You are on page 1of 66

JASZCZUR. 05.09.

2010 02:33

Smoleńsk - tło długofalowej strategii (cz.


1)

Komunistyczne zbrodnie, dokonane często za przyzwoleniem „wolnego świata", pozostały


nieukarane i nierozliczone. W samej Rosji i wielu państwach świata, upiór „czerwonej rewolucji”
żyje nadal, przepoczwarza się i zbiera siły, oczekując swojego czasu. Wciąż zatem realna jest
obawa, że gdy pozornie dziś skłóceni - wyznawcy Lenina, Trockiego, Che Guevary i Stalina -
skupieni w rozlicznych organizacjach, grupach interesu i rządach państw, zjednoczą kiedyś
swoje szeregi, symbolem ich wspólnoty stanie się ludzki czerep, przedziurawiony z tyłu, a
patronem tego przymierza major bezpieczeństwa państwowego Wasilij Błochin.

Aleksander Ścios – „Polityka jak strzał w potylicę”.

ANATOLIJ GOLICYN I KATASTROFA SMOLEŃSKA

Anatolij Golicyn, chyba najważniejszy dla Zachodu uciekinier z Sowietów, wyjaśnia w pierwszej
części „Nowych kłamstw w miejsce starych…” na czym polega wdrażana od drugiej połowy lat ’50
XX w. sowiecka koncepcja „działań aktywnych”, dezinformacji strategicznej. Ten rodzaj operacji
ma za cel, oprócz osiągnięcia pewnych realnych, niejako „fizycznych” celów politycznych, także
zmianę percepcji postrzegania rzeczywistości, mające sprowokować u strony atakowanej
zachowanie autonomiczne, często zachowania jak najbardziej normalne i adekwatne do sytuacji,
ale jednocześnie możliwie jak najbardziej wkalkulowane w osiągnięcie celów operacji. Operację
aktywną można łatwo zaplanować i zainicjować, jednak trudno jest kontrolować jej przebieg i
końcowy efekt. Przebieg z powodów oczywistych kształtowany jest przez dynamikę wydarzeń
oraz kontrakcje, a wykonywanie operacji jest na bieżąco modyfikowane przez decydenta i
bezpośredniego wykonawcę, przewidujących wiele wariantów rozwoju sytuacji. Operacjami
aktywnymi opisywanymi w rzeczonej książce Golicyna były m.in. „destalinizacja” w roku 1956,
koncesjonowane organizacje dysydenckie w krajach komunistycznych, „konflikty” sowiecko-
chińskie oraz pieriestrojka w latach 1985 – 1991. Główne wzorce dezinformacji, wedle których je
przeprowadzano to: fasada i siłastosowany, gdy system komunistyczny znajdował się w stanie
kryzysu, grożącego dekompozycją; słabość i ewolucja– by wywrzeć wrażenie słabości Sowietów
w celu ukrycia faktycznie dobrej ich kondycji oraz przemiany –stosowany w celu przekonania
Zachodu, że komunizm/bolszewizm to normalny,wręcz identyczny z zachodnim system
polityczny. Analizom i prognozom poczynionym przez Golicyna można zarzucić schematyzm,
wręcz algorytmizm i wiarę we wszechmoc sowieckiego aparatu władzy (wszelako powodowaną
chęcią ostrzeżenia Zachodu) wyniesione z KPZS i KGB, których był przecież funkcjonariuszem.
Jednak obserwując to, co stało się na przestrzeni ostatnich trzydziestu lat i konfrontując to z
pisanymi do 1989 roku prognozami (w tym także odtajnionymi memorandami dla CIA), należy
niestety stwierdzić, że najważniejsze cele sowieckiej długofalowej strategii przetrwania oraz
kontynuacji władzy i ekspansji zostały osiągnięte. Wynika to też z natury władzy jako takiej, a
totalitarnej w szczególności.

Operacją aktywną zdaje się być także „drugi Katyń”. W polskiej prawicowej publicystyce i
blogosferze dominuje skłonność do traktowania naszego kraju jako osobnego, autonomicznego w
stosunku do „reszty świata” układu odniesienia oraz do analizowania poszczególnych wydarzeń w
oderwaniu od tego, co zdarzyło się wcześniej. Tymczasem należy pułapkę smoleńską (nie tylko
samą tragedię, niezależnie od tego, czy był to zamach, czy też nie) postrzegać w o wiele
szerszym kontekście, jako część większej układanki, na którą składają się: 1) geopolityka
„przestrzeni sowieckiej”: Rosji Sowieckiej jako „centrum” plus krajów „byłych” ZSRS i bloku
komunistycznego jako „peryferii”, 2) stosunki Rosja Sowiecka – USA, 3) geopolityka
„Eurazjatyckiego Bloku Kontynentalnego” (termin wprowadza neobolszewicki rosyjski geopolityk,
Aleksander Dugin), którego rdzeń stanowi „oś” Pekin-Moskwa-Berlin (w wariancie zapasowym –
Bruksela/Paryż), i wreszcie 4) długofalowa sowiecka strategia „transformacji ustrojowej”. I tym
będziemy się w niniejszym opracowaniu zajmować. Punkty 1 – 3 są pochodną punktu 4.

NEOKOMUNIZM – ZARYS PROBLEMU. ZWYCIĘSTWO PROWOKACJI I MANIPULACJI

By przejść do dalszych rozważań, nie można pominąć pewnych – zdawałoby się górnolotnych i
przegadanych – kwestii teorii polityki i faktograficznych; ś.p. Anna Walentynowicz powiedziała
kiedyś z właściwą sobie umiejętnością nazywania rzeczy po imieniu i opisywania ich takimi, jakie
one: komunizm się nie skończył, komunizm się schował!Lata 1989 – 1991 nie przyniosły ani
„upadku”, ani dobrowolnego „samorozwiązania” komunizmu, który w tym czasie przeszedł po
prostu metamorfozę w neokomunizm.

W tym miejscu należy odpowiedzieć na pytanie „co to jest komunizm”. Nie jest to utopijna
ideologia czy ideokracja jak powszechnie się uważa, przy czym dla statystycznego konserwatysty
jest to kontrapunkt konserwatyzmu (lewactwo), dla liberała – wolnego rynku, a dla socjalisty –
wypaczenie socjalizmu. Komunizm/bolszewizm to antycywilizacja; zabójczo spójna teoria i
praktyka totalitarnej władzy, gdzie wszystko podporządkowane jest celom i interesom struktur
rządzących. Bardziej precyzyjnie rzecz opisał o. Józef Maria Bocheński (filozof, logik, a także
sowietolog): Komunizm to doktryna, organizacja, system działania i postawa, które cechuje
skrajny monizm i totalitaryzm. Przez "monizm" rozumiemy to, że skupia się na jednym celu,
jednej nauce, jednym autorytecie i jednej metodzie (…); przez "totalitaryzm" - że
podporządkowuje wszystko jednemu celowi (…). Celem komunizmu – rozumianego i jako ruch
(„organizacja”) i jako metoda sprawowania władzy – jest absolutne rządzenie wszystkim.
Obejmuje to zarówno wymiar geostrategiczny, jak i wewnętrzny. W wymiarze geostrategicznym i
geopolitycznym celem jest światowa dominacja, w wewnętrznym – władza nad każdym
aspektem życia społeczeństw, narodów i w końcu jednostek; docelowo stworzenie „nowego typu
człowieka”, który funkcjonować ma zgodnie z interesem struktur władzy. Ideologia i doktryna
komunistyczna – a w zasadzie parodia religii, na co dominikanin również zwraca w swojej definicji
uwagę – pełnią po prostu rolę instrumentów służących osiągnięciu tych celów. Funkcją ich jest
mobilizacja kadr, legitymizacja władzy oraz manipulowanie podległych społeczności.
Podporządkowanie wszystkiego interesom struktur władzy implikuje totalny relatywizm w doborze
metod i technik służących zdobyciu, sprawowaniu i utrzymaniu władzy: dobre i właściwe jest to,
co służy interesom struktur rządzących, złe i niewłaściwe – to, co im nie służy. Toteż ideologia,
doktryna i – co oczywiste – praktyka komunizmu zmieniają się w zależności od interesów grupy
trzymającej władzę i bodźców zewnętrznych.

Celem strategicznym operacji „pieriestrojka” było zachowanie władzy politycznej, ekonomicznej i


kulturowo-cywilizacyjnej (marksowskie: „baza” i „nadbudowa”) przez struktury komunistyczne w
nowych warunkach; zapewnienie sobie możliwości dalszej reprodukcji poprzez mianowanie,
dziedziczenie i kooptację, a także ekspansji geograficznej. Pomimo, że ostateczny efekt
„pieriestrojki” – a co za tym idzie neokomunizmu – jest wypadkową działań sowieciarzy,
podejmowanych kontrakcji i dynamiki wydarzeń, najważniejsze strategiczne jej cele zostały
osiągnięte, a zmianom uległy kwestie kosmetyczne, co koniec końców okazało się być korzystne
z punktu widzenia interesów nomenklatury partyjnej i bezpieczniackiej, gdyż wzmocniło działanie
dezinformacji. Przykładem niech będą kwestie prawnomiędzynarodowe: Związek Sowiecki, Układ
Warszawski i RWPG formalnie przestały istnieć. Mamy Federację Rosyjską, 15 byłych republik
związkowych i kraje sowieckiego imperium zewnętrznego. Wszystkie są traktowane jako
suwerenne i niepodległe państwa narodowe, co jest jednym z największych sukcesów polityki
dezinformacji, ponieważ w większości tych krajów (na czele z Rosją) dalej rządzi komunistyczna
oligarchia, powiązana z moskiewską centralą.

Nomenklatura i bezpieka komunistyczna dokonały instytucjonalnego metamorfozy i


przegrupowania. Hierarchiczna, scentralizowana i na dłuższą metę dysfunkcjonalna organizacja
kompartii i bezpieki została zastąpiona przez zdecentralizowaną strukturę sieciową. Obejmuje
ona „byłe” kompartie, specsłużby, media, mafie, a także sieci powiązań całkowicie nieformalnych.
Rolę kierowniczą pełnią – siłą rzeczy – środowiska nomenklatury i specsłużb sowieckich, wraz z
lokalnymi filiami. Pomiędzy „frakcjami” struktur komunistycznych występują konflikty
partykularnych interesów, jednak w kwestiach podstawowych dla całego układu obowiązuje
jedność; priorytetem jest realizacja strategicznych celów politycznych i wszystko odbywa się w
ramach pewnych rudymentarnych, konstytuujących system władzy „zasad”. Konflikty mogą być
użyte w celach dezinformacyjnych, jednocześnie często pełniąc bardzo ważną w komunizmie i
neokomunizmie funkcję regulacji. Kontrolę totalną, będącą instrumentem komunizmu w latach
1917 – 1991 (w PRL w latach 1944 – 89) zamieniono – a w zasadzie stopniowo zamieniano – na
kontrolę strukturalną. Pierwsza, jako opresyjna i obejmująca szczegółowo każdy aspekt życia
społecznego, osobowego i politycznego wymagała bardzo dużego nakładu sił i środków i jako
taka groziła całkowitą zapaścią systemu władzy. Kontrola strukturalna jest o wiele skuteczniejsza,
gdyż jest kontrolą odcinkową, polegającą na wpływaniu jedynie na pewne kluczowe odcinki
systemu politycznego i społecznego w kluczowych momentach, co pochłania relatywnie niskie
koszty. Nie bez znaczenia jest też kondycja kulturowa i cywilizacyjna danej społeczności; gdy
zakres sowietyzacji metodami przemocowymi osiąga poziom uznany za pożądany – ergo:
wytępienie albo marginalizacja elity danego narodu i zastąpienie jej dyktaturą proletariatu czyli
lumpenelitą z nomenklatury i bezpieki – fizyczny terror na masową skalę staje się zbędny (co
wcale nie znaczy, że nie będzie stosowany). Posługując się kontrolą strukturalną, komunizm
doskonale zaakomodował się do zachodniego demoliberalizmu i zachodniej formuły państwa
narodowego: totalitarna, bezpieczniacko-partyjna nomenklatura urządziła się w nowych
warunkach i skutecznie wykorzystuje do swoich celów mechanizmy tzw. „wolnego rynku” oraz – w
celu legitymizacji władzy – aksjologię liberalnej, postoświeceniowej demokracji i
„prawoczłowieczyzmu”.

Należy w tym kontekście zwrócić uwagę na jeszcze jedną cechę komunizmu, na którą uwagę
zwraca prof. Marek Piekarczyk: od rewolucji bolszewickiej (w zasadzie od ukazania się „Manifestu
komunistycznego”) ewolucja komunizmu ma charakter cykliczny; następują po sobie fazy
„komunizmu zjadliwego” i „komunizmu przyczajonego”. Neokomunizm/neobolszewizm wydaje się
być niemal pełnym takim cyklem. Lata 1989 – 1999 były okresem „strategicznego chaosu”, który
w pewien sposób porównać można z NEP. Struktury komunistyczne funkcjonowały wówczas
stanie faktycznego rozbicia i atrofii. Szerszy – w porównaniu zarówno z okresem sowieckim (ale i
obecnym !) – był margines wolności, traktowany jako wentyl bezpieczeństwa, w miarę
konieczności odkręcany lub dokręcany. Natomiast od roku 1999 („intronizacja” Władimira Putina)
przystępuje się do rekomunizacji, resowietyzacji i reintegracji geopolitycznej obszaru sowieckiego
(z pieriedyszką w latach 2003 – 08), reaktywacji Bloku Komunistycznego i rozpoczęcia ekspansji
na kraje zachodnie, realizowanej głównie środkami dyplomatycznymi, ekonomicznymi i
agenturalnymi; Anatolij Golicyn właśnie na rok 1999 przewidział rozpoczęcie „Fazy finałowej”, w
przedostatnim rozdziale „Nowych kłamstw w miejsce starych”. Era „późnego putinizmu”,
rozpoczęta mianowaniem na „prezydenta” Dmitrija Miedwiediewa – gdzie siłowiki i cywilikigrają
zamiennie dobrego i złego kagebistę – jest prawdopodobnie operacją zmierzającą do
załagodzenia wizerunku Rosji Sowieckiej jako reżimu rządzonego przez czekistów
rozjeżdżających tankami Kaukaz, uzależniających Europę od swoich dostaw gazu, a nawet
rzucających jobami w stronę zachodnich polityków i dziennikarzy. Pewna regularność tego, co
dzieje się od 21 lat w Rosji Sowieckiej (i w całej przestrzeni sowieckiej) przemawia za tym, że
faktycznym centrum władzy jest kolektywne kierownictwo, jak partyjne Politbiuro za pierwszego
Sowieta, na co wskazują m.in. Jurij Felsztyński i Władimir Bukowski. Przy czym może to być
organ całkowicie nieformalny i nieoficjalny, składający się zapewne z wysokich rangą oficerów
specsłużb i wojska.

WYMIAR GEOSTRATEGICZNY: TRÓJPOZIOMOWY „BLOK NEOSOWIECKI”


Na poziomie międzynarodowym obserwujemy pełną kontynuację polityki ekspansji wpływów Rosji
Sowieckiej i ChRL, która przybrała jedynie kamuflaż na bardziej odpowiedni dla wymogów
otoczenia. Nie zmienił się cel, jakim jest dominacja nad światem i jego podział na swoje strefy
wpływów, przez uprzednie rzucenie na kolana świata Zachodu, co nieraz jest oficjalnie i wprost
artykułowane przez kierownictwo moskiewskie i pekińskie. Jednoczesne gadanie o „świecie
wielobiegunowym” czy „podniebnym ładzie” to nic innego, jak propagandowo-dezinformacyjny
bełkot.

Blok komunistyczny jako formacja geostrategiczna istnieje nadal – w nowej, dostosowanej do


wymogów współczesnej polityki międzynarodowej, formie trójpoziomowej struktury. Rdzeniem i
pierwszym poziomem tego bloku jest oś Moskwa – Pekin. Rosja Sowiecka i ChRL bardzo
intensywnie współpracują ze sobą w dziedzinie politycznej, militarnej i ekonomicznej. Drugim
poziomem jest „Eurazjatycki Blok Kontynentalny” (Dugin), obejmujący Rosję Sowiecką, ChRL
oraz ich europejskich i azjatyckich sojuszników i wasali: Berlin, Paryż, Rzym, Brukselę, Teheran,
Phenian, New Delhi i Rangun. Poziom trzeci to „Czerwona Orkiestra” w globalnej grze: „Eurazja”
plus neokomunistyczne kraje Afryki i Ameryki Łacińskiej. Na drugim i trzecim poziomie widoczny
jest wyraźny podział stref wpływów pomiędzy centrale: Rosję Sowiecką a ChRL. Strefą wpływów
Rosji Sowieckiej stają się Europa i Ameryka Łacińska. Strefą wpływów ChRL – kraje Azji
Południowej, Wschodniej, basenu Pacyfiku i Afryka. Bliski Wschód oraz byłe środkowoazjatyckie
republiki sowieckie są swego rodzaju kondominium obu central. Mimo podziału stref wpływów,
Moskwa i Pekin współpracują ze sobą na ich terenie, co jest widoczne zwłaszcza na poziomie
trzecim.

Formami instytucjonalnymi odnowionego bloku komunistycznego są: Szanghajska Organizacja


Współpracy, „trójkąt” RIC (od: Russia, India, China), Eurazjatycka Wspólnota Ekonomiczna,
Wspólnota Niepodległych Państw (sic !), Organizacja Układu Bezpieczeństwa Zbiorowego i BRIC
(= Brasil, Russia, India, China). Taka sieciowa i policentryczna formuła bloku, realizowana od
1989 r., ze szczególnym przyspieszeniem w latach 1999-2001 i od 2007 do teraz, jest
ucieleśnieniem koncepcji kierownictwa ruchu komunistycznego na przełomie lat 50. i 60. XX w., a
którą opisał m.in. Anatolij Golicyn: oficjalne organizacje międzynarodowe (wówczas: Pakt
Warszawski i RWPG) mają zostać uzupełnione, przez pozaorganizacyjne formy współpracy i
zależności. W miarę potrzeby, stare organizacje mają zostać całkowicie wyeliminowane i/lub
zastąpione nowymi. Prócz tego do moskiewskiego i pekińskiego programu ekspansji wciągane są
kraje, które nie są ani nigdy nie były rządzone przez komunistów czy też agentury.

Charakter i kierunki ekspansji stref wpływów ZSRS, a teraz Rosji Sowieckiej i komunistycznych
Chin są po prostu dostosowaniem się do geopolityki, której praw ani złamać, ani przeskoczyć, ani
ominąć się nie da. Tak samo, jak praw fizyki czy biologii. Rozumiał to już sam Włodzimierz Ilicz,
na co zwraca uwagę brazylijski sowietolog, prof. Olavo de Carvalho: Lenin przygotował dla ruchu
komunistycznego plan ekspansji, który momentami musiał wydawać się nieosiągalny. Wyobrażał
sobie, że począwszy od Moskwy, komunistyczna ekspansja powinna najpierw objąć Europę
Wschodnią, następnie zawrócić w stronę Azji, podbić Afrykę i (…) stamtąd ruszyć na podbój
Ameryki Łacińskiej, w ten sposób osiągając okrążenie Stanów Zjednoczonych i ich
sprzymierzeńców w Zachodniej Europie. Należy też w tym kontekście przypomnieć dwie – na
pozór przeciwstawne – koncepcje geopolityczne: Heartlandi Rimland. Pierwsza zawiera się w
zdaniu: kto panuje nad Heartlandem, panuje nad Wielką Wyspą. Kto panuje nad Wielką Wyspą,
ten panuje nad całym światem,gdzie „heartland” to obszary północnych Chin, Mongolii, Syberii i
rosyjskiego Dalekiego Wschodu, a „Wielka Wyspa” to Eurazja. Druga z kolei uzależnia światową
hegemonię danego mocarstwa od panowania nad wybrzeżami Eurazji. Obie teorie są prawdziwe:
racją bytu, gwarantem przetrwania i ekspansji zarówno dla Rosji Sowieckiej, jak i ChRL jest i
pełna kontrola wewnętrzna, i jak najszerszy dostęp do oceanów, odpowiednio do: Atlantyku i
Pacyfiku; jest to więc jeden z celów strategicznych zarówno „osi Moskwa-Pekin”, jak i „Bloku
Kontynentalnego”. Z tej perspektywy Polska i pozostałe kraje leżące pomiędzy Bałtykiem,
Adriatykiem a Morzem Czarnym stanowią naturalny obszar przejściowy, pomostowy pomiędzy
Europą a Azją.

Teraz przyjrzyjmy się bliżej wewnętrznej dynamice osi Moskwa-Pekin. Do konfliktu pomiędzy
Rosją Sowiecką a ChRL nie dojdzie, przynajmniej w perspektywie następnego pokolenia. Wiele
przemawia za tym, że stan ten może być kontynuowany nawet w przypadku spełnienia
pesymistycznej prognozy drugiego Weltoktober: eliminacji Stanów Zjednoczonych, co
oznaczałoby światową hegemonię ChRL i Rosji Sowieckiej. Stan ten ma swoje następujące
determinanty geostrategiczne. Po pierwsze: ZSRS/Rosja Sowiecka potrzebuje silnego, stabilnego
i przewidywalnego przedmurza na wschodzie, natomiast ChRL – tego samego na Zachodzie, w
celu równoważenia wpływów: świata muzułmańskiego i turańskiego (oba z silnymi tendencjami
zjednoczeniowymi), USA, ewentualnie Japonii, ale także w celu stabilizacji systemu władzy u
siebie. Co za tym idzie, załamanie się systemu władzy w Rosji Sowieckiej uruchomi sekwencję
wydarzeń, na skutek których upadnie reżym w ChRL i vice versa: jednym z gwarantów trwania
moskiewskich czekistów przy stołkach jest chrlowska kompartia. Po drugie: sporne tereny
Syberii, rosyjskiego Dalekiego Wschodu i Azji Środkowej stanowią naturalną strefę buforową
pomiędzy Rosją Sowiecką a Chinami, jakkolwiek istnieje podskórna rywalizacja na tych terenach
z korzyścią dla ChRL. Jednakże: Chiny nie zdołają ich zasiedlić w stopniu zadowalającym ich
potrzeby ze względu na niezdatność tych terenów do masowej kolonizacji. Naturalnym głównym
kierunkiem ekspansji geostrategicznej Rosji Sowieckiej (tak jak i starej Rosji oraz ZSRS) jest
Europa, natomiast ChRL – Azja Wschodnia i basen Pacyfiku, poza tym Chiny miałyby do
zasiedlenia swoje imperium wewnętrzne: Turkiestan Wschodni, Tybet, Mongolię Zewnętrzną czy
wreszcie Tajwan. Po trzecie – Pekinowi nijak nie kalkuluje się inwazja na atomowe mocarstwo,
które o wiele skuteczniej może opanować kiedyś metodami pokojowymi; konflikt zbrojny
pomiędzy dwoma państwami, które wraz ze strefami wpływów zajmują blisko po pół kontynentu
eurazjatyckiego i posiadają broń masowego rażenia byłby porównywalny z użyciem granatu
ręcznego podczas walki wręcz w zamkniętym pomieszczeniu; spowodowałby bałkanizację całego
kontynentu eurazjatyckiego. Na podstawie obserwacji stosunków sino-rosyjskich i sino-
sowieckich należy przyjąć, że i moskiewscy czekiści i pekińscy aparatczycy zdają sobie z tego
sprawę. Rosja Sowiecka ma i będzie mieć wobec ChRL pozycję niższą; pełni i będzie pełnić
niejako rolę mistrza, który został przerośnięty przez ucznia. Bardzo możliwe, że wnuk Putina
będzie Chińczykiem o rosyjskim nazwisku jako drugim i będzie zajmował jakąś kluczową pozycję
w Imperium Sino-Sowieckim. Bardzo możliwe, że za pół wieku w Łubiance rezydować będą –
pewnie w charakterze doradców – oficerowie Guoanbu w mundurach z dwugłowym orłem.
Jednak doprowadzi do tego stopniowa wasalizacja Rosji Sowieckiej (z sinizacją części
terytorium), nie wojna.

Obecne stosunki Moskwa-Pekin są kontynuacją tego, co działo się przed rokiem 1991,
konkretniej – sowieckiej polityki wobec Chin. Od początku swego istnienia Sowiety starały się
włączyć Chiny w swoją orbitę wpływów i niejako oprzeć się o Chiny w sensie geostrategicznym,
grając na dwa fortepiany i wspierając zarówno KPCh, jak i Kuomintang. Gdy narodowcy chińscy
pod przywództwem Głównodowodzącego Chiang Kai Sheka obrali niepodległościowy i
antykomunistyczny kurs, jedynym sojusznikiem Sowietów w tym kraju zostali komuniści. Po 1949
r. komunistyczne już Chiny stały się sojusznikiem ZSRS i tak jest do dziś, z tą małą różnicą, że
miejsce Związku Sowieckiego zajęła neobolszewicka, kagiebowska Federacja Rosyjska. Konflikty
sino-sowieckie mają charakter „sporów w rodzinie” dotyczących głównie metod prowadzenia
polityki. Te o charakterze terytorialnym (Tannu-Tuwa, Daleki Wschód) mają zasięg na dłuższa
metę lokalny i nieszkodzący „Osi”. Rozdmuchiwano i rozdmuchuje się je, by wywołać wrażenie
trwałego rozłamu sino-sowieckiego, jednak faktycznie na poziomie wspólnych, strategicznych
interesów Moskwa i Pekin działają „jednofrontowo”.

Drang nach WestenRosji Sowieckiej: „Europejski Wspólny Dom”

Z oczywistych względów, najwięcej miejsca w cyklu zajmie analiza zachodniego kierunku


ekspansji Rosji Sowieckiej. „Byłe” republiki zachodniosowieckie i europejskie kraje należące
przed 1991 do „imperium zewnętrznego” starych Sowietów (w tym Polska) są bezpośrednią strefą
wpływów Moskwy – „bliską zagranicą”: tak w optyce neosowieckiego kierownictwa, jak i
faktycznie. Uwarunkowania geopolityki Międzymorza sprawiają, że w optyce moskiewskich
czekistów obszar ten jest strefą pomostowo-buforową: wielką trasą W-Z rozciągającą się od Odry
po Dniepr i od Bałtyku po Karpaty i Morze Czarne, gdzie poszczególne kraje są i mają być
zwasalizowane na drodze zachowania władzy przez struktury komunistycznych nomenklatur i
bezpiek. Przy czym: (a) zachowane są pozory suwerenności wewnętrznej i zewnętrznej oraz
demokracji, czasem dopuszcza się do władzy stronnictwa faktycznie niepodległościowe i
antykomunistyczne, obalane albo matowane jednak w wypadku przekroczenia „grubej, czerwonej
krechy”; (b) faktyczny ośrodek dyspozycji politycznej znajduje się poza oficjalnymi organami
państwowymi: zakulisową „partię wewnętrzną” stanowią środowiska komunistyczne, „partię
zewnętrzną” – oficjalnie funkcjonujące partie polityczne, media, najważniejsze organy państwowe,
najczęściej kontrolowane przez środowiska komunistyczne: agentury bezpiek czy zgoła ich
oficerów prowadzących i aparatczyków partyjnych. Ponadto, na odcinku polityki dezinformacji
strategicznej, kraje Europy Środkowej i Wschodniej stanowiły i stanowią obszar sztandarowy
„pieriestrojki”. Faktem jest to, że służą Rosji Sowieckiej jako „koń trojański” w strukturach
euroatlantyckich, właśnie poprzez środowiska komunistyczne i agentury ulokowane w organach
władzy, a przynajmniej w takim charakterze służyły przed rozpoczęciem procesu włączenia „starej
Europy” w orbitę wpływów Moskwy; znak zapytania jest jedynie o skalę, pozycję w czekistowskiej
hierarchii, i szczegółowe zadania, na przykład WSI czy „przeorientowanych” na Zachód oficerów I
Departamentu SB.

Europa Zachodnia ma zostać w szczególny sposób sfinlandyzowana: na drodze monopolizacji


transferu surowców energetycznych, bilateralnych układów pomiędzy Moskwą a poszczególnymi
krajami Europy Zachodniej, rozgrywania kartą ekstremizmu islamskiego i pełzającej islamizacji, a
docelowo podłączeniem się Rosji Sowieckiej do oficjalnych struktur Unii Europejskiej, NATO i do
europejskiego systemu gospodarczego; głównym wielkorządcą Europy z ramienia Moskwy mają
być (i są) Niemcy z przystawkami: Francją i Włochami oraz struktury Unii Europejskiej. Kolejnym
niezwykle ważnym celem Rosji Sowieckiej w ramach „kierunku zachodniego” jest wypieranie
wpływów USA w Europie. Całkowite wyparcie USA z Europy oznaczałoby ostateczną wasalizację
Europy Zachodniej wobec Rosji Sowieckiej oraz ostateczną petryfikację Bloku Kontynentalnego i
Bloku Neosowieckiego. Zachodnia polityka Rosji Sowieckiej, jaką obserwujemy obecnie nie jest
podyktowana sumą doraźnych interesów; jest ona zmodyfikowanym wariantem sowieckiej
strategii ekspansji na Zachód, którą zaczęto realizować jeszcze przed pieriestrojką, w latach 70.
XX w; celem jej było podporządkowanie Europy Związkowi Sowieckiemu poprzez neutralizację.

Wasalizacja poszczególnych krajów Zachodu, a docelowo Zachodu jako całości na drodze


szukania partnerów do wspólnych interesów zastąpiła starą sowiecką politykę wspierania jedynie
ruchów stricte komunistycznych i wywrotowych. Po roku 1991 „polityczną agenturą wpływu” Rosji
Sowieckiej na Zachodzie są nie tylko komuniści przeobrażeni w eurokomunistów i gramszystów,
ale i skonwergowani z komunistami na przestrzeni lat 70., 80. i 90. socjaldemokraci, liberałowie i
tzw. chrześcijańscy demokraci (a nawet bardziej skrajna prawica – vide:nacjonaliści francuscy i
część niemieckich czy tzw. Nowa Prawica), najczęściej będący wytworem liberalnego
społeczeństwa – o mentalności handlarzy, gawnojedów i lokai. Dotychczasowy sukces
stworzenia na odcinku zachodnim pół-osi Moskwa-Berlin, tym samym włączenia Europy
Zachodniej do „Bloku Kontynentalnego” warunkowany jest też sukcesem dezinformacyjnej funkcji
pieriestrojki: jak pisze cytowany wcześniej Olavo de Carvalho, stworzono złudzenie, że rządzona
przez struktury czekistowskie Rosja Sowiecka (a także ChRL) jest zwyczajnym państwem
narodowym, z którym można i trzeba prowadzić interesy oraz rozwijać jak najszerszą współpracę
na wszystkich innych możliwych płaszczyznach. Rosja Sowiecka i ChRL przestały być wrogiem w
percepcji zachodnich elit politycznych; przynajmniej na poziomie oficjalnych deklaracji. Co
najwyżej postrzegane są jako konkurent na pewnych odcinkach.

Wymienione wcześniej typowe agentury oraz struktury zachodnich kompartii i lewactwa nie są
jednak całkowicie bez znaczenia: były kanclerz Niemiec Gerhard Schroeder, zdrajca swojego
kraju i Europy, który zasiada w radzie nadzorczej Nord Stream wywodzi się z partii już od lat 70.
infiltrowanej przez STASI i dobrowolnie konwergującej się z komunizmem. Obecna kanclerz,
Angela Merkel wywodzi się natomiast z CDU – opozycji koncesjonowanej przez komunistyczne
władze NRD, którym zresztą służyła jako kaowiecw FDJ. Ponadto, od lat 60. w krajach
zachodnich, w szczególności: USA, Wielkiej Brytanii, Francji i RFN komuniści i lewacy – już jako
faktyczna i uznawana część establishmentu – dokonują marszu przez instytucje o znaczeniu
strategicznym dla danego organizmu politycznego: uczelnie i ośrodki naukowe, szkolnictwo
niższego poziomu, media, instytucje kulturalne, przemysł rozrywkowy, kościoły i związki
wyznaniowe, parlamentarne partie polityczne i organizacje pozarządowe. Mniej więcej od lat 90.
zachodnie struktury komunistyczne, tzw. „pokolenie ‘68” ma już realny i bardzo poważny wpływ
na politykę zarówno wewnętrzną – uderzając w wartości i struktury konstytutywne dla Cywilizacji
Zachodu, jak i zagraniczną – prowadząc z różnym natężeniem politykę uległości to wobec Rosji
Sowieckiej, to ChRL czy satrapów będących ich sojusznikami i wasalami, a także rozkładając
zachodni potencjał militarny i specsłużby. W Stanach Zjednoczonych – pełniących wobec
Zachodu (ale i Japonii czy nawet części krajów muzułmańskich) rolę metropolii – ze struktur
komunistycznych wywodzą się m.in. były prezydent Bill Clinton, Hillary Clinton i obecny, Barrack
Obama. Clinton (wraz z administracją) kontynuował politykę zbawiennego dla świata
amerykańskiego imperializmu, jednakże wciągnął USA w wojny bałkańskie, których jednym z
głównych rozgrywających i długofalowych beneficjentów były Niemcy (pomysł likwidacji
Jugosławii jako formacji geopolitycznej), nie mówiąc o wsparciu Rosji Sowieckiej i ChRL
udzielanym Miloszewiciowi czy wsparciu ekstremistów islamskich udzielonym Bośniakom i
Albańczykom. Obama – wywodzący się ze środowisk Komunistycznej Partii USA, Czarnych
Panter i murzyńskich organizacji rasistowskich – prowadzi politykę „zwijania” amerykańskiego
potencjału obronnego oraz imperium zewnętrznego, co oznacza koncesje na rzecz Rosji
Sowieckiej.

9/11 i Czerezwyczajka

Kolejnym instrumentem geopolitycznej ekspansji neosowietów jest rozgrywanie kartą


ekstremizmu islamskiego, a także (po 1989 r. w dużo mniejszym stopniu) trzecioświatowego i
neonazistowskiego. Fanatyzm islamski wspierany jest przez sowieckie specsłużby praktycznie od
początku swojego istnienia. Już przywódcy Bractwa Muzułmańskiego powiązani byli z
Internacjonałem, zaś egipską organizację wywrotową Nasrat Al-Haqq zakładali agenci GPU.
Rewolucja islamska w Iranie wspierana była przez Związek Sowiecki: w kluczowych resortach
nowych władz znaleźli się agenci KGB i przefarbowani na zielono działacze irańskiej kompartii.
Wsparcie to ma miejsce i na poziomie logistycznym, i ideologicznym; ideologia współczesnego
ekstremizmu islamskiego to w zasadzie komunizm w przebraniu islamu. Trwa to do dzisiaj –
sojusznikiem Sowietów, a po 1991 r. Rosji czekistowskiej na Bliskim Wschodzie był Saddam
Husajn, a są – assadowska Syria, palestyński Hamas i libański Hezbollah. Towarzyszem Putina,
Miedwiediewa i Hu jest prezydent Iranu, Mahmoud Ahmadineżad.

Istnieją dowody na to, iż także Al-Kaida jest kontrolowana przez moskiewskich czekistów.
Zdaniem analityków powiązanych z amerykańskimi i brytyjskimi specsłużbami takich, jak Jeff
Nyquist czy Christopher Story, Rosja Sowiecka – a także ChRL – wyraźnie skorzystały z
zamachów 11 września 2001 r.: po pierwsze, ucięto dyskusje na temat Rosji Sowieckiej jako
państwa rządzonego przez czekistów i zagrożeń z tegoż wypływających. Po drugie, wrogiem
numer jeden Zachodu stał się terroryzm islamski i groźba islamizacji Europy (skądinąd realna),
natomiast Rosja Sowiecka i ChRL stały się kłopotliwym, ale jednak sojusznikiem w „wojnie z
terroryzmem”; czeczeńskich i ujgurskich niepodległościowców zaszufladkowano jako terrorystów
islamskich. Ponadto, USA, Wielka Brytania i pozostałe kraje NATO zostały wciągnięte w wojny,
których z różnych powodów nie są w stanie ani wygrać, ani wycofać się z nich z twarzą.
Uaktywniły się środowiska pacyfistyczne i lewackie, podsycając antyamerykańskie (tym samym
autodestrukcyjne) tendencje i resentymenty w Europie, co zapewne musiało być orkiestrowane
przez moskiewskie agentury wpływu. Po trzecie: wojna w Afganistanie i Iraku spowodowała skok
cen surowców energetycznych – ropy naftowej i gazu ziemnego, co utorowało Rosji Sowieckiej
drogę do odbudowy Gazpromu – instrumentu wasalizacji Europy. Moskwa w efekcie może
swobodnie szantażować kraje Europy Zachodniej podminowane przez wojowniczą mniejszość
islamską, oferując stabilne i rzekomo „bez zobowiązań” dostawy gazu; w percepcji władz
Niemiec, Francji czy Włoch to Rosja Sowiecka jest bezpieczniejsza niż kraje islamskie, bo nie
wymoże – używając np. Turków, Arabów czy białych konwertytów – wpisania Szahadyw górny
pas flagi niemieckiej, ani wprowadzenia prawa koranicznego we Francji.

W przededniu III wojny światowej ?

Zdaniem analityków takich, jak wspomniany wyżej Jeff Nyquist (oficer amerykańskiego DIA), a
także m.in. Caspar Weinberger (Sekretarz Obrony USA za Reagana), Dariusz Rohnka (publicysta
zajmujący się problematyką sowieckiej dezinformacji, pieriestrojki i neokomunizmu) czy Stanisław
Łuniew (uciekinier z GRU), jednym z wariantów rozwojowych neokomunizmu i jednym z celów
sowieckiej długofalowej strategii jest ekspansja zbrojna, łącznie z wywołaniem kolejnej wojny
światowej celem eliminacji USA i w konsekwencji – zdobycia przez Rosję Sowiecką i ChRL
globalnej hegemonii. Kierownictwa obydwu krajów nie wyzbyły się dążenia do dominacji nad
światem i oficjalnie to deklarują. Wystarczy tu wymienić: oficjalną doktrynę obronną Rosji
Sowieckiej, oficjalne wypowiedzi członków kierownictw, np. przemówienie ChRLowskiego
ministra obrony Chi Haotiana, skądinąd całkowicie pominięte w mainstreamowym, politycznie
poprawnym dyskursie.

Głównym celem zbrojnej agresji Rosji Sowieckiej i/lub ChRL byłyby Stany Zjednoczone, jako
mocarstwo będące de facto centralą świata zachodniego: amerykański aparat państwowy,
dowództwo sił zbrojnych i zgrupowania sił zbrojnych o znaczeniu strategicznym. Byłaby ona
uzupełnieniem działań dezinformacji strategicznej, agentur wpływu i szpiegów oraz
aksjologicznego rozmiękczania społeczeństw Zachodu. Gdyby do niej doszło, zostałaby w niej
użyta broń niekonwencjonalna. Taka wojna jest – zdaniem wyżej wymienionych – jak najbardziej
możliwa do przeprowadzenia i co najważniejsze – do wygrania, przy czym największą szansę na
zwycięstwo ma agresor, zwłaszcza jeśli dysponuje elementem zaskoczenia i uprzedniej,
wielopoziomowej dezinformacji. Jako, że celem wojny z użyciem np. broni nuklearnej byłaby
dekapitacja danego państwa, raczej nie zostałyby w niej użyte miliony megaton, jak głoszą
politycznie poprawni intelektualiści i filmy w rodzaju „The Day After”, wprost będące wytworem
albo popłuczynami lewackiej, pacyfistycznej i komuszej dezinformacji.

Trzecia wojna światowa może zacząć się w kilku miejscach. Na przykład na Bliskim Wschodzie,
gdzie wojna Izraela bądź USA z którymś z państw islamskich może wywołać reakcję łańcuchową
w całym świecie islamskim i w podminowanej muzułmańską mniejszością Europie, na czym
skorzystać mogą Rosja Sowiecka i ChRL. Pomiędzy Indiami a Pakistanem może nastąpić
eskalacja potyczki o Kaszmir, tym razem z użyciem broni nuklearnej, której posiadaczami są oba
kraje. Wojna nuklearna na Subkontynencie Indyjskim dawałaby szanse potężniejszym
mocarstwom na jej rozgrywanie, a co najważniejsze – na przekonanie się, jaki przebieg mógłby
mieć konflikt z użyciem broni niekonwencjonalnej na skalę światową. Kolejnym potencjalnie
zapalnym obszarem jest Daleki Wschód: Korea Północna może zaatakować Południe bądź
Japonię, ChRL może zaatakować Tajwan. Wreszcie, Caspar Weinberger rozważa Europę
Środkową i Wschodnią jako obszar zapalny: III wojna światowa rozpoczyna się od… likwidacji
przez Rosję Sowiecką polskiego kierownictwa politycznego i dowództwa sił zbrojnych; książka
(znana mi niestety jedynie ze opracowań) w której ten scenariusz jest opisany, wydana została w
roku… 2006.

Jeff Nyquist uważa, że główna ofensywa Rosji Sowieckiej/Chin będzie miała charakter „szarego
ataku”; USA zostaną uderzone atakiem terrorystów islamskich, wspieranych i zbrojonych przez
sowieciarzy. We wstępie do „Konia trojańskiego”, wydanego w 2007 roku polskojęzycznego
zbioru publicystyki czytamy: Wielu będzie zwracać uwagę na fakt, że Rosja jest słaba i niezdolna
w obecnej chwili do wszczęcia wojny. Ale wojny można prowadzić na wiele sposobów, przy
użyciu różnorodnych środków. Bomba atomowa przywieziona do Nowego Jorku przez terrorystę
może doprowadzić do rozpadu amerykańskiej gospodarki, głównie poprzez panikę, jaką
spowoduje. To, w konsekwencji, może prowadzić do politycznej rewolucji (…). Zważywszy
degradację amerykańskiego systemu odstraszania nuklearnego, jest możliwe, że rosyjski atak
jądrowy może całkowicie rozbroić Amerykę (zależnie od sukcesów sił rewolucyjnych). W takim
wypadku, Ameryka przestanie istnieć jako mocarstwo światowe. Po upadku Ameryki, Europa
stanie się własnością Rosji, podczas gdy Bliski Wschód zostanie podzielony między rosyjską i
chińską strefy wpływów.

Pozostałe warianty operacyjne ataku na USA rozważa czeski prawicowy polityk, Petr Cibulka w
wywiadzie, w którym jest też mowa o kulisach pieriestrojki, sytuacji w krajach Międzymorza oraz
sowieckich (komunistycznych i agenturalnych) powiązaniach zachodnich elit:Jestem pewien, że
strategia zaatakowania Stanów Zjednoczonych została wypracowana dawno temu, choć istnieje
zapewne kilka wariantów takiego ataku. Pierwsze rozwiązanie wydaje się dla Kremla idealne:
doprowadzić do wojny domowej w Stanach Zjednoczonych. Drugi wariant opiera się na ataku
nuklearnym pod przykrywką islamskiego terroryzmu. W obu przypadkach zasadnicze cele
strategiczne Moskwy zostaną osiągnięte. Istnieje także możliwość ataku atomowego na
zachodnie wybrzeże Stanów Zjednoczonych ze strony Korei Północnej. Przyszłość pokaże, która
z tych opcji zostanie wykorzystana. Przewidując taki rozwój wypadków, należy także oczekiwać,
że Moskwa postara się o zneutralizowanie Europy. W ten sposób Europa zostanie wykluczona z
konfliktu z Ameryką.

Spójrzmy teraz na mapę świata, zaznaczając Blok Neosowieckii wyróżniając: Rosję Sowiecką,
ChRL, ich strefy wpływów oraz starych i nowych sojuszników. Rakiety Topol-M czy Szatan nie są
zdolne do przenoszenia wojsk powietrzno-desantowych zdolnych operować na terenie
Apallachów czy Gór Skalistych, a tym bardziej broni pancernej zdolnej operować na terenie
Wielkiej Równiny.. Okręty podwodne nie są w stanie przeprowadzić operacji desantowej na
wybrzeża USA czy Wielkiej Brytanii. Okręty wojenne jakiejkolwiek klasy ani jakiegokolwiek typu
nie są w stanie przebyć w pół godziny dystansu z Murmańska pod Nowy Jork, ani z wyspy
Hainan pod Los Angeles czy Seattle. W jedną noc nie przerzuci się miliona sił lądowych,
zwłaszcza przez arktyczną czapę lodową. Co więc muszą zrobić Moskwa i Pekin, by zapewnić
sobie szanse na zwycięstwo w ewentualnej trzeciej wojnie światowej? Pozyskać jak najwięcej
sojuszników, wasali, państw neutralnych (w tym „państw upadłych”), nie tylko w obrębie własnych
„imperiów zewnętrznych” czy „bliskich zagranic”, ale jak najbliżej granic USA, tak by osiągnąć
geostrategiczne oblężenie; by dysponować jak największym terytorium z którego możliwe byłoby
prowadzenie operacji wojskowej przeciwko światowemu mocarstwu. Od lat 1999 – 2001 trwa:
neutralizacja Europy oraz pozyskiwanie sojuszników nie tylko w obrębie „bliskich zagranic” i
imperiów zewnętrznych Rosji Sowieckiej i ChRL, ale zwłaszcza pośród krajów Ameryki Łacińskiej,
w których władze przejęli lewicujący i neokomunistyczni politycy. W okresie zimnej wojny ZSRS
miały na półkuli zachodniej jeden niezatapialny lotniskowiec w postaci Kuby; zdołano jeszcze
pozyskać Grenadę i wzmocnić wpływy na Jamajce i Haiti. Obecnie Rosja Sowiecka wraz z ChRL
dysponuje sojusznikami w postaci neokomunistycznych, „boliwariańskich” państw Iberoameryki:
Wenezueli, Brazylii, Nikaragui (gdzie władze ponownie sprawują sandiniści).

Wszyscy analitycy rozważający możliwość wybuchu nowej wojny światowej zwracają uwagę na
słabe punkty Zachodu (czyli USA par excellance): wykluczenie przez większą część elit
politycznych możliwości wybuchu konfliktu światowego, zwłaszcza przez Rosję Sowiecką czy
ChRL, czego konsekwencją jest np. brak zdolności operacyjnych na rozległych obszarach oraz
paradoksalnie – nieprzygotowanie sił zbrojnych do walki z wrogiem o proporcjonalnych siłach
konwencjonalnych i niekonwencjonalnych. Nyquist dużo miejsca w swej publicystyce poświęca
tendencjom rozkładowym cywilizacji zachodniej, indukowanym przez agentury wpływu i „operacje
aktywne”.

ZMIERZCH ZACHODU

Postępy bolszewii są wprost proporcjonalne do stopnia rozkładu kulturowego Zachodu.


Jakkolwiek agentury sowieckie przed i po 1991 pełnią funkcję katalizatora upadku Zachodu, tak
należy stwierdzić, że są to procesy autodestrukcyjne niejako wbudowane w naszą cywilizację.
Komunizm i zachodni oświeceniowy demoliberalizm (oba we wszelkich możliwych wariacjach)
mają to samo źródło, którym jest postoświeceniowy nihilizm i jako takie mają pewien punkt
styczny – apoteozę człowieka, którego pycha i chciejstwo są miarą wszechrzeczy. Jedno i drugie
cechuje relatywizm i indyferentyzm aksjologiczny; w pierwszym – podstawową kategorią „dobra” i
„zła” jest to, co przegłosowała większość i to, co najlepiej się sprzedaje; wszystkie sfery życia
stają się przedmiotem to głosowania, to procedur rynkowych. Co za tym idzie, nie ma takiego
pojęcia jak „wróg”; nie ma dystynkcji „swój-obcy”. W drugim dobre bądź złe to, co za takowe
uznają struktury władzy. Poza tym oba istnieją dzięki ukształtowanemu na przełomie XIX i XX
wieku „człowiekowi masowemu” o kolektywistycznym i zuniformizowanym sposobie myślenia i
działania, którego cechuje roszczeniowe i konsumpcjonistyczne nastawienie wiodące do
totalitaryzmu. Na inny, niezwykle ważny aspekt problemu zwrócił uwagę w „Pojęciu polityczności”
Carl Schmitt: pojawienie się liberalizmu jako „antypolityki” spowodowało, wręcz wymusiło
powstanie komunizmu (Schmitt pisał konkretnie o marksizmie) jako teorii polityki, w której celem
samym w sobie jest absolutna i totalitarna władza; po wegetarianach przychodzą
kanibale.Komunizm zresztą jest owocem wyjałowionej oświeceniem ziemi europejskiej; przecież
Marks nie był Kałmukiem, Engels nie był Rosjaninem, a partie komunistyczne II połowy XIX i
pierwszej dekady XX w. raczej nie składały się z Samojedów.

Na skutek modernizmu, „uwspółcześnienia” i Soboru Watykańskiego II upada fundament


Zachodu, jakim jest Kościół Rzymski, o którym Julius Evola powiedział, że jest (cytuję z pamięci)
Imperium Rzymskim, w którym znak Orła został zastąpiony przez Krzyż. To, co kiedyś
umieszczano w Syllabusiejako herezję jest obecnie dyskutowane jako „równouprawniony” pogląd.
Kościół katolicki de facto przeprasza za własne istnienie. Zamiast anathem, ekskomunik, w
ostateczności konkwist, rekonkwist i krucjat w obronie nowożytnego Rzymu – mamy wpuszczanie
barbarzyńców w obręb Miasta; Kościół de facto nie ma też znaczenia w realnej polityce. Fryderyk
Nietzsche miał rację, mówiąc że Bóg umarł;słowa te w dokładnym kontekście – jakkolwiek
nierozumianym i przez wierzących, i przez ateistów – oznaczają to, że sprawy metafizyczne i
duchowe nie odgrywają w życiu narodów i jednostek większej roli; instytucjonalny Kościół traci
realny wpływ polityczny, religia staje się faktycznie ludowym folklorem.

Wreszcie mamy jedno z kluczowych wierzeń demoliberalnej parareligii Zachodu – wiarę w „koniec
historii”, co ciekawe bardzo zbieżną z bolszewickim przekonaniem o swoim ostatecznym triumfie.
Wersja sprymitywizowana i zwulgaryzowana, obecnie już raczej nie pierwszej świeżości, jednak
dalej pełniąca rolę legendy dla gawiedzi głosi, że cały świat przyjmie w końcu demoliberalizm na
modłę euroatlantycką, a tym samym zniknie jakiekolwiek zagrożenie totalitaryzmem oraz, że
skończy się era konfliktów zbrojnych i jakichkolwiek różnic pomiędzy graczami w polityce
światowej. Mit ten ma jednak pewien głębszy wymiar; wersję zmodyfikowaną, a przez to bardziej
podstępną. Mianowicie: różnice pozostaną, konflikty będą występować nadal, jednakże będą
miały charakter lokalnych konfliktów asymetrycznych: „misji pokojowych”, „misji stabilizacyjnych”
oraz „antyterrorystycznych” i antypartyzanckich, jednak ani wojna, ani totalitaryzm światu już nie
zagraża. Na poziomie relacji tzw. wolnego świata z sowietami przejawia się to w przekonaniu elit
politycznych i intelektualnych, że ZSRS i ChRL ewoluują w kierunku bądź to demokracji, bądź to
autorytarnego państwa narodowego o swoim własnym, lokalnym kolorycie. Prostą konsekwencją
jest uznanie, że komunizm/bolszewizm – powszechnie rozumiany jako ideokracja – skończył się
wraz z rozpadem Sowietów, a ChRL są XX-wieczną kontynuacją starych Chin, sprzed 1949 r.,
gdzie komunistyczna ideologia i symbolika jakoby służy za fasadę. Co za tym idzie – ani Rosja
Sowiecka, ani Chiny komunistyczne nie stanowią dla zachodu realnego zagrożenia militarnego
czy cywilizacyjnego, a komunizm i lewactwo w różnych mutacjach to jedna z wielu równoważnych
propozycji politycznych na wolnym rynku (a jakże !) idei. Oznacza to triumf dezinformacyjnego
wymiaru „pieriestrojki”. Co za tym idzie, antykomunizm czy antybolszewizm rozumiany jako
orientacja polityczna stracił rację bytu w dyskursie politycznym. Powszechne przekonanie, wręcz
dogmat „końca historii” czy „postpolityki”, ze swoim nieodłącznym wierzeniem w „upadek
komunizmu” wyznacza – jak pisze Dariusz Rohnka w książce „Wielkie Arrangement” – Rubikon
poczytalności. Kto wspomina chociażby o wpływie struktur komunistycznych na politykę po 1989
r., na przykład uwłaszczeniu czekistów i nomenklatury, ten szeregowany jest razem z głosicielami
teorii o Roswell, egzegetami Protokołów Mędrców Syjonuczy o planecie Nibiru, która w 2012 ma
przeciąć się z orbitą Ziemi. Swoją drogą – zastanawia popularność teorii spiskowych o NWO,
Illuminati, żydokomunie itp. w porównaniu z powszechną nieznajomością teorii o oszustwie.
Skądinąd wiadomo, że najbardziej znany popularyzator teorii NWO, Alex Jones, występuje w
Russia Today…

Wszystko to sprawia, że zachodni system demoliberalny prędzej czy później samoistnie


przekształci się w jakąś formę totalitaryzmu/bolszewizmu i odbędzie się to trzema równoległymi
torami: (a) poprzez pewne „naturalne” tendencje autodestrukcyjne (liberalizm i społeczeństwo
masowe, laicyzacja itp.), (b) zostanie zinfiltrowany przez agentury wpływu totalitarnego państwa,
bądź też (c) struktury komunistyczne same, w swoim interesie wprowadzą formalną demokrację i
wolny rynek, jak stało się w przypadku Rosji Sowieckiej, „byłych” republik związkowych i
„demoludów. Od dwudziestu z górą lat na zachodzie ma miejsce właśnie „samoistna”
konwergencja z komunizmem, podsycana przez sowieckie agentury wpływu, liberalizm z całym
dobrodziejstwem inwentarza i pożytecznych idiotów. Obecnie, tak na terenie świata
komunistycznego, jak i Zachodu, podminowanego przez agentury wpływu i wyjałowionego
oświeceniem – mamy do czynienia z kształtowaniem się demobolszewizmu – mariażu
komunizmu z demoliberalizmem, i składają się na to wszystkie wymienione wyżej czynniki.
Dariusz Rohnka w książce „Wielkie Arrangement” tak definiuje „demobolszewizm”: [w] tak
szerokim kontekście, a w oderwaniu od znanych ideologii demobolszewizm oznacza jednolitą
koncepcję świata, której głównym wyznacznikiem będzie podporządkowanie woli jednostki
nakazowi wąskiej grupy występującej w imieniu zbiorowości, uprzedmiotowienie człowieka i
obywatela, eliminacja idei indywidualnej wolności. Demobolszewizm to niezwykle konsekwentna
metoda: organizacji życia zbiorowości ludzkiej i pojedynczego obywatela; wyznaczania norm i
przepisów zakreślających ramy egzystencji; konsekwentnej kreacji świadomości indywidualnej; to
także metoda dominacji nad społeczeństwem, hierarchizacji życia społecznego, metoda
sprawowania i utrzymania władzy.Jak widać, powyższa definicja doskonale nadaje się do
przekrojowego opisu komunizmu/bolszewizmu; demobolszewizm (komliberalizm czy też
neokomunizm) różni się od „klasycznego”, sowieckiego czy chińskiego komunizmu jedynie
brakiem gułagów, planowego mordowania całych grup społecznych, etnicznych czy religijnych;
lewaccy profesorowie z Sorbony czy Berkeley nie strzelają swoim studentom w tył głowy (może
oprócz Foucault’a, który świadomie zarażał swoich homoseksualnych partnerów HIV-em). Ale być
może przez to neobolszewizm, legitymujący się liberalną frazeologią, dobrem jednostki i ogółu,
jest bardziej niebezpieczny – i dla niedoświadczonych totalizmem od ponad półwiecza
społeczeństw Zachodu, i dla zsowietyzowanych (mniejsza teraz o zakres) społeczeństw „post”-
sowieckich. Elity polityczne i społeczeństwa, a także jednostki z osobna dokonują internalizacji
„zasad” politycznej poprawności, która jest, od pewnego czasu w wersji agresywnej, dominującym
nurtem metapolityki i polityki, jednocześnie od dźwigania brzemienia własnej podmiotowości i
suwerenności wolą konsumowanie zawartości hipermarketów i fast foodów, oglądanie
teleturniejów i „reality show”, ewentualnie słuchanie Biełych Roz, hymnu Gazpromu czy Takogo
kak Putin...

Najlepszym chyba studium przypadku i polem obserwacji demobolszewizmu byłaby Polska:


środowiska komunistycznych: bezpiek i nomenklatury wraz ze swoimi fellow travellers niestety
doskonale wykorzystują do realizacji swoich celów liberalną, libertyńską aksjologię,
demokratyczne procedury oraz globalistyczny i kolektywistyczny, kompradorski kapitalizm
nomenklaturowy. Naszym bardakiem zajmiemy się jednak w kolejnych częściach cyklu.

C.D.N.

Źródła:

1. Anatolij Golicyn, Nowe kłamstwa w miejsce starych. Komunistyczna strategia


podstępu i dezinformacji,Wydawnictwo Służby Kontrwywiadu Wojskowego, 2007 (Części
I, III):http://www.abcnet.com.pl/node/6511; The Perestroika Deception: The World’s slide
towards the Second Weltoktober,http://www.abcnet.com.pl/node/6232

2. Dariusz Rohnka, Wielkie Arrangement,Wydawnictwo Podziemne, Poznań 2007;


Fatalna fikcja. Nowe oblicze bolszewizmu, stary wzór, Rozdział
3,http://www.fatalnafikcja.pl/fatalna.php

3. Józef Darski, O dezinformacji komunistycznej,Wyd. Niepodległości, Warszawa 1989:


http://archiwum.sw.org.pl/pdf/JozefDarski-1989_O_dezinformacji_komunistycznej.pdf

4. Wielka manipulacja. Rozmowa Jacka Laskowskiego z Józefem Darskim, Orientacja na


Prawo nr 80, (X/1991),http://www.abcnet.com.pl/node/5590
5. J. Nyquist: Odpowiedź na ankietę Wydawnictwa
Podziemnego,http://wydawnictwopodziemne.com/2007/09/30/odpowiedz-na-ankiete-2/

6. Olavo de Carvalho: Odpowiedź na


ankietę,http://wydawnictwopodziemne.com/2007/10/09/odpowiedz-na-ankiete-4/

7. O. Józef Maria Bocheński, Lewica, religia, sowietologia(fragment):


http://www.omp.org.pl/index.php?module=subjects&func=viewpage&pageid=204

8. Jurij Bezmienow:
http://www.youtube.com/user/hermitcleric#g/c/4CDAB99FAB5980BA ;
http://www.youtube.com/user/hermitcleric#g/c/F5863E552BBF1AC3

9. Jeffrey Nyquist, Koń trojański,Wydawnictwo Podziemne, Poznań 2007;

10. J. Nyquist: Trójkątna konstelacja.Wywiad przeprowadzony przez D. Rohnkę: część


pierwsza:http://wydawnictwopodziemne.com/2009/11/08/trojkatna-konstelacja/, część
druga:http://wydawnictwopodziemne.com/2009/11/15/trojkatna-konstelacja-2/

11. J. Nyquist: Geneza IV wojny światowej. Uzupełnienie i


errata,http://www.fatalnafikcja.pl/geneza.htm

12. J. Nyquist: Przemyśleć „problem rosyjski”,http://fatalnafikcja.pl/problem.htm

13. Francoise Thom, Rosyjskie ambicje w Europie,http://generacja.s4w.pl/darski.info/?


darski=rosja&go=rosja_thom1

14. Jeff Nyquist: Strategiczne oblężenie w Wielkiej


Grze,http://wydawnictwopodziemne.com/2008/02/15/%E2%80%9Estrategiczne-oblezenie
%E2%80%9D-w-wielkie-grze/

15. Następna wojna światowa(streszczenie książki Caspara Weinbergera)


,http://www.abcnet.com.pl/node/6548; Dyskusja na Forum Solidarności
Walczącej:http://swkatowice.mojeforum.net/temat-vt9200.html

16. Wielki podstęp. Wywiad z Petrem Cibulką,http://fatalnafikcja.pl/wielkipodstep.htm


17.Jeff Nyquist, China Defense Minister speech on US
extermination,http://www.scribd.com/doc/16627298/China-Defense-minister-speech-on-
USA-extermination-

Odsłon: 765 | Tagi: katyń 2, geopolityka i geostrategia,


anatolij golicyn, rosja sowiecka, sowiety, dezinformacja, neobolszewizm, neokomunizm,
komunizm, konwergencja, smoleńsk

Dodaj do:Do obserwowanych Do lubczasopisma

skomentuj
Komentarze do notki18 |Zgłoś nadużycie

● jak już pisałem gdzie indziej...

● ...dzięki za dobry i ważny wpis, razem z linkami.

● U siebie pisałem o katastrofie smoleńskiej jako o małym elemencie tej wielkiej układanki
("Kreml nie miałby motywu? Rzecz o 'coincidence theorists'"), ale Pan opisuje znacznie
szerszą perspektywę.

● Ciekawe ilu osobom będzie się chciało zajrzeć do tych wszystkich źródeł...


● CZEPIEC A.K.A. PRZEGINASZ
ADMINISTRACJO 26 427
| 05.09.2010 20:07


● link nadużycie odpowiedz



● @czepiec

● Jeszcze raz dziękuję za docenienie. I widzę, że Pan również woli pisać dłuższe analizy,
co się bardzo chwali.

● Cóż, jeżeli tematem na topie jest interpretowanie interpretacji listu Kaczyńskiego do
członków PiS czy "sprawa Migalskiego" (skądinąd ważne rzeczy), to zapewne niewielu...

● Pozdrawiam serdecznie


● JASZCZUR.
22 973 | 05.09.2010 20:34


● link nadużycie odpowiedz



● @czepiec: P.S.

● A byłem przekonany, że przynajmniej Golicyn (pierwsza książka jest po polsku, z
przedmową Macierewicza) jest na prawicy znany...


● JASZCZUR.
22 973 | 05.09.2010 20:46


● link nadużycie odpowiedz



● @Jaszczur.

● Jeżeli nawet "Zwycięstwo prowokacji" Mackiewicza nie jest szerzej znane, to skąd
oczekiwać znajomości Golicyna?

● Ale książkę trzeba koniecznie propagować, tym bardziej że jest przecież (w
przeciwieństwie do Mackiewicza) legalnie dostępna za darmo w Internecie...

● Również serdecznie pozdrawiam.


● CZEPIEC A.K.A. PRZEGINASZ
ADMINISTRACJO 26 427
| 05.09.2010 21:06


● link nadużycie odpowiedz



● @czepiec

● Dokładnie! Propagować, póki jest jeszcze legalnie dostępny w necie! Golicyn jest
(niestety) aktualny tak samo, jak "Zwycięstwo prowokacji", o którym Pan wspomniał.

● Z Mackiewiczem jest jeszcze o tyle ciekawa sprawa, że ma w Polsce bardzo wielu
egzegetów. I jeśli porównać egzegezy i interpretacje z dziełem Mackiewicza, wychodzi
na to, że albo bardzo niewielu Mackiewicza tak naprawdę czytało, albo niewielu
przeczytało ze zrozumieniem i skupia się na powtarzaniu słów używanych jako
"bonmoty".

● Pozdrawiam, życzę dobrej nocy.

● P.S.
● Dodałem Pański blog do ulubionych.


● JASZCZUR.
22 973 | 05.09.2010 21:20


● link nadużycie odpowiedz



● @Jaszczur.

● "Dodałem Pański blog do ulubionych."

● Dziękuję, ja Pana również. :-)

● Co do Mackiewicza, to dodatkowy problem w Polsce jest z dostępnością jego książek,
co sprzyja fantastycznym egzegezom. Zastanawiam się, czy p. Karsov-Szechter to nie
jest bardzo zmyślnie umieszczony agent wpływu, zadziwiające jednak, że Mackiewicz
dał się jej omotać. Miałem z nią pewien bezpośredni kontakt i jest to bardzo dziwna
postać, choć kiedy chce, potrafi być bardzo miła.

● Nie wiedziałem nawet, że po "Nowych kłamstwach..." Golicyn napisał książkę o
pierestrojce. Zabieram się do czytania i wszystkich zachęcam. W ogóle teksty pod
linkami naprawdę są znakomite i nieszczególnie się zestarzały.

● Dobrej nocy!


● CZEPIEC A.K.A. PRZEGINASZ
ADMINISTRACJO 26 427
| 05.09.2010 21:54


● link nadużycie odpowiedz



● Panie Jaszczur

● Kawał roboty pan zrobił.

● Dlatego jutro pozwolę sobie przeczytać lepiej niż pobieżnie.

● A na razie pozdrawiam


● MNICH ZARAZY
0 4820 | 06.09.2010
23:10

● link nadużycie odpowiedz



● @Jaszczur.

● Jako człowiek wierzący wierzę także w osobowe i inteligentne zło. Celem przeciwnika
jest zastąpienie świata zbudowanego na paradygmacie miłości dobra i prawdy światem
zbudowanym na paradygmacie kłamstwa i zła. NWO jest jedynie wygodnym skrótem.
Tak jak Kościół stanowi mistyczne ciało Chrystusa tak istnieć musi ziemskie ciało
Antychrysta, którego komórki rozproszone są po całej ziemi. Nie wiem czy jest to
teologicznie poprawne, ale pod wpływem lektury wpisu, nasunęła mi się taka myśl
śmiała. Transformacja znanego nam świata w NWO
● zachodzi wielotorowo i podlega na naszych oczach przyspieszeniu. Doświadczenie
historyczne każe się zgodzić, że dzikie serce i ramiona leżą w Azji, ale spojrzenie w
stronę kampusów i thinktanków
● nie pozwala wykluczyć że przewrotny mózg znajduje się na zachodzie. Paradygmat jest
wspólny, nie ma tu zasadniczej sprzeczności, nie ma w imię czego prowadzić
prawdziwej wojny. Dialektyczne kruszenie i rozpuszczanie narodów, społeczeństw i
rodzin wkracza w fazę finalną. Masy ludzkie zostaną ostatecznie przeformatowane i
ulepione w nowe wspaniałe i szczęśliwe społeczeństwo. Takie na ludzką miarę, bez
zbędnych transcendencji.

● Tak mówi rozum, wyciągając logiczne wnioski i ekstrapolując zastaną rzeczywistość.
● Od jakiegoś czasu z coraz większym bólem zastanawiam się czy Polska ma jeszcze
jakiś sens. Czy formuła narodowego państwa nie uległa wyczerpaniu. Przy zdrowych
zmysłach, wbrew przewrotnej logice, trzyma mnie rotmistrz Pilecki. Kapitulując
musiałbym go zabić w swojej duszy.

● Byłem wczoraj z pielgrzymką w Aylesford. W sanktuarium karmelitańskim, gdzie Matka
Boża objawiła Św Szymonowi szkaplerz. Mszę odprawiał, odziany w ornat z białym
orłem na plecach, biskup środowisk emigracyjnych Wojciech Polak a nad klasztorem
łopotała biało-czerwona.

● Prorok Izajasz mówił we wczorajszym czytaniu:

● Stanie się na końcu czasów,
● że góra świątyni Pańskiej
● stanie mocno na wierzchu gór
● i wystrzeli ponad pagórki.
● Wszystkie narody do niej popłyną,
● mnogie ludy pójdą i rzekną:
● "Chodźcie, wstąpmy na Górę Pańską
● do świątyni Boga Jakubowego!
● Niech nas nauczy dróg swoich,
● byśmy kroczyli Jego ścieżkami.
● Bo Prawo wyjdzie z Syjonu
● i słowo Pańskie - z Jeruzalem"
● On będzie rozjemcą pomiędzy ludami
● i wyda wyroki dla licznych narodów.
● Wtedy swe miecze przekują na lemiesze,
● a swoje włócznie na sierpy.
● Naród przeciw narodowi nie podniesie miecza,
● nie będą się więcej zaprawiać do wojny.
● Chodźcie, domu Jakuba,
● postępujmy w światłości Pańskiej!

● I tym dzielę się ku pokrzepieniu serc.


● DAMYRADĘ
23 495 | 07.09.2010 01:34


● link nadużycie odpowiedz



● Jesteśmy pionkami w grze

● Witam, jestem pod wrażeniem. Poruszające. Najbardziej mnie poraził ten fragment:
● "Caspar Weinberger rozważa Europę Środkową i Wschodnią jako obszar zapalny: III
wojna światowa rozpoczyna się od… likwidacji przez Rosję Sowiecką polskiego
kierownictwa politycznego i dowództwa sił zbrojnych; książka (znana mi niestety jedynie
ze opracowań) w której ten scenariusz jest opisany, wydana została w roku… 2006."
● Nic nie jest więc przypadkiem, w przypadki mogą dziś wierzyć tylko lemingi, pozdrawiam


● ALERGIA
61 424 | 07.09.2010 11:25


● link nadużycie odpowiedz



● @damyradę

● Widzę sprawy podobnie, choć przyznam szczerze, że sam zaliczam się do "ludzi małej
wiary".

● Pozwolę sobie uzupełnić Pański (zapewne inspirowany myślą Mariana
Zdziechowskiego) komentarz: (a) Carl Schmitt stwierdził, że pojęcia polityczne stanowią
świeckie odzwierciedlenie pojęć teologicznych; Szatan chciał i chce statusu równego
Bogu, władzy nad wszystkim równej boskiej. Dokładnie do tego samego dąży komunizm
jako całościowa formacja antycywilizacyjna i jako organizacja. (b) Komuniści i
sowieciarze od samego początku inspirowali się okultyzmem i satanizmem, a w ramach
(przynajmniej sowieckich) kompartii i bezpieki funkcjonowały satanistyczne organizacje.
Jeśli Pana interesuje, odsyłam do "Frondy": http://niniwa2.cba.pl/FRONDA.HTM


● JASZCZUR.
22 973 | 07.09.2010 19:35


● link nadużycie odpowiedz



● @alergia

● Dokładnie. W przypadki wierzą tylko lemmingi i "homososy", krew jedynie zalewa
człowieka, gdy widzi, ilu ich jest ! Ale co martwi jeszcze bardziej, to fakt, że i wielu ludzi
myślących nie jest w stanie przyjąć takiej ewentualności. Zapewne strach i
nieuświadomione przyjęcie liberalnego paradygmatu "wiecznotrwałego, globalnego
wolnego rynku".

● Jeżeli neosowiecja zaatakuje pierwsza, to jednak nie wcześniej niż w 2014-15. Muszą
wyssać wystarczająco z Europy, a i Soczi nie byłoby bez znaczenia, jako impreza w
charakterze reklamy kraju, "gdie tak swobodno..."


● JASZCZUR.
22 973 | 07.09.2010 19:41


● link nadużycie odpowiedz



● @czepiec

● Pan zapewne się zdziwi, ale... (a) ksiązki Mackiewicza dostępne są w Polsce. Trza tylko
poszperać, a że Mackiewicz nie był autorem masowym, nie dziwi to, że książki trzeba
zamawiać. (b) Książki Mackiewicza dostępne są właśnie dzięki Ninie Karsov, która
organizowała także m.in. logistykę dla Wydziału Wschodniego Solidarności Walczącej.

● Pozdrawiam, przepraszam za późną odpowiedź; po powrocie nad komputer wczoraj
"zagadałem się" na Niepoprawnych.


● JASZCZUR.
22 973 | 07.09.2010 19:44


● link nadużycie odpowiedz



● @czepiec - odnośnie dostępu do książek Mackiewicza i postaci Niny Karsov:

● http://swkatowice.mojeforum.net/temat-vt6420.html

● http://swkatowice.mojeforum.net/temat-vt6132.html

● (Tu zwraca uwagę wyłapanie pewnej rzeczy przez ludzi z SW - oni są w te klocki
dobrzy...)


● JASZCZUR.
22 973 | 07.09.2010 20:49


● link nadużycie odpowiedz



● Autor

● Znakomite, miło widzeć trzeźwych pośród szołomionych :)

● Pozdrawiam serdecznie


● ROLEX
536 11509 | 07.09.2010 20:56


● link nadużycie odpowiedz



● @Rolex

● Dziękuję i wzajemnie.

● Choć szlag trafia, gdy człowiek na to wszystko patrzy i analizuje. Tym bardziej, jak się
mieszka w "buffer zone".


● JASZCZUR.
22 973 | 07.09.2010 21:03


● link nadużycie odpowiedz



● Autor

● analiza/synteza bardzo rzeczowa, no i oparta na dobrych źródłach.

● Moze bedzie o tym w dalszej części, ale brakuje mi
● odniesienia, jak moga przeciwdziałac USA ociosowaniu ich z pozycji hegemona. Czy w
ogóle dowolny rodzaj podjetego przeciwdziałania moze byc w obecnych
uwarunkowaniach jak i tych i symulowanych na najbliższe lata, skuteczny.

● Bo moim zdaniem, wojna jest tez rozwiazaniem korzystnym dla USA. Byle w miarę
szybko wywołana, póki USA dysponuja jeszcze przewaga strategiczno-logistyczną nad
dowolnym potencjalnym rywalem.

● Najwyzej zamiast świata dwubiegunowego (strefa sowiecka - strefa angosaska - strefa
szara, gdzie obie walcza o dominację)) , powstanie kombinacja z trzema mocarstwami
(USA, Rosja, Chiny albo USA, SinoRosja, i moze jakis inny blok militrano-gospodarczy) i
zróznicowanymi w aspekcie wasalnym strefami ich wpływów. Z jakiejs części obecnych
wpływów USA , tak czy siak, muszą ustąpić .
● Lepiej to uzyskacc w ramach bodaj rozejmu walczących stron i okresleniu linii
demarkacyjnych pomiedzy ich strefami wplywów, niz w procesie wymuszonego
oddawania domen, nad którymi traci się stopniowo kontrole, aler coraz szybciej kontrolę.

● Tak czy siak, III wojna to kwestia juz bliskiego czasu.
● A Smoleńsk 2010 to poczatek porządkowania i przygotowywania przedpola przez
Moskwę na głównym szlaku tranzytowym.

● Przypomina mi to wydarzenia zwane "Praska Wiosna", gdy agent KGB, A.
Dubczek,sprowokował przemieszczenie olbrzymiej masy wojsk Układu warszawskiego
pod granice Niemiec i Austrii, czyli w serce Europy. Do czego pretekstem było
antysocjalistyczne prowadzenie sie Czechosłowacji. A to była podgotowka do inwazji
Sowietów na Europę. Zeby nie Kukliński i jeszcze jeden "kret" w Sztabie Ukladu
Warszawskiego, Brezniew wydałby rozkaz do ataku.
● Ale to całkiem juz inna historia.

● pozdr.


● UNUKALHAI
0 14977 | 07.09.2010 22:09


● link nadużycie odpowiedz



● @Jaszczur.

● dzięki za te linki do dyskusji na forum SW. Pewne rzeczy będę musiał sobie jeszcze
przemyśleć. Nie wziąłem pod uwagę, że Orłoś to krewny Mackiewicza i zapomniałem o
jego odchyłach.

● Ja w Polsce i tak od dawna nie mieszkam, bliżej mi do Londynu. Ale książki
Mackiewicza zwłaszcza w latach dziewięćdziesiątych powinny były być bardziej
dostępne w kraju właśnie...


● CZEPIEC A.K.A. PRZEGINASZ
ADMINISTRACJO 26 427
| 08.09.2010 09:48


● link nadużycie odpowiedz



● @unukalhai

● Niemalże wyjął mi Pan to z ust, napiszę więcej w kolejnych częściach.

● Dla Zachodu (jak pisałem, obecnie Zachód = USA + UK) dobre byłoby choćby
wznowienie "Zimnej Wojny" wobec zarówno "Bloku Neosowieckiego", jak i Rosji
Sowieckiej i ChRL z osobna. Jako że wyklarowałoby to sytuację geostrategiczną ("My
vs. Oni"), byłoby to także korzystne dla Polski i dla położenia opcji niepodległościowej u
nas.

● To wymagałoby przede wszystkim jasnego zdefiniowania wroga, a nie szukania
dowodów na istnienie duszy w spojrzeniu czekisty.

● Taki postulat wysunął m.in. Golicyn.

● Jedyną szansę na podjęcie przez USA kontrakcji byłoby zwycięstwo twardogłowych
Republikanów (połączone ze wzrastająca agresją Rosji Sowieckiej, Chin, ew. KRLD);
zarówno w wyborach do Kongresu, jak i prezydenckich (kwestia - kto dostanie
nominację GOP).

● Co do "operacji Smoleńsk" - była ona adresowana głównie na Zachód: jako rozpoznanie
bojem i mobilizacja agentur. Gdyby chciano jedynie odgłowić PiS, zrobiono by to już
dawno, cichszymi metodami. Poza tym jest jeszcze dodatkowy czynnik gaz łupkowy i
zagrożenie dla Gazpromu, jakie niosłoby wkroczenie amerykańskich firm, a co za tym
idzie zwiększenie geostrategicznego znaczenia Europy Środkowej i Wschodniej. Teraz,
gdy wiadomo, że wydobycie ma rozpocząć się dopiero za koło 5-7 lat, Rosja Sowiecka
(Gazprom) ma dość czasu na: (a) zablokowanie jakiegokolwiek poszukiwania, (b)
stworzenie firm-krzaków i przejęcie złóż.

● Trzecia wojna światowa jest jednym ze strategicznych wariantów, oprócz trwającej
właśnie próby nieprzemocowego wrogiego przejęcia Zachodu przez Rosję Sowiecką (i
ChRL) przez podłączenie się do zachodnich struktur politycznych i gospodarczych.

● Pozdrawiam również


● JASZCZUR.
22 973 | 08.09.2010 20:43


● link nadużycie odpowiedz

Ankieta

Kto był najlepszym premierem po 89 roku?


● Tadeusz
Mazowiecki
● J. K. Bielecki

● Jan Olszewski

● Waldemar
Pawlak
● Hanna
Suchocka
● Józef Oleksy

● Włodzimierz
Cimoszewicz
● Jerzy Buzek

● Leszek Miller

● Marek Belka

● Kazimierz
Marcinkiewicz
● Jarosław
Kaczyński
● Donald Tusk

zobacz wyniki »

Ostatnie notki
Przekonamy przekonanych Rze są przekonani
?

MARCINKK 1.1
| 07.02.2011 21:25 |12

Drugi krąg

FREE YOUR MIND


| 07.02.2011 08:42 |275

Wierność jest sexy!

ZBIGNIEW KALISZUK
| 07.02.2011 20:52 |4

Jak uciec do przodu, czyli o szansie naszej


polis

MAREK PRZYCHODZEŃ
| 07.02.2011 20:47 |6

Lech Kaczyński. In memoriam (w "Tysolu")

PAWEŁ BURDZY
| 07.02.2011 17:31 |4

Ostatnio najczęściej komentowane


Mucha dobrze gada

CEZARY KRYSZTOPA
| 03.02.2011 19:03 |146

Kokpit

FREE YOUR MIND


| 05.02.2011 20:24 |216

Wielkie dni tow. Napieralskiego

ROSEMANN
| 01.02.2011 18:11 |18

Jak uciec do przodu, czyli o szansie naszej


polis

MAREK PRZYCHODZEŃ
| 07.02.2011 20:47 |6

Jeszcze o mocy i niemocy PiS

IGOR JANKE
| 05.02.2011 14:31 |118

Samorządność, urzędnicy, prawo


ROZUM
| 05.02.2011 19:53 |23

Ja "Uważam Rze" nieźle. A co Wy sądzicie?

IGOR JANKE
| 07.02.2011 16:05 |178

Nasza, Polaków nędza współczesna

JAKUB LUBELSKI
| 30.01.2011 11:04 |56

DZIESIĄTY KWIETNIA W WARSZAWIE


OSIEMNASTY W KRAKOWIE

TOMASZ SAKIEWICZ
| 01.02.2011 12:29 |72

Drugi krąg

FREE YOUR MIND


| 07.02.2011 08:42 |275

Odsłon lubczasopisma: 214187


22.09.2010 20:24

Smoleńsk - tło długofalowej strategii (cz.


2)

Na przestrzeni ostatnich dwóch lat mamy do czynienia z operacją aktywną reintegracji geopolitycznej i
„porządkowania” wewnętrznego w przestrzeni sowieckiej. Operacja ta ma niejako dialektyczny charakter:
władza neokomunistycznej oligarchii umacniana jest pod hasłami demokracji, liberalizmu i odzyskiwania
podmiotowości przez rzekomo „pokomunistyczne” społeczeństwa. Proces ten jest ściśle sprzężony z
finalizacją operacji podłączania się Rosji Sowieckiej do struktur politycznych, gospodarczych i militarnych
Zachodu. Przypomnijmy: celem (i jednocześnie środkiem do prowadzenia dalszej ekspansji) finlandyzacja
Europy Zachodniej przez Rosję Sowiecką, rozbicie struktur euroatlantyckich (zwłaszcza politycznych i
obronnych) i wypieranie USA (i Wielkiej Brytanii) z Europy, a także znaczące osłabienie USA. Operacje te
wpisane są w długofalową strategię ekspansji przez podstęp i dezinformację, prowadzoną i wdrażaną
przez ukryte struktury komunistycznych (sowieckich i filialnych) specsłużb i nomenklatur.

„PIERIESTROJKA 2”. ROSJA SOWIECKA I „BLISKA ZAGRANICA”

Na terenie centrali, czyli w Rosji Sowieckiej obserwujemy operację dezinformacyjną, mającą wywrzeć
przekonanie, że państwo to (a w zasadzie – baza dla międzynarodowej, neokomunistycznej
czekistowskiej mafii) i jego kierownictwo rzekomo zrywa z komunizmem i wyzbywa się swojej sowieckiej
istoty. W tę operację dezinformacyjną wpisuje się kontrolowany konflikt Putin-Miedwiediew, często
interpretowany jako konflikt twardogłowych czekistów z rzekomo liberalnymi, demokratycznymi,
antykomunistycznymi „reformatorami”; wykorzystuje się tu cliche„jastrzębie vs. gołębie”, skutecznie
stosowaną i rozgrywaną jeszcze za czasów pierwszego sowieta. Jakkolwiek tarcia pomiędzy
poszczególnymi frakcjami w sowietach i neosowietach faktycznie istnieją, tak nie należy przyjmować,
jakoby stanowiły poważniejsze zagrożenie dla systemu władzy; w kwestiach „imponderabiliów”
(utrzymanie władzy i jej ekspansja) wszystkie „frakcje” działają jednofrontowo, ponadto faktyczne konflikty
zawsze były rozgrywane w celach strategicznej i taktycznej dezinformacji.
Mechanizmy i cele tej operacji wyjaśnia rosyjski antykomunista, Władimir Bukowski w wywiadzie
udzielonym około rok temu „Rzeczpospolitej”: Miedwiediew nie jest niezależnym człowiekiem, nie jest
prawdziwym prezydentem. On został mianowany na prezydenta. W reżymie panującym obecnie w Rosji
ma specyficzną funkcję. Ma reprezentować rzekomą liberalną twarz reżymu. Zwodzić ludzi. To, co mówi,
nie ma więc żadnego znaczenia. To tylko słowa. Miedwiediew lubi opowiadać, że w kraju powinno być
więcej demokracji, że sądy powinny być niezależne i tym podobne. Miedwiediew i Putin – to stara gra w
złego i dobrego policjanta. Nie nabierajcie się na to. Z kolei na pytanie o kierunki operacji
dezinformacyjnej o dialektycznym charakterze Bukowski odpowiada: Oczywiście, aby zmylić Zachód oraz
rosyjskich intelektualistów, którzy są sfrustrowani brakiem demokracji i wolności w ich państwie. Słyszą
takie rzeczy, ekscytują się nimi, i dzięki temu siedzą cicho i spokojnie. Nie występują przeciw reżymowi,
bo uważają, że jest w nim liberalny nurt, który może kiedyś dojść do głosu. Mogą sobie powiedzieć: skoro
nasz prezydent mówi takie rzeczy, to nie jest wcale tak źle. Sytuacja się poprawi. Choć to oczywiście
mrzonki. (…) Jeżeli uważnie przeanalizować to, co powiedział, to rzeczywiście widać, że on mówi
Chruszczowem. Że jego wypowiedź była w duchu słynnego referatu z XX Zjazdu. Czyli że w roku 1937
doszło do godnych ubolewania „błędów i wypaczeń”, ale nie powinny one przysłaniać wielkich zdobyczy i
sukcesów Związku Sowieckiego. Tak czy inaczej reżym Putina nawiązuje do tradycji sowieckiej. Czasami
do stalinowskiej, czasami do chruszczowowskiej.

Federacja Rosyjska pod względem substancjalnym stanowi kontynuację ZSRS. Władzę sprawują
struktury sowieckich specsłużb i oligarchia nomenklaturowa. Różnice pomiędzy towarzyszami Putinem
czy Miedwiediewem, a tow. Leninem, Stalinem czy Andropowem polegają „jedynie” na doborze technik, w
tym dezinformacji: Sowiecka nomenklatura – po kilku latach zamieszania na początku lat 90. –
przegrupowała się (…), przystąpiła do kontrofensywy i przejęła najważniejsze stanowiska w państwie.
Zarówno w świecie polityki, jak i biznesu. Działając za kulisami, a motorem były tu sowieckie służby
specjalne, komuniści wrócili do władzy. Można powiedzieć, że jesteśmy obecnie w fazie restauracji
reżymu sowieckiego (…). Ale przecież godłem tego kraju jest dwugłowy orzeł, jego flagą jest trójkolorowy
sztandar ...a hymnem stary sowiecki hymn napisany przez Siergieja Michałkowa dla Stalina. W armii
nadal używa się czerwonego sztandaru, a na ogonach samolotów bojowych maluje czerwoną gwiazdę. O
tym, z jaką historyczną schizofrenią mamy do czynienia w Rosji, najlepiej świadczy sprawa Petersburga.
Miasta, któremu przywrócono jego prawowitą nazwę, ale które nadal jest stolicą... Okręgu
Leningradzkiego. Gdy Putin odsłaniał pomnik niesławnego szefa KGB Jurija Andropowa, powiedział, że
sowieckie organy bezpieczeństwa „zawsze broniły interesów ludu”. Czyli także w 1937, gdy wymordowali
kilka milionów jego przedstawicieli. Stałym elementem sprawowania totalitarnej kontroli i ekspansji
wpływów struktur rządzących – zarówno pierwszymi, jak i drugimi Sowietami – jest zbrodnia i manipulacja
na skalę globalną

Implementacja pozorowanej liberalizacji i pozorowanej demokratyzacji w Rosji Sowieckiej jest wprost


proporcjonalna do postępującej totalitaryzacji, która to wdrażana jest na drodze przyznawania bezpiece i
razwiedce coraz pełniejszej kontroli nad każdym praktycznie aspektem życia, pod przykrywką walki z
„terroryzmem i ekstremizmem”. Skądinąd, wiadomo, że islamiści, neonaziści czy „nazbole” w Rosji
Sowieckiej są wytworem bezpieki, służącym z jednej strony terroryzowaniu społeczeństwa, z drugiej zaś
– uzasadnieniu totalitarnych praktyk neobolszewickiej bezpieki. Z trzeciej strony – jest to szczególny
instrument sowietyzacji i mobilizacji w nowej, dostosowanej do wymogów czasu, formie.

Proces umacniania władzy środowisk komunistycznej nomenklatury i bezpiek ma też miejsce w „byłych”
republikach ZSRS oraz w krajach należących przed 1991 rokiem do sowieckiego imperium
zewnętrznego; w przeciągu ostatnich dwóch lat praktycznie wszędzie na tym obszarze władzę przejęły
struktury komunistyczne – czy to bezpośrednio, czy rękami „partii zewnętrznych”, realizujących interesy
ukrytych struktur komunistycznych oligarchii. Na dobrą – a w zasadzie złą sprawę, w żadnym z tych
krajów komunizm nie został tak naprawdę obalony i złożyły się na ten stan różne czynniki, które
dokładniej należałoby omówić przy okazji innego wpisu. Najważniejsze znaczenie w globalnej geostrategii
mają dla „odnowionych” Sowietów (jak i Bloku Neosowieckiego, opisanego w poprzedniej części) trzy
regiony: Międzymorze (Polska, Ukraina, Białoruś, kraje bałtyckie), Kaukaz i Azja Środkowa, jako punkty
styku Rosji Sowieckiej (w przypadku ostatniego – także Chin) z Zachodem i światem islamu.

Resowietyzacja, „porządkowanie” i reintegracja krajów obszaru sowieckiego wszędzie przybrały postać


„odwróconych kolorowych rewolucji”, jakie miały miejsce w latach 2003 – 2006. Procesy, jakie miały
miejsce w Polsce w latach 2005 – 07 również można do tychże „kolorowych rewolucji” zaliczyć – zarówno
ze względu na ten sam przedział czasowy, w jakim się odbywały, jak również ze względu na ich dokładny
charakter i przebieg. Powstaje kwestia sporna: czy były to faktycznie kontrrewolucje, autentyczne zrywy o
charakterze antykomunistycznym i niepodległościowym, czy też sowieciarska operacja aktywna, której
głównym mechanizmem było zastosowanie zakrojonej na szeroką skalę, prowokacji politycznej. Wiadomo
skądinąd, że Saakaszwili i Burdżanadze zajmowali ważne role w reżymie Szewardnadzego, a
Juszczenko i Tymoszenko – Kuczmy. Z kolei Bracia Kaczyńscy uczestniczyli w procesach
okrągłostołowych i okołookrągłostołowych, później przejawiając – skądinąd jak najbardziej szlachetne, a
jakże – przekonanie, że komunę i jej sojuszników da się ucywilizować. Jednakże zachowanie danego
polityka w przeszłości niekoniecznie musi determinować jego dalsze zachowania; ponadto – zwłaszcza w
przypadku rzeczonych polityków gruzińskich i ukraińskich – istnieje możliwość werbunku przez
specsłużby amerykańskie czy brytyjskie. Wiadomo skądinąd, że „kolorowe rewolucje” otrzymywały
wsparcie m.in. ze strony amerykańskich środowisk neokonserwatywnych. Inna sprawa – system
neokomunistyczny istnieje „w-celu”, stąd wyposażony jest w rozmaite instytucje i mechanizmy chroniące
go przed obaleniem, które Józef Darski określa mianem bezpieczników układu. Ostatnie pięć lat
pokazało, że neokomunistycznej mafii, głęboko wrośniętej w systemy polityczne, gospodarcze i
społeczne nie da się obalić poprzez kontrolowanie oficjalnych instytucji politycznych ani przez
demokratyczne i liberalne reformy. Z drugiej strony, sięgnięcie po autorytarne metody walki z komuną
mogło zostać krwawo stłumione.

Po dwóch latach od „pomarańczowej rewolucji”, na Ukrainie zwyciężyła partia sowiecka, wykorzystując


m.in. rozłamy w obozie „pomarańczowych” i idąc za ciosem w postaci sowieckiego szantażu gazowego.
Na prezydenta został wybrany jej lider – Wiktor Janukowycz. Wpływy komunistycznej oligarchii zostały
utrzymane: między innymi uzależniono Naftohaz od Gazpromu, jednak najważniejsze jest porozumienie
(nomen omen !) charkowskie: w zamian za tańszy gaz dla Ukrainy przedłużono „dzierżawę” portu
wojennego w Sewastopolu, w którym stacjonuje sowiecka Flota Czarnomorska do 2047 roku.

Gruzja została zaszachowana przez agresję Rosji Sowieckiej w sierpniu 2008 roku, która w ostatecznym
rozrachunku wzmocniła Abchazję i Osetię Południową – czekistowskie pseudopaństewka, pełniące rolę
„spinaczy” z Rosją Sowiecką i jako takie wspierane przez nią.

W Polsce od 2007 roku struktury komunistyczne umacniają swoją władzę rękami Platformy Obywatelskiej
i koalicjantów: formalnego PSL i nieformalnego – SLD; szczegółowo okres ten opiszę w kolejnych
częściach.
W Kirgistanie, kraju kluczowym dla prowadzenia zachodnich operacji wojskowych na Bliskim i
Środkowym Wschodzie, gdzie znajdują się dwie bazy wojskowe – Rosji Sowieckiej w Kant i USA w
Manas – władzę przejął prosowiecki i wspierany z Moskwy klan, bardziej lojalny wobec „Wielkiego Brata”
niż Bakijew, który władzę przejął w wyniku „tulipanowej rewolucji”. Operacja ta miała za cel wprowadzenie
tego niesuwerennego kraju o strategicznym położeniu geopolitycznym w stan chaosu, by zaszantażować
USA i wzmocnić obecność Rosji Sowieckiej i ChRL. Być może kiedyś baza w Manas zostanie
zaatakowana przez rozgrywanych przez czekistów „Talibów” bądź terrorystów z IDU czy Hizb-ut-Tahrir.

ETAP KOŃCOWY FINLANDYZACJI EUROPY, PENETRACJA USA

W ciągu ostatnich dwóch lat udało się zrealizować większość punktów strategii podboju Zachodu. Główną
ekspozyturą Rosji Sowieckiej w Europie jest trójkąt Berlin-Paryż-Rzym, z których najsilniejszym ogniwem
są Niemcy, pełniące – ze względu choćby na swoją pozycję w UE – rolę wielkorządcy Europy z ramienia
Moskwy. To Niemcy, a w zasadzie Niemiecka Rzesza Demobolszewicka – rządzone przez agentów:
Schroedera i Merkel – w pierwszej kolejności doprowadziły do faktycznego uzależnienia Europy od
dostaw sowieckiego gazu; ekspansja ekonomiczna Rosji Sowieckiej za pomocą „Imperium Gazpromu”
równoznaczna jest ze zdobywaniem hegemonii politycznej. Udało się wprząc NATO w realizację punktów
„długofalowej strategii” rozgrywając kartą terroryzmu islamskiego, przestępczości zorganizowanej (groźba
przejęcia sowieckiego arsenału nuklearnego przez „mafię”), piractwa oceanicznego – zagrożeń w
znaczącej mierze sprokurowanych przez sowiecką politykę „operacji aktywnych”. Po objęciu stanowiska
Sekretarza Generalnego NATO, Anders Fogh Rassmussen wielokrotnie deklarował, iż NATO i Rosja
Sowiecka to strategiczni sojusznicy, głównie w wyżej wymienionych dziedzinach. Rozważano nawet
dopuszczenie do Kwatery Głównej NATO oficerów FSB w celu nadzorowania obiegu tajnych informacji.

Równolegle, jako wariant zapasowy wasalizacji Europy wdrażany jest projekt europejskiego
superpaństwa na bazie struktur Unii Europejskiej, które mogłoby zostać podłączone pod Rosję Sowiecką,
przy czym byłaby to zależność pasożyt-żywiciel, gdzie rolę pierwszego pełniłaby Rosja Sowiecka, a
drugiego – UE pod przewodnictwem NRD (Niemieckiej Rzeszy Demobolszewickiej), kremlowskiego
wielkorządcy. Jak pisze Łażący Łazarz: (…)opracowano projekt konsolidacji władzy w Unii Europejskiej
na zasadach megapaństwa, z własnym rządem, polityką zagraniczną, armią i prawem nadrzędnym. Tak
powstała najpierw Konstytucja Europejska, a po jej odrzuceniu Traktat Lizboński. Proszę zwrócić uwagę,
że wyparcie z tego aktu prawnego odwołania się do chrześcijańskich wartości i korzeni Europy, jest
właśnie realizacją „przygotowania mentalnego”. Wartości mają pozostać puste, być swoistym wakatem,
które wypełni Imperator. W ta pustkę wchodzą na razie lewackie zapateryzmy (to taktyczny ukłon w
kierunku kosmopolitycznej socjaldemokracji, prężnie działających we wszystkich krajach i wspierających
plany „rozwoju” Europy), ale tak będzie tylko do czasu. Gdy powstanie Związek Europejski nowy gabinet
władzy dzielonej głównie między Rosję a Niemcy, ustali fundamenty, na jakich należy budować nową,
posłuszną, pracowitą i konsumpcyjną społeczność imperium.

W Stanach Zjednoczonych do władzy doszły środowiska, które wywodzą się ze struktur amerykańskiego
lewactwa, popłuczyn po KP USA i Partii Czarnych Panter – o ile orkiestrowanych z Moskwy (i Pekinu), o
tyle autonomicznie działających w interesie sowieckim. Administracja komunizującego prezydenta
Baracka Obamy zdecydowała o „zwinięciu” amerykańskiego imperium zewnętrznego, przy wtórze
użytecznych idiotów, wiernych uczniów Fukuyamy, potępiających amerykański, neonazistowski
imperializm i cieszących się z nadejścia „wolnego od amerykańskiego żandarma świata
wielobiegunowego” pod kierownictwem miłujących pokój i wolność Władimira Putina, Hu Jintao, Hugo
Chaveza, Inacio Luli da Silvy i Fidela Castro. Zrezygnowano z obecności wojskowej w Europie Środkowo-
Wschodniej, jaką zapewniałby pewny projekt tarczy antyrakietowej, dokonuje się stopniowej, acz
systematycznej i z radością ogłaszanej destrukcji amerykańskiego arsenału nuklearnego, wojska USA
wycofywane są stopniowo z Bliskiego Wschodu. Rosja Sowiecka dostaje także wolną rękę na terenie
swojej „bliskiej zagranicy”; czerwono-czarny prezydent USA de facto uznaje prawo Rosji Sowieckiej do
hegemonii na terenie „bliskiej zagranicy”.

Pierwszorzędną przyczyną uruchomienia i wdrażania opisanych tutaj operacji jest sowiecka strategia
ekspansji; zarówno komunizm, jak i jego wariant rozwojowy: neokomunizm mają naturę
ekspansjonistyczną. Ekspansja wpływów jest tu jednocześnie celem i środkiem, jak również jedyną
metodą przetrwania i utrzymania przy życiu. Drugą przyczyną – choć czynników ekonomicznych nie
należy w przypadku totalitaryzmu fetyszyzować – jest kryzys gospodarczy, który niemodyfikowany, może
na przestrzeni najbliższych kilkunastu lat doprowadzić nawet do samozapaści zglobalizowanego
kapitalizmu i władzy pieniądza.

GŁÓWNE CELE OPERACJI

Nawet nie wgłębiając się w kwestie techniczne, mamy pewne bardzo ważne poszlaki wskazujące na to,
że mamy do czynienia z zamachem upozorowanym na katastrofę lotniczą, będącego elementem
większej i wielokierunkowej „operacji aktywnej”, ba – punktem, w którym splata się kilka takich operacji.

Po pierwsze, proces dezinformacji i manipulacji uruchomiono praktycznie w pierwszych minutach po


potwierdzeniu informacji o rozbiciu się samolotu. Na czele sowieckiej speckomisji mającej wyjaśnić
przyczyny i przebieg „katastrofy” stanął tow. Putin, natomiast tow. Miedwiediew wygłosił pełne empatii
orędzie do Polaków.

Na miejsce upadku Tupolewa nie dopuszczano dziennikarzy, rekwirowano dokonane przez nich
nagrania; sowieckie specsłużby od razu „zabezpieczyły” teren. W mediach mainstreamowych hipotezę o
zamachu odrzucono a priori; słowo „zamach” stało się wręcz słowem tabu. Od początku cenzuruje się
jakiekolwiek podejrzenia o zamach; jedynymi w zasadzie dopuszczalnymi w obrębie tzw. opinii publicznej
wersjami są: a) błąd pilotów i niesubordynacja wobec dyspozycji kontroli lotów, b) naciski ze strony „osób
trzecich” (w domyśle: prezydenta Kaczyńskiego), c) tradycyjny, sowiecki bardakw powietrzu i na lotnisku
(teza koniec końców uwiarygodniająca sowieciarzy, którzy wielkodusznie potrafią wziąć na siebie część
winy, przyznając się do burdelu u siebie), wreszcie d) – synteza a, b i c.

Po drugie, co znamienne, nastąpił bardzo szybki szturm UBekistanu – via PO i Komorowskiego – na


instytucje: Kancelarię Prezydenta, Biuro Bezpieczeństwa Narodowego, Instytut Pamięci Narodowej.
Jeszcze 10 kwietnia – pod pretekstem pobrania próbek DNA – ABW dokonała przeszukań w domach ś.p.
Aleksandra Szczygły i Zbigniewa Wassermana.
Szybkość i sprawność, z jaką uruchomiono i prowadzono (zwłaszcza przez pierwszy tydzień) zarówno
informacyjny „Blitzkrieg”, jak i szturm na instytucje jest poszlaką wskazującą na to, iż operacja ta była
przygotowywana od dawna. Ponadto, musiała być do niej przygotowana bardzo duża grupa ludzi; nie
tylko bezpośredni jej zleceniodawcy, nadzorcy i wykonawcy. Nie chodzi oczywiście o wtajemniczenie w
detale techniczne, ale o przygotowanie psychologiczne; oswojenie z możliwością zamachu na prezydenta
Kaczyńskiego kadr Platformy Obywatelskiej i innych segmentów partii sowieckiej, pracowników
neokomunistycznych mediów i szerokich mas „polskich” Homo sovieticus.Służyłyby temu wypowiedzi
Komorowskiego: ta sprzed roku w wywiadzie dla RMF FM o tym, że: może prezydent gdzieś poleci i coś
się stanie;oraz jaka wizyta, taki zamach,po próbie zamachu (albo pogróżce wobec Kaczyńskiego i
Saakaszwilego, jednocześnie triggeraaktywizującego partię sowiecką w Polsce) podczas wizyty w Gruzji.
Całkiem możliwe, że to jedne z licznych „wpadek” i „wymsknięć” jawnego współpracownika WSI, jednak
takie wyjaśnienie nie wyklucza specyficznej funkcji „propagandowej” tych wypowiedzi.

Last but not least –Federacja Rosyjska jest substancjalnie tym samym, co Związek Sowiecki, różnice
występują jedynie formie i dekoracjach, jak opisał cytowany wyżej Bukowski. Treść, czyli charakter
struktur rządzących i ich celów, jest dokładnie taka sama. Dlatego – jak słusznie stwierdził prof. Marek
Jan Chodakiewicz – czekistów należy wręcz z góry oskarżyć o zamach, dopóki nie udowodnią – choćby
pod nożem – że było inaczej.

Kolejną ważną poszlaką jest koincydencja – obchodów rocznicy mordu katyńskiego z katastrofą.
Bolszewicy mają szczególne zamiłowanie do przeprowadzania operacji (w tym mordów) w rocznice
ważne dla siebie, bądź dla strony atakowanej, co jest elementem wojny psychologicznej, a także
inżynierii społecznej i trzymania w ryzach własnych kadr.

Warto też rozważyć inną teorię, głoszoną przez blogera Karlina. Tragedia smoleńska nie była zamachem,
a przyczynami było obniżenie rangi wizyty, sowiecki bardak na lotnisku i w przestrzeni powietrznej i
nawarstwiona oraz podsycana przez media na przestrzeni ostatnich dwóch lat nienawiść wobec PiS i
Kaczyńskich. Skądinąd – fakt tradycyjnego w tamtych stronach burdelu nie wyklucza zamachu. Strona
sowiecka starałaby się wówczas wywrzeć u strony atakowanej przekonanie, że tragedia ta jednak była
zamachem, przede wszystkim przez wyżej opisaną akcję dezinformacyjną. Jeżeli faktycznie tak było –
sowieciarnia osiągnęła Mount Everest dezinformacyjnej symulakry, patrząc z perspektywy upływu 5
miesięcy od tego wydarzenia.

Punkt zwrotny

Jakie mamy przesłanki do tego, by sądzić, że zamach smoleński należy rozpatrywać w kontekście
sowieciarskiej długofalowej strategii i międzynarodowym? Przede wszystkim jest to charakter, skala i
rozmach z jakimi operacja została przeprowadzona i nagłośniona, także przy użyciu manipulacji i
dezinformacji.

Gdyby neokomunistycznym środowiskom (obojętnie, czy neopeerelowskim, czy neosowieckim) zależało


tylko i wyłącznie na zabójstwie prezydenta Kaczyńskiego, kierownictwa PiS czy Dowództwa Sił
Zbrojnych, zrobiłyby to innymi metodami.
Przyjrzyjmy się też sekwencji wydarzeń, jakie miały miejsce w bezpośrednim sąsiedztwie czasowym
katastrofy smoleńskiej: 2 marca w Chorwacji, w obecności Władimira Putina została podpisana umowa
przygotowująca rozpoczęcie budowy gazociągu „South Stream”, 6 kwietnia doszło do przewrotu w
Kirgistanie, gdzie jedna sowieciarska mafia obaliła inną sowieciarską mafię. 9 kwietnia miało miejsce
oficjalne rozpoczęcie budowy gazociągu „Nord Stream”. 21 kwietnia zresowietyzowana Ukraina i Rosja
Sowiecka podpisały porozumienie charkowskie.

Aby wzmocnić i przypieczętować efekty, a także dalej prowadzić operacje pacyfikacji przestrzeni
sowieckiej, w tym Polski i subwersji Zachodu – w stadium zaawansowanym, a w USA możliwej do
zablokowania przez tzw. kompleks wojskowo-służbowo-przemysłowy – będących składową długofalowej,
komunistycznej (neokomunistycznej) strategii ekspansji, potrzebne jest spektakularne wydarzenie –
zamach, który za pomocą środków technicznych i dezinformacji medialnej zostaje upozorowany na
katastrofę lotniczą.

Katyń 2 to operacja wpisująca się w koncepcję od dawna eksploatowana przez bolszewików i


neobolszewików - „zarządzania systemem przez kryzys”, zakładającą wywołanie sprokurowanego
kryzysu w celu utrzymania kontroli nad dalszym przebiegiem wydarzeń tak, by te odbywały się zgodnie z
założeniami sowieciarskiej strategii ekspansji, otwierając drogę pewnym przewidywalnym wariantom.
Znając nastroje po stronie atakowanej (którymi są i Polska, i Zachód !) sowieciarze dokonali operacji,
która w ich optyce jest do wygrania na pewną dłuższą metę obojętnie, jaka możliwa kontrakcja nie
zostałaby podjęta, której to operacji głównymi motorami są strach i kłamstwo.

Nawiasem – Rosja Sowiecka może wziąć na siebie część winy za „Katyń 2”, a nawet, w ostateczności,
mniej lub bardziej pośrednio, przyznać się do organizacji i przeprowadzenia zamachu. Wbrew pozorom,
taki ruch uwiarygodniłby kierownictwo Rosji Sowieckiej, którzy wówczas wskazałoby „winnego” a
następnie bardziej lub mniej pokazowo ukarałoby „pijanego Wanię z wieży kontrolnej”, czy też „rozbiłoby”
jakąś „frakcję twardogłowych czekistów”. Putin, Miedwiediew czy ktokolwiek na świeczniku zagrałby
kwestię „dobrego cara” (pardon –czekisty), czy „obrońcy demokracji”.

Dokończenie operacji dezinformacyjnej „Rosja zrywa z komunizmem”

Zaraz po tragedii, Putin i Miedwiediew wystosowali kondolencje do Polaków i masę innych wystąpień, w
których wyrażano żal i współczucie z powodu śmierci pary prezydenckiej i pozostałych osób znajdujących
się na pokładzie Tupolewa, a także łączono katastrofę z mordem katyńskim, za który również sowieciarze
przeprosili. Tak właśnie zostało to odebrane i przekazane dalej przez mainstreamowe media, a co za tym
idzie przyjmowane przez bardzo dużą część tzw. opinii publicznej. Podczas, gdy faktycznie padły w
przemówieniach Putina i Miedwiediewa bardzo ogólnikowe stwierdzenia o „ofiarach totalitaryzmu” i
„stalinizmu”. Zwłaszcza to ostatnie wpisuje się w starą, bolszewicką narrację o „dobrych komunistach”,
„złych komunistach”, „błędach i wypaczeniach” itp. W ramach tejże narracji komunizm (wraz ze swym
kłamliwą, zbrodniczą i szatańską wręcz naturą) przedstawiany jest jako zjawisko historyczne, które należy
opłakać, krótko wspomnieć, odłożyć ad acta,przejść do porządku dziennego i najlepiej zapomnieć.
Ewentualnie – relatywizować na różne sposoby, czego konsekwencją jest dalsze układanie się przy
okrągłych stołach i robienie interesów z czekistami i aparatczykami.
W ten cel operacji wpisuje się to, że w Tupolewie zginęli politycy stronnictwa sowieckiego w Polsce,
oprócz polityków patriotycznych, niepodległościowych i antykomunistycznych. Chodzi o PO, SLD i PSL, a
przykładem niech będą ś.p. Janusz Kurtyka – prezes IPN, zwolennik konsekwentnej dekomunizacji, co za
tym idzie konsekwentnego i swobodnego dociekania prawdy i ś.p. Arkadiusz Rybicki – jeden z autorów
ustawy de facto likwidującej tą instytucję, przeciwnik lustracji i dekomunizacji, zwolennik relatywizacji
zarówno peerelu, jak i neopeerelu. Nie mówiąc już o politykach SLD – partii będącej w prostej linii
kontynuacją PZPR.

Wpisała się w to także kilkukrotna emisja „Katynia” Wajdy w Rosji Sowieckiej (przede wszystkim), USA i
w Polsce. Film ten wbrew rozmaitym egzegezom medialnym nie ma wymowy antykomunistycznej –
wręcz przeciwnie. Podprogowo, poprzez charakteryzację postaci z obu stron barykady, przedstawia on
komunizm jako zjawisko nieuchronne; fact of life,który zdrowy na umyśle człowiek ma obowiązek przyjąć,
a nie zostawać z trupami (czy jakkolwiek to leciało…). Zresztą, czego się można spodziewać po Jaruzelu
peerelowskiego kina, który zawsze trafnie umiał rozpoznać komunistyczną (i neokomunistyczną !)
„mądrość etapu”.

„Dobro” i „zło” są równoważne i równoznaczne, pojęcia te zostały unieważnione i zatarte. Grubą


kreskąoddzielać należy od tej pory zarówno przeszłość, jak i teraźniejszość – charakter czekistowsko-
nomenklaturowych struktur rządzących i w Rosji Sowieckiej, i na terenie Polski.

Opisana tu operacja dezinformacyjna ma zasięg globalny. Chodzi o zamaskowanie wciąż sowieckiego i


bolszewickiego (w odmianie czekistowskiej oligarchii) charakteru Federacji Rosyjskiej wobec Polaków,
Zachodu, jak i rosyjskich dysydentów, nieraz będących autentycznymi antykomunistami; jeśli osnową
„operacji Smoleńsk” był zamach (a bardzo mało prawdopodobne, że nie był !), to celem jednoczesnym z
relatywizacją zła było przekonanie, że czekiści się ostatecznie ucywilizowali, że komunizm
(neokomunizm) dokonał przeistoczenia; szczególną uwagę zwróciło formułowanie podprogowych
sugestii, jakoby Putin i Miedwiediew et consortes przeżyli tragedię niemalże jako osobistą.

Powyższemu służyć ma też dezinformacyjna narracja „pojednania polsko-rosyjskiego”, która służy jako
kamuflaż rekomunizacji, resowietyzacji i cementowania paktu moskiewskich z peerelowskimi
towarzyszami z bezpieczeństwa, choć nie można zaprzeczyć, że żal i współczucie wielu zwykłych
Rosjan, jakkolwiek wprzęgnięty w akcję manipulacyjną, był autentyczny.

Rozpoznanie bojem i oczyszczanie przedpola

Dokonując zamachu i osnuwając wokół niego narrację „wypadku”, światowego „pojednania” i zerwania ze
„stalinizmem” i bezimiennym, bezpostaciowym „totalitaryzmem”, czekiści rządzący Rosją Sowiecką
dokonują rozpoznania bojem zachodu, a także mobilizacji własnych kadr: zarówno wewnętrznego, jak i
zewnętrznego kręgu neokomunistycznych struktur, ekspozytur, agentur wpływu i użytecznych
idiotów.Wobec własnych kadr i ekspozytur, „operacja Smoleńsk” pełni rolę „wyzwalacza”, który wywołać
ma pewne autonomiczne, lecz wytresowane, przewidywalne i możliwe do kontroli reakcje.
Nieprzypadkowe jest to, że zamach odbył się w środku kadencji czerwono-czarnego prezydenta USA.
Rosja Sowiecka sprawdza na ile może sobie pozwolić po rezygnacji przez komunizującą administrację
USA z wojskowej obecności w Europie: elementów tarczy antyrakietowej, a zwłaszcza ratyfikacji układu
START – 2. Atak na kraj przynajmniej formalnie należący do NATO i uchodzący za najwierniejszego
sojusznika USA to także sprawdzenie reakcji Paktu na faktyczną agresję zbrojną na kraj członkowski.
Jednocześnie Rosja Sowiecka daje Zachodowi komunikat o treści: Polska i pozostałe kraje obszaru
sowieckiego to nasza strefa wpływów, w której suwerenem jesteśmy my i nasze struktury filialne.
Możecie robić tu interesy, o ile zaakceptujecie naszą suwerenność nad tymi terenami.

W tym kontekście, kolejnym ważnym czynnikiem jest odkrycie na terenie Polski złóż gazu łupkowego.
Rozpoczęcie wydobycia przez koncerny zachodnie odebrałoby Rosji Sowieckiej (i Niemcom) monopolu
na wydobycie, dystrybucję i tranzyt gazu ziemnego na Europę. Wreszcie też walka z komuną mogłaby
rozgorzeć na dobre i zyskać geostrategiczne wsparcie, ponieważ rozpoczęcie wydobycia gazu
łupkowego przez Amerykanów potencjalnie zmieniłoby nasz status z „kraju tranzytowego” na obszar
aktywny geopolitycznie. Gospodarczy pion Rosji Sowieckiej – Gazprom, zostałby przez dodatkowo
osłabiony, mając i tak problemy w postaci przestarzałej infrastruktury wydobywczej i przesyłowej oraz
kurczących się złóż. Całkowita pacyfikacja Polski, oczyszczenie przedpola spowoduje przejęcie złóż
przez sowieciarzy, między innymi poprzez możliwość wejścia „firm-krzaków”, będących ekspozyturą
Gazpromu, a przede wszystkim przez umowę gazową pomiędzy PRL-bis a Rosją Sowiecką, która daje
Gazpromowi monopol na tranzyt gazu przez teren Polski. Przejęcie złóż gazu przez Gazprom pod
fałszywą marką spowoduje wzbogacenie tej instytucji o nowe metody wydobycia i przesyłu gazu
ziemnego. Sowieciarze mogą także dogadać się z koncernami zachodnimi, których najbardziej żywotnym
interesem jest robienie interesów. W „najlepszym” wypadku, na drodze częściowego choćby
zablokowania czy opóźniania inwestycji amerykańskich, Gazprom zachowuje pozycję jednego z
głównych graczy, a tym samym Rosja Sowiecka dalej będzie mogła neutralizować i „pożerać” Europę
Zachodnią na drodze monopolizacji dystrybucji i przesyłu gazu.

W kontekście międzynarodowym (długofalowej strategii i jej konsekwencji) należy też rozpatrywać sprawę
Aneksu do Raportu WSI. Z tego choćby powodu, że peerelowska oligarchia komunistyczna, w tym
Wojskowe Służby Informacyjne były/są (jako struktura, która po likwidacji dokonała przegrupowania i
reorganizacji) częścią neokomunistycznej megastruktury z centralą w Rosji Sowieckiej. Z punktu widzenia
interesów sowieciarzy, nie można było dopuścić do tego, by tego rodzaju dokument, nb.o wiele bardziej
obszerny od pierwszej części, przechowywany był przez ludzi dla czekistów „niepewnych”, a co dopiero
ujawniony. Z tejże perspektywy – wyeliminowani zostali ludzie, którzy odważyli się podnieść rękę
przeciwko komunistycznej oligarchii. Po rządach PiS i prezydencie Kaczyńskim, którzy próbowali
wydostać Polskę z czerwonej pajęczyny i zależności od Rosji Sowieckiej, po tragedii smoleńskiej władzę
zyskały struktury komunistyczne z Platformą i Komorowskim jako „słupami”: na poziomie
międzynarodowym i „długofalowej strategii”, Komorowski pełni rolę żyranta ekspansji Rosji Sowieckiej na
Europę. Polska – a właściwie neo-peerel – przed i po drugim Katyniu to zagadnienie na tyle szerokie, że
wymagające osobnego opracowania.

Jeżeli Rosja Sowiecka faktycznie przewiduje zbrojną agresję przeciwko USA (UK, czy któremukolwiek z
państw zachodnich), w której nadrzędnym celem byłaby likwidacja kierownictwa państwa, zamach
upozorowany na katastrofę byłby rodzajem ćwiczeń, przetestowaniem możliwości przeprowadzenia
właśnie takiej operacji i jednoczesnym komunikatem, że możemy zrobić z wami wszystko.W tym
kontekście był to także jeden z elementów oczyszczania przedpolaz polityków antykomunistycznych
(umiarkowanie, ale jednak), niepodległościowych i będących autentycznymi sojusznikami USA,
zwłaszcza dla Republikanów.

Wróćmy teraz do recepcji „operacji Smoleńsk” na Zachodzie, która w zasadzie nie jest wcale lepsza od
tego, co dzieje się u nas. „Polskie” media są kontrolowane strukturalnie, odcinkowo przez środowiska
komunistycznych specsłużb i agentury, natomiast Zachód dokonuje autodezinformacji, i to nie tylko za
sprawą głęboko już zagnieżdżonych gramszystów, bezpośrednio z Moskwy czy Pekinu zadaniowanych
agentów wpływu, ale przede wszystkim za sprawą panującej na zachodzie ideologii demoliberalnej,
materialistycznej i konsumpcjonistycznej, której mechanizmy w pełni predestynują ją do tego, by –
zwłaszcza w obliczu istnienia „bipolarnego” bloku neosowieckiego i indukcji z tej strony – przybrać
bardziej totalitarne, demobolszewickie oblicze, co właśnie się dzieje; szerzej opisałem to w poprzedniej
części cyklu.

Koniec końców, tzw. opinia publiczna na Zachodzie przeszła do porządku dziennego nad tym, co mogło
stać się w Smoleńsku (ewentualnością zamachu), jak również nad istnieniem „długofalowej strategii”
sowieciarzy; sprawa została po paru tygodniach strachliwie zamieciona pod dywan. Zwłaszcza w Europie
Zachodniej słowo „zamach”, same już dywagacje nad taką ewentualnością są zwalczane przez terror
politycznie poprawnej autodezinformacji i autocenzury. Nawet, jeżeli szeroko pojęte elity polityczne
Zachodu podświadomie podejrzewają taką ewentualność, wydaje się, że ze wyżej i w pierwszej części
wymienionych przyczyn nie decydują się na jakąkolwiek ostrą reakcję. Bo przecież Rosja to nasz
sojusznik w walce z różnymi –izmami, globalnym ociepleniem i homofobią,a Putin i czekiści to ludzie, z
którymi możemy robić interesy,a poza tym przecież jak zareagowaliby pacyfiści?

W takim układzie sformułowanie, artykulacja i wdrożenie jakiejkolwiek wygrywającej kontrstrategii


Zachodu jest bardzo utrudnione, przynajmniej do czasu przejęcia władzy w USA przez Republikanów i
próby naprawienia szkód w każdym wymiarze polityki, jakie uczyniła administracja Obamy.

Przyjrzyjmy się omawianemu niedawno przez Łażącego Łazarza artykułowi Siergieja Karaganowa,
pełniącego rolę jednego z wiodących technologów strategii i taktyki politycznej zarówno w Sowietach, jak
i we współczesnej Rosji Sowieckiej. Po pierwsze, ze względu na stan zaawansowania neosowieckich (a
sięgających genezą jeszcze ZSRS) projektów geostrategicznych obejmujących Europę, propozycja Rosji
Sowieckiej wyartykułowana przez Karaganowa byłaby jedynie zalegalizowaniem i
zinstytucjonalizowaniem stanu faktycznego. Inną, bardzo ważną funkcją Związku Eurosowieckiego z
perspektywy Moskwy (ale i Pekinu, na poziomie globalnym) jest dzielenie szeroko pojętej formacji
geopolitycznej Zachodu (w skład której wchodzą też Izrael, Japonia, Turcja, Arabia Saudyjska) za
pomocą strategii i taktyki „nożyc”. Po trzecie, propozycja stworzenia formacji geopolitycznej składającej
się z Rosji Sowieckiej, krajów przestrzeni sowieckiej i UE pod przywództwem „trójkąta” niemiecko-
francusko-włoskiego to symboliczne nagrodzenie przez Rosję Sowiecką elit Zachodu za prawidłową
interpretację „operacji Smoleńsk”, a przynajmniej – za siedzenie cicho. Formułując taką propozycję, w
której wprost wyrażone jest dążenie Rosji Sowieckiej do hegemonii w neobolszewickim (skojarzenia z
„Rokiem 1984” Orwella jak najbardziej uprawnione !) Związku Europejskim,Moskwa stara się rozgrywać i
szantażować kartą sprokurowanego w dużej mierze przez siebie zagrożenia terroryzmem islamskim,
zbrojeniami Iranu i żółtym zagrożeniem;w tym ostatnim przypadku wykorzystując sformułowany jeszcze w
„starych” Sowietach i ChRL, a dostosowany do współczesnej konstelacji geopolitycznej model
dezinformacji pt. Konflikt i rozłam sino-sowiecki.Wreszcie – kłaniają się geopolityka i geostrategia:
finalizując budowę Związku Europejskiego(cytowany wyżej Bukowski wielokrotnie pisał o koncepcji
Europejskiego Wspólnego Domu),Rosja Sowiecka staje się pośrednio, ale faktycznie, mocarstwem
morskim poprzez uzyskanie dostępu do Atlantyku, tym samym uzyskując większe możliwości działań
subwersywnych na terenie Kanady i USA oraz kanał komunikacyjny z południowoamerykańskimi
towarzyszami.

DOKĄD TERAZ ?

Z perspektywy czasu, na tle zakrojonych na szeroką skalę operacji w ramach sowieciarskiej „długofalowej
strategii”, drugi Katyńjawi się jako „zamach założycielski” i kamień milowy „fazy finałowej” tejże. Jako
operacja mająca za zadanie scementować i przywracać kontrolę nad operacjami opisanymi wyżej i w
poprzedniej części, a także przygotowująca grunt pod kolejne przedsięwzięcia.

Jaka jest aktualna, globalna sytuacja geopolityczna sytuacja teraz? Jaki jest stopień zaawansowania
realizacji „długofalowej strategii”?

Na przestrzeni ostatnich dziesięciu lat de facto udało się zreaktywować i zrekonstruować Blok
Komunistyczny. Jest to – przypomnijmy – dość luźna struktura sieciowa składająca się z trzech
poziomów: pierwszy poziom to eurazjatycka oś Rosja Sowiecka-ChRL stanowiąca rdzeń bloku, drugi
poziom to sojusznicze i wasalne wobec Moskwy i Pekinu kraje Eurazji, natomiast trzeci – sojusznicy z
Ameryki Łacińskiej i Afryki. W obrębie neokomunistycznego bloku występuje podział na strefy wpływów
Rosji Sowieckiej (Europa, Ameryka Łacińska) i ChRL (Azja i Strefa Pacyfiku oraz Afryka). Proces
rekonstrukcji bloku komunistycznego nabrał szczególnej dynamiki w trakcie ostatnich dwóch lat, podczas
których udało się ten blok skonsolidować i rozszerzyć o wiodące kraje europejskie (Niemcy, Włochy i
Francja) i „scastryzowane” kraje Ameryki Łacińskiej. Związek Europejski,a w zasadzie Związek
Eurosowieckijest z tej perspektywy po prostu zachodnią częścią omawianej formacji geopolitycznej pod
przywództwem Rosji Sowieckiej.

W kontekście „operacji Smoleńsk”, warto zwrócić uwagę na święto sowieckiej pobiedy, 9 maja 2010 r.,
podczas którego na pierwszy plan wysunięci byli przywódcy Rosji Sowieckiej, ChRL i Niemiec: Putin,
Miedwiediew, Hu i Merkel; była to oficjalna proklamacja odnowionego Imperium Zła,ubrana oczywiście w
propagandową komunistyczną celebrę.

Z drugiej strony mamy systematycznie rozbijany Sojusz Zachodu(pojęcie to wprowadził Golicyn w


„Nowych kłamstwach w miejsce starych…”). Bardzo ważną część – Europę z Niemcami i Francją – udało
się de factowłączyć do bloku neokomunistycznego poprzez specyficznego rodzaju finlandyzację i
osiągając okrążenie ze strony neokomunistycznych krajów Ameryki Łacińskiej oraz nowego wroga w
postaci części świata islamu. Na obszarze dwóch metropolii dokonywana jest niszcząca subwersja
tamtejszego systemu politycznego i społecznego za pomocą dialektycznej strategii „nożyc” o dwóch
ostrzach: liberalizmie realnym i neokomunizmie skrojonym na miarę świata zachodu.

Światowa sytuacja geopolityczna i geostrategiczna, której częścią jest Polska (niestety nadal będąca
Peerelem i częścią reaktywowanego bloku sowieckiego, który to stan Drugi Katyń wzmocnił) w ciągu
najbliższych 5-10 lat będzie się kształtować wedle potrójnego scenariusza: (a) dalsza ekspansja
neobolszewii metodami wojny informacyjnej i operacji aktywnych, z lokalnym użyciem działań wojennych i
terroru, z kolei w przypadku choćby częściowego odrodzenia kulturalnego, cywilizacyjnego i politycznego
Zachodu, co oznaczałoby powstrzymanie „obamizacji”, (b) nowa „zimna wojna”; być może w jakiejś
formie skorygowanej o spojrzenie na Moskwę i Pekin „doktryny Bush’a”, gdzie stronami ją prowadzącymi
będą: skonsolidowany „Sojusz Zachodu” ze rdzeniem w postaci osi angloamerykańskiej i sojusznikami:
Izraelem, Turcją, powoli remilitaryzującą się Japonią, Arabią Saudyjską i skonsolidowany blok
neokomunistyczny, z osią Moskwa-Pekin jako centrum. Być może od razu po drugim Katyniu
amerykańskie specsłużby rozpoczęły „tajną wojnę” przeciwko Rosji Sowieckiej, wobec niemożności
choćby próby otwartej konfrontacji, próbują jednocześnie osiągnąć kontrofensywę na froncie
wewnętrznym, w walce z czerwonym „koniem trojańskim”. Wydaje się niestety, że taki stan może się
utrzymywać nawet w wypadku całkowitego przejęcia władzy przez Republikanów; prędkość, z jaką USA
będą mogły doprowadzić swoje imperium zewnętrzne do stanu choćby z kadencji Busha będzie po prostu
zależeć od ogólnego bilansu zniszczeń w polityce zagranicznej i obronnej USA, jakich dokonał „reset”
administracji Obamy.

Niestety, bardzo możliwy, jeśli nie nieuchronny jest też wariant bardziej pesymistyczny: (c) trzecia wojna
światowa, która – jak zwrócił uwagę Komentator mojego bloga, tj111 – nie musi mieć charakteru tak
samo totalnego jak dwie poprzednie wojny światowe. W tym kontekście przytoczę fragment komentarza
unukalhai, Komentatora znanego w blogosferze ze zdolności do snucia głębokich, rzeczowych i
wielopłaszczyznowych analiz:

(…) jak mogą przeciwdziałać USA ociosywaniu ich z pozycji hegemona. Czy w ogóle dowolny rodzaj
podjętego przeciwdziałania może być w obecnych uwarunkowaniach jak i tych i symulowanych na
najbliższe lata, skuteczny.

Bo moim zdaniem, wojna jest tez rozwiązaniem korzystnym dla USA. Byle w miarę szybko wywołana,
póki USA dysponuja jeszcze przewaga strategiczno-logistyczną nad dowolnym potencjalnym rywalem.

(…) Z jakiejś części obecnych wpływów USA , tak czy siak, muszą ustąpić .

Lepiej to uzyskać w ramach bodaj rozejmu walczących stron i określeniu linii demarkacyjnych pomiędzy
ich strefami wpływów, niż w procesie wymuszonego oddawania domen, nad którymi traci się stopniowo
(…), ale coraz szybciej kontrolę.
Tak czy siak, III wojna to kwestia już bliskiego czasu.

A Smoleńsk 2010 to początek porządkowania i przygotowywania przedpola przez Moskwę na głównym


szlaku tranzytowym.

Przypomina mi to wydarzenia zwane "Praska Wiosna", gdy agent KGB, A. Dubczek, sprowokował
przemieszczenie olbrzymiej masy wojsk Układu warszawskiego pod granice Niemiec i Austrii, czyli w
serce Europy. Do czego pretekstem było antysocjalistyczne prowadzenie sie Czechosłowacji. A to była
podgotowka do inwazji Sowietów na Europę. Żeby nie Kukliński i jeszcze jeden "kret" w Sztabie Układu
Warszawskiego, Breżniew wydałby rozkaz do ataku.

Ale to całkiem juz inna historia.

C.D.N.

Smoleńsk – tło długofalowej strategii (cz. 1): http://jaszczur09.blogspot.com/2010/09/smolensk-to-


dugofalowej-strategii-cz-1.html

Źródła:

1. Rosja nie wygrałaby wojny z Polską, wywiad z Władimirem Bukowskim, „Rzeczpospolita”,


16.11.2010:
http://www.rp.pl/artykul/392884_Bukowski__Rosja_nie_wygralaby_wojny_z_Polska_.html

2. Józef Darski, A jeśli: http://niezalezna.pl/article/show/id/33069 , „Gazeta Polska”, 15.04.2010

3. Jeff Nyquist An unkind


cut:http://www.financialsensearchive.com/stormwatch/geo/pastanalysis/2010/0409.html

4. J. Nyquist, Decapitation by
mishap:http://www.financialsensearchive.com/stormwatch/geo/pastanalysis/2010/0416.html
5. Stary Wiarus, Dymiący nagan:http://polis2008.pl/index.php?
option=com_content&view=article&id=716:dymicy-nagan&catid=274:dzielnica-
publicystow&Itemid=303

6. Marek Jan Chodakiewicz, Meaconing: http://swkatowice.mojeforum.net/post-


vp29058.html#29058

7. Ta lista pasażerów krążyła po prostu ot tak, już od kilku dni, z maili na maile,wywiad z Anną
Pietraszek: http://www.konserwatyzm.pl/publicystyka.php/Artykul/5541/ (wywiad pierwotnie został
opublikowany w tygodniku „Nasza Polska”)

8. Cykl Aleksandra Ściosa poświęcony „drugiemu Katyniowi”: http://cogito.salon24.pl/tag/51229,10-


kwietnia,1

9. Filip Stankiewicz, To mógł być zamach. Największe wątpliwości :


http://www.wolnapolska.pl/index.php/Artyku%C5%82y/to-mog-by-zamach-najwiksze-wtpliwoci.html

10. Wywiad z Jurijem Felsztyńskim dla portalu fronda.pl: http://fronda.pl/news/czytaj/felsztinski

11. Waleria Nowodworska, Murder International Inc will operate, until there are no more Soviets and
the KGB: http://swkatowice.mojeforum.net/post-vp28599.html#28599

12. Julia Łatynina, Katyń 2: http://fronda.pl/news/czytaj/julia_latynina_katyn_2_1

13. J. Łatynina, Kod dostępu(tłum. Esse Quam Videri): http://swkatowice.mojeforum.net/post-


vp28943.html#28943

14. Rolex, Imperium kontratakuje:http://polis2008.pl/index.php?


option=com_content&view=article&id=713:imperium-kontratakuje&catid=274:dzielnica-
publicystow&Itemid=303

15. J. Darski, Przed wielką zmianą,[w:] „Nowe Państwo” nr 6/2010

16. A. Rybczyński, Restauracja Imperium,tamże.

17. Andrzej Nowak, Niebezpieczne związki Europy z Rosją:http://www.rp.pl/artykul/533077-


Niebezpieczne-zwiazki-Europy-z-Rosja.html
18. Marek Magierowski, Nowe mocarstwo – Eurosja: http://www.rp.pl/artykul/2,304990.html

19. Łażący Łazarz, Zamach założycielski Związku Europejskiego:


http://antydziad.salon24.pl/226114,zamach-zalozycielski-zwiazku-europejskiego

20. Komentarz unukalhai: http://jaszczur09.salon24.pl/225681,smolensk-tlo-dlugofalowej-strategii-cz-


1#comment_3212002

Odsłon: 262 | Tagi:


manipulacja, dezinformacja, związek europejski, geopolityka i geostrategia,
neobolszewizm, neokomunizm, rosja sowiecka, anatolij golicyn, smoleńsk, katyń 2

Dodaj do:Do obserwowanych Do lubczasopisma

skomentuj Komentarze do notki10 |Zgłoś


nadużycie

salon ulegl takiej ewolucji...


...ze takie wpisy jak Pana przechodza zupelnie bez echa i bez komentarza.

Odnosnie Saakaszwilego: ja tez mam wrazenie, ze w pewnej chwili urwal im sie ze smyczy.
Stad 2008. Jak dowodzi casus Litwinienki, pulkownik Putin najbardziej nienawidzi
zdrajcow "korporacji zabojcow". Mysle, ze dla Saakaszwilego tez szykuje cos
specjalnego.

Odnosnie tamtych wywiadow Putina i Miedwiediewa po katastrofie: najwiekszym przekretem


byla kolportowana przez PAP i GW informacja, ze Miedwiediew "potepil zbrodnie
komunizmu". Zachecam do wpisu u mnie na temat tego wywiadu, zobaczy Pan, jaki to
byl medialny przekret:

http://czepiec.salon24.pl/179673,o-jakich-zbrodniach-mowil-miedwiediew

Pozdrawiam!

CZEPIEC A.K.A.
PRZEGINASZ ADMINISTRACJO
26 427 | 24.09.2010 21:11

link nadużycie odpowiedz

@czepiec a.k.a. Przeginasz Administracjo

Saakaszwili mógł się urwać ze smyczy, ale nawet na Kaukazie nie przetrwałby bez pomocy
USA. Sowieciarze nie muszą go "odpalać". Wystarczy zaszachowanie Abchazją, Osetią
Płd. i opozycją, po części kontrolowaną przez agenturę.

Swoją drogą, ciekawy jest casus Zviada Gamsahurdii. Był agentem KGB, ale jeśli wierzyć
Ch. Story'emu, faktycznie walczył o suwerenność Gruzji, przynajmniej w czasie kadencji.
A w porównaniu z Szewardnadze, którego Gruzini przezwali "małym Stalinem"...

JASZCZUR.
22 973
| 24.09.2010 21:26

link nadużycie odpowiedz

@Jaszczur

Ciekawa analiza, przeceniasz jednak moim zdaniem mozliwości Rosji, to nadal kraj o
zacofanej - poza przemysłem zbrojeniowym - gospodarce, ograniczonych kapitałach
oraz wymierającej ludności.
W 1980 roku sytuacja USA - po koszmarnej kadencji Jimmy'ego Orzeszka była jeszcze
gorsza niż obecnie. Wystarczyły jednak dwa lata rządów Reagana aby gospodarka
amerykańska wyszła z kryzysu i stac ją była na rozpoczęcie wielkich zbrojeń. W razie
klęski Obamy te wariant może się powtórzyć.
Kremlowscy szachiści nie są bezbłędni, w przeciwnym razie dawno już cały świat byłby
czerwony.
Nawet po powstaniu Związku Europejskiego, Sowieci (jako typowy pasożyt) szybko
wyeksploatują go ekonomicznie i znów pojawi się potrzeba kolejnej ekspansji. Nie wiem
także, czy Pekin bedzie chciał uczestniczyc w kremlowskich planach. Czy też nie ma on
swoje mocarstwowej, hegemonicznej strategii?
Nie wszystko stracone, gdyż gdyby uznać, że przyszłość (czerwona) jest już
zdeterminowana, należałoby położyć się do łózka i spokojnie czekac na koniec.

Pozdrawiam

GODZIEMBA
197 5931
| 24.09.2010 21:37

link nadużycie odpowiedz

@Godziemba
Co do kondycji gospodarczej neosowiecji - pełna zgoda. Ba! Określenie ZSRS/Rosji
Sowieckiej jako "Burkina Faso z głowicami nuklearnymi" jest jak najbardziej zgodne z
prawdą, chociaż używane było pierwotnie przez użytecznych, by znieczulić na
zagrożenie sowieckie.

Sowiety zawsze były państwem, na nasze standardy zacofanym. Tyle, że pomimo tego:
(a)struktury władzy zawsze działały tam w interesie własnym, nigdy w interesie
społeczeństwa, (b) rząd zawsze zdołał sam się wyżywić, parafrazując klasyka. Czasem
lepiej, czasem gorzej. Ponadto - naprawdę nie chcę straszyć - w historii jest wiele
przykładów, gdy niezwykle rozwinięte cywilizacje były niszczone przez niezwykle
prymitywne.

Ponadto, o czym pisałem w pierwszej części, problem rosyjski, a w istocie sowiecki należy
postrzegać w szerszym kontekście: współczesna Rosja Sowiecka stanowi nic innego,
tylko bazę dla międzynarodowych struktur o charakterze de facto mafijnym, tak jak
zresztą ruch komunistyczny przed pieriestrojką, substancjalnie to to samo. I ten właśnie
ruch, swego rodzaju "Międzynarodówka" czekistów, mafii, terrorystów, satrapów stanowi
węzłowy problem. A że popełniają błędy - to jest sprawa oczywista; starałem się jedynie
nakreślić zarys strategii i taktyki neobolszewii.

Problem relacji Pekin-Moskwa poruszyłem w poprzedniej części.

Co do USA - w tej kwestii ma Pan zapewne większą wiedzę niż ja; nie wiedziałem, że Jimmi
był gorszy od Obamy, aczkolwiek obaj równie dobrze mogliby rządzić np. Zimbabwe,
Osetią Płd. albo Nikaraguą. I teraz - nadzieję pokładam właśnie w zwycięstwie
Republikanów.

Nie wszystko stracone, gdyż gdyby uznać, że przyszłość (czerwona) jest już
zdeterminowana, należałoby położyć się do łózka i spokojnie czekac na koniec.

Tu pełna zgoda - nie wszystko jest zdeterminowane. Ja jedynie wskazałem, że nie można
lekceważyć komuny, która przecież nadal istnieje, wmawiając światu, że upadła.

Pozdrawiam również

JASZCZUR.
22 973
| 24.09.2010 22:51

link nadużycie odpowiedz


@czepiec - odnośnie salonu...

Ja tam złudzeń nie mam. Jedynie obecność takich ludzi jak Pan czy Godziemba mnie tu
jeszcze trzyma (zresztą pierwotnie miałem jedynie tu konto komentatorskie).

Zresztą - jakoś niespecjalnie zależy mi na byciu na sg. Choć - obecność niejakiego Mikiego
tamże przyprawia o odruch wymiotny. Zwłaszcza po kolacji.

JASZCZUR.
22 973
| 24.09.2010 22:55

link nadużycie odpowiedz

@Jaszczur.

"Ja jedynie wskazałem, że nie można lekceważyć komuny, która przecież nadal istnieje,
wmawiając światu, że upadła".

Oczywiście, ona nie upadła, jedynie przepoczważyła się i zmieniła taktykę. Cel strategiczny
pozostał ten sam. Dlatego całkowicie podzielam Pańskie zdanie o potrzebie
uświadamiania czerwonego niebezpieczeństwa, szczególnie w obliczu rządu
ciemniaków-targowiczan.

Pozdrawiam

GODZIEMBA
197 5931
| 25.09.2010 15:52
link nadużycie odpowiedz

Bardzo ciekawy artykuł!

Przeraża mnie to wieszczenie trzeciej wojny. Przed drugą podobno wszyscy się jej
spodziewali i nikt nie wierzył, że naprawdę wybuchła. I ten Smoleńsk jako zamach
założycielski związku europejskiego. Czy po to nas tak drażnią, prowokują, obrażają
abyśmy nie wytrzymali a Zachód znowu powie "nie będziemy umierać za Smoleńsk?"
Pozdrawiam.

DRAPEK
11 107
| 27.09.2010 22:33

link nadużycie odpowiedz

@drapek

Owszem, to jest przerażające. Co nie znaczy, jakobyśmy nie mieli się pesymistycznymi
scenariuszami rozwoju sytuacji międzynarodowej zajmować, zresztą odsyłam do mojej
odpowiedzi P. Godziembie wyżej.

Co do drugiej wojny światowej - gdy profesor Zdziechowski prognozował wojnę, a w


konsekwencji przejęcie Polski przez Niemcy i Sowiety, nazywano go "wariatuńciem". Z
kolei Studnickiego i płk Matuszyńskiego (polecam artykuły dra Cenckiewicza nt tej
postaci) oskarżano o "sianie defetyzmu".

Czy po to nas tak drażnią, prowokują, obrażają abyśmy nie wytrzymali a Zachód znowu
powie "nie będziemy umierać za Smoleńsk?"

Myślę, że to jest jeden ze scenariuszy, ale skierowany w większym stopniu na Zachód.


Czekiści sprawdzają, ile Zachód jest w stanie znieść.
JASZCZUR.
22 973
| 28.09.2010 18:27

link nadużycie odpowiedz

Panie Jaszczurze

Pan, który zajmuje się problemami dezinformacji i politycznych mistyfikacji, naprawdę


uważa, że celem "obozu pomarańczowych" było uszczuplenie wpływów oligarchii
ukraińskiej? Że cokolwiek "rewolucyjnego" było w planach i działaniach tego "obozu"?
Że trzeba było czekać aż dwa długie lata, żeby "na Ukrainie zwyciężyła partia
sowiecka"? Że trzeba było do tego wykorzystać "rozłamy w obozie „pomarańczowych” i
sowiecki dyktat gazowy?

Bo jeśli tak Pan uważa, to musi Pan wierzyć w to, że naprawdę odbyła się tam rewolucja,
która złamała dotychczasowy system polityczny, i - jak każda rewolucja - na jego
gruzach zbudowała nowy ustrój i ład polityczny, który wreszcie, niestety, po dwóch
latach przegrał z kontrrewolucją, wspieraną zresztą z zewnątrz. Tak?

A może to właśnie - w całości - jedna z modelowych mistyfikacji, której zadaniem było (jest)
dezinformacyjne przykrycie cyklu gier operacyjnych, prowadzonych na poziomie polityki
znacznie wyższym niż wewnątrzukraiński?

PS. Gdyby Pan uznał moją uwage i pytania za warte dalszych rozmów, to - oczywiście -
jestem do dyspozycji. Ale raczej nie na tym forum, na które już wchodzę niezwykle
rzadko i bez przyjemności.

Ukłony

ZEPPO
0 767
| 02.10.2010 14:20

link nadużycie odpowiedz


Panie Zeppo,

Rzeczywiście, trudno - zwłaszcza patrząc już z perspektywy szmatu minionego czasu -


podejrzewać Juszczenkę czy Tymoszenko o antysowietyzm wykraczający poza sferę
gestów i deklaracji (skądinąd nieraz skutecznych). O charakterze "kolorowych rewolucji"
jako sowieckiej prowokacji napisałem zresztą krótko w powyższym tekście. Pisząc
"kolorowa rewolucja" użyłem skrótu myślowego.

Niemniej, do przeprowadzenia operacji przypominającej NEP i "Trust" konieczne jest użycie


czynnika autentycznie antykomunistycznego i niepodległościowego (którego większa
część nie jest świadoma sowieckiej długofalowej strategii, albo jej zgoła nie rozumie,
przy wiedzy o jej istnieniu) a także taktyczne czasowe wycofanie się sowieciarzy z
pewnych obszarów. Co zawsze rodzi pewne ryzyko, zwłaszcza, jeżeli teren Europy
Środkowej i Wschodniej stanowiłby obszAR zainteresowania Amerykanów jako zaplecze
dla operacji prowadzonych na Bliskim Wschodzie (swoją drogą, o czym pisałem w I
części, 9/11 mógł być częścią sowieckiej prowokacji - zogniskowania Zachodu na walce
z terroryzmem islamskim, sprokurowanym przez sowieciarzy).

Pozdrawiam i dziękuję za uwagi, także za te w ostatnim komentarzu u Karlina, bo tyczą się


fałszywego ruchu oporu (nie lubię mówić "opozycja", choć Milinkiewicz = białoruski
Bolek na takie właśnie miano zasługuje) na Białorusi.

JASZCZUR.
22 973
| 10.10.2010 21:51

link nadużycie odpowiedz

31.10.2010 13:48
Smoleńsk - tło długofalowej strategii
(cz.3)
Wszystkie sprawy dziwnie się wiążą, łączą, zapętlają. Network – sieć, która nas otacza,
ma wiele węzłów.

Krzysztof Kąkolewski

Można powiedzieć, że komunizm zwyciężył zza grobu i w pełni rozkwitł w


postkomunizmie.

Józef Darski

Ił i piasek ludzki na trwale pokryły polską glebę. Zabito wiele słów. Wyższe sfery – to teraz hołota
ubrana w czarne garnitury. VIP – to LUMP. Elita – plebs. Prostak lub prostaczek to teraz
współczesny arystokrata.

Krzysztof Kąkolewski

Patrząc na sprawę Smoleńska i to, co działo się w Polsce na przestrzeni minionych


prawie już siedmiu miesięcy od katastrofy (obojętnie, czy była ona zamachem, czy też
nie) widzimy jak w soczewce, że tzw. III RP jest niczym innym, jak kontynuacją peerelu,
która bezczelnie nosi nazwę zarezerwowaną dla suwerennego Państwa. Sprawę
Smoleńska poruszamy w szerszym kontekście: długofalowej strategii ekspansji
sowieckich struktur oraz postępującego upadku cywilizacji zachodniej, których to
procesów częścią jest Polska. I właśnie polskim „wycinkiem” tych procesów zajmiemy się
poniżej.

SYSTEM. PRL-BIS W ZARYSIE

Początkiem współczesnego systemu politycznego Polski (a właściwie neopeerelu) jest


nadwiślański odcinek pieriestrojki, która polegała na metamorfozie instytucjonalnej
struktur komunistycznych (zarówno w struktury typowe dla państwa demoliberalnego, jak
i w struktury nieformalne), poszerzeniu ich bazy społeczno-politycznej oraz przyjęciu
demoliberalnej fasady. Istotą PRL-bis jest oligarchiczna struktura władzy, gdzie „Partią
wewnętrzną” są przetransformowane struktury komunistyczne, zaś „Partią zewnętrzną” –
środowiska wywodzące się głównie z dokooptowanej koncesjonowanej opozycji.
Społeczeństwo, naród – jest odpodmiotowione i uprzedmiotowione. Polska nie jest
suwerenna ani wewnętrznie, ani zewnętrznie. Komunizm przekształcił się w
neokomunizm; słowo „postkomunizm” jest trafne i oddające istotę rzeczy jedynie, jeśli jest
używane jako skrót myślowy.

Popularny (także na prawicy) pogląd (np. w formie stwierdzenia: starzy komuniści kiedyś
wymrąitp.), jakoby proces tzw. transformacji ustrojowej komunizmu został zniesiony przez
upływ czasu i dynamikę wydarzeń wynikają z różnych czynników, głównie jednak z
fałszywej, z gruntu utopijnej i życzeniowej, liberalnej krytyki polityki(C. Schmitt). Naturą
każdej władzy – w szczególności totalitarnej – jest ekspansja i zapewnienie ciągłości.

Carl Schmitt, wybitny niemiecki teoretyk polityki, rozpoczął „Teologię polityczną” słowami:
Suwerenem jest ten, który wprowadza stan wyjątkowy.Oznacza to tyle, że sprawującym
realną władzę jest ten, który ustala reguły funkcjonowania systemu politycznego i jest w
stanie je egzekwować. A także to, że faktyczne centrum decyzji i dyspozycji politycznych
wcale nie musi się znajdować w obrębie prawno-konstytucyjnych struktur władzy. Kto
zatem w Polsce jest faktycznym suwerenem, a tym samym, jakie są podstawowe reguły
organizacji systemu politycznego PRL-bis?

Po pierwsze – realną władzę posiadają struktury komunistyczne, przy zachowaniu


demoliberalnej (realliberalnej) formy i pozorów podmiotowości narodu i państwa.
Strategiczne obszary polityki wewnętrznej, gospodarki, sfery kulturowo-cywilizacyjnej,
strategiczne procesy społeczne i polityczne kontrolowane są (pośrednio) przez
UBekistan. Może zmieniać się dekoracja i fasada, jednak istota ma zostać taka sama; jak
powiedział „klasyk”: są granice, których przekroczyć nie wolno.Z kolei pojęcie grubej
kreskinależy rozumieć w szerszym sensie: jest to właśnie granica przestrzeni życiowej
struktur komunistycznych, granica ich interesów.

Po drugie – Polska stanowi kondominium Rosji Sowieckiej i Niemiec (w ramach


tworzonego tzw. Bloku Kontynentalnego: Rosja Sowiecka-ChRL-Niemcy/UE, o którym
mowa była w poprzednich częściach), a także w pewnym stopniu USA oraz podmiotów
pozapaństwowych, takich jak korporacje międzynarodowe. Rosja Sowiecka – poprzez
struktury komunistyczne (i ich kooptantów), będące ekspozyturą jej wpływów politycznych
– jest na pozycji głównego rozgrywającego i to ona ustala reguły, na jakich funkcjonować
mają pozostałe podmioty, mające w Polsce swoje wpływy. Jakkolwiek o wymiarze
zewnątrzpolitycznym i geostrategicznym neopeerelu zajmowaliśmy się w poprzednich
częściach cyklu, warto przytoczyć fragment znakomitej książki Krzysztofa Kąkolewskiego
„Generałowie giną w czasie pokoju”. Autor już w 2002 roku pisał to samo, co niedawno
stwierdził Jarosław Kaczyński: Sytuacja Polski rysuje się wyraźnie: będzie to
kondominium rosyjsko – (władza ustawodawcza i wykonawcza) amerykańsko – (wybrane
oddziały podporządkowane NATO) EWG-owskie (własność ekonomiczna dzielona
między Niemców a Rosjan). Dopływy gazu i ropy będą w rękach rosyjskich, a dystrybucja
energii w rękach niemieckich.
Na przestrzeni ostatnich 21 lat były dwie próby odzyskania suwerenności wewnętrznej i
zewnętrznej: pierwsza to rząd Jana Olszewskiego, druga to rządy PiS, a w zasadzie
rządy Jarosława Kaczyńskiego, kiedy ten próbował podjąć bardziej konkretne działania
wymierzone w struktury komunistyczne i jako takie zmierzające do odzyskania
podmiotowości. Oba rządy zostały obalone, będąc zmuszone do gry na warunkach
Ubekistanu: pierwszy po zaledwie połowie roku, drugi po roku; oba zostały obalone po
przekroczeniu „grubej, czerwonej kreski” (czyli granicy interesów Ubekistanu), nie mając
potem środków pozwalających na odzyskanie władzy.

Ubekistan – czerwona pajęczyna – oligarchia – układ

Rządząca PRL-em nr 2 oligarchia ma charakter policentrycznej struktury sieci,


przypominającej glon bądź inny organizm kolonijny. Zauważalne są jednak: pewna
hierarchia, do której opisu można zastosować orwellowski podział na partię wewnętrznąi
partię zewnętrzną,a także podział horyzontalny na swego rodzaju segmenty funkcyjne.
Partię wewnętrzną, będącą rdzeniem oligarchii, a tym samym całego systemu
politycznego II PRL stanowi Ubekistan, przy czym pojęcie to jest opisem, a nie
publicystyczną metaforą. Są to struktury komunistyczne; wywodzą się one bezpośrednio
z bezpieki (wojskowej i cywilnej) oraz kompartii. Sprawują one władzę poprzez: (a)
kontrolę rdzeniowych oficjalnych instytucji systemu politycznego (władza wykonawcza,
ustawodawcza, służby specjalne, sądownictwo, media itd.), (b) kontrolę nad najbardziej
strategicznymi węzłami systemu ekonomicznego (proces prywatyzacji, a raczej
przechwytyzacjimajątku narodowego), (c) kontrolę nad najważniejszymi grupami o
charakterze przestępczym, a co za tym idzie (d) – władzę. Ponadto, struktury
komunistyczne dokonują reprodukcji w sposób podobny do reprodukcji wirusów, poprzez:
dziedziczenie, mianowanie (przyklepanie), kooptację (zblatowanie) i przez infekcję
otoczenia swoimi metodami funkcjonowania.

Do sprawowania władzy przez struktury komunistyczne niezbędne są środowiska,


pełniące z ich ramienia rolę zarządców, wykonawców i podwykonawców; „słupów” i
buforów, które poświęcane są przez mocodawców w sytuacjach kryzysowych. „Partię
Zewnętrzną” wobec Ubekistanu tworzą środowiska w znacznej mierze wywodzące się z
koncesjonowanej „opozycji” (dokooptowywane w latach 1981-89), agentury, użytecznych
idiotów. I tutaj mamy do czynienia z podziałem na segmenty funkcyjne: zarządców i
instytucjonalnych bezpieczników systemu.

Do najważniejszych segmentów „Partii Zewnętrznej” i bezpieczników systemu należą:


oficjalne partie polityczne, które tak jak SdRP, SLD, a potem SDPL wywodzą się albo
bezpośrednio z PZPR czy tak jak PSL z ZSL, albo z opozycji, która (w swej ogromnej
większości) za pierwszej komuny nie negowała fundamentów systemu komunistycznego;
chodzi tu głównie o środowiska UW (której rdzeniem byli eurokomuniści tacy jak Michnik)
i KLD, z których przy pomocy I Departamentu i WSI złożono Platformę Obywatelską. I
tylko tym ugrupowaniom daje się legitymację do partycypacji w polityce; świetnie sprawę
przedstawia Barbara Fedyszak-Radziejowska w artykule pod wiele mówiącym tytułem „Ile
PRL w III RP?”, skądinąd pomijając zakulisowe działania ukrytych struktur
komunistycznych:Dominacja jednej partii była ułożona wertykalnie. Najważniejszym
mechanizmem PRL było to, że tylko jedna partia zasługiwała na rządzenie. Reszta to
były drobiazgi. Spójrzcie, państwo, na naszą dzisiejszą rzeczywistość. Zawsze, w
każdych wyborach jest tylko jedna partia, która zasługuje na rządzenie. Ona może się
nazywać Unia Wolności, Unia Demokratyczna, SLD, Platforma Obywatelska, ale układ
wraca nie do horyzontalnego zrównania różnych partii politycznych, które są
równowartościowe. Ten układ odtwarza tę PRL-owską wizję jednej, światłej, znakomitej
partii, która jest najbardziej postępowa, najbardziej nowoczesna. Taka narracja i taki
kontekst istniały w PRL i takie są dzisiaj. Tylko jedna partia ma legitymację z racji
najbardziej nowoczesnej, najbardziej światłej, popieranej przez najlepszych ludzi,
stworzonej przez najdoskonalsze umysły. Ponieważ demokracja potrzebuje istnienia
innych partii, one się pojawiają, ale w układzie wertykalnym, a nie horyzontalnym.

Kolejnym bezpiecznikiem są instytucje, w których Ubekistan jest zagnieżdżony i przez


które sprawuje kontrolę nad nadbudową,czyli sferą kulturowo-cywilizacyjną oraz
metapolityczną, przez które Ubekistan prowadzą informacyjną wojnę z narodem, czyli
proces sowietyzacji we współczesnych formach. Należy tu wymienić przede wszystkim
koncerny medialne kierowane albo przez tajnych współpracowników bezpieki, albo wręcz
przez oficerów i jawnych bolszewików; chodzi przede wszystkim o ITI i Agorę, ale także
media publiczne kontrolowane albo przez poputczików, albo bezpośrednio przez
czerwonych (pomijając krótkie okresy obecności prawicy). Następnie mamy kontrolowaną
sferę nauk, zwłaszcza humanistycznych (politologia, socjologia, pedagogika, psychologia
i historia), gdzie dominującą grupą są albo komuniści i tw bezpiek, i (albo) osoby
akceptujące i wspierające ich hegemonię. Last but not least – beneficjentem procesów
pieriestrojkowych i dalej neokomunizmu jest hierarchia Kościoła Rzymskokatolickiego,
poważnie spustoszonego przez modernizm i Vaticanum Secundum, które – swoją drogą
– mają niemałe wsparcie ze strony sowieciarzy, z całym dobrodziejstwem inwentarza. U
nas efektem była i jest faktyczna akceptacja peerelu i penetracja przez bezpiekę.

Neokomunizm ma też ramię zbrojne, tarczę i miecz. Są to przede wszystkim służby


specjalne: Służba Bezpieczeństwa (Departamenty: I, II, III, IV) zagnieździła się po 1989 r.
w Urzędzie Ochrony Państwa (dalej: ABW i AW), bezpieka wojskowa (bezpośrednia
ekspozytura Sowietów) zmieniła w zasadzie tylko nazwę, dokonując jednocześnie
kooptacji kadr niezwiązanych wcześniej z reżimem komunistycznym. Fenomenem
nadwiślańskiej odmiany neokomunizmu są prywatne policje – firmy ochroniarskie, które w
dużej mierze kontrolowane są przez środowiska bezpieczniackie bądź ludzi pod nie
„podwieszonych”.

W obrębie Ubekistanu i całości oligarchii neokomunistycznej można zauważyć pewną


wewnętrzną hierarchię i podział stref wpływów: najwyżej stoją środowiska bezpieki
wojskowej – bezpośredniej ekspozytury Sowietów na terenie sowieckiego imperium
zewnętrznego, następnie: wywiad i kontrwywiad oraz policja polityczna. Wynikają z tego
sprzeczności i konflikty pomiędzy poszczególnymi segmentami Ubekistanu, zwłaszcza
pomiędzy bezpieką wojskową a cywilną oraz między wywiadem i kontrwywiadem a
„trójką” (ewentualnie „czwórką”, z zabiedzonymi „weteranami” czytającymi „Fakty i Mity”
powyciągane z dworcowych śmietników i klopów); walki wewnętrzne są cechą
charakterystyczną struktur komunistycznych, które są par excellance mafią u władzy (w
zasadzie skrzyżowaniem mafii i sekty, ale mniejsza z tym). Konflikty te mają jednak
znaczenie drugorzędne dla funkcjonowania systemu neokomunistycznego. Zarówno w
komunizmie starego, jak i nowego typu liczy się realizacja strategii politycznej w ogólnych
ramach funkcjonowania systemu, które sprowadzają się do zachowania władzy przez
struktury komunistyczne. Ponadto, w strategicznych sprawach wszystkie środowiska
Ubekistanu działają „jednofrontowo”, nawet pomimo jednoczesnych konfliktów
wewnętrznych. Jest to bardzo dobrze widoczne zwłaszcza wtedy, gdy neokomunistyczna
oligarchia staje w obliczu realnego czy wyimaginowanego wroga, na przykład w roku
1992, czy też 2005-obecnie.

Problemy polityczne, takie jak szeroko pojęta korupcja (układy lokalne, nepotyzm),
społeczne takie jak powszechne ubóstwo, rozwarstwienie społeczne i dysproporcje
pomiędzy poszczególnymi regionami Polski oczywiście są bardzo ważne, jednak są one
w bardzo dużej mierze prostą konsekwencją neokomunizmu i stanowią jedno z jego kół
zamachowych.

Kontrola strukturalna – idealny instrument władzy i sowietyzacji

Podstawowym mechanizmem funkcjonowania PRL-bis jest kontrola strukturalna –


pośrednie, odcinkowe i ramowe oddziaływanie na sfery o znaczeniu strategicznym dla
funkcjonowania systemu politycznego. W ten właśnie sposób Ubekistan sprawuje władzę.
Neokomunizm/demobolszewizm, realizowany na drodze kontroli strukturalnej w
połączeniu z formalną demokracją i realnym liberalizmem jest o wiele skuteczniejszą, a
przez to groźniejszą, formą komunizmu niż „komunizm zjadliwy” sprzed pieriestrojki.
Wymaga użycia mniejszej ilości zasobów kadrowych i mniej kosztownych – pod każdym
względem – działań; wolny rynek i kapitalizm jest z reguły skuteczniejszy niż gospodarka
etatystyczna, dlatego przeobrażone struktury komunistyczne podłączyły się na przełomie
lat 80. i 90. XX w. do globalnego podziału pracy i nadal posługują się wolnym rynkiem
(kapitalizmem nomenklaturowym).

By lepiej zilustrować sprawę, przytoczę obszerne fragmenty wpisu Potwora z Radia


(Józefa Darskiego) pod tym właśnie tytułem: Kontrola strukturalna sprowadza się do
nadzorowania punktów, osób i momentów kluczowych. Co się rozgrywa poza nimi
bezpieki nie interesuje, ponieważ nie ma wpływu na procesy społeczne takie jak
tworzenie partii politycznych, selekcję kandydatów w wyborach parlamentarnych i
prezydenckich, wynik wyborów, nastawienie mediów, dobór osób awansujących na
kluczowe stanowiska, sposób rozwiązywania kryzysów przez manipulację, akumulacja
kapitału, tworzenie fortun biznesowych itp. Powstają więc ramy, w których
niekontrolowana działalność jest możliwa, ale każda próba wykroczenia poza nie, np.
lustracja, dekomunizacja, likwidacja przywilejów ekonomicznych bezpieki, ograniczenie
choćby liberum corruptio nomenklatury, wybór prezydenta, który nie jest byłym oficerem
lub TW SB/WSW/II Zarządu, powstanie rządu nie powiązanego z bezpieką, uzdrowienie
systemu podatkowego, wymiaru sprawiedliwości, masowy awans ludzi nie związanych z
bezpieką choćby rodzinnie, powstawanie dużych przedsiębiorstw poza środowiskiem
bezpieki i agentury (np. casus Kluski), wymknięcie się mediów lub nawet poszczególnych
dziennikarzy, o ile nie piszą w tytułach niszowych, spod kontroli środowiska
bezpieczniackiego, itp. to wszystko musi spowodować natychmiastową ripostę i
zniszczenie elementu obcego.

(…) [R]uch gayowski czy feministyczny mogą się rozwijać bez przeszkód, związki
zawodowe mogą działać, gazety formalnie korzystają z wolności zakreślonej różnicą
między “Wybiórczą” i “Polityką”, gospodarka się rozwija, wybory się odbywają, a nawet
udaje się osiągnąć sytuację, w której znaczna część kandydatów wszystkich partii ma
związki z bezpieką lub jest już dokooptowana do systemu bądź przezeń zneutralizowana
czy też dla kariery udaje głuchych i ślepych. Każdy wybór jest więc dobry. Taki stan
idealny mieliśmy na początku III RP, później było gorzej ale ostatecznie nigdy nie
nastąpiła katastrofa. Wszyscy pamiętamy wybór między Tymińskim a TW “Bolkiem”, a
później między TW “Alkiem” i TW “Bolkiem”, którym entuzjazmowało się bezmyślne
społeczeństwo a bezpieka skręcała się ze śmiechu, bo wiedziała, że w każdym wypadku
wygra, choć drugorzędne aspekty oczywiście tych kandydatów różniły, jak Ungier (oficer)
różnił się od Wachowskiego (według “Drogi cienia” agenciaka i sutenera). Nie były to
jednak cechy zmieniające system a tylko jego koloryt. I o to właśnie chodzi.

(…) A kto ma władzę w Ubekistanie? Środowisko dawnych służb, które dokonało


transformacji ustrojowej i właśnie przekazuje swoją pozycję w społeczeństwie dzieciom i
wnukom. Jakie ustaliło ono zasady funkcjonowania państwa i społeczeństwa.
Najważniejszy jak zawsze jest czynnik ludzki. Badając obecne elity, ludzi zajmujących
wysoką pozycję w społeczeństwie i państwie miałem wrażenie, że warunkiem awansu
była współpraca z komunistycznymi służbami. Oczywiście żaden centralny ośrodek z
katalogiem nie istnieje, ale środowisko to potrafi w jakiś sposób się rozpoznawać.
Generalnie nikt uczciwy i z charakterem nie mógł zająć żadnego ważnego stanowiska
czy uzyskać istotnej pozycji w III RP, lecz był marginalizowany. Jeśli jakimś cudem ktoś
przez nieuwagę się przebił natychmiast był rozpoznawany i albo kooptowany albo
eliminowany. Tu nie trzeba żadnej kontroli jakiegoś ośrodka, po prostu agentura
awansuje tylko agenturę, jej rodziny i ludzi gotowych stać na straży jej interesów. To
właśnie taki dobór ludzi w Trybunale Konstytucyjnym, wymiarze sprawiedliwości,
parlamencie, biznesie, a zwłaszcza w mediach gwarantuje, iż bez żadnej instrukcji będą
podejmowane decyzje właściwe z punktu widzenia trwałości systemu. (…) Jeśli znaczna
część Trybunału Konstytucyjnego jest związana bezpośrednio lub rodzinnie z bezpieką,
to wiadomo, że utrupi lustrację. Podobnie postąpi parlament czy sąd lustracyjny (…).

Podobnie w mediach; jeśli czołowi decydenci i dziennikarze powiązani są sami lub


rodzinnie z bezpieką jako część dawnej agentury lub aktualną wspólnotą interesów
finansowych, będą właściwie interpretowali wydarzenia polityczne, zapraszali
odpowiednich gości, atakowali i zwalczali przeciwników sytemu, bronili interesów Rosji –
ich matki, niszczyli Polskie tradycje narodowe, wyśmiewali wszystko co składa się na
tożsamość narodową Polaków itp. Co więcej, do zawodu zostaną dopuszczeni i
awansowani będą tylko ludzie, którzy po dłuższym treningu i sprawdzianie
posłuszeństwa będą się zachowywać w identyczny sposób. Do niedawna taką szkołą
łamania charakterów była “Wybiórcza”; kto zdał egzamin i odpowiednio się zeszmacił,
wprawdzie do Towarzystwa był dopuszczany rzadko z powodu braku dziadków w
Kominternie, ale dostawał pracę w innych mediach, kto egzaminu z pełzania nie zdał, był
eliminowany. W nauce, na uniwersytetach, zwolennicy lustracji nie obronią doktoratów
(…), nie znajdą promotorów (…), nie zostaną na uczelni.

W polityce ludzie niebezpieczni dla systemu zostaną szybko wyeliminowani (…). To


samo w rządzie; pozostaną tylko sprawdzeni jak słynni ministrowie spraw zagranicznych
(TW “Kosk”, KO/ID “Must”, KO/ID “Carex", KO/ID “Buyer”, syn oficera Informacji
Wojskowej i TW “Ralf”/“Serb”). W biznesie, zwłaszcza tym większym, ludzie nie mający
prawa do działalności (Kluska), ale także w średnim (przypominam casus Olewnika – jak
sprawnie przy pomocy wymiaru sprawiedliwości wyrok wykonano), będą wyeliminowani.
Mafia – biznes – banki (…) – policja – prokuratura – sądy – władze samorządowe i
polityczne razem przeprowadzą akcję, którą media przemilczą a politycy (…) będą
udawali głuchych i ślepych. I nie trzeba tu żadnych centralnych decyzji. Po prostu mamy
zamknięte środowisko broniące swego interesu i przywilejów, a politycy stoją na straży
by nikt spoza niego do środka nie przeniknął. (…)Za pewne można jednak przyjąć, że
istnieje swego rodzaju nieformalne „kolektywne kierownictwo” Ubekistanu – pewien
poziom komunikacyjny i koordynacyjny, z którego orkiestruje się najważniejsze jego
działania polityczne.

W wyżej wymienione działania wpisane są zasadniczo dwa cele: oczywiście władza, ale
także inżynieria społeczna. Celem i jednocześnie środkiem komunizmu – w każdej
mutacji, także post-pieriestrojkowego neobolszewizmu – jest stworzenie człowieka
nowego typu. Człowieka, który byłby śrubką w maszynie,który pełnić ma dwie role:
rezerwuaru niewolników i rezerwuaru kadr dla struktur władzy. Sowietyzacja (czyli
tworzenie nowego człowieka) i totalitarna (choć w naszym przypadku nie o totalnym
zasięgu) władza stanowią istotę komunizmu; sowietyzacja stanowi główny mechanizm
władzy – w komunizmie każdej mutacji. W Polsce sowietyzacja jest procesem
prowadzonym nieprzerwanie od 1944 roku do teraz. Przełom lat 80. i 90. był jedynie
zmianą metod i technik, będącą prostą pochodną transformacji instytucjonalnej
komunistycznych struktur władzy. Jakie są czynniki hodowli nowego człowiekaw
neopeerelu?

Pierwszym jest zwycięstwo pieriestrojkowej (okrągłostołowej) i popieriestrojkowej


manipulacji i dezinformacji – głównego oręża w długofalowej, komunistycznej strategii
kontynuacji władzy. Udało się skutecznie – na drodze manipulacji prowadzonej przez
kompleks media-środowiska naukowe-część hierarchii kościelnej – wpoić powszechne
przekonanie, że „Polska w roku 1989 odzyskała niepodległość”, że jest państwem
niepodległym, wolnym i demokratycznym, aczkolwiek dalekim od pewnego ideału, do
którego cały czas dąży. Poza małymi wyjątkami wszyscy, którzy byli i są obiektem tej
narracji dezinformacyjnej, przyjęli ją jako fakt. Niestety, także znaczna część patriotów,
antykomunistów i niepodległościowców.

Jednocześnie, na przestrzeni ostatnich 21 lat dokonano relatywizacji komunizmu:


pierwszy Peerel przedstawiony był jako pewna (niedoskonała) forma państwowości
polskiej, nie forma okupacji przez międzynarodowe struktury z centralą w ZSRS, o
charakterze przestępczym. Władców peerelu, struktury komunistyczne przedstawiono –
co za tym idzie – jako normalnych polityków, nieraz patriotów i bohaterów narodowych.
Którzy mogli popełniać błędy i wypaczenia, ale nie wolno ich za to sądzić, nie mówiąc o
stosowaniu jakichkolwiek represji prawnokarnych. Trzeba „po chrześcijańsku” wybaczyć i
„pojednać się”, tak jak Bolek i Michnik z Jaruzelem i Kiszczakiem. Z drugiej strony,
struktury neokomunistyczne pośrednio przyznają się do własnego istnienia przede
wszystkim, a w dalszej perspektywie do prowadzenia polityki wewnętrznej okupacji i
zewnętrznej wasalizacji Polski, prowadząc narrację, której głównym komunikatem jest tak
trzeba było, inaczej być nie mogło, tak musi być, norma itp. Trzeba też tutaj wskazać na
bardzo ważną cechę komunizmu (w każdej mutacji) i jednocześnie element jego strategii
politycznej, o której pisał Józef Mackiewicz w „Zwycięstwie prowokacji”: (…) odebranie
ludzkim słowom ich pierwotnego znaczenia. Fenomen ten występuje pod rozmaitą
postacią. Czasem chodzi tylko o zamącenie znaczenia słowa, czasem o nadanie mu
wręcz odwrotnego sensu. To zdegradowanie mowy ludzkiej, a tym samym głównego
instrumentu kultury ludzkiej, do rzeczy bez wartości (…).W neokomunistyczno-
postmodernistycznej kontr-rzeczywistości sens straciły w zasadzie wszystkie pojęcia
konstytutywne zarówno dla wspólnoty społecznej czy narodowej, jak i dla pojedynczych
ludzi z osobna; stały się one w zasadzie pustymi formami.

Kolejnym czynnikiem jest przenikający praktycznie wszystkie sfery życia – zarówno


jednostki jak i społeczeństwa – oświeceniowy realny liberalizm, obecnie w mutacji zwanej
neoliberalizmem. Kluczowa jest tu antropologia liberalizmu: to człowiek ze swoimi
zachciankami i popędami, często tymi najbardziej prymitywnymi, jest w centrum
wszechświata. Głosi odrzucenie tradycyjnych zasad, wartości i struktur społecznych,
charakterystycznych dla danej kultury, na czele z religią. Głosi się kult samorealizacji,
kariery, sukcesu za wszelką cenę– nawet po (nie tylko) przysłowiowych trupach i za cenę
pozbawienia się podmiotowości oraz za cenę podporządkowania się strukturom
totalitarnym. Kto się nie dostosuje, ten jest niedostosowanym społecznie frajerem,
predestynowanym do bytowania gdzieś na marginesie społeczeństwa.
Bolszewizm/komunizm i liberalizm wyrastają z tych samych korzeni: oświecenia z
ukoronowaniem w postaci rewolucji francuskiej i jako takie działają jak dwa ostrza
jednych nożyc, o czym pisałem zresztą w pierwszej części cyklu. Nożyce działają tym
sprawniej, im większe jest strukturalne ubóstwo i rozwarstwienie społeczne: z jednej
strony głodowe pensje, ledwie starczające na przetrwanie, faktyczna proletaryzacja
(celowa i instytucjonalna) i wywłaszczanie znacznej części społeczeństwa, z drugiej
strony pokusy podsuwane przez symulakryczny pseudo-świat z reklam, którego rdzeniem
są korporacje, banki itp. Nb.w wielu przypadkach opanowane przez Ubekistan. Dodać
należy, że kapitalizm zachodni od mniej więcej 30 lat upodabnia się do komunizmu. Ale
to już temat na zupełnie inne rozważania.

Sprzężenie pomiędzy hegemonią neokomunistycznej oligarchii (politycznej, kulturowej,


ekonomicznej) a sterowaniem społecznym, posługującym się metodami demoliberalnymi,
tworzące PRL-bis nie pozostaje bez wpływu na społeczeństwo. Tym bardziej, iż człowiek
przeważnie, niejako z natury przejawia zachowania stadne i konformistyczne. Człowiek
stara się raczej naśladować środowiska, uznawane za elitę – i w przypadku PRL-bis
będące zabójczo skutecznymi w prowadzeniu wojny informacyjnej – aniżeli walczyć o
wolność, suwerenność, podmiotowość, demokrację. Skoro „rodzima” czerwona mafia i
Rosja Sowiecka są silniejsze – trzeba się im podporządkować (co jednocześnie nie
przeszkadza np. w chodzeniu do kościoła, a nawet odprawianiu Mszy Św.). Fenomenem
neokomunizmu jest to, że człowiek w nim żyjący dokonuje internalizacji totalitarnej
niewoli, myśląc, że postępuje suwerennie.

Konkretne efekty sowietyzacji prowadzonej przez ponad 40 lat komunizmu oficjalnego i


21 lat komunizmu ukrytego to: masy ludzi, głosujące na SLD, Platformę, Kwaśniewskiego
i Komorowskiego, za bohaterów uznające Jaruzela, Michnika i Kiszczaka (swego rodzaju
trójcę nie-świętą PRL-bis), za cnotę uznające zdradę i pełzanie, za „realizację interesu
narodowego” – podporządkowywanie Polski Rosji Sowieckiej. Efektem sowietyzacji jest
Palikot, Senyszyn, Kutz. Czy wreszcie nadwiślańska wersja neobolszewickiej swołoczy –
godna czerwonych Khmerów i hunwejbinów hołota profanująca krzyż i fizycznie atakująca
modlących się pod nim. Ale tym już – między innymi – zajmiemy się w kolejnych
częściach.

C.d.n.

Smoleńsk – tło długofalowej strategii

Cz. 1:http://jaszczur09.blogspot.com/2010/09/smolensk-to-dugofalowej-strategii-cz-1.html

Cz. 2:http://jaszczur09.blogspot.com/2010/09/smolensk-to-dugofalowej-strategii-cz-2.html

Źródła:

1. Anatolij Golicyn, Nowe kłamstwa w miejsce starych. Komunistyczna strategia podstępu i


dezinformacji.Wyd. SKW, 2007, http://www.abcnet.com.pl/node/6511
2. Krzysztof Kąkolewski, Generałowie giną w czasie pokoju,wyd. von Borowietzky, t. 1 – 3.
3. Dariusz Rohnka, Wielkie Arrangement,Wydawnictwo Podziemne, Poznań 2007
4. Esse Quam Videri, cykl postów pod artykułem Sławomira Cenckiewicza Służba bezpieczeństwa
okrągłego stołuna Forum Solidarności Walczącej, http://swkatowice.mojeforum.net/temat-
vt3991.html
5. Raport o bezpieczeństwie RP dla Premiera Jana Olszewskiego,
http://www.abcnet.com.pl/node/3144
6. Anna Pawełczyńska, Moja spiskowa teoria dziejów,http://www.abcnet.com.pl/node/3049
(fragment książki „Głowy hydry”)
7. Olgierd Żmudzki, Kulisy III RP,http://www.abcnet.com.pl/node/449
8. A. Zybertowicz, AntyRozwojowe grupy interesów: zarys analizy,[w:] Arcana 1 (73) 2007
9. Klaudiusz Wesołek, Zrozumieć postkomunizm, http://www.abcnet.com.pl/node/967
10. Gabriel Grzesik, Czym naprawdę jest postkomunizm początku XXI wieku?
http://www.abcnet.com.pl/node/968
11. Michał Bąkowski, Co to jest komunizm, czyli dalszy ciąg przybijania kisielu do ściany,
http://wydawnictwopodziemne.com/2009/10/26/201/ (fragm. książki „Votum separatum”)
12. Józef Darski, Czy istnieje państwo polskie?http://www.abcnet.com.pl/node/899
13. J. Darski, Antykomunizm dziś, http://generacja.s4w.pl/darski.info/?darski=ogolne&go=antyk
14. J. Darski, Szesnaście lat Ubekistanu,[w:] Arcana 66 (6) 2005
15. J. Darski, Koalicja,http://www.abcnet.com.pl/node/992
16. Potwór z Radia (Józef Darski), Kontrola strukturalna,http://niezalezna.pl/blog/show/id/433
17. Aleksander Ścios, Antykomunizm – broń utracona.Cz. 1,
http://cogito.salon24.pl/123826,antykomunizm-bron-utracona-1 ; Cz. 2,
http://cogito.salon24.pl/124779,antykomunizm-bron-utracona-2 ; Cz. 3,
http://cogito.salon24.pl/125591,antykomunizm-bron-utracona-3
18. Rolex, Antykomunizm dzisiaj,http://polis2008.nazwa.pl/index.php?
option=com_content&view=article&id=398:antykomunizm-dzisiaj&catid=143:dzielnica-
publicystow&Itemid=198
19. Unukalhai, Niełatwa sztuka obalania komunizmu,http://polis2008.nazwa.pl/index.php?
option=com_content&view=article&id=367:nieatwa-sztuka-obalania-
komunizmu&catid=123:dzielnica-publicystow&Itemid=182
20. Barbara Fedyszak-Radziejowska, Ile PRL w III RP?,http://niezalezna.pl/article/show/id/23093/
21. Wojciech Blasiak, Sieć polskiej oligarchii polityczno-finansowej,
http://niepoprawni.pl/blog/132/mane-tekel-fares-2

Odsłon: 785 | Tagi:


prl bis, neobolszewizm, neokomunizm, komunizm, anatolij golicyn, katyń 2,
smoleńsk

Dodaj do:Do obserwowanych Do lubczasopisma

skomentuj Komentarze do notki6 |Zgłoś


nadużycie

Autor

My to wszystko wiemy. Trzeba iść z tym do Polaków, gdzie się da.


Pozdrawiam.

KAPSWAN
15 1237
| 31.10.2010 16:56

link nadużycie odpowiedz

@autor

Bardzo trafnie opisuje Pan naszą rzeczywistość.


Podoba mi się to zdanie: "Fenomenem neokomunizmu jest to, że człowiek w nim żyjący
dokonuje internalizacji totalitarnej niewoli, myśląc, że postępuje suwerennie."
Znam mnóstwo takich ludzi. Wykształceni, uważający się za myślącą elitę a łykający gładko
i cytujący wciąż papkę z TVN i GW. A kto ma inne zdanie to moherowy idiota.
Bardzo cenię Pańską rzetelność przejawiającą się w podawaniu źródeł.
Czekam na cd.
Pozdrawiam.

DRAPEK
11 107
| 31.10.2010 16:59

link nadużycie odpowiedz

autor

Werbalizuje Pan to o czym juz wczesniej wiedzialem. Dziekuje Panu za to, palce lizac.
DOHC
91 1440
| 31.10.2010 17:08

link nadużycie odpowiedz

@ kapswan, DOHC, drapek

Dziękuję Wam za komentarze, oczywiście też uważam, że taką wiedzę trzeba


rozpowszechniać. Także i poza blogosferą - na przystanku autobusowym, w pracy, przy
wódce...

@drapek - dokładnie. Oni uważają się za elitę, będąc - nawet w hierarchii UBekistanu nawet
nie jelitami, a odbytem. Uznają się za wykształconych, a jedyne, w czym są dobrzy to ich
wąska specjalizacja zawodowa. Wiedza o mechanizmach polityki - zerowa i żywcem
zerżnięta z TVN albo wyborczej. Tyle intelektuariat, najgorsze, że bardzo wielu tzw.
"zwykłych ludzi" ten mechanizm powtarza.

JASZCZUR.
22 973
| 31.10.2010 17:21

link nadużycie odpowiedz

@ Jaszczur

Solidny, analityczny, świetny tekst.

"odebranie ludzkim słowom ich pierwotnego znaczenia. Fenomen ten występuje pod
rozmaitą postacią. Czasem chodzi tylko o zamącenie znaczenia słowa, czasem o
nadanie mu wręcz odwrotnego sensu. To zdegradowanie mowy ludzkiej, a tym samym
głównego instrumentu kultury ludzkiej, do rzeczy bez wartości (…).W
neokomunistyczno-postmodernistycznej kontr-rzeczywistości sens straciły w zasadzie
wszystkie pojęcia konstytutywne zarówno dla wspólnoty społecznej czy narodowej, jak i
dla pojedynczych ludzi z osobna; stały się one w zasadzie pustymi formami."

Dla psychopatów to normalne. Oni nie posługują się słowami w celu komunikacji, chyba, że
najprostszej. Komuniści to prawie w stu procentach psychopaci.

Polecam jeszcze:

http://arkadiusz.jadczyk.salon24.pl/66337,psychopatyczne-zaburzenie-osobowosci

a zwłaszcza to:

http://arkadiusz.jadczyk.salon24.pl/66327,ponerologia-naukowa

to, jeżeli byś chciał zająć się korzeniami problemu.

Wiadomo, jacy są komuniści, ale dlaczego tacy są? Na to pytanie


próbuje odpowiedzieć ponerologia.

Nie uważam czerwonych za inteligentnych. W gruncie rzeczy, to potworne tępaki. Swoją siłę
czerpią z bezwzględności i totalnego braku zasad. Przydałby się drugi gen. Patton, a
najlepiej trzech
;)

pozdrawiam

@Logan McRae

Dzięki.

Myślę, że zaburzenia osobowości są tu ważnym czynnikiem, ale nie jedynym. Przy czym
zaznaczam, że ani na psychologii, ani na psychiatrii, ani tym bardziej na ponerologii się
nie znam (choć czytałem dostępne w sieci fragmenty reklamowanej przez Ciebie
książki).

Pytanie - czy zwykła, atawistyczna żądza władzy i kontroli, która jest podstawą komunizmu
(już od Marksa i Engelsa!) nad wszystkim to objaw choroby psychicznej (w sensie stricte
klinicznym)? Cóż, szkoda, że na salonie nie ma już Venissy ani Traube'go -
zawodowych terapeutów i psychiatrów.
Tak czy siak, komunizm wyrósł na żyznym dla siebie podglebiu: Zachodzie, który przeżarło
oświecenie, bardzo słabej Rosji, wreszcie krajach pozaeropejskich, których myśl
polityczna (ale przede wszystkim filozoficzna, metapolityczna) jest w głównej mierze
przekształconą myślą europejską, i to zwłaszcza oświeceniową. Dodatkowym tutaj
czynnikiem jest... rozwój techniki. Czy to Marks, czy to wcześniej jakobini nie mieli
jednak takich zabawek jak Topol-M, Szatan czy coraz to nowe rozwojówki "Awtomata
Kałasznikowa"...

Komuniści intelektem nie grzeszą; co najwyżej ętelektem. Mają jednak toporną jak
konstrukcja kałacha metodę zdobycia, utrzymania i sprawowania władzy. Do tego
sprowadza się teoria komunizmu; rojenia o równości, raju na ziemi itp. to po prostu
opakowanie.

Że przydałoby się kilku generałów Pattonów - pełna zgoda. Poza tym jeszcze kilku gen.
MacArthur'ów i LeMay'ów. :) Sęk jednak w tym, że zdegenerowane resztki Cywilizacji
Białego Człowieka nie są w stanie takich ludzi wydać.

P.S.
Jeżeli interesuje Cię temat, zajrzyj do mnie na blogspot, pod ten sam wpis:
http://jaszczur09.blogspot.com/2010/10/smolensk-to-dugofalowej-strategii-cz-
3.html#comments

Pozdrawiam również.

JASZCZUR.
22 973
| 10.11.2010 18:24

link nadużycie odpowiedz

You might also like