Professional Documents
Culture Documents
Poetka, znawczyni folkloru, autorka ponad czterdziestu książek dla dzieci, tłumaczka.
Całą twórczość poświęciła dzieciom.
Debiutowała w 1903 r. na łamach „Wądrowca”. Współpracowała z redakcjami
czasopism dziecięcych, m.in. „Płomykiem” i „Płomyczkiem”. W 1924 roku ukazała się
baśń "Kichuś majstra Lepigliny". Autorka powołała w niej do życia śmiesznego
chłopczyka ulepionego z gliny i przedstawiła jego przygody w XVII – wiecznym
Krakowie. Rok później debiutowała jako poetka zbiorkiem wierszy "W Wojtusiowej
izbie", w którym ożywiła przedmioty znajdujące się w wiejskiej chacie.
Pisała o dzieciach, zwierzętach, przypominała legendy i historie polskie, utrwalała
piosenki ludowe. Wydawała zbiory poezji, baśnie, opowiadania.
Do najbardziej znanych utworów Janiny Porazińskiej należą: zbiory wierszy
„Smyku, smyku na patyku” oraz „Psotki i śmieszki", adaptacje baśni ludowych zebrane
w tomach: "Czarodziejska księga" i „Starodzieje", wspomnienia z dzieciństwa – „I w sto
koni nie dogoni”, opowiadania o tematyce wiejskiej –np. „Maciuś Skowronek” oraz
piękna opowieść o Janie Kochanowskim dla starszych dzieci pt. "Kto mi dał skrzydła".
PSOTKI I ŚMIESZKI
DOROTKA
Ta Dorotka, ta maluśka
tańcowała dokoluśka.
Tańcowała ranną rosą,
i tupała nóżką bosą.
Tak, tak, tak.
Ta Dorotka, ta maluśka
tańcowała dokoluśka.
Tańcowała i w południe,
gdy słoneczko grzało cudnie.
Tak, tak, tak.
Ta Dorotka, ta maluśka
tańcowała dokoluśka.
Tańcowała wieczorami,
kiedy słonko za górami.
Tak, tak, tak.
W WOJTUSIOWEJ IZBIE
Cykl wierszyków o izbie wiejskiej, widzianej oczami dziecka. Nic w tym radosnym, poetyckim
świecie nie jest martwe i statyczne, wyobraźnia dziecka ożywia kąt i ławę, pogrzebacz i plamę na
podłodze, sukienki w malowanej skrzyni. W niektórych wierszykach poetka używa gwary, a także
naśladuje dziecięce seplenienie.
BAJKA ISKIERKI
Z popielnika na Wojtusia
iskiereczka mruga:
- Chodź, chodź... bajkę ci opowiem.
Bajka będzie dłu...ga:
Z popielnika na Wojtusia
iskiereczka mruga:
- Chodź, chodź... bajkę ci opowiem.
Moja będzie dłu...ga...
ZABAWKA Z JARMARKU
CZARODZIEJSKA KSIĘGA
SZEWCZYK DRATEWKA
Baśń o biednym, ale dobrym szewczyku, który wędrując od miasta do miasta w odruchu serca
niesie pomoc mrówkom (pomaga usypać mrowisko), pszczołom (naprawia zniszczoną barć) i
kaczkom (dzieli się z nimi chlebem). Kiedy przybywa do krainy, gdzie w wieży zła czarownica więzi
królewnę, staje do konkursu, aby zdobyć rękę panny. Wszyscy konkurenci zapłacili śmiercią za
swój udział w zmaganiach. Dratewce przychodzą jednak z pomocą wspomagane kiedyś przez niego
zwierzęta i odważny szewczyk zwycięża.
PRZYJACIELSKA POMOC
Pewnego razu spotkał się pies z wilkiem Wilczysko było chude i takie słabe, że
ledwie nogami powłóczyło.
- Cóż ci to, leśny bracie? - pyta pies.
- Oj, dolo niedolo. Długo chorowałem. A choć wylizałem się z choróbska, widzę, że
teraz muszę zdechnąć z głodu. Jakżeż sobie c cośkolwiek upoluję? Ledwie łażę...
Pies pomyślał, pomyślał chwilę, aż mówi:
- Pomogę ci, boś przecie moim krewniakiem. Dzisiaj mój gospodarz wydaje córkę
za mąż. Jest tam u nas a jest tego jedzenia n weselną ucztę ! Gdy się ściemni,
przyjdę po ciebie. Poczekaj tu na mnie w krzakach.
Wilczysko majtnęło ogonem.
- Przyjdź, przyjdź, bracie! Poratuj mnie. Nie zapomnij.
- Na pewno nie zapomnę. Ale teraz już muszę lecieć do domu. Weselnicy się
zjeżdżają, trzeba każdy wóz obszczekać.
I rozstali się.
Wieczorem pies przyszedł po wilka. Zaprowadził go chyłkiem do zagrody swego
gospodarza, utaił w ogródku pod jabłonką i uczęstował, czym tylko mógł.
Wilk najadł się doskonale i jeszcze sobie kości na zapas do krzaków powynosił.
Minął rok, minął drugi.
Znów się spotkali ze sobą: ten sam wilk z tym samym psem.
Ale jakaż odmiana! Wilczek raźny, boki ma gładkie. A pies! Smutno spojrzeć...
sama skóra i kości.
Wilk się szczerze zafrasował.
- Cóż ci to, wsiowy bracie? Ledwiem cię poznał. Czyś chory?
- E, nie chory, ale stary, stary i bezdomny. Moi gospodarze wzięli sobie teraz
młodego pieska, żeby im podwórza pilnował. A mnie, że to niedowidzę, nie dosłyszę
to wygonili, jeść nie dają...
I biedne psisko zapłakało.
- Nie płacz, nie płacz, przyjacielu. Tyś mnie wtedy poratował, to teraz ja postaram
się ciebie wyciągnąć z biedy. Pomyślę, jak by tu..Usiadł wilk, łeb zwiesił i myśli,
myśli... Aż pyta...
- Czy twoi gospodarze mają małe dziecko?
- A mają, mają takiego maluśkiego Kacperka, co mu dopiero jutro miesiąc minie.
- A gdzież ten Kacperek sypia?
- Ano, jak pogoda, to w ogródku. I teraz tam śpi sobie w kolebeczce.
- To doskonale. Widzisz, zrobimy tak: ja się podkradnę, złapię w pysk poduszkę z
dzieckiem i będę uciekał...
- A nie zrobisz mu krzywdy? - zatroskało się psisko.
- E, nie ! Przecież chcę ci dopomóc. No, to będę z tym dzieckiem uciekał, a ty
mnie goń i strasznie hałasuj. Pod lasem poduszkę położę, a ty ją wtedy w pysk
weźmiesz i dzieciaka gospodarzowi odniesiesz...
Wilk nie czekał, co mu pies na to odpowie. Pomknął do ogrodu, chwycił kraciastą
poduszkę z Kacperkiem i zaczął biec ku lasowi. A pies z okrutnym jazgotem za nim,
za nim...
Wybiegła gospodyni z chaty.
- Laboga rety, dziecka nie ma !
Wypadła na drogę, pędzi przez wieś i krzyczy:
- Ludzie kochani! Kto widział Kacperka w kraciastej podusi? Kto widział? Aż tu
biegnie sąsiadka z pola i woła:
- Ja widziałam, ja! Wilk wam dziecko porwał! Do lasu z nim uciekał!
Zaczął się we wsi straszny rozruch. Łapią chłopi widły, cepy, drągi... i na wilka!
Aż tu... co za dziw!
Od lasu biegnie cości nieduże i kraciastą poduchnę ciągnie po ziemi. A w poduszce
dzieciak wrzeszczy.
- Toć to nasz Łatek!
- Pies odebrał dziecko wilkowi! - Łatek Kacperka uratował !
- Łatuś, Łatuchna, kochane psisko !
No i Łatkowi teraz dobrze a dobrze u gospodarza. I buda ciepła, i miska pełna..
Wykorzystano: