Professional Documents
Culture Documents
Mark Twain
Do mojego stolika dosiadło się dwóch chłopców. Byli dziwnie ubrani. Mieli
długie włosy, rzemyki na szyjach i rękach. Spytali, co tu robię i tak zaczęliśmy
rozmawiać. Jeden z nich, Filip, długo przyglądał mi się i w końcu spytał, czy
chcę iść z nimi w pewne miejsce. Zgodziłam się, nie pytając o nic. Czułam,że
będzie to coś bardzo interesującego. Chciałam dowiedzieć się, co porabiają ci
chłopcy, jakżyją. Chciałam poznać coś innego od tego wszystkiego, co do tej
pory znałam. Czyli domu rodzinnego i szkoły.
przedstawił mi się.
Weszliśmy do pewnego mieszkania. Wszystko tutaj było nieokreślone,
wszystko, czemu się przyglądałam. Trochę zaczęłam się bać, ale weszłam
dalej, do pokoju, Byli tam inni, podobni do moich nowych kolegów.
Dziewczyny też były. Wszyscy podobnie ubrani, chociaż każdy inaczej. Filip
powiedział im,że jestem „nowa”. Jakaś dziewczyna wstała i zawiesiła mi na
szyi sznur przeźroczystych koralików. Zrozumiałam,że zostałam przyjęta do
ich grona, chociaż jeszcze nie wiedziałam kim są.
Teraz, gdy to opisuję, jestem bardzo senna. Nie wiem, jak wróciłam do domu i
co powiedziałam rodzicom. Może nie powiedziałam nic, bo trudno było mi
mówić. Nie wiem też, jaki zastrzyk zrobił mi Filip. Wiem tylko,że nie
22 marca
Mama obudziła mnie do szkoły. Wstałam szybko, ale nie miałam zamiaru iść.
Poszłam do kawiarni. Nie było Filipa ani jego kolegi. Tak jak wczoraj, było
tutaj dużo małolatów (mówią tak sami o sobie). Było też dużo starszych, z
wytatuowaną kropką pod lewym okiem. Wiedziałam już,że są to gitowcy.
Tych Filip radził mi unikać. Mówił,że są zbytźli, nie warto znać ich choćby z
widzenia.
obok mnie. Widziałam, jak robił sobie zastrzyk. Teraz zobaczyłam,że ma wiele
śladów na rękach.
25 marca
Mam wszystko olewać i robić swoje, bo jestem hipiską. Mam się nie
przejmować codziennością, tylkożyć we własnymświecie. Mam pomagać
ludziom podobnym do mnie, czyli innym hipisom. Jestem wolna.
świat. Jeszcze nie rozumiem wielu spraw. Nie wiem, co to znaczy tak
naprawdę
być hipiską. Ale jestem z nimi. Bo czas już się zbuntować. Tak twierdzi Filip. Ja
Bo nie mogę się pogodzić z tym, co dzieje się w moim domu. Tego nie da
z nami dzieje.
6 kwietniu
przyjść rodzicom.
12 kwietnia
16 kwietnia
Filip nauczył mnie robić sobie zastrzyk. To naprawdę nic trudnego. Sprzęt
można bez problemów kupić w każdej aptece. Mam trochęśladów na rękach i
przestałam chodzić na w-f. Będzie z tego nowa awantura. Trzeba postarać się
o zwolnienie. Kiedyś miałam, bo mam chore serce, więc chyba nie będzie to
trudne. Trzeba tylko iść do lekarza, jak się trochęślady zagoją.
21 kwietnia
Mam zwolnienie z w-fu. To nie było trudne. Jeszcze lekarz mnie objechał,
prac fizycznych.
Wieczorem czytam książki. To jest mój trzeciświat, obok dwóch tamtych. Nie
wyobrażam sobieżycia bez książek. I dobrze,że mam mój dziennik. Teraz
naprawdę nie mogę nikomu o niczym powiedzieć. Zostało mi tylko pisanie.
Głoszę swoją filozofię. Tylko co dalej? Lepiej nie pytać. Jakoś to musi być.
Właściwie to jestem sama. Filip pomaga mi tylko załatwiććpanie i niczego nie
chce za to. Ale Alfa powiedział mi,że kiedyś będę musiała coś dla nich zrobić.
Akurat. Przecież nie muszę brać narkotyków. Biorę, bo tak mi się podoba.
Mogę przerwać w każdej chwili.
23 kwietnia
Nie chce mi się w ogóle uczyć. Dobrze,że do końca roku szkolnego jeszcze
tylko dwa miesiące. A potem zacznie się sezon. Tak mówi Filip. Mam poznać
jego uroki. Towar się kończy i właściwie nie ma coćpać. Bierzemy jakieś
prochy. Ale to nie to samo. Ludzie wąchają tri, ale ja nie chcę. Nikt mnie
zresztą nie namawia do tegoświństwa. Wszyscy są tacy rozdrażnieni, bo nie
ma majki. Gdy teraz na nich patrzę, wydają mi się jacyś inni niż tamtego dnia,
gdy ich poznałam. Co się zmieniło? Może to ten głód, o którym czytałam?
Bardzo możliwe. Ja też się zmieniłam. W domu ze mną już nie można
porozmawiać. W szkole warczę na nauczycieli, a oni na mnie. Co się dzieje?
Zaczynam bać się tego wszystkiego, ale nie potrafię na razie niczego zmienić.
Dokąd mogłabym pójść?2 maja
10 maja
Do szkoły chodzę teraz na luzie. Niedługo stąd odejdę. Klasy też mi nie
żal. Nigdy nie byłam z nimi blisko, nie miałam żadnej przyjaciółki czy nawet
domu? Smak wagarów? Nie tylko. Ale im tego nigdy nie powiem.
Właściwie teraz nic nie biorę i rzadko widuję ludzi. I zabrałam się trochę
Filip dał mi kodę. Nawet fajnie działa. I nie maśladów na rękach. A to teraz
ważne. Jest coraz cieplej i noszę ubranie z krótkim rękawem. Dawno nie
byłam w naszej chacie. Spotykam się z Filipem w kawiarni. Mówi,że lepiej tam
teraz nie chodzić, ale nie wyjaśnił mi dlaczego. Jest zawsze z nim Alfa.
Wyczuwam,że mnie nie lubi. Trudno. Ja też go nie lubię.
1 czerwca
7 czerwca
Jestem nawet spokojna, nie rozrabiam. Tylko nie chodzę na lekcje tej
nauczycielki, przez którą muszę odejść. To już niczego nie zmieni. Wiem,że
17 czerwca
się znamy. Ale to nieważne. Jestem jedną z nich. Noszę koraliki i rzemyk i
ćpam z nimi. Nie rozumiem jeszcze tego, co głoszą. Ale może kiedyś
zrozumiem.
Filip mówi, bym była gotowa pod koniec czerwca. Wyruszamy w Polskę.
25 czerwca
Skończyłam 14 lat. Ale ze mnie małolata. W domu spokój. Gdy jest jakaś
rocznica, wszystko się ucisza na ten dzień. Dziwnie tak. Ale co zrobić? Ja
niewiele tutaj mogę. Pozostał tylko bunt
alkoholu, papierosów.
26 czerwca
30 czerwca
Jutro mam jechać „w Polskę”. Ale nie pojadę. Nie wychodzę z domu, by się z
nimi nie spotkać. Filip będzie czekał. A może nie będzie czekał. Chcę zostać w
domu. Nie wiem, czy naprawdę tak chcę, ale obawiam się tego wyjazdu. Coś
mnie jeszcze wstrzymuje.
5 lipca
7 lipca
Kupuję ziomki w aptece. Robię je tak, jak nauczył mnie Filip, i wstrzykuję
sobie. I wszystko się zmienia. Jest trochę inaczej niż po majce, chociaż
podobnie. Nie potrafię określić tej różnicy.
Gdy jestem po zastrzyku, mniej czytam, chyba nawet mniej myślę. Lubię
żyją. Nie odczuwam tak wtedy przemijania czasu. Idę przed siebie i chodzętak
11 lipca
Kupuję ziomki zmieniając apteki. Już poznaję farmaceutów i staram się, by oni
mnie nie zapamiętali. Dlaczego? Filip mi o tym powiedział. Nie ma go teraz w
Częstochowie, ale jego duch jest stale przy mnie.
Mam się wystrzegać jak najdłużej kontaktów z milicją. Przecież nie robię nic
złego nikomu. Może tylko sobie. Właściwie całe dnie spędzam sama. Do
południa odsypiam narkotyk. Nigdy dotąd nie miałam tak dobrego snu. Gdy
rodzice wracają z pracy, wychodzę z domu. Mówię,że idę do kina lub do
koleżanki. Ufają mi.
A ja chodzę i patrzę. Patrzę stale na innych i nie chcę myśleć. Chcę tylko
patrzeć.
25 lipca
Dlaczego? Przecież chodzą po ulicy jak inni ludzie, nie piją alkoholu. Czasami
31 lipca
Dzisiaj zatrzymał mnie patrol MO. Na ulicy. Tak jak tamtych. Puścili mnie od
razu, gdy zobaczyli adres na legitymacji. Ale spisali mnie. Czyli stało się.
Nie bałam się. Nie czułam nic. Byłam zaćpana mocniej, wzięłam więcej.
Specjalnie tak zrobiłam, by mniej czuć. Odkryłam to przypadkiem,że tak to
może zadziałać. Ten stan obojętności był cudowny. Byłam bardzo spokojna.
3 sierpnia
Po ostatnimćpaniu zaczęto ranie boleć serce. Boję się iść do lekarza, mam
tyleśladów na rękach, zbyt wiele, by mu wmówić,że to po pobraniu krwi.
Myślę,że to przejdzie. Trzeba tylko na jakiś czas przestaććpać Ale brakuje mi
tego. Wszystko nagle stało się takie inne.
10 sierpnia
Słucham dyskusji ludzi starszych ode mnie o pięć, dziesięć lat i nie bardzo
mogę się w tym wszystkim połapać. Ciągle słyszę o filozofii, religii,
braterstwie, wolności, pacyfistach. Czuję,że jestem z nimi, ale chciałabym
więcej rozumieć. Szukam wśród nich Filipa, ale go jeszcze nie ma.
13 sierpnia
Pod Szczytem tysiące ludzi. I pełno nas, hipów. Chodzimy boso po nagrzanym
słońcem polu namiotowym. Zbieramy pieniądze na wspólne posiłki.
Niektórzyćpają. Teraz piją zupę, by nie mieć śladów na rękach. Boją się
kontroli milicyjnej.
15 sierpnia
Wrócił Filip. Bardzo się zmienił. Mówił,że na trasie ostro grzał. Inni wyglądają
podobnie. Przyjechali na wspólną mszę i jadą dalej. Ja zostaję. Mam tyle
pytań do Filipa, ale nie umiem z nim teraz rozmawiać. Poza tym stale jest
przy nim Alfa, który patrzy na mnie ironicznie i mówi: - Jesteś już prawdziwą
hipiską ićpunką, teraz się już od nas nie uwolnisz.
Nie rozumiem go. Jest hipem, ale jest zły. Dlaczego Filip ciągle z nim
jest?
20 sierpnia
Zeszyty, książki i różne drobiazgi. Kiedyś to mnie cieszyło. Teraz nie chcę o
tym myśleć.
24 sierpnia
Śmieszni są. Tacy zwykli, ludziki szkolne. Grzeczne dzieci. Nie mogąo
6 września
Sytuacja jest co najmniej zabawna: rano odwiedza mnie lekarz, trzy razy
dziennie dostaję witaminy i na tym koniec. Można zwariować. Mama
przyniosła mi książki, ale nie wolno mnie odwiedzać.
8 września
widać budynki szpitalne. Mam być tutaj jeszcze tydzień na obserwacji. Już
wolę chodzić do szkoły, niż miotać się po tej klatce z własnąłazienką. To
naprawdę klatka. Obserwują mnie przez szybę. Jakaś aparatka, pielęgniarka,
gdy tylko mnie widzi, wybuchaśmiechem.
12 września
Wypuścili mnie trochę wcześniej, bo już nie mogłam wytrzymać. Nic mi nie
jest. Rodzicom kazali mnie pilnować. O, na pewno długo nie będę piła. Tak się
zaprawić. Bez sensu. Nawet nie wiem, dlaczego to zrobiłam. A jutro do szkoły.
I dobrze.
13 września
się ósmy rok. Ja jestem nowa. Wiedzą,że chorowałam, ale nie wiedzą
dlaczego.
Rodzice nie mówią nic o moim wyczynie z alkoholem. Nie pytają, nie
14 września
25 września
1 października
W domu nic nie mówię. Zapewne kiedyś się wyda,że byłam na wagarach. Sąd
to dobre miejsce, by się ukryć przedłapaczami. Tutaj nie szukają
wagarowiczów, tylko w kinach i kawiarniach.
6 października
Nie mogę chodzić na sprawy dla nieletnich, bo odbywają się przy drzwiach
zamkniętych. Szkoda. Chciałabym wiedzieć, co takiego robią moi rówieśnicy.
Do domu staram się wracać mniej więcej o tej samej porze. Dlaczego tak
8 października
Spotkałam koleżankę z klasy. Wychowawczyni pyta się o mnie. Powiedziałam
jej,że choruję. Muszę skombinować jakieś zaświadczenie lekarskie.
Wolna miłość?Śmieszne.
13 października
Filip dał mi wolne recepty, mogę wypisać sobie zwolnienie. Boję się trochę.
Przecież to się wyda. Ale na razie wychowawczyni da mi spokój. Znowu byłam
w sądzie. Facet, który zabił swoją żonę, dostał dziesięć lat. Dużo czy mało?
Czy można na lata więzienia przeliczać ludzkieżycie? Czy cokolwiek liczy się
w tymżyciu?
W domu bywa różnie. Udaję,że wszystko jest w porządku. Ciągle coś udaję.
Spytałam Filipa: czy będąc wolną, ciągle muszę kłamać? Nie odpowiedział mi
na to pytanie.
1 listopada
Nic ciekawego się nie działo. Dzisiaj pojechałam na groby. Lubię cmentarze,
gdy nie ma tam tłumu. Wtedy jest tam taki spokój. I ten spokój udziela się.
Jestem wtedy spokojna. Tutaj wszystko się kończy.
12 listopada
W szkole wydaje mi się,że jestem taka jak inni: denerwuję się przed klasówką,
odrabiam lekcje, uczę się. Tylko na przerwach z nikim nie rozmawiam.
Chodzę po korytarzu samotnie. Czasami czytam książkę. To wtedy gdy
czuję,że ktoś z klasy chce do mnie podejść i porozmawiać. Zaczynam unikać
zwykłych ludzi. Dlaczego? Nie powinnam chyba już o to pytać.
15 listopada
4 grudnia
Może tak, może nie. Jeszcze na coś liczę. Na jakiś gest porozumienia z
11 grudnia
31 grudnia
Czuję się fatalnie. Serce pracuje jak rozkręcony zegarek. Co chwila inny
Zaczęły mi się trząść ręce. Głupie uczucie. Biorę coś do ręki, a to lata.
Przesiaduję w swoim pokoju,żeby jak najmniej pokazywać się rodzicom.
Myślą,że się upiłam w Sylwestra.
Zaczęłam się bać. Nie wiem czego. I to jeszcze bardziej mnie przeraża. Ale
nie potrafię się zatrzymać. Czuję,że to jakaś nie znana dla mnie siła pcha
mnie tam. TAM.
7 stycznia
8 lutego
A.G.
2 marca
10 marca
Nie zrobią mi nic. Kazali rodzicom bardziej mnie pilnować. W domu było
spokojnie. Taka kosmiczna cisza. Jakby ktoś spóźnił się i przyszedł w puste
miejsce.
21 marca
2 kwietnia
co robię, jak się uczę, kogo znam? Powiedziałam,że nikogo nie znam. Chcą,
10 czerwca
25 czerwca
Zaczęłam zastanawiać się nadśmiercią. Czy się boję? Chyba tak. Kiedyś
1 lipca
Łzy?
Czekali już na mnie: Filip, Iga, Tomek i jeszcze kilka osób. Alfy nie było.
Siedzi za pobicie milicjanta. Ucieszyło mnie to w pewien sposób. Boję się Alfy.
Pojechaliśmy stopem przed siebie. Pogoda wspaniała. Filip mówi,żebym tego
nie opisywała, bo mój dziennik może dostać się w ręce milicji. Ale ja i tak
będę pisała.
3 lipca
była zawsze na prochach, a teraz leci w kanał. Nie pytam, dlaczego? Przecież
takie pytanie jest absurdalne. Chłopcy organizują jedzenie ićpanie. Wyruszają
o zmierzchu na pole i zbierają. Potem to przyrządzamy, i w kanał. Jest mało
sprzętu i robimy jedną pompką. Iga mówi,że to niezbyt bezpieczne, bo można
złapaćżółtaczkę. Nie wiedziałam. Ale gdy widzę pompkę z towarem, nie myślę
o tym. Później leżymy i nawet nie chce się rozmawiać. Nawet jeść się nie
chce. Także niewiele nas to kosztuje.
7 lipca
15 lipca
dziwi.
drobiazgi. Wiem, co to jest. Toćpanie nas tak zmienia. Robi z nami, co chce.
Moje serce jakoś wytrzymuje to codzienne grzanie. Czasami przeszywa
Gdy zaczynam trzeźwieć, przychodzi straszny lęk. Nie wiem, co się ze mną
dzieje, i czekam na kolejny strzał,żeby to minęło. Niećpam już dla
przyjemności,ćpam,żeby nie czuć. Filip powiedział,że to początek ciągu. Ale, o
Boże, co będzie dalej?
20 lipca
Może wrócić do domu? Mam takie koszmarne sny. Ciągleśnią mi się rodzice.
Stoją nad moim grobem i płaczą. Powiedziałam o tym Idze. Mówi,że to
początek końca. Jakiego końca? Skończą się wakacje, wrócę do szkoły i nie
będzieżadnego końca. A może ma rację? Może przerwać ten Sezon?
Wielu ludzi nosi w sobie ukrytego potwora, chorobą, który wysysa im krew,
który ich pożera, rozpacz, która gnieździ się w ich nocy. Oto człowiek, który
nie różni się od innych, chodzi, porusza się, i nikt nie wie,że ma w sobie
straszliwego pasożyta - boleść stuzębną, którażyje w tym nieszczęśniku i
zabija go. Nikt nie wie,że ten człowiek to topiel. Jest spokojny, ale bez dna. Od
czasu do czasu niezrozumiałe drżenie przebiega po powierzchni; pojawia się
jakaś zmarszczka, znika, pojawia się znowu, tworzy się pęcherzyk powietrza,
pęka. Niby to nic, w istocie to rzecz straszliwa: oddech nieznanej bestii.
Wiktor Hugo
26 lipca
W nocy zaczęło mną telepać. Zaczęłam krzyczeć. Nie potrafiłam się uspokoić.
Chłopcy obudzili się i przyszli do naszego namiotu. Filip nic nie powiedział,
tylko poszedł na pole. Wrócił z działką i zrobił mi zastrzyk.
- Jesteś w ciągu - powiedział i rozpłakał się. Oni też byli. W tak krótkim
miasteczka, w którym był szpital. Nie wszedł ze mną na izbę przyjęć. Kazał mi
27 lipca
mi, co to jest odtrucie, ale nie wiedziałam,że przeżywa się takie męki.
2 sierpnia
5 sierpnia
Komendę.
10 sierpnia
12 sierpnia
15 sierpnia
Na Szczycie zlot. Ale mnie tam nie ma i nie będzie. Nadal siedzę w domu i
powoli uspokajam się. Próbuję czytać. Mama karmi mnie jak małe dziecko. Za
dwa tygodnie szkoła, muszę nabrać sił.
gazetach.
Czasami przechodzi przeze mnie taki dziwny dreszcz, raz po raz czegoś nie
pamiętam. Uciekają mi słowa. Rodzice udają,że tego nie widzą. Okazują mi
miłość na każdym kroku. I to też jest straszne.
20 sierpnia
Poszłam z rodzicami na spacer. I bałam się. Bałam się tłumu. Czułam się
1 września
Poszłam sama do szkoły. Zdjęłam koraliki, uczesałam włosy, włożyłam
granatową spódnicę i białą bluzkę. Zmieszałam się z całym tłumem
pierwszoklasistów tak, jakby tamtego w ogóle nie było. Ale to było we mnie.
3 września
7 września
Rodzice myślą,że wszystko będzie już w porządku. Ja też tak niekiedy myślę.
Ale czasami powraca taka dziwna tęsknota. I wtedy sobie myślę,żeby chociaż
jeszcze raz zaćpać. Tak trochę.Żeby nie czuć tego przejmującego smutku. Nie
dać się życiu, bo pochłonie i zniszczy nadzieje. To taka moja modlitwa.
Czasami pomaga. I to,że piszę mój dziennik, pomaga. Tylko po co trwać?
Ciągle zadaję pytania, na które nie ma odpowiedzi albo nie umiem ich
znaleźć.
16 września