?piesz si\u281? - doradzi\u322? jej w\u322?adca. - Na razie sekret, k
t\u243?ry Jason pozna\u322?, pozostaje tylko jego brzemieniem. Wystarczaj\u261?c
o wiele przydarzy\u322?o ci si\u281? wbrew twej woli. Nie zamierzam wmusza\u263?
ci tej wiedzy. Jutro mo\u380?esz wyruszy\u263? z Jasonem, znaj\u261?c jego sekr

et, albo wybra\u263? spokojne \u380?ycie na farmie. Przy Jasonie b\u281?dziesz w


wiecznym biegu, uciekaj\u261?c od jednego niebezpiecze\u324?stwa ku drugiemu. N
a farmie, je\u380?eli zdo\u322?amy przewie\u378?\u263? ci\u281? tam dyskretnie,
zyskasz spor\u261? szans\u281? prze\u380?ycia reszty dni w spokoju, oile zdo\u32
2?asz nie zwr\u243?ci\u263? na siebie uwagi. Masz noc, by podj\u261?\u263? decyz
j\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Istnieje jeszcze trzecia mo\u380?liwo\u347?\u263? - powiedzia\u322?a Rachel. Rusz\u281? w drog\u281? samotnie i zaryzykuj\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To mo\u380?liwe - przyzna\u322? \u346?lepy Kr\u243?l, ale tonem, kt\u243?ry ja
sno wskazywa\u322?, \u380?e by\u322?aby to niem\u261?dra decyzja.\par\pard\plain
\hyphpar} {
- Ja nie mam wyboru - wymamrota\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Niewielki - przytakn\u261?\u322? \u346?lepy Kr\u243?l. - My\u347?l\u281?, \u38
0?e m\u243?g\u322?by\u347? odda\u263? si\u281? w r\u281?ce cesarza. W przeciwnym
wypadku musisz ruszy\u263? w misj\u281?. T\u281? noc sp\u281?dzisz pod moj\u261
? ochron\u261?. Ka\u380?\u281? przygotowa\u263? ci pok\u243?j i \u322?\u243?\u38
0?ko. Nazajutrz otrzymasz ekwipunek i kilka rad na po\u380?egnanie. Na razie zr\
u243?b co w twojej mocy, by odpocz\u261?\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {\par\pa
rd\hyphpar }{\page }
{\line }
{\s1 \afs32
{\qc
Rozdzia\u322? 6
{\line }
Podarunki\par\pard\plain\hyphpar}\par\pard\plain\hyphpar} {
Trzy dziarskie uderzenia wstrz\u261?sn\u281?\u322?y drzwiami. Jason obudzi\u322?
si\u281? i spojrza\u322? na sp\u243?d ciemnoniebieskiego baldachimu ozdobionego
z\u322?otym s\u322?o\u324?cem. Le\u380?a\u322? opatulony mi\u281?kk\u261? po\u3
47?ciel\u261?, z g\u322?ow\u261? wspart\u261? na puchowej poduszce. Zajmowa\u322
? pok\u243?j dok\u322?adnie pod prywatn\u261? komnat\u261? \u346?lepego Kr\u243?
la. Na wysokich oknach zamocowano dwuskrzyd\u322?owe okiennice z listewek, kt\u2
43?re blokowa\u322?y wi\u281?kszo\u347?\u263? szar\u243?wki przed\u347?witu. Na
\u347?cianach wisia\u322?a odlotowa bro\u324?: kilka mieczy, za\u322?adowana kus
za, oszczep zaostrzony na obu ko\u324?cach, oraz dwie sztuki dziwnej broni o kr\
u243?tkich, drewnianych uchwytach, z kt\u243?rych wyrasta\u322?o wiele ostrych,
zakrzywionych ostrzy o r\u243?\u380?nej d\u322?ugo\u347?ci, r\u243?wnie zawi\u32
2?ych jak chi\u324?skie ideogramy.\par\pard\plain\hyphpar} {
Bach, bach, bach.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason si\u281? przeci\u261?gn\u261?\u322?. Najwyra\u378?niej chcieli, \u380?eby
wcze\u347?nie zacz\u261?\u322? dzie\u324?. Niech\u281?tnie opuszcza\u322? wygodn
e \u322?\u243?\u380?ko. Zrzuci\u322? przykrycia i podszed\u322? do drzwi; posadz
ka ch\u322?odzi\u322?a mu bose stopy. Wysun\u261?\u322? sztab\u281? z klamer, od
sun\u261?\u322? oba rygle i pchn\u261?\u322? grube drzwi. Na p\u243?\u322?pi\u28
1?trze sta\u322? Dorsio z przypasanym kr\u243?tkim mieczem. Trzyma\u322? tobo\u3
22?ek z ubraniami. Gestem wskaza\u322? Jasonowi, \u380?eby poszed\u322? za nim.\
par\pard\plain\hyphpar} {
- Powinienem najpierw si\u281? w to ubra\u263?? - zapyta\u322? Jason. Dorsio ski
n\u261?\u322? g\u322?ow\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Ch\u322?opak ubra\u322? si\u281? po\u347?piesznie. Koszula, spodnie i lu\u378?na
kamizelka pasowa\u322?y na niego lepiej ni\u380? ubrania, kt\u243?re dosta\u322
?a Rachel. W zawini\u261?tku nie znalaz\u322? obuwia.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mam zosta\u263? w swoich butach?\par\pard\plain\hyphpar} {
Dorsio znowu kiwn\u261?\u322? g\u322?ow\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason zasznurowa\u322? buty. Przypominaj\u261?c sobie o dobrych manierach, po\u3
47?piesznie poprawi\u322? po\u347?ciel na \u322?\u243?\u380?ku. \u346?lepy Kr\u2
43?l poinstruowa\u322? go dok\u322?adnie, jak ma zamkn\u261?\u263? drzwi do poko
ju, lecz noc up\u322?yn\u281?\u322?a spokojnie.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason wszed\u322? schodami do komnaty kr\u243?la, mijaj\u261?c po drodze kuchark
\u281? - wymizerowan\u261? kobiet\u281? w sk\u243?rzanym naszyj niku \u347?ci\u3
47?le przylegaj\u261?cym do szyi i z wielk\u261?, drewnian\u261? \u322?ych\u261?

w stwardnia\u322?ej od pracy d\u322?oni. Wszed\u322? za Dorsiem na sam szczyt,


gdzie s\u322?uga otworzy\u322? zamek u drzwi.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Prosz\u281? wej\u347?\u263? - odezwa\u322? si\u281? \u346?lepy Kr\u243?l.\par\
pard\plain\hyphpar} {
Jason spe\u322?ni\u322? polecenie. Dorsio zosta\u322? na schodach i zamkn\u261?\
u322? za ch\u322?opcem drzwi. Na niskim stole sta\u322?a taca z paruj\u261?cymi
jajkami, ciemnym chlebem i chrupkim bekonem. Jason usiad\u322?. Po zach\u281?cie
ze strony kr\u243?la na\u322?o\u380?y\u322? sobie jajek i bekonu na kromk\u281?
chleba, robi\u261?c kanapk\u281? na \u347?niadanie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Tego ranka musisz wyruszy\u263? w drog\u281? - powiedzia\u322? kr\u243?l. - Zr
obi\u281? co w mojej mocy, \u380?eby pom\u243?c ci w podr\u243?\u380?y.\par\pard
\plain\hyphpar} {
- Dok\u261?d powinienem si\u281? uda\u263?? - spyta\u322? Jason, wyplun\u261?wsz
y k\u281?s z jajkami i bekonem, bo sparzy\u322? sobie j\u281?zyk. Cieszy\u322? s
i\u281?, \u380?e kr\u243?l nie widzi jego nieapetycznego zachowania.\par\pard\pl
ain\hyphpar} {
\u346?lepy Kr\u243?l skrzywi\u322? si\u281? w zadumie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- D\u322?ugo rozwa\u380?a\u322?em t\u281? kwesti\u281? i zdo\u322?a\u322?em przy
wo\u322?a\u263? mgliste wspomnienie. Zalecam ci podr\u243?\u380? na po\u322?udni
e, daleko poza rozstaje dr\u243?g, do miejsca, gdzie droga skr\u281?ca na wsch\u
243?d i biegnie szczytem nadmorskich urwisk. Przy zakr\u281?cie opu\u347?cisz dr
og\u281? i pod\u261?\u380?ysz dalej na po\u322?udnie, a\u380? dotrzesz do male\u
324?kiej stru\u380?yny, kt\u243?ra znika w szczelinie niedaleko od kraw\u281?dzi
klifu. Patrz\u261?c w d\u243?\u322? z przepa\u347?ci w pobli\u380?u strumienia,
dostrze\u380?esz dwie ska\u322?y o kszta\u322?cie grot\u243?w. W czasie odp\u32
2?ywu skocz mi\u281?dzy te ska\u322?y i przep\u322?y\u324? do jaskini u podn\u24
3?\u380?a klifu. \u379?yje tam cz\u322?owiek, kt\u243?ry udzieli ci kilku odpowi
edzi, jakich ja nie jestem w stanie ci poda\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Kiedy jest odp\u322?yw?\par\pard\plain\hyphpar} {
- O tej porze roku powinien wypa\u347?\u263? w po\u322?udnie.\par\pard\plain\hyp
hpar} {
- Jak wysokie jest urwisko? Nie zrobi\u281? sobie krzywdy?\par\pard\plain\hyphpa
r} {
- Woda jest tam g\u322?\u281?boka. Mo\u380?esz si\u281? utopi\u263? albo rozbi\u
263? oska\u322?y, ale sam skok powiniene\u347? prze\u380?y\u263?.\par\pard\plain
\hyphpar} {
- Bardzo to pocieszaj\u261?ce. - Jason dmucha\u322? na kanapk\u281?. Odgryz\u322
? ostro\u380?nie k\u281?s. - Poda mi cz\u281?\u347?\u263? S\u322?owa?\par\pard\p
lain\hyphpar} {
Kr\u243?l \u347?ci\u261?gn\u261?\u322? brwi.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mo\u380?liwe. Pami\u281?tam, \u380?e cz\u322?owiek z nadmorskiej jaskini pom\u
243?g\u322? mi w poszukiwaniach. Nie pami\u281?tam, gdzie znalaz\u322?em fragmen
ty S\u322?owa, chocia\u380? wiem, \u380?e cz\u281?\u347?\u263? pochodzi\u322?a z
Ksi\u281?gi Salzareda. Nie mam pewno\u347?ci, czy cz\u322?owiek z jaskini zna s
ylab\u281?, czy tylko kieruje ci\u281? gdzie\u347? dalej. Zdo\u322?a\u322?em oca
li\u263? tylko wspomnienie miejsca, w kt\u243?rym on mieszka.\par\pard\plain\hyp
hpar} {
- Jak wymazali panu wspomnienia?\par\pard\plain\hyphpar} {
\u346?lepy Kr\u243?l wzruszy\u322? ramionami.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Tortury. Trucizny. Warunkowanie. Magia. Wszystko zamieni\u322?o si\u281? w \u3
80?a\u322?osn\u261? zamazan\u261? plam\u281?. Nie jestem tak stary, jak na to wy
gl\u261?dam. By\u322?em kiedy\u347? dumnym, aroganckim cz\u322?owiekiem. Oprawcy
pracowali nade mn\u261?, a\u380? mnie z\u322?amali, na ciele i umy\u347?le. Zdo
\u322?a\u322?em uleczy\u263? cia\u322?o. Do pewnego stopnia. Uleczenie umys\u322
?u okaza\u322?o si\u281? wi\u281?kszym wyzwaniem.\par\pard\plain\hyphpar} {
Mimo sparzonego j\u281?zyka Jason doko\u324?czy\u322? kanapk\u281?. Us\u322?ysza
\u322? kroki na schodach, a zaraz potem rozleg\u322?o si\u281? stanowcze pukanie
.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Kto pragnie tu wej\u347?\u263?? - zapyta\u322? \u346?lepy Kr\u243?l. - Brin, m
am nagl\u261?ce wie\u347?ci. - Prosz\u281? wej\u347?\u263?. Klucz zazgrzyta\u322

? w zamku i Brin \u321?amig\u322?\u243?wka wszed\u322? zdyszany, ubrany w p\u322


?aszcz z kapturem.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mia\u322?o miejsce morderstwo!\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason nie bardzo wiedzia\u322?, jak zareagowa\u263?. Zastanawia\u322? si\u281?,
czy to by\u322?a kolejna farsa.\par\pard\plain\hyphpar} {
- M\u243?w dalej - poleci\u322? kr\u243?l.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zabrano Francine, c\u243?rk\u281? Gordona. W jej domu dosz\u322?o do rzezi.\pa
r\pard\plain\hyphpar} {
- Co?!\par\pard\plain\hyphpar} {
T\u322?umiona w\u347?ciek\u322?o\u347?\u263? zmieni\u322?a g\u322?os kr\u243?low
i. Jason pochyli\u322? si\u281? na brzegu krzes\u322?a, zaniepokojony szczer\u26
1? reakcj\u261? w\u322?adcy. Czy \u321?amig\u322?\u243?wka mia\u322? na my\u347?
li Franny?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Tragiczne wie\u347?ci, Najja\u347?niejszy Panie, ale prawdziwe.\par\pard\plain
\hyphpar} {
- Opisz, co widzia\u322?e\u347?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Kr\u243?l odzyska\u322? panowanie nad sob\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Kiedy si\u281? zjawi\u322?em, drzwi wisia\u322?y krzywo na wyrwanych zawiasach
. Salon wygl\u261?da\u322? koszmarnie. Meble po\u322?amane, wszystko zbryzgane k
rwi\u261?, strz\u281?py materia\u322?u przywar\u322?y do \u347?cian i sufitu.\pa
r\pard\plain\hyphpar} {
- Haratacz - oznajmi\u322? beznami\u281?tnie kr\u243?l.\par\pard\plain\hyphpar}
{
- Niechybnie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mia\u322?a dzikarza.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie znalaz\u322?em \u347?ladu zwierz\u281?cia w\u347?r\u243?d szcz\u261?tk\u24
3?w.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zdo\u322?a\u322?e\u347? zidentyfikowa\u263? ofiar\u281??\par\pard\plain\hyphpa
r} {
- Owszem.\par\pard\plain\hyphpar} {
Brin \u321?amig\u322?\u243?wka wyj\u261?\u322? zakrwawion\u261? szmat\u281? spod
p\u322?aszcza, rozwin\u261?\u322? j\u261? i pokaza\u322? obci\u281?t\u261? d\u3
22?o\u324? w szarej r\u281?kawiczce bez palc\u243?w.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Aster! - wyrwa\u322? si\u281? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
\u321?amig\u322?\u243?wka skin\u261?\u322? g\u322?ow\u261?.\par\pard\plain\hyphp
ar} {
- Na to wygl\u261?da. Wasza Kr\u243?lewska Mo\u347?\u263?, znalaz\u322?em obci\u
281?t\u261? d\u322?o\u324? na wysokiej p\u243?\u322?ce. Jestem przekonany, \u380
?e nale\u380?a\u322?a do w\u322?\u243?cz\u281?gi Aster\u261? i panicz Jason najw
yra\u378?niej te\u380? j\u261? rozpozna\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Rozmawia\u322?em z Asterem po drodze - rzek\u322? Jason, wstrz\u261?\u347?ni\u
281?ty wie\u347?ci\u261? o \u347?mierci kloszarda. - Przesy\u322?a\u322? pozdrow
ienia.\par\pard\plain\hyphpar} {
Kr\u243?l skin\u261?\u322? g\u322?ow\u261?. - Aster by\u322? kiedy\u347? szanowa
nym cz\u322?owiekiem. Z pewno\u347?ci\u261? interweniowa\u322?, kiedy po ni\u261
? przyszli. Najwyra\u378?niej bohaterski duch nie umar\u322? w nim do ko\u324?ca
. Jasonie, zak\u322?adam, \u380?e rozmawia\u322?e\u347? z Francine w drodze do m
iasteczka?\par\pard\plain\hyphpar} {
Jasona opad\u322?y wyrzuty sumienia.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Tak. Nie wiedzia\u322?em, \u380?e nara\u380?am j\u261? na niebezpiecze\u324?st
wo!\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ta potworno\u347?\u263? to wiadomo\u347?\u263? dla ciebie, a tak\u380?e dla mn
ie. Maldor chce, \u380?eby\u347? wiedzia\u322?, \u380?e ci\u281? obserwuje. Chce
, \u380?ebym ja wiedzia\u322?, co si\u281? stanie z ka\u380?dym, kto ci pomo\u38
0?e. Brin, przy\u347?piesz, prosz\u281?, przygotowywanie prowiantu dla lorda Jas
ona na drog\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
I dowiedz si\u281?, czy Rachel postanowi\u322?a mu towarzyszy\u263?. Biadam nad
faktem, \u380?e nara\u380?am j\u261? na niebezpiecze\u324?stwo, ale nie ma ju\u3
80? dla niej bezpiecznego rozwi\u261?zania. Nadal spodziewam si\u281?, \u380?e n
ajwi\u281?ksze szanse przetrwania ma, towarzysz\u261?c Jasonowi, ale sama musi p

odj\u261?\u263? decyzj\u281?. Postaw stra\u380?e u podn\u243?\u380?a tych schod\


u243?w. I obserwuj bacznie drog\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wedle \u380?yczenia, Najja\u347?niejszy Panie - odpar\u322? \u321?amig\u322?\u
243?wka i sk\u322?oni\u322? si\u281? sztywno.\par\pard\plain\hyphpar} {
Zamkn\u261?\u322? za sob\u261? drzwi.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Co si\u281? stanie z Franny? - spyta\u322? Jason, zak\u322?opotany faktem, \u3
80?e \u322?amie mu si\u281? g\u322?os.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wspomnia\u322?e\u347? jej o S\u322?owie? - zapyta\u322? ponuro kr\u243?l.\par\
pard\plain\hyphpar} {
- Nie, oczywi\u347?cie, \u380?e nie. Depozytariusz wiedzy ostrzeg\u322? mnie, \u
380?ebym o nim nie m\u243?wi\u322?. Rozmawiam z panem o S\u322?owie tylko dlateg
o, \u380?e sam poruszy\u322? pan ten temat.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wspomnia\u322?e\u347? cokolwiek na temat skarbnicy? Albo \u380?e jeste\u347? P
oza\u347?wiatowcem?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nic z tych rzeczy - powiedzia\u322? Jason. - Zapyta\u322?em tylko o drog\u281?
do zamku.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zatem pewnie prze\u380?yje, chocia\u380? mo\u380?liwe, \u380?e ju\u380? nigdy
nie wr\u243?ci do domu. Zostanie przes\u322?uchana i udziel\u261? jej nagany.\pa
r\pard\plain\hyphpar} {
- Nie mog\u281? w to uwierzy\u263? - mrukn\u261?\u322? Jason.\par\pard\plain\hyp
hpar} {
Kr\u243?l si\u281? pochyli\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Rozwa\u380? me s\u322?owa. Podziel\u281? si\u281? teraz z tob\u261? gorzk\u261
? nauk\u261?, kt\u243?r\u261? wyci\u261?gn\u261?\u322?em z ca\u322?ego \u380?yci
a wype\u322?nionego smutnymi do\u347?wiadczeniami. Maldor posiad\u322? wystarcza
j\u261?c\u261? moc i je\u347?li \u380?yczy sobie czyjej\u347? \u347?mierci, to o
soba ta natychmiast ginie, z nielicznymi wyj\u261?tkami. Co dziwniejsze jednak,
im wi\u281?ksze zagro\u380?enie przedstawia sob\u261? adwersarz, tym mniej energ
icznie Maldor d\u261?\u380?y do jego szybkiej \u347?mierci. Bawi si\u281? najwi\
u281?kszymi oponentami, zwodzi przyn\u281?t\u261?, bada i pr\u243?buje strzaska\
u263? ich ducha, doprowadzi\u263? do ostatecznego upadku, zamiast zwyczajnie zg\
u322?adzi\u263?. Z tego powodu nadal \u380?yj\u281?. Bez w\u261?tpienia bawi go
wyobra\u380?anie sobie, jak gnij\u281? w tym sypi\u261?cym si\u281? zamku, nadal
\u380?ywy, lecz pokonany. \u379?a\u322?osny w\u322?adca zasiadaj\u261?cy okraki
em na tronie rodem z farsy.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Co za \u347?wir - wymamrota\u322? Jason. \u346?lepy Kr\u243?l uni\u243?s\u322?
palec. - Jednak\u380?e Maldor porzuca swoje chorobliwie dociekliwe gierki, je\u
347?li wr\u243?g nie zdo\u322?a zastosowa\u263? si\u281? do jego regu\u322?. Nie
znosi rozpowszechniania poufnych informacji. Pogardza wci\u261?ganiem do rozgry
wki os\u243?b postronnych. Dobrze wr\u243?\u380?y ci fakt, \u380?e w czasie prze
s\u322?ucha\u324? Francine nie zdradzi \u380?adnych informacji na temat S\u322?o
wa, czy twej misji. Gdyby\u347? powiedzia\u322? jej o S\u322?owie, poradzi\u322?
bym ci, by\u347? szybko prze\u322?kn\u261?\u322? sw\u243?j ostatni posi\u322?ek.
Nie lekcewa\u380? tych s\u322?\u243?w. Gdyby\u347? kr\u281?ci\u322? si\u281? po
\u347?wiecie i opowiada\u322? ka\u380?dej napotkanej duszy o Ksi\u281?dze Salza
reda, ty i ludzie, z kt\u243?rymi rozmawia\u322?e\u347?, a najpewniej tak\u380?e
ich krewni, przyjaciele i s\u261?siedzi, zostaliby\u347?cie zmasakrowani.\par\p
ard\plain\hyphpar} {
- Ale my dwaj ci\u261?gle rozmawiamy o S\u322?owie - zauwa\u380?y\u322? Jason.\p
ar\pard\plain\hyphpar} {
- Nie powiedzia\u322?e\u347? mi nic, o czym ju\u380? bym nie wiedzia\u322?. Rozm
awiaj, ile zechcesz, z tymi z nas, kt\u243?rzy znaj\u261? sekret obleczony w \u3
80?yw\u261? sk\u243?r\u281?. Kiedy raz zostaniesz naznaczo\u324?y jako wr\u243?g
Maldora, najbezpieczniejszy jeste\u347? w towarzystwie innych jego wrog\u243?w.
\par\pard\plain\hyphpar} {
- Czy \u347?ci\u261?gn\u261?\u322?em niebezpiecze\u324?stwo na pana?\par\pard\pl
ain\hyphpar} {
- Niew\u261?tpliwie, ale to i tak by\u322?o mi pisane. Jedynym prawdziwym celem
w \u380?yciu, jaki mi jeszcze pozosta\u322?, jest doradzanie tym, kt\u243?rzy o\
u347?miel\u261? si\u281? rzuci\u263? wyzwanie cesarzowi.\par\pard\plain\hyphpar}

{
Drzwi otworzy\u322?y si\u281? cicho i wesz\u322?a Rachel odziana w ten sam niedo
pasowany str\u243?j co wczoraj. Dorsio czeka\u322? za ni\u261? w progu.\par\pard
\plain\hyphpar} {
- Rachel - powiedzia\u322? \u346?lepy Kr\u243?l, sk\u322?aniaj\u261?c g\u322?ow\
u281? w stron\u281? drzwi. - Rozumiem, \u380?e postanowi\u322?a\u347? do\u322?\u
261?czy\u263? do Jasona?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Przez wzgl\u261?d na niego - odpowiedzia\u322?a. - Mam wra\u380?enie, \u380?e
beze mnie nie zajdzie daleko.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Au\u263? - odezwa\u322? si\u281? Jason. - To jest problem z dzieciakami, kt\u2
43?re ucz\u261? si\u281? w domu. Nie radz\u261? sobie w kontaktach z r\u243?wie\
u347?nikami.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Do\u347?\u263? tych sprzeczek - zgani\u322? ich \u346?lepy Kr\u243?l. - Oszcz\
u281?dzajcie si\u322?y na drog\u281?. Dorsio, czy okolica jest bezpieczna?\par\p
ard\plain\hyphpar} {
Dorsio pstrykn\u261?\u322? palcami.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dopilnuj, by nikt nam nie przeszkadza\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Dorsio ponownie pstrykn\u261?\u322? palcami, po czym wyszed\u322?.\par\pard\plai
n\hyphpar} {
- No dobrze, teraz kiedy oficjalnie wyruszam w misj\u281?, co to za wielka tajem
nica? - zapyta\u322?a Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason powiedzia\u322? jej o ksi\u261?\u380?ce i S\u322?owie. S\u322?ucha\u322?a
ze stoickim spokojem. \u346?lepy Kr\u243?l poradzi\u322?, \u380?eby Jason nie wy
jawia\u322? jej sylaby, dop\u243?ki nie rusz\u261? w drog\u281?, a potem przypom
nia\u322?, w jaki spos\u243?b nie nale\u380?y prowokowa\u263? Maldora.\par\pard\
plain\hyphpar} {
- Czyli ruszamy w misj\u281? odnalezienia magicznego s\u322?owa? - spyta\u322?a
na koniec Rachel. Sprawia\u322?a wra\u380?enie rozczarowanej.\par\pard\plain\hyp
hpar} {
- Maldor by\u322? uczniem z\u322?ego czarnoksi\u281?\u380?nika imieniem Zokar wyja\u347?ni\u322? \u346?lepy Kr\u243?l. - Mroczni czarnoksi\u281?\u380?nicy prz
yjmowali uczni\u243?w pod jednym warunkiem. Kandydaci musieli pozwoli\u263?, by
wpleciono niszcz\u261?cy czar w ich fizyczne istnienie. Edomickie s\u322?owokluc
z mog\u322?o aktywowa\u263? czar i ich anihilowa\u263?. Dzi\u281?ki temu wy\u380
?szy rang\u261? czarnoksi\u281?\u380?nik mia\u322? pewno\u347?\u263?, \u380?e uc
ze\u324? nigdy nie obr\u243?ci si\u281? przeciwko niemu.\par\pard\plain\hyphpar}
{
- I ka\u380?dy mo\u380?e wypowiedzie\u263? to s\u322?owo? - upewni\u322? si\u281
? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- S\u322?owaklucze s\u261? tak pomy\u347?lane, \u380?eby by\u322?y najprostszym
wyobra\u380?alnym narz\u281?dziem aktywacji czaru. To gwarantuje mistrzowi, \u38
0?e zdo\u322?a pokona\u263? ucznia w niemal w ka\u380?dych okoliczno\u347?ciach.
Nara\u380?onego na atak ucznia chroni tylko wiara, \u380?e mistrz zachowa s\u32
2?owo w tajemnicy i nigdy nie pos\u322?u\u380?y si\u281? nim niesprawiedliwie.\p
ar\pard\plain\hyphpar} {
- Ale Zokar zdradzi\u322? s\u322?owo Maldora - wywnioskowa\u322?a Rachel.\par\pa
rd\plain\hyphpar} {
- Najwyra\u378?niej - powiedzia\u322? \u346?lepy Kr\u243?l. - Zokar musia\u322?
zdradzi\u263? komu\u347? S\u322?owo, kiedy rozsta\u322? si\u281? z uczniem. Zwyk
le wybierano niejasne, trudne s\u322?owo, \u380?eby zminimalizowa\u263? ryzyko,
\u380?e niszcz\u261?cy czar zostanie uruchomiony przypadkiem.\par\pard\plain\hyp
hpar} {
Jason wzi\u261?\u322? dodatkowy kawa\u322?ek bekonu.\par\pard\plain\hyphpar} {
- W Ksi\u281?dze Salzareda napisano, \u380?e musz\u281? nauczy\u263? si\u281? sy
lab na pami\u281?\u263?, ale nigdy nie mog\u281? wypowiedzie\u263? S\u322?owa al
bo go zapisa\u263?, bo wtedy zostanie wymazane z mojej pami\u281?ci.\par\pard\pl
ain\hyphpar} {
\u346?lepy Kr\u243?l pokiwa\u322? g\u322?ow\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Edomickie s\u322?owa mocy mog\u261? zosta\u263? trwale zapami\u281?tane tylko
przez najznamienitsze z wyszkolonych umys\u322?\u243?w. Cz\u281?\u347?\u263? mag

ii przyrodzonej tym s\u322?owom-kluczom, sprawia, \u380?e s\u261? zapominane po


wypowiedzeniu. Naucz si\u281? sylab, ale \u322?\u261?cz je tylko w my\u347?lach.
Nie zapisuj i nie wymawiaj \u380?adnej kombinacji, bo ryzykujesz, \u380?e je st
racisz. B\u281?dziesz mia\u322? tylko jedn\u261? szans\u281?, \u380?eby wypowied
zie\u263? ca\u322?e S\u322?owo, i musi do tego doj\u347?\u263? w obecno\u347?ci
cesarza.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Naprawd\u281? my\u347?lisz, \u380?e to zadzia\u322?a? - zapyta\u322?a Rachel,
bior\u261?c kawa\u322?ek chleba.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Postawi\u322?em \u380?ycie w\u322?asne i wielu ludzi wok\u243?\u322? mnie na t
\u281? jedn\u261? kart\u281? - zapewni\u322? j\u261? \u346?lepy Kr\u243?l. - Szu
kajcie S\u322?owa sumiennie. Miejcie nadziej\u281?, \u380?e przez pewien czas Ma
ldor b\u281?dzie si\u281? raczej wami interesowa\u322? i wola\u322? was studiowa
\u263? ni\u380? po\u347?piesznie zniszczy\u263?. Strze\u380?cie si\u281? jednak:
nawet najdelikatniejsze z jego pr\u243?b mog\u261? okaza\u263? si\u281? \u347?m
ierciono\u347?ne. I b\u261?d\u378?cie przygotowani na moment, kiedy Maldor przyj
dzie po was naprawd\u281?. Im bli\u380?ej b\u281?dziecie sukcesu, tym wi\u281?ks
ze niebezpiecze\u324?stwo b\u281?dzie wam grozi\u263?. Cesarz nie pozwoli, by si
\u281? wam uda\u322?o. Mimo to, musicie jako\u347? wygra\u263?.\par\pard\plain\h
yphpar} {
- Tobie si\u281? nie uda\u322?o - zauwa\u380?y\u322?a Rachel. - Owszem - zgodzi\
u322? si\u281? zm\u281?czonym g\u322?osem \u346?lepy Kr\u243?l. - Mo\u380?emy mi
e\u263? tylko nadziej\u281?, \u380?e oka\u380?ecie si\u281? sprytniejsi, zr\u281
?czniejsi albo szcz\u281?\u347?cie b\u281?dzie wam sprzyja\u263? bardziej ni\u38
0? mnie. Droga b\u281?dzie wyczerpuj\u261?ca, ale, zwa\u380?ywszy na wiedz\u281?
, jak\u261? posiedli\u347?cie, nie macie innego wyboru, musicie pod\u261?\u380?a
\u263? ni\u261? dalej.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason skin\u261?\u322? g\u322?ow\u261?, a potem przypomnia\u322? sobie, \u380?e
\u346?lepy Kr\u243?l nie mo\u380?e tego zobaczy\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zrobimy co w naszej mocy.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dobry ch\u322?opak. Jak sobie radzisz z broni\u261? bia\u322?\u261??\par\pard\
plain\hyphpar} {
- W og\u243?le.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Masz jak\u261?\u347? bro\u324??\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Rachel?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ehm, mam tylko aparat. I manierk\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mam dla was kilka podark\u243?w.\par\pard\plain\hyphpar} {
Odepchn\u261?wszy krzes\u322?o, \u346?lepy Kr\u243?l wsta\u322? i podszed\u322?
do wezg\u322?owia \u322?o\u380?a. Przycisn\u261?\u322? dwa \u380?o\u322?\u281?dz
ie zdobi\u261?ce drewno i panel odskoczy\u322? na spr\u281?\u380?ynach, ods\u322
?aniaj\u261?c niewielki schowek. Kr\u243?l wyj\u261?\u322? stamt\u261?d kilka rz
eczy.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ten sztylet nale\u380?y teraz do ciebie, Jasonie - powiedzia\u322? kr\u243?l,
wyci\u261?gaj\u261?c niewielkie ostrze. - Kling\u281? ma niezwykle ostr\u261?. J
e\u380?eli przyci\u347?niesz ten kwiat na r\u281?koje\u347?ci i przesuniesz do p
rzodu, ostrze zamieni si\u281? w pocisk zdolny przelecie\u263? niewielk\u261? od
leg\u322?o\u347?\u263?. Mechanizm jest spr\u281?\u380?ynowy, wymy\u347?lony prze
z Brina \u321?amig\u322?\u243?wk\u281?. Niech ci dobrze s\u322?u\u380?y.\par\par
d\plain\hyphpar} {
\u346?lepy Kr\u243?l wsun\u261?\u322? sztylet do pochwy i Jason schowa\u322? bro
\u324? w g\u322?\u281?bokiej kieszeni spodni.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dzi\u281?kuj\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Da\u322?bym ci miecz, ale obnoszenie si\u281? z broni\u261?, kt\u243?rej nie o
panowa\u322?e\u347?, jest bardziej niebezpieczne ni\u380? podr\u243?\u380?owanie
bez uzbrojenia. Strze\u380? si\u281? ludzi, kt\u243?rzy nosz\u261? miecze. B\u2
81?d\u281? wiedzieli, jak si\u281? nimi pos\u322?u\u380?y\u263?.\par\pard\plain\
hyphpar} {
- Zapami\u281?tam to.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Rachel? - \u346?lepy Kr\u243?l wyci\u261?gn\u261?\u322? r\u281?k\u281? z krysz
ta\u322?ow\u261? kul\u261?, mniejsz\u261? od pi\u322?ki baseballowej, z ma\u322?

ym kamykiem w \u347?rodku. - Ten minera\u322? nazywa si\u281? orantium. P\u322?o


nie gwa\u322?townie wystawiony na dzia\u322?anie powietrza lub wody. Zamkni\u281
?ty w kuli z czystym gazem jest niegro\u378?ny, ale po strzaskaniu kryszta\u322?
u spowoduje pot\u281?\u380?n\u261? eksplozj\u281?. Idealne narz\u281?dzie do zni
szczenia harataczy. Nawet je\u347?li haratacz ci\u281? pokona, maj\u261?c to prz
y sobie zadbasz oto, by nie zgin\u261?\u263? samotnie.\par\pard\plain\hyphpar} {
Mi\u281?dzy brwiami Rachel pojawi\u322?a si\u281? zmarszczka. - Skoro wybucha w
zetkni\u281?ciu z powietrzem, to jak w og\u243?le wydobyto ten minera\u322?? \u3
46?lepy Kr\u243?l odchrz\u261?kn\u261?\u322?. - Dawno temu, u zarania udokumento
wanej historii, orantium wydobywano z trzewi g\u243?ry Allowat, jedynego miejsca
, gdzie go odkryto. Nadszed\u322? dzie\u324?, kiedy g\u243?rnicy dotarli do pot\
u281?\u380?nej \u380?y\u322?y, zbyt niebezpiecznej, by j\u261? wydobywa\u263?, i
porzucili prac\u281?. Z czasem metody pozyskiwania tego minera\u322?u posz\u322
?y w zapomnienie, tak samo jak po\u322?o\u380?enie z\u322?\u243?\u380? w g\u243?
rze. Ta kula to pami\u261?tka po staro\u380?ytnych czasach, jedna z nielicznych
z kurcz\u261?cego si\u281? zapasu wybuchowego orantium.\par\pard\plain\hyphpar}
{
- A je\u347?li st\u322?uk\u281? kul\u281? przypadkiem? - spyta\u322?a Rachel.\pa
r\pard\plain\hyphpar} {
- Zostan\u261? z ciebie tylko strz\u281?py. Na szcz\u281?\u347?cie, otoczka z kr
yszta\u322?u jest do\u347?\u263? wytrzyma\u322?a. Trzeba cisn\u261?\u263? ni\u26
1? ze spor\u261? si\u322?\u261? o tward\u261? powierzchni\u281?, \u380?eby p\u28
1?k\u322?a.\par\pard\plain\hyphpar} {
Kr\u243?l wr\u281?czy\u322? jej kul\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jest pan bardzo uprzejmy - podzi\u281?kowa\u322?a Rachel.\par\pard\plain\hyphp
ar} {
- Poniewa\u380? \u380?adne z was nie jest wojownikiem, najlepiej dla was, je\u34
7?li b\u281?dziecie unika\u263? konfrontacji. Stosujcie uniki i perswazj\u281?.
Sztylet i orantium to wasza ostatnia deska ratunku.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Kto mieczem wojuje, od miecza ginie - powiedzia\u322? Jason.\par\pard\plain\hy
phpar} {
- W rzeczy samej. - \u346?lepy Kr\u243?l pog\u322?adzi\u322? si\u281? po brodzie
. - Mam jedn\u261? przewag\u281? nad wami.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To znaczy? - zapyta\u322?a Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Znam wasze imiona. Moje imi\u281? to tajemnica. Dla wszystkich pr\u243?cz niel
icznych wyj\u261?tk\u243?w, zaufanych sprzymierze\u324?c\u243?w, jestem po prost
u \u346?lepym Kr\u243?lem. Wielu wrog\u243?w z dawnych dni zapragn\u281?\u322?ob
y zem\u347?ci\u263? si\u281? na mnie, gdyby dowiedzieli si\u281?, gdzie przebywa
m. Moja broda, g\u322?os, blizny, przedwczesna staro\u347?\u263?, wszystkie te r
zeczy pomagaj\u261? mi ukry\u263? moj\u261? prawdziw\u261? to\u380?samo\u347?\u2
63?. Nazywam si\u281? Galloran. To imi\u281? otwiera wiele drzwi. Zw\u322?aszcza
, kiedy oznajmicie, \u380?e jestem waszym protektorem. Pos\u322?u\u380?cie si\u2
81? moim imieniem, kiedy b\u281?dziecie rozmawia\u263? z cz\u322?owiekiem w jask
ini oraz z innymi, kt\u243?rzy tak\u380?e spiskuj\u261? przeciwko Maldorowi. To
mo\u380?e wam pom\u243?c, gdy znajdziecie si\u281? w potrzebie.\par\pard\plain\h
yphpar} {
Galloran wyj\u261?\u322? pier\u347?cie\u324? z wewn\u281?trznej kieszeni szaty i
poda\u322? go Jasonowi.\par\pard\plain\hyphpar} {
- B\u281?dzie pasowa\u322??\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason wsun\u261?\u322? sygnet na serdeczny palec prawej d\u322?oni.\par\pard\pla
in\hyphpar} {
- Tak.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Potwierdzi to, \u380?e jestem waszym protektorem. A teraz trzeci i ostatni pod
arunek.\par\pard\plain\hyphpar} {
Ukl\u281?knij.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason wype\u322?ni\u322? polecenie. Spod sfatygowanej szaty Galloran wyci\u261?g
n\u261?\u322? wspania\u322?y miecz, kt\u243?rego d\u322?uga klinga l\u347?ni\u32
2?a jak lustro. Wysun\u261?\u322? przed siebie r\u281?k\u281? i po\u322?o\u380?y
\u322? j\u261? na g\u322?owie Jasona, \u380?eby wiedzie\u263?, gdzie ch\u322?opa
k kl\u281?czy, a potem poklepa\u322? go w oba ramiona ostrzem, m\u243?wi\u261?c:

\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ja, Galloran, pan tego zamku, prawowity nast\u281?pca tronu w Trensicourt, pas
uj\u281? ciebie na lorda Jasona z Caberton, niniejszym przekazuj\u261?c ci wszel
kie prawa i przywileje przynale\u380?ne arystokracie twej rangi i tytu\u322?u.\p
ar\pard\plain\hyphpar} {
Jason wsta\u322?, poruszony t\u261? prost\u261? ceremoni\u261?, mimo ruiny zamku
, zachryp\u322?ego g\u322?osu \u346?lepego Kr\u243?la i jego zmatowia\u322?ej ko
rony.\par\pard\plain\hyphpar} {
- A co ze mn\u261?? - zapyta\u322?a cierpko Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mo\u380?esz by\u263? moj\u261? kuchark\u261? - odpar\u322? Jason, nie mog\u261
?c si\u281? oprze\u263? pokusie.\par\pard\plain\hyphpar} {
Rachel si\u281? zaczerwieni\u322?a.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zap\u322?acisz mi za to.\par\pard\plain\hyphpar} {
Galloran uni\u243?s\u322? r\u281?k\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- W chwilach najwi\u281?kszego napi\u281?cia ludzie cz\u281?sto trac\u261? nad s
ob\u261? panowanie. Nie kierujcie na niew\u322?a\u347?ciw\u261? osob\u281? swych
niepokoj\u243?w. Wy dwoje macie siebie nawzajem. Wasze \u380?ycie zale\u380?y o
d tego, jak si\u281? b\u281?dziecie dogadywa\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dlaczego to on dosta\u322? tytu\u322? szlachecki? - zapyta\u322?a Rachel, sil\
u261?c si\u281? na zachowanie spokoju.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To najbardziej prawdopodobny scenariusz - wyja\u347?ni\u322? Galloran. - W Lyr
ianie wi\u281?kszo\u347?\u263? tytu\u322?\u243?w nale\u380?y do m\u281?\u380?czy
zn. Gdyby\u347? mia\u322?a w\u322?asne ziemie, z pewno\u347?ci\u261? nie wyruszy
\u322?aby\u347? w podr\u243?\u380? bez \u347?wity. Najrozs\u261?dniej by\u322?ob
y, gdyby\u347? podr\u243?\u380?owa\u322?a jako lady Rachel z Caberton, siostra J
asona. A poniewa\u380? wasze pokrewie\u324?stwo jest fa\u322?szywe, nie sformali
zuj\u281? tytu\u322?u. Nie obno\u347?cie si\u281? ze szlachectwem wszem wobec. Z
achowajcie tytu\u322?y w tajemnicy, tak samo jako pier\u347?cie\u324?. Pos\u322?
ugujcie si\u281? nimi tylko w potrzebie, tak samo jak ukrytym sztyletem. Urz\u26
1?d lorda Caberton pozostaje nieobsadzony, wi\u281?c mam pe\u322?ne prawo go prz
ekaza\u263?. Pier\u347?cie\u324? to wasz dow\u243?d. Obawiam si\u281?, \u380?e d
w\u243?r w Caberton popad\u322? w jeszcze wi\u281?ksz\u261? ruin\u281? ni\u380?
ten zamek, jednak tytu\u322?y mog\u261? wam pom\u243?c, je\u347?li okoliczno\u34
7?ci zmusz\u261? was do kontakt\u243?w z innymi arystokratami.\par\pard\plain\hy
phpar} {
- Dzi\u281?kuj\u281? - powiedzia\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Do us\u322?ug.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Przepraszam, je\u347?li zachowuj\u281? si\u281? jak niewdzi\u281?cznik - odezw
a\u322?a si\u281? \u380?a\u322?osnym g\u322?osem Rachel. - Ma pan racj\u281?, ba
rdzo si\u281? denerwuj\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Rozumiem - powiedzia\u322? \u346?lepy Kr\u243?l. - Mog\u281? by\u263? z panem
szczery? - zapyta\u322? Jason. Galloran skrzy\u380?owa\u322? r\u281?ce. - Nie sp
odziewam si\u281? niczego innego. - Nie wiem, czy nadaj\u281? si\u281? do czego\
u347? takiego. Zwyk\u322?y ze mnie ch\u322?opak. To wszystko, co pan opowiada\u3
22?, niemal \u347?miertelnie mnie przerazi\u322?o. Nie s\u261?dz\u281?, \u380?eb
y to mnie pan szuka\u322?. Potrzebuje pan prawdziwego bohatera.\par\pard\plain\h
yphpar} {
Galloran pokr\u281?ci\u322? g\u322?ow\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Tyle b\u322?\u281?dnych przekona\u324? kr\u261?\u380?y wok\u243?\u322? idei bo
haterstwa. Zdecydowanie zbyt wielu widzi bohatera w rycerzu na polu bitwy, w dow
\u243?dcy legion\u243?w, mistrzu obdarzonym rzadkim talentem lub umiej\u281?tno\
u347?ci\u261?. Oczywi\u347?cie, \u380?e bywali bohaterowie, kt\u243?rzy pasuj\u2
61? do tych opis\u243?w. Jednak\u380?e tak samo mo\u380?na scharakteryzowa\u263?
wielu niezwykle z\u322?ych ludzi. Wys\u322?uchaj mnie uwa\u380?nie. Bohater po\
u347?wi\u281?ca si\u281? w imi\u281? wi\u281?kszego dobra. Bohater \u380?yje w z
godzie z w\u322?asnym sumieniem. Ujmuj\u261?c rzecz w skr\u243?cie, bycie bohate
rem oznacza w\u322?a\u347?ciwe post\u281?powanie niezale\u380?nie od konsekwencj
i. Chocia\u380? ka\u380?da osoba mog\u322?aby pasowa\u263? do tego opisu, rzadko
kiedy kto\u347? rzeczywi\u347?cie spe\u322?nia \u243?w warunek. Wybierzcie ten
dzie\u324?, by sta\u263? si\u281? kim\u347? takim.\par\pard\plain\hyphpar} {

Jason prze\u322?kn\u261?\u322? \u347?lin\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {


- W porz\u261?dku.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Spr\u243?buj\u281? - szepn\u281?\u322?a Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
- A teraz, lordzie Jason, lady Rachel - kr\u243?l wypowiedzia\u322? tytu\u322?y
z naciskiem - zbli\u380?a si\u281? godzina waszego odej\u347?cia.\par\pard\plain
\hyphpar} {
Razem zeszli po schodach, zatrzymuj\u261?c si\u281? przy pokoju Jasona, \u380?eb
y m\u243?g\u322? zabra\u263? reszt\u281? swoich rzeczy. Wzi\u261?\u322? portfel
i klucze, p\u322?aszcz i zwini\u281?ty koc od depozytariusza wiedzy, woreczek z
grzybami i jagodami. Kiedy z\u322?apa\u322? zapakowane resztki chleba od Franny,
znowu opad\u322?y go wyrzuty sumienia. Nie m\u243?g\u322? ogarn\u261?\u263? fak
tu, \u380?e kto\u347? napad\u322? na jej dom, \u380?e zabito Aster\u261?, a j\u2
61? uprowadzono, i to tylko za to, \u380?e z nim rozmawia\u322?a! Jak ktokolwiek
m\u243?g\u322? tak niesprawiedliwie zniszczy\u263? czyje\u347? \u380?ycie? Mia\
u322? ochot\u281? komu\u347? przy\u322?o\u380?y\u263?, ale jedyn\u261? prawdziw\
u261? przyczyn\u261? jego frustracji i gniewu by\u322? jaki\u347? pozbawiony twa
rzy cesarz w odleg\u322?ym zamku.\par\pard\plain\hyphpar} {
Trudno by\u322?o nie obwinia\u263? samego siebie. Obrazy Aster\u261? i Franny za
lewa\u322?y Jasona - niedawne wspomnienia, \u347?wie\u380?e i \u380?ywe. \u346?c
i\u261?gn\u261?\u322? na nich nieszcz\u281?\u347?cie. Kiedy Jason schodzi\u322?
za pozosta\u322?ymi po schodach, pr\u243?bowa\u322? pocieszy\u263? si\u281? my\u
347?l\u261?, \u380?e nie mia\u322? prawa przewidzie\u263?, \u380?e niewinna rozm
owa sprowokuje tak straszliwy odwet.\par\pard\plain\hyphpar} {
Dorsio czeka\u322? na nich u st\u243?p schod\u243?w, z r\u281?k\u261? na r\u281?
koje\u347?ci miecza i sk\u243?rzan\u261? torb\u261? na rami\u281? w drugiej r\u2
81?ce. Sk\u322?oni\u322? si\u281? i poda\u322? torb\u281? Jasonowi.\par\pard\pla
in\hyphpar} {
- Dodatkowe drobiazgi - powiedzia\u322?a kucharka Chandra, podchodz\u261?c do Ra
chel, \u380?eby da\u263? jej podr\u243?\u380?ny p\u322?aszcz i derk\u281?. - Szc
z\u281?\u347?liwej drogi.\par\pard\plain\hyphpar} {
Nagle przybieg\u322? Brin \u321?amig\u322?\u243?wka i zatrzyma\u322? si\u281? gw
a\u322?townie przed kr\u243?lem, by z\u322?o\u380?y\u263? raport.\par\pard\plain
\hyphpar} {
- Najja\u347?niejszy Panie, widziano je\u378?d\u378?ca w towarzystwie pieszego n
a drodze prowadz\u261?cej do bram.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nale\u380?a\u322?o si\u281? tego spodziewa\u263? - burkn\u261?\u322? kr\u243?l
. - Musimy si\u281? po\u347?pieszy\u263?. Op\u243?\u378?nij ich.\par\pard\plain\
hyphpar} {
Brin odbieg\u322?. Z r\u281?k\u261? kr\u243?la na ramieniu Dorsio wyprowadzi\u32
2? Jasona i Rachel z sali audiencyjnej do miejsca na ty\u322?ach zamku, gdzie mu
ry przewr\u243?ci\u322?y si\u281? do wewn\u261?trz, rozpadaj\u261?c si\u281? w w
achlarz zerodowanych kamiennych blok\u243?w.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Oddalcie si\u281? szybko - ponagli\u322? ich kr\u243?l. - Zrobimy co w naszej
mocy, by zmyli\u263? tropy tym, kt\u243?rzy was \u347?cigaj\u261?. Trzymajcie si
\u281? \u347?cie\u380?ki. Przecina drog\u281?, kt\u243?r\u261? szed\u322?e\u347?
przez wzg\u243?rza, Jasonie, na wsch\u243?d od rozstaj\u243?w. Kiedy dotrzecie
do drogi, id\u378?cie na zach\u243?d do rozstaj\u243?w, a potem na po\u322?udnie
, do nadmorskiej jaskini.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Tak zrobimy - powiedzia\u322? Jason. - Dzi\u281?kujemy za wszystko, Wasza Kr\u
243?lewska Mo\u347?\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Niech ci szcz\u281?\u347?cie sprzyja w podr\u243?\u380?y, lordzie Jasonie z Ca
berton. Szerokiej drogi, lady Rachel. Opiekujcie si\u281? sob\u261? nawzajem. Zr
obi\u281? wszystko, co mog\u281?, \u380?eby wam pom\u243?c z tego miejsca. Mo\u3
80?e spotkamy si\u281? ponownie w bardziej przyjaznych okoliczno\u347?ciach.\par
\pard\plain\hyphpar} {
Dorsio poklepa\u322? Jasona w rami\u281? i skin\u261?\u322? mu z aprobat\u261? g
\u322?ow\u261?. Wzi\u261?\u322? Rachel za r\u281?k\u281? i u\u347?cisn\u261?\u32
2?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dzi\u281?kuj\u281? - powiedzia\u322?a Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Po\u347?pieszcie si\u281? - nagli\u322? \u346?lepy Kr\u243?l. - Postarajcie si

\u281?, \u380?eby nikt nie widzia\u322? was na drodze. Pos\u322?u\u380?cie si\u2


81? oczami i uszami. Kiedy to tylko mo\u380?liwe, pozosta\u324?cie w ukryciu.\pa
r\pard\plain\hyphpar} {
Jason przeszed\u322? przez dziur\u281? w murze razem z Rachel. Nie ogl\u261?da\u
322? si\u281? za siebie. W\u261?tpi\u322?, czy kto\u347? obserwowa\u322? ich ode
j\u347?cie. Poza tym, jaki sens ma machanie do niewidomego cz\u322?owieka?\par\p
ard\plain\hyphpar} {\par\pard\hyphpar }{\page }
{\line }
{\s1 \afs32
{\qc
Rozdzia\u322? 7
{\line }
Jugard\par\pard\plain\hyphpar}\par\pard\plain\hyphpar} {
Dzie\u324? by\u322? ch\u322?odniejszy od poprzedniego. Bia\u322?e chmury t\u322?
oczy\u322?y si\u281? na niebie - k\u322?\u281?bi\u261?ce si\u281? masy zawieszon
e wysoko nad okolic\u261? i rzucaj\u261?ce ogromne cienie na pejza\u380?. Bita \
u347?cie\u380?ka, o wiele w\u281?\u380?sza od tej, kt\u243?ra prowadzi\u322?a od
bramy zamkowej, wi\u322?a si\u281? przez sad, a potem wzd\u322?u\u380? ogrodzen
ia ci\u261?gn\u261?cego si\u281? przez pastwiska.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason szed\u322? szybko, ponaglany my\u347?l\u261?, \u380?e je\u378?dziec dostrz
e\u380?ony z zamku mo\u380?e go \u347?ciga\u263?. Rachel sz\u322?a obok, dotrzym
uj\u261?c mu kroku i ogl\u261?daj\u261?c si\u281? czasem na zrujnowany zamek.\pa
r\pard\plain\hyphpar} {
- My\u347?lisz, \u380?e co\u347? z tego dzieje si\u281? naprawd\u281?? - zapyta\
u322?a.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To naprawd\u281? si\u281? dzieje.\par\pard\plain\hyphpar} {
Rachel milcza\u322?a przez chwil\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Oczywi\u347?cie, \u380?e twoim zdaniem si\u281? dzieje - powiedzia\u322?a w ko
\u324?cu. - Jeste\u347? tylko postaci\u261? z moich sn\u243?w.\par\pard\plain\hy
phpar} {
- Chcia\u322?aby\u347?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie mia\u322?am na my\u347?li marze\u324? mi\u322?osnych - zacz\u281?\u322?a s
i\u281? broni\u263?. - Mia\u322?by\u347? wtedy \u322?adniejsze w\u322?osy. Jeste
\u347? postaci\u261?, kt\u243?r\u261? sobie wy\u347?ni\u322?am, bo reszta snu bu
dzi we mnie t\u281?sknot\u281? za domem.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mo\u380?e to ty jeste\u347? postaci\u261?, kt\u243?r\u261? sobie wy\u347?ni\u3
22?em, \u380?eby przerazi\u263? si\u281? i obudzi\u263?.\par\pard\plain\hyphpar}
{
- Nie jeste\u347? mi\u322?y!\par\pard\plain\hyphpar} {
- To ty nabija\u322?a\u347? si\u281? z moich w\u322?os\u243?w. Mnie si\u281? one
podobaj\u261?. Lubi\u281? kr\u243?tkie i proste fryzury.\par\pard\plain\hyphpar
} {
- Nie przeszkadzaj\u261? mi kr\u243?tkie, sama mam kr\u243?tkie.\par\pard\plain\
hyphpar} {
- No to co ci si\u281? w moich nie podoba? - zapyta\u322? wyzywaj\u261?co Jason.
\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mo\u380?e powinni\u347?my porozmawia\u263? na inny temat.\par\pard\plain\hyphp
ar} {
- Na przyk\u322?ad, o go\u347?ciu na koniu, kt\u243?ry ju\u380? jedzie, \u380?eb
y nas zabi\u263??\par\pard\plain\hyphpar} {
- Gdyby tak troch\u281? u\u322?o\u380?y\u263?\u8230? - mrukn\u281?\u322?a.\par\p
ard\plain\hyphpar} {
- Co, konia?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie, twoje w\u322?osy.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zapomnia\u322?em zabra\u263? \u380?el, kiedy po\u380?era\u322? mnie hipopotam.
\par\pard\plain\hyphpar} {
- Przepraszam. Twoje w\u322?osy s\u261? w porz\u261?dku. Pr\u243?bowa\u322?am by
\u263? zabawna.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Daj\u281? ci punkt za starania. - Jason westchn\u261?\u322?. - To nie jest sen
.\par\pard\plain\hyphpar} {

- Wiem - przytakn\u281?\u322?a z ci\u281?\u380?kim sercem Rachel. - Ale chcia\u3


22?abym, \u380?eby by\u322?. Kiedy \u347?cie\u380?ka do\u322?\u261?czy\u322?a do
drogi, Jason popatrzy\u322? w g\u243?r\u281? i w d\u243?\u322? szlaku. Na wscho
dzie widzia\u322? dachy i kominy miasteczka, w oddali na zachodzie obelisk znacz
\u261?cy rozstaje. Droga wygl\u261?da\u322?a na pust\u261?.\par\pard\plain\hyphp
ar} {
Jason i Rachel po\u347?piesznie wr\u243?cili do obelisku i skr\u281?cili na po\u
322?udnie. Jason rozmy\u347?la\u322? o tym, z jak\u261? \u322?atwo\u347?ci\u261?
m\u281?\u380?czyzna jad\u261?cy konno m\u243?g\u322?by ich wyprzedzi\u263?. Pod
obno towarzyszy\u322? mu kto\u347? pieszo. To go mog\u322?o spowalnia\u263?. A j
e\u347?li je\u378?dziec pojedzie przodem, zostawiaj\u261?c piechura? Wyjmuj\u261
?c sztylet z kieszeni, Jason dotkn\u261?\u322? kwiatu na r\u281?koje\u347?ci, um
o\u380?liwiaj\u261?cego wystrzelenie ostrza. Mia\u322? nadziej\u281?, \u380?e \u
346?lepy Kr\u243?l zdo\u322?a\u322? w jaki\u347? spos\u243?b spowolni\u263? po\u
347?cig.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dosta\u322?e\u347? fajny n\u243?\u380? i pier\u347?cie\u324? - zrz\u281?dzi\u3
22?a Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Co z tego? Ty masz granat.\par\pard\plain\hyphpar} {
- I mog\u281? go u\u380?y\u263? tylko raz. O ile wcze\u347?niej sama si\u281? ni
m nie wysadz\u281?. Od razu wida\u263?, \u380?e niespecjalnie szanuje si\u281? t
u kobiety.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie jestem pewien, czy komukolwiek okazuje si\u281? tu wi\u281?kszy szacunek odpar\u322? Jason. - Czyli, przechodz\u261?c do tego \u347?wiata, mia\u322?a\u3
47? przy sobie tylko manierk\u281? i aparat?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Aha.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Cyfrowy?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie, analogowy. Sami wywo\u322?ujemy filmy i robimy odbitki.\par\pard\plain\hy
phpar} {
- Powinienem by\u322? si\u281? domy\u347?li\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Moi rodzice maj\u261? mn\u243?stwo ziemi - powiedzia\u322?a Rachel. - Maj\u261
? par\u281? wolnych dom\u243?w i pracowni, kt\u243?re wynajmuj\u261? artystom, p
isarzom i fotografom.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Rety, a my\u347?la\u322?em, \u380?e to ja dorasta\u322?em w ekoKolorado. Rozpa
lacie sobie ogniska i \u347?piewacie piosenki?\par\pard\plain\hyphpar} {
- To wcale nie jest takie dziwaczne. Poza tym robi\u281? te\u380? mn\u243?stwo n
ormalnych rzeczy.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Na przyk\u322?ad, chodzisz do szko\u322?y w domu? Niech zgadn\u281?, w czym mo
g\u322?a\u347? odnie\u347?\u263? najwi\u281?ksze sukcesy? Jako najlepiej ubrana?
Klasowy b\u322?azen? Wszystko powy\u380?sze?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Bardzo zabawne.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Za\u322?o\u380?\u281? si\u281?, \u380?e jeste\u347? na mn\u243?stwie zdj\u281?
\u263? w ksi\u281?dze pami\u261?tkowej rocznika.\par\pard\plain\hyphpar} {
Pokr\u281?ci\u322?a g\u322?ow\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Brakuje mi prawdziwej ksi\u281?gi, ale rzeczywi\u347?cie robimy mn\u243?stwo z
dj\u281?\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- A nie brakuje ci przyjaci\u243?\u322??\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mam przyjaci\u243?\u322?!\par\pard\plain\hyphpar} {
- Poza pluszowymi zwierz\u261?tkami?\par\pard\plain\hyphpar} {
Rachel uderzy\u322?a go w rami\u281?. - Mam mn\u243?stwo przyjaci\u243?\u322?. S
zko\u322?a publiczna to nie jedyny spos\u243?b na poznanie ludzi. Nale\u380?\u28
1? do grupy dzieciak\u243?w, kt\u243?re ucz\u261? si\u281? w domach, i robimy ra
zem r\u243?\u380?ne rzeczy. Par\u281? z nich to dziwacy, ale wi\u281?kszo\u347?\
u263? jest fajna i ciekawa. Poza tym odwiedzaj\u261? nas arty\u347?ci, s\u261? t
e\u380? dzieciaki z dru\u380?yny lekkoatletycznej i moi kuzyni.\par\pard\plain\h
yphpar} {
- Nie brzmi to najgorzej - przyzna\u322? Jason. - Gdybym nadal m\u243?g\u322? gr
a\u263? w baseball, a uczy\u263? si\u281? w domu, mo\u380?e bym si\u281? skusi\u
322?. Zw\u322?aszcza, gdyby wi\u261?za\u322?o si\u281? to z mn\u243?stwem fajnyc
h wakacji, kt\u243?re udaj\u261? nauk\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Pr\u243?bowa\u322? wyobrazi\u263? sobie, jak to by wygl\u261?da\u322?o. Jego rod

zina tylko kilka razy wsp\u243?lnie wyjecha\u322?a na wakacje i \u380?aden wyjaz


d nie by\u322? zbytnio imponuj\u261?cy. Jego brat i siostra byli sporo starsi, a
mama i tata zawsze na ciekawe wakacje wyje\u380?d\u380?ali tylko we dwoje. Rodz
ice nigdy nie okazywali mu tyle zainteresowania, co jego starszemu rodze\u324?st
wu. Nie wyobra\u380?a\u322? sobie, \u380?eby po\u347?wi\u281?cili mu czas i uczy
li go w domu.\par\pard\plain\hyphpar} {
Zerkn\u261?\u322? za siebie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ca\u322?y czas spodziewam si\u281?, \u380?e zobacz\u281?, jak wrogowie atakuj\
u261? nas od ty\u322?u.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wiem - odpar\u322?a Rachel. - Cz\u322?owiek ma nerwy jak postronki. Te\u380? m
asz wra\u380?enie, \u380?e nasze \u380?ycie ju\u380? nigdy nie b\u281?dzie norma
lne?\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason zacisn\u261?\u322? usta. Rachel wypowiedzia\u322?a w\u322?a\u347?nie na g\
u322?os my\u347?l, kt\u243?ra dr\u281?czy\u322?a go, odk\u261?d \u346?lepy Kr\u2
43?l wyjawi\u322? im cel ich misji.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Yhm.\par\pard\plain\hyphpar} {
Przy\u347?pieszyli, na przemian biegn\u261?c i id\u261?c. Jason dziwi\u322? si\u
281? nieco, \u380?e Rachel potrafi dotrzyma\u263? mu kroku niezale\u380?nie od t
ego, jakie tempo wybiera\u322?. Najwyra\u378?niej nie k\u322?ama\u322?a na temat
lekkoatletyki.\par\pard\plain\hyphpar} {
Zjedli lunch i obiad, id\u261?c. Zajadali kanapki z mi\u281?sem i serem, kt\u243
?re zrobili sobie z zapas\u243?w ze sk\u243?rzanej torby. Grzebi\u261?c po omack
u w torbie, Jason zauwa\u380?y\u322? mieszek \u347?ci\u261?gni\u281?ty sznurkiem
. Wa\u380?\u261?c go w r\u281?ku, zdziwi\u322? si\u281?, \u380?e niewielki worec
zek ca\u322?kiem sporo wa\u380?y. W \u347?rodku znalaz\u322? ma\u322?e grudki mi
edzi i br\u261?zu.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Do czego to s\u322?u\u380?y? - zdziwi\u322? si\u281?. - Amunicja do procy?\par
\pard\plain\hyphpar} {
- Pewnie pieni\u261?dze.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mamy a\u380? tyle szcz\u281?\u347?cia?\par\pard\plain\hyphpar} {
- \u346?lepy Kr\u243?l chce, \u380?eby nam si\u281? powiod\u322?o.\par\pard\plai
n\hyphpar} {
- Kto\u347? powinien powiedzie\u263? tym ludziom o monetach - mrukn\u261?\u322?
Jason, odk\u322?adaj\u261?c sakiewk\u281?. - To niezbyt wygodne, kiedy got\u243?
wka mo\u380?e poturla\u263? si\u281? w dowoln\u261? stron\u281?.\par\pard\plain\
hyphpar} {
W miar\u281? up\u322?ywu czasu szli cz\u281?\u347?ciej ni\u380? biegli. Jasona z
aczyna\u322?y bole\u263? nogi, ale poniewa\u380? Rachel si\u281? nie skar\u380?y
\u322?a, on te\u380? nic nie m\u243?wi\u322?. Nie min\u281?li \u380?adnego \u347
?ladu ludzkiej obecno\u347?ci, ale zauwa\u380?yli mn\u243?stwo gryzoni i ptak\u2
43?w.\par\pard\plain\hyphpar} {
Kiedy s\u322?o\u324?ce sp\u281?cznia\u322?o i poczerwienia\u322?o nad horyzontem
, Jason poczu\u322? na twarzy wilgotn\u261? bryz\u281?. Brn\u261?c pod g\u243?r\
u281? d\u322?ug\u261? pochy\u322?o\u347?ci\u261?, zastanawia\u322? si\u281?, czy
nie powinien wy\u322?owi\u263? z worka resztek dodaj\u261?cych energii jag\u243
?d. Gdy wspi\u261?\u322? si\u281? na wzniesienie, wreszcie zobaczy\u322? morze niebieskoszary bezkres ci\u261?gn\u261?cy si\u281? jak okiem si\u281?gn\u261?\u
263?, nadal co najmniej kilka mil w bok od wzniesienia.\par\pard\plain\hyphpar}
{
- Odp\u322?yw zacznie si\u281? dopiero jutro w po\u322?udnie - powiedzia\u322? J
ason. - I wygl\u261?da na to, \u380?e tu schowamy si\u281? \u322?atwiej ni\u380?
na dole.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Las jest naprawd\u281? rzadki na drugim kra\u324?cu tego grzbietu - zgodzi\u32
2?a si\u281? Rachel. Przysiad\u322?a i przyjrza\u322?a si\u281? mocno ubitej \u3
47?cie\u380?ce. - Widz\u281? odciski naszych but\u243?w. Powinni\u347?my przej\u
347?\u263? \u347?cie\u380?k\u261? kawa\u322?ek, mo\u380?e zej\u347?\u263? z niej
par\u281? razy, a potem zawr\u243?ci\u263? na prze\u322?aj. Na wypadek, gdyby n
as tropili.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Masz racj\u281? - przyzna\u322? Jason, my\u347?l\u261?c o losie Aster\u261?. Powinni\u347?my chyba przedsi\u281?wzi\u261?\u263? jakie\u347? \u347?rodki ostr

o\u380?no\u347?ci.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason ruszy\u322? \u347?cie\u380?k\u261? za Rachel, mocno uderzaj\u261?c stopami
, zerkn\u281?\u322?a na niego.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie st\u261?paj mocniej ni\u380? poprzednio. To mo\u380?e ich zaniepokoi\u263?
i zorientuj\u261? si\u281?, \u380?e zostawiali\u347?my fa\u322?szywe \u347?lady
.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Robi\u322?a\u347? to ju\u380? kiedy\u347??\par\pard\plain\hyphpar} {
- Za ka\u380?dym razem, gdy pryska\u322?am z wi\u281?zienia dla nieletnich.\par\
pard\plain\hyphpar} {
Jason parskn\u261?\u322? \u347?miechem.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jasne. Wiesz, b\u281?dziemy musieli spa\u263? na zmian\u281?, \u380?eby pe\u32
2?ni\u263? wart\u281? w nocy.\par\pard\plain\hyphpar} {
Pokiwa\u322?a g\u322?ow\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dziwne, \u380?e nikogo nie widzieli\u347?my. Nikt nie korzysta\u322? z drogi,
nie ma tu \u380?adnych dom\u243?w.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Aha, straszne odludzie. B\u281?dzie mi brakowa\u263? \u322?\u243?\u380?ka na z
amku.\par\pard\plain\hyphpar} {
Zeszli ze \u347?cie\u380?ki kilka razy, a potem Rachel ostro\u380?nie zawr\u243?
ci\u322?a zaimprowizowan\u261? tras\u261? z powrotem na zalesiony stok. Wybra\u3
22?a miejsce znajduj\u261?ce si\u281? spory kawa\u322?ek od drogi, gdzie ros\u32
2?o mn\u243?stwo drzew i krzew\u243?w, kt\u243?re ich zas\u322?ania\u322?y. Choc
ia\u380? miejsce by\u322?o os\u322?oni\u281?te, nadal mogli obserwowa\u263? z ni
ego drog\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Po po\u347?piesznym posi\u322?ku Jason zaproponowa\u322?, \u380?e we\u378?mie pi
erwsz\u261? wart\u281?. Opatuli\u322? si\u281? w p\u322?aszcz i koc, u\u322?o\u3
80?y\u322? na poduszce z ugniecionych chwast\u243?w, opar\u322? si\u281? plecami
o drzewo i walczy\u322? z senno\u347?ci\u261?. Kiedy \u347?wiat\u322?o dnia prz
ygas\u322?o, rytm oddechu Rachel, cykanie owad\u243?w i ub\u243?stwo bod\u378?c\
u243?w zmys\u322?owych w ciemno\u347?ciach przezwyci\u281?\u380?y\u322?y jego l\
u281?ki. Jason zapad\u322? w g\u322?\u281?boki sen.\par\pard\plain\hyphpar} {
{\qc
* * *\par\pard\plain\hyphpar}\par\pard\plain\hyphpar} {
Obudzi\u322? si\u281? gwa\u322?townie. Czu\u322? wilgo\u263?. Mgie\u322?ka przed
\u347?witu otuli\u322?a krajobraz, pog\u322?\u281?biaj\u261?c poranny ch\u322?\u
243?d. Kiedy si\u281? wyprostowa\u322? i wsta\u322?, zabola\u322?y go \u322?ydki
, pewnie od biegania poprzedniego dnia w wysokich butach. Ha\u322?as, kt\u243?re
go narobi\u322?, wstaj\u261?c, obudzi\u322? Rachel. Usiad\u322?a, tr\u261?c zapu
chni\u281?te oczy.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Kt\u243?ra godzina? Co z moj\u261? wart\u261?? Zasn\u261?\u322?e\u347??\par\pa
rd\plain\hyphpar} {
- Nie - sk\u322?ama\u322? Jason. - Wygl\u261?da\u322?a\u347? na zm\u281?czon\u26
1?. Chcia\u322?em, \u380?eby\u347? odpocz\u281?\u322?a.\par\pard\plain\hyphpar}
{
- To dlaczego masz na policzku odci\u347?ni\u281?te li\u347?cie i smugi ziemi? P
e\u322?ni\u322?e\u347? wart\u281? z twarz\u261? w stosie li\u347?ci?\par\pard\pl
ain\hyphpar} {
- Stara\u322?em si\u281? nie zasn\u261?\u263? - t\u322?umaczy\u322? si\u281? Jas
on. - Zrobi\u322?o si\u281? ciemno i naprawd\u281? strasznie nudno.\par\pard\pla
in\hyphpar} {
- I o to chodzi, \u380?eby by\u322?o nudno - powiedzia\u322?a Rachel, owijaj\u26
1?c si\u281? cia\u347?niej p\u322?aszczem w ramionach. - Przeciwie\u324?stwem nu
dy by\u322?by kto\u347?, kto podcina nam gard\u322?a.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason si\u281? skrzywi\u322?. W domu miewa\u322? lekcje, kt\u243?re go nudzi\u32
2?y. Sp\u281?dzi\u322? mn\u243?stwo p\u243?\u378?nych wieczor\u243?w, pr\u243?bu
j\u261?c znale\u378?\u263? co\u347? w telewizji. Cz\u281?sto mia\u322? wra\u380?
enie, \u380?e zaplanowano mu \u380?ycie, ale zabrak\u322?o w nim prawdziwego cel
u, a nuda tylko podkre\u347?la\u322?a ten problem. Jednak\u380?e Rachel mia\u322
?a racj\u281? - teraz nuda by\u322?a ich sprzymierze\u324?cem.\par\pard\plain\hy
phpar} {
Jason zmru\u380?y\u322? oczy we mgle.\par\pard\plain\hyphpar} {

- Nie widz\u281? drogi.\par\pard\plain\hyphpar} {


- Je\u347?li kto\u347? nas \u347?ledzi, mg\u322?a b\u281?dzie dzia\u322?a\u322?a
na nasz\u261? korzy\u347?\u263? - zwr\u243?ci\u322?a mu uwag\u281? Rachel.\par\
pard\plain\hyphpar} {
- Ciekawe, kiedy si\u281? podnios\u322?a - zastanawia\u322? si\u281? na g\u322?o
s Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Trudno powiedzie\u263? - odpar\u322?a cierpko Rachel. - Przegapili\u347?my t\u
281? informacj\u281?, kiedy oboje spali\u347?my.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie b\u261?d\u378? taka. Przynajmniej si\u281? uda\u322?o. Teraz b\u281?dziemy
wypocz\u281?ci, kiedy rzucimy si\u281? z klifu w morze. - Przeci\u261?gn\u261?\
u322? si\u281? z j\u281?kiem. - Chcesz \u347?niadanie? Pewnie powinni\u347?my i\
u347?\u263?, p\u243?ki mg\u322?a nas os\u322?ania.\par\pard\plain\hyphpar} {
- W porz\u261?dku. Mo\u380?e odrobin\u281?, zanim ruszymy.\par\pard\plain\hyphpa
r} {
Jason pogrzeba\u322? w torbie, wybieraj\u261?c troch\u281? suszonego mi\u281?sa
i twardego chleba. Kiedy odkry\u322?, \u380?e resztki grzyb\u243?w od depozytari
usza wiedzy zaczynaj\u261? \u347?miesznie pachnie\u263? i pokry\u322?y si\u281?
mechatymi \u322?atami ple\u347?ni, wyrzuci\u322? je, zastanawiaj\u261?c si\u281?
, czy b\u281?dzie tego \u380?a\u322?owa\u322?, kiedy sko\u324?cz\u261? im si\u28
1? zapasy.\par\pard\plain\hyphpar} {
Prze\u380?uwaj\u261?c chleb i mi\u281?so, Jason i Rachel szli ci\u281?\u380?kim
krokiem przez pokryte ros\u261? poszycie z powrotem w stron\u281? drogi. Owin\u2
81?li si\u281? ciasno p\u322?aszczami. Jason dr\u380?a\u322?. Wilgotny zi\u261?b
przes\u261?czy\u322? si\u281? przez wszystkie warstwy ubra\u324?.\par\pard\plai
n\hyphpar} {
- Sprawd\u378?my, czy wida\u263? \u347?lady kopyt - zaproponowa\u322?a Rachel.\p
ar\pard\plain\hyphpar} {
W narastaj\u261?cym \u347?wietle, oddychaj\u261?c zamglonym powietrzem, Jason ro
zgl\u261?da\u322? si\u281? nieporadnie, szukaj\u261?c \u347?wie\u380?ych ko\u324
?skich \u347?lad\u243?w.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Niczego nie widz\u281? - oznajmi\u322? wreszcie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- W takim razie tym bardziej spodziewajmy si\u281?, \u380?e wr\u243?g zajdzie na
s od ty\u322?u.\par\pard\plain\hyphpar} {
Szybkim krokiem ruszyli drog\u261? w stron\u281? morza. Wspi\u261?wszy si\u281?
na wzniesienie, na kt\u243?rym byli poprzedniego dnia, droga schodzi\u322?a zako
sami ku wybrze\u380?u, wij\u261?c si\u281?, \u380?eby pokona\u263? co bardziej s
trome odcinki. Im ni\u380?ej schodzili \u347?cie\u380?k\u261?, tym g\u281?stsza
by\u322?a mg\u322?a. Jason cisn\u261?\u322? kamieniem z ca\u322?ych si\u322? i p
atrzy\u322?, jak znika w szaro\u347?ci na d\u322?ugo przed tym, jak uderzy\u322?
o ziemi\u281? i zaszele\u347?ci\u322? w\u347?r\u243?d krzak\u243?w. Wkr\u243?tc
e Jason widzia\u322? ju\u380? raptem na odleg\u322?o\u347?\u263? par\u281? krok\
u243?w. W ka\u380?dej chwili spodziewa\u322? si\u281?, \u380?e przera\u380?aj\u2
61?cy je\u378?dziec wyskoczy na nich z p\u243?\u322?mroku.\par\pard\plain\hyphpa
r} {
Kiedy zbli\u380?yli si\u281? do urwiska, znowu zobaczyli morze. Niskie \u347?wia
t\u322?o s\u322?oneczne rozlewa\u322?o si\u281? po lewej stronie, rze\u378?bi\u2
61?c powierzchni\u281? wody wyrazistym reliefem, gdy doliny mi\u281?dzy falami g
in\u281?\u322?y w cieniu.\par\pard\plain\hyphpar} {
- \u321?adnie - powiedzia\u322?a Rachel. - Ale brakuje mi os\u322?ony, jak\u261?
dawa\u322?a nam mg\u322?a.\par\pard\plain\hyphpar} {
Dotarli do miejsca, w kt\u243?rym droga odbija\u322?a w lewo, biegn\u261?c r\u24
3?wnolegle do klif\u243?w tak daleko, jak si\u281?ga\u322? wzrokiem Jason. Zgodn
ie z instrukcjami Gallorana, porzucili drog\u281? i szli dalej na po\u322?udnie.
Wkr\u243?tce dotarli do stru\u380?ki.\par\pard\plain\hyphpar} {
Strumyk p\u322?yn\u261?\u322? w stron\u281? klif\u243?w, wpadaj\u261?c w w\u261?
sk\u261? szczelin\u281? dziesi\u281?\u263? krok\u243?w od brzegu. Chorowite k\u2
81?pki postrz\u281?pionych chwast\u243?w porasta\u322?y brzegi w\u261?t\u322?ej
strugi.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason ostro\u380?nie podszed\u322? do kamienistej kraw\u281?dzi urwiska. Widok z
apiera\u322? dech w piersi. Sta\u322? ponad siedemdziesi\u261?t st\u243?p nad k\

u322?\u281?bi\u261?cymi si\u281? falami, po\u347?rodku wygi\u281?tego amfiteatru


klif\u243?w zamykaj\u261?cych szeroki fiord. Po obu stronach pionowe \u347?cian
y ciemnej ska\u322?y g\u243?rowa\u322?y nad spi\u281?trzonymi wybuchami spienion
ej kipieli. \u379?adne rafy ani p\u322?ycizny nie spowalnia\u322?y fal, kiedy wz
nosi\u322?y si\u281? i rzuca\u322?y w pienistych eksplozjach na obce formacje sk
alne.\par\pard\plain\hyphpar} {
Rachel stan\u281?\u322?a obok Jasona, swobodnie, z r\u281?k\u261? na biodrze. Po
tem podesz\u322?a jeszcze bli\u380?ej do kraw\u281?dzi i wychyli\u322?a si\u281?
do przodu, \u380?eby spojrze\u263? prosto w d\u243?\u322?. Jasona przesz\u322?y
ciarki na widok Rachel stoj\u261?cej tak blisko kraw\u281?dzi, ale nie odezwa\u
322? si\u281? s\u322?owem.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To wygl\u261?da na samob\u243?jstwo - powiedzia\u322?a, odsuwaj\u261?c si\u281
? od urwiska.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mo\u380?e w czasie odp\u322?ywu b\u281?dzie wygl\u261?da\u322?o lepiej. - Jaso
n nie kry\u322? nadziei.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Pewnie po prostu z wody b\u281?dzie wystawa\u322?o wi\u281?cej ska\u322?. Dobr
ze p\u322?ywasz? - Przyzwoicie, chocia\u380? \u380?aden ze mnie olimpijczyk. A t
y? - Ca\u322?kiem dobrze. Sporo p\u322?ywa\u322?am z fajk\u261? i akwalungiem, a
le nigdy nie nurkowa\u322?am z klif\u243?w. Tu jest wysoko.\par\pard\plain\hyphp
ar} {
Jason odwr\u243?ci\u322? si\u281? i spojrza\u322? na stok, kt\u243?rym zeszli, z
daj\u261?c sobie spraw\u281?, \u380?e maj\u261? doskona\u322?y widok na wiele mi
l drogi. Przynajmniej \u380?aden haratacz albo inna z\u322?owieszcza istota, zam
ierzaj\u261?ca poszatkowa\u263? ich na konfetti, nie zdo\u322?a raczej podkra\u3
47?\u263? si\u281? do nich.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To chyba poczekamy tu do po\u322?udnia - powiedzia\u322?, sadowi\u261?c si\u28
1? pod wykrzywionym przez wiatry drzewem.\par\pard\plain\hyphpar} {
Z r\u281?kami na kolanach zagapi\u322? si\u281? na d\u322?ugi stok i wij\u261?c\
u261? si\u281? drog\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Niech zgadn\u281?: ty bierzesz pierwsz\u261? wart\u281?? A potem obudzimy si\u
281? o p\u243?\u322?nocy?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie jestem \u347?pi\u261?cy! - zaprotestowa\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpa
r} {
- Ja te\u380? nie - odpar\u322?a Rachel, siadaj\u261?c po turecku. - Jak my\u347
?lisz, w jaki spos\u243?b wr\u243?cimy na g\u243?r\u281??\par\pard\plain\hyphpar
} {
- Musi istnie\u263? jaki\u347? spos\u243?b. Mo\u380?e cz\u322?owiek w jaskini b\
u281?dzie wiedzia\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Naprawd\u281? to zrobimy? Zeskoczymy z klifu i pop\u322?yniemy do jaskini? Pew
nie zginiemy.\par\pard\plain\hyphpar} {
- A jakie mamy wyj\u347?cie? Gdyby istnia\u322?a inna mo\u380?liwo\u347?\u263?,
mo\u380?e bym j\u261? wybra\u322?. Wydaje si\u281? jednak oczywiste, \u380?e je\
u347?li zarzucimy poszukiwanie S\u322?owa, ju\u380? po nas. Wol\u281? raczej zar
yzykowa\u263? \u380?ycie ni\u380? straci\u263? je na pewno.\par\pard\plain\hyphp
ar} {
- Wierzysz we wszystko, co powiedzia\u322? ci \u346?lepy Kr\u243?l?\par\pard\pla
in\hyphpar} {
- Aha, tak my\u347?l\u281?. Jego s\u322?owa pasowa\u322?y do tego, co przeczyta\
u322?em w ksi\u281?dze, i tego, co us\u322?ysza\u322?em od depozytariusza wiedzy
.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wierzysz mu na tyle, \u380?eby zaryzykowa\u263? nasze \u380?ycie?\par\pard\pla
in\hyphpar} {
Jason zamilk\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie. Wierz\u281? mu na tyle, \u380?eby zaryzykowa\u263? w\u322?asne \u380?ycie
. Nie widz\u281? powodu, dla kt\u243?rego oboje mieliby\u347?my skaka\u263?.\par
\pard\plain\hyphpar} {
Rachel podrapa\u322?a si\u281? po r\u281?ce.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dlaczego to tobie ma przypa\u347?\u263? skok? Bo jeste\u347? ch\u322?opakiem?\
par\pard\plain\hyphpar} {
- To nie jest nagroda tylko kara.\par\pard\plain\hyphpar} {

- To co\u347? wa\u380?nego, co trzeba zrobi\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {


- Czy ty po prostu uwielbiasz si\u281? k\u322?\u243?ci\u263?? Gdyby kto\u347? ch
cia\u322? skoczy\u263? za mnie, tylko by mi ul\u380?y\u322?o.\par\pard\plain\hyp
hpar} {
- Ja chc\u281? skoczy\u263? za ciebie.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason przewr\u243?ci\u322? oczami. - Pr\u243?buj\u281? by\u263? mi\u322?y. I spr
awiedliwy. To ja przeczyta\u322?em ksi\u281?g\u281?. Ta misja jest konieczna z m
ojej winy. Poza tym jestem wi\u281?kszy od ciebie, przez co mam wi\u281?ksze sza
nse przetrwa\u263? w tym wzburzonym przyboju.\par\pard\plain\hyphpar} {
To wyja\u347?nienie uciszy\u322?o na chwil\u281? Rachel. Zacz\u281?\u322?a skuba
\u263? ro\u347?link\u281? przed sob\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To naprawd\u281? bardzo mi\u322?e z twojej strony - powiedzia\u322?a w ko\u324
?cu. - Przecie\u380? widz\u281?, \u380?e nie lubisz wysoko\u347?ci.\par\pard\pla
in\hyphpar} {
- Nie lubi\u281? urwisk - poprawi\u322? j\u261? Jason. - Nie mam nic przeciwko w
ysoko\u347?ci, je\u347?li dasz mi por\u281?cz, wsadzisz mnie do samolotu albo na
kolejk\u281? g\u243?rsk\u261?. Ale nie martwmy si\u281? tym na razie. - Zamkn\u
261?\u322? oczy.\par\pard\plain\hyphpar} {
- A co to w\u322?a\u347?ciwie jest haratacz? - zastanawia\u322?a si\u281? na g\u
322?os Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
Otworzy\u322? oczy.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nigdy tak naprawd\u281? nie wyt\u322?umaczono nam tego, co? My\u347?l\u281?, \
u380?e to co\u347? paskudnego, co sieka ludzi na tatar. My\u347?l\u281?, \u380?e
si\u281? zorientujemy, jak ju\u380? to zobaczymy.\par\pard\plain\hyphpar} {
Skin\u281?\u322?a g\u322?ow\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zanim skoczysz, mo\u380?e powiniene\u347? powiedzie\u263? mi sylab\u281?, kt\u
243?rej si\u281? nauczy\u322?e\u347?. No wiesz, na wypadek, gdybym musia\u322?a
kontynuowa\u263? misj\u281? samotnie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Pr\u243?bujesz zapeszy\u263?? Dzi\u281?ki za dodanie otuchy!\par\pard\plain\hy
phpar} {
- Nie ma nic z\u322?ego w przygotowaniu si\u281? na najgorsz\u261? mo\u380?liwo\
u347?\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Powinna\u347? sprzedawa\u263? ubezpieczenia.\par\pard\plain\hyphpar} {
Naburmuszy\u322?a si\u281? i wsta\u322?a.\par\pard\plain\hyphpar} {
- W porz\u261?dku.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ej, nie b\u261?d\u378? taka dra\u380?liwa.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie musisz nabija\u263? si\u281? ze wszystkiego.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mo\u380?e powinni\u347?my po prostu nacieszy\u263? si\u281? muzyk\u261? fal? pr\u243?bowa\u322? udobrucha\u263? j\u261? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
Usiad\u322?a z powrotem.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason u\u322?o\u380?y\u322? si\u281? wygodnie pod powykr\u281?canym drzewem.\par
\pard\plain\hyphpar} {
- Pierwsza sylaba brzmi \u8222?a\u8221?. M\u243?wi\u281? tak na wszelki wypadek.
\par\pard\plain\hyphpar} {
- To by\u322?o a\u380? tak trudne?\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason wyszczerzy\u322? z\u281?by w u\u347?miechu, uznaj\u261?c, \u380?e lepiej s
i\u281? wycofa\u263?, dop\u243?ki ma przewag\u281?. Rachel bez w\u261?tpienia mi
a\u322?a charakterek. Mia\u322?a zdecydowane pogl\u261?dy i nie waha\u322?a si\u
281? nimi podzieli\u263?. Dobra k\u322?\u243?tnia pomaga\u322?a wype\u322?ni\u26
3? czas, ale Jason z\u322?apa\u322? si\u281? na tym, \u380?e zastanawia si\u281?
, czy podr\u243?\u380? z Rachel nie stanie si\u281? denerwuj\u261?ca. Skoro mia\
u322? tu spotka\u263? kogo\u347? ze swojego \u347?wiata, nie m\u243?g\u322? to b
y\u263? Matt albo Tim? Wsparliby go w walce, a ich towarzystwo by\u322?oby zabaw
niejsze. A je\u347?li ju\u380? musia\u322?a to by\u263? dziewczyna, nie mog\u322
?a si\u281? trafi\u263? jaka\u347? mniej okropna, na przyk\u322?ad April Knudsen
?\par\pard\plain\hyphpar} {
Rytmiczne uderzenia fal w dole, brzmi\u261?ce jak pot\u281?\u380?ny wiatr zrywaj
\u261?cy si\u281? i s\u322?abn\u261?cy z nienaturaln\u261? regularno\u347?ci\u26
1?, uko\u322?ysa\u322?y go i wprowadzi\u322?y w stan g\u322?\u281?bokiego odpr\u
281?\u380?enia. Wdychaj\u261?c wype\u322?nione sol\u261? powietrze, znowu zamkn\

u261?\u322? oczy.\par\pard\plain\hyphpar} {
Obudzi\u322? si\u281? gwa\u322?townie, kiedy Rachel tr\u261?ci\u322?a go w rami\
u281?. Cienie zrobi\u322?y si\u281? kr\u243?tkie. S\u322?o\u324?ce wisia\u322?o
wysoko. Naprawd\u281? by\u322?o ju\u380? po\u322?udnie. Powietrze nadal by\u322?
o ch\u322?odne, ale s\u322?o\u324?ce \u347?wieci\u322?o jasno.\par\pard\plain\hy
phpar} {
- Mo\u380?e cierpisz na narkolepsj\u281?? - zasugerowa\u322?a Rachel, kiedy wsta
\u322? chwiejnie.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason otar\u322? oczy.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Po prostu lubi\u281? drzemki.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To ostrze\u380? mnie, kiedy we\u378?miesz si\u281? za obs\u322?ug\u281? ci\u28
1?\u380?kiej maszynerii.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason przyjrza\u322? si\u281? stokowi i zobaczy\u322?, \u380?e nikt ich nie \u34
7?ciga. Speszony faktem, \u380?e znowu przysn\u261?\u322?, rozsznurowa\u322? i \
u347?ci\u261?gn\u261?\u322? buty.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Co robisz? - zdziwi\u322?a si\u281? Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ja skocz\u281?. - Jason dalej si\u281? rozbiera\u322?, a\u380? zosta\u322? w s
amych bokserkach, niebieskich w \u380?\u243?\u322?te pr\u261?\u380?ki. Pomy\u347
?la\u322?, \u380?e bokserki i buty to teraz jedyne cz\u281?\u347?ci garderoby za
brane z domu, jakie mu zosta\u322?y.\par\pard\plain\hyphpar} {
Rachel si\u281? odwr\u243?ci\u322?a.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie jeste\u347? specjalnie nie\u347?mia\u322?y, co?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mam na sobie bokserki, wygl\u261?daj\u261? jak k\u261?piel\u243?wki.\par\pard\
plain\hyphpar} {
Odwr\u243?ci\u322?a si\u281? znowu i spojrza\u322?a na Jasona.\par\pard\plain\hy
phpar} {
- Ja to mog\u281? zrobi\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mo\u380?esz skoczy\u263? z nast\u281?pnego klifu. Nie b\u261?d\u378? uparta.\p
ar\pard\plain\hyphpar} {
- To ty jeste\u347? uparty - odgryz\u322?a si\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason przyzna\u322? w duchu, \u380?e Rachel ma racj\u281?. Rodzice zawsze mu wyt
ykali, \u380?e jest zawzi\u281?ty. W domu cz\u281?sto stawia\u322? na swoim, bo
po prostu upiera\u322? si\u281? d\u322?u\u380?ej ni\u380? wszyscy inni.\par\pard
\plain\hyphpar} {
- Mo\u380?emy rzuci\u263? monet\u261? - zaproponowa\u322?a.\par\pard\plain\hyphp
ar} {
- Nasze monety maj\u261? kszta\u322?t grudek.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie, mam monet\u281? z naszego \u347?wiata. - Zacz\u281?\u322?a szuka\u263? w
kieszeniach. - Zwyci\u281?zca wybiera, kto skoczy.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dobra.\par\pard\plain\hyphpar} {
Dr\u380?\u261?c, Jason podszed\u322? ostro\u380?nie do kraw\u281?dzi urwiska. Mo
rska bryza muska\u322?a mu policzki, mierzwi\u322?a w\u322?osy. Dosta\u322? g\u2
81?siej sk\u243?rki na ca\u322?ym ciele. Skrzy\u380?owa\u322? r\u281?ce, dla roz
grzewki rozcieraj\u261?c d\u322?o\u324?mi boki.\par\pard\plain\hyphpar} {
Daleko w dole poziom wody opad\u322?. Dwie ska\u322?y o kszta\u322?cie grot\u243
?w by\u322?y teraz doskonale widoczne, wskazywa\u322?y siebie nawzajem. \u379?eb
y wyl\u261?dowa\u263? dok\u322?adnie mi\u281?dzy nimi, b\u281?dzie musia\u322? w
yskoczy\u263? spory kawa\u322? przed siebie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mam - odezwa\u322?a si\u281? Rachel za jego plecami. - Orze\u322? czy reszka?\
par\pard\plain\hyphpar} {
- Orze\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Zerkn\u261?\u322?, kiedy Rachel rzuci\u322?a dwudziestopi\u281?ciocent\u243?wk\u
281? i z\u322?apa\u322?a.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Reszka - oznajmi\u322?a i pokaza\u322?a monet\u281? z triumfalnym u\u347?miech
em.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Przegra\u322?em - powiedzia\u322? Jason, odwracaj\u261?c si\u281? od niej.\par
\pard\plain\hyphpar} {
- Nie, czekaj!\par\pard\plain\hyphpar} {
Wyrzucaj\u261?c ramiona do przodu, skoczy\u322? w pust\u261? przestrze\u324?, a
wn\u281?trzno\u347?ci podskoczy\u322?y razem z nim, kiedy jego cia\u322?o run\u2

81?\u322?o w d\u243?\u322? i przy\u347?pieszy\u322?o szale\u324?czo w ch\u322?od


nym, s\u322?onym powietrzu. Podmuch upadku omiata\u322? go, podczas gdy zielonka
wa, spieniona woda mkn\u281?\u322?a mu na spotkanie. Z \u322?okciami przyci\u347
?ni\u281?tymi do piersi zatka\u322? nos, wyprostowa\u322? si\u281? i przebi\u322
? si\u281? przez powierzchni\u281? wody mi\u281?dzy dwiema gigantycznymi grotami
. W chwili najg\u322?\u281?bszego zanurzenia stopami dotkn\u261?\u322? dna.\par\
pard\plain\hyphpar} {
Delikatne szczypanie wody morskiej utrudnia\u322?o mu obserwacj\u281? otoczenia.
Znajdowa\u322? si\u281? w d\u322?ugiej, w\u261?skiej jamie w dnie przybrze\u380
?nym, spory kawa\u322?ek pod wzburzon\u261? powierzchni\u261?. Kilka pobliskich
gorgonii ko\u322?ysa\u322?o si\u281? poruszanych pr\u261?dem. Barwne ukwia\u322?
y przywar\u322?y do ska\u322?. Jason wyp\u322?yn\u261?\u322? z rowu, kieruj\u261
?c si\u281? jednocze\u347?nie ku podn\u243?\u380?om klifu. Im bardziej zbli\u380
?a\u322? si\u281? do powierzchni, tym gwa\u322?towniejszy stawa\u322? si\u281? p
r\u261?d.\par\pard\plain\hyphpar} {
Wynurzy\u322? g\u322?ow\u281? z wody i gwa\u322?townie z\u322?apa\u322? powietrz
e. Na wp\u243?\u322? zalana jaskinia otwiera\u322?a si\u281? dok\u322?adnie prze
d nim. Zakr\u281?caj\u261?cy przyb\u243?j cisn\u261?\u322? nim w stron\u281? gro
ty, a Jason otar\u322? si\u281? ramieniem o szorstk\u261?, skaln\u261? \u347?cia
n\u281?. Wali\u322? ko\u324?czynami zaciekle, uderzaj\u261?c kolanem o tward\u26
1? powierzchni\u281? niewidocznej ska\u322?y.\par\pard\plain\hyphpar} {
Ocean porwa\u322? go od wlotu jaskini, a potem pienista masa grzywacza cisn\u281
?\u322?a nim do przodu w niekontrolowany spos\u243?b. Jason schowa\u322? g\u322?
ow\u281?, wykr\u281?caj\u261?c bezradne salta w kot\u322?uj\u261?cej si\u281? wo
dzie, z ponur\u261? determinacj\u261? szykuj\u261?c si\u281? na chwil\u281?, w k
t\u243?rej jego czaszka roztrzaska si\u281? o wyszczerbiony kant ska\u322?y.\par
\pard\plain\hyphpar} {
Kiedy fala opad\u322?a, Jason zobaczy\u322?, \u380?e znajduje si\u281? u wlotu j
askini. Chwyci\u322? si\u281? stercz\u261?cego skalnego guza, \u380?eby nie da\u
263? si\u281? odci\u261?gn\u261?\u263? przez cofaj\u261?ce si\u281? wody. \u346?
wie\u380?y nap\u322?yw skot\u322?owanej piany wepchn\u261?\u322? go do samej jas
kini. Nie m\u243?g\u322? si\u281?gn\u261?\u263? dna, wi\u281?c p\u322?yn\u261?\u
322? zawzi\u281?cie, cofaj\u261?c si\u281? niemal do wylotu, zanim kolejny grzyw
acz pchn\u261?\u322? go jeszcze g\u322?\u281?biej.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jaskinia si\u281? zw\u281?\u380?a\u322?a. Zamkni\u281?ta przestrze\u324? zwielok
rotnia\u322?a huk wzburzonego morza. Jason szuka\u322? po omacku oparcia dla r\u
261?k, \u380?eby stawi\u263? op\u243?r p\u322?ywom i wdrapa\u263? si\u281? g\u32
2?\u281?biej do pieczary. Po tym, jak przemierzy\u322? cz\u281?\u347?\u263? tak
w\u261?sk\u261?, \u380?e prawie m\u243?g\u322? si\u281?gn\u261?\u263? od \u347?c
iany do \u347?ciany, zobaczy\u322?, \u380?e jaskinia poszerza si\u281? i zamieni
a w przestronn\u261? grot\u281?. Niewiele \u347?wiat\u322?a dociera\u322?o tu z
wej\u347?cia.\par\pard\plain\hyphpar} {
W p\u243?\u322?mroku Jason dostrzeg\u322? nieruchomego, \u380?ylastego cz\u322?o
wieka siedz\u261?cego na p\u243?\u322?ce skalnej pod przeciwleg\u322?\u261? \u34
7?cian\u261?, dobre dziesi\u281?\u263? st\u243?p powy\u380?ej poziomu wody.\par\
pard\plain\hyphpar} {
Orientuj\u261?c si\u281?, \u380?e teraz mo\u380?e ju\u380? stan\u261?\u263?, Jas
on przeszed\u322? w br\u243?d pod \u347?cian\u281?, uwa\u380?aj\u261?c, \u380?eb
y nie po\u347?lizgn\u261?\u263? si\u281? na skalistym pod\u322?o\u380?u. Pocz\u2
61?tkowo g\u322?\u281?boka po pas woda w ko\u324?cu si\u281?ga\u322?a mu tylko d
o kostek. Za jego plecami morze rycza\u322?o.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason wyszed\u322? z wody, znajduj\u261?c si\u281? zbyt blisko p\u243?\u322?ki,
by widzie\u263? m\u281?\u380?czyzn\u281?. W skale wy\u380?\u322?obiono w regular
nych odst\u281?pach oparcia dla r\u261?k.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Halo! - zawo\u322?a\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
\u379?adnej odpowiedzi. Mo\u380?e m\u281?\u380?czyzna spa\u322?? Albo nie \u380?
y\u322??\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason wspi\u261?\u322? si\u281?, korzystaj\u261?c z opar\u263? dla r\u261?k prow
adz\u261?cych w g\u243?r\u281? po pionowej \u347?cianie pod p\u243?\u322?k\u261?
. Zapachy wody morskiej ikamienia miesza\u322?y mu si\u281? w nozdrzach.\par\par

d\plain\hyphpar} {
Wreszcie jego g\u322?owa znalaz\u322?a si\u281? ponad wyst\u281?pem. P\u243?\u32
2?ka by\u322?a w miar\u281? szeroka i ci\u261?gn\u281?\u322?a si\u281? wzd\u322?
u\u380? ca\u322?ej tylnej \u347?ciany jaskini. M\u281?\u380?czyzna siedzia\u322?
niedaleko, plecami do \u347?ciany, ze skrzy\u380?owanymi w kostkach nogami i ga
pi\u322? si\u281? na Jasona. Spl\u261?tane, siwe w\u322?osy pokrywa\u322?y mu g\
u322?ow\u281? i twarz, zwieszaj\u261?c si\u281? do szczup\u322?ego pasa. Mia\u32
2? w r\u281?kach kawa\u322? gumowych wodorost\u243?w.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason wskoczy\u322? na p\u243?\u322?k\u281? i odwzajemni\u322? milcz\u261?ce spo
jrzenie.\par\pard\plain\hyphpar} {
M\u281?\u380?czyzna \u347?cisn\u261?\u322? wodorost, skr\u281?caj\u261?c oba ko\
u324?ce w r\u243?\u380?nych kierunkach. Ten ruch wywo\u322?a\u322? zjawisko biol
uminescencji, kt\u243?re zala\u322?o p\u243?\u322?k\u281? bladozielonym \u347?wi
at\u322?em.\par\pard\plain\hyphpar} {
- \u321?adna jaskinia - powiedzia\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
M\u281?\u380?czyzna tylko burkn\u261?\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason postanowi\u322? podj\u261?\u263? pojedynek spojrze\u324?. Oczy zacz\u281?\
u322?y go piec. M\u281?\u380?czyzna nie wygl\u261?da\u322? na ani troch\u281? zm
\u281?czonego. Jason przegra\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
M\u281?\u380?czyzna nadal nawet nie mrugn\u261?\u322?. To grobowe spojrzenie by\
u322?o niepokoj\u261?ce.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Potrzebuj\u281? pomocy w znalezieniu s\u322?owa - powiedzia\u322? Jason.\par\p
ard\plain\hyphpar} {
M\u281?\u380?czyzna ledwie skin\u261?\u322? g\u322?ow\u261?.\par\pard\plain\hyph
par} {
- Nazywam si\u281? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- A ja Jugard.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Czyli pan m\u243?wi.\par\pard\plain\hyphpar} {
M\u281?\u380?czyzna mrukn\u261?\u322?. - Przys\u322?a\u322? mnie Galloran. Jugar
d uni\u243?s\u322? krzaczaste brwi. - Powiedzia\u322?, \u380?e pom\u243?g\u322?
mu pan dawno temu. Znowu lekkie skinienie g\u322?ow\u261?. - Pomo\u380?e mi pan
pozna\u263? S\u322?owo, kt\u243?re unicestwi Maldora? M\u281?\u380?czyzna patrzy
\u322? na Jasona, kt\u243?ry po raz drugi przegra\u322? pojedynek na spojrzenia.
- S\u322?ysza\u322? mnie pan, prawda? Tamten nadal tylko patrzy\u322?. Na pewno
s\u322?ysza\u322?. Jason przesun\u261?\u322? si\u281?, \u380?eby te\u380? oprze
\u263? si\u281? plecami o ska\u322?\u281?. Zada\u322? pytanie. Wyszed\u322?by na
palanta, gdyby nadal naciska\u322?. Najwyra\u378?niej tamten m\u281?\u380?czyzn
a potrzebowa\u322? czasu, by zastanowi\u263? si\u281? nad odpowiedzi\u261?. A mo
\u380?e zwariowa\u322?. Tak czy inaczej, wydawa\u322?o si\u281?, \u380?e lepiej
poczeka\u263? ni\u380? si\u281? upiera\u263?. Jason zadr\u380?a\u322?, kiedy wre
szcie dotar\u322?o do niego, jak zmarz\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Mija\u322?y minuty. Jason zagapi\u322? si\u281? na r\u281?ce, nas\u322?uchuj\u26
1?c echa uderzaj\u261?cych fal. W milczeniu zastanawia\u322? si\u281?, czy gdzie
\u347? tam na g\u243?rze Rachel siedzi i si\u281? martwi.\par\pard\plain\hyphpar
} {
Zerkn\u261?\u322? z ukosa na Jugarda. M\u281?\u380?czyzna od\u322?o\u380?y\u322?
wodorosty i zaj\u261?\u322? si\u281? rozpl\u261?tywaniem zmierzwionej brody. Mi
\u281?\u347?nie ta\u324?czy\u322?y w chudych, \u380?ylastych r\u281?kach. Min\u2
81?\u322?o jeszcze wi\u281?cej czasu. Jason podj\u261?\u322? pojedynek na milcze
nie. Zamkn\u261?\u322? oczy i zacz\u261?\u322? przypomina\u263? sobie nazwy ko\u
347?ci nogi i stopy. Mia\u322? mie\u263? powa\u380?ny sprawdzian z anatomii w pi
\u261?tek. Nie, ju\u380? go przegapi\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- M\u261?dry jeste\u347? jak na kogo\u347? tak m\u322?odego - odezwa\u322? si\u2
81? wreszcie Jugard. - Wi\u281?kszo\u347?\u263? ludzi nie znosi milczenia. Niekt
\u243?rzy wpadaj\u261? we w\u347?ciek\u322?o\u347?\u263?. Inni zachowuj\u261? si
\u281? jak pajace. A jeszcze inni m\u243?wi\u261? wszystko, co wiedz\u261?. Milc
zenie wiele zdradza. Pomog\u281? ci, Jasonie, przyjacielu Gallorana.\par\pard\pl
ain\hyphpar} {
- W jaki spos\u243?b?\par\pard\plain\hyphpar} {
- A co wiesz?\par\pard\plain\hyphpar} {

- Znam pierwsz\u261? sylab\u281?. I wiem, \u380?e nie wolno mi wypowiedzie\u263?


s\u322?owa, dop\u243?ki nie stan\u281? przed Maldorem.\par\pard\plain\hyphpar}
{
Jugard przesta\u322? skuba\u263? brod\u281? i zacz\u261?\u322? trze\u263? kostki
n\u243?g. Nie spojrza\u322? na Jasona.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dopiero zaczynasz poszukiwania. S\u322?owo ma sze\u347?\u263? sylab. Czwarta b
rzmi \u8222?en\u8221?. Nie wiem, gdzie poznasz pozosta\u322?e sylaby, ale znam i
mi\u281? cz\u322?owieka w Trensicourt, kt\u243?ry mo\u380?e zdo\u322?a ci pom\u2
43?c. Nicholas, o ile nadal \u380?yje, powinien co\u347? ci doradzi\u263?. Kiedy
\u347? blisko wsp\u243?\u322?pracowa\u322? z Galloranem, tworz\u261?c machiny wo
jenne.\par\pard\plain\hyphpar} {
- W porz\u261?dku: \u8222?en\u8221? i Nicholas. To wszystko, co pan wie?\par\par
d\plain\hyphpar} {
- Mieszka\u322?em w tej jaskini d\u322?u\u380?ej, ni\u380? si\u281?gam pami\u281
?ci\u261?. Wi\u281?kszo\u347?\u263? z tego, co wiem, pochodzi od tych, kt\u243?r
zy tu przybyli. Jeste\u347? pierwszym przybyszem od d\u322?u\u380?szego czasu. M
am nadziej\u281?, \u380?e moje informacje nadal maj\u261? warto\u347?\u263?.\par
\pard\plain\hyphpar} {
Jason skin\u261?\u322? g\u322?ow\u261?. Zna\u322? ju\u380? jedn\u261? trzeci\u26
1? S\u322?owa! I mia\u322? nowy trop, kt\u243?rym m\u243?g\u322? ruszy\u263?. Ba
\u322? si\u281?, \u380?e morska jaskinia oka\u380?e si\u281? \u347?lepym zau\u32
2?kiem. Wyobrazi\u322? sobie fragmenty S\u322?owa, kt\u243?re ju\u380? zna\u322?
.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason powt\u243?rzy\u322? imi\u281? \u322?\u261?cznika w Trensicourt.\par\pard\p
lain\hyphpar} {
- Zgadza si\u281? - przytakn\u261?\u322? Jugard.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wie pan, kim jest Poza\u347?wiatowiec?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Oczywi\u347?cie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ja jestem Poza\u347?wiatowcem.\par\pard\plain\hyphpar} {
Krzaczaste brwi znowu si\u281? unios\u322?y.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wie pan, jak mog\u281? wr\u243?ci\u263? do domu?\par\pard\plain\hyphpar} {
Jugard popatrzy\u322? na niego.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie wiem. Nie przestawaj jednak pyta\u263?. Mo\u380?e znajdzie si\u281? kto\u3
47?, kto zna odpowied\u378?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason rozejrza\u322? si\u281? po kamiennej komorze. Spojrza\u322? na Jugarda pyt
aj\u261?co.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Chcia\u322?by\u347? si\u281? dowiedzie\u263?, jak wr\u243?ci\u263? na szczyt u
rwiska.\par\pard\plain\hyphpar} {
Ch\u322?opiec skin\u261?\u322? g\u322?ow\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Kiedy\u347? nie by\u322?o to takie trudne. Za s\u261?siedni\u261? komor\u261?
dawno temu kolega Nicholasa pom\u243?g\u322? mi skonstruowa\u263? \u347?rodek tr
ansportu pozwalaj\u261?cy wznie\u347?\u263? si\u281? do miejsca w pobli\u380?u s
zczytu urwiska. Jaki\u347? czas p\u243?\u378?niej, nied\u322?ugo po wizycie Gall
orana, s\u261?siedni\u261? jaskini\u281? zamieszka\u322? krabtytan. Od tego czas
u odwiedzi\u322?o mnie pi\u281?ciu m\u281?\u380?czyzn i jedna kobieta. Dw\u243?j
ka pr\u243?bowa\u322?a odp\u322?yn\u261?\u263?. Wiem, \u380?e im si\u281? nie ud
a\u322?o, poniewa\u380? ich cia\u322?a zosta\u322?y zmyte z powrotem do mojej ja
skini. Pozosta\u322?a czw\u243?rka pr\u243?bowa\u322?a przemkn\u261?\u263? obok
kraba. Widzia\u322?em ich \u347?mier\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Czy kto\u347? z nich pr\u243?bowa\u322? zabi\u263? kraba?\par\pard\plain\hyphp
ar} {
- Troje pr\u243?bowa\u322?o go zabi\u263?, kiedy zdali sobie spraw\u281?, \u380?
e nie zdo\u322?aj\u261? uciec. \u379?adnemu si\u281? nie uda\u322?o.\par\pard\pl
ain\hyphpar} {
Jason biada\u322? w duchu, \u380?e nie wzi\u261?\u322? wybuchowego kamienia. Nie
mia\u322? czym walczy\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Co pan proponuje?\par\pard\plain\hyphpar} {
Jugard wzruszy\u322? ramionami.\par\pard\plain\hyphpar} {
- \u379?eby lepiej zrozumie\u263? problem, powiniene\u347? zobaczy\u263? Macroid
.\par\pard\plain\hyphpar} {

- To ten krab?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Tak j\u261? nazwa\u322?em.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Potrafi pan powiedzie\u263?, \u380?e to samica?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Znam si\u281? na krabach. Zeszli ze skalnej p\u243?\u322?ki. Jugard, \u347?cis
kaj\u261?c \u347?wiec\u261?cy wodorost, poprowadzi\u322? Jasona do d\u322?ugiej,
pionowej szczeliny w \u347?cianie z boku jaskini. By\u322?a wystarczaj\u261?co
szeroka, \u380?eby cz\u322?owiek m\u243?g\u322? przez ni\u261? przej\u347?\u263?
, nie przeciskaj\u261?c si\u281? bokiem.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dlaczego krab nie przejdzie t\u281?dy?\par\pard\plain\hyphpar} {
Jugard spojrza\u322? Jasonowi w twarz, a zielony wodorost rzuca\u322? upiorne ci
enie i b\u322?yski na jego zaciek\u322?e oblicze.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Macroid jest o wiele za du\u380?a.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jasonowi zasch\u322?o w ustach.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jugard wr\u281?czy\u322? mu wodorosty.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zerknij ostro\u380?nie przez szpar\u281?, zanim wejdziesz do jaskini. Macroid
najpewniej siedzi w wodzie, ale upewnij si\u281?. Je\u347?li nigdzie jej nie b\u
281?dzie, przejd\u378? przez szpar\u281? i zr\u243?b dwa kroki. Zauwa\u380?ysz m
a\u322?\u261? szczelin\u281? na drugim kra\u324?cu jaskini. Za ni\u261? znajduje
si\u281? moja machina. Nie pr\u243?buj przej\u347?\u263? jaskini. Macroid wynur
zy si\u281? wtedy z wody. B\u261?d\u378? got\u243?w. Jej szybko\u347?\u263? ci\u
281? zadziwi. Wycofaj si\u281?, je\u347?li zaszar\u380?uje. Powiniene\u347? pozn
a\u263? jej mo\u380?liwo\u347?ci, zanim podejmiesz decyzj\u281?.\par\pard\plain\
hyphpar} {
Jason wszed\u322? chy\u322?kiem do szpary, ocieraj\u261?c si\u281? ramionami o \
u347?ciany w\u261?skiego przej\u347?cia i zakrad\u322? si\u281? do s\u261?siedni
ej komory. Przej\u347?cie ci\u261?gn\u281?\u322?o si\u281? jakie\u347? sze\u347?
\u263? krok\u243?w i gwa\u322?townie si\u281? urywa\u322?o.\par\pard\plain\hyphp
ar} {
Wychylaj\u261?c si\u281? ze szpary, Jason wysun\u261?\u322? przed siebie wodoros
t, rozpraszaj\u261?c panuj\u261?c\u261? w jaskini ciemno\u347?\u263?. Miejsce wy
gl\u261?da\u322?o na puste. Powoli wysun\u261?\u322? g\u322?ow\u281?, wyobra\u38
0?aj\u261?c sobie, \u380?e krab czeka obok szpary, ze szczypcami gotowymi obci\u
261?\u263? mu g\u322?ow\u281?, gdy tylko Jason j\u261? wystawi. Zerkn\u261?\u322
? szybko i zaraz si\u281? cofn\u261?\u322?. Niczego nie dostrzeg\u322?.\par\pard
\plain\hyphpar} {
Wszed\u322? do jaskini. Mia\u322?a mo\u380?e ze dwadzie\u347?cia jard\u243?w sze
roko\u347?ci. Jak poprzednia, w znacz\u261?cej cz\u281?\u347?ci by\u322?a zalana
. Na drugim ko\u324?cu dostrzeg\u322? dziur\u281?, kt\u243?r\u261? opisa\u322? m
u Jugard. Zda\u322? sobie spraw\u281?, dlaczego m\u281?\u380?czyzna ostrzeg\u322
? go, \u380?eby nie pr\u243?bowa\u322? do niej przebiec. Kiedy nigdzie nie by\u3
22?o wida\u263? ogromnego kraba, wydawa\u322?o si\u281?, \u380?e dziura znajduje
si\u281? kusz\u261?co blisko. Pod\u322?o\u380?e by\u322?o g\u322?adkie i w wi\u
281?kszo\u347?ci pozbawione przeszk\u243?d. Bieg kusi\u322? nawet mimo ostrze\u3
80?enia. Mo\u380?e krab spa\u322??\par\pard\plain\hyphpar} {
Przy drugim kroku Jasona w g\u322?\u261?b jaskini, krab wychyn\u261?\u322? ze s\
u322?onej sadzawki jednym, pot\u281?\u380?nym susem. Gejzer czarniawej wody uder
zy\u322? o sklepienie jaskini, ochlapuj\u261?c.ca\u322?\u261? komor\u281? wzd\u3
22?u\u380? i wszerz. Zaskoczony Jason upu\u347?ci\u322? wodorosty i odruchowo co
fn\u261?\u322? si\u281?, ocieraj\u261?c z twarzy morsk\u261? wod\u281?.\par\pard
\plain\hyphpar} {
Przera\u380?ony zagapi\u322? si\u281? na gigantycznego kraba. Pot\u281?\u380?ne
stworzenie by\u322?o wielko\u347?ci samochodu, i to nie licz\u261?c olbrzymich s
zczypc\u243?w, wi\u281?kszych od skrzynek pocztowych stoj\u261?cych w mie\u347?c
ie na ulicach. L\u347?ni\u261?ca czarna zbroja pancerza b\u322?yszcza\u322?a od
wody, odbijaj\u261?c zielon\u261? po\u347?wiat\u281? wodorost\u243?w. Stworzenie
sta\u322?o na kraw\u281?dzi wody, z uniesionymi wielkimi szczypcami, otwieraj\u
261?c je i zamykaj\u261?c ze straszliwym, ostrym zgrzytem.\par\pard\plain\hyphpa
r} {
Bez \u380?adnego ostrze\u380?enia krab rzuci\u322? si\u281? ku Jasonowi z pora\u
380?aj\u261?c\u261? pr\u281?dko\u347?ci\u261?. Ch\u322?opak czmychn\u261?\u322?

do szczeliny, kiedy zwinne stworzenie skoczy\u322?o, \u347?migaj\u261?c przez po


wietrze. B\u322?ysn\u281?\u322?y czarne szczypce. Jason uciek\u322? szpar\u261?
do Jugarda, \u347?cigany zgrzytem pancerza o ska\u322?\u281? i chrz\u281?stem oc
hoczych szczypiec.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jugard z\u322?apa\u322? Jasona za ramiona, przytrzymuj\u261?c go, podczas gdy ch
\u322?opak pr\u243?bowa\u322? zapanowa\u263? nad oddechem.\par\pard\plain\hyphpa
r} {
- Teraz ju\u380? pojmujesz zagro\u380?enie. Chod\u378?.\par\pard\plain\hyphpar}
{
Gdy zabrak\u322?o wodorost\u243?w, jaskini\u281? o\u347?wietla\u322?o jedynie \u
347?wiat\u322?o s\u322?oneczne wpadaj\u261?ce z zewn\u261?trz. Jason ruszy\u322?
za Jugardem z powrotem na p\u243?\u322?k\u281?, gdzie \u380?ylasty m\u281?\u380
?czyzna wykr\u281?ci\u322? kolejn\u261? porcj\u281? wodorost\u243?w. Te dawa\u32
2?y nieco bardziej niebieskawe \u347?wiat\u322?o.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Istnieje jaki\u347? spos\u243?b, \u380?eby zabi\u263? kraba?\par\pard\plain\hy
phpar} {
- Pewnie nie wystarczy\u322?oby nawet wojsko. Te szczypce s\u261? ostre jak brzy
twa. Widzia\u322?em, jak najdoskonalsze miecze p\u281?ka\u322?y na tym pancerzu.
\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie wyobra\u380?am sobie, jak mo\u380?na prze\u380?y\u263?, pr\u243?buj\u261?c
st\u261?d wyp\u322?yn\u261?\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Musia\u322?by\u347? przep\u322?yn\u261?\u263? spory dystans. Ci, kt\u243?rzy t
ego pr\u243?bowali, nie dotarli zbyt daleko.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason pomy\u347?la\u322? o wzburzonych przybrze\u380?nych wodach. Przetrwa\u322?
tylko dzi\u281?ki temu, \u380?e fale wepchn\u281?\u322?y go do jaskini. P\u322?
yni\u281?cie w przeciwnym kierunku by\u322?oby samob\u243?jstwem. M\u243?g\u322?
by chocia\u380? wykrzycze\u263? sylab\u281? Rachel? W\u261?tpi\u322?, czy by go
us\u322?ysza\u322?a ponad rykiem morza. Mo\u380?e jednak warto spr\u243?bowa\u26
3?. Wtedy mog\u322?aby kontynuowa\u263? misj\u281? samotnie. Nie m\u243?g\u322?
pozwoli\u263? \u380?eby czeka\u322?a, nara\u380?ona na atak je\u378?d\u378?ca.\p
ar\pard\plain\hyphpar} {
- Jak pan tu przetrwa\u322?? - zapyta\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Morze mnie \u380?ywi. Ryby, ma\u322?\u380?e, je\u380?owce, krasnorosty. Wszyst
ko to mo\u380?na je\u347?\u263? na surowo. A stru\u380?ka s\u322?odkiej wody sp\
u322?ywa do tej niecki.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason podszed\u322? do miejsca, kt\u243?re wskaza\u322? mu Jugard. Na ko\u324?cu
p\u243?\u322?ki woda ciurka\u322?a do naturalnego zag\u322?\u281?bienia, powoli
je przepe\u322?niaj\u261?c i sp\u322?ywaj\u261?c z p\u243?\u322?ki do morza. Ta
stru\u380?ka musia\u322?a by\u263? odnog\u261? strumyka p\u322?yn\u261?cego na
szczycie klifu. Niestety, woda sp\u322?ywa\u322?a szczelin\u261? nie szersz\u261
? od jego palca - nie mo\u380?na by\u322?o wspi\u261?\u263? si\u281? ni\u261? z
powrotem.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Co powinienem zrobi\u263??\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie mam prawa ci m\u243?wi\u263?. Mo\u380?esz zosta\u263? tutaj, ile zechcesz.
Mo\u380?liwo\u347?ci nie ma tu wiele, ale jedzenia i wody znajdziesz a\u380? w
nadmiarze.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nikt z pozosta\u322?ych tu nie zosta\u322?. Jugard wzruszy\u322? ko\u347?cisty
mi ramionami. - Ostrzeg\u322?em ich podobnie jak ciebie. To byli bohaterowie z w
a\u380?n\u261? misj\u261?. Wierzyli, \u380?e uda im si\u281? tam, gdzie inni zaw
iedli.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason wr\u243?ci\u322? do \u380?ylastego, siwego m\u281?\u380?czyzny i usiad\u32
2? obok, opieraj\u261?c si\u281? plecami o \u347?cian\u281?. Potar\u322? policzk
i, szukaj\u261?c zarostu. Na razie prawie nic nie ros\u322?o mu na twarzy. Zasta
nawia\u322? si\u281?, ile potrzeba czasu, \u380?eby upodobni\u322? si\u281? do J
ugarda.\par\pard\plain\hyphpar} {\par\pard\hyphpar }{\page }
{\line }
{\s1 \afs32
{\qc
Rozdzia\u322? 8
{\line }

Macroid\par\pard\plain\hyphpar}\par\pard\plain\hyphpar} {
- Kto\u347? si\u281? zbli\u380?a - powiedzia\u322? Jugard, przerywaj\u261?c rozm
y\u347?lania Jasona. - Mia\u322?e\u347? towarzysza?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Aha - powiedzia\u322? Jason, wstaj\u261?c. Widzia\u322? posta\u263? wyp\u322?y
waj\u261?c\u261? z w\u261?skiego przesmyku w jaskini. - Rachel! Pom\u243?c ci?\p
ar\pard\plain\hyphpar} {
- Nie trzeba - wydysza\u322?a. - Co\u347? tu si\u281? zbli\u380?a.\par\pard\plai
n\hyphpar} {
- Co?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie wiem. Mo\u380?e haratacz.\par\pard\plain\hyphpar} {
Dotar\u322?a do p\u322?ycizny i brodz\u261?c w wodzie, po\u347?piesznie podesz\u
322?a do p\u243?\u322?ki skalnej. Mokra koszula klei\u322?a jej si\u281? do cia\
u322?a.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Haratacz nie zdo\u322?a\u322?by dotrze\u263? tu za tob\u261? - powiedzia\u322?
Jugard. - Uton\u261?\u322?by jak kamie\u324?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Rachel wspi\u281?\u322?a si\u281?, korzystaj\u261?c z podp\u243?rek dla r\u261?k
. Zdj\u281?\u322?a przed skokiem do wody kamizelk\u281? i buty. Z koszuli i spod
ni woda \u347?cieka\u322?a strugami.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jestem Rachel - przedstawi\u322?a si\u281? Jugardowi.\par\pard\plain\hyphpar}
{
- Jugard - odpar\u322? kud\u322?aty m\u281?\u380?czyzna.\par\pard\plain\hyphpar}
{
- Co si\u281? sta\u322?o? - spyta\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Przestraszy\u322?am si\u281? - odpowiedzia\u322?a przepraszaj\u261?co, pr\u243
?buj\u261?c wy\u380?\u261?\u263? koszul\u281?. - Wkr\u243?tce po tym, jak skoczy
\u322?e\u347?, co\u347? nadbieg\u322?o stokiem. Nie trzyma\u322?o si\u281? drogi
, po prostu p\u281?dzi\u322?o prosto na mnie. To nie by\u322? je\u378?dziec. Trz
yma\u322?o si\u281? na tyle nisko, \u380?e tak naprawd\u281? widzia\u322?am tylk
o ruch.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Co zrobi\u322?a\u347?? - dopytywa\u322? si\u281? Jason.\par\pard\plain\hyphpar
} {
- Pomy\u347?la\u322?am, \u380?eby pos\u322?u\u380?y\u263? si\u281? orantium, ale
nie wiedzia\u322?am tak naprawd\u281?, co nadci\u261?ga. Wiedzia\u322?am tylko,
\u380?e jest szybkie i trzyma si\u281? nisko. Zacz\u281?\u322?am si\u281? ba\u2
63?, \u380?e \u378?le rzuc\u281? i nie trafi\u281?. Kiedy min\u281?\u322?o zakr\
u281?t drogi i dalej p\u281?dzi\u322?o prosto na mnie, spanikowa\u322?am.\par\pa
rd\plain\hyphpar} {
- Masz ze sob\u261? orantium? - zapyta\u322? z nadziej\u261? Jason.\par\pard\pla
in\hyphpar} {
Rachel pokr\u281?ci\u322?a g\u322?ow\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ba\u322?am si\u281?, \u380?e mo\u380?e wybuchn\u261?\u263?, kiedy uderz\u281?
o wod\u281?, wi\u281?c schowa\u322?am je, zdj\u281?\u322?am kamizelk\u281? i sko
czy\u322?am. Nie mia\u322?am czasu na zastanawianie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ci\u281?\u380?ko si\u281? p\u322?yn\u281?\u322?o?\par\pard\plain\hyphpar} {
Rachel za\u347?mia\u322?a si\u281? roztrz\u281?siona.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Prawie si\u281? zabi\u322?am.\par\pard\plain\hyphpar} {
Uderzy\u322?a go grzbietem d\u322?oni w pier\u347?. - A tak przy okazji, nie pod
oba\u322?o mi si\u281?, \u380?e oszukiwa\u322?e\u347? przy rzucaniu monet\u261?.
Musimy m\u243?c sobie ufa\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Chodzi\u322?o mi o twoje dobro.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Cokolwiek ci\u281? \u347?ciga\u322?o, zbli\u380?a si\u281? tutaj - oznajmi\u32
2? Jugard.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Sk\u261?d pan wie? - zdziwi\u322? si\u281? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dobrze znam naturalne odg\u322?osy tego miejsca - zapewni\u322? go Jugard. - S
\u322?ysz\u281? co\u347? parskaj\u261?cego i \u322?api\u261?cego powietrze, co\u
347? zwierz\u281?cego.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Niczego nie widz\u281? - powiedzia\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zobaczysz.\par\pard\plain\hyphpar} {
Bulgotliwe pomruki i spienione bryzgi obwie\u347?ci\u322?y pojawienie si\u281? s
tworzenia w jaskini. Jason, Rachel i Jugard zebrali si\u281? na brzegu p\u243?\u

322?ki, \u380?eby zobaczy\u263?, jak zwierz\u281? wpada do jaskini, p\u322?yn\u2


61?c z wysi\u322?kiem ku p\u322?yci\u378?nie z g\u322?\u281?bin na drugim ko\u32
4?cu. Zwierz\u281? p\u322?yn\u281?\u322?o raczej niezgrabnie, a jego wielki \u32
2?eb to znika\u322?, to wynurza\u322? si\u281? z wody. Jugard cisn\u261?\u322? k
r\u243?tkie pasmo wodorostu w wod\u281?, \u380?eby lepiej o\u347?wietli\u263? zb
li\u380?aj\u261?ce si\u281? stworzenie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dzikarz - mrukn\u261?\u322? zdumiony Jugard.\par\pard\plain\hyphpar} {
Rachel odsun\u281?\u322?a si\u281? od kraw\u281?dzi p\u243?\u322?ki, kiedy przer
o\u347?ni\u281?ty buldog wyp\u322?yn\u261?\u322? na p\u322?ycizn\u281? i ujadaj\
u261?c w\u347?ciekle, rzuci\u322? si\u281? do podstawy wyst\u281?pu, dziesi\u281
?\u263? st\u243?p poni\u380?ej. Zacz\u261?\u322? skaka\u263? jak op\u281?tany, d
oskakuj\u261?c na stop\u281?, mo\u380?e dwie ni\u380?ej od p\u243?\u322?ki mimo
pot\u281?\u380?nego cielska i kr\u243?tkich \u322?ap. Toczy\u322? pian\u281? z p
yska.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dzikarze nie przepadaj\u261? szczeg\u243?lnie za wod\u261? - powiedzia\u322? J
ugard. - Znacie to zwierz\u281??\par\pard\plain\hyphpar} {
- Puggles - powiedzia\u322? Jason. - Chyba widzia\u322?em tego psa przy domu pew
nej kobiety dwa dni temu. S\u322?ysza\u322?em, \u380?e wczoraj na ni\u261? napad
ni\u281?to i j\u261? pojmano.\par\pard\plain\hyphpar} {
Pies nadal rzuca\u322? si\u281? ku nim; nie przestawa\u322?, chocia\u380? ci\u26
1?gle mu si\u281? nie udawa\u322?o. Jugard przyjrza\u322? mu si\u281? bacznie.\p
ar\pard\plain\hyphpar} {
- To zwierz\u281? zwerbowano.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason spojrza\u322? na Jugarda.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Co pan ma na my\u347?li?\par\pard\plain\hyphpar} {
Jugard z\u322?apa\u322? w dwa palce kilka w\u322?os\u243?w z w\u261?s\u243?w i z
acz\u261?\u322? je obraca\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wiadomo, \u380?e werbownicy potrafi\u261? wykorzysta\u263? zwierz\u281?ta do w
\u322?asnych cel\u243?w.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Co to s\u261? werbownicy? - zapyta\u322?a Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jugard spojrza\u322? na ni\u261? zdeprymowany.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ty te\u380? musisz by\u263? Poza\u347?wiatowcem. Werbownicy rekrutuj\u261? lud
zi dla Maldora.\par\pard\plain\hyphpar} {
Nale\u380?\u261? do jego elitarnych oddzia\u322?\u243?w i s\u261? szkoleni do tw
orzenia wojsk z mieszka\u324?c\u243?w podbitych miast lub kr\u243?lestw. Niekt\u
243?rzy specjalizuj\u261? si\u281? w rekrutowaniu zwierz\u261?t.\par\pard\plain\
hyphpar} {
Ten pies zna\u322? wasz zapach. Werbownik wypaczy\u322? go i zamieni\u322? w zab
\u243?jc\u281?, a jego jedynym celem sta\u322?o si\u281? wytropi\u263? was i zab
i\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Skoczy\u322?am z urwiska, \u380?eby uciec przed psem? - zapyta\u322?a z gorycz
\u261? Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Sp\u243?jrz raz jeszcze na tego psa - zaproponowa\u322? Jugard. - Je\u347?li z
\u322?apa\u322? tw\u243?j trop, s\u322?usznie post\u261?pi\u322?a\u347?.\par\par
d\plain\hyphpar} {
- Czyli \u347?ciga nas werbownik? - zapyta\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar}
{
Jugard wzruszy\u322? ko\u347?cistymi ramionami.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Pewnie nie. Mo\u380?e dlatego w\u322?a\u347?nie pos\u322?a\u322? za wami zwier
z\u281?. Na otwartym terenie ten oszala\u322?y dzikarz rozprawi\u322?by si\u281?
z wami obojgiem.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason spojrza\u322? w d\u243?\u322? na warcz\u261?cego psa. By\u322? pod wra\u38
0?eniem mi\u281?\u347?ni faluj\u261?cych pod poro\u347?ni\u281?t\u261? kr\u243?t
k\u261? sier\u347?ci\u261? sk\u243?r\u261?. W czarnej, rozwartej paszczy po\u322
?yskiwa\u322?y straszliwe z\u281?biska.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Co teraz zrobimy? - zapyta\u322?a Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
Po raz pierwszy Jugard si\u281? u\u347?miechn\u261?\u322?.\par\pard\plain\hyphpa
r} {
- Opaczno\u347?\u263? nad wami czuwa. Potencjalne zagro\u380?enie mo\u380?e ozna
cza\u263? wasze ocalenie.\par\pard\plain\hyphpar} {

- Jakim cudem? - spyta\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {


- Przyn\u281?ta.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Co ma pan na my\u347?li? - zdumia\u322?a si\u281? Rachel.\par\pard\plain\hyphp
ar} {
- \u346?wie\u380?a krew przyci\u261?ga Macroid jak nic innego. Dwa razy niechc\u
261?cy si\u281? skaleczy\u322?em. Za ka\u380?dym razem krabica rzuci\u322?a si\u
281? do szczeliny, si\u281?gaj\u261?c szale\u324?czo, wal\u261?c i tn\u261?c \u3
80?yw\u261? ska\u322?\u281?. Daremno\u347?\u263? jej wysi\u322?k\u243?w wcale je
j nie zniech\u281?ca\u322?a. Nie zaprzesta\u322?a ich przez wiele godzin po tym,
jak rana zosta\u322?a ju\u380? opatrzona.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason zadr\u380?a\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Widz\u261?c jej g\u322?\u243?d krwi, spr\u243?bowa\u322?em skaleczy\u263? si\u
281? zaraz po tym, jak pewien cz\u322?owiek rzuci\u322? si\u281? ku machinie wci
\u261?gaj\u261?cej. Macroid zawaha\u322?a si\u281?, ale w ko\u324?cu rzuci\u322?
a si\u281? na m\u281?\u380?czyzn\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Gdybym jednak znajdowa\u322? si\u281? w jej zasi\u281?gu, bez w\u261?tpienia mni
e pierwszego by zaatakowa\u322?a.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Macroid to krab? - dopytywa\u322?a si\u281? Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason opisa\u322? jej kolosalnego kraba z s\u261?siedniej jaskini, wyja\u347?nia
j\u261?c, w jaki spos\u243?b utrudnia im powr\u243?t na szczyt urwiska.\par\pard
\plain\hyphpar} {
- Czyli my\u347?li pan, \u380?e je\u347?li zranimy psa, kt\u243?ry pobiegnie za
nami do jaskini Macroid, to ona zaatakuje psa, a my zyskamy czas na ucieczk\u281
?? - zapyta\u322?a Jugarda Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To wasza jedyna szansa. B\u281?dzie to wymaga\u322?o idealnego wyczucia czasu.
\u379?adna krew nie mo\u380?e pop\u322?yn\u261?\u263?, dop\u243?ki nie znajdzie
cie si\u281? w pieczarze Macroid. W przeciwnym wypadku krab zablokuje szczelin\u
281? i wyl\u261?dujecie w pu\u322?apce mi\u281?dzy nim i dzikarzem.\par\pard\pla
in\hyphpar} {
Jason przeczesa\u322? nerwowo d\u322?oni\u261? mokre w\u322?osy. Spojrza\u322? w
d\u243?\u322? na rozw\u347?cieczonego psa, zasmucony faktem, \u380?e krab go za
bije.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Je\u347?li Puggles nie wbiegnie za nami wystarczaj\u261?co szybko, krab nas po
szatkuje, zanim pies wpadnie do jaskini.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jugard zatar\u322? d\u322?onie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- I tak mo\u380?e was poszatkowa\u263?. Jednak odpowiednie zgranie w czasie powi
nno zwi\u281?kszy\u263? wasze szanse.\par\pard\plain\hyphpar} {
- A w jaki spos\u243?b zgramy wszystko w czasie? - zastanawia\u322?a si\u281? Ra
chel.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jugard odwr\u243?ci\u322? si\u281? do nich plecami, z r\u281?kami na biodrach. P
orwa\u322? spod \u347?ciany drewnian\u261? w\u322?\u243?czni\u281? z ostrym kami
ennym grotem.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zrani\u281? dzikarza, kiedy ju\u380? przejdziecie przez szczelin\u281?, a pote
m go wypuszcz\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jak zatrzymamy tu psa? - zapyta\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
Opar\u322?szy w\u322?\u243?czni\u281? o \u347?cian\u281? Jugard zebra\u322? zwin
i\u281?ty sznur bursztynowych wodorost\u243?w. Na jednym ko\u324?cu zrobi\u322?
p\u281?tl\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Oto moja smycz.\par\pard\plain\hyphpar} {
Najpierw sprawdzi\u322? d\u322?ugo\u347?\u263?, a potem drugi koniec zamocowa\u3
22? wok\u243?\u322? skalnej wypuk\u322?o\u347?ci.\par\pard\plain\hyphpar} {
Zerkn\u281?li z p\u243?\u322?ki. Puggles nadal na nich ujada\u322?, wykr\u281?ca
j\u261?c si\u281?, skacz\u261?c i drapi\u261?c pazurami o ska\u322?\u281? pod p\
u243?\u322?k\u261?. Jugard zwiesi\u322? p\u281?tl\u281?, wsun\u261?\u322? j\u261
? na gruby kark zwierz\u281?cia przy pierwszej pr\u243?bie i szarpn\u261?\u322?,
\u380?eby zacisn\u261?\u263?. Pies nadal skaka\u322? ku nim, nie zwa\u380?aj\u2
61?c na gumowaty stryczek.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zostawi\u322?em mu wystarczaj\u261?co du\u380?o luzu, \u380?eby zbli\u380?y\u3
22? si\u281? do szczeliny. Wy dwoje pobiegniecie do ko\u324?ca p\u243?\u322?ki,
przejdziecie nad szczelin\u261? i dopiero zeskoczycie. Ja zajd\u281? psa od ty\u

322?u, zrani\u281? go w zad, a potem przetn\u281? lin\u281?. Zwierz\u281? nie po


winno zwr\u243?ci\u263? na mnie uwagi. Zgodnie z \u380?yczeniem werbownika, pozo
stanie zafiksowane na wasze dw\u243?jce. Pozw\u243?lcie, \u380?e ja wszystko zgr
am w czasie. Na m\u243?j sygna\u322? macie biec tak szybko, jak zdo\u322?acie. N
ie wahajcie si\u281?. Macroid mo\u380?e okaza\u263? si\u281? wystarczaj\u261?co
szybka, \u380?eby dorwa\u263? was wszystkich.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason czu\u322?, jak wali mu serce.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jugard \u347?cisn\u261?\u322? pasmo jarz\u261?cego si\u281? niebieskawo glonu i
zawi\u261?za\u322? je ch\u322?opcu wok\u243?\u322? nadgarstka.\par\pard\plain\hy
phpar} {
- Pami\u281?tasz, co ci powiedzia\u322?em na temat S\u322?owa.\par\pard\plain\hy
phpar} {
Jason wyrecytowa\u322? wszystko, co Jugard mu powiedzia\u322?. Rachel s\u322?uch
a\u322?a z szeroko otwartymi oczami.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Bardzo dobrze - pochwali\u322? go Jugard. - Gotowi?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Teraz? - spyta\u322?a Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Krab znowu siedzi pod wod\u261?? - zapyta\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar}
{
Jugard skin\u261?\u322? g\u322?ow\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Macroid jest zbyt opas\u322?a, \u380?eby d\u322?u\u380?ej pozostawa\u263? poza
wod\u261?. Stawiam na to wasze \u380?ycie.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason zdo\u322?a\u322? u\u347?miechn\u261?\u263? si\u281? s\u322?abo.\par\pard\p
lain\hyphpar} {
- G\u322?owa do g\u243?ry - powiedzia\u322? Jugard. - Macie spore szanse. Zajmij
cie swoje pozycje.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason i Rachel przeszli wzd\u322?u\u380? p\u243?\u322?ki a\u380? dotarli do \u34
7?ciany ze szczelin\u261?. Puggles ruszy\u322? za nimi u podn\u243?\u380?a wyst\
u281?pu, dop\u243?ki nie zatrzyma\u322?a go smycz z wodorost\u243?w. Jugard zr\u
281?cznie zeskoczy\u322? z p\u243?\u322?ki za psem, \u347?ciskaj\u261?c w jednej
r\u281?ce w\u322?\u243?czni\u281?, a w drugiej kamienny n\u243?\u380?. Pies naw
et na niego nie zerkn\u261?\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Szpara w \u347?cianie znajdowa\u322?a si\u281? jakie\u347? pi\u281?tna\u347?cie
st\u243?p dalej od podn\u243?\u380?a wyst\u281?pu skalnego. Jason obr\u243?ci\u3
22? si\u281?, zwiesi\u322? z p\u243?\u322?ki i opad\u322? na dno jaskini. Dzikar
z zawarcza\u322? w\u347?ciekle z frustracji, poddaj\u261?c pr\u243?bie elastyczn
o\u347?\u263? wodorostowej liny. Jego wysi\u322?ki sprawi\u322?y, \u380?e p\u281
?tla tylko si\u281? mocniej zacisn\u281?\u322?a.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason nie m\u243?g\u322? pozby\u263? si\u281? wra\u380?enia, \u380?e to wszystko
dzieje si\u281? zbyt szybko. \u379?a\u322?owa\u322?, \u380?e nie ma wi\u281?cej
czasu, by oswoi\u263? si\u281? z planem. W ko\u324?cu krab by\u322? ogromny i z
abi\u322? ju\u380? wcze\u347?niej! Rachel zwiesi\u322?a si\u281? z p\u243?\u322?
ki, a Jason z\u322?apa\u322? j\u261? w talii, pomagaj\u261?c dziewczynie wyl\u26
1?dowa\u263?. Rozw\u347?cieczony dzikarz cofn\u261?\u322? si\u281? kilka krok\u2
43?w, a potem rzuci\u322? si\u281? w prz\u243?d, rozci\u261?gaj\u261?c lin\u281?
wystarczaj\u261?co, by znale\u378?\u263? si\u281? przera\u380?aj\u261?co blisko
Jasona i Rachel, kt\u243?rzy przesuwali si\u281? w stron\u281? szczeliny. Kiedy
pies straci\u322? rozp\u281?d, wodorosty szarpn\u281?\u322?y go z powrotem i pi
es przekozio\u322?kowa\u322? jak ryba szarpi\u261?ca si\u281? spazmatycznie na \
u380?y\u322?ce.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason sta\u322? przy szparze, pr\u243?buj\u261?c zebra\u263? my\u347?li.\par\par
d\plain\hyphpar} {
- Czekajcie! - zawo\u322?a\u322? Jugard. - Dzikarz si\u281? przydusi\u322?!\par\
pard\plain\hyphpar} {
Rzeczywi\u347?cie, muskularne psisko nie zerwa\u322?o si\u281? z powrotem.\par\p
ard\plain\hyphpar} {
Rzuca\u322?o si\u281? na grzbiecie, wydaj\u261?c z siebie rwane prychni\u281?cia
.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Przetn\u281? lin\u281? przy szyi, jednocze\u347?nie rani\u261?c psa. Kiedy sko
cz\u281? do przodu, wy biegnijcie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Panie maj\u261? pierwsze\u324?stwo - mrukn\u261?\u322? Jason i ul\u380?y\u322?

o mu, \u380?e g\u322?os nie zdradzi\u322? jego napi\u281?cia.\par\pard\plain\hyp


hpar} {
Z twarz\u261? zesztywnia\u322?\u261? z niepokoju Rachel wesz\u322?a do szczeliny
.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jugard odrzuci\u322? w\u322?\u243?czni\u281? i przysun\u261?\u322? si\u281? do p
sa z gotowym do uderzenia kamiennym no\u380?em. Skoczy\u322? do przodu, opuszcza
j\u261?c ostrze po \u322?uku. Jason nie widzia\u322? samego trafienia. Przepchn\
u261?\u322? si\u281? przez szczelin\u281? pi\u281?cioma d\u322?ugimi krokami i w
pad\u322? do komory z ogromnym krabem raptem krok za Rachel. Kawa\u322?ek wodoro
stu, kt\u243?ry upu\u347?ci\u322? wcze\u347?niej, nadal \u347?wieci\u322? na zie
lono le\u380?\u261?c na ziemi, a jego blask zmiesza\u322? si\u281? teraz z niebi
eskaw\u261? po\u347?wiat\u261? jego wodorostowej bransolety.\par\pard\plain\hyph
par} {
Woda obryzga\u322?a mu twarz. Macroid zacz\u281?\u322?a wynurza\u263? si\u281? s
pod wody, zanim jeszcze weszli do jaskini. Jugard musia\u322? przela\u263? krew.
Kiedy Jason pop\u281?dzi\u322? przed siebie, kieruj\u261?c si\u281? do przeciwl
eg\u322?ej dziury, gigantyczny krab po kr\u243?tkim wahaniu \u347?mign\u261?\u32
2? ku niemu - ch\u322?opak zobaczy\u322? k\u261?tem oka pot\u281?\u380?ne cielsk
o jako rozmazan\u261? plam\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Nie mia\u322? innego wyj\u347?cia jak biec, chocia\u380? karb dopadnie go, zanim
pokona p\u243?\u322? jaskini. Gdzie by\u322? pies? A je\u347?li za bardzo si\u2
81? przydusi\u322? i nie da\u322? rady wsta\u263? i pobiec za nimi? A co, je\u34
7?li zaatakowa\u322? bli\u380?szy cel - Jugarda?\par\pard\plain\hyphpar} {
Rachel mkn\u281?\u322?a naprawd\u281? szybko, nap\u281?dzana rozpacz\u261?, i Ja
son z trudem za ni\u261? nad\u261?\u380?a\u322?. Po tym, jak krab skoczy, Jason
zamierza\u322? zrobi\u263? unik i spr\u243?bowa\u263? zdoby\u263? dla Rachel tro
ch\u281? czasu.\par\pard\plain\hyphpar} {
Nagle rozleg\u322?o si\u281? za nimi niskie ujadanie. Czarny krab zatrzyma\u322?
si\u281? gwa\u322?townie. Jason zaryzykowa\u322? i zerkn\u261?\u322? przez rami
\u281?. Dzikarz p\u281?dzi\u322? do jaskini, zbli\u380?aj\u261?c si\u281? coraz
bardziej. Krab skoczy\u322? do krwawi\u261?cego psa i przeci\u261?\u322? go na p
\u243?\u322? jednym, \u347?mierciono\u347?nym ruchem szczypiec.\par\pard\plain\h
yphpar} {
Jason potkn\u261?\u322? si\u281? i postawi\u322? kilka niezgrabnych krok\u243?w,
zanim Rachel nie zwolni\u322?a na tyle, \u380?eby chwyci\u263? go za r\u281?k\u
281? i pom\u243?c mu z\u322?apa\u263? r\u243?wnowag\u281?. Zgin\u261?\u322?by, g
dyby upad\u322?. Dziura majaczy\u322?a przed nimi, nieco szersza ni\u380? poprze
dnia szpara. Jason s\u322?ysza\u322?, jak krab p\u281?dzi za nimi, coraz bardzie
j si\u281? zbli\u380?aj\u261?c. Nagle odg\u322?osy si\u281? urwa\u322?y. Krab mu
sia\u322? wyskoczy\u263? w powietrze! Byli ju\u380? prawie na miejscu.\par\pard\
plain\hyphpar} {
Potworna si\u322?a uderzy\u322?a Jasona w plecy, ciskaj\u261?c nim przez szczeli
n\u281?. Nie umia\u322? powiedzie\u263?, czy by\u322? to cios wyci\u261?gni\u281
?tych szczypiec czy opancerzonego cielska, ale trafi\u322? go z si\u322?\u261? t
arana. Polecia\u322? do przodu, przekozio\u322?kowa\u322?, tr\u261?c nag\u261? s
k\u243?r\u261? o ska\u322?\u281?. Obok niego Rachel te\u380? fikn\u281?\u322?a k
ozio\u322?ka. Kiedy wyhamowa\u322?a upadek, przeczo\u322?ga\u322?a si\u281? do p
rzodu. Krzycz\u261?c z b\u243?lu i strachu, Jason przeturla\u322? si\u281? g\u32
2?\u281?biej we wn\u281?k\u281?, nie zwracaj\u261?c uwagi na otarcia i siniaki n
a \u322?okciach i kolanach.\par\pard\plain\hyphpar} {
Szcz\u281?k ostrych jak brzytwa szczypiec rozbrzmia\u322? desperacko tu\u380? za
nim. Odwracaj\u261?c si\u281?, Jason zobaczy\u322? par\u281? czarnych szczypiec
si\u281?gaj\u261?c\u261? w szczelin\u281?. Rozwiera\u322?y si\u281? i zamyka\u3
22?y, ale nie mog\u322?y ich dosi\u281?gn\u261?\u263?. Jason dysza\u322? i patrz
y\u322? jak zahipnotyzowany na kraba, kt\u243?ry wraca do krwawych szcz\u261?tk\
u243?w dzikarza i zaczyna ci\u261?\u263? trupa gor\u261?czkowo.\par\pard\plain\h
yphpar} {
- O, rety! - krzykn\u281?\u322?a Rachel rozdygotanym g\u322?osem. - Prawie umarl
i\u347?my. Nie mog\u281? uwierzy\u263?, \u380?e si\u281? nam uda\u322?o!\par\par
d\plain\hyphpar} {

- Niewiele brakowa\u322?o - mrukn\u261?\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {


- \u379?yjecie?! - dobieg\u322? z drugiego ko\u324?ca jaskini zachryp\u322?y krz
yk.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Uda\u322?o nam si\u281?! - odkrzykn\u261?\u322? Jason, nadal pr\u243?buj\u261?
c przyzwyczai\u263? si\u281? do my\u347?li, \u380?e wymkn\u281?li si\u281? zagro
\u380?eniu.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Pierwsi od czasu Gallorana! \u379?ycz\u281? wam powodzenia. Szcz\u281?\u347?li
wej drogi.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dzi\u281?kujemy! - odpowiedzia\u322?a Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason wpe\u322?z\u322? g\u322?\u281?biej w rozpadlin\u281? i znalaz\u322? si\u28
1? w ma\u322?ym pomieszczeniu, w kt\u243?rym nie by\u322?o widocznego wyj\u347?c
ia ani dop\u322?ywu wody. \u346?wiat\u322?o s\u322?oneczne wpada\u322?o tu przez
wysoki szyb w suficie. Osun\u261?\u322? si\u281? na plecy i zamkn\u261?\u322? o
czy, ale nadal czu\u322? palenie na sk\u243?rze, w miejscach, gdzie j\u261? otar
\u322?, i bolesne pulsowanie w miejscach, gdzie si\u281? posiniaczy\u322?.\par\p
ard\plain\hyphpar} {
- Nic ci nie jest? - spyta\u322?a Rachel, kucaj\u261?c obok.\par\pard\plain\hyph
par} {
- Tylko si\u281? poobija\u322?em. A ty?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wyl\u261?dowa\u322?am do\u347?\u263? szcz\u281?\u347?liwie. A na pewno pom\u24
3?g\u322? mi fakt, \u380?e mam na sobie ubranie. Te spodnie mo\u380?e nie s\u261
? zbyt eleganckie, ale uszyto je z mocnego materia\u322?u.\par\pard\plain\hyphpa
r} {
T\u322?umi\u261?c j\u281?k, Jason usiad\u322? prosto i zacz\u261?\u322? ogl\u261
?da\u263? obra\u380?enia przy \u347?wietle na nadgarstku. \u379?aden \u322?okie\
u263? ani kolano nie wyszed\u322? ca\u322?o bez otar\u263? lub siniak\u243?w. Na
udzie mia\u322? g\u322?\u281?bsze otarcie, w miejscu, w kt\u243?rym rozdar\u322
?y mu si\u281? bokserki - poplamiona, odbarwiona rana poznaczona cienkimi liniam
i krwi, zbyt wra\u380?liwa, \u380?eby jej dotkn\u261?\u263?. D\u322?onie mia\u32
2? zdarte do \u380?ywego. Na szcz\u281?\u347?cie, nie po\u322?ama\u322? si\u281?
. By\u322? tylko obola\u322?y.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To otarcie na udzie wygl\u261?da paskudnie - powiedzia\u322?a Rachel.\par\pard
\plain\hyphpar} {
- Mog\u322?o by\u263? gorzej - odpar\u322? Jason, wreszcie nieco si\u281? rozlu\
u378?niaj\u261?c. - Mog\u322?em straci\u263? ko\u324?czyn\u281?. Albo g\u322?ow\
u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nigdy w \u380?yciu nie widzia\u322?am niczego podobnego do tego kraba - przyzn
a\u322?a Rachel. - My\u347?la\u322?am, \u380?e ju\u380? po nas. Widzia\u322?e\u3
47?, co zrobi\u322? z psem? A przecie\u380? to by\u322? wielki, silny dzikarz.\p
ar\pard\plain\hyphpar} {
Jason si\u281? skrzywi\u322?. Spodziewa\u322? si\u281?, \u380?e niepr\u281?dko p
ozb\u281?dzie si\u281? z my\u347?li wspomnienia gwa\u322?townej \u347?mierci, ja
ka spotka\u322?a psa.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Pewnie dobrze, \u380?e tak si\u281? sta\u322?o - pocieszy\u322?a go Rachel. Werbownik zamieni\u322? go w potwora.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason pokr\u281?ci\u322? g\u322?ow\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nic nie zas\u322?uguje na tak\u261? \u347?mier\u263?.\par\pard\plain\hyphpar}
{
- To by\u322?o obrzydliwe.\par\pard\plain\hyphpar} {
- A tak przy okazji, dzi\u281?kuj\u281? - powiedzia\u322? Jason. - Za pomoc w z\
u322?apaniu r\u243?wnowagi. Rachel si\u281? u\u347?miechn\u281?\u322?a. - S\u322
?ysza\u322?am, jak si\u281? potkn\u261?\u322?e\u347?. Oczywi\u347?cie, nie jest
powiedziane, \u380?e by\u347? si\u281? przewr\u243?ci\u322?. Mam nadziej\u281?,
\u380?e ci\u281? nie spowolni\u322?am.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Najpewniej bym si\u281? przewr\u243?ci\u322? - przyzna\u322? si\u281? Jason. W\u322?a\u347?ciwie to uratowa\u322?a\u347? mi \u380?ycie.\par\pard\plain\hyphp
ar} {
- Od czego s\u261? przyjaciele?\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason wsta\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Powinni\u347?my rusza\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {

S\u322?ysza\u322?, jak krab znowu gor\u261?czkowo tnie szczypcami \u347?cian\u28


1? w szczelinie, pewnie przyci\u261?gany przez jego otwarte rany. Przej\u347?cie
zakr\u281?ca\u322?o, wi\u281?c Jason nie widzia\u322? Macroid z obecnego miejsc
a. Zastanawia\u322? si\u281?, czy po\u380?ar\u322?a ju\u380? psa. Pr\u243?bowa\u
322? odegna\u263? ten obraz z g\u322?owy.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason i Rachel rozejrzeli si\u281? po pomieszczeniu. W jednym k\u261?cie drewnia
na platforma przymocowana do \u322?a\u324?cucha wisia\u322?a jak\u261?\u347? sto
p\u281? nad ziemi\u261?. \u379?elazna d\u378?wignia wystawa\u322?a ze \u347?cian
y obok. Jason podszed\u322? do platformy i spojrza\u322? w g\u243?r\u281?. Wi\u2
81?kszo\u347?\u263? skalnego sklepienia by\u322?a ciemna, ale \u347?wiat\u322?o
wlewa\u322?o si\u281? przez pojedynczy, wysoki szyb. \u321?a\u324?cuch ci\u261?g
n\u261?\u322? si\u281? od platformy \u347?rodkiem szybu, kt\u243?ry musia\u322?
by\u263? niemal tak wysoki jak urwisko. \u346?wiat\u322?o wpada\u322?o przez otw
\u243?r w \u347?cianie w pobli\u380?u szczytu. Dzi\u281?ki niemu widzia\u322?, j
ak kolczasty \u322?a\u324?cuch znika w skalnym sklepieniu.\par\pard\plain\hyphpa
r} {
- Prymitywna winda? - zapyta\u322?a Rachel, te\u380? patrz\u261?c w g\u243?r\u28
1?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Na to wygl\u261?da. Sprawdzimy, czy nadal dzia\u322?a?\par\pard\plain\hyphpar}
{
- Daj mi sekund\u281? - powiedzia\u322?a Rachel, splataj\u261?c r\u281?ce za g\u
322?ow\u261? i wypuszczaj\u261?c powietrze. - Nigdy dot\u261?d nie by\u322?am ta
k blisko \u347?mierci. Nie tak naprawd\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason zauwa\u380?y\u322?, \u380?e dziewczyna ma nieco zamglone oczy.\par\pard\pl
ain\hyphpar} {
- Dobrze si\u281? czujesz?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Aha. Nie. Nie wiem. Sam rozumiesz, ogromny krabludo\u380?erca? Serio? W co my\
u347?my si\u281? wpl\u261?tali?\par\pard\plain\hyphpar} {
- No, to niez\u322?e szambo - zgodzi\u322? si\u281? Jason. - Ale przynajmniej pr
ze\u380?yli\u347?my. I mamy ju\u380? jedn\u261? trzeci\u261? S\u322?owa.\par\par
d\plain\hyphpar} {
Wzi\u281?\u322?a rozdygotany wdech.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To jest jaki\u347? spos\u243?b, \u380?eby nie traci\u263? ducha.\par\pard\plai
n\hyphpar} {
Jason obmaca\u322? \u380?elazn\u261? d\u378?wigni\u281?.\par\pard\plain\hyphpar}
{
- My\u347?lisz, \u380?e ta d\u378?wignia sprawi, \u380?e winda si\u281? podniesi
e?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mam tak\u261? nadziej\u281? - powiedzia\u322?a Rachel. - Gdyby przysz\u322?o n
am wspi\u261?\u263? si\u281? po tym kolczastym \u322?a\u324?cuchu, to wr\u243?ci
\u322?abym do Gallorana i poprosi\u322?a go, \u380?eby umie\u347?ci\u322? mnie n
a swojej sekretnej farmie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wskakuj. Wychyl\u281? si\u281? i opuszcz\u281? d\u378?wigni\u281?.\par\pard\pl
ain\hyphpar} {
- Ja przerzuc\u281? d\u378?wigni\u281? - poprawi\u322?a go Rachel. - Te\u380? po
winnam co\u347? zrobi\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason ju\u380? chcia\u322? si\u281? sprzeciwi\u263?, ale si\u281? powstrzyma\u32
2?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dobra. Wyr\u243?wnamy rachunki.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie, nadal mam prawo skoczy\u263? z nast\u281?pnego klifu.\par\pard\plain\hyph
par} {
- Mam nadziej\u281?, \u380?e klify mamy ju\u380? za sob\u261?.\par\pard\plain\hy
phpar} {
- Wiesz, co mam na my\u347?li. Ja podejmuj\u281? nast\u281?pne powa\u380?ne ryzy
ko.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Naprawd\u281? pr\u243?bowa\u322?em by\u263? mi\u322?y.\par\pard\plain\hyphpar}
{
Przyjrza\u322?a mu si\u281? sceptycznie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- My\u347?l\u281?, \u380?e mia\u322?o to te\u380? du\u380?o wsp\u243?lnego z tym
, \u380?e wszystko musi by\u263? po twojemu. Je\u347?li ma nam si\u281? uda\u263

?, musimy m\u243?c sobie ufa\u263?. Ja te\u380? potrafi\u281? by\u263? uparta. J


ednak musimy wsp\u243?\u322?pracowa\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Masz racj\u281?, \u380?e lubi\u281?, kiedy wszystko jest po mojemu - przyzna\u
322? Jason. - Tyle \u380?e czasem up\u243?r to dobra rzecz. Jak wtedy, gdy trene
r Bennion chcia\u322? odej\u347?\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Kto? Co?\par\pard\plain\hyphpar} {
- By\u322?em w si\u243?dmej klasie, gra\u322?em w baseball w dru\u380?ynie klubo
wej. Trener Bennion by\u322? asystentem. Naprawd\u281? pom\u243?g\u322? mi w pra
cy nad zamachem. W ka\u380?dym razie nasz prawdziwy trener by\u322? bardzo surow
y. Jednego dnia musia\u322? wyjecha\u263? z miasta, wi\u281?c trening prowadzi\u
322? trener Bennion. On by\u322? bardziej wyluzowany i grupa ch\u322?opak\u243?w
zacz\u281?\u322?a si\u281? obija\u263?, bo Bennion nie potrafi\u322? niczego wy
egzekwowa\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- By\u322?e\u347? jednym z tych ch\u322?opak\u243?w? - spyta\u322?a Rachel.\par\
pard\plain\hyphpar} {
- Wszyscy byli\u347?my winni. Bennion pr\u243?bowa\u322? nas przycisn\u261?\u263
?, ale wyczuli\u347?my s\u322?abo\u347?\u263? i paru ch\u322?opak\u243?w mu si\u
281? odci\u281?\u322?o. Nigdy nie widzia\u322?em, \u380?eby Bennion si\u281? w\u
347?ciek\u322?, ale wtedy ca\u322?y poczerwienia\u322? i powiedzia\u322? nam, \u
380?e ma dosy\u263?. Mo\u380?emy sami si\u281? trenowa\u263?. Poczu\u322?em si\u
281? strasznie. Wybieg\u322?em za nim, przepraszaj\u261?c i m\u243?wi\u261?c, \u
380?e zrobimy, co zechce, \u380?eby wynagrodzi\u263? mu nasze zachowanie. Powied
zia\u322? mi, \u380?e mamy przebiec sto okr\u261?\u380?e\u324?. Nie m\u243?wi\u3
22? powa\u380?nie. Chcia\u322? mnie sp\u322?awi\u263?. Wsiad\u322? do samochodu
i odjecha\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Przebieg\u322?e\u347? sto okr\u261?\u380?e\u324?? - spyta\u322?a Rachel.\par\p
ard\plain\hyphpar} {
- Wi\u281?kszo\u347?\u263? pozosta\u322?ych graczy posz\u322?a do domu. Kilku pr
zebieg\u322?o cz\u281?\u347?\u263?. A ja zrobi\u322?em sto okr\u261?\u380?e\u324
?. To znaczy, cz\u281?\u347?\u263? przeszed\u322?em. Kiedy mama przyjecha\u322?a
po mnie, wyja\u347?ni\u322?em jej, co si\u281? sta\u322?o, wi\u281?c zostawi\u3
22?a mnie, \u380?ebym biega\u322? dalej. Sko\u324?czy\u322?em dopiero po p\u243?
\u322?nocy. W jaki\u347? spos\u243?b trener Bennion si\u281? dowiedzia\u322?. Po
stanowi\u322? nie odchodzi\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To naprawd\u281? fajna historia. - Bycie upartym mo\u380?e by\u263? dobre! - N
ie, kiedy tyranizujesz tym innych. Nigdy ju\u380? ci nie zaufam przy rzucie mone
t\u261?. - Racja, bo mog\u281? wtedy zrobi\u263? co\u347? strasznego, na przyk\u
322?ad zaryzykowa\u263? w\u322?asne \u380?ycie, zamiast nara\u380?a\u263? ciebie
.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mia\u322?e\u347? dobre intencje - przyzna\u322?a Rachel. - To by\u322?o wr\u28
1?cz s\u322?odkie. Jednak, bior\u261?c pod uwag\u281?, co nam grozi, zaufanie je
st bardzo wa\u380?ne.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason skrzy\u380?owa\u322? r\u281?ce.\par\pard\plain\hyphpar} {
- W porz\u261?dku. To um\u243?wmy si\u281? tak: nast\u281?pnym razem, zamiast wz
i\u261?\u263? sprawy we w\u322?asne r\u281?ce, b\u281?d\u281? k\u322?\u243?ci\u3
22? si\u281? z tob\u261? tak d\u322?ugo, a\u380? si\u281? poddasz.\par\pard\plai
n\hyphpar} {
- To ju\u380? lepiej, ale nie licz na to, \u380?e za ka\u380?dym razem ci ust\u2
61?pi\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason wszed\u322? na platform\u281?. Drewno rozszczepia\u322?o si\u281? i gni\u3
22?o, a ca\u322?o\u347?\u263? mia\u322?a miej ni\u380? trzy stopy kwadratowe. Na
szcz\u281?\u347?cie, deski sprawia\u322?y wra\u380?enie wystarczaj\u261?co soli
dnych. Rachel wdrapa\u322?a si\u281? obok i z\u322?apa\u322?a si\u281? ci\u281?\
u380?kiego \u322?a\u324?cucha poni\u380?ej miejsca, od kt\u243?rego zaczyna\u322
?y si\u281? kolczaste ogniwa, gdy platforma zako\u322?ysa\u322?a si\u281? delika
tnie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Bierzemy si\u281? do roboty? - zapyta\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jestem gotowa - odpowiedzia\u322?a Rachel, wychylaj\u261?c si\u281? i k\u322?a
d\u261?c r\u281?k\u281? na d\u378?wigni.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie wiem, jak to zadzia\u322?a - ostrzeg\u322? j\u261? Jason. - Mo\u380?e nas

czeka\u263? ostra jazda.\par\pard\plain\hyphpar} {


- B\u281?d\u281? si\u281? mocno trzyma\u263?. Ty te\u380? tak zr\u243?b.\par\par
d\plain\hyphpar} {
Rachel poci\u261?gn\u281?\u322?a d\u378?wigni\u281? i szybko z\u322?apa\u322?a s
i\u281? obiema r\u281?kami \u322?a\u324?cucha. Wewn\u261?trz \u347?ciany jaskini
rozleg\u322? si\u281? \u322?omot i platforma zacz\u281?\u322?a si\u281? wznosi\
u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
\u321?a\u324?cuch i platforma poci\u261?gn\u281?\u322?y Jasona i Rachel w g\u243
?r\u281?, przy\u347?pieszaj\u261?c alarmuj\u261?co i pobrz\u281?kuj\u261?c coraz
g\u322?o\u347?niej, w miar\u281? jak ros\u322?a szybko\u347?\u263? wznoszenia p
latformy. Jason \u347?cisn\u261?\u322? \u322?a\u324?cuch. Bloki zapiszcza\u322?y
. \u321?a\u324?cuch zawibrowa\u322?. W pobli\u380?u szczytu szybko\u347?\u263? z
mala\u322?a. Na chwil\u281? \u322?a\u324?cuch zwiotcza\u322? w ich d\u322?oniach
, kiedy bezw\u322?adno\u347?\u263? sprawi\u322?a, \u380?e nadal si\u281? wznosil
i. Kiedy osi\u261?gn\u281?li punkt niewa\u380?ko\u347?ci, grawitacja w ko\u324?c
u zwyci\u281?\u380?y\u322?a i opadli, a\u380? \u322?a\u324?cuch znowu si\u281? n
api\u261?\u322?, z gwa\u322?towno\u347?ci\u261?, kt\u243?ra mog\u322?aby pogruch
ota\u263? ko\u347?ci. Jason omal go nie wypu\u347?ci\u322? z rozpaczliwego u\u34
7?cisku.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason i Rachel stali do siebie twarzami, oddzieleni tylko \u322?a\u324?cuchem. D
ziewczyna mia\u322?a zamkni\u281?te oczy. Platforma zako\u322?ysa\u322?a si\u281
? spokojnie w dziwacznej ciszy przerywanej tylko sennymi uderzeniami fal. Zerkaj
\u261?c w d\u243?\u322?, Jason zobaczy\u322? przyprawiaj\u261?cy o zawr\u243?t g
\u322?owy spadek ku kamiennemu dnu daleko w dole.\par\pard\plain\hyphpar} {
Rachel otworzy\u322?a oczy.\par\pard\plain\hyphpar} {
- \u379?yjemy?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Na razie. - Poruszali\u347?my si\u281? szybciej, ni\u380? si\u281? spodziewa\u
322?am. Jason us\u322?ysza\u322? klikni\u281?cie. Zauwa\u380?y\u322? na \u347?ci
anie prost\u261? \u380?elazn\u261? tarcz\u281? z czym\u347? na kszta\u322?t wska
z\u243?wki. Pocz\u261?tkowo wskazywa\u322?a w g\u243?r\u281?, ale teraz obraca\u
322?a si\u281? w d\u243?\u322?, w miar\u281? jak pstrykanie trwa\u322?o.\par\par
d\plain\hyphpar} {
- My\u347?l\u281?, \u380?e mamy ograniczony czas - powiedzia\u322? Jason, wskazu
j\u261?c podbr\u243?dkiem tarcz\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Wielka nieregularna dziura w \u347?cianie szybu obok nich wychodzi\u322?a na oce
an. Popo\u322?udniowe s\u322?o\u324?ce b\u322?yszcza\u322?o na szeregach nadbieg
aj\u261?cych grzywaczy.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Powinni\u347?my si\u281? rozko\u322?ysa\u263?? - zapyta\u322?a Rachel.\par\par
d\plain\hyphpar} {
Jason pokiwa\u322? g\u322?ow\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
W zgranym wysi\u322?ku Jason i Rachel zacz\u281?li pochyla\u263? si\u281? w prz\
u243?d i w ty\u322?, ko\u322?ysz\u261?c platform\u261? w stron\u281? dziury. Pst
rykanie trwa\u322?o, a wskaz\u243?wka min\u281?\u322?a pozycj\u281? na godzinie
trzeciej. Ju\u380? po chwili Jason wzi\u261?\u322? zamach nog\u261? i zaczepi\u3
22? stop\u281? o brzeg szczeliny. Rachel zeskoczy\u322?a z platformy na w\u261?s
k\u261? p\u243?\u322?k\u281?. Pomog\u322?a Jasonowi stan\u261?\u263? spokojnie,
kiedy wypu\u347?ci\u322? \u322?a\u324?cuch i sam wyszed\u322? na p\u243?\u322?k\
u281? obok.\par\pard\plain\hyphpar} {
Stali wysoko na \u347?cianie urwiska. Ma\u322?e stadko szarych mew zawis\u322?o
w bezruchu, szybuj\u261?c na bryzie. Kilka wytartych uchwyt\u243?w dla d\u322?on
i prowadzi\u322?o na szczyt klifu.\par\pard\plain\hyphpar} {
Kiedy wskaz\u243?wka na tarczy dotar\u322?a do pozycji godziny sz\u243?stej, roz
leg\u322? si\u281? kolejny \u322?oskot ze \u347?cian skalnego szybu i platforma
gwa\u322?townie opad\u322?a. Kiedy dotar\u322?a na dno, wskaz\u243?wka powr\u243
?ci\u322?a do pionowej pozycji na tarczy. Patrz\u261?c na kolczaste ogniwa \u322
?a\u324?cucha, Jason cieszy\u322? si\u281?, \u380?e nie musia\u322? si\u281? po
nim wspina\u263?. Zerkn\u261?\u322? na ostatni fragment \u347?ciany urwiska.\par
\pard\plain\hyphpar} {
- Teraz chyba si\u281? wspinamy.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To niedaleko - doda\u322?a mu otuchy Rachel. - I wygl\u261?da na \u322?atw\u26

1? wspinaczk\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ty pierwsza.\par\pard\plain\hyphpar} {
Rachel si\u281?gn\u281?\u322?a do pierwszego uchwytu i zacz\u281?\u322?a wspina\
u263? si\u281? po skalistej \u347?cianie. Po kilku sekundach, potrzebnych, by st
an\u261?\u322? pewnie, Jason ruszy\u322? jej \u347?ladem, czuj\u261?c \u322?asko
tanie morskiej bryzy na nagich plecach. Szcz\u281?kaj\u261?c z\u281?bami, stara\
u322? si\u281? nie my\u347?le\u263? o przepa\u347?ci pod nim ani nie zwraca\u263
? uwagi na burz\u261?ce si\u281? morze. Skupi\u322? si\u281? na znalezieniu bezp
iecznego oparcia dla r\u261?k i st\u243?p, i ju\u380? wkr\u243?tce pokona\u322?
kraw\u281?d\u378? dziel\u261?c\u261? go od szczytu urwiska.\par\pard\plain\hyphp
ar} {
Wsta\u322? i rozejrza\u322? si\u281? po okolicy. Tryskaj\u261?ca stru\u380?ka zn
ajdowa\u322?a si\u281? co najmniej pi\u281?\u263?dziesi\u261?t jard\u243?w w bok
od nich. Rachel bieg\u322?a do miejsca, gdzie zostawili swoje rzeczy. Nikogo in
nego nie by\u322?o wida\u263?. Ubrania Jasona le\u380?a\u322?y rozrzucone wok\u2
43?\u322? krzaka, pod kt\u243?rym je schowa\u322?. Pobieg\u322? za Rachel.\par\p
ard\plain\hyphpar} {
Kucaj\u261?c obok krzaka, dziewczyna podnios\u322?a kryszta\u322?ow\u261? kul\u2
81? z zamkni\u281?tym wewn\u261?trz orantium.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ca\u322?a i zdrowa.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wygl\u261?da na to, \u380?e Puggles pogryz\u322? moje ubrania.\par\pard\plain\
hyphpar} {
- Pewnie ucieszy\u322? si\u281?, \u380?e znalaz\u322? pot\u281?\u380?n\u261? daw
k\u281? twojego zapachu. Przynajmniej inne nasze rzeczy zostawi\u322? w spokoju.
\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason zebra\u322? ubrania, macaj\u261?c miejsca, w kt\u243?rych z\u281?by dzikar
za zrobi\u322?y w nich dziury albo je rozdar\u322?y. Mi\u322?o by\u322?o ubra\u2
63? si\u281? i zawin\u261?\u263? w p\u322?aszcz. Bokserki by\u322?y ju\u380? tyl
ko troch\u281? wilgotne.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie marzniesz? - zapyta\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Rachel otuli\u322?a si\u281? p\u322?aszczem.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie, kiedy mam na sobie p\u322?aszcz. Ubranie nadal jest wilgotne, wi\u281?c d
obrze czuj\u281? ka\u380?dy podmuch.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason si\u281? rozejrza\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nikogo nie widz\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Powinni\u347?my wykorzysta\u263? \u347?wiat\u322?o dnia - zaproponowa\u322?a R
achel - i ruszy\u263? si\u281? st\u261?d, \u380?eby znale\u378?\u263? miejsce na
obozowisko.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Powinni\u347?my byli zapyta\u263? o drog\u281? do Trensicourt - powiedzia\u322
? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nadal b\u281?dziemy trzyma\u263? si\u281? drogi - odpar\u322?a Rachel. - Musi
dok\u261?d\u347? prowadzi\u263?. W ko\u324?cu natrafimy na kogo\u347?, kto nam p
owie, jak tam doj\u347?\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Ruszyli z powrotem w stron\u281? drogi i zacz\u281?li wspina\u263? si\u281? na w
sch\u243?d r\u243?wnolegle do klif\u243?w. Jason zerkn\u261?\u322? za siebie i o
gromnie mu ul\u380?y\u322?o, \u380?e maj\u261? ju\u380? za sob\u261? ci\u281?\u3
80?k\u261? pr\u243?b\u281? z jaskini\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mo\u380?esz uwierzy\u263?, \u380?e prze\u380?yli\u347?my? - powiedzia\u322? Ja
son po jakim\u347? czasie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nawet nie m\u243?w\u8230? Od kiedy pojawi\u322? si\u281? dzikarz, wszystko pot
oczy\u322?o si\u281? tak szybko - odpowiedzia\u322?a Rachel. - Teraz my\u347?l\u
281? tylko o tym, jak niewiele brakowa\u322?o, \u380?eby\u347?my sko\u324?czyli
jak Puggles.\par\pard\plain\hyphpar} {
Popo\u322?udnie przygas\u322?o, zamieniaj\u261?c si\u281? w zmierzch. Zmierzch p
og\u322?\u281?bi\u322? si\u281?, przechodz\u261?c w noc. Znale\u378?li schronien
ie w zaro\u347?lach.\par\pard\plain\hyphpar} {
Po po\u347?piesznym posi\u322?ku Rachel upar\u322?a si\u281?, \u380?e ona we\u37
8?mie pierwsz\u261? wart\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie zasn\u281? - obieca\u322? Jason. - Uci\u261?\u322?em sobie zdrow\u261? drz
emk\u281?, a ty nie.\par\pard\plain\hyphpar} {

Rachel przyjrza\u322?a mu si\u281? nieufnie.\par\pard\plain\hyphpar} {


- Na pewno? Bo jak oboje za\u347?niemy, to mo\u380?emy obudzi\u263? si\u281? mar
twi.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Pewnie w og\u243?le si\u281? nie obudzimy. Po prostu b\u281?dziemy martwi. - N
ie, my\u347?l\u281?, \u380?e obudzisz si\u281? akurat na tyle, \u380?eby poczu\u
263? straszliwy b\u243?l i ze wstydem zda\u263? sobie spraw\u281? z w\u322?asnej
pora\u380?ki.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason za\u347?mia\u322? si\u281? ponuro. Uni\u243?s\u322? praw\u261? r\u281?k\u2
81?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie zasn\u281?. Przysi\u281?gam.\par\pard\plain\hyphpar} {
W jego umy\u347?le pojawi\u322? si\u281? obraz Macroid rozrywaj\u261?cej psa na
strz\u281?py i Jason pokr\u281?ci\u322? g\u322?ow\u261?. Nie potrafi\u322? zmusi
\u263? si\u281? do my\u347?li, co ka\u380?de z tych stworze\u324? zrobi\u322?oby
z nim i Rachel, gdyby tylko mia\u322?o szans\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Naprawd\u281? najad\u322?em si\u281? strachu - zapewni\u322? Rachel.\par\pard\
plain\hyphpar} {
- Wymy\u347?lmy kar\u281? dla tej osoby, kt\u243?ra przy\u347?nie. No wiesz, dla
dodatkowej motywacji.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Poza prawdopodobn\u261? kar\u261? \u347?mierci? - Jason milcza\u322? przez chw
il\u281?, a potem si\u281? u\u347?miechn\u261?\u322?. - A co powiesz na to: ten,
kto zawali, b\u281?dzie musia\u322? pow\u261?cha\u263? skarpety drugiej osoby.\
par\pard\plain\hyphpar} {
Rachel unios\u322?a brwi i przechyli\u322?a g\u322?ow\u281?.\par\pard\plain\hyph
par} {
- Nie\u378?le. Ja b\u281?d\u281? mia\u322?a o wiele bardziej \u347?mierdz\u261?c
\u261? kar\u281? ni\u380? ty, ale ja nie przysn\u281?. Dobra, ktokolwiek za\u347
?nie w czasie warty, b\u281?dzie musia\u322? pow\u261?cha\u263? skarpety drugiej
osoby i wzi\u261?\u263? je do ust.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To ohydne!\par\pard\plain\hyphpar} {
- Kara musi by\u263? brutalna, inaczej nie b\u281?dzie nic warta. Pami\u281?taj,
stawk\u261? jest nasze \u380?ycie.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason westchn\u261?\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- W porz\u261?dku. Ja te\u380? nie zawal\u281?. Chcesz je\u347?\u263? moje skarp
etki, twoja sprawa.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wi\u281?c umowa stoi?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Stoi.\par\pard\plain\hyphpar} {\par\pard\hyphpar }{\page }
{\line }
{\s1 \afs32
{\qc
Rozdzia\u322? 9
{\line }
Tark\par\pard\plain\hyphpar}\par\pard\plain\hyphpar} {
Trzy dni p\u243?\u378?niej, wczesnym popo\u322?udniem, Jason i Rachel dotarli do
miejsca, gdzie p\u243?\u322?wysep \u322?\u261?czy\u322? si\u281? z kontynentem.
Klify zmala\u322?y, a\u380? zosta\u322?a z nich tylko pla\u380?a o srebrzystym
piasku, w kt\u243?rym odbija\u322?o si\u281? niebo, gdy zwil\u380?y\u322?y go fa
le. Owalna, w\u261?ska zatoka si\u281?ga\u322?a w g\u322?\u261?b l\u261?du w mie
jscu, gdzie p\u243?\u322?wysep i l\u261?d si\u281? spotyka\u322?y. Za zatoczk\u2
61? opustosza\u322?e pla\u380?e ci\u261?gn\u281?\u322?y si\u281? na po\u322?udni
e a\u380? po horyzont.\par\pard\plain\hyphpar} {
Od historii z nadmorsk\u261? jaskini\u261? Jason nie zasypia\u322? na wartach i
nie przy\u322?apa\u322? na drzemce Rachel. Oboje denerwowali si\u281? na drodze,
poniewa\u380? na wielu odcinkach nie dawa\u322?a \u380?adnego miejsca do ukryci
a. Mimo to, dni mija\u322?y spokojnie, bez \u380?adnych oszala\u322?ych ps\u243?
w, straszliwych harataczy ani nawet towarzyszy podr\u243?\u380?y, z kt\u243?rymi
min\u281?liby si\u281? na drodze. Zapasy jedzenia jednak stale si\u281? zmniejs
za\u322?y i zosta\u322?o im jeszcze prowiantu na dzie\u324? albo dwa.\par\pard\p
lain\hyphpar} {
Kiedy droga zakosami pobieg\u322?a ku ty\u322?om zatoki, przed ich oczami pojawi
\u322?a si\u281? rybacka osada przycupni\u281?ta nad wod\u261?. Sporej wielko\u3

47?ci nabrze\u380?e z wieloma miejscami do cumowania wychodzi\u322?o w g\u322?\u


261?b zatoki, ale nie by\u322?o przy nim niczego wi\u281?kszego od \u322?odzi wi
os\u322?owej. Kilka ma\u322?ych \u322?\u243?dek p\u322?ywa\u322?o po spokojnej p
rzystani, ko\u322?ysz\u261?c si\u281?, gdy rybacy zarzucali sieci. Dw\u243?ch m\
u281?\u380?czyzn siedzia\u322?o na ko\u324?cu zniszczonego pirsu, trzymaj\u261?c
d\u322?ugie w\u281?dki i gaw\u281?dz\u261?c.\par\pard\plain\hyphpar} {
Domy w miasteczku by\u322?y kanciaste i pomalowane na wyblak\u322?e kolory. Wi\u
281?kszo\u347?\u263? wygl\u261?da\u322?a jak zbudowana z drewna wyrzuconego prze
z fale i innych szcz\u261?tk\u243?w. Na wielu zapadaj\u261?cych si\u281? gankach
skrzynki i beczki s\u322?u\u380?y\u322?y jako sto\u322?y i sto\u322?ki. Proste
p\u322?\u243?cienne zas\u322?ony wisia\u322?y w powykrzywianych oknach. Muszle i
polne kwiaty w kolorowych butelkach nieodmiennie zdobi\u322?y parapety. Na szcz
ycie jednego z dom\u243?w galion w kszta\u322?cie pulchnej syreny z od\u322?a\u3
80?\u261?c\u261? farb\u261? pochyla\u322? si\u281? nad podw\u243?rkiem. Leniwa a
tmosfera ow\u322?adn\u281?\u322?a tym miejscem. Kilku przechodni na ulicy wygl\u
261?da\u322?o jak spacerowicze.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jeden budynek w wiosce odr\u243?\u380?nia\u322? si\u281? od reszty - szeroki, ok
r\u261?g\u322?y, o nieco nachylonym, sto\u380?kowatym dachu. Przyci\u261?ga\u322
? uwag\u281?, poniewa\u380? oci\u281?\u380?ale obraca\u322? si\u281? jak przero\
u347?ni\u281?ta karuzela. Ta dziwaczna rotunda wznosi\u322?a si\u281? na wysokim
stoku, najdalej od wody.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason zerkn\u261?\u322? na Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nasze pierwsze miasto - powiedzia\u322? cicho.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To wr\u281?cz dziwne, zobaczy\u263? w ko\u324?cu ludzi. - Nikt nam si\u281? ni
e przygl\u261?da, ale ka\u380?dy na nas zerka. - Mieszka\u324?cy robi\u261? wra\
u380?enie ostro\u380?nych - powiedzia\u322?a Rachel. - Zobaczymy, co to za wiruj
\u261?cy budynek?\par\pard\plain\hyphpar} {
Podeszli do dziwnej budowli ulicami przysypanymi pomara\u324?czowym py\u322?em.
Wolno stoj\u261?cy znak przed rotund\u261? oznajmia\u322?, \u380?e jest to Tawer
na \u8222?Karuzela\u8221?. Z bliska \u347?ciany obraca\u322?y si\u281? wystarcza
j\u261?co szybko, \u380?eby Jason zacz\u261?\u322? si\u281? zastanawia\u263?, ja
k ktokolwiek tam wchodzi albo wychodzi. Odk\u261?d zwr\u243?ci\u322? uwag\u281?
na t\u281? przedziwn\u261? budowl\u281?, ani razu nie zauwa\u380?y\u322?, by si\
u281? zatrzyma\u322?a.\par\pard\plain\hyphpar} {
Platforma z kilkoma stopniami prowadzi\u322?a do poruszaj\u261?cej si\u281? \u34
7?ciany. Nadjecha\u322?y drzwi. M\u281?\u380?czyzna o kwadratowej twarzy wychyli
\u322? si\u281? i zawo\u322?a\u322?:\par\pard\plain\hyphpar} {
- Chcecie wej\u347?\u263??!\par\pard\plain\hyphpar} {
- Tak! - odkrzykn\u261?\u322? Jason, wchodz\u261?c na platform\u281?.\par\pard\p
lain\hyphpar} {
M\u281?\u380?czyzna w drzwiach odjecha\u322? i znikn\u261?\u322? mu z oczu. Kied
y pojawi\u322? si\u281? znowu, wyci\u261?ga\u322? umi\u281?\u347?nion\u261? r\u2
81?k\u281?, a wiatr rozwia\u322? mu w\u322?osy. Jason z\u322?apa\u322? go i m\u2
81?\u380?czyzna wci\u261?gn\u261?\u322? go przez drzwi.\par\pard\plain\hyphpar}
{
- Panienka r\u243?wnie\u380?, jak rozumiem? - zapyta\u322?.\par\pard\plain\hyphp
ar} {
- Tak, poprosz\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
W \u347?rodku Jason zobaczy\u322? jedno du\u380?e, wsp\u243?lne pomieszczenie z
okr\u261?g\u322?ym barem wok\u243?\u322? centralnej osi. Sto\u322?y i krzes\u322
?a przymocowano na sta\u322?e do pod\u322?ogi. Przez belki przerzucono \u347?wie
c\u261?ce wodorosty, kt\u243?re dodawa\u322?y turkusowego blasku do \u347?wiat\u
322?a s\u322?onecznego wpadaj\u261?cego b\u322?yskami przez poruszaj\u261?ce si\
u281? okna.\par\pard\plain\hyphpar} {
Tylko kilku klient\u243?w siedzia\u322?o przy stolikach i nieco wi\u281?cej przy
barze. Dwaj m\u281?\u380?czy\u378?ni przy stole byli ubrani jak \u380?o\u322?ni
erze. Dwie kelnerki porusza\u322?y si\u281? po pomieszczeniu z tacami, pochylaj\
u261?c si\u281? umiej\u281?tnie dla zachowania r\u243?wnowagi. W pobli\u380?u dr
zwi trudno by\u322?o si\u281? oprze\u263? sile od\u347?rodkowej.\par\pard\plain\
hyphpar} {

Rachel wpad\u322?a przez drzwi podtrzymywana przez m\u281?\u380?czyzn\u281? o kw


adratowej twarzy.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Popatrz na to miejsce - mrukn\u281?\u322?a.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dziwi\u281? si\u281?, \u380?e na pod\u322?odze nie ma wymiocin - odpar\u322? p
\u243?\u322?g\u281?bkiem Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
Podszed\u322? do baru, zauwa\u380?aj\u261?c, jak odpychanie s\u322?abnie, im bli
\u380?ej centrum pomieszczenia si\u281? znajdowa\u322?. Rachel do\u322?\u261?czy
\u322?a do niego przy barze, gdzie si\u322?a od\u347?rodkowa prawie nie dzia\u32
2?a\u322?a.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Czym mog\u281? s\u322?u\u380?y\u263?? Jestem Kerny - przedstawi\u322? si\u281?
szynkarz, tykowaty m\u281?\u380?czyzna z ogromnym przodozgryzem i w\u322?osami
w uszach.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dlaczego to miejsce wiruje? - spyta\u322? Jason. Kerny zamruga\u322? zaskoczon
y. - Podziemna rzeka obraca ko\u322?o g\u322?\u281?boko pod nami. - Ta tawerna z
atrzymuje si\u281? czasem? - zapyta\u322?a Rachel. - Tylko wtedy, kiedy zatrzyma
si\u281? rzeka. Szybko\u347?\u263? zale\u380?y od pory roku. Teraz mamy ca\u322
?kiem niez\u322?e tempo. Niekt\u243?rzy potrzebuj\u261? chwili, \u380?eby si\u28
1? przyzwyczai\u263?, nauczy\u263? si\u281? kroku wilka morskiego. Kiedy\u347? s
\u322?yn\u281?li\u347?my w okolicy z tej tawerny, kiedy jeszcze mapy nie by\u322
?y nielegalne.\par\pard\plain\hyphpar} {
Kerny odwr\u243?ci\u322? si\u281? do m\u281?\u380?czyzny, kt\u243?ry przysiad\u3
22? na pobliskim sto\u322?ku. Tamten co\u347? wymamrota\u322?, wyci\u261?gn\u261
?\u322? miedzian\u261? kulk\u281? z kieszeni i poda\u322? j\u261? Kerny emu. Jas
on zacz\u261?\u322? grzeba\u263? w sk\u243?rzanej torbie.\par\pard\plain\hyphpar
} {
- Jakie jedzenie podajecie? - zapyta\u322?, kiedy Kerny postawi\u322? misk\u281?
potrawki przed m\u281?\u380?czyzn\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wszelkiego rodzaju owoce morza. Najlepsze s\u261? marszcz\u281?. Trzymamy je \
u380?ywe w akwarium. Pr\u243?bowa\u322? pan ju\u380? kiedy\u347??\par\pard\plain
\hyphpar} {
- Nie - odpar\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie ma nic lepszego od talerza \u380?ywych marszczy.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ile kosztuj\u261??\par\pard\plain\hyphpar} {
- Trzy i p\u243?\u322? droomy, ale s\u261? tego warte.\par\pard\plain\hyphpar} {
- A tamten pan zap\u322?aci\u322? droom\u281? za potrawk\u281?? - upewni\u322?a
si\u281? Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Aha. Jest naprawd\u281? pyszna.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason i Rachel spojrzeli po sobie niezdecydowani. Przynajmniej teraz Jason wiedz
ia\u322?, \u380?e miedziane kulki to droomy. Mia\u322? nadziej\u281?, \u380?e br
\u261?zowe s\u261? warte wi\u281?cej.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie z\u322?apiemy paso\u380?yt\u243?w od surowych owoc\u243?w morza? - zapyta\
u322?a szynkarza Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie ka\u380?dy marszcz nadaje si\u281? do podania - powiedzia\u322? Kerny. - W
ybieramy tylko te dobre. Nikt nigdy si\u281? nie skar\u380?y\u322?.\par\pard\pla
in\hyphpar} {
- Nie jad\u322?a\u347? nigdy surowej ryby? - spyta\u322? Rachel Jason. - Wygl\u2
61?dasz mi na tak\u261?, co jada sushi.\par\pard\plain\hyphpar} {
Zmru\u380?y\u322?a oczy, patrz\u261?c na niego.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Oczywi\u347?cie, \u380?e jad\u322?am sushi. To bardzo wa\u380?ne, jak zostanie
przygotowane.\par\pard\plain\hyphpar} {
- A co powiecie pa\u324?stwo na to? - zaproponowa\u322? Kerny, uderzaj\u261?c d\
u322?o\u324?mi o bar. - Przynios\u281? dwa marszcz\u281? na spr\u243?bowanie. Ja
k wam zasmakuj\u261?, to zam\u243?wicie pa\u324?stwo talerz. Zgoda?\par\pard\pla
in\hyphpar} {
- Pewnie - odpar\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
Kerny szybko wr\u243?ci\u322?. W ka\u380?dej d\u322?oni trzyma\u322? czarn\u261?
muszl\u281? w kszta\u322?cie naparstka i mniej wi\u281?cej wielko\u347?ci \u347
?liwki. Jason wzi\u261?\u322? jedn\u261? i zerkn\u261?\u322? na zwijaj\u261?c\u2
61? si\u281?, wielobarwn\u261? tkank\u281? w \u347?rodku. Rachel mia\u322?a racj
\u281?, \u380?e surowe owoce morza mog\u261? by\u263? niebezpieczne. Przypomnia\

u322? sobie, jak nauczyciel biologii opowiada\u322? im o zagro\u380?eniach zwi\u


261?zanych z jedzeniem surowej ryby. Zerkn\u261?\u322? na Rachel.\par\pard\plain
\hyphpar} {
- Panie maj\u261? pierwsze\u324?stwo.\par\pard\plain\hyphpar} {
Pos\u322?a\u322?a mu kwa\u347?ny u\u347?miech.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Potrafisz by\u263? takim d\u380?entelmenem, kiedy jest ci to na r\u281?k\u281?
. G\u322?osuj\u281? za tym, \u380?eby\u347? ty robi\u322? za kr\u243?lika do\u34
7?wiadczalnego.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason doskonale zdawa\u322? sobie spraw\u281?, \u380?e Kerny czeka i s\u322?ucha
. Nie by\u322?o teraz czasu na k\u322?\u243?tnie. Boj\u261?c si\u281? w g\u322?\
u281?bi ducha niewidocznych paso\u380?yt\u243?w, kt\u243?re zamieni\u261? jego c
ia\u322?o w kurort wypoczynkowy dla siebie, Jason podni\u243?s\u322? muszl\u281?
do ust.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Prosz\u281? wycisn\u261?\u263? troszk\u281? oliwy do \u347?rodka, \u380?eby \u
322?atwiej by\u322?o wyssa\u263? zawarto\u347?\u263? - wtr\u261?ci\u322? si\u281
? Kerny. - Inaczej b\u281?dziesz pan musia\u322? zasysa\u263? jak pompa b\u322?o
tna z przytkanym filtrem. - Szynkarz podsun\u261?\u322? mu szklan\u261? fiolk\u2
81? z male\u324?kim wylotem i niebieskim jak atrament p\u322?ynem w \u347?rodku.
\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason przechyli\u322? fiolk\u281? nad marszczeni, krzywi\u261?c si\u281?, kiedy
barwne cia\u322?o skr\u281?ci\u322?o si\u281? pod wp\u322?ywem kilku ciemnych kr
opli. Odchyli\u322? g\u322?ow\u281? i wrzuci\u322? zawarto\u347?\u263? muszli do
ust, wstrz\u261?\u347?ni\u281?ty tym, \u380?e nadal si\u281? rusza\u322?a.\par\
pard\plain\hyphpar} {
Wra\u380?enie przypomina\u322?o surowe \u380?\u243?\u322?tko jajka, smak by\u322
? delikatnie s\u322?onawy i bogatszy od wszelkiego rodzaju owoc\u243?w morza, ja
kich do tej pory pr\u243?bowa\u322?. Prze\u380?u\u322? szybko, a potem prze\u322
?kn\u261?\u322?, czuj\u261?c, jak \u347?luzowata masa powleka mu ca\u322?e gard\
u322?o mazi\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- I co pan my\u347?li? - zapyta\u322? Kerny.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Naprawd\u281? dobre - odpowiedzia\u322? Jason, nie kryj\u261?c zaskoczenia.\pa
r\pard\plain\hyphpar} {
- Serio? - dopytywa\u322?a si\u281? Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Spr\u243?buj - rzuci\u322? jej wyzwanie Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
Rachel upu\u347?ci\u322?a kilka kropel oleju do muszli i po\u322?kn\u281?\u322?a
zawarto\u347?\u263?. Natychmiast si\u281? rozpromieni\u322?a.\par\pard\plain\hy
phpar} {
- We\u378?miemy talerz.\par\pard\plain\hyphpar} {
W tym momencie jaki\u347? m\u281?\u380?czyzna tr\u261?ci\u322? Jasona w plecy. C
h\u322?opak odwr\u243?ci\u322? si\u281? i zobaczy\u322? niskiego, kr\u281?pego m
\u281?\u380?czyzn\u281?, kt\u243?ry siedzia\u322? wcze\u347?niej przy stoliku w
pobli\u380?u drzwi. Mia\u322? g\u281?ste, czarne w\u322?osy i mocno zaro\u347?ni
\u281?t\u261? twarz. R\u281?kawy koszuli nosi\u322? podwini\u281?te, ods\u322?an
iaj\u261?c ow\u322?osione przedramiona z pot\u281?\u380?nie rozbudowanymi mi\u28
1?\u347?niami.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Poprosz\u281? chowder - warkn\u261?\u322? basowym g\u322?osem.\par\pard\plain\
hyphpar} {
- Nie, dop\u243?ki nie przyniesiesz pieni\u281?dzy albo nie we\u378?miesz si\u28
1? za zmywanie - odpar\u322? Kerny, przesadnie artyku\u322?uj\u261?c s\u322?owa.
Zerkn\u261?\u322? przepraszaj\u261?co na Jasona.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie jestem wystarczaj\u261?co dobry, \u380?eby zmywa\u263? naczynia - pochlipy
wa\u322? zrozpaczony m\u281?\u380?czyzna. - Nie jestem wystarczaj\u261?co dobry,
\u380?eby dosta\u263? zup\u281?. Przepraszam, \u380?e zawracam g\u322?ow\u281?.
\par\pard\plain\hyphpar} {
Odwr\u243?ci\u322? si\u281? i klapn\u261?\u322? z powrotem przy pobliskim stole,
chowaj\u261?c twarz w skrzy\u380?owanych r\u281?kach.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Co z nim? - zapyta\u322?a cicho Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
Kerny pokr\u281?ci\u322? g\u322?ow\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jest przygn\u281?biony i ma zawroty g\u322?owy. Nikt nie powinien siedzie\u263
? blisko zewn\u281?trznej \u347?ciany, kiedy kr\u281?cimy si\u281? tak szybko. U

dzieli\u322?em mu kredytu, ale s\u261? jakie\u347? granice. Wsp\u243?\u322?czuj\


u281? mu z powodu nieszcz\u281?\u347?cia, ale nie zamierzam przez niego zbankrut
owa\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nieszcz\u281?\u347?cia? - dopytywa\u322? si\u281? Jason.\par\pard\plain\hyphpa
r} {
- Gdzie si\u281? pan podziewa\u322?? To jedyny, kt\u243?ry si\u281? uratowa\u322
? z Zawrotnej Dziewi\u261?tki. Biedny dure\u324?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason obr\u243?ci\u322? si\u281? gwa\u322?townie. Czyli kto\u347? jednak zeskocz
y\u322? z tratwy! Jego pr\u243?ba ratunku nie by\u322?a ca\u322?kowit\u261? kl\u
281?sk\u261?. Ogarn\u281?\u322?a go ulga, gdy dowiedzia\u322? si\u281?, \u380?e
uratowa\u322? \u380?ycie przynajmniej jednej osobie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zjecie pa\u324?stwo przy barze czy przy stoliku? - zapyta\u322? Kerny.\par\par
d\plain\hyphpar} {
Jason odwr\u243?ci\u322? si\u281? z powrotem do szynkarza.\par\pard\plain\hyphpa
r} {
- Przy stoliku. I wezm\u281? dla tego cz\u322?owieka chowder.\par\pard\plain\hyp
hpar} {
- Jak pan uwa\u380?a. Czego pan si\u281? napije z m\u322?od\u261? dam\u261??\par
\pard\plain\hyphpar} {
- Wody.\par\pard\plain\hyphpar} {
Szynkarz wzruszy\u322? ramionami i odszed\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zauwa\u380?, \u380?e nie zapyta\u322? mnie, czego chc\u281? - szepn\u281?\u322
?a Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie ma teraz czasu na dyskusj\u281? o prawach kobiet - odpar\u322? szeptem Jas
on. - Te\u380? chcesz zup\u281? rybn\u261??\par\pard\plain\hyphpar} {
- Woda wystarczy. Wola\u322?abym jednak, \u380?eby zapyta\u322?.\par\pard\plain\
hyphpar} {
Jason usiad\u322? obok m\u281?\u380?czyzny, kt\u243?rego uratowa\u322?. Rachel u
siad\u322?a naprzeciwko nich.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jestem Jason, a to Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Tark - odpar\u322? m\u281?\u380?czyzna ponurym g\u322?osem, nie podnosz\u261?c
wzroku.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zam\u243?wi\u322?em dla ciebie troch\u281? chowdera.\par\pard\plain\hyphpar} {
Tark uni\u243?s\u322? g\u322?ow\u281? i si\u281? u\u347?miechn\u261?\u322?. Opad
\u322? na oparcie i spojrza\u322? na Jasona, jakby z trudem ogniskowa\u322? na n
im wzrok.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To bardzo uprzejme z twojej strony. - Nie ma sprawy. S\u322?ysza\u322?em o two
ich przyjacio\u322?ach. - Szcz\u281?\u347?liwcy - j\u281?kn\u261?\u322? Tark, \u
322?api\u261?c si\u281? za w\u322?osy. - Ale czy oni nie zgin\u281?li? - zdziwi\
u322?a si\u281? Rachel. - Jak i ja powinienem. Jason pr\u243?bowa\u322? ukry\u26
3? zaskoczenie i pomieszanie. Jedyna osoba, kt\u243?r\u261? ocali\u322?, by\u322
?a za\u322?amana faktem, \u380?e prze\u380?y\u322?a? Odchrz\u261?kn\u261?\u322?.
\par\pard\plain\hyphpar} {
- To, ehm, na czym gra\u322?e\u347??\par\pard\plain\hyphpar} {
Tark obrzuci\u322? go spojrzeniem.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie jeste\u347? z okolic.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Przybyli\u347?my z daleka.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Gram na sousalaksie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- A co to takiego? - zapyta\u322?a Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
Tark si\u281? naburmuszy\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To jedynie najwi\u281?kszy ze wszystkich nap\u281?dzanych sam\u261? si\u322?\u
261? p\u322?uc instrument\u243?w. Tylko sze\u347?ciu lub siedmiu m\u281?\u380?cz
yzn na wybrze\u380?u ma wystarczaj\u261?co du\u380?\u261? pojemno\u347?\u263? p\
u322?uc, \u380?eby d\u378?wi\u281?k stosownie zabrzmia\u322?. Daleko na p\u243?\
u322?nocy ludzie pos\u322?uguj\u261? si\u281? nim do przyzywania mors\u243?w i m
orskich s\u322?oni.\par\pard\plain\hyphpar} {
- U\u380?yteczna rzecz - powiedzia\u322? Jason i oboje z Rachel u\u347?miechn\u2
81?li si\u281? leciutko.\par\pard\plain\hyphpar} {
Tark skin\u261?\u322? g\u322?ow\u261?, niczego nie zauwa\u380?aj\u261?c.\par\par
d\plain\hyphpar} {

- Mia\u322?em gra\u263? do samego ko\u324?ca. D\u378?wi\u281?k sousalaksu stanow


i fundament dla innych instrument\u243?w. Prawda? A chodzi\u322?o o co\u347? wi\
u281?cej. Pos\u322?uchajcie, to musi zosta\u263? mi\u281?dzy nami. Simeon, nasz
przyw\u243?dca, wyjecha\u322? na d\u322?u\u380?szy czas. Mia\u322? zwyczaj wybie
ra\u263? si\u281? na wycieczki. Pewnego dnia wr\u243?ci\u322?, twierdz\u261?c, \
u380?e prorokini powiedzia\u322?a mu, \u380?e je\u347?li sp\u322?yniemy rzek\u26
1? do wodospadu, graj\u261?c, to wezwiemy bohatera, kt\u243?ry pomo\u380?e obali
\u263? Maldora. Zna\u322? nawet dok\u322?adn\u261? dat\u281? i godzin\u281?. W p
ierwszej chwili my\u347?leli\u347?my, \u380?e sobie z nas \u380?artuje, ale on t
ylko patrzy\u322?, ponury jak wdowa w dniu rocznicy \u347?lubu. Przez pewien cza
s dyskutowali\u347?my nad tym i w ko\u324?cu doszli\u347?my do jednomy\u347?lnej
zgody. W ko\u324?cu, czego dzisiaj potrzebujemy bardziej ni\u380? prawdziwego b
ohatera? Nie m\u243?wi\u281? o tych oszustach, kt\u243?rym tak naprawd\u281? cho
dzi tylko o darmow\u261? przeja\u380?d\u380?k\u281? do Harthenham, tylko o takic
h, o kt\u243?rych \u347?piewamy, o tych, kt\u243?rzy naprawd\u281? o co\u347? wa
lcz\u261?. Simeon przekona\u322? nas, \u380?eby\u347?my grali do samego ko\u324?
ca i wezwali bohatera, sk\u322?adaj\u261?c siebie w ofierze. - \u321?zy nap\u322
?yn\u281?\u322?y mu do oczu. - Ale ja nie dotrzyma\u322?em obietnicy.\par\pard\p
lain\hyphpar} {
Szynkarz podszed\u322? i postawi\u322? na stole p\u243?\u322?misek marszczy, dwi
e wysokie szklanki wody i drewnian\u261? mis\u281? chowdera z du\u380?ymi kawa\u
322?kami ryby.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Prosz\u281? nie pozwoli\u263? mu zacz\u261?\u263? - ostrzeg\u322? Jasona. - Bo
ugrz\u281?\u378?niecie pa\u324?stwo tu na ca\u322?\u261? noc, a on b\u281?dzie
powtarza\u322? w k\u243?\u322?ko t\u281? sam\u261? \u380?a\u322?osn\u261? histor
i\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- B\u281?d\u281? to mia\u322? na uwadze - zapewni\u322? go Jason. Odwr\u243?ci\u
322? si\u281? do Tarka. - Prosz\u281?, m\u243?w dalej.\par\pard\plain\hyphpar} {
Tark uni\u243?s\u322? misk\u281? do ust, prze\u322?kn\u261?\u322? spory \u322?yk
, otar\u322? usta iwestchn\u261?\u322? z zadowoleniem. Jason upu\u347?ci\u322? k
ilka kropel oliwy do muszli i prze\u322?kn\u261?\u322? marszcza. Rachel te\u380?
wzi\u281?\u322?a sobie muszl\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To wszystko wina tego sadysty, kt\u243?ry wystrzeli\u322? strza\u322?\u281? ra
tunkow\u261? - podj\u261?\u322? w\u261?tek Tark, patrz\u261?c w zup\u281?.\par\p
ard\plain\hyphpar} {
Jason zesztywnia\u322?, zagryzaj\u261?c usta.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wszyscy byli\u347?my zdecydowani trzyma\u263? si\u281? swojego postanowienia,
dop\u243?ki szansa uratowania si\u281? sama si\u281? nam nie narzuci\u322?a. Kie
dy pojawi\u322?a si\u281? lina z brzegu, nasza determinacja os\u322?ab\u322?a. S
trza\u322?a trafi\u322?a w rami\u281? Stilusa. Zabawna rzecz, to on najbardziej
sprzeciwia\u322? si\u281? pomys\u322?owi naszej ofiary. D\u322?ugo trzeba by\u32
2?o mu si\u281? przypochlebia\u263?, \u380?eby go przekona\u263?. Widzicie, star
y Stilus by\u322? przes\u261?dny. Za\u322?o\u380?\u281? si\u281?, \u380?e uzna\u
322? strza\u322?\u281? za znak, \u380?e od pocz\u261?tku mia\u322? racj\u281?. L
edwie si\u281? przewr\u243?ci\u322?, zacz\u261?\u322? opl\u261?tywa\u263? lin\u2
81? \u243?semkami wok\u243?\u322? jednej z knag. Stilus nigdy nie mia\u322? za w
iele szcz\u281?\u347?cia. Podejrzewam, \u380?e my\u347?la\u322?, \u380?e robi do
brze, pr\u243?buj\u261?c nas ocali\u263?. Kiedy tratwa zacz\u281?\u322?a p\u322?
yn\u261?\u263? do brzegu, paru z nas uzna\u322?o, \u380?e zostaniemy uratowani,
czy nam si\u281? to podoba, czy nie. Kilkoro gra\u322?o dalej, ale wi\u281?kszo\
u347?\u263?, w tym ja, zacz\u281?\u322?a zrzuca\u263? z siebie liny. Bo widzicie
, przywi\u261?zali\u347?my si\u281? do trawy, \u380?eby m\u243?c gra\u263? nawet
na wzburzonych wodach. Zanim zderzyli\u347?my si\u281? z brzegiem, nawet ci, co
nadal grali, mieli ju\u380? w\u261?tpliwo\u347?ci. Szansa na ratunek by\u322?a
tak blisko. Zeskoczy\u322?em na brzeg w tej samej chwili, w kt\u243?rej kto\u347
? przeci\u261?\u322? lin\u281?, i zosta\u322?em tam sam, jedyny zbieg, i patrzy\
u322?em, jak moi towarzysze odp\u322?ywaj\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Tark poci\u261?gn\u261?\u322? nosem i otar\u322? go grzbietem d\u322?oni.\par\pa
rd\plain\hyphpar} {
- Wtedy ju\u380? wszyscy my\u347?leli, \u380?e zostan\u261? uratowani. Widzia\u3

22?em to w ich oczach. Z powodu tej nadziei na przetrwanie ogarn\u281?\u322?o ic


h prawdziwe przera\u380?enie, kiedy znowu pop\u322?yn\u281?li ku wodospadowi. Wi
\u281?kszo\u347?\u263? nie by\u322?a w stanie gra\u263?, albo ze strachu, albo d
latego, \u380?e odwi\u261?zali si\u281? od tratwy i poprzewracali. - W jego g\u3
22?osie brzmia\u322? dotkliwy b\u243?l. - To, co powinno by\u263? pe\u322?n\u261
? dumy chwil\u261? \u347?wiadomie z\u322?o\u380?onej z siebie ofiary, przerodzi\
u322?o si\u281? w \u380?a\u322?osn\u261? fars\u281? z tratw\u261? pe\u322?n\u261
? przera\u380?onych muzyk\u243?w zmierzaj\u261?cych gor\u261?czkowo ku w\u322?as
nej \u347?mierci. Gelpha dmucha\u322? w klarnet. A jaka\u347? dzielna dusza wali
\u322?a w czynele.\par\pard\plain\hyphpar} {
W Jasonie narasta\u322?a groza, a ka\u380?de s\u322?owo Tarka bola\u322?o go jak
cios w brzuch. On tylko stara\u322? si\u281? pom\u243?c, a spowodowa\u322? tyle
cierpienia. Jak kiedykolwiek wynagrodzi to tym ludziom?\par\pard\plain\hyphpar}
{
\u321?zy p\u322?yn\u281?\u322?y po twarzy Tarka. Wypi\u322? po\u347?piesznie \u3
22?yk zupy.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To by\u322? m\u243?j obowi\u261?zek. To ja mia\u322?em wali\u263? w talerze w
finale. Zawiod\u322?em, a jaka\u347? biedna, przera\u380?ona dusza zatuszowa\u32
2?a m\u243?j b\u322?\u261?d.\par\pard\plain\hyphpar} {
Szlocha\u322?, wal\u261?c pi\u281?\u347?ci\u261? w st\u243?\u322?. A potem otar\
u322? no$ ramieniem. Potrzebowa\u322? chwili, zanim podj\u261?\u322? opowie\u347
?\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ludzie zachowywali si\u281? potem, jakby cieszyli si\u281? na m\u243?j widok,
jakby radowa\u322? ich fakt, \u380?e oszuka\u322?em \u347?mier\u263?. Ale to tyl
ko pozory. Wkr\u243?tce zrozumia\u322?em, \u380?e ten incydent napi\u281?tnowa\u
322? mnie jako tch\u243?rza i buntownika. Wi\u281?c odszed\u322?em. Nie by\u322?
o miejsca dla Zawrotnej Jedynki w\u347?r\u243?d tamtych ludzi. Rozwa\u380?a\u322
?em powr\u243?t do kopalni. Kiedy\u347? by\u322?em zdolnym g\u243?rnikiem. Czu\u
322?em si\u281? jednak niegodny nawet takiego zaj\u281?cia. Widzicie, \u380?aden
bohater nie pojawi\u322? si\u281? po tym, jak moi przyjaciele spadli z wodospad
u. Proroctwo si\u281? nie spe\u322?ni\u322?o. I przez reszt\u281? dni b\u281?dzi
e pali\u322?a mnie \u347?wiadomo\u347?\u263?, \u380?e to moja wina. Nikt nigdy s
i\u281? nie dowie, czy proroctwo mog\u322?o si\u281? wype\u322?ni\u263?, poniewa
\u380? ja nie z\u322?o\u380?y\u322?em ofiary. Zawrotna Dziewi\u261?tka mia\u322?
a rzuci\u263? si\u281? z wodospadu. Zamiast tego utopi\u322?o si\u281? o\u347?mi
oro przera\u380?onych muzyk\u243?w, zostawiaj\u261?c za sob\u261? jednego tch\u2
43?rzliwego nieszcz\u281?\u347?nika.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie powiniene\u347? tak surowo si\u281? ocenia\u263? - pociesza\u322?a go Rach
el.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Pewnie - nabzdyczy\u322? si\u281? zniesmaczony Tark. - Powinienem sobie pograt
ulowa\u263?, \u380?e zdradzi\u322?em przyjaci\u243?\u322? i ochroni\u322?em cesa
rza. Kusi\u322?o mnie samob\u243?jstwo. Uzna\u322?em jednak, \u380?e skoro nie b
y\u322?em m\u281?\u380?czyzn\u261?, \u380?eby straci\u263? \u380?ycie razem z pr
zyjaci\u243?\u322?mi, to nie zas\u322?uguj\u281? na to, by okaza\u263? si\u281?
takim tch\u243?rzem i odebra\u263? sobie \u380?ycie samemu. Teraz jestem w\u281?
drowcem. Wagabund\u261?, kt\u243?rego sousalaks spoczywa na dnie oceanu, prawdop
odobnie zamieszka\u322?y przez ogromnego kraba w\u281?drownika.\par\pard\plain\h
yphpar} {
- To\u8230? to okropne - wyduka\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
Otworzy\u322? usta, \u380?eby znowu wyrazi\u263? swoje wsp\u243?\u322?czucie, al
e nie m\u243?g\u322? wykrztusi\u263? s\u322?owa z powodu zaci\u347?ni\u281?tego
\u380?o\u322?\u261?dka. Czy m\u243?g\u322? by\u263? bohaterem, kt\u243?rego wezw
ali ci muzycy? Galloran uj\u261?\u322? to tak, jakby ka\u380?dy, nawet dzieciak
z przedmie\u347?\u263? m\u243?g\u322? zosta\u263? bohaterem. Us\u322?ysze\u263?
w szczeg\u243?\u322?ach o ofierze, kt\u243?r\u261? z\u322?o\u380?y\u322?o dziewi
\u281?cioro ludzi tylko po to, \u380?eby sprowadzi\u263? bohatera do Lyrianu, by
\u322?o przyt\u322?aczaj\u261?ce. Nape\u322?ni\u322?o Jasona nag\u322?ym, przemo
\u380?nym pragnieniem, \u380?eby rzeczywi\u347?cie sta\u263? si\u281? bohaterem,
kt\u243?rego potrzebowali. Czy by\u322? do tego zdolny?\par\pard\plain\hyphpar}
{

- Chcia\u322?bym znale\u378?\u263? t\u281? szumowin\u281?, kt\u243?ra wystrzeli\


u322?a strza\u322?\u281?. - Tark zgrzytn\u261?\u322? z\u281?bami i zacisn\u261?\
u322? pi\u281?\u347?ci. - To on zniszczy\u322? nasz\u261? ofiar\u281?. Gdyby si\
u281? nie wtr\u261?ci\u322?, nie zdradzi\u322?bym naszej sprawy. Odp\u322?acenie
si\u281? mu to jedyny cel, jaki mi pozosta\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Rachel i Jason spojrzeli po sobie z za\u380?enowaniem.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jak on wygl\u261?da\u322?? - zapyta\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
Tark obrzuci\u322? go spojrzeniem.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Z opisu, kt\u243?ry s\u322?ysza\u322?em, troch\u281? jak ty. Wysoki. Z\u322?oc
iste w\u322?osy. - Tark parskn\u261?\u322?, doko\u324?czy\u322? zup\u281? rybn\u
261? i otar\u322? usta r\u281?kawem. - B\u281?d\u281? go szuka\u322? a\u380? do
dnia \u347?mierci.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mo\u380?e nie powiniene\u347? polowa\u263? na tego biedaka, kt\u243?ry wystrze
li\u322? strza\u322?\u281? - wypali\u322?a Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dlaczego? - warkn\u261?\u322? Tark.\par\pard\plain\hyphpar} {
- On pewnie tylko pr\u243?bowa\u322? pom\u243?c - wyja\u347?ni\u322?a s\u322?abo
.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason pochyli\u322? g\u322?ow\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- My\u347?l\u281?, \u380?e wszyscy dobrze wiemy, kto tu jest prawdziwym z\u322?o
czy\u324?c\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Tark przyjrza\u322? si\u281? Jasonowi spod zmru\u380?onych powiek.\par\pard\plai
n\hyphpar} {
\u8222?Maldor\u8221? - bezg\u322?o\u347?nie poruszy\u322? ustami, rozwa\u380?aj\
u261?c t\u281? my\u347?l.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Je\u347?li chcesz po\u347?wi\u281?ci\u263? \u380?ycie, robi\u261?c co\u347? u\
u380?ytecznego, we\u378? si\u281? za niego - powiedzia\u322? Jason, \u347?ciszaj
\u261?c g\u322?os. - To b\u281?dzie najlepszy spos\u243?b, \u380?eby uhonorowa\u
263? ofiar\u281? twoich przyjaci\u243?\u322?. Kto wie? Mo\u380?e to ty jeste\u34
7? bohaterem, kt\u243?rego pr\u243?bowali przyzwa\u263?.\par\pard\plain\hyphpar}
{
Tark usiad\u322? prosto. Oczy mu poja\u347?nia\u322?y.\par\pard\plain\hyphpar} {
- My\u347?l\u281?, \u380?e mo\u380?esz mie\u263? racj\u281?. Co bardziej by paso
wa\u322?o?\par\pard\plain\hyphpar} {
Wyci\u261?gn\u261?\u322? zza pasa ci\u281?\u380?ki n\u243?\u380? o ostrzu z\u261
?bkowanym jak pi\u322?a iwbi\u322? go z w\u347?ciek\u322?o\u347?ci\u261? w blat.
\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason popatrzy\u322? w milczeniu na imponuj\u261?ce ostrze.\par\pard\plain\hyphp
ar} {
Tark wsta\u322?, drapi\u261?c si\u281? po brodzie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zwa\u380? me s\u322?owa: mo\u380?e i nie umar\u322?em, ale moje \u380?ycie zak
o\u324?czy\u322?o si\u281? przy tamtym wodospadzie i nie mam czego si\u281? obaw
ia\u263?. Niczym duch b\u281?d\u281? tropi\u322? Maldora i jego poplecznik\u243?
w. - Zerkn\u261?\u322? ukradkiem, czy nikt go nie pods\u322?ucha\u322?. - Niech
ta rozmowa zostanie mi\u281?dzy nami. Nigdy si\u281? nie spotkali\u347?my. \u379
?ycz\u281? ci powodzenia, Jasonie, m\u243?j przyjacielu. - Klepn\u261?\u322? ch\
u322?opaka w rami\u281?. - Przywr\u243?ci\u322?e\u347? mnie do \u380?ycia.\par\p
ard\plain\hyphpar} {
Tark schowa\u322? n\u243?\u380? do pochwy i pomaszerowa\u322? do drzwi. Wypad\u3
22? na zewn\u261?trz z pomoc\u261? m\u281?\u380?czyzny o kwadratowej twarzy.\par
\pard\plain\hyphpar} {
Jason i Rachel wzi\u281?li po kolejnej muszli. Kiedy Jason zasysa\u322? wij\u261
?ce si\u281? cia\u322?o, pomy\u347?la\u322? o ci\u281?\u380?kim no\u380?u. Jeszc
ze minut\u281? temu o ostrze mia\u322?o poder\u380?n\u261?\u263? mu gard\u322?o.
Mia\u322? nadziej\u281?, \u380?e Tark rwa przy nowym postanowieniu. Chocia\u380
? prze\u347?ladowa\u322?a go powie\u347?\u263? Tarka o ostatnich chwilach przy w
odospadzie, Jason nie by\u322? gotowy umrze\u263?, by odkupi\u263? swe winy.\par
\pard\plain\hyphpar} {
Doko\u324?czy\u322? swoj\u261? po\u322?ow\u281? marszczy, podobnie jak Rachel. Z
ka\u380?dym kolejnym k\u281?sem coraz bardziej mu smakowa\u322?y. Po ostatnim m
arszczu, rozsiad\u322? si\u281? zadowolony, delektuj\u261?c si\u281? delikatn\u2

61? pozosta\u322?o\u347?ci\u261? w ustach. Naprawd\u281? cudowny posmak. Wr\u243


?ci\u322?a kelnerka.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ile jestem winien? - zapyta\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Cztery droomy.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason wyj\u261?\u322? z sakiewki br\u261?zow\u261? kulk\u281?.\par\pard\plain\hy
phpar} {
- A to ile jest warte?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Pi\u281?\u263? - odpowiedzia\u322?a, jakby spodziewa\u322?a si\u281?, \u380?e
si\u281? z ni\u261? droczy.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Prosz\u281?. Reszta dla ciebie.\par\pard\plain\hyphpar} {
Zagapi\u322?a si\u281? na niego.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Co? - zdziwi\u322? si\u281? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
U\u347?miech wyp\u322?yn\u261?\u322? na jej twarz.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Pi\u281?knie dzi\u281?kuj\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
M\u243?wi\u322?a tak szczerze, \u380?e Jason uzna\u322?, \u380?e mieszka\u324?cy
Hipolandii musz\u261? sk\u261?pi\u263? na napiwkach. Natychmiast posz\u322?a do
Kernyego i zacz\u281?\u322?a m\u243?wi\u263? co\u347? podekscytowana, zerkaj\u2
61?c w stron\u281? Jasona.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ej, rozrzutniku, jeste\u347? tu jeszcze ze mn\u261?? - sykn\u281?\u322?a Rache
l.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Da\u322?em jej tylko napiwek. Dwadzie\u347?cia procent to standard tam, sk\u26
1?d pochodz\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Tak mi\u281?dzy nami, to by\u322?o dwadzie\u347?cia pi\u281?\u263? procent. Al
e to nieistotne. Pewnie powinni\u347?my si\u281? zbiera\u263?.\par\pard\plain\hy
phpar} {
Jason odwr\u243?ci\u322? si\u281? do drzwi.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Czy w\u322?a\u347?nie pos\u322?ali\u347?my Tarka na \u347?mier\u263?? - mrukn\
u261?\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- P\u243?\u378?niej - odpowiedzia\u322?a szeptem Rachel.\par\pard\plain\hyphpar}
{
- Pewnie pos\u322?ali\u347?my - powiedzia\u322? Jason. - Wygl\u261?da\u322? tak,
jakby by\u322? w nastroju do zrobienia czego\u347? g\u322?upiego. Chyba lepsze
to ni\u380? oberwa\u263? wielkim no\u380?em w plecy jakiej\u347? ciemnej nocy.\p
ar\pard\plain\hyphpar} {
Rachel wsta\u322?a.\par\pard\plain\hyphpar} {
Kerny podbieg\u322? do nich, jakby martwi\u322? si\u281?, \u380?e wyjd\u261?, za
nim z nimi porozmawia.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jak smakowa\u322?o?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wy\u347?mienicie - odpar\u322?a Rachel. - Zna si\u281? pan na owocach morza.\p
ar\pard\plain\hyphpar} {
Kerny zerkn\u261?\u322? zak\u322?opotany na Jasona, jakby zaskoczy\u322? go fakt
, \u380?e Rachel odezwa\u322?a si\u281? pierwsza.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Strasznie si\u281? ekscytuje jedzeniem - za\u380?artowa\u322? Jason, na co Ker
ny odpowiedzia\u322? szerokim u\u347?miechem, a Rachel zacisn\u281?\u322?a usta
w w\u261?sk\u261? lini\u281?. - I mia\u322?a racj\u281?. Marszcz\u281? to by\u32
2?a doskona\u322?a propozycja. Mam teraz nowe ulubione danie. A tak przy okazji,
wie pan, gdzie si\u281? znajduje Trensicourt?\par\pard\plain\hyphpar} {
Kerny uni\u243?s\u322? brwi i zmarszczy\u322? czo\u322?o.\par\pard\plain\hyphpar
} {
- Spory kawa\u322? w g\u322?\u261?b l\u261?du.\par\pard\plain\hyphpar} {
- A wie pan co\u347? konkretniej? - dopytywa\u322? si\u281? Jason.\par\pard\plai
n\hyphpar} {
- Nie mog\u281? powiedzie\u263?, \u380?e tak. Oczywi\u347?cie, s\u322?ysza\u322?
em o tym miejscu, ale nigdy nie wybiera\u322?em si\u281? w tamte strony.\par\par
d\plain\hyphpar} {
- Zna pan kogo\u347?, kto m\u243?g\u322?by nam powiedzie\u263?, jak tam dotrze\u
263??\par\pard\plain\hyphpar} {
Kerny podrapa\u322? si\u281? po g\u322?owie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- W\u261?tpi\u281?, czy ktokolwiek w mie\u347?cie zdo\u322?a panu powiedzie\u263
?. Wiadomo, \u380?e ludzie coraz mniej podr\u243?\u380?uj\u261?. Zreszt\u261?, t

o ma\u322?o rozs\u261?dne, rusza\u263? w drog\u281?, kiedy ludzie ci\u261?gle zn


ikaj\u261?, i tak dalej. Bez obrazy. Jestem pewien, \u380?e pan wie, co robi. A
szukacie pa\u324?stwo mo\u380?e noclegu?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mo\u380?e - odpar\u322? Jason, zerkaj\u261?c na Rachel, kt\u243?ra ledwie wido
cznie wzruszy\u322?a ramionami.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Moja matka prowadzi ma\u322?y zajazd - odpar\u322? Kerny. - Jedyne pokoje do w
ynaj\u281?cia w mie\u347?cie. Dobra cena, dziewi\u281?\u263? droom. Ze \u347?nia
daniem.\par\pard\plain\hyphpar} {
Rachel nie da\u322?a Jasonowi nic a nic do zrozumienia, co na ten temat my\u347?
li. Uzna\u322?, \u380?e mi\u322?o by\u322?oby przespa\u263? si\u281? w \u322?\u2
43?\u380?ku. Kilka ostatnich nocy by\u322?o ch\u322?odnych, budzili si\u281? we
mgle.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Skorzystamy z pana propozycji, ale potrzebujemy dw\u243?ch pokoj\u243?w.\par\p
ard\plain\hyphpar} {
Kerny uni\u243?s\u322? brwi.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To moja siostra - wyja\u347?ni\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
Szynkarz rozpromieni\u322? si\u281?, wreszcie rozumiej\u261?c.\par\pard\plain\hy
phpar} {
- Dwa pokoje, powiada pan. To mo\u380?e zwi\u281?kszy\u263? cen\u281? do dwunast
u.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mo\u380?e by\u263? - zgodzi\u322? si\u281? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Gerta! - zawo\u322?a\u322? Kerny i zaraz przybieg\u322?a m\u322?oda kobieta, k
t\u243?ra ich wcze\u347?niej obs\u322?ugiwa\u322?a. - Zajmij si\u281? barem. Chc
\u281? osobi\u347?cie odprowadzi\u263? tych dobrych ludzi.\par\pard\plain\hyphpa
r} {\par\pard\hyphpar }{\page }
{\line }
{\s1 \afs32
{\qc
Rozdzia\u322? 10
{\line }
Ned\par\pard\plain\hyphpar}\par\pard\plain\hyphpar} {
M\u281?\u380?czyzna o kwadratowej twarzy pom\u243?g\u322? im wyj\u347?\u263?. Wy
l\u261?dowali, kozio\u322?kuj\u261?c na d\u322?ugim materacu wypchanym s\u322?om
\u261?. Kerny wykorzysta\u322? rozp\u281?d i zrobi\u322? salto, zr\u281?cznie l\
u261?duj\u261?c na nogach, a potem poda\u322? r\u281?k\u281? Jasonowi i Rachel.\
par\pard\plain\hyphpar} {
Razem ruszyli pylist\u261? drog\u261? w g\u322?\u261?b miasteczka.\par\pard\plai
n\hyphpar} {
Kerny pomacha\u322? do paru os\u243?b, kt\u243?re min\u281?li. Podszed\u322? do
nich wysoki m\u281?\u380?czyzna o kr\u281?conych, rudych jak marchewka w\u322?os
ach i z wi\u281?ksz\u261? ilo\u347?ci\u261? pieg\u243?w ni\u380? sk\u243?ry. Mia
\u322? na sobie co\u347?, co wygl\u261?da\u322?o jak d\u322?ugi worek z szorstki
ego materia\u322?u z wyci\u281?ciami na g\u322?ow\u281? i r\u281?ce, si\u281?gaj
\u261?cy mu prawie do kolan. \u321?okcie by\u322?y najszerszym miejscem na jego
chudych, piegowatych r\u281?kach. Na jednej r\u281?ce nosi\u322? czarn\u261? sk\
u243?rzan\u261? r\u281?kawiczk\u281? i chodzi\u322? boso. Nawet bez but\u243?w p
rzewy\u380?sza\u322? Jasona o kilka cali. Nieznajomy szed\u322? nieprzyjemnie bl
isko nich.\par\pard\plain\hyphpar} {
Kerny poprowadzi\u322? Jasona i Rachel tak, \u380?eby nie szli zbyt blisko m\u28
1?\u380?czyzny.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Z tym go\u347?ciem nie jest za dobrze - mrukn\u261?\u322?.\par\pard\plain\hyph
par} {
- Kim s\u261? twoi przyjaciele? - zapyta\u322? nieznajomy, id\u261?c za nimi i w
\u281?sz\u261?c.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To nie twoja sprawa, Ned.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Na pewno, szynkarzu? - Oblizuj\u261?c spierzchni\u281?te usta, wysoki m\u281?\
u380?czyzna podszed\u322? do Jasona i wyr\u243?wna\u322? z nim krok.\par\pard\pl
ain\hyphpar} {
Kerny wcisn\u261?\u322? si\u281? mi\u281?dzy Neda i Jasona.\par\pard\plain\hyphp
ar} {

- Sp\u322?ywaj, Ned.\par\pard\plain\hyphpar} {
Tamten \u347?ci\u261?gn\u261?\u322? usta.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jeszcze nie teraz. Najpierw podziel si\u281? sekretem. Kim s\u261? ci obcy?\pa
r\pard\plain\hyphpar} {
- Moimi go\u347?\u263?mi - warkn\u261?\u322? Kerny. - Szacownymi przybyszami.\pa
r\pard\plain\hyphpar} {
- Nie wygl\u261?daj\u261? na szacownych - zauwa\u380?y\u322? Ned. - Ledwie od zi
emi odro\u347?li. I spali pod go\u322?ym niebem.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Do\u347?\u263? tego! - krzykn\u261?\u322? Kerny, a\u380? Rachel si\u281? wzdry
gn\u281?\u322?a. - Spadaj!\par\pard\plain\hyphpar} {
Ned przesta\u322? i\u347?\u263? za nimi, a Kerny poprowadzi\u322? Jasona i Rache
l do jednego z najwi\u281?kszych dom\u243?w w miasteczku, stoj\u261?cego ju\u380
? nad wod\u261?. Budynek wznosi\u322? si\u281? na wysokich palach. Wspi\u281?li
si\u281? po szorstkiej drabince sznurowej prowadz\u261?cej na ganek. Niska kobie
ta o siwych w\u322?osach zwi\u261?zanych w kok podesz\u322?a do drzwi.\par\pard\
plain\hyphpar} {
- Przyprowadzi\u322?em ci klient\u243?w - po\u347?piesznie wyja\u347?ni\u322? Ke
rny. - To Jason i jego siostra Rachel. Zostan\u261? na noc. Dwana\u347?cie droom
za dwa pokoje.\par\pard\plain\hyphpar} {
Kobieta wytrzeszczy\u322?a oczy, zaraz jednak odzyska\u322?a panowanie nad sob\u
261? i u\u347?miechn\u281?\u322?a si\u281? uprzejmie, ale Jason ju\u380? si\u281
? zorientowa\u322?, \u380?e p\u322?ac\u261? wi\u281?cej ni\u380? zwyk\u322?\u261
? stawk\u281?. Zastanawia\u322? si\u281?, czy nie zacz\u261?\u263? si\u281? targ
owa\u263?, ale darowa\u322? sobie, bo w\u322?a\u347?ciwie zgodzi\u322? si\u281?
ju\u380? na cen\u281?. Kerny odszed\u322?, a stara kobieta odprowadzi\u322?a ich
do dw\u243?ch ma\u322?ych, s\u261?siaduj\u261?cych ze sob\u261? pokoik\u243?w.
W pokoju Jasona szeroki, p\u322?\u243?cienny hamak rozci\u261?ga\u322? si\u281?
od \u347?ciany do \u347?ciany. Kufer z wielk\u261? k\u322?\u243?dk\u261? sta\u32
2? w k\u261?cie. Zamiast zas\u322?on w oknie wisia\u322?a siatka, cz\u281?\u347?
ciowo przes\u322?aniaj\u261?c widok na przysta\u324?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Stara kobieta da\u322?a Jasonowi klucz do kufra i powiedzia\u322?a mu, \u380?eby
schowa\u322? tam swoje rzeczy. Potem zabra\u322?a Rachel do s\u261?siedniego po
koju. Kiedy ju\u380? gospodyni ich zostawi\u322?a, Jason wszed\u322? do pokoju R
achel. Siedzia\u322?a na hamaku ze spuszczonymi nogami i delikatnie si\u281? ko\
u322?ysa\u322?a.\par\pard\plain\hyphpar} {
- My\u347?lisz, \u380?e gospodyni da\u322?a nam jedyne klucze do naszych kufr\u2
43?w? - spyta\u322?a.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason zmarszczy\u322? brwi.\par\pard\plain\hyphpar} {
- S\u322?uszna my\u347?l.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie zostawiajmy naszych rzeczy bez opieki.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Serio? A ja my\u347?la\u322?em, \u380?e mo\u380?e zajrzymy do miejscowego mult
ipleksu i zobaczymy, co graj\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Rachel skrzy\u380?owa\u322?a r\u281?ce.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wiem, \u380?e to nie twoja wina, ale nie podoba mi si\u281? to, jak potraktowa
no mnie w tawernie. Ludzie zachowuj\u261? si\u281?, jakbym nie istnia\u322?a.\pa
r\pard\plain\hyphpar} {
- \u346?wietnie sobie z tym poradzi\u322?a\u347? - odpar\u322? Jason. - Musimy w
topi\u263? si\u281? w t\u322?um.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wiem, ale przez to trudno mi pomaga\u263?. Wiedzia\u322?am, \u380?e Kerny chce
nas oskuba\u263?. Nie zauwa\u380?y\u322?e\u347?, \u380?e kelnerka posz\u322?a p
rosto do niego po tym, jak da\u322?e\u347? jej napiwek, i \u380?e zacz\u261?\u32
2? nam wtedy nadskakiwa\u263??\par\pard\plain\hyphpar} {
- Troch\u281? - odpar\u322? m\u281?tnie Jason, zawstydzony faktem, \u380?e nie z
auwa\u380?y\u322? tak oczywistych sygna\u322?\u243?w. - Pomy\u347?la\u322?em tyl
ko, \u380?e mi\u322?o b\u281?dzie mie\u263? dach nad g\u322?ow\u261?. Kto wie, k
iedy znowu b\u281?dziemy mieli szans\u281? przespa\u263? si\u281? w czterech \u3
47?cianach?\par\pard\plain\hyphpar} {
Rachel skrzywi\u322?a si\u281? w zamy\u347?leniu.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Pewnie bezpieczniejsi byliby\u347?my w lesie. Wszyscy za bardzo si\u281? nami
tu interesuj\u261?. Zauwa\u380?y\u322?e\u347? te spojrzenia, odk\u261?d weszli\u

347?my do miasteczka?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Tak.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ten dziwak Ned to jedyna osoba, kt\u243?ra mia\u322?a do\u347?\u263? ikry, \u3
80?eby powiedzie\u263? to, co my\u347?leli wszyscy inni. Ludzie tu nie podr\u243
?\u380?uj\u261?. \u346?ci\u261?gamy na siebie uwag\u281?.\par\pard\plain\hyphpar
} {
Jason podrapa\u322? si\u281? w czo\u322?o. - Powinni\u347?my opu\u347?ci\u263? t
o miejsce? - Nie s\u261?dz\u281?. Je\u380?eli odejdziemy ju\u380? dzisiaj, wzbud
zimy jeszcze wi\u281?cej podejrze\u324?. Powinni\u347?my jednak mie\u263? si\u28
1? na baczno\u347?ci.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Racja. Nie b\u281?dziemy przyci\u261?ga\u263? uwagi, zostaniemy wswoich pokoja
ch. My\u347?lisz, \u380?e maj\u261? tu HBO?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Tylko w centrum rekreacyjnym - odpar\u322?a Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jestem troch\u281? zm\u281?czony - przyzna\u322? Jason. - To mo\u380?e by\u263
? dobra chwila na kr\u243?tk\u261? drzemk\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Chyba ci\u281? rozgryz\u322?am - oznajmi\u322?a Rachel. - Kiedy masz w\u261?tp
liwo\u347?ci, idziesz spa\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To nie w porz\u261?dku - j\u281?kn\u261?\u322? Jason. - A ty nie jeste\u347? z
m\u281?czona? W\u281?drowali\u347?my wiele dni i przez p\u243?\u322? nocy nie sp
ali\u347?my, pe\u322?ni\u261?c wart\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Odk\u261?d si\u281? tu zjawi\u322?am, by\u322?am za bardzo podenerwowana, \u38
0?eby dobrze spa\u263? - przyzna\u322?a Rachel. - Mo\u380?e przyjemnie b\u281?dz
ie przespa\u263? si\u281? za zamkni\u281?tymi drzwiami.\par\pard\plain\hyphpar}
{
- W porz\u261?dku, b\u281?d\u281? u siebie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Chwileczk\u281?. Jedno szybkie pytanie. My\u347?lisz, \u380?e jeste\u347? boha
terem, kt\u243?rego pr\u243?bowa\u322?a wezwa\u263? Zawrotna Dziewi\u261?tka?\pa
r\pard\plain\hyphpar} {
Jason zamar\u322?, rozwa\u380?aj\u261?c histori\u281?, kt\u243?r\u261? opowiedzi
a\u322? im Tark. To muzyka Zawrotnej Dziewi\u261?tki sprawi\u322?a, \u380?e wpad
\u322? do basenu hipopotama. Czy to mo\u380?liwe, \u380?e by\u322? bohaterem, kt
\u243?rego mieli nadziej\u281? wezwa\u263?? W ko\u324?cu rozpocz\u261?\u322? ju\
u380? misj\u281? maj\u261?c\u261? na celu zniszczenie Maldora.\par\pard\plain\hy
phpar} {
- Je\u347?li ja jestem bohaterem, kt\u243?rego szukali, to ci muzycy byli bardzi
ej zwariowani, ni\u380? ktokolwiek my\u347?la\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To niesamowity zbieg okoliczno\u347?ci - odezwa\u322?a si\u281? cicho Rachel.
- Galloran najwyra\u378?niej uwa\u380?a\u322?, \u380?e jeste\u347?my lud\u378?mi
, kt\u243?rych chcia\u322?a sprowadzi\u263? wyrocznia.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason wzruszy\u322? ramionami.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Na wszelki wypadek spr\u243?buj\u281? nie umrze\u263?.\par\pard\plain\hyphpar}
{
- To chyba dobra my\u347?l.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason wr\u243?ci\u322? do swojego pokoju, zamkn\u261?\u322? cieniutkie drzwi i w
ypr\u243?bowa\u322? hamak. Le\u380?\u261?c sobie wygodnie i ko\u322?ysz\u261?c s
i\u281? lekko, zamkn\u261?\u322? oczy. Jak m\u243?g\u322? by\u263? bohaterem, kt
\u243?rego pragn\u281?li? Czego dokona\u322?? Jako miotacz par\u281? razy zapewn
i\u322? dru\u380?ynie mia\u380?d\u380?\u261?ce zwyci\u281?stwo? Mia\u322? dobre
oceny? A co z Rachel? Kobieta, kt\u243?ra wsp\u243?\u322?pracowa\u322?a z Zawrot
n\u261? Dziewi\u261?tk\u261?, najwyra\u378?niej wezwa\u322?a j\u261? do Lyrianu.
\par\pard\plain\hyphpar} {
Czy losy ca\u322?ego \u347?wiata spoczywa\u322?y w ich r\u281?kach? Czy kt\u243?
re\u347? z nich mia\u322?o szans\u281? na sukces? Galloran najwyra\u378?niej w n
ich wierzy\u322?. Czy mieli szans\u281? spe\u322?ni\u263? jego oczekiwania?\par\
pard\plain\hyphpar} {
Hamak sta\u322? si\u281? wr\u281?cz uwodzicielsko wygodny. Zadowolony, \u380?e m
o\u380?e na chwil\u281? odpocz\u261?\u263?, Jason pozwoli\u322? rozp\u322?yn\u26
1?\u263? si\u281? zmartwieniom.\par\pard\plain\hyphpar} {
Kto\u347? zapuka\u322? do drzwi. Jason zda\u322? sobie spraw\u281?, \u380?e przy
sn\u261?\u322?. Nie spa\u322? zbyt d\u322?ugo, na zewn\u261?trz nadal by\u322?o

jasno. Rachel go potrzebowa\u322?a? Czy te\u380? gospodyni mia\u322?a jakie\u347


? pytanie? Znowu kto\u347? zapuka\u322?. Jason wylaz\u322? niezgrabnie z hamaka
i otworzy\u322? drzwi.\par\pard\plain\hyphpar} {
To by\u322? Ned.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Cze\u347?\u263?, niebieskooki - powiedzia\u322? wysoki m\u281?\u380?czyzna, wc
hodz\u261?c do ciasnego pomieszczenia.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason cofn\u261?\u322? si\u281?, podczas gdy Ned arogancko napiera\u322?, wodz\u
261?c wzrokiem po pokoju. Jedna powieka mu drga\u322?a.\par\pard\plain\hyphpar}
{
- Czego chcesz? - zapyta\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jeste\u347? w\u281?drowcem. A mo\u380?e raczej uciekinierem? - Ned si\u281? u\
u347?miechn\u261?\u322?. Brakowa\u322?o mu kilku z\u281?b\u243?w. - Przechytrzy\
u322?e\u347? kiedy\u347? lisa-chytrusa? Albo widzia\u322?e\u347? \u347?wini\u281
?, kt\u243?ra si\u281? ze\u347?wini\u322?a? Zje\u380?y\u322?e\u347? je\u380?a?\p
ar\pard\plain\hyphpar} {
Jason zorientowa\u322? si\u281?, \u380?e cofn\u261?\u322? si\u281? ju\u380? pod
hamak.\par\pard\plain\hyphpar} {
- O czym ty m\u243?wisz? To m\u243?j pok\u243?j. Jestem przyjacielem.\par\pard\p
lain\hyphpar} {
Ned obrzuci\u322? go znacz\u261?cym spojrzeniem.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Oni ci\u281? szukaj\u261?, ale to ja ci\u281? znalaz\u322?em. Powiedz mi prawd
\u281?, widzia\u322?e\u347? ksi\u281?g\u281??\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jak\u261? ksi\u281?g\u281??\par\pard\plain\hyphpar} {
- T\u281?, kt\u243?ra widzia\u322?a ciebie.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason prze\u322?kn\u261?\u322? \u347?lin\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Co masz na my\u347?li?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Graj dalej g\u322?upka, a zrzuc\u281? r\u281?kawiczk\u281?. - Ned uni\u243?s\u
322? d\u322?o\u324?, a drug\u261? r\u281?k\u281? ustawi\u322? w gotowo\u347?ci d
o zdj\u281?cia r\u281?kawiczki. - Ostatnia szansa: powiedz mi prawd\u281?.\par\p
ard\plain\hyphpar} {
To by\u322?o jakie\u347? szale\u324?stwo.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Tak, widzia\u322?em.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason nie mia\u322? poj\u281?cia, co mu grozi\u322?o, gdyby Ned zdj\u261?\u322?
r\u281?kawiczk\u281?, ale nie zamierza\u322? tego sprawdza\u263?.\par\pard\plain
\hyphpar} {
Ned si\u281? u\u347?miechn\u261?\u322?. Jasonowi przypomnia\u322?o si\u281? zdj\
u281?cie, kt\u243?re pokaza\u322? mu ojciec, \u380?eby go nastraszy\u263? i prze
kona\u263? do mycia z\u281?b\u243?w.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Kiedy\u347? przeciwstawi\u322?em si\u281? Maldorowi. Z\u322?y wyb\u243?r. Najg
orszy. Im bardziej mu si\u281? stawiasz, tym bardziej si\u281? wystawiasz. To w\
u322?adca marionetek, poci\u261?ga za wszystkie sznurki.\par\pard\plain\hyphpar}
{
Jasonowi odebra\u322?o mow\u281?. Si\u281?gn\u261?\u322? pod p\u322?aszcz.\par\p
ard\plain\hyphpar} {
- Chcesz zobaczy\u263? m\u243?j sznurek? - zapyta\u322? Ned, ci\u261?gn\u261?c z
a r\u281?kawiczk\u281?. Jason wyci\u261?gn\u261?\u322? sztylet, ale ostrze nadal
by\u322?o w pochwie. Dzia\u322?aj\u261?c b\u322?yskawicznie jak pu\u322?apka na
myszy, Ned uderzy\u322? Jasona kantem d\u322?oni w nadgarstek, a drug\u261? r\u
281?k\u261? zabra\u322? mu n\u243?\u380?. Jason przyparty do hamaka roztar\u322?
r\u281?k\u281?. Ned spokojnie obejrza\u322? pochw\u281?.\par\pard\plain\hyphpar
} {
- Sk\u261?d to masz?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie twoja sprawa.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason przygotowa\u322? si\u281? do ataku, napi\u261?\u322? mi\u281?\u347?nie got
owy do skoku. M\u281?\u380?czyzna by\u322? wysoki i szybki, ale chudy. Gdyby tyl
ko Jason zdo\u322?a\u322? go z\u322?apa\u263?, m\u243?g\u322?by go troch\u281? p
oobija\u263?, ciskaj\u261?c nim przez pok\u243?j.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Przemoc ci nie pos\u322?u\u380?y. Odpowiedz mi. Odpowiedz mi tak, jak nale\u38
0?y, a nie zdejm\u281? r\u281?kawiczki.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zapomnij.\par\pard\plain\hyphpar} {

- Ukrad\u322?e\u347? go.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie.\par\pard\plain\hyphpar} {
Ned \u347?ci\u261?gn\u261?\u322? szarpni\u281?ciem pochw\u281?.\par\pard\plain\h
yphpar} {
- Znalaz\u322?e\u347?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Twoje milczenie nie jest oznak\u261? lojalno\u347?ci. Nie strze\u380? informac
ji, kt\u243?r\u261? ju\u380? znam. Powiedz mi, kto ci to da\u322?. - Ned wycelow
a\u322? sztylet w Jasona, k\u322?ad\u261?c kciuk na spu\u347?cie, kt\u243?ry wys
trzeliwa\u322? ostrze.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason nie chcia\u322? \u347?ci\u261?gn\u261?\u263? k\u322?opot\u243?w na Gallora
na.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie powiem ci.\par\pard\plain\hyphpar} {
Ned obliza\u322? usta. Jedno oko mu zatrzepota\u322?o.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jako ch\u322?opak s\u322?u\u380?y\u322?em cz\u322?owiekowi, kt\u243?rego nigdy
bym nie zdradzi\u322?. Jego symbol znajduje si\u281? na pochwie.\par\pard\plain
\hyphpar} {
To zaskoczy\u322?o Jasona. Zawaha\u322? si\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Galloran da\u322? mi ten sztylet.\par\pard\plain\hyphpar} {
Bro\u324? upad\u322?a na drewnian\u261? pod\u322?og\u281?. Nedowi zadr\u380?a\u3
22?y usta.\par\pard\plain\hyphpar} {
- On \u380?yje?\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason pokiwa\u322? g\u322?ow\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Ned wsun\u261?\u322? palce w rude loki. Emocje walczy\u322?y na jego piegowatej
twarzy.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wsp\u243?\u322?czuj\u281? ci. Biedny naiwniaku. Biedny frajerze. Pos\u322?ucha
j. Ned nigdy ci\u281? nie widzia\u322?. Wyjed\u378? noc\u261?. Droga wychodzi z
miasta na p\u243?\u322?nocnowschodnim kra\u324?cu. L\u261?dowa P\u281?tla. Jest
te\u380? szlak na po\u322?udniowym wschodzie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Co masz pod r\u281?kawiczk\u261?? Ned si\u281? skrzywi\u322?. - M\u243?j sznur
ek. Przyjd\u281? noc\u261?. - Zarechota\u322?. - Rozejrz\u281? si\u281? dla was
w terenie. Wyszed\u322? po\u347?piesznie z pokoju. Jason podni\u243?s\u322? n\u2
43?\u380? i wsun\u261?\u322? do pochwy, a potem schowa\u322? do kieszeni. Kiedy
zamyka\u322? drzwi na zamek, us\u322?ysza\u322? ciche pukanie.\par\pard\plain\hy
phpar} {
- Jason? - odezwa\u322?a si\u281? po drugiej stronie Rachel.\par\pard\plain\hyph
par} {
Otworzy\u322? jej drzwi.\par\pard\plain\hyphpar} {
- S\u322?ysza\u322?a\u347? mojego go\u347?cia?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Cienkie \u347?ciany - wyja\u347?ni\u322?a, wchodz\u261?c. - Nie dos\u322?ysza\
u322?am paru s\u322?\u243?w, ale za\u322?apa\u322?am sedno.\par\pard\plain\hyphp
ar} {
- On wie, kim jestem. Wie o naszej misji.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Powinni\u347?my ucieka\u263?? - spyta\u322?a.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason zastanawia\u322? si\u281? chwil\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Powinni\u347?my zosta\u263?. Je\u380?eli Ned wie, kim jeste\u347?my, pozostali
te\u380? mog\u261? si\u281? domy\u347?li\u263?. Mo\u380?e nam si\u281? przyda\u
263? kto\u347?, kto zna okolic\u281?. Powiedzia\u322?, \u380?e zbada teren i wr\
u243?ci, gdy si\u281? \u347?ciemni.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Robi wra\u380?enie stukni\u281?tego. Nie jestem pewna, czy mo\u380?emy mu zauf
a\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Niczego nie jestem pewien - przyzna\u322? Jason - ale my\u347?l\u281?, \u380?e
m\u243?wi\u322? szczerze. Je\u347?li \u347?ci\u261?gn\u281?li\u347?my na siebie
za du\u380?o uwagi, ucieczka w nocy ma najwi\u281?cej sensu.\par\pard\plain\hyp
hpar} {
- Chyba \u380?e kto\u347? przyjdzie po nas wcze\u347?niej.\par\pard\plain\hyphpa
r} {
- Masz wybuchowy kryszta\u322??\par\pard\plain\hyphpar} {
- Tak.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Trzymaj go pod r\u281?k\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {

Rachel skin\u281?\u322?a g\u322?ow\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {


- Id\u281? poszuka\u263? matki Kemy\u8217?ego. Mo\u380?e mog\u322?aby kupi\u263?
nam troch\u281? prowiantu.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Niez\u322?y pomys\u322?. Musimy si\u281? przyczai\u263?. Pewnie dwa razy si\u2
81? zastanowimy, zanim wejdziemy do nast\u281?pnego miasteczka.\par\pard\plain\h
yphpar} {
- B\u281?d\u281? musia\u322?a da\u263? jej pieni\u261?dze - zasugerowa\u322?a Ra
chel.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason wyj\u261?\u322? mieszek z kulkami.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ile?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Za pi\u281?tna\u347?cie powinni\u347?my dosta\u263? mn\u243?stwo jedzenia. Mam
przeczucie, \u380?e te marszcz\u281? by\u322?y bardzo drogie.\par\pard\plain\hy
phpar} {
Jason poda\u322? jej trzy br\u261?zowe kulki.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mo\u380?e zatrzyma\u263? pieni\u261?dze i nas zdradzi\u263?. - Lepsze to ni\u3
80? pa\u322?\u281?tanie si\u281? po mie\u347?cie, kiedy b\u281?dziemy pr\u243?bo
wali sami kupi\u263? zapasy. B\u281?d\u281? uwa\u380?a\u322?a. Je\u347?li znikni
e na zbyt d\u322?ugo, zawsze mo\u380?emy uciec.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Powiedz jej, \u380?eby zatrzyma\u322?a sobie droom\u281? za fatyg\u281? - zasu
gerowa\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- My\u347?la\u322?am o dw\u243?ch.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jak uwa\u380?asz.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mog\u281? po\u380?yczy\u263? torb\u281??\par\pard\plain\hyphpar} {
- Pewnie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Powiniene\u347? raczej zamkn\u261?\u263? drzwi na zamek.\par\pard\plain\hyphpa
r} {
- Tak zrobi\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Kiedy Rachel wysz\u322?a, Jason po\u263?wiczy\u322? dobywanie no\u380?a. Wyci\u2
61?gni\u281?cie go w pochwie nie zrobi\u322?o wra\u380?enie na Nedzie. Trenowa\u
322?, a\u380? potrafi\u322? wsun\u261?\u263? r\u281?k\u281? pod p\u322?aszcz i s
zybko wyj\u261?\u263? nagie ostrze.\par\pard\plain\hyphpar} {
By\u322?o ju\u380? p\u243?\u378?ne popo\u322?udnie. Jason zda\u322? sobie spraw\
u281?, \u380?e je\u347?li mieli wymkn\u261?\u263? si\u281? noc\u261?, to pewnie
powinien si\u281? przespa\u263?. Potrzebowa\u322? chwili, \u380?eby uspokoi\u263
? umys\u322?, ale w ko\u324?cu przysn\u261?\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
{\qc
* * *\par\pard\plain\hyphpar}\par\pard\plain\hyphpar} {
By\u322?o zupe\u322?nie ciemno, kiedy Jason si\u281? obudzi\u322?. Ledwie dostrz
ega\u322? kszta\u322?t kufra na pod\u322?odze. Nie mia\u322? poj\u281?cia, jak j
est p\u243?\u378?no, ale trwa\u322?a ju\u380? noc. Zastanawia\u322? si\u281?, cz
y u Rachel wszystko dobrze. W razie zamieszania pewnie by si\u281? obudzi\u322?.
\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason zszed\u322? z hamaka i stan\u261?\u322? przy oknie. Nie widzia\u322? gwiaz
d. Gdzie si\u281? podziewa\u322? Ned? Powinni na niego zaczeka\u263?? A je\u347?
li si\u281? nie zjawi?\par\pard\plain\hyphpar} {
Zebra\u322? rzeczy z kufra i podszed\u322? na palcach do drzwi. Pukanie w okno c
a\u322?kowicie go zaskoczy\u322?o. Obr\u243?ci\u322? si\u281? gwa\u322?townie i
zobaczy\u322? za wypaczon\u261? szyb\u261? twarz Neda - do g\u243?ry nogami. Jas
on odsun\u261?\u322? zasuwk\u281?, a Ned zr\u281?cznie zsun\u261?\u322? si\u281?
z dachu do pokoju przez otwarte okno.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Chod\u378? ze mn\u261? - szepn\u261?\u322? Ned.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Co?\par\pard\plain\hyphpar} {
- S\u322?uchaj.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason zamar\u322? i nadstawi\u322? uszu. Po pe\u322?nej napi\u281?cia chwili dos
\u322?ysza\u322? s\u322?abe skrzypni\u281?cie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To? Co to jest?\par\pard\plain\hyphpar} {
Poczu\u322? oddech Neda w uchu.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Kto\u347? nieudolnie pr\u243?buje porusza\u263? si\u281? bezszelestnie.\par\pa
rd\plain\hyphpar} {
Panika ogarn\u281?\u322?a Jasona.\par\pard\plain\hyphpar} {

- A co z Rachel? - Ju\u380? jest na dachu - szepn\u261?\u322? Ned. - Chod\u378?


za mn\u261? cicho. Nie czekaj\u261?c na odpowied\u378?, Ned zr\u281?cznie wskocz
y\u322? na parapet i znikn\u261?\u322? z powrotem na dachu. Jason przez chwil\u2
81? sta\u322? jak og\u322?uszony, a potem znowu us\u322?ysza\u322? skrzypni\u281
?cie, gdy kto\u347? si\u281? skrada\u322? korytarzem, tym razem tu\u380? za jego
drzwiami. Klamka obr\u243?ci\u322?a si\u281? delikatnie. Drzwi by\u322?y zamkni
\u281?te na zamek.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason zanurkowa\u322? pod hamak i wspi\u261?\u322? si\u281? cicho na parapet, ze
rkaj\u261?c na ziemi\u281? majacz\u261?c\u261? pi\u281?tna\u347?cie st\u243?p ni
\u380?ej. Dlaczego ten ma\u322?y zajazd musia\u322? sta\u263? na palach? Staj\u2
61?c niezgrabnie, Jason si\u281?gn\u261?\u322? do okapu nad oknem. Ned z\u322?ap
a\u322? go i pom\u243?g\u322? mu wej\u347?\u263? na dach, gdzie zgodnie z jego o
bietnic\u261? Rachel ju\u380? czeka\u322?a.\par\pard\plain\hyphpar} {
Bior\u261?c przyk\u322?ad z Neda, le\u380?eli na brzuchach i nas\u322?uchiwali.
Delikatny zgrzyt metalu o metal zasugerowa\u322?, \u380?e kto\u347? otwiera zame
k wytrychem. Jason us\u322?ysza\u322?, jak drzwi otwieraj\u261? si\u281?, poskrz
ypuj\u261?c, a zaraz potem rozleg\u322?y si\u281? odg\u322?osy po\u347?piesznych
krok\u243?w.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie ma go tutaj - wyszepta\u322? m\u281?\u380?czyzna.\par\pard\plain\hyphpar}
{
- Mo\u380?e uciek\u322? t\u281?dy - odezwa\u322? si\u281? kto\u347? inny, tu\u38
0? pod Jasonem, w otwartym oknie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- I poszybowa\u322? nad morzem - warkn\u261?\u322? sarkastycznie pierwszy m\u281
?\u380?czyzna. - Chod\u378?my.\par\pard\plain\hyphpar} {
Wyszli ci\u281?\u380?kim krokiem z pokoju i Jason us\u322?ysza\u322?, \u380?e dr
zwi do pokoju Rachel otwieraj\u261? si\u281? z hukiem. Kroki rozbrzmiewa\u322?y
ha\u322?a\u347?liwie, ju\u380? nikt nie pr\u243?bowa\u322? zachowa\u263? ciszy.\
par\pard\plain\hyphpar} {
- Nic.\par\pard\plain\hyphpar} {
- A czego si\u281? spodziewa\u322?e\u347??\par\pard\plain\hyphpar} {
Ci\u281?\u380?kie kroki po\u347?piesznie si\u281? oddali\u322?y.\par\pard\plain\
hyphpar} {
Ned trzyma\u322? palec na ustach. Ca\u322?a tr\u243?jka czeka\u322?a w ciszy. Wr
eszcie Ned si\u281? odezwa\u322?:\par\pard\plain\hyphpar} {
- Macie przyjaciela.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Co masz na my\u347?li? - zapyta\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ko\u324? bez je\u378?d\u378?ca pojawi\u322? si\u281? dzi\u347? wieczorem w mia
steczku. Wybra\u322?em si\u281? L\u261?dow\u261? P\u281?tl\u261? i znalaz\u322?e
m werbownika le\u380?\u261?cego twarz\u261? do ziemi przy drodze. Rany k\u322?ut
e na plecach. Niedaleko od niego martwy haratacz. Nie widziano tu podobnych rzec
zy od d\u322?u\u380?szego czasu. Zaci\u261?gn\u261?\u322?em trupy g\u322?\u281?b
oko w las. Macie gdzie\u347? tam przyjaciela. Dziwni ludzie zjawili si\u281? w m
iasteczku tej nocy. Odejd\u378?cie g\u322?\u243?wn\u261? drog\u261?. Przez jaki\
u347? czas powinna by\u263? wolna. Nigdy mnie nie spotkali\u347?cie.\par\pard\pl
ain\hyphpar} {
Ned przeszed\u322? po dachu w kucki. Nic nie skrzypn\u281?\u322?o. Zeskoczy\u322
?, znikaj\u261?c im z oczu.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jak p\u243?\u378?no ju\u380? jest? - spyta\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar
} {
- Z godzin\u281? po p\u243?\u322?nocy - odpowiedzia\u322?a Rachel. - Kiedy Ned p
ojawi\u322? si\u281? w moim oknie, prawie dosta\u322?am ataku serca.\par\pard\pl
ain\hyphpar} {
- Powinni\u347?my pos\u322?ucha\u263? jego rady i opu\u347?ci\u263? miasteczko szepn\u261?\u322? Jason. - Naprawd\u281? niewiele brakowa\u322?o. Masz nowe zap
asy?\par\pard\plain\hyphpar} {
- W torbie. Jestem gotowa.\par\pard\plain\hyphpar} {
- My\u347?l\u281?, \u380?e Ned zeskoczy\u322? na ganek. To pewnie jedyne sensown
e zej\u347?cie.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason i Rachel przemkn\u281?li chy\u322?kiem po dachu w stron\u281? frontu domu,
krzywi\u261?c si\u281?, gdy gont skrzypia\u322? pod ich nogami. Zanim dotarli n

a miejsce, Neda ju\u380? nigdzie nie by\u322?o wida\u263? - ani na ganku, ani na
ulicy w dole. Jason nie zauwa\u380?y\u322? te\u380? nikogo innego.\par\pard\pla
in\hyphpar} {
- Droga wygl\u261?da na woln\u261? - szepn\u281?\u322?a Rachel. - Powinni\u347?m
y rusza\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason zaj\u261?\u322? pozycj\u281?, got\u243?w zeskoczy\u263? z dachu na ganek.
Nagle kilka deszczu\u322?ek tworz\u261?cych wystaj\u261?cy nad ganek okap p\u281
?k\u322?o i ch\u322?opiec spad\u322? z hukiem, l\u261?duj\u261?c na plecach.\par
\pard\plain\hyphpar} {
Le\u380?a\u322? oszo\u322?omiony na pop\u281?kanych deskach i pr\u243?bowa\u322?
z\u322?apa\u263? oddech. P\u322?uca odmawia\u322?y wsp\u243?\u322?pracy. My\u34
7?la\u322? tylko o tym, \u380?e po\u322?ama\u322? kr\u281?gos\u322?up. Przeturla
\u322? si\u281? na bok. Wyrwa\u322? mu si\u281? s\u322?aby j\u281?k i nagle odet
chn\u261?\u322?. Nigdy w \u380?yciu nie zosta\u322? r\u243?wnie brutalnie pozbaw
iony oddechu.\par\pard\plain\hyphpar} {
Usiad\u322?, zamar\u322? i zacz\u261?\u322? nas\u322?uchiwa\u263? przekonany, \u
380?e jego niezr\u281?czno\u347?\u263? zwr\u243?ci\u322?a czyj\u261?\u347? uwag\
u281?. Jednak\u380?e i w domu, i na ulicy panowa\u322?a cisza.\par\pard\plain\hy
phpar} {
Rachel wyl\u261?dowa\u322?a cicho obok niego.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dobrze, \u380?e to ja nosz\u281? materia\u322?y wybuchowe.\par\pard\plain\hyph
par} {
Jason odetchn\u261?\u322? roztrz\u281?siony.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie \u380?artuj. Zejd\u378?my z tego ganku, zanim kto\u347? nadejdzie.\par\par
d\plain\hyphpar} {
Po\u347?piesznie zeszli po drabinie sznurowej. Noc by\u322?a pochmurna. Poruszal
i si\u281? szybko ciemnymi ulicami, gdzie \u347?wiat\u322?o przecieka\u322?o prz
ez nieliczne z zatrza\u347?ni\u281?tych okiennic. Jason szed\u322? krok przed Ra
chel, trzymaj\u261?c jedn\u261? r\u281?k\u281? pod p\u322?aszczem, na sztylecie.
Wiruj\u261?ce okna tawerny \u8222?Karuzela\u8221? rozb\u322?yskiwa\u322?y na st
oku nad miasteczkiem.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason pomy\u347?la\u322?, \u380?e wie, kt\u243?r\u261? drog\u281? mia\u322? na m
y\u347?li Ned. Szlak, kt\u243?rym nadeszli z Rachel, wychodzi\u322? z wioski, sk
r\u281?caj\u261?c na p\u243?\u322?nocny wsch\u243?d.\par\pard\plain\hyphpar} {
Kiedy mijali ciche domy, Jason s\u322?ysza\u322? chlupot wody w przystani i odle
g\u322?y huk fal. Jaka\u347? koza zabecza\u322?a w zagrodzie obok zacienionego d
omu z wielk\u261? kotwic\u261? na wp\u243?\u322? zakopan\u261? na podw\u243?rzu.
Jason a\u380? podskoczy\u322?, wyci\u261?gaj\u261?c n\u243?\u380?.\par\pard\pla
in\hyphpar} {
Kiedy dotarli do g\u322?\u243?wnej drogi, Jason ruszy\u322? zdecydowanie, stawia
j\u261?c d\u322?ugie, szybkie kroki. Rachel trzyma\u322?a si\u281? go w milczeni
u.\par\pard\plain\hyphpar} {
Przez d\u322?u\u380?sz\u261? chwil\u281? wspinali si\u281? strom\u261? pochy\u32
2?o\u347?ci\u261?. Noc by\u322?a tak ciemna, \u380?e kierowali si\u281? wyczucie
m i wiar\u261?, \u380?e na drodze nie b\u281?dzie \u380?adnych przeszk\u243?d. T
akich jak, na przyk\u322?ad, martwy haratacz. Albo \u380?ywy.\par\pard\plain\hyp
hpar} {
Kiedy \u347?wit zacz\u261?\u322? szarze\u263? na niebie, zrobili sobie przerw\u2
81?, poch\u322?on\u281?li z wilczym apetytem cz\u281?\u347?\u263? \u347?wie\u380
?o zakupionego chleba, kie\u322?basy i sera. Jason zerkn\u261?\u322? na pobudzaj
\u261?ce jagody od depozytariusza wiedzy. Nie wygl\u261?da\u322?o na to, \u380?e
by si\u281? psu\u322?y, wi\u281?c postanowi\u322? zostawi\u263? je na p\u243?\u3
78?niej.\par\pard\plain\hyphpar} {
Kiedy \u347?wiat\u322?o rozja\u347?ni\u322?o pochmurne niebo, Jason i Rachel pos
tanowili i\u347?\u263? ca\u322?y dzie\u324?, zanim si\u281? po\u322?o\u380?\u261
?. Oko\u322?o po\u322?udnia znowu si\u281? posilili. Kiedy jedli, zobaczyli w\u2
43?z jad\u261?cy drog\u261?. Ukryli si\u281? mi\u281?dzy drzewami i zostali tam,
dop\u243?ki w\u243?z nie min\u261?\u322? ich z turkotem.\par\pard\plain\hyphpar
} {
Dwie godziny po lunchu szli przez ma\u322?\u261? wioseczk\u281? sk\u322?adaj\u26

1?c\u261? si\u281? z wysokich dom\u243?w o stromych dachach, zbudowanych z kamie


nia i zaprawy. Sta\u322?y st\u322?oczone blisko siebie. Kilka budynk\u243?w okaz
a\u322?o si\u281? sklepami; wi\u281?kszo\u347?\u263? to by\u322?y domy mieszkaln
e. Wszystkie wygl\u261?da\u322?y na stare. Ludzie patrzyli na nich, gdy ich mija
li, \u347?widruj\u261?c Jasona wzrokiem pe\u322?nym podejrzliwo\u347?ci.\par\par
d\plain\hyphpar} {
Jason zauwa\u380?y\u322? grupk\u281? dzieci bawi\u261?cych si\u281? ze \u347?mie
chem w gr\u281?, kt\u243?ra polega\u322?a na rzucaniu k\u243?\u322?ek na ko\u322
?ki wbite w ziemi\u281?. Kilkoro dzieciak\u243?w si\u281? gania\u322?o. Jaka\u34
7? dziewczynka kr\u281?ci\u322?a si\u281? w k\u243?\u322?ko, a\u380? dosta\u322?
a zawrot\u243?w g\u322?owy i upad\u322?a.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason zmarszczy\u322? brwi. Ten \u347?wiat nie by\u322? dobrym miejscem dla dzie
ci. Jak\u261? przysz\u322?o\u347?\u263? mia\u322?y przed sob\u261? te maluchy?\p
ar\pard\plain\hyphpar} {
- Mo\u380?e powinni\u347?my byli obej\u347?\u263? t\u281? wiosk\u281?? - mrukn\u
281?\u322?a Rachel. - I\u347?\u263? raczej przez las.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Teraz ju\u380? na to za p\u243?\u378?no - odpar\u322? Jason.\par\pard\plain\hy
phpar} {
Nim s\u322?o\u324?ce zacz\u281?\u322?o zachodzi\u263?, oboje wlekli si\u281? ju\
u380? mozolnie. Odeszli spory kawa\u322? od drogi i prze\u322?kn\u281?li kilka k
\u281?s\u243?w jedzenia. Jason rzuci\u322? si\u281? na koc rozci\u261?gni\u281?t
y mi\u281?dzy roz\u322?o\u380?ystymi korzeniami wielkiego drzewa o g\u322?adkiej
, br\u261?zowej korze i pokrytych meszkiem zielonych li\u347?ciach o kszta\u322?
cie przypominaj\u261?cym puzzle.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ja wezm\u281? pierwsz\u261? rund\u281?. - Rachel ziewn\u281?\u322?a.\par\pard\
plain\hyphpar} {
- Ja te\u380? mog\u281? - zaproponowa\u322? Jason, ju\u380? na wp\u243?\u322? \u
347?pi\u261?c.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie ma sprawy. Odpocznij. Nied\u322?ugo ci\u281? obudz\u281?.\par\pard\plain\h
yphpar} {\par\pard\hyphpar }{\page }
{\line }
{\s1 \afs32
{\qc
Rozdzia\u322? 11
{\line }
Ferrin\par\pard\plain\hyphpar}\par\pard\plain\hyphpar} {
Nast\u281?pnego ranka Jason obudzi\u322? si\u281?, czuj\u261?c \u322?askotanie n
a twarzy. Potar\u322? policzek i usiad\u322? gwa\u322?townie. Jaskrawoczerwona s
tonoga d\u322?u\u380?sza od jego \u347?rodkowego palca le\u380?a\u322?a do g\u24
3?ry nogami na ziemi obok niego. Wreszcie uda\u322?o jej si\u281? przekr\u281?ci
\u263? i zaraz znikn\u281?\u322?a pod korzeniem.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason zadygota\u322?. Jak d\u322?ugo to stworzenie po nim \u322?azi\u322?o? Oto
jeden z ma\u322?ych minus\u243?w spania pod go\u322?ym niebem.\par\pard\plain\hy
phpar} {
Siadaj\u261?c, zerkn\u261?\u322? na Rachel, kt\u243?ra spa\u322?a jak suse\u322?
owini\u281?ta w p\u322?aszcz i koc. Obudzi\u322?a go na wart\u281?? W\u261?tpi\
u322?. Mog\u322?a zasn\u261?\u263? w czasie warty? Wygl\u261?da\u322?a \u322?adn
ie i delikatnie, kiedy tak spokojnie le\u380?a\u322?a. Poczu\u322? nagle, \u380?
e chce j\u261? chroni\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Wyg\u322?odnia\u322?y zacz\u261?\u322? szuka\u263? jedzenia. Chocia\u380? stara\
u322? si\u281? by\u263? cicho, ha\u322?as obudzi\u322? Rachel, kt\u243?ra usiad\
u322?a, \u322?api\u261?c gwa\u322?townie powietrze i mrugaj\u261?c. Rozgl\u261?d
a\u322?a si\u281? chwil\u281?, a potem odezwa\u322?a si\u281? do Jasona:\par\par
d\plain\hyphpar} {
- Strasznie przepraszam! Nie pami\u281?tam, kiedy zasn\u281?\u322?am!\par\pard\p
lain\hyphpar} {
- Prze\u380?yli\u347?my.\par\pard\plain\hyphpar} {
Rachel \u347?cisn\u281?\u322?a w d\u322?oniach koc i zazgrzyta\u322?a z\u281?bam
i.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zdejmuj skarpety - oznajmi\u322?a dzielnie.\par\pard\plain\hyphpar} {

- To mo\u380?e by\u263? trudne. Solidnie ju\u380? zesztywnia\u322?y.\par\pard\pl


ain\hyphpar} {
- Ha, ha.\par\pard\plain\hyphpar} {
- M\u243?wi\u281? powa\u380?nie, mog\u281? potrzebowa\u263? twojej pomocy. Par\u
281? b\u261?bli pop\u281?ka\u322?o mi wczoraj. Mam wra\u380?enie, \u380?e skarpe
ty przylepi\u322?y mi si\u281? do nich.\par\pard\plain\hyphpar} {
- I bez tego jest mi g\u322?upio. Nie musisz mi jeszcze dowala\u263?.\par\pard\p
lain\hyphpar} {
Jason musia\u322? przyzna\u263?, \u380?e wygl\u261?da\u322?a \u380?a\u322?o\u347
?nie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Co\u347? ci powiem. Byli\u347?my wyko\u324?czeni. Dosta\u322?em ostrze\u380?en
ie, kiedy pierwszy raz przysn\u261?\u322?em na warcie. Ty te\u380? na to zas\u32
2?ugujesz.\par\pard\plain\hyphpar} {
Rachel si\u281? skrzywi\u322?a.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie zas\u322?uguj\u281? na taryf\u281? ulgow\u261?. Przeze mnie mogli\u347?my
zgin\u261?\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jak nast\u281?pnym razem zawalisz, to pow\u261?chasz i posmakujesz moich skarp
etek. To samo dotyczy mnie. Od tej chwili nie ma lito\u347?ci. Zjedz co\u347?. P
owinni\u347?my wraca\u263? na drog\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
W miar\u281? jak szli, las przeszed\u322? w \u322?\u261?ki nadal przerywane zaga
jnikami, ale sk\u322?adaj\u261?ce si\u281? g\u322?\u243?wnie z szerokich po\u322
?aci krzew\u243?w i traw. Oceniaj\u261?c wed\u322?ug po\u322?o\u380?enia wspinaj
\u261?cego si\u281? s\u322?o\u324?ca, Jason stwierdzi\u322?, \u380?e droga, og\u
243?lnie rzecz bior\u261?c, skr\u281?ca na p\u243?\u322?noc.\par\pard\plain\hyph
par} {
P\u243?\u378?nym przedpo\u322?udniem Jason i Rachel doszli do skrzy\u380?owania
dr\u243?g. To nie by\u322?a \u347?cie\u380?ka odchodz\u261?ca od g\u322?\u243?wn
ej arterii, ale skrzy\u380?owanie dw\u243?ch g\u322?\u243?wnych trakt\u243?w. Wy
soki s\u322?upek z poprzeczn\u261? belk\u261? przymocowan\u261? blisko jego czub
ka oznacza\u322? skrzy\u380?owanie. Z belki zwisa\u322?a torba, znajduj\u261?c s
i\u281? poza ich zasi\u281?giem.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason przystan\u261?\u322? z r\u281?kami na biodrach. Drogi przecina\u322?y si\u
281? pod k\u261?tem prostym i obie wygl\u261?da\u322?y na zadbane.\par\pard\plai
n\hyphpar} {
- Kt\u243?r\u281?dy?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Id\u261?c na zach\u243?d, doszliby\u347?my z powrotem do okolic \u346?lepego K
r\u243?la - powiedzia\u322?a Rachel. - A przyszli\u347?my z po\u322?udnia. Zatem
na p\u243?\u322?noc albo na wsch\u243?d.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ned nazwa\u322? t\u281? drog\u281? L\u261?dow\u261? P\u281?tl\u261?. To mo\u38
0?e znaczy\u263?, \u380?e je\u347?li p\u243?jdziemy dalej na p\u243?\u322?noc, t
o zatoczymy ko\u322?o i wr\u243?cimy do miejsca, z kt\u243?rego na ni\u261? wesz
li\u347?my.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Halo?! - us\u322?yszeli s\u322?aby m\u281?ski g\u322?osik, kt\u243?ry zaskoczy
\u322? ich oboje.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason si\u281? obr\u243?ci\u322?. Nikogo nie by\u322?o wida\u263?, a nigdzie w p
obli\u380?u nie by\u322?o miejsca, w kt\u243?rym mo\u380?na by si\u281? schowa\u
263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Kto to powiedzia\u322?? - zapyta\u322? ostro.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Chwa\u322?a opaczno\u347?ci! - G\u322?os nabra\u322? si\u322?y. - Pom\u243?\u3
80?cie mi. Jestem tu na g\u243?rze.\par\pard\plain\hyphpar} {
Rachel i Jason spojrzeli po sobie zdezorientowani.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mo\u380?liwe, \u380?e g\u322?os dobiega z torby? - spyta\u322?a Rachel.\par\pa
rd\plain\hyphpar} {
- Tak to brzmia\u322?o. - Jason spojrza\u322? na torb\u281? zwieszaj\u261?c\u261
? si\u281? z belki. Wygl\u261?da\u322?a na tak ma\u322?\u261?, \u380?e ledwie zm
ie\u347?ci\u322?aby si\u281? tam kula do kr\u281?gli. - Kim jeste\u347??!\par\pa
rd\plain\hyphpar} {
- Nazywam si\u281? Ferrin. - G\u322?os by\u322? st\u322?umiony przez torb\u281?.
- Jestem rozsadnikiem. Grupa zbir\u243?w okrad\u322?a mnie i zostawi\u322?a na
pewn\u261? \u347?mier\u263?. Prosz\u281?, zdejmijcie mnie.\par\pard\plain\hyphpa

r} {
- Jak si\u281? zmie\u347?ci\u322?e\u347? w torbie? - zdumia\u322?a si\u281? Rach
el.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jak ju\u380? wspomnia\u322?em, jestem rozsadnikiem. Rozumiem, \u380?e mo\u380?
ecie nie przepada\u263? jako\u347? szczeg\u243?lnie za moim rodzajem, ale prosz\
u281?, nie zostawiajcie mnie tutaj, \u380?ebym zgni\u322?.\par\pard\plain\hyphpa
r} {
- Przybyli\u347?my z bardzo daleka - powiedzia\u322? Jason. - Nie wiemy, kim s\u
261? rozsadnicy.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To niegrzeczne tak sobie \u380?artowa\u263? z bezradnej osoby.\par\pard\plain\
hyphpar} {
- M\u243?wimy powa\u380?nie - zapewni\u322?a go Rachel.\par\pard\plain\hyphpar}
{
- Odr\u261?bali mi g\u322?ow\u281? i zakopali cia\u322?o. Takie rzeczy nie zabij
aj\u261? rozsadnik\u243?w. Po\u322?\u261?czenia mi\u281?dzy wymiarami nadal spaj
aj\u261? w ca\u322?o\u347?\u263? cz\u281?\u347?ci mojego cia\u322?a.\par\pard\pl
ain\hyphpar} {
Jason z niedowierzaniem spojrza\u322? na worek.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Czyli tam jest tylko twoja g\u322?owa?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Tak i b\u281?d\u281? zupe\u322?nie zdr\u243?w, gdy tylko po\u322?\u261?czycie
mnie z reszt\u261? cia\u322?a.\par\pard\plain\hyphpar} {
- A gdzie ono jest? - spyta\u322?a Rachel. - Trudno powiedzie\u263?. Czuj\u281?,
\u380?e je zakopano. Orientuj\u281? si\u281?, \u380?e nie zabrali mnie bardzo d
aleko. Rozejrzyjcie si\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason i Rachel przeszukali okolic\u281?. Po skosie mi\u281?dzy drog\u261? biegn\
u261?c\u261? na p\u243?\u322?noc i drog\u261? na wsch\u243?d Rachel zauwa\u380?y
\u322?a prostok\u261?tny kawa\u322?ek przekopanej niedawno ziemi.\par\pard\plain
\hyphpar} {
- My\u347?l\u281?, \u380?e widz\u281?, gdzie ci\u281? zakopano.\par\pard\plain\h
yphpar} {
- Dobrze. Wykopcie mnie, a ja pomog\u281? wam zdj\u261?\u263? moj\u261? g\u322?o
w\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nadal panujesz nad swoim cia\u322?em?! - wykrzykn\u281?\u322?a Rachel.\par\par
d\plain\hyphpar} {
- Moje cia\u322?o nie czuje si\u281? od\u322?\u261?czone - wyja\u347?ni\u322? ci
erpliwe Ferrin. - Krew z mojego serca w ciele pod ziemi\u261? nadal dop\u322?ywa
do mojej g\u322?owy tutaj. Powietrze, kt\u243?re \u322?api\u281? w tym worku, n
adal nape\u322?nia mi p\u322?uca. Wszystkie moje nerwy nadal kontaktuj\u261? si\
u281? z m\u243?zgiem. To dzi\u281?ki temu jestem rozsadnikiem.\par\pard\plain\hy
phpar} {
- I mo\u380?esz z powrotem przymocowa\u263? sobie g\u322?ow\u281?? - zapyta\u322
? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nic \u322?atwiejszego. Jaka jest korzy\u347?\u263? z rozk\u322?adania si\u281?
na cz\u281?\u347?ci, je\u347?li nie mo\u380?esz potem posk\u322?ada\u263? si\u2
81? w ca\u322?o\u347?\u263?? Musicie jednak najpierw mnie wykopa\u263?.\par\pard
\plain\hyphpar} {
- Powinni\u347?my to zrobi\u263?? - zapyta\u322? szeptem Jason.\par\pard\plain\h
yphpar} {
- Nie mo\u380?emy pozwoli\u263? mu umrze\u263? - odpowiedzia\u322?a cicho Rachel
.\par\pard\plain\hyphpar} {
- A co, je\u347?li on k\u322?amie? Je\u380?eli jest przest\u281?pc\u261??\par\pa
rd\plain\hyphpar} {
- Wtedy najpewniej jest po naszej stronie.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason i Rachel zdj\u281?li p\u322?aszcze. Kucaj\u261?c obok \u347?wie\u380?o wzr
uszonej ziemi, Jason zacz\u261?\u322? odgarnia\u263? j\u261? r\u281?kami. Drobin
ki piasku w\u322?azi\u322?y mu pod paznokcie. Rachel pracowa\u322?a obok niego.
Dziur\u281? niedawno zasypano, wi\u281?c \u322?atwo by\u322?o kopa\u263? w ziemi
. Nied\u322?ugo dosi\u281?gli do cia\u322?a, kt\u243?re le\u380?a\u322?o na wzna
k jakie\u347? trzy stopy pod powierzchni\u261?. Odsun\u281?li ziemi\u281? z g\u2
43?rnej po\u322?owy cia\u322?a, zgarniaj\u261?c j\u261? na boki. Wkr\u243?tce ci

a\u322?o usiad\u322?o i zacz\u281?\u322?o im pomaga\u263?.\par\pard\plain\hyphpa


r} {
Jason i Rachel odsun\u281?li si\u281? od dziury, kiedy bezg\u322?owe cia\u322?o
wylaz\u322?o z niej niczym jaka\u347? potworno\u347?\u263? z horroru. Us\u322?ys
ze\u263? o bezg\u322?owym ciele od g\u322?osu z worka to jedno, ale patrze\u263?
, jak ono wstaje z p\u322?ytkiego grobu, to zupe\u322?nie co innego.\par\pard\pl
ain\hyphpar} {
- Nic nie widz\u281? przez ten worek - poskar\u380?y\u322? si\u281? Ferrin. - Mo
\u380?ecie podprowadzi\u263? tu moje cia\u322?o?\par\pard\plain\hyphpar} {
Rachel pokr\u281?ci\u322?a g\u322?ow\u261? i wskaza\u322?a Jasonowi, \u380?eby s
am si\u281? tym zaj\u261?\u322?. Ch\u322?opiec podszed\u322? do cia\u322?a, kt\u
243?re sta\u322?o nieruchomo obok dziury, z wyci\u261?gni\u281?t\u261? r\u281?k\
u261?. Mia\u322?o na sobie szar\u261? koszul\u281?, p\u322?\u243?cienne spodnie
i buty o podeszwie ze sznurka, a wszystko oblepione ziemi\u261?. Jason spojrza\u
322? na bezg\u322?ow\u261? szyj\u281? i ujrza\u322? idealny przekr\u243?j przez
mi\u281?\u347?nie, sk\u243?r\u281?, t\u322?uszcz, naczynia krwiono\u347?ne, ko\u
347?\u263?, rdze\u324? kr\u281?gowy i prze\u322?yk - zobaczy\u322? wszystko. Co
dziwne, ani odrobina ziemi nie przywar\u322?a do odkrytej tkanki. Przymierzaj\u2
61?c si\u281? do cia\u322?a, Jason odkry\u322?, \u380?e szyja wypada\u322?a na w
ysoko\u347?ci jego piersi.\par\pard\plain\hyphpar} {
Wzi\u261?\u322? cia\u322?o za r\u281?k\u281? i poprowadzi\u322? do szubienicy z
workiem.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mi\u322?o mi pozna\u263? - rozleg\u322? si\u281? st\u322?umiony g\u322?os, pod
czas gdy cia\u322?o u\u347?cisn\u281?\u322?o mu z wdzi\u281?czno\u347?ci\u261? d
\u322?o\u324?. - Widzisz, jak mnie tutaj przymocowano?\par\pard\plain\hyphpar} {
Rachel podesz\u322?a ostro\u380?nie, zachowuj\u261?c dystans i z wyrazem chorobl
iwej fascynacji na twarzy.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Sznurek, kt\u243?rym zwi\u261?zano worek, przewieszono przez hak - powiedzia\u
322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dosi\u281?gniesz do niego? - spyta\u322? Ferrin.\par\pard\plain\hyphpar} {
- W \u380?adnym razie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- A da\u322?by\u347? rad\u281?, gdybym wzi\u261?\u322? ci\u281? na barana?\par\p
ard\plain\hyphpar} {
- Chyba tak, ale nie chc\u281? gramoli\u263? si\u281? po twoich wn\u281?trzno\u3
47?ciach. A co, gdybym uszkodzi\u322? ci rdze\u324? kr\u281?gowy albo co\u347? t
akiego?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie martw si\u281?. Pole rozsadnikowe, dzi\u281?ki kt\u243?remu cz\u281?\u347?
ci mojego cia\u322?a pozostaj\u261? po\u322?\u261?czone, chroni ods\u322?oni\u28
1?te cz\u281?\u347?ci anatomii.\par\pard\plain\hyphpar} {
Cia\u322?o przykucn\u281?\u322?o.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie wiem, czy dam rad\u281? balansowa\u263? na tobie, kiedy nie masz g\u322?ow
y. Poza tym jestem od ciebie wy\u380?szy. Mo\u380?e ty wejd\u378? mi na ramiona?
Powiniene\u347? wtedy bez problemu da\u263? rad\u281? zdj\u261?\u263? worek z h
aka.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dobrze.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason przykucn\u261?\u322?, a cia\u322?o po omacku usiad\u322?o mu na ramionach.
Rachel podesz\u322?a i pomog\u322?a Jasonowi wsta\u263?. Podszed\u322? do torby
.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mam - oznajmi\u322? Ferrin.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason znowu przykucn\u261?\u322? i cia\u322?o z niego zesz\u322?o. Otworzy\u322?
o worek, wyj\u281?\u322?o g\u322?ow\u281? za w\u322?osy i przytrzyma\u322?o j\u2
61? tak, \u380?eby widzia\u322?a Jasona i Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Po stokro\u263? dzi\u281?kuj\u281? - powiedzia\u322?a g\u322?owa. - Uratowali\
u347?cie mi \u380?ycie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Do us\u322?ug - odpar\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
Rachel powoli pokr\u281?ci\u322?a g\u322?ow\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie chc\u281? by\u263? niegrzeczna, ale to najbardziej zwariowana rzecz, jak\u
261? w \u380?yciu widzia\u322?am.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason nie m\u243?g\u322? si\u281? z ni\u261? nie zgodzi\u263? - chocia\u380?, co
dziwniejsze, zwariowane rzeczy zaczyna\u322?y mu si\u281? teraz wydawa\u263? ca

\u322?kiem naturalne.\par\pard\plain\hyphpar} {
Cia\u322?o u\u322?o\u380?y\u322?o g\u322?ow\u281? na kikucie szyi. Obie cz\u281?
\u347?ci natychmiast po\u322?\u261?czy\u322?y si\u281? i nie zosta\u322? \u380?a
den \u347?lad sugeruj\u261?cy, \u380?e kiedykolwiek by\u322?y od siebie oddzielo
ne. Ferrin mia\u322? podbite oko, zadrapania na czole i lewym policzku.\par\pard
\plain\hyphpar} {
- Lepiej? - spyta\u322? Ferrin. - Mniej dziwnie - odpar\u322?a z wdzi\u281?czno\
u347?ci\u261? Rachel. Jason si\u281? u\u347?miechn\u261?\u322?. - Jestem Jason,
a to moja siostra, Rachel. Wygl\u261?da na to, \u380?e nie\u378?le oberwa\u322?e
\u347?. Ferrin pos\u322?a\u322? im krzywy u\u347?miech. - Taka cena za fakt, \u3
80?e wywodzisz si\u281? od czarnoksi\u281?\u380?nika. - Tw\u243?j ojciec by\u322
? czarnoksi\u281?\u380?nikiem? - spyta\u322?a Rachel. - Naprawd\u281? jeste\u347
?cie tak naiwni, jak si\u281? zachowujecie? - zdziwi\u322? si\u281? Ferrin. - Ja
k to mo\u380?liwe?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Przybyli\u347?my z daleka - przypomnia\u322? mu Jason.\par\pard\plain\hyphpar}
{
- Z tak daleka, \u380?e nie s\u322?yszeli\u347?cie o rozsadnikach ani o czarnoks
i\u281?skich rasach? Niewa\u380?ne, nie chc\u281? by\u263? w\u347?cibski. Wy dwo
je w\u322?a\u347?nie uratowali\u347?cie mi \u380?ycie. Rachel, kiedy m\u243?wi\u
281?, \u380?e wywodz\u281? si\u281? od czarnoksi\u281?\u380?nika, nie m\u243?wi\
u281? dos\u322?ownie. Moja rasa nie powsta\u322?a w spos\u243?b naturalny. Rozsa
dnicy zostali stworzeni przez czarnoksi\u281?\u380?nik\u243?w.\par\pard\plain\hy
phpar} {
- Rozumiem.\par\pard\plain\hyphpar} {
- \u379?adna czarnoksi\u281?ska rasa nie jest specjalnie kochana przez normalnyc
h ludzi - t\u322?umaczy\u322? Ferrin. - Ale rozsadnikami pogardza si\u281? w spo
s\u243?b szczeg\u243?lny. Po cz\u281?\u347?ci dlatego, \u380?e trudniej nas odr\
u243?\u380?ni\u263? od zwyk\u322?ych ludzi, a po cz\u281?\u347?ci dlatego, \u380
?e nasza rasa wymiera, wi\u281?c stanowimy \u322?atwy cel.\par\pard\plain\hyphpa
r} {
- Jakie\u347? \u322?otry zorientowa\u322?y si\u281?, \u380?e jeste\u347? rozsadn
ikiem? - spyta\u322?a Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Byli bezlito\u347?ni. Kiedy moja g\u322?owa znalaz\u322?a si\u281? w worku, sk
opali mnie okrutnie. Prawdziwi ksi\u261?\u380?\u281?ta, m\u243?wi\u281? wam. Chy
ba powinienem si\u281? cieszy\u263?, \u380?e chcieli, bym umar\u322? d\u322?ug\u
261?, okrutn\u261? \u347?mierci\u261?, bo dzi\u281?ki temu prze\u380?y\u322?em,
uratowany przez wasz\u261? dobro\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zna\u322?e\u347? ich? - zapyta\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- W\u322?a\u347?ciwie nie. Widzia\u322?em ich w jednej gospodzie na zach\u243?d
st\u261?d. Musieli mnie \u347?ledzi\u263?, kiedy opu\u347?ci\u322?em miasto.\par
\pard\plain\hyphpar} {
- Sk\u261?d szed\u322?e\u347?? - podpytywa\u322? go Jason.\par\pard\plain\hyphpa
r} {
- Z zachodu. Powinienem by\u322? si\u281? tego spodziewa\u263?. Zbyt wiele tego
mot\u322?ochu z wiosek \u380?eruje na przybyszach..\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zauwa\u380?yli\u347?my - wtr\u261?ci\u322?a Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Du\u380?o podr\u243?\u380?ujesz? - spyta\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar}
{
- Nieustannie. Rozsadnicy s\u261? w\u281?drowcami. Nie jeste\u347?my jak drinlin
gowie albo Amar Kaba\u322? maj\u261?cy ziemi\u281?, kt\u243?r\u261? mog\u261? na
zwa\u263? swoj\u261? ojczyzn\u261?. Jeste\u347?my niechciani, wi\u281?c staramy
si\u281? ukrywa\u263? nasz\u261? to\u380?samo\u347?\u263? i jako\u347? prze\u380
?y\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Znasz drog\u281? do Trensicourt? - zaciekawi\u322? si\u281? Jason. - Id\u378?c
ie t\u261? drog\u261? na wsch\u243?d, a potem skr\u281?\u263?cie na p\u243?\u322
?noc, kiedy drogi si\u281? rozejd\u261?. Tak si\u281? sk\u322?ada, \u380?e sam z
mierzam na wsch\u243?d.\par\pard\plain\hyphpar} {
O ile nie macie nic przeciwko towarzystwu rozsadnika, mogliby\u347?my podr\u243?
\u380?owa\u263? razem. To niebezpieczne czasy.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ucieszyliby\u347?my si\u281? z towarzystwa - powiedzia\u322? Jason, zerkaj\u26

1?c na towarzyszk\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Sami mieli\u347?my troch\u281? nieprzyjemno\u347?ci - doda\u322?a Rachel.\par\
pard\plain\hyphpar} {
- W gromadzie mo\u380?e by\u263? bezpieczniej - powiedzia\u322? Ferrin. - Jednak
uczciwie ostrzegam: podr\u243?\u380?owanie z rozsadnikiem mo\u380?e czasem przy
sporzy\u263? k\u322?opot\u243?w. Je\u380?eli inni zorientuj\u261? si\u281?, kim
naprawd\u281? jestem, potraktuj\u261? was z podobn\u261? nieprzychylno\u347?ci\u
261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- M\u243?wi\u261?c szczerze - powiedzia\u322? Jason - podr\u243?\u380?owanie z n
ami te\u380? mo\u380?e by\u263? ryzykowne. - Rachel rzuci\u322?a mu zaniepokojon
e spojrzenie, jakby martwi\u322?a si\u281?, \u380?e mo\u380?e za du\u380?o zdrad
zi\u263?. - S\u322?udzy cesarza mog\u261? na nas polowa\u263?.\par\pard\plain\hy
phpar} {
Ferrin poklepa\u322? Jasona w rami\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie dziwi\u281? si\u281?. M\u322?ode rodze\u324?stwo nie podr\u243?\u380?owa\u
322?oby tak daleko bez powodu. Maldor dr\u281?czy wszystkich. Nie przepada za po
dr\u243?\u380?nymi i go\u347?\u263?mi z dalekich ziem. I jestem przekonany, \u38
0?e mnie tak\u380?e niespecjalnie kocha. Z rado\u347?ci\u261? zaryzykuj\u281? po
dr\u243?\u380? z wami, je\u347?li odwa\u380?ycie si\u281? zgodzi\u263? na moje t
owarzystwo.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mi\u322?o by\u322?oby mie\u263? przewodnika - przyzna\u322?a Rachel.\par\pard\
plain\hyphpar} {
- Racja - przytakn\u261?\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wi\u281?c postanowione! - Ferrin strz\u261?sn\u261?\u322? nieco ziemi z r\u281
?kaw\u243?w i piersi. - Je\u380?eli nie m\u243?g\u322?bym zaufa\u263? dw\u243?jc
e, kt\u243?ra mnie uratowa\u322?a, to komu innemu?\par\pard\plain\hyphpar} {
Ruszyli drog\u261? wiod\u261?c\u261? na wsch\u243?d.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Z czego \u380?yjesz? - zapyta\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zajmuj\u281? si\u281? tym, co si\u281? trafi, ale nigdy niczym d\u322?u\u380?e
j. By\u322?em \u380?eglarzem, treserem koni, kamerdynerem, kupcem, aktorem, paro
bkiem, najemnikiem, co zechcesz.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wygl\u261?da to na ciekawe \u380?ycie - zauwa\u380?y\u322?a Rachel.\par\pard\p
lain\hyphpar} {
- A\u380? za ciekawe - odpowiedzia\u322? Ferrin, krzywi\u261?c si\u281?. - A wy
dwoje? Czym si\u281? zajmujecie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jeste\u347?my uczniami - odpar\u322?a Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Przerwali\u347?my nauk\u281?, \u380?eby ruszy\u263? w podr\u243?\u380? - doda\
u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ach. - Ferrin skin\u261?\u322? g\u322?ow\u261? z aprobat\u261?. - Edukacja w p
odr\u243?\u380?y. Czyta\u263? o Trensicourt to nie to samo, co przej\u347?\u263?
si\u281? jego ulicami.\par\pard\plain\hyphpar} {
- O to w\u322?a\u347?nie chodzi - powiedzia\u322? Jason. - Wiesz, dlaczego tak s
i\u281? odradza teraz podr\u243?\u380?owania?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mog\u281? si\u281? domy\u347?la\u263?. Maldor okupuje te ziemie, sprawuj\u261?
c rz\u261?dy g\u322?\u243?wnie poprzez urz\u281?dnik\u243?w wybranych z miejscow
ych ludzi. \u379?eby zniech\u281?ci\u263? lud do zjednoczonego buntu, d\u322?awi
relacje mi\u281?dzy spo\u322?eczno\u347?ciami. Woli, \u380?eby ci, kt\u243?rymi
rz\u261?dzi, pozostali podzieleni i niczego nie\u347?wiadomi, zw\u322?aszcza ze
wn\u281?trznych terytori\u243?w znajduj\u261?cych si\u281? daleko od centrum w\u
322?adzy.\par\pard\plain\hyphpar} {
Szli w milczeniu przez kilka minut.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Macie prowiant? - zapyta\u322? Ferrin.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wystarczy na kilka dni - odpar\u322?a Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Bandyci, kt\u243?rzy na mnie napadli, zabrali mi wszystko. Ale nie b\u281?d\u2
81? ci\u281?\u380?arem. Przegapili pieni\u261?dze, kt\u243?re schowa\u322?em w b
ucie. Dzie\u324? drogi st\u261?d znajduje si\u281? miasteczko. Poradzimy sobie.\
par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie poszcz\u281?\u347?ci\u322?o si\u281? nam w ostatnim mie\u347?cie - powiedz
ia\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mnie r\u243?wnie\u380?. - Ferrin si\u281? za\u347?mia\u322?. - Powinni\u347?my

jednak poradzi\u263? sobie, je\u347?li nie zaczniemy si\u281? wychyla\u263? i b


\u281?dziemy trzyma\u263? si\u281? razem. Im bli\u380?ej znajdziemy si\u281? Tre
nsicourt, tym mniej podejrze\u324? b\u281?d\u261? wzbudza\u263? podr\u243?\u380?
ni.\par\pard\plain\hyphpar} {
Ferrin ca\u322?y czas przygl\u261?da\u322? si\u281? poboczu drogi, od czasu do c
zasu odchodz\u261?c kawa\u322?ek ku \u322?\u261?ce albo k\u281?pie drzew, \u380?
eby podnie\u347?\u263? kijek. Wyrzuci\u322? kilka, zanim znalaz\u322? taki, jaki
mu odpowiada\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ten mo\u380?e si\u281? nada - powiedzia\u322?, ogl\u261?daj\u261?c kij pod r\u
243?\u380?nymi k\u261?tami. - Najbardziej \u380?a\u322?uj\u281? utraty laski. By
\u322?a idealna. Kaza\u322?em ozdobi\u263? j\u261? srebrem. Gdyby nie to srebro,
pewnie by j\u261? zostawili. - Przez kilka krok\u243?w opiera\u322? si\u281? na
solidnym, prostym kiju jak na kosturze. - Tak, nada si\u281?.\par\pard\plain\hy
phpar} {
Po kr\u243?tkim czasie wybra\u322? te\u380? kostur dla Rachel.\par\pard\plain\hy
phpar} {
- Spr\u243?buj. Pozwala oszcz\u281?dzi\u263? mn\u243?stwo si\u322?. Pozw\u243?l,
\u380?eby r\u281?ce te\u380? wykona\u322?y cz\u281?\u347?\u263? pracy.\par\pard
\plain\hyphpar} {
- Dzi\u281?kuj\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Wkr\u243?tce potem znalaz\u322? kostur dla Jasona. Kiedy dzie\u324? si\u281? oci
epli\u322?, Jason zwin\u261?\u322? p\u322?aszcz. Ferrin zacz\u261?\u322? pogwizd
ywa\u263? melodie, jakich Jason nigdy w \u380?yciu nie s\u322?ysza\u322?. Rozsad
nik mia\u322? najwyra\u378?niej niez\u322?y s\u322?uch i szerok\u261? skal\u281?
. Rachel zagwizda\u322?a \u8222?Twinkle, Twinkle, Little Star\u8221?. Ferrinowi
spodoba\u322?a si\u281? melodia, szybko jej si\u281? nauczy\u322? i wkr\u243?tce
zacz\u261?\u322? j\u261? upi\u281?ksza\u263?. Potem popracowali nad harmoni\u26
1?, pogwizduj\u261?c razem z Rachel. Kilka pierwszych pr\u243?b by\u322?o niezby
t udanych, ale wreszcie Ferrin znalaz\u322? dla nich w\u322?a\u347?ciwe wsp\u243
?\u322?brzmienie.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason dostrzeg\u322? kilka jaszczurek d\u322?u\u380?szych od jego stopy. Ucieka\
u322?y, kiedy tylko si\u281? do nich zbli\u380?y\u322?. Ferrin ostrzeg\u322? go,
\u380?eby trzyma\u322? si\u281? z daleka od po\u322?yskuj\u261?cego niebieskawo
i metalicznie \u380?uka, kt\u243?ry wlek\u322? si\u281? leniwie wszerz drogi.\p
ar\pard\plain\hyphpar} {
- Zdziwi\u322?by\u347? si\u281?, jak potwornie \u347?mierdz\u261?, kiedy si\u281
? zdenerwuj\u261?. Je\u347?li nadepniesz na takiego, musisz potem spali\u263? bu
t. Jest a\u380? tak \u378?le.\par\pard\plain\hyphpar} {
Na nocleg wybrali sobie miejsce w\u347?r\u243?d k\u281?pki drzew niedaleko drogi
i zasn\u281?li pod gwiazdami.\par\pard\plain\hyphpar} {
{\qc
* * *\par\pard\plain\hyphpar}\par\pard\plain\hyphpar} {
W po\u322?udnie nast\u281?pnego dnia mijali farmy. Za droom\u281? podwi\u243?z\u
322? ich m\u281?\u380?czyzna jad\u261?cy do miasta wozem. Kiedy podskakiwali na
wybojach, Jason przygl\u261?da\u322? si\u281? okolicy. Faluj\u261?ce oceany psze
nicy i j\u281?czmienia zamienia\u322?y wiejskie domy w wyspy Mijali ma\u322?e, p
achn\u261?ce, ogrodzone sady, gdzie pszczo\u322?y bzycza\u322?y mi\u281?dzy dojr
zewaj\u261?cymi owocami. Potem pojawi\u322?y si\u281? trzy du\u380?e wiatraki, k
t\u243?rych wielkie bia\u322?e skrzyd\u322?a obraca\u322?y si\u281? powoli na s\
u322?abym wietrze.\par\pard\plain\hyphpar} {
Farmy stawa\u322?y si\u281? coraz mniejsze. Nied\u322?ugo ujrzeli miasteczko. By
\u322?o o wiele wi\u281?ksze od nadmorskiej osady. Tutejsze budynki by\u322?y mo
cnymi konstrukcjami z drewna, w wi\u281?kszo\u347?ci niepomalowanymi, a kilka z
nich mia\u322?o dwa pi\u281?tra. G\u322?\u243?wna ulica miasta by\u322?a wystarc
zaj\u261?co szeroka, \u380?eby jecha\u322?o ni\u261? kilka woz\u243?w obok siebi
e, i przecina\u322?o j\u261? kilka szerokich przecznic.\par\pard\plain\hyphpar}
{
- Wysi\u261?dziemy tutaj - powiedzia\u322? Ferrin.\par\pard\plain\hyphpar} {
Farmer zatrzyma\u322? konie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dzi\u281?kujemy za podwiezienie - powiedzia\u322? Jason, zeskakuj\u261?c na dr

og\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Farmer tylko skin\u261?\u322? g\u322?ow\u261? i strzeli\u322? lejcami. W\u243?z
ruszy\u322? z szarpni\u281?ciem.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Znam dobre miejsce, gdzie mo\u380?na zje\u347?\u263? - powiedzia\u322? Ferrin.
\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason i Rachel weszli za nim do jednego z najwi\u281?kszych budynk\u243?w przy g
\u322?\u243?wnej ulicy. W \u347?rodku siedzia\u322?o o po\u322?ow\u281? mniej kl
ient\u243?w ni\u380? sta\u322?o stolik\u243?w, a pod przeciwleg\u322?\u261? \u34
7?cian\u261? ci\u261?gn\u261?\u322? si\u281? d\u322?ugi, marmurowy blat, ca\u322
?kiem pusty.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Robi si\u281? tu ruch wieczorem - powiedzia\u322? Ferrin, podchodz\u261?c do b
aru i siadaj\u261?c na sto\u322?ku.\par\pard\plain\hyphpar} {
Oci\u281?\u380?a\u322?a kobieta o k\u281?dzierzawych kasztanowych w\u322?osach p
odesz\u322?a, wycieraj\u261?c blat poplamion\u261? szmat\u261?.\par\pard\plain\h
yphpar} {
- Czym mog\u281? s\u322?u\u380?y\u263??\par\pard\plain\hyphpar} {
Ferrin si\u281? pochyli\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Chcemy zje\u347?\u263? lunch, solidne porcje, najlepiej co\u347? z ptactwa.\pa
r\pard\plain\hyphpar} {
Skin\u281?\u322?a g\u322?ow\u261?. - Co do picia? - Dla mnie jab\u322?ecznik. Sp
ojrza\u322?a na Jasona. - Woda. - Ma pani mleko? - zapyta\u322?a Rachel. K\u261?
ciki ust ober\u380?ystki drgn\u281?\u322?y w u\u347?miechu. - Pewnie. Kobieta od
esz\u322?a, a potem wr\u243?ci\u322?a z napojami. Ferrin, Rachel i Jason s\u261?
czyli napoje i rozmawiali cicho, czekaj\u261?c. Kobieta przynios\u322?a wreszcie
talerze z pieczon\u261? kaczk\u261?, mocno doprawion\u261? i marynowan\u261? w
oleistym sosie z warzywami i ciep\u322?ym chlebem.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dobry ptaszek - skomentowa\u322? Ferrin mi\u281?dzy k\u281?sami.\par\pard\plai
n\hyphpar} {
Jason pokiwa\u322? g\u322?ow\u261?, mocz\u261?c kawa\u322?ek chleba w sosie.\par
\pard\plain\hyphpar} {
- Strasznie - ko\u347?cisty - zauwa\u380?y\u322?a Rachel, ostro\u380?nie grzebi\
u261?c w mi\u281?sie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jak mleko? - zapyta\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dobre. Kremowe. Troch\u281? ciep\u322?e.\par\pard\plain\hyphpar} {
Ferrin sko\u324?czy\u322? je\u347?\u263? pierwszy.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Przepraszam, ale musz\u281? poszuka\u263? wychodka.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason zjad\u322? ostatnie kawa\u322?ki mi\u281?sa i dopi\u322? wod\u281?. Westch
n\u261?\u322? po opr\u243?\u380?nieniu szklanki.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mi\u322?o jest podr\u243?\u380?owa\u263? z Ferrinem - powiedzia\u322? do Rache
l.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To najsympatyczniejsza osoba, jak\u261? spotkali\u347?my od czas\u243?w \u346?
lepego Kr\u243?la.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason pokiwa\u322? g\u322?ow\u261?. Mimo umiej\u281?tno\u347?ci od\u322?\u261?cz
ania cz\u281?\u347?ci cia\u322?a Ferrin sprawia\u322? wra\u380?enie kogo\u347?,
z kim w innych okoliczno\u347?ciach Jason m\u243?g\u322?by si\u281? zaprzyja\u37
8?ni\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jaki\u347? m\u281?\u380?czyzna zaszed\u322? Jasona od ty\u322?u. Ch\u322?opak po
czu\u322? na boku ostry czubek no\u380?a. Drugi m\u281?\u380?czyzna zaszed\u322?
go z przeciwnej strony.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie ruszaj si\u281? i nie odzywaj ani s\u322?owem - powiedzia\u322? cz\u322?ow
iek z no\u380?em.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason a\u380? podskoczy\u322?. To by\u322? niski, jednor\u281?ki ratownik znad r
zeki. Tyle \u380?e teraz mia\u322? obie r\u281?ce. Jak to mo\u380?liwe? Mo\u380?
e to jego brat bli\u378?niak? Jason zauwa\u380?y\u322?, \u380?e m\u281?\u380?czy
zna ma jedno oko piwne, a drugie niebieskie - szczeg\u243?\u322?, kt\u243?ry prz
eoczy\u322? przy pierwszym spotkaniu.\par\pard\plain\hyphpar} {
M\u281?\u380?czyzn\u261? stoj\u261?cym z drugiej strony okaza\u322? si\u281? chu
dzielec, kt\u243?ry nad rzek\u261? trzyma\u322? \u322?uk. Teraz mia\u322? nowy,
pi\u281?knie prezentuj\u261?cy si\u281? \u322?uk.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Pami\u281?ta nas - powiedzia\u322? chudzielec, jakby to by\u322?o urocze.\par\

pard\plain\hyphpar} {
- Jaki\u347? problem? - zapyta\u322?a go Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
Nie zauwa\u380?y\u322?a no\u380?a.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zmiataj st\u261?d - rzuci\u322? jej gro\u378?nie chudzielec. Rachel cofn\u281?
\u322?a si\u281? kilka krok\u243?w, jedn\u261? r\u281?k\u261? si\u281?gaj\u261?c
pod p\u322?aszcz. Jason mia\u322? nadziej\u281?, \u380?e nie wyjmie orantium. G
ranaty r\u281?czne nie zosta\u322?y stworzone z my\u347?l\u261? o zamkni\u281?ty
ch pomieszczeniach.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Brzydko pogra\u322?e\u347? z niew\u322?a\u347?ciwym cz\u322?owiekiem - powiedz
ia\u322? do Jasona niski cz\u322?owiek, rozkoszuj\u261?c si\u281? chwil\u261?. Nie chcemy robi\u263? sceny. Przejd\u378? si\u281? z nami.\par\pard\plain\hyphp
ar} {
Ca\u322?y czas zas\u322?ania\u322? p\u322?aszczem n\u243?\u380?.\par\pard\plain\
hyphpar} {
- A dlaczego mia\u322?bym to zrobi\u263?? - spyta\u322? Jason, nie chc\u261?c zo
sta\u263? z t\u261? dw\u243?jk\u261? sam na sam.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Bo w przeciwnym wypadku wypatrosz\u281? ci\u281? tu i teraz. A potem twoj\u261
? przyjaci\u243?\u322?k\u281?. Nie musisz umiera\u263? dzisiaj. Wyb\u243?r nale\
u380?y do ciebie.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason by\u322? prawie pewien, \u380?e rozpozna\u322? ten g\u322?os.\par\pard\pla
in\hyphpar} {
- To wy dwaj w\u322?amali\u347?cie si\u281? do mojego pokoju w wiosce z tawern\u
261? \u8222?Karuzela\u8221??\par\pard\plain\hyphpar} {
Ni\u380?szy wyszczerzy\u322? z\u281?by w u\u347?miechu.\par\pard\plain\hyphpar}
{
- Wiedzia\u322?e\u347? o tym, co? Nie wiem, jak si\u281? nam wymkn\u261?\u322?e\
u347?. Dobra robota. Mo\u380?e si\u281? przejdziemy?\par\pard\plain\hyphpar} {
- To twoi przyjaciele? - zapyta\u322? uprzejmie Ferrin, staj\u261?c za ich tr\u2
43?jk\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Czubek no\u380?a wymownie szturchn\u261?\u322? Jasona w bok.\par\pard\plain\hyph
par} {
- Pewnie - odpowiedzia\u322?, nie odwracaj\u261?c si\u281?. - M\u243?wili\u347?c
ie, \u380?e jak si\u281? nazywacie?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Tad - odpowiedzia\u322? ni\u380?szy.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Kale - doda\u322? szczup\u322?y.\par\pard\plain\hyphpar} {
- A masz co\u347? przeciwko, je\u347?li okalecz\u281? twoich przyjaci\u243?\u322
?? - zapyta\u322? spokojnie Ferrin.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason poczu\u322?, jak n\u243?\u380? przy jego boku zadygota\u322?.\par\pard\pla
in\hyphpar} {
- Sk\u261?d\u380?e znowu - odpar\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
Siedzia\u322? plecami do Ferrina, wi\u281?c ledwie k\u261?tem oka dostrzeg\u322?
unosz\u261?cy si\u281? \u322?ukiem kostur, zanim zdzieli\u322? Tada w potylic\u
281?, sprawiaj\u261?c, \u380?e konus wy\u322?o\u380?y\u322? si\u281? jak d\u322?
ugi. Kale upu\u347?ci\u322? \u322?uk i odgarn\u261?\u322? szat\u281?, \u380?eby
z\u322?apa\u263? za r\u281?koje\u347?\u263? miecza. Siedz\u261?c na sto\u322?ku,
Jason kopn\u261?\u322? Kale\u8217?a w biodro, kiedy tamten wyci\u261?ga\u322? b
ro\u324?. M\u281?\u380?czyzna polecia\u322? w bok i, niestety, kostur zamiast tr
afi\u263? go w czaszk\u281? ze\u347?lizgn\u261?\u322? si\u281? jedynie z jego ra
mienia.\par\pard\plain\hyphpar} {
Zbyt entuzjastyczny zamach kosturem sprawi\u322?, \u380?e przez chwil\u281? Ferr
in nie m\u243?g\u322? si\u281? zas\u322?ania\u263?. Kale ci\u261?\u322? zaciekle
, odcinaj\u261?c Ferrinowi r\u281?k\u281? powy\u380?ej \u322?okcia. Trzymaj\u261
?c kij w drugiej r\u281?ce, rozsadnik odbi\u322? pchni\u281?cie wymierzone w jeg
o pier\u347?. Rachel pchn\u281?\u322?a Kale\u8217?a od ty\u322?u, wi\u281?c zato
czy\u322? si\u281? do przodu, a Ferrin uderzy\u322? go w gard\u322?o.\par\pard\p
lain\hyphpar} {
Kale pad\u322? na pod\u322?og\u281?, \u322?api\u261?c si\u281? za zmia\u380?d\u3
80?on\u261? krta\u324?. Nogi mu dygota\u322?y.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Co tu si\u281? dzieje? - zadudni\u322? basowy g\u322?os. Oty\u322?y m\u281?\u3
80?czyzna w haftowanym bandolierze wszed\u322? do pomieszczenia w otoczeniu dw\u

243?ch m\u281?\u380?czyzn z mniej ozdobnymi bandolierami. Ka\u380?dy trzyma\u322


? kusz\u281?. Ferrin podni\u243?s\u322? odci\u281?t\u261? r\u281?k\u281? i przyp
rawi\u322? j\u261? sobie z powrotem.\par\pard\plain\hyphpar} {
Tad wsta\u322?, wytrzeszczaj\u261?c oczy, r\u281?k\u261? przyciskaj\u261?c krwaw
i\u261?c\u261? ran\u281? ko\u322?o czubka g\u322?owy.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ten rozsadnik - wym\u243?wi\u322? to s\u322?owo z naciskiem - zaatakowa\u322?
mnie i mojego przyjaciela! My\u347?my tylko chcieli spokojnie si\u281? napi\u263
?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Kale nadal rzuca\u322? si\u281? na pod\u322?odze, z jedn\u261? r\u281?k\u261? na
gardle, a drug\u261? pr\u243?buj\u261?c z\u322?apa\u263? si\u281? czego\u347?.
Oczy uciek\u322?y mu w g\u322?\u261?b czaszki.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nieprawda - wypali\u322? Jason. - Ci m\u281?\u380?czy\u378?ni pr\u243?bowali m
nie porwa\u263?, gro\u380?\u261?c mi no\u380?em. Przyjaciel stan\u261?\u322? w m
ojej obronie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- K\u322?amstwo! - wrzasn\u261?\u322? Tad z zaskakuj\u261?c\u261? szczero\u347?c
i\u261? w g\u322?osie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zlepek pierwszy zaatakowa\u322? - odezwa\u322? si\u281? \u322?ysy m\u281?\u380
?czyzna z drugiego ko\u324?ca sali. - Widzia\u322?em to jak na d\u322?oni, panie
konstablu. Uderzy\u322? ma\u322?ego w g\u322?ow\u281?, a potem zdzieli\u322? je
go przyjaciela w gard\u322?o, kiedy tamten rzuci\u322? si\u281? na pomoc.\par\pa
rd\plain\hyphpar} {
- A dziewczyna? - zapyta\u322? konstabl.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wtr\u261?ci\u322?a si\u281? do walki - poinformowa\u322? go \u322?ysy. - Pomog
\u322?a zlepkowi za\u322?atwi\u263? go\u347?cia, kt\u243?ry le\u380?y na pod\u32
2?odze.\par\pard\plain\hyphpar} {
Konstabl pokr\u281?ci\u322? g\u322?ow\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Tak jak chmury burzowe przynosz\u261? deszcz, tak \u322?az\u281?gi k\u322?opot
y. Wasza czw\u243?rka b\u281?dzie musia\u322?a sp\u281?dzi\u263? troch\u281? cza
su za kratkami, dop\u243?ki tego wszystkiego nie wyja\u347?nimy.\par\pard\plain\
hyphpar} {
- Czw\u243?rka! - wrzasn\u261?\u322? Tad. - Ja jestem ofiar\u261?! M\u243?j najl
epszy przyjaciel umiera!\par\pard\plain\hyphpar} {
Walka Kale\u8217?a os\u322?ab\u322?a ju\u380? do pojedynczych podryg\u243?w i sp
azm\u243?w.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To dlaczego nie pr\u243?bujesz mu pom\u243?c? - zapyta\u322? konstabl. - Za g\
u322?o\u347?no protestujesz, przyjacielu. Harlin, czy ten ma\u322?y go\u347?\u26
3? grozi\u322? m\u322?odzie\u324?cowi no\u380?em?\par\pard\plain\hyphpar} {
- M\u243?g\u322? mie\u263? wyj\u281?ty n\u243?\u380?, kiedy zlepek zaatakowa\u32
2? - przyzna\u322? \u322?ysy m\u281?\u380?czyzna bez specjalnego przekonania. Ten sam, kt\u243?ry pan zauwa\u380?y na pod\u322?odze obok jego st\u243?p.\par\p
ard\plain\hyphpar} {
- Spalcie zlepka i uznamy, \u380?e jest po sprawie! - wrzasn\u281?\u322?a zjadli
wie jaka\u347? kobieta.\par\pard\plain\hyphpar} {
Rozleg\u322?y si\u281? zgodne pomruki.\par\pard\plain\hyphpar} {
Konstabl uni\u243?s\u322? r\u281?k\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ja wymierzam cesarsk\u261? sprawiedliwo\u347?\u263?. Zgodnie z naszym prawem,
nawet zlepek zas\u322?uguje na proces. Cierpliwo\u347?ci. Przyk\u322?adnie ukarz
emy awanturnik\u243?w, wszystko w swoim czasie. Silas, jak si\u281? miewa m\u281
?\u380?czyzna na pod\u322?odze?\par\pard\plain\hyphpar} {
Siwy m\u281?\u380?czyzna przykucn\u261?\u322? obok Kale\u8217?a.\par\pard\plain\
hyphpar} {
- Straci\u322? przytomno\u347?\u263?. Nadal \u380?yje. Na razie. Tad, Jason, Rac
hel i Ferrin zostali odprowadzeni do niskiego, kamiennego budynku, jednego z nie
licznych w mie\u347?cie, kt\u243?rego nie zbudowano z drewna. Trzy cele z kamien
nymi \u347?ciankami dzia\u322?owymi znajdowa\u322?y si\u281? pod tyln\u261? \u34
7?cian\u261? rozleg\u322?ego pomieszczenia. Grube pr\u281?ty celi tkwi\u322?y bl
isko siebie. Brodaty m\u281?\u380?czyzna siedzia\u322? w jednej z celi, gapi\u26
1?c si\u281? w k\u261?t ze skrzy\u380?owanymi r\u281?kami.\par\pard\plain\hyphpa
r} {
Jasonowi zabrano p\u322?aszcz, a po kr\u243?tkim przeszukaniu z kieszeni wyj\u28

1?to mu sztylet. Ferrina, Tada i Rachel tak\u380?e przeszukano. Jason wstrzyma\u


322? oddech, kiedy m\u281?\u380?czyzna sprawdza\u322? p\u322?aszcz Rachel, ale n
ajwyra\u378?niej nie zauwa\u380?y\u322? kryszta\u322?owej kuli. Tad zostawi\u322
? sw\u243?j n\u243?\u380? w tawernie.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jeden z m\u281?\u380?czyzn w bandolecie zdj\u261?\u322? klucz z ko\u322?ka w \u3
47?cianie. Ferrin i Jason weszli do \u347?rodkowej celi. Tada umieszczono po ich
prawej stronie, razem z brodaczem. Rachel posz\u322?a do celi po lewej.\par\par
d\plain\hyphpar} {
Kiedy wi\u281?\u378?niowie znale\u378?li si\u281? ju\u380? w celach, konstabl wy
szed\u322? z trzema m\u281?\u380?czyznami. Stra\u380?nik, kt\u243?ry zosta\u322?
, rozsiad\u322? si\u281? na krze\u347?le, opi\u322?owuj\u261?c kawa\u322?ek drew
na o kremowej barwie.\par\pard\plain\hyphpar} {
Ferrin usiad\u322? obok Jasona w k\u261?cie, w g\u322?\u281?bi celi.\par\pard\pl
ain\hyphpar} {
- S\u322?ysza\u322?em o tym konstablu - powiedzia\u322? cicho. - Jest surowy. Je
\u347?li Kale umrze, a niestety, umrze, nasza tr\u243?jka zostanie skazana na \u
347?mier\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wspomnia\u322? co\u347? o procesie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- W tym mie\u347?cie konstabl Wornser ma ostatnie s\u322?owo w kwestii wyrok\u24
3?w. B\u281?dzie s\u281?dzi\u261? i \u322?aw\u261? przysi\u281?g\u322?ych. Przez
wzgl\u261?d na prawo zostaniemy pobie\u380?nie przes\u322?uchani, a potem strac
eni.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mo\u380?emy co\u347? zrobi\u263??\par\pard\plain\hyphpar} {
Ferrin si\u281? u\u347?miechn\u261?\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Najwyra\u378?niej nie doceniaj\u261? umiej\u281?tno\u347?ci rozsadnika, bo w p
rzeciwnym wypadku nie umie\u347?ciliby mnie w takiej celi.\par\pard\plain\hyphpa
r} {
Jason uni\u243?s\u322? brwi.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mo\u380?esz si\u281? rozdzieli\u263? na p\u243?\u322? i prze\u347?lizgn\u261?\
u263? mi\u281?dzy pr\u281?tami?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mo\u380?e, ale tego bym nie zaryzykowa\u322?. Podzia\u322? wzd\u322?u\u380? je
st niezwykle niebezpieczny. Przy zbyt du\u380?ym naporze na pole rozsadnikowe, m
og\u281? na sta\u322?e rozpa\u347?\u263? si\u281? na cz\u281?\u347?ci. A kiedy s
trac\u281? po\u322?\u261?czenie mi\u281?dzywymiarowe, moje cia\u322?o zacznie fu
nkcjonowa\u263? jak twoje. To znaczy, moje wn\u281?trzno\u347?ci rozlej\u261? si
\u281? po ca\u322?ej pod\u322?odze.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Apetyczna wizja. Je\u347?li wi\u281?c nie mo\u380?esz przej\u347?\u263? mi\u28
1?dzy pr\u281?tami, co zrobisz?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Poczekaj do wieczora, kiedy wszystko si\u281? uspokoi. Wtedy zobaczysz.\par\pa
rd\plain\hyphpar} {\par\pard\hyphpar }{\page }
{\line }
{\s1 \afs32
{\qc
Rozdzia\u322? 12
{\line }
Ucieczka z wi\u281?zienia\par\pard\plain\hyphpar}\par\pard\plain\hyphpar} {
Kiedy Jason si\u281? obudzi\u322?, pojedyncza lampka oliwna o\u347?wietla\u322?a
pok\u243?j, rzucaj\u261?c r\u243?wnoleg\u322?e cienie pr\u281?t\u243?w wi\u281?
ziennych w g\u322?\u261?b celi. Ferrin kl\u281?cza\u322? obok niego, potrz\u261?
saj\u261?c jego ramieniem.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Masz niesamowit\u261? umiej\u281?tno\u347?\u263? spania nawet przy najgorszym
zamieszaniu - szepn\u261?\u322? Ferrin.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason by\u322? zdezorientowany. Poniewa\u380? zasn\u261?\u322? skulony w k\u261?
cie, teraz bola\u322? go kark. Zerkn\u261?\u322? na rozsadnika.\par\pard\plain\h
yphpar} {
- Co si\u281? dzieje?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nied\u322?ugo po tym, jak poszed\u322?e\u347? spa\u263?, wr\u243?ci\u322? kons
tabl i powiedzia\u322?, \u380?e Kale zmar\u322?. Przez ca\u322?y wiecz\u243?r zj
awiali si\u281? tu r\u243?\u380?ni ludzie i wychodzili. Jutro nas przes\u322?uch
aj\u261?. Na szcz\u281?\u347?cie, ju\u380? nas tu nie b\u281?dzie.\par\pard\plai

n\hyphpar} {
- Jakim cudem?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zobaczysz. Zna\u322?e\u347? tych ludzi, kt\u243?rzy ci\u281? zaatakowali. Opow
iedz mi o nich.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason westchn\u261?\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Pr\u243?bowa\u322?em uratowa\u263? grup\u281? muzyk\u243?w, kt\u243?rzy umy\u3
47?lnie sp\u322?ywali do wodospadu. Chcia\u322?em dobrze, ale wysz\u322?o z tego
straszne zamieszanie. Wrzuci\u322?em tego ni\u380?szego, Tada, do wody. Wtedy m
ia\u322? tylko jedno rami\u281?. Kale go wy\u322?owi\u322?. Wiedzia\u322?em, \u3
80?e si\u281? w\u347?ciekli, ale dziwi mnie, \u380?e tak si\u281? przej\u281?li,
\u380?eby mnie wytropi\u263? a\u380? tutaj.\par\pard\plain\hyphpar} {
- M\u243?wisz, \u380?e Tad mia\u322? tylko jedn\u261? r\u281?k\u281??\par\pard\p
lain\hyphpar} {
- Tak. Chyba \u380?e to jego brat. Czekaj, mo\u380?e on te\u380? jest rozsadniki
em!\par\pard\plain\hyphpar} {
Ferrin zmarszczy\u322? czo\u322?o.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Raczej nie. Bardziej prawdopodobne, \u380?e zostali zwerbowani. Maldor ma moc
przywracania ko\u324?czyn. Werbownik musia\u322? pos\u322?u\u380?y\u263? si\u281
? obietnic\u261? nowej r\u281?ki w zamian za jego us\u322?ugi.\par\pard\plain\hy
phpar} {
Jason przypomnia\u322? sobie, jak \u346?lepy Kr\u243?l opowiada\u322?, \u380?e M
aldor zaproponowa\u322? mu odzyskanie wzroku.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jeden werbownik nas\u322?a\u322? na mnie dzikarza.\par\pard\plain\hyphpar} {
Ferrin skin\u261?\u322? g\u322?ow\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- S\u261? mistrzami w stosowaniu przymusu. Je\u380?eli werbownicy nasy\u322?aj\u
261? na ciebie zab\u243?jc\u243?w, to cesarz musi by\u263? zainteresowany tob\u2
61? o wiele bardziej, ni\u380? przypuszcza\u322?em. Ale zajmijmy si\u281? bardzi
ej bie\u380?\u261?cymi sprawami. Zosta\u322? tylko jeden stra\u380?nik w budynku
.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason chcia\u322? usi\u261?\u347?\u263?, ale Ferrin pchn\u261?\u322? go z powrot
em. - Nie masz co sprawdza\u263?. Zasn\u261?\u322? w krze\u347?le plecami do nas
zej celi. Podejrzewam, \u380?e drugi stra\u380?nik czeka na zewn\u261?trz przy d
rzwiach wej\u347?ciowych.\par\pard\plain\hyphpar} {
- A jak w og\u243?le wydostaniemy si\u281? z celi?\par\pard\plain\hyphpar} {
- O ile to b\u281?dzie mo\u380?liwe, wola\u322?bym nie skrzywdzi\u263? trwale st
ra\u380?nik\u243?w. Dzia\u322?ali przeciwko nam, ale nie przez z\u322?o\u347?liw
o\u347?\u263?. Nie mo\u380?emy jednak pozwoli\u263?, \u380?eby niesprawiedliwie
nas stracono. Wed\u322?ug mojego pierwszego planu, obaj udajemy, \u380?e \u347?p
imy. Ty zaczynasz j\u281?cze\u263? coraz g\u322?o\u347?niej i g\u322?o\u347?niej
, jakby dr\u281?czy\u322? ci\u281? nieprzerwany koszmar. Ja b\u281?d\u281? le\u3
80?e\u263? obok pr\u281?t\u243?w. Kiedy us\u322?yszysz, \u380?e robi\u281? swoje
, pomo\u380?esz mi.\par\pard\plain\hyphpar} {
Zdj\u261?\u322? koszul\u281?, ukazuj\u261?c rzadkie ow\u322?osienie na piersi i
wzgl\u281?dnie rozwini\u281?t\u261? muskulatur\u281?, oderwa\u322? lew\u261? r\u
281?k\u281? w ramieniu i po\u322?o\u380?y\u322? j\u261? na ziemi. Potem w\u322?o
\u380?y\u322? koszul\u281?, wyci\u261?gn\u261?\u322? si\u281? na pod\u322?odze p
lecami do pr\u281?t\u243?w, ukrywaj\u261?c fakt, \u380?e trzyma w prawej d\u322?
oni lew\u261? r\u281?k\u281?. Mrugn\u261?\u322? do Jasona, kt\u243?ry le\u380?a\
u322? i gapi\u322? si\u281? na od\u322?\u261?czon\u261? ko\u324?czyn\u281?.\par\
pard\plain\hyphpar} {
Jason zamkn\u261?\u322? oczy. Obr\u243?ci\u322? si\u281? i wyda\u322? z siebie k
ilka coraz g\u322?o\u347?niejszych j\u281?k\u243?w ko\u324?cz\u261?cych si\u281?
krzykiem. Spod zmru\u380?onych powiek widzia\u322?, \u380?e stra\u380?nik porus
zy\u322? si\u281? na krze\u347?le. Zamkn\u261?\u322? oczy i wyda\u322? z siebie
d\u322?ugi, bolesny j\u281?k, rzucaj\u261?c g\u322?ow\u261? na boki.\par\pard\pl
ain\hyphpar} {
- Do\u347?\u263? tego - warkn\u261?\u322? stra\u380?nik.\par\pard\plain\hyphpar}
{
Jason zacz\u261?\u322? dysze\u263?, a potem znowu wyda\u322? z siebie seri\u281?
j\u281?k\u243?w i st\u281?kni\u281?\u263?. Us\u322?ysza\u322? kroki. Zaryzykowa

\u322? i zerkn\u261?\u322? spod zmru\u380?onych powiek. Stra\u380?nik zatrzyma\u


322? si\u281? spory kawa\u322? od celi.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ej, ty, obud\u378? si\u281? i zamknij!\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason odwr\u243?ci\u322? si\u281? ty\u322?em do pr\u281?t\u243?w, a potem wr\u24
3?ci\u322? do poprzedniej pozycji. J\u281?kn\u261?\u322? g\u322?o\u347?niej i wa
rkn\u261?\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Przymknij si\u281?! - krzykn\u261?\u322? kto\u347? z s\u261?siedniej celi.\par
\pard\plain\hyphpar} {
Stra\u380?nik podszed\u322? bli\u380?ej.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Obud\u378? si\u281?! - rozkaza\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Przez zmru\u380?one powieki Jason widzia\u322?, jak Ferrin zrywa si\u281? i szyb
kim ruchem opiera si\u281? o pr\u281?ty, trzymaj\u261?c oderwan\u261? r\u281?k\u
281? tak, by m\u243?c ni\u261? dalej si\u281?gn\u261?\u263?. D\u322?o\u324? oder
wanej r\u281?ki z\u322?apa\u322?a stra\u380?nika za gard\u322?o i Ferrin brutaln
ie przyci\u261?gn\u261?\u322? go do pr\u281?t\u243?w.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason skoczy\u322? ku niemu, trzymaj\u261?c si\u281? nisko i z\u322?apa\u322? st
ra\u380?nika za kostki. Ferrin wypu\u347?ci\u322? r\u281?k\u281?, kt\u243?ra nad
al \u347?ciska\u322?a m\u281?\u380?czyzn\u281? za gard\u322?o. Woln\u261? r\u281
?k\u261? z\u322?apa\u322? stra\u380?nika za potylic\u281? i uderza\u322? jego g\
u322?ow\u261? o pr\u281?ty. Jason trzyma\u322? stra\u380?nika mocno za kostki, d
op\u243?ki ten nie osun\u261?\u322? si\u281? bezw\u322?adnie.\par\pard\plain\hyp
hpar} {
Ferrin wci\u261?gn\u261?\u322? nogi i r\u281?ce stra\u380?nika mi\u281?dzy pr\u2
81?ty i kaza\u322? Jasonowi nadal trzyma\u263? go za kostki i bacznie obserwowa\
u263?. Obrz\u281?ki zacz\u281?\u322?y odbarwia\u263? twarz stra\u380?nika. Ferri
n zdj\u261?\u322? koszul\u281? i przymocowa\u322? r\u281?k\u281? tak, \u380?e zn
owu nie zosta\u322? nawet \u347?lad. Potem si\u281?gn\u261?\u322? mi\u281?dzy pr
\u281?tami i wykona\u322? ruch z do\u322?u, jakby rzuca\u322? podkow\u261?.\par\
pard\plain\hyphpar} {
Jego r\u281?ka polecia\u322?a do przodu, d\u322?o\u324? oderwa\u322?a si\u281? o
d nadgarstka i poszybowa\u322?a, uderzaj\u261?c o \u347?cian\u281? ko\u322?o ko\
u322?ka, na kt\u243?rym wisia\u322?y klucze.\par\pard\plain\hyphpar} {
- O\u380?e\u380? w z\u261?b! - zakl\u261?\u322? Ferrin.\par\pard\plain\hyphpar}
{
D\u322?o\u324? podbieg\u322?a z powrotem do celi na zwinnych palcach. Ferrin prz
ymocowa\u322? j\u261? i spr\u243?bowa\u322? raz jeszcze. Tym razem d\u322?o\u324
? uderzy\u322?a w klucze, ale nie zdo\u322?a\u322? ich z\u322?apa\u263?. Tylko z
adzwoni\u322?y, gdy d\u322?o\u324? spad\u322?a na ziemi\u281?.\par\pard\plain\hy
phpar} {
Za pi\u261?tym podej\u347?ciem dwa palce zaczepi\u322?y si\u281? za ko\u322?o od
kluczy, daj\u261?c oparcie d\u322?oni, kt\u243?ra zako\u322?ysa\u322?a si\u281?
niebezpiecznie. Stra\u380?nik nadal siedzia\u322? pochylony, nieruchomy, oparty
o pr\u281?ty.\par\pard\plain\hyphpar} {
Poruszaj\u261?ce si\u281? zwinnie trzy palce chwyci\u322?y ko\u322?o od kluczy,
podczas gdy kciuk i palec wskazuj\u261?cy zsun\u281?\u322?y je ostro\u380?nie z
ko\u322?ka. Klucze zabrz\u281?cza\u322?y, uderzaj\u261?c o pod\u322?og\u281?. Ja
son patrzy\u322? zafascynowany, jak d\u322?o\u324? ci\u261?gnie klucze po pod\u3
22?odze niczym okaleczony paj\u261?k. Ferrin obserwowa\u322? to w ca\u322?kowity
m skupieniu.\par\pard\plain\hyphpar} {
Rozsadnik umocowa\u322? z powrotem r\u281?k\u281?, wzi\u261?\u322? klucze i naci
\u261?gn\u261?\u322? przez g\u322?ow\u281? koszul\u281?. Po\u347?piesznie si\u28
1?gaj\u261?c mi\u281?dzy pr\u281?tami, zacz\u261?\u322? wypr\u243?bowywa\u263? k
lucze. Brama do celi otworzy\u322?a si\u281? z rozmachem. Ferrin z\u322?apa\u322
? stra\u380?nika i wci\u261?gn\u261?\u322? go do \u347?rodka. M\u281?\u380?czyzn
a nagle szarpn\u261?\u322? si\u281?, \u322?api\u261?c gwa\u322?townie powietrze,
i wykr\u281?ci\u322?, \u380?eby rzuci\u263? si\u281? na Ferrina. Rozsadnik przy
\u322?o\u380?y\u322? mu kolanem w brzuch i pchn\u261?\u322? na pod\u322?og\u281?
. Potem skoczy\u322? na niego, obj\u261?\u322? go jedn\u261? r\u281?k\u261? za s
zyj\u281?, przyduszaj\u261?c, a drug\u261? zakry\u322? mu usta, t\u322?umi\u261?
c wszelkie protesty. M\u281?\u380?czyzna wi\u322? si\u281? i szarpa\u322?, rozpa

czliwe chc\u261?c si\u281? wyrwa\u263?, ale Ferrin trzyma\u322? go mocno, a\u380


? twarz stra\u380?nika poczerwienia\u322?a.\par\pard\plain\hyphpar} {
Kiedy cia\u322?o stra\u380?nika zwiotcza\u322?o, Ferrin jeszcze przez chwil\u281
? go trzyma\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ten lubi udawa\u263?, \u380?e \u347?pi - powiedzia\u322?. - Nawet zamkni\u281?
ty w celi mo\u380?e narobi\u263? nam k\u322?opot\u243?w, krzycz\u261?c.\par\pard
\plain\hyphpar} {
Przeturla\u322? stra\u380?nika na plecy i kucn\u261?\u322? obok niego, przygl\u2
61?daj\u261?c mu si\u281?. Po kilku sekundach pacn\u261?\u322? go mi\u281?dzy no
gi. Stra\u380?nik nawet nie drgn\u261?\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Teraz rzeczywi\u347?cie zemdla\u322? - powiedzia\u322? Ferrin i wyszed\u322? z
Jasonem z celi, zamykaj\u261?c za sob\u261? drzwi. Rzuci\u322? p\u281?k Jasonow
i, kt\u243?ry zacz\u261?\u322? przymierza\u263? klucze do zamka w celi Rachel.\p
ar\pard\plain\hyphpar} {
- Zastanawia\u322?am si\u281?, co mia\u322?y znaczy\u263? te j\u281?ki - powiedz
ia\u322?a dziewczyna.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ferrin jest genialny - odpar\u322? Jason, wk\u322?adaj\u261?c wreszcie w\u322?
a\u347?ciwy klucz i otwieraj\u261?c cel\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mam za\u322?atwi\u263? waszego przyjaciela? - zapyta\u322? Ferrin, kiwaj\u261?
c g\u322?ow\u261? na Tada, kt\u243?ry sta\u322? i piorunowa\u322? ich wzrokiem,
z r\u281?kami zaci\u347?ni\u281?tymi na pr\u281?tach celi.\par\pard\plain\hyphpa
r} {
Jason zmarszczy\u322? czo\u322?o.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie m\u243?g\u322?bym patrze\u263? na jego \u347?mier\u263?, kiedy nie ma nad
nami \u380?adnej przewagi i siedzi zamkni\u281?ty.\par\pard\plain\hyphpar} {
Ferrin uni\u243?s\u322? brwi.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Rycerska postawa. Zdajesz sobie spraw\u281?, \u380?e nadal b\u281?dzie ci\u281
? \u347?ciga\u322?, kiedy tylko go wypuszcz\u261?? Jego obecno\u347?\u263? oznac
za, \u380?e przysi\u261?g\u322? ci\u281? zabi\u263?. Gdyby sytuacja wygl\u261?da
\u322?a odwrotnie, zako\u324?czy\u322?by twoje \u380?ycie nawet bez chwili wahan
ia czy \u380?alu.\par\pard\plain\hyphpar} {
Tad splun\u261?\u322? przez pr\u281?ty.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie - powiedzia\u322?a Rachel. - Nie zabijaj go. Nie w ten spos\u243?b.\par\pa
rd\plain\hyphpar} {
Tad u\u347?miechn\u261?\u322? si\u281? krzywo.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ona ma racj\u281? - powiedzia\u322? Jason. - Dzia\u322?anie w samoobronie to j
edno, a zabicie go teraz to co\u347? zupe\u322?nie innego.\par\pard\plain\hyphpa
r} {
- To wasze szyje - powiedzia\u322? Ferrin. - Chcesz wyj\u347?\u263?? - zapyta\u3
22? brodacza siedz\u261?cego w celi razem z Tadem.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie. Posiedz\u281? tu jeszcze tylko dzie\u324?. Zak\u322?\u243?ci\u322?em porz
\u261?dek publiczny. W\u322?a\u347?ciwie, to czy m\u243?g\u322?by\u347? przy\u32
2?o\u380?y\u263? mi po g\u322?owie, \u380?eby konstabl nie m\u243?g\u322? mnie w
ini\u263? za to, \u380?e nie podnios\u322?em alarmu?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Podejd\u378? do pr\u281?t\u243?w - powiedzia\u322? Ferrin, po czym podbieg\u32
2? i uderzy\u322? mi\u281?dzy pr\u281?tami trafiaj\u261?c m\u281?\u380?czyzn\u28
1? prosto w oko. Tamten zatoczy\u322? si\u281? i klapn\u261?\u322? ci\u281?\u380
?ko, zas\u322?aniaj\u261?c twarz d\u322?oni\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dlaczego Tad nie podnosi alarmu? - zdziwi\u322? si\u281? Jason.\par\pard\plain
\hyphpar} {
- Pewnie si\u281? domy\u347?la, co ja zrobi\u322?bym wtedy w samoobronie - odpow
iedzia\u322? Ferrin. - Oddaj mi klucze.\par\pard\plain\hyphpar} {
Wypr\u243?bowa\u322? bez skutku kilka kluczy, a\u380? wreszcie otworzy\u322? sza
f\u281?, z kt\u243?rej wyj\u261?\u322? ich rzeczy. Jason narzuci\u322? p\u322?as
zcz na ramiona. Nie znale\u378?li w szafie \u380?adnej dodatkowej broni. Ferrin
podszed\u322? do biurka, si\u281?gn\u261?\u322? pod blat i wyj\u261?\u322? na\u3
22?adowan\u261? kusz\u281?, kt\u243?ra wisia\u322?a na sprytnie ukrytym haczyku.
\par\pard\plain\hyphpar} {
- Lubi\u281? mie\u263? oczy otwarte, kiedy inni my\u347?l\u261?, \u380?e nie pat
rz\u281? - powiedzia\u322?. - Mog\u261? mie\u263? tu inn\u261? bro\u324? pochowa

n\u261? w r\u243?\u380?nych miejscach, ale nie mamy czasu szuka\u263?. Stra\u380


?nik, kt\u243?rym si\u281? zaj\u281?li\u347?my, by\u322? nieuzbrojony. Zobaczmy,
czy uda nam si\u281? wyj\u347?\u263? frontowymi drzwiami.\par\pard\plain\hyphpa
r} {
Trzymaj n\u243?\u380? pod r\u281?k\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason delikatnie po\u322?o\u380?y\u322? kciuk na spu\u347?cie w kszta\u322?cie k
wiatu, gotowy wystrzeli\u263? ostrze. Poruszaj\u261?c si\u281? ostro\u380?nie, F
errin przy pierwszej pr\u243?bie odgad\u322?, kt\u243?ry klucz otwiera drzwi. Ob
r\u243?ci\u322? klucz w zamku i pchn\u261?\u322? drzwi gwa\u322?townie. Zaskoczo
ny stra\u380?nik si\u281? obr\u243?ci\u322?. Ferrin wymierzy\u322? do niego z ku
szy.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ani s\u322?owa. Wejd\u378? do \u347?rodka.\par\pard\plain\hyphpar} {
Stra\u380?nik, kt\u243?ry sam trzyma\u322? kusz\u281? przy boku, zawaha\u322? si
\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ruszaj si\u281? albo umrzesz - oznajmi\u322? ch\u322?odno Ferrin.\par\pard\pla
in\hyphpar} {
Stra\u380?nik wszed\u322? do \u347?rodka.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Od\u322?\u243?\u380? ca\u322?\u261? bro\u324?. N\u243?\u380? te\u380?.\par\par
d\plain\hyphpar} {
Stra\u380?nik od\u322?o\u380?y\u322? na st\u243?\u322? kusz\u281? razem ze sk\u2
43?rzanym pasem z d\u322?ugim no\u380?em w pochwie.\par\pard\plain\hyphpar} {
Ferrin odprowadzi\u322? go do celi, w kt\u243?rej le\u380?a\u322? ju\u380? niepr
zytomny drugi stra\u380?nik. Rzuci\u322? klucze i Jason otworzy\u322? cel\u281?.
Ferrin pchn\u261?\u322? stra\u380?nika do \u347?rodka.\par\pard\plain\hyphpar}
{
- Ukl\u281?knij i nie wa\u380? si\u281? drgn\u261?\u263? - rozkaza\u322? Ferrin.
\par\pard\plain\hyphpar} {
Stra\u380?nik spe\u322?ni\u322? polecenie. Ferrin wymierzy\u322? mu cios w potyl
ic\u281? nasad\u261? d\u322?oni. M\u281?\u380?czyzna pad\u322? na pod\u322?og\u2
81?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jest nieprzytomny? - spyta\u322?a Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
Ferrin skin\u261?\u322? g\u322?ow\u261?, nawet nie sprawdzaj\u261?c. Jason mia\u
322? podejrzenie, \u380?e jego towarzysz robi to nie pierwszy raz.\par\pard\plai
n\hyphpar} {
Rozsadnik podszed\u322? do sto\u322?u i zapi\u261?\u322? na biodrach pas z d\u32
2?ugim no\u380?em. Kusz\u281? rzuci\u322? Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To ma jaki\u347? bezpiecznik?\par\pard\plain\hyphpar} {
Ferrin zerkn\u261?\u322? na bro\u324?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- \u379?eby strzeli\u263?, odci\u261?gnij t\u281? d\u378?wigienk\u281?, a potem
u\u380?yj spustu. Chod\u378?cie.\par\pard\plain\hyphpar} {
Ca\u322?a tr\u243?jka wy\u347?lizgn\u281?\u322?a si\u281? frontowymi drzwiami w
mrok.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Id\u378?cie spokojnie - poradzi\u322? Ferrin. - Nie ma powodu, \u380?eby\u347?
my zachowywali si\u281? podejrzanie. Jeste\u347?my tylko uciekinierami, kt\u243?
rzy zaraz ukradn\u261? konie, \u380?eby unikn\u261?\u263? kary \u347?mierci.\par
\pard\plain\hyphpar} {
Spacerkiem poszli boczn\u261? ulic\u261?. Ferrin trzyma\u322? kusz\u281? przy bo
ku jakgdyby nigdy nic. Jason \u347?ciska\u322? sztylet schowany pod p\u322?aszcz
em. W podobny spos\u243?b Rachel trzyma\u322?a kusz\u281?.\par\pard\plain\hyphpa
r} {
Na sygna\u322? Ferrina Jason i Rachel dali nura do ma\u322?ej stajni. Jaki\u347?
ko\u324? parska\u322? i tupa\u322?. Ferrin po\u322?o\u380?y\u322? palec na usta
ch.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Je\u378?dzicie konno?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Je\u378?dzi\u322?em tylko dwa razy - szepn\u261?\u322? Jason, nie wspominaj\u2
61?c, \u380?e za pierwszym razem jecha\u322? w cyrku na kucyku jako ma\u322?y dz
ieciak, a za drugim g\u281?siego szlakiem w Arizonie przez dwie godziny na wycie
czce z przewodnikiem.\par\pard\plain\hyphpar} {
- A ja ca\u322?kiem sporo - powiedzia\u322?a Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason przewr\u243?ci\u322? oczami. No jasne!\par\pard\plain\hyphpar} {

Ferrin si\u322?\u261? otworzy\u322? rozchwierutane drzwi do schowka. Dwa konie z


acz\u281?\u322?y r\u380?e\u263? niespokojnie. Jason trzyma\u322? sztylet w pogot
owiu, kiedy Ferrin siod\u322?a\u322? i zak\u322?ada\u322? uzd\u281? wielkiemu my
szatemu wierzchowcowi. Potem rozsadnik przygotowa\u322? mniejszego, siwego konik
a. A na ko\u324?cu za\u322?o\u380?y\u322? uzd\u281? dereszowi o d\u322?ugiej, g\
u281?stej grzywie, nieco ni\u380?szemu i szerszemu od pierwszego konia.\par\pard
\plain\hyphpar} {
Wyprowadzi\u322? myszatego konia z boksu, poda\u322? Jasonowi wodze i skin\u261?
\u322? g\u322?ow\u261? na Rachel, \u380?eby wzi\u281?\u322?a siw\u261? klacz, a
sam poszed\u322? po deresza. Jason poklepa\u322? konia po aksamitnej szyi, pog\u
322?adzi\u322? sier\u347?\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Co ty wyprawiasz?! - krzykn\u261?\u322? kto\u347?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason odwr\u243?ci\u322? si\u281? i zobaczy\u322? m\u281?\u380?czyzn\u281? wchod
z\u261?cego do stajni i \u347?ciskaj\u261?cego motyk\u281? jak bro\u324?. Mia\u3
22? potargane w\u322?osy i rozpi\u281?t\u261? koszul\u281? ods\u322?aniaj\u261?c
\u261? ow\u322?osiony tors.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason zda\u322? sobie spraw\u281?, \u380?e m\u281?\u380?czyzna nie m\u243?g\u322
? widzie\u263? Rachel i Ferrina, poniewa\u380? znajdowali si\u281? w boksach.\pa
r\pard\plain\hyphpar} {
- Po prostu uwielbiam g\u322?aska\u263? konie - powiedzia\u322? \u380?a\u322?o\u
347?nie rozanielonym g\u322?osem. - To moje najulubie\u324?sze zwierz\u281?ta. P
otrafi\u281? czyta\u263? w ich my\u347?lach.\par\pard\plain\hyphpar} {
Stajenny si\u281? zdumia\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To prywatna w\u322?asno\u347?\u263?, synu.\par\pard\plain\hyphpar} {
W jego g\u322?osie pobrzmiewa\u322?o surowe oskar\u380?enie. Podszed\u322? krok
bli\u380?ej.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason dostrzeg\u322? ruch k\u261?tem oka. Ferrin wyszed\u322? z boksu, trzymaj\u
261?c w d\u322?oniach w\u322?asn\u261? g\u322?ow\u281?.\par\pard\plain\hyphpar}
{
- Strze\u380? si\u281? tego ch\u322?opca - powiedzia\u322?a g\u322?owa. - Zabra\
u322? mi g\u322?ow\u281?. Twoja b\u281?dzie nast\u281?pna.\par\pard\plain\hyphpa
r} {
Zaskoczony m\u281?\u380?czyzna cofn\u261?\u322? si\u281?, unosz\u261?c motyk\u28
1?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Cia\u322?o Ferrina od\u322?o\u380?y\u322?o g\u322?ow\u281?, z\u322?apa\u322?o wi
d\u322?y i zaszar\u380?owa\u322?o. M\u281?\u380?czyzna porzuci\u322? motyk\u281?
i uciek\u322?. Bezg\u322?owe cia\u322?o Ferrina cisn\u281?\u322?o wid\u322?ami
z ukosa - tak, \u380?e obr\u243?ci\u322?y si\u281? w locie w poziomie i wpad\u32
2?y mi\u281?dzy nogi stajennego, kt\u243?ry wy\u322?o\u380?y\u322? si\u281? ci\u
281?\u380?ko na deski tu\u380? przy drzwiach.\par\pard\plain\hyphpar} {
Cia\u322?o zablokowa\u322?o stajennego, kiedy zacz\u261?\u322? wstawa\u263?. Sza
ry ko\u324? pr\u243?bowa\u322? stan\u261?\u263? d\u281?ba, prawie \u347?cinaj\u2
61?c z n\u243?g Jasona. Ch\u322?opak z trudem utrzyma\u322? uzd\u281?.\par\pard\
plain\hyphpar} {
- Rzu\u263? mnie do cia\u322?a - za\u380?\u261?da\u322?a g\u322?owa Ferrina. - T
ylko rzu\u263? porz\u261?dnie. Trzymaj\u261?c jedn\u261? r\u281?k\u261? uzd\u281
?, Jason przykucn\u261?\u322? i zgarn\u261?\u322? g\u322?ow\u281?. A potem cisn\
u261?\u322? od do\u322?u g\u322?ow\u281? Ferrina, kt\u243?ra, wiruj\u261?c w pow
ietrzu, wyl\u261?dowa\u322?a po chwili w wyci\u261?gni\u281?tych r\u281?kach cia
\u322?a siedz\u261?cego okrakiem na przera\u380?onym stajennym.\par\pard\plain\h
yphpar} {
- To o wiele trudniejsze ni\u380? si\u281? wydaje - powiedzia\u322? Ferrin, przy
mocowuj\u261?c g\u322?ow\u281? do szyi. - Z\u322?apanie w\u322?asnej g\u322?owy,
rzec jasna.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wyobra\u380?am sobie - przytakn\u261?\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
Stajenny le\u380?a\u322? w bezruchu, oddychaj\u261?c g\u322?o\u347?no i patrz\u2
61?c szklistymi oczami.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Darujcie mi \u380?ycie - b\u322?aga\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Ferrin zmusi\u322? go do wstania.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie chcemy ci\u281? skrzywdzi\u263?, po\u380?yczymy tylko konie. Wr\u243?c\u26

1? do ciebie. Zachowaj milczenie i nie nar\u243?b sobie k\u322?opot\u243?w. Mo\u


380?e ukl\u281?kniesz tutaj?\par\pard\plain\hyphpar} {
Wprawny cios pos\u322?a\u322? og\u322?uszonego stajennego na klepisko.\par\pard\
plain\hyphpar} {
- Musisz mnie tego nauczy\u263? - stwierdzi\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar}
{
- Nic ci nie jest, Rachel?! - zawo\u322?a\u322? Ferrin.\par\pard\plain\hyphpar}
{
Wyprowadzi\u322?a z boksu bia\u322?ego konia. Zatrzyma\u322?a si\u281?, zerkaj\u
261?c na le\u380?\u261?cego stajennego.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Teraz jeste\u347?my prawdziwymi przest\u281?pcami.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To oni nas do tego pchn\u281?li - poprawi\u322? j\u261? Ferrin, wracaj\u261?c
do boksu po deresza. Kopyta zadudni\u322?y na deskach. Rozsadnik wskoczy\u322? n
a go\u322?y grzbiet dereszowatego wa\u322?acha.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason wsun\u261?\u322? but w strzemi\u281? i wspi\u261?\u322? si\u281? niezgrabn
ie. Rachel zgrabnie dosiad\u322?a siw\u261? klacz.\par\pard\plain\hyphpar} {
Ferrin podjecha\u322? do Jasona.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie wsuwaj stopy tak g\u322?\u281?boko w strzemiona. Je\u347?li spadniesz, ko\
u324? ci\u281? powlecze. I nie \u347?ci\u261?gaj tak mocno wodzy. Nie s\u322?u\u
380?\u261? do utrzymywania r\u243?wnowagi. Trzymaj si\u281? kolanami. Gotowy?\pa
r\pard\plain\hyphpar} {
- Chyba tak.\par\pard\plain\hyphpar} {
Ferrin si\u281? u\u347?miechn\u261?\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Potrafisz czyta\u263? koniom w my\u347?lach. To by\u322?o naprawd\u281? \u347?
wietne. Wariactwo w moim stylu.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dzi\u281?ki. G\u322?owa w r\u281?kach to zgrabna zagrywka, gdy chcesz kogo\u34
7? przerazi\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To wytr\u261?ci\u322?o naszego nieszcz\u281?snego przyjaciela z r\u243?wnowagi
. Jed\u378?my.\par\pard\plain\hyphpar} {
Pochylaj\u261?c si\u281?, Ferrin odsun\u261?\u322? zasuwk\u281? i pchn\u261?\u32
2? g\u322?\u243?wne drzwi do stajni. Rachel wyjecha\u322?a druga, a Jason pok\u3
22?usowa\u322? za nimi na ulic\u281?, podskakuj\u261?c w rytm ko\u324?skiego cho
du. Potem Ferrin dotkn\u261?\u322? bok\u243?w deresza pi\u281?tami i wierzchowie
c przeszed\u322? w galop. Klacz Rachel te\u380? zacz\u281?\u322?a sadzi\u263? su
sy.\par\pard\plain\hyphpar} {
Bez \u380?adnego ponaglania wierzchowiec Jasona dopasowa\u322? krok do pozosta\u
322?ych koni. Przez straszliw\u261? chwil\u281? Jason my\u347?la\u322?, \u380?e
zaraz wyleci z siod\u322?a. Ka\u380?dy ko\u324?ski sus wydawa\u322? si\u281? dos
kona\u322?\u261? okazj\u261?, \u380?eby straci\u263? r\u243?wnowag\u281? i spa\u
347?\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Miasto rozmaza\u322?o si\u281?, kiedy przez nie przemykali, czarne budynki przer
ywane czasem o\u347?wietlonym oknem. Trzymaj\u261?c wodze lu\u378?no w jednej r\
u281?ce i \u347?ciskaj\u261?c sztylet w drugiej, Jason pr\u243?bowa\u322? trzyma
\u263? si\u281? na koniu; \u347?ciska\u322? boki zwierz\u281?cia kolanami, jak g
o pouczy\u322? Ferrin. Wkr\u243?tce odkry\u322?, \u380?e gdy pozwoli, by cia\u32
2?o ko\u322?ysa\u322?o si\u281? w rytm ko\u324?skich sus\u243?w, b\u281?dzie nim
mniej rzuca\u322?o.\par\pard\plain\hyphpar} {
Wyjechali z miasta, Jason kilka d\u322?ugo\u347?ci za Rachel i Ferrinem. W miar\
u281? jak miasto mala\u322?o za ich plecami, Jason nabiera\u322? coraz wi\u281?k
szej pewno\u347?ci siebie na grzbiecie galopuj\u261?cego konia. Zacz\u261?\u322?
zauwa\u380?a\u263?, jak op\u322?ywa go ch\u322?odne, nocne powietrze, dostrzega
\u322? jasne gwiazdy migocz\u261?ce w g\u243?rze w szczelinach mi\u281?dzy niewi
docznymi chmurami, od czasu do czasu iskierki \u347?wietlik\u243?w po jednej czy
drugiej stronie drogi. Gdzie\u347? po\u347?r\u243?d nocy wy\u322?a wataha wilk\
u243?w albo kojot\u243?w. Wycie wznosi\u322?o si\u281? jak rechotliwy za\u347?pi
ew, nasilaj\u261?c si\u281? a\u380? do mro\u380?\u261?cego krew w \u380?y\u322?a
ch wrzasku, kt\u243?ry przeszy\u322? noc. Ko\u324? Jasona zacz\u261?\u322? galop
owa\u263?, wyprzedzaj\u261?c Ferrina i Rachel. Jason bez skutku \u347?ci\u261?ga
\u322? wodze. Wycie urwa\u322?o si\u281? nagle. P\u281?dz\u261?c ciemn\u261? dro
g\u261?, Jason wyobrazi\u322? sobie zwierz\u281?ta po\u380?eraj\u261?ce ofiar\u2

81?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Wreszcie zdo\u322?a\u322? zmusi\u263? wierzchowca, by si\u281? zatrzyma\u322?. F
errin przystan\u261?\u322? obok niego i zsiad\u322? z deresza.\par\pard\plain\hy
phpar} {
- Powinni\u347?my przez chwil\u281? i\u347?\u263?. To wspania\u322?e wierzchowce
, ale musimy oszcz\u281?dza\u263? ich si\u322?y.\par\pard\plain\hyphpar} {
Rachel podjecha\u322?a do nich i zsiad\u322?a z wdzi\u281?kiem.\par\pard\plain\h
yphpar} {
Jason zlaz\u322? z siod\u322?a niezgrabnie. Roztar\u322? uda.\par\pard\plain\hyp
hpar} {
- Wi\u281?cej takiej jazdy i b\u281?d\u281? mia\u322? nogi jak prostowane na bec
zce.\par\pard\plain\hyphpar} {
- \u346?wietnie sobie radzi\u322?e\u347?. - Ferrin si\u281? za\u347?mia\u322?.\p
ar\pard\plain\hyphpar} {
Poprowadzili konie drog\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- B\u281?d\u261? nas \u347?ciga\u263?? - spyta\u322?a Rachel.\par\pard\plain\hyp
hpar} {
- Najprawdopodobniej, ale niezbyt daleko poza obrze\u380?a miasta. Z kolei wasz
przyjaciel z now\u261? r\u281?k\u261? to inna historia. Spodziewam si\u281?, \u3
80?e zostanie zwolniony, wi\u281?c \u347?pijcie z jednym okiem otwartym.\par\par
d\plain\hyphpar} {
- Jeste\u347?my teraz wyj\u281?ci spod prawa? - zapyta\u322? Jason.\par\pard\pla
in\hyphpar} {
- Mo\u380?e w tym mie\u347?cie. Nie wsz\u281?dzie s\u261? konstable. A miasta rz
adko si\u281? ze sob\u261? komunikuj\u261?. Jedynie Maldor ma scentralizowan\u26
1? w\u322?adz\u281? nad tymi ziemiami.\par\pard\plain\hyphpar} {
- B\u281?d\u281? nosi\u322? sztuczne w\u261?sy i okulary, je\u347?li kiedykolwie
k tu wr\u243?c\u281?. - Nasz spos\u243?b ucieczki powinien pom\u243?c oczy\u347?
ci\u263? nasze imiona - pocieszy\u322? go Ferrin. - Konstabl Wornser nie jest g\
u322?upcem. Mieli\u347?my mn\u243?stwo okazji, \u380?eby zabi\u263?, gdyby morde
rstwo by\u322?o nasz\u261? domen\u261?. Jednak, je\u347?li kt\u243?re\u347? z wa
s b\u281?dzie kiedy\u347? t\u281?dy wraca\u322?o, radzi\u322?bym omin\u261?\u263
? miasto.\par\pard\plain\hyphpar} {
Szli w milczeniu.\par\pard\plain\hyphpar} {
Po pewnym czasie ponownie dosiedli koni. Jason podziwia\u322?, jak wytrzyma\u322
?e wydawa\u322?y si\u281? wierzchowce.\par\pard\plain\hyphpar} {
Kiedy \u347?wit zacz\u261?\u322? barwi\u263? niebo, Ferrin sprowadzi\u322? ich z
drogi. Przeszli przez grzbiet pag\u243?rka i rozbili ob\u243?z w niecce po prze
ciwleg\u322?ej stronie. Ferrin uwi\u261?za\u322? konie, a Jason i Rachel roz\u32
2?o\u380?yli koce.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ja stan\u281? na warcie - zaproponowa\u322? Ferrin.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason szybko zasn\u261?\u322?, ale nie spa\u322? zbyt d\u322?ugo. Obudzi\u322? s
i\u281?, kiedy s\u322?o\u324?ce by\u322?o ledwie nad horyzontem. Wyszed\u322? z
cienia niecki na poranne s\u322?o\u324?ce, rozci\u261?gaj\u261?c obola\u322?e mi
\u281?\u347?nie n\u243?g.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Je\u347?li nie \u347?pisz, to mo\u380?e ja si\u281? zdrzemn\u281? - szepn\u261
?\u322? Ferrin.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason skin\u261?\u322? g\u322?ow\u261?. Jakie\u347? pi\u281?\u263?dziesi\u261?t
st\u243?p dalej sta\u322? pozbawiony konar\u243?w pieniek z dziupl\u261? wielko\
u347?ci talerza. Jason wybra\u322? pi\u281?\u263? kamieni podobnej wielko\u347?c
i. Stan\u261?\u322? jak miotacz w pozycji do rzutu z pierwszym kamieniem w r\u28
1?ku. Sprawdzi\u322? pierwsz\u261? baz\u281?, wzi\u261?\u322? zamach i cisn\u261
?\u322? kamieniem do dziupli. Dwa z pi\u281?ciu kamieni wpad\u322?y do \u347?rod
ka. Jeden zupe\u322?nie omin\u261?\u322? drzewo. Jason wr\u243?ci\u322? z powrot
em do cienia niecki. Konie skuba\u322?y traw\u281? tam, gdzie je zwi\u261?zano.
Rachel po\u322?o\u380?y\u322?a g\u322?ow\u281? na r\u281?kach; oddycha\u322?a po
woli i spokojnie. Ferrin le\u380?a\u322? na ziemi z r\u281?kami skrzy\u380?owany
mi na piersi.\par\pard\plain\hyphpar} {
Co za przedziwny go\u347?\u263?. Bez w\u261?tpienia wiedzia\u322?, jak radzi\u26
3? sobie w walce. Ktokolwiek napad\u322? na niego i zastawi\u322? go na pewn\u26

1? \u347?mier\u263? w worku, musia\u322? naprawd\u281? wiedzie\u263?, co robi, m


y\u347?la\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
Kiedy tak sta\u322? i patrzy\u322?, palce i kciuki zacz\u281?\u322?y odpada\u263
? z d\u322?oni Ferrina. Odpe\u322?za\u322?y od cia\u322?a i wij\u261?c si\u281?,
sz\u322?y po ziemi w stron\u281? Jasona. Jason odskoczy\u322? i \u322?ami\u261?
cym si\u281? g\u322?osem zawo\u322?a\u322?:\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ehm, Ferrin, rozpadasz si\u281?!\par\pard\plain\hyphpar} {
Usta rozsadnika wygi\u281?\u322?y si\u281? w u\u347?mieszku, kiedy otworzy\u322?
jedno oko.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Przestraszy\u322?em ci\u281??\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dziwny jeste\u347?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Ferrin pozbiera\u322? palce.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Masz celne oko przy rzutach kamieniami. - Wiesz, co to jest baseball? Ferrin p
okr\u281?ci\u322? g\u322?ow\u261?. - To gra, kt\u243?r\u261? znamy tam, sk\u261?
d pochodz\u281?. Jedna z os\u243?b w grze musi rzuca\u263? pi\u322?k\u261? ze sp
or\u261? precyzj\u261?. Kiedy\u347? to robi\u322?em.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Lubi\u281? sport. Opowiedz mi o zasadach baseballu.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason spojrza\u322? na ziemi\u281?, zastanawiaj\u261?c si\u281?, od czego zacz\u
261?\u263?. Nigdy nie wyja\u347?nia\u322? zasad baseballu nikomu, kto w og\u243?
le nie zetkn\u261?\u322? si\u281? z t\u261? gr\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- C\u243?\u380?, mamy dwie dru\u380?yny. Jedna dru\u380?yna jest przy kiju, a dr
uga jest w polu, w obronie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Co to znaczy przy kiju?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ju\u380? m\u243?wi\u281?. Miotacz rzuca pi\u322?k\u261?, a pa\u322?karz pr\u24
3?buje odbi\u263? j\u261? w boisko, albo poza nie, za parkan, co si\u281? liczy
jako home run. Chyba \u380?e jest faul.\par\pard\plain\hyphpar} {
Ferrin zrobi\u322? zak\u322?opotan\u261? min\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason potar\u322? brod\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- S\u261? cztery bazy ustawione w kszta\u322?t kwadratu i uderzaj\u261?cy pr\u24
3?buje zaliczy\u263? je wszystkie. Kiedy dociera do czwartej, czyli do miejsca,
od kt\u243?rego zacz\u261?\u322?, zalicza obieg i zdobywa punkt.\par\pard\plain\
hyphpar} {
Ferrin zacz\u261?\u322? przymocowywa\u263? sobie palce jeden po drugim.\par\pard
\plain\hyphpar} {
- To najbardziej skomplikowana gra w historii \u347?wiata. Nie mam poj\u281?cia,
o czym m\u243?wisz.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Poczekaj. Dopiero zaczynam. Musz\u281? zdefiniowa\u263? mn\u243?stwo rzeczy, z
anim b\u281?dziesz w stanie co\u347? zrozumie\u263?. Szkoda, \u380?e nie mo\u380
?emy rozegra\u263? paru rundek. O wiele \u322?atwiej zrozumie\u263?, kiedy widzi
sz, jak si\u281? w co\u347? gra.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mam w nosie baseball - j\u281?kn\u281?\u322?a Rachel z twarz\u261? schowan\u26
1? w r\u281?kach. - Pr\u243?buj\u281? pospa\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mo\u380?esz opowiedzie\u263? mi wi\u281?cej, jak wr\u243?cimy na drog\u281? powiedzia\u322? Ferrin. - Mimo d\u322?ugiej nocy powinni\u347?my dzi\u347? wcze\
u347?niej ruszy\u263?, na wszelki wypadek.\par\pard\plain\hyphpar} {
Konie by\u322?y narowiste, kiedy wr\u243?cili na drog\u281?, wi\u281?c Ferrin po
zwoli\u322? im pogalopowa\u263? spory kawa\u322?ek, zanim zwolnili do st\u281?pa
. Tym razem, w pe\u322?nym \u347?wietle dnia jazda sprawia\u322?a Jasonowi przyj
emno\u347?\u263?. Chocia\u380? by\u322? troch\u281? poobijany, rozumia\u322?, dl
aczego tylu ludzi uwielbia jazd\u281? konn\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Kiedy ko\u324? szed\u322? st\u281?pa, Jason dalej t\u322?umaczy\u322? zasady bas
eballu. Rachel od czasu do czasu dorzuca\u322?a co\u347? do wyja\u347?nie\u324?.
Ferrin zaczyna\u322? chwyta\u263? og\u243?ln\u261? ide\u281? i na koniec by\u32
2? w stanie wyja\u347?ni\u263? r\u243?\u380?nic\u281? mi\u281?dzy podw\u243?jnym
autem i wymuszonym autem. Zdo\u322?a\u322? nawet doceni\u263? niezb\u281?dno\u3
47?\u263? zasady infieldfly.\par\pard\plain\hyphpar} {
Kr\u243?tko po po\u322?udniu dotarli do ma\u322?ej osady sk\u322?adaj\u261?cej s
i\u281? z niskich, glinianych domk\u243?w pokrytych strzech\u261?. Przy jednym z
dom\u243?w znajdowa\u322?a si\u281? zagroda z par\u261? koni. Ferrin zsiad\u322
? z wierzchowca przed drzwiami i poda\u322? wodze Rachel.\par\pard\plain\hyphpar

} {
\u321?ysy m\u281?\u380?czyzna o haczykowatym nosie odpowiedzia\u322? na pukanie.
\par\pard\plain\hyphpar} {
- Witaj, przyjacielu - powiedzia\u322? Ferrin. - Po\u380?yczyli\u347?my te konie
od cz\u322?owieka w mie\u347?cie st\u261?d na po\u322?udnie. Czy za op\u322?at\
u261? zadbasz, by wr\u243?ci\u322?y do w\u322?a\u347?ciciela?\par\pard\plain\hyp
hpar} {
- Ten bez siod\u322?a nale\u380?y do Herricka - odpowiedzia\u322? m\u281?\u380?c
zyzna.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Pozosta\u322?e zosta\u322?y zabrane z tej samej stajni. Z konieczno\u347?ci po
\u380?yczyli\u347?my je bez pozwolenia. W\u322?a\u347?ciciel bez w\u261?tpienia
nie mo\u380?e si\u281? doczeka\u263?, kiedy do niego wr\u243?c\u261?.\par\pard\p
lain\hyphpar} {
\u321?ysy m\u281?\u380?czyzna przyjrza\u322? si\u281? nieufnie Ferrinowi.\par\pa
rd\plain\hyphpar} {
- Bez w\u261?tpienia.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jasonie, zap\u322?a\u263? temu cz\u322?owiekowi osiem droom, trzy drobne i pi\
u261?tk\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason zacz\u261?\u322? szuka\u263? mieszka z pieni\u281?dzmi.\par\pard\plain\hyp
hpar} {
- Trzy dla pana za fatyg\u281?, a pi\u281?\u263? dla Herricka. Prosz\u281? przek
aza\u263? mu nasze przeprosiny.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason zsiad\u322? z konia i poda\u322? \u322?ysemu cz\u322?owiekowi pieni\u261?d
ze.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mam pa\u324?skie s\u322?owo, \u380?e konie zostan\u261? dostarczone zgodnie z
nasz\u261? pro\u347?b\u261?? - zapyta\u322? Ferrin.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie daj\u281? s\u322?owa z\u322?odziejom.\par\pard\plain\hyphpar} {
Nagle twarz Ferrina przesta\u322?a by\u263? przyjazna.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie przekazuj\u281? cennych rzeczy przez cz\u322?owieka, kt\u243?ry nie da mi
s\u322?owa. Przysi\u281?gnij albo oddawaj pieni\u261?dze.\par\pard\plain\hyphpar
} {
M\u281?\u380?czyzna by\u322? wyra\u378?nie zak\u322?opotany.\par\pard\plain\hyph
par} {
- Przysi\u281?gam, \u380?e b\u281?dzie tak, jak sobie \u380?yczysz.\par\pard\pla
in\hyphpar} {
- Nie okazuj braku szacunku z\u322?odziejom - lodowatym tonem oznajmi\u322? Ferr
in. - Wiesz, kto twierdzi, \u380?e w\u322?ada t\u261? ziemi\u261?. Wielu najleps
zym ludziom przysz\u322?o pracowa\u263? poza prawem. Tak samo jak wielu najbardz
iej niebezpiecznym.\par\pard\plain\hyphpar} {
\u321?ysy m\u281?\u380?czyzna wygl\u261?da\u322? teraz na przera\u380?onego.\par
\pard\plain\hyphpar} {
- Rozumiem. Prosz\u281?, wybacz mi moje s\u322?owa.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wybacz\u281?, je\u347?li dotrzymasz s\u322?owa - powiedzia\u322? Ferrin i w ko
\u324?cu odwr\u243?ci\u322? si\u281? do rozm\u243?wcy plecami.\par\pard\plain\hy
phpar} {
\u321?ysy m\u281?\u380?czyzna wzi\u261?\u322? wodze od Rachel i Jasona i odprowa
dzi\u322? konie do zagrody. Ferrin ruszy\u322? drog\u261?.\par\pard\plain\hyphpa
r} {
- Potrafisz by\u263? ostry - zauwa\u380?y\u322? Jason. Ferrin u\u347?miechn\u261
?\u322? si\u281? cierpko. - Po\u347?r\u243?d moich licznych zawod\u243?w najbard
ziej lubi\u322?em aktorstwo. - Poklepa\u322? Jasona po plecach. - Znowu jeste\u3
47?my uczciwymi m\u281?\u380?czyznami.\par\pard\plain\hyphpar} {
- I kobietami - doda\u322?a Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
- S\u322?usznie - zgodzi\u322? si\u281? Ferrin.\par\pard\plain\hyphpar} {
Zatrzyma\u322? si\u281? przy - jak si\u281? wydawa\u322?o - przypadkowym domu, j
ednym z wi\u281?kszych przy drodze i zapuka\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Drzwi otworzy\u322?a niechlujna kobieta.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jeste\u347?my znu\u380?onymi w\u281?drowcami - powiedzia\u322? Ferrin. - Wie p
ani, gdzie mogliby\u347?my kupi\u263? troch\u281? jedzenia?\par\pard\plain\hyphp
ar} {

- Tu nie ma ober\u380?y. Mog\u281? tylko zaproponowa\u263? potrawk\u281? z kr\u2


43?lika.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Trzy miski za dwie droomy?\par\pard\plain\hyphpar} {
Otworzy\u322?a szeroko oczy.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Prosz\u281? wej\u347?\u263? - powiedzia\u322?a, u\u347?miechaj\u261?c si\u281?
go\u347?cinnie. Ferrin mrugn\u261?\u322? do Rachel i Jasona. Pochylaj\u261?c si
\u281? ku nim, szepn\u261?\u322?:\par\pard\plain\hyphpar} {
- Kiedy masz kilka droom w kieszeni, ka\u380?dy jest twoim przyjacielem.\par\par
d\plain\hyphpar} {\par\pard\hyphpar }{\page }
{\line }
{\s1 \afs32
{\qc
Rozdzia\u322? 13
{\line }
Nicholas\par\pard\plain\hyphpar}\par\pard\plain\hyphpar} {
- Kluczem do podr\u243?\u380?y bez prowiantu - wyja\u347?ni\u322? Ferrin trzecie
go wieczoru po tym, jak porzucili drog\u281? - jest nauczy\u263? si\u281? rozpoz
nawa\u263? drzewo b\u261?belkowca.\par\pard\plain\hyphpar} {
Stali w g\u281?stym zagajniku, brodz\u261?c w morzu wrzos\u243?w.\par\pard\plain
\hyphpar} {
- A jak wygl\u261?daj\u261?? - zapyta\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Maj\u261? szar\u261?, c\u281?tkowan\u261? kor\u281?. Smuk\u322?y pie\u324?. By
waj\u261? wi\u281?cej ni\u380? trzy, cztery razy wy\u380?sze od cz\u322?owieka.
Maj\u261? szerokie, paprociaste listowie. Szukaj u\u322?o\u380?onych linearnie l
isteczk\u243?w.\par\pard\plain\hyphpar} {
- O, tutaj - powiedzia\u322?a Rachel, wskazuj\u261?c na pobliskie drzewo, kt\u24
3?re odpowiada\u322?o opisowi.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Widzicie owoce? - zapyta\u322? Ferrin.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason podszed\u322? do drzewa i mru\u380?\u261?c oczy, rozejrza\u322? si\u281? u
wa\u380?nie w s\u322?abn\u261?cym \u347?wiede.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To dlatego musicie nauczy\u263? si\u281? rozpoznawa\u263? drzewo. Owoce rosn\u
261? tylko na najwy\u380?szych ga\u322?\u281?ziach.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason wspi\u261?\u322? si\u281? na drzewo, \u380?eby wystara\u263? si\u281? o ki
lka b\u261?belkowc\u243?w, a potem zjad\u322? z Rachel po jednym, popijaj\u261?c
sporymi \u322?ykami wody. Przypomnia\u322? sobie krzy\u380?\u243?wk\u281? b\u26
1?belkowca, kt\u243?r\u261? jad\u322? w Skarbnicy Wiedzy. Smakowa\u322?a o wiele
lepiej od naturalnego owocu. Mia\u322? wra\u380?enie, \u380?e to wydarzy\u322?o
si\u281? wieki temu.\par\pard\plain\hyphpar} {
Kiedy zostawili konie, Ferrin zaproponowa\u322?, \u380?eby porzuci\u263? g\u322?
\u243?wn\u261? drog\u281? i zmyli\u263? tym wszelki nieprzyjazny po\u347?cig. Od
chodz\u261?ca od drogi \u347?cie\u380?ka wi\u322?a si\u281? przez pag\u243?rkowa
te wrzosowiska, \u322?\u261?ki poro\u347?ni\u281?te polnymi kwiatami i urozmaico
ne gigantycznymi krzewami, kt\u243?re Ferrin nazwa\u322? oklinderami. Najwi\u281
?ksze oklindery wyrasta\u322?y na wysoko\u347?\u263? ponad stu st\u243?p i by\u3
22?y niemal dwukrotnie szersze, a g\u281?sto rosn\u261?ce, cienkie ga\u322?\u281
?zie by\u322?y poro\u347?ni\u281?te ciemnymi, po\u322?yskliwymi li\u347?\u263?mi
.\par\pard\plain\hyphpar} {
Ferrin wyja\u347?ni\u322?, \u380?e w pobli\u380?u \u347?rodka oklinder\u243?w wi
sz\u261? wilgotne, bia\u322?e bulwy wi\u281?ksze od arbuz\u243?w, kt\u243?re uwa
\u380?a si\u281? za przysmak. Mimo pysznego soku, niewielu mia\u322?o do\u347?\u
263? woli, by je zrywa\u263?, poniewa\u380? zwykle strzeg\u322?y ich truj\u261?c
e ciernie i roje agresywnych os.\par\pard\plain\hyphpar} {
W czasie podr\u243?\u380?y Ferrin nauczy\u322? Jasona i Rachel, jak si\u281? wy\
u380?ywi\u263?. Zbierali orzechy i jagody, pos\u322?ugiwali si\u281? kuszami, \u
380?eby strzela\u263? do kr\u243?lik\u243?w wi\u281?kszych od wszystkich, jakie
do tej pory Jason widzia\u322?. Ka\u380?dy strza\u322? by\u322? precyzyjnie wybi
erany, poniewa\u380? mieli tylko po jednym be\u322?cie i nie mogli ryzykowa\u263
?, \u380?e zniszcz\u261? kt\u243?ry\u347?, trafiaj\u261?c w kamie\u324?.\par\par
d\plain\hyphpar} {

- Jutro powinni\u347?my ujrze\u263? Trensicourt - przewidywa\u322? Ferrin, zajad


aj\u261?c b\u261?belkowca. - Nie b\u281?d\u281? m\u243?g\u322? wej\u347?\u263? d
o miasta razem z wami.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dlaczego? - zapyta\u322?a Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zbyt wielu ludzi w tym mie\u347?cie pragnie mojej \u347?mierci. Wiele lat temu
zosta\u322?em \u347?ci\u281?ty w tych murach w ramach grupowej egzekucji. Nie z
orientowali si\u281?, \u380?e jestem rozsadnikiem. Przez wi\u281?kszo\u347?\u263
? dnia udawa\u322?em, \u380?e nie \u380?yj\u281?, ufaj\u261?c s\u322?owu przyjac
i\u243?\u322?ki.\par\pard\plain\hyphpar} {
Straci\u322?a \u380?ycie, zwracaj\u261?c memu cia\u322?u g\u322?ow\u281?, a mnie
ledwie uda\u322?o si\u281? uciec. Trensicourt potrafi by\u263? uroczym miastem,
kiedy ma si\u281? wystarczaj\u261?co du\u380?o pieni\u281?dzy i odpowiednie zna
jomo\u347?ci. - U\u347?miechn\u261?\u322? si\u281? cierpko. - Obra\u378? jednak
arystokrat\u281? z powodu kobiety, a ca\u322?e miasto zwr\u243?ci si\u281? przec
iwko tobie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Czyli rozstaniemy si\u281?? - zapyta\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Bzdura. Nie porzuc\u281? \u322?atwo tak wspania\u322?ych towarzyszy podr\u243?
\u380?y jak wy. Poza tym nadal mam u was d\u322?ug wdzi\u281?czno\u347?ci za ura
towanie mojego zew\u322?oku. Chyba \u380?e zamierzacie pozosta\u263? w Trensicou
rt. Odnios\u322?em jednak wra\u380?enie, \u380?e to b\u281?dzie tylko wizyta.\pa
r\pard\plain\hyphpar} {
- I to pewnie kr\u243?tka - zapewni\u322?a go Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
- W takim razie poczekam na was w pierwszym mie\u347?cie na p\u243?\u322?noc od
Trensicourt, w zaje\u378?dzie \u8222?Pod Kulawym Jeleniem\u8221?.\par\pard\plain
\hyphpar} {
- Jak d\u322?ugo b\u281?dziesz czeka\u322?? - zapyta\u322? Jason.\par\pard\plain
\hyphpar} {
- A\u380? morze wyschnie i zmieni si\u281? w pustyni\u281?.\par\pard\plain\hyphp
ar} {
- B\u261?d\u378? powa\u380?ny - zgani\u322?a go Rachel.\par\pard\plain\hyphpar}
{
- Co powiecie na dwa tygodnie? - zasugerowa\u322? Ferrin. - Tyle powinno wystarc
zy\u263?. Je\u347?li do mnie nie do\u322?\u261?czycie, rusz\u281? sam. Mog\u281?
zapyta\u263?, jak\u261? macie spraw\u281? w Trensicourt? Znam to miasto. Mo\u38
0?e zdo\u322?am wam pom\u243?c.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason zerkn\u261?\u322? na Rachel. Nie wyjawili mu jeszcze prawdziwego celu misj
i.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Szukamy cz\u322?owieka imieniem Nicholas - powiedzia\u322? Jason. - Wsp\u243?\
u322?pracowa\u322? kiedy\u347? blisko z Galloranem. Nie mo\u380?emy ujawni\u263?
\u380?adnych szczeg\u243?\u322?\u243?w, poniewa\u380? naraziliby\u347?my ci\u28
1? na niebezpiecze\u324?stwo.\par\pard\plain\hyphpar} {
Ferrin wyszczerzy\u322? z\u281?by w u\u347?miechu.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Uwielbiam intrygi. Ale prosz\u281? bardzo, je\u347?li czujecie, \u380?e to pot
rzebne, zachowajcie swoj\u261? tajemnic\u281?. Zaufam waszej ocenie. Nicholas, p
owiadacie. Nie macie na my\u347?li starego Nicholasa Wisielca, zbrojmistrza?\par
\pard\plain\hyphpar} {
- Mo\u380?liwe - odpar\u322?a Rachel. - Zna\u322? Gallorana?\par\pard\plain\hyph
par} {
Ferrin \u347?ci\u261?gn\u261?\u322? brwi.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nale\u380?y uwa\u380?a\u263?, gdy wspomina si\u281? to imi\u281?, zw\u322?aszc
za w Trensicourt. Tak, stary Nicholas to podupad\u322?y arystokrata. Jego r\u243
?d by\u322? bardzo faworyzowany przez Gallorana. Kiedy jednak Galloran nie powr\
u243?ci\u322? ze swojej misji, arystokraci zwr\u243?cili si\u281? przeciwko jego
ulubie\u324?com. Je\u347?li szukacie Nicholasa Wisielca, b\u281?dziecie musieli
popyta\u263? w Bar\u322?ogu, w biednej dzielnicy ko\u322?o Bramy Po\u322?udniow
ej.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ludzie w Trensicourt nie lubi\u261? Gallorana? - zapyta\u322? Jason.\par\pard\
plain\hyphpar} {
- Ludzie? Ludzie go uwielbiaj\u261?. Nigdy nie by\u322?o bardziej popularnego ks
i\u281?cia, a jego znikni\u281?cie jeszcze go wywy\u380?szy\u322?o, zamieni\u322

?o w legend\u281?. To obecna arystokracja nim pogardza. Ale, pami\u281?tajcie, n


igdy otwarcie. Pr\u243?buj\u261? rozpuszcza\u263? plotki, \u380?eby splugawi\u26
3? pami\u281?\u263? o nim i umy\u347?lnie niszcz\u261? tych, kt\u243?rzy kiedy\u
347? byli jego najwierniejszymi stronnikami.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dobrze wiedzie\u263? - powiedzia\u322?a Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Pilnujcie si\u281? w Trensicourt - poradzi\u322? im Ferrin. - Prowadz\u261? ta
m okrutn\u261? polityk\u281?. Niemal bez \u380?adnego ostrze\u380?enia to miasto
mo\u380?e si\u281? sta\u263? nad wyraz nieprzyjemne.\par\pard\plain\hyphpar} {
{\qc
* * *\par\pard\plain\hyphpar}\par\pard\plain\hyphpar} {
Nast\u281?pnego dnia wczesnym rankiem Trensicourt ukaza\u322?o si\u281? ich oczo
m, kiedy weszli na wzniesienie. Z pag\u243?rka roztacza\u322? si\u281? widok na
bujnie poro\u347?ni\u281?t\u261? dolin\u281? pe\u322?n\u261? p\u243?l uprawnych,
poprzecinanych rzeczkami, \u380?ywop\u322?otami i niskimi ogrodzeniami z kamien
ia. Po drugiej stronie doliny wznosi\u322? si\u281? d\u322?ugi, urwisty p\u322?a
skowy\u380? zwie\u324?czony murami i wie\u380?ami Trensicourt.\par\pard\plain\hy
phpar} {
- Niesamowite! - szepn\u261?\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To prawdziwe miasto! - wykrzykn\u281?\u322?a Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
Wzd\u322?u\u380? kraw\u281?dzi p\u322?askowy\u380?u bieg\u322?y imponuj\u261?ce
mury miejskie z wie\u380?ami stra\u380?niczymi rozmieszczonymi na podwy\u380?sze
niach r\u243?wnolegle do pot\u281?\u380?nego granitowego sza\u324?ca. Wnosz\u261
?ca si\u281? na przyporach droga prowadzi\u322?a w t\u281? i z powrotem z dna do
liny do przepa\u347?cistej bramy. Za murami wznosi\u322?y si\u281? dachy budynk\
u243?w, niekt\u243?re p\u322?askie, inne kopulaste albo dwuspadowe, oraz g\u243?
ruj\u261?ce nad ca\u322?ym otoczeniem strzeliste wie\u380?e dumnego zamku. Wscho
dz\u261?ce s\u322?o\u324?ce rzuca\u322?o r\u243?\u380?any blask na sceneri\u281?
, rozb\u322?yskuj\u261?c ciep\u322?o w szkle i na z\u322?oconych iglicach.\par\p
ard\plain\hyphpar} {
- Nie podejd\u281? bli\u380?ej do Trensicourt - oznajmi\u322? Ferrin.\par\pard\p
lain\hyphpar} {
- Dzi\u281?kujemy, \u380?e pokaza\u322?e\u347? nam drog\u281? - powiedzia\u322?a
Rachel. - Spotkamy si\u281? w \u8222?Kulawym Jeleniu\u8221?.\par\pard\plain\hyp
hpar} {
- O ile nie zostaniemy \u347?ci\u281?ci - doda\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphp
ar} {
Ferrin zerkn\u261?\u322? w kierunku, z kt\u243?rego przyszli.\par\pard\plain\hyp
hpar} {
- Mam nieodparte wra\u380?enie, \u380?e kto\u347? nas \u347?ledzi. Zwykle w taki
ch sytuacjach ufam swojej intuicji, ale nie znalaz\u322?em \u380?adnego bezpo\u3
47?redniego dowodu. Albo ten, kto nas \u347?ledzi jest wyj\u261?tkowo utalentowa
ny, albo instynkt mnie zawodzi. Tak czy inaczej, \u347?pieszcie do Trensicourt.
Bramy zamykaj\u261? o zachodzie s\u322?o\u324?ca. Nie zwlekajcie i pilnujcie si\
u281? w mie\u347?cie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- B\u281?dziemy uwa\u380?a\u263? - obieca\u322?a Rachel.\par\pard\plain\hyphpar}
{
Ferrin pochyli\u322? si\u281? i zdj\u261?\u322? but. Wyj\u261?\u322? z niego dwi
e kulki, jedn\u261? z\u322?ot\u261?, drug\u261? srebrn\u261?.\par\pard\plain\hyp
hpar} {
- P\u322?acili\u347?cie za mnie ca\u322?\u261? drog\u281? i karmili\u347?cie - p
owiedzia\u322?. - Bardziej bym si\u281? dok\u322?ada\u322?, ale bandyci zabrali
mi ca\u322?\u261? mied\u378? i br\u261?z. W Trensicourt mo\u380?e wam si\u281? p
rzyda\u263? z\u322?oto i srebro.\par\pard\plain\hyphpar} {
Ka\u380?de jest wystarczaj\u261?co du\u380?o warte, \u380?eby okaza\u263? si\u28
1? kusz\u261?c\u261? \u322?ap\u243?wk\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie mo\u380?emy tego przyj\u261?\u263? - zaprotestowa\u322? Jason.\par\pard\pl
ain\hyphpar} {
- Nalegam. - Ferrin machn\u261?\u322? r\u281?k\u261?. - Je\u380?eli nie b\u281?d
ziecie mieli okazji, \u380?eby z nich skorzysta\u263?, oddacie mi je. B\u281?d\u
281? si\u281? lepiej czu\u322?, wiedz\u261?c, \u380?e je macie, i nie b\u281?dzi

ecie mi nic winni, je\u380?eli je wydacie.\par\pard\plain\hyphpar} {


- To bardzo uprzejme z twojej strony - podzi\u281?kowa\u322?a Rachel.\par\pard\p
lain\hyphpar} {
- Nie wyobra\u380?acie sobie, jak rzadko ci, kt\u243?rzy wiedz\u261?, \u380?e je
stem rozsadnikiem, traktuj\u261? mnie jak cz\u322?owieka - odpar\u322? Ferrin. Na wypadek, gdyby to nie by\u322?o oczywiste: lepiej nie wspominajcie w mie\u34
7?cie o naszej przyja\u378?ni. To by mog\u322?o mie\u263? z\u322?e skutki. Mam n
adziej\u281?, \u380?e jeszcze si\u281? spotkamy.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ja r\u243?wnie\u380? - odpowiedzia\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zostawi\u281? inne tropy dla zmylenia po\u347?cigu, gdyby jednak nas \u347?led
zono. Wy dwoje ruszajcie. Przej\u347?cie doliny b\u281?dzie wymaga\u322?o wi\u28
1?kszo\u347?ci dnia. Szcz\u281?\u347?liwej drogi.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wzajemnie - odpowiedzia\u322?a Rachel i u\u347?ciska\u322?a Ferrina.\par\pard\
plain\hyphpar} {
{\qc
* * *\par\pard\plain\hyphpar}\par\pard\plain\hyphpar} {
Zosta\u322?y im dwie, mo\u380?e trzy godziny \u347?wiat\u322?a dziennego, kiedy
dotarli do st\u243?p drogi, kt\u243?ra wspina\u322?a si\u281? z dna doliny do br
am Trensicourt na szczycie p\u322?askowy\u380?u. Schludnie wy\u322?o\u380?ona cz
erwonymi kwadratowymi kamieniami droga wspiera\u322?a si\u281? na pomys\u322?owo
skonstruowanych przyporach opieraj\u261?cych si\u281? o \u347?cian\u281? p\u322
?askowy\u380?u. Jason nigdy nie widzia\u322? podobnego wyczynu in\u380?ynieryjne
go. Niebezpieczna droga by\u322?a wystarczaj\u261?co szeroka, \u380?eby min\u281
?\u322?y si\u281? na niej wielkie wozy, zje\u380?d\u380?aj\u261?ce lub wje\u380?
d\u380?aj\u261?ce, nie przeszkadzaj\u261?c przy tym ruchowi pieszemu na oddzielo
nych por\u281?czami pomostach po obu stronach.\par\pard\plain\hyphpar} {
Zanim Jason dotar\u322? do bram miejskich u szczytu stromej drogi, piek\u322?y g
o \u322?ydki. Ul\u380?y\u322?o mu, gdy zobaczy\u322?, \u380?e wielkie bramy stoj
\u261? szeroko otwarte, pozwalaj\u261?c wozom i pieszym na swobodny ruch w t\u28
1? i z powrotem. Stra\u380?nicy przy bramie, w pierzastych he\u322?mach i z hala
bardami, nie zwr\u243?cili specjalnej uwagi na wchodz\u261?cych Jasona i Rachel.
\par\pard\plain\hyphpar} {
Gdy przekroczyli bram\u281?, weszli na brukowan\u261? ulic\u281? ocienion\u261?
przez wysokie, ciasno upakowane budynki. Doszli do placu z fontann\u261? po\u347
?rodku. Wi\u281?kszo\u347?\u263? wody tryska\u322?a ze zwr\u243?conych w g\u243?
r\u281? ust masywnego kamiennego m\u281?\u380?czyzny, si\u322?uj\u261?cego si\u2
81? z nar\u281?czami wielkich ryb. Mniejsze strumyki tryska\u322?y z rybich ust.
\par\pard\plain\hyphpar} {
Na ko\u324?cu jednej d\u322?ugiej alei wznosi\u322? si\u281? szeroki, marmurowy
budynek o z\u322?otej kopule zwie\u324?czonej smuk\u322?\u261? iglic\u261?. Na d
rugim ko\u324?cu wznosi\u322? si\u281? zamek ozdobiony proporcami powiewaj\u261?
cymi na wietrze, kt\u243?rego Jason nie czu\u322? na placu.\par\pard\plain\hyphp
ar} {
A na placu kr\u281?ci\u322?y si\u281? t\u322?umy, mieszanina ulicznych handlarzy
, sprzedaj\u261?cych towary, klient\u243?w targuj\u261?cych si\u281? o lepsze ce
ny, farmer\u243?w jad\u261?cych wozami albo ci\u261?gn\u261?cych taczki. Od czas
u do czasu przez mas\u281? ludzk\u261? przemyka\u322? elegancki pow\u243?z.\par\
pard\plain\hyphpar} {
Jason zauwa\u380?y\u322? trzech zaniedbanych ch\u322?opc\u243?w p\u281?dz\u261?c
ych przez t\u322?um, bawi\u261?cych si\u281? w berka. Wygl\u261?dali na jakie\u3
47? dziesi\u281?\u263? lat.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ej, chod\u378? tu! - zawo\u322?a\u322? do chudego ch\u322?opaczka o wielkich u
szach, kiedy ten przebieg\u322? obok. Ch\u322?opiec niech\u281?tne zareagowa\u32
2? na wezwanie, a jego dwaj przyjaciele czmychn\u281?li.\par\pard\plain\hyphpar}
{
- Co jest? - zapyta\u322? skr\u281?powany maluch.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wiesz, kt\u243?r\u281?dy doj\u347?\u263? do Bar\u322?ogu? - spyta\u322? Jason.
\par\pard\plain\hyphpar} {
Ch\u322?opiec spiorunowa\u322? ich wzrokiem, zerkaj\u261?c to na niego, to na Ra
chel.\par\pard\plain\hyphpar} {

- Nie masz nic lepszego do roboty ni\u380? nabija\u263? si\u281? z obcych?\par\p


ard\plain\hyphpar} {
- Nie \u380?artujemy - odpowiedzia\u322?a Rachel. - Szukamy Nicholasa Wisielca.\
par\pard\plain\hyphpar} {
- Wisielca? - Ch\u322?opak si\u281? za\u347?mia\u322?. - Kto\u347? rzuci\u322? w
am wyzwanie, \u380?eby\u347?cie zapukali do jego drzwi?\par\pard\plain\hyphpar}
{
- Co\u347? w tym stylu - odpar\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wszyscy wiedz\u261?, gdzie mieszka Wisielec - odpar\u322? ch\u322?opiec. - A p
rzynajmniej ka\u380?dy, kto kiedykolwiek postawi\u322? stop\u281? w Bar\u322?ogu
. Sam nie pochodz\u281? stamt\u261?d, ale z \u322?atwo\u347?ci\u261? znajd\u281?
drzwi Wisielca.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dwie droomy? - zapyta\u322? Jason, chwytaj\u261?c aluzj\u281?.\par\pard\plain\
hyphpar} {
Ch\u322?opiec si\u281? rozpromieni\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jestem do waszych us\u322?ug.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason da\u322? mu dwie kulki, a ch\u322?opiec spojrza\u322? na nie jak na brylan
ty. Kiedy wybudzi\u322? si\u281? z chwilowego zauroczenia, kulki znikn\u281?\u32
2?y w kieszeni.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Chod\u378?cie za mn\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Ch\u322?opak poprowadzi\u322? Jasona i Rachel z dala od zamku w stron\u281? ogro
mnego budynku z kopu\u322?\u261?. Min\u281?li kilka przecznic i zeszli z g\u322?
\u243?wnej alei, wkr\u243?tce skr\u281?caj\u261?c na po\u322?udnie za wielk\u261
?, przykryt\u261? kopu\u322?\u261? budowl\u261?. Weszli do labiryntu w\u261?skic
h, brudnych uliczek i zau\u322?k\u243?w. Budynki zacz\u281?\u322?y przypomina\u2
63? posk\u322?adane do kupy pud\u322?a. Zza zabitych deskami okien pada\u322?y u
kradkowe spojrzenia, a w zau\u322?kach kr\u281?ci\u322?y si\u281? samotne postac
i ubrane w wiele warstw znoszonego ubrania. Jason nieufnie obserwowa\u322? ludzi
wok\u243?\u322?. Ca\u322?y czas trzyma\u322? r\u281?k\u281? na sztylecie pod p\
u322?aszczem.\par\pard\plain\hyphpar} {
Ch\u322?opiec zaprowadzi\u322? ich do zrujnowanej przybud\u243?wki u wej\u347?ci
a do zau\u322?ka, gdzie stara kobieta chowa\u322?a si\u281? za zas\u322?on\u261?
z obszarpanych szmat. Po jednej stronie uliczki sta\u322? pojedynczy, solidny b
udynek, kontrastuj\u261?cy z chaotycznie zwieszaj\u261?cymi si\u281? pi\u281?tra
mi po drugiej stronie. Gang urwis\u243?w rozbieg\u322? si\u281?, kiedy ch\u322?o
pak poprowadzi\u322? Jasona i Rachel w g\u322?\u261?b zau\u322?ka.\par\pard\plai
n\hyphpar} {
Po chwili zatrzyma\u322? si\u281? i wskaza\u322? r\u281?k\u261?.\par\pard\plain\
hyphpar} {
- Tam na lewo s\u261? drzwi Wisielca. Czy zapukacie, to ju\u380? wasza sprawa. B
\u281?dziecie potrzebowali pomocy, \u380?eby st\u261?d wyj\u347?\u263??\par\pard
\plain\hyphpar} {
- My\u347?l\u281?, \u380?e damy sobie rad\u281? - odpar\u322? Jason, niepewny, j
ak d\u322?ugo przyjdzie im rozmawia\u263? z Nicholasem Wisielcem. Uzna\u322?, \u
380?e zawsze mo\u380?e wynaj\u261?\u263? nowego przewodnika.\par\pard\plain\hyph
par} {
Ch\u322?opiec spojrza\u322? na nich wyczekuj\u261?co.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason wy\u322?owi\u322? jeszcze jedn\u261? kulk\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dzi\u281?kuj\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Ch\u322?opiec schowa\u322? droomy i odbieg\u322? bez s\u322?owa. Rachel podesz\u
322?a do Jasona.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Czy tu jest bezpiecznie? - mrukn\u281?\u322?a.\par\pard\plain\hyphpar} {
- A czy gdzie\u347? by\u322?o bezpiecznie? - odpar\u322? Jason, odprowadzaj\u261
?c wzrokiem odbiegaj\u261?cego ch\u322?opaka. - Smutno mi na my\u347?l o tych ws
zystkich dzieciakach, kt\u243?re tu dorastaj\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie mog\u281? o tym nawet my\u347?le\u263? - powiedzia\u322?a Rachel i oczy je
j zasz\u322?y \u322?zami.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason westchn\u261?\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Przynajmniej drzwi Wisielca prowadz\u261? do solidnego budynku.\par\pard\plain
\hyphpar} {

- Niewiele tu takich w tej okolicy - zgodzi\u322?a si\u281? Rachel. - Dziwi\u281


? si\u281?, \u380?e ta cz\u281?\u347?\u263? miasta nie zwali\u322?a si\u281? jes
zcze do zau\u322?k\u243?w.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zapukajmy.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason podszed\u322? do drzwi i zapuka\u322? trzy razy. Ci\u281?\u380?kie drzwi s
t\u322?umi\u322?y d\u378?wi\u281?k. Poczeka\u322? kilka sekund i tym razem uderz
y\u322? w drzwi pi\u281?\u347?ci\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mo\u380?e nie ma go w domu - powiedzia\u322?a po chwili Rachel.\par\pard\plain
\hyphpar} {
Kiedy Jason zapuka\u322? trzeci raz, zamki zazgrzyta\u322?y i drzwi otworzy\u322
?y si\u281? gwa\u322?townie do \u347?rodka. Sta\u322?a w nich kobieta, niemal je
go wzrostu, o szerokich ramionach i ciemnych w\u322?osach zwi\u261?zanych z ty\u
322?u. Mia\u322?a na sobie tunik\u281? bez r\u281?kaw\u243?w, a jej ods\u322?oni
\u281?te r\u281?ce by\u322?y wypuk\u322?e od mi\u281?\u347?ni.\par\pard\plain\hy
phpar} {
- Czego chcecie? - zapyta\u322?a. - Szukamy Nicholasa Wisielca - powiedzia\u322?
Jason. Obrzuci\u322?a przybyszy wyzywaj\u261?cym spojrzeniem. - Nicholas jest c
hory. Nie mo\u380?e przyjmowa\u263? go\u347?ci. Je\u347?li chcecie z\u322?o\u380
?y\u263? zlecenie, ja zajmuj\u281? si\u281? jego interesami. Mo\u380?emy um\u243
?wi\u263? konsultacj\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Musimy koniecznie porozmawia\u263? z Nicholasem - nalega\u322?a Rachel.\par\pa
rd\plain\hyphpar} {
- To trzeba by\u322?o odwiedzi\u263? go par\u281? lat temu - odpowiedzia\u322?a
kobieta.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Prosz\u281? - upiera\u322? si\u281? Jason. - Jeste\u347?my obcy w tym mie\u347
?cie. Naprawd\u281? potrzebujemy jego pomocy. Przys\u322?a\u322? nas Galloran.\p
ar\pard\plain\hyphpar} {
- Brakuje ci wyobra\u378?ni, \u380?eby wymy\u347?la\u263? takie absurdy - zaszyd
zi\u322?a kobieta.\par\pard\plain\hyphpar} {
Zatrzasn\u281?\u322?a solidne drzwi.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mo\u380?e nie powiniene\u347? wspomina\u263? o Galloranie? - zmartwi\u322?a si
\u281? Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jugard powiedzia\u322?, \u380?e Nicholas pracowa\u322? dla Gallorana - odpar\u
322? Jason. - K\u322?opot w tym, \u380?e ona uwa\u380?a, \u380?e sobie \u380?art
ujemy. - Zapuka\u322? znowu.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ostro\u380?nie - ostrzeg\u322?a go Rachel. - Wygl\u261?da\u322?a, jakby mog\u3
22?a ci\u281? pobi\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Po tym, jak kilka razy za\u322?omota\u322? do drzwi, Jason zacz\u261?\u322? wali
\u263? w nie bez przerwy. Kiedy drzwi znowu si\u281? otworzy\u322?y, kobieta trz
yma\u322?a miecz. Za ni\u261? sta\u322?a starsza, drobniejsza kobieta, kt\u243?r
a celowa\u322?a w Jasona z pi\u281?knej kuszy.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Odejd\u378?cie - powiedzia\u322?a kobieta o szerokich ramionach. - Nie zmuszaj
cie nas do u\u380?ycia przemocy.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason pokaza\u322? pier\u347?cie\u324?, kt\u243?ry da\u322? mu Galloran.\par\par
d\plain\hyphpar} {
- Jestem Jason, lord Caberton. Tytu\u322? ten nada\u322? mi Galloran. Wygl\u261?
da na to, \u380?e mi pani nie uwierzy\u322?a.\par\pard\plain\hyphpar} {
Drobniejsza kobieta opu\u347?ci\u322?a nieco kusz\u281?. Wi\u281?ksza wyci\u261?
gn\u281?\u322?a woln\u261? r\u281?k\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Poka\u380? mi ten pier\u347?cie\u324?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zostanie na moim palcu - powiedzia\u322? Jason, wyci\u261?gaj\u261?c d\u322?o\
u324?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Ostatnie, czego potrzebowa\u322?, to \u380?eby kobiet\u261? zabra\u322?a mu pier
\u347?cie\u324? i znowu zatrzasn\u281?\u322?a drzwi.\par\pard\plain\hyphpar} {
Kobieta zrobi\u322?a krok do przodu i przyjrza\u322?a si\u281? pier\u347?cieniow
i. Jason obr\u243?ci\u322? d\u322?o\u324?, \u380?eby mog\u322?a obejrze\u263? kl
ejnot z r\u243?\u380?nych stron. Jej zainteresowanie przenios\u322?o si\u281? z
pier\u347?cienia na Jasona. Odpowiedzia\u322? na jej spojrzenie. Mimo twardych r
ys\u243?w, kobieta nie by\u322?a brzydka. Rozejrza\u322?a si\u281? po zau\u322?k
u.\par\pard\plain\hyphpar} {

- Wejd\u378?cie.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason i Rachel przekroczyli pr\u243?g. Pot\u281?\u380?na kobieta zamkn\u281?\u32
2?a drzwi i zatrzasn\u281?\u322?a rozliczne zamki.\par\pard\plain\hyphpar} {
Odezwa\u322?a si\u281? ni\u380?sza:\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jestem Kayla. To moja c\u243?rka, Minna.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To moja siostra Rachel - powiedzia\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie mog\u281? wam zagwarantowa\u263?, \u380?e Nicholas was przyjmie - zastrzeg
\u322?a si\u281? Kayla. - Mo\u380?ecie poczeka\u263?, podczas gdy ja p\u243?jd\u
281? zapyta\u263??\par\pard\plain\hyphpar} {
- Oczywi\u347?cie - odpar\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
Do pustego pokoju prowadzi\u322?o troje drzwi, nie licz\u261?c wej\u347?ciowych
- jedne po lewej, jedne po prawej i jedne wprost na ty\u322?y. Kayla wysz\u322?a
przez drzwi naprzeciwko frontowego wej\u347?cia.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wybaczcie mi moj\u261? opryskliwo\u347?\u263? - powiedzia\u322?a Minna, nadal
trzymaj\u261?c miecz. - Dzieciaki zak\u322?adaj\u261? si\u281?, \u380?e odwa\u38
0?\u261? si\u281? zapuka\u263? do drzwi, wi\u281?c kiedy je otwieramy, zwykle wi
dzimy uciekaj\u261?ce urwisy. Cz\u281?sto umawiamy si\u281? na spotkania w zwi\u
261?zku z naszymi interesami. Przetrwa\u322?y\u347?my wiele pr\u243?b skrzywdzen
ia i zha\u324?bienia Nicholasa. Nasta\u322?y niepewne czasy.\par\pard\plain\hyph
par} {
- Rozumiem - odpowiedzia\u322? Jason. - Nie mamy z\u322?ych zamiar\u243?w.\par\p
ard\plain\hyphpar} {
- Wspominanie imienia Gallorana nie przynosi niczego dobrego - doda\u322?a niesp
okojnie Minna.\par\pard\plain\hyphpar} {
Kayla wr\u243?ci\u322?a.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nicholas natychmiast przyjmie tych dwoje.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason i Rachel ruszyli za Kayl\u261?. Kiedy Minna chcia\u322?a i\u347?\u263? za
nimi, matka unios\u322?a r\u281?k\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie b\u281?dziesz potrzebna.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ale nawet ich nie przeszuka\u322?y\u347?my - poskar\u380?y\u322?a si\u281? Min
na.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nicholas wyrazi\u322? si\u281? jasno.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To nie znaczy, \u380?e ma racj\u281? - narzeka\u322?a Minna.\par\pard\plain\hy
phpar} {
Kayla poprowadzi\u322?a Jasona i Rachel kr\u243?tkim korytarzem. Wskaza\u322?a d
rzwi na jego ko\u324?cu.\par\pard\plain\hyphpar} {
- T\u281?dy.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason i Rachel min\u281?li Kayl\u281? i weszli do przestronnego pokoju zastawion
ego warsztatami, sto\u322?ami, sto\u322?kami, i zawalonymi planami i r\u243?\u38
0?norodnymi ustrojstwami na r\u243?\u380?nych etapach budowy. Siwiej\u261?cy m\u
281?\u380?czyzna zawieszony w sk\u243?rzanej uprz\u281?\u380?y podjecha\u322? do
nich podczepiony do szyny, kt\u243?ra wi\u322?a si\u281? w g\u243?rze po ca\u32
2?ym pokoju. M\u281?\u380?czyzna nie mia\u322? n\u243?g.\par\pard\plain\hyphpar}
{
Poci\u261?gn\u261?\u322? za pasek i zatrzyma\u322? si\u281? o krok od Jasona. Je
go cia\u322?o zako\u322?ysa\u322?o si\u281? w uprz\u281?\u380?y.\par\pard\plain\
hyphpar} {
- Zobaczmy pier\u347?cie\u324?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason podsun\u261?\u322? mu klejnot. M\u281?\u380?czyzna wzi\u261?\u322? go i wy
j\u261?\u322? z kieszeni uprz\u281?\u380?y lup\u281? jubilersk\u261?. Patrz\u261
?c przez szk\u322?o, obejrza\u322? dok\u322?adnie pier\u347?cie\u324?, zanim odd
a\u322? go z powrotem. Pomin\u261?wszy brak n\u243?g, m\u281?\u380?czyzna by\u32
2? mocnej budowy. W\u322?a\u347?ciwie to wydawa\u322? si\u281? dziwnie znajomy.\
par\pard\plain\hyphpar} {
- Pan jest Nicholasem? - zapyta\u322?a Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Owszem. A wy twierdzicie, \u380?e jeste\u347?cie Jason i Rachel. - Przeszy\u32
2? Jasona badawczym spojrzeniem. - W jaki spos\u243?b tak naprawd\u281? zdoby\u3
22?e\u347? ten pier\u347?cie\u324??\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dosta\u322?em go bezpo\u347?rednio od Gallorana. Osobi\u347?cie wyznaczy\u322?
mnie na lorda Caberton.\par\pard\plain\hyphpar} {

- Kiedy?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jaki\u347? tydzie\u324? temu.\par\pard\plain\hyphpar} {
- By\u322?a\u347? przy tym? - zapyta\u322? Rachel Nicholas.\par\pard\plain\hyphp
ar} {
- Tak.\par\pard\plain\hyphpar} {
- I oczekujecie, \u380?e wam uwierz\u281?? Gdzie do tego dosz\u322?o?\par\pard\p
lain\hyphpar} {
- Nie jestem pewien, czym mamy prawo ci powiedzie\u263? - odpar\u322? ostro\u380
?nie Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
Nicholas \u347?ci\u261?gn\u261?\u322? brwi.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Czego wy, oszu\u347?ci, chcecie ode mnie? Je\u347?li przyszli\u347?cie mnie za
bi\u263?, nie b\u281?dziecie mieli lepszej okazji, \u380?eby uderzy\u263?.\par\p
ard\plain\hyphpar} {
- Nie jeste\u347?my tu po to, \u380?eby pana zabi\u263? - powiedzia\u322?a Rache
l.\par\pard\plain\hyphpar} {
- I dobrze - odpar\u322? Nicholas i spojrzeniem zwr\u243?ci\u322? ich uwag\u281?
na pasek, kt\u243?ry trzyma\u322?. - Jedno szarpni\u281?cie i przeszy\u322?bym
ka\u380?de z was tuzinem strza\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason rozejrza\u322? si\u281? po pokoju, ale nie dostrzeg\u322? \u380?adnych \u3
22?uk\u243?w gotowych do strza\u322?u.\par\pard\plain\hyphpar} {
- S\u261? ukryte - wyja\u347?ni\u322? Nicholas. - Nie blefuj\u281?. Je\u380?eli
nie jeste\u347?cie zab\u243?jcami, to kim jeste\u347?cie?\par\pard\plain\hyphpar
} {
Jason postanowi\u322? wy\u322?o\u380?y\u263? karty na st\u243?\u322?.\par\pard\p
lain\hyphpar} {
- Jeste\u347?my Poza\u347?wiatowcami. Powiedziano nam, \u380?e mo\u380?e nam pan
pom\u243?c znale\u378?\u263? s\u322?owo, kt\u243?re zniszczy Maldora.\par\pard\
plain\hyphpar} {
Nicholas poblad\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Sk\u261?d wiecie o S\u322?owie? Kto was przys\u322?a\u322??\par\pard\plain\hyp
hpar} {
- Galloran - powiedzia\u322?a Rachel. - A \u347?ci\u347?lej m\u243?wi\u261?c Jug
ard, m\u281?\u380?czyzna, do kt\u243?rego pos\u322?a\u322? nas Galloran.\par\par
d\plain\hyphpar} {
Nicholas przyjrza\u322? im si\u281? z rezerw\u261?. - Przypomina pan troch\u281?
jednego z ludzi Gallorana - powiedzia\u322?a Rachel. - Brina \u321?amig\u322?\u
243?wk\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Nicholas spiorunowa\u322? j\u261? wzrokiem.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Je\u347?li masz na my\u347?li Brina z Rosbury, to lepiej, \u380?eby\u347?cie m
\u243?wili prawd\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason zrozumia\u322? teraz, dlaczego Nicholas wydawa\u322? si\u281? znajomy. Wyg
l\u261?da\u322? zupe\u322?nie jak Brin.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nigdy nie wspomnia\u322? nazwiska Rosbury - powiedzia\u322?a Rachel. - Przedst
awia\u322? si\u281? jako Brin \u321?amig\u322?\u243?wka.\par\pard\plain\hyphpar}
{
- Brin by\u322? moim najm\u322?odszym bratem - odpar\u322? Nicholas. - Galloran
da\u322? wam co\u347? jeszcze?\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason pokaza\u322? mu sztylet. Nicholas zbada\u322? bro\u324?, przygl\u261?daj\u
261?c si\u281? uwa\u380?nie kwiatowi - spustowi do wystrzelenia ostrza.\par\pard
\plain\hyphpar} {
- Wygl\u261?da na autentyczny. Ma piecz\u281?cie Gallorana i z pewno\u347?ci\u26
1? mog\u322?aby to by\u263? robota Brina.\par\pard\plain\hyphpar} {
Rachel wyj\u281?\u322?a kryszta\u322?ow\u261? kul\u281?.\par\pard\plain\hyphpar}
{
- Orantium? - wybe\u322?kota\u322? Nicholas. - Trzeba by\u322?o od razu mi to po
kaza\u263?! To w\u322?a\u347?ciwie jeszcze lepszy dow\u243?d ni\u380? pier\u347?
cie\u324?. I wiecie o S\u322?owie\u8230? M\u243?wicie, \u380?e jeste\u347?cie Po
za\u347?wiatowcami?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Przybyli\u347?my do waszego \u347?wiata jakie\u347? dwa tygodnie temu - powied
zia\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {

- To Galloran was sprowadzi\u322?? - dopytywa\u322? si\u281? Nicholas.\par\pard\


plain\hyphpar} {
- Nie, ale zna\u322? ludzi, kt\u243?rzy nas wezwali - wyja\u347?ni\u322?a Rachel
. - Kobiet\u281?, Erind\u281? i pewnych muzyk\u243?w, Zawrotn\u261? Dziewi\u261?
tk\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- I ju\u380? szukacie s\u322?owa?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Pierwszym miejscem, do kt\u243?rego trafi\u322?em, by\u322?a Skarbnica Wiedzy
- powiedzia\u322? Jason. - Pozna\u322?em pierwsz\u261? sylab\u281? z Ksi\u281?gi
Salzareda.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Pozna\u322?e\u347? te\u380? inne sylaby?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dwie z sze\u347?ciu - odpowiedzia\u322?a Rachel. - Pierwsz\u261? i czwart\u261
?. Mo\u380?e pan nam pom\u243?c?\par\pard\plain\hyphpar} {
Nicholas westchn\u261?\u322?, zerkaj\u261?c na swoj\u261? uprz\u261?\u380?.\par\
pard\plain\hyphpar} {
- Wasze s\u322?owa budz\u261? wspomnienia lepszych czas\u243?w. Kiedy\u347? by\u
322?em Nicholasem z Rosbury. Jak moi przodkowie, s\u322?u\u380?y\u322?em kr\u243
?lestwu Trensicourt jako g\u322?\u243?wny in\u380?ynier. Teraz jestem Nicholasem
Wisielcem, kalekim druciarzem, ukrywaj\u261?cym si\u281? w najbiedniejszej dzie
lnicy miasta, kt\u243?re zaprojektowali i wznie\u347?li moi przodkowie.\par\pard
\plain\hyphpar} {
- Zna pan inne sylaby? - zapyta\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
Nicholas zamkn\u261?\u322? oczy i na jego twarzy pojawi\u322? si\u281? b\u243?l.
- Je\u380?eli Galloran \u380?yje, dlaczego mnie opu\u347?ci\u322?? Jestem jedny
m z nielicznych, kt\u243?rzy pozostali mu wierni! Je\u347?li Brin \u380?yje, jak
m\u243?g\u322? pozwoli\u263?, by\u347?my go op\u322?akiwali? Tak wiele stracili
\u347?my!\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason czu\u322? si\u281? rozdarty - spodziewa\u322?by si\u281?, \u380?e Nicholas
zareaguje rado\u347?ci\u261? na wie\u347?\u263?, \u380?e Brin i Galloran \u380?
yj\u261?. W Lyrianie cz\u281?sto uderza\u322?o go, \u380?e ludzie patrz\u261? na
\u380?ycie z negatywnej perspektywy. Tak wielu z tych, kt\u243?rych spotka\u322
?, sprawia\u322?o wra\u380?enie z\u322?amanych i pozbawionych nadziei.\par\pard\
plain\hyphpar} {
- Galloran straci\u322? wzrok - wyja\u347?ni\u322?a Rachel. - By\u322? torturowa
ny przez Maldora i jego umys\u322? ucierpia\u322?. Nie pami\u281?ta zbyt wiele z
e S\u322?owa, chocia\u380? zebra\u322? wi\u281?kszo\u347?\u263? sylab. Kto wie,
o czym jeszcze zapomnia\u322??\par\pard\plain\hyphpar} {
- A Brin? Nic mu nie jest?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wydaje si\u281? zdr\u243?w - powiedzia\u322?a Rachel. - Pomaga czuwa\u263? nad
Galloranem.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie mo\u380?esz mi powiedzie\u263?, gdzie mieszkaj\u261?? - naciska\u322? Nich
olas.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie s\u261?dz\u281?, \u380?eby\u347?my mieli prawo zdradza\u263? ich sekret odpowiedzia\u322? Jason. - Galloran ukrywa swoj\u261? to\u380?samo\u347?\u263?.
\u379?yje pod innym imieniem.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nigdy nie wyobra\u380?a\u322?em go sobie jako wolnego cz\u322?owieka, kt\u243?
ry si\u281? ukrywa - mrukn\u261?\u322? Nicholas. - By\u322? nieustraszony. Zak\u
322?ada\u322?em, \u380?e nie \u380?yje albo siedzi w wi\u281?zieniu.\par\pard\pl
ain\hyphpar} {
- By\u322? w wi\u281?zieniu - powiedzia\u322?a Rachel. - Ale ju\u380? nie jest.\
par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie znam \u380?adnej sylaby - westchn\u261?\u322? Nicholas - ale zanim zosta\u
322?em zrujnowany, Galloran zawierzy\u322? mi kilka sekret\u243?w zwi\u261?zanyc
h ze S\u322?owem. Trzecia sylaba znajduje si\u281? tu, w Trensicourt. Zosta\u322
?a wypisana w kr\u243?lewskim skarbcu m\u261?dro\u347?ci, nad wej\u347?ciem, czw
arte s\u322?owo od lewej. Inna znajduje si\u281? na wyspie po\u347?rodku Bia\u32
2?ego Jeziora. Wiem, \u380?e Ksi\u281?ga Salzareda w Skarbnicy Wiedzy zawiera pi
erwsz\u261? sylab\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jak si\u281? dostaniemy do skarbca m\u261?dro\u347?ci? - zapyta\u322? Jason. N
icholas si\u281? za\u347?mia\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To raczej niemo\u380?liwe. Tylko dw\u243?ch ludzi ma prawo tam wej\u347?\u263?

: regent i kanclerz.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Kim s\u261? ci dwaj? - zapyta\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Galloran by\u322? ostatnim nast\u281?pc\u261? tronu i znikn\u261?\u322? - powi
edzia\u322? Nicholas. - Regent, Dolan z Yernasett, w\u322?ada w zast\u281?pstwie
kr\u243?la. Od lat arystokraci pragn\u281?li oficjalnie koronowa\u263? Dolana,
ale ludzie nadal wierz\u261?, \u380?e kr\u243?lewski r\u243?d przetrwa\u322? w u
kryciu, a arystokraci boj\u261? si\u281? buntu.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Czy regent wpu\u347?ci\u322?by nas do skarbca m\u261?dro\u347?ci? - zapyta\u32
2?a Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nigdy. Dolan \u347?ciga\u322?by was r\u243?wnie zaciekle jak Maldor, gdyby poz
na\u322? cel waszej misji. A kanclerz, cz\u322?owiek imieniem Copernum, jest jes
zcze bardziej zdradziecki. Chocia\u380? oficjalnie Trensicourt pozostaje wolnym
kr\u243?lestwem, regent, kanclerz i w\u322?a\u347?ciwie ca\u322?a nasza arystokr
acja po cichu dogadali si\u281? z cesarzem. P\u322?ac\u261? mu danin\u281?, wyko
nuj\u261? jego tajne rozkazy, co t\u322?umaczy, dlaczego Trensicourt pozosta\u32
2?o nietkni\u281?te, podczas gdy na wschodzie trwaj\u261? walki. Tylko poczekajc
ie. Kiedy padnie wielkie kr\u243?lestwo Kadary, nasza arystokracja odda Trensico
urt Maldorowi bez przelania cho\u263?by uncji krwi.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Czy ludzie si\u281? nie zbuntuj\u261?? - zdziwi\u322? si\u281? Jason.\par\pard
\plain\hyphpar} {
- Mo\u380?liwe - przyzna\u322? mu racj\u281? Nicholas. - I to t\u322?umaczy, dla
czego Trensicourt nie jest ju\u380? jednym z lenn Maldora. Arystokraci ug\u322?a
skuj\u261? ludzi, zapewniaj\u261?c ich, \u380?e nasza neutralno\u347?\u263? os\u
322?oni nas przed konfliktem i \u380?e okazujemy wystarczaj\u261?cy szacunek ces
arzowi, \u380?eby na zawsze zachowa\u263? niezale\u380?no\u347?\u263?, dop\u243?
ki otwarcie mu si\u281? nie przeciwstawimy.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jednak pan w to pow\u261?tpiewa - zauwa\u380?y\u322?a Rachel.\par\pard\plain\h
yphpar} {
- Ambicje Maldora nie znaj\u261? granic - odpar\u322? Nicholas. - Planuje m\u261
?drze, toczy tylko jedn\u261? bitw\u281? na raz. Nie chce anga\u380?owa\u263? Tr
ensicourt, dop\u243?ki jest zaj\u281?ty podbojem reszty kontynentu. Poza Siedmio
ma Dolinami ludu Amar Kaba\u322?, nasze kr\u243?lestwo szczyci si\u281? najlepsz
\u261? obron\u261? w Lyrianie. Wzi\u281?cie Trensicourt si\u322?\u261? by\u322?o
by arcytrudnym zadaniem, nawet przy ogromnych armiach cesarza. Maldor pragnie za
chowa\u263? Trensicourt na koniec.\par\pard\plain\hyphpar} {
Zwa\u380?ywszy, \u380?e coraz mocniej trzyma w gar\u347?ci klas\u281? rz\u261?dz
\u261?c\u261?, najpot\u281?\u380?niejsze z kr\u243?lestw Lyrianu mo\u380?e ostat
ecznie okaza\u263? si\u281? naj\u322?atwiejszym do obalenia.\par\pard\plain\hyph
par} {
- To wszystko mo\u380?e si\u281? zmieni\u263?, je\u347?li zniszczymy Maldora S\u
322?owem - powiedzia\u322? w zamy\u347?leniu Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
Nicholas bawi\u322? si\u281? sprz\u261?czk\u261? uprz\u281?\u380?y.\par\pard\pla
in\hyphpar} {
- Galloran mia\u322? nadziej\u281?, \u380?e os\u322?abi naszych wrog\u243?w jedn
ym, \u347?mierciono\u347?nym ciosem. My\u347?l\u281?, \u380?e podzieli\u322? si\
u281? ze mn\u261? sekretami zwi\u261?zanymi ze S\u322?owem, wierz\u261?c, \u380?
e p\u243?jd\u281? w jego \u347?lady, je\u347?li on zawiedzie. Pr\u243?bowa\u322?
em. Wiedzia\u322?em, \u380?e moim pierwszym krokiem b\u281?dzie dostanie si\u281
? do skarbca. Rzuci\u322?em Copernumowi wyzwanie, zaproponowa\u322?em pojedynek
umys\u322?\u243?w o jego urz\u261?d kanclerza. Przegra\u322?em. W ramach kary od
ebrano mi tytu\u322? earla Rosbury. Wkr\u243?tce potem zosta\u322?em zaatakowany
, straci\u322?em nogi i wraz z nimi nadziej\u281? na przygod\u281?.\par\pard\pla
in\hyphpar} {
- To straszne! - wykrzykn\u281?\u322?a Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wszyscy, kt\u243?rzy pozostali lojalni wobec Gallorana, zostali pozbawieni tyt
u\u322?\u243?w - opowiada\u322? Nicholas. - Fa\u322?szywe oskar\u380?enia, niedo
rzeczne procesy, polityczne manewry, skrywaj\u261?ce niesprawiedliwo\u347?\u263?
pod przykrywk\u261? wymog\u243?w prawa. Wiele najlepszych kobiet i m\u281?\u380
?czyzn Trensicourt zosta\u322?o znies\u322?awionych, doprowadzonych do ub\u243?s
twa albo zamordowanych, by na ich miejscu pojawili si\u281? ludzie ambitni i poz

bawieniu skrupu\u322?\u243?w. Garstka dobrych ludzi zdo\u322?a\u322?a uda\u263?,


\u380?e jest wystarczaj\u261?co lojalna wobec Dolana i Copernuma, \u380?eby uni
kn\u261?\u263? zniszczenia, ale zap\u322?acili za to w\u322?asnym honorem.\par\p
ard\plain\hyphpar} {
- Pos\u322?a\u322? pan innych na poszukiwanie S\u322?owa? - spyta\u322?a Rachel.
\par\pard\plain\hyphpar} {
- M\u243?j brat Roger wyruszy\u322? w misj\u281?, na koniec decyduj\u261?c si\u2
81? zostawi\u263? sylab\u281? w skarbcu m\u261?dro\u347?ci. Nigdy nie wr\u243?ci
\u322?. Pewnie nie \u380?yje albo zosta\u322? pojmany. Brin niemal od razu ruszy
\u322? za Galloranem i nigdy nie wr\u243?ci\u322?. Moja siostra, Hannah, nie zdo
\u322?a\u322?a prze\u322?kn\u261?\u263? ha\u324?by naszego upadku i wysz\u322?a
za m\u261?\u380? za pomniejszego arystokrat\u281?, kt\u243?rego wywy\u380?szono
do pozycji hrabiego, s\u322?abego intryganta. Moi dwaj synowie i jeden bratanek
zgin\u281?li, pr\u243?buj\u261?c wznieci\u263? bunt przeciwko obecnej arystokrac
ji. Mieszkam tu z Kayl\u261?, \u380?on\u261? mojego brata Rogera, i jej c\u243?r
kami Minn\u261? i Lis\u261?. Kilkoro s\u322?ug jeszcze z dawnych dni pozosta\u32
2?o nam wiernych.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Bez obrazy - powiedzia\u322?a Rachel - ale dlaczego wrogowie zostawili pana pr
zy \u380?yciu?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie z dobroci serca. - Nicholas si\u281? za\u347?mia\u322?. - Znam wstydliwe s
ekrety na temat wielu obecnych arystokrat\u243?w. Przedsi\u281?wzi\u261?\u322?em
pewne kroki, \u380?eby mie\u263? pewno\u347?\u263?, \u380?e orti wiedz\u261?, \
u380?e ja wiem. Obieca\u322?em im, \u380?e je\u347?li umr\u281? przedwcze\u347?n
ie, sekrety te wyjd\u261? na jaw. Poza tym szanta\u380?em nie zapominam o obroni
e i trzymam si\u281? na uboczu, nie opuszczaj\u261?c Bar\u322?ogu. Po cichu zaop
atruj\u281? arystokracj\u281? w plany architektoniczne i r\u243?\u380?ne przydat
ne urz\u261?dzenia. Wierz\u261?, \u380?e zrozumia\u322?em, gdzie jest moje miejs
ce, i mo\u380?liwe, \u380?e maj\u261? racj\u281?. Poniewa\u380?, skromnie m\u243
?wi\u261?c, nadal jestem najbardziej utalentowanym in\u380?ynierem w mie\u347?ci
e, kt\u243?ry zarazem liczy sobie zdecydowanie za ma\u322?o jak na swoje umiej\u
281?tno\u347?ci, bywam przydatny.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Bardzo mi przykro - powiedzia\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mog\u322?o by\u263? gorzej - stwierdzi\u322? Nicholas. - Minna i Lisa to silne
dziewczyny, kt\u243?re s\u261? w stanie wykona\u263? wi\u281?kszo\u347?\u263? c
i\u281?\u380?kiej roboty przy moich projektach. Uda\u322?o mi si\u281? przekaza\
u263? im wi\u281?kszo\u347?\u263? swojej wiedzy. Kayla jest cudown\u261? kuchark
\u261?. Nie mam n\u243?g, ale wystarcza mi uprz\u261?\u380?. Mieszkam w Bar\u322
?ogu, ale dom mam du\u380?y i bezpieczny. Wrogowie rz\u261?dz\u261? mn\u261?, al
e te\u380? zachowuj\u261? dystans. Nied\u322?ugo mo\u380?ecie bardziej zas\u322?
ugiwa\u263? na moj\u261? lito\u347?\u263? ni\u380? ja na wasz\u261?.\par\pard\pl
ain\hyphpar} {
- Nie b\u281?d\u281? si\u281? z panem spiera\u322? - stwierdzi\u322? Jason.\par\
pard\plain\hyphpar} {
Nicholas si\u281?gn\u261?\u322? w g\u243?r\u281?, z\u322?apa\u322? dwa paski i p
oci\u261?gn\u261?\u322?, \u380?eby zmieni\u263? ustawienie uprz\u281?\u380?y.\pa
r\pard\plain\hyphpar} {
- Pos\u322?uchaj, synu. Naprawd\u281? my\u347?lisz, \u380?e masz jakie\u347? sza
nse? W zdobyciu S\u322?owa, rzecz jasna. Kiedy Galloran zawi\u243?d\u322?, my po
winni\u347?my byli sobie odpu\u347?ci\u263?. By\u322? nasz\u261? najwi\u281?ksz\
u261? nadziej\u261?. Silny, bystry, odwa\u380?ny, porywaj\u261?cy, nieprzekupny,
w walce nie mia\u322? sobie r\u243?wnych. Jak innym mog\u322?o si\u281? powie\u
347?\u263?, skoro on zawi\u243?d\u322?? Szczerze m\u243?wi\u261?c, kiedy oszacuj
\u281?, ile straci\u322?em i jak niewiele dzi\u281?ki temu zyskano, to gdybym m\
u243?g\u322? wr\u243?ci\u263? do dni po upadku Gallorana, udawa\u322?bym, \u380?
e stoj\u281? po stronie Dolana.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason zmarszczy\u322? czo\u322?o. Ostatnia rzecz, jakiej potrzebowa\u322?, to \u
380?eby kto\u347? podsyca\u322? jego w\u261?tpliwo\u347?ci. Kiedy patrzy\u322? w
te powa\u380?ne, m\u261?dre oczy, nie by\u322? w stanie si\u281? nie zawaha\u26
3?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Galloran ostrzeg\u322? nas, \u380?e musimy to sobie przemy\u347?le\u263? - pow

iedzia\u322?a Rachel. - Ostrzeg\u322? nas, \u380?e Maldor wie, \u380?e szukamy S


\u322?owa i \u380?e zniszczy nas szybciej, je\u347?li porzucimy zadanie.\par\par
d\plain\hyphpar} {
- On wie swoje - przyzna\u322? Nicholas. - A Galloran ma racj\u281?. Jednak\u380
?e, je\u347?li zdob\u281?dziecie jeszcze sylab\u281? lub dwie, mo\u380?ecie dost
a\u263? zaproszenie do Harthenham. Je\u380?eli przetrwacie do tej chwili, mo\u38
0?ecie prze\u380?y\u263? reszt\u281? swoich dni w luksusach.\par\pard\plain\hyph
par} {
- Ju\u380? par\u281? os\u243?b wspomina\u322?o o Harthenham - powiedzia\u322? Ja
son. - Co to za miejsce?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Cesarski pa\u322?ac rozkoszy. Tylko najbardziej zagorzali wrogowie otrzymuj\u2
61? zaproszenie na Wieczn\u261? Uczt\u281?. Nigdy nie dost\u261?pi\u322?em tego
zaszczytu. Ci, kt\u243?rzy je przyj\u281?li, prze\u380?yli reszt\u281? dni w raj
u, zapominaj\u261?c o wszystkich troskach. W obecnych czasach wi\u281?kszo\u347?
\u263?, kt\u243?ra udaje, \u380?e przeciwstawia si\u281? Maldorowi, tak naprawd\
u281? kieruje si\u281? jedynie nadziej\u261? otrzymania zaproszenia. Niewielu je
dnak ma wystarczaj\u261?co du\u380?o charakteru, \u380?eby je zdoby\u263?.\par\p
ard\plain\hyphpar} {
- Czy Galloran zosta\u322? zaproszony? - zapyta\u322?a Rachel.\par\pard\plain\hy
phpar} {
- Wielokrotnie. Jako wieczny idealista, odrzuci\u322? zaproszenia. Chcecie prakt
ycznej rady? Gdybym ja szed\u322? wasz\u261? \u347?cie\u380?k\u261?, moim celem
nie by\u322?oby zdobycie S\u322?owa. Pragn\u261?\u322?bym, \u380?eby powiod\u322
?o mi si\u281? na tyle, by zapracowa\u263? na zaproszenie do Harthenham. Wtedy s
ko\u324?czy\u322?yby si\u281? wszystkie wasze troski. Nie \u322?ud\u378?cie si\u
281?. Maldor to mistrz manipulacji. Niezale\u380?nie od tego, jak obiecuj\u261?c
e b\u281?d\u261? si\u281? wydawa\u322?y wasze perspektywy, nie pozwoli, \u380?eb
y wam si\u281? powiod\u322?o. Nie potrafi\u281? sobie nawet wyobrazi\u263?, jaki
mi zasobami dysponuje. Galloran zawi\u243?d\u322? lata temu, a Maldor od tego cz
asu tylko zyska\u322? na sile. Je\u347?li kiedykolwiek przyb\u281?dzie zaproszen
ie na Wieczn\u261? Uczt\u281?, przyjmijcie je. Odm\u243?wcie, a odczujecie prawd
ziwy gniew Maldora. Kiedy cesarz zapragnie naprawd\u281? usun\u261?\u263? was ze
swojej drogi, wasz koniec b\u281?dzie rych\u322?y.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dzi\u281?kujemy za rad\u281? - powiedzia\u322? Jason, nie pozwalaj\u261?c, \u3
80?eby s\u322?owa Nicholasa nim wstrz\u261?sn\u281?\u322?y. - Tak czy inaczej, n
a razie musimy szuka\u263? S\u322?owa. Jakie mamy szanse w\u322?ama\u263? si\u28
1? do skarbca m\u261?dro\u347?ci?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jeste\u347? najwi\u281?kszym mistrzem z\u322?odziejskim w dziejach Lyrianu?\pa
r\pard\plain\hyphpar} {
- Nie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Znasz jak\u261?\u347? nieznan\u261? magi\u281? ze \u347?wiata Poza, kt\u243?ra
pozwala ci przechodzi\u263? przez \u347?ciany?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie. - Zatem nie macie szansy - odpar\u322? stanowczo Nicholas. - Skarbiec zap
rojektowali moi przodkowie, tak by by\u322? nie do zdobycia. Od setek lat takim
pozostaje.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie zna pan \u380?adnych jego s\u322?abych stron? - dopytywa\u322?a si\u281? R
achel.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wr\u281?cz przeciwnie. Jestem bardziej \u347?wiadomy ni\u380? inni, \u380?e te
n skarbiec nie ma \u380?adnych s\u322?abych stron, kt\u243?re da\u322?oby si\u28
1? wykorzysta\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Rzuci\u322? pan wyzwanie kanclerzowi w pojedynku umys\u322?\u243?w? - zapyta\u
322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Stanowisko kanclerza jest \u322?atwiejsze do zdobycia ni\u380? skarbiec - przy
zna\u322? Nicholas. - Ale tylko odrobin\u281?. Od staro\u380?ytnych czas\u243?w
ka\u380?dy arystokrata z Trensicourt mo\u380?e wezwa\u263? kanclerza do pojedynk
u umys\u322?\u243?w. Ta zasada zapewnia, \u380?e najbystrzejszy z arystokrat\u24
3?w b\u281?dzie s\u322?u\u380?y\u322? kr\u243?lowi jako g\u322?\u243?wny doradca
.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jestem lordem Caberton - powiedzia\u322? Jason. - W takim razie si\u281? kwali
fikuj\u281??\par\pard\plain\hyphpar} {

- Caberton popad\u322?o w ruin\u281? - Nicholas si\u281? za\u347?mia\u322? - ale


owszem, je\u347?li tw\u243?j tytu\u322? zostanie uznany za autentyczny, b\u281?
dziesz kwalifikowa\u322? si\u281? do rzucenia wyzwania Copernumowi. Ostrzegam je
dnak: trzykrotnie rzucano mu wyzwanie i nigdy nie zosta\u322? pokonany. Jego spr
yt nie zna granic.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jak wygl\u261?da walka? - spyta\u322?a Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ten, kto rzuca wyzwanie, zadaje trzy pytania. Po tym, jak kanclerz na nie odpo
wie, rzucaj\u261?cy wyzwanie mo\u380?e spr\u243?bowa\u263? poda\u263? lepsz\u261
? odpowied\u378?. Je\u347?li kt\u243?ra\u347? z odpowiedzi wyzywaj\u261?cego rze
czywi\u347?cie zostanie uznana za lepsz\u261?, delikwent zostaje nowym kanclerze
m. W przeciwnym wypadku traci tytu\u322? i maj\u261?tek na rzecz kanclerza.\par\
pard\plain\hyphpar} {
- Czyli przegrany du\u380?o traci - powiedzia\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpa
r} {
- Nikt nie pozna\u322? konsekwencji lepiej ode mnie. - Nicholas westchn\u261?\u3
22?. - Zwa\u380?ywszy na ryzyko, niewielu ma do\u347?\u263? odwagi, \u380?eby wy
zwa\u263? kanclerza. Stanowisko to zwykle jest wyznaczane przez kr\u243?la.\par\
pard\plain\hyphpar} {
- Wygl\u261?da na to, \u380?e to nasza jedyna droga do skarbca - powiedzia\u322?
Jason. - Ja przynajmniej ryzykuj\u281? tytu\u322?, kt\u243?rego nikt by nie chc
ia\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Nicholas wyszczerzy\u322? z\u281?by w u\u347?miechu.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nic by mnie bardziej nie ucieszy\u322?o ni\u380? widok upokorzonego Copernuma.
Nie b\u281?dzie to jednak \u322?atwe. Najpierw musisz sprawi\u263?, \u380?e Dol
an uzna twoje roszczenia do Caberton. Pier\u347?cie\u324? jest autentyczny i pow
inien by\u263? wystarczaj\u261?cym dowodem, o ile nie przedstawi\u261? fa\u322?s
zywego \u347?wiadka, kt\u243?ry powie, \u380?e jeste\u347? z\u322?odziejem. Drug
im zadaniem b\u281?dzie zwyci\u281?\u380?enie samego Copernuma. Mo\u380?e znasz
jakie\u347? niepoj\u281?te zagadki ze \u347?wiata Poza?\par\pard\plain\hyphpar}
{
- Musia\u322?bym si\u281? zastanowi\u263? - odpar\u322? Jason.\par\pard\plain\hy
phpar} {
- Ja znam par\u281? zagadek - wtr\u261?ci\u322?a Rachel. - Pytanie musi by\u263?
nadzwyczajne - powiedzia\u322? Nicholas. - Copernum nie bez powodu zachowa\u322
? sw\u243?j urz\u261?d tak d\u322?ugo. Jest wyj\u261?tkowo b\u322?yskotliwy.\par
\pard\plain\hyphpar} {
- Kto os\u261?dza pojedynek? - zapyta\u322?a Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dolan. Jego s\u322?owo jest ostateczne. Je\u347?li pojawi\u261? si\u281? jakie
\u347? w\u261?tpliwo\u347?ci, stanie po stronie Copernuma. Je\u380?eli jednak po
dacie bez w\u261?tpienia lepsz\u261? odpowied\u378?, og\u322?osi ci\u281? zwyci\
u281?zc\u261?. Dolan wie, \u380?e Copernum ma prawdziw\u261? w\u322?adz\u281? w
Trensicourt. My\u347?l\u281?, \u380?e ch\u281?tnie go zdegraduje, je\u347?li b\u
281?dzie m\u243?g\u322? to zrobi\u263? bez \u380?adnego ryzyka.\par\pard\plain\h
yphpar} {
- Jak mam ugruntowa\u263? swoje pretensje do tytu\u322?u lorda Caberton? - spyta
\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- B\u281?dziesz musia\u322? wystara\u263? si\u281? o audiencj\u281? u regenta. Nicholas poci\u261?gn\u261?\u322? nosem i szarpn\u261?\u322? w roztargnieniu za
pasek. - Nie mo\u380?esz nawet s\u322?owem powiedzie\u263? o rzucaniu wyzwania
kanclerzowi. Niech ich to zaskoczy, po tym, jak ju\u380? tw\u243?j tytu\u322? zo
stanie potwierdzony. Przyda\u322?by ci si\u281? protektor. - Nicholas zwiesi\u32
2? g\u322?ow\u281? w zamy\u347?leniu.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Pan nie m\u243?g\u322?by by\u263? jego protektorem? - zapyta\u322?a Rachel.\pa
r\pard\plain\hyphpar} {
- To by tylko przysporzy\u322?o mu k\u322?opot\u243?w. Powiem wi\u281?cej: lepie
j \u380?eby nikt nie wiedzia\u322?, \u380?e przyszli\u347?cie pyta\u263? mnie o
rad\u281?. Je\u347?li zostaniemy skojarzeni jako spiskowcy, \u378?le sko\u324?cz
y si\u281? to dla nas wszystkich. Musimy szybko zako\u324?czy\u263? t\u281? rozm
ow\u281? i nie powinni\u347?cie tu wraca\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Kto\u347? wie, \u380?e tu jeste\u347?my? - zapyta\u322? Jason.\par\pard\plain\

hyphpar} {
- W Trensicourt roi si\u281? od szpieg\u243?w. - Nicholas splun\u261?\u322?. - M
usicie traktowa\u263? ka\u380?d\u261? osob\u281? jak potencjalnego zdrajc\u281?.
Mn\u243?stwo zawodowych szpieg\u243?w \u380?yje sobie ca\u322?kiem wygodnie w t
ym mie\u347?cie, nie wspominaj\u261?c ju\u380? o legionach zwyk\u322?ych donosic
ieli, gotowych sprzeda\u263? sekret, kiedy tylko go poznaj\u261?.\par\pard\plain
\hyphpar} {
- My\u347?li pan, \u380?e szpiedzy widzieli, \u380?e tu przyszli\u347?my? - zani
epokoi\u322?a si\u281? Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Z pewno\u347?ci\u261? - zapewni\u322? j\u261? Nicholas. - M\u243?j zau\u322?ek
jest stale obserwowany. Obserwatorzy mog\u261? nie zna\u263? waszej to\u380?sam
o\u347?ci, ale wiedz\u261?, \u380?e tu jeste\u347?cie. Wyjdziecie z kuszami. Moj
e modele stanowi\u261? wzorzec dla ca\u322?ego Lyrianu. Bro\u324? mo\u380?e wyst
arczy\u263? jako pretekst wyja\u347?niaj\u261?cy, dlaczego nowo przybyli do Tren
sicourt z\u322?o\u380?yli mi wizyt\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dok\u261?d potem powinni\u347?my si\u281? uda\u263?? - zapyta\u322? Jason.\par
\pard\plain\hyphpar} {
- Chcecie, \u380?eby wrak bez n\u243?g obmy\u347?li\u322? wam strategi\u281?? Nicholas zarechota\u322?. - Jeste\u347?cie m\u322?odzi i obcy w tym miejscu. Mo\
u380?e zdo\u322?a\u322?bym uchroni\u263? was od pocz\u261?tkowych potkni\u281?\u
263?? Moje b\u322?\u281?dy wiele mnie nauczy\u322?y. Ostrzegam: polityka w Trens
icourt jest bezwzgl\u281?dna. Nawet najbardziej precyzyjne plany nie uchroni\u26
1? was przed wszelkimi mo\u380?liwymi pu\u322?apkami.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Rozumiem - powiedzia\u322? Jason. - Ale jeste\u347?my tu, musimy spr\u243?bowa
\u263?. Nicholas owin\u261?\u322? lu\u378?ny pasek ciasno wok\u243?\u322? d\u322
?oni. - Dobrze wi\u281?c. Ile macie pieni\u281?dzy? - To b\u281?dzie kosztowa\u2
63?? - spyta\u322? Jason. - \u377?le mnie zrozumia\u322?e\u347? - odpar\u322? Ni
cholas. - Chc\u281? wam pom\u243?c. Kusze b\u281?d\u261? za darmo, razem z rad\u
261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mamy z\u322?ot\u261? kulk\u281?, srebrn\u261? i troch\u281? drobnych - odpowie
dzia\u322?a Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie wystarczy. - Nicholas poci\u261?gn\u261?\u322? nosem. - Pieni\u261?dze i z
najomo\u347?ci znacz\u261? wszystko w Trensicourt. Jedno cz\u281?sto wi\u261?\u3
80?e si\u281? z drugim. Poniewa\u380? nie macie znajomo\u347?ci, b\u281?dziecie
potrzebowa\u263? pieni\u281?dzy. Dostarcz\u281? wam ich.\par\pard\plain\hyphpar}
{
- Jest pan zbyt uprzejmy - powiedzia\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
Nicholas prychn\u261?\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mam znacznie wi\u281?cej pieni\u281?dzy, ni\u380? jestem w stanie wyda\u263?.
Dam wam ich wi\u281?c wystarczaj\u261?co du\u380?o, \u380?eby\u347?cie stali si\
u281? niebezpieczni dla moich wrog\u243?w. Podejmujecie ogromne ryzyko, a ja nap
rawd\u281? niewielkie. Nie jestem a\u380? tak hojny, jak to mo\u380?e wydawa\u26
3? si\u281? na pierwszy rzut oka. Strze\u380?cie si\u281?. Inni r\u243?wnie\u380
? b\u281?d\u261? pr\u243?bowali was wykorzysta\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jasne - powiedzia\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wy dwoje powinni\u347?cie wyj\u347?\u263? osobno - poradzi\u322? Nicholas. - N
ie wida\u263? po was wystarczaj\u261?co du\u380?o rodzinnego podobie\u324?stwa d
la wprawnych oczu, \u380?eby uznano was za spokrewnionych.\par\pard\plain\hyphpa
r} {
- Ale my naprawd\u281? jeste\u347?my\u8230? - zacz\u281?\u322?a si\u281? broni\u
263? Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie musicie t\u322?umaczy\u263? - przerwa\u322? jej Nicholas. - Jestem pewien,
\u380?e macie swoje powody. - Spojrza\u322? na Jasona. - Zatrzymuj\u261?c przy
sobie Rachel, niepotrzebnie narazisz j\u261? na niebezpiecze\u324?stwo i uczynis
z trudniejszym ustalenie swojej pozycji.\par\pard\plain\hyphpar} {
Wyjdziesz pierwszy. M\u243?j agent wynajmie ch\u322?opca, kt\u243?ry odprowadzi
ci\u281? do najlepszego krawca i najlepszego kowala w mie\u347?cie. Wizyty u naj
lepszych kupc\u243?w umniejsz\u261? znaczenie wizyty u mnie i pozwol\u261? ci wy
posa\u380?y\u263? si\u281? stosownie. Jeste\u347? przystojnym m\u322?odzie\u324?
cem. Odpowiedni str\u243?j poprawi twoj\u261? wiarygodno\u347?\u263?. R\u243?b w

ra\u380?enie z nikim niezwi\u261?zanego, stan kawalerski bowiem mo\u380?e pom\u2


43?c zmi\u281?kczy\u263? kilka serc i mo\u380?liwe, \u380?e otworzy dla ciebie k
ilkoro drzwi.\par\pard\plain\hyphpar} {
- A co ze mn\u261?? - zapyta\u322?a Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wynajm\u281? ch\u322?opca, \u380?eby odprowadzi\u322? ci\u281? do pensjonatu odpar\u322? Nicholas. - B\u281?dziesz m\u243?wi\u263?, \u380?e czekasz na kuzyn
a, kt\u243?ry ma wr\u243?ci\u263? z Rostenburga. Wymy\u347?l imi\u281?. Wyjecha\
u322? jako najemnik.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Czyli mam siedzie\u263? i czeka\u263? - nad\u261?sa\u322?a si\u281? Rachel. Nie potrzeba b\u281?dzie wiele czasu, \u380?eby Jasonowi uda\u322?o si\u281? lub
nie. M\u261?drzej b\u281?dzie dla was dwojga, je\u347?li w Trensicourt b\u281?d
ziecie si\u281? trzyma\u263? osobno. Wrogowie z rado\u347?ci\u261? wykorzystaj\u
261? wasze powi\u261?zania jako s\u322?abo\u347?\u263?. Je\u347?li kt\u243?rekol
wiek z was zostanie kiedykolwiek zapytane o to drugie, to spotkali\u347?cie si\u
281? w drodze do miasta. Kiedy si\u281? zorientowali\u347?cie, \u380?e oboje zam
ierzacie zrobi\u263? u mnie zakupy, postanowili\u347?cie wybra\u263? si\u281? ra
zem do mojego warsztatu. Tylko tyle wiecie na sw\u243?j temat.\par\pard\plain\hy
phpar} {
- M\u243?wi pan, \u380?e to nie zajmie mi wiele czasu? - zapyta\u322? Jason.\par
\pard\plain\hyphpar} {
- Twoim ostatnim przystankiem po zakupach b\u281?dzie \u8222?Przewr\u243?cony Ki
elich\u8221? - ci\u261?gn\u261?\u322? Nicholas. - W\u322?a\u347?ciciel nazywa si
\u281? Tedril. Je\u347?li mu si\u281? spodobasz, mo\u380?e ci\u281? zaprowadzi\u
263? przed oblicze regenta. \u8222?Przewr\u243?cony Kielich\u8221? to najwspania
lszy lokal w Trensicourt. Astronomiczne ceny sprawiaj\u261?, \u380?e tylko bogac
i i wp\u322?ywowi mog\u261? tam jada\u263? lub nocowa\u263?. Nieznani podr\u243?
\u380?ni rzadko kiedy przekraczaj\u261? jego pr\u243?g. Tedril ci\u281? sprawdzi
. Je\u380?eli uwierzy, \u380?e jeste\u347? prawdziwym lordem, pomo\u380?e ci. Je
\u347?li zw\u281?szy oszustwo, jego z\u322?a opinia ci\u281? zniszczy.\par\pard\
plain\hyphpar} {
- A co mam zrobi\u263?, \u380?eby dobrze pachnie\u263??\par\pard\plain\hyphpar}
{
- Tedril uwielbia aromat z\u322?ota i srebra. Jednak trzeba wi\u281?cej ni\u380?
bogactw, \u380?eby wypracowa\u263? sobie u niego dobr\u261? opini\u281?. Powied
z mu, \u380?e jeste\u347? potomkiem starej rodziny, kt\u243?ra straci\u322?a zie
mie, a ty pragniesz dowie\u347?\u263? swoich praw do Caberton jako prawdziwy dzi
edzic. Istnieje kilka takich rodzin, wi\u281?c nie wchod\u378? w szczeg\u243?\u3
22?y. Niech si\u281? zastanawia. Poka\u380? mu pier\u347?cie\u324?. Powiedz, \u3
80?e Galloran da\u322? go tobie, ale powiedz to, mrugaj\u261?c przy tym. Powiedz
mu, \u380?e jeste\u347? starym przyjacielem Bartleya z Wershon.\par\pard\plain\
hyphpar} {
- Kogo? - dopyta\u322? si\u281? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zdrajcy, kt\u243?ry zaniedba\u322? w\u322?asn\u261? rodzin\u281? i sprzeda\u32
2? honor, \u380?eby zapewni\u263? sobie miejsce na dworze. Wielki, przyjazny g\u
322?upiec, Bartley, ryczy, gdy jest trze\u378?wy, i grzmi, gdy jest pijany. Rzad
ko zjawia si\u281? w mie\u347?cie, ale kiedy ju\u380? si\u281? pojawi, jest rozr
zutny jak \u380?eglarz na przepustce. Ma s\u322?abo\u347?\u263? do nieszcz\u281?
\u347?nik\u243?w, wi\u281?c Tedril ci uwierzy.\par\pard\plain\hyphpar} {
- A co potem? - pyta\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wynajmij pok\u243?j. Pozw\u243?l Tedrilowi ustali\u263? cen\u281? i nie targuj
si\u281?. Dam ci mn\u243?stwo pieni\u281?dzy. A potem id\u378? zagra\u263?. Kil
ku arystokrat\u243?w grywa w \u8222?Przewr\u243?conym Kielichu\u8221?. B\u261?d\
u378? przyjazny. Przegraj mn\u243?stwo pieni\u281?dzy. Szybko znajdziesz przyjac
i\u243?\u322?. Niech jeden albo dw\u243?ch nowych przyjaci\u243?\u322? zostanie
twoimi patronami na dworze. Miejmy nadziej\u281?, \u380?e to wystarczy, by przek
ona\u263? regenta do zatwierdzenia twojego tytu\u322?u.\par\pard\plain\hyphpar}
{
- A co z konkursem?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Rzu\u263? wyzwanie kanclerzowi w ci\u261?gu tygodnia od uzyskania tytu\u322?u
- powiedzia\u322? Nicholas. - Nowicjusz, kt\u243?ry pr\u243?buje znale\u378?\u26

3? drog\u281? w\u347?r\u243?d polityki wy\u380?szych klas Trensicourt, nie przet


rwa zbyt d\u322?ugo.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Znasz pytanie, kt\u243?re mo\u380?e zabi\u263? mu klina? - zapyta\u322?a Rache
l.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Gdybym potrafi\u322? zabi\u263? mu klina, nie straci\u322?bym tytu\u322?u. Mus
isz by\u263? w stanie udowodni\u263? poprawno\u347?\u263? swojej odpowiedzi. I n
ie mo\u380?e to by\u263? jaka\u347? trywialna sztuczka, typu: ile palc\u243?w tr
zymasz wyprostowanych za plecami. Potrzebujesz pytania, na kt\u243?re druga osob
a b\u281?dzie w stanie odpowiedzie\u263?, ale musisz umie\u263? poprze\u263? fak
tami swoj\u261? lepsz\u261? odpowied\u378?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Czyli zagadka - powiedzia\u322? Jason. - Albo pytanie o fakt. A co, gdybym zap
yta\u322? go o pierwsz\u261? sylab\u281? S\u322?owa, kt\u243?re mo\u380?e zniszc
zy\u263? Maldora?\par\pard\plain\hyphpar} {
Ko\u322?ysz\u261?c si\u281? w uprz\u281?\u380?y, Nicholas parskn\u261?\u322? \u3
47?miechem.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To prawie warte spr\u243?bowania, \u380?eby zobaczy\u263? ich miny. \u379?aden
z nich nie wiedzia\u322?by, \u380?e takie s\u322?owo istnieje. Ty nie mia\u322?
by\u347? \u380?adnego dowodu. Niemniej, z obawy, \u380?e takie s\u322?owo jednak
istnieje, konkurs natychmiast zosta\u322?by zako\u324?czony, a ty by\u347? znik
n\u261?\u322?. Maldor bez w\u261?tpienia interweniowa\u322?by osobi\u347?cie. Ty
, Rachel, ja, Tedril\u8230? My wszyscy zostaliby\u347?my zabici. Wraz z wieloma,
je\u347?li nie wszystkimi, kt\u243?rzy us\u322?yszeli twoje s\u322?owa na dworz
e. Chocia\u380? zgin\u281?\u322?oby wielu moich starych wrog\u243?w, to tylko pr
zy\u347?pieszy\u322?oby upadek Trensicourt.\par\pard\plain\hyphpar} {
- W takim razie pewnie nie powinienem te\u380? wspomina\u263?, \u380?e jestem Po
za\u347?wiatowcem - doda\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie, o ile nie marzy ci si\u281? natychmiastowe uwi\u281?zienie - przytakn\u26
1?\u322? Nicholas. - Rozumiesz sytuacj\u281?. Moje najlepsze wysi\u322?ki, by ob
ali\u263? Copernuma, zawiod\u322?y. Jeden raz doradza\u322?em innemu ch\u281?tne
mu, ale on te\u380? zawi\u243?d\u322?. To ty musisz wymy\u347?li\u263?, jak poko
na\u263? Copernuma.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie mog\u281? mu pom\u243?c? - zapyta\u322?a Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Je\u347?li masz jaki\u347? pomys\u322?, podziel si\u281? nim teraz - powiedzia
\u322? Nicholas. - Jason nie powinien nigdy wi\u281?cej si\u281? ze mn\u261? kon
taktowa\u263?, a ty tak\u380?e powinna\u347? go unika\u263?, dop\u243?ki nie zak
o\u324?czy swoich spraw w Trensicourt.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Pami\u281?tasz jakie\u347? szczeg\u243?lne zagadki? - zapyta\u322? Jason.\par\
pard\plain\hyphpar} {
Rachel pokr\u281?ci\u322?a g\u322?ow\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Sama nie wiem. Im wi\u281?cej ze mnie zabierasz, tym wi\u281?ksza si\u281? sta
j\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dziura - powiedzia\u322? Nicholas. - Mamy tu podobne zagadki.\par\pard\plain\h
yphpar} {
Rachel zmarszczy\u322?a czo\u322?o.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Bli\u378?niaki stoj\u261? na rozstaju dr\u243?g. Jeden zawsze m\u243?wi prawd\
u281?, drugi zawsze k\u322?amie. Jedna droga prowadzi do szcz\u281?\u347?cia, dr
uga do zniszczenia. Mo\u380?esz zada\u263? tylko jedno pytanie jednemu bli\u378?
niakowi. Jakie pytanie zadasz, \u380?eby znale\u378?\u263? w\u322?a\u347?ciw\u26
1? drog\u281??\par\pard\plain\hyphpar} {
- Chyba s\u322?ysza\u322?em t\u281? zagadk\u281? - powiedzia\u322? Jason - ale n
ie pami\u281?tam odpowiedzi. Nicholas spu\u347?ci\u322? wzrok, poruszaj\u261?c b
ezg\u322?o\u347?nie ustami. A potem odchrz\u261?kn\u261?\u322?. - Zapyta\u322?by
m jednego z nich, dowolnego, kt\u243?r\u261? drog\u281? wskaza\u322?by mi jego b
rat jako t\u281?, kt\u243?ra prowadzi do szcz\u281?\u347?cia, a potem poszed\u32
2?bym t\u261? drug\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Znasz t\u281? zagadk\u281?? - zmartwi\u322?a si\u281? Rachel.\par\pard\plain\h
yphpar} {
- Nie, pos\u322?u\u380?y\u322?em si\u281? rozumem - odpowiedzia\u322? Nicholas.
- I Taka zagadka to nieg\u322?upi pomys\u322?, ale Copernum rozumuje jeszcze lep
iej ode mnie. Niezale\u380?nie od tego, jak\u261? taktyk\u261? si\u281? pos\u322

?u\u380?ycie, trudno b\u281?dzie go sko\u322?owa\u263?.\par\pard\plain\hyphpar}


{
- A je\u347?li przegram, strac\u281? tytu\u322?? - zapyta\u322? Jason.\par\pard\
plain\hyphpar} {
Nicholas wzruszy\u322? ramionami.\par\pard\plain\hyphpar} {
- I \u380?ycie, je\u380?eli nie opu\u347?cisz po\u347?piesznie Trensicourt. Dla
przybysza, kt\u243?ry przeciwstawi\u322? si\u281? Copernumowi, pozostanie w Tren
sicourt po kl\u281?sce mo\u380?e by\u263? \u347?miertelnie niebezpieczne. Oczywi
\u347?cie, po wygranej, twojemu \u380?yciu b\u281?dzie zagra\u380?a\u322?o co na
jmniej takie samo niebezpiecze\u324?stwo.\par\pard\plain\hyphpar} {
- I nawet je\u347?li go pokonam, Copernum straci tylko urz\u261?d kanclerza? - u
pewni\u322? si\u281? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zachowa wszystkie pozosta\u322?e przywileje i tytu\u322?y - potwierdzi\u322? N
icholas. - A po trzech miesi\u261?cach b\u281?dzie mia\u322? prawo rzuci\u263? w
yzwanie tobie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mam wi\u281?cej zagadek - zasugerowa\u322?a Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
Powiedzia\u322?a kilka, a Nicholas na wszystkie odpowiedzia\u322?. Jason nie pot
rafi\u322? odgadn\u261?\u263? odpowiedzi na wi\u281?kszo\u347?\u263? i zacz\u261
?\u322? traci\u263? wiar\u281?, czy uda mu si\u281?, skoro Nicholas i pozostali
zawiedli.\par\pard\plain\hyphpar} {
Kiedy Rachel sko\u324?czy\u322?y si\u281? zagadki, Jason odchrz\u261?kn\u261?\u3
22?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mog\u281? porozmawia\u263? z Rachel przez chwil\u281? na osobno\u347?ci?\par\p
ard\plain\hyphpar} {
- Ale\u380? prosz\u281? bardzo.\par\pard\plain\hyphpar} {
Nicholas poci\u261?gn\u261?\u322? za kilka pask\u243?w i odjecha\u322? na szynie
w przeciwleg\u322?y k\u261?t pokoju.\par\pard\plain\hyphpar} {
Rachel pochyli\u322?a si\u281? ku Jasonowi.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Co my\u347?lisz? - szepn\u281?\u322?a.\par\pard\plain\hyphpar} {
- My\u347?l\u281?, \u380?e nigdy wi\u281?cej nie b\u281?dziemy mieli takiej szan
sy - odpowiedzia\u322? cicho Jason. - Z pieni\u281?dzmi i radami Nicholasa mamy
prawdziw\u261? szans\u281? rzuci\u263? wyzwanie Copernumowi.\par\pard\plain\hyph
par} {
- Ale czy zdo\u322?asz go pokona\u263??\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie przekonamy si\u281?, dop\u243?ki nie spr\u243?buj\u281?. Je\u347?li dostan
\u281? si\u281? do skarbca m\u261?dro\u347?ci, b\u281?dziemy mieli po\u322?ow\u2
81? sylab. Podsun\u281?\u322?a\u347? mi kilka dobrych zagadek. A ja porz\u261?dn
ie si\u281? zastanowi\u281?, zanim rzuc\u281? wyzwanie. Masz co\u347? przeciwko
temu, \u380?e si\u281? rozdzielimy?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie. Je\u347?li wszystko inne zawiedzie, spotkamy si\u281? w miejscu, kt\u243?
re zaproponowa\u322? Ferrin, w zaje\u378?dzie \u8222?Pod Kulawym Jeleniem\u8221?
.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zawsze to jaki\u347? plan.\par\pard\plain\hyphpar} {\par\pard\hyphpar }{\page
}
{\line }
{\s1 \afs32
{\qc
Rozdzia\u322? 14
{\line }
Pytania i odpowiedzi\par\pard\plain\hyphpar}\par\pard\plain\hyphpar} {
Niedaleko od szerokiej alei biegn\u261?cej od bram zamku wznosi\u322? si\u281? w
ysoki na cztery pi\u281?tra \u8222?Przewr\u243?cony Kielich\u8221?, pot\u281?\u3
80?na, kamienna budowla, odsuwaj\u261?ca si\u281? z ka\u380?d\u261? kondygnacj\u
261? do ulicy, \u380?eby pomie\u347?ci\u263? balkony, ozdobne blanki i trzy dumn
e maszty flagowe zwie\u324?czaj\u261?ce ca\u322?o\u347?\u263?. Wielki brukowany
korytarz wychodzi\u322? na ulic\u281?, otwieraj\u261?c powozom dost\u281?p do za
daszonego wej\u347?cia.\par\pard\plain\hyphpar} {
Gdy zmierzch ju\u380? dogasa\u322?, Jason wszed\u322? do budynku i przeci\u261?\
u322? luksusowe foyer, kieruj\u261?c si\u281? do ozdobnych drzwi na drugim ko\u3
24?cu. Jego nowe szaty wydawa\u322?y si\u281? zbyt jedwabiste, ale pasowa\u322?y

doskonale. Stara\u322? si\u281? okazywa\u263? pewno\u347?\u263? siebie, jakby p


rzynale\u380?a\u322? do tego miejsca. Niski m\u281?\u380?czyzna w doskonale skro
jonym stroju sta\u322? przed krzepkim stra\u380?nikiem z mieczem.\par\pard\plain
\hyphpar} {
- Z kim mamy przyjemno\u347?\u263?, panie? - zapyta\u322? uprzejmie niski m\u281
?\u380?czyzna.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jestem lord Jason z Caberton.\par\pard\plain\hyphpar} {
M\u281?\u380?czyzna przyjrza\u322? si\u281? Jasonowi podejrzliwie, w\u281?druj\u
261?c wzrokiem od st\u243?p do czubka g\u322?owy. Z pewnymi oporami uzna\u322? w
ynik ogl\u281?dzin za satysfakcjonuj\u261?cy.\par\pard\plain\hyphpar} {
Odprowadzi\u322? Jasona do eleganckiej \u347?wietlicy, gdzie bogato odziani klie
nci jedli na wspania\u322?ej zastawie i popijali z kielich\u243?w. Zaprowadzi\u3
22? go do miejsca, gdzie smag\u322?y m\u281?\u380?czyzna o ulizanych w\u322?osac
h sta\u322? i rozmawia\u322? ze starsz\u261? par\u261? siedz\u261?c\u261? przed
talerzami z na wp\u243?\u322? zjedzon\u261? ryb\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Panie Tedril, pozwoli pan, \u380?e przedstawi\u281? lorda Jasona z Caberton oznajmi\u322? niski m\u281?\u380?czyzna, przerywaj\u261?c tamtym rozmow\u281?.\p
ar\pard\plain\hyphpar} {
- Lordzie Jasonie - powita\u322? go Tedril; w o wiele bardziej oczywisty spos\u2
43?b ni\u380? niski m\u281?\u380?czyzna przyjrza\u322? si\u281? odzieniu Jasona
- co za przyjemno\u347?\u263? pana pozna\u263?. - Skin\u261?\u322? do niskiego m
\u281?\u380?czyzny, kt\u243?ry po\u347?piesznie si\u281? oddali\u322?. Potem odw
r\u243?ci\u322? si\u281? do spo\u380?ywaj\u261?cej kolacj\u281? pary. - Pa\u324?
stwo wybacz\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ale\u380? bardzo prosz\u281? - powiedzia\u322? siedz\u261?cy m\u281?\u380?czyz
na.\par\pard\plain\hyphpar} {
- T\u281?dy.\par\pard\plain\hyphpar} {
Tedril wyprowadzi\u322? Jasona ze \u347?wietlicy do przytulnego biura, gdzie sta
\u322?o biurko z drewna drzewa owocowego i trzy fotele z uszakami. Gruby bordowy
dywan przykrywa\u322? pod\u322?og\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Wskaza\u322? Jasonowi, \u380?eby siada\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie by\u322?em \u347?wiadomy, \u380?e ktokolwiek posiada tytu\u322? lorda Cabe
rton - oznajmi\u322? jakby nigdy nic.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zdoby\u322?em tytu\u322? z dala od dworu - powiedzia\u322? Jason, staraj\u261?
c si\u281? ze wszystkich si\u322?, \u380?eby brzmie\u263? jak wyrafinowany cz\u3
22?owiek.\par\pard\plain\hyphpar} {
Pier\u347?cie\u324? mia\u322? na palcu, ale nie chc\u261?c wyj\u347?\u263? na zd
esperowanego albo nastawionego obronnie, nie wykona\u322? \u380?adnego ruchu, by
zwr\u243?ci\u263? uwag\u281? na klejnot.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Rozumiem. Oryginalne. Obcy w Trensicourt nagle awansuje do naszej arystokracji
.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Moim rodzicom Trensicourt nie by\u322?o obce - sk\u322?ama\u322? rezolutnym to
nem Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
Tedril popatrzy\u322? mu w oczy.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Regent uzna\u322? ju\u380? pa\u324?skie roszczenia?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jeszcze nie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mo\u380?e m\u243?g\u322?bym by\u263? pomocny. Jak d\u322?ugo zamierza pan tu p
ozosta\u263??\par\pard\plain\hyphpar} {
- Co najmniej kilka dni. Z rado\u347?ci\u261? zap\u322?ac\u281? z g\u243?ry.\par
\pard\plain\hyphpar} {
- Dla nieznajomego bez kredytu by\u322?oby stosowne wp\u322?aci\u263? dwie\u347?
cie droom depozytu.\par\pard\plain\hyphpar} {
Nicholas poduczy\u322? Jasona w kwestiach tutejszej waluty. Z\u322?ote kulki by\
u322?y warte sto droom, srebrne pi\u281?\u263?dziesi\u261?t. Dwie\u347?cie droom
to by\u322?a ma\u322?a fortuna. Jason wyj\u261?\u322? dwie z\u322?ote kulki z n
owego mieszka. W\u322?a\u347?ciciel pensjonatu przyj\u261?\u322? op\u322?at\u281
?, nie zdradzaj\u261?c najmniejszym gestem, \u380?e jest pod wra\u380?eniem.\par
\pard\plain\hyphpar} {
- Podr\u243?\u380?owa\u322?em - powiedzia\u322? Jason. - To b\u281?dzie prawdziw
a ulga przespa\u263? si\u281? wreszcie w \u322?\u243?\u380?ku.\par\pard\plain\hy

phpar} {
- Pozna\u322?em pa\u324?skich rodzic\u243?w? - zapyta\u322? Tedril.\par\pard\pla
in\hyphpar} {
- Rozpozna\u322?by pan ich imiona, ale nie powinni\u347?my na razie o nich rozma
wia\u263?. Do\u322?\u261?cz\u261? do mnie w swoim czasie.\par\pard\plain\hyphpar
} {
- Ciep\u322?o wspominam wielu wygna\u324?c\u243?w. Przypomina pan dawnego barona
Leramy.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason wzruszy\u322? ramionami.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie powinienem niczego komentowa\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Tedril u\u347?miechn\u261?\u322? si\u281? porozumiewawczo.\par\pard\plain\hyphpa
r} {
- Ludzie \u378?le rozumieli motywy, kt\u243?rymi kierowa\u322? si\u281? baron. N
iekt\u243?rzy uznali jego dzia\u322?ania za zdrad\u281?. Inni przewidzieli, \u38
0?e m\u243?g\u322? dzia\u322?a\u263? dla dobra kr\u243?lestwa. Po prostu podj\u2
61?\u322? swoje dzia\u322?ania zbyt wcze\u347?nie, zanim monarchia naprawd\u281?
podupad\u322?a. Jak uzyska\u322? pan tytu\u322? lorda Caberton?\par\pard\plain\
hyphpar} {
- Przez Gallorana, rzecz jasna - rzuci\u322? lekko Jason. - Nada\u322? ten tytu\
u322? mojemu ojcu w wi\u281?zieniu. Ojciec dochowa\u322? tajemnicy.\par\pard\pla
in\hyphpar} {
A kiedy podupad\u322? na zdrowiu, przekaza\u322? niedawno tytu\u322? mnie. W prz
eciwie\u324?stwie do niego, zamierzam si\u281?gn\u261?\u263? po nale\u380?ne mi
przywileje.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Fascynuj\u261?ca historia - powiedzia\u322? z pob\u322?a\u380?aniem w g\u322?o
sie Tedril. - Jak us\u322?ysza\u322? pan o \u8222?Przewr\u243?conym Kielichu\u82
21??\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wicehrabia Bartley z Wershon poleci\u322? mi pana.\par\pard\plain\hyphpar} {
Tedril si\u281? rozpromieni\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Przyja\u378?ni si\u281? pan z wicehrabi\u261??\par\pard\plain\hyphpar} {
- Poznali\u347?my si\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Co za szcz\u281?\u347?cie - entuzjazmowa\u322? si\u281? Tedril. - Wiedzia\u322
? pan, \u380?e w\u322?a\u347?nie si\u281? u nas zatrzyma\u322??\par\pard\plain\h
yphpar} {
- Nie - odpar\u322? Jason, maj\u261?c nadziej\u281?, \u380?e jego u\u347?miech n
ie zdradza\u322? s\u322?abo\u347?ci, kt\u243?ra w\u322?a\u347?nie go ogarn\u281?
\u322?a.\par\pard\plain\hyphpar} {
Tedril wyszczerzy\u322? z\u281?by, jakby by\u322? pewien, \u380?e to wszystko cz
\u281?\u347?\u263? z g\u243?ry zaplanowanej strategii.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Prosz\u281? ze mn\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Wychodz\u261?c za Tedrilem z pokoju, Jason j\u281?kn\u261?\u322? w my\u347?lach.
W\u322?a\u347?ciciel pensjonatu zaczyna\u322? wierzy\u263? w jego histori\u281?
. Dlaczego musia\u322? wspomnie\u263? o Bartleyu? Fa\u322?szywe referencje stano
wi\u322?y cz\u281?\u347?\u263? planu, ale rozmowa uk\u322?ada\u322?a si\u281? ta
k dobrze, \u380?e pewnie nie by\u322?y potrzebne. Jason stara\u322? si\u281? zac
howa\u263? spok\u243?j. Zosta\u322?a mu tylko jedna nadzieja - blefowa\u263? a\u
380? do ko\u324?ca.\par\pard\plain\hyphpar} {
Przeszli przez jadalni\u281? i ruszyli wy\u322?o\u380?onym boazeri\u261? korytar
zem, a potem wspi\u281?li si\u281? po wy\u322?o\u380?onych dywanem schodach do p
okoju z ma\u322?ym barem w k\u261?cie i ogniem buzuj\u261?cym w kominku z zielon
ego marmuru. Kilku m\u281?\u380?czyzn sta\u322?o wok\u243?\u322? d\u322?ugiego w
y\u322?o\u380?onego filcem sto\u322?u i rzuca\u322?o ko\u347?\u263?mi. Wielki m\
u281?\u380?czyzna, kt\u243?rego rude, faluj\u261?ce w\u322?osy opada\u322?y na r
amiona, klepn\u261?\u322? si\u281? w udo i rykn\u261?\u322? \u347?miechem. Kilku
pozosta\u322?ych m\u281?\u380?czyzn j\u281?kn\u281?\u322?o.\par\pard\plain\hyph
par} {
- Wicehrabio Wershon - odezwa\u322? si\u281? Tedril.\par\pard\plain\hyphpar} {
Rudow\u322?osy m\u281?\u380?czyzna odwr\u243?ci\u322? si\u281? z u\u347?miechem.
\par\pard\plain\hyphpar} {
- Pami\u281?ta pan lorda Jasona z Caberton?\par\pard\plain\hyphpar} {

- Caberton, powiadasz? - powt\u243?rzy\u322? gromko Bardey, patrz\u261?c oboj\u2


81?tnie na Jasona.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason poczu\u322? si\u281? jak g\u322?upiec. Na razie tylko Bartley patrzy\u322?
mu w twarz - pozostali m\u281?\u380?czy\u378?ni byli zaj\u281?ci gr\u261?. Jego
starania, \u380?eby potwierdzi\u263? swoj\u261? wiarygodno\u347?\u263?, zaraz p
osypi\u261? si\u281? w proch. Patrz\u261?c Bardeyowi w oczy, Jason mrugn\u261?\u
322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- A tak, Jason, przyjacielu, jak si\u281? miewasz?\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason odetchn\u261?\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie najgorzej.\par\pard\plain\hyphpar} {
Bartley podszed\u322? i obj\u261?\u322? go za ramiona. - Chod\u378? ze mn\u261?,
przyjacielu, \u380?eby\u347?my mogli powspomina\u263?. Prosz\u281? nam wybaczy\
u263?. Jason nawet nie spojrza\u322? w stron\u281? Tedrila. Bartley poprowadzi\u
322? Jasona do s\u261?siedniego pokoju. - Wi\u281?c kim, u diab\u322?a, jeste\u3
47?? - zapyta\u322? chrapliwym szeptem. Jego oddech cuchn\u261?\u322? pikantn\u2
61? kie\u322?bas\u261?. - Moja rodzina zosta\u322?a wyp\u281?dzona wiele lat tem
u. Jestem tu, \u380?eby pom\u243?c odzyska\u263? cz\u281?\u347?\u263? nale\u380?
nego nam szacunku. Naprawd\u281? jestem lordem Caberton. - Jason pokaza\u322? pi
er\u347?cie\u324?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Bartley zerkn\u261?\u322?, mru\u380?\u261?c oczy.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Na to wygl\u261?da.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mia\u322?em nadziej\u281?, \u380?e regent potwierdzi m\u243?j tytu\u322? lorda
Gruzowiska.\par\pard\plain\hyphpar} {
Bartley wybuch\u322? gromkim \u347?miechem i klepn\u261?\u322? Jasona w plecy z
takim rozmachem, \u380?e ch\u322?opak prawie straci\u322? r\u243?wnowag\u281?.\p
ar\pard\plain\hyphpar} {
- Caberton to zawsze jaki\u347? pocz\u261?tek. Jeste\u347? dobrze ubrany. Rodzin
a ma jakie\u347? zasoby?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mam pieni\u261?dze.\par\pard\plain\hyphpar} {
- A lubisz gra\u263??\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nigdy nie by\u322?em szczeg\u243?lnie rozwa\u380?ny.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Grasz w Kostki?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie znam tej gry.\par\pard\plain\hyphpar} {
Bartley si\u281? zawaha\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ale masz pieni\u261?dze?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Tak.\par\pard\plain\hyphpar} {
Wicehrabia go obj\u261?\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Marzenie! M\u322?ody, posa\u380?ny nowicjusz! \u379?a\u322?uj\u281?, \u380?e n
ie gramy w Knykcie! Mo\u380?e jutro. Chod\u378?, do\u322?\u261?cz do nas. - Bart
ley wypu\u347?ci\u322? go z u\u347?cisku, ale nadal trzyma\u322? go za \u322?oki
e\u263?, patrz\u261?c nagle zupe\u322?nie powa\u380?nie. - Najpierw jednak musis
z mi powiedzie\u263?, jak zdoby\u322?e\u347? pier\u347?cie\u324?. Jest autentycz
ny.\par\pard\plain\hyphpar} {
- M\u243?j ojciec odsiedzia\u322? troch\u281? czasu w wi\u281?zieniu razem z Gal
loranem.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie, naprawd\u281?, powiedz prawd\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ojciec go kupi\u322? - przyzna\u322? si\u281? cicho Jason.\par\pard\plain\hyph
par} {
- Kupi\u322?? - zapyta\u322? Bartley, zwi\u281?kszaj\u261?c u\u347?cisk.\par\par
d\plain\hyphpar} {
- Tak. Nie znam wszystkich szczeg\u243?\u322?\u243?w. Kupiec twierdzi\u322?, \u3
80?e naprawd\u281? pochodzi\u322? od wi\u281?\u378?nia, kt\u243?ry przesiedzia\u
322? troch\u281? czasu z Galloranem.\par\pard\plain\hyphpar} {
Bartley wypu\u347?ci\u322? jego \u322?okie\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Galloran - szepn\u261?\u322? ze zn\u281?kan\u261? min\u261?. - Czy wraz z pier
\u347?cieniem zdobyli\u347?cie te\u380? jakie\u347? wie\u347?ci?\par\pard\plain\
hyphpar} {
- Nie mam powodu podejrzewa\u263?, \u380?e Galloran prze\u380?y\u322? - powiedzi
a\u322? Jason, poniewa\u380? najwyra\u378?niej to w\u322?a\u347?nie chcia\u322?
us\u322?ysze\u263? Bartley. - Zamierzam powiedzie\u263?, \u380?e m\u243?j ojciec

by\u322? wi\u281?\u378?niem, kt\u243?ry otrzyma\u322? tytu\u322? i pier\u347?ci


e\u324?. Prawdziwa historia os\u322?abi\u322?aby moje prawa do tytu\u322?u.\par\
pard\plain\hyphpar} {
- Zbyt hojnie dzielisz si\u281? informacjami - powiedzia\u322? Bartley, otrz\u26
1?saj\u261?c si\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Moi rodzice uwa\u380?ali, \u380?e mog\u281? na pana liczy\u263? - powiedzia\u3
22? Jason. - Postanowi\u322?em zaryzykowa\u263? i rzuci\u263? ko\u347?\u263?mi.\
par\pard\plain\hyphpar} {
Bartley odchrz\u261?kn\u261?\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Racja, ko\u347?ci. Chod\u378?my.\par\pard\plain\hyphpar} {
Wicehrabia ruszy\u322?, machn\u261?wszy na Jasona, \u380?eby szed\u322? za nim.\
par\pard\plain\hyphpar} {
- W pierwszej chwili Kostki mog\u261? wydawa\u263? si\u281? skomplikowane. Jest
dw\u243?ch rzucaj\u261?cych. Jeden rzuca dla kasyna, drugi dla siebie. Gracze mo
g\u261? obstawia\u263? na kilka sposob\u243?w. Trzymaj si\u281? mnie, a za\u322?
apiesz zasady. Masz br\u261?z?\par\pard\plain\hyphpar} {
- G\u322?\u243?wnie z\u322?oto i srebro.\par\pard\plain\hyphpar} {
Bartley wyszczerzy\u322? z\u281?by.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mog\u281? ci rozmieni\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason do\u322?\u261?czy\u322? do m\u281?\u380?czyzn przy stole. Bartley przedsta
wi\u322? go jako lorda Caberton. Rzucaj\u261?cy dla kasyna by\u322? ubrany w cza
rn\u261? kamizelk\u281? haftowan\u261? z\u322?otem. Rzuca\u322? par\u261? dziesi
\u281?cio\u347?ciennych ko\u347?ci, czarn\u261? i bia\u322?\u261?. Drugi m\u281?
\u380?czyzna, kokieteryjny d\u380?entelmen w bia\u322?ych r\u281?kawiczkach, rzu
ca\u322? podobnymi ko\u347?\u263?mi, tylko \u380?e jego by\u322?y niebieskie i \
u380?\u243?\u322?te.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason obstawia\u322? wzgl\u281?dnie prawdopodobne wyniki. Wygra\u322? odrobin\u2
81?, zacz\u261?\u322? obstawia\u263? bardziej \u347?mia\u322?o i sporo przegra\u
322?, ponad sto droom poni\u380?ej wyj\u347?ciowej sumy. Potem obstawi\u322? bar
dzo ryzykownie, co si\u281? op\u322?aci\u322?o i po\u347?r\u243?d \u347?miech\u2
43?w i aplauzu zarobi\u322? na czysto dwie\u347?cie pi\u281?\u263?dziesi\u261?t
droom.\par\pard\plain\hyphpar} {
M\u281?\u380?czy\u378?ni \u347?miali si\u281? i krzyczeli, kiedy tracili i wygry
wali pieni\u261?dze. P\u243?\u378?nym wieczorem ponownie pojawi\u322? si\u281? T
edril. Wygl\u261?da\u322?o na to, \u380?e ca\u322?kowicie da\u322? si\u281? prze
kona\u263?. Da\u322? Jasonowi klucz i powiedzia\u322?, \u380?e s\u322?u\u380?\u2
61?cy zajmie si\u281? nim i pokojem, kiedy Jason b\u281?dzie gotowy. Jason ledwi
e go s\u322?ysza\u322? w ca\u322?ym tym zamieszaniu.\par\pard\plain\hyphpar} {
Tedril obieca\u322? mu pom\u243?c zapozna\u263? si\u281? z miastem i um\u243?wi\
u263? audiencj\u281? u regenta. M\u281?\u380?czyzna w eleganckim p\u322?aszczu z
by\u322? Tedrila machni\u281?ciem r\u281?ki, obejmuj\u261?c Jasona za ramiona w
bezmy\u347?lnym odruchu kole\u380?e\u324?stwa.\par\pard\plain\hyphpar} {
Wygrane Jasona dosz\u322?y niemal do trzystu, kiedy znowu gwa\u322?townie spad\u
322?y. Odszed\u322? od sto\u322?u, przegrawszy pi\u281?\u263?dziesi\u261?t droom
, i wyszed\u322? z Bartleyem.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dobrze ci posz\u322?o dzisiejszego wieczoru! - rykn\u261?\u322? wicehrabia. Tw
arz mia\u322? zaczerwienion\u261?, niemal tak p\u322?omienn\u261? jak w\u322?osy
. - Wygra\u322?e\u347? i przegra\u322?e\u347? wi\u281?cej ni\u380? wi\u281?kszo\
u347?\u263? m\u281?\u380?czyzn, kt\u243?rych widzia\u322?em przy stole. Podobnie
jak ja. Obaj jednak ograli\u347?my kasyno, i to jest pow\u243?d do uczczenia.\p
ar\pard\plain\hyphpar} {
- Dzi\u281?kuj\u281?, \u380?e przedstawi\u322? mnie pan pozosta\u322?ym.\par\par
d\plain\hyphpar} {
- Por\u281?cz\u281? za ciebie tak\u380?e na dworze. Ostatnie dwadzie\u347?cia la
t by\u322?o trudne dla wielu rod\u243?w. Ka\u380?dy zas\u322?uguje na drug\u261?
szans\u281?. Powiedz mi, kim s\u261? twoi rodzice?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Pouczyli mnie, \u380?ebym nikomu nic na ten temat nie m\u243?wi\u322?, nawet p
anu.\par\pard\plain\hyphpar} {
Bartley mrukn\u261?\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Pewnie maj\u261? racj\u281?. Gra\u322?e\u347? kiedy\u347? w Knykcie?\par\pard\

plain\hyphpar} {
- Nie.\par\pard\plain\hyphpar} {
Wicehrabia wyszczerzy\u322? z\u281?by w u\u347?miechu.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Najwspanialsza gra karciana, jak\u261? kiedykolwiek wymy\u347?lono! Przekonam
si\u281?, czy pojutrze nadal b\u281?dzie ci\u281? sta\u263? na moj\u261? przyja\
u378?\u324?. Ha! \u379?artuj\u281?. Ustalimy rozs\u261?dne stawki. Dobranoc, lor
dzie Jasonie.\par\pard\plain\hyphpar} {
Odszed\u322? chwiejnym krokiem.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason wyci\u261?gn\u261?\u322? klucz i zatrzyma\u322? s\u322?u\u380?\u261?cego.\
par\pard\plain\hyphpar} {
- Mo\u380?esz wskaza\u263? mi m\u243?j pok\u243?j?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Oczywi\u347?cie, lordzie Caberton.\par\pard\plain\hyphpar} {
Przy drzwiach Jason da\u322? mu pi\u281?\u263? droom napiwku. S\u322?u\u380?\u26
1?cy spojrza\u322? na niego z wdzi\u281?czno\u347?ci\u261? i zdumieniem. Po raz
kolejny Jason pomy\u347?la\u322?, \u380?e w Lyrianie ludzie chyba nie potrafi\u2
61? dawa\u263? napiwk\u243?w.\par\pard\plain\hyphpar} {
Przestronny pok\u243?j by\u322? \u322?adnie urz\u261?dzony. Para drzwi wychodzi\
u322?a na werand\u281? z wiklinowym sto\u322?em i krzes\u322?ami. Jason podszed\
u322? do wysokiego trema i przyjrza\u322? si\u281? sobie. Wiele dni podr\u243?\u
380?y wytopi\u322?o cz\u281?\u347?\u263? t\u322?uszczyku z jego sylwetki, sprawi
aj\u261?c, \u380?e jego twarz zeszczupla\u322?a i nabra\u322?a ostro\u347?ci. W
nowych szatach wygl\u261?da\u322? jak ksi\u261?\u380?\u281?, chocia\u380? wyobra
\u380?a\u322? sobie, \u380?e przyjaciele z dru\u380?yny baseballowej skopaliby m
u ty\u322?ek, gdyby kiedykolwiek zobaczyli go w takim stroju.\par\pard\plain\hyp
hpar} {
Siadaj\u261?c za biurkiem, Jason sprawdzi\u322? zawarto\u347?\u263? plecaka. W s
akiewce mia\u322? dziewi\u281?\u263? z\u322?otych droom, dwana\u347?cie srebrnyc
h i wiele nowych br\u261?zowych kulek po grze. Wa\u380?niejszy od pieni\u281?dzy
by\u322? fakt, \u380?e zosta\u322? zaakceptowany w \u8222?Przewr\u243?conym Kie
lichu\u8221?. Jak jednak teraz znajdzie pytanie, kt\u243?re pokona takiego cz\u3
22?owieka jak Copernum?\par\pard\plain\hyphpar} {
Zamkn\u261?\u322? oczy i spr\u243?bowa\u322? wyobrazi\u263? sobie, co mog\u322?o
by zaskoczy\u263? kanclerza. S\u261?dz\u261?c po opisie Nicholasa, to by\u322?o
bez ma\u322?a niemo\u380?liwe. Rachel zna\u322?a mn\u243?stwo zagadek, ale Jason
w\u261?tpi\u322?, czy to w\u322?a\u347?ciwa droga. Potrzebowa\u322? trywialnych
szczeg\u243?\u322?\u243?w, kt\u243?re mog\u322?yby umkn\u261?\u263? m\u261?drem
u cz\u322?owiekowi. Ale co?\par\pard\plain\hyphpar} {
Zna\u322? par\u281? ciekawostek z lekcji biologii. Wiedzia\u322?, \u380?e konius
zek mostka nazywa si\u281? wyrostkiem mieczykowatym. Wiedzia\u322?, \u380?e rozc
i\u261?ganie stopy w g\u243?r\u281? wymaga grzbietowego zgi\u281?cia, a w d\u243
?\u322? podeszwowego zgi\u281?cia. Wiedzia\u322?, \u380?e ko\u347?\u263? policzk
owa nazywa si\u281? \u322?uk jarzmowy.\par\pard\plain\hyphpar} {
Tylko kto wie, czy nazwy anatomiczne brzmi\u261? tak samo w Lyrianie? Kto wie, c
zy w og\u243?le wprowadzono tu tak\u261? klasyfikacj\u281??\par\pard\plain\hyphp
ar} {
A nawet je\u347?li, uczony cz\u322?owiek taki jak kanclerz Copernum pewnie j\u26
1? zna\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Przychodzi\u322?y mu na my\u347?l trudne pytania. Czy drzewo wydaje d\u378?wi\u2
81?k, kiedy upada, gdy nikogo nie ma w pobli\u380?u? Jak udowodni\u263?, \u380?e
si\u281? istnieje? Jaki jest sens \u380?ycia? K\u322?opot w tym, \u380?e musia\
u322? nie tylko zabi\u263? klina kanclerzowi, musia\u322? te\u380? poda\u263? le
psz\u261? odpowied\u378?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Nie bardzo wiedz\u261?c, sk\u261?d wzi\u261?\u263? natchnienie, Jason wpad\u322?
w ponury nastr\u243?j. Mimo p\u243?\u378?nych godzin, z powodu rozszala\u322?yc
h my\u347?li nie czu\u322? si\u281? \u347?pi\u261?cy.\par\pard\plain\hyphpar} {
Cztery dni p\u243?\u378?niej Jason siedzia\u322? niespokojnie w luksusowym wn\u2
81?trzu eleganckiego czarnego powozu razem z wicehrabi\u261? Bartleyem z Wershon
i jecha\u322? na audiencj\u281? u regenta. Aksamitne zas\u322?ony oddziela\u322
?y ich od widok\u243?w miasta. Jason mia\u322? na sobie haftowany dublet, pumpy
rozszerzaj\u261?ce si\u281? na wysoko\u347?ci ud, szkar\u322?atne po\u324?czochy

i proste czarne buty mi\u281?kkie jak kapcie. Na jego kolanach le\u380?a\u322?


spory beret ze szkar\u322?atnym pi\u243?rem. Podejrzewa\u322?by, \u380?e ten str
\u243?j to \u380?art, gdyby Bartley nie ubra\u322? si\u281? podobnie.\par\pard\p
lain\hyphpar} {
Krawiec zjawi\u322? si\u281? u niego dwa dni temu, wzi\u261?\u322? miar\u281? i
przys\u322?a\u322? gotowe szaty nast\u281?pnego ranka. Chocia\u380? wygl\u261?da
\u322? jarmarcznie, str\u243?j okaza\u322? si\u281? zaskakuj\u261?co wygodny.\pa
r\pard\plain\hyphpar} {
W ci\u261?gu ostatnich kilku dni Jason straci\u322? niemal czterysta droom upraw
iaj\u261?c hazard, g\u322?\u243?wnie graj\u261?c w Knykcie, a wiele z tych pieni
\u281?dzy przegra\u322? na rzecz Bartleya. Kolejne dwie\u347?cie wyda\u322? na j
edzenie i dodatkowe stroje.\par\pard\plain\hyphpar} {
Ca\u322?y wolny czas po\u347?wi\u281?ca\u322? rozmy\u347?laniom nad zagadkami i
pytaniami. Niekt\u243?re zagadki, kt\u243?re pami\u281?ta\u322?, by\u322?y g\u32
2?upawymi \u380?artami z dzieci\u324?stwa. Co \u322?atwo z\u322?apa\u263?, a tru
dno rzuci\u263?? Przezi\u281?bienie. Dlaczego dziecko przesz\u322?o przez drog\u
281?? Bo by\u322?o przypi\u281?te do kurczaka. Co otrzymasz, jak skrzy\u380?ujes
z kaktusa i je\u380?ozwierza? Pokaleczone r\u281?ce.\par\pard\plain\hyphpar} {
Najwi\u281?ksze nadzieje wi\u261?za\u322? z dziwacznymi ciekawostkami, jakie prz
ysz\u322?y mu do g\u322?owy, ale nadal \u380?aden z jego pomys\u322?\u243?w nie
wydawa\u322? si\u281? rozs\u261?dny. \u379?a\u322?owa\u322?, \u380?e nie ma po\u
322?\u261?czenia internetowego z tym \u347?wiatem!\par\pard\plain\hyphpar} {
Jazda z \u8222?Przewr\u243?conego Kielicha\u8221? do zamku by\u322?a kr\u243?tka
. Ju\u380? wkr\u243?tce pow\u243?z przekroczy\u322? bramy i lokaj pomaga\u322? i
m wysi\u261?\u347?\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wejdziesz przez bram\u281? audiencyjn\u261? - powiedzia\u322? Bartley. - Ja b\
u281?d\u281? czeka\u322? ju\u380? w \u347?rodku. Do zobaczenia wkr\u243?tce.\par
\pard\plain\hyphpar} {
Jason poszed\u322? za s\u322?u\u380?\u261?cym w liberii do zamku. Min\u281?li sk
lepiony korytarz. Zdobione pilastry dekorowa\u322?y \u347?ciany w regularnych od
st\u281?pach. Z\u322?ote \u347?limacznice upi\u281?ksza\u322?y sklepienie. Ogrom
ne urny pomalowane w zawi\u322?e wzory sprawia\u322?y, \u380?e rozstawieni w prz
estronnym korytarzu gwardzi\u347?ci wydawali si\u281? male\u324?cy.\par\pard\pla
in\hyphpar} {
Jason i jego towarzysz w liberii podeszli do ci\u281?\u380?kich drzwi z br\u261?
zu, przy kt\u243?rych stali gwardzi\u347?ci w ostentacyjnych mundurach, z bandol
etami, medalami, epoletami i w idiotycznie wysokich czapkach. Nie odrywali wzrok
u od korytarza i mrugali z rzadka, nie patrz\u261?c na Jasona.\par\pard\plain\hy
phpar} {
Jeszcze jeden m\u281?\u380?czyzna czeka\u322? przed drzwiami. Nosi\u322? spiczas
ty kapelusz i d\u322?ug\u261? jedwabn\u261? peleryn\u281?. Za drzwiami rozleg\u3
22? si\u281? g\u322?os:\par\pard\plain\hyphpar} {
- Yosef, syn Pontiva!\par\pard\plain\hyphpar} {
Drzwi otworzy\u322?y si\u281? na zewn\u261?trz. M\u281?\u380?czyzna w szpiczasty
m kapeluszu wszed\u322? i drzwi si\u281? zamkn\u281?\u322?y.\par\pard\plain\hyph
par} {
S\u322?u\u380?\u261?cy sta\u322? w milczeniu obok Jasona. Stra\u380?nicy patrzyl
i z powag\u261? w pusty korytarz. Jason pr\u243?bowa\u322? si\u281? uspokoi\u263
?. Ogromny korytarz bez w\u261?tpienia mia\u322? onie\u347?mieli\u263? go\u347?c
i. Jason pr\u243?bowa\u322? si\u281? nie denerwowa\u263?. Najlepsze, co m\u243?g
\u322? zrobi\u263?, je\u347?li chcia\u322?, by uznano jego roszczenia, to zachow
a\u263? spok\u243?j i sprawia\u263? wra\u380?enie, \u380?e tu jest jego miejsce.
\par\pard\plain\hyphpar} {
- Domniemany lord Jason z Caberton! - dobieg\u322? g\u322?os z komnaty.\par\pard
\plain\hyphpar} {
Drzwi z br\u261?zu otworzy\u322?y si\u281? na zewn\u261?trz. D\u322?ugi niebiesk
i dywan obr\u281?biony srebrem prowadzi\u322? przez wypolerowan\u261? kamienn\u2
61? posadzk\u281? w stron\u281? podwy\u380?szenia, na kt\u243?rym regent zasiada
\u322? w wielkim krze\u347?le z ko\u347?ci s\u322?oniowej. T\u322?um elegancko r
ozstawionych dworzan zebra\u322? si\u281? w grupkach po obu stronach. Regent - t

\u281?gi starszy m\u281?\u380?czyzna o pulchnych, zdrowych rysach - wygl\u261?da


\u322? o wiele bardziej jak kr\u243?l ni\u380? Galloran. Na jego skroniach spocz
ywa\u322? zdobiony klejnotami wieniec. Pier\u347?cienie b\u322?yszcza\u322?y na
palcach. Wspania\u322?e szaty by\u322?y w kolorze kr\u243?lewskiej purpury i zdo
bione z\u322?otem.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason podszed\u322? do miejsca, w kt\u243?rym dywan ko\u324?czy\u322? si\u281? p
rzed wyniesionym, okr\u261?g\u322?ym kawa\u322?kiem marmuru tu\u380? przed trone
m. Jason stan\u261?\u322? na piedestale. Bartley poinformowa\u322? go, \u380?e t
en stopie\u324? nazywa si\u281? Ko\u322?em Petent\u243?w. Tylko stoj\u261?ca tam
osoba mia\u322?a prawo przem\u243?wi\u263? do regenta z poziomu posadzki sali t
ronowej, poza tym, jedynie ci, kt\u243?rzy stali na podium obok tronu, mogli zwr
aca\u263? si\u281? bezpo\u347?rednio do Dolana. W tej chwili na podium obok rege
nta znajdowa\u322?o si\u281? dw\u243?ch m\u281?\u380?czyzn, jeden odziany jak \u
380?o\u322?nierz, drugi w d\u322?ugich niebieskich szatach, przydu\u380?ym tr\u2
43?j graniastym kapeluszu i srebrnej opo\u324?czy narzuconej na w\u261?skie rami
ona.\par\pard\plain\hyphpar} {
Staj\u261?c na Kole Petenta, Jason spojrza\u322? w milczeniu na regenta. Bartley
ostrzeg\u322? go, \u380?eby poczeka\u322?, a\u380? Dolan odezwie si\u281? pierw
szy.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Witaj, m\u322?ody cz\u322?owieku - powiedzia\u322? regent. - Ro\u347?cisz sobi
e prawa do tytu\u322?u lorda Caberton?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Owszem, Najja\u347?niejszy Panie.\par\pard\plain\hyphpar} {
Wed\u322?ug Bartleya, \u8222?Najja\u347?niejszy Panie\u8221? i \u8222?Wasza Wyso
ko\u347?\u263?\u8221? to by\u322?y tytu\u322?y, jakich wymaga\u322?a etykieta w
tej sytuacji. \u8222?Wasza Kr\u243?lewska Mo\u347?\u263?\u8221? by\u322?o zareze
rwowane dla kr\u243?la.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wyci\u261?gnij praw\u261? r\u281?k\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason uczyni\u322? to.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Poda\u263? ton.\par\pard\plain\hyphpar} {
Pusta, metalowa rura niczym ogromny komin zwiesza\u322?a si\u281? z \u322?a\u324
?cucha obok tronu. M\u281?\u380?czyzna ubrany jak \u380?o\u322?nierz uderzy\u322
? w ni\u261? m\u322?otkiem i rozleg\u322? si\u281? g\u322?\u281?boki, przeszywaj
\u261?cy d\u378?wi\u281?k. Jasonowi zawibrowa\u322?y z\u281?by. Pier\u347?cie\u3
24? na jego palcu zacz\u261?\u322? \u347?wieci\u263? tak jak jeden z pier\u347?c
ieni regenta. Rozgl\u261?daj\u261?c si\u281? wok\u243?\u322?, Jason zauwa\u380?y
\u322?, \u380?e wiele innych pier\u347?cieni zab\u322?ys\u322?o, w tym klejnot n
a d\u322?oni Bartleya.\par\pard\plain\hyphpar} {
D\u378?wi\u281?k przycich\u322? i \u347?wiat\u322?o w pier\u347?cieniach przygas
\u322?o.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Kto przekaza\u322? ci tytu\u322?? - zapyta\u322? regent.\par\pard\plain\hyphpa
r} {
- M\u243?j ojciec, kt\u243?ry otrzyma\u322? tytu\u322? od Gallorana.\par\pard\pl
ain\hyphpar} {
Dworzanie pochylili si\u281? ku sobie, szepcz\u261?c bezg\u322?o\u347?nie.\par\p
ard\plain\hyphpar} {
- Za \u380?ycia - odezwa\u322? si\u281? regent - Galloran przyzna\u322? wiele ty
tu\u322?\u243?w. Chocia\u380? nigdy sam nie zosta\u322? kr\u243?lem, zwa\u380?yw
szy na zniedo\u322?\u281?\u380?nienie ojca, czcigodnego kr\u243?la Dromidusa, uw
i\u281?zionego w kataleptycznym stuporze, do jego praw nale\u380?a\u322?o zajmow
anie si\u281? sprawami kr\u243?lestwa. Jednak\u380?e nie przypominam sobie, \u38
0?eby przyzna\u322? tytu\u322? lorda Caberton, kiedy r\u243?d z Caberton wygas\u
322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To si\u281? wydarzy\u322?o dwana\u347?cie lat temu. Galloran przyzna\u322? tyt
u\u322? mojemu ojcu w wi\u281?zieniu. Ojciec przekaza\u322? go z kolei mnie.\par
\pard\plain\hyphpar} {
Regent skin\u261?\u322? g\u322?ow\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dwana\u347?cie lat temu Galloran wyruszy\u322? za granic\u281?. Poniewa\u380?
nigdy nie wr\u243?ci\u322?, m\u243?g\u322? nada\u263? tytu\u322? bez wiedzy wi\u
281?kszo\u347?ci. Rzeczywi\u347?cie nosisz sygnet Caberton, kt\u243?ry mia\u322?
w swojej pieczy Galloran. Kim by\u322? tw\u243?j ojciec?\par\pard\plain\hyphpar

} {
- Wola\u322?bym go nie wspomina\u263? - powiedzia\u322? Jason. - Znalaz\u322? si
\u281? w wi\u281?zieniu, by\u322? wrogiem cesarza i postanowi\u322?em odsun\u261
?\u263? si\u281? od niego.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mimo to, przekaza\u322? ci tytu\u322?? - odezwa\u322? si\u281? m\u281?\u380?cz
yzna w tr\u243?j graniastym kapeluszu.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Przekaza\u322? mi tytu\u322? uprawniaj\u261?cy do w\u322?adania kup\u261? gruz
u za trzy worki m\u261?ki - odpar\u322? Jason, pos\u322?uguj\u261?c si\u281? his
toryjk\u261?, kt\u243?r\u261? pom\u243?g\u322? mu wymy\u347?li\u263? Bartley. Nie okaza\u322? si\u281? m\u281?\u380?czyzn\u261? i nie wykorzysta\u322? okazji.
Ja przeciwnie: zamierzam za\u322?o\u380?y\u263? nowy r\u243?d i dobrze s\u322?u
\u380?y\u263? Trensicourt.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Czy ktokolwiek por\u281?czy za m\u322?odego Jasona? - zapyta\u322? regent.\par
\pard\plain\hyphpar} {
Bartley uni\u243?s\u322? r\u281?k\u281?. Potem dwaj inni m\u281?\u380?czy\u378?n
i - obu Jason pozna\u322? w trakcie partyjek gry w Kostki albo Knykcie.\par\pard
\plain\hyphpar} {
- Dobrze wi\u281?c - powiedzia\u322? regent. - Jasonie, czy szczerze przysi\u281
?gasz lojalno\u347?\u263? koronie Trensicourt i wszelkim agentom korony?\par\par
d\plain\hyphpar} {
- Przysi\u281?gam.\par\pard\plain\hyphpar} {
- W czasie wojny i pokoju, w godzinie potrzeby i w ci\u261?gu lat pomy\u347?lno\
u347?ci, czy b\u281?dziesz chroni\u322? Trensicourt s\u322?owem, my\u347?l\u261?
i uczynkiem, dop\u243?ki \u380?yjesz?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Przysi\u281?gam.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Tw\u243?j tytu\u322? zostaje potwierdzony, lordzie Jasonie z Caberton. Od tej
chwili mo\u380?esz pojawia\u263? si\u281? na dworze przy ka\u380?dej wizycie w T
rensicourt. Obawiam si\u281?, \u380?e twoje posiad\u322?o\u347?ci znajduj\u261?
si\u281? w do\u347?\u263? rozpaczliwym\u8230?\par\pard\plain\hyphpar} {
Kto\u347? w\u347?r\u243?d zebranych zachichota\u322? nerwowo.\par\pard\plain\hyp
hpar} {
\u8230?stanie, ale zostan\u261? ci zwr\u243?cone pewne przynale\u380?ne Caberton
artefakty znajduj\u261?ce si\u281? w mym skarbcu. A ziemia to ziemia. Niech roz
kwitnie. Czy masz jeszcze jakie\u347? pytania?\par\pard\plain\hyphpar} {
Co\u347? uderzy\u322?o Jasona lekko w potylic\u281?. Zerkn\u261?\u322? przez ram
i\u281? i zobaczy\u322? \u322?adn\u261?, m\u322?od\u261? dam\u281? w pi\u281?kne
j sukni, kt\u243?ra m\u243?wi\u322?a co\u347? do niego bezg\u322?o\u347?nie, por
uszaj\u261?c tylko ustami. To by\u322?a Rachel. Kr\u243?tkie w\u322?osy ukry\u32
2?a pod eleganckim, sp\u322?aszczonym kapeluszem. Zaskoczony jej widokiem, spr\u
243?bowa\u322? czyta\u263? z jej ust. \u8222?Teraz\u8221?, powtarza\u322?a bezg\
u322?o\u347?nie, przeplataj\u261?c to kilkoma innymi, mniej czytelnymi s\u322?ow
ami. Skierowa\u322?a b\u322?agalne spojrzenie na podwy\u380?szenie.\par\pard\pla
in\hyphpar} {
- Czy co\u347? innego zwr\u243?ci\u322?o twoj\u261? uwag\u281?? - zapyta\u322? u
przejmie regent.\par\pard\plain\hyphpar} {
T\u322?um zachichota\u322? szyderczo.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason si\u281? odwr\u243?ci\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- B\u322?agam o wybaczenie, Wasza Wysoko\u347?\u263?. Mam jeszcze jedn\u261? pro
\u347?b\u281?. Chcia\u322?bym rzuci\u263? wyzwanie kanclerzowi Copernum i stan\u
261?\u263? do walki o jego stanowisko.\par\pard\plain\hyphpar} {
Komnata wybuch\u322?a szmerem i zduszonymi okrzykami. Regent wygl\u261?da\u322?
na wstrz\u261?\u347?ni\u281?tego. Nie zdradzaj\u261?c najmniejszego zaskoczenia,
szczup\u322?y cz\u322?owiek w tr\u243?j graniastym kapeluszu zmierzy\u322? Jaso
na wzrokiem.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Prosz\u281? o spok\u243?j - odezwa\u322? si\u281? \u380?o\u322?nierz na podium
. - Prosz\u281? ospok\u243?j! W przeciwnym razie poprosz\u281? wszystkich o opus
zczenie sali.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jasonowi zakr\u281?ci\u322?o si\u281? w g\u322?owie. Mia\u322? nadziej\u281?, \u
380?e dobrze zrozumia\u322? Rachel. Jak si\u281? tu dosta\u322?a?\par\pard\plain
\hyphpar} {

Kiedy dworzanie zamilkli, regent przem\u243?wi\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {


- Jako lord masz do tego prawo. Kiedy proponujesz, aby odby\u322? si\u281? pojed
ynek?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jak najszybciej - odpar\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
Regent odwr\u243?ci\u322? si\u281? do zamy\u347?lonego cz\u322?owieka w tr\u243?
j graniastym kapeluszu.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Co na to powiesz, kanclerzu? Masz co\u347? przeciwko zorganizowaniu pojedynku
w trybie przy\u347?pieszonym?\par\pard\plain\hyphpar} {
Copernum zmru\u380?y\u322? oczy.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie mam nic przeciwko aneksji kolejnych d\u243?br, cho\u263?by wyj\u261?tkowo
mizernych. Regent skin\u261?\u322? g\u322?ow\u261?. - Dobrze wi\u281?c. Po dwudz
iestominutowej przerwie lord Jason z Caberton stanie do rywalizacji z kanclerzem
Copernumem o urz\u261?d kanclerza. Mo\u380?esz odej\u347?\u263?, lordzie Jasoni
e.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason zszed\u322? z ko\u322?a. Patrzy\u322? na Copernuma, kt\u243?ry odwr\u243?c
i\u322? si\u281? i wyszed\u322? drzwiami z boku podwy\u380?szenia. Ten lekko zga
rbiony cz\u322?owiek mia\u322? s\u322?abo zarysowany podbr\u243?dek i d\u322?ugi
, w\u261?ski nos, przez co jego profil by\u322? bardzo aerodynamiczny.\par\pard\
plain\hyphpar} {
- No prosz\u281? - warkn\u261?\u322? Bartley, kt\u243?ry zaszed\u322? Jasona od
ty\u322?u i klepn\u261?\u322? w plecy. - Wychodzi na to, \u380?e nie potrafi\u28
1? odczyta\u263? ci\u281? tak dobrze, jak zasugerowa\u322?a mi gra w karty z tob
\u261?. Jeste\u347? pe\u322?en niespodzianek! Niezale\u380?nie od tego, czy wygr
asz, czy przegrasz, zapewni\u322?e\u347? sobie miejsce w historii sam\u261? zuch
wa\u322?o\u347?ci\u261?! - Wicehrabia pokr\u281?ci\u322? g\u322?ow\u261?. - Rzuc
enie wyzwania o urz\u261?d kanclerza w kilka minut po uznaniu tytu\u322?u to bez
precedensowe posuni\u281?cie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Masz ju\u380? gotowe pytania? - zapyta\u322? inny m\u281?\u380?czyzna. To by\u
322? go\u347?\u263? w eleganckim p\u322?aszczu od gry w Kostki, jeden z tych, kt
\u243?rzy por\u281?czyli za Jasona razem z Bartleyem.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Tak my\u347?l\u281?. Chyba \u380?e panowie maj\u261? jakie\u347? b\u322?yskotl
iwe pytania w zanadrzu.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Bez obrazy - burkn\u261?\u322? Bartley - ale zachowamy dystans. \u379?aden cz\
u322?owiek w Trensicourt nie mo\u380?e pozwoli\u263? sobie na to, \u380?eby mie\
u263? wroga w Copernumie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ile czasu up\u322?yn\u281?\u322?o, odk\u261?d kto\u347? rzuci\u322? mu wyzwani
e? - zapyta\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dziesi\u281?\u263? lat - odpowiedzia\u322? Bartley. - Wtedy odebra\u322? tytu\
u322? i pozycj\u281? earlowi Geer.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zdrad\u378? nam nieco - nalega\u322? drugi m\u281?\u380?czyzna. - Co zamierzas
z mu rzuci\u263??\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zobaczycie, panowie - odpar\u322? Jason, sam nie bardzo jeszcze wiedz\u261?c.
- Macie jakie\u347? rady dla mnie? Jak brzmi\u261? zwykle pytania?\par\pard\plai
n\hyphpar} {
Bartley wzruszy\u322? ramionami.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wydarzenia z historii, strategie. Zagadki. Zale\u380?y. Copernum nie zdradzi\u
322? si\u281? z \u380?adn\u261? s\u322?abo\u347?ci\u261?. Zna histori\u281?, jak
by sam ca\u322?\u261? prze\u380?y\u322?. Jest mistrzem strategii. I rozwi\u261?z
uje zagadki, jakby sam wszystkie u\u322?o\u380?y\u322?. Powinni\u347?my zostawi\
u263? ci\u281?, \u380?eby\u347? si\u281? namy\u347?li\u322?.\par\pard\plain\hyph
par} {
Kiedy m\u281?\u380?czy\u378?ni si\u281? oddalili, podesz\u322?a Rachel.\par\pard
\plain\hyphpar} {
- Jak si\u281? miewasz? - zapyta\u322?a.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Czuj\u281? si\u281? og\u322?upia\u322?y - przyzna\u322?. - Co tu robisz?\par\p
ard\plain\hyphpar} {
- To d\u322?uga historia. Musimy uwa\u380?a\u263?, co powiemy. Nie ma tu bezpiec
znego miejsca do rozm\u243?w.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zjawi\u322?a\u347? si\u281? z jakimi\u347? dobrymi pytaniami?\par\pard\plain\h
yphpar} {

Podesz\u322?a bli\u380?ej i odezwa\u322?a si\u281? ciszej, zakrywaj\u261?c usta


d\u322?oni\u261?. - Tak. Z doskona\u322?ym pytaniem. I dlatego odwiedzi\u322?am
naszego wisz\u261?cego przyjaciela. Zgodzi\u322? si\u281?, \u380?e pytanie mo\u3
80?e nam pom\u243?c. Przeprowadzi\u322? pewne badania przez swoich szpieg\u243?w
i odkry\u322?, \u380?e Copernum mia\u322? ju\u380? oko na nasz\u261? tr\u243?jk
\u281?, zw\u322?aszcza na ciebie. Jeden z twoich przyjaci\u243?\u322? od zielone
go stolika to jeden z najlepszych szpieg\u243?w kanclerza. Wie, \u380?e jeste\u3
47?my powi\u261?zani, i mo\u380?e nawet wiedzie\u263? co\u347? na temat naszej m
isji.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Cudownie - mrukn\u261?\u322? Jason. - Co robimy?\par\pard\plain\hyphpar} {
- W\u322?a\u347?nie to zrobi\u322?e\u347?. Musia\u322?e\u347? od razu rzuci\u263
? wyzwanie kanclerzowi. B\u281?dzie mu trudniej nas zniszczy\u263?, je\u347?li g
o pokonasz. A je\u347?li przegrasz, zrobimy to, co i tak by\u347?my zrobili. Uci
ekniemy natychmiast z Trensicourt.\par\pard\plain\hyphpar} {
Poda\u322?a mu kopert\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Co to jest?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Otw\u243?rz, kiedy zacznie si\u281? pojedynek - powiedzia\u322?a. - Jest tam p
ar\u281? pyta\u324?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dlaczego mam czeka\u263?? - zastanawia\u322? si\u281? Jason, przygl\u261?daj\u
261?c si\u281? kopercie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Na wszelki wypadek. Wed\u322?ug naszego przyjaciela, mn\u243?stwo ludzi w\u322
?a\u347?nie nas obserwuje, czytaj\u261?c z ust, obserwuj\u261?c twoje ruchy, pr\
u243?buj\u261?c wychwyci\u263? jakie\u347? wskaz\u243?wki.\par\pard\plain\hyphpa
r} {
- Jasne. Jak si\u281? tu dosta\u322?a\u347??\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nasz wisz\u261?cy przyjaciel wykorzysta\u322? d\u322?ug wdzi\u281?czno\u347?ci
u pewnej osoby - wyja\u347?ni\u322?a Rachel. - Za d\u322?ugo rozmawiali\u347?my
. Musz\u281? i\u347?\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie zostaniesz popatrze\u263??\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie. Zaufaj mi, tak b\u281?dzie lepiej dla nas obojga.\par\pard\plain\hyphpar}
{
Odwr\u243?ci\u322?a si\u281? i po\u347?piesznie znikn\u281?\u322?a w t\u322?umie
.\par\pard\plain\hyphpar} {
Nikt inny nie podszed\u322? do Jasona, ale mn\u243?stwo ludzi zerka\u322?o na ni
ego. Sta\u322? niedaleko Ko\u322?a Petenta, stukaj\u261?c kopert\u261? o d\u322?
o\u324?, zastanawiaj\u261?c si\u281?, jakie pytania mog\u322?a zawiera\u263?. Ja
k si\u281? wpakowa\u322? w to szambo?\par\pard\plain\hyphpar} {
W ci\u261?gu nast\u281?pnych kilku minut ludzie wlewali si\u281? do sali tronowe
j, zajmuj\u261?c ca\u322?\u261? woln\u261? przestrze\u324?, z wyj\u261?tkiem bez
po\u347?redniego s\u261?siedztwa Jasona. Galerie wype\u322?ni\u322? t\u322?um, z
amieniaj\u261?c si\u281? w morze wyczekuj\u261?cych twarzy. Na podium tak\u380?e
t\u322?oczyli si\u281? ludzie. Jason uzna\u322?, \u380?e te\u380? chcia\u322?by
by\u263? \u347?wiadkiem podobnego wydarzenia, gdyby kto\u347? inny zdecydowa\u3
22? si\u281? podj\u261?\u263? ryzyko.\par\pard\plain\hyphpar} {
Po up\u322?ywie dobrych dwudziestu minut wr\u243?ci\u322? regent i zaj\u261?\u32
2? swoje miejsce. Copernum sta\u322? tu\u380? obok Dolana, z r\u281?kami z\u322?
o\u380?onymi za plecami i twarz\u261? dumn\u261? i surow\u261?. Kiedy s\u322?uga
zaprowadzi\u322? Jasona z powrotem na ko\u322?o, w sali zapad\u322?a wr\u281?cz
wstrz\u261?saj\u261?ca cisza.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jeste\u347? pewien, \u380?e pragniesz stan\u261?\u263? do pojedynku w tym w\u3
22?a\u347?nie czasie? - zapyta\u322? regent, patrz\u261?c na Jasona z wi\u281?ks
z\u261? powag\u261? ni\u380? wcze\u347?niej.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Tak, Najja\u347?niejszy Panie. - Dobrze wi\u281?c. Kanclerz Copernum zrezygnow
a\u322? z prawa do prze\u322?o\u380?enia pojedynku. B\u281?d\u281? waszym s\u281
?dzi\u261?. Ty, lordzie Jasonie, masz przedstawi\u263? trzy pytania. Je\u347?li
zdo\u322?asz poda\u263? lepsz\u261? odpowied\u378? na kt\u243?rekolwiek z nich n
i\u380? kanclerz Copernum, zostaniesz nowym kanclerzem. Kanclerz Copernum zachow
a wszystkie tytu\u322?y i maj\u261?tki, pozostanie markizem Jansington, earlem G
eer i tak dalej. Copernum zyska prawo rzucenia wyzwania tobie po up\u322?ywie tr
zech miesi\u281?cy. Gdyby\u347? przegra\u322?, lordzie Jasonie, tytu\u322? lorda

Caberton przejdzie na kanclerza Copernuma wraz ze zwi\u261?zanymi z nim maj\u26


1?tkiem i przywilejami. Czy warunki s\u261? zrozumia\u322?e?\par\pard\plain\hyph
par} {
- Tak, Najja\u347?niejszy Panie - odpowiedzia\u322? Jason, czuj\u261?c, \u380?e
zasch\u322?o mu w gardle.\par\pard\plain\hyphpar} {
Copernum skin\u261?\u322? g\u322?ow\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Regent spojrza\u322? na kanclerza.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Masz co\u347? do powiedzenia, zanim rozpocznie si\u281? pojedynek?\par\pard\pl
ain\hyphpar} {
- Jakie wykszta\u322?cenie zdoby\u322?e\u347?? - zapyta\u322? Jasona kanclerz.\p
ar\pard\plain\hyphpar} {
Ch\u322?opiec rozejrza\u322? si\u281? po sali, nie bardzo wiedz\u261?c, jak odpo
wiedzie\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jestem prawie w liceum.\par\pard\plain\hyphpar} {
Rozleg\u322?y si\u281? szepty i szmery. Copernum spiorunowa\u322? go wzrokiem.\p
ar\pard\plain\hyphpar} {
- Mo\u380?esz potwierdzi\u263? swe s\u322?owa? - zapyta\u322?. - Jestem jedynym
z o\u347?miu \u380?yj\u261?cych abiturient\u243?w liceum w Elboreth i wszystkich
pozosta\u322?ych doskonale znam. Nie znam te\u380? \u380?adnych potencjalnych k
andydat\u243?w.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie powiedzia\u322?em, \u380?e chodzi o szko\u322?\u281? w Elboreth.\par\pard\
plain\hyphpar} {
- To jedyne uznane liceum.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ja p\u243?jd\u281? do innego, do szko\u322?y \u347?redniej Roosevelta. Znajduj
e si\u281? daleko st\u261?d. Bardzo du\u380?o podr\u243?\u380?uj\u281?.\par\pard
\plain\hyphpar} {
- Na to wygl\u261?da. Tw\u243?j akcent dziwnie brzmi. Angielski naprawd\u281? do
ciebie pasuje. - Copernum spojrza\u322? znacz\u261?co.\par\pard\plain\hyphpar}
{
Jason milcza\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Do\u347?\u263? tych \u380?art\u243?w. Powodzenia, m\u322?ody lordzie.\par\pard
\plain\hyphpar} {
- Wzajemnie - odpar\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Niech pojedynek si\u281? zacznie - og\u322?osi\u322? regent. - Kanclerz Copern
um ma pi\u281?tna\u347?cie minut, by odpowiedzie\u263? na ka\u380?de z pyta\u324
?. Gdyby podwa\u380?a\u322? celno\u347?\u263? okre\u347?lonego pytania, ja b\u28
1?d\u281? mia\u322? g\u322?os rozstrzygaj\u261?cy. Zdyskwalifikowane pytanie nad
al liczy si\u281? jako jedno z trzech. Copernum zachowuje prawo do pro\u347?by o
sprostowanie, zgodnie z moim uznaniem. Rezerwuj\u281? sobie prawo do ostateczne
go rozs\u261?dzenia, kto przedstawi\u322? lepsz\u261? odpowied\u378? na ka\u380?
de z pyta\u324?, gdyby pojawi\u322?y si\u281? jakie\u347? kontrowersje. Lordzie
Jasonie, prosz\u281? przedstawi\u263? pierwsze pytanie.\par\pard\plain\hyphpar}
{
Jason prze\u322?kn\u261?\u322? \u347?lin\u281?. \u379?a\u322?owa\u322?, \u380?e
nie ma kubka z wod\u261?. Zastanawia\u322? si\u281?, czy mo\u380?e o ni\u261? po
prosi\u263?. Nie. Wszyscy gapili si\u281? na niego wyczekuj\u261?co. Pod badawcz
ym spojrzeniem tylu widz\u243?w czu\u322? si\u281? wyj\u261?tkowo podenerwowany,
gdy rozdziera\u322? kopert\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zapisa\u322?em je sobie, \u380?eby w\u322?a\u347?ciwie je sformu\u322?owa\u263
? - t\u322?umaczy\u322? si\u281? nerwowo Jason, czytaj\u261?c s\u322?owa tak szy
bko, jak zdo\u322?a\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Zebrani za\u347?miali si\u281? wsp\u243?\u322?czuj\u261?co.\par\pard\plain\hyphp
ar} {
\u8222?Pytanie pierwsze jest od naszego przyjaciela w Trensicourt. Powiedzia\u32
2?, \u380?e Copernum wstydzi si\u281? ojca, wi\u281?c chocia\u380? potrafi na ni
e odpowiedzie\u263?, b\u281?dzie to dla niego prowokacja i mo\u380?e wyprowadzi\
u263? go z r\u243?wnowagi. Zapytaj go o pe\u322?ne imi\u281? i nazwisko jego ojc
a\u8221?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Kanclerzu Copernum, jak brzmi pe\u322?ne imi\u281? i nazwisko pa\u324?skiego o
jca?\par\pard\plain\hyphpar} {

Nozdrza Copernuma rozszerzy\u322?y si\u281?, a usta wykrzywi\u322?y si\u281? szy


derczo.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Czy tak brzmi ca\u322?e pytanie? - zapyta\u322? regent.\par\pard\plain\hyphpar
} {
- Tak, Najja\u347?niejszy Panie.\par\pard\plain\hyphpar} {
Regent da\u322? zna\u263? m\u281?\u380?czy\u378?nie, kt\u243?ry obr\u243?ci\u322
? wielk\u261? klepsydr\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Daj spok\u243?j, m\u322?okosie - odezwa\u322? si\u281? protekcjonalnym tonem C
opernum. - Powiedz mi, \u380?e tylko \u380?artujesz, \u380?e nie obra\u380?asz r
enomowanej uczelni Roosevelt tak bezmy\u347?lnym pytaniem. Czy nast\u281?pne pyt
anie b\u281?dzie dotyczy\u263? rozmiaru mego kapelusza? Odpowied\u378? nie jest
\u380?adn\u261? tajemnic\u261?. Bridonus Keplin Dunscrip Garonicum Dziewi\u261?t
y.\par\pard\plain\hyphpar} {
Regent spojrza\u322? na Jasona.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Chwileczk\u281? - zdziwi\u322? si\u281? ch\u322?opak. - Depozytariusz wiedzy z
e Skarbnicy Wiedzy?\par\pard\plain\hyphpar} {
Wzrok Copernuma sta\u322? si\u281? drapie\u380?ny. Na chwil\u281? w jego oczach
rozb\u322?ys\u322?a nienawi\u347?\u263?. A potem jego twarz si\u281? rozlu\u378?
ni\u322?a.\par\pard\plain\hyphpar} {
- By\u263? mo\u380?e. Jego imi\u281? brzmi tak, jak powiedzia\u322?em.\par\pard\
plain\hyphpar} {
- Jakie\u347? uwagi? - zapyta\u322? regent.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie mam nic do dodania - oznajmi\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Copernum wygrywa pierwsze pytanie - orzek\u322? regent.\par\pard\plain\hyphpar
} {
Zgromadzeni zaklaskali.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Najwyra\u378?niej nie do ko\u324?ca pojmujesz sytuacj\u281?, w jak\u261? si\u2
81? wpakowa\u322?e\u347? - powiedzia\u322? Copernum. - Z racji twego m\u322?odeg
o wieku i nieznajomo\u347?ci Trensicourt, przed\u322?u\u380?am ci mo\u380?liwo\u
347?\u263? wycofania si\u281?. Nie musz\u281? okazywa\u263? ci tej uprzejmo\u347
?ci, ale mo\u380?esz si\u281? wycofa\u263?, je\u347?li zechcesz. Co powiesz?\par
\pard\plain\hyphpar} {
Jason zamar\u322?. Po tym, co us\u322?ysza\u322? od Rachel, obawia\u322? si\u281
?, \u380?e je\u347?li ust\u261?pi, Copernum ka\u380?e go aresztowa\u263? albo co
\u347? podobnego. Musia\u322? wi\u281?c brn\u261?\u263? dalej.\par\pard\plain\hy
phpar} {
- To by\u322?o pomocnicze pytanie - odpar\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
T\u322?um si\u281? za\u347?mia\u322?. Nawet regent musia\u322? po\u322?o\u380?y\
u263? d\u322?o\u324? na ustach, zanim rozkaza\u322? zebranym si\u281? uciszy\u26
3?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Twoje drugie pytanie - ponagli\u322? go.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason zerkn\u261?\u322? na list od Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
\u8222?Pytanie numer dwa to wynik mojego w\u322?asnego ol\u347?nienia. Zapytaj C
opernuma o s\u322?owa wypisane w skarbcu m\u261?dro\u347?ci. Nie powinien mie\u2
63? poj\u281?cia, \u380?e s\u261? powi\u261?zane ze S\u322?owem i nie ma powodu
od\u380?egnywa\u263? si\u281? od podania prawid\u322?owej odpowiedzi\u8221?.\par
\pard\plain\hyphpar} {
Szczerz\u261?c z\u281?by w u\u347?miechu, Jason odchrz\u261?kn\u261?\u322?.\par\
pard\plain\hyphpar} {
- W skarbcu znajduje si\u281? inskrypcja nad drzwiami. Patrz\u261?c od lewej do
prawej, co tam napisano?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Czy to pe\u322?ne pytanie? - upewni\u322? si\u281? regent.\par\pard\plain\hyph
par} {
- Tak.\par\pard\plain\hyphpar} {
Regent machn\u261?\u322? r\u281?k\u261? i obr\u243?cono drug\u261? klepsydr\u281
?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Kanclerz Copernum przeszy\u322? Jasona ponurym spojrzeniem. Ca\u322?a protekcjon
alno\u347?\u263? znikn\u281?\u322?a. Sprawia\u322? wra\u380?enie podejrzliwego i
zarazem ostro\u380?nego. Przez d\u322?u\u380?szy czas przygl\u261?da\u322? si\u
281? badawczo przeciwnikowi. Jason pr\u243?bowa\u322? zachowa\u263? neutralny wy

raz twarzy.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To osobliwe pytanie, m\u322?odziku - oznajmi\u322? w ko\u324?cu kanclerz. - Ty
le musz\u281? ci przyzna\u263?. Sugerujesz, \u380?e by\u322?e\u347? kiedy\u347?
w skarbcu?\par\pard\plain\hyphpar} {
Nag\u322?a panika chwyci\u322?a Jasona. Je\u347?li Copernum nabierze podejrze\u3
24?, \u380?e Jason sam nie zna odpowiedzi, mo\u380?e oddali\u263? pytanie albo o
dpowiedzie\u263? fa\u322?szywie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- M\u243?j ojciec okry\u322? nas ha\u324?b\u261?, ale pochodz\u281? ze staro\u38
0?ytnego rodu - odpar\u322? zwyczajnie Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
Pe\u322?ne przypuszcze\u324? pomruki rozleg\u322?y si\u281? w sali. Krzywi\u261?
c si\u281? w zamy\u347?leniu, Copernum odwr\u243?ci\u322? si\u281? do regenta.\p
ar\pard\plain\hyphpar} {
- Czy mam odpowiedzie\u263? na to pytanie na osobno\u347?ci?\par\pard\plain\hyph
par} {
- Nie widz\u281?, jaka szkoda mia\u322?aby wynikn\u261?\u263? z udzielenia odpow
iedzi tutaj. Te s\u322?owa nie s\u261? szczeg\u243?ln\u261? tajemnic\u261?.\par\
pard\plain\hyphpar} {
- Dobrze wi\u281?c - ust\u261?pi\u322? Copernum. - S\u322?owa brzmi\u261?: \u822
2?Elum Bek Nori Fex Fera Sut Copis Hostrum\u8221?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jak brzmia\u322?o czwarte s\u322?owo? - zapyta\u322? Jason.\par\pard\plain\hyp
hpar} {
- Fex. - A si\u243?dme? - Copis - powt\u243?rzy\u322? niecierpliwie Copernum. \u
8222?Fex\u8221?, pomy\u347?la\u322? Jason. \u8222?Fex. Fex. Fex\u8221?. - Lordzi
e Jasonie - odezwa\u322? si\u281? regent. - Nie mam nic do dodania - odpowiedzia
\u322? Jason, rozmy\u347?laj\u261?c gor\u261?czkowo. - Drugie pytanie na korzy\u
347?\u263? kanclerza Copernuma - oznajmi\u322? regent. Znowu rozleg\u322?y si\u2
81? oklaski. Kanclerz u\u347?miechn\u261?\u322? si\u281? zadowolony z siebie. Naciesz si\u281? chwil\u261? rozg\u322?osu, m\u322?odziku - szydzi\u322? Copernu
m. - O ile twoje trzecie pytanie nie jest zdecydowanie mniej dziecinne od poprze
dnich dw\u243?ch, to b\u281?dzie ostatni raz, kiedy twoja stopa stanie w tym zam
ku.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Twoje ostatnie pytanie, lordzie Jasonie - powiedzia\u322? regent.\par\pard\pla
in\hyphpar} {
Jason nagle nabra\u322? ochoty, \u380?eby zapyta\u263?: \u8222?Kurkiem kranu kr\
u281?ci kruk, kropl\u261? tranu brudz\u261?c bruk, a przy kranie, robi\u261?c pr
anie, kt\u243?\u380? to gra na fortepianie?\u8221?. Opar\u322? si\u281? jednak p
okusie i zerkn\u261?\u322? na kartk\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
\u8222?Pytanie trzecie to twoja szansa, \u380?eby wykorzysta\u263? najlepsz\u261
? rzecz, jak\u261? przygotowa\u322?e\u347?. Miejmy nadziej\u281?, \u380?e dzi\u2
81?ki pytaniu numer dwa, nie musisz koniecznie wygra\u263?\u8221?.\par\pard\plai
n\hyphpar} {
Jason zassa\u322? gwa\u322?townie powietrze przez z\u281?by. Po odczytaniu dw\u2
43?ch pierwszych pyta\u324?, nie spodziewa\u322? si\u281?, \u380?e b\u281?dzie m
usia\u322? poda\u263? w\u322?asne. Zastanawia\u322? si\u281? gor\u261?czkowo. Pe
wnie najlepszym pytaniem, na jakie wpad\u322?, by\u322?a ciekawostka, o kt\u243?
rej dyskutowa\u322? kiedy\u347? z jednym ch\u322?opakiem z zaj\u281?\u263? z ang
ielskiego, Stevem Vaughnem. Sze\u347?\u263? liter w nazwisku Steve\u8217?a zains
pirowa\u322?o ich rozmow\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jakie przychodzi panu na my\u347?l najd\u322?u\u380?sze jednosylabowe s\u322?o
wo w j\u281?zyku angielskim? - zapyta\u322? Copernuma.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Czy to ju\u380? ca\u322?e pytanie? - upewni\u322? si\u281? regent.\par\pard\pl
ain\hyphpar} {
- Owszem.\par\pard\plain\hyphpar} {
Obr\u243?cono trzeci\u261? klepsydr\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Prosz\u281? o sprostowanie - powiedzia\u322? Copernum, marszcz\u261?c czo\u322
?o. - Pytasz mnie o jednosylabowe s\u322?owo zawieraj\u261?ce najwi\u281?cej lit
er?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zezwalam na zadanie tego pytania - zgodzi\u322? si\u281? regent.\par\pard\plai
n\hyphpar} {
- Owszem - odpowiedzia\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {

Kanclerz podrapa\u322? si\u281? w brod\u281?, zerkaj\u261?c na sufit, jakby pogr


\u261?\u380?y\u322? si\u281? w obliczeniach, co oznacza\u322?o, \u380?e Jason mi
a\u322? szans\u281?. Od rozmowy ze Stevem Jason zawsze zwraca\u322? uwag\u281? n
a jednosylabowe d\u322?ugie s\u322?owa, gdy tylko na takie si\u281? natyka\u322?
. S\u322?owu, kt\u243?re chodzi\u322?o mu po g\u322?owie, nawet je\u347?li nie b
y\u322?o najd\u322?u\u380?sze, niewiele do tego brakowa\u322?o.\par\pard\plain\h
yphpar} {
Kanclerz spojrza\u322? ponuro na pod\u322?og\u281?. Podni\u243?s\u322? wzrok, rz
ucaj\u261?c z\u322?e spojrzenie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Znam odpowied\u378?. Jak \u347?miesz zadawa\u263? tak idiotyczn\u261? zagadk\u
281?? Najd\u322?u\u380?sze jednosylabowe s\u322?owo w j\u281?zyku angielskim, ja
kie przychodzi mi na my\u347?l, to \u8222?thoughts\u8221?. Osiem liter.\par\pard
\plain\hyphpar} {
Wszystkie spojrzenia skierowa\u322?y si\u281? na Jasona, kt\u243?ry si\u281? wyp
rostowa\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Najwyra\u378?niej, kanclerzu, jednosylabowe s\u322?owa nie s\u261? twoj\u261?
mocn\u261? stron\u261?. Moc, czyli \u8222?strenghts\u8221?. Dziewi\u281?\u263? l
iter.\par\pard\plain\hyphpar} {
Copernum poblad\u322?. Spojrza\u322? na regenta.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ale\u8230? ale on powiedzia\u322?, najd\u322?u\u380?sze s\u322?owo jakie \u822
2?przychodzi mi na my\u347?l\u8221?. W tamtej chwili najd\u322?u\u380?sze s\u322
?owo, jakie przysz\u322?o mi na my\u347?l, to \u8222?thoughts\u8221?. To pytanie
dzia\u322?a jak zagadka, cz\u322?owiekowi przychodz\u261? na my\u347?l my\u347?
li.\par\pard\plain\hyphpar} {
Dolan pokr\u281?ci\u322? g\u322?ow\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Upewni\u322?e\u347? si\u281?, czy lord Jason pyta o jednosylabowe s\u322?owo z
najwi\u281?ksz\u261? liczb\u261? liter. Nie ma tu miejsca na w\u261?tpliwo\u347
?ci. Lord Jason z Caberton udzieli\u322? lepszej odpowiedzi. Wobec tego w trybie
natychmiastowym przejmuje urz\u261?d kanclerza.\par\pard\plain\hyphpar} {
Copernum sta\u322? sztywno os\u322?upia\u322?y i niedowierzaj\u261?cy. T\u322?um
klaska\u322?. Rozleg\u322?o si\u281? par\u281? gwizd\u243?w.\par\pard\plain\hyp
hpar} {
- Wejd\u378? na kr\u243?lewskie podium, lordzie Jasonie - zaprosi\u322? go regen
t.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason wype\u322?ni\u322? polecenie.\par\pard\plain\hyphpar} {
Regent przemawia\u322? g\u322?o\u347?no, spowijaj\u261?c ramiona Jasona opo\u324
?cz\u261? i podaj\u261?c mu pier\u347?cie\u324?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Lordzie Jasonie z Caberton, niniejszym powierzam ci urz\u261?d kanclerza, czyn
i\u261?c ci\u281? stra\u380?nikiem kr\u243?lestwa i g\u322?\u243?wnym doradc\u26
1? przy regencie pe\u322?ni\u261?cym rol\u281? w\u322?adcy, Dolanie, ksi\u281?ci
u Vernasett.\par\pard\plain\hyphpar} {
T\u322?um zacz\u261?\u322? entuzjastycznie wiwatowa\u263?.\par\pard\plain\hyphpa
r} {
Copernum podszed\u322? u\u347?cisn\u261?\u263? Jasonowi d\u322?o\u324?.\par\pard
\plain\hyphpar} {
- Gratuluj\u281?, m\u322?okosie - szepn\u261?\u322? by\u322?y kanclerz, u\u347?m
iechaj\u261?c si\u281? ciep\u322?o. - Nie do\u380?yjesz \u347?witu.\par\pard\pla
in\hyphpar} {
Zanim Jason zd\u261?\u380?y\u322? cho\u263?by zareagowa\u263?, regent wzi\u261?\
u322? go za r\u281?k\u281? i uni\u243?s\u322? j\u261? tak wysoko, jak zdo\u322?a
\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Og\u322?aszam uczt\u281? powitaln\u261? dla naszego nowego kanclerza, kt\u243?
ra odb\u281?dzie si\u281? pod koniec nadchodz\u261?cego tygodnia w sali bankieto
wej. - Odwr\u243?ci\u322? si\u281? do Jasona, m\u243?wi\u261?c tak, \u380?eby ty
lko on s\u322?ysza\u322?. - Dobra robota, m\u322?ody cz\u322?owieku. Wykaza\u322
?e\u347? si\u281? nadzwyczajnym opanowaniem. Powinni\u347?my spotka\u263? si\u28
1? na osobno\u347?ci tego popo\u322?udnia. Nie mog\u281? si\u281? doczeka\u263?
wymiany opinii i pomys\u322?\u243?w z tob\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason odwr\u243?ci\u322? si\u281? i rozejrza\u322? si\u281? za Copernumem. Marki
z ju\u380? wyszed\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {\par\pard\hyphpar }{\page }

{\line }
{\s1 \afs32
{\qc
Rozdzia\u322? 15
{\line }
Kanclerz\par\pard\plain\hyphpar}\par\pard\plain\hyphpar} {
Tego wieczoru Jason siedzia\u322? samotnie, z \u322?okciami na kolanach i brod\u
261? opart\u261? na d\u322?oniach, na czarnej kanapce wypchanej ko\u324?skim w\u
322?osiem. Po chwili wsta\u322? i wyszed\u322? na wy\u322?o\u380?ony niebieskimi
kafelkami balkon. W gasn\u261?cym zmierzchu przyjrza\u322? si\u281? rozci\u261?
gni\u281?temu przed sob\u261? miastu Trensicourt, a potem pow\u281?drowa\u322? w
zrokiem ku zacienionej wiejskiej okolicy poni\u380?ej p\u322?askowy\u380?u. S\u3
22?abo widoczne kszta\u322?ty nietoperzy albo ma\u322?ych ptak\u243?w kr\u261?\u
380?y\u322?y i \u347?miga\u322?y w powietrzu poni\u380?ej, rysuj\u261?c si\u281?
nagle wyra\u378?nie, gdy przemyka\u322?y na tle roz\u347?wietlonych okien.\par\
pard\plain\hyphpar} {
Copernum opu\u347?ci\u322? swoje kwatery w kilka godzin po przegranym pojedynku,
zabieraj\u261?c personel i osobiste rzeczy, ale zostawiaj\u261?c wi\u281?kszo\u
347?\u263? umeblowania. Apartamenty kanclerza znajdowa\u322?y si\u281? na najwy\
u380?szych trzech pi\u281?trach jednej z najwi\u281?kszych wie\u380? zamku. Rzec
zy, kt\u243?re Jason zostawi\u322? w \u8222?Przewr\u243?conym Kielichu\u8221?, j
u\u380? przeniesiono do jego nowej sypialni na szczycie wie\u380?y.\par\pard\pla
in\hyphpar} {
Jason opar\u322? si\u281? o kamienn\u261? balustrad\u281?, dr\u380?\u261?c pod w
p\u322?ywem ch\u322?odnej bryzy. Dwa poziomy poni\u380?ej w pokojach, kt\u243?re
pe\u322?ni\u322?y teraz rol\u281? jego biur, pa\u378?, pokoj\u243?wka, kucharz,
skryba i dwaj gwardzi\u347?ci czekali na jego rozkazy. Przed drzwiami sypialni
umieszczono wartownika. \u379?adna z tych os\u243?b nie s\u322?u\u380?y\u322?a C
opernumowi, ale Jason nie mia\u322? poj\u281?cia, na ile lojalni si\u281? oka\u3
80?\u261?. Wszystkich przydzieli\u322? mu administrator podlegaj\u261?cy rozkazo
m samego regenta.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason przygl\u261?da\u322? si\u281? rozmaitym budynkom, patrzy\u322? na ogniska
p\u322?on\u261?ce wzd\u322?u\u380? miejskich mur\u243?w i na ziemi\u281? uprawn\
u261? le\u380?\u261?c\u261? za murami na p\u322?askowy\u380?u. Jak m\u243?g\u322
? zosta\u263? drug\u261? najwa\u380?niejsz\u261? osob\u261? po w\u322?adcy w tym
rozleg\u322?ym kr\u243?lestwie? Kilka tygodni temu jego najwi\u281?kszym zmartw
ieniem by\u322?y przyzwoite oceny i poprawienie podkr\u281?canych pi\u322?ek. Ni
gdy w \u380?yciu nie wyobra\u380?a\u322? sobie, \u380?e osi\u261?gnie co\u347? t
akiego.\par\pard\plain\hyphpar} {
Porzucaj\u261?c widoki, Jason powl\u243?k\u322? si\u281? do \u322?\u243?\u380?ka
- zbytkownego monstrum, na kt\u243?rym z \u322?atwo\u347?ci\u261? pomie\u347?ci
\u322?oby si\u281? sze\u347?\u263? os\u243?b. Stos roz\u380?arzonych w\u281?giel
k\u243?w rzuca\u322? ciep\u322?\u261?, czerwon\u261? po\u347?wiat\u281? z komink
a. Przeczesa\u322? r\u281?kami w\u322?osy. Umrze tej nocy, je\u347?li Copernum d
otrzyma obietnicy. Gro\u378?ba mog\u322?a mie\u263? na celu jedynie zdenerwowani
e Jasona, ale kanclerz sprawia\u322? wra\u380?enie przera\u380?aj\u261?co pewneg
o swego.\par\pard\plain\hyphpar} {
Pomimo odosobnienia na swej wysoko\u347?ci, mimo mocnych mur\u243?w i solidnych
drzwi, pomimo rozlicznej stra\u380?y stoj\u261?cej na warcie Jason nigdy w \u380
?yciu nie czu\u322? si\u281? r\u243?wnie ods\u322?oni\u281?ty. A\u380? do poprze
dniej nocy Copernum mieszka\u322? w tych kwaterach i spa\u322? w tym pokoju. M\u
243?g\u322? dostarczy\u263? zab\u243?jcy klucze i dok\u322?adny opis, w jaki\u34
7? spos\u243?b naj\u322?atwiej si\u281? tu dosta\u263?.\par\pard\plain\hyphpar}
{
Jason u\u322?o\u380?y\u322? poduszki pod gustown\u261? kap\u261? z mi\u281?kkich
kr\u243?liczych sk\u243?rek, \u380?eby udawa\u322?y \u347?pi\u261?c\u261? posta
\u263?. Gruby materac hojnie wypchano puchem. Nigdy dot\u261?d \u380?adne \u322?
\u243?\u380?ko nie przywo\u322?ywa\u322?o go r\u243?wnie kusz\u261?co, ale Jason
przykucn\u261?\u322? i wpe\u322?z\u322? pod sp\u243?d zabieraj\u261?c ze sob\u2
61? poduszk\u281? i dwa koce. \u321?\u243?\u380?ko by\u322?o wystarczaj\u261?co

wysokie, \u380?eby Jason mia\u322? kilka cali wolnej przestrzeni nad sob\u261?,
kiedy le\u380?a\u322? na plecach z jednym kocem pod spodem, a drugim na wierzchu
. Falbana z materia\u322?u zas\u322?ania\u322?a przestrze\u324? pod \u322?\u243?
\u380?kiem.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason le\u380?a\u322?, gapi\u261?c si\u281? na sp\u243?d \u322?\u243?\u380?ka, z
e sztyletem w d\u322?oni. Nigdy w \u380?yciu nie czu\u322? si\u281? r\u243?wnie
samotny. T\u281?skni\u322? za Rachel. Czy bywa\u322?a czasem irytuj\u261?ca? Pew
nie. By\u322?a te\u380? jednak bystra, zabawna i wiedzia\u322?, \u380?e mo\u380?
e jej ufa\u263?. Gdy zobaczy\u322? j\u261? w sali tronowej, przypomnia\u322? sob
ie, jak bardzo przyzwyczai\u322? si\u281?, \u380?e mo\u380?e na niej polega\u263
?. Sta\u322?a si\u281? prawdziwym przyjacielem. \u379?a\u322?owa\u322?, \u380?e
nie mog\u322?a zosta\u263? z nim dzisiaj.\par\pard\plain\hyphpar} {
Wcze\u347?niej tego dnia, po pojedynku, regent oddali\u322? si\u281? ze \u347?wi
t\u261?, zostawiaj\u261?c Jasona z Bartleyem, kt\u243?ry pogratulowa\u322? mu, w
yra\u378?nie zachowuj\u261?c dystans. Zaprzyja\u378?niony gracz w eleganckim p\u
322?aszczu oprowadzi\u322? Jasona po sali tronowej, przedstawiaj\u261?c go kilku
osobom, kt\u243?re pogratulowa\u322?y mu z r\u243?\u380?n\u261? wylewno\u347?ci
\u261?. W wi\u281?kszo\u347?ci wypadk\u243?w Jason mia\u322? wra\u380?enie, \u38
0?e ludzie woleliby, \u380?eby nikt nie zauwa\u380?y\u322?, \u380?e witaj\u261?
go zbyt ciep\u322?o. Pozna\u322? hrabi\u243?w i hrabiny, lord\u243?w i damy, ucz
onych, poet\u243?w, muzyk\u243?w i artyst\u243?w. Imiona i tytu\u322?y mu si\u28
1? pomiesza\u322?y.\par\pard\plain\hyphpar} {
P\u243?\u378?niej, w czasie kr\u243?tkiego spotkania z regentem, Jason powt\u243
?rzy\u322? mu gro\u378?b\u281?, jak\u261? wypowiedzia\u322? Copernum. Dolan dora
dzi\u322?, \u380?eby zachowa\u322? ostro\u380?no\u347?\u263?, i wyja\u347?ni\u32
2?, \u380?e takie pogr\u243?\u380?ki to brzemi\u281? wszystkich m\u281?\u380?czy
zn zajmuj\u261?cych wysokie stanowiska. Jason przekaza\u322? r\u243?wnie\u380? i
nformacj\u281? o gro\u378?bie Norvalowi, swojemu osobistemu stra\u380?nikowi, rz
etelnemu cz\u322?owiekowi o g\u281?stym w\u261?sie, kt\u243?ry obieca\u322?, \u3
80?e b\u281?dzie czuwa\u322? u jego drzwi tej nocy.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason szuka\u322? okazji, \u380?eby wymkn\u261?\u263? si\u281? z zamku, ale ca\u
322?y czas otaczali go dworzanie, wi\u281?c musia\u322? przebrn\u261?\u263? prze
z kolejne spotkania, a\u380? do wieczora, kiedy odprowadzono go do jego komnat.
Chocia\u380?, mieszkaj\u261?c w wysokiej wie\u380?y, mo\u380?na by\u322?o poczu\
u263? si\u281? bezpieczniej, nie da\u322?o si\u281? z niej wymkn\u261?\u263? - z
upe\u322?nie jak z wi\u281?zienia.\par\pard\plain\hyphpar} {
Le\u380?\u261?c pod \u322?\u243?\u380?kiem, Jason zagryz\u322? lekko wargi. Mia\
u322? nadziej\u281? na jakie\u347? wie\u347?ci od Nicholasa albo Rachel, ale nic
do niego nie dotar\u322?o. Teraz wi\u281?c musia\u322? przetrwa\u263? noc. Samo
tnie. Mia\u322? nadziej\u281?, \u380?e godziny nocne up\u322?yn\u261? w spokoju.
Obieca\u322? sobie, \u380?e znajdzie spos\u243?b, by uciec z nowej pracy z same
go rana.\par\pard\plain\hyphpar} {
My\u347?lami wr\u243?ci\u322? do domu. Co porabiali teraz jego rodzice? Zoriento
wali si\u281?, jak si\u281? opiekowa\u263? Cieniem? Spodziewa\u322? si\u281?, \u
380?e pies t\u281?skni\u322? za nim najbardziej ze wszystkich. Co porabia\u322?
teraz Matt? Albo Tim? Jason zastanawia\u322? si\u281?, czy przywykli do tego, \u
380?e nie ma go w pobli\u380?u. Sam nie czu\u322? si\u281? do ko\u324?ca sob\u26
1? bez przyjaci\u243?\u322?. \u379?a\u322?owa\u322?, \u380?e nie mo\u380?e do ni
ch wys\u322?a\u263? wiadomo\u347?ci albo zadzwoni\u263?. A gdyby dzisiaj umar\u3
22?? Ile czasu b\u281?d\u261? wszyscy potrzebowali, \u380?eby o nim zapomnie\u26
3??\par\pard\plain\hyphpar} {
Koce zacz\u281?\u322?y wydawa\u263? mu si\u281? bardzo odpr\u281?\u380?aj\u261?c
e. To by\u322? d\u322?ugi dzie\u324?, pe\u322?en stresu i zamieszania. Ziewn\u26
1?\u322? i potrz\u261?sn\u261?\u322? g\u322?ow\u261?, \u380?eby si\u281? rozbudz
i\u263?. Wkr\u243?tce powieki zacz\u281?\u322?y mu opada\u263?; potem na pr\u243
?b\u281? zamkn\u261?\u322? oczy, \u380?eby da\u263? im na chwil\u281? odpocz\u26
1?\u263?. Szybko zapad\u322? w sen.\par\pard\plain\hyphpar} {
Obudzi\u322? si\u281? w ciemno\u347?ciach, przekonany, \u380?e us\u322?ysza\u322
? ha\u322?as. Przez chwil\u281? le\u380?a\u322? zdezorientowany. Nadal trzyma\u3
22? n\u243?\u380?. Chcia\u322? usi\u261?\u347?\u263?, ale przypomnia\u322? sobie

, \u380?e le\u380?y pod \u322?\u243?\u380?kiem. Teraz, kiedy ju\u380? by\u322? p


rzytomny i czujny, Jason niczego nie s\u322?ysza\u322?. S\u261?dz\u261?c po s\u3
22?abej po\u347?wiacie na materiale falban, zorientowa\u322? si\u281?, \u380?e w
\u281?gielki prawie ju\u380? si\u281? dopali\u322?y. Czeka\u322?, wysilaj\u261?c
wszystkie zmys\u322?y. Panowa\u322?a ca\u322?kowita cisza. Mo\u380?e wyobrazi\u
322? sobie ha\u322?as?\par\pard\plain\hyphpar} {
Oddychaj\u261?c cicho, przesun\u261?\u322? si\u281?, a\u380? znalaz\u322? si\u28
1? twarz\u261? tu\u380? ko\u322?o falbany w nogach \u322?\u243?\u380?ka. Czuj\u2
61?c si\u281? troch\u281? idiotycznie, wysun\u261?\u322? sztylet z pochwy i uni\
u243?s\u322? czubkiem ostrza materia\u322?, \u380?eby zerkn\u261?\u263? jednym o
kiem spod \u322?\u243?\u380?ka. W s\u322?abej po\u347?wiacie w\u281?gielk\u243?w
dostrzeg\u322? nogi podkradaj\u261?cej si\u281? do \u322?o\u380?a osoby. S\u261
?dz\u261?c po budowie, by\u322? to m\u281?\u380?czyzna. Jasonowi pier\u347? si\u
281? zacisn\u281?\u322?a ze strachu.\par\pard\plain\hyphpar} {
Podejrzana posta\u263? nosi\u322?a mokasyny i porusza\u322?a si\u281? bezszelest
nie. Jak si\u281? tu dosta\u322?a? Jason zastanawia\u322? si\u281?, czy nie zawo
\u322?a\u263? Norvala. Jednak r\u243?wnie dobrze to m\u243?g\u322? by\u263? sam
Norval! Albo kto\u347?, kogo tamten po cichu tu wpu\u347?ci\u322?.\par\pard\plai
n\hyphpar} {
Intruz zaraz mia\u322? znikn\u261?\u263? Jasonowi z oczu, bo zbli\u380?a\u322? s
i\u281? do boku \u322?\u243?\u380?ka. Jason opu\u347?ci\u322? falban\u281? i ost
ro\u380?nie przesun\u261?\u322? si\u281? do boku, do kt\u243?rego zbli\u380?a\u3
22? si\u281? intruz, staraj\u261?c si\u281? oddycha\u263? bezg\u322?o\u347?nie.
Znowu uni\u243?s\u322? falban\u281? sztyletem. Jedna ze st\u243?p intruza znajdo
wa\u322?a si\u281? raptem kilka cali dalej. Jason przypomnia\u322? sobie wuja Ke
vina, kt\u243?ry ku\u347?tyka\u322? miesi\u261?cami w gipsie i z szynami, kiedy
zerwa\u322? sobie \u347?ci\u281?gno Achillesa podczas gry w tenisa. Gapi\u261?c
si\u281? na niczym niechronion\u261? stop\u281?, Jason zda\u322? sobie spraw\u28
1?, \u380?e m\u243?g\u322?by pewnie przeci\u261?\u263? \u347?ci\u281?gno Achille
sa, zanim intruz zorientowa\u322?by si\u281?, co go zaatakowa\u322?o. Mokasyny n
ie si\u281?ga\u322?y powy\u380?ej kostki, a nogawki spodni by\u322?y cienkie i d
opasowane.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason us\u322?ysza\u322?, \u380?e m\u281?\u380?czyzna odrzuci\u322? narzuty i gw
a\u322?townie z\u322?apa\u322? oddech. Uderza\u322? pod z\u322?ym k\u261?tem, wi
\u281?c nie m\u243?g\u322? w\u322?o\u380?y\u263? w cios ca\u322?ej si\u322?y, al
e mimo to, Jason rozci\u261?\u322? ty\u322? nogi jaki\u347? cal nad kostk\u261?.
Ostrze sztyletu okaza\u322?o si\u281? ostre, przecinaj\u261?c z \u322?atwo\u347
?ci\u261? materia\u322? spodni i wchodz\u261?c g\u322?\u281?boko w cia\u322?o.\p
ar\pard\plain\hyphpar} {
Posta\u263? odskoczy\u322?a na zdrowej nodze, a potem pad\u322?a na pod\u322?og\
u281?, \u322?api\u261?c si\u281? za ran\u281? i wydaj\u261?c z siebie pe\u322?ne
b\u243?lu warkni\u281?cie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Pomocy! Intruz! - krzykn\u261?\u322? Jason, wytaczaj\u261?c si\u281? spod \u32
2?\u243?\u380?ka po drugiej stronie ni\u380? ranny zab\u243?jca.\par\pard\plain\
hyphpar} {
- Intruz! - rykn\u261?\u322? Norval, alarmuj\u261?c pozosta\u322?ych stra\u380?n
ik\u243?w i wpadaj\u261?c przez drzwi, z kr\u243?tkim mieczem w jednej r\u281?ce
i kusz\u261? w drugiej.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason patrzy\u322? przykucni\u281?ty, jak rzucony n\u243?\u380? wbija si\u281? N
ogalowi w brzuch. Gwardzista zatoczy\u322? si\u281?, bezw\u322?adnie wystrzeliwu
j\u261?c be\u322?t w pod\u322?og\u281?. Jason podni\u243?s\u322? si\u281? z kciu
kiem na spu\u347?cie do wystrzelenia ostrza, akurat, \u380?eby zobaczy\u263?, ja
k ciemna posta\u263? pakuje si\u281? do kominka, rozrzucaj\u261?c po drodze w\u2
81?gielki. Jason rzuci\u322? si\u281? w tym samym kierunku. Zajrza\u322? do \u34
7?rodka i odkry\u322?, \u380?e przew\u243?d kominowy ci\u261?gnie si\u281? w g\u
243?r\u281? i w d\u243?\u322?. Przez chwil\u281? s\u322?ysza\u322? s\u322?abo, j
ak zab\u243?jca ucieka przewodem gdzie\u347? w d\u243?\u322?.\par\pard\plain\hyp
hpar} {
Odsun\u261?\u322? si\u281? od kominka, kiedy czterech gwardzist\u243?w wpad\u322
?o do pokoju z broni\u261? w gotowo\u347?ci. Dwaj z nich trzymali dodatkowo poch

odnie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Uciek\u322? kominkiem, kierowa\u322? si\u281? w d\u243?\u322?! - krzykn\u261?\
u322? Jason. - Rozci\u261?\u322?em mu nog\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Dwaj gwardzi\u347?ci rzucili si\u281? za zab\u243?jc\u261?, a druga dw\u243?jka
zosta\u322?a. Jeden przykl\u281?kn\u261?\u322? obok Norvala. Drugi trzyma\u322?
pochodni\u281? i miecz. Jason podszed\u322? do rannego.\par\pard\plain\hyphpar}
{
- Kanclerz? - wykaszla\u322? Norval g\u322?osem napi\u281?tym, z zaci\u347?ni\u2
81?tymi powiekami, twarz\u261? b\u322?yszcz\u261?c\u261? w \u347?wietle pochodni
od potu.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Lordowi Jasonowi nic si\u281? nie sta\u322?o - zapewni\u322? go kl\u281?cz\u26
1?cy obok gwardzista. - Prosz\u281? pokaza\u263? mi ran\u281?.\par\pard\plain\hy
phpar} {
Norval \u347?ciska\u322? obiema r\u281?kami n\u243?\u380? do po\u322?owy zag\u32
2?\u281?biony w trzewiach. Pokr\u281?ci\u322? g\u322?ow\u261?.\par\pard\plain\hy
phpar} {
- Doko\u324?cz - wycharcza\u322? przez zaci\u347?ni\u281?te z\u281?by.\par\pard\
plain\hyphpar} {
Gwardzista oderwa\u322? d\u322?onie Norvala od r\u281?koje\u347?ci no\u380?a. Po
\u322?owa ostrza by\u322?a czarna, a g\u322?owica mia\u322?a kszta\u322?t szczer
z\u261?cej z\u281?by czaszki.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Co to jest, u diab\u322?a? - mrukn\u261?\u322? gwardzista.\par\pard\plain\hyph
par} {
Cieniutkie smu\u380?ki gryz\u261?cego dymu unios\u322?y si\u281? z rany. Norvale
m wstrz\u261?sn\u281?\u322?y konwulsje. Jego oszala\u322?e oczy uciek\u322?y w g
\u322?\u261?b czaszki, a pot zla\u322? czerwieniej\u261?c\u261? twarz. Wargi mu
zadygota\u322?y, jakby m\u281?\u380?czyzna pr\u243?bowa\u322? co\u347? powiedzie
\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Sztylet by\u322? zatruty - powiedzia\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Krwawy jad - przytakn\u261?\u322? mu kl\u281?cz\u261?cy gwardzista. - Straszli
wa trucizna, przynosz\u261?ca potworne cierpienie i na kt\u243?r\u261? nie ma \u
380?adnego antidotum.\par\pard\plain\hyphpar} {
Konwulsje przybiera\u322?y na sile. Norval wyci\u261?gn\u261?\u322? r\u281?k\u28
1?, a \u380?y\u322?y wyst\u261?pi\u322?y mu na zlanym potem przedramieniu tak mo
cno, \u380?e wydawa\u322?o si\u281?, jakby zaraz mia\u322?y wyrwa\u263? si\u281?
ze sk\u243?ry. Krzykn\u261?\u322? s\u322?abo i straci\u322? przytomno\u347?\u26
3?. Jego oddech nadal rwa\u322? si\u281? w nieregularnych spazmach.\par\pard\pla
in\hyphpar} {
- T\u281?dy, lordzie Jasonie - powiedzia\u322? gwardzista z pochodni\u261?, wypr
owadzaj\u261?c go z sypialni.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason, wychodz\u261?c, odwr\u243?ci\u322? si\u281? i zerkn\u261?\u322? na elegan
cko umeblowan\u261? antykamer\u281?. Drugi gwardzista przykry\u322? Norvala p\u3
22?aszczem. Ko\u324?czyny umieraj\u261?cego nadal podrygiwa\u322?y.\par\pard\pla
in\hyphpar} {
Chocia\u380? Norval znikn\u261?\u322? mu z oczu, Jason nie zapomina\u322?, \u380
?e zatrute ostrze by\u322?o przeznaczone dla niego. To on m\u243?g\u322? teraz r
zuca\u263? si\u281? na posadzce, z krwi\u261? gotuj\u261?c\u261? si\u281? w reak
cji na straszliwy jad - gdyby spa\u322? w \u322?\u243?\u380?ku albo gdyby Norval
nie zareagowa\u322? tak szybko na wezwanie pomocy. Do oczu nap\u322?yn\u281?\u3
22?y mu \u322?zy wdzi\u281?czno\u347?ci dla umieraj\u261?cego wartownika.\par\pa
rd\plain\hyphpar} {
Kilku gwardzist\u243?w zjawi\u322?o si\u281? w antykamerze. Wi\u281?kszo\u347?\u
263? wesz\u322?a dalej do sypialni. Inni rozgl\u261?dali si\u281? po pomieszczen
iu, jakby si\u281? spodziewali, \u380?e zab\u243?jca mo\u380?e si\u281? kry\u263
? za gobelinem na \u347?cianie albo w szufladzie. Kilku rozmawia\u322?o \u347?ci
szonymi g\u322?osami.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason sta\u322? z boku, g\u322?\u281?boko wstrz\u261?\u347?ni\u281?ty, pr\u243?b
uj\u261?c ogarn\u261?\u263? to, co w\u322?a\u347?nie si\u281? wydarzy\u322?o. Kt
o\u347? pr\u243?bowa\u322? go zabi\u263?! Jedno, to wiedzie\u263? o gro\u378?bie
, a zupe\u322?nie co innego, zobaczy\u263?, jak kto\u347? j\u261? wype\u322?nia.

Gdyby umar\u322?, ci, kt\u243?rych kocha\u322?, nigdy nie dowiedzieliby si\u281


?, co mu si\u281? przydarzy\u322?o. Pozosta\u322?by na zawsze nierozwi\u261?zany
m przypadkiem zagini\u281?cia.\par\pard\plain\hyphpar} {
Pot\u281?\u380?ny gwardzista z pasmem siwiej\u261?cych w\u322?os\u243?w wok\u243
?\u322? \u322?ysej czaszki wszed\u322? do antykamery i podszed\u322? do Jasona.
Pozostali gwardzi\u347?ci stan\u281?li na baczno\u347?\u263?, ale on machn\u261?
\u322? na nich, \u380?eby wr\u243?cili do swoich zaj\u281?\u263?. Starszy gwardz
ista nosi\u322? dwa z\u322?ote galony na lewym ramieniu, kt\u243?re najwyra\u378
?niej okre\u347?la\u322?y jego wysok\u261? rang\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Lordzie kanclerzu - zacz\u261?\u322? - jestem Cedric, kapitan kr\u243?lewskiej
gwardii. Jego Wysoko\u347?\u263? ksi\u261?\u380?\u281? Dolan prosi, \u380?ebym
natychmiast odeskortowa\u322? pana do niego.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Oczywi\u347?cie.\par\pard\plain\hyphpar} {
Ciesz\u261?c si\u281?, \u380?e spa\u322? w ubraniu, Jason ruszy\u322? za Cedriki
em, opuszczaj\u261?c apartamenty i schodz\u261?c w d\u243?\u322? paroma korytarz
ami. Weszli do komnaty, gdzie dw\u243?ch gwardzist\u243?w odsuwa\u322?o na bok e
leganck\u261? sof\u281? i zwija\u322?o haftowany, fioletowy dywan, ods\u322?ania
j\u261?c klap\u281? w pod\u322?odze. Unie\u347?li j\u261?, a Jason zszed\u322? z
a Cedrikiem kr\u281?conymi schodami. Za nim wszed\u322? gwardzista z latarni\u26
1?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Na pocz\u261?tku w\u261?skiego przej\u347?cia za schodami czeka\u322? ju\u380? D
olan w otoczeniu czw\u243?rki gwardzist\u243?w z mieczami.\par\pard\plain\hyphpa
r} {
- Witam, kanclerzu Jasonie - powita\u322? go Dolan. - Ubolewamy na wie\u347?\u26
3? o zamachu na twe \u380?ycie. Wejd\u378?my do skarbca m\u261?dro\u347?ci, \u38
0?eby om\u243?wi\u263? t\u281? kwesti\u281? w najwi\u281?kszym spokoju.\par\pard
\plain\hyphpar} {
- Prosz\u281? prowadzi\u263?, Wasza Wysoko\u347?\u263? - zgodzi\u322? si\u281? J
ason.\par\pard\plain\hyphpar} {
Szli wij\u261?cym si\u281? przej\u347?ciem, a\u380? dotarli do okr\u261?g\u322?y
ch, \u380?elaznych drzwi. Widnia\u322?a w nich siatka otwor\u243?w i siedem ko\u
322?k\u243?w.\par\pard\plain\hyphpar} {
Gwardzi\u347?ci odwr\u243?cili si\u281? od drzwi, kiedy regent wk\u322?ada\u322?
ko\u322?ki. Jason te\u380? zamierza\u322? si\u281? odwr\u243?ci\u263?, ale Dola
n nalega\u322?, \u380?eby patrzy\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jeste\u347? jedyn\u261? osob\u261? poza mn\u261?, kt\u243?ra mo\u380?e zna\u26
3? kombinacj\u281? - powiedzia\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Po si\u243?dmym k\u243?\u322?ku rozleg\u322? si\u281? \u322?oskot mechanizmu zam
ku. Regent wyj\u261?\u322? ko\u322?ki i dwaj gwardzi\u347?ci z\u322?apali za wie
lkie drzwi. Ci\u261?gn\u261?c razem, zdo\u322?ali je otworzy\u263?.\par\pard\pla
in\hyphpar} {
Jason i regent weszli do \u347?rodka, nios\u261?c latarni\u281?, a dwaj gwardzi\
u347?ci zamkn\u281?li za nimi drzwi. Pomieszczenie by\u322?o przestronnym sze\u3
47?cianem. Przy \u347?cianie na lewo od drzwi od sufitu do pod\u322?ogi sta\u322
?y na p\u243?\u322?kach ksi\u261?\u380?ki. Przy \u347?cianie po prawej znajdowa\
u322?y si\u281? zwoje. Na dalszych p\u243?\u322?kach znajdowa\u322?y si\u281? r\
u243?\u380?ne przedmioty, od klejnot\u243?w wielko\u347?ci pi\u281?\u347?ci po k
ryszta\u322?owe flakony i r\u243?\u380?norak\u261? bro\u324?. Ponad odleg\u322?y
mi p\u243?\u322?kami znajdowa\u322?o si\u281? kilka szpar wentylacyjnych. Ma\u32
2?y stolik i dwa krzes\u322?a zajmowa\u322?y \u347?rodek pokoju.\par\pard\plain\
hyphpar} {
Jason kr\u281?powa\u322? si\u281?, b\u281?d\u261?c sam na sam z regentem. Postan
owi\u322? zachowywa\u263? si\u281? tak doro\u347?le, jak to tylko mo\u380?liwe.
Zerkaj\u261?c w g\u243?r\u281?, zauwa\u380?y\u322? osiem s\u322?\u243?w zdobi\u2
61?cych \u347?cian\u281? nad drzwiami. Tak jak oznajmi\u322? Copernum, czwarte b
rzmia\u322?o \u8222?Fex\u8221?. Jasonowi ul\u380?y\u322?o, \u380?e ta kwestia si
\u281? potwierdzi\u322?a. Zna\u322? ju\u380? po\u322?ow\u281? S\u322?owa.\par\pa
rd\plain\hyphpar} {
- Twoje drugie pytanie w pojedynku by\u322?o do\u347?\u263? niezwyk\u322?e - pow
iedzia\u322? Dolan, najwyra\u378?niej zauwa\u380?aj\u261?c, \u380?e Jason zainte

resowa\u322? si\u281? inskrypcj\u261? nad drzwiami. - Sk\u261?d wiedzia\u322?e\u


347? o napisie?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ojciec wspomnia\u322? mi o nim kiedy\u347?. My\u347?l\u281?, \u380?e s\u322?ys
za\u322? o tym od Gallorana.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Pr\u243?bowa\u322?e\u347? po prostu wyprowadzi\u263? Copernuma z r\u243?wnowag
i? Robi\u322? wra\u380?enie os\u322?upia\u322?ego tym pytaniem.\par\pard\plain\h
yphpar} {
- Mia\u322?em tylko jedno dobre pytanie - powiedzia\u322? Jason. - Dwa pierwsze
mia\u322?y za zadanie sprawi\u263?, \u380?eby zacz\u261?\u322? mnie lekcewa\u380
?y\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Dolan przyjrza\u322? si\u281? podejrzliwie Jasonowi.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wyczuwam, \u380?e skrywasz wiele sekret\u243?w. By\u263? mo\u380?e pewnego dni
a podzielisz si\u281? nimi ze mn\u261?. Siadaj.\par\pard\plain\hyphpar} {
Na osobno\u347?ci Dolan sprawia\u322? wra\u380?enie bardziej bezpo\u347?redniego
i zasadniczego ni\u380? kojarz\u261?ca si\u281? z dziaduniem posta\u263?, kt\u2
43?r\u261? odgrywa\u322? w sali tronowej.\par\pard\plain\hyphpar} {
Usiedli naprzeciwko siebie. Jason zauwa\u380?y\u322?, \u380?e blat stolika jest
map\u261?. Zobaczy\u322? p\u243?\u322?wysep ci\u261?gn\u261?cy si\u281? na zach\
u243?d mi\u281?dzy wodami oceanu. W pewnej odleg\u322?o\u347?ci od Trensicourt,
w g\u322?\u281?bi l\u261?du, znajdowa\u322?o si\u281? Bia\u322?e Jezioro, punkci
k na p\u243?\u322?nocy obok ma\u322?ego zbiornika wodnego.\par\pard\plain\hyphpa
r} {
- Podoba ci si\u281? mapa? Jason skin\u261?\u322? g\u322?ow\u261?. - Bardzo. - C
opernum upiera\u322? si\u281? przy niej. W ko\u324?cu, jaka korzy\u347?\u263? z
prywatnej komnaty, je\u347?li nie mo\u380?na ukry\u263? w niej paru sekret\u243?
w? Maldor krzywo by na to patrzy\u322?. Doskonale rozumie korzy\u347?ci p\u322?y
n\u261?ce z monopolu na tego typu informacje.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason nadal przygl\u261?da\u322? si\u281? mapie. Ma\u322?a wioska rybacka nad ow
aln\u261? zatok\u261? nazywa\u322?a si\u281? Flet. Miasto, w kt\u243?rym jego, R
achel i Ferrina zamkni\u281?to w wi\u281?zieniu, to musia\u322?o by\u263? Carnin
g. Miejsce, w kt\u243?rym Galloran mieszka\u322? jako \u346?lepy Kr\u243?l, ozna
czono nazw\u261? Fortaim, a rzeka na p\u243?\u322?nocy nazywa\u322?a si\u281? Te
lkron. Nie zaznaczono po\u322?o\u380?enia Skarbnicy Wiedzy.\par\pard\plain\hyphp
ar} {
Na mapie widnia\u322?o wiele innych nazw. Jason zauwa\u380?y\u322? Harthenham, s
pory kawa\u322? na p\u243?\u322?noc i wsch\u243?d od Bia\u322?ego Jeziora za pus
t\u261?, zielon\u261? przestrzeni\u261? oznaczon\u261? jako Ziemie Zatopione.\pa
r\pard\plain\hyphpar} {
- Nie\u378?le si\u281? spisa\u322?e\u347?, wychodz\u261?c ca\u322?o z zamachu zauwa\u380?y\u322? Dolan.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Copernum powiedzia\u322? mi, \u380?e nie do\u380?yj\u281? wschodu s\u322?o\u32
4?ca. Stara\u322?em si\u281? zachowa\u263? ostro\u380?no\u347?\u263?. Norval, m\
u243?j osobisty stra\u380?nik, zgin\u261?\u322? zamiast mnie. Co zrobimy w odwec
ie?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wierzysz, \u380?e to Copernum sta\u322? za tym zamachem?\par\pard\plain\hyphpa
r} {
- Zwa\u380?ywszy na gro\u378?b\u281?, jestem o tym przekonany.\par\pard\plain\hy
phpar} {
Dolan westchn\u261?\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Potencjalnych podejrzanych mo\u380?e by\u263? bardzo wielu. Nowicjusz na dworz
e, kt\u243?ry zdobywa tytu\u322? kanclerza w tak m\u322?odym wieku, mo\u380?e na
robi\u263? sobie wielu wrog\u243?w. Ostre s\u322?owa wypowiedziane w chwili zak\
u322?opotania nie s\u261? wystarczaj\u261?cym dowodem, \u380?eby oskar\u380?y\u2
63? Copernuma. Na r\u281?koje\u347?ci no\u380?a by\u322?a czarna czaszka. Tylko
s\u322?udzy Maldora pos\u322?uguj\u261? si\u281? tym znakiem. Jedyny dow\u243?d,
jakim dysponujemy, sugeruje cesarskiego zab\u243?jc\u281?.\par\pard\plain\hyphp
ar} {
- W takim razie Copernum musia\u322? to zaplanowa\u263? - upiera\u322? si\u281?
Jason. - Albo mo\u380?e poprosi\u322? o odwzajemnienie przys\u322?ugi.\par\pard\
plain\hyphpar} {

Regent \u347?ci\u261?gn\u261?\u322? brwi.\par\pard\plain\hyphpar} {


- Copernum ma silne powi\u261?zania z Felrook, ale jest zdecydowanie zbyt pot\u2
81?\u380?ny, \u380?eby oskar\u380?y\u263? go bez solidnych dowod\u243?w. Czy zaa
ran\u380?owa\u322? zamach? Pewnie tak. Pos\u322?u\u380?enie si\u281? znakiem ces
arza przy ataku by\u322?o pewnie jego sposobem przypomnienia wszystkim, kto go w
spiera. Zab\u243?jca jakim\u347? cudem nam si\u281? wymkn\u261?\u322?. Ca\u322?a
stra\u380? jest w stanie pogotowia, ale zwa\u380?ywszy, \u380?e nie schwytali\u
347?my zab\u243?jcy do tej pory, istniej\u261? ma\u322?e szanse, \u380?e go ares
ztujemy.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Czyli mam czeka\u263?, a\u380? znowu spr\u243?buje? - zapyta\u322? Jason, nie
mog\u261?c uwierzy\u263?, \u380?e regent m\u243?wi o zamachu z takim spokojem.\p
ar\pard\plain\hyphpar} {
- Mo\u380?liwe, \u380?e Copernum nie uderzy ponownie zbyt szybko. Wys\u322?a\u32
2? wiadomo\u347?\u263?. Teraz mo\u380?e zadowoli\u263? si\u281? pozbawieniem ci\
u281? urz\u281?du w ramach oficjalnego wyzwania.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zamiast nieoficjalnego morderstwa.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Sam rozumiesz.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason skrzy\u380?owa\u322? r\u281?ce na stole.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wi\u281?c nie mo\u380?emy w \u380?aden spos\u243?b si\u281? odp\u322?aci\u263?
?\par\pard\plain\hyphpar} {
Dolan przekrzywi\u322? g\u322?ow\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ja - powiedzia\u322? z naciskiem - niewiele mog\u281? zrobi\u263?. Z pewno\u34
7?ci\u261? nie jeste\u347? tak niedo\u347?wiadczony w sztuce rz\u261?dzenia kraj
em, jak udajesz. Ty z kolei mo\u380?esz zrobi\u263? bardzo wiele. Jednak\u380?e
ostro\u380?nie wywa\u380? swoje mo\u380?liwo\u347?ci. Wi\u281?kszo\u347?\u263? \
u322?udzi w tym kr\u243?lestwie \u347?cierpia\u322?aby wszystko, byle tylko unik
n\u261?\u263? jawnego sporu z Copernumem.\par\pard\plain\hyphpar} {
\u321?\u261?cznie z tob\u261?, doda\u322? w my\u347?lach Jason. Na pierwszy rzut
oka regent wydawa\u322? si\u281? o wiele bardziej autentycznym w\u322?adc\u261?
od Gallorana. Jednak\u380?e przy uwa\u380?niejszej ocenie, okazywa\u322?o si\u2
81?, \u380?e nie ma ani kr\u281?gos\u322?upa, ani osobowo\u347?ci \u346?lepego K
r\u243?la.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Je\u380?eli to Maldor sta\u322? za atakiem, czy zrobimy cokolwiek?\par\pard\pl
ain\hyphpar} {
Dolan machn\u261?\u322? r\u281?k\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie ma dowod\u243?w, kt\u243?re wskazywa\u322?yby Maldora. Jak sam zasugerowa\
u322?e\u347?, ten sztylet to m\u243?g\u322? by\u263? podst\u281?p.\par\pard\plai
n\hyphpar} {
- A gdyby\u347?my uzyskali dowody?\par\pard\plain\hyphpar} {
Dolan poruszy\u322? si\u281? na krze\u347?le.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Uwa\u380?aj, co sugerujesz. W\u322?a\u347?nie straci\u322?em jednego z najleps
zych gwardzist\u243?w.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie pragn\u261?\u322?by si\u281? pan zem\u347?ci\u263?? Nie chcia\u322?by pan
sprawiedliwo\u347?ci?\par\pard\plain\hyphpar} {
Regent zazgrzyta\u322? z\u281?bami.\par\pard\plain\hyphpar} {
- B\u261?d\u378? rozs\u261?dny. Pozory wolno\u347?ci, jakie zachowujemy, zale\u3
80?\u261? od tego, czy zdo\u322?amy ug\u322?aska\u263? Maldora. Do tego stopnia,
by Copernum r\u243?wnie\u380? by\u322? zadowolony. Gdyby otwarcie postanowi\u32
2? sprzymierzy\u263? si\u281? z cesarzem przeciwko nam, wszystko by\u322?oby str
acone. Lubi\u281? ci\u281?, Jasonie. Podziwiam opanowanie, jakie okaza\u322?e\u3
47?, gdy stawi\u322?e\u347? czo\u322?o Copernumowi. To by\u322? \u347?mia\u322?y
wyczyn. Mimo to, jeste\u347? parweniuszem, o kt\u243?rym wiem bardzo niewiele.
W niebezpiecznych czasach trzeba przymyka\u263? oko na wi\u281?ksz\u261? niespra
wiedliwo\u347?\u263? ni\u380? nieudany zamach, \u380?eby utrzyma\u263? pok\u243?
j. To kr\u243?lestwo nie mo\u380?e pozwoli\u263? sobie na idealizm. Je\u347?li m
asz nadziej\u281? przetrwa\u263?, musisz nauczy\u263? si\u281? sztuki kompromisu
.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jestem pa\u324?skim g\u322?\u243?wnym doradc\u261? - powiedzia\u322? os\u322?u
pia\u322?y Jason. - Atak na mnie to atak na pana i ca\u322?e kr\u243?lestwo. A c
o, gdybym zosta\u322? zabity? Czy m\u243?j morderca po prostu wr\u243?ci\u322?by

na poprzednie stanowisko?\par\pard\plain\hyphpar} {
- M\u261?dry cz\u322?owiek wie, \u380?e takich pyta\u324? si\u281? nie zadaje. O
pieraj\u261?c \u322?okcie na stole, Jason potar\u322? oczy. Jak Dolan m\u243?g\u
322? udawa\u263?, \u380?e tch\u243?rzostwo to kompromis? Czy wierzy\u322? we w\u
322?asne s\u322?owa? Jaka istnia\u322?a nadzieja dla kr\u243?lestwa, kt\u243?reg
o przyw\u243?dca ba\u322? si\u281? walczy\u263? o sprawiedliwo\u347?\u263??\par\
pard\plain\hyphpar} {
- Nie rozpaczaj - pocieszy\u322? go regent. - Wezwa\u322?em ci\u281? do skarbca
m\u261?dro\u347?ci, poniewa\u380? masz jeszcze jedn\u261? mo\u380?liwo\u347?\u26
3?, je\u380?eli chcesz przetrwa\u263?. I to do\u347?\u263? kusz\u261?c\u261?, ja
k si\u281? wydaje.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason uni\u243?s\u322? g\u322?ow\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Regent wyj\u261?\u322? z kieszeni kopert\u281?. Widnia\u322?a na niej zawi\u322?
a piecz\u281?\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Co to takiego? - zapyta\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- List przyszed\u322? do ciebie dzisiaj w nocy po nieudanym zamachu.\par\pard\pl
ain\hyphpar} {
Dolan poda\u322? kopert\u281? ponad sto\u322?em. Jason otworzy\u322? j\u261? i w
yj\u261?\u322? kremow\u261? kartk\u281? zapisan\u261? srebrnym pismem.\par\pard\
plain\hyphpar} {
Szanowny lordzie Jasonie!\par\pard\plain\hyphpar} {
Pokornie prosz\u281?, by\u347? zechcia\u322? stawi\u263? si\u281? na Wiecznej Uc
zcie przy pierwszej nadarzaj\u261?cej si\u281? okazji. Zorganizowany zostanie ws
pania\u322?y bankiet na Tw\u261? cze\u347?\u263? w dniu Twego przybycia. Zapewni
amy, \u380?e zamek Harthenham nieodmiennie zajmuje neutraln\u261? pozycj\u281?,
je\u347?li idzie o wszelkie kwestie natury politycznej. Zamieszkuje tu szcz\u281
?\u347?liwie wielu, kt\u243?rzy, podobnie jak Ty, otwarcie sprzeciwili si\u281?
naszej cesarskiej w\u322?adzy. Pozw\u243?l, \u380?e osobi\u347?cie zach\u281?c\u
281? Ci\u281? do wykorzystania tej rzadkiej sposobno\u347?ci, by\u347? jako m\u2
43?j honorowy go\u347?\u263? na jaki\u347? czas odpocz\u261?\u322? od zmaga\u324
?. Niech m\u243?j dom stanie si\u281? Twoim niebem. Pa\u324?ski szczery wielbici
el, Ksi\u261?\u380?\u281? Conrad z Harthenham\par\pard\plain\hyphpar} {
Podpis na dole by\u322? nieco bardziej zamaszysty ni\u380? reszta listu. Jason p
onownie odczyta\u322? wiadomo\u347?\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Oblizuj\u261?c usta, Dolan wyci\u261?gn\u261?\u322? r\u281?k\u281?.\par\pard\pla
in\hyphpar} {
- Mog\u281? zobaczy\u263??\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason poda\u322? mu list. Regent przeczyta\u322? wiadomo\u347?\u263?, kr\u281?c\
u261?c g\u322?ow\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nigdy nie widzia\u322?em prawdziwego zaproszenia na Wieczn\u261? Uczt\u281?.\p
ar\pard\plain\hyphpar} {
- S\u322?ysza\u322?em o niej.\par\pard\plain\hyphpar} {
Regent rzuci\u322? mu ostre spojrzenie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- A kto nie? To tylko raj, kt\u243?ry zst\u261?pi\u322? do \u347?wiata \u347?mie
rtelnik\u243?w. Forteca chroni\u261?ca przed wszelkimi zmartwieniami. Sanktuariu
m niesko\u324?czonych rozkoszy. Tym, kt\u243?rych zaproszono, odpuszcza si\u281?
wszelkie zbrodnie, reszt\u281? dni do\u380?ywaj\u261? w beztroskim luksusie.\pa
r\pard\plain\hyphpar} {
- Zupe\u322?nie jakby zosta\u263? kr\u243?lem.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Pod wieloma wzgl\u281?dami to jest lepsze od urz\u281?du kr\u243?la. Kr\u243?l
ma obowi\u261?zki. Wrog\u243?w. L\u281?ki. - Dolan m\u243?wi\u322? jak cz\u322?
owiek, kt\u243?remu zes\u322?ano wizj\u281?. - Ci, kt\u243?rzy bawi\u261? na Wie
cznej Uczcie, znaj\u261? trudno\u347?ci tylko ze wspomnie\u324?.\par\pard\plain\
hyphpar} {
- By\u322? pan tam kiedy\u347??\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie by\u322?oby mnie tutaj, gdyby si\u281? tam znalaz\u322?. Nikt nie wraca.\p
ar\pard\plain\hyphpar} {
- To jaka\u347? nieuczciwa zagrywka?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wprost przeciwnie. \u379?aden z zaproszonych nie zechcia\u322? wraca\u263?. Kt
o porzuca raj?\par\pard\plain\hyphpar} {

- Otrzyma\u322? pan zaproszenie?\par\pard\plain\hyphpar} {


- Niestety, nie - westchn\u261?\u322? Dolan. - Cesarz potrzebuje mnie tutaj.\par
\pard\plain\hyphpar} {
- Zaproszenie jest od samego Maldora?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie wprost. Cesarz sponsoruje uczt\u281?. Conrad jest gospodarzem. Jeste\u347?
wyj\u261?tkowym szcz\u281?\u347?liwcem, Jasonie. Nie musisz obawia\u263? si\u28
1? Copernuma ani nikogo wi\u281?cej.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason wyci\u261?gn\u261?\u322? r\u281?k\u281? i regent odda\u322? mu zaproszenie
.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wi\u281?c ta uczta to wi\u281?zienie.\par\pard\plain\hyphpar} {
Dolan si\u281? za\u347?mia\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- W pewnym sensie by\u263? mo\u380?e. Dobrowolne wi\u281?zienie, gdzie nikt nie
narzeka. Sam ch\u281?tnie prze\u380?y\u322?bym reszt\u281? dni w podobnym areszc
ie.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason skin\u261?\u322? g\u322?ow\u261?. Sztuczka by\u322?a wystarczaj\u261?co oc
zywista. Uczta by\u322?a nieko\u324?cz\u261?c\u261? si\u281? \u322?ap\u243?wk\u2
61? pozwalaj\u261?c\u261? Maldorowi pozby\u263? si\u281? wrog\u243?w. Jednak\u38
0?e perspektywa bezpiecznego oddalenia si\u281? od wszelkich niebezpiecze\u324?s
tw by\u322?a do\u347?\u263? atrakcyjna. Skoro ugrz\u261?z\u322? w jakie\u347? in
nej rzeczywisto\u347?ci, to czemu nie porzuci\u263? wszystkich zmartwie\u324? i
nie prze\u380?y\u263? \u380?ycia w luksusie? Nicholas zaleca\u322? mu, \u380?eby
uzna\u322? zaproszenie za sw\u243?j cel. Gdyby jednak ugi\u261?\u322? si\u281?
i uda\u322? na uczt\u281?, w jaki spos\u243?b kiedykolwiek wr\u243?ci\u322?by do
domu? I co sta\u322?oby si\u281? z Rachel?\par\pard\plain\hyphpar} {
Zerkaj\u261?c na sylab\u281? nad drzwiami, Jason westchn\u261?\u322?. Maldor by\
u322? z\u322?y. Ludzie, kt\u243?rzy dla niego pracowali, byli \u378?li. Wieczna
Uczta mog\u322?a by\u263? po prostu jeszcze jedn\u261? pu\u322?apk\u261?. Sk\u26
1?d ludzie mieli wiedzie\u263?, jaka jest wspania\u322?a, skoro nikt stamt\u261?
d nie wr\u243?ci\u322?? Poza tym, fakt, \u380?e wys\u322?ano zaproszenie, oznacz
a\u322?, \u380?e Maldor zaczyna\u322? si\u281? niepokoi\u263?. I s\u322?usznie!
Jason zna\u322? ju\u380? po\u322?ow\u281? S\u322?owa, kt\u243?re mog\u322?o go z
niszczy\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Spojrza\u322? na map\u281?. Nie m\u243?g\u322? porzuci\u263? misji. Zdoby\u322?
kolejn\u261? dobr\u261? wskaz\u243?wk\u281?, a Bia\u322?e Jezioro znajdowa\u322?
o si\u281? niedaleko st\u261?d. Nie m\u243?g\u322? porzuci\u263? Rachel. Nie m\u
243?g\u322? zarzuci\u263? stara\u324? o powr\u243?t do domu. Nie m\u243?g\u322?
zdradzi\u263? zaufania, jakim obdarzy\u322? go Galloran. Ferrin czeka\u322?. Jas
on w\u322?o\u380?y\u322? kart\u281? z powrotem do koperty. Wstrzyma si\u281? z t
ym zaproszeniem. Gdyby kiedykolwiek zosta\u322? przyparty do muru, mo\u380?e zdo
\u322?a si\u281? uratowa\u263?, przyjmuj\u261?c je.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To niesamowita propozycja - powiedzia\u322?. - Mog\u281? poczeka\u263? dzie\u3
24?, zanim odpowiem?\par\pard\plain\hyphpar} {
Potrzebuj\u281? chwili, \u380?eby to przemy\u347?le\u263?.\par\pard\plain\hyphpa
r} {
- Oczywi\u347?cie. Jasonie, to \u380?aden wstyd przyj\u261?\u263? zaproszenie. G
dyby\u347? abdykowa\u322?, Copernum wr\u243?ci na sw\u243?j urz\u261?d i kr\u243
?lestwo nadal b\u281?dzie prosperowa\u322?o. Ostrzegam jednak: otwarcie przeciws
tawiaj\u261?c si\u281? Copernumowi, niezale\u380?nie od tego, czy wierzysz w to,
\u380?e sta\u322? za zamachem, czy te\u380? nie, niemal na pewno \u347?ci\u261?
gniesz na siebie nieszcz\u281?\u347?cie. Odpu\u347?\u263? sobie. Na twoim miejsc
u zrzek\u322?bym si\u281? tytu\u322?u kanclerza i do\u322?\u261?czy\u322? do ucz
ty. Ka\u380?dy rozs\u261?dny cz\u322?owiek tak by post\u261?pi\u322?. Pozostanie
sz zapami\u281?tany jako \u347?mia\u322?y lord i zas\u322?u\u380?ony kanclerz, k
iedy b\u281?dziesz do\u380?ywa\u322? swoich dni w b\u322?ogo\u347?ci i bogactwie
.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason skin\u261?\u322? g\u322?ow\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Rozumiem. Czy to wszystko?\par\pard\plain\hyphpar} {
Regent poda\u322? Jasonowi skrawek pergaminu z siedmioma parami symboli.\par\par
d\plain\hyphpar} {
- To dla ciebie.\par\pard\plain\hyphpar} {

- Kombinacja do skarbca m\u261?dro\u347?ci.\par\pard\plain\hyphpar} {


- Mo\u380?esz studiowa\u263? tu, kiedy tylko zechcesz. Kombinacja nie jest taka
sama jak wczoraj i gdyby\u347? poda\u322? si\u281? do dymisji, znowu si\u281? zm
ieni.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mog\u281? potrzebowa\u263? powozu - powiedzia\u322? Jason. - \u346?rodka trans
portu.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Rozumiem - powiedzia\u322? regent, a w jego g\u322?osie pojawi\u322?a si\u281?
ulga. - Mog\u281? w ci\u261?gu godziny przygotowa\u263? pow\u243?z wraz z ma\u3
22?om\u243?wnym wo\u378?nic\u261?. Gdyby\u347? zdecydowa\u322? si\u281? wyjecha\
u263?, nikt nie b\u281?dzie ci\u281? wini\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Niekt\u243?rzy jednak winiliby, pomy\u347?la\u322? Jason. Ludzie nie tacy, z jak
imi ty pracujesz.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dzi\u281?kuj\u281?, Wasza Wysoko\u347?\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
{\qc
* * *\par\pard\plain\hyphpar}\par\pard\plain\hyphpar} {
Nieca\u322?e dwie godziny p\u243?\u378?niej kiedy s\u322?o\u324?ce wstawa\u322?o
, Jason wyci\u261?ga\u322? si\u281? w wygodnym zaprz\u281?\u380?onym w sze\u347?
\u263? koni powozie, kt\u243?ry z zewn\u261?trz l\u347?ni\u322? czarnym lakierem
zdobionym srebrnymi filigranami. Mia\u322? na sobie podr\u243?\u380?ne ubranie.
Na wy\u347?cie\u322?anym siedzeniu obok niego le\u380?a\u322?y zapasy przygotow
ane przez kucharza i cz\u281?\u347?\u263? z dworskiego stroju, kt\u243?ry nosi\u
322? jako lord Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
Opo\u324?cz\u281? i pier\u347?cienie schowa\u322? - pier\u347?cienie w p\u322?as
zczu, a opo\u324?cz\u281? zwin\u261?\u322? razem z reszt\u261? jarmarcznych stro
j\u243?w.\par\pard\plain\hyphpar} {
Odsun\u261?\u322? zas\u322?on\u281?, \u380?eby zerkn\u261?\u263?, kiedy pow\u243
?z zje\u380?d\u380?a\u322? z p\u322?askowy\u380?u, a potem opad\u322? na oparcie
i zamkn\u261?\u322? oczy. Ledwie m\u243?g\u322? uwierzy\u263?, \u380?e zostawia
za sob\u261? zmartwienia i intrygi Trensicourt. Wierzy\u322?, \u380?e Rachel b\
u281?dzie mia\u322?a do\u347?\u263? rozumu, \u380?eby dotrze\u263? do \u8222?Kul
awego Jelenia\u8221?. Nie wiedzia\u322?, jak si\u281? z ni\u261? skontaktowa\u26
3?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Kiedy ju\u380? pow\u243?z zjecha\u322? z pochy\u322?o\u347?ci, Jason rozsiad\u32
2? si\u281? wygodniej i pr\u243?bowa\u322? si\u281? zdrzemn\u261?\u263?. Pocz\u2
61?tkowo uniemo\u380?liwia\u322?o mu to ko\u322?ysanie powozu, ale wreszcie zm\u
281?czenie wygra\u322?o.\par\pard\plain\hyphpar} {
Kiedy stangret - drobny, ko\u347?cisty cz\u322?owiek - obudzi\u322? go, potrz\u2
61?saj\u261?c, stali ju\u380? przed ober\u380?\u261?. Jason potar\u322? oczy. Sz
yld nad drzwiami przedstawia\u322? jelenia z roz\u322?o\u380?ystym poro\u380?em.
\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason pouczy\u322? wo\u378?nic\u281?, \u380?eby na niego poczeka\u322?, a potem
wysiad\u322? z powozu na bit\u261? drog\u281?. Ferrin opiera\u322? si\u281? o fr
amug\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Prosimy do \u347?rodka, lordzie Jasonie - powiedzia\u322?, k\u322?aniaj\u261?c
si\u281? nisko.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie wypowiadaj g\u322?o\u347?no mojego imienia - mrukn\u261?\u322? \u347?ciszo
nym g\u322?osem Jason, podchodz\u261?c do niego. - Nie chcemy wyr\u243?\u380?nia
\u263? si\u281? w t\u322?umie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Och - powt\u243?rzy\u322? z r\u243?wn\u261? ostro\u380?no\u347?ci\u261? Ferrin
. - Wobec tego mo\u380?esz przemy\u347?le\u263? sens rozbijania si\u281? wyszuka
nym powozem z kr\u243?lewskim god\u322?em. A mo\u380?e wolisz, \u380?ebym zwraca
\u322? si\u281? do ciebie \u8222?kanclerzu\u8221??\par\pard\plain\hyphpar} {
Weszli do \u347?rodka.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wiesz, \u380?e zosta\u322?em kanclerzem?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Tego typu wie\u347?ci nios\u261? si\u281? jak na skrzyd\u322?ach.\par\pard\pla
in\hyphpar} {
- A wiesz, \u380?e Copernum pr\u243?bowa\u322? mnie zabi\u263??\par\pard\plain\h
yphpar} {
- Nie. Wyprzedzi\u322?e\u347? nowiny. Chcia\u322?bym umie\u263? udawa\u263? zask
oczonego. A tak, prosz\u281?: ten sam cz\u322?owiek pr\u243?bowa\u322? zabi\u263

? nas obu, ale mu si\u281? nie powiod\u322?o. To chyba przypiecz\u281?towuje nas


z\u261? przyja\u378?\u324?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Copernum rozkaza\u322? ci\u281? \u347?ci\u261?\u263??\par\pard\plain\hyphpar}
{
- Kt\u243?\u380?by inny? Skrad\u322?em narzeczon\u261? jego kuzynowi, a potem za
bi\u322?em tego\u380? kuzyna w pojedynku. Dla \u347?cis\u322?o\u347?ci, to kuzyn
nalega\u322? na pojedynek, a ja walczy\u322?em uczciwie. Jeste\u347? g\u322?odn
y?\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason pokiwa\u322? g\u322?ow\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Co si\u281? sta\u322?o z dziewczyn\u261??\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dowiedzia\u322?a si\u281?, \u380?e jestem rozsadnikiem. - Ferrin machn\u261?\u
322? r\u281?k\u261? na szynkark\u281? i zam\u243?wi\u322? jedzenie.\par\pard\pla
in\hyphpar} {
Jason wyj\u261?\u322? dwie z\u322?ote kulki i dwie srebrne.\par\pard\plain\hyphp
ar} {
- Zwracam twoje pieni\u261?dze. Z procentem.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zatrzymaj nadmiar. Nie by\u322?e\u347? inwestycj\u261?.\par\pard\plain\hyphpar
} {
- Mog\u281? sobie pozwoli\u263? - powiedzia\u322? Jason. - Zgarn\u261?\u322?em m
n\u243?stwo pieni\u281?dzy. A \u347?ci\u347?le rzecz bior\u261?c, m\u243?j s\u32
2?u\u380?\u261?cy zgarn\u261?\u322? je dla mnie. Cz\u322?owiek ma dost\u281?p do
niesamowitych funduszy, kiedy jest kanclerzem!\par\pard\plain\hyphpar} {
Ferrin przyj\u261?\u322? pieni\u261?dze.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zatrzymam je, dop\u243?ki nie b\u281?dziesz ich potrzebowa\u322?. - Jakie\u347
? wie\u347?ci od Rachel? - W\u322?a\u347?nie chcia\u322?em zapyta\u263? o to sam
o. - Nie trzymali\u347?my si\u281? razem. Nie mia\u322?em jak si\u281? z ni\u261
? skontaktowa\u263?. Mam nadziej\u281?, \u380?e si\u281? tu zjawi.\par\pard\plai
n\hyphpar} {
- Zjawi si\u281?, gdy us\u322?yszy o twojej ucieczce. - Ferrin popuka\u322? knyk
ciami w blat. - Miejmy nadziej\u281?, \u380?e ju\u380? jest w drodze. Trudno by\
u322?oby wyprzedzi\u263? pow\u243?z z sz\u243?stk\u261? koni.\par\pard\plain\hyp
hpar} {
- Nadal chcesz do nas do\u322?\u261?czy\u263?? - zapyta\u322? Jason.\par\pard\pl
ain\hyphpar} {
- Naprawd\u281? porzucasz urz\u261?d kanclerza?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jeden zamach na moje \u380?ycie wystarczy.\par\pard\plain\hyphpar} {
Ferrin uni\u243?s\u322? brwi i si\u281? u\u347?miechn\u261?\u322?.\par\pard\plai
n\hyphpar} {
- Regent b\u281?dzie w\u347?ciek\u322?y. Nigdy tam nie wracaj.\par\pard\plain\hy
phpar} {
- Nie podoba\u322?aby mi si\u281? praca dla Dolana. Sprawia wra\u380?enie tch\u2
43?rza.\par\pard\plain\hyphpar} {
Ferrin rozejrza\u322? si\u281? po\u347?piesznie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Kanclerz czy nie, zni\u380?aj g\u322?os, kiedy m\u243?wisz takie rzeczy. Nadal
znajdujemy si\u281? na terenach podlegaj\u261?cych Trensicourt. Niekt\u243?rzy
ludzie wyzwaliby ci\u281? na pojedynek, s\u322?ysz\u261?c, jak obra\u380?asz ich
w\u322?adc\u281?. Chocia\u380? przyznaj\u281?, \u380?e zgadzam si\u281? z tob\u
261?. Copernum kieruje tym cyrkiem i, jak si\u281? spodziewam, nied\u322?ugo zno
wu zacznie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wi\u281?c nadal chcesz z nami podr\u243?\u380?owa\u263?? Z ka\u380?dym dniem s
taj\u281? si\u281? coraz wi\u281?kszym celem.\par\pard\plain\hyphpar} {
- A jak my\u347?lisz, dlaczego tu czeka\u322?em?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wybieram si\u281? do Bia\u322?ego Jeziora - powiedzia\u322? Jason. - Wiesz, ja
k si\u281? tam dosta\u263??\par\pard\plain\hyphpar} {
- Do Bia\u322?ego Jeziora? To troch\u281? odludne miejsce, co? W\u322?a\u347?ciw
ie to nawet nie jest miasto.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Musimy znale\u378?\u263? prawdziwe jezioro, a nie tylko miasto.\par\pard\plain
\hyphpar} {
- Wybieramy si\u281? podziwia\u263? krajobrazy? Nigdy nie widzia\u322?em prawdzi
wego Bia\u322?ego Jeziora. To wymaga wspinaczki. Je\u347?li jednak tam w\u322?a\

u347?nie chcecie si\u281? dosta\u263?, to ja r\u243?wnie\u380?.\par\pard\plain\h


yphpar} {
- Mam pow\u243?z, to powinno pozwoli\u263? nam oszcz\u281?dzi\u263? nieco czasu.
Pewnie poczekamy tylko na Rachel?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Towarzyszy ci tylko ten drobny wo\u378?nica?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Tak.\par\pard\plain\hyphpar} {
Ferrin rozprostowa\u322? r\u281?ce.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Maj\u261?c taki pow\u243?z, Bia\u322?e Jezioro znajduje si\u281? raptem dzie\u
324? albo dwa dni st\u261?d. Konie wygl\u261?daj\u261? niesamowicie.\par\pard\pl
ain\hyphpar} {
- Wo\u378?nica zawiezie nas daleko - powiedzia\u322? Jason. - W\u322?a\u347?ciwi
e to wyjecha\u322?em, maj\u261?c pozwolenie od Dolana.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Co? Jak?!\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dosta\u322?em, zaproszenie na Wieczn\u261? Uczt\u281?.\par\pard\plain\hyphpar}
{
Ferrin pokr\u281?ci\u322? g\u322?ow\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- S\u322?ucham?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dolan nak\u322?ania\u322? mnie, \u380?ebym przyj\u261?\u322? zaproszenie. W\u3
22?a\u347?ciwie powiedzia\u322?em mu, \u380?e to zrobi\u281?, wi\u281?c dostarcz
y\u322? mi pow\u243?z.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ale odrzuci\u322?e\u347? zaproszenie?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- G\u322?upi jeste\u347?? Dlaczego nie? Czekaj, a dlaczego w\u322?a\u347?ciwie w
og\u243?le dosta\u322?e\u347? zaproszenie? Co takiego zrobi\u322?e\u347??\par\p
ard\plain\hyphpar} {
Jason wzruszy\u322? ramionami.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mo\u380?e dlatego, \u380?e zosta\u322?em kanclerzem i prze\u380?y\u322?em zama
ch.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To ma sens. Dolan jest silnie powi\u261?zany z Felrook, podobnie jak poprzedni
kanclerz. Pewnie chcieli si\u281? ciebie pozby\u263?, \u380?eby na nowo zainsta
lowa\u263? Copernuma. Tylko dlaczego mia\u322?by\u347? nie przyj\u261?\u263? zap
roszenia? Wiesz, jakie \u322?atwe sta\u322?oby si\u281? twoje \u380?ycie?\par\pa
rd\plain\hyphpar} {
- To mo\u380?e nie wygl\u261?da\u263? tak pi\u281?knie, jak wszyscy sobie wyobra
\u380?aj\u261? - odpar\u322? Jason. - Nie wr\u243?ci\u322? nikt z tych, kt\u243?
rzy tam si\u281? udali. Jedzenie mo\u380?e by\u263? dobre, ale dla mnie wygl\u26
1?da to jak wi\u281?zienie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mo\u380?liwe - zastanawia\u322? si\u281? na g\u322?os Ferrin. - Z drugiej stro
ny, je\u347?li idzie o wi\u281?zienia, gdybym mia\u322? jakie\u347? wybiera\u263
?, wybra\u322?bym Harthenham, dziesi\u281?\u263? razy na dziesi\u281?\u263? mo\u
380?liwo\u347?ci. Jeste\u347? ciekaw\u261? osob\u261?, Jasonie. Jest w tobie co\
u347? wi\u281?cej, ni\u380?by wydawa\u322?o si\u281? na pierwszy rzut oka. Kto w
ie, ile b\u281?dziemy czeka\u263? na Rachel? Mo\u380?e par\u281? godzin, mo\u380
?e par\u281? dni. Powiniene\u347? kaza\u263? wo\u378?nicy zaj\u261?\u263? si\u28
1? ko\u324?mi i samemu co\u347? zje\u347?\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dobry pomys\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ja poczekam tutaj.\par\pard\plain\hyphpar} {
Kiedy Jason szed\u322? do powozu, zauwa\u380?y\u322? dwoje je\u378?d\u378?c\u243
?w nadje\u380?d\u380?aj\u261?cych drog\u261?. Jednym by\u322?a Rachel.\par\pard\
plain\hyphpar} {
- Jason! - zawo\u322?a\u322?a, kiedy nawi\u261?zali kontakt wzrokowy. Jason poma
cha\u322? do niej r\u281?k\u261?, czuj\u261?c, jak ogarnia go ulga. Na widok Rac
hel zda\u322? sobie spraw\u281?, jak bardzo si\u281? martwi\u322?, \u380?e co\u3
47? mog\u322?o jej si\u281? sta\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Konie zatrzyma\u322?y si\u281? obok Jasona i Rachel zsiad\u322?a. Mia\u322?a na
sobie nowe ubrania podr\u243?\u380?ne, kt\u243?re tym razem na ni\u261? pasowa\u
322?y. - To cel twojej podr\u243?\u380?y? - zapyta\u322? m\u281?\u380?czyzna, su
rowy typ o garbatym nosie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Tak. Dzi\u281?kuj\u281?, Bruce. - Dobrze wi\u281?c. Szcz\u281?\u347?liwej drog
i. Wzi\u261?\u322? wodze jej konia i odjecha\u322?. - Kim by ten facet? - zapyta

\u322? cicho Jason. - To moja eskorta - odpowiedzia\u322?a szeptem Rachel. - Nic


holas o to zadba\u322?. Okaza\u322? si\u281? o wiele bardziej pomocny, ni\u380?b
y to wynika\u322?o z pierwszego spotkania.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jak ju\u380? wyszli\u347?my z jego warsztatu, my\u347?la\u322?em, \u380?e nigd
y wi\u281?cej si\u281? z nami nie skontaktuje.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Najwyra\u378?niej Copernum od razu powi\u261?za\u322? go z nami i podejrzewa\u
322?, \u380?e jeste\u347?my Poza\u347?wiatowcami. Nicholas uzna\u322?, \u380?e d
la umocnienia jego pozycji najlepiej b\u281?dzie, je\u347?li nam si\u281? uda, a
potem uciekniemy. Spotka\u322?am si\u281? z nim jeszcze dwa razy i przys\u322?a
\u322? mi kilka list\u243?w. Ogromnie si\u281? ucieszy\u322?, \u380?e pokona\u32
2?e\u347? Copernuma i prze\u380?y\u322?e\u347? zamach.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To by\u322?o takie dziwaczne - powiedzia\u322? Jason. - Nie uwierzy\u322?aby\u
347?. Spa\u322?em pod \u322?\u243?\u380?kiem, a ten facet wszed\u322? i pr\u243?
bowa\u322? mnie d\u378?gn\u261?\u263? zatrutym no\u380?em, ale zamiast tego zabi
\u322? mojego osobistego stra\u380?nika.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nic ci nie jest?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nic. Ciesz\u281? si\u281?, \u380?e dotar\u322?a\u347? bezpiecznie. Martwi\u322
?em si\u281?. Rachel zarumieni\u322?a si\u281? nieco.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Masz sylab\u281??\par\pard\plain\hyphpar} {
- Trzecia brzmi \u8222?fex\u8221?. By\u322?em te\u380? w skarbcu m\u261?dro\u347
?ci.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dobre pytanie?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Rewelacyjne.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ferrin tu jest?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Czeka w \u347?rodku.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason powiedzia\u322? wo\u378?nicy, \u380?e p\u243?jd\u261? co\u347? zje\u347?\u
263?, a potem pojad\u261? do Bia\u322?ego Jeziora. Zach\u281?ci\u322? go, \u380?
eby sam co\u347? przek\u261?si\u322? i przygotowa\u322? konie tak, jak uwa\u380?
a za stosowne. Potem Jason i Rachel weszli do \u8222?Kulawego Jelenia\u8221?. Do
tarli do stolika Ferrina w tym samym czasie, co szynkarka.\par\pard\plain\hyphpa
r} {
- Idealne wyczucie chwili - powiedzia\u322? Ferrin. - Rachel mo\u380?e zje\u347?
\u263? m\u243?j posi\u322?ek.\par\pard\plain\hyphpar} {
Zam\u243?wi\u322? nast\u281?pn\u261? porcj\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie zabior\u281? ci jedzenia - odpowiedzia\u322?a Rachel, kiedy szynkarka odes
zli.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Je\u347?li go nie tkniesz, b\u281?dzie styg\u322?o i wysycha\u322?o. Jedz - up
iera\u322? si\u281? Ferrin. - Kiedy wy byli\u347?cie zaj\u281?ci, ja odpoczywa\u
322?em. Powiedz mi wi\u281?c, Rachel, wysz\u322?a\u347? za m\u261?\u380? za ksi\
u281?cia i zosta\u322?a\u347? przysz\u322?\u261? kr\u243?low\u261? Kadary?\par\p
ard\plain\hyphpar} {
- M\u243?j pobyt w Trensicourt nie by\u322? tak ciekawy jak Jasona - powiedzia\u
322?a. - Ale wystarczaj\u261?co stresuj\u261?cy, \u380?ebym si\u281? cieszy\u322
?a, \u380?e opu\u347?ci\u322?am to miasto.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zostawcie miejskie \u380?ycie masochistom - oznajmi\u322? Ferrin, machaj\u261?
c lekcewa\u380?\u261?co r\u281?k\u261?. - Dla nas jest otwarta droga!\par\pard\p
lain\hyphpar} {\par\pard\hyphpar }{\page }
{\line }
{\s1 \afs32
{\qc
Rozdzia\u322? 16
{\line }
Bia\u322?e Jezioro\par\pard\plain\hyphpar}\par\pard\plain\hyphpar} {
Drugiego popo\u322?udnia po opuszczeniu \u8222?Kulawego Jelenia\u8221? Rachel wy
gl\u261?da\u322?a przez okno powozu, pr\u243?buj\u261?c ignorowa\u263? b\u243?l
g\u322?owy wywo\u322?any podskakiwaniem i szarpaniem w czasie jazdy. Dotarli do
kamienistej okolicy z wysokimi drzewami, stromymi wzg\u243?rzami i bystrymi stru
mieniami, i przez ca\u322?y dzie\u324? nie przejechali przez \u380?adne miasto.\
par\pard\plain\hyphpar} {
Zerkn\u281?\u322?a na Jasona, kt\u243?ry bezskutecznie pr\u243?bowa\u322? si\u28

1? zdrzemn\u261?\u263?. Skoro nawet on nie m\u243?g\u322? zasn\u261?\u263?, wied


zia\u322?a, \u380?e jazda musi by\u263? ci\u281?\u380?ka. Co za zabawny ch\u322?
opak. W pierwszej chwili nie zrobi\u322? na niej wra\u380?enia szczeg\u243?lnie
bystrego, ale zaczyna\u322?a zdawa\u263? sobie spraw\u281?, \u380?e mog\u322?a w
yl\u261?dowa\u263? w r\u243?wnoleg\u322?ym \u347?wiecie z kim\u347? znacznie gor
szym. Nie mog\u322?a uwierzy\u263?, \u380?e zdo\u322?a\u322? zosta\u263? kancler
zem. Gdyby zada\u322? jej to samo pytanie, mog\u322?aby go przebi\u263?. \u8222?
Squirreled\u8221? mia\u322?o dziesi\u281?\u263? liter, chocia\u380? niekt\u243?r
zy upieraliby si\u281?, \u380?e nie jest to s\u322?owo jednosylabowe.\par\pard\p
lain\hyphpar} {
Spojrza\u322?a na Ferrina. Jak na razie rozsadnik by\u322? ich najlepszym odkryc
iem. Okaza\u322? si\u281? idealnym przewodnikiem - m\u261?drym, zr\u281?cznym i
znaj\u261?cym kawa\u322? \u347?wiata. Poza tym by\u322? zabawny i w miar\u281? p
rzystojny. By\u322? taki wdzi\u281?czny za okazywan\u261? mu przyja\u378?\u324?,
\u380?e Rachel by\u322?a w\u347?ciek\u322?a na pozosta\u322?ych mieszka\u324?c\
u243?w Lyrianu za dyskryminowanie jego rodzaju.\par\pard\plain\hyphpar} {
Zauwa\u380?y\u322?, \u380?e mu si\u281? przygl\u261?da.\par\pard\plain\hyphpar}
{
- Im bardziej oddalamy si\u281? od Trensicourt, tym mniej chcemy tego powozu - p
owiedzia\u322? na tyle g\u322?o\u347?no, \u380?eby go by\u322?o s\u322?ycha\u263
? nawet mimo \u322?oskotu jazdy.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Powinni\u347?my ruszy\u263? piechot\u261?, zanim wypadn\u261? mi wszystkie z\u
281?by - dorzuci\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Uprzedza\u322?em, \u380?e udajemy si\u281? w odludne okolice - przypomnia\u322
? mu Ferrin. - Drogi b\u281?d\u261? coraz gorsze, a mieszka\u324?cy coraz mniej
przywi\u261?zani do prawa. Min\u281?li\u347?my uporz\u261?dkowane kr\u243?lestwo
Trensicourt. Tutaj s\u261? dzikie tereny. Bez uzbrojonej obstawy nasz pow\u243?
z z pewno\u347?ci\u261? przyci\u261?gnie bandyt\u243?w. W tej okolicy m\u261?dry
cz\u322?owiek przywdziewa twardy wyraz twarzy i ukrywa bogactwo.\par\pard\plain
\hyphpar} {
- Brzmi uroczo - powiedzia\u322?a Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wola\u322?bym omin\u261?\u263? miasto Bia\u322?e Jezioro - powiedzia\u322? Fer
rin. - To nie jest miejsce dla \u322?adnej dziewczyny. Spo\u322?eczno\u347?ci w
dziczy s\u261? pe\u322?ne traper\u243?w, my\u347?liwych, handlarzy i g\u243?rnik
\u243?w. Nie wspominaj\u261?c ju\u380? o hazardzistach i ludziach wyj\u281?tych
spod prawa. Wielu z nich wykorzysta obcego, je\u347?li tylko nadarzy si\u281? ok
azja.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Gdzie zostawimy pow\u243?z? - zapyta\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
Odsuwaj\u261?c zas\u322?ony, Ferrin wychyli\u322? si\u281? przez okno. - Nied\u3
22?ugo dotrzemy do \u347?cie\u380?ki, kt\u243?ra zaprowadzi nas nad jezioro. Pow
\u243?z si\u281? na niej nie zmie\u347?ci, ale piesza w\u281?dr\u243?wka potrwa
kr\u243?cej ni\u380? dzie\u324?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jak stroma jest droga? - zapyta\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To nic niebezpiecznego - zapewni\u322? go Ferrin. - Ludzie trzymaj\u261? si\u2
81? z dala od jeziora, poniewa\u380? jest przekl\u281?te, a nie z powodu trudneg
o podej\u347?cia.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Przekl\u281?te? - zdziwi\u322?a si\u281? Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Podobno jest zaczarowane - powiedzia\u322? Ferrin. - Nawet twardzi ludzie z te
j dziczy trzymaj\u261? si\u281? od niego z daleka, dzi\u281?ki czemu nikt nie po
winien nam tam przeszkadza\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Musimy dosta\u263? si\u281? na wysp\u281? po\u347?rodku jeziora - powiedzia\u3
22? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wysp\u281??! - wykrzykn\u261?\u322? Ferrin. - Po co? Wybrali\u347?cie si\u281?
na wycieczk\u281? pod has\u322?em \u8222?najbardziej niebezpieczne miejsca na \
u347?wiecie, do kt\u243?rych nie spos\u243?b si\u281? dosta\u263?\u8221??\par\pa
rd\plain\hyphpar} {
- Dlaczego tak m\u243?wisz? - spyta\u322?a Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nic nie p\u322?ywa po Bia\u322?ym Jeziorze. \u379?adne \u322?\u243?dki, nawet
owady czy py\u322?. A ju\u380? z pewno\u347?ci\u261? nie ludzie. Tam wszystko to
nie. Nikt nie wie, jak g\u322?\u281?bokie jest jezioro. Ludzie z miasteczka twie

rdz\u261?, \u380?e si\u281?ga samego \u347?rodka ziemi.\par\pard\plain\hyphpar}


{
- Ale nigdy tak naprawd\u281? nie widzia\u322?e\u347? tego jeziora? - upewni\u32
2? si\u281? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie. My\u347?lisz, \u380?e ludzie mog\u261? przesadza\u263??\par\pard\plain\hy
phpar} {
- Istnieje tylko jeden spos\u243?b, \u380?eby si\u281? przekona\u263?.\par\pard\
plain\hyphpar} {
Ferrin ca\u322?y czas wygl\u261?da\u322? przez okno. P\u243?\u322? godziny p\u24
3?\u378?niej, naci\u261?gaj\u261?c kaptur p\u322?aszcza, zawo\u322?a\u322? do wo
\u378?nicy, \u380?eby stan\u261?\u322?. Kiedy wysiedli i zebrali swoje rzeczy, J
ason powiedzia\u322? wo\u378?nicy, \u380?eby zawraca\u322? do Trensicourt.\par\p
ard\plain\hyphpar} {
- Jeste\u347? pewien, m\u243?j panie? - zapyta\u322? stangret, zerkaj\u261?c na
zakapturzonego Ferrina. - Prosz\u281? o wybaczenie, ale znajdujemy si\u281? do\u
347?\u263? daleko od celu, kt\u243?rego si\u281? spodziewa\u322?em, w niecywiliz
owanej dziczy, gdzie mo\u380?e si\u281? panu sta\u263? krzywda.\par\pard\plain\h
yphpar} {
Rachel nie s\u322?ysza\u322?a wcze\u347?niej, \u380?eby wo\u378?nica poskar\u380
?y\u322? si\u281? cho\u263?by s\u322?owem, kiedy Jason wydawa\u322? mu polecenia
. Najwyra\u378?niej w ko\u324?cu nie wytrzyma\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jestem pewien, Evanie - powiedzia\u322? Jason. - Musz\u281? za\u322?atwi\u263?
par\u281? spraw po drodze, zanim dotr\u281? do celu, o kt\u243?rym ksi\u261?\u3
80?\u281? Dolan zapewnie ci powiedzia\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Zr\u281?cznym ruchem Evan wyj\u261?\u322? kusz\u281? i wycelowa\u322? w Ferrina.
\par\pard\plain\hyphpar} {
- Je\u347?li ten cz\u322?owiek pr\u243?buje pana do czego\u347? przymusi\u263?,
to mog\u281? si\u281? nim zaj\u261?\u263?, m\u243?j panie.\par\pard\plain\hyphpa
r} {
- Nie, Evanie, to nasz przyjaciel - zapewni\u322? go Jason. - Dzi\u281?kuj\u281?
za okazan\u261? trosk\u281?, ale naprawd\u281? nie bez powodu tu przyjecha\u322
?em. Mo\u380?esz powiedzie\u263? regentowi, \u380?e musia\u322?em za\u322?atwi\u
263? kilka niedoko\u324?czonych spraw.\par\pard\plain\hyphpar} {
Evan opu\u347?ci\u322? bro\u324?. - Dobrze wi\u281?c. \u379?ycz\u281? szcz\u281?
\u347?liwiej podr\u243?\u380?y, m\u243?j panie. - Wzajemnie, Evanie - odpar\u322
? Jason. Wo\u378?nica strzeli\u322? lejcami i pow\u243?z z \u322?oskotem ruszy\u
322?. - Jak on tu zakr\u281?ci? - zastanawia\u322?a si\u281? Rachel. Droga wygl\
u261?da\u322?a na o wiele za w\u261?sk\u261?. - B\u281?dzie jecha\u322? przed si
ebie a\u380? dotrze do polany - opar\u322? Ferrin. - Chod\u378?my, powinni\u347?
my odej\u347?\u263? od drogi, nim zapadnie noc.\par\pard\plain\hyphpar} {
{\qc
* * *\par\pard\plain\hyphpar}\par\pard\plain\hyphpar} {
Nast\u281?pnego ranka Ferrin pokaza\u322? im z urwistego szczytu miasto Bia\u322
?e Jezioro - osad\u281? z budynkami z bali znajduj\u261?c\u261? si\u281? kilka m
il od podn\u243?\u380?a przysadzistej sto\u380?kowatej g\u243?ry. Z\u322?otobr\u
261?zowa preria otacza\u322?a miasteczko, a za ni\u261? ci\u261?gn\u281?\u322?y
si\u281? zalesione wzg\u243?rza i \u322?a\u324?cuchy g\u243?rskie.\par\pard\plai
n\hyphpar} {
- Gdzie jest jezioro? - zapyta\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Na szczycie g\u243?ry - powiedzia\u322? Ferrin.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wygl\u261?da jak zgnieciony wulkan - zauwa\u380?y\u322? Jason.\par\pard\plain\
hyphpar} {
Ferrin potar\u322? brod\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Aktywno\u347?\u263? wulkaniczna mog\u322?aby pom\u243?c wyja\u347?ni\u263? opo
wie\u347?ci o nienaturalnym jeziorze.\par\pard\plain\hyphpar} {
Zeszli ze wzg\u243?rza i ruszyli otwart\u261?, trawiast\u261? r\u243?wnin\u261?
oddzielaj\u261?c\u261? ich od g\u243?ry. Rachel zauwa\u380?y\u322?a, \u380?e Fer
rin ca\u322?y czas si\u281? ogl\u261?da.\par\pard\plain\hyphpar} {
- My\u347?lisz, \u380?e mo\u380?emy by\u263? \u347?ledzeni? - spyta\u322?a.\par\
pard\plain\hyphpar} {

- Jestem prawie pewien. To pojedynczy cz\u322?owiek, trzyma si\u281? daleko z ty


\u322?u, ale dostrzeg\u322?em go par\u281? razy. Mo\u380?e to tylko my\u347?liwy
, kt\u243?ry si\u281? upewnia, \u380?e sami opu\u347?cimy jego terytorium. Mo\u3
80?e skr\u281?ci w bok i zostawi nas teraz, kiedy ju\u380? wyszli\u347?my z lasu
.\par\pard\plain\hyphpar} {
- A je\u347?li nie? - zapyta\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
Ferrin wzruszy\u322? ramionami.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To mo\u380?e by\u263? zwiadowca grupy bandyt\u243?w. Albo nieust\u281?pliwy sz
pieg z Trensicourt. Lub agent cesarza. Trudno zgadn\u261?\u263?.\par\pard\plain\
hyphpar} {
- Miejmy nadziej\u281?, \u380?e to nie\u347?mia\u322?y, samotny rybak - stwierdz
i\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ta g\u243?ra nie wygl\u261?da na trudn\u261? do wspinaczki - zauwa\u380?y\u322
?a Rachel, patrz\u261?c przed siebie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Racja - zgodzi\u322? si\u281? Ferrin. - Stok wok\u243?\u322? g\u243?ry jest dz
iwne regularny, do\u347?\u263? stromy, ale nigdy za bardzo. Ka\u380?dy, kto za n
ami idzie, b\u281?dzie widzia\u322? nas jak na d\u322?oni. Za to nikt nie zdo\u3
22?a si\u281? do nas podkra\u347?\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Przeszli trawiast\u261? r\u243?wnin\u281? bez przyg\u243?d i zacz\u281?li wspina
czk\u281?. Stok by\u322? wystarczaj\u261?co stromy, \u380?eby wchodzenie po nim
przypomina\u322?o wchodzenie po schodach. Rachel pochyli\u322?a si\u281?, tak ja
k Jason, pomagaj\u261?c sobie przy wchodzeniu r\u281?kami. W po\u322?owie drogi
zrobili przerw\u281? na lunch. Mieli ju\u380? imponuj\u261?cy widok na r\u243?wn
iny i lasy za nimi. Kiedy sko\u324?czyli je\u347?\u263?, Ferrin og\u322?osi\u322
?, \u380?e najwyra\u378?niej zgubili ogon.\par\pard\plain\hyphpar} {
Gdy wreszcie dotarli na wierzcho\u322?ek, Rachel mia\u322?a obola\u322?e nogi i
plecy, zm\u281?czone od pochylania si\u281?. Pot perli\u322? jej si\u281? na twa
rzy. Zapomnia\u322?a jednak o ca\u322?ym odr\u281?twieniu na widok dziwnego jezi
ora.\par\pard\plain\hyphpar} {
Szczyt szerokiej g\u243?ry przypomina\u322? kalder\u281?, wype\u322?nion\u261? n
iemal po brzegi mulistym bia\u322?ym p\u322?ynem. Male\u324?ka wysepka, ledwie s
tos kamieni, widnia\u322?a niemal na samym \u347?rodku. Powierzchnia Bia\u322?eg
o Jeziora by\u322?a nienaturalnie g\u322?adka. Zbiornik emanowa\u322? ciep\u322?
em, przez co powietrze nad nim dr\u380?a\u322?o. Okolic\u281? wype\u322?nia\u322
? zapach zbyt d\u322?ugo gotowanych jajek.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Chod\u378?cie - powiedzia\u322? Ferrin, kieruj\u261?c si\u281? do brzegu jezio
ra.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason i Rachel do\u322?\u261?czyli do niego.\par\pard\plain\hyphpar} {
Ferrin podni\u243?s\u322? ma\u322?y p\u322?aski kawa\u322?ek drewna, pokazuj\u26
1?c go jak magik przed wykonaniem sztuczki. Poda\u322? drewienko Jasonowi.\par\p
ard\plain\hyphpar} {
- Lekkie, prawda?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Tak.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Normalnie unosi\u322?oby si\u281? na wodzie?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Chyba tak.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zobaczmy, co si\u281? tu stanie.\par\pard\plain\hyphpar} {
Ferrin poda\u322? drewienko Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
Przykucn\u281?\u322?a, \u347?wiadoma \u380?aru promieniuj\u261?cego z jeziora, i
delikatnie po\u322?o\u380?y\u322?a kawa\u322?ek drewna na kremowej powierzchni.
Drewno uton\u281?\u322?o, prawie nie poruszaj\u261?c powierzchni jeziora.\par\p
ard\plain\hyphpar} {
- Z czego jest to jezioro? - zapyta\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie z wody - odpar\u322? Ferrin.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Przypomina ciasto nale\u347?nikowe - powiedzia\u322?a Rachel. - Czy ktokolwiek
dotar\u322? na wysp\u281??\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie mam poj\u281?cia - odrzek\u322? Ferrin. - Ludzie m\u243?wi\u261?, \u380?e
Bia\u322?e Jezioro jest przekl\u281?te. Je\u347?li nikt tu nie przychodzi i nic
po tym jeziorze nie p\u322?ywa, to nie wyobra\u380?am sobie, \u380?eby kto\u347?
m\u243?g\u322? dotrze\u263? na wysp\u281?. I nie wyobra\u380?am sobie, dlaczego
wy chcecie si\u281? tam dosta\u263?. Nie chc\u281? patrze\u263?, jak toniecie.\

par\pard\plain\hyphpar} {
Jason zerkn\u261?\u322? na Rachel. - Mogli\u347?my otrzyma\u263? z\u322?e inform
acje? - Informacje? - powt\u243?rzy\u322? Ferrin. - Kto\u347? powiedzia\u322? wa
m, \u380?eby\u347?cie tu przybyli? Kto? Dlaczego?\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason przykucn\u261?\u322?, wybra\u322? p\u322?aski kamie\u324? i cisn\u261?\u32
2? nim z ukosa. Kamie\u324? pokona\u322? spory dystans, odbi\u322? si\u281? raz,
drugi, i jeszcze par\u281? razy, robi\u261?c kr\u243?tsze susy. Kiedy straci\u3
22? p\u281?d, uton\u261?\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Widzieli\u347?cie? Kamyk odbi\u322? si\u281? z dziesi\u281?\u263? razy!\par\pa
rd\plain\hyphpar} {
- Aha - odpowiedzia\u322? Ferrin zaintrygowany.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason pu\u347?ci\u322? kolejn\u261? kaczk\u281?, uzyskuj\u261?c podobny wynik. R
achel z\u322?apa\u322?a kolejny kamie\u324?, tym razem mniej p\u322?aski i cisn\
u281?\u322?a nim niemal prosto w wod\u281?. Odbi\u322? si\u281? w miar\u281? wys
oko, jakby powierzchnia jeziora by\u322?a twarda, a potem skoczy\u322? raz jeszc
ze, tym razem ni\u380?ej, i zaton\u261?\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dziwne - mrukn\u281?\u322?a Rachel, bior\u261?c kamie\u324? do r\u281?ki i kuc
aj\u261?c nad jeziorem.\par\pard\plain\hyphpar} {
Trzymaj\u261?c mocno kamie\u324?, uderzy\u322?a w powierzchni\u281? cieczy z ca\
u322?ej si\u322?y. Jezioro sprawia\u322?o wra\u380?enie twardego. Rachel uderzy\
u322?a tak par\u281? razy. P\u322?yn nawet nie chlupn\u261?\u322?. Powierzchnia
ledwie zafalowa\u322?a. Rachel obejrza\u322?a kamie\u324?, zauwa\u380?aj\u261?c,
\u380?e nie ma na nim odrobiny p\u322?ynu. Kiedy upu\u347?ci\u322?a kamie\u324?
lekko do jeziora, zaton\u261?\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Powierzchnia twardnieje pod wp\u322?ywem nacisku - zauwa\u380?y\u322? Jason. Spr\u243?bujmy z wielkim kamieniem.\par\pard\plain\hyphpar} {
Razem z Rachel d\u378?wign\u281?li ci\u281?\u380?ki g\u322?az i wrzucili do jezi
ora. Oczywi\u347?cie odbi\u322? si\u281? raz, zanim straci\u322? p\u281?d i zato
n\u261?\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Rachel podesz\u322?a do brzegu i tupn\u281?\u322?a nog\u261? w powierzchni\u281?
.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Robi wra\u380?enie twardej. Ugina si\u281? tylko odrobin\u281?, jak zbyt mocno
naci\u261?gni\u281?ta trampolina.\par\pard\plain\hyphpar} {
Zanurzy\u322?a nog\u281? powoli. Syropowate jezioro owin\u281?\u322?o si\u281? w
ok\u243?\u322? podeszwy jej buta.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie! - wykrzykn\u261?\u322? Ferrin, rzucaj\u261?c si\u281? ku niej.\par\pard\p
lain\hyphpar} {
Kiedy cz\u281?\u347?\u263? jej buta zanurzy\u322?a si\u281? pod powierzchni\u281
?, niepokoj\u261?ce ssanie zacz\u281?\u322?o wci\u261?ga\u263? go g\u322?\u281?b
iej. Rachel szarpn\u281?\u322?a gwa\u322?townie nog\u261? i poczu\u322?a, \u380?
e woda twardnieje wok\u243?\u322? cz\u281?\u347?ciowo zanurzonego buta, jakby w\
u322?o\u380?y\u322?a nog\u281? do betonu. Kiedy si\u281? rozlu\u378?ni\u322?a, p
\u322?yn zacz\u261?\u322? zasysa\u263? g\u322?\u281?biej. Rachel szarpn\u281?\u3
22?a znowu, maj\u261?c nadziej\u281?, \u380?e wyrwie stop\u281? z buta, kt\u243?
ry zanurzy\u322? si\u281? ju\u380? do po\u322?owy, ale by\u322? zbyt dobrze zasz
nurowany.\par\pard\plain\hyphpar} {
Ferrin i Jason z\u322?apali j\u261? pod boki, przytrzymuj\u261?c.\par\pard\plain
\hyphpar} {
- Spr\u243?buj wyci\u261?ga\u263? nog\u281? jednostajnym ruchem, niezbyt mocno poradzi\u322? jej Ferrin.\par\pard\plain\hyphpar} {
Rachel skin\u281?\u322?a g\u322?ow\u261?. Kiedy ci\u261?gn\u281?\u322?a zbyt moc
no, p\u322?yn twardnia\u322?. Jej jedyn\u261? nadziej\u261? by\u322?o wyci\u261?
gn\u261?\u263? nog\u281? stopniowo. Wsparta na Ferrinie i Jasonie opar\u322?a si
\u281? zasysaniu, dzi\u281?ki czemu but nie zanurza\u322? si\u281? ju\u380? g\u3
22?\u281?biej. A potem, ci\u261?gn\u261?c bardzo delikatnie, zdo\u322?a\u322?a p
owoli i r\u243?wno wyci\u261?gn\u261?\u263? but z p\u322?ynu.\par\pard\plain\hyp
hpar} {
Kiedy ju\u380? oswobodzi\u322?a nog\u281?, zatoczy\u322?a si\u281?, odsuwaj\u261
?c od jeziora. Zdyszana, klapn\u281?\u322?a ci\u281?\u380?ko na ziemi\u281?. Jej
but wygl\u261?da\u322? jak pomalowany na bia\u322?o niemal do kostki. Kiedy mu

si\u281? przygl\u261?da\u322?a, ciecz w nienaturalny spos\u243?b sp\u322?yn\u281


?\u322?a z buta i zebra\u322?a si\u281? w ma\u322?ym zag\u322?\u281?bieniu - na
bucie nie pozosta\u322? nawet \u347?lad wskazuj\u261?cy, \u380?e by\u322? bia\u3
22?y.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dzi\u281?ki za pomoc - powiedzia\u322?a. - Gdybym by\u322?a tu sama, ju\u380?
by\u322?oby po mnie. Nie spodziewa\u322?am si\u281? takiego ssania!\par\pard\pla
in\hyphpar} {
- Drewienko, kt\u243?re po\u322?o\u380?y\u322?a\u347? wcze\u347?niej na jeziorze
, zaton\u281?\u322?o w dziwny spos\u243?b - przypomnia\u322? Ferrin. - Wydawa\u3
22?o si\u281?, \u380?e jezioro je zassa\u322?o.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wyobra\u380?acie sobie toni\u281?cie w tym jeziorze? - powiedzia\u322? Jason.
- Cz\u322?owiek zapada\u322?by si\u281?, a gdyby pr\u243?bowa\u322? p\u322?yn\u2
61?\u263?, jezioro twardnia\u322?oby wok\u243?\u322? niego. Z kolei, kiedy rozlu
\u378?nia\u322?by si\u281?, natychmiast by\u322?by zasysany g\u322?\u281?biej. I
dealne lotne piaski.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jezioro by\u322?o bardzo ciep\u322?e, nawet przez but - doda\u322?a Rachel.\pa
r\pard\plain\hyphpar} {
Ferrin skin\u261?\u322? g\u322?ow\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wystarczaj\u261?co ciep\u322?e, \u380?eby poparzy\u263? ods\u322?oni\u281?t\u2
61? sk\u243?r\u281?, jak si\u281? domy\u347?lam. Nadal zamierzacie dosta\u263? s
i\u281? na wysp\u281??\par\pard\plain\hyphpar} {
Rachel spojrza\u322?a na stos kamieni na \u347?rodku jeziora. Obraz dr\u380?a\u3
22? w gor\u261?cym powietrzu.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jak my\u347?licie, jak daleko si\u281? znajduje?\par\pard\plain\hyphpar} {
Ferrin zmru\u380?y\u322? oczy.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Trudno powiedzie\u263?. W pobli\u380?u wyspy nie ma niczego, co pozwala\u322?o
by oceni\u263? odleg\u322?o\u347?\u263?. \u379?ar bij\u261?cy z jeziora mo\u380?
e zniekszta\u322?ca\u263? nasz\u261? percepcj\u281?. Wyspa mo\u380?e znajdowa\u2
63? si\u281? dalej, ni\u380? si\u281? wydaje.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dajcie mi sprawdzi\u263?, czy jezioro utrzyma m\u243?j ci\u281?\u380?ar - powi
edzia\u322? Jason. - No wiecie, przebiegn\u281? kawa\u322?ek w t\u281? i z powro
tem.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Lepiej ja - zaproponowa\u322? Ferrin. - Jak ugrz\u281?\u378?nie mi noga, zawsz
e mog\u281? j\u261? zostawi\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Pewnie - powiedzia\u322?a Rachel - ale jak daleko zajdziesz w dziczy bez stopy
?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie zatoniemy, dop\u243?ki nie staniemy - upiera\u322? si\u281? Jason. - Patrz
.\par\pard\plain\hyphpar} {
Wybieg\u322? na jezioro, mocno tupi\u261?c. Powierzchnia zadygota\u322?a lekko w
miejscach uderzenia, ale Jason nie zaton\u261?\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Zawr\u243?ci\u322? i przybieg\u322? z powrotem.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dobra robota, kanclerzu - powiedzia\u322? Ferrin.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To jezioro cuchnie - stwierdzi\u322? Jason. - A na powierzchni bardziej odczuw
a si\u281? \u380?ar. Bieg do wyspy b\u281?dzie prawdziwym koszmarem.\par\pard\pl
ain\hyphpar} {
- Tyle \u380?e to nasza jedyna opcja - powiedzia\u322?a Rachel.\par\pard\plain\h
yphpar} {
- Chyba \u380?e postanowimy poszuka\u263? rozrywki gdzie indziej - wymamrota\u32
2? Ferrin.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Musimy to zrobi\u263? - oznajmi\u322? z determinacj\u261? Jason. - W ka\u380?d
ym razie ja musz\u281?. Nie ma sensu, \u380?eby ryzyko podejmowa\u322?a wi\u281?
cej ni\u380? jedna osoba.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie, teraz moja kolej - odezwa\u322?a si\u281? Rachel. - Ja jestem biegaczem.
Mam wi\u281?ksz\u261? szans\u281?. Ty zeskoczy\u322?e\u347? z urwiska, pami\u281
?tasz? Nast\u281?pny klif jest m\u243?j.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wy dwoje wiecie co\u347?, o czym nie m\u243?wicie - zacz\u261?\u322? badawczo
Ferrin. - Spodziewacie si\u281? co\u347? tam znale\u378?\u263?.\par\pard\plain\h
yphpar} {
- Nie mo\u380?emy ci powiedzie\u263? - odpar\u322? Jason. - Niewiedza ci\u281? c
hroni. To ma co\u347? wsp\u243?lnego z powodami, dla kt\u243?rych cesarz nas \u3

47?ciga i dlaczego zosta\u322?em kanclerzem.\par\pard\plain\hyphpar} {


- To nie w porz\u261?dku, \u380?e trzymamy ci\u281? przy sobie - powiedzia\u322?
a Rachel. - Nara\u380?amy ci\u281? na niebezpiecze\u324?stwo. Gdyby\u347?my ci w
szystko wyja\u347?nili, tylko pogorszyliby\u347?my spraw\u281?.\par\pard\plain\h
yphpar} {
- Mn\u261? si\u281? nie martwcie - powiedzia\u322? Ferrin. - Widz\u281? wi\u281?
cej ni\u380? m\u243?wi\u281? i nie zamierza\u322?em wtyka\u263? nosa w nie swoje
sprawy. Chcia\u322?em tylko, \u380?eby\u347?cie oboje mieli pewno\u347?\u263?,
\u380?e cokolwiek si\u281? tam znajduje, warte jest nara\u380?ania \u380?ycia.\p
ar\pard\plain\hyphpar} {
- Jest - powiedzia\u322?a Rachel. - Du\u380?o od tego zale\u380?y. Jason, pozw\u
243?l mi pobiec do wyspy. Jestem mniejsza, lepiej zbudowana do du\u380?ych dysta
ns\u243?w. Dam rad\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason nad\u261?\u322? policzki i wypu\u347?ci\u322? powietrze. Uni\u243?s\u322?
palec.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Je\u347?li si\u281? po\u347?lizgniesz, nigdy ci tego nie wybacz\u281?. Ani sob
ie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nigdy si\u281? nie potykam - zapewni\u322?a go Rachel.\par\pard\plain\hyphpar}
{
Przyjrza\u322?a si\u281? jezioru. Z \u322?atwo\u347?ci\u261? mog\u322?a przebiec
szybkim truchtem trzy, cztery mile, ale tym razem bieg b\u281?d\u261? utrudnia\
u322?y jej nietypowe zmienne. Mia\u322?a ci\u281?\u380?kie buty zamiast biegowyc
h. \u379?ar z jeziora mo\u380?e przy\u347?pieszy\u263? zm\u281?czenie, a dalej o
d brzegu mo\u380?e by\u263? bardziej gor\u261?co. Poza tym b\u281?dzie musia\u32
2?a uderza\u263? nogami mocniej ni\u380? zwykle, \u380?eby przypadkiem stopa nie
wpad\u322?a jej pod powierzchni\u281?. Gdyby zdarzy\u322?o si\u281? to dalej od
brzegu i wpad\u322?a cho\u263? troszeczk\u281?, by\u322?oby po niej.\par\pard\p
lain\hyphpar} {
Mimo niebezpiecze\u324?stwa, musia\u322?a spr\u243?bowa\u263?. To nie w porz\u26
1?dku, \u380?eby Jason podejmowa\u322? wszelkie ryzyko, zw\u322?aszcza kiedy ona
mia\u322?a wi\u281?ksze szanse od niego.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Poczekaj chwil\u281? - powiedzia\u322? Jason, grzebi\u261?c w torbie. - Depozy
tariusz wiedzy da\u322? mi jagody, kt\u243?re dodaj\u261? energii. To mo\u380?e
by\u263? idealny moment, \u380?eby zwi\u281?kszy\u263? wytrzyma\u322?o\u347?\u26
3?!\par\pard\plain\hyphpar} {
Wyj\u261?\u322? torebk\u281? i wysypa\u322? na d\u322?o\u324? garstk\u281? wysus
zonych jag\u243?d. Podni\u243?s\u322? do nosa jedn\u261?, pokryt\u261? ciemnymi
plamami, i natychmiast si\u281? zakrztusi\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zepsu\u322?y si\u281? - powiedzia\u322? Ferrin. - Jedzenie ich narobi wi\u281?
cej szk\u243?d ni\u380? da korzy\u347?ci. - Cudownie - mrukn\u261?\u322? Jason,
wrzucaj\u261?c zepsute jagody do jeziora. - Nie martw si\u281? - powiedzia\u322?
a Rachel, rozcieraj\u261?c niespokojnie nogi. - Dam sobie rad\u281?. Daj mi tylk
o par\u281? minut, \u380?ebym si\u281? rozlu\u378?ni\u322?a i rozci\u261?gn\u281
?\u322?a.\par\pard\plain\hyphpar} {
Znalaz\u322?a wielki p\u322?aski kamie\u324? i po\u322?o\u380?y\u322?a si\u281?
na nim na kilka minut, skupiaj\u261?c si\u281? na oddechu. Potem wsta\u322?a, po
dwin\u281?\u322?a r\u281?kawy i zdj\u281?\u322?a z siebie wszystko, co niepotrze
bne. Zastanawia\u322?a si\u281?, czy nie pobiec boso albo w skarpetkach, ale uzn
a\u322?a, \u380?e lepsze b\u281?dzie dodatkowe obci\u261?\u380?enie w postaci bu
t\u243?w, je\u347?li maj\u261? j\u261? chroni\u263? przed \u380?arem z jeziora.\
par\pard\plain\hyphpar} {
Z\u322?apa\u322?a si\u281? za kostk\u281? i zgi\u281?\u322?a nog\u281? do ty\u32
2?u, rozci\u261?gaj\u261?c mi\u281?sie\u324? czterog\u322?owy uda i utrzymuj\u26
1?c t\u281? pozycj\u281? pi\u281?tna\u347?cie sekund. Potem rozci\u261?gn\u281?\
u322?a drug\u261? nog\u281?. Nie uginaj\u261?c n\u243?g w kolanach pochyli\u322?
a si\u281?, dotykaj\u261?c ziemi mi\u281?dzy stopami.\par\pard\plain\hyphpar} {
Zerkn\u281?\u322?a na Jasona.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Miej na mnie oko. Nie powiniene\u347? siedzie\u263? tu i traci\u263? czasu, je
\u347?li si\u281? utopi\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Je\u347?li masz si\u281? utopi\u263?, to nie biegnij.\par\pard\plain\hyphpar}

{
- Dobrze si\u281? czuj\u281? - powiedzia\u322?a Rachel, pr\u243?buj\u261?c przek
ona\u263? siebie w r\u243?wnym stopniu, co Jasona. - Dam sobie rad\u281?.\par\pa
rd\plain\hyphpar} {
Podesz\u322?a do brzegu jeziora.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Stawiaj stopy mocno i szybko - podkre\u347?la\u322? Jason. - B\u281?dzie gor\u
261?co i b\u281?dzie \u347?mierdzia\u322?o. Je\u347?li oka\u380?e si\u281?, \u38
0?e nie mo\u380?esz tego znie\u347?\u263?, zawracaj.\par\pard\plain\hyphpar} {
- No, chyba \u380?e b\u281?dziesz dalej ni\u380? w po\u322?owie drogi - doda\u32
2? Ferrin.\par\pard\plain\hyphpar} {
- W porz\u261?dku. Biegn\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Stoj\u261?c trzy kroki od brzegu jeziora, Rachel ruszy\u322?a truchtem. Stara\u3
22?a si\u281? ignorowa\u263? fakt, \u380?e wybiega\u322?a na powierzchni\u281? j
eziora, kt\u243?re kilka minut temu pr\u243?bowa\u322?o zassa\u263? j\u261? w g\
u322?\u281?biny. To wydawa\u322?o si\u281? samob\u243?jstwem.\par\pard\plain\hyp
hpar} {
Przy pierwszym szybkim kroku na Bia\u322?ym Jeziorze poczu\u322?a, \u380?e powie
rzchnia z \u322?atwo\u347?ci\u261? utrzymuje jej ci\u281?\u380?ar. Po kilku kole
jnych zacz\u281?\u322?a ufa\u263? powierzchni i wpad\u322?a w rytm. Jezioro ugin
a\u322?o si\u281? wystarczaj\u261?co, \u380?eby zwr\u243?ci\u263? jej cz\u281?\u
347?\u263? energii, kt\u243?r\u261? wk\u322?ada\u322?a w tupanie. Dop\u243?ki b\
u281?dzie mocno stawia\u263? nogi, nic jej si\u281? nie stanie. Poniewa\u380? wy
datkowa\u322?a dodatkow\u261? energi\u281? na ruch stopami w d\u243?\u322?, nie
przemieszcza\u322?a si\u281? do przodu tak szybko jak przy normalnym biegu, ale
z\u322?apa\u322?a sensowne tempo i nic nie wskazywa\u322?o, \u380?eby p\u322?yn
wci\u261?ga\u322? jej stopy.\par\pard\plain\hyphpar} {
Opar\u322?a si\u281? pokusie obejrzenia si\u281? przez rami\u281?, skupiaj\u261?
c ca\u322?\u261? energi\u281? na dotarciu do wyspy i utrzymaniu spr\u281?\u380?y
stego kroku. Tak jak si\u281? obawia\u322?a, im dalej wybiega\u322?a na jezioro,
tym robi\u322?o si\u281? gor\u281?cej. Wkr\u243?tce powietrze, kt\u243?rym oddy
cha\u322?a, zmieni\u322?o si\u281? z nieprzyjemnie ciep\u322?ego w naprawd\u281?
gor\u261?ce, a od\u243?r przybra\u322? na sile. Zaniepokoi\u322? j\u261? gwa\u3
22?towny wzrost temperatury. O ile gor\u281?cej b\u281?dzie? Bia\u322?y p\u322?y
n nie bulgota\u322?, nie gotowa\u322? si\u281?, nawet nie burzy\u322?. Nie unosi
\u322?a si\u281? z niego para. Jedynym widocznym wska\u378?nikiem ciep\u322?a by
\u322?o dr\u380?enie przedmiot\u243?w przed ni\u261?, dygoc\u261?cy obraz wyspy,
rozfalowany jak mira\u380?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Rachel zacz\u281?\u322?a oddycha\u263? rwanym rytmem, o wiele szybciej, ni\u380?
si\u281? spodziewa\u322?a. Pochyli\u322?a si\u281? nieco, pr\u243?buj\u261?c wy
cisn\u261?\u263? wi\u281?cej ruchu do przodu. Co gorsza, wcale nie wydawa\u322?o
si\u281?, \u380?e wyspa jest o wiele bli\u380?ej. Rachel otar\u322?a pot z czo\
u322?a go\u322?ym przedramieniem, kt\u243?re te\u380? by\u322?o mokre.\par\pard\
plain\hyphpar} {
Skupi\u322?a si\u281? na powierzchni jeziora dok\u322?adnie przed sob\u261?, ign
oruj\u261?c wysp\u281?. G\u322?\u281?boki oddech sprawi\u322?, \u380?e gard\u322
?o i p\u322?uca wype\u322?ni\u322?a jej warstewka gor\u261?cego siarkowego smrod
u, kt\u243?ry przenika\u322? powietrze. Bez ma\u322?a czu\u322?a jego smak. Pr\u
243?bowa\u322?a ignorowa\u263? to wra\u380?enie, bo robi\u322?o jej si\u281? od
niego niedobrze.\par\pard\plain\hyphpar} {
Wkr\u243?tce koszula zupe\u322?nie przesi\u261?k\u322?a potem. Zrobi\u322?o si\u
281? naprawd\u281? duszno. Zupe\u322?nie jakby bieg\u322?a w saunie. Parz\u261?c
e powietrze rozrywa\u322?o p\u322?uca.\par\pard\plain\hyphpar} {
W ko\u324?cu podnios\u322?a wzrok. Znajdowa\u322?a si\u281? zdecydowanie bli\u38
0?ej celu, ale nie wystarczaj\u261?co. Temperatura by\u322?a piekielna. Wyczerpa
nie w po\u322?\u261?czeniu z \u380?arem emitowanym przez jezioro by\u322?o obezw
\u322?adniaj\u261?ce. G\u322?owa zacz\u281?\u322?a jej p\u281?ka\u263?. Bolesna
kolka p\u322?on\u281?\u322?a w boku. Przeci\u261?\u380?one mi\u281?\u347?nie spr
awia\u322?y, \u380?e nogi mia\u322?a jak z gumy.\par\pard\plain\hyphpar} {
Przerwa\u322?a bieg i zacz\u281?\u322?a skaka\u263? w miejscu. To wymaga\u322?o
nieco mniejszego wysi\u322?ku ni\u380? bieg i obci\u261?\u380?a\u322?o inne mi\u

281?\u347?nie. Walczy\u322?a, \u380?eby prze\u322?kn\u261?\u263? gul\u281? w gar


dle, ignorowa\u263? dusz\u261?cy \u380?ar pal\u261?cy p\u322?uca. Wyspa nadal zn
ajdowa\u322?a si\u281? kilkaset jard\u243?w dalej.\par\pard\plain\hyphpar} {
Powierzchnia jeziora zacz\u281?\u322?a wydawa\u263? si\u281? kleista. Z ka\u380?
dym kolejnym skokiem czu\u322?a, \u380?e podeszwy lepi\u261? si\u281? coraz bard
ziej. Zda\u322?a sobie spraw\u281?, \u380?e skacze coraz bardziej leniwie. Nie u
derza\u322?a stopami wystarczaj\u261?co mocno ani nie odrywa\u322?a ich odpowied
nio szybko. Je\u347?li wra\u380?enie nasili si\u281?, przekraczaj\u261?c granic\
u281? kleisto\u347?ci, jej buty si\u281? zapadn\u261?, a ona umrze.\par\pard\pla
in\hyphpar} {
Ta my\u347?l pchn\u281?\u322?a j\u261? do przodu. Nie ma sensu skaka\u263?, kied
y powinna biec przed siebie, zw\u322?aszcza gdy okaza\u322?o si\u281?, \u380?e p
odskoki nie pozwalaj\u261? tak odpocz\u261?\u263?, jak mia\u322?a nadziej\u281?.
S\u322?ony pot zalewa\u322? jej oczy. Otar\u322?a je. Nudno\u347?ci os\u322?ab\
u322?y, gdy skaka\u322?a, ale powr\u243?ci\u322?y, gdy ruszy\u322?a biegiem.\par
\pard\plain\hyphpar} {
\u377?le stan\u281?\u322?a i prawie si\u281? potkn\u281?\u322?a. Przez chwil\u28
1? powierzchnia jeziora wydawa\u322?a si\u281? niepokoj\u261?co mokra. Zaraz Rac
hel z\u322?apa\u322?a r\u243?wnowag\u281? i pop\u281?dzi\u322?a przed siebie jes
zcze szybciej, nie odrywaj\u261?c oczu od wyspy. Zbli\u380?a\u322?a si\u281?.\pa
r\pard\plain\hyphpar} {
Miedziany posmak krwi w gardle wyostrzy\u322? si\u281?, kiedy oddychanie stawa\u
322?o si\u281? coraz bardziej mozolne. Bieg\u322?a w piecu. Czy powietrze bardzi
ej dr\u380?a\u322?o, czy wzrok jej si\u281? zamgli\u322?? Mia\u322?a zawroty g\u
322?owy. Wyspa znajdowa\u322?a si\u281? nieca\u322?e sto jard\u243?w dalej. Wygl
\u261?da\u322?a na wi\u281?ksz\u261? ni\u380? z brzegu - nie jak stos kamieni, l
ecz jak stos g\u322?az\u243?w.\par\pard\plain\hyphpar} {
Ka\u380?dy mo\u380?e przebiec sto jard\u243?w, pomy\u347?la\u322?a niezbyt przyt
omnie Rachel. Ka\u380?dy oddech pali\u322? jej um\u281?czone p\u322?uca. P\u322?
on\u261?ce mi\u281?\u347?nie w nogach by\u322?y bliskie ca\u322?kowitego wyczerp
ania. Z ka\u380?dym krokiem pot sp\u322?ywa\u322? z niej strugami. Pole widzenia
na obrze\u380?ach zaczyna\u322?o ciemnie\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Wyspa by\u322?a tak blisko, ale Rachel nie wiedzia\u322?a, czy zdo\u322?a do nie
j dotrze\u263?. Ludzkie cia\u322?o ma swoje ograniczenia, nawet w najbardziej kr
yzysowych sytuacjach. Pewne rzeczy by\u322?y zwyczajnie fizycznie niemo\u380?liw
e. W ka\u380?dej chwili mog\u322?a zemdle\u263?, a to b\u281?dzie koniec. I w pe
wnym sensie ulga. Mia\u322?a wra\u380?enie, \u380?e jej w\u322?asne nogi s\u261?
gdzie\u347? daleko i jak z waty. Pow\u322?\u243?czy\u322?a stopami i potyka\u32
2?a si\u281?, zamiast biec. Jezioro pod podeszwami but\u243?w klei\u322?o si\u28
1? jak \u347?wie\u380?o po\u322?o\u380?ony asfalt.\par\pard\plain\hyphpar} {
Wyspa znajdowa\u322?a si\u281? tylko trzydzie\u347?ci jard\u243?w dalej. \u8222?
Ka\u380?dy mo\u380?e przebiec trzydzie\u347?ci jard\u243?w\u8221?.\par\pard\plai
n\hyphpar} {
Ostatnim heroicznym zrywem Rachel przy\u347?pieszy\u322?a do pe\u322?nego biegu.
Musia\u322?a dotrze\u263? do wyspy, zanim zemdleje! Nogi odm\u243?wi\u322?y jej
pos\u322?usze\u324?stwa i Rachel upad\u322?a.\par\pard\plain\hyphpar} {
Lew\u261? r\u281?k\u261? uderzy\u322?a w pal\u261?c\u261? powierzchni\u281?. Pot
em praw\u261?. Lecia\u322?a, wi\u281?c pozwoli\u322?a sobie przeturla\u263? si\u
281? do przodu, pr\u243?buj\u261?c desperacko wykorzysta\u263? p\u281?d, \u380?e
by zn\u243?w zerwa\u263? si\u281? na nogi i pobiec.\par\pard\plain\hyphpar} {
Wymiociny buchn\u281?\u322?y jej z ust, kiedy Rachel dotar\u322?a do kamienisteg
o brzegu wyspy i rzuci\u322?a si\u281? do przodu na czworakach. Kiedy trzyma\u32
2?a spuszczon\u261? g\u322?ow\u281?, \u380?o\u322?\u261?dek znowu jej si\u281? z
acisn\u261?\u322? i \u380?r\u261?cy plugawy p\u322?yn buchn\u261?\u322? z ust.\p
ar\pard\plain\hyphpar} {
Otar\u322?a obrzydliwo\u347?\u263? ze spierzchni\u281?tych warg. Mia\u322?a wra\
u380?enie, \u380?e oddychanie nic nie daje. Kiedy unios\u322?a gwa\u322?townie g
\u322?ow\u281?, pr\u243?buj\u261?c znale\u378?\u263? wy\u380?ej \u347?wie\u380?e
powietrze, skoro na dole go brakowa\u322?o, poczu\u322?a nag\u322?e uderzenie k
rwi do g\u322?owy i ciemno\u347?\u263? z obrze\u380?y jej pola widzenia nagle ro

zla\u322?a si\u281? do \u347?rodka, po\u322?ykaj\u261?c wszystko.\par\pard\plain


\hyphpar} {
{\qc
* * *\par\pard\plain\hyphpar}\par\pard\plain\hyphpar} {
Kiedy Rachel odzyska\u322?a przytomno\u347?\u263?, le\u380?a\u322?a z policzkiem
na ciep\u322?ym kamieniu. Usiad\u322?a ostro\u380?nie. Mia\u322?a wra\u380?enie
, \u380?e s\u322?o\u324?ce si\u281? nie przesun\u281?\u322?o, jej cia\u322?o nad
al by\u322?o \u347?liskie od potu, wi\u281?c uzna\u322?a, \u380?e zemdla\u322?a
tylko na chwil\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Kiedy zerkn\u281?\u322?a z powrotem w stron\u281? brzegu, przez dr\u380?\u261?ce
powietrze z trudem dostrzeg\u322?a wyra\u378?ne kszta\u322?ty, kt\u243?re mog\u
322?y by\u263? Ferrinem i Jasonem. \u379?ar i zaduch na skalistej wysepce by\u32
2?y niemal tak samo niezno\u347?ne jak powietrze bezpo\u347?rednio nad jeziorem.
\par\pard\plain\hyphpar} {
Wsta\u322?a, rozcieraj\u261?c \u322?okie\u263?, na kt\u243?rym ju\u380? tworzy\u
322? si\u281? brzydki siniak. Dlaczego zg\u322?osi\u322?a si\u281? na ochotnika?
Mo\u380?e zostanie na wyspie na zawsze? Nie wyobra\u380?a\u322?a sobie ponowneg
o przebiegni\u281?cia przez jezioro.\par\pard\plain\hyphpar} {
Nigdy w \u380?yciu nie by\u322?a bli\u380?sza \u347?mierci ni\u380? kiedy potkn\
u281?\u322?a si\u281? pod koniec biegu. Ile jeszcze takich sytuacji o w\u322?os
od \u347?mierci spodziewa\u322?a si\u281? przetrwa\u263?? Powr\u243?ci\u322?a my
\u347?lami do rodzic\u243?w. Ca\u322?e ich \u380?ycie kr\u281?ci\u322?o si\u281?
wok\u243?\u322? Rachel. Jej znikni\u281?cie w arroyo musia\u322?o przyprawi\u26
3? ich o szale\u324?stwo. Co by zrobili, gdyby nigdy nie wr\u243?ci\u322?a do do
mu? Nie, nie mog\u322?a przyj\u261?\u263? do wiadomo\u347?ci takiej ewentualno\u
347?ci. Musia\u322?a wr\u243?ci\u263? do domu, dla siebie, ale przede wszystkim
dla mamy i taty.\par\pard\plain\hyphpar} {
Wyspa naprawd\u281? wygl\u261?da\u322?a na raptem wielki stos g\u322?az\u243?w,
wi\u281?kszych i mniejszych. W najwy\u380?szym punkcie wznosi\u322?a si\u281? ja
kie\u347? czterdzie\u347?ci st\u243?p nad poziom jeziora. Jedynym \u347?ladem \u
380?ycia by\u322?y k\u281?pki fioletowo-szarego mchu porastaj\u261?cego niekt\u2
43?re kamienie.\par\pard\plain\hyphpar} {
Na chwiejnych nogach zacz\u281?\u322?a okr\u261?\u380?a\u263? wysp\u281?, rozgl\
u261?daj\u261?c si\u281? za czymkolwiek poza kamieniami na kamieniach. Wskaz\u24
3?wka, kt\u243?rej potrzebowa\u322?a, mog\u322?a by\u263? nabazgrana na skale. A
lbo zakopana. Albo w og\u243?le mog\u322?o jej nie by\u263? na wyspie. Mo\u380?e
Nicholas co\u347? popl\u261?ta\u322??\par\pard\plain\hyphpar} {
Obesz\u322?a \u263?wier\u263? wyspy, uwa\u380?nie stawiaj\u261?c kroki, \u380?eb
y nie skr\u281?ci\u263? sobie kostki, kiedy zauwa\u380?y\u322?a cienist\u261? sz
czelin\u281? jaki\u347? kawa\u322?ek od brzegu w g\u243?r\u281? stoku. Czy to mo
g\u322?o by\u263? wej\u347?cie do jaskini?\par\pard\plain\hyphpar} {
Kiedy podesz\u322?a do otworu, zobaczy\u322?a, \u380?e prowadzi w g\u322?\u261?b
stosu kamieni, opadaj\u261?c. Tunel wygl\u261?da\u322?, jakby w ka\u380?dej chw
ili mia\u322? si\u281? zawali\u263?. Dopiero potem zauwa\u380?y\u322?a, \u380?e
szczeliny mi\u281?dzy skalnymi \u347?cianami i sklepieniem wype\u322?niono zapra
w\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Wesz\u322?a do cienistego tunelu. Im dalej schodzi\u322?a, tym ch\u322?odniejsze
stawa\u322?o si\u281? powietrze. Przenikliwy smr\u243?d jeziora s\u322?ab\u322?
. Wci\u261?ga\u322?a zach\u322?annie powietrze, wdzi\u281?czna za wytchnienie od
strasznego \u380?aru.\par\pard\plain\hyphpar} {
Tunel ci\u261?gn\u261?\u322? si\u281? zaskakuj\u261?co daleko. Kiedy oceni\u322?
a, \u380?e musi znajdowa\u263? si\u281? w \u347?rodku wyspy, je\u347?li nie za n
im, okr\u261?g\u322?y tunel rozszerzy\u322? si\u281? w przykryt\u261? kopu\u322?
\u261? sal\u281? o pod\u322?odze z mocnego kamienia i z sadzawk\u261? po\u347?ro
dku. Fioletowawy mech, kt\u243?ry widzia\u322?a na zewn\u261?trz, r\u243?s\u322?
tu g\u281?sto. Kilka innych szyb\u243?w wznosi\u322?o si\u281? ku powierzchni p
od r\u243?\u380?nym k\u261?tem. Wszystkie by\u322?y mniejsze ni\u380? tunel, kt\
u243?rym Rachel dosz\u322?a do komnaty, i wi\u281?kszo\u347?\u263? by\u322?a nie
dost\u281?pna, bo ko\u324?czy\u322?a si\u281? zbyt blisko sklepienia. Przez te s
zyby do sali wpada\u322?o \u347?wiat\u322?o s\u322?oneczne.\par\pard\plain\hyphp

ar} {
Dlaczego panowa\u322? tu taki ch\u322?\u243?d, skoro sala by\u322?a wystawiona n
a \u380?ar z jeziora? I dlaczego nie zosta\u322?a zalana lata temu t\u261? bia\u
322?\u261? mazi\u261??\par\pard\plain\hyphpar} {
- Min\u281?\u322?y wieki, odk\u261?d mia\u322?em go\u347?cia - powita\u322? j\u2
61? s\u322?aby g\u322?os. Rachel a\u380? podskoczy\u322?a, rozgl\u261?daj\u261?c
si\u281? gwa\u322?townie w poszukiwaniu w\u322?a\u347?ciciela g\u322?osu. Zauwa
\u380?y\u322?a g\u322?ow\u281? starego m\u281?\u380?czyzny na ziemi w pobli\u380
?u brzegu sadzawki, w po\u322?owie ukryt\u261? za kamieniem. G\u322?owa u\u347?m
iechn\u281?\u322?a si\u281?, kiedy nawi\u261?zali kontakt wzrokowy.\par\pard\pla
in\hyphpar} {
Zanim pozna\u322?a Ferrina, ten widok m\u243?g\u322?by wystarczy\u263?, \u380?eb
y znowu zemdla\u322?a. Zreszt\u261?, nawet teraz widok obci\u281?tej g\u322?owy
by\u322? niepokoj\u261?cy.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jeste\u347? rozsadnikiem? - spyta\u322?a.\par\pard\plain\hyphpar} {
- W rzeczy samej.\par\pard\plain\hyphpar} {
G\u322?owa mia\u322?a d\u322?ug\u261? siw\u261? brod\u281? i d\u322?ugie siwe w\
u322?osy, ale na jej czubku widnia\u322?a \u322?ysina. Broda zarasta\u322?a wyso
ko policzki, zakrywaj\u261?c ca\u322?\u261? twarz z wyj\u261?tkiem oczu, nosa i
g\u322?\u281?boko po\u380?\u322?obionego czo\u322?a.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Gdzie jest reszta ciebie? - zapyta\u322?a Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
Dostrzeg\u322?a k\u261?tem oka ruch, wi\u281?c si\u281? obr\u243?ci\u322?a. Poma
rszczona r\u281?ka, odci\u281?ta tu\u380? przed ramieniem, pe\u322?z\u322?a po k
amiennym pod\u322?o\u380?u.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Tylko tyle mi zosta\u322?o - odpowiedzia\u322?a g\u322?owa.\par\pard\plain\hyp
hpar} {
Rachel odwr\u243?ci\u322?a si\u281? do g\u322?owy.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jak zdo\u322?a\u322?e\u347? prze\u380?y\u263??\par\pard\plain\hyphpar} {
G\u322?owa unios\u322?a krzaczast\u261? brew.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jem mech. Specjalnie zosta\u322? tak pomy\u347?lany, \u380?eby by\u322? pe\u32
2?en warto\u347?ci od\u380?ywczych, to odmiana wynaleziona wieki temu przez jaki
ego\u347? czarnoksi\u281?\u380?nika. Przynosi mi go moja r\u281?ka. Podaje mi te
\u380? w d\u322?oni wod\u281? z sadzawki.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Co si\u281? sta\u322?o z reszt\u261? ciebie?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Masz mn\u243?stwo pyta\u324?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Rachel otworzy\u322?a usta, \u380?eby odpowiedzie\u263?, ale g\u322?owa wesz\u32
2?a jej w s\u322?owo.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To mi nie przeszkadza. Mi\u322?o jest porozmawia\u263?. Nie jeste\u347? z\u322
?udzeniem, prawda?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie, naprawd\u281? tu jestem.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dlaczego si\u281? tu zjawi\u322?a\u347??\par\pard\plain\hyphpar} {
- Pracuj\u281? dla Gallorana, szukam S\u322?owa.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zatem Galloran \u380?yje! - wykrzykn\u281?\u322?a g\u322?owa. - Spodziewa\u322
?bym si\u281?, \u380?e, gdyby nadal \u380?y\u322?, Maldor ju\u380? dawno by upad
\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Galloran zawi\u243?d\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Tragiczna wie\u347?\u263?. Nasze szanse zawsze by\u322?y ma\u322?e. Przynajmni
ej s\u261? inni, kt\u243?rzy nadal walcz\u261? o spraw\u281?. A odpowiadaj\u261?
c na twoje poprzednie pytanie, moje cia\u322?o le\u380?y na dnie morza. Chcia\u3
22?aby\u347? pozna\u263? t\u281? histori\u281??\par\pard\plain\hyphpar} {
- Pewnie.\par\pard\plain\hyphpar} {
Rachel przykucn\u281?\u322?a obok g\u322?owy.\par\pard\plain\hyphpar} {
G\u322?owa zamruga\u322?a i u\u347?miechn\u281?\u322?a si\u281?. Wygl\u261?da\u3
22?o no to, \u380?e rozsadnik by\u322? zachwycony tym, \u380?e wreszcie ma publi
czno\u347?\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dawno temu zrobi\u322?em co\u347? nie do pomy\u347?lenia. Szpiegowa\u322?em Ma
ldora. - Zdanie o szpiegowaniu wypowiedzia\u322? szeptem. - Przez lata by\u322?e
m mu wierny, wi\u281?c sta\u322?em si\u281? pot\u281?\u380?nym szpiegiem, o niez
wykle mocnej pozycji i wiele razy pomog\u322?em pokrzy\u380?owa\u263? plany Mald
ora. Zaufa\u322?em cz\u322?owiekowi imieniem Dinsrel, z Meridonu, kt\u243?ry prz

ekona\u322? mnie, \u380?e musimy pozby\u263? si\u281? Maldora i zapobiec epoce t


yranii. Wierzy\u322?em, \u380?e ten Dinsrel zdo\u322?a wywo\u322?a\u263? rewoluc
j\u281?. Odp\u322?ywa\u322?em z zachodniego wybrze\u380?a na p\u243?\u322?noc na
okr\u281?cie wojennym, kiedy odkry\u322?em, \u380?e Maldor wie o mojej zdradzie
. Szpiegowa\u322?em go ju\u380? niemal rok i wpl\u261?ta\u322?em si\u281? w co\u
347?, co mia\u322?o by\u263? moj\u261? najdonio\u347?lejsz\u261? zdrad\u261?. Wi
edzia\u322?em, \u380?e mam k\u322?opoty, kiedy obudzi\u322?em si\u281? zwi\u261?
zany i w p\u322?\u243?ciennej torbie. Trudno d\u322?u\u380?ej utrzyma\u263? rozs
adnika skr\u281?powanego, ale oni hojnie pos\u322?u\u380?yli si\u281? link\u261?
i sznurem zar\u243?wno wewn\u261?trz torby, jak i na zewn\u281?trz, wi\u281?c m
in\u281?\u322?a godzina, zanim dokona\u322?em rzeczywistych post\u281?p\u243?w w
uwolnieniu siebie. Podczas gdy robi\u322?em dziur\u281?, \u380?eby uciec z torb
y, us\u322?ysza\u322?em, \u380?e drzwi si\u281? otwieraj\u261?. Brutalne r\u281?
ce z\u322?apa\u322?y mnie i wyci\u261?gn\u281?\u322?y na podk\u322?ad. Rozci\u28
1?to worek i ujrza\u322?em straszliw\u261? scen\u281?. Otacza\u322?a nas Czarna
Armada. Zebra\u322?a si\u281? ca\u322?a flota Maldora, \u322?\u261?cznie z jego
statkiem flagowym. Trzy okr\u281?ty wojenne nale\u380?\u261?ce do Dinsrela zosta
\u322?y pochwycone. Zjawi\u322? si\u281? sam Maldor. Kaza\u322? mi patrze\u263?,
jak zakuwaj\u261? Dinsrela i kilku innych przyw\u243?dc\u243?w. Pozosta\u322?yc
h buntownik\u243?w stracono. P\u243?\u378?niej Maldor publicznie wych\u322?osta\
u322? mnie za zdrad\u281?, pouczaj\u261?c mnie i wszystkich s\u322?uchaj\u261?cy
ch, \u380?e wszelkie pr\u243?by stawienia mu oporu ostatecznie obr\u243?c\u261?
si\u281? na jego korzy\u347?\u263?. Jakim\u347? cudem Maldor dowiedzia\u322? si\
u281?, \u380?e nie dochowa\u322?em mu wierno\u347?ci, i wykorzysta\u322? mnie, \
u380?eby wywabi\u263? Dinsrela z ukrycia. Dinsrel mia\u322? nadziej\u281?, \u380
?e przechwyci statek, na kt\u243?rym si\u281? znajdowa\u322?em wraz z cennym \u3
22?adunkiem. Maldor zamieni\u322? pr\u243?b\u281? kradzie\u380?y w mistrzowsk\u2
61? pu\u322?apk\u281?, niszcz\u261?c jednym ciosem rodz\u261?c\u261? si\u281? re
beli\u281?. Po egzekucji cia\u322?a wyrzucono za burt\u281?, plugawi\u261?c morz
e. Mnie przeniesiono na statek flagowy. Pozosta\u322?e statki odp\u322?yn\u281?\
u322?y. Maldor kaza\u322? odci\u261?\u263? mi g\u322?ow\u281? wraz z jedn\u261?
r\u281?k\u261?. Reszt\u281? mojego cia\u322?a umieszczono w ci\u281?\u380?kim se
jfie i wyrzucono za burt\u281?. Po dzi\u347? dzie\u324? wyczuwam wok\u243?\u322?
siebie wod\u281?, chocia\u380? tylko wtedy, gdy si\u281? skupi\u281?. Mog\u281?
dotyka\u263? zardzewia\u322?ego wn\u281?trza sejfu. Dop\u243?ki moje znu\u380?o
ne serce bije na dnie morza, pozostaj\u281? \u380?ywy.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jak zdo\u322?a\u322?e\u347? zbiec? - spyta\u322?a Rachel.\par\pard\plain\hyphp
ar} {
Kostki bola\u322?y j\u261? od kucania, wi\u281?c dla odmiany ukl\u281?k\u322?a.\
par\pard\plain\hyphpar} {
- Trzymano mnie w celi razem z cz\u322?owiekiem imieniem Drake, nasiennikiem, je
dnym z najbli\u380?szych doradc\u243?w Dinsrela, i Rexem, najlepszym zab\u243?jc
\u261? Dinsrela. Rex przemyci\u322? do celi wytrych we w\u322?osach. Noc\u261? o
tworzy\u322? zamek naszej celi. Rex zabi\u322? pierwszego stra\u380?nika bezszel
estnie, ale nast\u281?pny podni\u243?s\u322? alarm. Nie da\u322?o si\u281? urato
wa\u263? pozosta\u322?ych. Drake i Rex wywalczyli sobie drog\u281? na pok\u322?a
d razem ze mn\u261? i skoczyli do morza. Rexa zabi\u322?a w wodzie strza\u322?a.
Znajdowali\u347?my si\u281? wiele mil od brzegu, ale Drak\u281? zdo\u322?a\u322
? przep\u322?yn\u261?\u263? spory kawa\u322?, trzymaj\u261?c moj\u261? g\u322?ow
\u281? nad wod\u261?. Moja r\u281?ka trzyma\u322?a si\u281? kurczowo jego karku
przez ca\u322?\u261? drog\u281?. Gdyby statek by\u322? du\u380?o dalej na morzu,
nie by\u322?oby mnie tu dzisiaj. Kiedy Drak\u281? dotar\u322? do pla\u380?y, by
\u322? wyczerpany. Biedaczyna pad\u322? na piasek. Przed \u347?witem zbudzi\u322
?em go, uderzaj\u261?c w powiek\u281?. Podni\u243?s\u322? mnie wtedy i ruszyli\u
347?my w g\u322?\u261?b l\u261?du. Sporo czasu sp\u281?dzi\u322?em jako baga\u38
0?, przekazywany z r\u261?k do r\u261?k. Po pewnym czasie dosz\u322?y mnie wie\u
347?ci o kolejnej zdradzie rozsadnika: g\u322?\u243?wnego skryby Maldora, Salzar
eda. Wtedy dowiedzia\u322?em si\u281? o S\u322?owie. Cz\u322?owiek, kt\u243?ry p
ozna\u322? pi\u261?t\u261? sylab\u281?, przywi\u243?z\u322? mnie tutaj. W ko\u32
4?cu odszed\u322?. Zosta\u322?em tu od tamtego czasu, przechowuj\u261?c fragment

S\u322?owa, a rok p\u322?yn\u261?\u322?, za rokiem.\par\pard\plain\hyphpar} {


- Niesamowita historia - przyzna\u322?a Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Czy mia\u322?aby\u347? co\u347? przeciwko temu, \u380?eby zbli\u380?y\u263? me
usta do wody, \u380?ebym m\u243?g\u322? si\u281? napi\u263?? Strasznie du\u380?
o zawracania g\u322?owy z przynoszeniem wody w d\u322?oni.\par\pard\plain\hyphpa
r} {
- Oczywi\u347?cie, \u380?e nie. Dlaczego nie zostaniesz bli\u380?ej wody?\par\pa
rd\plain\hyphpar} {
G\u322?owa znajdowa\u322?a si\u281? jakie\u347? sze\u347?\u263? st\u243?p od sad
zawki. To przedziwne, \u380?e r\u281?ka dawa\u322?a rad\u281? donie\u347?\u263?
jej cho\u263? odrobin\u281? wody. Rachel podejrzewa\u322?a, \u380?e nabra\u322?a
niez\u322?ej wprawy.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Na wypadek deszczu. Dwa razy prawie uton\u261?\u322?em, to miejsce tak szybko
nape\u322?nia si\u281? wod\u261?. Ledwie zdo\u322?a\u322?em odepchn\u261?\u263?
g\u322?ow\u281? na czas. Trudno przesun\u261?\u263? si\u281? szybko, gdy ma si\u
281? tylko r\u281?k\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Rachel zanios\u322?a zaro\u347?ni\u281?t\u261?, pomarszczon\u261? g\u322?ow\u281
? do brzegu sadzawki i pochyli\u322?a j\u261? ostro\u380?nie, odgarniaj\u261?c d
\u322?ug\u261? brod\u281? najlepiej jak potrafi\u322?a, a\u380? usta dotkn\u281?
\u322?y powierzchni wody. G\u322?owa pi\u322?a chciwie, a\u380? wreszcie przesta
\u322?a, wzdychaj\u261?c z zadowoleniem.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie pi\u322?em tak, odk\u261?d zjawi\u322? si\u281? tu Galloran.\par\pard\plai
n\hyphpar} {
- On jako ostatni ci\u281? tu odwiedzi\u322??\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zgadza si\u281?. Jak to si\u281? sta\u322?o, \u380?e zawi\u243?d\u322?? Mia\u3
22? prawie wszystkie sylaby, kiedy dotar\u322? tutaj.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie znam wszystkich szczeg\u243?\u322?\u243?w - powiedzia\u322?a Rachel. - Poc
hwycono go i zafundowano mu pranie m\u243?zgu. Zapomnia\u322? wi\u281?kszo\u347?
\u263? z tego, czego si\u281? dowiedzia\u322?. Pom\u243?g\u322? jednak mnie i mo
jemu przyjacielowi rozpocz\u261?\u263? nasze poszukiwania S\u322?owa.\par\pard\p
lain\hyphpar} {
- Wielka szkoda. Dobry cz\u322?owiek, ten Galloran. Mo\u380?esz od\u322?o\u380?y
\u263? mnie na miejsce.\par\pard\plain\hyphpar} {
Rachel od\u322?o\u380?y\u322?a g\u322?ow\u281? tam, gdzie wcze\u347?niej si\u281
? znajdowa\u322?a.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zapomnieli\u347?my si\u281? sobie przedstawi\u263? - powiedzia\u322?a g\u322?o
wa. - Jestem Malar.\par\pard\plain\hyphpar} {
- A ja jestem lady Rachel z Caberton.\par\pard\plain\hyphpar} {
G\u322?owa unios\u322?a siwe brwi.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Caberton. Pi\u281?kna posiad\u322?o\u347?\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Rachel pokr\u281?ci\u322?a g\u322?ow\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ju\u380? nie. Galloran nada\u322? tytu\u322? mojemu przyjacielowi i mnie, ale
s\u322?ysza\u322?am, \u380?e posiad\u322?o\u347?\u263? popad\u322?a w ruin\u281?
.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Szkoda. Za moich dni by\u322?a jedn\u261? z najwspanialszych. \u346?wiat si\u2
81? zmienia, kiedy siedzisz odci\u281?ty w jaskini. Towarzyszy ci przyjaciel, m\
u322?odzieniec?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Tak - odpowiedzia\u322?a z wahaniem Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
- I pozwoli\u322? ci pokona\u263? jezioro? - Nalega\u322?am. Jestem biegaczem. Masz charakter. Prawdziwy z niego szcz\u281?\u347?ciarz. - My nie\u8230? Jeste\
u347?my tylko przyjaci\u243?\u322?mi. - Zak\u322?adam, \u380?e pragniesz pozna\u
263? S\u322?owo. - Tak. - Pi\u261?ta sylaba brzmi \u8222?dra\u8221?. Odwiedzi\u3
22?a\u347? ju\u380? nadmorsk\u261? jaskini\u281?? - Owszem. - Jakich sylab ci br
akuje? - Drugiej i sz\u243?stej. - \u346?wietnie ci idzie. Sz\u243?sta znajduje
si\u281? pod piecz\u261? Wieszczki w sercu Ziem Zatopionych, na p\u243?\u322?noc
i na wsch\u243?d st\u261?d. Druga znajduje si\u281? bardzo daleko na po\u322?ud
niowy wsch\u243?d, w \u346?wi\u261?tyni Mianamon. Nie wiedzia\u322?bym, gdzie zn
ajduje si\u281? druga, gdyby nie Galloran. Jest jedyn\u261? znan\u261? mi osob\u
261?, kt\u243?ra w og\u243?le j\u261? znalaz\u322?a.\par\pard\plain\hyphpar} {
Rachel usiad\u322?a. Ul\u380?y\u322?o jej, \u380?e znowu mia\u322?a wytyczon\u26

1? drog\u281?. Teraz mog\u322?a po\u322?\u261?czy\u263? nazwy miejsc z brakuj\u2


61?cymi sylabami! I mieli ju\u380? dwie trzecie S\u322?owa! Mo\u380?e Ferrin b\u
281?dzie wiedzia\u322? co\u347? o \u346?wi\u261?tyni Mianamon.\par\pard\plain\hy
phpar} {
- M\u243?wisz, \u380?e s\u322?u\u380?y\u322?e\u347? Maldorowi, tak samo jak inny
rozsadnik, Salzared. Wielu rozsadnik\u243?w mu s\u322?u\u380?y?\par\pard\plain\
hyphpar} {
G\u322?owa zachichota\u322?a.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ty te\u380? siedzia\u322?a\u347? zamkni\u281?ta w jaskini? Wszyscy mu s\u322?u
\u380?\u261?, zgodnie z umow\u261?. Wszyscy jeste\u347?my jego szpiegami.\par\pa
rd\plain\hyphpar} {
Po plecach Rachel przeszed\u322? dreszcz.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wszyscy? Na pewno?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zgodnie z moj\u261? wiedz\u261?, tylko Salzared i ja go zdradzili\u347?my. Nas
z\u261? ras\u281? stworzy\u322? dawny mistrz Maldora, Zokar. Mog\u322?o si\u281?
nieco zmieni\u263? w \u347?wiecie, ale z pewno\u347?ci\u261? nie a\u380? tyle.\
par\pard\plain\hyphpar} {
Rachel zakry\u322?a usta d\u322?oni\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Podr\u243?\u380?ujemy z rozsadnikiem.\par\pard\plain\hyphpar} {
Malar si\u281? skrzywi\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Sk\u261?d taki niem\u261?dry pomys\u322?? Jeste\u347? Poza\u347?wiatowcem?\par
\pard\plain\hyphpar} {
Rachel pokiwa\u322?a g\u322?ow\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Malar popatrzy\u322? na ni\u261? zaskoczony, jakby jego pytanie by\u322?o jedyni
e retoryczne.\par\pard\plain\hyphpar} {
- C\u243?\u380?, to sporo wyja\u347?nia. Podr\u243?\u380?ujecie tylko we tr\u243
?jk\u281??\par\pard\plain\hyphpar} {
- Tak. - Jak to si\u281? sta\u322?o, \u380?e wyl\u261?dowali\u347?cie w towarzys
twie zlepka? - Ostatnie s\u322?owo wyplu\u322?, wyra\u380?aj\u261?c w nim ca\u32
2?\u261? pogard\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jego g\u322?owa wisia\u322?a w torbie na skrzy\u380?owaniu dr\u243?g. Cia\u322
?o zosta\u322?o zakopane w pobli\u380?u. Powiedzia\u322?, \u380?e go napadni\u28
1?to.\par\pard\plain\hyphpar} {
Malar spu\u347?ci\u322? wzrok, jakby zawstydzony faktem, \u380?e sam jest rozsad
nikiem.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Typowa pu\u322?apka wykorzystuj\u261?ca wasz\u261? niewiedz\u281?. D\u322?ugo
ju\u380? z wami jest?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Do\u347?\u263? d\u322?ugo.\par\pard\plain\hyphpar} {
- By\u322? wiernym towarzyszem?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mieli\u347?my wra\u380?enie, \u380?e to nasz jedyny prawdziwy przyjaciel.\par\
pard\plain\hyphpar} {
- Zatem jest tylko obserwatorem - uzna\u322? Malar. - Rozm\u243?wcie si\u281? z
nim, a powinien odej\u347?\u263? bez przemocy, chyba \u380?e czasy drastycznie s
i\u281? zmieni\u322?y.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Kiedy powinni\u347?my si\u281? z nim rozm\u243?wi\u263??\par\pard\plain\hyphpa
r} {
- Natychmiast. O ka\u380?dym ruchu dokonanym w jego towarzystwie Maldor ju\u380?
us\u322?ysza\u322? albo wkr\u243?tce us\u322?yszy. O ka\u380?dej waszej silnej
stronie, ka\u380?dej s\u322?abo\u347?ci, o ka\u380?dym atucie, ka\u380?dym plani
e. I b\u281?d\u261? w pobli\u380?u inne s\u322?ugusy Maldora gotowe uderzy\u263?
. Kiedy ju\u380? si\u281? z nim rozstaniecie, oddalcie si\u281? szybko.\par\pard
\plain\hyphpar} {
- To jaki\u347? koszmar - powiedzia\u322?a Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie ma gorszego \u380?ycia ni\u380? wtedy, kiedy przeciwstawisz si\u281? Maldo
rowi. Uwierz mi, ju\u380? ja to wiem.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Masz co\u347? przeciwko, \u380?e si\u281? napij\u281??\par\pard\plain\hyphpar}
{
- Cz\u281?stuj si\u281?. Musisz umiera\u263? z pragnienia po przebiegni\u281?ciu
przez Bia\u322?e Jezioro.\par\pard\plain\hyphpar} {
Rachel pochyli\u322?a si\u281? nad brzegiem sadzawki i zacz\u261?\u322? popija\u

263? wod\u281?. Mocno smakowa\u322?a minera\u322?ami i by\u322?a tak zimna, \u38


0?e Rachel rozbola\u322?y z\u281?by. Mimo straszliwego pragnienia, kt\u243?re ro
zbudzi\u322?y w niej pierwsze \u322?yki, musia\u322?a kilka razy odsuwa\u263? si
\u281?, tak lodowata by\u322?a woda.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jakim cudem woda jest taka zimna?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Magia.\par\pard\plain\hyphpar} {
Rachel spojrza\u322?a na g\u322?ow\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie \u380?artuj\u281?. Na dnie znajduje si\u281? kamie\u324?, kt\u243?ry emanu
je wiecznym ch\u322?odem. Dzi\u281?ki temu to pomieszczenie nie zamieni\u322?o s
i\u281? w piec. Jaki\u347? stary czarnoksi\u281?\u380?nik zaprojektowa\u322? ten
azyl.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mam jeszcze jedno pytanie. Wiesz, jak mog\u281? wr\u243?ci\u263? do Poza?\par\
pard\plain\hyphpar} {
Malar zmarszczy\u322? brwi.\par\pard\plain\hyphpar} {
- W tym nie mog\u281? ci pom\u243?c. M\u243?wi si\u281?, \u380?e dawno temu istn
ia\u322?o wi\u281?cej bram do Poza ni\u380? teraz. Sam nie znam \u380?adnej. W m
oich czasach kr\u261?\u380?y\u322?a plotka, \u380?e Maldor posiad\u322? jaki\u34
7? sekret zwi\u261?zany z takim portalem. Nie pozna\u322?em \u380?adnych szczeg\
u243?\u322?\u243?w, a i ten urywek zdoby\u322?em z ma\u322?o wiarygodnego \u378?
r\u243?d\u322?a.\par\pard\plain\hyphpar} {
Rachel usiad\u322?a obok g\u322?owy.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie \u347?pieszy mi si\u281?, \u380?eby znowu przebiec jezioro.\par\pard\plain
\hyphpar} {
- Cz\u281?sto si\u281? zastanawiam, ilu zgin\u281?\u322?o, pr\u243?buj\u261?c je
przekroczy\u263?. Przez wszystkie te lata tylko cztery osoby mnie odnalaz\u322?
y. A mieszkam tu od dziesi\u281?cioleci. Nie by\u322?em m\u322?ody, kiedy tu prz
yby\u322?em, ale rozsadnicy wolniej si\u281? starzej\u261? ni\u380? inne rasy i
mamy silniejsze organizmy. Nakarmisz mnie mchem, zanim sobie p\u243?jdziesz?\par
\pard\plain\hyphpar} {
Rachel obesz\u322?a sal\u281?, zbieraj\u261?c mech. Kiedy go \u347?cisn\u281?\u3
22?a, wyp\u322?yn\u261?\u322? z niego klej\u261?cy sok. Nakarmi\u322?a mchem Mal
ara.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Sama te\u380? powinna\u347? zje\u347?\u263? troch\u281? - zasugerowa\u322? Mal
ar. - Daje mn\u243?stwo energii. Pomo\u380?e ci przebiec przez jezioro.\par\pard
\plain\hyphpar} {
Rachel pow\u261?cha\u322?a mech. Nie mia\u322? zapachu, mo\u380?e wydziela\u322?
delikatny aromat \u347?ci\u281?tej trawy. Spr\u243?bowa\u322?a troch\u281?. By\
u322? wr\u281?cz niezno\u347?nie md\u322?y i prowokowa\u322? u niej odruch wymio
tny.\par\pard\plain\hyphpar} {
G\u322?owa zachichota\u322?a.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Chcia\u322?bym powiedzie\u263?, \u380?e z czasem rozsmakowa\u322?em si\u281? w
nim, ale mog\u281? tylko przyzna\u263?, \u380?e do niego przywyk\u322?em.\par\p
ard\plain\hyphpar} {
Rachel wmusi\u322?a w siebie jeszcze odrobin\u281?. Nie chcia\u322?a uton\u261?\
u263? w jeziorze z braku energii, bo okaza\u322?a si\u281? wybrednym niejadkiem.
\par\pard\plain\hyphpar} {
- Grzeczna dziewczynka - pochwali\u322? j\u261? Malar.\par\pard\plain\hyphpar} {
Wreszcie strawi\u322?a spor\u261? porcj\u281? md\u322?ego mchu.\par\pard\plain\h
yphpar} {
- Daj sobie godzin\u281? albo dwie - zaleci\u322? Malar. - Wtedy b\u281?dziesz m
ia\u322?a najwi\u281?cej energii. Napij si\u281? jeszcze troch\u281?, ale nie pi
j nic w ci\u261?gu trzydziestu minut przed biegiem. A zanim pobiegniesz, zmocz k
oszul\u281? i w\u322?osy. To pomo\u380?e ci zachowa\u263? ch\u322?\u243?d. I bie
gnij do brzegu na wschodzie, dok\u322?adnie z kierunku, z kt\u243?rego tu wesz\u
322?a\u347?. Tam brzeg jest najbli\u380?ej, chocia\u380? r\u243?\u380?nica nie j
est du\u380?a.\par\pard\plain\hyphpar} {
Rachel pokiwa\u322?a g\u322?ow\u261?. Napi\u322?a si\u281? jeszcze troch\u281? w
ody z d\u322?oni. A potem po\u322?o\u380?y\u322?a si\u281? i zasn\u281?\u322?a.\
par\pard\plain\hyphpar} {
Obudzi\u322?a si\u281?, s\u322?ysz\u261?c krzyk Malara:\par\pard\plain\hyphpar}

{
- Lady Rachel! Lady Rachel! Obud\u378? si\u281?!\par\pard\plain\hyphpar} {
Rachel zerwa\u322?a si\u281?, mru\u380?\u261?c powieki i tr\u261?c oczy.\par\par
d\plain\hyphpar} {
- Co si\u281? sta\u322?o?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nic. Min\u281?\u322?y ju\u380? ponad dwie godziny. Powinna\u347? rusza\u263?.\
par\pard\plain\hyphpar} {
Rachel wsta\u322?a i zacz\u281?\u322?a si\u281? rozci\u261?ga\u263?. Potem zanur
zy\u322?a g\u322?ow\u281? w wodzie i wyj\u281?\u322?a j\u261?, prychaj\u261?c i
dygoc\u261?c. Zmoczy\u322?a ubranie. Dosta\u322?a g\u281?siej sk\u243?rki na ram
ionach.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Trudno uwierzy\u263?, \u380?e za kilka minut b\u281?dzie mi gor\u261?co.\par\p
ard\plain\hyphpar} {
- Uwierz w to.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Chyba czas si\u281? po\u380?egna\u263? - powiedzia\u322?a Rachel. - Chcesz, \u
380?ebym ci\u281? wzi\u281?\u322?a ze sob\u261?? Zabra\u322?a st\u261?d?\par\par
d\plain\hyphpar} {
- Musz\u281? tu pozosta\u263?, \u380?eby przechowa\u263? sylab\u281? - powiedzia
\u322? Malar. - Pot\u281?\u380?ne czary chroni\u261? t\u281? komnat\u281?.\par\p
ard\plain\hyphpar} {
- Dzi\u281?kuj\u281? za pomoc. Jakie\u347? jeszcze praktyczne rady?\par\pard\pla
in\hyphpar} {
- Potraktujcie stanowczo rozsadnika. Potrafimy by\u263? niezwykle szczwanym naro
dkiem.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Do zobaczenia.\par\pard\plain\hyphpar} {
- W\u261?tpi\u281?. Niech wam si\u281? powiedzie w waszej misji. Szcz\u281?\u347
?liwej podr\u243?\u380?y.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dzi\u281?kuj\u281?, Malarze. Szcz\u281?\u347?liwego\u8230? zajadania mchu.\par
\pard\plain\hyphpar} {\par\pard\hyphpar }{\page }
{\line }
{\s1 \afs32
{\qc
Rozdzia\u322? 17
{\line }
Jasher\par\pard\plain\hyphpar}\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wysz\u322?a - oznajmi\u322? Ferrin, wstaj\u261?c i otrzepuj\u261?c ziemi\u281?
ze spodni. Jason podni\u243?s\u322? wzrok i zobaczy\u322? drobniutk\u261? posta
\u263? schodz\u261?c\u261? po stosie kamieni w stron\u281? jeziora. Ulga zast\u2
61?pi\u322?a w nim niepok\u243?j. Czu\u322? si\u281? potwornie, kiedy Rachel prz
ekozio\u322?kowa\u322?a pod koniec biegu, a potem patrzy\u322? na jej nieruchom\
u261? posta\u263? na kamienistym brzegu odleg\u322?ej wyspy. Wreszcie wsta\u322?
a i znikn\u281?\u322?a w szczelinie mi\u281?dzy ska\u322?ami. Przenie\u347?li si
\u281? z Ferrinem na brzeg naprzeciwko szczeliny, do kt\u243?rej Rachel wesz\u32
2?a, ale mija\u322?y godziny, a ona nie dawa\u322?a znaku \u380?ycia. Jason zacz
yna\u322? traci\u263? nadziej\u281?, kiedy wreszcie si\u281? pojawi\u322?a.\par\
pard\plain\hyphpar} {
Rachel zesz\u322?a nad jezioro i zacz\u281?\u322?a biec. Rozgrzane powietrze zni
ekszta\u322?ca\u322?o jej drobn\u261? posta\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Biegnie prosto do nas - powiedzia\u322? Jason. - Powinni\u347?my jej pom\u243?
c? Mo\u380?e ponie\u347?\u263??\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mo\u380?emy narobi\u263? wi\u281?cej szk\u243?d ni\u380? dobrego - powiedzia\u
322? Ferrin. - Jeden niezr\u281?czny ruch i wszyscy razem zatoniemy w jeziorze.
Miejmy nadziej\u281?, \u380?e Rachel dosz\u322?a do siebie po ostatnim biegu i d
otrze na brzeg bez pomocy.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason przygl\u261?da\u322? si\u281? bacznie Rachel, zdeterminowany pop\u281?dzi\
u263? jej na pomoc, gdyby zacz\u281?\u322?a s\u322?abn\u261?\u263?. Utrzymywa\u3
22?a niez\u322?e tempo i stopniowo, w miar\u281? jak zbli\u380?a\u322?a si\u281?
do brzegu, Jason zacz\u261?\u322? si\u281? rozlu\u378?nia\u263?. W\u322?osy i u
branie mia\u322?a przemoczone, twarz zaczerwienion\u261?, oczy zmru\u380?one z w
ysi\u322?ku, ale jej krok pozosta\u322? pewny, kiedy zbieg\u322?a z jeziora i pa

d\u322?a na kolana, gwa\u322?townie kaszl\u261?c.\par\pard\plain\hyphpar} {


- Nic ci nie jest? - spyta\u322? Jason. - Mog\u281? ci jako\u347? pom\u243?c?\pa
r\pard\plain\hyphpar} {
- Daj mi sekund\u281? - wydysza\u322?a, wstaj\u261?c i chodz\u261?c z r\u281?kam
i zaplecionymi za g\u322?ow\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jeste\u347? niesamowita - powiedzia\u322? Ferrin. - Znalaz\u322?a\u347? to, cz
ego szukacie?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie - odpowiedzia\u322?a, nadal dysz\u261?c. - Mieli\u347?my z\u322?e informac
je. Niczego nie znalaz\u322?am. Tylko opuszczon\u261? jaskini\u281?.\par\pard\pl
ain\hyphpar} {
Rozsadnik zamar\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dlaczego akurat teraz postanowi\u322?a\u347? zacz\u261?\u263? mnie ok\u322?amy
wa\u263??\par\pard\plain\hyphpar} {
Rachel spiorunowa\u322?a go wzrokiem.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Poniewa\u380? w\u322?a\u347?nie si\u281? dowiedzia\u322?am, \u380?e ty nas ok\
u322?amywa\u322?e\u347?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Zapad\u322?a niezr\u281?czna cisza. Ferrin podrapa\u322? si\u281? po nosie.\par\
pard\plain\hyphpar} {
- Co masz na my\u347?li?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mam na my\u347?li to, \u380?e szpiegujesz nas dla Maldora - oskar\u380?y\u322?
a go.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Co?! - wykrzykn\u261?\u322? Jason. Rachel spojrza\u322?a na przyjaciela. - Dow
iedzia\u322?am si\u281? na wyspie, \u380?e Maldor wykorzystuje rozsadnik\u243?w
jako swoich szpieg\u243?w. Wszyscy dla niego pracuj\u261?.\par\pard\plain\hyphpa
r} {
- A czy kiedykolwiek twierdzi\u322?em, \u380?e nie jestem szpiegiem? - zapyta\u3
22? spokojnie Ferrin.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wi\u281?c to nasza wina?! - w\u347?cieka\u322?a si\u281? Rachel. - Powinni\u34
7?my byli ci\u281? zapyta\u263?? Tam, sk\u261?d pochodzimy, kiedy poznaje si\u28
1? nowych przyjaci\u243?\u322?, zak\u322?ada si\u281?, \u380?e nie s\u261? szpie
gami twojego najwi\u281?kszego wroga.\par\pard\plain\hyphpar} {
- \u346?wiat Poza wygl\u261?da na cudowne miejsce - odpar\u322? pow\u347?ci\u261
?gliwie Ferrin.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Chwileczk\u281?, wi\u281?c to prawda? - zapyta\u322? go z niedowierzaniem Jaso
n. Czu\u322? si\u281? tak, jakby niespodziewanie oberwa\u322?.\par\pard\plain\hy
phpar} {
- Jak wiele wiesz na nasz temat? - spyta\u322?a Rachel.\par\pard\plain\hyphpar}
{
Ferrin wzruszy\u322? ramionami.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wi\u281?cej ni\u380? mi powiedzieli\u347?cie. Wiem, \u380?e jeste\u347? ze \u3
47?wiata Poza. Wiem, \u380?e zadawali\u347?cie si\u281? z Galloranem. Wiem, \u38
0?e wyruszyli\u347?cie na poszukiwanie S\u322?owa, kt\u243?re mo\u380?e zniszczy
\u263? Maldora. I jestem pewien, \u380?e w\u322?a\u347?nie zdobyli\u347?cie kole
jny fragment na tej wyspie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wiesz o S\u322?owie? - dopytywa\u322? si\u281? Jason.\par\pard\plain\hyphpar}
{
- Niewielu o nim wie - odpar\u322? Ferrin - nawet spo\u347?r\u243?d wewn\u281?tr
znego kr\u281?gu Maldora. Oczywi\u347?cie, nikt z nas nie zna szczeg\u243?\u322?
\u243?w.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ok\u322?amywa\u322?e\u347? nas od samego pocz\u261?tku - powiedzia\u322?a Rach
el.\par\pard\plain\hyphpar} {
Ferrin pokr\u281?ci\u322? g\u322?ow\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Przeciwnie, przez wi\u281?kszo\u347?\u263? czasu by\u322?em z wami szczery.\pa
r\pard\plain\hyphpar} {
Rachel si\u281? skrzywi\u322?a.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Powiedzia\u322?e\u347?, \u380?e zosta\u322?e\u347? obrabowany, kiedy znale\u37
8?li\u347?my ci\u281? na skrzy\u380?owaniu dr\u243?g.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Tak. To by\u322?o k\u322?amstwo. Powiedzia\u322?em wam par\u281? k\u322?amstw,
\u380?eby zdoby\u263? wasze zaufanie.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason zacisn\u261?\u322? d\u322?onie w pi\u281?\u347?ci.\par\pard\plain\hyphpar}

{
- Zdradzi\u322?e\u347? nas. - Chcia\u322? uderzy\u263? Ferrina w twarz. - Nic dz
iwnego, \u380?e wszyscy nienawidz\u261? rozsadnik\u243?w. My po prostu byli\u347
?my za g\u322?upi, \u380?eby dowiedzie\u263? si\u281? dlaczego.\par\pard\plain\h
yphpar} {
Ferrin \u347?ci\u261?gn\u261?\u322? brwi i uni\u243?s\u322? palec.\par\pard\plai
n\hyphpar} {
- Pomaga\u322?em wam i chroni\u322?em was. Dzi\u281?ki mojej obecno\u347?ci nie
dopad\u322?o was wielu werbownik\u243?w i harataczy. Zjawi\u322?em si\u281? jako
obserwator, nie wr\u243?g. Naprawd\u281? sprawia\u322?o mi przyjemno\u347?\u263
? wasze towarzystwo i mam o was najlepsze zdanie. - Ferrin sprawia\u322? wra\u38
0?enie ura\u380?onego.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason przewr\u243?ci\u322? oczami. To by\u322?o niewiarygodne. - Wi\u281?c co te
raz? - Chod\u378?cie ze mn\u261? - powiedzia\u322? Ferrin. - Zabior\u281? was ob
oje do Maldora. Jeste\u347?cie dobrymi lud\u378?mi, a Maldor docenia dobrych lud
zi. Je\u347?li z\u322?o\u380?ycie mu przysi\u281?g\u281? lojalno\u347?ci, zapewn
e da wam wygodne pozycje i znaczne wp\u322?ywy. Por\u281?cz\u281? za was. Mo\u38
0?ecie zapewni\u263? sobie dobre \u380?ycie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- A je\u347?li nie p\u243?jdziemy? - spyta\u322?a Rachel, podniosz\u261?c p\u322
?aszcz i zarzucaj\u261?c go na ramiona.\par\pard\plain\hyphpar} {
Ferrin uni\u243?s\u322? r\u281?ce, pokazuj\u261?c wn\u281?trze d\u322?oni.\par\p
ard\plain\hyphpar} {
- Wiem, \u380?e si\u281?gasz w\u322?a\u347?nie po orantium, Rachel. Przeszuka\u3
22?em wasze rzeczy, kiedy spali\u347?cie. Nie ma potrzeby odwo\u322?ywa\u263? si
\u281? do przemocy. Je\u347?li nie chcecie mojej pomocy, odejd\u281?. Nigdy nie
skrzywdzi\u322?bym \u380?adnego z was. To cz\u281?\u347?\u263? mojej roli obserw
atora. Zacz\u261?\u322?em moj\u261? znajomo\u347?\u263? z wami, wiedz\u261?c, \u
380?e wolno mi sta\u263? si\u281? waszym prawdziwym przyjacielem. Maldor woli, \
u380?eby tak by\u322?o, bo wtedy otrzymuje dok\u322?adniejsze dane. Fascynuje go
charakter wrog\u243?w i zawsze pragnie uczyni\u263? z najlepszych swoich sprzym
ierze\u324?c\u243?w. Wedle w\u322?asnego uznania, mog\u281? wam nawet pomaga\u26
3? i par\u281? razy pomog\u322?em, jak na przyk\u322?ad wtedy, kiedy zaatakowali
was tamci m\u281?\u380?czy\u378?ni i wyl\u261?dowali\u347?my w wi\u281?zieniu.
Nigdy nie za\u380?\u261?dano by ode mnie, \u380?ebym przela\u322? wasz\u261? kre
w, ani ja bym tego nie zaproponowa\u322?. Szczerze was lubi\u281? i szanuj\u281?
. Kiedy jednak odejd\u281?, nie b\u281?d\u281? ju\u380? was chroni\u322?, a na w
aszej drodze znajduje si\u281? wielu wrog\u243?w. Chocia\u380? jeste\u347?cie od
wa\u380?ni i pomys\u322?owi, nie zajdziecie daleko.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dlaczego naprawd\u281? nam nie pomo\u380?esz? - zaproponowa\u322? Jason. - Por
zu\u263? Maldora. Z twoj\u261? pomoc\u261? mo\u380?emy z\u322?o\u380?y\u263? w c
a\u322?o\u347?\u263? reszt\u281? S\u322?owa.\par\pard\plain\hyphpar} {
Ferrin si\u281? roze\u347?mia\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nigdy nie przeszed\u322?bym na drug\u261? stron\u281?. Mog\u281? udawa\u263?,
\u380?e przeszed\u322?em i dalej szpiegowa\u263?, je\u347?li tego chcecie. \u379
?ycie nie jest idealne w s\u322?u\u380?bie u Maldora, ale jest o niebo lepsze ni
\u380? bycie w jego opozycji. Naprawd\u281? jestem waszym przyjacielem i nie pra
gn\u281? waszej krzywdy, ale przede wszystkim jestem wierny swoim obowi\u261?zko
m.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason zmarszczy\u322? czo\u322?o.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To szale\u324?stwo.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To ze wszechmiar rozs\u261?dne - zapewni\u322? go Ferrin. - Rozsadnicy dawno t
emu dowiedzieli si\u281?, co to znaczy\u263? znale\u378?\u263? si\u281? po przeg
rywaj\u261?cej stronie. Rasy, kt\u243?re sp\u322?odzi\u322? Eldrin, Amar Kaba\u3
22? i drinlingowie, odziedziczy\u322?y ojczyzny, podczas gdy rasy Zokara sta\u32
2?y si\u281? poszukiwanymi uciekinierami, pogardzanymi i prze\u347?ladowanymi. O
statnim razem rozsadnicy walczyli po stronie niew\u322?a\u347?ciwego czarnoksi\u
281?\u380?nika. Tym razem stoimy przy jedynym czarnoksi\u281?\u380?niku. Jego pr
awdziwe zmagania zako\u324?czy\u322?y si\u281? lata temu. Teraz tylko sprz\u261?
ta.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie, je\u347?li zdob\u281?dziemy S\u322?owo - powiedzia\u322?a Rachel.\par\par

d\plain\hyphpar} {
Ferrin znowu si\u281? za\u347?mia\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie macie szansy zdoby\u263? ca\u322?ego S\u322?owa! Maldor ca\u322?y czas was
monitorowa\u322?. Kiedy zosta\u322?em waszym obserwatorem, wiedzia\u322?em szcz
eg\u243?\u322?owo o ka\u380?dym miejscu, w kt\u243?rym wcze\u347?niej si\u281? z
nale\u378?li\u347?cie. Kiedy zechce was schwyta\u263?, zrobi to. Je\u380?eli mni
e ode\u347?lecie, jego ludzie najpewniej natychmiast was pochwyc\u261?.\par\pard
\plain\hyphpar} {
Nie wyobra\u380?acie sobie nawet, jakie si\u322?y mo\u380?e przeciwko wam wytocz
y\u263?. M\u243?dlcie si\u281?, \u380?eby nie przys\u322?a\u322? czatownika.\par
\pard\plain\hyphpar} {
- Nie poddamy si\u281? - powiedzia\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nigdy tak naprawd\u281? nie spodziewa\u322?em si\u281?, \u380?e zrezygnujecie.
- Ferrin westchn\u261?\u322?. - Po prostu wola\u322?bym, \u380?eby\u347?cie to
zrobili. Starajcie si\u281? nie stawia\u263? oporu, kiedy po was przyjd\u261?. Z
abij\u261? was, je\u380?eli b\u281?dziecie walczy\u263?. Albo pozabijacie si\u28
1? sami, je\u380?eli nie b\u281?dziecie uwa\u380?a\u263? z orantium.\par\pard\pl
ain\hyphpar} {
- Dzi\u281?ki za rad\u281? - odpar\u322?a gorzko Rachel.\par\pard\plain\hyphpar}
{
- Nie b\u261?d\u378? taka k\u261?\u347?liwa - powiedzia\u322? Ferrin. - To powin
no wam schlebia\u263?. Maldor rzadko kiedy wysy\u322?a obserwatora. Nie okaza\u3
22? podobnego zainteresowania przeciwnikiem od wielu lat.\par\pard\plain\hyphpar
} {
- Czujemy si\u281? niezmiernie zaszczyceni - odpar\u322? oschle Jason.\par\pard\
plain\hyphpar} {
Ferrin skrzy\u380?owa\u322? r\u281?ce.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jeste\u347? ze \u347?wiata Poza. Dlaczego w\u322?a\u347?ciwie zawracacie sobie
g\u322?ow\u281? powstrzymaniem Maldora?\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason wzruszy\u322? ramionami.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zapowiada\u322?a si\u281? niez\u322?a zabawa.\par\pard\plain\hyphpar} {
- B\u261?d\u378? powa\u380?ny - \u380?achn\u261?\u322? si\u281? Ferrin.\par\pard
\plain\hyphpar} {
Jason si\u281? zastanowi\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie wiem. Trafi\u322?em do Lyrianu przypadkiem. Przypadkiem natrafi\u322?em na
durn\u261? ksi\u261?\u380?k\u281?. Potem spotka\u322?em Gallorana, kt\u243?ry p
owiedzia\u322? mi o Maldorze. Nawet kiedy go opuszcza\u322?em, najbardziej inter
esowa\u322? mnie powr\u243?t do domu.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dlaczego nie skupi\u263? si\u281? na tym? - zach\u281?ci\u322? go Ferrin. - Mo
\u380?e m\u243?g\u322?bym wam w tym pom\u243?c. To nie jest wasz \u347?wiat. To
nie wasza walka.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason zmarszczy\u322? czo\u322?o.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To si\u281? staje moj\u261? walk\u261?. I mo\u380?e nie jest to m\u243?j \u347
?wiat, ale to jest \u347?wiat. Ca\u322?y \u347?wiat.\par\pard\plain\hyphpar} {
Niewinni ludzie \u380?yj\u261? tu w strachu i straszliwe rzeczy przydarzaj\u261?
im si\u281? tu bez \u380?adnego powodu. Aster zosta\u322? zabity, \u380?ycie Fr
anny zniszczono tylko dlatego, \u380?e by\u322?a dla mnie mi\u322?a. Norval odda
\u322? za mnie \u380?ycie. Im lepiej poznaj\u281? tych, kt\u243?rzy pracuj\u261?
dla Maldora, i im lepiej poznaj\u281? tych nielicznych, kt\u243?rzy pr\u243?buj
\u261? stawi\u263? mu czo\u322?o, tym bardziej zdaj\u281? sobie spraw\u281?, \u3
80?e tu naprawd\u281? chodzi o walk\u281? dobra ze z\u322?em. I dobro przegrywa.
A je\u380?eli my mo\u380?emy to zmieni\u263??\par\pard\plain\hyphpar} {
- Musimy spr\u243?bowa\u263? - przytakn\u281?\u322?a mu stanowczo Rachel.\par\pa
rd\plain\hyphpar} {
- Mo\u380?e jeste\u347?cie sprytni - zastanawia\u322? si\u281? na g\u322?os Ferr
in.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dlaczego? - zdziwi\u322? si\u281? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Je\u347?li poddaliby\u347?cie si\u281? zbyt \u322?atwo, Maldor m\u243?g\u322?b
y straci\u263? do was szacunek.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Tu rzeczywi\u347?cie trafi\u322?e\u347? - odpar\u322?a Rachel. - Naprawd\u281?

na niczym nam tak nie zale\u380?y, jak na jego szacunku.\par\pard\plain\hyphpar


} {
- My\u347?lisz, \u380?e sobie \u380?artujesz. \u379?yjecie tylko dzi\u281?ki jeg
o szacunkowi. To wasza jedyna nadzieja.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason westchn\u261?\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Marnujemy \u347?wiat\u322?o dnia.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Daleko nie zajdziecie - oznajmi\u322? smutno Ferrin. - S\u322?udzy Maldora dop
adn\u261? was w ci\u261?gu dnia. B\u281?dziecie stawia\u263? op\u243?r, ale nic
wam to nie da. B\u261?d\u378?cie na tyle m\u261?drzy, \u380?eby pogodzi\u263? si
\u281? z nieuniknionym. Nikt nie b\u281?dzie was za to wini\u322?. W przeciwnym
wypadku, niezale\u380?nie od tego, co zrobicie, wkr\u243?tce zostaniecie zabici
lub aresztowani.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To ju\u380? nie twoje zmartwienie - odpar\u322?a Rachel.\par\pard\plain\hyphpa
r} {
- Zawsze b\u281?d\u281? si\u281? wami interesowa\u322? - zapewni\u322? j\u261? F
errin. - Dok\u261?d zmierzacie?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Akurat ci powiemy - naburmuszy\u322? si\u281? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wiecie, dok\u261?d si\u281? uda\u263??\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason wzruszy\u322? ramionami.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Pozw\u243?lcie, \u380?e was ostrzeg\u281?. Na p\u243?\u322?nocy zach\u243?d st
\u261?d g\u243?ry s\u261? nie do przebycia. Na p\u243?\u322?noc i wsch\u243?d st
\u261?d le\u380?\u261? Ziemie Zatopione. B\u281?dziecie potrzebowa\u263? znaczny
ch zapas\u243?w, je\u347?li wybierzecie si\u281? w tamtym kierunku. To moczary.
Niewiele jest tam wody zdatnej do picia. Na po\u322?udnie le\u380?y Trensicourt.
Trzymajcie si\u281? z dala od tego miejsca. Na zachodzie napotkacie rozrzucone
miasteczka. Zachodnie pustkowia kryj\u261? pewne zagro\u380?enia, ale mo\u380?na
na nich zgubi\u263? po\u347?cig i znajdziecie tam mn\u243?stwo b\u261?blowc\u24
3?w, je\u347?li b\u281?dziecie mieli otwarte oczy.\par\pard\plain\hyphpar} {
Ferrin otworzy\u322? sakiewk\u281? i wyj\u261?\u322? stamt\u261?d dwie srebrne k
ulki i dwie z\u322?ote.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie chc\u281? twoich pieni\u281?dzy - odpar\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpa
r} {
- Dlaczego? Oddaj\u281? tylko dar, na kt\u243?ry nie zas\u322?uguj\u281?. To mo\
u380?e by\u263? moja ostatnia szansa pomocy wam. Odchodz\u281? daleko st\u261?d.
\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason wzi\u261?\u322? kulki. - We\u378?cie te\u380? t\u281? kusz\u281?. Ferrin p
oda\u322? bro\u324? Rachel. Przewiesi\u322?a j\u261? przez plecy. - Na pewno nie
chcesz przyj\u261?\u263? zaproszenia na Wieczn\u261? Uczt\u281?? - zapyta\u322?
Jasona rozsadnik. - Mo\u380?e m\u243?g\u322?bym wykorzysta\u263? pewne wp\u322?
ywy i za\u322?atwi\u263? zaproszenie tak\u380?e dla Rachel.\par\pard\plain\hyphp
ar} {
- Nie s\u261?dz\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Naprawd\u281? polecam - naciska\u322? Ferrin. - By\u322?em tam. Harthenham to
nie podst\u281?p. Nagroda jest prawdziwa. To nie wasza walka. Maldor mo\u380?e s
traci\u263? cz\u281?\u347?\u263? szacunku do was, je\u347?li si\u281? poddacie,
ale w Harthenham to nie ma znaczenia.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Powinni\u347?my ju\u380? rusza\u263? - powiedzia\u322?a Rachel.\par\pard\plain
\hyphpar} {
Ferrin popatrzy\u322? jej w oczy, zanim odpowiedzia\u322?.\par\pard\plain\hyphpa
r} {
- Pos\u322?uchajcie, ostateczna propozycja: Jasonie, przyjmij zaproszenie na ucz
t\u281?. Zabior\u281? ci\u281? tam teraz i gwarantuj\u281?, \u380?e Rachel te\u3
80? dostanie zaproszenie. Odwo\u322?aj\u261? po\u347?cig. Nie b\u281?dziecie mus
ieli stawi\u263? czo\u322?a Maldorowi ani nikomu innemu. A ja tym czasem spr\u24
3?buj\u281? dowiedzie\u263? si\u281?, jak mo\u380?ecie wr\u243?ci\u263? do Poza.
Mam powody wierzy\u263?, \u380?e Maldor zna spos\u243?b. Nigdy mi go nie zdradz
i, ale mam talent do wygrzebywania informacji. Kiedy si\u281? zorientuj\u281?, z
jawi\u281? si\u281? po was i ode\u347?l\u281? was do domu.\par\pard\plain\hyphpa
r} {
Jason si\u281? zawaha\u322?. Zerkn\u261?\u322? na Rachel, kt\u243?ra te\u380? wy

gl\u261?da\u322?a, jakby si\u281? zastanawia\u322?a. Propozycja by\u322?a kusz\u


261?ca. Pocz\u261?tkowo powr\u243?t do domu to by\u322?o to, czego najbardziej p
ragn\u261?\u322?. A gdyby m\u243?g\u322? wylegiwa\u263? si\u281? w raju, czekaj\
u261?c, a\u380? kto\u347? dostarczy mu drog\u281? powrotu?\par\pard\plain\hyphpa
r} {
- Nie chcecie, \u380?eby haratacze i werbownicy zawlekli was do wi\u281?zienia powiedzia\u322? Ferrin. - A dojdzie do tego ju\u380? wkr\u243?tce, je\u347?li o
dejdziecie. Rzucam wam lin\u281? ratownicz\u261?. Nieliczni oponenci, kt\u243?rz
y przeciwstawiaj\u261? si\u281? Maldorowi, nie zdo\u322?aj\u261? wam pom\u243?c
wr\u243?ci\u263? do domu. B\u261?d\u378?cie rozs\u261?dni. Nikomu innemu nie z\u
322?o\u380?y\u322?bym r\u243?wnie atrakcyjnej oferty.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie ufam ci - powiedzia\u322?a Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dotrzymam s\u322?owa - przysi\u261?g\u322? Ferrin, k\u322?ad\u261?c r\u281?k\u
281? na sercu. - K\u322?ama\u322?em, \u380?eby zdoby\u263? wasze zaufanie, ale c
zy kiedykolwiek was zawiod\u322?em? Zawsze sta\u322?em przy was. Wiem, Rachel, \
u380?e chcesz zobaczy\u263? rodzic\u243?w. Nie odtr\u261?caj jedynej nadziei na
powr\u243?t do domu.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Pewnie, \u380?e chc\u281? zobaczy\u263? rodzic\u243?w! - warkn\u281?\u322?a Ra
chel. \u321?zy nap\u322?yn\u281?\u322?y jej do oczu. - Nawet sobie nie wyobra\u3
80?asz, jak bardzo byli\u347?my zwi\u261?zani! Nie masz poj\u281?cia. Ale Jason
ma racj\u281?. Je\u380?eli mamy szans\u281? uratowa\u263? ten \u347?wiat, jak mo
gliby\u347?my odej\u347?\u263?? Zbyt wielu ludzi tutaj podda\u322?o si\u281?! Ga
lloran powiedzia\u322?, \u380?e bohaterowie po\u347?wi\u281?caj\u261? si\u281? d
la sprawy. Robi\u281? rzeczy, przed kt\u243?rymi inni si\u281? uchylaj\u261?. Mo
\u380?e nie jestem wielkim bohaterem, ale nie uchyl\u281? si\u281? przed tym zad
aniem. W przeciwnym razie nie mog\u322?abym \u380?y\u263? z tak\u261? \u347?wiad
omo\u347?ci\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ja te\u380? - doda\u322? Jason, ciesz\u261?c si\u281?, \u380?e Rachel twardo o
bstaje przy swoim.\par\pard\plain\hyphpar} {
Ferrin pokr\u281?ci\u322? g\u322?ow\u261?. Podni\u243?s\u322? kamie\u324? i pu\u
347?ci\u322? kaczk\u281? po powierzchni Bia\u322?ego Jeziora. Wygl\u261?da\u322?
na rozdartego. Kiedy si\u281? odezwa\u322?, brzmia\u322?o to szczerze:\par\pard
\plain\hyphpar} {
- M\u243?g\u322?bym zrozumie\u263? ten wyb\u243?r, gdyby\u347?cie mieli jakiekol
wiek szanse powodzenia. Tyle \u380?e nie macie. M\u243?wi\u281? wam prawd\u281?.
Nim minie nast\u281?pny dzie\u324?, b\u281?dziecie martwi albo schwytani. Zapro
szenie do Harthenham zostanie odwo\u322?ane. Nie traci wa\u380?no\u347?ci tylko
wtedy, kiedy zjawiasz si\u281? tam na ochotnika.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie b\u281?dzie \u380?adnej umowy - upiera\u322? si\u281? Jason.\par\pard\plai
n\hyphpar} {
Ferrin skin\u261?\u322? g\u322?ow\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jak sobie \u380?yczycie. Przedstawi\u281? Maldorowi pochlebny raport. Ruszam n
a po\u322?udnie. Nie b\u281?d\u281? si\u281? porozumiewa\u322? z tymi, kt\u243?r
zy was \u347?cigaj\u261?. Powinni\u347?cie pewnie uda\u263? si\u281? do miasta p
o zapasy, ale \u347?pieszcie si\u281?. Nie nocujcie tam. Szerokiej drogi.\par\pa
rd\plain\hyphpar} {
- Palant jeste\u347? - powiedzia\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Przesta\u324? - mrukn\u281?\u322?a Rachel. - I bez tego sprawy \u378?le si\u28
1? uk\u322?adaj\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- On ma racj\u281? - powiedzia\u322? Ferrin. - Zas\u322?u\u380?y\u322?em na utra
t\u281? waszego szacunku i zaufania. Nie cieszy mnie to, jak si\u281? rozstajemy
. Zawsze uwa\u380?a\u322?em was za przyjaci\u243?\u322?. Do\u347?\u263? s\u322?\
u243?w, musicie rusza\u263?. Nie b\u281?d\u281? za wami szed\u322?. Zapomnijcie
o mnie. Po\u347?pieszcie si\u281?. By\u322?bym uszcz\u281?\u347?liwiony, gdyby\u
347?cie mnie zaskoczyli i wymkn\u281?li si\u281? st\u261?d.\par\pard\plain\hyphp
ar} {
Odwr\u243?ci\u322? si\u281? i ruszy\u322? przed siebie.\par\pard\plain\hyphpar}
{
Jason i Rachel patrzyli przez chwil\u281?, jak rozsadnik idzie ku po\u322?udniow
emu kra\u324?cowi jeziora, a potem odwr\u243?cili si\u281? i ruszyli na wsch\u24

3?d w stron\u281? miasta. Gramol\u261?c si\u281? w d\u243?\u322? po stoku, szli


wystarczaj\u261?co szybko, \u380?eby Jason zacz\u261?\u322? si\u281? obawia\u263
?, \u380?e polec\u261? na \u322?eb, na szyj\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Czego dowiedzia\u322?a\u347? si\u281? na wyspie? - zapyta\u322?, gdy schodzili
.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Pozna\u322?am pi\u261?t\u261? sylab\u281? - odpar\u322?a.\par\pard\plain\hyphp
ar} {
Zdradzi\u322?a mu sylab\u281? i opowiedzia\u322?a, czego dowiedzia\u322?a si\u28
1? od Malara na temat lokalizacji pozosta\u322?ych dw\u243?ch.\par\pard\plain\hy
phpar} {
- Ziemie Zatopione - powt\u243?rzy\u322? Jason. - Wed\u322?ug Ferrina b\u281?dzi
emy potrzebowa\u263? mn\u243?stwa s\u322?odkiej wody.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dzi\u281?ki, \u380?e zachowa\u322?e\u347? tam tak\u261? odwag\u281? - powiedzi
a\u322?a Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Sama by\u322?a\u347? bardzo dzielna. Wygl\u261?da na to, \u380?e masz \u347?wi
etnych rodzic\u243?w. Musi by\u263? ci straszne ci\u281?\u380?ko odrzuci\u263? m
o\u380?liwo\u347?\u263? zobaczenia ich.\par\pard\plain\hyphpar} {
Wzruszy\u322?a ramionami i odwr\u243?ci\u322?a wzrok. Dolna warga jej zadr\u380?
a\u322?a. - No jasne. T\u281?skni\u281? za nimi. Jestem pewna, \u380?e si\u281?
o mnie martwi\u261?. Wszystko robimy razem. Ty te\u380? masz z\u380?yt\u261? rod
zin\u281?, prawda?\par\pard\plain\hyphpar} {
- W pewnym sensie - odpar\u322? Jason. - Moi rodzice to dobrzy ludzie. Na pewno
si\u281? o mnie martwi\u261?. Mam starsz\u261? siostr\u281? i brata. Wszyscy si\
u281? kochamy, ale oni zawsze trzymali bardziej ze sob\u261? ni\u380? ze mn\u261
?. Nigdy nie wpasowa\u322?em si\u281? tak do ko\u324?ca. W domu zrobi\u322?o si\
u281? bardzo cicho, kiedy moje rodze\u324?stwo wyjecha\u322?o. O ile nie k\u322?
\u243?ci\u322?em si\u281? ze staruszkami, rzecz jasna. Szczerze m\u243?wi\u261?c
, czasem si\u281? zastanawiam, czy rodzice zamierzali mnie mie\u263?. M\u243?j b
rat i siostra maj\u281? te gruba\u347?ne albumy z dzieci\u324?stwa pe\u322?ne zd
j\u281?\u263? i takich tam. M\u243?j jest pusty.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To na pewno nic nie znaczy - powiedzia\u322?a Rachel. - Rodzice mogli by\u263?
bardziej skupieni na dokumentowaniu wszystkiego przy pierwszych dzieciach.\par\
pard\plain\hyphpar} {
Jason wzruszy\u322? ramionami.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ojciec naprawd\u281? uwielbia mojego brata, zw\u322?aszcza \u380?e dosta\u322?
si\u281? do liceum medycznego. Mama zawsze mia\u322?a obsesj\u281? na punkcie m
ojej siostry. Obie przepadaj\u261? za wsp\u243?lnymi zakupami. Moja siostra jest
najstarsza. Wysz\u322?a za endodont\u281?. Jestem m\u322?odszy jakie\u347? dzie
si\u281?\u263? lat. Kiedy moje rodze\u324?stwo by\u322?o w domu, przy kolacji ty
lko s\u322?ucha\u322?em. My\u347?l\u281?, \u380?e rodzice pr\u243?buj\u261? si\u
281? mn\u261? zainteresowa\u263?, ale zawsze mam wra\u380?enie, \u380?e si\u281?
wysilaj\u261?. Ojciec z pewnymi rzeczami nawet nie pr\u243?buje, na przyk\u322?
ad z baseballem.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zawsze troch\u281? \u380?a\u322?owa\u322?am, \u380?e nie mam rodze\u324?stwa powiedzia\u322?a Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ja te\u380?. To nie ich wina. R\u243?\u380?nica wieku jest za du\u380?a. Mamy
zupe\u322?nie inne zainteresowania. Mojego brata interesuj\u261? debaty i szko\u
322?a. Nie sport. Moja siostra jest bez ma\u322?a jak moja ciotka. Jestem wdzi\u
281?czny za swoich rodzic\u243?w. Dbaj\u261? o mnie. Jednak tak naprawd\u281? w
og\u243?le si\u281? nie znamy, nie tak jak ty i twoi rodzice. W pewnym sensie ro
bi\u281?, co chc\u281?. Nawet kiedy chc\u261? mi da\u263? szlaban, k\u322?\u243?
c\u281? si\u281? tak d\u322?ugo, a\u380? ich zam\u281?cz\u281?.\par\pard\plain\h
yphpar} {
Rachel zachichota\u322?a.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Kiedy moi rodzice karz\u261? mnie, trzymaj\u261? si\u281? tego. Ale rzadko kie
dy mam k\u322?opoty.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zabior\u281? ci\u281? do domu - powiedzia\u322? z powag\u261? Jason. - Obiecuj
\u281?. Uciekniemy tym, kt\u243?rzy nas \u347?cigaj\u261?, jako\u347? zako\u324?
czymy t\u281? misj\u281? i wr\u243?cimy do domu, niezale\u380?nie od tego, co my
\u347?li sobie Ferrin.\par\pard\plain\hyphpar} {

Rachel skin\u281?\u322?a lekko g\u322?ow\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {


Jason widzia\u322? w oddali miasto Bia\u322?e Jezioro, usytuowane za po\u322?udn
iowowschodnim podn\u243?\u380?em sto\u380?kowatej g\u243?ry. B\u281?dzie tam nie
bezpiecznie. Ferrin, wbrew swoim zapewnieniom, m\u243?g\u322? przewidzie\u263?,
\u380?e tam zejd\u261?, i przekaza\u263? ju\u380? wie\u347?ci do miasta. Wrogowi
e mog\u261? ju\u380? czeka\u263?. Jednak\u380?e w mie\u347?cie b\u281?d\u261? mo
gli kupi\u263? konie, co mo\u380?e zawa\u380?y\u263? na pr\u243?bie ucieczki. Sp
rawdzi\u322? sztylet.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Trzymaj kusz\u281? pod r\u281?k\u261? - poradzi\u322? Rachel. - B\u281?d\u281?
j\u261? mia\u322?a pod p\u322?aszczem. W pogotowiu.\par\pard\plain\hyphpar} {
{\qc
* * *\par\pard\plain\hyphpar}\par\pard\plain\hyphpar} {
Bia\u322?e Jezioro by\u322?o zakurzon\u261? wysuni\u281?t\u261? plac\u243?wk\u26
1? pe\u322?n\u261? krzepkich m\u281?\u380?czyzn w obszarpanych ubraniach. Wielu
nosi\u322?o zwierz\u281?ce sk\u243?ry. Wi\u281?kszo\u347?\u263? mia\u322?a zaro\
u347?ni\u281?te twarze. Najwi\u281?ksze budynki wyrasta\u322?y wzd\u322?u\u380?
centralnej drogi, a rozrzucone chaty, szopy i przybud\u243?wki sta\u322?y w przy
padkowych grupkach dalej od g\u322?\u243?wnej drogi.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason unika\u322? kontaktu wzrokowego z innymi m\u281?\u380?czyznami, a oni zwyk
le post\u281?powali tak samo. Znalaz\u322? sklep. Stary cz\u322?owiek siedzia\u3
22? przed frontem na kawa\u322?ku k\u322?ody i struga\u322? kawa\u322?ek drewna.
Spr\u281?\u380?yny stru\u380?yn wala\u322?y si\u281? u jego st\u243?p. Jason i
Rachel weszli do sklepu. W jednym k\u261?cie wisia\u322?o kilka pojemnik\u243?w
na wod\u281?. Jason kupi\u322? dwa wielkie, w\u322?ochate buk\u322?aki. Po nape\
u322?nieniu b\u281?d\u261? bardzo ci\u281?\u380?kie, wi\u281?c postanowi\u322? p
oczeka\u263? z wlaniem wody, a\u380? zdob\u281?dzie konia.\par\pard\plain\hyphpa
r} {
Oci\u261?ga\u322? si\u281?, \u380?eby zobaczy\u263?, co kupi\u261? inni m\u281?\
u380?czy\u378?ni. Rachel czeka\u322?a u jego boku ze spuszczon\u261? g\u322?ow\u
261?. Wielu ludzi kupowa\u322?o bochny prza\u347?nego chleba, kt\u243?ry nazywan
o \u8222?zapchajbrzuchem\u8221?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Kupowano tak\u380?e sporo suszonego mi\u281?sa. Jason kupi\u322? wielki kawa\u32
2? chleba i troch\u281? mi\u281?sa.\par\pard\plain\hyphpar} {
W k\u261?cie zbiera\u322? si\u281? t\u322?um, z par\u261? krzepkich m\u281?\u380
?czyzn po\u347?rodku.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason po\u347?piesznie wyprowadzi\u322? Rachel ze sklepu i ruszyli ulic\u261?, z
anim wpl\u261?taliby si\u281? w to, co si\u281? tam szykowa\u322?o - cokolwiek t
o by\u322?o. Teraz potrzebowali pary porz\u261?dnych koni.\par\pard\plain\hyphpa
r} {
- Przepraszam - us\u322?yszeli czyj\u347? g\u322?os za plecami.\par\pard\plain\h
yphpar} {
Jason si\u281? odwr\u243?ci\u322?. Za nimi sta\u322? niski m\u281?\u380?czyzna,
kt\u243?ry kiedy\u347? mia\u322? tylko jedn\u261? r\u281?k\u281?.\par\pard\plain
\hyphpar} {
Jason si\u281?gn\u261?\u322? pod p\u322?aszcz i z\u322?apa\u322? r\u281?koje\u34
7?\u263? sztyletu.\par\pard\plain\hyphpar} {
Tad uni\u243?s\u322? r\u281?k\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nic wam z mojej strony nie grozi. Przyszed\u322?em ubi\u263? z wami interes.\p
ar\pard\plain\hyphpar} {
Jason trzyma\u322? r\u281?k\u281? na sztylecie, a kciuk opar\u322? na spu\u347?c
ie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Daruj sobie - powiedzia\u322?, odsuwaj\u261?c si\u281? powoli od m\u281?\u380?
czyzny. - Nie p\u243?jdziemy z tob\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie spodziewam si\u281? tego - odpar\u322? Tad. - Nie chc\u281? robi\u263? sce
ny, aresztuj\u261?c was w mie\u347?cie. Wola\u322?bym raczej za\u322?atwi\u263?
to dyskretnie. Jestem tu, \u380?eby zaoszcz\u281?dzi\u263? wszystkim czasu. Mo\u
380?ecie wzi\u261?\u263? mojego konia, je\u347?li chcecie ucieka\u263?. Woleliby
\u347?my zatrzyma\u263? was z dala od miasta. Oczywi\u347?cie, je\u347?li wolici
e oszcz\u281?dzi\u263? sobie wysi\u322?ku, mo\u380?ecie oddali\u263? si\u281? te
raz razem ze mn\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {

- Gdzie tw\u243?j ko\u324?? - spyta\u322? Jason. - Ma drewnian\u261? nog\u281? c


zy co\u347? w tym gu\u347?cie? - To dobry wierzchowiec - zapewni\u322? go Tad. Poniesie was oboje. Bierzcie go i jed\u378?cie, je\u347?li chcecie. Cokolwiek z
decydujecie, nie uda wam si\u281? uciec.\par\pard\plain\hyphpar} {
- A je\u347?li we\u378?miemy ci\u281? jako zak\u322?adnika? - zapyta\u322? Jason
.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Stajesz si\u281? bezwzgl\u281?dny? Cz\u322?owiek, kt\u243?ry tam stoi, stanowi
prawo w tym mie\u347?cie.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason zerkn\u261?\u322? na lewo i zobaczy\u322? wielkiego m\u281?\u380?czyzn\u28
1? opieraj\u261?cego si\u281? o s\u322?upek i ogl\u261?daj\u261?cego sobie pazno
kcie. Nosi\u322? pot\u281?\u380?ny miecz.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Powiedzia\u322?em mu, \u380?eby mia\u322? na mnie oko - wyja\u347?ni\u322? Tad
. - Je\u347?li chcecie mnie zaatakowa\u263? bez \u380?adnej prowokacji z mojej s
trony, prosz\u281? bardzo, ale naprawd\u281? nie jestem wart takiego zachodu. Je
stem najmniejszym z waszych k\u322?opot\u243?w.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason rozejrza\u322? si\u281?, przygl\u261?daj\u261?c si\u281? paradzie twarzy l
udzi id\u261?cych w obie strony ulic\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Tad si\u281? za\u347?mia\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Pozostali nie s\u261? tu z nami, ale nas obserwuj\u261?. \u379?eby ich teraz z
gubi\u263?, potrzebowaliby\u347?cie skrzyde\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- A tw\u243?j ko\u324? ma skrzyd\u322?a? - zapyta\u322?a Rachel.\par\pard\plain\
hyphpar} {
- Przykro mi.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zobaczmy go - powiedzia\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
Tad wzruszy\u322? ramionami.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jak sobie \u380?yczycie. To ten przywi\u261?zany tam gniadosz.\par\pard\plain\
hyphpar} {
Jason zerkn\u261?\u322? na konia. Sta\u322? obok paru innych i wygl\u261?da\u322
? na zdrowego. Zmru\u380?y\u322? oczy, patrz\u261?c na Tada. Niski m\u281?\u380?
czyzna odpowiedzia\u322? mu spokojnym spojrzeniem - jedno oko mia\u322? piwne, d
rugie niebieskie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Czyli mo\u380?emy po prostu wyjecha\u263??\par\pard\plain\hyphpar} {
- Pewnie. Nie zajedziecie daleko, ale zosta\u322?em pouczony, \u380?eby przedsta
wi\u263? wam tak\u261? mo\u380?liwo\u347?\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Co o tym my\u347?lisz? - zapyta\u322? Rachel Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- My\u347?l\u281?, \u380?e potrzebujemy dw\u243?ch koni - odpowiedzia\u322?a.\pa
r\pard\plain\hyphpar} {
- Dali mi tylko jednego - odpr\u322? Tad. - Macie pieni\u261?dze?\par\pard\plain
\hyphpar} {
- Mn\u243?stwo - odpar\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
Tad odwr\u243?ci\u322? si\u281? do pot\u281?\u380?nego przedstawiciela prawa.\pa
r\pard\plain\hyphpar} {
- Wiesz, czy kto\u347? w tym mie\u347?cie ma konie na sprzeda\u380??! - zawo\u32
2?a\u322?. - Porz\u261?dne konie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mam nadzwyczajnego wierzchowca - odpowiedzia\u322? m\u281?\u380?czyzna. - Nies
tety, nie na sprzeda\u380?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wszystko ma swoj\u261? cen\u281? - odpar\u322? Tad. - W porz\u261?dku, nieznaj
omy - powiedzia\u322? przedstawiciel prawa, podchodz\u261?c do nich. - A gdybym
powiedzia\u322?: dwie\u347?cie droom?\par\pard\plain\hyphpar} {
Tad spojrza\u322? na Jasona.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mo\u380?esz tyle zap\u322?aci\u263??\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason skin\u261?\u322? g\u322?ow\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jak on wygl\u261?da?\par\pard\plain\hyphpar} {
- To ona. Jest inteligentna i niezawodna. To ta kara klacz obok wierzchowca wasz
ego przyjaciela.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wygl\u261?da w porz\u261?dku? - zapyta\u322? Rachel Jason.\par\pard\plain\hyph
par} {
- Dla mnie tak - odpowiedzia\u322?a. - Musimy si\u281? \u347?pieszy\u263?.\par\p
ard\plain\hyphpar} {
Jason wy\u322?owi\u322? dwie z\u322?ote kulki.\par\pard\plain\hyphpar} {

- Mo\u380?emy zabra\u263? j\u261? od razu?\par\pard\plain\hyphpar} {


- Za dwie st\u243?wy? - zaszydzi\u322? przedstawiciel prawa. - A prosz\u281? was
bardzo!\par\pard\plain\hyphpar} {
- Do zobaczenia - powiedzia\u322? Jason do Tada, odwracaj\u261?c si\u281? i id\u
261?c w stron\u281? konia.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Z pewno\u347?ci\u261?! - zawo\u322?a\u322? za nim niski m\u281?\u380?czyzna.\p
ar\pard\plain\hyphpar} {
Jasonowi ul\u380?y\u322?o, \u380?e nauczy\u322? si\u281? nieco na temat jazdy ko
nnej.\par\pard\plain\hyphpar} {
Zdo\u322?a\u322? dosi\u261?\u347?\u263? gniadego konia i skierowa\u263? go w d\u
243?\u322? ulicy bez specjalnej niezgrabno\u347?ci. Rachel dosiad\u322?a swoj\u2
61? klacz jak zawodowiec. Wyjechali z miasta na po\u322?udnie, a potem skr\u281?
cili na wsch\u243?d. Jason rozgl\u261?da\u322? si\u281? po otaczaj\u261?cej ich
prerii, szukaj\u261?c ciekawskich oczu obserwuj\u261?cych ich poczynania. Wiele
razy zerka\u322? na szczyt sto\u380?kowatej g\u243?ry - ka\u380?dy, kto obserwow
a\u322?by ich z tej wysoko\u347?ci, z \u322?atwo\u347?ci\u261? zauwa\u380?y\u322
?by ich drobn\u261? zmian\u281? kierunku jazdy.\par\pard\plain\hyphpar} {
Rachel cwa\u322?owa\u322?a obok niego.\par\pard\plain\hyphpar} {
- My\u347?lisz, \u380?e mamy szans\u281?? - zapyta\u322?a.\par\pard\plain\hyphpa
r} {
- Nie s\u261?dz\u281?, \u380?eby dali nam konie, gdyby uwa\u380?ali, \u380?e mo\
u380?emy im uciec - odpowiedzia\u322? Jason. - Po prostu nie wiem, co innego rob
i\u263?. Mo\u380?e licz\u261? na to, \u380?e wykonamy niew\u322?a\u347?ciwy ruch
albo oka\u380?emy si\u281? fatalnymi je\u378?d\u378?cami. Mo\u380?e zdo\u322?am
y ich zaskoczy\u263?. Je\u380?eli dojedziemy do lasu, b\u281?dzie trudniej nas d
ostrzec. Trzymaj orantium pod r\u281?k\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Okolica wok\u243?\u322? miasteczka by\u322?a poro\u347?ni\u281?ta trawami, wi\u2
81?c przez pewien czas szybko si\u281? przemieszczali. Za rozleg\u322?\u261? mur
aw\u261? na wschodzie i p\u243?\u322?nocy czeka\u322?y szeregi zalesionych wzg\u
243?rz.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason rozwa\u380?a\u322? ich mo\u380?liwo\u347?ci. Mo\u380?e powinni zsi\u261?\u
347?\u263? z koni i je wypu\u347?ci\u263?? Je\u380?eli zachowaj\u261? ostro\u380
?no\u347?\u263?, prze\u347?ladowcy mog\u261? p\u243?j\u347?\u263? tropem kopyt.
M\u243?g\u322?by ukry\u263? si\u281? razem z Rachel a\u380? do zachodu s\u322?o\
u324?ca, a potem zakra\u347?\u263? si\u281? piechot\u261? do lasu. Oczywi\u347?c
ie, je\u347?li wrogowie ich obserwowali albo zwietrzyliby podst\u281?p, po\u347?
cig szybko by si\u281? zako\u324?czy\u322?. Najlepiej wi\u281?c chyba by\u322?o
zaryzykowa\u263? i dalej jecha\u263? konno.\par\pard\plain\hyphpar} {
S\u322?o\u324?ce opada\u322?o. Jason ca\u322?y czas bacznie si\u281? rozgl\u261?
da\u322?, ale nie dostrzeg\u322? w okolicy niczego, co mog\u322?oby wzbudzi\u263
? jego podejrzenia, chocia\u380? czasem a\u380? podskakiwa\u322?, gdy gdzie\u347
? obok \u347?mign\u261?\u322? kr\u243?lik albo wiewi\u243?rka.\par\pard\plain\hy
phpar} {
Zatrzymali si\u281? nad szerokim, p\u322?ytkim strumieniem, \u380?eby da\u263? k
oniom si\u281? napi\u263? i nape\u322?ni\u263? nowe buk\u322?aki. Zsiedli z wier
zchowc\u243?w i poprowadzili je po wypolerowanych przez wod\u281? kamieniach na
drugi, niezbyt wysoki brzeg.\par\pard\plain\hyphpar} {
Niedaleko przed nimi wznosi\u322?y si\u281? osta\u324?ce zapowiadaj\u261?ce zale
sione wzg\u243?rza. Nieliczne d\u281?by ros\u322?y w\u347?r\u243?d murawy to tu,
to tam, rzucaj\u261?c monstrualne cienie, w miar\u281? jak s\u322?o\u324?ce nur
kowa\u322?o za horyzont. Na lewo od nich wznosi\u322?o si\u281? cielsko oklinder
owego krzewu. Jason bawi\u322? si\u281? przez chwil\u281? pomys\u322?em ukrycia
si\u281? w ogromnej masie listowia, ryzykuj\u261?c raczej spotkanie z cierniami
i osami ni\u380? prze\u347?ladowcami. Oczywi\u347?cie, wrogowie pewnie by ich wy
tropili, otoczyli i podpalili krzew.\par\pard\plain\hyphpar} {
W tej samej chwili z pot\u281?\u380?nego krzewu wyskoczy\u322? myszaty ko\u324?
z opancerzonym je\u378?d\u378?cem. Krzak znajdowa\u322? si\u281? nieca\u322?\u26
1? mil\u281? na p\u243?\u322?noc od nich, a ko\u324? p\u281?dzi\u322? w stron\u2
81? Jasona z zastraszaj\u261?c\u261? pr\u281?dko\u347?ci\u261?, wzbijaj\u261?c t
umany kurzu.\par\pard\plain\hyphpar} {

- Jason! - krzykn\u281?\u322?a Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {


- Widz\u281? go.\par\pard\plain\hyphpar} {
D\u378?gn\u261?\u322? boki konia, skr\u281?caj\u261?c na po\u322?udnie i wtedy z
obaczy\u322? kolejnego, znajduj\u261?cego si\u281? dalej je\u378?d\u378?ca, naje
\u380?d\u380?aj\u261?cego z tego kierunku. Na zachodzie - sk\u261?d w\u322?a\u34
7?nie przyjechali - zmaterializowa\u322? si\u281? kolejny je\u378?dziec - ciemna
sylwetka na tle zachodz\u261?cego s\u322?o\u324?ca.\par\pard\plain\hyphpar} {
Sk\u261?d oni si\u281? wzi\u281?li? Przecie\u380? uwa\u380?a\u322?! Tylko wsch\u
243?d wydawa\u322? si\u281? wolny od je\u378?d\u378?c\u243?w, wi\u281?c po\u347?
piesznie skr\u281?ci\u322? w tamt\u261? stron\u281?, krzycz\u261?c tak, jak wyob
ra\u380?a\u322? sobie, \u380?e krzykn\u261?\u322?by kowboj. Strzeli\u322? wodzam
i i szturchn\u261?\u322? boki wierzchowca pi\u281?tami.\par\pard\plain\hyphpar}
{
Jason i Rachel \u347?mign\u281?li na wsch\u243?d; ich konie galopowa\u322?y jak
szalone. Jason pochyli\u322? si\u281?, przywieraj\u261?c do br\u261?zowej szyi i
ko\u322?ysz\u261?c biodrami w rytm ko\u324?skiego cwa\u322?u.\par\pard\plain\hy
phpar} {
Kiedy tak p\u281?dzili, s\u322?o\u324?ce schowa\u322?o si\u281? za zachodnim hor
yzontem i cienie malowa\u322?y si\u281? s\u322?abiej w przy\u263?mionym \u347?wi
etle. Na sier\u347?ci wierzchowca Jasona zacz\u281?\u322?y pojawia\u263? si\u281
? kropelki piany.\par\pard\plain\hyphpar} {
Prze\u347?ladowcy zaganiali ich na wsch\u243?d. Wszyscy zbli\u380?yli si\u281? j
u\u380? na odleg\u322?o\u347?\u263? stu jard\u243?w - jeden znajdowa\u322? si\u2
81? dok\u322?adnie po lewej, drugi po ich prawej stronie, a trzeci za nimi. Kied
y Jason pr\u243?bowa\u322? zmieni\u263? kierunek, zbli\u380?ali si\u281? i tylko
ich bro\u324? b\u322?yska\u322?a. Zmuszali ich do wyboru: albo dalsza jazda na
wsch\u243?d, albo konfrontacja.\par\pard\plain\hyphpar} {
Przed nimi otwiera\u322? si\u281? w\u261?w\u243?z o pionowych \u347?cianach. Jas
on czu\u322?, \u380?e jego ko\u324? opada z si\u322?. Wierzchowce wroga by\u322?
y wi\u281?ksze i bardziej muskularne - pot\u281?\u380?ne stworzenia, kt\u243?re
wydawa\u322?y si\u281? niestrudzone. M\u281?\u380?czy\u378?ni jad\u261?cy po bok
ach nosili podobne zbroje. Jeden \u347?ciska\u322? top\u243?r bojowy. Drugi mia\
u322? lanc\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason i Rachel wjechali do w\u261?wozu. Bez w\u261?tpienia by\u322?a to pu\u322?
apka, a \u347?ciany okaza\u322?y si\u281? zbyt spadziste, \u380?eby konie mog\u3
22?y si\u281? po nich wspi\u261?\u263?. Je\u378?d\u378?cy z bok\u243?w odpadli,
do\u322?\u261?czaj\u261?c do trzeciego m\u281?\u380?czyzny, kt\u243?ry jecha\u32
2? z ty\u322?u. Jason pogna\u322? do przodu, zauwa\u380?aj\u261?c, \u380?e piana
g\u281?stnieje na um\u281?czonym zwierz\u281?ciu.\par\pard\plain\hyphpar} {
Kiedy wyjecha\u322? zza zakr\u281?tu w\u261?wozu, przekona\u322? si\u281?, dok\u
261?d zap\u281?dzali ich je\u378?d\u378?cy. Czwarty m\u281?\u380?czyzna sta\u322
? po\u347?rodku jaru w otoczeniu trzech cudacznych stworze\u324?. Trzyma\u322? n
api\u281?ty \u322?uk.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zatrzymaj si\u281? i zsiadaj - rozkaza\u322? \u380?o\u322?nierz.\par\pard\plai
n\hyphpar} {
Nosi\u322? ciemn\u261? zbroj\u281? jak pozostali.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason poci\u261?gn\u261?\u322? cugle, ko\u324? przystan\u261?\u322?; boki zwierz
\u281?cia falowa\u322?y. Rachel zatrzyma\u322?a si\u281? obok Jasona. Spojrzeli
po sobie zaniepokojeni. Jason s\u322?ysza\u322?, \u380?e pozosta\u322?a tr\u243?
jka zbli\u380?a si\u281? truchtem za ich plecami.\par\pard\plain\hyphpar} {
Je\u378?dziec wycelowa\u322? z \u322?uku w Jasona.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jestem Stanus, s\u322?uga cesarski i \u380?\u261?dam, \u380?eby\u347?cie natyc
hmiast i bezwarunkowo si\u281? poddali.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason zerkn\u261?\u322? na stworzenia wok\u243?\u322? Stanusa. Sta\u322?y na tyl
nych \u322?apach, mia\u322?y wzrost wysokich ludzi i nosi\u322?y zaokr\u261?glon
e jak skorupa pancerze, kt\u243?re zachodzi\u322?y im na \u322?by. Spod masek z
zadziorami, chroni\u261?cych twarze, wyziera\u322?y l\u347?ni\u261?ce, czarne mo
zaikowe oczy. Haki i kolce stercza\u322?y z ich opancerzonych cia\u322? na wszys
tkie strony. Ka\u380?dy stw\u243?r mia\u322? cztery r\u281?ce je\u380?\u261?ce s
i\u281? okrutnymi ostrzami r\u243?\u380?nej d\u322?ugo\u347?ci i kszta\u322?tu.

Przer\u243?\u380?ne \u347?cieraki i tarki pokrywa\u322?y ich torsy. Jason uzna\u


322?, \u380?e nazwa \u8222?haratacz\u8221? by\u322?a dobrze dobrana.\par\pard\pl
ain\hyphpar} {
- Z koni! - powt\u243?rzy\u322? ostro je\u378?dziec.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason zeskoczy\u322? z siod\u322?a na ziemi\u281?, kiedy pozostali konni podjech
ali z ty\u322?u, blokuj\u261?c im drog\u281? ucieczki. Rachel r\u243?wnie\u380?
zsiad\u322?a.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Je\u380?eli nie b\u281?dziecie stawia\u263? oporu, nie zrobimy wam krzywdy - o
bieca\u322? \u380?o\u322?nierz. - Jeste\u347?cie w pu\u322?apce, a my mamy przew
ag\u281? liczebn\u261?. Z\u322?\u243?\u380?cie bro\u324?.\par\pard\plain\hyphpar
} {
Jason zerkn\u261?\u322? na m\u281?\u380?czyzn za sob\u261?. Uzna\u322?, \u380?e
to byli werbownicy. Jeden z tej tr\u243?jki - ten kt\u243?ry nadjecha\u322? z za
chodu - nie nosi\u322? zbroi i mia\u322? miecz dwur\u281?czny. A na oku przepask
\u281?. Pozostali je\u378?d\u378?cy nosili he\u322?my, kt\u243?re zas\u322?ania\
u322?y im twarze.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zdecydujcie si\u281? teraz - powiedzia\u322? Stanus. - Nie zmuszajcie nas, by\
u347?my was zaatakowali.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason si\u281?gn\u261?\u322? pod p\u322?aszcz i zacisn\u261?\u322? d\u322?o\u324
? na r\u281?koje\u347?ci sztyletu. Przeciwnik\u243?w by\u322?o zbyt wielu, zar\u
243?wno przed nimi, jak i za ich plecami.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Musimy si\u281? podda\u263? - powiedzia\u322? do Rachel.\par\pard\plain\hyphpa
r} {
Zastanawia\u322? si\u281?, czy by\u322?o ju\u380? za p\u243?\u378?no, \u380?eby
si\u281? potargowa\u263?, wykorzystuj\u261?c zaproszenie do Harthenham. Zawsze w
arto spr\u243?bowa\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Odk\u322?adamy nasz\u261? bro\u324?! - zawo\u322?a\u322?a Rachel, ods\u322?ani
aj\u261?c kusz\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Kiedy si\u281? odezwa\u322?a, Jason us\u322?ysza\u322? brz\u281?k jakby t\u322?u
czonego szk\u322?a. Jasny rozb\u322?ysk zap\u322?on\u261?\u322? nad harataczem,
a potem rozleg\u322?a si\u281? og\u322?uszaj\u261?ca eksplozja. Haratacz zosta\u
322? rozerwany - od\u322?amki ostrzy i zbroi polecia\u322?y we wszystkie strony.
S\u261?siedni haratacz tak\u380?e pad\u322? z powodu wybuchu, a Stanus wylecia\
u322? z siod\u322?a, kiedy ko\u324? stan\u261?\u322? d\u281?ba i przewr\u243?ci\
u322? si\u281? - d\u322?ugi kawa\u322?ek ostrza wystawa\u322? z boku zwierz\u281
?cia.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason pad\u322? na p\u322?ask po wybuchu. Jego po\u380?yczony ko\u324? \u347?mig
n\u261?\u322? z powrotem jarem, byle dalej od huku. Czy Rachel w jaki\u347? spos
\u243?b uda\u322?o si\u281? rzuci\u263? orantium? Jakim cudem wyl\u261?dowa\u322
?o za harataczem? Przez dym Jason zobaczy\u322?, \u380?e jeden z harataczy szar\
u380?uje na niego z niepokoj\u261?c\u261? szybko\u347?ci\u261?. Rachel wcisn\u28
1?\u322?a mu do r\u281?ki kryszta\u322?ow\u261? kul\u281?.\par\pard\plain\hyphpa
r} {
- Jeste\u347? miotaczem - ponagli\u322?a go.\par\pard\plain\hyphpar} {
Kl\u281?cz\u261?c, cisn\u261?\u322? kul\u261? w atakuj\u261?cego stwora. Kryszta
\u322? roztrzaska\u322? si\u281? na kolczastej piersi. Na chwil\u281? kamie\u324
? rozb\u322?ysn\u261?\u322? intensywn\u261? biel\u261?, a potem eksplodowa\u322?
ze straszliwym rykiem.\par\pard\plain\hyphpar} {
Kiedy owion\u261?\u322? go gor\u261?cy podmuch, Jason przycisn\u261?\u322? twarz
do ziemi i zatka\u322? d\u322?o\u324?mi uszy. Gdy uni\u243?s\u322? g\u322?ow\u2
81?, z haratacza zosta\u322?a tylko sterta powykr\u281?canych szcz\u261?tk\u243?
w le\u380?\u261?ca dwadzie\u347?cia st\u243?p dalej od miejsca, w kt\u243?rym st
w\u243?r wcze\u347?niej sta\u322?. Zakrzywione ostrze wbi\u322?o si\u281? w ziem
i\u281? kilka cali od g\u322?owy Jasona.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason podni\u243?s\u322? si\u281? na kolana i obr\u243?ci\u322? do je\u378?d\u37
8?c\u243?w, unosz\u261?c sztylet. Rachel wymierzy\u322?a z kuszy. D\u322?ugow\u3
22?osy m\u281?\u380?czyzna zbiega\u322? susami po zboczu, z mieczem w jednej r\u
281?ce i ci\u281?\u380?kim z\u322?o\u380?onym na dwoje \u322?a\u324?cuchem w dru
giej. Zmierza\u322? w stron\u281? trzech je\u378?d\u378?c\u243?w, kt\u243?rzy na
jwyra\u378?niej zapomnieli o Jasonie, kiedy zwr\u243?cili si\u281? ku nowemu zag

ro\u380?eniu.\par\pard\plain\hyphpar} {
Przeskakuj\u261?c ostatnie dwana\u347?cie st\u243?p i l\u261?duj\u261?c na dnie
w\u261?wozu, d\u322?ugow\u322?osy przybysz wzi\u261?\u322? zamach czterostopowym
\u322?a\u324?cuchem niczym cepem, zrzucaj\u261?c he\u322?m jednemu z je\u378?d\
u378?c\u243?w i \u347?ci\u261?gaj\u261?c go z siod\u322?a. Przeturla\u322? si\u2
81? pod koniem i zerwa\u322? na r\u243?wne nogi. M\u281?\u380?czyzna z przepask\
u261? na oku rzuci\u322? si\u281? na niego, wymachuj\u261?c mieczem. D\u322?ugow
\u322?osy przekozio\u322?kowa\u322? w stron\u281? konia, ale tak, \u380?eby nie
da\u263? si\u281? stratowa\u263? i trzymaj\u261?c si\u281? wystarczaj\u261?co ni
sko, by pozosta\u263? poza zasi\u281?giem je\u378?d\u378?ca. Kl\u281?cz\u261?c,
dobrze wymierzonym w czasie ci\u281?ciem miecza zrani\u322? szar\u380?uj\u261?ce
go wierzchowca w przedni\u261? nog\u281?. Ko\u324? pad\u322? do przodu, orz\u261
?c kopytami ziemi\u281?. Je\u378?dziec wylecia\u322? z siod\u322?a i ci\u281?\u3
80?ko wyl\u261?dowa\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason zobaczy\u322?, \u380?e werbownik z lanc\u261? skierowa\u322? konia tak, \u
380?eby ich omin\u261?\u263?. Szturchn\u261?\u322? Rachel, kt\u243?ra precyzyjni
e wycelowa\u322?a z kuszy w je\u378?d\u378?ca i poci\u261?gn\u281?\u322?a za spu
st. Be\u322?t nie wystrzeli\u322?. Zapomnia\u322?a odbezpieczy\u263? bro\u324?.\
par\pard\plain\hyphpar} {
D\u322?ugow\u322?osy m\u281?\u380?czyzna nie potrzebowa\u322? jednak pomocy. Kie
dy przeciwnik dotar\u322? do niego, nieznajomy obr\u243?ci\u322? si\u281? i miec
zem \u347?ci\u261?\u322? czubek lancy, a potem \u322?a\u324?cuchem zrzuci\u322?
je\u378?d\u378?ca z konia. Skoczy\u322? i d\u378?gn\u261?\u322? werbownika, kt\u
243?ry pr\u243?bowa\u322? si\u281? podnie\u347?\u263? - ostra klinga znalaz\u322
?a szpar\u281? mi\u281?dzy pier\u347?cieniami zbroi.\par\pard\plain\hyphpar} {
Je\u378?dziec, kt\u243?ry straci\u322? he\u322?m, wsta\u322? i podchodzi\u322? z
toporem. Rachel, kt\u243?ra teraz ju\u380? odbezpieczy\u322?a bro\u324?, wystrz
eli\u322?a. Be\u322?t chybi\u322? celu o kilka cali.\par\pard\plain\hyphpar} {
D\u322?ugow\u322?osy m\u281?\u380?czyzna zostawi\u322? miecz w plecach zabitego
je\u378?d\u378?ca i chwyci\u322? obiema r\u281?kami z\u322?o\u380?ony na dwoje \
u322?a\u324?cuch. Za pomoc\u261? tej broni przechwyci\u322? opadaj\u261?cy top\u
243?r i odci\u261?gn\u261?\u322? go na bok. Uskakuj\u261?c przed napastnikiem, w
zi\u261?\u322? pot\u281?\u380?ny zamach \u322?a\u324?cuchem i trafi\u322? w nicz
ym nieos\u322?oni\u281?t\u261? skro\u324?. Przeciwnik pad\u322? i ju\u380? si\u2
81? nie poruszy\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Wr\u243?g z opask\u261? na oku wsta\u322? chwiejnie; ubranie mia\u322? uwalane z
iemi\u261? i traw\u261?, krew p\u322?yn\u281?\u322?a z brzydkiej rany na czole.
Sta\u322? dziesi\u281?\u263? krok\u243?w od d\u322?ugow\u322?osego m\u281?\u380?
czyzny, trzymaj\u261?c miecz w obu r\u281?kach.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jasher - warkn\u261?\u322?. - Wtr\u261?ci\u322?e\u347? si\u281? w niew\u322?a\
u347?ciwy dzie\u324?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie znam twego imienia - odpar\u322? Jasher, odgarniaj\u261?c w\u322?osy z twa
rzy - ale znam a\u380? za dobrze tobie podobnych.\par\pard\plain\hyphpar} {
Wi\u281?ksz\u261? cz\u281?\u347?\u263? w\u322?os\u243?w mia\u322? zwini\u281?t\u
261? na karku, a lu\u378?ne pasma z bok\u243?w si\u281?ga\u322?y mu do po\u322?o
wy piersi. Nosi\u322? obszerne br\u261?zowe szaty, a stopy zawini\u261?\u322? w
sk\u243?ry zwierz\u281?ce z rzemieniami. Na sk\u243?rzanym pendencie mia\u322? p
rzewieszon\u261? na skos przez plecy pochw\u281? od miecza.\par\pard\plain\hyphp
ar} {
- Jestem Turbish.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Got\u243?w jeste\u347? umrze\u263?, Turbish? - Jasher podszed\u322? do niego,
trzymaj\u261?c niedbale \u322?a\u324?cuch.\par\pard\plain\hyphpar} {
Nie wykona\u322? \u380?adnego ruchu, by odzyska\u263? miecz.\par\pard\plain\hyph
par} {
- A sk\u261?d przypuszczenie, \u380?e mnie pokonasz? - warkn\u261?\u322? Turbish
.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jasher za\u347?mia\u322? si\u281? beztrosko.\par\pard\plain\hyphpar} {
\u321?a\u324?cuch rozwin\u261?\u322? si\u281? nagle na ca\u322?\u261? d\u322?ugo
\u347?\u263?, strzelaj\u261?c jak bicz. G\u322?owa Turbisha szarpn\u281?\u322?a
si\u281? do ty\u322?u, jedna r\u281?ka unios\u322?a si\u281?, \u380?eby zas\u322

?oni\u263? nos i usta. Kiedy Turbish zabra\u322? r\u281?k\u281?, nos mia\u322? z


\u322?amany i przekrzywiony. Drugi zr\u281?cznie wymierzony zamach \u322?a\u324?
cuchem sprawi\u322?, \u380?e Turbish z\u322?apa\u322? si\u281? za jedyne oko, a
miecz wypad\u322? mu z r\u261?k.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jasher znowu z\u322?o\u380?y\u322? na p\u243?\u322? \u322?a\u324?cuch i brutalny
m ciosem w szcz\u281?k\u281? sprawi\u322?, \u380?e g\u322?owa Turbisha poturla\u
322?a si\u281? po ziemi, podskakuj\u261?c. Pozbawione g\u322?owy cia\u322?o rzuc
i\u322?o si\u281? na Jashera, kt\u243?ry odskoczy\u322? zwinnie w bok i podstawi
\u322? przeciwnikowi nog\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jasher podni\u243?s\u322? dwur\u281?czny miecz Turbisha, podszed\u322? do g\u322
?owy rozsadnika i dobi\u322? go. Szybko wyci\u261?gn\u261?\u322? miecz i zako\u3
24?czy\u322? cierpienia konia, kt\u243?ry straci\u322? przedni\u261? nog\u281?.
Zostawi\u322? miecz dwur\u281?czny w ciele zwierz\u281?cia i poszed\u322? po swo
j\u261? bro\u324?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Z mieczem w r\u281?ku przebieg\u322? obok Jasona i Rachel, nawet na nich nie zer
kaj\u261?c, do harataczy, kt\u243?re zgin\u281?\u322?y w wybuchu. Obejrza\u322?
ich cia\u322?a, wbijaj\u261?c w jednego miecz. Stw\u243?r wrzasn\u261?\u322? prz
era\u378?liwie wysoko.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jasher pochyli\u322? si\u281? na Stanusem, kt\u243?ry zosta\u322? zmia\u380?d\u3
80?ony, gdy pad\u322? jego wierzchowiec. Ranny ko\u324? oddycha\u322?, wi\u281?c
Jasher go dobi\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wszyscy martwi - powiedzia\u322?, zwracaj\u261?c si\u281? do Jasona i Rachel.
M\u243?wi\u322? z akcentem, z kt\u243?rym Jason pierwszy raz si\u281? zetkn\u261
?\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason gapi\u322? si\u281? na ich wybawiciela, nadal zadziwiony tym, jak gruntown
ie zniszczy\u322? \u380?o\u322?nierzy wroga.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jestem Jason. A to Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jasher, wygnaniec z ludu Amar Kaba\u322?. - Dotkn\u261?\u322? dwoma palcami pi
ersi i sk\u322?oni\u322? g\u322?ow\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason sta\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To by\u322? doskona\u322?y rzut orantium - doda\u322? Jasher. - Galloran poinf
ormowa\u322? mnie, \u380?e macie jedn\u261? z jego kul.\par\pard\plain\hyphpar}
{
M\u243?wi\u322?, dok\u322?adnie wypowiadaj\u261?c s\u322?owa, jak kto\u347?, kto
pos\u322?uguje si\u281? obcym j\u281?zykiem.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Znasz Gallorana? - zapyta\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To najdro\u380?szy przyjaciel. Przes\u322?a\u322? mi wie\u347?\u263? o waszej
misji i prosi\u322?, bym wam pom\u243?g\u322?. Niewiele brakowa\u322?o, a zd\u26
1?\u380?y\u322?bym dotrze\u263? do skrzy\u380?owania, zanim spotkali\u347?cie ro
zsadnika. Kiedy ju\u380? znalaz\u322? si\u281? w waszym towarzystwie, zdecydowa\
u322?em si\u281? pod\u261?\u380?a\u263? za wami i obserwowa\u263? was z daleka.
Uzna\u322?em, \u380?e teraz nadszed\u322? w\u322?a\u347?ciwy czas, \u380?eby int
erweniowa\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- My\u347?la\u322?am, \u380?e ju\u380? po nas - powiedzia\u322?a Rachel.\par\par
d\plain\hyphpar} {
- Bo tak by\u322?o. Dok\u261?d teraz zmierzacie?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Pojedziesz z nami? - zapyta\u322? z nadziej\u261? Jason.\par\pard\plain\hyphpa
r} {
- Oczywi\u347?cie, lordzie Jasonie z Caberton. Postaram si\u281? zachowa\u263? w
as przy \u380?yciu, kiedy b\u281?dziecie kompletowa\u263? S\u322?owo.\par\pard\p
lain\hyphpar} {
- Zmierzamy do Wieszczki, na Ziemie Zatopione. - Trudna droga - powiedzia\u322?
Jasher. - Mam konia i na szcz\u281?\u347?cie dwa rumaki bojowe wroga prze\u380?y
\u322?y. Przejedziemy cz\u281?\u347?\u263? drogi.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jasher przyprowadzi\u322? oba rumaki. Wygl\u261?da\u322?y na nietkni\u281?te mim
o straszliwej potyczki. Poda\u322? wodze jednego Jasonowi.\par\pard\plain\hyphpa
r} {
- Zaraz wr\u243?c\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jasher wskoczy\u322? na drugiego konia i odjecha\u322? w\u261?wozem w kierunku,
z kt\u243?rego nadjechali wcze\u347?niej Jason i Rachel. Po chwili wr\u243?ci\u3

22?, prowadz\u261?c ich konie.\par\pard\plain\hyphpar} {


- Przenie\u347?cie rzeczy, kt\u243?re chcecie zachowa\u263?, to wypu\u347?cimy t
e dwa biedne stworzenia.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason wzi\u261?\u322? sk\u243?rzany buk\u322?ak i par\u281? innych drobiazg\u243
?w. Rachel tak\u380?e zebra\u322?a swoje rzeczy z konia. W tym czasie Jasher u\u
322?o\u380?y\u322? stos z cia\u322? i podpali\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To powinno pom\u243?c ukry\u263? dowody mojej roboty. Nikt nie wie, \u380?e z
wami podr\u243?\u380?uj\u281?. Mo\u380?e nam si\u281? przyda\u263? ta przewaga.
Macie wszystko, czego potrzebujecie?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Tak - odpowiedzia\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jasher podszed\u322? do konia, na kt\u243?rym jecha\u322? Jason. Przesun\u261?\u
322? d\u322?o\u324?mi po sier\u347?ci zwierz\u281?cia, badaj\u261?c j\u261? dok\
u322?adnie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ach!\par\pard\plain\hyphpar} {
- Co?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Chod\u378? zobaczy\u263?. Ty te\u380?, Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason podszed\u322? zobaczy\u263?, co takiego Jasher dojrza\u322? na \u322?opatc
e konia. Odsun\u261?\u322? ma\u322?\u261? pokryt\u261? sier\u347?ci\u261? klapk\
u281?, ods\u322?aniaj\u261?c szkliste ludzkie oko osadzone w ciele konia. Jason
spojrza\u322? na oko z obrzydzeniem i fascynacj\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zgadujecie, do kogo to nale\u380?y? - zapyta\u322? Jasher.\par\pard\plain\hyph
par} {
Jason wzruszy\u322? ramionami.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wygl\u261?da na martwe.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wasz przyjaciel rozsadnik niewiele was nauczy\u322?. To oko nale\u380?y do roz
sadnika, kt\u243?rego przed chwil\u261? zabi\u322?em, Turbiny, czy jak mu tam by
\u322?o.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Fuj. - Rachel si\u281? wzdrygn\u281?\u322?a. - Jakim cudem?\par\pard\plain\hyp
hpar} {
- Rozsadnicy mog\u261? wszczepi\u263? fragmenty w\u322?asnego cia\u322?a innym \
u380?ywym stworzeniom - wyja\u347?ni\u322? Jasher. - Ten talent bardziej ni\u380
? jakikolwiek inny czyni z nich wspania\u322?ych szpieg\u243?w. Maj\u261?c oko n
a koniu, zna\u322? ka\u380?dy wasz ruch. Strze\u380?cie si\u281? podark\u243?w o
d wroga.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jasher klepn\u261?\u322? lekko konia, kt\u243?ry odbieg\u322? truchtem.\par\pard
\plain\hyphpar} {
- Niewiarygodne - mrukn\u261?\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
Teraz rozumia\u322?, dlaczego Tad by\u322? taki hojny. Jasher wskoczy\u322? na j
ednego z koni bojowych. - Ten w\u261?w\u243?z ko\u324?czy si\u281? \u347?cian\u2
61? nie do przebycia. Musimy go objecha\u263?, \u380?eby zabra\u263? mojego koni
a. Rachel mo\u380?e jecha\u263? ze mn\u261?. Chod\u378?.\par\pard\plain\hyphpar}
{
Pom\u243?g\u322? dziewczynie wsi\u261?\u347?\u263? na konia za sob\u261?. Jason
wspi\u261?\u322? si\u281? na drugiego, co okaza\u322?o si\u281? troch\u281? trud
ne, poniewa\u380? ten rumak by\u322? wy\u380?szy od koni, na kt\u243?rych je\u37
8?dzi\u322? do tej pory. Pot\u281?\u380?ny wierzchowiec kr\u281?ci\u322? si\u281
? niespokojnie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jed\u378? z pewno\u347?ci\u261? siebie - poradzi\u322? mu Jasher. - Tw\u243?j
nowy wierzchowiec zosta\u322? wyszkolony do walki. Wyczuwa tw\u243?j brak pewno\
u347?ci.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason ruszy\u322? za Jasherem do wylotu w\u261?wozu. W\u322?osy Jashera unosi\u3
22?y si\u281? za nim niczym sztandar, kiedy cwa\u322?owa\u322?. Gdy ju\u380? opu
\u347?cili jar, zakr\u281?cili w kierunku p\u243?\u322?nocnowschodnim. W\u261?sk
a \u347?cie\u380?ka prowadzi\u322?a stokiem do trzeciego konia, kt\u243?rego dos
iad\u322? Jasher. Kiedy poprowadzi\u322? ich g\u322?\u281?biej w las, zmierzch z
amieni\u322? si\u281? ciemno\u347?\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
W ko\u324?cu Jasher kaza\u322? im zsi\u261?\u347?\u263? z koni i przywi\u261?za\
u263? je.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Id\u378?cie szybko spa\u263? - poradzi\u322?. - Obudz\u281? was wcze\u347?nie.
\par\pard\plain\hyphpar} {

Jason by\u322? tak zm\u281?czony atrakcjami dnia, \u380?e nie potrzebowa\u322? n


apomnie\u324?.\par\pard\plain\hyphpar} {\par\pard\hyphpar }{\page }
{\line }
{\s1 \afs32
{\qc
Rozdzia\u322? 18
{\line }
Ziemie Zatopione\par\pard\plain\hyphpar}\par\pard\plain\hyphpar} {
Nast\u281?pnego wieczoru Jason opar\u322? si\u281? o k\u322?od\u281?, obola\u322
?y po ca\u322?ym dniu jazdy konnej. Jasher poprowadzi\u322? ich kr\u281?t\u261?
drog\u261? mi\u281?dzy wzg\u243?rza, cz\u281?sto wybieraj\u261?c p\u322?ytkie st
rumienie albo rozga\u322?\u281?ziaj\u261?ce si\u281? \u347?cie\u380?ki mi\u281?d
zy g\u281?stym listowiem.\par\pard\plain\hyphpar} {
Poniewa\u380? wsta\u322? przed \u347?witem, Jason czu\u322?, \u380?e jest gotowy
do snu. Posi\u322?ek z \u8222?zapchaj brzucha\u8221? i suszonego mi\u281?sa ci\
u261?\u380?\u261?cy w \u380?o\u322?\u261?dku nie pomaga\u322? mu zachowa\u263? c
zujno\u347?ci. Jednak Jasher trzyma\u322? wart\u281? poprzedniej nocy i musia\u3
22? by\u263? wyczerpany.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ja wezm\u281? pierwsz\u261? wart\u281? - zaproponowa\u322? Jason.\par\pard\pla
in\hyphpar} {
- Nie ma potrzeby - odpar\u322? Jasher. - M\u243?j rodzaj nigdy nie \u347?pi tak
naprawd\u281?. Wracamy do si\u322? po dniu podczas swego rodzaju przytomnego sn
u. To stan podobny do transu, niezbyt odleg\u322?y od pe\u322?nej przytomno\u347
?ci. \u379?aden przeciwnik nie zaskoczy nas w czasie, gdy odpoczywam.\par\pard\p
lain\hyphpar} {
To by\u322?o wi\u281?cej s\u322?\u243?w, ni\u380? Jasher wypowiedzia\u322? przez
ca\u322?y dzie\u324?. Jason chcia\u322? podtrzyma\u263? rozmow\u281?.\par\pard\
plain\hyphpar} {
- Dlaczego nosisz w\u322?osy podwini\u281?te na karku? - zapyta\u322?. Zauwa\u38
0?y\u322?, \u380?e Rachel si\u281? przys\u322?uchuje.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To typowe dla moich ludzi, dla Amar Kaba\u322?. W ten spos\u243?b chronimy ama
r.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Amar? - powt\u243?rzy\u322?a Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jasher zawaha\u322? si\u281?, przygl\u261?daj\u261?c im si\u281? b\u322?\u281?ki
tnymi jak l\u243?d oczami.\par\pard\plain\hyphpar} {
-\u8222?Amar\u8221? znaczy \u8222?nasiono\u8221?. Amar Kaba\u322? to Ludzie Nasi
ona.\par\pard\plain\hyphpar} {
Odwr\u243?ci\u322? g\u322?ow\u281? i uni\u243?s\u322? zwini\u281?te w\u322?osy.
U podstawy czaszki znajdowa\u322?o si\u281? wybrzuszenie wielko\u347?ci w\u322?o
skiego orzecha.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason si\u281? skrzywi\u322?. Wygl\u261?da\u322?o jak wielka cysta.\par\pard\pla
in\hyphpar} {
- Do czego to s\u322?u\u380?y?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Amar to no\u347?nik naszej nie\u347?miertelno\u347?ci. Odrywa si\u281?, gdy um
ieramy, gwarantuj\u261?c nowe \u380?ycie po zasadzeniu w ziemi.\par\pard\plain\h
yphpar} {
- Chcesz powiedzie\u263?, \u380?e ro\u347?niecie? - zapyta\u322?a z niedowierzan
iem Rachel. - Jak ro\u347?lina?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Pochowany w \u380?yznej ziemi cz\u322?owiek wyrasta z nasiona w ci\u261?gu kil
ku miesi\u281?cy. Mniej \u380?yzna ziemia wymaga wi\u281?cej czasu. Je\u347?li n
asiono oderwie si\u281? na wyj\u261?tkowo wysuszonym terenie, mog\u281? si\u281?
nigdy nie odrodzi\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason si\u281? pochyli\u322?. - Wi\u281?c umar\u322?e\u347? ju\u380? wcze\u347?n
iej? Jasher pos\u322?a\u322? mu drobny, pos\u281?pny u\u347?mieszek. - Wiele raz
y. - A potem wr\u243?ci\u322?e\u347? do \u380?ycia - mrukn\u281?\u322?a Rachel.
- Tak. Cudowny amar przechowuje moje wspomnienia do czasu wykie\u322?kowania now
ego cia\u322?a.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Pami\u281?tasz wszystkie swoje \u380?ycia - powiedzia\u322? Jason.\par\pard\pl
ain\hyphpar} {
- Ka\u380?d\u261? chwil\u281? do momentu, w kt\u243?rej nasiono odrywa si\u281?

i oddziela si\u281? od moich zmys\u322?\u243?w. Dziewi\u281?\u263? razy zgin\u26


1?\u322?em w walce. Pi\u281?\u263? razy pozwoli\u322?em, by odebrano mi \u380?yc
ie, poniewa\u380? u\u380?yteczno\u347?\u263? mojego cia\u322?a dobiega\u322?a ko
\u324?ca i pragn\u261?\u322?em zacz\u261?\u263? na nowo. Raz uton\u281?\u322?am
w morzu. Raz spad\u322?em wspinaj\u261?c po urwisku. No i moja Pierwsza \u346?mi
er\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To musi by\u263? dziwne uczucie: by\u263? niemowl\u281?ciem, kiedy masz wszyst
kie poprzednie wspomnienia - zda\u322?a sobie spraw\u281? Rachel.\par\pard\plain
\hyphpar} {
Jasher roze\u347?mia\u322? si\u281?, jakby sama taka my\u347?l by\u322?a absurda
lna.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie, odradzamy si\u281? w kwiecie wieku, jako doro\u347?li, maj\u261?c tyle la
t, co w chwili, kiedy pierwszy raz umarli\u347?my. Pierwsza \u346?mier\u263? to
ceremonia, kt\u243?r\u261? odprawia si\u281? w wieku oko\u322?o dwudziestu lat.\
par\pard\plain\hyphpar} {
- Jak d\u322?ugo mo\u380?e przetrwa\u263? twoje nasiono niezasadzone? - zapyta\u
322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jasher wzruszy\u322? ramionami.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Amar mo\u380?e pozostawa\u263? w u\u347?pieniu wiele lat. W ko\u324?cu jednak
umiera.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Czyli gdyby Maldor chcia\u322? naprawd\u281? ci\u281? zniszczy\u263? - powiedz
ia\u322? Jason - musia\u322?by ci\u281? zabi\u263?, a potem zniszczy\u263? nasio
no.\par\pard\plain\hyphpar} {
Oczy Jashera rozb\u322?ys\u322?y.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zniszczenie amara to niewybaczalny grzech. Ka\u380?dy, kto pope\u322?ni taki c
zyn, \u347?ci\u261?ga na siebie kar\u281? \u347?mierci, wymierzon\u261? przez Am
ar Kaba\u322?, kt\u243?rzy od tej chwili staj\u261? si\u281? jak jeden m\u261?\u
380? wrogami tej osoby.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zak\u322?adam wi\u281?c, \u380?e ludzie nie niszcz\u261? zwykle nasion - podsu
mowa\u322?a Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Niezbyt cz\u281?sto. - Jasher skrzywi\u322? si\u281?, jakby sama my\u347?l o t
ym wywo\u322?ywa\u322?a w nim b\u243?l. - Z kolei r\u281?ka, kt\u243?ra ochroni
i zasadzi amar, mo\u380?e za\u380?\u261?da\u263? w zamian niemal ka\u380?dej prz
ys\u322?ugi.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nazwa\u322?e\u347? siebie wygna\u324?cem - przypomnia\u322? sobie Jason. - S\u
261? inni z twojego ludu, kt\u243?rzy w\u281?druj\u261? jak ty?\par\pard\plain\h
yphpar} {
Jasher pokr\u281?ci\u322? g\u322?ow\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Bardzo niewielu. Zosta\u322?em wyrzucony z Siedmiu Dolin, poniewa\u380? zdecyd
owa\u322?em si\u281? przeciwstawi\u263? Maldorowi. Moi ludzie ciesz\u261? si\u28
1? niezale\u380?no\u347?ci\u261? do jego tyranii. Maldor szanuje ich pot\u281?g\
u281? i zostawia ich w spokoju, nietkni\u281?tych przez jego niszczycielskie wp\
u322?ywy, dop\u243?ki oni nie udaremniaj\u261? jego wysi\u322?k\u243?w, maj\u261
?cych na celu zdominowanie pozosta\u322?ych kr\u243?lestw. Moja buntowniczo\u347
?\u263? zagra\u380?a\u322?a ich pokojowi, wi\u281?c si\u281? mnie wyparli.\par\p
ard\plain\hyphpar} {
- Czy wobec tego Maldor mo\u380?e zniszczy\u263? twoje nasiono? - zapyta\u322?a
Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
- \u346?ci\u261?gn\u261?\u322?by wtedy na siebie wszelkie konsekwencje niewybacz
alnego grzechu. Nie ma wyj\u261?tk\u243?w od naszej zemsty w tej kwestii. Gdyby
da\u322?o si\u281? udowodni\u263?, \u380?e stoi za takim czynem, lud Amar Kaba\u
322? stan\u261?\u322?by przeciwko niemu, chocia\u380? jestem wygna\u324?cem.\par
\pard\plain\hyphpar} {
- Dlaczego walczysz z Maldorem? - zapyta\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jasher spojrza\u322? mu w oczy.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Pope\u322?ni\u322? niewybaczalny grzech.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason \u347?ci\u261?gn\u261?\u322? brwi.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wi\u281?c dlaczego twoi ludzie nie stan\u281?li przeciwko niemu razem z tob\u2
61??\par\pard\plain\hyphpar} {
- \u379?eby unikn\u261?\u263? wojny, Maldor uda\u322?, \u380?e sprawca tej zbrod

ni, rozsadnik imieniem Fronis, dzia\u322?a\u322? sam i wbrew jego rozkazom. Lud
Amar Kaba\u322? nie jest liczny, ale s\u261? w\u347?r\u243?d nas pot\u281?\u380?
ni wojownicy, a nasi zmarli zwykle powstaj\u261?, \u380?eby znowu stan\u261?\u26
3? do walki. Maldor ma powody, \u380?eby si\u281? nas obawia\u263?. Dostarczy\u3
22? nam Fronisa. Zdradzony przez swego pana rozsadnik wyzna\u322?, \u380?e wype\
u322?nia\u322? rozkazy, ale moi ludzie zatkali uszy, zamkn\u281?li umys\u322?y i
dokonali zemsty tylko na nim. Potwierdzi\u322?em, korzystaj\u261?c z zaufanego
\u378?r\u243?d\u322?a, \u380?e Maldor osobi\u347?cie wyda\u322? rozkaz zniszczen
ia amara mojego brata, Radolso. Zezna\u322?em to, czego si\u281? dowiedzia\u322?
em, ale poniewa\u380? sam nie by\u322?em \u347?wiadkiem wydania mu rozkazu, a wo
jna przeciwko Maldorowi mog\u322?aby spowodowa\u263? koniec ludu Amar Kaba\u322?
, zignorowano moje zeznanie. Dlatego sam szukam zemsty.\par\pard\plain\hyphpar}
{
- Zatem pr\u243?bujesz zabi\u263? Maldora? - zapyta\u322?a Rachel.\par\pard\plai
n\hyphpar} {
- Tak. Czekam na w\u322?a\u347?ciwy moment, dr\u281?cz\u261?c go, zabijaj\u261?c
jego s\u322?ugi i ca\u322?y czas szukaj\u261?c okazji, by odebra\u263? mu \u380
?ycie. Nie mog\u281? zawie\u347?\u263?, bo w przeciwnym wypadku grzech pozostani
e nieukarany.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Szukasz S\u322?owa? - zapyta\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie. Eldrin zaprojektowa\u322? swoje rasy tak, \u380?eby mia\u322?y niewielkie
uzdolnienia w dziedzinie edomickiego. Istnieje proroctwo, wypowiedziane przez D
ariana Jasnowidza, \u380?e kiedy Amar Kaba\u322? zapragnie m\u243?wi\u263? po ed
omicku, b\u281?dzie to znak, \u380?e nadchodzi nasz upadek.\par\pard\plain\hyphp
ar} {
- Ale chcesz nam pom\u243?c - upewni\u322? si\u281? Jason.\par\pard\plain\hyphpa
r} {
- Je\u380?eli mo\u380?ecie zdoby\u263? S\u322?owo i wykorzysta\u263? je do znisz
czenia Maldora, moja zemsta si\u281? dope\u322?ni. Nie potrzebuj\u281?, \u380?eb
y jego krew splami\u322?a w\u322?a\u347?nie m\u243?j miecz.\par\pard\plain\hyphp
ar} {
- Pomog\u322?e\u347? te\u380? Galloranowi? - zapyta\u322?a Rachel. - Nie by\u322
?o mnie, kiedy go schwytano. Wys\u322?a\u322? mnie z pewnym zadaniem. Chcia\u322
?bym wierzy\u263?, \u380?e gdybym pozosta\u322?, nie zawi\u243?d\u322?by. Macie
cztery z sze\u347?ciu sylab?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Tak - potwierdzi\u322? Jason. - Sk\u261?d wiesz?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Domy\u347?li\u322?em si\u281?. Wiem, gdzie znajduj\u261? si\u281? poszczeg\u24
3?lne fragmenty, wszystkie poza drugim. Dawno temu Galloran opisa\u322? mi, gdzi
e znajduje si\u281? Wieszczka na Ziemiach Zatopionych. Znajdziemy j\u261?.\par\p
ard\plain\hyphpar} {
- Druga sylaba znajduje si\u281? w miejscu zwanym \u346?wi\u261?tyni\u261? Miana
mon - powiedzia\u322?a Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jasher wyszczerzy\u322? z\u281?by w u\u347?miechu.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zatem znamy kierunek podr\u243?\u380?y po Ziemiach Zatopionych. Znam Prorokini
\u281? z Mianamon, ale nigdy nie odwiedza\u322?am jej \u347?wi\u261?tyni. Znajdu
je si\u281? g\u322?\u281?boko w po\u322?udniowej d\u380?ungli, poza granicami cy
wilizacji. Miejmy nadziej\u281?, \u380?e Wieszczka was o\u347?wieci. M\u243?wi s
i\u281?, \u380?e ma prawdziwy dar przewidywania.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason wyd\u322?ubywa\u322? paznokciem kawa\u322?ek mi\u281?sa spomi\u281?dzy z\u
281?b\u243?w - resztk\u281? z kolacji. Bardzo mocno si\u281? zaklinowa\u322?.\pa
r\pard\plain\hyphpar} {
- Jak to si\u281? sta\u322?o, \u380?e wy dwoje przeciwstawili\u347?cie si\u281?
Maldorowi? - zaciekawi\u322? si\u281? Jasher. - Galloran da\u322? mi do zrozumie
nia, \u380?e jeste\u347?cie Poza\u347?wiatowcami.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason i Rachel na przemian opowiedzieli, jak si\u281? znale\u378?li w Lyrianie i
jak ich \u347?cie\u380?ki skrzy\u380?owa\u322?y si\u281? w zrujnowanym zamku Ga
llorana.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ostatecznie - podsumowa\u322? Jason - Galloran zach\u281?ci\u322? nas do poszu
kiwania S\u322?owa. W\u322?a\u347?ciwie zmieni\u322? nas w bohater\u243?w. Ponie
wa\u380? Maldor ju\u380? mnie \u347?ciga\u322?, nie jestem pewien, czy mia\u322?

em inn\u261? mo\u380?liwo\u347?\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie umniejszaj swojej roli - zbeszta\u322? go Jasher. - Dla ka\u380?dego z nas
przeznaczenie jest mieszank\u261? mo\u380?liwo\u347?ci, okoliczno\u347?ci i wyb
or\u243?w. Mog\u322?e\u347? uciec i si\u281? ukry\u263?. Mog\u322?e\u347? dobi\u
263? targu z Maldorem. Wybra\u322?e\u347? \u347?cie\u380?k\u281? bohatera. Krocz
ni\u261?, nie przepraszaj\u261?c za to.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To chyba ma sens - przyzna\u322? Jason. - Nie wiem, co to warte, ale my\u347?l
\u281?, \u380?e wreszcie zaakceptowa\u322?em to wyzwanie.\par\pard\plain\hyphpar
} {
- Ja r\u243?wnie\u380? - przytakn\u281?\u322?a Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Odnie\u347?li\u347?cie wiele sukces\u243?w - zauwa\u380?y\u322? Jasher. - Z pe
wno\u347?ci\u261? Maldor przedstawi\u322? wam ju\u380? inne atrakcyjne mo\u380?l
iwo\u347?ci.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dosta\u322?em zaproszenie do Harthenham - przyzna\u322? Jason.\par\pard\plain\
hyphpar} {
- Ferrin zasugerowa\u322?, \u380?e mo\u380?e pom\u243?c nam wr\u243?ci\u263? do
domu - doda\u322?a Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
- A jednak jeste\u347?cie tutaj, trudz\u261?c si\u281? w dziczy - podkre\u347?li
\u322? Jasher. - Oboje wybrali\u347?cie w\u322?a\u347?ciw\u261? drog\u281?, choc
ia\u380? jest najtrudniejsza. To sedno bohaterstwa.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ty wiesz najlepiej - powiedzia\u322?a Rachel. - Odszed\u322?e\u347? od swoich
ludzi, \u380?eby zrobi\u263? to, co twoim zdaniem jest s\u322?uszne.\par\pard\pl
ain\hyphpar} {
- Prze\u380?y\u322?em wiele \u380?ywot\u243?w - powiedzia\u322? Jasher. - Znam s
iebie. Nigdy nie zazna\u322?bym spokoju, ignoruj\u261?c zbrodni\u281? przeciwko
mojemu bratu.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jak daleko jest do Ziem Zatopionych? - zapyta\u322? Jason.\par\pard\plain\hyph
par} {
- To surowa kraina - powiedzia\u322? Jasher, patrz\u261?c w kierunku p\u243?\u32
2?nocnowschodnim. - Obrze\u380?a znajduj\u261? si\u281? ponad tydzie\u324? drogi
st\u261?d. Kontur tych ziem sprawia, \u380?e woda si\u281? zbiera i zat\u281?ch
a w rozleg\u322?ych bagnach. To gnij\u261?ce tereny rodz\u261?ce ohyd\u281? i sz
lam. W pewnej porze roku Ziemie Zatopione s\u261? niedost\u281?pne z powodu szal
ej\u261?cej choroby roznoszonej przez chmary gryz\u261?cych owad\u243?w. O tej p
orze roku powinni\u347?my przetrwa\u263?, je\u347?li podejmiemy stosowne \u347?r
odki ostro\u380?no\u347?ci.\par\pard\plain\hyphpar} {
- W takim razie lepiej nacieszmy si\u281? jazd\u261? przez las, dop\u243?ki mo\u
380?emy - stwierdzi\u322?a Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jasher skin\u261?\u322? g\u322?ow\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ziemie Zatopione nie b\u281?d\u261? przyjemne.\par\pard\plain\hyphpar} {
Podr\u243?\u380?owanie z Jasherem okaza\u322?o si\u281? \u322?atwe. Zbiera\u322?
orzechy i jagody, wzbogaca\u322? ich posi\u322?ki rybami i ptactwem. Po dw\u243
?ch dniach w\u281?dr\u243?wki okr\u281?\u380?n\u261? drog\u261?, \u380?eby zmyli
\u263? po\u347?cig, zacz\u261?\u322? prowadzi\u263? ich prostsz\u261? tras\u261?
po naj\u322?agodniejszych terenach i od czasu do czasu wynajdowa\u263? odosobni
one \u347?cie\u380?ki. Czasem, gdy znajdowali si\u281? wysoko, wspina\u322? si\u
281? na drzewo, \u380?eby si\u281? zorientowa\u263? w po\u322?o\u380?eniu albo s
prawdzi\u263?, czy nie wida\u263? wrog\u243?w, ale dni mija\u322?y bez \u380?adn
ych trudno\u347?ci.\par\pard\plain\hyphpar} {
Pi\u261?tego dnia wsp\u243?lnej podr\u243?\u380?y ich \u347?cie\u380?ka przez pa
g\u243?rkowat\u261? dzicz cz\u281?\u347?ciej schodzi\u322?a w d\u243?\u322? ni\u
380? si\u281? wspina\u322?a. Na pocz\u261?tku \u243?smego dnia ze szczytu wzg\u2
43?rza dostrzegli mgliste, zielone niziny na p\u243?\u322?nocy. Po po\u322?udniu
dziewi\u261?tego Jasher poinformowa\u322? ich nad \u378?r\u243?de\u322?kiem, \u
380?e nape\u322?niaj\u261? buk\u322?aki po raz ostatni przed opuszczeniem Ziem Z
atopionych.\par\pard\plain\hyphpar} {
Nast\u281?pnego dnia Jasher zostawi\u322? konie na d\u322?ugich postronkach i da
lej ruszyli piechot\u261?. Wyja\u347?ni\u322?, \u380?e le\u380?\u261?ce przed ni
mi tereny nie nadaj\u261? si\u281? dla koni.\par\pard\plain\hyphpar} {
Po zostawieniu wierzchowc\u243?w zgodnie ze s\u322?owami Jashera ziemia sta\u322

?a si\u281? grz\u261?ska, a powietrze bardziej wilgotne. Buty Jasona chlupota\u3


22?y w klej\u261?cym si\u281? b\u322?ocie tak cz\u281?sto, \u380?e w ko\u324?cu
przesta\u322? pr\u243?bowa\u263? tego unika\u263?. Uporczywe warstwy b\u322?ocka
na podeszwach zwi\u281?ksza\u322?y ci\u281?\u380?ar but\u243?w przy ka\u380?dym
kroku i czasem Jason mia\u322? wra\u380?enie, \u380?e chodzi w rakietach \u347?
nie\u380?nych.\par\pard\plain\hyphpar} {
W miar\u281? jak posuwali si\u281? naprz\u243?d Jason, Rachel i Jasher znale\u37
8?li sobie d\u322?ugie kije. Kilka razy musieli zawraca\u263? z powodu ruchomych
pask\u243?w lub grz\u281?zawisk nie do przej\u347?cia.\par\pard\plain\hyphpar}
{
Zapad\u322? wiecz\u243?r, kiedy Jasher zatrzyma\u322? si\u281? nad sadzawk\u261?
, gdzie ros\u322?a k\u281?pa wielkich, fioletowych kwiat\u243?w. Rzucaj\u261?ce
si\u281? w oczy p\u322?atki wydawa\u322?y si\u281? jadowicie kolorowe na tle zga
szonych zieleni i br\u261?z\u243?w listowia wok\u243?\u322?.\par\pard\plain\hyph
par} {
- Mia\u322?em nadziej\u281?, \u380?e znajdziemy kilka z tych orchidei - powiedzi
a\u322? Jasher. Zerwa\u322? p\u261?k z \u322?odygi i \u347?cisn\u261?\u322? cias
no stulone p\u322?atki. Wytrysn\u261?\u322? z nich niebieski \u380?el. Jasher go
zliza\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Efekty nie s\u261? do ko\u324?ca mi\u322?e, ale ten nektar sprawi, \u380?e wi\
u281?kszo\u347?\u263? gryz\u261?cych i \u380?\u261?dl\u261?cych owad\u243?w b\u2
81?dzie trzyma\u263? si\u281? od nas z dala.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason zerwa\u322? p\u261?czek i zjad\u322? \u380?el. By\u322? niemal bez smaku.
Rachel te\u380? troch\u281? spr\u243?bowa\u322?a. Jasher zerwa\u322? kilka p\u26
1?czk\u243?w na zapas.\par\pard\plain\hyphpar} {
Nied\u322?ugo po opuszczeniu sadzawki Jasher znalaz\u322? kawa\u322?ek wy\u380?e
j po\u322?o\u380?onego gruntu pokrytego li\u347?ciastym bluszczem. Zjedli kolacj
\u281? z \u8222?zapchaj-brzucha\u8221? i suszonego mi\u281?sa.\par\pard\plain\hy
phpar} {
- Znajdujemy si\u281? na progu Ziem Zatopionych - powiedzia\u322? Jasher, gdy uk
\u322?adali si\u281? do snu.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason i Rachel le\u380?eli na plecach po bokach Jashera. Bluszcz tworzy\u322? do
datkow\u261? mi\u281?kk\u261? warstw\u281? pod kocami.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jutro zobaczycie prawdziwe moczary. Serca trz\u281?sawisk nie da si\u281? poko
na\u263? bez \u322?odzi. Na szcz\u281?\u347?cie, m\u243?j lud zapuszcza si\u281?
niekiedy na bagna w poszukiwaniu rzadkich zi\u243?\u322? i grzyb\u243?w. My\u34
7?l\u281?, \u380?e zdo\u322?am zaprowadzi\u263? nas do ukrytej \u322?\u243?dki.\
par\pard\plain\hyphpar} {
- Jakie zwierz\u281?ta tu \u380?yj\u261?? - Ton g\u322?osu Racheli zdradza\u322?
, \u380?e obawia si\u281? ona odpowiedzi, ale nie mog\u322?a si\u281? oprze\u263
? pokusie i zapyta\u322?a.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Tej nocy naszym zmartwieniem b\u281?d\u261? w\u281?\u380?e - powiedzia\u322? J
asher. - Gdyby\u347? poczu\u322?a pokrytego \u322?uskami go\u347?cia zwijaj\u261
?cego si\u281? przy tobie w nocy, nie ruszaj si\u281?. Wi\u281?kszo\u347?\u263?
w\u281?\u380?y nie zaatakuje cz\u322?owieka bez prowokacji. Cieszcie si\u281?, \
u380?e noc jest ciep\u322?a. W zimne noce ciep\u322?o ludzkiego cia\u322?a przyc
i\u261?ga w\u281?\u380?e. Kiedy\u347? obudzi\u322?em si\u281? z czarnoobro\u380?
nym w\u281?\u380?em wodnym zwini\u281?tym na mojej piersi pod szatami. Znacie te
n gatunek?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie - odpowiedzia\u322?a Rachel dr\u380?\u261?cym g\u322?osem.\par\pard\plain\
hyphpar} {
- Czarnoobro\u380?ny w\u261?\u380? wodny to jeden z najbardziej jadowitych gatun
k\u243?w. Jego jad odbiera \u380?ycie silnemu cz\u322?owiekowi I w czasie kr\u24
3?tszym ni\u380? dwadzie\u347?cia oddech\u243?w. B\u243?l jest natychmiastowy i
niezno\u347?ny.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason opar\u322? si\u281? na \u322?okciu.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Co zrobi\u322?e\u347??\par\pard\plain\hyphpar} {
- Po tym, jak ostro\u380?nie zerkn\u261?\u322?em pod szaty i zobaczy\u322?em uba
rwienie \u347?miertelnie niebezpiecznego w\u281?\u380?a, przele\u380?a\u322?em n
ieruchomo i bezsennie przez reszt\u281? nocy, poc\u261?c si\u281? mimo ch\u322?o

du powietrza. Mo\u380?e bym si\u281? odrodzi\u322? po \u347?mierci, ale nie by\u


322?o gwarancji, \u380?e moje nasiono zostanie podsadzone, a czasem amar okazuje
si\u281? u\u322?omny. Nawet w najlepszych okoliczno\u347?ciach \u347?mier\u263?
mo\u380?e okaza\u263? si\u281? wysoce niewygodna. Rankiem w\u261?\u380? si\u281
? poruszy\u322?. Wyszed\u322? spod moich szat przy szyi i przepe\u322?z\u322? po
policzku, jakby prowokowa\u322? mnie do wzdrygni\u281?cia si\u281? lub krzyku.
A potem ju\u380? go nie by\u322?o.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Pr\u243?bujesz doprowadzi\u263? mnie do szale\u324?stwa? - spyta\u322?a Rachel
. - Dlaczego opowiadasz mi tak\u261? histori\u281? w tak\u261? noc?\par\pard\pla
in\hyphpar} {
- Jako ostrze\u380?enie - odpar\u322? Jasher.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To pr\u281?dzej wojna psychologiczna - mrukn\u281?\u322?a Rachel.\par\pard\pla
in\hyphpar} {
- S\u322?ysza\u322?em, \u380?e w\u281?\u380?e najbardziej lubi\u261? dziewczyny
- dra\u380?ni\u322? si\u281? z ni\u261? Jason. - Rachel mo\u380?e by\u263? naszy
m magnesem na w\u281?\u380?e.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wracam do Trensicourt - oznajmi\u322?a Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Powinna\u347? spa\u263? po\u347?rodku - zaproponowa\u322? Jasher. - B\u281?dzi
esz troch\u281? bezpieczniejsza.\par\pard\plain\hyphpar} {
Rachel z wdzi\u281?czno\u347?ci\u261? zamieni\u322?a si\u281? z nim miejscem.\pa
r\pard\plain\hyphpar} {
Jason przyjrza\u322? si\u281? otaczaj\u261?cemu ich bluszczowi. Opar\u322? g\u32
2?ow\u281? na r\u281?kach. Niepokoi\u322? go ka\u380?dy szelest. Du\u380?o czasu
min\u281?\u322?o, zanim w ko\u324?cu senno\u347?\u263? zwyci\u281?\u380?y\u322?
a.\par\pard\plain\hyphpar} {
{\qc
* * *\par\pard\plain\hyphpar}\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason obudzi\u322? si\u281? rano, czuj\u261?c straszliwy smr\u243?d. Usiad\u322?
, w\u281?sz\u261?c w cuchn\u261?cym powietrzu, nadal zaspany i zdegustowany. Nis
ka mg\u322?a wisia\u322?a nad moczarami, unosz\u261?c si\u281? nad otaczaj\u261?
cymi ich sadzawkami.\par\pard\plain\hyphpar} {
Rachel nadal spa\u322?a. Jasher le\u380?a\u322? z na wp\u243?\u322? otwartymi oc
zami, a krystalicznie niebieskie t\u281?cz\u243?wki przesuwa\u322?y si\u281? upi
ornie z boku na bok.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason przy\u322?o\u380?y\u322? nos do nadgarstka i nieprzyjemny zapach przybra\u
322? na sile. Obw\u261?chuj\u261?c si\u281?, odkry\u322?, \u380?e ca\u322?e jego
cia\u322?o cuchnie odstr\u281?czaj\u261?co, a od\u243?r pod pachami okaza\u322?
si\u281? wr\u281?cz nie do zniesienia, jakby naturalne zapachy cia\u322?a zosta
\u322?y groteskowo wzmocnione. Czy jego w\u322?asny smr\u243?d nie powinien prze
szkadza\u263? tylko innym ludziom?\par\pard\plain\hyphpar} {
Pochylaj\u261?c si\u281? nad Rachel, Jason odkry\u322?, \u380?e ona cuchnie jesz
cze gorzej od niego. Wychyli\u322? si\u281? mocniej i poczu\u322? te\u380? od\u2
43?r bij\u261?cy od ich towarzysza.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jasher otworzy\u322? oczy.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Gryz\u261?cy smr\u243?d podr\u243?\u380?y przez mokrad\u322?a - powiedzia\u322
?, siadaj\u261?c i przeci\u261?gaj\u261?c si\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Fuj. - Zaspana Rachel skrzywi\u322?a si\u281?, wpar\u322?szy si\u281? na \u322
?okciach. - Co zdech\u322?o?\par\pard\plain\hyphpar} {
- My - odpowiedzia\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
Pow\u261?cha\u322?a rami\u281? i wykrzywi\u322?a si\u281? z obrzydzeniem.\par\pa
rd\plain\hyphpar} {
- To my? Co si\u281? sta\u322?o? - Sama pomy\u347?l - odpar\u322? Jasher. Jason
rzuci\u322? mu ostre spojrzenie. - To ta ma\u378? z kwiat\u243?w? Zrobi\u322?e\u
347? to celowo? Jasher wyszczerzy\u322? z\u281?by. - Zaufaj mi. Zapu\u347?ci\u26
3? si\u281? na bagna bez \u347?rodka odstraszaj\u261?cego owady to wi\u281?cej n
i\u380? uci\u261?\u380?liwo\u347?\u263?. W\u322?a\u347?ciwie samob\u243?jstwo. J
ad niekt\u243?rych szkodnik\u243?w jest truj\u261?cy. Inne owady przenosz\u261?
choroby. O tej porze roku smr\u243?d powinien wystarczy\u263?, \u380?eby je odst
raszy\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Je i nied\u378?wiedzie - powiedzia\u322? Jason. - I skunksy. I dziewczyny.\par

\pard\plain\hyphpar} {
Jasher wybuch\u322? \u347?miechem, klepi\u261?c si\u281? w udo. Wyci\u261?gn\u26
1?\u322? r\u281?k\u281?, a Jason poci\u261?gn\u261?\u322? go, pomagaj\u261?c mu
wsta\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Potraktuj to jako pocieszenie. G\u322?\u281?boko na bagnach s\u261? insekty r\
u243?wnie niebezpieczne jak ka\u380?dy w\u261?\u380?. Ciesz si\u281?, \u380?e si
\u281? z nimi nie zapoznasz. A co do kobiet, podejrzewam, \u380?e \u380?adne z n
as nie b\u281?dzie mia\u322?o nic przeciwko, je\u347?li Wieszczka zachowa dystan
s.\par\pard\plain\hyphpar} {
- \u379?a\u322?uj\u281?, \u380?e sama nie mog\u281? odsun\u261?\u263? si\u281? o
d siebie - wymamrota\u322?a Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
Wstaj\u261?ce s\u322?o\u324?ce rozproszy\u322?o mg\u322?y. Rachel i Jason ruszyl
i za Jasherem kr\u281?t\u261? tras\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
W ko\u324?cu, kiedy ju\u380? mieli s\u322?o\u324?ce nad g\u322?ow\u261?, Jasher
zatrzyma\u322? si\u281? i oznajmi\u322?:\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jeste\u347?my na miejscu.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason patrzy\u322? pod nogi, rozgl\u261?daj\u261?c si\u281? za w\u281?\u380?ami.
Jak na razie wypatrzy\u322? dziewi\u281?\u263?. Dwa by\u322?y naprawd\u281? spo
re.\par\pard\plain\hyphpar} {
Podnosz\u261?c wzrok, dostrzeg\u322? brzeg czarnego jeziora pe\u322?nego wysokic
h drzew o roz\u322?o\u380?ystych ga\u322?\u281?ziach, ogromne drzewiaste parasol
e, kt\u243?re odcina\u322?y wi\u281?kszo\u347?\u263? s\u322?onecznego \u347?wiat
\u322?a. Li\u347?ciaste winoro\u347?le zwiesza\u322?y si\u281? przypadkowymi p\u
281?tlami. D\u322?ugie brody mch\u243?w i po\u322?yskliwe warstwy szlamu wzbogac
a\u322?y faktur\u281? ciemnych pni. Na wodzie, wyspy obrzyd\u322?ej mierzwy i na
wp\u243?\u322? zatopione k\u322?ody wskazywa\u322?y, \u380?e nie ca\u322?e bagn
a s\u261? zatopione, lecz Jason bez najmniejszego k\u322?opotu zrozumia\u322?, d
laczego potrzebuj\u261? \u322?odzi.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wiesz, gdzie jeste\u347?my? - zapyta\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- My\u347?l\u281?, \u380?e wiem, gdzie powinna by\u263? nasza \u322?\u243?dka odpowiedzia\u322? Jasher.\par\pard\plain\hyphpar} {
By dotrze\u263? do brzegu, kluczyli mi\u281?dzy kilkoma poro\u347?ni\u281?tymi t
rzcin\u261? sadzawkami, gdzie pa\u322?ki stercza\u322?y niczym hot dogi na patyk
ach. W jednym miejscu mu\u322? okaza\u322? si\u281? tak g\u322?\u281?boki, \u380
?e prawie wla\u322? si\u281? Jasonowi g\u243?r\u261? do but\u243?w, zasysaj\u261
?c i chlupocz\u261?c przy ka\u380?dym kroku.\par\pard\plain\hyphpar} {
Kiedy dotarli do brzegu ponurego bagniska, okr\u261?\u380?yli mroczne wody, id\u
261?c jeszcze sto jard\u243?w. Potem Jasher zacz\u261?\u322? zrzuca\u263? gnij\u
261?ce li\u347?cie i pn\u261?cza z niskiego pag\u243?rka nad wod\u261?.\par\pard
\plain\hyphpar} {
- I prosz\u281? - powiedzia\u322?, gdy zerwa\u322? do\u347?\u263? zielska, \u380
?eby ods\u322?oni\u263? drewniany kad\u322?ub ma\u322?ej \u322?\u243?dki. - Pom\
u243?\u380?cie mi j\u261? oczy\u347?ci\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Wkr\u243?tce usun\u281?li ro\u347?linno\u347?\u263?. Wsp\u243?lnym wysi\u322?kie
m obr\u243?cili \u322?\u243?dk\u281?. D\u322?ugi na osiem st\u243?p w\u261?\u380
? rozwin\u261?\u322? si\u281?, wychyn\u261?\u322? spod obracanej \u322?odzi i \u
347?mign\u261?\u322? do wody poruszaj\u261?c si\u281? tak szybko, \u380?e dostrz
egli tylko czarn\u261? smug\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To by\u322?o niebezpieczne stworzenie - powiedzia\u322? Jasher, patrz\u261?c n
a faluj\u261?c\u261? wod\u281? w miejscu, w kt\u243?rym w\u261?\u380? przeci\u26
1?\u322? powierzchni\u281?. - Zauwa\u380?yli\u347?cie czerwone kropki za \u322?b
em?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ledwie zd\u261?\u380?y\u322?em zauwa\u380?y\u263? w\u281?\u380?a - odpowiedzia
\u322? Jason. - By\u322? naprawd\u281? szybki!\par\pard\plain\hyphpar} {
- To \u380?mija b\u322?otna. Wielka. Cieszcie si\u281?, \u380?e byli\u347?my na
l\u261?dzie. W wodzie atakuje wszystko. Jedno ukoszenie powoduje parali\u380?. K
ilka przynosi \u347?mier\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason zadr\u380?a\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nigdy dot\u261?d w\u281?\u380?e mnie nie przera\u380?a\u322?y - powiedzia\u322
?a Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {

- Nie martw si\u281? - pocieszy\u322? j\u261? Jason. - Tw\u243?j zapach b\u281?d


zie je odstrasza\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- O ile tw\u243?j wcze\u347?niej ich nie zabije - odgryz\u322?a si\u281?.\par\pa
rd\plain\hyphpar} {
Jasher obejrza\u322? \u322?\u243?dk\u281? od dzioba do rufy.\par\pard\plain\hyph
par} {
- Wygl\u261?da na szczeln\u261?. Przekonamy si\u281? tylko w jeden spos\u243?b.\
par\pard\plain\hyphpar} {
Zepchn\u281?li j\u261? z b\u322?otnistego brzegu na wod\u281?.\par\pard\plain\hy
phpar} {
- Wsiadajcie - poleci\u322? Jasher.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason i Rachel weszli do szerokiej, p\u322?ytkiej \u322?odzi.\par\pard\plain\hyp
hpar} {
- Przesu\u324?cie si\u281? w stron\u281? dzioba i siadajcie.\par\pard\plain\hyph
par} {
Pos\u322?uchali i Jasher wskoczy\u322? na ruf\u281?, a impet tego skoku odepchn\
u261?\u322? \u322?\u243?dk\u281? od brzegu.\par\pard\plain\hyphpar} {
Z trzema pasa\u380?erami p\u322?yn\u281?\u322?a mocno zanurzona, kraw\u281?d\u37
8? burty znajdowa\u322?a si\u281? raptem sze\u347?\u263? cali nad wod\u261?. Jas
her wsun\u261?\u322? pojedyncze, d\u322?ugie wios\u322?o w dulk\u281? przy rufie
i zacz\u261?\u322? wios\u322?owa\u263?, kieruj\u261?c ich w g\u322?\u261?b bagn
a.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Potrzebujesz pomocy? - zapyta\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie. Mog\u281? to robi\u263? ca\u322?y dzie\u324?. Lepiej, \u380?eby\u347?cie
wy dwoje zostali na dziobie. \u379?yje tu gatunek drapie\u380?nego szlamu, kt\u2
43?ry dryfuje na powierzchni wody. Strawi cia\u322?o a\u380? do ko\u347?ci. Wygl
\u261?dajcie go bacznie, \u380?ebym m\u243?g\u322? dopilnowa\u263?, by nie przyc
zepi\u322? si\u281? do \u322?odzi. Ma \u380?\u243?\u322?tozielony kolor i dryfuj
e ospale, dop\u243?ki nie wyczuje ofiary.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason wyprostowa\u322? si\u281? i zacz\u261?\u322? obserwowa\u263? wod\u281? prz
ed nimi. Po jednej stronie zobaczy\u322? grub\u261? \u380?ab\u281? przykucni\u28
1?t\u261? na k\u322?odzie. By\u322?a wi\u281?ksza od kr\u243?lika i nabrzmia\u32
2?a od brodawkowatych naro\u347?li.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ale wielka \u380?aba - zdumia\u322? si\u281? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jasher prychn\u261?\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Bywaj\u261? wi\u281?ksze? - zaniepokoi\u322?a si\u281? Rachel. - Wystarczaj\u2
61?co du\u380?e, \u380?eby polowa\u263? na ludzi, z tego co mi m\u243?wiono - sz
epn\u261?\u322? Jasher. - Nigdy nie zapu\u347?ci\u322?em si\u281? wystarczaj\u26
1?co daleko na bagna, \u380?eby tak\u261? zobaczy\u263?. Obserwujcie uwa\u380?ni
e. Powinni\u347?my jak najmniej rozmawia\u263?. Pewne stworzenia maj\u261? dosko
na\u322?y s\u322?uch. Lepiej, \u380?eby\u347?my przemkn\u281?li si\u281? nie zau
wa\u380?eni.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason skin\u261?\u322? g\u322?ow\u261?. Nie przestawa\u322? obserwowa\u263? wody
. Jedynymi d\u378?wi\u281?kami by\u322?o ciche chlupotanie \u322?odzi i \u322?ag
odne bzyczenie owad\u243?w. Jason dostrzeg\u322? wiele wi\u281?cej du\u380?ych \
u380?ab. Zobaczy\u322? te\u380? w\u281?\u380?a sun\u261?cego przez wod\u281?, zu
pe\u322?nie takiego jak b\u322?otna \u380?mija, i dostrzeg\u322? k\u261?tem oka
wielkiego w\u322?ochatego paj\u261?ka na pniu drzewa.\par\pard\plain\hyphpar} {
Insekt\u243?w nie brakowa\u322?o - by\u322?y tu wa\u380?ki, meszki, komary, nart
niki, \u380?uki o metalicznych zielonych i niebieskich pancerzach. Tak jak Jashe
r obieca\u322?, trzyma\u322?y si\u281? z dala od \u322?odzi.\par\pard\plain\hyph
par} {
Po jakim\u347? czasie Jason wypatrzy\u322? ameboidalny kszta\u322?t dryfuj\u261?
cy na wodzie przed nimi, wygl\u261?daj\u261?cy jak wielkie smarki.\par\pard\plai
n\hyphpar} {
- Widz\u281? jaki\u347? szlam - szepn\u261?\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jasher op\u322?yn\u261?\u322? go \u322?ukiem.\par\pard\plain\hyphpar} {
Kiedy zapad\u322?a noc, bagna poczernia\u322?y. Jasher znalaz\u322? podmok\u322?
\u261? wysepk\u281? i razem z Jasonem wytaszczy\u322? \u322?\u243?dk\u281? z wod
y.\par\pard\plain\hyphpar} {

- Noc jest straszna na bagnach - szepn\u261?\u322? Jasher. - A przynajmniej tak


s\u322?ysza\u322?em. Powiedziano mi, \u380?e najlepiej trzyma\u263? si\u281? z d
ala od wody i pozosta\u263? w \u322?odzi.\par\pard\plain\hyphpar} {
Basowy, rezonuj\u261?cy rechot, niemal jak wrzask, rozleg\u322? si\u281? gdzie\u
347? niedaleko za Jasonem. Ch\u322?opak z\u322?apa\u322? gwa\u322?townie powietr
ze i odwr\u243?ci\u322? si\u281? szybko, ale niczego nie wypatrzy\u322? w mroku.
Jasher uspokajaj\u261?co po\u322?o\u380?y\u322? mu r\u281?k\u281? na ramieniu.\
par\pard\plain\hyphpar} {
- To by\u322?a \u380?aba? - mrukn\u281?\u322?a Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
Na rechot wkr\u243?tce odpowiedzia\u322? drugi, w oddali. Wkr\u243?tce bagna o\u
380?y\u322?y spl\u261?tanymi ch\u243?rami basowego rechotu. Niekt\u243?re brzmia
\u322?y jak monstrualne bekni\u281?cia, inne niemal melodyjnie, a jeszcze inne p
ot\u281?\u380?nie i przera\u380?aj\u261?co.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jasher wszed\u322? mi\u281?dzy Rachel i Jasona, szepcz\u261?c:\par\pard\plain\hy
phpar} {
- S\u322?ysza\u322?em, \u380?e nocne odg\u322?osy na moczarach s\u261? niepokoj\
u261?ce. Nigdy w \u380?yciu nie wyobra\u380?a\u322?em sobie czego\u347? podobneg
o.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nigdy nie s\u261?dzi\u322?am, \u380?e przestrasz\u261? mnie \u380?aby - odpowi
edzia\u322?a szeptem Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Prze\u322?knijcie troch\u281? repelentu - zasugerowa\u322? Jasher.\par\pard\pl
ain\hyphpar} {
Jason i Rachel z wdzi\u281?czno\u347?ci\u261? prze\u322?kn\u281?li nieco \u380?e
lu.\par\pard\plain\hyphpar} {
Wkr\u243?tce zapad\u322?a ciemno\u347?\u263? jak w trzewiach jaskini. Jason odkr
y\u322?, \u380?e otwieranie i zamykanie oczu niczego nie zmienia.\par\pard\plain
\hyphpar} {
Do \u380?abiego ch\u243?ru do\u322?\u261?czy\u322?y nowe d\u378?wi\u281?ki. Wyso
kie piski zacz\u281?\u322?y rozbrzmiewa\u263? \u347?wiergotem, d\u322?ugimi, dr\
u380?\u261?cymi nutami. Niskie j\u281?ki, niczym zawodzenie olbrzymich rog\u243?
w, unosi\u322?y si\u281? nad bagnami z oddali, jakby jaka\u347? ogromna istota z
awodzi\u322?a \u380?a\u322?o\u347?nie. Nag\u322?e klikanie jakby kastaniet\u243?
w, czasem niepokoj\u261?co blisko doda\u322?o zdumiewaj\u261?cy rytm do kakofoni
i. Wzgl\u281?dna cisza dnia posz\u322?a w ca\u322?kowite zapomnienie.\par\pard\p
lain\hyphpar} {
- Spr\u243?bujcie zasn\u261?\u263? - szepn\u261?\u322? do\u347?\u263? g\u322?o\u
347?no Jasher ponad narastaj\u261?c\u261? wrzaw\u261?. - Ja b\u281?d\u281? czuwa
\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason musia\u322? si\u281? zwin\u261?\u263?, \u380?eby zmie\u347?ci\u263? si\u28
1? w \u322?\u243?dce, i nie m\u243?g\u322? si\u281? wygodnie u\u322?o\u380?y\u26
3?. Rozmy\u347?la\u322? gor\u261?czkowo w ciemno\u347?ci, wyobra\u380?aj\u261?c
sobie przebieg\u322?e w\u281?\u380?e podkradaj\u261?ce si\u281? do \u322?odzi al
bo metodyczne masy szlamu przelewaj\u261?ce si\u281? przez burt\u281?, bezmy\u34
7?lne w swoim pragnieniu ciep\u322?ego cia\u322?a. Koszmarny zgie\u322?k bagien
nie ust\u281?powa\u322?. Dziwne sny przenikn\u281?\u322?y do g\u322?owy niespoko
jnie \u347?pi\u261?cego Jasona.\par\pard\plain\hyphpar} {
{\qc
* * *\par\pard\plain\hyphpar}\par\pard\plain\hyphpar} {
Kiedy si\u281? obudzi\u322?, zn\u243?w panowa\u322?a cisza. I znowu widzia\u322?
, chocia\u380? \u347?wiat\u322?o by\u322?o przy\u263?mione.\par\pard\plain\hyphp
ar} {
- Dzie\u324? dobry - powiedzia\u322? Jasher chrapliwym, cichym g\u322?osem. - Po
\u347?pieszmy si\u281? dzisiaj. Nie marzy mi si\u281? wiele takich nocy jak ta m
iniona.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Z twoim gard\u322?em wszystko dobrze? - zapyta\u322? Jason.\par\pard\plain\hyp
hpar} {
- Jest troch\u281? obola\u322?e.\par\pard\plain\hyphpar} {
Rachel poda\u322?a Jasonowi kanapk\u281? z zapchaj brzucha i suszonego mi\u281?s
a. Zastanawia\u322? si\u281?, jak d\u322?ugo tamtych dwoje nie mog\u322?o zasn\u
261?\u263?. Odkry\u322?, \u380?e z trudem mo\u380?e prze\u380?u\u263? kanapk\u28

1?, ale g\u322?\u243?d sprawi\u322?, \u380?e smakowa\u322?a wy\u347?mienicie.\pa


r\pard\plain\hyphpar} {
Wsta\u322? i ledwie zdo\u322?a\u322? si\u281? przeci\u261?gn\u261?\u263?, takie
mia\u322? skurcze w karku i plecach. Zauwa\u380?y\u322? kilka martwych w\u281?\u
380?y na wysepce obok \u322?odzi, z g\u322?owami zmia\u380?d\u380?onymi lub odci
\u281?tymi.\par\pard\plain\hyphpar} {
- By\u322?y tutaj wcze\u347?niej? - zapyta\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mia\u322?em pracowit\u261? noc - odpowiedzia\u322? Jasher.\par\pard\plain\hyph
par} {
Jason przykl\u281?kn\u261?\u322? na dziobie, przygl\u261?daj\u261?c si\u281? m\u
281?tnym wodom i szukaj\u261?c oznak niebezpiecze\u324?stwa.\par\pard\plain\hyph
par} {
Jasher fachowo pos\u322?u\u380?y\u322? si\u281? wios\u322?em, \u380?eby przeprow
adzi\u263? ich przez labirynt b\u322?otnistych wysepek, spl\u261?tanych powa\u32
2?\u243?w i \u347?liskich mas szlamu. P\u243?\u378?nym popo\u322?udniem znale\u3
78?li pozbawione drzew jezioro. Po\u347?rodku znajdowa\u322?a si\u281? d\u322?ug
a, b\u322?otnista wyspa, wi\u281?ksza od wszystkich, jakie do tej pory widzieli
na bagnie. Na jej jednym ko\u324?cu wznosi\u322?o si\u281? drzewo ogromne pod wz
gl\u281?dem zar\u243?wno wysoko\u347?ci, jak i obwodu - drzewny drapacz chmur, p
rzy\u263?miewaj\u261?cy wszystkie inne drzewa w zasi\u281?gu wzroku. Jego pot\u2
81?\u380?ne konary - same \u347?rednicy pni mniejszych drzew - rozk\u322?ada\u32
2?y si\u281? wachlarzem na setki st\u243?p, ocieniaj\u261?c ca\u322?e jezioro.\p
ar\pard\plain\hyphpar} {
Na czarnym b\u322?ocie w pobli\u380?u brzegu wyspy przykucn\u281?\u322?a ropucha
wielko\u347?ci konia, oty\u322?e stworzenie oszpecone przez pot\u281?\u380?ne b
rodawki i z koron\u261? ostrych rog\u243?w. Unios\u322?a ci\u281?\u380?ki \u322?
eb, rozdymaj\u261?c wilgotne nozdrza, kiedy \u322?\u243?dka wyp\u322?yn\u281?\u3
22?a na jezioro.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jeste\u347?my na miejscu - szepn\u261?\u322? Jasher. - Wieszczka mieszka w tym
kr\u243?lu bagien. - Wskaza\u322? drzewo.\par\pard\plain\hyphpar} {
Kiedy zbli\u380?yli si\u281? do wyspy, ropucha wyprostowa\u322?a si\u281?, ods\u
322?aniaj\u261?c p\u322?askie, blade podbrzusze. Reszta jej \u347?luzowatej sk\u
243?ry by\u322?a ciemnoszara i zielona. \u379?aba wydawa\u322?a z siebie niski,
bucz\u261?cy odg\u322?os.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mo\u380?esz si\u281? zaj\u261?\u263? wios\u322?em? - zapyta\u322? Jasher. - My
\u347?l\u281?, \u380?e ta \u380?aba rzuca nam wyzwanie.\par\pard\plain\hyphpar}
{
Jason zamieni\u322? si\u281? miejscami z Jasherem, kt\u243?ry przeni\u243?s\u322
? si\u281? na dzi\u243?b z mieczem w r\u281?ku. Nieporadne wios\u322?owanie Jaso
na sprawi\u322?o, \u380?e \u322?\u243?dka zakr\u281?ci\u322?a w prawo, potem, pr
\u243?buj\u261?c wyr\u243?wna\u263? kurs, posz\u322?a za daleko w lewo i wreszci
e zygzakiem podp\u322?yn\u281?\u322?a do b\u322?otnistego brzegu.\par\pard\plain
\hyphpar} {
Zerkaj\u261?c ponad ramieniem, Jason zauwa\u380?y\u322?, \u380?e Rachel wyci\u26
1?gn\u281?\u322?a aparat. Pstrykn\u281?\u322?a kilka zdj\u281?\u263? Jasherowi z
bli\u380?aj\u261?cemu si\u281? do \u380?aby.\par\pard\plain\hyphpar} {
Kiedy \u322?\u243?dka zatrzyma\u322?a si\u281? na brzegu, Jasher skoczy\u322? do
przodu, w b\u322?oto. Ci\u281?\u380?ka \u380?aba poruszy\u322?a si\u281?, wydaj
\u261?c z siebie straszliwy ryk - gard\u322?owy, niewiarygodne basowy i g\u322?o
\u347?ny. Jason si\u281? wzdrygn\u261?\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jasher podchodzi\u322? powoli i spokojnie, zachodz\u261?c ropuch\u281? z boku i
trzymaj\u261?c miecz pionowo w obu d\u322?oniach. Monstrualna \u380?aba zrobi\u3
22?a kilka ma\u322?ych skok\u243?w do przodu, zatrzymuj\u261?c si\u281? pi\u281?
\u263? jard\u243?w przed Jasherem. Nagle, d\u322?ugi r\u243?\u380?owy j\u281?zyk
b\u322?yskawicznie wystrzeli\u322? z jej paszczy niczym diabe\u322? z pude\u322
?ka i owin\u261?\u322? si\u281? wok\u243?\u322? talii Jashera.\par\pard\plain\hy
phpar} {
Miecz rozb\u322?ysn\u261?\u322?, obcinaj\u261?c ponad trzy stopy muskularnego oz
ora. Reszta j\u281?zyka cofn\u281?\u322?a si\u281?, a z jego ko\u324?ca bluzn\u2
81?\u322?a krew. Obci\u281?ty j\u281?zyk przywar\u322? do talii Jashera, owijaj\

u261?c si\u281? wok\u243?\u322? niej niczym groteskowy pas.\par\pard\plain\hyphp


ar} {
Ropucha rykn\u281?\u322?a gro\u378?nie, ohydne cielsko zadygota\u322?o, ciemny s
yrop bluzn\u261?\u322? z szerokich ust. Przykucn\u281?\u322?a nisko, a jej sk\u2
43?ra przybra\u322?a ciemniejszy odcie\u324? dopasowany do otaczaj\u261?cego j\u
261? b\u322?ota. P\u322?az odepchn\u261?\u322? si\u281? tylnymi nogami i w ogrom
nym susie przefrun\u261?\u322? fantastycznym \u322?ukiem wysoko nad g\u322?ow\u2
61? Jashera poza zasi\u281?giem jego tn\u261?cego miecza.\par\pard\plain\hyphpar
} {
Zwierz\u281? wyl\u261?dowa\u322?o ci\u281?\u380?ko w pobli\u380?u \u322?odzi i z
e\u347?lizgn\u281?\u322?o si\u281? po b\u322?ocie, uderzaj\u261?c w burt\u281? i
spychaj\u261?c gwa\u322?townie \u322?\u243?dk\u281? na wod\u281?. Nag\u322?y ru
ch sprawi\u322?, \u380?e Jason wypad\u322? do wody. Rachel krzykn\u281?\u322?a.
Jason wymachiwa\u322? r\u281?kami, \u380?eby utrzyma\u263? g\u322?ow\u281? nad p
owierzchni\u261? letniej wody. P\u322?aszcz, ubrania i buty obci\u261?\u380?a\u3
22?y go, pogr\u261?\u380?aj\u261?c g\u322?\u281?biej w wodzie.\par\pard\plain\hy
phpar} {
Co\u347? g\u322?adkiego, muskularnego i jakby elastycznego owin\u281?\u322?o mu
si\u281? wok\u243?\u322? r\u281?ki i szarpn\u281?\u322?o nim w stron\u281? rozwa
rtej paszczy pe\u322?nej ostrych jak brzytwy z\u281?bisk. Czarna ciecz tryska\u3
22?a z rannego j\u281?zora. R\u243?wnie szybko jak chwyci\u322?, j\u281?zor go p
u\u347?ci\u322? i Jason wyl\u261?dowa\u322? brzuchem w szlamie na brzegu, z noga
mi nadal w wodzie.\par\pard\plain\hyphpar} {
Podni\u243?s\u322? wzrok i zobaczy\u322?, \u380?e Jasher siecze zaciekle grzbiet
\u380?aby. Ogromny p\u322?az odwr\u243?ci\u322? si\u281? do napastnika. Pot\u28
1?\u380?nym ciosem miecza Jasher roz\u322?upa\u322? rogaty \u322?eb. Potem wepch
n\u261?\u322? ostrze po r\u281?koje\u347?\u263? w gard\u322?o \u380?aby i wyrwa\
u322?, zostawiaj\u261?c ziej\u261?c\u261? ran\u281?. Stw\u243?r szarpn\u261?\u32
2? si\u281? spazmatycznie i pad\u322? na plecy w b\u322?ocie, a tylne nogi zadyg
ota\u322?y.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Rachel - wydysza\u322? Jason, podnosz\u261?c si\u281?.\par\pard\plain\hyphpar}
{
Ma\u322?a \u322?\u243?dka podryfowa\u322?a od brzegu, obracaj\u261?c si\u281? po
woli. Rachel z\u322?apa\u322?a wios\u322?o i zacz\u281?\u322?a wios\u322?owa\u26
3? z powrotem.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason i Jasher wyci\u261?gn\u281?li \u322?\u243?d\u378? daleko na brzeg. Jason z
anurzy\u322? si\u281? w wodzie, \u380?eby zmy\u263? wi\u281?kszo\u347?\u263? bru
du z przemoczonych ubra\u324?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nigdy dot\u261?d nie widzia\u322?am \u380?aby z z\u281?bami - szepn\u281?\u322
?a Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ani ja - doda\u322? cicho Jasher. - Mamy w po\u322?owie za sob\u261? nasz\u261
? przygod\u281? na bagnach. We wn\u281?trzu tego drzewa powinni\u347?cie odnale\
u378?\u263? Wieszczk\u281?. Mo\u380?ecie si\u281? zastanowi\u263?, czy lepiej ni
e wchodzi\u263? tam pojedynczo. Galloran ostrzeg\u322? mnie kiedy\u347?, \u380?e
to drzewo p\u322?ata figle umys\u322?owi.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Moja kolej - powiedzia\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ty nie wchodzisz? - zapyta\u322?a Jashera Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zostan\u281? na warcie, b\u281?d\u281? broni\u322? \u322?\u243?dki. Bez niej b
yliby\u347?my zgubieni. To wy zbieracie sylaby. Id\u378?cie szybko.\par\pard\pla
in\hyphpar} {
- Czy Wieszczka jest niebezpieczna? - zapyta\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar
} {
- Pytanie brzmi: \u8222?Jak bardzo?\u8221? - odpar\u322? Jasher. - Nie jestem pe
wien. Jednak zna sylab\u281? i powinna wam pom\u243?c, je\u347?li przekonacie j\
u261? o szczero\u347?ci swoich zamiar\u243?w.\par\pard\plain\hyphpar} {
D\u322?uga, w\u261?ska wyspa rozszerza\u322?a si\u281? wok\u243?\u322? drzewa. K
iedy Jason dowlek\u322? si\u281? bli\u380?ej drzewa, zauwa\u380?y\u322? kilka cz
arnych b\u322?otnych \u380?mij le\u380?\u261?cych na brzegu po jego lewej stroni
e. Rachel wzi\u281?\u322?a go za r\u281?k\u281? i tak \u347?cisn\u281?\u322?a, \
u380?e krew mu nie dop\u322?ywa\u322?a do palc\u243?w. Obserwowali w\u281?\u380?

e bacznie, dop\u243?ki ich nie min\u281?li.\par\pard\plain\hyphpar} {


U podn\u243?\u380?a olbrzymiego drzewa Jason ujrza\u322? k\u281?p\u281? kulistyc
h grzyb\u243?w, z kt\u243?rych ka\u380?dy mia\u322? ma\u322?\u261? dziurk\u281?
na czubku. Z bliska zdumia\u322?a go \u347?rednica pnia. Ocenia\u322?, \u380?e p
otrzeba by ze trzydziestu ludzi, \u380?eby obj\u281?li, drzewo trzymaj\u261?c si
\u281? za r\u281?ce. A mo\u380?e wi\u281?cej.\par\pard\plain\hyphpar} {
Nie zauwa\u380?yli otworu w pniu, wi\u281?c zacz\u281?li je obchodzi\u263?. Wilg
otny grunt by\u322? tu pewniejszy ni\u380? gdziekolwiek do tej pory na bagnach.\
par\pard\plain\hyphpar} {
Jason potar\u322? oczy. Nagle zacz\u281?\u322?y go szczypa\u263? i poczu\u322? s
enno\u347?\u263?. Przystan\u261?\u322? na chwil\u281?. Co on tu robi? Ach, no ta
k, szuka wej\u347?cia do drzewa. Znowu zacz\u261?\u322? je obchodzi\u263?. W prz
eciwleg\u322?ym miejscu zauwa\u380?y\u322? w\u261?sk\u261? szczelin\u281?, wysta
rczaj\u261?co wysok\u261?, \u380?eby m\u243?g\u322? wej\u347?\u263?, nie kucaj\u
261?c.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Poczekaj tutaj - szepn\u261?\u322? do Rachel. - Zawo\u322?am ci\u281?, gdybym
ci\u281? potrzebowa\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Je\u347?li poka\u380?\u261? si\u281? w\u281?\u380?e albo \u380?aby, to nie b\u
281?d\u281? czeka\u322?a - szepn\u281?\u322?a w odpowiedzi. - Uwa\u380?aj na sie
bie.\par\pard\plain\hyphpar} {
Odsun\u281?\u322?a si\u281? na kilka krok\u243?w od ziej\u261?cej szczeliny.\par
\pard\plain\hyphpar} {
Jason si\u281? zawaha\u322?. Kto wie, co czeka\u322?o w \u347?rodku. Wyj\u261?\u
322? sztylet z przemoczonego p\u322?aszcza. Dlaczego mia\u322? przemoczony p\u32
2?aszcz? Nie m\u243?g\u322? sobie przypomnie\u263?. Za to wiedzia\u322?, \u380?e
musi wej\u347?\u263? do drzewa. Dlaczego? Szuka\u322? tam schronienia? Nie. Pot
rzebowa\u322? sylaby S\u322?owa. Uderzy\u322? si\u281? w policzek i potrz\u261?s
n\u261?\u322? g\u322?ow\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Ostro\u380?nie wsun\u261?\u322? si\u281? do szczeliny i wszed\u322? w korytarz,
kt\u243?ry, zakr\u281?caj\u261?c, prowadzi\u322? w g\u322?\u261?b kolosalnego dr
zewa.\par\pard\plain\hyphpar} {\par\pard\hyphpar }{\page }
{\line }
{\s1 \afs32
{\qc
Rozdzia\u322? 19
{\line }
Wieszczka\par\pard\plain\hyphpar}\par\pard\plain\hyphpar} {
Zanim Jason wynurzy\u322? si\u281? z g\u322?\u281?bokiej szczeliny i wszed\u322?
do rozleg\u322?ej dziury wewn\u261?trz drzewa, by\u322? ju\u380? ca\u322?kowici
e skonsternowany. \u346?liczna m\u322?oda dziewczyna maj\u261?ca kilkana\u347?ci
e lat siedzia\u322?a w drewnianym bujanym fotelu i patrzy\u322?a na niego zdumio
na. Na ziemi le\u380?a\u322? kolorowy chodniczek, a pod \u347?cian\u261? sta\u32
2?y dwa rega\u322?y ob\u322?adowane ksi\u261?\u380?kami. \u346?wiat\u322?o pada\
u322?o z ma\u322?ego kryszta\u322?u umieszczonego na p\u243?\u322?ce.\par\pard\p
lain\hyphpar} {
Jason spojrza\u322? w g\u243?r\u281?. Dziura ci\u261?gn\u281?\u322?a si\u281? wy
soko w g\u243?r\u281?, gin\u261?c w mroku. Dlaczego znajdowa\u322? si\u281? w dr
zewie? I dlaczego trzyma\u322? n\u243?\u380?? Po\u347?piesznie go schowa\u322?.\
par\pard\plain\hyphpar} {
- Kim jeste\u347?, przybyszu? - zapyta\u322?a dziewczyna, wstaj\u261?c, a w jej
mi\u322?ym g\u322?osie pobrzmiewa\u322?a ukryta obawa.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jestem\u8230? jestem\u8230? Nie bardzo wiem, kim jestem.\par\pard\plain\hyphpa
r} {
U\u347?miechn\u281?\u322?a si\u281?. Ubranie mia\u322?a proste, ale jej \u347?wi
e\u380?a, m\u322?oda uroda by\u322?a ca\u322?kowicie rozbrajaj\u261?ca. By\u322?
a wysoka, smuk\u322?a i mia\u322?a pi\u281?kne rysy twarzy. Jej jasne brwi unios
\u322?y si\u281? delikatnie ponad uderzaj\u261?co pi\u281?knymi oczami w kolorze
g\u322?\u281?bokiej zieleni. Sk\u243?r\u281? mia\u322?a nieskaziteln\u261? i ja
sn\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie pami\u281?tasz - powiedzia\u322?a.\par\pard\plain\hyphpar} {

Jason skrzywi\u322? si\u281?, pocieraj\u261?c czo\u322?o. Mia\u322? uporczywe wr


a\u380?enie, \u380?e kim\u347? jest. Odpowied\u378? wydawa\u322?a si\u281? tu\u3
80? poza zasi\u281?giem. Spojrza\u322? na zab\u322?ocone buty, zastanawiaj\u261?
c si\u281?, czy zawieraj\u261? jak\u261?\u347? wskaz\u243?wk\u281?. Ubrania mia\
u322? mokre. Co\u347? cuchn\u281?\u322?o jak zje\u322?cza\u322?e \u322?ajno. Bad
awcze poci\u261?gni\u281?cie nosem wskaza\u322?o, \u380?e to on sam. Pr\u243?bow
a\u322? wyobrazi\u263? sobie w\u322?asn\u261? twarz, ale mu si\u281? nie uda\u32
2?o.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Naprawd\u281? nie pami\u281?tam.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Niewa\u380?ne - odpowiedzia\u322?a beztrosko dziewczyna. - Jestem Corinne.\par
\pard\plain\hyphpar} {
- Przepraszam za m\u243?j zapach. Nie wiem, czemu tak cuchn\u281?.\par\pard\plai
n\hyphpar} {
- Nie ma powodu przeprasza\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Gdzie jestem?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wewn\u261?trz drzewa.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason spojrza\u322? na pi\u281?kn\u261? gospodyni\u281?, pr\u243?buj\u261?c pows
trzyma\u263? si\u281? przed niegrzecznym gapieniem si\u281?.\par\pard\plain\hyph
par} {
- A dlaczego tu jestem?\par\pard\plain\hyphpar} {
- S\u261?dz\u261?c po no\u380?u, kt\u243?ry schowa\u322?e\u347?, pewnie szukasz
S\u322?owa. Rozpoznaj\u281? god\u322?o na r\u281?koje\u347?ci.\par\pard\plain\hy
phpar} {
Jason wyci\u261?gn\u261?\u322? sztylet i pokaza\u322? go dziewczynie. - Przepras
zam za to. Nie bardzo wiem, co sobie my\u347?la\u322?em. O jakim s\u322?owie m\u
243?wisz? - S\u322?owie, kt\u243?re mo\u380?e zniszczy\u263? z\u322?\u261? osob\
u281?. Pewnie tego nie pami\u281?tasz. Jason zagryz\u322? doln\u261? warg\u281?,
zerkaj\u261?c pod nogi i pr\u243?buj\u261?c si\u322?\u261? woli zmusi\u263? wsp
omnienia do wynurzenia si\u281?. Co si\u281? z nim dzia\u322?o?\par\pard\plain\h
yphpar} {
- Martwisz si\u281? czym\u347? - zauwa\u380?y\u322?a Corinne.\par\pard\plain\hyp
hpar} {
Jason podni\u243?s\u322? wzrok.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To frustruj\u261?ce. Mam bez ma\u322?a pewno\u347?\u263?, \u380?e kim\u347? je
stem, ale niczego nie pami\u281?tam. Dosta\u322?em amnezji? Powinienem ci\u281?
zna\u263??\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nigdy si\u281? nie spotkali\u347?my. - Corinne wzi\u281?\u322?a go za r\u281?k
\u281? i poprowadzi\u322?a, \u380?eby usiad\u322? na drugim bujanym fotelu obok
niej. - Jeste\u347? g\u322?odny?\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason si\u281? zastanowi\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Tak.\par\pard\plain\hyphpar} {
Podesz\u322?a do fragmentu \u347?ciany pokrytego krusz\u261?cym si\u281? bia\u32
2?ym serem, od\u322?ama\u322?a gar\u347?\u263?, po\u322?o\u380?y\u322?a na drewn
ianym talerzu i poda\u322?a Jasonowi. Potem podesz\u322?a do drewnianego kurka w
ystaj\u261?cego z innej cz\u281?\u347?ci \u347?ciany, odkr\u281?ci\u322?a go i n
ape\u322?ni\u322?a drewniany kubek. Poda\u322?a go Jasonowi. W \u347?rodku znajd
owa\u322? si\u281? ciemnobr\u261?zowy syrop.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason odkry\u322?, \u380?e ser ma wyrazisty, ostry smak. Soki drzewne by\u322?y
s\u322?odkawe i niezwykle bogate w smaku.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dzi\u281?kuj\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ca\u322?a przyjemno\u347?\u263? po mojej stronie - odpar\u322?a Corinne. - Rza
dko mam towarzystwo.\par\pard\plain\hyphpar} {
- A przecie\u380? jeste\u347? taka \u347?liczna - odpowiedzia\u322? Jason, zaska
kuj\u261?c samego siebie szczero\u347?ci\u261? wypowiedzi. Przez chwil\u281? zas
tanawia\u322? si\u281?, czy nie ma uszkodzonego m\u243?zgu.\par\pard\plain\hyphp
ar} {
Dziewczyna odwr\u243?ci\u322?a wzrok.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Tak uwa\u380?asz?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zdecydowanie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dzi\u281?kuj\u281?. - Jej policzki nabra\u322?y nieco koloru. - Pozw\u243?l, \

u380?e podam ci jeszcze co\u347? do picia.\par\pard\plain\hyphpar} {


Zanurzy\u322?a kolejny kubek w g\u322?\u281?bokiej misie pod \u347?cian\u261? i
przynios\u322?a mu wod\u281?. Jason wypi\u322? duszkiem. Rozejrza\u322? si\u281?
. K\u281?py kulistych grzyb\u243?w przywar\u322?y do \u347?cian drzewa, a ka\u38
0?dy mia\u322? male\u324?ki otw\u243?r na czubku. Im wy\u380?ej, tym g\u281?\u34
7?ciej ros\u322?y, r\u243?\u380?ni\u261?c si\u281? wielko\u347?ci\u261? - od pi\
u322?eczki golfowej do pi\u322?ek od softballu. Zauwa\u380?y\u322? te\u380? wiel
k\u261? skrzyni\u281? z \u380?elaznymi okuciami w k\u261?cie pomieszczenia.\par\
pard\plain\hyphpar} {
- Musz\u281? przeprowadzi\u263? pr\u243?b\u281? - powiedzia\u322?a mu Corinne. To powinno pom\u243?c ci przypomnie\u263? sobie, dlaczego si\u281? tu zjawi\u32
2?e\u347?. Masz co\u347? przeciwko temu, \u380?ebym wsun\u281?\u322?a ci to na g
\u322?ow\u281??\par\pard\plain\hyphpar} {
Wyj\u281?\u322?a gar\u347?\u263? czarnego zwiewnego materia\u322?u.\par\pard\pla
in\hyphpar} {
- Nie stanie mi si\u281? krzywda? - upewni\u322? si\u281? Jason.\par\pard\plain\
hyphpar} {
- Nie. To mo\u380?e pom\u243?c ci odzyska\u263? pami\u281?\u263?.\par\pard\plain
\hyphpar} {
- W takim razie \u347?mia\u322?o.\par\pard\plain\hyphpar} {
Na\u322?o\u380?y\u322?a mu na g\u322?ow\u281? czarn\u261? delikatn\u261? siatecz
k\u281?. Materia\u322? przywar\u322? dok\u322?adnie, sprawiaj\u261?c, \u380?e mu
sia\u322? bardziej si\u281? wysili\u263?, \u380?eby wci\u261?gn\u261?\u263? powi
etrze. Prawie nic nie widzia\u322?. My\u347?lami powr\u243?ci\u322? do swojej ta
jemniczej to\u380?samo\u347?ci. I nagle sobie przypomnia\u322?.\par\pard\plain\h
yphpar} {
- Jestem Jason! - wykrzykn\u261?\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dlaczego zjawi\u322?e\u347? si\u281? tutaj? - rozleg\u322? si\u281? za jego pl
ecami kobiecy g\u322?os. Jason poczu\u322? n\u243?\u380? na gardle. - Nie ruszaj
si\u281? i tylko odpowiadaj.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason si\u281? zdumia\u322?. Dlaczego siedzi w fotelu? Co ma na g\u322?owie? Ost
atnie, co pami\u281?ta\u322?, to wej\u347?cie do drzewa. W jednej chwili wchodzi
\u322? do szczeliny, a w nast\u281?pnej siedzia\u322? w fotelu z czym\u347? na g
\u322?owie i no\u380?em na gardle.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Szukam informacji na temat S\u322?owa, kt\u243?re mo\u380?e zniszczy\u263? Mal
dora.\par\pard\plain\hyphpar} {
Mia\u322? nadziej\u281?, \u380?e to w\u322?a\u347?nie chcia\u322?a us\u322?ysze\
u263? osoba trzymaj\u261?ca n\u243?\u380?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Kto ci\u281? przys\u322?a\u322??\par\pard\plain\hyphpar} {
- Galloran.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dlaczego Galloran sam nie przyszed\u322??\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jest niewidomy. - Jason us\u322?ysza\u322? zduszony okrzyk. - Zawi\u243?d\u322
?, nie dope\u322?ni\u322? misji i przekaza\u322? j\u261? mnie.\par\pard\plain\hy
phpar} {
- Dobrze. - Kto\u347? \u347?ci\u261?gn\u261?\u322? mu siateczk\u281? z g\u322?ow
y.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason podni\u243?s\u322? wzrok, mrugaj\u261?c i skonsternowany spojrza\u322? na
m\u322?od\u261? kobiet\u281?. Nagle j\u261? rozpozna\u322?. Ale\u380? oczywi\u34
7?cie, to by\u322?a Corinne.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dlaczego zdj\u281?\u322?a\u347? to tak szybko? - zapyta\u322?.\par\pard\plain\
hyphpar} {
- Uzna\u322?am, \u380?e masz prawo tu by\u263? - odpowiedzia\u322?a.\par\pard\pl
ain\hyphpar} {
Jason zastanowi\u322? si\u281? nad tym. Mia\u322? kaptur na g\u322?owie tylko kr
\u243?tk\u261? chwil\u281?. Nie zd\u261?\u380?yli odezwa\u263? si\u281? do siebi
e s\u322?owem. Nadal nie pami\u281?ta\u322?, kim jest i dlaczego si\u281? tu zja
wi\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- D\u322?ugo tu mieszkasz? - zapyta\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ca\u322?e \u380?ycie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Tu si\u281? urodzi\u322?a\u347??\par\pard\plain\hyphpar} {

Wzruszy\u322?a ramionami. - Moje wczesne dzieci\u324?stwo spowija mg\u322?a. Dor


asta\u322?am tutaj. Usiad\u322?a na drugim fotelu bujanym. - Czy to wioska drzew
? - zastanawia\u322? si\u281? Jason. - Nie. To drzewo ro\u347?nie w otoczeniu \u
347?miertelnie niebezpiecznych bagien. Ale tu nic nam nie grozi.\par\pard\plain\
hyphpar} {
- Dlaczego?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Widzisz te purchawki na \u347?cianach?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Pewnie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Tworz\u261? atmosfer\u281?, kt\u243?ra odstrasza wszelkie stworzenia. Z wyj\u2
61?tkiem ludzi. Tutejsza atmosfera blokuje wspomnienia wszystkich, kt\u243?rzy t
u wchodz\u261?, ujawniaj\u261?c inn\u261? cz\u281?\u347?\u263? ich umys\u322?u.\
par\pard\plain\hyphpar} {
- Czyli, kiedy wyjd\u281?, przypomn\u281? sobie, kim jestem - powiedzia\u322? Ja
son, z ulg\u261? i fascynacj\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- I zapomnisz o wszystkim, co si\u281? tu wydarzy\u322?o. Gdybym ja wysz\u322?a,
straci\u322?abym swoj\u261? to\u380?samo\u347?\u263?, tak jak ty przy wej\u347?
ciu. - Sprawia\u322?a wra\u380?enie smutnej.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jeste\u347? tu wi\u281?\u378?niem?\par\pard\plain\hyphpar} {
- W pewnym sensie. Gdybym odesz\u322?a, porzuci\u322?abym wszystkie wspomnienia
na temat matki i jej misji. Ledwie bym zna\u322?a sam\u261? siebie. Musz\u281? p
ozosta\u263?, \u380?eby zachowa\u263? to, co wiem na temat S\u322?owa. To jedyny
spos\u243?b, \u380?eby powstrzyma\u263? bardzo z\u322?ego cz\u322?owieka.\par\p
ard\plain\hyphpar} {
- Wielu ludzi zjawia si\u281? tu po informacje?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jeden cz\u322?owiek odwiedza\u322? nas wiele razy, kiedy by\u322?am m\u322?ods
za. Galloran. Znasz go, tylko go nie pami\u281?tasz. Na twoim sztylecie znajduje
si\u281? jego god\u322?o.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Gdzie jest twoja matka?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zmar\u322?a jaki\u347? czas temu. To si\u281? sta\u322?o nagle.\par\pard\plain
\hyphpar} {
Jason rozejrza\u322? si\u281?, nie widz\u261?c nigdzie szcz\u261?tk\u243?w. Post
anowi\u322? nie pyta\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Opowiedz mi o S\u322?owie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Znam tylko sz\u243?st\u261? sylab\u281?, \u8222?puse\u8221?. Jednak przechowuj
\u281? jeszcze jedn\u261? wa\u380?n\u261? informacj\u281?. Galloran powiedzia\u3
22? mojej matce, \u380?e najtrudniej znale\u378?\u263? drug\u261? sylab\u281?. W
i\u281?c na wypadek, gdyby mu si\u281? nie powiod\u322?o, pozwoli\u322? sobie na
oszustwo, \u380?eby pom\u243?c przysz\u322?ym szukaj\u261?cym. Druga sylaba zos
ta\u322?a wytatuowana na \u322?opatce cz\u322?owieka imieniem Kimp. Litery s\u26
1? drobniutkie i napisane jedna pod drug\u261?. Najwyra\u378?niej na jego ciele
znajduje si\u281? wiele tatua\u380?y.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason zagapi\u322? si\u281? na Corinne.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Znasz tylko jedn\u261? sylab\u281? jakiego\u347? s\u322?owa i masz informacj\u
281? na temat drugiej? - To magiczne s\u322?owo - broni\u322?a si\u281?. - Przyp
omnisz sobie, jakie jest wa\u380?ne, kiedy ju\u380? wyjdziesz. Zaufaj mi. Jestem
pewna, \u380?e przyszed\u322?e\u347? tu, \u380?eby si\u281? tego dowiedzie\u263
?, chocia\u380? teraz wydaje ci si\u281? to czystym absurdem.\par\pard\plain\hyp
hpar} {
Jason widzia\u322?, \u380?e si\u281? zdenerwowa\u322?a. Owo S\u322?owo i zadanie
przechowania sz\u243?stej sylaby najwyra\u378?niej du\u380?o dla niej znaczy\u3
22?y.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Na pewno masz racj\u281?. Ale czekaj, jak st\u261?d wyjd\u281?, zapomn\u281? w
szystko, co mi powiedzia\u322?a\u347?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Skin\u281?\u322?a g\u322?ow\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wi\u281?c mo\u380?e powinienem to zapisa\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie wolno mi niczego z tego zapisywa\u263?. Ani tobie. To stanowi haniebn\u261
? zbrodni\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason zmarszczy\u322? czo\u322?o.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ale powiedzia\u322?a\u347?, \u380?e Galloran zapisa\u322? sylab\u281?.\par\par
d\plain\hyphpar} {

- I ogromnie przy tym ryzykowa\u322?. Tego, co uczyni\u322?, nie da si\u281? ju\


u380? cofn\u261?\u263?. Gdyby dowiedziano si\u281? o jego czynie, wszystko by\u3
22?oby stracone.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Przepraszam, ale w tej chwili to nie ma dla mnie najmniejszego sensu. Co powin
ienem zrobi\u263??\par\pard\plain\hyphpar} {
- We\u378? ze sob\u261? par\u281? purchawek. Ich wydzielina pozwoli ci przypomni
e\u263? sobie nasz\u261? rozmow\u281?. A je\u347?li wszystko inne zawiedzie, na
pewno nied\u322?ugo tu wr\u243?cisz. Wymy\u347?limy co\u347?, \u380?eby si\u281?
uda\u322?o. Jeste\u347? pierwszym go\u347?ciem, kt\u243?rego podejmuj\u281? sam
odzielnie. Moj\u261? matk\u281? nazywano Wieszczk\u261?, ale to teraz dla ciebie
nic nie znaczy.\par\pard\plain\hyphpar} {
- W porz\u261?dku - powiedzia\u322? Jason, staraj\u261?c si\u281? ogarn\u261?\u2
63? sytuacj\u281?. - Je\u380?eli wyjd\u281? na zewn\u261?trz i nie b\u281?d\u281
? wiedzia\u322?, co robi\u263?, wr\u243?c\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Corinne zerwa\u322?a kilka purchawek z k\u261?ta.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Szcz\u281?\u347?liwej drogi - powiedzia\u322?a, wr\u281?czaj\u261?c je Jasonow
i.\par\pard\plain\hyphpar} {
Odczuwa\u322? przyjemno\u347?\u263?, kiedy ich d\u322?onie si\u281? styka\u322?y
.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Na pewno nie chcesz i\u347?\u263? ze mn\u261?? - zapyta\u322? z nadziej\u261?.
\par\pard\plain\hyphpar} {
Nagle \u322?zy zal\u347?ni\u322?y w jej zielonych oczach.\par\pard\plain\hyphpar
} {
- Musz\u281? tu zosta\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason serdecznie jej wsp\u243?\u322?czu\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Do widzenia, Corinne.\par\pard\plain\hyphpar} {
W drodze przez szczelin\u281? czu\u322?, \u380?e w g\u322?owie mu si\u281? m\u26
1?ci. Potrz\u261?sn\u261?\u322? ni\u261? gwa\u322?townie. Z pewno\u347?ci\u261?
nie zapomni Corinne. M\u243?g\u322? przezwyci\u281?\u380?y\u263? og\u322?upiaj\u
261?cy efekt paru grzyb\u243?w. Mocno si\u281? skupi\u322?. Corinne. Puse. Druga
sylaba wytatuowana na Kimpie. Corinne. Puse. Druga sylaba wytatuowana na Kimpie
. Prawie wyszed\u322? ze szczeliny. Corinne. Kim by\u322?a Corinne? Zna\u322? j\
u261? ze szko\u322?y? A tak, chodzi\u322? do Kennedy ego! Co za prze\u322?om. Na
zywa si\u281? Jason Walker!\par\pard\plain\hyphpar} {
Teraz znajdowa\u322? si\u281? ju\u380? poza drzewem. Mia\u322? o czym\u347? pami
\u281?ta\u263?, prawda? Tak, po\u322?kn\u261?\u322? go hipopotam i teraz znajdow
a\u322? si\u281? na bagnach z niesamowitym wojownikiem imieniem Jasher. Wszystko
gwa\u322?townie do niego powr\u243?ci\u322?o. Dlaczego trzyma\u322? w r\u281?ka
ch te purchawki? Ostatnie, co pami\u281?ta\u322?, to, jak siedzia\u322? na fotel
u, a kobieta zadawa\u322?a mu pytania.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jak ci posz\u322?o? - zapyta\u322?a Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie mam poj\u281?cia. Jak d\u322?ugo tam by\u322?em?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Do\u347?\u263? d\u322?ugo. Jakie\u347? p\u243?\u322? godziny.\par\pard\plain\h
yphpar} {
Odwr\u243?ci\u322? si\u281?, przygl\u261?daj\u261?c si\u281? szczelinie w drzewi
e. Pami\u281?ta\u322?, \u380?e tam wchodzi\u322?. Potem przeskakiwa\u322? wspomn
ieniami do fotela. Na bagnach pociemnia\u322?o. Zemdla\u322?? Spotka\u322? Wiesz
czk\u281?? Mia\u322? mgliste wspomnienie pi\u281?knej dziewczyny. Nie potrafi\u3
22? powiedzie\u263?, czy ta pi\u281?kna twarz to sen czy prawda. Czy Wieszczka r
zuci\u322?a na niego czar? W g\u322?owie mu si\u281? m\u261?ci\u322?o.\par\pard\
plain\hyphpar} {
- O co chodzi z tymi grzybami? - zapyta\u322?a Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie wiem. To jaka\u347? wskaz\u243?wka?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Masz dwa. Powinni\u347?my je zje\u347?\u263??\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie jestem pewien \u8211? odpar\u322? Jason, w\u261?chaj\u261?c jeden z grzyb\
u243?w.\par\pard\plain\hyphpar} {
Zakr\u281?ci\u322?o mu si\u281? w g\u322?owie. Dziwne, nie pami\u281?ta\u322?, j
ak wyszed\u322? z drzewa, ale teraz sta\u322? pod nim naprzeciwko obcej dziewczy
ny. By\u322?a ni\u380?sza od Corinne i niebrzydka. Co te \u322?adne dziewczyny r
obi\u322?y na bagnach?\par\pard\plain\hyphpar} {

- Kim jeste\u347??\par\pard\plain\hyphpar} {
- \u379?artujesz sobie? - zapyta\u322?a Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Pami\u281?tam, \u380?e rozmawia\u322?em z Corinne w drzewie - powiedzia\u322?
Jason, znowu w\u261?chaj\u261?c grzyb. \u346?cisn\u261?\u322? go lekko i py\u322
? zarodnik\u243?w w br\u261?zowomusztardowym kolorze wylecia\u322? przez dziurk\
u281? w czubku. - Te grzyby pozwalaj\u261? mi j\u261? pami\u281?ta\u263?, ale bl
okuj\u261? wszystko inne. Podobno szukamy jakiego\u347? s\u322?owa?\par\pard\pla
in\hyphpar} {
- Tak - przytakn\u281?\u322?a z zapa\u322?em Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Sz\u243?sta sylaba brzmi \u8222?puse\u8221?. To ma jaki\u347? sens?\par\pard\p
lain\hyphpar} {
- Jak najbardziej. Co\u347? jeszcze?\par\pard\plain\hyphpar} {
Opowiedzia\u322? o drugiej sylabie wytatuowanej na plecach Kimpa.\par\pard\plain
\hyphpar} {
- Wiesz, gdzie mo\u380?emy znale\u378?\u263? tego cz\u322?owieka? - zapyta\u322?
a Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Corinne nie powiedzia\u322?a. Powinienem j\u261? zapyta\u263??\par\pard\plain\
hyphpar} {
- Za chwil\u281?. Powiedz mi wi\u281?cej o dzia\u322?aniu tych grzyb\u243?w. Jas
on wyja\u347?ni\u322?, \u380?e grzyby potrafi\u261? t\u322?umi\u263? wspomnienia
i sprawiaj\u261?, \u380?e bagienne stworzenia trzymaj\u261? si\u281? z dala od
drzewa.\par\pard\plain\hyphpar} {
- U\u380?yteczna informacja - uzna\u322?a Rachel. - My\u347?lisz, \u380?e Corinn
e pozwoli\u322?abym nam przespa\u263? si\u281? dzisiaj w jej drzewie? By\u322?ob
y tam o wiele bezpieczniej ni\u380? na bagnach. To miejsce jest straszne noc\u26
1?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie zaszkodzi zapyta\u263? - powiedzia\u322? Jason. - Robi wra\u380?enie mi\u3
22?ej. Mo\u380?esz mi wyja\u347?ni\u263?, co tu robimy, dop\u243?ki u\u380?ywam
grzyb\u243?w? Dzi\u281?ki temu b\u281?d\u281? w stanie lepiej wyja\u347?ni\u263?
Corinne sytuacj\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Rachel udzieli\u322?a mu wszelkich wyja\u347?nie\u324?. Pochodzi\u322? ze stanu
zwanego Kolorado, w innym \u347?wiecie. Podj\u261?\u322? si\u281? misji razem z
Rachel i Jasherem. Powt\u243?rzy\u322?a mu inne szczeg\u243?\u322?y na temat syl
ab S\u322?owa, ostrzegaj\u261?c go, \u380?eby nie wypowiada\u322? ich razem. M\u
243?wi\u322?a i m\u243?wi\u322?a. Nic nie brzmia\u322?o znajomo, ale historia by
\u322?a niesamowita.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Powinni\u347?my porozmawia\u263? z Jasherem - zaproponowa\u322?a Rachel na kon
iec opowie\u347?ci.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dobrze - odpar\u322? Jason, rozgl\u261?daj\u261?c si\u281?. - Gdzie on jest?\p
ar\pard\plain\hyphpar} {
- Po drugiej stronie drzewa. Uwa\u380?aj na w\u281?\u380?e.\par\pard\plain\hyphp
ar} {
Po\u347?piesznie obeszli drzewo.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jasher, chod\u378? tu szybko! - Rachel zawo\u322?a\u322?a towarzysza podr\u243
?\u380?y \u347?ciszonym g\u322?osem.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jasher podszed\u322? do nich d\u322?ugimi krokami z drugiego ko\u324?ca wysepki
z mieczem w r\u281?ku. Za nim le\u380?a\u322?y cia\u322?a trzech olbrzymich \u38
0?ab w atramentowych ka\u322?u\u380?ach krwi.\par\pard\plain\hyphpar} {
Nie powtarzaj\u261?c sz\u243?stej sylaby, Rachel po\u347?piesznie wyja\u347?ni\u
322?a, czego Jason dowiedzia\u322? si\u281? w drzewie. Powiedzia\u322?a mu, \u38
0?e chcieliby w nim przenocowa\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Znam cz\u322?owieka, o kt\u243?rym wspomnia\u322?a\u347?, Kimpa - powiedzia\u3
22? Jasher. - M\u243?wisz, \u380?e zwierz\u281?ta z bagien nie zbli\u380?aj\u261
? si\u281? do grzyb\u243?w?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Tak powiedzia\u322?a mi Corinne - wyja\u347?ni\u322? Jason. - A ona wie najlep
iej.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Powinni\u347?my w\u322?o\u380?y\u263? kilka do \u322?odzi - stwierdzi\u322? Ja
sher. - Miejmy nadziej\u281?, \u380?e uchroni\u261? j\u261? przez noc i zapewni\
u261? nam bezpieczn\u261? podr\u243?\u380? przez bagna.\par\pard\plain\hyphpar}
{

- \u346?wietny pomys\u322? - zgodzi\u322?a si\u281? Rachel.\par\pard\plain\hyphp


ar} {
Zebrali kilka purchawek rosn\u261?cych pod drzewem i w\u322?o\u380?yli je do \u3
22?\u243?dki. Potem Jason od\u322?o\u380?y\u322? tam swoje grzyby. Z dala od nic
h zatoczy\u322? si\u281? i opad\u322? na jedno kolano. Poniewa\u380? znowu zapom
nia\u322? o Corinne, Rachel i Jasher obja\u347?nili mu plan. Pod koniec Rachel p
rzysun\u281?\u322?a si\u281? i wyszepta\u322?a mu sz\u243?st\u261? sylab\u281?.\
par\pard\plain\hyphpar} {
Kiedy \u347?wiat\u322?o dnia gas\u322?o, zebrali si\u281? przy szczelinie w pot\
u281?\u380?nym pniu. Jason ruszy\u322? pierwszy. Wkr\u243?tce pami\u281?ta\u322?
tylko niedawn\u261? rozmow\u281? z Jasherem i Rachel oraz spotkanie z c\u243?rk
\u261? Wieszczki.\par\pard\plain\hyphpar} {
Corinne wsta\u322?a, kiedy weszli. - Tak szybko z powrotem? Przyprowadzi\u322?e\
u347? przyjaci\u243?\u322?! - To Jasher i Rachel - wyja\u347?ni\u322? Jason. - J
a jestem lord Jason z Caberton. A przynajmniej tak mi powiedzieli na zewn\u261?t
rz. Zastanawiali\u347?my si\u281?, czy mogliby\u347?my tu zanocowa\u263?, poniew
a\u380? \u347?ciemnia si\u281?, a bagna s\u261? bardzo niebezpieczne noc\u261?.\
par\pard\plain\hyphpar} {
Jasher sta\u322? oszo\u322?omiony, gapi\u261?c si\u281? to na Corinne, to na Jas
ona, mrugaj\u261?c i masuj\u261?c skronie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- M\u243?wisz, \u380?e nazywam si\u281? Jasher? - zapyta\u322? Jasona zdumiony.
- Nie brzmi to znajomo.\par\pard\plain\hyphpar} {
Rachel skrzy\u380?owa\u322?a r\u281?ce, a mi\u281?dzy jej brwiami pojawi\u322?a
si\u281? zmarszczka.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Rachel. Rachel. Nic mi to nie m\u243?wi. Co ze mn\u261?? Co tu tak \u347?mierd
zi?\par\pard\plain\hyphpar} {
- My \u347?mierdzimy - powiedzia\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Oczywi\u347?cie, \u380?e mo\u380?ecie tu zanocowa\u263? - oznajmi\u322?a Corin
ne, kiedy ju\u380? cierpliwie wyja\u347?ni\u322?a Jasherowi i Rachel, dlaczego n
iczego nie pami\u281?taj\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
T\u322?umacz\u261?c, zebra\u322?a ser ze \u347?cian i nape\u322?ni\u322?a dwa ku
bki sokami. Jason podzi\u281?kowa\u322? za jedzenie, ale wypi\u322? kubek wody.\
par\pard\plain\hyphpar} {
Corinne ukl\u281?k\u322?a na pod\u322?odze obok foteli bujanych i skubn\u281?\u3
22?a nieco sera.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Poniewa\u380? my nic nie pami\u281?tamy, opowiedz nam o sobie - zaproponowa\u3
22? Jasher. Sprawia\u322? wra\u380?enie szcz\u281?\u347?liwego i odpr\u281?\u380
?onego.\par\pard\plain\hyphpar} {
Corinne nie\u347?mia\u322?o spu\u347?ci\u322?a wzrok.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Niewiele jest do powiedzenia. Mieszka\u322?am w tym drzewie przez wi\u281?kszo
\u347?\u263? \u380?ycia. Jedyni ludzie, jakich kiedykolwiek widzia\u322?am poza
matk\u261?, to Galloran i wasza tr\u243?jka. Odk\u261?d moja matka umar\u322?a,
mieszkam tu sama, chroni\u261?c sylab\u281?, kt\u243?r\u261? uwa\u380?a\u322?a z
a wa\u380?n\u261?. Uwielbiam czyta\u263?. Nie macie \u380?adnych ksi\u261?\u380?
ek, co? Swoje przeczyta\u322?am ju\u380? tyle razy.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason i Jasher przeszukali ubrania, a potem pokr\u281?cili g\u322?owami. Rachel
zerkn\u281?\u322?a do torby. \u379?adnych ksi\u261?\u380?ek.\par\pard\plain\hyph
par} {
- Jaka by\u322?a twoja matka? - zapyta\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
Corinne przechyli\u322?a g\u322?ow\u281? i zapatrzy\u322?a si\u281? w dal, jakby
widzia\u322?a matk\u281? oczami wyobra\u378?ni.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zawsze by\u322?a dla mnie dobra i bardzo cierpliwa. Przeros\u322?am j\u261?, z
anim umar\u322?a. W m\u322?odo\u347?ci \u380?y\u322?a w zbytku i dorasta\u322?a
w arystokratycznym rodzie. Otrzyma\u322?a dar przewidywania przysz\u322?ych wyda
rze\u324? i pewni ludzie pogardzali ni\u261? z tego powodu. Nazywali j\u261? Wie
szczk\u261?, wierz\u261?c, \u380?e rozmawia z nieczystymi duchami. Jednak jej da
r nie dzia\u322?a\u322? w ten spos\u243?b. Matka nie by\u322?a stara, kiedy tu p
rzyby\u322?a, po tym, jak powierzono jej cz\u281?\u347?\u263? S\u322?owa, kt\u24
3?re zniszczy Maldora. Z powodu purchawek wspomnienia jej przesz\u322?o\u347?ci
pochodz\u261? z pami\u281?tnika. Czasem prowadzi\u322?y\u347?my rozmowy albo lek

cje poza drzewem, ale oczywi\u347?cie nic z nich nie pami\u281?tam. Bardzo powa\
u380?nie traktowa\u322?a sw\u243?j obowi\u261?zek chronienia S\u322?owa. Powiedz
ia\u322?a mi, \u380?e zanim si\u281? urodzi\u322?am, przychodzi\u322?o tu wielu
ludzi. Ale to Galloran by\u322? jej ulubie\u324?cem. Bardzo jej na nim zale\u380
?a\u322?o. Spodziewa\u322?a si\u281?, \u380?e wr\u243?ci po nas pewnego dnia, z
wie\u347?ci\u261?, \u380?e Maldor upad\u322?. Ca\u322?y czas mia\u322?am nadziej
\u281? na to samo. Matka powiedzia\u322?a, \u380?e widzia\u322?a w swojej wizji,
jak Galloran wyprowadza mnie z bagien, a jej wizje by\u322?y zwykle bardzo prec
yzyjne. Je\u380?eli straci\u322? wzrok, proroctwo mo\u380?e si\u281? nie spe\u32
2?ni\u263?. Przysz\u322?o\u347?\u263? nigdy nie jest pewna.\par\pard\plain\hyphp
ar} {
- Biedactwo - powiedzia\u322?a Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
Corinne u\u347?miechn\u281?\u322?a si\u281? do niej blado i smutno.\par\pard\pla
in\hyphpar} {
- Najgorsza by\u322?a utrata matki. Pewnego dnia pad\u322?a na pod\u322?og\u281?
, \u322?api\u261?c si\u281? za pier\u347?, walcz\u261?c o oddech. Wyci\u261?gn\u
281?\u322?a do mnie r\u281?k\u281? i pr\u243?bowa\u322?a co\u347? powiedzie\u263
?, ale nie mog\u322?am jej zrozumie\u263?. Nigdy si\u281? nie dowiem, co pr\u243
?bowa\u322?a mi powiedzie\u263?. By\u322?a stara, kiedy si\u281? urodzi\u322?am.
Bardzo stara, kiedy umar\u322?a. Nie wiedzia\u322?am, jak j\u261? ratowa\u263?,
wi\u281?c zmar\u322?a w moich ramionach.\par\pard\plain\hyphpar} {
Corinne wypowiedzia\u322?a ostatnie s\u322?owa jak w transie. Zamilk\u322?a, obr
zucaj\u261?c go\u347?ci spojrzeniem zielonych oczu.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Chcieliby\u347?cie si\u281? troch\u281? przespa\u263?? - zapyta\u322?a.\par\pa
rd\plain\hyphpar} {
- Czytasz mi w my\u347?lach - przyzna\u322?a Rachel. - Jestem wyczerpana.\par\pa
rd\plain\hyphpar} {
Wsta\u322?a i klepn\u281?\u322?a Jasona w rami\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Chyba mamy za sob\u261? d\u322?ugi dzie\u324?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Corinne zaprowadzi\u322?a Jasona i Jashera na cienki materac, wystarczaj\u261?co
du\u380?y dla nich dw\u243?ch.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Prze\u347?pijcie si\u281? tutaj. Rachel, ty mo\u380?esz po\u322?o\u380?y\u263?
si\u281? na chodniczku, korzystaj\u261?c ze swojego koca. Ja prze\u347?pi\u281?
si\u281? na bujanym fotelu.\par\pard\plain\hyphpar} {
K\u322?ad\u261?c si\u281? na mi\u281?kkim materacu, Jason podejrzewa\u322?, \u38
0?e ostatnio nie spa\u322? za dobrze. Natychmiast zasn\u261?\u322?.\par\pard\pla
in\hyphpar} {
{\qc
* * *\par\pard\plain\hyphpar}\par\pard\plain\hyphpar} {
Delikatna d\u322?o\u324? potrz\u261?sa\u322?a ramieniem Jasona. Otworzy\u322? oc
zy i ujrza\u322? prze\u347?liczn\u261? twarz okolon\u261? d\u322?ugimi, g\u281?s
tymi w\u322?osami w kolorze miodu.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ju\u380? \u347?wit - szepn\u281?\u322?a Corinne.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason tr\u261?ci\u322? \u322?okciem Jashera, kt\u243?ry natychmiast si\u281? pod
erwa\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Czas i\u347?\u263? - powiedzia\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
Wstali z materaca i zjedli nieco sera. Rachel zwin\u281?\u322?a koce. Jasher prz
erzuci\u322? buk\u322?ak, kt\u243?ry wcze\u347?niej nape\u322?ni\u322? wod\u261?
.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Chcia\u322?aby\u347? do nas do\u322?\u261?czy\u263?? - zapyta\u322? j\u261? Ja
sher, kiedy szykowali si\u281? do wyj\u347?cia. - Musz\u281? pozosta\u263?, by c
hroni\u263? S\u322?owo - powt\u243?rzy\u322?a Corinne. - Je\u347?li powiedzie wa
m si\u281? i powstrzymacie Maldora, mo\u380?e mogliby\u347?cie przys\u322?a\u263
? kogo\u347?, kto mnie powiadomi.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zrobimy tak - obieca\u322?a Rachel. - Dzi\u281?kujemy za twoj\u261? go\u347?ci
nno\u347?\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Przykro, \u380?e nic o sobie nie pami\u281?tamy - powiedzia\u322? Jason. - Mam
nadziej\u281?, \u380?e byliby\u347?my bardziej interesuj\u261?cy, gdyby\u347?my
zachowali nasze osobowo\u347?ci.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wspaniale sp\u281?dzi\u322?am czas z wami - zapewni\u322?a go Corinne. - Nie m

acie poj\u281?cia, jaka bywam samotna. Szcz\u281?\u347?liwej podr\u243?\u380?y.\


par\pard\plain\hyphpar} {
Jasher poprowadzi\u322? ich do wyj\u347?cia. Kiedy opu\u347?cili drzewo, popatrz
yli po sobie zdumieni.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Weszli\u347?my tam? - spyta\u322? Jasher.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Chyba tak - odpowiedzia\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To mo\u380?e by\u263? wczesny ranek albo p\u243?\u378?ny wiecz\u243?r - zauwa\
u380?y\u322?a Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
- \u346?wiat\u322?o pada ze wschodu - odpar\u322? Jasher. - Czuj\u281? si\u281?
wypocz\u281?ty i gard\u322?o mniej mnie boli.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Czyli to ranek - podsumowa\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Pami\u281?tacie cokolwiek? - zapyta\u322?a Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jasher zmru\u380?y\u322? oczy.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nic a nic. Macie zawroty g\u322?owy?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Troch\u281? - przyzna\u322? Jason. - Wracajmy do \u322?odzi.\par\pard\plain\hy
phpar} {
Obeszli drzewo i przeszli w\u261?sk\u261? wysp\u261? w stron\u281? odleg\u322?eg
o kra\u324?ca, gdzie le\u380?a\u322?a \u322?\u243?d\u378?. Jasher przystan\u261?
\u322? gwa\u322?townie, unosz\u261?c r\u281?k\u281? i zatrzymuj\u261?c dw\u243?j
k\u281? przyjaci\u243?\u322?. Wielka, bezkszta\u322?tna sylwetka poruszy\u322?a
si\u281? przed nimi w p\u243?\u322?mroku.\par\pard\plain\hyphpar} {
Zamarli w bezruchu, oddychaj\u261?c cicho - Jasher z d\u322?oni\u261? na g\u322?
owni miecza, Jason si\u281?gaj\u261?c po sztylet. Przed nimi poruszy\u322?o si\u
281? co\u347? jeszcze.\par\pard\plain\hyphpar} {
- \u379?aby - szepn\u261?\u322? Jasher. - Ma\u322?a armia.\par\pard\plain\hyphpa
r} {
Nie ruszali si\u281?, pozwalaj\u261?c, \u380?eby oczy przyzwyczai\u322?y si\u281
? do s\u322?abego \u347?wiat\u322?a. Wkr\u243?tce Jason zdo\u322?a\u322? dojrze\
u263? co najmniej kilkana\u347?cie olbrzymich \u380?ab otaczaj\u261?cych \u322?\
u243?dk\u281?. Ich sk\u243?ra zlewa\u322?a si\u281? z kolorem b\u322?ota. Kilka
by\u322?o wi\u281?kszych od tych z kt\u243?rymi do tej pory si\u281? zetkn\u281?
li - ogromne, b\u322?otniste p\u322?azy niemal rozmiar\u243?w s\u322?oni.\par\pa
rd\plain\hyphpar} {
- Wiedz\u261?, \u380?e potrzebujemy \u322?odzi - mrukn\u261?\u322? z niedowierza
niem Jasher.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Przynajmniej nie pomy\u347?la\u322?y o tym, \u380?eby j\u261? zatopi\u263? - s
zepn\u281?\u322?a Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie podsuwaj im \u380?adnych pomys\u322?\u243?w - zaniepokoi\u322? si\u281? Ja
son.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To pewnie purchawki uratowa\u322?y \u322?\u243?d\u378? - domy\u347?li\u322? si
\u281? Jasher. - Chocia\u380? ropuchy j\u261? otoczy\u322?y, \u380?adna nie pode
sz\u322?a zbyt blisko. Wygl\u261?da na to, \u380?e \u380?aby, kt\u243?re zabi\u3
22?em wczoraj, znikn\u281?\u322?y.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Kanibalki - mrukn\u261?\u322? Jason. - Co teraz?\par\pard\plain\hyphpar} {
Jasher machn\u261?\u322?, pokazuj\u261?c, \u380?eby podeszli bli\u380?ej.\par\pa
rd\plain\hyphpar} {
- Je\u347?li wszystko zawiedzie, wracajcie do drzewa. Mam jeszcze jedn\u261? kul
\u281? orantium. Wybuch powinien zabi\u263? jedn\u261?, mo\u380?e dwie \u380?aby
i rozproszy\u263? pozosta\u322?e. Nie mamy szansy pokona\u263? ich jedynie si\u
322?\u261? naszych kling.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zw\u322?aszcza, \u380?e moja jest ledwie do\u347?\u263? d\u322?uga, \u380?eby
przebi\u263? kt\u243?rej\u347? jedn\u261? brodawk\u281? - doda\u322? Jason.\par\
pard\plain\hyphpar} {
- Potrzebuj\u281? tylko nieco wi\u281?cej \u347?wiat\u322?a, zanim ruszymy - pow
iedzia\u322? Jasher.\par\pard\plain\hyphpar} {
Stali w milczeniu. \u379?aby nie wyda\u322?y z siebie \u380?adnych d\u378?wi\u28
1?k\u243?w i nie wykonywa\u322?y agresywnych ruch\u243?w. Od czasu do czasu jedn
a albo dwie zmienia\u322?y pozycj\u281?. Najbli\u380?sza gapi\u322?a si\u281? na
nich bez mrugni\u281?cia okiem. \u346?wiat\u322?o narasta\u322?o. Jasher wyj\u2
61?\u322? kul\u281? z orantium.\par\pard\plain\hyphpar} {

- Czekaj - szepn\u281?\u322?a Rachel. - A mo\u380?e spr\u243?bujemy porzuca\u263


? grzybami? Je\u347?li purchawki odstraszaj\u261? je od \u322?odzi, to mo\u380?e
w og\u243?le je odp\u281?dz\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jasher wyszczerzy\u322? z\u281?by w u\u347?miechu.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Przynajmniej jedno z nas my\u347?li. Wracajmy do drzewa. Bez gwa\u322?townych
ruch\u243?w.\par\pard\plain\hyphpar} {
Powoli i po cichu wr\u243?cili do drzewa i zebrali po kilka purchawek ka\u380?de
, uwa\u380?aj\u261?c, \u380?eby ich nie \u347?cisn\u261?\u263?.\par\pard\plain\h
yphpar} {
Kiedy znale\u378?li si\u281? w odleg\u322?o\u347?ci rzutu od olbrzymich \u380?ab
, zacz\u281?li ciska\u263? w nie grzybami. Purchawki wnosi\u322?y si\u281? wysok
o po \u322?uku, zanim l\u261?dowa\u322?y w cichych wybuchach \u380?\u243?\u322?t
obr\u261?zowego proszku.\par\pard\plain\hyphpar} {
Kiedy wyl\u261?dowa\u322?y pierwsze trzy, \u380?aby skoczy\u322?y do wody, wpada
j\u261?c na siebie w panicznym po\u347?piechu. Rzucili tylko sze\u347?cioma purc
hawkami i zatrzymali si\u281?, \u380?eby popatrze\u263?, jak ostatnie z monstrua
lnych p\u322?az\u243?w rzucaj\u261? si\u281? do ucieczki i wskakuj\u261? do m\u2
81?tnej wody.\par\pard\plain\hyphpar} {
Nadal nios\u261?c po kilka purchawek, Jason, Rachel i Jasher pop\u281?dzili do \
u322?\u243?dki. W pobli\u380?u niej Jason poczu\u322? zawroty g\u322?owy.\par\pa
rd\plain\hyphpar} {
Przypomnia\u322? sobie Corinne i zda\u322? sobie spraw\u281?, \u380?e grzyby zno
wu za\u263?mi\u322?y mu wspomnienia. Jasher i Rachel te\u380? robili wra\u380?en
ie sko\u322?owanych.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Przesu\u324?cie grzyby na dzi\u243?b - poradzi\u322? im Jason. - To niewa\u380
?ne, czy my z Rachel b\u281?dziemy mieli wspomnienia. Jasher, spr\u243?buj zakry
\u263? nos i usta.\par\pard\plain\hyphpar} {
Przenie\u347?li purchawki. Jasher zdj\u261?\u322? szarf\u281? i obwi\u261?za\u32
2? j\u261? sobie na dolnej po\u322?owie twarzy.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wr\u243?ci\u322?em - powiedzia\u322?. - Domy\u347?lam si\u281?, \u380?e to grz
yby nas sko\u322?owa\u322?y.\par\pard\plain\hyphpar} {
- B\u281?dziemy je trzyma\u263? na dziobie - odpowiedzia\u322? Jason. We tr\u243
?jk\u281? zepchn\u281?li \u322?\u243?dk\u281? na wod\u281?. Kiedy Rachel i Jason
siedli przy dziobie, Jasher odepchn\u261?\u322? si\u281? wios\u322?em.\par\pard
\plain\hyphpar} {
- Obserwujcie bacznie wody - powiedzia\u322? g\u322?osem st\u322?umionym przez s
zarf\u281?. - Zamierzam wykorzysta\u263? te grzyby. Po\u347?wi\u281?cimy dyskrec
j\u281? na rzecz szybko\u347?ci. Chc\u281? opu\u347?ci\u263? bagna przed zmrokie
m.\par\pard\plain\hyphpar} {
- B\u281?dziemy czuwa\u263? - zapewni\u322?a go Rachel.\par\pard\plain\hyphpar}
{
- Mamy uwa\u380?a\u263? na co\u347? w szczeg\u243?lno\u347?ci? - zapyta\u322? Ja
son.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jasher powiedzia\u322? im o szlamie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zapomnia\u322?em, \u380?e nie macie wspomnie\u324?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- A przynajmniej niewiele - odpowiedzia\u322? Jason. - Przy okazji, przypomnia\u
322?o mi si\u281?, \u380?e Corinne prosi\u322?a nas, \u380?eby\u347?my dali jej
zna\u263?, gdyby nam si\u281? powiod\u322?o i zniszczyliby\u347?my Maldora, ale
bez grzyb\u243?w mo\u380?emy o tym nie pami\u281?ta\u263?.\par\pard\plain\hyphpa
r} {
Jasher uni\u243?s\u322? palec.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Je\u347?li obalicie cesarza, obiecuj\u281? osobi\u347?cie poinformowa\u263? o
tym wszystkich stra\u380?nik\u243?w S\u322?owa.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nikogo nie obalimy, je\u347?li nie ruszymy - wtr\u261?ci\u322?a Rachel, rozgl\
u261?daj\u261?c si\u281? niespokojnie.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jasher zacz\u261?\u322? energicznie wios\u322?owa\u263?. D\u322?ugie wios\u322?o
g\u322?o\u347?no rozchlapywa\u322?o wod\u281?, wzbudzaj\u261?c wielkie fale na
poza tym spokojnej powierzchni. Jason czuwa\u322? na dziobie, od czasu do czasu
\u347?ciskaj\u261?c delikatnie purchawk\u281? i maj\u261?c nadziej\u281?, \u380?
e w ten spos\u243?b utrzyma na dystans odra\u380?aj\u261?ce stworzenia.\par\pard

\plain\hyphpar} {
Dzie\u324? by\u322? gor\u261?cy i parny. Jason cieszy\u322? si\u281? dziwacznymi
i egzotycznymi widokami bagna. Zastanawia\u322? si\u281?, czy tak samo docenia\
u322? krajobrazy, kiedy zag\u322?\u281?biali si\u281? w bagna. W\u261?tpi\u322?
w to. W ko\u324?cu tym razem widoki by\u322?y jednymi z jego pierwszych wspomnie
\u324?. Zwierz\u281?ta, kt\u243?re dojrza\u322?, trzyma\u322?y si\u281? z dala o
d \u322?\u243?dki. Wydawa\u322?o si\u281?, \u380?e tylko dryfuj\u261?ce masy szl
amu pozostaj\u261? oboj\u281?tne na \u322?adunek purchawek.\par\pard\plain\hyphp
ar} {
{\qc
* * *\par\pard\plain\hyphpar}\par\pard\plain\hyphpar} {
\u346?ciemnia\u322?o si\u281?, kiedy wreszcie zobaczyli b\u322?otnisty brzeg zna
cz\u261?cy koniec mokrade\u322? i pocz\u261?tek teren\u243?w mniej podmok\u322?y
ch. Jason zauwa\u380?y\u322? niezwyk\u322?\u261?, grub\u261? \u380?ab\u281? sied
z\u261?c\u261? na k\u322?odzie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Patrz. - Wskaza\u322? j\u261? Jasherowi. - Ta ma trzecie oko.\par\pard\plain\h
yphpar} {
Nasiennik natychmiast pad\u322? na dno \u322?odzi.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Padnijcie. Ludzkie oko?\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason i Rachel skulili si\u281? w ma\u322?ej \u322?\u243?dce. - Mo\u380?e. Ma je
na piersi. - A niech to! - Jasher wyszarpn\u261?\u322? z buta kr\u243?tki n\u24
3?\u380?. Ukl\u281?kn\u261?\u322? i cisn\u261?\u322? no\u380?em. Jason zerkn\u26
1?\u322? ponad burt\u261? i zobaczy\u322?, \u380?e ostrze przeszy\u322?o \u380?a
b\u281? tu\u380? nad obcym okiem, zrzucaj\u261?c p\u322?aza z k\u322?ody. Krzywi
\u261?c si\u281?, Jasher po\u347?piesznie skierowa\u322? \u322?\u243?dk\u281? do
brzegu.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Gdzie\u347? jaki\u347? rozsadnik dowiedzia\u322? si\u281? w\u322?a\u347?nie, g
dzie si\u281? znajdujemy i \u380?e podr\u243?\u380?uj\u281? z wami. Kto\u347? mu
sia\u322? si\u281? natkn\u261?\u263? na nasz trop. Musi si\u281? ju\u380? szykow
a\u263? niez\u322?a ob\u322?awa. Powinni\u347?my bezzw\u322?ocznie rusza\u263?.\
par\pard\plain\hyphpar} {
Wyci\u261?gn\u281?li z Jasonem \u322?\u243?dk\u281? z wody i razem j\u261? obr\u
243?cili. W gasn\u261?cym \u347?wietle dnia po\u347?piesznie j\u261? ukryli. Jas
on zauwa\u380?y\u322?, \u380?e Jasher ma otarte do \u380?ywego, pokryte zaschni\
u281?t\u261? krwi\u261? d\u322?onie i pop\u281?kane p\u281?cherze.\par\pard\plai
n\hyphpar} {
Zapad\u322?a noc, kiedy maszerowali, oddalaj\u261?c si\u281? od granicy bagien.
Niewidoczne chmury przes\u322?oni\u322?y wiele gwiazd. Dobrze po zmierzchu znale
\u378?li wzgl\u281?dnie suche miejsce na nocleg. Rachel zachowa\u322?a sporo pur
chawek z \u322?odzi i u\u322?o\u380?y\u322?a je wok\u243?\u322? ich obozowiska.
Obecno\u347?\u263? grzyb\u243?w u\u322?atwi\u322?a Jasonowi za\u347?ni\u281?cie.
\par\pard\plain\hyphpar} {
{\qc
* * *\par\pard\plain\hyphpar}\par\pard\plain\hyphpar} {
Nast\u281?pnego ranka, zanim jakikolwiek \u347?lad jutrzenki zabarwi\u322? niebo
, Jasher obudzi\u322? Jasona i Rachel. Natychmiast ruszyli w drog\u281?, w biegu
zajadaj\u261?c resztki zapchaj brzucha.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Musimy ustali\u263? nasz nast\u281?pny ruch - powiedzia\u322? Jasher.\par\pard
\plain\hyphpar} {
- Dobrze - zgodzi\u322? si\u281? Jason. - Kim jest ten facet, ten Kimp?\par\pard
\plain\hyphpar} {
Jasher si\u281? u\u347?miechn\u261?\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To najlepsza wiadomo\u347?\u263?, jak\u261? zdobyli\u347?my na bagnach. Znalez
ienie \u346?wi\u261?tyni Mianamon \u322?\u261?czy\u322?oby si\u281? z potworn\u2
61? w\u281?dr\u243?wk\u261?. Teraz zdobycie drugiej sylaby b\u281?dzie prostsze,
chocia\u380? r\u243?wnie niebezpiecznie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Przynajmniej nadal b\u281?dzie niebezpieczne - powiedzia\u322? Jason, udaj\u26
1?c ogromn\u261? ulg\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Rachel tr\u261?ci\u322?a go \u322?okciem.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To powa\u380?na sprawa.\par\pard\plain\hyphpar} {

- Kimp s\u322?u\u380?y Maldorowi - wyja\u347?ni\u322? Jasher. - Zanim z\u322?apa


no Gallorana, on sam dorwa\u322? Kimpa. Pewnie wtedy wykonano tatua\u380?. Music
ie zrozumie\u263?, \u380?e Kimp kolekcjonuje tatua\u380?e. Niemal ca\u322?a powi
erzchnia jego cia\u322?a jest poznaczona zielonym i czarnym atramentem. Zak\u322
?adaj\u261?c, \u380?e \u347?lad pozostawiony przez Gallorana zachowa\u322? si\u2
81?, wystarczy, \u380?e odczytacie go z \u322?opatki Kimpa.\par\pard\plain\hyphp
ar} {
- Wiesz, gdzie on jest? - zapyta\u322?a Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To jest najlepsze. Wiem. Bardzo wiele czasu po\u347?wi\u281?cam obserwowaniu M
aldora i jego g\u322?\u243?wnych poplecznik\u243?w, szukaj\u261?c okazji do uder
zenia. Kimp mieszka obecnie na Zamku Harthenham, gdzie odbywa si\u281? Wieczna U
czta.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mam zaproszenie na Wieczn\u261? Uczt\u281? - przypomnia\u322? wszystkim Jason.
- Mia\u322?em to na uwadze. - Tylko czy nadal jest wa\u380?ne? - zastanawia\u32
2? si\u281? Jason. - Odrzuci\u322?e\u347? je oficjalnie? - zapyta\u322? Jasher.
- Nie. - To twoje pierwsze zaproszenie? - Tak. - Podano dat\u281? jego wyga\u347
?ni\u281?cia? - Nie. - Wi\u281?c nadal obowi\u261?zuje. - Wpad\u322?o do wody ra
zem z tob\u261?? - zaniepokoi\u322?a si\u281? Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie - uspokoi\u322? j\u261? Jason. - Zostawi\u322?em je w torbie na \u322?odzi
. Powinno by\u263? w dobrym stanie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Gdzie znajduje si\u281? zamek? - zapyta\u322?a Rachel, kiedy przedzierali si\u
281? przez k\u281?p\u281? trzcin.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Kilka dni drogi st\u261?d na wsch\u243?d - odpowiedzia\u322? Jasher. - Zak\u32
2?adaj\u261?c, \u380?e nasze konie czekaj\u261? tam, gdzie je zostawili\u347?my.
Pieszo dotarcie na miejsce zaj\u281?\u322?oby nam kilka tygodni. Musimy podej\u
347?\u263? do naszych wierzchowc\u243?w bardzo ostro\u380?nie. Je\u347?li ci, kt
\u243?rzy nas \u347?cigaj\u261?, znale\u378?li je, to b\u281?dzie idealne miejsc
e na zasadzk\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Co mo\u380?esz mi powiedzie\u263? o Wiecznej Uczcie? - zapyta\u322? Jason. - M
aldor zaprasza swoich najbardziej niebezpiecznych przeciwnik\u243?w na Wieczn\u2
61? Uczt\u281? na Zamku Harthenham. Ksi\u261?\u380?\u281? Conrad przewodzi zabaw
ie. \u379?aden z tych, kt\u243?rzy odpowiedzieli na zaproszenie, nigdy nie wr\u2
43?ci\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To jaka\u347? sztuczka? - zapyta\u322? Jason. - S\u261? zabijani? - Podobno ni
e. Pocz\u261?tkowo go\u347?cie wysy\u322?aj\u261? listy, w kt\u243?rych wyja\u34
7?niaj\u261?, \u380?e zamierzaj\u261? przed\u322?u\u380?y\u263? pobyt. I wreszci
e nieuchronnie nadchodzi wie\u347?\u263?, \u380?e zdecydowali si\u281? pozosta\u
263? na czas nieokre\u347?lony.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Musz\u261? ich dobrze karmi\u263? - stwierdzi\u322? Jason. - Jestem pewien, \u
380?e nie u\u322?atwiaj\u261? odej\u347?cia - powiedzia\u322? Jasher. - Dostanie
si\u281? tam nie powinno wymaga\u263? wi\u281?kszego wysi\u322?ku. Wydostanie s
i\u281? b\u281?dzie prawdziwym wyzwaniem.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zosta\u322?e\u347? zaproszony? - zapyta\u322?a go Rachel. - Trzy razy. - Ale n
igdy si\u281? tam nie uda\u322?e\u347?. - Nigdy nawet nie rozwa\u380?a\u322?em p
rzyj\u281?cia zaproszenia. Tak samo jak Galloran. Jason jednak musi je teraz prz
yj\u261?\u263?. Podr\u243?\u380? do Mianamon zaj\u281?\u322?aby nam wiele miesi\
u281?cy i zaprowadzi\u322?a nas na najbardziej niebezpieczne i niezbadane tereny
na tym kontynencie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Czy ty i Rachel mo\u380?ecie p\u243?j\u347?\u263? ze mn\u261??\par\pard\plain\
hyphpar} {
- Poszed\u322?bym, gdybym m\u243?g\u322? - zapewni\u322? go Jasher. - Moja okazj
a, \u380?eby przyj\u261?\u263? zaproszenie, min\u281?\u322?a. Trzecie zaproszeni
e zawiera\u322?o ultimatum. Mia\u322?o dat\u281?, a ja pozwoli\u322?em, \u380?eb
y wa\u380?no\u347?\u263? zaproszenia wygas\u322?a. Jestem jedynym cz\u322?owieki
em, o jakim wiem, przeciwko kt\u243?remu Maldor wydal niepodlegaj\u261?cy przeda
wnieniu wyrok \u347?mierci. Ju\u380? nie pr\u243?buje mnie omami\u263?. Mam zost
a\u263? zabity przy pierwszej nadarzaj\u261?cej si\u281? okazji. Gdybym do ciebi
e do\u322?\u261?czy\u322?, zabito by mnie w okamgnieniu.\par\pard\plain\hyphpar}
{
- A co z twoim nasionem? - zapyta\u322?a Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {

- Gdyby m\u243?g\u322? je zniszczy\u263? w tajemnicy, nie waha\u322?by si\u281?


ani chwili. W przeciwnym wypadku, podejrzewam, \u380?e zamkn\u261?\u322?by je gd
zie\u347?, gdzie nigdy nie zosta\u322?oby posiane.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason potar\u322? brod\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wi\u281?c musimy si\u281? rozdzieli\u263? - stwierdzi\u322? z niech\u281?ci\u2
61?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- A co ze mn\u261?? - zapyta\u322?a Rachel. - Dlaczego mnie nie zaprosz\u261??\p
ar\pard\plain\hyphpar} {
- To si\u281? mo\u380?e zdarzy\u263? - odpowiedzia\u322? Jasher. - Tylko b\u281?
dzie wymaga\u322?o czasu. G\u322?o\u347?ne posuni\u281?cia Jasona w Trensicourt
sprawi\u322?y, \u380?e zaproszenie nadesz\u322?o szybciej ni\u380? zwykle.\par\p
ard\plain\hyphpar} {
- Znam pi\u281?\u263? sylab S\u322?owa - upiera\u322?a si\u281? Rachel.\par\pard
\plain\hyphpar} {
- Maldor nie mo\u380?e wyobra\u380?a\u263? sobie, \u380?e znasz wi\u281?cej ni\u
380? cztery - odpowiedzia\u322? Jasher. - Wskaz\u243?wka w skarbcu m\u261?dro\u3
47?ci to przebieg\u322?a zagrywka Gallorana, poniewa\u380? czwarta sylaba wymaga
\u322?a podr\u243?\u380?y na odleg\u322?\u261? wysp\u281?. Sylaby zdobyte w taje
mnicy, tak jak ta w Harthenham, daj\u261? wam ogromn\u261? przewag\u281?. Je\u38
0?eli Maldor my\u347?li, \u380?e macie tylko cztery sylaby, mo\u380?e czu\u263?
si\u281? wystarczaj\u261?co pewnie, \u380?eby spotka\u263? si\u281? z wami osobi
\u347?cie, daj\u261?c wam szans\u281?, na kt\u243?r\u261? czekamy.\par\pard\plai
n\hyphpar} {
- Wszystko zale\u380?y od tego, czy zdob\u281?dziemy ostatni\u261? sylab\u281? o
d Kimpa - powiedzia\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Musimy dzia\u322?a\u263? szybko - powiedzia\u322? Jasher. - Bo okazja mo\u380?
e przepa\u347?\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Rozumiem - przyzna\u322?a Rachel. - Nie ma czasu, \u380?ebym popracowa\u322?a
nad swoj\u261? reputacj\u261? na tyle, by i mnie zaproszono.\par\pard\plain\hyph
par} {
- Miejmy nadziej\u281?, \u380?e rozdzielimy si\u281? na kr\u243?tko - odpar\u322
? Jasher. - Rachel zostanie ze mn\u261?. Poczekamy na ciebie, Jasonie, w okolicy
zamku. B\u281?dziemy tam, gotowi pom\u243?c, z ko\u324?mi na podor\u281?dziu, k
iedy tylko uciekniesz. Nade wszystko musisz pami\u281?ta\u263?, \u380?e nie jest
e\u347? tam dla uczty. Zapomnij o wszystkich przyjemno\u347?ciach i rozrywkach.
W jak najmniejszym mo\u380?liwym stopniu przyjmuj go\u347?cinno\u347?\u263? swoi
ch gospodarzy. Strze\u380? si\u281? podark\u243?w od Maldora. Daje prezenty ludz
iom tak, jak rybacy podsuwaj\u261? robaki pstr\u261?gowi.\par\pard\plain\hyphpar
} {
{\qc
* * *\par\pard\plain\hyphpar}\par\pard\plain\hyphpar} {
Pi\u281?\u263? dni p\u243?\u378?niej, z kryj\u243?wki na zalesionym stoku, Jashe
r, Jason i Rachel obserwowali je\u378?d\u378?ca odzianego w szkar\u322?at, jak g
alopuje w dali, a jego barwna peleryna \u322?opocze niczym flaga. Maj\u261?c Jas
hera za przewodnika, odzyskali konie i przejechali przez pustkowie bez przyg\u24
3?d.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Szkar\u322?atni Je\u378?d\u378?cy to kurierzy Maldora - wyja\u347?ni\u322? Jas
her. - Ten jest na swojej normalnej trasie. Nie nosz\u261? broni i dlatego my, k
t\u243?rzy stoimy w opozycji, nie robimy im krzywdy.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mam go po prostu zatrzyma\u263?? - zapyta\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar}
{
Jasher pokiwa\u322? g\u322?ow\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To b\u281?dzie najszybszy spos\u243?b, \u380?eby wykorzysta\u263? zaproszenie
i dotrze\u263? na Zamek Harthenham. Rachel i ja zawsze b\u281?dziemy gdzie\u347?
w pobli\u380?u. Gdyby zapytali o kt\u243?re\u347? z nas, rozdzieli\u347?my si\u
281? trzy dni temu. Znajd\u281? nam jak\u261?\u347? kryj\u243?wk\u281?.\par\pard
\plain\hyphpar} {
Jason skin\u261?\u322? g\u322?ow\u261?. Teraz albo nigdy. Szturchn\u261?\u322? k
onia pi\u281?tami i strzeli\u322? wodzami. Karny wierzchowiec zaszar\u380?owa\u3
22? w d\u243?\u322? stoku. Po kilku chwilach Jason wyjecha\u322? spomi\u281?dzy

drzew i zamacha\u322? r\u281?kami na je\u378?d\u378?ca w oddali. Tamten zatrzyma


\u322? konia i patrzy\u322? na zbli\u380?aj\u261?cego si\u281? Jasona. Wreszcie
spi\u261?\u322? rumaka i wyjecha\u322? Jasonowi naprzeciw.\par\pard\plain\hyphpa
r} {
Kilka minut p\u243?\u378?niej je\u378?dziec przystan\u261?\u322? obok niego. Jas
on nigdy w \u380?yciu nie widzia\u322? r\u243?wnie wielkiego konia jak ten kaszt
an - przy nim jego w\u322?asny wierzchowiec wygl\u261?da\u322? przeci\u281?tnie.
\par\pard\plain\hyphpar} {
- M\u243?w! - za\u380?\u261?da\u322? je\u378?dziec pot\u281?\u380?nym g\u322?ose
m, o wiele g\u322?o\u347?niej ni\u380? wydawa\u322?o si\u281? to potrzebne.\par\
pard\plain\hyphpar} {
- Nazywam si\u281? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
Tamten wytrzeszczy\u322? oczy.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Lord Jason z Caberton?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dobrze zgadujesz. Mam zaproszenie na Wieczn\u261? Uczt\u281? i chc\u281? je pr
zyj\u261?\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Uni\u243?s\u322? zaproszenie. Je\u378?d\u378?cowi odebra\u322?o mow\u281?.\par\p
ard\plain\hyphpar} {
- Troch\u281? si\u281? pogniot\u322?o i zabrudzi\u322?o - doda\u322? przepraszaj
\u261?co Jason. - Mam do\u347?\u263? bycia bohaterem. Nie ma sensu przeciwstawia
\u263? si\u281? cesarzowi. Mo\u380?esz mi pom\u243?c?\par\pard\plain\hyphpar} {
M\u322?ody cz\u322?owiek w szkar\u322?atnej pelerynie robi\u322? wra\u380?enie p
odenerwowanego. Rozejrza\u322? si\u281? po okolicy.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To \u380?aden podst\u281?p - uspokoi\u322? go Jason. - Jak mam poinformowa\u26
3? nadawc\u281?, \u380?e przyjmuj\u281? to szczodre zaproszenie?\par\pard\plain\
hyphpar} {
Szkar\u322?atny je\u378?dziec rozlu\u378?ni\u322? si\u281? nieco.\par\pard\plain
\hyphpar} {
- To jest wa\u380?niejsze od wiadomo\u347?ci, kt\u243?r\u261? przewo\u380?\u281?
- stwierdzi\u322?. - Odwioz\u281? pana bezpiecznie do Bresington. Stamt\u261?d
oficjalna eskorta odwiezie pana do Harthenham.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Prowad\u378? wi\u281?c - odpar\u322? Jason, pilnuj\u261?c si\u281?, \u380?eby
nie obejrze\u263? si\u281? za siebie i nie spojrze\u263? w miejsce, gdzie ukrywa
li si\u281? jego przyjaciele.\par\pard\plain\hyphpar} {\par\pard\hyphpar }{\page
}
{\line }
{\s1 \afs32
{\qc
Rozdzia\u322? 20
{\line }
Wieczna Uczta\par\pard\plain\hyphpar}\par\pard\plain\hyphpar} {
Pow\u243?z podje\u380?d\u380?a\u322? d\u322?ug\u261?, dobrze utrzyman\u261? bit\
u261? drog\u261?, mijaj\u261?c trawiaste pola poci\u281?te bielonymi drewnianymi
p\u322?otami. Jason wygl\u261?da\u322? przez okno ponad sielankowymi przestrzen
iami, pierwszy raz widz\u261?c Zamek Harthenham.\par\pard\plain\hyphpar} {
Wysoki i elegancki zamek o po\u322?yskliwych bia\u322?ych \u347?cianach wydawa\u
322? si\u281? wyj\u281?ty prosto z bajki. Mia\u322? mn\u243?stwo wie\u380? zwie\
u324?czonych stromymi sto\u380?kowatymi dachami i \u322?opocz\u261?cymi chor\u26
1?gwiami. Eleganckie zwiewne przypory \u322?\u261?czy\u322?y kilka wie\u380? z o
taczaj\u261?cymi je murami. Dramatyczne pos\u261?gi majestatycznych postaci l\u3
47?ni\u322?y na gzymsach jak anielskie gargulce. Kunsztowne z\u322?ote i srebrne
maswerki zdobi\u322?y kamieniark\u281?. Barwne flagi i sztandary dekorowa\u322?
y wysoki zewn\u281?trzny mur, kt\u243?ry skrzy\u322? si\u281? opalizuj\u261?co.\
par\pard\plain\hyphpar} {
Hrabia Dershan, kt\u243?ry siedzia\u322? w powozie razem z Jasonem, wskaza\u322?
zamek.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wiele ton wspania\u322?ego kryszta\u322?u starto do zaprawy, \u380?eby \u347?c
iany Harthenham uzyska\u322?y ten eteryczny blask - wyrecytowa\u322? z nabo\u380
?e\u324?stwem.\par\pard\plain\hyphpar} {
M\u243?wi\u261?c, pochyli\u322? si\u281? ku Jasonowi i pog\u322?aska\u322? krzac

zaste w\u261?sy, przechodz\u261?ce w kud\u322?ate bokobrody.\par\pard\plain\hyph


par} {
- Wygl\u261?da niesamowicie - przyzna\u322? Jason, zerkaj\u261?c na cz\u322?owie
ka, kt\u243?ry dzieli\u322? z nim pow\u243?z.\par\pard\plain\hyphpar} {
Hrabia Dershan spotka\u322? si\u281? z nim w Bresington jak\u261?\u347? godzin\u
281? temu. Przyby\u322? powozem i ze zmian\u261? ubrania. Po niemal\u380?e dw\u2
43?ch dniach jazdy w towarzystwie szkar\u322?atnego je\u378?d\u378?cy Jason znow
u wystroi\u322? si\u281? w dworskie szaty i zasiad\u322? wygodnie w luksusowym p
owozie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Najwy\u380?sza posta\u263? na zamku, wojownik Elwyn, jest wykonana ze szczereg
o z\u322?ota, a jego miecz jest z platyny.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason widzia\u322? wojownika, jedn\u261? r\u281?k\u261? trzymaj\u261?cego si\u28
1? najbardziej strzelistej iglicy, w drugiej unosz\u261?cego miecz. Jason wyobra
zi\u322? sobie, jak iglica p\u281?ka i dumny, z\u322?oty wojownik spada na jaki\
u347? ukryty dziedziniec na z\u322?amanie karku. Chcia\u322?by, \u380?eby tak si
\u281? sta\u322?o, bo m\u243?g\u322?by wtedy zobaczy\u263? min\u281? Dershana. H
iabia najwidoczniej osobi\u347?cie szczyci\u322? si\u281? bogactwem Harthenham.\
par\pard\plain\hyphpar} {
- Niestety, nie mo\u380?emy st\u261?d zobaczy\u263? teren\u243?w zamkowych - ci\
u261?gn\u261?\u322? Dershan. - Rze\u378?by z krzew\u243?w s\u261? niespotykane,
ogrody nie maj\u261? sobie r\u243?wnych. Z odpowiedniej perspektywy lustrzane sa
dzawki tworz\u261? idealn\u261? iluzj\u281? odwr\u243?conego zamku, \u322?\u261?
cznie z ob\u322?okami i niebem.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie mog\u281? si\u281? doczeka\u263? - powiedzia\u322? Jason, maj\u261?c nadzi
ej\u281?, \u380?e zachowuje si\u281? jak typowy przybysz. - S\u322?ysza\u322?em,
\u380?e tamtejsze jedzenie jest naprawd\u281? dobre.\par\pard\plain\hyphpar} {
Hrabia Dershan zarechota\u322?, s\u322?ysz\u261?c to niedopowiedzenie.\par\pard\
plain\hyphpar} {
- Ponad dwustu specjalist\u243?w po\u347?wi\u281?ca \u380?ycie zbieraniu i przyg
otowywaniu smako\u322?yk\u243?w z ca\u322?ego kontynentu. \u379?aden kr\u243?l n
ie jada\u322? tak jak my.\par\pard\plain\hyphpar} {
Wkr\u243?tce pow\u243?z ze stukotem przejecha\u322? przez most zwodzony i zatrzy
ma\u322? si\u281? obok portyku na nieskazitelnym dziedzi\u324?cu. Kilku s\u322?u
\u380?\u261?cych sta\u322?o na baczno\u347?\u263? w upudrowanych perukach i wspa
nia\u322?ych liberiach. \u379?aden nie nosi\u322? broni, a Jason nie dostrzeg\u3
22? stra\u380?y.\par\pard\plain\hyphpar} {
Pod portykiem czeka\u322? dystyngowany m\u281?\u380?czyzna oko\u322?o czterdzies
tki o idealnej sylwetce. Mia\u322? na sobie nienaganny bia\u322?y mundur uzupe\u
322?niony obfito\u347?ci\u261? medali na piersi, a na ramionach epoletami obr\u2
81?bionymi z\u322?otymi fr\u281?dzlami. Nosi\u322? tak\u380?e umocowany u szczup
\u322?ego pasa rapier. Czarne w\u322?osy mia\u322? kr\u243?tko przyci\u281?te i
sczesane do ty\u322?u, co podkre\u347?la\u322?o g\u322?\u281?bokie zakola. Skrup
ulatnie przyci\u281?ta kozia br\u243?dka porasta\u322?a mu podbr\u243?dek. Br\u2
61?zowa sk\u243?ra kontrastowa\u322?a z jasnym mundurem.\par\pard\plain\hyphpar}
{
Lokaj otworzy\u322? drzwi powozu i postawi\u322? na ziemi sto\u322?ek. Jason wys
iad\u322? za hrabi\u261? Dershanem, \u322?api\u261?c si\u281? r\u281?ki, kt\u243
?r\u261? podsun\u261?\u322? mu s\u322?uga o ziemistej twarzy.\par\pard\plain\hyp
hpar} {
Dershan zaprowadzi\u322? Jasona prosto do jegomo\u347?cia w mundurze.\par\pard\p
lain\hyphpar} {
- Ksi\u261?\u380?\u281? Conradzie z Harthenham, prosz\u281? pozwoli\u263?, \u380
?e przedstawi\u281? panu naszego szanownego go\u347?cia, lorda Jasona z Caberton
.\par\pard\plain\hyphpar} {
Ksi\u261?\u380?\u281? Conrad sk\u322?oni\u322? si\u281? sztywno. Jason powt\u243
?rzy\u322? ten p\u322?ytki uk\u322?on.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mi\u322?o mi pana pozna\u263? - oznajmi\u322? Conrad zwi\u281?\u378?le i pow\u
347?ci\u261?gliwie.\par\pard\plain\hyphpar} {
Wyci\u261?gn\u261?\u322? d\u322?o\u324? w r\u281?kawiczce, a Jason j\u261? u\u34
7?cisn\u261?\u322?; stanowczo\u347?\u263? u\u347?cisku go zaskoczy\u322?a. Ksi\u

261?\u380?\u281? Conrad by\u322? kilka cali ni\u380?szy od Jasona i przygl\u261?


da\u322? mu si\u281? bystrymi, ciemnymi oczami. Mia\u322? w\u261?sk\u261? twarz,
co podkre\u347?la\u322?o zapad\u322?e policzki i orli nos. Jason zauwa\u380?y\u
322?, \u380?e Conrad obr\u243?ci\u322? lekko d\u322?o\u324? w r\u281?kawiczce, \
u380?eby Jason \u347?ciska\u322? j\u261?, maj\u261?c w\u322?asn\u261? r\u281?k\u
281? obr\u243?con\u261? wn\u281?trzem d\u322?oni do g\u243?ry. Przyjaciel powied
zia\u322? mu kiedy\u347?, \u380?e ten, czyja d\u322?o\u324? jest na wierzchu, wy
grywa w wymienianym u\u347?cisku. Jason otworzy\u322? d\u322?o\u324?, ko\u324?cz
\u261?c te subtelne zawody.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ucieszy\u322?em si\u281?, otrzymawszy pa\u324?skie zaproszenie - powiedzia\u32
2?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- A ja ogromnie ciesz\u281? si\u281?, mog\u261?c powita\u263? pana w swoim domu
- odpar\u322? Conrad bez wi\u281?kszego entuzjazmu, mierz\u261?c Jasona spojrzen
iem bystrych oczu. - Prosz\u281? swobodnie korzysta\u263? z zamku i jego teren\u
243?w. Jakby to wszystko nale\u380?a\u322?o do pana.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jasona nagle zacz\u281?\u322?o kusi\u263?, \u380?eby zapyta\u263?, czy mo\u380?e
dosta\u263? jeden z medali ksi\u281?cia. Albo po prostu odpi\u261?\u263? jeden
i przypi\u261?\u263? sobie. Jednak\u380?e nie by\u322?o jego celem zrobienie sob
ie wroga z tego cz\u322?owieka. Mia\u322? sprawia\u263? wra\u380?enie potulnego.
\par\pard\plain\hyphpar} {
- Doceniam pa\u324?sk\u261? go\u347?cinno\u347?\u263? - odpar\u322?. - Prosz\u28
1? - powiedzia\u322? Conrad, obracaj\u261?c si\u281? szybko i prowadz\u261?c Jas
ona przez ozdobne podw\u243?jne drzwi. - Przygotowania do uczty powitalnej w\u32
2?a\u347?nie dobiegaj\u261? ko\u324?ca.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason ruszy\u322? za ksi\u281?ciem Conradem wspania\u322?ym holem prowadz\u261?c
ym do marmurowej fontanny. Szmaragdowy p\u322?yn sp\u322?ywa\u322? z dyszy do mi
sy, rozsiewaj\u261?c owocowy aromat. Pot\u281?\u380?ny \u380?yrandol ze z\u322?o
ta i kryszta\u322?\u243?w zwiesza\u322? si\u281? ze sklepienia. Migota\u322?y w
nim setki \u347?wiec. Rz\u261?d r\u243?wno rozmieszczonych s\u322?u\u380?\u261?c
ych sta\u322? nieruchomo pod \u347?cian\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Od razu chcia\u322?by pan zasi\u261?\u347?\u263? do posi\u322?ku czy najpierw
woli pan odpocz\u261?\u263? w swoich apartamentach? - zapyta\u322? Conrad.\par\p
ard\plain\hyphpar} {
- A co pan by wola\u322??\par\pard\plain\hyphpar} {
- Us\u322?ysze\u263? odpowied\u378?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason si\u281? zirytowa\u322? - Conrad osi\u261?gn\u261?\u322? mistrzostwo w zwi
\u281?z\u322?ej arogancji.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wobec tego chcia\u322?bym najpierw zobaczy\u263? moje pokoje, a wkr\u243?tce p
otem co\u347? zje\u347?\u263?. Tak b\u281?dzie dobrze?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jest pan go\u347?ciem honorowym - odar\u322? oschle ksi\u261?\u380?\u281?. - Z
rado\u347?ci\u261? dostosujemy si\u281? do pa\u324?skiego rozk\u322?adu dnia. D
errik.\par\pard\plain\hyphpar} {
Blady s\u322?uga oderwa\u322? si\u281? od \u347?ciany.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Tak, panie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dopilnuj, aby uczta rozpocz\u281?\u322?a si\u281? za trzydzie\u347?ci minut.\p
ar\pard\plain\hyphpar} {
M\u281?\u380?czyzna sk\u322?oni\u322? si\u281? i odszed\u322? po\u347?piesznie.\
par\pard\plain\hyphpar} {
- Cassandra. Odprowad\u378? lorda Jasona do jego apartament\u243?w.\par\pard\pla
in\hyphpar} {
Kobieta pod \u347?cian\u261? spu\u347?ci\u322?a wzrok i dygn\u281?\u322?a. Jason
nie m\u243?g\u322? nie zauwa\u380?y\u263?, \u380?e kilka s\u322?u\u380?\u261?cy
ch by\u322?o bardzo \u322?adnych.\par\pard\plain\hyphpar} {
- T\u281?dy, panie - powiedzia\u322?a uprzejmie Cassandra.\par\pard\plain\hyphpa
r} {
Jason poszed\u322? za ni\u261? korytarzami i schodami, mijaj\u261?c wspania\u322
?e tkaniny i rze\u378?by, a\u380? wreszcie dotarli do bia\u322?ych drzwi zdobion
ych z\u322?otym ornamentem przypominaj\u261?cym winoro\u347?le. Klamka mia\u322?
a kszta\u322?t podobny do r\u243?\u380?y.\par\pard\plain\hyphpar} {
Cassandra otworzy\u322?a drzwi i wpu\u347?ci\u322?a Jasona do \u347?rodka.\par\p

ard\plain\hyphpar} {
Ch\u322?opiec zatrzyma\u322? si\u281? w progu i zagapi\u322?.\par\pard\plain\hyp
hpar} {
Nigdy w \u380?yciu nie widzia\u322? bardziej eleganckiego pokoju.\par\pard\plain
\hyphpar} {
W wystroju dominowa\u322?y niebieskie odcienie z dodatkiem bieli i srebra. Pi\u2
81?kne bukiety ol\u347?niewaj\u261?cych kwiat\u243?w ja\u347?nia\u322?y w ozdobn
ych wazach, sprawiaj\u261?c, \u380?e pok\u243?j pachnia\u322? jak \u322?\u261?ka
po delikatnym deszczyku. Mistrzowskie obrazy i rze\u378?by rozmieszczono z gust
em w przestronnym salonie. Dyskretne freski z sielskimi scenami zdobi\u322?y wys
oki sufit. Luksusowe meble by\u322?y zdobione kamieniami szlachetnymi. Jason spo
kojnie potrafi\u322? wyobrazi\u263? sobie dowolny przedmiot z tego pokoju w gabl
ocie muzealnej za szk\u322?em.\par\pard\plain\hyphpar} {
W s\u261?siednim pokoju zobaczy\u322? ogromne \u322?o\u380?e. Ju\u380? jego rodz
ice mieli du\u380?e \u322?\u243?\u380?ko - a to by\u322?o gigantyczne, wype\u322
?nione mi\u281?kkimi poduszkami. Gruby materac wygl\u261?da\u322?, jakby by\u322
? got\u243?w go utuli\u263?. Jedwabna po\u347?ciel by\u322?a ch\u322?odna i g\u3
22?adka. Futrzane ko\u322?dry zwini\u281?te w nogach \u322?\u243?\u380?ka przewy
\u380?sza\u322?y mi\u281?kko\u347?ci\u261? te z Trensicourt.\par\pard\plain\hyph
par} {
- Czy pokoje pana satysfakcjonuj\u261?? - zapyta\u322?a z wahaniem Cassandra, ja
kby si\u281? spodziewa\u322?a, \u380?e Jason zaraz wybuchnie pe\u322?n\u261? obr
zydzenia tyrad\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- S\u261? idealne. Dzi\u281?kuj\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dam panu zna\u263?, kiedy uczta b\u281?dzie gotowa - powiedzia\u322?a, wychodz
\u261?c z pokoju.\par\pard\plain\hyphpar} {
Po dalszych badaniach Jason odkry\u322? kolejny pok\u243?j z pi\u281?kn\u261? wa
nn\u261? wyrze\u378?bion\u261? z wypolerowanego lazurowego kamienia. Balkon wych
odzi\u322? na wspania\u322?e ogrody i wypiel\u281?gnowane \u380?ywop\u322?oty. F
ontanny barwionej wody tryska\u322?y wysoko pod niebo. Pawie kroczy\u322?y po tr
awnikach, niekt\u243?re pyszni\u261?c si\u281? swoim ol\u347?niewaj\u261?cym upi
erzeniem. By\u322?y tam pawie o pi\u243?rach niebieskich i fioletowych, inne o p
i\u243?rach w \u380?ywych odcieniach limonkowej zieleni i \u380?\u243?\u322?ci,
a jeszcze inne w ognistych barwach czerwieni i oran\u380?u. Jedn\u261? cz\u281?\
u347?\u263? ogrodu po\u347?wi\u281?cono ro\u347?linno\u347?ci przyci\u281?tej w
rozliczne kunsztowne rze\u378?by. Niekt\u243?re mia\u322?y kszta\u322?ty geometr
yczne, inne fantastycznych zwierz\u261?t, jeszcze inne ludzi. Jeden z przyci\u28
1?tych krzew\u243?w by\u322? uderzaj\u261?co podobny do ksi\u281?cia Conrada sto
j\u261?cego sztywno w mundurze.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason usiad\u322? na balkonowych p\u322?ytach, z podbr\u243?dkiem na d\u322?onia
ch, rozwa\u380?aj\u261?c uroki Zamku Harthenham. Kto nie pragn\u261?\u322?by poz
osta\u263? tu na sta\u322?e? To jakby mieszka\u263? w luksusowym kurorcie - o ta
kim \u380?yciu nie mo\u380?e nawet marzy\u263? wi\u281?kszo\u347?\u263? ludzi, n
iezale\u380?nie od tego, jak ci\u281?\u380?ko pracowali.\par\pard\plain\hyphpar}
{
Wiedzia\u322? jednak, \u380?e to tylko wi\u281?zienie. Pi\u281?kna zabawka dla o
dwr\u243?cenia uwagi, kt\u243?ra mia\u322?a zwie\u347?\u263? wrog\u243?w cesarza
. Zastanawia\u322? si\u281?, czy s\u322?u\u380?\u261?cy byli stra\u380?nikami w
przebraniu. Z pewno\u347?ci\u261? byli szpiegami. Zastanawia\u322? si\u281?, czy
Cassandra nosi ukryt\u261? bro\u324? albo trucizn\u281?.\par\pard\plain\hyphpar
} {
B\u281?dzie zachowywa\u263? czujno\u347?\u263?. Musia\u322? znale\u378?\u263? Ki
mpa i po\u347?piesznie st\u261?d odej\u347?\u263?. Mimo rozmiar\u243?w \u322?\u2
43?\u380?ka powinien uwa\u380?a\u263?, \u380?eby si\u281? tu za bardzo nie rozgo
\u347?ci\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason wsta\u322? i obszed\u322? swoje pokoje, ogl\u261?daj\u261?c dzie\u322?a sz
tuki. Kartkowa\u322? jedn\u261? z ksi\u261?\u380?ek w skromnej, osobistej biblio
tece, kiedy wesz\u322?a Cassandra.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Uczta ju\u380? gotowa, panie - powiedzia\u322?a, dygaj\u261?c.\par\pard\plain\
hyphpar} {

Odprowadzi\u322?a Jasona do jadalni, przekazuj\u261?c m\u322?odemu sztywnemu s\u


322?u\u380?\u261?cemu, kt\u243?ry zaprowadzi\u322? go do ko\u324?ca bardzo d\u32
2?ugiego sto\u322?u, dominuj\u261?cego w pomieszczeniu. Jadalnia stanowi\u322?a
wyd\u322?u\u380?ony prostok\u261?t o wysokim sklepieniu. \u346?ciany zdobi\u322?
y malowane rze\u378?by. Wielu go\u347?ci ju\u380? siedzia\u322?o. Inni dopiero s
i\u281? schodzili. Przy drugim ko\u324?cu sto\u322?u siedzia\u322? ksi\u261?\u38
0?\u281? Conrad. Po jego lewej zasiad\u322? hrabia Dershan, g\u322?aszcz\u261?c
w\u261?sy, a po jego prawej zwalisty \u322?ysy m\u281?\u380?czyzna, pochylony w
krze\u347?le, z pierzastym pier\u347?cieniem zwieszaj\u261?cym si\u281? z ucha i
\u322?ys\u261? czaszk\u261? pokryt\u261? tatua\u380?ami. S\u261?dz\u261?c po ta
tua\u380?ach, to musia\u322? by\u263? Kimp. Jason zastanawia\u322? si\u281?, jak
cz\u281?sto \u322?ysy m\u281?\u380?czyzna zdejmuje koszul\u281?.\par\pard\plain
\hyphpar} {
Ksi\u261?\u380?\u281? Conrad spojrza\u322? Jasonowi w oczy i skin\u261?\u322? le
kko g\u322?ow\u261?. Pe\u322?na zadowolenia pogarda w jego spojrzeniu sugerowa\u
322?a, \u380?e teraz Jason nale\u380?a\u322? do niego.\par\pard\plain\hyphpar} {
Kiedy Jason rozejrza\u322? si\u281? po pozosta\u322?ych biesiadnikach, zaskoczy\
u322?a go znajoma twarz. W po\u322?owie sto\u322?u po lewej stronie dostrzeg\u32
2? Tarka. Wygl\u261?da\u322? tak samo jak w obracaj\u261?cej si\u281? tawernie,
tyle \u380?e teraz by\u322? ubrany jak ksi\u261?\u380?\u281?. Spojrzeli sobie w
oczy i Tark pomacha\u322? s\u322?abo, wyra\u378?nie zawstydzony.\par\pard\plain\
hyphpar} {
Ksi\u261?\u380?\u281? Conrad wsta\u322? z krzes\u322?a o wysokim oparciu i pozos
tali go\u347?cie po\u347?pieszyli do swoich miejsc w asy\u347?cie s\u322?u\u380?
by. Wielu pozosta\u322?ych go\u347?ci mia\u322?o nadwag\u281?, niekt\u243?rzy by
li wr\u281?cz groteskowo otyli. Jason by\u322? najm\u322?odszy po\u347?r\u243?d
obecnych. Ksi\u261?\u380?\u281? Conrad odchrz\u261?kn\u261?\u322? i w sali zapad
\u322?a cisza.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zebrali\u347?my si\u281? tutaj, \u380?eby powita\u263? naszego najnowszego tow
arzysza, lorda Jasona z Caberton, kt\u243?ry do\u322?\u261?czy\u322? do nas, szu
kaj\u261?c ucieczki od wrogiego \u347?wiata. - Conrad uni\u243?s\u322? kryszta\u
322?owy kielich. - Za nowych przyjaci\u243?\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Racja! Za nowych przyjaci\u243?\u322?! - wymamrotali zebrani, unosz\u261?c kie
lichy i spe\u322?niaj\u261?c toast.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason nape\u322?ni\u322? wolny kielich wod\u261? i napi\u322? si\u281?.\par\pard
\plain\hyphpar} {
- Rozpocznijmy wi\u281?c uczt\u281?! - wykrzykn\u261?\u322? ksi\u261?\u380?\u281
? Conrad, wymachuj\u261?c r\u281?kami jak showman.\par\pard\plain\hyphpar} {
Rozleg\u322?y si\u281? wiwaty. Drzwi si\u281? otworzy\u322?y i armia s\u322?u\u3
80?\u261?cych rzuci\u322?a si\u281? szturmem ku sto\u322?om, nios\u261?c ob\u322
?adowane tace. Jason z trudem by\u322? w stanie uwierzy\u263? w obfito\u347?\u26
3? jad\u322?a, jakie wkr\u243?tce si\u281? przed nim pojawi\u322?o.\par\pard\pla
in\hyphpar} {
Paruj\u261?ce kawa\u322?y \u380?eberek wo\u322?owych, ud\u378?ce jagni\u281?ce,
kawa\u322?y szynki, stosy ptactwa, filety z ryb, rz\u281?dy kie\u322?basek, szas
z\u322?yki i p\u243?\u322?miski delikatnych skorupiak\u243?w - wszystko ubiega\u
322?o si\u281? o jego uwag\u281?. Misy z owocami - niekt\u243?re owoce obrane i
oblane \u347?mietan\u261?, inne podane w ca\u322?o\u347?ci - sta\u322?y naprzeci
wko talerzy ze stosami warzyw, zar\u243?wno znajomych, jak i egzotycznych.\par\p
ard\plain\hyphpar} {
Jason patrzy\u322?, jak go\u347?cie rzucaj\u261? si\u281? bez skr\u281?powania n
a jedzenie. Wkr\u243?tce, gdziekolwiek spojrza\u322?, z obwis\u322?ych podbr\u24
3?dk\u243?w skapywa\u322? t\u322?uszcz. Pulchne palce od czasu do czasu zanurza\
u322?y si\u281? w srebrnych misach pachn\u261?cej wody i ociera\u322?y do czysta
o lniane serwety, \u380?eby natychmiast znowu si\u281? wybrudzi\u263?, kiedy na
k\u322?ada\u322?y wi\u281?cej jedzenia do ust. Ka\u380?da osoba przy stole mia\u
322?a komplet srebrnych sztu\u263?c\u243?w, ale niewielu go\u347?ci zwa\u380?a\u
322?o na \u322?y\u380?ki czy widelce. Jason zauwa\u380?y\u322?, \u380?e ksi\u261
?\u380?\u281? Conrad, hrabia Dershan i wytatuowany m\u281?\u380?czyzna jedli z u
miarem, korzystaj\u261?c ze sztu\u263?c\u243?w, nie okazuj\u261?c gor\u261?czki,

kt\u243?ra op\u281?ta\u322?a pozosta\u322?ych go\u347?ci.\par\pard\plain\hyphpa


r} {
Jason wybra\u322? sobie gruby kawa\u322?ek steku i odkry\u322?, \u380?e to najba
rdziej soczysty, idealnie doprawiony kawa\u322?ek mi\u281?sa, jaki kiedykolwiek
jad\u322?. By\u322? r\u243?\u380?owy po\u347?rodku z ledwie nutk\u261? czerwieni
i rozp\u322?ywa\u322? si\u281? soczy\u347?cie w ustach. Kiedy spr\u243?bowa\u32
2? innych frykas\u243?w, zacz\u261?\u322? rozumie\u263? \u380?ywio\u322?owo\u347
?\u263? okazywan\u261? przez pozosta\u322?ych go\u347?ci. Zjad\u322? nieprzyzwoi
cie pysznego skorupiaka marynowanego w ma\u347?lanym sosie, sch\u322?odzony owoc
, kt\u243?ry bucha\u322? s\u322?odycz\u261?, i dr\u243?b duszony w roztopionym s
erze.\par\pard\plain\hyphpar} {
Wszystko by\u322?o doskona\u322?e.\par\pard\plain\hyphpar} {
R\u243?\u380?norodno\u347?\u263? cudownych smak\u243?w przyt\u322?acza\u322?a.\p
ar\pard\plain\hyphpar} {
Jedynie ohydne ob\u380?arstwo pozosta\u322?ych go\u347?ci burzy\u322?o doskona\u
322?o\u347?\u263? posi\u322?ku. Jason zauwa\u380?y\u322?, \u380?e Tark niewiele
je. Nie zerkn\u261?\u322? ponownie w stron\u281? Jasona. Kiedy pojawia\u322?y si
\u281? kolejne dania, Jason pr\u243?bowa\u322? zapanowa\u263? nad sob\u261? i ro
zkoszowa\u263? si\u281? jedzeniem, zamiast je poch\u322?ania\u263?, pr\u243?buj\
u261?c zup, pieczywa i cierpkich ser\u243?w.\par\pard\plain\hyphpar} {
W trakcie posi\u322?ku pojawi\u322?a si\u281? grupa s\u322?u\u380?\u261?cych nio
s\u261?cych bia\u322?\u261? bulw\u281? - owoc wielko\u347?ci arbuza. \u8222?Okli
nder\u8221? - nios\u322?y si\u281? wok\u243?\u322? sto\u322?u podekscytowane sze
pty.\par\pard\plain\hyphpar} {
S\u322?u\u380?\u261?cy ceremonialnie nak\u322?uli l\u347?ni\u261?c\u261?, bia\u3
22?\u261? bulw\u281?, \u322?api\u261?c wylewaj\u261?cy si\u281? sok do srebrnych
karafek. Pierwsz\u261? karafk\u281? zaniesiono Jasonowi i nape\u322?niono mu ki
elich. P\u322?yn by\u322? klarowny. Jason upi\u322? \u322?yk na pr\u243?b\u281?
i zaraz opr\u243?\u380?ni\u322? kielich. Naturalny sok by\u322? wystarczaj\u261?
co s\u322?odki, \u380?eby dogodzi\u263? podniebieniu, ale nie na tyle, by przest
a\u322? by\u263? orze\u378?wiaj\u261?cy. Cudowny smak nie przypomina\u322? nicze
go, czego Jason wcze\u347?niej pr\u243?bowa\u322?. Poniewa\u380? s\u322?u\u380?\
u261?cy kr\u281?ci\u322? si\u281? przy nim, podsun\u261?\u322? kieliszek po dole
wk\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Ca\u322?y czas pojawia\u322?y si\u281? nowe p\u243?\u322?miski z jedzeniem. Zapa
\u322? go\u347?ci zaczyna\u322? s\u322?abn\u261?\u263?. Jason d\u322?uba\u322? w
s\u322?onawych nadziewanych grzybach. \u379?o\u322?\u261?dek mia\u322? jak napc
hany o\u322?owiem.\par\pard\plain\hyphpar} {
- A teraz desery! - wykrzykn\u261?\u322? w ko\u324?cu ksi\u261?\u380?\u281? Conr
ad, ocieraj\u261?c usta serwetk\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Desery, desery - powt\u243?rzy\u322?o wielu obecnych.\par\pard\plain\hyphpar}
{
Jason wytar\u322? usta serwetk\u261?. Jak m\u243?g\u322?by zje\u347?\u263? co\u3
47? jeszcze?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zastanawiam si\u281? - zacz\u261?\u322? przebiegle ksi\u261?\u380?\u281?, kier
uj\u261?c spojrzenie na Jasona - czy nasz nowy przyjaciel kiedykolwiek pr\u243?b
owa\u322? w\u261?tr\u243?bki wizatcha.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason zorientowa\u322? si\u281?, \u380?e patrz\u261? na niego wszyscy biesiadnic
y.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie mia\u322?em tej przyjemno\u347?ci - odpowiedzia\u322?, staraj\u261?c si\u2
81?, by zabrzmia\u322?o to oficjalnie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Chyba \u380?e znam ten przysmak pod inn\u261? nazw\u261?.\par\pard\plain\hyphp
ar} {
S\u322?u\u380?ba w liberii krz\u261?ta\u322?a si\u281?, uprz\u261?taj\u261?c res
ztki uczty. Tark wsta\u322? i odszed\u322? od sto\u322?u zgarbiony.\par\pard\pla
in\hyphpar} {
Ksi\u261?\u380?\u281? Conrad zakaszla\u322? w pi\u281?\u347?\u263?.\par\pard\pla
in\hyphpar} {
- Wizatch to gryzo\u324? niepodobny do innych. To wybredne stworzenie \u380?ywi
si\u281? tylko nektarem serokwiatu i pr\u281?dzej umrze z g\u322?odu ni\u380? po

\u380?ywi si\u281? czym\u347? innym. Nektar serokwiatu jest oczywi\u347?cie truj


\u261?cy dla wszystkich innych znanych organizm\u243?w. Wewn\u261?trz wizatcha n
ektar przechodzi przemian\u281?, podczas kt\u243?rej trucizna zostaje zneutraliz
owana, a smak udoskonalony. W\u261?troba nasi\u261?ka tym oczyszczonym nektarem.
Zjedzona na \u347?wie\u380?o w\u261?tr\u243?bka wizatcha to najsmakowitszy przy
smak, z jakim si\u281? zetkn\u261?\u322?em. Jako \u380?e jeste\u347? niewtajemni
czony, nalegam, by\u347? zainaugurowa\u322? desery, pr\u243?buj\u261?c pierwszej
partii w\u261?tr\u243?bek.\par\pard\plain\hyphpar} {
- S\u322?usznie! S\u322?usznie! - rozleg\u322?y si\u281? g\u322?osy wzd\u322?u\u
380? sto\u322?u.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason nie potrafi\u322? wyobrazi\u263? sobie bardziej obrzydliwego deseru od w\u
261?tr\u243?bki gryzonia, ale podda\u322? si\u281? presji zebranych, szczerz\u26
1?c z\u281?by w u\u347?miechu i kiwaj\u261?c g\u322?ow\u261?.\par\pard\plain\hyp
hpar} {
- Wszystkiego mog\u281? raz spr\u243?bowa\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
S\u322?u\u380?\u261?cy postawili srebrn\u261? mis\u281? przed ka\u380?dym go\u34
7?ciem siedz\u261?cym przy stole. W misie Jasona znajdowa\u322?o si\u281? pi\u28
1?\u263? be\u380?owych w\u261?tr\u243?bek, ka\u380?da mniejsza od kciuka. Obok k
si\u281?cia Conrada nadgorliwy s\u322?uga trzyma\u322? kud\u322?atego gryzonia o
trzech ogonach.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ten szcz\u281?\u347?liwy wizatch zostanie oszcz\u281?dzony - og\u322?osi\u322?
s\u322?uga.\par\pard\plain\hyphpar} {
- A\u380? do jutra! - krzykn\u261?\u322? m\u281?\u380?czyzna o p\u322?askiej twa
rzy i czarnych w\u322?osach si\u281?gaj\u261?cych ramion.\par\pard\plain\hyphpar
} {
Biesiadnicy skwitowali jego uwag\u281? \u347?miechem.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason ostro\u380?nie wzi\u261?\u322? widelec. Zerkn\u261?\u322? wzd\u322?u\u380?
sto\u322?u. Podw\u243?jny rz\u261?d wyczekuj\u261?cych twarzy patrzy\u322? zach
\u281?caj\u261?co.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie ma czasu do stracenia - ponagli\u322?a go oty\u322?a kobieta w naszyjniku
z ogromnych pere\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason zerkn\u261?\u322? do misy. W\u261?tr\u243?bki wygl\u261?da\u322?y na surow
e i soczyste. Uni\u243?s\u322? jedn\u261? na widelcu i w\u322?o\u380?y\u322? do
ust. Kiedy j\u261? ugryz\u322?, wytrzeszczy\u322? oczy. W\u261?tr\u243?bka p\u28
1?k\u322?a, a ciep\u322?e, kremowe wn\u281?trze smakowa\u322?o przepysznie, troc
h\u281? jak s\u322?odka wanilia z posmakiem sera i banana.\par\pard\plain\hyphpa
r} {
- Jak oceniasz danie? - zapyta\u322? ksi\u261?\u380?\u281? Conrad, jakby odpowie
d\u378? by\u322?a oczywista.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ma pan racj\u281?, s\u261? przepyszne.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wobec tego kontynuujmy - odpar\u322? ksi\u261?\u380?\u281?, zjadaj\u261?c k\u2
81?s.\par\pard\plain\hyphpar} {
Ludzie przy stole zacz\u281?li zajada\u263? male\u324?kie, surowe w\u261?tr\u243
?bki.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason bez wahania poch\u322?on\u261?\u322? swoj\u261? porcj\u281? \u322?apczywie
. Z ka\u380?d\u261? kolejn\u261? w\u261?tr\u243?bk\u261? coraz bardziej si\u281?
w nich rozsmakowywa\u322?. Wiedzia\u322?, \u380?e w przysz\u322?o\u347?ci b\u28
1?dzie za nimi t\u281?skni\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- A teraz kiedy oczy\u347?cili\u347?my podniebienie, prosimy wnie\u347?\u263? re
szt\u281? deser\u243?w - rozkaza\u322? Conrad, machn\u261?wszy jowialnie r\u281?
k\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Ciasta, placki, tarty, ekierki, cynamonowe bu\u322?eczki, keksy, orzechy w cukrz
e, puddingi i sorbety pojawi\u322?y si\u281? ca\u322?ymi stosami. Go\u347?cie po
witali szturm s\u322?odyczy.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason ju\u380? mia\u322? wra\u380?enie, \u380?e zaraz p\u281?knie, ale i tak spr
\u243?bowa\u322? paru s\u322?odyczy i odkry\u322?, \u380?e s\u261? tak smaczne,
jak pozwala\u322? mu podejrzewa\u263? wst\u281?p do deser\u243?w. Rozumia\u322?
ju\u380?, jak \u322?atwo \u380?ycie w Harthenham mo\u380?e prowadzi\u263? do oty
\u322?o\u347?ci. Na drugim ko\u324?cu sto\u322?u ksi\u261?\u380?\u281? Conrad un
i\u243?s\u322? w stron\u281? Jasona kielich w niemym toa\u347?cie.\par\pard\plai

n\hyphpar} {\par\pard\hyphpar }{\page }


{\line }
{\s1 \afs32
{\qc
Rozdzia\u322? 21
{\line }
Pojedynek\par\pard\plain\hyphpar}\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason sp\u281?dzi\u322? kilka kolejnych dni, zapoznaj\u261?c si\u281? z zamkiem.
W\u322?\u243?czy\u322? si\u281? po terenie, odkrywaj\u261?c ptaszarni\u281?, me
na\u380?eri\u281?, strzelnice dla \u322?ucznik\u243?w, psiarni\u281? z wielkimi
dzikarzami i mastyfami, dwa baseny i wielki obszar nisko przyci\u281?tej trawy d
o uprawiania sportu, kt\u243?ry wydawa\u322? si\u281? pomieszaniem pi\u322?ki no
\u380?nej i krokieta. Na zamku odkry\u322? pokoje gier z bilardem, tarczami do r
zutek, kr\u281?glami, planszowymi grami strategicznymi, grami hazardowymi i zagr
odami, gdzie napuszczano na siebie zwierz\u281?ta, by walczy\u322?y ze sob\u261?
na \u347?mier\u263?. Znalaz\u322? sale do fechtunku, pok\u243?j muzyczny pe\u32
2?en instrument\u243?w i kameralny, elegancki teatr.\par\pard\plain\hyphpar} {
Co najwa\u380?niejsze, pierwszego dnia znalaz\u322? tak\u380?e \u322?a\u378?ni\u
281?. W \u347?rodku m\u281?\u380?czy\u378?ni k\u261?pali si\u281? w pachn\u261?c
ych basenach o r\u243?\u380?nej g\u322?\u281?boko\u347?ci i z wod\u261? w r\u243
?\u380?nej temperaturze. Poszed\u322? tam kilka razy, odk\u261?d odkry\u322? to
miejsce, ale nie spotka\u322? Kimpa.\par\pard\plain\hyphpar} {
Chocia\u380? kolejne posi\u322?ki nie osza\u322?amia\u322?y r\u243?\u380?norodno
\u347?ci\u261?, tak jak uczta powitalna dla Jasona, nadal ich jako\u347?\u263? z
adowoli\u322?aby najbardziej wybredne podniebienia. Napitki i przek\u261?ski mo\
u380?na by\u322?o znale\u378?\u263? o ka\u380?dej porze dnia i nocy w r\u243?\u3
80?nych miejscach.\par\pard\plain\hyphpar} {
Wieczorem drugiego dnia badania terenu Jason znalaz\u322? dziwny pok\u243?j znaj
duj\u261?cy si\u281? g\u322?\u281?boko poni\u380?ej poziomu ziemi, gdzie zamkowi
go\u347?cie wyci\u261?gni\u281?ci na sofach i materacach chrupali male\u324?kie
placki. Gryz\u261?cy zapach kadzide\u322? przenika\u322? powietrze, a w k\u261?
cie muzycy uderzali w marimb\u281? i szarpali struny przedziwnych instrument\u24
3?w strunowych. Kilka z le\u380?\u261?cych os\u243?b to byli go\u347?cie, kt\u24
3?rych Jason widzia\u322? na uczcie powitalnej. Inni byli wychudzonymi nieszcz\u
281?\u347?nikami o woskowej cerze i przet\u322?uszczonych w\u322?osach.\par\pard
\plain\hyphpar} {
M\u281?\u380?czyzna o p\u322?askiej twarzy i d\u322?ugich czarnych w\u322?osach,
kt\u243?ry za\u380?artowa\u322? na temat gryzonia, wyci\u261?ga\u322? si\u281?
na pobliskiej sofie. Pomacha\u322? widelcem przywo\u322?uj\u261?c Jasona.\par\pa
rd\plain\hyphpar} {
Kiedy Jason podszed\u322?, m\u281?\u380?czyzna prze\u322?kn\u261?\u322? k\u281?s
placka.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Pr\u243?bowa\u322?e\u347? kiedy\u347? placka z jagodami lumba? - zapyta\u322?
cicho, ocieraj\u261?c usta materia\u322?ow\u261? serwetk\u261?.\par\pard\plain\h
yphpar} {
- Nie.\par\pard\plain\hyphpar} {
M\u281?\u380?czyzna podsun\u261?\u322? mu widelec. Jason odm\u243?wi\u322?.\par\
pard\plain\hyphpar} {
- Mog\u281? wzi\u261?\u263? sobie w\u322?asne.\par\pard\plain\hyphpar} {
Zauwa\u380?y\u322? dw\u243?ch s\u322?u\u380?\u261?cych, kt\u243?rzy roznosili po
pokoju placki.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nazywam si\u281? Drak\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
Drak\u281? zjad\u322? kolejny k\u281?s. - Nie mo\u380?na za bardzo dogadza\u263?
sobie tymi jagodami - zwierzy\u322? si\u281?, przewracaj\u261?c oczami z zachwy
tu. - S\u261? bardziej znane pod nazw\u261? jag\u243?d g\u322?odu. \u379?aden in
ny przysmak nie smakuje bardziej bosko ani nie czyni posi\u322?ku bardziej satys
fakcjonuj\u261?cym. Jednak osoba, kt\u243?ra regularnie je jada, rzadko kiedy d\
u322?u\u380?ej \u380?yje.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dlaczego?\par\pard\plain\hyphpar} {

- Jagody lumba tak naprawd\u281? nie od\u380?ywiaj\u261?. Przeciwnie, okradaj\u2


61? cia\u322?o ze sk\u322?adnik\u243?w od\u380?ywczych. Je\u347?li zjada si\u281
? znaczne ich ilo\u347?ci, niszcz\u261? ch\u281?\u263? na jakiekolwiek inne jedz
enie. Wkr\u243?tce tylko one przynosz\u261? przyjemno\u347?\u263?, a cz\u322?owi
ek zajada je, a\u380? si\u281? zag\u322?odzi na \u347?mier\u263?.\par\pard\plain
\hyphpar} {
Jason rozejrza\u322? si\u281? po pokoju, zwracaj\u261?c wi\u281?ksz\u261? uwag\u
281? na potwornie wychudzonych biesiadnik\u243?w.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Narzucasz sobie dyscyplin\u281??\par\pard\plain\hyphpar} {
- Czasem. Trudno oprze\u263? si\u281? tak rozkosznej truci\u378?nie. Jagody lumb
a zabi\u322?y mnie ju\u380? trzy razy.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason si\u281? skrzywi\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Co ci\u281? przywr\u243?ci\u322?o do \u380?ycia?\par\pard\plain\hyphpar} {
Drak\u281? wyszczerzy\u322? z\u281?by w u\u347?miechu, pokazuj\u261?c z\u322?oty
z\u261?b.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jestem tu pewn\u261? osobliwo\u347?ci\u261?. Mam w\u261?tpliwy zaszczyt by\u26
3? jedynym przedstawicielem Amar Kaba\u322?, kt\u243?ry przyj\u261?\u322? zapros
zenie do Harthenham.\par\pard\plain\hyphpar} {
Do s\u261?siada - oty\u322?ego m\u281?\u380?czyzny w jedwabnej szacie - podszed\
u322? s\u322?uga. Za pomoc\u261? szczypiec podsun\u261?\u322? mu placek. M\u281?
\u380?czyzna zastanawia\u322? si\u281? chwil\u281?, a potem uni\u243?s\u322? r\u
281?k\u281?, wsta\u322? i odszed\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Masz nasiono - powiedzia\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
Drak\u281? skin\u261?\u322? g\u322?ow\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Sam robisz na mnie wra\u380?enie ciekawostki. Mia\u322?em na ciebie oko w czas
ie uczty. Dumny. Czujny. Zadumany. Nie s\u261? to cechy m\u322?odego cz\u322?owi
eka, kt\u243?ry odwr\u243?ci\u322? si\u281? od otaczaj\u261?cego go \u347?wiata.
\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mo\u380?e.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wida\u263?, \u380?e zjawi\u322?e\u347? si\u281? tu z planem. Inni te\u380? tak
zaczynali. Skoro ja to zauwa\u380?y\u322?em, Conrad r\u243?wnie\u380?. Niewiele
mu umyka.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jasonowi nie podoba\u322?o si\u281?, ile Drak\u281? odgad\u322?.\par\pard\plain\
hyphpar} {
- Co ci\u281? tu sprowadzi\u322?o?\par\pard\plain\hyphpar} {
Drak\u281? si\u281? przeci\u261?gn\u261?\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nuda. Znu\u380?enie. Moi ludzie wiod\u261? surowe \u380?ycie, ceni\u261?c sobi
e prostot\u281? i unikaj\u261?c uzale\u380?niaj\u261?cych przyjemno\u347?ci. Po
wielu \u380?ywotach przesta\u322?o mnie cieszy\u263? takie \u380?ycie. Pr\u243?b
owa\u322?em po\u347?wi\u281?ci\u263? si\u281? czemu\u347?. Pr\u243?bowa\u322?em
mi\u322?o\u347?ci. Pr\u243?bowa\u322?em si\u281? dostosowa\u263?. Pr\u243?bowa\u
322?em tw\u243?rczych wysi\u322?k\u243?w. Pr\u243?bowa\u322?em samotno\u347?ci.
Rozwa\u380?a\u322?em zniszczenie amara w ogniu. A potem otrzyma\u322?em zaprosze
nie na uczt\u281?. Nigdy do tej pory nie bada\u322?em brawurowego braku umiaru.
Wobec tego zjawi\u322?em si\u281? tutaj, \u380?eby przeprowadzi\u263? ostatni ek
speryment.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jakie\u347? wnioski?\par\pard\plain\hyphpar} {
Drak\u281? u\u347?miechn\u261?\u322? si\u281? krzywo. Zjad\u322? kawa\u322?eczek
placka.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Moi ludzie maj\u261? racj\u281?. Pob\u322?a\u380?anie sobie to pustka. Bada\u3
22?em granice, je\u347?li idzie o jedzenie i g\u322?upstwa. Nie ma prawdziwego s
pe\u322?nienia w nic nieznacz\u261?cej pogoni za przyjemno\u347?ciami. Pr\u243?b
ujesz ukry\u263? pustk\u281? za wi\u281?ksz\u261? ekstrawagancj\u261? tylko po t
o, \u380?eby odkry\u263?, \u380?e doznania staj\u261? si\u281? coraz mniej ekscy
tuj\u261?ce i coraz bardziej ulotne. Wi\u281?kszo\u347?\u263? przyjemno\u347?ci
najlepiej - si\u281? sprawdza jako przyprawy, a nie danie g\u322?\u243?wne. - Po
dni\u243?s\u322? placek. - Niezale\u380?nie od tego, jak bardzo starasz si\u281?
to ukry\u263?, ko\u324?czysz na tym, \u380?e karmisz si\u281?, lecz nie zaspoka
jasz g\u322?odu.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wi\u281?c dlaczego tu zostajesz?\par\pard\plain\hyphpar} {

Drak\u281? przyjrza\u322? si\u281? Jasonowi.\par\pard\plain\hyphpar} {


- Niezale\u380?nie od pustki, od takiego stylu \u380?ycia mo\u380?na si\u281? uz
ale\u380?ni\u263?. Rodzi l\u281?k przed prawdziwym \u347?wiatem. Zachowuj\u261?c
wstrzemi\u281?\u378?liwo\u347?\u263? przez jedn\u261? por\u281? roku, mog\u281?
odzyska\u263? cz\u281?\u347?\u263? przyjemno\u347?ci z niekt\u243?rych rozkoszy
. Poza tymi murami przynosz\u281? wstyd moim ludziom, jestem wrogiem cesarza i o
wiele trudniej mi ukry\u263? wstyd w braku umiaru.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jedna z wychudzonych amatorek plack\u243?w w pobli\u380?u zakas\u322?a\u322?a gw
a\u322?townie. S\u322?abe mi\u281?\u347?nie zarysowa\u322?y si\u281? jej na szyi
. Nikt w pokoju nie zwraca\u322? na ni\u261? uwagi.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Czy kto\u347? powinien jej pom\u243?c? - zaniepokoi\u322? si\u281? Jason.\par\
pard\plain\hyphpar} {
Drake spojrza\u322? na kaszl\u261?c\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jest w ostatnich fazach zag\u322?odzenia. Nikt jej ju\u380? nie pomo\u380?e. Z
osta\u322?o jej tylko dalsze jedzenie jag\u243?d g\u322?odu, \u380?eby nie my\u3
47?le\u263? o w\u322?asnym stanie.\par\pard\plain\hyphpar} {
Drake zjad\u322? kolejny k\u281?s.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Co za szkoda - mrukn\u261?\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jedzenie plack\u243?w lumba to niebezpieczna gra - przyzna\u322? Drake. - Je\u
347?li skosztujesz placka w male\u324?kich ilo\u347?ciach raz na jaki\u347? czas
, nie zaszkodzi ci i wniesie cudowne urozmaicenie. Ale im wi\u281?cej jesz, tym
bardziej pragniesz jag\u243?d i tym g\u322?\u281?bsz\u261? nios\u261? przyjemno\
u347?\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Rozumiem - powiedzia\u322? Jason. - My\u347?l\u281?, \u380?e je sobie odpuszcz
\u281?. Ile \u380?ywot\u243?w sp\u281?dzi\u322?e\u347? w Harthenham?\par\pard\pl
ain\hyphpar} {
Drake zjad\u322? kolejny k\u281?s, przetrzymuj\u261?c go w ustach z zamkni\u281?
tymi oczami, rozkoszuj\u261?c si\u281? smakiem, zanim wreszcie go prze\u322?kn\u
261?\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Sze\u347?\u263?. Niekt\u243?re by\u322?y do\u347?\u263? kr\u243?tkie. \u379?ad
en nie trwa\u322? zbyt d\u322?ugo, a ten b\u281?dzie ostatni.\par\pard\plain\hyp
hpar} {
Jason uni\u243?s\u322? brwi.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zamierzasz zniszczy\u263? nasiono?\par\pard\plain\hyphpar} {
Drake powoli pokr\u281?ci\u322? g\u322?ow\u261?, odstawiaj\u261?c na bok resztki
placka.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Odebrano mi ten wyb\u243?r. Po tym, jak odrodzi\u322?em si\u281? po raz ostatn
i, m\u243?j amar nie wykszta\u322?ci\u322? si\u281? prawid\u322?owo. Czasem ten
defekt pojawia si\u281? w\u347?r\u243?d naszych ludzi. By\u263? mo\u380?e zem\u3
47?ci\u322?o si\u281? na mnie lekkomy\u347?lne \u380?ycie. - Potar\u322? kark. Wi\u281?kszo\u347?\u263? nasiona ju\u380? odpad\u322?a. Nie ma co do tego w\u26
1?tpliwo\u347?ci. To b\u281?dzie ostatni z moich rozlicznych \u380?ywot\u243?w.\
par\pard\plain\hyphpar} {
- Przykro mi.\par\pard\plain\hyphpar} {
Drake\u8217?owi opad\u322?y powieki.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Je\u380?eli ju\u380?, to ja powinienem wsp\u243?\u322?czu\u263? tobie i twojem
u rodzajowi. \u379?yjecie tylko raz. Wi\u281?kszo\u347?\u263? tutejszych go\u347
?ci tonie w ob\u380?arstwie, nawet nie nacieszywszy si\u281? \u380?yciem. Nie ro
\u324? \u322?ez z mojego powodu. Do\u347?wiadczy\u322?em wielu rzeczy. Sam \u347
?ci\u261?gn\u261?\u322?em na siebie to przeznaczenie, zatruwaj\u261?c w\u322?asn
y organizm nadmiarem przyjemno\u347?ci. Nie przypisuj\u281? swojego stanu przypa
dkowi.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason patrzy\u322?, jak Drak\u281? uk\u322?ada si\u281? na sofie.\par\pard\plain
\hyphpar} {
- Nie chcesz wykorzysta\u263? jako\u347? swojego ostatniego \u380?ycia?\par\pard
\plain\hyphpar} {
- Nie rozmy\u347?lajmy o mnie. Popatrzmy na ciebie. Co tu robisz? Szpiegujesz? S
zukasz informacji? Planujesz uratowa\u263? jakiego\u347? zapomnianego bohatera?
Dam ci jedno ostrze\u380?enie. Je\u380?eli nie zamierzasz zosta\u263?, musisz od
ej\u347?\u263? ju\u380? teraz i musisz to zrobi\u263? po cichu. Niezale\u380?nie

od twoich intencji, to miejsce ci\u281? dopadnie.\par\pard\plain\hyphpar} {


- Nie zostan\u281? tu d\u322?ugo.\par\pard\plain\hyphpar} {
Drak\u281? u\u347?miechn\u261?\u322? si\u281? kpi\u261?co.\par\pard\plain\hyphpa
r} {
- Niemal\u380?e ka\u380?da osoba tutaj pr\u243?cz mnie wmawia sobie to samo. Uwa
\u380?aj, co jesz. Jagody lumba to nie jedyny niebezpieczny smako\u322?yk. Wiele
da\u324? i przypraw uzale\u380?nia, w tym w\u261?tr\u243?bki wizatcha.\par\pard
\plain\hyphpar} {
Jason pokiwa\u322? g\u322?ow\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Znam inn\u261? osob\u281? z nasionem.\par\pard\plain\hyphpar} {
- A kt\u243?\u380? to taki?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nazywa si\u281? Jasher.\par\pard\plain\hyphpar} {
Po raz pierwszy Drak\u281? naprawd\u281? si\u281? zaciekawi\u322?.\par\pard\plai
n\hyphpar} {
- Znam go przede wszystkim ze s\u322?yszenia. Podr\u243?\u380?owa\u322?em z jego
bratem przez pewien czas.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jego brat nie \u380?yje.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Radolso?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Tak w\u322?a\u347?nie si\u281? nazywa\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Masz na my\u347?li, \u380?e jest w ziemi?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jego nasiono zniszczono.\par\pard\plain\hyphpar} {
Drak\u281? pochyli\u322? si\u281? zasmucony.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jak?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie znam szczeg\u243?\u322?\u243?w, ale zrobi\u322? to Maldor.\par\pard\plain\
hyphpar} {
- Czy lud Amar Kaba\u322? szuka zemsty?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie ma konkretnych dowod\u243?w. Maldor twierdzi\u322?, \u380?e zab\u243?jca d
zia\u322?a\u322? sam i dostarczy\u322? im rozsadnika. \u377?r\u243?d\u322?o, kt\
u243?remu Jasher ufa, wiedzia\u322?o, \u380?e zab\u243?jca wype\u322?nia\u322? r
ozkazy, ale jego ludzie mu nie uwierzyli. Tw\u243?j lud zawar\u322? uk\u322?ad z
Maldorem. Jasher wybra\u322? wygnanie i samotnie pr\u243?buje wymierzy\u263? ka
r\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Drak\u281? opad\u322? na oparcie i zamkn\u261?\u322? oczy. Jego g\u322?os znowu
z\u322?agodnia\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ile rzeczy cz\u322?owiek przegapia, nurzaj\u261?c si\u281? w rozkoszach\u8230?
Wsp\u243?\u322?pracujesz teraz z Jasherem?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Lepiej, \u380?ebym nic nie m\u243?wi\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Rozumiem, rozumiem. Mi\u322?o mi by\u322?o ci\u281? pozna\u263?. Teraz musz\u2
81? si\u281? przespa\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mi\u322?ej drzemki.\par\pard\plain\hyphpar} {
Drak\u281? u\u347?miechn\u261?\u322? si\u281? s\u322?abo.\par\pard\plain\hyphpar
} {
Jason przypomnia\u322? sobie szczeg\u243?\u322?, o kt\u243?rym opowiedzia\u322?a
mu Rachel po wizycie na wyspie po\u347?rodku Bia\u322?ego Jeziora.\par\pard\pla
in\hyphpar} {
- Poczekaj chwilk\u281?. Drak\u281?. Zna\u322?e\u347? rozsadnika imieniem Malar?
\par\pard\plain\hyphpar} {
Drak\u281? uni\u243?s\u322? brwi, ale nie otworzy\u322? oczu.\par\pard\plain\hyp
hpar} {
- Pewnie, pewnie, zdrajca, zna\u322?em go - m\u243?wi\u322? g\u322?osem odleg\u3
22?ym i rozmarzonym. - Znalaz\u322?e\u347? go, co? Sprytny ch\u322?opak. Zwolenn
ik Dinsrela. Musz\u281? odpocz\u261?\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
G\u322?owa mu opad\u322?a, a oddech si\u281? wyr\u243?wna\u322?.\par\pard\plain\
hyphpar} {
Jason opu\u347?ci\u322? pomieszczenie zniesmaczony.\par\pard\plain\hyphpar} {
{\qc
* * *\par\pard\plain\hyphpar}\par\pard\plain\hyphpar} {
Nast\u281?pnego ranka, po lekkim \u347?niadaniu i cudownym masa\u380?u, Jason ru
szy\u322? do \u322?a\u378?ni, zdecydowany zosta\u263? tam tak d\u322?ugo, a\u380
? zjawi si\u281? Kimp. Potwierdzi\u322? w rozmowie z innymi go\u347?\u263?mi, \u

380?e zwalisty m\u281?\u380?czyzna siedz\u261?cy ko\u322?o ksi\u281?cia Conrada


na powitalnej uczcie to rzeczywi\u347?cie Kimp. Jason wzi\u261?\u322? troch\u281
? owoc\u243?w w koszyku, przygotowany na d\u322?u\u380?sze czekanie.\par\pard\pl
ain\hyphpar} {
Po drodze do \u322?a\u378?ni zauwa\u380?y\u322? Tarka siedz\u261?cego na kamienn
ej \u322?awce obok rz\u281?du kwitn\u261?cych krzew\u243?w r\u243?\u380?anych.\p
ar\pard\plain\hyphpar} {
Pierwszy raz widzia\u322? Tarka, odk\u261?d muzyk odszed\u322? od sto\u322?u w c
zasie uczty powitalnej.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Witaj, Tark - powiedzia\u322? Jason, podchodz\u261?c do \u322?awki.\par\pard\p
lain\hyphpar} {
M\u281?\u380?czyzna zerkn\u261?\u322? na niego przekrwionymi oczami. Burkn\u261?
\u322? co\u347? na powitanie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mog\u281? tu usi\u261?\u347?\u263?? - zapyta\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphp
ar} {
Niski, zwalisty m\u281?\u380?czyzna wzruszy\u322? ramionami, a potem pochyli\u32
2? g\u322?ow\u281? i schowa\u322? twarz w pot\u281?\u380?nych d\u322?oniach.\par
\pard\plain\hyphpar} {
- Kiedy ci\u281? tu zaproszono? - zapyta\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
Tark podni\u243?s\u322? wzrok.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Chyba musz\u281? stawi\u263? temu czo\u322?o - burkn\u261?\u322? chrapliwym g\
u322?osem. - Przyby\u322?em nieco ponad tydzie\u324? temu. Pokusa mnie zwyci\u28
1?\u380?y\u322?a. Uzna\u322?em, \u380?e skoro narobi\u322?em Maldorowi do\u347?\
u263? szk\u243?d, by zaprosi\u322? mnie do Harthenham, mog\u281? porzuci\u263? w
alk\u281? i sp\u281?dzi\u263? reszt\u281? mojego \u380?a\u322?osnego \u380?ycia
w otoczeniu innych dezerter\u243?w. Lepiej umrze\u263? jako prze\u380?arty nieud
acznik ni\u380? g\u322?odny. Prawie uwierzy\u322?em w k\u322?amstwa, kt\u243?re
sobie wm\u243?wi\u322?em. I wtedy ty si\u281? zjawi\u322?e\u347?. Potrafi\u281?
rozpozna\u263? znak, kiedy go zobacz\u281?. Po raz kolejny zdradzi\u322?em przyj
aci\u243?\u322?. Tak jak wcze\u347?niej, zacz\u261?\u322?em dobrze, a potem ucie
k\u322?em, kiedy tylko pojawi\u322?a si\u281? mo\u380?liwo\u347?\u263?.\par\pard
\plain\hyphpar} {
Znowu schowa\u322? twarz w r\u281?kach i wstrz\u261?sn\u261?\u322? nim szloch.\p
ar\pard\plain\hyphpar} {
Jason uprzejmie poczeka\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Wreszcie Tark uni\u243?s\u322? zalan\u261? \u322?zami twarz.\par\pard\plain\hyph
par} {
- Musia\u322?e\u347? sp\u322?ata\u263? cesarzowi nie lada figla, skoro si\u281?
tu zjawi\u322?e\u347?. - Otar\u322? zasmarkany nos grzbietem ow\u322?osionej d\u
322?oni.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Robi\u281?, co mog\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Powiedz mi.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zosta\u322?em kanclerzem Trensicourt. Pomog\u322?em te\u380? zabi\u263? paru w
erbownik\u243?w, harataczy i rozsadnika.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nigdy nie dorwa\u322?em rozsadnika - powiedzia\u322? Tark z podziwem, poci\u26
1?gaj\u261?c nosem. - Dobra robota.\par\pard\plain\hyphpar} {
- A jak ty tu wyl\u261?dowa\u322?e\u347??\par\pard\plain\hyphpar} {
Tark troch\u281? si\u281? rozpogodzi\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wszystko zacz\u281?\u322?o si\u281? w dniu, kiedy was opu\u347?ci\u322?em. Czu
\u322?em si\u281? naprawd\u281? dobrze, pe\u322?en determinacji, gotowy odpokuto
wa\u263? win\u281?. Tak si\u281? z\u322?o\u380?y\u322?o, \u380?e na drodze wycho
dz\u261?cej z miasta zosta\u322?em zatrzymany przez werbownika. Pyta\u322? o go\
u347?cia, kt\u243?ry odpowiada\u322? twojemu rysopisowi, i dziewczyn\u281?, kt\u
243?ra wygl\u261?da\u322?a mi na Rachel. Odegra\u322?em bardzo uleg\u322?ego, a
potem wbi\u322?em mu n\u243?\u380? w plecy. Jego przyjaciel haratacz rzuci\u322?
si\u281? na mnie z wiruj\u261?cymi ostrzami i by\u322?em przekonany, \u380?e zn
alaz\u322?em si\u281? w\u322?a\u347?nie na kraw\u281?dzi mojego wodospadu, je\u3
80?eli rozumiesz, co mam na my\u347?li, ale rzuci\u322?em no\u380?em, kt\u243?ry
trafi\u322? w s\u322?aby punkt i zabi\u322? monstrum. Ledwie mog\u322?em w to u
wierzy\u263?. Zabra\u322?em n\u243?\u380? i uciek\u322?em do lasu, zostawiaj\u26

1?c za sob\u261? trupy i konia. Od tego dnia prowadzi\u322?em prywatn\u261? wojn


\u281? przeciwko s\u322?ugom Maldora. Zatopi\u322?em bark\u281?, spali\u322?em p
ar\u281? magazyn\u243?w, nawet podkopa\u322?em most. Na prze\u322?\u281?czy na w
sch\u243?d st\u261?d zasypa\u322?em ca\u322?\u261? kolumn\u281? werbownik\u243?w
i harataczy pod lawin\u261?. Zak\u322?adam, \u380?e to ten wyczyn ostatecznie s
prawi\u322?, \u380?e dosta\u322?em zaproszenie na uczt\u281?.\par\pard\plain\hyp
hpar} {
Jason skin\u261?\u322? g\u322?ow\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Planujesz tu zosta\u263??\par\pard\plain\hyphpar} {
Tark wbi\u322? wzrok w ziemi\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zamierza\u322?em. Ani jedna duszyczka nie opu\u347?ci\u322?a tego miejsca. Umi
eraj\u261?, folguj\u261?c swoim s\u322?abostkom, wszyscy oni, m\u281?\u380?czy\u
378?ni i kobiety, kt\u243?rzy kiedy\u347? m\u281?\u380?nie przeciwstawiali si\u2
81? Maldorowi. Niekt\u243?rzy umieraj\u261?, d\u322?awi\u261?c si\u281? plackiem
lumba. Inni s\u261? tak otyli, \u380?e nie s\u261? w stanie opu\u347?ci\u263? \
u322?\u243?\u380?ek. Natkn\u261?\u322?em si\u281? na Bokara Niepokonanego mojego
trzeciego dnia tutaj\u8230? Znasz tego wielkiego bohatera z Kadary? Legendarny
wojownik. Plakietka obok drzwi potwierdza\u322?a jego to\u380?samo\u347?\u263?.
Le\u380?a\u322? na plecach w ogromnym \u322?o\u380?u niczym s\u322?o\u324? morsk
i na pla\u380?y, z twarz\u261? ton\u261?c\u261? w zwa\u322?ach t\u322?uszczu. S\
u322?u\u380?\u261?cy wpychali mu do chciwego gard\u322?a zapiekanki. Zapyta\u322
?em, czy naprawd\u281? jest Bokarem Niepokonanym. Odpowiedzia\u322?, \u380?e tak
, z ustami pe\u322?nymi jedzenia. Zapyta\u322?em, dlaczego si\u281? podda\u322?.
Odrzek\u322?, \u380?e si\u281? nie podda\u322?. Powiedzia\u322?, \u380?e zamier
za odej\u347?\u263? za kilka tygodni. Prawie si\u281? roze\u347?mia\u322?em. M\u
243?g\u322?by si\u281? gdziekolwiek wybra\u263? tylko na naprawd\u281? wielkim w
ozie ci\u261?gni\u281?tym przez ca\u322?y oddzia\u322? koni. I to silnych. Uzna\
u322?em, \u380?e r\u243?wnie pozbawiony godno\u347?ci koniec przystoi takiemu tc
h\u243?rzowi jak ja. Teraz jednak m\u243?j umys\u322? powraca do zdrowia. Da\u32
2?bym si\u281? przekona\u263? do odej\u347?cia. A co z tob\u261??\par\pard\plain
\hyphpar} {
Jason zni\u380?y\u322? g\u322?os.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Poczekaj dzie\u324? albo dwa, to odejdziemy razem.\par\pard\plain\hyphpar} {
Tark wyszczerzy\u322? z\u281?by w u\u347?miechu.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wola we mnie o\u380?ywa. Los uczyni\u322? ci\u281? stra\u380?nikiem mojego sza
cunku do siebie. Po raz kolejny porzuc\u281? u\u380?alanie si\u281? nad sob\u261
?. Do\u322?\u261?cz\u281? do ciebie, lordzie Jasonie.\par\pard\plain\hyphpar} {
Wyci\u261?gn\u261?\u322? ten sam ci\u281?\u380?ki n\u243?\u380? o z\u281?bach ja
k pi\u322?a, kt\u243?ry dzier\u380?y\u322? w tawernie \u8222?Karuzela\u8221? i p
odni\u243?s\u322? go tak, by s\u322?o\u324?ce odbi\u322?o si\u281? od wypolerowa
nego ostrza. \u346?ci\u261?gn\u261?\u322? krzaczaste brwi.\par\pard\plain\hyphpa
r} {
- Skoro zamierzasz tak szybko odej\u347?\u263?, dlaczego w og\u243?le przyj\u261
?\u322?e\u347? zaproszenie? - To tajemnica, ale mia\u322?em dobry pow\u243?d. \u
321?zy nap\u322?yn\u281?\u322?y Tarkowi do oczu. - Zjawi\u322?e\u347? si\u281?,
by wskaza\u263? mi drog\u281? - powiedzia\u322? zdumiony nag\u322?ym zrozumienie
m. Zsun\u261?\u322? si\u281? z \u322?awki i pad\u322? na kolana. - Wiedzia\u322?
em. Powiedz mi prawd\u281?, jeste\u347? \u347?miertelnikiem czy niebia\u324?sk\u
261? zjaw\u261??\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason powstrzyma\u322? u\u347?miech.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jestem przyjacielem. Ostrzeg\u281? ci\u281?, kiedy postanowi\u281? odej\u347?\
u263?. Spr\u243?buj nie wpakowa\u263? si\u281? w \u380?adne k\u322?opoty.\par\pa
rd\plain\hyphpar} {
Tark zarumieni\u322? si\u281? i znowu otar\u322? nos r\u281?k\u261?.\par\pard\pl
ain\hyphpar} {
- Jak rozka\u380?esz, lordzie Jasonie. Rozejrz\u281? si\u281? w terenie. Zauwa\u
380?y\u322?em, \u380?e zwykle trzymaj\u261? most zwodzony podniesiony. Nie pozwa
laj\u261? nikomu wyj\u347?\u263? poza zamkowe mury. Mog\u261? stawi\u263? op\u24
3?r naszej pr\u243?bie odej\u347?cia.\par\pard\plain\hyphpar} {
- B\u281?dziemy musieli znale\u378?\u263? spos\u243?b - powiedzia\u322? Jason.\p

ar\pard\plain\hyphpar} {
- Tak jest, stworzymy precedens. Mo\u380?e inni rusz\u261? za naszym przyk\u322?
adem.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zobaczymy - odpar\u322? Jason, wstaj\u261?c. - Musz\u281? odwiedzi\u263? \u322
?a\u378?ni\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- \u346?mia\u322?o - ponagli\u322? go Tark. - Porozmawiamy p\u243?\u378?niej.\pa
r\pard\plain\hyphpar} {
{\qc
* * *\par\pard\plain\hyphpar}\par\pard\plain\hyphpar} {
Palce u r\u261?k \u322? st\u243?p pomarszczy\u322?y si\u281? Jasonowi jak r\u243
?\u380?owe \u347?liwki, zanim zjawi\u322? si\u281? Kimp. Jason przez ca\u322?y d
zie\u324? wchodzi\u322? do wody i wychodzi\u322?, obserwuj\u261?c s\u322?u\u380?
\u261?cych, jak za pomoc\u261? podgrzanych kamieni reguluj\u261? temperatur\u281
? w r\u243?\u380?nych basenach. Hrabia Dershan zjawi\u322? si\u281? i wyszed\u32
2?, podobnie jak inni m\u281?\u380?czy\u378?ni, kt\u243?rych Jason rozpozna\u322
? z wycieczek po terenach zamkowych.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason wylegiwa\u322? si\u281? w ch\u322?odnym, p\u322?ytkim basenie, kiedy wszed
\u322? Kimp. M\u281?\u380?czyzna by\u322? zbudowany jak tr\u243?jboista si\u322?
owy, a jego pot\u281?\u380?na sylwetka by\u322?a pokryta zielonym i czarnym atra
mentem. Tylko twarz pozosta\u322?a nietkni\u281?ta.\par\pard\plain\hyphpar} {
Kimp wszed\u322? do najgor\u281?tszego basenu i niemal komiczny wyraz odpr\u281?
\u380?enia przekszta\u322?ci\u322? jego nieprzyjazn\u261? twarz. Jason przeni\u2
43?s\u322? si\u281? do najgor\u281?tszego basenu i z chlupotem podszed\u322? do
Kimpa, maj\u261?c wod\u281? tu\u380? powy\u380?ej pasa.\par\pard\plain\hyphpar}
{
- Nie poznali\u347?my si\u281? jeszcze - powiedzia\u322? Jason, wyci\u261?gaj\u2
61?c r\u281?k\u281?. - Jestem lord Jason z Caberton.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Kimp - burkn\u261?\u322? zwalisty m\u281?\u380?czyzna, funduj\u261?c d\u322?on
i Jasona wiotki ucisk. - Tu w\u322?a\u347?nie przychodz\u281?, \u380?eby si\u281
? odpr\u281?\u380?y\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
To by\u322?a jednoznaczna wskaz\u243?wka, \u380?eby zostawi\u263? go samego, ale
Jason uda\u322?, \u380?e aluzja mu umkn\u281?\u322?a.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie widzia\u322?em pana nigdzie od czasu tamtej uczty. - Mam tu zaj\u281?cia.
Jestem majordomusem ksi\u281?cia. I zajmuj\u281? si\u281? psami. Nie chcesz nigd
y zdenerwowa\u263? ksi\u281?cia, przyjacielu.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie zamierzam.\par\pard\plain\hyphpar} {
Kimp poci\u261?gn\u261?\u322? nosem i przekr\u281?ci\u322? si\u281? z uniesionym
i r\u281?kami. Jason us\u322?ysza\u322? strzelaj\u261?ce stawy.\par\pard\plain\h
yphpar} {
- Podobaj\u261? mi si\u281? pa\u324?skie tatua\u380?e - powiedzia\u322?.\par\par
d\plain\hyphpar} {
Kimp uni\u243?s\u322? brew.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Tak?\par\pard\plain\hyphpar} {
- S\u261? naprawd\u281? intryguj\u261?ce. Zdumiewaj\u261?ce dzie\u322?o sztuki.
Gdzie zosta\u322?y zrobione?\par\pard\plain\hyphpar} {
- W najr\u243?\u380?niejszych miejscach. - Nastawienie Kimpa sta\u322?o si\u281?
o wiele bardziej przyjazne. - Najlepsze s\u261? plecy.\par\pard\plain\hyphpar}
{
Kimp si\u281? obr\u243?ci\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason nie m\u243?g\u322? uwierzy\u263? w\u322?asnemu szcz\u281?\u347?ciu.\par\pa
rd\plain\hyphpar} {
Od wewn\u281?trznej strony \u322?opatki, obok masztu skomplikowanego statku, kt\
u243?ry zajmowa\u322? wi\u281?kszo\u347?\u263? szerokich plec\u243?w Kimpa wypis
ano tak drobnym pismem, \u380?e Jason musia\u322? si\u281? przysun\u261?\u263?,
trzy literki w pionie w nier\u243?wnych odleg\u322?o\u347?ciach. Druga sylaba br
zmia\u322?a \u8222?rim\u8221?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Szczeg\u243?\u322?y s\u261? niesamowite - powiedzia\u322? Jason, pr\u243?buj\u
261?c zdusi\u263? w sobie podniecenie: zna\u322? S\u322?owo!\par\pard\plain\hyph
par} {
- Widzia\u322?e\u347? kiedy\u347? weselszy obrazek? M\u243?j w\u322?asny pomys\u

322?. Wykona\u322? go artysta z Ithilum. Nazywa si\u281? Sgribbs. Jedyny go\u347


?\u263?, je\u347?li zale\u380?y ci na wysokiej jako\u347?ci robocie. Zaj\u281?\u
322?o to siedemna\u347?cie godzin.\par\pard\plain\hyphpar} {
Wszyscy \u380?eglarze na statku byli kobietami. Wspina\u322?y si\u281? na takiel
unek, ci\u261?gn\u281?\u322?y za liny, unosi\u322?y spienione kufle, bi\u322?y s
i\u281? mi\u281?dzy sob\u261?. Na dziobie sta\u322?a nieproporcjonalnie du\u380?
a kobieta w kapita\u324?skim kapeluszu i z przepask\u261? na oku; r\u281?ce trzy
ma\u322?a na kr\u261?g\u322?ych biodrach.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To najbardziej zawi\u322?y tatua\u380?, jaki w \u380?yciu widzia\u322?em - prz
yzna\u322? z szacunkiem Jason. - Jest pan chodz\u261?c\u261? galeri\u261?.\par\p
ard\plain\hyphpar} {
Kimp odwr\u243?ci\u322? si\u281?, szczerz\u261?c z\u281?by w u\u347?miechu.\par\
pard\plain\hyphpar} {
- Chcesz taki? - zapyta\u322?, klepi\u261?c Jasona przyja\u378?nie w pier\u347?
grzbietem d\u322?oni.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Tatua\u380?? B\u281?d\u281? to musia\u322? przemy\u347?le\u263?.\par\pard\plai
n\hyphpar} {
Kimp \u347?ci\u261?gn\u261?\u322? brwi.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nic skomplikowanego. Zacznij od rzeczy prostych. Co powiesz na rekina na piers
i? Robi\u281? \u347?wietne rekiny.\par\pard\plain\hyphpar} {
Uni\u243?s\u322? nog\u281? z rekinami na ca\u322?ym przodzie uda. To by\u322?y n
aprawd\u281? niez\u322?e rekiny. Jeden po\u380?era\u322? przera\u380?on\u261? ko
biet\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Sam pan robi tatua\u380?e?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jestem ekspertem. Mam ca\u322?y sprz\u281?t. Je\u347?li nie podobaj\u261? ci s
i\u281? rekiny, robi\u281? te\u380? wilki. Co powiesz na to?\par\pard\plain\hyph
par} {
- Wr\u243?c\u281? do pana.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Chodzi o b\u243?l? - zapyta\u322? Kimp. - Robienie tatua\u380?u tylko troch\u2
81? piecze, nic strasznego. A potem mo\u380?esz si\u281? nim cieszy\u263? przez
reszt\u281? \u380?ycia. Nic nie wygl\u261?da bardziej wielkopa\u324?sko.\par\par
d\plain\hyphpar} {
- Wr\u243?c\u281? do pana.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Taka okazja zdarza si\u281? raz w \u380?yciu.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Tak samo jak utoni\u281?cie w ruchomych piaskach. Podejrzewam, \u380?e si\u281
? zgodz\u281?, tylko niech mi pan da to przemy\u347?le\u263?. Decyzje zawsze zaj
muj\u261? mi troch\u281? czasu. Wr\u243?c\u281? do pana.\par\pard\plain\hyphpar}
{
- Koniecznie.\par\pard\plain\hyphpar} {
{\qc
* * *\par\pard\plain\hyphpar}\par\pard\plain\hyphpar} {
Tego wieczoru Jason i Tark siedzieli przy kolacji razem za d\u322?ugim sto\u322?
em. Ksi\u261?\u380?\u281? Conrad, hrabia Dershan i Kimp r\u243?wnie\u380? si\u28
1? zjawili, wraz z wieloma go\u347?\u263?mi, kt\u243?rzy brali udzia\u322? w ucz
cie powitalnej na cze\u347?\u263? Jasona. Drak\u281? siedzia\u322? naprzeciwko J
asona, nie zwracaj\u261?c na niego specjalnej uwagi.\par\pard\plain\hyphpar} {
S\u322?udzy wwie\u378?li na w\u243?zku wspania\u322?ego, gotowanego ptaka. Ten o
gromny ptak nazywa\u322? si\u281? ponchut i rozmiarami m\u243?g\u322? rywalizowa
\u263? ze strusiem, a mi\u281?so mia\u322? mi\u281?kkie i r\u243?\u380?owe. S\u3
22?u\u380?ba objecha\u322?a w\u243?zkiem st\u243?\u322?, podaj\u261?c porcje mi\
u281?sa z kremowym sosem.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Chcesz odej\u347?\u263? teraz? - mrukn\u261?\u322? Jason do Tarka.\par\pard\pl
ain\hyphpar} {
Muzyk zerkn\u261?\u322? na niego.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Kiedy tylko dasz zna\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Rozejrza\u322?em si\u281?. Mur jest wysoki, nie ma \u380?adnych drzwi. Wygl\u2
61?da na to, \u380?e most zwodzony jest wiecznie zamkni\u281?ty.\par\pard\plain\
hyphpar} {
- Doszli\u347?my do tych samych wniosk\u243?w.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mo\u380?e by\u263? trudno wspi\u261?\u263? si\u281? po murze.\par\pard\plain\h

yphpar} {
- Wygl\u261?da, jakby specjalnie go tak pomy\u347?lano.\par\pard\plain\hyphpar}
{
Jason zjad\u322? nieco mi\u281?sa. Sos sprawia\u322?, \u380?e smakowa\u322?o wyb
ornie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- My\u347?l\u281?, \u380?e powinni\u347?my og\u322?osi\u263? nasz zamiar odej\u3
47?cia - powiedzia\u322? Jason. - Powinni\u347?my zrobi\u263? to oficjalnie, \u3
80?eby inni go\u347?cie wywarli nacisk, by nas wypuszczono.\par\pard\plain\hyphp
ar} {
- Mo\u380?e warto spr\u243?bowa\u263? - zgodzi\u322? si\u281? Tark, bawi\u261?c
si\u281? serwetk\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason zjad\u322? jeszcze troch\u281? mi\u281?sa. Napi\u322? si\u281? soku owocow
ego. A potem wsta\u322?. - Chcia\u322?bym co\u347? og\u322?osi\u263? - oznajmi\u
322?. Wszyscy zamarli, \u322?\u261?cznie ze s\u322?u\u380?\u261?cym, kt\u243?ry
w\u322?a\u347?nie podawa\u322? talerz pulchnej kobiecie. Tylko ksi\u261?\u380?\u
281? Conrad pozwala\u322?a sobie og\u322?asza\u263? r\u243?\u380?ne kwestie podc
zas kolacji.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Chcia\u322?bym oficjalnie podzi\u281?kowa\u263? ksi\u281?ciu Conradowi za jego
go\u347?cinno\u347?\u263? - kontynuowa\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
Pozostali biesiadnicy wyra\u378?nie si\u281? rozlu\u378?nili. Kilku popuka\u322?
o widelcami w kieliszki, wyra\u380?aj\u261?c poparcie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Naprawd\u281? wspaniale si\u281? tu bawi\u322?em - m\u243?wi\u322? Jason i upr
zejmie skin\u261?\u322? g\u322?ow\u261? do Conrada - ale najwy\u380?szy czas, by
m opu\u347?ci\u322? to miejsce.\par\pard\plain\hyphpar} {
Cisza.\par\pard\plain\hyphpar} {
Drak\u281? przykry\u322? usta serwetk\u261? zduszaj\u261?c \u347?miech.\par\pard
\plain\hyphpar} {
Rysy twarzy Conrada stwardnia\u322?y. W szczup\u322?ych szcz\u281?kach zapulsowa
\u322?y mi\u281?\u347?nie. Hrabia Dershan zmusi\u322? si\u281? do \u347?miechu.\
par\pard\plain\hyphpar} {
- Doskona\u322?y \u380?art, lordzie Jasonie - odezwa\u322? si\u281? hrabia.\par\
pard\plain\hyphpar} {
- Nie, odchodz\u281? dzi\u347? wieczorem. Nie zamierza\u322?em nikogo urazi\u263
?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Ksi\u261?\u380?\u281? Conrad wsta\u322?, odrzucaj\u261?c na bok serwetk\u281?, i
ruszy\u322? wzd\u322?u\u380? sto\u322?u do Jasona. Stan\u281?li naprzeciwko sie
bie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- \u379?aden cz\u322?owiek nie odrzuci\u322? mojej go\u347?ciny - powiedzia\u322
? cicho Conrad; m\u243?wi\u322? \u347?mierciono\u347?nym tonem, a wzrokiem \u380
?\u261?da\u322? uleg\u322?o\u347?ci.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ja r\u243?wnie\u380? jej nie odrzuci\u322?em - odrzek\u322? Jason. - Przyj\u26
1?\u322?em zaproszenie. I dzi\u281?kuj\u281? za nie. A teraz wyje\u380?d\u380?am
.\par\pard\plain\hyphpar} {
Ksi\u261?\u380?\u281? Conrad zmarszczy\u322? brwi.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Moje zaproszenie obejmuje udzia\u322? w Wiecznej Uczcie przez czas nieokre\u34
7?lony. Wszyscy, kt\u243?rzy tu przyje\u380?d\u380?aj\u261?, zdaj\u261? sobie z
tego spraw\u281?. Zgodzi\u263? si\u281? na mniej to zniewa\u380?y\u263? m\u243?j
honor.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie chcia\u322?em pana zniewa\u380?y\u263? - powiedzia\u322? Jason. - Odnios\u
322?em wra\u380?enie, \u380?e jestem tu mile widziany, ale w ka\u380?dej chwili
mog\u281? odej\u347?\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wszyscy go\u347?cie mog\u261? post\u261?pi\u263? zgodnie z w\u322?asn\u261? wo
l\u261? - odpowiedzia\u322? Conrad tonem niebezpiecznie rozs\u261?dnym. - Ale ty
nie sp\u281?dzi\u322?e\u347? tu nawet tygodnia. Taki afront jest nie do przyj\u
281?cia. Zamierzasz obstawa\u263? przy swoim postanowieniu?\par\pard\plain\hyphp
ar} {
- Owszem.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zatem zmuszasz mnie do tej decyzji. Ja, ksi\u261?\u380?\u281? Conrad, wyzywam
ciebie, lordzie Jasonie z Caberton, na pojedynek!\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie, m\u243?j panie! - wykrzykn\u261?\u322? Kimp, wstaj\u261?c z krzes\u322?a.

- Pozw\u243?l mnie zaj\u261?\u263? si\u281? tym szubrawcem.\par\pard\plain\hyph


par} {
Ksi\u261?\u380?\u281? Conrad machn\u261?\u322? na Kimpa, \u380?eby ten siada\u32
2?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Lord Jason jest cz\u322?onkiem arystokracji. Spory mi\u281?dzy arystokratami r
ozs\u261?dzaj\u261? arystokraci.\par\pard\plain\hyphpar} {
Niekt\u243?rzy z go\u347?ci pokiwali z powag\u261? g\u322?owami.\par\pard\plain\
hyphpar} {
- Powtarzam zatem: wyzywam ci\u281? na pojedynek, jutro o \u347?wicie.\par\pard\
plain\hyphpar} {
- Odmawiam - odpar\u322? Jason. - Mog\u281? teraz odej\u347?\u263??\par\pard\pla
in\hyphpar} {
Kilku zaszokowanych go\u347?ci zdusi\u322?o \u347?miech. Drak\u281? pr\u243?bowa
\u322? uda\u263?, \u380?e zakaszla\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Stoj\u281? od ciebie wy\u380?ej pod wzgl\u281?dem rangi - upiera\u322? si\u281
? ksi\u261?\u380?\u281? Conrad, g\u322?osem dr\u380?\u261?cym od oburzenia. - Ni
e masz prawa odm\u243?wi\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mimo to, odmawiam.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Pozw\u243?l, \u380?e ujm\u281? to inaczej. Nie pozwalam ci odm\u243?wi\u263?,
niezale\u380?nie od tego, jak wielkie jest twoje tch\u243?rzostwo.\par\pard\plai
n\hyphpar} {
- W takim razie zgadzam si\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Rapiery o \u347?wicie - orzek\u322? Conrad.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason pomy\u347?la\u322? o ogl\u261?danych filmach, na kt\u243?rych bohaterowie
wyzwali si\u281? na pojedynki.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Chwileczk\u281?. Pan rzuci\u322? wyzwanie. Czy w takim razie nie ja powinienem
wybra\u263? bro\u324??\par\pard\plain\hyphpar} {
- By\u263? mo\u380?e, gdyby nasza pozycja by\u322?a por\u243?wnywalna, ale to ni
e do pomy\u347?lenia, \u380?ebym zgodzi\u322? si\u281? i pozwoli\u322? lordowi p
arweniuszowi wybra\u263? bro\u324?. Uznaj, \u380?e masz szcz\u281?\u347?cie, bo
nie kaza\u322?em pozby\u263? si\u281? ciebie Kimpowi.\par\pard\plain\hyphpar} {
Niesprawiedliwo\u347?\u263? tej sytuacji sprawi\u322?a, \u380?e Jasonowi zap\u32
2?on\u281?\u322?y uszy. Mia\u322? widowni\u281?, musia\u322? przekonuj\u261?co p
rzedstawi\u263? swoj\u261? racj\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie jestem jedynie lordem Jasonem z Caberton - wyja\u347?ni\u322?, pow\u347?ci
\u261?gaj\u261?c cz\u281?\u347?ciowo gniew. - Jestem kanclerzem Trensicourt. Jes
tem drugi w randze zaraz po regencie.\par\pard\plain\hyphpar} {
W\u347?r\u243?d go\u347?ci rozleg\u322?y si\u281? pomruki. Napi\u281?te rysy Con
rada natychmiast zwiotcza\u322?y.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nieprawda. Porzuci\u322?e\u347? urz\u261?d i Copernum wr\u243?ci\u322? na swoj
e miejsce.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Niczego nie porzuci\u322?em! - Jason si\u281?gn\u261?\u322? do kieszeni i wyj\
u261?\u322? sygnet kanclerza. - Wyjecha\u322?em tylko w prywatnej sprawie. Ka\u3
80?dy, kto zagarn\u261?\u322? m\u243?j tytu\u322? podczas mojej nieobecno\u347?c
i, odpowie przede mn\u261?, gdy powr\u243?c\u281?. Mam i\u347?\u263? po opo\u324
?cz\u281??\par\pard\plain\hyphpar} {
Ksi\u281?cia Conrada wyra\u378?nie zbi\u322?a z tropu gwa\u322?towno\u347?\u263?
reakcji m\u322?odego lorda.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Co wi\u281?cej - par\u322? dalej Jason, wykorzystuj\u261?c nag\u322?\u261? zmi
an\u281? w uk\u322?adzie si\u322? - jestem go\u347?ciem w pa\u324?skim domu. Zap
rosi\u322? mnie pan, co zak\u322?ada pewn\u261? r\u243?wno\u347?\u263? mi\u281?d
zy nami, nawet gdybym nie mia\u322? tytu\u322?u. Czy te\u380? uwa\u380?a pan swo
ich go\u347?ci za gorszych od siebie?\par\pard\plain\hyphpar} {
Ostre spojrzenia rozb\u322?ys\u322?y nad sto\u322?em. Conrad szuka\u322? wsparci
a. Hrabia Dershan wzruszy\u322? ramionami.\par\pard\plain\hyphpar} {
Ksi\u261?\u380?\u281? odchrz\u261?kn\u261?\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To, za pomoc\u261? jakiej broni ode\u347?l\u281? ci\u281? na tamten \u347?wiat
, jest ma\u322?o istotne - stwierdzi\u322?. - Wybieraj.\par\pard\plain\hyphpar}
{
Ku swojemu pewnemu zadziwieniu, Jason wygra\u322? sp\u243?r i teraz nie bardzo w

iedzia\u322?, co wybra\u263?. Wiedzia\u322?, czego nie chcia\u322?. Conrad potni


e go na plasterki broni\u261? bia\u322?\u261?, toporem czy innym tradycyjnym uzb
rojeniem. A mo\u380?e zapasy? Jason by\u322? wi\u281?kszy. Conrad pewnie zna\u32
2? ruchy, kt\u243?re zr\u243?wnowa\u380?y\u322?by przewag\u281? Jasona wynikaj\u
261?c\u261? ze wzrostu. Wszyscy czekali na jego odpowied\u378?.\par\pard\plain\h
yphpar} {
- Kule bilardowe - orzek\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Kule bilardowe?\par\pard\plain\hyphpar} {
- W tej sali jest echo?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie zetkn\u261?\u322?em si\u281? z t\u261? tradycj\u261?.\par\pard\plain\hyphp
ar} {
- Po\u347?r\u243?d moich ludzi to cz\u281?sta praktyka - zmy\u347?la\u322? Jason
. - Walcz\u261?cy staj\u261? przy dw\u243?ch ko\u324?cach sto\u322?u bilardowego
pe\u322?nego bil i rzucaj w siebie kulami, a\u380? jeden z nich padnie martwy.\
par\pard\plain\hyphpar} {
- Co za ciekawostka. - Conrad poci\u261?gn\u261?\u322? nosem. - Dobrze wi\u281?c
. Absurdalna \u347?mier\u263? dla absurdalnego lorda.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Chwileczk\u281?. Je\u380?eli wygram, odejd\u281? st\u261?d nietkni\u281?ty prz
ez pa\u324?skich poplecznik\u243?w i nikt mnie nie zatrzyma, a kwesti\u281? obra
zy honoru b\u281?dziemy mieli za\u322?atwion\u261??\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ten zamek reprezentuje neutralny grunt - powiedzia\u322?a ksi\u261?\u380?\u281
? Conrad. - Poza tym, \u380?adnego cz\u322?owieka nie mo\u380?na wyzwa\u263? do
pojedynku na \u347?mier\u263? i \u380?ycie dwa razy tego samego dnia.\par\pard\p
lain\hyphpar} {
- To pocieszaj\u261?ce. Wobec tego jutro o \u347?wicie?\par\pard\plain\hyphpar}
{
- O \u347?wicie w pokoju bilardowym. Hrabia Dershan b\u281?dzie moim sekundantem
. Kto b\u281?dzie twoim?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ja - wypali\u322? Tark, wstaj\u261?c. - I odejd\u281? razem z lordem Jasonem,
kiedy sp\u243?r zostanie rozstrzygni\u281?ty.\par\pard\plain\hyphpar} {
Ksi\u261?\u380?\u281? Conrad skin\u261?\u322? kr\u243?tko g\u322?ow\u261?, mru\u
380?\u261?c oczy. Biesiadnicy wok\u243?\u322? sto\u322?u siedzieli z rozdziawion
ymi ustami. Jason i Tark wyszli razem.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason zatrzyma\u322? si\u281? w drzwiach, \u347?wiadom, \u380?e nadal wszyscy na
niego patrz\u261?, i zwr\u243?ci\u322? si\u281? do s\u322?u\u380?\u261?cego.\pa
r\pard\plain\hyphpar} {
- Prosz\u281? dopilnowa\u263?, \u380?eby przyniesiono posi\u322?ek do mojego pok
oju. - Tak, panie. - Wola\u322?bym Wasza Dostojno\u347?\u263?. - Tak, Wasza Dost
ojno\u347?\u263?. - Zatem dopilnuj tego.\par\pard\plain\hyphpar} {
{\qc
* * *\par\pard\plain\hyphpar}\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dlaczego kule bilardowe? - zapyta\u322? Tark. Stali w\u347?r\u243?d przystrzy\
u380?onych krzew\u243?w. Jason wzruszy\u322? ramionami. - Conrad pokroi\u322?by
mnie na wst\u261?\u380?ki, gdybym walczy\u322? z nim na miecze. A potrafi\u281?
naprawd\u281? mocno rzuca\u263? pi\u322?kami. Miejmy nadziej\u281?, \u380?e mocn
iej i lepiej ni\u380? on. - Podni\u243?s\u322? kamie\u324? i wypr\u243?bowa\u322
? go na krzewie w kszta\u322?cie Conrada. Nie trafi\u322?.\par\pard\plain\hyphpa
r} {
Tark uda\u322?, \u380?e tego nie zauwa\u380?y\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- My\u347?lisz, \u380?e da\u322?by\u347? rad\u281? podw\u281?dzi\u263? mi par\u2
81? bil? - zapyta\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie ma sprawy.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Obudzisz mnie wcze\u347?nie? Chc\u281? mie\u263? czas na przygotowania.\par\pa
rd\plain\hyphpar} {
{\qc
* * *\par\pard\plain\hyphpar}\par\pard\plain\hyphpar} {
Niebo dopiero poszarza\u322?o, kiedy Tark obudzi\u322? Jasona. Przed wielkim mec
zem Jason cz\u281?sto mia\u322? k\u322?opoty ze snem. Ta noc by\u322?a dla niego
najgorszym z tego typu do\u347?wiadcze\u324?. Niezale\u380?nie od tego, jak bar
dzo stara\u322? si\u281? uspokoi\u263?, czu\u322?, \u380?e jest zbyt nakr\u281?c

ony, by zasn\u261?\u263?. Kr\u261?\u380?y\u322? po pokoju. Robi\u322? pompki. Kr


\u281?ci\u322? si\u281? i rzuca\u322? na wielkim \u322?o\u380?u. W\u261?tpi\u322
?, czy spa\u322? d\u322?u\u380?ej ni\u380? godzin\u281?, kiedy obudzi\u322? go T
ark.\par\pard\plain\hyphpar} {
Z piek\u261?cymi oczami i niesmakiem w ustach Jason wsta\u322? i zrobi\u322? kil
ka \u263?wicze\u324? rozci\u261?gaj\u261?cych. Zacz\u261?\u322? miota\u263? bila
mi w zwini\u281?te futrzane ko\u322?dry oparte o \u347?cian\u281?, a\u380? poczu
\u322?, \u380?e rozgrza\u322? r\u281?k\u281?. Zb\u322?\u261?kanym rzutem st\u322
?uk\u322? ozdobn\u261? jadeitow\u261? waz\u281? i rozrzuci\u322? kwiaty po pod\u
322?odze.\par\pard\plain\hyphpar} {
Nied\u322?ugo potem kto\u347? zapuka\u322? do drzwi. To by\u322? hrabia Dershan
odziany w elegancki mundur.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason i Tark zeszli za nim po schodach. Wzi\u281?li swoje rzeczy, \u380?eby odej
\u347?\u263? zaraz po pojedynku. Poszli prosto do sali bilardowej. T\u322?um go\
u347?ci i s\u322?u\u380?\u261?cych sta\u322? przy drzwiach. Ludzie rozst\u261?pi
li si\u281?, \u380?eby da\u263? uczestnikom pojedynku przej\u347?\u263?.\par\par
d\plain\hyphpar} {
Jason zauwa\u380?y\u322?, \u380?e kilka os\u243?b pos\u322?a\u322?o mu zagrzewaj
\u261?ce spojrzenia. Czy naprawd\u281? mia\u322? zaraz stan\u261?\u263? z kim\u3
47? do walki na \u347?mier\u263? i \u380?ycie? Nie mia\u322? wyboru! Conrad wymu
si\u322? to na nim. S\u322?owo zda si\u281? na nic, je\u380?eli Jason pozostanie
uwi\u281?ziony w Harthenham do ko\u324?ca \u380?ycia. Maldora nikt nie powstrzy
ma, a on nigdy nie wr\u243?ci do domu.\par\pard\plain\hyphpar} {
Kiedy weszli do sali, Dershan zamkn\u261?\u322? drzwi, odcinaj\u261?c gapi\u243?
w. W \u347?rodku czeka\u322? ju\u380? ksi\u261?\u380?\u281? Conrad, medale b\u32
2?yszcza\u322?y mu na mundurze. Na bordowym filcu pokrywaj\u261?cym onyksowy st\
u243?\u322? bilardowy le\u380?a\u322?o sze\u347?\u263?dziesi\u261?t r\u243?wno r
ozmieszczonych bil.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mamy naszych \u347?wiadk\u243?w - powiedzia\u322? Conrad.\par\pard\plain\hyphp
ar} {
W odpowiedzi na jego gest Dershan i Tark zaj\u281?li miejsca pod odleg\u322?\u26
1? \u347?cian\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jeste\u347? lepiej obznajomiony z t\u261? form\u261? walki ni\u380? ja. Od cze
go zaczynamy?\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason poruszy\u322? palcami. My\u347?la\u322? o tym, \u380?e mo\u380?e umrze\u26
3?. Conrad by\u322? mocno zbudowanym m\u281?\u380?czyzn\u261?. W tej rozgrywce z
awa\u380?y szcz\u281?\u347?cie. Jason stara\u322? si\u281? sobie przypomnie\u263
?, \u380?e potrafi ciska\u263? pi\u322?ki, kt\u243?re mkn\u261? z szybko\u347?ci
\u261? ponad osiemdziesi\u281?ciu mil na godzin\u281?. Bez treningu nikt nie pot
rafi r\u243?wnie szybko rzuca\u263?. To nie by\u322?a r\u243?wnie beznadziejna w
alka jak pojedynek szermierczy. Mimo niebezpiecze\u324?stwa mia\u322? naprawd\u2
81? du\u380?\u261? szans\u281? wygra\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Stajemy przy dw\u243?ch ko\u324?cach sto\u322?u, bez kul w r\u281?kach, a pa\u
324?ski cz\u322?owiek upuszcza chusteczk\u281?. Kiedy chusteczka dotknie ziemi,
bierzemy bile i rzucamy dowolnie.\par\pard\plain\hyphpar} {
Conrad skin\u261?\u322? g\u322?owa, jakby s\u322?owa zgadza\u322?y si\u281? z je
go oczekiwaniami.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zaczynamy wi\u281?c? - powiedzia\u322?, jakby mieli zasi\u261?\u347?\u263? do
partii szach\u243?w.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jedno Jason musia\u322? przyzna\u263? ksi\u281?ciu - nie okazywa\u322? nawet odr
obiny strachu; jego nonszalancja mog\u322?a wyprowadzi\u263? cz\u322?owieka z r\
u243?wnowagi.\par\pard\plain\hyphpar} {
Conrad i Jason zaj\u281?li miejsca. Ksi\u261?\u380?\u281? patrzy\u322? ch\u322?o
dno. Jason wiedzia\u322?, \u380?e Conrad zabije go, je\u347?li zyska szans\u281?
, mia\u322? jednak nadziej\u281?, \u380?e zako\u324?czy walk\u281?, nim ktokolwi
ek umrze. Je\u347?li zdo\u322?a zrani\u263? Conrada tak, \u380?eby uzyska\u263?
przewag\u281?, mo\u380?e ksi\u261?\u380?\u281? si\u281? podda.\par\pard\plain\hy
phpar} {
Jason zacz\u261?\u322? si\u281? poci\u263?. Otar\u322? r\u281?ce o spodnie. Nigd
y do tej pory nie denerwowa\u322? si\u281? w takim stopniu. Dzisiaj nikt nie b\u

281?dzie liczy\u322? punkt\u243?w. Je\u347?li rzuci dobrze, b\u281?dzie \u380?y\


u322?. W przeciwnym wypadku zginie. Dziwne napi\u281?cie gra\u322?o w jego ciele
i umy\u347?le. Czu\u322?, \u380?e zmys\u322?y dzia\u322?aj\u261? mu na najwy\u3
80?szych obrotach. Niepok\u243?j, jaki czu\u322? czasem przed meczami, wydawa\u3
22? si\u281? teraz wr\u281?cz \u347?mieszny.\par\pard\plain\hyphpar} {
Dershan uni\u243?s\u322? chusteczk\u281?, po czym j\u261? upu\u347?ci\u322?. Jas
on po\u347?piesznie z\u322?apa\u322? w obie r\u281?ce kule bilardowe. Jako miota
cz, raz, mo\u380?e dwa razy trafi\u322? w pa\u322?karza, a teraz b\u281?dzie pr\
u243?bowa\u322? rozmy\u347?lnie zada\u263? w ten spos\u243?b znacz\u261?ce obra\
u380?enia. Poza tym, pa\u322?karz odp\u322?aci mu si\u281? tym samym.\par\pard\p
lain\hyphpar} {
Kiedy Jason cisn\u261?\u322? pierwsz\u261? bil\u261?, kula rzucona przez Conrada
\u347?wisn\u281?\u322?a mu ko\u322?o ucha. Ksi\u261?\u380?\u281? wykr\u281?ci\u
322? si\u281?, staraj\u261?c si\u281? uskoczy\u263? przed pierwsz\u261? bil\u261
? Jasona, ale oberwa\u322? solidnie w g\u243?rn\u261? cz\u281?\u347?\u263? plec\
u243?w. Jason prze\u322?o\u380?y\u322? bil\u281? do prawej r\u281?ki. Nie trafi\
u322?, bo ksi\u261?\u380?\u281? da\u322? nura. Jason rzuci\u322? si\u281? w bok,
pr\u243?buj\u261?c uskoczy\u263? przed nast\u281?pnym rzutem Conrada - kula mus
n\u281?\u322?a go w bok. Trafienie zabola\u322?o, ale nie zrobi\u322?o mu krzywd
y. Jason po\u347?piesznie zgarn\u261?\u322? kolejne bile.\par\pard\plain\hyphpar
} {
Chc\u261?c uniemo\u380?liwi\u263? Conradowi rzuty, Jason zamierza\u322? bombardo
wa\u263? jego r\u281?ce, ale w gor\u261?czce walki trudno by\u322?o precyzyjnie
celowa\u263?. W tej samej chwili rzucili nast\u281?pnymi kulami bilardowymi. Ksi
\u261?\u380?\u281? straszliwie spud\u322?owa\u322?, chybiaj\u261?c o kilka st\u2
43?p. Jason trafi\u322? prosto w obojczyk i zaraz rzuci\u322? znowu, o ma\u322?y
w\u322?os chybiaj\u261?c ksi\u261?\u380?\u281?cy \u322?okie\u263?. Z powodu tra
fienia nast\u281?pny rzut Conrada by\u322? niezgrabny, ale Jason oberwa\u322? w
przedrami\u281?, ito bardzo bole\u347?nie.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason porwa\u322? kolejne dwie bile. Conrad te\u380? si\u281?gn\u261?\u322? niez
grabnie po nast\u281?pne. Jason przypomnia\u322? sobie sztuczk\u281?, kt\u243?r\
u261? pos\u322?ugiwa\u322? si\u281? w czasie walki na balony nape\u322?nione wod
\u261?. Lew\u261? r\u281?k\u261? rzuci\u322? do\u347?\u263? mocno od do\u322?u \
u380?\u243?\u322?t\u261? kul\u281?, kt\u243?ra polecia\u322?a wysokim \u322?ukie
m, odbi\u322?a si\u281? od odleg\u322?ego sufitu i polecia\u322?a w stron\u281?
Conrada, kt\u243?ry obserwowa\u322? j\u261?, si\u281?gaj\u261?c po nast\u281?pne
bile. Zanim tamta opad\u322?a, Jason cisn\u261?\u322? drug\u261? z boku tak moc
no, jak potrafi\u322?. Uderzy\u322?a ksi\u281?cia w g\u322?ow\u281?. Conrad pad\
u322? na pod\u322?og\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason zdusi\u322? okrzyk. Celowa\u322? w r\u281?k\u281?, kt\u243?r\u261? ksi\u26
1?\u380?\u281? rzuca\u322?, ale tamten uskoczy\u322? i wpakowa\u322? si\u281? pr
osto na tor lotu bili. Kula trafi\u322?a z tak\u261? si\u322?\u261?, \u380?e Jas
on zamar\u322? na chwil\u281?, krzywi\u261?c si\u281? ze wsp\u243?\u322?czuciem.
Tark g\u322?o\u347?no odchrz\u261?kn\u261?\u322? i Jason po\u347?piesznie chwyc
i\u322? kolejne dwie bile, trzymaj\u261?c je w gotowo\u347?ci.\par\pard\plain\hy
phpar} {
Chocia\u380? jego pier\u347? wnosi\u322?a si\u281? i opad\u322?a, Conrad le\u380
?a\u322? bez ruchu.\par\pard\plain\hyphpar} {
Dysz\u261?c ci\u281?\u380?ko, z obola\u322?\u261? r\u281?k\u261? i bokiem, Jason
sta\u322? w gotowo\u347?ci do rzutu. Ksi\u261?\u380?\u281? nie wstawa\u322?. Na
prawd\u281? straci\u322? przytomno\u347?\u263?? To ju\u380? koniec pojedynku?\pa
r\pard\plain\hyphpar} {
Jason zerkn\u261?\u322? na Dershana.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wystarczy?\par\pard\plain\hyphpar} {
Hrabia Dershan poblad\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ksi\u261?\u380?\u281? Conrad nie prosi\u322? o lito\u347?\u263?. Masz prawo za
dba\u263?, by zgin\u261?\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason zastanawia\u322? si\u281?, czy hrabiemu Dershanowi marzy si\u281? przej\u2
81?cie obowi\u261?zk\u243?w ksi\u281?cia.\par\pard\plain\hyphpar} {
- My\u347?l\u281?, \u380?e raczej zaryzykuj\u281?. Zosta\u322?em zmuszony do teg

o pojedynku. Nie chc\u281? zabija\u263? ksi\u281?cia Conrada. To, co si\u281? z


nim stanie, to ju\u380? nie moja sprawa.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wedle \u380?yczenia - zgodzi\u322? si\u281? Dershan.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wyno\u347?my si\u281? st\u261?d - powiedzia\u322? roztrz\u281?siony Jason.\par
\pard\plain\hyphpar} {
Mdli\u322?o go z powodu brutalno\u347?ci rozgrywki, ale cieszy\u322? si\u281?, \
u380?e nadal stoi o w\u322?asnych si\u322?ach i \u380?e wyszed\u322? z pojedynku
prawie bez szwanku.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Racja - mrukn\u261?\u322? Tark. - Mam ju\u380? do\u347?\u263? Harthenham.\par\
pard\plain\hyphpar} {
- Powodzenia - powiedzia\u322? Dershan. - Ka\u380?\u281? opu\u347?ci\u263? most.
Rozumiecie, \u380?e gdy tylko wyjdziecie poza mury zamku, opu\u347?cicie azyl.\
par\pard\plain\hyphpar} {
- To mnie nie dziwi - odpar\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
Wyszed\u322? razem z Tarkiem z sali bilardowej. T\u322?um sta\u322? w milczeniu.
Kto\u347? zakaszla\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ka\u380?dy, kto chce do nas do\u322?\u261?czy\u263?, b\u281?dzie mile widziany
- og\u322?osi\u322? Jason. - Mo\u380?ecie nie mie\u263? drugiej takiej szansy.
Ostrzegam jednak: za murami zamku zostaniemy pewnie zaatakowani.\par\pard\plain\
hyphpar} {
Wszyscy w t\u322?umie znale\u378?li sobie jaki\u347? obiekt, na kt\u243?ry mogli
patrze\u263?, byle nie spojrze\u263? na Jasona. Wszyscy, poza wysokim, pot\u281
?\u380?nie zbudowanym m\u281?\u380?czyzn\u261? o rudokasztanowych w\u322?osach r
zedn\u261?cych na czubku g\u322?owy. Przez plecy mia\u322? przewieszony miecz p\
u243?\u322?torar\u281?czny.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ja p\u243?jd\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jak na swoje rozmiary g\u322?os mia\u322? odrobin\u281? wy\u380?szy, ni\u380? Ja
son by si\u281? spodziewa\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason do tej pory nie zwr\u243?ci\u322? uwagi na tego cz\u322?owieka.\par\pard\p
lain\hyphpar} {
- Wychodzimy natychmiast.\par\pard\plain\hyphpar} {
Wielki m\u281?\u380?czyzna podni\u243?s\u322? pakunek.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jestem Tristan, syn Jaroma. Kiedy\u347? mia\u322?em tytu\u322? szlachecki, ale
zrzek\u322?em si\u281? go dawno temu.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Lord Jason z Caberton - odpowiedzia\u322? Jason. - A to Tark.\par\pard\plain\h
yphpar} {
- Z Zawrotnej Dziewi\u261?tki - doda\u322? muzyk.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason skin\u261?\u322? g\u322?ow\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Chod\u378?my.\par\pard\plain\hyphpar} {\par\pard\hyphpar }{\page }
{\line }
{\s1 \afs32
{\qc
Rozdzia\u322? 22
{\line }
Ucieczka\par\pard\plain\hyphpar}\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason, Tark i Tristan po\u347?piesznie wyszli frontowymi drzwiami, odprowadzani
przez t\u322?um gapi\u243?w. Dw\u243?ch s\u322?u\u380?\u261?cych sta\u322?o po o
bu stronach drzwi na baczno\u347?\u263?. \u379?aden z nich nie ruszy\u322? si\u2
81?, by przeszkodzi\u263? im w wyj\u347?ciu. Kiedy ju\u380? znale\u378?li si\u28
1? na zewn\u261?trz, Tristan wyci\u261?gn\u261?\u322? miecz, a Tark ci\u281?\u38
0?ki n\u243?\u380?. Jason nie\u347?wiadomie nadal \u347?ciska\u322? kul\u281? bi
lardow\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Czekajcie! - zawo\u322?a\u322? kto\u347? za ich plecami.\par\pard\plain\hyphpa
r} {
Odwr\u243?cili si\u281?. D\u322?ugim krokiem szed\u322? przez korytarz Drak\u281
? odziany w d\u322?ugi prosty p\u322?aszcz i wysokie buty. W\u322?osy mia\u322?
spi\u281?te w kucyk, a u pasa miecz.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Musz\u281? p\u243?j\u347?\u263? z wami.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason si\u281? u\u347?miechn\u261?\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Bardzo prosz\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {

Obrzuci\u322? spojrzeniem gapi\u243?w.\par\pard\plain\hyphpar} {


- Kto\u347? jeszcze? Ostatnia szansa.\par\pard\plain\hyphpar} {
Niski, szczup\u322?y m\u281?\u380?czyzna o w\u261?skiej twarzy napotka\u322? jeg
o spojrzenie. Marszcz\u261?c nieco czo\u322?o, pokr\u281?ci\u322? g\u322?ow\u261
?. Nikt inny nie spojrza\u322? Jasonowi w oczy.\par\pard\plain\hyphpar} {
Czw\u243?rka uciekinier\u243?w przebieg\u322?a pod portykiem, przez dziedziniec
i frontow\u261? bram\u281? na opuszczony most. Opu\u347?cili drog\u281? biegn\u2
61?c\u261? od zamku i spr\u281?\u380?ystym krokiem przebiegli przez pole lucerny
. Poranek by\u322? ch\u322?odny. Niskie chmury wisia\u322?y na niebie. Rosa na \
u322?odygach lucerny przemoczy\u322?a im spodnie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dlaczego do nas do\u322?\u261?czy\u322?e\u347?? - zapyta\u322? Tristana Jason.
\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nigdy nie by\u322?em dumny z mojej decyzji o przyje\u378?dzie do Harthenham wydysza\u322? Tristan. - Widok ludzi wystarczaj\u261?co odwa\u380?nych, \u380?eb
y przeciwstawi\u263? si\u281? ksi\u281?ciu Conradowi i porzuci\u263? ochron\u281
?, jak\u261? zapewnia\u322? zamek, zainspirowa\u322? mnie. Postanowi\u322?em sob
ie wczoraj, \u380?e je\u347?li zwyci\u281?\u380?ysz w pojedynku, do\u322?\u261?c
z\u281? do ciebie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ciesz\u281? si\u281?, \u380?e si\u281? przy\u322?\u261?czy\u322?e\u347? - powi
edzia\u322? Jason, martwi\u261?c si\u281? troch\u281?, \u380?e Tristan zaraz dos
tanie zadyszki.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zdajesz sobie spraw\u281?, \u380?e zginiemy? - odezwa\u322? si\u281? Drak\u281
?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Najprawdopodobniej - zgodzi\u322? si\u281? z nim Tristan. - Ale to lepszy rodz
aj \u347?mierci.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason milcza\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Za ich plecami rozleg\u322? si\u281? rozentuzjazmowany ch\u243?r ujadaj\u261?cyc
h ps\u243?w. Czterech m\u281?\u380?czyzn obejrza\u322?o si\u281? i zobaczy\u322?
o niemal dwadzie\u347?cia ochoczych mastyf\u243?w i dzikarzy, p\u281?dz\u261?cyc
h za nimi, a kawa\u322?ek dalej m\u281?\u380?czyzn\u281? konno.\par\pard\plain\h
yphpar} {
- Nie marnuj\u261? czasu - mrukn\u261?\u322? z gorycz\u261? Jason. Ca\u322?a czw
\u243?rka rzuci\u322?a si\u281? p\u281?dem. Tristan zrzuci\u322? pakunek. Na dru
gim ko\u324?cu pola lucerny przeskoczyli przez niski drewniany p\u322?otek. Tark
zahaczy\u322? stop\u261? o palik i wy\u322?o\u380?y\u322? si\u281? jak d\u322?u
gi, ale natychmiast poderwa\u322? si\u281? z wigorem nap\u281?dzanego adrenalin\
u261? cz\u322?owieka, kt\u243?rego zaraz zjedz\u261? \u380?ywcem psy. Nast\u281?
pne pole by\u322?o rozleg\u322?\u261? przestrzeni\u261? wype\u322?nion\u261? si\
u281?gaj\u261?c\u261? kolan traw\u261?. Jason si\u281? obejrza\u322?. Sfora zaci
ek\u322?ych ps\u243?w znajdowa\u322?a si\u281? w po\u322?owie pola lucerny. By\u
322?o teraz wida\u263?, \u380?e m\u281?\u380?czyzna jad\u261?cy konno to Kimp; c
wa\u322?owa\u322? spokojnie, jad\u261?c za psami z maczug\u261? w r\u281?ce.\par
\pard\plain\hyphpar} {
Tristan ju\u380? z trudem \u322?apa\u322? oddech, twarz mu poczerwienia\u322?a i
b\u322?yszcza\u322?a od potu. Zacz\u261?\u322? opada\u263? z si\u322? i zwalnia\
u263?. Jason te\u380? zwolni\u322?, \u380?eby biec razem z nim. Tristan ze z\u32
2?o\u347?ci\u261? machn\u261?\u322? r\u281?k\u261?, \u380?eby bieg\u322? przodem
.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Uciekaj - wydysza\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Drak\u281? prowadzi\u322?. Tark p\u281?dzi\u322? z niezwyk\u322?\u261? szybko\u3
47?ci\u261? jak na tak kr\u281?pego m\u281?\u380?czyzn\u281?. Jason z trudem za
nimi nad\u261?\u380?a\u322?. Skupi\u322? si\u281? na stopach uderzaj\u261?cych o
trawiasty grunt, pr\u243?buj\u261?c wyd\u322?u\u380?y\u263? krok i zmusi\u263?
nogi, by szybciej pracowa\u322?y. Wycie \u347?cigaj\u261?cych ich ps\u243?w przy
biera\u322?o na sile.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason czu\u322? ju\u380? k\u322?ucie w boku, jakby mu kto\u347? wkr\u281?ca\u322
? \u347?rub\u281?. Pomasowa\u322? to miejsce. Tark by\u322? kilka krok\u243?w pr
zed nim, desperacko pomykaj\u261?c na kr\u243?tkich nogach.\par\pard\plain\hyphp
ar} {
Zerkaj\u261?c za siebie, Jason zobaczy\u322?, \u380?e Tristan odwr\u243?ci\u322?

si\u281?, by stawi\u263? czo\u322?o nadbiegaj\u261?cym psom, i \u347?ciska\u322


? w obu r\u281?kach miecz. Psy ju\u380? go prawie dopad\u322?y.\par\pard\plain\h
yphpar} {
Jason patrzy\u322? na ostatni\u261? walk\u281? Tristana w stroboskopowym rytmie
spojrze\u324? rzucanych przez rami\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Tristan atakuje skacz\u261?cego na niego mastyfa.\par\pard\plain\hyphpar} {
Tristan pada na kolano, tn\u261?c dzikarza, i teraz skowyt miesza si\u281? ze sz
czekaniem.\par\pard\plain\hyphpar} {
Tristanowi udaje si\u281? wsta\u263?, wymachuje pi\u281?\u347?ciami jak szalony.
\par\pard\plain\hyphpar} {
Tristan le\u380?y na ziemi, a psy opadaj\u261? go chmar\u261?. Rozcina sztyletem
brzuch mastyfa, podczas gdy dzikarz chwyta go za gard\u322?o.\par\pard\plain\hy
phpar} {
Jason potkn\u261?\u322? si\u281? i wyci\u261?gn\u261?\u322? na zroszonej trawie
jak d\u322?ugi.\par\pard\plain\hyphpar} {
Tark zatrzyma\u322? si\u281? gwa\u322?townie i szarpni\u281?ciem pom\u243?g\u322
? mu wsta\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Nadal \u347?ciga\u322?o ich kilkana\u347?cie ps\u243?w. Jason, upadaj\u261?c, up
u\u347?ci\u322? kul\u281? bilardow\u261?. Teraz jego jedyn\u261? broni\u261? by\
u322? sztylet. Tark mia\u322? n\u243?\u380?. Kilka krok\u243?w przed nimi Drak\u
281? trzyma\u322? miecz.\par\pard\plain\hyphpar} {
Z zagajnika obok pola wyjecha\u322? Jasher na wspania\u322?ym karym rumaku, p\u2
81?dz\u261?c prosto na Jasona i Tarka. Prowadzi\u322? myszatego konia.\par\pard\
plain\hyphpar} {
- O\u380?e\u380? w z\u261?b! - zakl\u261?\u322? Tark, skr\u281?caj\u261?c gwa\u3
22?townie w lewo. - Nie! To przyjaciel! Jasher uni\u243?s\u322? kusz\u281?. Wyst
rzeli\u322? be\u322?t. Celowa\u322? daleko, w psy. Jason si\u281? obejrza\u322?.
Dzikarz potkn\u261?\u322? si\u281? z be\u322?tem wystaj\u261?cym z piersi.\par\
pard\plain\hyphpar} {
Jasher odrzuci\u322? kusz\u281? i wyj\u261?\u322? drug\u261?. Pad\u322? mastyf.
Kusza wyl\u261?dowa\u322?a w trawie, zast\u261?piona przez nast\u281?pn\u261?. K
olejny mastyf pad\u322?, skowycz\u261?c.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jasher prawie dojecha\u322? do Jasona i Tarka, kiedy wyj\u261?\u322? czwart\u261
? kusz\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Bierz konia! - krzykn\u261?\u322?, wypuszczaj\u261?c wodze.\par\pard\plain\hyp
hpar} {
Uwolniony ko\u324? p\u281?dzi\u322? prosto na Jasona. Jak mia\u322? zatrzyma\u26
3? rozp\u281?dzone zwierz\u281?? Odskoczy\u322? na bok, si\u281?gaj\u261?c bez p
rzekonania ku lu\u378?nym wodzom. Nie uda\u322?o mu si\u281? i ko\u324? przebieg
\u322? obok niego, powoli zwalniaj\u261?c.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jasher opu\u347?ci\u322? poziomo kusz\u281?, wymierzy\u322? i trafi\u322? kolejn
ego dzikarza.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zawr\u243?\u263? i walcz! - krzykn\u261?\u322? Drak\u281?.\par\pard\plain\hyph
par} {
Rzuci\u322? kr\u243?tki miecz, kt\u243?ry przekozio\u322?kowa\u322? w powietrzu.
Ostrze wbi\u322?o si\u281? w ziemi\u281? ko\u322?o st\u243?p Jasona, kt\u243?ry
natychmiast chwyci\u322? za r\u281?koje\u347?\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason i Tark odwr\u243?cili si\u281? natychmiast do nadbiegaj\u261?cych ps\u243?
w. Dzi\u281?ki pi\u261?tej kuszy Jasher uszczupli\u322? liczebno\u347?\u263? sfo
ry do siedmiu i przejecha\u322? obok ps\u243?w, by przechwyci\u263? Kimpa.\par\p
ard\plain\hyphpar} {
Drak\u281? odbieg\u322? od Tarka i Jasona, zostawiaj\u261?c im wi\u281?ksz\u261?
przestrze\u324?. Wymachuj\u261?c mieczem, krzycza\u322? na p\u281?dz\u261?ce ps
y. Cztery skr\u281?ci\u322?y w \u347?lad za nim.\par\pard\plain\hyphpar} {
Trzy psy - dwa dzikarze i jeden mastyf - rzuci\u322?y si\u281? na Jasona i Tarka
. Jason odskoczy\u322? przed rzucaj\u261?cym si\u281? na niego mastyfem, tn\u261
?c go w g\u322?ow\u281?, gdy zwierz\u281? przelatywa\u322?o obok. Dzikarz skoczy
\u322? i uderzy\u322? w Tarka, kt\u243?ry przekozio\u322?kowa\u322? do ty\u322?u
, ale jednocze\u347?nie wbi\u322? n\u243?\u380? w pier\u347? psa. Drugi dzikarz
zaatakowa\u322? Jasona od do\u322?u, \u347?cinaj\u261?c go z n\u243?g, kiedy ude

rzy\u322? w niego cielskiem.\par\pard\plain\hyphpar} {


Pies rozerwa\u322? Jasonowi nogawk\u281? spodni i wbi\u322? z\u281?by w cia\u322
?o. Nagle mastyf, kt\u243?rego ch\u322?opak rani\u322?, te\u380? go dopad\u322?
i rzuci\u322? mu si\u281? do gard\u322?a. Jason zas\u322?oni\u322? si\u281? r\u2
81?k\u261?. Upu\u347?ci\u322? miecz. Woln\u261? r\u281?k\u261? pr\u243?bowa\u322
? odepchn\u261?\u263? si\u281? od skr\u281?caj\u261?cego si\u281? cielska zawzi\
u281?tego psa.\par\pard\plain\hyphpar} {
Nagle dzikarz przesta\u322? pastwi\u263? si\u281? nad nog\u261? Jasona. Zaraz po
tem Tark rzuci\u322? si\u281? na mastyfa. Uderza\u322? jak oszala\u322?y, raz za
razem d\u380?gaj\u261?c psa, a\u380? zwierz\u281? pad\u322?o.\par\pard\plain\hy
phpar} {
Jason usiad\u322? i zobaczy\u322?, \u380?e dzikarza u jego st\u243?p r\u243?wnie
\u380? zabi\u322? Tark. Kawa\u322?ek od nich sta\u322? spokojnie Drak\u281? - ni
etkni\u281?ty, z zakrwawionym mieczem w d\u322?oni, otoczony przez cztery martwe
psy. Odwr\u243?ciwszy g\u322?ow\u281?, Jason zobaczy\u322? Jashera i Kimpa, kt\
u243?rzy zbli\u380?ali si\u281? do siebie. Jasher trzyma\u322? podw\u243?jny \u3
22?a\u324?cuch, Kimp wymachiwa\u322? buzdyganem.\par\pard\plain\hyphpar} {
Kiedy zbli\u380?yli si\u281? do siebie, Kimp wyskoczy\u322? z siod\u322?a prosto
na Jashera. Tamten zamachn\u261?\u322? si\u281? \u322?a\u324?cuchem, ale za p\u
243?\u378?no - Kimp ju\u380? na niego wpad\u322?, obaj spadli z konia Jashera i
przeturlali si\u281? po trawie.\par\pard\plain\hyphpar} {
Natychmiast si\u281? zerwali. Kimp woln\u261? r\u281?k\u261? przechwyci\u322? \u
322?a\u324?cuch Jashera, kt\u243?ry ju\u380? mia\u322? uderzy\u263? go w wytatuo
wan\u261? g\u322?ow\u281?, a jednocze\u347?nie wzi\u261?\u322? zamach buzdyganem
i jednym szybkim ciosem na odlew trafi\u322? Jashera w pier\u347?.\par\pard\pla
in\hyphpar} {
Po\u347?pieszny cios buzdyganem nie by\u322? szczeg\u243?lnie silny, ale towarzy
szy\u322? mu brz\u281?k t\u322?uczonego szk\u322?a. Nast\u261?pi\u322? nag\u322?
y rozb\u322?ysk o\u347?lepiaj\u261?cego \u347?wiat\u322?a i Jasher zosta\u322? r
ozerwany w rycz\u261?cym wybuchu, kt\u243?ry odrzuci\u322? do ty\u322?u Kimpa a w\u322?a\u347?ciwie jego p\u322?on\u261?ce strz\u281?py.\par\pard\plain\hyphpa
r} {
Jason patrzy\u322?, nie wierz\u261?c w\u322?asnym oczom. Kawa\u322?ek od nich st
ado ptak\u243?w poderwa\u322?o si\u281? do lotu. Dym uni\u243?s\u322? si\u281? g
rzybem z miejsca wybuchu. Kimp le\u380?a\u322? nieruchomo, jego ubranie p\u322?o
n\u281?\u322?o. Obaj m\u281?\u380?czy\u378?ni zgin\u281?li na miejscu.\par\pard\
plain\hyphpar} {
- Jasher mia\u322? nasiono \u8211? wydysza\u322? Jason, p\u281?dz\u261?c ku pole
g\u322?ym wojownikom.\par\pard\plain\hyphpar} {
Tark pobieg\u322? za nim.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nasiono wypada w chwili \u347?mierci - t\u322?umaczy\u322? Tarkowi Jason. - Oc
alimy go, je\u347?li znajdziemy jego amar.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Po\u347?pieszcie si\u281? - ostrzeg\u322? ich Drak\u281?, rozgl\u261?daj\u261?
c si\u281? wok\u243?\u322?, kiedy biegiem do nich do\u322?\u261?czy\u322?. - Zar
az nadjad\u261? nast\u281?pni. Tracimy szans\u281? na ucieczk\u281?.\par\pard\pl
ain\hyphpar} {
Jason znalaz\u322? spalon\u261? g\u322?ow\u281? Jashera i szyj\u281? nadal po\u3
22?\u261?czon\u261? z cz\u281?\u347?ci\u261? torsu. Le\u380?a\u322?a twarz\u261?
do g\u243?ry, a d\u322?ugie w\u322?osy zamieni\u322?y si\u281? w zw\u281?glony
k\u322?\u261?b. Jason obr\u243?ci\u322? szcz\u261?tki swojego obro\u324?cy i spr
awdzi\u322? kark pod zwini\u281?tymi w\u322?osami. Znalaz\u322? pust\u261? kiesz
onk\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nasiono wypad\u322?o - powiedzia\u322?a Jason bliski \u322?ez. - Szukajcie w t
rawie!\par\pard\plain\hyphpar} {
Wszyscy trzej rozbiegli si\u281?, przeczesuj\u261?c uwa\u380?nie wysok\u261? do
kolan traw\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mo\u380?e zosta\u322?o zniszczone - powiedzia\u322? Tark.\par\pard\plain\hyphp
ar} {
- Nie - upiera\u322? si\u281? Jason, nie chc\u261?c rozwa\u380?y\u263? tej ewent
ualno\u347?ci. - Ocali\u322? nas. Musimy je znale\u378?\u263?.\par\pard\plain\hy

phpar} {
- Zwykle amar jest do\u347?\u263? trwa\u322?y - wymamrota\u322? Drak\u281?, przy
gl\u261?daj\u261?c si\u281? ziemi.\par\pard\plain\hyphpar} {
Kr\u261?g ich poszukiwa\u324? si\u281? rozszerza\u322?. Jason co pewien czas zer
ka\u322? w stron\u281? zamku, rozgl\u261?daj\u261?c si\u281? za oznakami nast\u2
81?pnego po\u347?cigu.\par\pard\plain\hyphpar} {
Tark wr\u243?ci\u322? do miejsca, w kt\u243?rym le\u380?a\u322?a g\u322?owa Jash
era, przykucn\u261?\u322? i zacz\u261?\u322? metodycznie szuka\u263?. Chwil\u281
? potem podni\u243?s\u322? szare nasiono wielko\u347?ci w\u322?oskiego orzecha.\
par\pard\plain\hyphpar} {
- Przegapili\u347?my je. Le\u380?a\u322?o na wp\u243?\u322? zakopane. Musia\u322
?o si\u281? oderwa\u263?, kiedy tu le\u380?a\u322?, zanim go obr\u243?ci\u322?e\
u347?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason westchn\u261?\u322? z ulg\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Musimy zasadzi\u263? je w bezpiecznym, \u380?yznym miejscu.\par\pard\plain\hyp
hpar} {
- Daleko st\u261?d - dorzuci\u322? Drak\u281?. Tark skin\u261?\u322? g\u322?ow\u
261? i wrzuci\u322? nasiono do sakiewki u pasa. Jeden z koni, kary ogier, kt\u24
3?rego dosiada\u322? Jasher, pozosta\u322? w pobli\u380?u. Ogier Kimpa pas\u322?
si\u281? ze sto jard\u243?w dalej. Szary ko\u324?, kt\u243?rego Jason wypu\u347
?ci\u322?, odbieg\u322? spory kawa\u322? przez pole i teraz te\u380? zacz\u261?\
u322? pogryza\u263? traw\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Przyprowadz\u281? myszatego - powiedzia\u322? Tark, dosiadaj\u261?c wierzchowc
a Jashera.\par\pard\plain\hyphpar} {
- A ja wezm\u281? konia Kimpa! - zawo\u322?a\u322? przez rami\u281? Drak\u281?,
ju\u380? biegn\u261?c w stron\u281? rumaka.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason si\u281? rozejrza\u322?. Gdzie by\u322?a Rachel? Jasher pewnie si\u281? up
ar\u322?, \u380?eby zosta\u322?a w ukryciu.\par\pard\plain\hyphpar} {
Szary ko\u324? uciek\u322? od Tarka, kiedy tamten si\u281? zbli\u380?y\u322?, al
e w ko\u324?cu muzykowi uda\u322?o si\u281? zajecha\u263? mu drog\u281? i z\u322
?apa\u263? za wodze.\par\pard\plain\hyphpar} {
Krew sp\u322?ywa\u322?a Jasonowi po r\u281?ce do d\u322?oni, kiedy patrzy\u322?,
jak Drak\u281? dosiada wierzchowca Kimpa. Z wahaniem obejrza\u322? ran\u281?. N
ad brzydkimi rozdarciami i dziurami w sk\u243?rze mia\u322? poszarpany r\u281?ka
w. Mo\u380?e uda\u322?oby mu si\u281? oderwa\u263? kawa\u322?ek p\u322?aszcza i
zawi\u261?za\u263? go jak banda\u380?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Tark macha\u322? r\u281?k\u261?, wskazuj\u261?c w stron\u281? Jasona. Ch\u322?op
ak si\u281? obr\u243?ci\u322?. Oko\u322?o dwudziestu je\u378?d\u378?c\u243?w wyn
urza\u322?o si\u281? w pe\u322?nym galopie spomi\u281?dzy drzew za jego plecami.
To nie by\u322?y posi\u322?ki z zamku, nadjechali z innej strony.\par\pard\plai
n\hyphpar} {
Drak\u281? siedzia\u322? okrakiem na koniu z mieczem w r\u281?ku i marszczy\u322
? czo\u322?o. Za nim, na drugim ko\u324?cu pola Jason zobaczy\u322? Rachel wynur
zaj\u261?c\u261? si\u281? z lasu, tak\u380?e konno. Tark jecha\u322? w stron\u28
1? Jasona, prowadz\u261?c szarego wierzchowca. Ani Tark, ani Drak\u281? nie miel
i szansy dojecha\u263? do niego na czas. Jason zacz\u261?\u322? do nich macha\u2
63?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Uciekajcie, uciekajcie! - krzycza\u322?. - Drak\u281?, ratuj Rachel! Tark, pow
iedz jej \u8222?rim\u8221?! Powiedz jej \u8222?rim\u8221?! Uciekajcie!\par\pard\
plain\hyphpar} {
Drak\u281? zasalutowa\u322? mu mieczem, spi\u261?\u322? konia i odjecha\u322? w
przeciwnym kierunku ni\u380? \u380?o\u322?nierze. Przeskoczy\u322? na koniu nad
ogrodzeniem i pogalopowa\u322? delikatnie opadaj\u261?cym stokiem jak szalony, d
o miejsca, gdzie czeka\u322?a Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
Tark \u347?ci\u261?gn\u261?\u322? wodze, wahaj\u261?c si\u281?.\par\pard\plain\h
yphpar} {
- Wyno\u347? si\u281? st\u261?d! - rykn\u261?\u322? Jason. - \u8222?Rim\u8221?!\
par\pard\plain\hyphpar} {
Tark wypu\u347?ci\u322? myszatego konia i odjecha\u322? w przeciwnym kierunku ni
\u380? Drak\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {

Jason odwr\u243?ci\u322? si\u281? do je\u378?d\u378?c\u243?w. Nie maj\u261?c mo\


u380?liwo\u347?ci ucieczki, podni\u243?s\u322? r\u281?ce i si\u281? podda\u322?.
Wi\u281?kszo\u347?\u263? zatrzyma\u322?a si\u281? wok\u243?\u322? niego. Cztere
ch pojecha\u322?o za Tarkiem. Pi\u281?ciu za Drakiem i Rachel.\par\pard\plain\hy
phpar} {
Kilku lekko opancerzonych m\u281?\u380?czyzn zsiad\u322?o z koni i z\u322?apa\u3
22?o brutalnie Jasona. To nie byli werbownicy - a je\u347?li tak, to nosili mnie
j imponuj\u261?ce zbroje ni\u380? ci, kt\u243?rzy pr\u243?bowali go pojma\u263?
poprzednim razem. Ich he\u322?my nie mia\u322?y zas\u322?on na twarze. Przeszuka
li go i odebrali mu sztylet.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Lord Jason z Caberton, jak zak\u322?adam? - zapyta\u322? m\u281?\u380?czyzna,
kt\u243?ry nadal siedzia\u322? w siodle i najwyra\u378?niej by\u322? dow\u243?dc
\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Tak. - Jason mia\u322? ochot\u281? zachowa\u263? si\u281? bezczelnie. Z\u322?a
pano go, jego przyjaciele uciekali, a on mia\u322? niewiele do stracenia. - Sk\u
261?d wiesz?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Powiadomiono nas dzi\u347? rano o twojej mo\u380?liwej ucieczce. Ostatni sygna
\u322? potwierdzi\u322? twoj\u261? decyzj\u281?. Czy to Jasher nasiennik? - Dow\
u243?dca wskaza\u322? zw\u281?glone szcz\u261?tki.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To jego brat bli\u378?niak.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wiemy, \u380?e podr\u243?\u380?owa\u322? z tob\u261? do niedawna. Gdzie jego a
mar?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zjad\u322?em go.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To nie najlepsza chwila na nonszalancj\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Spanikowa\u322?em. Smakowa\u322? okropnie. Macie p\u322?yn do ust?\par\pard\pl
ain\hyphpar} {
- Przeszukajcie okolic\u281? - rozkaza\u322? dow\u243?dca. - I przeszukajcie dok
\u322?adnie m\u322?odego lorda.\par\pard\plain\hyphpar} {
Metodycznie przeszukano Jasona i jego ubrania. \u379?o\u322?nierze przeczesali w
kucki okolic\u281? z niezwyk\u322?\u261? wr\u281?cz pedanteri\u261?.\par\pard\p
lain\hyphpar} {
- Nie ma tu amara, panie - zg\u322?osi\u322? w ko\u324?cu jeden z \u380?o\u322?n
ierzy.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Przeszukajcie teren raz jeszcze - rozkaza\u322? dow\u243?dca. - Nie mo\u380?em
y pope\u322?ni\u263? b\u322?\u281?du. I opatrzcie rany wi\u281?\u378?niowi.\par\
pard\plain\hyphpar} {
Piek\u261?cy balsam na\u322?o\u380?ono Jasonowi na poranion\u261? r\u281?k\u281?
i nog\u281?, a potem owini\u281?to je lnianymi banda\u380?ami. Nikt nie znalaz\
u322? nasiona.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jeden z uciekinier\u243?w musia\u322? je zabra\u263? - uzna\u322? dow\u243?dca
. - Na pewno ju\u380? ich zatrzymano.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Twoi ludzie nie wr\u243?c\u261? - odpowiedzia\u322? Jason. - Wiesz, kto mieszk
a w Harthenham? Nie m\u243?wi\u281? o grubasach. M\u243?wi\u281? o tych, kt\u243
?rzy zabijaj\u261? takich jak wy w ramach hobby.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Do\u347?\u263? tych bzdur.\par\pard\plain\hyphpar} {
Kilka minut p\u243?\u378?niej powr\u243?ci\u322? samotny je\u378?dziec na spieni
onym koniu.\par\pard\plain\hyphpar} {
- M\u281?\u380?czyzna, kt\u243?ry pojecha\u322? na p\u243?\u322?noc, ma ogiera K
impa, Mandibara. Dziewczyna te\u380? ma doskona\u322?ego wierzchowca. Te konie b
y\u322?y za szybkie. Pozostali nadal ich \u347?cigaj\u261?, ale, o ile tamci nie
pope\u322?ni\u261? b\u322?\u281?du, nasza jedyna szansa, to odgadn\u261?\u263?,
dok\u261?d jad\u261?, i odci\u261?\u263? im drog\u281?.\par\pard\plain\hyphpar}
{
Dow\u243?dca podrapa\u322? si\u281? po policzku.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dok\u261?d on pojecha\u322?? - zapyta\u322? Jasona. - A sk\u261?d mam wiedzie\
u263?? Ucieka\u322?. - Powiedz mi o swoich przyjacio\u322?ach. - Ledwie ich znam
. Ten, kt\u243?ry uciek\u322? z dziewczyn\u261?, to Krzysztof Kolumb. Wysoki, na
prawd\u281? chudy. Zielone w\u322?osy. K\u322?y. Sze\u347?\u263? palc\u243?w u l
ewej r\u281?ki. Ma jakie\u347? sto lat. I mn\u243?stwo zmarszczek.\par\pard\plai
n\hyphpar} {

- Rozumiem, \u380?e \u347?wietnie si\u281? bawisz - zakpi\u322? dow\u243?dca. Obecnie chroni ci\u281? rozkaz, \u380?eby nie robi\u263? ci \u380?adnej krzywdy,
o ile to nie b\u281?dzie niezb\u281?dne. Gdyby nie to, nauczy\u322?bym ci\u281?
pilnowa\u263? j\u281?zyka. Twoja bezczelno\u347?\u263? nie pozostanie zbyt d\u3
22?ugo bezkarna. - Odwr\u243?ci\u322? si\u281? do swoich ludzi. - Edmundzie, jed
\u378? do Harthenham i ustal, kogo \u347?cigamy. Bradford, we\u378? dw\u243?ch l
udzi do Orin i znajd\u378? par\u281?, kt\u243?ra uciek\u322?a na p\u243?\u322?no
c. Cecil, we\u378? dw\u243?ch ludzi i jed\u378? za cz\u322?owiekiem, za kt\u243?
rym Erie pojecha\u322? na zach\u243?d. Pozostali jad\u261? ze mn\u261? do Felroo
k.\par\pard\plain\hyphpar} {\par\pard\hyphpar }{\page }
{\line }
{\s1 \afs32
{\qc
Rozdzia\u322? 23
{\line }
S\u322?owo\par\pard\plain\hyphpar}\par\pard\plain\hyphpar} {
Arimfexendrapuse. Arimfexendrapuse. Najdurniejsze s\u322?owo, jakie Jason potraf
i\u322? sobie wyobrazi\u263?. Kompletny nonsens. S\u322?owo, kt\u243?re rzekomo
mia\u322?o zniszczy\u263? Maldora. Powtarza\u322? dziwne sylaby w my\u347?lach z
r\u243?\u380?n\u261? modulacj\u261?. Gdyby to zawiod\u322?o, zawsze m\u243?g\u3
22? spr\u243?bowa\u263? z \u8222?superkalifradalistodekspialitycznie\u8221?.\par
\pard\plain\hyphpar} {
Przez ostatnie kilka dni Jason jecha\u322? na wsch\u243?d pod czujnym okiem lana
, dow\u243?dcy, kt\u243?ry go pojma\u322?. Sze\u347?ciu innych ci\u281?\u380?koz
brojnych stra\u380?nik\u243?w jecha\u322?o jako ich eskorta, Ian obieca\u322?, \
u380?e dzi\u347? przed zachodem s\u322?o\u324?ca Jason zobaczy Felrook.\par\pard
\plain\hyphpar} {
Przez ca\u322?\u261? podr\u243?\u380? \u322?an nie pu\u347?ci\u322? pary z ust n
a temat tego, co w\u322?a\u347?ciwie si\u281? stanie z Jasonem. Rzuca\u322? co p
rawda rozliczne aluzje, \u380?e b\u281?dzie to co\u347? nieprzyjemnego, ale nie
poda\u322? \u380?adnych szczeg\u243?\u322?\u243?w. Jason mia\u322? nadziej\u281?
, \u380?e zaprowadz\u261? go przed oblicze Maldora. Poniewa\u380? cesarz nie pow
inien podejrzewa\u263?, \u380?e Jason zdoby\u322? ca\u322?e S\u322?owo, uwi\u281
?zienie powinno sta\u263? si\u281? doskona\u322?\u261? okazj\u261? do zako\u324?
czenia misji.\par\pard\plain\hyphpar} {
Je\u347?li uda mu si\u281? zniszczy\u263? cesarza, Jason wiedzia\u322?, \u380?e
mo\u380?liwe, i\u380? zostanie natychmiast stracony. Jednak ju\u380? grozi\u322?
y mu tortury lub \u347?mier\u263? w lochach Felrook. Jak wspaniale b\u281?dzie z
amiast tego zniszczy\u263? cesarza! Pomy\u347?la\u322? o rado\u347?ci, jak\u261?
to sprawi Rachel, Galloranowi, Jasherowi, Tarkowi, Nicholasowi i wielu innym, k
t\u243?rzy mu pomogli. To cud, \u380?e w og\u243?le zdo\u322?a\u322? utrzyma\u26
3? si\u281? przy \u380?yciu. Mo\u380?e znajdzie spos\u243?b, \u380?eby przetrwa\
u263? te\u380? po pokonaniu Maldora.\par\pard\plain\hyphpar} {
Mimo wszystko nie m\u243?g\u322? si\u281? op\u281?dzi\u263? od r\u243?\u380?nych
l\u281?k\u243?w, kt\u243?re go prze\u347?ladowa\u322?y. A je\u347?li zamierzaj\
u261? zafundowa\u263? mu pranie m\u243?zgu i wyrwa\u263? z pami\u281?ci sylaby,
\u380?eby zminimalizowa\u263? ryzyko, zanim stanie przed Maldorem? Galloran by\u
322? dowodem, \u380?e s\u261? zdolni do zastosowania takich \u347?rodk\u243?w za
radczych. A co, je\u347?li uznaj\u261?, \u380?e lepiej, by nigdy nie stan\u261?\
u322? przed Maldorem? Albo go zaknebluj\u261??\par\pard\plain\hyphpar} {
Kiedy s\u322?o\u324?ce zbli\u380?a\u322?o si\u281? do horyzontu, Jason i \u380?o
\u322?nierze przejechali przez w\u261?sk\u261? prze\u322?\u281?cz. Rozci\u261?ga
\u322?a si\u281? przed nimi ku p\u243?\u322?nocy ogromna dolina z Felrook w odda
li. Jason nie bardzo wiedzia\u322?, czego si\u281? spodziewa\u322?, ale rzeczywi
sto\u347?\u263? przesz\u322?a wszelkie jego oczekiwania.\par\pard\plain\hyphpar}
{
Monstrualna twierdza z \u380?elaza i kamienia, ogromny zamek zwie\u324?czaj\u261
?cy wysok\u261? skalist\u261? wysp\u281? po\u347?rodku rozleg\u322?ego jeziora.
Pionowe urwiska wyspy wznosi\u322?y si\u281? na ogromne wysoko\u347?ci nad powie
rzchni\u281? wody, powi\u281?kszone jeszcze o monumentalne zewn\u281?trzne mury

fortecy. Cztery mniejsze formacje skalne otacza\u322?y centraln\u261? wysp\u281?


. Na tych wysepkach przysiad\u322?y skromniejsze fortece, dwie wi\u281?ksze po\u
322?\u261?czone z centraln\u261? twierdz\u261? kamiennymi mostami, a dwie mniejs
ze podwieszonymi chodnikami.\par\pard\plain\hyphpar} {
Dla dalszego umocnienia tego przera\u380?aj\u261?cego kompleksu, prom, kt\u243?r
y umo\u380?liwia\u322? dostanie si\u281? na Felrook, zosta\u322? obwarowany w\u3
22?asnymi, ogromnymi murami. Trzy wzg\u243?rza wnosi\u322?y si\u281? w pobli\u38
0?u jeziora, ka\u380?de zwie\u324?czone pot\u281?\u380?nym sto\u322?pem, sk\u261
?d dodatkowe si\u322?y mog\u322?y urz\u261?dza\u263? wypady i dr\u281?czy\u263?
atakuj\u261?ce wojska. Bez bomb atomowych albo \u322?adunk\u243?w wybuchowych Ja
son nie potrafi\u322? wyobrazi\u263? sobie, \u380?eby twierdza Felrook kiedykolw
iek upad\u322?a.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Czy kiedykolwiek zaj\u281?to Felrook? - zapyta\u322? Iana.\par\pard\plain\hyph
par} {
Dow\u243?dca tylko prychn\u261?\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nigdy nawet nie zaatakowano Felrook.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason m\u243?g\u322? w to uwierzy\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dotrzemy tam ju\u380? dzisiaj? - zapyta\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zosta\u322?a ci jeszcze jedna noc, \u380?eby porozmy\u347?la\u263? nad swoim l
osem - odpar\u322? \u322?an. - Rozbijemy ob\u243?z niedaleko twierdzy i dostarcz
ymy ci\u281? na miejsce p\u243?\u378?nym rankiem. Mam nadziej\u281?, \u380?e jes
te\u347? gotowy odpowiedzie\u263? za swoje zbrodnie. Nawet sobie nie wyobra\u380
?asz grozy, kt\u243?ra ci\u281? czeka.\par\pard\plain\hyphpar} {
- P\u243?jd\u281? do loch\u243?w?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Odpowiesz za swoje zachowanie - odpar\u322? do\u347?\u263? zagadkowo \u322?an.
\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason nie odezwa\u322? si\u281? wi\u281?cej, kiedy jechali, a potem rozbijali ob
\u243?z. Po kolacji wszyscy stra\u380?nicy opr\u243?cz dw\u243?ch po\u322?o\u380
?yli si\u281? spa\u263?. Z r\u281?kami zwi\u261?zanymi przed sob\u261? Jason le\
u380?a\u322? na boku. Pr\u243?bowa\u322? ju\u380? raz uciec pewnej nocy, ale zar
obi\u322? guza na potylicy i podbite oko. Wiedzia\u322?, \u380?e nie ma sensu zn
owu pr\u243?bowa\u263? ucieczki. Teraz wszystkie jego nadzieje skupi\u322?y si\u
281? na tym, \u380?eby zyska\u263? okazj\u281?, by stan\u261?\u263? przed cesarz
em.\par\pard\plain\hyphpar} {
Mimo d\u322?ugiego dnia jazdy Jason nie m\u243?g\u322? zasn\u261?\u263?. Nie pot
rafi\u322? zignorowa\u263? faktu, \u380?e prawdopodobnie by\u322?a to jego ostat
nia noc w \u380?yciu. Rodzice nigdy wi\u281?cej go nie zobacz\u261?, tak samo ja
k brat i siostra. Nigdy wi\u281?cej nie zobaczy Matta i Tima. Nigdy wi\u281?cej
nie pobawi si\u281? z Cieniem. Nikt z nich nigdy si\u281? nie dowie, co tak napr
awd\u281? si\u281? wydarzy\u322?o.\par\pard\plain\hyphpar} {
Kiedy wreszcie zasn\u261?\u322?, przeszkadza\u322?y mu nieprzyjemne wizje. \u346
?ni\u322?o mu si\u281?, \u380?e wypadaj\u261? mu z\u281?by, \u380?e zjawi\u322?
si\u281? nieprzygotowany na egzaminach i \u380?e szuka rodzic\u243?w w k\u322?\u
281?bi\u261?cym si\u281? t\u322?umie.\par\pard\plain\hyphpar} {
Dop\u243?ki Drak\u281? go nie obudzi\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nikt tu nie \u347?pi tak twardo jak ty. - Nasiennik si\u281? za\u347?mia\u322?
.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason usiad\u322? zdezorientowany, z wolnymi r\u281?kami. Ogie\u324? p\u322?on\u
261?\u322? s\u322?abo. Widzia\u322? postaci \u380?o\u322?nierzy \u347?pi\u261?cy
ch wok\u243?\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- M\u243?w ciszej - upomnia\u322? go szeptem Jason. Drak\u281? wyszczerzy\u322?
z\u281?by. - Ju\u380? nas nie us\u322?ysz\u261?. - Chcesz powiedzie\u263?\u8230?
- Trudno\u347?\u263? przedstawiali tylko wartownicy - odpar\u322? Drak\u281?. A i ona nie by\u322?a zbyt wielka.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason nie m\u243?g\u322? uwierzy\u263? w\u322?asnym uszom. Rozejrza\u322? si\u28
1?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Kto przyjecha\u322? z tob\u261??\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dostarczy\u322?em Rachel Tarkowi i odes\u322?a\u322?em ich na p\u243?\u322?noc
- odpowiedzia\u322? Drak\u281?. - Wiele dni \u347?ledzi\u322?em twoj\u261? ma\u
322?\u261? karawan\u281?. Uzna\u322?em, \u380?e r\u243?wnie dobrze mog\u281? poz

woli\u263?, \u380?eby przywie\u378?li ci\u281? tutaj.\par\pard\plain\hyphpar} {


- Wiesz o S\u322?owie?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Rachel mi powiedzia\u322?a. Tark poda\u322? jej ostatni\u261? brakuj\u261?c\u2
61? sylab\u281?. Drug\u261?, prawda?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Tak.\par\pard\plain\hyphpar} {
Drak\u281? potar\u322? kark.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie mog\u281? uwierzy\u263?, \u380?e kto\u347? wreszcie z\u322?o\u380?y\u322?
je w ca\u322?o\u347?\u263?. Rachel chcia\u322?a przyjecha\u263?. Upiera\u322?a s
i\u281?. Przypomnia\u322?em jej jednak, \u380?e je\u347?li ty zawiedziesz, ona b
\u281?dzie nasz\u261? ostatni\u261? nadziej\u261?. Poza tym wiedzia\u322?em, \u3
80?e sam zdo\u322?am prze\u347?lizgn\u261?\u263? si\u281? ko\u322?o wrog\u243?w
i \u347?ledzi\u263? ci\u281?. Towarzystwo sprawi\u322?oby, \u380?e nie by\u322?b
ym ju\u380? tak pewien powodzenia.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Je\u347?li zawiod\u281? - powiedzia\u322? Jason - Rachel powinna przekaza\u263
? sylaby komu\u347? innemu.\par\pard\plain\hyphpar} {
- B\u281?d\u281? o tym pami\u281?ta\u263? - przytakn\u261?\u322? Drak\u281?. - A
le nie zawiedziesz, o ile nie pokr\u281?ci\u322?e\u347? sylab.\par\pard\plain\hy
phpar} {
- Wiesz, jak dostarczy\u263? mnie przed oblicze Maldora?\par\pard\plain\hyphpar}
{
- Owszem. To mo\u380?e by\u263? podr\u243?\u380? w jedn\u261? stron\u281? i b\u2
81?dziesz musia\u322? uda\u263? si\u281? w ni\u261? sam, ale wiem, jak tego doko
na\u263?. Jeste\u347? gotowy?\par\pard\plain\hyphpar} {
To pytanie sprawi\u322?o, \u380?e Jason si\u281? zawaha\u322?. Drak\u281? go ura
towa\u322?. Mogli uciec.\par\pard\plain\hyphpar} {
- A nadarzy si\u281? jaka\u347? lepsza okazja?\par\pard\plain\hyphpar} {
- \u379?eby stan\u261?\u263? przed Maldorem? - upewni\u322? si\u281? Drak\u281?.
- Cesarz nie opuszcza ju\u380? Felrook. Jedyny pewny spos\u243?b, \u380?eby uzy
ska\u263? u niego audiencj\u281?, to uderzy\u263? w gong u bram do promu. Zgodni
e z cesarskim dekretem, ka\u380?dy mo\u380?e w niego uderzy\u263? i porozmawia\u
263? z cesarzem. W praktyce nikt z tego nie korzysta. Gongu strzeg\u261? stra\u3
80?e i ka\u380?dy rozumie, \u380?e o ile uderzenie w niego gwarantuje audiencj\u
281? u Maldora, to nie daje \u380?adnej pewno\u347?ci, co do konsekwencji tego p
os\u322?uchania.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wi\u281?c co robimy? - zapyta\u322? Jason. - Ruszamy st\u261?d - powiedzia\u32
2? Drak\u281?. - Dotrzemy do promu przed \u347?witem. Zadbam, \u380?eby\u347? mi
a\u322? mo\u380?liwo\u347?\u263? uderzy\u263? w gong.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason zda\u322? sobie spraw\u281?, \u380?e, o ile nie chce przez reszt\u281? \u3
80?ycia ucieka\u263? przed lud\u378?mi cesarza, musi doprowadzi\u263? spraw\u281
? do ko\u324?ca. Drak\u281? sprawia\u322? wra\u380?enie zdeterminowanego i zdoln
ego mu pom\u243?c. Pojawi\u322?a si\u281? prawdziwa szansa wygranej, tam gdzie t
ylu zawiod\u322?o. Je\u380?eli gong zagwarantuje mu audiencj\u281? u Maldora, b\
u281?dzie m\u243?g\u322? wype\u322?ni\u263? misj\u281? i zaj\u261?\u263? si\u281
? w\u322?asnym \u380?yciem.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Chod\u378?my - powiedzia\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
{\qc
* * *\par\pard\plain\hyphpar}\par\pard\plain\hyphpar} {
Poza murami chroni\u261?cymi prom, rozci\u261?ga\u322?o si\u281? miasteczko, zna
cznie wi\u281?ksze ni\u380? wydawa\u322?o si\u281? z daleka. Drak\u281? i Jason
wjechali do niego przed \u347?witem, obaj w ubraniach i zbrojach zabranych zabit
ym \u380?o\u322?nierzom. Drak\u281? ni\u243?s\u322? \u322?uk i ko\u322?czan z dw
unastoma strza\u322?ami. Jason odzyska\u322? sztylet, a opr\u243?cz tego mia\u32
2? miecz i kusz\u281?. Min\u281?li wiele stajni, kilka magazyn\u243?w, r\u243?\u
380?ne zajazdy i rozliczne garnizony.\par\pard\plain\hyphpar} {
Uwi\u261?zawszy konie, Drak\u281? poprowadzi\u322? Jasona seri\u261? zau\u322?k\
u243?w. Z mrocznej kryj\u243?wki uliczki wskaza\u322? zadaszon\u261? platform\u2
81?, na kt\u243?r\u261? mo\u380?na by\u322?o wej\u347?\u263? schodami z trzech s
tron. Os\u322?oni\u281?ty przez dach, ledwie widoczny mimo p\u322?on\u261?cego w
pobli\u380?u kaganka, okr\u261?g\u322?y kszta\u322?t wielkiego gongu zwiesza\u3
22? si\u281? z belki. Obok na \u322?a\u324?cuchu wisia\u322? m\u322?otek. Jason

naliczy\u322? czterech stra\u380?nik\u243?w.\par\pard\plain\hyphpar} {


- Wejd\u281? na dach tego domu po drugiej stronie ulicy - powiedzia\u322? Drak\u
281?. - A ty p\u243?jdziesz pod tamt\u261? wiat\u281?. - Wskaza\u322? Jasonowi b
udyneczek.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Widz\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zwr\u243?c\u281? na siebie uwag\u281?, strzelaj\u261?c z \u322?uku. Jak ju\u38
0? zaczn\u281?, ty biegnij do gongu i g\u322?o\u347?no zadzwo\u324?. Zadbam, \u3
80?eby\u347? dotar\u322? na miejsce.\par\pard\plain\hyphpar} {
- A co zrobisz potem? - zapyta\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Spr\u243?buj\u281? uciec - odpar\u322? Drak\u281?. - Szanse mam niewielkie, al
e je\u347?li uderzysz w ten gong, a potem wypowiesz S\u322?owo we w\u322?a\u347?
ciwej chwili, warto si\u281? po\u347?wi\u281?ci\u263?. Czeka\u322?em na to, Jaso
nie. Nie jestem pewien, czy wiedzia\u322?em, \u380?e czekam, ale czeka\u322?em.
Powinni\u347?my rusza\u263?, zanim zrobi si\u281? ja\u347?niej. Gotowy?\par\pard
\plain\hyphpar} {
- Tak.\par\pard\plain\hyphpar} {
Drak\u281? przeszed\u322? przez ulic\u281?. Id\u261?c za jego przyk\u322?adem, J
ason spokojnie przeszed\u322? ulic\u261? do wiaty. Stamt\u261?d powinno mu si\u2
81? uda\u263? podej\u347?\u263? do platformy z boku, podczas gdy Drak\u281? b\u2
81?dzie strzela\u322? od frontowej strony.\par\pard\plain\hyphpar} {
Kiedy ju\u380? dotar\u322? do wiaty, Jason trzyma\u322? si\u281? tak, \u380?eby
stra\u380?nicy gongu go nie widzieli, a sam obserwowa\u322? dach. W chwili, gdy
ju\u380? zacz\u261?\u322? si\u281? zastanawia\u263?, sk\u261?d ta zw\u322?oka, u
s\u322?ysza\u322? zduszony krzyk - to jeden ze stra\u380?nik\u243?w spad\u322? z
e schod\u243?w prowadz\u261?cych na platform\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Zanim Jason dotar\u322? do podn\u243?\u380?a schod\u243?w prowadz\u261?cych do g
ongu, zosta\u322? ju\u380? tylko jeden stra\u380?nik. Schowa\u322? si\u281? za g
rubym s\u322?upem podtrzymuj\u261?cym dach. Kiedy zobaczy\u322? wbiegaj\u261?ceg
o po stopniach Jasona, wyszed\u322? z kryj\u243?wki z mieczem w r\u281?ku i naty
chmiast strza\u322?a przeszy\u322?a jego bok.\par\pard\plain\hyphpar} {
Wskakuj\u261?c po dwa stopnie, Jason dopad\u322? m\u322?otka, z\u322?apa\u322? z
a r\u261?czk\u281? i uderzy\u322? w gong z tak\u261? moc\u261?, jakby bra\u322?
zamach pa\u322?k\u261? baseballow\u261?. D\u322?ugi, rozdygotany brz\u281?k rani
\u322? mu uszy, ale mimo to, Jason uderzy\u322? znowu i jeszcze raz, uznaj\u261?
c, \u380?e im wi\u281?cej razy zadzwoni, tym mniej miejsca zostanie na w\u261?tp
liwo\u347?ci.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Do\u347?\u263?! - zawo\u322?a\u322? stra\u380?nik, jeden z dw\u243?ch, kt\u243
?rzy wyszli ze stra\u380?nicy, i jedyny, kt\u243?ry nie zosta\u322? raniony strz
a\u322?\u261?. Sta\u322? krok od schod\u243?w przed frontem platformy.\par\pard\
plain\hyphpar} {
- Chcia\u322?em mie\u263? pewno\u347?\u263? - wyja\u347?ni\u322? Jason, zastanaw
iaj\u261?c si\u281?, czy Drak\u281? zastrzeli i tego ostatniego stra\u380?nika.\
par\pard\plain\hyphpar} {
- Wyjedna\u322?e\u347? sobie audiencj\u281? - zapewni\u322? go stra\u380?nik. Od
wr\u243?ci\u322? si\u281? w stron\u281? dachu, na kt\u243?rym ukry\u322? si\u281
? Drak\u281?. - Audiencja zostanie mu udzielona! - wrzasn\u261?\u322?. A potem s
pojrza\u322? na Jasona. - Mo\u380?e ci nie spodoba\u263? to, co wydarzy si\u281?
potem, ale staniesz przed cesarzem. Mog\u281? pozna\u263? twoje imi\u281??\par\
pard\plain\hyphpar} {
- Lord Jason z Caberton.\par\pard\plain\hyphpar} {
Stra\u380?nik si\u281? nachmurzy\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Powinienem by\u322? si\u281? domy\u347?li\u263?. Kr\u261?\u380?\u261? na tw\u2
43?j temat wie\u347?ci. My\u347?la\u322?em, \u380?e ci\u281? aresztowali\u347?my
po ucieczce z Harthenham.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Tak samo jak ci, kt\u243?rzy mnie aresztowali - odpar\u322? tajemniczo Jason.\
par\pard\plain\hyphpar} {
- Jeste\u347? raptem dzieciakiem - stwierdzi\u322? m\u281?\u380?czyzna, wchodz\u
261?c po schodach z uniesionymi r\u281?kami. - C\u243?\u380?, to by\u322?o \u347
?mia\u322?e posuni\u281?cie. Mam nadziej\u281?, \u380?e zdo\u322?asz stawi\u263?
czo\u322?o ko\u324?cowi.\par\pard\plain\hyphpar} {

- Ja r\u243?wnie\u380? - odpar\u322? szczerze Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {


- B\u281?d\u281? musia\u322? odebra\u263? ci bro\u324? - powiedzia\u322? stra\u3
80?nik.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Sk\u261?d mam wiedzie\u263?, \u380?e zobacz\u281? cesarza? - zapyta\u322? Jaso
n.\par\pard\plain\hyphpar} {
- O tej porze w ca\u322?ym Felrook s\u322?yszano gong. Wszyscy znaj\u261? zasady
.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason odda\u322? mu miecz.\par\pard\plain\hyphpar} {
{\qc
* * *\par\pard\plain\hyphpar}\par\pard\plain\hyphpar} {
Jak\u261?\u347? godzin\u281? p\u243?\u378?niej kiedy s\u322?o\u324?ce by\u322?o
gotowe wychyli\u263? si\u281? zza horyzontu, Jason i stra\u380?nik gongu wsiedli
na prom. Pomie\u347?ci\u322?aby si\u281? tam setka ludzi, ale byli jedynymi pas
a\u380?erami. Przep\u322?yn\u281?li przez jezioro do kei wychodz\u261?cej z ma\u
322?ej przystani u podn\u243?\u380?a centralnej wyspy. Forteca majaczy\u322?a na
d nimi i wydawa\u322?o si\u281?, \u380?e ci\u261?gnie si\u281? w g\u243?r\u281?
w niesko\u324?czono\u347?\u263?. W \u347?cianie urwiska wyci\u281?to wij\u261?c\
u261? si\u281? zakosami \u347?cie\u380?k\u281?. Kiedy Jason maszerowa\u322? ni\u
261? w g\u243?r\u281? za stra\u380?nikiem, do\u322?\u261?czy\u322?o do nich kilk
u innych \u380?o\u322?nierzy.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason wyobra\u380?a\u322? sobie, \u380?e kt\u243?ry\u347? ze stra\u380?nik\u243?
w zacz\u261?\u322?by si\u281? przechwala\u263?, gdyby z\u322?apali Drake\u8217?a
. Mia\u322? nadziej\u281?, \u380?e ich milczenie oznacza, \u380?e jego towarzysz
zdo\u322?a\u322? si\u281? wymkn\u261?\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Kiedy wspinali si\u281? \u347?cie\u380?k\u261?, S\u322?owo p\u322?on\u281?\u322?
o w umy\u347?le Jasona. A co, je\u347?li kt\u243?ra\u347? z sylab by\u322?a niew
\u322?a\u347?ciwa? Czy wymowa mia\u322?a znaczenie? \u379?a\u322?owa\u322?, \u38
0?e nie mo\u380?e po\u263?wiczy\u263? wypowiadania go na g\u322?os, ale podobno
raz wym\u243?wione znika\u322?o z pami\u281?ci. Musia\u322? wi\u281?c poczeka\u2
63?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Po d\u322?ugiej wspinaczce przeszli przed dwie olbrzymie bramy w grubym, zewn\u2
81?trznym murze, przechodz\u261?c pod kilkoma masywnymi opuszczanymi kratami, ty
lko po to, by ujrze\u263? wewn\u281?trzny mur niemal tak samo wysoki jak pierwsz
y. W tej fortecy nie by\u322?o nic pi\u281?knego - wszystko istnia\u322?o po to,
\u380?eby budzi\u263? odraz\u281? i przera\u380?a\u263? napastnik\u243?w. Podzi
urawiony i naznaczony zapadniami krenela\u380? wystawa\u322? poza lico mur\u243?
w, sprawiaj\u261?c, \u380?e wspi\u281?cie si\u281? po nich by\u322?o w zasadzie
niemo\u380?liwe. Wsz\u281?dzie kr\u281?cili si\u281? ci\u281?\u380?ko uzbrojeni
stra\u380?nicy, niekt\u243?rzy w towarzystwie harataczy. Katapulty i trebusze st
a\u322?y w pogotowiu, gdyby trzeba by\u322?o odeprze\u263? atak. G\u322?\u243?wn
y budynek by\u322? kanciast\u261? konstrukcj\u261? strze\u380?on\u261? przez ser
ie gzyms\u243?w, kt\u243?re cofa\u322?y si\u281? od dziedzi\u324?ca kolejnymi bl
ankowymi tarasami.\par\pard\plain\hyphpar} {
Przeszli przez dziedziniec i zanurzyli si\u281? w g\u322?\u261?b twierdzy, id\u2
61?c pustymi, solidnymi korytarzami i szerokimi schodami, a\u380? stan\u281?li p
rzed masywnymi drzwiami z czarnego \u380?elaza, kt\u243?rych oba skrzyd\u322?a z
dobi\u322?a szczerz\u261?ca z\u281?by czaszka.\par\pard\plain\hyphpar} {
Wysoki m\u281?\u380?czyzna ubrany jak werbownik poleci\u322? eskorcie Jasona ode
j\u347?\u263?. Kiedy stra\u380?nicy si\u281? wycofali, werbownik dok\u322?adnie
przeszuka\u322? Jasona, nie znajduj\u261?c \u380?adnej nowej broni, poniewa\u380
? ca\u322?\u261? ju\u380? mu skonfiskowano. Poci\u261?gn\u261?\u322? dwa razy za
\u322?a\u324?cuch zwieszaj\u261?cy si\u281? z dziury w \u347?cianie. Drzwi si\u
281? otworzy\u322?y.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Lord Jason z Caberton - oznajmi\u322? wysoki werbownik.\par\pard\plain\hyphpar
} {
Zaciskaj\u261?c z\u281?by i powtarzaj\u261?c S\u322?owo-Klucz w my\u347?lach, Ja
son wszed\u322? do rozleg\u322?ej sali audiencyjnej. Ogromne filary podpiera\u32
2?y dach; ich podstawy wyrze\u378?biono na kszta\u322?t ludzkich st\u243?p, a zw
ie\u324?czenia wygl\u261?da\u322?y jak d\u322?onie rozp\u322?aszczone na sklepie
niu.\par\pard\plain\hyphpar} {

Pochodnie p\u322?on\u281?\u322?y w kinkietach na \u347?cianach. P\u322?omienie w


yskakiwa\u322?y z koksownik\u243?w w kszta\u322?cie czajnik\u243?w ustawionych w
sali na esowatych n\u243?\u380?kach. D\u322?ugi czarny dywan prowadzi\u322? do
obsydianowego podwy\u380?szenia, gdzie na ciemnym tronie naje\u380?onym szpikulc
ami siedzia\u322? odziany w sobolowy p\u322?aszcz m\u281?\u380?czyzna. Po bokach
kr\u281?cili si\u281? dworzanie, nie spuszczaj\u261?c oczu z Jasona.\par\pard\p
lain\hyphpar} {
Od podn\u243?\u380?a podwy\u380?szenia po obu stronach czarnego dywanu ci\u261?g
n\u281?\u322?y si\u281? d\u322?ugie sto\u322?y okryte czarnym jedwabiem. Przy st
o\u322?ach siedzia\u322?o wielu m\u281?\u380?czyzn i kilka kobiet. Wi\u281?kszo\
u347?\u263? mia\u322?a puste oczodo\u322?y i tylko jedno ucho. Licznym brakowa\u
322?o ko\u324?czyn. Ci, kt\u243?rzy mogli, patrzyli na Jasona z powag\u261?.\par
\pard\plain\hyphpar} {
Wysoki werbownik poprowadzi\u322? go do miejsca pomi\u281?dzy dwoma sto\u322?ami
znajduj\u261?cego si\u281? dziesi\u281?\u263? jard\u243?w od podwy\u380?szenia,
a potem si\u281? wycofa\u322?. M\u281?\u380?czyzna na tronie mia\u322? siwe w\u
322?osy i zimne szare oczy. By\u322? g\u322?adko ogolony, mia\u322? przystojne,
wyraziste rysy twarzy i dziurk\u281? w podbr\u243?dku. Stalowy wisior z ogromnym
czarnym klejnotem spoczywa\u322? mu na piersi.\par\pard\plain\hyphpar} {
Siedzia\u322? z \u322?okciem wspartym na pod\u322?okietniku i jednym palcem opar
tym o skro\u324?. By\u322? zamy\u347?lony.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Witaj, lordzie Jasonie. - M\u243?wi\u322? melodyjnym barytonem.\par\pard\plain
\hyphpar} {
Jason czu\u322?, \u380?e wszyscy spodziewaj\u261? si\u281?, \u380?e ukl\u281?kni
e i zacznie b\u322?aga\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ty jeste\u347? Maldor?\par\pard\plain\hyphpar} {
Cesarz si\u281? za\u347?mia\u322?. Jakby to by\u322?o pozwolenie, ciche \u347?mi
echy rozleg\u322?y si\u281? w ca\u322?ej komnacie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Owszem. Domaga\u322?e\u347? si\u281? audiencji u mnie?\par\pard\plain\hyphpar}
{
- Chcia\u322?em spotka\u263? si\u281? na s\u322?\u243?wko. Tylko jedno.\par\pard
\plain\hyphpar} {
Maldor pochyli\u322? si\u281? nieco, a jego spojrzenie nabra\u322?o ostro\u347?c
i, zdradzaj\u261?c niepok\u243?j i niedowierzanie.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason zastanawia\u322? si\u281?, co si\u281? stanie, kiedy wypowie S\u322?owo. Z
najdowa\u322? si\u281? w g\u322?\u281?bi fortecy. Ucieczka by\u322?a wysoce niep
rawdopodobna.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Arimfexendrapuse! - wykrzykn\u261?\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
Poczu\u322? energi\u281? s\u322?owa, kiedy je wypowiedzia\u322?. Przez chwil\u28
1? niemal wyczuwa\u322? jego sens. Pozostawi\u322?o mu brz\u281?kliwy posmak w u
stach.\par\pard\plain\hyphpar} {
Maldor spojrza\u322? na niego pytaj\u261?co. Wok\u243?\u322? rozleg\u322?y si\u2
81? pomruki.\par\pard\plain\hyphpar} {
W nag\u322?ej panice Jason zda\u322? sobie spraw\u281?, \u380?e musia\u322? \u37
8?le wypowiedzie\u263? s\u322?owo. Kiedy jednak spr\u243?bowa\u322? je powt\u243
?rzy\u263?, nie m\u243?g\u322? sobie przypomnie\u263?, jak si\u281? zaczyna. Ani
jak si\u281? ko\u324?czy. Ani co by\u322?o w \u347?rodku.\par\pard\plain\hyphpa
r} {
Wysila\u322? umys\u322?. Pami\u281?ta\u322? Ksi\u281?g\u281? Salzareda. Przypomn
ia\u322? sobie Jugarda i kraba. Pami\u281?ta\u322? skarbiec m\u261?dro\u347?ci,
Bia\u322?e Jezioro, Ziemie Zatopione, Kimpa. Niestety, sylaby znikn\u281?\u322?y
.\par\pard\plain\hyphpar} {
Spok\u243?j ponownie ogarn\u261?\u322? Maldora. Cesarz z\u322?o\u380?y\u322? r\u
281?ce na podo\u322?ku. - Co\u347? jeszcze? - To wszystko - odpar\u322? skr\u281
?powany Jason. Co jeszcze m\u243?g\u322? powiedzie\u263?? - Jaka szkoda, \u380?e
jedyne s\u322?owo, kt\u243?rym chcia\u322?e\u347? si\u281? ze mn\u261? podzieli
\u263?, okaza\u322?o si\u281? bzdur\u261? - stwierdzi\u322? Maldor. - Mo\u380?es
z odej\u347?\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason otworzy\u322? usta i zamkn\u261?\u322? je bez s\u322?owa.\par\pard\plain\h
yphpar} {

- Groddic - powiedzia\u322? Maldor - zabierz tego zagubionego m\u322?odziana do


aresztu, dop\u243?ki nie wybior\u281? dla niego kary.\par\pard\plain\hyphpar} {
Wysoki werbownik sk\u322?oni\u322? si\u281? nisko, z\u322?apa\u322? Jasona za r\
u281?k\u281? i wyprowadzi\u322? z sali bocznymi drzwiami. Jason zerkn\u261?\u322
? przez rami\u281? na cesarza, kt\u243?ry skonsternowany odpowiedzia\u322? na je
go spojrzenie.\par\pard\plain\hyphpar} {
Groddic zaprowadzi\u322? Jasona korytarzem, a potem w d\u243?\u322? ciasnymi kr\
u281?conymi schodami, do korytarza, wzd\u322?u\u380? kt\u243?rego ci\u261?gn\u28
1?\u322?y si\u281? \u380?elazne drzwi. Trzech \u380?o\u322?nierzy pilnuj\u261?cy
ch ma\u322?ej poczekalni przed korytarzem stan\u281?\u322?o na baczno\u347?\u263
? i zasalutowa\u322?o.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Potrzebuj\u281? aresztu dla tego tutaj - powiedzia\u322? wysoki werbownik.\par
\pard\plain\hyphpar} {
Jeden z \u380?o\u322?nierzy wyj\u261?\u322? p\u281?k kluczy i otworzy\u322? drzw
i po lewej stronie korytarza. Groddic wepchn\u261?\u322? brutalnie Jasona do pus
tego pomieszczenia, je\u347?li nie liczy\u263? \u380?elaznego krzes\u322?a przy\
u347?rubowanego do pod\u322?ogi.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zwi\u261?za\u263? go - rozkaza\u322? Groddic.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason nie widzia\u322? sensu w stawianiu oporu. Co mia\u322? niby zrobi\u263?: p
rzebiec jak op\u281?tany przez twierdz\u281?, znale\u378?\u263? wyj\u347?cie, pr
zep\u322?yn\u261?\u263? jezioro wp\u322?aw i uciec w dzicz? Mimo to, odepchn\u26
1?\u322? jednego z \u380?o\u322?nierzy i rzuci\u322? si\u281? ku drzwiom. Wielka
d\u322?o\u324? z\u322?apa\u322?a go za kark i cisn\u281?\u322?a szorstko na pod
\u322?og\u281?. Z pozycji le\u380?\u261?cej Jason spojrza\u322? na Groddica, kt\
u243?ry z tak\u261? \u322?atwo\u347?ci\u261? uniemo\u380?liwi\u322? mu ucieczk\u
281?. Wysoki m\u281?\u380?czyzna spiorunowa\u322? go wzrokiem.\par\pard\plain\hy
phpar} {
- Siadaj na krze\u347?le.\par\pard\plain\hyphpar} {
Dw\u243?ch \u380?o\u322?nierzy wyci\u261?gn\u281?\u322?o miecze. Jason usiad\u32
2? na twardym krze\u347?le. Jeden \u380?o\u322?nierz podszed\u322? i zacz\u261?\
u322? go unieruchamia\u263?. Przy pod\u322?okietnikach znajdowa\u322?y si\u281?
kajdany na nadgarstki, przy nogach krzes\u322?a p\u281?ta zamykane w kostkach. N
a koniec \u380?elazna obr\u281?cz przymocowana do wysokiego oparcia zamkn\u281?\
u322?a si\u281? wok\u243?\u322? szyi Jasona. \u379?o\u322?nierze zacisn\u281?li
pasy na jego piersi, udach i r\u281?kach.\par\pard\plain\hyphpar} {
Groddic i \u380?o\u322?nierze wyszli, nawet si\u281? nie ogl\u261?daj\u261?c. S\
u322?aba wst\u261?\u380?eczka \u347?wiat\u322?a wpada\u322?a do pomieszczenia po
d drzwiami.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason nie mia\u322? jak mierzy\u263? up\u322?ywu czasu. Kr\u281?puj\u261?ce go p
asy i okowy uniemo\u380?liwia\u322?y nawet wiercenie si\u281?. \u379?elazna obr\
u281?cz na szyi tak przylega\u322?a, \u380?e Jason czu\u322? pulsowanie krwi w t
\u281?tnicy szyjnej. Ciemno\u347?\u263? i zamkni\u281?cie zaczyna\u322?y przypra
wia\u263? go o klaustrofobi\u281?. Zamkn\u261?\u322? oczy i pr\u243?bowa\u322? w
olno oddycha\u263?, udawa\u263?, \u380?e z w\u322?asnej woli siedzi przypi\u281?
ty do krzes\u322?a i \u380?e w ka\u380?dej chwili mo\u380?e si\u281? uwolni\u263
?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Nie m\u243?g\u322? uwierzy\u263?, \u380?e S\u322?owo zawiod\u322?o. Tyle wysi\u3
22?ku w\u322?o\u380?y\u322? w zdobycie go! Co innego, gdyby zupe\u322?nie nic si
\u281? nie sta\u322?o. Jednak\u380?e czu\u322? moc S\u322?owa, kiedy je wypowied
zia\u322?, a potem znikn\u281?\u322?o z jego pami\u281?ci, co oznacza\u322?o, \u
380?e sylaby by\u322?y najprawdopodobniej prawid\u322?owe i w\u322?a\u347?ciwie
je wym\u243?wi\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Maldor nie buchn\u261?\u322? p\u322?omieniami. Nie roztopi\u322? si\u281? w bulg
oc\u261?c\u261? galaret\u281? biomaterii. Nie znikn\u261?\u322? przy wt\u243?rze
grzmotu i jego puste ubrania nie opad\u322?y na pod\u322?og\u281?. Ziemia nie z
adr\u380?a\u322?a, zamek nie zawali\u322? si\u281?, dworzanie nie uciekli z sali
w pop\u322?ochu.\par\pard\plain\hyphpar} {
Zamiast tego za\u380?enowany Jason czu\u322? na sobie uwag\u281? wszystkich zgro
madzonych przez chwil\u281?, kt\u243?ra trwa\u322? mniej ni\u380? minut\u281?, a
potem bezceremonialnie zosta\u322? wyprowadzony z sali. A teraz siedzia\u322? p

rzykuty do krzes\u322?a.\par\pard\plain\hyphpar} {
A je\u347?li S\u322?owo dzia\u322?a\u322?o wolno? A je\u380?eli trzeba czasu, \u
380?eby pojawi\u322?y si\u281? efekty? Kilka godzin, dni, tygodni? To nie wydawa
\u322?o si\u281? prawdopodobne. Magiczne czy te\u380? nie, S\u322?owo okaza\u322
?o si\u281? niewypa\u322?em.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason westchn\u261?\u322?. Nadal stara\u322? si\u281? ignorowa\u263? okowy.\par\
pard\plain\hyphpar} {
Pr\u243?bowa\u322? liczy\u263? uderzenia serca, ale podda\u322? si\u281?, gdy do
szed\u322? do tysi\u261?ca.\par\pard\plain\hyphpar} {
Wyobra\u380?a\u322? sobie szcz\u281?\u347?liwsze czasy. Zobaczy\u322? w wyobra\u
378?ni tat\u281? wierc\u261?cego w z\u281?bie. Mam\u281? wyprowadzaj\u261?c\u261
? Cienia. Wyobrazi\u322? sobie Matta oddaj\u261?cego wypracowanie z angielskiego
.\par\pard\plain\hyphpar} {
Tima opowiadaj\u261?cego \u380?arty w czasie lunchu i r\u243?wie\u347?nik\u243?w
wok\u243?\u322? sto\u322?u, wybuchaj\u261?cych \u347?miechem.\par\pard\plain\hy
phpar} {
A potem wyobrazi\u322? sobie Rachel. Ucieka\u322?a gdzie\u347? z Tarkiem. Odkry\
u322?, \u380?e brakuje mu jej jak nikogo innego, mo\u380?e dlatego, \u380?e wied
zia\u322?, \u380?e pozosta\u322?ym nic nie grozi. Co si\u281? z ni\u261? stanie?
Kto\u347? musia\u322? j\u261? ostrzec, \u380?e S\u322?owo to niewypa\u322?.\par
\pard\plain\hyphpar} {
Mija\u322?y godziny. W ustach mu zasch\u322?o. W brzuchu burcza\u322?o. Wyobrazi
\u322? sobie siebie jedz\u261?cego w czasie uczty powitalnej w Harthenham.\par\p
ard\plain\hyphpar} {
Jak d\u322?ugo b\u281?d\u261? go tu trzyma\u263?? Poza g\u322?odem i pragnieniem
zaczyna\u322?o mu dokucza\u263? sw\u281?dzenie ko\u322?o ucha. Pr\u243?bowa\u32
2? si\u281?gn\u261?\u263? tam j\u281?zykiem, ale du\u380?o mu brakowa\u322?o. W
ko\u324?cu przesta\u322? pr\u243?bowa\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Du\u380?o p\u243?\u378?niej - nie spos\u243?b by\u322?o okre\u347?li\u263?, ile
w\u322?a\u347?ciwie up\u322?yn\u281?\u322?o czasu - drzwi si\u281? otworzy\u322?
y, wpuszczaj\u261?c o\u347?lepiaj\u261?ce \u347?wiat\u322?o. Jason zmru\u380?y\u
322? powieki, czekaj\u261?c, a\u380? przyzwyczaj\u261? mu si\u281? oczy.\par\par
d\plain\hyphpar} {
Dw\u243?ch m\u281?\u380?czyzn wnios\u322?o do celi st\u243?\u322?. Trzeci przyni
\u243?s\u322? wy\u347?cie\u322?ane krzes\u322?o. Dw\u243?ch roz\u322?o\u380?y\u3
22?o na stole bia\u322?y obrus i postawi\u322?o butelk\u281? w srebrnym wiaderku
z lodem, a obok szklank\u281?. Inny ustawi\u322? w rogu sto\u322?u latarni\u281
?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Przynajmniej maj\u261? tu pokojowych - powiedzia\u322? Jason ochryp\u322?ym g\
u322?osem; w ustach mu zasch\u322?o i nie m\u243?wi\u322? od wielu godzin.\par\p
ard\plain\hyphpar} {
M\u281?\u380?czy\u378?ni nie zareagowali na jego komentarz ani nawet obecno\u347
?\u263?. Wyszli z celi i zamkn\u281?li drzwi.\par\pard\plain\hyphpar} {
Nied\u322?ugo potem drzwi otworzy\u322?y si\u281? ponownie.\par\pard\plain\hyphp
ar} {
Wszed\u322? Maldor, bez \u347?wity.\par\pard\plain\hyphpar} {
Drzwi zamkn\u281?\u322?y si\u281? za nim.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Witaj, Jasonie - powiedzia\u322?, siadaj\u261?c w krze\u347?le przy stole.\par
\pard\plain\hyphpar} {
Jason prze\u322?kn\u261?\u322? \u347?lin\u281?. Puls mu przy\u347?pieszy\u322?.\
par\pard\plain\hyphpar} {
- Znalaz\u322?e\u347? si\u281? w trudnym po\u322?o\u380?eniu - powiedzia\u322? M
aldor, wyjmuj\u261?c butelk\u281? z wiaderka i ocieraj\u261?c kropelki rosy lnia
n\u261? serwetk\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Sw\u281?dzia\u322?o mnie ko\u322?o nosa, ale ju\u380? zaczyna przechodzi\u263?
.\par\pard\plain\hyphpar} {
Maldor od\u322?o\u380?y\u322? serwetk\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Oklinder z ledwie odrobin\u261? jag\u243?d lumba. - Odkorkowa\u322? butelk\u28
1?. - Porozmawiajmy otwarcie, jak m\u281?\u380?czyzna z m\u281?\u380?czyzn\u261?
.\par\pard\plain\hyphpar} {

- Dobry pomys\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Moje gratulacje. - Maldor nala\u322? r\u243?\u380?owego p\u322?ynu do szklanki
i uni\u243?s\u322? j\u261? w toa\u347?cie dla Jasona. - Wypowiedzia\u322?e\u347
? straszliwe S\u322?owoKlucz w mojej obecno\u347?ci. Zaskoczy\u322?e\u347? mnie.
Nie pozwoli\u322?bym ci wypowiedzie\u263? S\u322?owa publicznie, gdybym mia\u32
2? wyb\u243?r. Nie zdawa\u322?em sobie sprawy, \u380?e znasz wszystkie sylaby. C
i, kt\u243?rzy je us\u322?yszeli, nie zapami\u281?taj\u261? ich, niemniej nie lu
bi\u281? takich niespodzianek. Chocia\u380? nie spotka\u322?a ci\u281? nagroda w
postaci wymarzonego efektu, wypowiedzia\u322?e\u347? S\u322?owo jak nale\u380?y
.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason popatrzy\u322? w os\u322?upieniu.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Tak? Wi\u281?c co si\u281? sta\u322?o?\par\pard\plain\hyphpar} {
Maldor u\u347?miechn\u261?\u322? si\u281? leciutko.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ty mi powiedz.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason zmarszczy\u322? brwi.\par\pard\plain\hyphpar} {
- S\u322?owo to mistyfikacja?\par\pard\plain\hyphpar} {
- C\u243?\u380? za przenikliwo\u347?\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dywersja, i to na wielk\u261? skal\u281? - zrozumia\u322? Jason. - A jak\u261?
warto\u347?\u263? ma S\u322?owo jako akt dywersji? - nak\u322?ania\u322? go do
m\u243?wienia Maldor, s\u261?cz\u261?c nap\u243?j.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jasonowi zacisn\u281?\u322?o si\u281? serce.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zajmie wroga, kt\u243?ry b\u281?dzie goni\u322? za fa\u322?szyw\u261? nadziej\
u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Maldor skin\u261?\u322? g\u322?ow\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Rozumiesz. Tylko ja i Salzared znamy prawd\u281?. Teraz tak\u380?e ty.\par\par
d\plain\hyphpar} {
- Salzared bra\u322? w tym udzia\u322?? - Jasonowi zakr\u281?ci\u322?o si\u281?
w g\u322?owie.\par\pard\plain\hyphpar} {
Bezimienny bohater, kt\u243?ry skrad\u322? S\u322?owo, okaza\u322? si\u281? oszu
stem!\par\pard\plain\hyphpar} {
- Rozsadnik Salzared \u380?yje w luksusach wewn\u261?trz tej twierdzy. To w jego
sk\u243?r\u281? oprawiono ksi\u281?g\u281? napisan\u261? jego krwi\u261? i jego
oko znajduje si\u281? na ok\u322?adce.\par\pard\plain\hyphpar} {
- A co z lud\u378?mi, kt\u243?rzy strzeg\u261? sylab?\par\pard\plain\hyphpar} {
Maldor machn\u261?\u322? lekcewa\u380?\u261?co r\u281?k\u261?.\par\pard\plain\hy
phpar} {
- Wszyscy inni, kt\u243?rzy wiedz\u261? o S\u322?owie, my\u347?l\u261?, \u380?e
jest prawdziwe. Ci, kt\u243?rzy strzeg\u261? sylab, wierz\u261?, \u380?e mieszka
j\u261? w magicznych azylach znajduj\u261?cych si\u281? poza moim zasi\u281?giem
. Rzeczywi\u347?cie s\u261? doskonale chronieni, ale gdyby S\u322?owo naprawd\u2
81? mog\u322?o mnie zniszczy\u263?, znalaz\u322?bym spos\u243?b, \u380?eby znisz
czy\u263? przynajmniej jedno z nich, i to dawno temu.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason przyjrza\u322? si\u281? Maldorowi.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To jakim cudem S\u322?owo znikn\u281?\u322?o z mojego umys\u322?u po tym, jak
je wypowiedzia\u322?em?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wypowiedzia\u322?e\u347? prawdziwe s\u322?owoklucz - wyja\u347?ni\u322? Maldor
. - To by\u322?o s\u322?owo, kt\u243?re mog\u322?o zetrze\u263? z powierzchni zi
emi mojego dawnego wroga, drugiego ucznia Zokara, kt\u243?ry nazywa\u322? si\u28
1? Orruck. To dzi\u281?ki temu S\u322?owo i jego sylaby mog\u322?y wyj\u347?\u26
3? zwyci\u281?sko z analizy przeprowadzonej nawet przez m\u281?drc\u243?w. S\u32
2?owo, kt\u243?re wypowiedzia\u322?e\u347? i kt\u243?re zapomnia\u322?e\u347?, r
zeczywi\u347?cie mo\u380?e zniszczy\u263? czarnoksi\u281?\u380?nika. Tyle \u380?
e nie mnie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Pos\u322?u\u380?y\u322?e\u347? si\u281? nim, \u380?eby zniszczy\u263? Orrucka?
\par\pard\plain\hyphpar} {
- Trzyma\u322?em to s\u322?owo w zanadrzu, ale nigdy nie mia\u322?em okazji go u
\u380?y\u263?. Dopiero p\u243?\u378?niej wykorzysta\u322?em je jako przyn\u281?t
\u281?, kt\u243?ra mia\u322?a ukierunkowa\u263? wysi\u322?ki moich najbardziej z
agorza\u322?ych adwersarzy. Niesamowite, co zdolni s\u261? zaakceptowa\u263? int
eligentni ludzie, kiedy desperacko pragn\u261? w co\u347? uwierzy\u263?.\par\par

d\plain\hyphpar} {
Jason si\u281? skrzywi\u322?. Czy to mog\u322?a by\u263? prawda? Tyle wysi\u322?
ku na nic? Tylu ludzi zwi\u261?za\u322?o wszystkie nadzieje z oszustwem? To wstr
z\u261?sn\u281?\u322?o nim do g\u322?\u281?bi. Maj\u261?c za wroga Maldora, nic
dziwnego, \u380?e tak wielu ludzi porzuci\u322?o wszelk\u261? nadziej\u281?.\par
\pard\plain\hyphpar} {
- Dlaczego m\u243?wisz mi to wszystko? - zapyta\u322? Jason. - To kolejna sztucz
ka?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ch\u281?tnie dowiedzia\u322?bym si\u281?, w jaki spos\u243?b zdoby\u322?e\u347
? wszystkie sylaby - powiedzia\u322? Maldor. - Wed\u322?ug mojej rachuby, mia\u3
22?e\u347? cztery: oryginaln\u261? sylab\u281? ze Skarbnicy Wiedzy, sylab\u281?
strze\u380?on\u261? przez Jugarda w jaskini, sylab\u281? przechowywana przez Mal
ara na Bia\u322?ym Jeziorze i sylab\u281? chronion\u261? przez Wieszczk\u281? na
Ziemiach Zatopionych. Nigdy nie odwiedzi\u322?e\u347? \u346?wi\u261?tyni Mianam
on ani nie po\u380?eglowa\u322?e\u347? na Wysp\u281? Weir. Podejrzewam w tym rob
ot\u281? Gallorana, ale zdumiewa mnie, w jaki spos\u243?b ukry\u322? te sylaby p
rzede mn\u261?. By\u263? mo\u380?e nie zosta\u322? tak ca\u322?kowicie z\u322?am
any, jak zapewniali mnie moi oprawcy.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mo\u380?e jestem jasnowidzem - odpar\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To mo\u380?na sprawdzi\u263? - odpar\u322? Maldor. - Dowiem si\u281? od ciebie
prawdy. Nie w tej chwili, jak mniemam, ale nied\u322?ugo.\par\pard\plain\hyphpa
r} {
- Dlaczego tyle mi m\u243?wisz?\par\pard\plain\hyphpar} {
Maldor zakr\u281?ci\u322? p\u322?ynem w szklance.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Prywatnie rozmawiam tylko i wy\u322?\u261?cznie szczerze. Chc\u281?, \u380?eby
\u347? zrozumia\u322? swoj\u261? sytuacj\u281?. Wszystko, co ci powiem, mo\u380?
e zosta\u263? wymazane z twojego umys\u322?u, gdyby to okaza\u322?o si\u281? kon
ieczne. Albo mog\u281? zwyczajnie kaza\u263? ci\u281? straci\u263?.\par\pard\pla
in\hyphpar} {
- Robisz wra\u380?enie niezwykle pot\u281?\u380?nego. Po co ta subtelno\u347?\u2
63?? Po co te gierki?\par\pard\plain\hyphpar} {
Maldor napi\u322? si\u281? soku z oklindera.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mog\u281? zniszczy\u263? populacj\u281? ka\u380?dej kontrolowanej przeze mnie
prowincji, nawet gdyby wszystkie powsta\u322?y przeciwko mnie zjednoczone. Lubi\
u281? jednak eksperymentowa\u263? z rz\u261?dami, wynajdowa\u263? sposoby umacni
ania w\u322?adzy, wykorzystywa\u263? strategie, kt\u243?re upokorz\u261? moich o
ponent\u243?w. \u379?adne cesarstwo nie jest nigdy do\u347?\u263? bezpieczne. A
chc\u281?, \u380?eby moje przetrwa\u322?o tysi\u261?clecia.\par\pard\plain\hyphp
ar} {
Jason obliza\u322? spierzchni\u281?te usta.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nadal nie rozumiem, dlaczego ze mn\u261? rozmawiasz.\par\pard\plain\hyphpar} {
Dopi\u322? resztki p\u322?ynu w szklance.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Kolejny cel, jakiemu s\u322?u\u380?y\u322?o polowanie na fa\u322?szywe S\u322?
owoKlucz, to rozpoznanie najbardziej sprawnych przeciwnik\u243?w. \u379?ywo inte
resuj\u281? si\u281? moimi oponentami. Dawno temu obieca\u322?em sobie, \u380?e
ka\u380?dy cz\u322?owiek, kt\u243?remu uda si\u281? zdoby\u263? S\u322?owo, otrz
yma mo\u380?liwo\u347?\u263? do\u322?\u261?czenia do mojego elitarnego kr\u281?g
u.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Chcesz, \u380?ebym do ciebie do\u322?\u261?czy\u322??\par\pard\plain\hyphpar}
{
- Na wiele sposob\u243?w udowodni\u322?e\u347? swoj\u261? warto\u347?\u263?. Uda
remni\u322?e\u347? kilka pr\u243?b pochwycenia ci\u281? i zabicia. Pokona\u322?e
\u347? wiele przeszk\u243?d, by zdoby\u263? sylaby. Wymkn\u261?\u322?e\u347? si\
u281? olbrzymiemu krabowi. Nikt inny tego nie dokona\u322?. Pokona\u322?e\u347?
Copernuma w pojedynku umys\u322?\u243?w. Znowu nadzwyczajne dokonanie. Twoja prz
yjaci\u243?\u322?ka przekroczy\u322?a Bia\u322?e Jezioro, a ty odwiedzi\u322?e\u
347? Wieszczk\u281?. Bez wiedzy mojej i moich agent\u243?w zdoby\u322?e\u347? w
tajemnicy dwie sylaby. Znalaz\u322?e\u347? sprzymierze\u324?c\u243?w, kiedy tego
potrzebowa\u322?e\u347?. Ferrin wypowiada\u322? si\u281? na tw\u243?j temat w s
amych superlatywach. Nie \u347?pieszy ci si\u281? do przelewu krwi, ale zmuszony

do tego nie zawahasz si\u281?. Pokona\u322?e\u347? ksi\u281?cia Conrada w pojed


ynku. Mia\u322?e\u347? do\u347?\u263? przytomno\u347?ci umys\u322?u, \u380?eby p
orzuci\u263? przyjemno\u347?ci Harthenham. Udowodni\u322?e\u347?, \u380?e jeste\
u347? inteligentny, odwa\u380?ny, wytrwa\u322?y i pomys\u322?owy. Jednym s\u322?
owem, jeste\u347? cz\u322?owiekiem, jakiego wol\u281? mie\u263? po swojej stroni
e ni\u380? w opozycji.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wszystkich wrog\u243?w pr\u243?bujesz przeci\u261?gn\u261?\u263? na swoj\u261?
stron\u281??\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wszystkich z tych najbardziej walecznych.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Czyli Galloran odm\u243?wi\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Maldor wzruszy\u322? ramionami.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dla Gallorana idee, przy kt\u243?rych si\u281? upiera\u322?, by\u322?y wa\u380
?niejsze ni\u380? realna w\u322?adza. Gdyby do\u322?\u261?czy\u322? do mnie, odz
yska\u322?by kr\u243?lestwo i zrealizowa\u322? wi\u281?kszo\u347?\u263? swoich c
el\u243?w. Zamiast tego woli zestarze\u263? si\u281? w zrujnowanej twierdzy. Naw
iasem m\u243?wi\u261?c, to jedyny z moich oponent\u243?w, kt\u243?ry tak\u380?e
zdoby\u322? ca\u322?e S\u322?owo. Wypowiedzia\u322? je przy mnie w tych w\u322?a
\u347?nie lochach. Oczywi\u347?cie, nie wywo\u322?a\u322?o to \u380?adnego skutk
u, tylko wymaza\u322?o sylaby z jego pami\u281?ci. Przekona\u322?em go, \u380?e
wypowiedzia\u322? S\u322?owo przy pozorancie, \u380?eby wyja\u347?ni\u263? mu, d
laczego mnie nie zniszczy\u322?o. Dopiero co straci\u322? wzrok, wi\u281?c nie m
ia\u322? powodu nie uwierzy\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason zmarszczy\u322? czo\u322?o, serdecznie wsp\u243?\u322?czuj\u261?c Galloran
owi.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dlaczego tak bawisz si\u281? swoimi wrogami? Dlaczego po prostu ich nie zabije
sz?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ca\u322?y czas pytasz \u8222?dlaczego\u8221?? Ciekawo\u347?\u263? bywa godna p
odziwu, ale twoja zdradza lenistwo. Nie potrafisz sam doj\u347?\u263? do prostyc
h odpowiedzi? Nie, za p\u243?\u378?no, odpowiem, chocia\u380? nie zapracowa\u322
?e\u347? na t\u281? wiedz\u281?. \u8222?Bawienie si\u281? wrogami\u8221?, jak to
okre\u347?li\u322?e\u347?, jest po prostu kolejnym eksperymentem w sztuce rz\u2
61?dzenia krajem. Morderstwo rodzi morderstwo. Chc\u281?, \u380?eby \u347?wiat s
i\u281? mnie ba\u322?, ale \u380?eby ten strach nie rozpali\u322? rebelii. Zabij
am wielu ma\u322?o znacz\u261?cych wrog\u243?w. Jednak zabicie pot\u281?\u380?ny
ch oponent\u243?w tworzy m\u281?czennik\u243?w, jednoczy ich zwolennik\u243?w, p
ozwala, \u380?eby strach nabra\u322? si\u322?y i sta\u322? si\u281? gniewem. Dla
tego nie zabijam najbardziej skutecznych wrog\u243?w. Wielcy ludzie, kt\u243?rzy
przeciwstawiaj\u261? si\u281? Maldorowi, wiedz\u261?, \u380?e sko\u324?cz\u261?
zniszczeni. Nie zabici, ale do ko\u324?ca z\u322?amani. Ko\u324?cz\u261? \u380?
ycie uzale\u380?nieni od przyjemno\u347?ci Harthenham albo po d\u322?ugim uwi\u2
81?zieniu i rozleg\u322?ym warunkowaniu zostaj\u261? wypuszczeni w \u347?wiat ja
ko nik\u322?e cienie dawnych siebie, obci\u261?\u380?eni fizycznymi i umys\u322?
owymi okaleczeniami. S\u261? chodz\u261?cym \u347?wiadectwem daremno\u347?ci opi
erania si\u281? mojej w\u322?adzy. Zamiast rozpali\u263? rebeli\u281?, budz\u261
? lito\u347?\u263? i odchodz\u261? w zapomnienie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Chyba \u380?e przejd\u261? na twoj\u261? stron\u281? - zauwa\u380?y\u322? Jaso
n.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zgadza si\u281?. A nic nie jest w r\u243?wnym stopniu demoralizuj\u261?ce dla
mojej opozycji, jak fakt, \u380?e ich przyw\u243?dcy do\u322?\u261?czaj\u261? do
mnie. - Maldor wla\u322? jeszcze troch\u281? soku do szklanki. - W\u347?r\u243?
d moich przeciwnik\u243?w nie ma bohater\u243?w. Ich najlepsi ludzie albo si\u28
1? zaprzedaj\u261?, albo katastrofalnie zawodz\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Bezwzgl\u281?dne podej\u347?cie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Tylko je\u347?li jeste\u347? na tyle g\u322?upi, \u380?eby mi si\u281? przeciw
stawi\u263?. Nigdy moja w\u322?adza nie zosta\u322?a powa\u380?nie zagro\u380?on
a i nigdy nie b\u281?dzie. - Wypi\u322? nieco soku. - Cz\u281?sto najgro\u378?ni
ejszymi wrogami s\u261? dawni sprzymierze\u324?cy. Potencjalni wrogowie, po\u347
?r\u243?d moich ludzi i poza nimi, s\u261? trzymani osobno i obserwowani. W podb
itych prowincjach ustanawiam kompetentnych przyw\u243?dc\u243?w, ale niezbyt dal
ekowzrocznych, kt\u243?rzy nigdy nie zapragn\u261? w\u322?adzy absolutnej, jak\u

261? ja dzier\u380?\u281?. Ich najwi\u281?ksz\u261? ambicj\u261? jest zaskarbi\u


263? sobie moje wzgl\u281?dy. Co\u347?, co ty ju\u380? zdoby\u322?e\u347?.\par\p
ard\plain\hyphpar} {
Maldor odstawi\u322? szklank\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason skrzywi\u322? si\u281? w zamy\u347?leniu.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Gdybym do ciebie do\u322?\u261?czy\u322?, jak m\u243?g\u322?by\u347? uwa\u380?
a\u263? mnie za godnego zaufania s\u322?ug\u281?? Sk\u261?d m\u243?g\u322?by\u34
7? wiedzie\u263?, \u380?e naprawd\u281? jestem wobec ciebie lojalny?\par\pard\pl
ain\hyphpar} {
Maldor zacisn\u261?\u322? usta i z\u322?o\u380?y\u322? d\u322?onie.\par\pard\pla
in\hyphpar} {
- Godne podziwu. Od razu przeszed\u322?e\u347? do sedna sprawy. Fakt, \u380?e pr
awdopodobnie by\u322?by\u347? nielojalny po dopuszczeniu ci\u281? do wewn\u281?t
rznego kr\u281?gu mych wsp\u243?\u322?pracownik\u243?w, to moje g\u322?\u243?wne
zmartwienie. Podstawowe rozwi\u261?zanie polega na tym, \u380?e otrzymasz oko l
ub ucho od rozsadnika w zamian za w\u322?asny narz\u261?d i tym samym staniesz s
i\u281? niezdolny do podj\u281?cia jakichkolwiek dzia\u322?a\u324? w tajemnicy.
Pokusa zdrady zosta\u322?aby w ten spos\u243?b usuni\u281?ta.\par\pard\plain\hyp
hpar} {
- Teraz rozumiem, dlaczego Galloran nie zgodzi\u322? si\u281?, by\u347? zwr\u243
?ci\u322? mu wzrok.\par\pard\plain\hyphpar} {
Maldor wzruszy\u322? ramionami.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mog\u322?em wymusi\u263? na nim wszczep, ale skoro uwa\u380?a, \u380?e \u380?y
wot anonimowego n\u281?dzarza, kt\u243?ry rozs\u261?dza spory w zrujnowanym zamk
u, ratuje jego poczucie godno\u347?ci, by\u322?em sk\u322?onny dostosowa\u263? s
i\u281? do jego \u380?yczenia.\par\pard\plain\hyphpar} {
Cesarz opr\u243?\u380?ni\u322? szklank\u281?. Jason poruszy\u322? si\u281? na kr
ze\u347?le, na ile pozwala\u322?y mu okowy.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ci ludzie przy sto\u322?ach ko\u322?o tronu to rozsadnicy?\par\pard\plain\hyph
par} {
- Teraz lepiej. Przypuszczenie zamiast \u8222?dlaczego\u8221?. To wszystko rozsa
dnicy. Po\u347?wi\u281?cili cz\u281?\u347?ci cia\u322?a, \u380?eby s\u322?u\u380
?y\u263? w moim wywiadzie. Najwa\u380?niejszych trzymam blisko siebie, \u380?eby
natychmiast otrzymywa\u263? wa\u380?ne wie\u347?ci. Jeste\u347? Poza\u347?wiato
wcem. Powiedz mi, dlaczego zjawi\u322?e\u347? si\u281? w tym \u347?wiecie.\par\p
ard\plain\hyphpar} {
To pytanie wstrz\u261?sn\u281?\u322?o Jasonem.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Szczerze m\u243?wi\u261?c, to by\u322? wypadek. Pracowa\u322?em w zoo, gdzie w
pad\u322?em do basenu hipopotama, kt\u243?ry mnie po\u322?kn\u261?\u322?, a pote
m wyszed\u322?em z drzewa nad rzek\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Maldor wsta\u322? z krzes\u322?a i podszed\u322? do Jasona, patrz\u261?c na nieg
o z g\u243?ry. - Osobliwe zrz\u261?dzenie losu. Dlaczego zdecydowa\u322?e\u347?
si\u281? walczy\u263? ze mn\u261?? Jason odni\u243?s\u322? wra\u380?enie, \u380?
e Maldora bardzo ciekawi odpowied\u378? na to pytanie. - Przeczyta\u322?em ksi\u
281?g\u281? z czystej ciekawo\u347?ci. Wiedzia\u322?em, \u380?e jest zakazana, a
le mia\u322?em nadziej\u281?, \u380?e mo\u380?e zawiera informacje o tym, jak mo
g\u281? wr\u243?ci\u263? do domu. W ka\u380?dym razie przeczyta\u322?em j\u261?,
a potem spotka\u322?em si\u281? z Galloranem, kt\u243?ry wyja\u347?ni\u322? mi,
\u380?e b\u281?d\u281? mia\u322? najwi\u281?ksz\u261? szans\u281? prze\u380?y\u
263?, je\u347?li zaczn\u281? szuka\u263? S\u322?owa, jak powiedzia\u322?a ksi\u2
81?ga.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wierz\u281? ci - powiedzia\u322? Maldor. - Twoja opowie\u347?\u263? pasuje do
dowod\u243?w, a ja mam talent do wychwytywania k\u322?amstwa. Poniewa\u380? to p
ech sprawi\u322?, \u380?e stan\u261?\u322?e\u347? przeciwko mnie, mo\u380?e oka\
u380?\u281? ci \u322?ask\u281?. Najpierw jednak powiedz mi, w jaki spos\u243?b z
doby\u322?e\u347? drug\u261? sylab\u281?. Wiem, \u380?e nawet si\u281? nie zbli\
u380?y\u322?e\u347? do \u346?wi\u261?tyni Mianamon.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason zastanowi\u322? si\u281? nad tym pytaniem. Kimp nie \u380?y\u322?, wi\u281
?c nie ukrywa\u322? ju\u380? cennego sekretu. Chyba \u380?e Maldor postanowi zem
\u347?ci\u263? si\u281? na Galloranie za umieszczenie tatua\u380?u. To by\u322?o

powa\u380?ne naruszenie regu\u322?y gry i pewnie \u346?lepy Kr\u243?l mia\u322?


by z tego powodu k\u322?opoty.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie mog\u281? tego zdradzi\u263?, ale szczerze m\u243?wi\u261?c, nikt nigdy wi
\u281?cej nie pozna drugiej sylaby w spos\u243?b, w jaki ja j\u261? pozna\u322?e
m.\par\pard\plain\hyphpar} {
Maldor przygl\u261?da\u322? mu si\u281? przez d\u322?u\u380?szy czas.\par\pard\p
lain\hyphpar} {
- Znowu ci wierz\u281?. I sporo mog\u281? wywnioskowa\u263? z twojej odpowiedzi.
Galloran musia\u322? z\u322?ama\u263? moje zasady. P\u243?\u378?niej dowiem si\
u281? wi\u281?cej na ten temat.\par\pard\plain\hyphpar} {
Zacz\u261?\u322? kr\u261?\u380?y\u263? przed krzes\u322?em.\par\pard\plain\hyphp
ar} {
- Co teraz?\par\pard\plain\hyphpar} {
Maldor przystan\u261?\u322? i wyszczerzy\u322? z\u281?by w u\u347?miechu.\par\pa
rd\plain\hyphpar} {
- Tylko ludzie w nieszcz\u281?snym po\u322?o\u380?eniu mog\u261? siedzie\u263?,
kiedy ja stoj\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason patrzy\u322? w milczeniu.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mam s\u322?abo\u347?\u263? do Poza\u347?wiatowc\u243?w - powiedzia\u322? Maldo
r. - Oficjalnie zapraszam ci\u281? do s\u322?u\u380?by u mnie. Tyle mog\u281? ci
zaoferowa\u263?. Wynios\u281? ci\u281? ponad drobne sprzeczki, kt\u243?re niepo
koj\u261? moje pomniejsze s\u322?ugi. Udowodni\u322?e\u347?, \u380?e zas\u322?ug
ujesz, by \u380?y\u263? ponad takimi nonsensami. Pos\u322?uguj\u261?c si\u281? s
ekretami, kt\u243?re przed\u322?u\u380?aj\u261? moje zdrowie i m\u322?odo\u347?\
u263?, mog\u281? wyd\u322?u\u380?y\u263? twoje \u380?ycie o wielokrotno\u347?\u2
63? jego normalnego trwania. B\u281?dziemy bezpo\u347?rednio wsp\u243?\u322?prac
owa\u263?, dop\u243?ki nie znajd\u281? sposobu, by najlepiej wykorzysta\u263? tw
oje talenty. B\u281?dziesz musia\u322? ci\u281?\u380?ko pracowa\u263?, ale b\u28
1?dziesz te\u380? cieszy\u322? si\u281? wieloma nagrodami. I zachowasz w znaczne
j mierze wolno\u347?\u263?. Zostaniesz natychmiast uwolniony, a ja wybacz\u281?
wszystkim twoim przyjacio\u322?om wszelkie zbrodnie, jakie pope\u322?nili, wsp\u
243?\u322?pracuj\u261?c z tob\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason rozwa\u380?a\u322? zaufanie, jakim obdarzy\u322? go Galloran. Pomy\u347?la
\u322? o Jasherze, kt\u243?ry po\u347?wi\u281?ci\u322? \u380?ycie, i Drake\u8217
?u, kt\u243?ry ryzykowa\u322? sw\u243?j ostatni \u380?ywot przy gongu. Wyobrazi\
u322? sobie Tarka i Rachel jad\u261?cych desperacko, by uciec \u380?o\u322?nierz
om Maldora. Zobaczy\u322? Tristana rozrywanego przez sfor\u281? ps\u243?w. Przyp
omnia\u322? sobie Norvala zranionego zatrutym no\u380?em. Wyobrazi\u322? sobie w
\u322?\u243?cz\u281?g\u281? Aster\u261?, jak ginie okaleczony przez harataczy. M
y\u347?la\u322? o aroganckich, m\u347?ciwych ludziach, takich jak Copernum i Con
rad, oraz o pozbawionym kr\u281?gos\u322?upa Dolanie. Przypomnia\u322? sobie osz
ustwo Ferrina. A teraz cz\u322?owiek, kt\u243?ry nagradza\u322? z\u322?ych i kar
a\u322? dobrych, chcia\u322?, \u380?eby Jason mu s\u322?u\u380?y\u322?.\par\pard
\plain\hyphpar} {
- Co si\u281? stanie, je\u347?li odm\u243?wi\u281??\par\pard\plain\hyphpar} {
- Trafisz w r\u281?ce moich oprawc\u243?w i zacznie si\u281? warunkowanie. Uwier
z mi, nie jeste\u347? nawet w stanie wyobrazi\u263? sobie ogromu cierpienia, jak
ie ci sprawi\u261?. Znaj\u261? straszliwe metody obejmuj\u261?ce magi\u281? i tr
ucizny, wraz z szerokim zakresem bardziej tradycyjnych sposob\u243?w dr\u281?cze
nia. B\u281?dziesz cierpia\u322? latami w czasie tortur, kt\u243?re pozwol\u261?
czyta\u263? w twym umy\u347?le i w ko\u324?cu zdziesi\u261?tkuj\u261? twoje w\u
322?asne poczucie to\u380?samo\u347?ci.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Moja to\u380?samo\u347?\u263? ulegnie jeszcze gorszemu zdziesi\u261?tkowaniu,
je\u347?li do ciebie do\u322?\u261?cz\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dobrze powiedziane, chocia\u380? zb\u281?dny nam ten sentymentalizm. Jeste\u34
7? zdecydowany nie s\u322?u\u380?y\u263? mi nawet za cen\u281? nieopisanych tort
ur?\par\pard\plain\hyphpar} {
\u321?atwo zachowywa\u263? si\u281? odwa\u380?nie teraz, pomy\u347?la\u322? Jaso
n, zanim konsekwencje tej decyzji si\u281? urzeczywistni\u261?. Czy ta prywatna
chwila m\u281?stwa warta jest d\u322?ugich lat nieodgadnionych tortur? Jednak\u3

80?e, jak m\u243?g\u322? z\u322?o\u380?y\u263? przysi\u281?g\u281? Maldorowi? Ja


k m\u243?g\u322?by pozwoli\u263?, by rozsadnik zaszczepi\u322? mu oczy lub uszy,
przez co przez reszt\u281? dni musia\u322?by czyni\u263? z\u322?o?\par\pard\pla
in\hyphpar} {
Przypomnia\u322? sobie Gallorana, jak powiedzia\u322?, \u380?e bycie bohaterem o
znacza robienie tego co s\u322?uszne niezale\u380?nie od konsekwencji. Ta my\u34
7?l przyprawi\u322?a go o dreszcz. Galloran znalaz\u322? si\u281? w tej samej sy
tuacji i dokona\u322? w\u322?a\u347?ciwego wyboru. Jason czu\u322? si\u281? mnie
j osamotniony. Maldor twierdzi\u322?, \u380?e po\u347?r\u243?d jego oponent\u243
?w nie ma bohater\u243?w. Jednak Galloran przeczy\u322? temu stwierdzeniu. I Jas
on b\u281?dzie kolejnym dowodem.\par\pard\plain\hyphpar} {
Odetchn\u261?\u322? g\u322?\u281?boko.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie b\u281?d\u281? ci s\u322?u\u380?y\u322? - powiedzia\u322?. - Twoi s\u322?u
dzy to oszu\u347?ci i mordercy. M\u243?wisz, \u380?e w\u347?r\u243?d twoich opon
ent\u243?w nie ma bohater\u243?w, ale nie zgadzam si\u281? z tym. Jedyni bohater
owie, jakich tu spotka\u322?em, to twoi wrogowie. Poza tym ju\u380? udowodni\u32
2?e\u347?, \u380?e jeste\u347? nadzwyczajnym k\u322?amc\u261?. Sk\u261?d mam wie
dzie\u263?, czy cokolwiek z tego, co mi teraz powiedzia\u322?e\u347?, jest bli\u
380?sze prawdy ni\u380? twoje fa\u322?szywe s\u322?owoklucz? Jak mog\u281? spodz
iewa\u263? si\u281? czego\u347? dobrego, zawieraj\u261?c z tob\u261? umow\u281??
Tam, sk\u261?d pochodz\u281?, mamy takie przys\u322?owie, \u380?e to wstyd, da\
u263? si\u281? ok\u322?ama\u263? dwa razy tej samej osobie.\par\pard\plain\hyphp
ar} {
- My te\u380? mamy tu podobne powiedzenie. \u8222?Gdy dwa razy cudze k\u322?amst
wo kupujesz, sam si\u281? ok\u322?amujesz\u8221?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Rymuje si\u281?, b\u281?dzie mi \u322?atwiej zapami\u281?ta\u263?.\par\pard\pl
ain\hyphpar} {
- Z jakiej cz\u281?\u347?ci Poza pochodzisz? M\u243?wisz jak Amerykanin. Mo\u380
?e z Kalifornii?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Kolorado. Wiesz, jak dotrze\u263? do Poza?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wiem.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dlaczego nie ode\u347?lesz mnie po prostu do domu?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie nagradzam wrog\u243?w, je\u347?li mi nie s\u322?u\u380?\u261?. - Maldor u\
u347?miechn\u261?\u322? si\u281? i wyj\u261?\u322? ma\u322?\u261? fiolk\u281? z
kryszta\u322?ow\u261? zatyczk\u261?. - Podziwiam ci\u281? za to, \u380?e opar\u3
22?e\u347? si\u281? mojej propozycji. Moja estyma jednak nie gwarantuje ci lito\
u347?ci, wr\u281?cz przeciwnie. Niemniej zyska\u322?e\u347? m\u243?j szacunek, t
ak jak Galloran. Wszyscy, kt\u243?rzy mi si\u281? przeciwstawiaj\u261?, musz\u26
1? zosta\u263? z\u322?amani. Mam nadziej\u281?, \u380?e twoje przekonania b\u281
?d\u261? dobrym towarzystwem, kiedy ju\u380? zacznie si\u281? warunkowanie. Adie
u.\par\pard\plain\hyphpar} {
Maldor otworzy\u322? fiolk\u281? i podsun\u261?\u322? j\u261? Jasonowi pod nos.
Ch\u322?opak wstrzyma\u322? oddech, nie chc\u261?c si\u281? zaci\u261?gn\u261?\u
263?. Mimo to, opary unosz\u261?ce si\u281? z male\u324?kiego otworu, przyprawi\
u322?y go ozawr\u243?t g\u322?owy. Kiedy w ko\u324?cu odetchn\u261?\u322?, natyc
hmiast straci\u322? przytomno\u347?\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {\par\pard\hy
phpar }{\page }
{\line }
{\s1 \afs32
{\qc
Rozdzia\u322? 24
{\line }
Wi\u281?zie\u324?\par\pard\plain\hyphpar}\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason obudzi\u322? si\u281? na kamiennej posadzce w pustej celi, odziany tylko w
cieniutkie szaty. Pojedyncze drzwi by\u322?y tak grube, \u380?e kiedy zacz\u261
?\u322? wali\u263? w nie pi\u281?\u347?ci\u261?, brzmia\u322?o to, jakby uderza\
u322? w \u347?cian\u281?. Wysoko nad drzwiami \u347?wiat\u322?o latarni wpada\u3
22?o przez zakratowane okno. W jednej \u347?cianie widnia\u322?a tajemnicza okr\
u261?g\u322?a dziura wielko\u347?ci pi\u322?ki baseballowej, mniej wi\u281?cej n
a wysoko\u347?ci jego pasa. Poza tym, w celi znajdowa\u322? si\u281? tylko ma\u3

22?y bochenek ciemnego chleba, cuchn\u261?cy otw\u243?r w pod\u322?odze ko\u322?


o k\u261?ta i p\u322?ytkie zag\u322?\u281?bienie w pobli\u380?u drugiego k\u261?
ta, gdzie zebra\u322?a si\u281? woda.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason zadygota\u322? i roztar\u322? nagie ramiona. Podni\u243?s\u322? chleb. Mia
\u322? wra\u380?enie, \u380?e to kawa\u322? kamienia. Przegryz\u322? si\u281? pr
zez tward\u261? sk\u243?rk\u281? do nieco mi\u281?kszego \u347?rodka. Zacz\u261?
\u322? odrywa\u263? kawa\u322?ki i wpycha\u263? je od ust. Ka\u380?dy kawa\u322?
ek ze sk\u243?rk\u261? wymaga\u322? d\u322?ugiego \u380?ucia.\par\pard\plain\hyp
hpar} {
Chleb by\u322? md\u322?y i pozostawia\u322? niemi\u322?y posmak, ale Jason jad\u
322?, a\u380? nic nie zosta\u322?o. Potem przykucn\u261?\u322? przy ka\u322?u\u3
80?y. Pochyli\u322? si\u281? i pow\u261?cha\u322? p\u322?yn. Dotkn\u261?\u322? p
owierzchni j\u281?zykiem. W smaku woda wydawa\u322?a si\u281? wzgl\u281?dnie czy
sta. Po ostro\u380?nym \u322?yku zacz\u261?\u322? pi\u263? \u322?apczywie.\par\p
ard\plain\hyphpar} {
Usiad\u322? prosto i otar\u322? usta. W zag\u322?\u281?bieniu zosta\u322?o do\u3
47?\u263? wody, \u380?eby wytrzyma\u322? kilka dni, nawet je\u347?li cz\u281?\u3
47?\u263? wyparuje.\par\pard\plain\hyphpar} {
Przeszed\u322? przez cel\u281?, \u380?eby przyjrze\u263? si\u281? dziurze w \u34
7?cianie. Nie pada\u322?o tamt\u281?dy \u380?adne \u347?wiat\u322?o. Widzia\u322
?, \u380?e otw\u243?r zakr\u281?ca w g\u243?r\u281?. Nie by\u322? w stanie zmie\
u347?ci\u263? w \u347?rodku r\u281?ki.\par\pard\plain\hyphpar} {
Zastanawia\u322? si\u281?, czy otw\u243?r pozwala stra\u380?nikom wi\u281?zienny
m s\u322?ysze\u263?, co robi.\par\pard\plain\hyphpar} {
Przy\u322?o\u380?y\u322? do otworu usta.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To ja poprosz\u281? cheeseburgera, frytki i du\u380?\u261? col\u281?, ale pros
z\u281? nie dawa\u263? za du\u380?o lodu.\par\pard\plain\hyphpar} {
Nie pad\u322?a \u380?adna odpowied\u378?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Mo\u380?liwe, \u380?e to odp\u322?yw? A je\u347?li \u322?\u261?czy\u322? si\u281
? z toalet\u261? na wy\u380?szym pi\u281?trze? Jason si\u281? cofn\u261?\u322?.\
par\pard\plain\hyphpar} {
Krokami zmierzy\u322? rozmiary celi. By\u322? to prostok\u261?t, szeroki na sied
em krok\u243?w, d\u322?ugi na dziewi\u281?\u263?. Sufit znajdowa\u263? si\u281?
wysoko, mo\u380?e z pi\u281?tna\u347?cie st\u243?p od pod\u322?ogi. Zakratowane
okno znajdowa\u322?o si\u281? poza zasi\u281?giem.\par\pard\plain\hyphpar} {
Po kr\u243?tkim badaniu Jason zebra\u322? okruszki chleba w d\u322?oni, a potem
siad\u322? plecami do \u347?ciany i zacz\u261?\u322? je pogryza\u263?. Zastanawi
a\u322? si\u281?, kiedy znowu dostanie jedzenie. Zastanawia\u322? si\u281?, czy
przynios\u261? mu wod\u281?, czy te\u380? b\u281?dzie musia\u322? polega\u263? n
a ka\u322?u\u380?y. Zastanawia\u322? si\u281?, kiedy zaczn\u261? si\u281? tortur
y. A mo\u380?e po prostu pozwol\u261? mu siedzie\u263? i zamartwia\u263? si\u281
? ca\u322?ymi dniami?\par\pard\plain\hyphpar} {
Albo tygodniami. Albo latami. Czy dekadami.\par\pard\plain\hyphpar} {
{\qc
* * *\par\pard\plain\hyphpar}\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason nie spa\u322? od jakich\u347? trzech godzin, kiedy przez otw\u243?r wype\u
322?z\u322? w\u261?\u380?. Mia\u322? co najmniej pi\u281?\u263? st\u243?p d\u322
?ugo\u347?ci i g\u322?adkie lazurowe cia\u322?o z ciemnofioletowymi wzorami.\par
\pard\plain\hyphpar} {
Kiedy w\u261?\u380? wszed\u322? do celi, Jason wsta\u322? chwiejnie. Siedzia\u32
2? wcze\u347?niej pod \u347?cian\u261? naprzeciwko dziury. W\u261?\u380? zwin\u2
61?\u322? si\u281? na pod\u322?odze pod otworem.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason podszed\u322? tak blisko, jak tylko \u347?mia\u322?. Z bok\u243?w g\u322?o
wy w\u281?\u380?a wida\u263? by\u322?o wybrzuszenia, sugeruj\u261?ce gruczo\u322
?y jadowe. W\u261?ska wst\u261?\u380?eczka j\u281?zyka wysun\u281?\u322?a si\u28
1? z pyska, badaj\u261?c powietrze. Jason cofn\u261?\u322? si\u281?, zerkaj\u261
?c w d\u243?\u322? na nagie stopy i nogi.\par\pard\plain\hyphpar} {
Rozejrza\u322? si\u281? po celi z now\u261? intensywno\u347?ci\u261?. Nie by\u32
2?o tu \u380?adnego przedmiotu, kt\u243?ry m\u243?g\u322?by wykorzysta\u263? jak
o bro\u324?, nawet kamienia. Chocia\u380? kamienne \u347?ciany nie by\u322?y ide

alnie g\u322?adkie, nie da\u322?oby si\u281? po nich wspi\u261?\u263? - nie mia\


u322?y \u380?adnego oparcia dla r\u261?k.\par\pard\plain\hyphpar} {
W\u261?\u380? rozwin\u261?\u322? si\u281? i pope\u322?z\u322? leniwie w stron\u2
81? Jasona. Ch\u322?opiec si\u281? cofn\u261?\u322?. Nagle w\u261?\u380? rzuci\u
322? si\u281? ku niemu z niepokoj\u261?ca szybko\u347?ci\u261?. Jason musia\u322
? obiec cel\u281? szerokim \u322?ukiem, \u380?eby trzyma\u263? si\u281? z dala o
d w\u281?\u380?a. Przebieg\u322? przez ka\u322?u\u380?\u281?.\par\pard\plain\hyp
hpar} {
Stan\u261?\u322? i obserwowa\u322? zwierz\u281? z cia\u322?em tak napi\u281?tym,
jakby zaraz mia\u322? rzuci\u263? si\u281? do bazy. W\u261?\u380? uni\u243?s\u3
22? \u322?eb, a jego p\u322?askie, czarne oczy pozosta\u322?y bez wyrazu, kiedy
bada\u322? powietrze j\u281?zykiem.\par\pard\plain\hyphpar} {
Bez \u380?adnego ostrze\u380?enia znowu rzuci\u322? si\u281? na Jasona. Wygl\u26
1?da\u322?o na to, \u380?e pr\u243?buje zagoni\u263? go do k\u261?ta, ale Jason
uskakiwa\u322?, nie daj\u261?c si\u281? z\u322?apa\u263? w pu\u322?apk\u281?.\pa
r\pard\plain\hyphpar} {
Zaj\u261?\u322? strategiczne miejsce, ustawiaj\u261?c si\u281? tak, \u380?eby ka
\u322?u\u380?a oddziela\u322?a go od w\u281?\u380?a, ale gad po prostu rzuci\u32
2? si\u281? przez wod\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
W ko\u324?cu w\u261?\u380? znowu si\u281? zatrzyma\u322?.\par\pard\plain\hyphpar
} {
To by\u322?a naprawd\u281? diabelska tortura. Jason m\u243?g\u322? unika\u263? w
\u281?\u380?a przez d\u322?u\u380?szy czas, ale je\u347?li kto\u347? nie zainter
weniuje, gad w ko\u324?cu go uk\u261?si. Jason nie m\u243?g\u322? wiecznie nie s
pa\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Moja jedyna nadzieja to zabi\u263? ci\u281? - powiedzia\u322? do w\u281?\u380?
a.\par\pard\plain\hyphpar} {
Gad zwin\u261?\u322? si\u281? i schowa\u322? \u322?eb w zwojach cia\u322?a.\par\
pard\plain\hyphpar} {
- Zerkasz na mnie? - zapyta\u322? Jason, przykucaj\u261?c.\par\pard\plain\hyphpa
r} {
W\u261?\u380? si\u281? nie poruszy\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Naprawd\u281? rzuci\u322?e\u347? si\u281? na mnie. Nie mia\u322?em poj\u281?ci
a, \u380?e w\u281?\u380?e s\u261? takie agresywne. Trenowali ci\u281? do polowan
ia na ludzi?\par\pard\plain\hyphpar} {
W\u261?\u380? nie raczy\u322? odpowiedzie\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason podrapa\u322? si\u281? nad uchem. Jak mia\u322? zabi\u263? jadowitego w\u2
81?\u380?a, b\u281?d\u261?c p\u243?\u322?nagi i nie maj\u261?c \u380?adnej broni
? \u379?a\u322?owa\u322?, \u380?e nie zachowa\u322? chleba. Ta twarda sk\u243?rk
a mog\u322?aby wystarczy\u263?, \u380?eby narobi\u263? szk\u243?d. Oczywi\u347?c
ie, stra\u380?nicy pewnie najpierw sprawdzili, czy zjad\u322? chleb, zanim wpu\u
347?cili tu w\u281?\u380?a.\par\pard\plain\hyphpar} {
A co z tym cieniutkim ubraniem, kt\u243?re nosi\u322?? Gdyby owin\u261?\u322? ma
teria\u322?em r\u281?k\u281?, zyska\u322?by dodatkow\u261? ochron\u281?. Z drugi
ej strony mi\u322?o by\u322?o mie\u263? dodatkow\u261? ochron\u281? w tym miejsc
u, w kt\u243?rym w\u322?a\u347?nie si\u281? znajdowa\u322?a.\par\pard\plain\hyph
par} {
Jason podejrzewa\u322?, \u380?e gdyby uda\u322?o mu si\u281? z\u322?apa\u263? w\
u281?\u380?a tu\u380? za g\u322?ow\u261?, m\u243?g\u322?by zmia\u380?d\u380?y\u2
63? go o \u347?cian\u281? albo pod\u322?og\u281?. Albo, gdyby z\u322?apa\u322? g
o za ogon i kr\u281?ci\u322? nim naprawd\u281? szybko, mo\u380?e zdo\u322?a\u322
?by waln\u261?\u263? nim o pod\u322?og\u281? tak, by go zabi\u263?.\par\pard\pla
in\hyphpar} {
Wydawa\u322?o si\u281?, \u380?e teraz nadszed\u322? dobry moment, by spr\u243?bo
wa\u263?. W\u261?\u380? nie poruszy\u322? si\u281?, odk\u261?d si\u281? zwin\u26
1?\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason nie widzia\u322? \u322?ba, ale ogon mia\u322? na widoku. Gdyby tak z\u322?
apa\u322? za ogon i zacz\u261?\u322? szybko kr\u281?ci\u263? w\u281?\u380?em\u82
30? Niestety, gad m\u243?g\u322?by okaza\u263? si\u281? wystarczaj\u261?co silny
, \u380?eby si\u281? wygi\u261?\u263? i uk\u261?si\u263?, niezale\u380?nie od te

go, jak mocno Jason by nim kr\u281?ci\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {


Wstrzymuj\u261?c oddech, Jason podkrad\u322? si\u281? z wyci\u261?gni\u281?t\u26
1? r\u281?k\u261?. Ju\u380? mu niewiele brakowa\u322?o, kiedy w\u261?\u380? nagl
e zaatakowa\u322? - jego \u322?eb by\u322? jak rozmazana smuga. Jason szarpn\u26
1?\u322? r\u281?k\u281? do ty\u322?u i odskoczy\u322? z krzykiem.\par\pard\plain
\hyphpar} {
W\u261?\u380? zaatakowa\u322? zbyt szybko i nie trafi\u322?.\par\pard\plain\hyph
par} {
Cofn\u261?\u322? si\u281? i po raz pierwszy roz\u322?o\u380?y\u322? kaptur. To b
y\u322?a jakiego\u347? rodzaju kobra.\par\pard\plain\hyphpar} {
Nie rozwin\u281?\u322?a si\u281? do ko\u324?ca, ale \u322?eb unosi\u322? si\u281
? coraz wy\u380?ej, ko\u322?ysz\u261?c si\u281? delikatnie.\par\pard\plain\hyphp
ar} {
Jason cofn\u261?\u322? si\u281? na drugi koniec celi.\par\pard\plain\hyphpar} {
W\u261?\u380? zaatakowa\u322?, trzymaj\u261?c \u322?eb wysoko z roz\u322?o\u380?
onym kapturem. Przez kaptur wydawa\u322? si\u281? straszniejszy. Jason znowu bie
ga\u322? w k\u243?\u322?ko i w k\u243?\u322?ko, a\u380? w\u261?\u380? przesta\u3
22? go \u347?ciga\u263? i ponownie si\u281? zwin\u261?\u322?.\par\pard\plain\hyp
hpar} {
Jason sta\u322?, dysz\u261?c i gapi\u261?c si\u281? na wij\u261?ce si\u281? p\u2
81?tle b\u322?\u281?kitu i fioletu. Nie by\u322?o mowy, \u380?eby z\u322?apa\u32
2? kobr\u281? szybciej, ni\u380? ona zaatakuje. Zastanawia\u322? si\u281?, czy n
ie podej\u347?\u263? i nie da\u263? si\u281? uk\u261?si\u263?. W ko\u324?cu i ta
k do tego dojdzie. Chyba \u380?e to by\u322?a jaka\u347? pr\u243?ba. Mo\u380?e,
je\u347?li wytrzyma dostatecznie d\u322?ugo, stra\u380?nicy przyjd\u261? zabra\u
263? w\u281?\u380?a?\par\pard\plain\hyphpar} {
Min\u281?\u322?o wiele godzin. Co pewien czas w\u261?\u380? rzuca\u322? si\u281?
do ataku, ale nigdy ju\u380? nie atakowa\u322? tak d\u322?ugo, jak na pocz\u261
?tku.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jasona przera\u380?a\u322?a senno\u347?\u263?, kt\u243?ra go ogarnia\u322?a. Spo
liczkowa\u322? si\u281?. Spryska\u322? twarz wod\u261?. Splun\u261?\u322? wod\u2
61? na w\u281?\u380?a, kt\u243?ry zasycza\u322? g\u322?o\u347?no w odpowiedzi, p
o raz pierwszy ods\u322?aniaj\u261?c smuk\u322?e, wygi\u281?ty z\u281?by.\par\pa
rd\plain\hyphpar} {
- \u321?adne z\u261?bki - powiedzia\u322? Jason. - Puste w \u347?rodku, co? Jak
dwie strzykawki do wpuszczania jadu. Och, wiem co nieco na temat w\u281?\u380?y,
stary. Tylko dlatego, \u380?e mnie zabijesz, nie udawaj, \u380?e ci\u281? nie r
ozszyfrowa\u322?em.\par\pard\plain\hyphpar} {
Mija\u322? czas, a Jason \u322?apa\u322? si\u281? na tym, \u380?e zaczyna przysy
pia\u263? na stoj\u261?co. G\u322?owa mu opada\u322?a, a wtedy podrywa\u322? j\u
261?, mrugaj\u261?c gwa\u322?townie. Wreszcie obudzi\u322? si\u281?, kiedy ju\u3
80? si\u281? przewraca\u322?, ale zdo\u322?a\u322? z\u322?apa\u263? r\u243?wnowa
g\u281?. W\u261?\u380? zaatakowa\u322?, a Jason ledwie zd\u261?\u380?y\u322? ods
koczy\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Fakt, \u380?e tak niewiele brakowa\u322?o, pom\u243?g\u322? mu otrze\u378?wie\u2
63?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Niestety, nie trwa\u322?o to d\u322?ugo. Ponownie ogarn\u281?\u322?a go senno\u3
47?\u263?. Chcia\u322? tylko si\u281? zdrzemn\u261?\u263?. W\u261?\u380? si\u281
? nie rusza\u322?. Jason pomy\u347?la\u322?, \u380?e mo\u380?e uda mu si\u281? n
a chwil\u281? przymkn\u261?\u263? oko.\par\pard\plain\hyphpar} {
Nie! Uderzy\u322? si\u281? w policzek, a potem zacz\u261?\u322? si\u281? bi\u263
? w nag\u261? pier\u347? i nogi. Kiedy tylko przesta\u322?, powieki mu opad\u322
?y.\par\pard\plain\hyphpar} {
Kiedy\u347? na rodzinnej wycieczce prze\u380?y\u322? co\u347? podobnego. Postano
wili jecha\u263? mimo p\u243?\u378?niej godziny i dochodzi\u322?a prawie czwarta
nad ranem, kiedy jechali autostrad\u261? za Mesquite w Newadzie. Jason siedzia\
u322? na przednim siedzeniu obok taty. Mama i brat spali. Jego zadaniem by\u322?
o nie zasn\u261?\u263? i pilnowa\u263? taty. \u321?apa\u322? si\u281? na tym, \u
380?e przysypia, i szczypa\u322? si\u281?, \u380?eby nie zasn\u261?\u263?. Wiele
razy upomina\u322? si\u281? w my\u347?lach, \u380?e je\u347?li za\u347?nie, mog

\u261? si\u281? zabi\u263?, i wydawa\u322?o si\u281?, \u380?e to wystarczaj\u261


?ca motywacja, \u380?eby si\u281? nie zdrzemn\u261?\u263?.\par\pard\plain\hyphpa
r} {
Jednak\u380?e w g\u322?\u281?bi duszy zdawa\u322? sobie spraw\u281?, \u380?e jes
t tylko siatk\u261? zabezpieczaj\u261?c\u261?. Za ka\u380?dym razem, gdy zerka\u
322?, tata sprawia\u322? wra\u380?enie zupe\u322?nie przytomnego. Jason opar\u32
2? g\u322?ow\u281? o okno. Nast\u281?pna rzecz, jak\u261? pami\u281?ta\u322?, to
chwila przebudzenia, kiedy samoch\u243?d jecha\u322? poboczem, podrywaj\u261?c
wysoki k\u322?\u261?b py\u322?u. Tata gwa\u322?townie skr\u281?ci\u322? na jezdn
i\u281?, ale przesadzi\u322? i z piskiem opon przejechali niemal na przeciwleg\u
322?e pobocze. Mogli si\u281? zabi\u263?. Tata wzi\u261?\u322? na siebie ca\u322
?\u261? win\u281?, ale Jason mia\u322? straszliwe wyrzuty sumienia.\par\pard\pla
in\hyphpar} {
I teraz to znowu si\u281? dzia\u322?o. Tylko \u380?e tym razem nie pe\u322?ni\u3
22? roli siatki zabezpieczaj\u261?cej i nie by\u322?o wida\u263? \u380?adnego ko
\u324?ca jazdy.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Pomocy! - krzykn\u261?\u322? Jason. - Chcia\u322?bym was poinformowa\u263?, \u
380?e nie mog\u281? wiecznie nie spa\u263?! M\u243?wi\u281? to tak na wszelki wy
padek!\par\pard\plain\hyphpar} {
Nie us\u322?ysza\u322? odpowiedzi.\par\pard\plain\hyphpar} {
Westchn\u261?\u322? ci\u281?\u380?ko i usiad\u322? naprzeciwko w\u281?\u380?a pl
ecami do \u347?ciany. Po chwili w\u261?\u380? rzuci\u322? si\u281? ku niemu. Jas
on z trudem wsta\u322?. W\u261?\u380? d\u322?ugo go \u347?ciga\u322?. Wreszcie s
i\u281? podda\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason znowu usiad\u322?. Mo\u380?e m\u243?g\u322?by nauczy\u263? w\u281?\u380?a,
\u380?e nawet kiedy siedzi, nigdy nie da si\u281? z\u322?apa\u263?. Mo\u380?e w
tedy gad da\u322?by mu spok\u243?j, gdyby Jason w ko\u324?cu podda\u322? si\u281
? senno\u347?ci.\par\pard\plain\hyphpar} {
Kiedy za drugim razem usiad\u322?, w\u261?\u380? pozosta\u322? zwini\u281?ty. Ja
son patrzy\u322? na niego spi\u281?ty, gotowy zerwa\u263? si\u281? na r\u243?wne
nogi. Po d\u322?u\u380?szym czasie w\u261?\u380? zaatakowa\u322?. Jason zerwa\u
322? si\u281? i odskoczy\u322?. W\u261?\u380? go prawie nie goni\u322?.\par\pard
\plain\hyphpar} {
Jason znowu usiad\u322? pod \u347?cian\u261?. Czu\u322?, \u380?e si\u281? osuwa.
Zamkn\u261?\u322? na chwilk\u281? oczy. I obudzi\u322? si\u281?, kiedy w\u261?\
u380? go uk\u261?si\u322?. Jason wrzasn\u261?\u322? i si\u281? przeturla\u322?.
Z trudem wsta\u322?, a w\u261?\u380? uk\u261?si\u322? go w \u322?ydk\u281?.\par\
pard\plain\hyphpar} {
Zdezorientowany Jason obejrza\u322? dwie plamki krwi nad nadgarstkiem. Planowa\u
322? w duchu, \u380?e kiedy ju\u380? w\u261?\u380? go ukosi, on bez l\u281?ku ud
usi gada w ramach swoistej zemsty. Teraz mia\u322? to w nosie. Uparty w\u261?\u3
80? uk\u261?si\u322? go znowu w nog\u281?, ale Jason ju\u380? odp\u322?ywa\u322?
. Zacz\u261?\u322? si\u281? osuwa\u263?, wyci\u261?gn\u261?\u322? r\u281?k\u281?
, \u380?eby si\u281? czego\u347? z\u322?apa\u263?, ale pad\u322? na kamienn\u261
? pod\u322?og\u281?. Czy drzwi si\u281? otwiera\u322?y? Za p\u243?\u378?no, pano
wie! Jason straci\u322? przytomno\u347?\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
{\qc
* * *\par\pard\plain\hyphpar}\par\pard\plain\hyphpar} {
Odzyska\u322? przytomno\u347?\u263?. Le\u380?a\u322? przywi\u261?zany do sto\u32
2?u w o\u347?lepiaj\u261?co jasnym pokoju. Sta\u322? nad nim stary m\u281?\u380?
czyzna o w\u261?skiej, pomarszczonej twarzy.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie \u380?yj\u281? - wymamrota\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie, daleko ci do tego - odpar\u322? spokojnie nieznajomy.\par\pard\plain\hyph
par} {
Jason szarpn\u261?\u322? si\u281? s\u322?abo, badaj\u261?c si\u322?\u281? wi\u28
1?z\u243?w.\par\pard\plain\hyphpar} {
- S\u322?abo mi - powiedzia\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Z pewno\u347?ci\u261?. \u346?wiat\u322?o jest za jasne?\par\pard\plain\hyphpar
} {
- Tak. - Jason zamruga\u322? par\u281? razy. - Mam wra\u380?enie, \u380?e szybuj

\u281?. Czy w\u322?a\u347?nie zacz\u261?\u322?em szybowa\u263?? Jak mog\u281? sz


ybowa\u263?, skoro jestem przywi\u261?zany?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie szybujesz. Teraz \u347?wiat\u322?o jest lepsze?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Tak. Chocia\u380? nadal jest jasne.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie mog\u281? bardziej zas\u322?oni\u263? \u347?wiecy, bo sam przestan\u281? c
okolwiek widzie\u263?. Twoje oczy s\u261? w tej chwili nadzwyczaj wra\u380?liwe.
Zmru\u380? powieki, je\u347?li musisz.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Na pewno nie unosz\u281? si\u281? w powietrzu?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Na pewno.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Lecimy w balonie na ciep\u322?e powietrze?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie. Pami\u281?tasz, gdzie si\u281? znajdujesz?\par\pard\plain\hyphpar} {
- W lochach Felrook.\par\pard\plain\hyphpar} {
- I jak w zwi\u261?zku z tym si\u281? czujesz?\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason zmru\u380?y\u322? oczy.\par\pard\plain\hyphpar} {
- W tej chwili nie najgorzej. Chyba powinienem bardziej si\u281? denerwowa\u263?
. Nie chcia\u322?em si\u281? tu znale\u378?\u263?. A ta sztuczka z w\u281?\u380?
em by\u322?a wredna.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ale ju\u380? znalaz\u322?e\u347? si\u281? w pu\u322?apce, wi\u281?c czym si\u2
81? teraz martwi\u263??\par\pard\plain\hyphpar} {
- Racja - zgodzi\u322? si\u281? Jason. - S\u322?usznie m\u243?wisz. To powinno b
y\u263? moje motto.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Rozlu\u378?nij si\u281?. Jad ci pomo\u380?e. Musz\u281? zada\u263? ci kilka py
ta\u324?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Co si\u281? ze mn\u261? dzieje? Czuj\u281? si\u281?\u8230? naprawd\u281? dobrz
e, ale jednocze\u347?nie robi mi si\u281? jakby md\u322?o.\par\pard\plain\hyphpa
r} {
- Uk\u261?si\u322? ci\u281? w\u261?\u380? rzadkiego gatunku, kt\u243?rego jad wy
wo\u322?uje odmienny stan \u347?wiadomo\u347?ci. Dzia\u322?a szczeg\u243?lnie mo
cno na wyczerpan\u261? ofiar\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Tak! - wykrzykn\u261?\u322? Jason. - Pami\u281?tam, \u380?e by\u322?em \u347?p
i\u261?cy, i s\u322?ysza\u322?em, jak w\u261?\u380? si\u281? zbli\u380?a, jak \u
322?uski tr\u261? o kamie\u324?, ale nie mog\u322?em si\u281? obudzi\u263?. I wt
edy mnie uk\u261?si\u322?. By\u322?em zbyt zm\u281?czony.\par\pard\plain\hyphpar
} {
- Twoja pami\u281?\u263? zosta\u322?a wzmocniona. Musisz odpowiedzie\u263? na ki
lka pyta\u324?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Kim jeste\u347??\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mo\u380?esz m\u243?wi\u263? mi Damak.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Czyta\u322?em kiedy\u347? ksi\u261?\u380?k\u281? go\u347?cia imieniem Damak.\p
ar\pard\plain\hyphpar} {
- Doprawdy?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Tak. Subtelno\u347?ci manipulacji. \u8222?Manipulacja to dyskretne narz\u281?d
zie o monumentalnej pot\u281?dze. Umiej\u281?tne kreowanie cudzymi pragnieniami,
by odpowiada\u322?y one potrzebom zainteresowanego mo\u380?na osi\u261?gn\u261?
\u263? na poziomie indywidualnym, jak i na skal\u281? \u347?wiatow\u261?. Niew\u
261?tpliwie studia nad manipulacj\u261? wymagaj\u261? dog\u322?\u281?bnego zrozu
mienia samolubnych pobudek, kt\u243?re sk\u322?aniaj\u261? ludzi do dzia\u322?an
ia. R\u243?\u380?norakie pobudki dzia\u322?aj\u261? najlepiej zale\u380?nie od n
atury umys\u322?\u243?w, kt\u243?re pragniemy zdominowa\u263?. R\u243?\u380?noro
dne bod\u378?ce wchodz\u261? w gr\u281?, \u322?\u261?cznie ze strachem, pragnien
iem bogactwa, powa\u380?ania lub w\u322?adzy, \u380?\u261?dz\u261?, poczuciem ob
owi\u261?zku, pos\u322?usze\u324?stwem, mi\u322?o\u347?ci\u261?, a nawet altruiz
mem. Pos\u322?u\u380?y\u263? si\u281? mo\u380?na niesko\u324?czonymi kombinacjam
i, by zredukowa\u263? najbardziej nieugi\u281?t\u261? wol\u281? do poziomu uleg\
u322?ej zabawki. Wiedza, jak odkry\u263? stosown\u261? mieszank\u281? bod\u378?c
\u243?w dla\u8230?\u8221?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Przeczyta\u322?e\u347? ca\u322?\u261? ksi\u261?\u380?k\u281?? - przerwa\u322?
mu Damak.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie, ale mog\u281? powt\u243?rzy\u263? wi\u281?cej. Pami\u281?tam ka\u380?de s
\u322?owo.\par\pard\plain\hyphpar} {

- Ja te\u380?, mniej wi\u281?cej. Sam to napisa\u322?em. My\u347?lisz klarownie?


\par\pard\plain\hyphpar} {
- Tak, my\u347?l\u281? niezwykle klarownie. To dobre s\u322?owo. Pami\u281?tam t
ak wiele rzeczy. Przypominam sobie kolory zwierz\u261?tek, kt\u243?re zwiesza\u3
22?y si\u281? z karuzeli nad moj\u261? ko\u322?ysk\u261?. Ca\u322?kiem o nich za
pomnia\u322?em\u8230? By\u322?y puszyste. S\u322?o\u324? w \u380?\u243?\u322?t\u
261? i niebiesk\u261? kratk\u281?. Lew w czerwonobia\u322?\u261? kratk\u281?. W
zielon\u261? i\u8230?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dobra robota - powiedzia\u322? Damak. - Bardzo to ciekawe. Na razie wystarczy
o zwierzakach. Pami\u281?tasz Gallorana?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jak m\u243?g\u322?bym zapomnie\u263??\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zdradzi\u322? ci jakiekolwiek plany?\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason zacisn\u261?\u322? usta.\par\pard\plain\hyphpar} {
- \u379?adnych w\u322?asnych plan\u243?w. Porozmawia\u322? tylko ze mn\u261? w w
ie\u380?y. Pom\u243?g\u322? mi wszystko zaplanowa\u263?.\par\pard\plain\hyphpar}
{
- Czy okazywa\u322? jakiekolwiek pragnienie przeciwstawienia si\u281? Maldorowi?
\par\pard\plain\hyphpar} {
- Powiedzia\u322?, \u380?e jedynym prawdziwym celem w \u380?yciu, jaki mu jeszcz
e pozosta\u322?, jest doradzanie tym, kt\u243?rzy o\u347?miel\u261? si\u281? rzu
ci\u263? wyzwanie cesarzowi.\par\pard\plain\hyphpar} {
- W jaki spos\u243?b ci pom\u243?g\u322?? - zapyta\u322? Damak.\par\pard\plain\h
yphpar} {
- Da\u322? mi sztylet i uczyni\u322? Lordem Caberton. Przedstawi\u322? mnie Rach
el i da\u322? jej kryszta\u322?ow\u261? kul\u281? z orantium w \u347?rodku. Wska
za\u322? mi drog\u281? do jaskini, w kt\u243?rej mieszka Jugard, ale nie potrafi
\u322? sobie przypomnie\u263?, w jaki spos\u243?b Jugard mo\u380?e mi pom\u243?c
. Powiedzia\u322?, \u380?ebym pos\u322?u\u380?y\u322? si\u281? jego imieniem w\u
347?r\u243?d tych, kt\u243?rzy przeciwstawiaj\u261? si\u281? Maldorowi, bo to ot
worzy mi wiele drzwi. Powiedzia\u322?, \u380?e bycie bohaterem oznacza robienie
w\u322?a\u347?ciwych rzeczy niezale\u380?nie od konsekwencji.\par\pard\plain\hyp
hpar} {
- Powiedzia\u322? ci o sylabach, kt\u243?re zapisa\u322??\par\pard\plain\hyphpar
} {
- Nie, dowiedzia\u322?em si\u281? o tym gdzie indziej. Nie pami\u281?ta\u322? te
go.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Gdzie s\u261? zapisane te sylaby?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jedna jest wytatuowana na \u322?opatce Kimpa. Zdoby\u322?em j\u261? w Harthenh
am. Brzmia\u322?a \u8222?rim\u8221?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie m\u243?w mi niczego konkretnego na temat S\u322?owa - powiedzia\u322? po\u
347?piesznie Damak.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To nie ma znaczenia, S\u322?owo jest oszustwem.\par\pard\plain\hyphpar} {
Damak zatka\u322? Jasonowi usta d\u322?oni\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie m\u243?w nic wi\u281?cej na temat S\u322?owa. - Spojrza\u322? w bok badawc
zo. - S\u322?ysza\u322?e\u347? co\u347? na temat S\u322?owa?\par\pard\plain\hyph
par} {
- Z pewno\u347?ci\u261? nie - rozleg\u322? si\u281? czyj\u347? zdenerwowany g\u3
22?os.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason nie widzia\u322?, kto m\u243?wi, ale s\u322?ysza\u322? skrzypienie pi\u243
?ra na pergaminie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zatem niczego o tym nie zapisa\u322?e\u347? - upewni\u322? si\u281? Damak.\par
\pard\plain\hyphpar} {
- Z pewno\u347?ci\u261? nie.\par\pard\plain\hyphpar} {
Damak zabra\u322? r\u281?k\u281?. Jason patrzy\u322? wielkimi oczami.\par\pard\p
lain\hyphpar} {
- Nie denerwuj si\u281? - uspokoi\u322? go Damak. - Po prostu wola\u322?bym nie
zna\u263? \u380?adnych szczeg\u243?\u322?\u243?w na temat brzmienia S\u322?owa.
Zapisano jeszcze jedn\u261? sylab\u281?. Gdzie?\par\pard\plain\hyphpar} {
- W skarbcu m\u261?dro\u347?ci w Trensicourt. Dziwne, t\u281? sylab\u281? te\u38
0? pami\u281?tam.\par\pard\plain\hyphpar} {

- Ciekawe. Powiedz mi o Ferrinie. Czy jest lojalny wobec Maldora?\par\pard\plain


\hyphpar} {
Jason \u347?ci\u261?gn\u261?\u322? brwi.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Powiedzia\u322?, \u380?e nie kocha Maldora wielk\u261? mi\u322?o\u347?ci\u261?
, i bardzo mi pom\u243?g\u322?, zanim Rachel go zdemaskowa\u322?a, ale to wszyst
ko by\u322?o cz\u281?\u347?ci\u261? oszustwa. Wyja\u347?ni\u322? nam, \u380?e je
st obserwatorem i \u380?e m\u243?g\u322? nam pom\u243?c wedle swojego uznania. W
ierz\u281?, \u380?e jest lojalny wobec Maldora. Ostatecznie zdradzi\u322? nas i
nie chcia\u322? zmieni\u263? nastawienia.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dobrze. Powiedz mi o dziewczynie, Rachel. Ona te\u380? jest Poza\u347?wiatowce
m?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Aha. Ze stanu Washington. Jest niewiarygodna. Znaczy, potrafi by\u263? troch\u
281? bezczelna i czasem zachowuje si\u281?, jakby zjad\u322?a wszystkie rozumy,
ale jest naprawd\u281? bystra i nie jest tak, \u380?e tylko gada i si\u281? prze
chwala. \u379?a\u322?uj, \u380?e nie widzia\u322?e\u347? jej na Bia\u322?ym Jezi
orze! Pozna\u322?a\u347? j\u261? kiedy\u347??\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jest naprawd\u281? fajna. Nigdy \u380?adnej dziewczyny nie lubi\u322?em tak ja
k jej. Naprawd\u281? martwi\u281? si\u281? o ni\u261?. \u379?a\u322?uj\u281?, \u
380?e nie mog\u281? i\u347?\u263? do niej i jej pom\u243?c. Zabawne, nie potrafi
\u281? o niczym pomy\u347?le\u263?, \u380?eby nie powiedzie\u263? tego na g\u322
?os. Jakby moje usta powi\u261?zano bezpo\u347?rednio z m\u243?zgiem. Kiepsko dl
a prywatno\u347?ci, za to dobrze dla ciebie!\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zna\u322?e\u347? j\u261? w Poza?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie. Pozna\u322?em j\u261? dopiero tutaj.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Czy kt\u243?re\u347? z was zjawi\u322?o si\u281? tu celowo?\par\pard\plain\hyp
hpar} {
- Nie. Oboje przez przypadek.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ile sylab S\u322?owa zna Rachel?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ca\u322?o\u347?\u263?. Arimfexendrapuse.\par\pard\plain\hyphpar} {
Przera\u380?ony Damak poniewczasie zas\u322?oni\u322? Jasonowi usta. Zerkn\u261?
\u322? na niewidocznego skryb\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- S\u322?ysza\u322?e\u347? co\u347??\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mniej ni\u380? nic. To pewnie przez ten wiatr.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie wymawiaj \u380?adnych sylab S\u322?owa - upiera\u322? si\u281? Damak, zabi
eraj\u261?c r\u281?k\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Przepraszam. Po prostu wyrwa\u322?o mi si\u281?. Wcze\u347?niej nie mog\u322?e
m go sobie przypomnie\u263?, cho\u263?bym nie wiem jak si\u281? stara\u322?. Zab
awne, a teraz nadal je pami\u281?tam, nawet po ponownym wypowiedzeniu. Chyba ten
w\u281?\u380?owy jad naprawd\u281? dobrze dzia\u322?a.\par\pard\plain\hyphpar}
{
- Zmie\u324?my temat - zaproponowa\u322? Damak. - Uciek\u322?e\u347? z Harthenha
m z przedstawicielem ludu Amar Kaba\u322?. Powiedz, jak si\u281? nazywa.\par\par
d\plain\hyphpar} {
- Drak\u281?. Lubi niebezpieczne ciasta.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dlaczego do ciebie do\u322?\u261?czy\u322??\par\pard\plain\hyphpar} {
- Kto by jad\u322? ciasta, kt\u243?re mog\u261? go zabi\u263?? Dlaczego tak ryzy
kowa\u263??\par\pard\plain\hyphpar} {
- Skup si\u281?. Dlaczego do\u322?\u261?czy\u322??\par\pard\plain\hyphpar} {
- Powiedz \u8222?nie\u8221? ciastkom \u347?mierci. Kolejne dobre motto. Zaczyna
bole\u263? mnie g\u322?owa.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dlaczego do\u322?\u261?czy\u322?? - naciska\u322? Damak.\par\pard\plain\hyphpa
r} {
- Trudno powiedzie\u263?. Mo\u380?e dlatego, \u380?e amar mu si\u281? popsu\u322
?. My\u347?l\u281?, \u380?e chcia\u322? zgin\u261?\u263? honorow\u261? \u347?mie
rci\u261?. Szkoda, \u380?e nie widzia\u322?e\u347? ps\u243?w, kt\u243?re por\u26
1?ba\u322?. - Jason zagwizda\u322? cicho. - Biedne psiaki.\par\pard\plain\hyphpa
r} {
- A to chuchro, kt\u243?re uciek\u322?o z nasionem Jashera, nazywa si\u281? Tark
i jest ocala\u322?ym cz\u322?onkiem Zawrotnej Dziewi\u261?tki.\par\pard\plain\h

yphpar} {
- Zgadza si\u281?. Twoje oczy s\u261? bardzo blisko siebie. - Jason wyszczerzy\u
322? z\u281?by.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Skup si\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- A jak ty mo\u380?esz si\u281? skupi\u263?? Przecie\u380? prawie jeste\u347? cy
klopem.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zosta\u324? ze mn\u261?. Musimy om\u243?wi\u263? twoje l\u281?ki. Czego najbar
dziej si\u281? boisz?\par\pard\plain\hyphpar} {
- \u379?e zabije mnie marionetka. Albo taka lalka brzuchom\u243?wcy.\par\pard\pl
ain\hyphpar} {
Kto\u347? w pokoju si\u281? za\u347?mia\u322?. Damak spojrza\u322? w stron\u281?
chichocz\u261?cej osoby.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zapisujesz to?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Tak, prosz\u281? pana - pad\u322?a odpowied\u378?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Co jeszcze najbardziej ci\u281? przera\u380?a? - zapyta\u322? Damak.\par\pard\
plain\hyphpar} {
- Zamkni\u281?te przestrzenie. Wiesz, klaustrofobia. Nie ka\u380?da zamkni\u281?
ta przestrze\u324?. Niekt\u243?re s\u261? gorsze od innych. S\u322?ysza\u322?em
histori\u281? o pewnych wi\u281?\u378?niach wojennych, kt\u243?rych upchni\u281?
to do takich skrzy\u324? na d\u322?ugi czas. Nie zni\u243?s\u322?bym tego. - Jas
on si\u281? wzdrygn\u261?\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Co jeszcze? Wymie\u324? co\u347?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Przera\u380?a mnie zmia\u380?d\u380?enie lub okaleczenie cz\u281?\u347?ci cia\
u322?a. Odkrycie, \u380?e nikt nie ma duszy. To, \u380?e kto\u347? m\u243?g\u322
?by zabi\u263? kogo\u347? z moich przyjaci\u243?\u322? lub rodziny. \u379?e m\u2
43?g\u322?bym si\u281? udusi\u263?. Dozna\u263? uszkodzenia m\u243?zgu. Przera\u
380?a mnie wysoko\u347?\u263?, je\u347?li nie mam zabezpieczenia. Gangrena. Ska\
u380?enie radioaktywne. Olbrzymie kraby. Wyd\u322?ubanie mi oczu. Zachorowanie n
a w\u347?cieklizn\u281?. B\u243?l z\u281?ba i brak dentysty, a potem pr\u243?ba
wyrwania sobie z\u281?ba i wyrwanie sobie przy tym po\u322?owy szcz\u281?ki. Zac
horowanie na raka. Wymiotowanie. Boj\u281? si\u281?, \u380?e p\u281?pek m\u243?g
\u322?by mi si\u281? rozwi\u261?za\u263?. Przera\u380?a mnie diabe\u322?. Tortur
y. Haratacze. Leprekauny. My\u347?l, \u380?e m\u243?g\u322?bym zapisa\u263? si\u
281? na jakie\u347? zaj\u281?cia, zapomnie\u263? o tym i przypomnie\u263? sobie
dopiero w dniu ko\u324?cowych egzamin\u243?w. Wypicie zepsutego mleka. B\u243?l
ucha. Przera\u380?a mnie, \u380?e m\u243?g\u322?bym si\u281? zapali\u263?. Zgubi
\u263?. Umrze\u263?. Dowiedzie\u263? si\u281?, \u380?e\u8230?\par\pard\plain\hyp
hpar} {
Jason umilk\u322? i zacz\u261?\u322? si\u281? szarpa\u263? w wi\u281?zach. Mia\u
322? wra\u380?enie, \u380?e kto\u347? odpali\u322? mu w g\u322?owie sznurek peta
rd. Oczy uciek\u322?y mu w g\u322?\u261?b czaszki, a on szarpa\u322? si\u281? i
dygota\u322?, podczas gdy Damak go przytrzymywa\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Czego jeszcze si\u281? boisz?\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason otworzy\u322? usta, \u380?eby co\u347? powiedzie\u263?, ale wyrwa\u322? mu
si\u281? tylko cichy j\u281?k. Spazmy si\u281? nasili\u322?y.\par\pard\plain\hy
phpar} {
- Jad s\u322?abnie - powiedzia\u322? do kogo\u347? Damak. Odkorkowa\u322? fiolk\
u281? i pomacha\u322? ni\u261? Jasonowi pod nosem. Atak os\u322?ab\u322? i Jason
zapad\u322? w pozbawiony marze\u324? sen.\par\pard\plain\hyphpar} {
{\qc
* * *\par\pard\plain\hyphpar}\par\pard\plain\hyphpar} {
Obudzi\u322? si\u281? w czym\u347?, co wygl\u261?da\u322?o jak cela, w kt\u243?r
ej uk\u261?si\u322? go w\u261?\u380?. Mi\u281?\u347?nie mia\u322? obola\u322?e,
jakby poprzedni dzie\u324? sp\u281?dzi\u322?, mozol\u261?c si\u281? przy sztanga
ch po raz pierwszy od miesi\u281?cy.\par\pard\plain\hyphpar} {
Usiad\u322? i si\u281? rozejrza\u322?. Obok niego le\u380?a\u322? nowy ma\u322?y
bochenek ciemnego chleba.\par\pard\plain\hyphpar} {
Skubn\u261?\u322? strupy po uk\u261?szeniach w\u281?\u380?a na r\u281?ku i nogac
h. Pami\u281?ta\u322? starszego m\u281?\u380?czyzn\u281? zadaj\u261?cego mu pyta
nia. Napisa\u322? ksi\u261?\u380?k\u281? o manipulacji, kt\u243?r\u261? Jason cz

yta\u322? w Skarbnicy Wiedzy. Jak si\u281? nazywa\u322??\par\pard\plain\hyphpar}


{
Nie m\u243?g\u322? sobie przypomnie\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Nie, m\u243?g\u322?\u8230?\par\pard\plain\hyphpar} {
Damak.\par\pard\plain\hyphpar} {
Pami\u281?ta\u322?, jak si\u281? dowiedzia\u322?, \u380?e jad w\u281?\u380?a zmi
enia stan \u347?wiadomo\u347?ci. Rozmowa ze starszym m\u281?\u380?czyzn\u261? pr
zypomina\u322?a mglisty, przyjemny sen. Czy\u380?by szybowa\u322?? Mo\u380?e to
nie wydarzy\u322?o si\u281? tak naprawd\u281?. Mo\u380?e to wszystko dzia\u322?o
si\u281? w jego g\u322?owie. Mia\u322? tak\u261? nadziej\u281?. Wygada\u322? si
\u281? ze wszystkiego na temat Gallorana i powiedzia\u322? o mn\u243?stwie swoic
h l\u281?k\u243?w, ale nie przypomina\u322? sobie \u380?adnych konkret\u243?w. P
ami\u281?ta\u322? wtedy S\u322?owo, ale teraz nie potrafi\u322? sobie przypomnie
\u263? \u380?adnej jego sylaby.\par\pard\plain\hyphpar} {
Podpe\u322?z\u322? do ka\u322?u\u380?y, \u380?eby si\u281? napi\u263?. Potem wzi
\u261?\u322? chleb. Chocia\u380? by\u322? bardzo g\u322?odny, prawie po\u322?ow\
u281? bochenka wcisn\u261?\u322? do \u347?ciany, \u380?eby zatka\u263? dziur\u28
1?, a dopiero potem zjad\u322? reszt\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Poczu\u322? zm\u281?czenie po jedzeniu i jak przez mg\u322?\u281? dotar\u322?o d
o niego, gdy osun\u261?\u322? si\u281? na pod\u322?og\u281?, \u380?e chleb musia
\u322? by\u263? zatruty.\par\pard\plain\hyphpar} {
{\qc
* * *\par\pard\plain\hyphpar}\par\pard\plain\hyphpar} {
Kiedy odzyska\u322? \u347?wiadomo\u347?\u263?, ledwie m\u243?g\u322? si\u281? ru
szy\u263?. Wszystko by\u322?o czarne i \u347?mierdzia\u322?o metalem. Znajdowa\u
322? si\u281? w \u380?elaznym pojemniku dopasowanym do kontur\u243?w jego cia\u3
22?a. Le\u380?a\u322? na plecach. M\u243?g\u322? pomacha\u263? palcami i odrobin
\u281? si\u281? poruszy\u263?, ale to by\u322? ca\u322?y zakres swobody, jaka mu
zosta\u322?a.\par\pard\plain\hyphpar} {
Zamkn\u261?\u322? oczy i stara\u322? si\u281? oprze\u263? narastaj\u261?cej pani
ce. Nienawidzi\u322? ciasnych przestrzeni. Powiedzia\u322? im o tym we \u347?nie
. Czyli to nie by\u322? sen. Spr\u243?bowa\u322? rzuca\u263? si\u281? w pojemnik
u, ale jego cia\u322?o ledwie drgn\u281?\u322?o. Czy to by\u322? sarkofag? Trumn
a? Pogrzebano go \u380?ywcem? Nie, m\u243?g\u322? oddycha\u263?. W pobli\u380?u
nosa znajdowa\u322?y si\u281? szczeliny.\par\pard\plain\hyphpar} {
Zacz\u261?\u322? szybciej oddycha\u263? i si\u281? poci\u263?. Krzykn\u261?\u322
?, a jego g\u322?os rozbrzmia\u322? blisko, wyra\u378?nie st\u322?umiony.\par\pa
rd\plain\hyphpar} {
Jason zamkn\u261?\u322? oczy i skupi\u322? si\u281? na powolnym i g\u322?\u281?b
okim oddechu. Nikt go nie uwolni, wi\u281?c musia\u322? przywykn\u261?\u263? do
warunk\u243?w. Pr\u243?bowa\u322? z powrotem zasn\u261?\u263?, ale nie by\u322?
w stanie.\par\pard\plain\hyphpar} {
Cisza go przyt\u322?acza\u322?a. Zacz\u261?\u322? \u347?piewa\u263? piosenki. Pi
osenki z radia. Motywy z telewizji. Melodie z film\u243?w.\par\pard\plain\hyphpa
r} {
Porusza\u322? cia\u322?em tyle, ile zdo\u322?a\u322?. Trudno by\u322?o znie\u347
?\u263? zamkni\u281?cie w tak ciasnym miejscu. Jedyne d\u378?wi\u281?ki to by\u3
22? jego w\u322?asny g\u322?os. Jedyne zapachy to zat\u281?ch\u322?e \u380?elazo
i w\u322?asny pot. Idealna ciemno\u347?\u263? sprawia\u322?a, \u380?e nie mia\u
322? na co patrze\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Po d\u322?ugim czasie us\u322?ysza\u322?, \u380?e drzwi si\u281? otwieraj\u261?.
Us\u322?ysza\u322? kroki, otworzy\u322?a si\u281? klapka przy jego twarzy. \u34
6?wiat\u322?o pochodni o\u347?lepia\u322?o, dop\u243?ki oczy mu si\u281? nie prz
yzwyczai\u322?y.\par\pard\plain\hyphpar} {
Mi\u281?kka rurka otar\u322?a si\u281? o jego usta. Widzia\u322? d\u322?o\u324?,
kt\u243?ra j\u261? trzyma\u322?a.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Pij - rozleg\u322? si\u281? m\u281?ski g\u322?os.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason zassa\u322? powietrze przez rurk\u281? i po jakim\u347? czasie zacz\u261?\
u322? prze\u322?yka\u263? wod\u281?. Przesta\u322? i po chwili napi\u322? si\u28
1? jeszcze troch\u281?. Nie zdawa\u322? sobie sprawy, jak bardzo chcia\u322?o mu

si\u281? pi\u263?. Woda mia\u322?a wyj\u261?tkowo md\u322?y smak, ale nie m\u24
3?g\u322? si\u281? od niej oderwa\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Rurk\u281? zabrano. Brudne palce nakarmi\u322?y go zimnymi kawa\u322?kami \u380?
ylastego mi\u281?sa. Nie smakowa\u322?o najlepiej. By\u322?o za s\u322?one i mo\
u380?liwe, \u380?e nawet surowe, ale Jason zajada\u322? \u322?apczywie. Palce po
dsun\u281?\u322?y mu zat\u281?ch\u322?y chleb, a po nim przyszed\u322? kolejny \
u322?yk z rurki. Potem klapka si\u281? zamkn\u281?\u322?a i Jason powr\u243?ci\u
322? do ciemno\u347?ci.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ej! - zaprotestowa\u322? Jason. - Musz\u281? siku.\par\pard\plain\hyphpar} {
- No to r\u243?b.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Utopi\u281? si\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wszystko wyp\u322?ynie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Czekaj, chcia\u322?em zapyta\u263?\u8230?\par\pard\plain\hyphpar} {
Us\u322?ysza\u322?, \u380?e drzwi si\u281? zamykaj\u261?.\par\pard\plain\hyphpar
} {
{\qc
* * *\par\pard\plain\hyphpar}\par\pard\plain\hyphpar} {
Czas sta\u322? si\u281? przekle\u324?stwem Jasona. By\u322? uwi\u281?ziony i w\u
322?a\u347?ciwie odci\u281?ty od wszelkich dozna\u324? zmys\u322?owych. Pr\u243?
bowa\u322? samemu zapewni\u263? sobie towarzystwo. Recytowa\u322? cytaty zapami\
u281?tane z film\u243?w. Modli\u322? si\u281? na g\u322?os. \u346?piewa\u322?. R
ozci\u261?ga\u322? mi\u281?\u347?nie i wierci\u322? si\u281?. Spa\u322?, ile si\
u281? da\u322?o.\par\pard\plain\hyphpar} {
Czasem my\u347?la\u322? o ludziach, kt\u243?rych zostawi\u322? za sob\u261? - ro
dzicach, bracie, siostrze, dru\u380?ynie baseballowej, Matcie i Timie. Zastanawi
a\u322? si\u281?, czy jego twarz pojawi\u322?a si\u281? na kartonach z mlekiem.
Zastanawia\u322? si\u281?, czy wspominano o nim w wiadomo\u347?ciach. Do tej por
y m\u243?g\u322? si\u281? nawet pojawi\u263? nagrobek z jego imieniem na jakim\u
347? cmentarzu. Niezale\u380?nie od tego, co sobie na jego temat wyobra\u380?ali
, w\u261?tpi\u322?, \u380?eby ktokolwiek zgad\u322?, \u380?e le\u380?y zamkni\u2
81?ty w sarkofagu w lochach z\u322?ego czarnoksi\u281?\u380?nika.\par\pard\plain
\hyphpar} {
Pomy\u347?la\u322? o swoich przygodach, zdumiewaj\u261?c si\u281?, w jaki spos\u
243?b Maldor zdo\u322?a\u322? wymy\u347?li\u263? i podtrzyma\u263? tak wyrafinow
ane oszustwo. \u379?a\u322?owa\u322?, \u380?e nie mo\u380?e przes\u322?a\u263? G
alloranowi wiadomo\u347?ci, \u380?e S\u322?owo to fikcja. Zastanawia\u322? si\u2
81?, czy Tark i Rachel zdo\u322?ali uciec i czy posadzili nasiono Jashera. Zasta
nawia\u322? si\u281?, co porabia Drak\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Nikt go nie odwiedza\u322?, nie licz\u261?c osoby, kt\u243?ra przynosi\u322?a je
dzenie i wod\u281?. Po kilku s\u322?owach wypowiedzianych przy pierwszej wizycie
, m\u281?\u380?czyzna nie odezwa\u322? si\u281? wi\u281?cej.\par\pard\plain\hyph
par} {
Jason nie wiedzia\u322?, ile razy dziennie otrzymuje jedzenie. Traci\u322? poczu
cie czasu. My\u347?la\u322?, \u380?e dostaje je\u347?\u263? dwa razy dziennie. T
yle \u380?e r\u243?wnie dobrze mog\u322?o to by\u263? pi\u281?\u263? razy dzienn
ie. Albo raz w tygodniu.\par\pard\plain\hyphpar} {
Kiedy drzwi otworzy\u322?y si\u281? po raz sz\u243?sty, odk\u261?d uwi\u281?zion
o go w \u380?elaznej skrzyni, Jason drzema\u322?. Obudzi\u322? si\u281?, s\u322?
ysz\u261?c ha\u322?as.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Musz\u281?\u8230? ehm\u8230? zrobi\u263? co\u347? wi\u281?cej ni\u380? siku j\u281?kn\u261?\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Nie pad\u322?a \u380?adna odpowied\u378?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie m\u243?w mi, \u380?e to sp\u322?ynie.\par\pard\plain\hyphpar} {
Rozleg\u322? si\u281? d\u378?wi\u281?k, jakby cia\u322?o pad\u322?o na pod\u322?
og\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Halo? - zawo\u322?a\u322? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
Otworzy\u322?a si\u281? klapka. Jason zmru\u380?y\u322? oczy z powodu \u347?wiat
\u322?a. Kiedy przywyk\u322? do niego, zobaczy\u322? zerkaj\u261?c\u261? z g\u24
3?ry znajom\u261? twarz. Ferrin.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wygl\u261?dasz jak prze\u380?arty robakami goma.\par\pard\plain\hyphpar} {

- Czym?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie ma czasu na wyja\u347?nienia.\par\pard\plain\hyphpar} {\par\pard\hyphpar }
{\page }
{\line }
{\s1 \afs32
{\qc
Rozdzia\u322? 25
{\line }
Portal w g\u322?\u281?binie\par\pard\plain\hyphpar}\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ferrin? Co ty tu robisz? - Przyszed\u322?em recytowa\u263? swoje wiersze. Stan
owisz doskona\u322?\u261? publiczno\u347?\u263?. Jason za\u347?mia\u322? si\u281
? ochryple. - Czyli przyszed\u322?e\u347? mnie torturowa\u263?? - Za\u322?o\u380
?\u281? si\u281?, \u380?e jeste\u347? zachwycony tym miejscem. Mo\u380?esz spa\u
263? ca\u322?ymi dniami. - Rozsadnik mrugn\u261?\u322? i zerkn\u261?\u322? w bok
. - S\u322?uchaj, musimy si\u281? \u347?pieszy\u263?. Otrzyma\u322?em nowe zadan
ie od Maldora. Poniewa\u380? wyje\u380?d\u380?am, pomy\u347?la\u322?em, \u380?e
m\u243?g\u322?bym zabra\u263? ci\u281? ze sob\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ale jak\u8230?\par\pard\plain\hyphpar} {
- S\u322?uchaj uwa\u380?nie. Troch\u281? pow\u281?szy\u322?em. Podj\u261?\u322?e
m pewne ryzyko i musia\u322?em wykorzysta\u263? par\u281? d\u322?ug\u243?w wdzi\
u281?czno\u347?ci, ale wiem, jak pom\u243?c ci wr\u243?ci\u263? do Poza. Przej\u
347?cie znajduje si\u281? w jaskini niedaleko Felrook. Nie powinienem o nim wied
zie\u263?, ale uda\u322?o mi si\u281? je odkry\u263?. Je\u347?li przysi\u281?gni
esz, \u380?e wr\u243?cisz prosto do Poza, wykradn\u281? ci\u281? z twierdzy.\par
\pard\plain\hyphpar} {
- Ale dowiedzia\u322?em si\u281? pewnych bardzo\u8230?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie, nie, nie. Nie ma miejsca na negocjacje. Pozwoli\u322?em sobie ju\u380? ki
edy\u347? na pomniejsze odst\u281?pstwa przeciwko Maldorowi.\par\pard\plain\hyph
par} {
No dobra, na powa\u380?ne. Nigdy jednak nie zrobi\u322?em niczego, co mo\u380?na
by por\u243?wna\u263? do wykradni\u281?cia wi\u281?\u378?nia z Felrook. Musisz
mi da\u263? s\u322?owo. Je\u380?eli ci\u281? wykradn\u281?, wr\u243?cisz prosto
do Poza. Tak czy nie?\par\pard\plain\hyphpar} {
- To jaka\u347? sztuczka? - zapyta\u322? Jason. - Nie rozumiem, dlaczego to robi
sz.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zanim dowiedzia\u322?e\u347? si\u281?, czym jestem, byli\u347?my przyjaci\u243
?\u322?mi. \u379?a\u322?uj\u281? tego, jak zako\u324?czy\u322?a si\u281? nasza z
najomo\u347?\u263?. Robi\u281? to, \u380?eby ci pokaza\u263?, jak szczerze sobie
ciebie ceni\u281?. To \u380?adna sztuczka. Utkn\u261?\u322?e\u347?. Wyci\u261?g
n\u281? ci\u281? i ode\u347?l\u281? do domu. Bardziej wprost nie da si\u281? ju\
u380? tego uj\u261?\u263?. Tak czy nie?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Tak.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dobrze.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason us\u322?ysza\u322? przesuwane zasuwki. Ferrin otworzy\u322? ci\u281?\u380?
kie wieko sarkofagu i pom\u243?g\u322? mu wyj\u347?\u263?.\par\pard\plain\hyphpa
r} {
Ch\u322?opcu ul\u380?y\u322?o, gdy zorientowa\u322? si\u281?, \u380?e stoi wzgl\
u281?dnie pewnie na nogach. Wykr\u281?ci\u322? si\u281?, przeci\u261?gn\u261?\u3
22?, roztar\u322? r\u281?ce i nogi.\par\pard\plain\hyphpar} {
Ferrin przykl\u281?kn\u261?\u322? obok le\u380?\u261?cego na ziemi werbownika i
zacz\u261?\u322? go rozbiera\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Co jest grane? - Zdejmij mu buty. Jason wzi\u261?\u322? si\u281? do roboty. We
rbownik oddycha\u322? s\u322?abo. - Rozumiem, \u380?e w\u322?o\u380?\u281? jego
rzeczy. - Dobrze rozumiesz. Chyba jest mniej wi\u281?cej twojego wzrostu. Wkr\u2
43?tce werbownik le\u380?a\u322? rozebrany. - Ubieraj si\u281? - powiedzia\u322?
Ferrin. - Szybko. Podni\u243?s\u322? nagiego stra\u380?nika, wrzuci\u322? go do
skrzyni i zamkn\u261?\u322? wieko. - Og\u322?uszy\u322?e\u347? go? - zapyta\u32
2? Jason, wci\u261?gaj\u261?c spodnie. - U\u347?pi\u322?em. - Pokaza\u322? ma\u3
22?\u261?, kryszta\u322?ow\u261? fiolk\u281? podobn\u261? do tej, kt\u243?r\u261
? Maldor podsun\u261?\u322? Jasonowi pod nos. - Silnie dzia\u322?aj\u261?cy rozt

w\u243?r. Musia\u322?em by\u263? pewien, \u380?e przez jaki\u347? czas si\u281?


nie obudzi.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dzi\u281?ki za pomoc.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Pr\u243?bowa\u322?em ci powiedzie\u263?, \u380?e pozostan\u281? twoim przyjaci
elem. Przekona\u322?em ci\u281??\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wierz\u281? ci teraz bardziej, ni\u380? by\u322?em sk\u322?onny wierzy\u263? g
odzin\u281? temu. Sk\u261?d wiedzia\u322?e\u347?, gdzie mnie szuka\u263??\par\pa
rd\plain\hyphpar} {
- Jestem szpiegiem. Zbieranie informacji to moja specjalno\u347?\u263?. Pomaga m
i fakt, \u380?e zajmuj\u281? tu do\u347?\u263? wysok\u261? pozycj\u281?. Felrook
to olbrzymia machina biurokratyczna. Po\u347?piesz si\u281?.\par\pard\plain\hyp
hpar} {
Pom\u243?g\u322? Jasonowi przypasa\u263? miecz, w\u322?o\u380?y\u263? zbroj\u281
? i he\u322?m we w\u322?a\u347?ciwy dla werbownika spos\u243?b.\par\pard\plain\h
yphpar} {
- Trzymaj si\u281? blisko mnie. B\u261?d\u378? pewny siebie. Nie wida\u263? twoj
ej twarzy zza zas\u322?ony he\u322?mu. Nic nie m\u243?w, nawet zapytany. Je\u347
?li mnie zapytaj\u261?, kim jeste\u347?, powiem: \u8222?Jego tu nie ma\u8221?. T
o b\u281?dzie sugerowa\u322?o, \u380?e towarzyszysz mi anonimowo w wyj\u261?tkow
o tajnej misji. Co doskonale si\u281? sprawdzi, bo w Felrook tajemnice to prawdz
iwa plaga.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Brzmi nie\u378?le.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jedyne, co nas mo\u380?e zatrzyma\u263?, to spotkanie z Maldorem. Ale do tego
nie dojdzie. - Ferrin mia\u322? na sobie czekoladowobr\u261?zow\u261? szat\u281?
. Nasun\u261?\u322? kaptur na g\u322?ow\u281?. - Musimy dzia\u322?a\u263? szybko
. Kiedy Rumus si\u281? obudzi, b\u281?dzie wymy\u347?la\u322? i wygra\u380?a\u32
2?, a\u380? w ko\u324?cu kto\u347? przyjdzie sprawdzi\u263?, o co mu chodzi. Do
tego czasu musimy by\u263? ju\u380? daleko st\u261?d. Ty nie\u347? pochodni\u281
?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason wzi\u261?\u322? \u322?uczywo. Ferrin pos\u322?u\u380?y\u322? si\u281? d\u3
22?ugim kluczem, \u380?eby otworzy\u263? drzwi.\par\pard\plain\hyphpar} {
Na zewn\u261?trz czeka\u322? pulchny cz\u322?owiek. Mia\u322? potargane czarne w
\u322?osy i nos jak kartofel. Zajada\u322? \u380?ylaste mi\u281?so z glinianej m
iski, ale kiedy otworzy\u322?y si\u281? drzwi, natychmiast przesta\u322?, ociera
j\u261?c zat\u322?uszczon\u261? r\u281?k\u281? o tunik\u281?. Pokornie sk\u322?o
ni\u322? g\u322?ow\u281? przed Ferrinem.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Co tu robisz? - zapyta\u322? ostro rozsadnik.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Czekam, \u380?eby nakarmi\u263? wi\u281?\u378?nia, panie. Jason rozpozna\u322?
g\u322?os i brudne paluchy. - Wygl\u261?da na to, \u380?e karmisz sam siebie. M
\u281?\u380?czyzna wbi\u322? wzrok w ziemi\u281? i milcza\u322? zawstydzony. - J
e\u347?li o mnie chodzi, mo\u380?esz doje\u347?\u263? reszt\u281? - powiedzia\u3
22? Ferrin. - Zak\u322?adam, \u380?e potrzebujesz dobrze si\u281? od\u380?ywia\u
263?, \u380?eby utrzyma\u263? ten obw\u243?d w pasie. Podali\u347?my wi\u281?\u3
78?niowi trucizn\u281?, \u380?eby wyci\u261?gn\u261?\u263? kilka informacji. Nie
obudzi si\u281? przez pewien czas.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dobrze, panie. - M\u281?\u380?czyzna nie podni\u243?s\u322? wzroku.\par\pard\p
lain\hyphpar} {
Ferrin poprowadzi\u322? Jasona korytarzem. Stra\u380?nicy otworzyli \u380?elazne
drzwi, a Ferrin podpisa\u322? si\u281? w rejestrze. Nikt nie zwraca\u322? specj
alnej uwagi na Jasona.\par\pard\plain\hyphpar} {
Wspi\u281?li si\u281? d\u322?ugimi, kr\u281?conymi schodami, mijaj\u261?c inne \
u380?elazne drzwi. U szczytu Ferrin podpisa\u322? si\u281? w kolejnym rejestrze,
po czym stra\u380?nicy otworzyli ci\u281?\u380?kie drzwi.\par\pard\plain\hyphpa
r} {
Ferrin przeszed\u322? obok nich bez s\u322?owa, a Jason depta\u322? mu po pi\u28
1?tach. Rozsadnik poprowadzi\u322? go sieci\u261? przej\u347?\u263? i przez kole
jne strze\u380?one drzwi wychodz\u261?ce na dziedziniec. \u379?o\u322?nierze sal
utowali Ferrinowi. On nie zwraca\u322? na nikogo uwagi.\par\pard\plain\hyphpar}
{
Na dworze trwa\u322?a noc i by\u322?o pochmurno. Ukryty ksi\u281?\u380?yc roz\u3

47?wietla\u322? chmury w jednej cz\u281?\u347?ci nieba. Lampy i kaganki p\u322?o


n\u281?\u322?y na dziedzi\u324?cu i na \u347?cianach. Bruk l\u347?ni\u322? od wi
lgoci, ale akurat nie pada\u322?o. Jason odetchn\u261?\u322? g\u322?\u281?boko \
u347?wie\u380?ym, wilgotnym powietrzem. Nigdy w \u380?yciu nie cieszy\u322? si\u
281? tak bardzo z tego, \u380?e wyszed\u322? poza cztery \u347?ciany.\par\pard\p
lain\hyphpar} {
Szed\u322? za Ferrinem przez dziedziniec w stron\u281? ogromnej bramy. Podszed\u
322? do nich m\u281?\u380?czyzna w d\u322?ugiej kolczudze.\par\pard\plain\hyphpa
r} {
- Kto idzie?\par\pard\plain\hyphpar} {
Ferrin zsun\u261?\u322? kaptur.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ferrinie, nosisz str\u243?j podr\u243?\u380?ny - zauwa\u380?y\u322? tamten; bl
izna przecina\u322?a mu g\u243?rn\u261? warg\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Fatalna noc na podr\u243?\u380?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Kim jest tw\u243?j przyjaciel?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jego tu nie ma.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Daj spok\u243?j. Kto to jest?\par\pard\plain\hyphpar} {
M\u281?\u380?czyzna zezowa\u322? na Jasona, jakby pr\u243?bowa\u322? przebi\u263
? wzrokiem zas\u322?on\u281? he\u322?mu.\par\pard\plain\hyphpar} {
Ferrin rozejrza\u322? si\u281?, nie patrz\u261?c na Jasona.\par\pard\plain\hyphp
ar} {
- Nikogo tu nie widz\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jak sobie wolisz. Szcz\u281?\u347?liwej drogi.\par\pard\plain\hyphpar} {
Ferrin poprowadzi\u322? Jasona do wielkiej bramy i porozmawia\u322? kr\u243?tko
ze stra\u380?nikiem, kt\u243?ry wypu\u347?ci\u322? ich w\u261?skimi bocznymi drz
wiami. Zaczyna\u322?o m\u380?y\u263?, kiedy schodzili serpentynami \u347?cie\u38
0?ki. Zanim dotarli do podestu na dole i weszli na ma\u322?y prom, deszcz przemo
czy\u322? ich do suchej nitki.\par\pard\plain\hyphpar} {
Ferrin w szacie z kapturem sta\u322?, milcz\u261?c, obok Jasona w po\u380?yczone
j zbroi - jedyni pasa\u380?erowie na promie. Obaj patrzyli, jak krople deszczu b
urz\u261? powierzchni\u281? jeziora w \u347?wietle lampy, podczas gdy prom zbli\
u380?a\u322? si\u281? do brzegu. Jason zadr\u380?a\u322?. Wilgo\u263? sprawia\u3
22?a, \u380?e by\u322?o mu jeszcze zimniej.\par\pard\plain\hyphpar} {
Prom dop\u322?yn\u261?\u322? do brzegu i dwaj pasa\u380?erowie wysiedli. Przeszl
i nabrze\u380?em do niskiego budynku o pochy\u322?ym dachu. Jason poczeka\u322?
pod okapem, a Ferrin wszed\u322? do \u347?rodka. M\u322?ody cz\u322?owiek wybieg
\u322? z budynku i znikn\u261?\u322? w\u347?r\u243?d deszczowej nocy.\par\pard\p
lain\hyphpar} {
Wr\u243?ci\u322?, prowadz\u261?c par\u281? koni, a wtedy Ferrin wyszed\u322? z b
udynku.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Gotowy do jazdy? - zapyta\u322? rozsadnik.\par\pard\plain\hyphpar} {
Co\u347? w jego intonacji ostrzeg\u322?o Jasona, \u380?e powinien si\u281? posta
ra\u263? i sprawia\u263? wra\u380?enie do\u347?wiadczonego je\u378?d\u378?ca.\pa
r\pard\plain\hyphpar} {
Jason w\u322?o\u380?y\u322? stop\u281? w strzemi\u281? i wskoczy\u322? na siod\u
322?o. D\u322?ugie dni jazdy konnej z Jasherem sprawi\u322?y, \u380?e o wiele sw
obodniej czu\u322? si\u281? na ko\u324?skim grzbiecie. Ferrin ich poprowadzi\u32
2?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Kiedy podjechali, brama w murze chroni\u261?cym prom otworzy\u322?a si\u281?. Fe
rrin i Jason wyjechali - Jason, \u347?ciskaj\u261?c wierzchowca kolanami i pr\u2
43?buj\u261?c nie podskakiwa\u263? za bardzo w czasie szarpanego k\u322?usa. Bra
ma zamkn\u281?\u322?a si\u281? za nimi.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason zerkn\u261?\u322? w stron\u281? gongu. Otacza\u322?o go czterech zwalistyc
h stra\u380?nik\u243?w, dw\u243?ch pod dachem platformy, dw\u243?ch na schodach
w kapturach chroni\u261?cych przed ulew\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Ferrin przy\u347?pieszy\u322?, wi\u281?c Jason poszed\u322? za jego przyk\u322?a
dem. Kiedy zostawili za sob\u261? prom, noc sta\u322?a si\u281? nieprzenikniona.
Tylko st\u322?umiona po\u347?wiata niewidocznego ksi\u281?\u380?yca dawa\u322?a
jakie\u347? \u347?wiat\u322?o.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Trzymaj si\u281? blisko mnie! - zawo\u322?a\u322? Ferrin. - Dobrze znam t\u281

? okolic\u281?. Nawet przy dobrej pogodzie potrzebowaliby\u347?my kilku godzin,


by dotrze\u263? na miejsce.\par\pard\plain\hyphpar} {
W ko\u324?cu deszcz ust\u261?pi\u322?. Jechali w\u261?sk\u261? drog\u261? pod os
\u322?on\u261? drzew. Woda kapa\u322?a ze zwieszaj\u261?cych si\u281? li\u347?ci
, wi\u281?c przez jaki\u347? czas wydawa\u322?o si\u281?, \u380?e nadal pada.\pa
r\pard\plain\hyphpar} {
Grupa m\u281?\u380?czyzn wysz\u322?a na \u347?cie\u380?k\u281?, zagradzaj\u261?c
im drog\u281?, a jeden z nich roz\u347?wietli\u322? noc, ods\u322?aniaj\u261?c
latarni\u281?. Ferrin zatrzyma\u322? konia.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Kto jedzie? - zapyta\u322? ten, kt\u243?ry trzyma\u322? latarni\u281?.\par\par
d\plain\hyphpar} {
- Ferrin rozsadnik i werbownik incognito w wa\u380?nej sprawie.\par\pard\plain\h
yphpar} {
Pokaza\u322? symbol.\par\pard\plain\hyphpar} {
\u379?o\u322?nierze zeszli ze \u347?cie\u380?ki.\par\pard\plain\hyphpar} {
Po jakim\u347? czasie Ferrin skr\u281?ci\u322? ze \u347?cie\u380?ki. Konie z chl
upotem k\u322?usowa\u322?y przez namokni\u281?te pole, podczas gdy deszcz znowu
zacz\u261?\u322? pada\u263? wielkimi kroplami. Przedarli si\u281? przez mokre za
ro\u347?la, \u380?eby przejecha\u263? przez boczn\u261? gra\u324?, a potem ruszy
li strumieniem, w kt\u243?rym przyby\u322?o wody z powodu opad\u243?w.\par\pard\
plain\hyphpar} {
Ferrin zatrzyma\u322? konia i zsiad\u322? z niego w pobli\u380?u omsza\u322?ych
g\u322?az\u243?w nad nisk\u261? skarp\u261?. Jason zrobi\u322? to samo. Uwi\u261
?zali konie, a Ferrin wzi\u261?\u322? zawini\u261?tko z ty\u322?u siod\u322?a i
ruszy\u322? pierwszy przej\u347?ciem mi\u281?dzy najwi\u281?kszym g\u322?azem i
najbardziej strom\u261? cz\u281?\u347?ci\u261? urwiska w stron\u281? ukrytego we
j\u347?cia jaskini.\par\pard\plain\hyphpar} {
Przystan\u261?\u322? tu\u380? przy wej\u347?ciu i zapali\u322? ma\u322?\u261? la
mpk\u281? oliwn\u261?. Trzymaj\u261?c j\u261? w g\u243?rze, poprowadzi\u322? Jas
ona w g\u322?\u261?b jaskini. Przez jaki\u347? czas wspinali si\u281?, a potem m
usieli przecisn\u261?\u263? si\u281? na brzuchach przez poziom\u261? szpar\u281?
i pe\u322?zn\u261?\u263? do przodu jakie\u347? trzydzie\u347?ci st\u243?p. P\u2
43?\u378?niej przej\u347?cie znowu si\u281? rozszerzy\u322?o i prowadzi\u322?o w
d\u243?\u322?, a\u380? dotarli do przestronnej groty, w kt\u243?rej wysokie sta
laktyty zwiesza\u322?y si\u281? nad spokojnym lustrem wody.\par\pard\plain\hyphp
ar} {
- Chod\u378? zobaczy\u263? - powiedzia\u322? Ferrin, podchodz\u261?c do kraw\u28
1?dzi jeziora.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason podszed\u322?. Woda by\u322?a wyj\u261?tkowo przezroczysta. Dzi\u281?ki \u
347?wiat\u322?u lampki si\u281?ga\u322? wzrokiem g\u322?\u281?boko, ale nie dost
rzega\u322? dna.\par\pard\plain\hyphpar} {
- G\u322?\u281?boko tu - powiedzia\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Ferrin pokiwa\u322? g\u322?ow\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To jest przej\u347?cie. Musisz trzyma\u263? ci\u281?\u380?ki g\u322?az, \u380?
eby\u347? szybko zszed\u322? na dno. Kiedy dotrzesz na pewn\u261? g\u322?\u281?b
oko\u347?\u263?, przejdziesz do Poza. Portal dzia\u322?a tylko w jedn\u261? stro
n\u281?. Nie wr\u243?cisz ju\u380?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason zanurzy\u322? palec w wodzie, wzburzaj\u261?c koncentryczne fale na szklis
tej powierzchni.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jest lodowata.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Przykro mi, ale to jedyny spos\u243?b, jaki znam, \u380?eby ci\u281? odes\u322
?a\u263?. A musisz tam wr\u243?ci\u263?. Maldor nie spocznie, dop\u243?ki nie sc
hwyta ci\u281? ponownie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Powi\u261?\u380?\u261? moj\u261? ucieczk\u281? z tob\u261??\par\pard\plain\hyp
hpar} {
- Najpewniej. Zszed\u322?em do loch\u243?w, pos\u322?uguj\u261?c si\u281? jedn\u
261? z moich fa\u322?szywych to\u380?samo\u347?ci, ale spodziewam si\u281?, \u38
0?e zostan\u281? rozszyfrowany. Kiedy mnie odkryj\u261?, musz\u281? by\u263? w s
tanie powiedzie\u263?, \u380?e uratowa\u322?em ci\u281?, \u380?eby z lito\u347?c
i ci\u281? zabi\u263? i oszcz\u281?dzi\u263? ci tortur. B\u281?d\u281? twierdzi\

u322?, \u380?e wrzuci\u322?em twoje cia\u322?o do jamy z nieczysto\u347?ciami. K


iedy to powiem, musz\u281? mie\u263? pewno\u347?\u263?, \u380?e k\u322?amstwo ni
gdy nie zostanie wykryte.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason zerkn\u261?\u322? na g\u322?\u281?bok\u261? wod\u281?.\par\pard\plain\hyph
par} {
- To nie to, na co wygl\u261?da, prawda? Nie pr\u243?bujesz podst\u281?pem nak\u
322?oni\u263? mnie do samob\u243?jstwa?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie - odpowiedzia\u322? z powag\u261? Ferrin. - Wiem, \u380?e to wymaga zaufan
ia, poniewa\u380? b\u281?dziesz musia\u322? zaton\u261?\u263? tak g\u322?\u281?b
oko, \u380?e powrotu ju\u380? nie b\u281?dzie. Ale to naprawd\u281? przej\u347?c
ie do Poza. Jedno z ostatnich wiarygodnych przej\u347?\u263? z naszego \u347?wia
ta do twojego. Pilnie strze\u380?ony sekret. Gdyby Maldor dowiedzia\u322? si\u28
1?, \u380?e jestem \u347?wiadom jego istnienia, pewnie by mnie zabi\u322?. Skocz
, trzymaj\u261?c ci\u281?\u380?ki kamie\u324?. Nie wyp\u322?yniesz na powierzchn
i\u281?, ale te\u380? nie umrzesz.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason zacisn\u261?\u322? pi\u281?\u347?ci.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dowiedzia\u322?em si\u281? czego\u347? bardzo wa\u380?nego o Maldorze.\par\par
d\plain\hyphpar} {
- Czego? - zapyta\u322? Ferrin, nie kryj\u261?c ch\u281?ci poznania nowego sekre
tu.\par\pard\plain\hyphpar} {
- S\u322?owo to oszustwo.\par\pard\plain\hyphpar} {
Ferrin patrzy\u322? zdumiony.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Co masz na my\u347?li?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wymy\u347?li\u322? S\u322?owo-Klucz jako przyn\u281?t\u281? dla wrog\u243?w. S
\u322?owo, kt\u243?re poznali\u347?my, jest prawdziwe, ale ma moc zabicia innego
czarnoksi\u281?\u380?nika, nie Maldora.\par\pard\plain\hyphpar} {
Ferrin zamkn\u261?\u322? oczy i odchyli\u322? g\u322?ow\u281?. Potar\u322? czo\u
322?o. Kiedy si\u281? odezwa\u322?, robi\u322? wra\u380?enie, jakby my\u347?la\u
322? na g\u322?os.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To rzeczywi\u347?cie ma sens, chocia\u380? ta mo\u380?liwo\u347?\u263? nigdy n
ie przysz\u322?a mi do g\u322?owy. Ju\u380? samo istnienie S\u322?owa jest gorli
wie chronionym sekretem. Niewielu z tych, kt\u243?rzy s\u322?u\u380?\u261? Maldo
rowi, s\u322?ysza\u322?o cho\u263?by plotki na ten temat. Zawsze my\u347?la\u322
?em, \u380?e Maldor flirtuje ze zgub\u261?, nie pr\u243?buj\u261?c ze wszystkich
si\u322? usun\u261?\u263? tych, kt\u243?rzy strzeg\u261? sylab. Zak\u322?ada\u3
22?em, \u380?e musi ich chroni\u263? jaka\u347? nieznana magia. Teraz to nabiera
sensu.\par\pard\plain\hyphpar} {
Ferrin otworzy\u322? oczy.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jak odkry\u322?e\u347? ten sekret?\par\pard\plain\hyphpar} {
W jego g\u322?osie wyczuwa\u322?o si\u281? niecierpliwo\u347?\u263?.\par\pard\pl
ain\hyphpar} {
- Zdoby\u322?em ca\u322?e S\u322?owo. Nie zadzia\u322?a\u322?o, a Maldor wyja\u3
47?ni\u322? mi p\u243?\u378?niej, \u380?e to oszustwo, kiedy pr\u243?bowa\u322?
mnie nam\u243?wi\u263?, \u380?ebym do niego do\u322?\u261?czy\u322?.\par\pard\pl
ain\hyphpar} {
- Zdoby\u322?e\u347? ca\u322?e S\u322?owo?! - wykrzykn\u261?\u322? Ferrin wstrz\
u261?\u347?ni\u281?ty i pe\u322?en podziwu. - Doskona\u322?a robota! S\u322?ysza
\u322?em, \u380?e wykrzykn\u261?\u322?e\u347? co\u347? dziwnego, kiedy przyprowa
dzono ci\u281? przed oblicze cesarza. Zak\u322?ada\u322?em, \u380?e zaryzykowa\u
322?e\u347? z tymi sylabami, kt\u243?re zebra\u322?e\u347?. Wi\u281?c skompletow
a\u322?e\u347? S\u322?owo, a ono zawiod\u322?o. A potem nie zgodzi\u322?e\u347?
si\u281? do\u322?\u261?czy\u263? do Maldora, chocia\u380? w przeciwnym wypadku c
zeka\u322?y ci\u281? nieko\u324?cz\u261?ce si\u281? tortury?\par\pard\plain\hyph
par} {
Jason pokiwa\u322? g\u322?ow\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Ferrin rzuci\u322? z pluskiem kamie\u324?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- To si\u281? nazywa prawo\u347?\u263? - mrukn\u261?\u322? i spojrza\u322? na Ja
sona. - Wpakowa\u322?em si\u281? w o wiele wi\u281?ksze k\u322?opoty ni\u380? my
\u347?la\u322?em.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dlaczego? - Masz informacj\u281?, kt\u243?ra mo\u380?e zniszczy\u263? jedn\u26

1? z najbardziej z\u322?o\u380?onych i tajemnych intryg Maldora. Przez pomy\u322


?k\u281? wzi\u261?\u322?em ci\u281? za wi\u281?\u378?nia, kt\u243?ry nie zdo\u32
2?a\u322? zdoby\u263? S\u322?owa. To wszystko zmienia. Je\u347?li Maldor nabierz
e podejrze\u324?, \u380?e wiem to, co mi w\u322?a\u347?nie powiedzia\u322?e\u347
?, jestem sko\u324?czony. - Ferrin potar\u322? gard\u322?o. - Co wi\u281?cej, je
\u347?li si\u281? dowie, \u380?e pomog\u322?em ci w ucieczce, wiedz\u261?c to, c
o ty wiesz, to te\u380? jestem sko\u324?czony.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wi\u281?c do\u322?\u261?cz do mnie. Przejd\u378? na moj\u261? stron\u281?. Mo\
u380?emy razem uciec, przekaza\u263? t\u281? informacj\u281? Galloranowi. Musimy
powstrzyma\u263? wszystkich, \u380?eby nie tracili energii w tej gonitwie za ni
czym.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie, nie, nie. - Ferrin pogrozi\u322? mu palcem. - Dotrzymaj swojej obietnicy.
Ty wracasz do domu. Moja najnowsza misja sprawi, \u380?e przez jaki\u347? czas
b\u281?d\u281? daleko st\u261?d. B\u281?d\u281? pilnie nas\u322?uchiwa\u322?. Mo
\u380?e nie zostan\u281? w to wpl\u261?tany. W przeciwnym wypadku b\u281?d\u281?
musia\u322? znikn\u261?\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Oni to wszystko powi\u261?\u380?\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Ferrin uni\u243?s\u322? brew.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie mog\u281? si\u281? z tob\u261? spiera\u263?. Widziano mnie, jak opuszcza\u
322?em cytadel\u281? z nieznanym werbownikiem w podobnym czasie, w kt\u243?rym u
ciek\u322?e\u347?. Ju\u380? raz pos\u322?u\u380?y\u322?em si\u281? to\u380?samo\
u347?ci\u261?, jak\u261? wykorzysta\u322?em, podpisuj\u261?c rejestr. Pilnowa\u3
22?em, \u380?eby mie\u263? zakryt\u261? twarz w lochach, ale to nie wystarczy. N
ie, kiedy Maldor naprawd\u281? czego\u347? szuka.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Czy ten werbownik ci\u281? zna\u322?? - zapyta\u322? Jason. - Ten, kt\u243?reg
o zostawi\u322?e\u347? na moim miejscu w sarkofagu?\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie. Dlatego w\u322?a\u347?nie si\u281? nim pos\u322?u\u380?y\u322?em. My\u347
?la\u322?, \u380?e idzie obserwowa\u263?, podczas gdy ja b\u281?d\u281? wyci\u26
1?ga\u322? z ciebie informacje. Pilnowa\u322?em, \u380?eby mie\u263? zas\u322?on
i\u281?t\u261? twarz, i poda\u322?em mu to samo imi\u281?, kt\u243?re wpisa\u322
?em do rejestru. Jednak nadal wie do\u347?\u263?, \u380?eby powi\u261?za\u263? m
nie ze spraw\u261?, kiedy zaczn\u261? sk\u322?ada\u263? wszystkie kawa\u322?ki u
k\u322?adanki.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie ratowa\u322?by\u347? mnie, gdyby\u347? zna\u322? ca\u322?\u261? histori\u2
81?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Ferrin westchn\u261?\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Pewnie nie. Zaniedba\u322?em dok\u322?adne zbadanie wszystkich szczeg\u243?\u3
22?\u243?w. Po prostu nie przysz\u322?o mi na my\u347?l, \u380?e skompletowa\u32
2?e\u347? S\u322?owo. Tym bardziej musz\u281? by\u263? w stanie stwierdzi\u263?,
\u380?e ci\u281? zabi\u322?em, \u380?eby Maldor m\u243?g\u322? uwierzy\u263?, \
u380?e sekret przepad\u322? razem z tob\u261?. B\u281?d\u281? si\u281? zachowywa
\u322?, jakby\u347? mi nic nie powiedzia\u322?. Ukrywa\u322?em ju\u380? sekrety
przed Maldorem. Nic a\u380? tak kluczowego, ale mo\u380?e mi si\u281? uda. Nie m
artw si\u281? o mnie. Tak czy inaczej zadbam o siebie. Ty musisz tylko wr\u243?c
i\u263? do domu. Nie tego chcesz najbardziej?\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason zagryz\u322? warg\u281?. Wyobrazi\u322? sobie, jak ul\u380?y przyjacio\u32
2?om i rodzinie, kiedy go zobacz\u261?. Pomy\u347?la\u322? o kilku udogodnieniac
h nowoczesnego \u380?ycia, kt\u243?re do tej pory uwa\u380?a\u322? za naturalne
- sklepy spo\u380?ywcze, lod\u243?wki, gor\u261?ce prysznice, klimatyzacja, toal
ety.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Tak by\u322?o, ale ta informacja jest kluczowa. Wszyscy, kt\u243?rzy goni\u261
? za S\u322?owem, trac\u261? czas. No i porzucam Rachel. Maldor to z\u322?y cz\u
322?owiek, kt\u243?ry nagradza z\u322?ych ludzi. Naprawd\u281? szczerze by\u347?
\u380?a\u322?owa\u322?, gdyby kto\u347? go pokona\u322??\par\pard\plain\hyphpar
} {
- Nie, zak\u322?adaj\u261?c, \u380?e kto\u347? gorszy nie zaj\u261?\u322?by jego
miejsca. Tyle \u380?e on nie upadnie. S\u322?owo by\u322?o jego jedyn\u261? s\u
322?abo\u347?ci\u261? i okaza\u322?o si\u281?, \u380?e nie jest prawdziwe. Spraw
a nie podlega dyskusji. Je\u347?li Maldor dowie si\u281?, \u380?e ci\u281? uwoln
i\u322?em, obaj b\u281?dziemy martwi szybciej, ni\u380? potrafisz to sobie wyobr

azi\u263?. Musisz opu\u347?ci\u263? ten \u347?wiat. Chroni\u281? nas obu. Powinn


i\u347?my si\u281? po\u347?pieszy\u263? i znale\u378?\u263? odpowiedni kamie\u32
4?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason si\u281? zawaha\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- No dobrze.\par\pard\plain\hyphpar} {
Zacz\u281?li szuka\u263? w okolicy sadzawki, rozgl\u261?daj\u261?c si\u281? za k
amieniem, kt\u243?ry nada si\u281? jako obci\u261?\u380?nik. Jason pr\u243?bowa\
u322? podnie\u347?\u263? wielki i okr\u261?g\u322?y g\u322?az, ale by\u322? za c
i\u281?\u380?ki. Kiedy odwr\u243?ci\u322? si\u281? i spojrza\u322? na Ferrina, t
amten w\u322?a\u347?nie podnosi\u322? kamie\u324? przy brzegu, stoj\u261?c pleca
mi do Jasona.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ten si\u281? nada? - spyta\u322? go Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jest niez\u322?y. Przynios\u322?em ci zmian\u281?\u8230?\par\pard\plain\hyphpa
r} {
Jason pchn\u261?\u322? Ferrina w plecy i wrzuci\u322? do wody, a sam pop\u281?dz
i\u322? ku wyj\u347?ciu z jaskini. Pad\u322? na brzuch i zacz\u261?\u322? pe\u32
2?zn\u261?\u263? przez nisk\u261? szpar\u281?, nie zwa\u380?aj\u261?c, \u380?e s
i\u281? podrapie i poobija. Kiedy wyszed\u322? po drugiej stronie, Ferrin w\u322
?a\u347?nie wchodzi\u322? do szczeliny, trzymaj\u261?c lamp\u281?.\par\pard\plai
n\hyphpar} {
- Czekaj! - wo\u322?a\u322?. - Zatrzymaj si\u281?, to i ja si\u281? zatrzymam!\p
ar\pard\plain\hyphpar} {
Jason si\u281? zawaha\u322?, zerkaj\u261?c przez nisk\u261? szczelin\u281? na pr
zemoczonego rozsadnika trzydzie\u347?ci st\u243?p dalej.\par\pard\plain\hyphpar}
{
- Co ty wyprawiasz? - zapyta\u322? spokojnie Ferrin.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mam przyjaci\u243?\u322?, kt\u243?rzy potrzebuj\u261? informacji, jak\u261? po
siadam. Nie mog\u281? tak po prostu porzuci\u263? Rachel. B\u281?dzie my\u347?la
\u322?a, \u380?e zawiod\u322?em, i spr\u243?buje pos\u322?u\u380?y\u263? si\u281
? S\u322?owem. Sko\u324?czy w lochach.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Przysi\u261?g\u322?e\u347?, \u380?e wr\u243?cisz do Poza, je\u347?li ci\u281?
uwolni\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Niech si\u281? zastanowi\u281?, czy kiedykolwiek mnie ok\u322?ama\u322?e\u347?
? My\u347?l\u281?, \u380?e wyr\u243?wnali\u347?my rachunki.\par\pard\plain\hyphp
ar} {
- Dogoni\u281? ci\u281?, zanim dotrzesz do koni.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie, nie dogonisz.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Je\u347?li mi si\u281? nie uda, z\u322?apie ci\u281? patrol. Albo zostaniesz a
resztowany, kiedy odkryj\u261?, \u380?e znikn\u261?\u322?e\u347? i zacznie si\u2
81? ob\u322?awa. Wyl\u261?dujesz z powrotem w lochach.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mo\u380?liwe. Ty by\u263? mo\u380?e te\u380?. Sfrustrowany Ferrin pokr\u281?ci
\u322? g\u322?ow\u261?. - Tym razem Maldor mo\u380?e wys\u322?a\u263? za tob\u26
1? nawet tonvora. S\u322?ysza\u322?e\u347? o nich? S\u261? powszechnie znani jak
o czatownicy.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zetkn\u261?\u322?em si\u281? z t\u261? nazw\u261?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Ale nie chcesz \u380?adnego spotka\u263?. Wierz mi. Po prostu wracaj do domu.
To mo\u380?e by\u263? twoja jedyna szansa. Nie przegap jej. Pewnie przyp\u322?ac
\u281? \u380?yciem uratowanie ciebie. Nie chcesz wr\u243?ci\u263? do domu?\par\p
ard\plain\hyphpar} {
- Naprawd\u281? chc\u281?, uwierz mi. Ale bardziej chc\u281? pom\u243?c przyjaci
o\u322?om. Zbyt wielu dobrych ludzi zmarnowa\u322?o \u380?ycie, goni\u261?c za k
\u322?amstwem. Teraz ju\u380? znam drog\u281? do domu. Mog\u281? p\u243?\u378?ni
ej si\u281? ni\u261? pos\u322?u\u380?y\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- B\u281?dziesz martwy przed wschodem s\u322?o\u324?ca.\par\pard\plain\hyphpar}
{
- Ju\u380? to s\u322?ysza\u322?em.\par\pard\plain\hyphpar} {
Ferrin westchn\u261?\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Dobrze, wygra\u322?e\u347?. Skoro tak uparcie chcesz tu pozosta\u263?, pozw\u2
43?l, \u380?e z tob\u261? p\u243?jd\u281?. Mog\u281? ci\u281? zaprowadzi\u263? w
bezpieczne miejsce.\par\pard\plain\hyphpar} {

- Przykro mi, ale nie mog\u281? ci zaufa\u263?. Gdy dwa razy cudze k\u322?amstwo
kupujesz, sam si\u281? ok\u322?amujesz. Nie uwierzy\u322?by\u347?, kto mnie teg
o nauczy\u322?. Je\u380?eli naprawd\u281? chcesz mi pom\u243?c, do\u322?\u261?cz
do mnie p\u243?\u378?niej, kiedy b\u281?d\u281? m\u243?g\u322? uwierzy\u263? w
twoj\u261? szczero\u347?\u263?. Z rado\u347?ci\u261? powitam ci\u281? po mojej s
tronie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Z\u322?api\u281? ci\u281? - obieca\u322? Ferrin z powag\u261? w g\u322?osie.\p
ar\pard\plain\hyphpar} {
- Nie go\u324? mnie - odpar\u322? Jason, podnosz\u261?c kamie\u324?. - Masz poj\
u281?cie, jak bardzo mog\u281? ci\u281? pokiereszowa\u263?, kiedy b\u281?dziesz
si\u281? tamt\u281?dy przeciska\u322?? Zapytaj ksi\u281?cia Conrada.\par\pard\pl
ain\hyphpar} {
Ferrin zatrzyma\u322? si\u281? i \u347?ci\u261?gn\u261?\u322? brwi. A potem zgas
i\u322? lampk\u281?. Jason nic nie widzia\u322?. S\u322?ysza\u322?, \u380?e rozs
adnik przeciska si\u281?, wi\u281?c na o\u347?lep rzuci\u322? kamieniem w szczel
in\u281?. Potem odwr\u243?ci\u322? si\u281? i po\u347?pieszy\u322? do wyj\u347?c
ia z jaskini z r\u281?kami wyci\u261?gni\u281?tymi przed sob\u261?. Kilka razy s
i\u281? potkn\u261?\u322?. Trzy razy przewr\u243?ci\u322? si\u281? w pe\u322?nym
p\u281?dzie, \u380?eby zaraz si\u281? zerwa\u263? i pobiec dalej po omacku.\par
\pard\plain\hyphpar} {
S\u322?ysza\u322?, jak Ferrin biegnie za nim na o\u347?lep, powoli go doganiaj\u
261?c.\par\pard\plain\hyphpar} {
Jason wypad\u322? z jaskini w dzikim p\u281?dzie. Z nieba la\u322?y si\u281? ju\
u380? potoki wody. Prawie nic nie widzia\u322?. Biegn\u261?c przez ka\u322?u\u38
0?e i \u347?lizgaj\u261?c si\u281? w b\u322?ocie, p\u281?dzi\u322? mi\u281?dzy g
\u322?azami do miejsca, gdzie uwi\u261?zali konie.\par\pard\plain\hyphpar} {
Cia\u322?o uderzy\u322?o w niego od ty\u322?u, przewracaj\u261?c go w b\u322?oto
. Jason pr\u243?bowa\u322? si\u281? wyrwa\u263?. Zerwano mu he\u322?m, a kiedy J
ason stara\u322? si\u281? wsta\u263?, mocny cios w potylic\u281? powali\u322? go
, pozbawiaj\u261?c przytomno\u347?ci.\par\pard\plain\hyphpar} {
{\qc
* * *\par\pard\plain\hyphpar}\par\pard\plain\hyphpar} {
Rachel czeka\u322?a pod skalistym wyst\u281?pem, zastanawiaj\u261?c si\u281?, cz
y Tark wr\u243?ci. B\u322?yskawica zap\u322?on\u281?\u322?a na niebie i na chwil
\u281? jod\u322?y rozb\u322?ys\u322?y jej przed oczami. Grzmot rozbrzmia\u322? g
\u322?o\u347?no i blisko.\par\pard\plain\hyphpar} {
Pog\u322?adzi\u322?a ko\u324?sk\u261? szyj\u281?. To nie by\u322? ten sam wierzc
howiec, na kt\u243?rym jecha\u322?a, uciekaj\u261?c spod Harthenham, ani nie ten
, kt\u243?rego u\u380?ywa\u322?a potem. Podr\u243?\u380?owa\u322?a pieszo, wozem
, \u322?odzi\u261? i na kilku r\u243?\u380?nych koniach, odk\u261?d z Tarkiem za
fundowali prze\u347?ladowcom epick\u261? pogo\u324?. Raz za razem, kiedy ju\u380
? my\u347?leli, \u380?e wreszcie si\u281? wymkn\u281?li, rusza\u322? za nimi now
y patrol.\par\pard\plain\hyphpar} {
Dr\u380?\u261?c, Rachel owin\u281?\u322?a si\u281? szczelniej p\u322?aszczem. Za
stanawia\u322?a si\u281?, czy Jason nadal \u380?yje. Czy pos\u322?u\u380?y\u322?
si\u281? S\u322?owem. Czy Maldor m\u243?g\u322? ju\u380? nie istnie\u263?? Sk\u
261?d by si\u281? o tym dowiedzieli?\par\pard\plain\hyphpar} {
B\u322?yskawica znowu zap\u322?on\u281?\u322?a, rzucaj\u261?c na chwil\u281? ost
re \u347?wiat\u322?o na krajobraz. Gdzie by\u322? Tark? Czy\u380?by go z\u322?ap
ali? Nie, na pewno wr\u243?ci. Zawsze wraca\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Deszcz znowu zacz\u261?\u322? wali\u263? z ca\u322?ej si\u322?y. Rachel cierpliw
ie czeka\u322?a. Wreszcie wychwyci\u322?a odg\u322?os zbli\u380?aj\u261?cego si\
u281? konia. A mo\u380?e raczej koni? Zesztywnia\u322?a, kiedy ujrza\u322?a nadj
e\u380?d\u380?aj\u261?ce dwa konie. Na jednym siedzia\u322? Tark. Na drugim kto\
u347? wy\u380?szy.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Rachel?! - zawo\u322?a\u322? Tark.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jestem - odpowiedzia\u322?a. - Kto jest z tob\u261??\par\pard\plain\hyphpar} {
- Drak\u281? nas znalaz\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Dwaj m\u281?\u380?czy\u378?ni do\u322?\u261?czyli do Rachel pod wyst\u281?pem. B
\u322?yskawica zap\u322?on\u281?\u322?a. Rzeczywi\u347?cie, drugim je\u378?d\u37

8?cem by\u322? Drak\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {


- Jak nas znalaz\u322?e\u347?? - zapyta\u322?a Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Jecha\u322?em bez wytchnienia. To \u380?adna filozofia \u347?ledzi\u263? patro
le, kt\u243?re was \u347?cigaj\u261?. Robicie sporo zamieszania, gdziekolwiek si
\u281? pojawicie.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Co z Jasonem? - spyta\u322?a.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Kiedy go zostawi\u322?em, wkracza\u322? do Felrook na audiencj\u281? u Maldora
. Nadstawia\u322?em uszu, ale od tamtej chwili nie nadesz\u322?y \u380?adne wie\
u347?ci. Mo\u380?e nie udzielono mu pos\u322?uchania. Gdyby Maldor zgin\u261?\u3
22?, ju\u380? by\u347?my wiedzieli.\par\pard\plain\hyphpar} {
Rachel pochyli\u322?a g\u322?ow\u281?. Mia\u322?a nadziej\u281?, \u380?e je\u347
?li wytrzymaj\u261? z Tarkiem do czasu, kiedy Jason zniszczy Maldora, wszystko s
i\u281? zmieni. A co teraz? Czy cesarz zabi\u322? Jasona? Nie, nie mog\u322?a po
godzi\u263? si\u281? z t\u261? ewentualno\u347?ci\u261?. Zamkn\u281?li Gallorana
\u8230? to zamkn\u261? i Jasona. Mo\u380?e nie b\u281?dzie mu wygodnie, ale pewn
ie prze\u380?yje. A je\u347?li zosta\u322? uwi\u281?ziony, w ko\u324?cu znajd\u2
61? spos\u243?b, \u380?eby go uratowa\u263?. Wierzy\u322?a w to.\par\pard\plain\
hyphpar} {
- Drake zorientowa\u322? si\u281?, dlaczego nie mo\u380?emy wyrwa\u263? si\u281?
po\u347?cigowi - powiedzia\u322? Tark.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Czatownik pomaga naszym wrogom - wyja\u347?ni\u322? Drake. - Maldor rzadko kie
dy wysy\u322?a tonvora. Mamy niewielkie szanse uciec, ale spr\u243?buj\u281? wam
pom\u243?c.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Co to jest tonvor? - zapyta\u322?a Rachel.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Wol\u281? nie m\u243?wi\u263? - odpowiedzia\u322? Drake. - Potrafi\u261? wyczu
\u263? my\u347?li. Im mniej wiesz na ich temat, tym lepiej.\par\pard\plain\hyphp
ar} {
Rachel zagryz\u322?a usta.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Co zrobimy? - zapyta\u322?a.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mam odpowiedzie\u263? kr\u243?tko? - powiedzia\u322? Drake. - To, co robili\u3
47?cie do tej pory. Pozostawa\u263? w ci\u261?g\u322?ym ruchu. Je\u347?li si\u28
1? zatrzymacie, z\u322?api\u261? was. Mo\u380?e nadej\u347?\u263? czas, kiedy tr
zeba b\u281?dzie si\u281? rozdzieli\u263?. W tej chwili musimy rusza\u263?.\par\
pard\plain\hyphpar} {
- S\u261? niedaleko za nami - powiedzia\u322? Tark.\par\pard\plain\hyphpar} {
Staraj\u261?c si\u281? ignorowa\u263? zm\u281?czenie, Rachel ruszy\u322?a za Tar
kiem i Drake\u8217?em w deszcz. Zap\u322?on\u281?\u322?a b\u322?yskawica. Zadudn
i\u322? grzmot. Jej ko\u324? przemyka\u322? mi\u281?dzy na wp\u243?\u322? widocz
nymi drzewami w d\u243?\u322? stoku. Prawie zapomnia\u322?a, co to znaczy nie uc
ieka\u263? bezustannie. Zastanawia\u322?a si\u281?, czy kiedykolwiek jeszcze poc
zuje si\u281? bezpieczna.\par\pard\plain\hyphpar} {
{\qc
* * *\par\pard\plain\hyphpar}\par\pard\plain\hyphpar} {
Kiedy Jason si\u281? obudzi\u322?, zerkn\u261?\u322? spod zmru\u380?onych powiek
. Znowu znajdowa\u322? si\u281? obok jeziora w jaskini. Le\u380?a\u322? na boku
ko\u322?o kraw\u281?dzi wody. G\u322?owa go bola\u322?a.\par\pard\plain\hyphpar}
{
- Witaj z powrotem - powiedzia\u322? Ferrin.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zamierza\u322?em udawa\u263?, \u380?e \u347?pi\u281? - \u380?achn\u261?\u322?
si\u281? Jason.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zmieni\u322? si\u281? tw\u243?j oddech. Przykro mi, \u380?e przy\u322?o\u380?y
\u322?em ci w g\u322?ow\u281?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Mam nadziej\u281?, bo naprawd\u281? mi p\u281?ka. Masz poj\u281?cie, ile razy
ostatnio zosta\u322?em u\u347?piony albo og\u322?uszony? Za\u322?o\u380?\u281? s
i\u281?, \u380?e straci\u322?em miliony neuron\u243?w.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie mia\u322?em wyj\u347?cia. Musisz wr\u243?ci\u263? do Poza. Czeka\u322?em t
ylko, \u380?eby\u347? si\u281? obudzi\u322? i m\u243?g\u322? wstrzyma\u263? odde
ch w czasie drogi w d\u243?\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Siadaj\u261?c, Jason zobaczy\u322?, \u380?e do n\u243?g przywi\u261?zano mu wore
k, wi\u261?\u380?\u261?c skomplikowane w\u281?z\u322?y. Mia\u322? na sobie prost

\u261? koszul\u281? i spodnie z diagonalu.\par\pard\plain\hyphpar} {


- Niez\u322?y w\u281?ze\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Nie ma szansy, \u380?eby\u347? si\u281? odwi\u261?za\u322?, zanim zatoniesz na
tyle, by trafi\u263? do Poza.\par\pard\plain\hyphpar} {
- Zabra\u322?e\u347? mi ca\u322?y sprz\u281?t werbownika.\par\pard\plain\hyphpar
} {
- Lepiej, \u380?eby\u347? si\u281? zjawi\u322? w Poza, wygl\u261?daj\u261?c nija
ko. - W tym ciuchach b\u281?d\u281? wygl\u261?da\u322? jak kloszard. Ferrin wzru
szy\u322? ramionami. - To najlepsze, co mog\u322?em ci zapewni\u263?. - Je\u347?
li jeste\u347? przyjacielem Rachel, powiedz jej, \u380?e S\u322?owo to oszustwo.
- Chcia\u322?bym, ale wtedy zabi\u322?bym nas oboje. We\u378? g\u322?\u281?boki
wdech. \u379?egnaj. Ferrin wrzuci\u322? worek z kamieniami do wody i popchn\u26
1?\u322? Jasona, kiedy ten spr\u243?bowa\u322? wsta\u263?. Ch\u322?opak z\u322?a
pa\u322? rozsadnika za r\u281?k\u281? i obaj wpadli do wody, ton\u261?c gwa\u322
?townie.\par\pard\plain\hyphpar} {
Woda by\u322?a przera\u378?liwie zimna. Ferrin znajdowa\u322? si\u281? wy\u380?e
j, holowany w g\u322?\u261?b g\u322?ow\u261? naprz\u243?d. Rzuca\u322? si\u281?,
ale Jason trzyma\u322? go mocno. Ferrin szarpa\u322? si\u281? i wyrywa\u322?, a
le nie m\u243?g\u322? wyzwoli\u263? si\u281? z u\u347?cisku obu r\u261?k Jasona.
Przyci\u261?gn\u261?\u322? ch\u322?opca blisko i pr\u243?bowa\u322? odepchn\u26
1?\u263? si\u281? nogami, ale Jason wygina\u322? si\u281?, nie daj\u261?c rozsad
nikowi punktu oparcia. A worek z kamieniami ci\u261?gn\u261?\u322? ich ca\u322?y
czas w d\u243?\u322?. Ferrin nagle zwiotcza\u322?. Jason nadal \u347?ciska\u322
? jego r\u281?k\u281?. Spojrza\u322? w g\u243?r\u281? i zobaczy\u322? \u347?wiat
e\u322?ko lampy ta\u324?cz\u261?ce na powierzchni wody.\par\pard\plain\hyphpar}
{
Ferrin szarpn\u261?\u322? si\u281? po raz ostatni i nagle Jason \u347?ciska\u322
? ju\u380? tylko jego r\u281?k\u281?. Ponad sob\u261? zobaczy\u322? p\u322?yn\u2
61?c\u261? w g\u243?r\u281? sylwetk\u281? na tle o\u347?wietlonej powierzchni.\p
ar\pard\plain\hyphpar} {
Jason nadal mocno trzyma\u322? r\u281?k\u281?. Pr\u243?bowa\u322?a si\u281? wyrw
a\u263?, ale bez skutku.\par\pard\plain\hyphpar} {
Ton\u261?\u322?. P\u322?uca zaczyna\u322?y mu si\u281? zaciska\u263?, walcz\u261
?c o tlen. Woda by\u322?a taka zimna. Jak mog\u322?a by\u263? taka lodowata i ni
e zamarzn\u261?\u263??\par\pard\plain\hyphpar} {
Nied\u322?ugo zapad\u322?a ca\u322?kowita ciemno\u347?\u263?. Ju\u380? nie by\u3
22?o wida\u263? o\u347?wietlonej powierzchni. Mo\u380?e po tym wszystkim, co wyc
ierpia\u322?, przyjdzie mu po prostu uton\u261?\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Nagle co\u347? si\u281? zmieni\u322?o. Chocia\u380? nadal porusza\u322? si\u281?
w tym samym kierunku, mia\u322? wra\u380?enie, \u380?e si\u281? unosi, a nie sp
ada. Czy to iluzja spowodowana dezorientacj\u261?? Przy\u347?piesza\u322?. Woda
wydawa\u322?a si\u281? coraz cieplejsza i coraz g\u281?stsza. Worek z kamieniami
ju\u380? go nie ci\u261?gn\u261?\u322?. P\u322?uca mu p\u322?on\u281?\u322?y, a
le Jason walczy\u322? z pokus\u261? z\u322?apania oddechu.\par\pard\plain\hyphpa
r} {
Nagle uderzy\u322? w plastyczn\u261? powierzchni\u281? z wielk\u261? si\u322?\u2
61?. Wyczu\u322? zapach ziemi i \u347?wiat\u322?o s\u322?oneczne, chocia\u380? m
ia\u322? zamkni\u281?te oczy.\par\pard\plain\hyphpar} {
Otworzy\u322? je i zobaczy\u322?, \u380?e le\u380?y na plecach na polu kukurydzy
, przemoczony i pokryty b\u322?otem. Nie potrafi\u322? si\u281? zorientowa\u263?
, czy spad\u322? na pole, czy przebi\u322? si\u281? przez ziemi\u281?, chocia\u3
80? mia\u322? wra\u380?enie, \u380?e to drugie. Jego przybycie poruszy\u322?o sp
ore grudy ziemi i par\u281? wysokich \u322?odyg kukurydzy le\u380?a\u322?o wyrwa
nych z korzeniami.\par\pard\plain\hyphpar} {
Usiad\u322?, wstrz\u261?\u347?ni\u281?ty, ale ca\u322?y, je\u347?li nie liczy\u2
63? obola\u322?ej g\u322?owy.\par\pard\plain\hyphpar} {
Gdziekolwiek spojrza\u322?, widzia\u322? tylko kukurydz\u281?.\par\pard\plain\hy
phpar} {
Wsta\u322? i si\u281? rozejrza\u322?. Nieko\u324?cz\u261?ce si\u281? rz\u281?dy
kukurydzy ko\u322?ysa\u322?y si\u281? na delikatnym wietrzyku pod s\u322?o\u324?

cem w samo po\u322?udnie. Gdzie si\u281? znajdowa\u322??\par\pard\plain\hyphpar}


{
- Lepiej, \u380?eby to by\u322?o pole kukurydzy na Ziemi - mrukn\u261?\u322?, pr
\u243?buj\u261?c otrzepa\u263? ziemi\u281? z ubrania, ale uda\u322?o mu si\u281?
tylko rozmaza\u263? j\u261? na sobie.\par\pard\plain\hyphpar} {
Nadal trzyma\u322? r\u281?k\u281? Ferrina. Od\u322?o\u380?y\u322? j\u261? i przy
jrza\u322? si\u281? sobie. Mia\u322? na sobie tylko koszul\u281? i spodnie. By\u
322?y bardzo proste, a zab\u322?ocone wygl\u261?da\u322?y o wiele gorzej. Nie mi
a\u322? but\u243?w. Mia\u322? nadziej\u281?, \u380?e nie przyjdzie mu i\u347?\u2
63? daleko.\par\pard\plain\hyphpar} {
R\u281?ka zacz\u281?\u322?a pe\u322?zn\u261?\u263? po ziemi. Jason podni\u243?s\
u322? j\u261? i klepn\u261?\u322?. Palce otworzy\u322?y si\u281? i zamkn\u281?\u
322?y gwa\u322?townie, jakby wyra\u380?aj\u261?c oburzenie.\par\pard\plain\hyphp
ar} {
- Jeste\u347? moj\u261? jedyn\u261? pami\u261?tk\u261? - powiedzia\u322? do d\u3
22?oni Jason. - Mam nadziej\u281?, \u380?e zdajesz sobie spraw\u281?, \u380?e mu
sz\u281? tam jako\u347? wr\u243?ci\u263?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Wepchn\u261?\u322? d\u322?o\u324? do jednej z dw\u243?ch g\u322?\u281?bokich kie
szeni w spodniach. Za ka\u380?dym razem, gdy si\u281? poruszy\u322?a, Jason mocn
o j\u261? uderza\u322?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Potrzebowa\u322? dziesi\u281?ciu minut, \u380?eby odpl\u261?ta\u263? w\u281?z\u3
22?y przytrzymuj\u261?ce worek z kamieniami. Sprawdzi\u322? jego zawarto\u347?\u
263?, \u380?eby na pewno nie zostawi\u263? na polu niczego ciekawego. W \u347?ro
dku jednak by\u322?y same kamienie. Wyj\u261?\u322? je i schowa\u322? w worku d\
u322?o\u324?.\par\pard\plain\hyphpar} {
Ruszy\u322? prosto przed siebie. Uzna\u322?, \u380?e je\u347?li b\u281?dzie szed
\u322? prost\u261? drog\u261? wystarczaj\u261?co d\u322?ugo, to w ko\u324?cu zna
jdzie cywilizacj\u281?. Kto\u347? zasadzi\u322? i dba\u322? o t\u281? kukurydz\u
281?. W ko\u324?cu dotrze do drogi.\par\pard\plain\hyphpar} {
Wkr\u243?tce wyszed\u322? na podw\u243?rze farmy. Sta\u322? tam \u322?adnie poma
lowany dom, a obok niego stodo\u322?a. Na wielkim podje\u378?dzie zaparkowano dw
ie ci\u281?\u380?ar\u243?wki i samochody z nap\u281?dem na cztery ko\u322?a. Opo
na zwiesza\u322?a si\u281? z ga\u322?\u281?zi. Ko\u322?o hu\u347?tawki zostawion
o kilka samochodzik\u243?w zabawek. Ferrin mia\u322? racj\u281?. To by\u322?a Zi
emia.\par\pard\plain\hyphpar} {
Tak d\u322?ugo jedynym, o czym marzy\u322?, by\u322? powr\u243?t do domu. Teraz
jednak nie potrafi\u322? przesta\u263? my\u347?le\u263? o powrocie do Lyrianu. N
ie m\u243?g\u322? zostawi\u263? tam Rachel! Nie m\u243?g\u322? pobawi\u263? przy
jaci\u243?\u322? wiedzy, kt\u243?r\u261? posiad\u322?!\par\pard\plain\hyphpar} {
Podszed\u322? do frontowych drzwi domu, otworzy\u322? drzwi z siatki i zapuka\u3
22?. Drzwi otworzy\u322?a kobieta w \u347?rednim wieku w koszuli bez r\u281?kaw\
u243?w.\par\pard\plain\hyphpar} {
- W czym mog\u281? pom\u243?c?\par\pard\plain\hyphpar} {
Nagle nie bardzo wiedzia\u322?, co powiedzie\u263?. Rozumia\u322? tylko, \u380?e
z pewno\u347?ci\u261? nie mo\u380?e powiedzie\u263? jej prawdy.\par\pard\plain\
hyphpar} {
- Dzie\u324? dobry, nazywam si\u281? Jason Walker. Czy mog\u281? skorzysta\u263?
z pani telefonu?\par\pard\plain\hyphpar} {\par\pard\hyphpar }{\page }
{\line }
{\s1 \afs32
{\qc
Podzi\u281?kowania\par\pard\plain\hyphpar}\par\pard\plain\hyphpar} {
Ciesz\u281? si\u281?, \u380?e sko\u324?czy\u322?em pierwszy tom opowie\u347?ci o
Poza\u347?wiatowcach i odda\u322?em go w r\u281?ce czytelnik\u243?w. Seria ta p
owstawa\u322?a od ponad dziesi\u281?ciu lat i nie mog\u281? si\u281? doczeka\u26
3?, kiedy podziel\u281? si\u281? kolejnymi dwoma odcinkami. W ci\u261?gu lat pow
sta\u322?o kilka wersji brudnopisu pierwszego tomu. Przy pierwszym podej\u347?ci
u nie potrafi\u322?em jeszcze za dobrze opowiedzie\u263? tej historii. Wierz\u28
1?, \u380?e wreszcie przyj\u281?\u322?a form\u281?, o jak\u261? mi chodzi\u322?o
. Mam nadziej\u281?, \u380?e si\u281? nie myl\u281?. W ka\u380?dym razie wielu l

udzi zach\u281?ca\u322?o mnie i pomaga\u322?o mi w trakcie pracy.\par\pard\plain


\hyphpar} {
Przede wszystkim moja \u380?ona, Mary, pomog\u322?a mi znale\u378?\u263? czas na
stworzenie pierwszego szkicu tej historii, zanim jeszcze zacz\u281?to mi p\u322
?aci\u263? za pisanie, wi\u281?c do niej w\u322?a\u347?nie kieruj\u281? najwi\u2
81?ksze podzi\u281?kowania. Bez jej wsparcia ta seria w szczeg\u243?lno\u347?ci
i moja kariera pisarska w og\u243?lno\u347?ci by\u263? mo\u380?e wcale by nie za
istnia\u322?y.\par\pard\plain\hyphpar} {
Ogromnie dzi\u281?kuj\u281? te\u380? mojej redaktorce z Simon & Schuster, Liesie
Abrams. Pomog\u322?a mi znale\u378?\u263? kilku kluczowych bohater\u243?w i par
\u281? punkt\u243?w zwrotnych, a tak\u380?e podzieli\u322?a si\u281? m\u261?drym
i opiniami w kwestiach du\u380?ych i ma\u322?ych. Nale\u380?y jej si\u281? uznan
ie za pomoc w doko\u324?czeniu i wyszlifowaniu tej ksi\u261?\u380?ki. Bystra kob
ieta.\par\pard\plain\hyphpar} {
Simon Lipskar, m\u243?j niesamowity agent, zadba\u322? o organizacj\u281? tego p
rzedsi\u281?wzi\u281?cia i r\u243?wnie\u380? podzieli\u322? si\u281? wa\u380?nym
i uwagami na temat ca\u322?ej historii. Ca\u322?y zesp\u243?\u322? z Simon & Sch
uster zas\u322?uguje na podzi\u281?kowania, w tym Mara Anastas, Fiona Simpson, B
ess Braswell, Bethany Buck, Anna McKean, Paul Crichton, Lucille Rettino i Lauren
Forte. Sammy Yean Jr. i Lisa Vega zas\u322?uguj\u261? na przybicie pi\u261?tki
za projekt \u347?wietnej ok\u322?adki.\par\pard\plain\hyphpar} {
Wielu innych czytelnik\u243?w przyczyni\u322?o si\u281? do rozwoju tej historii.
Niekt\u243?rzy czytali pierwsz\u261? wersj\u281? wiele lat temu, inni najnowsze
poprawki. Owi czytelnicy to mi\u281?dzy innymi Mary Mull, Bryson Mull, Cherie M
ull, Summer Mull, Pamela Mull, Gary Mull, Jason i Natalie Conforto, Dean Hale, R
andy Davis, Jake i Dion Gulbransen, Chris Schoebinger, Tony Benjamin, Lisa Mangu
m, Liz Saban, Nancy Fleming, Sean Fleming, Mike Walton, Ryan Hamilton i wielu in
nych, kt\u243?rych mog\u322?em pomin\u261?\u263?. Tucker Davis przeczyta\u322? w
szystko skrupulatnie i przygotowa\u322? rozleg\u322?e notatki. Bardzo rozleg\u32
2?e. W zasadzie zafundowa\u322? mi zesp\u243?\u322? stresu pourazowego.\par\pard
\plain\hyphpar} {
Dzi\u281?kuj\u281? mojej niesamowitej rodzinie, zw\u322?aszcza dzieciom: Sadie,
Chase, Rose i najm\u322?odszemu, kt\u243?re jeszcze nie ma imienia - mo\u380?e C
alvinowi, mo\u380?e Emettowi, to si\u281? oka\u380?e. Tak\u380?e Tifowi, Ty, Cy
i Marge, kuzynom, bratankom i bratanicom, siostrze\u324?com i siostrzenicom, cio
tkom i wujom oraz powinowatym. Zw\u322?aszcza te\u347?ciowej, kt\u243?ra niedawn
o by\u322?a bohaterk\u261? zapadaj\u261?cego w pami\u281?\u263? wydarzenia, kied
y wspinaj\u261?c si\u281? kanionem w pobli\u380?u mojego domu, po\u322?o\u380?y\
u322?a si\u281? wysoko na \u347?cie\u380?ce i zwymiotowa\u322?a z urwiska. Szcze
ra prawda.\par\pard\plain\hyphpar} {
I dzi\u281?kuj\u281? Tobie, Czytelniku, za si\u281?gniecie po t\u281? ksi\u261?\
u380?k\u281?. Mam nadziej\u281?, \u380?e si\u281? podoba\u322?a. Je\u347?li tak,
nie przegap dw\u243?ch kolejnych! Poza tym, je\u380?eli j\u261? polubi\u322?e\u
347?, powiedz o tym innym, prosz\u281?. Ludzie dziel\u261?cy si\u281? opiniami s
\u261? najwa\u380?niejsi dla ksi\u261?\u380?ek. Odwied\u378? mnie na mojej stron
ie BrandonMull.com albo na Twitterze.\par\pard\plain\hyphpar} {
\par\pard\plain\hyphpar} {\par\pard\hyphpar }{\page } }

You might also like