You are on page 1of 25

Wojciech Kazimierz Olszewski

Podstawy harmonii
we współczesnej muzyce
jazzowej
i rozrywkowej
Spis treści:

1. Od autora ............................................................................................... 1
2. Pojęcie harmonii jazzowej ................................................................... 3
3. Interwały ................................................................................................ 11
4. Tercjowa budowa akordów – ciąg tercjowy ..................................... 19
5. Trójdźwięki ............................................................................................ 25
6. Czterodźwięki ....................................................................................... 31
7. Zapis funkcji za pomocą symboli ....................................................... 37
8. Budowanie akordów w oparciu o skale ............................................ 63
9. Dominanta, centrum tonalne, kadencja “II-V-I” .............................. 73
10. Substytuty .............................................................................................. 93
11. Następstwa akordowe, wzbogacanie harmonii ............................... 101
12. Układ składników w akordzie (voicing), prowadzenie głosów .... 107
13. Akordy kwartowe ................................................................................. 133
14. Aspekt wykonawczy harmonii ........................................................... 139
15. Podsumowanie ...................................................................................... 149
16. Bibliografia ............................................................................................. 150
Od autora

Schyłek XX wieku zaowocował znacznym złagodzeniem zasad i praw rządzących


sztuką tworzenia muzyki. Stało się tak zapewne dzięki rozwojowi jazzu, ale także
znacznej liberalizacji wszelkich kanonów twórczości artystycznej. Nie znaczy to, że
harmonia nie podlega dzisiaj żadnym zasadom. Współczesna muzyka przecież, w wielu
swych odmianach, nie wykracza zbytnio poza struktury oparte na modelu
neoromantycznym i tonalności dur-moll (z pewnymi wyjątkami sztuki awangardowej).
Można więc powiedzieć, że to wciąż ta sama harmonia, ale podejście do niej dość znacznie
się zmieniło. Pomijając wszystkie przyczyny takiego stanu rzeczy można stwierdzić, że
nierealne jest tworzenie współczesnej muzyki (tak jazzowej i rozrywkowej, jak i tzw.
klasycznej) w oparciu o zasady, jakimi posługuje się wciąż nasza rodzima edukacja
muzyczna. Muzyka to żywy twór, ciągle się rozwijający. Zamykanie jej w ramy
niereformowalnych zasad, nie sprzyja jej rozwojowi, a edukacja oparta na
nieprzystających zupełnie do współczesności polskich podręcznikach, może wykształcić
tylko niedouczonych, nieprzystosowanych do dzisiejszych czasów pseudomuzyków.
Do dzisiaj zresztą, w naszych w szkołach muzycznych panuje przesąd o zgubnym
wpływie jazzu na młodych muzyków. Wzbudza to w umysłach uczniów swoiste poczucie
winy, z powodu – choćby - ich zainteresowania tą muzyką. Nie dostrzega się
pozytywnych cech jazzu (które niestety zanikają w tzw. współczesnej muzyce klasycznej),
przejawiających się w ciągłej ewolucji i rozwoju, dzięki swobodzie twórczej i
dostosowywaniu zasad do muzyki, a nie odwrotnie. W Polsce, zamiast przyciągać
młodych do sztuki, dając im możliwości nowoczesnej edukacji, wtłacza im się na siłę
zupełnie nie przystające do współczesności zasady, próbując im wmówić, że to jedyna
słuszna droga. Szanowane uczelnie zachodnie (zwłaszcza amerykańskie) akceptują fakt,
że młodzi muzycy godzą występy w filharmoniach z jazzowym improwizowaniem w
nocnych klubach, co zdecydowanie przecież poszerza ich horyzonty. W dobie internetu
zresztą, polscy uczniowie są w stanie zapoznać się z nowoczesnymi zagranicznymi

1
materiałami dydaktycznymi, traktującymi te tematy w sposób naturalny, prosty i
praktyczny. Konfrontacja z rodzimym programem nauczania i materiałami dostępnymi na
polskim rynku wydawniczym, ukazuje przepaść jaka dzieli nas w tej dziedzinie od
współczesnego świata.
Moje osobiste doświadczenia, jako wykładowcy akademickiego, pozwalają
stwierdzić, że wiedza studentów po kilku latach nauki teorii muzyki w zakresie harmonii,
nie wykracza znacznie poza pojęcie triady harmonicznej. Jest to skutek przeładowania
programu nauczania elementami archaicznymi, przeżytkami, a także braku w nim
odniesień do współczesności, nowoczesnych gatunków muzycznych i światowych
trendów ich rozwoju.
Stąd pomysł na tę książkę, która – mam nadzieję – wypełni istniejącą lukę.
Publikacja zawiera praktyczne informacje, podane w przystępnej formie. Celem moim nie
jest omówienie tematu harmonii w całości, ale przekazanie wiadomości, które są ważne z
punktu widzenia współczesnego muzyka - praktyka, zajmującego się jazzem i gatunkami
pokrewnymi. Tak więc poświęciłem poszczególnym jej elementom tyle miejsca, na ile
proporcjonalnie ważne one są w dzisiejszych czasach. Najszerzej więc opisane są
najważniejsze problemy współczesnej harmonii, marginalnie potraktowałem te o
mniejszym dzisiaj znaczeniu, a pominąłem sprawy, które mają charakter już tylko
ciekawostki historycznej. Tego właśnie oczekuje – według mnie – współczesny czytelnik:
prostej, konkretnej i aktualnej informacji.

Fakt, że odwołuję się często do jazzu, jest zamierzony. Ta stylistyka wniosła do


harmonii najwięcej świeżości, a jej obecność w kulturze światowej jest od dawna
ugruntowana. Cała tzw. muzyka rozrywkowa (czyli 95% muzycznej twórczości),
pochodzi w prostej linii od jazzu, mając z nim wspólne korzenie w bluesie. Prawa
rządzące harmonią jazzową, odnoszą się więc bezpośrednio także do wszystkich
współczesnych gatunków jemu pokrewnych.

Książka przeznaczona jest dla średnio zaawansowanych teoretycznie muzyków i


uczniów szkół muzycznych, znających podstawowe zasady teorii muzyki, akustyki i
klasycznej harmonii. Adresuję ją także do muzyków – amatorów o podstawowych
umiejętnościach wykonawczych, dla uporządkowania wiedzy teoretycznej w zakresie
harmonii. Publikacja zawiera podstawowe wiadomości na temat konstruowania akordów,
współczesnego podejścia do zależności między nimi, wzbogacania harmonii w aspekcie
teoretycznym i estetycznym, problemów wykonawczych z tym związanych, a także
systemu zapisu funkcji harmonicznych za pomocą symboli literowo-liczbowych. Jest
bogato ilustrowana przykładami nutowymi oraz moimi osobistymi poglądami na niektóre
tematy.

2
Pojęcie harmonii jazzowej

3
Harmonia to porządek.
Harmonia w muzyce to uporządkowane, współbrzmiące grupy dźwięków,
tworzące struktury barwowe i napięciowe. Kolorystyka jednocześnie brzmiących
dźwięków jest zdeterminowana spektrum akustycznym i zasadom nim rządzącym, a
także przyzwyczajeniom ludzkiego ucha, kształtowanym przez lata historii muzyki. To
samo przyzwyczajenie powoduje, że pewne współbrzmienia posiadają niepohamowane
napięcie, dążące do rozwiązania na inne, że wokół niektórych z nich grupuje się
emocjonalnie cała reszta, że odczuwamy w muzyce radość, smutek, niepokój lub błogość
melancholii.
Nie zawsze zdajemy sobie sprawę, że te przyzwyczajenia wypływają z czysto
organicznych, naturalnych możliwości ucha ludzkiego. Spektrum akustyczne każdego
dźwięku, a także każdego zbioru dźwięków (np. akordu), jest odbierane przez nasz zmysł
słuchu na różne sposoby, często nie dając się zdefiniować. Wnikliwa obserwacja tych
procesów każe przypuszczać, że zakres słyszalności, a tym samym możliwości naszego
ucha, są większe niż nam się zdaje. Nauka akustyki ogranicza teoretycznie te możliwości
do 16 alikwotów (składowych dźwięku), twierdząc, że to górna granica słyszalności
człowieka (z wiekiem zresztą znacznie się ona obniża, do zaledwie kilku). Jest to w
pewnym sensie słuszna teza, dotycząca jednak pojedynczych składowych dźwięku,
których głośność (natężenie) jest zbyt nikłe, by ucho je przyswoiło. Ucho jednak odbiera
dźwięk jako całość, nawet te pozornie niesłyszalne składniki, a nawet znacznie więcej.
Wydaje się, że możliwości naszego narządu słuchu znacznie przekraczają granicę
wyznaczoną przez naukę akustyki. “Odbieramy” dużo więcej alikwotów niż “słyszymy”.
Obawiam się, że nie da się tego teoretycznie wyjaśnić, lecz praktyka pozwala sądzić, że to
prawda. Układy alikwotów i ich wzajemne proporcje, są odbierane przez nasze ucho w
szerszym zakresie niż te “słyszalne” składowe. Przypuszcza się nawet, że liczba
alikwotów odbieranych w ten prawie pozazmysłowy sposób przez człowieka, sięga
kilkudziesięciu. Stąd też różnice w odbiorze dźwięków na przykład dwóch różnych
fortepianów koncertowych. Teoretycznie powinny to być instrumenty doskonałe, o
pełnym idealnym brzmieniu (barwie), a jednak jeden nam się podoba bardziej, drugi
mniej. Jeden posiada brzmienie przyjemniejsze dla naszego ucha, drugi mniej przyjemne.
Potrafimy też bezbłędnie odróżnić brzmienie elektronicznego odpowiednika
akustycznego fortepianu, chociaż próbka (sample) której użyto do spreparowania barwy,

5
była doskonałej jakości. To zasługa ludzkiego ucha, które odróżnia bezbłędnie alikwoty,
których teoretycznie nie jesteśmy już w stanie usłyszeć.
W obszarze harmonii te elementy mają jeszcze większe znaczenie. Każde
współbrzmienie jest kombinacją alikwotów wszystkich jego składników. Ucho ma więc
jeszcze trudniejsze zadanie, z którego wywiązuje się jednak doskonale. Uporządkowanie i
uproszczenie systemu dźwiękowego, zwane temperacją, ułatwiło teoretyczne rozwiązanie
i nazwanie wielu elementów muzycznych. Nie spowodowało jednak zmian w naszym
organie słuchu. On i tak podlega systemowi dur – moll wyłącznie z przyzwyczajenia,
chociaż jego naturalne możliwości znacznie poza ten system wykraczają. Stąd też, każdy
rejestr nawet dla tego samego akordu jest inny akustycznie, różne tonacje, chociaż
teoretycznie i skalowo jednakowe, są brzmieniowo i barwowo odmienne. Dzięki temu
istnieje tak niewyobrażalne bogactwo możliwości twórczej dla muzyki, pomimo jej
teoretycznych ograniczeń.
Setki lat kształtowania się systemu tonalnego (dur – moll) i olbrzymia ilość
literatury muzycznej, utrwaliły w ludzkim uchu jego dominującą rolę i ciągły wpływ na
rozwój większości gatunków muzycznych. Lata ewolucji muzyki stworzyły wiele praw i
zasad teoretycznych, do których kompozytorzy, tworząc swoje dzieła – w mniejszym lub
większym stopniu – się dostosowywali. Dyskusyjnym wydaje się być stwierdzenie, że
zasady te pozytywnie wpływały na rozwój sztuki muzycznej. Nasuwa się więc pytanie,
czy łamanie ich nie miało większego znaczenia w tworzeniu nowych dróg rozwoju?
Odpowiedź mogłaby być twierdząca, chociaż najbardziej trafne wydaje się stwierdzenie,
że najlepszym rozwiązaniem jest (i było) znalezienie tzw. “złotego środka”, czyli – z jednej
strony – trzymanie się zasad, z drugiej – ich twórcze łamanie (czy omijanie).
Ta pozorna sprzeczność ma głęboki sens – żeby zmieniać zasady, należy je najpierw
poznać i nauczyć się z nich korzystać, stopniowo poszukując własnej drogi.
Zasady rządzące harmonią, zostały już wielokrotnie szeroko opisane, ale z biegiem
czasu i one uległy (i wciąż ulegają) ewolucji. Nowe trendy w muzyce, poszukiwania
artystyczne twórców, zrywają więzy pewnych ograniczeń i stopniowo wprowadzają
swoje nowe prawa. Musimy zdać sobie sprawę, że to ciągły proces i na pewno nie
zakończy się dzisiaj. Dlatego też należy na bieżąco aktualizować swoją wiedzę i próbować
dostosowywać zasady do współcześnie panujących nurtów.
Harmonia jest jedną z dziedzin, która podlega najbardziej radykalnym zmianom
ewolucyjnym, niewątpliwie dzięki rozwojowi jazzu. Główne znaczenie ma tutaj swobodne
podejście do zasad nią rządzących, determinujące jej wspaniały rozkwit. Muzyka jazzowa
szeroko otworzyła drzwi dla harmonii i jej możliwości. Dlatego warto zająć się tym
tematem z punktu widzenia tego tak twórczego i rozwojowego gatunku muzycznego,
korzystając z bogatych doświadczeń i talentu wielkich jazzu.

Należy zadać sobie pytanie, czy w ogóle istnieje zjawisko, które można nazwać
harmonią jazzową. Czy harmonia, kształtowana przez lata rozwoju jazzu jest czymś
odmiennym od tej klasycznej?
Przy pierwszym kontakcie z muzyką “nieklasyczną”, jesteśmy wręcz przekonani,
że jednym z głównych elementów wyróżniających jej stylistykę jest właśnie harmonia.

6
Zagłębiając się jednak w temat, dokonując bardziej szczegółowych analiz stwierdzamy, że
harmonia jazzowa niewiele, albo wręcz wcale, nie wykracza poza ramy romantycznej, czy
neoromantycznej – oczywiście z małymi wyjątkami z zakresu free jazzu czy nurtów
ortodoksyjnie awangardowych. Tym, co rzeczywiście odróżnia stylistykę harmonii
jazzowej od klasycznej, jest niewątpliwie jej brzmienie oraz rytmizacja. Muzyk jazzowy, w
pełni wykorzystując swoją wolność twórczą, konstruuje warstwy harmoniczne w oparciu
tylko o estetykę brzmieniową (tę specyficzną dla jazzu). Jest ona pełna napięć i dążeń do
ściśle określonych celów, albo wręcz przeciwnie – do celów pozornych, nigdy nie
osiągniętych. Wspomniana wolność daje mu nieograniczoną swobodę twórczą, w ramach
dobrego smaku i pewnej – specyficznej dla jazzu - poprawności stylistycznej. Dokładając
do tego charakterystyczną rytmizację, także pełną napięć i feelingu, dostajemy w efekcie
coś, co jednoznacznie precyzuje stylistykę jazzową. U podstaw jazzu leży przede
wszystkim improwizacja, czyli tworzenie wszystkich elementów utworu muzycznego na
gorąco – w pewnych, oczywiście, umownych granicach. Tym prawom podlega także
harmonia, która określana bywa najczęściej w sposób bardzo uproszczony, ograniczający
się jedynie do wskazania pewnych dróg i kierunków, w jakich ma przebiegać zamysł
kompozytorski. Tworzenie napięć, wzbogacanie harmonii, dodawanie elementów
(akordów) w przebiegu harmonicznym, jest domeną wykonawcy (twórcy!), którego
interpretacja utworu jest za każdym razem inna i niepowtarzalna. Niebagatelną rolę
odgrywa tu także zespołowy (w większości) charakter tworzenia jazzu. Oddziaływanie na
siebie muzyków, ich wzajemne inspirowanie się pomysłami, jest solą muzyki jazzowej i jej
niepodważalną wartością. Stąd pochodzi wielkie znaczenie jazzu dla rozwoju całej
kultury muzycznej i ciągłe poszerzanie jej horyzontów.
Harmonię jazzową bardzo często utożsamia się z harmonią Fryderyka Chopina i
według mnie jest to trafne porównanie, zwłaszcza w kontekście budowy poszczególnych
akordów. Zasadnicza różnica między klasyką a jazzem w tym zakresie, polega na
odmiennym podejściu do analizy przebiegów harmonicznych, a przede wszystkim, do ich
teoretycznej interpretacji oraz zapisu.
W klasyce, świętym elementem jest tonacja utworu. Wokół tego “centrum” obraca
się cały przebieg harmoniczny, z kadencjami, modulacjami i innymi zależnościami. Każdy
akord (czyli element harmonii) pełni tutaj jakąś funkcję, która odnosi się do akordu
tonicznego, określającego właśnie tonację całości.
Takie podejście do harmonii, chociaż na pierwszy rzut oka nie stwarza
namacalnych ograniczeń, niesłychanie komplikuje teoretyczną analizę wszystkich
zależności, ponieważ punktem odniesienia zawsze jest jakaś tonacja. W harmonii
klasycznej (u nas teoretycznym wykładnikiem od wielu lat jest system nauczania według
Kazimierza Sikorskiego), do tonacji właśnie odnosi się wszystkie elementy harmonii
(akordy), próbując niejako dopasować je do niej, za pomocą określenia ich funkcji w
utworze - jako całości. Powoduje to często sytuacje znacznego skomplikowania zapisu
takich przebiegów (zwłaszcza za pomocą symboli literowych) i “przeteoretyzowania”
harmonii. W rezultacie może to stać się powodem niezrozumienia prawdziwych
zależności między akordami i logiki przebiegu harmonicznego.
W jazzie i gatunkach pokrewnych (także w popularnej muzyce rozrywkowej –

7
chociaż tu harmonia występuje w dość “prymitywnej” postaci), harmonię traktuje się w
bardziej swobodny sposób. Muzycy jazzowi dużo większy nacisk kładą na brzmienie
akordów niż na ich prawidłową – w sensie klasycznym – budowę i normy dotyczące
następstw akordowych. Wynika z tego w bezpośredni sposób ich podejście do całego
przebiegu harmonicznego, tak diametralnie różne od klasycznego. Przejawia się ono w
znacznie bardziej zawężonym obszarze oddziaływania (wzajemnie na siebie)
poszczególnych akordów, czyli pojmowaniu zależności harmonicznej wśród najbliżej
sąsiadujących ze sobą współbrzmień. Specyficzne jazzowe układy akordowe budują więc
ciągłe napięcia w stosunku do swoich najbliższych sąsiadów. Zależności dominantowe
pojawiają się bardzo często, powodując dążenie do właściwych akordów tonicznych, które
z kolei wcale nie muszą się pojawić, tworząc kolejne napięcia harmoniczne. W związku z
takim podejściem do konstrukcji harmonii, trudno byłoby określić wszystkie zależności
funkcyjne względem tonacji głównej utworu, nie komplikując znacznie całej struktury
harmonicznej, a zwłaszcza jej zapisu. Fakt ten narzuca nam więc uproszczenie całego
systemu zapisu i bardziej swobodne podejście do niego. W jazzie nie określamy więc
funkcji harmonicznych jako odniesienia do tonacji, chociaż pojęcie tonacji oczywiście
istnieje. Oznaczamy współbrzmienia literami nazw dźwięków, na których dany akord jest
zbudowany.
Specyficzny dla jazzowej harmonii jest też fakt, że każdy akord – tak dominantowy
jak i toniczny – może pełnić wiele funkcji w danym momencie. Wszystko zależy od
kontekstu, sąsiednich akordów, inwencji twórczej wykonawcy itd. Nie ma tu żadnych
świętych zasad, że na przykład dominanta musi się rozwiązać na określoną tonikę. Może
ona nagle przeistoczyć się w zupełnie inny akord, przyjąć inną rolę w przebiegu,
rozwiązać się w zupełnie innym kierunku itd. Funkcje jakie pełnią akordy w harmonii
jazzowej, są nadawane jakby “z zewnątrz”, przez twórcę, a także przez wykonawcę
(improwizatora) i to w danej chwili, a nie “narzucane” przez tonację utworu i zależności z
tego wypływające. Stąd też zapis symboliczny oparty na nazwach dźwięków
podstawowych akordów, a nie nazwach funkcji, jakie te akordy pełnią, wydaje się jedynie
słuszny.
Oczywiste jest, powtarzam, że nie uciekniemy od zależności harmonicznych, i nie o
samą prostotę zapisu tu chodzi, zwłaszcza, że opieramy się jednak na klasyczno–
romantycznym modelu. W muzyce jazzowej przyjmuje się (w dużym uproszczeniu), że
mamy tylko dwa rodzaje akordów – akordy toniczne i dominantowe. Mają one wiele
odmian, ale ich funkcje są jasno określone. Dominanta zawsze dąży do rozwiązania na
tonikę i tworzy strukturę zwaną centrum tonalnym, która jest odpowiednikiem tonacji,
ale w wymiarze mikroskopijnym. Wszędzie tam gdzie pojawia sie dominanta (jako
konstrukcja harmoniczna), a wraz z nią (po niej) tonika, lub coś “zamiast”, tworzy się
zalążek tonacji – czyli właśnie centrum tonalne, żyjące jakby swoim życiem. W utworze
jazzowym, pełnym dominant, modulacji (które w harmonii klasycznej byłyby nazwane
“dominantami wtrąconymi” lub “zboczeniami modulacyjnymi”), czasami w każdym
takcie można odnaleźć takie centrum. Są to jakby małe tonacje wewnątrz jednego utworu.
Tutaj mała uwaga.
W muzyce jazzowej wiele akordów posiada specyficzne napięcie, podobne do

8
dominantowego. Tak dzieje się, jeśli zastosujemy określone alteracje w akordach
tonicznych. Spowodują one, że akordy te będą naturalnie dążyć do rozwiązania, ale – w
odróżnieniu od dominant – nie na akord leżący kwintę niżej, ale na swój prostszy
(niealterowany) odpowiednik. Ten fakt właśnie jest najważniejszą cechą odróżniającą
akord toniczny od dominanty. Ta druga, w naturalny sposób będzie dążyła do
rozwiązania na inny akord (położony na innym dźwięku podstawowym).
Niebagatelne znaczenie ma również tutaj konstrukcja danego akordu (klasyczna
dominanta ma ściśle określone cechy), ale swoboda wykonawcza w jazzie powoduje wiele
odstępstw od tej reguły. Kluczowym elementem zrozumienia roli, jaką dany akord pełni
w przebiegu harmonicznym jest kontekst, czyli to, co występuje w jego bezpośrednim
sąsiedztwie. Określa to kierunek myśli harmonicznej, dążność i napięcia z tym związane.
Może to ulegać zmianie na każdym etapie pracy nad utworem jazzowym i podczas
każdego jego wykonania. Nie możemy więc - w wielu przypadkach – ściśle określić
funkcji, jaką pojedynczy akord pełni w strukturze harmonicznej, nie znając otoczenia w
jakim występuje. Temu tematowi poświęcę więcej uwagi w dalszej części książki.
Do pojęcia centrum tonalnego także powrócimy. Na obecnym etapie chciałem tylko
uświadomić czytelnikowi bardzo ogólnie, na ile prostsze i klarowniejsze jest takie
podejście do harmonii i – co za tym idzie – do jej zapisu symbolami literowo–liczbowymi.

9
Budowanie akordów
w oparciu o skale

63
Znamy już zasady zapisu harmonii symbolami i mamy ogólne pojęcie o
możliwościach konstrukcji akordów. Teraz czas na odniesienie tej wiedzy do tonalnego
systemu dur-moll, czyli do zasad budowania wielodźwięków w kontekście tonacji. To
właśnie ten drugi aspekt konstruowania harmonii, w którym najważniejszym elementem
jest wzajemna zależność poszczególnych struktur harmonicznych determinowana ich
budową i miejscem w przebiegu.
Ciąg tercjowy, który już znamy, posłużył nam głównie do poznania możliwości
konstruowania pojedynczych akordów, zrozumienia ich wewnętrznych układów, a
przede wszystkim jako szkielet zapisu symbolicznego. Współbrzmienia nie są jednak
oderwane od siebie, tworząc związki bardziej lub mniej ścisłe, bardziej dynamiczne, pełne
napięć lub obojętne. Wszystko to odbywa się w dobrze znanym systemie tonalnym i
pomimo dużej swobody twórczej, jaką dysponuje jazz, większość tych związków się na
nim opiera. Pomimo, że w stylistyce jazzowej pojęcie tonacji nie determinuje większości
zależności między elementami harmonii (pisałem już o tym), tonalność jako taka,
wywiera decydujący wpływ na konstrukcje harmoniczne. W dużym jednak stopniu
wykracza poza ograniczenia jakie istnieją w muzyce klasycznej.
Przyjrzyjmy się teraz czterodźwiękom, które można zbudować na wszystkich
stopniach skali durowej (jońskiej), wykorzystując tylko dźwięki właściwe dla tej skali
(diatoniczne) i odległości tercji:

65
Powstało siedem różnych czterodźwięków, o - podanych powyżej pięciolinii (w
formie symboli) – funkcjach, na – podanych poniżej – stopniach skali. Oto zestawienie
tych akordów z określeniem ich charakterystycznych składników:

Stopień skali Rodzaj akordu Charakterystyczne składniki


I, IV Durowy z wielką septymą Tercja wielka, septyma wielka
V Dominanta septymowa Tercja wielka, septyma mała
II, III, VI Molowy z septymą małą Tercja mała, septyma mała
VII półzmniejszony Tercja mała, septyma mała, kwinta
obniżona

W naturalny sposób stworzyliśmy więc cztery bardzo popularne i ważne


konstrukcje, wykorzystując tylko diatoniczne tony skali durowej. Fakt ten ma
fundamentalne znaczenie w zrozumieniu związków i zależności między tymi akordami.
Związki te są bardzo silne, biorąc chociażby pod uwagę dźwięki, z których się składają.
Zwróćmy uwagę ile jest ich wspólnych dla wybranych par akordów. Współbrzmienia na I
i III stopniu, lub na II i IV, mają aż po trzy wspólne (jednakowe) dźwięki. Zresztą nie tylko
one. Taka sytuacja występuje w wielu konfiguracjach akordów i jest przyczyną silnych
związków między nimi i wielkiego wzajemnego oddziaływania.
Stopnie, na których leżą poszczególne akordy pozwolą nam zrozumieć takie
podstawowe związki i role, jakie te akordy pełnią w określonych układach i następstwach
harmonicznych. Główne role pełnią tu oczywiście współbrzmienia leżące na I i V stopniu
gamy, czyli tonika i dominanta. Pokrewieństwa innych akordów z tymi podstawowymi
funkcjami, które przejawiają się wspólnymi dźwiękami, dają wielkie możliwości
rozbudowywania harmonii przez ich wzajemne zastępowanie lub przejmowanie ich
funkcji. Pierwszorzędne jednak znaczenie mają te dwa akordy, a wszystkie “pokrewne” –
drugorzędne.
Jest sprawą nie podlegającą dyskusji, że dominanta w naturalny sposób dąży do
rozwiązania na tonikę. Wynika z tego, że funkcje drugorzędne (ponieważ niejako
“wynikają” z tych głównych) poddają się takim samym prawom. W muzyce jazzowej,
napięcia mogą występować między różnymi akordami, nawet takimi, które swoją
konstrukcją nie przypominają klasycznej dominanty czy toniki. Mówi się, że każdy akord
może pełnić w danym momencie rolę dominanty lub toniki, a wszystko zależy od
kontekstu, następstw akordowych i całego przebiegu harmonicznego. Niebagatelną rolę
pełni tu też linia melodyczna, zwłaszcza w warstwach improwizowanych, które są
przecież tak charakterystyczne dla jazzu. Melodia może bowiem skierować napięcia
harmoniczne w zupełnie nieoczekiwane rejony, nie poddając się ściśle normom
konstruowania poszczególnych współbrzmień. Popatrzmy na podstawowy przebieg
harmoniczny, zgodny z wzajemną dążnością akordową i możliwości zastępowania

66
akordów pierwszorzędnych tymi drugorzędnymi:

Funkcje pierwszorzędne:
Tonika Subdominanta4 Dominanta Tonika
I = ma7 IV = ma7 V=7 I = ma7
Funkcje drugorzędne:
Iii = mi7 Iii = mi7
VI = mi7 II = mi7 VII = mi7(b5) VI = mi7

W przykładzie przedstawiłem najpowszechniejsze możliwości wymiany funkcji


pomiędzy spokrewnionymi akordami. Zwróćmy uwagę zwłaszcza na subdominantę.
Tutaj bardzo ważne jest zastosowanie akordu molowego, położonego na II stopniu
skali zamiast klasycznego - na IV-tym. II stopień, z uwagi na odległość od kolejnej
funkcji – dominanty, pełni rolę zastępczej dominanty w stosunku do niej. Jego
położenie jest takie samo, jak klasycznej dominanty w stosunku do właściwej toniki. W
obu przypadkach występuje stosunek kwintowy między dwoma akordami (II – V = V
– I), tworząc ciąg trzech akordów, z których dwa pierwsze pełnią role dominant w
stosunku do następujących po nich. Ten ciąg wyzwala dużo większe napięcie niż “I –
VI i V – I” jak w pierwszym wierszu i jest nazywany potocznie kadencją II – V - I. Ma
on fundamentalne znaczenie w konstruowaniu jazzowych przebiegów
harmonicznych, które wciąż poszukują więcej niż przeciętnych emocji. Nawiązując
zatem po raz ostatni do klasycznie pojmowanej triady harmonicznej, więcej napięcia
uzyskamy, stosując zamiast subdominanty, jej odpowiednika (substytutu) na II stopniu.
Kolejny przykład zilustruje nam konstrukcję naturalnej dla jazzu progresji
funkcyjnej, wynikającej w prostej linii z zależności dominanta – tonika, ze stopniowym
wprowadzaniem akordów drugorzędnych (przykład w tonacji C-dur):

4 Pojęcie subdominanty uważa się współcześnie za nieistotne, a muzycy jazzowi w ogóle go nie stosują.
Zasady triady harmonicznej, która wykształconemu na klasycznej harmonii czytelnikowi, jest
zapewne doskonale znana, zupełnie nie przekłada się na prawa rządzące współczesnymi
tendencjami w muzyce. Istnienie subdominanty w naszym rozumieniu jest kompletnym
nieporozumieniem. Każdy bowiem akord o określonej konstrukcji może posiadać napięcie dążące
do rozładowania (rozwiązania), lub może go nie posiadać. Ten pierwszy będzie zatem pełnić rolę
dominanty, a drugi toniki. Nie istnieją więc akordy, które mogły by pełnić inne role w przebiegach
harmonicznych. Ten tok rozumowania pozwala nam przyjąć zasadę, że istnieją tylko dwa rodzaje
funkcji harmonicznych – dominanty i toniki. Zastosowana przeze mnie w powyższym przykładzie
nazwa subdominanty ma chwilowo przypomnieć czytelnikowi “szkolne” zasady, ale jej pozycja w
powyższym przebiegu harmonicznym ma raczej charakter toniki w stosunku do poprzedzającej ją
pozornej dominanty (I - IV, czyli stosunek kwintowy).

67
Tonika Dominanta Tonika

Cma7 Cma7 G7 G7 Cma7


Tonika Zast. dominanta Dominanta Tonika
II st.

Cma7 Cma7 Dmi7 G7 Cma7


Tonika Zast. Tonika lub Zast. dominanta Dominanta Tonika
zast. Dominanta
VI st. II st.

Cma7 Ami7 Dmi7 G7 Cma7

W kolejnych wierszach powyższego przykładu następuje rozwój harmoniczny z


zastosowaniem naturalnych dążeń funkcyjnych i substytutów akordów
pierwszorzędnych. W drugim wierszu wykorzystano naturalne dążenie toniki do akordu
leżącego na IV stopniu (stosunek kwintowy), ale zastąpionym jego “podrzędnym”
odpowiednikiem akordem molowym na drugim stopniu skali, który tym samym stał się
zastępczą dominantą dla “prawdziwej” G7. Wiersz trzeci przynosi nam zastąpienie drugiej
toniki akordem zastępczym Ami7, stającym się z kolei zastępczą dominantą dla następnego
– Dmi7. W każdym momencie, taką zastępczą dominantę możemy przekształcić w
“klasyczną” (w sensie konstrukcji), zmieniając jej tryb na durowy i zachowując obecność
septymy małej.
Dzięki takim zabiegom prosty przebieg “tonika – dominanta – tonika” został
wzbogacony o dodatkowe akordy, które będąc zastępczymi funkcjami tych głównych,
mogły nabrać ich cech. Wynika z tego fakt, który w jazzie jest naturalną cechą konstrukcji
harmonicznych, że punkt odniesienia zależności akordowych może leżeć wszędzie, że
każdy akord może w danej chwili pełnić rolę toniki czy dominanty, a wszystko to zależy
przede wszystkim od kontekstu.
Opierając się tylko na akordach zbudowanych na diatonicznych dźwiękach gamy
C-dur, zachowując zależności kwintowe, a jednocześnie zachowując naturalny ciąg
funkcyjny, możemy zbudować taki przebieg (przykład w C-dur):

I IV VII III VI II V I

Cma7 Fma7 Bmi7(b5) Emi7 Ami7 Dmi7 G7 Cma7


Tonika Dominanta Tonika
zast. Zast. Dominanta Tonika Tonika Zast.
Dominanta tonika Dominanta

68
Zależności kwintowe (I – IV, IV – VII itd.) powodują, że emocjonalnie czujemy
pozorne dążenie dominanta – tonika, a jednocześnie akordy drugorzędne poprzez swój
związek z głównymi (za pomocą wspólnych dźwięków) mogą przejąć ich funkcje.
To co tu widzimy to jedna z podstawowych możliwości następstw akordów –
następstwa kwintowe. Są to jednak kwinty w oparciu wyłącznie o dźwięki diatoniczne dla
skali durowej i nie są one jednakowe (czyste). Między dźwiękami F – B, na przykład,
występuje tryton.
Możliwy jest oczywiście także ciąg akordów oddalonych od siebie o jednakowe –
czyste kwinty. Będą tu występować dźwięki nie należące do jednej skali, a w zasadzie do
wszystkich, bo w postępie kwintowym wykorzystamy wszystkie dwanaście tonów
chromatycznych. W sytuacji budowania na tym schemacie akordów, jesteśmy w zasadzie
ograniczeni do użycia kolejnych dominant, dążących do następnych dominant. W
wypadku czystych kwint, odchodzimy bowiem od składników jednej skali i traktujemy
spektrum dźwiękowe jako równe chromatycznie dwanaście dźwięków. Takim strukturom
poświęcę więcej uwagi w rozdziale o dominantach.

Spróbujmy teraz przyjrzeć się tonacji molowej. Ponieważ istnieją różne rodzaje tych
skal, na początek skala molowa naturalna (eolska). Poniższy przykład zbudowałem w
tonacji A-moll, która wykorzystuje te same dźwięki co C-dur (tonacje równoległe):

Najważniejszy fakt, który niewątpliwie rzuca się od razu w oczy, to identyczność


wszystkich tych akordów ze współbrzmieniami zbudowanymi na dźwiękach gamy C-dur.
Oczywiście jest to, że operując tymi samymi dźwiękami, uzyskaliśmy te same akordy.
Ciekawe jest jednak ich usytuowanie względem tonacji. Tonika w tonacji A-moll (I
stopień) staje sie w tonacji C-dur akordem molowym na VI stopniu, tonika w C-dur,
akordem durowym na stopniu III w A-moll itd. Tutaj także widać różnorodne możliwości
określenia funkcji, przede wszystkim w zależności od kontekstu harmonicznego. Daje to
jednocześnie duży obszar wolności do swobodnego rozszerzania warstw i przebiegów
harmonicznych.
W tym aspekcie, problem konstrukcji akordów z wykorzystaniem diatonicznych
składników skal, może wyglądać w następujący sposób: oto różne typy akordów
zbudowane na dźwięku podstawowym “C” i ich możliwe odniesienia do innych tonacji
durowych:

69
Cma7 C7 Cmi7 Cmi7(b5)
I – C-dur V – F-dur II – B¨-dur VII – D¨-dur

IV – G-dur III – A¨-dur

VI – E¨-dur

Powyższy przykład uwidacznia nam, że ta sama konstrukcja akordowa może mieć


kilka znaczeń. Może pełnić różne funkcje w różnych tonacjach (centrach tonalnych) i tym
samym mieć wiele możliwości rozwiązań i tworzenia różnorodnych napięć.

Podam jeszcze przykłady dwóch skal molowych i zbudowane na ich stopniach


czterodźwięki, uświadamiając czytelnikowi możliwości konstrukcyjne wykorzystujące
tylko składniki diatoniczne tych skal. Skala molowa harmoniczna (oba przykłady w C-
moll):

Widzimy tutaj, że różnorodność skal zmienia w dość zasadniczy sposób możliwości


konstrukcyjne akordów i ich użycie zdecydowania wzbogaca nasz warsztat harmoniczny.

Teraz jeszcze czterodźwięki zbudowane na skali doryckiej:

To tylko kilka przykładów zastosowania skal i ich składników do budowy


współbrzmień, które oczywiście nie wyczerpują tematu. Mają tylko uświadomić taką
możliwość czytelnikowi i sposób myślenia o harmonii za pomocą stopni gamy.
Takie podejście do harmonii nazywa się potocznie harmonią modalną (modus – łac.

70
skala). Konstrukcjom takim i praktycznym ich zastosowaniom poświęcę jeszcze nieco
miejsca w dalszych rozdziałach książki.
Przy okazji chciałbym zwrócić uwagę na fakt, że substytuty funkcji
pierwszorzędnych, w poszczególnych skalach będą się różnić konstrukcyjnie, a tym
samym mogą pełnić różne role w przebiegu harmonicznym. Przyda to się nam w dalszych
rozważaniach. W tym miejscu warto tylko zaproponować czytelnikowi, by w ramach
ćwiczeń spróbował budować takie konstrukcje na różnych skalach i przede wszystkim we
wszystkich możliwych tonacjach. To w zdecydowany sposób pomoże dość sprawnie
poruszać się po harmonii w ogóle.

71
Akordy kwartowe

133
Wszystko co o harmonii dotąd napisałem, obracało się wokół interwałów tercji, jako
podstawowego budulca współbrzmień akordowych. Nieograniczona wolność twórcza
muzyków jazzowych i ich ciągłe poszukiwania spowodowały, że powstały również
konstrukcje harmoniczne, składające się z interwałów kwarty. Mam tu na myśli takie
akordy, które zawierają wyłącznie te interwały, a nie pojedynczo stosowane w
towarzystwie tercji. Jednak także i takie konstrukcje, pełnią tradycyjne role w przebiegach
akordowych, a kwestią teoretycznej interpretacji jest ich właściwe określenie.
Akordy składające się z kwart mają sporo zalet i dlatego wśród muzyków
jazzowych – począwszy od epoki bebopu zwłaszcza – ich znaczenie jest godne naszej
uwagi.

Trójdźwięki kwartowe mogą występować w trzech postaciach:

Kolejno są to układy (licząc od dołu):


● kwarta czysta + kwarta czysta
● kwarta czysta + kwarta zwiększona
● kwarta zwiększona + kwarta czysta

W konstruowaniu większych struktur kwartowych możemy zastosować schemat


myślowy znany z poprzednich rozważań, mianowicie ciąg kwartowy, jako analogię do
tercjowego, którym dotąd się zajmowaliśmy. Poniżej dwie struktury zawierające
wszystkie diatoniczne składniki skali miksolidyjskiej (tej właściwej dla ciągu tercjowego –
z septymą małą) w układzie tercjowym i kwartowym:

135
Ten drugi zestaw dźwięków jest identyczny jak pierwszy, zawiera te same
składniki, ma tylko inną ich kolejność. Konstruując akordy kwartowe według tego ciągu,
pojawi nam się także kwarta zwiększona (w przykładzie pomiędzy dźwiękami B¨ – E),
będąca diatonicznym składnikiem skali miksolidyjskiej.
Możemy jednak konstruować też akordy kwartowe składające się tylko z czystych
kwart. Taki ciąg będzie zawierał wszystkie 12 dźwięków skali chromatycznej i każdy
dźwięk będzie mógł być jego prymą (dźwiękiem podstawowym):

Wszystkie te dywagacje mają jednak znaczenie czysto teoretyczne, ponieważ


układy kwartowe i tak wynikają przeważnie z zasad, dotyczących tercjowej budowy
akordów. Ważny jest tu raczej aspekt wykonawczy, który preferuje konstrukcje
zawierające więcej napięciowych dysonansów, które brzmią agresywniej, eliminując
prawie całkowicie “słodkie” tercje. Przejawia się to zwłaszcza w twórczości muzyków
jazzu nowoczesnego od epoki bebopu począwszy. Okraszone interwałami kwarty, a
właściwie skonstruowane prawie wyłącznie z nich akordy, zawierają sporą dawkę
interwałów dysonansowych, a jednocześnie są “normalnymi” funkcjami.
Dysonanse, które tworzą konstrukcje kwartowe to przede wszystkim septymy małe
i wielkie. Popatrzmy jeszcze raz na trzy możliwe do zbudowania trójdźwięki i ich skrajne
głosy:

136
Powstały tu septymy, których obecność w zdecydowany sposób wzmacnia napięcie
dysonansowe, nadając współbrzmieniu dużo agresywniejszy charakter. Wystarczy więc,
że w konstrukcji akordowej uda nam się umieścić tak ułożone dźwięki, a jego siła
emocjonalna znacznie się wzmocni.
Popatrzmy jak może wyglądać na przykład akord C-dur – tutaj wzbogacony sekstą
i noną:

Pomimo zdecydowanie durowego charakteru tego akordu, jego siła emocjonalna


jest zdecydowanie większa, niż gdybyśmy go zbudowali z “łagodnych” tercji. Obok
zastosowania ostrzejszych kwart, mamy tu aż dwie septymy, które jeszcze bardziej
wzmagają napięcie w tym akordzie.
W dość prostej dominancie G13, układ składników również utworzył septymę (tym
razem wielką), niezależnie od septymy właściwej dla tej funkcji. Odległości między
trzema górnymi głosami, oczywiście kwartowe:

Jak widzimy, kwarty nie są podstawowymi składnikami akordów, nie są tym


fundamentalnym budulcem, a ich użycie jest zabiegiem czysto kolorystycznym. Wszystkie
elementy konstrukcji harmonicznych są – pomimo interwałów ich dzielących (tutaj kwart)
– tylko pochodnymi ciągu tercjowego i tylko na nim wszystko jest oparte. Operowanie
wyłącznie konstrukcjami kwartowymi może mieć specyficzny wyraz wykonawczy, ale
jest to jedynie sposób wybierania tych czy innych składników podstawowych akordów i
ułożenie ich w odpowiedniej kolejności. Wystarczy w powyższym przykładzie
zastosować prawo równoległości trytonów (charakterystyczny dla dominanty tryton F –
B) i zamiast dźwięku “G” użyć podstawy harmonicznej “D¨”, żeby nasz akord stał się
dominantą Db7(#9) .
Bardzo często taki kwartowy sposób grania spotyka się u pianistów, którzy w lewej
ręce dość bezkrytycznie nadużywają takich struktur (chcą być może naśladować McCoy

137
Tynera, dla którego był to – swego czasu – charakterystyczny sposób grania). W
niektórych przypadkach może to przynieść zadowalający efekt, ale w większości jest to
dość przypadkowa papka.

O niezłym efekcie możemy mówić stosując kwarty w konstruowaniu funkcji


molowych. Tutaj składniki skali doryckiej, pozwalają na dość dużą różnorodność
układów, z których większość mieści się w granicach poprawności. Oto kilka przykładów
takich akordów:

W pierwszym z nich tercja akordu jest częścią składową konstrukcji kwartowej, a w


pozostałych dodałem ją do współbrzmienia, by zachować poprawność funkcji. W praktyce
wykonawczej, tego typu przebiegi, nawet bez użycia tercji, mają zdecydowanie
odczuwalny charakter molowy z powodu użycia innych składników skali doryckiej.
Jeszcze jedna uwaga praktyczna: zaleca się używać maksymalnie pięć kolejnych
interwałów kwarty w jednym akordzie. Zastosowanie następnych spowoduje powstanie
niepożądanych sekundowych dysonansów.

Użycie kwart jest więc bardzo pożądane w konstrukcjach harmonicznych


nowoczesnego jazzu. Niewątpliwie zdarzają się sytuacje, kiedy tylko one są wykorzystane
do budowy współbrzmień, a nawet całych konstrukcji harmonicznych i nie zawsze można
wytłumaczyć tego za pomocą teorii ciągów tercjowych. Są to jednak tylko przypadki
marginalne, które – jak sądzę – gdzieś tam “podskórnie” zawierają te tradycyjne napięcia i
dążenia do tych samych rozwiązań o jakich tu mówiliśmy w poprzednich rozdziałach.

138
Bibliografia:

● Kazimierz Sikorski - “Harmonia” (PWM 1955)


● Zbigniew Ciechan - “Aranżacja” (C. O. M. U. K. 1978)
● Joe Viera - “Elementy jazzu” (PWM 1978)
● Michael Morangelli - “A Reference For Jazz Theory” (The Reel Score, LLC 2002)
● Barrie Nettles - “Harmony” (Berklee College Of Music 1987)
● Pete Thomas - “Composition, Orchestration & Arranging” (University Of Southampton
Music Dept 2003)
● Sammy Nestico - “The Complete Arranger” (Fenwood Music Co., Inc. 1993)
● Jan Gawlas - “Harmonia funkcyjna” (Wydawnictwo “Śląsk” 1962)
● Mirosław Niziurski - “Harmonia” (PWN 1984)
● Piotr Kałużny - “Skale muzyczne we współczesnej harmonii tonalnej” (wydawnictwo
Akademii Muzycznej – Poznań 1994)

150

You might also like