Professional Documents
Culture Documents
PODZIKOWANIA
Kady autor powie wam, e jego ksika nie powstaaby bez wsplnego wysiku
wielu, wielu osb. Tutaj chc podzikowa tym, ktrzy pomogli narodzi si Gwen Frost i
caemu wiatu Akademii Mitu:
Dzikuj mojej agentce, Annelise Robey, za cenne rady.
Dzikuj mojej redaktorce, Alicii Condon, za wyczulone redaktorskie oko i
wartociowe sugestie. Naprawd przyczyniy si do ulepszenia powieci.
Dzikuj wszystkim z wydawnictwa Kensington, ktrzy trudzili si nad moj ksik,
szczeglnie Alexandrze Nicolajsen i Vidzie Engstrand za wysiek promocyjny.
I wreszcie dzikuj moim czytelnikom. Pisz dla waszej rozrywki. Zawsze uwaaam
to za honor i przywilej. Mam nadziej, e z czytania o przygodach Gwen bdziecie czerpa
tyle samo radoci, co ja z pisania o nich.
Miej lektury!
Rozdzia 1
Prawd mwic, chtnie zabiabym jednego niwiarza, a waciwie niwiark dziewczyn, ktra zamordowaa moj mam.
Kompletnie staranowany samochd. Bysk ostrza miecza w deszczu. I krew... tyle
krwi...
Wspomnienia mierci mamy wypyny na powierzchni umysu, niemal mnie
obezwadniajc, ale odsunam je od siebie i skupiam sina przyjacioach, ktrzy cay czas
wpatrywali si w onyksowy uk i rg z koci soniowej.
Zabraam dzi ze sob Wiktora, przekonana, e chtnie zobaczy niektre z
wystawionych obiektw. Poza tym potrzebowaam kogo do rozmowy, bo Daphne i Carson
bd gwnie chichotali i spierali si, czyli zajmowali sob. Bywao to niesmaczne,
szczeglnie dla mnie, ze wzgldu na nieudane ycie miosne.
- W kocu to tylko uk - cign Wiktor - a nie prawdziwa bro.
Przewrciam oczyma. Mj miecz potrafi mwi - a najczciej gldzi na temat tego,
jaki jest grony.
- No, niektrzy z nas lubi uki - prychna Daphne, mierzc Wiktora wyniosym
spojrzeniem.
- I to ci wanie zarzucam, walkirio - odparowa miecz, oddajc mojej przyjacice
nieprzychylne spojrzenie. Mia tylko jedno oko, i to w bardzo dziwnym szarofiokowym
kolorze. Przypominao barw niebo o zmierzchu - tu przed zapadniciem ciemnoci.
- A ty jeste Celtem - zwrci si do Carsona. - Gwen powiedziaa mi, e wolisz kij od
miecza. Kij! Nawet nie ma szpica na kocu! Skandal, czego to w obecnych czasach ucz w tej
Akademii Mitu.
Wszyscy uczniowie w akademii byli wojownikami, nasza trjka te. Daphne bya
walkiri, Carson - Celtem, a ja - Cygank. Wszyscy pochodzilimy od wojownikw panteonu,
ktrzy walczyli z Lokim i jego zwolennikami. Obecnie kontynuowalimy t tradycj, chodzc
do akademii, ksztacc nasze magiczne zdolnoci oraz uczc si posugiwa nimi do walki ze
niwiarzami chaosu. Nie stanowilimy wyjtku. Wikingowie, Rzymianie, Amazonki, ninje,
samurajowie, Spartanie - w Akademii Mitu byo ich na pczki.
- Haba, prawdziwa haba - mrucza Wiktor.
Carson spojrza na mnie i wzruszy ramionami. Miaam Wiktora zaledwie od kiku
miesicy, ale ju zdyam si przekona, e nie da si go uciszy. Mwi, co chcia, kiedy
chcia i tak gono, jak chcia. A jeli kto omieli si z nim nie zgadza, z radoci
kontynuowaby dyskusj - przyoony do szyi dyskutanta.
Wiktor i Daphne chwil patrzyli na siebie ze zoci, po czym walkiria odwrcia si
Rozdzia 2
palcw miaa sztuczne ognie. To znaczyo, e boi si nie mniej od nas. Walkiria spojrzaa na
mnie, potem na swojego chopaka i na koniec przeniosa wzrok na drzwi. Carson mocniej
uchwyci kij i poprawi okulary, a ja cisnam w doni Wiktora.
Poszukaam wzrokiem Logana. Nawet z tej odlegoci w lodowatym bysku jego oczu
wyczytaam niecierpliwo. By gotw na przyjcie niwiarzy, na praktyczne sprawdzenie
swoich umiejtnoci. Podnis kciuk w gr na znak, e ma wszystko pod kontrol. Nie
posiada wtpliwoci - ani co do siebie, ani co do nas, ani co do naszego zadania. Troszeczk
mnie to pocieszyo.
Schylilimy si, oczekujc na nadejcie wroga.
Nie mina minuta, a pierwszy niwiarz przekroczy prg. Mia na sobie czarn
peleryn i cikie czarne buciory. Biorc pod uwag wysoko i muskularno figury, chyba
by to mczyzna. Najstraszniejsze, e na twarzy nosi gumow mask, ktra sigaa a po
szyj, kompletnie kryjc rysy. Ju to by wystarczyo, tymczasem po chwili zorientowaam si,
e maska zostaa uksztatowana na wzr przeraajco zdeformowanej twarzy Lokiego, boga
zoczycy.
Przed wiekami, kiedy bogowie po raz pierwszy uwizili Lokiego za popenione
zbrodnie, przykuli go do skay pod potnym wem. Jad z pyska wa ciek mu na twarz,
wyerajc tkanki i sprawiajc niewypowiedziane cierpienie. Oblicze przystojnego niegdy
boga stao si znieksztacone, brzydkie, absolutnie groteskowe. Te wanie rysy niwiarz
dumnie obnosi na masce, ktrej widok zmrozi mnie do szpiku koci. Nawet bardziej ni
miecz w jego doni.
niwiarze pojawiali si jeden po drugim, a w kocu siedmiu zebrao si koo drzwi.
Ich siedmiu, nas czworo. Nie najlepiej, ale te nie beznadziejnie, skoro wydawao si, e w
gwnej czci koloseum naliczyam ich ze dwudziestu. Poza tym mielimy Logana, a on
mg starczy za tuzin.
Kucajc za wypchanym koniem, z bijcym sercem i Wiktorem w garci czekaam na
nowych napastnikw - na szczcie aden wicej ju si nie pojawi. Ciekawio mnie, co
robi pozostali, lecz nie zamierzaam narzeka. Dobrze, e nie wszyscy wybrali si do tej sali.
Wtedy niechybnie bymy zginli. Teraz przynajmniej mielimy jak szans.
Jeden ze niwiarzy wyszed przed grup i powiedzia:
- Rozej si.
Zamrugaam. To by gos... dziewczyny. Nie powinnam si dziwi, bo przecie
niwiarzem mg by kady, rodzice, nauczyciele, uczniowie i wszyscy inni. Dwjka
niwiarzy, z ktrymi walczyam, bya w moim wieku. Niemniej niski, gardowy gos nie
Jknam cicho. Jednoczenie pojawia si zo, i to taka, jakiej nigdy wczeniej nie
dowiadczyam. Wcieko szybko stumia bl, wypalia wszystko poza pragnieniem
zemsty.
- Gwen? - szepna Daphne, czujc zmian mojego nastroju. - Co jest?
Nie mogam si odezwa ani poruszy, nie mogam nawet myle. Nie byo we mnie
nic prcz zoci, ktra wypeniaa wszystkie komrki mojego ciaa. W kocu jednak
zmusiam si do wycedzenia przez zacinite zby:
- To ona. Ta niwiarka. Wybraniec Lokiego. Ona tu jest.
Dziewczyna, ktra zabia moj mam.
- Hej - odezwa si nagle jeden ze niwiarzy, patrzc na szko rozsypane na posadzce.
- Wszystkie gabloty s ju porozbijane...
- Teraz, Daphne! - wrzasnam. - Teraz!
Wypadki zaczy si toczy jakby w zwolnionym tempie. Daphne wysza ze swojej
kryjwki. W rku miaa uk i celowaa prosto w dziewczyn, ale ta zorientowawszy si, co si
wici, zapaa najblisz osob i zasonia si ni. Daphne wypucia strza.
Bya znakomit uczniczk i niechybnie trafiaa w cel, tylko tym razem strzaa utkwia
w sercu jakiego mczyzny, a nie niwiarki.
To walkiria, pomylaam. Musiaa by walkiri, skoro miaa si przesun dorosego
faceta tak, jakby nic nie way.
Obok mnie buchn zoty dym i w koczanie pojawia si nastpna strzaa.
Przyjacika miaa racj - wietna bro! Daphne spojrzaa na mnie, skina gow i signa
po strza.
- Zabi ich! - rykna niwiarka, przekrzykujc wyjce alarmy. - Zabi ich
wszystkich!
Jej towarzysze nie wahali si ani chwili. Dziewczyna zostaa na miejscu, a piciu
mczyzn runo na nas.
Kiedy dwch przebiegao koo woskowego wikinga, Logan z okrzykiem bitewnym
wyskoczy z kryjwki i zatopi miecz w ciele jednego z mczyzn. Przez chwil niwiarze nie
wiedzieli, co si dzieje, ale zaraz ci dwaj zajli si Loganem, a pozostali trzej zaczli nas
okra.
Wyszlimy im z Carsonem na spotkanie, starajc si nie dopuci ich do Daphne.
Walkiria wpakowaa strza w jednego z facetw, unieszkodliwiajc go na uamek sekundy,
zanim dotar do jej chopaka. Nic wicej nie widziaam, bo zaatakowa niwiarz z mojej
strony.
Tu nad moj gow wisn miecz. Szczliwie zdoaam odeprze cios. Niezbyt
dugo chodziam do Akademii Mitu i brakowao mi wieloletniego treningu z broni, jaki
przechodzili inni uczniowie, lecz od dwch miesicy miaam przyspieszony kurs tego, jak nie
da si zabi. Mczyzna znowu si zamachn, ja daam nura za centuriona, a miecz utkwi
w wosku. niwiarz zacz go nerwowo szarpa, eby ponowi atak.
Nie wahaam si ani chwili. Miaam wybr: zabi albo zosta zabit. Gdybymy
odwrcili role, on zrobiby to samo. Ta zimna logika nie bya adn pociech, kiedy rzuciam
si na niwiarza i z caej siy ciam go Wiktorem przez pier. Mj przeciwnik zakrzykn i
zapa domi za kling, usiujc wyrwa mi bro z rki. cisnam miecz silniej, szarpnam
ku sobie i wbiam napastnikowi w brzuch. Mczyzna krzykn znowu. Zatoczy si do tyu,
upad na podog i ju si nie podnis.
- Dobra robota, Gwen - zawoa Wiktor w moj spocon do.
- Zamknij si! - odwrzasnam.
Po drugiej stronie podestu walczy Carson, odparowujc ciosy miecza kijem. Daphne
staa nieco za nim, z ukiem w gotowoci, czekajc na szans wpakowania strzay w
niwiarza. W drugim kocu sali Logan wanie zabi jednego mczyzn i teraz walczy z
drugim.
Odwrciam gow, szukajc sidmego, ostatniego wroga - dziewczyny, ktra zabia
moj mam. Nie ruszya si z miejsca, w ktrym j ostatni raz widziaam. W doni okrytej
czarn rkawiczk trzymaa dug, wygit szabl. Patrzya na mnie. Przez otwory w masce
widziaam bysk jej oczu i jarzcy si na ich dnie czerwony ar. Zo i nienawi pony
jasnym pomieniem pod wykrzywion gumow twarz Lokiego:
- No, no, no - sykna dziewczyna. - Przecie to wybranka Nike. Macha mieczem tak,
jakby wiedziaa, jak to si robi. Miaam nadziej, e ci tu spotkam.
Na jej sowa cisno mnie w doku, ale odsunam od siebie strach. Wiedziaam, e
niwiarka chce mnie zabi. Mwia o tym we wspomnieniu ze mierci mojej mamy. Nie
powinnam si chyba dziwi, e wiedziaa, kim jestem i jak wygldam. Profesor Metis
mwia, e jeden wybraniec zawsze rozpozna drugiego, e s jak magnesy: jednoczenie si
przycigaj i odpychaj.
- Tak, to ja. Gwen Frost - warknam. - Wybranka Nike we wasnej osobie. Wiem, co
zrobia mojej mamie.
Dziewczyna odrzucia gow i si rozemiaa. miaa si dugo i gono, jakby to byo
takie mieszne, e z zimn krwi zabia mi mam. Jakby najbardziej zabawne byo take to,
e razem z innymi niwiarzami uczynia to samo grupie niewinnych osb w muzeum.
Rozdzia 3
niwiarka podniosa si. Kiedy sigaa po miecz, spomidzy fadw peleryny wypado
co biaego i mikkiego. Desperacko rzucia si, eby to schwyci, ja jednak te zdyam
wsta i zamachnam si mieczem.
Cofna si, zakla i obrzucia mnie wciekym spojrzeniem oczu jarzcych si pod
mask jak rubiny. A potem... odwrcia si i wybiega z sali.
- Co ona wyprawia? Dlaczego ucieka? - denerwowa si Wiktor, ubierajc w sowa
moje myli.
- Nie mam pojcia, ale nie zamierzam jej na to pozwoli
- burknam.
Zaczam biec za ni, kiedy Daphne krzykna znowu. Tym razem nie ze strachu,
tylko z wciekoci.
Odwrciam gow. Kiedy walczyam ze niwiark, Daphne zabraa si za tego, ktry
zrani Carsona. Onyksowy uk suy jej za tarcz, a ostatnia strzaa z magicznego koczanu za miecz. Raz po raz rania ni niwiarza, ktry zacz si cofa, zahaczy o co nog i si
zachwia. Daphne rzucia si i wbia strza w jego pier. Mczyzna krzykn i upad. Strzaa
sterczaa z jego serca jak zoty palec.
Daphne nie powicia temu adnej uwagi. Upada na kolana obok Carsona, zapaa go
za rk, a po jej twarzy popyny zy. Podbiegam do niej. Ktem oka ujrzaam, e Logan
zaatwi ostatniego wroga i biegnie w naszym kierunku.
- Stj, Gwen, stj! - wrzasn do mnie Wiktor.
Zatrzymaam si przed samym podestem. Logan te jako wyhamowa tu obok mnie.
- Co jest? - zapyta, odwracajc gow ku drzwiom. - Co si dzieje? S jeszcze jacy
niwiarze?
- Nie, chodzi o walkiri - odpar Wiktor. - Jej magia nareszcie dojrzewa. Tylko
patrzcie i nie przeszkadzajcie jej.
Zrobilimy, jak radzi. Jeli mia racj, to talent magiczny mojej przyjaciki - do tej
pory upiony - powinien wanie objawi si w spektakularny sposb.
Oparam miecz o wypchanego konia, eby mg obserwowa wypadki. Tymczasem
wok Daphne pojawiao si coraz wicej rowych iskier, a w kocu zaczy pyn z jej
palcw nieprzerwanym strumieniem. Dziewczyna cay czas pakaa, zy kapay jej z brody i
mieszay si z magi w atmosferze. Za kadym razem, gdy za przecinaa strumie iskier,
powietrze wypeniay trzaski i w miejscu zderzenia pojawiaa si ranozota powiata.
Powiata rosa i rosa, a w kocu obja ca posta Daphne i jej chopaka.
- Carson - jczaa bagalnym tonem walkiria. - Prosz ci, nie umieraj. Nie moesz.
cian i podeptane.
Muzeum wygldao jak po przejciu tornada - krew i kompletny chaos.
Nie wszyscy zginli. Kilka osb siedziao, przyciskajc donie do ran, eby
zatamowa upyw krwi. Inni leeli przy kolumnach, nieobecni duchem, z pustym spojrzeniem
w oczach. Jeszcze inni spoczywali w miejscu, gdzie upadli, i pakali cicho. Ramiona im si
trzsy, a zy spyway po twarzach i mieszay si z krwi i gruzem.
- Sprawd, co im jest - poleci Logan. - Ja przejd si po innych pomieszczeniach
poszuka ywych... i moe Nickamedesa.
Skinam gow. Spartanin skrci w jeden z korytarzy, natomiast ja weszam do
gwnej sali muzeum. Ptora metra ode mnie nad jakimi zwokami kucaa Morgan.
Znajdowaa si najbliej, wic podeszam do niej, ciskajc miecz i rozgldajc si za
niwiarzami, ktrzy mogli jeszcze gdzie si ukrywa.
- Morgan - odezwaam si pgosem. - Nic ci nie jest?
Walkiria odwrcia si i wtedy zobaczyam, nad kim si pochyla. To by Samson
Sorensen - jeden z najprzystojniejszych facetw w akademii. Nie y. Jego martwa twarz
cignita bya blem, puste oczy wpatryway si w sufit i odbijay blask metalowych pyt.
- Wszystko w porzdku - szepnam. - Chc ci pomc. Czy niwiarze ju poszli?
- Tak - odpara roztrzsionym gosem Morgan. - Jeden z nich wybieg z tego
pomieszczenia, w ktrym bylicie. Chyba dziewczyna. Zawoaa co do pozostaych i
wszyscy uciekli. Ju ich nie ma. Chyba wreszcie znaleli to, po co przyszli.
Zmarszczyam brwi. Nie widziaam, eby wybranka Lokiego braa jak bro czy
artefakty, a pozostali, ktrzy weszli z ni do sali, nie yli, wic nie mogli nic ze sob zabra.
Czy sztylet z Helheimu znajdowa si w innej czci koloseum? Dlaczego niwiarka i jej
przyjaciele oddalili si w takim popiechu? Gowa zacza mnie bole od pyta, na ktre nie
znaam odpowiedzi.
Morgan odwrcia si do Samsona i odgarna mu wosy z zakrwawionej twarzy.
- Wiesz, e naprawd go kochaam? Mimo e by chopakiem Jasmine i spotykalimy
si za jej plecami, to cay czas go kochaam.
Jesieni Morgan bzykaa si z Samsonem, ktry oficjalnie by chopakiem jej
najbliszej przyjaciki, Jasmine Ashton. Jasmine, o czym, nikt nie wiedzia, bya niwiark
chaosu. Poczua si tak dotknita nielojalnoci Morgan, e chciaa zoy j w ofierze
Lokiemu. I udaoby jej si, gdybym tego wieczoru nie pojawia si w bibliotece antycznej.
Ju otworzyam usta, eby powiedzie, e wszystko rozumiem, e wiem, co moga
czu do Samsona, kiedy nagle zauwayam na pododze zbliajcy si do nas cie! Moe
Rozdzia 4
- Jak mylicie, czego niwiarze poszukiwali? Czego chcieli? - spyta trener Ajaks,
krzyujc rce na szerokiej, muskularnej klatce piersiowej. wiato lamp pod sufitem odbijao
si od jego skry, ktra wiecia jak wypolerowany gagat.
- To znaczy oprcz tego, e chcieli zabi szeciu uczniw ipiciu pracownikw
muzeum oraz zrani dalszych kilkanacie osb? Uwaasz, e to im nie wystarczao? - zadrwi
Nickamedes.
Ajaks wzruszy ramionami. Dopiero teraz zauwayam, jaki jest zmczony. Zwykle
ten wielki, krzepki mczyzna, solidny i niezomny, bardziej przypomina granitowy pomnik
ni czowieka. Dzi jednak, pomimo postury, wydawa si jak balon, z ktrego spuszczono
powietrze.
- Szukali sztyletu z Helheimu - odparam cichym gosem. - Tego kazaa im szuka
niwiarka, ktra z nimi bya. Ta, ktra jest wybrank Lokiego. Przysza do sali z broni
specjalnie po sztylet. To z ni walczyam.
Profesor Metis na mnie spojrzaa.
- Jeste pewna, e to ona? I e chodzio o sztylet?
Skinam gow. Nauczycielka wszystko wiedziaa o nim io tym, e moja mama
ukrya go przed niwiarzami. Bya jej najblisz przyjacik, kiedy wieki temu razem uczyy
si w Akademii Mitu.
- No, to tumaczy taki frontalny atak - odezwa si ponurym tonem Nickamedes. niwiarze zrobi wszystko, eby dosta go w swoje rce.
Zapada cisza. Wszyscy zdawalimy sobie spraw, e ten sztylet by ostatni pieczci
na mitycznym wizieniu Lokiego. Jeli niwiarze kiedykolwiek go znajd, uwolni swojego
boga. Nie bardzo sobie wyobraaam, jak waciwie tego dokonaj dziki sztyletowi, ale
wiedziaam, e jeli Loki bdzie wolny, to zginie wielu ludzi. Bardzo wielu.
Tyle osb stracio dzi ycie.
- Zastanawiam si, dlaczego im si wydawao, e sztylet jest w muzeum - powiedziaa
pani Metis. - Koloseum Kriosa nie synie z kolekcji artefaktw. Specjalizuj si raczej w
ceramice i sztuce, nie w magicznych artefaktach, a ju szczeglnie nie w broni.
- Moe to co wyjani - odparam. Doni osonit rkawem bluzy signam do
kieszeni dinsw i wyjam kartk. - Zgubia to ta niwiarka, kiedy walczyymy. Nie
dotykaam jej, wic nie wiem, jakie moe mie wibracje. Po tym... po tym, co si dzisiaj stao,
chyba nie mam ochoty jej dotyka.
Pani Metis, Ajaks i Nickamedes spojrzeli po sobie. Pani Metis wzia ode mnie kartk
papieru i rozoya j na biurku. Wszyscy stanlimy wkoo i utkwilimy w niej oczy. Po
- Wystarczy. Mwi do was obojga. Ktnie niczego nie rozwi. Jestem pewna, e
Nickamedes ma racj i e sztyletu nie ma w bibliotece. Inaczej ju dawno kto by na niego
trafi.
- Jednak to dlatego dzi pojawili si tu niwiarze, prawda? - wtrci Ajaks. - Bo
wikszo broni i artefaktw zostaa wypoyczona na wystaw. Z jakiego powodu
niwiarzom wydaje si, e sztylet jest ukryty w bibliotece. Pewnie myleli, e Nickamedes go
nie rozpozna, opisa jako co innego i wysa do koloseum na wystaw. Wiedzieli, e tu
atwiej bdzie im si wama ni do biblioteki.
- Nie wiadomo, na jak myl wpada genialna Grace Frost - zaszydzi Nickamedes. - I
gdzie ukrya sztylet. Czasami zupenie nie potrafiem zrozumie jej wyborw. Uwaam, e
czsto postpowaa po prostu gupio.
Na te szorstkie sowa w mojej piersi gniew strzeli jak raca. m
- A co pan w ogle wie na temat mojej mamy? - warknam, zacisnwszy pici. Ona nie yje, moe pan zapomnia? Zamordowana przez niwiarzy, poniewa nie chciaa
zdradzi miejsca ukrycia sztyletu. Wic ani sowa wicej na jej temat!
Oczy Nickamedesa pociemniay. Logan cisn mnie za rami. Czuam, jak jego palce
wpijaj mi si w skr. Bibliotekarz jeszcze chwil mierzy mnie wzrokiem, potem przenis
spojrzenie na siostrzeca i znowu zmarszczy brwi.
- Sztyletu nie ma w bibliotece - powtrzy uparcie. - Nie wiem, po co w ogle o tym
rozmawiamy. Id sprawdzi, czy pojawili si ju rodzice rannych uczniw.
Szarpniciem otworzy drzwi, wypad na korytarz i zatrzasn je za sob.
- Co mu jest? - mruknam pod nosem.
Pani Metis pokrcia gow i odpara:
- To duga historia.
Jeszcze raz spojrzaam na plan, zwracajc szczegln uwag na krzyyki. Odkd ju
wiedziaam, e to biblioteka, to nawet rozpoznawaam niektre zaznaczone obiekty. Lada do
wypoyczania i zwrotu ksiek, przy ktrej pracowaam, miejsce, gdzie niegdy znajdowaa
si Czara ez, barek kawowy. Dziwne. Codziennie przewijay si tam setki uczniw.
Spodziewaabym si raczej, e niwiarze zaznacz jakie mniej publiczne zaktki jako
miejsce ukrycia sztyletu, w ktrym od lat spoczywa bezpiecznie.
Pani Metis wzia plan i posza powieli na stojcej w kcie maszynie. Sporzdzia
kilka kopii, pewnie dla wadz szkoy. A potem z niemym pytaniem w oczach podaa mi
oryginaln kartk.
Westchnam. Po tym wszystkim, co si zdarzyo, wolaabym nie ucieka si do
mojego cygaskiego daru, ale chyba nie miaam wyboru. Musiaam znale sztylet pierwsza,
przed niwiarzami, a najwicej szans dawaa mi psychometria.
Usiadam wic w fotelu, zacisnam palce na kartce iprzygotowaam si na napyw
emocji i obrazw zwizanych z narysowanym planem.
Pierwsze, co pojawio si w mojej gowie, to obraz niwiarki ubranej tak samo jak
dzi: w czarn peleryn i gumow mask. Znajdowaa si w eleganckim pokoju. Meble z
ciemnego drewna, cikie antyczne kanapy, na cianach due obrazy, krysztaowe wazony z
czerwonymi i czarnymi rami. niwiarka pochylia si nad planem rozoonym na stole.
- Twierdzisz, e sztylet jest w bibliotece? - spytaa, odwracajc gow.
Zdaam sobie spraw, e te sowa kieruje do mczyzny. Nie mia na sobie peleryny
ani maski, wic widziaam jego twarz. Nie by to nikt z profesorw ani z innych pracownikw
akademii, nie miaam zatem pojcia, kim moe by.
- Owszem - odpar. - Potwierdzaj to wszystkie testujce zaklcia lokalizujce. Sztylet
z Helheimu ukryto gdzie w bibliotece antycznej.
niwiarka podniosa wzrok na obraz na cianie ukazujcy czarnego roka. Widziaam
ju tego ptaka na ilustracjach w podrczniku historii mitycznej, ten wizerunek jednak
ukazywa dokadnie jego wielko i dziko. Rok by tak ogromny, jak inne mityczne stwory,
na przykad grasowniki nemejskie czy fenriry, i mia potne zakrzywione szpony, ktrymi
mg unie do gry czowieka... albo rozedrze go na strzpy. Pira mia byszczce,
gboko czarne, a gbi t podkrelao czerwonawe zabarwienie - zaakcentowane na obrazie,
podobnie jak czerwony pomie w przejrzystych czarnych oczach.
niwiarka rozejrzaa si wok, a ja zdaam sobie spraw, e praktycznie wszystkie
meble i bibeloty s ozdobione malunkami bd paskorzebami ukazujcymi tego ptaka.
Krzesa, stoy, wazony, podprki pod ksiki, nawet w rogu sta jego marmurowy posg.
Jaka obsesja.
- Jeli sztylet jest w bibliotece - odezwaa si dziewczyna - to powinnimy pj po
niego, prawda?
Zacza si dyskusja na temat moliwego miejsca przebywania artefaktu i sposobu
jego wykrycia. Najwyraniej zaklcia, ktrymi Nickamedes chroni bibliotek, stanowiy
skuteczn zapor dla magii niwiarzy i dlatego nie byli pewni dokadnej lokalizacji.
Zmarszczyam brwi. Moe za sabo si koncentruj, pomylaam, bo wspomnienia
zwizane z planem wydaway mi si jakie... hm, lekko podejrzane. Umykao mi co
oczywistego. Co, co sprawiao, e to wszystko wygldao troch nierzeczywicie. Jakby nie
byo prawdziwe. Nie bardzo wiedziaam, dlaczego co mi si tu nie zgadza.
Rozdzia 5
Logan zblad, jakby wiedzia, o czym ona mwi. Ju mia zada pytanie, otworzy
nawet usta, ale zaraz je zamkn.
Po chwili niewidzialna moc wok babci znika i zmienio si te spojrzenie jej oczu.
Pucia do Spartanina i cofna si o krok.
- Co takiego widziaa? - spytaam j.
Przez moment sdziam, e nie odpowie, tymczasem ona umiechna si i rzeka:
- Nic, czym naleaoby si martwi, kochanie. Poza tym tylko zainteresowanym
zdradzam ich losy. Wiesz, polityka prywatnoci i te rzeczy.
Polityka prywatnoci? Babcia bya wrk, nie prawnikiem. Niemal zawsze mwia
mi, jak miaa wizj - chyba e dotyczyo to mnie. Wizje dotyczce rodziny i przyjaci
zdarzay si rzadko - im blisza bya osoba, tym bardziej przyszo zaciemniay uczucia.
Nawet kiedy babcia miaa wizj na mj temat, rzadko dzielia si ze mn zdobyt wiedz.
Powtarzaa, e woli, abym sama podejmowaa decyzje, a nie polegaa na czym, co wcale
moe si nie zdarzy. Niemniej teraz na twarzy babci malowao si napicie, byam ciekawa,
co takiego widziaa... i czy byo to bardzo straszne.
Logan patrzy na babci niemal z uraz, jakby podzielia si jego najtajniejszym
sekretem z caym wiatem. Ciekawe, czy wizja pokazaa to, co ja sama zobaczyam kilka
tygodni temu, kiedy go dotknam: Spartanina stojcego nad zwokami kobiety i dziewczyny.
Wwczas skupiaam si na umiejtnociach walki, ale rwnie ten obraz mi si pokaza.
Ciekawe, czy to, co babcia powiedziaa Loganowi, miao co wsplnego z tym
wspomnieniem. A moe odgada, jakiej to tajemnicy chopak za nic nie chce mi zdradzi? Co
uwaa za tak strasznego, e mogoby zmieni mj stosunek do niego?
Nie miaam czasu odkry, co takiego przede mn ukrywaj, poniewa od razu si
rozstalimy. Carson, Logan i Nickamedes poszli prosto do Akademii Mitu, a babcia zabraa
mnie i Daphne do swojego domu lecego kilka przecznic od centrum Asheville. Rozstanie
nie miao by dugie, poniewa - pomimo niedawnej tragedii - rano zaczynay si lekcje.
Najwyraniej wadze akademii doszy do wniosku, e uczniowie bd najbezpieczniejsi na
kampusie. Nie dziwi si im, po tym, co stao si w koloseum. Cho raz z radoci przywitam
kamienne sfinksy strzegce bram szkoy.
Babcia zaparkowaa na ulicy i weszymy po szarych betonowych schodach. Koo
drzwi wejciowych wisiaa mosina tabliczka: Przepowiadanie przyszoci - w ten sposb
babcia sobie dorabiaa. W naszej rodzinie byo to niemal tradycj. Ja, dziki psychometrii,
dorabiaam sobie, szukajc zagubionych laptopw, komrek, kluczy, torebek, portfeli,
biuterii, biustonoszy, majtek i bokserek.
Rozdzia 6
Daphne skoczya rozmawia z rodzicami i wesza do kuchni, lecz adna z nas nie
miaa ochoty na konwersacj ani kolacj. Walkiria cay czas odczuwaa zmczenie po
objawieniu si jej talentu i po uleczeniu Carsona, wic zrobia sobie gorcy prysznic i posza
do ka, mimo e nie byo jeszcze smej. Po chwili obie z babci wziymy z niej przykad.
Staram par z lustra w azience i spojrzaam na swoje odbicie. Mokre brzowe wosy,
kilka piegw na bladej twarzy i oczy w dziwnej fiokowej barwie. Zmyam z siebie krew,
ktr byam caa umazana, i wyrzuciam ubranie do kosza. Okropne wspomnienia jednak nie
zniky, tkwiy tu pod powierzchni, gotowe w kadej chwili wypyn. Zadraam i
odwrciam wzrok.
Nie mogam spa, wic opatuliam si czerwonym flanelowym szlafrokiem i weszam
na drugie pitro. Prawd mwic, by to strych, na ktry babcia wstawia kilka mebli. Po
mierci mamy przesiadywaam tu godzinami, wygldajc przez okno, paczc i zastanawiajc
si, dlaczego tak nagle i okrutnie j straciam. Cho pytaam o to pewnie z tysic razy, nigdy
nie otrzymaam odpowiedzi.
Teraz, kiedy znaam przyczyn, wcale nie byo mi atwiej.
Wczyam wiato. Na strychu znajdoway si stosy pude uoonych w labirynt
cigncy si z jednego koca domu do drugiego. W wikszoci z nich byy zwyke mieci,
stare czasopisma, ktrych babcia jako nigdy nie wyrzucia, zniszczone ubrania, ktre ju na
nas nie pasoway, ozdoby choinkowe, ktre wycigao si na wita.
Wrd tych rupieci leay te nowsze puda - z rzeczami mamy. Jej ubrania, ksiki,
biuteria, nawet kosmetyki i ulubione perfumy o zapachu bzu. Wszystko, co zostao po niej w
naszym dawnym domu. Wszystkie codzienne rzeczy, ktrych ju nigdy nie bdzie
potrzebowaa.
Nie ruszaam tych pude, ostatnio jednak byo to konieczne. W czasie ferii
systematycznie przegldaam jej rzeczy, wycigaam jedn po drugiej, szukajc czego, co
mogoby mi zdradzi, gdzie mama ukrya sztylet z Helheimu. Miaam nadziej, e zostawia
jak wskazwk, z ktrej zbior wibracje ujawniajce mi miejsce jego ukrycia.
Okazao si to zadaniem niemal ponad moje siy.
Wszystko, czego dotknam, kady sweterek, wisiorek, oktry otaram si palcami,
przynosiy jej wspomnienia. Zupenie jakbym ogldaa kondensat jej ycia, tego, co widziaa,
zrobia, czua. Przyjemnie byo dotyka jej zabawek z dziecistwa i widzie, jak si nimi
bawi. Dziewczynka z kitkami i piegami, zupenie jak ja. Jednoczenie uwiadamiao mi to
bolenie, jak bardzo za ni tskni. I e ju nigdy nie zobacz jej umiechu, nigdy z ni nie
porozmawiam.
Dotykanie jej rzeczy byo traceniem jej ponownie, raz po raz - kilka tragedii w
kadym pudeku.
Niemniej postanowiam nie rezygnowa. Mama ukrya sztylet dawno temu, kiedy
chodzia do Akademii Mitu i bya wybrank Nike, greckiej bogini zwycistwa. Teraz moim
zadaniem, jako obecnej wybranki Nike, byo odnalezienie go przed niwiarzami.
Nadzieja powoli gasa, bo do tej pory na nic nie trafiam
- a zostao mi jeszcze tylko jedno pudo. Przycignam je do starego szarego fotela,
otworzyam i zaczam przeglda zawarto. Ubrania, stary kape, wysuszone flamastry,
kilka ksiek, rulon wierdolarwek, ktre mama zapomniaa zmieni w banku. Przedziwny
zbir przedmiotw.
Dotykaam wszystkiego, lekko zaciskaam rzeczy w doni i sigaam po magi
psychometryczn, usiujc wycisn z nich, co si da. Ale pokazao si tylko kilka
niewyranych migawek, jak mama kupuje odzie w sklepie lub ze zdenerwowaniem potrzsa
wypisanymi flamastrami. Nic nadzwyczajnego. Ze zwykych, codziennych przedmiotw,
ktre miay jedn konkretn funkcj i ktrych uywa si co dnia, jak komputery, pira,
spinacze do papieru, przewanie nie zbieraam adnych specjalnych wibracji. Potne
widzenia zdarzaj si, gdy dotykam obiektu, do ktrego kto przywizuje szczegln wag,
ktry jest dla tej osoby szczeglnie drogi, na przykad cenny piercie od pokole nalecy do
jednej rodziny czy ukochane zawieszki na choink, ktre wasnorcznie zrobio si w
dziecistwie.
Niemniej z uporem przegldaam przedmiot po przedmiocie, zagldaam do kieszeni,
wytrzsaam wszystko, co znajdowao si midzy kartkami ksiek. I nic. W kocu signam
po sweter z samego spodu, gotowa przyzna si do poraki, gdy zauwayam co pod
spodem: pudo po butach. Wycignam je i zdjam pokryw, przekonana, e jest tam para
zimowych kozakw, ktre mama przestaa nosi dziesi lat temu. Tymczasem w rodku,
owinity w bibuk, lea pamitnik w skrkowej oprawie.
Zaintrygowana, wziam zeszyt do rki. Dotykajc bibuki, ujrzaam mam przy
pakowaniu i nic wicej. Szara skrzana oprawa bya podniszczona i wyblaka, krawdzie
kartek - popkane i pomarszczone, jakby wylaa si na nie woda. Na okadce byszczay
drobinki srebra ukadajce si w powyginane ksztaty winogron i lici.
Nie miaam pojcia, e mama prowadzia pamitnik, ale teraz, kiedy go znalazam, nie
mogam si doczeka, eby pozna jej wspomnienia... i tajemnice.
Wziam gboki oddech, odwinam bibuk i z zamknitymi oczyma przesunam
palcami po mikkiej skrze. Psychometria zadziaaa od razu. Gwnie widziaam, jak siedzi
przy biurku w akademiku, bazgrolc w pamitniku. Bya wtedy moda, mniej wicej w moim
wieku - okoo siedemnastu lat. Brzowe wosy nosia cignite w luny kucyk. Zdaam sobie
spraw, e pamitnik pochodzi z czasw, gdy uczszczaa do Akademii Mitu. Jeden po
drugim przed moimi oczyma pojawiay si obrazy mamy piszcej w nim w rozmaitych
miejscach na kampusie: na trawniku na grnym dziedzicu, w eleganckiej stowce, nawet na
schodach biblioteki antycznej.
Skupiam si intensywnie na ostatnim obrazie, nie dawaam mu odej, wyostrzaam
kady szczeg z nadziej, e zobacz co, co powie mi, gdzie jest sztylet z Helheimu.
Niestety, wspomnienie pokazywao tylko, jak mama siedzi na stopniach pomidzy
strzegcymi wejcia gryfami.
W pewnym momencie spojrzaa na tego z prawej, po czym gwatownie odwrcia
gow. Nic dziwnego. Widocznie ona te dostawaa gsiej skrki na widok posgw.
Porzuciam ten obraz i surfowaam przez inne wspomnienia zwizane z pamitnikiem,
jednak nie znalazam nic wyjtkowego. Tylko uparte gryzmolenie.
Po kilku minutach wizja zacza blakn, co znaczyo, e niczego wicej si nie
dowiem. Otworzyam oczy i przerzuciam kilka pierwszych stron zapisanych piknym,
ozdobnym pismem. Nawet jeli nie zawiera wzmianki o miejscu ukrycia sztyletu, to nadal
bya to czstka mamy. Chciaam przeczyta jej dziennik, wiedzie, co robia, kiedy bya w
akademii, co mylaa o szkole, jakich miaa wrogw i przyjaci, w kim si podkochiwaa, a
szczeglnie skd braa odwag, by by wybrank Nike i walczy ze niwiarzami. Krtko
mwic, chciaam pozna jej tajemnice.
Poniewa w pudle niczego wicej nie byo, woyam wszystkie rzeczy z powrotem do
rodka, wyczyam wiato i zeszam do swojego pokoju na pierwszym pitrze. Daphne ju
spaa. Podniosam kodr i wczogaam si do ka obok niej. Walkiria mrukna co przez
sen i odwrcia si na drugi bok, iskrzc lekko z palcw. Leaam bez ruchu. Daphne
westchna cicho i z powrotem zapada w gboki sen. Pooyam pamitnik na nocnym
stoliku, a potem wsunam si gbiej pod kodr, zdecydowana zasn, eby rano nie by
kompletnie wyczerpana.
Powoli zaczam si odpra, moje myli stay si urywane i nieskadne, pojawia si
pocieszajca czer, w ktrej zatracay si horrory minionego dnia. Ju niemal spaam... kiedy
Zaglda w moje okno? Moe nawet eby rozbi szyb, zabra plan i mnie zabi? Zatrzsam
si i mocniej cisnam miecz w doni.
Wpatrywaam si w ciemno za oknem, w lewo, w prawo, w gr, w d, szukajc
roka, grasownika nemejskiego czy innych mitycznych stworw, ktre mogyby czai si w
chmurach na niebie lub w cieniach na ziemi. Nic jednak nie widziaam. Nie byo bardzo
pno, ale mrz zdoa ju przyozdobi wszystko w srebrne uski. Podobaoby mi si to,
gdybym nie wiedziaa, co moe kry mrok...
Wycie ponownie si powtrzyo. Zamaram, czekajc, a si nagle urwie, tak jak
poprzednio. Tymczasem dwik wci trwa, czynic haas niczym auto na jaowym biegu.
Wsuchaam si wic we i wtedy dotaro do mnie, e to nie grasownik nemejski,
ktrego si obawiaam. Nie, grasownik wydawa syczcy ryk, a to wycie bardziej
przypominao... psa. Wielkiego, zego psa.
Od ciany garau za domem oderwa si jaki cie, wsun si w krzewy i przenikn
przez dziur w ogrodzeniu. Za potem rozcigay si nieuytki poronite wrzocami i
jeynami. Wytyam oczy, wypatrujc tego jednego cienia, zgadujc, co to mogo by.
Na pewno to co miao cztery nogi i ogon - mg to by bezpaski pies... albo wilk
fenrir.
Niedawno pomogam rannemu fenrirowi. Po tym wypadku stworzenie niemal zaczo
traktowa mnie jak przyjaciela. Niemniej nie widziaam go od czasu wyjazdu z kurortu
Powder. Pani Metis i inni profesorowie go szukali, ale zwierz schronio si w grach.
Waciwie cieszyam si z tego. Mimo e Preston je tresowa, bi i kaza mnie zabi, to
stworzenie wcale nie byo ze. Miaam nadziej, e doczy do stada i bdzie biega po grach
z pobratymcami.
Dlaczego wilk miaby by dzi pod moimi oknami? Jak zdoaby mnie tu wyledzi,
tak daleko od kurortu? I po co?
Raptem do gowy przysza mi inna, przeraajca myl. A moe to nie mj wilk, nie
ten, ktremu pomogam, tylko inny, ktrego wysali niwiarze, eby mnie zabi? Daphne
powiedziaa, e jeli kto im si narazi, to nie popuszcz, pki go nie wykocz. A ja w tym
krtkim czasie, jaki spdziam w akademii, zrobiam ju mnstwo, eby ich wkurzy.
Ukucnam przy oknie i cay czas penetrowaam ciemnoci. Nic jednak si nie ruszao
- ani na drzewie, ani na niebie, ani w mroku na ziemi. Westchnam z ulg. Cokolwiek to
byo, ju sobie poszo. Przynajmniej dzi bdzie spokj.
Mimo to duo czasu mino, zanim si pooyam, a jeszcze wicej, zanim zasnam.
Rozdzia 7
Nastpnego dnia wczenie rano babcia Frost przywioza Daphne i mnie do Akademii
Mitu. Normalnie wsiadabym w autobus, ktry dowozi turystw z Asheville do eleganckiego
przedmiecia, Cypress Mountain, gdzie miecia si szkoa, lecz po wczorajszych
wydarzeniach babcia upara si, eby nas odwie. Zmusia mnie te do obiecania, e nie
bd si wymyka z kampusu, eby si z ni zobaczy, jak robiam do tej pory. Nie chciaam
jej martwi, wic zgodziam si, cho niechtnie.
Wysadzia nas na parkingu za sal gimnastyczn. Przed nami bya duga kolejka
limuzyn z kierowcami odwocymi naszych kolegw i koleanki, ktrzy wysiadali, zabierali
markowe torby, adowali je na wzki golfowe i jechali do akademikw. Zanim
wycignymy z Daphne nasze bagae, wzki byy ju rozparcelowane, wic musiaymy
czeka, a kto odprowadzi pusty.
- Wszyscy s bardzo przygaszeni - mrukna Daphne, trzymajc w rku trzy wypchane
walizy, jakby nie wayy wicej ni rowa torebka na ramieniu. - Bardzo dziwne.
Miaa racj. Panowa zdumiewajcy spokj. Zazwyczaj uczniowie miali si, wysyali
esemesy i plotkowali na temat tego, kto si z kim zszed i kto si rozsta w czasie przerwy, ale
dzi mieli zwieszone gowy i donie schowane w kieszeniach dinsw. Nawet ci, ktrzy nie
poszli wczoraj do koloseum, czuli strach i smutek po ataku niwiarzy. Brutalnie przypomnia
nam, po co jestemy w akademii.
W kocu doczekaymy si wzka i mogymy rusza do akademikw. Zaniosymy
bagae do pokojw i o wp do smej rano znowu musiaam walczy o ycie. Tym razem
tylko w sali gimnastycznej z Loganem i jego przyjacimi, Oliwierem Hektorem i Kenziem
Tanak.
Szybko machaam mieczem, przed twarz Logana, za kadym razem zbliajc si do
jego gowy.
- Ha! - krzyknam, byskajc mu mieczem przed nosem. - Co na to powiesz?
Spartaninowi rozemiay si oczy. Nic nie mogo go bardziej uszczliwi ni walka szczeglnie e niemal zawsze wygrywa.
- Niele, Cyganko - oceni. - Nareszcie uczysz si atakowa, a nie tylko broni. Ale co
zrobisz teraz?
Spartanin wykona ca seri jeszcze szybszych i bardziej skomplikowanych
o tym pojcia.
- Chcesz o tym porozmawia? - zapytaam mikkim gosem.
Oliwier pokrci gow.
- Nie. Jako sobie poradz, tylko potrzebuj czasu. - Wyszczerzy do mnie zby i
powiedzia: - Moe dla odmiany ty by chciaa pogada, na przykad o tym fajnym
naszyjniku, ktry masz na sobie? Jak tam midzy tob a Loganem?
Dotknam palcami srebrnych drucikw wok szyi i podniosam wzrok na Logana,
nadal pogronego w rozmowie z Kenziem.
- To takie skomplikowane... No wiesz, wczoraj nie mielimy czasu porozmawia.
Twarz Oliwiera zachmurzya si.
- Wiem. Logan zadzwoni wczoraj do mnie i do Kenziego i powiedzia nam, co si
stao. Nie wierz, e niwiarze zaatakowali koloseum, bo spodziewali si tam znale sztylet.
To okrutne, nawet jak na nich.
Nie zdyam mu odpowiedzie, bo otworzyy si drzwi na drugim kocu sali
gimnastycznej i stany w nich dwie dziewczyny i chopak. Zagldali do rodka, jakby
spodziewali si zobaczy co interesujcego. Rozejrzaam si, lecz wszystko wygldao tak
jak zawsze. Z belek zwisay transparenty ogaszajce zawody w ucznictwie, szermierce,
pywaniu i innych sportach, a na dwch przeciwlegych kocach sali ustawiono drewniane
awy. Pod cianami znajdowao si kilka stojakw z broni.
Jednak tamci musieli zobaczy to, czego si spodziewali, bo weszli do rodka. Na
wyoonych matami podogach sycha byo ich kroki.
- Kto to jest? - spytaam. - I jak mylisz, po co tu przyszli?
Oliwier rzuci na nich okiem i odpar:
- Z pierwszej klasy. Nie pamitam, jak si nazywaj, ale widziaem ich na kampusie.
Do Akademii Mitu chodzio si od szesnastu lat (pierwsza klasa) do dwudziestu jeden
(szsta). Starsi uczniowie utrzymywali stosunki towarzyskie, lecz nikt nie zadawa si z
pierwszakami, nawet kumple z mojej klasy, ktrzy byli tylko o rok starsi.
Trjka dzieciakw podesza na palcach do aw, usiada niedaleko i zacza si w nas
wpatrywa, jakby czekali na co zdumiewajcego. Chopak oprcz plecaka mia kij, a
dziewczyny miecze. Nic niezwykego. Waciwie kady w szkole zabiera na lekcje ulubion
bro. Bya ona oznak statusu spoecznego, podobnie jak modne komrki czy laptopy. Poza
tym po niej poznawao si, jakim kto jest wojownikiem i jakie ma magiczne dary.
Logan i Kenzie skoczyli wreszcie z tarcz i podeszli do nas. Logan spojrza na
pierwszakw, a potem na nas z Oliwierem. Wzruszylimy ramionami. Nie mielimy pojcia,
kto to jest ani czego chc. Zazwyczaj rano, przed rozpoczciem lekcji, w sali bylimy tylko
we czwrk.
- Szukacie czego? - spyta ich Logan.
- Eee... chcielimy... eee... was poobserwowa - odpara jedna z dziewczyn. Dowiedzielimy si, e co dzie rano trenuje tu Logan Quinn. To ty, prawda?
Logan zmarszczy brwi.
- Taaa, ale dlaczego chcecie mnie obserwowa? Tylko trenujemy. To samo codziennie
robicie na wuefie.
- Bo wczoraj zabie niwiarzy w koloseum - wyjani chopak. A oczy mu si
wieciy z podniecenia. - Byo super? To znaczy sama walka? Zao si, e wietnie ci szo.
Jego sowa uwolniy potok wspomnie. Przez moment miaam wraenie, e znowu
jestem w koloseum. Zobaczyam, jak niwiarz przebija Carsona, usyszaam krzyk Daphne. I
poczuam krew... krew, ktr wszystko byo oblane. Od smrodu zakrcio mnie w nosie.
odek podszed mi do garda, serce zaczo bi jak szalone.
- Super? - warknam. - W ogle nie byo super. Byo ciko, strasznie i
niebezpiecznie. Cay czas chciao mi si rzyga. Tylko idiota mgby uwaa, e byo super.
Chopaka zamurowao tak, e zapomnia zamkn buzi.
- No wiesz, jeste zazdrosna, e nie zabia tylu niwiarzy co Logan - obruszy si. Podobno tylko jednego, a on cay tuzin.
- A skd im si wzi tuzin? Logan zabi dwch, a nie dwunastu. Najwicej na koncie
miaa Daphne, bo trafia trzech.
- Czy ten gwniarz kwestionuje twoje umiejtnoci? - mrukn Wiktor. - Moe
pokaesz mu, kto tu rzdzi, co, Gwen?
Mocniej cisnam Wiktora, eby zaguszy jego sowa, niemniej rozzociam si. I to
a tak, e postpiam gronie w stron chopaka. Zorientowaam si dopiero, kiedy Logan
zapa mnie za rami.
- Spokojnie, Cyganko - szepn. - Uspokj si. On nie wie, co mwi.
Gboko odetchnam i rzekam:
- Nie powinien gada o rzeczach, o ktrych nie ma pojcia.
Chopak spojrza na mnie wyniole, a kiedy Logan pozwoli, eby przygldali si
treningowi, umiechn si zwycisko. Podeszam do tarczy i zaczam wiczy strzelanie z
uku. Kenzie i Oliwier stali z boku i podrzucali mi dobre rady.
Moe zestresowaam si publicznoci, a moe wkurzy mnie ten chopak, w kadym
razie rezultat by taki, e moja wczeniejsza pewno siebie znikna i raz za razem
realistycznie ukazyway wszystko, do czego dane stwory s zdolne. Najgorsze, e cay czas
miaam wraenie, e ich otwarte oczy bez powiek ledz kady mj ruch. Zupenie, jakby w
posgach, pod kamienn powok, kryo si co, co czeka, eby mnie pore. Na kampusie
nie mogam uwolni si od ich zimnego, nieruchomego spojrzenia.
Dzi jednak nie tylko one mi si przyglday.
Mylaam, e wystarczy przetrwa trening, tymczasem mki trway cay dzie. Od
samego pocztku, odkd zaczam chodzi do Akademii Mitu, wszyscy mnie ignorowali. Nie
byam ani tak bogata, jak inni, ani tak adna, ani popularna, ani te nie pochodziam z
wpywowej rodziny. Jeli w ogle ktokolwiek mnie zauwaa, to tylko dlatego, e miaam
widzenia. I tylko wtedy, gdy miaam znale zgub: telefon, laptop albo szeciopak piwa,
ktry kto przeszmuglowa do pokoju.
Ale dzi byo inaczej.
Na kadej przerwie wszyscy na dziedzicu odwracali gowy i wytrzeszczali oczy,
jakbym bya kobiet z brod w cyrku. Od sali do sali przemykaam ze spuszczon gow,
jakby mogo mnie to jako ochroni przed ciekawskimi spojrzeniami.
Tymczasem w klasie wcale nie byo lepiej ni na korytarzu. Na kadej lekcji
uczniowie gapili si i szeptali, zasaniajc usta rk, albo przesyali sobie esemesy, a w
kocu wszyscy wiedzieli, co si stao. Najwyraniej rozesza si plotka, e wczoraj byam w
Koloseum Kriosa i e zabiam niwiarza. Niektrzy posyali mi niemiae umiechy, lecz
wikszo prychaa i potrzsaa gowami z niedowierzaniem. Jakbym po prostu miaa
szczcie, e zabiam niwiarza. Moe i miaam. Jednak to nie dawao im prawa do osdzania
ani do nabijania si ze mnie.
Pogoski krce po kampusie byy po prostu absurdalne. Wahay si od ograbienia
muzeum przez niwiarzy, eby zastawi zoto i szlachetne kamienie w lombardzie, po zabicie
przez Logana dwudziestu wrogw i odstraszenie reszty. Nikogo nie interesowao, jak byo
naprawd. Im fantastyczniejsza historia, tym lepiej si esemesowao na jej temat.
Zanim nadesza pora obiadu, miaam ju do ukradkowych spojrze i kliwych
uwag. Do tej pory nie zdawaam sobie sprawy, jak fajnie by ignorowan.
- Niech si ju przestan gapi - narzekaam. - O co chodzi, do diaba? Nie wiedz, e
po prostu mielimy szczcie?
- Wikszo chyba zdaje sobie z tego spraw - odpar Carson - tylko niemal kady z
nich zna kogo, kogo niwiarze zamordowali. Dla dzieciakw, ktre straciy rodzicw albo
kolegw, myl, e ty, Logan i Daphne zabilicie ich w bitwie, jest pocieszajca. Jakby to
dawao im cho raz przewag nad zoczycami. Jakbymy zemcili si w ich imieniu.
W czarnej glebie rosy oliwki, drzewa migdaowe i pomaraczowe. Wok ich pni i gazi
wiy si pdy winnej latoroli. Pomidzy rolinami stay posgi bstw opiekujcych si
zbiorami, winem i jedzeniem, jak Dionizos i Demeter, ktrzy kamiennym wzrokiem
wpatrywali si w uczniw pochaniajcych drogie przystawki.
Znowu usyszaam chichot. Tym razem udao mi si okreli jego rdo. Koo stou,
przy ktrym siedzia Logan z Kenziem i Oliwierem, staa dziewczyna, jedna z tych, ktra
rano przysza do sali gimnastycznej. Powiedziaa co do Logana, a potem podaa mu kartk i
piro. Spartanin czu si skrpowany, a Kenzie i Oliwier zasaniali usta rkami, jakby z
trudem powstrzymywali miech.
- Czyby Logan da jej autograf? - zdziwia si Daphne. Zabbnia w stolik i spod
palcw trysny strumienie rowych iskier.
- Na to wyglda - powiedzia Carson.
Dziewczyna umiechna si do Logana, ponownie zachichotaa i pobiega do
koleanek. Usiada przy stoliku i pokazaa im kartk. Tym razem wszystkie wybuchy
miechem.
- O rety - mruknam. - Dziwne, e nie cign bluzek i nie dadz mu biustonoszy do
podpisania.
Daphne podniosa brwi.
- A tak zazdrosna? - skomentowaa.
Osunam si nieco niej w krzele.
- Nie jestem zazdrosna. To znaczy niezupenie. Przecie nie mam do niego adnego
prawa.
Chciaam pogada ze Spartaninem dzi rano podczas treningu, ale nie miaam szans,
bo pojawili si Kenzie i Oliwier. A potem Logan wybieg z sali, mwic, e musi wrci
przed lekcjami do akademika. Miaam wraenie, e mnie unika. Ciekawe, czy ma to co
wsplnego z tym, co wczoraj usysza od babci Frost: e to nie jego wina, ani w przeszoci,
ani w przyszoci.
Walkiria podniosa brwi.
- Daj spokj, Gwen. Na gwiazdk da ci diamentowy naszyjnik. Powiedziaabym, e
to do wyrany sygna, e ci bardzo lubi. A poza tym walczy u twojego boku w koloseum.
- Wiem, wiem - westchnam. - Szkoda tylko, e nie jestem pewna, na czym stoimy.
Chciaabym si tego wreszcie dowiedzie.
Od stolika pierwszakw wstaa nastpna dziewczyna i wzia autograf. Przewrciam
oczyma.
- Mona by si spodziewa, e od nas wszystkich bd bra autografy - mruknam. W kocu te tam bylimy, a ty ocalia Carsonowi ycie.
- Bd ci wdziczny do grobowej deski - powiedzia chopak, ciskajc do Daphne.
Zamiast si ucieszy jego sowami, walkiria zrobia niepewn min, a po chwili
zabraa mu rk.
- Przypomniaam sobie, e musz lecie do biblioteki po ksik na nastpne zajcia powiedziaa. - Do zobaczenia pniej.
Zapaa swoj torebk firmy Dooney&Bourke i wypada z jadalni, siejc za sob
magicznymi iskrami.
- Co jej si stao? - zdziwiam si.
Carson wzruszy ramionami. Widocznie te nie wiedzia. Daphne atwo wpadaa w
zo i miaa niezy temperament, ale jeszcze nigdy nie ucieka w poowie posiku.
Szczeglnie e niczym si nie zdenerwowaa. Dziwne.
Znowu dobiegy nas chichoty. Odwrciam gow i zobaczyam, e do Logana
podchodzi trzecia dziewczyna. Palce same zacisny mi si na widelcu.
Nie tylko ja zauwayam nowy fanklub Logana. Savannah, oddalona kilka stolikw od
nas, posyaa mordercze spojrzenia swojemu byemu chopakowi. Siedziaa razem z Tali
Pizarro i Vivian Holler. Przypomniaam sobie, jak Daphne mwia, e s przyjacikami.
Naturalnie, znaam Tali, bo chodziymy razem na wuef i czsto toczyymy
pozorowane walki. Czasami wpadaa rwnie na mj poranny trening ze Spartanami, bo
chodzia z Kenziem. Talia bya wysoka, szczupa, czarnoskra i miaa czarne, krtko obcite
wosy. Teraz opowiadaa co, gestykulujc, ale Savannah jej nie suchaa. Vivian rwnie, bo
siedziaa pochylona nad ksik i wok palca okrcaa pasmo kasztanowatych wosw.
Pierwszy dzie po feriach i ju odrabia zadanie domowe? Nawet ja nie byam tak pilna.
Savannah musiaa poczu na sobie mj wzrok, bo odwrcia si i nasze spojrzenia si
spotkay. Znowu odniosam wraenie, e w jej oczach ponie ogie.
Poczuam si nieswojo. Kilka razy widziaam tak karmazynow iskr, zawsze w
oczach niwiarzy albo stworze, ktre im suyy. Czy Savannah... czy to moliwe, eby
Savannah te bya... niwiark?
Moe nawet t, ktrej poszukuj? Wybrank Lokiego?
Nie wiem, skd mi si wziy te myli. Nie mogam si od nich wyzwoli. Siedziay
uparcie, jakby kto wbija mi je motkiem w czaszk. Zacza mnie od tego bole gowa i
wrcia palca nienawi do dziewczyny, ktra zabia mi mam. Z caej siy cisnam
widelec, wyobraajc sobie, e wbijam go w serce Savanny. Nie uwaaam si za osob
Rozdzia 8
Dzie cign si strasznie, jednak w kocu nadesza pora szstej lekcji - historii
mitycznej. Usiadam w awce za Carsonem, akurat gdy zabrzmia dzwonek.
Po chwili do sali wesza profesor Metis. Oliwkowa skra, krpe ciao, okulary w
srebrnych oprawkach, wosy zwizane w ciasny kok - wygldaa niby jak zwykle, ale bya
jaka poszarzaa, zmczona, przygarbiona. Wprawdzie wczoraj Daphne uzdrowia Carsona,
niemniej caa reszta poszkodowanych uczniw przypada pani Metis. Wygldao na to, e
nauczycielka, podobnie jak my wszyscy, nadal odczuwa uboczne skutki wczorajszego ataku.
Pani Metis stana przy katedrze, niemal tak wysokiej jak ona, i zacza przekada
papiery. Dopiero po chwili si odezwaa:
- Jestem pewna, e wszyscy ju wiecie o napaci i o tym, kto zosta zabity, kto ranny i
kto walczy ze niwiarzami.
Pani Metis spojrzaa najpierw na Carsona, a potem na mnie, i wszyscy uczniowie
odwrcili si w naszym kierunku. Carson westchn, a ja osunam si nieco niej na krzele.
Nie wiem, dlaczego pani Metis robia ze mnie bohaterk, skoro wcale ni nie byam i nigdy
nie bd.
- Wszyscy uczniowie w koloseum zachowali si bardzo dzielnie - kontynuowaa. - To
nas czego nauczyo. Przeraajcy atak przypomnia mi oraz innym profesorom o tym, e
jestemy tu po to, eby was uczy, jak posugiwa si magi, jak chroni siebie i bliskich oraz
jak walczy ze niwiarzami, jeli bdziecie mieli kiedy nieszczcie ich spotka.
Pani Metis spojrzaa na jedn osob, potem na drug, trzeci i tak dalej, a w kocu jej
oczy spoczy na mnie. Spuciam wzrok. Bardzo pragnam zapomnie o wczorajszym dniu,
ale wiedziaam, e nigdy mi si to nie uda.
- Na dzi zaplanowaam quiz na temat artefaktw, ktre mielicie obejrze w czasie
ferii w koloseum. Jednak, w zaistniaych okolicznociach, nie wydaje si to suszne.
Wszyscy odetchnli. Quizy ukadane przez pani Metis zawsze byy trudne, nawet
jeli kto porzdnie si uczy.
- Zamiast tego porozmawiamy dzi o unikatowej architekturze niektrych budynkw
na kampusie. Otwrzcie podrczniki na stronie dwiecie szedziesitej dziewitej.
Architektura? Co za nuda. Mimo to otworzyam ksik i moim oczom ukazaa si
biblioteka antyczna. Na czarnobiaej fotografii gmach wyglda mroczniej i jeszcze bardziej
zowieszczo ni zazwyczaj.
- Zaczniemy od biblioteki, poniewa jest najwiksza - zacza pani profesor. - Jak
widzicie, ma wiele balkonw, nie wspominajc wie na dachu...
Przez nastpne p godziny pani Metis opisywaa wygld budynku, opowiadaa o
stylach widocznych w jego architekturze i wymieniaa warto netto zota i kamieni
szlachetnych we freskach pokrywajcych od wewntrz kopu.
Blisko pi milionw! Poza tym jednym ekscytujcym faktem wszystkie pozostae
informacje byy usypiajce. Kilka razy musiaam si uszczypn, eby nie zasn. Ju miaam
po raz kolejny odpyn, kiedy pani Metis wreszcie poruszya ciekawszy temat.
- Porozmawiajmy teraz o posgach, ktre znajduj si w bibliotece - powiedziaa. Otwrzcie ksiki na stronie dwiecie siedemdziesitej trzeciej.
Zaszeleciy kartki i znowu pokazao si czarnobiae zdjcie. Tym razem byo to
zblienie ukazujce dwa gryfy strzegce wejcia do biblioteki antycznej.
W podrczniku wyglday rwnie dziko, jak w rzeczywistoci. Siedziay
wyprostowane, z wysoko uniesionymi orlimi gowami i skrzydami przytulonymi do
potnych cia lww, jakby gotoway si do zasalutowania albo... dziabnicia kogo
zakrzywionymi dziobami i ostrymi pazurami.
Przygldaam si im, gdy nagle fotografia zacza si rozostrza i rozmazywa, jakby
tusz by jeszcze mokry. Westchnam. Znowu to samo. Posgi same w sobie byy
przeraajce, nie potrzebowaam psychometrii, eby widzie je jak ywe. Czasami mj
cygaski dar wariowa i widziaam nieprawdziwe rzeczy. Nie wiem, dlaczego tak si dziao.
Wiedziaam, co zaraz si stanie, a jednak nie mogam si powstrzyma. Patrzyam na
gryfy, ktre zaczy si rusza, przeciga i wypina grzbiety jak koty budzce si po
zimowej drzemce. Wyginay si w rozmaite strony, machay lwimi ogonami, wycigay i
choway pazury, otwieray dzioby i zamykay je z gonym trzaskiem. A potem odwrciy
gowy w moj stron, utkwiy we mnie oczy bez powiek i ruszyy ku mnie, jakbym miaa by
ich ofiar...
Potrzsnam gow. Gryfy wskoczyy z powrotem na swoje miejsca i wszystko
wrcio do normy. Powoli odsunam si od podrcznika i odchyliam si w krzele, nie
spogldajc nawet w stron gryfw. Koszmarne. Brrr.
- Jak wszystkie posgi na kampusie, gryfy maj by stranikami - kontynuowaa
wykad pani Metis. - To wanie symbolizuj: ochron, powicenie, zaangaowanie w
wysze cele.
- Te gryfy po obu stronach gwnej bramy? - spytaa Amazonka z koca sali. - Te,
ktre maj wyrwa si z kamiennych skorup i zaatakowa niwiarza, ktry by chcia wkra
si na kampus? Tak to ma wyglda, prawda?
Pani Metis kiwna gow.
- Wanie tak. Wszystkie posgi, cznie z gryfami i sfinksami, s przesycone magi i
zaklciami zabezpieczajcymi teren szkoy przed wtargniciem niwiarzy. Nawet gdyby
niwiarze przedarli si jako przez zewntrzny piercie ochronny i zaatakowali, to posgi
wcz alarm, syren, ktra bdzie ostrzeeniem.
Zauwayam, e pani profesor niezupenie odpowiedziaa na pytanie dotyczce tego,
czy gryfy oyj i rozedr niwiarzy na strzpy. Po tym, co widziaam w koloseum, miaam
nadziej na taki wanie przebieg sprawy. Chyba za dugo przebywaam w towarzystwie
Wiktora i robiam si rwnie krwioercza jak on.
- Nic nie jest niezawodne, chciaabym jednak, ebycie czuli si w akademii na tyle
bezpieczni, na ile jest to moliwe - wyjania nauczycielka. - Dlatego mwilimy dzi o
posgach. Musz doda, e wszyscy pracownicy szkoy s tu po to, eby was chroni. A
teraz, po tragedii w koloseum, wzili to sobie do serca bardziej ni kiedykolwiek.
Pani Metis ponownie przenosia wzrok z jednej osoby na drug, a na samym kocu
spojrzaa mi prosto w oczy. Chciaam jej wierzy, naprawd, ale po tym, co widziaam
wczoraj, wiedziaam, e nikt z nas nie jest bezpieczny nawet za grubymi murami akademii.
- A teraz zadanie domowe. Wypracowanie.
Rozleg si chr protestw. Pani Metis nie zwrcia na nie uwagi.
- Wybierzecie sobie jaki posg, zdobdziecie na jego temat informacje i napiszecie o
jego historii, stylu i tak dalej. Oczekuj, e w bibliografii bdzie podanych kilka rde. Jedno
to za mao. I z prawdziwych ksiek, z biblioteki, a nie jakie pseudomityczne cytaty, ktre
znajdziecie na stronie kolegw z akademii.
Gone narzekania zaguszy dzwonek. Wszyscy wstali i zaczli si pakowa. Tylko ja
siedziaam ze wzrokiem utkwionym w fotografi z podrcznika historii mitycznej.
Gryfy, postanowiam. Napisz o gryfach. Najwyszy czas pozby si tego dziwnego,
paranoicznego strachu przed nimi i pozostaymi posgami.
Poza tym pisanie o czym, co przyprawia mnie o dreszcze na plecach, to chyba jedyny
sposb, ebym nie zasna nad wypracowaniem.
Po lekcji chciaam podej do pani Metis i zapyta, czy ona, pan Nickamedes albo
trener Ajaks maj jakie nowe informacje na temat niwiarzy, ktrzy zaatakowali koloseum.
Kim byli, gdzie mogli si ukrywa, czy wci bya z nimi ta dziewczyna. Chciaam rwnie
zapyta, co ona i inni maj zamiar zrobi w sprawie sztyletu z Helheimu, czy bd
warkot.
Zastygam i poczuam, e robi mi si jeszcze zimniej. Zastanawiaam si, czy ten
dwik tylko sobie wyobraziam. Prawd mwic, tak miaam nadziej. Z dowiadczenia
wiedziaam, e taki warkot nigdy, przenigdy nie wry nic dobrego. Zazwyczaj oznaczao to,
e jaki wielki, straszliwy potwr, jak grasownik nemejski, czai si z zamiarem zatopienia we
mnie kw. Naprawd nie przepadaam za przeronitymi panteropodobnymi zwierzakami,
szczeglnie e niwiarze tresowali je specjalnie, aby siay mier.
Warkot rozbrzmia znowu, druzgocc nadziej, e byo to zudzenie albo kaprys
mojego cygaskiego daru. Powoli odwrciam gow... i ujrzaam wilka fenrira.
Rozdzia 9
Fenrir czai si podkulony w stercie lici po drugiej stronie bramy, przed ktr staam.
Potwr by wielki, jego dugo przewyszaa moj wysoko, mia grube, mocne ciao, ostre
jak brzytwa zby i takie pazury. Futro nie byo cakiem czarne, raczej koloru ciemnego
popiou, dziki czemu zwierz zlewao si z cieniami rzucanymi przez wysokie drzewa.
Ostatnim razem, kiedy widziaam wilka, zauwayam w jego wosiu karmazynowe pasma, u
tego jednak nic takiego nie spostrzegam. Jego oczy miay kolor rdzawy, przydymiony, nie
pon w nich ywy ogie.
Przyjrzaam si zwierzciu bliej. Jego prawe ucho miao wycicie w ksztacie litery
V. Czyli by to wilk, ktrego spotkaam w kurorcie. Ten, ktry uratowa mnie przed
zamarzniciem na mier, kiedy zasypaa nas lawina spowodowana przez Prestona. Tego
wanie dnia wilk rozszarpa sobie ucho.
- No, piesku? - powiedziaam niepewnym tonem, poniewa tak wanie mwiam do
wilka. - Czy to naprawd ty?
Na mj gos fenrir skoczy na nogi, a wargi uoyy si w co, co... hmmm, co
przypominao... umiech. Okej, to te przyprawiao o gsi skrk. Zazwyczaj potwory
mityczne bardziej cieszyy si na mj widok ni ja na ich - i oblizyway si na myl o
zatopieniu we mnie kw. Wydawao mi si jednak, e ten wilk cieszy si, e go zobaczyam,
jakby... jakby czeka z nadziej, e koo niego przejd.
Fenrir pisn cicho i przysun si do bramy, przy kadym kroku szeleszczc limi. Ja
te si zbliyam i po krtkim wahaniu przeoyam rk przez metalowe prty. Wilk
najpierw zrobi kilka krokw tam i z powrotem, ale po chwili podszed i wsun eb pod moje
palce.
Jak tylko go dotknam, poczuam, e mj umys napenia si obrazami. Lawina, ktra
niemal nas pochona, ga przebijajca nog zwierzcia, a potem ja, jak wycigam j z
rany, tak e wilk znowu moe chodzi. Zobaczyam nawet siebie, jak stoj przed Prestonem i
jak wilk trca go, kiedy niwiarz ma wypuci bet z kuszy.
Przez gow przemkno jeszcze wicej obrazw: nieg, drzewa, ucieczka przez las, i
uczucia zwierzcia. Prawd mwic, byo to tylko jedno uczucie: szczcie. Czyste,
gwatowne, gbokie szczcie, e nareszcie zwierz jest wolne od niwiarzy, ktrzy tak
dugo je wizili, ranili i torturowali. zy zakrciy mi si w oczach na myl o tej gbokiej i
intensywnej radoci.
A potem pojawi si inny obraz wilka, drugiego, ktry nie mia w oczach ani w futrze
czerwieni kojarzcej si ze niwiarzami. To pewnie jeden z tych dzikich wilkw, o ktrych
mwia pani Metis, tych, ktre mieszkaj daleko w grach i rzadko si je widuje. Najpierw
mj wilk traktowa tamtego podejrzliwie, ale wkrtce zwierzta ju razem poloway, bawiy
si, a nawet sypiay przytulone do siebie.
Po raz pierwszy zdaam sobie spraw, e to jest wilk rodzaju eskiego, i e... no tak,
e oczekuje ode mnie pomocy.
- Nie rozumiem - mruknam, otwierajc oczy i patrzc na wilczyc. - Po co tu
przysza? Dlaczego zostawia swojego towarzysza? Bya z nim szczliwa. Czego ode
mnie oczekujesz?
Fenrir parskn, jakby nie wierzy, e mog by tak niedomylna. Troch smutne,
kiedy mityczne stworzenie uwaa si za mdrzejsze od ciebie. Wilczyca odsuna si i
zacza chodzi tam i z powrotem przed bram, jakby na paradzie. Przygldaam si, nie
majc pojcia, co chce mi przez to powiedzie.
Po chwili zorientowaam si, e zwierz jest znacznie grubsze ni poprzednio.
Szczeglnie w poowie ciaa. Wycignam rk i dotknam jego brzucha. Pojawi si
nastpny obraz, iskierka uwiadamiajca mi, e wilczyca nie jest ju sama.
- Och... - powiedziaam - bdziesz miaa dziecko... to znaczy szczeniaka... czy jak to
si nazywa.
Nie wiem, ile z tego zrozumiaa, ale wydawao mi si, e niemal kiwa gow, jakby
mwic: gupia miertelna dziewczyna zrozumiaa wreszcie, co chc jej powiedzie.
Nie wiem wiele o zwierztach, jednak miaam wraenie, e fenrir jest te o wiele
wikszy ni kilka tygodni temu. Czy mityczne stwory rodz swoje mae po znacznie krtszym
czasie ni zwyke zwierzta? Czy to dlatego wilczyca bya taka dua? Kiedy urodzi si jej
mae? Nie znaam odpowiedzi na adne z tych pyta.
- Nadal nic nie rozumiem. Po co tu przysza? Jak mnie w ogle znalaza?
Wilczyca dmuchna, jej czarny nos zadrga.
- Wywszya mnie? Wytropia, idc moim ladem taki kawa z kurortu?
Fenrir kiwn gow. Okej, to znaczy, e szed za mn krok w krok. Prawd mwic,
to do straszne.
Nagle przysza mi do gowy nowa myl:
- Czy to ty bya koo domu babci w nocy? To ten duy fioletowy dom z szarymi
schodkami.
prawo tu przebywa.
Miaam nadziej, e pozwol przej mojemu futrzastemu przyjacielowi.
- Ta wilczyca jest moim gociem - wyjaniam. - Nie naley do niwiarzy. Ju nie.
Sfinksy zmierzyy mnie wciekym wzrokiem i zmruyy oczy, jakby zastanawiajc
si, czy nie kami. Odczekaam kilka sekund, ale nic si nie stao. Posgi stay naprone,
lecz nie oyy i nie rzuciy si na fenrira. Patrzyy tylko na mnie. Okej. Wygldao na to, e to
do mnie naley nastpny ruch.
Wycignam rk i kiwnam na zwierz.
- No, dziewczynko, chod do mnie.
Wilczyca jeszcze przez krtk chwil krya, przygldajc si sfinksom tak samo, jak
one przyglday si jej. Wreszcie si zdecydowaa i postpia do przodu. Zanurzyam rk w
jej futrze i delikatnie pocignam ku bramie. Miaam tak teori, e jeli sfinksy nie
zaatakuj mnie, to rwnie nie powinny skrzywdzi nikogo, na kim trzymam rk.
Wilczyca podpeza bliej i przecisna gow przez prty. Wydawao mi si, e przez
sfinksy przebiega skurcz, z gry spado kilka kamiennych odpryskw i odbio si od metalu.
Wilczyca wzdrygna si na ten dwik, ale cay czas trzymaam rk na jej grzbiecie, a
wzrok utkwiam w sfinksach.
- Mwiam, e to mj go.
Sfinksy patrzyy na mnie ze zoci, lecz nie posypay si wicej adne odamki.
Mino kilka sekund. Kiedy nic si nie stao, niecierpliwie pocignam wilczyc,
eby zdy, zanim posgi zmieni zdanie. Zwierz niepewnie przeoyo przez prty
najpierw jedn, a potem drug ap.
- No widzisz - szepnam. - Nie skrzywdz ci, jak dugo bdziesz w moim
towarzystwie.
Wilczyca znowu dmuchna przez nos, jakby mi wcale nie uwierzya. Jednak si nie
cofna. Byo jej trudno si przecisn. Szczeglnych problemw przysparza jej brzuch, lecz
w kocu przedostaa si na drug stron, przewracajc mnie przy okazji.
A potem usiada i zamachaa ogonem, jakby wysza jej wanie jaka fajna sztuczka.
Moe miaa racj.
Spojrzaam w gr, na sfinksy, nadal mierzce mnie zym wzrokiem spod zmruonych
powiek.
- Dziki - powiedziaam - za to, e nas nie poarycie.
Nie odpowiedziay, ale przez moment czuam, e wok nas kry pradawna sia,
ktra otaczaa wszystkie posgi na kampusie. A potem to wraenie zniko i sfinksy znowu
Rozdzia 10
Nie byo atwo niezauwaenie przemkn z wilczyc do drzwi akademika, ale udao
si. Gwnie metod przeskakiwania od drzewa do drzewa i krycia si w cieniu. Prawd
mwic, rzucaam si w oczy bardziej ni fenrir, ktry dziki ciemnemu futru zlewa si z
otoczeniem. A ja? W czerwonym paszczu, dinsach i adidasach? Ju nie tak bardzo.
Kiedy stanymy przed Styksem, moim akademikiem, poszo duo atwiej, bo na
drugim pitrze, w wieyczce przystawionej do budynku, mieci si tylko mj pokj. ko,
szafki na ksiki, biurko, maa lodwka. Typowy pokj w akademiku, cho naturalnie nie
pozbawiony indywidualnych akcentw, na przykad oprawionej fotografii mamy na biurku,
obok poska Nike.
Wiktor powiedzia, e chce si zdrzemn, wic przed lekcj historii mitycznej
zaniosam go do akademika. Wisia w czarnej skrzanej pochwie, na zwykym miejscu na
cianie, koo plakatu z Wonder Woman i The Killers. Kiedy skrzypny drzwi, obudzi si i
powiedzia:
- Najwysza pora, eby wrcia...
Na widok fenrira wytrzeszczy oko i opada mu szczka. Prawd mwic, pewnie by
mu odpada, gdyby nie bya zespawana z reszt twarzy. Westchnam. Wiedziaam, co teraz
bdzie.
- Gwen Frost, czy stracia zmysy? - wrzasn.
- Ciii... - szepnam i przyoyam palec do ust. - Chcesz, eby ci wszyscy usyszeli?
- Co to... co to co tu robi? - wyrzuci z siebie miecz, mierzc zwierz wzburzonym
wzrokiem.
Wilczyca przymruya oczy i cicho warkna, wpatrujc si w miecz tak, jakby chciaa
zerwa go ze ciany i energicznie nim potrzsn.
- To nie jest co, to wilk. A waciwie wilczyca. Wkrtce bdzie miaa mae.
- Sam to widz. W obwodzie ma rozmiar krowy.
Warkot przybra niszy i groniejszy ton. Pooyam rk na gowie wilczycy i
zaczam j gadzi. To j nieco uspokoio, cho nadal powarkiwaa.
- No, wydaje mi si, e chce ze mn zamieszka... chyba
- wyjaniam. - Znalazam j koo jednej z bram. Zdaje si, e na mnie czekaa.
Znowu go zaskoczyam.
mordercze pazury, zakrzywione dzioby. Groway nade mn, ostro zarysowane na tle szarego
zimowego nieba, i bezpowiekimi oczyma ledziy moje kroki.
Nagle w pamici pojawi mi si obraz, ktry ujrzaam, kiedy dotykaam pamitnika
mamy - jak siedziaa na stopniach biblioteki midzy gryfami. Zastanawiaam si, co onich
mylaa, czy j te przyprawiay o dreszcz na plecach. Gryfy, w znacznie wikszym stopniu
ni sfinksy strzegce bramy, sprawiay wraenie, jakby ada moment miay oy, zrzuci z
siebie kamienn skorup i mnie rozedrze.
Odsunam od siebie niepokojce myli i wstpiam na schody. Energicznie pchnam
drzwi i weszam do biblioteki. Za otwartymi masywnymi podwjnymi drzwiami rozcigao
si przejcie, ktrym - niczym po marmurowym dywanie - dochodzio si do centralnie
pooonej sali ze stoami do nauki oraz pomieszczeniami dla pracownikw biblioteki,
oddzielonymi od sali szklanymi przepierzeniami.
Zamiast i prosto na swoje miejsce za lad do oddawania ksiek, skrciam midzy
regay i poszam tam, gdzie niegdy znajdowaa si gablota, w ktrej spoczywa Wiktor.
Wyjam go z niej podczas walki na mier i ycie z Jasmine. Oczywicie gabloty dawno ju
tu nie byo, walkiria rozbia j w drobny mak. Ale przecie i tak nie to chciaam obejrze.
Przyszam tu, eby odwiedzi bogini.
Podniosam gow i spojrzaam na figur. Pierwsze pitro otacza wewntrzny balkon
z posgami bogw i bogi ze wszystkich kultur na wiecie. Byli to bogowie greccy, jak
Persefona, indiascy, jak Kojot i Borsuk, celtyccy, jak Balor i Branwen. Jednym sowem,
wszyscy czonkowie panteonu poza Lokim. Miejsce, gdzie powinna znajdowa si jego
podobizna, pozostawao puste. Nigdzie na kampusie nie byo posgu nordyckiego boga
chaosu. Nic dziwnego, skoro ten bg zoczyca usiowa przej kontrol nad wiatem, a jego
niwiarze chaosu z duym upodobaniem zabijali wojownikw.
Oderwaam wzrok od pustego miejsca midzy kolumnami i spojrzaam prosto w gr
na Nike, greck bogini zwycistwa. Bogini wygldaa dokadnie tak jak w rzeczywistoci.
Wosy opadajce na ramiona, zwiewna suknia, skrzyda na plecach. Bya chodna, pikna,
silna i straszna jednoczenie. To wanie zawsze odczuwaam w jej obecnoci: surow si
pync od niej gwatownymi mronymi falami.
Przypuszczam, e tak j odbieraam, dlatego e Nike bya wcieleniem zwycistwa,
czyli czego, co mogo mie bardzo, ale to bardzo gorzki smak. To wanie czuam po
wydarzeniach w koloseum. Mimo e najblisi przyjaciele przeyli, to zginli inni koledzy i
koleanki. I nigdy tego nie zapomn.
Niewtpliwie podobnie czuli to czonkowie panteonu, kiedy walczyli z Lokim. Siostra
wiedzie.
Przez chwil bibliotekarz sta zamurowany, jakby przypuszcza, e nie widz jego
niechci do mnie i tego, e ochrzania mnie za kady drobiazg. Nawet bez cygaskiego daru
czuabym zimny gniew, ktry pyn w moim kierunku, ilekro Nickamedes na mnie spojrza,
a od czasu, gdy zobaczy mnie w koloseum razem z Loganem, wydawao si, e jest gorzej
ni kiedykolwiek. Jakby mia mi za ze, e przyjani si z jego siostrzecem. Jakbym
wychodzia ze skry, eby go obrazi.
Nickamedes sta z zacinitymi ustami, nie spuszczajc ze mnie wzroku.
- No? - ponagliam go - odpowie mi pan? Czy znowu mnie ochrzani? Mam xzi
mnstwo roboty i brak mi czasu na te gierki.
Blade policzki Nickamedesa zaczerwieniy si z gniewu, ale w zimnych oczach
dostrzegam mgnienie czego... czego, co wygldao jak smutek. Jakby co kiedy straci i
nie mg tego odzyska, wic w efekcie odgrywa si na wszystkich wkoo. Bibliotekarz
otworzy usta, eby mi odpowiedzie, lecz zaraz zamkn je z powrotem i wrci do swojego
gabinetu, zatrzaskujc drzwi.
Przez szyb widziaam, jak siada za biurkiem i zaczyna przesuwa papiery, celowo
mnie ignorujc. Wygldao na to, e niele mu dopiekam. Nie sprawio mi to jednak takiej
satysfakcji, jak si spodziewaam.
Rozdzia 11
znajdowa si w odlegym miejscu, z dala od schodw. Doskonaa lokalizacja na schowek na przykad dla sztyletu z Helheimu. Wtpi, czy sam Nickamedes odwiedza te rejony
czciej ni kilka razy w roku. Moe si myli i sztylet jednak by schowany w bibliotece?
Niczego nie pragnam bardziej, ni wej na pitro, znale miejsce ukrycia sztyletu i
udowodni bibliotekarzowi, jak bardzo si...
- Czy to ty jeste Gwen? - przerwa moje rozmylania cichy gos.
Podniosam oczy i ujrzaam Vivian Holler stojc przed lad. Kdzierzawe
kasztanowate wosy, adna buzia, zote oczy. Dziewczyna stana na palcach, starajc si
zajrze i zobaczy, co robi.
- Co ogldasz? - spytaa.
Szybko zoyam plan na p, ukrywajc rysunek.
- Nic takiego. Zadanie domowe na histori mityczn. Znasz profesor Metis. Zawsze
co musi zada.
- Ale to ty jeste Gwen, prawda? Gwen Frost? - upewnia si Vivian. - Ta Cyganka?
- Tak, to ja. Dziwna Cyganka. W czym mog pomc? Mam ci pomc znale ksik
czy co innego?
- Nie, nie ksik. Syszaam, e potrafisz odnale te inne rzeczy... zgubione, a
nawet ukradzione.
- No tak, robi to od czasu do czasu.
Prawd mwic, jakie dwa razy na tydzie, bo studenci akademii mieli taki przerb
aparatw komrkowych, jak inni chustek higienicznych. Nie wspominajc o innych rzeczach,
ktre gubili, zapodziewali albo podprowadzali innym.
- A co takiego zgubia?
- Albo mi ukradziono. - Vivian skrzywia si, jakby mwienie o tym na gos sprawiao
jej bl albo jakby dopiero wtedy stawao si prawdziwe. Takie brzydkie posdzenie gryzo si
z jej delikatnym, melodyjnym gosem.
- No dobra, to co ci skradziono?
Zagryza warg.
- Nie jestem pewna, e skradziono. Tylko e zazwyczaj pilnuj swoich rzeczy. Lubi
wiedzie, gdzie co jest w danej chwili.
Okej, wygldao na to, e Vivian jest nieco zbzikowana, ale co tam. Ja te taka
bywaam.
- Wic co zgino? - spytaam. - Komrka, klucze, karta kredytowa?
Pokrcia gow.
- Nie, nic z tych rzeczy. Pewnie bdziesz myle, e to nic takiego. Piercionek.
Wyjtkowy.
- Jak wyglda? Masz zdjcie? I dlaczego jest taki wyjtkowy?
To zwyke pytania, ktre zadawaam za kadym razem, gdy kto prosi, ebym
znalaza zgub. Dobrze jest wiedzie, jak wyglda to, czego si szuka. Piercionek,
komrka albo ulubiony czarny biustonosz to troch mao. Przewanie jednak szukaam
na lepo, bo niewiele osb robio zdjcia rzeczom, ktre byy dla nich cenne, na przykad
biuterii. Mio si wic zdziwiam, kiedy Vivian wycigna z torebki komrk i zacza
przesuwa fotografie.
- O, to ten - powiedziaa.
Odwrcia telefon w moj stron, ebym lepiej widziaa. Na zdjciu widniay
rozemiane Vivian i Savannah. Vivian obejmowaa przyjacik, wic widziaam piercionek
na jej palcu. By prosty, masywny, ze zota, i przedstawia dwie twarze: zwrcona w lewo
pakaa, a zwrcona w prawo - miaa si.
- Tak o nim mwia, e spodziewaam si diamentw, ale to fajny wzr. Co to jest?
Przed wiekami bogowie i boginie nagrodzili za wiern sub swoich wybracw i
wojownikw. Obdarowali ich zotem, srebrem i klejnotami. Przez lata majtek si mnoy i
dlatego teraz rodzice uczniw akademii byli tak nadziani. Wikszo dzieciakw w szkole,
szczeglnie dziewczyn, bya obwieszona wiecidekami bardziej ni gwiazdy Hollywood.
- Dziki - rzeka Vivian. - Wzr przedstawia staroytne maski teatralne. Czasami
mwi si o nich maski Janusa, od rzymskiego boga. A mam ten piercionek, bo nale do
kka teatralnego, podobnie jak moja mama, kiedy chodzia do akademii.
Zaczerwienia si i spucia gow, niemal jakby si spodziewaa, e bd si z niej
namiewa za te zwierzenia. Daphne miaa racj. Vivian jest jeszcze bardziej niemiaa ni ja.
Ciekawe, jak tak spokojna osoba moe przey w akademii, gdzie wynajdywanie nowych
zoliwoci i podoci zostao podniesione do rangi sztuki.
- To chyba fajnie by w kku teatralnym - powiedziaam. - Ja kocham komiksy.
Wiesz, superbohaterowie, zoczycy, te rzeczy. Podoba mi si, e na kocu zawsze wygrywa
dobro.
- wietnie.
Umiechnymy si do siebie.
- No i co teraz? - spytaa. - Mam ci zapaci przed poszukiwaniem czy po?
- Moja zaliczka wynosi sto dolarw. Moesz da mi je jutro po poudniu, kiedy
przyjd do ciebie szuka piercionka. Jeli znajd, pacisz mi drugie sto. Jeli nie znajd,
Rozdzia 12
naszyjnik, byszczaa pajczyna. Bogini miaa adne rysy, ale na twarzy malowaa si taka
ao, jakby Sigyn bya winna caemu smutkowi na ziemi. Miaam ochot wycign rk i
j pocieszy.
Staam, patrzc w kamienne oczy. Po chwili oprzytomniaam, potrzsnam gow i
mruknam:
- No, Gwen, skup si.
Pooyam ksik na pododze, zrobiam gboki wdech, pochyliam si i dotknam
zimnego marmuru, czekajc na napyw obrazw i wspomnie.
Zamiast ujrze histori posgu i wszystkich, ktrzy tdy chodzili i mu si przygldali nie zobaczyam nic. Kompletnie nic. adnych iskierek uczu, wspomnie. Zupenie jakby tej
statuy nikt nigdy nie dotyka, nawet artysta, ktry j wyrzebi.
Zmarszczyam brwi. Mj cygaski dar zawsze pozwala mi co zobaczy, cokolwiek,
niewane, czy byo to istotne, czy nie. Jedyny raz, kiedy nic nie poczuam, to wtedy, gdy
dotknam iluzji, czyli czego, czego nie byo. Tak wanie sztuczk Jasmine sprawia, e
uwierzyam w jej mier: stworzya iluzj swoich zwok lecych na pododze w czytelni.
Zastukaam w kamie. Stukot odbi si i powrci echem. Posg by prawdziwy. Moe
po prostu nikt go nie dotyka tak dugo, e wszystkie wspomnienia i uczucia zdyy si
rozwia. Tak si czasami zdarzao z przedmiotami, ktre trafiay do schowka i nikt do nich
nie zaglda.
Poniewa nie odebraam adnych wibracji, postanowiam szuka w sposb
konwencjonalny. Obmacaam rzeb i ostukaam j tak wysoko, jak byam w stanie
dosign, z nadziej na jaki ukryty schowek. Okej, okej, moe w czasie ferii naczytaam si
starych komiksw ze ScoobyDoo, ale uwaaam, e nie zaszkodzi sprawdzi.
No i znowu nic. adnych wydronych skrytek, wszdzie solidny marmur.
Przycignam nawet drabin, eby sign jak najwyej. Niestety, nic to nie dao. Nie wiem,
dlaczego niwiarka zaznaczya na planie to miejsce, skoro nie byo tu sztyletu. Moe w ogle
nie byo go w bibliotece.
Rozczarowana zeszam z drabiny i odstawiam j pod cian, koo wysokiej, chudej
szafy na ksiki. W caej bibliotece stay takie drabiny, eby mona byo sign na
najwysze pki. Podniosam ksik, ktr pooyem u stp posgu, spojrzaam na numer na
grzbiecie i poszam odoy j na waciwe miejsce.
Kiedy wsunam j midzy inne tomy i ju miaam si odwrci, nagle moj uwag
przycigna srebrna tabliczka na cianie: ZBIR ARCHITEKTONICZNY NR 1-13.
Przypomniao mi si wypracowanie, ktre miaam napisa na histori mityczn. Skoro ju tu
jestem, pomylaam, to wezm kilka ksiek, bo pani Metis powiedziaa, e mamy sign do
prawdziwych rde.
Jedna po drugiej wycigaam woluminy, otwieraam je i przegldaam spis treci. Nie
odbieraam adnych wibracji, najwyej niewyranie wraenie uczniw przerzucajcych
kartki. Wikszo ksiek od lat nie bya ruszana, wic wszystkie wspomnienia zdyy
zblakn.
Po krtkim czasie wok mnie unosiy si tumany kurzu, ktry od dawna zbiera si na
okadkach. Krcy py przypomina mi magiczne iskry Daphne. Podczas zmiany w
bibliotece napisaam do przyjaciki esemesa, e znalazam miejsce moliwego ukrycia
sztyletu i zamierzam sprawdzi, czy mam racj. Tymczasem ona nie odpowiedziaa, a nawet
nie napisaa, e jest zajta. Nie rozumiaam, co si z ni dzieje, i martwio mnie to.
Wikszo ksiek na regale dotyczya budynkw akademii, a nie posgw, w kocu
jednak znalazam kilka, ktre mogy si przyda, w tym jedna z gryfem wyrytym na srebrnej
metalicznej okadce. Spojrzaam na tytu: Gryfy, gargulce i inne mityczne stworzenia w
architekturze. No, odpowiednio pretensjonalny tytu, eby nadawa si na zacytowanie w
wypracowaniu dla pani Metis. Przerzuciam kilka stron i znalazam fotografie kamiennych
gryfw, w tym tych sprzed biblioteki antycznej. Trafione, zatopione. Zamknam ksik i
wsunam j pod rami. Kto wie, moe nie tylko przyda si jako rdo, ale rwnie dowiem
si z niej, dlaczego mam wraenie, e posgi cay czas mnie obserwuj?
Nagle zaskrzypia adidas. Zamaram.
Delikatny, cichy dwik, ktrego bym nie usyszaa, gdyby na caym pitrze nie
panowaa martwa cisza. Spojrzaam na podog. Ku mnie zblia si jaki cie. Mocniej
cisnam ksik i nie podnosiam gowy, udajc, e przegldam tytuy na pce. Kiedy cie
by tu tu, odwrciam si na picie i podniosam rk z ksik, gotujc si do spuszczenia
jej na tego, kto sta za mn.
Tymczasem za mn nie byo nikogo.
Rozejrzaam si nerwowo po caej antresoli. Nikt si nie pojawi, nic si nie
poruszyo, nawet posgi. Miaam ochot zawoa: Hop hop, jest tu kto?, ale przypomniao
mi si, e taka scena zawsze jest w horrorach, wic trzymaam buzi zamknit. Za to na
palcach przekradam si do schodw i cichutko zeszam na parter.
Przemknam midzy regaami, rozgldajc si na prawo i lewo, i dopadam lady.
Wprawdzie Nickamedes by upierdliwy, jednak wolaam sucha, jak si na mnie drze, ni
czeka na atak niwiarza. Naprawd miaam ju dosy bijatyk w bibliotece.
Nie zauwayam nic poza ksikami, ksikami i jeszcze raz ksikami, a mimo to
miaam wraenie, e nie jestem sama, e midzy regaami kto si kryje i skrada w
zalegajcych cieniach. Co gorsza, zaczo mi wali w gowie, czuam, jakby w mj mzg
wbijay si niewidzialne palce.
Cyganko... - usyszaam chrapliwy gos odbijajcy si od cian biblioteki. Cyganko... id ci zabi.
Znowu zastygam w miejscu. Serce podeszo mi do garda, mylaam, e mnie zadusi.
Wystraszyy mnie nie tyle szeptane sowa, co osoba, ktra je wymwia: Preston Ashton. To
byy jego sowa, to wanie mwi, gdy szuka mnie na placu budowy w kurorcie narciarskim.
Co gorsza, grozi wtedy, e zabije babci w taki sam sposb, w jaki razem z dziewczyn
zamordowali moj mam.
Jednak to w adnym wypadku nie mg by Preston. Siedzia zamknity w wizieniu
znajdujcym si w gmachu nauk cisych. Zdziwiam si, skd mi to przyszo na myl.
Dlaczego nagle zaczam myle o wizieniu, o zamkach, magicznych zaklciach, ktre
trzeba zna, eby w ogle znale si przy drzwiach? Przywoywaam w pamici te wszystkie
wspomnienia. Walenie w gowie przybrao na sile i przez chwil nie mogam pozby si
napywajcych obrazw, ale waciwie niepotrzebnie si martwiam. Preston siedzia tak
gboko pod ziemi, e nie mia szans si stamtd wygrzeba.
Mam racj?
Cyganko...
Gos odbija si i wraca echem, brzmia coraz dononiej i bardziej chrapliwie. Moe
mia mnie przerazi, zmusi do krzyku. No tak, udao si, trzsam si ze strachu. Nagle
przypomniaam sobie to, co zdarzyo si w koloseum. Niesamowite gosy to jedno, a ywi i
prawdziwi niwiarze to drugie. Po wczorajszym ataku byy dziecic zabaw... cholernie
irytujce, jak powiedziaby Wiktor, lecz trudno uwaa je za prawdziwe zagroenie.
- Okej, niesamowity gosie - mruknam. - Zobaczymy, jak bdziesz chrypia, gdy
zapi ci za gardo.
Nie puszczajc ksiki o gryfach, przekradam si alejk midzy regaami, co chwil
zatrzymujc si i nasuchujc, aby wykry rdo dwiku. Nic nie widziaam, ale raz po raz
rozlega si gos, zupenie jakbym miaa w gowie dzwon, za kadym uderzeniem
przynoszcy now fal cierpienia. Zacisnam zby, udajc, e nic nie sysz, i starajc si
zignorowa nasilajcy bl w gowie.
Przez sekund zastanawiaam si, czy to wszystko nie dzieje si w mojej gowie.
Dziki psychometrii widziaam mnstwo paskudnych rzeczy. Jednym z najgorszych
dowiadcze bya wizja koleanki wykorzystywanej przez ojczyma. Jeli straciam zdrowe
Rozdzia 13
do mnie wtedy w kurorcie. Chocia... jak to moliwe? Poza mn by tam tylko Logan, a
dobrze wiedziaam, e Spartanin nie prbowaby takich sztuczek.
- Co si dzieje, Cyganko? Wygldasz, jakby czym si martwia.
- Nie, nic takiego - powiedziaam, starajc si zapomnie o dziwacznych szeptach. Wydawao mi si tylko, e kto chodzi po czytelni. Dlatego... no, dlatego wanie na ciebie
napadam. A przynajmniej prbowaam.
Logan si umiechn.
- No to nic takiego si nie stao.
- Masz racj.
- Chyba nadszed czas, ebymy porozmawiali... o nas.
- Co takiego? - Zamrugaam gwatownie na nieoczekiwan zmian tematu.
- No wiesz, o nas - odpar ze skrpowaniem. - Ty i ja. I to, co jest midzy nami.
Zdezorientowana, nie mogam wykrztusi sowa.
Chopak westchn.
- Dziewczyny zawsze chc rozmawia o takich rzeczach. Wic pomylaem, e tym
razem dla odmiany zaczn pierwszy. - Ostatnie sowa wymwi szeptem.
Okej, to niezupenie bya ta romantyczna rozmowa, na jak liczyam, ale przynajmniej
Logan powiedzia sowo my. To daoby mi nieco nadziei, gdyby nie fakt, e Spartanin cay
czas co przede mn ukfywa. Co, co - jak twierdzi - zniechci mnie do niego. Co wyjdzie
na jaw, gdy tylko zaczniemy si dotyka. Jeli zaczniemy si dotyka.
Zrobiam gboki oddech.
- Chciaabym, eby byli jacy my. Pragn tego bardziej ni czegokolwiek. To
znaczy, chyba jest jasne, co do ciebie czuj. Kompletnie straciam dla ciebie gow. Byo tak,
nawet kiedy chodzie z Savann, a przez ferie moje uczucia si nie zmieniy.
Waciwie si nasiliy, tego jednak nie zamierzaam mu mwi.
- Czuj w tym jakie ale - powiedzia Logan, marszczc brwi.
Zebraam si w sobie i odparam:
- Nie jest to takie proste. Wiesz, co do ciebie czuj, a ja sdz, e wiem, co do mnie
czujesz. Ale oboje wiemy, e co przede mn ukrywasz. Ten twj sekret.
Spartanin spi si..
- Co z nim?
- Dowiem si, co to jest. Nie dlatego, e chc - dodaam szybko, widzc gniew
wypywajcy na jego twarz - tylko z powodu mojego daru. Jak potrzymam na tobie do,
wczy si psychometria i bd wiedziaa wszystko na twj temat, nawet jeli tego nie chcesz.
- Chyba nie mam wyboru, prawda? Znam ci, Cyganko. Jak si czego uczepisz, to
nie popucisz. Jak tylko zorientujesz si, e kto co przed tob ukrywa, nie moesz si
opanowa, eby nie wyniucha sekretu.
Cofnam si na te sowa.
- Chcesz wiedzie, Cyganko, co si wtedy wydarzyo? - warkn Logan. - To ci
powiem.
Spartanin zacisn pieci, rzuca na mnie wcieke spojrzenia i cay trzs si z gniewu.
Nigdy nie widziaam go w takim stanie.
- Do naszego domu wdarli si niwiarze i zabili kadego, kogo dostali w swoje rce,
podobnie jak w koloseum. Tylko e wtedy wszyscy oznaczao moj mam, Larent, i
siostr, Lariss. Przyszli i zarnli je jak zwierzta w rzeni, mimo e nie miay broni.
Podejrzewaam co takiego, ale serce cisno mi si na widok jego blu i
niepohamowanego alu.
- Och, Logan, tak mi przykro. Wiem, co znaczy kogo straci. Na pewno zrobie
wszystko, co w twojej mocy, eby pomc mamie i siostrze. Zrobie wszystko, eby je
ocali...
Rozemia si chrapliwie, nie dajc mi dokoczy.
- Nie masz o niczym pojcia. Nic nie wiesz o mnie, o tym, co to znaczy by
Spartaninem, o niczym. Twoja mama i babcia odseparoway ci od tego, ya bez
wiadomoci istnienia Lokiego, niwiarzy i w ogle caej reszty. Nie masz pojcia, co to
znaczy dorasta w naszym wiecie i kadego dnia radzi sobie z zagroeniem. Wydaje ci si,
e to jest zabawa. Nawet kiedy Metis i Nickamedes mwi ci, eby si nie naraaa, nie
wtrcaa, to musisz wsadza nos w sprawy innych ludzi. Kiedy wreszcie zrozumiesz, e
zginiesz przez t twoj obsesj grzebania w cudzych tajemnicach?
Otworzyam usta, eby zaprzeczy, powiedzie, e nie ma racji, ale si nie
odezwaam. Bo gboko w duszy si z nim zgadzaam - taka wanie byam. Kiedy przyszam
do akademii, kpiam z Lokiego i niwiarzy, mimo caej magii, jak widziaam wok. Nawet
teraz, kiedy miaam wiadomo, e czyha na mnie niwiarka, chciaam si z ni zmierzy
sam na sam. Chciaam znale sztylet z Helheimu i ukry go w bezpiecznym miejscu.
Chciaam by godna zaufania i wiary, jak pokadaa we mnie Nike. Chciaam by tak samo
sprytna, silna i odwana jak inne kobiety z rodu Frostw, ktre suyy bogini zwycistwa.
Najbardziej jednak chciaam, eby niwiarka zapacia za zamordowanie mojej mamy.
- Nie wiem, dlaczego sdziem, e bdziesz inna. e zrozumiesz. e nam si uda.
Przykro mi, Gwen. Po prostu... nie mog tego zrobi. Nawet dla ciebie. Szczeglnie dla
ciebie.
Spartanin odwrci si i ruszy ku drzwiom wyjciowym.
- Logan! Logan! - zawoaam. Nie - zatrzyma si, tylko przyspieszy kroku.
Staam na rodku biblioteki oguszona tym, co wydarzyo si w rodzinie Logana, i
strasznymi sowami, ktre mi powiedzia. Wolaabym, eby nie byy tak prawdziwe. W
oczach czuam piekce zy, chciao mi si paka, ale zdoaam si powstrzyma. Jak to si
stao, e rozmowa na nasz temat doprowadzia do zerwania, zanim wszystko na dobre si
zaczo?
- Hm - usyszaam za sob.
Otaram zy i odwrciam si. Za mn sta Nickamedes z moj raportwk w rce,
ktr trzyma przed sob jak tarcz. Z wyrazu twarzy mona byo wyczyta, e wszystko
sysza.
- Zao si, e dobrze si pan bawi, prawda? - warknam, walczc z zami. - Paski
siostrzeniec dokadnie mi uwiadomi, jaka jestem okropna. Czy moe da mu pan jakie
wskazwki? A moe zoliwo to cecha rodzinna?
Nickamedes si nie odezwa, tylko mierzy mnie pustym spojrzeniem.
- Zamykam bibliotek na noc, Gwendolyn. Pomylaem, e przed wyjciem zechcesz
zabra swoje rzeczy.
Wycign torb przed siebie. Niemal wyrwaam mu j z rki, zamierzajc odwrci
si i wybiec, zanim zobaczy, e pacz. Tylko e nie zapaam porzdnie, torba upada na
podog i wszystko si z niej wysypao. Doskonae zakoczenie doskonale aosnego dnia.
Ukucnam i zaczam wkada do rodka pira, zeszyty, komiksy, ktre ostatnio
czytaam, i worek z jedzeniem dla Nott. Signam po ksik o gryfach upuszczon podczas
walki z Loganem i usyszaam za sob kroki Nickamedesa.
- Skd to masz? - spyta pgosem.
Podniosam gow i ujrzaam bibliotekarza z pamitnikiem mamy w rce. Na twarzy
mia dziwny grymas, jakby okadka parzya go w donie i samo spojrzenie na ni sprawiao
bl. Wstaam i zabraam pamitnik, zastanawiajc si, czy wycisn na nim pitno swojej
nienawici.
- Prosz mi to odda - syknam. - Nalea do mamy i nie chc, eby pan go dotyka.
Nawet przez sekund.
Bibliotekarz zmarszczy brwi, lecz nic nie powiedzia. Moe wreszcie zda sobie
spraw, jak bardzo jestem za i uraona - jeli w ogle si nad tym zastanawia. Podszed do
stow i schyli si, bo zauway co lecego na pododze.
mwice o przyjani z pani Metis. Okazuje si, e obie niele rozrabiay za modu. Mama
narzekaa, e po jakim numerze wadze uczelni wezway j na.rozmwk. Wrd kartek
znajdowao si te kilka fotografii, gwnie przedstawiajcych mam z przyjacik, objtych
i umiechajcych si do aparatu. Odoyam je na bok, eby oprawi i postawi na biurku,
obok innych.
Wprawdzie pamitnik da mi wiele radoci, jednak nie znalazam adnej wskazwki
co do tego, gdzie mama ukrya sztylet z Helheimu. W ogle o nim nie wspomniaa. Chyba e
to on si kry pod wzmiank o wanej misji, ktr zlecia jej Nike. Przejrzaam ssiednie
strony, jednak nie napomkna wicej o misji, a nawet nie powiedziaa, czy skoczya si
powodzeniem.
Pamitnik zdradzi mi jedno: mama lubia bazgroli. Niemal na kadej stronie
znajdoway si szkice i rysunki, ale nie to, co zazwyczaj, czyli serca i kwiaty. Mama rysowaa
posgi: wszystkie posgi, ktre znajdoway si na budynkach akademii.
Gargulce, Minotaury, bazyliszki, smoki, chimery, gorgony i jeszcze inne stwory
kbiy si na kartach dziennika, na grze i na dole strony, a czasem nawet cigny si
wzdu grzbietu. Z jakiego powodu mama upodobaa sobie gryfy sprzed stopni biblioteki.
Rysowaa je czciej ni wszystkie inne posgi razem. Moe te miaa takie zadanie domowe,
eby zebra materia i napisa o nich? Nie umiaam wymyli adnego innego powodu tego
uporczywego powracania do nich w rysunku.
Pomimo dziwacznych gryzmow, ktrymi upstrzone byy kartki, i stresu zwizanego
z fiaskiem poszukiwa sztyletu, czytanie pamitnika i wsuchiwanie si w brzmicy w mojej
gowie gos mamy sprawiy, e poczuam si mniej przygnbiona. Moe pomogo te
trzymanie dziennika w rkach i nasikanie obrazami i uczuciami zwizanymi z mam i tym,
co robia. Mie chwil w akademii, ale te te ze. To wszystko stanowio cz niej i
pozwolio mi spojrze na ni tak, jak nigdy przedtem, jakbym patrzya na stare filmy, w
ktrych wystpowaa jako nastolatka.
Nie chciaam, eby te uczucia wygasy, wic gdy zgasiam wiato, wsunam
pamitnik pod kodr i zasnam, trzymajc go w rce.
Rozdzia 14
- Tak. Tato przysa j dzi rano. W tym roku pod choink dostaam meble. Wszystko
jest nowiutkie, nawet kasetka na biuteri.
Dziwny prezent pod choink. To prawda, e w tej szkole rodzice wyjtkowo
rozpieszczali swoje potomstwo, jednak raczej spodziewaabym si, e Vivian dostanie
bransoletk z diamentami, samochd albo miecz robiony na zamwienie.
Fakt, e wszystkie meble byy nowe, stanowi komplikacj. Nie miaa ich na tyle
dugo, eby odcisn na nich swoje emocje. To znaczy, e nie bd moga posuy si
psychometri, eby i ladem piercionka.
Zdarzao si, co prawda rzadko, e nie potrafiam znale zguby. Czasami dlatego, e
brakowao ladw. Co dzie w najrozmaitszych miejscach klucze wypaday z kieszeni,
komrki z torebki, zegarki zsuway si z rk. Niekiedy gubiy si na dobre i adna magia ani
ledztwo nie byy w stanie ich namierzy.
- Co nie tak? - spytaa Vivian.
Potrzsnam gow.
- Nie, tylko zdaam sobie spraw, e to nie bdzie takie proste, jak sdziam.
Vivian spojrzaa na mnie dziwnie, lecz nic nie powiedziaa. Usiada tylko na ku i
patrzya, jak kr po pokoju, przesuwajc domi po ksikach, kosmetykach i meblach.
Nie znalazam piercionka i nie udao mi si zebra ani jednaj przydatnej wibracji. To
znaczy par razy pokazao mi si, jak czyta ulubion ksik albo robi makija, tylko e to
byy zwyczajne wibracje, naturalnie zwizane z tego typu przedmiotami. A caa reszta
wyposaenia pokoju bya nowa i lnica. Ona pewnie si cieszya, ale ja nie, bo nie mogam
posuy si cygaskim darem.
W kocu uznaam porak, wstaam z podogi i wytaram rce w dinsy.
- No c, masz racj. Zajrzaam pod kady mebel i twojego piercionka nie ma.
Mylisz, e moga go zgubi gdzie indziej? Moe zdejmowaa go przed treningiem i
zostawia w szafce w sali gimnastycznej?
Zawahaa si, w jej oczach pojawio si zakopotanie.
- No wanie. Nie jestem pewna, czy zgubiam piercionek. Myl... myl, e kto
mg go zabra.
- Naprawd? Kto? Czsto dostaj zlecenia znalezienia rozmaitych rzeczy i
dowiadczenie mi mwi, e jeli uwaasz, e kto ci wisn piercionek, to pewnie masz
racj. To si zdarza czciej, niby sdzia.
Zdumiewajce, jak kleptomania szerzya si wrd modych wojownikw. Mieli
wszystko, czego tylko zapragnli, a jednak okradali innych - nawet swoich przyjaci - z
telewizory,
platynowe
zegarki,
kolczyki
ze
szmaragdami
wielkoci
nadal jest w wizieniu i nie moe uczyni krzywdy nikomu... szczeglnie babci Frost.
Zanim doszam do pokoju pani Metis, zauwayam, e drzwi s niedomknite, a
wewntrz poprzez matow szyb ujrzaam dwie postaci. Podniosam do, eby zapuka,
kiedy dobieg mnie czyj gos:
- Nie chc by uzdrowicielk. Nigdy tego nie chciaam.
Zmarszczyam brwi. Daphne? Zajrzaam przez szczelin. Tak, to ona. Staa przed
biurkiem pani Metis, z rkami na biodrach, a wok niej wiroway rowe magiczne iskry.
- Obawiam si, e nie masz wyboru, Daphne - odezwaa si pani profesor agodnym
tonem. - Twj dar magiczny dojrza. Nie moesz tego cofn. Spotykamy si po zajciach od
dwch dni i nic si nie zmienio.
No, to tumaczyo, dlaczego pani Metis tak si spieszya po lekcjach.
Daphne wyrzucia rce w gr, a iskry sypny si strumieniem.
- Ale dojrza dlatego, e tak si martwiam Carsonem. Bo niwiarz go zrani i Carson
umiera.
- Uratowaa go dlatego, e wtedy objawia si i dojrzaa twoja magia.
Daphne nic nie odpara, tylko osuna si na krzeso przed biurkiem.
- Pani nie rozumie. adna z walkirii w mojej rodzinie nie jest uzdrowicielk. Mama
ma dar ognia, taki jak miaa babcia. Mylaam, e te go odziedzicz. Co silnego, potnego.
A nie takie... bezuyteczne co.
Daphne podniosa rozcapierzone palce i skupia si. Po chwili rowe iskry zlay si,
tworzc ran lecznicz powiat wok jej rki. Znowu doznaam dziwnego wraenia, e
gdybym moga dotkn walkirii, jej magia wlaaby si we mnie. Podobnie czuam w
koloseum, kiedy dotknam rki Daphne i ujrzaam to przepikne, przecudowne jasnorowe
wiato ponce w jej sercu.
- No i jeszcze to - mrukna Daphne.
Pochylia si. Kiedy si wyprostowaa, zorientowaam si, e w rkach trzyma dwie
rzeczy: onyksowy uk i koczan z jedn jedyn zot strza, ktrych uywaa podczas walki
ze niwiarzami. Zamrugaam z niedowierzaniem. Wydawao mi si, e uk zostawia w
Koloseum Kriosa.
- Co mam z tym zrobi? - warkna. - Dwa razy ju je pani oddawaam, ale za kadym
razem, jak id do pokoju, to je znajduj na ku. Tak samo jak z Carsonem i tym jego gupim
rogiem, ktry zabra z koloseum.
Pooya bro na biurku. Po chwili pani Metis signa po uk, a potem po koczan,
przyjrzaa im si i odoya.
- Daphne, czy... czy widzisz co na uku albo koczanie? Jaki napis? Albo rysunek? spytaa pgosem.
Serce podeszo mi do garda. Wiedziaam, dlaczego o to pyta. Kady wybraniec
otrzymywa bro od swojego boga itylko on mg przeczyta wyryte na niej sowa.
Pamitam, e w koloseum Daphne powiedziaa, e te rzeczy naleay do Sigyn, nordyckiej
bogini powicenia. Czyby Daphne bya jej wybrank? Czy to dlatego uk z koczanem bez
przerwy pokazyway si w jej pokoju? Czy dlatego te Carson mia ten dziwny rg?
Daphne westchna, podniosa bro i si jej przyjrzaa.
- Nic nie widz.
- No c, moe wkrtce zobaczysz. Musi by jaki magiczny powd, ktry czy te
przedmioty z twoj osob, wic chyba powinna je zatrzyma. I uywa ich, kiedy bdzie
potrzeba.
- Moliwe - mrukna Daphne. - Czy to koniec? Bo mam napisa wypracowanie z
literatury angielskiej.
Pani Metis skina gow. Daphne wstaa, zebraa swoje rzeczy, w tym onyksowy uk i
koczan. Ledwie miaam czas odsun si od drzwi, a walkiria otworzya je z rozmachem i
zobaczya mnie w korytarzu. Zdziwienie szybko zmienio si w zo.
- Rany, Gwen, nie moesz przez chwil nie wsadza nosa w cudze sprawy?
Zesztywniaam.
- Nie przyszam tu ze wzgldu na ciebie. Dzisiaj przypada dzie, kiedy mam i do
Prestona. Dowiedzie si, czy wiedzia co o ataku niwiarzy i czy zna miejsce ukrycia
sztyletu.
Walkiria prychna.
- wietnie. Bdziesz teraz grzeba w umyle niwiarza, a nie w naszych. Zawsze to
jaka odmiana. Podsuchiwanie przyjaci mogo ci si ju znudzi. Baw si dobrze,
Cyganko.
Z tymi sowami Daphne odepchna mnie na bok i popdzia ku wyjciu.
Rozdzia 15
Przy stole, tu pod wyryt doni z wag, siedzia Preston Ashton. Nawet w
pomaraczowym kombinezonie ipapierowych butach by przystojny: jasnowosy, bkitnooki,
o adnych rysach. Wydawa mi si cudowny, pki nie prbowa pozbawi mnie ycia. Teraz,
kiedy na niego patrzyam, gboko w jego oczach widziaam czerwony pomie.
Syszc nasze kroki, Preston szybko poprawi si w krzele, a jego usta skrzywiy si
szyderczo.
- No, Cyganko - powiedzia. - Nie bya tu kilka tygodni. Ju mylaem, e
zapomniaa o mnie w czasie ferii.
Jakbym moga zapomnie o Prestonie i jego strasznej obietnicy rozprawienia si z
babci Frost. Nie miao jednak sensu pokazywa mu, jak bardzo mnie przerazi - to by go
tylko ucieszyo.
- W czasie ferii kompletnie o tobie zapomniaam - powiedziaam zimnym tonem,
siadajc na krzele naprzeciw niego. - To bya ulga, przez kilka tygodni nie musie grzeba w
twoich niemoralnych wspomnieniach.
Preston rzuciby si na mnie, lecz acuchy przykuwajce jego rce i nogi nie
pozwoliy mu przesun si wicej ni okilka centymetrw.
- Ale miesznie si zocisz - zadrwiam.
Preston wyprostowa si i umiechn lodowato, cho policzki nadal pony mu
gniewem.
- Zobaczymy, kto si bdzie mia ostatni, Cyganko - powiedzia.
Jego szyderstwa zawsze przyprawiay mnie o zimny dreszcz; tym razem te, niemniej
zignorowaam je i wziam go za rce. Przez nastpny kwadrans przekopywaam si przez
jego wspomnienia, wszystko, czego by wiadkiem i co sam popeni. Widziaam ludzi,
ktrych zabi, torturowa, okaleczy. To byy straszne, odraajce sceny.
- Masz co? - spytaa po pewnym czasie pani Metis.
Pokrciam gow.
- Nic. To co poprzednio. Chyba nie wie nic na temat ataku w koloseum ani nie zna
miejsca ukrycia sztyletu z Helheimu.
Preston unis brwi.
- To jeszcze szukasz sztyletu, Cyganko? Mylaem, e taka sprytna dziewczyna ju
dawno go znalaza.
- Zamknij si, niwiarzu - warknam i jeszcze raz dotknam jego rk.
I znowu nic nie wskazywao, e Preston wiedzia o zamierzonym ataku lub zna
miejsce ukrycia sztyletu. Ledwie puciam jego donie, rozleg si dzwonek. Pani Metis
Rozdzia 16
Sprowadziam j po schodach, majc w nosie, kto mnie zobaczy albo co pomyli, ale
miaam szczcie i nikogo nie spotkaymy. Otworzyam tylne drzwi i wilczyca wybiega. Od
razu znika mi z oczu.
Odetchnam i zaczam biec do gwnej bramy. Przeciskajc si midzy prtami,
nawet nie spojrzaam na sfinksy. Oliwier by szybszy, bo siedzia ju w zaparkowanym po
drugiej stronie ulicy cadillacu escaladzie.
Podbiegam do SUVa, szarpnam drzwi i klapnam na siedzenie pasaera.
- Gwen - rzek Oliwier, wrzucajc bieg. - Jeste pewna, e dobrze robisz?
- Nie. Jednak nie mog ryzykowa, jeli chodzi o ycie babci. No, ruszaj.
Oliwier bez sowa przycisn gaz. Pooyam Wiktora na kolanach i wycignam
telefon. Ponownie wybraam numer babci. I ponownie nie odebraa. Panika ustpia
paraliujcemu przeczuciu klski. Musiaam do niej dotrze, zanim pojawi si niwiarze.
Nie mog jej straci, tak jak straciam mam. Po prostu nie mog.
- Dzwoniem po pomoc do Logana i Kenziego - powiedzia, pdzc po krtej drodze
biegncej zboczem gry. - Nie odebrali telefonw.
Straciam nastpn czstk nadziei. Przygryzam warg i skinam, starajc si nie
wrzeszcze na Oliwiera, eby przyspieszy. Logan i Kenzie nie mieli teraz znaczenia. Jeli nie
dojedziemy na miejsce przed Prestonem i dziewczyn, to babcia bdzie martwa.
Wydawao si, e zjazd z gry zaj cae wieki, cho przemierzylimy t tras szybciej
ni kiedykolwiek autobus.
- - Skrcilimy w ulic, przy ktrej mieszkaa babcia, i zaparkowalimy naprzeciw jej
domu. Wyprysnam z SUVa, zanim auto na dobre stano. Oliwier zgasi silnik, otworzy
drzwi i pobieg za mn.
Na widok tego, co ujrzaam na ganku, zrobio mi si niedobrze. Tabliczka
Przepowiadanie przyszoci przy frontowych drzwiach ledwie si trzymaa, jakby kto
chcia j oderwa omem. Gorzej, e drzwi zostay wyamane, a z framugi w kilku miejscach
sterczay drzazgi.
- Gwen, stj! - zawoa Oliwier, chwytajc mnie za bluz z tyu, kiedy miaam
przekroczy prg. - Nie wiesz, co jest w rodku.
Niczego w tym momencie bardziej nie pragnam, ni wpa do domu, ale przyznaam
mu racj. Mogam tylko pogorszy sytuacj.
Zapaam mocniej Wiktora i uniosam jak do ataku. Oliwier zdj z ramienia kusz i
zaoy bet. Skin gow, dajc znak, e mam prowadzi, a on bdzie osania mnie z tyu.
Razem weszlimy do mrocznego holu.
Rozdzia 17
ochot.
- No to jak byo ze niwiarzem? - spytaam.
Babcia spojrzaa na mnie swoimi fiokowymi oczyma.
- Cay dzie miaam nieodparte przeczucie, e co si stanie, cho nie miaam pojcia
co. Wanie skoczyam wry klientce i odprowadzaam j do drzwi, kiedy zauwayam, e
naprzeciw domu stoi czarny SUV. Przyjrzaam mu si i wiedziaam, e jest to rdo moich
przeczu.
- No i co? - ponagli j Oliwier, biorc drug buk.
- Wyjam z szafy miecz, na ktrym zawsze mogam polega - odpara babcia,
poklepujc go czule. Wyczyciwszy z krwi, opara go o krzeso obok Wiktora, cho by to
zwyky miecz, nie mia twarzy ani nie mwi. - A potem wrciam do kuchni, eby na nich
zaczeka. Weszli przez frontowe drzwi, demolujc wszystko po drodze. Chyba si nie
spodziewali, e bd z nimi walczy. Pierwszy, ten na pododze, wszed tu z tak pewnoci
siebie, jakby to bya jego kuchnia, a nie moja. Szybko sobie z nim poradziam, lecz to nie by
koniec.
- A ilu ich byo? - spytaam.
- Jeszcze dwoje. Chopak w pomaraczowym kombinezonie i dziewczyna w czarnej
pelerynie i masce.
Preston i niwiarka. Pojawili si tu, tak jak podejrzewaam.
- Nie daam si, mimo e nie jestem ju taka moda jak kiedy. A potem niwiarka
zacza prbowa na mnie swoich sztuczek z umysem.
- Jakich sztuczek? - zdziwiam si.
- Chciaa mi zamci w mylach, ebym widziaa co, czego nie ma. Nawet usiowaa
wepcha mi si do gowy, ebym zastyga w miejscu i przestaa walczy. Zna wiele sztuczek i
ma wielk moc. Nie ustpuje nikomu, kto ma podobny dar mentalny.
Zmarszczyam brwi. Dar mentalny? Czyby miaa dar magii umysowej?
- Sabam, ale na szczcie wanie wtedy wbieg do kuchni twj przyjaciel - wskazaa
na Nott. - Oboje momentalnie dali drapaka. Nawet niwiarze nie maj ochoty stawi czoa
fenrirowi.
- Kochana dziewczynka - mruknam, drapic Nott za uszami.
Wilczyca zamruczaa z zadowolenia. Czasami wydawao mi si, e chciaaby, ebym
nigdy nie przestawaa jej gaska. Nic dziwnego. Kiedy bya pod wadz Prestona, on tylko
wali j batem.
- To co teraz? - spyta Oliwier. - Bo chyba nie chce pani cay dzie siedzie w kuchni
z nieboszczykiem?
Babcia spojrzaa na niwiarza. Spod pachty materiau wystaway tylko buty.
- Teraz zadzwonimy do Aurory i powiemy jej, co si stao.
Babcia zatelefonowaa do akademii i po p godzinie pojawili si pani Metis,
Nickamedes i trener Ajaks oraz kilku mczyzn i kilka kobiet w czarnych kombinezonach.
Nie zdziwiabym si, gdyby bya z nimi Raven, ale nie przysza. Moe Preston by nie uciek,
gdyby bya w wizieniu tak jak poprzednio. Moe gdyby pani Metis zostaa ze mn, udaoby
si nam schwyta niwiark. Nie wiem, na kogo byam teraz bardziej wcieka: Prestona i
niwiark za ucieczk czy Raven i pani Metis za nieobecno wtedy, kiedy najbardziej ich
potrzebowaam.
Tu przed ich przybyciem zabraam Nott na dwr i schowaam w garau za domem.
Nie wiem, jak pani Metis i inni zareagowaliby na widok fenrira, a nie chciaam, eby j
skrzywdzili albo zabrali od nas. Babcia mnie popara, bo Nott uratowaa jej ycie. Daa dla
niej koce i wiadro wody, ktre Oliwier zanis do garau. Gdy Spartanin wrci do domu,
tward betonow podog wycieliam mikk wen, eby wilczycy byo wygodnie.
Kiedy skoczyam, Nott rozoya si na kocach i westchna z ulg. Wydawaa si
zmczona. Uszy jej nieco opady a oczy byy bardziej matowe ni normalnie. Pogadziam
palcami jej futro i uruchomiam psychometri, zastanawiajc si, czy przypadkiem nie
przeoczyymy jakiej rany, lecz nic takiego nie widziaam. Czuam, e ten bieg z gry j
zmczy, ale po raz pierwszy poczuam rwnie, e co jest nie w porzdku, e jest nie tylko
wyczerpana. Wydawao si, jakby co wysysao z niej siy. Znowu uciekam si do
psychometrii, jednak nic nie zobaczyam.
Kilka minut gadziam Nott, a potem wrciam do domu.
Ludzie w kombinezonach zajli si sprztaniem baaganu we frontowej czci domu, a
pozostali zgromadzili si w kuchni. Pani Metis uleczya urazy, ktrych nabawiymy si w
czasie walki. Kiedy skoczya, trener Ajaks odsoni pacht i ujrzelimy twarz zmarego. Nie
poznaam go. Ku mojemu zaskoczeniu, nie mia na sobie maski niwiarskiej. Pewnie dlatego,
e Preston i dziewczyna uwaali, e po ich wizycie babcia nie bdzie moga nikomu
powiedzie, jak wygldali. Przeraziam si na t myl.
Przyjrzaam si uwanie zmaremu. Po chwili zmarszczyam brwi. Co mnie gryzo.
Co dotyczcego niwiarki i maski, co, co zrobia albo powiedziaa, a dotyczyo to
wspomnie zwizanych z planem biblioteki antycznej. Wysiliam pami. niwiarka patrzy
na map, rozmawia z jakim mczyzn o sztylecie z Helheimu, wszdzie straszne obrazy i
rzeby przedstawiajce ptaki roki. Raz po raz odgrywaam t scen, nie mogc odgadn, co
mi si wydaje podejrzane.
- Gwen - odezwaa si pani Metis. - Mylisz, e moesz zebra jakie wspomnienia od
zmarego? Mogoby si to okaza przydatne.. Moe wie, dokd udawa si Preston i kim jest
jego towarzyszka?
- Chce pani, ebym dotkna nieboszczyka? - zdziwiam si. - Dlaczego? Nie prosia
mnie pani o to w koloseum.
Metis, Nickamedes i trener Ajaks wymienili spojrzenia
- Wwczas te przyszo nam to na myl, ale nie chcielimy naraa ci na dodatkowy
szok po mierci kolegw. Teraz natomiast...
- Nie mamy wyboru - dokoczyam z gorycz w gosie. - Jeli chcemy znale
niwiark i Prestona, zanim skrzywdz jeszcze kogo.
Nauczycielka skina gow.
- Kiedy prbowaam oddzwoni, nikt nie podnis suchawki. Myl, e to niwiarka
telefonowaa, ebym wysza z wizienia i umoliwia jej uwolnienie Prestona. Musimy
odkry, co planuj i gdzie mogli si uda, a tylko ty moesz si tego dowiedzie.
Miaa racj, niemniej wcale nie byo mi z tym atwiej. Jeli istniaa choby maa
szansa zapania Prestona i niwiarki, musiaam pomc, nawet jeli oznaczao to dotknicie
trupa. Pragnam, aby ich schwytano i zamknito w wizieniu... tym razem na dobre. Wic
wziam gboki oddech, nachyliam si i ujam rk zmarego w swoje donie.
Od razu zaczy napywa obrazy.
Nigdy wczeniej nie dotykaam nieywej osoby, miaam jednak wraenie, e w miar
stygnicia ciaa ulatniaj si te obrazy i uczucia. Cho bardzo si staraam, widziaam tylko
to, czego niwiarz dowiadczy w kilku ostatnich minutach ycia. Reszta znika. Skupiam si
wic na ostatnim wspomnieniu: troje niwiarzy siedzcych w aucie.
- Jeste pewien? - spyta zmary, patrzc na dom babci po drugiej stronie ulicy. - Ona
moe jest stara, ale bya kiedy wybrank Nike. Wiesz dobrze, ile oni narobili nam kopotw.
- Spokojnie, Stuart - odpar szyderczym tonem Preston. - Jedna starucha nie da rady
trzem niwiarzom, szczeglnie e si nas nie spodziewa.
Obejrza si do tyu, na dziewczyn. Nie widziaam jej twarzy, bo miaa mask. Przez
szczeliny na oczy bysna czerwie.
- Co cicho siedzisz - powiedzia. - Co jest? Boisz si?
niwiarka zabbnia palcami w warg. No dobrze, nie w swoj warg, tylko w
stopione usta Lokiego. Przy tym ruchu na jej palcu bysno co zotego, co w znajomym
ksztacie...
- Nie, nie boj si - powiedziaa nieco gardowym tonem - ale moe powiniene by
nieco bardziej ostrony, Preston, skoro kilka tygodni siedziae w zamkniciu z powodu
wybraca Nike.
- Suka - warkn chopak. - Powinna bya da mi j zabi w wizieniu.
niwiarka pokrcia gow.
- Musimy trzyma si planu. Jestemy tu tylko dlatego, e upare si zabi babk i e
nie koliduje nam to z innymi zamiarami. Gdyby by naprawd sprytny, od razu by si
schowa w bezpiecznym miejscu, jak ci radziam.
Mwia zdawkowo, lecz w gosie czuo si autorytet. Jasne byo, e to ona rzdzi.
Preston skuli si odruchowo.
- Nie - odpar. - Musz najpierw dotrzyma sowa. Cyganka przez kilka tygodni
grzebaa mi w mzgu. Mam zamiar ukara j w sposb, ktry bdzie najbardziej bolesny.
Chodmy.
Preston otworzy drzwi samochodu i ruszy w stron domu, a pozostali poszli za nim.
Potem wspomnienia zmarego robiy si coraz bardziej chaotyczne. Jaki ruch, brzdk
tukcego si szka, a w kocu jaskrawy, potworny bysk blu, gdy babcia przebia go
mieczem. Pniej wiat robi si coraz ciemniejszy, a w kocu wszystko ogarna czer. Nie
mogam odczyta ju wicej tajemnic.
Odetchnam i otworzyam oczy. Wszyscy patrzyli na mnie zmartwieni i
zaciekawieni. Babcia pomoga mi wsta. Klapnam na krzeso przy stole.
- I co, masz co? - spyta trener Ajaks niskim, dudnicym gosem.
Pokrciam gow.
- Niewiele. Tylko kilka fragmentw rozmowy, gwnie ktni Prestona z dziewczyn,
cho wspomnieli co o bezpiecznym schronieniu. Mylicie, e nadal s w tej okolicy?
- Cakiem prawdopodobne - rzek Nickamedes. - Mino zaledwie par godzin, wic
niwiarze mogli nie mie czasu wywie Prestona z kraju, eby doczy do rodzicw,
gdziekolwiek si ukrywaj.
Potem pani Metis, Nickamedes i Ajaks zaczli dyskutowa, gdzie niwiarze mogli
ukry Prestona i jak zamierzaj przetransportowa go w bezpieczne miejsce. Babcia i Oliwier
rwnie na zmian co sugerowali.
Moe si myliam, jednak miaam wraenie, e wszystko potoczyo si dokadnie tak,
jak zaplanowali niwiarze. Wiedzielimy, e w koloseum jest ukryty sztylet tylko dlatego, e
dziewczyna zgubia plan. Poza tym nie zdobylimy adnych informacji. Kilkoro uczniw
stracio ycie, nie znalelimy sztyletu, Preston uciek i znowu mg terroryzowa ludzi.
Rozdzia 18
zapominaj o tym.
Pocaowaa mnie w policzek i znowu poczuam delikatno jej mioci.
- No a teraz postaraj si zasn - powiedziaa i wysza, zamykajc za sob drzwi.
Mimo e wtpiam w skutek, to wsunam si gbiej pod kodr, zamknam oczy... i
ju po kilku minutach zasnam. Musiaam by pewnie tak zmczona jak Nott.
Pokaza mi si galimatias obrazw, wszystko, co widziaam w ostatnich dniach.
Czasami gowa robia mi takie numery, kiedy umys stara si przetworzy wszystkie
informacje, ktre do niego trafiay.
Dramatyczny atak w koloseum. niwiarka z byskiem czerwieni w oczach. Wiktor w
mojej doni i jego powarkiwania, kiedy walczylimy. Okrutne szepty w bibliotece i straszne
wraenie palcw grzebicych w mojej gowie. Podobizny czarnych rokw, ktre widziaam w
salonie niwiarki, nagle przemieniajce si w prawdziwe ptaki i rzucajce si na mnie, kujce
mnie ostrymi dziobami i duszce wielkimi czarnymi skrzydami.
A potem gryfy, ktre strzegy wejcia do biblioteki. Patrzyy na mnie jak zwykle, lecz
oczy, zamiast szare, kamienne, byy czerwone jak u niwiarzy. Przygldaam si posgom,
przeraona, a one zaczy si porusza. Ten z prawej zeskoczy z postumentu i zacz i
powoli w moim kierunku...
Obudziam si zlana zimnym potem, rzucajc si na ku. Pociel bya skrcona i
pozwijana wok mnie jak w wok ofiary. Po chwili zdaam sobie spraw, e ju nie pi i
e gryfy, roki oraz caa reszta byy tylko snem. Po prostu cholerny koszmar senny, jak
powiedziaby Wiktor. Rzuciam okiem na stolik nocny, o ktry oparam miecz. Wiktor mia
zamknite oko i wpotwarte usta. Wymamrota co niewyranie, co oznaczao, e pi.
- Cholerni niwiarze - mrucza - zabi ich wszystkich...
Co chwila mimowolnie zaciska oko, jakby goni wrogw nawiedzajcych jego sny.
Cho raz krwioercze zapdy miecza wywoay mj umiech. Mio wiedzie, e zawsze mog
polega na tym, e Wiktor... no, jest sob. Nawet kiedy pi.
Poniewa nie mogam zasn, wstaam i wyjam z torby pamitnik mamy.
Raportwk zostawiam wprawdzie w wizieniu, ale pani Metis j tutaj przyniosa.
Wczyam wiato i przerzucaam strony. Jednak nawet sowa mamy nie przynosiy
pociechy.
Odoyam dziennik. W torbie miaam jeszcze jedn ksik, ktr zabraam wczoraj z
biblioteki. Gryfy, gargulce i inne mityczne stworzenia w architekturze. Nie mogam
zapomnie posgw przeladujcych mnie we nie, otworzyam wic ksik, uoyam si
wygodnie i zaczam czyta.
Waciwie ksika bya supernudna. Jeli interesuj kogo stare budynki, czy w ogle
architektura, to moe by si ze mn nie zgodzi, lecz dla mnie to byo jak tabletka nasenna. Po
kilku stronach, zamroczona, skupiam si na przegldaniu obrazkw, znacznie ciekawszych
ni tekst. Gwnie byy tam fotografie stworw na sawnych budynkach wiata mitycznego.
Nie poznawaam wikszoci, ale znalazam Koloseum Kriosa i bibliotek antyczn. W
ksice zamieszczono mnstwo zdj posgw z biblioteki, a najwicej miejsca powicono
gryfom przy schodach - ca rozkadwk.
Wysoko, ciar, rodzaj kamienia. Te i inne informacje byy zamieszczone w
nudnych tabelach. Oceniano, e maj dwa metry wysokoci i wa po jakie trzy tony. Tylko
dwa metry? Naprawd? Mnie wydaway si o wiele wysze. Nawet na zdjciach wyglday
na wiksze, cho moe to sprawa owietlenia.
Westchnam. Nie wiem, po co tyle czasu straciam, gapic si na gryfy. W kocu to
tylko posgi. Powinnam skoncentrowa si na sztylecie z Helheimu, tymczasem do
odnalezienia go nie zbliyam si ani o krok. Nie mwic ju o tym, e w tym tygodniu
niwiarka dwa razy mnie zwyciya, Preston wydosta si na wolno, a Logan i Daphne
przestali si do mnie odzywa.
Nie czuam si jak wybraniec Nike. Nie byam odwana, silna ani sprytna. Czuam, e
nie zrobiam nic wartociowego. Byam tylko Gwen Frost, Cygank, ktra zawsze wszystko
sknoci.
Za na siebie, odoyam ksik, zgasiam wiato i leaam po ciemku, pogrona w
przygnbiajcych rozmylaniach.
Nastpnego dnia rano babcia Frost zawioza mnie do akademii. Nott siedziaa z tyu,
zajmujc niemal cae siedzenie. Wielki szary eb wystawia przez okno, zupenie jakby bya
psiakiem, ktrego wziymy na przejadk. W cigu ostatnich dni tylko ona potrafia
sprawi, e si umiechaam.
Zanim wyszymy z domu, spytaam babci, czy nie chce, ebym jej zostawia Nott na
wypadek powrotu Prestona albo niwiarki. Babcia popatrzya na wilczyc i jej oczy przez
chwil zrobiy si szkliste i odlege.
- Nie - mrukna - Powinna wrci z tob do szkoy, zotko. Przysza w kocu do
ciebie, a nie do mnie.
Poegnaymy si i przekradam si z Nott do mojego pokoju w akademiku, a potem
od razu poszam na trening. Kenzie i Oliwier ju na mnie czekali. Podobnie Daphne.
Walkiria siedziaa na awce i rozmawiaa ze Spartanami, ale wstaa, gdy tylko mnie
zobaczya. Miaa na sobie ulubiony rowy sweter w romby, czarn spdnic i czarne
rajstopy. Podesza do mnie sztywno, a potem rzucia si i zacza ciska tak mocno, e o
mao nie poamaa mi koci.
- Daphne - wycharczaam przyduszona, czujc, e zaraz pknie mi krgosup - nie
mog... oddycha...
- Ojej! Przepraszam. Jak si czujesz? - spytaa, odsuwajc si o krok i obrzucajc mnie
krytycznym spojrzeniem.
- Wczoraj zadzwoni do mnie Oliwier i powiedzia, co si stao. Baam si do ciebie
zadzwoni... mylaam, e nie odbierzesz po tym, co zdarzyo si przed gabinetem pani Metis.
Wzruszyam ramionami.
- Nic mi nie jest. Pani Metis wyleczya wszystkie urazy. Z babci te wszystko w
porzdku, a to najwaniejsze. Nadal nie mog uwierzy, e niwiarce udao si uwolni
Prestona.
Daphne zmruya oczy.
- Nie przychodzi ci do gowy, jak to zrobia?
Pokrciam gow.
- Nie mam pojcia. Ale kiedy otworzyam drzwi, bya tam, we wasnej osobie, jakby
znaa wszystkie kody dostpu i magiczne zaklcia. Nawet pani Metis nie wie, jak ona tego
dokonaa. No i oczywicie ja byam na tyle gupia, e sama jej otworzyam. Najwyraniej
sfinksy na drzwiach jej nie zaatakoway. Tak mwi pani Metis.
U babci nauczycielka wzia mnie na stron i powiedziaa, e ucieczka Prestona nie
jest moj win, e nie powinna bya opuszcza wizienia, szczeglnie pod nieobecno
Raven. Waciwie nie byam na ni za za to, e mnie opucia. Nie, gwnie czuam si
przygnbiona tym, e brako mi siy i sprytu, eby pokona niwiarzy. Co ze mnie za
wybranka.
- Opowiedz mi wszystko - polecia walkiria, prowadzc mnie do awek.
Usiadymy i zrelacjonowaam jej wypadki. Powiedziaam te o Nott, bo wczeniej
nie miaam okazji.
- No tak, wiem, e dzwonia... - przyznaa Daphne z min winowajcy. -.Mylaam, e
tylko po to, eby pogada. Albo ochrzani mnie za to, e rzucaam na ciebie takie oskarenia.
Gdybym wiedziaa, e twoja babcia jest w niebezpieczestwie, na pewno bym odebraa.
- Wiem. A jak u ciebie? Pogodzia si ze swoim magicznym darem? Nawiasem
mwic, moga mi powiedzie, e nie chcesz by uzdrowicielk i to ci wcieka. Przecie
bym ci wysuchaa.
- Wiem - przyznaa Daphne szeptem. - Ale, widzisz, ja... szukaam winnego.
Chciaam, eby to bya czyja wina, e mj dar okaza si inny, ni sobie wyobraaam.
Walkiria podniosa rk i wok pojawia si rana otoczka. Pochyliam si i
przytknam palce do jej doni. Znowu poczuam emanujc od niej lecznicz moc.
Przypomniao mi si, co pani Metis mwia o moim talencie: e dziki psychometrii
mogabym przejmowa moce innych. Nie wiem, jak to naleao robi, lecz wyszam moim
umysem naprzeciw, szarpnam i poczuam, e maciupka czstka daru Daphne przelewa si
we mnie.
Jej magiczny dar nie tylko pozwala leczy ciao. Dziaa te bardzo kojco - czuam
si podobnie jak w obecnoci pani Metis. Wiktor zawsze powtarza, e jej wykady dziaaj
na niego usypiajco, na mnie jednak miay wpyw uspokajajcy. Nawet kiedy mwia o
niwiarzach i innych potwornociach, wydawao si to tak odlege. Podobnie dziaaa na mnie
Daphne. Dziwne, bo walkiria atwo wpadaa w zo...
- Gwen - odezwaa si Daphne. Powiata wok jej palcw zacza blednc. - Co ty
robisz?
Opuciam rk i znikno odczucie jej mocy.
- Nic - odparam. - Zupenie nic.
Nie miaam ochoty wyjania jej niczego, w kadym razie nie teraz, kiedy sama
musiaam tyle przemyle. Walkiria zacisna pi i rana otoczka znikna w strumieniu
rowych iskier trzaskajcych, syczcych i powoli gasncych.
- Nie podoba mi si to, ale nic na to nie mog poradzi
- powiedziaa Daphne, potrzsajc gow. - Ja mam by uzdrowicielk? Wyobraasz
sobie?
Wyobraaam, atwiej ni jej si wydawao. Byo w niej tyle siy, dobra. Teraz miaa
do swojej dyspozycji sposb, eby si tym dzieli z innymi.
- Twj dar jest zadziwiajcy i jestem pewna, e dziki niemu dokonasz wspaniaych
rzeczy.
Daphne najpierw przyjrzaa mi si podejrzliwie, a potem si umiechna. Przez
moment nic nie mwiymy. W kocu walkiria odchrzkna i rzeka:
- Przepraszam, e byam taka wredna. Wiesz, najpierw Carson zosta ranny, pniej
dojrza mj dar i z tego wszystkiego dostaam bzika.
Moim zdaniem bzik to due niedopowiedzenie, lecz si nie odezwaam. Byam tak
pogrona we wasnych problemach, e te nie bardzo sprawdzaam si jako przyjacika.
- W porzdku. Po to s przyjaciele. eby razem mieli bzika.
Daphne znowu si umiechna i zadziornie walna mnie w rami. O mao si nie
Rozdzia 19
Logan podszed do mnie i poczuam rado w sercu. Do tej pory Spartanin na pewno
dowiedzia si o babci, Prestonie i niwiarce. Miaam nadziej, e... nie wiem, czego
waciwie si spodziewaam. Cieszyam si, e po prostu jest.
Wstaam i niemal si do niego umiechnam... ale zauwayam, e otacza go fanklub
pierwszoklasistw. Dzieciaki, w tym kilka nowych dziewczyn, chodziy za nim jak groupies
za gwiazd rocka. Przewrciam oczyma.
Logan powiedzia co do chopaka, ktry po chwili zapdzi wszystkich na awki,
eby mogli oglda trening. Tylko wcale nie byam pewna, czy bdzie jaki trening. Nie
ruszajc si z miejsca, czekaam, a Logan zrobi pierwszy ruch.
- Hej - zawoa Spartanin, podchodzc do stojaka i wycigajc z niego miecz.
- Hej - odparam chodno.
Daphne na awce za mn prychna gono.
- No, pocaujcie si i pogdcie. Wiem, e oboje tego chcecie.
Niczego bardziej bym nie pragna, ale nie moglimy si pocaowa, ebym nie
poznaa do koca tajemnicy Logana.
ebym si nie dowiedziaa, dlaczego tak boi si podzieli ze mn tym strasznym
sekretem. W oczach Logana zobaczyam, e myli o tym samym. No, moe i chciaby mnie
pocaowa, lecz nie za cen ujawnienia tajemnicy. Smutne, e bya dla niego waniejsza ni
ja. Bolao mnie to bardziej, nibym przypuszczaa.
Zamrugaam kilka razy, eby powstrzyma zy krcce si w oczach. Znowu mj dar
jest przyczyn naszego oddalenia. Lubiam go i cieszyo mnie poznawanie cudzych sekretw,
a teraz po raz pierwszy zaczam si zastanawia, jak yoby si bez niego. Nie musie si
martwi, kogo dotkn i co zobacz. Poczu wok siebie ramiona Logana bez obawy
poznania jego tajemnic czy dowiedzenia si, e jemu na mnie nie zaley tak bardzo, jak mnie
na nim.
Spartanin energicznie machn mieczem, sprawdzajc, jak ley w doni, i zbliy si
do mnie. Moje serce gwatownie podskoczyo, mimo e doskonale widziaam, jaki jest
wcieky. Czarne wosy, bkitne oczy, silne ciao. Brakowao tylko radoci na twarzy.
Posaam mu umiech z nadziej, e go odwzajemni i wszystko znowu bdzie dobrze.
Jednak jego oczy byy zimne. Podnis miecz i delikatnie dotkn nim mojego.
Przez
dziesi
minut
przekopywaymy
pokj
Savanny.
No,
moe
Rozdzia 20
Umiechn si asymetrycznie.
- Jasne, Cyganko.
Mrugn do mnie i odszed, lecz nie wyszed z biblioteki, tylko zacz rozmawia z
Daphne i Carsonem. Walkiria mwia do niego, ale patrzya na mnie, ciekawa, czy dotkn
Vivian i doznam szoku, kiedy przekonam si, e to ona jest niwiark.
- Otrzymaam twoj wiadomo - powiedziaa Vivian, stajc przede mn. - Mwisz,
e znalaza piercionek?
Wyjam plastikow torebk z raportwki i pokazaam jej.
Twarz dziewczyny rozjania si na ten widok, jakby bya to najcenniejsza rzecz na
wiecie. Moe i bya, biorc pod uwag, ile dla niej znaczya. Mimo przekonywa Daphne nie
wierzyam, e jest niwiark. Nie wyobraam sobie, jak niwiarz mgby udawa tak mi
osob. Poza tym miaa agodny i sodki gos. Nie taki chrapliwy i niski, jak niwiarka. Co
prawda, gos Savanny te nie by podobny.
Vivian pooya na ladzie sto dolarw, ktre miaa mi dopaci. Dotknam pienidzy i
si skupiam, jednak odebraam wycznie obraz banknotu przechodzcego z jednej rki do
drugiej, a w kocu trafi do mnie. Tu nie byo adnej wskazwki. Schowaam pienidze do
kieszeni dinsw.
- No i gdzie by? - zainteresowaa si Vivian. - Gdzie go znalaza?
- W pokoju Savanny - odparam obojtnym tonem.
To zawsze byo najtrudniejsze: powiedzie, e zodziejem okaza si przyjaciel.
Patrzyam na ni uwanie. Na jej twarzy ukazay si wszystkie zwyke emocje:
zdziwienie, zmieszanie, a w kocu zrozumienie, co to znaczy, e piercionek znajdowa si w
pokoju Savanny.
- Och - wybkaa, blednc. - Och.
Kiedy ludzie dowiadywali si takich rzeczy o najbliszych przyjacioach, zazwyczaj
mieli wiele do powiedzenia. Czekaam na co.jeszcze, ale ona tylko staa z nieszczliwym
wyrazem twarzy i ze zami w oczach. Po chwili opanowaa si i wycigna rk.
Podaam jej plastikow torebk i niby przypadkowo dotknam jej doni.
W gowie pojawiy mi si rozmaite obrazy Vivian. Jak siedzi rano na lekcjach, je
obiad w stowce, idzie do biblioteki. Gwnie jednak czuam smutek i uczuciowy zamt na
myl o nielojalnoci przyjaciki. Najwidoczniej odczua to mocniej, ni dawaa po sobie
pozna, bo przyguszyo to wszystkie inne emocje.
Ani ladu tego, e jest niwiark. Nie wyczuam te w niej adnej zoliwoci.
Dziwne. Nawet najfajniejsza dziewczyna potrafi czasem by wredna. Gdybym si
Wreszcie wsta, spojrza na mnie bez wyrazu i wyszed. Westchnam, aujc, e midzy
nami nie jest inaczej, nie jest atwiej. Choby przez chwil. Zaleao mi na Loganie, a jemu
na mnie. Dlaczego zatem nie moemy by razem?
Wkrtce coraz wicej osb pakowao si i wychodzio. Widocznie wszyscy
postanowili wczeniej skoczy prac, bo o smej wieczorem zostalimy sami z
Nickamedesem, ktry zaszy si w swoim pokoiku i zaj tym czym, co zawsze robi, kiedy
mnie nie ochrzania.
Kiedy biblioteka opustoszaa, znowu przyszo mi do gowy, eby wyj plan budynku
i poszuka sztyletu. Tylko po co? Mogabym latami go szuka i nie znale kryjwki. No c,
jeli ja nie mogam, to niwiarka rwnie. Ta myl jednak jako mao mnie pocieszya.
Skoczywszy odkadanie na pki, nie miaam ju nic do roboty poza czekaniem na
koniec zmiany. Z nudw wziam ksik architektoniczn i postanowiam zaj si
wypracowaniem. I znowu otworzyam na stronie z gryfami. Wysoko, ciar, rodzaj
kamienia. Informacje byy identyczne jak poprzednio, ale nie mogam oderwa oka od
ilustracji. Co mi si tu nie zgadzao. Albo informacje byy bdne, albo fotografie mylce.
Ponownie rzuci mi si w oczy wystajcy z torby pamitnik mamy. Rysowaa gryfy,
gdy uczya si w akademii. Moe pamitnik pomoe odgadn, dlaczego te posgi tak mnie
optay. Wyjam go, otworzyam na stronach, gdzie znajdoway si rysunki gryfw, i
porwnaam je z fotografiami w ksice.
Po raz pierwszy zauwayam strzak wskazujc na postument.
Strzaa znajdowaa si na rysunku mamy. Bya maciupeka, tak e nie zauwayam jej
poprzednio, przekonana, e to po prostu fragment rozmaitych przypadkowych linii i
zawijasw nagryzmolonych na stronie. Lecz teraz, im duej si wpatrywaam, tym mocniej
bio mi serce. Dlaczego mama narysowaa strzak? Akurat w tym miejscu? Co takiego tam
byo, e trzeba to byo zaznaczy? Przenosiam wzrok z ksiki na zeszyt i z powrotem.
Dopiero po kilku sekundach zauwayam, e tylko jeden posg ma postument.
Ten po prawej. To na niego patrzya mama w wizji, ktr wywoao dotknicie
pamitnika. Ten gryf mia malutki, moe dziesiciocentymetrowy postument, natomiast drugi
wyglda, jakby go posadzono wprost na schodach.
Moje serce bio szaleczo, wtrujc mylom. A jeli... jeli mama wcale nie ukrya
sztyletu w bibliotece antycznej? Moe schowaa go na zewntrz? Moe wetkna go w
postument gryfa?
Nie, pomylaam. To gupie. Niemoliwe, eby odpowied bya tak prosta. Koo tych
posgw codziennie przechodziy setki osb. Do tej pory kto by znalaz sztylet, choby
Rozdzia 21
wsk lini, bya spita i wystraszona - baa si, e niwiarze znajd j, zanim wywie si z
zadania zleconego przez Nike. Cho czua, e czas ucieka, musiaa si rozejrze. Musiaa by
niezwykle ostrona.
Kiedy si upewnia, e nikt jej nie obserwuje, wyja z plecaka pakunek owinity w
czarny materia. Pooya go na stopniach biblioteki. Wtedy co zadrapao o kamie.
Mama zastyga i rzucia wkoo zaniepokojone spojrzenie, jakby ten dwik mg
zdradzi jej obecno niwiarzom.
Nikt jednak nie wyoni si z cienia. Odetchna z ulg i znowu skierowaa swoj
uwag na posg. Obmacywaa go, jakby czego szukaa. W kocu znalaza. Przekrcia
koniuszek ogona, a wtedy w postumencie otworzyy si drzwiczki, odsaniajc wydron
przestrze.
Mama rozejrzaa si znowu, upewniajc si, e nikt jej si nie przyglda, i szybko,
zawijajc brzegi czarnego materiau wok znajdujcego si w nim przedmiotu, wsuna
zawinitko w tajny schowek. Zapaa koniec ogona gryfa i pokrcia nim w przeciwn stron.
Drzwiczki wsuny si w postument, kryjc zawarto.
Mama westchna z ulg. Koniec. Misja wypeniona. Jeszcze raz si rozejrzaa,
nacigna kaptur, woya rce do kieszeni i pobiega przed siebie, znikajc wrd cieni.
Opuciam do i otworzyam oczy, oddychajc gboko. Nagle poczuam, e ledwie
si trzymam na nogach. Musiaam usi na stopniach, bo caa si trzsam. Kiedy mi
przeszo, wstaam i podeszam do gryfa.
Pochyliam si, eby obejrze jego ogon. Wyglda normalnie, jakby cay posg by
wyrzebiony z jednej bryy. Gdybym nie widziaa, jak mama przekrca sam kocwk,
nigdy nie przyszoby mi do gowy to zrobi. Ani e w postumencie moe by tajny schowek.
Ciekawe, jak mama go znalaza. Moe dowiedziaa si na lekcji historii mitycznej?
Prawd mwic, nie miao to znaczenia. Najwaniejsze, e teraz trzeba byo
przetransportowa sztylet w bezpieczne miejsce. Gdzie, gdzie niwiarze nigdy go nie znajd.
- Dobrze go chronie przez te lata - szepnam, zwracajc si do iskry wiadomoci
ukrytej w kamieniu. - Niestety, niwiarze s coraz blisi odkrycia sztyletu, wic musz
schowa go gdzie indziej. Mam nadziej, e rozumiesz. Postaram si jak najlepiej go chroni
- obiecuj.
Gryf nic nie powiedzia, ale w zotej powiacie rzucanej przez wiata podkrelajce
balkon biblioteczny wydawao mi si, e lekko zmruy swoje oczy bez powiek. Po raz
pierwszy ten lekki ruch nie odebra mi odwagi. Przeciwnie, nawet doda mi otuchy, jakby gryf
dobrze wiedzia, e najwyszy czas zmieni kryjwk sztyletu i e jestem jako zwizana z
dziewczyn, ktra schowaa go tu przed laty. Po chwili stworzenie opucio wzrok i lekko
skonio gow, niemal jakby dawao mi swoje przyzwolenie.
Niepewnie przekrciam koniec ogona.
Poruszy si gadko i lekko, tak jak we wspomnieniu. Drzwiczki z cichym pomrukiem
wysuny si i schowek stan otworem. Moja rka tak si trzsa, e zanim signam po
sztylet, zacisnam j w pi, eby j ustabilizowa. Kiedy w kocu dotknam czego
mikkiego, jedwabistego, przed oczami pojawi mi si nastpny obraz: mamy chowajcej
zawinitko w to samo miejsce, z ktrego ja je teraz wyjmowaam.
Przekrciam ogon gryfa z powrotem i schowek si zamkn. Delikatnie odwinam
jeden rg czarnego materiau, potem drugi... Przede mn lea sztylet z Helheimu.
By znacznie lejszy, ni si spodziewaam. Way niewiele wicej ni jedwab, ktry
go owija. Nie by wykonany z metalu, lecz z czarnego marmuru byskajcego gdzieniegdzie
brzowymi plamkami. W rkoje wprawiono rubin, ale kamie by ciemny, jakby zgas jego
ogie. Po chwili zorientowaam si, e klejnot ma ksztat jednego zmruonego oka.
Zaciekawiam si, czy to jest brama Lokiego na ten wiat, okno mitycznego wizienia. Czy
bg zoczyca moe wyglda przez rubin i widzie, jak trzymam go w rkach? Zatrzsam
si na t myl i szybko owinam sztylet czarn materi.
Przez moment staam, nie wiedzc, co robi dalej. No dobrze, udao si.
Umiechnam si na t myl i miaam ochot wznie dziki okrzyk, na szczcie si
pohamowaam i odsunam od siebie niestosowne zachcianki. Musiaam si zaj czym
innym, na przykad wymyli, co zrobi ze sztyletem, skoro go ju znalazam.
Powiem Nickamedesowi, pomylaam. Wrc do biblioteki i poka mu sztylet. On
zadzwoni po pani Metis i Ajaksa, a potem razem postanowimy, gdzie go schowa...
- No, Cyganko - odezwa si za mn jaki gos - dzikuj za znalezienie sztyletu.
Zaczynaam si zastanawia, czy to zadanie ci nie przerasta.
Co zaszelecio, zauwayam szybko zbliajcy si cie na niegu. Odwrciam si,
lecz byo za pno. Pi niwiarki wyldowaa na mojej twarzy i zapadam w ciemno.
Pierwsze, co poczuam po przebudzeniu, to palcy bl policzka pulsujcy w rytmie
uderze mojego serca. Skupiam si, starajc si usun go z myli. Nie bardzo kojarzyam,
co si dzieje, jednak doskonale wiedziaam, e wpadam w nie lada kopoty. Z otaczajcych
mnie ludzi emanowaa nienawi, dusia i przygniataa do ziemi jak ow. Czuam ich
pogard i wcieko zalewajce mnie jak morskie fale. Zrobio mi si niedobrze.
- No c - odezwa si gos. - Cyganka chyba si ockna.
Znaam ten gos. Zamroczona, nie mogam uwierzy, e to moe by ona. Wydawaa
si tak mia, tak podobna do mnie, a okazaa si niwiark i wykorzystaa mnie, eby dosta
w swoje rce sztylet z Helheimu. Tyle wiedziaam. Nie miaam jednak zielonego pojcia, jak
skonia mnie do postpowania wedug swoich planw.
Otworzyam oczy. Nade mn na biurku siedziaa Vivian Holler.
- Cze, Cyganko - powiedziaa. - Zaskoczona?
Potrzsnam gow, ale tylko bardziej rozbolaa mnie twarz. Poruszyam szczk,
usiujc pozby si upania. Powoli ostre, pulsujce rwanie przeszo w agodniejsze,
atwiejsze do zniesienia kucie i mogam rozejrze si wok bez gwiazd wirujcych nad
gow.
Siedziaam przywizana do krzesa w eleganckim pokoju z ciemnymi meblami,
antycznymi sofami i krysztaowymi wazami penymi czarnych i ciemnoczerwonych r.
Dawic si odurzajcym zapachem kwiatw, nie przestawaam si rozglda. Kiedy
odwrciam gow, zobaczyam zoty posek ptaka z rozoonymi skrzydami. Za nim, na
cianie, wisia obraz ukazujcy takiego samego ptaka w identycznej pozie. Zorientowaam
si, gdzie si znajduj: to by salon, ktry widziaam, dotykajc zgubionego przez niwiark to znaczy Vivian - planu biblioteki antycznej.
- Skrzyda - wymamrotaam, przygldajc si poskowi. - Co jest z tymi skrzydami?
Vivian podniosa brew.
- To wanie chcesz wiedzie? A nie, jak skoniam ci do znalezienia dla mnie
sztyletu? Doprawdy, Cyganko, spodziewaabym si po tobie czego ciekawszego. Lecz jeli
koniecznie chcesz, to chtnie ci poka.
Vivian gwizdna przeraliwie i odwrcia si ku drzwiom prowadzcym na balkon.
Mimo e na zewntrz byo ciemno, zobaczyam, jak z nieba sfruwa jaki ciemny ksztat i
lduje za oknem. Dziewczyna otworzya drzwi i cofna si o krok.
Po chwili do pokoju wskoczy potny ptak rok.
By wielki, tak wielki jak Nott, jeli nie wikszy. Mia byszczce czarne skrzyda
mienice si pasmami czerwieni, ktre wyglday jak rzeki krwi. Wielkie, czarne szpony
mogy by dugoci nawet mojej rki. Na lekcji historii mitycznej pani Metis powiedziaa, e
roki to stworzenia pochodzenia arabskiego i maj do siy, eby porwa ludzi. Wtedy
wydawao mi si to absurdalne, teraz jednak w to uwierzyam. Ten rok na pewno mgby
mnie zje, dwa razy kapnwszy ostrym dziobem.
Jego oczy te byy czarne i byszczce, a w ich gbi pona ta karmazynowa
niwiarska iskra. Zadraam i odwrciam wzrok.
- Nie podoba ci si moje zwierztko? - spytaa Vivian. - Szkoda. Hodujemy roki od
pokole. Praktycznie wszyscy niwiarze kupuj je u nas. Ptaki z naszej hodowli s znane ze
szczeglnego okruciestwa.
Gwizdna i pokazaa palcem na balkon. Rok wyszed na balkon, przy kadym skoku
drapic pazurami o podog. Dziewczyna zamkna za nim drzwi, ale nadal czuam jego
zowrog obecno, wiedziaam, e zerka zza szyby, jakby chcia przedzioba si przez ni,
eby si do mnie dobra.
Rozlegy si kroki. Obejrzaam si. Za mn sta Preston. Vivian z powrotem
przysiada na biurku, a chopak stan za ni. Zamiast pomaraczowego kombinezonu znowu
mia na sobie drogie ciuchy. Buty, dinsy od projektanta, elegancki kaszmirowy sweter,
skrzana kurtka. Wszystko, naturalnie, czarne, jak jego zgnia dusza.
Preston umiechn si nieprzyjemnie.
- Mwiem ci, e kiedy bd gr, Cyganko. auj, e mi nie uwierzya.
- No nie, nie wciskaj mi kitu - warknam. - Nie byoby ci tu, gdyby nie Vivian,
wszyscy o tym wiemy. To ona odwalia ca robot. To ona wydostaa ci z wizienia. Spojrzaam na dziewczyn. - Swoj drog, nale ci si brawa. Za to i za ca reszt tego
wymylnego planu. Udao ci si.
Wyranie si ucieszya.
- Niele, prawda? Nie lubi si chwali, ale tym razem przeszam sama siebie.
- Nie hamuj si, powiedz mi wszystko o mistrzowskich posuniciach. Przecie tego
pragniesz. Tylko dlatego jeszcze mnie nie zabia. Czarne charaktery w filmach i komiksach
uwielbiaj si puszy.
Nie chciaam dodawa, e to by zawsze pierwszy krok do upadku. Teraz to byo moj
ostatni desk ratunku.
Vivian rozemiaa si. Jej miech zabrzmia w moich uszach zgrzytliwie.
- No c, to jest na pewno jeden z powodw. Jeszcze z tob nie skoczyam, Cyganko,
poczekaj kilka minut.
Pytasz, jak doprowadziam do tego, eby zrobia to, czego chc. Jeste sprytna. Udao
ci si pokona Prestona, cho to akurat nie jest zbyt trudne. Moe wic to ty mi powiesz, jak
tego dokonaam?
Przez chwil mierzyam j wzrokiem, a potem rozejrzaam si wok. Zaczam
intensywnie myle. Powinna gada jak najduej, eby byo wicej czasu na znalezienie
mnie i uratowanie. Oczywicie nie wiedziaam, kto niby mia tego dokona. Nickamedes
pewnie doszed do wniosku, e wymknam si przed czasem. Nie przyjdzie mu do gowy, e
co mi si stao. Moje stosunki z bibliotekarzem byy tego typu, e pewnie si ucieszy, kiedy
zawsze jej daje gwne role. Naprawd przydaaby ci si powtrka z historii mitycznej,
Gwen. Mwiam ci, e to piercie Janusa, rzymskiego boga pocztkw i kocw. Ma dwie
twarze, jedna patrzy w przyszo, a druga w przeszo. Piercie jest w mojej rodzinie od
wiekw jako symbol tajnej wiernoci Lokiemu. Nalea do mamy... pki nie zabi jej kto z
panteonu.
Jej twarz si zmienia. Przypomniaam sobie, jak mama wrczaa Vivian ten piercie
i cay bl i smutek po jej mierci. Byoby mi jej al, gdyby nie sprawia mi tego samego blu,
mordujc moj mam.
A potem znowu rozjanio mi si w gowie.
- Dlatego wstawia zupenie nowe meble do pokoju! I dlatego podbiega otworzy
mi drzwi, kiedy wychodziam! Nie moga ryzykowa, e bd miaa jak wizj, kiedy
czego dotkn, na przykad toaletki, i zobacz, kim naprawd jeste. Po co mnie jednak
angaowaa do poszukiwa piercionka, ktry wcale nie zgin?
- Masz racj, jeli chodzi o meble. Co do piercionka, to musiaam przyjrze si, jak
prowadzisz poszukiwania, a nie chciaam, eby nabraa co do mnie podejrze przed
znalezieniem sztyletu. Dlatego wymyliam t historyjk oSavannie. i ukryam piercionek w
jej pokoju, eby moga go znale. Poza tym chciaam ci przekona, e to ona jest
niwiark. Wszyscy wiedz, e nadal walczycie o Logana.
- Ach, czyli miao mi to po prostu zaj czas? Musiaa jednak wiedzie, e jeli
dotkn piercionka, to zobacz jego histori, a dotkn go choby po to, eby upewni si, czy
to Savannah go zabraa. Jak udao ci si zmieni wspomnienia, eby wygldao na to, e to
ona jest niwiark?
- Magia chaosu, zapomniaa? Dezorientacja, iluzja. Pod niektrymi wzgldami mj
dar jest przeciwiestwem twojego, Gwen. Ty dotykasz przedmiotw i masz wizje. A ja, jeli
si postaram, mog odcisn na przedmiotach emocje i wspomnienia. Wic atwo mi byo
sprawi, e ja w piercionku w twojej wizji wygldaam jak Savannah.
- Ale...
Przerwa mi agodny dwik kurantw. Obejrzaam si. To bi stojcy pod cian duy
szafkowy zegar z hebanu w ksztacie roka.
- Nareszcie pnoc - mrukna Vivian. - Wiesz, co to znaczy?
- Co?
Dziewczyna si umiechna.
- e nasta czas, eby zrobia to, po co ci tu przywiozam.
Zmusiam si do zadania pytania:
- Czyli co?
- Umara.
Rozdzia 22
na caym wiecie. Jest portalem do innych bram, a nawet innych wiatw... w tym Helheimu.
- Helheimu? - szepnam.
Czytajc na temat sztyletu, dowiedziaam si, e otrzyma swoj nazw od
nordyckiego wiata zmarych... i rzeczywistoci, w ktrej miecio si wizienie Lokiego.
Podobno byo to miejsce, z ktrego nikt - ani bg, ani miertelnik - nie mg uciec. No c,
obawiaam si, e dzi okae si to nieprawd.
Vivian spojrzaa na mnie drwico.
- Nareszcie zaczynasz rozumie, co, Gwen? Musz przyzna, e podoba mi si ten
wyraz przeraenia na twojej twarzy.
O nic wicej nie zdyam zapyta, bo Preston z drugim mczyzn zacignli mnie
na rodek krgu. W marmurowej posadzce co zostao wyryte. Po chwili si zorientowaam:
rka trzymajca wag. Identyczna jak na sklepieniu wizienia.
Vivian rwnie wysza na rodek. Zatrzymaa si i zwrcia do pozostaych niwiarzy:
- Bardzo, bardzo dugo czekalimy na ten moment. Nasi przodkowie od stuleci suyli
wiernie Lokiemu, przygotowujc si do dnia, gdy wreszcie bdziemy mogli uwolni naszego
boga z wizienia, w ktrym tak dugo przebywa. Ten dzie wreszcie nadszed.
No tak, wiedziaam, e mam umrze, ale nie mogam powstrzyma si, eby nie
przewrci oczyma na te grnolotne sowa. Pewnie wiczya przed lustrem, co, Vivian?
- Wszyscy wiecie, co naley robi. Zatem zaczynamy - zakoczya dziewczyna.
Rozlego si ciche nucenie. Nie mam zielonego pojcia, co to byo za magiczne
abrakadabra, lecz na te niskie, gardowe dwiki dreszcz mi przelecia po plecach. Stopniowo
sowa staway si coraz bardziej wyrane, gosy coraz ostrzejsze. Czuam je fizycznie niby
setki noy dotykajcych mojego ciaa.
Vivian odwrcia si do mnie, krcc w doniach sztyletem z Helheimu, jakby bya to
paeczka cheerleaderki, a nie miercionone narzdzie.
- Z pewnoci zastanawiasz si, dlaczego nie zabiam ci w wizieniu, kiedy miaam
okazj, albo nawet wczeniej, jesieni, kiedy tylko si pojawia w akademii - odezwaa si. Odpowied jest prosta: miaa znale sztylet i potrzebowalimy twojej krwi. wieej, a nie
takiej, ktra ju zostaa rozlana. Jasmine omal nie zepsua caego planu, podobnie jak jej
braciszek Preston.
Chopak zesztywnia na te sowa, ale zachowa milczenie. Wydawao mi si, e nie
moe nikogo nienawidzi bardziej ni mnie, jednak tu, stojc midzy tyloma niwiarzami,
czuam jego wyjtkow, zazdrosn nienawi do niwiarki.
Razem z drugim mczyzn nadal trzymali mnie za ramiona. Vivian podesza, cay
Rozdzia 23
Nordycki bg chaosu trwa bez ruchu w centrum kamiennego krgu. Powoli jego
palce zaczy si kurczy i rozkurcza, muskuy napina, jakby w tej morderczej pozycji
przebywa bardzo, bardzo dugo i teraz mia problemy ze wstaniem na nogi. W kocu opuci
rk, szyja przyja normaln pozycj, odchyli korpus i zacz si podnosi. Przy kadym
ruchu jego koci trzeszczay, jakby do wtru pochodniom, a ja zgrzytaam zbami i kuliam
si ze strachu. To nie byo moje pierwsze spotkanie twarz w twarz z bstwem. Nike dwa
razy mnie odwiedzia, ale teraz... teraz to zupenie co innego.
Bo to by Loki i emanowa czystym zem.
W kocu bg si wyprostowa - mia niemal dwa metry wzrostu. Sta do mnie
plecami, wic widziaam tylko, jak odwrci gow w lewo, a potem w prawo, przygldajc
si zgromadzonym niwiarzom. Nastpnie podnis rce w gr i zakrzykn - by to dziki,
nieopanowany wrzask peen tumionej przez wieki nienawici. Peen krwawego chaosu i
obietnicy zgonw, ktr jego niwiarze powtarzali przez cae lata.
Najohydniejszy dwik, jaki mona sobie wyobrazi.
Wystarczyaby jego zapowied, eby serce zaczo mi wali motem. Pena sia
spowodowaa, e po policzkach popyny zy, a cae ciao zabolao, jakby ten wrzask mg
oddzieli mi minie od koci. Nic gorszego nie mogo mnie spotka... a przynajmniej tak
mylaam, pki bg si nie odwrci i nie pokaza mi swojej twarzy.
Bya... po prostu koszmarna.
Nigdy nie widziaam ani nawet nie wyobraaam sobie nic rwnie paskudnego.
Rysunki w podrcznikach historii mitycznej nie oddaway prawdziwie jego natury.
Przenikliwe bkitne oczy, silna broda, wysokie koci policzkowe, orli nos, alabastrowa cera.
Poowa twarzy bya doskonaa, pikna, jak marmurowa rzeba w bibliotece antycznej. Wosy
spyway mu do ramion jak zota rzeka.
Natomiast druga strona twarzy bya stopiona. Rysy, jakby byy z wosku, zmiky i
zlay si ze sob, pierwotn czysto i prostot przemieniajc w co zowieszczego i
brzydkiego. Oko nie byo bkitne, lecz czerwone - t czerwieni typow dla niwiarzy.
Policzek wyglda jak ugnieciona plastelina, a nos jak zakrzywiony dzib, ktry prbuje
przekopa si do brody. Ta cz twarzy nie bya gadka, tylko poznaczona bliznami, wosy
za czarne, przetykane karmazynowymi pasmami wieccymi midzy rzadkimi, matowymi,
osmalonymi lokami.
Wyglda jak ucieleniony koszmar - ktry uwolni si z wizienia. I to przeze mnie.
Przez mj idiotyczny bd, przez atwowierno, z jak pozwoliam si wykorzysta przy
poszukiwaniu sztyletu, z mojej winy zgin ludzie. Przeknam piekc , ktra podesza
mi do garda.
Vivian uklkna przed bogiem na jedno kolano.
- Panie - powiedziaa tonem penym trwogi - udao nam si w kocu ci uwolni, a
teraz, po wielu latach, czekamy na twoje polecenia.
Loki spojrza na niwiark i rzek:
- Powsta. Zawsze suya mi godnie. Teraz sprawimy, e w wiecie miertelnikw
na nowo zapanuje chaos.
Pomimo powykrzywianych rysw gos mia peny, gadki, niski i gardowy, nawet
uwodzicielski, taki, ktry mgby przekona niemal do wszystkiego. Cho wiedziaam, do jak
strasznych rzeczy Loki potrafi namwi niwiarzy, to jego gos brzmia w moich uszach
piknie, sodko i czysto. Czuam hipnotyczn si jego sw. Owijay si wok mnie, usiujc
dosta si do mojego mzgu, podobnie jak Vivian dziki telepatii. Zacisnam zby i
odsunam to wraenie jak najdalej od siebie.
Vivian wstaa. Jej oczy pony gorc czerwieni. Bg wrczy jej w podarunku
sztylet z Helheimu. Dziewczyna skonia gow, a potem podniosa go wysoko.
- Za chaos! - zawoaa.
- Za chaos! - powtarzali za ni niwiarze raz po raz, przypiecztowujc nie tylko mj
los, ale take los caego wiata.
W kocu dzikie echo krzykw ucicho i Loki znw spojrza na Vivian.
- Teraz chc obejrze ofiar, ktr mi przyprowadzia - powiedzia.
niwiarka wskazaa na mnie gow. Loki obejrza si przez rami, zwracajc ku mnie
pikn poow twarzy. Bkitne oko si zmruyo i bg zacz zblia si do mnie.
Przy kadym kroku trzeszczay mu koci. Pod dug szat nie mia butw, lecz nie
zwraca uwagi na odamki marmuru pod stopami, mimo e ostre krawdzie musiay wbija
mu si w ciao.
Odnosiam wraenie, e co mu dolega. Chodzi sztywno i cay czas krzywi si
mimowolnie, jakby przebywanie w wiecie miertelnikw sprawiao mu bl. Albo jakby
przez te wszystkie stulecia cierpia mki, jak za pierwszym razem, gdy bogowie go uwizili.
Loki zatrzyma si, a moi stranicy zawlekli mnie do najbliszej pochodni, eby mg
mi si przyjrze.
Rozdzia 24
- Nadal walczysz, Cyganko? Idziesz do mnie? To ci nic nie pomoe. Rana, ktr ci
zadaem, jest miertelna. Za kilka minut bdziesz martwa. Nie ciem ci gowy mieczem
tylko dlatego, e chc, eby duej cierpiaa, tak jak cierpiaa moja siostra, Jasmine, kiedy j
zabia. Oczywicie nie mog sprawi, eby cierpiaa tak dugo, jak powinna, lecz i to
wystarczy.
Nie odpowiedziaam. Nie miaam na to siy. Chodzio mi tylko o dotknicie Prestona.
Kuca jakie p metra ode mnie. Spodnie nieco mu si uniosy i widziaam nad skarpetk
blad skr na kostce. Coraz bardziej zbliaam si do jego stopy, znaczc krwistymi
smugami swoj drog.
Preston umiecha si drwico. Moje wysiki go bawiy. Uchwyciam si tej emocji i
rozpalaam ni mj gniew na wszystko, co si dzi wydarzyo: oszustwo Vivian, uwolnienie
Lokiego, mier Nott.
To ostatnie wspomnienie niemal mnie zaamao. Przypomniaam sobie skomlenie
wilczycy i jej spojrzenie, jakby czua, e to ona mnie zawioda, a nie ja j. Nott rzucia si na
krg niwiarzy, aby mnie ocali. Jedyne, co mogam zrobi, aby odpaci jej za powicenie,
to zrealizowa mj szalony plan. Poza tym i tak nie miaam nic do stracenia.
Ostatnie podcignicie si i zacisnam palce na kostce Prestona - ale poczuam tylko
skarpetk.
Materia by gadki i liski pod palcami. Nie tego jednak potrzebowaam. Musiaam
dotkn skry. Tylko tak dziaaa moja magia i tylko w ten sposb mogam zrealizowa plan.
Oczywicie, jeli w ogle ten plan mia sens.
- Co ty wyprawiasz, Cyganko? - mrukn Preston. - Plamisz mi skarpetki z kaszmiru.
Bd do niczego. Mgbym ci za to zasztyletowa.
Teraz ju pakaam zupenie otwarcie, macaam go po kostce, usiujc cign
skarpetk, eby dobra si do goej skry.
Preston zmarszczy brwi, jakby przyszo mu do gowy, e nie straciam rozumu na
skutek blu, tylko mam w tym jaki cel.
- Co robisz...?
Ostatkiem energii przysunam si o kilka centymetrw, zsunam skarpetk,
delikatnie objam palcami kostk chopaka i szarpnam.
Natychmiast napyny wspomnienia i uczucia Prestona. Tym razem jednak
odsunam je od siebie i signam gbiej, szukajc jego magii, tej iskry, ktra sprawiaa, e
Preston by... po prostu Prestonem.
I znalazam j!
Byo trudniej ni z Daphne, duo trudniej, pewnie dlatego, e chopak nie mia daru
uzdrawiania. Nie wiem, prawd mwic, jaki mia magiczny talent, ale czuam, jak ta brzydka
czerwona iskra pulsuje w rytm uderze serca. Wyobraziam sobie, e otaczam palcami jego
serce, t iskr w samym rodku jego istoty. I szarpi j ku sobie.
Pocignam jego magi, to mocne, pulsujce uczucie, z caej siy, zabierajc je
Prestonowi i wkadajc w siebie.
Pocztkowo nie zdawa sobie sprawy, co si dzieje, potem jednak musia co poczu,
bo jakby si zachysn.
- Co ty... co wyprawiasz?!
Nie zwrciam uwagi na jego okrzyk. Prawd mwic, sama nie wiem, co robiam.
Byam tylko wiadoma tego, e bl w klatce piersiowej zacz si zmniejsza i znowu
mogam normalnie oddycha.
Po kilku sekundach niwiarz zorientowa si, e co nie gra. Usiowa wsta, ale do tej
pory odzyskaam ju duo siy. Udao mi si wycign drug rk, zsun mu drug
skarpetk i owin palce wok kostki. Preston szarpn si, lecz nie ruszy z miejsca, tylko
zamacha ramionami i upad na kamienn posadzk.
Prbowa mnie kopa, ja jednak wczepiam si w jego nogi i nie puszczaam.
Wiedziaam, e jeli uda mu si wyrwa, strac poczenie, ju nie dotkn ani jego, ani jego
magicznego daru i umr. Cay czas wycigaam z niego energi i wlewaam w swoje ciao,
wyobraajc sobie, e pokrywa ran w sercu, e ciga rozdart skr, zblia krawdzie rany,
tak jak widziaam, kiedy Daphne leczya Carsona w koloseum.
Preston zacz wrzeszcze - nadaremnie, zablokowaam w sobie odbieranie dwikw.
Mj cay wiat skupi si na jednym: trzymaniu niwiarza i uywania jego magii.
Nie wiem, ile minut mino, zanim zauwayam, e przesta si porusza i krzycze.
I e rana na piersi przestaa mnie bole.
Zmarszczyam brwi, zastanawiajc si, co si stao, dlaczego niwiarz si nie wyrywa,
dlaczego jego energia przestaa si we mnie wlewa. Z trudnoci rozprostowaam palce i
puciam jego kostki. Odwrciam si na wznak, rozpiam bluz i podcignam
podkoszulek. Moje ciao byo lepkie od krwi, jakbym pomalowaa si na mecz piki nonej.
Jednak rana znikna. Pozostaa tylko cieniutka linia na skrze w miejscu serca.
Udao si! Uleczyam si dziki psychometrii!
Opuciam podkoszulek, przetoczyam si na brzuch i podczogaam do Prestona.
Nadal byam bardzo saba i kilka razy musiaam przystawa, eby zapa oddech. W kocu
jednak udao mi si spojrze na twarz chopaka.
Rozdzia 25
Nie wiem, jak dugo bym tam leaa, gdyby przez moj zo, nienawi i abominacj
do samej siebie nie przedar si cichy pisk. Podniosam wzrok i ujrzaam, e Nott patrzy na
mnie przez szparki oczu.
- Nott - powiedziaam.
Podczogaam si do niej, jak najszybciej mogam. Udao mi si usi i pooyam jej
wielki eb na moich kolanach. Wilczyca wycigna jzyk i z trudem polizaa mnie po
palcach. Poczuam jej bl pulsujcy w moim ciele. By jeszcze wikszy ni ten, ktrego sama
dowiadczyam. Tak wielki, e nie wiem, skd braa si, by oddycha i walczy oycie. Jej
rdzawe oczy byy ju cakiem ciemne, pokryy si cieniutk szar bonk.
- Nie martw si - szepnam jej do ucha. - Pomog ci.
Signam po swoje siy magiczne i pchnam je ku Nott, aby uleczy j tak, jak sama
si uleczyam, kradnc energi Prestonowi.
Nie udao si.
Byo dla niej za pno albo to ja nie miaam do mocy. Caa energia, ktr jej
wysyaam, wsikaa w ni, ale w ogle nie pomagaa. Byam na skraju wyczerpania. Ledwie
miaam si, by sama si uratowa, a Preston ju nie y. Teraz tego poaowaam. Gdyby nie
by martwy, zacignabym go tu i z radoci zamordowaa swoj magi, jeli tylko miaoby
to ocali Nott.
Wilczyca jeszcze raz lizna moje palce, jakby prbujc powiedzie, e nic si nie
stao, e i tak zrobiam wszystko, by j ocali.
- Nott - szepnam. - Nott!
Pooya gow, zamkna oczy i wydaa westchnienie
- jakby zadowolenia. A potem zastyga w bezruchu. Na zawsze.
Pooyam gow na jej szyi i zapakaam.
Znaleli mnie o wicie, kiedy zniky ostatnie fioletowe cienie i wiat przygotowywa
si na nowy dzie - pierwszy dzie bez Nott. Leaam zwinita w kbek na zimnym
kamieniu, gaszczc jedwabiste uszy wilczycy zmarznitymi palcami.
W lesie zabrzmiay krzyki, a potem dwiczenie uderzajcych o siebie mieczy. Z
trzaskiem amanych gazi i szuraniem lici na polan wypado kilku niwiarzy. Zatrzymali
si gwatownie, widzc mnie porodku kamiennego krgu, z gow opart na zimnym karku
fenrira.
- Czy to Cyganka? - spyta jeden z nich. - Ta, ktr Ashton zasztyletowa? Jak to
moliwe, e jeszcze yje?
- Nie wiem - odpar inny. - W kadym razie nie poyje dugo.
Podszed do mnie i wznis miecz, gdy nagle...
Krzykn, podskoczy, odchyli si do tyu i upad na ziemi. W jego plecach tkwia
zota strzaa. Daphne, pomylaam, i pogaskaam Nott.
Pozostali niwiarze odwrcili si, a za moment na polan wypadli moi przyjaciele.
Logan z mieczem i tarcz przypit do ramienia oraz Daphne z onyksowym lukiem i
koczanem. A take Olivier, Kenzie, Metis, Nickamedes i Ajaks, wszyscy z broni. Nawet
Carson z nimi by, z kijem i rogiem z koci soniowej podobnym do miniaturowej tuby, tym
samym, ktry zabra z koloseum. Rg Rolanda, pomylaam. Tak nazwa go Loki.
- Gwen! - zawoa Logan, zamierzajc si mieczem na niwiarza, ktry si przed nim
pojawi. - Gwen!
W krgu wok mnie wrzaa bitwa, ale wydawaa mi si odlega. Przeklestwa,
okrzyki, dwik stali uderzajcej o stal. Zupenie jak niewyrany sen. W kocu jednak moi
przyjaciele przebili si do centrum krgu i zaczam rozrnia ich gosy w zgieku.
- Z drogi, Spartaninie! - usyszaam Daphne. - Chyba e chcesz dosta strza w plecy!
- Nie - odkrzykn jej Logan. - Musz dosta si do Gwen, zanim bdzie za pno!
Nie pozwol jej umrze, tak jak mamie i siostrze!
Zmarszczyam brwi. To nieprawda. Logan nie mia ma to wpywu. Kiedy niwiarze je
zamordowali, by maym chopcem. Nie by w stanie im przeszkodzi. Gdyby sprbowa, sam
by zgin.
Logan zauway, e na dwik jego gosu mrugnam i podniosam gow.
- Gwen! - powiedzia kompletnie oguszony. - Gwen!
Z zaskoczenia zrobi co, o co bym go nie podejrzewaa - przesta walczy. niwiarz
skorzysta z okazji i podnis miecz. Przeraenie przebio si przez zimn mg spowijajc
mj umys. Logan umrze przeze mnie - zupene jak Nott!
Otworzyam usta, eby go ostrzec, ale Nickamedes rzuci si midzy przeciwnikw,
odparowa cios i wbi niwiarzowi miecz w serce. Logan przesta si we mnie wpatrywa i
podj walk.
Po chwili bitwa wygasa. niwiarze byli martwi. Przyjaciele podbiegli do mnie,
przeskakujc nad ciaami polegych.
- Gwen! - powiedzia Logan. - Nic ci si nie stao?
Spartanin spojrza na mnie z cierpieniem we wzroku, lecz ja nie widziaam nic poza
krwi, ktra pokrywaa jego rce, miecz i tarcz, jakby wykpa je w byszczcej farbie. Na
twarzy te mia krew - wyglda, jakby paka karmazynowymi zami.
Spojrzaam za niego. Daphne, Carson, Oliwier, Kenzie, Metis, Nickamedes, Ajaks.
Wszyscy pokrwawieni - tyle krwi. Walczyli ze niwiarzami, eby przebi si do mnie, ktra
nie zasugiwaam na ich przyja.
Nie zasugiwaam w ogle na nic.
- Gwen - odezwa si znowu Logan, zniajc gos do szeptu. - Co si stao? Nic ci nie
jest?
- To Vivian - odparam tpo. - To cay czas bya Vivian. Ma dar telepatii, iluzji,
dezorientacji, chaosu. Oszukaa mnie. Kiedy znalazam sztylet, odebraa mi go, a potem
otworzya portal do wizienia Lokiego. Jest ju wolny, a Nott nie yje.
Nie przestawaam gadzi zimnych uszu wilczycy.
- Biedna Nott. Nie miaa szansy poy na wolnoci. A teraz jej nie ma - przeze mnie.
To wszystko moja wina. e zamordowano mam, e Vivian uwolnia Lokiego - wszystko.
Nie powiniene mnie ratowa. Powiniene pozwoli zabi mnie niwiarzom. Powinnam
pozwoli zabi si Prestonowi.
Logan spojrza na pozostaych, a potem odoy miecz i tarcz, uklk obok mnie i
rozoy rce, jakby chcia mnie przytuli.
- Nie dotykaj mnie! - krzyknam i odchyliam si gwatownie. - Nie wa si mnie
dotkn!
Zaskoczyo go to i urazio, ale znowu wycign do mnie rce. Jako udao mi si
stan na nogi i odsunam si.
- Nie zbliaj si! - wrzasnam, obracajc si wok. - Nie podchodcie do mnie!
- Gwen, uspokj si - odezwaa si Daphne i postpia krok do przodu. - Nikt ci nic
nie zrobi. Jestemy przyjacimi. Przyszlimy ci pomc.
Rozemiaam si gorzko.
- Nie o was si martwi, tylko o siebie.
- Czy niwiarze... czy ci zranili? - spyta Oliwier pgosem.
Rozemiaam si znowu, tym razem goniej i chrapliwiej.
- Jasne, jasne. Vivian przebia mi do do samej koci, a Preston wbi midzy ebra
sztylet z Helheimu.
- Ale... nie wygldasz na rann - powiedzia z wahaniem w gosie, jakby nie by
pewien, czy ma racj. Spojrza na innych, szukajc wsparcia, oni jednak byli rwnie
zaskoczeni i niepewni.
- No tak, teraz ju nic mi nie jest. Bo zrobiam to Prestonowi.
Wszyscy odwrcili gowy ku niwiarzowi rozcignitemu na posadzce.
- Co mu si stao? - spyta Carson. - Nie widz adnych ran.
- Co si stao? Zabiam go, Carson. Magi dotykow. Mj dar jest bardzo rzadki i
wyjtkowy. Po prostu zapaam go i wycignam z niego ca energi, ca magi, cae jego
cholerne ycie, i wlaam w siebie. eby si uleczy, uratowa. Nieza ze mnie wybranka, co?
Chopak patrzy na mnie bez sowa.
Odwrciam si do pani Metis.
- Wspomniaa mi pani, e psychometri mog wpywa na ludzi i przedmioty powiedziaam oskarycielsko - ale nie mwia, e mog ich zabija. To pani przemilczaa.
- Wszystko bdzie dobrze, Gwen - odezwaa si uspokajajco pani Metis i zacza
powoli do mnie podchodzi.
- Wszystko bdzie dobrze, zobaczysz. Najwaniejsze, e jeste bezpieczna.
Podniosam gow do gry, jakbym moga tam jeszcze ujrze Vivian, Lokiego i
czarnego roka, na ktrym odlecieli.
- Nikt z nas nie jest bezpieczny - wymamrotaam. - Ju nie.
Caa energia nagle mnie opucia, nogi ugiy si pode mn i zemdlaam. Ostatnie, co
pamitam, to twarz Logana.
Rozdzia 26
Pani Metis uzdrowia mnie swoj magi i po kilku minutach obudziam si, lec
nadal obok Nott. Nastpne godziny pamitam przez jak przez mg ez. Mimo da, by si
odsunli, przyjaciele pooyli mnie na nosze i wynieli z lasu. To samo zrobili z Nott, cho
ich nawet nie prosiam.
Zawieli mnie do babci. Powiedziaam jej to samo co innym - eby mnie nie dotykaa,
ale, naturalnie, nie posuchaa.
- Jeste moj wnuczk - odpara zdecydowanym tonem.
- Nic zego mi nie zrobisz.
A potem wzia w donie moj umazan krwi twarz i poczuam, jak obmywa mnie jej
mio, silniejsza ni kiedykolwiek. I znw zaczam paka.
W kocu poszam na gr do azienki, ale zamiast wej pod prysznic, zaczam
oglda si w lustrze. Brzowe wosy zmierzwione, ubranie podarte, fiokowe oczy
podkrone ze zmczenia. Nawet naszyjnik z patkiem niegu wyglda na zmatowiay.
Srebro byo pobrudzone krwi: moj i Nott. Zdjam go i pooyam na stoliku. Tak si
cieszyam, gdy Logan mi go da, a teraz nie mogam na niego patrze. Na siebie te nie.
Wykpaam si mechanicznie i zeszam na d, do kuchni. Kiedy usiadam przy stole,
pani Metis opowiedziaa, jak mnie odnaleziono. Najwyraniej ratunek zawdziczam Morgan
McDougall. Wracajc na noc do akademika, zauwaya, jak niwiarka niesie mnie
nieprzytomn. Posza za ni a do bramy. Tam niwiarka zdja mask i pokazaa swoj
twarz. Kiedy Morgan ujrzaa, e Vivian wynosi mnie z kampusu, zadzwonia do pani Metis i
podniosa alarm. Profesorowie zorientowali si, e niwiarka zabraa mnie do posiadoci
rodzinnej i zorganizowali ekspedycj ratunkow, ktra musiaa walczy z mnstwem
niwiarzy zgromadzonych w rezydencji i na terenie wok.
Kiedy pani Metis skoczya opowiada, zabraa mnie do azienki i jeszcze raz
obejrzaa rce i miejsce na piersi. Po obu ranach nie pozostao niemal ani ladu, poza cienkimi
biaymi liniami zrostu. Nauczycielka rwnie prbowaa je usun, ale mimo wlewania we
mnie leczniczej energii nie chciay znikn. Moe dlatego, e zostawi je sztylet z Helheimu.
Powiedziaa, e artefakty obdarzone specjaln moc mog czasem zostawia trwae blizny.
Podobnie bdzie z moim sercem - czuam, e rany na nim nigdy si nie zablini. Nie
potrzebowaam blizn, eby przypominay mi o tym, co si wydarzyo. I tak nigdy tego nie
Logan jako chopiec chowa si w szafie i ciska w doni miecz. Jest przeraony
krzykami i przeklestwami, ktre dobiegaj zza drzwi. A potem stoi nad martwymi mam i
starsz siostr. Wreszcie, paczc, przygnieciony smutkiem, kadzie si pomidzy nimi.
Widziaam to ju wczeniej, gdy go pocaowaam, teraz jednak pozwoli mi wej
gbiej w te wspomnienia, poczu swoje emocje, odkry tajemnic.
Zobaczyam to wydarzenie jego oczyma. Bawi si swoim mieczykiem, udajc, e
walczy ze niwiarzami. A potem widzi, jak kilku odzianych na czarno niwiarzy przeskakuje
przez ogrodzenie przy cianie lasu. Biegnie do domu z krzykiem, ostrzegajc rodzin. Mama
woa do dzieci, eby si schoway. A potem niwiarze wpadaj do rezydencji, a mama i
siostra id z nimi walczy, cho wiedz, e nie wygraj. Logan chciaby im pomc, jednak
zamiast doczy, odwraca si i biegnie w gb domu.
Logan znienawidzi siebie za to, e wtedy si wystraszy. A Spartanie, jako najlepsi
wojownicy i najtwardsi w bitwie, nie mog si ba ani ucieka z pola bitwy - nigdy.
Poczuam jego wstrt do siebie samego, tak silny, e zrobio mi si niedobrze. Wina,
wstyd, strach, odraza. Przepeniay go te uczucia, bo uciek i schowa si w szafie, zamiast
walczy ze niwiarzami, jak zrobiy to mama i siostra, jak go uczono i jak pragn. Czciowo
wierzy, e byoby lepiej, gdyby cho prbowa broni rodziny, nawet gdyby zgin.
- Widzisz? - szepn. - Widzisz, jakim byem tchrzem? Jak pozwoliem im zgin,
eby ocali ycie?
Pokrciam gow i odsunam si o krok. Opuci donie i poczenie znikno.
- Nie jeste tchrzem. Miae wwczas tylko pi lat. Gdyby prbowa walczy,
ciebie te by zabili. Wiesz o tym. Mama te wiedziaa. Dlatego kazaa wam si chowa.
Chciaa, ebycie byli bezpieczni, nawet kosztem opuszczenia jej. Zapewne siostra mylaa
tak samo, postanowia pomc mamie i zapewni ci bezpieczestwo.
Spartanin umiechn si smutno.
- Moe to prawda, lecz ja to widz inaczej. Czuj, e je zawiodem, sam siebie
zawiodem. Tego dnia przyrzekem sobie, e zostan najlepszym ze wszystkich wojownikw,
eby broni innych. eby ochroni przed mierci z rki niwiarzy ludzi, na ktrych mi
zaley. Ktrych kocham.
Te sowa wisiay midzy nami, kryy wok razem z patkami niegu. Poczuam,
jakbym wzniosa si w powietrze, jakby serce wyrwao mi si z piersi i wzleciao w niebo.
Loganowi zaleao na mnie tak samo, jak mnie na nim. Kocha mnie, tak jak ja jego. Przez
moment wiat wydawa si wspaniay.
A potem zdaam sobie spraw, e nie zasuguj na jego mio... ju nie.
szczliwa. Drzwi byy otwarte, pewnie po tym jak Nott wysza mnie szuka. Na myl o niej
zakuo mnie serce. Ciekawe, czy kiedy przestanie mnie bole.
- Gwen, chcesz, ebym z tob zostaa?
Przez oszoomienie przebi si gos Daphne, ktra mimo moich protestw
odprowadzia mnie do pokoju.
Pokrciam gow.
- Teraz wol by sama. Dobrze?
Walkirii si to nie podobao, ale skina gow, ostronie otoczya mnie ramionami i
przytulia, podobnie jak inni. Wszyscy mnie przytulali i obejmowali, zanim wyszlimy od
babci, jakby to miao mnie przekona, e nie stanowi zagroenia. Teraz to nie byo prawd.
Ju nie.
Przyjacika o mao nie zamaa mi karku, cho staraa si obchodzi ze mn
delikatnie. Staam nieruchomo, pilnujc, by nie dotkn przypadkiem jej skry. W kocu
Daphne opucia rce i odsuna si o krok.
- Zadzwo pniej, dobrze? - poprosia zmartwionym gosem.
Skinam gow, cho wcale nie miaam zamiaru tego robi. Nie miaam zamiaru nic
robi. Bo i po co? Schrzaniam wszystko, czego si dotknam. Loki jest wolny, a wkrtce
niwiarze chaosu przejm rzdy nad wiatem i zabij albo zniewol ca reszt. Po co jeszcze
si stara?
Nigdy nie czuam si rwnie podle i wiedziaam, e na to zasuyam. To wszystko
byo moj win, tylko moj. Gdybym si zorientowaa, do czego zmierza Vivian,
zostawiabym sztylet w dotychczasowej kryjwce, gdzie by bezpieczny, a Loki nie
wydostaby si z wizienia. Tymczasem wypuciam zoczyc na wolno. Nie byam ju
Gwen Frost, Cygank, ktra miaa wizje. Ju nie. Byam teraz Gwen Frost, totaln klsk.
Daphne sobie posza, wic otworzyam pokj i rzuciam torb na podog. Po raz
drugi w tym tygodniu pani Metis przywioza j do babci Frost. Wyjam z niej Wiktora.
Wczoraj nie miaam okazji uy go w walce przeciw Vivian ani innym niwiarzom, nawet nie
wycignam go z pochwy. adny ze mnie wojownik, nie ma co.
Wiktor otworzy oko i przez chwil mierzy mnie wzrokiem.
- To nie twoja wina, Gwen. Nawet wybracy nie s nieomylni.
On take by dla mnie miy, co dobitnie mi uwiadomio, jak potwornie wszystko
sknociam.
- Dziki, Wiktor - mruknam i powiesiam go na cianie.
Miecz nie spuszcza mnie z oka, wic eby unikn jego spojrzenia, rzuciam si na
ko. Loki, Vivian, Preston, Nott, Logan. W gowie wiroway mi obrazy z wczoraj,
zwikszajc poczucie winy. Nie wiem, ile czasu leaam, gapic si w sufit, gdy nagle do
moich uszu dobieg znany pisk.
- Nott? - zawoaam, siadajc na ku.
Pokj by pusty.
A potem sobie przypomniaam. Nott nie yje. Widziaam, jak umieraa, trzymaam j
wtedy w ramionach. To tylko moja nadaktywna wyobrania pata mi okrutne figle. Ju
miaam si pooy, kiedy znowu usyszaam pisk.
Rozejrzaam si i zauwayam, e na legowisku Nott co si porusza. Byo to mae,
lecz na wszelki wypadek zdjam Wiktora ze ciany. Podeszam na palcach i rozgarnam
koce.
Ze rodka patrzy na mnie wilczy noworodek. Po gowie pltay mi si nieskadne
myli: Jak... dlaczego... skd...? W kocu zrozumiaam.
- Nott - szepnam.
Musiaa urodzi, kiedy mnie porwano. A potem pewnie wyczua, e dzieje si co
zego, i pobiega do mnie. Babcia powiedziaa, co czy mnie z wilczyc, ale nigdy bym nie
oczekiwaa tego!
Spoczywajcy w mojej doni Wiktor zmruy oko i zerkn na szczeniaka.
- wietnie - mrukn. - Po prostu wietnie. Mamy nastpnego.
- Zamknij si, Wiktor - powiedziaam. Odoyam miecz i pochyliam si nad
zwierzakiem.
Szczeni miao popielate futerko i wayo jaki kilogram. Nie wiedziaam, co robi,
wic niepewnie wycignam do niego rk. Nie miaam pojcia, czy mnie wyczuje, czy wie,
kim jestem i co stao si z jego mam. Maluch wsun ebek pod moj do i poliza po
palcach. Pokazao mi si mnstwo obrazw. Szczeniak by zdezorientowany, przestraszony i
godny.
To najpikniejsze uczucia, jakie kiedykolwiek odebraam. Przebiy tward, zimn
skorup, ktra otaczaa moje serce od mierci Nott. Umiechnam si, a po policzkach
popyny mi zy. Otuliam malucha z powrotem w koce i zaczam gorczkowo szuka
telefonu. Byam zbyt podekscytowana, eby pisa esemesy, wic przycisnam numer w
funkcji szybkiego wybierania. Podniosa po drugim dzwonku.
- Babciu! - zawoaam. - Nie zgadniesz, co si stao!
- Zotko, nic ci nie jest? Co si dzieje?
Ledwie zaczam opowiada, szczeni na uamek sekundy otworzyo oczy. To, co
zobaczyam, odebrao mi dech i zaczam si zastanawia, czy nie ni. Telefon wypad mi z
rki i stukn o podog.
- Gwen! - syszaam gos babci, ale nie zwracaam na niego uwagi.
Patrzyam na wilczka. Szczeni znowu otworzyo oczy. Nie, nie wyobraziam sobie
tego.
Oczy szczeniaka miay ten sam kolor, co Wiktora - agodn barw zmierzchu.
***
- Mode fenrira - zdumiewaa si pani Metis godzin pniej. - Nigdy nie widziaam
wilczego szczeniaka.
Przysza do mojego pokoju razem z trenerem Ajaksem i ca trjk przygldalimy si
noworodkowi. Pani Metis przyniosa pudo, ktre wyoyam kocami. Pozwolia mi nakarmi
malucha mlekiem z butelki, a teraz szczeni - to bya dziewczynka - spao. Pogadziam
malekie uszka i szczeniak mrukn z zadowolenia.
- Myli pan, e po to tu przysza Nott? - spytaam. - ebym si zaja jej dzieckiem?
Czyby wiedziaa, e umrze?
Ajaks wzruszy potnymi ramionami
- Niezrozumiae s drogi boskie i drogi wiata, Gwen. Po Nott co zostao i my si
tym zajmiemy. Moesz na to liczy.
- Hmmm - chrzkn Wiktor ze swojego miejsca na cianie. - Bdzie z nim mnstwo
problemw i wszdzie bdzie zostawia kaki.
Spojrzaam na niego z oburzeniem i ju miaam kaza mu si zamkn, gdy ze
zdumieniem ujrzaam, e twarz miecza zagodniaa, a w oku byszczy za.
- No, ale smarkacz jest cakiem adny. Oczywicie, o ile moe by adne co, co jest
pokryte futrem - doda zrzdliwie.
Kilka razy pocign nosem i miaam wraenie, e starby sobie z z oka, gdyby mia
rk. Poniewa jednak jej nie mia, zapaam chusteczk higieniczn i go wyrczyam.
Wiktor umiechn si i oboje z powrotem zainteresowalimy si szczeniakiem.
- Jak go nazwiesz? - spytaa pani Metis.
- Nyks - odparam po krtkim namyle.
- Jak grecka bogini nocy? - upewni si Ajaks.
Skinam gow.
- Tak, bo wyonia si z ciemnoci, tak jak Nott.
Maluch poruszy si w pudeku, zupenie jakby usysza imi mamy, mimo e - jak
wyjania mi pani Metis - noworodek co najmniej jeszcze przez kilka dni bdzie lepy i
guchy.
Ukucnam i zaczam gadzi jedwabiste uszka, co pewnie spodobaoby si Nott.
Rozdzia 27
Do koca dnia dotrzymywaam Nyks towarzystwa, dziwic si, jaka jest malutka i
liczna. Daphne przysza z Carsonem i siedzielimy we trjk, patrzc na szczeniaka.
Chciaam te zadzwoni do Logana, lecz za kadym razem, gdy podnosiam telefon,
pokazywaa mi si twarz Prestona. Nie mogam przemc obawy, e Spartaninowi zrobi to
samo co tamtemu.
Cay czas mylaam jeszcze o jednej rzeczy, ktr powinnam uczyni. Wyszam wic
na chwil, zostawiajc przyjaci, ktrzy mieli nakarmi Nyks.
Biblioteka staroytnoci wydawaa si taka, jak zwykle. Na parterze uczniowie miali
si i rozmawiali, a Raven sprzedawaa sodycze i napoje. Za lad sta Nickamedes, pomagajc
pani Banbie znale ksik. On, pani Metis i Ajaks postanowili nie zakca porzdku dnia i
udawa, e nic si nie stao, pki wadze szkoy nie dadz zna, w jaki sposb chc
przedstawi informacj o ucieczce Lokiego.
Zauwayam, e bibliotekarz na mnie patrzy, ale zignorowaam go i weszam na
pierwsze pitro. Z gry spojrzaam na kolegw i koleanki pogronych w lekturze. Nie mieli
pojcia, jak bardzo tej nocy zmieni si wiat. Kilka dni temu przeyli atak w koloseum. A
teraz, kiedy Loki jest wolny, bdzie jeszcze gorzej. Nadciga wojna. I nie miaam pojcia, jak
j mona wygra.
Ruszyam wok biegncego naokoo wewntrznego balkonu i zatrzymaam si obok
posgu Nike, greckiej bogini zwycistwa. Wygldaa jak zwykle, cho dzi wydawao si, e
ma troch smutn min. Moe dlatego, e tak bardzo j zawiodam.
- Przepraszam - powiedziaam, czujc, e do oczu napywaj mi zy. - Przepraszam za
wszystko.
Staam chwil z nadziej, e bogini odpowie, ale oczywicie tego nie uczynia.
Bogowie ukazuj si miertelnikom tylko wtedy, gdy sami chc. Czuam jednak, e Nike
mnie odwiedzi, wic usiadam koo posgu, uzbrajajc si w cierpliwo.
Nie wiem, ile czasu czekaam na to, eby Nike si poruszya, mrugna okiem, czy
przemwia - w ogle zrobia cokolwiek, co daoby mi nadziej, e nie wszystko stracone.
Lecz nie doczekaam si.
Nike.
- Do ostro - skrzywiam si.
Mczyzna umiechn si smutno.
- Masz racj. aowaem tego bardziej, ni jeste w stanie sobie wyobrazi. Po szkole
nasze drogi si rozeszy. W kocu postanowiem tu wrci i zaopiekowa si artefaktami z
biblioteki.
- A mama zostaa policjantk w wiecie miertelnikw.
- Chyba zrealizowaa swoje marzenia. Czsto o niej mylaem, zastanawiaem si,
gdzie jest i co si z ni dzieje, czy rzeczywicie, tak jak chciaa, prowadzi ycie bez
niwiarzy. A potem, na wiosn, Aurora przysza tu i powiedziaa mi, e Grace zostaa
zamordowana. I e ma crk, ktra jesieni zacznie chodzi do akademii. Natychmiast
oznajmiem jej, e chc, eby pracowaa ze mn w bibliotece.
Zmarszczyam brwi.
- Dlaczego?
Szczeglnie biorc pod uwag sposb, w jaki mnie traktowae. Nie powiedziaam
tych sw, ale wisiay midzy nami.
- Bo jeste crk Grace - powiedzia cicho. - A ja bardzo kochaem twoj matk.
Oguszy mnie. Cakowicie. Nerwowy, nadty, zarozumiay Nickamedes i moja
mama! Razem? Czy byli par? Kochali si? To nie miao sensu. A potem przypomniaam
sobie Logana. On i ja - to te nie miao najmniejszego sensu. Okrutny Spartanin i Cyganka,
ktra dopiero uczy si walczy.
- Przepraszam za to, jak ci traktowaem - powiedzia Nickamedes. - Nasze rozstanie
byo do... przykre, jak moesz sobie wyobrazi. Mylaem, e zapomniaem o twojej matce,
a przynajmniej przestaem si na ni gniewa za to, e odesza, jednak kiedy si pojawia...
Wygldasz tak jak ona, szczeglnie gdy si umiechasz. I jeste, tak jak ona, mdra i silna.
Jego twarz zagodniaa i przed oczyma mign mi obraz faceta, jakim mg by w
modoci - w jakim przed laty zakochaa si mama. A potem Nickamedes odchrzkn i ten
obraz znikn.
- Byem zy na twoj mam, ale wyywaem si na tobie. To nie w porzdku.
Chciaem ci za to przeprosi. Wicej si to nie powtrzy.
Nie odezwaam si. Nie miaam pojcia, co mog powiedzie. Nickamedes zakochany
w mamie; mama pragnca normalnego ycia; mama rezygnujca z pozycji wybraca Nike.
Trudno byo to wszystko przyswoi. W mojej gowie pojawiy si tysice pyta.
- Chciaem, eby wiedziaa, dlaczego traktowaem ci tak, a nie inaczej. I chciaem
da ci to.
Poda mi fotografi. Wziam j drc rk. Od razu wczya si psychometria i
poczuam wszystko to, co czua mama i Nickamedes, bo przecie oboje mieli w rkach to
zdjcie. Gwnie widziaam mie wspomnienia mamy i al, e wszystko midzy nimi
skoczyo si w taki sposb. Podobnie myla Nickamedes, cho teraz do tego doczyo
postanowienie chronienia mnie tak samo, jak obiecaa pani Metis.
- Dzikuj - odparam, wycigajc do niego zdjcie - panu chyba przyda si bardziej
ni mnie. Prosz to zatrzyma na pamitk. Myl, e mama by tego chciaa.
Nickamedes skin gow. Zanim schowa fotografi, przez moment jego palce
dotykay twarzy mamy. Czuam, e myli o niej i auje, e ich losy nie potoczyy si inaczej.
Wreszcie spojrza na mnie. Jego oczy byy bardzo podobne do oczu Logana.
- A teraz ostatnia rzecz, ktr ci chciaem dzi powiedzie. Nie moesz si poddawa,
Gwendoyn. Musisz walczy, tak jak my wszyscy.
Westchnam.
- Po co? Przeze mnie Loki jest wolny. Nie udao mi si ochroni sztyletu z Helheimu,
wic on i niwiarze bd zabija ludzi. Wybuchnie nowa wojna chaosu, wiat pogry si w
wiecznym mroku.
Wtedy w lesie nie zwracaam na nic uwagi, lecz wiedziaam, e Oliwier znalaz sztylet
przy zwokach Prestona. Nie miaam pojcia, co si z nim teraz stanie. Moe wadze uczelni
umieszcz go na wystawie w bibliotece antycznej jako wspomnienie mojej epickiej klski.
- Posuchaj mnie, Gwendolyn Kasandro Frost - powiedzia Nickamedes ostrym tonem.
Zamrugaam, zdziwiona, e zna moje drugie imi. Postanowiam go jednak o to nie
pyta, bo piorunowa mnie wzrokiem - znowu!
- Jeste wybrank Nike, podobnie jak twoja matka. Nie pozwol, eby nurzaa dobre
imi Grace Frost w bocie tylko dlatego, e zajta dumaniem nad swoim losem i rozczulaniem
si nad sob, nie masz czasu robi, co do ciebie naley. Zanosi si na wojn, a my musimy si
spi, eby j wygra, co znaczy, e powinna zabra si za czyszczenie tego gadajcego
miecza. Rozumiesz?
Moe sprawi to nadty ton bibliotekarza albo zawzito na jego twarzy, a moe
dlatego, e czuam to samo co on w stosunku do mojej mamy - mio i gorzki al. Ale ten
moment, ta jedna chwila daa mi iskierk nadziei, e moe nie wszystko jest stracone. e
moe uda si jako pokona Lokiego.
e moe faktycznie mogabym zabi boga.
- Rozumiem - odparam.
- To dobrze.
Rozmowa dobiega koca. Wstalimy z krzese. Powiedziaam Nickamedesowi
dobranoc, a potem odwrciam si i ruszyam do wyjcia.
- Tylko si jutro nie spnij - zawoa za mn bibliotekarz, gdy przechodziam przez
drzwi.
Tym razem mnie nie zdenerwowa. Prawd mwic, nawet si umiechnam. Mia
bya wiadomo, e nawet jeli zdarzy si najgorsze, niektre rzeczy nigdy, przenigdy si nie
zmieni.
Rozdzia 28
- Och, Gwendolyn - powiedziaa Nike, podchodzc bliej. - To nie twoja wina. Byo
wiadomo, e to si kiedy zdarzy.
- Nie rozumiem. Jak to moliwe, eby zawsze byo wiadomo, e Loki ucieknie z
wizienia? Czy... czy ty o tym wiedziaa? e niwiarze w kocu znajd sztylet i wyzwol
swojego boga?
Bogini powoli kiwna gow, nie spuszczajc ze mnie wzroku.
Zakrcio mi si w gowie.
- Ale... ale... dlaczego??? Dlaczego na to pozwolia? Jeli wiedziaa, e mi si i tak
nie uda, to dlaczego kazaa mi szuka sztyletu? Dlaczego nie mg zosta w ukryciu? Jeli
wiedziaa, e zawiod, dlaczego nie wybraa kogo innego?
Zamiast odpowiedzie, Nike usiada na schodach, porodku midzy dwoma gryfami.
Uoya fady sukni na kolanach, a potem poklepaa kamienny stopie tu obok siebie. Jej
palce zostawiy lekkie lady na ciemnym szronie, ktry ju zdy pokry wszystko wokoo.
Zdumiona, usiadam obok, uwaajc, eby jej nie dotkn. Nike moga twierdzi, e nie
odbierze mi magicznego daru i nie spopieli mnie na miejscu, jednak zawsze istniaa obawa, e
zmieni zdanie.
- Wasze podrczniki historii mitycznej nie mwi, e wizienie Lokiego byo
rozwizaniem tymczasowym. Czas ma inny wymiar dla miertelnikw ni dla bogw, wic
mijay stulecia, a Loki nie odzyskiwa wolnoci. Czonkowie panteonu zaczli w kocu
myle, e pozbyli si go na dobre, czyli e zostanie w wizieniu a do koca czasw.
- Okej - powiedziaam, usiujc to zrozumie. - Czyli schwytanie Lokiego nie miao
trwa wiecznie, tylko przypominao lepienie czego, co si potuko, tam klejc, pki si
tego nie naprawi na dobre. W porzdku. W takim razie dlaczego kazaa mi szuka sztyletu?
- To byo konieczne ogniwo w cigu wydarze.
- Konieczne? - Wlepiam wzrok w bogini. - Co w tym koniecznego??? Niemal
umaram i, posugujc si twoim darem, zabiam jedn osob. Nott naprawd zgina, tak
. samo jak Samson i inni w koloseum. Jaki to miao cel? Jaki cel miao cierpienie?
Nike spojrzaa na mnie ze smutkiem.
- Cierpienie to cz ycia, Gwendoyn, tak w wypadku ludzi, jak i bogw.
- Jestemy dla ciebie tylko pionkami w grze, prawda?
- mruknam z gorycz w gosie. - Lalkami, ktrymi si bawisz.
Teraz ju wiedziaam, dlaczego mama przestaa by wybrank Nike. Wyobraam
sobie, jak si czua, dzie po dniu, rok po roku walczc ze niwiarzami, prbujc robi, co
trzeba, ale nie majc pojcia, do czego naprawd zmierzaj bogowie ani jaki to bdzie miao
I ona ma zosta zniszczona, jeli zostawi si Lokiemu woln rk... jeli nie znajd
sposobu, eby zabi boga zoczyc.
- No, Gwendoyn, odpowiedziaam na twoje pytanie. Czy pomoesz mi walczy z
Lokim? Czy zrobisz wszystko, co w twojej mocy, eby nas uratowa?
Pomylaam o Loganie, Daphne i pozostaych przyjacioach. O niwiarzach na
kampusie, zabijajcych wszystkich, kogo dopadn. Pomylaam o posgach i budynkach
rozpadajcych si w proch. Pomylaam o ciemnociach, w jakich pogry si wiat wtedy,
na polanie. I wiedziaam ju, jaka bdzie moja odpowied... teraz i zawsze, pki mi starczy
tchu.
- Dobrze. Bd twoj wybrank. - Spojrzaam na bogini i dodaam: - Tylko nie wi
mnie, jeli zawiod. Mie na gowie los wiata to jednak strasznie stresujce.
- Nigdy si nie zawiod na tobie, Gwendolyn - odpara Nike mikko. - Posiadasz
wszystkie zalety miertelnikw. Masz czyste serce i robisz, co moesz, nawet jeli jest to
trudne. Nie przestajesz si stara. Niczego wicej nie mona oczekiwa od wybraca.
Nie byam wcale pewna tych zalet i czystego serca, ale nie chciaam si kci z
bogini.
Nike wstaa.
- Mam dla ciebie niespodziank, Gwendolyn. Wizyta starej przyjaciki.
Na balkonie nad nami rozlego si szuranie pazurw oposadzk. Zdziwiona,
obejrzaam si i ujrzaam...
- Nott - szepnam.
Ile si w nogach pobiegam schodami w gr i zarzuciam wilczycy rce na szyj.
- Och, Nott - powtrzyam.
Po policzkach popyny mi zy. Gdy zaczam gadzi j po gowie, zamruczaa z
zadowolenia. Wydawaa si zupenie prawdziwa.
- Tak mi przykro - powiedziaam przez zy. - Robiam, co mogam, eby ci uratowa.
Nott polizaa mnie po twarzy. Poczuam jej zrozumienie i wybaczenie, a oprcz tego
jeszcze jedno. Obejmujc j, odwrciam si ku Nike. Bogini wchodzia na gr, ku nam.
- To ty j do mnie wysaa, prawda? Dlaczego? I jak? Nie sdziam, e moesz mi
pomc w ten sposb. - Nastpna myl wpada mi do gowy. - Czy to dlatego Nott tak
wczenie urodzia? Czy w tym te pomoga?
Nike skina gow.
- Tak, w obu wypadkach masz absolutn racj. Wiedziaam, e w lesie bdziesz
potrzebowaa pomocy, kiedy Loki zostanie uwolniony, a ty pomoga wilczycy, gdy
Rozdzia 29
- No, Cyganko, duga droga przed tob, jeli chcesz mi dorwna - zaartowaa.
Umiechnam si.
- Poza tym - kontynuowaa - powiedziaam Savannie i Talii o tym, jak ocalia mnie
przed Jasmine w bibliotece antycznej. Wiedz, e nie jeste a taka za. Nawet Talia musiaa
to przyzna.
Talia obrzucia swoj koleank oburzonym spojrzeniem, a Morgan szybko usuna
si z krzesem poza zasig jej okcia.
- Pamitasz? - spytaam. - Pamitasz tamt noc?
- Wszystko widziaam i syszaam - przyznaa z udrczon min. - Tylko nie mogam
reagowa.
Dziewczyny spojrzay na ni ze wspczuciem, ale Morgan udawaa, e tego nie
widzi. Wszystkie wiczyymy ignorowanie tego, co nam si nie podoba.
- Okej - powiedziaam. - Chciaam tylko przeprosi. No, to na razie.
- Gwen - zatrzymaa mnie Savannah.
Odwrciam si.
- Bd dobra dla Logana. Zasuguje na to.
Chciaam jej powiedzie, e nie jestem pewna, czy ja i Logan bdziemy kiedykolwiek
razem, a nawet czy on jeszcze tego chce, lecz tylko kiwnam gow.
- Nie myl sobie, e nie dam ci w dup na wuefie, gdy tylko bd miaa okazj zawoaa za mn Talia.
- Niczego innego si nie spodziewam! - odkrzyknam, umiechajc si od ucha do
ucha.
***
Nastpnego dnia poszam na poranny trening po raz pierwszy od czasu, kiedy Vivian
zmusia mnie do uwolnienia Lokiego.
Po raz pierwszy od tego czasu zaoyam naszyjnik. Babcia daa go do odczyszczenia i
na srebrnych pasmach nie zostao ani ladu krwi. Mimo to za kadym razem, gdy go
dotykaam, wraca horror minionych wydarze, poniewa w gadki metal wsikny moje
uczucia i emocje. Jednak skoro wbrew wszystkiemu delikatny naszyjnik przetrwa t dug
noc, by znakiem przeycia - i nadziei, e moe Logan i ja pokonamy nasze problemy.
Kiedy si pojawiam, w sali gimnastycznej jeszcze nikogo nie byo. cignam wosy
w koski ogon i, przechadzajc si przed awkami, o ktre oparam Wiktora, zaczam
wiczy to, co chciaam powiedzie Spartaninowi.
- Och, powiedz mu po prostu, e go cholernie kochasz, i niech ju bdzie po
wszystkim! - jkn miecz. - Niedobrze mi si robi od tej caej mioci. Zgadzasz si,
czupirado?
Chciaam jej powiedzie, e nie jestem pewna, czy ja i Logan bdziemy kiedykolwiek
razem, a nawet czy on jeszcze tego chce, lecz tylko kiwnam gow.
- Nie myl sobie, e nie dam ci w dup na wuefie, gdy tylko bd miaa okazj zawoaa za mn Talia.
- Niczego innego si nie spodziewam! - odkrzyknam, umiechajc si od ucha do
ucha.
Nastpnego dnia poszam na poranny trening po raz pierwszy od czasu, kiedy Vivian
zmusia mnie do uwolnienia Lokiego.
Po raz pierwszy od tego czasu zaoyam naszyjnik. Babcia daa go do odczyszczenia i
na srebrnych pasmach nie zostao ani ladu krwi. Mimo to za kadym razem, gdy go
dotykaam, wraca horror minionych wydarze, poniewa w gadki metal wsikny moje
uczucia i emocje. Jednak skoro wbrew wszystkiemu delikatny naszyjnik przetrwa t dug
noc, by znakiem przeycia - i nadziei, e moe Logan i ja pokonamy nasze problemy.
Kiedy si pojawiam, w sali gimnastycznej jeszcze nikogo nie byo. cignam wosy
w koski ogon i, przechadzajc si przed awkami, o ktre oparam Wiktora, zaczam
wiczy to, co chciaam powiedzie Spartaninowi.
- Och, powiedz mu po prostu, e go cholernie kochasz, i niech ju bdzie po
wszystkim! - jkn miecz. - Niedobrze mi si robi od tej caej mioci. Zgadzasz si,
czupirado?
Nyks szczekna. Nie wiem, czy na znak zgody, czy te nie podobao jej si
przezwisko. Szczeniak ju otworzy oczy, wic rano wsadziam go do raportwki i
oprowadziam po kampusie. Miaam nadziej, e w czasie treningu bdzie siedzia w torbie,
lecz on oczywicie ju si z niej wygramoli i prbowa wskoczy na awk. Umiechnam
si i podsadziam go, a on poliza mnie po rce i zacz biega po drewnianej desce tam i z
powrotem, zupenie jak pirat po pokadzie.
- Fajna - usyszaam za sob. - Zupenie taka, jak mwi Oliwier.
Obejrzaam si. Za mn sta Logan w dinsach i niebieskim podkoszulku z dugimi
rkawami, ktrego kolor podkrela barw jego zimnobkitnych oczu.
- Cze - powiedziaam cicho.
- Cze - odpar ostronie.
Stalimy naprzeciw siebie. Logan si nie zblia, nie droczy si ze mn, nie zrobi nic,
co daoby mi zna, co myli. W kocu odchrzknam.
KOLOSEUM
KRIOSA
NA
ZAJCIA
HISTORII
MITYCZNEJ
Z powodu ataku niwiarzy w koloseum pani Metis nie zrobia zapowiedzianego quizu,
ale powiedziaa, e moemy napisa wypracowanie na temat niektrych wystawianych tam
artefaktw. Oto moje wypracowanie:
Moneta Andwariego: to zota moneta pochodzca podobno ze skarbu zgromadzonego
przez kara imieniem Andwari. Mwi si, e Loki go schwyta i zabra mu cae zoto.
Wyglda na to, e zawsze dziaa podstpnie, nawet zanim sta si ucielenieniem za.
Ni Ariadny: to kbek srebrnej nici. Pewnie przyda si Tezeuszowi, gdy szuka
wyjcia z labiryntu, w ktrym y Minotaur. No ale mimo wszystko to tylko ni. Nie wywara
na mnie specjalnego wraenia.
wojownikw, bogw, bogi i stworw mitycznych. Niektre z tych artefaktw maj potn
moc i niwiarze chaosu pragnliby dosta je w swoje apy, eby dziki nim popenia nowe
zbrodnie.
Sala gimnastyczna: to drugi co do wielkoci budynek w Akademii Mitu. Poza
normalnym basenem i boiskiem do gry w kosza s tam stojaki na bro z pakami, mieczami i
innymi rzeczami, ktrych uywa si do pozorowanych walk. W akademii wuef to naprawd
trening wojskowy, a stopnie dostaje si za to, jak si walczy - co, czego Gwen naprawd nie
umie opanowa.
Stowka: to trzeci co do wielkoci budynek. Biae obrusy, delikatna porcelana i
wewntrzny
ogrd
pod
otwartym
niebem
sprawiaj,
wyglda
bardziej
na
Grace Frost: Grace bya mam Gwen, Cygank z darem wyczuwania kamstwa.
Najpierw Gwen mylaa, e mama zgina w wypadku, potrcona przez pijanego kierowc.
Jednak dziki Prestonowi Ashtonowi wie, e naprawd zostaa zabita przez niwiark chaosu,
ktra jest wybrank Lokiego. Gwen podja twarde postanowienie, aby odnale t
dziewczyn i zemci si - bez wzgldu na konsekwencje.
Nickamedes: Nickamedes jest szefem biblioteki staroytnej. Ponad wszystko kocha
ksiki i artefakty zgromadzone w bibliotece, natomiast nie moe cierpie Gwen. Prawd
mwic, stara si jak moe, eby dowali jej roboty za kadym razem, kiedy dziewczyna ma
dyur. Nickamedes jest rwnie wujem Logana, cho ten sztywniak zupenie nie przypomina
tak luzackiej osoby jak Logan. A przynajmniej tak si Gwen wydaje.
Profesor Metis: Metis jest nauczycielk historii mitycznej i uczy na temat niwiarzy,
Lokiego i starodawnej wojny chaosu. Bya najblisz przyjacik Grace, mamy Gwen, kiedy
jako dziewczynki uczyy si w akademii. Metis jest rwnie wybrank Ateny, greckiej bogini
mdroci, i opiekuje si Gwen w szkole.
Raven: Raven to staruszka, obsugujca bufet w bibliotece staroytnej. Gwen widziaa
j te w wizieniu, gdzie raz na jaki czas pilnuje winiw. Niewtpliwie jest kim wicej,
ni si wydaje...
Trener Ajaks: Ajaks jest szefem wydziau kultury fizycznej i odpowiada za trening
uczniw, z ktrych ma uczyni prawdziwych wojownikw. Logan Quinn i jego przyjaciele
nale do najlepszych uczniw Ajaksa.
Wadze akademii: ciao zoone z rozmaitych czonkw panteonu, ktrzy nadzoruj
wszystko, co si dzieje w Akademii Mitu, poczwszy od zatwierdzania menu w stowce po
karanie studentw. Gwen chyba nigdy nie spotkaa adnych czonkw tego ciaa, ale nie moe
by pewna, bo nawet nie wie, kto wchodzi w jego skad. To jednak moe si zmieni... i to
szybciej, ni sdzi.
Wiktor: Wiktor to gadajcy miecz, ktry Gwen dostaa od Nike. Jego rkoje nie jest
zwyka, tylko uksztatowana jak mska twarz. Gwen niewiele wie o mieczu poza tym, e jest
naprawd krwioerczy i nade wszystko pragnie zabija niwiarzy.
Kto jest kim w Akademii Mitu
(BOGOWIE, POTWORY I WSZYSTKO INNE)
Akademia Mitu: akademia ley w Cypress Mountain w Pnocnej Karolinie. Jest to
eleganckie przedmiecie usytuowane na stoku gry, ponad miastem Asheville. Akademia jest
czym w rodzaju poczonej szkoy redniej i wyszej, w ktrej studiuj potomkowie
staroytnych wojownikw, jak Spartanie, walkirie, Amazonki i inni. Uczniowie maj od
szesnastu lat (pierwsza klasa) do dwudziestu jeden (szsta klasa). S tu wysyani po to, eby
nauczy si posugiwa magicznymi talentami i opanowa sztuk walki w celu pokonania
Lokiego i niwiarzy chaosu. Oddziay Akademii Mitu s rozsiane po caym wiecie.
Artefakty: Artefakty to bro, biuteria, ubranie lub zbroje uywane od zarania dziejw
przez rozmaitych wojownikw, bogw i stworzenia mityczne. Istnieje trzynacie artefaktw
obdarzonych moc wiksz ni wszystkie inne - cho s rozbienoci co do tego, o ktre
przedmioty chodzi i jak rol odegray podczas wojny chaosu. Czonkowie panteonu chroni
artefakty przed niwiarzami, ktrzy chc ich uy do uwolnienia Lokiego z wizienia. Wiele
z artefaktw znajduje si w bibliotece antycznej.
Czarne roki: te stworzenia wygldaj jak kruki, tylko s o wiele wiksze. Maj lnice
ozarne pira nakrapiane czerwieni, dugie, ostre szpony i czarne oczy, w gbi ktrych ponie
ogie. Roki s w stanie porwa ludzi i wzbi si z nimi w powietrze... zanim rozerw ich na
strzpy.
Fenriry: te stworzenia wygldaj jak ogromne wilki. Maj szare futro, ostre jak
brzytwa pazury i ponce czerwone oczy. niwiarze uywaj ich do pilnowania, polowania i
zabijania czonkw panteonu. Mona powiedzie, e to domowe psiakzabjcy.
Grasowniki nemejskie: te stworzenia wygldaj jak przeronite pantery. Maj czarne
futro z czerwonym odcieniem, ostre pazury i ponce czerwone oczy. niwiarze uywaj ich
w tym samym celu co fenriry. To domowe kociakizabjcy.
Loki: Loki to nordycki bg chaosu. Dawno temu, przed wiekami, doprowadzi do
mierci jednego z bogw i zosta za to ukarany wizieniem, ale udao mu si uciec i zacz
zbiera armi zoon z bogw, bogi, ludzi i rozmaitych stworze. Swoich zwolennikw
nazwa niwiarzami chaosu i razem starali si przej kontrol nad wiatem. Zostali jednak
pokonani, a Loki po raz drugi trafi do wizienia. Do dzi dnia usiuje uciec i ponownie
pogry wiat w drugiej wojnie chaosu.
Nike: Nike jest greck bogini zwycistwa. To ona zwyciya Lokiego w walce
wrcz podczas ostatniej bitwy wojny chaosu. Od tej pory Nike i jej wybracy walcz ze
niwiarzami chaosu, ktrzy usiuj uwolni Lokiego z wizienia.
Panteon: Panteon skada si z bogw, bogi, ludzi oraz stworze, ktrzy zjednoczyli
si do walki z Lokim i niwiarzami chaosu. Czonkowie panteonu to pozytywni bohaterowie.
Sigyn: Sigyn to nordycka bogini powicenia. ona Lokiego. Podczas pierwszego
pobytu w wizieniu Loki by przykuty do skay, a ponad nim znajdowa si gigantyczny w.
Jego jad kapa na twarz boga, niegdy przystojnego. Sigyn godzinami trzymaa Czar ez nad
gow Lokiego, eby ochroni go przed jadem. Jednak kiedy czara si zapeniaa, bogini
musiaa j oprnia, a wtedy krople jadu paday prosto na Lokiego, ktry wi si z blu. W
kocu Loki namwi on, eby go uwolnia. Nie mino wiele czasu, wybucha duga i
krwawa wojna chaosu. Nikt nie wie, co si stao z Sigyn...
Wojna chaosu: dawno temu Loki wraz ze swoimi zwolennikami usiowa
podporzdkowa sobie bogw i ludzi. W rezultacie wiat pogry si w odmtach wojny.
Byy to cikie i smutne czasy, ktre niemal doprowadziy do koca wiata. niwiarze pragn
uwolni Lokiego, eby poprowadzi ich do drugiej wojny chaosu.
Wybracy: kady bg i bogini ma wybraca, czyli kogo, kogo sami wyznaczyli, eby
dziaa w ich imieniu w krlestwie miertelnikw. Wybracy s obdarzeni rozmait moc i
broni. Mog by li lub dobrzy, zalenie od tego, komu su. Gwen jest wybrank Nike,
podobnie jak wczeniej jej mama i babcia.
niwiarze chaosu: niwiarz to bg, bogini, czowiek albo stworzenie, ktre suy
Lokiemu. Moe nim by kady, w akademii i poza ni: rodzice, uczniowie, nawet koledzy.
niwiarze skadaj swojemu bogu ofiary z ludzi w nadziei osabienia jego magicznego
wizienia, aby ktrego dnia mg powrci do wiata miertelnikw.
Jennifer Estep to pisarka nieustannie krca po ulicach wyobrani w poszukiwaniu
nowych pomysw na powieci.
Pisze seri Akademia Mitu, dla modych dorosych i Elemental Assasin. Stworzya
rwnie seri paranormalnego romansu Bigtime. Jennifer jest czonkiem midzy innymi
Amerykaskiego Zwizku Pisarzy Romansw (Romance Writers of America) oraz
Amerykaskiego Zwizku Pisarzy Science Fiction iFantasy (Science Fiction and Fantasy
Writers of America). Jej powieci byy prezentowane na amach Cosmpolitan, Entertainment
Weekly, Southern Living i innych wydawnictw.
Aby dowidzie si wicej, zajrzyj na jej stron internetow www.jenniferestep.com.
Moesz rwnie odwiedzi stron dla jej fanw na Facebooku i obserwowa j na
Twitterze.