You are on page 1of 135

Robert ~rownin~

Justynian i ~eodocd
f'rzufr>¿v³o !~'1m~ia lioduszvñska-l3onow ikowu
Biografie S³awnych l~uclzi ~ Pañstwowy Instytut Wydawniczy
:.,..~~0..~,
Tytu³ orygina³u .Iustinian and Thcodora Konsultacja naukowa i przypisy Malina F:vcrt
-Kappesowa Wyber ilustracji
Ewa Balicka
Indeks zestawi³a Zofia 'l. inserlinó
Opracowanie graficzne Jolanta t3ar¹cz
1'N'/,(~;l)M()WA
Napisano wiele ksi¹¿ek o czasach Justyniana. Niniejsz¹ pracê mo¿e usprawiedliwiaæ to, ¿e jest
prób¹ odmalowania wydarzeñ w taki sposób, jak zapewne patrzy³ na nie sam cesarz i jego zad
ziwiaj¹ca ma³¿onka. Cesarze rzymscy nie byli samow³adnymi dyktatorami. Zarówno w zakresie
informacji o bie¿¹cych sprawach, jak wprowadzania w ¿ycie swych decyzji byli uzale¿nieni
od osobistych doradców i od ciê¿kiej machiny biurokratycznej. Zasiêg ich decyzji bywa³ czês
to bardzo ograniczony. .Te li jednak w ogóle podejmowano jakie decyzje, móg³ tego dokonaæ w
y³¹cznie cesarz. Justynian i Teodora byli autokratami, którzy wiedzieli, czego chc¹, trw
ali uporczywie przy swoim pomimo nie koñcz¹cych siê przeszkód i niepowodzeñ, odcisnêli na ep
oce piêtno swych osobowo ci mocniej ni¿ którykolwiek z ich poprzedników, poczynaj¹c od Augus
ta przed piêciu i pó³ wiekami.
Do powstania tej ksi¹¿ki przyczyni³o siê wiele osób. Szczególn¹ wdziêczno æ winien jestem Pat
anags za to, ¿e pierwsza podsunê³a mi my l napisania jej, nastêpnie Susan Phillpott za got
owo æ, z jak¹ wspiera³a mnie swym do wiadczeniem i s¹dem, Colleen Cheste:rman za pomoc w gro
madzeniu i doborze ilustracji, wreszcie Susan Archer za przepisanie rêkopisu na ma
szynie, w znacznej czê ci dwukrotnie.
Polskie wydanie nie mog³oby siê ukazaæ bez wspó³udzia³u t³umaczki, Marii Boduszyñskiej-Borowi
ej, i profesor Haliny EvertKappesowej, która s³u¿y³a rad¹ w niezliczonych wypadkach. Autor
pragnie wyraziæ obu Paniom najserdeczniejsze podziêkowania.
Robert Browning 1971 Robert Browning
TABLICA CHRONOLOGICZNA
TABLICA CHRONOLOGICZNA
I ZACH6D
518 Koniec schizmy miêdzy papie¿em i Ko cio³em wschodnim.
I 519
Konsulat Eutaryka, ziêcia i nastêpcy króla Teodoryka.
522 mieræ Eutaryka. Konsulat Boecjusza i Symmachusa.
523 Hilderyk zostaje królem Wandalów i rozpoczyna politykê procesarsk¹,antyostrogock¹.
524 Teodoryk skazuje na mieræ Boecjusza i Symmachusa.
KONSTANTYNOPOL. I CESARSTWO
WSCHODNIE
ok. 482
Urodzi³ siê Justynian. ok. 500 ('')
.lustynian przybyl do Konstantynopola, aby siê kszta³ciæ.
518 mieræ Anastazjusza. Justyn I zostaje cesarzem. Awans Justyniana. Pocz¹tek prze lado
wañ monofizytów.
520 Konsulat Witaliana. Zamordowanie Witaliana na rozkaz Justyna I i Justyniana.
521 Konsulat Justyniana.
ok. 523
Germanus odnosi zwyciêstwo nad Antami.
1'IIONT WSCHODNI
523 Dhu-Nuwas dokonuje masakry chrze cijan w .Jemenie. Przy poparciu cesarza krcSl
Etiopii Elesboas okupuje Jemen.
524 Kr61 perski Kaw~ad wypiera Rzymian z Iberii.
52b 30 sierpnia: mieræ Teodoryka. Amalasunta zostaje regentk¹ w imieniu swego syna At
alaryka.
530 Obalenie wandalskiego króla Hilderyka przez Gelimera, który wznawia politykê przec
iw cesarstwu.
533 Czerwiec: Belizariusz odp³ywa na Sycyliê, l¹duje w Afryce pó³nocnej.
Wrzesieñ: Belizariusz zwyciê¿a Gelimera przy
525 Justyn I wyznacza na nastêpcê tronu Justyniana. Ma³¿eñstwo Justyniana i Teodory.
J2V
Wielkie trzêsienie ziemi w Antiochii.
527 Justynian zostaje wspó³cesarzem. mieræ Justyna I. Objêcie tronu przez Justyniana.
528 Pocz¹tek kodyfikacji praw.
529 7 kwietnia: ukazanie siê pierwszej wersji Kodeksu. Zamkniêcie Akademii w Atenach
. Rewolta Samarytan.
530 Nominacja Jana z Kapadocji na Praefecta Praetorium. Mundus odpiera zwyciêsko z
agony S³owian na Ba³kanach.
532 Styczeñ: powstanie Nika. Masakra powstañców przez Belizariusza i Mundusa.
533 Grudzieñ: og³oszenie Digesta.
525 Etiopia podbija Jemen.
526 Wojna w Persji. Belizariusz dowódc¹ frontu wschodniego.
527 Belizariusz prowadzi dalej dzia³ania przeciwko Persji.
530 Belizariusz zwyciê¿a Persów pod Dara.
531 Persowie zadaj¹ klêskê Belizariuszowi pod Callinicum. mieræ króla Kawada i objêcie tronu
przez Chosroesa I.
532 Podpisanie wieczystego pokoju z królem Chosroesem.
6
TABLICA CFIRONOLOGICZNA
Dziesi¹tej Mili i zajmuje Kartaginê.
Grudzieñ: rozgromienie wojsk wandalskich pod Tricamarum.
534 Gelimer poddaje siê Belizariuszowi. Salomon zostaje w Afryce jako g³ówny dowódca. Am
alasunta prowadzi tajemne rokowania z Justynianem.
Pa dziernik: mieræ Atalaryka. Amalasunta po lubia króla Teodahada.
535 Uwiêzienie i zamordowanie Amalasunty przez Teodahada.Najazd Mundusa na Dalmacjê.
Belizariusz zajmuje Syrakuzy i rozpoczyna okupacjê Sycylii.
5.i6 Bunt w Afryce. Teodahad pertraktuje z Justynianem. Ostrogoci odzyskuj¹ Dalmac
jê i zabijaj¹ Mundusa. Belizariusz dokonuje najazdu na Italiê, zdobywa Neapol. Obaleni
e Teodahada, obranie królem Witigesa.
Grudzieñ: Belizariusz zajmuje Rzym.
539 Germanus t³umi bunt w Afryce. Witiges oblega Belizariusza w Rzymie. Witiges re
zygnuje z oblê¿enia Rzymu. Narses przybywa do Italii. Liguria i Mediolan okupowane.
534 Uroczysty triumf Belizariusza z okazji podboju Afryki. Og³oszenie drugiej wers
ji Kodeksu Justyniana.
539 26 grudnia: po wiêcenie katedry M¹dro ci Bo¿ej.
'i'ARLICA CIiRONOLOGICZNA
539 Ostrogoci odzyskuj¹ Mediolan i wyrzynaj¹ ludno æ. Odwo³anie Narsesa. Witiges pertraktu
je u Nuici~j.
540 Belizariusz przyjmuje kapitulacjê Ostrogotów i wkracza do Rawenny. 541
.Jesieñ: Totila obrany krf>1em Gotów; wszczyna na nowo wojnê przeciw cesarstwu.
542 Totila zdobyte a wiele twierdz w Italii.
543 Totila zdobywa Neapol.
544 Belizariusz powraca do Italii, by obj¹æ g³ówne dowództwo.
545 Grudzieñ: Totila rozpoczyna oblê¿enie Rzymu. 546
Nowy bunt w Afryce. Zamordowanie Areobindusa. Jan Troglita mianowany g³ównym dowódc¹ w A
fryce.
540 S³owiañskie zagony zagra¿aj¹ Konstantynopolowi i pustosz¹ Grecjê. 541
Usuniêcie .Jana z Kapadocji wskutek intrygi Teodory.
542 Piotr Barsymes organizuje monopol pañstwowy na handel jedwabiem.
Lato: wybuch epidemii d¿umy w Egipcie, sk¹d rozszerza siê szybko w ca³ym cesarstwie.
543 Zaraza nadal szaleje. Wy wiêcenie Jakuba Baradaja na monofizyckiego biskupa Edes
sy. Piotr Barsymes mianowany Prefectem Praetorium.
546 Justynian wydaje edykt potêpiaj¹cy Trzy Rozdzia³y.
539 Pos³owie Witigesa prosz¹ o pomoc króla Chosroesa.
540 Chosroes naje¿d¿a Syriê i zdobywa Antiochiê.
541 Chosroes naje¿d¿a Lazykê. Belizariusz przejmufie dowództwo frontu wschodniego. 542
I clizariusz odpiera perslci atak na Palestynê.
545 Rozejm z Persj¹.
9
TARLICA CHRONOLOGICZNA
547 Totila opuszcza Rzym. Belizariusz ponownie wkracza do miasta. Ukoñczenie budow
y ko cio³a S. Vitale w Rawennie.
548 Odwo³anie Belizariusza z Italii. Jan Troglita zwyciê¿a Maurów w Afryce.
549 Totila rozpoczyna nowe oblê¿enie Rzymu. Ukoñczenie budowy ko cio³a S. Apollinare in Cl
asse pod Rawenn¹.
550 Styczeñ: Totila zdobywa Rzym i dokonuje najazdu na Sycyliê. Wojska cesarskie wkr
aezaj¹ do wizygockiej Hiszpanii.
551 Totila oblega Ankonê. Zwyciêstwo floty cesarskiej pod Sena Gallica. Justynian od
rzuca propozycje pokojowe Totili.
552 Narses przybywa do Italii i zwyciê¿a Gotów pod Busta Gallorum. mieræ Totili. Narses z
dobywa na nowo Rzym i zwyciê¿a wojsko gockie pod Mons Lactarius.
547 Papie¿ Wigiliusz przybywa do Konstantynopola.
548 28 czerwca: ~mieræ Teodory. Zagony S³owian docieraj¹ a¿ pod Dyrrachium (obecnie Durr
es).
550 Mianowanie Germanusa g³ównym dowódc¹ w Italii, jego ma³¿eñstwo z Matasunt¹, wnuczk¹ Teodo
Odpiera on s³owiañskich naje¿d ców na Ba³kanach, ale umiera jesieni¹. Narses mianowany g³ówn
wódc¹ w Italii; rozpoczyna przygotowania.
551 Otwarty roz³am miêdzy Justynianem i papie¿em Wigiliuszem. Najazd Kutrigurbw na Ba³ka
ny. Justynian podburza przeciwko nim UtiguI'bW.
551 Bessas odbiera Persom Petrê w Lazyce. Nowy rozejm z Persj¹.
553 Frankowie i Alemanowie naje¿d¿aj¹ Italiê.
554 Narses zwyciê¿a Franków i Alemanów, rozpoczyna pacyfikacjê Italii. Wizygoci powstrzymu
j¹ ekspansjê cesarstwa w Hiszpanii.
555 Papie¿ Wigiliusz umiera na Sycylii w drodze powrotnej do Rzymu. Zdobycie Comps
a - ostatniej gockiej twierdzy na po³udnie od Padu.
556 Wy wiêcenie papie¿a Pelagiusza.
561 Narses zdobywa Weronê, ostatni¹ twierdzê ,gock¹.
553 Maj: pi¹ty sobór powszechny potêpia Trzy Rozdzia³y pomimo sprzeciwu papie¿a Wigiliusza
.
Grudzieñ: Wigiliusz pod presj¹ potêpia Trzy Rozdzia³y.
ok. 554
Przemycenie jajeczek jedwabników z 5ogdiany do cesarstwa i pocz¹tki bizantyjskiej pr
odukcji jedwabiu. Og³oszenie Sankcji Pragmatycznej.
558 Zawalenie siê kopu³y Hagii Sofii. Nawrót epidemii d¿umy. Najazd Kutrigurbw na Ba³kany.
Pos³owie awarscy w Konstantynopolu. 559
Belizariusz, odwo³any ze stanu spoczynku, zadaje klêskê Kutrigurom.
TABLICA CHRONOLOGICZNA
555 Zamordowanie króla Lazyki przez w³adze rzymskie. Properskie powstanie w Lazyce.
557 Nowy rozejm z Persja.
558 Awarowie pod wodz¹ Bajana nawi¹zuj¹ kontakt z Justynem, synem Germanusa, na Kaukaz
ie.
10 11
TARLICA CIIRONOLC)GI("l,NA
562 Spisek na ¿ycie Justyniana.
24 grudnia: powtórne po wiêcenie Aagii Sofii, 563
Justynian odbywa pielgrzymkê do Germii w Galacji.
565 Styczeñ: podejmuj¹c now¹ próbê kompromisu z monofizytami Justynian og³asza doktrynê aftar
odocetyzmu. Marzec: mieræ Belizariusza.
14 listopada: mieræ Justyniana i wst¹pienie na tron Justyna II.
562 Piêædziesiêcioletni pokój z Persj¹.
W szóstym wieku naszej ery wschodnie cesarstwo rzymskie ró¿ni³o siê pod wielu wzglêdami od c
esarstwa rzymskiego w wieku pierwszym i drugim, na ogó³ lepiej znanych.l Próba choæby na
szkicowania dziejów tego imperium w po rednich stuleciach by³aby tutaj nie na miejscu.
Ostatecznie tematem mojej ksi¹¿ki jest Justynian. Jednak zwiêz³e przedstawienie wa¿niejsz
ych zmian, jakie zasz³y w okresie miêdzy panowaniami Konstantyna (307-337) i Anastaz
jusza (491-518), od którego mierci rozpoczyna siê niniejsza opowie æ, oszczêdzi mo¿e wielu p
jszych obja nieñ i pozwoli unikn¹æ pewnych pomy³ek czy nieporozumieñ.
Konstantyn, og³aszaj¹c siê Augustem w roku 307, w³ada³ tylko Brytani¹ i Gali¹. Reszta cesarst
a pozostawa³a w rêkach innych cesarzy, niekiedy a¿ sze ciu. By³ to ci¹g dalszy chaosu panuj¹c
go w trzecim wieku, kiedy poszczególne armie wynosi³y swych wodzów do blasku purpury i
kiedy szerzy³a siê w cesarstwie prawie nie ustaj¹ca wojna domowa. Z biegiem lat Konst
antyn zlikwidowa³ jednego po drugim swych rywali i w roku 324 w³ada³ ju¿ sam jeden ziemi
ami rozci¹gaj¹cymi siê od rzeki Clyde do Eufratu. Cesarstwo rzymskie, nominalnie bêd¹ce za
wsze jednym i jednolitym pañstwem, znowu sta³o siê nim w praktyce.
Ale w³adza zdobyta si³¹ orê¿a nie wystarcza³a. Co miecz zdoby³, miecz mo¿e odebraæ; ludzie ni
zuwaj¹ siê do szczególnej lojalno ci wobec swoich zwyciêzców. Konstantyn musia³ byæ nie tylko
c¹, lecz nadto w³adc¹ prawowitym. W trzecim wieku, w okresie wojen domowych, ca³kowitemu
zdewaluowaniu uleg³a dawna teoria konstytucyjna - nigdy zreszt¹ w pelni nie zrealiz
owana wed³ug której w³adzê cesarsk¹ przekazywano na mocy zgodnego
13
WSTr;I'
i, postanowienia wojska, senatu i ludu. Cesarze Aurelian (270-275) i Dioklecjan
(284-305) próbowali uzyskaæ zgodê na sprawowanie il
przez nich w³adzy utrzymuj¹c, ¿e s¹ kim w rodzaju boskich wybrañców. Aurelian nazywa³ siebie
giem, jak gdyby ziemskim namiestnikiem powszechnie czczonego bog:~ s³oñca, kt~rego k
ult propagowa³; DioklE:cjan za opracowa³ skomplikowany system osobistych koligacji ze
swymi cesarskimi poprzednikami z jednej strony, a z Jowiszem i herkulesem z dru
giej.
Konstantyn szuka³ uprawomocnienia swego panowania u Boga chrze cijan. Jak wszyscy je
go wspó³cze ni, by³ cz³owiekiem religijnym, a nawet zabobonnym. Poza tym mia³ poczucie swego
pos³annictwa. Tote¿ stale wypatrywa³ znaków boskiego zaintereso
I wania swoim powodzeniem. W cesarstwie rzymskim, zw³aszcza w zachodnich prowincja
ch, które Konstantyn zna³ najlepiej, nie by³o zbyt wielu chrze cijan. Do tej pory nowa r
eligia zdoby³a tylko niewielu wyznawców w wy¿szych warstwach spo³eczeñstwa rzymskiego. Ale
w rodzinie Konstantyna byli chrze cijanie, w ród nich jego matka Helena; od najm³odszyc
h lat musia³ byæ w pewnej mierze oswojony z chrze cijañsk¹ nauk¹ i jej praktykami. W przeddz
ieñ decyduj¹cej bitwy z Maksencjuszem, stoczonej u bram Rzymu 28 pa dziernika 312 roku
, jemu i jego wojsku ukaza³o siê jakie niezwyk³e zjawisko niebieskie - mo¿e s³oneczne halo
w którym Konstantyn dopatrzy³ siê krzy¿a, god³a chrze cijan. Tej samej nocy, jak opowiada³ po
dwudziestu latach swemu biografowi Euzebiuszowi, pewien sen zaszczepi³ w nim przek
onanie, ¿e Bóg chrze cijan jest w istocie prawdziwym panem wszech wiata. Pokrzepiony tym
objawieniem wyruszy³ w bój i odniós³ wspania³e zwyciêstwo, które otworzy³o przed nim drogê d
owania nad ca³ym cesarstwem. Od tamtej pory chrze cijanie zostali najprzód równouprawnie
ni z wyznawcami innych, mniej ekskluzywnych religii, nastêpnie za korzystali ze szc
zególnych przywilejów w postad subwencji pieniê¿nych, budowy ko cio³ów i tak dalej. Za panowa
ia Konstantyna i jego synów chrze cijañstwo, bêd¹ce pocz¹tkowo religi¹ nieco zapatrzonej w sp
awy ducha i sekciarskiej mniejszo ci, rekrutuj¹cej siê przewa¿nie spo ród kupców i rzemie lni
schodniego pochodzenia lub maj¹cych jakie zwi¹zki ze Wschodem, rozszerzy³o siê na wszystk
ie klasy spo³eczne w cesarstwie. Ko ció³ chrze cijañski, który by³ pierwotnie organizacj¹ nie
n¹, na pó³ tajn¹ i od czasu do czasu prze ladowan¹, sta³ siê odt¹d bogaty, wp³ywowy i jawny.
añstwo nie by³o
wsTr~n
jeszcze jedyn¹ dozwolon¹ religi¹, ale by³o religi¹ popieran¹ przez pañstwo. Ludzie zajmuj¹cy
okie stanowiska ¿ywili prze wiadczenie, ¿e ci¹g³o æ ³ask Bo¿ych, a zatem i bezpieczeñstwo pañ
e¿y od prawowierno ci nauk i obrzêdów chrze cijañskich. St¹d powsta³a potrzeba interweniowani
dzy cesarskiej w sporach ko cielnych.
Wiele pisano o samej istocie nawrócenia siê Konstantyna na chrze cijañstwo. Sprawa ta na
le¿y do dziedziny psychologii jednostki i nie ma nic wspólnego z tematem niniejszej
ksi¹¿ki. Dla nas wa¿ne jest to, ¿e pocz¹wszy od Konstantyna w³adza cesarza ~,rzesta³a byæ zal
wy³¹cznie od liczebno ci si³ zbrojnych gotowych na jego wezwanie i sta³a siê znakiem, i¿ sam
wybra³ go do sprawowania rz¹dów. Ponadto cesarstwo rzymskie przesta³o byæ tylko pañstwem, z
reszt¹ bardzo potê¿nym i rozleg³ym. By³o odt¹d czê ci¹ Bo¿ego planu zbawienia ludzko ci - jed
e cijañskim imperium, nale¿¹cym do odmiennej kategorii bytów ni¿ wszystkie pozosta³e organizm
polityczne; wraz z rozkwitem czasów mia³o siê ono rozszerzaæ wspólnie z ca³ym rodzajem ludz
kim. Nie wynika³o z tego, ¿eby nie mo¿na by³o obalaæ cesarzy. Ich upadek sam w sobie dowod
zi³, ¿e wskutek swych grzechów utracili ³askê Bo¿¹. Stawia³o to jednak na nowym poziomie praw
to æ panuj¹cego cesarza i prawomocno æ wszystkich jego aktów pañstwowych. Oznacza³o te¿ cis³
omiêdzy pañstwem a Ko cio³em jako ró¿nymi stronami tej samej monety.
G³ówne osi¹gniêcie Konstantyna to przywrócenie jedno ci cesarstwa jako cesarstwa chrze cijañs
go. Ale inne wprowadzone przez niego zmiany by³y równie¿ wa¿ne. Za czasów anarchii panuj¹cej
w trzecim wieku cesarze przebywali czê ciej przy swoich armiach ni¿ w Rzymie. Mediola
n oraz g³ówne kwatery legionów w Trewirze i Sirmium (obecnie Sremska Mitrovica) sta³y siê
siedzibami centralnych w³adz na zachodzie. Na wschodzie za Nikomedia, Antiochia i A
leksandria bywa³y sporadycznie rezydencjami cesarskimi. Rzym zmienia³ siê coraz bardzi
ej w miasto ciesz¹ce siê wprawdzie presti¿em, lecz nie maj¹ce ¿adnej realnej w³adzy. By³o ono
niedogodnie po³o¿one, na uboczu od g³ównych traktów wojskowych, a jako siedziba senatu - r
eprezentuj¹cego wci¹¿ jeszcze wp³ywow¹ kastê bogatych w³a cicieli ziemskich - nie bardzo siê
a³o na stolicê absolutnego monarchy. Tote¿ gdy Konstantyn, pozbywszy siê wszystkich rywa
li, ustanowi³ stolicê pañstwa gdzie indziej, nie w Rzymie, poszed³ tylko ladem swych gopr
zed
14 15
WsTÊY
DROGI WSCHODU I ZACHODU ROZCHODT.P~ SIF,
ników. Wybór jego pad³ na Bizancjum, staro¿ytne miasto greckie
na europejskim brzegu Bosforu, posiadaj¹ce znakomity port natu- ni cesar
ze byli tak samo nie do pomy lenia jak dwa wszechmocne
II ramy. Przemianowane na Miasto Konstantyna - Constantinopo- bóstwa. W
praktyce jednak zarysowywa³o siê coraz wiêksze zró¿-
u lis - i zwane tak¿e Nowym Rzymem, zosta³o oficjalnie og³oszone nicowani
e miêdzy wschodni¹ i zachodni¹ po³ow¹ cesarstwa. W na-
i 2 stêpnym stuleciu proces ten mia³ siê zaznaczyæ z ca³¹ ostro ci¹.
stolic¹ 11 maja 330 roku . Stolica ta, ze swym senatF~m, prefektem
czternastoma okrêgami miejskimi, hipodromem itd., mia³a 1Va razie, rzecz
jasna, o sile cesarstwa decydowa³y raczej ziemie
miasta
, ~ okalaj¹ce wschodni¹ czê æ Morza ródziemnego - nale¿¹ce do sta-
Ale od samego pocz¹tku mia³a byæ
æ kopi¹ starego Rzymu
b
. ro¿ytnej cywilizacji i, w swej wiêkszo ci, do zasiêgu mowy grec-
y
miastem chrze cijañskim bez ¿adnych pogañskich miejsc kultu
ani tradycji. Ustanowienie nowej stolicy nie oznacza³o podzia³u hej - ni¿
niedawno zromanizowane terytoria zachodnie, gdzie
lecz raczej stanowi³o symbol jego nowej jedno ci. u¿ywano g³ównie ³aciny. Wiêks
ctw naturalnych, przemy-
cesarstwa
, s³u i ludno ci koncentrowa³a siê na wschodzie. Znajdowa³o siê tu-
I
taj wiêcej miast, lepiej rozwija³ siê handel, a gminy chrze cijañskie
by³y dawniejsze i bardziej rozpowszechnione.
DROGI WSCHODU I ZACHODU ROZCHODZAt SIF~ Wschód przedstawia³ tak¿e bogatszy ³up d
la naje d ców. W ro-
ku 376 znaczna grupa ludno ci gockiej, zamieszkuj¹ca na pó³noc
Czasy panowania Konstantyna, nastêpnie za jego synów (307- od dolnego Dunaj
u, po drugiej stronie granicy cesarstwa, odczu³a
by³y okresem zewnêtrznego pokoju i zarazem wewnêtrznej  nacisk Hunów ze rod
kowej Azji, pr¹cych przez stepowe obszary
-361)
, na zachód. Goci zwrócili siê wiêc z pro b¹, aby osiedliæ ich jako
jedno ci. Po chaosie trzeciego wieku cesarstwo odzyskiwa³o powoli
i równowagê. Nowy pieni¹dz, maj¹cy pokrycie w olbrzymich skar- sfederowanych sp
rzymierzeñców na ziemiach nale¿¹cych do cesar-
bach skonfiskowanych przez Konstantyna, zast¹pi³ zdewaluowane, s twa, na
po³udnie od Dunaju. W³adze cesarstwa le poprowadzi³y
IiI inflacyjne emisje jego poprzedników. Nowy, uproszczony system tê sprawê, n
ie zawsze dotrzymuj¹c danych obietnic; wysocy urzêd-
Ii nicy przejawiali brak zrozumienia i zach³anno æ. W rezultacie Goci
opodatkowania producentów artyku³ów podstawowych, opodatko-
wiania czê ciowo pieniê¿nego, czê ciowo w naturze, gwarantowa³ postanowili zabr
aæ si³¹ to, czego nie mogli uzyskaæ w drodze per-
skarbowi pañstwa sta³e dochody. W celu zabezpieczenia wp³ywów traktacji. Ich w
ojsko - oddzia³y jazdy - ruszy³o na Konstantyno-
podatkowych i sprawnego funkcjonowania niektórych zasadniczych pol. Ces
arz Walens wyszed³ im naprzeciw. W bitwie pod Adriano-
jak nieprzerwane zaopatrywanie w ¿ywno æ wiei- polem, 9 sierpnia 378 ro
ku, wojska rzymskie zosta³y rozgromione,
mechanizmów
, a cesarz poleg³. Od tamtego czasu kwestia gocka stanowi³a jedn¹
przy~~i¹zywano coraz wiêksz¹
kich miast i dostarczanie rekruta
, z g³ównych trosk wszystkich rz¹dów rzymskich.
liczbê obywateli na zawsze do ich zajêæ zawodowych, które stawa³y
siê dziedzicznymi, nawet w linii ¿eñskiej: kto siê o¿eni³ z córk¹ Cz³owiekiem,
aprowadzi³ jaki ³ad po Adrianopolu, by³
piekarza, musia³ sam zaj¹æ siê piekarstwem. Dla wielu ludzi tak Teodozjusz (378-
395), rzymski wódz hiszpañskiego rodu, obwo³a-
'I urz¹dzony wiat by³ niewygodny i twardy. Ale wiedzieli, na jakim ny cesar
zem przez wojsko. Musia³ on radziæ sobie zarówno z liczny-
gruncie stoj¹. A przed³u¿aj¹cy siê pokój przynosi³ z sob¹, jak mi rywalami do tronu,
k i z naporem obcych ludów na pó³nocne
zwykle, pewien wzrost dobrobytu. granice cesarstwa; na razie uda³o
mu siê rozwi¹zaæ sprawê Gotów
W drugiej po³owie czwartego wieku zdarza³o siê, ¿e panowa³ osiedla c ich na
ziemiach cesarstwa oraz zawrzeæ z nowym królem

wiêcej ni¿ jeden cesarz, a odpowiedzialno æ za rz¹dy mo¿na by³o perskim Szapurem
III ugodê, która zapewnia³a na przeci¹g stu lat
i wtedy rozdzielaæ wed³ug zasady geograficznej, jak na przyk³ad pokój na w
schodniej granicy. Jako pobo¿ny, ba, nawet fanatyczny
miêdzy braæmi Walentynianem (364-375) i Walensem (364-378). chrze cijanin prze l
adowa³ z jednakowym zapa³em resztki pogan
Ale chodzi³o tylko o u³atwienia administracyjne. Cesarstwo rzym- w ród wy¿szyc
klas spo³eczeñstwa i dysydenckie od³amy w ³onie
skie stanowi³o nadal jedno pañstwo. Zwa¿ywszy jego usankejono- Ko cio³a chr
ze cijañskiego. Teodozjusz niezmordowanie podró¿owa³
w³a ciwie inaczej byæ nie mog³o: dwaj niezale¿- wzd³u¿ i wszerz cesarstwa, które w je
o wiadomo ci, podobnie
wianie teologiczne
, jak w wiadomo ci ludzi mu wspó³czesnych, stanowi³o jedn¹ ca³o æ,
I~i
i Ió 17 II~
ws~rÊr
mimo ¿e w szczegó³ach zagadnienia pañstwowe na wschodzie i na zachodzie ró¿ni³y siê miêdzy so
eraj¹c w roku 395 pozostawi³ dwóch m³odych synów, licz¹cych osiemna cie i jedena cie lat. Sta
y z nich, Arkadiusz, mia³ panowaæ w Konstantynopolu, a m³odszy, Honoriusz, na zachodzi
e. Gaden nie by³ jeszcze dostatecznie doros³y, aby móc faktycznie sprawowaæ w³adzê.
Podzia³ cesarstwa na dwie po³owy sta³ siê w praktyce g³êboki i trwa³y. Te dwie po³owy zmieni³
dwa odrêbne pañstwa, jakkolwiek w sferze idealnej pozostawa³y nadal czê ciami sk³adowymi na
drzêdnej ca³o ci: chrze cijañskiego imperium rzymskiego. Przyczyny trwa³o ci tego podzia³u by
odne. Najbardziej przyziemna przyczyna to zawi ci i sprzeczno ci interesów pomiêdzy cesa
rskimi ministrami na wschodzie i na zachodzie, w którvch rêku po mierci Teodozjusza s
poczywa³a rzeczywista w³adza. Istnia³y te¿ ró¿nice w sytuacji wojskowej. Rekrutacja ¿o³nierza
o ród ch³opów dla utrzymania wy:>tarczaj¹cego stanu liczebnego si³ zbrojnych by³a ze wzglêdów
o ciowych i gospodarczych spraw¹ trudn¹ zarówno na wschodzie, jak na zachodzie. Ale ludn
iejszy Wschód, gdzie z pewno ci¹ wiêcej by³o wolnych ch³opów ni¿ na zachodzie, móg³ wystawiaæ
niej czê æ wojska z w³asnych rezerw ludno ciowych. Natomiast Zachód w³a ciwie wcale nie móg³
zaæ rekruta. St¹d jego wiêksza zale¿no æ od kontyngentów cudzoziemskich - tworzonych przez we
bowanie pojedynczych ludzi do jednostek wojska rzymskiego albo, w pó niejszych latac
h, walcz¹cych pod rozkazami w³asnych dowódców i maj¹cych w³asn¹ organizacjê i broñ. St¹d tak¿
odzie, w ci¹gu pi¹tego wieku, dominuj¹ce znaczenie naczelnego wodza si³ zbrojnych, który móg³
wynosiæ na tran i obalaæ cesarzy. Zazwyczaj, aczkolwiek nie zawsze, naczelnym wodzem
bywa³ cudzoziemiec, najczê ciej Germanin. Obronê Wschodu powierzano wojskom rekrutuj¹cym
siê przewa¿nie z na wpó³ zhellenizowanych mieszkañców Izaurii w górach Taurus.
Tak wiêc Wschód by³ bogatszy, bardziej ustabilizowany i zdolniejszy do w³asnej obrony ni¿
Zachód. I choæ stale opowiadano siê w s³owach za jedno ci¹ cesarstwa, w rzeczywisto ci ¿aden
wschodnich w³adców nie móg³ na d³u¿sz¹ metê ryzykowaæ os³abienia w³asnej pozycji dla ratowani
, nawet zak³adaj¹c, ¿e by³oby to realne. Tote¿ nadal trwa³o rozdwojenie. Prawa ustanawiane p
rzez ka¿dego z cesarzy obowi¹zywa³y tylko w jego po³owie cesarstwa. Pieni¹dz na ogó³ znajdowa
iê w obiegu tylko na
DROGI WSCHODU I ZACHODU ROZCHODZ¥ SIF,
obszarze jednej po³owy. Wprawdzie nigdy nie utrudniano poruszania siê poszczególnych l
udzi po ca³ym terytorium cesarstwa, ale kontakty osobiste i intelektualne pomiêdzy j
ego dwiema po³owami znacznie os³ab³y w porównaniu z poprzednim stuleciem; na zachodZii:
Z¹aawIIIvSC gW:lCi :~tu'v'v'ala Si(a' rZad::. a, nIe prZen^S'L.On;) ~~,~~
urzêdników pañstwowych w toku ich kariery z jednej po³owy cesarstwa do drugiej, Równocze nie
na Zachód spad³o wiele ciosów z zewn¹trz - g³ównie dlatego, ¿e ta czê æ pañstwa przedstawia³
cel ataków. Dyplomacja konstantynopolitañska odwróci³a w kierunku zachodnim gro ny napór gra
suj¹cej po Ba³kanach hordy Gotów pod wodz¹ króla Alaryka. Alaryk, gdy odmówiono mu wspó³udzia
rz¹dach nad Zachodem, zdoby³ i z³upi³ Rzym 24 sierpnia 410 roku. Ludzie nie powinni siê by
li teYrlu dziwiæ. Ale dziwili siê, up³ynê³o bowiem osiemset lat od czasu, gdy zewnêtrzny nie
przyjaciel po raz ostatni zaw³adn¹³ tym miastem By³ to wstrz¹s osza³amiaj¹cy, gdy¿ zadawa³ k³
rzenionym z dawna wyobra¿eniom o wieczystej potêdze Rzymu. Pozostali poganie - na za
chodzie wci¹¿ jeszcze liczni i wp³ywowi - utrzymywali, ¿e wszystko to sta³o siê z winy chrze
ijan, i dowodzili fa³szywo ci nauki chrze cijañskiej. W odpowiedzi na ich argumenty Augu
styn, biskup Hippony w Numidii, zacz¹³ pisaæ swoje Pañstwo Bo¿e. W dziele tym wyja nia³, ¿e c
rstwo rzymskie, jak ka¿de inne pañstwo, jest zjawiskiem historycznym, które zaczê³o kiedy i
stnieæ i kiedy przeminie. Jedyn¹ spo³eczno ci¹ nieprzemijaj¹c¹ jest spo³eczno æ widzialnego
ialnego Ko cio³a, Pañstwo Bo¿e.
Z³upienie Rzymu przez Alaryka by³o tylko najsilniej przemawiaj¹cym do wyobra ni ciosem s
po ród wielu innych, zadanych zachodniemu cesarstwu w pocz¹tkach pi¹tego wieku przez zew
nêtrznych nieprzyjació³ - w Galii, w pó³nocnej Italii i w Hiszpanii. Nowi naje d cy szukali z
emi, gdzie by siê mogli osiedliæ. I dawano im tê ziemiê, zgodnie z wzorem postêpowania ust
anowionym ju¿ przez Teodozjusza. W niektórych prowincjach przydzielano jedn¹ trzeci¹ ka¿de
go maj¹tku ziemskiego g³owom jednego lub wiêkszej liczby barbarzyñskich rodów w zamian za
s³u¿bê wojskow¹. Zasada ta, bazuj¹ca na systemie kwaterowania oddzia³ów wojska w maj¹tkach zi
kich, obowi¹zywa³a od wieków i by³a znana pod nazw¹ hospitalitas. W praktyce mog³a oznaczaæ w
zystko poczynaj¹c od p³acenia przez w³a cicieli ziemskich podatku na utrzymanie wojsk na
jemnych, koñcz¹c na faktycznym oddawaniu
lg 19
wsTÊP
ca³ych prowincji pod obce panowanie. Cudzoziemcy bowiem nap³ywali ca³ymi szczepami i p
lemionami, podlegli swoim w³adcom i rz¹dz¹cy siê w³asnymi prawami.
Zgodnie z tym systemem saficcy Frankowie osiedlili siê w pó³nocnej Galii, Burgundowie
w Sabaudii, Wizygoci w Galii poludniowo-zachodniej, Swebowie i Wandalowie w Hisz
panii, Alanowie, Ostrogoci i Hunowie w Panonii (na Wêgrzech). W roku 435 Wandalowi
e pod wodz¹ króla Genzeryka przeprawili siê z Iliszpanii do Afryki, pozoruj¹c ten najazd
prawem llospitalitas. W niewiele lat pó niej zdobyli Kartaginê i za³o¿yli ca³kowicie niezaw
is³e królestwo w Afryce, tym spichlerzu Rzymu. Wkrótce rozszerzyli sw¹ w³adzê na Sycyliê, Sar
yniê, Korsykê i Baleary - byli jedynym pañstwem barbarzyñskim traktuj¹cym powa¿nie sprawê pan
wania na morzu - a w roku 455 zdobyli i spl¹drowali Rzym, który w ci¹gu jednego pó³wiecza
do wiadczy³ tego losu po raz drugi.
Skutki osadnictwa barbarzyñskich ludów na tak szerok¹ skalê by³y katastrofalne dla zachodn
iego cesarstwa. Przede wszystkim w wyniku spustoszeñ, jakie te ludy pozostawia³y na
drodze swych wêdrówek, kurczy³a siê jeszcze bardziej skromna nadwy¿ka dochodów w stosunku do
bie¿¹cych potrzeb, z której to nadwy¿ki utrzymywa³a siê centralna organizacja pañstwowa. Po
rugie, znaczne obszary w poszczególnych prowincjach, a niekiedy ca³e prowincje stawa³y
siê barbarzyñskimi enklawami, nie p³ac¹cymi ¿adnych podatków na rzecz centralnego rz¹du i po
ostaj¹cymi w praktyce poza jego kontrol¹. Po trzecie, wojskowa obrona niektórych prowi
ncji sta³a siê niemo¿liwa. Pierwsza musia³a odpa æ Brytania; sta³o siê to oko³o roku 440. Zag
e Afryki (obszaru obecnej Tunezji) przez Wandalów oznacza³o konieczno æ wyrzeczenia siê in
nych prowincji rzymskich w Afryce pó³nocnej ze wzglêdu na trudno ci komunikacyjne, a ros
n¹ca potêga floty morskiej Wandalów doprowadzi³a do rezygnacji z Korsyki, Sardynii i Bal
earów. W po³owie pi¹tego wieku na wiêkszej czê ci terytoriów Galii i Hiszpanii w³adza Rzymu b
u¿ tylko fikcj¹; niemniej jednak a¿ do ostatnich dziesiêcioleci tego wieku rzymscy urzêdni
cy zarz¹dzali niektórymi obszarami Galii i ci¹gali z nich podatki.
Na ziemiach przejêtych przez barbarzyñców sytuacja kszta³towa³a siê rozmaicie. W Afryce Wand
alowie zaprowadzili pocz¹tkowo rodzaj "apartheidu", z arystokratyczn¹ warstw¹ rz¹dz¹c¹ z³o¿on
andalskich wojowników. W Hiszpanii, a w jeszcze szerszym zakresie w Galii, rzymscy
w³a ciciele wielkich latyfundiów, prag
GOCI W ITALII
n¹c ocaliæ co siê da ze swego bogactwa i wp³ywów, odnajdywali wiê wspólnych interesów z barb
imi ksi¹¿êtami, którzy ze swej strony coraz bardziej upodabniali siê do rzymskich wielmo¿ów w
ejskich. Miasta kurczy³y siê, ¿ycie w coraz silniejszym stopniu koncentrowa³o siê w wielki
ch posiad³o ciach ziemskich. Dla mas ch³opskich musia³o byæ chyba obojêtne, czy podlegaj¹ ces
rzowi rzymskiemu, czy te¿ germañskiemu królowi.
GOCI W ITALII
Tymczasem najwy¿si wodzowie wojsk rzymskich - czy to Rzymianie z pochodzenia, jak
Aecjusz i Bonifacjusz, czy te¿ barbarzyñcy, jak Sweb Rycymer - d¹¿yli przede wszystkim d
o utrzymania siê przy w³adzy, podobni w tym do chiñskich genera³ów z dwudziestych lat nasz
ego wieku. Zmuszeni do manewrowania miêdzy naciskiem ze strony barbarzyñców, autorytet
em senatu i dyplomacj¹ konstantynopolitañsk¹, u³atwiali sobie zadanie kreuj¹c i obalaj¹c mar
ionetkowych cesarzy w Rzymie, a by³y nimi niekiedy niedoros³e dzieci. Kiedy w roku 4
76 Odoaker z germañskiego plemienia IIerulów, ostatni z owych wodzów, postanowi³ obej æ siê c
owicie bez ma³ego cesarza Romulusa Augustulusa i rz¹dziæ Itali¹ bezpo rednio - jak Frankow
ie rz¹dzili w Galii, a Wizygoci w Hiszpanii - niewielu ludzi w tym czasie zauwa¿y³o, ¿e
oto nast¹pi³ koniec rzymskiego cesarstwa na zachodzie. W teorii istnia³o nadal. W prak
tyce od dawna przesta³o siê liczyæ.
Królestwo Odoakra trwa³o krótko. Cesarz Zenon w Konstantynopolu ¿yczy³ sobie bardziej uleg³e
go s¹siada, gotowego uznawaæ nominaln¹ jedno æ cesarstwa. W roku 488 jego rz¹d namówi³ panoñs
Ostrogotów pod wodz¹ króla Teodoryka z królewskiego rodu Amalów do obalenia Odoakra. Ostro
goci dokonali tego w wyniku kilku krwawych kampanii, które ci¹gnê³y siê a¿ do roku 493. W ty
m czasie Zenon umar³, a jego nastêpc¹ zosta³ Anastazjusz. Miêdzy Anastazjuszem a Teodoryki
em u³o¿y³ siê 'modus vivendi trwaj¹cy a¿ do mierci Teodoryka w roku 526. Teoretycznie Teodor
k rz¹dzi³ swymi rzymskimi poddanymi - stanowili oni przewa¿aj¹c¹ wiêkszo æ ludno ci Italii -
Magister Militums i namiestnik cesarza konstantynopolitañskiego, natomiast gockimi
poddanymi - jako ich dziedziczny król. Na bitych przez niego mone
20 21
WSTÊP
ROZ£AMY W LONIE KOSCIO£A
tach widnia³a podobizna Anastazjus~za; co roku mianowa³ jednego z dwóch konsulow, któryc
h godno æ utraci³a w tym czasie wszelkie realne znaczenie, lecz zachowa³a swój presti¿; do s
enatu rzymskiego odnosi³ siê z szacunkiem. W rzeczywisto ci rz¹dzi³ Itali¹ samodzielnie. Mus
ia³ siê liczyæ, rzecz jasna, z wol¹ rzymskich magnatów zasiadaj¹cych w senacie, podobnie jak
z wol¹ gockich wojowników, z których sk³ada³a siê jego armia. Ale, wbrew wszelkim wygodnym
fikcjom prawnym, ostrogocka Italia by³a od³¹czona od cesarstwa w tej samej mierze co G
alia pod panowaniem Franków, wizygocka Hiszpania czy wandalska Afryka.
ROZ£AMY W £ON~E KO~CIO£A
Roz³amy w ³onie Ko cio³a chrze cijañskiego istnia³y jeszcze przed Konstantynem; niektóre doty
zagadnieñ doktrynalnych, inne organizacji ko cielnej. W miarê jak chrze cijañstwo stawa³o s
iê najpierw religi¹ tolerowan¹, nastêpnie popieran¹, w koñcu za urzêdow¹ na terytorium cesar
te wewnêtrzne roz³amy nie tylko nie zanika³y, lecz przeciwnie, nabiera³y wiêkszego znacze
nia. Dla cesarskich rz¹dów wspieranie prawowiernego Ko cio³a by³o kwesti¹ ¿ycia lub mierci,
tylko tym sposobem mog³y pozyskaæ i zachowaæ przychylno æ Boga. Duchowieñstwo ze swej strony
uwa¿a³o za sprawê zasadniczej wagi zapewnienie zgromadzeniu wiernych, do którego samo n
ale¿a³o, cesarskiej opieki i poparcia oraz w³adzy nad wielkimi bogactwami, jakie Ko ció³ obe
cnie posiada³. Z tych powodów ingerowanie pañstwa w spory ko cielne by³o nieuniknione. Pie
rwszy powa¿ny roz³am, którym pañstwo musia³o siê zainteresowaæ, dotyczy³ natury Trójcy wiête
ajemnego stosunku pomiêdzy Bogiem Ojcem, Synem Bo¿ym i Duchem ~wiêtym. Wp³ywowa grupa ch
rze cijan, zwana arianami od swego za³o¿yciela Ariusza, kap³ana aleksandryjskiego, opowi
ada³a siê za pogl¹dem, ¿e Syn Bo¿y jest podporz¹dkowany Bogu Ojcu, i potêpia³a jako heretyków
o æ swych wspó³wyznawców uznaj¹cych bosk¹ naturê Ojca i Syna. Wszystkie gminy chrze cijañskie
rstwie by³y wewnêtrznie rozdarte, gdy biskupi rzucali kl¹twê jeden na drugiego. Konstanty
na niewiele obchodzi³y subtelno ci teologiczne, a w ród jego najbli¿szych wspó³pracowników by
elu arian. Ale obchodzi³a go jedno æ Ko cio³a, tylko
ona bowiem mog³a stanowiæ gwarancjê prawowito ci jego w³adzy. Zwo³a³ wiêc w roku 325 do Nicei
bór biskupów z ca³ego cesarstwa w celu rozstrzygniêcia problemu ariañskiego. Sobór, nie woln
y od presji ze strony w³adz wieckich, orzek³, i¿ nauka Ariusza i jego zwolenników jest he
rezj¹; nie zwlekaj¹c cesarz skaza³ pewn¹ iiCGl~~ arlariSkiCh prZy'.'.'CdCO::' na ~"y g??
aniP ñ(1 Odleg³ych prOWlnC~l.
W ci¹gu dwóch dalszych pokoleñ arianizm liczy³ jeszcze wielu stronników i podejmowano próby
stworzenia organizacji ko cielnej równoleg³ej do Ko cio³a ortodoksyjnego. Za panowania Wal
ensa, który sam by³ arianinem, arianizm korzysta³ nawet z opieki cesarza. Pó niej jednak g
miny ariañskie na obszarze cesarstwa szybko zanik³y.
Inaczej dzia³o siê poza granicami. Wizygotom, zamieszkuj¹cym wtedy jeszcze ziemie na pó³no
c od Dunaju, przynios³a chrze cijañstwo grupka greckich kap³anów ariañskich, którzy osiedli w
Mezji (pó³nocna Bu³garia). Przewodzi³ im Wulfila, którego gocki przek³ad Biblii, bêd¹cy najst
zym tekstem w jêzyku germañskim, przetrwa³ czê ciowo do naszych czasów. Przejmowane od Wizyg
otów chrze cijañstwo w wersji ariañskiej szybko siê rozprzestrzenia³o w ród ró¿nych plemion g
h ci¹gn¹cych przez rodkow¹ i wschodni¹ Europê. W rezultacie te plemiona germañskie, które si
edli³y w zachodnich prowincjach cesarstwa w pi¹tym wieku, by³y w wiêkszo ci arianami, czyl
i - w oczach prawowiernych poddanych rzymskich - heretykami. Tak przedstawia³a siê s
ytuacja, je li chodzi o Wizygotów, Ostrogotów, Wandalów, Swebów i Burgundów. Jedynie Frankow
ie, którzy przywêdrowali do Galii prosto z Europy pó³nocno-zachodniej, byli wyznania ort
odoksyjnego.
W pi¹tym wieku spory o naturê Trójcy ~wiêtej ucich³y i powszechnie, z wyj¹tkiem ariañskich Ge
manów, przyjêto tak zwany symbol nicejsko-konstantynopolitañski. Ale nowy skomplikowan
y spór o naturê Chrystusa zacz¹³ podkopywaæ jedno æ Ko cio³a na wschodzie. Na zachodzie Ko ci
e jak spo³eczeñstwo zachodnie, pora³ siê z innymi problemami, chwia³ siê bowiem pod uderzeni
ami barbarzyñskich najazdów. Nie musimy siê zatrzymywaæ przy zawi³o ciach tego sporu. Wp³yw p
filozofii greckiej, osobiste ambicje jednostek, uczucia narodowe ludów niegreckic
h zamieszkuj¹cych po³udniowe i wschodnie prowincje - ka¿dy z tych czynników odegra³ w nim
pewn¹ rolê. Kolejne sobory zwo³ywane przez cesarzy w po³owie pi¹tego wieku potêpi³y zarówno
23 2a
WSTF,P
nestorianizm - g³osz¹cy, ¿e Jezus by³ w pe³nym znaczeniu tego s³owa cz³owiekiem, któremu zost
rzydana natura boska - jak monofizytyzm, to jest doktrynê, wed³ug której Chrystus by³ pr
zede wszystkim Bogiem i nie istnia³a w nim sprzeczno æ miêdzy natur¹ ludzk¹ a bosk¹. Nestoria
ie utracili wkrótce wszelkie wp³ywy w granicach cesarstwa, natomiast liczne gnany ch
rze cijañskie w Persji wyznawa³y w wiêkszo ci nestorianizm, a misjonarze nestoriañscy przewêd
owali przez ca³¹ rodkow¹ Azjê i dotarli do Chin. Tym siê t³umaczy³a tendencja do podejrzewan
nestorianów, nie zawsze bez s³uszno ci, o sympatie dla Persów. Inaczej mia³a siê sprawa z mo
nofizytami, wyklêtymi przez sobór chalcedoñski w roku 451. Egipt i Syria by³y szczególnie
silnymi o rodkami monofizytyzmu, ale w ca³ym cesarstwie, zw³aszcza w Konstantynopolu,
ta chrze cijañska herezja mia³a wielu zwolenników. Nawet cesarz Anastazjusz opowiada³ siê po
stronie monofizytów. Papie¿ i Ko ció³ zachodni nie mieli najmniejszych sympatii dla ich p
ogl¹dów. Wszelka sk³onno æ Konstantynopola do ustêpstw na rzecz monofizytów wywo³ywa³a natych
wrog¹ reakcjê ze strony papie¿a i zachodniego Ko cio³a, równoznaczn¹ niekiedy ze schizm¹. Ws
kie próby doktrynalnego zbli¿enia z Zachodem powodowa³y w ród mas ludno ci w Syrii i Egipcie
, jak równie¿ w ród znacznej czê ci mieszkañców pozosta³ych obszarów wschodniego cesarstwa, z
ycjê wobec w³adzy centralnej. A przecie¿, ju¿ z samej definicji, móg³ istnieæ tylko jeden Ko
ak jak mog³o istnieæ tylko jedno cesarstwo.
1.
l~l~~~~ A
1)() W~,AI)IY
W nocy 9 lipca 518 roku w wiêtym pa³acu nad morzem Marmara zmar³ stary cesarz Anastazju
sz. Tej nocy szala³y gwa³towne burze i niektórzy powiadali, e cesarz poniós³ mieræ od pioru
jako karê za swe heretyckie pogl¹dy. By³ bowiem ¿arliwym monofizyt¹, jak wiêkszo æ jego podda
h w Egipcie i wielu w Syrii, którzy wierzyli, ¿e Chrystus po swym wcieleniu nadal po
zosta³ w pe³ni Bogiem i nie mia³ odrêbnej natury ludzkiej.
Je¿eli piorun, który uderzy³ w cesarski pa³ac, by³ rzeczywi cie wymierzany w Anastazjusza, t
o Wszechmocny d³ugo wstrzymywa³ sw¹ rêkê, bowiem cesarz do¿y³ lat osiemdziesiêciu siedmiu. Dw
ie cia siedem lat przedtem cesarzowa Ariadna, wdowa po jego poprzedniku Zenonie, w
ybra³a go na dziedzica tronu i po lubi³a, przydaj¹c tym mocy swemu wyborowi. Anastazjusz
by³ wówczas tak zwanym Silentiarius' cesarskiego dworu i nic w jego wcze niejszym ¿yciu
nie przemawia³o za wyniesieniem go na takie wy¿yny. Byæ mo¿e senat, zwracaj¹c siê do Ariadn
y z pro b¹, aby wybra³a nowego cesarza, spodziewa³ siê, ¿e bêdzie to jaki gnu ny monarcha, k
zostawi rzeczywist¹ w³adzê w rêku dworskiej arystokracji. Je li istotnie tak by³o, to senat
siê zawiód³. Pomimo niem³odego ju¿ wieku i braku do wiadczenia Anastazjusz okaza³ siê subteln
utalentowanym dyplomat¹, nie obawiaj¹cym siê radykalnych reform administratorem i zna
komitym finansist¹. Pozostawi³ po sobie pe³ny skarb pañstwa, wysoki autorytet i ustabili
zowane granice cesarstwa, wreszcie sprawny i sprawiedliwy aparat rz¹dzenia.
Z amatorstwa by³ teologiem, jak wielu wykszta³conych ludzi w jego czasach. Przed swy
m nieoczekiwanym wst¹pieniem na tron
25
I)ItUGA DU W£ADZY
wyg³asza³ czêsto kazania w konstantynopolitañskich ko cio³ach. Sprzeciwia³o siê to prawu kano
znemu, gdy¿ by³ cz³owiekiem wieckim. Ale uznano tê dzia³alno æ za karygodn¹ przede wszystkim
zglêdu na nronofizyckie akcenty w jego homiliach. Wkrótce patriarcha Eufemiusz, za z
god¹ cesarza Zenona, zabroni³ mu wyg³aszania kazañ i poleci³ rozwalic tron podobny do bisk
upiego, na którym Anastazjusz zwykle zasiada³ w ko ciele.
Zaraz po objêciu rz¹dów zacz¹³ otwarcie i bardzo skutecznie popieraæ monofizytów. Mianowa³ ic
a stolice patriarsze i metropolitalne, ortodoksyjnych przywódców kaza³ aresztowaæ i skaz
ywa³ na wygnanie; stosunki z papie¿em i prawowiern¹ arystokracj¹ rzymsk¹ w Italii stawa³y siê
naprê¿one. Z powodu monofizyckich dodatków do liturgii w katedrze M¹dro ci Bo¿ej dosz³o w nie
zielê 4 listopada 512 do rozruchów, brutalnie st³umionych przez rz¹d. Po paru dniach zak
ot³owa³o siê w Konstantynopolu. Ulicami przeci¹ga³y t³umy, podpalaj¹c domy cesarskich krewnia
i domagaj¹c siê g³o no wyniesienia na tron wodza Areobindusa, który przed kilku laty odzn
aczy³ siê w wojnie przeciwko Persom. Areobindus bardzo m¹drze wymy li³ by³ sobie jak¹ piln¹
poza Konstantynopolem. Anastazjusz zrozumia³, ¿e przestaje panowaæ nad sytuacj¹, odwo³a³ wiêc
policjê i wojsko, sam za stawi³ czo³o dwudziestu tysi¹com rozw cieczonych poddanych, ukazuj¹
siê w kathisma, czyli lo¿y cesarskiej w hipodromie. Stan¹³ przed nimi bez korony, o wiadc
zy³ gotowo æ abdykowania i prosi³, aby lud obra³ nowego cesarza. By³ wysokim, przystojnym mê¿
zn¹, siwe w³osy uwydatnia³y tylko dostojeñstwo jego postaci, a d³ugie lata spêdzone na dworz
e zrobi³y zeñ dobrego aktora. T³um pocz¹tkowo przywita³ go obelgami, ale wkrótce zacz¹³ siê w
worski urzêdnik o stentorowym k³osie nawi¹za³ dialog z rzecznikiem ludu. W imieniu cesar
za obiecywa³ ustêpstwa, apelowa³ do wierno ci poddanych; po krótkim czasie obywatele rozes
zli siê do domów zadowoleni. Anastazjusz nie zwleka³ z wykorzystaniem tego taktycznego
zwyciêstwa. Policja przeprowadzi³a w mie cie okrutn¹ akcjê aresztowañ i egzekucji. Ujarzmie
ni, zastraszeni, pozbawieni przywódców obywatele stolicy nie byli ju¿ zdolni skuteczni
e siê przeciwstawiaæ heretyckiej wierze swego cesarza.
Ale poza murami miasta inni gotowali siê do podjêcia walki na nowo. Witalian, dowodz¹c
y gockimi i bu³garskimi oddzia³ami w pro~~incji scytyjskiej (Dobrud¿a), sam za przypusz
czalnie zromanizowany Trak, nale¿a³ do gorliwych katolików i by³ cz³owie
DRUGA I)O W£ADZY
kiem ambitnym. Mocno niem³ody cesarz nie wyznaczy³ jeszcze nastêpcy tronu. Zarówno prawo
wierna religia, jak osobisty interes wskazywa³y Witalianowi jeden kierunek dzia³ania
, on za nie oci¹ga³ siê z us³uchaniem ich g³osu. Czo³owi dostojnicy ko cielni na wygnaniu po
rali go jawnie, skrycie popiera³a go zapewne stolica apostolska, a z ostrogockim k
rólem 'leodorykiem w Italii pozostawa³ w dobrych stosunkach. W roku 513 stan¹³ na czele
rewolty; niezadowoleni ch³opi nap³ywali t³umnie pod jego sztandary i w parê miesiêcy pó niej
jawi³ siê u bram Konstantynopola w sile piêædziesiêciu tysiêcy ludzi. Mury wzniesione przed
osiemdziesiêciu laty przez Teodozjusza II by³y nie do zdobycia, je li ich broniono, a
panuj¹ca na morzu flota cesarska zapewnia³a miastu sta³e zaopatrzenie. Anastazjusz prz
yzna³ czym prêdzej prowincjom azjatyckim ulgi podatkowe, aby zapobiec ich przy³¹czeniu s
iê do Witaliana, i przekupywa³ darami wy¿szych oficerów zbuntowanego wodza. Wydaje siê pra
wdopodobne, ¿e Witalian liczy³ na wybuch powstania w mie cie. Ale cesarz, dziêki zrêcznej
grze ustêpstw i pogró¿ek oraz dziêki sprawno ci swej policji, nie dopu ci³ do zdrady. Witalia
wycofa³ siê wzd³u¿ brzegów Morza Czarnego na pó³noc, stoczy³ kilka nie rozstrzygniêtych utar
z wojskami cesarskimi, nastêpnie za - w pobli¿u Warny znienacka zaatakowa³ ich obóz, wyr¿n¹³
zy czwarte ludzi i wzi¹³ do niewoli g³ównego dowódcê llypacjusza, cesarskiego siostrz eñca.
Za murami Konstantynopola wszczê³a siê ruchawka; dosz³o do zamieszek w hipodromie i zamo
rdowano szefa policji.s Anastazjuszowi uda³o siê przywróciæ spokój. Ale gdy Witalian ruszy³
z powrotem wzd³u¿ wybrze¿a na po³udnie, w kierunku Konstantynopola, tym razem wspierany
przez flotê z portów czarnomorskich, sytuacja cesarza sta³a siê gro na. Anastazjusz nie na
le¿a³ jednak do ludzi, którzy w obliczu zagro¿enia trac¹ g³owê. Nie staæ go by³o na powa¿niej
zbrojny, wobec tego za , ¿e przeciwnik dysponowa³ si³ami morskimi, utrzymanie miasta prz
ez d³u¿szy czas mog³o okazaæ siê niemo¿liwe. Z drugiej strony Witalian nie móg³ ryzykowaæ ani
grania bitwy, ani d³ugotrwa³ego oblê¿enia. Sytuacja dojrza³a wiêc do rokowañ. Anastazjusz zao
erowa³ Witalianowi 3900 funtów z³ota i dowództwo wojsk w Tracji, ponadto za w celu przywróc
enia jedno ci religijnej obieca³ zwo³aæ w lecie nastêpnego roku sobór powszechny pod przewod
nictwem papie¿a. Witalian z wielkim zadowoleniem wycofa³ siê do granicy na Dunaju. Ale
obiecany sobór w ogóle siê nie odby³: ani Anastazjusz, ani pa
26 27
DROGA UO W£ADZY
pie¿ I-Iormisdas nie chcieli choæby o w³os odst¹piæ od swoich zasad, tote¿ wkrótce dosz³o do
asu. Jesieni¹ 515 roku oburzony i zawiedziony Witalian ponownie wyruszy³ w pole i po
maszerowa³ na Konstantynopol. Tym razem cesarz by³ przygotowany. Stoj¹ce na kotwicy ok
rêty Witaliana podpalono i zniszczono, a jego wojska, zwiedzione podstêpnym manewrem
, ponios³y mia¿d¿¹c¹ klêskê. Wziêto do niewoli i skazano na mieræ trzech dowódców wojskowych
mu buntownikowi uda³o siê umkn¹æ ze sporymi si³ami do Anchialos w pobli¿u Burgas, gdzie cies
zy³ siê poparciem miejscowej ludno ci. Przytai³ siê ze swymi wrogimi uczuciami, czekaj¹c spo
sobnej pory. Ostatecznie Anastazjusz mia³ ju¿ osiemdziesi¹t cztery lata.
Umieraj¹c pozostawia³ kwestiê nastêpstwa tronu ca³kowicie otwart¹. Cesarz rzymski nie panowa³
na mocy prawa dziedziczenia ani prawa zdobywcy. W³adzê powierza³ mu lud, a przede wszy
stkim senat i wojsko. 'I aha by³a zasada teoretyczna i odzwierciedla³a ona rzeczywis
to æ polityczn¹. Niemniej jednak ostatni poprzednicy Anastazjusza dbali zawsze o miano
wanie wspó³cesarza lub o wyznaczenie przed mierci¹ swego nastêpcy, albo wreszcie, jak w p
rzypadku Zenona, zostawa³a przy ¿yciu cesarzowa, która mia³a wystarczaj¹cy presti¿ i wp³ywy,
y samodzielnie dokonaæ przekazania w³adzy w nowe rêce. ¯ona Anastazjusza ju¿ nie ¿y³a, a jego
jedyne dziecko, nie lubny syn z czasów m³odo ci, przepad³ by³ bez ladu. Cesarz mia³ natomias
rzech siostrzeñców zajmuj¹cych wybitne stanowiska w ¿yciu publicznym; .najstarszy z nich
, Hypacjusz, by³ tym wodzem, któremu przed paru laty Witalian zada³ tak upokarzaj¹c¹ klêskê.
lypacjusz nie podziela³ religijnych przekonañ swego wuja i z tego wzglêdu by³by kandydat
em mo¿liwym do przyjêcia przez senat, wojsko i lud. Jednak wspomniana klêska pomniejsz
y³a jego znaczenie, poza tym za , jako g³ówny dowódca si³ zbrojnych na wschodzie, przebywa³ n
ew¹tpliwie w swej kwaterze w Antiochii; wiadomo æ o mierci cesarza mog³aby dotrzeæ do niego
nie prêdzej nia po kilku tygodniach. Mimo to by³ si³¹, z któr¹ nale¿a³o siê liczyæ. Witalian
mi Gotami i Bu³garami znajdowa³ siê o dziesiêæ dni marszu na pó³noc od Konstantynopola. Szybk
e za³atwienie sprawy nastêpstwa stanowi³o konieczno æ, inaczej bowiem grozi³a wojna domowa.
Anastazjusz by³ bardzo stary, a stawka wielka. Spo ród dostojpików pañstwowych pierwsi dow
iedzieli siê o mierci cesarza Ma
wL ,~,.~.~.
DROilA DO W£AUZY
yister Of ficiorum~ Celer, stoj¹cy na czele w³adz cywilnych i szczególnie odpowiedzial
ny za stosunki zagraniczne, oraz Justyn, komes gwardii cesarskich, dowódca jednego
z pu³ków pa³acowych. Obaj mieli ¿o³nierzy pod swymi rozkazami, ale ludzie Celera, tak zwa
ni w, muiuu,ti' uraz uduziaiy zwane sciiuiue, pe³nili s³u¿bê jako paradne formacje pa³acow
e. Natomiast ludzie Justyna, tzw. excubitoresd, w razie potrzeby zdolni byli do
walki. W nocy obaj mê¿owie postawili swoje oddzia³y w stan gotowo ci. Rano Celer wezwa³ do
pa³acu wysokich urzêdników pañstwowych, patriarchê i senat, aby radzili nad wyborem noweg
o cesarza; tymczasem t³umy gromadzi³y siê w hipodromie wznosz¹c okrzyki na cze æ senatu i do
magaj¹c siê szybkiego wyboru. Od czasu do czasu pokazywa³y siê w hipodromie grupki gward
zistów i og³asza³y imiona proponowanych kandydatów, ale t³um ich odrzuca³ - niew¹tpliwie z gó
byli przewidziani do odrzucenia. Miêdzy lud mi Celera i excubitorca Justyna dochodzi³o
do staræ i byli zabici. W hipodromie po jawi³ siê Justyn, aby zaprowadziæ porz¹dek. Wówczas
excubitores zaczêli wykrzykiwaæ jego imiê jako imiê cesarza. Nie chcia³ przyj¹æ tego zaszczy
u. W hipodromie okrzykiwano rozmaite imiona i rozgorza³y walki na piê ci. Wkrótce potem
gro ny t³um ju¿ siê dobija³ do wyk³adanych ko ci¹ s³oniow¹ drzwi sali, w której odbywa³o siê
enatu. Wystraszeni dygnitarze zaproponowali tron Justynowi, zdawa³o siê bowiem, i¿ pan
owa³ nad sytuacj¹ lepiej ni¿ ktokolwiek inny, lecz Justyn powtórnie odmówi³. Tymczasem rozru
chy siê wzmaga³y i w koñcu Justyn ust¹pi³ wobec b³agañ senatu. Na oczach ogromnego t³umu podn
iono go w górê na tarczy - by³ to zwyczaj germañski, przejêty od dawna przez wojsko rzymsk
ie - a jeden z oficerów w³o¿y³ mu na g³owê z³oty ³añcuch. ¯o³nierze podnie li sztandary, popr
zczone na znak ¿a³oby, i potê¿ny okrzyk zgody odbi³ siê echem z jednego koñca hipodromu w dru
i. Gwardzi ci otoczyli swego dowódcê ochronnym murem, a gdy siê rozst¹pili na boki, Justyn
ukaza³ siê ludowi w cesarskich szatach. Patriarcha Jan w³o¿y³ mu na g³owê diadem. Nowy cesar
tak przemówi³ przez usta swego herolda:
"Cesarz Cezar Justyn, zwyciêski, wiecznie Augustus. Przyjmuj¹c w³adzê cesarsk¹ z mocy pows
zechnego wyboru i z b³ogos³awieñstwem Boga Wszechmog¹cego, b³agamy bosk¹ Opatrzno æ, aby w sw
mi³osierdziu dozwoli³a Nam czyniæ wszystko dla dobra waszego i dla dobra pañstwa. Nasz¹ tr
osk¹ jest zapewnienie wam z Bo¿¹ pomoc¹ wszelkiej pomy lno ci oraz zachowanie ka¿dego z was w
29
DROGA DO Wi.ADZY
pe³ni dobrej woli, mi³o ci i wolno ci od niepokojów. Ku upamiêtnieniu radosnej chwili Naszeg
o wst¹pienia na tron darujemy ka¿demu z was piêæ sztuk z³ota i po funcie srebra."*
Nie sposób rozwik³ywaæ tutaj sieæ intryg i knowañ, które wynios³y na tron Justyna. Zajmowane
rzez niego stanowisko nie naie¿a³u do najwy¿szych i w ci¹gu swe j kariery niczym siê nie o
dznaczy³. Taki cz³owiek móg³ siê wspi¹æ na wy¿yny w³adzy jedynie dziêki umiejêtnemu wygrywani
i obaw swych potê¿nych rywali. To, co wiadomo o wydarzeniach z 10 lipca, stanowi za
ledwie drobn¹ cz¹stkê ca³ej historii.
Jakiego rodzaju cz³owiekiem by³ nowy cesarz i kim byli jego najbli¿si wspó³pracownicy? Pod
obnie jak inni proponowani kandydaci do tronu, Justyn by³ zwolennikiem sformu³owaneg
o przez sobór powszechny w raku 451 chalcedoñskiego wyznania wiary, zgodnie z którym C
hrystus l¹czy³ w swej osobie w nierozerwaln¹ jedno æ naturê bosk¹ i ludzk¹. Justyn sobie zawd
a³ sw¹ karierê, pi¹³ siê w górê od prostego ¿o³nierza - w pó nym cesarstwie rzymskim by³a to
a awansu spo³ecznego. Historyk Prokopiusz z Cezarei tak pisa³ o nim w swoich z³o liwych
i niedyskretnych wspomnieniach, przeznaczonych dla prywatnego krêgu czytelników:
"Za panowania cesarza Leona trzej m³odzi wie niacy z Ilirii, Zimarchus, Ditybistus i
Justyn z Bederiany, którzy u siebie na wsi borykali siê stale z .niedostatkiem i pr
agnêli siê od niego uwolniæ, postanowili zaci¹gn¹æ siê do wojska. Szli wiêc piechot¹ do Bizan
w zgrzebnych p³aszczach na grzbiecie, do których wychodz¹c z domu w³o¿yli tylko kilka such
arów, a kiedy przybyli na miejsce, cesarz przyj¹³ ich do s³u¿by i wcieli³ do gwardii pa³acowe
, bo wszyscy trzej odznaczali siê wyj¹tkow¹ urod¹.
W jaki czas potem na tron wst¹pi³ Anastazjusz, który wda³ siê w wojnê z ludem Izaurów, kiedy
zbrojnie powstali, i wys³a³ przeciw nim znaczne si³y pod dowództwem Jana zwanego Garbus
em. Ten to Jan wtr¹ci³ Justyna za jakie przewinienie do lochu, a by³by go nazajutrz wyp
rawi³ na tamten wiat, gdyby mu w tym nie przeszkodzi³ pewien sen. Opowiada³ mianowicie ów
wódz, ¿e zjawi³ mu siê we nie kto ogromny i pod ka¿dym wzglêdem potê¿niejszy od cz³owieka
mu uwolniæ tego, którego w³a nie uwiêzi³. On jednak po przebudzeniu nic sobie ze swego snu n
ie  Constantinus Porphyrogenltus, De Certmontis Aulne l3yzanttnae, Bonnae 1831, 1
, 93 (A.K.)
DROGA DO W£ADZY
robi³. Kiedy nadesz³a druga noc, wyda³o mu siê, ¿e znowu s³yszy we nie te same s³owa; ale i
dy jeszcze nie my la³ o wykonaniu rozkazu. Po raz trzeci wreszcie stanê³a nad nim owa zj
awa i zagrozi³a, ¿e spotka go straszliwy los, je li nie zrobi tego, co mu przykazano;
dosia³a tak¿e, ¿e kiedy w przysz³o ci wpadnie w wiew, ów cz³owiek i jego rodzina bêd¹ mu bard
trzebni. W ten sposób Justyn uszed³ wtedy mierci.
Z biegiem lat mia³ doj æ do najwy¿szych godno ci, bo najprzód zosta³ mianowany przez cesarza
owódc¹ gwardii pa³acowej, potem za , kiedy Anastazjusz rozsta³ siê z ¿yciem, dziêki potêdze s
urzêdu sam wst¹pi³ na tron. By³ to ju¿ wtedy starzec nad grobem, nie znaj¹cy nawet liter, zw
yk³y, jak mówi¹, analfabeta - co pierwszy raz siê w ród Rzymian zdarzy³o."*
Dok³adne umiejscowienie Bederiany jest niepewne - wrócimy pó niej do tej sprawy - ale na
jprawdopodobniej wie ta le¿a³a w pobli¿u obecnego Niszo w Jugos³awii. U schy³ku staro¿ytno c
anowa³a w tym regionie mowa ³aciñska, jakkolwiek wiêzy gospodarcze ³¹czy³y go z greckim Wscho
em. Tamtejsza ludno æ by³a pochodzenia trackiego, choæ od dawna zromanizowana. Dwaj towa
rzysze podró¿y Justyna do Konstantynopola mieli trackie imiona. Nie ulega w¹tpliwo ci, ¿e
na pewnych obszarach w pó³nocnej czê ci Pó³wyspu Ba³kañskiego, szczególnie na wsi, a¿ do wcze
dniowiecza mówiono po tracku - by³ to jêzyk indoeuropejski, najbli¿ej spo ród wszystkich ¿ywy
h jêzyków spokrewniony z armeñskim. Bardzo mo¿liwe, ¿e Justyn nauczy³ siê mówiæ po tracku, ki
eszcze trzyma³ siê matczynej spódnicy, ale od najwcze niejszego dzieciñstwa musia³ znaæ tak¿e
nê. Natomiast grekê pozna³ zapewne po przybyciu do Konstantynopola.
A zatem - zromanizowany ch³op tracki, który w poszukiwaniu lepszego ¿ycia przybywa do
Konstantynopola. Przypuszczalnie m³odszy syn, którego starszy brat odziedziczy³ ojcows
k¹ gospodarkê. I przypuszczalnie sta³o siê to oko³o roku 470 - Leon panowa³ od 457 do 474. J
e li Justyn by³ wtedy dwudziestolatkiem, to w chwili mierci Anastazjusza mia³ lat sze ædzie
si¹t osiem. Cz³owiek o niskim stopniu kultury - jakkolwiek nie musimy traktowaæ zbyt p
owa¿nie opowie ci Prokopiusza, ¿e by³ analfabet¹ i do podpisywania siê u¿ywa³ drewnianego sza
nu. To samo opowiadano o gockim królu Teodoryku, który odebra³ w m³odo ci gruntowne wykszt
a³ Prokopiusz z Cezarei, Historia sekretna, przeio2yi, wst~pem i przypisami opatrzy
t Andrzej Konarek, Wars2awa 1969, B, 2-11.
30 31
DROGA DO W£AZ !v
cesarzem Justynianem 1'etrus Sabbatius tak¿e pos³a³ do l3ederiany po m³odego krewniaka,
któremu zapewni³ solidne wykszta³cenie ³aciñskie i greckie. Ch³opiec ów mia³ wtedy lat osiem,
ek, w którym normalnie rozpoczynano naukê w szkole podstawowe j, bardzo mi~liycr ~.,,
tc.m 'oe i Pnfrttc ~yl,h¹fil7C W³a rllr' w t.ym wieku; 8 nle
i
pó niej, przyby³ do swego wuja w Konstantynopolu, niew¹tpliwie szybko przywieziony cesar
sk¹ poczt¹ i traktowany z wszelkimi wzglêdami i szacunkiem. On ju¿ nie musia³ odbywaæ tej d³u
iej drogi pieszo, z sucharami zawiniêtymi w t³umoczek z p³aszcza. Nie znamy szczegó³ów z wcz
esnych lat jego ¿ycia w stolicy, jest jednak rzecz¹ jasn¹, ¿e odebra³ najlepsze wykszta³ceni
e greckie i ³aciñskie, jakie mo¿na by³o otrzymaæ w cesarstwie. W pó niejszym ¿yciu okaza³ siê
iem o rozleg³ej kulturze, który nigdy nie przestawa³ siê kszta³ciæ.
Wszyscy siostrzeñcy i cioteczni wnukowie Justyna, o których wiadomo co pewnego, obral
i karierê wojskow¹, z wyj¹tkiem przysz³ego Justyna II. Sam Justyn zna³ i rozumia³ sprawy woj
skowe. ~11e tamci nie zaczynali od prostego ¿o³nierza, jak ich wuj czy dziadek. Jest
wiêc prawdopodobne, ¿e Petrus Sabbatius po ukoñczeniu normalnych nauk dosta³ siê do jedne
j z elitarnych jednostek gwardii pa³acowej. W ka¿dym razie, w chwili gdy jego wuj ob
ejmowa³ tron po Anastazjuszu, by³ on tak zwanym candidatus, czyli oficerem pu³ku schol
ae. Wojsko nie interesowa³o go jednak w najmniejszym stopniu, tote¿ odk¹d wuj zosta³ kom
esem excubitores, Petrus zapewne rzadko bywa³ obecny na paradach. Jego oczy by³y zwróc
one ku wi~kszym sprawom.
Od pocz¹tku panowania Justyna Petrus Sabbatius odgrywa³ na dworze wa¿n¹, decyduj¹c¹ rolê. Sta
y cesarz by³ .niew¹tpliwie dzielnym ¿o³nierzem, a w ci¹gu prawie pó³wiecza w s³u¿bie cesarstw
by³ powa¿ne do wiadczenie ¿yciowe. Nie czu³ siê jednak pewnie w wyrafinowanym rodowisku sto³
nej arystokracji, nie potrafi³ te¿ radziæ sobie z zawi³o ciami polityki zagranicznej ani z
delikatnymi problemami wspó³zale¿no ci Ko cio³a i pañstwa. Wydaje siê zreszt¹, ¿e wcze nie p
n starczej zgrzybia³o ci. W pocz¹tkach panowania swego wuja Petrus Sabbatius awansowa³ n
a stanowisko Comes Domesticorumlø. Do obowi¹zków tego urzPdnika nale¿a³a pierwotnie opieka
nad scholae przydzielonymi do s³u¿by w pa³acu, ale ju¿ od dawna by³ on wa¿nym <w³onkiem cons
storiu~rz, tj. przyboc:znej rady cesarskiej. Jest wiê
33 ~. Dyptyk cesarski wpobra¿a9¹cp prawdopodobnie Justyniana
DROGA DO W£ADZY
cej ni¿ prawdopodobne, ¿e zawi³a intryga, dziêki której cz³owieka tak nieoczekiwanego, jak J
ustyn, wyniesiono do szczytów w³adzy, poczê³a siê wy³¹cznie w g³owie jego zdolnego, ambitnego
ostrzeñca i ¿e kierowa³ ni¹ tak¿e ten ju¿ blisko czterdziestoletni mê¿czyzna, dysponuj¹cy do
niem dwudziestu lat ¿ycia ~F~ kr¥g,,, klasy rz¹dz¹cej cesarstwem. Na jaki czas przed objêci
em tronu przez jego wuja Petrus Sabbatius zacz¹³ nazywaæ siebie Flavius Petrus Sabbati
us Iustinianus. Oznacza³o to przypuszczalnie, ¿e Justyn adoptowa³ go wcze niej jako swoj
ego spadkobiercê, choæ nie wyró¿ni³ w ten sposób jego kuzyna Germanusa. Justyn by³ stary, a w
erno æ uczuæ, jak¹ zawsze okazywa³ swej ch³opskiej trackiej rodzinie, sk³ania³a go do szukani
astêpcy w ród cz³onków tej rodziny. Skomplikowane zadania w³adcy imperium, które mimo i¿ jego
szar skurczy³ siê w ci¹gu poprzedniego stulecia wci¹¿ jeszcze rozci¹ga³o siê od Adriatyku a¿
frat i od Dunaju po katarakty na Nilu, przekracza³y mo¿liwo ci jego umys³u. Zwracai siê o
pomoc i radê do Justyniana. Za dziewiêcioletniego panowania Justyna wspó³cze ni pisarze wi
dzieli ukrytego za tronem rzeczywistego w³adcê w Justynianie. Pisali o tym jednak do
piero za rz¹dów Justyniana, z perspektywy czasu. Nie trzeba zapominaæ, ¿e Germanus, cz³owi
ek wed³ug powszechnej opinii zdolny, maj¹cy stronników w ród arystokracji, zawsze uchodzi³ z
a potencjalnego cesarza. Wydaje siê, ¿e ministrowie Justyna byli w swej wiêkszo ci przec
iêtnymi urzêdnikami, lud mi bynajmniej nie wybitnymi. Ale g³ówny minister Proclus, Quaesto
r Sacri Palatiill, by³ postaci¹ wielk¹, mê¿em i cie antycznej prawo ci. Na jego pos¹gu w Kons
tynopolu wyryto nastêpuj¹cy wiersz:
"Jam jest Proclus, syn Paw³a z Bizancjum. Cesarski pa³ac odwo³a³ mnie od wietnej praktyki
s¹downiczej, abym by³ wiernym rzecznikiem potê¿nego cesarza. Ten oto wizerunek z br¹zu wia
dczy, jak wysoko by³y nagradzane moje zas³ugi. Syn i ojciec zdobyli podobne nagrody,
lecz zdobywszy rózgi konsula, syn prze cign¹³ ojca."*
Proclus by³ chyba cz³owiekiem na miarê cesarskiego tronu, tote¿ droga Justyniana do w³adzy
nie mog³a byæ w ¿adnym razie ³atwa. Zobaczymy, jak przebiega³a, przedtem jednak rzuæmy okie
m na stan cesarstwa w roku 518.
 Antologia grecka, 16, 48.
STOSUNKI Z C:O'cAMi
STOSUNKI Z GOTAMI
W marcu 455 roku zosta³ zamordowany cesarz Zachodu Walentynian III. Jego mieræ zapocz¹t
kowa³a upadek rzymskiego panowania na zachodzie. Ju¿ u zarania pi¹tego wieku odpad³a od
cesarstwa daleka i pozbawiona wiêkszego znaczenia prowincja brytyjska. Galiê naje¿d¿ali
raz po raz Wizygoci, Burgundowie i Hunowie, obecnie za w pó³nocnej i wschodniej czê ci te
j prowincji usadowili siê Frankowie. Wojska rzymskie utrzymywa³y jednak panowanie Rz
ymu nad wielkimi obszarami Galii. Hiszpaniê zajêli Wizygoci, którzy tam za³o¿yli swoje króle
stwo. Bogate i dotychczas spokojne prowincje pó³nocnoafrykañskie od rollu 439 znajdowa³y
siê w rêku Wandalów. Kilka miesiêcy po mierci Walentyniana wojska tych afrykañskich Wandaló
spl¹drowa³y miasto Rzym.
W ci¹gu nastêpnych lat dwudziestu kolejni marionetkowi cesarze - protegowani cesarst
wa wschodniego, galijskich magnatów, senatu rzymskiego lub Wizygotów - mieli sw¹ stoli
cê w Rawennie, natomiast rzeczywist¹ w³adzê, w tym stopniu, w jakim ona jeszcze istnia³a,
sprawowa³ zromanizowany Sweb Rycymer, naczelny dowódca si³ zbrojnych. Kiedy w roku 472
umar³ ten wódz silnej rêki, kres by³ ju¿ niedaleki. Iliryjski Rzymianin Orestes, który ¿y³ n
worze Attyli, og³osi³ cesarzem sinego syna Romulusa Augustulusa. M³ody ów cz³owiek by³ znien
awidzony i pogardzany przez wojska w pó³nocnej Italii, sk³adaj¹ce siê w tamtym czasie niem
al wy³¹cznie z germañskich oddzia³ów najemnych. Dowodz¹cy nimi Odoaker z plemienia Ilerulów,
ie mog¹c uzyskaæ przydzia³ów ziemi dla swych ¿o³nierzy, postanowi³ upro ciæ sobie sytuacjê po
siê zachodniego cesarza. Romulus Augustulus zosta³ wypêdzony, za Odoaker rz¹dzi³ Itali¹ i s¹
dnimi terytoriami, podlegaj¹c nominalnie cesarzowi wschodniemu w Konstantynopolu.
Tymczasem Gali¹ zaw³adnêli Frankowie i Burgundowie.
Tym sposobem Odoaker pozornie przywróci³ jedno æ cesarstwa, podzielonego od roku 395 na
dwie czê ci. Teoretycznie dwaj cesarze dzia³ali na zasadzie wzajemnego porozumienia -
ich has³em by³a unartimitas. W praktyce jednak ka¿da po³owa cesarstwa sz³a w³asn¹ drog¹.
Na wschodzie nie poniesiono ¿adnych strat terytorialnych i nie nastêpowa³ tam stopniow
y upadek w³adzy rzymskiej. To prawda, ¿e w chwili mierci cesarza Marcjana w roku 457
alañski wódz Aspar by³ rzeczywistym w³adc¹ wschodniego cesarstwa, podobnie
35 34
2. :':
v, m ~ Q o~ ñ a
e _ ~ s.
d .ó
m . _ 1
~~e iæ~'' w
'~o'~ _~'~8
'_ u ~..
d :, .:<: ~ _
ó -ó
O d
. ~/Q
O
_ i
~~ O
_ 9
Ê s
ó -~ 6-~~0
_ ~ '
e
~
d
__. _ ~
~~
_
- a _.
.. :., Y O - a~-~. ,.,
- ,:l a _ ó . -.. :;
'' __/ v
"' ~I H
a r=. . _ .-.
V s s ,~
0 ó a a :.: ;.
e --~ 9 -, o YI .O ago
d Y
Y
0 N L ~^
~o ,a .8
N
(r)(r) U
STOSUNKI Z GOTAMI
jak na zachodzie by³ nim Sweb Rycymer, i ¿e uda³o mu siê wprowadziæ na tron w³asnego kandyda
ta, Leona I. Jednak pod wzglêdem terytorialnym wschodnia po³owa cesarstwa, obejmuj¹ca
wiêksz¹ czê æ ludno ci i bogactw, pozosta³a nienaruszona. Na tym vuS~aW c ~~~~vumña filie uu~
d wiaa~:iwie ¿aume~u ua~~am uñu,
a skomplikowany aparat administracyjny nadal funkcjonowa³ bez zahamowañ . Ponadto ob
rona tego terytorium nie by³a ostatecznie uzale¿niona od najemników germañskich. Leon sf
ormowa³ wojsko z surowych i tylko powierzchownie zhellenizowanych Izaurów z gór '1'aur
us, których przywódca Zenon zosta³ jego ziêciem, a w koñcu nastêpc¹. W roku 471 Aspara zamord
wano przy wspó³udziale Zenona i jego stronników. Po mierci Leona w roku 474 Zenon wst¹pi³ n
a tron.I2 G³ówne niebezpieczeñstwo militarne zagra¿a³o mu ze strony Ostrogotów grasuj¹cych po
Pó³wyspie Ba³kañskim w poszukiwaniu ziemi, na której mogliby osi¹ æ. Rz¹dz¹cy w Italii Odoake
a³ nieustanne zatargi graniczne. Dziêki znakomitej akcji dyplomatycznej Zenonowi uda³o
siê skierowaæ dwudziestotysiêczn¹ armiê ostrogock¹ pod wodz¹ Teodoryka przeciwko Odoakrowi w
celu wyparcia go z Italii w imieniu cesarstwa. Cel ten zosta³ osi¹gniêty w wyniku piêcio
letnich krwawych dzia³añ wojennych. Teodoryk by³ królem Ostrogotów, a jednocze nie patrycjus
zem i wodzem naczelnym wojsk wschodniego cesarstwa. Taka by³a w ka¿dym razie konstyt
ucyjna fikcja. W rzeczywisto ci w³ada³ on w Italii jak absolutny monarcha. Podobnie je
dnak jak Zenonowi i jego nastêpcy Anastazjuszowi, zale¿a³o mu na podtrzymywaniu tej fi
kcji. U³atwia³o mu to rz¹dzenie rzymskimi poddanymi, którzy liczebnie znacznie górowali na
d Gotami. Italscy Rzymianie po dawnemu rz¹dzili siê rzymskimi prawami i zachowywali
bez zmian swój ustrój, ³¹cznie z wielkimi posiad³o ciami ziemskimi wielmo¿ów. Odsuniêto ich o
wojskowej, natomiast Gotom nie wolno by³o sprawowaæ urzêdów pañstwowych. Na czo³owej stronie
monet bitych przez Teodoryka widnia³a podobizna cesarza, a na odwrocie - jego w³asn
y monogram, jakby by³ rzymskim urzêdnikiem. Faktyczna w³adza koncentrowa³a siê jednak na j
ego dworze w Rawennie, nie za w sali posiedzeñ senatu w Rzymie ani te¿ w rêku cesarza w
Konstantynopolu.
Tym sposobem oderwa³ siê od cesarstwa ca³y wiat ródziemnomorski na zachód od linii ³¹cz¹cej
z pustyniami Libii. Linia ta tylko z grubsza odpowiada³a granicy zasiêgów mowy ³aciñskiej
i greckiej. Na Sycylii wci¹¿ u¿ywano do æ powszechnie
37
DROGA DO WLADZY
greki, a na du¿ym obszarze Pó³wyspu Ba³kañskiego mówiono po ³acinie. Na wschodzie ³acina by³a
em administracji pañstwowej i prawa, natomiast greka - jêzykiem administracji miejsk
iej i kultury. ¯ycie mas ludowych w utraconych prowincjach niewiele siê zmieni³o. l'ow
i pasterze po dawnemu ³Oi1J111 J11V1 ~ G V W 1CCGCri.
Wzd³u¿ linii politycznego podzia³u przebiega³ roz³am religijny. Sobór chalcedoñski z roku 451
nie zjednoczy³ Ko cio³a. W niektórych czê ciach wschodniego cesarstwa, zw³aszcza w Egipcie i
yrii, szeroko rozpowszechni³a siê doktryna monofizytów. Zenon usi³owa³ zyskaæ sobie poparcie
monofizytów og³aszaj¹c dekret zwany Henoticorz, w którym czyni³ pewne ustêpstwa na rzecz ic
h pogl¹dów. Monofizytów to nie zadowoli³o, natomiast na zachodzie, gdzie ich nauka by³a w
zasadzie nie znana, dekret wywo³a³ zgorszenie i oburzenie. W roku 484 papie¿ Feliks II
I rzuci³ kl¹twê na patriarchê konstantynopolitañshiego Akacjusza, który by³ inspiratorem dekr
tu Henoticon, oraz na wszystkich jego stronników. Roz³am miêdzy biskupem Rzymu a cesar
zem w Konstantynopolu by³ mile widziany przez Odoakra, a niew¹tpliwie równie¿ przez inny
ch w³adców pañstw germañskich na zachodzie. Czyni³ on bowiem mniej prawdopodobnym odwo³ywani
e siê ich rzymskich poddanych do pomocy i poparcia monarchy, którego uwa¿ali za herety
ka. W ten sposób dekret umacnia³ w p³aszczy nie teologicznej podzia³ polityczny wiata ródzi
omorskiego.
Pierwszym problemem, z którym musia³ siê uporaæ nowy rz¹d w Konstantynopolu, by³a jedno æ rel
jna. Justyn, cesarzowa Eufemia i Justynian stanowczo popierali doktrynê soboru cha
lcedoñskiego. Ale to nie wystarcza³o. Ko ció³ rozporz¹dza³ sieci¹ ³¹czno ci obejmuj¹c¹ ka¿de
a obszarze cesarstwa. Bezpieczeñstwo wewnêtrzne wymaga³o, aby ta sieæ funkcjonowa³a zgodni
e z interesami pañstwa, nie za przeciwko niemu. W wiecie, w którym wszyscy, od cesarza
do najnêdzniejszego ch³opa, byli prze wiadczeni, ¿e pomy lno æ pañstwa zale¿y od poprawno ci
religijnych, herezja i schizma stanowi³y zagro¿enie jedno ci cesarstwa i wierno ci jego
poddanych. Je eli Justynianowi marzy³o siê ju¿ wtedy przywrócenie w³adzy cesarstwa na zachod
zie - a marzy³ o tym z pewno ci¹ - to musia³ d¹¿yæ do zjednania sobie poparcia Italczyków, na
wszystko za senatorskiej arystokracji rzymskiej. Z drugiej strony niektóre kraje ce
sarstwa zwi¹za³y siê tak silnie z wiar¹ manofizyck¹, ¿e próba narzucenia ich mieszkañcom chal
oñskiego wyznania wiary nie
STOSUNKI Z GO'i'AMI
uchronnie zrazi³aby ich i popchnê³a do z³amania wierno c i. Na jwa¿niejszym z tych krajów by³
ipt, sk¹d Konstantynopol czerpa³ przewa¿aj¹c¹ czê æ potrzebnego mu zbo¿a. Rz¹d cesarski, któr
zdolny utrzymaæ w mocy systemu darmowego rozdzia³u rhl~h~ miariiv liczne rzesze oby
wateli stolicy oraz sta³ych cen na chleb dla pozosta³ych obywateli pañstwa, mia³by na mi
ejscu powa¿ne k³opoty.
Tak wiêc w pierwszym miesi¹cu po objêciu w³adzy nowy rz¹d zmusi³ patriarchê konstantynopolita
iego - którego mianowa³ by³ Anastazjusz - do wyparcia siê przyjaznych monofizytyzmowi po
gl¹dów, zwo³a³ synody w Konstantynopolu, Jerozolimie, Tyrze i Apamei, które opowiedzia³y siê
ormalnie za chalcedoñskim wyznaniem wiary, uzna³ za z³o¿onych ze stanowiska tych biskupów
monofizyckich, którzy nie przewidzieli nadchodz¹cych wydarzeñ i na wie æ o mierci Anastazju
sza uciekli, wreszcie wezwa³ do powrotu licznych dostojników wieckich i ko cielnych ska
zanych na wygnanie za poprzedniego cesarza. Natomiast Egipt pozostawiono w spoko
ju i wielu wygnanych duchownych monofizyckich znalaz³o tam schronienie. W ród nich by³ t
ak¿e Sewer, metropolita (arcybiskup, któremu podlegaj¹ biskupi diecezji le¿¹cych w granica
ch danej prowincji) antiochijski, jeden z najwybitniejszych teologów i propagatorów
monofizytyzmu. Inni wygnañcy przedostali siê potajemnie za granicê, na terytorium Pers
ji, gdzie spotkali siê z ch³odnym przyjêciem ze strony cz³onków Ko cio³a nestoriañskiego (wyz
ców doktryny Nestoriusza, który naucza³, ¿e Chrystus by³ cz³owiekiem i ¿e boska natura zosta³
u przydana. Prze ladowani w cesarstwie, nestorianie stanowili w Persji najwiêksz¹ gminê
chrze cijañsk¹.). Konstantynopol podj¹³ kroki dyplomatyczne, aby zniechêciæ Persów do udziele
im azylu. Najbli¿szym celem cesarskiego rz¹du by³o przywrócenie ortodoksyjnych wp³ywów w Sy
rii, gdzie wci¹¿ jeszcze istnia³o silne stronnictwo prawowierne, i odizolowanie w ten
sposób Egiptu od reszty cesarstwa. Cel ten zosta³ w pe³ni osi¹gniêty, przynajmniej na pewi
en okres.
Jednocze nie wyprawiono do papie¿a I-Iormisdasa pos³a z listami od cesarza, od patriar
chy i od Justyniana; mia³y one przygotowaæ grunt dla pojednania. Król Teodoryk zapewne
patrzy³ z przykro ci¹, jak wyrywajal mu atut z rêki, skoro jednak papie¿ przyj¹³ cesarskie a
anse, on móg³ zdzia³aæ w tej sprawie niewiele. Jedyne wyj cie widzia³ w wynegocjowaniu poroz
umienia, na którego mocy uzna³by nominaln¹ suwerenno æ cesarza, równocze nie uzyskuj¹c
38 39
DRUGA I>O WLADZY
od Konstantynopola gwarancje faktycznej w³adzy dla siebie' i swoich nast4pców. Tak t
e¿ uczyni³. Jego ziêæ Eutaryk, adoptowany przez niego zgodnie z germariskirn obyczajem,
zostal³ oficjalnie uznany przez Justyna za nastêpc4 tronu w królestwie Ostrogotów i mian
owany, obok sameeo cfesarza. knnsnlom na rnk 519 Kiedy 1''lavius Eutaricus Cilli
ca wjecha³ do lizymu 1 stycznia 519, inauguruj¹c swój ktulsulat z bezprzyk³adn¹ wspania³o ci¹
przepychem, wielu zachodnich emigrantów, którzy tworzyli w Konstantynopolu grupê nacis
ku na rz¹d, zrozumia³o, ¿e sprawa ich jest stracona. Ci zachodni senatorowie rzymscy,
którzy marzyli o odbudowaniu zachodniego cesarstwa pod ber³em w³asnego nominata, przyz
nali wreszcie, ¿e zachodnie cesarstwo siê skoñczy³o, i musieli siê pojednaæ zarówno z Rawenn¹
ak z Konstantynopolem. Symbolem dokonanej przez nich nowej oceny sytuacji by³ i'ak
t, ¿e ich przywódca F3oecjusz zosta³ w roku 519 szefem gabinetu Tcodoryka, za dwóch jego
synów mianowano konsulami na rok 522.
Papie¿, który nie bardzo zna³ prawdziwy stan rzeczy w prowincjach wschodnich, wywiera³ n
acisk na rz¹d cesarski, aby ten z³o¿y³ z tronu patriarchê Aleksandrii, monofizytê Tymoteusza
IV, i wszcz¹³ kampaniê represji religijnych w Egipcie. Rz¹d jednak sta³ twardo przy swoim
stanowisku i IIormisdas musia³ sil w koñcu pogodziæ z typowo bizantyjskim kompromisem
uznaj¹cym, ¿e to, co stanowi³o zbrodnicz¹ herezjê gdzie indziej, w Egipcie by³o prawowierne
i legalne.
NAPIFCIE MIEDZY KONSTANTYNOPOLEM I RAWENNA~
Pomimo uznania Eutaryka za nastêpcê tronu zamiary Bizancjum niepokoi³y rz¹d gocki w Ital
ii. W roku 522 Eutaryk umar³, pozostawiaj¹c wdowê Amalasuntê, córkê króla Teodoryka, i dwoje
a³ych dzieci, Atalaryka i Matasuntê. Teodoryk mia³ ju¿ przesz³o siedemdziesi¹tkê, tote¿ nastê
tronu stanowi³o powa¿ny problem. U pó³nocnych i zachodnich granic królestwa Italii ruszal
i siê Frankowie i Burgundowie. Kr¹¿y³y pog³oski o spiskach i kontrspiskach. W Rawennie a¿ sz
umia³o od podejrzliwych plotek. W roku 523 umar³ papie¿ Hormisdas, wierny przyjaciel T
eodoryka. Wywiad królewski przechwyci³ listy najwybitniejszych senatorów
NAYIFCtli MIEDZY KONSTANTYNOYOL1~:NI I RAWN:NN/~
rzymskich do cesarza w Konstantynopolu, uzasadniaj¹ce podejrzenie o nielojalno æ. Szef
gabinetu królewskiego IW ecjusz próbowa³ usun¹æ dowody, ale mia³ wrogów w ród rzymskiej arys
cji, którzy radzi byli z okazji zadenuncjowania go. ~ledztwo toczy³o ciP w nhr~rrin ri
`~~~ncjorVk9_ ~~tlV uZ.VSkanO Zt'Znanla ObCl¹La,j¹Ct'
jednego z wybitnych senatorów, Albinosa, Boecjusz by³ na tyli' nieopatrzny, by zauwa¿yæ,
¿e je li Albinos jest winny, to winien jest równie¿ on sam i ca³y rzymski senat. Tego by³o
ju¿ królowi za wiele. Po raz pierwszy od swego wst¹pienia na tron u¿y³ terroru przeciw rzy
mskicrnu senatowi, organowi italskiej klasy rz¹dz¹cej. Boecjusz wraz z kilku innymi
zosta³ aresztowany. Jego nastêpca na stanowisku szefa gabinetu królewskiego, Kasjodor,
próbowa³ u³<xgodziæ króla. Ale Teodoryk postanowi³ uczyniæ z Boecjusza odstraszaj¹cy przyk³a
iono go w Pawii i tam 23 pa dziernika 524 poniós³ karu mierci, wymierzon¹ z wyrafinowanym
okrucieñstwem. Podczas swego pobytu w wit;zieniu Boecjusz napisa³ traktat O iOOCies
zenirr,, jakie daje fiiozofiu, czytany i t³umaczony na ró¿ne jêzyki a¿ do koñca redniowiecza
~redniowieczni czytelnicy - podobnie jak to czyni¹ niektórzy ich wspó³cze ni nastêpcy - s¹dz
li, ¿e 1'oc¿eszenie jest dzie³em chrze cijañskiej pobo¿no ci. W istocie nie ma tam ¿adnej wzm
ki o chrze cijañstwie, a my li zawarte w tej ksi¹¿ce nie maj¹ w sobie nic specyficznit~ chrz
e cijañskiego. Wysoce wykszta³cony przywódca rzymskiego senatu, mimo i¿ by³ niew¹tpliwie gorl
wym chrze cijaninem, w trudnej godzinie swego ¿ycia zwróci³ siê ku pogañskiej tradycji neopl
atoñskiej.
Kiedy wiadomo æ o mierci Boecjusza dotar³a do Justyniana jego oburzenie musia³o byæ z³agodzo
e uczuciem satysfakcji. Odt¹d bowiem wy¿sze warstwy ludno ci rzymskiej w Italii zerw¹ z
wszelk¹ lojalno ci¹ wobec monarchii gockiej i zwi¹¿¹ siê ze spraw¹ cesarza. A przecie¿ ani je
erz bizantyjski nie ruszy³ siê na krok ze swoich koszar. Zanim jednak mog³y siê zi ciæ nadzi
eje rozbudzone w sercu Justyniana w roku 524, musia³y wyruszyæ z koszar tysi¹ce ¿o³nierzy
i wielu z nich ju¿ nie wróci³o.
W lecie 526 roku zmar³ stary król Teodoryk. Wed³ug s³ów pewnego uczonego, który nie mia³ ¿adn
powodów do podziwiania Germanów, "by³ on z pewno ci¹ jednym z najwiêkszych mê¿ów stanu, jaki
edykolwiek wyda³a rasa germañska, i byæ mo¿e cz³owiekiem najbardziej zas³u¿onym dla rodzaju l
dzkiego". Córka zmar³ego króla Amalasunta zosta³a regentk¹ na czas ma³oletno ci
40 41
UBOGA DO W£ADZY
swego syna Atalaryka; rz¹d gocki wyst¹pi³ wówczas z pojednawczymi gestami wobec senatu,
mianowano prorzymskich ministrów. M³odociany król napisa³ do Justyna list pe³en pokory, za
pewniaj¹c cesarza o swym niezmiennym szacunku i prosz¹c go 0 opiekê. GDOka arystokracj
a wojskowa z¿yma³a siP na nic~s³yohano kDhiece rz¹dy i szemra³a, ¿e królowej i jej synowi tak
bardzo zale¿y na pozyskaniu ³ask dalekiE:go cesarza, i¿ zapominaj¹ o godno ci Gotów.
INNE GRAN ICE
Zmiany dokonywa³y siê tak¿e w innym królestwie germañskim, które rozsiad³o siê po obu stronac
orza ~ródziemnego, mianowicie w królestwie Wandalów w Afryce, na Sardynii i na Sycylii
. W roku 523 umar³ po dwudziestosicdmioletninl nies³av~nym panowaniu król Trazymund. U
stanowione przez za³o¿yciela królestwa, Genzeryka, dziwaczne prawo nastêpstwa wynios³o na
tron sze ædziesiêciosze cioletniego Hilderyka, wnuka cesarza zachodniorzymskiego Walenty
niana III - cz³owieka ³agodnego i wykszta³conego, lecz bez mocnego krêgos³upa. Nowy król prz
erwa³ natychmiast prze ladowania katolików, które trwa³y w wandalskim królestwie od czasu je
go powstania. Wezwano do powrotu wygnanych duchownych ortodoksyjnych, odbywa³y siê w
ybory na wakuj¹ce biskupstwa. Zaniechano wprowadzonego przez Wandalów systemu "apart
heidu", wskutek czego nik³a wandalska mniejszo æ zrezygnowa³a ze swych roszczeñ do rz¹dzenia
krajem. Król Hilderyk, który czu³ siê bardziej Rzymianinem ni¿ Wandalem, nawi¹za³ przyjazn¹
espondencjê z Justynianem - a nie ze swym rówie nikiem, cesarzem Justynem - a przebieg³y
Justynian nie zaniedbywa³ niczego, co mog³oby mu zjednaæ sympatiê króla. Hilderyk posun¹³ si
ak daleko, ¿e kaza³ biæ monety z wizerunkiem Justyna, co by³o niemym uznaniem zwierzchno c
i Bizancjum. W tym czasie na granice królestwa Wandalów napiera³y szczepy mauretañskie,
a rzymscy poddani Hilderyka, uwolnieni ju¿ od terroru, zaczêli siê ogl¹daæ na Konstantynop
ol. Zachêcany niew¹tpliwie przez Justyniana, Hilderyk kaza³ wymordowaæ Ostrogotów z otocze
nia królowej wdowy Amalafridy, którzy sprzeciwiali siê jego prorzymskiej polityce, nas
têpnie za poleci³ aresztowaæ sam¹ Amalafridê. Gdy królowa umar³a w wiêzieniu, wrogowie Hilde
wyci¹gnêli st¹d
INNE GRANICE
oczywisty wniosek: wszelka mo¿liwo æ utworzenia wspólnego frontu przez królestwa Gotów i Wan
dalów by³a obecnie wykluczona.
Nowy rz¹d bizantyjski nie mia³ ju¿ na kresach wschodnich r¹k zwi¹zanych polityk¹ religijn¹, k
a nieuchronnie wywo³ywa³a zaciêt¹ wrogo æ wiêkszo ci jego poddanych, móg³ zatem przej æ do of
i teatrami dzia³añ wojennych by³y Mezopota
42 43
DrtO(:A 1>O Wt,An'LY
mia i Kaukaz. Ale wa¿ne rzeczy dzia³y siei tak¿e tta po³udltiu, w rejonie cie niny Bab-el-
Mandeb u po³udniowego wylotu Morza Czerwonego. Obszar ten, nie nlaja³cy ¿<rdtu~j warto c
i strategicznej ani dla cesarstwa rzymskiego, ani dla Persji Sasanidów, mia³ jednak
dla obu fuch pañstw nf~wnm or,;m~~~®r,;,, h.,nai,".,~, i.,..~.".", Bizancjum, jak Per
sja sprowadza³y stamttld kadzld³c>"i .inne. wonno ci. Wa¿niejsz¹ rolê odgrywa³ daleki handel
orzeniami z Indiami Zachodnimi i Wschodnimi oraz handel jedwabiem, w postaci sur
owca i gotowych tkanin, z Chinami. Towar indyjskie mog³y docieraæ do krajów po³o¿onych nad
Morzem ~ródziemnym albo przez Zatokê Persk¹, której porty mieli w rêku I'ersowic, albo pr
zez Morze Czerwone do portów egipskich. Panowanie >iizancjum nad cie ninami pozwala³o
cesarstwu omijaæ ewentualn¹ blokadê persk¹; panowanie Persji pozwala³o jej na odciêcie rynków
rzymslslch od dostaw tych wa¿nych artyku³ów, u¿ywanych do konserwowania miêsa z jesiennego
uboju na okres zimowy. Jedwab z Chin mo¿na by³o przywoziæ kilku szlakami l¹dowymi lub m
orskimi, przechodz¹cymi przez obszar pañstwowy Persji, ale w³a nie: dlatego Persowie mog
li zablokowaæ jego dostawy. Tylko dwie drogi nie prowadzi³y przez Persjê, mianowicie s
zlak stepowy, biegn¹cy na pó³noc od Morza Kaspijskiego do portów Morza Czarnego, oraz dr
oga przez Morze Czerwone do Egiptu. W odró¿nieniu od korzeni jedwab nie by³ artyku³em po
wszechnego u¿ytku, ale jego rola jako artyku³u o znaczeniu prcati¿owym, jako symbolu p
ozycji spo³ecznej, jako nagrody za zas³ugi, by³a wyj¹tkowo wa¿na w spo³eczeñstwach ródziemno
ich pó nej staro¿ytno ci. Wzrost ceny jedwabiu lub zmniejszenie jego dostaw postawi³oby rz¹d
konstantynopolitañski w obliczu ró¿norakich trudno ci. Przez ca³y szósty wiek wiele uwagi p
o wiêcano niedopuszczeniu do tego, aby Persja sprawowa³a monopolistyczn¹ kontrolê nad Jedw
abnym Szlakiem.
Podajemy ni¿ej relacjê kapitana statku greckiego z pocz¹tku szóstego wieku:
"Owó¿ ta kraina jedwabiu zmajduje siê jeszcze dalej ni¿ jedne i drugie Indie. Kiedy wp³ywa
sz na morze indyjskie, le¿y po lewej rêce, daleko za Zatok¹ Persk¹ i wysp¹ zwan¹ przez miesz
kañców Indii Selediba, przez Greków za Taprobane [Cejlon]. Nazywaj¹ tê krainê Tzinista, op³y
j¹ z lewej strony ocean, podobnie jak Barbariê [przyl¹dek Guardafui we wschodniej Afry
ce] z prawej. Indyjscy filozofowie zwani braminami powiadaj¹, ¿e gdyby prze
INNE GRANICE
c i<~gn¹æ liniê <>d '1'zittisty przez Persjê a¿ d<> posiad³o ci rzymskich, to wyznaczy³aby on
a³kiem dok³adnie rodek ziemi, i mo¿e maj¹ racjê. Bo kraj ten odchyla siê bardzo znacznie na
ewo, dziêki czemu partie jedwabiu wlezione l¹dem przez ziemie jednego ludu po drugim
docieraj¹ do Persji w stosunkowo krótkim czasie, natomiast droga morska do Persji j
est o wiele d³u¿sza... Przeto ten, kto przybywa l¹dem z Tzinisty do Pensji, skraca o w
iele czas podró¿y. Z tej przyczyny w Persji mo¿na zawsze zltale æ obfito æ jedwabiu. Dalej ni
zinista nie ma ju¿ ani ¿eglugi, ani krain zdatnych do zamieszkania."*r3
W szóstym wieku ludy zamieszkuj<³ce górzyste obszary Etiopii i Erytrei by³y w wiêkszo ci chr
ze cijañskie - byli to jednak monofizyci, gdy¿ chrze cijañstwo przysz³o do nich z Egiptu, i
podlegali patriarsze aleksandryjskiemu. Pañstwo Aksum w pó³nocnej Etiopii zdoby³o hegemo
niê nad s¹siadami i rozci¹gnê³o sw¹ w³adzê a¿ na Jemen po drugiej stronie cie niny. W granica
rstwa monofizyci mogli uchodziæ za heretyków, ale poza jego terytorium byli tylko ch
rze cijanami i mieli prawo do opieki i pomocy ze strony chrze cijañskiego cesarza, je li
odpowiada³o to jego celom. Etiopskie panowanie w Jemenie by³o w³a ciwie równoznaczne z rz
ymskim panowaniem nad cie ninami. Wnêtrze Pó³wyspu Arabskiego nale¿a³o w przewa¿aj¹cej czê ci
skiej strefy wp³ywów. Istniej¹ce tam bogate gminy ¿ydowskie, których cz³onkowie zajmowali siê
handlem karawanowym z odleg³ymi krajami, cieszy³y siê szczególn¹ opiek¹ Persji, poniewa¿ nie
achodzi³a obawa, ¿e bêd¹ popiera³y pañstwo chrze cijañskie, dyskryminuj¹ce cz³onków ¿ydowskie
naniowej. Z tego powodu judaizm zdobywa³ sobie wielu prozelitów w ród semickich ludów zami
eszkuj¹cych na po³udniu Arabii. Na pocz¹tku panowania Justyna ¿ydowski ksi¹¿ê Dhu-Nuwas z ple
ienia Ilimjarytów zdo³a³ wypêdziæ z Jemenu etiopski garnizon i zacz¹³ prze ladowaæ chrze cija
m kraju. Wie ci o tych prze ladowaniach dotar³y do gmin monofizyckich w cesarstwie. Pa
triarcha aleksandryjski Tymoteusz za¿¹da³ od swego duchowego syna, króla Aksum - Ylle At
sbyhy - aby etiopskie si³y zbrojne interweniowa³y w tej sprawie. Przywódcy ¯ydów palestyñski
ch, w obawie przed represjami, wezwali Dhu-Nuwasa do zaprzestania prze ladowañ. W koñc
u cesarz rzymski lub jego dalekowzroczny siostrzeniec zwróci³ siê
ø Cosmas Indicopleustes, Christian Topography, 2, 137-138.
44 45
DItOC:A Do W£ADZY
chyba bezpo rednio do Ylle Atsbyhy. Król etiopski wys³a³ silny korpus ekspedycyjny, poko
nany Dhu-Nuwas poleg³, w Jemenie przywrócono chrze cijañstwo. Pierwotnie b³ahy zatarg miêdzy
dwoma s¹siaduj¹cymi z sob¹ po³udniowymi ludami semickimi przerodzi³ siê w czê æ sk³adow¹ kon
towego.
U pó³nocnych krañców d³ugiej granicy oddzielaj<³cej imperium rzymskie od perskiego le¿a³o kró
o Lazyki - staro¿ytna Kolchida, obecnie zachodnia czê æ Gruziñskiej Socjalistycznej Republ
iki Radzieckiej. A¿ do po³owy pi¹tego wieku obszar ten nale¿a³ do rzymskiej strefy wp³ywów. C
sarz Leon I dopu ci³ do tego, ¿e suwerenno æ nad nim przejê³a Persja. Królowie I.azyki udawal
iê po inwestyturê do Ktezifonu (w pobli¿u Bagdadu), a w ród wy¿szych warstw tamtejszego spo³e
zeñstwa zoroastryzm mia³ status religii pó³oficjalnej. W roku 522, kiedy zmar³ król Damnazes
, jego syn 'Lat postanowi³, niew¹tpliwie w wyniku tajnych rokowañ z rz¹dem Justyna, przy
byæ po inwestyturê do Konstantynopola. Przyj¹³ on chrzest i od tej pory królestwo I.azyki
sta³o siê rzymskim protektoratem. Ta zmiana zale¿no ci politycznej odcina³a Persjê od jedyne
go jej dostêpu do Morza Czarnego, które stawa³o siê obecnie rzymskim morzem wewnêtrznym, z
wyj¹tkiem kilku portów pó³nocnego wybrze¿a pozostaj¹cych jeszcze w rêku w³adców gockich; z t
portami za³atwiono siê szybko. Zmiana suwerena oznacza³a równie¿ zamkniêcie korytarza, przez
który, za zgod¹ króla Persji, stepowi I-Iunowie mogli naje¿d¿aæ ziemie cesarstwa rzymskiego
. Ponadto królestwo Lazyki przy³¹cza³o siê wskutek tej zmiany do ³añcucha pañstw mniej lub ba
iej chrze cijañskich, ci¹gn¹cego siê przez ca³e Zakaukazie, od Morza Czarnego do Morza Kaspi
jskiego --- Lazyki, Iberii (wschodniej Gruzji) i Albanii kaukaskiej (Azerbejd¿anu)
- sk¹d za panowania Justyna chrze cijañscy misjonarze przeprawiali siê przez góry Kaukazu
, by g³osiæ ewangeliê koczowniczym szczepom Runów w ich w³asnym jêzyku.
Reakcja Persji na dyplomatyczne zwyciêstwo Konstantynopola, które tak bardzo os³abia³o j
ej w³asne po³o¿enie strategiczne, by³a z pocz¹tku zadziwiaj¹co ³agodna. Wielki Król zg³osi³ p
niewiele wiêcej zdolny by³ uczyniæ. Absorbowa³a go wci¹¿ jeszcze kampania maj¹ca na celu zd³
enie szeroko rozpowszechnionego ruchu spo³ecznego protestu we w³asnym pañstwie, mianow
icie ruchu mazdakitówx4, którzy g³osili utopijny i prymitywny komunizm. Poza tym usi³owa³
zabezpieczyæ nastêpstwo tronu trzeciemu
MIAS'L'U KONSTANTYNA
z kolei, ulubionemu synowi Chosroosowi, wbrew roszczeniom jog" starszych braci.
Próbowa³ nawet sk³oniæ Justyna do adoptowania Chosroesa, podobnie jak sto lat wcze niej rz
ymski cesarz Arkadiusz namówi³ Wielkiego Króla Jezdegerda I do formalnego adoptowania
jego ma³ego synka Tcodoziuszh. Justynian, zai'ascynowany swymi planami ustanowieni
a na nowo rzymskiej w³adzy na zachodzie, omal¿e wpad³ w t4 pu³apkê. 1'o I'roclus zwróci³ mu u
ag, ¿e Chosrocs móg³by na tej podstawie ro ciæ sobie pretensje dc> dziedzictwa po swym ojc
u z adopcji, to jest do cesarstwa rzymskiego. Pos³ano wiêc odpowied w tym sensie, ¿e pr
awo rzymskie nie pozwala rzymskiemu cesarzowi adoptowaæ barbarzyñcy; Chosroes móg³by prz
eto zostaæ adoptowany jedynie wed³ug germañskiego obyczaju, to jest przez ceremonia³ orê¿a,
podobnie jak barbarzyñscy wasale cesarza. Ta rozrrxy lna obelga sprowokowa³a do dzia³ani
a Wielkiego Króla Kawach. W roku 526 wys³a³ swe wojska do Iberii, której król Gurgen zajmo
wa³ zdecydowanie prorzymskie stanowisko. Rzymianie odpowiedzieli inwazj¹ w g³¹b perskiej
Armenii; wodzami tej wyprawy byli dwaj m³odzi oficerowie traccy, przyjaciele Just
yniana - Belizariusz i Sittas. Drugi z kolei najazd na Armeniê odpar³y wojska perski
e. Dalej na po³udniu, na pograniczu pustyni, gro ny przywódca Arabów al-Mundhir znowu za
cz¹³ rozpuszczaæ zagony na ziemie cesarskie. Lokalny dowódca rzymski zorganizowa³ przeciwn
atarcie, które jednak zakoñczy³o siê ogólnym chaosem i fiaskiem. Jego miejsce zaj¹³ Belizariu
z, a do wiadczony wódz IIypacjusz, siostrzeniec nie¿yj¹cego cesarza Anastazjusza, uzyska³
ponownie nominacjê na g³ównodowodz¹cego si³ zbrojnych na wschodzie. Yo dwudziestu latach p
okoju miêdzy dwoma imperiami te pograniczne utarczki wygl¹da³y na przygrywkê do nowej wi
elkiej wojny. Ale 1 sierpnia 527 umar³ Justyn, pozostawiaj¹c Justyniana jako jedyneg
o cesarza; dla Justyniana za wojna z Persj¹ nie by³a bynajmniej spraw¹ piln¹. Porozumiano
siê zatem co do zaprzestania ognia i rozpoczê³y siê pertraktacje.
MIASTO KONSTANTYNA
Miasto, w którym Justynian mia³ spêdziæ resztê swego ¿ycia, za³o¿yli w roku 658 p.n.e. greccy
adnicy z Megary, którzy nazwali je Bizancjum. Kiedy w roku 330 n.e. Konstantyn ust
anowi³ tam
46 47
tocucn no wr.nnzY
K.Matkl Boskl~j i Blacherny ó
r Brama
Charlalose Cysterna ~Aecjusza
Ko cio³y Tereny chcenie zwrÓCOna przez morza
a
O f
Cysterna_ Aspara_
P O'
`BRAMA
,NtATEA B O S FO R
K.Sw.Apostolów `a 1I ~'t ~ PRZYSTAN
.~p ~oo, PHOSPHORIONA ' o~
Ó 791)
Forum ~aøo MUR..
j ~ o" s BIZANTYNSKI ~.qmastrian ~a . F.a ~ue e a Leuxq~pa ;.
Cysterna Forum '
Q Mokiosa~ Fusum se Wolur _.~ Kons~y, ~ KSw.lreny Aróadlus<a MaW
~Ha9na Sophia Forum Byka ~,Cquyustoum luó Forum Hipodro~ -~ sied iba <jus a
Teodo Eoza \ senatu a
Barska W _ (;
j .,.'r ~:~ PORT . ' ~~'~ K."~ r~g <a `. PRZYSTAN ..TEODOZJUSZA~ ~ U ~husa ..HORM
ISDASA TEREN PALACU CESARSKIEGO
120TA BRAMA p. M O R z E M A R M A R
~~ON~"l,ANrI~YN(~YUL W ("I,ASAa,I-I JUSTl'N1ANA
O 500 - 1000 1500 m
swoj¹ stolicê, miasto mia³o ju¿ blisko tysi¹cletni¹ przesz³o æ. Po³o¿one na górzystym pó³wysp
armara z jednej strony i nad wyd³u¿on¹ odnog¹ morsk¹, zwan¹ Z³otym Rogiem, z drugiej strony,
y³o z punktu widzenia handlowego doskonale usytuowane, mianowicie miêdzy Morzem ródziem
nym i Czarnym, i od dawna
MIASTO KONSTANTYNA
cieszy³o siê dobrobytem. Konstantyn znacznie powiêkszy³ jego obszar, przyozdobi³ je ko cio³am
i ró¿nymi gmachami publicznymi, nadto za os³oni³ murem obronnym biegn¹cym w poprzek pó³wysp
d morza do morza. Nowa stolica rozkwita³a i wkrótce rozros³a siê
..,41_.. .- ..4". :,.1... T.....J..-. TT ~IVGd 1V1111 11V11Jtd11tJ'11d; iiæt ~JVvi
.c~bnu riic.~m.yi vv u awuv~.~u:ie. ~a
zbudowa³ now¹ liniê murów, dalej ku nasadzie pó³wyspu. Stoj¹ one do dnia dzisiejszego, majest
tyczne i gro ne.
W szóstym wieku miasto liczy³o od piêciuset tysiêcy do miliona mieszlsañców.'v' Ludno æ jego
bardzo ró¿norodnego pochodzenia. Na ulicach i placach ocierali sicz o siebie Grecy z
ca³ego cesarstwa, zhellenizowani Trakowie, ludzie z Zachodu, z Italii i Afryki, mów
i¹cy po ³acinie Ilirowie z zachodniej czy ci Pó³wyspu Ba³kañskiego, ludzie z Azji Mniejszej p
s³uguj¹cy siê grek¹ oraz inni, u¿ywaj¹cy wci<l¿ jeszcze którego z dawnych jêzyków tego obsza
kowie lietytów, Lidyjczyków i Licyjczyków, mówi¹cy po aramejsku Syryjczycy, Koptowie z Egi
ptu, Armeñczycy z wynios³ej wy¿yny na wschodzie, ¯ydzi, Goci, I-lerulowie i Gepidowie z
germanskich ziem na pó³nocy. Wspólnym jêzyki<:m, u¿ywanym na co dzieñ, by³a greka. Aparat adm
nistracyjny cesarstwa, wojsko i s¹downictwo pos³ugiwa³y siê ³acin¹.
W rodku miasta, na miejscu dawnego rynku kolonistów z Megary, na wynios³o ci odleg³ej od
krañca pó³wyspu o jakie osiemset metrów, znajdowa³ siê otwarty plac zwany Augustcum. Wokó³ t
lacu skupia³y siê nast~puj¹ce budowle: katedra M¹dro ci Bo¿ej Magia Sofia - wzniesiona przez
Konstantyna i jego syna Konstancjusza, senat, ³a nie publiczne Zeuxippa, ozdobione
pos¹gami ci¹gniêtymi z ca³ego greckiego wiata, wej cie do hipodromu i ogromna br¹zowa brama
od¹ca do wiêtego pa³acu. Sam pa³ac, zbudowany na terenie opadaj¹cym w dó³ tarasami od hipodr
a¿ do morza Marmara, przedstawia³ za czasów Justyniana rozleg³e i chaotyczne zbiorowisk
o sal, ko cio³ów, pawilonów, dziedziñców, koszar i ogrodów. W niczym nie przypomina³ Wersalu,
czej Kreml; znajdowa³y siê tam pos¹gi kolejnych cesarzy, poczynaj¹c od Konstantyna.la
Z placu Augusteum wiod³a na zachód szeroka ulica obrze¿ona kolumnowymi portykami i prz
erywana rozleg³ymi placami, zwykle z kolumn¹ lub obeliskiem po rodku; prowadzi³a ona ku
Z³otej Bramie, wysuniêtej najdalej na po³udnie ze wszystkich bram w Murze Teodozjusza
i oddalanej od centrum o jakie osiem kilometrów. Ulica ta, zwana Mese, czyli rodkowa
, stanowi³a g³ówn¹ arteriê ¿y
48 49
DROGA DO W£ADZY
cia miejskiego. Od jednego z placów po³o¿onych wzd³u¿ tej trasy, zwanego Amastrianum, odga³êz
a³a siê ulica prowadz¹ca na pó³noc, do Bramy Charisiosa. Te dwie szerokie magistrale by³y z
sob¹ zwi¹zane i obro niête gmatwanin¹ w¹skich uliczek dostosowanych do nier
C'glll::r nf_'~ r ~..'W`y ti`r c.'."au i i7t vv iCr ajFlCy (: ¹ Sil ¹ aT. i3ii i a~
iia a"ii~
wielkie placyki. Ko cio³ów, przewa¿nie bardzo ma³ych, by³y setki. Liczne klasztory przedstaw
ia³y siê bardzo ró¿norodnie, od skromnych kilkuosobowych zgromadzeñ zakonnych, zajmuj<lcyc
h prywatne pomieszczenia, do bogatych instytucji skupiaj¹cych setki mnichów i co naj
mniej drugie tyle s³u¿by.
Domy bogaczy mia³y na wysoko ci parteru lep¹ ciana od ulicy i by³y zbudowane wokó³ wewnêtrz
dziedziñca, gdzie czêsto mie ci³ siê ogród z fontann¹. Na piêtrach by³y okna ³ukowe z wykusza
ez które kobiety z rodziny w³a ciciela mog³y obserwowaæ ruchliwe ¿ycie ulicy. Du¿o skromniejs
ych domów budowano w podobnym stylu, z wewnêtrznym dziedziñcem. Ale wiêkszo æ obywateli mias
ta ¿y³a w znacznie ubo¿szych domostwach, w w¹skich zau³kach obok ulic. Wielu z nich w ogóle
nie mia³o gdzie mieszkaæ. Charakterystyczn¹ cech¹ ¿ycia w stolicy ccaarstwa by³o chroniczne
bezrobocie. Bezdomni ¿ebracy sypiali miêdzy kolumnami portyków, okryci kup¹ ³achmanów. Sporo
ko cio³ów i klasztorów utrzymywa³o schroniska dla bezdomnych lub prowadzi³o kuchnie wydaj¹ce
darmowe posi³ki dla nêdzarzy.
W budownictwie miejskim u¿ywano du¿o drewna, a wiele ubo¿szych domów wznoszono w ca³o ci z t
ego materia³u, dlatego te¿ stale zagra¿a³o niebezpieczeñstwo po¿arów. Kiedy ju¿ zaczê³o sil p
eñ szybko siê rozprzestnzemia³ w w¹skich uliczkach, podsycany wiatrem wiej¹cym z tej lub t
amtej strony wzd³u¿ dolin miêdzy wzgórzami. Utrzymywano stra¿ po¿arn¹, ale gdy chodzi³o o st³
ie rozleg³ego po¿aru, mog³a ona zdzia³aæ niewiele. Dostarczenie odpowiedniej ilo ci wody na
miejsce po¿aru by³o jednym z problemów, z którymi staro¿ytna technika nie potrafi³a siê upora
Woda znajdowa³a siê w wielkich zbiornikach miejskich, ale do jej transportu stra¿acy d
ysponowali tylko wiadrami i drewnianymi pompami rêcznymi. Oprócz gro by po¿arów spowodowan
ych nieumy lnie istnia³o jeszcze niebezpieczeñstwo podpalenia. Gniewny t³um móg³ podpaliæ dom
niepopularnego dostojnika lub jaki gmach publiczny bêd¹cy symbolem w³adzy, przeciwko któr
ej zwraca³a siê jego nienawi æ. Podczas wielkich rozruchów w styczniu 532 roku
MIAST() KONSTANTYNA
ca³e dzielnice miasta zosta³y obrócone w perzyn<< wskutek ro;r.my lnego podpalania.
Gnaczna cze æ ludno ci by³a po rednio lub bezpo rednio zatrudniona w s³u¿bie rz¹du lub dworu
skiego. Trudno by³oby zli
...at_:.,t. s.... ".7~., "-nv~h ; r~rnhnvnh fllnkl'l0n~³rlllS7.V. c.:-y, VVJL'J611
1\.aa b la~taa~.j, vuu.._..___,..__ _ ..__.__~ _
stale ros³a armia,kancelistówr stenografów i rachmistrzów w ró¿nych resortach pañstwowych; ci
rpliwie czekali oni na awans wed³ug wys³ugi lat. Ale Konstantynopol by³ tak¿e o rodkiem ró¿ny
h rzemios³ wytwarzaj¹cych przedmioty zbytku i znajduj¹cych odbiorców na nie g³ównie na dworz
e i w ród wy¿szych urzêdników pañstwowych. Z³otnicy, jubilerzy, snycerze w ko ci s³oniowej, i
tatorzy i emalierzy, tkacze brokatów, rze biarze i mozaikarze mieli w stolicy gotowy
rynek zbytu. Konserwacja i remonty wiêtego pa³acu i ró¿nych innych budynków publicznych da
wa³y zatrudnienie niezliczonym budowniczym, architektom, technikom, kamieniarzom,
murarzom i instalatorom.
Chleb rozdzielano bezp³atnie albo po sta³ej niskiej cenie wszystkim zarejestrowanym
w mie cie g³owom rodzin. Stosowano rodki zapobiegaj¹ce inflacji cen na inne podstawowe
artyku³y spo¿ywcze, jak miêso wieprzowe i wino. Nie podlega³y kontroli tylko ryby, które p
okrywa³y g³ówn¹ cze æ zapotrzebowania ludno ci na bia³ko zwierz~ce; nie mo¿na by³o gromadziæ
. D¹¿enie do stabilizacji cen ¿ywno ci stanowi³o znamienny rys ¿ycia gospodarczego wszystkic
h miast staro¿ytno ci. W warunkach trudnego i kosztownego transportu wielkie zbiorow
iska ludzkie by³y szczególnie nara¿one na braki w wy¿ywieniu, zaostrzaj¹ce siê wskutek groma
dzenia zapasów przez osoby prywatne oraz spekulacji bogaczy. Im wiêksze miasto, tym
wiêksza by³a skala tego problemu. W stolicy cesarstwa zadowolenie obywateli by³o spraw¹
osobliwie wa¿n¹. G³ód i niezadowolenie mog³y siê wzmóc a¿ do buntu, a bunt móg³ przybraæ zaba
olityczne; zdarza³o siê, ¿e rozw cieczony t³um miejski mordowa³ cesarzy."
Narzêdziem kontroli cen by³y gildie. Byæ mo¿e, i¿ powsta³y przede wszystkim w celu ochrony i
nteresów producentów, ale w ci¹gu wieków pañstwo przystosowa³o je do ochrony konsumenta. Ka¿d
zawód mia³ swoj¹ gildiê, która dzia³a³a zgodnie z przepisami ustalonymi przez prefekta miast
.
Nie by³o w³a ciwie ró¿nicy miêdzy wytwórc¹ a kupcem detalicznym. Wiêkszo æ przedmiotów wytwar
zo ma³ych warsztatach wychodz¹cych na ulicê, gdzie sprzedawa³ je sam produ
50 51
DROGA Uo W£ADZY
cent. Przemys³ na wiêksz¹ skalê nie istnia³, z wy j¹tkiem cesarskich warsztatów zbrojeniowych
Ka¿dy zawód mia³ swoj¹ ustalon¹ siedzibê w mie cie: wytwórcy i sprzedawcy pachnide³ na placu
steum, br¹zownicy na wschodnim krañcu Meso, handlarze koni na placu Amastrianum i t.
lk (1;71('j 1'yksl nr~sanipsyj hnn_ ~al,~ i __,
mios³a spotyka siê w miastach Lewantu jeszcze dzisiaj.
We wszystkich domach, z wyj¹tkiem najubo¿szych, wiêkszo æ zajêæ domowych wykonywali niewolnic
, tam za , gdzie rzemie lnikowi pomaga³a w pracy zawodowej rodzina, uczestniczy³ w niej
tak¿e niewolnik lub niewolnicy. Niewolnictwo przesta³o ju jednak odgrywaæ powa¿niejsz¹ rolê
produkcji przemys³owej i w rolnictwie, wyj¹wszy przypadki szczególne, jak górnictwo czy
produkcja purpury, zajêcia niezwykle cic~¿kie i przykre. Niewykwalifikowani robotni
cy, którzy budowali i remontowali ko ció³ Mydro ci Bo¿ej - a musia³y ich byæ tysi¹ce - nie by
ewolnikami, lecz Izaurami, wolnymi naj<rmnikami z gór dzikiego Taurusu w po³udniowej
czê ci Azji Mniejszej. Podobnie rzecz siê mia³a z tragarzami, którzy d wigali na w³asnych pl
cach przygniataj¹ce ciê¿ary przez w¹skie uliczki, bard-no cze~sto niedostêpne dla pojazdów k
o³owych.
Dostojnicy poruszali siê po mie cie konno, w otoczeniu odpowiedniego orszaku, ludzie
mniej znaczni mieli za wierzchowce mu³y lub os³y, a szlachetne damy je dzi³y w zamkniêtyc
h powozach zaprzê¿onych w mu³y albo kaza³y siê nosiæ w lektykach. Zwykli obywatele chodzili
ko³o swych spraw na piechotê, tote¿ od wschodu do zachodu s³oñca ulice wype³nia³ ha³a liwy,
siê t³um. N a nabrze¿ach portowych wzd³u¿ Z³otego Rogu zag³odzeni robotnicy dniówkowi ³adowal
y³adowywali ¿ywno æ ze wszystkich stron cesarstwa i z krajów le¿¹cych daleko za jego granicam
, od Brytanii i Skandynawii a¿ po Chiny. Byd³o, owce i winie pêdzono ulicami od bram mi
ejskich do rze ni. Bardzo czêsto zdarza³o siê, ¿e po cichu od³¹czano od stada parê sztuk i wp
o na zamkniêty dziedziniec w domu jakiego bofacza. Wzd³u¿ wszystkich nieco szerszych ul
ic sta³y stragany, a wêdrowni sprzedawcy gotowanej strawy uwijali siê w ród ci¿by, zachwalaj
<lc krzykliwie swój towar.
Nawet w zimie, mimo ch³odnej i wilgotnej pogody, ¿ycie toczy³o siê pod go³ym niebem w znac
znie szerszym zakresie, ni¿ siê to dzieje w wiêkszo ci dzisiejszych miast europejskich.
Widok zarówno najpyszniejszego bogactwa, jak skrajnej nêdzy by³ dostêpny oczom wszystkic
h. Sytuacja mog³a szybko dojrzeæ do wybuchu. Panowanie
MIASTO KONSTANTYNA
Justyniana raz po raz zak³óca³y bunty i demonstracje, które przybiera³y niekiedy gro ny obrót
a w jednym przypadku, w styczniu 532 roku, omal nic doprowadzi³y do obalenia cesa
rza.
W staro¿ytno ci rzydy dawa³y za darmo pospólstwu wielkich
",a. ~ , ,.__11_.. ..L.I..L. 1....... a..1_:.~ : .,.1... :.1 U...".a.,....4..",i
.,.",1.. aaiiu.ma¹iu' yy a sw uam. u, vua, wn~.v adr Zy one. vaa.wuaa y a vN u
wy cigi rydwanów w hipodromie, który by³ kopi¹ rzymskiego Cirrus Maximus w nieznacznie zmn
i<'jszone,j skali, zapewnia³y obfito æ wzruszeñ i wspania³ych widoków. Wy cigi te, z ich atmo
fer¹ namiastki osobistego zagro¿enia i namiêtnego popierania w³asnego stronnictwa hipodr
omowego, mog³y spe³niaæ rolê klapy bezpieczeñstwa dla niezadowc>lonia mas. Z drugiej stron
y anonimowo æ i poczucie solidarno ci, którymi cieszy³y siê dziesi¹tki tysiêcy widzów st³oczo
I ³awach, stwarza³y im niezrównan¹ sposobno æ do objawiania swych uczuæ. Przywódcy stronnictw
gli siê stawaæ rzecznikami ludu. W chwilach szczególnego napiêcia wyra¿ali ¿¹dania swych popl
czników i nawi¹zywali dialog z samym cesarzem lub z dostojnikiem prezyduj¹cym wy cigom,
dialog, który móg³ siê przerodziæ w prawdziw¹ konfrontacjê polityczn¹ -- w wyniku jednej z ni
Anastazjusz omal nie postrada³ tronu. Przewaga si³y by³a oczywi cie po stronie w³adz pañstwo
wych. T³um w hipodromie nie mia³ broni, a cesarz mia³ swoich ¿o³nierzy. Ale gdy namic~tno æ l
du rozgorza³a na dobre, nie by³o ¿adnej rêkojmi, ¿e ¿o³nierze zechc¹ wykonywaæ rozkazy lub ¿e
e oddali swej wierno ci nowemu kandydatowi do tronu. Zreszt¹ masakra obywateli nie m
og³aby zjednaæ rz¹dowi poparcia; przezorno æ i elastyczno æ by³y wiêc skuteczniejszymi narzêd
dzy ni¿ brutalna si³a. Obywatele Konstantynopola nie mieli ¿adnych praw politycznych w
nowoczesnym rozumieniu tych s³ów,'H ale cesarz zawsze musia³ siê z nimi liczyæ.
Ten w³a nie wzgl¹d, jak równie¿ naturalne d¹¿enie do rozrostu, t³umaczy troskê o przyozdabian
asta budowlami publicznymi, jak¹ przejawiali wszyscy cesarze, poczynaj¹c od Konstant
yna. Akwedukty przyjmowa³y wody potoków sp³ywaj¹cych z gór Tracji i doprowadza³y je do ogrom
nych podziemnych zbiorników zwanych cysternami, które zapewnia³y obfite zaopatrzenie w
wodê zarówno licznych ³a ni publicznych, jak fontann i pionowych koñcówek wodoci¹gów na wszy
ich prawie rogach ulic. Szpitale, w których pracowali lekarze op³acani z funduszów pañst
wowych,I9 stanowi³y zacz¹tek uspo³ecznionej s³u¿by zdrowia. Sieæ podziemnych kana³ów z ceglan
rurami odprowadza³a cieki miejskie do wylotów na
52 53
1>tr(>GA 1)U Wt,Alt'!.Y
brzegu murza Marrnara i Z³utegu Rugu. I'c>rtyki, Erale, brytu targc>wislctz dawa³y s
chrunit~nle przed s³oiu~um w lecie, a w zimie przu<1 deszczem. Rzecz ciekawa, ¿e nie
by³o, jak siê zdaje, ¿aclnel;u sta³ego o wietlertia ulic, ja³clcolwiok mia³u je flntic>Wia i
iekt<'>ro imu miasfr~ "r. n orlnin.rim morml;mnircil<~ii~rv Knrntanivnrnwlw v,rvrhrvrlvil
i
w, I~w ....~.~......._ .... .___.._..___ ~_____..___,___~J ___-___r r __ J ______
ze swych dornó w na w³asne ryzyko.
Sta³y garnizon wojskcnvy sk³ada³ s!ê wy³¹cznie z pu³lW w gw<zrdii ha³acoweJ, przy czym triulc
e z nich stanowi³y raczej ozdobê rllz l;ru n¹ si³ê zbrojtt.³. ~11e profekt miasta, lu> nicj z
wy urzêdnik, zwany 1'ruelor 1'lcEris,='ø dyspurwwa³ znacznymi si³ami Ix~licy,jnymi, o któr
ych mamy tticwiele szczegó³owych wiadonzu ci. 1'unadto w pobli¿u stolicy stacjonowa³y czêsto
jednustlci regularnego wujs lsa, która mo¿na by³o zawezwaæ dla utrzymania spokoju w miesc
ic. Mimo to w³adca, który nie potrafi³ zdobyæ panowania tm<l ludcrn Konstantyn<tlx>la, mi
a³ tyllc<> s³abe widoki na d³ul;c>trwale sprawowanie rz¹dów.
Zaraz pu objêciu tronu przez jego wuja Justynian zosta³ mianowany Comes Domesticorum
i otrzyma³ rangê patrycjusza, najwy¿sz¹, jak¹ cesarz móg³ nadaæ swomu poddanemu. W roku 5'¿
wój pierwszy konsulat. G³ównym obowi¹zkiem osoby piastuj¹cej ten czcigudtty i zaszczytny u
rz¹d by³o organizowanie zawodów w hipodromie i w amfiteatrze oraz rozrzucanie pieniêdzy
w ród pospólstwa. T<rn, kto d¹¿y³ do zdobycia politycznego wp³ywu w stolicy, móg³ wicr³e wygr
obremu funkcjonowaniu konsulatu. .lustynian wykorzysta³ w pe³ni swoj¹ kadencjê na tyrn s
tanowisku. Rozrzucanie pieniêdzy w ród ludu i koszty widowisk poch³onê³y cztery tysi¹ce funtó
ta, przy czym w ramach owych widowisk zabito w amfiteatrze dwadzie cia lwów i trzydz
ie ci 1<rmpartów. Od roku 519 Justynian pilnie zabiega³ o poparcie jednego z dwóch potê¿nych
stronnictw w hipodromie, rrrianovvicie B³êkitnych. Organizacje te, których zadaniem b
y³o pierwotnie dostarczanie wo niców, akrobatów i innych zawodników na igrzyska w stolicy
i poza ni¹, z czasem zdoby³y sobie o wiele wiêksze znaczenie. Ich zawodowi przywódcy mog
li organizowaæ poklask potê¿nego t³umu zgromadzonego w hipodromie, gdzie wielka mnogo æ zebr
anych zapewnia³a ka¿demu bezimienno æ, pozwalaj¹c g³o no wyra¿aæ zbiorowe nadzieje i obawy, ¿
ostrze¿enia, a znajduj¹cy siê u w³adzy dostojnicy musieli dobrze je sobie karbowaæ w garniêc
i. Dziêki sieci klubów "kibiców", razrzuconych po wszystkich dzielnicach miasta,
MIAST'() KUNS'r'AN'1'YNA
przywódcy ci nzugli wedle swej woli wygazriaæ t³um na ulice alkzo jo z uit~;c oczyszez<
zæ. Wystêpy anga¿owalrych przez nich aktorów ruzmmic;tnia³y widzów w najwy¿szym stopniu, a dw
g³ówne stre>unictwa, Zielonych i B³êkitnych, mia³y fanatycznie oddartych strcrnnik~wmrlot
nim iak rlzisiai nimkt,óre klubu pi³ki nc>¿ttei. W mie cie. gdzie nic istnia³y partie pol
ityczne ani wybory, orl;anizacje te stanowi³y Icl<zpê bezpieczeñstwa dla niezadowoleni
a ludu, a zarazem rodek nacisku na czynniki rz¹dz¹ce. '1'cn, Ictu d¹¿y³ c³u w³adzy, móg³ du¿
ich poparciu. Stronnictwa hil><>dronwwe ró¿ni³y siê triec'o <>d siebie pod wzgle~dem sk³a
du spo³ecznego i cieszy³y siê popularno ci¹ nie w tych sanrych dzielnicach miasta. B³êkitni n
ogó³ ropr<~zontowali podmiejskich w³a cicieli ziernslcich i zamo¿nych kupców, armatorów, jub
lerów byli niezachwianymi wyznawcami chalcedoñskiego credo i trochê konserwatystami. Z
ielonych popierali kupcy i rzemie lnicy, w du¿ej czê ci SyryJczycy z pochodzenia, tote¿ st
ronnictwo sk³ania³o siê do ustf;pstw na rzecz rnururfizytyzmu i do wysuwania bardziej
radykalnych ¿¹dañ spo³ecznych.`r Nic nalo¿y przyrównywaæ tych dziwnych organizacji do partii
olitycznych naszych czasów. Nie rnial'y one wyra nie zarysowanych programów i nie obch
odzi³y ich ¿adne wybory. W ówczesnych warunkach mog³y jednak staæ siê g³osem ludu, przynajmni
j ludu ¿yj¹cego za murami Konstantynopola. W wif,lcszych miastach prowincjonalnych i
stnia³y podobne stronnictwa hipodrumowe F3³êkitnych i Zielu~rrych, które utrzymywa³y lu ne s
tosunki ze stronnictwami sto³ecznymi.
Justynian postanowi³ zwi¹zaæ siê z B³êkitnymi. Rekrutuj¹ce siê ze z³ote j m³odzie¿y bandy awa
ale¿¹cych do tego stronnictwa sta³y siê postrachem miasta, ale ¿aden funkcjonariusz policj
i nie mia³ ich aresztowaæ ze wzglêdu na wysoko postawionego patrona. Natomiast wobec Zi
elonych, je li siê odwa¿yli wyj æ na ulice, stosowano okrutne represje, prowokuj¹c ich przez
to do jeszcze gwa³towniejszych wyst¹pieñ. Starcia wrogich sobie band na ulicach Konst
antynopola, a w pewnym stopniu równie¿ na prowincji, zapewnia³y Justynianowi wiernych
stronników, zdolnych w razie potrzeby do opanowania stolicy; Justyn by³ stary i chor
y, nikt wiêc nie móg³ przewidzieæ, kiedy jego siostrzeniec bêdzie ewentualnie zmuszony wal
czyæ o cesarstwo i o w³asne ¿ycie. Burdy te zapewnia³y równie¿ powodzenie igrzysk, którymi ws
i³ swój konsulat. Ludzie my l¹cy bardziej po staro wiecku dawali wyraz swemu zgorszeniu: "
I kiedy Justynian tak bezustannie podjudza³ i roz
54 55
DROUA DO W£ADZY
jusza³ B³êkitnych - - powiada I'rokopiusz - - ca³e Cesarstwo Rzymskie dr¿a³o w posadach, jak
gdyby nawiedzone trzêsieniem ziemi czy potopem, lub jakby jego miasta jedno po dr
ugim wpada³y w rêce wroga. Wszf~dzie zapanowa³ zamêt, nic nie pozosta³o takie jak dawniej,
lecz w powszechnym chaosie ~ine³v prawa i ³arl rnihlir'zny." Aktywi ci stronnictwa l3³f
~kitnych - opowiada dalej - nosili w³osy z przodu krótko obciête, a z ty³u d³ugie, z d³ugimi
w¹sami i brod¹ na wzór llunów, chodzili w kaftanach z bardzo sz<rokimi rêkawami, w spodnia
ch do konnej jazdy i huñskich pelerynach. Po nocach zbrojne bandy patrolowa³y ulice,
obrabowuj¹c bogatych przechodniów z p³aszczy, z³otych lub srebrnych klamer, zapinek i b
rosz, czasem wykañczaj¹c swoje ofiary sztyletem. Obok jawnej grabie¿y B³êkitni uprawiali s
zanta¿ i donosicielstwo, wymuszali protekcjê i nikt nie czu³ siê bezpieczny. "Mówi¹ te¿ - ci¹
e Prokopiusz - ¿e niektóre kobiety zmuszane by³y do powolno ci przez w³asnych niewolników, a
niejeden ch³opiec by³ przymuszany, i to za wiodz¹ ojca, do utrzymywania bezbo¿nych stos
unków z fakcjonistami; podc>bnic: zreszt¹ cierpia³y zamê¿ne niewiasty."* Tymczasem Justyni
an dba³ o to, aby czyny tych ³otrów uchodzi³y im bezkarnie, sypa³ szczodrze pieniêdzmi dla B³
tnych, trzyma³ ich w swoim otoczeniu i kaza³ mianowaæ na urzêdy i stanowiska pañstwowe. Re
lacja ta pochodzi od wiadka wrogo usposobionego, tote¿ niew¹tpliwie daje jednostronny
obraz metod, jakie opanowany i ambitny Justynian stosowa³ w celu zabezpieczenia s
wej przysz³o ci. Nikt nie o miela³ siê informowaæ cesarza Justyna o tym, co siê dzia³o, gdy¿
pa³acu stary cesarz ¿y³ w odosobnienie zgrzybia³ego wieku albo te¿ wola³ przymykaæ oczy na d
ia³al
I po æ swego zaufanego siostrzeñca. Dopiero w roku 524 czy 525, gdy .Tustynian powa¿nie
zachorowa³, prefekt miasta, Teodotus Colocyntius (zwany Dyni¹), kaza³ powiesiæ albo spal
iæ ¿ywcem wielu il B³êkitnych.
I Niew¹tpliwie dziêki swym powi¹zaniom z B³êkitnymi Justynian nauczy³ siê zdawkowej uprzejmo
i przystêpno ci, które pó niej cechowa³y go jako cesarza. Z natury bowiem by³ nietowarzyski,
~~ a nawet mia³ w sobie co z odludka. Równie¿ dziêki B³êkitnym pozna³ Teodorê.
 Yrokopiusz, op. cit., 7. III~~
ill' i b6
M1AST0 KONSTANTYNA.
By³a od niego m³odsza mriicj wiêcej o lat piêtna cie, chocia¿ jak wiele kobiet nigdy nie uja
wnia³a swego wieku, i mia³a urozmaic<cn¹, podejrzan¹ przesz³o æ. Drobiazgowa relacja Prokopiu
za, aczkolwiek inspirowa³o j¹ uczucie zaciek³ej wrogo ci i pe³no w niej nw³aozaiacvch posadz
eñ. zapewne fest wiarygodna w odniesieniu do zasadniczych faktów. Ojciec Teodory, Ak
akios by³ g³ównym nied wiednikiem zatrudnionym przez stronnictwo Zielonych. Walki nied¿wie
dzi, polowania na nied wiedzie i pokazy akrobatów, którzy najpierw rozjuszali zwierza,
a nastêpnie wymykali mu sicz dziêki swej zrêczno ci, nale¿a³y do ¿elaznego repertuaru public
nych widowisk w hipodromie. Matka Teodory by³a przypuszczalnie jak¹ eks-aktork¹. Oboje
nale¿eli do najni¿szej warstwy spo³ecznej, podlegaj¹cej na mocy prawa wielu ograniczenio
m: m¹¿ kobiety, która wystêpowa³a na scenie bez jego zgody, móg³ natychmiast uzyskaæ rozwód;
enie aktorki raz na zawsze przchre la³cP mo¿no i~ zostania biskupem; senatorowi nie woln
o by³o po lubiæ aktorki.
Akakios i jego ¿ona mieli trzy córki - Komito, Teodorê i Anastazjê. Najstarsza nie ukoñczy³a
jeszcze siedmiu lat, kiedy umar³ ich ojciec. Wdowa bardzo prêdko wysz³a powtórnie za m¹¿ w
nadziei, ¿e nowy m¹¿ obejmie zwolnion¹ posadê g³ównego nied wiednika i ¿e bêdzie za co wychow
le kto inny ju¿ zap³aci³ funkcjonariuszom stronnictwa i dosta³ tê posadê, wobec czego rodzin
Te: odory znalaz³a siê w nêdzy. Którego dnia jej matka, id¹c bez w¹tpienia za uznanym zwycz
jem, zjawi³a siê w hipodromieø z trzema nieletnimi córkami, ustrojonymi w kwiaty; apelow
a³a dc> uczuæ zgromadzonego t³umu. B³êkitni, chc¹c sicz wydaæ lepszymi od Zielonych, wziêli j
swoj¹ opiekê i dali u siebie pracê ojczymowi Teodory. Nie ulega w¹tpliwo ci, ¿e czêsto przyp
minano dziewczynce, komu zawdziêcza rodki utrzymania. W ka¿dym razie Teodora przez ca³e
¿ycie pozostawa³a ¿arliw¹ stronniczk¹ B³êkitnych i zawziêt¹ przeciwniczk¹ Zielonych. Wkrótce
sza siostra Komito zaczê³a wystêpowaæ w pantomimach - niewybrednych i przewa¿nie nieprzyzw
oitych farsach z mnóstwem blazeñskich sztuczek. Teodora gra³a obok niej pomniejsze rol
e. W nied³ugim czasie talent na ladowczy, bystra inteligencja i brak zahamowañ moralny
ch zdoby³y jej popularno æ. Bizantyjskie aktorki nie by³y wzorami dziewiczej czysto ci. Sp
o³eczeñstwo .nie dozwala³o im praktykowania tej cnoty, choæ pó niej ur¹ga³o im za to. Prokopi
z chorobliw¹ lubie¿no ci¹ wiêtoszka rozwodzi siê nad tym
57
I~ItOGA DO Wt.ADZY
okresem ¿ycia Teodory. Pomijaj¹c ocenê jego wypowiedzi, oto co mówi na ten temat:
"Do pewnego czasu, zanim dojrza³a, Teodora .nie mog³a spaæ z mê¿czyzn¹ jak doros³a kobieta, a
e ju¿ wtedy uprawia³a niejako mêskie stosunki z ró¿nymi ³ajdakami - i to niewolnikami którzy
owarzysz¹c swym panom do teatru wykorzystywali okazjê na tego rodzaju bezeceñstwa; i d
u¿o czasu spêdza³a w burdelu wystawiaj¹c swe cia³o na te sprzeczne z natur¹ praktyki. Kiedy
za wyros³a i by³a ju¿ zupe³nie dojrza³a, przy³¹czy³a siê do kobiet na scenie i natychmiast s
dn¹ z tych kurtyzan, o których dawniej mówiono, ¿e ®s¹ w piechocie¯; nie gra³a na flecie ani
lirze, nie uprawia³a nawet sztuki tanecznej, po prostu sprzedawa³a swe wdziêki pierwsz
emu lepszemu, ca³e niemal cia³o wystawiaj¹c na sprzeda¿. Pó niej wraz z aktorkami bra³a udzia
e wszystkim, co siê dzia³o w teatrze, i pomaga³a im w ró¿nych komicznych b³azeñstwach, bo by³
yj<ltkowo bystra i zabawna; wkrótce te¿ zaczê³a przyci¹gaæ wszystkie spojrzenia. By³a to dzie
czyna pozbawio.na wstydu i nikt nigdy nie widzia³ w niej nawet odrobiny zmieszania
- przeciwnie, bez najmniejszego wahania zgadza³a siê wy wiadczaæ najbardziej bezwstydne
us³ugi; nale¿a³a do ludzi, których mo¿na siec rózgami i biæ po g³owie, a oni dowcipkuj¹ i pê
echu. Lubi³a tak¿e rozbieraæ siê i pokazywaæ wszem wobec zarówno przód, jak i ty³ cia³a, choc
tych nie godzi siê widzieæ ¿adnemu mê¿czy nie.
Swoich kochanków traktowa³a wynio le i szyderczo, ale coraz to nowymi mi³osnymi sztuczka
mi zawsze potrafi³a zjednaæ sobie serca rozpustników. Nie oczekiwa³a nawet zaczepek z ic
h strony, lecz nieprzyzwoitymi ¿artami i b³azeñskimi gestami kusi³a przechodniów, zw³aszcza
go³ow¹sych m³odzieniaszków. Doprawdy nigdy chyba nie by³o istoty równie zami³owane j we wszel
iego rodzaju rozkoszach. Nieraz zjawia³a siê na sk³adkowych biesiadach w towarzystwie
dziesiêciu czy kilkunastu doskonale zbudowanych m³odzieñców, których jedynym zajêciem by³a ro
pusta, i ca³¹ noc spêdz¹³a ze wspó³biesiadnikami w ³ó¿ku, a kiedy ju¿ wszyscy mieli tego dosy
h niewolników - a by³o ich ze trzydziestu i parzy³a siê z ka¿dym z osobna. I tak zreszt¹ nie
by³a syta tego bezeceñstwa.
Przysz³a kiedy do domu pewnego dostojnika w czasie jakiej pijatyki i, jak powiadaj¹, n
a oczach wszystkich biesiadników stanê³a w nogach ³o¿a, bezwstydnie zadar³a do góry suknie i
ez
MIA:i'1'U KONS1'AN'rYNA
wahania da³a pokaz ca³ej swej rozwi¹z³o ci. I chocia¿ robi³a u¿ytek a¿ z trzech otworów, utys
przyrodê, skar¿¹c siê, ¿c nie da³a jej szerszych otworów tak¿e w piersiach, aby mog³a t.i dr
róbowaæ leszcze jeden sposób spó³kowania. Czêsto zachodzi³a w cia_¿e. ale prawie zawsze potra
natychmiast spêdziæ p³ód.
Nieraz obna¿a³a siê nawet w teatrze, na oczach wszystkich widzów, za ca³y ubiór maj¹c przepas
na biodrach, nie dlatego bynajmniej, ¿e krêpowa³a siê tak¿e i to ludziom pokazaæ, lecz ponie
wa¿ nikomu nie wolno tam by³o wej æ zupe³nie nago, bez chocia¿by takiej os³ony. W tym stroju
zuca³a siê na ziemiê i le¿a³a na wznak, a przeznaczeni do tego s³u¿¹cy sypali jej na srom jêc
który ziarenko po ziarenku wydziobywa³y gêsi, specjalnie do tego celu trzymane. Ona za
podnosi³a siê z ziemi nie tylko nie zawstydzona, lecz przeciwnie, jak gdyby pyszni¹c s
iê swym czynem. I3o nie tylko by³a pozbawiona wszelkiej skromno ci, lecz celowa³a w wysz
ukiwaniu najbardziej bezwstydnych rozrywek."*
Nie nale¿y braæ Prokopiusza nazbyt dos³ownie. Materia³ ród³owy do jego relacji stanowi³y prz
ie z³o liwe plotki, poza tym za ten powa¿ny historyk nienawidzi³ i ba³ siê Teodory. W rzeczy
isto ci by³a ona zapewne dosyæ popularn¹ aktork¹ w ówczesnym teatrze komicznym, jakby udpowi
ednilsiem "subretki" z talentem do strip-tease'u. Jednym z jej najpopularniejszy
ch numerów by³a burleska na tle mitu o Jowiszu i hedzie. Pod wzglêdem moralno ci nie górow
a³a nad swymi kole¿ankami. Z³oci m³odzieñcy musieli mieæ przecie¿ jakie dziewczyny na swoich
bawach. By³o to jednak ciê¿kie ¿ycie, ten zawód nie móg³ nigdy - jak to jest mo¿liwe obecnie
rowadziæ do zdobycia jakiego takiego szacunku w spo³eczeñstwie oraz dostatku. Teodora
rozgl¹da³a siê przeto za czym trochê trwalszym i znalaz³a co takiego. Zosta³a oficjaln¹ koc
iejakiego Ilecebolusa, który piastowa³ wysokie stanowisko pañstwowe, i towarzyszy³a mu d
o Afryki pó³nocnej, kiedy wyjecha³, aby tam obj¹æ urz¹d gubernatora jednej z mniejszych prow
incji. Wprawdzie nic by³a, ci le: bior¹c, pani¹ gubernatorow¹, ale w ¿yciu towarzyskim wyp³y
wierzch. I gdyby wszystko dobrze siê u³o¿y³o, mog³aby liczyæ na dyskretne spensjonowanie, g
dy Ilecebolus wreszcie siê ni¹ znudzi. Sta³o siê jednak inaczej. Byæ mo¿e, i¿ w domu gubernat
ra jej pieprzny dowcip
 Prokopiusz, op. clt., 9, 10--'t2.
5g 59
DROGA DO Wt,ADZY
uznano za nie na miejscu. Byæ mo¿e, i¿ jej wierno æ wobec nudnego kochanka nie by³a tak abso
lutna, jak móg³ sobie ¿yczyæ. Tak czy owak, dosz³o do strasznej awantury i Teodora otrzyma³a
polecenie spakowania manatków.
Je) Sj~tuaC~a j~rZedstaWla³a SIf' rOZpa(`7.~1W1(' W rj Knnctgntvmnnnly
dzieli³a j¹ olbrzymia odleg³o æ. 1'rokopiusz da je do zrozumienia, ¿e pieni¹dze na podró¿ pow
arobi³a jako zwyczajna prostytutka. Mo¿liwe, ¿e ma w tym s³uszno æ. Jaki czas jednak spêdzi³
leksandrii i s¹ wszelkie wskazania, ¿e pozna³a tam najwybitniejszych duchownych monofi
zyclsich, nie wy³¹czaj¹c patriarchy Tymoteusza i surowego Sewera z Antiochii. Przypusz
czalnie od tamtej pory datuje siê jej sk³onno æ do monofizytyzmu; sugerowano nawet, ¿e dok
ona³o siê w niej nawrócenie religijne i ¿e: wyrzek³a siê dotychczasowego sposobu ¿ycia. Nie p
jawi³a siê ju¿ na scenie hipodromu, lecz zamieszka³a w ma³ym domu blisko cesarskiego pa³acu
i zarabia³a na utrzymanie przêdzeniem we³ny.
W pó niejszym wieku Justynian by³ m~¿czyzn¹ wstrzemiê liwym i pow ci¹gliwym. By³oby jednak zd
e, gdyby zajmuj¹c tak wysok¹ pozycjê spo³eczn¹ nie szumia³ trochê za m³odu. Wszystko to wszak
oñczy³o siê z dniem, w którym pozna³ Teodorê. Najgorsi wrogowie - a mia³ ich wielu - nie zdo³
by wygrzebaæ choæby jednego przypadku niewierno ci, aby go o ni¹ oskar¿yæ. Teodora zosta³a je
o kochank¹ i obsypywa³ j¹ bogactwami w³adcy rzymskiego wiata. Nie ulega w¹tpliwo ci, ¿e by³
jej córki, urodzonej mniej wiêcej w tym czasie i wcze nie zmar³ej.
Wed³ug powszechnej opinii Teodora odznacza³a siê wyj¹tkow¹ piêkno ci¹, mimo ¿e jej twarz nosi
burzliwego ¿ycia. Natura i do wiadczenie obdarzy³y j¹ bystrym i lotnym umys³em, niezawodn¹ p
amiêci¹ i talentem do publicznych wyst¹pieñ. By³a bezgranicznie pewna siebie i nie ba³a siê ¿
ego mê¿czyzny. Nie bardzo wiadomo, gdzie i w jaki sposób zdoby³a rozleg³e, choæ powierzchown
e wykszta³cenie; pó niej, przy pewnej pamiêtnej okazji, wywo³a³a wrêcz elektryzuj¹ce wra¿enie
j¹c retora Isokratesa. Kiedy siê poznali, Justynian by³ mniej wiêcej czterdziestoletnim
mê¿czyzn¹, redniego wzrostu, o dosyæ du¿ej i trochê zbyt rumianej twarzy. Na zewn¹trz nieco
, wprawdzie przystêpny, ale nietowarzyski, oddawa³ siê zapalczywie pracy nad sprawami
pañstwowymi, zwracaj¹c pedantycznie uwagê na szczegó³y i przejawiaj¹c niezwyk³¹ zdolno æ d³ug
bywania siê bez sru_ Mia³ nieograniczone ambicje, niewyczerpan¹ cierpliwo æ i staran
MIASTO KONSTANTYNA
nie obmy la³ plany na wiele lat naprzód. Ale w krytycznych momentach odwaga czasem go
zawodzi³a i wówczas grz¹z³ w niezde~cydowaniu. Teodora stanowi³a jego idealne uzupe³nienie.
Posiada³a wszystkie uroki towarzyskie, ¿y³a tera niejszo ci¹ i nigdy nie trari³~ g³nyy yr trp
nj rhvx.ili. Tyct~mi4."_ 1`J'³ w7n ni ~j pr::~,~,,iCt::',:.".J'
i jedno drugiemu ufa³o bezwzglêdnie.
Wkrótce postanowi³ siê z ni¹ o¿eniæ. Takie ma³¿eñstwo by³o czym nies³ychanym, ale w tym czas
n doszed³ ju¿ do zbyt wielkiego znaczenia, by dbaæ o konwenanse. Chc¹c nadaæ tej sprawie p
rzyzwoitsze pozory, sk³oni³ swego wuja do przyznania Teodorze godno ci patrycjuszowski
ej. Istnia³y jednak jeszcze dwie powa¿ne przeszkody na drodz e do legalnego zwi¹zku te
j pary. Stara cesarzowa Eufemia, choæ nigdy nie odgrywa³a najmniejszej roli w sprawa
ch publicznych, by³a nieugiêta: nie chcia³a mieæ w palacu tej ladacznicy. Ponadto prawa
rzymskie wyr<z r~ie zakazywa³y senatorowi wstêpowania w zwi¹zki ma³¿eñskie z kobiet¹, która p
owa³a siê na scenie. Ale cesarzowa Eufemia umar³a ~~ rohu 524. Wkrótce potem Justyn og³osi³
dosyæ niezwyk³y edykt. W górnolotnych i ogólnikowych zwrotach ³aciñskich zarz¹dza³ w nim, i¿
ktorkom, które zaniecha³y dotychczasowego sposobu ¿ycia, wolno bêdzie zawieraæ prawomocne:
ma³¿eñstwa, i ¿e tyra, które zosta³y .:obdarzone jak¹ wysok¹ godno ci¹, wolno bêdzie po lub
uj¹cych najwy¿sze stanowiska. Edykt ten mia³ wyra nie na celu uregulowanie specyficznego
przypadku Teodory, bowiem ¿adnej innej by³ej aktorce w ca³ej historii Rzymu nie przyz
nano jakiejkolwiek wysokiej godno ci. W roku 525 Justynian i Teodora zostali za lubi
eni, bez w¹tpienia przez patriarchy i w katedrze lIagia Sofia, zbudowanej dwa wiek
i wcze niej przez Konstantyna. Mniej wiêcej w tym czasie Komito, starsza sios~ra Teo
dory, wysz³a za Sittasa, g³ównodowodz¹cego si³ zbrojnych na jednym z terytoriów nale¿¹cych do
sarstwa i dawnego przyjaciela Justyniana. Nieco pó niej Justynian, nie gnaj¹cy ju¿ ¿adnego
rywala, zosta³ wyniesiony do nowej godno ci nobilissimusa. W dniu 1 kwietnia 527 st
ary, miertelnie chory cesarz proklamowa³ swego siostrzeñca wspó³cesarzem. Trzy dni pó niej,
katedrze, patriarcha ukoronowa³ Justyniana na cesarza, a Teodorê na cesarzow¹. Nowa p
ara monarsza w otoczeniu dostojników ko cielnych i pañstwowych, oddzia³u gwardii pa³acowej
, heroldów i trêbaczy przesz³a w uroczystym pochodzie miêdzy szeregami ¿o³nierzy powstrzymuj¹
ych napór t³umu do hipodromu, gdzie stoj¹c
60 61
I)IrOGA PO Wr,f DZY
w cesarskiej lo¿y przyjmowa³a radosne oklaski swych poddanych_ Jakie my li przesuwa³y si
<~ przez g³owê Teodory, gdy tak sta³a; sztywna i hieratyczna w l ni¹cych brokatach i klejn
otach cesarzowej rzymskiej, w tym samym hipodromie, gdzie rozpoczê³a siê j<j
. . __._ ,._.__ ._ ., ,-,__. __._.___:..~:,.. ._ __......~,: .__.........._ ~__.
...~:....:.. ....
UGIWllA naaac:au: Vay wyuuCaalla I1111VLU1ua(.VVUVW .t.C aaaau(yuy.aw.a
swym zamy lonym, nie u miechniêtym ma³¿onkiem'? Mo¿e z siostr¹ Komito, obecnie ¿on¹ wodza'? T
igdy sicz nie dowiemy. Ale mo¿emy byæ pewni, ¿e tego dnia da³a najlepszy wystc~p w ca³ym s
woim ¿yciu.
I~I1I )'I,I l~: WllKl)³~.
J ~1~'1'YNI~N~
Stary c<^sarz Justyn ¿yl jeszcze kilka miesiêcy po koronacji swego siostrzeñca, nie od
grywa³ ju¿ je<lnalc ¿adnej roli w sprawach pat'>_stwowych. Umar³ 1 sierpnia 5',?7, pozos
tawiaj<lc .Justyniana jalsc> swego nie kwestionowanego nast~pcê. W ci¹gu tych lat, k
iedy Justynian by³ si³¹ ukryt¹ za tronem, skupi³ on wokó³ siebie zespó³ ludzi, na których móg
rowadzeniu spraw publicznych. .lak na cz³owieka dziel¹cego siê w³adz¹ bardzo niechêtnie, mia³
niezwyk³¹ zdolno æ zjednywania sobie wierno ci, a nawet serc ludzi wysoce uzdolnionych, któr
zy w pewnych wypadkach mogliby byæ jego rywalami. Nie wyjawia³ swoich zamiarów i nie u
fa³ w pe³ni nikomu, mo¿e nawet Teodorze. Podobnie jednak jak w m³odszych latach umia³ sicz
pos³ugiwaæ nieokrzesanymi przywódcami stronnictwa hipodromowego, obecnie, na progu wi
eku redniego, móg³ tak¿e liczyæ na niezachwiane poparcie ze strony utalentowanych wojskow
ych i wy¿szych urzêdników. Wiêkszo æ tych ludzi po raz pierwszy ukaza³a siê na scenie publicz
w ostatnich latach panowania Justyna lub w samych pocz¹tkach rz¹dów Justyniana. Zapew
ne przez ca³e lata Justynian obserwowa³ i dobiera³ ludzi, a nastêpnie przygotowywa³ ich do
wysoce odpowiedzialnych stanowisk, które mieli obj¹æ. Pow ci¹gliwy i nieprzenikniony pod
mask¹ uprzejmo ci, przygl¹da³ siê, s³ucha³, prowadzi³ rozmowy w kasynach wojskowych, w biurac
rzêdów pañstwowych, w s¹dach, i rozwa¿nie, stopniowo montowa³ zespó³, z którym mia³ realizowa
lkie plany. Nie przywi¹zywa³ wagi do wysokiego urodzenia i pozycji spo³ecznej; je li mia³y
one w jego oczach ,jakie znaczenie, to tylko jako kwalifikacje ujemne, poniewa¿ mo¿n
e rody cesarstwa ¿ywi³y zaciêt¹ wrogo æ wobec parweniusza z Tra
63
LUDZIE WOKCi. JUSTYNIANA
cji. Mimo ¿e by³ cz³owiekiem wykszta³conym, wrêcz erudyt¹ roz? mi³owanym w problemach intelek
ualnych i uczonych dysputach,
wytworny sposób wys³awiania siê i subtelne maniery nie robi³y na nim wra¿enia. Do wiadczenie
nauczy³o go, ¿e pod tymi pozora
_4,_., :.....a..m..a.:. : m f;;iHCt:'.^
1111 bal'11G0 CZyW tliW ~% vaid ~i~ puSwu, ,iwuuv....~.~., . ...:~.,
albo te wrogo æ i intryganctwo. Szuka³ ludzi wspaniale uzdolniopych do okre lonej roboty,
takich, którzy potrafiliby wytrwaæ w atmosferze niepopularno ci i z³o liwych ataków, a tak¿e
nie traciliby glowy w sytuac juch krytycznych. To by³y najwa¿niejsze kwalifikacje. N
a drugim miejscu stawia³ brak osobistych ambicji. To nie znaczy, ¿eby nic przyjmowa³ d
o s³u¿by tych, którzy pragheli siê wspi¹æ na sam szczyt kariery i cieszyæ siê owocami swego p
dzenia; w samej rzeczy s³usznie krytykowano wielu jego ministrów za nadmierne ciesze
nie siê tymi owocami, za zbijanie olbrzymich fortun na urz~dowych stanowiskach. Zd
aniem Justyniana bogactwo i przepych ¿ycia podw³adnych zwiêksza³y tylko ich zale¿no æ od niel
o. Dopóki nikt nie kwestionowa³ wladzy cesarza, wystarcza³o jedno skinienie, aby ich p
ozbawiæ pa³aców, w³o ci,
!I prywatnych wojsk, chmary s³u¿by i podaæ w ³añcuchach na nêdzne wygnanie do jakiego ponure
o k¹ta cesarstwa. Wczesnobizantyjska spo³eczno æ nie by³a podobna do redniowif~~znego wiata
eudalnego, w którym wasala z suzerenem ³¹czy³a gêsta sieæ wza
I jemnych powi¹zañ, daj¹ca mo¿nemu baronowi niezale¿n¹ w³adzê, a z ni¹ mo¿liwo æ przeciwstawi
renowi. By³a to spoleczno æ p³ynna i niepewna, zmienna zarówno w kierunku z góry w dó³, jak i
do³u do góry; ludzie wznosili siê i upadali zale¿nie od kaprysu panuj¹cego. Panuj¹cy za , cho
znawany za namiestnika Bo¿ego na ziemi, musia³ szukaæ usprawiedliwienia swej w³adzy w po
wodzeniu, z jakim j¹ wykonywa³.
Raz dobrawszy sobie wspó³pracowników, Justynian popiera³ ich w ka¿dych okoliczno ciach. W pó
cesarstwie rzymskim okres I, kadencji na wysokim stanowisku wojskowym czy cywil
nym na
ogó³ bywa³ krótki. Zbyt wiele istnia³o ugrupowañ zabiegaj¹cych umiejêtnie o ³askê monarchy, z
le roszczeñ trzeba by³o zaspokajaæ. Poza tym ci, którzy odchodzili po roku czy dwóch latac
h, przedstawiali mniejsze niebezpieczeñstwo ni¿ ludzie, których d³onie mia³y czas przywykn¹æ
o steru w³adzy. Ale g³ówni ministrowie Justyniana pozostawali czêsto na swych stanowiska
ch przez dziesi¹tki lat. Je¿eli za cesarz musia³ usun¹æ ich pod presj¹ ludu,
WOI9'LOWIE
jak to siê zdarzy³o w czasie wielkiego powstania w roku 532, to przywraca³ im urzêdy, gd
y tylko móg³ to uczyniæ bezpiecznie. Je li byli lojalni wobec niego, on tak¿e okazywa³ im lo
jalno æ.
WODZOWIE
Najbardziej znaczn¹, choæ w ostatecznym rachunku mo¿e nie najwa¿niejsz¹ grupê stanowili wodz
owie. Na pierwszym miejscu BeIizariusz. Prokopiusz, który by³ jego sekretarzem wojsk
owym, dostrzega³ s³abo ci swego zwierzchnika, ale pozostawa³ wyra nie pod magnetycznym uro
kiem jego osobowo ci i pod wra¿eniem wietnych czynów. Bizantyjczycy tak¿e pielêgnowali pamiê
nim; minstrele piewaj¹cy w miejscowej gwarne greckiej przekazywali z pokolenia na
pokolenie legendê o jego ¿yciu, która niewiele mia³a wspólnego z prawd¹ historyczn¹, i w ten
posób Belizariusz zosta³ bohatererrl ballady, której czternastowieczna wersja w ludowe
j grece przetrvaa³a do naszych czasów.
By³ o wiele m³odszy od Justyniana. Nie wiadomo dok³adnie, kiedy siê urodzi³ -- prawdopodob
nie ko³o roku 505. Pochodzi³ z G.ermanii, dzisiejszej wsi Sapareva Banja ko³o Dubnicy
w zachodniej Bu³garn. Imiê jego by³o, jak siê zdaje, imieniem trackim. Podobnie jak Just
ynian nale¿a³ do zromanizowanej warstwy Traków, w owym czasie bardzo ju¿ przemieszanej z
Gotami. Na pewno jednak nie by³ ch³opskim synem: karierê wojskow¹ rozpocz¹³ jako oficer w j
ednym z pu³ków gwardii cesarskiej, najprawdopodobniej wiêc jego ojciec by³ ziemianinem.
Nie wiadomo jednak absolutnie nic o jego rodzinie. W odró¿nieniu od Justyna .nie spr
owadzi³ on do stolicy gromady swych siostrzer~~~ów czy kuzynów, pragn¹cych wyci¹gn¹æ z jego p
wodzenia borzy ci dla siebie. Grod³a powiadaj¹, ¿e by³ wysokim, przystojnym i ognistym m³odz
ieñcem, idealnym obrazem m³odego oficera kawalerii. W Konstantynopolu roilo siê od m³ody
ch oficerów kawalerii, ale Belizariusz posiada³ zalety wyró¿niaj¹ce go spo ród kolegów i w³a
tych zalet Justynian, jako naczelny wódz si³ zbrojnych za panowania swego wuja Just
yna, wzi¹³ go do swego stztabu.. W roku 526, kiedy Belizariusz móg³ mieæ nie wiêcej ni dwadz
e cia parê lat, otrzyma³ dowództwa rzymskich wojsk w Mezopotamii, w wojnie przeciwko Per
sji. Na tym pierwszym dowództwie niczym siê nie odznaczy³; przeprowadzi³ wówczas dwie, w³a
64 g5
LUDZIE WOKO£ JUSTYNIANA
dwie nie rozstrzygniête, kampanie. Si³y zbrojne, którymi rozporz¹dza³, nie by³y zapewne wyst
arczaj¹ce do osi¹gniêcia czego wiêcej. Byæ mo¿e, i¿ w zamiarach Justyniana le¿a³o tylko zade
wanie swego potencja³u na pograniczu, bo w tyra okresie wcale nie pragn¹³ wpl¹taæ siê w powa¿
iejsz¹ wojnê z Persami. W ka¿dym razie Justynian by³ zadowolony z dzia³alno ci swego protego
wanego. W kwietniu 529 roku, ju¿ jako jedyny w³adca cesarstwa, mianowa³ Belizariusza d
owódc¹ armii wschodniej, g³ównodowodz¹cym na froncie perskim. Zast¹pi³ on na tym stanowisku w
dza llypacjusza, siostrzeñca cesarza Anastazjusza, oficera maj¹cego za sob¹ d³ugie lata
s³u¿by bez szczególnych zas³ug - to on, w ostatnich latach panowania swego wuja, poniós³ upo
karzaj¹c¹ klêskê z ryk zbuntowanego Witaliana - i cz³owieka, który móg³ by³ zostaæ cesarzem.
jmowa³a m³oda gwardia. Ale Justynian nie szed³ na ¿adne niepotrzebne ryzyko. Szefem szta
bu Belizariusza mianowa³ starszego wiekiem oficera Hermogenesa, który s³u¿y³ pod rz¹dami Ana
stazjusza i Justyna; uczyni³ to przypuszczalnie w tym celu, aby by³o komu pow ci¹gaæ wszel
kie nierealne wybryki strategicznej fantazji. Na nowym stanowisku Belizariusz ni
e zdzia³a³ te¿ nic takiego, co by zapowiada³o jego, niedalekie ju¿, wietne czyny. Obroni³ je
nak przeciw znacznie przewa¿aj¹cym si³om perskim miasto Dara, a to dziêki pomys³owym umocn
ieniom polowym i szybkiemu wyborowi najdogodniejszego miejsca i pory ataku. Po r
az pierwszy od wielu lat, jak zaznacza Prokopiusz, Rzymianie pokonali du¿¹ armiê persk¹.
W nastêpnym roku, gdy Belizariusz ciga³ cofaj¹ce siê wojska perskie, rozwa¿nie unikaj¹c zwi
nia siê z nimi w walce, lecz przy pieszaj¹c tempo ich odwrotu, da³ siê namówiæ jednemu ze swy
h oficerów do niewczesnego ataku w pobli¿u miejscowo ci Callinicum. Persowie przerwali
szeregi Rzymian, zmuszaj¹c ich do ucieczki na ³eb, na szyjê. Belizariusz walczy³ odwa¿nie
, rozkazawszy swym oficerom sztabowym, aby zsiedli z koni i wraz z nim walczyli
pieszo. Wytrzyma³ ataki Persów i uda³o mu siê w koñcu odwróciæ wisz¹c¹ nad nim klêskê. Gdy wk
odwo³ano go do Konstantynopola, sta³o siê to bynajmniej nic z powodu owej pora¿ki, lecz
dlatego, ¿e Justynian chcia³ mu powierzyæ wa¿niejsze zadania. W czasie swego pobytu w K
<rnstantynopolu m³ody wódz, który chyba nie mia³ jeszcze trzydziestki, o¿eni³ siê. Jego ¿ona
onim by³a znacznie od niego starsza, choæ nie wiemy, o ile lat. By³a blisk¹ przyjació³k¹ Teod
ry i, podobnie jak cesarzowa, wystêpowa³a kiedy jako aktorka. Nie wiadomo,
WODZOW I!:
czy ju¿ przedtem ¿y³a w jakim legalnym zwi¹zku ma³¿fmslcim, ale mia³a kilkoro dzieci, z któr
o najmniej jedno, mianowicie syn Focjusz, pozostawa³o pod jej opiek¹. Prokopmsz, który
Antoninê zna³ dobrze, nie cierpia³ jej i ba³ siê; w swojej Historii sekretnej nrs~rlctnwi³
ia iako orarownice. cudzo³o¿nicê i morderczyniê. Wy
daje siê niew¹tpliwe, ¿e nie by³a tak wiern¹ ¿on¹ jak Te<>dora. Jest tak¿e oczywiste, ¿e nie
cza³a specjalnych skrupu³ów, je li chodzi o sposoby korzystania ze swoich wielkich wp³ywów.
Nieraz je dzi³a Belizariuszowi po g³owie. Dochodzi³o miêdzy nimi do zaciek³ych k³ótni, a¿ mus
terweniowaæ cesarzowa, g³ównie z powodu m³odego '1'codozjusza, któreg<I Belizariusz usynow
i³ by³ pó³oficjalnie i z którym Antonim mia³a d³ugotrwa³y, burzliwy romans. By³o to stad³o ni
ne, szarpane danosami, pojednaniami we ³zach, mo¿e i morderstwami. Nie bardzo wiemy,
co my leæ o niesamowitych historiach Prokopiusza. Wydaje siê, ¿e Belizariusz ulega³ ka¿dej
zachciance ¿ony. Na pewno zabiera³ jy ze= sob¹ na prawie wszystkie wyprawy wojenne. Mo¿l
iwe, ¿e by³a mniej niebezpieczna, gdy móg³ j¹ mieæ na oku. Mo¿liwe, ¿e mimo tylu zdrad jej bl
o æ sprawia³a mu zadowolenie. Najprawdopodobniej popad³ wcze nie w uczuciow¹ zale¿no æ od nie
rzecie¿ by³a starsza wiekiem i do wiadczeniem - co uniemo¿liwia³o zerwanie.
Drugim wodzem trackiego pochodzenia by³ Sittas, zapewne trochê starszy od Be lizariu
sza. Pod koniec panowania Justyna mia³ on jakie dowództwo na wschodzie, podobnie jak
Belizariusz. W roku 5213, o rok wcze niej ni¿ Belizariusz, zosta³ mianowany g³ównodowod-r.¹c
ym wojsk rzymskich w Armenii i Poncie; obarcza³o go to ca³kowit¹ odpowiedzialno ci¹ za szc
zególnie wra¿liwy odcinek frontu. Rz¹d bizantyjski usi³owa³, za pomoc¹ kombinacji nacisku mi
litarnego i dyplomatycznego, uniezale¿niaæ od Persji poszczególne szczepy zamieszkoja³ce
królestwo L;azyki, aby tym sposobem odci¹æ Persom dostêp do Morza Czarnego. Wkrótce po ty
m awansil Sittas otrzyma³ bardzo osobliwy dowód ³aski cesarskiej, mianowicie' rêkê Komito,
starszej siostry Teodory. W roku 530 znów dowodzi³ wojskami w Armenii, okazuj¹c du¿o tak
tu i zrêczno ci w zjednywaniu dra¿liwych i wp³ywowych naczelników szczepów. Nalega³ zw³aszcza
przyzr>awanie im stanowisk w s³u¿bie cesarstwa rzymskiego, zarówno w nagrodê za wierno æ, j
ak i w celu zwi¹zania ich z wiêksz¹ wspólnot¹, wykraczaj¹c¹ poza granice sk³óconych z sob¹ gó
aików. To w³a nie Sittas da³ pocz¹tek armeñskiej diasporze. Gdyby nie jego intuicyjne zrozum
ienie charakteru tej spo
66 67
LUDZIE WOKO£ JUSTYNIANA
³eczno ci, Armeñczycy byliby mo¿e pozostali za.nkniêci v: swych górskich dolinach, jak do dzi
Swanecjanie, i nic odegraliby tak wybitnej roli w ¿yciu Bizancjum, imperium osmañski
ego i ca³ego wiata. A¿ do tego momentu Sittas, zdawa³o siê, wyprzedza³ Belizariusza we wspó³
odnrctwlE: O W³ad7('. Dla(`ZPrJñi tminr nh_nrnip imiê jego znane jest tylko garstce spec
jalistów? VByæ mo¿e przejawia³ rysy charakteru, które wzbudza³y w Justynianie nieufno æ. Mo¿l
awet, ¿e zaszkodzi³a mu W oczach cesarza zrêczno æ polityczna w postêpowaniu z Armeni¹. Najpr
wdopodobniej jednak nale¿y szukaæ wyt³umaczenia w jego nieobecno ci w Konstantynopolu w
roku 53z, w czasie ludowego powstania Nika. Wtedy bowiem przyjaciele Justyniana
zostali wystawieni na próbê. BelizariE;sz by³ na miejscu i nie zachwia³ siê ani na chwilê. S
ittas, jako rzeczywisty Magister Militum - najwy¿sze stanowisko wojskowe - - dowoE
lzi³ z powodzeniem kampani¹ przeciwko stepowym plemionom lceczoWniczym na pograniczu
naddunajskim. Kiedy powróci³ stamt¹d, cesarz przy j¹³ go wyrazami uznania, a lud oklaskam
i i okrzykami, ale nie nale¿a³ ju¿ do cis³ego krêgu zaufanych Justyniana. W roku 538, w zwi¹
ku z buntem niektórych niezadowolonych naczelników szczepowych w Armenii, jego obecn
o æ tam okaza³a siê konieczna. Dziêki swemu osobistemu autorytetowi wkrótce za³agodzi³ sytuac
am jednak poleg³ w przypadkowej utarczce. Belizariusz pozosta³ na placu bez rywala,
przynajmniej na razie.
Cz³owiekiem, który móg³by rywalizowaæ nie tylko z Belizariuszem, lecz z samym Justynianem,
by³ Germanus. Przyby³ on do Konstantynopola, podobnie jak Justynian, w lad za s\voim
wujem. W ostatnich latach rz¹dów Justyna pe³ni³ funkcje Magistra Militum w Tracji. Germ
anus by³ zwyciêskim wodzem. Mo¿na by zadaæ sobie pytanie, dlaczego w³a ciwie Justyn wola³ wyb
aæ na swE:go nastêpcê ez³owiE:ka tak niewojennego jak .Justynian. Mo¿e pewn¹ rolê odgrywa³ tu
ek kandydata, jako ¿e Germanus by³ chyba znacznie m³odszy od Justyniana. Byæ mo¿e równie¿ wyt
orne maniery i arystokratyczne stosunki Germanusa budzi³y w starym cesarzu nieufno æ.
Germanus bowiem po lubi³ córkê nies³ychanie bogatej i szlachetnej rodziny zachodniorzymski
ej Anicjanów, która przenios³a siê by³a do Konstantynopola, gdy w Italii powsta³o królestwo o
trogockie, i - jak siê zdaje - zasymilowa³ siê z arystokracj¹. Prokopiusz, który go lubi³, p
owiada o nim, ¿e mia³ wielkopañski sposób bycia, by³ nieprzekupny i hojny, posiada³ pa³ace i
aj¹tki ziemskie na ca³ym obszarze cesarstwa, gardzi³ hipodromem i na
\NODZOWIE
miêtno ciami zgromadzonego tam mot³ochu, i ¿e Teodora wrêcz go nie znosi³a. Wydaje siê, ¿e ta
typatia by³a wzajemna. Nie potrzeba zbyt wiele fantazji, aby wyobraziæ sobie uczucia
¿ony Germanusa, maj¹cej w swym rodowodzie, niby klejnoty w naszyjniku, ~PCarw i kon
sulów, kiedy musia³a uginaæ kolano przed t¹ niemo¿liw¹ eks-aktork¹. A Teodora dobrze siê rozu
na tego rodzaju sprawach i przy okazji spotkañ z kuzynk¹ patrycjuszk¹ zapewne ani tro
chê nie rozlu nia³a etykiety. Je li chodzi o Justyniana, to pozostawa³ w dobrych stosunkac
h z Germanusem, ceni³ jego solidno æ, talenty wojskowe i brak ambicji osobistych. Rodz
aj wzajemnych zwi<³zków miêdzy tymi dwoma lud mi ustali³ siê prawdopodobnie - na brudnym pod
wórku ch³opskiej zagrody na Ba³kanach - zanim którykolwiek z nich doszed³ do znaczenia, i
Justynian wiedzia³, ¿e mo¿e byæ pewien swej przewagi nad Germanusem. Kilkakrotnie powier
za³ mu wa¿ne dowództwa: w roku 536 w Afryce, w 540 na wschodzie, W 550 w Italii. Po mie
rci Teodory w roku 548 zawi¹za³ siê spisek w celu wprowadzenia na tron Germanusa, ale
sprawa zakoñczy³a siê fiaskiem, w g³ównej mierze z powodu braku entuzjazmu ze strony sameg
o kandydata - przekaza³ on odpowiednie informac je jednemu z oficerów gwardii pa³acowe
j, ten za powtórzy³ je Justynianowi. Cesarz zap³on¹³ gniewem, ¿e Germanus nie powiadomi³ go
e niej i osobi cie, ale zasadniczo nie w¹tpi³ o jego niewinno ci. Dwa lata pó niej, udawszy s
do Italii, aby obj¹æ dowództwo nad tamtejszymi wojskami, cesarski kuzyn bardzo uroczy ci
e zawar³ zwi¹zek ma³¿eñski - podówczas by³ ju¿ Wdowcem - z gock¹ ksiê¿niczk¹ Matasunt¹, wdow¹
ie i wnuczk¹ Teodoryka. Ma³¿eñstwo to by³o niejako symbolem planowanego przez Justyniana o
statecznego uregulowania stosunków w Italii miêdzy rz¹dem bizantyjskim i starym gockim
rodem królewskim. Zarazem desygnowa³o ono Germanusa na przysz³ego nastêpcê Justyniana, któr
y mia³ ju¿ lat sze ædziesi¹t osiem. Podobnie jednak jak tyle innych planów Justyniana, wspan
ia³y ten projekt obróci³ siê wniwecz. Goci nadal walczyli pod wodz¹ nowych, ludowych przywód
ców. A Germanus umar³ w Serdice (Sofia) w jesieni 550 roku.
Dowódca, który by³ rzeczywi cie rywalem Belizariusza, wielce siê ró¿ni³ od Germanusa, mimo ¿e
dobnie jak Germanus i sam Justynian - pochodzi³ z nizin spo³ecznych. Narses nie by³ na
wet Rzymianinem: wywodzi³ siê z perskiej Armenii. Do Konstantynopola przyby³ jako eunu
ch i niewolnik, nie wiadomo, w jaki sposób
69 68
LUDZIE WOKO£ JUSTYNIANA
ani kiedy. Przypuszczano, ¿e urodzi³ siê ko³o roku 480. W jakich I okoliczno ciach dosta³ siê
na s³u¿bê cesarsk¹, pozostaje dot¹d tajem
nic¹. Gdy po raz pierwszy zjawia siê na scenie w pocz¹tkach panowania Justyniana, jest
dowódc¹ cesarskiej stra¿y przybocznej z³o¿onej z trzebieñców i ma ju¿ przesz³o czterdziestko
ieki swf:mu stanowisku sta³ siê zaufanym cesarza. Ale nie pozostawa³by d³ugo na tym miej
scu, gdyby nie cieszy³ siê równie¿ zaufaniem Teodory. Wed³ug wspó³czesnych róde³, ³¹czy³a ty
a sympatia do monofizytyzmu. Je li Narses mia³ jakie zdecydowane pogl¹dy na spory teolo
giczne swojej epoki, to przypuszczalnie zachowywa³ je wy³¹cznie dla siebie. ¯ycie nauczy³o
go ostro¿no ci. "Szczup³y, w¹t³y z wygl¹du - powiada historyk Agathias, który musia³ go znaæ
znacza³ siê niewiarygodn¹ odwag¹ i znajomo ci¹ swego rzemios³a." Mimo i¿ nie posiada³ wykszta
i nie æwiczy³ siê w publicznym krasomówstwie, umia³ szybko i wnikliwie ogarn¹æ my lal skompli
ane zagadnienie, a gdy raz zdecydowa³, co nale¿y zrobiæ, robi³ to gruntownie i energiczn
ie. W relacjach jego wspó³czesnych szczególnie uderza podkre lanie godno ci i ludzko ci, cec
huj¹cych Narsesa w ka¿dej sytuacji. Inamicnne jest i to, ¿e Prokopiusz nie wspomina o
nim ani razu w swej zjadliwej i plotkarskiej Historii sekretnej. Cz³owiek uczciwy,
zdolny, inteligentny --- ale wielcy wodzowie bywaj¹ zazwyc-r_aj ulepieni nie z ta
kiej gliny. Jednak w czasie powstania Nika, gdy w³adza Justyniana zawis³a na w³osku, N
arses, jako dowódca cesarskiej stra¿y przy
j bocznej, zajmowa³ kluczow¹ pozycjê. Jego wierno æ okaza³a siê niezachwiana, ponadto za uja
nieoczekiwane talenty wojskowe. II Wkrótce potem otrzyma³ awans. Zabra³ siê do studiowan
ia sztuki
wojennej i wiele siê nauczy³ od swego bliskiego przyjaciela i do wiadczonego ¿o³nierza, Ja
na, siostrzeñca Witaliana. W roku 538 cesarz wys³a³ go do Italii w celu sprawdzenia na
miejscu, czy nie da³oby siê szybciej zakoñczyæ wojny. By³o to równoznaczne z ustanowieniem
go sêdzi¹ nad Belizariuszem, tote¿ wielki wódz poczu³ siê oburzony i dotkniêty. Niezale¿nie o
ego nie móg³ cierpieæ widoku dostojnego, eleganckiego eunucha w trudnym do okre lenia wie
ku. Bez ustanku wybucha³y pomiêdzy nimi spory i odwo³anie
I jednego z nich sta³o siê konieczno ci¹. Ku powszechnemu zdumieniu powróci³ do Konstantynop
ola Belizariusz, a Narses pozosta³.22 Ale Justynian wiedzia³, co robi. Ostatecznie t
o przecie¿ Narses - który w roku 552 obj¹³ znowu dowództwo wojsk w Italii, maj¹c do dyspozyc
ji ogromne rodki, znacznie wiêksze od tych, jakimi dyspono
Wonr®wIl:
wa³ by³ Belizariusz - doprowadzi³ do zakoñczenia d³ugotrwa³ej wojny z Lotami. Nie mia³ on roz
achu ani piêknego stylu Belizariusza. Ale by³ rozwa¿nym architektem zwyciêstwa; 20 lipca
561 zdoby³ Weronê i marzenie Justyniana spe³ni³o siê. Narses co najmniei zbli¿a³ siê do osie
iesi¹tki, je¿eli nie by³ jeszcze starszy, ale zabra³ siê wówczas natychmiast do reorganizacj
i spraw wo~skowych w Italii. I pomimo Sankcji Pragmatycznej, moc¹ której przywrócono n
a pó³wyspie rz¹dy cywilne, faktycznie to on sprawowa³ tam w³adzê a¿ do mierci Justyniana. By
ynym cz³owiekiem z otoczenia Justyniana w pocz¹tkach jego rz¹dów, który go prze¿y³. Umieraj¹c
roku 575, mia³ jakoby dziewiêædziesi¹t piêæ lat.
Równie¿ inni ¿o³nierze, wybrani przez Justyniana na samym pocz¹tku, dobrze mu s³u¿yli. W pier
szych latach jego panowania Jan Troglita sprawowa³ funkcje dowódcze w Mezopotamii, p
otem za przez d³ugi czas, co najmniej do roku 552, w Afryce. By³ specjalist¹ od operacj
i oczyszczaj¹cych teren i karnych ekspedycji; dobrze zaplanowane i z rozmachem prz
eprowadzane akcje przywraca³y ducha bojowego i dyscyplinê organizacyjn¹ w ród ¿o³nierzy bizan
yjskich, wstrz¹ niêtych i przera¿onych przepa ci¹ dziel¹c¹ zwyciêstwo na polu bitwy od pacyfi
kraju. Ciekawa rzecz, ¿e Jan sta³ siê bohaterean ostatniego ³aciñskiego eposu w klasyczny
m stylu, mianowicie Johannidy Flaviusa Cresconiusa Corippusa, nauczyciela z Kart
aginy.
Drugim wodzem zwi¹zanym z Afryk¹ przez sw¹ ¿o³niersk¹ karierê by³ Salomon z Dara w Mezopotami
Tak¿e eunuch, zosta³ nim wszak¿e wskutek wypadku. Nie wiemy, w jaki sposób wyuczy³ siê wojen
nego rzemios³a. Wydaje siê, ¿e pocz¹tkowo by³ protegowanym Belizariusza, który go zabra³ do A
ryki w charakterze szefa sztabu, a nastêpnie pozostawi³ tam jako g³ównego dowódcê, podczas g
dy sam w roku 533 wyprawi³ siê na Sycyliê i do Italii. Salomon by³ cz³owiekiem nieugiêtym i
surowym administratorem - poprzednie do wiadczenia nie przygotowa³y go do zadañ, wobec
których go postawiono - tote¿ nie lubili go zarówno ¿o³nierze, jak ludno æ cywilna. Wprawdzi
zamach na jego ¿ycie w katedrze kartagiñskiej, w wielkanocn¹ niedzielê 536 roku, nie po
wiód³ siê, ale sta³ siê sygna³em do buntu wojskowego na du¿¹ skalê. Justynian, mimo ¿e umys³
iêty przede wszystkim Itali¹, u wiadomi³ sobie, i¿ w Afryce sprawy przybieraj¹ niedobry obrót
i odwo³a³ Salomona. Mog³oby to oznaczaæ koniec kariery wodza. Ale cesarz nie odrzuca³ poc
hopnie swych wspó³pracowników. W roku 539
70 I 71
LUDZIE WOKO£ JUSTYNIANA
Salomon, powróciwszy do Afryki z posi³kami i nowymi dyrektywami, rozpocz¹³ kampaniê maj¹c¹ na
celu ustanowienie panowania bizantyjskiego nad Maurami z gór Auras. Kampaniê tê uwieñczy³o
wspania³e zwyciêstwo. Ledwie jednak przycich³o radosne uniesienie z tego powodu, Salo
mon stan¹³ w obliczu powa¿niejszej próby si³. W roku 543 cze æ w~j~k r~y w-~~~i`.~ ~ ~Y;~iCWi
a przez ludno æ miejscow¹, podnios³a bunt. Salomon dzia³a³ szybko i zdecydowanie, odniós³ sze
zwyciêstw o znaczeniu lokalnym, ale na wiosnê nastêpnego roku poleg³ w bitwie. Inskrypc
je zachowane na ca³ym obszarze dzisiejszej Tunezji i Algierii wiadcz¹ o istnieniu tam
fortyfikacji, dróg i twierdz budowanych przez tego eunucha z Mezopotamie.
W ród wodzów Justyniana byli równie¿ Goci. Bessas, Ostrogot z Tracji, walczy³ w wojnie persk
iej ju¿ za czasów Anastazjusza. Kiedy Justynian wstêpowa³ na tron, Bessas mia³ jeszcze jak
ie pomniejsze dowództwo na wschodzie. Mo¿e tam w³a nie zwróci³ na siebie uwagê l3elizariusza
mo¿e wcze niej Justynian wyrobi³ sobie o nim korzystn¹ opiniê. W ka¿dym b¹d razie dosta³ wa
<l funkcjê na Sycylii i w Italii pod Belizariuszem, a w roku 545 dowodzi³ wojskami z
amkniêtymi w Rzymie w czasie zaciek³ego oblê¿enia miasta przez Totilê. Krytykowano surowo
jego bierno æ oraz bezwzglêdno æ w stosunku do ludno ci cywilnej; w koñcu, w wyniku porozumie
ia zawartego pomiêdzy Totil¹ a jednym z diakonów Ko cio³a rzymskiego, musia³ ewakuowaæ miasto
Mimo to Justynian nadal mu ufa³. Wyniós³ go do godno ci patrycjusza i pos³a³ w charakterze
g³ównodowodz¹cego na niebezpieczn¹ granicê armeñsk¹, mimo ¿e Bessas dobiega³ wówczas siedemdz
Przez nastêpne piêæ lat prowadzi³ trudne operacje w dzikich górach Armenii i Lazyki. Nie
odnosi³ wielkich zwyciêstw, ale utrzymywa³ rzymsk¹ zwierzchno æ nad terytorium o kluczowym z
naczeniu. Nagle, nie wiadomo w jakich okoliczno ciach, cierpliwo æ Justyniana siê wyczer
pa³a. Stary wódz zosta³ zdegradewony, jego maj¹tek uleg³ konfiskacie, on sam za musia³ siê u
a wygnanie do zabitej deskami wioski w Abchazji, na wschodnim wybrze¿u Morza Czarn
ego. Justynian mia³ wtedy przesz³o siedemdziesi¹t lat i przeby³ ciê¿k¹ chorobê; mo¿e ju¿ nie
ad sob¹. Jest to bowiem jeden z rzadkich wypadków, kiedy wyst¹pi³ przeciw komu , kto dobrz
e mu s³u¿y³ przez trzydzie ci lat.
Jan, siostrzeniec owego Witaliana, który podniós³ by³ z powodzeniem bunt przeciwko Anast
azjuszowi, a nastêpnie, zwabiony do
OSOBY CYWILNE
Konstantynopola na urz¹d konsula, zosta³ wkrótce zamordowany z rozkazu Justyniana, by³ t
ak¿e Gotem albo Trakiem. Sprawo~~a³ wysokie dowództwo wojskowe w Italii pod Belizarius
zem, ale jednocze nie przy ja¿ni³ siê bardzo z eunuchem Narsesem. Kiedy dwa j wodzowie p
oró¿nili siê z sob¹. Jan stan¹³ po stronie Narsesa. Mo¿e z tego powodu I3elizariusz odes³a³ g
Konstantynopola.~s Justynian dyskretnie zignorowa³ milcz¹ce potêpienie Jana przez nacz
elnego wodza. W czasie swego pobytu w stolicy Jan o¿enil siê z córk¹ cesarskiego kuzyna,
wytwornego i wielkodusznego Germanusa, i wkrótce powróci³ do Italii, gdzie jako dowódca
ciesz¹cy siê zaufaniem zarówno 1\!arsesa, jak i Germanusa, pozostawa³ a¿ do ostatocznego
zwyciêstwa w roku 561.
Karty historii I'rokopiusza wype³nione s¹ imionami i s³awnymi czynami wielu jeszcze wo
dzów. Spo ród nich wszystkich tylko i3elizariusz i Narses byli obdarzeni talentem stra
tegicznym du¿ej miary, który stanowi wy³¹czne kryterium wielko ci naczclne~;o wodza. Inni
byli doskona³ymi taktykami, dobrymi administratorami, odwa¿nymi lud¿mi, którzy wojowali
wytrwale; nade wszystko za byli lud mi Justyniana. Strateg na cesarskim tronie, lêcz¹cy
nad ma~~ami i komunikatami wojennymi w swoim pa³acu nad Bosforem, narzuca³ w³asn¹ wolê i w³a
sn¹ wizy temu nie wyrównanemu zespo³owi przywódców wojskowych. W zamian za wierno æ i pomy ln
ykonywanie wyznaczonych zadañ obdarza³ ich bogactwem, autorytetem i swoj¹ opiek¹.
OSOT3Y CYWIIJNE
W cywilnej s³u¿bie pañstwowej kwestia kierownictwa mia³a zapewne mniejsze znaczenie. Res
ort cywilny mo¿e do pewnego momentu funkcjonowaæ doskonale bez ministra, natomiast w
ojsko bez wodza jest bezradne. Tradycja bardzo krótkotrwa³ych kadencji na wysokich s
tanowiskach pañstwowych sprawi³a, ¿e za czasów pó nego cesarstwa rzymskiego poszczególne reso
ty wyrobi³y sobie szeroki zakres autonomii. Traktat O urzêdach rzymskich, napisany p
rzez Jana Lydusa oko³o roku 550, wietnie oddaje panuj¹c¹ tv nich konserwatywne-antyczn¹ a
tmosferê, przywi¹zanie do precedensów i wszechobecnego ducha protekcji. Wskutek poparc
ia
72 Z3
LUDZIE WOKOL JUSTYNIANA
swego krewniaka Jan dosta³ pracê w urzêdzie Praefecta Praetoriuml4 i powoli wspina³ siê po
szczeblach hierarchii, czêsto dziêki poparciu w odpowiedniej chwili przez kogo ¿yczliw
ego. Rozs¹dne ma³¿eñstwo, ukartowane przez jego zwierzchnika, pomog³o mu w rialszei kari~r
~f~ W koñcu iednak pewna reforma administracvina wprowadzona przez Justyniana prze
szkodzi³a mu w osi¹gniêciu najwy¿szego stanowiska w tym resorcie, jak te¿ zwi¹zanych z nim d
ochodów ubocznych. Jan wyra nie rozkoszowa³ siê niemal ka¿d¹ minut¹ swej d³ugiej wêdrówki kor
i wiod¹cymi ku w³adzy. Nawet zwichniêcie kariery i ubóstwo po przej ciu w stan spoczynku n
ie przyæmi³y w nim entuzjazmu dla systemu, aczkolwiek a¿ do znudzenia krytykuje zmiany
wprowadzone przez cesarskiego ministra.
Jest to wiat ca³kowicie odmienny od wiata zuchwa³ych, k³ótliwych, rabuj¹cych ¿o³nierzy, z k
musieli sobie radziæ Belizariusz i Narses. W biurach Magistra Officiorum czy Quaes
tora Sacri Palatii nikt nie chwyta³ za rêkoje æ miecza z powodu choæby cienia obrazy. Koho
rty pisarzy, notariuszy, podsekretarzy, kartulariuszy i tak zwanych castrensesz5
nigdy nie balansowa³y na krawêdzi zbrojnej rebelii. Niemniej w³adca, który pragn¹³ realizow
aæ jak¹ politykê, a nie byæ g³ow¹ pañstwa tylko od parady, musia³ stawiaæ na czele g³ównych
i, którym móg³ zaufaæ. Justynian tak¿e i tutaj dobra³ sobie ju¿ wcze niej odpowiedni zespó³ i
a³ swoich ministrów w ka¿dej sytuacji. Wiemy o nich mniej ni¿ o dowódcach, poniewa¿ podstawo
we dzie³o historyczne opisuj¹ce tamte czasy, mianowicie historia Prokopiusza, zajmuj
e siê wojnami. Prokopiusz jednak ma co nieco do powiedzenia o tych ludziach w swojej
Historii sekretnej. W toku opowie ci o dziejach jego w³asnego ¿ycia spotykamy siê z wie
lu cywilnymi wspó³pracownikami Justyniana. trzej z nich zas³uguj¹ na zaprezentowanie ju¿ t
eraz, zarówno ze wzglêdu na decyduj¹c¹ rolê, jak¹ odgrywali od samego pocz¹tku, wprowadzaj¹c
zyn politykê swego monarchy, jak i dlatego, ¿e przedstawiaj¹ sami w sobie ciekawe indy
widualno ci.
Jan z Kapadocji przyby³ z Cezarei po³o¿onej we wnêtrzu Azji Mniejszej. Ten cz³owiek niskie
go pochodzenia i raczej niewykszta³eony zwróci³ uwagê Justyniana swymi zaletami osobisty
mi. Dostrze¿enie ich nie by³o rzecz¹ ³atw¹, gdy¿ Jan nie odznacza³ siê ¿adnymi wrodzonymi uro
jego mowa by³a prostacka, nieog³adzona, jego chrze cijañsko æ chyba nieco powierzchowna,
OSOBY CYWILNI.:
a wspó³cze ni opisuj¹ go jako pijaka, ¿ar³oka i rozpustnika. Justypiana poci¹ga³a w nim szcze
sprawno æ cz³owieka skoncentrowanego na jednym celu, zdolno æ ogarniania my l¹ i porz¹dkowan
mnóstwa ledwo zarysowuj¹cych siê szczegó³ów, a tak¿e po_~arda wobec nacisków wvwiera.nvch prz
ludzi bo~atvch i mo¿nych. Jan mówi³ to, co my la³, wypowiada³ siê bez ogródek nawet wobec Jus
iana. Podobnie postêpowa³ Narses, ale ten cieszy³ siê specjaln¹ opiek¹ Teodory. Jana z Kapad
ocji musia³a chroniæ jego zasadnicza niesprzedajno æ. Wprawdzie nie gardzi³ bogaceniem siê n
a sprzeda¿y drobnych przys³ug i uprzejmo ci, ale ¿adna suma pieniêdzy nie by³aby go sk³oni³a
ustêpstw w sprawach podstawowych. Nawet Prokopiusz, który go nie cierpia³, chwali jego
energiê, jasno æ umys³u i zdolno ci praktyczne.
Jan rozpocz¹³ karierê jako kancelista w biurze miejscowego dowództwa wojskowef;o i musia³
jakim sposobem zwróciæ na siebie uwagê cesarza. W ka¿dym razie przeniesiono go do Konstan
tynopola, gdzie awansowa³ w przy pieszonym tempie i w roku 531 zosta³ mianowany Praefe
ctem Praetorium. Na tym stanowisku by³ odpowiedzialny za zaopatrzenie i wy¿ywienie w
ojska oraz nak³ada³ podatki na ten cel; sprawowa³ tak¿e bezpo rednie zwierzchnictwo nad gu
bernatorami prowincji. Zajmowa³, byæ mo¿e, najpowa¿niejsz¹ pozycjê w rz¹dzie, w którym nie by
emiera. Jan przyst¹pi³ od razu do stopniowego wprowadzania w ¿ycie d³ugiego szeregu refo
rm, ogólnie zaaprobowanych, jak wolno przypuszczaæ, przez Justyniana. Niektóre z nich
mia³y charakter tylko porz¹dkuj¹cy, jak na przyk³ad reformy wymierzone przeciwko przeros
tom persopalnym i nieudolno ci w ci¹ganiu podatków. Celem innych by³o zwalczanie bardzo r
ozpowszechnionej korupcji oraz jej konsekwencji w postaci kupowania stanowisk. J
eszcze inne reformy mimy zapewniaæ oszczêdno ci finansowe u³atwiaj¹ce pokrywanie kosztów kam
panii wojennych Justyniana na zachodzie: na przyk³ad obni¿ano koszty dostaw ¿ywno ci, al
e zaoszczêdzanych w ten sposób sum nie przekazywano producentom; nak³adano nowe podatk
i, miêdzy innymi od bezprawnie zabudowanych placów pomiêdzy domami. Najwa¿niejsze wreszc
ie by³y reformy zmierzaj¹ce do centralizacji w³adzy. Cesarstwo rzymskie by³o nadal, podo
bnie jak niegdy , zbiorowiskiem autonomicznych jednostek miejskich z nale¿¹cymi do nic
h okrêgami; w³adza zwierzchnia jednoczy³a je dla pewnych okre lonych potrzeb, jak obrana
, drogi i poczta, op³aty celne czy grunty pañstwowe. Zadaniami zwi¹zanymi z ka¿d¹ z tych
74 75
I-UDZIE WOK6£ JUSTYNIANA
dziedzin kierowa³ osobny resort, posiadaj¹cy w³asne w³adze. Tynl sposobem istnia³o wiele rów
noleg³ych organów administracji, co powodowa³o nieustanne tarcia i mog³o byæ wykorzystywan
e w z³ych intencjach. Jednocze nie, w miarê jak mala³a zdolno æ
....4 a.. ......1...--..:.- ...1...-.....-.-,; . wh.,rnnf!"- ,innii ailiaaó uv T-ar
a-c.Iua-uaaau vvau.,aayaaa .iL"~¹u.. .... . ',~`.........-..,.".~. r.r:%..---..~
coraz czê ciej musia³ interweniowaæ, w³adza jego wzrastali niekiedy do gro nych rozmiarów. Ot
kilka wzajemnie zaze~biaj¹cych siê problemów, do których rozwi¹zania Jan z Kapadocji zabr
a³ siê za pomoc¹ wielu rozmaitych rodków.
Poborcy podatków nigdy nie ciesz¹ siê popularno ci¹, a je li s¹ jednocze nie sprawnymi poborc
podatków i energicznymi reformatorami, zyskuj¹ sobie wielu wrogów. Jan by³ serdecznie z
nienawidzony w wy¿szych klasach spo³eczeñstwa, a bez w¹tpienia równie¿ przez wielu ludzi z k
las ni¿szych, szczególnie w stolicy. W czasie powstania Nika w roku 532 lud ¿<lda³ miedz
y innymi oddalenia Jana i Justynian musia³, w ramach uk³adów dotycz¹cych za¿egnania tego w
ewnêtrznego kryzysu, usun¹æ go z zajmowanego stanowiska. Ale ju¿ po kilku miesi¹cach, gdy
powszechna gor¹czka opad³a, wróci³ na swój urz¹d i nadal realizowa³ dawny program reform. Prz
sparza³ sobie wrogów stosuj¹c wobec uchylaj¹cych siê od placenia podatków bogaczy i ludzi wp³
wowych podobnie barbarzyñsk¹ surowo æ, jak¹ zawsze musieli znosiæ biedacy i ludzie skromnego
stanu. wiadcz¹ o tym liczne anegdoty opowiedziane przez Jana Lydusa, do których jedn
ak nale¿y siê odnosiæ ze sceptycyzmem, zawsze wskazanym wobec stwierdzeñ jednostronnych.
Na prze³omie 540 i 541 roku, w czasie podró¿y inspekcyjnej Jana z Kapadocji po wschod
nich prowincjach, Antonina, ¿ona Belizariusza, uknu³a przeciwko niemu spisek; zjedna³a
sobie podstêpem przyja ñ córki Jana, Eufemii, i za jej po rednictwem Namówi³a ojca, aby w po
rotnej drodze wzi¹³ udzia³ w potajemnym zebraniu, na którym miano omówiæ sprawê obalenia Just
niana i wprowadzenia na tron Belizariusza. Oficerowie ukryci w miejscu rzekomego
zebrania wdarli siê do pomieszczenia i aresztowali Jana, ale jego stra¿ przyboczna,
z³o¿ona z uzbrojonych najemników, odbi³a go. Justynian najwidoczniej nie potraktowa³ tej
sprawy powa¿nie. Ale w roku 541, ustêpuj¹c wobec nalegañ Teodory, usun¹³ Jana ze stanowiska
i skonfiskowa³ nagromadzone przez niego wielkie bogactwa. Nieco pó niej, gdy z³o æ Teodory o
styg³a, cesarz przywróci³ Janowi jego maj¹tek, ale zes³a³ go na wygnanie do ³adnego miasta Cy
icus w zdrowym klimacie. Teodora wszelako
OSOBY CYWILNE
by³a pamiêtliwa i mia³a d³ugie ramiê, tote¿ gdy w nastêpnym roku zosta³ zamordowany biskup Cy
us, oskar¿ono o ten czyn Jana z Kapadocji. Komisja cesarska, wys³ana na miejsce w ce
lu przeprowadzenia ledztwa, uzna³a go za winnego; niegdy wszechpo
~in%rrnrr~ D¹uy y u i7r..,.V,__.:..",- aa.._.._ 1_.___.. Lt_..u__ ~ 1_ ~ 1._ r ø`t"
~-b~ ut_waauaaa ~avuuaaaV taalLC 1.111VJLy 1 IJCL Ldll11yC11
rodków do ¿ycia deportowano do tlntinoopolis w górnym Egipcie. Nawet stamt¹d nie przestaw
a³ informowaæ cesarza o nadu¿yciach pope³nianych przez miejscowych urzêdników. Po mierci Teo
ory w roku 548 otrzyma³ zezwolenie na powrót do stolicy, przyj¹³ tam wiêcenia kap³añskie i w
zcie umar³, nie wiadomo, w którym roku. Jan z Kapadocji pad³ ofiar¹ wyra nej intrygi. Mo¿na
by twierdziæ, ¿e Justynian powinien by³ go obroniæ. Je li jednak cesarz musia³ wybieraæ miêdz
eodor¹ a Praefectem Praetorium, to w³a ciwie nie mia³ wyboru. Nastêpcy Jana odwo³ali wiele j
ego reform administracy jnych i marzenie jego - a tak¿e Justyniana -o scentralizow
anym, jednolitym, wzorowo uporz¹dkowanym cesarstwie nigdy siê nie spe³ni³o. By³o to zapewn
e marzenie nieziszczalne w istniej¹cej strukturze spo³eczeñ stwa bizantyjskiego, w który
m w³adza polityczna na szczeblu lokalnym w coraz wiêkszym stopniu przechodzi³a z miast
, z ich radami i urzêdnikami -- w rêce wielkich w³a cicieli ziemskich. Nie powinni my ¿ywiæ ¿
ych z³udzeñ: Jan z Kapadocji by³ cz³owiekiem okrutnym i chciwym. I choæ nie ma potrzeby wi
erzyæ wszystkiemu, co opowiadaj¹ jego wrogowie, przyjemno ci ¿yciowe Jana na pewno nie wi
adczy³y o wybrednym smaku. Okaza³ siê jednak lojalnym, sprawnym i niesprzedajnym urzêdni
kiem pañstwowym. Justynian dowiód³ bezb³êdnego s¹du wybieraj¹c w³a nie jego spo ród ca³ej gro
nych urzêdniczków w prowincjonalnym biurze.
O ile to, czego dokona³ Jan z Kapadocji, przepad³o razem z nim, o tyle dorobek inneg
o bliskiego wspó³pracownika Justyniana przetrwa³ do dzi jako aktywny element zachodniej
kultury. Trybonian urodzi³ siê w Side w Pamfilu, na po³udniowym wybrze¿u Azji Mniejszej
. Po raz pierwszy wyst¹pi³ publicznie za panowania Justyna jako wziêty adwokat w s¹dzie
Praefecta Praetorium. By³ to cz³owiek g³êbokiej i rozleg³ej wiedzy, którego erudycja zadziwi
a³a wspólczesnych. Równie¿ pod innym wzglêdem Trybonian stanowi³ zupe³ne przeciwieñstwo Jana
apadocji, by³ bowiem zach³anny i wybitnie sprzedajny. Przedstawianie sprawy klienta
w jak najlepszym wietle jest obowi¹zkiem obroñcy, ale Trybonian posuwa³ siê w tym dalej,
ani¿eli wymaga³ obowi¹zek; a gdy pó niej cesarz po
76 ?7
LUDZIE WOKO£ JUSTYNIANA
wierzy³ mu realizacjê swego programu ustawodawczego, ustanawia³ i uniewa¿nia³ prawa dla os
obistego zysku. Ta w³a nie cecha charakteru by³a przyczyn¹ nienawi ci, jak¹ ¿ywi³o do niego p
stwo Komstantynapola; w czasie powstania Nika Trybonian na
:..i ._ ..L_:. "c:".. ie¿ai du vycn, 1i6V1''111 CCJdIÆ. ii7iiJ1d1 YiW pi.ivivvn a.av
a.y'v: vv w.~.. ludowi, lecz wkrótce potem wróci³ na swoje stanowisko. W pierwszym rok
u panowania Justyniana zosta³ mianowany Magistrem Officiorum, a w roku 529 - Qu<Ie
storem Sacri Palatii. W latach trzydziestych szóstego wieku by³ dusz¹ prac nad wspani<
l³ym justyniañskim kodeksem prawa rzymskiego. We wstêpie do pierwszego wydania Kodeksu
- bêd¹cego zbiorem obowi¹zuj¹cych wówczas dekretów cesarskich - imiê jego jest wymienione ob
k innych cz³onków komisji, która opracowa³a projekt Kodeksu. Ale we wstêpach do Digesta -
usystematyzowanego zbioru fragmentów z pism najwybitniejszych prawników rzymskich -
i w mnóstwie innych aktów ustawodawczych wymienia si4 go osobno, na pierwszym miejsc
u, jako inspiratora i organizatora tego wielkiego przedsiêwziêcia. Pó niej zajmiemy siê do
k³adniej duchE:m, jaki o¿ywia³ prace kodyfikatorskie, i stosowan¹ w nich metod¹. Na razie
wystarczy pamiêtaæ o tym, ¿e praca ta nie polega³a na wycinaniu no¿ytami i klejeniu. Wymag
a³a nieustannego wprowadzania modyfikacji, interpretowania, interpolowania, jak równ
ie¿ zdolno ci organizacyjnych bardzo wysokiego rzêdu; wszystkiego tego dokona³ Trybonian
. Rzecz osobliwa, je li zwa¿ymy, ¿e ³acina nie mog³a byæ jego jêzykiem macierzystym. Opanowan
e jej musia³o stanowiæ wstêpny warunek podjêcia przezeñ studiów prawniczych. £acina w pewnej
ierze s³u¿y³a wci¹¿ jeszcze za jêzyk pañstwowy w cecarstwie rzymskim, j~zyk wojska, s¹downict
i centralnej administracji, natomiast greka spe³nia³a funkcje jêzyka kultury, sztuki i
nauki oraz mowy codziennego ¿ycia w miastach.
Je¿eli zwrócimy uwagê na fakt, ¿e po mierci Tryboniana w roku 543 nagle wysycha strumieñ no
wych ustaw w cesarstwie, stanie siê dla nas jasne, ¿e, poza Kodeksem i Digesta, by³ on
równie¿ autorem i zapewne inspiratorem innych radykalnych innowacji w zakresie praw
odawstwa, wprowadzonych za rz¹dów Justyniana. Prawa te, zwane Novellae, s¹ dzie³em wspan
ia³ego umys³u prawniczego i nosz¹ jego odrêbne, osobiste piêtno. Zachowa³a siê wzmianka o zbi
rku poezji, prozy literackiej i rozpraw naukowych, przypisywanych niejakiemu Try
bomianowi. Przypuszczalnie i one wy
OSOAY CYWILNE
sz³y spod pióra znakomitego kwestora, ale zagi:rl~³y. Tryboniana mo¿na wiêc oceniaæ tylko na
podstawie zbioru praw, jest to jednak pomnik godny najwiêkszego cz³owieka.
Je li Jan z Kapadocji by³ obojêtnym i powierzchownym chrzeæriiani~,nm f., T...~h."..;"..
...L .. _a___
-------, ... ~.J....~...u.a iiri j'T. ¹uvvaa oi~ VLWdICIt' l1V fJUb'illlJi.Wa.
Mog³oby zatem wydawaæ siê dziwne, ¿e zajmowa³ tak wysok¹ pozycjê w chrze cijañskim, teokratyc
cesarstwie. Pogañstwo w sensie filozoficznym by³o wci¹¿ jeszcze szeroko rozpowszechnione
w ko³ach intelektualistów, aczkolwiek u wodza czy Praefecta Praetorium by³oby uwa¿ane z
a niedopuszczalne i przeciwne prawu. Poza tym pogañskie pogl¹dy pozwala³y Trybonianowi
zachowywaæ neutralno æ w ówczesnych sporach teologicznych. Wed³ug wiadectw wspó³czesnych by
czym, sympatycznym cz³owiekiem, obdarzonym pe³n¹ wdziêku wymow¹. Je¿eli dodamy do tych zalet
energiê i prze~dsic~biorczo æ, dziêki którym stale siê mo¿liwe tak szybkie zrealizowanie pow
erzonych mu zadañ, to zaczniemy rozumieæ, dlaczego Justynian wybra³ go na swego wspó³praco
wnika w dziele, które okaza³o siê najbardziej niezniszczalnym pomnikiem ku czci cesarz
a.
Innym wspó³pracownikiem Justyniana, którego dzie³o przetrwa³o do naszych dni, by³ Antemiusz.
Pochodzi³ on z Tralles w zachodniej czê ci Azji Mniejszej, gdzie jego ojciec Stefanus
by³ lekarzemWszyscy synowie Stefanusa w liczbie piêciu wybili siê w zawodach naukowyc
h; Antemiusz zosta³ matematykiem i budowniczym. Nie wiadomo, gdzie studiowa³, najpra
wdopodobniej w Aleksandrii. Zachowa³y siê tam tradycje greckich matematyków i fizyków, s
tudiowano dzie³a klasycznych mistrzów i podejmowano nowe badania. Antemiusz i jego b
rat Metrodorus, nauczyciel jêzyka i literatury greckiej, tak bardzo sil ws³awili w s
wej ojczystej prowincji, ¿e zwrócili na siebie uwagê Justyniana i otrzymali wezwanie d
o Konstantynopola. Musia³o siê to staæ pod koniec panowania Justyna albo wkrótce po wst¹pi
eniu na tron Justyniana. Bowiem w roku 532, kiedy dawny ko ció³ M¹dro ci Bo¿ej, wzniesiony p
rzed dwoma wiekami przez Konstantyna i jego syna Konstancjusza, spali³ siê w czasie
powstania Nika, cesarz zwróci³ siê w³a nie do Antemiusza, by ten zbudowa³ nowy, wspania³y ko
ko symbol potêgi i mocy cesarstwa oraz jego przywi¹zania do Boga. Antemiusz nie by³ zw
yk³ym budowniczym, lecz teoretykiem najwy¿szej klasy i niezrównanym architektem. Jego
osi¹gniêcia w dziedzinie
78 79
LUDZIE WOKO£ JUSTYNIANA
my li matematycznej mniej rzucaj¹ siê w oczy ni¿ wzniesiona przezeñ katedra, ale tej ostat
niej nie mo¿na zrozumieæ bez wspomnianych osi¹gniêæ. Na przyk³ad zbudowanie talc olbrzymiej
kopu³y i wsparcie jej na prostok¹tnej podstawie wymaga nie tylko
,_.....-.__._>, ~ 4- ~ ,...,.. ,t.. ~ . ..,t , :,^f_..,z.,.>"h ~il~tnayamyLU i¹a¹aie
~yaaGov:i, acv.~. ¹auuw ~..".ujU:: .~(.'u ::... . ,.~J.. ..J..
zasad budowy sklepienia. Architekt Izydor z Miletu -- byæ mo¿e nauczyciel Antemiusza
- napisa³ uczony komentarz do traktatu Ilerona z Aleksandrii o sklepieniach. Inny
uczeñ Izydora, Eutocjusz, dedykowa³ Antemiuszowi swój komentarz do traktatu Apolonius
za z Pergi o teorii przeciêæ sto¿kowych. Wszystkie te prace tkwi¹ w g³ównym nurcie twórczym k
asycznej matematyki greckiej. Antemiusz zdradza³ równie¿ umiejêtno æ owocnego ³¹czenia teorii
praktyk¹ w sprawach drobniejszych ni¿ budowa ko cio³a M¹dro ci Bo¿ej. W Konstantynopolu miesz
a³ on w jednym domu z pewnym retorem, niejakim Zenonem. Prowadzili ze sob¹ spór o praw
o w³asno ci do tego domu i podczas procesu w s¹dzie krasomówstwo Zenona przewa¿y³o szalê na j
go korzy æ. Je li jednak Zenon umia³ przemawiaæ, to Antemiusz potrafi³ dzia³aæ. Zainstalo-,va
zbie pod mieszkaniem Zenona du¿e kot³y, które pod³¹czy³ za pomoc¹ skórzanych przewodów do bel
suficie. Gdy zagotowa³ w tych kot³ach wodê, pod³oga w mieszkaniu na górze zaczê³a siê ko³ysaæ
dczas trzêsienia ziemi. Zenon wypad³ z domu i po pieszy³ do pa³acu - by³ bowiem na tyle wybi
tny w swym zawodzie, ¿e nie broniono mu tam wstr~pu - aby siê dowiedzieæ o Ios cesarza
i innych osób. Szkoda, ¿e nie wiadomo dok³adnie, jak Antemiusz dokona³ tej sztuki. Sposób
opisany przez historyka Agathiasa - nie zorientowanego w ówczesnym stanie nauk cis³y
ch - nie móg³by spowodowaæ takich skutków. Inn¹ dziedzin¹ zainteresowañ E'~ntemiusza by³a opt
. Napisa³ tra³; lat o wklês³ych zwierciad³ach skupiaj¹cych promienie s³oneczne i æ:cmonstrowa
dzia³anie w Konstantynopolu. W badaniach tych przy wieca³ mu prawdopodobnie praktyczn
y cel wojenny, próbowa³ mianowicie skonstruowaæ tajn¹ broñ dla Justyniana. Opó nienie w rozwo
u techniki, ta wieczy cie s³aba stroma staro¿ytnego wiata, czyni³o ów projekt niewykonalnym
. Fakt, ¿e Justynian wy³owi³ cz³owieka, który przerzuca³ most nad przepa ci¹ dziel¹c¹ teorety
uki cis³e od praktyki, jest dobitnym przyk³adem jego talentu wynajdywania - i zatrzym
ywania przy sobie - takich ludzi, jacy mu byli potrzebni.
OSOBY CYWILNE
Antemiusz zobaczy³ swoj¹ katedrê ju¿ ukoñczon¹, ale zaledwie doczeka³ tej chwili, umar³ bowie
o³o roku 534. Kiedy kilka lat pó niej, wskutek trzêsienia ziemi, zawali³a siê kopu³a, odbudow
j¹ na podstawie udoskonalonych obliczeñ syn jego kolegi, Izydor z Miletu, i obecna k
opu³a jest w³a nie dzie³em Izydora. Jednak monumentalna, harmonllna Koncepc]a caio cl poch
odzi od tjniemiusza r Tralles, cesarskiego budowniczego i ministra robót publiczny
ch.
g0
PRAWO RZYMSKIL: I BUNTY
P1LA W
1~.ZYMSKIh~ I FUNTY
Od sierpnia 527 roku Justynian by³ jedynym w³adc~l cesarstwa. Przez dziewiêæ poprzednich
lat odgrywa³ rolê si³y ukrytej za majestatem, ale nic nie zabezpiecza³o tej jego pozycj
i. Zgrzybia³emu i nieudolnemu Justynowi mog³o groziæ usuniêcie z tronu. Móg³ okazaæ niezdecyd
wanie w wyborze nastêpcy, dopuszczaj¹c do tego, aby po jego mierci rozpêta³a siê walka o w³a
zê. Móg³ te¿ do tego stopnia zraziæ sobie wp³ywowe czynniki w spo³eczeñstwie, ¿e wyznaczony p
niego dziedzic tronu nie zosta³by zaakceptowany. Justynianowi potrzebna by³a przezor
no æ, cierpliwo æ, pewna rêka i g³owa. Z natury niesk³onny do wyjawiania swych zamiarów, wted
ie nauczy³ siê wspó³pracowaæ z innymi. Przezwyciê¿y³ wrodzon¹ chwiejno æ decyzji i nauczy³ si
dzia³ania. Wybredny i pryncypialny, nauczy³ siê pos³ugiwaæ lud mi, którzy w jakiej ordynarn
burdzie czuli siê w swoim ¿ywiole i nie cofali siê przed niczym. Ma³¿eñstwo z Teodor¹ raczej
ie przyczyni³o siê do wzmocnienia jego pozycji, przynajmniej na razie. Ale jej zwi¹zki
z przywódcami monofizytów, nienaganno æ jej obecnego sposobu ¿ycia i bezsporny talent naj
lepszego wykorzystywania ka¿dej sposobno ci do publicznych wyst¹pieñ zaczyna³y ju¿ wp³ywaæ na
ianê sytuacji, czyni¹c z niej cenny atut zamiast obci¹¿enia.
Justynian zaznajamia³ siê by³ powoli z cesarstwem i jego problemami, jak równie¿ z lud mi, n
a których mia³ pó niej polegaæ w rozwi¹zywaniu tych problemów. Tote¿ gdy w wieku lat czterdzi
u piêciu znalaz³ siê wreszcie u w³adzy jako jedyny i nie kwestionowany monarcha, wiedzia³,
co nale¿a³o czyniæ.
Od czasów gdy cesarstwo rzymskie osi¹gnê³o szczyt swego terytorialnego rozrostu, minê³o wiêce
ni¿ piêæset lat. Przez ca³y ten
okres Morze ródziemne by³o rzymskim jeziorem i Rzym rz¹dzi³ po³o¿onymi wokó³ niego krajami.
e, towary i idee kr¹¿y³y swobodnie z koñca w koniec olbrzymiego pañstwa, w którym istnia³ jed
olity system praw, wspólna kultura i niezliczone miasta upodabniaj¹ce siê coraz bardzi
ej jedno do drugiego. Administracja centra1na ingerowa³a w ¿ycie przeciêtnego obywatel
a niew¹tpliwie mniej, ni¿ siê to dzieje: w pañstwach wspó³czesnych. Wiele spraw pozostawiano
lokalnej inicjatywie; cz³owiek mia³ mo¿no æ zaspokojenia wszystkich swoich ambicji w gran
icach rodzinnego miasta lub prowincji. handel z bardzo odleg³ymi krajami ogranicza³
siê do drogich przedmiotów zbytku i podstawowych artyku³ów ¿ywno ciowych dla niektórych wielk
ch miast. Ale granice pañstwa obsadzone by³y wojskami rzymskimi i rzymscy urzêdnicy sp
rawowali s¹dy nad ludno ci¹, która od roku 212 n.e. sk³ada³a siê wy³¹cznie z obywateli rzymsk
Na wschodzie le¿a³o ogromne, lecz raczej chwiej¹ce siê w posadach pañstwo irañskie, którym rz
ili najpierv~ Panowie, za od drugiej æwierci trzeciego wieku ich energiczniejsi nas
têpcy, perscy Sasanidzi. Pogranicze dwóch supermocarstw bywa³o czêsto widowni<1 zaj æ i utar
czek z powodu spornych terytoriów. Stosunkom rzymsko-perskim ton nadawa³y jednak w w
iêkszym stopniu uk³ady ni¿ wojna. I ¿adne z obu pañstw nie zamierza³o ani nic by³o zdolne pod
iæ drugiego. Inne granice cesarstwa rzymskiego stanowi³y zarazem granice cywilizacji
. Nie istnia³y poza nimi ¿adne trwa³e organizmy pañstwowe, lecz tylko zmieniaj¹ca siê stale
mozaika plemiennych federacji, ho³downiczych ksi¹stewek i ludów koczowniczych. Jakie lo
kalne zagro¿enie na tym czy innym odcinku granicy mog³o siê zaostrzyæ. W roku 267 horda
Gotów ruszy³a od dunajskiej granicy na po³udnie i niszcz¹c wszystko na swej drodze zapu ci³a
siê a¿ pod Ateny. Tego rodzaju epizody by³y wprawdzie niepokoj¹ce, ale nie zagra¿a³y bezpie
czeñstwu cesarstwa i nie sk³ania³y obywateli do przewidywania jego upadku.
Z pocz¹tkiem czwartego wieku, gdy Konstantyn nawróci³ siê na chrze cijañstwo - które wkrótce
siê uprzywilejowan¹, a nastêpnie panuj¹c¹ religi¹ w cesarstwie - idee polityczne jego obywa
teli zyska³y jakby dodatkowy wymiar. Trwa³o æ cesarstwa rzymskiego przestano uwa¿aæ za rzecz
praktycznie oczywist¹, widziano w niej natomiast istotny sk³adnik boskiego planu zb
awienia ludzko ci. Pierwszym krokiem w kierunku realizacji tego planu by³o, za czasów
narodzenia Chrystusa, zjednoczenie cywilizowane
82 83
PRAWO RZYMSKIE r BUNTY
go wiata pod panowaniem Augusta. Obecnie upatrywano w tym niezbêdny warunek szybkie
go rozpowszechniania siê chrze cijañstwa. Panstwo rzymskie zmieni³o siê z biernego narzêdzia
rozprzestrzeniania prawdy - niekiedy za , pod panowaniem z³ych cesarzy, z czynnika
aktywnie hamuj¹cego to rozprzestrzenianie w aktywnego jej orêdownika, zapowiadaj¹c na
ziemi Królestwo Bo¿e, które mia³o nadej æ wraz z dope³nieniem siê czasów. Podobnie jak istnia
Bóg, mog³o istnieæ tylko jedno cesarstwo i jeden cesarz.
Justynian odziedziczy³ te pogl¹dy jak wszyscy w jego czasach. Nikomu, nawet cz³owiekow
i pe³nemu pokory, nie przysz³oby na my l kwestionowaæ je. A Justynian w ¿adnym razie nie b
y³ pokorny. Z biegiem czasu dziel¹cego jego ch³opiêce lata spêdzone w ród wie niaków w Bederi
od dnia, kiedy maj¹c u swego boku Teodorê przyjmowa³ oklaski nieprzeliczonych t³umów w kon
stantynopolitañskim hipodromie, utwierdzi³ siê w przekonaniu, ¿e jest mê¿em opatrzno ciowym.
iedzia³, do jakiego zadania zosta³ powo³any, i by³ pewny, ¿e potrafi mu sprostaæ.
Rozgl¹daj¹c siê wokó³ siebie nie móg³ nie zauwa¿yæ, ¿e w ci¹gu ostatniego stulecia sprawy ces
zybiera³y niedobry obrót. Terytorium pañstwa Brie pokrywa³o siê ju¿ z zasiêgiem cywilizowaneg
wiata na zachód od Persji. Galia odpad³a na rzecz Wizygotów, których z kolei wyparli Fra
nkowie. I-Iiszpania by³a siedzib¹ królestwa Wizygotów. Afrykê pó³nocn¹ podbili Wandalowie, kt
rozci¹gnêli sw¹ w³adzê na Sardyniê, Korsykê i Baleary. Nawet Italia ze sw¹ staro¿ytn¹ stolic¹
y³a królestwem Ostrogotów, którego zale¿no æ od bizantyjskiego suzerena mia³a zaledwie: warto
czno ciowej fikcji. Co gorsze, w³adcy tych nowych królestw germañskich, których poddanymi
byli w wiêkszo ci Rzymianie i katolicy, wyznawali, z jedynym wyj¹tkiem Franków, herezjê ar
iañsk¹. Wskutek wêdrówki ludów u pó³nocnych granic okrojanego cesarstwa pojawili siê nowi nie
yjaciele. Bu³garzy, Hunowie i S³owianie dokonywali teraz najazdów i przenikali na ziem
ie cesarstwa w skali dotychczas nie spotykanej. Czy¿by wschodnie prowincje mia³y pój æ lade
m zachodnich? Wewn¹trz cesarstwa daleko by³o do osi¹gniêcia jedno ci wiary. Niezale¿nie od i
stniej¹cych wci¹¿ jeszcze grup pogan i ¿ydów, wielu zwolenników zdobywa³a sobie dualistyczna
eligia manichejska. Niektóre ugrupowania chrze cijañskie, jak na przyk³ad montani ci, od d
awna zerwawszy z Ko cio³em rozwija³y siê nadal pomy lenie. Najgorsze
PRAWO RZYMSKIE 1 BUNTY
by³o to, ¿e sani Ko ció³, daleki od proklamowania jedno ci swej nauki, coraz bardziej ulega³
ewnêtrznemu rozdwojeniu. Ko ció³ zachodni, podlegaj¹cy biskupowi rzymskiemu, dzieli³a od wsc
hodnich patriarchatów mêcz¹ca schizma o ma³ym znaczeniu doktry
,r..m ~y .."l, u n , 1 cnhnrnmi r~11~I'Pf³(IYIS~IPml1 nlf' uda³o sie pona... y . . ,.
. _. _ _
³o¿yæ kresu sporom doktrynalnym w ³onie Ko cio³a. Monofizytyzm rós³ w sity. I-,iczy³ wielu wy
w ca³ym cesarstwie. Za czasów Anastazjusza monofizyci opanowali oficjaln¹ hierarchiê Ko c
io³a. Nawet obecnie ich zwolennicy mieli powa¿ne wp³ywy w Konstantynopolu. W Syrii za ,
a zw³aszcza w Egipcie, stanowili wiêkszo æ. W istocie Ko ció³ monofizycki sta³ siê w pewnej m
instrumentem etnicznego separatyzmu. W Egipcie i Syrii masy ch³opskie, tylko powi
erzchownie zhellenizowane, uparcie trwaj¹ce przy swej prastarej mowie i tradycjach
, widzia³y w posiadaniu odrêbnego Ko cio³a rodek umacniaj¹cy wiadomo æ w³asnej odrêbno ci p
Rozwijaj¹ce siê dynamicznie pi miennictwo monofizyckie w jêzykach starosyryjskim i kopty
jskim podsyca³o dumê narodow¹ mieszkañców tych krain. Prawowiernych chalcedoñczyków nazywano
Syrii melkitami, czyli "cesarskimi". W Egipcie za , poza Aleksandri¹, ca³a organizacj
a ko cielna pozostawa³a w rêku monofizytów.
Czy¿by boski plan zbawienia ludzko ci zb³¹dzi³ na manowce? Có¿ siê sta³o z jedynym ekumeniczn
sarstwem, zjednoczonym w nauce i wierze? Justynian, który i bez tego sypia³ niewiele
, musia³ spêdziæ niejedn¹ noc na rozmy laniach nad tego rodzaju pytaniami. Dzisiejsi histo
rycy chêtnie mówi¹ o najrozmaitszych problemach: o problemie perskim, problemie granic
y na Dunaju, problemie zachodniego cesarstwa, problemie papiestwa, problemie mon
ofizytów i tak dalej. By³y to oczywi cie odrêbne problemy w tym sensie, ¿e ich rozwi¹zywanie
wymaga³o stosowania rozmaitych rodków. Wydaje siê jednak, ¿e dla Justyniana stanowi³y one
w gruncie rzeczy tylko ró¿ne aspekty jednego problemu, mianowicie przywrócenia cesarst
wu rzymskiemu nale¿nego mu miejsca zarówno na tym wiecie, jak i w porz¹dku bytu nadprzy
rodzonego, którego niedoskona³ym odbiciem - i niczym ponadto - jest wiat doczesny. W
obliczu sytuacji wiadcz¹cej o tym, ¿e sprawy zmierzaj¹ na serio w z³ym kierunku, cz³owiek n
owoczesny my la³by kategoriami reformatorskimi, my la³by o nadaniu tym sprawom jakiego no
wego kszta³tu. Ale dla cz³owieka szóstego wieku, zw³aszcza tkwi¹cego tak mocno w tradycjac
h przesz³o ci jak Ju
84 85
PRAWO RZYMSKIE 1 BUNTY
stynian, tego typu postawa by³a nie do pomy lenia. S³owo "innowacja" mia³o wówczas wyd wiêk s
lnie pejoratywny; w jêzyku teologicznym sugerowa³o herezjê. Ani w ród subtelno ci my lenia fi
ozoficznego, ani w wytartych zwrotach potocznych nie by³o po prostu mieisca dla TW
iP~la rmctPrm rvvli ~;~~sll.<..: .. r..,.w....:..~
' C ~-'Tl ") .."J ~' ....,id~vu ~~ V 1AJ4J'1110.11,
jak przekonamy siê ~ pó niej, wprowadzi³ istotnie~lwiele nowego w cesarstwie rzymskim, al
e móg³ to uczyniæ jedynie przekonawszy najpierw samego siebie i innych, ¿e przywraca do ¿y
cia przesz³o æ. Jego ide¹ przewodni¹ by³o naprawienie b³êdów minionego stulecia i odbudowanie
rstwa w jeszcze wiêkszym majestacie i chwale, odbudowanie chrze cijañskiego cesarstwa
Konstantyna. Zdobycie na nowo ca³ego Zachodu, jedno æ religijna, kodyfikacja praw, ref
orma moralno ci, roboty publiczne, sztuka i literatura - wszystkie te sprawy by³y w
jego oczach czê ciami sk³adowymi jednego programu, który mia³ realizowaæ przez ca³e swe d³ugi
anowanie, d¹¿¹c do osi¹gniêcia wytyczonego celu wytrwale i z fanatycznym niemal oddaniem.
Ale nadrzêdny cel to jedno, a rodki praktyczne s³u¿¹ce jego urzeczywistnieniu to co zupe³ni
innego. W roku 527 Justynian mia³ ju¿ za sob¹ d³ugie do wiadczenie, je li idzie o zawi³e ci
rz¹dzenia. Wiedzia³, ¿e wiele rzeczy trzeba przeprowadzaæ powoli, ¿e jest uzale¿niony od swo
ich narzêdzi w postaci omylnych ludzi i ¿e samymi s³owami nie da siê za¿egnaæ oporów i b³êdów
charakterystyczna przebieg³o æ, mo¿e wrodzona, a mo¿e nabyta, sprawiaia, ¿e do uporczywych p
roblemów wola³ podchodziæ drog¹ okrê¿n¹. Czy kiedykolwiek rozmawia³ o swoich celach z ministr
? Nie zachowa³ siê ¿aden przekaz, który by to potwierdza³. Zreszt¹ Justynian nie miewa³ po te
u okazji, nie by³ przecie¿ wspó³czesnym prezydentem ani premierem, który musi mieæ ca³y gabin
t u swego boku. Mo¿liwe, ¿e rozmawia³ o tym z Teodor¹. Ale nawet ona nie zawsze cieszy³a s
iê jego ca³kowitym zaufaniem. Mo¿na te¿ podejrzewaæ, ¿e nie zawsze s³ucha³a, co mówi jej dost
lecz rozwlek³y w s³owach ma³¿onek; mia³a umys³ raczej intuicyjny ni¿ racjonalistyczny. W nie
tórych wstêpach do swoich dekretów Justynian zarysowuje liniê swej polityki. Wstêpy te mia³y
charakter propagandowy, chodzi³o w nich o zdobycie jak najszerszego odd wiêku, tote¿ ni
e nadawa³y siê do formu³owania wypracowanych i subtelnie wycieniowanych deklaracji. Ni
e posiadamy jednak przekazów bardziej zbli¿onych do pozytywnego sfor
WOJNA Z PERSJt~
mu³owania programu Justyniana. Mo¿na go poza tym rekonstruowaæ tylko na podstawie inte
rpretacji posuniêæ cesarza; ale motywy kieruj¹ce postêpkami cz³owieka nigdy nie bywaj¹ ca³kow
cie jasne ani dla innych, ani dla niego samego.
WOJNA Z PERSJAt
Najpilniejszym problemem by³a Persja. Uregulowanie w jaki sposób licznych drobnych sp
orów granicznych, które, w razie przesuniêcia wojsk rzymskich na zachód, ka¿dej chwili gro
zi³y przerodzeniem siê w lokalne incydenty zbrojne, stanowi³o rzecz zasadniczej wagi.
Zostawszy jedynym w³adc¹ cesarstwa, Justynian nie zwleka³ z wyprawieniem specjalnego p
oselstwa do Persji. Na jego czele sta³ Iiypacjusz, siostrzeniec Anastazjusza i wódz
naczelny, wraz z Faresmanesem, prorzymsko nastawionym przywódc¹ Lazów, ludu zamieszkuj¹c
ego dzikie, górzyste okolice na po³udniowo-wschodnim wybrze¿u Morza Czarnego. Faresman
es wielokrotnie oddawa³ Rzymianom ró¿ne us³ugi, za co zosta³ nagrodzony wysok¹ rang¹ wojskow¹
le jednocze nie by³, jak siê zdaje, persona grata na dworze perskim. Nie chodzi³o tu wiêc
o jak¹ zdawkow¹ misjê. Justynianowi zale¿a³o na doprowadzeniu do faktycznej normalizacji st
osunków. Ale w tym samym czasie poleci³ Belizariuszowi zbudowaæ nad granic¹ nowy fort. P
ersowie uznali to za prowokacjê i zerwali rozmowy. Na wiosnê nastêpnego - 528 - roku w
ybuch³y walki zarówno w Lazyce, jak w Mezopotamii. Pocz¹tkowo Rzymianie panie li ciê¿kie por
a¿ki na obu frontach i Justynian przygotowywa³ wys³anie z Konstantynopola posi³ków pod wod
z¹ Pomp~jusza, brata 1-lypacjusza. Orê¿ nie by³ jedynym dostêpnym dla niego narzêdziem walki
. W owym czasie znaczna czê æ Kaukazu znajdowa³a siê w rêkach Sabirów, koczowniczego plemieni
spokrewnionego z Hunami. Nie utworzyli oni zwartego pañstwa, lecz byli podzieleni
na wiele szczepów, czêsto zwa nionych miêdzy sob¹. Niektóre z nich pozostawa³y na ¿o³dzie Pe
walczy³y w Lazyce po ich stronie. Na swoich ty³ach mia³y federacjê szczepów pod rz¹dami kobi
ety imieniem Boa. Justynian i Teodora s³ali do barbarzyñskiej ksiê¿niczki listy wraz z k
osztownymi darami i subsydiami w z³ocie. W rezultacie tych zabiegów wojownicy ksiê¿niczk
i napadli na swych properskich pobratymców i wyr¿nêli ich co do nogi-. Jed
86 87
PRAWO RZYMSKIE I BUNTY
noczeynie wojska rzymskie pod nowym dowódc¹ Piotrem zaatakowa³y w l,azyce. Persowie wy
cofali siê z ciê¿kimi stratami, a Lazyka, klucz do Morza Czarnego, pozosta³a nadal pod r
zymskim protektoratem. Jesieni¹ 528 roku wszczêto na nowo pertraktacje, które doprowad
zi³y ~~~, ~;mx~_"-~.i~ .. ~ ,.~_-..r_~
v li(i.mu vaauvily lllt t't'I-Saflll. Just nian mó ³ ¿ wiæ vuzasadnion
Y g Y ¹ nadziejê, ¿e nic dojdzie do dalszych incydentów z Persj¹. W ci¹gu wyj¹tkowo surowej z
my prze³omu lat 5213 i 529 rzeczywi cie nic siê nie wydarzy³o. Ale ju¿ z pierwsz¹ wiosn¹ Mund
ir, w³adca jednego z arabskich ksiêstw w Mezopotamii i od d³ugiego czasu wasal Persji
zdecydowa³ siê dokonaæ najazdu na ziemie cesarstwa. Czy by³ do tego upowa¿niony przez Wiel
kiego Króla w Ktezifonie - nie wiadomo; g³owy pañstw wol¹ nie wiedzieæ o tego rodzaju prze
dsic~wziêciach a¿ do czasu uwieñczenia ich pomy lnym skutkiem. Dzicy je d cy beduiñscy Mundhi
a przebyli w skok granicê, przebiegli przez pó³nocn¹ Syriê, rabuj¹c, pal¹c i gwa³c¹c po drodz
dotarli a¿ pod mury Antiochii, trzeciego z kolei co do wielko ci miasta w cesarstwie
. Wed³ug relacji, które mog³y byæ ca³kiem prawdziwe, poganin Mundhir w jednym tylko dniu z³o¿
swym bogom ofiarê z czterystu chrze cijañskich dziewic. Justynian musia³ dzia³aæ. W miesi¹c p
naje dzie Mundhira Belizariusz zosta³ mianowany g³ównodowodz¹cym wojsk rzymskich na wscho
dzie. Nie ma potrzeby szczegó³owo przedstawiaæ przebiegu jego operacji wojskowych, do
których nale¿a³a ekspedycja karna przeciwko Mundhirowi. Nie przynios³y one ani wielkich
zwyciêstw, ani te¿ wielkich klêsk.
Tymczasem Justynian próbowa³ osi¹gn¹æ porozumienie za pomoc¹ bezpo rednich kontaktów z królem
ji. Dopóki przewaga militarna by³a po stronie Persów, cesarz nie pieszy³ siê z krokami poje
dnawczymi. Ale na pocz¹tku roku 529 wyprawi³ do Ktezifonu Magistra Officiorum IIermo
genesa z imponuj¹cym orszakiem i wspania³ymi darami. Hermogenes przyby³ tam w lipcu i
rozpoczê³y siê rokowania. ¯adna ze stron nie mia³a ochoty i æ na ustêpstwa i ¿adna nie by³a d
znie silna, aby wymusiæ ustêpstwa na swoim partnerze. Rozmowy przewleka³y siê.
Rz¹d perski mia³ rêce zwi¹zane konieczno ci¹ zd³awienia wielkiego powstania ch³opów przejêtyc
m utopijnego egalitaryzmu mazdakitów. Po stronie rzymskiej natomiast wchodzi³y w grê t
rudno ci, których Justynian nie przewidzia³. Samarytanie byli ludem wie niaczym, zamiesz
ka³ym g³ównie w okolicach miasta Neapolis (Nablus) w pó³nocnej Judei. Od wieków oddzieleni o
d ortodok
WOJNA Z I'F:HS,J~j
syjnej spo³eczno ci ¿ydowskiej, która odnosi³a siê do nich z nienawi ci¹ i pogard¹,w oczach c
jan uchodzili za niewiele lepszych od pogan. Ze wzglêdu na ich nisk¹ pozycjê spo³eczn¹ i b
rak mo¿nej opieki, chciwo æ rzymskich poborców podatkowych w jeszcze wiêkszym stopniu dawa³a
siê im we znaki W ¿ ch³opom w ogóle, lch bieda znajdowa³a jednak wsparcie w solidarno ci sp
o³ecznej, której pod³o¿e stanowi³o mocne przekonanie, ¿e s¹ wybrañcami 13c>ga. Osiemdziesi¹t
cze niej podnie li zbrojny bunt i w zaciek³ych walkach partyzanckich bronili swoich sp
ieczonych od s³oñca wzgórz. Justynian, któremu przy wieca³ dalekosiê¿ny cel wprowadzenia praw
ernego chrze cijañstwa na ca³ym obszarze uniwersalnego cesarstwa, widzia³ w nich po pros
tu uci¹¿liw¹, zatwardzia³¹ mniejszo æ, któr¹ trzeba by³o nauczyæ rozumu. Tote¿ w roku 5213 wy
azuj¹cy zamkniêcie synagog i zabraniaj¹cy Samarytanorln przekazywania swego mienia czy
to w drodze sprzeda¿y, czy za picu spadkowego komukolwiek poza chrze cijanami. Reak
cja by³a natychmiastowa. Samarytanie chwycili za broñ. Ich przywódca Julian, którego rzy
mskie ród³a przedstawiaj¹ oczywi cie jako bandytê, og³osi³ siê cesarzem w Neapolis. Rzymska
miasta zosta³a wyr¿niêta, a Julian, ukoronowany przez arcykap³ana samarytañskiego, przewod
niczy³ wy cigom rydwanów w miejscowym hipodromie, na wzór cesarza konstantynopolitañskiego
. Trzeba by³o co prêdzej skierowaæ do Samaru oddzia³y stacjonuj¹ce w innych wschodnich reg
ionach. W latach 529 i 530 wojska cesarskie zdobywa³y na nowo wioskê po wiosce i wzgór
zt: po wzgórzu, a gdy kraj zosta³ spacyfikowany, nast¹pi³y okrutne: kary. Ogó³em zginê³o prze
sto tysiêcy Samarytan. Na razie ten k³opot zosta³ zlikwidowany i Justynian móg³ znowu zaj¹æ s
swymi planami. Ale w ród Samarytan nadal po cichu wrza³a wrogo æ. Dwadzie cia lat pó nic: j b
up Cezarei doniós³, ¿e Samarytanie s¹ ju¿ bardziej sk³onni do wspó³dzia³ania, wobec czego z³a
narzucone im ograniczenia. Jednak po kilku latach znów podnie li bunt, tym razem -
rzecz nies³ychana - wspierani przez miejscowych ¿ydów. Chrze cijanie zamieszkali w Cezar
ei zginêli od miecza, a gubernator Palestyny zosta³ zamordowany. Trzeba by³o d³ugotrwa³ych
i krwawych represji, aby zmusiæ resztki Samarytan do uleg³o ci. Gdyby Justynian mia³ tr
ochê mniej pewno ci siebie, to opór stawiany jego polityce przez tak nik³¹ mniejszo æ móg³by
iechêciæ.
W roku 530 Rzymianie podjêli na nowo ofensywê przeciwko Persji. Na pó³nocy Sittas, na po³u
dniu za Belizariusz odnie li po
88 89
PRAWO RZYMSKIE 1 BUNTY
wa¿ne zwyciêstwa, ale perska kontrofensywa w Mezopotamii wkrótce przy~~róci³a na froncie rów
nowagê si³. Tymczasem in¿ynierowie Justyniana, posuwaj¹c siê za wojskami, budowali i napra
wiali drogi i fortyfikacje na ca³ym pograniczu. Wojna z Persj¹ okazywa³a siê
n r -_ KOSZLUWIIa. W U~SHa pULt'Zt.'IJlle l1U piiilluwallt'~ Ull lldwltd VLCIIJy
w y
na zachodzie by³y zwi¹zane na wschodzie, a wielkie zasoby pieniê¿ne nagromadzone przez A
nastazjusza zaczyna³y powa¿nie topnieæ. Ale i Persowie odczuwali ciê¿ar wojennego wysi³ku. J
ak widzieli my, mieli du¿e trudno ci wewnêtrzne, poza tym wzrasta³ napór nomadów ze stepów r
ej Azji na pó³nocno-wschodni¹ granicê Persji. Wielki Król Kawad by³ ju¿ stary. Zasiada³ na tr
e od roku 488, kiedy Justynian jeszcze nie wyszed³ z lat dzieciêcych, i pragn¹³ uregulow
aæ sprawê nastêpstwa na korzy æ czwartego z kolei, ulubionego syna Chosroesa. Justynian do
zna³ uczucia ulgi, ale bynajnlnicj nie zdziwienia, gdy w czerwcu 531 raku arabski
ksi¹¿ê Mundhir ostro¿nie nawi¹za³ rozmowy z lokalnym przedstawicielem w³adz rzymskich, propon
j¹c podjêcie na nowo rokowañ miêdzy dwoma wielkimi monarchami. Zaledwie puszczono w ruch
ciê¿k¹ machinê dyplomatyczn¹ - podró¿ z Konstantynopola do Ktezifonu trwa³a d³ugo - zmêczony
rzony je dziec przywióz³ Justynianowi wiadomo æ, której cesarz oczekiwa³. Król Królów umar³.
Chosroes, ca³kowicie zaabsorbowany obron¹ przed roszczeniami innych pretendentów do tr
onu, d¹¿y³ do porozumienia. Jakkolwiek cesarzowi pilno by³o do zawarcia pokoju na wschod
zie, wiedzia³, ¿e nie powinien okazywaæ zbytniego po piechu. Wys³a³ do stolicy Persji Magist
ra Officiorum I-Iermogenesa i patrycjusza Rufinusa. Po kolejnych trzymiesiêcznych
zawieszeniach broni podpisano we wrze niu 532 traktat pokojowy. Nazwano ten pokój wi
eczystym, gdy¿ mia³ trwaæ wiecznie. Nie trzeba przypominaæ, ¿t: nie trwa£ Rzymianie zachowal
i protektorat nad królestwem Lazyki, odcinaj¹c tym samym Persjê od Morza Czarnego. Zwróc
ono sobie wzajemnie ~>bszary zagarniête w toku ostatnich dzia³añ wojennych przez jedn¹ i
drug¹ stronê. Uznano zwierzchnictwo Persji nad Iberi¹ - obecn¹ Gruzj¹ - k³ad¹c przez to chwi
owo kres rzymskim próbom okr¹¿enia Persji od pó³nocnej flanki. Ponadto Rzymianie zgodzili
siê p³aciæ Persji powa¿n¹ sumê jedenastu tysiêcy funtów z³ota rocznie, pod pozorem dope³nieni
ków traktatu sprzed stu piêædziesiêciu lat, zobowi¹zuj¹cego cesarstwo do pokrywania kosztów o
rony prze³êczy kaukaskich przed stepowymi nomadami; w rzeczywisto ci by³ to rodzaj danin
y. Porozumienie to kosztowa³o drogo,
szCZOnItOfILIWOSC CESARSKA I MN1EJSZOSCI RN;LIGIJNE
ale nie zaprzepaszcza³o ¿adnych ¿ywotnych interesów rzymskich, nade wszystko za rozwi¹zywa³o
Justynianowi rêce dla innych przedsiêwziêæ.
SZCZODROBLIWO Æ CESARSKA I MNIEJSZO CI RELIGIJNE
Podczas gdy wojska rzymskie walczy³y, Justynian zwraca³ swe my li ku innym sprawom. W
dniu 1 stycznia 528 obchodzi³ uroczy cie swe wprowadzenie na drugi konsulat. W pó nym ok
resie cesarstwa istnia³ zwycza j, ¿e nowo mianowany konsul rozrzuca³ pieni¹dze w ród miejski
ego pospólstwa. W gruncie rzeczy nie mia³ ¿adnych innych obowi¹zków. Powodowany chêci¹ trwa³e
odci niêcia w wiadomo ci poddanych obrazu nowego panowania, Justynian prze cign¹³ wszystkich
swych poprzedników, ciskaj¹c gar ciami z³ote monety z worka, jak confetti, w t³um zgromadz
ony wzd³u¿ ulic stolicy. W tym samym czasie odbudowa³ z cesarskich funduszów wiele miast
podupad³ych wskutek ciê¿kich warunków, ozdabiaj¹c je teatrami, ³a niami i portykami. Kilku z
tych miast, byæ mo¿e: nawet wszystkim, nada³ now¹ nazwê Iustinianopolis, czyli Miasto Just
yniana. Nowy w³adca zdecydowa³, ¿e Rzymianie powinni podzielaæ jego prze wiadczenie o rozp
oczêciu siê nowej ery.
O ile wiadomo, Justynian nie powraca³ ju¿ nigdy do swej rodzinnej wioski w zachodnie
j Tracji. Ale na pewno nie zapomnia³ o niej. Jednym z jego pierwszych przedsiêwziêæ jako
wy³¹cznego monarchy by³o za³o¿enie w pobliskiej Bederianie ca³kiem nowego miasta, zaprojekt
owanego i zbudowanego przez sto³ecznych architektów i in¿ynierów kosztem cesarskiej szka
tu³y. Nazwa³ je Iustiniana Prima - Pierwszym Miastem Justyniana. W roku 535 dosz³o ono
do takiego rozkwitu, ¿e by³o ju¿ siedzib¹ arcybiskupa. W pocz¹tkach nastêpnego wieku Iustin
iana Prima pad³a ofiar¹ wielkich najazdów S³owian na Ba³kany; ostatnia wzmianka o niej poc
hodzi z rollu 602. Ale pamiêæ o tym mie cie przetrwa³a, a jego nazwa pojawia³a siê w tytulat
urze niektórych serbskich arcybiskupów a¿ do roku 1718. Nie wiadomo na pewno, gdzie le¿a³a
Iustiniana Prima. Najbardziej prawdopodobn¹ lokalizacj¹ jest Cariæin grad, na po³udnie
od Niszo, gdzie archeologowie odkryli du¿e ufortyfikowane miasto, pochodz¹ce - jak s
twierdzono na podstawie
g0 91
PRAWO RzYMSKIE I HUN'I'Y
monet - z szóstego wieku. Niedaleko stamt¹d, na miejscu dzisiejszego Lipljanu, odbud
owano dawne miasto lJlpiana, za³o¿one przez Trojona, i dano mu nazwê lustiniana Secund
a.
W dniu 29 listopada 52ti roku wielkie miasto Antiochia w Syrii bardzo ucierpia³o w
skutek trzêsrenia ziemi. Justynian r 'Teodora wspó³czesne relacje na ten temat wyra nie
wi¹¿¹ jej imie~ z imieniem cesarza - po pieszyli z wys³aniem hojnej pomocy na odbudowê. Barw
na osobowo æ Teodory mog³a przejawiaæ sio z ca³kowit¹ swobod¹ równie¿ w innych okoliczno ciac
cie 52t C'OkU Teodora postanowi³a odbyæ kuracja u wód mineralnych w Pythion, w pó³nocne-zac
hodniej czê ci Azji Mniejszej. Jej podró¿ sta³a siê okazj¹ do roztoczenia cesarskiego przepyc
u. Przeje¿d¿a³a przez kraj w asy cie prefekta miasta, oddzia³u gwardii pa³acowej i eunuchów o
az orszaku licz¹cego cztery tysi¹ce osób, rozdaj¹c pieni¹dze ludowi i obdarzaj¹c po ksi¹¿êcem
o³y w miastach i w ciach na swe j drodze. Byæ mo¿e to Justynian by³ inicjatorem tego dem
onstracyjnego przejazdu. Pomys³ innego pokazu cesarskiej szczodrobliwo ci pochodzi³ pr
zypuszczalnie od same j Teodory. Pewnego dnia wezwa³a ona do swoich komnat w pa³acu
wszystkich w³a cicieli domów publicznych w Konstantynopolu, wyg³osi³a do nich kazanie o ty
m. jak z³e ¿ycie prowadz¹, i spyta³a, jal<y cenê zap³acili rodzicom ka¿cle~j z zatrudnionych
rzez nich dziewczyn. Gdy o wiadczyli pod przysiêg¹, ¿e powszechnie przyjêta stawka wynosi
piêæ z³otych soLidi, cesarzowa zwróci³a ka¿demu z nich poniesione wydatki i ostrzeg³a surowo,
aby poszukali sobie innego za jêcia. Nastêpnie kaza³a sprowadziæ te dziewczyny, da³a ka¿dej
z³otego solida i now¹ suknia, po czym odes³a³a je do rodziców. Nie trzeba zapewniaæ, ¿e domy
ubliczne nie pozostawa³y d³ugo zamkniête. Teodora nie by³a socjologiem i fakt g³êbokiego zak
orzenienia prostytucji w spo³eczeñstwie antycznym przekracza³ zapewne jej zdolno æ zrozumi
enia. Rozumia³a jednak, na jakie poni¿enia wystawia prostytucja dziewczynê nie maj¹c¹ rodków
do ¿ycia, i by³a to z jej strony tylko pierwsza próba zwalczania instytucji, z któr¹ ³¹czy³a
obi cie bli¿sza znajomo æ ni¿ któregokolwiek w³adcê przedtem czy potem.
Justynian dobrze zdawa³ sobie sprawê z ró¿nicy pomiêdzy w³adz¹ wieck¹ i w³adz¹ ko cieln¹. We
nego z dekretów talc to wyra¿a:
"Najwiêkszym b³ogos³awieñstwem rodzaju ludzkiego s¹ dary Bo¿e udzielone nam dziêki mi³osierdz
Opatrzno ci - stan kap³añski
92
SGC'l.ODROIiLIWOSC ('.P:SAItSKA f MNIP:JSGOSC1 1t1:1.1GIJNE
i w³adza cesarska. Stan kap³añski dba o sprawy boskie, w³ad-ra cesarska ustanowiona jest
nad sprawami ludzkimi i okazuje sw¹ pilno æ ko³o nich, ale jedno i drugie pochodzi z te
go samego ród³a, jedno i drugie jest ozdob¹ ¿ycia cz³owieczego. Przeto nic nie bodzie przed
miotom wic;kszej troski cesarza ni¿ godno æ i cze æ duchowieñsvwa, a to tym bardziej, ¿e zano
i ono w jego intencji bezustanne mod³y do Boga. .le li bowiem stan kap³añski bêdzie pod ka¿d
ym wzglêdem bez zarzutu i pe³en wiary w obliczu toga i je li w³adza cesarska bidzie s³uszn
ie i nale¿ycie ozdob¹ powierzonego jej piE:czy pañstwa, powstanie st¹d b³ogos³awiona jedno æ,
z niej wyniknie wszelkie dobro dla ludzko ci."*
Rzecz w tym, do kogo ma nale¿eæ troska o zapewnieniE: nieskazitelno ci stanu kap³añskiego
pod ka¿dym wzglêdem. Obdarzony w³adczym charakterem i prze wiadczony o swej misji utworz
enia na nowo chrze cijañskiego cesarstwa rzymskiego, Justynian nie ¿ywi³ w tej kwestii ¿ad
nych w¹tpliwo ci. To jego obowi¹zkiem, w ramach monarszej dba³o ci o cesarstwo i jego obyw
ateli, by³o utrzyanywanie porz¹dku w Ko ciele. 'tote¿ gdy w pierwszym roku panowania now
ego cesarza w³adze ko cielne uzna³y dwóch biskupów, i(zajasza z Rodos i Aleksandra z Diosp
olis w Tracji, za winnych uprawiania homoseksualizmu i usunê³y ich z zajmowanych sta
nowisk, Justynian kaza³ natychmiast aresztowaæ ich, wykastrowaæ i tak pohañbionych obwoz
iæ po ulicach Konstantynopola. Potem nast¹pi³o co w rodna ju polowania na czarownice i
wiele osób zosta³o skazanych na okrutne kary.
To cis³e wzajemne przenikanie siê Ko cio³a i pañstwa mia³o jeszcze inny aspekt. Dla spo³eczn
zamieszka³ych poza granicami cesarstwa nawrócenie siê na chrze cijañstwo poci¹ga³o za sob¹ ni
wracalne zobowi¹zanie do sojuszu z Rzymem. Z drugiej strony pomy lne zakoñczenie rokow
añ dyplomatycznych bywa³o czêsto lprzypieczêtowane chrztem obcego w³adcy. Justynian i Teod
ora po-trafili wyci¹gaæ z tych okazji jak najwiêksze korzy ci. Kandydata do chrztu zapra
szano do Konstantynopola, pokazywano mu cuda tego miasta, udzielano chrztu w kat
edrze, przy czym cesarz i cesa~zowa asystowali jako chrzestni rodzice, i wreszci
e wyprawiano go z powrotem do kraju, szczodrze obsypuj¹c darami i okazuj¹c wszelkie
dowody szacunku. ~~l pierwszych kilku latach swego parowania Justynian przyjmowa³
wiele takich pañstwowych wizyt.
 Justynian, Novella, 6, wstêp.
93
PRAWO R'LYMSKIb: I T3UN'I`Y
Ka¿d¹ z tych uroczysto ci poprzedza³y d³ugotrwa³e przygotowania dyplomatyczne, w których cesa
z odgrywa³ rolê slo¿ritus ~novens.
Zycie nieprawowiernych grup religijnych wewn¹trz cesarstwa stawa³o siê coraz trudniejs
ze do zniesienia. Opowiedzieli my, jak to by³o z Samarytanami; w tym samym roku, kie
dy zamknieto ich synagogi, og³oszono szereg dekretów wymierzonych przeciw poganom, m
anichejczykom i heretykom. Wanichejskie wierzenia i praktyki, choæby je uprawiano
pod pozorami prawowiernej religii chrzE: cijañskiej, mia³y podlegaæ karze mierci. Je li cho
dzi o pozosta³e grupy, to zakaz wykonywania wolnych zawodów, pozbawienie praw dziedz
iczenia czy wystêpowania w s¹dach tv charakterze wiadków, wreszcie przymus wype³niania ob
owi¹zków obywatelskich bez prawa do nale¿nych z tego tytu³u pozycji i wynagrodzenia wszy
stko to zmienia³o cz³onków tych grup w pariasów, przynajmniej w wy¿szych warstwach spo³eczeñs
wa. Zarz¹dzenia te by³y jak najbardziej sprawiedliwe i logiczne. "Jest rzecz¹ s³uszn¹ -stw
ierdza³ Justynian - aby ci, którzy nie wielbi¹ Boga w nale¿yty sposób, byli pozbawieni tak¿e
ziemskich korzy ci." Cesarz nie by³ jednak zacietrzewionym fanatykiem. Uczyni³ wyj¹tek
dla <Iriañskich Gotów, których wielu s³u¿y³o w rzymskim wojsku jako ¿o³nierze najemni. Jedn¹
sekwencji polityki Justyniana, przymuszaj¹cej do prawowierno ci religijnej, by³o zamkn
iecie atefiskiej Akademii. Przez tysi¹c lat Ateny stanowi³y o rodek badañ filozoficznych
i literackich, a od sze ciu czy siedmiu wieków tamtejsze szko³y, nade wszystko za Akad
emia, ci¹ga³y do siebie uczniów z ca³ego wiata objêtego zasiêgiem greckiej mowy, a tak¿e z
go Zachodu. Z biegiem stuleci szko³y te, dziêki zapisom i fundacjom, wzros³y w bogactw
o i cieszy³y siê ogromnym autorytetem. Gdy Justynian wstêpowa³ na tron, rektorem Akademi
i by³ niejaki Damaskios, trze wy, pe³en oddania, choæ nieco nudnawy komentator Platona.
Jego kolega, czcigodny i zacny Simplikios, który wyk³ada³ Arystotelesa, reprezentowa³ ty
si¹cletni¹ tradycjê filozofii greckiej. Sam Justynian, cz³owiek wykszta³cony i bardzo oczy
tany, okazywa³ zami³owanie do uczonych dysput. Z pewno ci¹ nie ¿ywi³ ¿adnej osobistej urazy a
i do Damaskiosa, ani do Simplikiosa. Ale w cesarstwie, jakie on sobie wyobra¿a³, ci
ludzie byli skazani przez los na wyeliminowanie. Ich wybitne walory intelektualn
e obdarza³y naukê pogañsk¹ sztucznym autorytetem. A mo¿e bogate uposa¿enie Akademii kusi³o mo
archê, któremu zawsze brakowa³o pieniêdzy na realizowanie imponuj¹cych projektów? Tak czy ow
ak,
SGCGODROIiLIWOSC ('F;SARSKA 7 MNII:JSLOSCI RP:LIG1JN1~:
obaj ateñscy uczeni zostali objPCi ogólnym zakazem zajmowania przez pogan stanowisk
w nauczaniu publicznym, Akademiê rozwi¹zana i skonfiskowano jej majêtno ci. Nie zamierza
no plxidaw a<~ tak wybitnych ludzi ¿adnym osobistym poni¿eniom. Cesarscy urzêdnicy tra
ktowali ich z ca³¹ uprzejmo ci¹, pozwolono im osiedliæ siê w dowolnie wybranym mie cie i oczy
i cie zapewniono pensjê cesarsk¹. Po kilku latach, ku zdumieniu Justyniana, zdecydowal
i siê oni przyj¹æ zaproszenie króla perskiego Chosroesa, który w³a nie wst¹pi³ na tron, i wyr
i w drogi do Ktezifonu. Chosroes mia³ zainteresowania intelektualne, zale¿a³o mu, aby
dorównywaæ pod tym wzglêdem Rzymianom, poza tym za nie zamierza³ przepu ciæ okazji utarcia n
sa Justynianowi. Powsta³ ambitny program przek³adów z greki na pahlawi - jêzyk redniopers
ki, u¿ywany na dworze Sasanidów -- i zapewniono jak najlepsze warunki siedmiu profes
orom, którzy zdecydowali siê wyemigrowaæ z cesarstwa. a byli to: Damaskios, Simplikios
, Eulamiusz, Priscian, Ilermeias, DiogenE~s i Izydor. Jednak po up³ywie kilku lat
wszyscy siê zniechêcili. Byæ mo¿e, dokucza³ im brak ostrych, o¿ywionych sporów. W ka¿dym razi
rócili, za zezwoleniem Justyniana, na terytorium cesarstwa, gdzie te¿ dokonali ¿ywota.
rodki podejmowane przeciwko nonkonformistom religijnym nie pozostawa³y bynajmniej M
artw¹ litoral. Wielu manichejczyków, w tym równie¿ mê¿czyzn i kobiet nale¿¹cych do najwy¿szyc
stw spo³ecznych, skazywano na mieræ, czêsto przez spalenie na stosie. Justynian, który ni
e lubowa³ siê w niepotrzebnym okrucieñstwie i che³pi³ siê swym talentem do prowadzenia dyspu
t, anga¿owa³ siê czasem osobi cie w próby nawrócenia skazañców przed wykonaniem wyroku. Skons
nowany i zdumiony niezdolno ci¹ tych ludzi do pój cia za g³osem rozumu, uwa¿a³, ¿e nie ma inn
alternatywy, jak tylko dopu ciæ do wymierzenia im sprawiedliwo ci. Nie bra³ jednak udzia³u
w przykrym widowisku egzekucji. W jesieni 529 roku oskar¿ono wielu wysokich urzêdni
ków pañstwowych o uprawianie pogañskich obrzêdów religijnych. W ród oskar¿onych byli: Tomasz,
aestor Sacri Palatii, najwy¿sza instancja prawna w cesarstwie, Asklepiodotus, by³y p
refekt, oraz patrycjusz Fokas. Tomasza usuniêto ze stanowiska, Asklepiodotus pope³ni³
samobójstwo, natomiast Fokasa, jak siê zdaje, uniewinniono, ale w szesna cie lat pó niej z
osta³ ponownie oskar¿ony i wtedy on tak¿e odebra³ sobie ¿ycie.
Justynian zdawa³ sobie sprawê, ¿e monofizytów nie mo¿na trak
94 95
I'IirlWO I;LYMSKIE I BUNTY
towaæ w taki sposób. by³o ich zbyt wielu, a wc wschodnich i po³udniowych regionach cesar
stwa posiadali zbyt silne wp³ywy. Mieli ró wniez orêd<swniczkê na dworze; 'Teodora, niez
ale¿nie od tego, czy rozumia³a w pe³ni sporne kwestie teologiczne, czy te¿ nie, by³a g³êboko
wyzana uczuciowo ze spraw¹ monofizytów i pozostawa³a na stopie serdeczrrfj przyja¿ni z ni
ol~tñr~~.r¯ z ;~1: ;,ajbaWtiej szamwanych przywódców. Wielu udzieli³a nawet :;chronienia w
za³o¿onym i utrzymywanym z w³asnych funduszów klasztorze w Konstantynopolu. Justynian b
y³ prze wiadczony, ¿c roz³am miêdzy InonofizytamL i chalcedoñczykami polega³ w ca³o ci na nie
umieniu, ¿e mo¿na by znale æ formu³ê zadowalaj¹c¹ obie strony i ¿e w³a nie on j¹ znajdzie. Ja
kodeks praw nadal obe jurowa³ surowe ustawy przeciw monofizytom, wydane za panowa
nia J ustyna, stosowano je znacznie ³agodniej ni¿ przedtem. Wygnañcom zezwolono na pow
rót. Przywódców monofizyckich zapraszano do pa³acu, gdzie Teodora podejmowa³a ich z rozrzu
tn¹ go cinno ci¹, a jej m¹ prowadzi³ z nimi teologiczne dyskursy. W koñcu, w rolcu 532, zorg
zowano w Konstantynopolu oficjaln¹ dysputê, w której z ka¿dej strony uczestniczy³o po sze ci
u biskupów. Dwóm pierwszym posiedzeniom przewodniczy³ wysoki dostojnik dworski, z poch
odzenia Egipcjanin. Przewodnictwo ostatniego posiedzenia obj¹³ sam cesarz. Naciski w
kierunku osi¹gniêcia porozumienia by³y ogromna, ale rezultaty dysput niewielkie. Tylk
o jeden biskup m<mofizycki zadeklarow<I³ swoje nawrócenie. Justynian by³ jednak k>ardz
o zadowolony. Zdawa³o mu siê, ¿e ju¿ wie, w jaki sposób mo¿e doj æ do zjednoczeniowej formu³y
niu 15 marca 533 og³osi³, w formie cesarskiego edyktu. wyznanie wiary, które nie wspom
ina³o ani s³owem o soborach powszechnych, unika³o zwrotu "dwie: natury" i stwierdza³o, ¿e
jedna z osób Trójcy wiêtej cierpia³a ciele nie. Edykt ten rzuca³ kl¹twê na zwolenników Nesto
"którzy rozdzielaj¹ jedynego Pana naszego Jezusa Chrystusa i nie uznaj¹, i¿ b³ogos³awiona D
ziewica Maryja by³a prawdziwie Matk¹ ³3oga", jak równie¿ na skrajnych manofizytów, "którzy za
rzeczaj¹, jakoby Jezus Chrystus by³ wspó³istotny z Bogiem Ojcem w swojej bosko ci i wspó³isto
ny z nami w swym cz³owieczeñstwie ". Zdaniem Justyniana, jego wyznanie by³o w zgodzie
z wiar¹ katolick¹, a jednocze nie ¿aden rozs¹dny monofizyta nie móg³ przeciwko niemu oponowaæ
wo powiedzieæ - jak to czynili niektórzy historycy Ko cio³a - ¿e Justynian by³ "teologiem am
atorem". Ale w Konstantynopolu nie znalaz³by zawodowych teologów, to jest
~t
~_ u.
w ~ ,³
9. Gtowa portretowa, pT~ypuszczalnie Teodory
In;FUIiMA I'NeIW
takich, którzy odbyli systematyczne studia i na ich zakoñczenie zlo¿yli egzamin- '!, d
rugiej sumy Justynian nie by³ zwyklyrn nie douczonym dyletantem. 'Z.na³ ogromn¹, odstr
aszaj¹c¹ literaturê teologiczn¹ równie dobrze jak wi4kszo æ obecnych w stolicy biskunñyr lVli
iv twm W vnstrznn;l Æw1s7l1Wmn O 1'nz5z('z('r>lalacef_r() ,,
wp³ywu ró¿nicy ideologicznych. Nie potrafi³ jednak zro-r.umieæ g³êbokiego niezadowolenia spo³
nego, które znajdowa³o wyr<zz w odchyleniach religijnych. I prawdopodobnie nil;dy ni
c: przysz³o mu na my l - co nam przychodzi na my l obecnie -- ¿e edykt cesarski nie mo¿e o
dmieniæ g³f,l>olco zakorzenionych przekonañ religijnych. Ostatecznie jego nowa doktryn
a "teopasyjna" nie przyczyni³a siê w niczym do religijnej jedno ci cesarstwa.
REFORMA PRAW
IG. Ko oiu³ S. Vitale 7u Ra7~~entnu
Inna inicjatywa zmierzaj¹ca do osi¹gniêcia wewnêtrznej jedno ci, a podjêta przez Justyniana
w pocz¹tkach jego rz¹dów, przynios³a pomy lniejsze skutki. Justynian pojmowa³, ¿e obok religi
prawo jest najpotê¿niejszym czynnikiem zespalaj¹cym spo³eczeñstwo. Itzyrnianie rrtieli za
iste wszelkie powody do dumy ze swego systemu prawnego. I'ud wzglêdem subtelno ci ro
zró¿nieñ, logicznej struktury i wszechstronno ci zasiêgu przewy¿sza³ on znacznie wszystko, cu
w tej dziedzinie stworzyli Grecy. Ale w szóstym wieku prawo rzymskie popada³o w cora
z wiêkszy chaos. G³ównym ród³em ustawodawstwa by³y cesarskie dekrety i orzeczenia wybitnych
urystów w poszczególnych sprawach. Namno y³o siê ich w koñcu tyle, e nawet najpilniejszy pra
nik nie by³ w stanie posiadaæ, a có¿ dopiero czytaæ, wszystkich potrzebnych tekstów. Poza ty
m nieuniknione by³y niejasno ci i sprzeczno ci miêdzy autorytetami wypowiadaj¹cymi siê w ci¹g
z gór¹ piciu stuleci. Co wiêcej, niektóre koncepcje odziedziczone po dawnych czasach by³y
niezgodne z tvymaganiami chrze cijañskiego spo³eczeñstwa. Na przyk³ad ma³¿eñstwo traktowano
ie jako zagadnienie prawa cywilnef~n, bez ¿adnych aspektów religijnych. Prawo v~³-_^-.
mo ci za mieca³y bardzo dawne zwyczaje, które zupe³nie nie odpowiada³y warunkom panuj¹cym w s
tym wieku. Jednym s³owem, prawo rzymskie zmieni³o siê w d¿unglê, przez któr¹ zrêczny prawnik
r¹bywaæ cie¿kê nie zawsze prowadz¹c¹ do sprawiedliwo ci.
97
I'ItelWO R'l.YMSKIr; I 13UN'1'Y
Wcze niejsze próby kodyfikacji praw - ostatni¹ podj¹³ przed stu laty cesarz leodozjusz lI
- nic wychodzi³y poza zwyk³¹ mechaniczn¹ kompilacja cesarskich edyktów i by³y ju¿ zreszt¹ ca³
przestarza³e. Sprawy te drêczy³y Justyniana jeszcze przed wst¹,,;r,nir,_m n_o trrw .lrmtn
_W;mir~rn l:rinis rw~;r irvtn ssrllnYnwn;1 refnrma. która by przywróc ³a rzymslcicniu p
rawu~~ pierwotn¹ klarowno æ, usunê³a wszelkie niepewno ci i sprzeczno ci i odrzuci³a wszystki
ieprzydatne anachronizmy. Jedynie taki kodeks praw cldpowiada³by potrzebom odbudow
anego chrze cijañskiego cesarstwa, które on, spadlsobicrca Augusta i Konstantyna, mia³ w
krótce zapocz¹tkowaæ.
W pogañskim adwokacie 'lrybonianie, cz³owieku o imponuj¹cej erudycji i mo¿liwo ciach intcl
elstualnych, Justynian znalaz³ wspó³pracownika, który podziela³ jego wielk¹ koncepcjê, a porl
dto wiat dosyæ energii, umicjatno ci technicznych i zdolno ci orgallizacy jnych, aby j
<l urzeczywistniæ. 1'icrw s?u zadanie mia³o polegaæ na sporz¹dzeniu nowej kompilacji wsz
ystkich obowi¹zuj¹cych jeszcze dekretów cesarskich. Ale nic ch<rdzi³o tu tylko o mechani
czne zestawienie tych aktów ustawodawczych. Nale¿a³o usun<læ powtórzenia i sprzeczno ci, wpr
owadzaj;lc nowe sformu³owania. Trzeba by³o, zale¿nie od kontekstu, skracaæ lub rozszerzaæ
dekrety. Mo¿na te¿ by³o kumulowaæ kilka w jednym. Praca ta musia³a byæ wykonana szybko. W dn
iu 13 lutego 5213 .lustynian wyda³ edykt o rozpoczêciu realizacji projektu.
"To, o czyni wielu poprzednich cesarzy wiedzia³o, i¿ musi byæ naprawione, czego wszak¿e ¿a
den z nich nie odwa¿y³ siê dope³niæ, to w³a nie postanowili my, z pomoc¹ Boga Wszechmog¹cego,
waæ wiatu i ukróciæ rozwlek³o æ procesów s¹dowych przez oczyszczenie z rzeczy niepotrzebnych
kiej liczby dekretów zawartych w trzech kodeksach - Gregorianusa, Ilcrmogenesa i T
eodozjusza, jak te¿ wydanych ju¿ po og³oszeniu jego kodeksu za panowania wiêtej pamiêci Teo
dozjusza, nastêpnych cesarzy tudzie¿ Naszej £askawo ci, oraz przez u³o¿enie jednego kodeksu,
który ma nosiæ Nasze imiê i zawieraæ dekrety z wy¿ej wymienionych kodeksów, jak te¿ pó niej
e nowe prawa."*
Justynian tworzy nastêpnie komisjê do opracow<rnia nowego kodeksu, która wykonuje to z
adanie w bardzo krótkim czasie. Kolejny edykt cesarski z 8 kwietnia 529 wprowadza
w ¿ycie nowy
 Justynian, Konstytucja Haec quae necessaria, wstêp.
ftI;1~'l)RMA FItAW
kodeks. (;dt¹d w s¹dach wolno by³o siê powo³ywaæ wy³¹cznie na dekrety cela r:skie objate tyra
deksem, a wszelkie darowizny ma rzecz osób prywatnych, miast czy stowarzyszeñ by³y wa¿ne
,jedynie pod warunliienr, ¿e nic pozostawa³y w sprzeczno ci z ¿adnym
j~r~.~:Ni,uw mwy~ i,uuuksu iW aeiwius rraciLrium ivierlas oirzyma³ polecenie przygo
towania kopii kodeksu do podpisu cesarza i rozes³ania ich do wszystkich prowirmji,
tak aby Isotlehs móg³ uzyskaæ moc obowi¹zuj¹c¹ z dniem 15 Iswictnia.
Nastapnym etapem rel'c>rmy praw by³o zebranie wszystkich orzeczeñ jurystów z okresu kl
asycznego, uporz¹dkowanie ich wed³ug uk³adu rzeczowego i podzielenie na piaædziesi¹t ksi¹g.
'1'o wielkie przedsiawziêcie zosta³o zapocz¹tkowane 15 grudnia 530 edyktem adresowanym
dc> '1'ryboniana, wówczas ju¿ C~uaestora Sacri Palatii, który sam mia³ sobie dobraæ do po
mocy komisja. Cz³onkowie komisji mieli wyselekcjonowaæ odlo>wiednie fragmenty z wszy
stkich pism tych jurystów, którym poprzedni cesarze przyznali prawu interpretowania
aktów ustawodawczych, eliminuj¹c przy tym wszelkie powtórzenia i sprzeczno ci oraz zmicn
i<rj¹c, w razie potrzeby, brzmienie tekstów oryginalnych. Wszystko, co przestarza³e, m
ia³o byæ usuniête. Trybonian dobra³ sobie szesnastu kolegów: Konstantyna, ('o'rlresn rSQLr
clr9lTrr l,a.rclitionrr7n~~3, Teofila i Kratinusa, profesorów konsta.ntynopolitañsls
ich, l~orotcusza i Anatoliusza, profesorów szko³y prawniczej w Berytus (dzi Bejrut),
oraz jedenastu wybitnych adwokatów. Czeka³a ich ogromna praca. Komisja przeczyta³a dwa
tysi¹ce pozycji trzydziestu dziewiêciu autorów, ³¹cznie oko³o trzech milionów wierszy, i zre
ukowa³a ten materia³ do stu piêædziesiêciu tysiêcy wierszy, czyli do oko³o miliona s³ów. Obok
komisji musia³y braæ udzia³ w tej pracy setki kancelistów, kopistów i stenografów. Imiona i
ch jednak nie -zosta³y uznane za godne umieszczenia w tek cie dumnego edyktu z 16 gr
udnia 533, który prezentowa³ wiatu now¹ kompilacjê pod nazw¹ Digesta:
"£askawo æ Opatrzno ci Bo¿ej wzglêdem Nas jest tak wielka, i¿ raczy Ona wspieraæ Nas nieodmie
e sw¹ przychylno ci¹. Oto bowiem, gdy pokój wieczysty po³o¿y³ kres wojnie z Partami, gdy lud
andalów zosta³ rozgromiony i Kartagina, a raczej ca³a Afryka powróci³a do Naszego cesarstw
a, Opatrzno æ dozwoli³a, aby Nasza czujno æ nada³a nowe piêkno i umiarkowanie skrócon¹ formê
prawom uginaj¹cym siê pod ciê¿arem staro ci."*
 Justynian, Konstytucja Tanta, wstêp.
98 99
YI;AWO $zY:ViSKII: 1 13;)N'rY
Zakazano wszelkiego komentowania nowych Digesta. Zdaniem cesarza komentarze mog³y
tylko staæ siê ród³em nowych dwuznaczno ci i niepewno ci. Dozwolone by³y jedynie krótkie str
enia fragmentów, odwo³ania do fragmentów równoleglych oraz ich dos³owne t³umaczenia na jêzyk
recki. t5o zbiór ustaw zredagowany by³ po ³acinie, w tradycyjnym jêzyku prawa i administ
racji na obszarze cesarstwa - i, nawiasem mówi¹c, w ojczystym jêzyku Justyniana - podc
zas gdy wiêkszo æ obywateli pos³ugiwa³a siê grek¹. Badacze prawa rzymskiego, pragn¹c zrekonst
waæ klasyczne ustawodawstwo wczesnego cesarstwa, pracowali d³ugo i ciê¿ko nad wykryv~tni
em interpolacji i modyfikacji wprowadzonych przez wspomnian¹ komisjê. Fakt, ¿e na ogó³ uda³o
im siê tego dokonaæ tylko w skromnej mierze, jest zaszczytnym wiadectwem wielko ci umy
s³u i niezmordowanej wydajno ci Tryboniana, jak równie¿ trafno ci zasad wypracowanych z góry
przez Tryboniana i jego monarchê Justyniana.
Wielki gmach prawodawstwa zosta³ odbudowany. W dniu 21 listopada 533 og³oszono nowy
podrêcznik - opracowany przez '1'ryboniana, Teofila i Doroteusza - jednocze nie z ce
sarskim dekretem nadaj¹cym mu moc prawa. Pod wzglêdem uk³adu tre ci, a czêsto i konkretnyc
h sformu³owañ, nowe Institutiones trzyma³y siê ci le Institutionu~n commentarii quattuor Ga
jusa, prawnika z drugiego wieku. Pominiêto jednak, jako ju¿ przestarza³¹, d³ug¹ partiê po wiê
ocedurze s¹dowej, dodano nowe rozdzia³y o obowi¹zkach sêdziego i o prawie kryminalnym, p
onadto wprowadzono mnóstwo pomniejszych zmian, powo³uj¹c siê niekiedy ju¿ na ustawy Justyn
iana. Okres studiów prawniczych ~~ Konstantynopolu i Berytus przed³u¿ono w tym czasie
z czterech do piêciu lat, przy czym program ka¿dego roku zosta³ drobiazgowo ustalony w
edykcie cesarskim. Cesarz interesowa³ siê nawet nazwami, jakimi miano okre laæ studentów
poszczególnych lat. S³uchacze pierwszego roku, znani dotychczas pod niejasn¹ i bez w¹tpi
enia pejoratywn¹ nazw¹ dupondii=', mieli siê od tej pory nazywaæ nowi lustini.ani.
Z cesarskiej kancelarii p³yn¹³ tymczasem strumieñ aktów ustawodawczych inspirowanych przez
Justyniana, opracowywanych za przewa¿nie przez Tryboniana. Kodeks przestawa³ byæ wskut
ek tego niezawodnym przewodnikiem prawa. Zaledwie dobieg³y koñca prace nad Digesta,
piêcioosobowa komisja, w której sk³ad weszli: Trybonian, Doroteusz i trzej adwokaci bêd¹cy
poprzednio cz³onkar~i komisji do opracowania Digesta, otrzyma³a polecenie, by
'LAGADNIP:NIA P'rNANSOW);
przygotowaæ drugie wydanie Kodeksu. Ukaza³o siê ono 18 listopada 534. Ta drryla wersja
zachowa³a sicl do naszych czasów.
Opis wielkiej reformy praw wyprzedzi³ nieco g³ówny n;trt opowiadania. W styczniu 532 r
oku zasz³o w Konstantynopolu wydarzenie. które omal nie zmiot³o z tronu Justyniana.
ZAGADNIENIA FINANSOWE
Wojna perska du¿o kosztowa³a. Wieczysty pokój by³ chyba jeszcze kosztowniejszy. F'omijaj
<lc ¿o³d i zaopatrzenie dla wojska oraz sumy wyp³acane co roku Persom, sieæ fortyfikacji
, dróg i mostów, za pomoc¹ której Justynian pragn¹³ wzmocniæ obronno æ wschodniej granicy, wy
olbrzymich nak³adów, zw³aszcza gdy trzeba by³o translxmtowaæ ci~¿kie materia³y budowlane na d
odleg³o ci. Polityka kup<nvania sobie poparcia lub neutralno ci s¹siednich ludów powodowa³a
sta³y wzrost obci¹¿enia bud¿etu pañstwa. Raz dostawszy zap³atê za zachowanie spokoju, barbar
yñcy zawsze wracali, aby upomnieæ siê o wiêr:ej. Poza tym Justynian by³ cz³owiekiem wielkich
koncepcji. Oszczêdno ci uprawiane przez takiego na przyk³ad Anastazjusza nie przypada³y
mu do srriaku. Chcia³ narzuciæ swoim poddanym wra¿enie wspania³o ci nowej ery, której mia³ p
tronowaæ. St¹d hojne zapomogi cesarskie w przypadkach klêsk ¿ywio³owych. Po trzêsieniu ziemi
w Antiochii w roku 5213, kiedy straci³o ¿ycie 41370 mieszkañców, miasto, zwolnione na p
rzeci¹g trzech lat od wszelkich podatków, otrzyma³o ponadto od cesarza dary w pieni¹dzac
h i w naturze. Nastêpnego roku przysz³a kolej na Laodicejê - gdzie w czasie trzêsienia z
iemi zginê³o oko³o 7500 osób - oraz Amasjê i Myrê. W roku 530 rozleg³e obszary nawiedzi³a sus
i seria mniejszych trzêsieñ ziemi. Na wszystkie te katastrofy Justynian i Teodora re
agowali z i cie cesarsk¹ wspania³omy lno ci¹. Po pacyfikacji Samaru odbudowano na koszt cesa
rstwa wszystkie tamtejsze wi¹tynie. Ponadto wznoszono nowe budowle, w stolicy i gdz
ie indziej. W pocz¹tkach panowania Justyniana powsta³ nowy ogromny zbiornik podziemn
y do przechowywania wody w suchej porze roku. Jeszcze za rz¹dów swego wuja Justynian
zbudowa³ albo odbudowa³ wiele ko cio³ów w Konstantynopolu, miêdzy innymi wspania³y ko ció³ M
skiej w dzielnicy Blachernae nad Z³otym Rogiem, zaraz za Murem Teodozjusza.
100 101
YIt.AWO ItZYMSfiLY: f ISUN'LY
Przypuszczalnie w ostatnich miesi¹cach panowania Justyna rozpoczê³y siê prace przy budow
ie ko cio³a Sw. Sergiusza i Bachusa. Budowla ta stanowi³a odstapstwo od tradycyjnego s
tylu bazyliki. Zamiast wyd³u¿onego prostok¹tnego planu z ab:;yd<I na koñcu i ledny lub d
wiema r-lawami _no lsa¿clc'i atronio r,smir,k;,tn~, kr,nstrukcja, wsparta na filar
ach i ³ukach, podtrzymywa³a okr¹g³¹ kopu³; miedzy zewnatrznym p³aszczem cian a g³ównymi fila
eg³ szereg kru¿ganków. Taka konstrukcja stwarzala nies³ychane trudno ci techniczne; nic' w
szystkie znalaz³y zadowalaj¹ce rozwi¹zanie. Niemnie j by³o to wybitne osi¹gniecie. Wszystl
sic te czynniki sk³ada³y sia razem na powa¿ne obci¹¿enie zasobów finansowych cesarstwa. Reze
rwy, które zgromadzi³ Anastazjusz, naruszono cza ciowo ju¿ za czasów Justyna. Kilka lat pó ni
j tacza³y topnieæ w bardzo szybkim tempie.
Nie by³o to zagadnienie nierozwi¹zalne. Cesarstwo dysponowa³o wielk_mi bogactwami i mo
g³o wykorzystaæ jeszcze ~,viele rezerw. Zasadniczo chodzi³o o przepr<;wadzenie trzech
rzeczy. Konieczne okaza³o siê zwiêkszenie dochodowo ci przedsiabiorstw pañstwowych. Nale¿a³o
mniejszyæ straty powstaj¹ce w toku ci<lgania podatków. I wreszcie sam system opodatkowa
nia wymaga³ reformy umo¿liwiaj¹cej ci¹ganie proporcjonalnych sum od tych klas i grup spo³ec
znych, które do tej pory wylsraca³y sia tanim kosztem. Odnosi³o sia to przede wszystki
m do ludno ci miejskiej i do warstw zamo¿niejszych. W staro¿ytno ci bowiem podatki zawsz
e obci¹¿a³y stosunkowo najbardziej ch³opów, których stan posiadania - w odró¿nieniu od bogaty
kupców czy sklepikarzy - - ³atwo móg³ stwierdziæ taksator i którzy nie mieli do kogo uciekaæ
il o protekcjê. Ju¿ od pocz¹tku rz¹dów Justyniana mo¿na. obserwowaæ stosowanie posuniaæ zmier
ych do osi¹gniecie tyci: celów. Zreorganizowano i uporz~ldlsowano poszczególne wydzia³y
prywatnego skarbu cesarza, który by³ w³a cicielem i eksploatowa³ ogromne majêtno ci ziemskie
a ca³ym terytorium cesarstwa, a dochody tych wydzia³ów poddano cis³ej kontroli. Zadanie z
równowa¿enia bud¿etu obci¹¿a³o jednak w najwiêkszym stopniu Praefecta Practorium, gdy¿ jego r
rt, ucztatnicz¹c w du¿ej czê ci wydatków, przysparza³ jednocze nie powa¿nej cza ci dochodów.
53I, po kilku krótkich kadencjach efemerycznych prefektów, nominacjê na to stanowisko
dosta³ Jan z Kapadocji. Krótko przedtem - a ze zwiêkszon¹ si³¹ potem - rozpocz¹³ siê ca³kiem
tak na nienaruszalne uprawnienia i zalegalizowane prowizje, które odci¹ga³y
L.olC:~111NIN:1`IIA l'INANSO1V1~:
znaczne sumy dochodów, zanim tc wp³yna³y do ecsarslsiugm skarbu. Z biegiem czasu wytwo
rzy³ sia bowiem zwyczaj op³acania si<; najrozmaitszym urzadnikonr. Na przyk³ad urzadni
lsorn I'rucl'c'cta I'rac~torium trzeba by³o zap³aciæ ogromn¹ sumo trzydziestu siedmiu zt
c>
4_ ..h ....l:ul~. . 1 ,11... , t,. ."L, . rl,r, r, mnrt~~ hvi rrwnayiv_ oy. .m . ....
~ j . ~a a.... ", ~..-... j . ,...,.. ::r..r;:.'.'.,. . .,h _~ ~ i _ ,
wena w s¹dzie tego resortu. Za kadencji Jana z Kapadocji stosowano tak¿e inne rodki s
anacyjna, mianowicie redukcja przerostów personalnych w wielu resortach pañstwowych,
usuwanie ludzi z zajmowanych przez nich synekur i skre lanie z listy p³ac tals zwan
ych martwych dusz. Z kolei przyst¹piono do drastycznej redukcji niektórych bardzo ko
sztownych s³u¿b pañstwowych, jak poczty cesarskiej. Dotychczasowy system stacji poczto
wych z wymian¹ korni co piêædziesi¹t kilometrów zachowano jedynie wzd³u¿ g³ównego traktu do p
ej granicy. Gdzie indziej albo go zlikwidowano, albo zachowano tylko w bardzo og
raniczonej formie. Wreszcie podjato powa n¹ próbê wyegzekwowania podatków od tych, którym by³
by naj³atwiej je p³aciæ, to jest od ludzi bogatych. Wymaga³o to przypuszczania szturmu d
o ca³ego szeregu umocnionych pozycji, miedzy innymi zaatakowania powszechnego immu
nitetu warstw wy¿szych w zakresie kar cielesnych, jak równie¿ ³apowniczych porozumieñ mied
zy cz³onkami tych warstw spo³ecznych a lokalnymi urzadnikami. /~utorzy wspólczesnych róde³,
na-le¿¹cy przewa¿nie do klas wy¿szych, racz¹ nas niesamowitymi historiami o niegodziwo ciac
h pope³nianych przez podw³adnych Jana z Kapadocji, którzy za niep³acenie podatków o mielali
siê - rzecz nie do wiary! - wiêziæ i poddawaæ ch³o cie osoby zajmuj¹ce wysok¹ pozycja spo³ecz
ame przezwiska, pod którymi ci ludzie byli znani - jak l~lolssandcr "No¿yk"* lub Jan
"~elazne cegi" -- brzmia³y z³owieszczo. Nicw<³tpliwie zdarza³y siê wypadki przesadnej gor
liwo ci. A wielu urzêdników Jana mia³o r!ie mniejsz¹ chrapka na to, aby nabiæ w³asn¹ kieszeñ,
ch poprzednicy. Ale dochody cesarstwa wzros³y i pozatykano przecieki.
Dora nym skutkiem wszystkich tych dzia³añ by³o zgromadzenie siê w Konstantynopolu znacznej
liczby ludzi ¿ywi¹cych jak¹ urazê. Zwolnieni pracownicy urzêdów pañstwowych, funkcjonariusz
oczty, drobni ziemianie, którzy zostali nie tylko zrujnowani, ale i poni¿eni w oczac
h swych wspó³towarzyszy, samowolni osadnicy wyeksmitowani z cesarskich maj¹tków, s³udzy i
pieczeniarze tych,
 Byto to przezwisko bardzo bezwzgl~dne(;o urzêdnika w resorcie podatkowym (n.K.).
102 ~ 103
Pla-1W0 ItIYMSKIL: I I3LTNTY
którzy ju¿ nie mogli sobie pozwoliæ na utrzymywanie wity wszyscy ci¹gali z prowincji do st
olicy zarówno dlatego, ¿e tutaj ¿ytu siê ³atwiej, jals i z powodu upartej nadziei, i¿ zdo³aj¹
Jednaæ u cesarza lub jego najwy¿szych uriêdników wynagrodzenie swych l; rzvwrrl 'r.."",.
,. ~.__ . _
-~ ---~--~=c  u~ ~~l gulli~a~ja i,ransportu r niepewno <~ ¿ycia gospodarczego w prowin
cjach powodowa³y przej ciowe zahamowania dostaw ¿ywno ci dla stolicy. Okaza³o siê konieczne
obni¿enie jako ci chleba rozdawanego zarejestrowanym g³owom rodzin. Razem wzi¹wszy, twor
zy³o tu mieszankê wybuchow¹.
Ostre represje zastosowane w ostatnich latach panowania Justyna w Konstantynopol
u, Antiochii i innych miastach znacznie umniejszy³y si³ê i wp³ywy B³êkitnych i Zielonych. Ju
stynianowi przestali byæ potrzebni. Organizacje te jednak, jak widzieli my, koncentr
owa³y wokó³ siebie emocje i wierno æ mas. Zatrudniani przez oba stronnictwa najwybitniejsi
wo nice rydwanów byli prawdziwymi bohaterami ludowymi. A kiedy dziesi¹tki tysiêcy Zielo
nych i B³êkitnych zgromadzi³y siê w hipodromie, stanowili oni autentyczny rodek nacisku m
as na w³adcê. W ród wzrastaj¹cego niepokoju i niepewno ci w pierwszych latach rz¹dów Justynia
ludzie zwracali siê znowu do tych organizacji, szukaj¹c u nich zachêty i poparcia. Ist
niej¹ca miêdzy nimi od dawna rywalizacja, pomimo pozorów zaciek³o ci, by³a w istocie czym sz
ucznym. B³êkitnych i Zielonych wiêcej ³¹czy³o z sob¹ ni¿ dzieli³o.
W pierwszych dniach stycznia a32 roku, w samym rodku ch³odnej, wilgotnej zimy konst
antynopolitañskiej, ca³a ludno æ ¿yta w du¿ym napiêciu nerwów. Zieloni zorganizowali w hipodr
e demonstracjê, sl~ar¿¹c siê na samowolne postêpowanie w³adz, przy czym nie oszczêdzali nawet
cesarza. "Bodaj siê ten Sabbatius nigdy nie by³ unudzi³ - krzyczeli - ¿eby nie sp³odzi³ syna
mordercy." ,Jedynymi mordercami jeste cie tu wy" - odpowiadali Biêkitni. I demonstr
acja przerodzi³a siê w normaln¹ rozgrywkê na mocne s³owa miêdzy dwoma stronnictwami, po czym
zakoñczy³a siê opuszcieniem hipodromu przez rozw cieczonych Zielonych. W ci¹gu kilku najb
li¿szych dni na ulicach toczy³y siê bójki i walki, a policja prefekta miasta aresztowa³a s
poro aktywistów fakcyjnych. Kilku skazano na mieræ. W t³umie, który siê zebra³, aby ogl¹daæ
ucje, panowa³ gro ny nastrój. Zdenerwowany kat Fuszerowa³ swoj¹ robotê i dwóch skazañców, jed
ny i jeden Zielony, zwali³o siê z szafotu ¿yj¹c jeszcze. T³um zacz¹³ g³o no skandowaæ:
iA(3laDtJIECJfA FINAN:iU'vYl~:
"Do ko cio³a, do ko cio³a." 'l, pobliskiego klasztoru Sw. Konona wypadiu na plac kilku z
akonników, chwycili obie ofiary i l~od os³on¹ t³umu przewie li ³odzi¹ przez Busfur, du Icu ci
w. Wawrzyñca, który mia³ przywilej azylu. Prefekt postawi³ przed ko cio³em uzbrojonych stra
ków, a na ulicach Ilum dniej denruusvuwul, u~magaj¹c siê uniewinnienia skazañców.
Trzy dni pó niej, wc wtorek 13 stycznia, gdy rozpoczê³y siê w hipodromie wy cigi rydwanów, og
omna ci¿ba widzów zaczê³a wykrzykiwaæ has³a ¿¹daj¹ce uwolnienia obu nieszcze liwcciw; ale w³a
tawa³y nieugiête. Pod koniec tego popo³udnia dwa stronnictwa nagle zjednoczy³y siê we wspóln
ym froncie pm;eciwku rz¹dowi. Zapomniawszy o dziel¹cym je tradycyjnie wspólzawo<Inictw
ie, wysypa³y siê z hipodromu skanduj¹c nowe h~LS³o: "Nika!" (Zwyciê¿aj l). Zazwyczaj dopingo
wa³y tym okrzykiem swych faworytów w czasie wy cigów - "Nikrr Zieloni", "Ni!ca, B³êkitni". T
ym razem jednak nie chodzi³o o Zielonych ani B³êkitnych: wszyscy zwi¹zali siê z jedn¹ spraw¹.
Si³¹ wdarli siê do pa³acu prefekta miasta, zabili policjantów, którzy stawiali im opór, uwoln
li z cel wszystkich wiê niów i podpalili budynek. Widok p³omieni jeszcze bardziej ich ro
zw cieczy³; przebiegli pêdem przez plac pud wielk¹ bramê cesar:>kiego pa³acu i tak¿e j¹ podpa
i. Ogieñ rozprzestrzenia³ siê szybko i zanim noc zapad³a, ko ció³ M¹dro ci Bu ej zamieni³ siê
ch zgliszcz, a wiele gmachów publicznych wzd³u¿ Mese sta³o w p³omieniach- Wieczorem t³um siê
ozproszy³, ale przywódcy nie pró¿nowali. Nastêpnego dnia rano, gdy wy cigi znowu siê rozpoczy
Justynian mia³ niew¹tpliwie nadziejê, ¿e oba stronnictwa, dawszy upust swym namiêtno ciom,
powrócal do tradycyjnego rytua³u wzajemnego obrzucania siê obelgami. Spotka³ go jednak z
awód. Solidarno æ stronnictw nie za³ama³a siê, a ich ¿¹dania przybra³y charakter otwarcie pol
ny. Podczas gdy kilka band grasowa³o po ulicach podpalaj¹c domy, reszta zgromadzi³a siê
w hipodromie i domaga³a siê usuniêcia ze stanowisk nie tylko Eudaimona, prefekta miast
a, lecz tak¿e Jana z Kapadocji i Tryboniana. Cesarz zrozumia³, ¿e jedyn¹ szansê odzyskania
kontroli nad sytuacj¹ mog³y daæ szybkie ustêpstwa, tote¿ nie zwlekaj¹c oznajmi³ o dymisji tr
ech dygnitarzy.
Ale obywatele Konstantynopola zakosztowali ju¿ w³adzy i nie mieli ochoty tak ³atwo wyp
u ciæ jej z r¹k. W ca³ym mie cie szala³y po¿ary, t³um oblega³ pa³ac cesarski. Justynian wraz
ymi przy nim ministrami i senatorami znalaz³ siê w k³opotliwym po³o
104 105
r'K.1W<) IiGYI\1`i³<II: I ItUN'1'1'
¿enili. W mie cie by³a) uli prawda du¿<) wojska, g³ó wnic jednosusi wie¿o wycofale~ z frcnlt
schodniego, a tak¿e pu³ki gwardii pa³acowej, ale nikt nic' wiedzia³, czy mo¿na na nic' lic
zyæ. W obre~hi(
ko1r1p1Wsu l³alacolvego lmzcbywa³ t3clizariusz i jeszcze ,Icden wódz,
mlanoWl('I<' ³Ulurl(111~. ~)11V1i1V711 rivcnmnmnrali nr-I,1~~~~1"~ ~ :..1,".h i - ..
_.__ ..,_.__....__......: ~~':'...~........~...
najenrrlikó w, bccl:pych rla ich prywatnym ¿o³dzie"~, al<mpodj<;ta przez nich próba lmzyw
równia porz¹dku okaza³a sic; bezowocna, gdy¿ je<lrlostlsi wc>jslsa rzymskiego nie chcia³y
z nimi wspó³dzia³aæ. A co z senatorami obecnymi w pa³acu'? Dwaj z nich, Ilypacjusz i Ponrp
ejusz, siostrzeñcy Anastazjusza, byli Isiedy rywalami Justyna do cesarskiego tronu.
('zy mo¿na by³o ufaæ, ¿e nie sprf)buj¹ tego s~trnego po raz wtóry' Ilu spo ród tych sanatoró
kurowa³o siê na obie strony przyflotowuj<³c sobie grunt na wypad ols doj cia do w³adzy now
ego monarchy'? 15 stycznia wieczorem t³um okrzykn¹³ cesarzem trzeciego sicwtrzcñw Anasta
zjusza, 1'robusa; Probus jednak - podobnie zreszt¹ jals wielu zamo¿niejszych obywate
ti dyskretnie opu ci³ by³ stolicy, za co lud zem ci³ sicz podpaluj¹c jego donn. Justynian ba³
sicz miertelnie zamachu na swoje ¿ycic ze strony osób przebyw<rj¹cych w pa³acu. 17 styczn
ia wyda³ polecenie, aby wiêkszo æ senatorów opu ci³a niezw³ocznie zabudowania pa³acowe. Ilypa
wiedz¹c, co mog³o nast¹piæ, prosi³ o pozwolenie pozostania na miejscu. Ale Justynian, mim
o ¿e go lubi³, nie mia³ zamiaru ryzykowaæ. Hypacjusza wraz z innymi senatorami wypuszczo
no potajenmie bocznym wyj ciem.
Nazajutrz rano Justynian odzyska³ pewno æ siebie. Postanowi³ pój æ za przyk³adem Anastazjusza
niew¹tpliwie by³ ongi wiadkiem tamtego wydarzenia - i pokaza³ sil w lo¿y cesarskiej z Pism
em wietym w rêku, o wiadczaj¹c, ¿e wini za t,o, co sicz sta
l ³o, ponosi on sam, i obiecuj¹c ca³kowit¹ amnestie;. I3y³ jednak gorszyn aktorem ni¿ A,nast
azjusz, a sytuacja wygl¹da³a obecnie o wiele gro¿niej. Ciupa wybitnych osobisto ci zdecy
dowa³a siê wykorzystaæ panuj¹ce zamieszanie dla w³asnych celów i pozbyæ siê Justynian~~. Na w
ukazaniu siê cesarza czê æ t³umu wype³niaj¹cego hipodrom zaczê³a go oklaskiwaæ. Wi~kszo æ jed
jego przemówienie okrzykami: "£¿esz, ty winio!" Justynian wycofa³ sicz piesznie do pa³acu,
tymczasem pospólstwo rzuci³o siê na poszukiwanie pechowca Ilypacjusza, któremu nie uda³o
siê wcze niej wymkn¹æ ze stolicy. Odnalaz³szy wodza, lud poniós³ go na ramionach na Forum Kon
tantyna i tam ukoronowa³ z³otym naszyjnikiem, który kto mial przypadkowo na sobie. Na r
azie
R:1(:r117.V11':i~:1;1 1-'!NANS()\V I:
Ilypacjusz wprost urnicra³ zc~ strachu. Kiody jednak zobaczy³, ¿c wielu spo ród rlajwybitn
lejszych obywateli i smmton>w olmwincla sicz za nim, nabra³ otuchy. A gdy zacze;ly
sicz szerzyæ hc>g³oski, .I~lkok>y .lustynian ucic'ls³ I>otajeruni(' z miasta, zgodzi³ s
icz, ak>y go nrzmiuziono d~ ³ri_nociromu i t_IOSadzono w ccsarslsiej lo¿y na tronie,
przybranego w purl³urow,³ szatek ccsarsls¹. 'Plum wznosi³ okrzyki na jogo cze æ i sls<rrldol
va³ <>bclgi ³oxi adresem Justyniana i '1'eodory.
W tym czasie, za drzwiami wiod¹cymi z cesarskiej lo¿y do lrl³acu, Justynian i jego naj
bli¿si wspó ³pr<rcovvnicy od³³ywali howa¿n:³ naradek. W prywatnej przystani pa³acwvej czclsa³
ybka galera i cesarz by³ zdecydowany uciec na niej do Ileralsloi 'I'rackicj. 13eli
zariusz wyrazi³ zdanie, ¿e gdyby siê uda³o pochwyciæ Ilypac jusza, wzburzone namiêtno ci w kr
im czasie by sil uspokoi³y. J ustynian pozwoli³ mu spróbowaæ, aczkolwiek bez entuzjazmu.
F3elizariusz ze specjalnie dobranym oddzia³em swoich prywatnych n<rjemników llerulów
ruszy³ wzd³u¿ kru¿ganka prowadz¹cego do lo¿y cesarskiej. Ale nawet niektórzy ¿o³nierze gwardi
owej wzbraniali mu przej cia. Nie chc¹c ryzykowaæ walki, w której reszta gwardzistów mog³aby
wyst¹piæ przeciw .lustynianowi, wódz zawróci³ nie wype³niwszy zadania. Justynian wpad³ w roz
acz i nakaza³ natychmiastow<I ucieczlsE~. Teodora, ktæ)ra sicclzia³a w rllilczuniu, po
dczas gdy m~¿czy ni radzili raz tak, raz inaczej, wsta³a teraz ze swego miejsca.
"C,zy przystoi, aby niewiasta dawa³a mê¿om przyk³ad odwagi, czy nic przystoi - nie pora
tu rozwa¿aæ. W chwili ostatecznego niebezpieczeñstwa trzeba czyniæ to, co mo¿na uczyniæ. Pod³
g mnie ucieczka, nawet gdyby przywiod³a nas w bezpieczne miejsce, nie le¿y w naszym
interesie. Ka¿dy cz³owiek, który narodzi³ sil po to, aby ujrzeæ wiat³o æ dnia, musi umrze('.
by ton, kto by³ cesarzem, mia³ sil staæ wygnañ<'em, tego nic znios~. Obym nigdy nic zby³a
purpury, któr¹ noszê, obym nie do¿y³a dnia, lsicdy przestan¹ mnie nazywaæ ®Cesarsk¹ Wysoko ci
agnicrsz bezpieczeñstwa, panie mój, to sprawa jest ³atwa. Jeste my bogaci, morze jest tu¿,
a na nim nasze okrêty. Wszelako rozwa¿, zali osi¹gn¹wszy berzpieczno æ nie zapragniesz zami
eniæ tej bezpieczno ci na mieræ. Co do mnie, to podoba mi sil dawne powiedzenie, i¿ purpu
ra cesarska jest najwspanialszym ca³unem."*
Procopii De F3crlo Persko, Bonnae 183, I, 24, s. 125-126 (H.K.).
1~6 ID?
r'3t ¥~1'O ItZYM5K1N: I I3C)N'1'Y
Usiad³a. Mê¿czy ni spogl¹dali po sobie tticspokujnie. Pierwsi ruszyli siê Bclizariusz i Muld
us; zaczêli pu picazniu omawiaæ plany wujslsowe. Mieli opu ciæ pa³ac osobno, ka¿dy ze swymi I
ajemnilsami, i podej æ olsrê¿tl¹ drug¹ du bram hipodruntu. '1'yntczasenl w t³um zalegaj¹cy hi
rum wmieszali sity iu¿ ccsan;uv _uruwulsatorzy. G ró¿nych miejsc na ³awach zacz<<³y siê re~z
lel;aæ okrzyki: "Niech ¿yje Justynian!" Cz³onkowie rywalizuj¹cych zc roby stronnictw wziêl
i siê za ³by. W tym momencie, na umówiony z góry sygna³, I elizariusz i Mundur wtargnêli prze
dwie bramy do rodka i rzucili siê z ty³u na skot³owan¹ ci¿bê. Germañskich najemników ani tr
e obchodzili Zieloni czy B³êkitni, siekli Isa¿dego cywila, który im siê nawin¹³ pod rêkê. Sto
sp³ynê³y krwi¹, hipodrom rozbrzmiewa³ teraz krzykami rannych i jêkami konaj¹cych. W tym czasi
Narscs podprowadzi³ pod inn¹ bramê oddzia³ zbrojnej gwardii pa³acowej i wycina³ uciekaj¹cych
tamtêdy ludzi. Nagle wy³amano drzwi za piecami Iiypacjusza, dwaj cesarscy kuzyni, Ju
stus i Iioraides, wpadli do lo¿y i powlekli zmartwia³ego zc strachu wodza w purpurow
ej szacie z powrotem do pa³acu.
Wkrótce by³o po wszystkim. Zanim Belizariusz i Mundur odwo³ali zmêczonych ¿o³nierzy, w hipod
romie wyr¿niêto oko³o trzydziestu tysiêcy ludzi. Je li chodzi o Ilypacjusza, to przyprowad
zono go przed oblicze Justyniana, który zachowywa³ siê ju¿ z lodowat¹ oziêb³o ci¹ i pewno ci¹
Cesarz zapyta³, dlaczego wódz pozwoli³, aby go ukoronowano. Ilypacjusz odpowiedzia³, ¿e je
go zamiarem by³o tylko zwabienie t³umów do hipodromu, aby ¿o³nierze Justyniana mogli siê z n
imi rozprawiæ. "Dlaczego zatem - brzmia³o nastêpne pytanie - czekale , a¿ spal¹ ze szczêtem p
wê mego miasta, zanim to uczyni³e ?" Hypacjusz móg³ ju¿ jedynie b³agaæ o ¿ycie czo³gaj¹c siê
a. Justynian, który osobi cie nie lubowa³ siê w okrucieñstwie, a IIypacjusza zna³ od lat dwu
dziestu, mia³ w³a nie ust¹piæ tym b³aganiom, gdy powstrzyma³ go znak dany przez Teodorê. Naza
rz wykonano na Hypacjuszu i jego bracie wyrok mierci, a cia³a wrzucono do morza. Ic
h maj¹tki uleg³y konfiskacie, podobnie jak maj¹tki wielu senatorów, których skazano na wyg
nanie. Justynian nie potrzebowa³ dalszego rozlewu krwi dla umocnienia swej pozycji
. Wiedzia³ te¿, komu mo¿e ufaæ Belizariuszowi, Mundurowi, Narsesowi i nade wszystko Teod
orze.
~ ~f~a~~f~ ~~)d~'I~
1 l 111'/ V C II A I\I 1 i.'
Ah'I~Y~1
Podczas gcly z hipodromu wywo¿ono ostatnie trupy, aby je pogrzebaæ, a wzd³u¿ Mese wygasz
ano ostatnie Halce siê jeszcze zgliszcza, Justynian ze swymi doradcami obmy la³ ju¿ plan
y na przysz³o æ. Obywatele stolicy byli zastraszeni i zdezorientowani; ich w³adca, odzys
kawszy równowagê ducha po przej ciowyrrr napadzie paniki i niezdecydowania, poczu³ siê zno
wu natchniony sw¹ misj¹. Najpilniejsze zadanie polega³o na uporz¹dkowaniu miasta i odbud
owie zniszczeñ; mo¿na je by³o powierzyæ prefektowi i jego podw³adnym. Elle niektóre zniszcze
nia domaga³y siê uwagi samego Justyniana. Katedra M¹dro ci Bo¿ej naprzeciwko br¹zowej bramy
pa³acu, od której oddziela³ j¹ plac Augusteum, zmieni³a siê w stos gruzów. Budowê jej rozpocz
tantyn, pierwszy cesarz chrze cijañski i za³o¿yciel miasta, ukoñczy³ za jego syn Konstancjus
II; symbolizowa³a miejsce cesarstwa w boskim planie wiata. Rzecz oczywista, ¿e trzeb
a j¹ by³o koniecznie odbudowaæ. Nie chodzi³o tu jednak o zwyk³¹ rekonstrukcjê. Nowa wi¹tynia
nna zaæmiæ wszystkie budowle, jakie kiedykolwiek wzniesiono ku chwale Boga, g³osz¹c wszy
stkim ludom i po wsze czasy wielko æ budowniczego, Justyniana. Mo¿e' jej zniszczenie,
rozmy la³ cesarz, by³o z góry postanowionym zrz¹dzeniem, aby nowy Konstantyn móg³ prze cign¹æ
poprzednika.
W Konstantynopolu mieszka³o wielu mistrzów budowniczych i Justynian zna³ naj wietniejszy
ch, gdy¿ zatrudnia³ ich by³ przy budovrie ko cio³a ~w. Sergiusza i Bachusa. Trzymali siê jed
nak tradycyjnych metod w budownictwie, polegaj¹c wy³¹cznie na do wiadczeniu. N ie potraf
iliby sprostaæ temu, czego pragn¹³ Justynian. Od czasów Konstantyna wiêkszo æ ko cio³ów na la
109
IiA(:In s()1'In I ()1)zYSlt.'\NIl; AI~ILI'KI
wzorzec bazyliki -- wiLIlsiej :;ali s¹dowo-llandluweJ, udzicdziczoneJ przez cesarst
wu rzyntslsic lut jcgc) helleñ skich lx)przcdnilsach. 'Paki ko ció³ na pl<tllic prostul_¹t
nyllt mia³ dach slradzisty lub niekiedy sklepiony. Na wschudoim koitcu miewa³ najozy c
iuj zaulsr¹glon¹
aI)sV(I(' ly(1 111111 N~I't1Y1:11~1 7lrvvciW!nl~ln,i rt~. .r4;".....,: . :.1.......
1.. _..,___..~ __~:.~J r,.,~....y c.:iuy.avvvuay
siê czc,stc) dwie fakt cztery lamwy. i)c)czm~, lstó rych sl)adzisty dach, na ni¿szym h
uziumic rti¿ dac'lt r<)dlsuwcj nawy, pudtr zyntywa³y rze;dy kolumn i ³ulsæ)w. Na talsirn
planie wzmszurlc) najwsl)anialsre Iso cioly owych czasciw: Kc)ostantynuwski Ilu uió ³ M
<ldru ci Iiu¿eJ, <)becnic zniszczony; ku ció ³ Sw. 1?emetriusza w rl'essalc)nilse; S. Apol
liltare w Ilawmtrlic, zacz<<ty przez 'lurocl<)rylsa, a ukco`tczony w rollu 1119;
w. Sabiny w Rzymie, zbudowany na Awentynic po zniszczeniu miasta przez lllarylsa
w raku 41U; u gronrn¹ bazyliltê ~w. 1'awla za IVlurmlli, w pobli¿u bramy rniejslsicj
przy dradze do Ostii, ulsuñ czu ri¹ Isu³c) rafla ~19U; lsu ció ³ Salta M<rria Ma~;l;ic)rc w
samym sercu lizynie, zbudowany przez papie¿a Sykstusa II1 w po³owic pi<Itego wieku.
Wedlug teku sarnegu za³<)¿enia budowano niezliczone mniejsze ko cio³y n<t ca³ym terytorium
cesarstwa i poza jego granicami, w barbarzyñskich królestwach na zachodzie: ko ció³ kated
ralny ~w. Piotra w Wiedniu; bazyliki w Tebessic w dzisiejszej Algierii, blisko g
ranicy tunczy.jski<j; ko ció³ Bia³ego Klasztoru (1)ejr al-Abjad) w Suhag w 1;'gipcie; ma³y
Isu ció ³cls w Kufer w pó inocncJ Syrll; bazyliki w rL7albluzæ na skraju pustyni; ko ció³ w.
ona S³upnika, zbudowany ko³o r()Isu 480 na wysokir~~ brzegu rzeki Orontes (w Syrii);
klasztorny ko ció ³ w fllahan, w górach Taurus, ¿eby wymieniæ tylko niektóre zachowane do na
zych czasów.
're budowle na planie prostok¹tnym, stanowi¹ce szczytowe osi¹gniecie d³ugiej tradycji w
architekturze, mog³y dawaæ zadowolenie estetyczne wysokiej klasy. Ale ich twarde kon
tury i kartezjañskie formy przestrzenne nale¿a³y niedwuznacznie do tego wiata. Przemawi
a³y raczej do intelektu ni¿ do duszy.
W pó nej staro¿ytno ci znany by³ jeszcze inny model architektury sakralnej, mianowicie rot
unda. Swymi pocz¹tkami siêga³a ona pewnego typu staro¿ytnego grobowca i tetro rodzaju ko c
io³y wznoszono przede wszystkim na miejscach, gdzie znajdowa³y sil groby mêczenników. Ze
wzglêdów technicznych budowle te by³y przewa¿nie ma³e. Odmiana tego samego wzorca, nieco ³a
twiejsza w budowie, mia³a sze ciok¹tny lub o miok¹tny rzut poziomy, jak w dwóch baptysteriac
h - katolickim i ariañskim -- w gockiej stolicy
ttncln sc)sl,\ 1 <urr.vslsnNlr: ,\1'ttYxl
Rawennie lub w ntauzulcum, które wybuclwa³ labie w tym niiu cim Teoduryk. l~udowle~ tc
lx)IsrywW zazwyczaj ctacir spacl~;sty, a zamknic~ta w ic³t murach, wyra nie zarysuw
acla 1)rze:strzeñ u.c mia³a W sUbie tiic tajerlllliczego Garówlw prustuk¹tcta ³tazylilsa, j
als ulsr,lg³v lso ció ³(Is lsu czci moczennika rialo¿a³v zdm~ydc)wanic dc) r-ac_IL)rralistycz
ltej tradycji wiata lslnsyc zltcy ).
Alc <Ila Justyniana i dla ludzi jego epulsi lu) ció³ by³ nticjsccm spotkania wiata (luczu
slrcgo z cmdl)rzyrudzmuym, miejscem, gdzie ods³aniano Bo¿e zamys³y, brarn.l wiud¹c:l ze
~:m.ctugu w Niclmztiawalm. W szcz(gólniejszy slmsó k) udrwsi³u sicz tu du Ilu uic)³;r Isate
dralnegu w Kulrstalltylwpulu, gdzie w dni wi¹teczne, zg<)dnic zL~ skomplils<)\valiy
m rytua³um, sputylsali sicz z se>³y patriarcha i cesarz. Nale¿a³a wiec dc)stosuwaæ te budw
n~lê du jej iultlseji budzie wchudz,lcy <lu rodka 1)wimri duzllawaæ zludzunia, ¿<~ staj,!
na prc)gu irrnego wiata. Wyinaga³u to z grulttu nowego pu de=j cia du uls³acló w przestr
zcmnyctt. .Iu¿ pr,:ccl rulsicm 53'? podcjnt<nvartu próby budowania Iso (~ialów w rwwym s
tylu. 1'ewlcn krok w tynt lsierultku stanowi³ v~zniusiony przez Justyniana i rleud
or<< ko ció³ w. Scrrgiusza i Bachusa w Ku nstautynopolu, z o rrtiu centralnymi filarami p
odtrzymuj¹cymi sklepion¹ kupu³e~, osadzon¹ na prustuls¹tnej podstawie. Jeszcze bardziej zn
acz¹cy i udany krok na tej sarne,j drodze uczyniunu w dalclsiej Iiawuuliu, gdzie w
dwudziestych Iatacvh szóstego wieku dominowa³y wp³ywy bizantyjskie. Pewien bogaty ban
kier inrienient Julianus sfinansowa³ huduwe~ rt<)wugo ko cio³a S. Vitale, któr¹ rozpoczêto p
od auspicjami biskupa Elslezjusza (521--532). W odró¿nieniu od wcze niejszych ko cio³ów w os
trogockiej stolicy, maj¹cych kszta³t bazyliki albo za³o¿onych na plairtic ko³a, nowa budow
la stanowi³a o mioboczny trzon spoczywa j¹cy na o miu filarach i ³ukach i otoczony kru¿ganki
em, w który wchodz¹ nisze wystêpuj¹ce z trzonu r~rdkowego. Ta kombinacja dwóch wzajemnie pr
zenikaj¹cych siê stref', wewnêtrznej i zewn~trznej - dodatkowo skomplikowana obecno ci¹ ga
lerii - sprawia, ¿c z pocz¹tku trudno si4 zorientowaæ we wn ytrzu wi¹tyni; zwyk³a f;cometri
a widzialnej przestrzeni wydaje siê tutaj niewystarczaj¹ca. Prace przy budowie ko cio³a
S. Vitale trwa³y oko³o dwudziestu lat. U schy³ku tego okresu Rawenna znajdowa³a siê w ryku
I3izantyjczyków; wi¹tyniê ukoñczono pod patronatem cesarza i przyozdobiono mozaikowymi w
izerunkami Justyniana i Teodory, co w odzyskanej Italii mia³o symbolizowaæ wspania³o æ ces
arstwa. Nawet w chwili rozpoczynania budowy w ówczesnej gockiej stolicy koncepcja
tego
110 111
MAGIA SOF'Ie³ I ODZYSKANIE AFRYKI
ko cio³a czerpa³a natchnienie z Konstantynopola. W swym twórczym oderwaniu siê od tradycji
przypomina ona ko ció³ ~w. Sergiusza i Bachusa. Nawet ceg³y, z których zbudowano ko ció³ 5.
ale, mia³y znormalizowany kszta³t bizantyjski, zupe³nie niepodobny do wysokich i krótkic
h ~~niE~³ a¿vw~r,~r.h ur innvrh hWmxrlonlo R~_ wonny. v .. ,, .. ____~ ___ -_~.. .. _
_..__ _.~
Takie by³y pierwsze kroki. Ale ko ció³ katedralny w stolicy cesarstwa domaga³ siê bardziej r
<Idylsalnego rozwi¹zania problemu uk³adów przestrzennych, jak równie¿ wspanialszego wykoñcze
nia. Justynian nie zwróci³ siê z t¹ spraw¹ do mistrzów budowniczych, Lecz do Antemiusza z Tr
alles i Izydora z Miletu, in¿ynierów i matematyków, którzy dziêki swemu wykszta³ceniu i pozy
cji spo³ecznej nale¿eli w staro¿ytno ci do ca³kiem innej kategorii specjalistów ni¿ zwykli ar
hitekci-budowniczowie. Zagadnieñ, z jakimi musieli siê uporaæ, nie da³o siê rozwi¹zaæ opieraj
siê tylko na do wiadczeniu; tutaj potrzebna by³a cis³a teoria. Decyzjê zaanga¿owania archite
ta nowego typu musia³ powzi¹æ sam Justynian. Tak wa¿nej sprawy nie móg³ pozostawiæ do uznania
którego z urzêdników. Cesarz niew¹tpliwie pozna³ Antemiusza i Izydora w zwi¹zku z jakimi wo
owymi robotami in¿ynieryjnymi na wschodnim pograniczu albo z pracami nad usprawnie
niem zaopatrzenia w wodê Konstantynopola, przy czym nauczy³ siê wysoko ceniæ ich walory
intelektualne i uzdolnienia techniczne. Sprowadzano tymczasem bêbny do kolumn i p³yt
y marmurowe z ca³ego regionu Morza Egejskiego i nawet z atlantyckiego wybrze¿a Franc
ji, bo ramiê cesarza siêga³o daleko, a jego dyplomaci podtrzymywali przyjazne stosunki
z odleg³ym królestwem Franków. Ze wszystkich miast cesarstwa ci¹gano kamieniarzy, rze biar
zy, posadzkarzy i inkrustatorów. Justynian nie ¿a³owa³ pieniêdzy - podobno wyda³ na tê budowê
adzie cia trzy miliony z³otych solidów - a jego potê¿ny patronat i osobista energia przypu
szczalnie u³atwia³y zadanie architektom. Niemniej jednak fakt, ¿e ko ció³ by³ gotowy do urocz
stego po wiêcenia ju¿ pod koniec roku .~37, chlubnie wiadczy o zdolno ciach organizacyjny
ch Antemiusza i Izydora.
Justynian przeprowadza³ czêste inspekcje robót, Antemiusz za obja nia³ mu swoje projekty. A
le zrozumienie tych rzeczy na placu budowy nie przychodzi laikowi naj³atwiej. Dopi
ero ttz¿ przed terminem oficjalnej konsekracji usuniêto masê rusztowañ i uprz¹tniêto ba³agan
o warsztatach i sk³adach, ods³aniaj¹c ca³o æ ukoñczonej budowli. Justynian w towarzystwie Izy
ora przeszed³ ze swego pa
MAGIA SOFIA I ODZYSKANIE AFRYKI
³acu na drug¹ stronê Augusteum, drzwi siê przed nim otwar³y i cesarz wkroczy³ przez narteks,
czyli przedsionek, do kru¿ganku, stamt¹d za do wielkiej nawy centralnej zwieñczonej ol
brzymi¹ kopu³¹. W wietle wpadaj¹cym do wnêtrza przez kr¹g wysokich okien
.7._4.,_____ 1__~..1__ 1.'....,:1 J~._1_._1.. 1~._.........-... .-... .... ii YO
ua~awy nvruay aauaa u~~nuaa jiOm.av~.u.y  aaa .. ...,.. ..
odcieniach. Na cianach mozaiki, niby drugi pier cieñ okien, otwiera³y widok na transcen
dentalny wiat Boga. Gdzie nie spojrzeæ, wszêdzie zawi³a, osza³amiaj¹ca gra form przestrzenn
ych, przechodz¹cych jedna w drug¹. Justynian sta³ d³ug¹ chwilê skamienia³y w milczeniu. Gdy o
zyska³ panowanie nad sob¹, zdo³a³ tylko powiedzieæ cicho: "Salomonie, otom ciê prze cign¹³."
Istotnie, dwaj architekci stworzyli budowlê, której kszta³t przewy¿sza³ wszystko, cokolwie
k mo¿na by³o sobie z góry wyobraziæ. Jeszcze dzi zdumienie ogarnia zwiedzaj¹cego. Koncepcja
wi¹tyni jest dosyæ prosta. Cztery olbrzymie filary wyznaczaj¹ kwadrat o bokach d³ugo ci st
u stóp bizantyjskich. Na wysoko ci oko³o 22 metrów filary s¹ po³¹czone z sob¹ czterema wielki
kami. Filar pó³nocny i po³udniowy wtapiaj¹ siê w ciany nawy, natomiast wschodni i zachodni
stoj¹ swobodnie, otwieraj¹c przej cie do pó³kolistych przed³u¿eñ centralnego kwadratu. £uki z
s¹ pendentywami. Z wierzcho³ków ³uków i z pendentywów wyrasta³a - obecnie ko ció³ ma inn¹ po
y, gdy go ukoñczy³ architekt - nieco sp³aszczona kopu³a o rednicy oko³o 33 metrów. Od strony
wschodniej i zachodniej do g³ównej kopu³y przytykaj¹ na ni¿szym poziomie dwie pó³kopu³y spocz
j¹ce na g³ównych filarach i na parach filarów pomocniczych. Wolne przestrzenie miêdzy g³ówn¹
u³¹ i pó³kopu³ami wype³niaj¹ cztery konchy mniejszych rozmiarów.
Tê mia³¹ konstrukcjê wraz z otaczaj¹cymi j¹ kru¿gankami i galeriami, jak równie¿ z nartE:kse
ka prostok¹t cian zewnêtrznych. Nie odgrywaj¹ one ¿adnej roli w podtrzymywaniu zasadnicze
j konstrukcji. Sklepienia i pendentywy wznosz¹ce siê nad nawami, narteksem i galeria
mi spoczywaj¹ na swobodnie stoj¹cych kolumnach i filarach. S¹ one po³¹czone zarówno z g³ównym
ilarami, jak i ze cianami za pomoc¹ ma³ych sklepieñ ¿ebrowanych i beczkowych.
Ten uk³ad przestrzenny jest tak pomy lany, aby z punktu rodkowego obejmowaæ wzrokiem je
go ca³o æ. W pierwszej chwili ma siê wra¿enie wielkiej bezkszta³tnej przestrzeni wype³nionej
at³em. Stopniowo jej kszta³t zarysowuje siê przejrzy cie. Olbrzymie
112 113
HAGIA SOFIA I ODZYSKANIE AFRYKI
nisze od strony wschodniej i zachodniej tworz¹ wraz z centralnym kwadratem przestr
zeñ eliptyczn¹, rozszerzaj¹c¹ siê z kolei w czterech kierunkach dziêki wspomnianym konchom.
Pionowy podzia³ przestrzeni wyznacza centralna kopu³a opadaj¹ca w dó³ ku dwóm ..~w..._...t..
.,.. ....t_..a..:.,: ....t,..a..:..: a~~..; ~_.. m_~.__:.__.:..... Yvanvruavaaa,
vJ.m.uvmucJ i Zav.aavuaaac~, i uaac~ nu onacYacuavua
konch. Na oko jednak trudno jest oszacowaæ ró¿nice wysoko ci. Od pó³nocy i po³udnia przestrze
graniczaj¹ pionowe ciany. Ale I miêdzy filarami, poza pó³kopu³ami i konchami, oko dostrzega
jeszcze dalsze przestrzenie niewiadomego kszta³tu. Przestrzeñ centralna przenika prz
ez otaczaj¹ce j¹ arkady na zewn¹trz i znowu powraca pod ich ³ukami, co sprawia wra¿enie, j
akby nie istnia³y ¿adne sta³e p³aszczyzny ani ³atwe do wymierzenia odleg³o ci. Wspó³czesny hi
k architektury Richard Krautheimer napisa³, co nastêpuje: "Wewn¹trz rodkowej konstrukcj
i zarówno formy przestrzenne, jak ich uk³ad s¹ ca³kowicie zrozumia³e. Ale dla kogo , kto pat
rzy tylko ze stanowiska w nawie, przestrzeñ na zewn¹trz tego rdzenia pozostaje zagad
kowa. W jego widzeniu kszta³t
!i i wzajemne oddzia³ywanie form przestrzennych najpierw siê ustalaj¹, aby nastêpnie ule
c rozproszeniu."
', Grube filary by³y wyk³adane p³ytami kolorowego marmuru, które zaciera³y ich ogrom. Kolu
mny z zielonego ¿y³kowanego marmuru i ciemnoczerwonego porfiru podtrzymuj¹ arkady. Fil
ary i ciany nawy s¹ pokryte marmurem zielonym, czerwonym, ¿ó³tym i niebieskim. Kopu³a, obie
pó³kopu³y i pendentywy mieni³y siê od mozaik, które w ósmym wieku usunêli obrazoburcy. Absyd
prezbiterium l ni³y srebrem i z³otem, a pomiêdzy kolumnami zwisa³y z³ociste lampy. Je li Jus
ynian przyrównywa³ siebie do Salomona, nie nale¿y tego uwa¿aæ za czcz¹ przechwa³kê. Rzym by³
I Izraelem, Justynian za jego w³adc¹ namaszczonym przez Boga. Wybudowa³ najprzepyszniej
szy dom modlitwy, jaki wiat do tej I pory ogl¹da³. Mimo ¿e ogo³ocona z wiêkszej czê ci swych
dób,
wi¹tynia ta dzi jeszcze gotuje zwiedzaj¹cemu g³êboko wzruszaj¹ce prze¿ycie.
Wspó³cze ni piali hymny pochwalne na cze æ nowej katedry. Gdy w roku 563, po szkodach wyrz¹d
zonych przez trzêsienie ziemi, dokonywano ponownie jej konsekracji, m³ody poeta Pawe³,
syn Cyrusa, który swemu talentowi literackiemu zawdziêcza³ stanowisko Silentiariusa,
deklamowa³ przed starym, siwow³osym cesarzem d³ugi poemat opisuj¹cy w kwieci cie obrazowym
stylu ow¹ wi¹tyniê, jego najwspanialszy tytu³ do s³awy. To prawda, ¿e Justy
WOJNA Z WA:QDALAM1
nian nie móg³by zbudowaæ liagii Sofii bez Antemiusza. Ale Antemiusz te¿ nie by³by zdolny j
ej zbudowaæ bez Justyniana, który nie tylko dostarczy³ na ten cel pieniêdzy, ale interes
owa³ siê ¿ywo ka¿dym szczegó³em i zachêca³ do odwa¿enia siê na to, czego jeszcze ..:.r.l.r .,
01: :.. .".O "lIOC'I'" " ~hl;:~ a1~Ñ7;
.J .. .. .~...."."~ .,.. ...
Mo¿liwe, ¿e Justynian rozpoczyna³ budowê Magii Sofii jako akt dziêkczynienia za zwyciêstwo o
dniesione nad powstaniem Nika lub te¿ w celu ul¿enia swemu sumieniu w zwi¹zku z trzydz
iestoma tysi¹cami trupów, których stosy zalega³y wówczas hipodrom. Zanim budowa dobieg³a koñc
, zapomnia³ ju¿ o trupach i móg³ wiêciæ wiêksze zwyciêstwa.
WOJNA Z WANDALAMI
Odwo³uj¹c ze wschodu Belizariusza Justynian mia³ dla niego inne zadanie. Chcia³ mu powie
rzyæ dowództwo wyprawy przeciw królestwu Wandalów w pó³nocnej Afryce. Wandalowie porzucili S
kandynawiê w drugim wieku naszej ery. Pod koniec czwartego wieku zamieszkiwali na
pó³noc od Morza Azowskiego. Nastêpnie, pod naporem koczowniczych plemion stepowych, pr
zewêdrowali wzd³u¿ pó³nocnych granic cesarstwa rzymskiego przez ca³¹ Europê a¿ do Renu, przep
i siê do Galii, pó niej za przez Pireneje dostali siê do Hiszpanii, gdzie znów siê osiedlili
W czasie swej d³ugotrwa³ej wêdrówki nawrócili siê na chrze cijañstwo, ale w jego ariañskiej
nie. W nowej hiszpañskiej ojczy nie nie pozostawiono ich d³ugo w spokoju. Od pó³nocy napie
rali Wizygoci, ponadto za nêka³ ich rzymski korpus ekspedycyjny. W roku 429 Wandalowi
e pod wodz¹ swego m³odego króla Genzeryka przeprawili siê przez Cie ninê Gibraltarsk¹ i zalal
rzymsk¹ Afrykê pó³nocn¹. W nastêpnym roku oblegli miasto Hippo Regius (Bona); za jego muram
i le¿a³ w³a nie na ³o¿u mierci sêdziwy tamtejszy biskup, wiêty Augustyn. Po przej ciowym po
u z w³adzami zachodniorzymskimi, na mocy którego Wandalowie mieli zrezygnowaæ ze zdoby
cia Kartaginy, ruszyli oni jednak przeciw temu miastu, aby w koñcu za³o¿yæ królestwo rozci¹g
aj¹ce siê od wybrze¿y Atlantyku a¿ do pustyni na wschód od Trypolisu. W odró¿nieniu od innych
barbarzyñskich królestw na zachodzie pañstwo Wandalów nie uznawa³o nominalnej zwierzchno ci
rzymskiej. W odró¿nieniu
115 114
HAGIA SONIA 1 ODZYSKANIE AFRYKI
za od Gotów w Italii i Hiszpanii byli oni fanatycznymi wyznawcami arianizmu, prze lad
owali Ko ció³ katolicki i konfiskowali jego mienie. Pocz¹tkowo zaprowadzili co w rodzaju
"apartheidu", traktuj¹c Rzymian i z1romanizowanych Afrykanów jak obywateli gor
Lnfn~rnrii '7 IllPfT1(om n>_ocm atralmvinraæ~ ravme4ini nvivili.>arii ..G;'J .........
b...,_. -- .,._..~_..___ ..-.,..._. ....._..__
i niewielka w³asna liczebno æ wspó³dzia³a³y w zacie nianiu wzajemnych stosunków. Wandalowie j
e pod jednym wzglêdem bardzo siê ró¿nili od wspó³czesnych im barbarzyñców, mianowicie docenia
znaczenie potêgi na morzu. Wprawdzie wandalska flota nie stanowi³a regularnej si³y zbr
ojnej, jak flota cesarstwa rzymskiego w dobie jego rozkwitu, ale w pi¹tym wieku pa
nowa³a na zachodnim obszarze Morza ródziemnego. Sycylia, Sardynia, Korsyka i Baleary
dosta³y siê w rêce Wandalów, aczkolwiek pó niej Sycyliê odebra³ im Teodoryk na czele swych Os
gotów. Rzym i inne miasta Italii przesta³y otrzymywaæ dostawy zbo¿a z Afryki. W roku 455
król Genzeryk dokona³ desantu u uj cia Tybru, po czym zdoby³ i z³upi³ sam Rzym. Swoim postêp
waniem przy tej okazji Wandalowie zas³u¿yli sobie na reputacjê bezwzglêdnych grabie¿ców i ni
szczycieli. W roku 468 cesarz wschodniorzymski Zenon wys³a³ z Konstantynopola wielk¹ e
kspedycjê przeciw afrykañskiemu królestwu. Flota rzymska zosta³a ca³kowicie zniszczona w b
itwie morskiej, a straty Rzymian w zabitych by³y olbrzymie. W roku 477 król Genzeryk
, umieraj¹c w sêdziwej staro ci, móg³ obejrzeæ siê wstecz na pó³wiekowy nieprzerwany okres po
Piêædziesi¹t lat pó niej sprawy przybra³y ju¿ inny obrót. Królem Wandalów by³ Hilderyk, wnuk
. By³ an zarazem potomkiem cesarza rzymskiego, poniewa¿ jego matkê, ksiê¿nê Eudoksjê, córkê W
yniana III, przywióz³ ongi do Kartaginy, jako jedn¹ z najcenniejszych zdobyczy ze z³upion
ego Rzymu, stary, srogi Genzeryk. Hilderyk chlubi³ siê swymi rzymskimi przodkami, ni
e uznawa³ wandalskich tradycji ani norm warto ci. Wyrzek³ siê nawet ariañskiej wiary i prz
eszed³ na katolicyzm.
Justynian widzia³ w nim cz³owieka, który móg³by poddaæ Afrykê z powrotem pod zwierzchnictwo r
ymskie. Tote¿ na d³ugo jeszcze przed mierci¹ Justyna nawi¹za³ z nim korespondencjê, posy³a³
dary i pielêgnowa³ przyjazne stosunki osobiste. Królestwo Wandalów sk³ania³o siê ku przymier
u z Rzymem i przejawia³o wrogo æ wobec italskich Gotów. Uwiêziono królow¹ wdowê Amalafridê, k
eodoryka, a Gotów z jej otoczenia wymordowano co do jednego. Przez jaki czas wydawa³o
siê, ¿e Afryka
WOJNA T. WANDALAMI
mo¿e wróciæ pod rzymsku zwierzchnictwo bez potrzeby zadania choæby jednego ciosu. Ale, z
a spraw¹ spisku wandalskiej starszyzny wojskowej, llilderyk zosta³ obalony, a spisko
wcy wynie li na tron jego kuzyna i uznanego nastêpcê, Gelimera, cz³owieka bardziej nn ic
h my li .lmstvnian - in¿ wteciv ic~~lvnv cesarz rzymski. bo Hilderyka~ usuniêto w roku
530 - interweniowa³ drog¹ ~dyplomatyczn¹ na rzecz swego przyjaciela, lecz próba ta spot
ka³a siê z ostr¹ odpraw¹ ze strony Gelimera.
Trzeba wiêc by³o odmieniæ plany. Justynian nie móg³ ju¿ u¿yæ królestwa Wandalów jako odskoczn
alii, lecz musia³ uczyniæ z niego pierwszy cel ataku. Postanowi³ zorganizowaæ wyprawê prze
ciwko Afryce. Za pretekst pos³u y³o przywrócenie Hilderykowi nale¿nego mu z prawa tronu. W³a
iwy cel stanowi³ podbój Afryki.
Pamiêæ o straszliwej klêsce poniesionej w roku 468 by³a jeszcze wie¿a, tote¿ wielu ludzi w K
nstantynopolu my la³o z przera¿eniem o mo¿liwo ci drugiej takiej klêski i - w nie mniejszej
mierze - o finansowych i materia³owych kosztach tak odleg³ych morskich dzia³añ wojennych
. W portach cesarstwa przygotowywano wielk¹ flotê. A tymczasem wywiad Justyniana tak¿e
nie pró¿nowa³. Pewien Rzymianin w Afryce pó³nocnej, niejaki Pudencjusz, wznieci³ powstanie
w 'Trypolisie, mie cie wandalskim le¿¹cym najbli¿ej ziem cesarstwa, Justynian za pos³a³ mu w
sukurs niewielki garnizon. Jednocze nie namówiono do buntu gubernatora Sardynii Goda
sa, Gota w s³u¿bie wandalskiej, obiecuj¹c mu pomoc Rzymu. Gelimer da³ siê zwabiæ w pu³apkê i
ncentrowa³ sw¹ flotê na wodach Sardynii, by zd³awiæ tamtejszy bunt.
Pod koniec czerwca 533 roku wyp³ynê³a z Konstantynopola flota ekspedycyjna, uroczy cie p
ob³ogos³awiona przez patriarchê Epifaniusza i odprowadzana wzrokiem przez Justyniana z
murów cesarskiego pa³acu. Ogó³em flota rzymska liczy³a piêæset okrêtów, w tym dziewiêædziesi
ery wojenne. P³ynê³o na nich szesna cie tysiêcy ¿o³nierzy armii l¹dowej oraz trzydzie ci tysi
ynarzy i piechoty morskiej, pochodz¹cych g³ównie z Egiptu lub z zachodniego wybrze¿a Azj
i Mniejszej. Naczelnym wodzem ekspedycji by³ Belizariusz, któremu towarzyszy³a, jak zw
ykle, ¿ona Antonim. Podlegali mu bezpo rednio Doroteusz i eunuch Salomon. Wszyscy po
zostali dowódcy, wyliczeni przez Prokopiusza, byli Trakami, z wyj¹tkiem dowódcy jazdy
Aigana, ten bowiem by³ Hunem. Ludzie ci pochodzili z ojczyzny Justyniana, cesarz i
ch ro
116 117
HAGIA SOFIA I ODZYSKANIE AFRYKI
zumia³ i mbg³ im ufaæ. Admira³ floty Kalonymos by³ rodem z Aleksandrii. Wojsko stanowi³o ró¿n
dn¹ zbieraninê. Obok jednostek regularnej armii rzymskiej by³y tam oddzia³y najemników bar
barzyñskich spoza granic cesarstwa - tak zwani foederati - oraz kilka tvsiecv buce
llarii. to jest najemników w nrvwatnei s³u¿bie u Belizariusza.
Zawijaj¹c kolejno do Heraklei, Abydos i Sigeion, flota cesarska pop³ynê³a nastêpnie przez
Morze Egejskie do po³udniowego przyl¹dka Peloponezu, stamt¹d za do Metone i Zakinthos.
Dziki pertraktacjom dyplomatycznym uzyska³a prawo zatrzymania siê na Sycylii, która st
anowi³a czê æ królestwa ostrogockiego. Warunki atmosferyczne sprzyja³y ekspedycji, która bez
nej z³ej przygody przeby³a burzliwy czêsto obszar wód otwartych, dziel¹cy j¹ od Sycylii, i z
akotwiczy³a w pobli¿u brzegu, na po³udnie od Taorminy, aby odnowiæ zapas s³odkiej wody. Be
z w¹tpienia zaopatrzono siê równie¿ w wie¿¹ ¿ywno æ, gdy¿ suchary dostarczone przez Jana z K
okaza³y siê sple nia³e i wielu ludzi zachorowa³o. W czasie postoju u sycylijskich wybrze¿y B
elizariusz wys³a³ do Syrakuz swego sekretarza wojskowego, którym by³ nie kto inny, tylko
historyk Prokopiusz; poleci³ mu przekanaæ siê, czy Wandalowie ju¿ siê dowiedzieli, ¿e flota
rzymska nadci¹ga. Prokopiusz mia³ ³ut szczê cia, natkn¹³ siê bowiem przypadkowo na przyjacie
z lat ch³opiêcych, z Cezarei w Palestynie, który potem osiad³ jako kupiec w Syrakuzach.
Agent tego kupca, niewolnik, zaledwie przed trzema dniami przyby³ z Kartaginy, sto
licy wandalskiej. Stwierdzi³, ¿e Wandalowie nie maj¹ pojêcia o rzymskiej ekspedycji, ¿e w
Kartaginie panuje zupe³ny spokój, a g³ówne si³y morskie Wandalów s¹ wci¹¿ skoncentrowane na w
Sardynii, przeciwko Godasowi. Prokopiusz uda³, ¿e mia³by ochotê przespacerowaæ siê po mie ci
pod przewodnictwem niewolnika swego przyjaciela, i zaprowadzi³ go do portu, sk¹d za
bra³a ich obu o miowios³owa ³ód nale¿¹ca do floty rzymskie j; w kilka godzin pó niej sam Bel
z na okrêcie flagowym wypytywa³ niewolnika.
Cz³owiek ten podtrzymywa³ sw¹ pierwsz¹ relacjê. Nie mog¹c prawie uwierzyæ w takie szczê cie,
ariusz rozkaza³, aby flota odp³ynê³a natychmiast w kierunku Malty. Po krótkim odpoczynku u
brzegów tej wyspy p³ynêli dalej w stronê afrykañskich wybrze¿y, wypatruj¹c czujnie jakiego
ku wiadcz¹cego o blisko ci gro nej floty wandalskiej. Ale g³ówna jej czê æ jeszcze przebywa³
dach Sardynii, reszta za sta³a zacumowana w porcie kar
WOJNA Z WANDALAMI
Morze ródziemne
...:%`"1~ ;'v' :,~......... .._.....,. .---. w: . ~r-'  ~- ~ -mrr~ m.wuo - ~
Mons Pappua Decimu~ RTAGI " Bulla Regia~
CEUTA pmQ HaR,dd~'~-' Tricamarum ~Thacia ~1~ Tipasa
Sicca Veneria
~Laribus '"¥DRUMETUM Bagae
. vAmmaedara
Tapsus Thevesta
Mascula ~Cillium Caput Vada Thamugadi
~Thelepta ~ ~, uspa Campi Catonis(  )~ ~ustmianopolis ,, Capsa Laricus
~h ~F
Marta øi 0 200 400 JOkm ' .~:.'; ._
tagiñskim. Pó³nocny wiatr zapêdzi³ Rzymian dalej na po³udnie, ni¿ le¿a³o to w ich zamiarach;
yli l¹d na wysoko ci przyl¹dka Caput Vada (Ras Kaboudia), w polowie drogi miêdzy Sus¹ a Sf
aksem. Belizariusz zwo³a³ naradê wojenn¹ na okrêcie flagowym. Zdecydowano wysadziæ na brzeg
wojska l¹dowe, które mia³y nastêpnie pomaszerowaæ na pó³noc trzymaj¹c siê jak najbli¿ej morza
as gdy flota towarzyszy³aby im w tym samym kierunku. Desant odby³ siê bez ¿adnego-incyde
ntu. ~wiadczy to bardzo dobrze o organizacji i dyscyplinie wojsk Belizariusza, p
rzypomnijmy bowiem, ¿e
118 I 119
HACGIA SOI''IA I ODZYSKANIE AFRYKI
trzeba by³o wysadziæ na otwart¹ pla¿ê oko³o dziesiêciu tysiêcy koni. Po zakoñczeniu desantu l
ariusz zadba³ przede wszystkim o to, aby ostrzec ¿o³nierzy przed zra¿eniem do siebie mie
jscowej ludno ci. "Przybyli my tu, aby walczyæ przeciwko Wandalom powiedzia³ - i aby wyz
woliæ Afrykanów, którzy s¹ Rzymianami. Je¿eli me bêdziecie przestrzegaæ dyscypliny, to skoñcz
iê na tym, ¿e popchniemy Afrykanów prosto w ramiona Wandalów."
Wie æ o wyl¹dowaniu Rzymian dotar³a tymczasem do Gelimera, który prowadzi³ w³a nie karn¹ eksp
przeciwko plemionom mauretañskim na zachód od Kartaginy. Poleci³ on niezw³ocznie swemu b
ratu Ammatasowi, któremu powierzy³ by³ opiekê nad stolic¹, aby kaza³ wykonaæ egzekucjê na lli
ryku i jego wiêzionych stronnikach. Rozwi¹zywa³o to rêce Belizariuszowi; dyskretnie poni
echa³ pretekstu przywrócenia Wandalom prawowitego w³adcy.
Podczas gdy rzymskie wojska l¹dowe i flota posuwa³y siê równolegle wzd³u¿ afrykañskiego wybrz
na pó³noc, Gelimer przygotowywa³ plan zamkniêcia ich w pu³apce utworzonej z trzech armii
wandalskich. Ale jego sztab nie móg³ siê równaæ pod wzglêdem sprawno ci ze sztabem Belizarius
a. Oddzia³ Wandalów pod dowództwem Ammatasa przyby³ na wyznaczone miejsce za wcze nie i wy
siek³a go rzymska stra¿ przednia, a sam Ammatas poleg³. Drugi oddzial wandalski rozgro
mi³a szar¿a sze ciuset karnych lIunów, którzy napadli nañ znienacka. Natomiast g³ówne si³y wa
kie pod wodz¹ samego Gelimera odpar³y przedni¹ stra¿ Belizariusza i w ród rzymskiej jazdy -
piechotê pozostawiono w tyle - powsta³o chwilowe zamieszanie. Stwarza³o to dla Gelimer
a szansê, nie zdo³a³ jej jednak wykorzystaæ. W³a nie szykowa³ siê do ataku na Rzymian, gdy ni
odziewanie natrafi³ na trupa swego brata Ammatasa, którego mia³ za ¿ywego, i wtedy upad³ n
a duchu. Belizariusz zd¹¿y³ przywróciæ ³ad w swojej kawalerii i zarz¹dziæ szar¿ê przeciwko zn
przewa¿aj¹cym si³om Wandalów; ich szyki by³y zaledwie w po³owie rozwiniête do bitwy. Prze³ama
wandalskie szeregi i kilka minut pó niej Gelimer ze swym wojskiem ucieka³ na z³amanie ka
rku na zachód, w kierunku Numidii, omijaj¹c Kartaginê. O w³os tylko uszed³ ostatecznej klêsk
i.
Bitwê stoczono 13 wrze nia 533, ko³o dziesi¹tego kamienia milowego na drodze prowadz¹cej z
Kartaginy na po³udnie, nad Zatok¹ Tunezyjsk¹, mniej wiêcej tam, gdzie obecnie znajduj¹ siê
przedmie cia Tunisu. Nastêpnego dnia wojska rzymskie roz³o¿y³y siê obozem pod murami miasta,
a flota wp³ynê³a na wody Zatoki Tu
WOJNA Z WANDALAMI
nezyjskiej. Belizariusz móg³by wkroczyæ do Kartaginy. Pozostali w mie cie Wandalowie sch
ronili siê w ko cio³ach, korzystaj¹c z prawa azylu. Duchowieñstwo katolickie przejmowa³o z p
owrotem ko cioly skonfiskowane przez arian, ³¹cznie ze wspania³¹ bazylik¹ w. Cypriana. Bramy
sta³y otworem, uradowani mieszkañcy zawieszali wzd³u¿ murów latarnie na powitanie Rzymian.
Belizariusz obawia³ siê jednak zasadzki w w¹skich uliczkach miasta. Dopiero nazajutrz
, w niedzielê 15 wrze nia, odby³ uroczysty wjazd do Kartaginy w ród wiwatuj¹cych, uniesionyc
h rado ci¹ t³umów. Uda³ siê prosto do królewskiego pa³acu, gdzie przy j¹³ wybitnych przedstaw
miasta siedz¹c na tronie króla Gelirnera. By³a to niedwuznaczna lekcja: panowanie Wand
alów skoñczy³o siê i Afryka po³¹czy³a siê znowu z cesarstwem rzymskim.
Wojsko trzymano w ryzach ¿elaznej dyscypliny - pewien obserwator powiada, i¿ ¿o³nierze p³a
cili nawet w sklepach za to, czego im by³o potrzeba - i bardzo dbano o ¿yczliwo æ obywat
eli. Na wsi w pobli¿u stolicy sprawy nie przedstawia³y siê równie pomy lnie. Ch³opi, Fenicja
nie lub Berberowie z jêzyka i kultury, uczuciowo mniej zwi¹zani z Rzymem, obawiali s
iê zimnej sprawno ci rzymskich poborców podatkowych. Gelimer, który ze swymi Wandalami r
oz³o¿y³ siê obozem w Bulla, cztery dni drogi na zachód od Kartaginy, wyp³aca³ nagrody za ka¿d
yniesion¹ mu g³owê rzymskiego ¿o³nierza. Z tych g³ów urós³ wkrótce wysoki stos. Ale Gelimer m
o innych sprawach. Przegra³ bitwê i straci³ stolicê, nie przegra³ jednak wojny. Linie komu
nikacyjne Rzymian wyd³u¿y³y siê niebezpiecznie, a tymczasem zbli¿a³a siê zima, kiedy ¿egluga
ska zagra¿a ¿yciu. Czym prêdzej odwo³a³ z Sardynii swego brata Zazo wraz z podleg³ymi mu si³a
i. Poza tym zabiega³ nie bez powodzenia o przyja ñ plemion berberyjskich, których naczel
nicy po pieszyli byli przewa¿nie do Kartaginy, aby zapewniæ nowych w³adców o swojej wierno c
i. Wkrótce móg³ podej æ pod stolicê. Belizariusz piesznie naprawia³ zaniedbane mury obronne.
limer od³¹czy³ wprawdzie jeden akwedukt, ale nie uda³o mu siê ca³kowicie odci¹æ dostawy wody.
mie cie jego agenci nie marnowali czasu, a nie wszyscy mieszkañcy byli tak ¿yczliwie u
sposobieni do Rzymian, jak siê wydawa³o. Król Wandalów przekupywa³ nawet huñskich kawalerzys
tów Belizariusza. A Belizariusz móg³ tylko przyrzekaæ Hunom jeszcze hojniejsze nagrody,
kazaæ im z³o¿yæ przysiêgê wierno ci i nie traciæ nadziei, ¿e wszystko bêdzie dobrze.
120 121
HAGIA SOFIA I ODZYSKANIE AFRYKI
Inicjatywê przejmowali Wandalowie. Zanim zima dobieg³aby koñca, nieliczne wojska rzyms
kie mog³y siê wykruszyæ wskutek partyzanckich dzia³añ wojennych, dezercji i demoralizacji.
Belizariusz postanowi³ narzuciæ nieprzyjacielowi regularn¹ bitwê. Jego ¿o³nierze byli lepie
j wyszkoleni, a poza tym wiedzia³, ¿e potrafi przechytrzyæ i wywie æ w pole miernych dowódców
wandalskich. W po³owie grudnia wyprowadzi³ z miasta sw¹ jazdê i, zagra¿aj¹c obozowi Gelimera
, zmusi³ go do wydania bitwy. Stoczono j¹ pod Tricamarum, czterdzie ci osiem 'kilometrów
na zachód od Kartaginy. Zazo poleg³. Wandalowie cofnêli siê w kierunku swego obozu. Dop
iero wtedy Hunowie Belizariusza, którzy do tej pory oczekiwali wyniku bitwy w bunt
owniczym nastroju, zdecydowali sIê pój æ za swoim wodzem; ich grzmi¹ca szar¿a ostatecznie ro
zgromi³a nieprzyjaciela. Poleg³o oko³o o miuset Wandalów, podczas gdy Rzymian tylko piêædzies
iu. Przeprowadziwszy szybki zwiad, Belizariusz zaatakowa³ obóz Wandalów. Gelimer nie u
si³owa³ go broniæ, lecz uciek³ na zachód, do Numidii. Resztki wojsk posz³y za przyk³adem król
porzucaj¹c swoje rodziny i ca³e mienie. Armia wandalska przesta³a istnieæ. Wandalowie ja
ko lud w istocie znikli z powierzchni ziemi, wyciêci w pieñ albo wch³oniêci przez otacza
j¹cych Rzy mian i Berberów. Belizariusz zaw³adn¹³ obozem, wy³apa³ Wandalów chroni¹cych siê po
i pomaszerowa³ dalej na Hipponê; wkroczy³ do tego miasta nie napotykaj¹c ¿adnego oporu. Z
agarn¹³ tam skarbiec królewski, jak równie¿ wielu wandalskich notabli, którzy oczekiwali jeg
o przyj cia czepiaj¹c siê opiekuñczych o³tarzy w ró¿nych ko cio³ach miasta. Gelimer wymkn¹³ s
r¹k Belizariusza. Z garstk¹ wiernych sobie ¿o³nierzy uciek³ w niedostêpne góry po³udniowej N
dii, gdzie miejscowi Berberowie udzielili mu schronienia. Ale przesta³ siê liczyæ: by³ k
rólem bez poddanych. Okr¹¿ony przez rzymskie oddzia³y, spêdza³ czas na uk³adaniu ³aciñskiego
tu o swych nieszczêsnych losach. Ukoñczywszy ten rapsod, wyprawi³ pos³a z bia³¹ flag¹ do rzym
kiego dowódcy Farasa, prosz¹c o dostarczenie mu liry, na której móg³by sobie wtórowaæ, g¹bki
ocierania ³ez i bochenka chleba. Pod koniec marca 534 roku z³o¿y³ wreszcie bezwarunkow¹ ka
pitulacjê na rêce Belizariusza. Tymczasem wojska rzymskie zajê³y Sardyniê, Korsykê, Baleary,
Cezarejê Mauretañsk¹ (Szerszel) i odleg³¹ twierdzê Ad Septetu Fratres (Ceuta). W ci¹gu sze c
miesiêcy od wyl¹dowania na ziemi afrykañskiej
£UPY ZWYCIÊSTWA
Belizariusz podda³ na nowo ten kontynent w³adzy Rzymu. W ka¿dym razie tak siê wydawa³o.
Utrzymywanie ³¹czno ci miêdzy Afryk¹ a Konstantynopolem nie by³o spraw¹ ³atw¹. Raporty naczel
wodza dla Justyniana przekazywano prawdopodobnie drog¹ morsk¹ do jednego z portów pelo
poneskich, stamt¹d za dalej rozstawnymi koñmi. Nie wiemy, kiedy dotar³a do cesarza pier
wsza wie æ o zwyciêstwie. Do tego momentu ¿y³ w napiêciu niepewno ci. Niepowodzenie oznacza³o
dla niego rezygnacjê z wszystkich nadziei na przysz³o æ; a nie mo¿na by³o wykluczyæ niepowodz
nia. Ale ko³o 21 listopada dowiedzia³ siê o zwyciêstwie przy Dziesi¹tej Mili i o zajêciu Kar
taginy, co w jego mniemaniu najwidoczniej przes¹dza³o ostateczny wynik. W tym dniu b
owiem wyda³ dekret wprowadzaj¹cy w ¿ycie Institutiones. W dekrecie owym powiada: "Barb
arzyñskie ludy, które ugiê³y kark pod Nasze jarzmo, wiedz¹ o Naszych wojennych trudach, za
Afryka, podobnie jak niezliczone inne prowincje, które, dziêki zwyciêstwom zes³anym Nam ³a
skawie przez Niebiosa, znowu wróci³y po tak d³ugim czasie pod rzymskie panowanie i zos
ta³y przy³¹czone do Naszego cesarstwa, daj¹ im wiadectwo." W preambule do dekretu Justyni
an uzupe³nia swe dotychczasowe tytu³y: "Alamanicus, Goticus, Francicus, Germanicus,
Anticus", które nada³ by³ sobie na wzór dawniejszych cesarzy, dodaj¹c nowe: "Alanicus, Van
dalicus, Africanus". By³ wiêc nie tylko nowym Augustem i nowym Konstantynem, ale równi
e¿ nowym Scypionem.
£UPY ZWYCIFSTWA
Gdy wiadomo æ o ostatecznym zwyciêstwie pod Tricamarum dotar³a do stolicy, cesarz og³osi³ na
tychmiast dwa d³ugie edykty, w których ustala³ cywiln¹ i wojskow¹ organizacjê podbitych tery
toriów. Ustanowiona zosta³a trzecia z kolei Praefectura Praetorium dla Afryki, obejm
uj¹ca zasiêgiem swego dzia³ania równie¿ Sardyniê, Korsykê i Baleary. Utworzono siedem nowych
rowincji. Edykt okre la³ szczegó³owo etaty i pobory wszystkich urzêdników, poczynaj¹c od Prae
ecta Praetorium, którego personel mia³ liczyæ 396 osób, a roczne pobory sto funtów z³ota, a¿
o najskromniejszego kancelisty.
W lecie 534 roku Belizariusz zosta³ odwo³any z Afryki. Justy
122 123
HAGIA SOFIA I ODZYSKANIE AFRYKI
nian mia³ nowe zadania dla swego wielkiego wodza. Ze spacyfikowaniem Afryki mo¿e sob
ie poradziæ Salomon, zdolny i do wiadczony oficer. W Bizacene wybuch³o Trytu j¹ce powsta
nie Berberów, którzy wyciêli w pieñ niewielk¹ za³ogê rzymsk¹. Ale z tym szybko ~i~ ~a³at.wia
vnian wr'nla~ nim ~~l:rwa³ snhiE~ ~uñwr~ac cnrawv z bolesnej przepa ci,r jaka dzieli z
wyciêstwo militarne od ostatecznej pacyfikacji. Mia³ siê o tym przekonaæ zarówno w Afryce,
jak gdzie indziej.
Belizariusz powróci³ z Gelimerem i wandalskimi jeñcami, ob³adowany ³upem wziêtym w Kartagini
e, miêdzy innymi powa¿n¹ czê ci¹ zdobyczy uwiezionej przez Genzeryka z ograbionego Rzymu w r
oku 455; cesarz obdarzy³ go zaszczytem nie maj¹cym sobie równego i daj¹cym wiadectwo temu
, jak Justynian ocenia³ jego osi¹gniêcia. Zgodnie ze staro¿ytnym rzymskim zwyczajem przy
zna³ mu uroczysty triumf. Nawet cesarze ju¿ od wieków poniechali tego zwyczaju. Je li ch
odzi o wodzów ni¿szego stanu, to ostatnim, któremu dane by³o cieszyæ siê uroczystym triumfem
(z powodu zwyciêstwa odniesionego nad Garamantami przed 553 laty, za panowania Au
gusta), by³ Lucius Cornelius Balbus. Belizariusz kroczy³ na czele swych ¿o³nierzy w stro
nê hipodromu, za nim szed³ Gelimer, odziany w purpurowe królewskie szaty, oraz najro lej
si i najurodziwsi z Wandalów, a dalej posuwa³y siê jeden za drugim wozy wy³adowane bogat
ymi ³upami z Afryki. W hipodromie, w lo¿y cesarskiej, oczekiwali wodza Justynian i T
eodora w otoczeniu dostojników pañstwowych. Gdy Belizariusz ze swym królewskim jeñcem zb
li¿y³ siê do lo¿y, ¿o³nierze zdarli z ramion Gelimera purpurow¹ szatê i zmusili go, aby uderz
o³em o ziemiê przed cesarsk¹ par¹. Szepcz¹c: "Marno æ nad marno ciami i wszystko marno æ", os
ról Wandalów czo³ga³ siê w pyle przed w³adcami wiata; obok przyklêkn¹³ ten, który go zwyciê¿
emu panu.2s Dalsz¹ nagrod¹ dla Belizariusza by³o mianowanie go konsulem na nastêpny rok;
w dniu 1 stycznia jego pochód inauguracyjny sta³ siê powtórzeniem niedawnego triumfu.
Co do Justyniana, to w ci¹gu siedmiu lat dokona³ on wiêcej, ni¿ uwa¿ano wówczas za mo¿liwe. B
sprzyja³ jego planom. Gelimera osadzono w bogatym maj¹tku ziemskim w Galacji,
gdzie nie móg³ prowadziæ ¿adnej szkodliwej dzia³alno ci, i pozwolono mu praktykowaæ bez przes
kód religiê ariañsk¹. Z Wandalów zdolnych do s³u¿by wojskowej, którzy zostali wy³apani w Afry
formowano piêæ pu³ków, tak zwanych Vandali lustiniani, i wy
£UPY ZWYCIÊSTWA
s³ano je nad persk¹ granicê. Nic siê nie mog³o zmarnowaæ. Przywiezione przez Belizariusza ³up
by³y zaiste bogate i z nadwy¿k¹ pokrywa³y koszty afrykañskiej wyprawy. W ród nich znajdowa³a
menora, to jest siedmioramienny wiecznik ze wi¹tyni Salo
_ . Wln C2-mmm r~oZ Tvfyco vzn rC~p %~ n c~ i Z~hr~m~r~w~ ~,~ J::'.."..'.:."..".j
..J. Y~ _~ - .. ._. _ _
ny stamt¹d przez Genzeryka w roku 455. Wie æ o tym zelektryzowa³a ¿ydowsk¹ gminê w Konstantyn
polu. Jeden z najbardziej wp³ywowych jej przedstawicieli wszed³ w kontakt z pewnym w
ysokim urzêdnikiem, któremu cesarz jakoby nie odmawia³ ³askawego ucha; pocz¹³ t³umaczyæ temu
nikowi, ¿e zatrzymanie menory w stolicy cesarstwa nie by³oby rzecz¹ rozs¹dn¹. wiecznik ten
zawsze przynosi³ nieszczê cie. Jerozolim¹ zaw³adn¹³ by³ Tytus, Rzymem Genzeryk, a Kartagin¹ o
io Belizariusz. By³oby mo¿e najlepiej zwróciæ menorê Jerozolimie, sk¹d pochodzi³a. Dygnitarz
rzekaza³ tê sugestiê cesarzowi. Justynian nie mia³ ochoty zadzieraæ z ¯ydami, których uwa¿a³
den z osobliwych, aczkolwiek godnych ubolewania dopustów Opatrzno ci. Jak wszyscy lu
dzie w jego czasach by³ zabobonny i trochê strachliwy. Menorê i inne przedmioty pochod
z¹ce ze wi¹tyni Salomona czym prêdzej wys³ano do Jerozolimy i rozdzielono miêdzy tamtejsze
ko cio³y chrze cijañskie.
124
BELIZARIUSZ W ITALII
7r.
REI ~IZARILTSZ W 1 ~I' ~~ 1.1 T
Przywrócenie w³adzy rzymskiej w Afryce by³o triumfem polityki Justyniana. Ale stanowi³o
to dopiero pocz¹tek. W planach cesarza królestwo ostrogockie w Italii mia³o o wiele ba
rdziej kluczowe znaczenie. Ten, kto trzyma³ w rêku Italiê, móg³ zagra¿aæ wschodniorzymskiemu
anowaniu na Pó³wyspie Ba³kañskim. Wiêksza czê æ wybrze¿a dalmatyñskiego znajdowa³a siê ju¿ w
z¹dami Ostrogotów. Dla Justyniana jednak tradycja i zmys³ historii znaczy³y wiêcej ni¿ kalku
lacje strategiczne. Rzym, Wieczne Miasto, by³ kolebk¹ cesarstwa. Zosta³ za³o¿ony przed bli
sko trzynastu wiekami i w ci¹gu siedmiuset lat reprezentowa³ najwiêksz¹ potêgê w basenie Mor
za ródziemnego. To miasto by³o równie¿ siedzib¹ rzymskich biskupów, nastêpców wiêtego Piotr
zie zwierzchno æ papieska nale¿a³a wci¹¿ jeszcze do przysz³o ci, ale papie¿e posiadali ogromn
orytet. Byli primi in,ter parw. Fakt, ¿e takie miasto pozostawa³o w obcym rêku, dotkli
wie ura¿a³ Justyniana, poza tym za móg³ siê staæ niebezpieczny. Cesarski idea³ zjednoczonego
utokratycznego Ko cio³a, wspó³dzia³aj¹cego rêka w rêkê z równie autokratycznym pañstwem, nie
urzeczywistnienia tak d³ugo, dopóki najdostojniejszy spo ród mê¿ów Ko cio³a znajdowa³ siê poz
cesarskiego ramienia.
Z perspektywy Konstantynopola Ostrogoci przedstawiali problem bardziej skompliko
wany ni¿ Wandalowie. Za³o¿yciel ich królestwa Teodoryk rz¹dzi³ nie tylko jako król Gotów, lec
ak¿e jako namiestnik cesarza i wódz naczelny cesarskich si³ zbrojnych na zachodzie. Ta
ki wzajemny stosunek zosta³ potwierdzony w roku 497 przez Anastazjusza, nastêpcê Zenon
a, i ¿adna ze stron nie rozwi¹za³a tego uk³adu. Podobnie jak wiele ustrojów konstytucyjnyc
h, ten
równie¿ nie by³ odbiciem rzeczywistego stosunku si³; praktycznie bior¹c, Ostrogoci byli ni
ezale¿ni od Konstantynopola. Ustrój ten jednak przyczynia³ siê w istotnej mierze do tego
, ¿e rzymskiej ludno ci Italii, zw³aszcza za wp³ywowym i przywi¹zanym do tra._~®n;; ~on,t~rn
_n_ =v®,_,clr;rr, r,~nnur~nir~ C:ntñw wyr³awa³n Cic~ ³atwiejsze do strawienia. Dziêkirtemu u
strojowi nie mo¿na by³o tak
¿e napiêtnowaæ królów zasiadaj¹cych w Rawennie po prostu jako bezprawnych uzurpatorów. Poza t
m Ostrogoci, mimo e byli arianami jak Wandalowie, nigdy nie prze ladowali katolicki
ej wiêkszo ci. Teodoryk, ten najwybitniejszy chyba cz³owiek swoich czasów, dok³ada³ starañ, a
y pielêgnowaæ dobre stosunki z papie¿ami i z czo³owymi przedstawicielami spo³eczeñstwa rzyms
kiego. Jego celem na dalek¹ metê - którego ziszczenia sam, oczywi cie, nie móg³by do¿yæ - by³
ie stopienie siê Gotów z Rzymianami, w którym znalaz³yby uciele nienie najlepsze cechy obu
spo³eczno ci.
Justynian nie móg³ wiêc liczyæ na spontaniczne poparcie ze strony rzymskiej ludno ci Itali
i ani nawet ze strony papie¿a; temu ostatniemu mog³o bardziej dogadzaæ ¿ycie pod panowan
iem heretyckiego monarchy, który pozwala³ mu rz¹dziæ Ko cio³em wed³ug w³asnej woli. Interwenc
wojskowa cesarstwa mog³a siê zatem okazaæ bardzo ryzykowna i nie nale¿a³o oczekiwaæ szybkich
ani ³atwych zwyciêstw. Ju¿ od dawna Justynian doszed³ do wniosku, ¿e najlepszym sposobem
odzyskania w³adzy w Italii by³oby dzia³anie w ramach istniej¹cej konstytucji. Italia poz
ostawa³a nominalnie pod zwierzchno ci¹ cesarstwa. Gdyby siê da³o tê zwierzchno æ urealniæ prz
a³e rozszerzanie precedensów i wyzyskiwanie ka¿dej sposobno ci dla zaakcentowania w³adzy c
esarza, z pewno ci¹ mo¿na by faktycznie poddaæ Italiê jego rz¹dom bez uciekania siê do koszto
nej i niebezpiecznej rozprawy zbrojnej z Ostrogotami. W pewnym sensie taka sama
polityka przy wieca³a Teodorykowi. Nie mia³ on spadkobiercy p³ci mêskiej i zale a³o mu na zab
zpieczeniu dziedzictwa tronu. By³ wiêc gotów poczyniæ znaczne ustêpstwa na rzecz Justynian
a w zamian za gwarancjê sukcesji. Obustronna gotowo æ do przyjêcia pokojowego, aczkolwie
k nieco mglistego rozwi¹zania znalaz³a odbicie w porozumieniu zawartym w roku 518. E
utaryk, m¹¿ córki Teodoryka Amalasunty i jego przewidywany nastêpca, zosta³ mianowany prze
z Justyna konsulem na rok 519 i obj¹³ ten urz¹d niezwykle uroczy cie, z wielkim przepych
em. Jednocze nie cesarski ambasador Gratus zapewni³ papie¿a
126 127
BELIZARIUSZ W ITALII
l~ormisdasa, ¿e Konstantynopol wyrzek³ siê manofizyckich sk³onno ci Anastazjusza i powróci³ d
chalcedoñskiego wyznania wiary. W ten sposób zakoñczy³a siê piêtnastoletnia schizma dziel¹ca
papie¿a od cesarza. Gdyby wszystko u³o¿y³o siê zgodnie z powziêtym nla_nnm_ F_>_>t_arvh xxrc
+a nikliv xxrA ~xH_aæni."v.m_ i.,n~:., ..., +...... .,~+.......,.. _
ki, ale jako "wasal i~ namiestnik.. cesarza konstantynopolitañsk ego. I Ko ció³ rzymski
nie by³by ju¿ wystawiony na pokusê odgrywania niezale¿nej roli. Fakt, ¿e Eutaryk by³ kim w r
dzaju gockiego patrioty, a przy tym antykatolikiem, stanowi³ okoliczno æ zniechêcaj¹c¹. Ale
jego ¿ona Amalasunta odebra³a rzymskie wychowanie i, podobnie jak ojciec, ¿ywi³a podziw
dla rzymskiego stylu ¿ycia, a by³a to kobieta o silnym charakterze. Poza tym mia³a zos
taæ po mierci Teodoryka naprawdê bardzo bogata. W mêskim wiecie gockiej starszyzny plemi
ennej bogate kobiety o silnym charakterze raczej nie znajdowa³y dla siebie miejsca
. Tote¿ mo¿na by³o liczyæ na to, ¿e Amalasunta, niezale¿nie od pogl¹dów mê¿a, bêdzie nak³ania
k³adania siê z Konstantynopolem. Plan ten jednak ostatecznie nie zosta³ poddany próbie,
Eutaryk bowiem zmar³ w roku 522, pozostawiaj¹c czteroletniego syna Atalaryka jako na
stêpcê sêdziwego Teodoryka.
mieræ Eutaryka zapocz¹tkowa³a okres pogarszaj¹cych siê stosunków miêdzy Rawenn¹ a Konstantyn
m. Teodoryk odnosi³ siê podejrzliwie do zamierzeñ Justyniana na dalsz¹ przysz³o æ. Objêcie tr
wandalskiego w roku 523 przez prorzymsko usposobionego Hilderyka doprowadzi³o do c
is³ego wspó³dzia³ania miêdzy Konstantynopolem a Kartagin¹, w czym ostrogocki monarcha upatry
wa³ zagro¿enie dla siebie. Nastêpca Hormisdasa na stolicy papieskiej, Jan I, nie odzna
cza³ siê takim taktem jak jego poprzednik i ca³kiem otwarcie opowiada³ siê po stronie proc
esarskich ugrupowañ w ród zamieszka³ej w Rzymie arystokracji. Na tym tle, zabarwionym je
szcze intensywniej przez podejrzliwo æ starczego wieku, staje siê zrozumia³e zerwanie Te
odoryka z rzymskim senatem, jak równie¿ aresztowanie i skazanie na mieræ w roku 524 Boe
cjusza, Symmachusa i innych wybitnych Rzymian, oskar¿onych o spisek maj¹cy na celu p
rzywrócenie w³adzy cesarza w Italii. W tych trudnych latach Justynian musia³ zapewne s
traciæ wszelk¹ nadziejê na pokojowe odzyskanie w³adzy w Italii. Tymczasem 30 sierpnia 52
6 roku umar³ stary król Teodoryk, pozostawiaj¹c wprawdzie stosunki miêdzy Rawenn¹ a Konsta
ntynopolem w sta
BEL12ARIUSZ W ITALII
nie recesji, ale zarazem otwieraj¹c mo¿liwo æ ponownego obustronnego rozwa¿enia sytuacji.
Królem Italii by³ obecnie o mioletni Atalaryk, a jego matka AmaIasunta - regentk¹. Niezw³o
cznie zapocz¹tkowa³a ona politykê zbli¿enia z Konstantynopolem, zarówno z przekonania, jak
i w celu umocnienia swej pozycji wobec burzliwej starszyzny gockiej, u której kob
iece rz¹dy budzi³y wrêcz odrazê. Pod koniec roku 527 dosz³o do zamachu stanu w Rawennie, w
ymierzonego przeciw Amalasuncie i jej prorzymskim ministrom. Odebrano matce wych
owanie ma³ego króla i powierzono je gockim patriotom, którzy spisali siê w tym wzglêdzie j
ak najgorzej. Odsuwaj¹c Amalasuntê od syna popchniêto j¹ prosto w ramiona Justyniana; ni
ebawem nawi¹za³a z nim potajemn¹ korespondencjê. Zdawa³o siê, ¿e pokojowe przywrócenie w³adzy
skiej w Italii raz jeszcze sta³o siê nakazem chwili. W roku 532, gdy Justynian, po s
t³umieniu powstania Nika, podpisa³ wieczysty pokój z Persami, Amalasunta znalaz³a siê u kr
esu swej drogi. Widz¹c, ¿e w³adza wymyka siê jej z r¹k, i zdaj¹c sobie sprawê z zagro¿enia sw
¿ycia wskutek bezustannych intryg i spisków gockiej starszyzny, doprowadzi³a do zawar
cia z Justynianem tajnego porozumienia. Mia³a uciec do Dyrrachium, najbli¿szego port
u we w³adaniu cesarstwa, gdzie przygotowano ju¿ dla niej pa³ac, i odwo³aæ siê do Justyniana
z pro b¹ o przywrócenie jej regencji. Jednocze nie wys³a³a do Dyrrachium okrêt wioz¹cy jej pr
tny skarbiec warto ci blisko trzech milionów z³otych solidów, z rozkazem, aby nie roz³adow
ywano okrêtu przed jej przybyciem na miejsce. Maj¹c na swoim dworze jako suplikantkê córê
wielkiego Teodoryka i prawowit¹ w³adczyniê królestwa Italii, Justynian uzyska³by w samej r
zeczy bardzo mocn¹ pozycjê. Wielu Gotów stanê³oby po jego stronie i móg³by wprowadziæ swe woj
do Italii, kiedy by tylko zechcia³, z wszelkimi szansami na bezkrwawe zwyciêstwo. N
iespodziewanie jednak Amalasuncie uda³o siê spowodowaæ zabicie kilku g³ównych jej przeciwn
ików w ród gockiej starszyzny i zyskaæ poparcie innych wybitnych Gotów. Wobec tego zdecydo
wa³a siê pozostaæ w Rawennie i rz¹dziæ jako niezale¿na w³adczyni. Za kulisami tej decyzji dzi
prawdopodobnie jeszcze inny czynnik. Amalasunta s³ysza³a, ¿e Justynian nie by³ jedyn¹ si³¹ rz
w Konstantynopolu. Nale¿a³o braæ pod uwagê równie¿ Teadorê. Mia³a ona swe w³asne zdanie, a od
u powstania Nika jej wp³ywy jeszcze wzros³y. Justynian i Teodora ci¹gnêli niekiedy w odm
iennych kierunkach, ale w ka¿dej powa¿nej sytuacji byli ze sob¹ zgodni
128 129
BF:LIZ~³HIUS'!. W ITAI.11
i bez chwili namys³u pu wir;cali wszystkich i wszystko, cokolwiek st~ wa³o omiedz nimi
.
a p a y
Anlalasunta by³a kobietal wielkiej urody i wdzic~ku, wykszta³con¹ i subteln¹. Poza tym b
y³a córk¹ króla Italii, nic' za nicd wiednilca z hiniornmll W rnlsl rWJ rrlia³;l kn³n trwrii
tm lnt :~ we>r nira~r~ mniej ni¿ Teodora. Nie potrzeba zbyt wiele kobiecej intuicji
- Amalasuncie za na pewno jej nie brakowa³o -- aby sobie wyobraziæ, co by sil sta³o, gd
yby królowa zjawi³a sil w Konstantynopolu jako otaczany honorami go æ Justyniana. h'akt,
¿e o wa¿nych problemach politycznych rozmawia³aby z cesarzem po ³acinie i prawdopodobni
e zbyt szybko, aby Teodora mog³a nad¹¿yæ za tokiem tych rozmów, jeszcze pogarsza³by sprawa.
Gdyby Justynian kierowa³ sil trze wym wzglêdem na w³asny interes, czy¿ mog³aby istnieæ dla ni
go korzystniejsza droga postêpowania ni¿ pozbyæ siê najpierw leodory, której barwna przesz³o
og³a ³atwo dostarczyæ powodów do jej oddalenia, a naste~pnie po lubiæ córkca Teodoryka'? Amal
sunta musia³aby oczywi cie wyrzec siê wiary ariañskiej, ale to by sil da³o urz¹dziæ. W taki s
osób kwestia gocka zosta³aby rozwi¹zana za jednym poci¹gniêciem, nie zapowiada³o sil bowiem,
aby wyniszczony deprawacj¹ m³ody król Atalaryk mia³ d³ugo po¿yæ.
Kiedy kurier z Dyrrachium przyby³ do stolicy z wiadomo ci¹ o zmianie planów Amalasunty,
J ustynian poczu³ sicz zawiedziony, ale nie skonsternowany. Nie uleg³a bowiem zmiani
e zasadnicza s³abo æ pozycji Amalasunty, uzale¿niaj¹ca j¹ od Justyniana. Musia³ tylko zaczeka
o nastêpnego kryzysu w Rawennie. Tymczasem montowa³ inne plany. Jedynym krewnym Amal
asunty p³ci mêskiej, jedynym ¿yj¹cym cz³onkiem królewskiego rodu Amalów, by³ jej kuzyn Teodah
W³adza nie poci¹ga³a go, nie mia³ te¿ do wiadczenia w sprawach wojskowych. Dyletanckie zain
teresowanie filozofi¹ platoñsk¹, rozbudzone zapewne dziki kontaktom z lud mi otaczaj¹cymi
w Rzymie Symmachusa i Boecjusza, ³¹czy³o sicz w nim z chciwo citl, która dwukrotnie ci¹gnê³a
iego gniew Te<x³oryka. Orientuj¹c siê, ¿e bieg wydarzeñ mo¿e go wypchn¹æ na sam rodek sceny
yczne j,, z drugiej za strony pragn¹c nade wszystko wie æ dalej ¿ywot pró¿nuj¹cego filozofa
rywatnym dochodem na ksi¹¿êc¹ skal, on tak¿e utrzymywa³ ³¹czno æ z Justynianem. W roku 533 do
ego, ¿e Teodahad zaproponowa³ cesarzowi przekazanie swego maj¹tku - a w ka¿dym razie jeg
o p³ynnej czê ci - do Konstantynopola w zamian za odpowiednio wysokie stanowisko na dw
orze. Justynian odniós³ siê przychylnie do
T³h:I,I'I,AHIIIS'!. W ITALII
tych awansów, ale nie pieszy³ siê z przyjêciem propozycji, poniewa¿, jak przewidywa³ wcze ni
Amalasunta ponownie nawi¹za³a z nim potajemne kontakty. W³a nie w czasie gdy zdawa³o sil,
¿e ma ju¿ w reku wszystkie atuty, Justynian wyda³ osobliwy edykt.
Ti"..il ~, uU~~. 1 . . ~~n : y..t,.......v ....~.i."~ v..~.t__.:.._~ ~ ..
.. , v.., aa~uc.a m a vy.a.ya .~uwm.~, va_v.aaam.~.aai:~ oii¹uwvy,
mianowicie usposobu rozporz¹dzenia mieniem, którego w³a ciciela nie mo¿na by³o odnale¿æ. Edyk
dresowany by³ do senatów w Konstantynopolu i Rzymie, stanowi³ wiêc wyra n¹ prób4 uporczywego
rwania cesarza przy jego prawie do zwierzchno ci nad Itali<l. Ze strony liawenny n
ie nast¹pi³a ¿adna widoczna reakcja. W tcll sposób powsta³ prewdens.
W lecie tego sranego rollu przyby³ do Rawenny ambasador Justyniana, Alclcsander, a
by Isontynuowaæ rokowania z Amalasunt¹ pod pozorem negocjacji w sprawie odszkodowani
a za zaj cie graniczne sprzed kilku lat. W czasie wojny cesarstwa z Wandalami rz¹d g
ocki zachowywa³ neutralno æ, zabarwion¹ wiêcej ni¿ ¿yczliwie w stosunku do Rzymian. Fakt ten,
podobnie jak zasadniczo prorzymskie stanowisko Amalasunty, rozbudzi³ w ród gockich nob
ilów wrogie nastroje. Królowa znalazla siê znowu w niebezpicczn<j sytuacji. Justynian o
czekiwa³, ¿e zwróci sil do niego o pomoc w przywróceniu prawowitych rz¹dów, dostarczaj¹c mu p
etekstu do interwencji w Italii. Kiedy jednak 2 pa dziernika 534 umar³ jej syn Atala
ryk, Amalasunta musia³a dzia³aæ zdecydowanie. Jedyn¹ podstawê sprawowanej przez ni¹ dotychcz
as w³adzy stanowi³o to, ¿e by³a matk¹ i opiekunk¹ króla Ostrogotów. Nowy król Teodahad nawi¹z
iej potajemne pertraktacje z Justynianem. Amalasunta zdawa³a sobie sprawê, ¿e gdyby po
zwoli³a na wymkniêcie: sit? rz¹dów z je,j r¹k, by³aby zdana na ³askê i nielaske~ swych liczny
wrogów w Rawennie. Z tego powodu sk³oni³a 'le~odahada do zawarcia z ni¹ ugody, na mocy k
tórej podzieli³aby sil z nim w³adz¹. W listopadzie 534 roku Teodahad zosta³ proklamowany k
rólem, Amalasunta za królow¹. Porozumienie miedzy dwojgiem kuzynów przewidywa³o, ¿e Teodahad
bêdzie korzysta³ z wszelkich prerogatyw monarchy, ale prowadzenie spraw pañstwowych po
zostawi Amalasuncie. Tego jednak by³o za wiele dla królewskiego platoñ czyka. Poszuka³ n
atychmiast zbli¿enia z antyrzymsko nastawionymi patriotami gockimi, mimo ¿e dotychcz
as by³ ich najwiêkszym wrogiem. W Rawennie dokonano nowego zamachu stanu, wydzieraj¹c
w³adzê z r¹k Amalasunty.
Czekaj¹c w Wabnie na sprzyjaj¹c¹ pogodê, aby móc siê prze
130 131
BELIZARIUSZ W ITALII
prawiæ przez Adriatyk, Piotr Patrycjusz, ambasador Justyniana, wys³any w celu prowad
zenia dalszych rokowañ z Amalasunt¹, dowiedzia³ siê, ¿e królowa zosta³a z³o¿ona z tronu, ale
tuj¹ j¹ z szacunkiem nale¿nym jej pozycji. W tym czasie jeden z cz³onków
7 a__... .. 1.- .,:1.". ,.,1 Pi,vtr-,.v nyl'nin ¥MpIncpn+ta ~x7 iCtn1JVJCiJbwu ~.ua
>_Va¹ iaaaaa.v.:.u a v ...., 1. .. ~ ...__~
..
cie uwiêziono, ¿e j¹ trzymaj¹ na wyspie na jeziorze l3olsena i ¿e jej ¿yciu zagra¿a niebezpie
zeñstwo. Justynian poleci³ Piotrowi jak najbardziej stanowczo zaprotestowaæ wobec Gotów
przeciw takiemu traktowaniu Amalasunty i daæ do zrozumienia, ¿e je li nie przywróc¹ jej da
wniejszej pozycji, to rz¹d bizantyjski bêdzie zmuszony interweniowaæ w Italii. Nadesz³o
jednak i drugie polecenie, od Teodory, nakazuj¹ce Piotrowi zapewniæ poufnie Gotów, ¿e ce
sarz nic nie uczyni w tej sprawie i ¿e Teodahad mo¿e bez ¿adnych obaw pozbyæ siê Amalasunt
y.
Co zasz³o w Konstantynopolu'? Prokopiusz, który nie pa³a³ mi³o ci¹ do Teodory, twierdzi, ¿e p
dowa³a ni¹ zazdro æ i lêk przed wp³ywem Amalasunty na Justyniana, gdyby gocka królowa przyby³
o Konstantynopola, i ¿e cesarz w ogóle nie wiedzia³ o drugim poleceniu dla Piotra. Mo¿li
we, ¿e Prokopiusz ma s³uszno æ. Z pewno ci¹ Teodora sprzeciwia³aby siê bardzo zdecydowanie za
szkaniu gockiej ksiê¿niczki w wiêtym pa³acu, a cesarzowa nie miewa³a skrupu³ów, gdy chodzi³o
uwanie za pomoc¹ mordu tych, których uwa¿a³a za niewygodnych dla siebie. Ale w tym wypad
ku ani Amalasunta nie my la³a o przybyciu do Konstantynopola, ani Justynian nie mia³ o
choty j¹ tam widzieæ. Jeszcze z innych wzglêdów wolno odnosiæ siê do relacji Prokopiusza z p
ewn¹ doz¹ sceptycyzmu. W momencie gdy raport Piotra dotar³ do stolicy, wojna z Wandala
mi zosta³a ju¿ zwyciêsko zakoñczona. Belizariusza odwo³ano z powrotem do Konstantynopola i
urz¹dzono mu triumf. By³ teraz wolny i móg³ obj¹æ dowództwo na innym froncie. Justynian prze
ona³ siê ostatnio, ¿e mo¿na zmia¿d¿yæ potf~¿ne z pozoru królestwo germañskie za pomoc¹ zdecyd
zia³añ wojennych na wzglêdnie ma³¹ skalê, a to g³ównie dlatego, ¿e miejscowa ludno æ rzymska
ra tego królestwa, 1<~cz wita rado nie wojska bizantyjskie. Od przesz³o piêtnastu lat prób
owa³ przywróciæ w³adzê bizantyjsk¹ w Italii pos³uguj¹c siê rodkami dyplomatycznymi, ale dozn
e niepowodzt:ñ. Wydaje siê prawdopodobne, ¿e w jesieni 534 roku postanowi³ uciec siê i tut
aj do rozwi¹zania militarnego, ¿ywi¹c nadziejê na równie szybkie i ³atwe zwyciêstwo jak w Afr
ce. Potrzebny mu by³ teraz jaki
BF:LIZARIUSZ W 1TAL1I
casus belu, który zjednoczy³by po jego stronic rzymsk¹ ludno æ Italii, a jednocze nie poró¿ni
y sob¹ Gotów. Gdyby Teodahad kaza³ zamordowaæ Amalasuntê, dostarczy³by w³a nie oczekiwanej pr
Justyniana sposobno ci. Nie chcê przez to powiedzieæ,
ie cl'.Ja1'i 1 '1 t'lluUra G111UW I11 Jt~, etlJy W ~'oiaxv ui77uæxaæxuW O-vv i Ñvuvv v
j
ne instrukcje. Jest wiêcej ni¿ prawdopodobne, ¿e Teodora dzia³a³a na w³asn¹ rêkê, ze ilo ci,
o Anlalasunty. Sam fakt jednak, ¿e drugie polecenie dotar³o do r¹k adresata i ¿e pó niej dzi
a³a³ on zgodnie z jego tre ci¹, zda je siê wskazywaæ, ¿e Justynian wiedzia³ o kroku pod jêtym
z ¿onê i ¿e traktowa³ go przychylnie. Je¿eli ten krok przyniesie zamierzony skutek, to tym
lepiej. Je¿eli nie przyniesie, to iawsze mo¿na go bêdzie zdezawuowaæ jako wybryk kapry ne
j kobiety.
Wkrótce po wyl¹dowaniu w palii z zamiarem udania siê do Rawenny Piotr dowiedzia³ siê, ¿e kre
wni trzech gockich nobilów, których Amalasunta kaza³a poprzednio zamordowaæ, zadusili król
ow¹ w wiêzieniu na jeziorze Bolsena. Zaraz po otrzymaniu tej wie ci Piotr o wiadczy³ Gotom
, ¿e oznacza to wojnê. Tymczasem zamordowanie Amalasunty zwróci³o uczucia ludno ci rzymski
ej przeciwko rz¹dowi raweñskiemu, a wielu Gotów równie¿ by³o zdania, ¿e Teodahad posun¹³ slê
ko; córy Teodoryka nie wolno by³o u mierciæ jak pierwszego lepszego zbrodniarza. Gdy kur
ier Piotra przywióz³ Justynianowi tê wiadomo æ, cesarz natychmiast rozkaza³ Mundurowi, g³ówno
odz¹cemu wojsk rzymskich w Ilirii, by wkroczy³ do Dalmacji, Belizariuszowi za , aby po
p³yn¹³ z korpusem ekspedycyjnym na Sycyliê. Rozpoczê³a siê wojna z Gotami.
I3elizariusz opanowa³ Sycyliê bez bitwy. W toku przygotowañ do zabrania stamt¹d z powrot
em swej nielicznej armii - przywióz³ by³ z Konstantynopola zaledwie oko³o dziesiêciu tysiêcy
¿o³nierzy -- dosz³y go fatalne wiadomo ci z Afryki. Tamtejsze wojska rzymskie, którym od
dawna nie wyp³acano zaleg³ego ¿o³du i które uleg³y demoralizacji pod wp³ywem berberyjskich dz
a³añ partyzanckich, podnios³y bunt o szerokim zasiêgu. Rebelianci ³¹czyli siê we wspólnym fro
e z niedawnymi nieprzyjació³mi i zagra¿ali nawet Kartaginie. W czasie swej krótkiej bytn
o ci w Afryce wielki wódz zdo³a³ odwróciæ od Kartaginy wisz¹ce nad ni¹ niebezpieczeñstwo, ale
nie zd³awienia buntu w wojsku pozostawi³ Salomonowi. Belizariusz musia³ spêdziæ jeszcze cz
as jaki ma Sycylii, aby podnie æ morale w³asnych ¿o³nierzy, którzy siê odgra¿ali, ¿e pójd¹ z
132 133
BELIZAR1USZ W I'rAL.II
przyk³adem swych afrykañskich kolegów. Dopiero w lucie 53G roku móg³ wyl<ldowaæ w po³udniowej
Italii.
Tymczasem Justynian dalej prowadzi³ pertraktacje z Teodahadem w nadziei, ¿e ten, pod
naciskiem militarnego zagro¿enia, po~wni mirm.etwa n~ i:akir T~r~rr³tmm nia~ rhria³ win ~<
rr.n_~;I Vll ;ctn.ir Teodahad~~ju¿ gorzko ¿alowa³ swej wojowniczej postawy..~Zav jego nam
ow¹ rzymski senat wys³a³ do Justyniana uni¿ony list, zredagowany przez Rzymianina Kasjod
ora, królewskiego ministra, ponadto za król gocki nak³oni³ papie¿a Agapeta I, by osobi cie u
a³ siê do Konstantynopola. W koñcu roku 535 Piotr Patrycjusz zjawi³ siê znowu w Rawennie,
gdzie uda³o mu siê wynegocjowaæ z Teodahadem tajny uk³ad; na mocy tego porozumienia Goci
mieli odst¹piæ Sycyliê cesarzowi oraz p³aciæ Konstantynopolowi roczn¹ daninê, wszystkie 'nom
nacje na senatorów w Italii mia³ zatwierdzaæ cesarz, a na wszelkich uroczysto ciach publ
icznych imiê Justyniana mia³o byæ wymieniane i oklaskiwane przed imieniem Teodahada. P
rzebieg³y pose³ zdo³a³ wmówiæ w przera¿onego króla, ¿e nawet te ustêpstwa mog¹ siê okazaæ nie
e. "Có¿ wiêc dalej?" zapyta³ Teodahad. "Je¿eli nie zadowoli to mego pana, cesarza odpar³ Pio
tr -- tedy bêdzie wojna." Wówczas Teodahad zgodzi³ siê przekazaæ Justynianowi rz¹dy nad Ital
i¹ w zamian za odszkodowanie w wysoko ci tysi¹ca dwustu funtów z³ota rocznic i za odpowiad
aj¹ce jego godno ci stanowisko na dworze bizantyjskim. Justynian ucieszy³ siê t¹ wiadomo ci¹;
ale nie ufa³ Teodahadowi. Odpowiedzia³, ¿e przyjmuje jego warunki i w celu wprowadzeni
a ich w ¿ycie wysy³a swe wojska z Belizariuszem na czele.
Kilka lokalnych zwyciêstw odniesionych przez Gotów w Dalmacji, gdzie Mundur poleg³ w b
itwie, w po³¹czeniu z wiadomo ci¹ o rewolcie wojsk rzymskich w Afryce wystarczy³o, aby goc
ki filozof na tronie ponownie zmieni³ decyzjê; obawia³ siê on reakcji swych wspó³plemieñców,
by siê dowiedzieli o tajnych rokowaniach z cesarzem. Na wiosnê 536 roku Piotr wróci³ do
Rawenny, gdzie potraktowano go obel¿ywie. Teodahad zacz¹³ w³a nie wybijaæ monety z wizerunki
em w³asnej osoby w monarszych szatach. Nowy papie¿ Sylweriusz, wybrany w czerwcu 536
roku, by³ synem papie¿a Hormisdasa i zwolennikiem panowania Gotów. W tym te¿ czasie Teo
dahad odda³ Frankom Prowansjê w zamian za zobowi¹
I~li zonie do udzielenia mu pomocy wojskowej. Tak wiêc dyplomacja j cesarska zawio
d³a, jakkolwiek dziêki niej Justynian zajmowa³ mocn¹ pozycjê.
ZA MAPO I ZA I'OZNO
Oto jak przedstawia³a siê sytuacja, kiedy Belizariusz pod¹¿a³ morzem z Sycylii do Italii.
Dopiero dop³yn¹wszy do Neapolu napotka³ opór. W mie cie stacjonowa³ silny garnizon gocki, wiê
Rzymianie przyst¹pili do dzia³añ oblê¿niczych. Teodahad, ponownie cn.fralii~wanv nrzez st
rach i niezdecydowanie, nie uczyni³ absolutnie nic, aby przyj æ z pomoc¹ oblê¿onemu miastu,
które Belizariusz zdoby³ po kilku tygodniach. By³a to odpowiednia chwila, aby zniechêciæ m
iasta italskie do stawiania oporu. Pozwolono rzymskim ¿o³nierzom z³upiæ miasto, a tych o
bywateli, którzy sprzyjali Gotom, wy³apano i wyr¿niêto w pieñ.
ZA MA£O I ZA PÓ NO
Wie æ o upadku Neapolu wywo³a³a w ród gockich ¿o³nierzy Lalê wrogo ci wobec Tecxiahada. W mie
Rogata ko³o '1'erraciny wojsko og³osi³o o z³o¿eniu go z tronu i okrzyknê³o królem Witigesa,
kiego wojownika, który nie pochodzi³ z królewskiego rodu Amalów. Teodahad próbowa³ zbiec do
Rawenny, ale w drodze schwytano go i zabito. Witiges w ¿aden sposób nie móg³ stawiæ czo³a st
raszliwemu Belizariuszowi w regularlej bitwie, tote¿ wycofa³ siê na pó³noc od Rzymu, pozos
tawiaj¹c w tym mie cie nieliczn¹ gock¹ za³ogê. Papie¿ Sylweriusz, którego progockie sympatie
by³y g³êboko zakorzenione i który pragn¹³ ocaliæ Rzym przed losem Neapolu, nawi¹za³ z Beliza
em tajne pertraktacje; w ich wyniku 9 grudnia 536 wojska rzymskie wkroczy³y do mia
sta przez Porta Asinaria, podczas gdy gocka za³oga opuszcza³a je, wymaszerowuj¹c prZe7
. Porta Flaminia. Gdy wiadomo æ o tym, wraz z 'kluczami do Wiecznego Miasta, dotar³a d
o .Iustyniana w pocz¹tltach stycznia 537 roku, cesarz zrozumia³, ¿e jego czara wype³ni³a s
iê po brzegi.
Niezw³ocznie mianowa³ Praefectem Praetorium na Italiê niejakiego Fidelisa, rzymskiego
senatora, który piastowa³ wysoki urz¹d pod panowaniem Gotów i prowadzi³ rozmowy w sprawie
poddania miasta Belizariuszowi. Oddzia³y wys³ane przez naczelnego wodza na pó³noc i na w
schód w celu opanowania dalszych miast warownych napotka³y na silny opór. Przeprowadzi
wszy reorganizacjê swych wojsk, Witiges wkrótce posuwa³ siê ju¿ w kierunku Rzymu i znosi³ po
drodze wysuniête placówki Belizariusza. Wodz rzymski
134 135
BELIZAi2IUS2 W ITALII
zapêdzi³ swych ludzi do roboty, ka¿¹c naprawiaæ mury zbudowane przed dwustu piêædziesiêciu la
przez Aureliana i zaopatrywaæ miasto w zapasy ¿ywno ci. Wiedzia³, ¿e Goci bêd¹ znacznie górow
czebnie nad jego wojskami, ¿e bêdzie mia³ trudno ci z obsad~~niem rl³nai~un nknla mmrñ~nr nh
rnnnvrh ..,1..:~, ..
__._._ _ .. .,..,_,.____~ .._., ~._' r:~~.yT.'..I:.a.v.a. aaaaw.v
stanie odciêty od morza, na którym panowa³a niepodzielnie flota cesarska, i ¿e ludno æ, podd
awszy przedtem swe miasto Bizantyjczykom, aby unikn¹æ oblê¿enia, nie powita chêtnym sercem
perspektywy oblê¿enia przez Gotów. Pod koniec zimy Witiges skoncentrowa³ przeciw Rzymow
i wojska gockie z Italii i Prowansji. By³y to ogromne si³y, aczkolwiek nie do æ liczne,
aby ca³kowicie otoczyæ miasto. Belizariusz móg³ im przeciwstawiæ za³ogê licz¹c¹ zaledwie piêæ
dzi, gdy¿ po³owa jego wojsk by³a rozproszona po twierdzach w ca³ej po³udniowej Italii.
Oblê¿enie trwa³o rok i dziewiêæ dni. Oddzia³y dokonuj¹ce wypadów za mury stoczy³y sze ædziesi
yczek z Lotami. Sam Belizariusz by³ wszêdzie obecny: broni³ murów, wyprowadza³ za miasto z
brojne podjazdy, organizowa³ z cywilnej ludno ci oddzia³y robocze, uprzedza³ zamiary nie
przyjaciela i przyk³adem w³asnego mêstwa dodawa³ ducha ¿o³nierzom. Nie tyle liczne zwyciêstwa
na polach bitew, ile oblê¿enie Rzymu stanowi³o jego najwiêkszy czyn wojenny, o którym wojs
kowy sekretarz Prokopiusz opowiedzia³ plastycznie i ze szczegó³ami. Oblê¿eni mieli trudno ci
z zaopatrzeniem w wodê, gdy¿ Goci rozebrali odga³êzienia akweduktu prowadz¹cego do miasta
, wskutek czego unieruchomione zosta³y na zawsze wspania³e ³a nie publiczne budowane prz
ez kole jnych cesarzy, od Augusta do Dioklecjana.3ø Niebawem ludno æ cywilna zaczê³a objaw
iaæ niezadowolenie i buntownicze nastroje. Wiele kobiet z dzieæmi ewakuowano do Neap
olu, a z mê¿czyzn zorganizowano oddzia³y do strze¿enia murów.
Justynian, który wci¹¿ jeszcze upaja³ siê marzeniami o bezkrwawym podboju, otrzyma³ na wiosnê
od swego naczelnego wodza nastêpuj¹cy raport:
"Panie, przybyli my do Italii wedle Twego rozkazu, zaw³adnêli my znaczn¹ czê ci¹ tego kraju i
obyli my Rzym, odpieraj¹c st¹d barbarzyñców, których wodza Lenderisa niedawno odes³a³em Wasze
esarskiej Jasno ci. Ale sprawy tak siê u³o¿y³y, ¿e du¿¹ czê æ ¿o³nierzy wyznaczyli my do obsa
na Sycylii i w Italii, które uda³o siê nam zdobyæ, wiêc pozosta³o nam tylko piêæ tysiêcy wojs
tu nieprzyjaciel nastêpuje przeciwko nam
ZA MA£O I ZA Pb¯NC
w sto piêædzicsi<lt tysiêcy ludzi. Najprzód, gdy my siê do nich zbli¿yli, aby wy ledziæ rozmi
enie wrogich zastêpów wzd³u¿ Tybru, zostali my przymuszeni, wbrew naszym zamiarom, do zwar
cia siê w walce, a skutek by³ taki, ¿e omal nie pogrzebali nas
,.,.7 ..hw""., < ,a~L. wlñaoni Pñrniwi cYw harhar~VTlr'V t)T7Vn11SC~1~l
wszystkimi~si³ami szturm do murów ~i zaatakowaliJje na~ca³ej d³ugo ci machinami oblê¿niczymi,
bardzo niewiele brakowa³o, by od pierwszego uderzenia zdobyli miasto wraz z nami.
Ocali³o nas jakowe przeznaczenie, bowiem nadludzkie czyny Bogu nale¿y przypisywaæ, a ni
e ludzkiemu mêstwu. Do tej pory trzymali my siê dobrze dziêki ³askawo ci losu czy te¿ w³asnej
wadze, ale co do przysz³o ci, to pragn¹³bym, Panie, czego lepszego dla Twej sprawy. Nie bêdê
skrywaæ, com powinien rzec i co Ty, Panie, powiniene uczyniæ; wiadomo mi bowiem, ¿e choæ
Bóg rz¹dzi ludzkimi sprawami wedle swej woli, to przecie wodzowie w ka¿dym przedsiêwziêciu
zyskuj¹ pochwa³ê lub przyganê stosownie do w³asnych postêpków. Niechby zosta³y nam przys³ane
¿o³nierze w dostatecznej liczbie, aby my w przysz³o ci mogli prowadziæ tê wojnê na równej st
z nieprzyjació³mi naszymi. Nie powinni my zawierzaæ we wszystkim ¿yczliwo ci losu, jako ¿e ni
jest jego obyczajem trzymaæ siê stale jednego go ciñca. Rozwa¿, Panie mój: je li teraz barba
zyñcy zadadz¹ nam klêskê, to przepêdz¹ nas z Twojej Italii, stracimy wojsko, a na dodatek ni
epowodzenie to okryje nas wielk¹ nies³aw¹. Nie wspominam ju¿, ¿e sprawi³oby to wra¿enie, jako
y my opu cili obywateli miasta Rzymu, którzy my leli o w³asnym bezpieczeñstwie mniej ni¿ o wi
rno ci wobec Twego imperium. Tak wiêc nawet nasze dotychczasowe przewagi oka¿¹ siê tylko p
rzygrywk¹ do klêski. Gdyby siê mia³o tak zdarzyæ, ¿e nieprzyjaciel wypar³by nas z Rzymu i z K
mpanii, a tak¿e znacznie wcze niej - z Sycylii, niewiele by wa¿y³y nasze w³asne nieszczê cia;
tyle ¿e nie uda³oby nam siê wzbogaciæ cudzym kosztem. Jeszcze i to powiniene rozwa¿yæ, Panie
nigdy nie by³o rzecz¹ mo¿liw¹, nawet maj¹c wiele dziesi¹tków tysiêcy ¿o³nierza, broniæ Rzymu
i czas, poniewa¿ miasto otoczone jest rozleg³¹ równin¹, a ¿e nie le¿y nad morzem, odciête jes
d dowozu wszelkiego niezbêdnego zaopatrzenia. Na razie rzymianie s¹ po naszej stroni
e. Gdyby jednak ich cierpienia mia³y siê przed³u¿aæ a jest to prawdopodobne - nie zawahaj¹ s
iê wybraæ to, co bêdzie dla nich najlepsze. Ci, którzy pod wp³ywem chwilowego impulsu okaz
uj¹ dobr¹ wolê, dochowuj¹ wierno ci nie wtedy, gdy ich przy
136 137
13ELIZAInUSZ W ITALII
ci nie niedola, lecz tylko wtedy, gdy im siê dobrze wiedzie. Poza tym g³ód zmusi rzymian
do czynienia wielu rzeczy, których woleliby nie czyniæ. Wiem, Panie, ¿e moim obowi¹zkie
m jest zgin¹æ za 'Cwoje imperium, dlatego te¿ nikt nie zdo³a mnie st¹d ¿ywego usunaæ. Ale zwa
Panie. iakieen rl³dzaiu roz_t~³~s Dro.vnin.s³ahv Tnhir' mieræ Bclizariusza w takich okoli
czno ciach."*
Justynian by³ wstrz¹ niêty. Poj¹³, ¿e nie chodzi³o tu o przej ciowe niepowodzenia na odleg³ym
e wojny, lecz zagro¿ony by³ ca³y jego plan zdobycia na nowo zachodnich terytoriów i przy
wrócenia tam w³adzy cesarstwa. Zacz¹³ piesznie gromadziæ l¹dowe i morskie si³y zbrojne. Wyda
ozkazy, aby oddzia³y pod dowództwem Waleriana i Marcina, przebywaj¹ce na zimowych le¿ach
w Grecji, uda³y siê niezw³ocznie do Italii. Gdy wiadomo æ o podje~ciu tych kroków dotar³a do
Belizariusza, odetchn¹³ z ulg¹. Ale mia³ jeszcze prze¿yæ wiele niespokojnych dni, wiele sztu
rmów i potyczek, zanim Walerian i Marcin znale li siê pod Rzymem, w dwadzie cia dni od o
panowania przez Gotów Porto u uj cia Tybru i odciêcia w ten sposób g³ównej drogi zaopatrzeni
a oblê¿onych. Nades³ane posi³ki sk³ada³y siê przewa¿nie ze S³owian i Bu³garów, pochodz¹cych z
od dolnego Dunaju; byli to twardzi wojownicy, wyszkoleni i zdyscyplinowani zgod
nie z tradycjami wojska rzymskiego. Ich przybycie odmieni³o stosunek si³. Witiges po
niós³ kilka pora¿ek taktycznych, a jego straty w ludziach zaczê³y wzrastaæ.
W tym czasie Teodora tak¿e zajmowa³a siê sprawami Rzymu. Jej protegowany Sewer z Antio
chii, przywódca monofizytów, zosta³ w roku 536 ob³o¿ony kl¹tw¹ i wygnany ze stolicy, w du¿ej
rze pod presj¹ papie¿a Agapeta, przebywaj¹cego wówczas w Konstantynopolu. Rozpoczê³y siê te¿
owe represje w stosunku do monofizytów w ca³ym cesarstwie, nawet w Egipcie, stanowi¹cy
m przecie¿ ich twierdzê. Pomimo niew¹tpliwej szczero ci swych przekonañ religijnych, Teodo
ra ujmowa³a ka¿dy konflikt w katez,oriach osobistych tote¿ powziê³a zaciek³¹ nienawi æ do bis
Rzymu. Fakt, ¿e Agapet ju¿ nie ¿y³, nie mia³ ¿adnego znaczenia. Jego nastêpcy kontynuowali tê
m¹ politykê religijn¹ i byli w oczach Teodory wcieleniem z³<I. Pewien wybitny duchowny r
zymski, diakon Wigiliusz, w czasie swego d³ugotrwa³ego pobytu
" Procopius, De BeLLo Gothico, wyd. H.B. Dewing, Londyn 1919, I, XXIV, I-18, s.
22(i--232 (H.K.).
'LA MALO I ZA PO?.No
w Konstantynopolu zabiega³ o ³aski Teodory obiecuj¹c, ¿e je li kiedy zostanie papie¿em, bêdz
prowadzi³ politykê ¿yczliwsz¹ dla monofizytów. Od tej chwili Teodora gor¹co pragnê³a, aby Wig
usz zosta³ papie¿em. Po mierci Agapeta wyprawi³a go rozstawnymi iz~_ñ_mi r³n Rwmm ~annafrW
iaE 17U1ntt W nlE~nl.³d7,('. PrZVbV³ 1(.'dnak
za pó no. Wybrano ju¿ Sylweriusza, tego samego, któryV kilka miesiêcy pó niej pertraktowa³ w
awie bezkrwawego poddania Rzymu Belizariuszowi. Cesarzowa niechêtnie godzi³a siê z fak
tami dokonanymi, tote¿, bynajmniej nie ostudzona w swym gniewie, wyczekiwa³a tylko s
posobnej pory. Zaledwie Belizariusz roztasowa³ siê w Rzymie, zaczê³a s³aæ pos³ów do swojej kr
ury, owego Wigiliusza, i do Antoniny, ¿ony Belizariusza. Zmówili siê we troje, aby wyt
oczyæ przeciw Sylweriuszowi fa³szywe oskar¿enie o knucie spisku maj¹cego na celu oddanie
miasta z powrotem w rêce Cotów.
Belizariusz i bez tego mia³ dosyæ k³opotów na g³owie, a w dodatku nie wierzy³ ani jednemu s³o
u tych oskar¿eñ. Wezwawszy Sylweriusza powiedzia³ mu, ¿e najprostszym sposobom uniewinni
enia siê by³oby og³oszenie deklaracji popiE:raj¹cej antychalcedoñskie pogl¹dy cesarzowej. Te
ologiczne subtelno ci ma³o obchodzi³y Belizariusza, tote¿ bardzo siê zdziwi³, kiedy papie¿ od
i³ zgody na taki kompromis. Przerwano rozmowy i papie¿ powróci³ do swojej rezydencji. Wódz
naczelny, stale nêkany przez ¿onê, próbowa³ raz jeszcze go przekonaæ, ale znów nadaremnie. P
d wp³ywem niezno nej presji ze strony Antoniny i agentów Teodory zgodzi³ siê wreszcie dzia³aæ
aczkolwiek zdawa³ sobie sprawê, ¿e to, co czyni, powa¿nie pogorszy nastroje: ludno ci cyw
ilnej. W dniu 21 marca 537 Sylweriusz zosta³ wezwany do pa³acu Belizariusza na Pinci
o. U wl:j cia do pa³acu odprawiono jego witê, a fakt, ¿e przed oblicze wodza prowadzi³ go W
igiliusz, n.ie wró¿y³ nic dobrego. Nie mog³a mu te¿ dodaæ otuchy obecno æ Antoniny, u której
lizariusz siedzia³ jak piesek pokojowy. Przemówi³a do niego /Wtonina, powtarzaj¹c dawne
oskar¿enia. Podczas gdy mówi³a jaki subdiakon zdj¹³ paliusz z ramion Sylweriusza. Antonim s
koñczy³a; wtedy wepchniêto biskupa rzymskiego do celi, z której wyszed³ z tonsur¹ wygolon¹ ja
u mnicha, po czym wpakowano go na okrêt odp³ywajalcy na wschód. W tydzieñ pó niej Wigiliusz
zosta³ wy wiêcony na papie¿a, ale zanim siê to sta³o, Belizariusz musia³ zastosowaæ surowe
dla st³umienia opozycji w ród duchowieñstwa w Rzymie. Teodora dope³ni³a swej zemsty. Kiedy
czcigodny dostojnik Ko cio³a, biskup Patary, poinformowa³ Justyniana o nie
138 139
ZA MA£O I ZA PONO
Jndenturn ForumJuln U GU A
MEDIOLANUM ~ , ~~ Tarvisium AKWiLEJA Hrixiu  \
 ~ Veronn Z- ~/ Hasta ,Cremona
(\1v
 . -- -. ~ ~ i l Placentia
Pollentm L /
G(enua Parma L `/~' . Pole Albingaunumr  Bononiy \..' ~s Faventna.. RAWENNA ~o
Faesulae Ariminum Luca ~ ~ 'Pisaurum
T`horeñEia7 Urbino SenaGallica
Ancona 4 ~Salona '' 1 1
Petra Pertusa pummum Perusia A~~'ium pismum
~J' cln ~rtn. , ó
Vol ~inm 7   Asculum
~~r sp Nnrs~:3 ' y . Lac:usl oo,. o7etium
\ '<>
ICORSYKA, Centumceliae ) - zyc Portus/  Tibur 'fio Ostna(RZYM ~Casmum
Antiuñ~ 1 
Tarrac ña ) yBeneventum Casilinum ~~a\ual
"> P Com sa~ Cumae NOIa P
v Brundisiura NEAPOLAcerenza ~ SARDYNIA Tarentum ..
'Hy runtum Caralis
Morze Tyrrenskio Acheiontia 0 
 ~Croton V i b //''""''/o
~Vivarium Messma '~/
-7 ,lRh_egmm Lilybaeum Pa nor mus ~ ~ Tauromenium
$YCYL I A Latana
 SVRAKUZ~" 0 200 400 600 km
piêknych kulisach tej afery, cesarz podj¹³ s³abiutk¹ próbê przywrócenia Sylweriuszowi rzymski
stolicy. Zanim jednak mog³o siê
taæ zado æ woli cesarza, agenci Teodory dopilnowali, aby Sylweriusz umar³ z nêdzy na wyspi
e niedaleko italskich wybrze¿y.
W l;~t~,naE~zi~ fala ~acze?³a siê odwracaæ. Trzy tysi¹ce piechotv --górali z Izaurii w po³ud
niowej czê ci Azji Mniejszej - i dwa tyi¹ce jazdy, sk³adaj¹cej siê g³ównie z Traków, przyby³o
do
Kampanii pod dowództwem do wiadczonego w rzemio le wojennym Jana, siostrzeñca Witaliana.
Belizariusz wyprowadzi³ za mury bardzo silny podjazd, by odepchn¹æ nieprzyjaciela, i
posi³ki d³ug¹ kolumn¹ wesz³y bezpiecznie do miasta. Rzymianie mogli teraz utrzymywaæ w swym
rêku linie komunikacyjne, natomiast Gotom brak³o ¿ywno ci. W ich obozie zaczê³y siê niebawem
zerzyæ choroby. Pod koniec miesi¹ca Goci poprosili o rozejm. W toku rokowañ goccy parl
amL:ntariusze dowodzili, i¿ rz¹dy Teodoryka, a st¹d i jego nastêpców, by³y prawowite. Kiedy
oci wkroczyli do Italii na zaproszenie rz¹du kanstantynopolitañskiego, w celu z³o¿enia z
tronu uzurpatora Odoakra; wobec tego obecna inwazja rzymska jest po prostu agre
sj¹. Na to Belizariusz odpar³, ¿e w takim razie fieodoryk powinien by³ po obaleniu Odoak
ra przekazaæ Italiê z powrotem ówczesnemu cesarzowi rzymskiemu. Italia stanowi nieod³¹czn¹ c
ze æ cesarstwa i on, Belizariusz, nigdy nie wyda cesarskiej w³asno ci w inne rêce. Wówczas
Goci zaproponowali ust¹pienie Rzymianom Sycylii. Belizariusz odparowa³ tê propozycjê ofi
arowuj¹c Gotom Brytaniê -- prowincjê, nad któr¹ cesarstwo przed stu laty utraci³o w³adzê -- a
daj¹c im do zrozumienia, ¿e ³atwo jest odstêpowaæ co , czego siê ;ju¿ nie posiada. Goci dorz
li do swojej alerty Kampaniê i Neapol, na co Belizariusz odpowiedzia³, ¿e rozporz¹dzanie
ziemiami cesarza nie le¿y w jego mocy. Na dalsz¹ propozycjê Gotów, dotycz¹c¹ p³acenia daniny
w ogóle nie zareagowa³. W koñcu zgodzono siê zawrzeæ trzymiesiêczny rozejm; w tym okresie m
iano siê odwo³aæ z ca³¹ spraw¹ do Konstantynopola. ¯adna ze stron nie przestrzega³a ci le wa
zejmu. Ufny w swe si³y Belizariusz wyprawi³ Jana, aby ten zdoby³ Ariminum na drodze do
Rawenny i przeci¹³ w ten sposób linie komunikacyjne nieprzyjaciela. W marcu zrozpaczo
ny Witiges odst¹pi³ spod Rzymu. Jego cofaj¹ce siê wojska, zaledwie resztki ogromnej armi
i, która przed rokiem okr¹¿y³a miasto, nieustannie nêkali ¿o³nierze Belizariusza.
Wystraszony i skompromitowany Witiges próbowa³ umocniæ sw¹
141
Iih;l.1'l.AIIIUSG W 1'I'AI.I1
pozycjê w pó³nocnej Italii. l3elizariusz, wiedz¹c ju¿ doskonale, jak wielkal zdolno æ regener
cyjn¹ posiadaj¹ Goci, zamierza³ posuwaæ siê powoli naprzód, zdobywaj¹c jedn¹ twierdzê po drug
zabezpieczaj¹c sobie linie komunikacy jne. W marcu zdoby³ Ankonê, a ³añrttr'h mmnrninnv~h
nlar~W x~c~l; rwmcl~i.h . A... ,.i, ,...1.,., .,I
_.. .. _ _ _~ ___ , __.__ .. ___ __~ ___...__. __ .. __r.:::.__H... ~,...,....u.
drogê l¹dow¹ od Morza Adriatyckiego. W Ariminum Jan zajmowa³ teraz pozycjê niebezpiecznie
wysuniêt¹, tote¿ lielizariusz rozkaza³ mu wycofaæ siê na po³udnie, w bezpieczny okrêg Ankony
mbicje Jana, którego wuj aspirowa³ kiedy do tronu, siêga³y tak¿e wysoko; za po rednictwem sw
ch agentów prowadzi³ on pertraktacje z Matasunt¹, wnuczk¹ `I'eodoryka i ¿on¹ Witigesa, gotow
y zdradziæ znienawidzonego me~¿a. Jan odmówi³ wycofania siê z Ariminum. Witiges, zorientow
awszy siê szybko w s³abo ci pozycji nieprzyjaciela, otoczy³ miasto, ale sprawê tê rozstrzygnê
za niego nowa dziewiêciotysiêczna armia bizanty jska, która nadci¹gnê³a pod wodzy eunucha Na
rsesa, cz³owieka o do æ ograniczonym do wiadczeniu wojennym, lecz obdarzonego niezwyk³¹ rozw
ag¹ i ciesz¹cego siê ca³kowitym zaufaniem .lustyniana i Teodory. Narses by³ przyjacielem J
ana, przeto doradzi³ Belizariuszowi, aby wys³aæ odsiecz dla Ariminum, i sam wykona³ to z
adanie przeprowadzaj¹c wspama³y manewr. Po raz pierwszy wola Belizariusza natrafi³a na
sprzeciw i ostatecznie musia³a siê ugi¹æ. Od tej pory dowódcy ni¿sZegO SZCZebf~ mogli wygry
waæ przeciwko sobie Narsesa i Belizariusza. Ziarno niezgody i wzajemnej nieufno ci z
osta³o posiane w ³unie najwy¿szego dowództwa, co zmniejsza³o przez d³ugie lata sprawno æ i op
zia³ania wojenne.
Tej samej wiosny 538 roku, po zaniechaniu przesz Witigesa oblê¿enia Rzymu, Belizariu
sz wys³a³ niewielkie si³y do Ligurii, aby nêka³y Gotów na ich ty³ach. Rzymskim oddzia³om uda³
rzcedostaæ przez Apeniny ³atwo dostêpn¹ prze³êcz¹, któr¹ obecni< biegnie autostrada, i zdobyæ
n, najludniejsze miasto w pó³nocnej Italii. Mieszkañcy powitali naje d ców z rado ci¹_ Niebaw
nadci¹gn¹³ Witiges wraz z frankoñskimi wojskami, w zamiarze: oblegania miasta; król Franków
Teudebert I, wnuk Chlodwiga, pragn¹³ poszerzyæ granice swego pañstwa wbrew traktatowi, k
tóry go zobowi¹zywa³ do przymierza z Justynianem. Belizariusz, przeprowadziwszy niedaw
no udan¹ odsiecz Ariminum, koniecznie chcia³ zorganizowaæ podobn¹ operacjê na rzecz oblê¿oneg
Mediolanu. Ale Narses mia³ inne plany. W naczelnym dowództwie rzymskim wybuch³a skand
aliczna awantura; najpierw
ZA MA£O I ZA 1'62N0
rozpoczêto dzia³ania wojenne, potem je zawieszone, oszczerstwa i intrygi sta³y siê chleb
em powszednim. Ostatecznie Medit>lan wziêto g³odem w marcu 539 roku. Goccy i frankoñsc
y ¿o³nierzu, chc¹c daæ odstraszaj¹cy przyk³ad, wymordowali trzysta tysiêcy cym;lnv~h miIwk;IW
miasto - m~¿czvzn_ kokiet i dzioc'i. Kiedv ta okropna wie æ dotar³a do Justyniana, cisarr
odwo³a³ Narsesa, pozostawiaj¹c I3elizariusza znów jako jedynego wodza.
Belizariusz postêpowa³ ostro¿nie. Opanowywa³ jedn¹ po drugiej broni¹ce siê jeszcze twierdze g
ckie w rodkowej Italii, a¿ pozosta³o tylko Auximum (dzisiejsze Osimo, w ród wzgórz na po³udn
e od Ankony). Przeciwko Auximurn skoncentrowa³ ca³¹ swl si³ê uderzeniow¹ i rozpocz¹³ oble ¿en
ta. P<> pó³nocnej stronic Apeninów nieliczne wojska rzymskie pod wodz¹ Jana i Marcina wi¹z
a³y si³y gockie, nie dozwala j¹c im przy j æ z pomoc¹ zagro¿onym wspó³ziomkom. W czasie tych
cji niespodziewanie zjawi³a sicz na nizinie lombardzkiej silna armia frankoñsku. S¹dz¹c,
¿c Frankowie przybywaj¹ jako sprzymierzeñcy, Goci otw<>rzy'li im bramy Pawii i pozwol
ili przeprawiæ siê na drugi brzeg Padu. Zaledwie jednak tamci znale li siê za rzek¹, obrócil
i siê przeciw swym gockim gospodarzom. ldezorientowany wódz Gotów upad³ na duchu i wraz
ze swym wojskiem uciek³ w 'kierunku Rawenny, szukaj¹c tam oparcia i bezpieczeñstwa. 'T
ymczasem w I'awii Frankowie urz¹dzili rze kobiet i dzieci oraz z³upili miasto, nastêpni
e za , jednakowo zdradzieccy wobec jednej i drugiej strony, ruszyli przeciwko wojs
kom bizantyjskim. Jan i Marcin czuli siê tym wprawdzie zaniepokojeni, ale zdo³ali za
j<læ silne pozycje obronne. Zanim Frankowie, których wyprawa mia³a na celu szybkie zag
arniêcie zdobyczy, zd¹¿yli zorganizowaæ atak, szalej¹ca w Italii zaraza jê³a siê szerzyæ w ró
zy. Wobec tego przeprawili siê piesznie przez Alpy, z powrotem do swego kraju, ob³ado
wani ³upem, wlok¹c za sob¹ t³um wynêdznia³ych jeñców.
Wie ci o tych wydarzeniach dotar³y do Justyniana w okresie, gdy by³ poch³oniêty nowymi pow
a¿nymi k³opotami. Na wschodniej granicy z Persj¹ obie strony przestrzega³y na ogó³ warunków w
eczystego pokoju. Ostatnio jednak sytuacja stawa³a siê bardziej napiêta. Spory o pastw
iska miêdzy arabskimi ksiêstwami o prorzymskiej lub properskiej orientacji doprowadz
i³y do regularnej wojny. Popierany przez Persjê Mundhir al Lachmid skorzysta³ ze sposo
bno ci, aby wypu ciæ zagon w g³¹b terytorium cesarstwa. Sprawa
142 143
BELIZARIUSZ W ITALII
ta sama w sobie by³a b³ahostk¹, ale ka¿dy incydent, w którym uczestniczyli protegowani Per
sji, nale¿a³o traktowaæ powa¿nie. Justynian wys³a³ wiêc jednego ze starszych dostojników pañs
ch, Comesa Sacrarum Largitionum Strategiusza, aby zbada³ ów incydent na miejscu i od
ebra³ role mediatora w s_uorze miedzy ksiêstwami arabskimi. Strategiuszowi towarzysz
y³ w tej misji Summus, g³ównodowodz¹cy wojskami rzymskimi w Palestynie. Pertraktacje by³y
skomplikowane i zagmatwane. W pewnym momencie Summus przedstawi³ Mundhirowi propoz
ycje, które ten uzna³ (albo udawa³, ¿e uznaje) za sprzeczne z jego obowi¹zkiem wierno ci wob
ec Persji. Gorliwy oficer rzymski powinien by³ umieæ postêpowaæ oglêdniej, gdy¿ pochodzi³ z r
dziny wytrawnych dyplomatów; prawdopodobnie te¿ przekroczy³ otrzymane instrukcje. Ale
z³e ju¿ siê sta³o. Mundhir z³o¿y³ raport w tej sprawie Wielkiemu Królowi, który publiczniE: w
powa¿ne niezadowolenie: i uzna³ ten krok Rzymian za pogwa³cenie wieczystego pokoju. W
tym samym czasie bezwzglêdne i pozbawione wyobra ni postêpowanie w³adz administracyjnych
w rzymskiej Armenii wywo³a³o aktywne niezadowolenie w ród naczelników tamtejszych szczepów.
Dla Armenii, ci niêtej miêdzy dwoma wielkimi mocarstwami, najwa¿niejsz¹ zasad¹ przetrwania
y³o od wieków nie wi¹zaæ siê nigdy nieodwo³alnie z jednym z tych mocarstw. W swoim czasie Si
ttas rozumia³ tê sytuacjê i rzeczywi cie usi³owa³ udostêpniæ armeñskim przywódcom korzy ci p³
ków z cesarstwem rzymskim. Jego nastêpcy nie potrafili dopatrzyæ siê u mieszkañców Armenii n
iczego wiêcej poza wschodni¹ dwulicowo ci¹. W roku 5313 wybuch³o tu powstanie, na czele któr
ego stanêli potomkowie staro¿ytnego królewskiego rodu Arsacydów. Pewien przywódca prorzyms
ki zosta³ zamordowany, a jego zabójcy znale li schronienie na terytorium Persji. Zanie
pokoi³o to powa¿nie Justyniana, który wys³a³ do Armenii Sittasa, aby upora³ siê jako z sytua
Sittas zacz¹³ od pertraktacji z przywódcami powstania; wiedzia³, ¿e w nied³ugim czasie zdo³a
ch z sob¹ poró¿niæ. Ale cesarz siê niecierpliwi³ i kaza³ mu u¿yæ si³y. W jednej z pierwszych
k Sittas poleg³. .Tego nastêpca Buzes prowadzi³ aktywn¹ politykê wojenn¹; uda³o mu siê schwyt
zywódcê powstania, którego skaza³ na mieræ. Bezpo rednim skutkiem tego kroku by³o przej cie
añców do Persji, gdzie zwrócili siê do Wielkiego Króla z pro b¹, aby uderzy³, póki wiêkszo æ
i³ zbrojnych jest jeszcze zwi¹zana na zachodzie.
ZA PIA£O I ZA POGNO
Dzia³o siê to jesieni¹ 539 roku. 'Tymczasem w Italii ta sama my l przysz³a do g³owy Witigeso
wi. l~limo powa¿nych trudno ci zdo³a³ przekazaæ pos³anie do Wiellsicgo Króla. Jego wys³annika
byli dwaj duchowni italscy, którzy mogli podró¿owaæ przez ziemie cesarstwa
Iwn~ ~~mr~¯onin n~ ~=oh=n ~miTlic~ni ttu731ó1 T7T~llóP i_P 11f~~1V~1 Tlllflr'³~37('
siê za .biskupa i jego kapelana, podró¿uj¹cych w ko cielnych sprawach. Wie li z sob¹ list Wit
gesa z ostrze¿eniem, ¿e gdyby Justynianowi powiod³o siê przy³¹czenie Italii do jego imperium
, zagrozi³oby to powa¿nie bezpieczeñstwu Persji. Nadesz³a pora, aby wymierzyæ cios. Chosro
es nie udzieli³ bezpo redniej odpowiedzi, ale utwierdzi³ siê w postanowieniu wszczêcia na
nowo wrogich dzia³añ.
Rzekomy biskup i jego kapelan pozostali w Persji i tam tei umarli. Ale pewien Sy
ryjczyk, którego zabrali byli z sob¹ jako t³umacza, postanowi³ wróciæ do kraju i rodziny. Pr
zy przekraczaniu granicy ujêto go w podejrzanych okoliczno ciach i odes³ano do Konstan
tynopola, gdzie w czasie przes³uchania ca³a historia wysz³a na jaw. Justynian ogromnie
siê zaniepokoi³. Chodz¹c tam i z powrotem po cichych kru¿gankach wiêtego pa³acu, na oczach
dumionych i sennych dworaków, zastanawia³ siê, czy nale¿y dalej forsov.~aæ dzia³ania wojenne
w Italii, ryzykuj¹c najazd Persów na wschodnie prowincje, czy te¿ u³o¿yæ siê z Gotami na mo¿
ie najdogodniejszych warunkach i wzmocniæ w³asn¹ obronê na wschodzie. By³a to trudna decyz
ja, wydawa³o siê bowiem, i¿ nara¿a na szwank idea³ przywrócenia cesarstwu jego dawnej chwa³y.
Ostatecznie powzi¹³ j¹ w jesieni 539 roku: trzeba zrezygnowaæ z ca³kowitego zwyciêstwa w Ita
lii. W tym czasie Belizariusz okr¹¿a³ stolicê Gotów Rawennê. Miasto chroni³y bagna i z tego w
glêdu by³o nie do zdobycia ~~ bezpo rednim szturmie. Mo¿na by nim zaw³adn¹æ tylko w wyniku pe
traktacji, zdrady lub g³odu. Cesarska flota wojenna blokowa³a wszelki dost~p od stro
ny morza, a wojska Belizariusza otacza³y miasto od strony l¹du. Zmuszenie Gotów do kap
itulacji by³o jedynie kwesti¹ czasu, potem za Belizariusz móg³by odbyæ triumfalny wjazd do
Rawenny, podobnie jak sze æ lat wcze niej wje¿d¿a³ do Kartaginy.
Ponowne zjawienie siê w pó³nocnej Italii Teudeberta i jego Franków przejmowa³o Witigesa ta
k¹ sam¹ obaw¹ jak Belizariusza i niew¹tpliwie zach~ca³o króla Gotów do rozpoczêcia rokowañ z
aj¹cym go wodzem rzymskim. W toku rozmów pomiêdzy nimi przybyli z Konstantynopola pe³nom
ocnicy cesarza, upowa¿nieni do podpisania uk³adu, moc¹ którego Goci wyrzekliby siê
144 145
i
BELIZAIiIUSZ W I'L'ALII __.-_.. _...._......
_ _. _..._.
ziem italskich na po³udnie od Padu i przekazaliby Rzymianom po³owê skarbu królestwa. Prz
ywódcy Gotów, podobnie jak wiêkszo æ sztabowców Belizariusza, z zadowoleniem przyjêli tê prop
cjê. Ale naczelny wódz rzymski uwa¿a³, ¿e okradziono go z ostatecz
neEO ZWVCIeStWa 1 7.E' C'PS7r9 E'RVni niE'nnfr~E~hnn ,tctnnctwo K;nr_7v
wiêc Goci o wiadczyli, ¿e nie uznaj¹ tego uk³adu za~ prawomocny, je li obok podpisów pos³ów c
kich nie z³o¿y na nim swego podpisu tak¿e Belizariusz, ten ostatni odmówi³. Tylko bezpo redn
i rozkaz Justyniana móg³ go zmusiæ do po³o¿enia swego podpisu na takim traktacie. Podczas
gdy Belizariusz siê d¹sa³ i sprawy utknê³y w martwym punkcie, na gockim dworze przyszed³ kom
u do g³owy wietny pomys³. A gdyby tak odst¹piæ od nieudolnego Witigesa i poddaæ siê Belizar
zowi, pod warunkiem i¿ ten og³osi siê cesarzem zachodnim'? Mo¿na by tym sposobem osi¹gn¹æ sol
darno æ Gotów i Rzymian zachodnich w niezawis³o ci od Konstantynopola, co by³o celem d¹¿eñ wi
go T eodoryka. Plan zyska³ szerokie poparcie w kierowniczych ko³ach gockich i zosta³ z
akomunikowany Belizariuszowi przez tajnego agenta. Naczelny wódz nie mia³ ambicji po
litycznych i choæ móg³ krytykowaæ dyplomatyczne posuniêcia cesarza, nigdy nie zachwia³ siê w
ierno ci dla Justyniana. Chwytaj¹c jednak sposobno æ odniesienia ca³kowitego zwyciêstwa bez
przelewu krwi, uda³, ¿e zgadza siê na uczynione mu propozycje. Niebawem Witiges, którego
ju¿ dosz³y s³uchy, co siê szykuje za jego plecami, zwróci³ siê potajemnie do Belizariusza z
odobn¹ propozycj¹. Ta równie¿ zosta³a przyjêta. Nastêpnie Belizariusz zwo³a³ zebranie swej st
zny wojskowej wraz z cesarskimi pos³ami i oficjalnie za¿¹da³ ich zgody na podjêcie ostatni
ej próby zdobycia Rawenny. Oczywi cie nie wyjawi³ im nic na temat swych tajnych rokowañ
z Lotami. Zebrani wyrazili zgodê. W maju 540 roku, po udzieleniu sobie przez obie
strony ostatecznych tajnych zapewnieñ, bramy Rawenny otwar³y siê i Belizariusz wkroczy³
do miasta na czele swych ¿o³nierzy. Dopiero wtedy oznajmi³ gockim przywódcom, ¿e nie zamie
rza bynajmniej zostaæ cesarzem, ¿e zajmuje Rawennê w imieniu Justyniana i ¿e królestwo Ost
rogotów przesta³o istnieæ.
W marcu 540 roku król perski Chosroes na czele wielkiej armii najecha³ rzymsk¹ Mezopot
amiê. Wobec tego Belizariusz natychmiast po zajêciu Rawenny zosta³ odwo³any do Konstanty
nopola. Powraca³ jak naj pieszniej, a towarzyszyli mu: Witiges, Matasunta
Gtl llA³.O L ZA Y~¯NII
i ci spo ród gockiej starszyzny, którzy Illu siê poddali. Wióz³ z sob¹ tak¿e królewski skarbi
odoryka.
Nie oczekiwa³ go jednak uroczysty triumf, jak po powrocie z Kartaginy. lVie by³o wiw
atuj¹cych t³umów wzd³u¿ sto³ecznych "t;.. Nn_winP n ~r~nhvE'iII Rawennv nrzvæmi³a inna wiadom
a wie¿o dotar³a do Konstantynopola. W czerwcu 540 roku wojska perskie pod wodz¹ Chosroe
sa zdoby³y i z³upi³y Antiochiê, stolicê wschodnich prowincji, wyr¿nê³y tych mieszkañców, któr
nimi nie zbiegli, i niszczy³y obecnie wspania³e miasto, nie zostawiaj¹c kamienia na ka
mieniu.
146
LATA ODWLEKANYCH NADZ1E1
c).
c~nwr.rK~ Nvru NADZIEI
Król perski Chosroes Anuszirwan ("o nie miertelnym duchu") by³ m³odszy od Justyniana i p
rze¿y³ go o lat czterna cie. Ci dwaj mê¿owie nigdy sicz z sob¹ nie spotkali. Ale przez z gór¹
zydzie ci lat, podczas gdy rozgrywali z sob¹ makabryczn¹ partiê szachów nad górami i równinam
zachodniej Azji, ¿aden z nich nie by³ daleki my lom drugiego. W odró¿nieniu od Justyniana
Chosroes sam wyrusza³ w pole na czele swych wojsk. Mia³ poza tym ironiczne poczucie
humoru, którego brak³o jego rywalowi, oraz pewne wrodzone okrucieñstwo, równie¿ obce natu
rze Justyniana. Obaj monarchowie byli niestrudzonymi i dalekowzrocznymi organiza
torami. I obaj widzieli we wprowadzanych przez siebie reformach nawrót do pe³nej chw
a³y przesz³o ci swych narodów.
Korzystaj¹c z wieczystego pokoju i z tego, ¿e Justynian by³ poch³oniêty sprawami cesarstwa
na zachodzie, Chosroes doprowadzi³ do os³abienia potêgi ziemiañskich wielmo¿ów w Persji i s
tworzy³ nowe sta³e wojsko, uzale¿nione bezpo rednio od niego. By³ wiêc gotów do podjêcia na n
wojny z Rzymianami. Nie mia³a to byæ wojna zaborcza w rodzaju tych, jakie prowadzi³ J
ustynian w Afryce i w Italii. Oczywi cie Chosroes d¹¿y³ do niewielkich poprawek linii gr
anicznej, szczególnie za zale¿a³o mu na zdobyciu oparcia na wybrze¿u Morza Czarnego. Ale
g³ówny jego cel stanowi³a grabie¿. Móg³ z³upiæ bogate miasta wschodniorzymskie i zmusiæ Rzymi
I do zapiacenia ciê¿kich odszkodowañ wojennych.
Nacisk wywierany przez Konstantynopol na jego wasala Mundhira, jak równie¿ pro ba armeñs
kich uchod ców o wsparcie, dostarczy³y ('hosroesowi po¿¹danego casz~s belli. Rozpaczliwe w
o³anie o pomoc gockiego króla Witigesa utwierdzi³o go jeszcze w powziê
tym postanowieniu. W pocz¹tkach roku 540 rzymski pose³ Anastazjusz z Dara przywióz³ Chos
roesowi list od Justyniana z surowym przypomnieniem zobowi¹zañ wynikaj¹cych z traktatu
o wieczystym pokoju i z wezwaniem do zaprzestania przygotowañ wojennJrrh_ N¹ l;~t te
n nin hy³n ~~rin~j ~rlnnwi~rl~i Pru³mhnia hPz odpowiedzi pozosta³ list Teodory do mini
stra abergana, którego cesarzowa pozna³a wcze niej w Konstantynopolu jako pos³a perskieg
o i na którego nalega³a teraz, by odwiód³ swego w³adcê od wojny. "Zarêczam Wam bowiem i obiec
jê - pisa³a - i¿ tak uczyniwszy otrzymacie sowit¹ nagrodê od mojego Ma³¿onka, który nie przed
erze niczego bez mojej rady."
W marcu 540 roku wojska perskie przekroczy³y granicê i zajê³y miasto Sura nad Eufratem.
Rzymskie si³y zbrojne w Syrii by³y niewielkie, tote¿ ich dowódca Buzes bardzo roztropnie
wola³ siê wycofaæ ni¿ ryzykowaæ waln¹ bitwê z Królem Królów. Gdy wie æ o perskim naje dzie d
antynopola, Justynian niezw³ocznie wyprawi³ do Antiochii swego kuzyna Germanusa. Obe
cno æ cz³onka cesarskiej rodziny mog³a podnie æ na duchu wojsko i ludno æ cywiln¹. Ale German
i¹³ z sob¹ tylko trzystu ¿o³nierzy; jego misja polega³a na okupieniu siê Chosroesowi, nie za
walce przeciwko niemu. Chosroes bynajmniej nie by³ przeciwny rozegraniu tej parti
i w taki sposób. Oszczêdzi³ ju¿ miasto syryjskie Hierapolis w zamian za wyp³acone mu dwa t
ysi¹ce funtów srebra i proponowa³, ¿e oszczêdzi równie¿ Beroea (Aleppo) za sumê dwukrotnie wi
Poniewa¿ jednak mieszkañcy nie zdo³ali zebraæ ¿¹danej kwoty, zdoby³ i spali³ to miasto. Nieli
a rzymska za³oga, której od dawna nie wyp³acano ¿o³du, wcale nie stawia³a oporu, lecz czym p
rêdzej przesz³a na s³u¿bê Persów. Germanus wys³a³ do Chosroesa w³a nie biskupa Beroei, Megasa
j¹c Wielkiemu Królowi tysi¹c funtów z³ota za wyrzeczenie siê zdobycia Antiochii. Król perski
otów by³ przyj¹æ tê ofertê. Ale wie¿o przyby³y z Konstantynopola wysoki dygnitarz zarzuci³ G
owi tchórzostwo i w imieniu cesarza zabroni³ mu ratyfikowania ugody. Najwidoczniej J
ustynian zmieni³ zdanie. Bliski ju¿ koniec wojny w Italii i zamierzone odwo³anie stamt¹d
Belizariusza sk³ania³y go niew¹tpliwie do bardziej optymistycznego pogl¹du na perspekty
wy wojny na wschodzie. Wiedz¹c dobrze, co musi nast¹piæ po zerwaniu rokowañ, Germanus o wi
adczy³ wys³annikowi cesarza, ¿e nie pozwoli Chosroesowi okryæ siê chwa³¹ z powodu wziêcia do
woli cesarskiego krewniaka, i wycofa³ siê do Cylicji. W czerwcu
148 149
LATn UDWLH:KeINYCI1 NADLIL:I
MORZE CZARNO ~ GRANICA WSCHODNIA
ARCHEOPOLIS ~ o too Zoo JoOkm LAZYKA\  On` guris
Phasis(Sebastopolis)[1 t~odopolis
-~ Iberowie
~ Czanowie
.. ~ Anylon ~b~y ~NeocezareiaTrapezum ~` ~Eczmladzin) Dwm Salala
Nicopoiis  ~ ~I PERSARMENIA ~OI'HANE~JA ~~7
9Qp~ Citharizon~
S I `Fy4 -- ~~ `~~ iCezareja
(Kapadocja) Melice a~~ \Martyropolls
SAmida ~ ARZAN~~ ATROPATENA Samosata
Anaz~bus % EDLSSA! ~tina:A'RA(: A AUSI~OP~OLIS) GazaCa Pompelo 'øSUestia Doliche i  Carrt~
e 11NISIBIS
Claudiopolso'S ~Tars CYrriEuropuR sbula,   Hierapolis Seleucna Corycus~,~leksandria
"Isaunae"'~" 'C Rero~ orbjCALLINICUM ANTIOCHIA~j
Laodicej:A amea ~s ~ ør~1, ~'~ A$YR iA  ' P ~.
'. ~'. Gabar  ~rg~øPolis ~~rcesium Cyfr ;'~ ~ :almyr~ a~~'\\'~
Emesa
( ~ Lachmidii r~~ rt.~ Re rut ~'Hellopolis
v I halcis ~ `~~ KTEZIFON Q'~ Sydon  DAMASZEK Seleucja
Q Tyri
r~ s mopøli ~ Gassanid:i ~ he CEZAREJ¥  Y Bostra
Samana ~ Neapolis (Sichem 1,
wojska perskie zacisnê³y pier cieñ wokó³ Antiochii. W mie cie znajdowa³o siê ju¿ sze æ tysiêc
erzy przys³anych przez Justyniana jako pierwsze posi³ki. Wszyscy oni uciekli podczas
pierwszego szturmu nieprzyjaciela, a szeregi Persów rozstêpowa³y siê, aby ich przepu ciæ. M
ieszkañcy Antiochii sami stanêli na murach i miotali obelgi pod adresem oblegaj¹cych,
a milicja obywatelska, zorganizowana przez stronnictwa hipodromowe, walczy³a z naj
wiêkszym mêstwem. W¹tpliwo ci co do wyniku oblê¿enia trwa³y jednak nied³ugo. Gar æ cywilów ni
oniæ ogromnego okola murów. Persowie wdarli siê do miasta i rozpoczêli systematyczn¹ rze . T
ych obywateli, którzy zdo³ali ocaleæ,
LATA ooWLC:xnNYCn NnDZIt;I
Chosroes przesiedli³ do miejscowo ci w pobli¿u Ktezifonu w Persji, gdzie zbudowa³ dla ni
ch nowe miasto i nazwa³ je Antiochi¹.
Dokonawszy w mie cie dzie³a zniszczenia, król perski powiadomi³ pos³ów Justyniana o warunkac
h, na jakich zgodzi siê zawrzeæ pokój: pleæ tysiecy funtów z³ota natvchmiast i piêæset funtów
oku, rzekomo na koszty utrzymania fortyfikacji obronnych na Kaukazie, maj¹cych chr
oniæ zarówno Rzymian, jak Persów przed najazdami stepowych nomadów. Gdy pos³owie udali siê z
t¹ wiadomo ci¹ w drogê powrotn¹ do Justyniana, Chosroes przemaszerowa³ ze swymi wojskami pr
zez pó³nocn¹ Syriê, wymuszaj¹c okup od kolejnych miast. Wczesn¹ jesieni¹ pos³owie zjawili siê
powiedzi¹ cesarza, który w zasadzie gotów by³ przyj<læ proponowane warunki pokoju. Wielki
Król powróci³ do Persji bardzo zadowolony ze swej pierwszej kampanii przeciwko Rzymian
om.
Cios zadany przez Chosroesa presti¿owi cesarstwa rzymskiego na wschodzie wywo³a³ jeden
natychmiastowy skutek. Mieszkañcy królestwa Lazyki nie byli zadowoleni z rzymskich
rz¹dów, zw³aszcza ze skutecznej dzia³alno ci poborców podatkowych. Rzymski gubernator wojsko
wy Cibus skoncentrowa³ ca³y handel zagraniczny a Lazyka le¿a³a na jednym z wielkich szla
ków handlowych staro¿ytnego wiata, ³¹cz¹cych Zachód ze Wschodem - w nowym ufortyfikowanym po
cie Petra nad Morzem Czarnym i ustanowi³ monopol pañstwowy w wielu ga³êziach handlu. Pos
trachem odwodzi³ on miejscow¹ ludno æ od walk miêdzy szczepami i wzajemnych grabie¿y. Niespo
kojnym góralom, podobnie jak ich królowi Gubazowi, dawa³y siê we znaki wszystkie ujemne
strony i ograniczenia wynikaj¹ce z rz¹dów silnej rêki.
Tote¿ w jesieni 540 roku Gubaz wyprawi³ pos³ów do Ktezifonu z pro b¹, aby Wielki Król przyj¹³
wnie Lazykê pod swoj¹ zwierzchno æ. Z wiosn¹ nastêpnego roku perska armia przewali³a siê prze
dek Lazyki, pokona³a w rozstrzygaj¹cej bitwie wojska bizantyjskie i zdoby³a Petrê. Persk
a za³oga zajê³a tam miejsce rzymskiej. W ten sposób Persowie odzyskali dostêp do Morza Cza
rnego. Tej samej wiosny 541 roku powróci³ na wschód Belizariusz jako naczelny wódz, przy
prowadzaj¹c nie tylko czê æ rzymskich oddzia³ów, które pod nim walczy³y w Italii, lecz tak¿e
e wojsko z³o¿one z Ostrogotów. W ci¹gu lata przekroczy³ granicê i na czele swej armii posun¹³
w g³¹b perskiej Mezopotamii. Zbli¿ywszy siê do Nisibis, lecz nie atakuj¹c tego miasta, obs
adzonego siln¹ za³og¹, zdoby³ twierdzê Sisaurana, po³o¿on¹ miêdzy Nisibis a Ty
150 151
L.A'L'A ODWLEKANYCH NADZIEI
grysem. `1'am w³a nie dosiêg³a jego wojska zaraza, a sprzymierzeñcy arabscy zaczêli siê obawi
ewentualnych represji ze strony Persów. Ku powszechnemu zdumieniu Belizariusz prze
r~~a³ kampaniê i wycofa³ siê na terytorium cesarstwa.
Nie mo¿na uwierzyæ, ¿eby na te nieoczekiwana decvzie nie wp³ynê³y wzglêdy osobiste. ¯ona Beli
iusza, Antonim, która towarzyszy³a mu zazwyczaj w wojennych wyprawach, tym razem wol
a³a pozostaæ w Konstantynopolu. Teodorze potrzebna by³a pomoc przyjació³ki w machinacjach
zmierzaj¹cych do usuniêcia Jana z Kapadocji. Wydaje siê jednak, ¿e Antoninê zatrzyma³y w sto
licy powody natury prywatnej. Belizariusz nie mia³ z ni¹ syna, wiêc jaki czas przedtem
zaadoptowa³ m³odzieñca imieniem Teodozjusz. Antonim rozkocha³a siê w przybranym synu swego
mê¿a; w czasie kampanii afrykañskiej i italskiej zachowanie tych dwojga by³o przedmiote
m czego w rodzaju publicznego skandalu. Obecnie Antonim uzna³a, ¿e bêdzie wygodniej kon
tynuowaæ romans ~~ nieobecno ci Belizariusza. Wielki wódz albo nie wiedzia³, co siê dzia³o,
albo te¿ wola³ przymkn¹æ oczy na to, czemu nie móg³ przeszkodziæ. Ale syn Antoniny z wcze nie
ego ma³¿eñstwa - je li by³o to istotnie ma³¿eñstwo - Focjusz, który ¿ywi³ podziw i wspó³czuci
jczyma, postanowi³ siê w to wmieszaæ. Przebywa³ on na wschodzie przy Belizariuszu i, kor
zystaj¹c z nieobecno ci matki, wyczerpuj¹co poinformowa³ ojczyma o stosunku, jaki j¹ ³¹czy³ z
odozjuszem. Belizariusz by³ oburzony. Wówczas Focjusz podj¹³ siê usun¹æ Teodozjusza i sk³oni³
zariusza do z³o¿enia mu uroczystej przysiêgi, ¿e w razie potrzeby bêdzie go wspiera³ i os³ani
w tym przedsiêwziêciu, które mo¿e siê okazaæ niebezpieczne. Antonim bowiem cieszy³a siê opiek
dory, a z Teodor¹ nie by³o
' ¿artów. W lecie 541 roku Antonim powiadomi³a mê¿a o swoim zamiarze przyjechania do niego
na wschód. Wiadomo æ ta, w po³¹czeniu z nie najlepszym duchem bojowym ¿o³nierzy, wp³ynê³a na
Belizariusza, aby przerwaæ kampaniê przed osi¹gniêciem decyduj¹cych rezultatów.
pieszy³, jak móg³, by spotkaæ siê z Antonin¹ w drodze, i niezw³ocznie kaza³ j¹ aresztowaæ. W
jusz popêdzi³ w tym czasie do Efezu, gdzie Antonim pozostawi³a Teodozjusza, zaw³adn¹³ jego o
sob¹ i mieniem, po czym odes³a³ go pod stra¿¹ do pewnej twierdzy w Cylicji, której po³o¿enie
ne by³o tylko jemu i jego ojczymowi. Antonim zdo³a³a jednak przes³aæ wiadomo æ Teodorze do Ko
stantynopola. Cesarzowa u¿y³a nacisku na Justyniana, aby
WIELKA zAHALA
zmusi³ Belizariusza do uwolnienia i traktowania Antoniny z szacunkiem nale¿nym jej p
ozycji. Jednocze nie rozkaza³a schwytae Focjusza i zamkn¹æ go w jednym z lochów, które stano
wi³y od dawna czê æ jej prywatnego pa³acu. Mimo zadawanych mu tortur uczciwy m³odzieniec nie
chcia³ wyjawiæ miejsca pobytu Teodozjusza. Tajni agenci Teodory odnale li go jednak,
uwolnili i oddali z powrotem w ramiona Antoniny. Focjusz latami marnia³ w podziemn
ych lochach Teodory. Gdy w koñcu uciek³ stamt¹d, wola³ ju¿ nie liczyæ na Belizariusza. Uda³ s
prosto do Jerozolimy i wst¹pi³ tam do klasztoru.~r
Je li w roku 541 duch bojowy wojska rzymskiego by³ marny, to nastrój jego wodza nie móg³ c
hyba przedstawiaæ siê o wiele lepiej. Sprawa ta stanowi³a wszelako tylko jeden z wielu
k³opotów trapi¹cych Justyniana. Jan z Kapadocji, minister finansów, pad³ ofiar¹ nienawi ci T
odory. Wprowadzane przez niego reformy przysparza³y mu wielu wrogów w ród bogatszych war
stw spo³eczeñstwa i w³a nie z tego powodu gwa³towna niechêæ osobista cesarzowej przerodzi³a s
si³ê polityczn¹, wobec której Justynian musia³ w koñcu ulec wbrew swemu przekonaniu. Dla ces
arza by³a to ciê¿ka pora¿ka, a polega³a w szczególno ci na tym, ¿e z coraz wiêkszym trudem pr
dzi³o mu zdobywaæ olbrzymie sumy potrzebne na wyprawy wojenne, twierdze i umocnienia
wojskowe, na nowe budowle i dyplomacjê.
WIELKA ZARAZA
Pó³nocnym granicom cesarstwa, gdzie od piêtnastu lat panowa³ spokój, znowu zagrozi³ napór z z
wn¹trz, a wojska, które by mog³y ich broniæ, zaanga¿owane by³y w Italii, w Afryce albo na ws
chodzie. Z wiosn¹ 541 roku Bu³garzy, koczownicze plemiê pochodzenia tureckiego, przepr
awili siê przez Dunaj i zalali Ba³kany, pal¹c i pustosz¹c wszystko na swej drodze. Jedna
horda zniszczy³a rodkow¹ Grecjê a¿ po Przesmyk Koryncki, druga spustoszy³a pó³wysep Gallipo
(obecnie Gelibolu~, przerzucaj¹c podjazdy przez Dardanele na azjatyckie wybrze¿e, a
trzecia zapu ci³a siê a¿ na przedmie cia Konstantynopola, nie objête obronnymi murami. Panik
a ogarnê³a miasto i kto móg³, szuka³ bezpiecznego schronienia w Azji Mniejszej. Ale Bu³garzy
, zgodnie ze swym zwyczajem, wycofali
152 153
L.A'I'A ODWLEKANYCH NADZIEI
siê do w³asnej krainy na pó³noc od Dunaju, uprowadzaj¹c sto dwaI dzie cia tysiêcy jeñców.
Zatrwo¿ony Justynian u wiadomi³ sobie dotychczasowe zaniedbanie d³ugiej pó³nocnej granicy ce
sarstwa i zapocz¹tkowa³ realizacjê d³ugookresowego planu fortyfikacji ba³kañskich, których
j szcz¹tki, imponuj¹ce swymi rozmiarami i solidno ci¹ wykonania, zachowa³y siê do dzisiaj. B
u³garzy wszelako nie byli jedynym powodem jego zaniepokojenia. Po odwo³aniu Belizari
usza z Italii nie wyznaczono tam nowego wodza naczelnego. Propozycja Gotów wyniesi
enia Belizariusza na tron cesarski uwidoczni³a niebezpieczeñstwo wynikaj¹ce z podporz¹dk
owania wszystkich rzymskich si³ zbrojnych na zachodzie dowództwu jednego cz³owieka. Ch
odzi³o nie tyle o to, co mogliby uczyniæ Goci, gdy¿ w roku 540 nie wydawali siê ju¿ gro ni.
Ale wielu Rzymian zachodnich, zw³aszcza wp³ywowych senatorów, bêd¹cych zarazem w³a cicielami
iemskimi, wola³oby mieæ w³asnego cesarza, nad którym mogliby sprawowaæ kontrolê, ni¿ podlegaæ
lekiemu Konstantynopolowi. Jakkolwiek zatem ca³a administracja cywilna skupia³a siê na
dal w rêku Atanazjusza, Praefecta Praetorium na Italiê, dowództwo wojskowe rozdzielono
pomiêdzy kilku wodzów, z których ka¿dy komunikowa³ siê bezpo rednio z cesarzem. Skutek by³ t
, jakiego nale¿a³o siê spodziewaæ. Rzymskich wodzów obezw³adnia³y wzajemne wa nie i brak zdec
wania, tote¿ nie przeszkodzono tym Gotom,
i którzy siê nie poddali, skoncentrowaæ siê wokó³ Pawii, gdzie wybrali spo ród siebie nowego
Hildebada. Nie minê³o wiele czasu i Hildebad zorganizowa³ powa¿ne si³y. Rzymski wódz Bessas
traci³ na pró¿no czas w Piacenzie, gdy na pó³noc od Padu powstawa³u na nowo królestwo gockie
Mimo pocz¹tkowych sukcesów panowanie Hildebada nie trwa³o d³ugo. Rywalizacja gockich prz
ywódców - podsycana przez jeszcze bardziej zaciek³¹ rywalizacjê miêdzy ich ¿onami - doprowadz
do zamordowania króla w maju 541 roku. Jego nastêpc¹ zosta³ obwo³any Eraryk, wódz nieliczne
go germañskiego plemienia Rugiów, którzy towarzyszyli Ostrogotom w ich wêdrówkach, zachowu
j¹c jednak w³asn¹ odrêbno æ. Niepewny swej pozycji i zdaj¹c sobie jasno sprawê, ¿e ³atwiej od
two w bitwie ni¿ wygraæ wojnê przeciwko Rzymianom, Eraryk nawi¹za³ czym prêdzej pertraktacje
z Justynianem. Oficjalnie zaproponowa³ pokój na warunkach zaofiarowanych przez cesa
rza jeszcze przed zdobyciem Rawenny, których Belizariusz nie chcia³ wówczas uznaæ. Prywa
t
WIb:LKA ZARAZA
nie natomiast wysun¹³ propozycjê oddania Justynianowi ca³ego królestwa gockiego w zamian z
a znaczn¹ sumê pieniêdzy i przyznanie mu godno ci patrycjusza.
W jesieni 541 roku zamordowano z kolei Eraryka. Na jego naRtPnCP Gaci wybrali To
tilê, siostrzeñca Hildebada, który prowadzi³ niedawno tajne rokowania z wodzami rzymskim
i w sprawie kapi
tulacji Treviso. W tym czasie, mimo niepewnej sytuacji na wschodzie, Justynian p
ostanowi³ wys³aæ posi³ki do Italii. Nie mia³ ¿adnego powodu przypuszczaæ, e nieznany Totila
siê gro niejszym nieprzyjacielem ni¿ jego dwaj nieudolni poprzednicy. Oczekiwa³a go gor
zka niespodzianka.
Z wiosn¹ 542 roku Chosroes ponownie dokona³ najazdu na pó³nocn¹ Syriê. Z Konstantynopola wys³
no na gwa³t Belizariusza -spêdzi³ tam zimê w wymuszonym pojednaniu z ¿on¹ - aby obj¹³ dowództ
d rzymskimi wojskami na wschodzie. Po serii skomplikowanych rozmów dyplomatycznych
i kilku zbrojnych utarczkach Persowie wycofali siê jeszcze przed koñcem lata. Obie
strony zgodzi³y siê w zasadzie na przedyskutowanie warunków pokoju. Tê nag³¹ zmianê stanowisk
spowodowa³o wkroczenie na scenê nowego czynnika, zagra¿aj¹cego w równym stopniu Rzymianom,
co Persom. Epidemia morowej zarazy, na skalê nie spotykan¹ od blisko czterystu lat,
szala³a w ca³ej Europie i na Bliskim Wschodzie. Najpierw pojawi³a siê Egipcie w roku 54
1, zawleczona tam, jak powiadano, z Etiopii. Na wiosnê, wraz z pocz¹tkiem sezonu ¿eglu
gi, rozprzestrzeni³a siê niebawem na Syriê i Azjê Mniejsz¹, a w maju 542 roku wybuch³a w Kon
stantynopolu. Nieco pó niej ogarnê³a Ba³kany, Italiê, Afrykê, Hiszpaniê i Galiê. W stolicy ce
wa, wobec st³oczenia ludno ci w z³ych warunkach sanitarnych, zaraza zbiera³a straszliwe ¿n
iwo. Co dzieñ umiera³o piêæ tysiêcy osób, pó niej dziesiêæ tysiêcy. Pewnego dnia liczba mier
ar wzros³a do szesnastu tysiêcy, co równa³o siê liczebno ci wszystkich wojsk rzymskich w Ita
lii. Normalny system grzebania zmar³ych zupe³nie siê za³ama³. Justynian ustanowi³ w tym celu
specjalny urz¹d pod kierownictwem wysokiego dostojnika dworskiego; trupy wywo¿ono w
ozami i uk³adano w stosy w pustych budynkach za miastem albo ³adowano je na okrêty, któr
e dryfowa³y z pr¹dem na morze Marmara. Wielu ludzi umsera³o jednak samotnie, cia³a ich r
ozk³ada³y siê w opustosza³ych domach. Urwa³y siê regularne dostawy ¿ywno ci do miasta, przest
racowaæ m³yny i piekarnie. Do plagi zarazy przy³¹czy³a siê plaga g³odu. Gdy w jesieni epide
154 155
LATA ODWLEKANYCH NADZIEI
mia wreszcie wygas³a, mo¿na by³o stwierdziæ, ¿e jej ofiar¹ pad³o w Konstantynopolu trzysta ty
iêcy osób, czyli mniej wiêcej dwie pi¹te wszystkich mieszkañców miasta.~'= Ten dopust Bo¿y od
zia³a³ fatalnie na psychikê ludno ci. Jedni ryglowali i barykadowali drzwi Wej ciowe w swy
ch domach. odmawiainr if~h ni~ma_rria n_ auxm³ ,_,_oi__ bli¿szym przyjacio³om i krewny
m, w obawie, aby wraz z nimi nie w lizn¹³ siê upiór zarazy. Inni spêdzali dnie i noce w ko ci
ch, spowiadaj¹c siê, modl¹c i piewaj¹c suplikacje. Zarazê morow¹ (dymienicê) roznosz¹ szczur
te¿ choroba ta szerzy siê g³ównie wsród ubo¿szych warstw ludno ci, maj¹cych gorsze warunki mi
kaniowe. Jednak nawet u najbogatszych higiena pozostawia³a du¿o do ¿yczenia. Zachorowa³o
wielu wy¿szych urzêdników pañstwowych i ministrów, nawet cesarz nie unikn¹³ zarazy. Funkcjon
wanie centralnych urzêdów pañstwowych uleg³o powa¿nemu zahamowaniu. Przez pewien okres bie¿¹c
decyzje - którym Justynian zazwyczaj po wi~ca³ tak wiele uwagi - podejmowa³a do wiadczona
wprawdzie, lecz nieobliczalna Teodora.
Tymczasem w Italii sprawy przybra³y nieoczekiwany obrót. Totila okaza³ siê zrêcznym strate
giem, a tak¿e zdecydowanym i budz¹cym wiarê w przysz³o æ przywódc¹, wiêc Goci zaczêli nabiera
tuchy. W porównaniu z liczb¹ rzymskich mieszkañców Italii stanowili oni zawsze drobn¹ mnie
jszo æ, tote¿ do zarz¹dzania i skutecznego gospodarowania w swoim królestwie potrzebowali
umiejêtno ci oraz tradycji Rzymian. Od pocz¹tku panowania Teodoryka istnia³a wiêc nieprzer
wana, choæ czasem nie wolna od zgrzytów wspó³praca miêdzy bogat¹ warstw¹ senatorsk¹ i przywód
gockimi, przy czym obie strony by³y w jednakowej mierze zainteresowane w zachowani
u struktury du¿ych latyfundiów z przywi¹zanymi do ziemi dzier¿awcami. Obecnie senatorowi
e odwrócili siê od Gotów, by stan¹æ po stronie zwyciêskiego cesarza, a starszyzna gocka b¹d
ar³a, b¹d te¿ siê skompromitowa³a. Przesta³a zatem istnieæ podstawa dawnej wspó³pracy klasow
dno sobif wyobraziæ, aby Totila formu³owa³ tê sprawê w takich kategoriach, ale dziêki swej by
strej inteligencji zrozumia³ z gruntu now¹ sytuacjê spo³eczn¹ i wykorzysta³ j¹ dla w³asnego c
. Nie mog³o byæ mowy o zast¹pieniu Rzymian Gotami. Administracjê cywiln¹ na terenie Italii
trzeba by³o pozostawiæ nadal w rêkach Rzymian, gdy¿ tylko oni posiadali niezbêdne kwalifi
kacje. Totila jednak zabiega³ o poparcie i wspó³pracê nowego czynnika spo³ecznego w ród rzyms
iej ludno ci, mianowicie kupców, miejskiej klasy redniej i ch³o
WIELKA ZARAZA
pów. Te w³a nie grupy spo³eczne cierpia³y podwójnie, wskutek bezlitosnej chciwo ci Aleksandra
"No¿yka" oraz przejawiaj¹cej siê sporadycznie zach³anno ci zdemoralizowanych ¿o³nierzy. To, c
Totila obiecywa³ i co realizowa³ wszêdzie, gdziekolwiek ustanawia³ CWP t)fl110WailIPhy³n
ni mniaj; nl W1P('f'1 reW(7lll('1~ SnO³f'('Znf³. Wlel
kie majêtno ci ziemskie parcelowano miêdzy dzier¿awców, znoszono uci¹¿liw¹ pañszczyznê i op³a
ne w gotówce i w naturze. Niewolnikom, zw³aszcza tym, którzy uprawiali grunty nale¿¹ce do
w³a cicieli wielkich dóbr ziemskich, dawano wolno æ i zaci¹gano ich do wojska gockiego, gdzi
e walczyli z desperack¹ odwag¹ ludzi maj¹cych wszystko do stracenia. Skomplikowan¹ machi
nê administracyjn¹ obsadzan'tRzymianami skromnego pochodzenia, którzy czuli zawi æ do wiel
kich w³a cicieli ziemskich i byli rozczarowani "wyzwoleniem", jakie przynios³y im wojs
ka cesarskie.
Nast¹pi³a teraz zamiana ról. Wiosn¹ 542 roku Totila wymaszerowa³ ze swej bazy nad Padem na
poludnic, uda³o mu siê wywie æ w pole armiê bizantyjsk¹ pod wodz¹ Artabazusa, która usi³owa³
dziæ mu drogê, i rozgromi³ j¹ doszczêtnie pod Faenz¹, w pierwszej walnej bitwie tej italskie
j wojny. Kilka tygodni pó niej, wykorzystuj¹c zamêt i wzajemne obmowy w ród cesarskich dowódc
odniós³ drugie z kolei decyduj¹ce zwyciêstwo pod Mugello, o dzieñ marszu od Florencji. Po
zostawiwszy za sob¹ nieprzyjaciela zamkniêtego w twierdzach rodkowej Italii, pomaszer
owa³, jak móg³ naj pieszniej, dalej na po³udnie i wzi¹³ Beneventum. Nastêpnie ruszy³ na Neapo
yby mu siê uda³o zdobyæ to miasto, odci¹³by Rzymian od ³¹czno ci z pó³noc¹ drog¹ morsk¹. Gdy
obozowa³y pod Neapolem, Totila zaj¹³ siê budow¹ floty w mniejszych portach Kampanii. W ty
m czasie, mimo ¿e król gocki traktowa³ z najwiêkszym szacunkiem szlachetne damy, które dos
ta³y siê w jego niewolê - mia³ bowiem jeszcze nadziejê na osi¹gniêcie jakiego modus vivendi
zymsk¹ klas¹ senatorsk¹ - nie odstêpowa³ od linii wyznaczonej przez logikê sytuacji. W ca³ej
o³udniowej Italii wypêdzano lub zabijano w³a cicieli du¿ych maj¹tków ziemskich i przywracano
olno æ niewolnikom. Z wyj¹tkiem Rawenny, Rzymu i pewnej liczby warownych miast na wybr
ze¿u, ca³a Italia znajdowa³a siê w rêku Gotów.
156 157
LATA ODWLEKANYCH NADZIH:I
KLFSKI NA WSZYSTKICH FRONTACH
Takie oto wie ci nadchodzi³y do Konstantynopola, w czasie gdy J ustynian walczy³ ze mie
rci¹ i w ci¹gu d³ugich miesiêcy jego rekon
Wælll:Jl:C'111;~1. iivviÆ uaii~i ¹v~iyuy uvprvvvu~u: vl.~ w:::y.`):.".::~C'~ .....
wi¹zania. Jedna to wybadanie, na jakich minimalnych warunkach Totila zgodzi³by siê uzn
aæ zwierzchno æ cesarstwa rzymskiego, przyjêcie tych warunków i wycofanie z Italii rozpros
zonych i zagro¿onych za³óg. Inn¹ drog¹ postêpowania by³oby machniecie rêk¹ na front wschodni
nie do Italii silnej armii pod naczelnym dowództwem Belizariusza, jedynego wodza,
którego imiê wci¹¿ cieszy³o siê na zachodzie nie przyæmionym autorytetem. Teodora gdy¿ wiêksz
ji podejmowanych w lecie i jesieni 542 roku musia³a pochodziæ od niej - nie wybra³a ¿adn
ej z tych dróg. Duma nie pozwala³a jej targowaæ siê o warunki pokoju z barbarzyñc¹, którym ga
dzi³a. Do Belizariusza czu³a zawsze antypatiê, obecnie za ta niechêæ przerodzi³a siê we w ci
wzglêdu na ciê¿k¹ chorobê cesarza zagadnienie nastêpstwa tronu wysunê³o siê na plan pierwszy.
ynian i Teodora nie mieli syna. Najbli¿szego krewniaka cesarza, Germanusa, Teodora
nienawidzi³a i robi³a, co mog³a, aby go trzymaæ w cieniu; nie dopu ci³a nawet do zawarcia z
wi¹zku ma³¿eñskiego przez którekolwiek z jego doros³ych dzieci. Cesarz jednak le¿a³, byæ mo¿e
erci, nie da³o siê wiêc odwlekaæ tej sprawy. Teodora prowadzi³a tajne rozmowy z niektórymi z
wa¿niejszych ministrów. A tymczasem na wschodzie rzymscy wodzowie omawiali tê kwestiê n
a w³asn¹ rêkê. W lecie Teodora otrzyma³a poufn¹ informacjê od Piotra, jednego z podw³adnych o
erów Belizariusza. Belizariusz i jego zastêpca Buzes mieli jakoby o wiadczyæ, ¿e w razie mi
erci Justyniana nie uznaj¹ ¿adnego nastêpcy wyznaczonego ewentualnie przez Konstantyno
pol. Nigdy siê nie dowiemy, czy ta informacja by³a pod ka¿dym wzglêdem wiernym odbiciem
stanowiska Belizariusza. Wiedzia³ on, ¿e ka¿dy taki nastêpca móg³ byæ tylko nominatem Teodory
a bynajmniej nie ufa³ jej rozumowi. Poza tym zdawa³ sobie sprawê, ¿e je li sam nie zg³osi s
wego uczestnictwa w zawodach, inni uczyni¹ to za niego. Sta³ wprawdzie z dala od pol
ityki, ale przecie¿ rozumia³, ¿e dokonanie wyboru cesarza bez wspó³udzia³u g³ównych dowódców
ych mog³o stanowiæ jedynie wstêp do wojny domowej. Teodora potraktowa³a to wszak¿e jako os
obist¹ obrazê. Wezwa³a do stolicy dowódców wojsk wschodnich i zwolni³a z zajmowanych stanowi
sk
KLF,SKI Nr1 WSZYSTKICH FRONTACIi
Belizariusza i Buzesa. Tego ostatniego wtr¹ci³a do wiêzienia, sk¹d Justynian wyci¹gn¹³ go dop
ero po przesz³o dwóch latach. Belizariusz by³ osobisto ci¹ zbyt wp³ywow¹ i popularn¹, aby mog
z nim obej æ w równie niefrasobliwy sposób. Cesarzowa skonfislso
..y³¹ inrdnÑlr ,n~r.~n, i.-, æf. inrti, ncnhiætpcrn moiotly i rnvwia~¹³¹ .. ~...,.- ~ .~ .,..
~..~~- . . ..d.. _ _...~..t- .. __t~
oddzia³ jego przybocznych bucellarii, którzy stanowili najlepiej wyszkolony zawodowo
pu³k w podlegaj¹cych mu si³ach zbrojnych. W³a nie wtedy gdy Totila przekre la³ osi¹gniêcia d
ioletnich trudów Justyniana w Italii, jedyny cz³owiek, który móg³by skupiæ wokó³ siebie wojsk
zymskie, podnie æ ducha ludno ci cywilnej i pokonaæ znakomitego Gota w regularnej bitwie
, popad³szy w nie³askê obija³ siê bezczynnie po Konstantynopolu, omijany przez dawnych prz
yjació³, w nieustannej obawie o w³asne ¿ycie.
Gdy nadszed³ czas, ¿e Justynian znowu uj¹³ ster pañstwa w swoje rêce, Belizariusz powróci³ do
. Teodora zatroszczy³a siê, aby dosz³o do jego wiadomo ci, ¿e zawdziêcza³ to wy³¹cznie interw
swej ¿ony Antoniny. By³ rok 543. Na cze æ pojednania wyprawiono zrêkowiny jedynej córki Bel
izariusza i Antoniny z wnukiem Teodory. Teodora bowiem, zanim wesz³a w bliskie sto
sunki z Justynianem, mia³a ju¿ córkê, a byæ mo¿e i syna.
W czasie gdy Belizariusz pozostawa³ w nie³asce, Justynian zdecydowa³ siê wreszcie mianow
aæ naczelnego wodza w Italii. Wybór pad³ na cywilnego dygnitarza, niejakiego Maksyminu
sa; wskutek braku kompetencji i niezdecydowania nowego wodza wie¿o zbudowana flota
gocka odnios³a zwyciêstwo na morzu i zagarnê³a zapasy ¿ywno ci przeznaczone dla oblê¿onego Ne
lu. Na wiosnê 543 roku rzymska za³oga miasta podda³a siê Totili. Król, któremu bardzo zale¿a³
a przedstawieniu siebie w korzystnym wietle, okaza³ mieszkañcom wrêcz bezprzyk³adn¹ wielkod
uszno æ.
Nieco pó niej w tym samym roku wielkie powstanie plemion mauretañskich wyrwa³o spor¹ czê æ af
añskich prowincji spod panowania rzymskiego. Szczê ciem, sytuacja na wschodzie poprawi³a
siê. Wielu przywódców armeñskich, obawiaj¹c siê wzrostu potêgi Persji, zawar³o pokój z Justy
m. Chosroes skoncentrowa³ swe wojska na granicy, ale nie wprowadza³ w ¿ycie gro by najaz
du. Powstrzymywa³ go strach przed zaraz¹. Wkrótce za bunt, na czele którego sta³ jego najst
arszy syn, zmusi³ go do powrotu do sto³ecznego Ktezifonu. Wówczas Justynian, pomimo ni
ebezpiecznej sytuacji na zachodzie, postanowi³ rozpocz¹ó kampaniê przeciwko perskiej Arm
enii. Mia³ niew¹tpliwie nadziejê, ¿e uda mu siê wy
158 159
LATA ODWLEKANYCH NADZIEI
negocjowaæ warunki pokoju z Chosroesem z pozycji si³y i tym sposobem uwolniæ swe wojsk
a, by móc je przerzuciæ na zachód. Wojska rzymskie przekraczaj¹ce granicê by³y znacznie licz
niejsze ni¿ którakolwiek z armii wysy³anych do Afryki lub Italii - trzydzie ci tvsia_rv 7
n³nit~r~_v li_ninmvr_h_ R_vsvlrmnnnin talu r_1"6o; ~t,.,~lr; . ;o.a_
nej kampanii nie le¿a³o w zwyczajach Justyniana.V~Pocz¹tkowo chrze cijanie armeñscy witali
rado nie rzymskich ¿o³nierzy jako wyzwolicieli. Ale rozdrobnienie w³adzy wojskowej spow
odowa³o normalne skutki, mianowicie poszczególne jednostki dzia³a³y w nieskoordynowany s
posób. Rzymianie ponie li dotkliw¹ pora¿kê w walkach ze znacznie szczuplejszymi si³ami persk
imi i wycofali siê w nie³adzie. Po raz pierwszy od swego wst¹pienia na tron Justynian
stan¹³ w obliczu klêski militarnej na wszystkich frontach. Mia³ ju¿ z gór¹ sze ædziesi¹t lat,
marzenie o odbudowie dawnego imperium wydawa³o sicz wci¹¿ tak samo odleg³e.
Wiosna roku 544 zaczê³a siê niepomy lnie. W Afryce Rzymianie zostali pobici w bitwie z M
aurami, ponadto za poleg³ ich wódz naczelny Salomon, nieustêpliwy, niezawodny oficer, k
tóry przed dziesiêciu laty przyby³ do Afryki wraz z Belizariuszem. W tych ponurych lat
ach Justynian jak gdyby straci³ intuicyjn¹ umiejêtno æ dobierania w³a ciwych ludzi; na miejsc
Salomona wyznaczy³ swego siostrzeñca Sergiusza, w którym brak do wiadczenia ³¹czy³ siê z k³ó
ur¹, trudn¹ do wspó³dzia³ania z innymi. W miarê jak up³ywa³ miesi¹c za miesi¹cem, coraz to no
ary rzymskiej Afryki dostawa³y siê w rêce powstañców, do których przy³¹czali siê rzymscy ¿o³n
untowani z powodu niewyp³acania im ¿o³du.
TOTILA ZDOBYWA RZYM
O tym, co siê dzia³o w Italii w ci¹gu roku od zdobycia przez Totilê Neapolu, posiadamy t
ylko sk¹pe informacje. Pewny szerokiego poparcia w ród ludno ci wiejskiej, król gocki likw
idowa³ dalej rzymskie twierdze w rodkowej Italii. Groteskowego Maksyminusa wraz z j
ego bezlito nie operatywnym zarz¹dc¹ finansowym Aleksandrem "No¿ykiem" odwo³ano, jak siê zda
je, z pó³wyspu. Ale trzeba tu by³o czego wiêcej. Najstarszy z rzymskich wodzów w Italii, Ko
nstancjanus, przes³a³ Justynianowi raport z ocen¹ sytuacji, podpisany
". i.
r s,. .
r:~ .;
~~~. r::ø~ ~
,~ ~ 3 ³
--,~ ..,~ .~, ~,~
,.
'"~ ,., _ -r
~.,.,~'~ ~~>r
~^ :.  ø ~ . ,~.;
. ~,~ i:: w _ . "
~ # A r ê
~ _F
160 17. Mauzoleum Teodoryka w Rawennie
'I'OT1LA '!,I)013YWA ItGYM
przez wszystkich jego kolegów; o wiadczali oni, ¿e nie bêdzre mo¿na pokonaæ Totili przy pomo
cy posiadanych obecnie wojsk. Wolno przypuszczaæ, ¿e to powa¿ne ostrze¿enie sk³oni³o Justyni
ana do ponownego mianowania Belizariusza naczelnym wodzem w Italii. Cokolwiek ce
sarz my la³ o _ieeo wierno ci - a nie brak³o mu na nia dowodów - Teodora nie ufa³a Belizariu
szowi. Nie zabra³ ze stolicy ani jednego ¿o³nierza i nie mia³ w swej kasie wojennej dost
atecznych rodków. W ci¹gu lata spêdzi³ jaki czas na werbowaniu ¿o³nierzy w ojczystej Tracji
zerpi¹c pieni¹dze na ten cel g³ównie z w³asnej kiesy.s3 By³a ju¿ pó na jesieñ, gdy przeprawi³
do Italii, nios¹c odsiecz oblê¿onemu Otranto; na krótko przed koñcem roku zawin¹³ do Classis
portu Rawenny. Tymczasem Totila wys³a³ do senatu rzymskiego list wzywaj¹cy senatorów, a
by i tym razem zwi¹zali swe losy ze zwyciêskimi Gotami. Rzymski komendant miasta Jan
, siostrzeniec Witaliana, zabroni³ senatowi udzieliæ odpowiedzi na ten list. Wówczas n
a ulicach Rzyrnu i w miejscach publicznych zaczê³y siê w tajemniczy sposób pojawiaæ prokla
macje z podpisE:m Totili, zapewniaj¹ce, i¿ rzymianie nie maj¹ ¿adnego powodu do obaw prz
ed Gotami. W mie cie najwyra niej dzia³a³o dobrze zorganizowane stronnictwo progockie. W
ystraszony komendant nie móg³ zrobiæ nic wiêcej poza wypêdzeniem ariañskich duchownych, jako
najbardziej podejrzanych.
W tym czasie Bu³garzy ponownie najechali Pó³wysep Ba³kañski, zagarniaj¹c wielu jeñców, w ród
i dzieci iliryjskich ¿o³nierzy s³u¿¹cych w Italii. Kiedy wie æ o tym dotar³a do nich, zaczê³
owe dezercje; ¿o³nierze wracali na piechotê do rodzinnych wsi. Nie mo¿na by³o przy pieszyæ bu
owy fortyfikacji, gdy¿ brakowa³o in¿ynierów i murarzy. Justynian zaprosi³ wówczas widz¹c w ty
przej ciowe rozwi¹zanie trudno ci - s³owiañskie plemiê Antów do osiedlenia siê w pobli¿u uj
aju, dziêki czemu spe³nialiby rolê buforu przeciwko Bu³garom. By³ to przyk³ad starej rzymski
ej metody przerabiania z³odziei na policjantów, Antowie bowiem sami nale¿eli do tych ³up
ie¿ców, którzy od czasu do czasu przeprawiali siê przez Dunaj, by grabiæ ziemie cesarstwa.
Na wschodzie Chosroes upora³ siê wreszcie ze swym buntowniczym synem, a zaraza, jak
siê zdawa³o, ju¿ wygas³a. Kampania wojenna roku 544 rozpoczê³a siê od uderzenia Persów na Ede
g³ówne miasto pó³nocnej Mezopotamii. Jednym z najcenniejszych skarbów w posiadaniu tego mi
asta by³ list napisany rzekomo przez Chrystusa do ówczesnego króla Edessy Abgara i zaw
ieraj¹cy obiet
161
24. Konstantyn Wielki ofiarowuj¹cy model wiqt~ni Hagia so)ta
LATA ODWLEKANYCH NADZIEI
nicê, ¿e Edessa, w nagrodê za sw¹ wiarê, nie zostanie nigdy zdobyta przez nieprzyjació³. Wybi
raj¹c za cel ataku w³a nie to miasto, Chosroes byæ mo e liczy³ na propagandowy efekt udowodn
ienia fa³szywo ci tej obietnicy. Chocia¿ mieszkañcy miasta uwa¿ali je za
,."~.,h®+n mmclr; xxW rlv T/farrin nnnanrawiak i w~mnrnik mW rv ®®,.~,",,~~ "~, :'Z~ __
_~._. .. _"._. _._..._ ____ r _____1 _ _ .. __._ _ .. ____ ____ __
W~ ci¹gu dwumiesiêcznego oblê¿enia odpiera³ energicznie wszystkie szturmy Persów. Wreszcie,
jak to siê czêsto zdarza³o w rzymsko-perskich dzia³aniach wojennych, Chosroes wycofa³ siê w
zamian za okup wysoko ci piêciuset funtów z³ota. Kilka pomniejszych zwyciêstw rzymskich w
Mezopotamii nie wp³ynê³o na zmianê stosunku si³. Ale w czasie tej dziwacznej zaprawy wojen
nej drogê pomiêdzy Konstantynopolem a Ktezifonem nieustannie przemierzali tam i z po
wrotem wys³annicy walcz¹cych stron. Obie by³y obecnie gotowe do rokowañ w sprawie warunków
pokoju. Targowa³y siê jednak tak zawziêcie, ¿e dopiero w pocz¹tku 545 roku podpisano pokój.
Mia³ on obowi¹zywaæ piêæ lat i dotyczyæ tak e arabskich pañstw ho³downiczych, zwi¹zanych zar
dn¹, jak z drug¹ stron¹; tym sposobem niespokojne ksiêstwa nie mog³yby w przysz³o ci wci¹gaæ
ich mocarstw w swe lokalne spory. W odniesieniu do królestwa Lazyki nie osi¹gniêto ¿adne
go porozumienia. Rzymianie zgodzili siê p³aciæ czterysta funtów z³ota rocznie na utrzymani
e fikcyjnych garnizonów na Kaukazie, przy czym mieli ui ciæ z góry nale¿no æ za ca³e piêæ lat
Cena by³a wysoka, ale za tê cenê uda³o siê Justynianowi zdobyæ swobodê dzia³ania na wschodzie
chwilowo powstrzymaæ najazdy od pó³nocy, których grozy ani on sam, ani jego wspó³cze ni chyba
w pe³ni nie pojmowali. Teraz móg³ siê obróciæ na zachód i odrabiaæ krok po kroku poniesione t
straty; by³ ju¿ najwy¿szy czas. Do Afryki wys³ano, jako równorzêdnego Sergiuszowi wspó³dowódc
reobindusa, cz³onka starej arystokracji, o¿enionego z siostrzenic¹ Justyniana Praeiect¹.
Nie szczêdzi³ on wysi³ków na nowym stanowisku, ale Sergiusz liczy³ siê wy³¹cznie z w³asnym z
m, co doprowadzi³o raz jeszcze do klêski Rzymian pod Tacj¹ (Tozer) w zachodniej Tunezj
i; wobec tego Justynian odwo³a³ Sergiusza. Tymczasem Areobindus stan¹³ w obliczu spisku
zawi¹zanego w ród jego oficerów. Rzymski dowódca wandalskiego pochodzenia, niejaki Guntary
t, ¿ywi³ nadziejê, ¿e dziêki pomocy zbuntowanych Maurów uda mu siê zostaæ królem niepodleg³ej
. Spiski i kontrspiski nastêpowa³y jeden po drugim, a¿ w koñcu, Areobindus, otrzymawszy
od biskupa Kartaginy Reparatusa zapewnienie osobistego bez
'POTILA ZDOBYWA RZYM
pieczeñstwa, zgodzi³ siê na spotkanie z Guntarytem. Podstêpny buntownik przyj¹³ naczelnego w
odza z wszelkimi oznakami szacunku, ale nastêpnej nocy kaza³ go zamordowaæ. Kilka tygo
dni pó niej nie ¿y³ ju¿ sam Guntaryt, zasztyletowany w czasie uczty nrZP2 lPf~nP_f1n 7P c\
E7vr_~1 ~n~PUñxat /~riahant_tco ~fñrv tWrwmxrtva_t
potajemne kontakty z oddzia³ami wiernymi v cesarzowi.~~Justynian mianowa³ go niezw³ocz
nie Magistrem Militum w Afryce.
Po przybyciu do Rawenny Belizariusz wyda³ proklamacjê wzywaj¹c¹ Gotów do poddania siê prawow
itemu w³adcy, cesarzowi. Nie wywo³a³o to jednak po¿¹danego skutku. Przeciwnie, niektóre za³og
rzymskie, nie otrzymuj¹ce od dawna ¿o³du i niedostatecznie zaopatrywane w ¿ywno æ, przechod
zi³y na stronê Gotów. Wiêkszo æ ¿o³nierzy iliryjskich zdezerterowa³a po naje dzie Bu³garów na
nê, pozostawiaj¹c Witalisa, którego Belizariusz wys³a³ by³ na pó³noc w celu odzyskania Emilii
ogóle bez wojska. W rodkowej Italii Goci likwidowali kolejno warowne placówki pozost
aj¹ce jeszcze w rêkach rzymskich. Belizariusz wyprawi³ do Konstantynopola Jana, siostr
zeñca Witaliana, polecaj¹c mu, by przedstawi³ Justynianowi piln¹ potrzebê nades³ania posi³ków
pieniêdzy. Jan pozostawa³ w stolicy kilka miesiêcy, gdy¿ po lubi³ tam córkê cesarskiego kuzyn
ermanusa. Sta³o siê to ku wielkiemu zmartwieniu Teodory, która dotychczas nie dopuszcz
a³a do ma³¿eñstwa ¿adnego z dzieci Germanusa. Tymczasem Belizariusz, zamierzaj¹c przetranspo
rtowaæ spodziewane posi³ki drog¹ morsk¹ do zachodniej Italii, z niecierpliwo ci¹ oczekiwa³ w
yrrachium na ich przybycie, bowiem pod koniec roku 545 Totila, oczy ciwszy swe ty³y
z rzymskich za³óg, rozpocz¹³ oblê¿enie Rzymu.
Wprawdzie oddzia³y cesarskie trzyma³y siê jeszcze w Porto u uj cia Tybru, ale wojska goc
kie odcina³y im dostêp do Wiecznego Miasta. Okrêty z zaopatrzeniem, próbuj¹c siê przedrzeæ do
Porto, musia³y siê nara¿aæ na miertelne niebezpieczeñstwo ze strony gockiej floty. Za muram
i obleganego miasta sytuacja sta³a siê wkrótce bardzo ciê¿ka, racje ¿ywno ci zredukowano do m
nimum. Komendant miasta Bessas wykorzystywa³ panuj¹cy g³ód dla nabicia sobie kieszeni. N
iebawem w ród ludno ci cywilnej powsta³ silny ruch na rzecz poddania Rzymu Totili. Diako
n Pelagiusz albowiem papie¿ Wigiliusz przebywa³ na Sycylii - szafowa³ zarówno maj¹tkiem Ko c
io³a, jak i w³asnym, aby ul¿yæ cierpieniom mieszkañców, a nawet nawi¹za³ z Totil¹ pó³oficjaln
ia. Mia³ on tak wielki autorytet w mie cie i takie wp³ywy w Konstan
162 163
LATA ODWL~KAI\YCH NADZIEI
tynopolu, ¿e Bessas nie mia³ mu w tym przeszkadzaæ. Utrata Rzymu by³aby strasznym ciosem
dla presti¿u cesarza i Belizariusz zdawa³ sobie sprawê, ¿e jego najpilniejszym zadaniem
musi byæ przyj cie z odsiecz¹ temu miastu. Pierwszy plan przewidywa³ po
., .. .. _. ."..,`fil-,., ..,h .. ..;11~~:: ., "~tC r~7., GC~IUbY d111C L ~Il LC
VV QLQ~GIU.CI V. L4W.4a.I aa uaa j v rvw Yr v..
Porto i zaatakowanie ty³ów armii oblegaj¹cej Rzym. Ale Jan, gdy wreszcie przyby³ z powro
tem ze stolicy, obstawa³ przy konieczno ci zabezpieczenia swej pozycji przez kolejne
zdobywanie na nowo prowincji po³udniowej Italii. W rezultacie dosz³o do fatalnego r
ozdzielenia si³. Belizariusz odp³yn¹³ do Porto z wojskiem niedostatecznie licznym, aby móc
stawiæ czo³o Totili, a Jan tymczasem marudzi³ na po³udniu, oczyszczaj¹c teren z gockich o
ddzia³ów zamiast maszerowaæ co si³ w kierunku Rzymu. By³a ju¿ po³owa lata 546 roku. Belizariu
z straci³ nadziejê na otrzymanie jakiejkolwiek pomocy od Jana i postanowi³ sam podj¹æ próbê p
zedarcia siê do Rzymu. Plan by³ dobrze obmy lony: dwie cie okrêtów za³adowanych ¿ywno ci¹ i i
opatrzeniem oraz wioz¹cych wyborowe oddzia³y wojska mia³o pop³yn¹æ w górê rzeki, podczas gdy
izariusz z reszt¹ swych si³ mia³ pomaszerowaæ wzd³u¿ jej po³udniowego brzegu. Pierwszym celem
by³a zapora ³añcuchowa, któr¹ Totila przerzuci³ w poprzek rzeki, drugim drewniany most nieco
w górê od tego miejsca. Bessas mia³ wi¹zaæ si³y nieprzyjaciela czêstymi wypadami za mury. Za
têpca Belizariusza Izaak otrzyma³ rozkaz pozostania w Porto wraz z Antonin¹ i nierusza
nia siê stamt¹d pod ¿adnym pozorem. Kiedy jednak nadesz³a pora dzia³ania, Bessas, poch³oniêty
zyskownym handlem ¿ywno ci¹, nie wyprowadzi³ za mury ani jednej wycieczki. Mimo to Beliz
ariusz, wykorzystuj¹c ka¿dy taktyczny b³¹d Gotów, zdo³a³ zniszczyæ przegrodê z ³añcuchów i w³
iæ atak na most -- ostatni¹ przeszkodê dziel¹c¹ go od miasta - gdy nadesz³a wiadomo æ, ¿e Iza
sta³ siê do gockiej niewoli. Przekonany, ¿e GOCl W C7.aslP jego nieobecno ci musieli zaa
takowaæ Porto, ¿e zatem odciêli go od morza i ¿e Antonim znajduje siê tak¿e w niewoli, Be:li
zariusz przerwa³ walkê i pomaszerowa³ co tchu z powrotem. W rzeczywisto ci Izaak, równie n
iezdyscyplinowany jak Bessas, napad³ na ma³y oddzia³ gocki w Ostii i Goci wziêli go do n
iewoli. Na powtórne organizowanie odsieczy by³o ju¿ za pó no i to przypieczêtowa³o los Rzymu.
Nie zdobyto go szturmem; skuteczniejszym orê¿em okaza³ siê g³ód. W dniu 17 grudnia 546 grupa
izauryjskich ¿o³nierzy
I'Oi'ILA ZDOBYWA IiL.Y~1
otwar³a forta Asinaria, przez któr¹ przed dziewiêciu laty, z dok³adno ci¹ niemal co do jedneg
dnia, Belizariusz wkroczy³ by³ do Wiecznego Miasta, i Goci wdarli siê do rodka. Bessas
wraz ze starszymi oficerami wymkn¹³ siê w zamieszaniu. Gar æ cywilnych mic,.~h.,ñ ;"1, ' "t
,~.~y 1~~ t,.t1_~ f~.1®
...~....v.." .. ~ ::'~ ."...ø.. Ñ:~C:... .,
zosta³o z ludno ci Rzymu `- schroni³a siê w ko cio³ach, aby tam przeczekaæ a¿ do momentu, gdy
tila we mie z powrotem w karby swych ¿o³nierzy. W rêce gockiego króla wpad³y zarówno skarby z
pysznych senatorskich pa³aców, jak i ciê¿kie pieni¹dze zgromadzone przez Bessasa.
Jako obiekt wojskowy Rzym nic' mia³ ¿adnego znaczenia. Ale jako symbol chrze cijañskiego
cesarstwa rzymskiego, które Justynian spodziewa³ siê odbudowaæ, wywiera³ olbrzymi wp³yw na
umys³y ówczesnych ludzi. Przygnêbienie i zw¹tpienie opanowa³y dworskie ko³a w Konstantynopol
u, l;dy w pierwszych dniach 547 roku nadesz³a tam wiadomo æ o zdobyciu Rzymu przez '1'
otilê. Cesarz jednak nie podda³ siê trwodze. Osi¹gn¹³ wrEazcie porozumienie na wschodzie. W
Afryce nowy wódz naczelny, Jan Troglita, pacyfikowa³ tê prowincjê powoli, lecz niezawodn
ie, wcielaj¹c Maurów do wojska rzymskiego i buduj¹c sieæ doskona³ych fortec, podobnych do r
edniowiecznych zamków, w których mo¿na by utrzymywaæ sta³e za³ogi, a w niespokojnych czasach
udzielaæ schronienia ludno ci cywilnej. Cesarz by³ pewny, ¿e Belizariusz stopniowo zdo³a
sobie poradziæ z Totil¹.
Król gocki wyg³osi³ do niedobitków senatu rzymskiego przemowê, w której wyrzuca³ im niewdziêc
zdradê wobec Gotów, po czym nie zwlekaj¹c wys³a³ do Konstantynopola diakona Pelagiusza i
rzymskiego nauczyciela retoryki Teodora. Wys³annicy zabrali z sob¹ list do .Iustynia
na, którego tre æ by³a w swej istocie nastêpuj¹ca:
"Postanowi³em pomin¹æ milczeniem to, co wydarzy³o siê w Rzymie, albowiem mam pewno æ, i¿ Wasz
esarska Wysoko æ wie o wszystkim. Chcê wyja niæ, z jakiej przyczyny wys³a³em tych pos³ów. Nas
ragnieniem jest, aby cie, Panie, nie tylko sami przyjêli chêtnym sercem b³ogos³awieñstwa pok
oju, lecz tak¿e nam ich udzielili. Przyk³ad i przypomnienie takiej po1ityki mamy w o
sobach Anastazjusza i Teodoryka, którzy panowali niedawno temu, nape³niaj¹c swe czasy
pokojem i wszelkimi korzy ciami, jakie on przynosi. Je¿eli tego pragniecie, Panie, bêdê
Was uwa¿a³ za ojca
164 165
LATA ODWLEKANYCH NADZIP:f
i odt¹d b4dziccie mieli w Lotach sprzymierzeñców przeciw ka¿demu wrogowi."*
Nie dopowiedzian¹ tre æ propozycji Totili sprecyzowali pos³owie ustnie. Propozycje te oz
nacza³y w gruncie rzeczy powrót do status quo sprzed wujlty, a z~Oda flet ttlt.- tuw
uaiauy ais utuauiu fiu3:C polityki zjednoczenia cesarstwa si³¹ orê¿a. Justynian grzeczni
e odprawi³ dwóch rzymian, odsy³aj¹c ich do Belizariusza, który posiada³ ca³kowite pe³nomocnic
i z którym wobec tego nale¿a³o prowadziæ wszelkie rozmowy w sprawach dotycz¹cych Italii.
W pocz¹tkach tego samego roku przyby³ do Konstantynopola jeszcze jeden dyplomata. By³
nim Izad Gusznasp, szambelan dworu Wielkiego Króla Chosroesa, który przywióz³ Justyniano
wi pozdrowienia od swego monarchy i mia³ uzgodniæ na miejscu ró¿ne kwestie wynikaj¹ce z tr
aktatu pokojowego podpisanego przed dwoma laty przez Persjê i cesarstwo rzymskie.
W czasie nastêpuj¹cych jedna po drugiej uczt w wiêtym pa³acu nad Bosforem wymieniano bezc
enne dary i wyg³aszano wytworne przemówienia po grecku i w jêzyku pahlawi. Obserwatorz
y zauwa¿yli ze zdumieniem, ¿e cesarz raczy³ zezwalaæ t³umaczowi Izada Gusznaspa, Bradoukio
sowi, na zajmowanie miejsca na ³o¿u, gdzie spoczywa³ on sam wraz ze swoim dostojnym go c
iem. Nie omieszkali tak¿e zauwa¿yæ, ¿e w ci¹gu dziesiêciomiesiêcznego pobytu Izada Gusznaspa
Konstantynopolu skarb cesarski wydatkowa³ nie mniej ni¿ tysi¹c funtów z³ota na podarki dl
a niego i jego w³adcy, a dzia³o siê to w czasie, gdy Belizariusz w Italii, z powodu br
aku pieniêdzy i ¿o³nierzy, by³ praktycznie skazany na bezczynno æ. Wydawa³o siê, ¿e Justynian
anowi³ kupiæ pokój na wschodzie niemal za wszelk¹ cenê, aby mieæ wolne rêce na zachodzie. W
tle ówczesnych okoliczno ci taka polityka by³a rozumna, atoli pó niejsi historycy krytykow
ali Justyniana i zarzucali mu, ¿e zaniedbuj¹c wschodni¹ granicê przygotowywa³ warunki do u
traty w sto lat pó niej po³owy cesarstwa na rzecz Arabów. Jednak to nie Persowie zdobyli
w siódmym wieku Syriê, Palestynê i Egipt. Ani im, ani Rzymianom nigdy nie posta³a w g³owi
e my l o radykalnej i trwa³ej zmianie granicy. Natomiast zarówno Rzymianie, jak Persow
ie, hojnie zaopatruj¹c uzale¿nione od nich ksiêstwa na obszarze Mezopotamii i Pó³wyspu Ara
bskiego w pieni¹dze, broñ i zasoby materia³owe, przyczyniali silê do rozpowszechniania w
wiecie arabskim umiejêtno ci i do
 Procopius, De Bello Gothico, op. cit., VII(III), 21, w. 21-29 (H.K.).
TOT1LA ZDOBYWA RZYM
wiadczenia wojennego, którymi wyznawcy Muhammada mieli siê pó niej pos³u¿yæ w sposób tak nis
ielski. Fakt, ¿e ani Justynian, ani Chosroes nie przewidywali takiego rozwoju wyda
rzeñ, nie przynosi im chyba ujmy jako mê¿om stanu. Ze wzglêdu na swe nrzywi.lz;tnic dn tr
adycji Justynian bez w¹tpienia odnosi³ sie chetniej do pertraktacji dyplomatycznych
z Persj¹ ni¿ z pañstwami o niedawnych pocz¹tkach i nie tak pewnej trwa³o ci. Od przesz³o sze
set lat Rzymianie pertraktowali na równej stopie z Partami i z ich nastêpcami, Persa
mi za dynastii Sasanidów. Tak e po stronie perskiej nie brakowa³o ludzi z historyczn¹ pa
miêci¹. Tote¿ owe dziesiêæ miesiêcy up³ynê³o w atmosferze zgo³a antycznej wietno ci. Byæ mo¿
wanie dworskim protoko³em nie pozwala³o Justynianowi udzielaæ sprawom zachodnim tyle u
wagi, na ile zas³ugiwa³y.
Z tym, czym faktycznie rozporz¹dza³, Belizariusz czyni³ wszystko, co by³o w jego mocy. A
znaczy³o to bardzo du¿o: dziêki kombinacji bluffu i szybkiego manewru zdo³a³ odbiæ Rzym, ni
e daj¹c Lotom ¿adnej szansy stawienia oporu. Totila odgra¿a³ siê, ¿e zniszczy mury obronne,
jak to robi³ poprzednio w mniejszych miastach. Belizariusz ostrzeg³ go, ¿e wskutek tak
wiêtokradzkiego postêpku imiê jego sta³oby siê odra¿aj¹ce dla ka¿dego cywilizowanego cz³owi
iwe, ¿e ten argument wywar³ wra¿enie na Totili; zreszt¹ król wys³a³ ju¿ do Konstantynopola Pe
iusza i Teodora i mia³ nadziejê, ¿e uda mu siê narzuciæ Justynianowi pokój z pozycji si³y. Ws
rzyma³ wiêc rozpoczêt¹ rozbiórkê murów i uda³ siê do po³udniowej Italii, aby odbiæ tam kilka
e wpad³y w rêce rzymskie. Dziêki temu, gdy w kwietniu 547 roku Belizariusz wkroczy³ po r
az wtóry do Rzymu, móg³, kosztem tylko niewielkich i szybko wykonanych prac fortyfikac
yjnych, zmieniæ go znowu w miasto zdolne do obrony. Totila u wiadomi³ sobie swój bl¹d i cz
ym prêdzej powróci³. Próby zdobycia miasta szturmem kosztowa³y Gotów bardzo wielu zabitych i
spe³z³y na niczym; skonsternowany Totila wycofa³ swe wojska do Tiburu. Podobnie nieud
any okaza³ siê gocki atak na Perugiê. Niebawem król musia³ przemierzaæ Italiê w marszach na p
i na po³udnie, by stawiaæ czo³o zagra¿aj¹cym Rzymianom. Mimo nadal rozpaczliwego niedosta
tku ¿o³nierzy, Belizariusz zaczyna³ odzyskiwaæ inicjatywê.
166 167
LATA ODWLEKANYCH NADZIEI
MIERÆ TEODORY
U progu 548 roku w stolicy cesarstwa rmo¿y³y siê powody do optymizmu. Powolne i ¿mudne w
ysi³ki Jana Troglity w Afryce nrzvnosi³v owoc<e. Coraz wie_cei wninwnirzvch Mmrñw wrif
~lann do wojska rzymskiego. By³ to~jedyny realny sposób utrzymania w rêku, przy pomocy
kilku tysi~cy rzymskich ¿o³nierzy, ogromnej i ludnej prowincji, gdzie wielu mieszkañców
nawyk³o do noszenia broni. Rozszerzaj¹ca siê sieæ warowni coraz bardziej utrudnia³a powst
añcom poruszanie sil po kraju. W lecie 548 roku stoczyli oni i przegrali ostatni¹ kr
waw¹ bitwa pod Campi Catonis, w pobli¿u tunezyjskiego miasta El-D¿em. Od tej chwili wa
lki ogranicza³y siê do likwidowania gniazd oporu. W ci¹gu lat wojny domowej Afryka zos
ta³a straszliwie spustoszona. Wiele osób z osiad³ej ludno ci miejskiej i rolniczej uciek³o
na Sycyli4 lub gdzie indziej. Miliony drzew oliwnych wyrwano z ziemi z korzenia
mi albo spalono, a przecie¿ oliwki rodz¹ pierwsze owoce dopiero po trzydziestu latac
h. Mimo to odbudowa prowincji afrykañskiej posuwa³a siê naprzód w niezwykle szybkim temp
ie. ¯ycie gospodarcze i spo³eczne zaczê³o niebawem p³yn¹æ dawnymi kana³ami, zacz¹³ powracaæ d
Do Italii wci¹¿ przybywa³y nowe oddzia³y, ale posi³ki te by³y zbyt s³abe i spó nione. Belizar
móg³ sobie pozwoliæ jedynie na to, aby p³yn¹æ morzem od jednej rzymskiej warowni do drugiej
i dokonywaæ stamt¹d lokalnych napa ci na Gotów, którzy nadal mieli za sob¹ biern¹ zgodê ----
nie zawsze aktywne poparcie ogó³u wiejskiej ludno ci. Z kolei musia³ po pieszyæ do Rzymu, a
by tam uporaæ siê z trudn¹ sytuacj¹. ¯o³nierze miejscowego garnizonu zabili swego komendanta
, który id¹c za wcze niejszym przyk³adem Bessasa, ci¹gn¹³ zyski z niedostatku ¿ywno ci. Nastê
s³ali do Justyniana list, w którym grozili przej ciem na stronê Gotów, je¿eli nie otrzymaj¹ z
leg³ego ¿o³du i obietnicy amnestii. Cesarz nie mia³ wyboru, musia³ na to przystaæ. Belizariu
sz osobi cie zaj¹³ siê miastem, zorganizowa³ sprawny i nieprzekupny aparat zaopatrzenia w ¿y
wno æ, a je li chodzi o za³ogê, to zast¹pi³ ilu tylko siê da³o malkontentów ¿o³nierzami z Syc
Nie mia³ najmniejszych z³udzeñ, ¿e dokonuje jakichkolwiek postêpów w odzyskiwaniu panowania
nad Itali¹. W nadziei, ¿e upokorzenie z powodu ledwo za¿egnanej powtórnej utraty Rzymu w
dodatku na rzecz w³asnych ¿o³nierzy - uczyni mo¿e Justyniana bardziej wra¿liwym na jego n
alegania, postanowi³ poprosiæ go po
SMIF:RC TP:ODOlt~'
raz ostatni o posi³ki i pieni¹dze, które umo¿liwi³yby pokonanie '1'0-uli w polu. Na wys³anni
ka w tej delikatnej misji wybra³ sw¹ ¿onê Antoninê. D³ugoletnia przyja ñ z Teodor¹ pozwoli³ab
ywrzeo od tej strony presjê na cesarza. Nale¿ycie zapoznana przez Belizarins~a ~ ir,
Tn nrrnn svtllarii urnirnnri i ~ n minia n ~rn~³karh niezbêdnych do jej odmienienia,
Antonim odp³yne~³a z po³udniowej Italii w po³owie czerwca, a jej m¹¿ oczekiwa³ rezultatów te
isji z najwiêksz¹ nadziej¹. Belizariusz nie by³ cz³owiekiem pokornym, tote¿ zwrócenie siê z p
pomoc do kobiety, która przed kilku laty omal go nie zniszczy³a, Hmsia³o go sporo kos
ztowaæ.
Pro ba ta nie dotar³a do Teodory. W dniu 28 czerwca 548 roku, zanim Antonim stanê³a u kr
esu swej podró¿y, cesarzowa umar³a na raka. Pochowano j¹, z ca³¹ pomp¹ i ceremonia³em nale¿ny
pozycji, w ko ciele ~wiêtych Aposto³ów, którego budowê Justynian i ona rozpoczêli w czwartym
dziesi~cioleciu szóstego wieku i który zosta³ ostatecznie po wi4cony dopiero 28 czerwca
550 roku, dok³adnie w dwa lata po jej mierci. Antonim zrozumia³a beznadziejno æ swej misj
i: pogr¹¿ony w ¿alu cesarz nie by³ zdolny do podejmowania wa¿nych decyzji politycznych. Po
prosi³a go zatem 0 odwo³anie jej me¿a z Italii. Niedawno wybuch³y znowu zbrojne starcia
w królestwie Lazyki, nie objêtym traktatem pokojowym z Persj¹, i Justynian zamy la³ wys³aæ po
ownie Belizariusza na front wschodni. Tak wiêc pó n¹ jesieni¹ 548 roku wielki wódz po raz os
tatni opu ci³ Italiê, nie wype³niwszy swego zadania do koñca.
~aden z ówczesnych historyków nie opisa³, w jaki sposób Justynian przyj¹³ mieræ Teodory. Nie
ega w¹tpliwo ci, ¿e mia³ kilka miesiêcy na przygotowanie siê do tego ciosu, a poza tym nie b
y³ cz³owiekiem ujawniaj¹cym swe uczucia. Byæ mo¿e da³oby siê co wywnioskowaæ na ten temat z
zenia o wiele lat pó niejszego. W roku 559 hordy Hunów zza Dunaju najecha³y Tracjê i zapu ci³
siê, r¿n¹c i rabuj¹c po drodze, a¿ pod Konstantynopol, na odleg³o æ niespe³na piêædziesiêciu
d miasta. Dla stawienia czo³a tej nawale cesarz odwo³a³ ze stanu spoczynku Belizariusz
a, cz³owieka ju¿ starszego i ociê¿a³ego wskutek oty³o ci; w najwiêkszym po piechu zorganizowa
dzia³y milicji obywatelskiej. Wiek i bezczynno æ nie stêpi³y jego wietnych zdolno ci taktycz
ych, potrafi³ wiêc narzuciæ Hunom przekonanie, ¿e jego mizerne si³y s¹ wielokrotnie wiêksze,
i¿ by³y w rzeczywisto ci. Wyprowadzeni w pole i zdemoralizowani naje d cy ponie li klêskê, tr
czterystu ludzi. Tymczasem Justynian, zazdrosny o rozb³ys³¹ na nowo
168 169
L.A'I'A ODWLEKANYCH NADZIEI
s³awê Belizariusza, odwo³a³ starego wodza i sam wyruszy³ w pole, pierwszy i ostatni raz w
swoim ¿yciu. Mia³ wówczas oko³o siedemdziesiêciu siedmiu lat. Nie trzeba zapewniaæ, ¿e do ¿ad
bitwy nie dosz³o. Wszystko za³atwiono dyplomacj¹ i pieniêdzmi; niebawem ~instrznninc ce
sarza .Tnstyn ~³nr~ilnnwa³ nr~nj~~i~ Hmnñw ~ y wrntem przez Dunaj, z kieszeniami wypch
anymi bogatym okupem za rzymskich jeñców, który zap³aci³ Justynian. Po tym osobliwym zwyciês
twie cesarz odby³ 11 sierpnia triumfalny wjazd do stolicy. Zachowa³a siê oficjalna rel
acja z tej okaza³ej uroczysto ci; czytamy w niej, ¿e gdy pochód przeci¹ga³ obok ko cio³a ~wi~
h Aposto³ów, zatrzyma³ siê w tym miejscu, cesarz za wszed³ do wi¹tyni, aby odmówiæ modlitwê
iece przy grobowcu Teodory.
G.
GORZKIE ()WOLE
~wv~r~,c~rW ~
Sytuacja w Italii wymaga³a jakiego dzia³ania, dzia³anie jednak by³o w³a nie tym, do czego Ju
tynian w roku 548, po mierci '1'eodory, nie czu³ siê zdolny. Odwo³a³ Belizariusza, ale na
jego miejsce nie mianowa³ innego g³ównodowodz¹cego na froncie italskim. W pocz¹tkach lata
zadunajscy S³owianie najechali Iliriê. Opanowali kolejno warownie, którym nikt nawet
nie próbowa³ przyj æ z pomoc¹, zapu cili siê a¿ pod Dyrrachium, po czym, nie molestowani prze
ikogo, odeszli z ³upem i z d³ug¹ kolumn¹ jeñców przeznaczonych na targi niewolników. Wojska r
ymskie w Ilirii, w sile piêtnastu tysiêcy ludza, przez ca³y ten czas depta³y im po piêtach
, lecz ani razu nie zaryzykowa³y zbrojnego starcia czy to z braku odwagi, czy te¿ z
braku wyra nych rozkazów. W Egipcie Nil w tym roku wyla³ wyj¹tkowo obficie i urodzajne g
runty w delcie rzeki pozostawa³y pod wod¹ jeszcze d³ugo po nadej ciu normalnej pory zasi
ewów. Nad Bosforem fala wyrzuci³a na brzeg potwora morskiego - przypuszczalnie drapi
e¿nego delfina orkê, zwanego tak¿e miecznikiem - który by³ od lat postrachem rybaków; stwier
dzono, ¿e mia³ trzydzie ci ³okci d³ugo ci i dziesiêæ szeroko ci. Niezbyt silne trzêsienia zie
nstantynopolu i w innych miejscowo ciach przyczynia³y siê do pog³êbienia powszechnego z³ego
nastroju. Prorocy przepowiadaj¹cy koniec wiata, czarodzieje i wró¿bici znajdywali chêtnyc
h s³uchaczy, Niezadowolenie ludu przybra³o niebawem odcieñ polityczny. W stolicy docho
dzi³o do rozruchów kiêrowanych przez stronnictwa hipodromowe i t³umionych kosztem niema³eg
o rozlewu krwi.
Obecnie, kiedy nie ¿y³a ju¿ Teodora, Justynian szuka³ pomocy u swoich dwóch najdawniejszyc
h wspó³pracowników, kuzyna Ger
171
GORZKIE OWOC1: ZWYCIÊSTWA
manusa i Bclizariusza. Belizariusz dosta³ nominacjê na g³ównego dowódcê frontu wschodniego,
ale cesarz trzyma³ gu w stolicy i powierzy³ mu dowództwo swej gwardii przybocznej. Jus
tynian okazywa³ Bolizariuszowi najwic~ksze wzglêdy i wyra nie zale¿a³o mu
."hi" ! , ",1." ,.,f".,
..,: t;j :::, ;:L`~ ::..~.~ ,'.ø,O `L'.: ~~:,~, ~. .. ~~.,...~.,. .....".. ~~. ,.,
~ ,....".." ....
jednym z placów Konstantynopola poz³acany pos¹g wielkiego wodza. Byæ mo¿e, i¿ wszystko to po
dnosi³o na duchu zarówno Justyniana, jak Belizariusza, ale w najmniejszym stopniu ni
c przyczynia³o siê do rozwi¹zania pal¹cych problemów militarnych cesarstwa.
mieræ Teodory przypomnia³a Justynianowi, ¿e i on jurt miertelny, tOtE'z Z pewno ci¹ my l je
zwraca³a siê ku sprawie nastêpstwa tronu. Za bardzo by³ pewny warto ci swego dzie³a, aby zda
waæ jego kontynuacjê na ³askê losu. Germanus wydawa³ siê nastepc¹ nie budz¹cym zastrze¿eñ: by
ek z d³ugoletnim do wiadczeniem wojskowym, bard-no popularny we wszystkich warstwach
spo³eczeñstwa, stateczny i niezawodny, a zarazem pozbawiony osobistych ambicji, które
mog³yby go sk³oniæ do przy pieszenia sukcesji. Obecnie, kiedy nie y³a Teodora, jej nieprze
jednana wrogo æ ju¿ nie zagradza³a mu drogi. Jest ca³kiem prawdopodobne, ¿e Justynian my la³
dy o Germanusie jako o nastêpcy Belizariusza w Italii. Tymczasem jednak wyszed³ na j
aw osobliwy spisek. Armeñski wódz Artabanus, wspó³dzia³aj¹c z innym Armeñczykiem, Arsacesem,
abiega³ o potajemne spotkanie ze starszym synem Germanusa, Justynem. T³umacz¹c temu m³od
emu cz³owiekowi, ¿e Germanus wraz z ca³¹ sw¹ rodzin¹ by³ dot¹d niesprawiedliwie trzymany na u
zu, i wygrywaj¹c wie¿e uczucie urazy wywo³ane rozparcelowaniem bogatych dóbr Boraidesa, i
nnego cesarskiego kuzyna, dwaj Armeñczycy proponowali zamordowanie Justyniana i wp
rowadzenie na tron Germanusa. Justyn mia³ dosyæ przytomno ci umys³u, aby stanowczo o wiadc
zyæ, ¿e ani on sam, ani jego ojciec nie chc¹ mieæ nic wspólnego z tego rodzaju projektem,
i natychmiast powiadomi³ o nim Germanusa. Ten znalaz³ siê w powa¿nym k³opocie, bowiem zarówn
o doniesienie Justynianowi o uczynionej propozycji, jak zachowanie milczenia mog³o
okazaæ siê niebezpieczne. Postanowi³ wiêc wtajemniczyæ we wszystko dowódcê gwardii cesarskic
Marcellusa, który by³ cz³owiekiem srogim i ponurym, ale niezaprzeczenie uczciwym. Mar
cellus zaaran¿owa³ spotkanie Germanusa z jednym ze spiskowców; w czasie tego spotkania
obecny by³, ukryty za zas³on¹, wybitny prawnik Leoncjusz. Armeñczyk powtórzy³ propozycjê zam
rdowania Justyniana i Belizariusza, dodaj¹c do listy
OSTATECZNN; ZWYCIÊSTWO W ITALII
sugerowanych ofiar jeszcze Marcellusa. Germanus by³ dostatecznie ostro¿ny, aby wcze ni
ej poinformowaæ o tym, co siê wiêci, dwóch swoich kolegów, oficerów wy¿szego stopnia. Przed
um senatu wytoczono proces o zdradê stanu. Dziêki zeznaniom Marcellusa, f ,~nnrjm~n
i nwveh c³wñeh wy¿szych oficerów. Germanus i Justyn zostali uznani za niewinnych. Jednak
kilka dni pó niej, na posiedzeniu rady cesarskiej, Justynian ostro zaatakowa³ swego k
uzyna za to, ¿e nie powiadomi³ go natychmiast o spisku. Je li chodzi o samych spiskowców
, to potraktowano ich z demonstracyjn¹ ³askawo ci¹. Artabanusa usuniêto tylko ze stanowisk
a i skazano na areszt domowy w jego sto³ecznym pa³acu; po up³ywie roku znów dosta³ wa¿ne dowó
ztwo na Sycylii.
Tak przedstawia³y siê te wydarzenia w wersji oficjalnej. Co dzia³o siê naprawdê, nie dowie
my siê nigdy, poniewa¿ wszyscy uczestnicy dok³adali najwiêkszych starañ, aby zatrzeæ za sob¹
szelkie lady. Dla Justyniana by³ to jednak nowy cios i ufno æ, jak¹ poic³ada³ w Germanusie,
ocno siê zachwia³a.
OSTATECZNE ZWYCIFSTWO W ITALII
Kiedy z wiosn¹ 549 roku nadesz³a nowa pora dzia³añ wojennych, w Italii nadal nie istnia³o
jednolite dowództwo wojsk rzymskich i nie nadchodzi³y ¿adne wyra ne dyrektywy z Konstant
ynopola. W miastach wzd³u¿ wybrze¿a dalmatyñskiego flota gocka czyni³a spustoszenia, wyzyw
aj¹c rzymsk¹ potencjê morsk¹, bez której odbudowanie przez Justyniana cesarstwa ródzi£:mnomo
iego by³o czczym marzeniem. Na pocz¹tku lata Totila raz jeszcze poprowadzi³ swe wojska
przeciwko Rzymowi. Za³oga miasta liczy³a trzy tysi¹ce wyborowych ¿o³nierzy pod komend¹ wypró
owanego, zdecydowanego oficera Diogenesa, który d³ugi czas s³u¿y³ pod Belizariuszem; mury
by³y znowu porz¹dnie naprawione i opatrzone. Ale Goci mieli swoich agentów nawet w ród rzy
mskich ¿o³nierzy. W dniu 16 stycznia 550 roku grupka niezadowolonych Izaurów otworzy³a P
orta Ostiensis - bramê w pobli¿u ogromnego ko cio³a wiêtego Paw³a za Murami - i têdy Goci wd
i siê do miasta. Wiêksz¹ czê æ za³ogi wyciêli w pieñ, a tych, którym uda³o siê unikn¹æ miecza
zej cia na s³u¿bê Totili. Pod os³on¹ zimowej nocy Diogenes wraz z kilku oficerami zdo³a³ siê
ostaæ do Civitavecchia, jedy:~ej pobliskiej twierdzy, która pozostawa³a w rekach rzyms
kich.
172 173
GORZKIE OWOCE ZWYCIFSTWA
Kiedy poprzednim razem Totila zaw³adn¹³ Rzymem, poczyna³ tam sobie jak naje d ca, jak Alaryk
i Genzeryk przed nim. Obecnie natomiast ufa³ do tego stopnia w sw¹ szczê liw¹ gwiazdê, ¿e za
howywa³ siê jak prawowity w³adca. W ró¿nych zak¹tkach na obszarze ca³ej Italii odszukiwano zb
eg³ych mieszkañców Wiecznego Miasta i namawiano ich do powrotu. Senatorów ukrywaj¹cych siê w
swoich w³o ciach w Kampanii, je li tylko zdo³ano ich tam odnale æ, instalowano z powrotem w
mie cie. Po raz pierwszy Goci osiedlali siê w Rzymie. W lecie 550 roku Totila, którem
u uda³o siê ci¹gn¹æ na nowo niezbêdn¹ liczbê wo niców i innych wyæwiczonych artystów, prezyd
wanów w Circus Maximus, co stanowi³o niedwuznaczne stwierdzenie jego monarszej w³adzy.
Justynian by³ dostatecznie wra¿liwy, aby odczuæ bole nie cios zadany jego presti¿owi. Kie
dy Totila wyprawi³ do Konstantynopola po
OSTATECZNE ZWYCIÊS'rW0 W ITAL.If
selstwo, proponuj¹c warunki pokojowe, które zapewni³yby mu pozycjê zajmowan¹ kiedy przez Te
odoryka, cesarz odmówi³ przyjêcia pos³ów; nie mog³o byæ mowy o ¿adnym kompromisie. Na tak¹ od
otila odpowiedzia³ najazdem na Sycyliê. Mimo sukcesów je¹n finty; krñl nn~ki, jako wielki
raalista nia nrñhnwa³ ~atrzyma~ wyspy w swoim rêku. Opuszczaj¹c jednak Sycyliê w koñcu tego¿
oku nie tylko zasili³ sw¹ kasê wojenn¹ bogatymi ³upami, lecz ponadto wymierzy³ rzymskiemu pr
esti¿owi cios, którego echo rozbrzmiewa³o od koñca do koñca Morza ródziemnego. I osobi cie z
i³ Justyniana. Bo w dekrecie reguluj¹cym sprawy sycylijskie po zdobyciu wyspy przez
Belizariusza powiedziane by³o wyra nie, ¿e ca³a wyspa wraz z jej dochodami ma stanowiæ czê æ
watnego maj¹tku cesarskiego, a zarz¹d nad ni¹ podlegaæ ma bezpo rednio cesarzowi, bez jaki
chkolwiek ingerencji ze strony Praefecta Praetorium.
Bardziej ni¿ wie æ o upadku Rzymu wiadomo æ o inwazji na Sycyliê zmusi³a w koñcu cesarza do d
nia. W lecie 550 roku mianowa³ naczelnym wodzem w Italii Germanusa, obiecuj¹c mu wiêce
j wojsk i pieniêdzy, ni¿ kiedykolwiek mia³ do dyspozycji Belizariusz. Jednocze nie da³ mu
za ¿onê, w drugim z kolei ma³¿eñstwie, gock¹ ksiê¿niczkê Matasuntê, wdowê po królu Witigesie
doryka. Wspó³cze ni zdawali sobie sprawê z prawdopodobnych konsekwencji zarówno tego ma³¿eñst
jak i naczelnego dowództwa. Matasunta, potomkini starodawnego królewskiego rodu Ama
lów, mia³a wszelkie widoki na zyskanie szerokiego poparcia w ród Gotów, zw³aszcza gockiej st
arszyzny wojskowej. Z drugiej strony Germanus by³ persona grata w oczach mo¿nego zie
miañstwa rzymskiego nie tylko na wschodzie, lecz i na zachodzie. Zachodniorzymskie
klasy wy¿sze, jakkolwiek ca³kowicie zrazi³y siê do Totili, bynajmniej nie pragnê³y uzale¿nie
ia Italii od Konstantynopola. Mia³y one swoje tradycje, ale nie mog³y siê spodziewaæ sku
tecznego oddzia³ywania, w sensie solidarnego nacisku, na odleg³y dwór nad Bosforem. Wp
rawdzie nie zachowa³a siê ¿adna bezpo rednia wypowied na temat zamierzeñ Justyniana, trudno
jednak nie wywnioskowaæ, i¿ mia³ nadziejê, gdyby wszystko potoczy³o siê pomy lnie, odbudowaæ
chodnie cesarstwo rzymskie z Germanusem jako m³odszym wspó³cesarzem panuj¹cym na zachodz
ie i zarazem przysz³ym nastêpc¹ tronu. W odrodzonym cesarstwie zachodnim Rzymianie pog
odziliby siê znowu z Lotami. Pomijaj¹c wszelkie inne wzglêdy, Italia bez gockich wojsk
nie by³aby zdolna siê obroniæ przeciwko Frankom, Alemanom i Longobardom. Rêkojmiê wieczys
tej przyja ni goc
17:; 174
C:ORZKIE OWOCE ZWYCIh~sTWA
ko-rzymskiej wspó³cze ni upatrywali w nie Ilarodzonym jeszcze dziecku Germanusa i Mata
sunty.
Germanus rozporz¹dza³ bardzo du¿ymi rodkami materialnymi, które Justynian odda³ do jego dys
pozycji. Poza tym prywatny maj¹tek pozwala³ mu uzupe³niaæ si³y wojsk cesarskich najemnikam
i zza Dunaju, op³acanymi z w³asnej kieszeni. By³ lubiany przez wojsko i cieszy³ siê popula
rno ci¹ w ca³ym cesarstwie. Wiadomo æ o jego nominacji na g³ównodowodz¹cego, o ma³¿eñstwie i
aniach wojennych wywo³a³a w ród Gotów zaniepokojenie i nastrój niezdecydowania, co le¿a³o zre
w zamiarach Germanusa. Rozproszone za³ogi i g³ówne si³y rzymskie w Rawennie poczu³y, ¿e ko³o
ortuny zaczyna siê nareszcie obracaæ w pomy lnym dla nich kierunku. Nowe wojska, skonc
entrowane w Ilirii, mia³y siê przedostaæ do Italii drog¹ l¹dow¹, od pó³nocnego wschodu. Kolej
najazd S³owian, którzy zapu cili siê a¿ pod Naissus (Nisz w Jugos³awii), opó ni³ marsz na Ita
rmanus mia³ jednak tak¹ reputacjê u S³owian i tak mocno utkwi³a im w pamiêci klêska zadana pr
ez niego æwieræ wieku wcze niej ich pobratymcom Antom, ¿e nie staj¹c wcale do walki wycofa
li siê po piesznie do Dalmacji. Wówczas zdarzy³a siê rzecz niespodziewana: na pocz¹tku jesie
ni Germanus zachorowa³ i zmar³ w swojej kwaterze g³ównej w Serdice. Syn jego i Matasunty
, który mia³ staæ siê symbolem zjednoczenia Gotów i Rzymian, przyszed³ na wiat jako pogrobow
ec. W osobie Germanusa Justynian straci³ cesarza zachodniego i swego nastêpcê.
Rozwi¹zania polityczne nale¿a³o od³o¿yæ na pó niej. Natomiast sprawy wojenne nagli³y, bo Just
obstawa³ niezachwianie przy decyzji rozgromienia potêgi militarnej Gotów i obalenia i
ch królestwa. Na wiosnê 551 roku g³ównodowodz¹cym frontu zachodniego zosta³ mianowany PTaevo
situs Sacri Cubiculi,g4 eunuch Narses, któremu przydzielono bezprzyk³adn¹ ilo æ wojsk i pi
eniêdzy. Nowy wódz naczelny przekroczy³ ju¿ siedemdziesi¹tkê. Zachowa³ jednak w pe³ni dawn¹ b
mys³u, jasno æ s¹du i stanowczo æ w dzia³aniu. Oczywi cie nie mia³ wielkiego do wiadczenia wo
. Przez jaki czas sprawowa³ obok Belizariusza funkcje wspó³dowodz¹cego wojskami w Italii.
Przyja ni³ siê bardzo z Janem, siostrzeñcem Witaliana i zarazem wy¿szym oficerem s³u¿¹cym na
chodzie, móg³ wiêc liczyæ na jego rady w sprawach technicznych. Kiedy studiowa³ sztukê wojen
Przede wszystkim jednak w ci¹gu dwudziestu lat korzysta³ z przywileju codziennego w
ys³uchiwania szczerych wypowiedzi Justyniana i Teodory. Posiada³ w³adzê, z któr¹ mog³a siê
OSTATECZNE ZWYCI1;STW0 W ITALII
równaæ tylko w³adza samego cesarza i Belizariusza. Z drugiej strony, jako eunuch nie móg³
kandydowaæ do cesarskiej purpury. Jego wybór na wodza wydawa³ siê zatem osobliwy i musia³
wywo³ywaæ w ród sztabu skryte dociekania, ale by³ to m¹dry wybór. Justynian Zrl¹~z~¹³ cnhi~ c
eCnie, kiedy Totila mók³ dzia³aæ przy masowym poparciu ch³opstwa i ubo¿szych warstw miejskic
h, nawet najwspanialsze zwyciêstwa taktyczne nie zdo³aj¹ w ¿adnym razie ustaliæ na dobre p
anowania rzymskiego w Italii, Jedynym skutecznym rozwi¹zaniem mog³o byæ unicestwienie
fizyczne wojsk gockich, innymi s³owy - wszystkich Gotów zdolnych do noszenia broni,
z wyj¹tkiem tych, którzy wyraziliby chêæ s³u¿enia pod rozkazami rzymskich dowódców. Cesarstwo
zporz¹dza³o rodkami niezbêdnymi do tego celu. Trzeba by³o tylko skoncentrowaæ je we w³a ciwy
zasie i miejscu. Zagadnienie to nale¿a³o raczej do dziedziny logistyki ni¿ taktyki, a
w tego rodzaju rzeczach d³ugoletnie do wiadczenie Narsesa przedstawia³o wrêcz niezrównan¹ wa
rto æ. Fakt, ¿e okaza³ siê dobrym wodzem na polu bitwy, mia³ znaczenie uboczne i tylko upras
zcza³ sprawê.
Narses opu ci³ Konstantynopol z wiosn¹ 551 roku. Miesi¹ce zimowe up³ynê³y mu niew¹tpliwie na
wianiu zasiêgu i strategii nowej kampanii. Przy wcze niejszych okazjach dowiód³ by³, ¿e nie
boi siê wypowiadaæ swego zdania wobec cesarza, tote¿ i obecnie nalega³ na wype³nienie wszy
stkich warunków dotycz¹cych ¿o³nierzy, okrêtów, wyposa¿enia i pieniêdzy. Lato spêdzi³ na insp
ych objazdach jednostek wojskowych w Tracji i Ilirii, a do g³ównej kwatery w Salonie
(Solin ko³o Splitu) przyby³ dopiero jesieni¹. Totila u wiadamia³ sobie, ¿e przyjdzie mu obe
cnie stawiæ czo³o ca³ej potêdze rzymskiego imperium, i dorós³ do tej sytuacji opracowuj¹c pla
typowy dla niego ze wzglêdu na sw¹ skalê. Zdoby³ Civitavecchia, wys³a³ pod Ankonê wojsko, ab
oblega³o to miasto, i flotê z³o¿on¹ z czterdziestu okrêtów - aby blokowa³a port od strony mo
; g³ówne si³y morskie, licz¹ce obecnie oko³o trzystu okrêtów, wyprawi³, by spustoszy³y wyspê
pobliskie wybrze¿e oraz nêka³y rzymskie okrêty transportowe p³yn¹ce do baz inwazyjnych w Da
lmacji. Ale w lecie 551 roku Jan, siostrzeniec Witaliana, przeprowadzi³ atak przez
Adriatyk, powoduj¹c klêskê floty ostrogockiej pod Ankon¹ i wycofanie siê wojsk oblegaj¹cych
miasto. Bardziej dalekowzroczni przywódcy Gotów, do których nale¿y zaliczyæ Totilê, dostrze
gali w tej pora¿ce pocz¹tek koñca. Ich wola walki nie os³ab³a jednak z tego powodu
lió 177
GORZKIE OWOCE ZWYC1F51'WA
W jesieni flocie gockiej uda³o siê wyprzeæ z Korsyki i Sardynii nie podejrzewaj¹ce nicze
go za³ogi rzymskie, które podlega³y wojskowej zwierzchno ci Jana Troglity w Afryce. W ty
m samym czasie gockie wojska l¹dowe rozpoczê³y oblê¿enie Crotone w Kalabrii, ostatniej baz
y morskiej w tych stronach pozostaiacei ieszeze w rekach rzymskich. Zawsze trudn
o jest zrozumieæ zamiary tych, którzy wojnê przegrali. O szczegó³ach dzia³añ wojennych w Ital
i w tym okresie mamy niewiele informacji, poniewa¿ informator najbardziej godny za
ufania, mianowicie Prokopiusz, opu ci³ teatr wojny wraz ze swym panem Belizariuszem.
Mimo to wydaje siê, ¿e gdy pozycja Totili na Adriatyku uleg³a radykalnemu os³abieniu, d¹¿y³
o ustanowienia morskiej przewagi Gotów na wodach zachodnich. Ta hipoteza znajduje
potwierdzenie w fakcie, ¿e Totila pozostawi³ gockie za³ogi w kilku kluczowych portach
Sycylii, podczas gdy g³ówne si³y l¹dowe wycofa³y siê z wyspy. Morze ~ródziemne dzieli siê wyr
na dwie po³owy i w wielu okresach jego dziejów panowanie na morzu by³o rozdzielone miêd
zy te dwie strefy. Nie da siê stwierdziæ, czy zachodnia orientacja Totili poci¹ga³a za s
ob¹ szukanie sojuszów na zachodzie. Nie musia³by szukaæ ich daleko. Królestwo wizygockie w
Hiszpanii odczuwa³o zaniepokojenie z powodu wzmacniania rzymskich za³óg na po³udniowym
brzegu Cie niny Gibraltarskiej. Wa nie i bunty wewnêtrzne w królewskim rodzie wizygockim
dostarcza³y a¿ nadto wiele sposobno ci do interwencji z zewn¹trz. Jakiekolwiek jednak m
og³y byæ plany Totili na dalek¹ metê - a wszystko, co wiadomo o tym cz³owieku, umacnia nas
w prze wiadczeniu, ¿e istotnie mia³ takie plany - nie przynios³y one owoców.
W kwietniu 552 roku Narses wymaszerowa³ z Salony na czele co najmniej trzydziestu
tysiêcy wojska. Wnêtrze prowincji Istrii i Wenecji okupowa³y wojska frankoñskie, próbuj¹c sk
orzystaæ z panuj¹cego w Italii zamêtu. Jeden z dowódców Totili, niejaki Teja, zniszczy³ tamy
na Padzie i jego dop³ywach, wskutek czego przemarsz wojsk rzymskich przez nizinê pó³noc
noitalsk¹, z Werony na wybrze¿e, sta³ siê niemo¿liwy. Narses przezwyciê¿y³ te trudno ci posuw
wzd³u¿ wybrze¿a i buduj¹c mosty pontonowe nad uj ciowymi odnogami rzeki. W dniu 6 czerwca
wkroczy³ do Rawenny wioz¹c pieni¹dze na zap³acenie zaleg³ego ¿o³du wszystkim wojskom rzymskim
w Italii. Po zaledwie dziewiêciodniowym postoju wyruszy³ znów na po³udnie. Gocka za³oga w
Rimini na pró¿no usi³owa³a go zatrzymaæ. Zwróciwszy siê na zachód, wojska
OSTATECZNE ZWYCIFSTV70 W ITALII
rzymskie przeby³y Apeniny przez ³atwo dostêpn¹ prze³êcz i maszerowa³y dalej przez Toskaniê, w
ia Flaminia. Totila, do którego do³¹czy³ w tym czasie Teja ze swymi si³ami, wyszed³ z Rzymu
t¹ sam¹ drog¹ naprzeciw nieprzyjaciela. W ostatnich wlni~rh r~nryr~ n~wryuiP ~rmiP Cll
ntlta³y F1P n(1l1 BilSta GallOrum.
gdzie w roku 295 p.n.e. Rzymianie odnie li wielkie zwyciêstwo nad Gaflami. By³a to pi
E:rwsza i ostatnia walna bitwa piechoty w tej wojnie. W odró¿nieniu od Belizariusza,
Narses nie podziela³ tak powszechnej u schy³ku staro¿ytno ci pogardy dla piechoty. Nawe
t wielu jednostkom swej jazdy kaza³ walczyæ pieszo, pod os³on¹ strza³ znakomicie wyszkolon
ych ³uczników. Goci tak¿e mieli ³uczników, ale nie mogli siê oni równaæ z Rzymianami pod wzgl
celno ci i szybko ci strzelania; tote¿ w koñcu Totila rozkaza³ im odrzuciæ ³uki i walczyæ wrê
zy u¿yciu w³óczni. Goci mieli przeciwko sobie liczebn¹ przewagê nieprzyjaciela i zostali p
okonani. Na polu bitwy poleg³o ich sze æ tysiêcy, a znacznie wiêcej zginê³o pó niej, w czasie
u. Sam Totila, miertelnie ranny, zmar³ po kilku godzinach we wsi Caprara.
Wynik wojny by³ przes¹dzony. Ca³a potêga i bogactwo cesarstwa skoncentrowa³y siê wreszcie w
Italii i przepad³a dla Gotów wszelka nadzieja na korzystny uk³ad pokojowy. W³a nie dlatego
, ¿e kompromis nie wchodzi³ obecnie w rachubê, Goci walczyli dalej z rozpaczliwym mêstwe
m. Ci dowódcy, którzy zdo³ali unie æ ¿ycie z bitwy, zgromadzili siê w Pawii, gdzie obrali kró
Tejê. Tymczasem Narses posuwa³ siê wci¹¿ na po³udnie, zdobywaj¹c gockie twierdze w Perugii i
Narnii oraz szturmuj¹c Rzym. W po³udniowej Italii grasowa³y jeszcze znaczne oddzia³y goc
kie. Kiedy rzymscy senatorowie, którzy poprzednio schronili siê w Kampanii, próbowali
wróciæ do Rzymu, jeden z tych oddzia³ów napad³ na nich i wymordowa³ co do nogi. W czasie gdy
Narses rozpoczyna³ marsz w g³¹b Italii, Totila zmusi³ najbardziej wp³ywowych ludzi w ital
skich miastach, aby odes³ali swych synów jako zak³adników do gockiej kwatery g³ównej. Obecni
e Teja kaza³ pozabijaæ tych m³odych ludzi. Totila poleci³ by³ tak¿e z³o¿yæ zasoby z³ota i sre
z ca³y skarbiec królestwa ostrogockiego w Cumae, gdzie stacjonowa³ bardzo silny garniz
on gocki. Narses skierowa³ siê z kolei na Cumae i podj¹³ regularne dzia³ania oblê¿nicze przec
wko dobrze przygotowanemu do obrony miastu. Teja postanowi³ przyj æ z odsiecz¹ za³odze Cum
ae, której komendantem by³ jego brat Aligern. Dziêki forsownym marszom przez wysokie A
peniny zdo³a³ siê wymkn¹æ rzym
178 ^ 179
GORZKIE OWOCE ZWYCIÊSTWA
skini wojskom usi³uj¹cym odci¹æ mu drogê na po³udnie; wczesn¹ jesieni¹ zaj¹³ mocn¹ pozycjê na
stoku Wezuwiusza, niedaleko od ruin Pompei. Mia³ st¹d dostêp du morza, gdzie gocka flo
ta nadal operowa³a z baz w Kalabrii i na Sardynii. Przypuszczalnie zamierza³ przyj æ z p
omocy ~'llm8f~ llll `ionnv mnrwn Nin r~nr®_ nia³ jednak Narsesa, który natychmiast wys³a³
wiêksz¹ 'czê æ swego wojska na Wezuwiusz i kaza³ mu roz³o¿yæ siê obozem naprzeciwko Gotów, ta
ela³ ich tylko parów górskiego potoku Dracon. Obie armie sta³y naprzeciw siebie przez dw
a miesi¹ce, Narses bowiem czeka³, a¿ dojrzej¹ rezultaty jego planów. Guci dostawali niezbêdn
e zaopatrzenie drog¹ morsk¹ i zajmowali siln¹ pozycjê obronn¹. Narses jednak rozkaza³ flocie
rzymskiej, aby opu ci³a Adriatyk i op³ynê³a pó³wysep. Gdy pojawi³a siê wreszcie u wybrze¿y K
, gocki admira³, pamiêtny mia¿d¿¹cej klêski, jak¹ poniós³ w poprzednim roku, podda³ siê Rzymi
ec odciêcia dostaw ¿ywno ci i nieustannego ugnia z machin ublê¿niczych, które Narses kaza³ us
awiæ po rzymskiej stronie parowu, na wysokich drewnianych wie¿ach, Goci nie mogli d³u¿ej
siê broniæ na stokach Wezuwiusza. Wycofali siê zatem kilka kilometrów na po³udnie, na Mon
s Lactarius, broniony przez strome turnie i w zasadzie nie do zdobycia; ale nie
mieli ju¿ wcale ¿ywno ci. Rzymianie zamknêli ich w kotle. Okr¹¿eni ze wszystkich stron Goci
czekali kilka dni, po czym 30 pa dziernika nagle zaatakowali, podejmuj¹c rozpaczliw¹ p
róbê wyrwania siê z pier cienia Rzymian. Bitwa po
I lega³a na walce wrêcz piechoty, przy czym Teja bi³ siê w pierwszym szeregu swych ¿o³nierzy
. Niebawem poleg³, a Rzymianie podnie li w górê jego g³owê zatkniêt¹ na koñcu w³óczni, w nadz
tym Gotów do kapitulacji. By³a to p³onna nadzieja. Okrutna rze trwa³a przez ca³y dzieñ i dop
ero ciemno ci zmusi³y do cofniêcia siê obie strony. Nazajutrz rano walka rozgorza³a od now
a. Pod wieczór niedobitki Gotów przysta³y wreszcie na rokowania z N.arsesem i og³oszono
zawieszenie broni. Wed³ug jednej relacji pozwolono Gotom zabraæ z sob¹ ca³e ruchome mien
ie i osiedliæ siê w dowolnym miejscu poza terytorium cesarstwa. Wed³ug innej relacji p
ozwolono im wróciæ w spokoju do swych domów. l~Tie mia³o to wiêkszego znaczenia, gdy¿ nie st
anowili ju¿ ¿adnego niebezpieczeñstwa. Ogromna wiêkszo æ ¿o³nierzy i prawie wszyscy dowódcy p
i, a królestwo ostrogockie przesta³o istnieæ.
Pozostawa³y jeszcze ma³o interesuj¹ce operacje oczyszczania terenu. Rozsiane tu i ówdzie
w rodkowej Italii i w Ligurii za³ogi
OSTATECZNE; ZWYCIFSTWO W 1TAL1(
gockie musia³y powoli kapitulowaæ wobec widma mierci g³odowej lub klêski militarnej. Comp
sa, ostatnia gock¹ twierdza na po³udnie od Padu, broni³a siê a¿ do wiosny 555 roku'~Werona
i Brescia pozostawa³y w rêku Gotów nawet jeszcze d³u¿ej. Weronê, ostatni<³ yarnwnir~ (~ntñwr
rcr~c ~r³nhy³ rlnnir~rn ~fl lik r~ 5F1  ~~r~~ nnc³a³ Justynianowi klucze do tego miasta na
znak, ¿e ca³a Italia, od Cie niny Mesyñskiej a¿ po najwy¿sze szczyty Alp, zosta³a wreszcie p
zywrócona rzymskiemu imperium.
W czasie gdy Narses stopniowo zdobywa³ i pacyfikowa³ Italiê, Justynian zwróci³ z kolei uwa
gê na le¿¹ce najdalej na zachodzie barbarzyñskie królestwo, za³o¿one na dawnych ziemiach cesa
stwa, mianowicie królEatwo Wizygotów w Hiszpanii. Podobnie jak Wandalowie i Ostrogoc
i, Wizygoci byli arianami. Pomiêdzy rz¹dz¹c¹ mniejszo ci¹ gock¹, której przys³ugiwa³o wy³¹czn
noszenia broni, a rzymsk¹ wiêkszo ci¹ stosunki uk³ada³y siê na ogó³ przyja nie. Istnia³y jedn
jalne ród³a wzajemnych taræ, które móg³ wykorzystaæ rz¹d konstantynopolitañski.
B³yskawiczne zwyciêstwo Belizariusza w Afryce ogromnie zaniepokoi³o Wizygotów. Król Teodis
robi³, co móg³, aby nie dostarczyæ Rzymianom jakiego casus belu, odrzuca³ wiêc wszelkie pro
o pomoc ze strony Wandalów. Zaj¹³, przypuszczalnie jako dodatkowe zabezpieczenie, wan
dalsk¹ twierdzê Septetu (Ceutê) nad Cie nin¹ Gibraltarsk¹, naprzeciw Hiszpanii. W roku 534 B
elizariusz wys³a³ jeden ze swych oddzia³ów z Kartaginy pod Septetu, bez w¹tpienia w celu w
yparcia stamt¹d za³ogi wizygockiej. Wspierani przez flotê, Rzymianie utrzymali siê w tej
twierdzy. Wizygoci nie mieli ju¿ ¿adnych z³udzeñ co do ostatecznych zamiarów cesarza.
Jeszcze trzyna cie lat trwa³ pe³en napiêcia pokój na zachodnim krañcu Morza ~ródziemnego. Rok
547 by³ niepomy lny dla Rzymian. Przewa¿aj¹ca czê æ Italii znajdowa³a siê w rêku Totili, w Af
ala³o wielkie powstanie berberyjskie. W tych warunkach sêdziwy król Teodis uzna³ za rzec
z bezpieczn¹ przepêdziæ rzymski garnizon z Septetu i zdobyæ w ten sposób panowanie nad bar
dzo wa¿n¹ przepraw¹ z Afryki do Europy. Wojska wizygockie przep³ynê³y przez cie ninê i obleg³
tetu. Jan Troglita, g³ównodowodz¹cy wojsk rzymskich w Afryce, mia³ wyra ne instrukcje, aby
utrzymaæ Septetu za wszelk¹ cenê. Pomimo trudnego po³o¿enia, w jakim siê wówczas znajdowa³,
zieli³ ze swej armii znaczne si³y i pos³a³ je morzem na odsiecz oblê¿onej twierdzy. Rzymia
180 ~ 181
GORZKIE OWOCE ZWYCIFSTWA
nie zaskoczyli i rozgromili wojska króla Teodisa. Wizygockie ród³a upatruj¹ przyczynê te~ o
p³akanej pora¿ki w okoliczno ci, ¿e Rzymianie zaatakowali w niedzielê, kiedy wszyscy pobo¿ni
Wizygoci brali udzia³ w nabo¿eñstwach. W wizygockich ko³ach rz¹dz¹cych zanannwa³ strach i za
Pt_ Pn up³ywie raku król Tanc³is nal³³ nfiar3 mordu, a nieco pó niej taki sam~los spotka³ jeg
astêpcê Teodegizela.
Justynian zawsze wola³ udzielaæ poparcia jednej ze stron w wojnie domowej ni¿ sam wszc
zynaæ dzia³ania zaczepne. Rzymscy agenci przygotowywali grunt kursuj¹c tam i z powrote
m miêdzy Hiszpani¹ a w³asnymi bazami w Septetu i na Balearach. Minê³o niewiele czasu i nad
arzy³a siê cesarzowi sposobno æ, jakiej wyczekiwa³. Oto w roku 551 Atanagild, jeden z cz³onkó
królewskiego rodu wizygockiego, podniós³ bunt przeciw królowi Agili, nastêpcy Teodegizela
, i zwróci³ siê do Justyniana o pomoc. Mniej wiêcej w tym samym czasie powstali przeciw
Agili rzymscy mieszkañcy Kordowy i pokonali wojsko, które król wys³a³, by zd³awiæ powstanie.
ustynian nie zwleka³ z reakcj¹ na te wypadki. Na wiosnê 552 roku, mimo powa¿nego zaanga¿ow
ania militarnego w Italii, pos³a³ niewielkie si³y zbrojne do Hiszpanii, w celu wsparci
a Atanagilda i ochrony mieszkañców Kordowy. Dowódc¹ tych wojsk zosta³ mianowany niejaki Li
beriusz, Rzymianin z Zachodu, cz³owiek co najmniej osiemdziesiêciopiêcioletni, który prz
ed sze ædziesiêciu laty by³ za Teodoryka Praefectem Practorium w Italii, przez dwadzie cia
piêæ lat sprawowa³ funkcje gubernatora po³udniowej Galii, w czasie gdy stanowi³a ona prow
incjê królestwa ostrogockiego, ostatnio za dowodzi³ na Sycylii w wojnie z Totil¹. Nie by³ t
o m³ody, zuchwa³y wódz oddzia³u straceñców, lecz do wiadczony znawca spraw zachodnich. Zw³asz
d³ugoletni pobyt w Galii, na samej granicy wizygockiej Hiszpanii, pozwoli³ mu zapew
ne nawi¹zaæ w tym kraju cenne kontakty.
Justynian liczy³ na zwyciêstwo raczej polityczne ni¿ militarne. Tymczasem wojska wizyg
ockie, rozdarte wewnêtrznie wskutek opowiedzenia siê jednej ich czê ci po stronie Agili,
drugiej za po stronie Atanagilda, stawia³y, jak siê zdaje, tylko niewielki opór. Oddzi
a³y cesarskie szybko zajê³y obszar pomiêdzy morzem a rzekami Segur¹ i Gwadalkiwirem, jak rów
nie¿ opanowa³y przyczó³ek kordowañski na pó³noc od rzeki. Agila usi³owa³ okr¹¿yæ wojska Liber
nagilda przeprowadzaj¹c kontratak na Sewillê. Zosta³ on jednak z ³atwo ci¹ odparty. Na wiosnê
555 roku Agilê
OSTATECZNE zWYCIÊST'WO W ITALII
zamordowali jego w³a ni ¿o³nierze, którzy przeszli na stronê Atanagilda. Przez jaki czas wyd
wa³o siê, ¿e Justynian zdoby³ Hiszpaniê niemal bez ¿adnej bitwy. Ale Atanagild nie zamierza³
ynajmniej zostaæ cesarsk¹ marionetk¹; zreszt¹ w ¿adnym razie nie zdo³a³by zachowaæ wierno ci
nllu, ¹dyhy nia zajmowa³ niPZale¿nego stanowiska. Podziêkowa³ wiêc rzymskiemu wodzowi za pom
oc i poprosi³ go o wycofanie wojsk, jako ¿e nie by³y d³u¿ej potrzebne. Nieliczne wojska rz
ymskie, zale¿ne od wyd³u¿onych i niepewnych linii komunikacyjnych, musia³y w istocie ust¹p
iæ ze znacznej czê ci zdobytego przez siebie terytorium. Cesarstwo zachowa³o jednak bazê w
Hiszpanii jeszcze d³ugo po mierci Justyniana. Nie wiemy nic pewnego o dok³adnych gra
nicach tej prowincji. Nale¿a³y do niej miasta: Assidona (Medina Sidonia), Seguncja (
Gisgonza), Malaga, Basti (Baza), Kartagena i Kordowa, a mog³y wchodziæ w jej sk³ad równi
e¿ niektóre miejscowo ci w rejonie Algarve w po³udniowej Portugalii. W ka¿dym razie posiad³o
i Justyniana siêga³y obecnie a¿ do Atlantyku. W zakresie spraw cywilnych now¹ prowincjê po
dporz¹dkowano Praefectowi Praetorium w Afryce, a dowództwo jej garnizonu obj¹³ osobny Ma
gister Militum na Hiszpaniê, podleg³y bezpo rednio cesarzowi. Granicê na Gwadalkiwirze m
iano traktowaæ tylko jako prowizoryczn¹ liniê zawieszenia broni. Na razie najpilniejsz
ym dla cesarza zadaniem by³o zniszczenie pozosta³ych o rodków w³adzy ostrogockiej w pó³nocnej
Italii; Narses wype³nia³ to zadanie trzymaj¹c siê do samego koñca niezachwianej zasady kon
centracji rodków.
Doprowadzili my nasz¹ opowie æ a¿ do roku 561, aby w ten sposób zapewniæ ci¹g³o æ relacji o p
dobyciu Italii, które stanowi³o kamieñ wêgielny Justynianowego planu odbudowy imperium.
Pora teraz powróciæ do lat czterdziestych szóstego wieku i przyjrzeæ siê innym aspektom te
go problemu.
W roku 546, gdy Totila dobija³ siê do bram Rzymu i wydawa³o siê, ¿e rezultaty dziesiêcioletn
iej wojny ju¿ prawie przepad³y, w Rawennie dobieg³a koñca budowa ko cio³a S. Vitale. Justyni
an postanowi³ uczyniæ z nowej wi¹tyni symbol swoich uprawnieñ jako jedynego prawowitego w³a
dcy Italii, tego, któremu Bóg powierzy³ chrze cijañskie imperium. Z Konstantynopola przys³an
o artystów; mieli oni wykonaæ w absydzie mozaikowe portrety Justyniana i Teodory, pr
zyæmiewaj¹ce wietno ci¹ wszystko, czegokolwiek dokona³ Teodoryk dla przyozdobienia stolicy,
a swym symbolizmem g³osz¹ce wszem wobec, ¿e Justynian i jego ma³¿onka s¹
182 ~ 183
GORZKIE OWOCE ZWYCIFS'PWA
wybrañcami Boga. Wizerunki te znajduj¹ siê jeszcze dzisiaj na tym samym miejscu, równie
imponuj¹ce i wzruszaj¹ce jak w dniu ich ods³oniêcia. Daj¹ nam pewne wyobra¿enie o sztuce, ja
ka kwit³a w stolicy Justyniana, a przecie¿ niewiele jej okazów ocala³o po wiekach wojen,
trzPSieñ ziemi i grabie¿y: takie mozaiki szczególnie nêci³y poszukiwaczy cennego ³upu, gdy¿
o¿na by³o w nich znale æ maleñkie sze cienne bry³ki z³ota.
Z jednej strony absydy widzimy Justyniana przynosz¹cego dar dla ko cio³a, z drugiej st
rony Teodorê. Po lewej rêce Justyniana stoi arcybiskup Maksymian. W ród innych dostojników
, po prawej rêce cesarza, mê¿czyzna z d³ugim w¹sem to prawdopodobnie Belizariusz. Pozosta³yc
h postaci nie mo¿emy zidentyfikowaæ, ale s¹ to z pewno ci¹ portrety konkretnych osób, nie za
konwencjonalne figury. Za Justynianem i dostojnikami widaæ czterech ¿o³nierzy gwardii
pa³acowej z w³óczniami opartymi pochy³o na prawym ramieniu, a na jedynej widocznej tarcz
y umieszczono greckie litery chi-rho, monogram Chrystusa. Cesarz odziany jest w
purpurow¹ chlamidê, spiêt¹ na prawym ramieniu ogromn¹, wysadzan¹ klejnotami zapon¹. Na g³owie
diadem z drogimi kamieniami, z którego z obu boków zwisaj¹ po dwie du¿e per³y. Stopy jego
tkwi¹ w purpurowych, szytych klejnotami butach, które nale¿a³y do insygniów monarszej w³adz
y. W rêkach cesarz trzyma du¿¹ z³ocist¹ patenê. Jego g³owê otacza aureola. Towarzysz¹cy mu dy
rze maj¹ na sobie bia³e szaty, co jeszcze silniej podkre la ró¿nicê miêdzy w³adc¹ a lud mi z
oczenia.
Na przeciwleg³ej mozaice Teodora góruje wzrostem nad wszystkimi innymi postaciami, u
brana w purpurow¹ zwierzchni¹ szatê, ozdobion¹ u do³u szerokim brokatowym pasem i narzucon¹
na bia³¹ sukniê. Wyhaftowani na brokacie Trzej Królowie nios¹ dary dla Dzieci¹tka Jezus; jes
t to powtórzenie tematu ca³ej mozaiki. Cesarzowa ma na g³owie skomplikowany diadem, z
którego zwisaj¹ cztery sznury pere³; w uszach turkusowe kolczyki, na piersi prostok¹tny
wisiorek ze z³ota i malachitu, a wy¿ej naszyjnik z b³êkitnawych kamieni. Jej ci¿my naszywa
ne s¹ drogimi kamieniami. G³owa w aureoli. W rêku trzyma zdobny w klejnoty z³oty kielich
. Po jej prawej rêce stoj¹ dwie mêskie postacie bez bród, prawdopodobnie eunuchowie z ob
s³ugi jej sypialni. Jeden ubrany jest w bia³y p³aszcz, a drugi w ¿ó³ty, obaj za maj¹ pod p³a
mi bia³e tuniki. Po lewej rêce cesarzowej siedem postaci kobiecych, niew¹tpliwie damy
jej dworu. Wszystkie s¹ bogato ubrane, w d³ugie bro
OS'I'A'rI~;CZNL: ZWYC'.IP;STWO W ITALIL
katowe szaty wyszywane klejnotami i w ró¿nobarwne stole. Na lewym polu mozaiki stoi
bardzo ozdobna chrzcielnica, uwieñczona go³êbic¹ o rozpostartych skrzyd³ach. Jeden z eunuc
hów praw¹ rr;k¹ odchyla na bok haftowan¹ kotarê przed albo za chrzcielnic¹, jalcc~ ¿e brak pe
spektywy.
Wszystkie postacie s¹ przesadnie wyd³u¿one i dziwnie dwuwymiarowe. Widzimy je od przod
u, mimo ¿e w zamierzeniu artysty maj¹ siê posuwaæ wzd³u¿ mozaiki. Nie s¹ w ¿adcrn sposób zwi¹
t³em. T³o mozaiki z Justynianem przedstawia jednolit¹ z³ot¹ powierzchniê, od góry zamkniêt¹ s
em z zielonych rombów z motywami ro linnymi w jednym rogu. Na mozaice z Teodor¹ t³o jest
bardziej urozmaicone. Za postaci¹ cesarzowej widaæ z³ot<1 absydê, nad ni¹ sklepienie w ro
zmaitych tonach zieleni, spoczywaj¹ce na dwóch kolumnach z doryckimi kapitelami. Za
chrzcielnic¹ otwiera siê prostok¹tna nisza, a za postaciami dam dworu zwisa podpiêta nad
z³ot¹ p³aszczyzn¹ zas³ona w czerwone, bia³e i b³êkitne pasy.
Prawie niewiarygodne bogactwo barw, hieratyczno æ postaci pochodz¹cych jakby z za wiatów,
wreszcie religijny sens tej ikonografii mia³y na celu odci niêcie w wiadomo ci widzów wra¿en
a wielko ci g³ównych postaci w tym i w przysz³ym wiecie. Jest to znakomity przyk³ad takiego
wizerunku w³asnej osoby, jaki Justynian pragn¹³ rozpowszechniæ w Italii w owej mrocznej
dobie, kiedy zdanwa~o siê, ¿ce tak wiele z jego planów leg³o w gruzach. Cesarz bowiem n
ie ograniczy³ ¿adnego ze swych roszczeñ do uniwersalnej zwierzchno ci.
Mo¿na by zapytaæ, czy portrety na tych mozaikach s¹ pod jakimkolwiek wzglêdem rzeczywist
ymi podobiznami Justyniana i Teodory. W staro¿ytno ci nie wymagano od cesarskich por
tretów podobieñstwa do ¿ywej osoby, tak jak dzisiaj nie wymaga siê go od królewskich wizer
unków na monetach czy znaczkach pocztowych. Teodora, która w owym czasie mia³a ko³o piêædzie
si¹tki i, byæ mo¿e, ju¿ wtedy cierpia³a na sw¹ mierteln¹ chorobê, bez w¹tpienia zosta³a odm³
ozaikowym portrecie. Twarz Justyniana jest bledsza, ni¿ mo¿na by siê spodziewaæ na podst
awie opisów literackich. Artysta nie u y³ w tym wypadku ani odrobiny czerwieni, widocz
nej na policzkach arcybiskupa Maksymiana i niektórych innych postaci. Je li jednak s
pojrzymy na ca³o æ kompozycji, to nie bêdziemy mieli ¿adnej w¹tpliwo ci, ¿e te zdecydowanie i
widualne twarze nie s¹ tylko konwencjonalnymi wyobra¿eniami pary monarszej, lecz ist
otnie podobiznami - aczkolwiek
184 185
GORZKIE OWOCE ZWYCIF~STWA
nieco wyidealizowanymi - Justyniana i Teodory. Wystarczy przyjrzeæ siê d³ugiej procesj
i mêczenników nad kolumn¹ nawy w ko ciele S. Apollinare Nuovo w Rawennie, pochodz¹cym niem
al z tego samego czasu, mêczenników ca³kowicie konwencjonalnych i niezindywidualizowan
ych, aby zdaæ sobie sprawe z ró¿nicv_ . Tutai zatem. w absydzie ko cio³a S. Vitale, mamy n
ajwierniejsz¹ z zachowanych podobizn Justyniana i Teodory.
Pobliski ko ció³ S. Apollimare Nuovo zosta³ zbudowany przez Teodoryka jako wi¹tynia ariañska
Pod koniec panowania Justyniana arcybiskup Agnellus (553-566) po wiêci³ go na nowo ja
ko miejsce kultu katolickiego. Agnellus kaza³ umie ciæ na fasadzie ko cio³a dwie mozaiki,
przedstawiaj¹ce Justyniana i jego samego. Portret Justyniana, aczkolwiek nieco usz
kodzony, zachowa³ siê do naszych czasów. Przedstawia on twarz zupe³nie niepodobn¹ do te j
z ko cio³a S. Vitale, znacznie od niej szersz¹ i o grubszych rysach. ostatnio jednak s
twierdzono w przekonuj¹cy sposób, ¿e pierwotnie by³ to portret Teodoryka i ¿e Agnellus kaz
a³ tylko trochê odmieniæ rysy i daæ inny napis. Je li tak by³o rzeczywi cie, to ciekawe, co m
eli pozostali przy ¿yciu Goci w Rawennie patrz¹c na portret swego wielkiego króla, ord
ynarnie przemianowany w interesie bizantyjskiej propagandy politycznej.
CESAI~.Z
~~/,h~T.~
Wbrew powtarzanym od czasu do czasu deklaracjom o odrêbnych zasiêgach w³adzy cesarza i
patriarchy, w praktyce Justynian nie by³ sk³onny do przestrzegania wyra nych granic m
iêdzy Ko cio³em i pañstwem. Czu³ siê odpowiedzialny za prawowierne pogl¹dy religijne wszystki
h swoich poddanych. Dzieje Ko cio³a od czasów Konstantyna dowodzi³y, ¿e nie mo¿na osi¹gn¹æ je
w dziedzinie doktrymy metodami administracyjnymi, popieranymi w krañcowych sytuacj
ach si³¹ - a w ka¿dym razie nie wy³¹cznie tymi metodami. J ustynian, chocia¿ z temperamentu
by³ autokrat¹, wola³ u¿ywaæ perswazji zamiast si³y.
W ci¹gu ca³ego jego panowania g³ównym przedmiotem sporów religijnych by³a kwestia natury Chr
ystusa. Czy Chrystus ³¹czy³ w sobie naturê bosk¹ i ludzk¹ w nierozerwaln¹ ca³o æ, zgodnie z o
iem chalcedoñskiego soboru powszechnego z roku 451, czy te¿ boska natura mia³a w nim t
ak¹ przewagê nad natur¹ cz³owiecz¹, ¿e bardziej by³ Bogiem ni¿ cz³owiekiem, jak wierzyli mono
i'? Zagadnienie to mia³o ostre akcenty polityczne. Po³udniowo-wschodnie prowincje ce
sarstwa, mianowicie Egipt, Syria i Palestyna, przejawia³y silne sympatie dla monof
izytyzmu, z przyczyn tkwi¹cych byæ mo¿e g³êboko w przesz³o ci kulturalniej wiata ródziemnom
o. W szóstym wieku ca³y Egipt, z wyj¹tkiem greckiego miasta Aleksandrii, wyznawa³ jednom
y lnie naukê monofizytów. Ko ció³ monofizycki, ze swoj¹ liturgi¹ i literatur¹ w jêzyku koptyj
macierzystej mowie ogó³u mieszkañców stwarza³ organizacyjne oparcie dla uczuæ narodowo ciowyc
i d¹¿eñ separatystycznych licznej i pracowitej ludno ci, zhellenizowanej tylko powierzc
hownie. W Syrii i Palestynie sytuacja nie przed
187
CESARZ I PAPIEZ
stawia³a siê równie jasno. Ale ¿ywotne pi miennictwo monofizyckic w jêzyku starosyryjskim wi
dczy³o o wyobcowaniu kulturalnym, które mog³o ka¿dej chwili przerodziæ siê w separatyzm poli
tyczny. Radykalnym rozwi¹zaniem by³oby przekonanie monofizytów o b³êdno ci obranej przez nic
h drobi i przywrócenie na ca³ym Wschodzie jednolitego chalcedoñskiego wyznania wiary.
Zanim ten cel zosta³by osi¹gniêty, nie nale¿a³o czyniæ nic takiego, co by mog³o jeszcze bardz
ej oddaliæ mieszkaliców wschodnich prowincji. Logika istniej¹cej sytuacji zmusza³a wiêc Ju
styniana do równoleg³ego stosowania z jednej strony nieustannej presji i sporadyczny
ch prze ladowañ indywidualnych, a z drugiej strony ustêpstw na rzecz monofizytów, je li ty
lko zasady nie ponosi³y przy tym uszczerbku. W tym delikatnym zadaniu pomaga³o mu sz
czere, choæ raczej emocjonalne przywi¹zanie Teodory do sprawy monofizytów. Para cesars
ka mog³a siê wypowiadaæ dwoistym g³osem; intrygi Teodory, przeprowadzane kuchennymi scho
dami, mog³y ³agodziæ nieugiêto æ oficjalnej polityki Justyniana.
Unikano na ogó³ bezpo rednich ingerencji w Egipcie. Dopóki Egipcjanie p³acili podatki i do
starczali tanie zbo¿e, niezbêdne dla wy¿ywienia stolicy, mogli tarzaæ siê do woli w herezj
i.
Co innego Syria. Po³o¿ona wzd³u¿ granicy perskiej, stanowi³a obszar pod wzglêdem strategiczn
ym delikatny. Stapia³ siê on niedostrzegalnie z Azj¹ Mniejsz¹, tym przedmurzem wschodnie
go cesarstwa. Syryjczycy byli energiczni i przedsiêbiorczy, odgrywali te¿ wa¿n¹ rolê w ¿yciu
imperium. Przeto Justynian stara³ siê, nade wszystko w stosunku do Syrii, zachowywaæ
subteln¹ równowagêy w czym niekiedy wspomaga³a go, a czasem stawa³a mu na zawadzie namiêtna
i nie znaj¹ca skrupu³ów cesarzowa. ,
Stwarza³o to ju¿ dostatecznie du¿o trudno ci. Ale istnia³ jeszcze problem Zachodu. W latyñsk
im wiecie pogl¹dy monofizytów nigdy siê nie zakorzeni³y i ogó³ tamtejszej ludno ci rzymskiej
wa³ zdecydowanie przy chalcedoñskim wyznaniu wiary. Panuj¹cy Goci wyznawali arianizm,
innego rodzaju herezjê, powsta³¹ w czwartym wieku i za czasów Justyniana maj¹c¹ w rzymskim w
ecie' znaczenie tylko marginesowe. Je¿eli cesarz chcia³ zdobyæ z powrotem i zatrzymaæ ut
racone prowincje zachodnie, to musia³ tam uchodziæ za bojownika ortodoksyjnego credo
chalcedoñskiego. Musim przede wszystkim zapewniæ sobie poparcie Ko cio³a rzymskiego,. k
tóry, wskutek braku cesarza .na miejscu, osi¹gn¹³ w³adzê i nieza
CESARZ I PAPIE¯
wis³o æ nie znane greckiemu Wschodowi. Gdyby ustêpstwa Justyniana na rzecz monofizytyzmu
sprawia³y wra¿enie oddalania siê od pogl¹dów religijnych Rzymu, misja odbudowy cesarstwa
natychmiast utraci³aby na Zachodzie sw¹ wiarygodno æ - nie tylko
~x~ Ttol;; f.~,-,-, l.`,..~..`~~^~,.u.-.;..." tC....G ~ a..: v.. - l -- a..~_~..
. n r__..
`,. ..J` w m.r ~ uaaaa uea ut'auluuia, 1L.LL LunGC vv 1111J'LÆ,
w wizygockiej Hiszpanii, gdzie Justynian pragn¹³ zapewniæ sobie oparcie, i w rz¹dzonej p
rzez Merowingów Galii, gdzie mia³ nadziejê znale æ sprzymierzeñców przeciw heretyckim Gotom.
ak wiêc problem, w obliczu którego sta³ cesarz, polega³ nie tylko na unikniêciu otwartego
roz³amu miêdzy monofizyckim Wschodem a chalcedoñskimi ko³ami rz¹dz¹cymi w Konstantynopolu, l
ecz tak¿e na zachowaniu wspólnoty religijnej Wschodu z papie¿em w Rzymie. Zadanie to w
ymaga³o od Justyniana u¿ycia ca³ej w³a ciwej mu zrêczno ci, giêtko ci i zdolno ci dyplomatycz
ymaga³o przede wszystkim cierpliwo ci, a cierpliwo æ ludzka z wiekiem czêsto siê wyczerpuje.
W ci¹gu pierwszych piêtnastu lat panowania i pierwszych dwudziestu piêciu lat faktyczn
ej w³adzy Justyniana polityka jednoczesnego stosowania prze ladowañ i ustêpstw doprowadz
i³a do tego, ¿e poza granicami Egiptu monofizytyzm sta³ siê na pozór bezsilny. Warstwy rz¹dz¹
e w miastach by³y zdecydowanie chalcedoñskie. Biskupi monofizyccy, przeciw którym szcz
u³ cesarz i patriarcha, nie znajdowali nastêpców po swej mierci, rezygnacji czy zsy³ce na
wygnanie. Justynian mia³ prawo siê spodziewaæ, ¿e jeszcze za jego ¿ycia monofizytyzm poza
Egiptem stanie siê szcz¹tkowym prze¿ytkiem, po prostu curiosum historycznym, i ¿e to zl
ikwiduje wszelkie mo¿liwe ród³a napiêæ miêdzy nim a papie¿em. Na razie za sympatie Teodory
onofizytów stanowi³y po¿yteczn¹ klapê bezpieczeñstwa. Za³o¿ony przez cesarzow¹ klasztor w wi
, czêsto odwiedzany przez Justyniana, zatrzymywa³ w stolicy, w zaszczytnym odosobnie
niu, wielu monofizyckich przywódców, którzy inaczej mogliby dzia³aæ na terenie Syrii.
Ale w roku 543 wygnany monofizycki patriarcha Aleksandrii '1'eodozjusz wy wiêci³ na bi
skupa Edessy fanatycznego, mówi¹cego po syryjsku mnicha z Mezopotamii, Jakuba Barada
ja. Jakub nie mia³ ¿adnej nadziei .na dostanie siê do Edessy, kluczowego miasta w pó³nocne
j Syrii, które trzyma³ tward¹ rêk¹ biskup chalcedoñski; z punktu widzenia monofizytów warto b
jednak wysun¹æ takie ¿¹danie. Teodora macza³a palce w tej konsekracji, gdy¿ monofizycki król
jednego z arabskich pañstw buforowych, Harith
188 189
CESARZ I PAPIE¯
z dynastii Gassanidów, którego poparcie nale¿a³o za wszelk¹ cenê zachowaæ, zwróci³ siê do nie
niem, aby mo¿na by³o wy wiêciæ dla jego ludu biskupa monofizyckiego. W³adze cesarskie przymk
nê³y wiêc oko na wy wiêcenie Jakuba Baradaja przez Teo
mn__a_ ~ ~_ ~_ ~ v_. -, v..~:a." '.W .-³wwCE~.i T~l='.'_h (.1VG~UaGit. vv111VL1.æ ~æ,u~
aaan a¹aiaay pvZuaw. .~.n:vOj.-j
³¹czy³ w sobie najsurowszy ascetyzm, który zdoby³ mu ~ podziw i oddanie mas uciskanego ch³op
stwa syryjskiego, z talentem do organizowania podziemnej roboty, czyni¹cym zeñ wymar
zonego przywódcê zacz¹tków ruchu oporu. Pewien, ¿e jego ubodzy zwolennicy zdo³aj¹ go zawsze u
ryæ, porusza³ siê z b³yskawiczn¹ szybko ci¹, przerzucaj¹c siê z miasta do miasta i z prowincj
prowincji; rozpala³ wygasaj¹c¹ wiarê w masach monofizytów, ustanawia³ na nowo ich odrêbn¹ hie
chiê ko cieln¹, wykazuj¹c bezsilno æ w³adzy cesarskiej w zmaganiach z ide¹ wspieran¹ przez or
acjê. Dzia³alno æ Jakuba, trwaj¹ca a¿ do jego mierci, rozci¹ga³a siê nie tylko na ca³¹ Syriê
hgipt i obejmowa³a ca³¹ Azjê Mniejsz¹. Odwa¿y³ siê on nawet przybyæ do Konstantynopola, gdzi
i³ dwunastu biskupów. Ogó³em wy wieci³ oko³o trzydziestu biskupów oraz parê tysiêcy ksiê¿y i
lcedoñska hierarchia ko cielna poczu³a siê wszêdzie zagro¿ona w swojej pozycji i wszêdzie od¿
ewno æ siebie monofizytów. Ortodoksyjny patriarcha Aleksandrii Zoilus musia³ w roku 546
uciekaæ z miasta w wyniku rozruchów, z trudno ci¹ st³umionych przez wojsko, a jego nastêpcy
wpl¹tali siê w szereg niesmacznych, skandalicznych afer finansowych. Wszystko to prz
yczyni³o siê do umocnienia pozycji monofizytów.
Odrodzenie monofizytyzmu akurat w tym czasie, gdy wojskom cesarskim w Italii tak
siê le wiod³o, stawia³o Justyniana wobec k³opotliwego dylematu: potrzebne mu by³o uznanie
przez Zachód jego pozycji jako wybranego naczynia Boga, a jednocze nie uchodzi³ w ocza
ch Zachodu za cz³owieka, który siê wdaje w kompromisy z ohydn¹ herezj¹.
W roku 543 cesarz strawi³ bardzo du¿o czasu na rozwa¿aniach, w jaki sposób mo¿na by przerz
uciæ most do dysydenckiego obozu monofizytów, nie trac¹c przy tym zaufania na zachodzi
e. Jego ówczesny g³ówny doradca w sprawach religijnych, Teodor Ascidas, metropolita Ce
zarei, cz³owiek ambitny i zami³owany w intrygach, podsun¹³ mu my l, ¿e najlepszym wyj ciem z
ej sytuacji by³oby oficjalne potêpienie nestorianizmu, wyklinanego zarówno przez chalc
edoñczyków, jak przez monofizytów. W pi¹tym wieku Nestoriusz
Cr:SARZ I I'AI'IEZ.
g³osi³ pogl¹d, ¿e Chrystus ze swej natury by³ cz³owiekiem, jako taki wybranym przez Boga na
nosiciela przydanej mu boskiej natury. Nauka lVestoriusza znalaz³a wielu zwolenników
w gminach chrze cijañskich na terytorium Persji i dalej na wschodzie, ale tylko nie
lir~ny~h ~y r~r'c~rctszrica rwm~l_im PC r7³nrt;"h .7a.~LU~;.,C1~ ., 'I'CVU~r i,M
Ascidasem cesarz og³osi³ pod koniec rokuy 543 lubvna pocz¹tku 544 edykt potêpiaj¹cy dzie³a i
osobê Teodora z Mopsuestii oraz niektóre dzie³a Teodoreta z Cyru i Ibasa z Edessy. Ci
teologowie z pocz¹tków pi¹tego wieku dawali wyraz pogl¹dom, które w wietle pó niejszych wyd
eñ mo¿na by³o interpretowaæ jako nestorialiskie. Justynian upatrywa³ w tej mo¿liwo ci platfor
porozumienia dla wszystkich chrze cijan od Aleksandrii do Rzymu. Nic bowiem nie je
dnoczy ludzi tak bardzo jak wspólny nieprzyjaciel.
Monofizyci przyjêli edykt cesarski zdecydowanie ch³odno. Pragnêli oni potêpienia nie nes
torianizmu, lecz doktryny zatwierdzonej w Chalcedonie. Na greckirrl Wschodzie ro
zwa¿ne stosowanie z jednej strony nacisku, z drugiej za szczególnego poparcia, zapewn
i³o akceptacjê edyktu przez najwybitniejszych duchownych, ³¹cznie z patriarch¹ konstantyno
politañskim Menasem. Na zachodzie natomiast, gdzie o nestorianizmie wiedziano niew
iele, a jeszcze mniej obchodzi³o to kogokolwiek, edykt wywo³a³ istn¹ burzê. Cesarz samowol
nie wykracza³ poza pozycje uzgodnione w Chalcedonie, czyni¹c ustêpstwa na rzecz zniena
widzonej doktryny egipskiej. Stefan, apocr¿s¿arius, czyli legat papie¿a Wigiliusza w K
onstantynopolu, ob³o¿y³ ekskomunik¹ patriarchê Menasa; dla Justyniana by³o to nagl¹cym ostrze
iem co do sposobu, w jaki papie¿ prawdopodobnie zareaguje na wspomniany edykt.
Wobec sytuacji wojskowej w Italii, gdzie Totila wyrwa³ z paszczy klêski zwyciêstwo dla
siebie, i w Afryce, gdzie Salomon dopiero rozpoczyna³ pacyfikacjê prowincji, cesarz
potrzebowa³ jak najsilniejszego poparcia ze strony papie¿a Wigiliusza i ca³ego zachod
niego Ko cio³a. Nie by³a to odpowiednia chwila do tego, aby daæ odczuæ papie¿owi ca³y ciê¿ar
skiej w³adzy. Tote¿ do koñca roku 544 i przez pierwsze miesi¹ce 545 Justynian odnosi³ siê do
Wigiliusza z najwiêkszym szacunkiem i wydawa³ siê gotów patrzeæ przez palce na fakt, ¿e pap
ie¿ nie potêpi³ Trzech Rozdzia³ów, jak nazwano inkryminowane dzie³a, a z czasem tak¿e ich aut
rów. W istocie cesarz napotyka³ trudno ci raczej w Konstantynopolu. Próba narzucenia rzy
mskiego terminu wi¹t wielkanocnych zamiast aleksandryjskiego doprowadzi³a, na tydzieñ p
rzed rozpoczêciem Wielkiego Pos
190 19I
~:ESARZ I I'APIEZ
tu, do bojkotu jatek rze nickich, co stanowi³o gro n¹ przestrogê, e ³aski Il,zymu mog¹ Justy
na drogo lsos~ztowaæ.
W jesieni 545 roku `rotila przygotowywa³ siê do oblê¿enia Rzymu. W planach Justyniana ni
e le¿a³o bynajmniej podarowanie gockiemu ..._: ...,_ .. ~:+",... _,.,~.v.,.~.,:~_.,
:"~. ., m,a.,~"",~.,;~
VV VULV VV 1 Lttas Laauaaataaaou.~,V amauuuaaaasu ~uaa IruliWu. w.u..vww~aw ....
sarn dostrzega³ sposobno æ bardziej bezpo redniego uzale¿nienia od siebie upartego dostojn
ika Ko cio³a. W dniu 22 listopada 545 przyby³ z Konstantynopola do Rzymu pewien oficer
gwardii cesarskiej z oddzia³em excubitores, uj¹³ Wigiliusza w ko ciele, gdzie papie¿ w³a nie
skoñczy³ odprawiaæ nabo¿eñstwo, i wsadzi³ na okrêt, który niezw³ocznie odp³yn¹³ z biegiem Tyb
. Wed³ug nie potwierdzonej tradycji to Teodora namówi³a Justyniana do tego drastyeztle
go kroku. Papie¿ nie by³ wcale niezadowolony ze swego aresztowania. Nie mia³ najmniejs
zej ochoty staæ siê zastawem w rêku Totili. Poza tym ¿ywi³ prze wiadczenie, ¿e potrafi wytrwa
rzy swoim stanowisku w sprawie Trzech Rozdzia³ów.
Przez pewien czas trzymano go na Sycylii jako kogo w rodzaju hon®rowego wiê nia. W dniu
25 stycznia 547 przyby³ do Konstantynopola, gdzie Justynian uda³ siê na jego powitani
e do portu. Scena
potkania papie¿a z cesarzem niew¹tpliwie musia³a byæ wzruszaj¹ca. Zaledwie jednak skoñczy³y s
powitalne uroczysto ci, Justynian zacz¹³ wywieraæ nacisk na swego dostojnego go cia, aby p
odpisa³ siê pod edyktem potêpiaj¹cym Trzy Rozdzia³y. Osobi cie Wigiliusza ma³o obchodzi³ rzek
nestorianizm trzech wschodnich teologów, których dzie³ prawdopodobnie nawet nie czyta³.
Znajdowa³ siê jednak w k³opotliwym po³o¿eniu. W razie potêpienia Trzech Rozdzia³ów ryzykowa³
awuowanie go przez duchowieñstwo zachodnie, od którego poparcia zale¿a³a jego w³adza. Odma
wiaj¹c za potêpienia wszed³by w konflikt z Justynianem w stolicy cesarza i - co mog³oby s
iê ³atwo okazaæ bardziej niebezpieczne - narazi³by siê na wrogo æ Teodory, dawnej swej protek
orki. Z natury chwiejny papie¿ niebawem ust¹pi³ pod presj¹ Justyniana. 29 czerwca 547 do
sz³o do formalnego pojednania biskupa rzymskiego z jego konstantynopolitañskim koleg¹
Menasem; tego samego dnia Wigiliusz wrêczy³ Justynianowi i Teodorze podpisan¹ przez si
ebie deklaracjê potêpiaj¹c¹ Trzy Rozdzia³y. Dokument ten mia³ byæ trzymany w tajemnicy, do cz
su gdy Wigiliusz bêdzie móg³ zorganizowaæ oficjalny krytykê pogl¹dów trzech rzekomo nestoriañ
ch teologów. W ten sposób na razie uratowano zaufanie do osoby papie¿a na zachodzie. A
le wyniki analizy teologicznej by³y najoczywi ciej z góry
192
CESARZ I PAYIEZ
przes¹dzone. Zwo³ano synod z udzia³em siedemdziesiêciu biskupów, przewa¿nie zachodniorzymski
ch, którzy nie akceptowali edyktu Justyniana. Wszystko sz³o do æ g³adko a¿ do trzeciej sesji
synodu, kiedy to Facundus, biskup llernuiany w Afryce, uczony i subtelny teolog
, przedstawi³ dowód stwierdzaj¹cy, ¿< nawet sobór chalcedoñski zaaprobowa³ list lbasa z 1J'de
y, który Justynian obecnie potêpia³ jako heretycki. Wigiliuszowi zale¿a³o teraz na uzyskan
iu ogólnego poparcia dla stanowiska, w które sam siê by³ w tajemnicy zaanga¿owa³, tote¿ czym
rêdzej zamkn¹³ obrady oznajmiaj¹c, ¿e g³osowanie odbêdzie siê pisemnie w nieco pó niejszym te
Tymczasem zabrali siê do dzie³a cesarscy agenci, przekupuj¹c lub przymuszaj¹c gro b¹ tych b
iskupów, na których poparcie nie mo¿na by³o liczyæ. Zabiegi te przynios³y oczekiwane rezulta
ty. Facundus by³ zapewne jedynym biskupem g³osuj¹cym w obronie Trzech Rozdzia³ów. W sobotê 1
1 kwietnia 548 papie¿ Wigiliusz og³osi³ swe ludicatum, adresowane do patriarchy Menasa
. Dokument ten otwarcie potêpia³ Trzy Rozdzia³y, przy czym - dla os³ony Wigiliusza przed
atakami sprowokowanymi przez Facundusa - dodawa³, ¿e papie¿ nadal opowiada siê w pe³ni i
niezachwianie za doktryn¹ og³oszon¹ przez sobór chalcedoñski.
Je¿eli Justynianowi zdawa³o siê, ¿e osi¹gn¹³ nareszcie jedno æ Ko cio³a, do której d¹¿y³ od t
kim czasie dozna³ rozczarowania. Biskupi zachodni, znajduj¹cy siê poza bezpo rednim zasiêg
iem w³adzy Justyniana, nie chcieli zaakceptowaæ ludicatum Wigiliusza. Pozbyli siê wahañ
co do zajêcia jasnego stanowiska w tej sprawie po miesi¹cu czy dwóch, kiedy umar³a Teodo
ra; gdy chodzi³o o zniewalanie opornego duchowieñstwa, przejawia³a ona jeszcze wiêcej za
palu, a znacznie mniej skrupu³ów ni¿ jej m¹¿. Z powodu d³ugoletniej wojny wakowa³o w Italii w
ele stolic biskupich, tote¿ w tym kraju opozycja przeciw Wigiliuszowi by³a s³aba. Ale
w Dalmacji duchowieñstwo odrzuci³o ludicatum. Duchowni z Dacji wys³ali do Justyniana l
ist w obronie Trzech Rozdzia³ów i usunêli ze stolicy w³asnego prymasa za akceptacjê ludica
tum. Duchowieñstwo galijskie - w sprawach religijnych Galia podlega³a papie¿owi, choæ zn
ajdowa³a siê w ca³o ci poza granicami cesarstwa - zwróci³o siê pisemnie do Wigiliusza z ¿¹dan
yja nieñ. Synod powszechny biskupów afrykañskich odci¹³ siê ca³kowicie od jedno ci z papie¿em
su wyra¿enia przez niego zgody na wycofanie ludicatum. W ci¹gu roku 549 krzep³a na zac
hodzie wrogo æ w stosunku do ludica
193
Cl:SeIRT t F'APlh:7
tum, a w samym Konstantynopolu zaczê³y siê tworzyæ konspiracyjna grupy szerz¹ce propagandê o
pozycyjn¹. Justynian zrozumia³ wreszcie, ¿e jego manewry nie wywar³y najmniejszego wp³ywu
na monofizytów, spowodowa³y natomiast rozszczepienie chalcedoñskiej wiêkszo ci na dwa wrog
ie obozy, przy czym Ima podzia³u miêdzy nimi pokrywa³a siê przewa¿nie z granicami etniczny
mi i geograficznymi, Aczkolwiek niechêtnie, zrezygnowa³ jednak na razie z pomys³u zwo³an
ia soboru powszechnego w celu potêpienia Trzech Rozdzia³ów zgodnie z papieskim ludicat
u7n. W sierpniu 550 roku zwrócono Wigiliuszowi orygina³ tego dokumentu. Ale jednocze n
ie nieszczêsny papie¿ musia³ z³o¿yæ uroczyst¹ przysiêgê, potwierdzon¹ na pi mie, e uczyn.i w
w jego mocy, aby doprowadziæ w przysz³o ci do potêpienia Trzech Rozdzia³ów. Przysiêga ta mia
pozosta~~ okryta tajemnic¹.
Gdyby w 550 roku Justynian doszed³ do wniosku, ¿e ca³a hist<aria z Trzema Rozdzia³ami by³a
fatalnym b³êdem, prawdopodobnie zdo³a³by osi¹gn¹æ co w rodzaju rzeczywistej jedno ci religi
a to na podstawie porozumienia, by nie poruszaæ pewnych spornych kwestii. Ale ces
arz traci³ poniek¹d sw¹ dawn¹ elastyczno æ, nie s³abn¹c przy tym ani trochê w upartym d¹¿eniu
ytkniêtego celu. ~mieræ Teodory za³ama³a go duchowo i osamotni³a. Przede wszystkim za coraz
bardziej utwierdza³ siê w prze wiadczeniu, ¿c: jest lepszym teologiem ni¿ przywódcy Ko cio³a
uwa¿a³ za swój obowi¹zek zaprowadziæ porz¹dek w ich w³asnym domu. Zbli¿aj¹c siê ju¿ do siede
, po wiêca³ coraz wiêcej czasu studiom teologicznym pod kierunkiem Teodora Ascidasa. Naj
wa¿niejszym owocem tych studiów by³ d³ugi traktat dogmatyczny koñcz¹cy siê potêpieniem Trzech
zdzia³ów. Pewien, ¿e jasno æ jego rozumowania musi teraz przekonaæ absolutnie ka¿dego, i ziry
owany tym, ¿e chwiejny Wigiliusz - pozostaj¹cy obecnie ca³kowicie pod wp³ywem rzymskiego
diakona Pelagiusza - nie wype³nia swej niedawnej przysiêgi, cesarz zdecydowa³ siê posta
wiæ Ko ció³ wobec faktu dokonanego. Za namow¹ Teodora Ascidasa og³osi³ w lipcu 551 roku swój
ktat dogmatyczny w formie cesarskiego edyktu z moc¹ obowi¹zuj¹cego prawa. Jakikolwiek
pó niejszy sobór powszechny móg³ ju¿ tylko formalnie zatwierdziæ ten edykt.
Krok ów okaza³ siê zasadniczym b³êdem, zjednoczy³ bowiem tych, których Justynian pragn¹³ rozd
a odseparowa³ od siebie tych,
CGS<'³ltL I f'AF'IEG
których cesarz chcia³ utrzymaæ w jedno ci. Ponadto, w okresie gdy zachowanie lojalno ci rz
ymskiego spo³eczeñstwa w Italii by³a spraw¹ najwy¿sze j wagi, niewczesna interwencja teolo
ga na tronie oddawa³a cenne atuty wprost do r¹k '1'otili i tych zachodnich Rzymian,
1>t:Z" :'.':.'1:''' m¹rwli ® nic~~siwjs³vm cesarstwie zachodnim w cis³ym J Y~ - --r
przymierzu z Lotami.
Pod naciskiem przebywaj¹cych w Konstantynopolu duchownych zachodnich Wigiliusz za¿¹da³ o
d Teodora Ascidasa, aby ten sk³oni³ Justyniana do odwo³ania nowego edyktu, który papie¿ na
piêtnowa³ jako niezgodny z chalcedoñskim wyznaniem wiary. Nawiasem mówi¹c, edykt ten stano
wi³ równie¿ pogwa³cenie porozumienia miêdzy papie¿em i cesarzem z sierpnia 55U roku. Ani Teo
dor, ani Justynian nic sobie nie robili z upomnieñ Wigiliusza i nieszczêsny papie¿, ch
c¹c zachowaæ poparcie zachodniego duchowieñstwa, musia³ zerwaæ stosunki z przewa¿aj¹c¹ czê ci
j hierarchii ko cielnej. Justynian nie by³ cz³owiekiem, z którym mozna by sobie ¿artowaæ w t
ego rodzaju sprawach. Wigiliusz, mieszkaj¹cy dotychczas bardzo po wielkopañsku w pa³ac
u Placydii, oficjalnej rezydencji swego legata w Konstantynopolu, postanowi³ siê prz
enie æ w bezpieczniejsze miejsce. Wybra³ na schronienie bazylikê w. Piotra w Hormizdu.~e
W dniu 14 sierpnia zredagowa³ tam dokument nak³adaj¹cy oficjalnie ekskomunikê na patriar
chê Nlenasa i podleg³ych mu duchownych; akt ten podpisa³ on sam i dwunastu innych bisk
upów zachodnich. Nie mog¹c siê zdecydowaæ na zbyt daleko posuniête wyzwanie wobec Justynia
na, chwilowo powstrzymywa³ siê od og³oszenia tego wyroku. Cesarz jednak potraktowa³ jego
postêpek nie po prostu jako akt opozycji politycznej, lecz jako osobisty afront.
Oto Wigiliusz odrzuci³ pogardliwie jego przejrzyst¹ wyk³adniê zagadnienia dogmatycznego.
W porywie gniewu Justynian postanowi³ uciec siê do u¿ycia si³y. Wys³a³ do ko cio³a w. Piotr
zia³ gwardii pa³acowej pod dowództwem Pra tora Ton Demon, Komitasa Du pondiaristesa, odp
owiedzialnego za spokój publiczny i porz¹dek w mie cie, z poleceniem aresztowania papi
e¿a i opozycyjnych biskupów afrykañskich. Dosz³o do utarczki i kilku biskupów odnios³o rany.
Wówczas ów niem¹dry oficer policji straci³ g³owê i kaza³ swoim ludziom wywlec opieraj¹cego s
giliusza od o³tarza. Policjanci chwycili go za nogi i brodê, wobec czego papie¿ tym mo
cniej uczepi³ siê o³tarza, który przewróci³ siê, mia¿d¿¹c go niemal swym ciê¿arem. Tymczasem
gniewne, pe³ne oburzenia okrzyki miesza³y siê z lamentami biskupów i ze sprzecznymi roz
195 194
CESARZ I PAPIE$
kazarm strapionego pretora. Niebawem jego ludzie zaczêli siê wahaæ, a niektórzy wrêcz nie
chcieli dalej wykonywaæ odra¿aj¹cego zadania. W tej sytuacji pretor postanowi³ czym prêdze
j siê wycofaæ wraz z oddzia³em policji, a papie¿ i towarzysz¹cy mu duchowni, zmaltretowani
wprawdzie, lecz nie pokonani, zachowali ko ció³ w swym rêku.
Nazajutrz grupa wysokich dygnitarzy - na czele z samym Belizariuszem, z przewodn
icz¹cym senatu rzymskiego Cetegusem, z szefem gabinetu cesarskiego Piotrem Patrycj
uszem i z siostrzeñcem Justyniana Justynem - uda³a siê z cesarskiego pa³acu do ko cio³a w. P
otra w Hormizdu, gdzie w imieniu cesarza z³o¿y³a uroczyst¹ przysiêgê, ¿e Wigiliuszowi w³os z
nie spadnie, je li tylko powróci do swej oficjalnej rezydencji. Co te¿ papie¿ niezw³oczni
e uczyni³. Niebawem jednak u wiadomi³ sobie, ¿e zna jduje siê w³a ciwie w areszcie domowym. T
ktyczny odwrót Justyniana bynajmniej nie oznacza³, ¿e cesarz wyrzek³ siê któregokolwiek ze s
wych zamierzeñ.
Po paru miesi¹cach Wigiliusz doszed³ do wniosku, ¿e Justynian kompromituje go w oczach
zachodniego duchowieñstwa, którego lojalno æ by³a mu tak bardzo potrzebna. W nocy z 23 na
24 grudnia 551 wymkn¹³ siê cesarskim stra¿om pod os³on¹ ciemno ci i uciek³ na azjatycki brze
osforu, do ko cio³a ~w. Eufernii w Chalcedonie, gdzie przed stu laty odbywa³y siê obrady
soboru chalcedoñskiego. Taki wybór miejsca schronienia by³ wymowny. Papie¿ wyra nie chcia³
napiêtnowaæ tych, którzy potêpiali Trzy Rozdzia³y jako sprzeczne z wiar¹ katolick¹ w ujêciu s
ru chalcedoñskiego. Justynian powtórnie wys³a³ Belizariusza i innych wysokich dostojników
pañstwowych, aby upewnili Wigiliusza o szczerej ¿yczliwo ci cesarza wzglêdem niego. A po
paru dniach wyprawi³ do Chalcedonu referendarza z osobistym pos³aniem do papie¿a. Wig
iliusz jednak skorzysta³ by³ z poprzedniej lekcji i teraz odmówi³ ruszenia siê z miejsca.
Wie æ o tym rozesz³a siê szeroko, wiêc t³umy ludzi zaczê³y siê przeprawiaæ przez Bosfor, aby
buntowniczego biskupa Rzymu. Na pocz¹tku lutego 552 roku og³osi³ on list pasterski, op
isuj¹c cierpienia, jakie znosi³, i przedstawiaj¹c wyznanie wiary, w którym ostentacyjnie
nie potêpia³ Trzech Rozdzia³ów. Kilka dni pó niej cesarscy gwardzi ci wdarli siê do ko cio³a
esztowali znajduj¹cych siê tam biskupów zachodnich. Wigiliusza nie odwa¿yli siê uj¹æ; reperku
je takiego postêpku w Italii i w Afryce zbyt drogo kosztowa³yby Justyniana, aby móg³ braæ
go pod uwagê. Wigiliusz
CESARZ I F'APIEZ
zareagowa³ natychmiast i skutecznie. Mimo i¿ aresztowano wiêkszo æ osób z jego otoczenia, zd
o³a³ spowodowaæ wywieszenie w prawie wszystkich ko cio³ach kanstantynopolitañskich tekstu or
zeczonej przez niego przed sze ciu miesi¹cami ekskomuniki patriarchy Me11QJQ.
By³ to ciê¿ki cios dla dumy Justyniana. Ale po trzydziestu piêciu latach sprawowania w³adz
y cesarz wiedzia³ juz, kiedy i jak siê wycofywaæ. Negocjacje miêdzy nim a papie¿em trwa³y pr
zez ca³¹ wiosnê. Wreszcie w czerwcu Justynian pos³a³ patriarchê Menasa, Teodora Ascidasa ora
z innych ekskomunikowanych biskupów do ko cio³a ~w. Eufemii, aby udzieliæ papie¿owi honoro
wego zado æuczynienia. Postanowiono zgodnie anulowaæ wszystkie deklaracje w sprawie Tr
zech Rozdzia³ów og³oszone po decyzji o zawieszeniu dysput na ten temat - a zatem oczyw
i cie równie¿ edykt cesarza. W dniu 26 czerwca Wigiliusz powróci³ do swego pa³acu w Konstant
ynopolu i nast¹pi³o publiczne pojednanie z Justynianem. Je li jednak papie¿ s¹dzi³, ¿e wolno
u bêdzie cieszyæ siê odniesionym zwyciêstwem w spokoju, to wkrótce przekona³ siê o swej pomy³
W sierpniu umar³ patriarcha Menas, a jego nastêpc¹ zosta³ Eutychiusz. Justynian uzna³ ten
moment za odpowiedni, aby wskrzesiæ swój plan zwo³ania soboru powszechnego, i zaprosi³ w
schodnich biskupów do wziêcia w nim udzia³u. W styczniu 553 roku zgromadzeni biskupi w
schodni zaproponowali Wigiliuszowi, by przewodniczy³ nowemu soborowi, który mia³ rozst
rzygn¹æ raz na zawsze kwestiê Trzech Rozdzia³ów. Papie¿ by³ wprawdzie zadowolony, ¿e go tak u
orowano, ale postanowi³ graæ na zw³okê. Wszystko bowiem zale¿a³o od tego, czy uda mu siê poci
a sob¹ wiêkszo æ zachodnich biskupów, czy te¿ Justynian przemyci do delegacji zachodniej lud
zi sprzyjaj¹cych jego stanowisku. Tote¿ na razie poprosi³ cesarza o pozwolenie zwo³ania
lokalnego synodu w Italii lub na Sycylii, w celu wypracowania wspólnej postawy Zac
hodu. Justynian nie mia³ wyboru, musia³ tego zakazaæ. Inaczej bowiem nie tylko da³by Wig
iliuszowi mo¿no æ dysponowania na soborze g³osami zachodnich delegatów, ale ponadto umo¿liwi³
y mu odwlekanie soboru tak d³ugo, jak by tylko zechcia³. Tytu³em kompensaty cesarz zwróc
i³ siê do Wigiliusza z pro b¹ o wskazanie biskupów zachodnich, których nale¿a³oby zaprosiæ na
Krok ten postawi³ przebieg³ego papie¿a wobec trudnego dylematu: gdyby poleci³ biskupów st
aj¹cych w obronie Trzech Rozdzia³ów, z³ama³by dan¹ Justynianowi przysiêgê, ¿e bêdzie d¹¿y³ do
m wschodnich teologów.
196 197
CESARZ I PAP1E2
Gdyby natomiast zaproponowa³ biskupów gotowych potêpiæ 'Przy Rozdzia³y, utraci³by wszelki au
torytet na zachodzie. Zwleka³ wiêc z odpowiedzi¹, jak móg³ najd³u¿ej, w koñcu za przed³o¿y³
bardzo niewielu kandydatów, przy czym uczyni³ to tak
..n..:...t;t.,. . ....t...:
p"vZ..3, Z~ ...v ..v....t~.J.ariy ~uZ ¯i¹~.yuyW u ZarmvoLCauc. YY JQ111CJ i~æ~~y
jedynymi zachodnimi uczestnikami soboru byli biskupi z Afryki, których podda³ przed
wyjazdem gruntownym badaniom afrykañski Praefectus Praetorium.
Po dalszych sporach proceduralnych sobór powszechny - pi¹ty z kolei w historii Ko cio³a
- zosta³ w koñcu otwarty w katedrze M¹dro ci Bo¿ej 5 maja 553 roku. Cesarz powstrzyma³ siê od
osobistego udzia³u i nie szczêdzi³ trudów w celu podsycania z³udzeñ, ¿e sobór ma swobodê niez
decyzji. Wra¿enie to niew¹tpliwie zm¹ci³ trochê list cesarski odczytany w czasie sesji in
auguracyjnej; w li cie tym Justynian przypomnia³ zgromadzonym dostojnikom Ko cio³a, ¿e wsz
yscy oni ju¿ poprzednio potêpili Trzy Rozdzia³y. Tak czy owak, na soborze nie brak³o bis
kupów gotowych daæ siê prowadziæ na pasku przez Justyniana. Wigiliusz, którego czas dobieg
a³ ju¿ kresu, usi³owa³ zachowaæ jak¹ tak¹ swobodê dzia³ania nie pokazuj¹c siê na soborze. Obr
awdzie ja³owe, lecz prowadzone z wielk¹ pomp¹ - toczy³y siê bez niego. W dniu 14 maja papi
e¿ o wiadczy³, ¿e nareszcie powzi¹³ decyzjê, i napisa³ tak zwane Constitutum, sygnowane przez
ego samego i przez garstkê zachodnich duchownych. Constitutum potêpia³o jako heretycki
e wiele sformu³owañ Teodora z Mopsuestii, ale uchyla³o siê od generalnego potêpienia Trzec
h Rozdzia³ów; by³a to zatem próba kompromisu. Wigiliusz jednak, jak zawsze s³aby i niezdec
ydowany, zwleka³ jedena cie dni z og³oszeniem tego dokumentu w nadziei, ¿e cesarz wyst¹pi
z jak¹ propozycj¹ nawi¹zania rozmów. Wreszcie 25 maja zwróci³ sicz do Belizariusza, Cetegusa
i cesarskiego siostrzeñca Justyna z pro b¹ o przekazanie Constitutum Justynianowi. Mus
ia³ zdawaæ sobie sprawê, ¿e cesarz nie bêdzie zadowolony z tego dokumentu, ale nie bra³ pod
uwagê zmienionej sytuacji politycznej. W owym czasie zwyciêstwa Narsesa mocno utwier
dzi³y w³adzê rzymsk¹ w Italii. Królestwo gockie leg³o w gruzach. Justynian przesta³ byæ zale¿
przychylno ci rzymskich obywateli Italii, którzy czuli ucisk ¿elaznej stopy jego wojs
ka. Postanowi³ zatem wzi¹æ odwet na Wigiliuszu za upokorzenia, które znosi³ poprzednio. Wy
s³a³ do zgromadzonych uczestników soboru swego referendarza z pakietem zawieraj¹cym oryg
ina³y tajnego o wiadczenia Wigiliusza, wyklinaj¹cego Trzy Rozdzia
CESARZ 1 YAYIF:Z
³y, i jego przysiêgi z lb sierpnia 550, ¿e bêdzie czyni³ wszystko, cu w jego mocy, aby pop
ieraæ potêpienie tych pism. Ponadto w pakiecie znajdowa³ siê dekret cesarski stwierdzaj¹cy
, ¿e Wigiliusz swoim zachowaniem sam postawi³ siê poza obrêbem Ko cio³a. Dope³ni³o to miary n
nia Wi_~ilitlsza_
W~dniu 2 czerwca, na koñcowej sesji soboru, orzeczono czterna cie anatem dotycz¹cych T
rzech Rozdzia³ów i niektórych innych herezji. Wigiliusz przez jaki czas odmawia³ swej apr
obaty. Sobór w³a ciwie usun¹³ go ze stolicy rzymskiej. Justynianowi wcale nie by³o pieszno z
st¹piæ go kim innym. Pozna³ ju¿ s³abe strony Wigiliusza, a z nowym papie¿em móg³by mieæ wiêk
o ci. Nie musia³ d³ugo czekaæ. W grudniu Wigiliusz skapitulowa³ i w li cie do patriarchy Eut
ychiusza oficjalnie ob³o¿y³ anatem¹ Trzy Rozdzia³y. Ale Justynianowi to nie wystarcza³o. W l
utym 555 roku nieszczêsny papie¿ zmuszony by³ og³osiæ drugie Constitutum, potêpiaj¹ce Trzy Ro
dzia³y w sposób szczegó³owy. Teraz Justynian ju¿ go nie potrzebowa³, wiêc pozwoli³ mu wróciæ
u. Wigiliusz jednak nie ujrza³ ponownie Wiecznego Miasta, gdy¿ w czerwcu umar³ w Syrak
uzach wskutek choroby nerek.
Trzeba by³o znale æ nowego papie¿a. Wiêkszo æ wy¿szego duchowieñstwa na zachodzie sprzeciwia³
ieniu Trzech Rozdzia³ów. Ale wyniesienie na tron papieski wschodniego kandydata dopr
owadzi³oby prawie na pewno do schizmy w ³onie Ko cio³a. mia³ym i pewnym posuniêciem, przypom
naj¹cym jego m³ode lata, Justynian zaofiarowa³ godno æ papiesk¹ diakonowi Pelagiuszowi, który
by³ rzecznikiem. rzymskiej arystokracji i do tej pory najzaciêtszym przeciwnikiem po
lityki religijnej cesarza. Rozumia³o siê samo przez siê, ¿e warunkiem cesarskiej oferty
by³o potêpienie Trzech Rozdzia³ów. Pelagiusz albo doszed³ do wniosku, ¿e obecnie, gdy Justyn
ian panowa³ ca³kowicie nad spustoszon¹ Itali¹, opozycja by³aby bezcelowa, albo te¿ us³ucha³ g
osobistej ambicji, do æ, ¿e da³ siê zwabiæ na tê przynêtê. Ale gdy stan¹³ w Italii, on, uciel
ymsko ci, spotka³ siê tam z powszechn¹ wrogo ci¹ i móg³ wjechaæ do Rzymu tylko pod os³on¹ ¿o³
a. Up³ynê³o wiele miesiêcy, zanim zdo³ano znale æ trzech biskupów, którzy zgodzili siê go wy
sem, powoli, zdobywa³ w³adzê nad Ko cio³em a¿ po rzekê Pad, by³ bowiem stanowczym administrat
m, bardzo pracowitym i trze wo patrz¹cym cz³owiekiem. Dla usprawiedliwienia siebie w o
czach owieczek zmuszony by³ jednak przyj¹æ bardzo dwuznaczn¹ postawê, wskutek czego autory
tet i wp³ywy papiestwa w odzy
198 j 199
CESARZ I YAYIEt
skanej Italii pozostawaly nadal niewielkie. Pomimo kilku pora¿ek taktycznych Justy
nian na d³u¿sz¹ metê odniós³ zwyciêstwo w tym sensie, ¿e utrzyma³ jedno æ miêdzy papiestwem a
odnim i zarazem ca³kowite podporz¹dkowanie papie¿a rz¹dowi cesarstwa.
Koszty tego zwyciêstwa przewy¿sza³y jednak p³yn¹ce zeñ zyski. Monofizyci w Egipcie i Syrii b
yli wci¹¿ niezadowoleni i niepogodzeni, a ich kraje zmienia³y siê coraz bardziej w ognis
ka opozycji przeciw cesarstwu i wszystkiemu, co ono reprezentowa³o. Na zachodzie d
ominowa³y nastroje rozczarowania i cynizmu. Italia by³a zniszczona gorzej ni¿ kiedykol
wiek przedtem. Gaje oliwne i winnice wyciête i spalone. Nikt nie naprawia³ dróg i mostów
. Co siê tyczy miast, to wiele le¿a³o w gruzach, niektóre mieszkañcy w ogóle opu cili, we
wszystkich ludno æ stopnia³a do u³amka dawnej swej liczby, a wszelkie bogactwa zostaly z
rabowane. Wojna i zaraza zdziesi¹tkowa³y ludno æ, ci za , co ocaleli, gnie dzili siê jak dzik
e zwierzêta po ród ruin dawnego dostatku.
Z energi¹ zadaj¹c¹ k³am jego wiekowi Narses zabra³ siê do organizowania na nowo ¿ycia w Itali
. Je li chodzi o sprawy wojskowe, h, to szybko zbudowano fortece panuj¹ce nad prze³êczam
i alpejskimi
i zorganizowano specjalne stra¿nice graniczne. Ziemiê nale¿¹c¹ poprzednio do Ostrogotów rozd
zielono ponownie, g³ównie miêdzy bizantyjskich ¿o³nierzy, którzy zast¹pili dawne gockie za³og
zd³u¿ pó³nocnej granicy. W zakresie spraw cywilnych obszerny edykt ceBarski z 13 sierpni
a 554, znany pod nazw¹ Sankcji Pragmatycznej,
I' zawiera³ liczne zarz¹dzenia zmierzaj¹ce do przywrócenia normali', nych stosunków. Potwi
erdza³ on wa¿no æ wszystkich dekretów Amalasunty, Atalaryka i Teodahada, jak równie¿ wszelkic
zarz¹dzeñ I~ Justyniana i Teodory. Natomiast uniewa¿nia³ wszystkie dekrety To
tili. Przywraca³ normaln¹ procedurê cywilnych spraw s¹dowych i ogranicza³ jurysdykcjê dowódcó
ojskowych do spraw dotycz¹tych podleg³ych im ¿o³nierzy. Przywraca³ dawny status i przywile
je' miasta Rzymu.
f Wiele postanowieñ zawartych w tym edykcie po wiêconych by³o takim zagadnieniom, jak za
gubione dowody w³asno ci, osoby wziête do niewoli, wagi i miary niezgodne z przepisami
, i tak dalej. Najbardziej uderza w Sankcji Pragmatycznej sposób, w jaki przywraca
ona i gwarantuje przywileje klas wy¿szych, jedynej warstwy spo³ecznej w Italii, na
której poparcie Justynian móg³ teraz liczyæ. Wszelkie mienie nale¿¹ce do uchod ców mia³o im b
n<~
CESAiiz I PAP1EZ
w ca³o ci i niezw³ocznie, bez ¿adnego odszkodowania dla tych, którzy ewentualnie nabyli je
w dobrej wierze. Wszyscy niewolnicy wyzwoleni przez Totilê mieli zostaæ natychmiast
oddani dawnym w³a cicielom, a wszyscy dzier¿awcy dawnym panom.
"Nakazuiemv. aby ka¿dy, ktokolwiek przechowywa³ niewolników lub dzier¿awców, odda³ ich panom
tych¿e wraz z potomstwem, którego mogli siê byli w tym czasie dochowaæ.
Je li w przeklêtym okresie gockiej tyranii jaki mê¿czyzna niewolniczego stanu po lubi³ woln¹
bietê albo niewolnica po lubi³a wolnego mê¿czyznê, niniejszym udzielamy wolnej osobie (z tyc
h dwojga) prawa do rozwodu, przy czym osoba niewolniczego stanu ma byæ oddana z po
wrotem w posiadanie swemu panu, pan za nie ma ponie æ ¿adnej szkody z powodu minionych
wypadków. Gdyby jednak chcieli pozostaæ nadal w obecnym ma³¿eñstwie, nie doznaj¹ ¿adnego uszc
erbku w osobistej wolno ci, dzieci ich wszak¿e maj¹ byæ zaliczone do stanu swej matki."*
W ka¿dej prowincji italskiej biskup i znakomite osobisto ci mia³y posiadaæ prawo mianowa
nia spo ród swego grona gubernatora prowincji, co stanowi³o wrêcz niezwyk³e ustêpstwo na rze
cz miejscowych wielmo¿ów. Wszystkim senatorom mia³o przys³ugiwaæ nieograniczone prawo udaw
ania siê na dwór konstantynopolitañski i wyje¿d¿ania stamt¹d do Italii na dowolnie d³ugi okre
w celu przywrócenia dawnej produktywno ci ich dóbr ziemskich. Ca³emu edyktowi przy wieca³a
my l o wskrzeszeniu przesz³o ci we wszystkich najdrobniejszych szczegó³ach. Sprawia to tak
ie wra¿enie, jakby Justynianowi nie przychodzi³o do g³owy, ¿e pó³ wieku gockich rz¹dów i dwad
ia lat wojny g³êboko odmieni³o spo³eczn¹ i ekonomiczn¹ strukturê Italii. Albo, je li nawet pr
hodzi³o mu to do g³owy, natychmiast wymiata³ takie my li ze swej wiadomo ci. Wszelkie innow
acje - a wprowadza³ ich przecie¿ wiele - musia³y siê ukazywaæ w przebraniu rzeczy przywrócon
ych z przesz³o ci. Postanowienia Sankcji Pragmatycznej nie doczekaly siê nigdy pe³nej re
alizacji. W³adza pozostawa³a nadal w rêku wojska; to Narses i jego oficerowie zarz¹dzali
w rzeczywisto ci okrêgami podleg³ymi im w sprawach wojskowych. Dawna warstwa rz¹dz¹ca zos
ta³a zniszczona i nawet najwiêksza liczba aktów ustawodawczych nie by³aby zdolna jej odb
udowaæ. Zbieg³ych colom nie mo¿na by³o odnale æ
" Justinian, Novellae, Berlin 1963, s. 801. Sanctio tst. Constttutio Praymattca,
15' 594, 16. "De serwis et colonls" Corpus Iuris Civllis, t. 111, recensione R.
Schoell. (H.K.)
200 201
cramuz i nnPFr2
i zwróciæ ich panom. Z powodu dotkliwego braku si³y roboczej w³a ciciele wielkich maj¹tków mu
ieli wydzier¿awiaæ kawa³ki ziemi niezale¿nym drobnym gospodarzom - czêsto by³ym dzier¿awcom j
kiego innego pana - na stosunkowo korzystnych warunkach. Rwm~ki ~~nat wvkrnswl ci
P w ~iaom lat wniannvrh i i~æli r³al~i istnia³, to tylko dziêki hojnemu rozdawaniu godno ci
patrycjuszowskiej dostojnikom italskim i dziêki zmniejszeniu o dwie trzecie sumy,
któr¹ honorowi konsulowie musieli wplacaæ po swej nominacji. Razem wzi¹wszy, wspania³e, o
dbudowane cesarstwo zachodnie przedstawia³o siê bardzo op³akanie.
Podczas gdy w Italii Narses zajêty by³ likwidowaniem ostatnich gockich gniazd oporu,
w Konstantynopolu niespodziewana katastrofa dotknê³a jedno z najwiêkszych dzie³ Justyni
ana. W dniu 7 maja 558 kopu³a ko cio³a M¹dro ci Bo¿ej, ju¿ os³abiona wskutek trzêsienia ziemi
ali³a siê podczas jej oczyszczania. Odbudowanie kopu³y ,lustynian powierzy³ Izydorowi m³od
szemu, synowi czy siostrzeñcowi jednego z dwóch pierwotnych architektów. Izydor wywi¹za³ s
iê z powodzeniem z tego zadania, wznosz¹c sklepienie wy¿sze ni¿ w dawnej, mia³o sp³aszczonej
kopule. Oficjalne otwarcie odbudowanego ko cio³a nast¹pi³o 24 grudnia 562, w obecno ci osi
emdzi~siêcioletniego Justyniana; zwi¹zane z tym uroczysto ci ci¹gnê³y siê wiele dni, zarówno
amym ko ciele, jak w cesarskim pa³acu. Pawe³ Silentiarius, na jv; ybitnie fiszy poeta
z klasycyzuj¹cej szko³y, która rozkwit³a w pó niejszych latach rz¹dów Justyniana, na ¿¹danie
u³o¿y³ w heksametrach d³ugi, malowniczy opis ko cio³a i odczyta³ go Justynianowi w czasie ki
ku kolejnych posiedzeñ. Poemat ten daje najlepsze pojêcie, jak wygl¹da³a wspania³a wi¹tynia
oczach ówczesnych ludzi.
Parê miesiêcy przedtem cesarz musia³ prze¿yæ przykro æ bardziej osobistej natury. Wykryto mia
owicie spisek maj¹cy na celu zamordowanie go. Na czele spisku stali: Ablabiusz, sp
ensjonowany urzêdnik mennicy, Marcellus, handlarz z³ota i srebra, oraz Sergiusz, sio
strzeniec jakiego drobnego urzêdnika - a zatem ludzie nie zajmuj¹cy ¿adnej wybitniejsze
j pozycji. Nie by³ to pierwszy tego rodzaju spisek, któremu w porê zapobie¿ono, tote¿ Just
ynian móg³by po prn~tu pogratulowaæ funkcjonariuszom policji i zapomnieæ o ca³ej tej histo
rii. Ale wa¿ne tu by³y motywy. Jeden ze spiskowców dwóm pozosta³ym uda³o siê pope³niæ samobój
zezna³ w ledztwie, ¿e trzej cz³onkowie sztabu Belizariusza: Izaak, Witas i Pawe³, byli wt
ajemniczeni w spisek. Kiedy prefekt miasta Prokopiusz prze
cr:3nmz t eAm>;2
s³uchiwa³ z kolei trzech wojskowych, wpl¹tali oni w tê aferê samego Belizariusza. Czy rzec
zywi cie by³o w ich oskar¿eniu jakie ziarenko prawdy? Przypuszczalnie Justynian w to ni
e wierzy³, ale pewno ci mieæ nie móg³. W ka¿dym razie by³ oburzony, ¿e Belizariusz nie
..._. r , ~
"iv^..'~,.Z:: " ~ ^l.."..- ...h r,na~..)n~nvrls '7,yn³¹k
wiêc consistoriumaza udzia³emv wszystkich) wa¿niejszych dygnitarzy sto³ecznych i w ich o
becno ci kaza³ odczytaæ zeznania, ³¹cznie z tymi, które obci¹¿a³y Belizariusza. Postarza³y wó
z¹ niêty i bole nie zraniony publicznym oszkalowaniem jego wierno ci. Jeszcze bole niej odcz
u³ pozbawienie go wiêkszo ci osób z najbli¿szego otoczenia i zamkniêcie w areszcie domowym.
Podczas drugiej z kolei konsekracji ko cio³a M¹dro ci Bo ej dwoje najwybitniejszych ~rspó³pra
owników starego cesarza nie znajdowa³o siê u jego boku: Teodora nie ¿y³a ju¿ od czternastu l
at, a Belizariusz pozostawa³ w nie³asce. W apostrofie do Justyniana, stanowi¹cej prolo
g poematu po wiêconego opisowi Hagii Sofii, Pawe³ Silentiarius tak powiada o Teodorze:
"Te oto sprawy, Panie mój, pozwalaj¹ duszy cesarzowej, b³ogos³awionej i szczê liwej, jasnej
i m¹drej, mia³o przemawiaæ za Tob¹ do Boga; cesarzowej, która za ¿ycia by³a pobo¿n¹ wspó³pra
a po mierci sta³a siê rêkojmi¹ Twej najwa¿niejszej przysiêgi wobec poddanych, przysiêgi, któ
otychczas nie z³ama³e i oby nigdy nie z³ama³.""
O Belizariuszu nie ma tam ani s³owa. Ale poeta winszuje cesarzowi odwagi w stawian
iu czo³a nikczemnemu spiskowi.
 Paulus Sllentiarlus, Descripttn S. Sopi~tae, wyd. J. Bekker, Corp. Bonnensls 183
7.
`?02
osTnTNm LnTn
OS'1'ATNII,~ I
Ju¿ za panowania Justyna I dyplomacja rzymska przejawia³a aktywno æ w po³udniowym rejonie
Morza Czerwonego. Rzymianie namówili wówczas chrze cijañskie - lecz monofizyckie - Isróles
two Aksum w Etiopii do napadniêcia i okupowania Jemenu, którego w³adcy, niedawno nawróce
ni na judaizm, byli protegowanymi Persji. ród³em ¿ywego zainteresowania cesarstwa rzyms
kiego tak odleg³ym obszarem by³y wzglêdy handlowe bardziej ni¿ militarni.
Od epoki wczesnego cesarstwa rzymski handel z Indiami, Chinami i Indonezj¹ odznacz
a³ siê wysokim stopniem zorganizowania. Importowano ze Wschodu g³ównie korzenie i wonno ci
, przewa¿nicr z po³udniowych Indii, Cejlonu i Indonezji, oraz przêdzê jedwabn¹ z Chin. W k
raju, gdzie - ze wzglêdu na niedostatek pasz zimowych - wiêkszo æ ciel¹t bito w jesieni i
solono lub marynowano miêso, korzenie, zw³aszcza pieprz, stanowi³y wa¿ny artyku³ powszechn
ego u¿ytku. Wszystko, co poprawia³o - lub neutralizowalo - smak i zapach potraw, cie
szy³o siê wielkim popytem. Ciekawa rzecz, ¿e w ród ³upów wziêtych przez Alaryka w czasie pl¹d
ia Rzymu w roku 410 znajdowa³o siê oko³o dwóch i pó³ tysi¹ca kilogramów pieprzu. Równie¿ medy
aro¿ytna korzysta³a w szerokim zakresie z korzeni. Jedwab kosztowa³ w staro¿ytnym wiecie
o wiele za drogo, aby mo¿na go by³o powszechnie u¿ywaæ, odgrywa³ jednak wa¿n¹ rolê jako zewnê
oznaka pozycji spo³ecznej. Kobiety z wy¿szych sfer nosi³y oczywi cie jedwabne suknie. A
w czaBach Justyniana jedwabne togi, haftowane lub ozdobione brokatem, stanowi³y c
eremonialny strój wysokich urzêdników pañstwowych, przydzielany im w ramach poborów. Jedwa
bne szaty rozdawano te¿ znamienitym osobisto ciom zagranicznym jako dowód cesarskiej ³a
ski. Rz¹d by³ wiêc szczególnie zainteresowany w utrzymaniu umiarkowanych cen na importow
an¹ przêdzê jedwabn¹.
Trudno æ polega³a na tym, ¿e cesarstwo perskie kontrolowa³o szlaki handlowe ze Wschodu. To
wary z Chin przybywa³y albo drog¹ mOTSk¹ prZeZ Cejlnrl dW northw ~atnki P~r~ki~i ¹lhn kn
r~~nrgn~mi
przez Azjê rodkow¹ do granicy Persji. Towary indyjskie i indonezyjskie przywo¿ono morze
m do Zatoki Perskiej. Nastêpnie perscy kupcy sprzedawali jedne i drugie towary w p
unktach targowych wzd³u¿ granicy miêdzy cesarstwem perskim i rzymskim. Czasem pozostaw
iano tern handel w rêku prywatnych kupców, kiedy indziej odbywa³ siê pod kontrol¹ pañstwa. A
le zarówno kupcy perscy, jak i rz¹d, je li interesowa³ siê tymi sprawami, mieli zawsze mo¿no
graniczania poda¿y i ustalania cen monopolistycznych. Posiadamy obfite informacje
dotycz¹ce funkcjonowania handlu jedwabiem w szóstym wieku. ¯aden prywatny obywatel rzy
mski nie móg³ kupiæ jedwabiu bezpo rednio z Persji. Urzêdnicy pañstwowi, zwani commerciarii,
zakupywali w przewidzianych do tego celu granicznych placówkach handlowych ca³¹ ofero
wan¹ przez Persów ilo æ jedwabiu w surowym stanie. Taki system mia³ z jednej strony zabezp
ieczaæ niski poziom cen przez wykluczenie konkurencji w zakupach, z drugiej strony
by³ rodkiem zapewniaj¹cym pañstwu uzyskiwanie du¿ych ilo ci potrzebnego jedwabiu, zanim zd¹
na nim rêkê kupcy prywatni. Commerciarii z kolei odsy³ali jedwab do jednej z tkalni ce
sarskich albo sprzedawali go po cenie kupna kupcom jedwabiu, lub wreszcie bezpo re
dnio tkaczom. W pocz¹tkach panowania Justyniana rz¹d posiada³ du¿e zapasy surowca jedwab
nego, którymi móg³ manipulowaæ w celu utrzymywania sta³ej ceny na rynku wewnêtrznym.
Idealnym rozwi¹zaniem trudno ci w handlu ze Wschodem by³oby korzystanie z dróg ca³kowicie
omijaj¹cych Persjê. Ustanowienie rzymskiej zwierzchno ci w po³udniowej czê ci basenu Morza (
'.zerwonego mia³o s³u¿yæ w³a nie temu celowi. Rzymscy kupcy mogli obecnie p³yn¹æ z portów egi
bezpo rednio na Cejlon, aby kupowaæ tam jedwab oraz inne towary. Wydaje siê jednak, ¿e t
a poutyka zawiod³a. Kupcy perscy zbyt mocno siê obwarowali na rynku cejloñskim i wykup
ywali ca³¹ dostêpn¹ ilo æ jedwabiu, nie dopuszczaj¹c Rzymian. Chyba lepiej uda³o siê Rzymiano
j æ perski monopol na korzenie i wonno ci. Ale Persowie odpowiedzieli na to zwy¿k¹ cen jed
wabiu. Justynian usi³owa³ zamroziæ wolnorynkow¹
204 205
OSTATNIE LATA
cenê jedwabiu na terytorium cesarstwa, co nieba~n~em spowodowa³o bujny rozkwit czarn
ego rynku.
W roku 540, gdy wybuch³a druga wojna perska i bezpo redni import jedwabiu zosta³ przer
wany, istniej¹cy od dawnych czasów w W~irucie i 'lurze przemys³ iedwabniczv zbankrutow
a³, a zapasy pañstwowe by³y zbyt skromne, aby pokryæ zapotrzebowanie na urzêdowe togi i dy
plomatyczne prezenty. Piotr Barsymes, z pochodzenia Syryjczyk, który zajmowa³ stanow
isko ministra finansów po Janie z Kapadocji, wprowadzi³ kontrolê cen jedwabiu, wypiera
j¹c przez to prywatnych kupców i rêkodzielników. Przez jaki czas próbowano zaopatrywaæ rynek
z tkalni cesarskich. Wkrótce jednak Barsymes przej¹³ wiele prywatnych warsztatów razem z
wykwalifikowanym personelem rzemie lniczym i prowadzi³ je na rachunek pañstwa. W ten
sposób ustanowiono monopol pañstwowy nie tylko na import jedwabiu, lecz tak¿e na jego
przetwórstwo.
1'o zawarciu pokoju z Persj¹ w roku 545 surowy jedwab z Chin znów zacz¹³ siê pojawiaæ na pog
ranicznych targach. Ale handel jedwabiem mia³ ju¿ odmienn¹ strukturê. Wielu rzemie lników z
prywatnych tkalni wyemigrowa³o do Persji - mówili jêzykiem starosyryjskim, wiêc czuli siê
u siebie zarówno w Bejrucie, jak w Ktezifonie. Natomiast w³a ciciele tkalni, je li nie p
opadli w zupe³n¹ ruinê finansow¹, w wiêkszo ci zainwestowali swe kapita³y w innego rodzaju pr
edsiêbiorstwach. Tak wiêc, z nielicznymi wyj¹tkami, nadal funkcjonowa³ monopol pañstwowy.
Ale, wskutek powtarzaj¹cych siê okresowo presji ze strony Persów, ceny jedwabiu utrzym
ywa³y siê na wysokim poziomie, a jego zapasy na poziomie niebezpiecznie niskim. Spra
wy te by³y ród³em nieustaj¹cych k³opotów dla cesarza i jego ministra finansów.
W roku 552 wy³oni³a siê propozycja z gruntu nowego rozwi¹zania. Otó¿ do Justyniana zwróci³a s
upa mnichów o wiadczaj¹c, ¿e maj¹ odpowiednie znajomo ci w Sogdianie (w rejonie obecnej Sama
rkandy i Buchany), ¿e mogliby sprowadziæ stamt¹d jajeczka jedwabników i w ten sposób uniez
ale¿niæ cesarstwo od zagranicznych dostaw jedwabiu. Justynian przyj¹³ z rado ci¹ mo¿liwo æ po
nia perskiego monopolu i mnisi wyruszyli w d³ug¹ podró¿, wspierani i wspomagani wszelkim
i rodkami przez cesarstwo rzymskie. Wróciwszy mniej wiêcej po dwóch latach przywie li cen
ne jajeczka i wystarczaj¹cy zasób wiedzy technicznej, aby mo¿na by³o uruchomiæ pañstwowe przê
zalnie jedwabiu na wybrze¿u syryjskim.
Przywiezienie z Sogdiany jajeczek jedwabników nie od razu po
OSTATNIE LATA
³o¿y³o kres zale¿no ci cesarstwa od Persji, je li chodzi o dostawy jedwabiu. Up³ynê³o bardzo
asu, zanim krajowa produkcja zaczê³a pokrywaæ zapotrzebowanie rynku, a niektóre gatunki
tkanin jedwabnych nadal sprowadzano z Chin. I' akt ten wp³yn¹³ jednak na os³abienie pozy
cji nrzetargnwej PNrsñw A nora tym mnisi ntwr~rzyli now¹ drogê handlow¹ z Sogdiany, pozo
staj¹cej pod wp³ywami Chin, wzd³u¿ pólnocnych brzegów Morza Kaspijskiego do rzymskich portów
ad Morzem Czarnym; droga ta omija³a zupe³nie terytorium Persji. Ale wysokie koszty t
ransportu pó³nocnym szlakiem czyni³y go niekonkurencyjnym. Bogactvra Wschodu p³ynê³y zatem,
jak dwniej, do portów nad Zatok¹ Persk¹.
Prawowierno æ religijna i handel - oto sta³e ród³a niepokojów na wschodnim pograniczu u schy
ku rz¹dów Justyniana; nie prowadzono tam jednak dzia³añ wojennych na wiêksz¹ skalê. W roku 55
al-liarith, ksi¹¿ê chrze cijañskiego pañstwa arabskiego Gassanidów, najecha³ ziemie ci¹¿¹cyc
ji arabskich Lachmidów i zabi³ ich ksiêcia al-Mundhira. W rok pó niej, z poduszczenia wy¿szy
ch urzêdników rzymskich, pad³ ofiar¹ mordu król Lazyki Gubaz i ró¿ne szczepy Lazów podnios³y
zwracaj¹c siê oczywi cie o pomoc do Persji. Przez jaki czas wydawa³o siê, ¿e oba mocarstwa
ostan¹ wci¹gniête w wojnê przez swoich sprzymierzeñców. Wszelako ani Justyniana, ani Chosroe
sa nie wabi³a perspektywa wysokich kosztów i niepewnego wyniku zbrojnego starcia na
d³ugiej granicy rzymsko-perskiej, od Kaukazu a¿ po Mezopotamiê. Za³atwiono wiêc sprawê w dro
dze dyplomatycznej. W jesieni 552 roku do Konstantynopola przyby³ pe³nomocnik Persji
Izad Gusznasp; miêdzy dwoma cesarstwami stan¹³ rozejm, obejmuj¹cy równie¿ pañstwa od nich za
e¿ne. Cztery lata pó niej Izad Gusznasp i rzymski ambasador Piotr Patrycjusz podpisali
w granicznym mie cie Dara traktat zapewniaj¹cy pokój piêædziesiêcioletni. Persowie zgodzili
siê zrezygnowaæ z wszelkich roszczeñ do Lazyki w zamian za roczn¹ kwotê trzydziestu tysiêcy
solidów w z³ocie. Poza tym granica mia³a pozostaæ nie zmieniona, taka jak w ci¹gu ostatni
ch dwustu lat. Dwóm wojowniczym arabskim pañstwom buforowym zakazano napa ci na teryto
rium jednego i drugiego cesarstv~~a, pozwolono im natomiast wojowaæ miêdzy sob¹, ale b
ez wci¹gania w to swoich protektorów. A¿ do koñca ¿ycia Justyniana na wschodniej granicy p
anowa³ spokój.
Na granicy pó³nocnej, biegn¹cej wzd³u¿ Dunaju i Dnawy, sytua
206 207

~a'1 . , '  ~ ,
t ,
,~A 1 ~
,. . ,. ,
r o. r
a
, .k.. .. ,~3'
~"i
r ~ ~ ,. .. ~ r
~ _A '
.
,. .. . ~,
r . .
y . ~~k ~ ~ ~ .
4 A
' t' r
F
~~
yq@ 3 ñlBic~R
~~
@
h g
` t
'F
~
~,I ~ 1 r`
y~
. kCi' ' e
. ~ ~ ~ '
. 't
"~~ B 1~~-'
~ ra~ ~
*
Cr . ~Z
, . ' _
,~ rø'~ ` 't ~' '~ t~ ~- a:~ .,
F
w;~ qó 'i g, (~ f `. Y
hk
ai . , .. ~ ~~,. ~#
a ,
4 '
r
M t, ' i fi'~~'. ~
#d. ,~'
~i.
 :..
`
~
k ,
~
~: As ~y ; 'x. 1^Y .^i, ~ " ~
r%. q ~ ~^ ' ~ ~~ F' ,
.
 ...na~Fff .. `._fi':
.
~ ~ye, `
"l A"r 7 , 1
`.
' '
' ' d> W~
. ~ f ê>~q~ax ³ *tn:#S` f
Y~ ~
~1
. ,
,.
~ `d ~~ø,. .
"4
f 'e~. fi t.
' ~ r ~ ~ d., t.d,:
~ ~`,'
s. ~c~¿."': .
1 F;, ~
nys y':., '
4
r .
e ø?
,
~~~~ . .. F
~
' 
~ ,
..
~. ~ . , ,
>c * ~ _
ø
c "F ~` , f .,.
' '.
"
M
2
C,
:n ~ f.' .. , .t, . _ . . ..
" ~ ... . ' `. ..
v
. & 1
!d ry ~' `'. . .
~ ~ ~
. , i n F.^ . , . , ,
. ~ . ~
'i ~ . .
r
R
n~! ,..
'4~ awt: k . ,
inum
t
. n,rw..
d Y3 '
i. ' " -f. ~ b fr';, ~ y, ~ x i: ~ ~yp~G ,~
~5
M
~ .. 4 5 r . gi .
i'~> ~ .
. . ' ~ ~~.. k , ,
. r .F iq`~:
w0.: 9,;
y i,i I iE=
f api~a
h
~ ~
~
A ' . .
~ .
; ~
~ ~
õ ~ 1 ,
, 41q.~ 
~ ~
` ~
.. : a' , ~ ~a. ~~ '~, w''. ~tx~.;t~ e
,. . .
, , ...
~ ~ , a ~ F. r '
.., t
y
~,
r~
~~ ~
'~
.  t
. ~  . " ~ ~ ~  . .
" :
` ~
k r
f t t ~ ~.
~ 8
R ' . h
. ".1
S r
a , , ` ,~ ,i.,aya..."
~p A... "
1
r
~ . ..9. . ,Y i
~W ~
'
. _. ,.
t '
? f
t : f
I y
' i. ' '
~~:y r ' ~~;
!., 3` r ~ . '
$ .d '
t.54 ' r, . :
F _. K ~
r~ - S ~ , r, . ,
4 ,~ '
h} i ` ~
.;. t 7 .
`t , .
.
i s,' r .
'
r .: .. ' , r . , .
i ' ., ~.w p~ '~ ".. ;. ,,
F .~
r p . . .
1 r :.' e ~ _
w t:~Se
p4
x ' ' :''-
~
~
, t, ~
k
.
t 4 ~, S , .~;~ ,~,_ . a
., q N '
~
' "
~; ,~t .
-0k ,,. ,...
t~ t 0..
t
~>~~ h 4~io ."i _
O
n.
.,> r
~
'
lm ,~~, ~ .
'.. ~ . .W,ar
ep
a ~ ~
`
 x
wl
a . i ... : _ _ , "
. e n~ ~ .. .- . . .. _.....
-. ~ i' . , . ;., `
r
OSTATNIE LATA
PANONIA Herulowie
tongobardo 'e Antowie Gepidowie
Sirm_ium Bufgarry i :In¹ldunum Mi<`~;
j ~- Awarowi~ Q a DALMACJA ~~ MEZJA~ Sklawinie O
~ ~ Tómi Salona ~~ ~/ ~ '9~ ~-'-ønad-n,reri
~ 1 1 ¥c~ ~a N v .:.. a ~ ~L ~ ~ Naissus '9 S¥'90e ~ M E Z J A II  Odessus y
Mesembria ~Warna)Ñ
Dp~RDANIA_ ITRACJA Anchialos v Morze 2, /~/~ Ser~dika Philippopolis ozopolis ' ~2
Adrial ckre ~,/ Scupi
Y ~ ~ ~'- HAEMIMONTUS ~ `MACEDONIA II' ~~ ; EUROPUS Dyrrachium EPIRUS r `~,~.,
~nj
r' ~ Konstanlynop~
erundisium ;,` NOVA~j ~~- EDONIp, 1 RHOD >iUS~'
AT valo ~ I~/~ (,)BAC Chalc,
fF: Tessalomka;` 1~ ..
y . 'ø/ .fs, ~ , ~ . . .: iÆ~,: ¥G`f' ~ /-9 Larisa ~
Nicopóhs ~G` ~ y a
ø ~ o ~ - ~, Te i EUBEA
~~vv,,,, stras ~. Efez
.., w=. .q Korynt Ateny '~
,A#,~ ~~.: ':
~': ~ ~~` ~ ROD' I' I KRETA ,
Morze $ródziemne 0 100 km
bie nawzajem do gard³a, a nieustanne walki pomiêdzy nimi dostarcza³y mnóstwa po¿¹danych okaz
ji ich wojowniczym s¹siadom s³owiañskim i bu³garskim. Przez siedem lat panowa³ na granicy
dunajskiej wzglêdny spokój. Nieprzyjacielskie watahy przeprawia³y siê od czasu do czasu
przez rzekê, ale nie by³o powa¿niejszych najazdów. W tym okresie rzymskie statki ¿eglowa³y b
ez przeszkód w górê i w dó³ rzeki a¿ do jej zamarzniêcia w zimie, a wzd³u¿ po³udniowego brzeg
iano fortyfikacje. Prawdopodobnie w³a nie wtedy po³o¿ono fundamenty pod potê¿ne twierdze w B
elgradzie, Smederevie i Widmie, na których budowali pó niej Iiizantyjczycy, Wêgrzy i Tur
cy. Ale starzej¹cy siê Justynian w coraz wiêkszym stopniu stawa³ siê niewolnikiem wielkieg
o planu powziêtego w rozkwicie m³odo ci i nie czyni³ nic, aby rozwi¹zaæ problem granic ra
o ' lemion naciska' dykalnie. Nie odpiera³ w zdecydowany sp sob p ~¹cych na pó³nocn¹ grani
cê ani nie wciela³ ich do cesarstwa. G³ówne si³y cesarskich wojsk rozwija³y dzia³ania w Itali
i na wschodzie.
W roku 558, przypuszczalnie w wyniku zmiany wodzów, Kutrigurzy zawarli pokój z Utigu
rami. Rzymska polityka dzielenia i rz¹dzenia zawiod³a. Nowy wódz Kutrigurów Zabergan, pr
agn¹c zdobyæ dobr¹ opiniê u swych popleczników, postanowi³ dokonaæ najazdu na ziemie cesarstw
. W marcu 559 roku, przedostawszy siê na drugi brzeg zamarzniêtego Dunaju, par³ naprzód
w g³¹b Tracji. Jego wojska, w sk³ad których wchodzi³y kontyngenty zale¿nych S³owian, podzieli
siê na trzy grupy. Jedna pomaszerowa³a przez Macedoniê do Grecji. Dotar³a a¿ pod Termopile
, gdzie niedawno naprawiono fortyfikacje. Zaciêty opór nielicznej za³ogi rzymskiej pod
dowództwem logotety Aleksandra zahamowa³ pochód naje d cy. Druga grupa usi³owa³a siê przedrz
Chersones Tracki (pó³wysep Gallipoli), chroniony murem zbudowanym w poprzek w¹skiego
przesmyku. Rzymskim dowódc¹ by³ tam m³ody Germanus, pochodz¹cy z miasta Iustiniana Prima,
byæ mo¿e daleki krewny Justyniana. W ka¿dym razie cesarz sprowadzi³ go by³ do Konstantynop
ola, zapewni³ mu wietne wykszta³cenie i awansowa³ w m³odym wieku na odpowiedzialne stanow
isko. Germanus godnie siê odp³aci³ swemu dobroczyñcy. Zatrzyma³ Kutrigurów przed murem i zad
a³ im ciê¿kie straty. Kiedy czê æ huñskich naje d ców, usi³uj¹c omin¹æ umocnienia na pó³wyspi
z zatokê na ³odziach i tratwach zbudowanych z trzciny w delcie Macicy, m³ody wódz nie da³
siê zaskoczyæ. Flota rzymska, z³o¿ona z uzbrojonych okrêtów handlowych
211
us~rwTrmr; r.nTw
i ³odzi rybackich, zniszczy³a statki Kutrigurów. Utonê³o sze ciuset ludzi. By³a to dla naje d
ka zbyt dotkliwa, tote¿ wycofali siê piesznie w kierunku Dunaju. Trzecia grupa posuwa³a
siê na Konstantynopol. D³ugi mur w poprzek pó³wyspu, w odleg³o ci niespe³na piêædziesiêciu k
od miasta, dozna³ niedawno uszkodzeñ wskutek trzêsienia ziemi i stanowi³ niewielk¹ ochronê.
Przeciwko Kutrigurom wydano zmobilizowane po piesznie oddzia³y gwardii pa³acowej i mi
licji miejskiej, nie maj¹ce prawie ¿adnego do wiadczenia bojowego; jak ³atwo by³o przewidz
ieæ, zosta³y one pobite. W mie cie zapanowa³a panika. Kto móg³, przewozi³ swoje rodziny i mie
ie ruchome na drugi brzeg Bosforu, do Azji. Z pobliskich okolic nap³ywali do stoli
cy uchod cy. Zakwaterowanie ich i wy¿ywienie przedstawia³o nie lada trudno ci dla w³adz mi
ejskich, a ich obecno æ w mie cie jeszcze bardziej nadw¹tla³a ducha mieszkañców. Sêdziwy cesa
- Justynian mia³ wtedy lat siedemdziesi¹t siedem --- pogr¹¿ony w mrocznych my lach przemie
rza³ po nocach kru¿ganki wiêtego pa³acu. Zmusi³ Persjê do zawarcia pokoju. Zniszczy³ królest
ndalów i Ostrogotów, a zajête przez nich prowincje przywróci³ cesarstwu. W dalekiej Hiszpa
nii utwierdzi³ na nowo rzymskie panowanie. A mimo to, w odleg³o ci dnia marszu od jego
stolicy, barbarzyñcy, nie znani anna³om przesz³o ci nawet z imienia, bezkarnie grabili
i szerzyli po¿ogê. Niebawem nadesz³y jeszcze gorsze wie ci. Kutrigurzy dotarli do rzeki
Athyras, zaledwie trzydzie ci kilometrów od murów Konstantynopola. Samo miasto by³o nie
do zdobycia, nadto za Rzymianie wci¹¿ w³adali bezspornie na morzu. Ale Justynian nie móg³ c
erpieæ ciosu godz¹cego w jego presti¿. A poza tym, czy¿ ogarniête panik¹ pospólstwo nie mog³o
obróciæ przeciw cesarzowi, którego widocznie Bóg nie darzy³ ³ask¹ W tej krytycznej dla siebie
chwili Justynian poszuka³ pomocy u najdawniejszego wspó³pracownika, Belizariusza, który
nic nie straci³ ze swych wietnych zdolno ci taktycznych. Wyruszy³ on ze stolicy z bardz
o nielicznymi si³ami, które uzupe³nia³ uzbrajaj¹c ch³opskich uchod ców. Rozdzieli³ ¿o³nierzy
drobnych oddzia³ków i atakowa³ tam, gdzie siê go najmniej spodziewano, dziêki czemu uda³o mu
siê zwabiæ Zabergana w zasadzkê i wyt³uc czterystu jego ludzi. Mêstwo odbieg³o wodza Kutrig
urów, który uciek³ do swego g³ównego obozu pod Arkadiopolis (Liileburgaz). Sytuacja zosta³a
uratowana, ale Justynianowi nie w smak by³o, ¿e nie on sam j¹ uratowa³, niezw³ocznie wiêc od
wo³a³ Belizariusza z powrotem do stolicy. Ku
<>s~rwTNiE LnTn
trigurzy nadal pustoszyli Tracjê. W tyra czasie cesarz przedsi<zwzi¹l rozbudowê floty
na Dunaju. Wiadomo æ o tym - jalc równie¿ wynikaj¹ca st¹d ewentualno æ uniemo¿liwienia mu pow
na drugi brzeg rzeki - zmusi³a Zabergana do zawarcia z Rzymianami po,_ ~ ~_i:.__~~
v..4_:....r.... . :"li .. ".t"!. ~..~.,r~.,~,r3~c~ni mnrl nGj u, aia aaa0i: j%
n wa cbv i~u w~,.. ~.,r  :.~ ..:... .... .. r, .. a
eskort¹ do swego kraju i otrzymywaæ od Rzymian sta³¹ subwencj4 pieniê¿n¹. Rezultat, byæ mo¿e,
hwalebny dla Rzymian. Niektórzy uwa¿ali, ¿e nale¿a³o daæ Belizariuszowi szansê pokonania Kutr
gurów w regularnej bitwie. Ale co by siê sta³o, gdyby przegra³ tê bitwê?
Cesarz by³ jednak niespokojny. Ca³e lato spêdzi³ ze swym dworem w Selimbrii w Tracji, na
dzoruj¹c osobi cie naprawê d³ugich murów i dok³adaj¹c starañ, aby pokazaæ siê w roli cz³owiek
Od piêædziesiêciu lat prawie nigdy nie opuszcza³ stolicy, czasem tylko przeprawia³ siê na az
jatycki brzeg Bos:oru, aby spêdziæ lato w jednym ze swych tamtejszych pa³aców. Dla cz³owie
ka w jego wieku i o tak ustalonym trybie ¿ycia zak³ócenie tej rutyny musia³o stanowiæ niem
al bolesny wstrz¹s. Fakt, ¿e siê na to zdecydowa³, jest miar¹ niepokoju, jaki go drêczy³. Kie
y wreszcie zosta³ podpisany pokój z Kutrigurami, cesarz zachowa³ siê w jeszcze bardziej
nieoczekiwany sposób, mianowicie powróci³ do Konstantynopola jako triumfuj¹cy zwyciêzca. W
jechawszy do miasta przez Z³ot¹ Bramê, posuwa³ siê wraz ze swym orszakiem ulicami, wzd³u¿ któ
h t³umy wiwatowa³y na jego cze æ, do katedry M¹dro ci Bo¿ej, aby z³o¿yæ tam dziêkczynienie za
zwyciêstwo, ³askawie zes³ane przez Boga swemu narodowi. W³a nie przy tej wzruszaj¹cej, aczko
lwiek nieco teatralne j okazji Justynian zsiad³ z konia przed ko cio³em ~wiêtych Aposto³ów,
zbudowanym przed dwudziestu trzema laty przez niego i Teodor, i zapali³ wiece przy
jej grobowcu.
M¹dro æ polityki Justyniana, polegaj¹cej na ograniczonej reakcji militarnej i na subsydi
ach pieniê¿nych, mia³a wkrótce zostaæ poddana próbie, jakkolwiek prawdziwe rozstrzygniêcie w
ej sprawie nast¹pi³o dopiero kilka lat po jego mierci. Hunowie Attyli oraz ich potomk
owie - Bu³garzy, Kutrigurzy i Utigurzy - byli pasterskimi plemionami ¿yj¹cymi na stepo
wych i pó³pustynnych obszarach Azji rodkowej; ró¿ne czynniki sk³oni³y ich do wyruszenia stam
na zachód w poszukiwaniu nowych pastwisk. Wskutek postêpuj¹cego wysychania ziemi w ic
h dawnej ojczy nie, szczególnie w dorzeczu Tarymu, zmniejsza³a siê powierzchnia dostêpnych
pastwisk. Ze wzglê
212 ~ `? 13
OSTATNIE LATe1
du na ró¿nice w stopniu rozwoju cywilizacyjnego poszczególnych ludów nowe plemiona i zwi¹z
ki plemienne wyrasta³y do roli panuj¹cych nad s¹siadami, zmuszaj¹c dawniejszych panów do u
leg³o ci lub wypêdzaj¹c ich na wygnanie. Przede wszystkim jednak dwa wielkie lnlpel'ia u
et Y~iuuiiie vu uu3aal~w ai,e~uwyii - icfaja :ia5ai7iuO v
i Chiny - w nieustannej trwodze o bezpieczeñstwo swych pó³nocnych granic udziela³y popar
cia to temu, to znów innemu plemieniu. W pi¹tym wieku naszej ery jedno z pasterskich
plemion stepowych
ustanowi³o hegemoniê nad ca³¹ Mongoli¹ i Mand¿uri¹, na pó³noc i wschód od Wielkiego Muru. Roz
zasiêg swej w³adzy, koczownicy ci przekonywali siê, ¿e ludzkie stada przynosz¹ wiêcej korzy
i ni¿ stada owiec czy byd³a, i z i cie pasterskim instynktem uczyli siê techniki panowan
ia i wyzysku. Chiñczycy obserwowali z zaniepokojeniem potê¿ne i rozleg³e pañstwo tu¿ za swoi
mi granicami i nazywali je ('zou-czuan. Narody europejskie zna³y je: go mieszkañców po
d nazw¹ Awarów. Oni sami prawdopodobnie nazywali siebie Ujgurami, z czego Frankowie
wywiedli s³owo ogre (dziki cz³owiek, wilko³ak), gdy¿ Awarowie nape³niali serca spokojnych
wie niaków wielk¹ trwog¹. Oko³o roku 555 turkmeñscy poddani Awarów zbuntowali siê przeciwko s
suzerenom. Daleko siêgaj¹ce ramiê cesarza z dynastii Wej przypuszczalnie mia³o jaki udzi
a³ w tym wydarzeniu, bo Chiñczycy tak¿e lubili panowaæ pos³uguj¹c siê metod¹ szczucia swych n
rzyjació³ jednych przeciwko drugim. Awarów wyr¿niêto, ci za , którzy zdo³ali uj æ z ¿yciem -
go razem oko³o dwudziestu tysiêcy - uciekli na zachód wzd³u¿ strefy pastwisk ci¹gn¹cej siê od
eanu Spokojnego a¿ po Nizinê Wêgiersk¹. W roku 557 dotarli do równin na pó³noc od Kaukazu. Dz
i po rednictwu króla chrze cijañskich Alanów nawi¹zali tam kontakt z g³ównodowodz¹cym wojsk r
ich w królestwie Lazyki; by³ nim nie kto inny, tylko siostrzeniec cesarza Justyn, sy
n Germanusa. Awarom chodzi³o o ziemiê, na której by mogli siê osiedliæ, i o uznanie ich za
sprzymierzeñców cesarstwa, co w praktyce oznacza³oby wyp³acanie im sta³ej subwencji. Just
yn bez w¹tpienia wiedzia³ od dawna o zbli¿aniu siê Awarów i zdawa³ sobie sprawê, ¿e nie chodz
u o jaki powszedni incydent graniczny, z którym móg³by siê uporaæ lokalny dowódca. Odes³a³ z
awarskich pos³ów do Konstantynopola, aby rozmawiali z samym Justynianem. Gdy w stycz
niu 558 roku pos³owie przybyli do stolicy, wzbudzali sensacjê swym egzotycznym i zat
rwa¿aj¹cym wygl¹dem, zw³aszcza d³ugimi warkoczami na chiñsk¹
OSTATNIE LATA
mod³ê. Justynian tak¿e u wiadamia³ sobie, ¿e nowi przybysze mogliby odmieniæ równowagê si³ u
granic cesarstwa. Pragn¹c wywrzeæ na pos³ach jak najsilniejsze wra¿enie, przyj¹³ ich w otocz
eniu swej rady w pe³nym sk³adzie, a wed³ug pewnych róde³ nawet w PlaybU11111UJC1 l:dlCE;u aæ
iatu. i,',iæiitvTZy .iÑv:irvu ¹wvar:iliaul~ ~C::³;:::'
niew¹tpliwie sk³adali przed kilku laty powinne s³u¿by cesarzowi chiñskiemu na podwórcach i w
pa³acach I,ojangu, musieli wiêc znaæ sie, na ceremoniale i etykiecie. W wyniku przewl
ek³ych pertraktacji Justynian zgodzi³ siê uznaæ Awarów za sprzymierzeñców, ale na razie nie p
zydzieli³ im w granicach cesarstwa ¿adnych ziem na osiedlenie.
W nastêpnym roku uwagê cesarza i jego rz¹du poch³ania³ ca³kowicie wielki najazd Kutrigurów. Z
pewno ci¹ jednak Justynian powzi¹³ decyzjê nieprowadzenia z nimi wojny pod wp³ywem nadziei,
jakie pok³ada³ w swych nowych sprzymierzeñcach, Awarach. W samej rzeczy, poczynaj¹c od r
oku 5n8, Awarowie najpierw zaatakowali i podbili zakaukaskich llunów, a nastêpnie, p
osuwaj¹c siê szybko na zachód, napadli na Antów w zachodniej Ukrainie i Besarabii. Zamia
rem Justyniana by³o narzucenie Awarom roli cesarskiego ¿andarma. Oni jednak przywykl
i rz¹dziæ sami na rozleg³ych obszarach, tote¿ nie³atwo siê godzili na t~ s³u¿ebn¹ rolê. W rok
rz¹dzono ich na pó³nocnym brzegu dolnego Dunaju. Awarski chan Bajan domaga³ siê zezwolenia
na osiedlenie w Scytii (Dobrud¿y), na po³udnie od delty Dunaju. Rejon ten znajdowa³ s
iê zbyt blisko ludnej czê ci rodkowej cesarstwa i równin Tracji, z których werbowano najlep
szych ¿o³nierzy, aby mo¿na go by³o powierzyæ równie niepewnym sprzymierzeñcom. Justynian gra³
na zw³okê. Tymczasem Bajan straci³ cierpliwo æ i, nie mog¹c uzyskaæ, czego chcia³, w drodze
traktacji, postanowi³ przeprawiæ siê przez Dunaj i zagarn¹æ to samowolnie. Dowódca wojsk rzy
mskich w Tracji - znowu ten sam Justyn, syn Germanusa - dowiedzia³ siê o tym planie
od swoich szpiegów i ostrzeg³ cesarza. W Konstantynopolu przetrzymano awarskich pos³ów,
do czasu gdy Justyn zd¹¿y³ wzmocniæ urz¹dzenia obronne i skoncentrowaæ flotê rzeczn¹ w zagro¿
rejonie. Kiedy wreszcie pozwolono pos³om wróciæ do ich w³adcy, Justyn nalega³, aby na gran
icy odebrano im broñ zakupion¹ w stolicy cesarstwa. Bajan szala³ z w ciek³o ci, lecz nie móg³
to wiele poradziæ. Nadal pobiera³ subsydia jako sprzymierzeniec, ale nie dano mu adn
ych ziem w granicach imperium. W nastêpnym roku, zw¹tpiwszy ostatecznie o uzyskaniu
od Justyniana tego, czego siê domaga³, chan pogalopowa³ ze swymi je d cami przez Europê a¿ do
królestwa Franków, gdzie mia³
214 I 215
OSTATNIE LATA
nadziejê dobiæ targu twardszymi metodami. Wolno przypuszczaæ, ¿c~ zachêci³ go do tego rz¹d rz
mski, gdy¿ sta³o siê to akurat w momencie, gdy Narses by³ zajêty wypieraniem I! ranków z pó³n
ej Italii. Ale, pokonani na polu bitwy w ~l'uryngii, Awarowie zawarli pokój ___ ~.
_,
G i11V1CW 1 Jl~cuCltlllil Z, uyuHaLii ivierUwingów i wrócili C10 SVVeJ p(7
przedniej siedziby na pó³noc od dolnego Dunaju. A¿ do mierci Justyniana pozostawali tam
teoretycznie w charakterze sprzymierzeñców cesarstwa, ale Justyn, syn Germanusa, ob
serwowa³ ich podejrzliwie zza umocnieñ na rzymskim brzegu rzeki. Zaledwie jedno poko
lenie mia³o wyrosn¹æ od mierci Justyniana, gdy Awarowie zaw³adnêli ogromnym pañstwem, rozci¹
ym siê od Francji a¿ po Morze Czarne, i dobijali siê do bram Konstantynopola.
Historycy utrzymywali niekiedy, ¿e w pó niejszym wielu Justynianowi wymyka³y siê z r¹k spraw
y polityczne i ¿e oddawa³ siê wy³¹cznie ja³owym spekulacjom i dysputom teologicznym. l~naliz
a wydarzeñ, jakie zachodzi³y u granic pó³nocnych w drugiej po³owie rz¹dów Justyniana, wskazuj
raczej na przesadno æ takiego twierdzenia. Byæ mo¿e, i¿ obrana przez cesarza linia polity
czna nie by³a najtrafniejsza z mo¿liwych, ale by³a konsekwentna i jednolita, zrodzi³ j¹ um
ys³ potê¿ny, w pe³ni czujny na ka¿dy drobny szczegó³ sytuacji. Justynian by³ stary, mo¿e za s
y, ale na pewno nie zgrzybia³y. Niemniej prawd¹ jest, ¿e od mierci Teodory umys³ jego zwr
aca³ siê coraz bardziej w stronê religii i ¿e traktowa³ j¹ przede wszystkim jako zagadnienie
pañstwowe. Przyczyny tego zainteresowania s¹ ca³kiem jasne. mieræ ma³¿onki przypomnia³a ces
owi o w³asnej miertelno ci i konieczno ci zdania przed Stwórc¹ rachunku z cesarstwa, które z
sta³o mu powierzone. Wiele spraw przyjmowa³o w tym czasie niepomy lny obrót. Wznios³e prze
dsiêwziêcie odbudowy chrze cijañskiego imperium rzymskiego, po pocz¹tkowym okresie obfituj¹c
ym w szybkie sukcesy, zdawa³o siê grzêzn¹æ w coraz powa¿niejszych trudno ciach. Na granicy du
ajskiej wy³ania³y siê nowe problemy. Skutki wielkiej zarazy okaza³y siê ciê¿kie i d³ugotrwa³e
tynian nie by³by cz³owiekiem swojej epoki, gdyby nie doszukiwa³ siê przyczyny tych niepo
wodzeñ w b³êdach doktryny i liturgii religijnej, nie podobaj¹cych siê Wszechmocnemu. I nie
by³by sob¹, gdyby nie wierzy³, ¿e to on w³a nie potrafi te b³êdy usun¹æ i ustawie swiat od n
w³a ciwym kursie. Zupe³nie tak samo, jak przywróci³ przejrzysto æ i prostotê chaotycznemu k³ê
prawa rzymskiego, chcia³ uwolniæ prawdziw¹ naukê Ko cio³a od herezji i schizmy, które wyros³
okó³ niego niby d¿ungla.
SPRAWA NASTF,PSTWA TRONU I SMIERC JUSTYNIANA
SPRAWA NASTrPSTWA TRONU I MIERÆ JUSTYNIANA
Z biegiem lat cesarz coraz bardziej anga¿owa³ siê osobi cie w drobiazgowe spory teologic
zne i w najuidilsGe ~~.c~.vbuly vrbv:n^.1~~.Cji 1=^¹cielnej. W roku 561 uzna³ za wsk
azane wydaæ dekret ustalaj¹cy daty wi¹t Bo¿ego Narodzenia i Trzech Króli, które w ró¿nych pr
jach cesarstwa obchodzono w rozmaitych terminach. Jego ostatni akt ustawodawczy,
Nowela 137 z 26 marca 565, zawiera d³ugi szereg przepisów dotycz¹cych dyscypliny w st
anie duchownym, co w oczach niektórych ludzi mog³o uchodziæ za sprawê niegodn¹ uwagi cesar
za albo le¿¹c¹ z natury rzeczy poza jej zasiêgiem. W pa dzierniku 563 roku, maj¹c lat osiemd
ziesi¹t jeden, Justynian nagle postanowi³ odbyæ dalek¹ i uci¹¿liw¹ pielgrzymkê do ko cio³a w
Cerrrlii w Calacji (obetnie Yerma w pobli¿u Ankary)- Prawdopodobnie pierwszy raz
od pó³ wieku wyjecha³ z Konstantynopola Ila d³u¿ej ni¿ parê dni. Nie wiadomo, czy pobudzi³o g
o tego jakie marzenie albo wizja, czy te¿ poszed³ za rad¹ jednego z mnichów lub teologów, k
tórymi coraz chêtniej siê otacza³. By³o to jednak przedsiêwziêcie niezwyk³e jak na cz³owieka
wieku, przywyk³ego d~ ¿ycia na jednym miejscu; wiadczy ono o g³êbokim niepokoju, jakim p
rzesycone by³y ostatnie lata cesarza.
Nie najmniej wa¿nym ród³em tego niepokoju by³a kwestia nastêpstwa tronu. Teoretycznie cesar
za obiera³ senat, wojsko i lud. W praktyce mo¿na by³o tak ograniczyæ ich mo¿liwo ci, aby wybó
pad³ nieuchronnie na jednego kandydata. Anastazjusz, który doszed³ do w³adzy pó no, zadowol
i³ siê pozostawieniem potomno ci rozwi¹zania problemów jej dotycz¹cych. Justyn przeznaczy³ na
nastêpcê tronu swego siostrzeñca, awansuj¹c go szybko w hierarchii stanowisk pañstwowych,
powierzaj¹c mu coraz wiêcej decyzji w sprawach politycznych i wreszcie, na kilka mie
siêcy przed sw¹ mierci¹, doprowadzaj¹c do wybrania go na wspó³rz¹dz¹cego cesarza. Dla Justyn
nie by³a dostêpna ¿adna z tych dróg. Z jednej strony poczucie pos³annictwa i piêædziesi¹t lat
rawowania rz¹dów uniemo¿liwia³y mu pozostawienie kwestii nastêpstwa tronu nie rozstrzygniête
j: By³ prze wiadczony, ¿e nikt inny nie potrafi rz¹dziæ cesarstwem tak dobrze jak on, i za
razem zdecydowany, ¿e w przysz³o ci ma byæ ono rz¹dzone w taki sam sposób jak dotychczas. Z
drugiej strony wyznaczenie nastêpcy równa³oby siê umniejszeniu jego w³asnej absolutnej w³adz
y, a na to nie móg³ siê zgodziæ nawet w dziewi¹tym dziesiê
216 217
OSTATNIE DATA
cioleciu swego ¿ycia. Pozostawia³ wiêc sprawê jej w³asnemu biegowi. W roku 549 wydawa³o siê,
kuzyn cesarza Germanus, ¿onaty z Matasunt¹, wnuczk¹ Teodoryka, i mianowany w dowód zaufa
nia naczelnym wodzem w Italii, jest kandydatem na przysz³ego nastêpcê ~u~tj' ::: ::, :
:~...v p0 pC:',.' .y,¹. OICrCSii. rZduvw ¹aa Zavh vu~iæ, W .17a
rakterze wicecesarza. Ale Germanus umar³ w roku 550. By³ on ostatnim krewnym Justyni
ana z tego samego pokolenia, bo Justus i Boraides umarli wcze niej. Na jaki czas po
zwolono przycichn¹æ sprawie nastêpstwa tronu.
Ale cesarz z ka¿dym rokiem by³ coraz starszy i nie mo¿na by³o d³u¿ek omijaæ tej kwestii. W ro
u 560 Justynian cierpia³ na silne bóle g³owy i w stolicy rozesz³y siê pog³oski o jego mierci
W mie cigi wybuch³y zamieszki; dwaj wysocy urzêdnicy, zwani curatoresg~, Jerzy i Eter
iusz, zostali oskar¿eni o spisek w celu wyniesienia na tron Teodora, syna ministra
spraw zagranicznych, Piotra Patrycjusza. Wszczêto ledztwo, ale nie zdo³ano im nic ud
owodniæ. Powróciwszy do zdrowia, Justynian niew¹tpliwie wola³ o tym zapomnieæ ni¿ zwracaæ uwa
poddanych na swoj¹ miertelno æ. W ci¹gu nastêpnych dwóch lat czêsto dochodzi³o do rozruchów
ulicznych miêdzy stronnictwami hipodromowymi, co by³o zewnêtrzn¹ oznak¹ niepokoju i niezad
owolenia nurtuj¹cE:go pospólstwo. Taki grunt sprzyja³ knuciu spisków na ¿ycie cesarza. Teg
o rodzaju spisek wykryto w jesieni 562 roku; na jego czele stali Marcellus, Abla
biusz i Sergiusz, a wpl¹tano weñ Belizariusza.
Jak z tym by³o naprawdê, nie wiadomo. Wydaje siê absolutnie niewiarygodne, aby Belizar
iusz, który po wiêci³ Justynianowi czterdzie ci lat wiernej s³u¿by i wielokrotnie dawa³ dowod
w³adza polityczna nie jest przedmiotem jego osobistej ambicji, móg³ byæ istotnie zamies
zany w spisek maj¹cy na celu zamordowanie cesarza. Ale z pewno ci¹ nie mo¿na wykluczyæ, ¿e r
ozprawia³ o tym, co by nast¹pi³o w razie mierci Justyniana; do koñca ¿ycia nie nauczy³ siê o
o¿no ci w³a ciwej dworakom. W ka¿dym b¹d razie nie dowiedziono mu niczego, a po sze ciu mies
h wróci³ do ³ask cesarza oraz do wszystkich swych godno ci i przywilejów. Prawdopodobnie J
ustynian nie podejrzewa³ go nigdy na serio.
bw tajemniczy spisek zaakcentowa³ wyra nie pilno æ sprawy nastêpstwa tronu. W gruncie rzec
zy wybór ogranicza³ siê do cz³onków cesarskvej rodziny. Justynian zawsze ma³ silne poczucie s
olidarno ci rodzinnej i ¿aden obcy kandydat nie móg³by w tym czasie obroniæ swych roszczeñ p
rzeciwko potê¿nemu krewniakowi cesarza. Prze¿y³
SPRAWA NASTÊPSTWA TRONU I SMIERC JUSTYNIANA
on wszystkich krewnych z w³asnej generacji. G nastêpnego pokolenia ¿y³o piêciu doros³ych mê¿c
n, którzy od lat zajmowali wysokie stanowiska. Naprawdê jednak wybór móg³ dotyczyæ tylko dwóc
Justynów, których trudno by³oby pomin¹æ na korzy æ m³odszych i_-~......__..1, ~~... ~ h.,I~.
,.wr~¹i ir~r³_n_yrnp ~ l.v(~h (lWOUh tytu³ navvvaay.m. u~Ñrv.iv:¹C'.~ ..J. ..J .
nobilissimusa czy Caesara albo nawet zrobiæ go wspó³rz¹dz¹cym cesarzem, jak to przed czter
dziestu laty uczyni³ stary cesarz Justyn w stosunku do samego Justyniana.
Justyn, syn Germanusa, urodzi³ siê oko³o roku 525. Jak wiêkszo æ krewnych Justyniana p³ci mês
j, obra³ karierê wojskow¹. Po swym ojcu odziedziczy³ w pewnej mierze autorytet i popular
no æ, a tak¿e co z jego wojskowych talentów. W ostatnich latach zajmowa³ wysokie stanowiska
dowódcze na zagro¿onych obszarach pogranicznych: w Lazyce i Tracji, gdzie poczyna³ so
bie z Awarami energicznie i skutecznie. Obowi¹zki wojskowe trzyma³y go jednak z dala
od stolicy i straci³, byæ mo¿e, kontakt z nurtem my li Justyniana w sprawach wielkiej p
olityki. Drugi Justyn, syn siostry Justyniana Wigilancji, by³ nieco starszy, gdy¿ ur
odzi³ siê przed rokiem 520. On jeden w ród krewniaków Justyniana nie by³ ¿o³nierzem. Nie wiad
, czym siê zajmowa³ w m³odszych latach. Prokopiusz ani razu o nim nie wspomina. Jego p
ierwsze publiczne wyst¹pienie odnotowano w zwi¹zku z delikatnymi pertraktacjami z pa
pie¿em Wigiliuszem w roku 552. Przypuszczalnie sprawowa³ rozmaite funkcje w aparacie
biurokracji pa³acowej. W ka¿dym razie cieszy³ siê z pewno ci¹ zaufaniem swego wuja. O¿eni³ s
siostrzenic¹ Teodory Zofi¹, co zapewnia³o mu bardzo silne poparcie kó³ dworskich nawet po m
ierci cesarzowej w roku 548. W roku 552 sta³ na czele urzêdu Cura Palatii~~ z rang¹ ko
nsula, pó niej patrycjusza. Stanowisko to nie nale¿a³o wprawdzie do najwy¿szych, ale zapew
nia³o mu kontrolê nad ca³o ci¹ pa³acowego aparatu s³u¿by pañstwowej. Poza tym poci¹ga³o za so
t na dworze; Justyn mia³ ³atwy dostêp do wuja i wiele sposobno ci kierowania i popychani
a naprzód w³asnych interesów. By³, jak siê zdaje, zdolny i energiczny, a starzej¹cy siê cesar
polega³ na nim w coraz wiêkszym stopniu. I mia³ ambitn¹ ¿onê, która nawet po przyjêciu chalc
kiego wyznania wiary zachowywa³a kontakty z obozem monofizytów. W roku 559 powierzon
o Justynowi eskortowanie Zabergana i wojsk kutrigurskich przez Tracjê z powrotem d
o ich zadunajskiego kraju. W latach 562 i 563 odegra³ wybitn¹ rolê w d³awieniu buntów wzni
ecanych przez stron
218 219
OS'1'ATNLI; LATA
nictwa hipodromowe. Razem wzi¹wszy, by³ godnym (candydatem na nastêpcê tronu.
Wydaje siê, ¿e dwaj Justynowie pozostawali z sob¹ w dobrych osobistych stosunkach. Nie
które ród³a twierdz¹ nawet, jakoby w uJ6aLll1C11 ldtdl:il Gyl:ld JLdlC~'V I:CJdIGwt GdWdl
ll G JVAJct ui7iu v~, GC
w razie wybrania jednego z nich na nastêpcê tronu, drugi bêdzie go czynnie popiera³. wiat
czeka³ na jak¹ proklamacjê, ale cesarz milcza³. Tymczasem Justyn, syn Germanusa, nadal p
ilnowa³ na czele swego wojska gro nych Awarów po drugiej stronie Dunaju, a Justyn, syn
Wigilancji, nadal czuwa³ nad tysi¹cem szczegó³ów w bie¿¹cych sprawach pañstwowych.
Justynian sprawia³ wra¿enie niezniszczalnego. Staro æ przyhamowa³a jego rozmach i nie by³ ju¿
taki przystêpny i uprzejmy dla wszystkich, którzy siê chcieli z nim widzieæ. Czas wolny
od nie koñcz¹cego siê studiowania dokumentów pañstwowych i raportów po wiêci³ abstrakcyjnym d
om teologicznym. Ale w dalszym ci¹gu zajmowa³ siê drobiazgowo ka¿dym szczegó³em dotycz¹cym rz
w cesarstwie. W marcu 565 roku nadesz³a wiadomo æ o mierci Belizariusza, najdawniejszeg
o wspó³pracownika Justyniana i jedynego c:z³uwieka, któremu cesarz móg³by zaufaæ, ¿e zrealizu
wszelkie jego dyspozycje w kwestii nastêpstwa tronu.
Lato 565 roku zbli¿a³o siê ku koñcowi; noc w noc wiat³a p³on¹ce w wiêtym pa³acu nad morzem
awa³y wiadectwo bezsennemu czuwaniu starego cesarza nad dobrem jego ludu. ~wiat³a p³onê³y j
eszcze w noc 14 listopada, kiedy, bez ¿adnych objawów choroby, Justynian umar³ nagle.
Jedynym dostojnikiem obecnym przy jego ³o¿u mierci by³ Praepositus Sacri Cubiculi Calli
nicus. By³ to jedyny wiadek ostatnich s³ów cesarza, w których Justynian wyznaczy³ swoim nas
têpc¹ Justyna, syna swej siostry Wigilancji. Czy naprawdê Justynian zdoby³ siê w koñcu na do
konanie wyboru, czy te¿ dokona³ go za niego Callinicus? Wiedzia³ to tylko Callinicus.
Natychmiast po mierci Justyniana po pieszy³ on w towarzystwie senatorów, jakich uda³o mu
siê odnale æ, do pa³acu Justyna w pobli¿u cypla seraju. Zbudzeni w rodku nocy Justyn i Zofi
a zostali obwo³ani cesarzem i cesarzow¹. Po krótkim wzbranianiu siê dla pozoru, przyjêli t
o, co by³o im przeznaczone. Pia³y ju¿ pierwsze koguty, gdy oboje wkraczali do wiêtego pa³ac
u w ród wiwatowania gwardyjskich pu³ków. Pierwsze zarz¹dzenie nowego cesarza dotyczy³o zdwoj
enia stra¿y u bram, na wypadek rozruchów ludowych. Nastêpnie poleci³ wystawiæ zw³oki swego w
uja na poz³acanym kata
SYRAWA NAS'rP,I'S'I'W.n 'I'IiONIJ I SMLERC JUSTYNIANA
talku i okryæ je ca³unem, na którym Zofia z godn¹ podziwu zapot>icgliwo ci¹ kaza³a wcze niej
aftowaæ sceny przedstawiaj¹ce najwa¿niejsze wydarzenia z ¿ycia Justyniana. W pó niejszych go
dzinich rannych Justyn i Zofia ukazali siê w lo¿y cesarskiej w hipodromie; êdzie zgrom
adzeni mieszkañcy miasta powitali ich tradycyjnym okrzykiem: "1'u vincas, lustine.
" Nazajutrz, odziany w purpurow¹ togê, uginaj¹c siê niemal pod ciê¿arem z³ota i klejnotów zdo
ych w Afryce i Italii, Justyn uda³ siê w uroczystym pochodzie do Hagii Sofii, gdzie
czterech krzepkich ¿o³nierzy podnios³o go na tarczy. Sêdziwy patriarcha Jan w³o¿y³ mu na g³ow
dem i Justyn po raz pierwszy zasiad³ na cesarskim tronie w prezbiterium katedry, a
duchowieñstwo wraz z wiernymi zaintonowa³o pie ñ b³ogos³awieilstwa. Nieco pó niej nowy cesar
o raz drugi wyst¹pi³ w hipodromie, bardziej okazale, rozrzucaj¹c pieni¹dze w ród ludu i sp³ac
j¹c d³ugi swego poprzednika w z³otej monecie. Pogrzeb Justyniana odby³ siê tego samego pop
o³udnia. Cia³o wyniesiono ze wiêtego pa³acu na z³oconych, b³yszcz¹cych marach, za którymi po
li Justyn i Zofia, senat i wysocy urzêdnicy pañstwowi, patriarcha, biskupi i duchowi
eñstwo, ¿o³nierze i gwardia pa³acowa, wszyscy ze wiecami w rêku. Mieszkañcy Konstantynopola
jedni p³acz¹c, inni udaj¹c, ¿e p³acz¹ - t³oczyli siê wzd³u¿ ulic, którymi przeci¹ga³ ol niew
arego cesarza z³o¿ono na spoczynek w ko ciele wiêtych Aposto³ów, zbudowanym przed laty przez
niego i cesarzow¹, w porfirowym sarkofagu u boku Teodory - ch³opskiego syna obok córki
nied wiednika.
Dzisiaj nie ma ju¿ ladu po ich grobowcach i po ko ciele. Mo¿na jednak wyrobiæ sobie pewne
pojêcie o tej budowli na podstawie bazyliki w. Marka w Wenecji, która by³a na niej wzo
rowana.
W ród setek tysiêcy ludzi, którzy w tym listopadowym dniu wylegli na ulice, niewielu mo¿e
odczuwa³o przywi¹zanie do Justyniana. By³ cz³owiekiem maj¹cym misjê do spe³nienia, by³ w³adc¹
m, choæ nigdy nie okrutnym bez potrzeby. Ale niewielu tak¿e pamiêta³o czasy, kiedy Justy
nian jeszcze nie rz¹dzi³ i nie reprezentowa³ cesarstwa rzymskiego. T³umy nurtowa³ jaki niep
okój; mo¿e ludzie wiedzieli, ¿e oto skoñczy³a siê epoka.
220
Ef'IL,OC:
U.
"Justynian d¹¿y³ do zapocz¹tkowania swym panowaniem nowe ery - pISZe profesor Georg Ostr
ogorski - w rzeczywisto ci jednak wyznaczy³o ono kres wielkiej epoki." Gdyby trzeba
byto wyraziæ w jednym zdaniu s¹d o Justynianie jako mê¿u stanu, nie mo¿na by chyba uczyniæ t
ego lepiej. Odbudowa rzymskiego imperium w jego dawnej wietno ci okaza³a siê fiaskiem,
nie przetrwa³a i nigdy ju¿ nie mo¿na jej by³o podj¹æ na nowo. Wiêksza czê æ Hiszpanii i ca³a
osta³y w obcych rêkach, jakkolwiek morska potêga Rzymian ponownie zmieni³a Morze ródziemne
w rzymskie jezioro. Italie, wyniszczon¹ przez wojny trwaj¹ce ca³e pokolenie, z miastam
i w ruinie i zdziesi¹tkowan¹ ludno ci¹, po dwóch latach od mierci Justyniana zalali Longoba
rdowie, germañskie plemiê osiad³e podówezas na równinie wêgierskiej. Rzymianie zachowali tyl
ko dalekie po³udnie, jak równie¿ kilka portów i miast w rodkowej Italii, enklawê wokó³ Rawen
i wyspy na lagunie weneckiej. W roku 584 utracili Kordowê na rzecz Wizygotów, którzy w
trzecim dziesi¹tku siódmego wieku wyparli Rzymian z ich ostatnich warowni w Hiszpan
ii. W Afryce, wskutek wzrastaj¹cego naporu plemion berberyjskich, zasiêg panowania R
zymian kurczy³ siê coraz bardziej, ograniczaj¹c siê do miast i najbli¿szych okolic. Mimo t
o rzymska Afryka rozwija³a siê pomy lnie przez d³ugi czas po jej ponownym zdobyciu przez
Justyniana. Ale w roku 697 Arabowie, którzy podbili ju¿ Egipt, Palestynê i Syriê, dokon
ali najazdu na ³aciñsk¹ Afrykê pó³nocn¹ i szybko zajêli Kartaginê, Czterna cie lat pó niej zd
tu, ostatni¹ rzymsk¹ placówkê na kontynencie afrykañskim. Tak oto odzyskany Zachód, który kos
towa³ by³ cesarstwo tyle krwi i pieniêdzy, okaza³ siê niezdolny do obronienia siê przeciw po
wa¿
nemu atakowi. Zreszt¹, z wyj¹tkiem Afryki, ten rzymski Zachód by³ tylko czczym pozorem.
Bardzo mo¿liwe, ¿e dla zachodnich narodów by³oby lepiej, gdyby utworzy³y siê by³y w przymierz
z cesarstwem ustabilizowane królestwa, w których z czasem dosz³oby do stopienia sic;
z soba elementów rzymskich i germañskich, jak to siê sta³o we frankoñskiej Galii. Ale to n
ie z wyboru Justyniana trzeba by³o rozstrzygn¹æ tê sprawê mieczem. Próbowa³ on politycznych r
zwi¹zañ w Afryce i przede wszystkim w Italii, czego rezultatem móg³by byæ wla nie taki zespó³
tw na wpó³ niezale¿nych, pod najwy¿sz¹ - lecz odleg³¹ - zwierzchno ci¹ rzymsk¹. Sytuacja nie
jeszcze do tego.
Na wschodzie Justynian d¹¿y³ do pokoju i utrzymania stutus quu. Czy powinien by³ przewid
zieæ, ¿e po sze ædziesiêciu latach od jego zgonu Persja bêdzie dostatecznie potê¿na, aby wszc
nê naprawdê zaborcz¹ - pozostaje kwesti¹ otwart¹. Pewne natomiast jest to, ¿e zarówno cesarz,
jals król perski - uzbrajaj¹c, podburzaj¹c i szkol¹c w wojennym rzemio le: uzale¿nione od ni
ch ksiêstwa arabskie - walnie siê przyczynili do podniesienia sprawno ci wojskowej w ród A
rabów w ogóle, którzy w nastêpnym stuleciu pos³u¿yli siê ni¹ dla pokonania rzymskich armii, w
rcia cesarstwu Egiptu, Palestyny i Syrii, zagro¿enia o rodkom obronnym w Azji Mniejs
zej, a tak¿e dla ca³kowitego zniszczenia perskiego cesarstwa Sasanidów.
Justynian na pewno nie docenia³ gro by szybko wzrastaj¹cego naporu na pó³nocne granice. W
ci¹gu jednego pokolenia od jego mierci Awarowie i S³owianie zagarnêli znaczn¹ czê æ pó³nocny
, po up³ywie dwóch pokoleñ Awarowie oblegali ju¿ sam Konstantynopol, a w korku nastêpnego
stulecia jego imiennik, Justynian II, uwa¿a³ przedarcie siê z Konstantynopola do Tessa
lonike za wielkie zwyciêstwo. Nie znaczy to, ¿e Justynian wcale nie reagowa³ na gromad
zenie siê na pó³nocy nowych ludów. Stale praktykowa³ tradycyjny proceder kupowania sobie p
omocy jednego obcego plemienia przeciw drugiemu. Ocala³e budowle zabytkowe wiadcz¹ o
mnogo ci i trwa³o ci wznoszonych przez niego fortyfikacji. Mo¿na by mu raczej zarzuciæ, ¿e b³
ie ocenia³ skalê zagro¿enia; ¿e si³¹ bezw³adu stosowa³ tradycyjne metody zamiast u¿yæ ca³ego
cesarstwa albo do odparcia nowych naje d ców, albo do ich wch³oniêcia; ¿e nie potrafi³ zauwa¿
rotnego punktu w hstorii. Ciê¿ki to zarzut. Ilu jednak mê¿ów stanu wykaza³o siê tego rodzaju
olno ci¹ przewidywania, jakiej ¿¹daj¹ od Justyniana jego kryty
222 223
EPILOG
cy'? Na pró¿no wertujemy obfite pi miennictwo tamtych czasów w poszukiwaniu choæby przeb³ysk
u rozeznania, ¿e najwiêksze niebezpieczeñstwo zagra¿a³o cesarstwu od pó³nocy. Jak wszyscy jeg
wspó³cze ni, Justynian by³ niewolnikiem tradycyjnych wyobra¿eñ. \hl ctncpnly rin h~rh~r7yñrñ
nñ³n0('y LI¯VWa³ tradyeVinyCh me
tod sprowadzaj¹cych siê do unikania zbêdnego rozlewu krwi. I, z niewielu wyj¹tkami, wych
odzi³o mu to na dobre. Awarowie, którzy po kilku dziesiêcioleciach od jego mierci mieli
z gruntu odmieniæ sytuacjê, zjawili siê na scenie dopiero wtedy, gdy cesarz mia³ ju¿ sied
emdziesi¹t piêæ lat.
W sprawach wewnêtrznych Justynian walczy³ o utrzymanie jedno ci cesarstwa rzymskiego p
rzeciw rozmaitym tendencjom od rodkowym - w nie najmniejszym stopniu przeciwko ten
dencji reprezentowanej przez wielkich latyfundystów, którzy go nie cierpieli. Zdawa³ s
obie w pe³ni sprawê ze znaczenia jedno ci ideologicznej dla zachowania spójno ci tej ogrom
nej wspólnoty. ~cis³e zjednoczenie Ko cio³a z pañstwem, przez tak d³ugi czas charakterystycz
ne dla cesarstwa wschodniorzymskiego, by³o w znacznej mierze jego dzie³em. Zachodni
uczeni, którym wydawa³o siê rzecz¹ naturaln¹, ¿e jeden powszechny Ko ció³ powinien byæ niezal
ielu tworz¹cych siê pañstw, czêsto o krótkotrwa³ym ¿ywocie, nadawali niekiedy temu cis³emu z
czeniu Ko cio³a z pañstwem nazwê "cezaropapizmu". Takie postêpowanie jest równoznaczne z prz
yklejaniem pejoratywnej etykietki zamiast próby zrozumienia rzeczywisto ci. Zjednocz
enie to na pewno odpowiada³o potrzebom tamtego czasu i dawa³o cesarstwu si³ê do stawiani
a oporu d³ugotrwa³emu, nieub³aganemu naciskowi Arabów w nastêpnych stuleciach. Oczywi cie Ju
stynian czasem przeholowywa³ usi³uj¹c narzuciæ swym poddanym jedno æ ko cieln¹. Dzieje jego s
unków z papie¿em Wigiliuszem przedstawiaj¹ siê smutno z punktu widzenia jednej i drugiej
strony. Je li jednak pomy limy o okrucieñstwie, z jakim wiedziono spory religijne w pó ni
ejszych okresach i w innych krajach, zastanowi¹ nas wzglêdnie rozs¹dne i cywilizowane
metody stosowane przez Justyniana. Z tego punktu widzenia kontrastuje on korzyst
nie z hiszpañskim Filipem II, do którego przyrównywa³ go Gibbon w g³o nym fragmencie swego d
zie³a.
Niektórzy -- lecz bynajmniej nie wszyscy - historycy marksi~ stowscy oskar¿ali Justy
niana o patronowanie odbudowie spo³eczeñstwa formacji niewolniczej, a zatem o próbê cofn
iêcia wskazówki na zegarze historii. Oskar¿enia tego nie da siê uzasadniæ. Nie istnie
EPILOG
j¹ ¿adne dowody na to, ¿e za panowania Justyniana niewolnictwo by³o bardziej rozpowszech
nione lub wystêpowa³o w intensywniejszej formie ni¿ poprzednio. Prawd¹ jest, ¿e w jego dek
retach czêsto siê wspomina o niewolnictwie. Kontekst jednak dotyczy przewa¿nie usuniêcia
dawnych niejasno ci lub uniewa¿nienia przestarza³ych przepisów. W odzyskanej Italii J u
stynian nakazai przy wi ó::i~ d;. stanu niewolniczego tych, których wyzwoli³ by³ Totila.
Ale trudno sobie wyobraziæ, co innego móg³by uczyniæ, skoro jawnym jego celem by³o przywróc
enie status quo z okresu mierci Amalasunty i skoro potrzebne mu by³o poparcie rednic
h i wy¿szych klas italskiego spo³eczeñstwa.
Jego s³awny zbiór ustaw wprowadza³ zgodno æ prawa rzymskiego z potrzebami tamtych czasów, us
uwaj¹c stare prze¿ytki i rozró¿nienia nie oparte na rzeczywistych ró¿nicach. W tamtej epoce
zaczymnie od surowego korzenia w celu opracowania kodeksu praw, który by odzwierci
edla³ rzeczywisto æ i pojêcia wiata wczesnobizantyjskiego, by³oby czym nieprawdopodobnym. J
stynian i Trybonian opracowali nowy plan i od wie¿yli szacown¹ budowlê prawa rzymskiego.
O mistrzostwie ich roboty wiadczy dobitnie sposób, w jaki pó niejsze pokolenia przyjmo
wa³y ów kodeks za punkt wyj cia do opracowania w³asnych systemów prawnych. ¯adne ustawodawst
wo, z wyj¹tkiem Dziesiêciorga Przykazañ, nie wywar³o równie trwa³ego wp³ywu.
Katedra Justyniana przetrwa³a do naszych czasów, podziwiana zarówno przez turystów, jak
przez architektów. Wznosi siê ona niby przypomnienie wysokiego stopnia doskona³o ci wszy
stkich sztuk w epoce, której patronowa³, doskona³o ci przewy¿szaj¹cej wszystko, czego dokona
no od drugiego wieku, i s³u¿¹cej za niedo cig³y wzór nastêpnym pokoleniom. By³a to epoka o¿yw
o eksperymentowania w literaturze, kiedy obok najsurowszego klasycyzmu powsta~~a³y
nowe formy literackie, jak wymy lne hymny Romanusa, i wprowadzano do literatury m
owê gminu. By³a to tak¿e epoka zaciêtych sporów intelektualnych. Nie da siê zaprzeczyæ, ¿e dy
ty teologiczne polega³y czêsto na piêtrzeniu cytatów z Ojców Ko cio³a. Ale gdy Jan Filoponus
owodzi wbrew Proklocowi, ¿e wszech wiat zosta³ stworzony w czasie i ¿e nie istnia³ zawsze,
to bystry i têgi umys³ zmaga siê tutaj z prawdziwie filozoficznym problemem. A ostatn
i neoplatoñczycy, tacy ludzie jak Simplikios i Damaskios, nie byli tylko erudytami
, byli surowymi i odwa¿nymi poszukiwaczarni prawdy. Oczywi cie nie mo¿na tego wszystki
ego przypisywaæ
224 225
EPILOG
zas³udze Justyniana. By³ on jednak wspania³omy lnym, inteligentnym i wyrozumia³ym mecenase
m; ustala³ normê doskona³o ci, któr¹ wspó³cze ni chêtnie przyjmowali.
A co mo¿na w zwi¹zku z tym wszystkim powiedzieæ o Teodorze'? Pozostaje ona postaci¹ zaga
dkow¹ i trochê niepokoj¹c¹, kobiet¹, która korzysta³a z olbrzymiej w³adzy w epoce nie posiada
struktury instytucjonalnej dla takiego sprawowania w³adzy. Pó¿niejsza tradycja wola³a n
ie dostrzegaæ cesarzowej. Dopiero niedawno zaczêto j¹ ceniæ, czêsto nadmiernie upraszczaj¹c
i fa³szywie rozumiej¹c. Je li jednak wolno oceniaæ dan¹ cywilizacjê na podstawie sposobu, w
jaki traktuje ona kobiety, to cywilizacja epoki Justyniana i Teodory zas³uguje na
wysok¹ ocenê.
Pomimo wszelkich niepowodzeñ cesarstwo rzymskie Justyniana by³o potê¿ne, znacznie potê¿niejs
ze ni¿ kiedykolwiek przedtem od czasów Teodozjusza czy kiedykolwiek potem. Jego s³awa
i autorytet siêga³y daleko poza granice pañstwa. Znamienny tc> fakt, ¿e tv szóstym wicliu
lokalna znakomito æ w pó³nocnej Walii, cz³owiek ¿yj¹cy w spo³eczeñstwie, które od dwóch stule
l¹da³o rzymskiego ¿o³nierza i prawie zupe³nie zapomnia³o ³aciñskiej mowy, kaza³ okre liæ datê
grobku imieniem tego, kto w owym roku za Justyniana sprawowa³ urz¹d konsula w Konsta
ntynopolu.
Niektórzy wspó³cze ni jednak, zw³aszcza ludzie zwi¹zani ze starymi, bogatymi rodami senators
kimi, uwa¿ali Justyniana za wcielonego diab³a. Plotki g³osi³y, i¿ gdy przechadza³ siê w nocy
o pa³acowych kru¿gankach, g³owa jego znika³a czasem znad ramion, aby po jakim czasie znow
u pokazaæ siê na swoim miejscu. Niektórzy powiadali te¿, jakoby jego matka twierdzi³a, ¿e pr
zed poczêciem syna obcowa³a z demonem.
W wiecie bizantyjskim zachowano pamiêæ o Justynianie raczej jako o budowniczym Magii
Sofii i prawodawcy ni¿ jako o w³adcy, który przywróci³ rzymskie panowanie w zachodniej czê ci
basenu Morza ródziemnego. Po mierci Justyniana cesarstwo musia³o przez wieki czyniæ wszy
stko, co by³o w jego mocy, aby utrzymaæ w³adzê tv Azji Mniejszej i we wschodnim rejonie ród
ziemnomorskim. Ale w umys³ach ludzkich idea odzyskania utraconych prowincji nigdy
nie wygas³a ca³kowicie. Zachodnie pañstwa zosta³y uznane przez cesarstwo raczej de facto
ni¿ de iure. A gdy ust¹pi³o zagro¿enie ze strony Arabów, za na obszarach europejskich naje¿
nych przez S³owian przywrócono znów zwierzchno æ bizantyjsk¹, cesarze zaczêli podejmowaæ prób
ierdzenia na nowo panowania bizan
EPILOG
tyjskiego na zachodzie, szczególnie w po³udniowej Italii. Druga po³owa dziesi¹tego wieku
by³a wiadkiem sta³ych postêpów w³adzy bizantyjskiej na ziemiach tworz¹cych obcas i nos ital
kiego buta. Nie staczano ¿adnych wielkich bitew, ale za to wykorzystywano do maksi
mum wa nie pomiêdzy ksiêstwami longobardzkimi i pró¿niê polityczn¹, jak¹ pozostawiali po sobi
rabowie wycofuj¹c siê ze swych przyczó³ków na wybrze¿ach Italii. W lad za wojskiem, a niekie
y nawet je wyprzedzaj¹c, nap³ywali bizantyjscy zakonnicy i osadnicy i wzmacniali oca
la³e grupy greckie w ród miejscowej ludno ci. Cesarz Bazyli II (976-1025), za którego Biza
ncjum osi¹gnê³o szczyt swej potêgi w wiekach rednich, uwa¿a³ siê niew¹tpliwie za drugiego Ju
ana, jakkolwiek nie mo¿na by znale æ dwóch ludzi bardziej ró¿ni¹cych siê od siebie charaktera
Podobnie w dwunastym wieku, gdy Manuel I (1143-1185) przywróci³ na jaki czas panowan
ie Bizancjum nad pewnymi rejonami po³udniowej Italii, retorzy i panegiry ci przypomi
nali wspaniale czasy Justyniana i Belizariusza. Ale równowaga si³ w Europie gruntown
ie siê zmienila. Manuel osi¹ga³ swoje zwyciêstwa tylko dziêki zrêcznemu wykorzystywaniu niep
orozumieñ miêdzy wiêtym Cesarstwem Rzymskim a papiestwem, miêdzy Wenecj¹ a Genu¹, miêdzy Nor
ami w poludniowej Italii a ich s¹siadami. Po dwudziestu latach od ~ lierci Manuela kr
zy¿owcy z zachodu zaw³adnêli nawet Kon st~ntynopolem. Nie by³o podstaw do marzeñ o odzyska
niu ziem utraconych. A Justynian nie urzek³ zbiorowej wyobra ni w stopniu wystarczaj¹c
ym, aby staæ siê bohaterem ludowym, jak cesarze-obrazoburcy Konstantyn V i Teofil. N
ie przeszed³ do legE:ndy. Zachód tak¿e przechowa³ pamiêæ o Justynianie. Dante spotka³ siê z j
duchem, który nakre li³ mu dzieje cesarstwa rzymskiego od Eneasza do Karola Wielkiego
(Raj, Pie ñ 6).
Natomiast wielki wódz Justyniana, Belizariusz, ¿y³ nadal w wyobra ni prostych ludzi. Z p
opl¹tanych wspomnieñ o kolejnych krótkotrwa³ych okresach jego nie³aski wyros³a opowie æ, jako
zosta³ o lepiony z rozkazu Justyniana i musia³ ¿ebraæ na ulicach Konstantynopola, dopóki, w
chwili wielkiego zagro¿enia stolicy, nie sta³ siê znów potrzebny Justynianowi. Na tê opowi
e æ, jako powszechnie znan¹, powo³uje siê w po³owie dwunastego wieku Jan Tzetzes.ga Zachowa³
iê te¿ poemat we wczesnej miejscowej grece - po raz pierwszy zapisany w obecnej form
ie przypuszczalnie w trzynastym lub czternastym wieku, ale opieraj¹cy siê na wcze niej
szych wersjach ustnych - który powtarza tê sam¹ historiê, okraszaj¹c j¹
226 227
EPILOG
obficie uwagami moralizatorskimi. Legenda ta utorowa³a sobie drogê do zachodniej lit
eratury. Marmontel osnu³ na niej powie æ Belisaire (1767), która by³a zawoalowanym atakiem
na autokratyczne rz¹dy Ludwika XV. Powie æ tê wielokrotnie wznawiano, a w ród jej licznych
t³umaczeñ jest równie¿ przek³ad grecki (Wenecia 17133).
Teodora mog³aby z pewno ci¹ staæ siê bohaterk¹ niejednej legendy, gdyby Historia sekretna Pr
okopiusza znana by³a szerokim ko³om czytelniczym. Ale Bizantyjczycy prawie jej nie c
zytali - kopie niew¹tpliwie zawsze stanowi³y rzadko æ - a na zachodzie nie znano jej a¿ do
czasu odkrycia rêkopisu przez M. Alemannusa na pocz¹tku siedemnastego wieku. Mimo t
o pamiêæ o Teodorze trwa³a. W jedenastym wieku pokazywano podró¿nikom ma³y domek z gankiem,
gdzie Teodora mia³a siê umawiaæ na potajemne schadzki z Justynianem. W legendzie staro
syryjskiej otaczano j¹ czci¹ jako opiekunkê monofizytów. Zapomniano g³adko o jej obskurnej
przesz³o ci i uczyniono z niej córkê pobo¿nego senatora monofizyckiego. Mo¿liwe, ¿e na zacho
zie istnia³a w redniowieczu jaka tradycja zwi¹zana z Teodor¹. W ka¿dym razie w jedenastym
wieku Aimoin de Fleury opowiada, jak m³ody Justynian i m³ody Belizariusz poznali dwi
e damulki lekkich obyczajów, Antoninê i Antoniê. Justynian zakocha³ siê w Antonii, która wym
og³a na nim obietnicê, ¿e o¿eni siê z ni¹, je li zostanie cesarzem. Gdy w koñcu, ku wielkiemu
emu zdumieniu, rzeczywi cie zosta³ cesarzem, pomimo zgrozy sena
i torów, obstawa³ przy dotrzymaniu danej obietnicy. De Fleury ozdobi³ tê historiê wielu mo
tywami ludowymi. Niemniej wskazuje ona na tradycjê o Justynianie i Teodorze nie zw
i¹zan¹ z istniej¹c¹ wówczas na zachodzie tradycj¹ przejêt¹ za po rednictwem ³aciñskich przek³
izantyjskich.
G Wielki kontrreformacyjny historyk Ko cio³a Baronius (jego A~znales Ecclesiastici u
kazywa³y siê w latach 1588-1607) nie znajduje do æ mocnych s³ów na potêpienie Teodory. W poto
zystych, szeroko rozwiniêtych okresach ³aciñskich nazywa j¹ drug¹ Ew¹, now¹ Dalil¹, jeszcze j
Herodiad¹, zbryzgan¹ krwi¹ wiêtych Pañskich. Po odkryciu Historii sekretnej atakowali Teodo
rê pisarze zarówno wieccy, jak ko cielni i podejmowali nieustaj¹ce wysi³ki w celu wytropien
ia jej kochanków miêdzy wierszami dzie³a Prokopiusza. Wiek osiemnasty nie mia³ wysokiego
mniemania o cesarstwie wschodniorzymskim w ogóle. A Gibbon pocz¹tkowo kwituje osobê T
eodory cierpk¹ uwag¹, ¿e jej niezwyk³ego wyniesienia nie mo¿na
EPILOG
uwa¿aæ za triumf niewie ciej cnoty. Pó niej jednak przyznaje jej si³ê charakteru i szczero æ
onañ.
W dziewiêtnastym wieku zainteresowanie Justynianem i Teodor¹ zaczê³o na nowo od¿ywaæ. Autorz
y powie ci w wielu jêzykach, choæ na O~O³ Ille posiadaj¹cych wi~ñ~~ej waltOaCi, ~rubuwaii "v
dtvJ"vr~jC ich dzieje za pomoc¹ wyobra ni. Victorien Sardou napisa³ sztukê pod tytu³em The
odora, której premiera odby³a siê 26 grudnia 1884 w Theatre de la Porte Saint-Martin w
Pary¿u, z towarzyszeniem muzyki Masseneta i z Sar¹ Bernhardt w roli tytu³owej. Powsta
nie Nika, nie³aska Belizariusza i mieræ Teodory s¹ tam wt³oczone w kilka dni trwania akcj
i; autor daje cesarzowej kochanka w osobie niejakiego Andrzeja, przywódcy stronnic
twa Zielonych. Intrygê wykryto i z rozkazu Justyniana uduszono Teodorê. Brak wiarygo
dno ci historycznej nie przeszkodzi³ temu, ¿e sztuka Sardou sz³a przez d³ugi czas i kilka
razy j¹ wznawiano. Zosta³a przet³umaczona na jêzyk niemiecki i kilkakrotnie adaptowana w
formie powie ci. W³a nie powodzenie sztuki Sardou niew¹tpliwie sk³oni³o Benjamina Constanta
, belgijskiego malarza tworz¹cego w Pary¿u i specjalizuj¹cego siê w scenach haremowych k
u pokrzepieniu zmêczonych ludzi interesu Trzeciej Republiki, do wystawienia w Salo
nie 1887 portretów Justyniana i Teodory, które wzbudzi³y ¿ywe zainteresowanie. Gusty zmi
eniaj¹ siê jednak: w roku 1909 portret Teodory sprzedano w Londynie za 378 funtów, a w
rok pó niej ju¿ tylko za 52 funty 10 szylingów. Próby odnalezienia go okaza³y siê daremne. B
rdzo mo¿liwe, ¿e le¿y zapomniany w piwnicach jakiej prowincjonalnej angielskiej galerii
sztuki. Powa¿niejszy owoc zainteresowania wzbudzonego przez sztukê Sardou stanowi³o o
publikowanie w roku 1904 przez m³odego historyka francuskiego, Charlesa Diehla, pr
acy zatytu³owanej Theodora, i^nperatrice de Byzance. Ksi¹¿ka Diehla by³a solidnym dzie³em
naukowym, a jednocze nie wspania³¹, pe³n¹ wyczucia opowie ci¹ o niezwyk³ej kobiecie.
Bardzo odmienny charakter w stosunku do sztuki Sardou mia³a powie æ Roberta Gravesa Be
lizariusz, wydana po raz pierwszy w roku 1938. Graves trzyma siê ci le tego, co mówi¹ ród³a
istniej¹ce w nich liczne luki wype³nia precyzyjn¹ rekonstrukcj¹, bazuj¹c¹ na wnikliwych stu
diach i prawdziwym zrozumieniu epoki. Bel¿zariusz jest jedn¹ z najwybitniejszych pow
ie ci historycznych dwudziestego wieku, wielokrotnie wznawian¹. W porównaniu z ni¹ Theod
ora and the Emperor Harolda Lamba (1953) przedstawia
228 ~ 229
EPILOG
mniejsz¹ warto æ zarówno pod wzglêdem wierno ci historycznej, jak psychologicznej wnikliwo ci
Dwór bizantyjski by³ fotogeniczny, ¿eby pomin¹æ wszystko inne, tote nale¿a³o siê spodziewaæ,
ywood stworzy jaki epos o Justynianie i Teodorze. Ale jedynym filmem na ten temat
, jaki da siê wyszperaæ, jest zrobiony tanim kosztem film w³oski z roku 1953, Teodora,
Imperatrice di Bisanzio, którego, jak siê zdaje, nie wy wietlano poza krajem produkcj
i. Rolê tytu³ow¹ gra³a w nim Gianna-Maria Canale. Cesarska para pok³óci³a siê z sob¹, gdy zja
awny kochanek Teodory, Arkas. W koñcu jednak dochodzi do pojednania miêdzy ma³¿onkami, k
tórzy - stoj¹c jedno obok drugiego - wtapiaj¹ siê w postacie na mozaikach w ko ciele S. Vi
tale.
NOTY DOTYCZ~CE RÓDE£
Okres ¿ycia i panowania Justyniana znalaz³ odbicie w wielu opisowych dzie³ach historyc
znych, napisanych przez jego wspó³czesnych w wyszukanym stylu historiograficznym odz
iedziczonym po Herodocie, Tucydydesie i Polibiuszu. Niestety, nie wszystkie te d
zie³a zachowa³y siê do naszych czasów w ca³o ci.
1. Prokopiusz. Autorem opisu wojen prowadzonych przez Justyniana jest Prokopiusz
z Cezarei w Palestynie, z wykszta³cenia prawnik i przez wiele lat sekretarz wojsk
owy, a tak¿e w pewnej mierze powiernik Belizariusza. Pierwsze dwie ksiêgi jego Histo
rii wojen po wiêcone s¹ dzia³aniom przeciwko Persji, od pocz¹tku szóstego wieku a¿ do lat piê
si¹tych. Dwie nastêpne traktuj¹ o kampanii przeciwko Wandalom w Afryce, o wydarzeniach
, które j¹ poprzedzi³y, i o jej konsekwencjach. Ostatnie cztery ksiêgi zajmuj¹ siê przewlek³¹
jn¹ z Gotami w Italii i wypadkami, które do niej doprowadzi³y. Prokopiusz by³ naocznym wi
adkiem znacznej czê ci zdarzeñ, o których opowiada, za informacje dotycz¹ce innych spraw gr
omadzi³ starannie i krytycznie. Jego historia jest ogromnie szczegó³owa i stanowi pods
tawowe ród³o do pierwszych dwudziestu piêciu lat rz¹dów Justyniana. O wypadkach zachodz¹cych
w Konstantynopolu Prokopiusz nie jest poinformowany tak dobrze jak o tym, co siê d
zia³o na frontach wojennych, ale wszystko, co mówi, nale¿y zawsze traktowaæ powa¿nie. W Hi
storii wojen zajmuje na ogó³ przychylne stanowisko wobec Justyniana, czêsto jednak kry
tykuje jego posuniêcia z punktu widzenia dowódcy frontu.
Równolegle z pisaniem tego dzie³a, lub mo¿e po jego ukoñczeniu, napisa³ raczej dla krêgu pry
watnych znajomych ni¿ w celu szerszego rozpowszechnienia - Historiê sekretna, maj¹c¹ sta
nowiæ dzieje stosunków wewnêtrznych jako t³o dla og³oszonego opisu wojen; jest to ostry at
ak przeciwko Justynianowi i Teodorze. Historia sekretna zawiera wiele informacji
, których prawdziwo e zosta³a potwierdzona na podstawie innych róde³, du¿o materia³u niemo¿l
do zweryfikowania oraz pewne stwierdzenia, o których wiadomo, ¿e s¹ niezgodne z prawd¹.
Dzie³o to, utrzymane w obel¿ywym tonie, tchnie namiêtn¹ nienawi ci¹. Jest przypuszczalnie o
wocem g³êbokiego rozczarowania do cesarza i jego polityki w okresie mniej wiêcej lat p
iêædziesi¹tych. Stanowi cenne uzupe³nienie Historii wojen, ale pod warunkiem, ¿e siê ostro¿ni
z niego korzysta. Chronologia Historii sekretnej jest bardzo nieprecyzyjna, opi
s za splata siê tak ci le z interpretacj¹, i¿ czasem nie mo¿na oddzieliæ jednego od drugieg
Wkrótce po ukoñczeniu Historii sekretnej Justynian zachêci³ Prokopiusza do opisania wzni
esionych przez niego budowli i robót publicznych. Traktat O budowlach utrzymany je
st w tonie panegirycznym, ale zawiera wiele konkretnych wiadomo ci o budowlach, któr
e nie zachowa³y siê do naszych czasów, jak na przyk³ad o ko ciele wiêtych Aposto³ów w Konsta
polu
231
NOTY DOTYCZ¥CE BRODE£
oraz o licznych klasztorach i ko cio³ach zbudowanych przez Justyniana w Palestynie.
Procopii Caesariensis opera omnia, wyd. J. Haury, 3 tomy, Lipsk 1905-1906 i powtór
zone wydanie (tekst grecki).
Procopius, t³um. ang. H. B. Dewing i G. Downey, 8 tomów, wyd. Loeb ClasSleal LlbraTy
, L.OriClyn 1`J14-1`J4U.
Procopius, t³um. ang. Averil M. Cameron, wyd. Washington Square Press, Nowy Jork 1
967 (wybrane fragmenty).
Procopius, The Secret History, t³um. ang. G. A. Williamsom wyd. Penguin Books, Lon
dyn 1966.
Procopius, vol. I, II, De bello Persico, De bello Vandalico. Bonnae MDXXXIII, z
t³umaczeniem ³aciñskim obok tekstu greckiego. De bello Gothico, Bonnae MDCCCXXXIII (te
kst grecki z t³umaczeniem ³aciñskim. Te trzy dzie³a nosz¹ ogólny tytu³: Historia wojen).
Historia Arcana, Bonnae MDCCCXXXVIII.
De Aedificiis, r. III, Bonnae MDCCCXXXVIII (H. K.).
H. Mich escu, Procopius din Cyesarea, Istoria Secreta, Bukareszt 1972. U ytecznym ws
têpem do dzie³ Prokopiusza jest:
J.A.S. Evans, Procopius, Nowy Jork 1972.
Zob. tak¿e: Z. W. Udalcowa, Idiejnopoliticzeskaja bor'ba w ranniej Wizantii, Moskw
a 1974, s. 145-242.
2. Agathias. Agathias z Myriny w Azji Mniejszej, prawnik i poeta, napisa³ dalszy c
i¹g historycznego dzie³a Prokopiusza, obejmuj¹cy lata 552-568. Zarówno z punktu widzenia
róde³, z których czerpa³ informacje, jak i ocen historycznych, nie dorównuje Prokopiuszowi
. Ale opisywa³ wydarzenia szczegó³owo i mia³ szeroki zakres zainteresowañ.
Agathiae Myrinaei historiyrum libri qui~que, wyd. R. Keydell, Berlin 1968 (tekst
grecki). Por. tak¿e Averil M. Cameron, Agathias, Oksford 1970. Tak¿e w Corp. Bonnen
sis (H. K.).
3. Menander Protektor. Historiê Agathiasa kontynuowa³ pewien cz³onek gwardii pa³acowej z
a cesarza Maurycego (582-802). Opowiedzia³ on o wydarzeniach, jakie zasz³y od roku 5
58 do 582. Dzie³o Meriandra zachowa³o siê tylko w urywkach, wybranych w dziesi¹tym wieku
dla potrzeb encyklopedii historycznej. By³ on historykiem ostro¿nym, krytycznym, ro
zporz¹dza³ dobrymi ród³ami informacji i rozumia³ ówczesn¹ rzeczywisto æ polityczn¹.
Historici Gryeci minores, wyd. I,. Dindorf, t. II, Lipsk 1871 (tekst grecki). E.
Doblhofer, Bgzant¿nische Gesch.ichtsschreiber, Graz 1955 (t³um. niem.).
4. Piotr Patrycjusz. By³ to bizantyjski dyplomata za czasów Justyniana, który doszed³ do
stanowiska szefa gabinetu cesarskiego; napisa³ jedno lub mo¿e wiêcej dzie³ po wiêconych his
torii swoich czasów. Z pism tych zachowa³y siê tylko fragmenty dotycz¹ce rokowañ dyplomaty
cznych i dworskich uroczysto ci. Zawieraj¹ one wiele szczegó³owych informacji.
Historici Gryeci minoTes, wyd. L. Dindorf, t. I, Lipsk 1870 (tekst grecki).
Ponadto panowanie Justyniana obejmuj¹ dwa dzie³a po wiêcone historii Ko cio³a. Traktuj¹ one p
zede wszystkim o sprawach ko cielnych, ale ubocznie dostarczaj¹ wiadomo ci o wieckich d
ziejach wspó³czesnych.
NOTY DOTYCZ¥CC ZROL7F:£
1. Ewagriusz. Ewagriusz z Epifanei (obecnie Hama) w Syrii, który by³ adwokatem w Ant
iochii, napisa³ w koñcu szóstego wieku historiê Ko cio³a w sze ciu ksiêgach, obejmuj¹c¹ lata
. Interesuje siê równie¿ sprawami wieckimi, a szczególnie wspomina o wczesnych najazdach
S³owian na Pblwysep Ba³kañski. W odniesieniu do okresu rz¹dów Justyniana korzysta³ z ró¿nych
`"'~'~""~'' l.iatorølj5"' ^' tø^_'. ; r~kirh ktñrv h numa siê nle zachowa³y.
W -- -~.LCJ1UC~JLJ~.~a ~ .. .. ~,.
The Ecclesiastical History~ of Evagrius with the Scholia, wyd. J. Bidez i L. Par
mentier Londyn 1898 (tekst grecki).
Evagrius, A History of the ChuTCh Prom AD 931 to AD 599, t³um. ang. E. Walford, Bo
hn's Ecclesiastical Library, Londyn 1851.
2. Jan z Efezu. Jan spisa³ dzieje Ko cio³a, od jego za³o¿enia do roku 585, ze stanowiska m
onofizyckiego. Zachowana czê æ jego dzie³a, napisanego w jêzyku starosyryjskim, obejmuje l
ata 521-585. Zawiera ona cenne wiadomo ci o ¿yciu i stosunkach spo³ecznych, zw³aszcza w
prowincjach cesarstwa. lohannis Ephesini Historiae Ecclesiysticae pars tertia, w
yd. E. W. Brooks, Louvain 1935 (tekst starosyryjski).
The Third Part of the Ecclesiastical History of John, Bishop of Ephesus, t³um. ang
. R. Payne Smith, Oksford 1860.
Ni¿szy poziom analizy historycznej reprezentuj¹ wczesnobizantyjskie kroniki wiata. W
zasadzie przedstawiaj¹ one dzieje wiata od dnia Stworzenia do czasów, w których ¿y³ kronika
rz. W praktyce odnotowuj¹ szczegó³owo przede wszystkim niedawne wydarzenia w cesarstwi
e rzymskim. Koncepcja historycznych zwi¹zków przyczynowych jest w ciasnym sensie teo
logiczna' autorzy wykazuj¹ przy tym niewielkie zrozumienie dla rzeczywisto ci polity
cznej i ludzkich charakterów. Niemniej jednak czêsto dostarczaj¹ cennych informacji, k
tórych nie znajdujemy w innych ród³ach, poniewa¿ za zapisuj¹ zdarzenia rok po roku, bywaj¹
raz pomocni w ustalaniu ich chronologii.
1. Malalas. Jan Malalas, adwokat z Antiochii, napisa³ pod koniec panowania Justyni
ana kronikê wiata od dnia Stworzenia do roku 563. Obok wielu rzeczy zupe³nie bez znac
zenia zawiera ona du¿o informacji dotycz¹cych epoki Justyniana, szczególnie wydarzeñ w S
yrii.
loannis Malalae Chronographia, wyd. L. Dindorf, Bonn 1831 (tekst grecki), (i prz
ek³ad ³aciñski. H.K.).
The Chro~icle oj John Malylas, tlum. ang. M. Spinka i G. Downey, VIII-XVIII, Chi
cago 1940 (przek³ad z wersji staros³owiañskiej, która jest miejscami pe³niejsza ni¿ zachowan
y tekst grecki).
2. Jan z Antiochii. Ten Jan, o którym poza tym ³bic nie wiadomo, napisa³, prawdopodobn
ie w siódmym wieku, kronikê wiata od dnia Stworzenia do roku 610. Tekst nie zachowa³ siê
w ca³o ci, ale z ocala³ych fragmentów widaæ, ¿e dzie³o to przewy¿sza³o sw¹ warto ci¹ przeciêt
Fragmenty Historicorum Graecorum, wyd. K. Miiller, t. IV, Pary¿ 1851 (tekst grecki
).
3. Kronika Wielkanocna. Kompilacja ta, opracowana przez nieznanego autora w pocz¹t
kach siódmego wieku, obejmuje dzieje wiata od dnia Stworzenia do roku 629. Zawiera
pewne informacje o epoce Justyniana, których nie znajdujemy w innych ród³ach.
Chronicon Paschale, wyd. I,. Dindorf, Bonn 1832 (tekst grecki), (przek³ad ³aciñski. H.
K.).
232 233
NOTY DOTYCZ¥CE ZRODE£
4. Jan z Nikiou. Jan, duchowny egipski z siódmego wieku, napisa³ kronikê obejmuj¹c¹ okres
od dnia Stworzenia wiata do podboju Egiptu przez Arabów. Jest to cenne ród³o szczególnie d
o spraw egipskich. Tekst grecki zagin¹³. Zachowa³a siê etiopska wersja fragmentów zaginion
ego przek³adu arabskiego. Notices et extraits des manuscrits de la Biblioth~que Na
tionale, wyd. H. Zo
tæ¹ab"ø" t n _cnG nar__L wnn a n__a .
The Chronicie ~of ~John,a Bisho U~ o NikiouJ t³umy c4aVY R H C r s L
P f , . ang. . . ha le. , ondyn 1916.
5. Teofanes Wyznawca. Bizantyjski zakonnik Teofanes napisa³ w pocz¹tkach dziewi¹tego w
ieku kronikê obejmuj¹c¹ okres od 284 do 814 roku. W odniesieniu do epoki Justyniana za
wiera ona wiele materia³u zaczerpniêtego z zaginionych nastêpnie róde³ pierwotnych.
Theoghanis Chronographia, wyd. C. De Boor, Lipsk 1883 (tekst grecki), (przek³ad ³aciñs
ki. H.K.).
6. Komes Marcellinus. Marcellinus, dostojnik dworski z czasów Justyniana, pochodz¹cy
z ³aciñskiej Ilirii, napisa³ ci¹g dalszy kroniki Euzebiusza w ³aciñskiej adaptacji w. Hiero
ima. Dzie³o to obejmuje okres od 379 do 548 roku i jest prawie w ca³o ci po wiêcone sprawo
m cesarstwa wschodniego. Ta bezpretensjonalna praca zawiera du¿o cennych wiadomo ci.
Chronicy mipora 2 (Monumenty Germuniae historica, auctores antiquissimi, 8), wyd
. Th. Mommsen, Berlin 1894 (tekst ³aciñski).
7. Wiktor z Tunezji. Wiktor, biskup afrykañski, zosta³ najpierw wygnany przez Justyn
iana ze swej stolicy za przeciwstawianie siê polityce cesarskiej w sprawie Trzech
Rozdzia³ów, a w koñcu zamkniêty w jednym z konstantynopolitañskich klasztorów. Jego ³aciñska
nika, obejmuj¹ca okres 444-563, jest po¿yteczna zw³aszcza w odniesieniu do spraw afryk
añskich.
Chronicy minory 2 (Monumenty Ger~maniae historica, auctores antiquissinrci, 8),
wyd. Th. Mommsen, .Berlin 1894 (tekst ³aciñski).
Wiele innych wspó³czesnych dzie³ pseudohistorycznych stanowi warto ciowe ród³a do panowania
ustyniana.
1. Jan Lydus. Jan, rozmi³owany w staro¿ytno ciach urzêdnik pañstwowy w Konstantynopolu, na
pisa³ traktat o historii urzêdów rzymskich, zawieraj¹cy cenne informacje o dziejach wspó³cze
snych mu instytucji, szczególnie o dzia³alno ci Jana z Kapadocji, ministra finansów za J
ustyniana.
Johannis L~di de Magistratibus, wyd. R. Wuensch, Lipsk 1903 (tekst grecki). John
the Lydian, On the Magistracies of the Ro~rzan Constitution, t³um, ang. T.F. Carn
ey, Sydney 1965.
Joannes Lydus, De Magistratibus, Bonnae MDCCCXXXVII (z przek³adem ³aciñskim. H.K.).
2. Cosmas Indicopleustes. Ten by³y kapitan statku z Aleksandrii napisa³ pod koniec p
anowania Justyniana d³ugi traktat (Topografia chrze cijañska) wymierzony przeciwko ale
ksandryjskim filozofom przyrody ze szko³y Arystotelesa i dowodz¹cy, ¿e wiat ma kszta³t pr
zybytku Moj¿eszowego. Autor zamieszcza ubocznie wiele obrazowych informacji o hand
lu cesarstwa ze Wschodem oraz o bizantyjskiej polityce gospodarczej i wojskowej
w stosunku do etiopskich i arabskich pañstw u po³udniowych krañców Morza Czerwonego. E.O
. Winstedt, The Christian Topography of Cosmas Indicopleustes, Cambridge 1909 (t
ekst grecki).
NOTY DOTYCZ¥CE ZRODE£
Wanda Conus-Wolska, t. 1-2, Pary¿ 1968 - (tekst grecki i przek³ad francuski). The Cl
zrist¿an Topographg of Cosm,as an Egyptian Monk, t³um. ang. J.W. McCrindle, Londyn 1
897.
3. Corippus. Flavius Cresconius Corippus, nauczyciel w Kartaginie, ogtosit ko³o ro
ku 550 panegiryk na cze æ Jana Troglity, g³ównodowodz¹cego wojsk rzymskich w At'ryce. Mnie
l mêcej ñwañzie cia iaL pu~uiCj ilapi5ai pacmat '.:~ czci siostrzeñca Justyniana, cesarza
Justyna II. Pierwszy z tych utworów przedstawia do æ szczegó³owo, aczkolwiek przy u¿yciu wsz
ystkich konwencjonalnych figur poezji epickiej, historiê pacyfikacji Afryki. Drugi
, znacznie s³abszy, jest cenny ze wzglêdu na relacjê o mierci Justyniana i przejêciu w³adzy
przez jego nastêpcê, Justyna II.
Monumenty Ger~naniae historica, auctores antiquissimi, 3.2, wyd. J. Partsch, Ber
lin 1879 (tekst ³aciñski).
Flavii Cresconii Corippi lohannidos libri Vlll, wyd. J. Diggle i W.F.R. Goodyear
, Cambridge 1970 (tekst ³aciñski).
4. Pawe³ Silentiarius. W pó niejszym okresie rz¹dów Justyniana Pawe³ piastowa³ wy¿ej wymienio
dno æ (por. ods. 4). Obok zbiorku okoliczno ciowych wierszy, w³¹czonych do antologii przez
jego przyjaciela Agathiasa, by³ autorem d³ugiego poetyckiego opisu katedry M¹dro ci Bo¿ej
w Konstantynopolu; poemat ten, u³o¿ony heksametrem, zosta³ odczytany Justynianowi w c
zasie drugiej konsekracji ko cio³a w roku 562. Zachowa³ siê równie¿ podobny utwór Paw³a, opis
ambonê w tym¿e ko ciele. Te poematy, niezbyt ³atwo czytelne ze wzglêdu na ozdobny, tradyc
yjny styl, daj¹ nam jednak pojêcie o pierwotnej koncepcji katedry oraz o tym, jak pa
trzyli na ni¹ i co o niej my leli ludzie wspó³cze ni.
P. H'riedlander, Johannes vou Gaza und Paulus Silentiarius, Lipsk--Berlin 1912;
Hildesheim-Nowy Jork 1969 (tekst grecki).
W.R. Lethaby i H. Swainson, Sancta Sophia, T.ondyn-Nowy Jork 189-1 (przek³ad angie
lski).
Paulus Silentiarius, Descriptio Stae Sophiae, Bonnae 1837 (tekst grecki z przek³ad
em ³aciñskim. H.K.).
Nieco innego rodzaju ród³o stanowi justyniañski zbiór praw, obejmuj¹cy Digesta, Kodeks, Now
ele i Instytucje, wraz ze wstêpami, dekretami wykonawczymi itd. Kodeks zawiera pew
n¹ liczbê datowanych aktów ustawodawczych Justyniana. Nowele obejmuj¹ ustawy wydane prze
z niego po og³oszeniu Kodeksu i stanowi¹ niezwykle cenne ród³o nie tylko w odniesieniu do
zagadnieñ prawodawstwa, lecz tak¿e je li chodzi o oficjaln¹ ideologiê i propagandê.
Th. Mommsen, R. Krueger, R. Schoell i G. Kroll, Corpus luris Civ¿lis, 3 tomy, Berl
in 1867-1954 (tekst ³aciñski i grecki).
Por. tak¿e L. Wenger, Die Quellen des r~mischen Rechts, Wiedeñ 1953.
234
LITERATURA PRZEDMIOTU
LITERATURA PRZEDMIOTU
3. GACHOD
J. M. Wallace-Hadrill, 1'he Barbariam West: EarLy Middle Ages, A. D. 400-1000, L
ondyn 1952.
C. Dawson, Pite Making of Enrope, Londyn 1939.
H. St. L. B. Moss, 1'he Birth of the Middle Ages 395-814 Londyn 1937.
I. Mns~Pt 'ehe Germ.nnic Irtvasions: tite Makinn of Europe, AD 400-600, Londyn 1
975.
1. OGOLNE DZIEJE TEGO OHR.ESU
A.H.M. Jones, The Later Roman Empire 284-602; a Social, Economic and Administrat
ive snrvey, 3 tomy, dodatkowe mapy, Oksford 1964. historyczny zarys okresu od cz
wartego do szóstego wieku poprzedza szczegó³owe rozprawy po wiêcone instytucjom, klasom sp
o³ecznym, handlowi. Ko cio³owi itd. Ksi¹¿ka bardzo wa¿na, ale raczej nie dla pocz¹tkuj¹cych.
A.H.M. Jones, The Decline of the Ancient World, Londyn 1966. Zwiêz³a praca oparta na
wy¿ej wymienionej ksi¹¿ce tego samego autora: The Later Romnn Empire.
J.B. Bury, A H¿story of the Later Roman Empire from the Death of 1'heodosius to th
e Death of Justinian, wyd. II, 2 tomy, Londyn 1923. Obszerna praca opisowa. Spra
wami spo³ecznymi i gospodarczymi zajmuje siê w mniejszym stopniu ni¿ Jones. Drugi tom
po wiêcony jest panowaniu Justyniana.
J.W. Barker, Justinian arcd the Later Roman Empire, Madison, Wis. 1960. Po¿yteczna
praca wprowadzaj¹ca (zawiera bibliografiê).
E. Stein, Histoire du Bas-Empire, t. II, Pary¿ 1949. Najbardziej szezegb³owe studium
tego okresu. Niezbêdne dla powa¿nego badacza, jakkolwiek autor zdaje siê nie dostrzeg
aæ lasu zza pojedynczych drzew.
Istorija Wizantii t. 1, Moskwa 1967, s. 219-336.
Aikaterini Christophilopoulou, Bgzantie Historia, t. 1, Ateny 1975, s. 324-610.
2. JUSTYNIAN I JEGO PANOWANIE
W.G. Holmes, The Age of Just¿nian and Theodora. A History of the Sixth Century, wy
d. II, Londyn 1912. Ksi¹¿ka szczegó³owa, ale ma³o zajmuj¹ca.
P.N. Ure, Justin¿an and his Age, Penguin BOOI S 1951. Interesuj¹ce wprowadzenie do nie
których zagadnieñ.
A. Vasiliev, Justin the First. An Introduction to the Epoch of Justirtian the Gr
eat, Cambridge, Mass. 1950. Najbardziej wyczerpuj¹ce dzie³o o panowaniu wuja i poprz
ednika Justyniana.
Ch. Diehl, Just¿nien et La civilisation bpzantine av, Vle siecle, 2 tomy, Pary¿ 1901
. Znakomite i bardzo zajmuj¹ce studium epoki, ale w odniesieniu do niektórych spraw
zdezaktualizowane.
B. Rubin, Das Ze¿talter Justinians, t. 1, Berlin 1960. Pierwszy tom pracy, która zap
owiada siê jako najobszerniejsza wspó³czesna monografia o Justynianie. Ogromna erudycj
a, ale jednocze nie rozwlek³o æ i niekiedy oddalanie siê od przedmiotu. Ksi¹¿ka jest trudna w
czytaniu nawet dla tych, którzy dobrze znaj¹ jêzyk niemiecki.
G. W. Downey, Constantinople in the Age of Justinian, Univ. of Oklahoma Press 19
60. Przystêpny, lecz naukowy opis ¿ycia w stolicy Justyniana.
236
~I. HISTORIA KOSCIOLA
A. Fliche i V. Martin (wyd.) Histoire de L'eglise, 4 t. De la mort de Theodose u
L'election de Gr~goire le Grand, Pary¿ 1939. Najbardziej szczegó³owe i godne zaufania
studium tego okresu.
J. Pargoire, L'eglise bgzantine de 527 a. 847, Pary¿ 1905. Pierwsze rozdzia³y zawier
aj¹ wywa¿ony opis religijnej polityki Justyniana.
P. R. Coleman-Norton, Roman State and Christian Church. A Collection of legal do
cuments to A. D. 535, Londyn 1966, 3 t. Tom trzeci zawiera w t³omaczeniu wszystkie
akty ustawodawcze Justyniana dotycz¹ce religii do roku 535, wraz z wyczerpuj¹cym omów
ieniem.
E. Chrysos, He ekklesiastike politike tou lo~tstiaianou lenta ten erin peri La t
ria kephalaia kai ten E'oikovmeniken synodom, Saloniki 1969.
5. SZTUKA I ARCHITEKTURA
A. Grabar, From Theodosius to Islam, Londyn 1966. Ksi¹¿ka wspaniale ilustrowana.
D. Talbot Rice, The Beginnings of Christian Art, Londyn 1957. Raczej ogólnikowy za
rys d³u¿szego okresu.
W. F. Volbach i M. Ilirmer, Early Christian Art, Londyn 1958. Praca dobrze ilust
rowana.
R. Krautheimer, Early Christian and B~gzantine Arcltitectnre, Harmondsworth 1965
. Znakomita rzecz.
O. S. von Simson, Sacred Fortress. Bgzantine Art and Statecraft in Ravenna, Chic
ago 1948. Popularny opis znajduj¹cych siê w Rawennie zabytków z tego okresu.
F. W. Deichmann, Friihchristliche Bauten nnd Mosaiken in Ravenna, Baden-Badem 19
58.
D. Talbot Rice The Art of the Bgzantine Era, Londyn 1963.
J. Beckwith, Early Christian a~td Byzarttirte Art, Ilarn~ondsworth 1970. Solidna
i wspaniale ilustrowana praca.
W. M. Polewoj, Iskusstwo Griecyi, Sriednije wieka, Moskwa 1973, s. 1-93. D. Talb
ot Rice, The Appreciation of Bpzantine Art Londyn 1972.
C. Mango, Tite Art of the Byzarttine Empire 312-1453, Englewood Cliffs, N. J. 19
72, s. 21-122.
$. LITERATURA
F. W. Marshall, Byzantine Literat2tre w ksi¹¿ce: N. H. Baynes i H. St. I,. B. Moss,
Byzantinm, An Introduction to East Roman Civilisation, Oksford 1948. Zwiêz³y szkic.
237
LITERATURA PRZEDMIOTU
F. A. Wright, A llistory oJ Later Greek Literalure, 323 B. C. to 5E5 A.D., Londy
n 1932.
F. Impellizzeri, Storia delta letteratura bizantina, t. 1, Da Costantino agl¿ Icon
oclasti, Bari 1965. Bardzo szczegó³owy obraz literatury tego okresu, wyposa¿ony w boga
te bibliografie.
P. Lemerle, Le preonier ieumanisrrse byzarctin, Pary¿ 1971, s. 9-73.
7. ZI3IOIt PRAW
II. Jolowicz, HistoricaL Introduction to the Study of Roman Law, wyd. II, Londyn
1952, s. 488-516.
W. Kunkel, An Introduction to Roman Legal ard ConstitutionaL History, Oksford 19
66, s. 152-164. Dwa krótkie, ale zas³uguj¹ce na zaufanie omówienia dzia³alno ci ustawodawcze
j Justyniana.
P. Collinet, Etudes historiques sur Le droit de Justinien, 3 tomy, Pary¿ 1912-1925
. Ksi¹¿ka w znacznej czê ci dostêpna tylko dla specjalistów. Ale tom pierwszy zawiera dobry
i szczegó³owy zarys ogólny.
I~. Wenger, Die C~uellen des rtimischen Rechts, Wiedeñ 1953, s. 562-679. Niezbêdny i
nformator.
8. KONSTANTI'NOPOL
D. Talbot Rice, Constantinolrle: Byzantium-Istanbut, Londyn 1965. M. Maclagan, T
he City of Constantinople, Londyn 1968.
D. Jacobs, Constantinople: C¿ty on the Golden Horn, Nowy Jork 1969.
Trzy dobrze ilustrowane ksi¹¿ki po wiêcone historii Konstantynopola od za³o¿enia miasta prze
z Konstantyna do czasów dzisiejszych.
T. J. Mathews, Byzantine Churclres of Constantinople, Filadelfia 1976. Praca mia
rodajna i dobrze ilustrowana.
G. Dagron, Naissance d'une cap¿tale. Constantinople, ses institutions de 330 a 457
, Pary¿ 1974. Wyczerpuj¹ce, sugestywne studium rozwoju nowego miasta.
R. Janin, Constantinople by.~antine. Developpement urba¿n et repertoire topographi
que, Pary¿ 1950.
D. Claude, Die byzantinische Stadt im G Jahrhundert, Monachium 1969. Dostarcza c
iekawego materia³u porównawczego dotycz¹cego innych miast bizantyjskich.
Bibliografiê podan¹ przez Autora pozwalam sobie uzupe³niæ kilku pozycjami, za którymi - po
za ich walorami naukowymi i literackimi - przemawia i ta okoliczno æ, ¿e s¹ stosunkowo ³at
wo dostêpne w bibliotekach krajowych. Czytelnik znajdzie te¿ tutaj listê wszystkich pr
ac traktuj¹cych w ca³o ci lub czê ciowo o danym temacie, które ukaza³y siê w jêzyku polskim.
prace oryginalne, b¹d te¿ t³umaczenia (H. K.).
J. B. Bury. The Nika Riot, w "The Journal of Hellenic Studies", 1899, II 39-48.
L. M. Chassin, Belisaire, generatissime bgzantin, 504-565, Pary¿ 1957. Ch. Diehl,
Afrique byzantine, Pary¿ 1896.
Ch. Diehl, Th~odora, imp~ratrice de Byzance, Pary¿, bez daty.
LITERATURA PRZEDMIOTU
Ch. Diehl, Justinian i wizarlt¿jskaja cywilizacyja w VI wiekie (t³um. ros.), St. Pet
ersburg 1908.
F'r. Dwornik, 1'he C¿rcus Parties in Byzantium, "Byzantina -- Metabyzantina", 1 (1
946) s. 119 i n.
T. Hodgkin, Italy and her Invadcrs, Okstord 1896.
K. Krumbacher, Geschichte der Byzantirr¿schen Litteratur, 527-1453, Monachium 1891
. Zawsze po¿yteczne jako repertorium. Obecnie istnieje nowe wydanie tego podrêcznika
, przejrzane i uzupe³niono.
B. Rubin, Prokolrios von Kaisareia, Stuttgart 1954.
A oto lista prac w jêzyku polskim:
H. Evert-Kappesowa, Historie konstantynopolitañskie, Warszawa 1964 (szisic pt. "Te
odora", Warszawa 1964, s. 29-71).
H. W. Haussig, Historia kultury b¿zantg~.skiej, Warszawa 1969. Przeklad z niemieck
iego T. Zab³udowskiego (rozdz. II, s. 79-126).
O. Jurewicz, Schizma wschodnia, Warszawa 1969.
W. Mole, Sztuka bizantyñsko-ruska, Kraków 1962, t. I, s. 149-165.
G. Ostrogorski, Dzieje Bizancjum, Warszawa 1967. Znakomity podrêcznik zaopatrzony
w wyczerpuj¹c¹ bibliografiê. Przek³ad pod redakcj¹ H. Everl-Kappesowej.
M. Salamom Rozwój idei Rzyr,tu-Konstantynopola od IV do pierwszej polowy VI w., Ka
towice 1975.
(x. Seidler, My l polityczna redniowiecza, Kraków 1964 (rozdzia³ poSwiêcony doktrynie pol
itycznej cesarstwa bizantyjskiego, s. 62-139).
M.II. Screjski, Bizancjum, Warszawa 1947, s. 27 (pop.).
H. Steru, Sztuka bizantyñska, Warszawa 1975. Przek³ad z francuskiego Teresy Mroczko.
K. Zakrzevrski, Bizancjum w redniorvieczu, Lwów 1939.
K. Zakrzewski, Dzieje Bizancjum. Podrêcznik w wyd. "Wielka historia Powszechna" (T
rzaska, Evert i Michalski), Warszawa, bez daty.
238
PRZYPISY
1. W pojêciu obywateli bizantyjskich - a nawet do koñca VIII w. w ogólnym pojêciu mieszk
añców Europy - ich pañstwo by³o kontynuacj¹ dawnego cesarstwa rzymskiego, od którego najazdy
barbarzyñców oderwa³y wprawdzie jego czê æ zachodni¹, ale które mimo to nie przesta³o istnie
wany przez nich termin "cesarstwo rzymskie" i nazwa "Rzymianie", jak¹ sobie nadawa
li. W ród³ach bizantyjskich nazwa "Bizancjum" pojawia siê rzadko i zosta³a w³a ciwie rozpows
echniona dopiero na pocz¹tku czasów nowo¿ytnych przez historyków francuskich.
2. Do niedawna ogólnie przyjmowano ten pogl¹d. Jednali wed³ug najnowszych badañ Konstant
ynopol nie by³ od razu pomy lany jako stolica, choæ od pocz¹tku sta³ siê r e z y d c n c j ¹
esarzy. Na drug¹ stolicê pañstwa, ze wszystkimi zwi¹zanymi z tym prerogatywami, awansowa³
dopiero od 381 r., tj. od momentu, gdy ~na soborze konstantynopolitañskim uznano g
o za "drugi Rzym" ("Nea Roma"). Por. G. Dagron, Naissance d'u~e capitate. Co~cst
antinople, Pary¿ 1974, s. 54 i n.
3. M a g i s t e r M i 1 i t u m - wysoki rang¹ wojskowy, któremu podlega³y si³y zbrojne
w danej prefekturze. Od czasów Konstantyna Wielkiego a¿ do VII w. by³ ca³kowicie niezal
e¿ny od Praefecta Praetorium, który zarz¹dza³ sprawami cywilnymi odno nej prefektury. (I..
Bróhier, Les hrstitutions de l'Empire Fi~zantin, Pary¿ 1949, s. 338 i n.)
4. S i 1 e n t i a r i u s - urz¹d raczej drugorzêdny, nie pozbawiony jednak znaczen
ia, skoro od czasów Teodozjusza II (401-450) piastuj¹cych go urzêdników, po przej ciu w st
an spoczynku, zaliczano w poczet sonatorów. Funkcje ich by³y czysto dworskie: w czas
ie audiencji udzielanych przez cesarza oraz uroczysto ci solennych czuwali nad por
z¹dkiem i ko
' lejno ci¹, w jakiej obecni wzywani byli przed oblicze panuj¹cego. Ale i Anastazjusz
pe³ni³ równie¿ wa¿ne funkcje: w resorcie skarbowo ci. (Por. I,. Brehier, op. cit., s. 132; G
. Ostrogorski, Dzieje F3izancjvm, t³um. pod redakcj¹ H. Evert-Kappesowej, Warszawa 1
967, s. 77.)
5. Chodzi tu o tzw. nykteparcha, w³a ciwie szefa policji w stolicy. (Por. Bróhier, op.
cit., s. 192.)
6. M a g i s t e r O f f i c i o r u m - od IV w, wysoki urzêdnik, któremu podlega³ ca³y
personel pa³acowy, arsena³y, policja tudzie¿ zarz¹d poczt¹ pañstwow¹ i który zarazem by³ dow
dii pa³acowej, tzw. scholae (op. cit., s. 94).
7. C a n d i d a t i - oficerowie gwardii pa³acowej (op. cit., s. 12).
' 8. E x c u b i t o r e s - inny oddzia³ gwardii pa³acowej (op. cit., s. 38).
9. Wg Prokopiusza Germanus by³ siostrzeñcem lub te¿ bratankiem (anellsios) Justyniana,
a nie Justyna. (Por. Historia Arcana, Bonnae 1838, 5, 15-18.) i 0. C o m e s D
o m e s t i c o r u m - szef doborowego oddzia³u przybocznej
gwardii Cesarza (Brehier, op. cit., s. 339-40).
PRZYPISY 11. Q u a e s t o r S a c r i P a 1 a t i i - w okresie od V do VII w.
urzêdnik,
który musia³ byæ wybitnym znawc¹ prawa, ponosi³ bowiem odpowiedzialno æ za formê prawn¹ edykt
rskich i ich zgodno æ z obowi¹zuj¹cym w cesarstwie prawem. Do niego te¿ nale¿a³o za³atwianie
lik i skarg oraz rozstrzyganie wszelkich w¹tpliwo ci prawnych. (Por. op. cit., s. 95
.)
12. Zachodzi tu drobna niedok³adno æ: po mierci Leona I w 474 r. na tron wyniesiony zos
ta³ -- jako Leon II - syn jego córki Ariadny i Zenona. Leon II by³ ma³ym dzieckiem, rz¹dy
w jego imieniu sprawowa³ ojciec, a gdy po kilku miesi¹cach dziecko zmar³o, Zenon obj¹³ pan
owanie.
13. Cytowana przez Autora w odsy³aczu praca ukaza³a siê w t³umaczeniu francuskim z równole
g³ym orygina³em greckim, opatrzona obszernymi komentarzami. (W. Wolska-Conus, Cos~na
s Indicopleustes, Topographie ChTetierne, Pary¿ 1968.) Pod nazw¹ Tzinista rozumiano
w VI w, dzisiejsze Chiny po³udniowe. (Por. op. cit., I,2,45'.)
l~³. M a z d a Is i c i, m a z d a i z m - pr¹d religijno-filozoficzny g³oszony w Pers
ji na prze³omie V i VI w. przez kap³ana imieniem Mazdak. Wed³ug tej nauki dwie przeciw
stawne si³y walcz¹ o w³adze nad wiatem: z jednej strony z³o i ciemno æ, z drugiej dobro i w
Walka musi siê zakoñczyæ zwyciêstwem dobra i wiat³o ci. Mazdakizm mia³ wielu zwolennikf~w w
sji, Azji rodkowej, na Kaukazie, g³ównie w ród górali i ubogiej ludno ci wiejskiej, gdy¿ bud
adziejê wielkich przewrotów spo³ecznych.
15. Liczba mieszkañców Konstantynopola jest zagadnieniem spornym. Badacze dochodz¹ do
ró¿nych wyników w zale¿no ci od przyjêtego kryterium: przestrzeñ, liczba domów mieszkalnych,
zba porcji darmo rozdawanego chleba, stosunek liczbowy chrze cijan do pogan, etc.
W wietle ostatnich badañ zarysowuje siê tendencja do zmniejszenia liczb przyjêtych dawn
iej. I tak G. Dagron oblicza mieszkañców Konstantynopola w koñcu IV w. na 200 do 300 t
ysiêcy. (Op. cit., s. 525.) D. Jacoby uwa¿a, ¿e w VI w. by³o ich oko³o 360 do 400 tysiêcy. (
La population de Constanti~ople d 1'epoque byzanti~e, "Byzantion" 1961, 81-109.)
16. Tzw. wiêty pa³ac cesarzy bizantyjskich nie by³ to jeden wielki gmach, lecz, wzorem
wschodnim, sk³ada³ siê z zespo³u poszczególnych budynków i pawilonów, tak jak pó niej pa³ac s
eckich wzniesiony na tym samym terenie. Wp³ynê³y na to wyj¹tkowo sprzyjaj¹ce warunki natur
alne i ³agodny klimat. Kreml natomiast, którego pocz¹tki siêgaj¹ dopiero drugiej po³owy XIII
w. i który pomy lany by³ jako fort obronny dominuj¹cy nad Moskw¹, a nie jako rezydencja p
anuj¹cego monarchy, jest pod pewnymi wzglêdami replik¹ wiêtego pa³acu i stanowi dowdd dalek
o siêgaj¹cych wp³ywów kultury bizantyjskiej na Ru .
19. Z twierdzeniem tym nie mog³abym siê ca³kowicie zgodziæ: w przesz³o tysi¹cletniej histori
i Bizancjum spotykamy jeden czy dwa wypadki podobnego samos¹du. W pozosta³ych wypadk
ach delikwentów, którymi bywali z regu³y uzurpatorzy lub pretendenci do tronu, pokonan
i przez swych przeciwników, skazywano wyrokiem cesarza na okaleczenie, na mieræ lub z
amkniêcie w klasztorze. Chodzi³o wiêc o rozgrywki polityczne miêdzy dwoma partnerami lub
, czê ciej, stronnictwami. Egzekucje odbywa³y siê istotnie publicznie, ale taki panowa³ w r
edniowieczu zwyczaj.
K~4~ 241
PRZYPISY
18.
19.
20.
21.
22.
23.
24.
Lud mia³ prawo, a w staro¿ytno ci nawet obowi¹zek, udzia³u w rz¹dach. W republice rzymskiej
i a¿ do czasów cesarstwa wszyscy mê¿czy¿ni maj¹cy obywatelstwo rzymskie mogli zbieraæ siê sam
utnie lub na wezwanie swych przedstawicieli, by wyra¿aæ zgodê lub protest wobec jakich
posuniêæ w³adz pañstwowych. W praktyce korzystaæ z tego prawa mogli jedy
11C 111CJ1A0.11 16G lal ----~--1 ......7.. 1 1 l.,Y J' V. U0.111V UprpW111C1a1C
1.11Q10.LIV VuÑi\.aÆ W i-Vrauul,.
wymieniaj¹cej trzy czynniki, które sk³ada³y siê na rz¹d pañstwa rzymskiego: senat, armia i po
ulus Fomauus. Z chwil¹ wyniesienia Konstantynopola do rangi stolicy ludno æ tego miast
a uzyska³a te same prawa co ludno æ Rzymu. (Dagron, op. cit., X, s. 320-367.)
Pomoc spo³eczna w prawnym znaczeniu tego s³owa nie istnia³a w Bizancjum. Udziela³y jej z
w³asnych rodków takie instytucje, jalc Ko ció³, klasztory, poszczególne: wi¹tynie, hospicj
niekiedy bra³y to na siebie osoby prywatne ustalaj¹c fundacjê. Co siê tyczy lekarzy, to
od czasów pó nego cesarstwa rzymskiego ka¿de miasto winno by³o posiadaæ ich od jednego do pi
c;ciu w stosunku do swojej wielko ci. I3ye mo¿e op³aca³o ich miasto czerpi¹c na to fundusz
e ze specjalnych podatków. Niestety zagadnienie to jest jeszcze bardzo s³abo opracow
ane ze wzgk;du na ubóstwo róde³.
P r a e t o r P 1 e b i s (Praitor Tnn Dcrn,ou) - urzêdnik obdarzony w³adz¹ policyjn¹ i
s¹downicz¹. Urz¹d stworzony przez Justyniana. (I3rehicr, op. cit., s. 193.)
Poruszone tutaj zagadnienie jest niezwykle skomplikowane i - choæ istniej¹ liczne pr
ace na ten temat - do dzi nie wyja nione. W czasach. w których system przedstawiciels
twa wyra¿aj¹cego wolê wyborców by³ nieznany, zastêpowa³o go ogólne zebranie obywateli stolicy
usia³o ono odbywaæ siê w odpowiednio po temu przystosowanym miejscu (obszar, akustyka)
. Takim miejscem k>y³ w Konstantynopolu hipodrom, a igrzyska stawa³y siê sprzyjaj¹c¹ okazj¹
do konfrontacji cesarza z ludno ci¹. Italia zosta³a ostatecznie: podbita w wyniku trze
ch kolejnych kampanii. Be³izariusz by³ nacze³nym wodzem w pierwszej (535-538) i zakoñczy³
j¹ zwyciêsko. W tej kampanii Narses bra³ sporadyczny udzia³ jako dowódca oddzia³ów posi³kowyc
rzys³anych przez cesarza na pro bê Belizariusza. Ale miêdzy Narsese:m a Belizariuszem wy
nik³y tak silne tarcia, ¿e to Narsesa, a nie Belizariusza odwo³ano ze stanowiska. Nato
miast druga kampania italska (544-548), w której Belizariusz ponownie by³ g³ównodowodz¹cym
, zakoñczy³a siê niepowodzeniem z braku dostatecznej ilo ci wojska i rodków materialnych ni
ezbêdnych do zwalczenia oporu Gotów. Belizariusza zwolniono na w³asne ¿¹danie. Wówczas to Na
rses obj¹³ dowództwo i po sze ciu latach walk (549-555) z³ama³ opór Gotów.
Do u~~ag Autora mo¿na by dorzuciæ, ¿e Belizariusz mia³ i inne powody, by pozbyæ siê .lana. O
ficer ten by³ warcho³em, jego kompletny brak dyscypliny i niesubordynacja sta³y siê przy
czyn¹ upadku oblê¿onego przez Gotów Mediolanu, którego mieszkañcy zostali w pieñ wyciêci.
P r a e f e c t u s P r a e t o r i u m - zarz¹dca prowincji dysponuj¹cy pe³n¹ w³adz¹ cywiln¹
(s¹downictwo, zarz¹d poczt¹, budynkami publicznymi, o wiata itd.) Nie mia³ w³adzy wojskowej,
ale do niego nale¿a³a aprowizacja armii i piecza nad arsena³em. (Brehier, op. cit., s
. 94, 101. Ostrogorski, op. cit., s. 56-57.)
PRZYPISY
25. C a s t r e n s e s - urz¹d datuj¹cy siê od okresu wczesnego cesarstwa. Tzw. castr
ensis mia³ powierzony sobie nadzór nad robotnikami, rzemie lnikami, kucharzami, krawca
mi, folusznikami, piekarzami itp., zatrudnionymi w pa³acu cesarskim. (Por. Brehier
, op. cit., s. 97.)
26. W Bizancjum nie istnia³ urz¹d, który nazwaliby my dzisiaj ministerstwem j:, ~ 4..~. :-
tr^..- , Finon n rec¹rctuzr¹ r³~iiPlil~ ciP n¹ kilka nIP7.a... ...,,... . ._...._., ,...J
~ ___ ..
le¿nych od siebie resortów.- LaTgitiones, czyli szczodrobliwo æ cesarska, zasilania spec
jalnymi podatkami, niekiedy nawet w naturze, by³a kas¹, z której cesarz czerpa³ rodki na
wszelkiego rodzaju dotacje i zasi³ki, a wiec: dary dla armii, nagrody regularnie o
fiarowywane urzêdnikom pañstwowym, prezenty dla obcych ksi¹¿¹t i monarchów, dla ambasadorów p
tw sprzymierzonych itd. Na czele tego urzêdu sta³ specjalny funkcjonariusz: carries-
(Brehier, op. cit., s. 254.)
27. D u p o n d i u s - drobna moneta warto ci dwu asów. W przeno ni oznacza biedaka,
chudopacho³ka.
28. Podobne oddzia³y na³emne, zwane óucellarii, posiadali niemal wszyscy wodzowie biza
ntyjscy- By³y op³acane z ich prywatnej szkatu³y, sk³ada³y si<, niemal wy³¹cznie z barbarzyñcó
aktycznie zale¿a³y tylko od swoich chlebodawców.
29. Wedlut; relacji kronikarza 73clizariusz szed³ pieszo, za nim kroczy³ Caelimer, a
bezpo rednio za Gelimerem cz³onkowie wandalskiej rodziny królewskiej, wreszcie za nim
i wita z³o¿ona z ros³ych i piêknych Wandalów. Na koñcu ci¹gnê³y wozy wy³adowane ³upami. Król
p³aka³, nie krzycza³". Gdy znalaz³ siê przed Justynianem, ¿o³nierze zmusili go, by pad³ twarz
nóg cesarskich. Bclizariusz natomiast sk³oni³ siê tule nisko, ¿e czo³em dotkn¹³ czubka cesars
go trzewika. (Procopius, De I3ello Varedalico, Bonnae 1832, IV, 9, 1-14; 15-16.)
Ta czo³obitno æ, zapo¿yczona ze Wschodu, zwana proskyneses, stanowi³a czê æ sk³adow¹ bizanty
ceremonia³u dworskiego i obowi¹zywa³a nie tylko wszystkich dygnitarzy pañstwowych, ale
tak¿e pos³ów pañstw obcych.
30. Mimo to mieszkañcy Rzymu nie cierpieli na brak wody pitnej, gdy¿ mogli j¹ czerpaæ z
licznych studzien po³o¿onych na peryferiach miasta. Nie wolno by³o tylko korzystaæ z ³a ni z
e wzglêdu na zbyt wielkie zu¿ycie wody. (Procopius, De t~ello (~othico, wyd. Dewing,
Londyn 1919, V (I) 19; 13, 19, 27, 28.)
31. hocjusz sp4dzi³ trzy lata w wiêzieniu Teodory i w ci¹gu tego czasu trzykrotnie uci
eka³. Dwa razy z³apany, za trzecim razem zdo³a³ wymkn¹æ siê i przedostaæ do Palestyny, gdzie
y zakonne, uchodz¹c w ten suosób zemscie cesarv.owe.l. (1'rocopius, Hislor¿t ArccLrru.
Bmnae 1838, 3, 26-27.) C:³ó wn¹ rolê w ca³ej tej sprawie odgrywa³y niew¹tpliwie skarby, któr
eodozjusz przyw³aszczy³ sobie po zdobyciu Kartaginy, nadu¿ywaj¹c zaufania, jakie w nim p
ok³ada³ Belizariusz. Skarby te zdo³a³ ukryæ, lecz zosta³y mu przez Focjusza odebrane. Preten
sje do nich ro cili sobie zarówno Belizariusz, jak i Teodora. (Por. H. Evert-Kappeso
wa, Autonine et Belisaire w: "Byzantinische Beitrage", Akademie Verlag, Berlin 1
964, s. 55-72.)
32. Autor nie podaje ród³a, na którym opar³ swoje wyliczenia. Zaludnienie Konstantynopola
wynosi³oby wed³ug nich oko³o 800 tysiêcy mieszkañców. W wietle nowych badañ liczba ta wydaj
iê mocno zawyiona.
242 243
PRZYPISY
33.
34. 35. 36. 37. 38.
Jak wspomniano wy¿ej, Belizariusz popad³ by³ w nie³askê, a po wybaczeniu rzekomych przewin
otrzyma³ nominacjê na naczelnego wodza w Italii, gdzie sprawy sz³y coraz gorzej. Just
ynian postawi³ mu jednak warunek, i¿ bêdzie prowadzi³ kampaniê na w³asny koszt. Teodora s¹dzi
bowiem, ¿e w ten sposób odzyska wielkie bogactwa, jakie wed³ug kr¹¿¹oyPh n~~³nsr k RPli~~riyc
~r=ar~ylw~~~~.'1 ....biy ... ,.i_ur,.,-;._. yr ~,~___
- --- -- -- - ,, - ,, .... ~.. u u~ vv vav w w au
dalskich. By³ to dalszy ci¹g afery Teodozjusz-Focjusz. Ale tak powa¿nej wojny niepodob
na by³o toczyæ rodkami jednej - choæby bardzo bogatej - osoby, zw³aszcza ¿e ani Belizariusz
, ani Antonina nie mieli zamiaru rezygnowaæ ze swego maj¹tku na rzecz cesarskiej par
y.
P r a e p o s i t u s S a c r i C u b i c u 1 i - urzêdnik, do którego nale¿a³a organiza
cja ceremonii dworskich i audiencji cesarskich. Odgrywa³ rolê jakby po rednika miêdzy mo
narch¹ a osobami bior¹cy mi udzia³ w audiencji czy ceremonii, cesarz bowiem poprzez ni
ego zwraca³ siê do danej osoby i on powtarza³ cesarzowi jej odpowied . (Bræhier, op. cit.,
s. 69.) T u H o r m i z d u - dzielnica Konstantynopola, której nazwa pochodzi³a od
pa³acu zamieszkiwanego niegdy przez Hormisdasa, brata króla perskiego. W dzielnicy t
ej znajdowa³ siê klasztor, a przy nim ko ció³ Piotra i Paw³a, o który tu chodzi. (Janin, Cons
antinor~le l3yzantine, Pary¿ 1950, s. 233 i n.)
C u r a t o r e s - urzêdnicy raczej dworscy ni¿ pañstwowi. Zarz¹dzali prywatn¹ fortun¹ cesa
rza, tzw. domus divina. Fortuna ta sk³ada³a siê w g³ównej mierze z dóbr odziedziczonych lub
skonfiskowanych. (Op. cit. s. 253.) C u r a P a 1 a t i i - pocz¹tkowo administrac
ja budynków sk³adaj¹cych siê na pa³ac cesarski, ale za Justyniana Wielkiego curopalates by³
w³a ciwie marsza³kiem dworu odpowiedzialnym za bezpieczeñstwo monarchy, i jedn¹ z najbli¿szy
ch osób z jego otoczenia. Mia³ pod swymi rozkazami gwardiê pa³acow¹. (Por. op. cit., s. 98
.)
S³ynny pisarz i poeta z czasów dynastii Komnenów, urodzony oko³o 1110 r. w Konstantynopo
lu. Bardzo wykszta³cony, pisywa³ w grece klasycznej. Jego utwory i listy maj¹ wielkie
znaczenie dla poznania kultury bizantyjskiej w XII w. (Por. K. Krumbacher, Gesch
ichte der Byzantinischen Litteratur, 527-1453, Monachium 1891, õ 114, s. 235-241.)
N
a
G
p
O
m v
G u.
m H
y
P u
m
H- ~
ima U a
h G -- ø'
u
ó ø
m
: ø
.
u a _-
:'
U m '
'
¹~p= d
- .. `ø
_ . m 'u c: u
.
w ~ ó
Ii N
H m .ó
h 0

H ~
U G1 x
-, O - ó .ó
~
V
W
H
u
0 ~f
3
-Y - ,~ .o x
-
x c ,ó
"' .~ ? u U
m b p G
"jO N
,
~ -
"
O ;a,
II a
N
a H
~ c
_ -m
m
~j
-~ H
a R N
~a
H 0
w
uv
a~
a ..
.~ W
N
æ
6

t', a~
~m N
O a x -t
w
U .
-:
N II ,ovÑ ó
~. ó `.
z II- Q 4,
H
N v ~ a
I h CO
x II i
N m
N C
a '~
~ h
_N II
N
N
,s a
-w
-o
0 c.
4
O
II ó
N N
~a

IN?)E;KS
Abchazja 72
Abgar, król Edessy 161 Ablabiusz, spiskowiec 202, 218 Abydos 118
Adrianopol, bitwa pod 17, 209 Adriatyckie Morze 34, 132, 142, 177, 178, 180
Ad Septetu Fratres zob. Septetu Aecjusz, wódy. rzymski 21
Afryka pó³nocna, Afrykanie 7 - 10, 20, 22, 42, 49, 59, 69, 71, 72, 84, 99, 115 -- 11
7, IZtI, 121, 123, 124, 126, 1:12 - 134, 148, 153, 155, 160, 162, 163, 165, 168,
178, 181, 183, 189, 191, 196, 198, 208, 221 - 223
Agapet T, papie¿ 134, 138, 139 Agathias, historyk 70, 80 Agila, krf,l Wizygotów 182,
183 Agn<llus, arcybiskup Rawenny 186 AiKao, wódz 117
Akacjusz, patriarcha Konstantynopola 38
Akakios, ojciec Teodory 57 Aksum, królestwo 45, 204 Alahan w górach Taurus 110 Alano
wie 20, 214
Alaryk, król Ostrogotbw 19, 110, 174, 204
Albania kaukaska (dzis. Azerbejd¿an) 46
Albinus, senator rzymski 41 Aleksander, ambasador 131 Aleksander, biskup Diospol
is 93 Aleksander,logoteta 211 Aleksander "No¿yk" 103, 157, 160 Aleksandria 15, 60,
79, 85, 118, 187, 191
Alemannus Miko³ai 228 Alemano~cie II, 175 Algarve 183
Algieria 72, 110 Al-Harith zob. Harith al
Aligern, wódz ostrogocki 179 Al-Mundhir zob. Mundhir alAlpy 143, 181
Amalafrida, królowa Ostrogotów 42, 116, 128
Amalasunta, królowa Ostrogot<iw 7, 8, 40, 41, 129 - 133, 200, 225 Amalowic, ród 21,
130, 135, 175 Amasja 101
Ammatas, wódz wandalski 120 Anastazja, siostra Teodory 57 Anastazjusz I, cesarz 6,
13, 21, 22,
24 - 28, 30, 31, 33, 37, 39, 53, 66, 72, 85, 90, 101, 102, 106, 126, 128, 165, 2
08, 217, 24(1
Anastazjusz z Dara, pose³ rzymski I49
Anastazjusz, wnuk Tcodory 159 Anatoliusz, prawnik 99 Anchialos 28
Anicjanie (Anicii), ród 68 Ankom 10, 142, 177
Antemiusz z Tralles 79 - 81, 112, 113, 115
Antirioopolis 77
Antiochia 7, 9, 15, 28, 54, 88, 101, 104, 147, 149 - 151
Antonim, ¿ona Iielizariusza 66, 67, 76, 117, 139, 152, 153, 155, 159, 164, 169, 22
8, 244
Antowie 6, 161, 176, 215 Apameja 39
Apeniny 142, 143, 179 Apoloniusz z Pergi 80
Arabia, Arabowie 45, 47, 166, 222 224, 226, 227
Arabski Pó³wysep 45, 166 Areobindus, wódz 9, 26, 162, 163 Ariadna, cesarzowa 25, 28, 2
41 Ariminum 141, 142
Ariusz, prezbiter aleksandryjski 22, 23
247
INDEKS
Arkadiopolis (dzis. Liileburgaz) 212 Arkadiusz, syn Teodozjusza I 18, 4'7
Armenia, Armeñczycy 47, 49, 67 69, 72, 144, 159, 172
Arsaces, przywódca armeñski 172 Arsacydzi, ród 144
Artabanus, wódz armeñski 163, 172, 173
Artab zu wód
a s, z rzymski 157 Arystoteles 94
Ascidas Teodor, metropolita Ce-rarei 190 191, 194, 195, 197 Asklepiodotus, prefe
kt 95
Aspan wódz alañski 35, 37
Assidona (dzis. Medina Sidonia) 183 Atalaryk, król Ostrogotów 7, 8, 40, 2 128 - 1
4 13 2 0 0 Atana ild król Wiz otów 8
g ~ Yg 1 2, 183 Atanazjusz Practcct Prac torfum 154 Ateny 7, 83, 94
Athyras, rzeka 212 Atlantycki Ocean 115, 183 Attyla wódz llunów 213
I August zob. Oktawian
Augustyn wiêty, biskup Hippony 19, 115
Auras, góry 72
Aurclian (Lucius Domitius Aurelianus) 14, 136
Auximum (dzis. Osimo) 143 Awarowie 11, 214 - 216, 219, 220, 223, 224
Azja 17, 24, 90, 148, 205, 212, 213, 241
Azja Mniejsza 49 52 74 77 79, 92, 117, 153, 155, 188 190, 223, 226 Azowskie Morz
e 115
Bab-el-Mandeb, cie nina 44 Bagdad 46
Bajan, chan awarski 11, 215 Balbus L ucius Cornelius 124 Baleary 20, 84, 116, 12
2, 123, 182 Ba³kañski Pó³wysep 7, 10, 11, 19,
31, 37 38 49, 69, 91, 126, 153, 155, 161 208, 223
Baradaj Jakub, biskup Edessy 9, 189, 190
Barbaria zob. Guardafui, przyl¹dek
Baronius Cesare, kardyna³ i historyk 228
Barsymes Piotr 9, 206 Basti (dzis. Baza) 183 Bazyli II, cesarz 227 L'cu;:i-._ _
cisin 3u - .i3, t54, yl Bejrut 99 100 206 Belgrad 209, 211
Belizariusz 7 - 12, 47 65 - 74 76, 87 - $9, 106 - 108, 115 117 125, 132 - 139, 1
41 - 143, 145, 146, 149 151 - 155 158 - 161, 163 - 173, 175 - 179, 181, 184, 196
, 198, 202, 203, 212, 213, 218, 220, 227 - 229, 242 - 244 Beneventum 157
Berberowie 121, 122, 124 Bernhardt Sara 229 Beroea (dzis. Aleppo) 119 Berytus zo
b. Bejrut Besarabia 215
Bessas, wódz 10, 72, 154, 163 - 165, 168
Bizacene 124
Bizancjum, miasto zob. Konstantynopol
Bizancjum, Bizantyjczycy zob. Rzym, Rzymianie (pañstwo i jego obywatele)
Boa, ksiê¿niczka kaukaska 87 Boecjusz (Anicius Manlius Torquatus Severinus) 6 40 41,
128, 130
Bolsena, jezioro 132, 133 Bonifacjusz, wódz rzymski 21 Boraides siostrzeniec .7ust
yna I 32, 108, 172, 218
Bosfor 16, 73, 105, 766, 171, 195, 196, 212, 213
Bradoukios, t³umacz 166 Brescia 181
Brytania 13, 20, 52, 141 Buchara 206
Bulla 121
Bu³garzy 28, 84, 138, 153, 154, 161, 163, 213
Burgas 28
Burgundowie 20, 23, 35, 40
Busta Gallorum, bitwa pod 10, 179 Buzes, wódz 144, 149, 158, 159
INDEKS
Callinicum, bitwa pod 7, 66 Callinicus, Praepositus Sacri Cubiculi 220
Campi Catonis, bitwa pod 168 I`.analP (:i:Tnn~-Mg³¹ 2'i(1 Caprara 179
Caput Vada (dzis. Ras Kaboudia) 119
Cariæin grad 91 Cejlon 44, 204, 205
Celer, Magister Officiorum 29 Cetegus, przywódca senatu rzymskiego 196, 198
Cezareja 89, 118 Cezareja w Kapadocji 74
Cezareja Mauretañska (dzis. SzerSZeI) 122
('halm~dom, sob~u w 24, 3(I. 38, 85, 187, 191, 193, miejscowo æ 196 Chersones Tracki
(pó³wysep Gallipoli) 153, 211
Chiny, Chiñczycy 24, 44, 52, 204 207, 214
Chlodwil;, król Franków 142 Chosroes I Anuszirwan, król Persji 7, 9, 47, 90, 95 144 -
149, 151, 155. 159 - 162, 166, 167, 207
Cibus, gubernator Lazyki 151 Civitavecchia 173, 177 Classis port 161
Clyde 13 Compsa 11 181 Constant Benjamin 229 Constantinopolis zob. Konstantynopo
l
Corippus Flavius Cresconius, poeta 71
Cosmas Indicopleustes 44, 45 Crotone 178
Cumae 179, 180 Cylicja 149, 152 Cyzicus 76, 77
Czarne Morze 27, 44, 46, 48, 67, 72, 87, 8$, 90. 148, 151, 207, 216 Czerwone Mor
ze 44, 204, 205
Dacja 193 Dagron G. 241
Dalmacja 8, 133, 134, 176, 177, 193 Damaskios, filozof 94, 95, 225
Damnazes, król Lazyki 46
Dante Alighieri 227
Dara 7, 66, 207
Dardanele 153
Tlhw TTw::"", 1'~.yZ4 :1. ujur j t~ vv u.
~.
45, 46
Diehl Charles 229
Diogenes, dowódca 173
Diogenes, profesor 95
Dioklecjan, cesarz 14 136
Ditybistus, wie niak 30, 31
Dobrud¿a zob. Scytia
Don 209
Doroteusz, prawnik 99, 100
Doroteusz, wódz 117
Dracon, potok 180
brawa 207
Dunaj 17, 23, 27, 34, 85, 138, 153,
154, 161, 169, 170, 176, 209 - 209,
211 - 213, 215, 216 220
Dyrracbium (dzis. Durres) 10, 129,
130, 163, 171, 208
Dziesi¹ta Mila, bitwa pod 8, 120,
123
Edessa 9, 161, 162, 189 Efez 152
Egejskie Morze 112 118
Egipt, Egipcjanie 9 24 25, 38, 39, 44, 45, 49, 85, 96, 117 138 155, 166, 171, 18
7 - 190, 200, 222, 223
Eklezjusz, biskup Rawenny 111 El-D¿em 168
Elesboas, król Etiopii 6 Emilia, miejscowo ó 163
Epifaniusz, patriarcha Konstantynopola 117
Eraryk, król Ostrogotów 154, 155 Erytrea 45
Eteriusz, spiskowiec 218 Etiopia 6, 7, 45, 155, 204
Eudaimon, prefekt Konstantynopola 104, 105
Eudoksja, matka Hilderyka 116 Eufemia, cesarzowa 32, 38, 61 Eufemia, córka Jana z
Kapadocji 76 Eufemiusz, patriarcha Konstantynopola 26
Eufrat 13, 34
248 249
INDEKS
Eulamiusz, profesor 95
l:utaryk (Flavius Eutaricus Cillica), król Ostrogotów 6, 40, 127, 128 Eutocjusz, mat
ematyk 80 Eutychiusz, patriarcha Konstantynormla 197. 199
Euzebiusz, biskup Cezarei i biol;raf Konstantyna I 14
Facundus, biskup Hermiany 193 1~ acnza, bitwa pod 157
I''aras, wódz l22
F'aresmanes, przywódca I,azó w 87 Feliks III, papie¿ 38
P'enicjanie 12l
1~'idelis, Praefect Praetorium 135 Filip II, Isról Hiszpanii 224 I''ilipopolis (dz
is. P³owdiw) 2(19 I`'iloponus .Jan, filozof t;rcclsi '?2 5 I~'lavius I'etrus Sabba
tius Iustinia
nus zob. Justynian Flcury Aimoin de 2`?8 Florencja 157
F'ocjusz, syn Antoniny 67, 152, 153, 243, 244
Fokus, patrycjusz 95 Francja 112, 216
1`'rankowie 11, 2(1 - 23, 35, 40, 84, 112. I 34, 142, 143, 145, 175, 214 -- 216
Gajus, prawnik 100 Galacja 12, 124
Galia, Gallowie 13, 19 - 23, 35, 84 115, 155, 179, 182, 189, 193, 222, 22:3 Gall
ipoli (dLIS. Gdibolu), pó³wysep
zob. Chersones Tracki Garamantowie 124 Gassanidzi 190, 207
Gelimer, król Wandalów 7, 8, 117. 120 - 122, 124, 243
Gt:nua 227
C=enzeryk, krbl Wandalów 20, 42, 115, 116, 124, 125, 174
Gepidowie 49
Germania, Germanie 18, 23, 41, 65 Germanus, krewny ('?) Justyniana 211
Germanus, siostrzeniec Justyna I 6, 10, 32, 34, 68, 69, 73, 149, 158,
250
171 - 173, 175, 176, 209, 218, 219, 240
Germia (dzis. Yerma) 12, 217 Gibbon Edward 224, 228 Gibraltarska Cie nina 115, 178
, 18l Gaci zob, tak¿e Ostrogoci i Wizy
goci 9, 10, 17, 19, 21, 28, 35, 37, 42, 43, 49, 65, 69, 71 - 73, 83, 94, 116, 11
7, 126, 127, 129, 132 - 136, 138, 139, 141 - 143, 145, 146, 154 - 157, 159, 161,
163 -- 168, 173 - 181, 186, 188, 189, 1<,15, 208, 2-12
(iodas, gubernator Sardynii 117, 118 Gratus, pose³ 127
Graves Robert 229
Gracja, Grecy 9, 19, 97, 138, 153, 211
C;re~urianus, .rotor lsWuls;n 9ti (iuardaf ni, przyl.Idck 1-I
Gubaz I1, król T.azylsi 151, 207 Guntaryt, wódz 162, 163 Gurgen, król lhcrii 47 G~~ada
lkiwir 182, 18:3
llarith al- l1 Gassanida 189, 2(17 Hecebolus (Hekebolos), kochanek Teodory 59
IIelcna fiwiêta, cesarzowa 14 Heralzleja Tracka 107, 118 Hermeias, profesor 95
lIermo~enes, Magister Officiorum 66, 88, 90. 98
Heron z Aleksandrii 80 Herulowie 21, 35, 49, 107 Flctyci 49
Hierapolis 149
IIildebad, król Ostrogotó w 15-1, 155 Hilderyk król Wandalów 6, 7, 42, 116, 117, 12(1, 1
28
Hippo Regius lub Ilippona (dzis. Bona) 115, 122
Hiszpania 10, 11, 19 - 22, 35, 84, 115, 116, 155, 178, 181 - 183, 189, 212, 222
Honoriusz, cesarz 18
Hormisdas, brat króla perskiego 244 Hormisdas, papie¿ 28, 39, 40 128, 134 Hunowie 17
, 20, 35, 46, 56, 84, 87,
117, 120 - 122, 169, 170, 208, 209, 21:3, 21:i
Ilypacjusz, siostrzeniec Anastazjusza 27, 28, 47, 66, 87, lll6 - lfl8
lbas z ti.dessy lyl, 1J3
Ibcria (dzis. wschodnia Gruzja), Iberowie 6, 46, 47, 90
Iliria 30, 49, 133, 171, 17(i, 177 Indie Wschodnie 44, 2()4 Indie Zachodnie 44 I
ndora<zja 204
Isolsral.es, retor 60 lstria 178
Italia 8 - 11, 19, 21, 22, 26, 27, 35, :37, :38, 4(l, 41, 49, fi8 -- 7a, 89, 111
, 1:6, 117, 126 -- 138, 14l - 14:3. 145, 1-lli, 14!), 151, 153 Itil, Itia I ti-1
, l ti(i - 169, 1'l l - 1 7 7. 17f1 -- 183, 185, 189 -- I!11, I93, 195 - 202, 20
8, 2t19, 21 1, 216, 218, 221 - 223, 225, 227, 224, 2-14
Iustiniana Prima 91 Iustiniana Secunda 92
Izaak, cz³onek sztabu Belizariusza 164, 2(l2, 20:3
Izad Gusznasp, dworzanin perski 166, 207
Izajasz z Itodos, biskup 93
lzauria, Izaurowie 18, 30, 37, 52, 141, 173
Izydor z Miletu, architekt 80, 81, 112
Izydor, syn lub siostrzeniec Izydora z Miletu 81, 2112
Izydor, profesor 95
Jacoby D. 241 .fan I, papie¿ 128 .fan, oficer 242
Jan patriarcha Konstantynopola 29, 221
Jan, siostrzeniec Witaliana 70, 72, 73, 141 - 143, 161, 163, 164, 176, 177
.fan, zwany Garbusem 30, 31
Jarl z Kapadocji 7, 9 74 -- 77 79, 102, 103, 105, 118, 152, 153, 206 Jan I,ydus
73, 74, 76
IfVDF:KS
Jan Troglita 9, 10, 71, 165, 168, 178. I81
Jan "¯elazne Cêgi" 103
.lanim, córka Belizariusza i Antonlny 159
. yu. i V, 1, 4J, 1V, GVW
Jerozolima 39, 125, 153 Jerzy, spiskowiec 2l8 Jezdegerd I, król Persji 47
Julian, przywódca samarytañski 89 Julianus, bankier 111
Justus, siostrzeniec Justyna I 32. 1 ()8, 218
Justysi I, cesarz 6, 7, 29 - :3-I, 38 - 40, 42, 45 - 47, 54 - 56, 61, fi3, (i5 -
68, 77, 79, 82, 96, 101, 7 02, 104, 1 (16, 116, I 27, 204, 217, '?19, 2111
Justyn II, <c~alrz 12, :3:3, 1711, 1!lri, 198, 219 - 221
.Justyn, syn Germanusa 11, 32, 172, 173, 2115), 214 - 216, 219, 220 .Justynian I
(1~'lavius Petrus Sab
batius Iustinianus), cesarz passim Justynian lI, cesarz 223
Justynian, syn Gcrmanusa 32
Kalabria 180 Kalonymos, admira³ 118
Kampania 137, 141, 157, 171, 179_ 180
Karol Wielki 227 Kartagena 183
Kartagina 8, 20, 71, 99, 115, ilfi. 118, 120 - 125, 128, 133, 145, 147, 181, 222
, 213
Kasjodor, minister 41, 134 Kaspijskie Morze 44, 46, 207 Kaukaz 1 1, 44, 46, 87,
7 51, 162, 207. 214, 241
Kuwad I, król Persji 6, 7, 46, 47, 88_ 90
Kolchida zob. I,azyka
Komitas Dupondiaristes, Praetor Plebis 795, 196
Karaito, siostra Teodory 57, 61, 62, 67
Komnenowie, dynastia 244 Konstancjanus, wódz 160
251
v
INDEKS
Konstancjusz 11, cesarz 16, 49, 79 109
Konstantyn I, cesarz 13 - 17, 22, 23, 47, 49, 53, 62, 79, 83, 86, 98, 109, 110,
123, 187, 208, 240
K~nstantvn V. cesarz 227 Konstantyn, Comes Sacrarum Largitionum 99
Konstantynopol 6, 9, 11, 18, 21, 24, 26 - 28, 31 - 35, 37 - 42, 46 - 56, 60, 65,
66, 68 - 70, 73, 75, 78 - 80, 85, 87, 90, 92, 93, 96, 100, 103 - 105, 109, 111,
112, 116, 117, 123, 125 - 134, 138, 139, 141, 145 - 149, 152 - 156, 1.58 159, 1
62 - 167, 169, 171 - 175, 177, 183, 189 - 192, 194, 195, 197, 202, 207 - 209, 21
2 - 217, 221, 223, 226, 227, 2411 -- 244
Koptowie 49 Kordowa 182, 183, 222 Kortu 177
Korsyka 20, 84, 116, 122, 123, 178 Koryncki Przesmyk 153
Kratinus, profesor 99 Krautheimer Richard 114
Ktezifon 46, 88, 90, 95, 151, 159, 162, 206
Kufer w Syrii 110
Kutrigurzy 10, I1, 209, 211 - 213, 215
Lachmidzi 207 Lamb Harold 229 Laodiceja 101
T.azyka (dzis. Gruziñska Socjalistyczna Republika Radziecka), Lazowie 9 - 11, 46,
67, 72, 87, 88; 90, 151, 162, 169, 207, 214, 219
T.enderis, wódz 136
Leon I, cesarz 30, 31, 37, 46, 241 Leon II, cesarz 241
I,eoncjusz, prawnik 172, 173 Liberiusz, wódz 182, 183 Libia 37
Licja, I,icyjczycy 49 Liguria 8, 142, 180, l.ipljan 92
Lojang 215
Londyn 229 Longobardowie 175, 222 Lublana 37
Ludwik XV, król Francji 228 I.upicyna zob. Eufemia
Maksencjusz, cesarz 14
Maksymian, arcybiskup Rawenny
184, 185
Maksyminus, g³ównodowodz¹cy w
Italii 159, 160
Malaga 183
Malta 118
Mand¿uria 214
Manuel I, cesarz 227
Marcellus, dowódca gwardii 172, 173
Marcellus, spiskowiec 202, 218
Marcin, wódz 138, 143, 162
Marsjan, cesarz 35
Marica 211
Marmara, morze 25, 48, 49, 54, 155,
220
Marmontel Jean Fran~ois 228
Massenet Jules 229
Matasunta, wnuczka Teodoryka 10.
32, 40, 69, 142, 146, 175, 176, 218
Maurowie 10, 72, 160, 162, 165, 168
Mazdak, kap³an 241
Mediolan 8, 9, 15, 142, 143, 242
Megara 47, 49
Megas, biskup Beroei 149
Menas, patriarcha Konstantynopola
191 - 193, I95, 197
Menas, Praefect Praetorium 99
Merowingowie 189, 216
Mesyñska Cie~nina 181
Metone 118
Metrodorus, brat Antemiusza z
Tralles 79
Mezja 23
Mezopotamia 43, 44, 65, 71, 72, 87,
88, 90, 146, 151, 161, 162, 166, 189,
207
Mongolia 214
Mons Lactarius, bitwa pod 10, 180
Moskwa 241
Mugello, bitwa pod 157
Muhammad, prorok 167
Mundhir al- Lachmid 88, 90, 143,
144, 148, 207
Mundur, wódz 7, 8, 106, 1U8, 133, 134
Myra 101
Naissus (dzis. Nisz) 31, 176, 209 Narnia 179
Narses, wódz 8 - 11, 69 - 71,
73 -75, 108, 142, 143, 176 - 181,
183, 198 - 2U2, 216, 242
Neapol 8, 9, 135, 136, 141 157, 159,
160
Neapolis (Nablus) w Judei 88, 89
Nestoriusz 39, 96, 190, 191
Niceja, sobór w 23
Nikomedia 15
Nil 34, 171
Nisibis 151
Normanowie 227
Numidia 1211, 122
Odoaker, król Italii 21, 35, 37, 38, 141
Oktawian (Caius Iulius Caesar Octavianus) 84, 98, 123, 124, l3fi 4restes, ojciec
Romulusa Augustulusa 35
Orontes 110 Ostia 110, 164
Ostrogoci 8, 9, 20, 21, 23, 37, 411, 42, 84, 116, 126, 127, 131, 146, 151, 154,
181, 200, 212
Ostrogorski Georg 222 Otranto 161
Pad 11, 143, 146, 154, 157, 178, 181, 199
Palestyna 9, 89, 144, 166, 187, 222, 223, 243
Panonia 20 Panowie 83, 99, 167 Pary¿ 229
Patary biskup 139
Pawe³, cz³onek sztabu Belizariusza 202, 203
Pawe³ Silentiarius, poeta 114, 202, 203
Pawia 41, 143, 154, 179
Pelagiusz I, papie¿ 11, 163 - 165, I67, 194, 199
~eloponez 118
INDEKS
Persja, Persowie 7, 9 - 12, 24, 26, 39, 44 - 47, 65 -- 67, 84, 87 - 90, 101, 129
, 143 - 145, 148 - 152, 155, 159, 161, 162, 166, 167, 169, 191, 204 - 207, 212,
214, 223, 241
YerSKa LaLUKa 'iY, GVJ, 2V 1
Perugia 167, 179 Petra 10, 151
Petrus Sabbatius (Petros Sabbatios) zob. Justynian I
Piacenza 154
Piotr Patrycjusz 132 - 134, 196, 207 Piotr, wódz 88, 158
Pireneje 115 I'ompeje 180
Pompejusz, siostrzeniec Anastazjusza 87, 106, 108
1'ont 67
Porto 138, 163, lfi4, 192
Praciccta, siostrzenica .Justyniana 162
Priscian, profesor 95
Probus, siostrzeniec Anastazjusza 106
Proclus (Proklos), Quaestor Sacri Palatii 34, 47
Proklos, filozof 225
Prokopiusz z Cezarei 30 - 32, 55 -~ 60, 65 - 68, 70, 73 - 75, 107, 117, 118, 132
, 136, 138, 165, 166, 178, 219, 228 240
Prokopiusz, prefekt Konstantynopola 202
Prowansja 134, 136 Pudencjusz, buntownik 117 Pythion 92
Qalbloze 1t0
Rawenna 9, 10, 35, 37, 40, 110 - 112, 127 - 131, 133, 135, 141, 143, 145 - 147,
154, 157, 161, 163, 17B, 178, 183, 186, 222
Regata 135 Ren 115
Reparatus, biskup Kartaginy 162 Rimini 178
Rodopy 209
Romanus, autor hymnów 225 Romulus Augustulus, cesarz 21, 35
252 253
INDEKS
Itut'inus, patrycjusz 90 Itugiowie 154
Ilu 241
Itycymer, Sweb 21, 35, 37
Rzym, miasto 8 -- 11, 14 - 16, 20,
>1 99 ~F, Vr7 90 n n0 V a
116, y124~~-~~126, a128,~~~130,~ 131, 135 - 139 141 142 157, 161³, 161, 163 - 165,
167, 168, 173 - 175, 17.9, 183, 189, 191, 192, 199, 2U0, 204, 2411, 242, 243
Rzym, Itzymianic (pañstwo i jego obywatele) passim
Sabaudia 2U
Sabbatius, ojciec ('?) Justyniana lU4 Sabirowic 87
Salomon, król lzraola 113, 114 Salomon z Dara, wioz 8, 71, 7'l,, 117, 12-1, 133, 1
611, ll³l
Salom (dzis. Solin) 177, 178 Samar ia, Samarytanie 7, 88, 89, 94, 1 (11
Samarltanda 206
Sapareva Banja po³o Dubnicy (i5 Sardu Victorim 229
Sard,ynia 20, 84, 116 - 118, 121 - 123, 178, 180
Sasanid~.i 44, 83, 95, 167, 214, 223 Scholasticus, wódz 2(19
Scypion Afrykañski 123 Scytia (Dobrud¿a) 26, 215 Seguncja (Gisgonza) 183 Segura 182
Selediha zob. Cejlon Selimhria w Tracji 213 Sena Gallica, bitwa pod 10
Septetu (dzis. Centa) 122, 181, 182, 222
Serdika (dzis. Sofia) 69, 176 Sergiusz, spiskowiec 202, 218 Sergiusz, wódz 160, 16
2
Sewer, patriarcha Antiochii 39, 60, 138
Sewilla 182 Sfaks 119
Side w Pamfilu 77
Sigebert I, król Franków 216 Sigeion 118
Simplikios, filozof 94, 95, 225
Sirmiurn (dzls. Sremslsa Mitrovica). 15
`.~i~aurana 151
Sittas, wódz 47, 61, 62, 67, 68, 89 144
wJ(lQlllIJ'lIQWl4 JG, 11J
S³owianie ?, 10 84, 91 138, 171, 176, 2(18 209, 211, 223, 226
Smederevo 211 Sogdiana 11, 206, 207 Sohag w Egipcie 110 Spokojny Ocean 214 Stefa
n,legat papieski 191
Stcfanus, ojciec Acttemiusza z Tra1les 7!³
Stratcyiusz, C'omca Sacrarum I,argitiontun 144
Summus, wódy. 141 Sura I 1!)
Susa 119 Swanecjanie 68 Swebowic 20, 23
Sycylia 7, 8, 10, 11, 211, 37, 42, 72. llfi, 118, 133 - 137, 111, 163, 168r 173,
175, 178, 182, 1l³2, 197
Sy!=.stus I1I, papie¿ 110
Sylweriusz, papie¿ 134, 135, 139, 141 Symmachus 6, 128, 13(³
Syrakuzy 8, 118, 199
Syria, Syryjczycy 9, 24, 25, 38, 39. 49. 55, 85, 88, 145, 749, 151. 155. 166, 18
7 - 190, 200, 206, 222, 223
Szapur III, król Persji 17 ródziemne Morze 17, 42, 44, 48, 83, 116, 12fi, 175, 178, 1
81, 222, 22fi
Tacja (<lzis. Tozer), bitwa pod 162 Taormina I18
Ta probane zob. Cejlon Tarym 21'.i
Taurcsium 32
Taurus, góry 18, 37, 52 Tebessa 110
Teja, król Ostrogotbw 178 - 180 Teodahad, król Ostrogotbw 8, 130, 135, 200
Teodegizel, król Wizygotów 182 Teodis, król Wizygotów 181, 182 Teodor z Mopsuestii, teol
og 191, 198
Teodor, nauczyciel retoryki 165, 167 Teodor, syn Piotra Patrycjusza 218 '1 eodor
a, cesarzowa passim
Teodoret z Cyru, teolog 191 Teodoryk Wielki, król Ostrogotów 6, 7 10 21, 27, 31 32,
37 39 - 41, 110, 111 116 126 - 130, 133, 141, 146, 147, 156, 165, 175, 182, 183,
Teodotus Colocyntius (Dynia) 56 Tcodozjusz I, cesarz 17 - 19, 226 Teodozjusz II,
cesarz 27, 47, 49, 98, 2-1 (³
Teodozjusz, patriarcha Aleksandrii 789, 19()
Tcodozjusz, przybrany syn I3elizariusza 67, 152, 153, 243, 244 'Pcot'il, cesarz
227
'I'ool'il, prol'cøsor 99, 1(³l³ '1'ornlopile 211
Tcssalonike (dzis. Saloniki) 110, 2(19, 223
Tcudebert I, król I'rankó w 142, 145 Tibur 167
Tomasz, ~uacstor Sacri Palatii 95 Toslsania 179
Totila, król Ostrogotbw 9, 1 U, 72, 155 - 161, 163 -- 167, 169, 173 - 175, 177 - 1
79, 181 - 183, 191, 192, 195, 2U0, 201, 225
Tracja, Trakowie 26, 27, 49, 53, 63 -- 65, 68, 72, 73, 91, 117, 141, 161, 169, 1
77, 208, 209, 211, 213, 215, 219
Trajan, cesarz 92
Trazymund, król Wizygotbw 42 Treviso 155
Trewir 15
Tricamarum, bitwa pod 8, 122, 123 Trybonian, prawnik 77 - 79, 98 - 100, 105, 225
Trypolis 115, 11? Tunezja 21³, 72, 162 Tunezyjska Zatoka 12U, 121 Tunis 120
Turcy 211 Turyngia 216
Tyber 116, 137, 138, 163, 192 Tygrys 151, 152
INf)h:KS
Tymoteusz, patriarcha Aleksandrii 4U, 45, 6()
Tyr 39, 206 Tytus, cesarz 125 Tzetzes Jan 227, 244 Tzinista 44, 45, 241
Ujgurzy zob. Awarowic Ukraina 2U9, 215
Ulpiana zob_ Iustiniana Secunda Utigurzy 111, 21³9, 211, 213
Walens, cesarz 16, I7, 23 Walentynian I, cesarz 16 Walentynian III, cesarz 35, 4
2, 116 Walerian, wódz 138
Walid 22fi Walona 131
Wandalowie fi, 2U, 23, 35, ³Z, 43, ³i-1, t³9, 115 - 118, 12U -- 122, 124, 12(i, 127, 13
1, 132, 181, 212, 243
Warna 27
Woj, dynastia 214 Wenecja 178, '~'?1, `~'?7, '??8 Werona 11, 71, 178, 181 Wczuwi
usz IBII W4gierska Nizina 214 W4grzy 211
Widma 211 Wiedeñ 110
Wigiliusz, papie¿ 10, 11, 138, 139,
163, 191 - 199, 2ll³, 224,
Witalian 6, 26 - 28, 66, 142
Witalis, wódz 163
Witos, cz³onek sztabu Liclizari usza
2U2, 2U3
Witigcs, król Ostrogotów 8, 9, 32,
135, 136, 138, 141 - 143, 145, 146,
148
Wizygoci I1, 211, 21, 23, 35, 84, 115,
181, 182, 222
W³ochy 230
Wo³ga 209
Wull'ila 23
Ylle Atsbyha, król Aksum 45, 46 Zabergan, minister perski 149, 211 - 213, 219
Zakaukazie 46
254 255
INDEKS
Zakinthos 118
Zat, król l,azyki 46
Zazo, brat Gelimera 121, 122 Zenon, cesarz 21, 25, 26, 28, 37, 116, 126, 241
enon, retor 8U
Zimarchus, wie niak 30, 31 Z³oty Róg 48, 52, 54, 101 Zofia, cesarzowa 219 - 221
Zoilus, patriarcha Aleksandrii 190
Si'IS 7I.USTRACJI
Zydzi 45, 49. 125
13IAI~O-CZARNE 1. Tetrarchowie (Dioklecjan i jego wspó³cesarze), porfir, Konstantyno
pol ok.
300 r. Obecnie strona po³udniowa fasady bazyliki Sw. Marka w Wenecji. 2. Missorium
Teodozjusza I, srebro, 388 r. Akademia Królewska w Madrycie. 3. Popiersie, przypu
szczalnie Konstantyna Wieltsiego, poci. IV w., Gabinet des Medailles, Pary¿.
4. Baza obelisku Teodozjusza I, uk. 390 r., hipodrom w Konstantynopolu.
5. G³owa Arkadiusza, marmur, ok. 395--400 r. Muzeum Archeologiczne w Stambule.
6. Dyptyk Anastazjusza, ko æ s³oniowa, 517 r., Gabinet des Módailles, Pary¿. 7. Cesarzowa
Ariadna, dyptyk z Ilo ci s³oniowej, ok. 500 r. Museo Nazionale del Bargello, >'lorenc
ja.
8. Dyptyk cesarski wyobra¿aj¹cy prawdopodobnie Justyniana, ko æ s³oniowa, ok. 500 r., Luwr
.
9. Glowa portretowa, przypuszczalnie Teodory, Mediolan, Musco d'Arte. 10. Mozaik
a pod³ogowa z klasztoru Kyria-Maria w Bct Szean, ok. 569 r.
11. G³owa dygnitarza z dworu Justyniana, mozaika ch(>rowa z ko cio³a S. Vitale w Rawen
nie.
12. Popiersie króla perskiego, br¹z, VI-VII w., Bazyleja, kolekcja Borowskiego,
13. Wnêtrze bazyliki klasztoru Alahan w Azji Mniejszej, V w.
19. Ko ció³ ~w. Jerzego w Salonikach, 306-311 r., przebudowany na kaplicê pa³acow¹ ok. 390 r
.
15. Wnêtrze bazyliki Sw. Sabiny w Rzymie, 425-440 r. 16. Ko ció³ S. Vitale w Rawennie.
I, 17. Mauzoleum Teodoryka w Rawennie, pierwsza po³owa VI w.
18. Wnêtrze bazyliki w. Ireny w Konstantynopolu, 532 r. Przebudowana w 740 r.
i 19. Hagia Sofia w Konstantynopolu.
20. Adoracja Magów, ko ció³ S, Apollinare Nuovo w Rawennie, ok. 530 r. 21. G³owa portretow
a, prawdopodobnie Amalasunty, VI w.
22. Król perski na ³owach, talerz srebrny, Metropolitan Museum of Art w Nowym Jorku.
', 23. Z³ote solidy z portretami Anastazjusza, Justyna I, Justyniana i Justyna II.
I 29. Konstantyn Wielki ofiarowuj¹cy model wi¹tyni Hagia Sofia, fragment mozaiki z p
rzedsionka tego¿ ko cio³a, ok. 990 r.
I ARWNE 1, II. G³owy Justyniana i Teodory. Fragmenty mozaik chórowych z ko cio³a
i S. Vitale w Rawennie. Sprzed 597 r.
I III. Ch³opiec z os³em. Mozaika pod³ogowa z Wielkiego Pa³acu Cesarskiego w Konstantynop
olu. V w.
257
SPIS ILUSTRACJI
IV. Mozaika ze sklepienia ko cio³a S. Vitale w Rawennie. SPIS MAP V. Tkanina koptyjs
ka z wyobra¿eniem boga Nila, IV w. Muzeum im. Pu
szkina w Moskwie.
VI. Kopu³a ko cio³a Hagia Sofia w Konstantynopolu. VII. Wnêtrze ko cio³a Hagia Sofia.
~1TTT_ Krvy3 vxmf~mnn~ T~~f~r~ II. 111. ~?~ ~.
Cesarstwo 3ustyniana w 565 r. 3B Morze Czerwone i Arabia 43 Kostantynopol w czas
ach Justyniana 48 Afryka rzymska 119
Italia 140
Granica wschodnia 150 Rzym 174
Granica dunajska 210
SY1S RZECZY
PRZEDMOWA 5
TABLICA CHRONOLOGICZNA 6
WS`rItP 13
Chrze cijañskie cesarstwo rzymskie Goci
Cesarstwo wschodnie i zachodnie Królestwa harbarzyñskie
Roz³amy religijne pomi4dzy Wschodem i Zachodem.
DROGA DO W£ADZY 25 ~mieræ Anastazjusza Wst¹pienie na tron Justyna I Jego siostrzeniec
Justynian
Stosunki z królestwami germañskimi
Stosunki z Persj¹ i interwencja w po³udniowej Arabii Konstantynopol
Droga Justyniana do w³adzy Wczesne lata Teodory.
2. LUDZIE WOK6£ JUSTYNIANA 63
Ludzie dobrani przez Justyniana Belizariusz
Sittas Narses ,lan Troglita Salomon Jan z Kapadocji Trybonian Antemiusz z Tralle
s.
3. PRAWO RZYMSKIE I BCJN`rY 82 Koncepcja odbudowy cesarstwa rzymskiego Wojna z P
ersj¹
Cesarska szczodrobliwo æ Ko ció³ i pañstwo Reforma praw Powstanie Nika.
261
SI'I:.i R'Lb:C'LY
4. HAGIA SOFIA I ODZYSKANIE AFRYKI 109
Wczesnochrze cijañskie budowle sakralne Zbudowany przez Justyniana ko ció³ M¹dro ci Bo¿ej Kró
o wandalskie w Afryce
Belizariusz p³ynie do Afryki
Klêska króla Gelimera i zaobycle iiartaginy Koniec królestwa Wandalów
Triumf Belizariusza
Zwrócenie menory Jerozolimie.
5. BELIZARIUSZ W ITALII 126 Królestwo ostrogockie w Italii
~mieræ Teodoryka i regencja Amalasunty Justynian pertraktuje z Amalasunt¹ w rzymskie
j
Zamordowanie Amalasunty Belizariusz wyrusza na podbój Italii Zdobycie Sycylii
Upadek Neapolu Belizariusz zdobywa Rzym Goci oblegaj¹ Rzym
Nowe rokowania i koniec oblê¿enia Belizariusz zajmuje Rawennê Wojna na Wschodzie.
sprawie uznania zwierzchno ci
LATA ODWLEKANYClI NADZIEI 148
Najazd króla Chosroesa na Syriê
Belizariusz g³ównodowodz¹cym frontu wschodniego Opór Gotów od¿ywa
Król Totila Belizariusz w nie³asce
Niepokoje w Armenii i w Afryce Pokój z Persj¹
Belizariuszowi nie udaje siê przyj æ z pomoc¹ Rzymowi Goci zajmuj¹ Rzym, ale pó niej wycofuj¹
Smieræ Teodory.
GORZKIE OWOCE ZWYCI~STWA 171 Odwo³anie Belizariusza
Sprawa nastêpstwa tronu i spiski przeciwko Justynianowi Goci ponownie zajmuj¹ Rzym i
naje d¿aj¹ Sycyliê Germanus wodzem naczelnym w Italii
mieræ Germanusa
Dowództwo w Italii obejmuje Narses
Klêska Gotów pod Busta Gallorum i mieræ Totili Teja obrany królem
Zniszczenie armii gockiej pod Mons Lactarius
Interwencja rzymska w wizygockiej Hiszpanii i ustanowienie prowincji rzymskiej
Ko ció³ S. Vitale w Rawennie.
SPIS RZECZY
8. CESARZ I PAPIE¯ 187 Roztamy religijne w cesarstwie Justynian prze laduje monofizy
tów
Jakub Baradaj i odrodzenie monofizytyzmu Justynian potêpia Trzy Rozdzia³y
F~apie¿ vvi~;iiiusa w iiuuataiitywi~Oiu
Próby nak³onienia papie¿a, aby potêpi³ 'trzy Rozdzialy Wigiliusz waha siê
Sobór powszechny w roku 553 Poni¿enie i mieræ Wigiliusza Wybór Pelagiusza na papie¿a Przywró
enie status quo w Italii Spisek na ¿ycie Justyniana.
OSTATNIE LATA 204 Handel jedwabiem
Ustanowienie monopolu pañstwowego Jedwabniki z cesarstwa chiñskiego Incydenty na gra
nicy perskiej Wzrastaj¹cy napór na granicê pó³nocn¹ Najazdy w latach 548 i 550
Justynian wygrywa jednego wroga przeciw drugiemu Ponowne najazdy od pó³nocy
Powierzenie Belizariuszowi obrony Konstantynopola w rulsu 559 Awarowie w Europie
Sprawa nastêpstwa tronu Nowe spiski
Dwaj Justynowie
SmierÆ Justyniana i wst¹pienie na tron Justyna II.
10. EPILOG 222
Osi¹gniêcia i niepowodzenia Justyniana Ró¿norodñe s¹dy
Pó niejsze próby przywrócenia panowania bizantyjskiego na Zachodzie Belizariusz w tradyc
ji ludowej
Opinia o Teodorze
Justynian i Teodora w dziewiêtnastym wieku Justynian i Teodora w powie ci i filmie.
NOTY DOTYCZI~CE LRÓDE£ 231 LITERATURA PRZEDMIOTU 236 PRZYPISY 240
TABLICE GENEALOGICZNE 245 INDEKS 247
SPIS ILUSTRACJI 257 SPIS MAP 259
262

You might also like