Professional Documents
Culture Documents
Sławomir Łotysz
Sądny dzień
Oprócz adwokatów Dunikowskiego, na lazca został ranny w twarz. Mimo
sali sądowej znaleźli się również nieza- tego eksperyment trwał. Podjęto trze-
leżni eksperci oraz adwokaci powództwa. cią próbę. Podczas gdy policjanci roz-
O godzinie 6 rano inżynier został prze- drabniali nową porcję skały, nieszczę-
wieziony z aresztu do laboratorium Szko- sny alchemik regulował swój aparat.
ły Centralnej. Całość eksperymentu mia- W końcu, po potraktowaniu prosz-
ła być sfilmowana przez pracowników ku prądem, naświetleniu domniema-
uczelni. Podczas gdy wynalazca przygo- nymi promieniami „Z” i wyżarzaniu
towywał swoją aparaturę na zapleczu, in- przez około 20 minut, Dunikowski
spektorzy policji paryskiej ubijali w moź- opróżnił tygiel wysypując jego za-
dzierzach 50 gram skalnych okruchów, na wartość na stół laboratoryjny. Wśród
których miała być wykonana próba. Pro- spieczonych grudek pobłyskiwało
szek umieszczono na miedzianej płytce, kilka ze złocistego metalu. Nie był
przez którą przez około 40 minut prze- to koniec eksperymentu. Jak oświad-
puszczano prąd pod napięciem 110 volt. czył adwokat wynalazcy, Henry Tor-
Po naświetleniu próbki za pomocą swojego res, Dunikowski zobowiązał się uzy-
aparatu, Dunikowski podgrzał ją w tyglu. skać nie mniej niż 100 mg złota, tj.
„Pierwszy rezultat doświadczenia był ra- 0,2 % masy próbki.
czej ujemny.” Inżynier tłumaczył to „nie- Pech prześladował inżyniera w dal-
dostatecznym przygotowaniem aparatu.” szym ciągu. Gdy około godziny 22
Eksperyment powtórzono o godzinie rozpoczynano czwartą próbę, prze-
16:30. Wtedy to pechowemu wynalazcy paliły się wszystkie bezpieczniki. Po
przytrafił się wypadek. Stanowiąca ele-
ment urządzenia żarówka eksplodowa-
ła i odłamki szkła rozprysły się. Wyna- Zbigniew Dunikowski z córką.
56 POLONIA
Kartka z historii
58 POLONIA
Kartka z historii
Rok po zakończeniu wojny na Pacyfiku ję, że pewnego dnia będzie znowu, zna- Sprawie nadano szybki bieg. Jak
rodzina Dunikowskich uzyskała brytyj- czącym inżynierem górnictwa i metalur- obiecywano, w ciągu dwóch miesięcy
skie wizy pobytowe i w drodze do Wiel- giem. Czerwoni chętnie by go wzięli. Jed- wszystko miało już być załatwione. Po
kiej Brytanii przybyła tranzytem do San nakże bardziej prawdopodobne byłoby, że latach niepewności rodzina Dunikow-
Francisco. Dunikowscy zatrzymali się cala rodzina ucierpiałaby z powodu swojej skich mogła odetchnąć z ulgą. A wszyst-
w Nowym Jorku i kilkakrotnie wystę- zdecydowanej odmowy uznania komuni- ko dzięki Wandzie, wtedy już 22-letniej
powali o prawo do przedłużenia pobytu zmu i spotkałby ją taki sam los jak sio- dziewczynie. To ona właśnie w drama-
oraz przyznanie amerykańskiej wizy emi- strę pana Dunikowskiego, która podczas tycznym liście do „New York Daily Mir-
gracyjnej. Powoływali się na swój status okupacji Polski przez Czerwonych, zo- ror” opisała ich sytuację. Po ogłoszeniu
bezpaństwowców. Wiza brytyjska utraciła stała zesłana na Syberię, gdzie zmarła pomyślnych dla nich wieści, w rozmo-
ważność, nie mieli prawa powrotu na Fi- w obozie koncentracyjnym”. Interwencja wie z dziennikarzami powiedziała: „Te-
lipiny. Ostatecznie 23 stycznia 1950 roku Buckleya pomogła. W końcu marca 1950 raz nie zamieniłabym mojej przyszłości
rozpoczęła się procedura deportacyjna. roku pod obrady Senatu wniesiono rezo- za całe złoto z Fortu Knox”. A zatem
Amerykańskie władze emigracyjne pod- lucję o przyznaniu wszystkim członkom znowu złoto...
powiadały, że przecież Dunikowscy mogą rodziny Zbigniewa Dunikowskiego prawa
udać się do Polski. Na nic zdawały się ich stałego pobytu z możliwością wystąpienia O Zbigniewie Dunikowskim mało kto
zapewnienia, że są w stanie udowodnić, o amerykańskie obywatelstwo. dziś pamięta. Jego przypadek przywołu-
iż nie pozostawali obywatelami polski- je się niekiedy we francuskich podręczni-
mi podczas wojny i po jej zakończeniu. kach z zakresu prawa i sądownictwa. Hi-
Sytuację nagłośniła nowojorska prasa. Po storia ostatniego polskiego alchemika tra-
publikacji w „New York Daily Mirror” fiła też do folkloru. W wydanym w 1955
z 2 marca 1950 roku sprawą zaintereso- roku zbiorze „O żołnierzu ciułaczu” Ja-
wał się kongresman Charles A. Buckley ...w Nowym Jorku i kilka- nusz Kowalewski przywołuje taką rymo-
z Bronxu, który przekonywał, że: „powrót krotnie występowali o pra- wankę: „Mam sto worków skóry, trzysta
Dunikowskich do Polski mógłby się za- wo do przedłużenia pobytu worków mydła, frajerzy wpadają zawsze
kończyć na dwa sposoby, oba w równym w moje sidła. Rodak Dunikowski też nie
stopniu niepożądane, by ująć to delikatnie. oraz przyznanie amerykań- był fujara: robił z piasku złoto, ja się z my-
Dunikowski był niegdyś, a mam nadzie- skiej wizy emigracyjnej. dła staram”.