You are on page 1of 26

Maria Magdalena 13 (12+1) apostołem?

Maria Magdalena (Maria z Magdali) – według Biblii żyjąca w I w. n.e. kobieta pochodząca

z wioski Magdallah lub Migdal, (z hebr. Migdal oznacza "wieża ryb") obecnie El-Me-dżel

odległej o 5 km od Tyberiady, leżącej nad jeziorem Genezaret w Galilei. Należała do kręgu

uczniów Jezusa. Przyłączyła się do niego po tym, gdy Ten wypędził z niej siedem złych

duchów

(Łk, 8). (1) I stało się potem, że chodził po miastach i wioskach, zwiastując dobrą nowinę o

Królestwie Bożym, a dwunastu z nim (2) i kilka kobiet, które On uleczył od złych duchów i od

chorób, Maria zwana Magdaleną, z której wyszło siedem demonów, (3) i Joanna, żona

Chuzy, zarządcy dóbr Heroda, i Zuzanna, i wiele innych, które służyły im majętnościami

swymi… oraz Mk 16:9 Po swym zmartwychwstaniu, wczesnym rankiem w pierwszy dzień

tygodnia, Jezus ukazał się najpierw Marii Magdalenie, z której wyrzucił siedem złych

duchów…..

W Kościele rzymskokatolickim przez wieki była utożsamiana z kobietą cudzołożną z

Ewangelii Janowej

(J;8) (1) Jezus natomiast udał się na Górę Oliwną, (2) ale o brzasku zjawił się znów w

świątyni. Cały lud schodził się do Niego, a On usiadłszy nauczał ich. (3) Wówczas uczeni w

Piśmie i faryzeusze przyprowadzili do Niego kobietę którą pochwycono na cudzołóstwie, a

postawiwszy ją pośrodku, powiedzieli do Niego: (4) Nauczycielu, tę kobietę dopiero

pochwycono na cudzołóstwie. (5) W Prawie Mojżesz nakazał nam takie kamienować. A Ty co

mówisz? (6) Mówili to wystawiając Go na próbę, aby mieli o co Go oskarżyć. Lecz Jezus

nachyliwszy się pisał palcem po ziemi. (7) A kiedy w dalszym ciągu Go pytali, podniósł się i

rzekł do nich: Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamień. ..
Jan wprawdzie nie powiedział że chodzi tutaj o Marię Magdalenę ale pierwsi ojcowie

kościoła podważali rolę kobiety w życiu duchowym i od samego początku odsuwali je od

uczestnictwa w Kościele. Tertulian głosił:

"Nie wolno kobiecie przemawiać w kościele ani też nie wolno jej udzielać chrztów czy

ofiarować eucharystii, ani też żądać jakiegokolwiek udziału w męskich funkcjach, a

zwłaszcza zaś funkcji kapłana"1

Rola kobiety przez odsunięcie jej od wiary sprowadzała się do postaci grzesznicy. Tym

samym kościół pragnął zminimalizować rolę Marii Magdaleny. Takie podejście było zgodne

nie tylko z Tertulianem ale i również z naukami św. Pawła (1 Tm 2:11-12). W dokumencie

"Porządek apostolski" stworzonym przez oponentów Marii, a opisującym wydarzenia

Ostatniej Wieczerzy znajduje się fragment:

Jan rzekł: "Kiedy Mistrz pobłogosławił chleb i kielich i rozdał je ze słowami: "To

moje Ciało i Krew" nie zaproponował ich kobietom, które są z nami. Marta

odpowiedziała: "Nie przekazał ich Marii, ponieważ się śmiała"

Na tej podstawie twierdzono, iż Maria Magdalena wątpiła w zbawienie Jezusa. Zaczęto

głosić, iż była nierządnicą i grzesznicą i jako taka nie zasługuje na cześć. Przeciwko Marii

Magdalenie występował też twórca luteranizmu Marcin Luter:

Ona nie potrafi myśleć, marzyć, mówić o niczym innym, jako tylko o tym: gdybym

miała tego mężczyznę, mego najukochańszego gościa i pana, radowało by się moje

serce 2

Tego typu poglądy spowodowały, iż na długie stulecia Maria Magdalena stała się symbolem

pokutnicy i grzesznicy. W średniowieczu tworzono nawet domysły upadku Magdaleny. Jeden


z nich mówił o zamożnym pochodzeniu Marii i jej niespotykanej urodzie. Te przywary miały

spowodować zejście na złą drogę. Istniał również pogląd, iż Magdalena była żoną Jana

Ewangelisty, a gdy ten wybrał pójście za Jezusem, zrozpaczona żona oddała się w ręce

nierządu. Historie te odpowiadały ówczesnej modzie średniowiecza, identyfikując zmysłową

ladacznicę z nawróconą mistyczką. Pomimo późniejszych prób wyniesienia i oczyszczenia

imienia Marii Magdaleny taki obraz pozostał w świadomości wyznawców kultury Kościoła

Zachodniego. Jednak Jan Ewangelista wskazuje na nią jako na pierwszą osobę która zaczęła

głosić o Zmartwychwstaniu Jezusa

(J;20) (15) Rzekł do niej Jezus: Niewiasto, czemu płaczesz? Kogo szukasz? Ona zaś sądząc,

że to jest ogrodnik, powiedziała do Niego: Panie, jeśli ty Go przeniosłeś, powiedz mi, gdzie

Go położyłeś, a ja Go wezmę. (16) Jezus rzekł do niej: Mario! A ona obróciwszy się

powiedziała do Niego po hebrajsku: Rabbuni, to znaczy: Nauczycielu. (17) Rzekł do niej

Jezus: Nie zatrzymuj Mnie, jeszcze bowiem nie wstąpiłem do Ojca. Natomiast udaj się do

moich braci i powiedz im: Wstępuję do Ojca mego i Ojca waszego oraz do Boga mego i Boga

waszego. (18) Poszła Maria Magdalena oznajmiając uczniom: Widziałam Pana i to mi

powiedział.

Ewangelia Judasza, pismo gnostyckie z III-IV w n.e. wyraźnie wskazuje na obecność

trzynastu apostołów.

„Będziesz

trzynastym i

będziesz przeklęty przez

pozostałą resztę pokolenia, ale

przyjedziesz i będziesz panował nad

nimi. Ostatniego dnia zaś będą


przeklinać twoje nawrócenie ku wysokości

(47,1) do świętego pokolenia”3

Jan Ewangelista wspomina o uczniu który był dobrze znany w domu Kajfasza, do którego

przyprowadzono Jezusa po zatrzymaniu

(J;18) (15) A szedł za Jezusem Szymon Piotr razem z innym uczniem. Uczeń ten był znany

arcykapłanowi i dlatego wszedł za Jezusem na dziedziniec arcykapłana, (16) podczas gdy

Piotr zatrzymał się przed bramą na zewnątrz. Wszedł więc ów drugi uczeń, znany

arcykapłanowi, pomówił z odźwierną i wprowadził Piotra do środka.

Imię tego ucznia zostało usunięte (niezapisane ???). Dlaczego?? Bo była nim Maria

Magdalena, umiłowana przez Jezusa z którą przebywał najwięcej, która była zawsze przy nim

i w chwili jego śmierci (Mt 27,55-56; Mk 15, 40-41; J 19, 25), pomagała także przy pogrzebie

(Mt 27, 61; Mk 15, 47). To również Maria Magdalena wraz z Marią, matką Jakuba i Salome

kupiły wonności, którymi miały namaścić ciało Pana Jezusa, i gdy minął sabat wybrały się do

grobu (Mk 16, 1-2). Jako pierwsza dowiedziała się o zmartwychwstaniu. To z nią jako

pierwszą rozmawiał Jezus. Nie ze swoją matką, nie z uczniami (mężczyznami) a właśnie z

nią, Marią Magdaleną, którą szczególnie umiłował. W IX w. Rabanus Maurus przyznał jej z

tego powodu tytuł „Apostołki Apostołów” i właśnie jako Święta Równa Apostołom jest

Maria Magdalena czczona w Kościele Wschodnim.

Towarzyszenie i pójście Marii Magdaleny za Jezusem zostało w języku greckim określone

tym samym terminem, który odnosi się również do decyzji pójścia za Mistrzem w przypadku

uczniów. „Użycie tego terminu [akoloutheo] do grupy kobiet oznacza, że i kobiety należały

do grona uczniów Jezusa, że nie były z niej wykluczone” 4 W pismach apokryficznych,


ewangelii Filipa oraz ewangelii Mari Magdaleny jest widoczna zazdrość o uczucie Jezusa do

Marii.

55. Kobieta, która nie rodziła własnych dzieci, może okazać się matką aniołów. Taką była

towarzyszka Syna — Maria Magdalena. Pan kochał Marię bardziej niż wszystkich innych

uczniów i często całował ją w usta. Pozostali uczniowie widząc, że kocha Marię, powiedzieli

Mu: „Dlaczego Ty kochasz ją bardziej niż nas wszystkich?” Odpowiadając im rzekł:

„Dlaczego nie kocham was jak ją?” 5

9. Wtedy Andrzej zaczął mówić do swych braci:

10. „Powiedzcie mi, co sądzicie o tych rzeczach, które nam powiedziała?

11. Co do mnie, to nie wierzę,

12. żeby Nauczyciel mógł mówić w ten sposób.

15. Te idee zbyt różnią się od tych, które myśmy poznali”.

14. A Piotr dodał:

15. „Jak to możliwe, żeby Nauczyciel rozmawiał

16. w ten sposób z kobietą

17. o tajemnicach, które nawet nam są nieznane?

18. Czy mamy zmienić nasze zwyczaje

19. i słuchać tej kobiety?

20. Czy rzeczywiście ją wybrał i wolał ją od nas?”6

Na początku XX w., wraz z odkryciem gnostyckiej biblioteki w Nag Hammadi i esseńskich

pism w Qumran odżył ten zapomniany przez wieki wizerunek Marii Magdaleny nauczającej,

przywódczyni pierwotnego Kościoła. Stało się to głównie za sprawą dwóch powstałych ok. II
w. gnostyckich ewangelii - Ewangelii Filipa i Ewangelii Marii Magdaleny. W obu apokryfach

Maria Magdalena przedstawiona jest jako ta, którą Chrystus wyróżniał spośród grona swoich

uczniów. To uprzywilejowanie kobiety wzbudziło zaniepokojenie wśród mężczyzn,

najbardziej zatrwożył się oczywiście Piotr, którego pozycja stała się wyraźnie zagrożona.

Ewangelia Marii Magdaleny wspomina, jak oburzony Piotr buntuje innych apostołów przeciw

Marii Magdalenie, aby nie wierzyli jej słowom, a tym samym nie wierzyli w

zmartwychwstanie Chrystusa!

"Czyżby On [Jezus] rozmawiał z kobietą w tajemnicy przed nami, nie zaś otwarcie? Czyżby

przedkładał ją nad nas?"

Inny uczeń – Lewi (utożsamiany z ewangelistą Mateuszem) bierze jednak Marię w obronę:

„Jeżeli Zbawiciel uczynił ją godną – kim ty jesteś, że ją odrzucasz. Z pewnością Zbawiciel

zna ją bardzo dobrze. Dlatego miłował ją bardziej niż nas".

Można się zastanawiać, czy rzeczywiście w I/II w. pozycja kobiety w Palestynie była na tyle

silna, aby niewiasta mogła się stać przywódczynią jakiegoś ruchu religijnego? Wprawdzie np.

według Józefa Flawiusza i Talmudu świadectwa kobiet nie mają znaczenia, ale należy

pamiętać, że w łonie ówczesnego judaizmu i szeroko pojętego hellenizmu istniały ruchy

zrównujące mężczyzn i kobiety. "Koedukacyjne" były m.in. wspólnoty esseńczyków czy

orfików. Ciekawa jest też ambiwalencja znanego z mizoginizmu Pawła, który z jednej strony

zupełnie ignoruje pośrednictwo Marii Magdaleny w głoszeniu zmartwychwstania Jezusa i

twierdzi, że zmartwychwstały ukazał się Piotrowi, a następnie innym apostołom (I Kor 15,3),

a z drugiej strony głosi równość chrześcijan niezależnie od płci, pochodzenia, czy statusu

społecznego (Kol 3,11).

Wiadomo, że w pierwszych gminach chrześcijańskich kobiety odgrywały znaczącą rolę, co

potwierdzają Dzieje Apostolskie i listy autorstwa Pawła, bądź Pawłowi przypisywane:


wspierały finansowo wyznawców Chrystusa, udostępniały im domy, pełniły służbę

diakonacką (np. wymieniona przez Pawła w Liście do Rzymian Feba, wspomniane w

Dziejach Apostolskich Tabita czy Lidia). W sektach gnostyków, wśród których odsetek

kobiet był bardzo wysoki, kobiety pełniły funkcje nauczycielek, prorokiń, misjonarek,

celebrantek, czy egzorcystek (dość wspomnieć prorokinie Maksymillę i Pryscyllę, jedne z

przywódczyń montanizmu). Tak wysoka pozycja kobiet wynikała w dużej mierze z

równouprawnienia, a nawet uprzywilejowania żeńskiego pierwiastka w dualistycznie

pojmowanym świecie. Nic więc dziwnego, że pisma o przewodniej roli Marii Magdaleny

powstały właśnie w środowisku gnostyckim.

Siedem

W matematyce jest liczbą pierwszą, znajdującą się pomiędzy cyfrą sześć i osiem, jest drugą

liczbą Merssene’a (pierwszą jest 3). Siedem jest cyfrą wykorzystywaną do zapisu liczb w

różnych systemach, np. w ósemkowym, dziesiętnym i szesnastkowym systemie liczbowym.

Jest to jedyna liczba nie będąca zwielokrotnieniem żadnej cyfry ani też nie można je

zwielokrotnić w pierwszej dziesiątce (liczba dziewicza). Nazwano ją liczbą piramid, gdyż

piramidę tworzą cztery trójkąty (4 + 3).

Siódemka występuje licznie w kulturze. Grecy wyliczali siedem cudów świata starożytnego,

siedem gwiazd w gwiazdozbiorze Seta, istniało siedem sztuk wyzwolonych, w

chrześcijaństwie wyliczano siedem cnót głównych, siedem grzechów głównych i siedem

sakramentów, a tydzień podzielono jest na 7 dni, uważano, iż istnieje także siedem wzgórz

Rzymu (w rzeczywistości było ich więcej), iż niebo i piekło podzielone są na 7 sfer (stąd

zwrot siódme niebo) itd. W hinduizmie znanych jest siedem matek. Ponadto w astronomii

znano do czasów nowożytnych 7 planet.


Liczba siedem to liczba uważana za mistyczną, wyróżniającą się bogatą symboliką. W wielu

mitologiach i religiach świata jest symbolem całości, dopełnienia, symbolizuje związek czasu

i przestrzeni. W Nowym Testamencie (Mt 18,21)

(21) Wtedy Piotr zbliżył się do Niego i zapytał: Panie, ile razy mam przebaczyć, jeśli mój brat

wykroczy przeciwko mnie? Czy aż siedem razy? (22) Jezus mu odrzekł: Nie mówię ci, że aż siedem

razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy7.

oznacza pełnię i doskonałość, w religii judaistycznej kojarzyła się z siedmioma dniami

tygodnia, siedmioma archaniołami. Przez siedem dni trwały wielkie święta i siedem tygodni

upływało między Paschą a Świętem Tygodni. Starożytni filozofowie przypisywali jej

własności opieki i władzy nad światem, kojarząc z siedmioma planetami. Pitagorejczycy

uważali ją za najwyższą podstawową liczbę całkowitą. W wielu mitologiach stanowiła atrybut

bogów, jej wartość była przedstawiana w architekturze, świętych pismach, przykazaniach,

kosmologii.

W Starym Testamencie symbolika siódemki do pewnego stopnia wynikała z etymologicznych

powiązań liczby siedem z pojęciami: pełnia i przysięga. Siedem i pełnia pochodzą z tego

samego źródłosłowu, czasem zresztą – ze względu na brak osamogłoskowania w oryginalnym

tekście ST – trudno rozstrzygnąć czy chodzi o siedem, czy też o pełnię. Od siedmiu pochodzi

przysięga, a przysięgać w języku hebrajskim brzmi: "siódemkować". W innych językach

semickich przysięga pochodzi od innych pojęć. "Tydzień" to po prostu siódemka, czyli

siedmioodcinkowy przedział czasu, bo okres siedmiu lat również jest określany tym samym

terminem. Czasem trudno rozstrzygnąć czy chodzi o siedem dni, czy siedem lat. Pozwalało to

na osobliwe gry językowe. "hag szabuot" mogło znaczyć Święto Siódemek, Święto Tygodni,

Święto Przysiąg. Imię Batszeba mogło znaczyć "córka siódemki", "córka pełni", "córka

przysięgi". Podobnych przykładów można podać więcej.


W Starym Testamencie siedem jest liczbą świętą. Oznacza ona jakiś pełny, doprowadzony do

końca, sobie tylko właściwy etap (epokę). Po jego zakończeniu następuje nowy etap (epoka),

która jest konsekwentnym następstwem poprzedniego. Liczba siedem zawiera też w sobie

pewną tęsknotę za nadejściem siódmej epoki, w którym osiągnie upragniony odpoczynek po

ciężkich trudach obecnego wieku (szabat), życie w obfitości, szczęściu i dostatku. Siódemka

oznacza również jakieś konkretne, uwieńczone sukcesem działanie, którego efekt jest

zazwyczaj nieodwracalny. Siódemka oznacza przewidzianą przez Boga i uporządkowaną

przezeń całość. Czasem, dla zintensyfikowania symbolicznej wymowy siódemki, stosowano

wielokrotność siódemki "siedemdziesiąt" lub "siedemdziesiąt siedem" (Rdz 4, 24).

(24) Jeżeli Kain miał być pomszczony siedmiokrotnie, to Lamek siedemdziesiąt siedem razy!8

A więc jakich S I E D E M Duchów Jezus wygonił z Marii Magdaleny? Skoro liczba siedem

jest liczbą szczęścia, liczbą pełni? A może chodzi o to że Maria Magdalena została

oczyszczona ze „starego” i przygotowana na przyjście „nowego”?

Zazwyczaj nasza znajomość legendy ogranicza się do scen opartych o Ewangelię. Treść

legendy spisanej przez Jakuba de Voragine jest rozbudowana; daleko wykracza poza to, co

zawierają fragmenty Pisma św.

"Maria Magdalena otrzymała ten przydomek od grodu Magdala. Rodzina jej była bardzo

znakomita; wywodziła się nawet z rodu królewskiego. Ojciec Marii nazywał się Syrus, a

matka Eucharia. Wraz ze swym bratem Łazarzem i siostrą; Martą, Maria Magdalena

posiadała gród Magdala, oddalony o dwie mile od jeziora Genezaret, Betanię pod Jerozolimą

i znaczną część samej Jerozolimy. Rodzeństwo podzieliło się między sobą w ten sposób, że

Maria otrzymała gród Magdala, od którego nazwana została Magdaleną, Łazarz część

Jerozolimy, a Marta Betanię. Ponieważ jednak Magdalena oddała się cała światowym
uciechom, a Łazarz poświęcił się służbie wojskowej, więc Marta, najroztropniejsza z nich,

zarządzała troskliwie majątkiem siostry i brata, i troszczyła się o potrzeby ich rycerzy, służby

oraz biednych. Po wniebowstąpieniu Pańskim jednak sprzedali wszystko, a otrzymaną zapłatę

złożyli u stóp apostołów.

> Magdalena była więc bardzo bogata, a ponieważ bogactwu zawsze towarzyszy chęć

użycia, więc i ona, jaśniejąc bogactwem i urodą, oddała ciało swoje rozkoszom, tak że

wreszcie zapomniano jej własnego imienia i wszędzie zwano ją grzesznicą. Lecz gdy pewnego

razu słyszała, że Chrystus, który tu i tam nauczał, będzie na uczcie u Szymona trędowatego,

kierowana wolą Bożą pośpieszyła tam. Nie śmiała jednak jako grzesznica zjawić się pomiędzy

sprawiedliwymi, lecz pozostała z tyłu koło nóg Pana, łzami obmyła jego stopy, wytarła je

włosami i namaściła cennym olejkiem. Mieszkańcy tego kraju bowiem często zażywali kąpieli

i namaszczania z powodu gwałtownych upałów. Widząc to Szymon faryzeusz pomyślał sobie:

Gdyby on był prorokiem, nigdy nie zezwoliłby, aby taka grzesznica go dotknęła. Pan jednak

skarcił jego pychę z własnej sprawiedliwości, a kobiecie odpuścił wszystkie grzechy.

Jest to więc owa Maria Magdalena, której Pan wyrządził tak wielkie dobrodziejstwo i dał

dowody swej wielkiej miłości. Wypędził z niej bowiem siedmiu diabłów, rozpalił ją całą

uwielbieniem do siebie, uczynił ją szczególnie bliską sobie, jak również swoją gospodynią i

szafarką, którą zawsze chciał mieć przy sobie w podróży. Zawsze też łagodnie ją

usprawiedliwiał: i przed faryzeuszem, który ją nazwał nieczystą, i przed jej siostrą, która

oskarżała ją o lenistwo, i przed Judaszem, który nazywał ją rozrzutnicą. Widząc ją płaczącą

Pan sam nie mógł powstrzymać łez. Z miłości do niej wskrzesił jej brata w cztery dni po jego

śmieci. Z miłości do niej uzdrowił jej siostrę z krwotoku, na który cierpiała przez 7 lat. Dzięki

jej zasługom Martilli, słudze jej siostry, uczynił tę łaskę, że zawołała te błogosławione i

słodkie słowa: "Błogosławiony żywot, który Cię nosił i piersi, które ssałeś". Według

Ambrożego bowiem ową kobietą cierpiącą krwotok była Marta, ta zaś, które te słowa
wypowiedziała, była jej służącą. Magdalena - opowiada on -była tą, która obmyła łzami nogi

Pana, wytarła je włosami i namaściła olejkiem. Ona to w czasie łaski pierwsza odbyła

uroczystą pokutę, ona wybrała najlepszą cząstkę, siedząc u stóp Pana i słuchając słów Jego.

Ona to w czasie męki Pańskiej stała pod krzyżem, ona przygotowała olejek, aby namaścić

Jego ciało. Gdy uczniowie odeszli od grobu Pana, ona pozostała. Jej najpierw ukazał się

zmartwychwstały Chrystus i uczynił ją apostołką apostołów.

Po wniebowstąpieniu Chrystusa, mianowicie w 14 lat po męce Pańskiej, gdy Żydzi

dawno już zabili Szczepana, a pozostałych uczniów wypędzili poza granice Judei, ci rozeszli

się po różnych krajach, aby tam siać słowo Boże. W tym czasie wraz z apostołami był św.

Maksyminus, jeden z 72 uczniów Pańskich, którego opiece św. Piotr polecił Marię

Magdalenę.

Gdy więc uczniowie Pana rozproszyli się po świecie, święty Maksyminus, Maria Magdalena,

brat jej Łazarz, siostra Marta ze swą służącą Martillą, a także św. Cedoniusz, ślepy od

urodzenia, lecz uzdrowiony przez Pana, wszyscy wraz z wieloma innymi chrześcijanami

zostali przez niewiernych załadowani na okręt i zepchnięci na morze bez żadnego steru,

oczywiście w tym celu, aby wszyscy razem potonęli. Moc Boża jednak doprowadziła ich do

Marsylii. Tam nie znaleźli nikogo, kto przyjąłby ich gościnnie, zostali więc w portyku

przylegającym do pewnej świątyni pogańskiej, należącej do plemienia tego kraju. Maria

Magdalena zaś ujrzawszy, że lud schodzi się do świątyni, aby składać ofiary bożkom,

podniosła się z twarzą łagodną i pogodną i poczęła w przekonywających słowach odwodzić

ich od kultu bożków, a równocześnie z wielką wytrwałością opowiadała im o Chrystusie. W

końcu wszystkich oczarowała jej postać, zarówno jak wymowa i łagodność jej słów. Nic też

dziwnego, że usta, które pobożnym i słodkim pocałunkiem dotknęły stóp Zbawiciela, bardziej

niż inne tchnęły urokiem słowa Bożego.


Następnie przybył do owej świątyni książę tego kraju wraz z żoną i chciał złożyć ofiarę

bożkom, aby u nich uprosić sobie potomstwo. Jemu też Magdalena opowiedziała o Chrystusie

i odradzała składanie ofiary. A po kilku dniach Magdalena ukazała się w widzeniu owej

niewieście i rzekła: Dlaczego opływając sami w dostatki pozwalacie, aby święci Boży

umierali z głodu i zimna? Zagroziła jej też, że jeśli nie namówi swego męża, aby ratował

świętych od nędzy, wówczas ściągnie na siebie gniew Boży. Kobieta jednak lękała się

opowiedzieć mężowi o swym widzeniu. Następnej więc nocy Magdalena znowu jej się ukazała

powtarzając to samo, lecz ona nie wyjawiła tego swemu mężowi. Po raz trzeci tedy zjawiła się

Magdalena w ciszy głębokiej nocy, drżąca z gniewu, z twarzą tak płonącą, jak gdyby cały

dom się palił i rzekła: "Ty śpisz, tyranie nasienie twego ojca szatana, wraz z twą małżonką

żmiją, która nie chciała ci oznajmić moich słów? Odpoczywasz, w rogu krzyża

Chrystusowego, nasyciwszy żarłoczność twego brzucha rozmaitymi przysmakami, a świętym

Bożym pozwalasz ginąć z głodu i pragnienia? Leżysz w pałacu, owinięty w jedwabie, widzisz,

że oni tam samotni nie mają gospody i nie troszczysz się o to? Ale nie wymkniesz się,

niegodziwcze, nie ujdzie ci to bezkarnie, że tak długo zwlekałeś z dobrodziejstwami dla nich!"

To rzekłszy Magdalena odeszła. Niewiasta zaś zbudziwszy się drżała i wzdychała, a wreszcie

rzekła do męża, który też zdradzał objawy niepokoju: "Panie mój, czy widziałeś tę zjawę,

która mnie się ukazała?" On zaś odparł: "Widziałem i ciągle jeszcze pełen jestem zdumienia i

lęku. Cóż teraz zrobimy?" "Lepiej będzie - odpowiedziała mu żona - posłuchać jej, niż narazić

się na gniew Boga, o którym ona naucza". Przyjęli zatem świętych w gościnę i zaspokoili

wszystkie ich potrzeby.

Gdy pewnego razu Maria Magdalena nauczała, ów książę rzekł do niej: "Czy potrafisz

udowodnić prawdziwość wiary, której nauczasz?" Ona zaś odpowiedziała: "Co do mnie, to

gotowa jestem zawsze bronić mej wiary, bo uzasadnia ją codziennymi cudami i nauką mój

mistrz Piotr, który jest głową kościoła w Rzymie". Wtedy książę wraz ze swą żoną oświadczył
Magdalenie: "Gotowi jesteśmy we wszystkim posłuchać twoich słów, jeżeli uprosisz nam syna

u Boga, o którym opowiadasz". "Zaiste, nie odmówię ci pomocy" - odparła. Wówczas św.

Maria Magdalena pomodliła się za nich do Pana, aby raczył dać im syna. Pan wysłuchał jej

próśb i małżonka księcia poczęła dziecię. Mąż jej zapragnął pojechać do Piotra, aby

przekonać się czy jest prawdą to, co Magdalena opowiada o Chrystusie. Wtedy żona rzekła

do niego: "Jakże to, panie, chcesz wyjechać beze mnie? Nie myśl nawet o tym! Jeśli

wyjedziesz, ja pojadę wraz z tobą, wrócę, gdy ty wrócisz, spocznę, gdy ty będziesz

odpoczywał". Mąż jednak odrzekł jej: "Nie może to być, pani, ponieważ ty jesteś ciężarna, a

na morzu czyha wiele niebezpieczeństw i łatwo mogłabyś być wystawiona na szwank.

Pozostań więc spokojnie w domu i czuwaj nad naszym majątkiem". Ona jednak kobiecym

zwyczajem ciągle nalegała, ze łzami obejmowała jego nogi, aż wreszcie osiągnęła to, o co

prosiła. Maria więc umieściła znak krzyża na ich barkach, aby zły duch nie przeszkadzał im w

podróży. Następnie załadowali na okręt wielką ilość potrzebnych im rzeczy, cały dobytek

zostawili pod opieką Marii Magdaleny i wyruszyli w drogę.

Już jeden dzień i noc byli w drodze, gdy morze poczęło bardzo się burzyć, a wiatr dął tak

silnie, że wszyscy przerażeni strasznym naporem fal popadli w wielką trwogę, najwięcej zaś

owa ciężarna i słabowita kobieta, która nagle uczuła bóle porodowe i wśród cierpień

cielesnych i trwogi przed burzą umarła, wydawszy na świat syna. Nowourodzony chłopczyk

za drżał i kwilił żałośnie szukając piersi matczynej, która byłaby mu pociechą. Ach, cóż za

boleść! Dziecię urodziło się żywe, lecz stało się przyczyną śmierci matki, teraz i jemu

przyjdzie umrzeć, bo nie ma nikogo, kto by mógł mu dostarczyć pożywienia, aby żyło! Cóż

miał czynić biedny pielgrzym widząc, że żona jego nie żyje, a syn kwiląc żałośnie szuka piersi

matki? Zawodził głośno i wołał: "Biada mi, cóż uczynię, nieszczęsny? Pragnąłem mieć syna,

a straciłem matkę wraz z synem!" Żeglarze zaś krzyczeli i wołali: "Trzeba wyrzucić ciało w

morze, zanim wszyscy razem zginiemy! Jak długo ono będzie z nami, nie ustanie ta burza!"
Ale gdy pochwycili ciało, aby wrzucić je do morza, pielgrzym zawołał: "Stójcie, stójcie, jeśli

już nie chcecie oszczędzić ani mnie, ani matki, to przynajmniej zlitujcie się na kwilącym

niemowlęciem! Poczekajcie trochę, może żona moja z wielkiego bólu tylko popadła w

omdlenie i zdoła jeszcze przyjść do siebie!"

W tej chwili niedaleko ukazała się na morzu jakaś skalista wysepka, a pielgrzym

ujrzawszy ją, pomyślał, że lepiej będzie tam złożyć ciało zmarłej i dziecko, niż rzucić je na

pożarcie morskim potworom. Skłonił więc marynarzy prośbami i zapłatą, aby tam przybili.

Następnie nie mogąc z powodu twardości ziemi wykopać grobu, położył ciało żony na

płaszczu w oddalonej części wysepki, złożył chłopca na piersi matki i rzekł ze łzami: "0 Mario

Magdaleno, na moje największe nieszczęście przybyłaś do Marsylii! Po cóż ja nieszczęsny za

twoją namową podjąłem tę podróż? Czy po to prosiłaś Boga, aby moja żona poczęła, żeby

przez to zginęła? Oto poczęła dziecię, a wydając je na świat znalazła śmierć, syn zaś mój po

to urodził się, aby zginąć, bo nie ma tej, która by go żywiła. Oto co uzyskałem przez twoją

modlitwę! A przecież powierzyłem ci wszystko, co mam, i teraz też wszystko twemu Bogu

polecam. Jeśli rzeczywiście jest On tak potężny, to będzie pamiętał o duszy matki i na twoje

prośby zmiłuje się nad dzieckiem i uchroni je od zguby".

Następnie okrył swym płaszczem ciało żony i dziecko i wrócił na okręt. Gdy przybył do

Piotra, ten wyszedł mu naprzeciw, a widząc na jego barkach znak krzyża począł go

wypytywać, kim jest i skąd przybywa. Pielgrzym opowiedział mu swoje dzieje, a Piotr rzekł:

"Pokój niech będzie z tobą. Dobrze zrobiłeś przybywając tu i dobrej rady posłuchałeś. Nie

smuć się, żona twoja śpi i chłopczyk wraz z nią spoczywa, Pan bowiem daje, komu zechce, i

ma moc, aby dary odebrać, a odebrane znowu przywrócić; tak też może i twoją boleść

przemienić w radość". Następnie zaprowadził go Piotr do Jerozolimy i pokazał mu te

wszystkie miejsca, w których Chrystus nauczał i czynił cuda, a także miejsce, na którym został
umęczony i z którego wstąpił do nieba. Uczył go też Piotr pilnie wiary chrześcijańskiej, a po

upływie dwu lat pielgrzym wsiadł znowu na okręt, aby powrócić do ojczyzny.

Gdy zaś płynął po morzu, moc Boża sprawiła, że okręt znalazł się w pobliżu owej wysepki,

na której zostawił ciało żony i dziecko. Znowu więc skłonił pielgrzym marynarzy prośbami i

zapłatą, aby przybili do wysepki. Chłopczyk zaś dzięki Marii Magdalenie żywy i zdrowy

często wychodził na brzeg morza i, jak to dzieci mają zwyczaj, bawił się kamykami i żwirem.

Gdy więc pielgrzym zbliżył się i ujrzał chłopca bawiącego się jak inne dzieci na brzegu morza

kamykami, zdziwił się bardzo, nie wiedząc, kto to jest. Jednak skoro wysiadł z łodzi, chłopczyk

przerażony widokiem człowieka, którego nigdy jeszcze nie widział, pobiegł do matki i ukrył

się na jej piersi pod płaszczem. Pielgrzym więc, chcąc lepiej zobaczyć, poszedł za nim i

znalazł ślicznego chłopca, który ssał pierś matczyną.

Biorąc go tedy na ręce rzekł: "O, święta Mario Magdaleno, jakże byłbym szczęśliwy, jak

wielka spotkałaby mnie pomyślność, gdyby moja żona żyła i mogła wrócić ze mną do

ojczyzny! Wiem bowiem, wiem i ponad wszelką wątpliwość wierzę w to, że ty, która mi

podarowałaś syna i uchroniłaś go przez dwa lata na tej skale, potrafisz także modlitwą swoją

przywrócić jego matce dawne zdrowie".

Na te słowa kobieta westchnęła i jakby budząc się z długiego snu rzekła: "Bądź

pochwalona i błogosławiona, święta Mario Magdaleno, za to, że spełniłaś obowiązek

położnej przy mnie, gdy rodziłam syna, a później w każdej potrzebie wykonywałaś przy mnie

pracę służebnej". Słysząc to pielgrzym zdumiał się wielce i rzekł: "Ty żyjesz, moja ukochana

żono?" Ona zaś odparła: "Tak, żyję i wracam teraz właśnie z tej pielgrzymki, którą i ty

odbyłeś. Ciebie święty Piotr zaprowadził do Jerozolimy i pokazał ci miejsca, w których

Chrystus był męczony, umarł i został pogrzebany, a także wiele innych miejsc. Ja zaś razem

ze świętą Marią Magdaleną, która mi była przewodniczką i towarzyszką, byłam też z wami,
obejrzałam te same miejsca i wszystko zapisałam sobie w pamięci". Następnie poczęła

opisywać miejsca męki Chrystusa i wyliczała cuda, które widziała, i to tak dokładnie, że w

niczym nie pomyliła się.

Wziął więc pielgrzym żonę i syna i pełen radości wsiadł na okręt, a wkrótce potem dotarli

do portu w Marsylii. Wysiadłszy znaleźli św. Marię Magdalenę otoczoną uczniami i

nauczającą. Objąwszy tedy jej nogi ze łzami opowiedzieli wszystko, co im się zdarzyło, a

następnie przyjęli chrzest święty z rąk św. Maksyminusa. Potem zburzywszy wszystkie

świątynie pogańskie w mieście Marsylii zbudowali kościoły Chrystusowe, a świętego Łazarza

za ogólną zgodą obrali biskupem tego miasta. Wreszcie za wolą Bożą udali się do miasta Aix,

gdzie przy pomocy licznych cudów nawrócili ludność na wiarę Chrystusową. św. Maksyminus

zaś został tam wybrany biskupem.

Tymczasem św. Maria Magdalena chciwa niebiańskiej kontemplacji udała się do dzikiej

pustelni, gdzie pozostała nieznana nikomu przez 30 lat w miejscu, przygotowanym dla niej

rękoma aniołów. W miejscu tym zaś nie było ani wody płynącej, ani drzew czy traw niosących

ochłodę. Widać stąd, że Odkupiciel nasz chciał Marię Magdalenę nasycić nie ziemskim

pokarmem, tylko niebiańską ucztą. Codziennie tedy, gdy zbliżała się pora każdej z siedmiu

godzin kanonicznych, aniołowie unosili ją w powietrze i wtedy własnymi uszami słyszała

pochwalne śpiewy niebiańskich zastępów. Tak każdego dnia nasycona ową słodką ucztą,

skoro następnie ci sami anieli odnosili ją do tej pustelni, nie pragnęła już żadnego ziemskiego

pokarmu.

W odległości zaś dwunastu stadiów od tego miejsca zbudował sobie chatkę pewien

kapłan, który pragnął prowadzić życie pustelnicze. Otóż Pan otworzył jego oczy i dozwolił,

aby cielesnymi oczyma ujrzał wyraźnie, jak aniołowie schodzili z nieba na owo miejsce, w
którym przebywała św. Maria Magdalena, jak unosili ją w powietrze, a po upływie godziny

śpiewając Bogu chwałę odnosili ją z powrotem.

Chcąc stwierdzić rzeczywistość owego przedziwnego widzenia, kapłan ów polecił się

Stwórcy w modlitwie i śmiało a pobożnie pospieszył na owo miejsce. Gdy jednak zbliżył się na

odległość rzutu kamieniem, nagle nogi poczuły się pod nim uginać, a serce jego ścisnęło się

wielką trwogą. Zawrócił więc, a wtedy natychmiast odzyskał władzę w nogach. Ilekroć jednak

usiłował zawrócić i dojść do tego miejsc tyle razy wszelkimi sposobami przeszkadzała mu

słabość ciała i zamroczenie umysłu Zrozumiał tedy mąż Boży, że jest to bez wątpienia

tajemnica niebiańska, do której badanie ludzkie nie ma dostępu. Wzywając więc imienia

Zbawiciela zawołał:

"Zaklinam cię na Boga, jeśli jesteś człowiekiem, czy jakimś innym stworzeniem rozumnym, ty,

co mieszkasz w tej jaskini - odpowiedz mi i wyjaw prawdę o sobie!" Gdy zaś powtórzył te

słowa trzykrotnie, św. Maria Magdalena odrzekła mu: "Zbliż się, a poznasz całą prawdę,

której tak pragnie serce twoje". Podszedł więc drżąc aż do połowy odległości, a wtedy Maria

Magdalena rzekła: "Czy przypominasz sobie z ewangelii Marię, ową słynną grzesznicę, która

łzami obmyła nogi Zbawiciela, włosami je wytarła i zasłużyła sobie na przebaczenie za swoje

grzechy?"

Kapłan zaś odrzekł: "Pamiętam, już trzydzieści lat minęło od tego czasu, jak w to wierzy i

wyznaje to Kościół święty". "To ja jestem - rzekła tedy Maria Magdalena - Przez trzydzieści

lat pozostawałam tutaj nikomu z ludzi nie znana. Tak jak to wczoraj pozwolono ci ujrzeć, tak

każdego dnia ręce aniołów unoszą mnie w powietrze i wolno mi 7 razy dziennie cielesnymi

uszyma słyszeć słodkie pienia niebiańskich chórów. Ponieważ zaś Pan oznajmił mi, że

wkrótce odejdę z tego świata, więc idź do świętego Maksyminusa i postaraj się powiedzieć mu

w tajemnicy, aby w najbliższe święto Zmartwychwstania Pańskiego udał się sam do kościoła
o tej porze, gdy ma zwyczaj wstawać na jutrznię; tam znajdzie mnie przyniesioną przez

aniołów".

Kapłan słuchał głosu Marii Magdaleny jakby głosu anielskiego, nikogo nie widział.

Następnie udał się co prędzej do św. Maksyminusa i wszystko mu po kolei opowiedział. Św.

Maksyminus przejęty wielką radością gorąco dziękował Zbawicielowi, a w oznaczonym dniu i

o wskazanej godzinie udał się sam do kościoła i ujrzał Marię Magdalenę stojącą w orszaku

aniołów, którzy ją przyprowadzili. Unosiła się ona na dwa łokcie ponad ziemię i stojąc

pośród aniołów z wyciągniętym rękoma modliła się do Boga. Gdy zaś św. Maksyminus lękał

się zbliżyć do niej, odwróciła się i rzekła doń: "Podejdź bliżej i nie uciekaj od twojej córki,

ojcze". Zbliżył się tedy do niej, Lecz - jak czytamy w pismach samego św. Maksyminusa

-twarz jej jaśniała tak od ciągłego i długotrwałego oglądania aniołów, że łatwiej można

spoglądać w słońce niż w jej oblicze. Zwołał więc wszystkich duchownych oraz

wspomnianego wyżej kapłana, następnie św. Maria Magdalena przyjęła z rąk biskupa Ciało i

Krew Pańską płacząc rzewnie, poczym rzuciła się całym ciałem na stopnie ołtarza, a święta

jej dusza odeszła do Pana.

Po jej śmierci pozostał w tym miejscu tak słodki zapach, że przez 7 dni jeszcze czuli go

wszyscy wchodzący do kościoła. Święte jej ciało zaś namaszczone różnymi olejkami

pogrzebał św. Maksyminus z wielką czcią oraz nakazał, aby i jego po śmierci pochowano

obok niej.

Kim był Jakub de Voragine, że tak dokładnie opowiedział historię Marii Magdaleny?

Jakub de Voragine zwany także Jacopo da Varazze (ur. ok. 1228-1230, zm. 13 lub 14 lipca

1298) – średniowieczny włoski hagiograf, kaznodzieja i pisarz religijny, arcybiskup Genui,

błogosławiony Kościoła katolickiego. W 1244 wstąpił do zakonu dominikanów. W latach


1267-1286 był prowincjałem w Lombardii. W 1288 został wybrany arcybiskupem Genui, ale

stanowisko to objął dopiero w 1292 roku. Nosił przydomek de Voragine od miejscowości

Varazze niedaleko Genui.

W 1816 papież Pius VII ogłosił go błogosławionym.

Wspomnienie liturgiczne bł. Jakuba obchodzone jest w Kościele katolickim 14 lipca.

Głównym dziełem de Voragina jest Legenda Aurea (Złota legenda) powstała w latach 1260-

1270. Zbiór ten, na który składają się narracyjne opowieści i rozważania o świętych, był

przeznaczony do czytania na szczególne dni i uroczystości roku liturgicznego. W

średniowieczu cieszył się popularnością.


1 Nowo narodzony, - George de la - Tour ok. 1648, Musée des Beaux Arts,

Rennes

George de la Tour

Georges de La Tour urodził się przed 19 marca 1593 w Vic-sur-Seille. O życiu prywatnym

artysty wiadomo niewiele, podobnie jest z jego wykształceniem. Był synem piekarza Jeana de

La Toura i Sybille (Isabelle) Melian, córki i siostry piekarzy. Jego rodzice należeli do

warstwy rzemieślników i drobnych właścicieli. Georges miał starszego brata Jacoba oraz

młodsze rodzeństwo. Brak jest informacji o jego dzieciństwie i wczesnej młodości, w tym

także o edukacji. Być może najpierw uczył się w rodzinnym Vic, w którym w 1611 roku

malarz nazwiskiem Dogoz miał jakiegoś ucznia. Nie wiadomo jednak, czy on albo inny

malarz działał w Vic przed ta datą, gdy Georges musiał zacząć swoją naukę (a o zawodzie i

miejscu nauki decydowano zazwyczaj w wieku 12-13 lat). Może więc uczył się w pobliskim

Nantes, gdzie działali m.in. Jacques Bellange i Claude Israël.


Około 1610 roku pierwszy etap edukacji powinien był mieć za sobą. Jeśli zatem wyjechał do

Włoch, Paryża czy Holandii, jak przypuszcza część badaczy, to musiało to mieć miejsce

między 1610 a 1616 rokiem. Z 1616 roku pochodzi bowiem pierwsza wzmianka o La Tourze,

z której wynika, że był wówczas w Vic. Od 1616 roku w źródłach pojawia się często –

nieobecność wzmianek z wcześniejszego okresu mogła być spowodowana właśnie owym

wyjazdem, po którym wrócił do kraju, kończąc swoja edukację. Malarze lotaryńscy z tego

samego pokolenia, co La Tour, niemal bez wyjątku odbywali zagraniczne podróże. Byłoby

więc szczególnym odstępstwem od przyjętego zwyczaju, gdyby La Tour tego nie zrobił.

Część badaczy sugeruje, że faktycznie odbył podróż do Włoch, inni przypuszczają, że styl

Caravaggia, którego wpływ widać w jego dziełach, mógł poznać za pośrednictwem

twórczości holenderskich caravaggionistów, np. Hendricka Terbrugghena.

W 1617 młody malarz ożenił się z Dianą Le Nerf (ur. 1591), córką urzędnika książęcego,

miejscowego bogacza. W 1619 urodził się ich pierwszy syn Philippe; nazwiska jego rodziców

chrzestnych wskazują, że La Tour zaczął się obracać w środowisku najzacniejszych

mieszkańców. Rok później rodzina przeniosła się do Lunéville, rodzinnego miasta Diany,

gdzie La Tour przyjął ucznia. Zapiski z kolejnych lat podają nazwiska kolejnych jego

uczniów. W 1621 na świat przyszedł ich drugi syn - Étienne, który tak jak ojciec został

malarzem. Do 1636 roku urodziło się jeszcze ośmioro dzieci La Tourów, łącznie dziesięcioro

– pięciu synów i pięć córek, z których malarza przeżył najprawdopodobniej tylko

wspomniany już syn Étienne i dwie córki. W latach 1623-24 La Tour otrzymał zamówienie

od Księcia Lotaryngii. W 1631 Lotaryngia stała się miejscem walk wojny trzydziestoletniej,

podczas której znacząco ucierpiała; Lunéville nawiedziła wówczas epidemia dżumy.

Lotaryngię ostatecznie przyłączono do Francji.

Zapewne około 1638-1639 malarz wyjechał na krótko do Paryża. Miał wówczas

zaprezentować królowi Ludwikowi XIII swój obraz ze św. Sebastianem, który wywołał
zachwyt u monarchy. W dokumencie z 1639 roku La Tour wymieniony jest jako malarz

królewski (peintre ordinaire du roi). 5 lat później rada miasta Lunéville kupiła od malarza

obraz Narodziny w celu podarowania go gubernatorowi.

W 1651 wojna rozgorzała na nowo i w mieście wybuchła epidemia choroby płuc, na którą

zmarła żona artysty, a 30 stycznia 1652 roku i on sam9.


2 Maria Magdalena pokutująca10
3 Maria Magdalena zw. Terff, ok. 1640, Luwr
Święty Graal – Święta Krew

Obecność Marii Magdaleny przy kluczowych wydarzeniach z życia Jezusa powodowała

liczne spekulacje na temat roli, jaką odgrywała w życiu samego nauczyciela z Nazaretu. Za

sprawą wspomnianych gnostyckich apokryfów odżyły dawne legendy i pseudonaukowe

spekulacje, które przedstawiają Marię Magdalenę jako towarzyszkę lub nawet małżonkę

Chrystusa, matkę jego dzieci. W Ewangelii Filipa dość często mówi się o pocałunkach w usta,

jakimi Jezus obdarzał Marię Magdalenę. Dało to podstawę do wysnucia przypuszczenia, że

opisane przez ewangelistę Jana wesele w Kanie Galilejskiej to w istocie pierwszy etap

zaślubin (zaręczyny) Marii Magdaleny i Jezusa. Druga uroczystość odbyła się tuż przed

ukrzyżowaniem (w ewangelii Jana opisana jako namaszczenie w Betanii i ostatnia wieczerza),

kiedy to było wiadomo, że Maria jest w trzecim miesiącu ciąży. Jak na panujące ówcześnie

normy, panna młoda była już dość wiekowa, miała bowiem ok. trzydziestu lat. Zwyczaj

takiego dwuetapowego zawierania małżeństwa opisuje np. Józef Flawiusz w Wojnie

żydowskiej (II, 160-161). Drugi etap zaślubin następował zwykle po trzech latach albo wtedy,

gdy stwierdzono u kobiety przynajmniej trzymiesięczną ciążę. Chroniło to przed

"definitywnym" poślubieniem kobiety bezpłodnej.

Jezus więc w sposób wiążący poślubiłby Marię Magdalenę . W okresie prześladowań

chrześcijan w latach 40., Jezus, jego małżonka i dzieci udali się do Francji. Na początku V

wieku ich potomkowie skoligacili się z Frankami salickimi, którzy dali początek dynastii

Merowingów – Rodu Łabędzia. Podczas gdy Merowingowie kontynuowali "męską" linię

dziedzictwa Jezusa, druga, "żeńska" linia - królowe Avallonu w Burgundii - przedłużała

dziedzictwo Marii Magdaleny. Trzeba dodać, że właśnie na terenie Burgundii znajdują się

najważniejsze miejsca związane z legendą Marii Magdaleny – jej domniemany grób w

Vézelay, rzekomy grób jej brata Łazarza w Autun...


1
Tertullian, De Cultu Feminarum, ks. 1 roz 1
2
M. Luter WA 28 "Nam Euangelium nihil aliud est quam praedicatio de concepto, nato etc. Christo."
3
EWANGELIA JUDASZA przekład z koptyjskiego: ks. prof. dr hab. Wincenty Myszor (edycja w układzie
paleograficznym)
4
E. Adamiak, s. 104
5
Ewangelia Filipa Redaktor przekładu w języku rosyjskim i autor komentarzy Władimir Antonow Przekład: Irina
Lewandowska
6
Ewangelia Marii Magdaleny strona 17 Przełożył Jerzy Prokopiuk

7
Biblia 1000 - lecia
8
Biblia 1000 - lecia
9
http://pl.wikipedia.org/wiki/Georges_de_La_Tour
10
Maria Magdalena pokutująca, ok. 1640, Metropolitan Museum of Art, Nowy Jork - Georges de La Tour stworzył jeszcze
trzy inne przedstawienia Marii Magdaleny , jednej z najczęściej obrazowanych postaci w okresie baroku. Znajdują się one
w County Museum of Art w Los Angeles, w National Gallery of Art w Waszyngtonie i w paryskim Luwrze. Maria
Magdalena z Metropolitan Museum of Art zwana jest Marią Magdaleną Wrightsman, ta z Luwru nazywana jest Marią
Magdaleną Terff, z National Gallery w Waszyngtonie - Marią Magdaleną Fabius.

You might also like