Professional Documents
Culture Documents
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Wzruszyłem ramionami.
- No dobra. Skończmy z tą historią. Pani, zdaje się, ma do
mnie jakąś sprawę?
- Ja, jakąś sprawę? - zdumiała się pani Pilarczykowa. - Tak
tylko przyszłam, żeby zobaczyć, jak pan sobie tutaj radzi, i o
świeżym piwie chciałain panu powiedzieć.
- Aha - nagle jakby sobie przypomniała coś ważnego.
Pochyliła się do mojego ucha: - A jeśli pan coś wie, to i ja coś
wiem, moglibyśmy sobie powiedzieć z obopólną korzyścią.
- Co pani ma na myśli?
- No to, co pan wie. O tych rzeczach dziedzica Dunina.
- Eee, bajki - machnąłem ręką.
- Wcale nie bajki - rzekła i chwyciła mnie za rękę. - Te rzeczy
leżały tu ukryte w jąkiejś dziurze, ale zjawił się ktoś i przeniósł je
nocą w inne miejsce. Kilka rzeczy po drodze zgubił.
- O tym to ja już wiem.
- Wie pan? A ja myślałam, że nowinę panu przekażę i że się
czegoś w zamian za to od pana dowiem - rozczarowała się pani
Pilarczykowa.
- Owszem, może mi pani powiedzieć coś bardzo ważnego -
rzekłem ostrożnie. - Bardzo mi zależy na informacji, komu pani
powiedziała o tymr że ja mam plan tej okolicy wyrysowany
kolorowymi ołówkami.
- Nikomu nie powiedziałam. Jak Boga kocham, nikomu nie
powiedziałam - przysięgała Pilarczykowa. - Mnie wszystko można
powiedzieć, a ja nikomu nie zdradzę. Tyle tylko, że Skałbanie coś o
pańskim planie napomknęłam.
Skałbanie? Ta inforinacja jakoś nie pasowała do moich
podejrzeń. Nie uwierzyłem Pilarczykowej. Im bardziej gorąco
przysięgała, tym mniej jej wierzyłem. Wreszcie tak ją to dotknęło,
że burknęła mi „do widzenia” i pomaszerowała do domu.
ROZDZIAŁ TRZYNASTY