Professional Documents
Culture Documents
Wydawnictwo
Seria wydawnicza: KRAINA WIELKIEJ PRZYGODY
str. 4
Indeks: 00181/2015/12
Pozycja e-book_JW48: 073
Grudzie 2015
str. 5
Spis treci
Rozdzia I
OSADA W PUSZCZY
str.
Rozdzia II
NOWI PRZYBYSZE
str. 17
Rozdzia III
TOPIELCY
str. 22
Rozdzia IV
WYRZUTEK SPOECZESTWA
str. 32
Rozdzia V
WCZGA W PUSZCZY
str. 45
Rozdzia VI
PRZYJA I NIENAWI
str. 50
Rozdzia VII
NOCNE YCIE
str. 64
Rozdzia VIII
DWOJE DZIECI
str. 73
Rozdzia IX
PRAWDZIWE ZWYCISTWO
str. 86
Rozdzia X
ZE PRZECZUCIA
str. 94
Rozdzia XI
MIO
str. 104
Rozdzia XII
ZARAZA
str. 116
Rozdzia XIII
WZAJEMNE PRZYSIGI
str. 128
Rozdzia XIV
Z BIEGIEM LAT
str. 138
Rozdzia XV
POWRT WDROWCA
str. 146
Rozdzia XVI
ZAKLTY WRG
str. 161
str. 6
Rozdzia XVII
DAWID WYJANIA
str. 173
Rozdzia XVIII
OKROPNA ZJAWA
str. 184
Rozdzia XIX
RUINA MARZE
str. 192
Rozdzia XX
LEPIEC
str. 206
Rozdzia XXI
str. 216
Rozdzia XXII
REZYGNACJA
str. 228
Rozdzia XXIII
SPRAWIEDLIWO
str. 239
Rozdzia XXIV
UPRAGNIONA CISZA
str. 250
Nota edytorska
str. 265
str. 7
Rozdzia I
OSADA W PUSZCZY
str. 8
str. 9
str. 10
str. 11
str. 12
str. 13
str. 14
str. 15
str. 16
Rozdzia II
NOWI PRZYBYSZE
str. 17
str. 18
nigdy piy. Obserwowa peen alu stosy pachncych ywic trocin i zote
struyny oraz rosnce na brzegu sagi drzewa, ktre raz po raz zabieray
przepywajce barki. Rozumia, e wszystko dzieje si tak, jak by powinno,
e wzrasta powszechny dobrobyt, a jednak drczy go smutek tak
dokuczliwy, jak fizyczny bl.
Nie wasa si ju po borze rozmieszczajc sida, tylko doglda
tartaku. Widzc go wci w pobliu, Jzia twierdzia, e szczcie jej nie ma
granic. Wieczorami, gdy maszyna stawaa, Piotr lubi otacza si dziemi,
niestety cudzymi, gdy nie mg si jako doczeka przyjcia na wit crki,
o ktr tak gorco prosi Boga. Ale zobaczysz, e bdziemy jeszcze mie
crk, liczn dziewczyneczk do towarzystwa naszemu Joe upewnia
on z niesabnc nigdy wiar.
Tymczasem nawet jednak Joe oddala si jako od rodzicw. Od
lat paru zim spdza w St. Anne, najbliszym miecie, dokd go posyano
dla dokoczenia nauk. Dawniej nie chcia opuszcza domu, obecnie
natomiast wydziera si wprost z powrotem do miasta. Dobiega wanie lat
osiemnastu, gdy Jzia przejrzaa jego tajemnic. miejc si ucaowaa
najpierw syna, by potem opowiedzie wszystko mowi. Po prostu Joe si
zakocha. Wybrank jego serca bya Maria Antonina, liczna creczka Jacka
Thiebouta, dawnego przyjaciela z St. Lawrance. O rok od chopca modsza,
oznajmia mu powanie, e musi najpierw skoczy szkoy, lecz pniej
zamieszka z nim razem w osadzie Piciu Palcw.
Tej nocy Piotr omal nie popaka si z radoci, jeeli bowiem
przesta si ju spodziewa crki, zaczyna wierzy teraz, e niebawem
otoczy go gromadka wnukw.
Monotonnie mijay lata przy wtrze wistu piy. Siekiery coraz
gbiej wrbyway si w las. Dwa lub trzy razy do roku niewielki stateczek
przywozi zapasy dla osad, zabiera natomiast gotowy adunek wspaniaego
budulca.
A wreszcie dnia pewnego mody Joe Gourdon przywiz sobie
do domu on, liczn Mari Antonin.
Dnia tego witowano w osadzie, wic nawet tartak stan. Joe
puszy si jak paw, Maria Antonina, popularnie zwan Antosi, wysoka,
Opracowanie edytorskie: Jawa48
str. 20
str. 21
Rozdzia III
TOPIELCY
Nieprdko zginie w pamici ludzkiej wspomnienie strasznej burzy jesiennej z 1900 roku. Huragan ten przeszed po prostu do historii,
mona by ponadto przytoczy setki przykadw o zatopionych statkach i o
licznych ofiarach. Jezioro Superior bowiem przeobrazio si w jeden odmt
wzburzonych wd, we wrzcy, kipicy kocio zniszczenia.
Byo nawet do ciepo. Soce przebyskiwao nieraz spoza burych chmur, w lesie za, w gbi ldu kwity jeszcze kwiaty i ptaki pieway
ostatnie pieni przed bliskim ju odlotem. Mieszkacy osady dziwili si tym
pozornym sprzecznociom, wysnuwajc z nich rozliczne wrby. Nie
syszano nigdy dotd, by piew ptakw i oskot oszalaych fal brzmia w tak
doskonaej harmonii.
Drugiego dnia huraganu Piotr zabra Jzi i Antosi na lesisty
pwysep, dzielcy czwarty palec wodny od rodkowego. Chcia by si
dobrze przyjrzay jezioru. Dla kobiet bya to wietna zabawa. Wiatr zapiera
po prostu oddech, tote chcc si podzieli wraeniami musiay krzycze
jedna drugiej zwierzenia na ucho. Roztargane dugie wosy zwijay si im
wok ramion, wic zdyszane, z byszczcymi oczyma szy uczepione doni
Piotra. Ten ostatni pochylajc si ku onie upewnia j, e z tymi
rozpuszczonymi wosami, majc ponadto twarz rumian od wichru,
wyglda jak moda dziewczyna, nic nie starzej od Antosi. Jzia odgada
raczej komplement, ni go usyszaa, gdy fale grzmiay bez ustanku jak
bliska palba karabinowa.
Skoro znaleli si wreszcie poza obrbem pasma boru i mogli
rzuci wzrokiem na czarne, ociekajce, wod gazy, ktre powstrzymyway
raz po raz napr szalonego ywiou Jzia przylgna bliej do ramienia
ma. Antosia za krzykna tak przenikliwie, e ten wrzask przeci oskot
jeziora niby noem.
Opracowanie edytorskie: Jawa48
str. 22
W Piotrze zamaro serce. Spoziera na jezioro z twarz nagle poszarza. Umiechnite przed chwil wargi wykrzywi nerwowy skurcz.
W pewnej odlegoci od wybrzea znajdowaa si grupa ska,
czciowo stale pokrytych wod, czciowo, przy agodnej pogodzie
wystajcych ponad to. W socu struki wodne przeleway si wrd
gazw, jak srebrne pasma o zielonkawym poysku. Mewy lubiy si tam
krci. Poprzez kamienne puapki bieg kana, ktrdy przepywa
holownik wlokcy barki bd w drodze do osady, bd te w kierunku
odwrotnym. Lecz dzi kana znik cakowicie, pod nawaem wzburzonych
bawanw, o p mili za od ldu, na ostrych krawdziach skalnych, gin
miotany burz statek.
Piotr zrozumia od razu, e zdyli w sam por by by
wiadkami kocowej tragedii. By to szkuner o pojemnoci okoo trzystu
ton, przyparty do dugiej, niskiej skay, ktr Jzia przezwaa smokiem, ze
wzgldu na dziwaczny zarys jak gdyby grzbietu gada, zjeonego
jaszczurczym grzebieniem. Statek postrada ju maszty. Pokad zawaliy
pogruchotane reje, zdarte agle. Mimo grzmotu bawanw syszao si
prawie, jak trzeszcz wizania, jak pkaj liny, podczas gdy nieszczsny
kadub to wznosi si, to opada na szczytach rozhukanych fal, bijc o skay
niby motem. Na oczach oniemiaych i ogupiaych z przeraenia ludzi
statek wyskoczy wanie ponad odmty wodne, by grzmotn o kamienny
zrb z tak si, a rufa pka na dwoje. Spieniony ywio wdar si do
wntrza. Tylko cz kaduba zahaczona o wystajce iglice ska wisiaa
nadal w powietrzu.
Antosia krzykna, blada jak wosk, gdy w tej chwili dostrzega
na dziobie statku ruchom posta ludzk. Sekunda i pod naporem fal
posta znika.
Piotr otrzsn si z bezwadu.
Jeli tam s ywi ludzie krzykn musimy im pomc!
Obracajc si do synowej przywar ustami do jej ucha.
piesz do osady! woa. Sprowad mczyzn!
Ledwo skoczy, Antosia porwaa si do biegu, przy czym dugie, rozpuszczone wosy powieway za ni niby welon. Piotr spojrza na
Opracowanie edytorskie: Jawa48
str. 23
Jzi. Przestaa si ju ba. Twarz miaa blad, lecz spokojn, oczy za pene
ognia. Mwia co, ale sowa jej giny wrd wichury. Nagle, patrzc wci
w stron statku, dostrzegli oboje, jak co si odrywa od burty i na fali pynie
ku nim. Ciemny ksztat zblia si szybko, wirujc pord ska, to zatopiony
niemal cakowicie, to znw wzniesiony ponad to. Wreszcie silniejszy
bawan grzmotn upin o gazy, rozszczepi j i osadzi na zbatej
krawdzi w tym miejscu wanie, gdzie woda osonita wybrzeem bya
cichsza ju i spokojniejsza.
Tratwa! krzykn Piotr. Tratwa i czowiek!
Kobieta! wrzasna Jzia przenikliwie. Kobieta!
Miaa racj. To bya istotnie kobieta. Piotr, przeraony, kurczowo chwyci powietrze. Wobec niewielkiej stosunkowo odlegoci widzia,
jak sabe rce czepiaj si liskich ska. We mgle wodnej bielay upiorne
rysy, a fala odpywajc rozpostara na gazach dugie, zmoczone wosy.
Topielica dostrzega zapewne ludzi stojcych na brzegu i Piotr dozna
wraenia, e poprzez grzmot burzy syszy jej peen rozpaczy gos
wzywajcy ratunku.
Bez namysu obrci si pdzc poszarpan krawdzi ska, ku
niszemu brzegowi nad zatok. Lecc woa do Jzi, by zostaa na miejscu.
Lecz gdy pocz zdziera odzie, Jzia znalaza si tu przy nim. Twarz
miaa blad miertelnie, tylko na policzku, skaleczonym po drodze o
wystajcy gaz, sczya si struka krwi. Z oczyma gorejcymi dziwnym
ogniem upada na kolana, szybko rozpltujc sznurowada jednego z
trzewikw mowskich, podczas gdy Piotr sam rozwizywa drugi trzewik.
Spojrzaa mu prosto w oczy. Majc serce rozdarte przeraeniem umiechaa
si odwanie. Piotr pochyli si, ucaowa jej wargi i bez namysu skoczy w
wod.
Wyprostowana patrzya, jak walczc z przybrzenym przypywem zblia si do kipieli wodnej, rd ktrej, uczepiona ska, ginie obca
kobieta. Obdarzona doskonaym wzrokiem Jzia rozrniaa j wyranie.
Widziaa bryzgi pian wkoo drobnej postaci, lepkie, chwytne jzory
targajce jej mokr odzie, wlokce j wstecz i w gb. Schwytaa siebie na
gorcym pragnieniu, by Stwrca odj wreszcie siy tamtej i pogry j w
odmcie, gdy wtenczas Piotr zawrci. Na moment opucia j odwaga.
Opracowanie edytorskie: Jawa48
str. 24
str. 26
Walczy zaciekle, sam nie wiedzc, jak i kiedy znalaz si na mielinie. Jzia pomoga mu wydosta si na kamienie przybrzene, po czym
upada, tulc dziecko do piersi. Podczas strasznej przeprawy w miar
monoci utrzymywa dziewczynk wci nad wod, teraz za przygldaa
Opracowanie edytorskie: Jawa48
str. 27
dyszc ciko. Nie widzia szczytu skay, lecz dostrzega brzeg, a na nim
wiele ruchomych sylwetek: mczyzn biegajcych to tu, to tam, i Jzi
stojc po pas w wodzie.
Zbierajc resztki si, podwign si wyej. Wtem krzykn, wyda straszny wrzask przestrogi, bagania i rozpaczy. Kobieta zelizgna si
nad sam krawd, zwisa nad spienionym odmtem, i wolno zjedaa w
d: ju j wchaniaa topiel.
Piotr szybko podpez ku niej i przechylony usiowa pochwyci
rk dugie wosy. Zapa jedno pasmo, lecz mokry wos wymkn mu si z
garci. Pochyli si bardziej jeszcze, chwytajc tym razem pen doni. W
tej chwili wanie jezioro zabrao kobiet. Wir wessa j i powlk w d.
Piotr za, uczepiony kurczowo poszed rwnie na dno, w czarn gb
miertelnej studni.
Tonc ju, szeroko rozwartymi oczyma obj bkit nieba,
wierzchoki drzew ukochanego boru i rzecz dziwna, nie poczu wcale lku.
Pomyla tylko, e Bg by dla i tak nieskoczenie dobry przez dugie,
dugie lata.
Troszczy si take o t kobiet, ktr mia ocali. Nie chcia, by
gina samotnie rozdarta o skay. Podczas gdy wir wchania ich i miota
nimi, zdoa jako opasa j ramieniem. Nie walczy ju z przeznaczeniem,
tylko trzyma kobiet nie dajc jej sobie wydrze. Nie mg zreszt uczyni
nic innego. By niby drobna skorupa we wrzcym garnku, miotany tu i tam,
to w d, to w gr, nigdy do wysoko jednak by zaczerpn wieego
powietrza. Raz po raz uderza o skay. Wreszcie wir wessa go w gb, w
niezmierzon przepa bez dna. Straci poczucie rzeczywistoci, ale
machinalnie trzyma wci Mon w objciach.
Jedynie silne garci Joe'ego Gourdona i Szymona Mac Quarrie'a
utrzymay Jzi na brzegu, bowiem wydzieraa si rozpaczliwie chcc
skoczy w lad za mem. Walczya, krzyczc, e takie jest jej prawo, e nie
wolno im jej tego broni! Przemoc odnieli j w gb ldu, pod ska, kdy
w zaciszu spoczywaa ocalona z topieli dziewczynka. Na widok bladej
twarzyczki, z ktrej wiatr odmit ciemne wosy, Jzia uczua rc
nienawi. Piotr zgin dla tej maej, dla niej i dla jej matki. To one winne s
jego mierci!
Opracowanie edytorskie: Jawa48
str. 29
str. 31
Rozdzia IV
WYRZUTEK SPOECZESTWA
str. 32
wieku, kulio si za kod, a serce walio w piersi jak szalone jednak nie
traci przytomnoci. Nie paka. W garci ciska nawet skaty kij.
Z bkitnej sjki, z dzicioa i tego motyla, przenis teraz
wzrok na twarz ojca, Donalda Mac Rae'go. Ojciec ten, jak daleko Pietrek
siga pamici, by mu nie tylko ojcem, lecz rwnie matk, bratem i
najlepszym koleg. Pamitaj jedno mawia nieraz Donald masz by
druhem swego synka, jeli go kiedy bdziesz mia. Jeli syn i ojciec nie yj
w przyjani, lepiej eby ich w ogle na wiecie nie byo!
yli wic razem latami, ogromnie bliscy, nie majc przed sob
tajemnic z wyjtkiem tej jednej, ktrej wynikiem bya dzisiejsza tragedia.
Pietrek nie rozumia wcale, co takiego zaszo. Wiedzia tylko, e dla jakiej
tajemniczej przyczyny musz walczy o ycie, musz si kry za zwalonym
pniem, gdy w pobliu ludzie zbrojni w strzelby dybi na ich zdrowie i
wolno.
Donald umiechn si, a potem zachichota pgosem, co Pietrek zazwyczaj niezmiernie lubi. Lecz ani miech, ani chichot nie odmieniy
wyrazu jego oczu patrzcych tak pospnie. Twarz zachowaa nadal blad
barw, a przez policzek cieka wci struga krwi, moczc i brudzc mikki
od potu konierzyk. By cay spocony i bez czapki; jasna czupryna, tej samej
barwy co wosy Pietrka, wichrzya si na gowie. Oburcz ciska karabin,
lec pasko na brzuchu, a pod wygiciem pnia, tu nad ziemi, wyduba
sobie may otwr na ksztat strzelnicy. Przez t dziurk obserwowa
wrogw. Zwrci si teraz do Pietrka, jak do dobrego kolegi:
No i co? spyta. Wszystko dobrze? Nie boisz si?
Pietrek odpowiedzia najpierw przeczcym ruchem gowy, potem dopiero sowami:
Nie, nie boj si.
Godny?
Nie.
Pi ci si chce?
Troszeczk. Nie bardzo.
Opracowanie edytorskie: Jawa48
str. 33
str. 36
Doskonale. Patrz teraz przez t strzelnic, podczas gdy ja wykroj par rzemieni z wasnych moich butw. Musimy okiezna nasz pie,
gdy go dosidziemy na wodzie. Wyobra sobie, Pietrek, jak si tamci
zdziwi, gdy nas tu nie znajd. Zdziwi si, co?
Myl, e si zdziwi! przyzna chopak z zapaem.
Ostronie zerkn przez wywiercon pod pniem dziur. Oddech mia nieco
przypieszony, rozumia bowiem doskonale, jak wan spenia rol w danej
chwili. Wczoraj marzy wycznie o tym, by skoro doronie, mc nosi
mundur: barwne naszywki, rzd mosinych guzikw oraz wielki rewolwer
na zarzuconym wok szyi sznurku. Spoglda na przedstawicieli policji
konnej z szacunkiem i podziwem, jak kady chopak wielbiciel przygd i
niebezpieczestw. Dzi nienawidzi tych sug prawa. Zaledwie par godzin
temu oczekiwa powrotu ojca, dumny, e mu si powiodo przyrzdzi
smaczny obiad. Ojciec przygalopowa konno na jakim nieznajomym
wierzchowcu, i zaraz w progu rzek:
Miaem drobne nieporozumienie z policj. Musz ucieka do
lasu.
Wszystko to stao si tak niespodzianie, e Pietrek wprost
zaniemwi. Nie mieli nawet tyle czasu, by przekn gotowy obiad. Jednak
mimo najwyszego popiechu policja omal ich nie przyapaa w drodze.
Policjantw byo czterech. Ojciec trzyma ich w szachu przy pomocy fuzji,
lecz Pietrek uwaa, e on sam umiaby stanowczo lepiej strzela. Donald
nie trafi dotychczas nikogo, jakkolwiek jego kule gwizday tak blisko
cigajcych ich mundurw, e te uznay za bezpieczniejsze kry si za
pniami drzew. Pietrek nie mg tego poj. Mia zawsze ojca za strzelca
pierwszej klasy.
Musn doni chodn, gadk luf fuzji, i przebieg go dziwny
dreszcz. Nigdy dotd nie dowiadczy podobnego uczucia. Tak, by zupenie
pewien, e trafi. Strzela przecie nieraz do krlikw na t odlego stu
pidziesiciu jardw, i zawsze z dobrym skutkiem. Czowiek by od krlika
wikszy.
Cal za calem, wolno i ostronie, by nie zwrci na siebie uwagi
ojca, chopak przesun luf fuzji poprzez wydrony w ziemi otwr. Chcia
by zupenie gotw na wszelki wypadek. Nie ba si ju wcale. Podniecenie
Opracowanie edytorskie: Jawa48
str. 37
zabio wszelki lk. Ojciec uczy go zawsze, e naley walczy uczciwie, nie
uywajc podstpu, i broni kobiet bez wzgldu na to, kim s. Co prawda
adna kobieta nie wchodzia obecnie w gr, ale trudno nazwa uczciw
sytuacj, gdy czterech drabw dybie na jego ojca. Niech by wyszli po kolei,
jeden za drugim i przyjli otwarcie walk na pici, zamiast strzela z
daleka!...
Widzisz, Pietrek mwi Donald urzynajc wski rzemie z
buta. nie mogem zostawi ci samego w chacie. Wol, aby trafi do
Piciu Palcw. Jeli Szymona Mac Quarrie'a tam nie ma, to poczekasz na
niego. Ale pamitaj, eby nikomu nie pokazywa tego papieru!
Pietrek nie sucha. Serce skoczyo w nim niespodzianie tak
gwatownie, e po prostu straci oddech. W kpie karowatej jedliny co si
poruszyo. W nastpnej chwili ojciec si odwrci, w sam por, by
schwyta go za rk, zdj mu palec z cyngla i odcign go od strzelnicy.
Nigdy, do koca ycia nie mia zapomnie, okropnego wyrazu twarzy ojca.
Chcc ukry ten wyraz Donald przygarn syna do piersi, przytuli go silnie,
i tak si zapamitali obaj w tym ucisku, e prawo mogoby ich teraz wzi
jak swoich.
Ze skraju iglastej gstwy kapral Crear spoziera w kierunku
zwalonej kody. Wok niego leeli trzej podwadni policjanci.
Gdy ciemnieje dostatecznie, musimy go podej! rzek
kapral. Nie strzelajcie, o ile nie zajdzie stanowcza konieczno, ale jeli
ju macie strzela, to przynajmniej celnie. Tylko uwaga, nie trafi mi
chopca. W ogle nie mog zrozumie, czemu Donald Mac Rae zabra
chopaka ze sob!
Jedynie sam Donald i Pietrek mogliby wyjani t tajemnic,
chocia kto wie, czy nawet wtenczas Crear byby zrozumia. Na razie obaj
zbiegowie wyczekiwali cierpliwie, a soce da nura w gstwin lasu poza
rzek; lec na ziemi stykali si bokami, czasem jeden uj drugiego za rk,
a czasem, obrciwszy gow, spogldali sobie w oczy.
W przywizaniu mczyzny do dziecka byo co z psiej wiernoci. Wiedzia, e jeli straci Pietrka, straci zarazem odwag i inicjatyw,
Pietrek bowiem by jedyn pozostaoci z ogromnego, nigdy nie gasncego
Opracowanie edytorskie: Jawa48
str. 38
uczucia. Na sam myl, e los ich kiedykolwiek rozczy Donald Mac Rae
doznawa dreszczu trwogi. Modli si po prostu, by cokolwiek ma si
zdarzy, spotkao ich obu rwnoczenie. Nawet teraz nie odesaby syna z
powrotem do domu.
Po drugiej stronie rzeki witaa nadzieja ratunku oraz
bezpieczna przysta dla Pietrka w osadzie Piciu Palcw, pod opiek
Szymona Mac Quarrie'a. Donald wspomina gwiadziste oczy zmarej ony,
jej odwag i ufno w Boga, a potem stwierdzi z dum, e jedyny syn, z tak
sam odwag i ufnoci wyglda teraz zachodu soca.
W miar jak dugie, mroczne cienie kady si w poprzek rzecznego oyska, niepokj Pietrka ustpowa zupenie. Serce bio mu silnie i
miarowo. Obecno ojca, dotyk jego rki dziaay niby najlepszy kordia.
Donald mwi przy tym duo, tumaczc na przykad tajniki budowy
mrowiska, ktre naruszyli niechccy, to znw opowiadajc z humorem, jak
puci si raz w d strugi na pniu jodowym, ot, tak sobie, dla sportu, i co to
bya za uciecha.
Cienie gstniay. Wreszcie ponad borem zostaa jedynie zota
smuga. Sjka i dzicio zniky. W pobliskiej gstwie wiewirki spieray si
przed snem. Stado wron przemkno po niebie w poszukiwaniu dogodnego
noclegu. Rzeka szemraa leniwie i jakby niegronie. Kotowisko porohw
zgino w mgle wieczornej i z trudem jedynie mogli dostrzec pnie
zwalonych drzew niesione prdem w d rzeki.
Pora na nas! rzek ojciec Pietrka. Czogaj si w lad za
mn, na brzuchu.
W cigu niecaej godziny znaleli si obok wielkiej, suchej kody. Tu mogli si porusza swobodniej, gdy kry ich i przesania garb
wypukego cypla. Donald Mac Rae nie da pozna synowi, jak bardzo jest
zdenerwowany. Umieci fuzj swoj w miejscu tak widocznym, by policja
dostrzega j od pierwszego wejrzenia, po czym miejc si przewiza
mocnym rzemieniem rk wasn i rk Pietrka. Na ostatku stoczy pie do
wody, wyprbowa rwnowag, drugi rzemie przymocowa do
sterczcego ska.
str. 39
str. 40
str. 41
str. 42
rnia si od zwykego mroku, ogie pon mniej wesoo, ojciec za, cho z
fajk w zbach, wydawa si dziwnie obcy.
Dotd zawsze oni szukali czego: ryb albo misa, jagd czy futer. Teraz to ich wanie szukano. Jake zupenie inaczej czu si myliwy
ni cigane przeze zwierz!
str. 43
zdradz ich obecno. Dziwi si nawet, e ojciec nie zgasi ogniska, skoro
odzie ju przecie wyscha. Wolaby poszuka w guszy lenej jakiej
kryjwki. Milcza jednak, gdy ba si po prostu, e strach obleczony w
sowa nabierze cech jeszcze bardziej realnych.
Obserwowa ojca uwanie, i cho mu si zdawao, e czyni to
niepostrzeenie, szeroko otwarte oczy syna raziy Donalda Mac Rae'go w
samo serce. Wiedzia, e wzajemny ich stosunek ulega w obecnej chwili
zmianie zasadniczej, e si po prostu przeobraa dusza chopca. '
Pietrek myla: stao si co okropnego, co, czego nie mona
sowami wyrazi, gdy inaczej policja nie cigaaby ojca. Dotychczas wierzy
niezachwianie, e wadza tropi jedynie zych ludzi. Po to w ogle policja
istnieje, by apa przestpcw, zamyka ich do wizie, rozstrzeliwa lub
wiesza. A teraz policjanci tropi ojca!...
Donald Mac Rae czyta te myli we wzroku syna, w jego bladej,
wskiej twarzyczce. Lecz niespodzianie przez mzg Pietrka przeleciaa fala
oburzenia i pasji. Jeli policja twierdzi, e ojciec jego jest otrem, w takim
razie policja kamie! Nienawidzi ich i skoro nadarzy si okazja, to si
porachuje z nimi! Wemie kij, o ile nic innego nie bdzie mia pod rk!
Jeeli nie zostawi ojca w spokoju, to niech si strzeg!
Nie powiedzia nic, wsta tylko z jodowego posania i siad pod
pniem tu obok ojca. Donald Mac Rae opasa syna ramieniem, mic nadal
fajk, bowiem kby dymu kryy skutecznie wyraz jego twarzy. Och, wiat
mgby si teraz zawali, wiat cay mg by przeciwko niemu! Nie dba o
to wcale, skoro wiedzia, e Pietrek mu ufa! Milczco, gorliwie, Donald Mac
Rae podzikowa Bogu.
str. 44
Rozdzia V
WCZGA W PUSZCZY
str. 45
tylko synem. Skoro Bg zabra matk, obdarzy dziecko jej dusz. To ona
przemawiaa jego gosem, patrzya na wiat jego oczyma, kochaa za
porednictwem jego serca. yli niby we troje. Od jutra straci dwie najblisze
istoty. Prawo go ciga. Psy gocze sprawiedliwoci zwsz go wszdzie,
wytropi od kryjwki do kryjwki jak lisa, i zapewne rozszarpi go
niebawem.
Przymkn oczy, by si odgrodzi od realnego wiata, gdy za
otworzy je, znw dozna wraenia, e w blasku ognia majaczy dobrze
znana, najmilsza w wiecie twarz. Umiech dobry i peen odwagi
opromienia sodkie rysy. Od szeregu lat, co dnia, widywa w ten sposb
zmar on; trzymaa si wci u jego boku, pomagaa mu wychowywa
Pietrka, podzielaa z nim kad rado i kad trosk. Krzepia go, gdy mia
si zaama. Dzi rwnie wyniona jej obecno podniosa go na duchu.
To przecie dla Pietrka! mwia mu teraz wzrokiem. To
dla naszego syna! Musisz by odwany!
Znika, rozpywajc si w mroku. Ogie wygasa z wolna, lecz
Donald Mac Rae nie dorzuci do drzewa, tylko siedzia milczcy wpatrzony
w tlce coraz niej wgle.
Nie spa wcale tej nocy. Ksiyc wypyn na niebo i firmament
rozjarzy si od gwiazd. W wietle miesica Donald przechadza si cicho
si po polanie, otoczony tysicem guchych cieni. Jake lubi te noce
wiosenne, przesycone woni modych kiekw, pachnce ywic i wieym
listowiem. Czu si po prostu bliej Boga. Nabiera si i energii. Szum wiatru
i perlista gdba wd przemawiay do gosem Stwrcy.
Kochaj przyrod, a bdziesz kocha Boga! uczy Donald
Pietrka. Jak dugo rosy drzewa, kwity kwiaty, jak dugo czowiek mg to
wszystko widzie, nie wolno mu traci pogody. Krok Donalda stawa si
szybszy i bardziej sprysty. Jake wspaniay i wielki jest wiat! Gdzie
musi si przecie znale zaktek dla niego i Pietrka! Gdy odszuka tak
kryjwk, gdzie nie signie rka wadzy, syn wrci do niewtpliwie na
pierwsze wezwanie. Ale jutro musi by silny, musi kama, musi odej,
pozostawiajc Pietrka z Szymonem Mac Quarrie'em...
str. 47
str. 48
str. 49
Rozdzia VI
PRZYJA I NIENAWI
str. 50
str. 51
str. 52
Pietrek otar rkawem usta i nos, po czym gboko wcign powietrze w zdyszane puca. Dziewczynka rwnie oddychaa z trudem, lecz
obserwowaa przy tym swego wybawc z tak nabonym podziwem, e
chopak rad by si w ziemi zapad ze wstydu. Tkwi jednake w miejscu, a
dziewczynka, zbliywszy si, pocza mu ociera twarz chusteczk, czynic
to bardzo delikatnie, by nie urazi sicw i zadrapa. Mwia przy tym
rne mie rzeczy, z ktrych wzruszony Pietrek nie rozumia ani sowa.
Psiak, zwany Pczkiem, skaka wok nowego przyjaciela, lic mu rce i
wymachujc ogonem.
str. 53
str. 54
str. 55
na sam moliwo, e Mona bdzie wci obok i e jej bdzie stale broni.
Uprzytomni sobie raptem, e w kieszeni posiada list.
Mam co dla Szymona Mac Quarrie'a rzek. Ojciec kaza
zaraz to odda!
A nie jeste godny?
Uja go znw za rk dziwnie wadczym ruchem. Lecz byo w
tym rwnie co z opieki macierzyskiej, ciepej i przyjaznej. Pietrkowi
tajao serce. Nie ba si ju wcale, a i zdenerwowanie cakowicie go odeszo.
Dzi wieczr lub jutro wrci ojciec, a wtenczas bdzie zupenie szczliwy!
Przecili len porb w powodzi soca i znaleli si niebawem
u szczytu zielonego wzgrza, skd mogli obejrze rajski zaktek ukryty
przed wiatem w gbi dziewiczego jeszcze boru. Say si tu szmaragdowe
gi, woda srebrzycie migotaa w socu, stao par domostw z mocnych
bali jodowych, siedliska tych wanie ludzi, ktrych przed wielu laty
sprowadzi Piotr Gourdon.
To jest Pi Palcw! rzeka Mona.
Trzymajc nadal Pietrka za rk prowadzia go w d zbocza.
Milczeli idc.
Gdziekolwiek siga wzrok, ziemia pysznia si szmaragdow
szat, a z kominw chat nad dachami biy w niebo spirale dymu. Dym
sodko pachnia ywic i cedrowym igliwiem. Gry zotych trocin wok
tartaku wyglday niby diuny. Wewntrz, pod dachem wspartym tylko na
supach, olbrzymia, okrga pia, nieczynna tego dnia, sprawiaa wraenie
zwierciada odbijajcego promienie soneczne.
Na kach paso si bydo, brodziy w trawie konie. Wtem serce
zabio Pietrkowi silniej, bowiem pomidzy sob a osad dostrzeg ani z
maym. Stan wzruszony, gwatownie ciskajc rk Mony. Omal nie
krzykn z podziwu i radoci. Dziewczynka zamiaa si i na chwil
oswobodzia do z jego ucisku by przygadzi wosy, ktre wiatr jej
rozwichrzy.
To jest Minna rzeka. Nazwalimy j tak samo jak najmodsz creczk Gertrudy Paulin. Piotr Gourdon zabrania polowa i
Opracowanie edytorskie: Jawa48
str. 56
zabija zwierzta w pobliu osady, wic sarny i jelenie pas si nieraz wraz
z naszym bydem, a zim wybieraj siano ze stogw, i nawet daj si karmi
z rki. Tylko tu liczna twarzyczka Mony zachmurzya si naraz, a w
oczach jej migna rozpacz mczyni morduj jeozwierze, bo one nam
zjadaj drzwi, okna i nawet meble. Ale robi to dla mnie, e kadego takiego
biedaka chowaj na moim cmentarzyku, a ja sadz na ich mogiach kwiaty.
Strasznie lubi jeozwierze.
Ja take! gorco stwierdzi Pietrek.
Ponownie uja go za rk i poszli razem pochyoci w d.
Wujek Piotr Gourdon pozwoli mi hodowa trzy jeozwierze,
takie oswojone. Mam moc wasnych zwierzt, cae setki, a moe tysice.
Wszystkie ptaki, jelenie, nawet niedwiedzie, wszystko, co tutaj yje w lesie,
naley do mnie i adne zwierz mnie si nie boi. Wujek Piotr mi je
podarowa, i nikt nie ma prawa ich krzywdzi. Nikt te ich nie krzywdzi, z
wyjtkiem Alecka Curry'ego. Ten wymordowaby je wszystkie, gdyby mia!
Nienawidz go!
Stuk go na kwane jabko, jeli si bdzie czepia! zadeklarowa Pietrek. Dam mu rad, niech si tylko troch odkarmi!
Mocno cisna go za rk.
To wanie jego barka, tam w dole. Przybywa z Fortu Wiliama, dwa, trzy razy na wiosn, i tyle na jesieni, by zabra cite drzewo.
Barka naley do ojca Alecka, ktrego take nienawidz. On si zawsze
wymiewa z wujka Piotra i obiecuje, e przywiezie tu kiedy gromad
myliwych!
Pietrek milcza. W miar jak si zbliali do chat, przypomina
sobie coraz wyraniej zlecenia ojca. '
Gdzie mieszka Szymon Mac Quarrie? spyta. Dziewczynka
wskazaa malek chatk w pobliu tartaku.
O tam! A ja znw mieszkam tutaj, w pierwszym z tych dwu
wielkich domw opasanych rzdami biaego kamienia. Ze mn mieszka
wujek Piotr i ciocia Jzia, a ta druga chata naley do Joe'go i Antosi. Joe to
Opracowanie edytorskie: Jawa48
str. 57
syn wujka Piotra, a Antosia, czyli Maria Antonina, jest jego on. Na pewno
polubisz ich wszystkich. Kady ich lubi, z wyjtkiem Alecka Curry'ego!
Pachnie smaon wdzonk! zauway Pietrek wcigajc nosem powietrze.
Dziewczynka wszya chwil.
To... no tak, to z chaty Szymona Mac Quarrie'a!
oznajmia z pewnym rozczarowaniem. Czy nie wstpisz teraz do nas? No,
prosz?!
Musz najpierw pj pomwi z Szymonem!
usprawiedliwia si Pietrek. Ojciec mwi, bym to uczyni niezwocznie!
Szymon dojrza ich z progu. Jego twarde, szkockie rysy zmiky
na widok Mony. Tak dalece powici ca uwag dziewczynce, e Pietrkiem
zaj si dopiero, gdy stanli tu. Koo otwartych drzwi Mona wypucia
do Pietrka z opiekuczego ucisku.
To jest Pietrek Mac Rae. Ojciec jego przebywa w lesie, ale
zjawi si dzi lub jutro. Pietrek ma do pana jaki interes, ale jest te bardzo
godny. Przed chwil wanie zbi Alecka Curry'ego na kwane jabko,
dlatego sam ma spuchnit warg i obrzknite oko. Do widzenia, Pietrek!
Mona roztaczaa wokoo siebie atmosfer pogodn i przyjazn,
tote gdy odesza, a Pietrek znalaz si sam na sam z Szymonem Mac
Quarrie'em, zrobio mu si gupio i smutno. Lecz w tej chwili stao si co,
co zadziwioby z pewnoci kadego mieszkaca osady, gdyby tylko ktry
by przy tym obecny, Szymon bowiem mia twardy charakter, licujcy w
zupenoci z surowym wyrazem twarzy i nieatwo podlega wzruszeniu.
Teraz wszake, ledwo Mona znika, stary wzi Pietrka w objcia. Szczupe
rysy, ujte w szpakowaty zarost, zmiky; opromieni je dobry umiech.
Ponad gow chopca wzrok Szymona wybieg w dal, na zalany socem
przestwr.
Pietrek, Pietrek Mac Rae! wyszepta niby sam do siebie.
Syn Heleny i Donalda! Pojcia nie masz, chopcze, ile czasu mino, odkd
widziaem ci po raz ostatni. Ale czekaj no, czekaj...
Opracowanie edytorskie: Jawa48
str. 58
takim, jakim by. Wol nie wiedzie, e ma zamane serce albo e straci we
mnie wiar. Bg ci si odwdziczy, Szymonie! Nie tyle nawet chodzio o
mnie, co o Pietrka, i t drog zmar...
Stary zaj miejsce na awie, twarz do zachodzcego wanie
soca i usadzi chopaka obok siebie. Po ojcowsku obj go ramieniem. Raz
ju sprbowa przemwi, lecz nie potrafi wcale doby gosu. Chrzkn
wic, odkaszln i rzek:
Zatem Mona znalaza ciebie w lesie, a ty walczye z
Aleckiem Curry'm i sprawie mu lanie?!
Ona mi pomoga uczciwie wyzna Pietrek. Byem godny, tote nie dabym mu rady. Teraz, gdy si najadem, to co innego.
Szymon przytuli chopaka mocniej. Dugimi, kocistymi
palcami musn szczupy policzek Pietrka. Spyta:
Lubisz Mon?
Tak, prosz pana.
Szymon wyczeka jeszcze chwil, jak gdyby nie mogc si
zdecydowa.
Czy chcesz, Pietrek, bym ci opowiedzia histori, prawdziw
histori o dziewczynce bardzo podobnej do Mony, ktra ya przed wielu,
wielu laty...
Pietrek skin gow twierdzco, lecz myla o tym tylko, czy
Szymon Mac Quarrie wyjawi mu wreszcie, co byo w zakorkowanej flaszce.
Opowiadanie nie trwao dugo, Szymon Mac Quarrie bowiem
nie by gadu i nie lubi marnowa sw na prno. Uchodzi take za
czowieka oschego i prawie bez serca, a jednak jake bolenie tuko si w
nim teraz serce.
Przed wielu laty ya sobie dziewczynka bardzo do Mony podobna, rwnie adna i rwnie dobra. Byo te paru chopakw, ktrzy
wyrastali z ni razem. Jeden by znacznie od dwu pozostaych starszy, tote
gdy dziewczynka przestaa by dzieckiem, ten najstarszy towarzysz jej
Opracowanie edytorskie: Jawa48
str. 60
zabaw mg jej prawie zastpowa ojca. Kochali si w niej wszyscy trzej, ale
jeden mia pod dusz, tak prawie jak Aleck Curry, ktremu dzi sprawie
lanie, i ten wanie nie rozumia, co to jest mio czysta i bez egoizmu. Ona
kochaa naturalnie tylko jednego, najlepszego, najdzielniejszego z caej
trjki. Na imi byo jej Helena.
To tak jak mojej matce! wyrwa si Pietrek.
Wanie, a co ciekawsze, czowiek za ktrego ona wysza za
m, nazywa si Donald, zupenie jak twj ojciec. Dlatego tylko opowiadam
ci t histori. Czy to nie zabawny zbieg okolicznoci, Pietrku?
Pietrek milcza.
Ten z trjki, ktry by w takim wieku, e mgby jej zastpowa ojca, ucieszy si prawie z takiego rozwizania. cign Szymon.
Nikt nigdy nie odgad, jak mu byo ciko, jak nieludzko cierpia, ale z
czasem patrzc na ich wielkie szczcie pogodzi si z losem, wic mieli w
nim szczerego i oddanego przyjaciela. Myl, e nie mieli nawet nigdy
lepszego przyjaciela ni on. Ale tamten, podobny do Alecka Curry'ego,
zachowa w gbi duszy al i nienawi, a raz, gdy dwaj przyjaciele byli
nieobecni, przyby do chaty i znieway mod on Donalda, nie baczc
wcale na to, e karmia wanie dziecko. W tej chwili wrci m. Co by ty
uczyni, Pietrek, na miejscu Donalda?
Pietrek zesztywnia cay.
Gdyby to naprawd szo o Alecka Curry'ego rzek to
bym go zabi!
Szymon odetchn gboko, jak gdyby z ulg.
Tak si te stao, chopcze, Donald go zabi. Nie zamierza go
zreszt zabija, chcia jedynie ukara, ale mimo to nastpia mier, wierz
mi, e przypadkowo. Zreszt otr zasuy sobie na mier i lepiej e go ju
ziemia przestaa nosi. Ale tym niemniej Donald sta si morderc,
mordercom za grozi szubienica. Wic Donald umkn w lasy, gdzie si
ukrywa w cigu trzech lat, a stary jego druh opiekowa si on i
dzieckiem. Potem... Helena umara. Wtedy Donald wrci, zabra chopca i
dugi, dugi czas yli we dwjk szczliwie i na pozr bezpieczni, gdy
Opracowanie edytorskie: Jawa48
str. 61
policja stracia ich lad. Trwaoby to po dzi dzie, gdyby nie to, e jednak
wadza wpada wreszcie na trop Donalda. Musieli ucieka...
Szymonowi gos si zaama. Kocistym ramieniem przygarn
chopaka tak mocno, e a do blu. Koczy nieomal szeptem.
Pietrek, to wszystko prawda, wiem, e to prawda gdy stary
druh Donalda nazywa si Szymon Mac Quarrie, a tym Szymonem jestem
wanie ja. No a chopak... ten chopak nazywa si Pietrek...
Nareszcie wykrztusi najwaniejsze. Zniy teraz szczupy policzek, porosy szpakowat szczecin, do drobnej twarzy chopca i milcza,
gdy w cinitym gardle wzbieray mu zy.
Pietrek nie odzywa si rwnie ani si nie rusza. Cisza trwaa
niesamowicie dugo. Szymon wyczuwa ramieniem, jak chopak dygoce, jak
si cay trzsie niby w ataku febry i wiedzia ju, e Pietrek zrozumia
wszystko.
Wic ojciec twj nie wrci zacz stary wreszcie, daremnie
wzmacniajc gos. W kadym razie wrci nieprdko. yczy sobie, by
zamieszka tutaj ze mn. Wanie o tym pisa w licie... w tej flaszce, ktr
mi przyniose...
Pietrek milcza nadal. Spoziera martwo w przestrze, przez
uchylone drzwi, a Szymon Mac Quarrie nie mg jako dobra dalszych
sw.
Bdziemy si tob tutaj opiekowali, Pietrku! Wtenczas
dopiero Pietrek przemwi.
Wic ojciec nie wrci ani dzi, ani jutro?
Nie.
Nie wrci ju nigdy?
Moe kiedykolwiek wrci, ale w kadym razie nieprdko.
To znaczy, e go tropi jak wtenczas, w lesie? Chc go powiesi?
Opracowanie edytorskie: Jawa48
str. 62
Nie wolno ci tak mwi! skarcia go, tulc obie rce chopca w swoich maych doniach. Masz kogo! Masz mnie! Bd si tob
opiekowaa, naprawd, Pietrek, obiecuj solennie! Poza tym mog ci odda
Pczka, i wszystkie moje zwierzta, i w ogle wszystko co mam! A on
przecie wrci! Myl o twoim ojcu. Naley tylko czeka cierpliwie...
Oczy jej byszczay w mroku. ,
Pomyl tylko rzeka naraz, wydzierajc sowa wprost z
serca. Twj ojciec yje, a wic moe wrci! Mj nie moe... Umar. Matka
take umara... '
Pietrek dozna szczeglnego wzruszenia, jak gdyby si w nim
odezwaa msko. Przeczu w tej dziewczynce kobiet, istot sabsz,
ktrej si naley opieka i osona. Zadzierzgn si midzy nimi wze,
majcy stworzy z czasem podwaliny nowej przyszoci.
Pietrek nabra odwagi, wiary w siebie i ufnoci. Gdy wsta,
Mona podniosa si w lad za nim. W ciemnoci ocierali si prawie
ramionami.
Masz racj rzek. Ojciec mj wrci niebawem. A co do
twoich rodzicw, to doprawdy bardzo mi przykro. Jeeli za Aleck Curry
zechce ci napastowa lub uderzy szczeniaka, to...
Poprzez ciemno nocn wracali do osady Piciu Palcw, lecz
tym razem Pietrek prowadzi Mon za rk.
str. 63
Rozdzia VII
NOCNE YCIE
str. 64
str. 65
str. 66
zapewne suchajc czsto pacze w nocy. Brr, jakie to okropne straci oboje
rodzicw naraz i wiedzie, e zginli tak tragiczn mierci...
Pietrek wzdrygn si i rwnoczenie zrobio mu si troch
wstyd. Ojciec wpaja we tylekro pojcie o obowizkach prawdziwego
mczyzny, o tym jak mne naley mie serce. Wychyliwszy si przez okno
spojrza w kierunku chaty, w ktrej mieszka Piotr Gourdon wraz z on
swoj, Jzi. Tam rwnie jest Mona.
Chata bya ciemna, ale to nie dowodzi wcale, e Mona pi. Doskonale moe czuwa w ciemnoci i Pietrek mia nawet nadziej, e jest
wanie tak, a nie inaczej. Obok ojca ta wieo poznana dziewczynka
zajmowaa najwicej miejsca w jego yciu. Pewno, e jest blisko, myl, e
moe czuwa wspominajc go w tej chwili, napaway Pietrka otuch,
zupenie tak samo, jak serdeczne dotknicie i wspczujce wejrzenie byy
mu pociech z wieczora.
Skoro si troch wzmocni na duchu dozna wraenia, e nawet
caa noc przybiera inne oblicze. Wszake ojciec lubi wanie noce tego
rodzaju, ciche, ksiycowe. wiata i cienie garny si do przyjanie. Nasz
ksiyc mawia niegdy ojciec, gdy jeszcze byli razem.
Urodzie si wanie w tak ksiycow noc! powiedzia
mu ojciec niegdy. Podszedem wtenczas do okna i zobaczyem ci
pierwszy raz przy ksiycu. Strasznie byem rad!
Wic obaj bardzo lubili ksiyc, zarwno Pietrek, jak i Donald. A
twarz ksiyca miaa dzi wyraz szczeglnie przyjazny, jak to chopak
wanie zauway. Umiechnita gba, zmruone w umiechu oczy.
Zupenie jakby mruga na Pietrka obiecujc, e wszystko bdzie dobrze,
mao dobrze, wspaniale!
Mona i ksiyc pokrzepili Pietrka na duchu. Przypomniao mu
si te wanie, e nie zmwi jeszcze pacierza, ktrego ojciec go nauczy,
klkn zatem przy oknie, a ukrywszy twarz w doniach szeptem j
powtarza znajome wyrazy.
Gdy znw podnis gow zobaczy tu, na zewntrz, wielki,
szary cie pyncy w cichym powietrzu. Bya to jedna z tych olbrzymich
sw, ktre z nadejciem zimy przybieraj kolor nienobiay. Sysza mikki
Opracowanie edytorskie: Jawa48
str. 67
str. 70
str. 71
str. 72
Rozdzia VIII
DWOJE DZIECI
str. 73
poniekd z tym miym zaktkiem, by wic rad, e gdy on sam wchodzi w'
skad staych mieszkacw, Aleck Curry jest tylko obcym i chwilowym
przybyszem.
Widzia mczyzn nadcigajcych z pastwiska, prowadzcych
konie za uzdy. Dolatywa do wyranie rany gwizd. Wok tartaku ciy
si stosy trocin, a jaki czowiek ukada na palenisku wielkie polana. Kb
dymu bijcy z wysokiego komina by biay i przejrzysty i nawet na
odlego Pietrek wyczuwa miy, ywiczny zapach.
Wcign nosem powietrze, usiujc pochwyci je naprawd,
lecz w tej chwili wanie pod oknem znalaz si zabawny, krccy si w
jednym miejscu stwr, ktry, spozierajc w gr na chopaka, asi si
przymilnie. By to szczeniak Mony, Pczek. Pietrek lubi najbardziej tego
rodzaju psiaki, brzydkie i niezdarne, o wielkich apach, grubych stawach i
bie dwa razy za duym w stosunku do caego ciaa.
Ronie pomyla Pietrek woajc na Pczka. Bdzie z
niego z czasem wspaniay pies.
W par minut pniej Poleon Dufresne, niosc pene wiadro
mleka, min chat Szymona Mac Quarrie'a i ku swemu ogromnemu
zdziwieniu usysza, e stary Szkot gwide. To ju byo rzecz zupenie
niezwyk, przystan zatem w progu i wsuwajc twarz do rodka przez
uchylone drzwi umiechn si na dzie dobry. Szymon przyrzdza
wanie niadanie z zapaem nieomal chopicym, gdy za Poleon dostrzeg
w gbi izby Pietrka, szorujcego sobie policzki rozdziawi gb zdumiony.
Dzie dobry, Poleonie! przywita go Szymon. To jest
Pietrek, Pietrek Mac Rae, ktrego adoptowaem. Jest to waciwie syn
starego mego druha, a zjawi si wczoraj wieczr w formie niespodzianki.
Zamieszka oczywicie wraz ze mn.
Jak na Szymona Mac Quarrie'a bya to informacja bardzo obfita;
doceniajc w zupenoci uprzejmo starego milczka, Poleon z szerokim
umiechem wszed do chaty. Przyjanie opierajc rk na ramieniu Pietrka
zapewni go, e wszyscy osadnicy uciesz si ogromnie z jego obecnoci.
Pietrek od razu polubi Poleona, jego rumian, okrg twarz i wesoe,
Opracowanie edytorskie: Jawa48
str. 74
str. 75
str. 76
str. 77
str. 78
str. 79
Anio.
Och!
Pietrek milcza dobr chwil, potem rzek znowu.
To adne. To mi si podoba. Zdaje si, e pomylaem to
samo, gdy zobaczyem ciebie po raz pierwszy wczoraj w lesie. Bya caa w
socu, z rozpuszczonymi wosami, a wokoo ciebie peno kwiatw. Z
pocztku to si nawet zlkem.
To dopiero musiaam wyglda strasznie, e si a
przerazie obruszya si Mona. Lubi chodzi z rozpuszczonymi
wosami, gdy jestem sama w lesie.
A ja lubi wtedy na ciebie patrze. I wcale nie wygldaa
brzydko. A to co za taki dziwny budynek? Wyglda prawie jak koci!
Bo to jest koci i nasza szkoa zarazem. ona wujka Joego,
Antosia, .udziela nam lekcji. Ona jest bardzo adna i mia, Pietrku. Wujek
Piotr twierdzi, e rwnie adna, jak ciocia Jzia za czasw swej modoci.
Zreszt ciocia Jzia jest wci jeszcze liczna. A ty, czy dugo chodzie do
szk?
Nie bardzo. A wyraasz si tak wykwitnie.
Ojciec mnie uczy. Co dzie musiaem odrabia lekcje, nawet
gdy bylimy w puszczy. Och, bo mj ojciec by doprawdy...
Umilk, gdy tak jak wczoraj, na wspomnienie ojca co cisno
go za gardo.
Strasznie kocham twego ojca! szepna Mona agodnie.
Ubiegej nocy modliam si gorco, eby on do ciebie wrci i zobaczysz, e
wrci.
Lecz mimo dobroci Mony oraz caego uroku osady, ze przeczucia rozrastay si w duszy Pietrka.
str. 80
str. 81
str. 82
str. 83
str. 85
Rozdzia IX
PRAWDZIWE ZWYCISTWO
poegnawszy
W gowie czu zamt, w sercu czasem gbok rado, lecz czciej bolesny al. Jeli za na chwil zapomnia o ojcu, to ju w nastpnej
minucie cay dramat ponownie odywa w jego pamici. Poprzez sodki gos
Mony, poprzez yczliwy umiech jej ciemnych oczu przebijaa blada twarz
ciganego czowieka. Przyja licznej dziewczynki agodzia co prawda
cierpienie, lecz nie moga cakowicie go usun.
A Mona doprawdy robia wszystko, co leao w jej mocy. Obdarzona kobiec przenikliwoci czua doskonale, e Pietrek cierpi,
jakkolwiek usiuje bl swj zatai. Wasna tragedia Mony, gbsza i bardziej
dugotrwaa ni dramat Pietrka, sprawia, e dziewczynka bya szczeglnie
czua w tego rodzaju przypadkach.
Odnosia nieraz wraenie, e to dopiero wczoraj bawia si
wraz z matk w cieniu wielkiego, biaego agla, a ojciec siedzcy opodal
obserwowa je z umiechem. Nie dalej jak wczoraj przytrafia si straszna
katastrofa i statek zaton. Nikt, nawet Piotr Gourdon nie podejrzewa, jak
ywo Mona przechowuje wszystko to w pamici. Dzielia smutn sw
tajemnic jedynie z drzewami w borze, z ptakami i zwierztami, z ktrymi
lubia rozmawia. Dzi rano, na niewielkim cmentarzu osady, wskazawszy
Pietrkowi dwa bliniacze groby, rzeka krtko i prosto:
Moja matka i mj ojciec i nie poruszaa wicej tego tematu.
Szczeglne brzmienie jej gosu powstrzymao Pietrka od jakichkolwiek zapyta, cho ciekaw by szczegw strasznej burzy, awarii i walki
z rozszalaym ywioem, ktry pochon rodzicw Mony i z ktrego ocalaa
Opracowanie edytorskie: Jawa48
str. 86
str. 87
str. 88
str. 89
str. 90
str. 91
str. 92
str. 93
Rozdzia X
ZE PRZECZUCIA
str. 94
Jeli ten zbj, Aleck, bdzie si czepia naszych dzieci burkn Szymon polec jego wasnemu ojcu, by si z nim rozprawi albo te
nie sprzedam mu wicej ani jednej belki!
Piotr umiechn si pogodnie. Jako mieszkaniec leny,
potomek wielu pokole najcilej zespolonych z przyrod, mia w gbi
duszy niezachwian pewno w opiek Boga, ktry potrafi stworzy z chaosu wiat tak bogaty i pikny. Wanie Piotr Gourdon pierwszy wytkn
szlak przez niezbadane ostpy puszczy oraz zbudowa pierwsz chat
osady. Szymon Mac Quarrie, idc za wzrokiem przyjaciela, ledzi dokadnie
niemal tok jego myli.
Oczy Piotra Gourdona przesuny si po zabarwionym
kwiatami zboczu pobliskiego wzgrza, gdzie leay mogiy rodzicw Mony.
Zwolna umiech zaciera si na jego twarzy, a zastpowa go wyraz
niepokoju, smutku, prawie lku.
Pomylne byy dla nas te wszystkie lata zacz, mwic do
samego siebie raczej, nili do ssiada. Ile to ju czasu mino, odkd obaj
z Dominikiem Beauvais trafilimy tutaj, wdrujc puszcz, a teraz mieszka
nas ju w osadzie p setki, samych przyjaci i krewnych. Tragedii
mielimy mao, wiele natomiast szczcia. Cmentarz stoi pustk, spoczli na
nim jedynie rodzice Mony. Czasami... ogarnia mnie po prostu strach!...
To prawda, e ylimy dotd w spokoju przyzna stary
Szkot.
W gbi, poza ich plecami, pitrzyy si pagrki trocin i piewnie
gwarzy zbaty krg stalowej piy wgryzajc si w rdze jodowych bali.
Szymon kocha swj tartak, tak samo jak Piotr kocha chaty, do budowy
ktrych przykada pomocn rk. Tartak bowiem obdarzy ludno osady
dobrobytem. Ale tu stary Szkot zaspi si tartak sprowadzi rwnie
do Piciu Palcw bark z Fortu Williama, a wraz z ni Alecka Curry'ego.
Wolabym rzek gono Szymon Mac Quarrie eby to
kto inny, ni za Izaak Curry skupywa nasze drzewo! Zreszt on sam
jeszcze ujdzie, ale ten synalek... Jeli zaczepi kiedy Mon albo Pietrka,
pogadam z nim!
Opracowanie edytorskie: Jawa48
str. 95
str. 97
str. 98
Adetto Clamart!
Pietrek ogupiay i milczcy przyglda! si, jak Mona wlecze
Adett do kuchni. Niby przycignite magnesem oko jego szo w lad za
nimi, wic Adetta, obejrzawszy si, wybuchna znowu niepohamowanym
miechem. Potem drzwi si zatrzasny. Spoza tych drzwi dolatywao
oywione trajkotanie, przy czym oburzony gos Mony growa
niejednokrotnie. Pietrek czu si tak, jakby go caego zlano wod. Ubranie
lepio si na nim od potu i zupenie straci rezon. Wyobrazi sobie, e
wyglda doprawdy okropnie.
Zobaczy maego Telesforka, przygldajcego mu si ponad krawdzi koyski. W tustej apce dziecko trzymao zamknity scyzoryk,
prezent Pietrka sprzed paru godzin; Pietrek zbliy si i umiechn do
niedawnego przyjaciela. Wysiek ten kosztowa go niemao blu. Dziecko
szeroko otwaro buzi, gapic si na dziwnego przybysza. Nie poznawao go
wcale. Poranna poufao znika i zamiast jowialnej radoci w bkitnych
oczkach malowao si zdziwienie.
Wtem, jak gdyby pragnc nowej zabawki, Telek opuci scyzoryk i sign do jedynego oka Pietrka.
Pietrek cofn si. Adetta nadal chichotaa w kuchni, a Telek go
nie poznawa. Przypomnia sobie, e na cianie wisi mae lusterko,
popieszy wic ku niemu. A mu dech zaparo, gdy si przejrza. By tak
zmieszany, e odniesione niedawno zwycistwo zeszo na drugi plan.
Poczucie dumy zniko. Chykiem, jak najszybciej wymkn si przez otwarte
drzwi, i powdrowa w stron tartaku w nadziei, e zdoa si ukry poza
kopcami trocin, zanim Mona spostrzee jego ucieczk.
Jako mu si udao dotrze do chaty Szymona Mac Quarrie'a i
skrci ju nawet za wgie, gdy niespodziewanie wpad prawie na
drobnego czowieczka o wielkiej, zwichrzonej siwej czuprynie, okrgej,
rumianej twarzy i oczach, najpierw zdumionych, potem za penych
wesoych iskierek. Pietrek widzia tego czowieka po raz pierwszy, lecz
poczu do od razu instynktown sympati. Obcy zatar rce i umiechn
si w sposb wzbudzajcy przyja i zaufanie. Pietrek sprbowa
odpowiedzie umiechem, mimo e za najmniejszym grymasem
pokaleczona twarz bolaa go bardzo.
Opracowanie edytorskie: Jawa48
str. 99
Miaem bjk! wyzna z humorem, gdy nieznajomy najwyraniej oczekiwa jakiego wyjanienia. Biem si z Aleckiem Curry m.
I stuk ciebie? zagadywa tamten.
Nie, prosz pana. To ja daem mu szko! Biem poty, a
Prosi zmiowania i musia mi jeszcze obieca, e nigdy wicej nie bdzie
napastowa Mony, ani jej zwierzt. Mona o tym wie. Widziaa nas.
Nieznajomy opar do na ramieniu Pietrka. By to bardzo miy
dotyk. Pietrek poczu, jak mu wraca zachwiana pewno siebie.
Cho, Pietrku, opatrz ci skaleczenia. Bo tak si przecie nazywasz, wszak prawda, Pietrek Mac Rae?
Tak, prosz pana.
Weszli do chaty. Nieznajomy czu si w chacie Szymona Mac
Quarrie'a zupenie jak u siebie w domu, gdy bez adnego trudu znalaz od
razu skrzynk z lekarstwami i zabra si wnet do obmywania i opatrywania
udrczonej twarzy Pietrka.
Aleck jest zawadiak! rzek. Mam nadziej, e dae mu
dobr szko, ale on jest znacznie od ciebie wikszy. Czy nie boisz si, e si
kiedy zemci?!
Pietrek ruszy gow przeczco.
Ja ju teraz wiem, jak sobie z nim poradzi! Najpierw bd
ucieka, eby go zmczy, a skoro si zadyszy, zawrc i sprawi mu lanie.
Mog go znowu zbi jutro, jeli tylko Mona zechce!
Doskonale! umiechn si nieznajomy.
Twarz mia coraz rowsz, w oczach za figlarne ogniki, co si
ogromnie Pietrkowi podobao.
Nie prbowabym jednak w niedziel! doradzi po chwili.
Bjka w dzie witeczny nie przynosi szczcia! Jeli natomiast
poczekasz do poniedziaku, wezm ci do lasu i poka par chwytw,
ktre mog ci si bardzo przyda przy okazji. No, a gdyby to tak mona
Opracowanie edytorskie: Jawa48
str. 100
str. 101
przestpowa z nogi na nog. Czu, jak po szyi i karku gorca krew uderza
mu do gowy. Oblizujc suche i zbrzknite wargi usiowa wyj z
honorem.
Nie wiedziaem, e pan jest kaznodziej! rzek. I kto
wie, moe pan ma racj, e w niedziel nie naley si bi!
Ojciec Albanel pogadzi agodnie szczupe rami wyrostka.
Naley si bi zawsze, Pietrku, ilekro wymaga tego suszna
sprawa! Bg lubi tych, co kochaj pokj, ale nie znosi tchrzy. Ot tylko
tchrz odmwiby pomocy Monie. Czy przyjdziesz jutro do kocioa na
kazanie?
Przyjd! skwapliwie obieca Pietrek.
Gdy ojciec Albanel odszed, chopak wgramoli si po drabinie
na swj stryszek, pachncy sodko ywic od kryjcych dach gontw
jodowych, i tam rozebra si z trudem. Soce skaniao si ju ku
zachodowi; usta szum tartaku. Ptaki wierkay pie wieczorn.
Bya niezaprzeczalnie pora kolacji, lecz Szymon Mac Quarrie
spnia si. Mino dobre p godziny, zanim Pietrek usysza, jak stary
Szkot wraca do domu. Podszed od razu do drabiny i wlaz na gr. W
pmroku pochyli si nad Pietrkiem.
le si czujesz, chopcze?
Nie, prosz pana.
Szymon uklk obok rozoonego na ziemi posania.
Opowiadano mi o walce rzek, przy czym gos nienawyky
do pieszczotliwych brzmie, dra mu troch. Najpierw opowiadaa
Mona, pniej Adetta. Poszedem te na bark, eby si rozprawi z
Izaakiem Currym i jego synalkiem. Ale wiesz co, Pietrek, gdy zobaczyem
Alecka, przykre sowa ugrzzy mi w gardle. Jestem z ciebie dumny!
W ciszy, jaka teraz nastaa, pochyli si nieco niej nad Pietrkiem.
Zjadby moe co?
Opracowanie edytorskie: Jawa48
str. 102
str. 103
Rozdzia XI
MIO
str. 104
str. 105
str. 106
str. 107
str. 108
str. 109
str. 110
str. 111
I teraz take?
Widziaem j przedwczoraj.
Czy jest adna?
Tak.
Moja mama rwnie jest bardzo adna. Spltszy rce na
kolanach, Mona dodaa:
Tutaj wanie, w pobliu tych ska, utonli matka moja i
ojciec. Wujek Piotr uwiza mnie sobie na karku i w ten sposb wynis
mnie na brzeg.
Opowiedziaa mu potem szczegowo o rozbiciu statku i o tym,
e ciocia Jzia, ciocia Antosia, ojciec Albanel, i w ogle wszyscy mieszkacy
osady twierdz stale, e to prawdziwy cud, e jeden chociaby czowiek
uszed z yciem z tak strasznej burzy. T jedn ocala istot jest wanie
ona.
Ojciec Albanel przychodzi tu nieraz wraz ze mn. Bardzo go
lubi. Opowiada mi czsto o Nepese. Czy to nie liczne imi, Pietrku?
Znaczy po indiasku: Pczek Wierzby. A znowu Dziewczyna z Pochodni, to
po indiasku: Suskwao. Czy podobaa ci si ta legenda, Pietrku?
Pietrek skin gow twierdzco.
Suchajc, mylaem o tobie! rzek, usiujc daremnie
uczyni za jednym zamachem trudne wyznanie. Ojciec Albanel
przyglda si tobie najwyraniej, gdy mwi o Nepese. Jeste... bya dla
mnie tak wanie dziewczyn z pochodni, odkd trafiem tutaj. Przez
ciebie odzyskaem wiar. I w ogle nie wiem zupenie, co bym robi, gdyby
nie ty...
Wykrztusiwszy ostatni wyraz, zda sobie dopiero spraw, co
waciwie powiedzia i tak si przej wasnym zuchwalstwem, e po prostu
straci oddech. Mona nie patrzya na niego. Nie spuszczaa byszczcych
oczu z poyskliwej gadzi jeziora.
Wic to dlatego dotykae moich wosw, Pietrku?
Opracowanie edytorskie: Jawa48
str. 112
Pewnie, e dlatego.
Lubisz mnie tak bardzo?
Potwierdzi skinieniem gowy, czujc, i chwila zbyt jest powana dla jakichkolwiek sw. Mona przygldaa mu si obecnie. Twarzyczk
miaa tak pen powagi, e sprawiaa przez chwil wraenie osoby o wiele
starszej, prawie dorosej. Oczy miaa dojrzaej kobiety, spokojne, troch
zadumane i obserwowaa go dugo bez zmruenia powiek.
Ja take lubi ciebie, Pietrku! stwierdzia wreszcie. - Lubi ci tak bardzo, e nie chc, eby kiedykolwiek opuszcza osad.
Ja take nie chc ju std odej; Nawet gdyby ojciec wrci.
Wrci na pewno.
Odpowied przysza bez namysu, podana gosem tak dwicznym, e Pietrek poczu radosne drenie. Mona siedziaa wyprostowana,
powiew wiatru za zburzy jej wosy, a faloway i unosiy si w powietrzu
wok drobnej gowy. Pietrek, spogldajc na ni z bijcym sercem, myla
znw o ojcu Albanelu i o Indiance Nepese, a gboka wiara w dobro i
szczcie udzielia mu si za przyczyn tych dwojga.
Mia wielk ochot, wycignwszy rk, musn chmur ciemnych wosw Mony i powiedzie jej, e wierzy. Lecz nie mia. Nie poruszy
si wic, ani przemwi. Mona zreszt zdawaa si przez chwil bardzo
daleka, zapatrzona w przestrze, kdy poza wrzce kbowisko wirw.
Rce trzymaa wci splecione na kolanach. Dopiero gos Jamesa Clamarta,
nawoujcy dononie ze szczytu pobliskiego urwiska, przerwa guch cisz.
Mona drgna, lecz nie podniosa gowy. Wiedziaa, e tam w
grze stoi rwnie Adetta, umiecha si do nich, i czeka tylko na
najmniejszy znak, by wesoo pomacha rk. Spokojnie i godnie Mona
rzeka do Pietrka:
Co do tej Adetty Clamart, musisz mi obieca, e nie pozwolisz
si jej nigdy wicej caowa.
Ale naturalnie, obiecuj! skwapliwie zgodzi si Pietrek.
Opracowanie edytorskie: Jawa48
str. 113
Do koca ycia?
Do koca ycia!
Przeegnaj si!
Pietrek nabonie uczyni znak krzya i powtrzy przysig.
Bardzo jestem rada! rzeka teraz Mona. Nie lubi pocaunkw, ale jeli bdzie ci na tym zaleao, zrobi to sama zamiast Adetty!
Przy tych sowach gos jej zabrzmia tak wadczo i energicznie,
e Pietrek poczu si naraz tak bezradny jak niewolnik okuty w kajdany.
W cigu nastpnych dni i tygodni owe wizy zacisny si jeszcze, obezwadniajc go cakowicie; niewola bya silniejsza nawet ni
Opracowanie edytorskie: Jawa48
str. 114
tsknota za ojcem. wiat Mony sta si jego wiatem. Pocz si dostosowywa do trybw maszynerii; do zabaw i obowizkw. Uczszcza do
szkoy. W wolnych godzinach pracowa przy tartaku, pomaga przy siewach
wiosennych, a na jesieni przy obrbce pl.
Latem Mona wraz z Pietrkiem spdzali wiele czasu w chodnych
gbiach boru. Na dalekich wczgach byli wprost nierozczni. Ulubionym
celem wycieczki, szczeglnie w popoudnia niedzielne, bya kolonia
bobrw, oddalona o ptorej mili od Jeziora Superior, ukryta wrd
stromych pagrkw i wzgrz. eremie bobrowe stanowiy wasno Mony i
zgodnie z niepisanym prawem osady Piciu Palcw nikt nie way si mci
ciszy tego zaktka, czy to przy pomocy side czy strzelby.
Przed piciu laty opowiadaa Pietrkowi Mona cztery
stare bobry opuciy jedno z eremi pooone gbiej w puszczy i wanie
ona sama z wujkiem Piotrem spostrzega je, budujce pierwsz tam w tym
miejscu. Obecnie kolonia liczy okoo trzydziestu gw. Od dawna ju
przestay si jej ba, a niektre nawet oswoiy si z ni tak dalece, e
pozwalaj si gadzi.
Obecno Pietrka jednake wzbudzia na razie popoch; ilekro
towarzyszy Monie, zwierztka kryy si po domkach i tylko czasem czubek
nosa wystawiay nad wod. Lecz z czasem przywyky take i do niego, a
skoro powietrze tchno chodnym powiewem jesiennym, nie uciekay
wcale na widok chopca. Mg zatem obserwowa do woli, jak pracuj, jak
si bawi, wic wraz z Mon spdza dugie godziny nad ciemn wod
uroczego stawu.
str. 115
Rozdzia XII
ZARAZA
str. 116
str. 117
dzikich gsi. Dziwi si rwnie, dlaczego nikt z osadnikw nie upolowa ani
jednego ptaka.
Dzika g kojarzy si w pary raz tylko tumaczy mu Piotr
Gourdon. Gdy jedno z pary zginie, samiec lub samica nie szukaj innego
towarzystwa, lecz do koca swoich dni yj samotnie. Posiadaj tak
wierno, tak pami, jak czowiek nie moe si szczyci. Zabi dzik g,
to prawdziwa zbrodnia!
W zadumie spojrza w gr, obserwujc przez chwil jeden z
kluczy mkncych po niebie.
A ponadto szara g yje sto lat! doda.
W padzierniku te spord krlikw, ktre oszczdzia zaraza,
zmieniy szare futerko na nienobia turzyc, a wiatr uparcie d z
pnocy na poudnie. nieg spad wczenie. Cay listopad po wielkim
jeziorze hulaa mrona zawierucha oraz szala wir w tak zwanej studni,
pienic si i ryczc. Ze rodkowego cypla pierzchy wszystkie mewy.
Pietrkowi si zdawao, i zima spada w cigu jednej, jedynej
nocy. Od pocztku wiecia co zego. Soce nie pokazywao si wcale.
Niebo zacigny gste chmury. nieg prszy sypki i ostry, a skoro wiatr
nim zamit, ksa skr, werajc si w ciao niby drobny rut.
W grudniu przysza zmiana. Zawieje ucichy, niebo si troch
przetaro, nieg za sypa dniem i noc, a zawali puszcz po czuby
gncych si w zaspach drzew. Zginy szlaki i cieki, wwozy wypeniy si
po wrby. Pewnego dnia Poleon Dufresne konajc prawie z wyczerpania,
przyby na nartach z miasteczka przy kolei, donoszc, e wiat cay tonie w
niegu i e nawet na otwartych przestrzeniach gboko jego wynosi sze
do siedmiu metrw. Po cichu szepn co jeszcze Piotrowi Gourdonowi,
Szymonowi Mac Quarrie'owi oraz Dominikowi Beauvais'mu. Straszliwa
klska guszy, ospa, rozpocza ju swj niszczcy pochd poprzez ziemie
pnocne.
W lad za gbokim niegiem pojawi si mrz tak okrutny, e
mczyni, nie ryzykujc miertelnego przezibienia puc, zaprzestali pracy
w borze. ycie wok osady jak gdyby zamaro. Pomidzy jeziorem a lini
kolejow, na caej wielkiej przestrzeni znalazby z trudem jeden tylko trop
Opracowanie edytorskie: Jawa48
str. 118
Syszaam szepna jak wujek Piotr i ciocia Jzia rozmawiali ubiegej nocy. Twierdzili, e nie obawiaj si o siebie, tylko o mnie.
Dlaczego o mnie, Pietrku? Ja wcale tak atwo nie zapadam na zdrowiu!
Dlatego pewnie, e jeste dziewczynk. Dziewczynki s zawsze
sabsze.
No wic przypumy, e zachoruj! Co by uczyni wtenczas?
Czy powayby si przyj mnie odwiedzi?
Oczywicie!
Nawet gdyby to bya ospa?!
Przyszedbym mimo to.
Strasznie si ciesz, Pietrku! Bo gdybym zachorowaa, a ty
by nie zechcia mnie odwiedzi, drczyabym si tak bardzo, e na pewno
zupenie nie mogabym wyzdrowie!
Tej nocy wanie, przy wtrze wilczego wycia, szkaratna do
zarazy lega na osadzie Piciu Palcw.
Najpierw powalia Gertrud Poulin, wic m jej, Jeremiasz,
przybi nad drzwiami chaty kawa czerwonej materii, na znak, e naley
unika zapowietrzonego domu. Szkaratny skrawek trzepoccy na wietrze
napawa wszystkich trwog, dzieci za obawiay si go bardziej ni
wilkoaka przemykajcego krawdzi boru; bardziej nawet ni widmowych
owcw cigajcych wrd chmur widmow zwierzyn, gdy uprzedzono je
zawczasu, e w pobliu czerwonej chorgiewki czatuje mier.
W trzy dni pniej zachorowaa maleka Tobina, wic z twarz
blad, lecz spokojn, z oczyma bez ladu trwogi Antosia udaa si do chaty
nawiedzonej zaraz, by pielgnowa obie chore. Rysy Piotra Gourdona
skrzepy wtenczas w kamienn mask, i tak si zaci w rozpaczy, a do
dnia, gdy James Clamart zacz wali w drzwi, wrzeszczc, e i Adett
rwnie powalia gorczka. Niezwocznie Jzia, ucaowawszy ma i Mon,
posza spenia obowizek samarytanki.
str. 120
str. 121
str. 124
Nadesza noc. Pnoc ju mina, gdy Pietrek, ostronie otwarszy okno wygramoli si na zewntrz. Czynic jak najmniej szmeru,
zelizgn si w d i skoczy cicho na ziemi. Potem przeby polan, a w
jaskrawym wietle gwiazd cie jego pieszy za nim. Zatrzyma si dopiero
obok chaty Piotra Gourdona i przylepiony do drewnianej ciany czeka, z
sercem bijcym mocno.
W grze, ponad jego gow, spoza firanki byskao mtne wiateko w pokoju Mony. Mia wielk ochot zawoa na ni; cign ju wargi
zamierzajc wyda szczeglny gwizd, ktry znaa tak dobrze. Wtem
usysza jaki gos, jakie szmery, wic skradajc si na palcach zbliy si
do jednego z parterowych okien.
Przez szyb, cakiem wyranie dostrzeg Jzi. Siedziaa na
krzele, majc twarz ukryt w doniach, Piotr Gourdon za, stojc obok
gadzi agodnie wosy ony. W gbi ojciec Albanel mia rysy wykrzywione
rozpacz. Ramiona Jzi dray: pakaa.
Pietrek odsun si od okna przeraony do gbi. Obraz, ktry
przed chwil mia przed oczyma, mg oznacza tylko jedno: Mona nie yje!
Spojrza znw na blade wiateko w grze i zdja go nienawi do tych
wszystkich, ktrzy nie pozwolili mu odwiedzi chorej przyjaciki. Zbliy
si do drzwi kuchennych, otworzy je i wszed. Jeli teraz znowu sprbuj
mu przeszkodzi, bdzie walczy i krzycza. Lecz nikt nie usysza jego
ostronych krokw. Niewyranie dobiega przez cian gos ojca Albanela.
Misjonarz modli si.
Pietrek dotar do schodw i cichutko j wstpowa na gr.
Drzwi pokoju Mony stay otworem. Lampa, ktrej knot przykrcono bardzo
nisko, pona na stole.
Zbliy si do ka, nie bardzo nawet zdajc sobie spraw z
wasnych ruchw. Serce mia cinite bolesn obrcz; wiat wokoo
chwia si i wali w gruzy. Mona nie yje z pewnoci, w przeciwnym razie
bowiem nie zostawiono by jej tak samej i Jzia nie zapakiwaaby si na
dole. Nawet perspektywa bliskiego powrotu ojca nie zdoaaby teraz
Pietrka pocieszy. Nic nie miao wartoci, skoro Mona umara. Pad na
kolana obok ka, wplatajc zzibnite palce w mikkie pasmo wosw,
zwisajce z poduszki na podog.
Opracowanie edytorskie: Jawa48
str. 126
str. 127
Rozdzia XIII
WZAJEMNE PRZYSIGI
str. 128
str. 129
str. 130
str. 131
str. 132
str. 133
str. 134
str. 135
No to zgadnij!
Ani myl zgadywa!
Moesz prbowa trzykrotnie.
Nie chc!
Pietrek sam ju nie wiedzia, co mwi dalej.
W takim razie zacz niepewnie artowaa tylko!
Kiedy?
Wtenczas, gdy mwia, e gdybym chcia ci pocaowa, to
bym sam poprosi o to!
Wanie, a ty wcale nie prosisz!
Niemdra jeste! Prosiem przecie przed chwil. Mona
otworzya szeroko swe przeliczne oczy.
Doprawdy, Pietrku, doprawdy? Nie, nie syszaam! Prosz
ci, powtrz raz jeszcze!
Pietrek zmieszany przekn lin.
Czy mona?
Ale co?
Pocaowa ciebie?
Zamiast da natychmiastow odpowied, Mona pocza mu si
przyglda badawczo. Trwao to nieznonie dugo; Pietrek byby przysig,
e chyba ca godzin.
Jeli pozwol, czy obiecasz mi, e nie pocaujesz nigdy adnej
innej dziewczyny?!
Obiecuj!
I e nie pozwolisz adnej, aby ci caowaa? Nie wyczajc
Adetty Clamart!
Opracowanie edytorskie: Jawa48
str. 136
Oczywicie, e obiecuj!
Do koca twego ycia?
Do koca mego ycia!
Z umiechem radosnego zadowolenia Mona Guyon podaa
Pietrkowi najpikniejsze usta osady Piciu Palcw, a Pietrek ucaowa je
mocno.
str. 137
Rozdzia XIV
Z BIEGIEM LAT
str. 139
str. 141
str. 142
str. 144
str. 145
Rozdzia XV
POWRT WDROWCA
str. 146
str. 147
wykada zapasy z koszyka. Czu na sobie jej badawczy wzrok, tote biorc
do ust chleb i miso, usiowa nie by aroczny.
Zepsuem ci majwk, dziecko! rzek, uywajc takich
sw i takiego tonu, jak gdyby by bardzo stary. Doprawdy ogromnie mi
przykro.
Niczego pan nie zepsu! zawoaa Mona ywo, pochylajc
si ku niemu ruchem penym serdecznej tkliwoci. Taka dzi jestem
szczliwa! Teraz za Bg pomnoy moje szczcie jeszcze bardziej, skoro
da mi mono pomc panu!
Szczliwa szepn nieznajomy sam do siebie. C to za
cudowna rzecz by szczliwym! Niegdy i ja take znaem to uczucie...
Obserwujc, jak wdrowiec spoywa przyniesione przez ni zapasy, Mona usiowaa zachowa pozorn wesoo. W gruncie rzeczy bya
wstrznita do gbi. Nigdy jeszcze nie miaa monoci obserwowa z tak
bliska czowieka, konajcego prawie z godu i wyczerpania.
Czy pan zbdzi? spytaa. Chwyci si od razu podsunitej
moliwoci.
Tak, zbdziem. Straciem drog w mokradach pomidzy
torem kolejowym, a t tu miejscowoci. Zamierzaem trafi do osady
zwanej Pi Palcw.
Mona a krzykna.
Ja jestem wanie z Piciu Palcw! To zupenie niedaleko.
Wujek Piotr mwi, e std do osady mamy ptorej mili najwyej.
Czowiek milcza dugo i tak wyranie straci od razu apetyt, a
si Mona zdziwia.
Bya dla mnie prawdziwym anioem! rzek wreszcie.
Zwierzta ciebie lubi. Nawet te cakiem dzikie stworzonka maj do ciebie
zaufanie.
Spoziera obecnie w kierunku malutkich bobrw, zwinitych na
skraju stawu w puszyste, krge kule.
Opracowanie edytorskie: Jawa48
str. 148
str. 149
str. 150
str. 151
wieczr zanosiem mody do Boga w cigu lat dugich dla mnie niby
wieczno. Bagaem o szczcie dla Pietrka, o to, by z czasem zapomnia
nawet o istnieniu ojca. Lecz ja sam nie potrafiem zapomnie ani na jeden
moment o moim miym synku! Stanowi wprost cz duszy mej i ciaa,
kroczc obok mnie, pic wraz ze mn, siedzc u mego boku, nocami, przy
skpym obozowym ognisku, a nieraz tsknota za jedynym dzieckiem
dochodzia do takiego natenia, e stawaem wprost u wrt obdu. I cay
ten czas cigano mnie, tpiono! Umykaem z miejsca na miejsce, kryem si
po bagnach i ostpach lenych, unikaem ludzi i miejsc zamieszkaych!
Pietrek by wci ze mn i spoziera wci tak samo bagalnie, jak wtedy,
gdy zostawiaem go samego w pobliu osady Piciu Palcw, a on prosi,
bym pozwoli mu i ze sob...
Wargi Donalda Mac Raego zadray; wstrzsn nim dreszcz.
Mona odpara cicho i szybko:
Bo w cigu tych wszystkich lat Pietrek naprawd
towarzyszy panu, Pietrek i ja. W pogodne, letnie noce pytalimy ksiyca,
gdzie si pan znajduje, a gdy byo zimno i burzliwie, odmawialimy pacierze. A na Boe Narodzenie Pietrek zawsze przygotowywa prezent dla
swego ojca!
Po wyndzniaej twarzy przelecia radosny bysk.
Wspominalicie wic mnie na Gwiazdk?
Ale tak, zawsze. I potem Pietrek wrcza mi swoje prezenty,
bym je starannie przechowywaa w cedrowej skrzyni, bo przecie
wiedzielimy na pewno, e pan ktrego dnia wrci! Wic teraz...
Woanie Pietrka odezwao si ponownie, tym razem znacznie
bliej. Donald puci Mon, lecz ona, wspiwszy si na palce, pocaowaa go
szybko i gorco. Oczy miaa pene ez.
Pietrek dziwi si, czemu nie odpowiadam! Och, prosz pana...
prosz...
Niezdecydowany po czyni ukry twarz w doniach. Z
ogromnym wysikiem otrzsn si z pokusy.
Opracowanie edytorskie: Jawa48
str. 153
str. 154
str. 156
str. 157
str. 158
Znajdowaam si tutaj, w pobliu tego drzewa, gdy zauwayam zjaw twego ojca. By w achmanach, znuony i chory, tak przy tym
blady, e jad surow marchew, ktr przyniosam dla bobrw. Przyby
rzekomo po to wycznie, by ci zobaczy, Pietrku, obejrze z ukrycia, ale
nie pokaza si samemu. Twierdzi, e byby na nowo nieszczliwy; e o
wiele lepiej bdzie, gdy zapomnisz o jego egzystencji. Kaza mi przyrzec, e
ci jego obecnoci nie zdradz. Przyrzekam! Przyrzekam, e ci oszukam,
kochany, e po tylu latach tsknoty i modw zataj przed tob prawd...
Obja go ramionami za szyj, twarz tulia mocno do piersi.
Och, Pietrku, gdybym tak postpia naprawd, nawet Bg nie
zdoaby mi przebaczy! A ty sam, gdyby si z czasem o oszustwie
dowiedzia, czy mgby mnie nadal darzy zaufaniem? No, powiedz?
Powiedz!
Caa drca, z sercem dziko bijcym na alarm, tulia si do rozpaczliwie. W grupie wierzb dostrzega nowy ruch i zgroza przeja j na
myl, e Donald Mac Rae odchodzi.
To by tylko sen! uspokaja j Pietrek, mocno tulc dziewczyn do piersi. Nie obawiasz si chyba snw, Mono?
Wtem, spord gszczu, rozleg si gos:
Niech mi Bg przebaczy, e jestem tak saby! woa kto
poza nimi. Pietrku, Pietrku!
Donald Mac Rae wyszed spomidzy wierzb na polan. Zapomnia, e nosi achmany, e pokrywa go zasche boto; nie mia ju w
twarzy okropnego wyrazu ciganego czowieka. Teraniejszo przestaa
istnie: grona do sprawiedliwoci zawieszona nad gow, wyczerpanie,
ndza, gd. Mia wraenie, e czas cofn si o pi lat i e na polanie
zalanej blaskiem sonecznym egna swego synka.
W cigu tych paru sekund, gdy Pietrek zamar na dwik
niespodziewanego gosu, Mona patrzya na Donalda Mac Raego stojcego z
wycignitymi ramionami. Lecz skoro Pietrek obrci si wolno i spojrza
na ojca, wzruszenie dziewczyny wyadowao si potokiem ez.
Wtem:
Opracowanie edytorskie: Jawa48
str. 159
Ojcze!
Nigdy jeszcze nie syszaa z ust Pietrka takiego okrzyku. Zdawio j w gardle, a gdy obaj mczyni padli sobie w objcia, Mona odwrcia
si i odesza.
Dc wzdu porosego chaszczami brzegu stawu, szybko
stracia ich z oczu. Poprzez zy ledwo moga odrni ciek. Bezwiednie
szeptem, powtarzaa wci w kko imi Pietrka, jak gdyby, chocia od lat
wielu modlia si o to szczliwe zakoczenie, nie umiaa w gbi duszy
uwierzy, i si to spenio naprawd.
str. 160
Rozdzia XVI
ZAKLTY WRG
str. 161
str. 162
str. 164
Pietrek nie sysza brzku stali ani nie zda sobie sprawy z gronego znaczenia tego gestu. Jedna, jedyna myl obdnie tuka mu si po
mzgu. Ojciec wrci, po szeciu latach przyby znowu do domu i zaraz w
pierwszych chwilach to bydl w ludzkim ciele chce zniweczy wszystko,
rozwali w gruzy gmach szczcia wzniesiony modami i wiar. W Alecku
Currym widzia nie tylko wcielenie bezlitosnego prawa, ktre cigao ojca
tropic go od nory do nory, niby szczura, lecz widzia w nim rwnie
zoliwego potwora, rozpuszczonego chopca, z ktrego wyrs pozbawiony
ludzkich uczu czowiek. Jedynym wyjciem byo Alecka zabi!
Mona, na rwni z Aleckiem Currym odgada zamiar Pietrka.
Lecz dostrzega co wicej: do na rewolwerze, zaciskajce si palce,
niebezpieczny bysk w oczach a Pietrek tylko z goymi piciami!
Krzykna ostrzegawczo, zdjta strachem tak potwornym, e paraliujcym
jej ruchy. Krzyk przeszed w okropny wrzask, gdy w chwili, gdy Pietrek
skoczy, Aleck poderwa bro i strzeli. Monie zrobio si teraz tak sabo, e
przez pewien czas, na p mdlejc, nie widziaa ju i nie syszaa nic.
Gorcy podmuch wystrzau zion Pietrkowi prosto w twarz, a
huk oguszy go niby piorun. To nie by strza dany tylko na postrach;
mier mina go zaledwie o par cali. Aleck zamierza ju ponownie
pocign za cyngiel, ju nawet powtrnie zgi palec, lecz Pietrek go
uprzedzi ruchem jeszcze szybszym. Schyli si mianowicie i run caym
ciarem pod wzniesione rami przeciwnika. Nie uderzy, tylko oburcz
schwyta ki policjanta, rwnoczenie podstawiajc mu nog. Zwalili si
obaj na ziemi, Aleck na wznak, Pietrek twarz na jego pier.
Pietrek zrozumia w tej chwili, jak dalece nierwna bdzie ta
walka. Naga prawda olnia go niby piorun. Walczy oto z czowiekiem, ktry
go chce zabi, ktry ma po temu pene prawo i ktremu z zabjstwa nie
tylko nie uczyni zarzutu, lecz przeciwnie, pochwal go za ten czyn. Jest
przecie wyrzutkiem spoeczestwa, postawionym ju poza nawias i
susznie zasugujcym na swj los. Lecz zarwno jego ycie, jak i ycie ojca
zaleao teraz od wygranej. Musi wic zama ki przeciwnika i zdoby
rewolwer. Zgin samemu lub samemu zabi!
Doby wszelkich zasobw si fizycznych i skoncentrowa je na
kici Alecka, podczas gdy ten ostatni opasa mu szyj wolnym ramieniem.
Opracowanie edytorskie: Jawa48
str. 166
str. 167
str. 168
Cios zawadzi o dziewczyn, odrzuci j z wielk si i cisn nieprzytomn na ziemi. Nie krzykna nawet, Pietrek natomiast wrzasn w
dzikiej pasji. Skoczy naprzd i lawina razw zwalia si na gow Alecka,
kaleczc mu wargi, olepiajc go i tamujc dech w piersi. Lecz mimo to
potne garci prawie po omacku schwytay Pietrka wanie w chwili, gdy
stopy obu walczcych poczy grzzn w mule przybrzenym. Z
pokrwawionych ust Alecka doby si krzyk triumfu. Chwila jego wreszcie
nadesza!
Czujc, e trafi ponownie w miertelny ucisk, Pietrek gorczkowo pomyla o ratunku. Wybawienie leano jedynie na dnie stawu,
wiedzia wic, e jeli mu si nie uda zacign tam przeciwnika, jest
nieodwoalnie zgubiony. Wycigajc rce zacisn zatem obie donie we
wosach Alecka i z caej siy szarpn mu gow w d. Ten ruch wywoa
efekt zamierzony, gdy obaj przeciwnicy zbliyli si znw o krok do
krawdzi, poza ktr ziaa omiometrowa gbia wodna.
Niewiadom czekajcej na puapki, Aleck zgi si do przodu, z
caej siy cisnc do siebie Pietrka, skoro za ten raptownie poda si wstecz,
obaj stracili rwnowag i z chlupotem wpadli do stawu.
Ledwie uderzyli o wod, Pietrek gboko wcign w puca powietrze, a w teje samej chwili jego przeciwnik, rozluniajc ucisk, pocz
si niezdarnie miota wrd ywiou, z ktrym w czasach dziecicych
jeszcze nie umia zawrze bliszej znajomoci. Mona, ktra chwiejnie
przyczogaa si wanie nad brzeg stawu, dostrzega teraz wynurzajc si
ponad to wielk, szkaratn twarz. Lecz rwnoczenie oowiany ciar
wczepi si w jedn z ng Alecka i powlk go w d. Dopiero znalazszy si
na botnistym dnie Pietrek wypuci swego wroga, sam za wypyn na
powierzchni, by zapa wiey zapas tlenu. Nabra wanie pene puca
powietrza, gdy Aleck rwnie wynurzy si z toni, lecz Pietrek ponownie da
nurka wlekc wroga za sob. Tym razem trwao to znacznie duej. Pietrek
wisia u nogi policjanta jak kotwica.
Po raz trzeci i czwarty Aleck wydziera si z topieli, lecz za pitym razem osab tak dalece, e Pietrek musia go sam przyholowa do
brzegu i prawie nieprzytomnego wydoby na ld.
Opracowanie edytorskie: Jawa48
str. 169
str. 170
Pietrek wzi ojca na rce. Drobny ciar wychudego ciaa cisn mu serce blem. Mia po prostu wraenie, e podnosi z ziemi chopaka,
nie za dorosego mczyzn.
Mona, trzymajc si tu obok, dzielnym umiechem dodawaa
mu odwagi. Wsplnie popieszyli przez czk. Teraz dziewczyna pobiega
przodem, dc ledwo przetart rd gstwy cieyn. Znaleli si
niebawem na nowej polance, gdzie w cieniu drzew staa chatka. Pietrek
zbudowa j przed dwoma laty, w tym celu aby Mona, odwiedzajc nieraz
zim swoje bobry, miaa si gdzie ogrza i gdzie odpocz. Wewntrz
znajdowaa si prycza zasana wieo naaman jedlin, ktr dziewczyna
przykrywaa teraz spiesznie derk oraz przecieradem.
Donald trzyma ju oczy szeroko otwarte i z zaenowaniem
umiecha si do Pietrka.
Czy kiedy myla, chopcze, e przyjdzie dzie, gdy bdziesz
niaczy swego starego ojca, niby niemowl? pyta, usiujc si
rozemia.
Zaledwie jednak dotkn gow poduszki, powieki znw mu
opady.
Pietrek odcign Mon na bok. By znw cakowicie opanowany i spokojny.
Na brzegu jeziora ley dka! rzek Zmusz Alecka
Curry'ego, by do niej wsiad, po czym zawioz go na ma, skalist wysepk
o dwie mile od ldu! Nikt tam nigdy nie zaglda, moemy go wic trzyma w
niewoli dotd, a ojciec wrci do zdrowia. A potem...
W tej chwili wanie, od strony bobrowych eremi zabrzmia
wrzask peen wciekoci. Pietrek niewzruszenie mwi dalej:
Oho, Aleck si niecierpliwi! Zosta tutaj z ojcem, Mono. Powiedz mu, e udaem si do osady Piciu Palcw po rne rzeczy dla niego.
Wrc przed noc. Do widzenia, kochanie!
Ucaowa dziewczyn serdecznie. Mona na krtk chwil
uczepia si jego rki.
Opracowanie edytorskie: Jawa48
str. 171
Ponad borem zapada gboka i gucha cisza. Nigdy dotd milczenie puszczy nie wydawao si Monie tak cakowite jak obecnie gdy
siedziaa dugie godziny bez ruchu, trzymajc w obu doniach wiotk rk
Donalda Mac Raego. Mczyzna przeplt swymi palcami jej palce, jak
gdyby w obawie, e go niespodzianie porzuci. Oddycha teraz nieco rwniej,
lecz ledwo dosyszalnie, jak dziecko, co wiadczyo, i znuony do
ostatecznych granic zapad w sen bliski mierci.
Zmierzch, a potem noc opady na br; na zachodzie skonay 1
ostatnie zote byski. Nadchodzia pora ulubiona zazwyczaj przez Mon,
chwila, gdy ciemno otulaa puszcz szat z czarnego aksamitu. Cisza,
ostrone szepty drzew, wielki spokj nocy doday jej odwagi i spotgoway
ufno. Wreszcie z daleka, od eremi bobrowych ozwao si ponowne
hukanie Pietrka. Wraca!
Donald Mac Rae za, jak gdyby rwnie usysza i zrozumia
sens tego krzyku, poruszy si nieco i wyszepta imi syna.
str. 172
Rozdzia XVII
ROZPACZ
str. 173
str. 174
str. 175
str. 176
str. 177
str. 178
str. 179
str. 180
str. 181
Pietrku, po co mnie okamujesz! rzeka. Mylimy przecie o tym samym oboje i oboje boimy si tego samego, Aleck Curry opuci
kiedy wysp, a co wtedy? Moemy go tam zatrzyma, pki ojciec twj nie
wydobrzeje, lecz co dalej, co z tob?
Pietrek rozemia si nieszczerze.
C, nie zrobi nic gorszego, tylko pol mnie na czas pewien
do wizienia! Poczekasz na mnie wwczas, prawda, anioku?
Wiedziaa, z jakim trudem przychodz mu te sowa i ten ton pogodny. Odpowiedziaa szybko, bez namysu.
Czekaabym chtnie cae ycie, kochany! Niespodzianie
pocign j w gbszy cie rzucany przez okap dachu. Wzrokiem
przeszukiwa drugi koniec polany.
Patrz! szepn.
Wytya oczy. Niejasno, w mroku, dostrzega ruchomy cie.
Zblia si, skrcajc w stron chaty Szymona. Instynktem odgada, kto to
taki, lecz czekaa, by Pietrek przemwi pierwszy.
Gdy wrciem do domu zacz Pietrek on ju tutaj wszy. Przed chwil usiowa zajrze do twego okna. Potem azi koo domu
Szymona i wreszcie znik w lesie. Pojcia nie mam, kto to taki, ale znalazem
si w pewnej chwili o kilka zaledwie krokw od niego i wtenczas
spostrzegem, e nosi taki sam mundur jak Aleck Curry. Niewtpliwie ciga
mego ojca. Teraz niepokoi si pewno i dziwi, czemu Alecka tutaj nie ma?...
Nazywa si Carter rzeka Mona. Przyby do Piciu Palcw
dzi po poudniu.
str. 183
Rozdzia XVIII
OKROPNA ZJAWA
str. 184
str. 185
do nas ogie nie dojdzie, ale drczy mnie zawsze myl, e zmarnieje taki
szmat lasu przez czyj nieostrono.
Lecz poar lasu uyczy Monie doskonaego pretekstu. Moga
przynajmniej wytumaczy Jzi, czemu jest roztargniona i smutna. Ten sam
powd wystarczy na cay dzie, w cigu ktrego zreszt na horyzoncie
gstniay dymy. Powszechnie byo wiadome, e zdaniem Mony kade
drzewo posiada dusz, tote wiadomo, i gin one tysicami, stanowia
dla dziewczyny tragedi niewiele mniejsz ni ospa, ktra niegdy
nawiedzia osad.
Po niadaniu, gdy tylko moga si wyrwa z domu nie wzbudzajc niczyjego podejrzenia, Mona pobiega do chaty Szymona Mac Quarrie'a.
Tam niespodzianie trafia na Cartera. Od pierwszego wejrzenia czowiek
ten wzbudzi w niej niepokj i niech. Mia orli nos oraz surowe oczy
czowieka, w ktrym poczucie obowizku zajo tyle miejsca, e nic ju nie
zostao dla spraw bardziej ludzkich. Gdy Szymon przedstawi go Monie,
Carter spojrza tak badawczo, e w dziewczynie serce zamaro. Jeli jednak
policjant wiedzia co o jej poprzedniej wizycie u Szymona lub te o nocnym
spotkaniu z Pietrkiem, nie da nic po sobie pozna; uczyni jedynie par
obojtnych uwag tyczcych poaru lasu, i odszed poegnawszy si
uprzejmie.
Szymon Mac Quarrie mia po jego odejciu wyrany niepokj w
oczach.
Dowiedziaem si jeszcze paru rzeczy o tym Carterze!
rzek. To jeden z najzdolniejszych ludzi w tutejszej brygadzie i nie
wysyaj go nigdy bez wanego powodu. Ju to samo, e tak szybko nas
poegna, dowodzi jego sprytu. Nie chce wzbudza podejrze. Wstpi
rzekomo po to, by si dowiedzie, jaka najwygodniejsza droga prowadzi
std na pnoco-zachd. Twierdzi, i wyrusza w drog ju za p godziny,
by donie wadzy o poarze lasw. Kamie oczywicie. Nie oddali si std
wicej ni o p mili. Zaczai si gdzie w borze. Z pewnoci rad by
wiedzie, gdzie si podzia Pietrek, a niech no tylko zwszy trop...
Umilk, lecz umiechn si wnet i zatar rce.
str. 186
str. 187
str. 188
troch zapasw dla Alecka Curry'ego. Potem, zanim wrc do ojca, wstpi
na chwil do ciebie. Na jeziorze dmie lekki wiaterek, wic dopyn do
wyspy w cigu godziny. Czy widziaa Cartera?
Dzi rano, owszem. Od tej pory nie pokaza si wcale.
A Szymon?
Odszed rwnie.
Podaa mu zawinitko z ywnoci, po czym poegnaa narzeczonego wymgszy na nim wpierw przyrzeczenie, i bdzie wraca z
wyspy koo zatoczki, gdzie si spotkaj. ledzia go z brzegu dotd, a nie
znikn w sinej mgle wiszcej nad jeziorem. Straciwszy go z oczu spojrzaa
na zegarek, by ustali godzin powrotu. W teje chwili na tle okna migna
jej znajoma sylwetka. Poznaa Szymona Mac Quarrie'a. Stary Szkot uda si
wprost do swej chaty, a wszedszy do wntrza zamkn za sob drzwi. By
sam. Carter nie wrci razem z nim!
Serce bio jej bolenie, gdy wybiega przed dom, zamierzajc popieszy do chaty starego. Co j wstrzymywao. Przemoga jednake
podwiadomy strach i zapukaa do drzwi. Milczenie. Koataa uparcie
woajc rwnoczenie jego imi, lecz wci brako odpowiedzi. Sprbowaa
wtenczas sama otworzy, ale drzwi byy zamknite od wewntrz.
Straszne podejrzenie zamienio si teraz w zupen pewno.
Stary Szkot zaatwi porachunek na swj sposb! W sposb jedynie
moliwy rozwiza trudny problem. Obdarowa wolnoci starego druha
Donalda Mac Raego. Zgadzi dwu ludzi: Cartera i Alecka Curry'ego. Teraz,
rzecz jasna, i chce by zupenie sam ze swymi mylami!...
Ju nie wtpia o susznoci tych przypuszcze. Ju nie moga
si przeciw nim broni. Oddychajc ciko pocza si skrada ku brzegowi
lasu, stamtd za pomkna ku wysokiemu cyplowi, porosemu jedlin i
cedrem, ktry na ksztat dugiego palca nurza si w jeziorze. Po upywie
p godziny stana na wirem pokrytej play, w cieniu wielkiej skay,
postanowiwszy, i tutaj doczeka powrotu Pietrka.
str. 189
Czekajc dostrzega, e wiatr si zmienia. Lune pasma jej wosw porywao w stron jeziora. Znaczyo to, e poar przedostanie si
zapewne poprzez pasmo wzgrz i otoczy z bliska osad Piciu Palcw.
Po upywie kwadransa ledwo ju moga sign wzrokiem
przez zatok do najbliszego cypla. Od pnoco-zachodu dym wisia czarny i
gsty jak ciemna kurtyna. Wtem, bardzo niewyranie zobaczya jaki
pezajcy ksztat na mrocznej toni jeziora. Wiedziaa, e to wraca Pietrek.
Miaa wraenie, e pynie niezwykle wolno, o wiele wolniej ni zazwyczaj.
Nie chciaa go jednak przywoywa krzykiem, zanim si zupenie nie zbliy.
Wiosowa tak marudnie, e czasami pomidzy jednym zagarniciem wody
a drugim upywao chyba p godziny. Nie moga wcale poj, dlaczego tak
zwleka. Czy dlatego, e przybywszy na wysp znalaz co okropnego? Chocia nie, Szymon nie zostawiby u pewnoci adnych ladw! Po prostu
Alecka Curry'ego brakoby na wyspie, nic wicej!
Mona wzdrygna si. Nie mogc duej wytrzyma
wykrzykna imi Pietrka. Gos jej zabrzmia z dziwn si. Z dki
odpowiedziao milczenie. Wiosa nawet nie sprawiay adnego haasu.
Pietrku! zawoaa Mona ponownie. Jestem tutaj, na cyplu!
Musia niewtpliwie usysze jej woanie, nie moga wic poj,
czemu nie odpowiada zwykym ich sygnaem. Jedynie wiosa zgrzytny w
dulkach, a kontur odzi skrci i j si przyblia. Jakie to dziwne, e
Pietrek, zamiast przybi prosto do cypla, osadzi d o pidziesit jardw
wrd wielkich gazw, gdzie tak trudno byo zej. Drc z niecierpliwoci
Mona czekaa.
Syszaa, jak chrzszcz na gazach jego trzewiki. Po chwili dostrzega go nadchodzcego w pmroku wieczornym, zgszczonym przez
dym bliskiego ju ognia.
Tu jestem, Pietrku! Tutaj! zawoaa pgosem.
Nie, czowiek ten doprawdy nie przypomina Pietrka. By
strasznie duy i taki jaki niezgrabny w ruchach. Mona jednake wycigna
rce, przy czym oczy promieniay jej radoci. C z tego, e Pietrek tak
Opracowanie edytorskie: Jawa48
str. 190
str. 191
Rozdzia XIX
RUINA MARZE
str. 193
Tsss...
Pooya palec na ustach. W ten sposb zdobya pretekst, by si
ode odsun, uwolni do z obmierzego ucisku i zatai, e serce tak
straszliwie omoce. Zerkna ponownie ku grze.
Syszae co?
Nie, nic. Jeli jednak kto nas usyszy, bdzie to twoja wina,
nie za moja!
Nie moga unikn jego wejrzenia ani uda, e nie rozumie, dlaczego ma tak bardzo znieksztacone rysy. Lecz Mona nie stracia gowy
wobec grocego niebezpieczestwa. Szo nie tylko o ni, lecz przede
wszystkim o Pietrka, o Donalda, Mac Quarrie'a nawet, jeli stary Szkot
wywar ju zemst na Carterze. Walczya niejako w ich obronie. Wiedziaa,
e Aleck Curry jest przekonany, i zamierza mu si podda i e jedynie z
tego wanie wzgldu trzyma na wodzy swoj dz. Nie potrzebuje si
pieszy, skoro ma ju zupen pewno. Jeli natomiast domyli si
prawdy, zrozumie, e Mona gra na zwok, e zamierza wywie go w pole,
nic ju nie zdoa jej ocali, choby nawet Aleck uwierzy, e Carter
obserwuje ich z gry!
Mona umiechna si zatem znw do Alecka, z trudem hamujc
nerwowe drenie rk. Nigdy nie przypuszcza, e ma a tak promienne oczy.
Lniy niby gwiazdy. Udana sodycz maskowaa wstrt i rozpacz. C to
za pikna dziewczyna, c to za nieodparty wdzik! myla Aleck Curry.
Mona cisna go palcami za rami.
Musz std Cartera wyprawi! szepna. Musz to zrobi, Alecku! Nie chc, eby on widzia. Pobiegn szybko i wrc. Obiecuj ci,
e wrc!
Przycign j bliej. Poczua niesamowite wprost obrzydzenie.
Nie omielia si jednak opiera. Z guchym stkniciem Aleck wzi j w
ramiona. Omal jej nie zgnit. Bya zupenie bezwadna, z gow przegit
wstecz, rwnoczenie grube, aroczne wargi obsypyway j pocaunkami.
Opucia j caa z trudem zdobyta energia. Zwisa w ramionach mczyzny
pozornie bez ycia i to j wanie ocalio. Aleck zrozumia, e dziewczyna
Opracowanie edytorskie: Jawa48
str. 194
str. 195
str. 196
Adetta trzymaa j za rami. liczna twarz Adetty bya bardzo blada, a gos
ama si jej ze zmczenia.
Jakie to wszystko straszne! woaa. James mwi, e
ogie dojdzie do bobrowych eremi najdalej za godzin i wanie pobiegli w
tamt stron wszyscy trzej: mj m, Jeremiasz Poulin i Carter, eby
powstrzyma poar, o ile si tylko da!
Carter? wykrztusia Mona.
Tak. James opowiedzia mu o tej chatce zbudowanej przez
Pietrka, i Carter zaraz pocz dowodzi, e nie mona pozwoli jej spon i
e naley rwnie koniecznie ratowa bobry. James twierdzi, e i stu ludzi
nic tu nie pomoe, lecz Carter nalega, o i wanie poszli!
Mona daremnie usiowaa co powiedzie, gdy sowa
zamieray jej na wargach. Dzikowaa natomiast Bogu bez sw, e Adetta
skoczya ju przodem zamierzajc dopdzi ma i odda mu niadanie,
ktre w domu zapomnia. Wic Carter wrci do osady i chce zwiedzi
chatk zbudowan przez Pietrka, chatk, w ktrej si ukrywa Donald Mac
Rae! Chata ta, zdaniem Jamesa Clamarta, znajdzie si za godzin w sercu
pomieni. Skoro Pietrek unieruchomiony jest na wyspie, a Szymon pojecha
go ratowa, kt ocali Donalda? Poar i Carter! Kto pierwszy dopadnie
zbiega?
Z suchych warg Mony doby si jk. Poprzez iglasty br przesycony ywic, rosncy wok bobrowych eremi, ogie pchany wiatrem
runie niby nawanica. Donald Mac Rae, chory i bezradny niewtpliwie
padnie ofiar.
Na skutek niebezpieczestwa grocego ojcu Pietrka, Mona
powzia nag decyzj. Musi wyprzedzi Cartera i musi wyprzedzi poar!
Aleck Curry odsun si na drugi plan. Z Aleckiem mona si bdzie
porachowa pniej. Do chaty naley pdzi zaraz! Nie wolno traci ani
minuty, ani sekundy, jeli chce przyby wczeniej ni ogie i ni policjant!
Z miejsca pucia si pdem, obierajc cieyn wiodc przez
k do lasu, cigncego si wsk smug pomidzy jeziorem a osad. Jej
nogi i Pietrka wygadziy t drk i Mona wiedziaa z pewnoci, e wobec
mroku nocy pogbionego jeszcze dymem, posuwa si szybciej po
Opracowanie edytorskie: Jawa48
str. 197
znajomym szlaku nili James Clamart i Carter, ktrzy krocz zjeon pniami
porb. Po upywie dziesiciu minut dopada urwiska cigncego si
wzdu zachodniego brzegu jeziora.
Znajdowaa si obecnie na wyynie pozbawionej drzew ograniczajcych pole widzenia. To co ujrzaa, napenio j przeraeniem. Od
pnocy ciemno pierzcha cakowicie. Widnokrg poczerwienia, przy
czym jaskrawe byski przecinay go na ksztat wybuchw. Na zachodzie,
poza stawem bobrw, nagromadzone w starodrzewiu zapasy ywicy
przeobraziy senny br we wrzcy, pomienisty kocio. Cierpka wo
rozgrzanej ywicy bia w nozdrza; do uszu dociera ryk i oskot ognia,
zupenie jak gdyby szereg wielkich piecw hutniczych stano nagle
otworem.
Mon najbardziej trwoy wiatr. Dmc silnie z plnoco-zachodu
nis ze sob duszcy ar. Wraz z gorcym powietrzem nadlatyway ju
chmury popiou i sadzy, a dziewczyna, poparzona na twarzy i na p
olepa, szybko zdja ze siebie koszul, otulajc ni gow i zakrywajc
oczy.
W poowie drogi do stawu, majc jeszcze dobr mil przed
sob, dostrzega pomienie przeskakujce ostatnie pasmo wzgrz. Serce
zamaro jej w piersi, z ust za doby si krzyk przeraenia i rozpaczy.
Spnia si jednak. Pomidzy tymi wzgrzami a chat, w ktrej lea chory
ojciec Pietrka, znajdowaa si niespena pmilowa przestrze iglastego
boru, poszyta tak gsto karowat, ywiczn sonin, e adna sia oprcz
woli boej nie moga ju powstrzyma pochodu rozszalaego ywiou. Skoro
wiatr pogania poar, pomienie niewtpliwie osacz chat, zanim Mona
zdoa przebiec wier pozostaej przestrzeni.
Z wraenia nogi tak jej osaby, e padszy na ziemi kaa rozpaczliwie i bezsilnie, ledzc wzrokiem pochd szkaratnej mierci, ktra
wyprzedzia zarwno j, jak i Cartera. W tej chwili cierpiaa nawet bardziej
jeszcze, ni gdy Aleck opowiada jej o zranieniu Pietrka, wyobraaa sobie
bowiem mar czowieka, wypezajcego na kolanach i rkach z zadymionej
izby, by znale si twarz w twarz z morzem ognia; czowiek ten by chory,
bezradny i z paczem wzywa to j, to syna, konajc wolno z podwjnym
imieniem na ustach.
Opracowanie edytorskie: Jawa48
str. 198
Chwiejc si stana znw na nogach i dc dalej martwiejcymi ustami odmawiaa modlitwy bagajc Boga, by Donald Mac Rae znalaz
do si, aby dowlec si nad brzeg jeziora. Jeli nie uczyni tego poprzednio,
obecnie byo ju za pno, gdy skoro wdara si z trudem na bardziej
stromy cypel urwiska, wiatr uderzy j w twarz gorcym tchnieniem, tam
za, gdzie niegdy znajdowaa si chata, szalao jedno wielkie morze ognia.
Mimo to biega wci dalej i dalej. Szlak znia si, speza ku
gadkiej play nadbrzenej; w jakiej chwili Mona usyszaa do blisko
trzask amanych chaszczy i gosy ywych istot. Olbrzymi o przecwaowa
tak blisko, e musiaa mu z drogi uskoczy: potworne zwierz z gorejcymi
oczyma i dymicymi nozdrzami. Tu pdzi inny stwr, ciemniejszy,
bardziej okrgy: niedwied, szukajcy bezpieczestwa w wodnym
rozlewisku.
Mona dotara teraz do wirem pokrytej paszczyzny, gdzie szlak
skrca pod ostrym ktem ku bobrowym eremiom. Tu stana, wierzc, e
nie wolno jej i dalej, skoro nie chce si narazi na straszn mier, przed
ktr wszystko, co yje, ratuje si paniczn ucieczk.
Zacza wic wzywa kolejno to Pietrka, to Donalda Mac Rae, to
znw Szymona Mac Quarrie'a, przeplatajc te lamenty imieniem boym.
Wreszcie pada na ziemi kryjc twarz w zwojach koszuli, z radoci prawie
mylc o mierci, skoro nie tylko wszystkim jej najbliszym, lecz caemu
wiatu, do ktrego od tylu lat przylgna sercem, grozia nieuchronna
zagada.
Jaki dwik w pobliu skoni j do odsonicia gowy, dwik
odbijajcy wyranie od oskotu ognia i wycia wiatru. Wytajc w
ciemnoci wzrok dojrzaa dziwaczny cie, co, co nie byo ani jeleniem, ani
jakimkolwiek w ogle zwierzem spotykanym w puszczy. Zerwawszy si z
ziemi rozrnia czowieka zgitego pod wielkim, bezwadnym ciarem.
Wrzasna dziko; odpowiedzia jej zdawiony gos, gos chrapliwy, nieludzki, ktrego dwik rozdar jej serce. Skoro za czowiek
zoywszy ciar swj na biaym piasku wyprostowa si, Mona poznaa
Pietrka.
str. 199
str. 200
str. 202
str. 203
str. 204
Zachichota, gaszc latark, a chichot ten wyda si Monie bardziej obmierzym nili koatanie grzechotnika. Brzmiaa w nim groba o
wiele straszliwsza, ni j wyczytaa przed chwil w zmienionej nienawici
twarzy Alecka. Gdy Carter by nie tylko przedstawicielem prawa; by
niejako jego wcieleniem. A d unoszca tego czowieka, ktry napawa
Mon wiksz groz ni ktokolwiek inny odbia ju od brzegu i mkna
teraz ladem odzi Pietrka i Donalda Mac Raego.
str. 205
Rozdzia XX
LEPIEC
str. 206
str. 207
str. 208
str. 209
str. 210
sysza nic i nic nie widzia, Pietrek zatem mg atwo skama, rzuci wic
pierwsze sowa, jakie mu przeszy przez myl:
Strzelaem do stada cyranek, alem chybi!
Mwi gosem wesoym i prawie rozbawionym, upewniajc
ojca, e jakkolwiek teraz nie moe otworzy oczu, co jest rzecz zupenie
zrozumia wobec silnie spuchnitych powiek, nie ulega przecie wtpliwoci, e po jakim czasie odzyska normalny wzrok. Naley si tylko
uzbroi w cierpliwo. Wic Donald nie dostrzegajc upiornej bladoci ani
jego wykrzywionych rysw, umiecha si ufnie mimo piekcego blu,
podnoszc okaleczon twarz ku bkitnemu niebu. Mniej mu idzie o rce,
dowodzi, lecz jaka szkoda, e Pietrek koniecznie bandauje mu oczy, bo tak
ogromnie chciaby przypatrze si swemu synkowi w czasie krtkiego
okresu wsplnej wdrwki. Gos Donalda Mac Raego brzmia dziwnie
pogodnie, co stanowio patetyczny kontrast z zupen jego bezradnoci.
A Pietrek dokonywa bohaterskich wysikw byle nie sposzy
radosnego nastroju ojca. Lecz serce amao si w nim z blu, wiedzia
bowiem, e Donald jest lepcem.
str. 211
str. 213
str. 214
str. 215
Rozdzia XXI
SYN DONALDA MAC RAEGO
str. 216
Trzeciego dnia Pietrek zauway jeszcze jedn zmian, tym razem zapewne ostatni. Donald sta si mniej czujny i obce dwiki nie
przeraay go ju wcale. Instynkt samozachowawczy przyblad, by znikn
wreszcie cakowicie. Ku kocowi sidmego dnia wczgi zostaa w
Donaldzie tylko jedna wiadomo, e Pietrek jest maym chopcem i e si
znajduje obok. Fizycznie nie zdradza adnego zaamania. Upoledzone
oczy, jeszcze bardziej teraz sabe, janiay niezmcon pogod, a na twarzy
rozlewaa si dziwna dobro. Pietrek usiujc sam za wszelk cen
zachowa spokj, zrozumia, co to znaczy. Ojciec zapomnia o wszystkim
prcz obecnoci syna, by wic szczliwy zupenie.
Zmiana ta, bardziej ni cokolwiek innego, przekonaa Pietrka, e
o powrocie do osady Piciu Palcw nie ma teraz nawet co marzy. Zwyke
obkanie, odrzucajce wszelki wiat realny, zmusioby go moe do udania
si po rad do Szymona lub ojca Albanela, a w konsekwencji do zamknicia
ojca w szpitalu, zamiast w celi wiziennej z perspektyw na szubienic. Lecz
to co si wanie dziao z ojcem, przypominao raczej ask bo, nili
cakowite zaamanie rozumu.
W miar jak dni pyny za dniami, a jedna chodna noc
zastpowaa drug, okrzepo serce Pietrka i cicha rezygnacja zaja miejsce
poprzedniego cierpienia. Nigdy, ani na chwil nie zapomnia o istnieniu
Mony. Jej wizerunek towarzyszy mu stale: jej gos, dotyk jej warg i
municie rki. Przechadzaa si z nim razem w gstym mroku boru; spaa
u boku jego po nocach; rwnoczenie budzili si rano. Im duej trwaa
rozka, tym cianiej byli ze sob zespoleni duchem. Lecz rwnoczenie
powracaa namitna, jak za czasw dziecinnych, mio do ojca. Ilekro
Donald muska mu doni wosy, Pietrek czu si przejty do gbi.
Przygasa chwilowo przyja, tlca zawsze nikym ogniem, rozpomienia
si teraz na nowo. Gorzaa jasnym pomieniem, jak gdyby nic jej nigdy nie
tumio. Dom, matka, ojciec, wszystkie radoci i marzenia dziecice wracay
powoli budzc si z upienia, a Pietrek poj, e rwn niemoliwoci byoby opuci ojca, jak zapomnie o istnieniu narzeczonej.
Wiziy go te dwie mioci, jedna zrodzona z podania, druga z
obowizku. Na razie postanowi przesa Monie jak wiadomo i mino
dobre trzy tygodnie zanim cakowicie poniecha tej myli. Zrozumia, e
byoby to aktem wysokiej nierozwagi. Nie obawia si ju wcale Alecka
Opracowanie edytorskie: Jawa48
str. 217
str. 218
str. 219
pierwszy Donald mia zosta w domu zupenie sam, lecz Pietrek nie obawia
si o ojca, tak dalece stary czowiek zespoli si z now sadyb. Jedynie
chyba wasna zdecydowana wola lub obca przemoc mogy go std ruszy.
Nieobecno Pietrka miaa potrwa pi do szeciu dni zalenie od
warunkw podry.
Byo bardzo zimno. Drzewa pkay od dokuczliwego mrozu, a
nieg chrzci pod stopami. Dugi czas po odejciu Pietrka Donald
nieruchomo tkwi w progu, niewidzcymi oczyma wpatrzony w szlak, na
ktrym znik jego may synek.
Co, z czego Pietrek zupenie nie zdawa sobie sprawy, poczynao si dzia w umyle Donalda. Zbudzio si to ju noc, dokuczliwe i uparte,
teraz za, w ciszy i samotnoci rozrastao si tym bardziej. Nawet chata
przybraa jak gdyby inny wyraz. Mimo e soce byszczao na jasnym
bkicie niebios, na domu lea cie, wszedszy za przez uchylone drzwi
Donald nie dozna wcale zwykej radoci.
Rysy starego rwnie ulegy zmianie. By podenerwowany i niespokojny. Razi go kady dwik. W mroku wieczora nie zapali nawet
wiecy, lecz cicho siedzia sobie w kcie wlepiajc w mroczn przestrze na
p lepe oczy. Nie kad si te wcale przez ca noc.
Nazajutrz soca zabrako, niebo byo zasnute chmurami,
powietrze za tak duszne, e trudno byo nim oddycha. Tajemnicze cienie
pezay wkoo, i nieraz Donald, przyczajony, daremnie usiowa je
pochwyci rkoma. W miar jak godziny mijay, rozsdek Donalda
zaamywa si zupenie. Ustawicznie szepta imi Pietrka. Potem zerwaa
si zamie. Huragan rozpta si po/poudniu i do wieczora nieyca z
wichrem szalaa na dobre.
W mroku chata trzsa si od ciosw wichury, zawodzio co w
kominie, a drobiny niegu trzaskay po oknach niby rut. Ludzie leni mieli
dugo pamita t kurzaw, ze wzgldu na jej wyjtkow srogo oraz
liczne wywoane przez ni tragedie. Donald pocz przeywa od razu swj
dramat. Mia wraenie, e wszelkie zo, przed ktrym ucieka w cigu tylu
lat, dopado go wreszcie, osaczyo w chacie, a teraz usiuje wyama drzwi i
okna byle tylko wtargn do wntrza.
Opracowanie edytorskie: Jawa48
str. 220
str. 221
str. 223
str. 224
str. 225
Carter z wolna obrci si w stron chaty, majc oczy pene tpego cierpienia.
Nie, nie skrzywdziem ju wicej tego czowieka. Od dwunastu dni nie uczyniem mu nic zego. Jeden Bg tylko wie, z jak dobroci i
tkliwoci odnosi si do mnie przekonany, e pielgnuje ciebie. Gdybym
mg wasn mierci okupi jego cierpienia, z radoci odebrabym sobie
ycie. A gdybym si znajdowa na twoim: miejscu, Pietrku, strzelibym bez
wahania!
Lecz Pietrek wymin go bez sowa i skoczy naprzd. Carter
krzykn w lad za biegncym, jak gdyby przyzywa go z powrotem. Pietrek
nie sucha, nie zdoa take dojrze wyrazu przeraenia w oczach
policjanta. U drzwi chaty zrzuci z ramion plecak, cisn obok fuzj i wszed.
Nie dba ju o Cartera. Co bardziej gronego ni prawo, co z czym jeszcze
trudniej jest walczy, czaio si w pobliu.
Carter dy rwnie ku chacie utykajc na kadym kroku. Znalazszy si w pobliu zdj czapk i wtenczas dopiero wszed do wntrza.
Pietrek klcza obok ka, w ktrym spoczywa Donald. Gow
opar na piersi ojca, tulc sztywne ciao w ucisku ramion.
Bardzo blady, Carter uklk take obok, kadc obie donie na
ramionach Pietrka.
Dotychczas nigdy nie wierzyem w istnienie Boga! zacz
chrapliwie. Uwierzyem dopiero przed dwunastu dniami, gdy Bg
sprowadzi mnie do tej chaty. W cigu dwunastu dni, Pietrku, twj ojciec by
moim ojcem. Pokochaem go i mam gbok pewno, e gdyby Donald Mac
Rae odzyska cho na chwil przytomno, przebaczyby z caego serca
czowiekowi, ktry porednio spowodowa jego mier. Jeli za spraw
Najwyszego ty, Pietrku, zdoasz przebaczy mi rwnie i pozwolisz mi by
moe zosta nadal jego synem, a twoim bratem...
Doni odszuka palce Pietrka i ucisn je silne. Drug rk sign do bladej i nieruchomej twarzy spoczywajcej na poduszce.
str. 226
str. 227
Rozdzia XXII
REZYGNACJA
str. 229
niej mwi. Wspomina j po prostu w ten sposb, jak gdyby ya, i jak
gdyby si niebawem mia z ni spotka.
Nie yje od dwudziestu lat.
Wiem. Umara, lecz mimo to istnieje. Trudno mi wprost
uwierzy, e zaszczuem Donalda na mier za to jedynie, e uczyni rzecz,
ktr ja, bdc na jego miejscu zrobibym z pewnoci take. Zabi w
obronie honoru i czci wasnej ony. Krtko mwic wymierzy
sprawiedliwo. Nie pamitam wcale swojej matki, Pietrku. Lecz twoj
matk poznaem ze sw Donalda tak dobrze, tak wyranie... Nie mog
nazwa stanu Donalda szalestwem. To by raczej...
Powrt do minionych dni. Carter twierdzco pochyli gow.
Wanie, powrt do minionych dni, z cakowitym pominiciem chwili dzisiejszej. Dawne sprawy odyy tak wyranie, tak jaskrawo.
Roztacza je przede mn niby na obrazku, a jeden z tych obrazkw zbudzi
we mnie ch mordu. Maa chatka na lenej polanie przed dwudziestu z
gr laty, matka twoja, ty na jej rku... Donald Mac Rae wraca do domu i
mci si na podej gadzinie, ktra wyzyskaa nieobecno ma, by
znieway mu on. I czy wiesz, kogo pragnbym zabi, co za besti w
ludzkim ciele? Znasz tego czowieka, to Aleck Curry!
Pietrek milcza.
Mog naprawi czciowo to, com zepsu! cign dalej
Carter. cigaem twego ojca, a postrada rozum, to si oczywicie odwrci
nie da. Mino i skoczyo si. Natomiast potrafi chyba okaza pomoc tobie
i Monie Guyon. Pomidzy tob a ni, pomidzy waszym wsplnym
szczciem stoi jeden tylko czowiek, pody, przebiegy, jadowity gad, ktry
czeka dogodnej chwili, by ugry...
Masz oczywicie na myli Alecka?
Tak, Alecka Curry'ego.
Carter wsta, przy czym na tle ognia zarysowaa si wyranie
wysoka jego, szczupa i gitka sylwetka, o sprystych ruchach kota.
Surowe usta mia silnie zacite i uparcie spoziera w mrok. Powiedzia
drwico z wyran gorycz.
Opracowanie edytorskie: Jawa48
str. 230
str. 231
str. 233
str. 234
Bya to ostatnia prba, jak uczyni Carter. Od tej pory spokojnie towarzyszy Pietrkowi w jego powrotnej wdrwce, pozornie, czy te w
rzeczywistoci cakowicie pogodzony z losem.
W poowie maja znaleli si w p drogi midzy jeziorem St. Joe
oraz High's Land, oddaleni od osady Piciu Palcw jeszcze o dobrych sto
osiemdziesit mil wdrwki.
Za tydzie bdziemy na miejscu rzek pewnego dnia Pietrek.
Chyba e potoki i strugi spczniej od roztopw doda
Carter.
Wiosna miaa tego roku czar niezwyky. Powietrze przesycaa
sodka wo. Sosny, jody i cedry roztaczay zapach ywiczny, krzepicy niby
balsam leczniczy. Pkay pki topoli. Ptaki wracay z wyraju. Na stokach
wzgrz, kdy objawiaa si silniej operacja soneczna, nieg staja ju
cakowicie, zieleniaa szmaragdowa murawa, te za spord kwiatw, ktre
wykiekoway pod niegiem, poczynay nawet kwitn. Z uamanych gazi
cieka gsty sok, a pomidzy ziemi i niebem, dniem i noc trwa cichy
szept, niby gos budzcego si ycia, wezwanie do kojarzenia si w pary, do
macierzystwa, do radosnego szczcia i beztroski.
Obaj, Pietrek i Carter, jakkolwiek wyczuwali zmian w przyrodzie, nie brali bynajmniej udziau w powszechnej radoci. Wezbrane
strumienie i rzeczki powstrzymay ich w pochodzie, tak i najpierw zwoka
pocza si liczy na godziny, pniej za na cae doby. Carter cieszy si z
tego, lecz si z zadowoleniem nie zdradza. Zmienia si z dniem kadym
coraz bardziej. Twarz jego po dawnemu chodna, zbrudona gbokimi
liniami, zachowaa wyraz surowy, lecz przebijaa w niej ju pewna
mikko, w oczach za przygaso okruciestwo. W gbi duszy jednake
czu niejak obaw na myl o dniu przybycia do osady Piciu Palcw,
obaw, ale nie strach.
Pietrek nie objawia wcale szarpicego nim niepokoju, lecz w
oczach co mu czasami mtniao, co Carter tumaczy sobie po swojemu.
Pietrkowi nie szo bynajmniej o osobiste niebezpieczestwo, gdy tak si
Opracowanie edytorskie: Jawa48
str. 235
str. 236
Wanie.
Carter zapali fajk nie mwic ju ani sowa, i nawet oczu nie
podnis na udrczon twarz Pietrka.
T noc spdzili na pnocnym stoku wzgrza, tworzcego dzia
wd dla caego kontynentu.
W dwa dni pniej, pierwszego czerwca, przecili poudniowe
odgazienie kolei elaznej i rozbili obz pomidzy t lini kolejow wanie
a Jeziorem Superior.
Carter sa swoj pociel staranniej ni zazwyczaj.
Ostatnia nasza noc powiedzia. Jutro powinnimy min przecz jeszcze przed zmierzchem i z wieczora, przy ksiycu trafimy
do osady. Czy bardzo jeste podniecony?
Wolabym wyruszy natychmiast w dalsz drog odpar
Pietrek.
Carter umiechn si przyjanie. Ostatnimi czasy jego surowa
twarz miewaa nieraz tego rodzaju przebyski.
Dabym chtnie reszt swego ycia rzek ciszonym gosem byleby przez par godzin kto czeka na mnie z takim utsknieniem,
z jakim Mona Guyon czeka na ciebie! Czy to nie zabawne, e miny cae
lata, zanim w ogle pomylaem o czym podobnym. Lecz teraz wci kr
mi po gowie tego rodzaju tematy. auj te niejednej rzeczy.
Twierdzisz, e rzucisz sub w policji, skoro tylko bdziesz
mg zauway Pietrek spozierajc w ciemno rozpostart pomidzy
nim a domem. Gdy bdziesz ju cakowicie wolny, przyjd do naszej
osady. Szymon Mac Quarrie, Piotr Gourdon, ojciec Albanel i w ogle
wszyscy przyjm ci z otwartymi rkoma. Mona, Antosia, Jzia pokochaj
ci na pewno za twoj prawo i za to rwnie, e koniec kocw
usiowae nam pomc. No i kto wie, czy na ostatek nie znajdzie si jaka
mia dziewczyna...
str. 237
str. 238
Rozdzia XXIII
SPRAWIEDLIWO
str. 239
str. 240
Zbudzi go chrzst toczonego kamienia, wic od razu wyprostowa si czujnie, mruc oczy wobec ksiycowego blasku. Wtenczas
usysza zgrzyt podkutych butw na skale. Momentalnie oprzytomnia
cakowicie. Kto nadchodzi od strony osady dc wzdu krawdzi
urwiska.
Carter dostrzeg najpierw cie postaci ludzkiej, niesamowicie
wielki przy wietle ksiyca i gwiazd. Czowiek rzucajcy w cie posuwa
si wolno i ciko. Rozleg si chrapliwy kaszel, po czym sylwetka ludzka
wynurzya si spoza zakrtu,.
Dopiero wtenczas Carter wsta. Tamten si zatrzyma. Ksiyc
mia si do nich z gry. Gwiazdy zdaway si byszcze janiej. Dzielio ich
zaledwie tuzin krokw. Niepewnie skrcili obaj t odlego do poowy.
Serce Cartera uderzyo gwatownie. Nie potrzebowa ju pieszy do osady
Piciu Palcw, gdy mia przed sob czowieka, ktrego szuka.
Curry! rzek w formie powitania. Aleck gapi si na p
niedowierzajco.
Czy to ty, Carter?! bkn.
Da jeszcze par krokw zagldajc z bliska w twarz kolegi.
Ale to ty!
Przy wietle ksiyca Carter zdawa si strasznie chudy i blady
miertelnie; przez kontrast zapewne, Aleck wyglda jeszcze tszy i
bardziej rozronity. Wycign teraz rk na powitanie, lecz Carter uda, e
nie widzi tego gestu.
Tak, to ja! rzek gosem chodnym niby ld. Jakie to
zabawne, emy si tutaj spotkali, Curry. Szedem wanie do osady, by si z
tob zobaczy.
Aleck usiowa przeszy wzrokiem ciemnoci poza plecami Cartera.
No i co, jake ci si powiodo? spyta. Gos mia drcy z
podniecenia. Zgarbi nieco szerokie bary, by zajrze z bliska w surowe rysy
Opracowanie edytorskie: Jawa48
str. 241
Cartera. Rozchyla grube wargi zwajc i bez tego ju wskie oczy; tak
strasznie ciekaw by odpowiedzi, e rad by j wydrze przemoc.
No i co? powtrzy.
Carter zwleka rozmylnie w sposb obelywy. Umiechn si
nawet.
Tak, miaem szczcie! rzek wreszcie, gdy yy na czole
Alecka a nabrzmiay z wielkiego napicia. Donald Mac Rae umar, a
Pietrka prowadz ze sob jako winia.
str. 242
str. 243
str. 245
natrtne
jeozwierze,
dziesitkami
zabijane
co
roku
przez
zniecierpliwionych osadnikw. Tu i wdzie czerniaa wieo poruszona
ziemia. Koo maego kopczyka najwieszej chyba daty leaa porzucona
opata. By to ich szpadel, stary szpadel z uamanym brzegiem, z elazn
rkojeci, ktr Szymon musia zmajstrowa niegdy zamiast drewnianej
zjedzonej przez jeozwierze. A wic Mona nadal zamieszkiwaa osad! ya,
bya zdrowa, spaa w maej izdebce, gdzie wyobraa j sobie co wieczr
pogron w modlitwie.
Zdj plecak porzucajc go obok wieej mogiki. Potem pody
dalej, by zatrzyma si wreszcie pod oknem Mony.
Byo lekko uchylone. Sysza szelest firanki targanej wiatrem
pyncym od jeziora. Obawiajc si naruszy senn cisz, Pietrek zawoa
pgosem:
Mono!
Przecig wyd firank na zewntrz. Jakby si z nim droczy ten
skrawek ptna, jak gdyby dawa mu znak niby trzymana w doni
chusteczka.
Wtem Pietrek spostrzeg zawieszone na gwodziach pod drewnian cian dugie prty bambusowe, uywane przez Piotra Gourdona jako
wdziska. Ze sto razy chyba, wracajc z boru pno po nocy, koata do
okna Mony jednym z tych prtw, ona za natychmiast wysuwaa gow, by
posa mu w d pocaunek kocami palcw i yczy dobrego snu. Obecnie,
z sercem skaczcym w piersi jak oszalae, Pietrek uj bambusowe
wdzisko i trci ram okienn. Firanka od razu przestaa trzepota na
wietrze, w kadym razie on nie sysza ju nic zgoa prcz gwatownego
omotu wasnego serca. Musia chyba mie w piersi dwa serca, nie za
jedno, e potrafiy czyni taki haas.
Zakoata znowu w ten sam sposb co za dawnych lat, po czym
cofn si w gboki cie opasujcy chat Piotra Gourdona niby mroczna
frdzla.
Kto zbliy si do okna. Pietrek wiedzia o tym. Jednak majc
otwr okienny tu nad gow nic nie mg dostrzec. Czeka w najwyszym
Opracowanie edytorskie: Jawa48
str. 247
jak zgodnie z jego poleceniem nie dzielia si z nikim tymi nowinami, lecz
zachowywaa je wycznie dla siebie oraz jak dniem i noc oczekiwaa jego
powrotu.
Carter obieca mi, e ciebie tu doprowadzi bezpiecznie!
szepna pod koniec. Twierdzi bowiem, e pokocha zarwno ciebie jak i
twego ojca.
str. 249
Rozdzia XXIV
UPRAGNIONA CISZA
str. 250
str. 251
Niebawem nadbieg pdem James Clamart, i to on wanie rozgosi po osadzie radosn wie. Pocz bowiem wrzeszcze co siy, czynic
tyle samo prawie haasu, co rozszalay nad kocioem dzwon.
Pietrek wrci! dar si James Clamart. Pietrek Mac Rae
wrci!
Wie rozprzestrzenia si z niesamowit wprost szybkoci i
ju po chwili kady wiedzia, dlaczego dzwon zbudzi ich po nocy. Pietrek
Mac Rae wrci po dwuletniej wczdze, wic ojciec Albanel uderzy w
dzwon, by oznajmi wszystkim radosn wiadomo.
Nadbiegy najpierw Jzia Gourdon, pniej Antosia i odcigny
na bok Mon, gdy chciay rwnie Pietrka uciska. Z kolei przybiega
Adetta Clamart. Na widok Pietrka wrzasna cieniutkim gosikiem, zarzucia
mu ramiona na szyj i ucaowaa go serdecznie wobec wszystkich, nawet
wobec rodzonego ma. A potem znw pocza ciska Mon, paczc z
radoci.
Tum rs. miech, pacz, wesoe okrzyki czyniy niestworzony
haas, lecz niebawem zapada gboka cisza, gdy wysoki, chudy starzec
wynurzy si z ciemnoci i j si przeciska przez cib. By to bowiem
Szymon Mac Quarrie.
Znalazszy si twarz w twarz z Pietrkiem stary nie wymwi z
pocztku ani sowa, chwyci go tylko oburcz i trzyma czas jaki na dugo
ramion, przy czym surowe jego rysy drgay dziwnie. Lecz oto Mona
przewina si obok, a wtenczas Szymon wzi oboje w objcia i przytuli
siw gow do tych modych gw.
Pord ciby przelecia radosny szept, gdy nadszed wanie
ojciec Albanel. Po twarzy maego misjonarza pyny zy rozrzewnienia, a
nie mogc mwi ciska i tuli to Mon, to znw Pietrka.
Rzecz jasna, e ojciec Albanel uderzy w dzwon! szeptay
kobiety pomidzy sob.
Po dzi dzie mieszkacy osady Piciu Palcw wierz, e tak
byo w istocie.
Opracowanie edytorskie: Jawa48
str. 252
str. 253
str. 254
str. 255
str. 256
str. 257
Przejdcie si troch dzieci. Gdy niadanie bdzie gotowe zupenie, to was przywoamy.
Oddalili si wolno idc ku lasowi. Tutaj wanie na skraju przelicznej, szmaragdowej czki, na ktrej bawili si zawsze jako dzieci,
Pietrek zobaczy wieo zbudowan chat. Mona przygldaa si Pietrkowi
uwanie. Dostrzega wic najpierw jego zdziwienie, potem za naspiony
wyraz twarzy. Czule uja go za rk. W odpowiedzi mocno ucisn jej
palce.
Nie podoba ci si chata? spytaa.
Jest bardzo adna, tylko...
Zupenie nie wiedzia, jak dokoczy rozpoczte zdanie. Mona
patrzya teraz uparcie w d, przy czym dugie jej rzsy cakowicie taiy
wyraz jej spuszczonych oczu.
To moja chata, Pietrku.
Twoja?!
Tak, moja. Moe nie powinnam ci si tak od razu zwierza ze
swych tajemnic, ale faktem jest, e niebawem wychodz za m.
Pietrkowi serce stano w gardle; nie mg ani odetchn, ani
te doby gosu.
Mona uparcie patrzya w ziemi.
Widzisz, Carter i Szymon mieli ostatnio ze sob jakie konszachty. Carter przysa Szymonowi wiadomo, e ty wrcisz niebawem,
pomylelimy wic, e bdziesz si musia ze mn niedugo oeni.
Wtenczas Szymon zbudowa t chat i ma zamiar ofiarowa j mnie jako
prezent lubny. Wtenczas pozwol ci tutaj zamieszka. Czy nie uwaasz, e
jestem bardzo mia?
Pietrek nie odpowiedzia nic, tylko obj Mon. Spojrzaa na
niego ze strachem.
str. 258
str. 260
Po upywie trzech dni od tej rozmowy, osada doznaa gwatownego wstrzsu. Ojciec Albanel oraz Szymon Mac Quarrie, poszukujc koo
urwiska zaginionych pywakw od sieci, znaleli w wodzie zwoki ludzkie.
By to Aleck Curry. Ledwo go rozpoznali, taki by poamany i poszarpany,
gdy fale przypywu i odpywu miotay nim ustawicznie pord ska. atwo
przyszo odgadn, co spowodowao jego mier. Najwidoczniej bdc
pijanym potkn si o kamie i zlecia w przepa. Szymon Mac Quarrie
widzia go przecie idcego chwiejnym krokiem w t stron wanie.
Zawieziemy go do miasteczka przy kolei i niech si nim przyjaciele zajm! zdecydowa Szymon. Sowa te przeznaczone byy dla
szerszego grona osb, lecz znalazszy si sam na sam z ojcem Albanelem,
stary Szkot doda pgosem:
Byoby rzecz bardzo nieprzyjemn, ojcze, mie go na naszym cmentarzu, gdzie spoczywaj ci, ktrych kochalimy za ycia!
Wic tego jeszcze dnia ziemskie szcztki Alecka Curry'ego odbyy ostatni drog poprzez rwniny i wzgrza, by wrci w rodzinne
strony.
W trzy tygodnie pniej odby si lub Pietrka i Mony. Osada
Piciu Palcw nie miaa nigdy zapomnie tego wita. By pikny dzie
czerwcowy, tote gile i drozdy wierkay radonie wok drewnianego
kocika. Mona drania Pietrka do ostatniej chwili, dowodzc, e musi
koniecznie spdzi miodowy miesic w jakim bardzo uroczym zaktku,
lecz nie powie gdzie, a bd mem i on. Dopiero gdy ojciec Albanel
wypowiedzia ostatnie sowa wice na mier i ycie, szepna Pietrkowi
na ucho:
Chc zamieszka w nowej chatce, ktr nam ofiarowa Szymon!
Tam te osiedli od razu promienni nowym szczciem, podczas
gdy Piotr Gourdon wraz z Jzi starzy ju, lecz wci kochajcy si
nawzajem, przechadzali si niby narzeczeni rka w rk w pikne wieczory
letnie. Lubili wspomina dawne czasy i nigdy nie nudzio im si mwi o
tym, jak to przed laty przybyli tutaj po najdzikszych bezdroach, by znale
Opracowanie edytorskie: Jawa48
str. 261
str. 263
K O N I E C
str. 264
Nota edytorska
James Oliver Curwood (1878 1927) amerykaski pisarz
specjalizujcy si w powieciach z Dzikiego Zachodu, a raczej z
pogranicza USA i Kanady. Zapewne ciekawe korzenie Curwooda
spowodoway zainteresowanie literatur i opowieciami z ycia
rdzennych mieszkacw Ameryki Pnocnej i fascynacja przygodami.
Ojciec Jamesa by spokrewniony ze znanym pisarzem Frederickiem
Marryatem, autorem znanej take w Polsce powieci Okrt-widmo,
natomiast matka bya spokrewniona z indiask ksiniczk z
plemienia Mohawkw. Curwood wychowywa si na fermie w stanie
Ohio, namitnie wdrowa po preriach i lasach, polowa na dzikie zwierzta, handlowa
skrami, uwielbia ycie w surowej przyrodzie, poznawa twarde ycie traperw i
poszukiwaczy zota, a take ycie zwierzt Dalekiej Pnocy. Po studiach na
Uniwersytecie w Michigan i pracy dziennikarskiej w Detroit, namitnoci jego stay si
utwory literackie, w ktrych opisywa wasne przygody i doznania z niedawnych
podry. Bohaterami swoich powieci uczyni gwnie dzikie i oswojone zwierzeta ale
take mieszkacw pnocnych rejonw Kanady: traperw, policjantw i zakochanych
oraz mode atrakcyjne kobiety.
Do najbardziej znanych powieci Curwooda nale: Szara Wilczyca, Wczgi Pnocy,
Dolina ludzi milczcych, Najdziksze serca, Kwiat Dalekiej Pnocy, Dolina mierci, Wadca
Skalnej Doliny, Zote sida oraz owcy wilkw i owcy zota, do ktrych polski tumacz
ksiek Curwooda Jerzy Marlicz dopisa cz trzeci owcy przygd.
Powie Osadnicy opowiada o yciu kanadyjskich osadnikw, ktrych cika praca,
przeycia i tragiczne losy przeplataj si z satysfakcjonujc prac, zadowoleniem z
osignitych zbiorw i zdobywaniem poywienia w ekstremalnych warunkach. Jest
take pikno przyrody, dziko krajobrazu, bezwzgldna walka o ycie, niejednostajny
biorytm, ktry musz przystosowa do pr roku i zmiennych, trudnych warunkw
pogodowych. Ucz si jak rozumie przyrod i y zgodnie z jej prawami, a take jak
przystosowa j do swoich potrzeb i wymaga. Staj si panami natury, ale pokornie
postrzegaj to jako dar od Boga.
Jerzy Marlicz to pseudonim literacki Haliny Borowik polskiej pisarki i tumaczki w latach
30. ubiegego wieku. Oprcz tumaczenia dzie Curwooda, napisaa m. in. Bezdroa,
Bractwo Biaego Lamparta. Opowie kolonialna, Hotel na wodzie i Omiornica.
Powie syberyjska.
Przy opracowywaniu Noty edytorskiej korzystano ze stron internetowych: publio.pl., lubimy czyta.pl,
wikipedia.pl, biblionetka.pl, i innych materiaw, ktrych wszystkich nie sposb wymieni, jeli jednak ich
autorzy uznaj, e s rdem zamieszczonych tu informacji, to w peni to uznaj.
Jawa48
str. 265
Prawa autorskie
nale do autora ksiki i opracowania, autorw i realizatorw zdj
i ilustracji, wydawnictw, ich spadkobiercw oraz innych osb
fizycznych i prawnych majcych lub roszczcych sobie takie prawa
Materiay na ktrych oparto opracowanie, wykorzystano z penym
poszanowaniem praw autorskich i w przekonaniu, e stanowi
rdo danych o naszej kulturze i historii oraz e stanowi wasno
publiczn, a ich rozpowszechnianie suy dobru oglnemu.
Wykorzystywanie tylko do uytku osobistego, tak jak czyta si
ksik wypoyczon z biblioteki, od ssiada, znajomego czy
przyjaciela. Wykorzystywanie w celach handlowych, komercyjnych,
modyfikowanie, przedruk i tym podobne bez zgody autora edycji i
opracowania zabronione.
Dokument w formacie *pdf moe by wykorzystany wycznie do uytku osobistego bez
prawa do dalszego obrotu i obiegu komercyjnego lub handlowego i nie moe by
poddawany modyfikacjom bez zgody autora edycji.
Naley go traktowa tak, jak ksik wypoyczon do przeczytania.
Uwaga!!!
Bez zezwolenia twrcy wolno nieodpatnie korzysta z ju
rozpowszechnionego utworu w zakresie wasnego uytku
osobistego.