Professional Documents
Culture Documents
Spis treści....................................................................................................................................1
Wstęp..........................................................................................................................................3
Bojinka II, czyli 9/11, Riazań Mossadu i pierwsza próba wciągnięcia Chaveza....................8
Deficyt terroryzmu................................................................................................................11
Izrael-Iran..........................................................................................................................13
Kuba i Nikaragua..............................................................................................................21
Patologiczne związki: Izrael, Chiny, Wietnam, Rosja, Indie, Pakistan, Korea Północna,
Somalia..............................................................................................................................27
III Bojinka.........................................................................................................................35
Suma Wszystkich Wrogów: Alkaida, Hezbollah, Hamas, Iran, Wenezuela, Kuba, FARC,
meksykański półświatek narkotykowy, Mary, Zapatyści, ETA, skrajna prawica, milicje i
kto jeszcze?...........................................................................................................................41
DHS, Obama i spuścizna poprzednich Bojinek, czyli kogo wrzuci się do wora
amerykańskiej skrajnej prawicy. ......................................................................................48
Bioterroryzm i NAU: ‘Skrajna Prawica’, Milicje, ‘Wyznawcy Teorii Spiskowych’ i
wszystko, co powyższe – meksykańskie kartele – Mary – Alkaida. ..............................53
Kontekst Talibów..................................................................................................................58
Śmiertelny trójkąt – romans Talibów, Alkaidy i ISI w ramach szopki 9/11. ................58
Kontekst latynoskiej skrajnej prawicy, czyli kto może dokonać zamachu w ‘imieniu’ Castro
i Chaveza oraz dlaczego oskarżanie Chaveza jest totalną hipokryzją..................................68
Lot 455..............................................................................................................................74
Bibliografia. .............................................................................................................................86
Autor zaznacza, że fakt udostępnienia książki w Internecie nie oznacza, że prawo autorskie
przestało obowiązywać. Rozpowszechnianie i powielanie książki bez zgody autora jest
zabronione, jednakże autor chętnie udzieli zgody na zamieszczenie jej obszernych
fragmentów na stronach internetowych.
Akcja ta miała nawiązywać do Oplanu Bojinka, który wraz z innymi faktami historycznymi
postaram się tutaj streścić. Wybacz, za krótki powrót do historii Drogi Czytelniku, ale nie da
się mówić o najbliższej przyszłości bez kluczowego kontekstu historycznego.
Kontekst.
Operacja Bojinka.
A teraz kontekst przyszłego 9/11. W 1995 roku islamscy terroryści planowali zamach na Jana
Pawła II. W zamachach bombowych w czasie światowego dnia młodzieży w Manili 15
stycznia 1995 roku poza papieżem miały zginąć dosłownie tysiące ludzi z całego świata.
Następnie miano wysadzić 11 samolotów nad Pacyfikiem lecących do USA. Ostatnim etapem
miał być samobójczy atak wypełnioną ładunkami wybuchowymi Cessną na siedzibę CIA w
Langley. W czasie planowania 3 etapu pojawiła się myśl o porwaniu samolotów i uderzeniu
na Pentagon, WTC, Biały Dom czy Sears Tower, ale zamach został rozpracowany przez
filipińską policję.
Głównymi mózgami Bojinki byli Ramzi Yousef znany z WTC ’93, na co pozwoliło FBI ale
to inna historia; oraz szwagier bin Ladena Mohammed Jamal Khalifa – kluczowa postać
porwania Bojinki przez USA. Jednym z jego działań byłą budowa filipińskiego oddziału
Islamic Relief Organization (IIRO), przez którą na Bojinkę płynęły pieniądze jednego z
największych sojuszników USA i rodziny Bushów – saudyjskiej rodziny królewskiej.
Jeszcze ważniejszym agentem jest tu Khalifa. Jeszcze przed odkryciem Bojinki zainteresowali
się nim Filipińczycy. Co w tej sytuacji mógł zrobić ten niebezpieczny islamski terrorysta? Jak
to co!? Khalifa udał się do swoich mocodawców, do amerykańskiego konsulatu w Jeddah w
Arabii Saudyjskiej, gdzie natychmiast dostał wizę. 1 grudnia wylądował w USA, a już 2
tygodnie później sam prezydent Filipin (!) przesłał amerykanom wszelkie informacje
dotyczące Khalify. Amerykanie musieli zatem aresztować własnego agenta, a wraz z nim
współtwórcę Alkaidy Mohammeda Bayazida. Natychmiast go wypuścili, o czym było już
ciszej, a Khalifę potrzymali do maja 1995 roku. Wtedy, wiedząc już o jego udziale w Bojince,
zamachu na WTC w 1993 roku, zamachu na lot 435, planowaniu ataku na papieża i siedzibę
CIA, zrobili dokładnie to, co zrobiłby każdy boss mafii ze swoim agentem i człowiekiem.
Amerykanie wypuścili go do Arabii Saudyjskiej, gdzie siedział bezpieczny do 2007 roku,
kiedy opuścił Arabię i zginął w porachunkach gangsterskich na Madagaskarze.
W roku 1995 doszło do zamachu na Oklahoma City. Był to porwany zamach, gdzie
prawdziwy terrorysta wysadził bombę-ciężarówkę, a rządowi terroryści wysadzili ładunki w
budynku Murraha, celem większych zniszczeń. Najprawdopodobniej miała to być seria
zamachów na cele federalne, ale przerwano to z powodu nie powodzenia Bojinki. W
rzeczywistości miała to być jedna wielka akcja. Wyobraź to sobie. Ginie papież i tysiące
młodych ludzi, obywateli większości państw świata. Eksplodują samoloty nad Pacyfikiem.
Terroryści wlatują w Langley, Pentagon i WTC dokładnie wtedy, kiedy skrajna prawica
wysadza inne budynki federalne na terenie całego USA. To dałoby pretekst do dosłownie
wszystkiego. Od totalnej wojny religijnej między chrześcijaństwem i islamem na wszystkich
frontach po stan wojenny w USA. Odpowiednio tym sterując, mielibyśmy III wojnę
światową.
Jak mówiłem Bojinka i Oklahoma były jedną operacją powstałą z połączenia porwanych
zamachów. Wróćmy do Murada. Murad gdy usłyszał o zamachu w Oklahoma City,
stwierdził, że to robota Yousefa. Mike Johnston, prawnik rodzin pomordowanych w
Oklahomie powiedział:
„Dlaczego powinniśmy wierzyć Muradowi? Z jednego powodu, Murad powiedział te
zeznania dobrowolnie i spontanicznie. Co najważniejsze, Murad połączył Ramziego
Yousefa z zamachem w Oklahoma City na długo, zanim Terry Nichols został
publicznie zidentyfikowany jako podejrzany”.
Terry Nichols to osoba nr 2 zamachu w Oklahomie. Pod koniec 1992 roku i na początku 1993
roku na południowych Filipinach doszło do spotkań między Nicholsem, Yousefem i
Amerykaninem Johnem Lepney’em. Miało to miejsce jeszcze przed zamachem na WTC w
1993 roku i masakrą w Waco, która oficjalnie była powodem zamachu na Oklahoma City. Co
więcej, na dwa miesiące przed zamachem na WTC, Yousef dzwonił do tego rzędu domów na
Queens w Nowym Yorku, na którym mieszkał kuzyn żony Nicholsa.
W 1994 roku miało miejsce spotkanie Yousefa; jego brata (pod pseudonimem Ahmad
Hassim); Angelesa; Nicholsa; Lepney’a; szefa Abu Sayyaf, Janjalani’ego, Murada oraz
Shaha.
Trzecia żona Angelesa, Elmina Abdul twierdziła, że Nichols i Lepney mówili o zamachach w
Oklahoma City, San Francisco i St. Louis. „Yousef i inni Arabowie” dali im nawet pieniądze,
a mówiąc o „innych Arabach” Elmina miała za pewne na myśli Khalifę.
Elimina twierdziła również, że poza Oklahomą Nichols i Lepney mówili coś o celach w San
Francisco i St. Luis. Gdyby Bojinka wypaliła, zapewne i tam doszłoby do zamachów.
O spotkaniach informowały Gulf News z 3 kwietnia 2002 roku, Insight z 19 kwietnia 2002
roku i 22 czerwca 2002 roku, Manila Times z 26 kwietnia 2002 roku, oraz CNN 31 stycznia
2007 roku. O wszystkim mówiły media.
Lepney w latach 1990 – 1996 mieszkał w filipińskim Davao City, a wedle miejscowego
barmana gdy spił się, lubił opowiadać o wyprawach w dżunglę z miejscowymi partyzantami.
Pisała o tym Manila Times z 26 kwietnia 2002 roku.
Ciężarówka Rydera użyta w Oklahomie obok trzech innych pojazdów w tajnej wojskowej bazie.
Gdyby nie upadek Bojinki, łącznie z Oklahomą mielibyśmy cztery ataki ciężarówkami-
pułapkami na terenie USA. Cztery cele. Podobnie jak w Londynie 7 lipca, Madrycie 11 marca
czy 11 września na wschodnim wybrzeżu.
We wrześniu 2002 roku biuro Associated Press w Manili wysyła przez Federal Express
paczkę do swojej siedziby w Waszyngtonie. Paczka zawiera cenne informacje dotyczące
zamachu na Oklahoma City w 1995 roku, Ramziego Yousefa oraz terroryzmu na Filipinach.
Paczka została przejęta i skonfiskowana przez FBI… 12 marca 2003 roku informowała o tym
sama Associated Press.
We wrześniu 1999 roku w Rosji następuje seria kilku zamachów terrorystycznych. Wszystkie
odbywają się według tego samego scenariusza – zamachy bombowe na bloki mieszkalne. 4
września ma miejsce zamach w Buknajsku w Dagestanie, 9 i 12 września mają miejsce
zamachy w Moskwie, a 17 września dochodzi do zamachu w Wołgodońsku. Giną w nich
setki ludzi. Ostatni zamach, Riazań, na szczęście nie powodzi się. Oficjalne media od razu
znajdują winnych – czeczeńscy terroryści. Później sprawą zainteresowali się niezależni
dziennikarze i eksperci. Wszystkie te śledztwa prowadzą do jednego źródła – rosyjskiej
bezpieki i ówczesnego premiera Rosji Władimira Putina.
Nie chce się tu rozpisywać – opisywałem to gdzie indziej, odsyłam do najlepszej na ten temat
książki ‘Wysadzić Rosję’ Litwinienki oraz mojego artykułu ‘Zdrastwujtje w Krainie Terroru’
– ale chcę napisać jaki to miało wpływ na planowanie 9/11. Po zamachach pewien rosyjski
żołnierz poszedł do hangaru w rosyjskiej bazie w poszukiwaniu cukru. Znalazł kilka worków
z cukrem – takich samych, jakie znaleziono w Riazaniu. Wziął trochę i posłodził herbatę –
wydawała się dziwnie gorzka. Oddał ‘cukier’ do analizy. Okazało się, że to nie cukier – to
heksogen. A teraz wyobraź sobie, Drogi Czytelniku, że jakiś amerykański żołnierz czy
uczciwy agent odnajduje ładunki termitowe, samoloty z 9/11 czy cokolwiek innego, co
byłoby dymiącym pistoletem w sprawie 11 września. To nie koniec.
11 marca 2000 nastąpiło coś bardzo dziwnego, ponieważ człowiek FSB Władimir Kondratiew
wysłał elektroniczny list do czasopisma Freblance Bureau pt. „Wysadziłem Moskwę”, gdzie
przyznaje się do współorganizowania zamachów z 8 września w Moskwie. Oto fragment:
„Tak to ja wysadziłem w powietrze budynek przy ulicy Gurianowa w Moskwie. Nie
jestem ani Czeczenem, ani Arabem, ani Dagestańczykiem. Nazywam się Władimir
Kondratiew, jestem rodowitym Rosjaninem i majorem FSB, a dokładniej
pracownikiem ściśle tajnego oddziału K-20.
(…)
Zaplanowaliśmy zamachy bombowe w Moskwie, Wołgodońsku, Riazaniu i Samarze,
a także na terytorium Dagestanu i Inguszetii. Wybrane zostały konkretne budynki,
odpowiedni materiał wybuchowy, obliczono też potrzebną masę. Operacja otrzymała
kryptonim Hiroszima.
(…)
Dzień po eksplozji poszedłem na miejsce akcji, by ocenić i zanalizować jej rezultaty.
Byłem wstrząśnięty tym, co tam zobaczyłem. Jak już wspominałem, miałem
doświadczenie w wysadzaniu budynków, ale nigdy nie były to domy mieszkalne i
nigdy nie znajdowały się w Rosji. A tu wysadziłem w powietrze rosyjski dom i
zabiłem Rosjan, a rosyjskie kobiety pochylone nad ciałami rosyjskich ofiar przeklinały
sprawcę w moim ojczystym języku. Stojąc wśród nich, fizycznie czułem, jak otaczają
mnie ich klątwy, jak przenikają mój umysł i ciało, jak przepełniają każdą komórkę.
Zrozumiałem, że jestem PRZEKLĘTY!
(…)
Wspominałem już o Samarze jako jednym z miejsc, w których miał nastąpić zamach
bombowy. Ofiarami tej akcji mieli być mieszkańcy domu przy ulicy Nowowokzalnej.
Choć sądzę, że po nieudanej akcji w Riazaniu nasz oddział mógł na dobre odstąpić od
podobnych działań, czuję, że mam obowiązek ostrzec was przed możliwym
zamachem.”
A teraz wyobraź sobie że jakiś agent, choćby z CIA, publikuje dokładne dane na temat tego,
jak wysadzał WTC, jak z kolegami fałszował Pentagon, jak planował szopkę z Lotem 93.
Planiści 9/11 wiedzieli, że za wszelką cenę należy tego uniknąć. Dlatego musieli
zaangażować w to jak najmniejszą liczbę osób. Mogli wykorzystać wielu ekspertów, ale
woleli korzystać z mniej doświadczonych i wyszkolonych ludzi, co do których mogli być
pewni, że nie pisną ani słówkiem. Wiele roboty musieli odegrać sami zleceniodawcy, w tym
rodzina Bushów, a większość uczestniczących w zamachu albo nie wiedziała co jest grane –
myśleli, że uczestniczą w ćwiczeniach antyterrorystycznych – albo… i tu właśnie kłania się
terror-outsourcing. Cześć roboty zlecono pakistańskiemu Wywiadowi Międzyresortowemu
ISI. Najprawdopodobniej jedyną osobą z Pakistanu, która wiedziała co się dzieje, był szef ISI
Mahmoud Ahmed, ale o tym gdzie indziej. Reszta myślała, że rzeczywiście działa dla Osamy,
Alkaidy i kierowała się islamskim ekstremizmem. Drugim źródłem terror-outsourcingu był
Izrael. Stąd mieliśmy izraelskiego developera dzierżawiącego WTC – Larry’ego Silversteina,
stąd też mieliśmy inne akcje, ale o tym w następnym rozdziale.
Bojinka II, czyli 9/11, Riazań Mossadu i pierwsza próba
wciągnięcia Chaveza.
Nie muszę opisywać 11 września. Ale dla kontekstu muszę napisać o kilku faktach.
10 września studenci Army School of Advanced Military Studies (SAMS) pisali, iż Mossad
„ma zdolność do zaatakowania amerykańskich sił i sprawienia by wyglądało to na akt
Palestyński/Arabski”. Izrael słynie z tego typu operacji. „Niejeden wielki sukces Mossadu
nigdy nie wyjdzie na światło dzienne” mówił 5 lutego 2003 roku dla CBS Ephraim Halevy,
głowa Mossadu w latach 1998-2002.
Kilka godzin później, na dwie godziny przed zamachami dwóch pracowników izraelskiej
kompanii Odigo z kwaterą główną w WTC dostaje ostrzeżenie w sprawie mającego nastąpić
zamachu. Pracownicy nie wiedzą, skąd przyszło ostrzeżenie. Wiceprezes sprzedaży i
marketingu Odigo Alex Diamandis uważa, że mogły być też inne ostrzeżenia.
„Diamandis powiedział, że jest możliwe, iż ostrzeżenie o ataku było przekazane
również innym członkom Odigo, ale kompania nie otrzymała raportów o innych
odbiorcach tej wiadomości”
– pisał o tym 26 września 2001 roku najstarszy izraelski dziennik Haaretz; dzień później
napisał to Washington Post.
Dwie godziny później grupa dziwaków siedzi na białym vanie w Jersey City i kręci kamerą
WTC. Gdy pierwszy samolot uderza w WTC1, oni zaczynają się cieszyć, szaleć i śmiać.
Zauważa to niejaka Maria, która opisuje ten biały van i jego tablice rejestracyjne policji. O
15:56 policja zatrzymuje ten pojazd. Oficer Scott DeCarlo i Sgt. Dennis Rivelli żądają, by
kierowca opuścił pojazd. Za kierownicą siedział Sivan Kurzberg, który nie chciał wyjść i
stawiał opór. Sivan w końcu nie wytrzymuje i mówi:
„Jesteśmy Izraelczykami. Nie jesteśmy waszym problemem. Wasze problemy są
naszymi problemami. Palestyńczycy są problemem.”
Okazuje się, że w vanie znajduje się pięciu mężczyzn, w tym tych trzech, którzy wcześniej
byli na dachu tego samochodu i kręcili płonącą wierze WTC śmiejąc się i ciesząc. Tych
pięciu mężczyzn to obywatele Izraela i nazywają się Sivan Kurzberg, Paul Kurzberg (brat
Sivana), Yaron Shmuel, Oded Ellner i Omer Marmari. Jeden z nich miał w ukryte w skarpetce
4700 dolarów, a inny posiadał dwa zagraniczne paszporty. W ich vanie znaleziono również
mapę Nowego Yorku z zaznaczonymi różnym miejscami i… takie same noże typu Stanley,
jakich mieli używać porywacze! Wszystko wyglądało tak, jakby byli izraelskim agentami.
Izraelczycy ci pracowali dla firmy Urban Moving Systems, która wedle FBI była przykrywką
dla izraelskiego wywiadu – Mossadu. FBI w wywiadzie dla ABC News później mówiła, iż
„Urban Moving mogła być przykrywką dla izraelskich operacji wywiadowczych”. Dominick
Suter, właściciel Urban Moving Systems 14 września 2001 roku uciekł do Izraela. Jak podało
FBI, dwa dni wcześniej wynosił pudła z dokumentami i dyski twarde z komputerów. Gazeta
mniejszości żydowskiej z Jersey City „The Forward” pisała później, że dwóch z tych pięciu
Żydów miał związki z wywiadem Izraela. 20 listopada 2001 roku wyszło na jaw, że w
niektórzy z tych pięciu Izraelczyków widnieją w amerykańskich bazach wywiadowczych.
Od lewej: Oded Ellner, Omer Marmari i Yaron Shmuel. Zdjęcie w czasie ich wywiadu dla izraelskiej
telewizji w listopadzie 2001 roku. via http://www.historycommons.org/project.jsp?project=911_project.
Piątka izraelskich agentów została zatrzymana, ale wedle Haaretz wypuścił ich Richard Lee
Armitage (członek Projektu Nowego Wieku Ameryki PNAC; od marca 2001 do lutego 2005
roku zastępca Sekretarza Stanu; od 2006 roku pracownik firmy naftowej ConocoPhillips) oraz
dwaj niezidentyfikowani „prominentni nowojorscy kongresmani”.
Niepokojąca jest też wypowiedź byłego premiera Izraela Benjamina Netanyahu. Netanyahu
11 września 2001 roku na pytanie, co ataki 9/11 oznaczają dla amerykańsko-izraelskich
stosunków, odpowiedział: „To bardzo dobrze”, po czym jakby poprawiając samego siebie:
„nie bardzo dobrze, ale wytworzy to nagłą sympatię”. Ten sam Netanyahu w kwietniu 2008
roku na izraelskim uniwersytecie Bar Ilan powiedział, że „mamy korzyść z jednej rzeczy, i to
jest atak na Twin Towers i Pentagon, i amerykańska walka w Iraku”.
A teraz podsumowanie. Aresztowani agenci mieli plany Sears Tower, interesowali się
elektrownią atomowa i rurociągiem transalaskańskim, posiadali noże porywaczy. Co by było,
gdyby Maria nie zadzwoniła na policję w sprawie białego vana? Co by było, gdyby nie masa
niewtajemniczonych agentów FBI, którzy nie mogli być wtajemniczeni, gdyż planiści
pamiętali o rosyjskim wrześniu? Nie powstrzymano by terror-outsoucingowych grup
Mossadu na terenie USA, które przeprowadziłyby serię zamachów krótko po 9/11. A co, jeśli
ci agenci działali nie tylko na terenie USA? Co, jeśli Bojinka II miała zasięgiem objąć
również inne państwa?
Deficyt terroryzmu.
„Centra fuzyjna, zmilitaryzowana policja, kamery inwigilacyjne i wewnątrzkrajowe
dowództwa wojskowe to nie koniec (...) Nawet jeśli wiemy, że obozy zatrzymań
istnieją, oni chcą zalegalizować konstrukcję obozów FEMA w bazach wojskowych
używając zawsze popularnych pretekstów, iż obozy są dla celów narodowego stanu
kryzysowego. Ze sztuczną gospodarką opartą na długu, która z dnia na dzień staje
się coraz gorsza i gorsza, możliwość zamieszek cywilnych staje się coraz
niebezpieczniejsza dla establishmentu. Jedynie wystarczy spojrzeć na Islandię, Grecję
i inne państwa by zobaczyć, co może się zdarzyć w Stanach Zjednoczonych.”
Republikański kongresman Ron Paul.
„To będzie zależało od tego, czy terroryści odniosą kolejny sukces na miarę
zamachów z 11 września 2001 roku; czy zdołają zdetonować ładunek nuklearny w
którymś z wielkich amerykańskich miast? A gdyby tak się stało, jaka będzie reakcja
rządu? Sądzę, że wprowadzono by co najmniej stan wyjątkowy na części terytorium
kraju. Może nawet zawieszono by wybory, wolność prasy i inne swobody
obywatelskie. A sądząc po tym, jak nas wszystkich zwodzono w sprawie broni
masowej zagłady w Iraku, nie zdziwiłbym się, gdyby jacyś politycy z Partii
Republikańskiej byli gotowi wykorzystać następny zamach na Amerykę do tego, żeby
rządzić tu permanentnie.
(…)
Drugą sytuacją, która mogłaby doprowadzić do rządów wojskowych, jest kolejny
atak terrorystyczny na Amerykę.”
Richard Rorty, jeden z głównych współczesnych filozofów neopragmatyzmu,
wykładowca Uniwersytetu Stanforda w Kalifornii; w rozmowie z Arturem
Domosławskim.
Dla wielu ludzi 11 września stał się odgrzewanym kotletem. Prezydentura Obamy, kryzys
finansowy, sukcesywna federalizacja europy, H1N1, seria trzęsień ziemi i inne czynniki
przysłoniły 9/11. Kiedyś byle odkrycie w tej sprawie rozchodziło się głośnym echem. Teraz
nikt nie wie, że na przełomie 2008 i 2009 roku w pyle WTC grupa naukowców pod
przywództwem Nielsa Harrita i Stevena Jonesa odkryła narzędzie zbrodni. Znaleziono
niewypał – nanotermat.
Izrael-Iran.
Najbliższe lata aż proszą się o kolejny zamach. Izrael jest potępiany za masakrę Gazy i
zdławienie Flotylli Wolności. Na rękę Izraelowi byłby wielki zamach na Zachodzie
skorelowany z zamachami w Izraelu i atakami rakietowymi z Getta w Gazie (ach ten zły
Hamas) i z Libanu (atakujmy Hezbollah!).
Kilka tygodni po napisaniu powyższego zdania doszło do zaskakującego wydarzenia
pachnącego fałszywą flagą. 2 sierpnia 2010 roku rzekomo Palestyńczycy – rzekomo Hamas –
mieli ostrzelać izraelski Eliat i… jordański port Aqaba z… egipskiego półwyspu Synaj!
Pomóc mieli – oczywiście rzekomo – zamieszkujący Synaj Beduini. Idealny scenariusz na
początek wojny, w której po stronie Izraela byliby kupieni za dziesiątki miliardów dolarów
‘pomocy’ od Waszyngtonu sojusznicy w ‘wojnie z terroryzmem’ – Egipt i Jordania.
Akurat dzień później doszło do wymiany ognia między Izraelem a Hezbollahem i armią
Libanu. Rosną też ciągłe bezpodstawne i nie poparte dowodami oskarżenia pod adresem
Hezbollahu spowodowane inną fałszywą flagą. W 2005 roku zamordowano byłego premiera
Libanu Rafika Hariri. Choć Hezbollah odżegnuje się od tej zbrodni – która
najprawdopodobniej była dziełem CIA, MI6 i klasycznie Mossadu – wszyscy na siłę
obwiniają właśnie Hezbollah.
Już od lat państwo żydowskie i skrajna część elit zachodu prosi się o inwazję z uderzeniem
atomowym włącznie na Iran. Ostatnimi miesiącami opcja inwazji zaczęła nabierać rozpędu. 2
sierpnia 2010 roku Rowan Scarborough pisał na łamach The Washington Times o ataku
bombowców B2 i rakiet Cruise na nuklearne cele w Iranie. John Pike z Global Security.org
mówił o zmasowanym ataku na ‘dwa tuziny’ celów w Iranie:
„Amerykański atak lotniczy na Iran znacznie przewyższyłby zakres izraelskiego ataku
na irackie instalacje nuklearne w Osiraq w 1981 roku i bardziej przypominałyby
pierwsze dni kampanii powietrznej przeciw Irakowi w 2003 roku. Używając pełnych
sił bombowców operacyjnych B-2 (...) zaatakowano by 2 tuziny podejrzanych
instalacji nuklearnych.”
Mówi się też o użyciu samolotów F-22 Raptor. Inwazja na Iran mogłaby być połączona ze
sfingowaniem zamachu stanu w tym państwie. Łatwiej jest ustanowić u władzy we wrogim
państwie swojego człowieka, niż toczyć tam wojnę tym bardziej, że w grę wchodzi
możliwość wojny na kilku frontach, gdzie obok Iranu znalazłaby się Syria, Wenezuela, Kuba
czy Korea Północna.
Tego samego dnia minister spraw zagranicznych Iranu Manouchehr Mottaki ostrzegł, iż Izrael
dąży do regionalnej wojny przeciwko Syrii i Libanowi. Na tych samych dniach, po słowach o
planie ataku Obamy na Iran w The Guardian, Ahmadineżad powiedział, że USA i Izrael
„zdecydowali zaatakować co najmniej dwa państwa w tym regionie”.
Pod koniec lipca 2010 roku republikanie zaprezentowali w Izbie Reprezentantów Rezolucję
1553, zgodnie z którą USA poprą wszelkie działania Izraela przeciwko Iranowi. Izrael nie
byłby w stanie prowadzić wojny przeciwko Iranowi, ale może ją zacząć atakując irańskie cele
atomowe, przekazując następnie pałeczkę Waszyngtonowi – który oficjalnie broniłby tylko
Izraela.
Miesiąc wcześniej, 25 czerwca 2010 roku Israel Today pisał o przygotowaniach USA i Izraela
do ataku na instalacje atomowe w Iranie. Kilka dni wcześniej Irańczycy podali informacje o
izraelskich samolotach lądujących w Arabii Saudyjskiej. 24 czerwca 2010 roku informował o
tym IsraelNationalNews.com. W tym samym czasie amerykańska armia pojawiła się w
graniczącym z Iranem Azerbejdżanie, co potwierdziły niektóre azerskie media. Na kilka dni
wcześniej zauważono amerykańską armadę statków przypływającą przez Kanał Sueski.
Towarzyszył jej co najmniej jeden statek izraelski, o czym również informował
IsraelNationalNews.com.
Ten sam izraelski portal informował 27 czerwca 2010 roku, iż „Iran jest okrążony przez
amerykańskich żołnierzy w 10 państwach”. Z jednej strony jest Pakistan i Afganistan. Od
południa Zatoka Perska pełna amerykańskiej floty, na czele z wyładowanym amerykańskimi
wojskami Kuwejtem. Zatoka to oczywiście Arabia Saudyjska, gdzie pojawili się Izraelczycy.
Jakby było tego mało, wedle IsraelNationalNews w Zatoce pojawiła się ostatnio izraelska
atomowa łódź podwodna. Od zachodu mamy Irak, Turcję oraz wspomniany Azerbejdżan. Jak
informował portal, Amerykanie pojawili się ostatnio również na północy, w Turkmenistanie.
Poza Iranem atrakcyjnym celem ataku, szczególnie dla Izraela, ciągle pozostaje Syria. 28
sierpnia 2010 roku Haaretz doniósł, iż zdaniem kuwejckiej pracy Izrael szykuje się do inwazji
na cele Hezbollahu w Syrii. Żydzi grupują wojska w okolicach Wzgórz Golan, a zdaniem
europejskiego źródła izraelskie pojazdy bezzałogowe intensywnie latają na Syrią i Libanem.
29 lipca 2010 roku neokonserwatysta Newt Gingrich odniósł się do słynnej osi zła Busha –
Iraku, Iranu i Korei Północnej – krytykując go za poprzestanie na inwazji na Irak i
niezaatakowanie ostatniej dwójki. Gingrich znany z członkowstwa w Bohemian Club czyni
bezczelne aluzje do nie-atakowania Teheranu i Pjongjangu:
„Gdyby Harry Truman tak zrobił, świat dzisiaj byłby komunistyczny. Gdyby Franklin
Roosevelt tak zrobił w 1941 roku, czy to Japończycy czy Niemcy, wygrali by.”
Na początku sierpnia 2010 roku amerykańscy eksperci ds. wywiadu napisali wspólny list do
Obamy ostrzegający go przed atakiem Izraela na Iran w najbliższym czasie. List podpisali
(dosłownie za InfoWars):
„Phil Giraldi, former CIA (20 years), Larry Johnson, former CIA; DoS, (24 years), W.
Patrick Lang, Col., USA, Special Forces (ret.); Director of HUMINT Collection,
Defense Intelligence Agency (30 years), Ray McGovern, US Army Intelligence
Officer, CIA (30 years), Coleen Rowley, FBI (24 years), and Ann Wright, Col., US
Army Reserve (ret.), (29 years); Foreign Service Officer, Department of State (16
years).”
Tajemnica pozostaje incydent z 4 sierpnia 2010 roku, kiedy Mahmoud Ahmadinejad miał dać
przemowę w zachodnim Iranie. Początkowo podano informację, jakoby zamachowiec rzucił
w konwój prezydenta granat. Później władze zdementowały to, mówiąc o durnowatym
incydencie z petardą. Nie wiadomo, co jest prawdą.
Pamiętajmy, że Izrael zrobi wszystko, by zniszczyć Iran. W styczniu 2008 roku sam premier
Izraela Ehud Olmert mówił, że w kwestii Iranu Izrael nie wyklucza „żadnej opcji”. Olmert
powiedział:
„Wszystkie opcje, które powstrzymają Iran przed zdobyciem potencjału nuklearnego
są uzasadnione”
– zatem może skłamać, że Iran ma broń jądrowa, poczym zasypie go swoimi głowicami
nuklearnymi z Dimony, zagazuje bronią chemiczną, żeby na końcu doprawić bronią
biologiczną.
Izrael już się szykuje do rakietowego starcia, a nawet nasz Onet.pl podał 20 lipca 2010 roku
informację o uruchomieniu Żelaznej Kopuły – izraelskiego systemu ‘antyrakietowego’ – w
ciągu 4 miesięcy. Żydowski system rakietowy budowany jest za pieniądze amerykańskich
podatników. Jak podał Onet,
„Biały Dom zwróci się do Kongresu o zgodę na przekazanie 205 milionów dolarów na
pomoc w budowie nowego systemu obronnego Izraela.”
Budowa żydowskiej Tarczy Antyrakietowej trwa od kilku lat, a 6 stycznia 2009 roku
DefenseTalk.com zapowiedział, iż będzie zintegrowana z jej amerykańskim odpowiednikiem
twierdząc, że
„Istnieje coraz większe zagrożenie balistyczne w rejonie, szczególnie ze strony Iranu”.
http://www.globalresearch.ca/index.php?context=va&aid=11743
W tym samym czasie Pentagon wysłał do Izraela 100-osobową grupę wojskowych ekspertów,
mających pomagać Izraelczykom w rozwijaniu ‘systemu radarowego’.
Ponad rok wcześniej, w czasie masakrowania Gazy w styczniu 2009 roku miejsce miała
ogromna dostawa broni z USA do Izraela – zupełnie, jak Izrael nie szykował się do walki z
‘terrorystami’, a realnym państwem. Jak donosił 10 stycznia 2009 roku Reuters,
„Zdaniem pośredników którzy w przeszłości specjalizowali się w transporcie broni dla
Wielkiej Brytanii i USA, takie transporty do Izraela były rzadkie.”
http://www.globalresearch.ca/index.php?context=va&aid=11743
Zdaniem Reutersa, mowa tu o setkach ton uzbrojenia transportowanego z USA do państwa
żydowskiego za pośrednictwem Greków.
Kilka miesięcy wcześniej we wrześniu 2008 roku Amerykanie zatwierdzili dostarczenie
Izraelowi 1000 precyzyjnych pocisków służących do niszczenia bunkrów GBU-39, które
idealnie nadawałyby się do ataku na Iran.
Jeszcze wcześniej, w kwietniu 2005 roku Kongres zatwierdził dostarczenie Izraelczykom
5000 ‘inteligentnych’ pocisków służących do niszczenia bunkrów, w tym 500 BLU-109, a rok
później, w czasie masakrowania Libanu, Żydzi dostali 2,2 tony pocisków anty-bunkrowych –
notabene dziecko Raytheona – GBU-28.
Inwazja na Iran to jednak nie nowinka. Już 1 lutego 2007 roku doradca do spraw
bezpieczeństwa narodowego Cartera i protegowany Rockefellera, współtwórca Komisji
Trójstronnej Zbigniew Brzeziński mówił zeznając przed Komisją Spraw Zagranicznych
Senatu na temat ewentualnej szopki prowadzącej do wojny Iranem:
„Możliwy scenariusz starcia militarnego z Iranem zakłada, że iracka porażka osiągnie
apogeum; administracja amerykańska zacznie oskarżać Iran o odpowiedzialność za tę
porażkę, a potem dojdzie do prowokacji w Iraku i zamachu terrorystycznego na
terytorium amerykańskim, który przypisze się Iranowi. Kulminacją tych działań może
być „obronny” atak przeciw Iranowi, który zanurzy Amerykę w głębokie bagno
obejmujące Iran, Irak, Afganistan i Pakistan”.
Od 2007 roku mają miejsce prowokacje związane z Iranem. Jedna z najgłośniejszych akcji
nastąpiła 3 tygodnie przed oświadczeniem Brzezińskiego. 11 stycznia 2007 amerykańscy
żołnierze napadli na irański konsulat w Ebrilu zabierając ze sobą pięciu Irańczyków… W
kwietniu 2007 roku samoloty bojowe USA naruszyły Irańską przestrzeń powietrzną a 23
marca 2007 roku brytyjscy żołnierze i marynarze przekroczyli 6-krotnie nielegalnie granice
Iranu. Brytyjczycy zaprezentowali później mapy przeczące temu, ale później okazało się, że
były sfałszowane. Oświadczył to m.in. Craig Murray, b. szef Foreign Office's Maritime
Section i b. ambasador Wielkiej Brytanii w Uzbekistanie. Przekroczenie granicy potwierdził
również iracki dowódca.
Elementami prowokacji były też wtedy niektóre działania i słowa Busha, jak choćby jego
antyirański rajd po państwach bliskowschodnich w styczniu 2008 roku. Dla przykładu w Abu
Zabi, stolicy Zjednoczonych Emiratów Arabskich mówił: „działania Iranu zagrażają
bezpieczeństwu wszystkich państw”, ciągle też papla, iż Iran to największy sponsor
terroryzmu. Widzimy przecież przykład Iraku, Afganistanu, tortury, kłamstwa, zbrodnie,
przez co doskonale wiemy, że Bush kłamie i kłamie, a wszystko, co mówi, jest całkowitym
zaprzeczeniem rzeczywistości.
W lipcu 2008 roku na temat scenariuszy prowokacji mówił zdobywca nagrody Pulitzera,
Seymour Hersh:
„Był tuzin pomysłów oferowanych w celu zapoczątkowania wojny. Jeden, który
zainteresował mnie najbardziej, to dlaczego by nie zbudować – w naszych
stoczniach – czterech czy pięciu statków wyglądających jak irańskie. Obsadzić je
uzbrojonymi żołnierzami marynarki. Następnie jedna z tych łodzi popłynęła by
do cieśniny Hormuz i rozpoczęła ostrzał.”
Ten agresywny manifest NATO miał miejsce w roku 2008, ale już wcześniej mówiło się o
atomowym ataku na Iran. W styczniu 2006 roku 1688 amerykańskich fizyków podpisało
petycję przeciw „prewencyjnym bombardowaniom nuklearnym” Iranu. Na temat ten pisał
prof. fizyki J. Hirsch w artykule „Czy Można Uniknąć nuklearnego bombardowania Iranu?”:
„Zanosi się na nagły i niespodziewany atak nuklearny na Iran przez siły USA i
Izraela, a uzasadnienia będą ogłaszane publicznie dopiero po dokonaniu
napaści”.
O taktycznym użyciu głowic nuklearnych pisał już 7 stycznia 2007 roku Times Online:
„Izraelscy dowódcy wojskowi wierzą, że ataki konwencjonalne nie wystarczyłyby do
anihilacji silnie bronionych wzmocnionych instalacji. Wiele zbudowano poniżej 70
stóp betonu i skał. Jednakże nuklearne pociski do niszczenia bunkrów byłyby użyte
tylko wtedy, gdyby miał miejsce konwencjonalny atak i gdyby Stany Zjednoczone
zdecydowały się na interwencję.”
http://www.timesonline.co.uk/tol/news/world/article1290331.ece
Rok wcześniej wiceprezydent Dick Cheney zlecił przygotowanie planu zakładające masowe
bombardowanie połączone z atakiem atomowym na Iran. Wtedy też pojawiły się słuchy o
przemieszczeniu na terytoria Iraku taktycznych bomb termojądrowych B61. Głowica B61-11
ma siłę 10kt, co odpowiada 66,6% siły bomby zrzuconej na Hiroszimę. Użycie tych bomb
rozważano trzykrotnie – w latach 90’ przeciwko Libii; na początku wojny w Afganistanie;
oraz na początku wojny w Iraku. Iran jest przeciwnikiem silniejszym od Iraku i Afganistanu
razem wziętych, posiada lepsze uzbrojenie dlatego użycie tej broni zdaje się być przesądzone.
Wedle ABC News z 9 października 2009 roku, w administracji Obamy pojawiła się też opcja
użycia ‘Matki Wszystkich Bomb’ – MOAB – ogromnego pocisku konwencjonalnego o sile
słabej bomby atomowej.
MOAB. http://www.globalresearch.ca/index.php?context=va&aid=20584
Bardzo możliwe jest również użycie broni elektromagnetycznej w celu ‘wyłączenia’ Iranu
oraz broni geofizycznej.
Rzekome bazy FARC na terenie Wenezueli mają jeszcze jeden aspekt. Wenezuelę i FARC
oskarża się o kontakty z ETA, meksykańskimi kartelami narkotykowymi, Alkaidą, Hamasem
i Hezbollahem. W razie kolejnego 9/11 oskarżony zostanie sojusz tych organizacji, a
Wenezuela zostanie zaatakowana podobnie jak Afganistan (ze względu na rzekome bazy
terrorystów) i Irak (rzekoma broń masowego rażenia terrorystów w bazach an terenie
Wenezueli).
Sytuację próbuje załagodzić sojusznik Chaveza, prezydent Boliwii Evo Morales, który kilka
lat wcześniej, po wygranych wyborach, dokopał w swoim kraju amerykańskim koncernom
pogłębiającym biedę jego rodaków. Morales widzi problem w skrajnym proamerykaniźmie
Uribe. Nowym prezydentem Kolumbii w tym roku został kolejny proamerykanista i człowek
Uribe – Manuel Santos.
Wenezuela staje się okrążona przez USA. Od Kolumbii i stacjonujących tam amerykańskich,
przez Kostarykę, gdzie akurat ostatnio wylądowało tam 7000 żołnierzy, Haiti, gdzie w
wyniku trzęsienia znalazło się 20,000 żołnierzy, bazę Guantanamo i wreszcie leżącą przy
wenezuelskim wybrzeżu holenderską Arubę, gdzie znajdują się amerykańskie bazy
wojskowe.
USA już w 2002 roku próbowała obalić Chaveza – kto wie, czy nie w ramach II Bojinki –
lecz na szczęście nie powiodło się to.
Wiele wskazuje na to, że szykuje się kolejna próba obalenia Hugo Chaveza – na początku
sierpnia 2010 roku musiał odwołać swoją wizytę na Kubie, gdyż dostał informację o
możliwym zamachu stanu w razie, gdyby znajdował się poza krajem. Pojawiła się też
informacja, o możliwej próbie zamachu na życie wenezuelskiego prezydenta. Chavez dostał
cynk od tajnego źródła, które ostrzegło go i uratowało już we wspomnianym 2002 roku.
Wiadomość brzmiała:
„Faza wykonania przyspiesza. (...) Jest porozumienie między Kolumbią a USA z
dwoma celami: pierwszy to Mauricio, drugi to obalenie rządu. (...) Upolują Mauricio
próbując zneutralizować część Sił Zbrojnych.”
http://www.globalresearch.ca/index.php?context=va&aid=20562
Mauricio to właśnie Hugo Chavez.
Kuba i Nikaragua.
Kolejnym celem może być wspomniana Kuba, która miała by efekt stricte propagandowy.
Nagle, po 50 latach swoistej zimnej wojny, na Kubie lądują amerykańskie wojska i obalają
Castro. Wzmocniło by to przekonanie, iż oto rozpoczęła się nowa epoka – a jednocześnie
było by kartą przetargową z kubańską skrajną prawicą na Florydzie. Obietnica ‘wyzwolenia’
Kuby mogła by przekonać wielu Kubańczyków – ale i wielu Wenezuelczyków – do
przeprowadzenia zamachów, które zrzucono by na Castro i Chaveza.
Najlepsze w tym wszystkim jest to, że istnieje personalny związek między wspieranym przez
CIA terroryzmem antycastrowskim wymierzony w latach 60’, 70’, 80’ i 90’ w Castro,
Wenezuelę i przeciwników Pinocheta; sfałszowaniem przez Busha wyborów w 2000 roku;
zamachem 9/11; a tegorocznym (2010) oskarżaniem Chaveza o wspieranie Alkaidy, FARC i
związku między tymi organizacjami (tzw. FARQaeda). Ten związek to cztery osoby: brat
Georga Busha Jeb Bush; senator z Florydy Connie Mack III (w latach 1989-2001) oraz jego
syn Connie Mack IV, republikański kongresman z Florydy od 2005 roku; i wreszcie
republikańska kongreswoman z Florydy od 1989 roku, potomkini sefardyjskich Żydów z
kubańskiej Hawany Ileana Ros-Lehtinen.
Connie Mack III to twardy republikanin, który od 2005 roku zasiadał w administracji Busha.
Jego syn, Connie Mack IV to wielki zwolennik Busha i jego Patriot Act, a jednocześnie
zatwardziały przeciwnik Chaveza i jego telewizji teleSUR nadającej na całą Amerykę
Południową.
Ros-Lehtinen jest ściśle związana z rodziną Bushów. Jej pierwszą kampanię prowadził Jeb
Bush, a jego tata George senior otwarcie popierał ją w swoich wystąpieniach.
A teraz w skrócie. Na początku lat 60’ CIA przeprowadzało zamachy terrorystyczne mające
na celu obalić Castro (Operacja Mangusta), o czym piszę dalej. Niektórzy uczestnicy, jak
Wenezuelczyk Luis Posada Carriles i Orlando Bosch kontynuowali terrorystyczną wojnę.
Kulminacją był zamach na kubański samolot w 1976 roku, w którym zginęły 73 osoby –
cywile, w tym Kubańscy sportowcy. Posada poszedł siedzieć, ale zwiał, po czym w 1997 roku
dokonał kolejnych zamachów na Kubie, a w 2000 roku próbował zabić Castro. Poszedł za to
siedzieć do panamskiego więzienia, ale uwolniła go związana z kubańskim lobby na
Florydzie panamska prezydent Mireya Moscoso. Stamtąd zwiał na Florydę, gdzie siedzi
bezpiecznie w ‘areszcie domowym’.
Jeszcze lepiej wygląda historia z Orlando Boschem. Nie licząc Mangusty, od końca lat 60’ do
początków 80’ dokonał 93 zamachów terrorystycznych, co plasuje go obok takich agentów,
jak Abu Nidal czy Osama bin Laden. W 1987 roku Bosch wyszedł z wenezuelskiego aresztu i
razem z amerykańskim ambasadorem w Wenezueli Otto Reichem udali się do Stanów
Zjednoczonych, gdzie aresztowano go za pogwałcenie warunków zwolnienia warunkowego.
Wstawiło się za niego trzech ludzi – Jeb Bush, Connie Mack III i Ileana Ros-Lehtinen, co
poskutkowało ułaskawieniem przez Busha seniora. Ileana zorganizowała nawet w 1983 roku
‘festynowaty’ ‘Dzień Dr Orlando Boscha’. Od tamtego czasu jednej z największych
terrorystów historii grzeje tyłek w cieniu palm Florydy.
W latach 90’ Ros-Lehtinen i Jeb Bush wstawiali się za innymi antykubańskimi terrorystami, a
w 2000 roku Jeb Bush, jako gubernator Florydy, przeprowadził fałszerstwo wyborcze na
rzecz Busha. Z list wyborczych wykreślił wielu potencjalnych zwolenników Ala Gore’a oraz
pomajstrował przy maszynach do głosowania. Maszyny w bogatych dzielnicach głosujących
za Bushem odrzucały błędnie zaznaczone głosy, przez co głosujący musiał oddać ponowny,
poprawny głos. W biedniejszych, czarnych dzielnicach, gdzie głosowano za Gorem, maszyny
przyjmowały błędne głosy, a głosujący myśleli, iż oddali poprawny głos. Dopiero przy
podliczaniu głosów, masowo unieważniono wiele niepoprawnych głosów, z których
przerażająca większość wskazywała na Gore’a. Takim to sposobem wybory wygrał Bush
dziecko.
Następnie doszło do 9/11. Kosmicznym zbiegiem okoliczności większość terrorystów i
większość agentów Mossadu aresztowanych przez niewtajemniczone FBI znajdowała się na
Florydzie. Miała miejsce też szopka z 10 października, która wskazuje, że ktoś chciał
wmieszać we wszystko Meksyk, prawdopodobnie wrabiając Castro i Chaveza.
Najbardziej odrażające jest chyba to, że nie jest to jakaś wielka tajemnica poliszynela omijana
szerokim łukiem przez mainstreamową prasę. Polecał szeroki artykuł Jake’a Tappera ‘The
ghost of terror past’ na
http://dir.salon.com/story/politics/feature/2002/01/11/reich/index.html?pn=6; artykuł
Wayne’a S. Smitha z South Florida Sun-Sentinel ‘Who is a terrorist?’
http://www.ciponline.org/cuba/opeds/who%20is%20a%20terrorist.htm; artykuł New York
Timesa z 20 lipca 1990 roku ‘The Bosch Case Does Violence to Justice’
http://www.nytimes.com/1990/07/20/opinion/the-bosch-case-does-violence-to-justice.html
czy ‘Our Man's in Miami. Patriot or Terrorist?’ autorstwa Ann Luise Bardach z Washington
Post.
Artykuł 222 ustęp 1 traktatu o funkcjonowaniu UE (artykuł 2 punkt 176 Lizbony) to akt
dodany na wypadek, gdyby wprowadzanie Nowego Porządku w Europie wymagało
katastroficznego czynnika katalizującego, europejskiego 9/11, które przyspieszyłoby
federalną dyktaturę. Idea ogólnoeuropejskiego ataku terrorystycznego fałszywej flagi zyskuje
nowe oblicze biorąc pod uwagę, iż prezydentem UE może zostać Tony Blair mający na
koncie 7/7.
Częścią traktatu lizbońskiego jest karta praw podstawowych (specjalnie z małych). Zaś
integralną częścią karty są jej przypisy. Pozornie karta praw podstawowych brzmi jak
nowoczesny, wolnościowy dokument, który powinniśmy wdrożyć w życie. Chociaż… we
Francji po wdrożeniu nowoczesnej i wolnościowej Deklaracji Praw Człowieka i Obywatela
gilotyny poszły w ruch, a wiele osób z wrażenia straciło głowy. Dosłownie. Lecz nie o tym
chciałem pisać. Karta praw podstawowych pozornie potępia karę śmierci. Wszystko co
wydaje się piękne ma jednak swoje ‘ale’. Zupełnie jak w reklamach, i przy tym pięknym,
chwytliwym paragrafie znalazła się malutka gwiazdeczka odsyłająca do przypisów. A co w
przypisach? Ano… legalizacja kary śmierci:
„Pozbawienie życia nie będzie uznane za sprzeczne z tym artykułem, jeżeli nastąpi
w wyniku użycia siły, która jest co najmniej absolutnie niezbędna:
a) w obronie jakiejkolwiek osoby przed bezprawną przemocą;
b) w celu wykonania zgodnego z prawem zatrzymania lub uniemożliwienia ucieczki
osobie zatrzymanej zgodnie z prawem;
c) w działaniach podjętych zgodnie z prawem w celu stłumienia zamieszek lub
powstania.”
W celu stłumienia zamieszek lub powstania… Zbierz grupę ludzi i wyjdź na ulicę
zaprotestować, a dostaniesz kulkę w łeb. Jak w Palestynie, Tybecie czy Kopalni Wujek.
To nie koniec przypisu:
“Kraj/stan może stworzyć klauzulę dla kary śmierci w odniesieniu do czynów
popełnionych w czasie wojny lub nadciągającego zagrożenia wojną; taka kara
będzie zaplikowana tylko w instancjach (ułożonych) w ramach prawa i w zgodności z
jego klauzulami.”
W czasie takich wydarzeń wprowadzono by stan wojenny pod pretekstem jednoczesnej walki
z pandemią i terroryzmem. Wszyscy niebezpieczni z perspektywy Nowego Porządku Świata
zostaliby aresztowani i poddani ‘kwarantannie’ – poddano by ich eksterminacji, a następnie
kremacji. Oficjalnie palono by zwłoki ofiar choroby. Zamachy terrorystyczne i katastrofy
naturalne wprowadziłyby zamęt, dzięki czemu łatwiej byłoby to wszystko ukryć.
Jednocześnie oznaczałoby to gigantyczny zarobek dla koncernów farmaceutycznych, które
zyskałyby większą władze poprzez światowe ministerstwo zdrowia. Pozostała populacja
zostałaby ‘zaszczepiona’ elektronicznymi bio-czipami RFID, co tłumaczono by podwójnym
powodem – walką z terroryzmem i walką z rozprzestrzenianiem się epidemii. Terroryzmu
tłumaczyć nie muszę, ale już dzisiaj istnieją bio-chipy, które służą do kontroli
rozprzestrzeniania się wirusa HIV.
W tym samym czasie doszłoby do gigantycznych problemów gospodarczych w ramach
kryzysu. Odwrócenie uwagi ludzkości od finansów dałoby możliwość wprowadzenia tego, o
czym na początku kryzysu mówili Bilderbergowie.
Wszystko skorelowano by z paplaniną o globalnym ociepleniu i związanym z tym
‘światowym zarządzaniu’.
Efektem tych wydarzeniem stałby się światowy rząd, swoista Komisja Europejska o
globalnym zasięgu. W ramach takiego rządu działałoby światowe ministerstwo zdrowia,
światowe ministerstwo finansów, utworzony by światowy bank centralny, taki rząd
prowadziłby ‘wojnę z terroryzmem’ i ‘walkę z epidemią’, a wszystko finansowałby dzięki
takim projektom, jak ogólnoświatowy podatek od CO2, czy nowy, opodatkowany i
kontrolowany internet.
Przyszłość wydaje się być jeszcze gorsza ze względu na naukowego doradcę Barracka
Obamy. W 1969 roku jego doradca, John P. Holdren mówił:
„jeżeli kontrola ludności nie zostanie zapoczątkowana natychmiastowo i efektywnie,
cała technologia ludzka może zmusić populację do cierpienia i poddania się
nadchodzącej męce”
W sierpniu 2010 roku o wprowadzeniu podatku od CO2 zaczęli paplać Gore i Soros. Po
niepowodzeniu Konferencji Kopenhaskiej w 2009 roku, kwestia podatku ożywa niczym
eurokonstytucja przed kolejną tego tupu Konferencją w Cancun w Meksyku pod koniec 2010
roku.
W czasie duńskiej Konferencji próbowano przekazać gigantyczną władze najbogatszym
państwom kontrolowanym przez Nowy Porządek. Porozumienie miało przekazać kwestię
finansowej walki z klimatem Banku Światowemu, którego szef zawsze jest Bilderbergiem.
Ponadto Kopenhaga zniosłaby Protokół z Kioto, który realnie wspierał biedne państw w
walce z klimatem. Protokół z Kioto nie został podpisany przez Somalię, Afganistan,
Watykan, Andorę (których nawet o to nie proszono) i USA (które jest największym
emitentem CO2 za Chinami i przed UE).
Ósmego grudnia 2009 roku Porozumienie Kopenhaskie na łamach The Guardian opisywał
John Vidal:
„Tak zwany duński tekst to sekretny szkic opracowany przez grupę ludzi zwanych
'kołem zaangażowania' - wiadomo, że w skład wchodzą Amerykanie, Brytyjczycy i
Duńczycy - pokazano tylko garści państw odkąd ukończono go w tym tygodniu.
(…)
Poufna analiza tekstu przez państwa rozwijające się również widziana przez the
Guardian ujawnia trwogę nad detalami tekstu. Konkretnie, wywnioskowano, iż:
• Dalszy podział państw rozwijających się poprzez stworzenie nowej kategorii
państw rozwijających się nazwanych 'najwrażliwszymi'.
• Osłabienie roli ONZ w kontrolowaniu finansowania [walki z] klimatem.
• Zakaz emisji przez biedne państwa więcej niż 1,44 tony CO2 na osobę do
2050 roku w czasie, gdy bogate państwa będą mogły emitować 2,65 tony
[CO2 na osobę].
Jest zrozumiałe, iż biedne państwa, które zobaczyły tekst, wściekły się, skoro to [tekst]
jest promowany przez bogate państwa bez ich wiedzy i bez ich udziału w dyskusji.
(...)
Antonio Hill, doradca klimatyczny dla Oxfam International mówi: ‘To tylko szkic, ale
uwydatnia, iż gdy spotykają się wielkie państwa, mniejsze na tym cierpią. (...) To
zezwala na wiele luk prawnych i nie sugeruje niczego, jak cięcia 40%, które są
potrzebne zdaniem naukowców’.”
http://www.guardian.co.uk/environment/2009/dec/08/copenhagen-climate-summit-
disarray-danish-text
Modernizowanie chińskiej gospodarki przez Bilderbergów z obu stron Atlantyku, czyli USA i
Europę przypomina zachodnie inwestycje w III Rzeszy czy ZSRR, kiedy zachodnia finansjera
dwukrotnie postawiła na nogi dwóch największych wrogów, czerpiąc następnie krociowe
zyski z toczenia z nimi wojen, czy to realnej czy zimnej.
Z kolei chińska kroplówka dla USA przypomina jeszcze inny okres czasu, a mianowicie stare
dobre lata 70’ i zerwanie związków dolara ze złotem. W latach 1970-1971 zagranica zaczęła
żądać wymiany dolarów na złoto, co doprowadziło do tego, że 15 sierpnia 1971 rząd Stanów
Zjednoczonych ogłosił niewypłacalność. Ludzi okłamywano „frazesami o "zerwaniu więzi
między dolarem a złotem"”, choć był to zwykły akt bankructwa.
„W gruncie rzeczy USA ogłosiły się wtedy imperium. Wyciągnęły z reszty świata
ogromną ilość dóbr, nie mając zamiaru ani możliwości ich zwrócić, a bezsilny świat
musiał się z tym pogodzić - świat został opodatkowany i nic nie mógł na to poradzić”
– pisał doktor ekonomii Krassimir Petrov.
Gdy świat widział, że Amerykanie nie wykupią dolarów złotem, USA zawarły w latach 1972-
1973 umowę z zaprzyjaźnioną z Bushami rodziną Saudów z Arabii Saudyjskiej. W zamian za
wspieranie tego rodu, Arabia Saudyjska miała sprzedawać ropę wyłącznie za dolary.
Rodzi się zatem pytanie, jak USA wymiga się od zapłacenia Chinom, gdy te zażądają złota,
euro czy czegokolwiek w zamian za obligacje. Amerykanie ogłoszą upadłość dolara?
Powstanie Amero i Unia Północnoamerykańska? Dojdzie do gigantycznych zamachów,
katastrof i epidemii, które utworzą rząd światowy? A może dojdzie do konfliktu między USA
a Chinami, który będzie pierwszą wojną nuklearną i rdzeniem kolejnej wojny światowej?
Scenariusz współpracy i wspólnego rządu światowego między USA a Chinami wydaje się
być równie prawdopodobny, jak wojna między tymi państwami.
Wydaje się być skomplikowane? Zatem pogódź, Drogi Czytelniku, dwa fakty. Po pierwsze,
11 września 2001 roku w Kabulu wylądował chiński samolot z pomocą dla Talibów, którzy
użyli jej przeciwko Amerykanom. Polecam ‘Zarzewie Ognia’ Thomasa Gordona, ale o tym w
dalszej części. Po drugie, Chiny to obecnie jeden z głównych inwestorów w okupowanym
przez NATO Afganistanie, a Amerykanie przychylnie witają Chińczyków w podbitym przez
się państwie. Tak, tak, Chiny i USA przypominają coraz bardziej patologiczny i dogryzający
sobie związek, ale zawsze związek. Szczególnym obszarem dogryzania jest tu Afryka, gdzie
Chińczycy zyskują coraz większe wpływy.
Graczem pozostają Indie, które dalej mają problem z islamskim terroryzmem w Kaszmirze
przy granicy z Pakistanem i Assamie przy granicy z Bangladeszem. Przez całe dziesięciolecia
Pakistan był bliskim sojusznikiem Chin, ale obecnie dochodzi do ocieplenia stosunków Chin
z Indiami. Swoją drogą, Indie jednocześnie rozwijają współpracę z USA i Iranem. Trudno
przewidzieć, co działoby się z Pakistanem w razie wojny światowej. Pakistan wykonywał
zamachy dla USA i wspierając Alkaidę i Talibów, współpracował z USA. Pakistan otrzymuje
pomoc wojskową z USA, ale i ten układ zaczął być dwulicowy.
18 sierpnia 2008 roku, prezydent Pakistanu Pervez Musharraf, po tym jak jego generał
sfinansował 9/11, po tym, jak jego wywiad maczał palce w 7/7, po tym, jak zabił tysiące ludzi
siejąc terror w Indiach i Iranie, po tym, jak z jednej strony jego wywiad wspierał Alkaidę i
Talibów, i po tym, jak z drugiej stosował tortury w ramach „wojny z terroryzmem”, odchodzi
ze stanowiska…
Po jego odejściu jakby zawiedzona Condoleezza Rice mówi, że Pervez
„był jednym z najbardziej zaangażowanych na świecie partnerów w wojnie z
terroryzmem”.
„Nie możemy rozpieszczać, jak robimy to teraz, tego dyktatora, dawać mu miliardy
dolarów, gdy on podpisuje traktaty z Talibami i bojownikami”
– mówił o Pervezie Barrack Obama. Skąd te słowa w ustach nowego prezydenta USA?
W październiku 2008 roku wpływowa Korporacja RAND zwraca się do Pentagonu z prośbą
o… nową wojnę. RAND twierdzi, że wojna uchroniła by Stany przed recesją oraz uratowałby
amerykańską gospodarkę. Wśród dyrektorów i wpływowych członków RAND mamy takich
ludzi jak Henry Kissinger (i to wystarczy); Donald Rumsfeld (bez komentarza); Condoleezza
Rice (bez komentarza); Zalmay Khalilzad (neokonserwatysta; członek PNAC, które stanowiło
rdzeń administracji Busha; członek UNOCAL budującego rurociąg przez Afganistan); Brent
Scowcroft (doradca Busha w latach 2001-2005); Frank Charles Carlucci III (dyrektor w CIA i
były sekretarz obrony); James Schlesinger (były sekretarz obrony); Ronald L. Olson (członek
Rady Stosunków Zagranicznych (CFR) i były sekretarz pracy); czy wpływowy indyjski
biznesmen Ratan Tata.
Czy będzie zatem wojna z Pakistanem? A może jednak Iran? Czułem, że coś się stanie.
Pisałem to na krótko przed zamachem terrorystycznym w Mumbaju trwającym od 26 do 29
listopada 2008 roku. Był to jeden z nielicznych zamachów w Indiach (w którym palce maczał
wywiad Pakistanu) który został nagłośniony przez zachodnie media. Były oczywiście równie
krwawe albo i krwawsze zamachy, jak mumbajski z 25 sierpnia 2003 roku (52 zabitych), 29
października 2005 roku w Delhi (62 zabitych), czy rzeźnia z 11 lipca 2006 roku w Mumbaju,
kiedy zginęło 209 osób, (więcej niż w 2008 roku); dalej 26 lipca 2008 roku, Ahmedabad, 56
zabitych; 13 września 2008 roku, Delhi, 30 zabitych; 30 października 2008 roku, Assam, 84
zabitych. Zamach w Assamie był pierwszym, o którym informowały polskie media, ale była
to drobna wzmianka tak, jakby coś się szykowało. Najżałośniejsze było nazwanie zamachu w
Bombaju indyjskim 9/11, tak jakby te inne zamachy nigdy nie miały miejsca.
Wtedy wojna z Pakistanem wydawała się pewna. Na szczęście do tego nie doszło. W razie
serii zamachów na całym świecie nie wykluczone jednak, że doszło by do zamachów
również w Indiach, co przybliżyłoby Indie do USA, Izraela i ewentualnie Chin, a Indie
wysłałyby wojska do Afganistanu, o czym mówiło się już dawniej.
Z Pakistanem może rozegrać się scenariusz iracki. Saddam Husajn w przededniu wojny z
Kuwejtem był odbiorcą pomocy i inwestycji z USA. Nagle, z dnia na dzień stał się wrogiem.
Być może podobny los spotka Pakistan. Państwo to, z dnia na dzień, po latach milionowej
pomocy i ‘współpracy’, może zostać nazwane wrogiem – dokładnie jak Saddam po latach
80’, kiedy był sojusznikiem i pupilkiem USA. Wtedy pomoc Indii i skorelowanie zamachów
w Indiach i USA będą czymś normalnym. Indie mogłyby być również sojusznikiem USA w
razie wojny z Chinami, ale i to nie jest pewne. Jednocześnie, Pakistan może być cennym
sojusznikiem w razie wojny z Iranem.
Na samym końcu warto nadmienić kwestię Somalii. Mówiąc szczerze – w razie konfliktu w
Wenezueli, na Kubie, w Iranie, Syrii i dajmy na to Korei Północnej, wątpię, by decydowano
się na kolejną inwazję. Jednakże pozostaje taka opcja. Ten ogarnięty chaosem kraj można
oskarżyć o schronienie dla powiązanych z lokalnymi bojówkami i piratami terrorystów,
którzy mogą posiadać broń masowego rażenia.
Trudno mi nie powiedzieć ‘wiedziałem że tak będzie!’, ale w czasie wdrażania europejskiego
‘konstituti prostituti’ było już pewne, że Bilderbergowie i inne szumowiny u steru federalnej
Europy będą robiły po Lizbonie to, na co przyjdzie im ochota. Takie zapisy, jak informowanie
PE przez KE to kiełbasa dla naiwnych euro entuzjastów. Teraz kiełbasę wyrzuciło się do
kosza, a wyciąga się prawdziwy pasztet – ACTA zostanie narzucone 500 milionom
Europejczyków nawet przy braku zgody ich rządów, ponieważ Traktat Lizboński zmusza
Państwa Członkowskie do przyjmowania każdego międzynarodowego porozumienia
przyjętego przez UE – jak ACTA – za swoje nadrzędne prawo.
W czasie ataków terrorystycznych można wyłączyć prąd oraz spowodować kilka wypadków i
awarii w różnych miejscach, co stałoby się winą lewicowych, islamskich oraz skrajnie
prawicowych hakerów. Dodając rzekome wykradanie tajnych danych w czasie zamachów,
oraz rzekome porozumiewanie się terrorystów przez internet, byłby to idealny powód do
wyłączenia Internetu.
Niestety, leży to w kompetencji prezydenta USA. Powstaje obecnie 197-stronnicowa ustawa –
The Protecting Cyberspace as a National Asset Act – która da Obamie bądź jego następcy
możliwość wprowadzenia 120-dniowego stanu zagrożenia cyberterrorystycznego, co ze
względu na ogrom stron internetowych zlokalizowanych właśnie na amerykańskich
serwerach, prawie wyłączy internet. O sprawie mówiło nawet nasze wp.pl:
„W praktyce, w przypadku cyberataku na USA, nowe przepisy mogą spowodować
wyłączenie sporej części internetu, co byłoby z pewnością bardzo uciążliwe dla
użytkowników na całym świecie.”
http://tech.wp.pl/kat,1009785,title,Obama-moze-wylaczyc-
internet,wid,12420655,wiadomosc.html?ticaid=1a823
Twórca chorej ustawy, Joe Liebermann tłumaczy, że jednym z głównych powodów, dla
których prezydent USA ma posiadać tak ogromną władzę, jest posiadanie takiej władzy przez
chińskich komunistów w ChRL:
„Obecnie Chiny, rząd, może odłączyć część Internetu w przypadku wojny i my
również musimy mieć taką możliwość.”
http://www.prisonplanet.com/lieberman-china-can-shut-down-the-internet-why-cant-
we.html
W lipcu 2009 roku Chińczycy wyłączyli internet w prowincji Sinkjang (Ujgurstan), gdzie
miały miejsce zamieszki. Ograniczenia Internetu wprowadzali również w Tybecie. Chińczycy
odłączają również dostęp do takich serwisów jak YouTube czy Twitter; zwyczajnie obywatele
ChRL by komentować artykuły, muszą rejestrować się podając wszystkie, prawdziwe
informacje na swój temat; by nie wspomnieć o internetowym murze chińskim cenzorującym
zarówno pornografie, jak i opozycyjne informacje np., o ludobójstwie w Tybecie czy
Ujgurstanie etc.
Przykre, że to na takim przykładzie wzorują się Stany Zjednoczone.
Nie tylko one. Robi to choćby ojczyzna unijnej minister spraw zagranicznych, Baronessy
Ashton – Wielka Brytania. W kwietniu 2010 roku przez brytyjską izbę gmin – zarówno
głosami laburzystów jak i konserwatystów – przeszła cenzorująca internet ustawa ‘Digital
Economy Bill’.
Poprawka do klauzuli ósmej tej ustawy daje brytyjskiemu sekretarzowi stanu dla biznesu
(wtedy był nim słynny Bilderberg i eurofederał Lord Mandelson) możliwość blokowania
dowolnej strony internetowej pod pretekstem naruszania praw autorskich.
Klauzula 11 daje możliwość narzucenia na dostawcę Internetu ograniczenia pojedynczych
jego użytkowników, de facto odcinając ich od Internetu.
Wielu światlejszych parlamentarzystów wzniosło obawy o atak na wolność słowa i
możliwość cenzorowania takich wolnościowych stron jak Wikileaks, o czym pisał The
Guardian:
„Liberalny Demokrata John Hemming protestował twierdząc, że może to oznaczać
blokowanie dmuchającej w gwizdek [ujawniającej afery] strony Wikileaks, która
posiada prace chronione prawami autorskimi. [Dmuchający w Gwizdek (ang.
Whistleblower) znaczy ujawniający afery, ewentualnie ostrzegający przed
niebezpieczeństwem]”
http://www.guardian.co.uk/technology/2010/apr/08/digital-economy-bill-passes-third-
reading
Brytyjska cenzura Internetu – dziecię Mandelsona – narodziło się po tym, jak ówczesny
eurokomisarz spędził dwa tygodnie na Korfu w rezydencji Nata Rothschilda – oczywiście z
tych Rothschildów – spotykając się z kontrowersyjnym rosyjskim biznesmenem Olegiem
Deripaską.
Podobny jak w Wielkiej Brytanii rozwój cenzury ma miejsce w Nowej Zelandii. Na początku
2010 roku w Nowej Zelandii władze narzuciły filtr internetowy, blokujący wybrane strony
internetowe – coś w stylu chińskiego muru internetowego. Jak informował w marcu 2010
roku infowars.net, dwaj najwięksi nowozelandzcy dostawcy Internetu, Maxnet and Watchdog,
już wdrożyli ten filtr, a pozostali, Telstra Clear, Telecom i Vodafone, planują go wdrożyć.
Miesiąc wcześniej, 8 lutego 2010 roku bliźniacza PrisonPlanet.com informowała o efektach
tego filtra – wielu fanów tych stron czy członków Ruchu 9/11 z Nowej Zelandii informowało,
iż ich dostawcy Internetu blokują im dostęp właśnie do Infowars.net i PrisonPlanet.com.
Organizacja wolności internetowe, Tech Liberty powiedziała, iż 1 lutego 2010 roku – dzień
wprowadzenia filtra – to „smutny dzień dla nowozelandzkiego Internetu”.
Również w sąsiedniej Australii zapanowała cenzura. W grudniu 2009 roku amerykański Fox
News (http://www.foxnews.com/scitech/2009/12/15/like-china-iran-australia-filter-internet/)
informował i australijskim filtrze wzorowanym na Chinach czy Iranie. Fox tłumaczył
Australijczyków walką z dziecięcą pornografią. Australia stworzyła tajną listę zakazanych
stron internetowych – zakazanych nie wyrokami sądów ale widzimisię urzędasów – która
wypłynęła na wolnościową Wikileaks. Na ‘czarnej liście’ obok pornograficznych stron
znalazły się… strony chrześcijańskie; strony o tematyce związanej z eutanazją; podstrony z
Wikipedii, YouTube czy MySpace; czy takie perełki jak strona australijskiego biura podróży,
strona dentysty z Queensland czy strona kliniki weterynaryjnej również z Queensland.
Dobieranie się do Internetu zaczęło się w 2009 roku i zostało zainicjowane przez senatora
Jaya Rockefellera, oczywiście z tych Rockefellerów.
W kwietniu 2009 roku, w czasie rządów Obamy przed kongres postawiono ustawę
zezwalającą prezydentowi zamknięcie Internetu w razie wprowadzenia stanu wyjątkowego.
Autorem ustawy jest Jay Rockefeller. Z tych Rockefellerów…
Jay powiedział, że Internet jest ‘narodowym zagrożeniem numer jeden’.
W odpowiedzi na dywagacje zza Oceanu, Unia Europejska odpowiedziała pomysłem
zarządzania Internetem, a unijna komisarz Viviane Reding ogłosiła, że Unia Europejska jest
na drodze do ‘Web 3.0’.
Warto przypomnieć, że w październiku 2006 roku pijaczyna i były członek Komunistycznej
Partii Wielkiej Brytanii, ówczesny brytyjski minister spraw wewnętrznych w rządzie Blaira
na spotkaniu z kolegami z G6 wezwał do uciszenia terrorystów używających Internetu do
propagandy. W tym samym czasie w odpowiedzi na szopkę 7/7 sekretarz amerykańskiego
Departamentu Bezpieczeństwa Publicznego Michael Chertoff nazwał internet „obozem
treningowym” terrorystów.
III Bojinka.
Oczywiście przy zwiększającej się świadomości społeczeństw zmasowany zamach musiałby
zostać ‘czymś’ przykryty tak, by odwrócić uwagę czujniejszych ludzi. Po katastrofie
smoleńskiej oczy Polaków zostały zwrócone w kierunku kampanii prezydenckiej i przede
wszystkim katastrofy naturalnej w postaci powodzi. Na pewno nie umknęło to planistom
ewentualnej Bojinki III. W 2004 roku zmalało zainteresowanie zamachami w Madrycie dzięki
katastrofie naturalnej w postaci tsunami, w 2005 roku znów wygrała katastrofa naturalna – po
zamachach w Londynie ludzie woleli oglądać serię huraganów z Katriną na czele. W 2009
roku kryzys stał się niemodnym odgrzewanym kotletem dzięki A/H1N1 i szczepionkom,
których sezon skończył się w 2010 roku wraz z serią katastrof naturalnych, najpierw śniegiem
w Europie, USA i Azji, potem serią trzęsień ziemi od Haiti przez Chile na Tybecie kończąc –
z kulminacją w postaci erupcji wulkanu – następnie powodziach w Europie środkowej i
Chinach.
Dlatego nie zdziwiłaby mnie seria ataków terrorystycznych, po której doszłoby do dziwnej
serii katastrof naturalnych, głównie kilku trzęsień ziemi i huraganów albo czegoś nowego, jak
uderzenie meteorytu w jakieś miasto. Spowodowałoby to szok na nieznaną skalę. Swoją
drogą, już od dawna się mówi o kontroli trajektorii lotu różnych ciał niebieskich, asteroid za
pomocą podłączanych silników rakietowych, żagli słonecznych czy eksplozji. Idealne byłoby
uderzenie meteorytu w zaporę co spowodowałoby dodatkową powódź i przerwę w dostawach
prądu. Pasowała by również epidemia, najlepiej spowodowana przez terrorystów, która
pokryłaby się z katastrofą naturalną, jednakże sama epidemia po incydentach z Baxterem i
A/H1N1 nie jest już najlepszym pomysłem.
Dzięki katastrofie naturalnej uwaga ludzi odwróciłaby się od zamachu i skupiła by się właśnie
na zniszczonych trzęsieniami czy tornadami terytoriach. Znacznie łatwiej jest wprowadzić
stan wyjątkowy czy wojenny pod pretekstem katastrofy naturalnej, co miałoby szerokie
poparcie wśród ludności, niż pod pretekstem zamachu i zagrożenia terrorystycznego.
Wszystko to współgra z prawem wprowadzonym przez Busha i sytuacją w Europie po
Traktacie Lizbońskim.
Planiści trzeciej Bojinki musieli zauważyć to, co działo się w Polsce po tragicznej śmierci
Lecha Kaczyńskiego. Wyśmiewany, pogardzany a nawet znienawidzony prezydent stał się
bohaterem, mężem stanu który zginął w jednoczącej Polaków katastrofie. Media, które
skrajnie atakowały Kaczyńskiego przed śmiercią, przeszły na inną skrajność, całkowicie
zmieniając naszą opinię na jego temat, wyciskając jednocześnie nasze łzy przy wzruszającej
muzyce.
Mówi się też o celach w Europie. Na krótko przed tym, jak ujawniono (choćby Onet.pl 26
maja 2010 roku http://wiadomosci.onet.pl/2176276,12,husajn-pedofil__bin_laden-
pijak_pomysly_cia,item.html) iż CIA chciała przed atakiem na Irak sfałszować taśmę z
Saddamem w roli pedofila, oraz kolejną z pijanym bin Ladenem, w 2009 roku wypłynęło
‘nagranie związanej z Alkaidą organizacji’ grożące atakiem „bardziej szokującym niż 11
września”. Wedle Der Spiegel (za
http://www.israelnationalnews.com/News/News.aspx/133325) nawet amerykański wywiad
ma uważać, iż Niemcy będą celem kolejnego ataku. Powód jest prostu – udział w wojnie w
Afganistanie.
W dalszej części piszę o innym ‘nagraniu’, wedle którego Alkaida chce wraz z amerykańską
skrajną prawicą przeprowadzić zamachy bombowe na elektrownie atomowe w USA, oraz
rozpylić… wąglik w ilościach zdolnych do zabicia ok. 330,000 Amerykanów. Idealne byłoby
połączenie wąglika, ospy i kilku innych chorób – ze względu na panikę, chaos będący
pretekstem do Nowego Porządku i oczywiście zmaksymalizowane zyski koncernów
farmaceutycznych.
Mając taką armię, najlepszym scenariuszem jest zorganizowanie Ameryce i Europie ‘Iraku’
na własnej ziemi. Jaki scenariusz fałszywej flagi byłby lepszy? Kolejny pojedynczy,
spektakularny zamach jak z 11 września, gdzie od razu było widać, że jest to fałszywa flaga?
Czy może coś w stylu rosyjskiego września, Londynu 7/7 i Bombaju 2008? Wyobraź sobie,
że budzisz się w deszczowy, jesienny dzień na początku roboczego tygodnia i na początek
dnia słyszysz, iż w środku nocy w powietrze wyleciało kilka bloków i dyskotek w różnych
częściach kraju, a łączna liczba zabitych liczona jest w setkach. Przeklinając ten dzień,
słyszysz w radiu, iż eksplodują metra, pociągi, autobusy i tramwaje z biednymi obywatelami,
którzy tak jak ty, jadą do pracy czy szkoły. Do tego eksplodujące i podpalane katolickie i
protestanckie kościoły, żydowskie synagogi, a nawet gejowskie bary i kliniki aborcyjne, tak,
by zjednoczyć skrajne elementy społeczeństwa do walki ze wspólnym wrogiem. Teraz liczba
zabitych dochodzi do tysięcy. Co najważniejsze, do zamachów dochodzie głównie nie w
miastach, ale w miasteczkach i na prowincji – tak, by nikt nie czuł się bezpieczny. Na
dolewkę, jak w Bombaju, grupa szaleńców lata po mieście z granatami i karabinami
maszynowymi, kolejny się wysadza, a inny urządza sobie polowanie z karabinem
snajperskim. Idealnie byłoby to zwieńczyć atakiem chemicznym i biologicznym – ludzie
błagaliby władze o stan wojenny.
Można też wyciągnąć z podręczników historii kilka scenariuszy z lat 70’, a przede wszystkim
dwie koncepcje – współpracowanie ze sobą dwóch różnych organizacji terrorystycznych –
wtedy byli to zazwyczaj palestyńscy nacjonaliści i niemieccy komuniści – i wreszcie,
spektakularne porwania.
Na prowadzenie wysuwa się porwanie przez RFN-owskich lewaków i palestyński ruch oporu
samolotu Air France Lot 139 z Aten, z Izraelczykami na pokładzie. Samolot skierował się do
Libii, a stamtąd na ugandyjskie lotnisko Entebbe. Spektakularniejsza od samego zamachu
wydaje się tylko akcja odbicia zakładników prze izraelskich komandosów.
Kolejny przykład to Niemiecka Jesień, czyli zabicie szefa Banku Drezdeńskiego Jurgena
Ponto, następnie porwanie i zabicie prezesa Niemieckiego Związku Pracodawców, byłego
członka NSDAP i Waffen-SS, Hannsa Martina Schleyera. W czasie jego porwania,
Palestyńczycy ‘do-porwali’ niemiecki samolot, który przetrzymywali w Mogadiszu.
Obecnie można by skorelować taką operację z serią zamachów, tak, jak to bywało w tamtych
czasach. Idealne byłoby skierowanie porwanego samolotu/samolotów, a nawet statków i
autobusów do północnego Meksyku (kartele narkotykowe), Kuby (Fidel) i sprawdzonego
Mogadiszu (piraci i islamiści), ewentualnie do Wenezueli, Sudanu, Syrii, Iranu i Strefy Gazy.
Prosi się, by ‘wreszcie’ gdzieś eksplodowała bomba atomowa. Wyobraź sobie, że w dwóch,
trzech miejscach w USA, Europie eksplodują ładunki nuklearne. Wywołałoby to szok na
nieznaną skalę, szczególnie w połączeniu z atakiem biologicznym. Ładunki eksplodowałyby
na przedmieściach, mordując zwykłych obywateli. Oficjalnie na minuty przed znaleziono by
lokalizację ładunków. Większość z nich rzekomo rozbrojono by, ale kilka ‘terroryści’
wysadziliby na szybko, nie w miejscach przeznaczenia, ale jak najszybciej, najlepiej w czasie
‘walki’ z antyterrorystami, których śmierć na polu walki byłaby jak Lot 93.
Atak nuklearny były skorelowany z atakiem chemicznym i biologicznym, który dotknął by
USA i EU. Oficjalnie miałby dotknąć również Izrael, co stałoby się pretekstem rozwiązania
kwestii palestyńskiej.
Kwestią pozostaje, kto miałby dostarczyć uran i kto miałby zbudować i bombę. Najgorętszy
scenariusz, to wenezuelski uran i irańska produkcja bądź coś w tym stylu. Oczywiście jak
najoficjalniej Alkaida poszukuje broni jądrowej, chemicznej i biologicznej na terenie byłego
ZSRR. Za transport tej broni i surowców można oskarżyć wszystkich, od meksykańskich
karteli narkotykowych, środkowoamerykańskiej mafii, przez FARC, ETA, Alkaidę,
Czeczenów na Hezbollahu i Hamasie kończąc. Organizacje te oskarża się o współpracę w
transporcie narkotyków z Ameryki Łacińskiej do Europy i USA. Wraz z narkotykami może
‘popłynąć’ broń masowego rażenia.
Warto zwrócić uwagę na wspomniany były Związek Radziecki. Generał Aleksander Lebiedź
przyznał swego czasu, że Rosjanie nie mogą się doliczyć od 50 do 100 walizkowych bomb
nuklearnych o sile 1 kilotony i wymiarach 60x40x20 cm. Każda z walizek może zabić aż
100,000 osób.
Kolejna kwestia, to ukraińskie głowice nuklearne, które rzekomo zostały przekazane w
całości Rosji. W 2002 roku ukraiński parlamentarzysta Piotr Symonenka przyznał, że po
upadku ZSRR Rosjanom przekazano tylko 2200 głowic – gdzieś zapodziało się pozostałe
200. W 2004 roku gazeta Al Hayat twierdziła, iż w 1998 roku Alkaida zakupiła w
Afganistanie broń jądrową pochodzącą właśnie z Ukrainy.
Źródłem broni masowego rażenia pozostaje sąsiednie Naddniestrze, separatystyczny skansen
pozostałości po ZSRR oficjalnie należący do Mołdawii. Pamiętam, gdy oglądałem kiedyś film
dokumentalny na temat tego państwa. Zapadły mi w pamięć dwa fakty. Broń produkowana w
tej socjalistycznej republice istniejącej tylko dzięki pomocy Rosji trafia w ogromnej mierze
do Czeczenów. I drugi fakt, sprzedają tam brudne bomby atomowe. Po 500 tysięcy dolców za
sztukę. Nie wiem czy tu płakać czy krzyczeć z przerażenia, ale wniosek jest tylko i
wyłączenie jeden – przy łatwości, z jaką ponad narodowymi granicami płyną narkotyki, seks-
niewolnice i bardziej konwencjonalna broń, światowy terroryzm jest w całości – a przy
najmniej w 99% - ściśle kontrolowany przez służby specjalne, w tym na pewno CIA, MI6,
Mossad i FSB – inaczej dawno zostałoby to (nie tylko brudna broń atomowa) użyte, i to nie
tylko z Naddniestrza ale i z innych źródeł. A zważywszy na legendę wokół broni jądrowej i
fakt, iż została użyta ostatni raz sześć dekad temu, prawdopodobny staje się nagły,
zmasowany, kontrolowany atak nuklearny na USA, EU, Rosję i Izrael jednocześnie,
dokonany przez służby specjalne, bądź organizacje kontrolowane przez służby specjalne,
bądź w ramach porwanego zamachu terrorystycznego.
Idealny scenariusz użycia głowicy nuklearnej to jednak nie duże skupiska ludności, a coś, co
lubię nazywać pierwszą kostką domina – czyli jak za pomocą jednej bomby upiec setki
pieczeni na jednym ogniu. Jak to zrobić? W czasie drugiej wojny światowej żołnierze
próbowali wysadzić nowozelandzki Shakespeare Regional Park by stworzyć małą falę
tsunami, o czym 3 marca 2010 roku pisał The New Zealand Herald. Ich próby nie powiodły
się, ale z dzisiejszą bronią nuklearną można by stworzyć sztuczne tsunami detonując pod
wodą broń nuklearną, bądź wysadzając jakiś wulkan czy wybrzeże tak, by spowodować nagłe
osuniecie się ogromnej ilości ziemi. Mamy dwa miejsce, gdzie osuniecie się ziemi do oceanu
spowodowałoby gigantyczne, katastrofalne tsunami.
Mniej niebezpiecznym kandydatem jest wulkan Kilualea na Hawajach. W przypadku erupcji
usuniecie się ziemi spowodowałoby gigantyczne tsunami, które uderzyłoby na obie Ameryki
czy Australię. Można by spróbować otrzymać taki efekt detonując tam głowicę nuklearną.
Pisząc o katastrofach naturalnych, trzęsieniach ziemi czy huraganach, zdaje sobie sprawę, że
większość z Was, drodzy czytelnicy, pomyślała o HAARP. Ale tego typu technologię można
by wykorzystać w bardziej ‘przyziemny’ sposób.
W 2005 roku naukowcy z HAARP (którą ukończono w 2007 roku) wykorzystali silnie
zogniskowane fale radiowe do stworzenia sztucznej zorzy polarnej.
Wyobraź sobie, że ktoś wywołuje wielką zorzę polarną i wyłącza prąd. Gigantyczna
katastrofa – zrzucona oczywiście na wiatr słoneczny – która zbiegła by się z zamachami
terrorystycznymi czy katastrofami naturalnymi zaraz po zamachu.
W czasie braku prądu można by przeprowadzić wiele innych akcji korzystając z
gigantycznego chaosu i braku środków informacji. Ponadto brak prądu dałby jeszcze większy
czynnik psychologiczny w postaci np. zmasowanych awarii metra, wypadków etc., a w
nocnych ciemnościach można by zrobić praktycznie wszystko. Bez prądu łatwiej byłoby
aresztować i zlikwidować wszystkich niewygodnych politycznie przeciwników Nowego
Porządku.
Ponadto w czasie gigantycznych epidemii, katastrof naturalnych, braku prądu etc., w czasie
wprowadzonego przez to stanu wojennego, władza mogłaby zrobić wszystko, dosłownie
wszystko, a nikt by się nawet nie dowiedział.
W grze też jest samospełniająca się przepowiednia 2012 roku, podsycana setkami publikacji
na ten temat, filmami dokumentalnymi a nawet hollywoodzką produkcją ‘2012’. Ostatnia data
w kalendarzu Majów ma być datą ‘końca’, choć sami Majowie temu zaprzeczają.
Dziesiątki milionów ludzi na całym świecie zwyczajnie czeka, że coś się wtedy wydarzy.
Wystarczy im to dostarczyć. Ktoś czeka III wojnę światową? Można go zaspokoić serią
zamachów, detonacją bomb nuklearnych i inwazjami na Wenezuelę i Iran oraz eskalacjami
konfliktów w Palestynie, Pakistanie, Meksyku, Kolumbii, Baskonii czy Irlandii Północnej.
Jednakże więcej osób czeka na coś większego. Można wykorzystać broń geofizyczną,
eksplozje nuklearne czy technologie typu HAARP celem serii tsunami, trzęsień ziemi,
gigantycznej zorzy i awarii prądu tak, by ludzie uwierzyli, że ma miejsce słynne
przebiegunowanie naszej planety, czy wielokrotnie zapowiadany ‘koniec świata’. Skoro jest
popyt na dany produkt – czas zapewnić podaż.
Idealna byłaby seria zamachów i katastrof z kulminacją w czasie przesilenia zimowego 2012
roku, które będzie mieć miejsce 21 grudnia akurat o 11:11 GMT. 11 od razu kojarzy się z
9/11, 3/11, czy 11 samolotami z pierwszej Bojinki. Swoją drugą trudno zaprzeczyć istnieniu
pewnych związków liczbowych między datami głównych zamachów, z 9/11 i 3/11 na czele.
11 września do końca roku pozostaje akurat 111 dni. Następny, 2002, jak i 2003 roku, mają
po 365 dni. W 2004 roku wystarczy dodać do tego 31 dni ze stycznia, 28 z lutego i 11 dni z
marca, kiedy to miał miejsce zamach 3/11. Okazuje się, że zamach z 11 marca miał miejsce
dokładnie 911 dni po zamachu z 11 września.
Dlatego też najlepszym okresem na serię zamachów byłby 2011 i 2012 jako rok 11 rocznicy
9/11 i okres, kiedy prawda o 9/11 jest dla ludzi starym kotletem nie wartym odgrzania.
Motłoch zapomina i motłoch lubi się nabierać. Swoją drogą, wielu uważa, że dobrą datą na
zamach byłby 11 czerwca. Gdyby pójść dalej, można by wziąć ułamek z 9/11 – czyli
0,818181 i przeprowadzić jakąś szopkę np. 18 sierpnia.
Na chama można wyciągnąć cykle słoneczne – ostatni miał miejsce w 2001 roku, następny
będzie gdzieś od przełomu 2010/2011 do 2013 roku, z największą siłą na przełomie
2012/2013. To jeszcze by uwiarygodniło ewentualną szopkę z zorzą i burzą słoneczną – tym
bardziej, iż NASA ogłosiła w sierpniu 2010 roku, iż będzie to najsilniejsza burza słoneczna
od stu lat i pierwsza tak potężna w okresie tak zależnej od technologii i elektryczności
cywilizacji.
Zamach mógłby mieć miejsce w ciągu najbliższych trzech lat, z 2010 włącznie. Jak podała
AFP, 24 stycznia 2010 roku bin Laden groził atakiem na USA w ciągu 12 miesięcy, ale
oryginalność takich nagrań można między bajki włożyć.
25 lutego 2005 roku World Science informował, iż wedle dwójki naukowców, Aarona
Clauseta i Maxwella Younga, zamach gorszy od 9/11 będzie miał miejsce w ciągu
najbliższych 7 lat, czyli najpóźniej do 2012 roku włącznie. Uderzenie wiatru słonecznego na
przełomie 2012/2013 oceniane jest na 100 milionów bomb termonuklearnych. Jak mówił dr
Richard Fisher z NASA,
„Wiemy, że to się zbliża, ale nie wiemy, jak będzie źle. System po prostu przestanie
pracować. Błyski zmienią pole magnetyczne ziemi”.
http://in.news.yahoo.com/139/20100826/981/tsc-massive-solar-storm-to-hit-earth-
in_1.html
http://www.theonion.com/articles/terror-experts-warn-next-911-could-fall-on-differe,2633/
Oczywiście fałszywy związek Alkaidy z Irakiem to pryszcz przy medialnej papce na temat
sojuszu między Alkaidą, kartelami, Iranem, Chavezem, Castro, Hezbollahem, Hamasem,
FARC a nawet ETA, co ostatnio zaczęto nam serwować.
Gdyby Kongres powiódł się, słyszelibyśmy podobną lecz mniejszą paplaninę już w 2001
roku. Nie udało się, więc dopiero w 2002 roku zaczęto dorabiać Chavezowi łatkę współpracy
z Alkaidą. Powodem był nieudany zamach stanu przeciwno właśnie w tym roku i to, że
wtedy, nim prawda o 9/11 była tak szeroko znana, w grę wchodziło drugie 9/11 w
najbliższym dwóch – trzech latach. Amerykanie od zawsze oskarżali Chaveza o współpracę z
lewicową partyzantką w Kolumbii – FARC, ale właśnie w 2002 roku, kiedy kłamali o broni
masowego rażenia Saddama, jego związkach z 9/11 i WTC’93, bazach Alkaidy w Iraku,
powstało kolejne kłamstewko – rzekomi członkowie FARC trenujący w bazach Alkaidy.
Pierdoły te wymyślił ówczesny asystent sekretarza stanu do spraw narkotyków Rand Beers,
który obecnie dostał od Obamy posadkę w Departamencie Bezpieczeństwa Publicznego.
Parę miesięcy później, w styczniu 2003 roku doszło kolejne kłamstewko – rzekomy milion
dolarów prezentu od Chaveza do Alkaidy (propagandowy artykuł na
http://www.wnd.com/news/article.asp?ARTICLE_ID=30350). Bzdety te pochodziły od –
najwidoczniej obrażonego za nieudany wojskowy zamach stanu – majora Juana Diaza
Castillo. Castillo powiedział, że z miliona 900,000 miało trafić do samej Alkaidy, a 100,000
do Talibów. Twierdził on ponadto, że Chavez wraz z Fidelem Castro spiskują z terrorystami.
Straszne! Castillo chwalił się, iż miał lecieć ze wsparciem do Afganistanu. Propagandowy
artykuł gromił o Chavezie szukającym, wsparcia dla FARC w Iraku, Iranie, Syrii, Chinach,
Libii czy Korei Północnej. Nawet Departament Stanu nie chciał ryzykować komentowaniem
bzdur Castillo.
Po 2003 roku raczej nie słyszeliśmy takich bzdur. Trzeba było przeczekać, aż ludzie zapomną
o kłamstwach w sprawie Alkaidy, Iraku, aż zapomną o 9/11. Bzdety pojawiły się ponownie w
2006 - 2007 roku, a teraz, w 2010 roku – zupełnie, jakby coś się szykowało – mamy ich jak
grzybów po deszczu.
Kampania oszczerstw zaczęła się w 2007 roku i to nie od Alkaidy, lecz Hezbollahu – w końcu
rok wcześniej Izrael zmasakrował Liban. Kiedy Amerykanie mieli już dość administracji
Busha, ta zaczęła pleść bzdury o Hezbollahu w Wenezueli, a już rok później, w 2008 Bush
oficjalnie oskarżył Chaveza o wspieranie Hezbollahu, o czym też pisali w styczniu 2009 roku
propagandziści Douglas Schoen i Michael Rowan w ‘The Threat Closer to Home: Hugo
Chavez and the War against America’.
W tym samym czasie propaganda zaczęła tworzyć nową oś strachu – Iran-Wenezuela, o czym
już w lipcu 2007 roku mówił Reuters. Raport departamentu stanu z 2008 roku gromił
zarówno kontakty irańsko-wenezuelskie, kubańsko-wenezuelskie, rzekome wsparcie Iranu i
częściowo Syrii dla Talibów, Hamasu, Hezbollahu, terroryzmu w Iraku, jak i rzekome
wsparcie Chaveza dla FARC.
Swoją drogą to wtedy Chavez przejął wenezuelskie pola naftowe od dwóch amerykańskich
beneficjantów 9/11 i wojny z terroryzmem – post-rockefellerowskiego Exxon Mobil i
ConocoPhillips, gdzie posadkę miał Richard Lee Armitage, który to uwolnił pięciu agentów
Mossadu z białego vana.
Należy pamiętać, że jednocześnie w 2007 roku prezydent Kolumbii Alvaro Uribe prosił
Chaveza o mediację z FARC, a ten chętnie jej udzielił. Wydawało się nawet, że Wenezuela
pogodzi kolumbijski rząd z FARC i wreszcie nastanie pokój. W takiej sytuacji – po pierwsze
– armia USA stałaby się co najmniej mniej potrzebna, a – po drugie – amerykańskie koncerny
zbrojeniowe straciłyby na zyskach z kontraktów z Kolumbią. Po trzecie, wróg USA – Chavez
– stałby się wielki pokojowym mediatorem i regionalnym liderem, który zakończył trwający
pół wieku konflikt. Mógłby nawet dostać za to Nobla. Po czwarte, prezydent Kolumbii Uribe,
wyszedłby na mięczaka. Alvaro i USA musieli jakoś wyjść z tej sytuacji, tak by obrócić
sytuację o 180 stopni. Potrzebna była jakaś szopka, która zrobi z pokojowego Chaveza
międzynarodowego terrorystę.
W 2008 roku armia Kolumbii bezprawnie przekroczyła granicę Ekwadoru, atakując bazę
FARC. Tam Kolumbijczycy znaleźli rzekomo laptop bojowników FARC, który miał zawierać
dane o 300 milionach datku od Chaveza dla FARC, za co ci mieli zdobyć uran na brudną
bombę atomową, o czym głośno mówiła telewizja. Kolumbia, Ekwador i Wenezuela stanęły
na krawędzi wojny, a w sprawę zaangażowała się Organizacja Państw Amerykańskich.
Właśnie dzięki jej mediacji Kolumbia przyznała się, że rewelacyjne dane z laptopa FARC
zmyśliła… O tym telewizja wolała nie mówić.
Zastanawia mnie jeszcze jedno. Dlaczego Kolumbia na szopkę z laptopem wybrała Ekwador,
a nie Wenezuelę? Przyczyna jest prosta. Kolumbijczycy są świadomi tego, iż Pentagon
zaczyna łączyć Wenezuelę, islamski terroryzm, FARC i kartele w jedna gigantyczną szopkę.
Chcą to wykorzystać, upiec jak najwięcej pieczeni na jednym ogniu, dlatego na własną rękę
chcą do tego wrzucić również częściowo skonfliktowany z nimi Ekwador.
17 marca 1992 roku w zamachu na izraelską ambasadę ginie 29 osób. Zamach odbył się ze
scenariuszem podobnym do Oklahoma City. Śledztwo podjęte przez argentyński sąd
najwyższy jasno wykazuje, iż bombę podłożono wewnątrz ambasady. Ekspert z Sądu
Najwyższego Oscar Laborda dowodzi, że użyto ładunków C-4. Inżynierowie i eksperci
powołani przez władze jasno stwierdzili, że bombę podłożono na pierwszym piętrze
ambasady. Izrael odrzucił to, pozostając przy kłamstwie i jednocześnie nigdy, nawet
oficjalnie nie rozwiązując tej sprawy. Pewne światło na ten zamach daje rzekomo palestyński
zamach również na izraelską ambasadę, ale tym razem w Wielkiej Brytanii. Obecnie były
agent MI5 David Shayler był jeszcze wtedy na służbie, i jako agent kontrwywiadu poznał
prawdę na temat tego zamachu, czy podzielił się na filmie Alexa Jonesa ‘TerrorStorm’:
„w 1994 dokonano zamachu bombowego na ambasadę Izraela w Londynie. Byłem
wtedy w MI5, niedługo później dołączyłem do sekcji bliskowschodniej. Byłem
zdziwiony czytając dokument napisany przez starszego oficera MI5, który znał
wszystkie informacje wywiadu dotyczące ataku – bo napisał, że uważa, iż Izraelczycy
sami zbombardowali swoją ambasadę.”
Shayler ujawnił, że MI5 wiedziała o zamachu jeszcze zanim go wykonano i nie zrobiła
zupełnie niczego, by go powstrzymać.
W tym samym roku, 18 lipca miał miejsce na żydowskie centrum AMIA w Buenos Aires. W
2003 roku wyszło, iż sędzia śledczy wręczył łapówkę sprzedawcy samochodów, by ten
połączył białego wana w którym miały znajdować się bomby z miejscowymi policjantami,
których wpleciono w oficjalną wersję. Wskutek wyjścia tego na jaw, sędziego odsunięto a
śledztwo upadło. Informowała o tym m.in. BBC 3 grudnia 2003 roku i 3 sierpnia 2005 roku.
Co więcej, podobnie jak w przypadku ambasady, dowody wskazywały na wybuch bomby
wewnątrz budynku. Zbadaniem eksplozji zajął się Charles Hunter, ekspert od eksplozji z
amerykańskiego Biura Alkoholu Tytoniu i Broni Palnej (ATF). Hunter oświadczył, iż bomba
znajdowała się wewnątrz budynku. Zdjęcia miejsca wybuchu jasno wskazywały na detonację
wewnątrz siedziby. Co więcej, okna wyleciały na zewnątrz, co jasno wskazuje na eksplozję
wewnętrzną. Gdyby eksplozja pochodziła z wana, coś takiego byłoby nie możliwe a okna
„wleciałyby” do środka. Eksplozja wana zniszczyłaby również budynek stojący na przeciw
siedziby AMIA, podczas gdy po całkowitym zniszczeniu AMIA budynek ten stał prawie
nietknięty.
Na koniec warto dodać, że nigdy nie przedstawiono dowodów na winę Iranu czy Hezbollahu.
„Zgodnie z moja wiedzą, nigdy nie było żadnych realnych dowodów [na odpowiedzialność
Iranu]. Nigdy nie wyszli z niczym.” – mówił 18 stycznia 2008 roku dla Nation ambasador
USA w Argentynie z czasu zamachu, James Cheek.
Symbol nowej propagandy – flaga Kolumbii z naniesioną Szahadą, islamskim wyznaniem wiary
wykorzystanym niestety na flagach takich organizacji terrorystycznych, jak Arabia Saudyjska
czy Afganistan czasu Talibów. http://colombiareports.com/colombia-news/news/7529-farc-and-
al-qaeda-in-unholy-drug-alliance.html
W 2010 roku szef komórki DEA na Andy Jay Bergman mówił, iż komuniści i handlarze
narkotyków z Kolumbii są w sojuszu z Alkaidą, transportując narkotyki przez Afrykę
zachodnią do Europy, a FARC ma wspierać Alkaidę. Propaganda podkreśla czasem, iż
Afryka Zachodnia – Maroko, Algieria, Czad, Mali, Mauretania czy Niger to tereny bogaty w
ropę i przede wszystkim w uran.
Amerykańska propaganda zaczyna mówić o tzw. „nieświętym sojuszu” („Unholy Alliance”)
między FARC, południowoamerykańską skrajną lewicą i narkobiznesem a Alkaidą i
islamskim ekstremizmem. Do tego kokainowego sojuszu DEA dorzuca meksykańskie kartele
transportujące tą samą drogą środki do produkcji metamfetaminy.
Wszystko to nosi wspólną nazwę FARQaeda (zaczął Matthew Cordell 5 stycznia 2010 roku w
‘FARQaeda now an issue’, co kontynuowało wielu innych), choć pojawiła się konkurencyjna
nazwa El Qaeda (Kelley B. Vlahos, ‘You Say FARQaeda, I Say El Qaeda’). Jeszcze tego
samego dnia Joshua Keating w ‘How worried should we be about FARQaeda?’ pisał o
Bergmanie i „narko-terrorystach z Ameryki Południowej” konspirujących z „islamskimi
ekstremistami”, ponownie mówił o Hezbollahu, na końcu jednak stwierdzając, że DEA
naciąga dowody w sprawie „nie świętego sojuszu”.
Na fali FARQaedy Leah Chavla napisał w lutym 2010 roku „FARQaeda* (FARC + Al
Qaeda): A Real Threat or a Matter of Circumstantial Evidence?”, gdzie na początku dodał do
wszystkiego opisaną 11 stycznia w Der Spiegel grupę Libańczyków, którzy w Niemczech
sprzedawali kokainę, by za zarobione pieniądze wesprzeć Hezbollah.
DEA twierdzi, że ich człowiek podający się za członka FARC miał nawiązać kontakt z grupą
ludzi zaangażowanych w handel haszyszu do Tunezji i handel ludźmi z Afryki do Europy,
którzy mieli chwalić się związkami z Alkaidą. O ile problem handlu ludźmi i narkotykami jest
w przeciwieństwie do islamskiego superterroryzmu realny i jest on obecny na całym świecie
obojętnie od kultury czy religii, to kwestia rzekomej współpracy z Alkaidą tamtych kilku
osób to znacznie bardziej wątpliwa sprawa.
W perspektywie handlu przez Afrykę mówi się szczególnie o Alkaidzie Islamskiego
Maghrebu. W latach 90’ algierscy terroryści przeprowadzający dla władz fałszywe flagi
przeprowadzili również kilka słabych zamachów we Francji. Zważywszy na to, przy trzeciej
Bojince Alkaida Islamskiego Maghrebu mogła by zostać wykorzystana do szopki przy
przeprowadzeni ewentualnego zamachu na terenie Europy, szczególnie we Francji. Byliby
przykrywką do realnych zamachów (w grze stylu ‘finansowanie zamachowców 9/11 przez ISI
i Saudyjczyków za wiedzą USA’), czy też sami przeprowadziliby zamachy za wiedzą władz
(a la madryckie 3/11), bądź też byliby zwyczajnym kozłem ofiarnym.
Jak podało Miami Herald 8 stycznia 2010 roku, zdaniem dwóch republikańskich
kongresmenów z Florydy, Connie Mack IV i Ileany Ros-Lehtinen, Wenezuela powinna
znaleźć się na liście terrorystycznych państw. Connie poszedł dalej w idiotyzmie grożąc
sojuszem FARC, Wenezueli, karteli narkotykowych, Alkaidy oraz Hamasu i Hezbollahu,
dodając, że właśnie Alkaida oraz antyizraelskie Hamas i Hezbollah działają w Wenezueli.
Szanowny neokonserwatysta Connie pobił partyjnych kolegów i ich bzdety o Alkaidzie w
Iraku – co jeszcze w miarę wiarygodnie brzmiało – czy pomysły o pornofilmie z Saddamem i
dziećmi. Teraz tylko czekać, aż ich sny się ziszczą – wielki zamach terrorystyczny w USA,
Meksyku, Kolumbii i Izraelu oraz ostrzał z Gazy i Libanu by dać USA pretekst do inwazji na
Wenezuelę, oraz Izraelowi do kolejnej masakry Gazy i Libanu – i wreszcie obojgu do
atomowego ataku na Iran. Wszystko to miałoby również przedłużyć wojnę antynarkotykową
w Kolumbii. Amerykanie mają tam niezłe źródło zbytu dla przemysłu zbrojeniowego, a ciągła
wojna w rzeczywistości wzmacnia narkobiznes, ponieważ biednym kolumbijskim rolnikom
opłaca się tylko hodowla koki – banany czy kawa, niszczone w amerykańskich ‘omyłkowych’
bombardowaniach nie są w stanie wytrzymać konkurencji z światowymi korporacjami. Jeden
z działaczy przeciwko tej wojnie, Sean Donahue słusznie zauważa, że
„Idea, że marksiści z FARC, szyici z Hezbollahu i Hamasu, sunnici z Alkaidy i rząd
Wenezueli spiskują razem by okaleczyć USA, jest śmieszna.”
Nadszedł czas, by zniszczyć Wenezuelę, Syrię i Iran. Do tego potrzebny może być – nie drugi
i nie ostatni – Pearl Harbour.
Historia zna wielu Basków mających kariery polityczne w Ameryce Łacińskiej, a dwoje
największych rewolucjonistów tego kontynentu, XIX-wieczny Simon Bolivar i XX-wieczny
Che Guevara mieli baskijskie korzenie. Swoją drogą Bolivar (rewolucjonista walczący o
niepodległość Peru, Boliwii i Wielkiej Kolumbii, która po jego śmierci podzieliła się na
Wenezuelę, Kolumbię, Ekwador a później na Panamę; jego adiutantem był polak płk Józef
Szeliski) – a to do jego spuścizny odwołuje się Chavez – widział absurd w postaci narodu z
własną historią, kulturą, językiem, który na kontynencie europejskim wedle badań naukowych
znajduje się dłużej od pozostałych, i jako jedyny oparł się islamskiej inwazji na Półwysep
Iberyjski, sam wstąpiłby to ETA i walczył o baskijską niepodległość.
Wróćmy do oskarżania ETA o współpracę z Alkaidą i FARC. Wielu Basków wyemigrowało
z Hiszpanii w latach 70’ po ciężkich prześladowaniach ze strony reżimu Franco. Wielu z nich
mogło przywieść ze sobą nienawiść do Hiszpanii. Celami ich ucieczki była w dużej mierze
Wenezuela, ale również np. Algieria.
Amerykanie również dołożyli do tego 3 grosze. W rocznicę zamachów, 11 marca 2010 roku
amerykański dowódca Dowództwa Południowego generał Doug Fraser popaplał o związku
między Chavezem, ETA a FARC.
Włoski dziennikarz zajmujący się mafią Roberto Saviano stwierdził 7 lutego dla El Mundo, iż
ETA otrzymuje od FARC kokainę, którą rozprowadza po Hiszpanii i Włoszech.
Nim doszedłem do tych myśli, zajmowałem się publikacjami DHS z początków 2009 roku.
Amerykański Departament Bezpieczeństwa Publicznego ewidentnie kreuje sytuację z lat 90’,
przypominając nam atmosferę z czasów zamachu na budynek federalny w Oklahoma City.
7 kwietnia 2009 roku DHS wypuścił dokument skierowany do FBI i policji, który ostrzega
przed „aktywnością prawicowych ekstremistów”, o czym 14 kwietnia pisał Washington
Times. Gazeta zamieściła dokument na swojej stronie:
http://video1.washingtontimes.com/video/extremismreport.pdf. Dokument zamieścił również
wolnościowy serwis InfoWars.com: http://infowars.com/media/rightwing-dhs.pdf; oraz gazeta
Huffington Post http://www.huffingtonpost.com/2009/04/14/homeland-security-
report_n_186834.html.
Pełny tytuł dokumentu brzmi ‘Prawicowy Ekstremizm: Obecny Klimat Ekonomiczny i
Polityczny Podsyca Odżycie Radykalizacji i Rekrutowania Się’.
Jak pisze w dokumencie departamentu, tymi ekstremistami „Mogą być grupy lub jednostki
oddane pojedynczej kwestii, jak opozycja wobec aborcji lub imigracji.”! Tortury i uwięzienie
za sprzeciw wobec aborcji?!
Wedle dokumentu rząd „będzie pracował ze stanami i lokalnymi partnerami przez wiele
miesięcy” celem zebrania informacji na temat „aktywności prawicowego ekstremizmu na
terenie Stanów Zjednoczonych.”
Brzmi jak podsycanie pierwszej Bojinki, zmasowanych ataków na cele federalne na terenie
całego USA, za co wina została by zrzucona między innymi na skrajną prawicę – a pod to
można podpiąć wszystko.
Kontynuacja ludzi, których wrzuci się do worka skrajnej prawicy i obarczy się za zamachy:
przeciwnicy aborcji; przeciwnicy małżeństw osób tej samej płci; przeciwnicy porozumień
gospodarczych z Meksykiem, przeciwnicy NAFTY, przeciwnicy Unii
Północnoamerykańskiej, czy idąc dalej, zwolennicy Zapatystów czy Chaveza; i – co
najważniejsze – przeciwnicy łamania praw obywatelskich, przeciwnicy nadużyć ze strony
policji, przeciwnicy posiadania przez nich tazerów, przeciwnicy Patriot Act i innych
bushowskich praw.
Tutaj rząd tworzy fałszywy obraz ‘nowego światowego porządku’, a każdego przeciwnika
nowego porządku, kogoś mówiącego o światowej walucie, efektach kryzysu etc., wrzuca do
wora terrorystów i łączy z atakami terrorystycznymi.
W maju 2009 roku wypłynął kolejny dokument wydany przez DHS 26 marca 2009 roku. Ten
leksykon zatytułowany jako ‘Leksykon Ekstremizmu Wewnątrzkrajowego’ wymienia
‘alternatywne media’ i przeciwników aborcji obok ‘samotnych terrorystów’, ‘rasistowskich
skinheadów’, czy ‘neonazistów’.
Dokument znajduje się na http://www.tdbimg.com/files/2009/04/30/-hsra-domestic-
extremism-lexicon_165213935473.pdf.
Czytając ten dokument przedstawia się obraz szerokich mas, które obarczy się winą za serię
zamachów terrorystycznych:
„(U) Definicje:
(…)
(U) Alternatywne media (U//FOUO).
Termin używany do opisania różnych źródeł informacji, które dostarczają forum dla
interpretacji zdarzeń i zagadnień, [które to interpretacje] są radykalnie inne od tych
prezentowanych w mass mediach.”
„(U) podziemie
(U//FOUO) Termin używany do opisania tajnych grup ekstremistycznych, jednostek
lub ich działalności.”
Praktycznie każdy jest terrorystą. Podejrzany może być tu na przykład uczestnik
antyrządowych for internetowych.
DHS powoływała się na nagranie rekruta Alkaidy Abdullaha al-Nafisi’ego, wedle którego
terroryści korzystający z pomocy 300,000 członków wbiałych milicji mieliby dokonać
ogromnego ataku za pomocą broni biologicznej. Milicje rzekomo mają myśleć o ataku na
elektrownie nuklearne w USA, podczas gdy przez meksykańską granicę przeszmuglowano by
ogromne ilości broni biologicznej. Do ataku miano by użyć… wąglika. Al-Nafisi miał
twierdzić, że dzięki rozpyleniu czterech funtów wąglika w silnie zaludnionych miejscach,
mogłoby zginąć 330,000 Amerykanów.
Washington Post napisał również o departamencie obrony i DEA badających związki między
„różnymi organizacjami terrorystycznymi, takimi jak Hezbollah, a kartelami
narkotykowymi w Ameryce Południowej, Ameryce Środkowej i Meksyku”.
Wygląda na to, że coś się szykuje, a twórcy pomysłu porno-nagrań z Saddamem i Osamą,
oraz, lekko mówiąc, wzbudzających wątpliwości innych nagrania z Osamą, stworzyli
szopkowate nagranie z Al-Nafisim.
L: Narkotyczna łódź podwodna należąca do jednego z karteli przejęta 16 lipca 2008 roku przez
meksykańskie siły morskie. Na pokładzie znajdowała się kokaina.
http://www.smh.com.au/news/world/smugglers-take-the-sub-
way/2008/07/17/1216163059607.html. P: Brutalny efekt wojny między kartelami a władzami.
http://giovanniworld.files.wordpress.com/2009/07/mexico-drug-wars2.jpg?w=300&h=190
W tej krwawej wojnie od grudnia 2006 roku do czerwca 2010 roku zginęło już 28,000! To
najlepiej pokazuje, że jest to prawdziwa wojna. W grudniu 2006 roku zginęły 62 osoby, w
2007 roku 2,477, rok później 6,290 osób, w 2009 roku już 7,724, a w samej pierwszej
połowie 2010 roku aż 5,121 co pokazuje, że ta wojna dosłownie się rozpędza.
Dochodzi też do zamachów terrorystycznych. Kiedy w 16 lipca 2010 roku doszło do zamachu
bombowego w Ciudad Juarez (zginęły 3 osoby), zaczęto otwarcie mówić o ‘kolumbianizacji’
Meksyku.
Konflikt powoli przelewa się na amerykańską stronę granicy. W lipcu 2010 roku kartel
narkotykowy Los Zetas przekroczył granicę z USA i przejął kontrolę nad dwoma ranczami w
Laredo w Teksasie. Jeden z oficerów policji powiedział: „uważamy to za akt wojny”.
24 lipca informował o tym http://www.examiner.com/examiner/x-10317-San-Diego-County-
Political-Buzz-Examiner~y2010m7d24-Los-Zetas-drug-cartel-takes-control-2-US-ranches-in-
Texas zwracając uwagę na ważną kwestię:
„Wrogie przejęcie rancz spotkało się z milczeniem w lokalnych i narodowych mediach
(...) Dziennikarskie pytanie brzmi, czy gdyby był to atak terrorystów z bliskiego
wschodu, media by się tym zajęły.”
Informacje znalazły się jeszcze na
http://www.thecypresstimes.com/article/News/National_News/BREAKING_MULTIPLE_RA
NCHES_IN_LAREDO_TX_TAKEN_OVER_BY_LOS_ZETAS/31835 czy
http://www.diggersrealm.com/mt/archives/003439.html.
Sześć dni później ogłoszono, iż USA zamyka swój konsulat w Ciudad Juarez. Powód to
oczywiście bezpieczeństwo.
Dla Pentagonu idealnie byłoby ‘połączyć’ taką wojnę z Alkaidą. Już w sierpniu 2007 roku
agenci DEA połączyli ‘śpiące komórki terrorystyczne’ w USA z meksykańskimi kartelami,
które mają je rzekomo finansować. Od razu cedzić zaczęli republikańscy neokonserwatyści.
Ed Royce z Teksasu powiedział dla Washington Post:
„Powódź nazwisk zmieniających się z arabskie na hiszpańskie i związki między
kartelami narkotykowymi znad granicy Teksasu z bliskowschodnim terroryzmem
powinny być gruntownie zbadane”
14 lipca 2008 roku Betty McMaho pisała w ‘Mideast Terrorists Team Up With Drug Cartels’
o współpracy między kartelami a Hamasem, Hezbollahem i „innymi radykalnymi grupami
islamskimi”, ponownie wspominając o wielkim handlu narkotykami i trzygranicznym
obszarze w trójkącie Brazylia – Argentyna – Paragwaj. Amerykańska agencja
antynarkotykowa departamentu sprawiedliwości NDIC napisał:
„Grupy takiej jak Hezbollah i Hamas przemyciły ogromne ilości heroiny i kokainy do
Europy i Bliskiego Wschodu sprzedanych im od handlarzy narkotyków z Meksyku,
Kolumbii, Peru, Boliwii i Brazylii.”
W między czasie w 1994 roku grupa wykształconych w Pakistanie radykałów – znanych jako
Talibowie – została zrekrutowana przez ISI i posłana do boju w Afganistanie. Dzięki
szerokiej pomocy ze strony ISI Talibom już 27 września 1996 roku udało się zdobyć stolicę
Afganistanu – Kabul. Amerykański wywiad donosił wtedy, że amunicja, paliwo i żywność
Talibów pochodzą od ISI. W tym samym roku, tyle że w czerwcu, ma miejsce spotkanie
Osamy i innego lidera Alkaidy Abu Zubajdy z pakistańskimi oficjelami w tym z Mushafem
Ali Mirem, który w 2000 roku stanął na czele pakistańskich sił powietrznych. Wedle samego
Osamy, układ ten był „błogosławiony przez Saudyjczyków”. Od końca 1996 roku do końca
1998 roku miały miejsce kolejne spotkania, na których bin Laden wsparł ówczesnego
premiera Pakistanu Sharifa kwotą miliona dolarów. 2 grudnia 1998 roku Sharif przybył do
USA, gdzie był bardzo mile przywitany. Było to krótko po zamachach Alkaidy na ambasady
USA w Afryce. W między czasie pod koniec 1996 roku ISI poleciło Talibom zwrot części
obozów szkoleniowych bin Ladenowi który przybył Sudanu oraz sfinansowało koszty ich
utrzymania. Część obozów było używanych dalej przez samo ISI do szkolenia antyindyjskich
bojowników z Kaszmiru.
Jedynymi państwami, które uznały rząd Talibów, byli sojusznicy USA w wojnie z
terroryzmem, czyli Pakistan, Arabia Saudyjska i Zjednoczone Emiraty Arabskie. Sytuacja ta
nie zmieniła się do 9/11.
We wrześniu 2000 roku Talibowie dzięki wsparciu ze strony Alkaidy i ISI zdobyli fortecę
Sojuszu Północnego Taloqan. Około jednej trzeciej ludzi walczących po stronie Talibów było
nieafgańskimi członkami Alkaidy. Talibami w czasie bitwy dowodzili agenci ISI a 100
Pakistańczyków zajmowało się artylerią i komunikacją.
W lipcu 2001 roku organizacja Human Rights Watch wypuściła raport, w którym twierdzi, że
Pakistan wspiera
„operacje wojskowe Talibów (…) aranżuje treningi dla ich żołnierzy, planuje i
dowodzi ofensywami, zaopatruje i udostępnia dostawy amunicji i paliwa, i przy
kilkunastu okazjach widocznie bezpośrednio zapewniał zbrojne wsparcie. (…) W
kwietniu i maju 2001 roku źródła Human Rights Watch donosiły, że trzydzieści
ciężarówek dziennie przekraczały granice Pakistanu; źródła wewnątrz Afganistanu, że
część z tych konwojów zawierały artylerię, naboje, granaty napędzane rakietowo.
Część dostaw to bezpośrednie naruszenie sankcji ONZ. (…) Pakistańska armia i
służby wywiadowcze, głównie ISI, przyczyniają się do robienia z Talibów wysoce
skutecznych sił zbrojnych.”
12 października 1999 roku w zamachu stanu do władzy w Pakistanie dochodzi generał Pervez
Musharraf który na stanowisku szefa ISI obsadza Mahmooda Ahmeda. Ahmed, Musharraf i
całą reszta to ludzie wspierający Talibów w Afganistanie.
W 2000 roku korespondent Financial Times i the Daily Telegraph Ahmed Rashid mówi, że
USA to „najbliższy sojusznik Pakistanu z silnymi związkami z pakistańską armią i ISI”.
27 stycznia 2001 roku Washington Post informuje o związku pomiędzy Alkaidą a zamachem
na USS Cole 12 października 2000 roku. W odpowiedzi na zamach prezydent Clinton
rozmieścił w rejonie Afganistanu łodzie podwodne i statki, o dawało możliwość ataku na bin
Ladena. Gdy do władzy dochodzi Bush junior, wycofuje stamtąd swoje siły co utrudniło
możliwość zabicia bin Ladena, o czym pisał Washington Post 20 stycznia 2002 roku.
W lutym 2001 roku Abdul Haq, jeden z byłych mudżahedinów próbuje przekonać USA do
poparcia jego idei rebelii przeciw Talibom. USA nie poparło go najwidoczniej chcąc samemu
toczyć wojnę z Talibami. Haq mógłby na przykład pojmać czy zabić wielu wysoko
postawionych Talibów i członków Alkaidy z Osamą na czele, co byłoby niewygodne dla
USA.
W marcu 2001 roku Selig Harrison, ekspert z Woodrow Wilson International Centre for
Scholars mówi, iż „CIA ciągle ma bliskie związki z ISI”.
W maju 2001 roku Amerykanie odwiedzają Południową Azję. Wspomniany przy okazji 9/11
neokonserwatysta Richard Armitage jedzie z głośną wizytą do Indii, podczas gdy dyrektor
CIA George Tenet po cichu odwiedza Pakistan. Czyżby jakieś uzgodnienia przez wspólną
robotą 9/11? Jednym z ludzi, z którymi spotkał się Tenet był oczywiście Ahmed. Armitage
ma zaś szerokie znajomości w Pakistanie i ISI.
Latem 2001 roku Egipcjanie namierzają poszukiwanego przez nich członka Alkaidy imieniem
Ahmed al-Khadir (inne źródła: Ahmed Said Khadr), który uczestniczył w zamachu
bombowym na ich ambasadę w Islamabadzie w Pakistanie w 1995 roku. Udaje im się otoczyć
jego dom, po czym wzywają ISI by ci pomogli im go aresztować. ISI obiecuje pomoc w
aresztowaniu, po czym do domu al-Khadira przyjeżdża wypełniony Talibami samochód na
dyplomatycznych tablicach rejestracyjnych i zabiera go bezpiecznie do Afganistanu.
W dniach 4 – 14 lipca 2001 roku Osama przechodzi leczenie w… amerykańskim (!) szpitalu
w Dubaju w sojuszniku USA, Zjednoczonych Emiratach Arabskich! Jakby było tego mało,
zajmuje się nim osobiście amerykański chirurg dr Terry Callaway! Callaway leczył go już w
1996 i 1998 roku. Osama przyjmuje też wielu ważnych gości, w tym głowę saudyjskiego
wywiadu, księcia Turki al Faisal oraz… dwóch oficerów CIA! 12 lipca odwiedza go agent
CIA Larry Mitchell. Można się domyśleć, że audiencje u Osamy odbywały się w sprawie
szopki 9/11. Mitchell 15 lipca gości w kwaterze głównej CIA. Bin Ladenowi
najprawdopodobniej towarzyszyła również jego prawa ręka Dr Ayman al-Zawahiri.
Choć fakt ten jest gorący, w Stanach spotyka się z cenzurą (informuje o nim tylko United
Press International 1 listopada 2001 roku). Europa ciesząca się większą wolnością zachowuje
się nieco lepiej: 31 października pisze o tym francuski Le Figaro, dzień później informacje
podaje brytyjski The Guardian i francuskie Radio France International, a dziesięć dni później
podaje to Reuters.
W sierpniu prawa ręka Osamy Ayman al-Zawahiri leży w szpitalu w Yemenie. Plan jego
porwania zostaje odwołany przez samą administrację Busha.
20 sierpnia 2001 roku prezydent Pakistanu Musharraf potępił embargo na sprzedaż broni
Talibom. Stało się to po tym, jak Francja i Rosja przedstawiły Radzie Bezpieczeństwa ONZ
dowody na sprzedaż broni Talibom przez Pakistan.
Później, w dniach 28-30 sierpnia Pakistan miał nowych gości. Ze stanów przyjechali Senator
Bob Graham (Demokrata), Członek Izby Reprezentantów i przyszły szef CIA Porter Goss
(Republikanin) i Senator John Kyl (Republikanin). Tych troje amerykańskich kongresmanów
spotkało się z Musharrafem i ambasadorem Talibów w Pakistanie Abdulem Salamem
Zaeefem.
9 września Bush dostaje na biurko plan walki z Alkaidą zakładający inwazję na Afganistan.
Tego samego dnia dwóch członków Alkaidy podszywających się pod marokańskich
dziennikarzy zabija generała Ahmeda Shaha Massouda, dowódcę Sojuszu Północnego. Było
to swoiste przygotowanie do sytuacji po 9/11 i inwazji USA w której naturalnym
sprzymierzeńcem Amerykanów byłby Sojusz Północny. Mordercy byli powiązani z ISI i Al
Kaidą, o czym mówił nawet Reuters. O morderstwie dzień przed 9/11 poinformowało BBC.
Dwa dni później, 19 września Mahmood Ahmed i głowa afgańskiej sekcji ISI generał
Mohamed Youssef spotykają się w Rijadzie z szefem saudyjskiego wywiadu Nawafem bin
Abdul Aziz i księciem Abdullahem, które wtedy już de facto rządził Arabią Saudyjską. Na
spotkaniu rozmawiają na temat „wojny z terroryzmem”.
Nowym szefem ISI został przyjaciel Musharrafa generał Ehsan ul-Haq. Ul-Haq to islamski
ekstremista, który – co lekko mówiąc jest niepokojące, ale i wiele tłumaczy – użył zwrotu
New World Order, czyli Nowy Światowy Porządek.
Od rozpoczęcia bombardowań do listopada amerykańskie dowództwo wielokrotnie blokuje
próby zbombardowania najważniejszych ludzi Alkaidy i Talibów. Pisał o tym 18 listopada
2001 roku Washington Post. Już 7 października bezzałogowy samolot Predator namierzył
konwój samochodów wyjeżdżających ze stolicy Afganistanu, Kabulu. Dane wywiadowcze
wskazywały na to, że w konwoju znajduje się dowódca Talibów Mułła Omar. Generał
Tommy Franks nie pozwala zlikwidować Omara.
W tym samym czasie bin Laden i wielu innych bojowników Alkaidy znajduje się w mieście
Jalalabad. Wiedzą o tym amerykańscy agenci którzy dochodzą do wniosku, że Osama i jego
ludzie wycofują się i zamierzają uciec przez granicę do Pakistanu. Mimo to amerykańskie
dowództwo nie robi kompletnie nic by to powstrzymać nie mówiąc o zablokowaniu im drogi i
pozwala Osamie bezpiecznie się wycofywać.
Najlepsze show czasu tej wojny miało miejsce w afgańskim mieście Kunduz. Siedziało tam
osiem tysięcy Talibów, członków Alkaidy i Pakistańczyków w tym agentów ISI. Miasto
zaczęło być oblegane przez USA, zatem ci wszyscy terroryści i agenci stanęli w obliczu
niebezpieczeństwa. I wiesz kochany czytelniku co się stało? Prezydent Pakistanu Musharaff
załatwił u swoich kochanych amerykańskich sojuszników zgodę na… powietrzną ewakuację
tych bojowników! Pisał o tym m.in. Independent 26 listopada. Amerykanie pozwolili, by z
Pakistanu przyleciał po nich samolot! Marines sobie poczekali, a w tym czasie Pakistan
spokojnie i bez problemów ewakuował stamtąd Talibów, Alkaidę i oczywiście swoich
agentów, którzy już z Pakistanu zajęli się dalszą wojną z USA. Oficjalnie Musharraf posłał do
miasta samoloty tylko po Pakistańczyków, ale że wsiadły do nich tysiące Talibów i członków
Alkaidy by nad głowami Amerykanów spokojnie odlecieć do Pakistanu, o tym amerykańscy
dowódcy głośno nie mówili. Ostatni samolot przyleciał trzy dni przed upadkiem miasta 25
listopada. Jakby było tego mało, by ułatwić ewakuację Pakistan posłał po bojowników 50
ciężarówek, które bezpiecznie ich ewakuowały! A wszystko za przyzwoleniem USA! Z 8000
bojowników zwiało aż 5 tysięcy! O sprawie informował też BBC 26 listopada 2001 roku,
Guardian 27 listopada 2001 roku i New Yorker 21 stycznia 2002 roku. Pisano o tym nawet
wtedy, gdy miało to jeszcze miejsce, że wspomnę o Independent 16 listopada oraz później
ponownie 26 listopada i New York Timesie 24 listopada 2001 roku.
W czasie tej powietrznej ewakuacji w innym miejscu Afganistanu 16 listopada miały miejsce
inne ujęcia tego show zwanego „wojna z terroryzmem”. Tego dnia 600 bojowników Alkaidy i
Talibów przeszło z jaskiń Tora Bora do cudownego Pakistanu. Są tylko dwie jedyne drogi z
Tora Bora. Jedna był intensywnie bombardowana przez Amerykanów, podczas gdy drugą
pozostawiono w spokoju nieoficjalnie rozciągając na niej czerwony dywan, po którym
przeszli bojownicy. Droga ta była używana przez bojowników od tygodni i była bezpieczna
ze strony Amerykanów. Być może jednym z bojowników był Osama.
W czasie bitwy w dniach 4 do 15 grudnia brytyjskie siły specjalne SAS i SBS były „20
minut” za bin Ladenem, ale ostatecznie nie zrobiono nic, by go złapać! Wyszło to na jaw
bardzo późno, bo dopiero 12 lutego 2007 roku w London Times.
6 stycznia 2002 roku Mułła Omar i 1500 Talibów znajdowało się w mieście Bagram, już od 6
dni oblężonym przez amerykańskich żołnierzy i flotę śmigłowców. Mimo to Omar i czterech
jego ochroniarzy odjeżdża na motorach.
Saeed Sheikh.
Pamiętasz słowa Michaela Meachera?:
„Znacząco, Sheikh jest (...) człowiekiem, który z polecenia ówczesnego szefa
pakistańskiego Wywiadu Międzyresortowego (ISI) Mahmooda Ahmeda przelał przed
9/11 100,000 dolarów Mohamedowi Atcie, głównemu porywaczowi. Jest
zadziwiające, że ani Ahmed ani Sheikh nie zostali oskarżeni i zaciągnięci przed sąd w
tej sprawie. Dlaczego?”
W grudniu 1999 roku terroryści ze związanej z ISI grupy Harkat ul-Mujahedeen znanej też
jako Harkat ul-Ansar porwali indyjski samolot i uciekli nim do Kandaharu w Afganistanie.
Tam zażądali wymiany: 155 zakładników (jeden został zabity) za trzech indyjskich więźniów,
w tym oczywiście agenta ISI i „specjalnego syna” Osamy - Saeeda Sheikha. Indie na to
przystały i wkrótce Sheikh siedział bezpiecznie w Kandaharze, gdzie prowadził narady z
Osamą i liderem Talibów Mułłą Omarem. Następnie pułkownik ISI przetransportował go do
Pakistanu, gdzie, jak pisał Newsweek, „żył otwarcie – i bogato – w bogatej dzielnicy Lahore.
Amerykańskie źródła mówią, że on mało zasłaniał swoje związki z organizacjami
terrorystycznymi, a nawet przechwalał się zuchwałymi przyjęciami u wysokich pakistańskich
oficjeli”. Sheikh żył tam w domu, który był prezentem od ISI.
Dwa razy, w 2000 roku i na początku 2001 roku Sheikh jakby nigdy nic przebywał w…
Wielkiej Brytanii (!), gdzie odwiedzał rodziców. Wszystko odbyło się za pozwoleniem
brytyjskiego rządu (!), co przez porwanych przez niego wcześniej brytyjskich turystów
nazwane zostało „hańbą”. W między czasie Sheikh był aktywny w Alkaidzie, gdzie zajął się
trenowaniem porywaczy i tworzeniem internetowego systemu komunikacyjnego Alkaidy.
Prócz tego gorąco pracował z ISI, współpracując z takimi ludźmi jak generał Mohammad
Aziz Khan, który wspierał organizację terrorystyczną Jaish-e-Mohammad mającą na koncie
wielu zabitych indyjskich cywili (organizacja współtworzona przez samego Sheikha, ale o
tym później); czy z Ijaz Shah który również wspierał przeróżne organizacje terrorystyczne.
Powróćmy jednak do okresu, kiedy Sheikh siedział w indyjskim więzieniu. Tam ten specjalny
syn Osamy i agent ISI zdobył wiele cennych znajomości i przyjaźni. Poznał tam między
innymi Aftaba Ansari’ego, który wyszedł w 1999 za kaucją, po czym uciekł i znalazł się w
Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Tam razem z Asifem Raza Khanem – kolejnym
kumplem Sheikha z więzienia – zajęli się rozbudową jego antyindyjskiej siatki terrorystycznej
zajmującej się porwaniami bogatych hindusów. Gorąco pomógł im Sheikh, który doradzał im,
zajął się przygotowaniami, treningiem i innymi sprawami. Grupa Ansari’ego z agentem ISI
Sheikhiem dostała też pomoc od samego ISI. Już w lipcu 2001 roku grupa dokonała
pierwszego porwania – celem był bogaty Indus z Kalkuty. Z okupu w wysokości 830 tysięcy
dolarów, sto tysięcy przypadło Sheikhowi. Ten dostał od szefa ISI Ahmada polecenie
przelania dokładnie tylu pieniędzy na konto dowódcy porywaczy – Mohameda Atty. Tak więc
zarobione na antyindyjskim terrorze pieniądze wsparły terror 9/11. Sheikh oczywiście
znacznie częściej wspierał porywaczy, łącznie na sumę 325,000 dolarów, co stanowiło ponad
połowę sumy wydanej na potrzeby ich udziału w 9/11.
11 września Sheikh wziął resztę pieniędzy, czyli 40,871 dolarów i odleciał spokojnie do
Pakistanu. Tam czekał na niego dawny podarunek od ISI – dom w Lahore.
O tym, że Sheikh finansował 9/11 media zachodnie rzadko mówiły, aczkolwiek pisały o tym
New York Daily News, 7 lutego 2002 roku; CNN, 8 lutego 2002 roku; Associated Press, 9
lutego 2002 roku; Guardian, tego samego dnia; Independent, 10 lutego 2002 roku; Time, tego
samego dnia; New York Post, tego samego dnia; Evening Standard, 12 lutego 2002; Los
Angeles Times, 13 lutego 2002 roku; New York Post, 22 lutego 2002 roku; Sunday Herald
(Glasgow), 24 lutego 2002 roku; oraz USA Today, 8 lutego 2002. Ze względu na sojusz
amerykańsko-pakistański rzadziej mówiło się o tym, że Sheikh należy do ISI, ale zrobiły to
Cox News Service, 21 lutego 2002 roku; Observer, 24 lutego 2002 roku; Daily Telegraph,
tego samego dnia; Newsweek, 25 lutego 2002 roku; New York Times, tego samego dnia
2002; USA Today, tego samego dnia; National Post, 26 lutego 2002; Boston Globe, 28 lutego
2002; Newsweek, 11 marca 2002 roku; Newsweek, 13 marca 2002; Guardian, 5 kwietnia
2002; MSNBC, tego samego dnia 2002.
O jednoczesnych związkach Sheikha z ISI i Alkaidą informowały tylko London Times, 25
lutego 2002 roku; Pittsburgh Tribune-Review, 3 marca 2002; London Times, 21 kwietnia
2002. Zachodnia machina medialna ma to do siebie, że nie lubi łączyć faktów. O
jednoczesnym związku Sheikha z Alkaidą, ISI i finansowaniem 9/11, choć było to jasne jak
słońce i o każdej z tych rzeczy z osobna informowano po kilkadziesiąt razy, napisano tylko
raz – 21 kwietnia w London Times.
Jako ciekawostkę mogę podać, że o związkach z ISI informował również pakistański The
News 18 lutego 2002 roku. ISI oczywiście próbowało do tego nie dopuścić.
Po odejściu Ahmeda z funkcji szefa ISI, Saeed Sheikh też zrobił się niewygodny dla
Musharrafa. Powodem był przede wszystkim fakt finansowania 9/11 i dawne już porwanie
przez Sheikha zachodnich turystów (bo na rzezie w Indiach kochany zachód już tak
krytycznie nie patrzy [pisałem to kiedyś, krótko przed zamachem w Bombaju]), a Musharraf
musiał się kreować na przyjaciela USA.
W tym czasie Daniel Pearl, reporter Wall Street Journal prowadził zaawansowane i bardzo
obiecujące śledztwo dziennikarskie. Wszystko co tu opisałem to zaledwie rąbek prawdy,
wiele spraw być może nigdy nie ujrzy świata dziennego. Pearl prowadził śledztwo w sprawie
związków USA z ISI i Pakistanem, wspomagania przez ISI antyindyjskich terrorystów,
związków z 9/11 etc. W sprawie 9/11 pomagał mu były agent CIA Robert Baer. Bóg wie,
czego moglibyśmy się dowiedzieć dzięki Pearlowi. A zapowiadało się gorąco, dla przykładu
3 marca 2002 roku Pittsburgh Tribune-Review donosił, że „jest wielu ludzi w rządzie
Musharrafa, którzy uważają, że siła Saeeda Sheikha pochodzi nie od ISI, ale od jego
związków z naszym CIA. (…) Saeed Sheikh był kupiony i opłacany”. Być może dzięki
Pearlowi znalibyśmy wszystkie szczegóły, ale 23 stycznia 2002 roku został porwany.
Uczestniczył w tym oczywiście Saeed Sheikh. 1 lutego Pearl już nie żył.
W 2006 roku amerykańska stacja HBO wyemitowała film dokumentalny pt. „Dziennikarze i
Jihad”. Autorzy, Ahmed Jamal i Ramesh Sharma sugerują, że gdyby nie związki między ISI a
Alkaidą, Pearl mógłby żyć.
Gdy niewygodny dla wielu środowisk Pearl już nie żył, Musharraf musiał się pozbyć Sheikha.
Po pierwsze dlatego, że zwyczajnie za dużo wiedział, po drugie dlatego, że wziął udział w
porwaniu i zamordowaniu Pearla co godziło w jego sojusz z USA, a po trzecie ze względu na
to, że znano jego rolę w 9/11. Warto zwrócić uwagę też na to, że w tym czasie w południowej
Azji przebywał Robert Mueller, dyrektor FBI. Musharraf i Amerykanie mogli zwyczajnie
dojść do wniosku, że pozbycie się do tej pory bardzo przydatnego Sheikha utnie głosy na
temat finansowania porywaczy.
Policja aresztowała Sheikha 12 lutego. Choć zamordował Amerykanina, Musharraf nie chciał
doprowadzić do ekstradycji. Wolał przy pomocy „niezawisłych” pakistańskich sądów skazać
go na śmierć. Jeszcze przed aresztowaniem 5 lutego Sheikh zawitał do swojego szefa w ISI
Ijaza Shaha celem omówienia tego, co ma mówić w czasie przesłuchań. A miałby wiele do
opowiedzenia o tym, co stało się powodem śmierci Pearla. „[ISI] to dom horrorów czekający
na otwarcie. Saeed ma opowieści do opowiedzenia” – zauważył Washington Post w artykule
z 28 marca 2002 roku.
W kwietniu ruszyła rozprawa Sheikha. Miejsce rozprawy zmieniano trzykrotnie a Sheikh był
trzymany w bunkrze pod więzieniem. 15 lipca wydano wyrok: kara śmierci. Rządy USA i
Wielkiej Brytanii przyklasnęły i pochwaliły ten werdykt – teraz zbrodniarze i zdrajcy narodu
będą mogli spać spokojniej.
O zgrozo Pakistańczycy i Zachód wykorzystywały go dalej, gdy siedział już w celi śmierci.
Michael Meacher, brytyjski parlamentarzysta i były minister w gabinecie Blaira zaznaczył, że
Sheikh mógł wziąć udział w szopce 7/7.
Z zabójstwem Daniela Pearla wiąże się też śmierć Sauda Memona, pakistańskiego
biznesmena na którego ziemi zginął Pearl. Trzeba było pozbyć się go podobnie jak Sheikha. 7
marca 2003 roku został aresztowany w RPA przez FBI i na ponad dwa lata trafił do
Guantanamo. Następnie Amerykanie przekazali go… Pakistanowi! Po długim czasie
przetrzymywania Memona, 28 kwietnia 2007 roku ktoś wyrzucił go obok jego domu. Był
wtedy tak chory, że nie mógł mówić ani rozpoznać kogokolwiek. Zmarł 18 maja 2007 roku.
Kolejny pionek zamieszany w śmierć Pearla i porwanie indyjskiego samolotu w 1999 roku to
członek Alkaidy i Jaish-e-Mohammed, Amjad Farooqi. 27 września 2004 roku zastrzelono go
w Nawabshah w Pakistanie. Wielu pakistańskich oficjeli uważało, że za wszelką cenę
należało dorwać go żywego. Farooqi miał być głęboko uwikłany w dwa zamachy na
Musharrafa w grudniu 2003 roku. I właśnie to stało się powodem jego śmierci. Musharraf
zlecał na siebie „próby zamachów” by oczyścić się z wszelkich zarzutów o współpracę z
terrorystami. Przypomina to sytuację w carskiej Rosji zaraz przed rewolucją, kiedy carscy
ministrowie zlecali na siebie zamachy by wpłynąć tym samym na politykę cara.
Obecnie, w 2010 roku Saeed Sheikh żyje i siedzi w pakistańskim więzieniu. Nic nie
zapowiada, by wyrok śmierci został wykonany. Choć zamordował Amerykanina, uczestniczył
w 9/11 i być może częściowo w 7/7, ani Stany Zjednoczone, ani Wielka Brytania, nie żądają
jego ekstradycji.
W latach 60’, 70’, 80’ i 90’ kubańscy i wenezuelscy prawicowi terroryści będący na usługach
CIA przeprowadzili szereg zamachów terrorystycznych skierowanych przeciwko
latynoamerykańskiej lewicy, z Castro na czele. Latynoska skrajna prawica była i jest w stanie
zrobić dosłownie wszystko, by odsunąć od władzy Castro, do którego obecnie można
dorzucić Chaveza. Jestem przekonany, że za obietnicę obalenia lewicy na Kubie i w
Wenezueli ludzie pokroju Posady Carrilesa czy Orlando Boscha, o których będzie mowa, byli
by wstanie przeprowadzić ataki gorsze od 11 września.
Wróćmy do historii.
Operacja Mangusta, o której mówił Chomsky, była wielką zbrodnią wymierzoną przeciw
Kubie. Matki widziały śmierć swoich synów, a ojcowie byli chowani obok wcześniejszych
grobów swoich córek.
Zacznijmy jednak od operacji poprzedzających Mangustę.
W Operacji 40 udział wzięło wielu terrorystów i czarnych postaci historii. Na czoło wysuwa
się Luis Posada Carriles, międzynarodowy terrorysta który na koncie ma zamach na samolot
pasażerski, a dziś jest chroniony przez USA. Następnie mamy Orlando Bosha – kolejnego
terrorystę, który współpracował z Carrilesem przy zamachu na samolot. Bosch to twórca
organizacji terrorystycznej CORU w ramach której m.in. zabito chilijskiego ministra Orlando
Leteliera. Wielu ludzi uważa, że Bosch 22 listopada 1963 roku znajdował się na Dealey Plaza,
co może potwierdzać związki antykubańskiego faszyzmu z zamachem na Johna F.
Kennedy’ego.
Wszystkich wybierał były szef kubańskiej policji Jose Sanjenis Perdomo za czasów dyktatury
Carlosa Prio. W 1961 roku Operacja miała 86 członków.
Członkowie Operacji 40 w night-clubie w Mexico City. Od lewej Felix Rodriguez, Porter Goss i Barry
Seal. Człowiek kryjący twarz za kurtką to Frank Sturgis. Zdjęcie wykonane przez Daniela Hopsickera 22
stycznia 1963 roku.
Pierwsza operacja miała miejsce 4 marca 1960 roku, kiedy w Zatoce Hawańskiej nastąpiły
dwie detonacje. Najpierw wysadzono pływający pod belgijską banderą statek La Coubre. O
ile ta cześć tego zamachu była wymierzona w samych żołnierzy Castro, ponieważ na statku
znajdowała się ich broń i amunicja, o tyle dalsze część masakry była zwyczajnym
ludobójstwem. Kiedy wokół płonącego statku zebrało się wielu ludzi, w przeważającej części
przypadkowych cywili chcących nieść pomoc rannym, nastąpiła druga detonacja obok statku.
Wskutek tego łącznie zginęło 75 osób, głównie cywili, a ponad 200 osób zostało rannych.
Potem nastąpiło wiele podobnych akcji w których z zimną krwią zabijano cywili. Nie dziwi
zatem, że jeden z członków Operacji 40, Frank Sturgis nazwał Operację w rozmowie z
Mikem Canfieldem „morderczą grupą” (‘assassination group’). Doradca Kennedy’ego Arthur
Schlesinger junior pisał do Richarda Goodwina, że
„agent CIA (…) znany jako Felix trenował członków grupy w metodach przesłuchania
trzeciego stopnia, torturach i generalnie w terroryzmie”.
Operacja 40 wzięła też rolę w Inwazji w Zatoce Świń w 1961 roku, czyli w desancie 1511
Kubańczyków z USA którzy mieli obalić Castro, co się im w końcu nie powiodło.
W ramach Mangusty planowano też rozpoczęcie wojny z Kubą. Szczegółami zajął się między
innymi Lyman L. Lemnitzer, przewodniczący Szefów Połączonych Sztabów (Joint Chiefs of
Staff; w skrócie JCS). Planowali oni wywołać wojnę z Kubą za pomocą szeregu akcji
terrorystycznych wymierzonych przeciwko Amerykanom, za które oskarżono by Fidela
Castro. 13 marca 1962 roku ich plan noszący nazwę Operacja Northwoods został
przedstawiony sekretarzowi obrony MacNamara. Northwoods zakładała między innymi
zamachy bombowe w Waszyngtonie i Miami. Wszystkie elementy są dokładnie
wypunktowane w samym planie:
1. „Puścić wiele pogłosek. Używać tajnego radia.
2. Lądowanie zaprzyjaźnionych Kubańczyków (…) by zainscenizować atak na bazę.
3. Schwytać kubańskich (zaprzyjaźnionych) sabotażystów wewnątrz bazy.
4. Rozpocząć zamieszki niedaleko głównej bramy bazy (zaprzyjaźnieni
Kubańczycy).
5. Wysadzić amunicję wewnątrz bazy; rozpalić pożary.
6. Płonący samolot w bazie (sabotaż).
7. Ostrzelać moździerzem wnętrze bazy z zewnątrz bazy. Pewne uszkodzenia
budynków.
8. Schwytać zespoły uderzeniowe zbliżające się z morza lub sąsiedztwa bazy
Guantanamo.
9. Sabotaż statku w zatoce; wielkie pożary – naftalen.
10. Zatopienie statku niedaleko wejścia do zatoki. Kondukt pogrzebów
upozorowanych ofiar.”
Memorandum Northwoods, 13 marca 1962 roku.
W ramach akcji planowano zniszczyć samolot bezzałogowy nad terytorium Kuby. Pasażerami
– studentami na wakacjach – byliby agenci FBI, a rzekomy samolot pasażerski byłby
wojskową przemalowaną maszyną z bazy sił powietrznych w Englin w Miami. Prawdziwy
samolot wylądowałby w tej bazie, gdzie dokonano by ewakuacji. Następnie bezzałogowy
udałby się nad Kubę, nadał sygnał SOS i zostałby zdalnie zdetonowany.
Były też inne pomysły, jak „użycie MiG-ów sterowanych przez amerykańskich pilotów”, co
mogłoby dostarczyć „dodatkowych prowokacji”.
Plan oczywiście doszedłby do skutku, gdyby nie jeden fakt. Kennedy nie dopuścił do
wykonania tego zbrodniczego planu, co stało się jedną z wielu przyczyn jego zamordowania.
Kilkadziesiąt lat później, 1 maja 2001 roku o tamtym planie wspominała ABC News:
„plan miał pisemne potwierdzenie wszystkich szefów sztabu i został zaprezentowany
sekretarzowi obroty prezydenta Kennedy’ego, Robertowi McNamara w marcu 1962
roku. Ale [plany Operacji] widocznie zostały odrzucone przez władzę cywilną i
pozostały nieujawnione przez blisko 40 lat.”
Były też inne podobne pomysły. Rozważano na przykład sfałszowanie kubańskich ataków na
Trynidad i Tobago oraz Jamajkę. Obydwa te państwa za swoją głowę uważają brytyjską
królową, zatem Amerykanie mogliby zaatakować Kubę jako sojusznik Wielkiej Brytanii. Na
szczęście i to nie doszło do skutku. O wielu szalonych pomysłach wspominano we
wspomnianym artykule w ABC News:
„Innym pomysłem było stworzenie wojny pomiędzy Kubą a innym państwem
Ameryki Łacińskiej tak, by Stany Zjednoczony mogły interweniować. Innym było
zapłacenie komuś z rządu Castro by zaatakował amerykańskie siły w bazie
Guantanamo – akt, który wedle Bamforda równał by się zdradzie. Innym były
niskopoziomowe loty samolotów U2 nad Kubą z zamiarem zestrzelenia jednego dla
pretekstu na wojnę”.
Lot 455.
6 października 1976 dokonano zamachu bombowego na kubański samolot lotu CU-455.
Samolot Douglas DC-8 zmierzał spokojnie na Barbados, kiedy o 17:24, 9 minut po starcie,
zniszczyły go dwa ładunki C-4 zabijając 73 ludzi. Wśród zabitych było 11 Gujańczyków,
pięciu Koreańczyków i 57 Kubańczyków, w tym załoga i 24 członków kubańskiej ekipy na
zawodach Ameryki Środkowej i Karaibów. Wielu z nich było jeszcze nastolatkami, a część
wiozła ze sobą złote medale i miała przed sobą świetnie zapowiadającą się karierę sportową.
Zamach ten przeprowadzili Luis Posada Carriles, który pracował dla CIA choćby w ramach
Operacji 40, oraz inny agent, Orlando Bosch, również z Operacji 40. Bosch jest oskarżany
przez FBI o przeprowadzenie ponad 30 zamachów terrorystycznych, w tym na terytorium
USA, a Departament Sprawiedliwości nazwał go człowiekiem zagrażającym bezpieczeństwu
Stanów Zjednoczonych. I ktoś taki został ułaskawiony przez… prezydenta Georga Busha
seniora, a teraz grzeje tyłek na Florydzie… Warto przypomnieć, że według Busha juniora
państwa udzielające schronienia terrorystom to państwa terrorystyczne.
„Jesteście z nami albo z terrorystami. Od teraz, jakikolwiek naród kontynuujący
chronienie lub wspieranie terroryzmu będzie traktowany przez Stany Zjednoczone
jako wrogi reżim”
– mówił Bush dziecko 24 września 2001 roku.
Lewa: Luis Posada Carriles w amerykańskim mundurze w Fort Benning, Georgia, 1962.
http://en.wikipedia.org/wiki/Image:Posada.jpg
Prawa: BBC NEWS o Posadzie, 11 maja 2005 roku.
Najgorsze jest też to, że CIA doskonale wiedziało o planowaniu tego ludobójstwa i
oczywiście nie zrobiło kompletnie nic, by temu zapobiec. Jak mówi dokument CIA
wyciągnięty w 2005 roku, CIA „miała konkretne, zaawansowane informacje, tak wcześnie
jak w czerwcu 1976 roku, o planach kubańskiej grupy terrorystycznej zamierzającej dokonać
zamachu bombowego na kubański samolot pasażerski”.
Ta kubańska grupa terrorystyczna to organizacja CORU, założona przez Posadę Carrilesa i
Orlando Boscha, opisana przez FBI jako „antycastrowska terrorystyczna organizacja
przykrywka”.
Inny dokument, należący do FBI i datowany na 21 października 1976 roku cytuje członka
CORU imieniem Secundino Carrera i stwierdza, że CORU
„było odpowiedzialne za zamach bombowy na samolot Cubana Airlines DC-8 6
października 1976 toku (…) ten zamach bombowy i w rezultacie zabici był w pełni
usprawiedliwiony, ponieważ CORU prowadziło wojnę z reżimem Fidela Castro.”
Cóż za wybitny idiotyzm! Rozumiem zniszczyć samolot wojskowy, ale zwykły krwawy
zamach na samolot pasażerski? Czy w ramach walki z polskim komunizmem Amerykanie
mieliby prawo dokonać ludobójstwa na Polakach? Oczywiście, że nie! W tym zamachu
zginęli nie tylko Kubańczycy, ale np. Gujańczycy. Co oni mieli do tej wojny? Logika
Amerykanów jest zatrważająca i obrzydliwa. Wspomniany Bosch w jednym z zamachów
ostrzelał polski statek w jednym z doków Miami. Byliśmy krajem komunistycznym, ale to nie
dawało usprawiedliwienia do mordowana przypadkowych Polaków.
Prócz Boscha i Posady w zamachu udział wzięło dwóch ludzi związanych z Posadą,
mianowicie pracownik Ministerstwa Kopalni i Węglowodorów [co zapewne by
wykorzystano] Freddy Lugo i Hernan Ricardo Lozano, którzy dostali za to po 20 lat
więzienia.
Gdy aresztowano Posadę i Boscha 14 października 1976 roku, policja przeszukała siedzibę
prywatnej agencji detektywistycznej Posady, w której pracował m.in. Hernan Ricardo
Lozano. Znaleziono tam m.in. ładunki wybuchowe, broń i radionadajnik.
Carriles, zanim zdążył usłyszeć wyrok, w dziwny sposób zwiał z aresztu, a schronienie
znalazł w wojskowej bazie w Salwadorze. Tam razem z płk Oliverem Northem [postacią nr 1
afery Iran-Contras z lat 80’], dostarczał broń dla terrorystycznych operacji Contras w
Nikaragui…
Contras było zbrodnią, w której to finansowane przez USA terrorystyczne bojówki
pacyfikowały i paliły całe wsie. W ramach finansowania tych bojówek wykorzystywano
handel narkotykami, które potem były zażywane przez amerykańską młodzież…
USA za Contras zostały potępione m.in. przez Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości i
członków Rady Bezpieczeństwa.
Ostatnio wzmianka o Carrilesie pojawiła się w Polskich mediach. Na portalu Interia 26
kwietnia 2007 podano:
„Kuba i Wenezuela nie ustają w naciskach na USA i ONZ o ekstradycję byłego agenta
CIA Luisa Posady Carrilesa, skazanego za wysadzenie kubańskiego odrzutowca oraz
próbę zamachu na Fidela Castro.
(…)
Carilles uciekł z wenezuelskiego więzienia w 1985 r., gdzie odsiadywał wyrok za
wysadzenie kubańskiego odrzutowca w 1976 r., w którym zginęły 73. osoby. W 2000
roku został ponownie skazany, tym razem za zamach bombowy, w którym miał zginąć
Fidel Castro. Jednakże po czterech latach został przedterminowo zwolniony.”
Polecam, całość na:
http://fakty.interia.pl/newsroom/news/usa-chronia-terrorystow,902075
Protest przeciwko Bushowi i Posadzie. Protestujący trzymają zdjęcia ofiar z zamachu na Lot 455.
AFP/Getty Images.
Luis Posada Carriles.
Historia Posady jest nasączona terroryzmem niczym majątek Busha krwią i ropą.
Posada przyszedł na świat 15 lutego 1928 roku w rodzinie mniejszości wenezuelskiej na
Kubie. W latach 50’ człowiek reżimy Batisty, a w 1957 nawiązuje kontakt z FBI.
W 1961 roku Posada znalazł się w Stanach, gdzie szkolił się w słynnej School of the
Americas, która wydała już wielu terrorystów i zbrodniarzy. Następnie Posada Carriles był
członkiem terrorystycznej Operacji 40, gdzie jak już mówiłem wziął udział w zabijaniu
niewinnych Kubańczyków. Z tamtych czasów Posadzie pozostały takie kontakty, jak Orlando
Bosch czy Jorge Mas Canosa. Posada zajmował się też treningiem członków zbrojnej
organizacji Junta Revolucionaria Cubana działającej na Kubie.
W 1965 roku Posada brał udział w przewrocie w Gwatemali. W tym samym roku CIA
donosiło, że Posada razem z Jorge Mas Canosa jest zamieszany w przygotowywanie wielu
zamachów bombowych.
Później Posada dostał od CIA niezły pakunek broni i ładunków wybuchowych i udał się z
tym wszystkim do Wenezueli, gdzie utrzymywał kontakt m.in. z Orlando Boschem.
W Wenezueli na Luisa Posadę spadła posadka… szefa operacyjnego wenezuelskiego
wywiadu DISIP. Dzięki temu mógł łatwo wspierać różne grupy walczące z Castro, a przy
okazji wsławił się w zwalczaniu opozycji. W 1974 roku wyleciał z agencji ze względu na
wewnętrzne spory, a CIA przez ten czas podejrzewało go o branie udziału w handlu kokainą.
Najlepsze jest to, że gdy przebywał w Wenezueli, „Posada dostawał około 300 dolarów
miesięcznie od CIA”, jak opisywał to jeden z amerykańskich rządowych dokumentów.
Potem był zamach na Lot 455. Posada po ucieczce z wiezienia zajął się wspomnianym
Contras. W tamtym czasie amerykański generał Richard Secord stojący nad Northem płacił
Posadzie aż 3000 dolarów miesięcznie oraz opłacał jego wydatki.
W listopadzie 1990 roku, gdy Posada siedział w samochodzie w Gwatemala City, został
postrzelony przez niezidentyfikowanego osobnika. Jego leczenie w Hondurasie było opłacane
przez generała Secorda i Cuban American National Foundation zarządzanym przez Jorge Mas
Canosa. Mimo leczenia, wedle FBI Posada przelał wtedy krew wielu przypadkowych ludzi
dokonując aż 41 zamachów!
W 1997 roku Posada Carriles dokonał serii zamachów terrorystycznych na kubańskie hotele i
restauracje zabijając włoskiego turystę Fabio di Celmo i raniąc 11 przypadkowych ludzi.
Chciał tym samym doprowadzić do upadku kubańską turystykę, ale nie udało mu się to
ponieważ zamachy… nie cieszyły się zainteresowaniem mediów. „Jeśli nie ma rozgłosu,
robota jest nieużyteczna” skarżył się zawiedzony Luis.
Sprawę badali też agenci FBI, co ujawniono 3 maja 2007 roku. Dokumenty FBI mówią, że
Carriles ukrywał ładunki w butach i szamponach. Mimo to Posada siedzi teraz spokojnie na
Florydzie, ale o tym za chwilę.
17 listopada 2000 roku Carriles został załapany w Panamie. Miał ze sobą ładunki
wybuchowe, którymi chciał zamordować Fidela Castro w czasie jego wizyty w Panamie. W
przygotowaniach do zamachu pomagali mu Gaspar Jiménez z Cuban American National
Foundation oraz Pedro Remón Rodríguez i Carlos Muñiz Varela.
W sierpniu 2004 roku cała czwórka terrorystów została… ułaskawiona przez odchodzącą
prezydent Panamy Mireyę Moscoso. Znana ze związków z administracją Busha Moscoso
została za to skrytykowana przez nowego prezydenta Panamy Martina Torrijos. Ekspertka do
spraw Kuby Julia E. Sweig zauważa tu wiązki pomiędzy Panamą a kubańską mniejszością w
USA (mającą Posadę za… bohatera), która zaś w pewnym stopniu związana jest z Jebem
Bushem, bratem Georga juniora.
Do Stanów zwiali też jego kompani. Gdy w 2004 roku do USA przyleciało trzech
pomagających mu terrorystów, Guillermo Novo Sampol, Pedro Remon i Gaspar Jimenez,
zostali przywitani jak bohaterzy. 3 września 2004 roku pisało o tym Washington Post
(http://www.washingtonpost.com/wp-dyn/articles/A57838-2004Sep2.html):
„Mogłoby się wydawać, że bezpiecznie jest założyć, iż ludzie, którzy ostrzelali z
bazooki kwaterę ONZ w Nowym Yorku, siedzieli w związku z pierwszym aktem
terroryzmu sponsorowanym przez państwo w USA lub aktywnie działali w sekretnych
grupach, które wzięły odpowiedzialność za tuziny zamachów bombowych w Nowym
Yorku, New Jersey i Florydzie, powinni podnieść wiele alarmów, gdy przyjeżdżają do
tego kraju.
Albo i nie. W poprzednim tygodniu Guillermo Novo Sampol, Pedro Remon i Gaspar
Jimenez, ludzie za tymi i innymi aktami terroryzmu otrzymali bohaterskie powitanie w
Stanach Zjednoczonych.
(…)
Kilka godzin wcześniej panamska prezydent Mireya Moscoso ułaskawiła tych trzech
mężczyzn i Luisa Posadę Carrilesa kończąc ich odsiadkę w panamskim więzieniu za
oskarżenia połączone z planem zabójstwa kubańskiego prezydenta Fidela Castro.
(…)
Jest czymś złym, że Stany Zjednoczone po 11 września zamiast potępić ułaskawienie
terrorystów zezwalają im na chodzenie wolno na amerykańskich ulicach.”
Protest przeciwko Bushowi i Posadzie. Protestujący trzymają zdjęcia ofiar z zamachu na Lot
455. AFP/Getty Images.
„Wedle władz prawa, Bosch i Accion Cubana, grupa, którą założył, była
odpowiedzialna w 1968 roku, za ponad 50 zamachów bombowych w Stanach
Zjednoczonych, na zagraniczne statki i transportowce zmierzające do Kuby i
instytucje ślące tam pomoc medyczną. W październiku 1968 roku Bosch został
skazany za spiskowanie w celu podłożenia bomba na zagraniczne okręty stojące w
Porcie Miami oraz ostrzelanie z bazooki zmierzającego do Kuby polskiego
transportowca. Skazany na 10 lat więzienia w Więzieniu Federalnym w Atlancie,
zwolniono go warunkowo po czterech latach.”
Jake Tapper, ‘The ghost of terror past’
http://dir.salon.com/story/politics/feature/2002/01/11/reich/index2.html
W 1976 roku Bosch przy pomocy Posady założył w Bonao na Dominikanie wspominaną już
antycastrowską organizację terrorystyczną Coordination of United Revolutionary
Organizations – CORU, której został szefem.
W tym samym roku poszedł siedzieć za Lot 455.
W latach 80’ rozpoczęła się walka amerykańskich lobbystów o wolność Boscha. Pretekstami
była ekstradycja Boscha do USA za pogwałcenie zwolnienia warunkowego czy rzekoma
możliwość zabicia Boscha przez agentów Castro. Bosch został w 1980 roku uwolniony przez
sąd wojskowy, co spotkało się z apelacją rządu. Sprawa ciągnęła się do 1987 roku.
„Po tym, jak rząd Wenezueli odmówił kolejnej apelacji w sprawie Boscha, w
listopadzie 1987 roku Bosch wyszedł na wolność. 'Bosch został wypuszczony w
bardzo dziwnych okolicznościach' mówi były ekspert z departamentu stanu Smith,
który mówi, że w dyplomatycznych kręgach chodziły słuchy, iż antycastrowska
kubańsko-amerykańska organizacja przekupiła wenezuelskie władze by dostać
wolność dla Boscha.”
Jake Tapper, ‘The ghost of terror past’,
http://dir.salon.com/story/politics/feature/2002/01/11/reich/index4.html
Po wypuszczeniu Boscha słowa oburzenia znalazły się nawet na łamach New York Timesa:
„Wypuszczenie z więzienia Orlando Boscha skazanego za terroryzm i oficjalnie
uznanego za najbardziej niepożądanego obcego to zaskakujący przykład polityki
sprawiedliwości.
(...)
Dr Bosch, kubański pediatra znany bardziej z zamachów bombowych niż z medycyny,
był bohaterem antycastrowskiej społeczności z Południowej Florydy. Został skazany
dwie dekady temu za podkładanie bomb na statkach i ostrzelanie z bazooki polskiego
transportowca w zatoce Miami. Później uciekł w czasie zwolnienia warunkowego do
Ameryki Łacińskiej, gdzie wedle amerykańskich władz, był zamieszany w wiele
antykubańskich zamachów bombowych. (...)
Rośnie niesmak w kwestii terroryzmu nawet wśród najbardziej gorzkich kubańskich
uchodźców, ale senator Connie Mack, reprezentantka Ileana Ros-Lehtinen i inni
politycy lobbowali intensywnie na rzecz wypuszczenia dr Boscha. Syn prezydenta
Busha [seniora] Jeb [Bush], lider republikanów w południowej Florydzie wstąpił do
tego politycznego chóru.”
New York Times 20 lipca 1990 roku.
http://www.nytimes.com/1990/07/20/opinion/the-bosch-case-does-violence-to-
justice.html
Lista zamachów terrorystycznych dokonanych dzięki niemu jest porażająca. Oczywiście w
zamachach tych uczestniczyło wielu innych ludzi, w tym Posada Carriles i inni terroryści.
Wiele jego rozkazów i instrukcji w sprawie zamachów wydał z więziennej celi.
W 1987 roku udał się do Florydy, gdzie był wsadzony za pogwałcenie zwolnienia
warunkowego z 1974 roku (w związku z poprzednim wyrokiem za użyciem bazooki
przeciwko polskiemu transportowcowi). Po ciężkim lobbyingu amerykańskich
Kubańczyków, George H. W. Bush ułaskawił go 18 lipca 1990 roku.
Od tamtego czasu, odwiedza przyjaciół, maluje i pojawia się w programach talk show
w Miami. Oto część przyszłości, którą prawnicy i przyjaciele Luisa Posady Carrilesa
widzą dla przyjaciela Boscha.
Prawie sto zamachów! I ten człowiek dzięki Bushowi seniorowi spokojnie grzeje tyłek pod
palmami na Florydzie! Szczerze mówiąc – obrzydliwe!
Ta liczba też świadczy o tym, jak rozległa była siatka tego człowieka składająca się z takich
ludzi jak Posada Carriles, Secundino Carrera, Gaspar Jiménez Escobedo (udało się go skazać
za zabójstwo D’Artagnana), Pedro Remón (udało się go skazać), Guillermo Novo Sampol (go
też udało się skazać) i takich organizacji jak Poder Cubano, CORU, Omega-7, Cuban Action
(powstała w 1974 roku organizacja terrorystyczna popierająca juntę w Chile i reżim Samozy
w Nikaragui) czy tajna policja Pinocheta DINA (z którą zabili Leteliera) skoro dokonywała
tylu zamachów jednocześnie w przeróżnych miejscach globu!
Bosch popełnił błąd – starał się przeprowadzać jak najwięcej małych zamachów, zamiast
skupić się na pojedynczych, ale dużych akcjach (wyjątek to Lot 455). Bosch wydała się być
człowiekiem naiwnym, co potwierdzają słowa sędziego Williama O. Mehrtensa, który skazał
po ataku na polski statek:
„Jest to dla mnie nie pojęte, by ostrzał polskiego statku miał wpłynąć na handel Polski
z Kubą. Nie wyobrażam sobie żadnych korzyści, które można by uzyskać w walce z
komunizmem poprzez takie działania.”
Mehrtens mówił dalej, iż jego zdaniem głównym celem takiej działalności Boscha były
„cele propagandowe celem przejęcie władzy w [kubańskiej] społeczności i
prawdopodobnie gromadzenie pieniędzy od ludzi z okolic [Florydy (zamieszkanej
przez antycastrowskich Kubańczyków – W.M.)].”
Bibliografia.
Paul Thompson i History Commons, ‘The Terror Timeline: Year by Year, Day by Day,
Minute by Minute: A Comprehensive Chronicle of the Road to 9/11 — and America's
Response’, http://www.historycommons.org/project.jsp?project=911_project (największa oś
czasu dotycząca 9/11)
Ellis Shuman, ‘Nearly 100 Israelis arrested in U.S. since September 11 attacks’,
http://www.israelinsider.com/channels/diplomacy/articles/dip_0117.htm
‘Two Israelis arrested with bombs in the Mexican Congress’,
http://whatreallyhappened.com/WRHARTICLES/mex.html
http://www.usajewish.com/scripts/usaj/paper/Article.asp?ArticleID=1307
http://www.pgr.gob.mx/cmsocial/bol01/oct/b69701.html
Sarah A. Topol, ‘Egypt: Gaza militants actually did launch Monday's rocket attacks from
Sinai’, http://www.csmonitor.com/World/Middle-East/2010/0805/Egypt-Gaza-militants-
actually-did-launch-Monday-s-rocket-attacks-from-Sinai
Jack Khoury and Haaretz Service, ‘Report: Israel planning to attack Hezbollah arms depots in
Syria’, http://www.haaretz.com/news/diplomacy-defense/report-israel-planning-to-attack-
hezbollah-arms-depots-in-syria-1.310655
Rowan Scarborough, ‘Bombers, missiles could end Iran nukes. Pentagon has plan for attack’,
http://www.washingtontimes.com/news/2010/aug/2/bombers-missiles-could-end-iran-nukes/
Uzi Mahnaimi, Sarah Baxter, ‘Revealed: Israel plans nuclear strike on Iran’,
http://www.timesonline.co.uk/tol/news/world/article1290331.ece
Michel Chossudovsky, ‘Towards a World War III Scenario? The Role of Israel in Triggering
an Attack on Iran. Part II The Military Road Map’, http://www.globalresearch.ca/index.php?
context=va&aid=20584
Tzvi Ben Gedalyahu, ‘Iran is Surrounded by US Troops in 10 Countries’
http://www.infowars.com/iran-is-surrounded-by-us-troops-in-10-countries/
http://www.israelnationalnews.com/News/News.aspx/138284
Michel Chossudovsky, ‘Unusually Large U.S. Weapons Shipment to Israel: Are the US and
Israel Planning a Broader Middle East War?’, http://www.globalresearch.ca/index.php?
context=va&aid=11743
Paul Joseph Watson & Steve Watson, ‘U.S. Government Uses Al-Qaeda To Attack Iran’,
http://www.prisonplanet.com/articles/may2007/280507usesalqaeda.htm
Shamus Cooke, ‘Is Obama Playing with Nuclear Fire in Iran and Korea?’,
http://www.globalresearch.ca/index.php?context=va&aid=20602
Ian Black, ‘Iran accuses US and UK of supporting group behind mosque attacks’
http://www.guardian.co.uk/world/2010/jul/16/iran-us-uk-mosque-attacks
http://wiadomosci.onet.pl/1677742,12,radykalny_manifest_nato_ws_broni_nuklearnej,item.ht
ml
Michel Chossudovsky, ‘The Dangers of a Middle East Nuclear War. New Pentagon Doctrine:
Mini-Nukes are "Safe for the Surrounding Civilian Population"’,
http://www.globalresearch.ca/index.php?
context=viewArticle&code=20060217&articleId=1988
Webster G. Tarpley, ‘Fidel Castro Warns of Imminent Nuclear War; Admiral Mullen
Threatens Iran; US-Israel Vs. Iran-Hezbollah Confrontation’,
http://www.globalresearch.ca/index.php?context=va&aid=20571
Prof James Petras,‘Washington Seeks to Destabilize Venezuela: The Empire Strikes Back
(and Loses). US Policy of Armed Confrontation and Intervention‘,
http://www.globalresearch.ca/index.php?context=va&aid=20563
Mike Whitney, ‘US Planning a Coup d'Etat in Venezuela? Expanded US Military Presence in
Colombia. Hurrah for Hugo Chavez’, http://www.globalresearch.ca/index.php?
context=va&aid=20562
Scott Oliver, ‘46 US Warships Plus 7,000 US Marines On Route To Costa Rica?’,
http://www.welovecostarica.com/public/46_US_Warships_Plus_7000_US_Marines_On_Rout
e_To_Costa_Rica.cfm
Jamie Way, ‘US Military Surge in Costa Rica May Fan Regional Tensions’,
http://www.insidecostarica.com/dailynews/2010/july/16/costarica10071605.htm
‘Military Threats Directed Againt China? US aircraft carrier heads for Yellow Sea’,
http://www.globalresearch.ca/index.php?context=va&aid=20539
Zhong Sheng, ‘America Threatens China in the Yellow Sea: What Strength Does Carrier USS
George Washington Want to Show?’, http://www.globalresearch.ca/index.php?
context=va&aid=20553
Jurriaan Maessen, ‘In 2006 Article White House Science Czar Still Talks Population
Reduction and a “Substantial Carbon Tax”’, http://www.infowars.com/in-2006-article-white-
house-science-czar-still-talks-population-reduction-and-a-%e2%80%9csubstantial-carbon-tax
%e2%80%9d/
Alexander Bolton, ‘Dems spark alarm with call for national ID card’
http://thehill.com/homenews/senate/95235-democrats-spark-alarm-with-call-for-national-id-
card%22
Paul Joseph Watson, ‘Lieberman: China Can Shut Down The Internet, Why Can’t We?’,
http://www.prisonplanet.com/lieberman-china-can-shut-down-the-internet-why-cant-we.html
Paul Joseph Watson, ‘New Bill Gives Obama ‘Kill Switch’ To Shut Down The Internet’,
http://www.prisonplanet.com/new-bill-gives-obama-kill-switch-to-shut-down-the-
internet.html
Steve Watson, ‘Death Of The Internet: Unprecedented Censorship Bill Passes in UK’,
http://www.infowars.net/articles/april2010/080410net.htm
Charles Arthur, ‘Digital economy bill rushed through wash-up in late night session’,
http://www.guardian.co.uk/technology/2010/apr/08/digital-economy-bill-passes-third-reading
Tim Shipman and Sam Greenhill, US Daily Mail, ‘Lording It Up At A Rothschild Mansion:
The Man Who’s Supposed To Be Running The UK’, http://www.prisonplanet.com/lording-it-
up-at-a-rothschild-mansion-the-man-whos-supposed-to-be-running-the-uk.html
Paul Joseph Watson, ‘Frightening Taste Of Internet Censorship As Major Free Speech
Websites Blocked’, http://www.prisonplanet.com/frightening-taste-of-internet-censorship-as-
major-free-speech-websites-blocked.html
Marina Kamenev, ‘First, China. Next: the Great Firewall of... Australia?’,
http://www.time.com/time/world/article/0,8599,1995615,00.html
http://wiadomosci.onet.pl/2176276,12,husajn-pedofil__bin_laden-
pijak_pomysly_cia,item.html
Nissan Ratzlav-Katz, ‘Al-Qaeda Targeting Germany for 'Next 9/11' - Within Weeks’,
http://www.israelnationalnews.com/News/News.aspx/133325
Nissan Ratzlav-Katz , ‘Al-Qaeda Targeting Germany for 'Next 9/11' - Within Weeks’
http://www.israelnationalnews.com/News/News.aspx/133325
KA, ‘Al Qaeda threatens Venezuela and the United States’, http://venezuela-
usa.blogspot.com/2007/02/al-queda-threatens-venezuela-and-united.html
Neil Nagraj, ‘Colombian FARC rebels, al-Qaeda joining forces to smuggle cocaine into
Europe, says DEA’, http://www.nydailynews.com/news/world/2010/01/05/2010-01-
05_colombian_farc_rebels_alqaeda_joining_forces_to_smuggle_cocaine_into_europe_says.ht
ml
Bridget Johnson, ‘In Colombia, GOP Rep. Mack calls on Obama to put Venezuela on terror
list’, http://thehill.com/blogs/blog-briefing-room/news/113173-in-colombia-mack-calls-on-
obama-to-put-venezuela-on-terror-list
Brooke Lorren,
http://www.associatedcontent.com/article/1470457/mexican_border_vulnerable_to_al_qaeda.
html?cat=75
Sara Miller Llana, ‘Mexico car bomb: 'Colombianization' of Mexico nearly complete’
http://www.csmonitor.com/World/Americas/2010/0718/Mexico-car-bomb-Colombianization-
of-Mexico-nearly-complete
Kimberly Dvorak, ‘Los Zetas drug cartel seizes 2 U.S. ranches in Texas’,
http://www.examiner.com/examiner/x-10317-San-Diego-County-Political-Buzz-
Examiner~y2010m7d24-Los-Zetas-drug-cartel-takes-control-2-US-ranches-in-Texas
RRD, ‘Did Al-qaeda attack the oil rig off the Gulf of Mexico?’,
http://theneointellectual.wordpress.com/2010/04/30/did-al-qaeda-attack-the-oil-rig-off-the-
gulf-of-mexico/
Ann Louise Bardach, ‘Our Man's in Miami. Patriot or Terrorist?’, Washington Post
http://www.washingtonpost.com/wp-dyn/articles/A58297-2005Apr16.html
‘Operation Northwoods’,
http://911review.com/precedent/century/northwoods.html
http://pentagonresearch.com/north.html
http://cubainforma.interfree.it/2006/terrorismo/bosch_posadagiovani.jpg.
John Caruso, ‘The first thing we do, let's thank all the lawyers’,
http://www.distantocean.com/2007/11/index.html
Paul Joseph Watson, ‘Lieberman: China Can Shut Down The Internet, Why Can’t We?’,
http://www.prisonplanet.com/lieberman-china-can-shut-down-the-internet-why-cant-we.html
Tzvi Ben Gedalyahu, ‘Reports: IAF Landed at Saudi Base, US Troops near Iran Border’,
http://www.israelnationalnews.com/News/News.aspx/138231
‘The Bosch Case Does Violence to Justice’, New York Times 20 lipca 1990 roku
http://www.nytimes.com/1990/07/20/opinion/the-bosch-case-does-violence-to-justice.html