Professional Documents
Culture Documents
NICHOLAS SPARKS
OSTATNIA PIOSENKA
Z angielskiego przeoya MAGDALENA SYSZ
Tytu oryginau: THE LAST SONG
PODZIKOWANIA
PROLOG
Ronnie
Ronnie bya maa. Dziwne, ale wci dziaao to na ni kojco. Cho nigdy
by si do tego nie przyznaa.
- Co ci powiem - cigna mam. Podesza do szafy i pooya na ku
walizk. - Moe porozmawiamy, gdy bdziesz si pakowa?
- Nie wiedziaabym nawet, od czego zacz.
- Moe od pocztku? Jonah wspomnia co o wiach.
Ronnie splota ramiona przed sob; wiedziaa, e historia nie zacza si
od tego.
- Nie. Chocia nie byo mnie wtedy, myl, e lato tak naprawd
zaczo si od poaru.
- Jakiego poaru?
Ronnie signa rku ku fotografiom na pce i ostronie wyja
pognieciony artyku z gazety, wetknity midzy dwa zdjcia w ramkach.
Podaa matce kncy wycinek.
- Tego poaru - wyjania. - W kociele.
Nielegalne fajerwerki prawdopodobn
Przyczyna poaru kocioa
Ranny pastor
Wrightsville Beach, Karolina Pnocna. W sylwestra poar strawi
koci baptystw i policja podejrzewa, e przyczyn byy nielegalne
fajerwerki.
Straacy, wezwani telefonicznie przez anonimow osob, przyjechali
do kocioa przy play tuz po pnocy i zobaczyli, e z zaplecza budynku
wydobywaj si pomienie i dym - poinformowa Tim Ryan, szef stray
poarnej
Wrightsville
Beach.
Po
ugaszeniu
ognia
znaleziono
twierdz,
niespena
dwadziecia
minut
przed
1
Ronnie
- A ja nie.
- To moe tylko przycisz?
- Przesta, mamo, dobra? Nie mam nastroju.
Spojrzaa za okno; wiedziaa doskonale, e mama zacisna usta, tak e
przypominay teraz kresk. Ostatnio czsto to robia. Jakby jej wargi byy
namagnetyzowane.
- Chyba widziaam pelikana, gdy przejedalimy przez most do
Wrightsville Beach - zauwaya mama z wymuszona wesooci.
- Jezu, to wietnie. Moe powinna zadzwoni po poskramiacza
krokodyli.
- On nie yje - wczy si Jonah; jego gos dochodzi z tylnego
siedzenia, zlewa si z dwikami konsoli Game Boy. Jej dziesicioletni
mczcy brat by od tej gry wrcz uzaleniony. - Nie pamitasz? - cign. To byo naprawd smutne.
- Oczywicie, e pamitam.
- Zachowaa si tak, jakby nie pamitaa.
- Pamitaam.
- To dlaczego powiedziaa to, co powiedziaa?
Nie miaam ochoty si w to bawi. Brat zawsze musia mie ostatnie
sowo. Doprowadzao j to do szau.
- Przespaa si chocia troch? - zapytaa mama.
- Dopki nie wjechaa na ten wybj. Zreszt wielkie dziki. Prawie
rozbiam sobie gow o szyb.
Mama nie spuszczaa wzroku z drogi.
- Ciesz si, e drzemka wprawia ci w lepszy nastrj.
Ronnie strzelia z gumy do ucia. Wiedziaa, e mama tego nie znosi, i
gwnie dlatego robia to niemal bez przerwy, gdy jechay I - 95.
Midzystanowa, jest skromnym zdaniem, bya najnudniejsz drog, jak
kiedykolwiek zbudowano. Chyba e kto lubi tuste arcie w fast foodach,
wiele lat pragna nie tylko wystpowa, ale take komponowa z nim
muzyk.
I dobrze jej szo. Nawet bardzo dobrze, a poniewa ojciec pracowa w
konserwatorium Juilliarda, administracja i reszta nauczycieli doskonale o tym
wiedzieli. Wie o jej talencie powoli rozesza si w maym wiatku
wielbicieli muzyki klasycznej, w ktrym toczyo si ycie ojca. Niebawem w
prasie muzycznej pojawio si o niej kilka wzmianek, potem stosunkowo
dugi tekst w New York Timesie o jej wsppracy z ojcem, i w efekcie
dostaa propozycje wystpu na koncercie z cyklu Modzi wykonawcy w
Carnegie Hall przed czterema laty. Bya, jak oceniaa, u szczytu kariery. I nie
mylia si; zdawaa sobie spraw z tego, co osigna. Wiedziaa, jak rzadka
trafia jej si okazja, ale ostatnio zacza si zastanawia, czy ofiary, jakie
poniosa, byy tego warte. W kocu nikt oprcz rodzicw pewnie nawet nie
pamita jej wystpu. Czy w ogle kogo to obchodzio? Ronnie przekonaa
si, e jeli si nie ma popularnego wideo na YouTube ani nie wystpuje
przed tysiczna widowni, talent muzyczny nic nie znaczy.
Czasami aowaa, e ojciec nie posa jej na lekcje gry na gitarze
elektrycznej. Albo chocia piewu. Co dalej miaa zrobi z umiejtnoci gry
na fortepianie? Uczy muzyki w miejscowej szkole? Czy wystpowa w
jakim holu hotelowym dal goci, ktrzy si melduj i wymeldowuj? A
moe pj ladem ojca i wie rwnie cikie Zycie jak on? Dokd
zaprowadzia go gra na fortepianie? Rzucia prac w Juilliardzie, eby jedzi
po kraju jako pianista koncertowy, a skoczy w obskurnych salkach, gdzie
wystpowa przed publicznoci, ktra ledwie zapeniaa kilka pierwszych
rzdw. Nie byo go w domu przez czterdzieci tygodni w roku,
wystarczajco dugo, eby wpyno to na maestwo. Zanim si
zorientowaa, jak do tego doszo, mama bez przerwy podnosia gos, a tata
jak zwykle zamyka si w sobie, a ktrego razu po prostu nie wrci z
przeduonej trasy koncertowej na poudnie. Z tego, co wiedziaa, wcale
2
Steve
sceptycyzm.
Zastanowi si nad swoimi odczuciami wobec tego zdarzenia, jak ju z
dziesi razy od czasu, gdy Kim mu o ni powiedziaa.
- Uhm - potwierdzi. - Wierz jej.
- Dlaczego?
- Bo to dobry dzieciak.
- Skd wiesz? - zapytaa ostro. Po raz pierwszy sprawia wraenie
zirytowanej. - Kiedy ostatnio miae z ni do czynienia, koczya
podstawwk. - Odwrcia si od niego i splatajc ramiona, spojrzaa za
okno. Gdy odezwaa si znowu, w jej gosie brzmiaa gorycz. - Moge
wrci. Moge znowu uczy w Nowym Jorku. Nie musiae jedzi po
caym kraju, przeprowadza si tutaj byby czci ich ycia.
Jej sowa go dotkny i wiedzia, e ma racj. Ale to nie byo takie
proste z powodw, ktre oboje rozumieli, cho adne z nich nie chciao si
do tego przyzna.
W kocu chrzkn, przerywajc cisz.
- Chciaem tylko powiedzie, e Ronnie potrafi odrni dobro od za.
Gdy ju zaznaczy swoja niezaleno, stanie si t sam osob, ktr zawsze
bya, tak sdz. Pod zasadniczymi wzgldami tak naprawd si nie zmienia.
Zanim Kim zdya si zastanowi, jak i czy w ogle ma si do tego
odnie, przez frontowe drzwi wpad Jonah. Policzki mu pony.
- Tato! Znalazem naprawd wietny warsztat! Chodcie! Pokae go
wam!
Kim uniosa brew.
- Tam, za domem - wyjani Steve. - Chcesz go zobaczy?
- Jest fantastyczny, mamo!
Kim odwrcia si od nich obu, a chwil potem znowu okrcia na
picie.
- Nie, dzikuj - odpowiedziaa. - Tata si bardziej do tego nadaj. A
facetw.
Steve parskn miechem i zmierzwi synkowi wosy.
- Moe poszukamy twojej siostry? Chyba widziaam, e idzie w
kierunku wesoego miasteczka.
- Przejedziemy si na diabelskim kole?
- Jeli tylko masz ochot.
- Fantastycznie.
3
Ronnie
- Jak chcesz.
Zanim Ronnie zdya odpowiedzie, jej uwag zwrcili trzej faceci
przepychajcy si przez tum. Wyrniali si spord plaowiczw, bo mieli
postrzpione szorty i tatuae, a spod cikich skrzanych kurtek wystaway
im goe torsy. Jeden, z kolczykiem w brwi, nis duy magnetofon starego
typu; drugi, w odbarwionym T - shircie Mohawk, mia cae wytatuowane
ramiona, trzeci - jak Blaze - dugie czarne wosy kontrastujce z
mlecznobia cer. Ronnie instynktownie zwrcia si do Blaze, ale
zobaczya, e ta znikna. Na jej miejscu sta Jonah.
- Czym si oblaa? - zapyta. - Jeste caa mokra i si kleisz.
Ronnie rozejrzaa si za Blaze, ciekawa, gdzie dziewczyna si ulotnia.
I dlaczego.
- Id sobie, dobra?
- Nie mog. Tata ci szuka. Chyba chciaby, eby wrcia do domu.
- Gdzie on jest?
- Wstpi do toalety, ale zaraz powinien Ru by.
- Nie mw mu, e mnie widziae.
Jonah rozwaa te prob przez chwil.
- Piec dolcw - rzuci.
- Sucham?
- Daj mi piec dolcw, to zapomn, e tu bya.
- Mwisz powanie?
- Tracisz tylko czas - zauway. - Stawka wzrosa do dziesiciu
dolarw.
Nad gow Jonah zauwaya ojca, ktry rozglda si wrd ludzi.
Skulia si odruchowo, cho wiedziaa, e nie uda jej si przed nim umkn.
Spojrzaa na brata szantayst, ktry najwyraniej tez zdawa sobie z tego
spraw. By bystry, kochaa go i doceniaa jego umiejtnoci szantau, lecz
modszy brat to modszy brat. W idealnym wiecie staby po jej stronie. Ale
gasi ogie, ale zaraz potem rozwiera palce i przez szpar obok kciuka
strzela pomie.
- Znasz go? - zapytaa Ronnie.
Blaze kiwna gow.
- To Marcus.
- Ma na rkach jak warstw ochronn?
- Nie.
- Czy to boli?
- Nie, jeli si odpowiednio trzyma pik, Ale wyglda niesamowicie,
co?
Ronnie musiaa si z ni zgodzi. Marcus zgasi dwie piki, a potem
znowu zapali je od trzeciej. Na ziemi lea odwrcony kapelusz i Ronnie
widziaam, e ludzie zaczli wrzuca do niego pienidze.
- Skd on bierze te piki?
- Robi je. Pokae ci jak. To nietrudne./ Potrzebne s tylko baweniana
koszulka, iga z nitk i troch benzyny z zapalniczki.
Do wtru gonej muzyki, ktra pyna z magnetofonu, Marcus rzucia
trzy ponce pieczki facetowi z T - shircie z Mohawkiem i zapali dwie
nastpne. onglowali nimi jak cyrkowi klowni krglami, coraz szybciej i
szybciej, nie przerywajc dopki ktry rzut si nie uda.
Tylko e im si udaway. W kocu facet kolczykiem w brwi zapa
jedn pik i zacz odbija j stopami jak w futboli. Pozostali dwaj ugasili
trzy piki, doczyli do niego i potem we trzech podawali sobie dwie ostatnie.
Widzowie klaskali i do kapelusza posypay si pienidze, podczas gdy
muzyka osigna crescendo. Kiedy piosenka si skoczya, ponce piki
zostay zapane i zgaszone.
Ronnie musiaa przyzna, ze nigdy dotd nie widziaa czego takiego.
Marcus podszed do Blaze, obj ja i pocaowa namitnie, co wydawao si
nader niestosowne w miejscu publicznym. Powoli otworzy oczy i spojrza
4
Marcus
imprezami, poza tym mia wraenie, ze jest w niej cos, do czego nie chciaa
si przyzna. Zacz si zastanawia, czy jest dziana. To by pasowao, nie?
Mieszkanie w Nowym Jorku, dom na play? Rodzice musz mie fors, eby
sta ich byo na takie rzeczy. Ale.. czy wtedy nie trzymaaby si z takimi jak
ona, tymi, ktrzy maj kas, przynajmniej z tymi, ktrych zna? Wic jak to z
ni jest? I dlaczego to go interesowao?
Bo nie lubi ludzi z fors, nie podobao mi si, e si z ni obnosz i z
jej powodu uwaaj si za lepszych od reszty. Kiedy, gdy jeszcze chodzi do
szkoy, sysza, jak jeden bogaty smarkacz mwi, ze dosta na urodziny
now d; by to boston Waler dugoci dwudziestu jeden stp, z GPS - em i
sonarem; chopak chwali si, ze bdzie ni pywa przez cae lato i cumowa
pod Country Clubem.
Trzy dni pniej Marcus podpali d i zza magnolii na szesnastym
polu patrzy, jak ponie.
Oczywicie nikomu nie powiedzia o tym, co zrobi. Pinij swko
jednej osobie, a rwnie dobrze mgby powiedzie glinom. Na przykad taki
Teddy czy Lance; wsadzi ich do celi i zaczn sypa, gdy tylko zamkn si
za nimi drzwi. Dlatego nalega, eby to oni odwalali brudn robot.
Najlepszy sposb, aby powstrzyma ich przed gadaniem, to dopilnowa,
eby bardziej ubabrali sobie rce ni on. Teraz to oni kradli gorza, to oni
stukli do nieprzytomnoci ysego faceta na lotnisku, zanim zabrali mu
portfel, to oni wymalowali swastyki na synagodze. Nie ufa im za bardzo, nie
za bardzo ich lubi, ale przynajmniej go suchali. Byli uyteczni.
Za jego plecami Teddy i Lance wci robili z siebie idiotw i gdy
Ronnie odesza, Marcus nie mg sobie znale miejsca. Nie zamierza
kiblowa tu przez ca noc, siedzie bezczynnie. Gdy Blaze wrci, zje frytki i
udadz si gdzie. Co si bdzie dziao. Nigdy nie wiadomo, co si wydarzy
w takim miejscu, w taki wieczr, w takim tumie. Jedno byo pewne: po
wystpie zawsze potrzebowa czego wicej. Cokolwiek to znaczyo.
5
Will
- Nie trzeba.
- Dwa dolary i oboje dostajecie po trzy rzuty. - Podnis pik i poda j
Ashley. - Chciaby zobaczy, jak rzucasz.
Ashley spojrzaa na pik z tak min, jakby w ogle nie braa tego pod
uwag. I pewnie nie braa.
- Nie, raczej nie - skwitowa Will. - Ale dziki za propozycj. - Zwrci
si do Ashley: - Nie wiesz, czy jest tu gdzie Scott?
- Siedzi przy stole z Cassie. A przynajmniej byli tam, gdy posza ci
szuka. Ona chyba mi si podoba.
Will ruszy we wskazanym kierunku, a Ashley podreptaa obok niego.
- Wanie tak rozmawialimy - zacza jakby nigdy nic - i Scott z
Cassie uznali, ze byoby fajnie, gdybymy pojechali do mnie. Moi rodzice s
w Raleigh na jakiej imprezie u gubernatora, wic mielibymy cay dom dla
siebie.
Will wiedzia, na co si zanosi.
- Nie, raczej nie - odmwi.
- Dlaczego nie? Tu nic ciekawego si nie dzieje.
- Nie wydaje mi si, eby to by dobry pomys.
- Dlatego e zerwalimy z sob? Nie myl, e chc abymy do siebie
wrcili.
Dlatego wanie przysza na zawody, pomyla. I nie przebraa si
wieczorem. I odszukaa mnie. I zaproponowaa, ebymy pojechali do
ciebie, bo nie ma rodzicw.
Ale nie powiedzia tego. Nie mia nastoju do ktni, zreszt nie chcia
zaogni sprawy jeszcze bardziej. Nie mia nic przeciwko niej; po prostu nie
bya dziewczyn dla niego.
- Jutro wczenie rano musz by w pracy, a przez cay dzie graem na
socu w siatkwk - wyjani. - Chciabym i spa.
Chwycia go za rami tak, e musia si zatrzyma.
stoem.
- No, stary. Skoro tak, zrb to dla nie. Poyjmy troch. S wakacje.
Bdmy druyn.
- Teraz ju wpadasz w desperacj.
- Jestem zdesperowany. Jeli nie zgodzisz si pojecha z Ashley, Cassie
nie pojedzie ze mn. Laska ma ochot na amory. Jest gotowa pj na cao.
Nagi instynkt i te rzeczy.
- Przykro mi. Ale nie mog pomc.
- wietnie. Zrujnuj mi ycie. Kto by si przejmowa.
- Przeyjesz. - Zmieni temat: - Jeste godny?
- Troch - wymamrota Scott.
- No to chod. Kupimy sobie cheeseburgery.
Will wsta zza stou, ale Scott wci si dsa.
- Musisz powiczy jeszcze odbicia od dou - owiadczy, majc na
myli siatkwk. - Posyae pik we wszystkie strony. Wygralimy tylko
dziki mnie.
- Ashley twierdzi, ze byem rwnie dobry jak ty.
Scott sarkn i wsta od stou.
- Nie ma pojcia, o czym mwi.
*
Odstawszy swoje w kolejce, Will i Scott podeszli do stoiska z
przyprawami, gdzie Scott obficie obla swojego cheeseburgera keczupem.
Wycinita plastikowa butelka wrcia do dawnego ksztatu, dopiero gdy j
odstawi.
- Obrzydlistwo - zauway Will.
- No to posuchaj. By sobie taki facet Ray Kroc, zaoy firm o nazwie
McDonalds. Syszae moe o niej? W kadym bd razie go uwaa, e
jego
oryginalny
hamburger..
pod
wieloma
wzgldami
oryginalny
krci si ludzie. Gliniarz rozejrza si wok, eby sprawdzi, czy nic nie
uszo jego uwagi, i nagle jego twarz rozjania si na widok kogo, kto sta za
Willem.
- To ty, Steve?! - zawoa i podszed do ojca dziewczyny.
Tymczasem zjawiy si Ashley i Cassie. Cassie bya zarumieniona.
- Nic ci nie jest? - zapytaa Scotta sodkim gosem.
- Nie - odpar.
- Ten facet to szajbus. Co si stao? Nie widziaam pocztku.
- Rzuci czym we mnie, a ja nie zamierzaem puci mu tego pazem.
Mam ju do jego zagra. Myli, e wszyscy si go boj i e moe robi, co
chce, ale nastpnym razem, gdy sprbuje, nie bdzie mio
Will go nie sucha. Scott zawsze lubi si popisywa i zachowywa si
tak samo podczas meczw w siatkwk i Will dawno temu nauczy si
puszcza jego przechwaki mimo uszu.
Odwrci si i spojrza w stron posterunkowego, ktry gawdzi z
ojcem dziewczyny. Ciekaw by, dlaczego tak jej zaleao, eby znikn. I
dlaczego szwenda si z Marcusem. Nie bya taka jak oni i mia wtpliwoci,
czy jest wiadoma z kim si zadaje. Gdy Scott tokowa dalej, zapewniajc
Cassie, e bez trudu daby rad caej tamtej trjce, Will przyapa si na tym,
e nadstawia uszu, prbujc podsucha rozmowy policjanta z ojcem
dziewczyny.
- O! Pete - rzuci mczyzna. - Co u ciebie?
- To samo co zwykle - odpar tamten. - Staram si utrzyma porzdek.
Jak idzie robota nad witraem?
- Powoli.
- To samo mwie, gdy ostatnio pytaem.
- Tak, ale teraz mam sekretn ro. To mj syn, Jonah. Bdzie mi
pomaga tego lata.
- Tak> Szczciarz z ciebie, mody czowieku A nie miaa te
6
Ronnie
rozpta tak afer? O tak, jasne, posterunkowy Pete zachowywa si, jakby
to by zwyczajny, rutynowy nakaz opuszczenia Bower's Point - co nie
zdziwio innych - ale potem zwrci si do niej. Do niej konkretnie.
- Zabieram ci do domu - owiadczy, jakby miaa osiem lat.
- Nie, dziki - odpara.
- W takim razie bd musia zatrzyma ci za wczgostwo i
zadzwoni po twojego ojca, eby zabra ci do domu.
Wtedy zawitao jej w gowie, e to tata wysa po ni policj, i
oniemiaa ze wstydu.
Owszem, miaa problemy z matk i rzeczywicie od czasu do czasu
wracaa do domu po wyznaczonej godzinie. Ale nigdy, ani razu, mama nie
napucia na ni policji.
Posterunkowy wci si w jej myli.
- No, wejd do rodka - ponagli j, dajc wyranie do zrozumienia, e
jeli ona nie otworzy drzwi, sam to zrobi.
Usyszaa dochodzce ze rodka ciche dwiki fortepianu i rozpoznaa
sonat e - moll Griega. Gboko zaczerpna powietrza, otworzya drzwi, a
potem zatrzasna je za sob.
Ojciec przerwa gr i unis gow, gdy na niego patrzya.
- Wysae po mnie gliny?
Tata nie odpowiedzia, ale wystarczyo jej jego milczenie.
- Dlaczego to zrobie? - zapytaa. - Jak moge? W dalszym cigu si
nie odzywa.
- O co chodzi? Chciae zepsu mi zabaw? Nie masz do mnie
zaufania? Nie dotaro do ciebie, e nie chc tu by?
Ojciec splt rce na kolanach.
- Wiem, e nie chcesz tu by...
Zrobia krok do przodu, wci na niego patrzc.
- Wic jeszcze postanowie zrujnowa mi ycie?
usta,
eby
odpowiedzie,
jednoczenie
rozwaajc
Bya uwiziona.
Zacisna zby, obrcia si na picie i pomaszerowaa do salonu. Jonah
oglda kreskwki i jad patki niadaniowe; tata unis gow, ale gra dalej.
Opara rce na biodrach, czekajc, eby przerwa. Nie zrobi tego.
Zauwaya, e zdjcie, ktrym rzucia, stao z powrotem na fortepianie, cho
bez szka.
- Nie bdziesz trzyma mnie w zamkniciu przez cae lato owiadczya. - Nie ma mowy.
Tata spojrza na ni, ale nie przerywa gry.
- O czym ty mwisz?
- Wstawie kraty w oknie! Mam by twoim winiem? Jonah nie
odrywa wzroku od telewizora.
- Mwiem ci, e jest szurnita - skomentowa. Steve pokrci gow,
jego donie przebiegay po klawiaturze.
- To nie ja je wstawiem. Ju tu byy.
- Nie wierz ci.
- Naprawd - potwierdzi Jonah. - Miay chroni sztuk.
- Nie z tob rozmawiam, Jonah! - Odwrcia si do ojca. - Wyjanijmy
sobie co. Nie bdziesz mnie traktowa tego lata jak ma dziewczynk. Mam
osiemnacie lat!
- Dopiero dwudziestego sierpnia bdziesz miaa osiemnacie lat odezwa si zza jej plecw Jonah.
- Nie mieszaj si do tego, bardzo prosz! - Okrcia si i spojrzaa na
niego. - To sprawa midzy mn a tat.
Jonah cign brwi.
- Ale jeszcze nie masz osiemnastki.
- Nie o to chodzi.
- Mylaem, e zapomniaa.
- Nie zapomniaam! Nie jestem gupia.
- Ale powiedziaa...
- Mgby przymkn si na chwil? - warkna, nie mogc ukry
rozdranienia. Zwrcia znowu wzrok na ojca, ktry gra dalej, nie pomijajc
ani jednej nuty. - To, co zrobie wczoraj wieczorem... - Urwaa, bo nie
moga uj w sowa tego, co si dziao, co si zdarzyo. - Jestem
wystarczajco dorosa, eby decydowa o sobie. Nie dociera to do ciebie?
Gdy odszede, stracie prawo do mwienia mi, co mam robi. I bd askaw
mnie posucha!
Ojciec nagle przesta gra.
- Nie podobaj mi si te twoje gierki! - zawoaa. Wydawa si
zdezorientowany.
- Jakie gierki?
- Te! To, e bez przerwy w mojej obecnoci bbnisz na fortepianie! Nie
obchodzi mnie, e chcesz, abym graa! Nigdy ju nie zagram na fortepianie!
A zwaszcza dla ciebie.
- Dobrze.
Czekaa na dalszy cig, ale nic wicej nie pado.
- To wszystko? - zapytaa. - To wszystko, co masz mi do powiedzenia?
Ojciec jakby zastanawia si nad odpowiedzi.
- Masz ochot na niadanie? Usmayem bekon.
- Bekon? - zapytaa ostro. - Usmaye bekon?
- Au - rzuci Jonah. Ojciec zerkn na niego.
- Ona jest wegetariank, tato - wyjani.
- Naprawd? - Ojciec by wyranie zdziwiony. Jonah odpowiedzia za
ni:
- Od trzech lat. Ale poniewa czasami jej odbija, wszystko to do siebie
pasuje.
Ronnie patrzya na nich ze zdumieniem, zastanawiajc si, o czym
waciwie rozmawiaj. Przecie nie chodzio o bekon, tylko o to, co stao si
zeszego wieczoru.
- Co ci powiem - wrcia do tematu. - Jeli jeszcze raz wylesz policj,
eby sprowadzia mnie do domu, nie tylko odmwi gry na fortepianie. Po
prostu nie wrc tu. Nigdy, nigdy ju nie odezw si do ciebie. Jeli nie
wierzysz, przekonaj si. Przez trzy lata obywaam si bez rozmw z tob i
przyszo mi to bez najmniejszego trudu.
Po tych sowach wrcia do swojego pokoju. Szybko wzia prysznic,
ubraa si i dwadziecia minut pniej znikna za drzwiami.
*
Brnc przez piach, mylaa przede wszystkim o tym, e powinna bya
woy szorty.
Robio si naprawd gorco, a w powietrzu panowaa jeszcze wilgo.
Na play ludzie leeli ju na rcznikach albo pluskali si przy brzegu w
wodzie. W pobliu molo zobaczya kilku surferw, ktrzy unosili si na
deskach i czekali na odpowiedni fal.
Za nimi, na molo, nie byo ju lunaparku. Karuzele zostay rozebrane,
budki odjechay, a na placu poniewieray si tylko mieci i resztki jedzenia.
Posza dalej i zawdrowaa do maej dzielnicy handlowej w miasteczku.
Sklepy byy jeszcze zamknite, ale w wikszoci z nich i tak nie postawiaby
stopy - butiki ze sprztem do plaowania, kilka z ciuchami: spdnicami i
bluzkami odpowiednimi raczej dla jej mamy, do tego Burger King i
McDonald, dwa fast foody, do ktrych nie chodzia z zasady. A take hotel,
kilka ekskluzywnych restauracji i barw, i to byo mniej wicej wszystko. W
sumie jedyne ciekawe miejsca stanowiy sklep ze sprztem do surfingu, sklep
muzyczny i oldskulowa knajpka, gdzie mogaby posiedzie ze znajomymi...
jeli w ogle uda jej si nawiza tu jakie znajomoci.
Zawrcia w stron play i ruszya wzdu wydm, zauwaajc, e ludzi
przybyo. By pikny dzie z lekk bryz; bezchmurne niebo miao gbok
7
Will
ktry
upad.
Dostrzeg
zaskakujc
wraliwo
pod
8
Ronnie
- I?
- Po prostu chciaam, eby wiedziaa.
- W porzdku. Jak sobie yczysz.
- Ty te.
- O czym ty mwisz?
Blaze zdrapaa kawaek czarnego lakieru z paznokci.
- Kiedy trenowaam gimnastyk i przez cztery czy pi lat byo to dla
mnie najwaniejsze w yciu. Ale rzuciam to z powodu trenera. By z niego
naprawd okropny dupek, zawsze krzycza na mnie, gdy co robiam le, a
nigdy nie chwali, gdy robiam dobrze. W kadym razie ktrego dnia
wykonywaam nowy skok z rwnowani, a on podszed i zacz z wrzaskiem
mnie instruowa, jak powinnam zeskoczy, stan w bezruchu i tak dalej, jak
miliony razy wczeniej. Byam ju zmczona suchaniem tego, rozumiesz?
Wic powiedziaam: Jak sobie yczysz, a wtedy on chwyci mnie za rami
tak mocno, e zrobiy mi si siniaki. I mwi do mnie: Wiesz, co znaczy
takie jak sobie yczysz? To tak, jakby powiedziaa sowo na p z si
na kocu. A jeste za moda, eby zwraca si tak do kogokolwiek. - Blaze
znowu odchylia si na oparcie. - Wic teraz, gdy kto tak mwi do mnie,
odpowiadam po prostu: Ty te.
W tym momencie kelnerka przyniosa to, co zamwiy, i postawia
przed nimi zamaszystym gestem. Po jej odejciu Ronnie wzia kubek z col.
- Dziki za pouczajc historyjk.
- Do usug.
Ronnie zamiaa si ponownie, bo podobao jej si poczucie humoru
Blaze.
Dziewczyna pochylia si nad stoem.
- No to powiedz, jak najgorsz rzecz zrobia w yciu?
- Sucham?
- Powanie. Zawsze zadaj ludziom to pytanie. To mnie ciekawi.
- O rany.
- Mwiam, e to bya najgorsza rzecz, jak zrobiam. Teraz kolej na
ciebie.
Ronnie zastanowia si przez moment.
- Nie rozmawiaam z tat przez trzy lata.
- To ju wiem. Nie ma w tym nic strasznego. Ja te staram si jak
najmniej rozmawia z ojcem. A mama przez wikszo czasu nie ma pojcia,
gdzie si podziewam.
Ronnie unikna wzrokiem. Nad szaf grajc wisia plakat
przedstawiajcy grup Bill Haley and His Comets.
- Kiedy kradam w sklepach - wyznaa z niechci. - Cakiem czsto.
Cokolwiek. Bardziej dla wrae.
- Kiedy?
- Ju tego nie robi. Zapali mnie. Waciwie nawet wpadam dwa razy,
za drugim razem to by przypadek. Miaam spraw w sdzie, ale na razie
jestem tylko pod nadzorem. To znaczy, e jeli nie narozrabiam, usun to z
moich akt.
Blaze opucia cheeseburgera.
- To wszystko? To ma by najgorsza rzecz, jak zrobia?
- Nie wykoczyam cudzych kwiatw, jeli o to ci chodzi. Ani niczego
nie zdewastowaam.
- Nigdy nie wetkna bratu gowy do kibla? Nie rozbia samochodu?
Nie ogolia kota ani nic takiego?
Ronnie umiechna si blado.
- Nie.
- Jeste chyba najnudniejsz nastolatk na wiecie. Ronnie parskna
miechem, a potem pocigna yk coli.
- Mog ci zada pytanie?
- Wal.
9
Steve
- Nie. - Nie powiedzia jej, e wedug pielgniarek nikt poza nim ojca
nie odwiedza.
- Moge z nim porozmawia?
- Tak, ale niedugo. Przez wikszo dnia traci wiadomo.
- Powiedziae mu, co ci radziam?
- Tak.
- I co on na to? - zapytaa. - e te ci kocha? Steve wiedzia, co chciaa
usysze. By w domu ojca, oglda zdjcia stojce na kominku: caa rodzina
po chrzcie Steve'a, jego lubna fotografia z Kim, Ronnie i Jonah jako mae
dzieci. Ramki pokry kurz, nikt ich nie dotyka od lat. To jego matka
postawia je tutaj, by tego pewny, i zastanawia si, co ojciec myla, gdy na
nie patrzy, czy w ogle je widzia, czy zdawa sobie spraw, e tam s.
- Tak - odrzek w kocu. - Powiedzia, e mnie kocha.
- Ciesz si. - W gosie Kim zabrzmiay ulga i zadowolenie, jakby jego
odpowied potwierdzia jej wizj wiata. - Wiem, jakie to byo dla was
wane.
Steve wychowa si w biaym parterowym domu w stylu rancho w
ssiedztwie innych biaych parterowych domw w stylu rancho, lecym w
pewnym oddaleniu od wybrzea wyspy. By to may budynek z dwiema
sypialniami, jedn azienk i oddzielnym garaem, w ktrym ojciec trzyma
narzdzia i w ktrym stale pachniao trocinami. Na podwrku ocienionym
skatym dbem o wiecznie zielonych liciach nie byo wiele soca, wic
matka urzdzia tam ogrd warzywny. Uprawiaa w nim pomidory i cebul,
rzep i fasol, kapust i kukurydz, tak e latem nie dao si z salonu
zobaczy drogi, ktra biega przed domem. Czasami Steve sysza ciche
gosy ssiadw, ktrzy skaryli si, e obnia to warto posesji, ale kadej
wiosny ogrd odywa i nikt nigdy nie powiedzia sowa ojcu na ten temat.
Wszyscy wiedzieli tak samo jak on, e nic by to nie dao. Zreszt lubili jego
on i mieli wiadomo, e ktrego dnia bd potrzebowali jego usug.
10
Ronnie
eby obejrze Klub winowajcw, bo jej mama bya w pracy. Jasne, film
pochodzi z lat osiemdziesitych, ale Ronnie miaa do niego sentyment i
ogldaa go co najmniej dziesi razy. Mimo e trci myszk, wydawa jej
si zadziwiajco prawdziwy. Bardziej prawdziwy, ni to, co dziao si
wieczorem - zwaszcza gdy Blaze si upia i ignorujc Ronnie, coraz
nachalniej wieszaa si na Marcusie.
Ronnie ani nie polubia Marcusa, ani mu nie ufaa. Miaa niez
intuicj, jeli chodzi o facetw, i czua, e co jest z nim nie tak. Kiedy z ni
rozmawia, w jego oczach jakby czego brakowao. Mwi sensownie przynajmniej nie wraca do szalonych propozycji w stylu wyjazdu na
Floryd, a swoj drog, czy to nie byo dziwaczne? - ale im duej z nim
przebywaa, tym bardziej budzi jej lk. Nie przepadaa te za Teddym ani
Lance'em, ale Marcus... miaa przeczucie, e jego normalne zachowanie to
gra, ktra pozwala mu manipulowa ludmi.
A Blaze...
Dziwnie si czua u niej w domu, bo wydawa si cakiem zwyczajny.
Sta w lepej uliczce i mia jaskrawoniebieskie okiennice, na ganku wisiaa
amerykaska flaga. ciany wewntrz pomalowane byy na wesoe kolory, na
stole w jadalni sta wazon ze wieymi kwiatami. Wszdzie panowaa
czysto, ale nie maniacka. W kuchni na stole leao troch pienidzy i licik
do Blaze. Ronnie zauwaya, e dziewczyna wsuna kilka banknotw do
kieszeni i przeczytaa kartk, a potem wyjania, e matka zawsze zostawia
jej troch forsy.
Dziki temu jej mama nie martwia si, gdy Blaze nie wracaa do domu.
Dziwne.
Tak naprawd miaa ochot porozmawia z Blaze o Marcusie, ale
wiedziaa, e nie odniosoby to efektu. Przekonaa si o tym na przykadzie
Kayli - Kayla stale si wszystkiego wypieraa. Marcus by nieciekawym
typem i Blaze zrobiaby lepiej, gdyby trzymaa si od niego z daleka. Ronnie
nie moga zrozumie, dlaczego dziewczyna tego nie widzi. Moe nazajutrz
pogadaj o tym na play, pomylaa.
- Nudzisz si z nami?
Odwrciwszy si, zobaczya, e stoi za ni Marcus. Trzyma ponc
pik, przetacza j po wierzchu doni.
- Po prostu miaam ochot zej nad wod.
- Przynie ci piwo?
Z jego tonu zorientowaa si, e zna odpowied.
- Nie pij.
- Dlaczego?
Bo po alkoholu ludzie zachowuj si idiotycznie - miaa na kocu
jzyka. Ale wiedziaa, e kade wyjanienie tylko przeduy rozmow.
- Bo nie. I ju.
- Nie wystarczy powiedzie nie, dzikuj? - rzuci szyderczo.
- Jeli tak wolisz.
W ciemnociach przywoa na twarz cie umiechu, ale jego oczy
pozostay mroczne.
- Uwaasz si za kogo lepszego od nas?
- Nie.
- No to chod. - Wskaza ognisko. - Usid z nami.
- Dobrze mi tutaj.
Obejrza si przez rami. Ronnie zauwaya, e Blaze grzebie w
przenonej lodwce, eby wyj kolejn puszk piwa, a bya to ostatnia
rzecz, jakiej potrzebowaa. I bez tego chwiaa si na nogach.
Marcus nagle zbliy si do Ronnie. Obj j w pasie i przycign do
siebie.
- Przejdmy si po play - zaproponowa.
- Nie - sykna. - Nie jestem w nastroju. I zabierz rce. Nie zrobi tego.
Widziaa, e dobrze si bawi.
tylko gow i posza do sypialni, zastanawiajc si, czy wszystko jest tutaj
takie nienormalne.
*
Zapomniaa powiesi w oknach koce i soce wpado do pokoju, tak e
obudzia si po niespena szeciu godzinach snu.
Z jkiem przetoczya si po ku i nakrya gow poduszk, gdy
przypomniaa sobie, co si stao na play poprzedniego wieczoru.
Marcus zdecydowanie budzi w niej strach.
Pomylaa przede wszystkim, e powinna bya powiedzie co wczoraj,
gdy rzuci t uwag. Co w rodzaju: O czym ty, do diaba, mwisz? albo:
Jeli ci si wydaje, e pjd z tob dokd, to chyba zwariowae!. Ale nie
zrobia tego i przypuszczaa, e odejcie tak po prostu bez sowa byo
bdem.
Naprawd, naprawd musiaa pogada z Blaze.
Z westchnieniem zwloka si z ka i posza do azienki. Szybko
wzia prysznic, woya pod ubranie kostium kpielowy, a potem spakowaa
rcznik i krem do torby na zakupy. Gdy bya ju gotowa do wyjcia,
usyszaa, e ojciec gra. Znowu. Nawet w Nowym Jorku nie spdza tyle
czasu przy fortepianie. Skupiwszy si na muzyce, uwiadomia sobie, e gra
jeden z utworw, ktre zaprezentowaa w Carnegie Hall, ten sam, ktry
mama odtwarzaa z CD w samochodzie.
Jeszcze i to, jakby mao miaa problemw!
Musiaa odnale Blaze i wyjani jej, jak naprawd byo. Oczywicie
taka rozmowa bez oskarenia Marcusa o kamstwo moga stanowi problem.
Blaze na pewno wolaa wierzy Marcusowi, a kto wie co ten facet potem jej
nagada. Ale trzeba bdzie jako sobie z tym poradzi; moe pobyt na socu
wszystko zagodzi i uda jej si poruszy ten temat w sposb naturalny.
Wysza z azienki i ruszya przez hol. Utwr dobiegajcy z salonu si
11
Steve
- No i co z tego?
- Nie ma gdzie go schowa, wic pomylaem, e trzeba wznie
cian. Teraz nie bdzie musiaa go oglda.
- Aha. - Jonah si zastanowi. - Wiesz, nie lubi odrabia lekcji. Nie
lubi nawet patrze na biurko, na ktrym le zeszyty.
- Jest lato. Nie musisz odrabia adnych lekcji.
- Mwi tylko, e moe powinienem zbudowa cian wok biurka w
moim pokoju.
Steve stumi miech.
- Chyba musisz porozmawia o tym z mam.
- A moe ty by to zrobi.
Tym razem nie zdoa opanowa miechu.
- Jeste godny?
- Mwie, e pjdziemy puszcza latawca.
- Bo pjdziemy. Ale pytam, czy nie masz ochoty na lunch.
- Chyba wolabym lody.
- O nie.
- A ciastko? - zapyta z nadziej Jonah.
- A co powiesz na kanapk z masem orzechowym i galaretk?
- Niech bdzie. Ale potem pjdziemy puszcza latawca, dobrze?
- Dobrze.
- Na cae popoudnie?
- Jak dugo bdziesz chcia.
- Zgoda. Zjem kanapk. Ale ty te musisz. Steve umiechn si,
obejmujc syna ramieniem.
- Umowa stoi. Przeszli do kuchni.
Wiesz, salon wydaje si teraz o wiele mniejszy - zauway Jonah. Uhm.
- I ciana jest krzywa. - Wiem.
- Wierz ci - odpar.
*
Gdy wrcili do domu, zaczo zmierzcha. Steve wyszed na zewntrz,
eby zajrze do gniazda wi. By to jeden z tych wspaniaych wieczorw,
jakie zdarzaj si w Karolinie Pnocnej i Poudniowej - lekka bryza,
wielobarwne niebo - i w morzu niedaleko brzegu bawio si stadko delfinw.
Przepyway obok domu dwa razy dziennie i odnotowa w myli, eby
powiedzie o tym Jonah. Wiedzia, e synek bdzie chcia podpyn do nich,
aby ich dotkn; Steve prbowa zrobi to samo, kiedy by may, ale nigdy
mu si nie udao.
Ba si zadzwoni do Kim i powiedzie jej, co si stao. Odoy to na
pniej; usiad na wydmie przy gniedzie i spojrza na pozostaoci ladw
wi. Wiatr i spacerujcy ludzie zatarli je prawie cakowicie. Gdyby nie
mae zagbienie w miejscu, gdzie wydma przechodzia w pla, gniazdo
byoby praktycznie niewidoczne, a jajka, ktre zauway, wygldayby jak
jasne, gadkie kamienie.
Wiatr przywia kawaek styropianu i gdy Steve pochyli si, eby go
podnie, zobaczy, e idzie Ronnie. Sza wolno, z rkami splecionymi na
piersi i z pochylon gow, tak e wosy opaday jej na twarz. Zatrzymaa si
w odlegoci kilku stp.
- Jeste na mnie zy? - zapytaa.
Pierwszy raz od przyjazdu odezwaa si do niego bez gniewu czy
frustracji.
- Nie. Wcale nie - odpar.
- To co tu robisz? Wskaza gniazdo.
- Zeszej nocy wica karetta zoya tu jajka. Widziaa je kiedy?
Ronnie pokrcia gow i Steve mwi dalej:
- S pikne. Maj czerwonawobrzowe skorupki i wa nawet do
- Co si ze mn stanie? - zapytaa.
- Pete porozmawia z wacicielem sklepu, ale nie wiem. Kilka z tych
pyt ma du warto. S do drogie.
Ronnie poczua mdoci.
- Mwie ju mamie?
- Nie.
- Ale powiesz jej?
- Pewnie tak.
adne z nich przez chwil si nie odzywao. Brzegiem Przesza grupa
surferw, ktrzy nieli deski. W oddali powoli Podnosia si woda, fale jakby
zderzay si z sob, a potem zaraz formoway ponownie.
- Kiedy zadzwonisz do oceanarium?
- Gdy tylko wrc do domu. Jonah na pewno ju zgodnia.
Powinienem zabra si do robienia kolacji.
Ronnie zapatrzya si w gniazdo. Miaa cinity odek i nie
wyobraaa sobie, e mogaby cokolwiek zje.
- Nie chc, eby co si stao w nocy z tymi jajkami. Steve odwrci si
do niej.
- Wic co zamierzasz zrobi?
*
Po kilku godzinach, pooywszy Jonah do ka, Steve wyszed na
tylny ganek, eby zajrze do Ronnie. Wczeniej telefonicznie powiadomi
oceanarium o wim gniedzie i pojecha do sklepu, eby kupi to, czego
potrzebowaa: cienki piwr, latark biwakow, tani poduszk i rodek
przeciwko insektom.
Nie podoba mu si pomys spania na dworze, ale Ronnie si upara, e
bdzie czuwa nad gniazdem. Zreszt podziwia jej determinacj. Twierdzia,
e nic jej si nie stanie, i pewnie miaa racj. Jak wikszo ludzi
12
Ronnie
Przestpstwo.
Zamkna oczy, przeywajc wszystko od nowa: to, jak patrzy na ni
facet z kucykiem, zanim przyjechaa policja, zawd w oczach Pete'a, gdy
jechali na posterunek, okropny telefon do ojca. Podczas jazdy do domu miaa
wraenie, e za chwil zwymiotuje.
Jedynym jasnym punktem caego zdarzenia byo to, e ojciec nie zrobi
z niego afery. A co jeszcze bardziej niewiarygodne, powiedzia, e wierzy w
jej niewinno. I nie zadzwoni do mamy. Gdy wreszcie to zrobi, wszystko
przepadnie. Mama zacznie krzycze i wyrzeka, a tata da za wygran i w
kocu zabroni jej wychodzi z domu, bo obieca to mamie. Po tamtym
incydencie mama uziemia j na miesic, a ta sprawa bya o wiele
powaniejsza.
Znowu poczua mdoci. Nie wyobraaa sobie, e spdzi cay miesic
zamknita w pokoju, w pokoju, ktry zreszt dzielia z bratem, w miejscu,
gdzie w ogle nie chciaa by. Nic gorszego nie mogo jej spotka.
Wycignwszy rce nad gow, a krzykna z blu, ktry przenikn jej
rami. Krzywic si, opucia je powoli.
W cigu nastpnych kilku minut zacigna piwr i reszt rzeczy na
tylny ganek. Mimo e gniazdo znajdowao si za domem, nie chciaa, aby
ssiedzi si domylili, e spaa na dworze. Sdzc po ich okazaych willach,
naleeli do ludzi, ktrzy chc mie idealny widok, pijc rano kaw na tarasie.
To, e kto nocowa pod ich domem, prawdopodobnie wydaoby im si
niepokojce, a ostatni rzecz, jakiej teraz potrzebowaa, bya kontrola
policji. Przy jej szczciu pewnie zostaaby aresztowana za wczgostwo.
Ktre byo przestpstwem.
Musiaa dwa razy chodzi po rzeczy - nie miaa energii, eby zabra
wszystkie naraz - a potem uwiadomia sobie, e zostawia na wydmie
jeszcze Ann Karenin. Zamierzaa poczyta przed snem, ale bya zbyt
zmczona i wsadzia ksik pod kawaek drewna, eby nie zawilgotniaa od
ciebie dzieje.
- Sucham?
- To dynamiczna gra, wymagajca szybkich reakcji. Opara rce na
biodrach.
- Sugerujesz, e to bya moja wina?
- Po prostu nie chciabym, eby to si zdarzyo znowu. Jak
powiedziaem, przykro mi z powodu tego, co si stao.
Po tej odpowiedzi miaa wraenie, e chopak prbuje z ni flirtowa,
ale nie moga si zorientowa dlaczego. Dziwio j to - wiedziaa, e nie jest
w jego typie, i szczerze mwic, on te nie by w jej typie. Ale o tak
wczesnej porze nie chciao jej si nad tym zastanawia. Wskazaa wic
ekwipunek, ktry przynis z sob, sdzc, e lepiej bdzie wrci do tematu.
- Jak ta tama ma powstrzyma szopy?
- Nie ma ich powstrzyma. Moim zadaniem jest tylko oznaczy
gniazdo. Przecign tam wok palikw, eby ten, kto przyjdzie z klatk,
wiedzia, gdzie j ustawi.
- A kiedy przyjdzie kto z klatk?
- Nie wiem. - Wzruszy ramionami. - Moe za par dni. Pomylaa o
swoich cierpieniach po przebudzeniu i pokrcia gow.
- Nie, to niemoliwe. Zadzwo do nich i powiedz, e musz zrobi co
ju dzi, aby chroni gniazdo. Powiedz, e widziaam w pobliu szopa.
- A widziaa?
- Po prostu powiedz im, dobra?
- Zrobi to, gdy tylko skocz. Obiecuj.
Zmruya oczy, patrzc na niego, bo pomylaa, e zgodzi si zbyt
atwo, ale zanim zdya to skomentowa, na ganek wyszed ojciec.
- Dzie dobry, kochanie! - zawoa. - Robi niadanie, w razie gdyby
bya godna.
Will przenis wzrok z Ronnie na jej ojca i z powrotem.
- Mieszkasz tutaj?
Zamiast odpowiedzie, cofna si o krok.
- Zadzwo do oceanarium, dobrze?
Ruszya w stron domu i gdy wkroczya na ganek, usyszaa, e Will
woa za ni.
- Hej! Odwrcia si.
- Nie powiedziaa mi, jak masz na imi!
- Nie! - odkrzykna. - Chyba nie.
Wiedziaa, e nie powinna si oglda, ale idc do drzwi, zerkna
szybko przez rami.
Kiedy zobaczya, e na ten widok unis brew, zgania si w duchu
zadowolona, e przynajmniej nie ujawnia swojego imienia.
*
Ojciec sta przy kuchni nad patelni i miesza co opatk. Na blacie
obok leaa paczka tortilli i Ronnie niechtnie przyznaa, e cokolwiek
przyrzdza, pachniao wietnie. Ale przecie nie jada nic od wczorajszego
popoudnia.
- Jeste - rzuci przez rami. - Z kim rozmawiaa?
- Z jakim chopakiem z oceanarium. Przyszed oznakowa gniazdo. Co
tam smaysz?
- Wegetariaskie burrito.
- artujesz.
- Z ryem, fasol i tofu. To wszystko zawin w tortill. Mam nadziej,
e bdzie dobre. Znalazem ten przepis w Internecie, wic nie wiem, co z
niego wyjdzie.
- Na pewno co pysznego. - Splota rce, mylc, e najlepiej bdzie,
jeli zapyta wprost. - Rozmawiae ju z mam?
Pokrci przeczco gow.
tylko z powodu Blaze i Marcusa, ale take dlatego, e ojciec czyta Bibli.
Cofajc si pamici, uwiadomia sobie, e nigdy wczeniej nie widziaa,
aby to robi. Ale pomylaa, e moe po prostu wczeniej nie zauwaya.
Jonah skoczy budow i oznajmi, e idzie spa. Daa mu kilka minut,
liczc, e brat zanie, zanim sama pjdzie do pokoju, a potem odoya
ksik i wstaa z kanapy.
- Dobranoc, kochanie - odezwa si ojciec. - Wiem, e nie jest ci atwo,
ale ciesz si, e jeste tutaj.
Przystana, zanim przesza przez pokj w jego stron. Pochylia si i
pierwszy raz od trzech lat pocaowaa go w policzek.
- Dobranoc, tato.
*
W ciemnym pokoju Ronnie usiada na ku z poczuciem, e jest
wyczerpana. Cho nie chciao jej si paka - nie znosia siebie paczcej nie moga opanowa emocji. Chrapliwie wcigna powietrze.
- No, wyrycz si - usyszaa szept brata. wietnie, pomylaa. Jeszcze
tego jej byo trzeba.
- Wcale nie pacz - wyjania.
- Wydaa taki odgos, jakby pakaa.
- Nie.
- Dobra. Nie moja sprawa.
Pocigna nosem, usiujc odzyska panowanie nad sob, i signa
pod poduszk, eby wyj piam, ktr tam pooya. Przycisna j do
piersi i wstaa, aby pj do azienki i si przebra. Po drodze zerkna przez
okno. Ksiyc wdrowa po niebie, srebrzc swoim blaskiem piasek, i kiedy
odwrcia si w stron wiego gniazda, zauwaya nagy ruch w mroku.
Powszywszy, szop ruszy w kierunku gniazda chronionego jedynie
t tam.
- O cholera!
Rzucia piam i wybiega z pokoju. Przemykajc przez salon i
kuchni, usyszaa, e ojciec woa:
- Co si stao?!
Wypada za drzwi, zanim zdya odpowiedzie. Wspinajc si na
wydm, zacza krzycze i macha rkami.
- Nie! Stj! Odejd std!
Szop unis ebek i szybko uciek. Znikn za wydm, w trawie
morskiej.
- Co si stao?! O co chodzi?! Odwrciwszy si, zobaczya na ganku
tat i Jonah.
- Nie postawili klatki!
13
Will
sta jak wryty, gdy Ronnie przemaszerowaa przez hol i wysza za drzwi.
- O co tu, u licha, chodzi?
Obejrzawszy si przez rami, zobaczy, e Scott patrzy na niego zza
podnonika.
- Zrb co dla mnie! - zawoa do niego.
- Co takiego?
Will wyj kluczyki z kieszeni i skierowa si do pick - upu
zaparkowanego na tyach warsztatu.
- Kryj mnie. Musz co zaatwi. Scott zrobi szybki krok w jego
stron.
- Zaczekaj! O czym ty mwisz?
- Wrc najszybciej, jak si da. Jeli przyjdzie ojciec, powiedz mu, e
zaraz bd. I moesz zabra si do roboty.
- Ale dokd jedziesz?! - zawoa za nim Scott.
Tym razem Will nie odpowiedzia. Scott podszed do niego.
- Daj spokj, stary! Nie mam zamiaru robi tego sam! Kupa
samochodw czeka w kolejce.
Will nie przej si tym i wybiegszy z warsztatu, popdzi do
samochodu; wiedzia, dokd jecha.
*
Godzin pniej znalaz j na wydmie; staa przy gniedzie, wci tak
samo zagniewana jak wtedy, gdy zjawia si w warsztacie.
Widzc go, opara rce na biodrach.
- Czego chcesz?
- Nie daa mi wyjani. Zadzwoniem tam.
- Jasne.
Przyjrza si gniazdu.
- Nic si mu nie stao. O co ten cay szum?
- Rzeczywicie, nic si nie stao. Ale nie dziki tobie. Will poczu
przypyw irytacji.
- Masz jaki problem?
- Taki, e musiaam zeszej nocy spa na dworze, eby szop nie wrci.
Ten sam, o ktrym ci mwiam!
- Spaa na dworze?
- Czy ty w ogle suchasz, co mwi? Tak, musiaam spa na dworze.
Dwie noce z rzdu, bo nie zrobie, co do ciebie naleao! Gdybym nie
wyjrzaa przez okno w odpowiednim momencie, szop dobraby si do jajek!
By ju par stp od gniazda, gdy go przeposzyam. A potem musiaam ju
tu zosta, bo wiedziaam, e wrci. Dlatego wanie prosiam ci, eby
zadzwoni do oceanarium. Bo sdziam, e nawet taki plaowy gogu jak ty
zapamita co takiego!
Popatrzya na niego, znowu biorc si pod boki, jakby chciaa go zabi
wzrokiem. Nie mg si powstrzyma.
- Powtrzmy, ebym dobrze zrozumia. Zobaczya szopa, potem
chciaa, ebym zadzwoni po klatk, a pniej znowu zauwaya szopa. I
skoczyo si na tym, e spaa na dworze. Tak?
Otworzya usta i natychmiast je zamkna. Odwrciwszy si, ruszya do
domu.
- Przyjad jutro z samego rana! - zawoa. - I eby wiedziaa:
dzwoniem do oceanarium. Nawet dwukrotnie. Gdy tylko rozcignem
tam, a potem jeszcze po pracy. Ile razy mam to powtarza, zanim wreszcie
usyszysz?
Chocia si zatrzymaa, nie miaa ochoty na niego spojrze. A wic
mwi dalej:
- I dzi rano, po twoim wyjciu, pojechaem prosto do kierownika
oceanarium, rozmawiaem z nim osobicie. Powiedzia, e jutro z rana zajm
si gniazdem. e przyjechaliby dzisiaj, ale maj do zabezpieczenia jeszcze
Lew Tostoj, Anna Karenina, prze. Kazimiera Iakowiczwna, PIW, Warszawa 1986.
Prota.
- To byo przed tym, jak pochwalie si, e czytae Tostoja, czy po
tym?
- Och, wic jednak suchasz. Chciaem si tylko upewni. - Wskaza
horyzont. - Pikny wieczr, prawda? Zawsze takie lubiem. Jest co
uspokajajcego w szumie fal dochodzcym z ciemnoci, nie sdzisz? Zamilk.
Zamkna ksik.
- Nie brakuje ci publicznoci z boiska?
- Wol ludzi, ktrzy lubi wie.
- Wic trzymaj si ze znajomymi z oceanarium. Och, poczekaj, to
niemoliwe. Bo ratuj inne wie, a reszta w tym czasie maluje paznokcie i
krci wosy, co?
- Pewnie tak. Ale pomylaem, e moe potrzebujesz towarzystwa.
- Nic mi nie jest - warkna. - Id ju sobie.
- To plaa publiczna. Podoba mi si tu.
- Wic zostajesz?
- Chyba tak.
- To nie bdzie ci przeszkadzao, e wrc do domu? Wyprostowa si i
chwyci si za brod.
- Nie wiem, czy to taki dobry pomys. Jak moesz zaufa, e zostan tu
przez ca noc? A ten wredny szop...
- Czego ode mnie chcesz? - zapytaa ostro.
- Na pocztek, moe zdradzisz mi, jak masz na imi? Wzia rcznik i
pooya go sobie na nogach.
- Ronnie. - Poddaa si. - To skrt od Veronica. Odchyli si do tyu,
wsparty na rkach.
- Dobrze, Ronnie. Powiesz mi co o sobie?
- Dlaczego to ci interesuje?
Przewrcia oczami.
- Niech ci bdzie. I co dalej? Bdziesz pracowa u ojca?
- Tylko przez lato. - Wzi gar piasku i przesypa go przez palce.
- A pniej?
- Obawiam si, e nie mog ci powiedzie.
- Nie?
- Nie znam ci na tyle dobrze, aby zdradzi ci tak informacj.
- To moe chocia co podpowiesz? - zachcia go.
- A ty? Co zamierzasz dalej? Mylaa przez chwil.
- Powanie zastanawiam si nad karier straniczki wich gniazd.
Chyba mam do tego dryg. Powiniene zobaczy, jak zwiewa przede mn ten
szop. Jakbym bya Terminatorem.
- Mwisz jak Scott - zauway. Widzc, e nie zrozumiaa, wyjani: To mj kumpel, partner od siatkwki, uwielbia cytaty filmowe. Cigle je
wplata. Oczywicie gwnie nadajc im podtekst erotyczny.
- To rzeczywicie jaki szczeglny talent.
- Och, bo tak jest. Mgbym go namwi, eby ci go osobicie
zademonstrowa.
- Nie, dziki. Nie potrzebuj podtekstw erotycznych.
- Mogoby ci si spodoba.
- Nie sdz.
Patrzy jej w oczy, gdy si przekomarzali, i zauway, e jest adniejsza,
ni zapamita. Zabawna i bystra, co byo jeszcze ciekawsze.
Trawa wok gniazda ugia si pod wpywem wiejcej od oceanu
bryzy. Otacza ich miarowy szum fal i Will poczu si tak, jakby byli w
kokonie. W domach wzdu play paliy si wiata.
- Mog ci zada pytanie?
- Chyba ci nie powstrzymam. Poruszy stopami w piasku.
- Co ci czy z Blaze?
- Id sobie!
- Tylko posuchaj mnie przez chwil...
- Nie mamy z sob nic wsplnego! - warkna. - Rozumiesz?
- A co to byo wczoraj wieczorem? Poczerwieniay jej policzki.
- Zostaw. Mnie. W spokoju.
- Przesta wreszcie - rzuci. Nie wiadomo dlaczego te sowa sprawiy,
e umilka, i cign: - Przerwaa bjk, chocia wszyscy paali dz krwi.
Jako jedyna zauwaya dzieciaka, ktry zacz paka, i widziaem, jak si
umiechna, gdy odchodzi ze swoj mam. W wolnym czasie czytasz
Tostoja. I lubisz wie morskie.
Chocia stanowczo uniosa brod, poczu, e do niej trafi.
- I co z tego?
- To, e chciabym ci dzisiaj co pokaza. - Urwa i poczu ulg, bo nie
odmwia od razu. Ale te nie wyrazia zgody i zanim podja decyzj, zrobi
nastpny may krok naprzd. - Spodoba ci si. Obiecuj.
*
Zajecha na pusty parking pod oceanarium i skrci w podjazd dla
obsugi, ktry prowadzi na tyy budynku. Ronnie siedziaa obok niego w
pick - upie, ale niewiele mwia podczas jazdy. Gdy szli do wejcia dla
pracownikw, mia wraenie, e cho zgodzia si z nim pojecha, jeszcze si
nie zdecydowaa, czy ma si na niego gniewa, czy nie.
Otworzy przed ni drzwi i poczu chodny powiew, ktry zmiesza si
z gorcym wilgotnym powietrzem na zewntrz. Poszed z ni dugim
korytarzem, a potem pchn kolejne drzwi, ktre prowadziy do samego
oceanarium.
W biurach pracowao ju kilka osb, cho otwierano dopiero za
godzin.
Will
lubi
tu
przychodzi
wczeniej,
przed
otwarciem;
wietle,
dziewczyna
przystana i
National Association for Stock Car Auto Racing - Narodowa Organizacja Wycigw
Samochodw Seryjnych.
- Ona zdycha!
Przykucn, wzi ryb w do i przycisn do ziemi.
- Wcale nie!
- Musisz uwolni j z haczyka! - zawoaa znowu. Chwyci haczyk i
zacz go odczepia.
- Wanie to robi! Daj mi chwil!
- Ona krwawi! Zranie j! - Biegaa wok niego zniecierpliwiona.
Nie zwracajc na ni uwagi, wyjmowa haczyk. Czu, e ryba macha
ogonem, uderzajc go nim o wierzch doni. Bya maa - waya moe trzy cztery funty - ale zadziwiajco silna.
- Za dugo to robisz! - martwia si Ronnie. Delikatnie usun haczyk,
ale wci przyciska ryb do ziemi.
- Jeste pewna, e nie chcesz zabra jej do domu na kolacj? Daoby si
z niej wykroi kilka filetw.
Otworzya usta i zamkna je z niedowierzaniem, ale zanim zdya
cokolwiek powiedzie, wrzuci ryb z powrotem do wody. Wpada do niej z
pluskiem i znikna. Wzi rcznik i wytar rce z krwi.
Ronnie wci patrzya na niego oskarycielsko, a policzki pony jej z
podniecenia.
- Nie zjadabym jej, a ty? Gdyby mnie tu nie byo?
- Spokojnie, te bym j uwolni.
- Dlaczego jako nie chce mi si wierzy?
- Bo pewnie masz racj. - Umiechn si, a potem wzi wdk do rki.
- Nadziejesz na haczyk nastpn przynt czy ja mam to zrobi?
*
- Wic mama dostaje szau, prbujc zaplanowa lub i wesele siostry,
tak eby wszystko byo idealnie - dokoczy Will. - Zrobio si u nas... troch
nerwowo.
- liczne, milutkie opierzone ptaki lecce nad staw, ktre nikomu nie
wadz? I ty do nich strzelasz?
Will zastanowi si nad tym pytaniem.
- Tylko w zimie.
- Kiedy byam maa, moj ulubion zabawk bya pluszowa kaczuszka.
Miaam tapet z kaczkami. I chomika, ktry nazywa si Dafry. Uwielbiam
kaczki.
- Ja te - odpar.
Nie krya sceptycyzmu. Will odpowiedzia, wyliczajc na palcach:
- Smaone, pieczone, gotowane, w sosie sodko - kwanym...
Walna go tak, e na chwil straci rwnowag.
- To straszne!
- Raczej mieszne!
- Jeste podym czowiekiem.
- Czasami. - Wskaza dom. - Wic skoro nie chcesz jeszcze wraca,
moe masz ochot przej si ze mn?
- Po co? Zamierzasz mi pokaza jeszcze jeden sposb zabijania maych
zwierztek albo opowiedzie o nim?
- Mam dzi mecz siatkwki i chciabym, eby przysza. Bdzie fajnie.
- Znowu wylejesz co na mnie?
- Tylko jeli wemiesz z sob jaki napj. Zastanawiaa si przez
chwil, a potem ruszya z nim w stron molo. Szturchn j okciem i
odwzajemnia si tym samym.
- Myl, e masz problemy - zauwaya.
- Jakie problemy?
- Hm, przede wszystkim jeste zwyrodniaym zabjc kaczek.
Zamia si i spojrza jej w oczy. Opucia wzrok na piasek, potem
popatrzya na pla i znowu na niego. Pokrcia gow, nie mogc
powstrzyma umiechu, jakby zdziwiona tym, co si midzy nimi dzieje, i
14
Ronnie
niego spojrzaa, dotaro do niej, e bya nie tyle za, ile zniecierpliwiona jego
uporem.
- Wykoczye nerwowo mojego brata - owiadczya, starajc si, eby
zabrzmiao to stanowczo. - Powiniene ju i.
- Ktra godzina?
- Po dziesitej.
- Dugo czekaa z wyjciem.
- Nie powinnam w ogle wychodzi. Powiedziaam ci wczeniej, eby
sobie poszed. - Spojrzaa na niego.
Zaci usta.
- Chc wiedzie, co si stao - wyjani.
- Nic si nie stao.
- Powiedz mi, co Ashley ci nagadaa.
- Nic mi nie nagadaa.
- Widziaem, e rozmawiaycie z sob!
Dlatego wanie nie chciaa do niego wyj; pragna tego unikn.
- Will...
- Dlaczego ucieka po rozmowie z ni? I dlaczego dopiero po czterech
godzinach wysza, eby ze mn pogada?
Pokrcia gow, bo nie chciaa przyzna, jak bardzo czua si
dotknita.
- To niewane.
- Czyli jednak co ci powiedziaa, prawda? Co takiego? e wci z sob
chodzimy? Ot nie chodzimy. Zerwalimy.
Dopiero po chwili si zorientowaa, co mia na myli.
- Bya twoj dziewczyn?
- Uhm - odpar. - Przez dwa lata.
Nic nie odpowiedziaa, wic wsta i zbliy si do niej o krok.
- Co takiego ci powiedziaa?
15
Marcus
16
Steve
wiata padajcego z holu, Steve zacz liczy, ile mino czasu, od kiedy
ostatnio caowa crk przed snem. Rok przed tym, jak odszed od Kim,
Ronnie bya w wieku, kiedy takie gesty staj si krpujce. Wyranie
pamita wieczr, gdy powiedzia, e przyszed pooy j do ka, i
usysza w odpowiedzi: Nie musisz ju tego robi. Nic mi nie bdzie. Kim
spojrzaa na niego wtedy z wymownym smutkiem, wiedziaa, e Ronnie
dorasta, chocia koniec dziecistwa crki by dla niej bolesny.
W przeciwiestwie do Kim Steve nie mia Ronnie za ze, e dorasta.
Pomyla o swoim yciu i przypomniao mu si, e w jej wieku sam ju
decydowa o sobie. Pamita, jak ksztatowao si jego spojrzenie na wiat, a
praca nauczyciela jedynie utwierdzia go w przekonaniu, e zmiany nie tylko
s nieuniknione, ale te przynosz korzyci. Czasami zostawa w klasie z
uczniem, ktry opowiada mu o swoich konfliktach z rodzicami, o tym, jak
matka prbuje si z nim zaprzyjani albo ojciec usiuje go kontrolowa. Inni
nauczyciele w szkole uwaali, e dobrze porozumiewa si z modzie, i
czsto, gdy uczniowie odchodzili, sam z zaskoczeniem dowiadywa si, e i
oni tak myl. Nie wiedzia, skd to si bierze. Przewanie sucha w
milczeniu albo po prostu przeformuowywa pytanie, przez co zmusza ich,
eby sami znajdywali odpowiedzi, i wierzy, e w wikszoci s one suszne.
Nawet gdy czu, e powinien co powiedzie, zazwyczaj wygasza oglne
uwagi w stylu kawiarnianego psychologa. To oczywiste, e twoja mama
chce si z tob zaprzyjani - odpowiada - zaczyna widzie w tobie
dorosego, ktrego pragnie pozna. Albo mwi: Twj tata wie, e popeni
w yciu bdy, i chce ci przed nimi uchroni. Zwyke refleksje zwykego
czowieka, ale ku jego zdziwieniu ucze czasami zwraca si w milczeniu ku
oknu, jakby przyswaja sobie jak gbok myl. Od czasu do czasu odbiera
pniej telefon od rodzicw chopaka czy dziewczyny, ktrzy dzikowali
mu, e porozmawia z ich dzieckiem, bo od tego czasu jest ono lepiej
nastawione. Odkadajc suchawk, usiowa sobie przypomnie, co takiego
tras koncertowych.
Zdawa sobie spraw, e to mieszne fantazje, ale czu, e bez muzyki
traci poczucie sensu i e bdzi bez celu. Wstajc z ka, odpdzi od siebie
te myli. Pastor Harris mwi, e do kocioa zamwiono nowy fortepian, by
to dar od jednego z wiernych, i e Steve bdzie mg na nim gra. Ale mia
przyby dopiero pod koniec lipca i Steve nie wiedzia, czy wytrzyma do tego
czasu.
Usiad wic przy stole kuchennym i pooy rce na blacie. Jeli si
skoncentruje, moe usyszy muzyk w gowie. Beethoven skomponowa
Eroic, kiedy by prawie zupenie guchy, czy nie? Moe tak jak on zdoa
usysze w wyobrani cay utwr. Wybra koncert, ktry Ronnie zagraa
podczas wystpu w Carnegie Hall, i zamknwszy oczy, prbowa si skupi.
Pocztkowo, gdy zacz porusza palcami, dwiki byy sabe. Stopniowo
jednak nuty i akordy staway si coraz czystsze i wyraniejsze, i cho nie
dawao to takiej satysfakcji jak prawdziwa gra na fortepianie, wiedzia, e
bdzie musiao mu wystarczy.
Po ostatnich frazach koncertu, ktre dwiczay mu w uszach, powoli
otworzy oczy i uzmysowi sobie, e siedzi w ciemnawej kuchni. Soce
miao pokaza si na horyzoncie za kilka minut i nagle, nie wiadomo skd,
usysza pojedyncz nut, b, przecig i nisk, ktra bya jakby znakiem dla
niego. Wiedzia, e tylko to sobie wyobraa, ale dwik trwa i Steve zacz
szuka owka oraz papieru.
Pospiesznie zapisa kilka prostych nut i taktw, a potem znowu pooy
palec na blacie stou. Usysza dwik ponownie, ale tym razem po nim
nastpiy kolejne nuty, ktre te zanotowa.
Pisa muzyk przez cae ycie, ale traktowa swoje melodie jak
figurynki w porwnaniu z posgowymi utworami, ktre zazwyczaj wola
gra. Ta prba te moga niewiele przynie, lecz czu, e zapala si do tego
wyzwania. A jeli zdoaby skomponowa co... natchnionego? Co, co
17
Ronnie
- Gdzie tata?
- Nie wiem.
- Nie wiesz, gdzie jest tata?
- Nie jestem jego opiekunk. - Sprawia wraenie rozdranionego.
- Kiedy wyszed?
- Nie wiem.
- By tu, gdy si obudzie?
- Uhm. - Nie odrywa wzroku od ekranu telewizora. - Rozmawialimy
przez okno.
- A potem...
- Nie wiem.
- Chcesz powiedzie, e rozpyn si w powietrzu?
- Nie. Mwi tylko, e pniej wpad pastor Harris i wyszli, eby
porozmawia. - Brzmiao to tak, jakby odpowied bya oczywista.
- To dlaczego od razu nie powiedziae? - Ronnie ze zniecierpliwieniem
wyrzucia rce w gr.
- Bo prbuj oglda film do gry nogami. Wcale nie tak atwo
rozmawia z tob, gdy krew spywa mi do mzgu.
Przygotowa si na jak jej zgryliw odpowied - na przykad moe
wobec tego powiniene czciej oglda co do gry nogami - ale nie ulega
tej pokusie. Poniewa miaa wreszcie lepszy humor. Poniewa si wyspaa. A
gwnie dlatego, e jaki cichy gos szepta jej: Dzi moe wrcisz do
domu. Koniec z Blaze, koniec z Marcusem i Ashley, koniec z wczesnym
wstawaniem.
I koniec z Willem.
Skupia si na tej myli. W sumie nie by taki zy. Waciwie nawet
dobrze si z nim bawia, prawie do koca. Powinna bya mu powiedzie, co
usyszaa od Ashley; powinna bya si wytumaczy. Ale zjawi si Marcus
i...
- Troch - przyzna.
- Tylko troch?
- Zdaje si, e rozniosa kuchni w trakcie rozmowy. Ronnie zamkna
oczy, wyobraajc sobie t scen.
- Powiedziae jej, jak byo naprawd?
- Oczywicie, e tak. I zapewniem j, e wierz w twoj wersj. - Obj
j ramieniem i ucisn. - Przejdzie jej. Zawsze przechodzi.
Pokiwaa gow. Czua, e ojciec jej si przyglda.
- Przykro mi, e nie moesz wrci dzi do domu - powiedzia
delikatnie, przepraszajco. - Wiem, jak le si tu czujesz.
- Nie czuj si tu le - odpara automatycznie. Zaskoczona uwiadomia
sobie, e cho prbowaa wmwi sobie co wrcz przeciwnego, powiedziaa
prawd. - Tylko to nie moje miejsce.
Posa jej melancholijny umiech.
- Jeli to ci pocieszy, kiedy dorastaem, te czuem, e to nie jest moje
miejsce. Marzyem o wyjedzie do Nowego Jorku. Ale to dziwne, bo kiedy
wreszcie std uciekem, zaczem tskni bardziej, ni si spodziewaem. W
oceanie jest co, co mnie przyzywa.
Spojrzaa na niego.
- Co ze mn bdzie? Czy posterunkowy Pete powiedzia co wicej?
- Nie. Tylko e wacicielka postanowia wnie spraw do sdu, bo to
wartociowe rzeczy, a ostatnio miaa problemy z kradzieami w sklepie.
- Ale ja tego nie zrobiam! - wykrzykna Ronnie.
- Wiem i co wymylimy. Znajdziemy dobrego adwokata i wniesiemy o
przeniesienie rozprawy.
- Czy adwokaci nie s drodzy?
- Dobrzy... tak - odpar.
- Sta ci na takiego?
- Nie martw si. Co wykombinuj. - Urwa na chwil. - Mog ci o co
- Z kim?
- Z Willem. Pamitasz, jak wczoraj przeszlicie razem obok domu?
Gdy staem na ganku? Patrzyem na ciebie i mylaem, jak naturalnie
wygldacie z sob.
- Nawet go nie znam - odpara Ronnie ze zdziwieniem i podziwem
jednoczenie.
- Moe nie. - Umiechn si i na jego twarzy pojawia si czuo. Ale ja znam ciebie. I bya wczoraj szczliwa.
- A jeli on nie zechce ze mn rozmawia? - jkna.
- Zechce.
- Skd wiesz?
- Bo widziaem, e i on by szczliwy.
*
Stojc przed wejciem do Blakelee Brakes, mylaa tylko: Nie mam
ochoty tam i. Nie chciaa si z nim spotka, a jednoczenie chciaa, i
wiedziaa, e nie ma wyboru. Zdawaa sobie spraw, e bya wobec niego
niesprawiedliwa i e zasugiwa choby na to, aby si dowiedzie, co
wygadywaa o nim Ashley. I czeka na ni pod domem kilka godzin, no nie?
Poza tym musiaa przyzna, e ojciec mia racj. Przyjemnie spdzaa
czas z Willem, jeli to w ogle byo moliwe w takim miejscu jak to. I mia
w sobie co, co odrniao go od chopakw, ktrych do tej pory znaa. Nie
chodzio o to, e gra w siatkwk i mia wysportowane ciao ani e by
inteligentniejszy, ni mona by sdzi. Nie obawia si jej. Zbyt wielu
chopakw uwaao w tych czasach, e najwaniejsze jest by miym. To
byo wane, ale nie wtedy, gdy dla kogo bycie miym oznaczao bycie
popychadem. Podobao jej si, e zabra j na ryby, mimo e wdkarstwo nie
budzio w niej entuzjazmu. W ten sposb mwi jej: Taki jestem, to sprawia
mi przyjemno i chciaabym robi to z tob, wanie z tob. Zbyt czsto
- Nie, wcale nie. Ostatnio dzieje si duo rzeczy, ktre nie maj nic
wsplnego z tob. Przez ostatnie kilka dni... byo mi ciko. - Nerwowo
przeczesaa palcami wosy. W garau panowa upa.
Will przez chwil zastanawia si nad tym, co powiedziaa.
- Dlaczego w ogle jej uwierzya? Przecie jej nie znasz. Zamkna
oczy. Dlaczego? - zastanowia si. Bo jestem idiotk. Bo powinnam bya
zawierzy intuicji. Ale nie powiedziaa tego. Pokrcia tylko gow.
- Nie wiem.
Wygldao na to, e nie zamierza doda nic wicej, wic Will wsadzi
kciuki do kieszeni.
- To wszystko, co chciaa mi powiedzie? Bo musz wraca do pracy.
- Chc ci te przeprosi - dorzucia zgaszonym gosem. - Przykro mi.
Przesadziam.
- Owszem - odci si Will. - Zachowaa si irracjonalnie. Co jeszcze?
- I chc te powiedzie, e naprawd spdziam wczoraj bardzo
przyjemny dzie. Z wyjtkiem samego koca.
- W porzdku.
Nie bardzo wiedziaa, co to ma znaczy, ale kiedy rzuci jej lekki
umiech, zacza si uspokaja.
- W porzdku? I to wszystko? Nic wicej mi nie powiesz po tym, jak
przyszam tutaj, eby ci przeprosi? Tylko w porzdku?
Zamiast odpowiedzie, Will zbliy si do niej i wszystko stao si tak
szybko, e nie zdya si zorientowa, o co mu chodzi. W jednej chwili sta
trzy stopy od niej, a ju w nastpnej pooy jej do na biodrze, przycign
j do siebie, pochyli si i pocaowa. Mia mikkie usta i by zaskakujco
delikatny. Moe bya zaskoczona, ale nawet jeli tak, odwzajemnia jego
pocaunek. Nie trwa on
oczekiwaa od Willa.
Kiedy si odsun, poczua, e krew napywa jej do twarzy. Mia
powan min i nie byo w niej nic nijakiego.
- Nastpnym razem, gdy si na mnie wciekniesz, wyjanij mi, o co
chodzi - poprosi. - Nie odgradzaj si ode mnie. Nie lubi gierek. A przy
okazji, te spdziem bardzo miy dzie.
*
Podczas drogi powrotnej do domu wci czua si troch wytrcona z
rwnowagi. Mimo e odtwarzaa pocaunek w pamici setny raz, nie bardzo
wiedziaa, jak do niego doszo.
Ale podobao jej si to. Bardzo jej si podobao. Wszystko to nasuwao
pytanie, dlaczego pniej po prostu wysza. Mona by odnie wraenie, e
powinni umwi si na spotkanie, ale poniewa Scott sta z tyu i gapi si na
nich z otwartymi ustami, pocaowaa Willa jeszcze raz i pozwolia mu wrci
do pracy. Bya dziwnie pewna, e zobacz si jeszcze, i to prdzej ni
pniej.
Lubi j. Nie miaa pojcia dlaczego, ale lubi j. Ta myl bya
zdumiewajca i Ronnie aowaa, e nie ma tu Kayli, z ktr by moga
porozmawia. Mylaa o tym, eby do niej zadzwoni, ale to nie byoby to
samo, a poza tym nie wiedziaa, co miaaby jej powiedzie. Chyba
potrzebowaa tylko kogo, kto by jej wysucha.
Gdy zbliya si do domu, drzwi warsztatu si otworzyy. Jonah
wyszed na soce i ruszy w stron domu.
- Hej, Jonah! - zawoaa.
- O, Ronnie! - Brat odwrci si i podbieg do niej. Przyjrza jej si, gdy
by ju blisko. - Mog ci o co zapyta?
- Jasne.
- Chcesz ciastko?
- Sucham?
- Ciastko. Oreo na przykad. Chcesz czy nie?
Nie miaa pojcia, o co mu chodzi, z tego prostego powodu, e myli
brata biegy zupenie innym torem ni jej. Odpowiedziaa ostronie:
- Nie.
- Jak to, nie chcesz ciastka?
- Nie, i ju.
- Dobra, niech ci bdzie. - Machn rk. - Ale powiedzmy, e chcesz.
Powiedzmy, e marzysz o ciastku, a w kredensie jest ich mnstwo. Co by
zrobia?
- Zjadabym ciastko? - zapytaa niepewnie. Jonah pstrykn palcami.
- No wanie. To mwi.
- Czyli co?
- e jeli kto ma ochot na ciastko, powinien je sobie wzi. Tak si
robi.
Aha, pomylaa. Teraz to miao sens.
- Niech zgadn. Tata nie pozwoli ci zje ciastka?
- Wanie. Mimo e praktycznie umieram z godu, nawet nie chce o tym
sysze. Mwi, e najpierw mam zje kanapk.
- A ty uwaasz, e to nie fair.
- Dopiero co powiedziaa, e wziaby ciastko, gdyby miaa na nie
ochot. To dlaczego ja nie mog? Nie jestem maym dzieckiem. Sam chc
decydowa o sobie. - Popatrzy na ni z przejciem.
Przytkna palec do brody.
- Hm. Rozumiem, dlaczego to ci tak nurtuje.
- To niesprawiedliwe. Jeli on ma ochot na ciastko, bierze je sobie.
Jeli ty masz ochot na ciastko, bierzesz je sobie. Ale jeli ja mam ochot na
ciastko, zasady si nie licz. Jak powiedziaa, to nie fair.
- Wic co zamierzasz?
18
Will
*
Siedzc przy nim w pick - upie, zachowywaa si rwnie tajemniczo jak
zwykle. Wygldaa przez okno i umiechaa si lekko; najwyraniej
chwilowo wystarczao jej ogldanie krajobrazu.
Splota donie na kolanach.
- Dla mojego taty to niewane, e jeste w szortach i podkoszulku.
- Zajmie mi to tylko kilka minut.
- Ale to ma by zwyka kolacja.
- Jestem zgrzany i spocony. Nie pojad na kolacj z twoim tat ubrany
jak dupek.
- Mwi ci, e dla niego to nie ma znaczenia.
- Ale dla mnie ma. W przeciwiestwie do niektrych zaley mi na
wraeniu, jakie robi.
Ronnie si najeya.
- Masz na myli mnie?
- Oczywicie,
e nie.
Wszyscy,
ktrych
znam,
s urzeczeni
- Niech ci bdzie, ale nastpnym razem uwaaj, co mwisz. Otworzya schowek na rkawiczki i zacza w nim grzeba.
- Co robisz?
- Tylko zagldam. Dlaczego pytasz? Ukrywasz co?
- Moesz sobie wszystko obejrze. A przy okazji zrb tam porzdek.
Wyja ze rodka pocisk i uja go w dwa palce.
- Tym chyba zabijasz kaczki, prawda?
- Nie, to na jelenie. Za duy kaliber na kaczki. Rozerwaoby je na
strzpy, gdyby czym takim dostay.
- Masz powany problem.
- Ju to syszaem.
Zachichotaa, a potem umilka. Byli po drugiej stronie wyspy, tej
przylegajcej do ldu, i midzy wznoszonymi na brzegu domami lni ocean.
Ronnie zamkna schowek na rkawiczki i opucia oson przeciwsoneczn.
Zobaczywszy wetknite za ni zdjcie licznej blondynki, wyja je i mu si
przyjrzaa.
- adna - zauwaya.
- Uhm.
- Stawiam dziesi dolcw, e wstawie je na swoj stron na
Facebooku.
- Pudo. To moja siostra.
Spostrzeg, e przeniosa wzrok z fotografii na jego nadgarstek i
przyjrzaa si bransoletce z plecionki.
- Bliniacze bransoletki? - zapytaa.
- Robimy je z siostr.
- Na pewno po to, eby wesprze suszn spraw.
- Nie - zaprzeczy. Nic wicej nie powiedzia i wyczua intuicyjnie, e
nie mia ochoty o tym rozmawia. Starannie woya zdjcie na miejsce i
uniosa oson.
19
Ronnie
zagranie,
mody
czowieku.
To
koniec.
Podnosz
do
pidziesiciu centw.
- Zobaczymy! - zawoaa Ronnie.
I Jonah, i Will dorzucili t sam sum.
Znieruchomieli, patrzc na siebie nawzajem, a potem wyoyli karty na
st. Ronnie, ktra miaa semk, zauwaya, e wygra Jonah. Znowu.
- Wszyscy jestecie kamcami! - owiadczy. Ronnie dostrzega, e
wygra dwa razy wicej ni reszta, i patrzc, jak brat zgarnia stos drobnych,
pomylaa, e przynajmniej jak dotd wieczr by bardzo przyjemny. Nie
wiedziaa, czego si spodziewa, gdy zapraszaa tu Willa, zwaszcza e
pierwszy raz przedstawiaa swojego chopaka ojcu. Czy tata umknie do
kuchni i zostawi ich samych? Czy bdzie prbowa zaprzyjani si z
Willem? Powie albo zrobi co, co wprawi j w zakopotanie? Podczas jazdy
do domu ju zacza kombinowa, jak urwa si po kolacji.
Jednake gdy tylko weszli do rodka, uspokoia si troch. Po pierwsze,
dom by wysprztany, a Jonah najwyraniej dosta polecenie, eby nie
naprzykrza si im ani nie wypytywa Willa jak prokurator. Tata przywita
si z Willem zwyczajnym uciskiem doni i swobodnym Mio ci pozna.
Will oczywicie stan na wysokoci zadania i odpowiada: Tak, prosz
pana albo Nie, prosz pana, co wydao jej si ujmujce i bardzo w
poudniowym stylu. Rozmowa przy kolacji toczya si gadko; tata pyta
Willa o prac w warsztacie samochodowym i oceanarium, a Jonah nawet
pooy sobie serwetk na kolanach. Ale najwaniejsze, e ojciec nie paln
nic enujcego i chocia wspomnia o tym, e uczy w szkole u Juilliarda, nie
powiedzia, e by take jej nauczycielem, e kiedy wystpia w Carnegie
Hall ani e napisali razem kilka utworw, nie zdradzi te, e jeszcze kilka
dni temu prawie z sob nie rozmawiali. Kiedy po kolacji Jonah poprosi o
ciastka, Ronnie z tat wybuchnli miechem, wic Will zapyta, co ich tak
mieszy. We czwrk posprztali ze stou i gdy Jonah zaproponowa, eby
zagrali w pokera kamcw, Will zgodzi si z ochot.
Co do Willa, by typem chopaka, ktry spodobaby si jej matce:
dobrze wychowany, miy, inteligentny i co najwaniejsze, bez tatuay...
Dobrze by byo, gdyby mama siedziaa tu z nimi. Przekonaaby si, e
Ronnie nie jest jeszcze kompletnie stracona dla wiata. Lecz pewnie byaby
tak podniecona, e albo od razu prbowaaby zaadoptowa Willa, albo po
jego wyjciu tysic razy zapewniaaby Ronnie, jaki to uroczy mody
20
Will
rnymi torami; jego nie interesoway przygody na jedn noc, nie korcio go,
eby sprawdzi, jak daleko uda mu si posun z dziewczyn, nie mia
ochoty czarowa panienek, eby dosta to, czego chce, a potem przerzuci
si na jak now, atrakcyjniejsz. Nie by taki. I wiedzia, e nigdy nie
bdzie. Kiedy poznawa jak dziewczyn, zadawa sobie pytanie, czy chce
si z ni spotyka; czy wyobraa sobie, e bdzie z ni chodzi przez duszy
czas.
Przypuszcza,
e czciowo to zasuga
jego
rodzicw.
Byli
Wiedzia, kim jest i co si dla niego liczy, a Ashley tego nie odzwierciedlaa.
Uzna, e lepiej zakoczy ten zwizek, zanim sprawy zajd za daleko.
Jego siostra Megan bya do niego podobna pod tym wzgldem. Pikna i
inteligentna oniemielaa wikszo chopakw, z ktrymi umawiaa si na
randki. Przez dugi czas odchodzia od jednego do drugiego, ale nie dlatego,
e bya prna czy niestaa. Kiedy zapyta j, dlaczego nie moe si
ustatkowa, odpowiedziaa wprost: S faceci, ktrzy dorastaj z myl, e
kiedy w przyszoci zao rodzin, i tacy, ktrzy s gotowi do maestwa,
gdy tylko poznaj waciw dziewczyn. Ci pierwsi mnie nudz gwnie
dlatego, e s aoni; na drugich, szczerze mwic, trudno trafi. To ci
drudzy, ci powani, mnie interesuj i trzeba czasu, eby znale tego, ktry
zainteresuje si mn. Chc powiedzie, e jeli zwizek nie przetrwa dugo,
to po co, u licha, w ogle traci na niego czas i energi".
Megan. Umiechn si, mylc o niej. ya wedug wasnych zasad. W
cigu ostatnich szeciu lat swoim podejciem oczywicie doprowadzaa
mam do furii, bo szybko wyeliminowaa prawie wszystkich chopakw z
miasteczka, ktrzy pochodzili z dobrych" rodzin. Ale wedug niego Megan
miaa racj i na szczcie poznaa w Nowym Jorku faceta, ktry spenia
wszystkie jej kryteria.
Dziwnym trafem Ronnie przypominaa mu Megan. Te bya
indywidualistk o wolnomylicielskich przekonaniach, uparcie niezalen
osob. Pozornie nie naleaa do tych dziewczyn, ktre mu si podobay, ale...
miaa wietnego ojca, przemiesznego brata, bya mdra i wraliwa. Kto by
spdzi ca noc na dworze, eby chroni gniazdo wi? Kto przerwaby
bjk, eby pomc dzieciakowi? Kto czytaby Tostoja w wolnym czasie?
I kto, przynajmniej w tym miasteczku, zakochaby si w nim, zanim
dowiedziaby si o jego pochodzeniu?
To, nie ukrywa, te byo dla niego wane, cho aowa, e tak jest.
Kocha ojca i swoje nazwisko, by dumny z rodzinnej firmy. Docenia to, co
dosta od ycia, ale... chcia by sob. Chcia, eby ludzie widzieli w nim
Willa, nie Willa Blakelee, i poza siostr nie mia z kim o tym porozmawia.
Nie mieszka w Los Angeles, gdzie w kadej szkole mona by znale dzieci
celebrytw, czy w Andover, gdzie niemal kady mia znajomego ze sawnej
rodziny. Nieatwo byo y w takim miejscu jak to, gdzie wszyscy si znali, i
gdy troch dors, zacz podchodzi z rezerw do nowych przyjani.
Chtnie rozmawia z prawie kadym, ale nauczy si odgradza
niewidzialnym murem, przynajmniej dopki nie zyska pewnoci, e kto nie
chce si z nim zaprzyjani ze wzgldu na jego nazwisko i nie dla nazwiska
interesuje si nim jaka dziewczyna. I jeli nie by pewny, czy Ronnie wie
co o jego rodzinie, przekona si, gdy po poudniu zajecha pod swj dom.
- O czym mylisz? - zapytaa go teraz. Lekki powiew wiatru rozwiewa
jej wosy i daremnie prbowaa uj je w luny kucyk. - Jeste jaki
milczcy.
- Myl o tym, jak si ciesz, e byem u was.
- U nas, w naszym domku? Jest troch inny od tego, do czego si
przyzwyczaie.
- Masz wspaniay dom - nie ustpowa. - Tak samo jak ojca i brata.
Mimo e may ogra mnie w pokera.
- On zawsze wygrywa, od czasu gdy by malutki, ale nie pytaj, jak to
si dzieje. Myl, e oszukuje, ale nie wpadam na to jak.
- Moe po prostu powinna lepiej kama.
- Och, tak jak ty, mwic mi, e pracujesz u ojca?
- Pracuj u ojca - zaperzy si.
- No, wiesz, o co mi chodzi.
- Ju mwiem, nie sdziem, e to ma znaczenie. - Przystan i
odwrci si do niej. - A ma?
Wygldaa tak, jakby zastanawiaa si nad doborem sw.
- To ciekawe i wyjania par rzeczy w zwizku z tob ale gdybym ci
moi dziadkowie, chodzili rodzice, tak samo jak moja siostra. Mama zasiada
w zarzdzie... ona...
Stara si znale waciwe sowa. Czu, e Ronnie mu si przyglda,
ale nie mg spojrze jej w oczy.
- Wiem, e bywa troch... powcigliwa przy pierwszym kontakcie. Ale
jest bardzo serdeczna, gdy si j lepiej pozna. Zrobiaby dla mnie wszystko...
naprawd wszystko. W ostatnich latach nie byo jej atwo.
Pochyli si i podnis muszelk. Obejrza j i odrzuci ukiem do
wody.
- Pamitasz, jak zapytaa mnie o bransoletk? Ronnie skina gow,
czekajc na dalszy cig.
- Siostra i ja nosimy te bransoletki na pamitk naszego braciszka
Mike'a. By wietnym dzieciakiem., z tych, ktre uwielbiaj towarzystwo.
Mia zaraliwy miech, trudno byo nie mia si z nim, gdy stao si co
zabawnego. - Urwa, patrzc na ocean. - Kiedy Scott i ja mielimy rozegra
mecz siatkarski, umwilimy si, e mama nas zawiezie, wic jak zwykle
Mike pojecha z nami. Przez cay dzie pada deszcz i drogi byy liskie.
Powinienem by bardziej uwaa, ale obaj ze Scottem zaczlimy siowa si
na tylnym siedzeniu. No wiesz, na rce, sprawdzajc, ktry z nas przegnie
nadgarstek drugiego. - Zawaha si, zbierajc siy, eby powiedzie, co mia
do powiedzenia. - Mocowalimy si z sob... rzucalimy si z tyu i
kopalimy... i mama mwia nam, ebymy przestali, ale nie zwracalimy na
ni uwagi. W kocu pokonaem Scotta, woyem w to ca si, tak e
wrzasn. Mama odwrcia si, eby zobaczy, co si dzieje, i to wystarczyo.
Stracia panowanie nad kierownic. No i... - Przekn lin, bo sowa wizy
mu w gardle. - Mike z tego nie wyszed. Do diaba, gdyby nie Scott, mama i
ja te pewnie bymy nie przeyli. Samochd przelecia przez barierk i wpad
do wody. Scott wietnie pywa, wychowa si na play i tak dalej... i udao
mu si wycign nas troje, cho mia wtedy dopiero dwanacie lat. Ale
Nowego Jorku, o tym, jak zwykle spdza weekendy, i umiecha si, gdy
mwia o Jonah. Czu si z ni tak swobodnie, naturalnie. Mwi jej o
rzeczach, o ktrych nigdy nawet nie wspomnia Ashley. Chyba chcia, eby
poznaa go takiego, jaki by, bo jej ufa.
Nie przypominaa nikogo z ludzi, ktrych zna. Nie mia ochoty puci
jej rki; ich palce pasoway do siebie idealnie - splecione bez wysiku jak
dwie komplementarne czci.
Gdyby nie przyjcie w jednym z domw, byliby zupenie sami.
Dochodziy do nich ciche, odlege dwiki muzyki i unisszy gow,
zauway bysk spadajcej gwiazdy. Spojrza na Ronnie i zorientowa si po
wyrazie jej twarzy, e te j widziaa.
- Jakie masz yczenie? - zapytaa, zniajc gos do szeptu.
Ale nie mg odpowiedzie. Podnis jej rk i obj j w pasie. Patrzy
na ni, wiadom, e si w niej zakochuje. Przycign j do siebie i
pocaowa pod gwiazdami, mylc, jakim jest szczciarzem, e j znalaz.
21
Ronnie
postawi t ciank.
Will zamruga powiekami.
- Tak bardzo nie cierpisz tego instrumentu?
- Tak - odpara.
- Bo tata by twoim nauczycielem? - Uniosa gow i spojrzaa ze
zdumieniem, a Will mwi dalej: - Uczy w Juilliardzie, prawda? Wic to on
musia ci nauczy gra. I zaoybym si, e wietnie ci szo, choby
dlatego, e trzeba co kocha, eby to znienawidzi.
Jak na mechanika i siatkarza by bardzo bystry. Jeszcze bardziej
zagbia palce w piasek, w jego chodniejsze, twardsze warstwy.
- Uczy mnie gra, odkd zaczam chodzi. Graam godzinami, siedem
dni w tygodniu, przez lata. Nawet razem komponowalimy. To bya nasza
wsplna pasja, rozumiesz? Tylko nasza. A kiedy si od nas wyprowadzi...
Miaam wraenie, e zdradzi nie tylko rodzin. Czuam si tak, jakby
zdradzi mnie osobicie, i byam tak za, e przysigam sobie: nigdy wicej
nie zagram ani niczego nie skomponuj. Gdy tu przyjechaam, zobaczyam
fortepian i usyszaam, e ojciec gra na nim zawsze wtedy, kiedy jestem w
pobliu, pomylaam, e usiuje tamto zatrze, zbagatelizowa. Jakby sdzi,
e moemy zacz od nowa. Ale nie moemy. Nie da si wrci do
przeszoci.
- Zeszego wieczoru wydawao mi si, e jeste z nim w dobrych
stosunkach - zauway Will.
Ronnie powoli wycigna palce z piasku.
- Uhm, w ostatnich dniach lepiej si dogadujemy. Co nie znaczy, e
wrc do grania.
- To nie moja sprawa, ale jeli rzeczywicie bya w tym dobra, tylko
wyrzdzasz sobie krzywd. To dar, no nie? A kto wie? Moe poszaby do
szkoy Juilliarda?
- Wiem, e mogabym. Wci do mnie pisz. Obiecali, e mnie
22
Marcus
si
bogatym
choptasiem,
ksiciem
warsztatu
przejrzaa.
Byo mu lepiej bez niej. Nie potrzebowa jej. Nie potrzebowa nikogo,
dlatego sam si dziwi, dlaczego cigle j obserwuje i w ogle przejmuje si
tym, e smarkata zadaje si z Willem.
Oczywicie przez to caa sprawa staa si jeszcze ciekawsza choby
dlatego, e zna saby punkt Willa.
Mg si nawet zabawi. Tak jak zamierza zabawi si dzi
wieczorem.
23
Will
znale sobie jakie zajcie, a poza tym chc sama zapaci za adwokata.
Tata nie ma za duo pienidzy.
Kiedy przyjecha po ni na koniec pierwszego dnia pracy w
oceanarium, zauway, e ma zielonkaw cer.
- Kazali mi nakarmi wydry - wyznaa. - Wsadzie kiedy rk do
wiadra z martwymi, liskimi rybami? Obrzydliwo!
Rozmawiali z sob bez koca. Mona by odnie wraenie, e
zabraknie im czasu, aby opowiedzie sobie nawzajem o tym, o czym chcieli.
Czasami gawdzili, eby wypeni cisz - wtedy na przykad, gdy omawiali
swoje ulubione filmy albo gdy Ronnie mu powiedziaa, e cho jest
wegetariank, wci nie moe si zdecydowa, czy je jajka i pi mleko. Ale
od czasu do czasu rozmowa schodzia na powane tematy. Ronnie
opowiadaa mu o swoich relacjach z ojcem, jak graa z nim na fortepianie;
musia przyzna, e czasami przeszkadzao mu to, i usiuje sta si taki, jak
pragna jego mama. Gadali o swoim rodzestwie, o Jonah i Megan; snuli
marzenia i spekulowali, dokd zajd w yciu. Jego przyszo wydawaa si
starannie zaplanowana: cztery lata w college'u, po skoczeniu studiw
praktyka w jakiej innej firmie, a potem powrt pod skrzyda ojca. Gdy
jednak przedstawia ten plan, sysza w gowie peen aprobaty gos matki i
zaczyna si zastanawia, czy sam naprawd tego chce. Jeli chodzi o
Ronnie, przyznawaa, e nie bardzo wie, co przyniesie jej nastpny rok, co
bdzie za dwa lata. Ta niepewno jednak jej nie niepokoia, przez co
podziwia j jeszcze bardziej. Pniej, kiedy wraca pamici do planw
yciowych jej i swoich, uwiadamia sobie z ca moc, e z nich dwojga to
ona bardziej wiadomie kierowaa swoim losem.
Mimo klatek, ktre rozstawiono na caej play, eby chroni wie
jaja, szopy przekopay si pod siatkami i dobray do szeciu gniazd. Ronnie,
dowiedziawszy si o tym, nalegaa, aby na zmian czuwali przy gniedzie za
jej domem. Nie byo powodu, eby razem tkwili przy nim ca noc, ale
skoczyo si tak, e leeli tam obok siebie, tulili si, caowali i gadali
jeszcze po pnocy.
Scott oczywicie zupenie tego nie rozumia. Will nieraz spnia si na
treningi i po przyjedzie widzia, jak Scott krci si nerwowo, zachodzc w
gow, co wstpio w jego przyjaciela. W pracy, przy rzadkich okazjach, gdy
pyta, co z Ronnie, Will mwi niewiele - mia wiadomo, e Scott nie pyta
z ciekawoci. Robi, co mg, eby skupi uwag Willa na nadchodzcym
turnieju siatkwki plaowej i zazwyczaj zachowywa si tak, jakby sdzi, e
ten niebawem odzyska rozum, albo jakby Ronnie w ogle nie istniaa.
Ronnie nie mylia si co do jego matki. Cho mama nic nie mwia na
temat jego nowego zwizku, czu jej dezaprobat; umiechaa si z
przymusem, gdy padao imi Ronnie, i zachowywaa bardzo oficjalnie, kiedy
przyprowadza j do domu. Nigdy o ni nie pytaa, a kiedy sam co mwi - o
tym, jak wietnie si bawili, jaka jest inteligentna albo jak dobrze go
rozumie, lepiej ni inni - odpowiadaa w stylu: Niedugo wyjedziesz do
college'u, a zwizek na odlego to trudna sprawa" albo gono wyraaa
wtpliwo, czy jego zdaniem naprawd spdzili ju z sob do czasu",
eby mogo im si uda. Nie cierpia, gdy tak mwia. Stara si odpowiada
grzecznie, cho wiedzia, e jest niesprawiedliwa. W przeciwiestwie do
prawie wszystkich jego znajomych Ronnie nie pia, nie przeklinaa ani nie
plotkowaa, i nie posunli si dalej ni pocaunki, ale intuicja podpowiadaa
mu, e to dla matki nie ma znaczenia. Nie moga pozby si uprzedze i
wszelkie wysiki zmierzajce do tego, eby zmienia zdanie o Ronnie, byy
bezcelowe. Sfrustrowany zacz wynajdywa wymwki, eby znika z domu.
Nie tylko z powodu stosunku mamy do Ronnie, ale te z powodu wasnych
odczu wobec matki.
I wobec samego siebie za to, e nie potrafi si jej przeciwstawi.
Poza niepokojem o wynik nastpnej rozprawy sdowej Ronnie to
niemal idylliczne lato zakcaa im staa obecno Marcusa. Cho przewanie
- Ju z ni rozmawiaam.
- Wiem, ale kiedy to byo? Sze tygodni temu? Widuje nas razem,
wic wie, e Marcus ci nie interesuje. A miaa czas, eby to wszystko
przetrawi.
- Nie powie prawdy - zaprotestowaa Ronnie. - Sama narobiaby sobie
kopotw.
- Jakich? O co mog j oskary? Nie chc, eby poniosa kar za co,
czego nie zrobia. Wacicielka sklepu ci nie sucha, prokurator nie sucha i
nie twierdz, e Blaze posucha, ale nie widz innej moliwoci, jeli
zamierzasz si z tego wyplta.
- To nic nie da - nie ustpowaa Ronnie.
- Moe nie. Ale myl, e warto sprbowa. Znam j od dawna i kiedy
taka nie bya. Moe gdzie w gbi duszy zdaje sobie spraw, e postpia
le, i tylko trzeba j przekona, eby to naprawia.
Cho Ronnie nie zgadzaa si z nim, nie uwaaa te, e nie mia racji, i
w milczeniu wrcili pod dom. Gdy byli ju blisko, zobaczy wiato w
warsztacie.
- Twj tata pracuje jeszcze nad witraem?
- Na to wyglda.
- Mog tam zajrze?
- Czemu nie?
Razem ruszyli w stron szopy. Gdy stanli w drzwiach, Will zauway,
e pod sufitem wisi goa arwka rzucajca wiato na duy st do pracy
porodku pomieszczenia.
- Chyba taty nie ma - powiedziaa Ronnie, rozgldajc si.
- To ten witra? - zapyta Will i podszed do stou. - Wielki.
Stana obok niego.
- Niesamowity, prawda? To do kocioa, tego, ktry odbudowuj.
- Nie mwia mi. - W jego gosie zabrzmiao napicie, sam je sysza.
24
Ronnie
- Za co?
- Sucham? Za to, e nie powiem tacie, co robilicie z Willem.
- Mwisz powanie? Mimo e zamierzam zrobi ci kolacj?
- Och, daj spokj. Ty pracujesz, a ja jestem biedny.
- Najwyraniej wydaje ci si, e zarabiam wicej ni w rzeczywistoci.
Nie mam dziesiciu dolarw. Wszystko, co zaoszczdziam, poszo na
opacenie adwokatki.
Zastanowi si przez chwil.
- A pi?
- Wemiesz ode mnie pi dolarw, chocia ci powiedziaam, e nie
mam nawet dziesiciu na wasne wydatki? - Ronnie udaa, e jest oburzona.
Znowu pomyla.
- A dwa?
- Jeden. Umiechn si.
- Zgoda.
*
Po przyrzdzeniu kolacji - Jonah zayczy sobie, eby upieka hot dogi,
a nie podgrzaa je w mikrofalwce - Ronnie posza pla w kierunku
kocioa. Znajdowa si niedaleko, ale po przeciwnej stronie, ni zazwyczaj
chodzia, i cho mijaa go ju kilka razy, ledwie zwrcia na niego uwag.
Gdy podesza bliej, zobaczya zarys iglicy na wieczornym niebie. Poza
tym koci wtapia si w to, gwnie dlatego, e by znacznie mniejszy ni
otaczajce go domy i pozbawiony jakichkolwiek zdobie. ciany mia
szalowane i mimo e zosta niedawno odbudowany, ju wydawa si
zniszczony.
Musiaa wspi si na wydm, eby doj do parkingu przy ulicy, i tam
dostrzega wicej oznak ycia: wypeniony po brzegi kube na mieci, wiey
stos sklejki i duego vana, ktry sta przy wejciu. Drzwi frontowe byy
otwarte, pada przez nie snop ciepego wiata, cho reszta budynku
pogrona bya w mroku.
Podesza do drzwi i wkroczya do rodka. Rozejrzaa si i dosza do
wniosku, e koci wymaga jeszcze duo pracy. Na pododze by goy
beton, ciany wyglday na niewykoczone, brakowao krzese albo awek,
no i wszystko pokrywa py. Ale z przodu, gdzie w niedziele musia
wygasza kazania pastor Harris, siedzia przy nowym fortepianie jej ojciec.
Instrument wydawa si tu zupenie nie na miejscu. Jedynym rdem wiata
bya stara lampa podczona do przeduacza.
Nie usysza, jak wesza, i gra, cho Ronnie nie rozpoznaa utworu.
Brzmia niemal wspczenie, inaczej ni to, co ojciec zwykle grywa, a
nawet wyda jej si... jakby niedokoczony.
Ojciec chyba doszed do tego samego wniosku, bo przerwa na chwil,
zastanowi si i zacz gra od pocztku.
Usyszaa, e wprowadzi drobne zmiany, i to na korzy, ale z melodi
wci byo co nie tak. Poczua przypyw dumy, e w dalszym cigu potrafi
nie tylko interpretowa muzyk, ale te wyobraa sobie moliwe jej
wariacje. Kiedy bya modsza, to wanie ta umiejtno tak zdumiewaa
ojca.
Zacz od nowa, wprowadzajc nastpne poprawki, i gdy tak na niego
patrzya, zrozumiaa, e jest szczliwy. Cho muzyka nie odgrywaa ju
takiej roli w jej yciu jak dawniej, dla niego wci bya bardzo wana;
Ronnie nagle poczua wyrzuty sumienia, e go jej pozbawia. Cofajc si
myl, przypomniaa sobie, jaka bya za, sdzc, e ojciec prbuje nakoni
j do gry. Ale czy naprawd o to mu chodzio? Czy moe gra dlatego, e
muzyka bya czci jego duszy?
Nie potrafia tego rozstrzygn, patrzc jednak na niego, poczua si
wzruszona widokiem. Powaga, z jak zastanawia si nad kad nut, i
atwo wprowadzania zmian uwiadomiy jej, czego si wyrzek, speniajc
25
Steve
- Troch tu nudno.
- Mnie si wydaje, e spokojnie - zasugerowa Steve.
- Ale prawie nic nie wida.
- Wida gwiazdy. I sycha szum fal.
- Sysz go bez przerwy. Codziennie tak samo.
- Kiedy zaczniesz wiczy stanie na gowie?
- Moe jutro.
Steve otoczy syna ramieniem.
- Co si stao? Chyba jeste smutny.
- Nic takiego. - Gos chopca by ledwie syszalny.
- Na pewno?
- Mgbym chodzi tutaj do szkoy? - zapyta. - I mieszka z tob?
Steve mia wiadomo, e musi zachowa ostrono.
- A co z mam?
- Kocham j. I tskni za ni. Ale podoba mi si tu. Lubi przebywa z
tob. No wiesz, pracowa nad witraem, puszcza latawce. Po prostu lubi,
gdy jestemy razem. Tak fajnie si bawi. Nie chc, eby to si skoczyo.
Steve przytuli go do siebie.
- Ja te bardzo lubi mie ci przy sobie. To najpikniejsze lato w
moim yciu. Ale podczas roku szkolnego i tak nie moglibymy spdza z
sob tyle czasu, ile teraz.
- A gdyby uczy mnie w domu?
Jonah mwi cichym, niemal wystraszonym gosem, typowym dla
chopcw w jego wieku. Na t myl Steve'a cisno w gardle. Robi sobie
wyrzuty z powodu tego, co musia powiedzie, ale nie mia wyboru.
- Myl, e mama tskniaby za tob, gdyby tu zosta.
- Moe powiniene wrci do nas. Ty i mama znowu wzilibycie lub.
Steve zaczerpn gboko powietrza.
- Wiem, e to trudne i wydaje si niesprawiedliwe. Chciabym znale
jaki sposb, eby to zmieni, ale nie mog. Musisz by z mam. Ona tak
bardzo ci kocha, e bez ciebie by sobie nie poradzia. Chocia ja te ci
kocham. I chc, eby zawsze o tym pamita.
Jonah pokiwa gow, jakby spodziewa si takiej odpowiedzi.
- Ale pojedziemy jutro do Fort Fisher?
- Jeli masz ochot. A pniej moglibymy wybra si na zjedalni.
- S tu zjedalnie?
- Tu nie. Ale niedaleko std, owszem. Musimy tylko pamita, eby
zabra kpielwki.
- Dobra. - Jonah wyranie si oywi.
- Moe pjdziemy te do Chuck E. Cheese* .
- Naprawd?
- Jeli chcesz. Wszystko zaley od nas.
- Dobra. Chc.
Jonah znowu zamilk, a potem sign do przenonej lodwki. Wyj
paczk ciastek, ale Steve wiedzia, e w tych okolicznociach lepiej nic nie
mwi.
- Tato?
- Tak?
- Mylisz, e wie wylgn si dzi w nocy?
- Chyba jeszcze nie, ale ju niedugo.
Jonah zacisn usta. Nic nie mwi i Steve wiedzia, e synek znowu
myli o wyjedzie. Przytuli go, ale poczu, e co w nim samym pka, co,
co nigdy si nie zagoi.
*
Nastpnego dnia rano Steve wybra si na spacer pla; tym razem
26
Ronnie
powstrzymaa
si
od
odpowiedzi,
ktra
niewtpliwie
sob nawet czarnych czenek, ktre mama kupia jej ostatnio pod choink i
ktre wci leay w pudeku.
Naprawd nie rozumiaa, dlaczego Willowi tak zaley na jej obecnoci.
Nawet gdyby w kocu udao si jej ubra przyzwoicie, nie miaaby z kim tam
rozmawia. Will nalea do rodziny panny modej, tote stale musiaby
pozowa do zdj, a jej miejsce byo wrd goci; mia siedzie przy
gwnym stole, wic nawet podczas kolacji nie byliby razem. Skoczy si na
tym, e usadz j przy jakim gubernatorze, senatorze czy innym przyjacielu
rodziny, ktry przylecia prywatnym odrzutowcem, i bdzie musiaa
rozmawia o... niczym. Jeli doda do tego fakt, e Susan jej nie lubi, caa
sprawa wydawaa si zym pomysem. Naprawd zym. Okropnym pod
kadym wzgldem.
A jednak...
Kiedy
znowu
zostanie
zaproszona
na
takie
wesele?
Dom
- To dom Willa?
- Tak. - Wiedziaa, co pomyla: e dom jest wielki, e nie zdawa sobie
sprawy, jak bogaci s rodzice chopaka, i czy na pewno jego crka czuje si
dobrze w takim otoczeniu. Ale umiechn si do niej bez ladu zakopotania.
- Co za wspaniae miejsce na lub i wesele - zauway tylko.
Jecha ostronie i na szczcie nikt ju nie zwraca uwagi na stary
samochd, w ktrym siedzieli. By to wz pastora Harrisa, stara toyota sedan
o pudekowatym ksztacie, ktry przesta by modny, gdy tylko zesza z linii
produkcyjnej w latach dziewidziesitych; ale jedzi i to wystarczao.
Ronnie bolay ju stopy. Nie potrafia zrozumie, jak niektre kobiety na co
dzie mog chodzi w czenkach. Jeszcze nie zajechaa na miejsce, a ju
czua si jak w hiszpaskich bucikach. Powinna bya oklei sobie palce
plastrami. A jej sukienka najwyraniej nie zostaa zaprojektowana z myl o
pozycji siedzcej; wpijaa jej si w ebra, tak e trudno byo w niej oddycha.
Ale moe Ronnie po prostu si denerwowaa i brakowao jej tchu.
Tata zatoczy uk na podjedzie, wpatrujc si w dom tak jak ona, gdy
zobaczya go pierwszy raz. Cho powinna si ju do tego widoku
przyzwyczai, wci j oniemiela. A gocie - nigdy w yciu nie widziaa
tylu smokingw i sukien wieczorowych. Nie moga nic poradzi na to, e
poczua si nie na miejscu. Naprawd to nie by jej wiat.
Przed nimi wyrs mczyzna w ciemnym garniturze, ktry kierowa
ruchem, i zanim zdya si zorientowa, musiaa wysi. Gdy otworzy jej
drzwi i pomocnie poda rk, ojciec poklepa j w kolano.
- Dasz rad. - Umiechn si. - I baw si dobrze.
- Dziki, tato.
Ostatni raz zerkna w lusterko. Wysiadszy, obcigna sukienk i
zauwaya, e na stojco atwiej jej oddycha. Balustrada na tarasie
ozdobiona bya liliami i tulipanami i gdy Ronnie ruszya po schodach do
drzwi, te nagle otworzyy si przed ni.
Na
pewno nie
powiedziae
mamusi,
twoja
puszczalska
odzi ojca?
Powiedziaa ta dziewczyna takim tonem, jakby Ronnie bya czym
obrzydliwym, w co Susan wdepna i czego nie moga zdrapa z buta.
- Mamo...
- Przesta! Nie tumacz si wicej! To byo wesele Megan, Will, nie
rozumiesz? Wesele twojej siostry! Wiesz, ile dla nas znaczyo. Wiesz, jak
bardzo staralimy si z twoim tat, eby je przygotowa!
- Nie chciaem, eby do tego doszo...
- To nie ma znaczenia, Will. - Ronnie usyszaa, e Susan wzdycha
ciko. - Moge przewidzie, co si stanie, jeli j tu zaprosisz. Zdajesz
sobie spraw, e nie jest taka jak my...
- Nawet nie daa jej szansy...
- Sdzia Chambers j rozpozna! Powiedzia mi, e w tym miesicu ma
stan przed sdem za kradzie w sklepie! Wic albo o tym nie wiedziae,
bo bye przez ni okamywany, albo wiedziae i okamywae mnie!
Zapada cika cisza i mimowolnie Ronnie wytya such, eby
usysze odpowied Willa. Kiedy si odezwa, mwi zgaszonym gosem.
- Nie powiedziaem ci, bo wiedziaem, e nie zrozumiesz.
- Will, kochanie... nie widzisz, e ona na ciebie nie zasuguje? Masz
przed sob cae ycie i nie potrzebujesz takiej dziewczyny. Czekaam, a sam
to zrozumiesz, ale najwyraniej zbyt si zaangaowae, eby przejrze na
oczy. Ona na ciebie nie zasuguje. Jest z niszej klasy. Niszej klasy!
Gdy podnieli gosy, Ronnie dosownie zrobio si niedobrze; z trudem
powstrzymaa si od wymiotw. Susan mylia si w wielu kwestiach, ale w
jednej nie: to Ronnie bya powodem zjawienia si Marcusa. Gdyby zdaa si
na intuicj i zostaa w domu! To nie by jej wiat.
- Dobrze si czujesz? - zapyta Tom. Sta w progu, z kluczykami do
samochodu w rkach.
- Naprawd bardzo mi przykro, panie Blakelee - wypalia. - Nie
27
Marcus
Ta groba bya dla niego jak cios w odek. Dotd mia nad nim
cakowit przewag, a teraz nagle role si odwrciy... pozycje co najmniej
wyrwnay.
Moe, pomyla, lepiej by byo wyjecha na jaki czas z miasteczka.
Przenie si do Myrtle Beach, Fort Lauderdale czy Miami, dopki nie
ucichnie ta afera z weselem.
Uzna, e to dobry pomys, ale eby go zrealizowa, potrzebowa forsy.
Sporo forsy. I to szybko. Co oznaczao, e powinien odwali kilka wystpw
przed spor publicznoci. Na szczcie tego dnia zaczyna si turniej
siatkarski. Na pewno Will bdzie bra w nim udzia, ale Marcus nie musia
przecie szwenda si w okolicach boiska. Mg wystpi na molo... urzdzi
duy pokaz.
Blaze siedziaa za nim w socu; miaa na sobie tylko dinsy i stanik;
jej koszulka leaa zmita obok ogniska.
- Blaze! - zawoa. - Bdziemy potrzebowa dzi dziewiciu piek.
Zbierze si kupa ludzi i zarobimy duo forsy.
Nie odpowiedziaa, ale syszc jej westchnienie, zacisn zby. Mia jej
ju po dziurki w nosie. Od kiedy mamusia wykopaa j z chaty, smcia od
rana do wieczora. Patrzy, jak dziewczyna wstaje z miejsca i bierze butelk z
pynem do zapalniczek. Dobrze. Przynajmniej przyda si na co.
Dziewi piek. Oczywicie nie wszystkie naraz; zwykle w trakcie
widowiska uywali szeciu. Ale dodanie jednej tu, drugiej tam, w ramach
niespodzianki, mogoby wpyn na wysoko datkw. A gdyby uzbiera
potrzebn sum, za par dni znalazby si na Florydzie. Sam. Teddy, Lance i
Blaze musieliby radzi sobie bez niego przez jaki czas. Mia ju ich
wszystkich do.
Zajty planowaniem podry nie zauway, e Blaze nasczya kilka
szmacianych piek pynem do zapalniczek tu nad swoj koszulk, ktr
miaa woy na przedstawienie.
28
Will
Lance'a.
Stan jak wryty na widok jej koszulki wtopionej w czerwon, pokryt
pcherzami skr. Blaze szlochaa i krzyczaa co niezrozumiale, ale nikt
wok niej nie mia pojcia, co zrobi.
Wiedzia, e musi dziaa. Przejazd przez most i pla musia zaj
karetce co najmniej pitnacie minut, i to nie biorc pod uwag tumu. Blaze
zawya z blu kolejny raz, wic pochyli si i delikatnie wzi j na rce. Mia
niedaleko samochd - przyjecha rano jako jeden z pierwszych - i ruszy z ni
w jego stron. Nikt z ludzi, zdumionych tym, co widzieli, nie prbowa go
zatrzyma.
Blaze tracia i odzyskiwaa przytomno, wic szed tak szybko, jak
tylko mg, starajc si nie wstrzsa ni niepotrzebnie. Tu za nim po
schodach wbiega Ronnie; nie mia pojcia, jak zdoaa wydosta si z
trybuny i znale si przy nim tak szybko, ale poczu ulg na jej widok.
- Kluczyki s przy tylnym kole! - zawoa. - Musimy pooy j z tyu...
a gdy ju bdziemy w drodze, zadzwo do szpitala i powiedz, e zaraz
przyjedziemy, niech si przygotuj!
Ronnie wyprzedzia go i otworzya drzwi wozu, zanim nadszed. Nie
byo atwo uoy Blaze na tylnych fotelach, ale w kocu im si udao. Will
wskoczy za kierownic. Wcisn gaz i ruszy do szpitala, pewien, e bdzie
musia zama kilka przepisw drogowych.
*
Na oddziale urazowym byo mnstwo ludzi. Will siedzia przy
drzwiach, patrzc w okno, za ktrym zapada zmrok. Ronnie zajmowaa
miejsce obok niego. Jego rodzice, razem z Megan i Danielem, pojawili si na
krtko przed kilkoma godzinami, ale potem odjechali.
W cigu ostatnich czterech godzin Will opowiada t histori dziesitki
razy niezliczonym osobom, w tym matce Blaze, ktra teraz bya przy niej.
mu w gardle.
- Wyjdzie z tego? - wydusi z siebie.
- Jeszcze nie wiadomo. Operacja trwa. - Mama Blaze spojrzaa na
Ronnie. - Nazywam si Margaret Conway. Nie wiem, czy Galadriel mwia
ci o mnie.
- Napraw bardzo mi przykro, pani Conway. - Ronnie delikatnie
pooya do na jej ramieniu.
Kobieta pocigna nosem, bezskutecznie starajc si zachowa
panowanie nad sob.
- Mnie te - zacza. Mwia dalej urywanych gosem. - Sto razy jej
powtarzaam, eby trzymaa si z dala od Marcusa, ale nie chciaa sucha, i
teraz moja maa creczka...
Urwaa; nie moga opanowa szlochu. Will patrzy cakowicie
bezradny, gdy Ronnie obja j i zaczy razem paka.
*
Kiedy jecha ulicami Wrightsville Beach, wszystko wydawao mu si
dziwnie byszczce i ostre. Prowadzi szybko, ale wiedzia, e mgby
jeszcze szybciej. Jednym krtkim spojrzeniem by w stanie obj szczegy,
ktre przewanie uchodziy jego uwagi; mikkie, mgliste aureole wok
latarni ulicznych, przewrcony kube na mieci w alejce przy Burger Kingu,
mae wgniecenie obok tablicy rejestracyjnej kremowego nissana sentry.
Ronnie, ktra siedziaa obok, patrzya na niego z niepokojem, ale nic
nie mwia. Nie zapytaa, dokd jad, nie musiaa. Gdy mama Blaze opucia
poczekalni, Will wsta bez sowa i z furi ruszy do samochodu. Ronnie
posza za nim.
wiato przed nimi z zielonego zamienio si w te, ale zamiast
zwolni, doda gazu. Silnik przyspieszy obroty i samochd wyrwa do
przodu w kierunku Bower's Point.
ci...
zapomniaem,
byli
tam
sanitariusze.
gdyby to bya Ashley, Cassie czy choby Ronnie, jeszcze bym zrozumia. Do
diaba, gdyby to by kto cakiem obcy, te bym zrozumia. Ale Blaze?
Blaze?! Ta sama, ktra pole twoj dziewczyn do puda! Ktra prowadza si
z Marcusem! - Scott zrobi ku niemu krok. - Zastanowie si przez chwil,
czy ona zrobiaby to samo dla ciebie? Gdyby co ci si stao i
potrzebowaby pomocy? Na pewno nie!
- To by tylko mecz - sprzeciwi si Will; poczu, e wzbiera w nim
gniew.
- Dla ciebie! - wrzasn Scott. - Dla ciebie to by tylko mecz! Jak
wszystko inne! Nie rozumiesz? Dla ciebie nic nie jest wane! Nie musisz o
nic walczy, bo jeli nawet przegrasz, i tak wszystko dostaniesz na srebrnej
tacy! Ale mnie to zwycistwo byo potrzebne! Tu chodzi o moj przyszo,
stary!
- Hm, tu chodzio o ycie dziewczyny - odci si Will. - Gdyby cho
raz przesta myle tylko o sobie, moe zrozumiaby, e uratowanie komu
ycia jest waniejsze ni to twoje cenne stypendium sportowe!
Scott pokrci gow z niesmakiem.
- Przyjanimy si od dugiego czasu... ale zawsze to ty dyktowae
warunki. Zawsze wszystko byo tak, jak ty chciae. Ty chciae zerwa z
Ashley, ty chciae chodzi z Ronnie, ty chciae zarzuci treningi na cae
tygodnie, ty chciae zgrywa bohatera. Wiesz co? le postpie.
Rozmawiaem z sanitariuszami. Powiedzieli mi, e le postpie. e
zabierajc j do samochodu, moge jej zaszkodzi. I co dostae w zamian?
Podzikowaa ci? Nie, oczywicie, e nie. I nie zrobi tego. Ale gotw jeste
wystawi przyjaciela, bo najwaniejsze jest to, czego ty chcesz.
Sowa Scotta byy dla Willa jak cios w odek, ale podsyciy gniew.
- Uspokj si, Scott - powiedzia. - Tym razem nie chodzio o ciebie.
- Jeste mi co winien! - wykrzykn tamten, znowu walc w szafk. Prosiem ci o to jedno! Wiedziae, ile to dla mnie znaczy!
29
Ronnie
*
- Wszystko w porzdku? Jeste jaka milczca - zauway Will.
- Przepraszam. Ale mam tyle na gowie - odpara. Siedzieli na molo,
jedli bajgle i pili jedn kaw, ktr kupili po drodze. Zazwyczaj molo byo
pene wdkarzy, ale tego rana mieli je cae dla siebie. Mia niespodzianka,
biorc pod uwag, e Will wzi wolne.
- Zastanawiaa si ju nad tym, co chcesz robi?
- Cokolwiek, byle nie miao nic wsplnego ze soniami i opat.
Pooy bajgla na kubku ze styropianu.
- Moe mi wyjanisz, o czym mwisz?
- Lepiej nie. - Skrzywia si.
- Dobra. - Skin gow. - Ale miaem na myli, co chcesz robi jutro, w
twoje urodziny.
Ronnie wzruszya ramionami.
- To nie musi by nic specjalnego.
- Ale koczysz osiemnacie lat. Spjrz prawdzie w oczy... to jest co.
Prawnie bdziesz ju dorosa.
wietnie,
pomylaa.
Jeszcze
jedno
przypomnienie,
pora
ktr
wydrukowano w oceanarium
specjalnie z
myl
wydawa si zmczony.
- Wierz mi albo nie, ale w dziecistwie nigdy nie widziaem, jak
wykluwaj si wie.
- Dlaczego?
- To nie byo takie wydarzenie jak teraz. To znaczy, czasami trafiaem
na gniazdo, ale nigdy nie powicaem mu specjalnej uwagi. Kiedy
natknem si na nie dzie po wylgu, i tyle. Zobaczyem skorupki jajek, ale
by to element toczcego si wok ycia. W kadym razie nie czego takiego
si spodziewaa, co? Tego caego zbiegowiska?
- Co masz na myli?
- Z Willem czy bez niego, obserwowaa to gniazdo co noc, czuwaa
nad nim. A teraz, gdy nadchodzi najbardziej ekscytujcy moment, musisz
dzieli si tym przeyciem z innymi.
- To nic. Nie przeszkadza mi to.
- Ani troch?
Umiechna si. Bya zdumiona, jak dobrze j zna.
- Jak praca nad piosenk?
- Dobrze. Napisaem ju chyba setki rnych wersji, ale wci nie
jestem zadowolony. Wiem, e to co w rodzaju bezsensownego wiczenia...
jeli dotd nic nie wymyliem, to ju nie wymyl... ale przynajmniej mam
zajcie.
- Dzi rano widziaam witra. Jest prawie skoczony. Pokiwa gow.
- Prawie.
- Czy ju wiadomo, kiedy go wprawi?
- Nie. Wci czekaj na pienidze, eby wykoczy reszt kocioa.
Dopki to nie nastpi, nie chc wstawi witrau. Pastor Harris martwi si, e
wandale mogliby go rozbi. Po poarze sta si bardzo ostrony.
- Ja te pewnie bym bya ostrona.
Steve wyprostowa nogi na piasku, a potem krzywic si, podcign je
z powrotem.
- Dobrze si czujesz? - zapytaa.
- Po prostu za duo staem w ostatnich dniach. Jonah chce, ebymy
dokoczyli witra przed waszym wyjazdem.
- Dobrze si bawi tego lata.
- Tak?
- Wczoraj wieczorem powiedzia mi, e nie chce wraca do Nowego
Jorku. e chciaby zosta z tob.
- To uroczy dzieciak - rzek Steve. Niepewnie zwrci si ku niej. Chyba powinienem zapyta, czy ty te dobrze bawia si tego lata.
- Tak, dobrze.
- Dziki Willowi?
- Nie tylko. Ciesz si, e spdzilimy lato razem.
- Ja te.
- To kiedy przyjedziesz do Nowego Jorku?
- Och, nie wiem. Pomylimy. Umiechna si do niego.
- Jeste ostatnio zajty?
- Nie za bardzo. Ale chcesz co wiedzie?
- Co takiego?
- Uwaam, e wyrosa na niezwyk mod dam. Pamitaj zawsze, e
jestem z ciebie dumny.
- Dlaczego mi to mwisz?
- Nie byem pewny, czy wiesz o tym. Opara czoo o jego rami.
- Ty te jeste w porzdku, tato.
- Hej. - Wskaza gniazdo. - Chyba si zaczyna. Odwrcia si w tamt
stron, a potem poderwaa na nogi.
Jak zapowiedzia Will, Elliot i Todd krcili si wok z wielkim
podnieceniem, a wrd zebranych zapada cisza.
*
Przebiegao to tak, jak opisywa Will, tylko e sowa tego nie
oddaway. Poniewa moga podej blisko, widziaa wszystko: jajko zaczo
pka, potem drugie i trzecie, kade z nich jakby niezalenie, a wyklu si
pierwszy w, ktry, gramolc si po innych, usiowa wyle z gniazda.
Ale najbardziej zadziwiajce byo to, co nastpio pniej: najpierw
nieznaczny ruch, potem wikszy i w kocu tak duy, e nie dao si
uchwyci wszystkiego, gdy pi, dziesi, dwadziecia i wicej wi, tyle e
trudno zliczy, zaczo roi si w gniedzie.
Jak szalony ul na sterydach...
Nastpnie malekie wiki, przypominajce jakie prehistoryczne
stworzenia, podjy prb wydostania si z gniazda; wspinay si i zsuway z
powrotem, wac jedne na drugie... a udao si jednemu, drugiemu i
trzeciemu, i wszystkie ruszyy piaszczystym kanaem w kierunku wiata,
ktre trzyma stojcy w wodzie przy brzegu Todd.
Ronnie patrzya, jak wiki pezn kolejno ku oceanowi; byy tak
niewiarygodnie mae, e ich szanse na przeycie wydaway si znikome.
Mona by pomyle, e ocean je pochonie, e w nim przepadn; i tak si
wanie stao, gdy dotary do brzegu i uniosy je fale. Jeszcze na moment
wyoniy si z wody, a potem znikny zupenie.
Ronnie staa przy boku Willa, ciskajc go za rk, ogromnie
szczliwa, e spdzia te wszystkie noce przy gniedzie i e odegraa jak
rol w cudzie narodzin nowego ycia. Trudno byo uwierzy, e po tylu
tygodniach, w ktrych nic si nie dziao, to, na co tak czekaa, rozegrao si
w cigu kilku minut.
Stojc obok chopaka, ktrego kochaa, miaa wiadomo, e nigdy nie
przeyje ju z nikim rwnie magicznej chwili.
*
30
Steve
Rozmylania nad
tym
przynosiy mu
pewn
pociech;
31
Ronnie
Wyjani jej, co znaczy jako ycia, i kiedy mwi, znowu poczua do niego
al, e nie powiedzia jej wczeniej. Miaa jednak wiadomo, e podj
waciw decyzj. Gdyby wiedziaa, lato byoby inne. Ich stosunki uoyyby
si inaczej i wolaa si nie zastanawia jak.
By blady; pod wpywem morfiny stawa si senny.
- Wci ci boli? - zapytaa.
- Nie tak jak wczeniej. Jest ju lepiej - zapewni j. Pokiwaa gow.
Usiowaa nie myle o zoliwych komrkach atakujcych jego narzdy.
- Kiedy powiedziae mamie?
- W lutym, zaraz gdy si dowiedziaem. Ale prosiem, eby wam nie
mwia.
Prbowaa sobie przypomnie, jak wtedy zachowywaa si mama.
Musiaa by przybita, lecz Ronnie albo tego nie pamitaa, albo nie zwrcia
na to uwagi. Jak zwykle mylaa wycznie o sobie. Chciaa wierzy, e w
ostatnich miesicach si zmienia, jednake zdawaa sobie spraw, e to nie
do koca prawda. Pomidzy prac a spotkaniami z Willem spdzaa
stosunkowo niewiele czasu z tat i tego nie moga odrobi.
- Gdyby mi powiedzia, duej byabym przy tobie. Mielibymy wicej
czasu dla siebie, pomagaabym ci i nie byby taki zmczony.
- Wystarczya mi wiadomo, e jeste tutaj.
- Ale moe nie wyldowaby w szpitalu. Wzi j za rk.
- A moe przed szpitalem uchroni mnie wanie widok korzystajcej z
lata i zakochanej crki.
*
Cho tego jej nie powiedzia, zrozumiaa, e ojciec niedugo umrze, i
prbowaa sobie wyobrazi ycie bez niego.
Gdyby tu do niego nie przyjechaa, gdyby nie daa mu szansy, atwiej
by zniosa jego odejcie. Ale stao si inaczej i nic nie miao by atwe.
Syszaa w dziwnej ciszy jego ciki oddech i znowu zauwaya, jak bardzo
schud. Zastanawiaa si, czy doyje do Boego Narodzenia, a nawet do jej
nastpnej wizyty.
Bya sama, a jej ojciec umiera i w aden, absolutnie aden sposb nie
moga temu zapobiec.
*
- Co bdzie dalej? - zapytaa. Drzema niedugo, moe z dziesi minut,
gdy odwrci si do niej.
- Nie bardzo wiem, co masz na myli.
- Bdziesz musia zosta w szpitalu?
Byo to jedno z pyta, ktre baa si zada. Gdy przysn, trzymaa go
za rk i mylaa z przeraeniem, e on ju nigdy std nie wyjdzie. e spdzi
reszt ycia w tym pokoju, ktry zalatywa rodkami do dezynfekcji, w
otoczeniu pielgniarek yczliwych, ale obcych.
- Nie. Pewnie wrc do domu za kilka dni. - Umiechn si. Przynajmniej mam tak nadziej.
Ucisna go za rk.
- A potem co? Gdy wyjedziemy? Zastanowi si.
- Pewnie bd chcia dokoczy witra. Piosenk, ktr zaczem
komponowa. Wci wydaje mi si, e jest w niej... co.
Przysuna si do niego z krzesem.
- Chodzi mi o to, kto bdzie si tob opiekowa?
Nie odpowiedzia od razu; prbowa podnie si na ku.
- Poradz sobie. Jeli bd czego potrzebowa, zadzwoni do pastora
Harrisa. Mieszka tylko kilka ulic dalej.
Prbowaa sobie wyobrazi pastora Harrisa, z jego poparzonymi rkami
i lask, jak stara si pomc ojcu przy wsiadaniu do samochodu. On jakby
czyta jej w mylach.
poczekam.
Zostan,
dopki
bdziesz
mnie
potrzebowaa.
Poczua ulg i posaa mu pene wdzicznoci spojrzenie, a potem si
odwrcia i posza za Jonah. Pchnli drzwi i ruszyli pustym korytarzem w
stron OIOM - u z jej gorczkow krztanin.
*
Nie przeya dotd mierci nikogo bliskiego. Wprawdzie bya na
pogrzebach rodzicw ojca, ale nie znaa dobrze adnego z nich. Nie byli
typem dziadkw, ktrzy przyjedaj z wizyt. Wydawali jej si obcy i nie
pamitaa, eby za nimi tsknia, kiedy odeszli.
Ze mierci zetkna si najbliej, gdy latem, po zakoczeniu roku
szkolnego, w wypadku samochodowym zgina Amy Childress, jej
nauczycielka historii w sidmej klasie. Ronnie dowiedziaa si o tym od
Kayli i czua si nie tyle przygnbiona, ile wstrznita, choby dlatego, e
Amy bya taka moda, jeszcze przed trzydziestk, i uczya zaledwie od kilku
lat. Ronnie wydawao si to surrealistyczne. Pani Childress bya zawsze taka
sympatyczna; naleaa do nielicznych nauczycieli, na ktrych lekcjach
Ronnie si miaa. Po powrocie do szkoy jesieni nie wiedziaa, czego si
spodziewa. Jak ludzie przyjm co takiego? Sza tego dnia korytarzami,
szukajc oznak wskazujcych, e co si zmienio, ale z wyjtkiem maej
tabliczki, ktr zamontowano na cianie obok gabinetu dyrektora, nie
zauwaya nic szczeglnego. Nauczyciele normalnie prowadzili lekcje i
rozmawiali z sob w pokoju nauczycielskim; zobaczya, e pani Taylor i pan
Burns - z ktrymi pani Childress czsto jadaa lunch - miali si, idc do klas.
Pamitaa, e to j poruszyo. Jasne, wypadek zdarzy si latem i
wszyscy ju odbyli aob, ale kiedy wesza do klasy pani Childress i
zobaczya, e teraz to sala do nauki historii, uwiadomia sobie, e czuje
gniew, nie tylko dlatego, e pani Childress nie ya, ale take dlatego, e
zapomniano o niej w tak krtkim czasie.
Nie chciaa, eby tak byo z jej tat. Nie chciaa, eby zosta
zapomniany w cigu kilku tygodni - by dobrym czowiekiem, dobrym ojcem
i zasugiwa na co wicej.
Mylc o tym, uwiadomia sobie co jeszcze: e tak naprawd nie
znaa go, gdy by zdrowy. Ostatnio, przed przyjazdem tutaj, miaa z nim
kontakt, gdy chodzia do pierwszej klasy w szkole redniej. Teraz
teoretycznie bya osob doros, moga gosowa albo wstpi do wojska. A
on przez cae lato ukrywa swoj tajemnic. Kim by by, gdyby nie wiedzia,
co si z nim dzieje? Kim by naprawd?
Niewiele moga o nim powiedzie, pamitaa go gwnie jako
nauczyciela gry na fortepianie. Nie miaa pojcia, jakie ksiki czyta, jakie
jest jego ulubione zwierz, jaki kolor najbardziej lubi. Nie byy to wane
rzeczy i zdawaa sobie z tego spraw, ale gnbia j myl, e nie pozna
odpowiedzi na te pytania.
Usyszaa, e Jonah pacze za drzwiami, i zorientowaa si, e ju wie.
Docieray do niej jego gwatowne protesty i ciche odpowiedzi ojca. Opara
si o cian, bolejc i nad ojcem, i nad Jonah.
Chciaa zrobi co, eby ten koszmar znikn. Chciaa cofn czas do
chwili, gdy wylgy si wie, kiedy wiat by w porzdku. Chciaa stan
obok chopaka, ktrego kochaa, z rodzin przy boku. Nagle przypomniaa
sobie promienn twarz Megan, gdy taczya z ojcem na swoim weselu, i
poczua dojmujcy bl, kiedy sobie uwiadomia, e sama takiej chwili nie
przeyje.
Zamkna oczy i przyoya rce do uszu, eby nie sysze okrzykw
Jonah. By taki bezbronny, taki modziutki, taki... przeraony. Nie mg
zrozumie, co si dzieje, wiedziaa, e nigdy nie dojdzie po tym do siebie. e
nigdy nie zapomni tego strasznego dnia.
- Moe chcesz szklank wody?
Ledwie usyszaa te sowa, ale wiedziaa, e s skierowane do niej.
wszystko i przez trzy lata prawie nie odzywaam si do niego! Przez trzy
lata! I nie cofn tego czasu. Moe gdybym nie bya taka wcieka na niego,
toby nie zachorowa. Moe naraziam go na dodatkowy... stres, ktry to
wywoa. Moe to wszystko przeze mnie! - Odsuna si od Willa.
- To nie twoja wina.
Chcia znowu j obj, ale nie yczya sobie tego i prbowaa go
odepchn. Nie puci jej, wic zacza okada go piciami po piersi.
- Daj mi spokj! Poradz sobie sama!
Jednake trzyma j w ramionach i gdy zorientowaa si, e nie
zamierza jej puci, w kocu wspara si na nim. I na dug chwil, paczc,
przytulia si do niego.
*
Leaa w ciemnej sypialni i wsuchiwaa si w oddech brata. Will spa
na kanapie w salonie. Wiedziaa, e powinna odpocz, ale czekaa na
dzwonek telefonu. Wyobraaa sobie najgorsze: e ojciec znowu dosta ataku
kaszlu, e straci jeszcze wicej krwi, e nie mona mu byo pomc...
Obok niej na stoliku nocnym leaa Biblia taty. Przejrzaa j wczeniej,
nie bardzo wiedzc, czego szuka. Czy ojciec podkreli jakie fragmenty,
zaznaczy strony? Przerzucajc j, znalaza niewiele ladw po ojcu, z
wyjtkiem wywiechtanych kartek, ktre wiadczyy, e wszystkie rozdziay
byy mu rwnie bliskie. aowaa, e nie zostawi gdzie swojego pitna,
pamitki po sobie; nic nie wskazywao, e jaki fragment zainteresowa go
bardziej ni inne.
Nigdy nie czytaa Biblii, ale wiedziaa, e teraz j przeczyta w
poszukiwaniu sensu, ktry jej ojciec odnalaz na tych stronach. Ciekawa
bya, czy t Bibli podarowa mu pastor Harris i jak dugo znajdowaa si w
jego posiadaniu. Tyle o nim nie wiedziaa i zacza si teraz zastanawia,
dlaczego nie zadaa sobie trudu, eby go zapyta.
Ale zrobi to, postanowia. Poniewa niedugo miay jej zosta tylko
wspomnienia, chciaa zgromadzi ich jak najwicej. Zacza si modli
pierwszy raz od wielu lat, proszc Boga, eby da jej na to czas.
32
Will
33
Ronnie
Tata zaprzeczy.
- Nie za wiele.
- A to do czego? - Jonah wskaza kroplwk.
- Zawiera lekarstwo.
- Pomaga ci?
- Tak, ju lepiej si czuj.
- Wic wrcisz do domu?
- Niedugo.
- Dzi?
- Moe jutro. Ale wiesz, co dobrze by mi zrobio?
- Co takiego?
- Co do picia. Pamitasz, gdzie jest stowka? Trzeba pj
korytarzem i skrci.
- Wiem. Nie jestem maym dzieckiem. Co ma by?
- Sprite albo seven - up.
- Tylko nie mam pienidzy.
Gdy tata spojrza na Ronnie, zorientowaa si, e ma sign do
kieszeni.
- Zaraz ci dam - odezwaa si.
Wyja tyle, ile wedug niej potrzebowa, i wrczya mu, a on ruszy do
drzwi. Gdy wyszed, poczua, e ojciec na ni patrzy.
- Dzi rano dzwonia adwokatka. Przeoyli rozpraw na koniec
padziernika.
Ronnie spojrzaa w okno.
- Nie chc teraz o tym myle.
- Przykro mi. - Milcza przez chwil i czua jego wzrok na sobie. - Jak
naprawd miewa si Jonah? - zapyta.
Ronnie lekko wzruszya ramionami.
- Jest zagubiony. Zdezorientowany. Przestraszony. Ledwie si trzyma.
rce.
- Dobrze.
Spojrzaa na kroplwk, o ktr pyta Jonah. Ale w przeciwiestwie do
brata wiedziaa, e to nie lekarstwo, ktre pomoe ojcu.
- Boli ci? - zapytaa. Przez chwil nie odpowiada.
- Nie. Nie za bardzo.
- Ale bolao? Pokrci gow.
- Kochanie...
- Chc wiedzie. Czy ci bolao, zanim tu przyjechae? Powiedz mi
prawd, dobrze?
Podrapa si po piersi, zanim odpowiedzia.
- Tak.
- Jak dugo?
- Nie wiem, o co ci chodzi...
- Chc wiedzie, kiedy zaczo bole. - Ronnie opara si o barierk
przy ku. Prbowaa spojrze mu w oczy.
Znowu pokrci gow.
- To niewane. Czuj si lepiej. A lekarze wiedz co robi, eby mi
pomc.
- Prosz. Kiedy zaczo ci bole?
Opuci wzrok na ich rce, ktre leay splecione na ku.
- Nie pamitam. Moe w marcu albo w kwietniu. Ale nie bolao
codziennie...
- A wczeniej? - cigna, zdeterminowana, eby dowiedzie si
prawdy. - Co wtedy robie?
- Wczeniej nie byo tak le - odpowiedzia wymijajco.
- Ale bolao, tak?
- Tak.
- I co robie?
domysy s suszne.
Matka pozwolia jej wierzy, e ojciec opuci ich bez powodu. I
dlatego nie odzywaam si do niego przez trzy lata...
- Wiesz co? - warkna. - Nie interesuje mnie to. Nie interesuje mnie,
co zdarzyo si midzy wami dwojgiem, co zdarzyo si w przeszoci. Nie
opuszcz taty i moesz mnie...
- Kto kogo nie opuci? - wczy si Jonah. Wanie wszed do pokoju
ze szklank mleka i przenis spojrzenie z matki na Ronnie. Usyszaa strach
w jego gosie. - Zostajesz tutaj? - zapyta.
Ronnie prbowaa opanowa gniew na matk i odpowiedziaa dopiero
po chwili:
- Uhm. - Miaa nadziej, e brzmiao to spokojniej, ni si czua. Zostaj.
Brat postawi szklank mleka na komodzie.
- To ja te - oznajmi.
Mama nagle wydaa si bezradna i cho Ronnie wci czua do niej
zo, nie moga pozwoli, eby Jonah by wiadkiem mierci ojca. Przesza
przez pokj i ukucna przy bracie.
- Wiem, e chciaby zosta, ale nie moesz - powiedziaa agodnie.
- Dlaczego nie? Ty zostajesz.
- Ja nie musz chodzi do szkoy.
- I co z tego? Mgbym chodzi do szkoy tutaj. Tata i ja
rozmawialimy o tym.
Mama podesza do nich.
- Jonah...
Chopiec nagle cofn si i Ronnie syszaa, e w jego gosie wzbiera
histeria, gdy uwiadomi sobie, e nie znajdzie wsparcia.
- Mam gdzie szko! To niesprawiedliwe! Chc tu zosta!
34
Steve
Ronnie i Jonah.
Ronnie zadzwonia do niego wczeniej i powiedziaa, e nie wraca do
Nowego Jorku. Wiedzia, e nie bdzie atwo. Pamita skurczon,
wychudzon posta swojego ojca i nie chcia, eby jego crka widziaa go w
takim stanie. Ale podja decyzj i zdawa sobie spraw, e nie uda mu si
nakoni jej do zmiany zdania. Cho si ba.
Wszystko to napawao go lkiem.
*
W ostatnich paru tygodniach modli si regularnie. A przynajmniej tak
to kiedy okreli pastor Harris. Nie skada rk przed sob ani nie pochyla
gowy; nie prosi o wyzdrowienie. Natomiast dzieli si z Bogiem troskami
dotyczcymi dzieci.
Przypuszcza, e tak samo martwi si o dzieci wikszo rodzicw.
Byy jeszcze mode, miay przed sob cae ycie i zastanawia si, jak
potocz si ich losy. Pyta Boga, czy bd szczliwe, czy pozostan w
Nowym Jorku, czy zwi si z kim i bd miay dzieci. Podstawowe
sprawy, nic wicej, ale wanie wtedy, w tej chwili, w kocu zrozumia, co
pastor Harris mia na myli, mwic, e spaceruje i rozmawia z Bogiem.
Jednake, w przeciwiestwie do pastora, jeszcze nie usysza
odpowiedzi Boga ani nie dostrzeg Jego obecnoci w swoim yciu, a
wiedzia, e nie pozostao mu wiele czasu.
*
Spojrza na zegar. Samolot Kim odlatywa za niecae trzy godziny.
Miaa pojecha ze szpitala prosto na lotnisko razem z synkiem; i myl o
rozstaniu go przeraaa.
Wiedzia, e za chwil przytuli syna po raz ostatni; tego dnia poegna
si z nim na zawsze.
*
Jonah rozpaka si, gdy tylko wpad do pokoju. Podbieg prosto do
ka. Steve rozoy ramiona i chopiec rzuci si w nie. Jego mae ramionka
dray i Steve czu, e pka mu serce. Skupi si na doznaniu, jakim bya
fizyczna blisko synka, starajc si je zapamita.
Bardzo kocha swoje dzieci, a poza tym zdawa sobie spraw, e Jonah
go potrzebuje, i kolejny raz uderzya go myl, e zawodzi jako ojciec.
Jonah wci paka niepocieszenie. Steve mocno przytuli synka, nie
chcia wypuci go z ramion. Ronnie i Kim stay w drzwiach, trzymay si z
daleka.
- Chc mnie odesa do domu, tato - ka Jonah. - Mwiem im, e
mgbym zosta z tob ale nie suchaj. Bybym grzeczny, tato. Obiecuj.
Kadbym si spa, kiedy by mi kaza, sprztabym pokj i nie jadbym
ciastek w niedozwolonych porach. Powiedz im, e mog zosta. Obiecuj, e
bd grzeczny.
- Wiem, e byby - mrukn Steve. - Zawsze bye.
- No to powiedz im, tato! Powiedz mamie, e chcesz, abym zosta!
Prosz! Powiedz im!
- Chciabym, eby zosta - zapewni go, cierpic podwjnie, za siebie i
za syna. - Chciabym tego bardziej ni czegokolwiek, ale mama te ci
potrzebuje. Stsknia si za tob.
Jeli Jonah mia jeszcze jak nadziej, to teraz j straci i znowu si
rozpaka.
- Ale ju nigdy ci nie zobacz... to niesprawiedliwe! To po prostu
niesprawiedliwe!
Steve prbowa przemwi do niego mimo cinitego garda.
- Hej - zacz. - Posuchaj mnie, dobrze? Moesz to dla mnie zrobi?
Jonah zmusi si, eby unie wzrok. Steve zdawa sobie spraw, e
mimo wielkiego wysiku z trudem dobywa sowa. Za nic jednak nie chcia
zaama si przy synku.
- Chc, eby co wiedzia: jeste najlepszym synem, jakiego ojciec
moe sobie yczy. Zawsze byem z ciebie bardzo dumny, wiem, e
doroniesz i dokonasz wspaniaych rzeczy. Bardzo ci kocham.
- Ja te ci kocham, tatusiu. I strasznie bdzie mi ci brakowao.
Ktem oka Steve widzia Ronnie i Kim; po policzkach pyny im zy.
- Mnie te bdzie ci brakowao. Ale zawsze bd nad tob czuwa.
Obiecuj. Pamitasz witra, ktry razem zrobilimy?
Jonah kiwn gow ale draa mu brdka.
- Nazwaem go Boym wiatem, bo przypomina mi niebo. Za kadym
razem, gdy przez to okno albo kade inne wpadnie wiato, bdziesz
wiedzia, e jestem przy tobie, dobrze? To bd ja. Bd wiatem, ktre
wpada przez okno.
Chopiec pokiwa gow; nie prbowa ju nawet ociera ez. Steve
trzyma go w objciach, aujc z caego serca, e nie udao mu si urzdzi
tego lepiej.
35
Ronnie
- To List do Galatw, rozdzia pity, wiersz dwudziesty drugi wyjani, rozkadajc Bibli na kolanach. - Odchrzkn i zacz czyta: Owocem za Ducha jest: mio, rado, pokj, cierpliwo, uprzejmo,
dobro, wierno, agodno, opanowanie...*.
Patrzya na niego, gdy czyta; przypomniaa sobie, jak si zachowywaa
po przyjedzie i jak reagowa na jej gniew. Przypomniaa sobie te momenty,
kiedy nie chcia kci si z jej matk nawet gdy prbowaa go prowokowa.
Ronnie widziaa w tym sabo ojca i czsto aowaa, e nie jest inny. Ale
teraz w jednej chwili poja, e mylia si we wszystkim.
Uwiadomia sobie, e ojciec nigdy nie by sam. Od pocztku jego
yciem kierowa Duch wity.
*
Nastpnego dnia przysza paczka z Nowego Jorku i Ronnie wiedziaa,
e mama spenia jej prob. Zaniosa du kopert do kuchni, rozdara j u
gry, a potem wysypaa jej zawarto na st.
Dziewitnacie listw, wszystkie od taty, nieotwarte i zignorowane.
Zauwaya z tyu rne adresy zwrotne: Bloomington, Tulsa, Little Rock...
Nie moga uwierzy, e adnego z tych listw nie przeczytaa. Czy
naprawd bya taka wcieka? Rozgoryczona? Taka... poda? Patrzc wstecz,
znaa odpowied, ale nie potrafia dopatrze si w niej sensu.
Przerzucajc listy, odnalaza pierwszy, ktry wysa. Jak wikszo
pozostaych napisany by czarnym atramentem, znaczek lekko ju wyblak.
Ojciec sta za oknem, zwrcony twarz do oceanu: jak pastor Harris mimo
letnich upaw nosi teraz koszule z dugimi rkawami.
Zaczerpnwszy gboko powietrza, otworzya list i w wietle
wpadajcym do kuchni zacza go czyta.
*
Droga Ronnie!
Nie wiem nawet, jak zacz taki list, poza tym, e chciabym
Ci przeprosi.
Dlatego prosiem, eby spotkaa si ze mn w kawiarni, i to
wanie zamierzaem Ci powiedzie, gdy zadzwoniem tamtego
dnia wieczorem. Rozumiem, dlaczego nie przysza i nie
odebraa telefonu. Jeste za, zawioda si na mnie i masz do
mnie al, e odszedem. e porzuciem Ciebie i reszt rodziny.
Nie przecz, e wszystko bdzie inaczej, ale chciabym, aby
wiedziaa, e na Twoim miejscu pewnie czubym to samo. Masz
wszelkie prawo gniewa si na mnie. Masz wszelkie prawo by
mn rozczarowana. Chyba zasuyem na to i nie zamierzam si
tumaczy, zrzuca winy na nikogo ani przekonywa Ci, e kiedy
mnie zrozumiesz.
Bo moe nie zrozumiesz i to byoby dla mnie boleniejsze, ni
potrafisz sobie wyobrazi. Ty i Jonah zawsze tak wiele dla mnie
znaczylicie i pragn, abycie uwierzyli, e adne z Was za nic nie
ponosi winy. Czasami, z jakich niejasnych powodw, maestwa
si rozpadaj. Ale pamitaj jedno: zawsze bd kocha Ciebie i
Jonah. Zawsze te bd kocha i szanowa Wasz matk. Dostaem
od niej dwa najcudniejsze prezenty w yciu i myl, e jest
wspania mam. Mimo smutku, jakim napawa mnie to, e nie
bdziemy ju razem, wci uwaam, e pod wieloma wzgldami
maestwo z ni byo dla mnie bogosawiestwem.
Zdaj sobie spraw, e to niewiele i z pewnoci nie
wystarczy, eby zrozumiaa, ale musisz wiedzie, e wci wierz
w dar, jakim jest mio. Pragn, aby i Ty w ni wierzya.
gow.
- Naprawd?
- Uhm - potwierdzia Ronnie. Umiechna si. - Mimo e wygldasz
jak pisanka wielkanocna.
Blaze obcigna bluz.
- Tak, wiem. Gupie, co? Mama kupia mi troch ciuchw.
- Dobrze ci w nich. Chyba lepiej si ju dogadujecie. Blaze rzucia jej
smtne spojrzenie.
- Staram si. Mieszkam znowu w domu, ale jest ciko. Zrobiam
mnstwo gupot. I wistw. Jej, innym. Tobie.
Ronnie siedziaa bez ruchu, z twarz bez wyrazu.
- Co ci tu tak naprawd sprowadza, Blaze? - zapytaa. Ta wykrcia
donie w nadgarstkach, zdradzajc zdenerwowanie.
- Przyjechaam, eby ci przeprosi. Zachowaam si wobec ciebie
okropnie. Wiem, e nie da si cofn czasu i e naraziam ci na stres, ale
chc, eby co wiedziaa: rozmawiaam dzi rano z pani prokurator.
Powiedziaam jej, e to ja woyam ci do torby te pyty, bo byam na ciebie
wcieka, i podpisaam owiadczenie, e nie miaa pojcia, co si dzieje.
Dzi albo jutro powinni do ciebie zadzwoni. W kadym razie pani
prokurator obiecaa mi, e wycofa oskarenie.
Te wszystkie sowa pady tak szybko, e Ronnie nie bya pewna, czy
dobrze zrozumiaa. Ale bagalne spojrzenie Blaze powiedziao jej to, co
chciaa wiedzie. Po tylu miesicach, po tak wielu dniach i nocach strachu,
nagle byo po wszystkim. Ronnie nie moga ochon w wraenia.
- Naprawd przepraszam - cigna cicho Blaze. - Nie powinnam bya
podrzuca ci do torby tych rzeczy.
Ronnie wci trawia wiadomo, e drczcy j koszmar dobieg
koca. Przyjrzaa si Blaze, ktra skubaa nitki przy obrbku bluzy.
- A co bdzie z tob? Teraz ty staniesz przed sdem?
*
Jak zapowiedziaa Blaze, po poudniu zadzwonia adwokatka, z
informacj, e spraw kradziey w sklepie umorzono.
Wieczorem, kiedy tata pooy si spa w swoim pokoju, Ronnie
wczya telewizor, eby obejrze lokalne wiadomoci. Nie wiedziaa, czy
bdzie o tym wzmianka, ale bya: trzydziestosekundowa migawka tu przed
prognoz pogody z aresztowania nowego podejrzanego w sprawie
zeszorocznego poaru kocioa, ktr bada policja. Kiedy pokazali zdjcie
Marcusa, informujc o jego poprzednich wykroczeniach, wyczya
telewizor. Te zimne, pozbawione uczu oczy wci potrafiy wytrci j z
rwnowagi.
Pomylaa o Willu i o tym, co zrobi, eby chroni Scotta, kry go za
przestpstwo, ktrego ten, jak si okazao, nie popeni. Czy to naprawd
takie straszne, e poczucie lojalnoci wobec przyjaciela zachwiao jego
ocen? Zwaszcza w wietle spraw, ktre wyszy na jaw? Ronnie nie bya ju
pewna niczego. Tyle razy si pomylia: co do ojca, Blaze, matki, nawet
Willa. ycie byo znacznie bardziej skomplikowane, ni wyobraaa to sobie
jako krnbrna nastolatka w Nowym Jorku.
Krcia gow, wdrujc po domu i kolejno wyczajc wiata. Tamto
ycie - cig imprez, szkolne plotki i spicia z mam - naleao jakby do
innego wiata, egzystencji, ktra tylko jej si nia. Teraz istniay jedynie
spacery z ojcem po play, nieustajcy szum oceanu, zapach nadchodzcej
zimy.
I owoc Ducha witego: mio, rado, pokj, cierpliwo,
uprzejmo, dobro, wierno, agodno, opanowanie.
*
Halloween nadeszo i mino, a ojciec sab z kadym dniem.
Zrezygnowali ze spacerw po play, poniewa stay si dla niego zbyt
spa. Cho pastor Harris zawsze wita j machaniem rki, nie schodzi ju do
niej na pla, eby pogada.
Za tydzie zamierzali wprawi witra i pastor mia wiadomo, e
zrobi co dla jej ojca, czego nikt inny nie mg zrobi, i to co ogromnie
wanego. Cieszya si w jego imieniu, mimo e sama wci modlia si o
wskazanie czego dla siebie.
*
Pewnego szarego listopadowego dnia tata nagle poprosi, eby wybrali
si na molo. Ronnie niepokoio zimno i odlego, ktr mieli do przebycia,
ale on nie ustpowa. Jak mwi, chcia zobaczy ocean z molo. Ostatni raz tego nie musia dodawa.
Woyli paszcze i Ronnie nawet owina ojcu wok szyi weniany
szalik. Wiatr nis z sob pierwszy wyrany zapach zimy i byo chodniej, ni
wskazywa termometr. Ronnie nalegaa, eby podjechali na miejsce, i
zatrzymaa samochd pastora Harrisa na pustym parkingu przy promenadzie.
Dojcie na koniec molo zajo im sporo czasu. Byli sami pod
zachmurzonym
niebem,
stalowoszare
fale
przewalay
si
midzy
Jonah
zawsze
bylicie
dla
mnie
najwikszym
zrobi.
arliwie modlia si o cud, may cud. I zdarzy si, jakby Bg jej
wysucha.
Siedziaa przy ojcu wikszo przedpoudnia. Przyzwyczaia si do jego
oddechu i miarowego dwiku kardiomonitora, ktrego zmiana rytmu
brzmiaa jak alarm. Unisszy gow, zobaczya, e rka taty drgna i jego
powieki si uniosy. Zamruga w blasku wietlwek i Ronnie impulsywnie
uja go za rk.
- Tato? - Wbrew rozsdkowi poczua przypyw nadziei; wyobrazia
sobie, e ojciec powoli usidzie.
Ale tak si nie stao. Wydawao si, e nawet jej nie syszy. Kiedy z
trudem przekrci gow, eby na ni spojrze, zobaczya w jego oczach
mrok, ktrego nigdy wczeniej nie widziaa. Potem jednak znowu mrugn
powiekami i usyszaa, e wyrwao mu si westchnienie.
- Cze, kochanie - szepn ochryple.
Za spraw pynu w pucach wydawa takie dwiki, jakby ton.
Zmusia si do umiechu.
- Jak si masz?
- Nie za dobrze. - Przerwa, jakby zbiera siy. - Gdzie jestem?
- W szpitalu. Przywieziono ci tu dzi rano. Wiem, e podpisae DNR,
ale...
Kiedy znowu przymkn oczy, pomylaa, e ju ich nie otworzy. Ale w
kocu otworzy.
- W porzdku - wyszepta. Wyrozumiao w jego gosie zrania j do
blu. - Rozumiem.
- Prosz, nie gniewaj si na mnie.
- Nie gniewam si.
Pocaowaa go w policzek i prbowaa obj jego drobn posta.
Pogadzi j rk po plecach.
36
Steve
37
Ronnie
Ojciec zmar niespena tydzie pniej, we nie, gdy leaa przy nim na
pododze. Nie moga zdoby si na to, eby opowiedzie mamie o
szczegach. Wiedziaa, e matka czeka na zakoczenie; przez trzy godziny
opowiadaa jej, a ona milczaa tak jak dawniej tata. Jednake te chwile, gdy
Ronnie patrzya, jak ojciec bierze ostatni oddech, byy bardzo osobiste i
wiedziaa, e nigdy z nikim nie bdzie o nich rozmawia. Moliwo bycia
przy ojcu, gdy opuszcza ten wiat, bya dla niej jak dar wycznie jej
ofiarowany, i miaa wiadomo, e nie zapomni powagi tamtej chwili i
poczucia bliskoci z tat.
Zapatrzya si wic w marzncy grudniowy deszcz i opowiedziaa o
swoim ostatnim recitalu, najwaniejszym jak dotd w yciu.
- Graam dla niego, jak dugo mogam, mamo. I staraam si, eby
brzmiao piknie, bo wiedziaam, ile to dla niego znaczy. Ale by ju taki
saby - szepna. - Nie wiem nawet, czy pod koniec w ogle mnie sysza. Potara nos midzy brwiami, zastanawiajc si, czy nie wypakaa ju
wszystkich ez.
Mama wycigna do niej rce. W jej oczach te bysny zy.
- Na pewno ci sysza, kochanie. I wiem, e to byo pikne.
Ronnie pada matce w objcia i opara gow na jej piersi jak kiedy,
Harris
wygosi
mow.
Bya
krtka,
ale
przepojona
autentycznym cierpieniem i mioci, bo kocha jej tat jak syna. Mimo woli
Ronnie rozpakaa si razem z Jonah. Otoczya go ramieniem, gdy
rozszlocha si bezradnie jak dziecko. Staraa si nie myle o tym, jak brat
zapamita strat ojca, strat tak wczesn.
Na pogrzeb przysza tylko garstka ludzi. Wchodzc, Ronnie zauwaya
Galadriel i posterunkowego Pete'a, a pniej, gdy zaja miejsce, syszaa, e
drzwi otworzyy si jeszcze dwa razy, ale poza tym koci by pusty. Bolao
j, e tak niewielu ludzi wie, jak niezwykym czowiekiem by jej ojciec i jak
wiele dla niej znaczy.
*
Po naboestwie siedziaa jeszcze w awce z Jonah, podczas gdy mama
i Brian wyszli na zewntrz, eby porozmawia z pastorem Harrisem. We
czwrk za kilka godzin lecieli do Nowego Jorku i Ronnie wiedziaa, e nie
ma duo czasu.
Mimo to nie chciaa wyj. Deszcz, ktry la przez cae przedpoudnie,
usta wreszcie i niebo zaczo si przejania. Modlia si o to i zauwaya,
nie wiedziaa.
Nie zbliy si do niej, ale nie wycigna do niego rki.
- Przyszede - powiedziaa, nie umiejc opanowa zdziwienia.
- Nie mogem nie przyj. I bardzo mi przykro z powodu twojego taty.
By... wspaniay. - Przez jego twarz przemkn cie. - Bdzie mi go
brakowao - doda.
Przypomniay jej si wieczory, ktre spdzili razem w domu na play,
zapach kolacji i wybuchy miechu Jonah, gdy grali w pokera kamcw.
Nagle zakrcio jej si w gowie. To byo takie surrealistyczne - widzie
Willa tu, w tym strasznym dniu. Chciaa pa mu w ramiona i przeprosi za
to, jak go odprawia. Ale jednoczenie niema i sparaliowana po stracie ojca
zastanawiaa si, czy jest jeszcze t sam osob, ktr Will kiedy kocha.
Tyle si wydarzyo od lata.
Niezrcznie przestpia z nogi na nog.
- Jak tam w college'u? - zapytaa w kocu.
- Tak jak si spodziewaem.
- Tak le czy tak dobrze?
Zamiast odpowiedzie, wskaza wynajty samochd.
- Jak rozumiem, wracasz do domu?
- Niedugo mamy samolot. - Zatkna pasmo wosw za ucho, za na
siebie, e czuje skrpowanie. Jakby byli nieznajomymi. - Skoczye ju ten
semestr?
- Nie, w przyszym tygodniu mam egzaminy, wic dzi wieczorem
wracam. Zajcia s trudniejsze, ni przypuszczaem. Chyba bd musia
zakuwa nocami.
- Niedugo przyjedziesz do domu na ferie. Kilka spacerw po play i
bdziesz jak nowo narodzony. - Ronnie przywoaa na twarz uspokajajcy
umiech.
- W czasie ferii rodzice zabieraj mnie do Europy. Boe Narodzenie
odprawiam...
- Nie odprawia mnie - wyjani agodnie. - I tak wyjedaem.
Wiedziaa o tym.
- Przestalimy z sob rozmawia, nie pisalimy do siebie, a tak trudno
byo patrze na to, co dziao si z tat... Bardzo chciaam pogada z tob, ale
wiedziaam, e jeste na mnie wcieky...
Gdy zacza paka, przycign j do siebie i obj. W jego ramionach
poczua si lepiej i gorzej jednoczenie.
- Ciii - szepn - wszystko w porzdku. Wcale nie byem na ciebie
wcieky.
Przywara do niego mocniej, jakby chciaa przytrzyma si tego, co ich
czyo.
- Ale zadzwonie tylko dwa razy.
- Bo wiedziaem, e tata ci potrzebuje - wyjani - i chciaem, eby
mylaa o nim, nie o mnie. Pamitam, jak to byo, gdy zgin Mikey, jak
aowaem, e nie spdziem z nim wicej czasu. Nie mogem ci tego zrobi.
Przytulia twarz do jego ramienia, gdy j ucisn. Mylaa tylko o tym,
e go potrzebuje. Pragna czu wok siebie jego ramiona, pragna, eby j
przygarn i powiedzia, e znajd sposb, aby by razem.
Poczua, e si pochyli, i usyszaa, e szepcze jej imi. Kiedy cofna
gow, zobaczya na jego twarzy umiech.
- Nosisz bransoletk - zauway cicho, dotykajc jej nadgarstka.
- Na zawsze w moich mylach. - Umiechna si do niego niepewnie.
Unis jej podbrdek i spojrza z bliska w oczy.
- Zadzwoni do ciebie, dobrze? Po powrocie z Europy. Skina gow.
Wiedziaa, e nic innego im nie pozostao, a jednoczenie miaa wiadomo,
e to nie wystarczy. Ale ich ycie toczyo si innymi torami. Lato dawno si
skoczyo i kade z nich poszo w swoj stron. Zamkna oczy, przeklinajc
prawd.
EPILOG
Ronnie
Z okadki
Noce
Rodanthe.
Anio
Str,
kontynuacja
Pamitnika