Professional Documents
Culture Documents
Wydawnictwo KR
Warszawa 1999
SPIS RZECZY
Wprowadzenie .......................13
Ksenofont.........................19
Platon ..........................31
Rozważania wstępne.................32
Uczta ........................44
Protagoras .....................55
Fedon........................64
Obrona Sokratesa.................81
Ksenofont i Platon..................123
Arystofanes.......................125
Demon Sokratesa....................153
Skazanie Sokratesa...................162
moralności? .....................221
336
O pojęciu ironii
Wprowadzenie .....................235
Rozważania orientujące................239
Ironia Sokratesa...................252
Ironia po Fichtem...................264
Friedrich Schlegel..................280
Tieck.........................295
Solger.........................301
Nowości:
Wkrótce:
Nasz adres:
UNUS, 00-987 Warszawa 4, skrytka pocztowa 217
www.aletheia.com.pl
e-mail: unus@aletheia.com.pl
Tytuł oryginału:
Om Begrebet Ironi med stadigt Hensyn til Socrates
Podstawa tłumaczenia:
F.C. Sibbern*
h.a. Decanus fac. philos.
quas
AD JURA MAGISTRIARTIUM
hora 10.
theol. cand.
MDCCCLXI
Rodzaju żeńskiego.
14 O pojęciu ironii
Wydarzenia.
1
Być może ktoś weźmie mi za złe określenie filozofii mianem
stars/ej, ale przypuszczam, że wieczność jest starsza od czasu i jeżeli
pod wieloma względami filozofia pojawiła się później niż historia, to
od razu zrobiła tak imponujący krok, że przekroczyła czasowość,
przybrała postać wiecznego prius i w coraz głębszej autorefleksji sięga
wspomnieniem coraz dalej wstecz w czasie i w wieczności, nie pamięta
swego śnienia, pamięta swe rozbudzenie i nie jako coś minionego, bo
to, co minione, przypomina sobie jako teraźniejszość.
2
W swej prawdzie filozofia odnosi się do historii tak jak życie
wieczne do doczesnego w światopoglądzie chrześcijańskim; w swej
nieprawdzie, tak samo jak życie wieczne do życia w czasie w greckim
i — ogólniej mówiąc — antycznym światopoglądzie. Zgodnie z tym
ostatnim życie wieczne rozpoczyna się od tego, że pije się z Lete, aby
zapomnieć to, co minione; zgodnie z pierwszym, życiu wiecznemu
towarzyszy przejmująca do szpiku kości świadomość nawet każdego
niestosownego słowa, jakie zostało wypowiedziane.
Pozycja Sokratesa ujmowana jako ironia 15
Ksenofont
Wszędzie i nigdzie.
Pozycja Sokratesa ujmowana jako ironia 21
Ksenofont nie tylko nie miał oka dla sytuacji, nie miał też
ucha dla repliki. Nie jest prawdą, że pytania zadawane przez
Sokratesa i udzielane przezeń odpowiedzi były niesłuszne;
przeciwnie — są one zbyt słuszne, zbyt natrętne, zbyt nudne7.
Replika sokrątejska nie stanowi bezpośredniej jedności z tym,
co wypowiedziane, nie daje się unosić z prądem, ale płynie pod
prąd i Ksenofont nie umiał usłyszeć właśnie zwielokrotnionego
echa repliki w osobowości, echa cofającego się w nieskoń-
czoność (inaczej replika tylko powielałaby myśli zgodnie
z kierunkiem dźwięku). Im bardziej Sokrates podkopywał
egzystencję, tym silniej i nieuchronniej każda wypowiedź
musiała ciążyć ku tej ironicznej całości, która jako stan
duchowy bywa nieskończenie przepastna, niewidzialna i niepo-
dzielna. Ksenofont nawet nie przeczuwał tego sekretu. Pozwolę
sobie obrazowo przedstawić to, co mam na myśli. Jest pewien
obraz przedstawiający grób Napoleona. Ocieniają go dwa
7
Jeśli Ksenofont wiernie przedstawia Sokratesa, to z miłą chęcią
uwierzę, że ci ciekawscy i wyrafinowani Ateńczycy już raczej dlatego
postanowili go zgładzić, że ich nudził, niż dlatego, że się go obawiali.
I zapewne zgodzisz się ze mną, że zanudzanie mogło być dla nich
równie dobrą przyczyną skazania Sokratesa, jak sprawiedliwość
Arystydesa (Plutarch, Aristeides, rozdział 7) była ważnym powodem
jego wygnania.
Pozycja Soh'atesa ujmowana jako ironia 23
Typowy.
Pozycja Sokratesa ujmowana jako iroma 27
Platon
Harmonia przedustawna.
Z oddali i jakby przez kraty.
32 O pojęciu ironii
Rozważania wstępne
Od wewnątrz.
16
Dlatego w systemie każdy poszczególny moment zyskuje inne
znaczenie niż poza systemem; inaczej mówiąc, aliud in lingua
promtum, aliud pectore cłausum (co innego na języku, co innego
w sercu).
Pozycja Sokratesa ujmowana jako ironia 33
* J 20, 22.
** Mt 9, 2.
17
Czytelnik zapewne przyzna mi rację, że również takie stosunki
międzyludzkie są związkami miłości, a nawet przypominają ten rodzaj
miłości, który Platon stale przypisuje Sokratesowi: „pederastię".
Naturalnie, jeśli weźmie się pod uwagę pierwsze młodzieńcze przebu-
dzenie się z drzemki dzieciństwa i pojawienie się autorefleksji, jest to
sympatyczną oznaką umiłowania, jakim Sokrates darzył swych
uczniów, z nutką rozbawienia pobłażając ich słabostkom. Dlatego
w Uczcie mówi się: „Ci nie kochają dzieci, tylko chłopców, którzy już
zaczynają myśleć, a to bywa zwykle mniej więcej w okresie doj-
rzewania" (181 d).
34 O pojęciu xromi
postawić: tego, do którego mówię, a o innych nie dbam" (473 e-474 a).
W przeciwieństwie do tej sokratejskiej powagi, która przytomnie
i uważnie strzeże swego przedmiotu, jak strażnik swojego więźnia,
przez chwilę widzimy Sokratesa, który w rozmowie szuka raczej
efemerycznej lekkości spotkania i rozłąki, lekkości o wyraźnie
erotycznym odcieniu. Fajdros wypomina mu to w Uczcie (194 d):
„Mój Agatonie, jeżeli będziesz Sokratesowi odpowiadał, jego prze-
stanie obchodzić dalszy ciąg posiedzenia, byleby tylko miał z kim
gadać i to jeszcze z kimś przystojnym". Rozmowa kochanków jest
zazwyczaj diametralnym przeciwieństwem rozmowy na jakiś temat:
niezmiernie budująca dla kochanków, mało zajmująca dla kogoś
postronnego). Dlatego też w Fajdrosie (237 c) Sokrates daje sowi-
zdrzalską radę: „przede wszystkim, mój chłopcze, jest jedna zasada,
od której się wyjść musi w każdej porządnej dyskusji. Przede
wszystkim potrzeba wiedzieć, o czym się mówi, albo cała dyskusja na
nic, bezwarunkowo". Mniej więcej w taki sposób Dyl Sowizdrzał
udzielił krawcom tej niezwykle ważnej rady, że przed pierwszym
ściegiem dobrze byłoby zawiązać supeł na nitce.
Od wewnątrz.
Pozycja Sokratesa ujmowana jako ironia
39
Zaimek zwrotny.
*" Przypadki zależne.
23
Por. Gorgiasz (461 d—e). Sokrates: „Proszę cię, o Polosie, tę
rozwlekłość gdybyś powściągnął, którąś się zrazu zaczął posługiwać.
Polos: Cóż to, nie wolno mi mówić, ile mi się spodoba? Sokrates:
Straszna by ci była krzywda, doprawdy, gdybyś do Aten przyjechał,
gdzie jest największa w Helladzie wolność słowa, a potem byś tutaj ty
sam jeden miał się nią nie cieszyć".
24
Por. Protagoras (328 e-329 b): „... a więc, Protagorasie! Do
wszystkiego brakuje mi jeszcze pewnego drobiazgu: żebyś mi od-
powiedział na to pytanie..." „Ale w tym pytaniu" tkwi właśnie sedno
całej sprawy. Popatrzmy na inny przykład: Obrona Sokratesa (8 b)
„Jakieście wy, obywatele, odebrali wrażenie od moich oskarżycieli,
tego nie wiem; bo i ja sam przy nich omal żem się zapomniał, tak
przekonująco mówili". Poza tym w Uczcie przeciwko Agatonowi
(198 b): „No jakże, mój kochany, powiedział Sokrates, jak ja nie mam
być w kłopocie; co tu w ogóle może ktoś mówić po takiej pięknej i tak
obfitej mowie? I to wszystko, to nadzwyczajne było; może nie
w jednakowym stopniu, ale to na końcu, ta piękność słów i zwrotów,
czy to nie było zdumiewające?" (189 d): „Bo cóż? Ja jestem człowiek
prosty. Toteż mi się wydawało, że kiedy się cokolwiek chwali, trzeba
o tym prawdę powiedzieć i koniec... Ale to, widać, nie był właściwy
sposób chwalenia; tu trzeba, jak uważam, tyle pięknych i wielkich
rzeczy przylepić danemu przedmiotowi, ile tylko można". Porównaj
też Protagoras 339 e.
Pozycja Sokratesa ujmowana jako ironia 41
Uczta
O pojęciu ironii
0 Sokratesie nie mówią nic więcej niż miano ironisty. Poza tym
takie momenty transfiguracji dowodzą co najwyżej obecności
jakiejś boskiej pełni xara xgvęiv* i dlatego nie można
powiedzieć, że właśnie ta pozytywna pełnia wzbudzała entuz-
jazm. Ponadto jeśli się pamięta, że właściwym żywiołem
Sokratesa była mowa i rozmowa, wydaje się, że Ałkibiades
naprawdę użył terminu „widzieć" z pewnego rodzaju emfazą
Protagoras
L
Nazwa wspólna.
O pojęciu ironii
nie samo siebie zakłada. Dlatego ironia całego dialogu, o której już
powiedziałem parę słów, przejawia się w tym, że Sokrates
oznajmia: cnoty nie można się nauczyć, po czym redukuje ją do
poznania, a zatem dowodzi czegoś wprost przeciwnego, i to samo
przydarza się Protagorasowi, ale ironia daje się również zauważyć
wtym, że Sokrates postuluje poznanie, które, jak mówiłem, samo
się w końcu anuluje, skoro nieskończone obliczanie proporcji
rozkoszy gasi i dusi samo odczuwanie przyjemności. Spójrz:
dobro jest tym, co przyjemne, przyjemność polega na rozkoszy,
rozkosz jest poznaniem, poznanie jest nieskończoną kalkulacją
i odmierzaniem, a to znaczy, że negatywność kryje się w nieznoś-
nym niezadowoleniu, jakie nieuchronnie wiąże się z nieskończo-
nym empiryzmem, a ironia kryje się w życzeniu: „Na zdrowie",
jakie Sokrates kieruje do Protagorasa. Sokrates w pewnym sensie
powrócił do swojej pierwszej tezy, że cnoty nie można się
nauczyć, bo nieskończona suma doświadczeń, podobnie jak
miriady niemych liter, im bardziej rośnie, tym mniej ma do
powiedzenia. Ironia w pierwszej potędze polega więc na
sformułowaniu tej autodestrukcyjnej teorii poznania, ironia
w drugiej potędze polega na udawaniu, że przez przypadek broni
się tezy przeciwnika, choć już sama obrona ją podkopuje.
Albowiem przyjęcie, że platoński Sokrates mógłby z innego
powodu postawić tezę, że dobro jest przyjemnością, a zło
nieprzyjemnością, niż aby ją obalić, byłoby całkiem niedorzeczne.
Fedon
I
Pozycja Sokratesa ujmowana jako ironia 67
Słodkie nieróbstwo.
Dodatkowo.
Pozycja Sokratesa ujmowana jako ironia 69
Platon, Fedon 75 c.
74 O pojęciu uonu
Obrona Sokratesa
Miejsce wspólne.
43
Por. Platos Werke, hg. von Schleiermacher, Berlin 1818, cz. 1,
t. II, s. 185: „Dlatego nic nie jest bardziej prawdopodobne niż to, że
dialog o rzeczywistej obronie Sokratesa jest tak wiernym zapisem
wspomnień, jak było to w ogóle możliwe dla wyćwiczonej pamięci
Platona, o ile uwzględni się konieczną różnicę między słowem
pisanym a słowem niedbale wypowiedzianym".
82 O pojęciu ironii
Albo-albo,
Pozycja Sokratesa ujmowana jako ironia 85
Przedziwny zysk.
45
Tutaj nieśmiertelność i życie wieczne pojmuje się jako nieskoń-
czoną drogę, jako zapytywanie bez końca.
86 O pojęciu ironii
nie wie jasno nikt — chyba tylko Bóg" (42 a). O ile tak się
właśnie sprawy mają z koncepcją śmierci w Obronie, to moja
interpretacja Fedona staje się bardziej prawdopodobna, pod
warunkiem że uwzględni się możliwość zarówno platońskiego,
jak i sokratejskiego charakteru tego dialogu.
Obrona Sokratesa 23 b.
O pojęciu ironii
521 e.
Pozycja Sokratesa ujmowana jako ironia 89
-^Ha
Pozycja Sokratesa ujmowana jako ironia 91
Obrona Sokratesa, 20 e.
Tamże, 17 b.
Tamże, 18 a.
*"* Tamże, 20 c-23.
92 O pojęciu ironii
* Obrona Sokratesa, 20 c, 23 a, 34 e.
49
W rzeczywistości jest rodzajem bąka.
Obrona Sokratesa 31 a.
5(1
Co więcej, chciałby być na utrzymaniu państwa.
Obrona Sokratesa 28 a, 30 a, 30 e , 36 d.
51
Bo wie, że nic nie wie.
I
Pozycja Sokratesa ujmowana jako ironia 93
* 30 d.
** 31 a.
55
To wszystko jest całkiem słuszne, gdyż Sokrates jest nazbyt
ironicznie obojętny, aby na serio zadawać się z Ateńczykami,
a ponadto okazuje już to patetyczną śmiałość, już to trwożliwość.
Pozycja Sokratesa ujmowana jako ironia 95
je mu się zbyt trudne, bądź dla niego samego, bądź dla słuchaczy»".
Por. przedmowa do Fedona, s. 177: „Zdaje się, jakoby niejednokrotnie
posłużył się mityczną opowieścią, aby dać do zrozumienia, iż
rozpatrywana kwestia jest tego rodzaju, że już prędzej można zawie-
rzyć przeczuciom i przypuszczeniom niż konkluzjom i badaniom.
Z reguły wykorzystuje wówczas mity i opowieści powszechnie znane
wśród Greków, ale w taki sposób, że nie tylko usuwa i zmienia to, co
nie współbrzmi z jego zamiarami, lecz także koryguje przesądy
swoich rodaków i próbuje je obalić. Widać zatem uboczne intencje
platońskiego użycia mitów. Chciał bowiem krok po kroku uwalniać
lud od głupich przesądów, a przynajmniej je skorygować. W końcu
wydaje się, że używał także mitów, aby przytłoczone ślepymi
przesądami umysły współczesnych po trosze przygotować na przyję-
cie czystej teorii mądrości".
Ustępliwość.
58
Por. dz. cyt., s. 165: „W pewnym sensie to, co mityczne, jest
fundamentem platońskiej spekulacji teologicznej: poznanie krystali-
O pojęciu ironii
Rzecz w sobie.
106 O pojęciu ironii
Rzeka płomieni.
Rzeka skarg i łez.
Pozycja Sokratesa ujmowana jako ironia 107
W szczególności.
W skrócie.
Pozycja Sokratesa ujmowana jako ironia 109
Państwo, s. 28.
Tamże.
66
Sokrates jest zdania, że ten, kto najlepiej zna się na sprawach
jadła i napitku, musi też dostać najwięcej tego rodzaju dóbr, a kiedy
Kallikles odpowiada: „Twoje mowy sprowadzają się zawsze do
jedzenia, picia, lekarzy i tym podobnych błahostek, lecz ja nic takiego
nie miałem na myśli", Sokrates kontynuuje: „Rozumiem cię dobrze,
ale może najbardziej przenikliwy powinien mieć najwięcej szat,
a najlepszy tkacz powinien dostać największą szatę i przechadzać się
najpiękniej odziany". Kallikles: „O ty i twoje szaty!". Sokrates: „Ale
najwięcej butów musi mieć oczywiście ten, kto zna się na butach,
a szewc powinien mieć może największy rozmiar podeszwy". Por.
Gorgiasz, 490 d-e.
Państwo, s. 43.
Pozycja Sokratesa ujmowana jako ironia 111
Państwo, s. 18.
Silniejszy, lepszy.
S. 34.
114 O pojęciu ironii
*" S. 48.
Pozycja Sokratesa ujmowana jako ironia 115
O pojęciu ironii
O pojęciu tronu
Zasadniczo.
Pozycja Sokratesa ujmowana jako ironia 123
Ksenofont i Platon
O pojęciu ironii
Arystofanes
O pojęciu ironii
Dumalnia, w. 94.
77
Por. w. 1496: „Rozbijam całość domu na segmenty".
Prawdy elementy.
O pojęciu ironii
„Sokrates:
„Student:
Strepsjades:
Strepsjades:
Sokrates:
„Fejdippides:
Strepsjades:
Fejdippides:
Cóż to znowu?
Strepsjades:
Pierwszy w miesiącu.
Fejdippides:
Strepsjades:
Jak to?
Fejdippides:
O pojęciu ironii
„Chór:
O pojęciu ironii
* Fantasta. W. 101.
97
Por. w. 700. Chór mówi do Strepsjadesa:
Głowołomne curiosum,
Przesłanka.
Rozdział II
UJĘCIE STAJE SIĘ RZECZYWISTE
Demon Sokratesa
Udręką filologów.
2
Neues Real-Schullexikon, cz. II, s. 643 i nast.
154
O pojęciu ironii
Działanie, znak.
Coś demonicznego.
Coś demonicznego zjawia się.
Pozycja Sokratesa ujmowana jako ironia 155
O pojęciu ironii
Skazanie Sokratesa
** Por. 20 d.
166 O pojęciu ironii
Harmonia przedustawna.
Szczęśliwa wina.
O pojęciu ironii
Daj nam to, co dobre, Zeusie! czy prosimy o to, czy nie,
I uchroń nas od zła, nawet jeśli o nie prosimy.
O pojęciu tronu
O pojęciu ironii
* 511 e.
Pozycja Sokratesa ujmowana jako ironia 181
O pojęciu ironii
O pojęciu ironii
" 181 c.
L
186
O pojęciu ironii
1 nast.
W tym wypadku.
188 O pojęciu ironii
Nieubłagana konieczność.
Pozycja Sokratesa ujmowana jako ironia 189
cja jest zawsze komiczna, gdy zestawia się ze sobą dwie rzeczy,
które nijak nie mogą się do siebie odnosić, ale staje się jeszcze
bardziej komiczna, gdy się powie: Jeśli nie odkryjesz żadnego
związku, umrzesz. Życie Sokratesa w swej doskonałej izolacji
musiało okazać się całkowicie niejednorodne z każdym okreś-
leniem państwa, toteż operacja myślowa, dialektyka, do której
ucieka się Sokrates, gdy usiłuje wywabić na światło dzienne
jakieś powiązanie, także wykazuje jaskrawe sprzeczności.
Państwo orzekło, że jest winny. Powstaje teraz pytanie, na jaką
zasłużył sobie karę. Lecz skoro Sokrates czuje, że państwo
w ogóle nie może pojąć jego życia, to równie dobrze zasłużył
sobie na nagrodę. Dlatego proponuje, by przyznano mu wikt
w Prytaneum37 na koszt publiczny. O ile państwo nie czuje się
jednak zobligowane do nagrodzenia go w taki sposób, Sokrates
może się przystosować i rozważyć, na jaką zasłużył karę.
Zamiast proponowanej przez Meletosa kary śmierci mógłby
wybrać grzywnę lub wygnanie. Nie może się jednak zdecydo-
wać na taki wybór, bo cóż mogłoby go skłonić do wybrania
raczej tej niż tamtej ewentualności? Lęk przed śmiercią? To
niedorzeczne, skoro przecież nie wie, czy śmierć jest czymś
dobrym, czy złym. Wydaje się, że sam uznał śmierć za
najodpowiedniejszą karę, właśnie dlatego że nikt nie wie, czy
jest ona czymś złym, to znaczy dlatego że ta kara, podobnie jak
wcześniej grzywna, sama się unieważnia. Nie może wybrać
grzywny ani wygnania, bo w pierwszym przypadku zostałby
uwięziony, jako że jego sytuacja finansowa nie pozwalała na
uiszczenie grzywny, w drugim zaś świetnie zdaje sobie sprawę
z tego, że do życia w innym niż Ateny państwie nadawał się
jeszcze mniej i że zaraz i z tego państwa zostałby wygnany itd.
Nie mógł zatem wybrać ani grzywny, ani wygnania. Dlaczego?
Dlatego że zadałyby mu ból, nieznośny, bo niezasłużony i, jak
sam mówi*, „poza tym nie zwykłem się uważać za człowieka,
37
Ponieważ jego życie jako takie jest niewspółmierne z koncepcją
państwa, a zatem z jego strony Sokrates w równie niewielkim stopniu
może spodziewać się nagrody, co i kary, podaje on subsidialiter (na
drugim miejscu) inny powód, a mianowicie, że jest biednym człowie-
kiem, który potrzebuje spokoju.
Obrona Sokratesa 38 a.
190
O pojęciu ironii
O pojęciu ironii
Obrona Sokratesa 30 d.
Tamże, 31 a.
Pozycja Sokratesa ujmowana jako ironia 195
O pojęciu ironii
Ogólne tezy.
Pozycja Sokratesa ujmowana jako ironia 199
wieństwo: nic nie jest prawdziwe. Ale sofiści nie doświadczyli tej
następnej chwili właśnie dlatego, że żyli chwilą. Tym, co
sprawiło, że sofistyka spoczęła na laurach, był brak szerszej
świadomości, brak wiecznej Chwili, która pozwoliłaby jej zdać
sobie ze wszystkiego sprawę. Kiedy refleksja rozchwiała
wszystko, sofistyka próbowała zaradzić tej chwilowej bolączce.
Wyrwała się już z niepokojącego wiru refleksji, w każdym
momencie panuje nad nim, ale jedynym punktem, w którym
może się zakotwiczyć, jest indywidualny podmiot. Mogłoby się
wydawać, że sofistyka jest zdolna ujarzmić ducha, którego
niegdyś przywołała, skoro bowiem wszystko się chwieje, gdzież
znaleźć zbawienny stały ląd? W tym, co ogólne (np. dobro), czy
może w skończonej subiektywności, z jej kondycją, pragnienia-
mi itd.? Sofiści wybrali to ostatnie wyjście, toteż wolna myśl,
oznajmiająca o sobie już w refleksji, w królestwie sofistyki
— o ile refleksja nie zostanie arbitralnie powstrzymana — wie-
dzie żywot niewolnika, a skoro tylko ośmieli się podnieść głowę,
aby swobodnie rozejrzeć się dookoła, jednostka niezwłocznie
zakuwają w okowy i zmusza do pracy w służbie chwili. Sofista
niejako podcina jej ścięgna, aby nigdzie od niego nie uciekła,
i zmusza refleksję do wypalania cegieł, tłuczenia kamieni,
stawiania domów i innych niewolniczych robót. I refleksja żyje
w poddaństwie, ciemiężona przez trzydziestu tyranów (sofis-
tów). Hegel zauważa w Geschichte derPhilosophie (dz. cyt., t. II,
s. 5): „Pojęcie, które rozum u Anaksagorasa uznaje za istotę, to
prosta negatywność zatapiająca wszystko, co określone, istnieją-
ce i poszczególne. Przy pojęciu nic nie może się ostać, jest ono po
prostu absolutem bez predykatu, dla którego wszystko jest
jedynie momentem; nie ma tu bowiem, jeżeli można tak
powiedzieć, żadnego muru czy stałego fundamentu. Pojęcie jest
właśnie płynnym przemijaniem Heraklita, przepływem żrącej
cieczy, której nic nie może się oprzeć. A zatem pojęcie,
dochodząc do siebie, rozpoznaje siebie jako absolutną moc,
przed którą wszystko pierzcha—i wszystkie rzeczy, wszystko,
co zastane, wszystko, co uważano za trwałe, staje się płynne. To,
co trwałe — czy będzie to trwałość bytu, czy też trwałość
określonych terminów, twierdzeń, obyczajów lub praw—zaczy-
na się chwiać i traci punkt oparcia. Twierdzenia zawierają się już
w pojęciu i ustanowione są jako coś powszechnego, lecz ich
Pozycja Sokratesa ujmowana jako ironia 201
O pojęciu tronu
* S. 179.
Pozycja Sokratesa ujmowana jako ironia 219
O pojęciu ironii
^^teu
J
O pojęciu ironii 261
J
r
O pojęciu ironii 263
Ironia po Fichtem
Próby, wprawki.
Impuls twórczy.
O pojęciu ironii 267
O pojęciu ironii
O pojęciu ironii
W sobie.
Dla siebie.
O pojęciu ironii 275
X
JL I staje się zatem czystą grą nastrojów. Nie chcę bynajmniej
O pojęciu ironii
Friedrich Schlegel
281
s. 81.
Tamże, s. 33.
Tamże, s. 51.
282 O pojęciu ironii
283
O pojęciu ironii
setnie nie ubawił? Tak się jednak nie stanie, ponieważ Lucynda
ma przede wszystkim charakter doktrynalny, przenika ją jakaś
melancholijna powaga, która zdaje się wypływać z tego, że
boha"ter rozpoznaje tę cudowną prawdę poniewczasie, gd>
szmat życia przetrwonił już na próżno. Ów zuchwały „bez-
wstyd", do którego powieść nieustannie powraca i na który się
stale powołuje, nie jest chwilowym zawieszeniem tego, cc
obiektywnie obowiązuje. Użycie słowa „bezwstyd" nie byłob}
wówczas niczym więcej, jak tylko wyrazem filuternej bezczel-
ności, z zamiłowaniem wyszukującej jak najsilniejsze wyraże-|
nia. Nie, ten bezwstyd jest po prostu bezwstydny, a zarazem tak
ujmujący i interesujący, że cnota, skromność i rzetelność, jakże
powabne na pierwszy rzut oka, przy nim wydają się drugorzęd\
nymi statystami. Zapewne każdy, kto uważnie przeczytafl
Lucyndę, przyzna, że ma ona charakter doktrynalny. A jeśli!
ktoś temu zaprzeczy, to poproszę, aby mi uprzejmie wyjaśnił,)
jak to się stało, że całe Młode Niemcy mogły tak gruntownie
pomylić się w ocenie tej powieści? Jeżeli uda mu się od-]
powiedzieć na to pytanie, mogę mu jeszcze przypomnieć, że
Schlegel, jak wiadomo, został później katolikiem i uznali
Reformację za drugi grzech pierworodny, co już dostatecznie
sugeruje powagę, z jaką traktował Lucyndę.
285
S. 29 i 30.
S. 27.
„Znalazłem, znalazłem!"
S. 3.
286
O pojęciu ironii
287
O pojęciu ironii
289
O pojęciu ironii
Tamze, s. 77.
Tamże, s. 78.
294
O pojęciu ironii
Tamże, s. 9.
O pojęciu ironii
295
Tieck
O pojęciu ironii
297
O pojęciu ironii
Solger
O pojęciu ironii
O pojęciu ironii
O pojęciu ironii
O pojęciu ironii
311
O pojęciu tronu
Tamze, s. 512.
314
O pojęciu ironii
O pojęciu ironii
317
O pojęciu ironii
tylko ten, kto jej nie zna, kocha ją tylko ten, kto ją poznaj
Albowiem temu, kto w ogóle nie rozumie ironii i jest głuchy na
jej podszepty, eo ipso brakuje tak zwanego absolutnego
początku życia osobowości. Innymi słowy, nie doznaje on
czegoś, co w decydujących momentach jest niezbywalne dla
prywatnego życia, tej odmładzającej i odnawiającej kąpieli,
oczyszczającego chrztu ironii, który wybawia duszę od życia
w wymiarze skończoności, niezależnie od tego, jak bardzo
byłaby w nim uwikłana; ani nigdy nie zazna tej świeżości
i orzeźwienia, których doświadcza ktoś, kto w duszną pogodę
robi wydech i rzuca się w morze ironii, naturalnie nie po to,
żeby w nim pozostać, lecz po to, by radośnie i lekko wrócić na
brzeg po ubranie.
Aluzja do J 14, 6
320 O pojęciu ironii
332
Alina Djakowska
333
322
334
O słowach, które się ruszają 323
Brzęczenie owadów
335
goriach zderzenia ironii rozumianej jako figura retoryczna
z egzystencjalną pasją ironisty, który w zaciekłym wrogu
potrafi dostrzec nie tyle przeciwnika, co mistrza, i rozpoznać
własne przesłanki w tym, co krytykuje. Bo w pewnym sensie
Sokrates i sofiści stali na tym samym stanowisku i to właśnie
uporczywe praktykowanie sofistycznej teorii pozwoliło mu
podkopać autorytet sofistów.
336
O słowach, które się ruszają 325
Oko
337
cją jego życia była ironia (cóż, jest to sprzeczność, ale tak być
powinno), jeśli dodam, że ironia jest pojęciem negatywnym, od
razu dostrzeżesz, jak trudno uchwycić jego obraz, ba, zadanie
wydaje się zgoła niemożliwe, a przynajmniej tak najeżone
trudnościami, jak malowanie krasnala w czapce niewidce".
Rozumienie jest zatem pewną zdolnością widzenia, oglądem,
a to, co nie daje się pojąć, jest także niewidzialne. A jeśli ironia
jest „nieskończenie lekką grą z nicością", to jakże można
zobaczyć „nic", to, czego właśnie nie ma, i komu uda się ujrzeć
tę negatywność? To pytanie pozwala autorowi rozwijać swoją
fenomenologię obserwacji i wprowadzić osobliwe instrumenty
do pomiaru punktów widzenia. Trudno tutaj przeoczyć za-
stanawiający obraz grobu Napoleona. „Ocieniają go dwa
rozłożyste drzewa. Nic więcej nie widać na obrazie i bezpośre-
dni obserwator nie zauważy nic innego. Między drzewami jest
pusta przestrzeń. Gdy spojrzenie powoli omiata kontury rysun-
ku, nagle sam Napoleon wyłania się z owego nic i już nie może
ponownie się ulotnić. Oko, które raz dostrzegło Napoleona, już
zawsze go widzi z jakąś zatrważającą koniecznością". Ironię
widzi się tak samo, jak się widzi przestrzeń międzyprzed-
miotową, która, zrazu niedostrzegalna, już chwilę później
wywołuje u patrzącego niepewność: czy to puste pole między
dwoma profilami, czy też zarys greckiej wazy na ciemnym
tle?10 Niemożliwość optycznej konfiguracji polega tutaj na
tym, że każdorazowo można zobaczyć tylko jedną z figur, oko
błyskawicowo przeskakuje z jednego planu w drugi. Przestrzeń
międzyprzedmiotowa, która jest źródłem swoistej katastrofy
percepcji, zawsze tylko „wydaje się", nigdy zaś nie znajduje
bezpośredniej ekspresji ani w doświadczeniu wizualnym, ani
w języku.
338
O słowach, które się ruszają 327
339
328 O pojęciu ironii
Fruwający ironista
340
O słowach, które się ruszają 329
Ironista nie tylko sam fruwa, lecz także obdarza swą ptasią
wolnością inną jednostkę, pozwalając jej wzlecieć ponad
bezpośrednią egzystencję. Działanie to zaiste negatywnie wy-
zwalające, gdyż potem zostawia ją „rozchwianą" i „rozhuś-
taną" między skrajnymi przeciwieństwami. „Ironista jest pew-
nie lżejszy od świata, ale jeszcze do świata należy, jak trumna
Mahometa chwieje się pomiędzy dwoma magnesami". Ale
341
warto zauważyć, że ten ruch oscylujący pomiędzy dwoma
biegunami: odpychającym i pociągającym, choć poddany jest
prawom dialektyki rozdarcia, to jest jednakże pozbawiony
automatyzmu i miarowości, jaką charakteryzuje się ruch waha-
dłowy, i przypomina już raczej kołysanie się liści opadających
na wietrze. Poza tym miękkie sformułowania w rodzaju:
Jeszcze do świata należy", „ledwie muska ziemię", „tuż-tuż
ponad...", a także ów sławetny kosz, stanowią niedwuznaczną,
choć mglistą aluzję do pewnego podłoża empirycznej rzeczy-
wistości. Ruch ten znakomicie współbrzmi z ujęciem ironii
jako strefy pomiędzy albo pozycji przejściowej czy pogranicza.
Nago i donikąd
342
O słowach, które się ruszają 331
343
z butów, płaszcza i sakiewki. Ale Sokrates nieprzypadkowo
zachwycał się kąśliwą komedią Arystofanesa. W swej ironicz-
no-burzącej działalności nie poprzestawał bowiem na filozofi-
cznej interpretacji negatywności, lecz zwracał się do każdego
z osobna, uwalniał od wszelkich ziemskich uwarunkowań
i odsyłał precz z pustymi rękami. Dlatego Kierkegaard nie bez
racji zauważa, że sokratejska niewiedza, zatapiająca wzrok
w swej subiektywności, niczego nie może wyłowić z tej
głębiny. I dlatego jedną z antycznych prefiguracji Sokratesa
można nagle zobaczyć w opowieści o Charonie, podziemnym
przewoźniku dusz, który rozdziewa człowieka i niejako ob-
dziera go do naga, żeby... zbytnio nie obładować swej kruchej
łodzi. W tej opowieści o Charonie-Sokratesie cielesna nagość
staje się niejako wizualizacją nicości. Droga od substancjalno-
ści do subiektywności jest nie tylko drogą donikąd, lecz także
ryzykowną przeprawą na radykalnie „drugi" brzeg.
344
I jeżeli czytelnik trochę się bawił, to powinien także dowie-
dzieć się o cennym wkładzie Alexa Fryszmana z Kopenhagi,
który nie szczędził swoich błyskotliwych pomysłów i trosk-
liwie czuwał nad powstawaniem tej książki. Chciałabym
również serdecznie podziękować Dansk Literattuinformations-
center za finansowe wsparcie niniejszego tłumaczenia.
345
Ironia jest dystansem.
346
347