You are on page 1of 180

Wacław Hryniewicz OMI

NADZIEJA
ZBAWIENIA
DLA WSZYSTKICH
Od eschatologii lęku
do eschatologii nadziei

VERBINUM
Wydawnictwo Księży Werbistów
Warszawa 1989
Redakcja: Adela Grochowska
Redakcja techniczna: Mirosława Piotrowska
Projekt okładki: Michał Beszczyński

Za zgodą Kurii Metropolitalnej Warszawskiej


z dn. 8.IX .1989 r. nr6146/K/89

V E R B I N U M , W y d a w n i c t w o Księży W e r b i s t ó w
04-118 W a r s z a w a , ul. O s t r o b r a m s k a 98
W a r s z a w a 1989. Wyd. I. N a k ł a d 5000 egz. A-72
D r u k : Z a k ł a d Małej Poligrafii Księży W e r b i s t ó w
L a s k o w i c e k. Świecia, z a m . nr 17/89

I S B N 83-85009-58-2
Książkę tę poświęcam wszystkim,
którym trudno odnaleźć radość
z wiary i nadziei
„Przywróć mi radość z Twojego zbawienia"
(Ps 51,14)

„Oto p o s t a w i ł e m jako dar przed tobą


drzwi otwarte, których nikt nie może zamknąć"
(Ap 3,8).
PRZEDMOWA
Istnieją t e m a t y , k t ó r e c z ł o w i e k n o s i w sobie p r z e z l a t a . Żyją w n i m ,
nurtują go nieustannie. Odchodzi od nich i znów do nich wraca.
Powoli dojrzewają w jego świadomości. P r z y c h o d z i czas, gdy zaczyna
o nich pisać i mówić pod wpływem wewnętrznego przeświadczenia o po­
t r z e b i e d z i e l e n i a się n a d z i e j ą z i n n y m i .
W k s i ą ż c e tej c h o d z i o n a d z i e j ę - wielką, p o k o r n ą , sięgającą
w y t r w a l e za zasłonę ludzkiego losu, aż do s p r a w ostatecznych. Jeśli
n a d z i e j a ta jest p r a w d z i w a , iść b ę d z i e w p a r z e z w i e l k ą p o k o r ą . N i e m o ż e
mieć w sobie nic z zadufania. W obliczu spraw ostatecznych wszyscy
stajemy z d r ż e n i e m i bojaźnią. N a d z i e j a jest j e d n a k w i ę k s z a niż lęk. To
o n a będzie p r z e d m i o t e m n a s z y c h r o z w a ż a ń . To o n a jest w życiu chrześ­
c i j a n i n a siłą t w ó r c z ą , m o b i l i z u j ą c ą do d u c h o w e g o z m a g a n i a i m o d l i t w y ,
aby wszyscy byli zbawieni. Nadzieja dla wszystkich.
T e m a t t e n p o b u d z a ł moją m y ś l o d d a w n a . P r z y b l i ż a ł e m się d o ń wie­
l o k r o t n i e . Ś l a d y t e g o p r z y b l i ż a n i a się w i d a ć w m o i c h d o t y c h c z a s o w y c h
p u b l i k a c j a c h . D e c y d u j ą c e z n a c z e n i e m i a ł j e d n a k fakt, że p r z e z szereg lat
p r a c o w a ł e m n a d trylogią paschalną: Chrystus, nasza Pascha ( 1 9 8 2 ) ,
Nasza Pascha z Chrystusem (1987), Pascha Chrystusa w dziejach
człowieka i wszechświata (1989). To w ł a ś n i e d ł u g o l e t n i e o b c o w a n i e
z teologią p a s c h a l n ą pogłębiło moje z a i n t e r e s o w a n i e t r u d n y m z a g a d n i e ­
n i e m nadziei zbawienia wszystkich. Wciąż do niego p o w r a c a m - w
myślach i modlitwach.
Niniejsza książka wyrosła z tych poszukiwań. P o w s t a w a ł a wśród
niepewności i wahań, rozjaśnionych światłem nadziei. Jest nie
d o k o ń c z o n a i niesie z sobą, b y ć m o ż e , więcej p y t a ń n i ż o d p o w i e d z i .
Wskazuje raczej na kierunek poszukiwań. Jest śladem trudnego
d o j r z e w a n i a do całościowego spojrzenia na dzieje z b a w i e n i a . Wiele
z a g a d n i e ń m o ż n a by ująć jeszcze głębiej i pełniej. Pisząc o n i c h wciąż
m i a ł e m świadomość, że drogę tę t r z e b a będzie jeszcze kiedyś rozpocząć
od n o w a . „Kiedy człowiek myśli, że skończył, to n a w e t nie r o z p o c z ą ł "
( S y r 18,7).
Wyrazy szczególnego podziękowania kieruję do Księży Werbistów
o r a z t y c h w s z y s t k i c h , k t ó r z y p r z y c z y n i l i się d o w y d a n i a k s i ą ż k i .

W uroczystość Przemienienia Pańskiego


6 s i e r p n i a 1988 r.
I. PASCHALNA PERSPEKTYWA INTERPRETACJI
WYPOWIEDZI ESCHATOLOGICZNYCH
Zechciał bowiem [Bóg], aby w Nim [Chrys­
tusie] zamieszkała cała pełnia i aby przez
Niego i dla Niego (eis auton) znów
pojednać wszystko z sobą (Kol 1,19-20)*

J e d n a z p o d s t a w o w y c h zasad h e r m e n e u t y c z n y c h teologii negatyw­


nej b ą d ź apofatycznej m ó w i o ludzkiej n i e w i e d z y w obliczu t a j e m n i c
wiary1. Przeświadczenie to jest czymś więcej niż w y r a z e m zwyczajnego
zakłopotania teologa. Wiara i nadzieja chrześcijańska nie są sekretną
gnozą dla wtajemniczonych, którzy roszczą pretensje do p o s i a d a n i a
zdolności p r z e j r z e n i a przyszłości na wylot. O d n o s i się to w szczególności
do eschatologii j a k o „uczonej nadziei" (docta spes) l u b u c z o n e j
niewiedzy o przyszłości (docta ignorantia futuri). Rzeczywistość
ostateczna jest konsekwencją n o w e g o świata, k t ó r e m u początek d a ł o
z m a r t w y c h w s t a n i e Chrystusa. W y d a r z e n i e t o jest n a j w i ę k s z y m i m p e r a ­
tywem dla nadziei chrześcijańskiej, która zachęcona światłem pochodzą­
cym z Objawienia wybiega naprzód, poza granice śmierci. Pod tym
w z g l ę d e m s ł u s z n e j e s t s t w i e r d z e n i e , i ż „ w i e m y o eschata t y l k o t o , c o
wiemy o człowieku: odkupionym, przyjętym przez Chrystusa i obda­
rzonym łaską Boga"2.
Najbardziej pierwotnym źródłem wypowiedzi eschatologicznych
jest d o ś w i a d c z e n i e z b a w c z e g o i ocalającego d z i a ł a n i a B o g a w C h r y s ­
tusie, a przez Niego w n a s samych. Związek z C h r y s t u s e m określa cały
ontyczny s t a t u s człowieka o d k u p i o n e g o , aż po jego spełnienie w rzeczy­
wistości ostatecznej, którą jest Bóg. M i s t e r i u m p a s c h a l n e jest
podstawowym p u n k t e m oparcia dla rozważań eschatologicznych.
W y p o w i e d z i o p r z y s z ł o ś c i k o n c e n t r u j ą się w o k ó ł C h r y s t u s a j a k o
osobowej rzeczywistości eschatycznej. W świetle wypowiedzi eschato­
l o g i c z n y c h c z ł o w i e k u k a z u j e się t y m w y r a ź n i e j j a k o i s t o t a o t w a r t a

* Pismo święte cytowane jest w niniejszej pracy zasadniczo według II wydania


Biblii Tysiąclecia, w niektórych jednak przypadkach podaję tłumaczenie własne, ze
względu na nieścisłość przekładu oficjalnego, który zuboża teologiczną treść tekstu
oryginalnego. Dotyczy to zwłaszcza niektórych tekstów Nowego Testamentu,
mających istotne znaczenie dla poruszanej tutaj problematyki. Do takich należy m.in.
Kol 1,19-20

9
na s p e ł n i e n i e w n i e z n a n e j jeszcze przyszłości, k t ó r ą jest Bóg, n i e p o j ę t y
i niewyrażalny. Ostateczne spełnienie człowieka i świata pozostaje
tajemnicą. F a k t u tego nie zmienią najbardziej wnikliwe dociekania
i próby interpretacji.
T e k s t y e s c h a t o l o g i c z n e P i s m a Św. m a j ą c z ę s t o c h a r a k t e r a n t y n o -
miczny i paradoksalny. Pokusą racjonalizmu byłoby dostosowywać tę
a n t y n o m i c z n o ś ć za wszelką cenę do reguł logiki. E s c h a t o l o g i a chrześci­
jańska wskazuje na rzeczywistość, która przekracza p r a w a obecnego
świata. Nie może być o w o c e m ciasnej myśli i oschłego serca. Szero­
k o ś ć i „ k a t o l i c k o ś ć " (kath'holon!) e s c h a t o l o g i i p o c h o d z i s t ą d , ż e m a o n a
swój w y m i a r profetyczny, pozwalający p r z e c z u ć wielkość, głębię i b o ­
g a c t w o tajemnicy Boga. Istnieją tajemnice przyszłego świata, zamysły
i drogi Boga, których nigdy w życiu doczesnym nie z d o ł a m y p r z e n i k n ą ć
i d o c i e c ( z o b . R z 11,33). E s c h a t o l o g i c z n a e g z e g e z a w y p o w i e d z i b i b l i j ­
n y c h nie m o ż e jedynie p o z o s t a ć egzegezą w e d ł u g litery. Musi być w niej
również szerokie tchnienie D u c h a i otwartość na głębię sensu ukrytego
p o d w a r s t w ą o b r a z ó w i symboli. O s t a t e c z n e losy c z ł o w i e k a i ś w i a t a n i e
mogą być przedmiotem chłodnych i nieosobowych dociekań. Niebez­
p i e c z e ń s t w e m byłoby snucie r o z w a ż a ń eschatologicznych z pozycji n e u ­
tralnego obserwatora, a nie kogoś, do kogo one są wprost skierowane.
E s c h a t o l o g i a jest wiedzą n a d z i e i i zaufania, dotyczącą b e z p o ś r e d n i o
k a ż d e g o z w i e r z ą c y c h w p r z y s z ł o ś ć ś w i a t a w B o g u . J e s t to w s u m i e
wiedza paschalna, pogodna i radosna. Mówi o Bogu, który „czyni s p r a w y
ostatnie tak samo jak pierwsze"3.
N i e w o l n o z a p o m i n a ć , że o s p r a w a c h o s t a t e c z n y c h i eschatycznej
pełni życia m o ż e m y m ó w i ć tu na ziemi jedynie k r u c h y m językiem
obrazów i symboli, wyrastających z poczucia k o n t r a s t u między tym,
czego oczekuje nadzieja, a tym, co stanowi codzienne doświadczenie
l u d z i . Ś w i a d e c t w o P i s m a w y r a ż a się p r z y p o m o c y t e g o r o d z a j u k o n t r a s ­
t ó w : „ a n i ż a ł o b y , n i k r z y k u , n i t r u d u j u ż n i e b ę d z i e " ( A p 21,4) „ o c z e k u ­
j e m y [...] nowego nieba i nowej ziemi, w k t ó r y c h b ę d z i e m i e s z k a ł a
s p r a w i e d l i w o ś ć " (2 P 3,13).
Eschatyczne królestwo Boże nie będzie końcowym rezultatem do­
c z e s n y c h d z i e j ó w i d ą ż e ń l u d z k o ś c i , lecz d z i e ł e m B o g a . Dzieje d o c z e s n e
oraz ich ostateczne spełnienie oddziela wydarzenie radykalnej przemia­
ny, analogiczne do śmierci k a ż d e g o poszczególnego człowieka. Chodzi
0 radykalną transformację historii w nie znaną n a m absolutną przy­
szłość całego stworzenia w Bogu. „Nie z n a m y czasu spełnienia ziemi
1 ludzkości (terrae ac humanitatis consummandae tempus ignoramus)
a n i n i e w i e m y o s p o s o b i e p r z e m i a n y w s z e c h ś w i a t a " (nec universi trans-
formandi modum novimus, K D K 39). N i e j e s t e ś m y w s t a n i e p r z e d s t a ­
wić sobie s p e ł n i o n e g o s t w o r z e n i a . T r z e b a w y r z e c się wszelkiej p r ó b y
w y o b r a ż e n i a sobie przyszłego życia: „Przy z m a r t w y c h w s t a n i u b o w i e m
nie b ę d ą się a n i żenić, a n i z a m ą ż w y c h o d z i ć , lecz b ę d ą j a k o a n i o ł o w i e

10
B o ż y w n i e b i e " ( M t 22,30). S ł o w a C h r y s t u s a s ą o s t r z e ż e n i e m p r z e d t e g o
rodzaju grą w y o b r a ź n i . N i e m o ż e m y w y o b r a z i ć sobie p r z e m i e n i o n e g o
ciała ludzkiego, nie popadając w różne sprzeczności. Tym bardziej
niemożliwe jest w y o b r a ż e n i e sobie przyszłego życia całej ludzkości,
k s z t a ł t u j ą c e g o s i ę j u ż p o w o l i - en mysterio- w jej d z i e j a c h . C z y m ż e j e s t
teologia, jeżeli nie przekazicielką owej docta ignorantia futuri?
Ś w i a d o m o ś ć a p o f a t y c z n a jest szczególnie p o t r z e b n a w o d n i e s i e n i u do
zagadnień dotyczących eschatycznej przyszłości człowieka i świata.
Dziedzina eschatologii chrześcijańskiej uległa w ciągu kilku ostat­
nich dziesięcioleci daleko idącym p r z e m i a n o m . Przemyślenia dotyczące
w y d a r z e ń i s p r a w ( n i e „ r z e c z y " ! ) o s t a t e c z n y c h (tà éschata) s t a ł y s i ę
t w ó r c z y m f e r m e n t e m dla całej teologii. U k a z a ł y o n e t r w a ł ą a k t u a l n o ś ć
i teraźniejszość rzeczywistości eschatycznej w doczesnaj egzystencji
chrześcijanina. Rzeczywistość o s t a t e c z n a ma nie tylko nadejść, ale już
w p e w n y m sensie n a d e s z ł a i jest teraźniejszością: z m a r t w y c h w s t a l i ś m y
r a z e m z C h r y s t u s e m ( z o b . K o l 3 , 1 ; E f 2,5-6) d o n o w e g o ż y c i a w d z i e j a c h
o d n o w i o n e g o s t w o r z e n i a ( z o b . G a 6,15). R z e c z y w i s t o ś c i ą o s t a t e c z n ą j e s t
sam Chrystus, a w N i m cała nasza teraźniejszość. Mocą Jego Paschy
dzieje ś w i a t a w k r o c z y ł y już w e p o k ę c z a s ó w o s t a t e c z n y c h (zob. 1 K o r
10,11). C z a s t e n j e s z c z e s i ę n i e w y p e ł n i ł d o k o ń c a . N a d a l j e s t c z a s e m z m a ­
gania między d o b r e m a złem w człowieku i świecie (dramatyczny
obraz tego z m a g a n i a ukazuje Apokalipsa). Jest to czas c z u w a n i a i świad­
czenia, czas s ą d u i ocalenia, a z a r a z e m czas niejasności. K r ó l e s t w o Boże
staje się już u d z i a ł e m l u d z i w f o r m i e a n t y c y p a c j i swojego s p e ł n i e n i a .
Napięcie pomiędzy antycypowanym i spełnionym kształtem zbawienia
jest ź r ó d ł e m n a d z i e i chrześcijańskiej, p e w n e j swego ostatecznego speł­
n i e n i a i wybiegającej w przyszłość. C a ł a Biblia streszcza się w t c h n ą ­
cych nadzieją ostatnich słowach Apokalipsy: „Przyjdź, P a n i e Jezu! "
( A p 22,20).
Współczesną eschatologię chrześcijańską cechuje w y r a ź n a tendenc­
ja do skupienia uwagi na osobowym centrum wydarzeń ostatnich, któ­
r y m jest C h r y s t u s u k r z y ż o w a n y i z m a r t w y c h w s t a ł y 4 . J e g o los jest
ostatecznym w y z n a c z n i k i e m losu człowieka. On jest ostateczną miarą
ludzkich dziejów, Sędzią „żywych i u m a r ł y c h " , ś w i a t ł e m rozjaśniającym
sens wszystkich wypowiedzi eschatologicznych. Rzeczywistością osta­
teczną człowieka n i e jest „coś", lecz s a m Bóg w Jezusie Chrystusie. Po
s t r o n i e k a t o l i c k i e j c z ę s t o p r z y p o m i n a n o w o s t a t n i c h l a t a c h s ł o w a Św.
A u g u s t y n a : Ipse [Deus] post hanc vitam sit locus noster"5. S a m B ó g
będzie nie tylko „ n a s z y m miejscem" po śmierci, ale dzięki C h r y s t u s o w i
również naszym ostatecznym spełnieniem. Chrystologiczna koncentracja
w i d o c z n a jest r ó w n i e ż w eschatologii p r a w o s ł a w n e j . Chrystus, „ostatni
A d a m " , jest o ś r o d k i e m eschatologii pojętej jako inspirująca z a s a d a
i k l i m a t c a ł o k s z t a ł t u myślenia teologicznego. Chrześcijaństwo jest
wspólnotą eschatyczną, powołaną do istnienia przez Ostatniego A d a m a

11
w tajemnicy Jego śmierci i zmartwychwstania. Ostateczne spełnienie
losu c z ł o w i e k a jest u w i e ń c z e n i e m u c z e s t n i c t w a w z m a r t w y c h w s t a n i u
przez chrzest i Eucharystię6.
W t y m punkcie m o ż n a już mówić o istotnej konwergencji myślenia
eschatologicznego w całym chrześcijaństwie. Ma ona duże znaczenie
e k u m e n i c z n e . Rzeczywistością ostateczną jest J e z u s Chrystus. On okreś­
lił w n i e o d w r a c a l n y s p o s ó b o s t a t e c z n y k r e s d z i e j ó w c z ł o w i e k a i ś w i a t a .
P r z e m i a n ę , j a k a d o k o n u j e się w eschatologii chrześcijańskiej, w y r ó ż n i a
nade wszystko zdecydowana p e r s o n a l i z a c j a . Nie mówi ona o „rze­
c z a c h " , lecz o o s o b o w y c h dziejach człowieka w jego o s t a t e c z n y m s p o t k a ­
niu z osobowym Bogiem. Doniosłą rolę odgrywa przy tym myślenie
w kategoriach spotkania. Wywody teologów robiły dawniej wrażenie,
jak gdyby usiłowali oni obiektywnie opisać jakąś odległą przyszłość.
O b e c n i e e s c h a t o l o g i a staje się c o r a z w y r a ź n i e j teologią c h r z e ś c i j a ń s k i e j
n a d z i e i . K i e r u j e o n a swą u w a g ę n i e t y l k o n a o s t a t e c z n y cel i k o n i e c życia
człowieka, ale również na żywą nadzieję istniejącą w teraźniejszości.
H e r m e n e u t y k a wypowiedzi biblijnych i dogmatycznych pozwoliła
s t w i e r d z i ć , ż e s ą o n e n i e tyle n o s i c i e l a m i o p i s u i n f o r m a c y j n e g o , ile n a d e
wszystko zachętą, ostrzeżeniem i w s k a z a n i e m drogi, wyrażonymi przy
p o m o c y o b r a z ó w . J ę z y k o b r a z u n i e p r z e k a z u j e ścisłej informacji. J e g o
z a d a n i e m jest budzić nadzieję. Z w r o t od informacji w k i e r u n k u nadziei
w i d o c z n y jest w całej współczesnej eschatologii chrześcijańskiej.
Wszystkie wypowiedzi eschatologiczne dotyczą ostatecznego speł­
nienia rzeczywistości zbawienia, o której m ó w i chrystologia, soterio-
l o g i a ( t a k ż e w jej w y m i a r z e e k l e z j a l n y m ) i a n t r o p o l o g i a . C z ł o w i e k
d o ś w i a d c z a j u ż t e r a z m o c y z b a w i e n i a , k t ó r e d o k o n a ł o się w t a j e m n i c y
p a s c h a l n e j . E w a n g e l i a św. J a n a daje t e m u swój w y r a z , gdy m ó w i o wy­
d a r z e n i a c h o s t a t n i c h (przyjście Chrystusa, sąd, z m a r t w y c h w s t a n i e )
d o k o n u j ą c y c h się już w ż y c i u d o c z e s n y m . P r z e ł a m u j e w t e n s p o s ó b
linearno-horyzontalny s c h e m a t eschatologii żydowskiej. To, co ostate­
czne, o b j a w i ł o się już we wcieleniu, śmierci i z m a r t w y c h w s t a n i u J e z u s a
C h r y s t u s a . O n s a m j e s t r z e c z y w i s t o ś c i ą e s c h a t y c z n ą (Eschatos), s t a l e
obecną w teraźniejszości niejako w sposób wertykalny. Stąd J a n o w y
model eschatologii słusznie m o ż n a nazwać modelem wertykalnym, nie
wykluczającym jednak perspektywy horyzontalnej. F u n d a m e n t e m tego
m o d e l u jest w y d a r z e n i e wcielenia oraz wywyższenie przyjętego raz na
zawsze człowieczeństwa Chrystusa w zmartwychwstaniu.
W tym wyraża się osobowe novum nadziei chrześcijańskiej.
S k i e r o w a n a jest o n a k u rzeczywistości ostatecznej j u ż obecnej, ale j e s z ­
c z e n i e s p e ł n i o n e j i n i e objawionej do k o ń c a 7 . W wizji J a n o w e j m ę k a
z b i e g a się d l a t e g o z w y w y ż s z e n i e m , u n i ż e n i e p r z e n i k n i ę t e jest już c h w a ­
łą uwielbienia. Tajemnica z b a w i e n i a p r z e n i k a już świat w jego samej
głębi, a z a r a z e m n a k ł a d a na w i e r z ą c y c h o d p o w i e d z i a l n o ś ć za jego dalsze
losy. „ J u ż " i „jeszcze n i e " w z a j e m n i e p r z y n a l e ż ą do siebie8. Przyjście

12
C h r y s t u s a w u n i ż e n i u ma swój o d p o w i e d n i k w przyjściu c h w a l e b n y m .
N a d z i e j a jest n i e o d ł ą c z n a od cierpliwości i w y t r w a ł o ś c i . C i e r p l i w o ś ć n i e
j e s t o z n a k ą s ł a b o ś c i i r e z y g n a c j i . S a m g r e c k i t e r m i n hypomonè s u g e r u j e ,
i ż j e s t t o p o s t a w a a k t y w n a , p o z w a l a j ą c a w y t r z y m a ć (monè=trwanie,
c z e k a n i e ) p o d (hypó) n a c i s k i e m j a k i e j ś r z e c z y w i s t o ś c i l u b s y t u a c j i .
D z i ę k i swej wierze, c h r z e ś c i j a n i n o b d a r z o n y jest n i e j a k o d ł u ż s z y m
o d d e c h e m n a d z i e i , k t ó r a p o z w a l a m u t r w a ć (meinai) w o c z e k i w a n i u , a ż
d o k o n a się o b i e t n i c a o s t a t e c z n e g o s p e ł n i e n i a . N o w o t e s t a m e n t a l n e p o ­
jęcie cierpliwości jest więc czymś z n a c z n i e więcej niż b i e r n ą w y t r w a ł o ś ­
cią. M i e ś c i s i ę w n i e j r ó w n i e ż p e w n a d o z a n i e c i e r p l i w o ś c i , n a t c h n i o n e j
chęcią szybszej p r z e m i a n y i wolą „przyspieszenia przyjścia Bożego
d n i a " ( z o b . 2 P 3,12).
Chrześcijańskiej eschatologii nie m o ż n a przydzielać jedynie jałowe­
g o g r u n t u n a s a m y m k o ń c u d o g m a t y k i . S t r a c i ł a b y w ó w c z a s (jak t o się
stało w niezbyt jeszcze odległej przeszłości) swoje najbardziej istotne,
mobilizujące i egzystencjalne znaczenie dla chrześcijańskiego myślenia
i postępowania. Zbyt długo eschatologia była oderwana od całokształtu
teologicznego myślenia. Tymczasem musi ona pozostać w nierozerwal­
n y m związku z soteriologią, zwłaszcza zaś z teologią paschalną. Jest
w gruncie rzeczy w y r a z e m chrześcijańskiej nadziei, która przenika
t e r a ź n i e j s z o ś ć i p r z e m i e n i a ją. W ś w i a d o m o ś c i K o ś c i o ł a w s c h o d n i e g o ,
chrześcijaństwo jest „religią n i e tyle przyszłej, co już spełnionej
n a d z i e i " 9 . J e s t t o z r o z u m i a ł e , jeżeli w e ź m i e się p o d u w a g ę s z c z e g ó l n e
przywiązanie prawosławia do p r a w d y o zmartwychwstaniu Chrystusa.
W myśli protestanckiej n a t o m i a s t dominuje nie tyle „już spełniona
n a d z i e j a " , ile r a c z e j w y c h y l e n i e w s t r o n ę „ o b i e t n i c p o w s z e c h n e j p r z y ­
szłości C h r y s t u s a " 1 0 . Te różnice a k c e n t ó w w poszczególnych w y z n a ­
n i a c h n i e z m i e n i a j ą j e d n a k p o g ł ę b i a j ą c e j się w n i c h ś w i a d o m o ś c i c e n t ­
ralnego znaczenia nadziei, która nadaje ton i koloryt wierze, myśleniu
i życiu chrześcijan. Eschatologia nie może być dlatego jedynie cząstką
n a u k i chrześcijańskiej. P r z e n i k a ją całą od p o c z ą t k u do k o ń c a . Bóg,
o k t ó r y m m ó w i w i a r a , j e s t „ B o g i e m n a d z i e i " (Rz 15,13); B o g i e m , k t ó r y
wskrzesił Jezusa z martwych.
Eschatologia w i n n a być czymś więcej niż j e d n y m z t r a k t a t ó w teolo­
gicznych - w y m i a r e m całej teologii i myślenia teologicznego. Nie należy
d o p a t r y w a ć się w t y m eschatologicznej r e d u k c j i teologii. M o ż n a by
raczej mówić o swego rodzaju eschatologicznej koncentracji myślenia
teologicznego, które przyniosło już sporo pożytku o d n o w i e teologii
s y s t e m a t y c z n e j . W e s c h a t o l o g i i zbiegają się p o n i e k ą d w s z y s t k i e i s t o t n e
z a g a d n i e n i a teologiczne. Tutaj najbardziej dają z n a ć o sobie wszystkie
nie r o z w i ą z a n e t r u d n o ś c i . O ś r o d k i e m eschatologii staje się coraz
wyraźniej chrystologia i soteriologią.
W z b a w c z y m dziele Jezusa Chrystusa, głównie zaś w Jego m i s t e r i u m
paschalnym, objawiony został przez Boga ostateczny sens ludzkich

13
dziejów. Są to n a d a l dzieje ludzkiej wolności i „ r y z y k a " Boga. Tajemnica
K r z y ż a p o t w i e r d z a to z całą wyrazistością. Człowiek jest istotą, k t ó r a
m o ż e s p r z e c i w i a ć się z b a w c z e j w o l i Boga. Z m a r t w y c h w s t a n i e J e z u s a jest
jednak potwierdzeniem nieodwracalności daru zbawienia, wszech­
ogarniającym w y d a r z e n i e m dotyczącym losu wszystkich ludzi. Dzieje
l u d z k i e są d z i e j a m i s p e ł n i e n i a się t a j e m n i c y z b a w i e n i a n a w e t w s y t u ­
acjach najtrudniejszych. Ocalająca moc Boga objawiona w zmartwych­
w s t a n i u jest obietnicą o s t a t e c z n e g o s p e ł n i e n i a losu k a ż d e g o człowieka,
całej ludzkości i całego kosmosu.
Chrześcijańskie rozumienie rzeczywistości ostatecznej ma swoje
źródło w tajemnicy paschalnej, rozpatrywanej w niepodzielnej jedności
ś m i e r c i i z m a r t w y c h w s t a n i a . C h r y s t u s „ p r z e d n a m i " (ante nos) j e s t
r ó w n o c z e ś n i e C h r y s t u s e m „ d l a n a s " ( p r o nobis; z o b . R z 4 , 2 5 ; 8,34).
I o d w r o t n i e : C h r y s t u s „dla n a s " jest C h r y s t u s e m „ p r z e d n a m i " . Jego
o d d a n i e d l a n a s w śmierci krzyżowej sięga w eschatologiczną przyszłość,
czyni ją możliwą i rzeczywistą, jak tego d o w o d z i z m a r t w y c h w s t a n i e
w r a z z e s w ą p r o l e p t y c z n ą (prolepsis) i e s c h a t y c z n ą o r i e n t a c j ą . J a k o
z m a r t w y c h w s t a ł y , C h r y s t u s jest wciąż p r z e d n a m i . E s c h a t y c z n ą p r z y ­
szłość z a w a r t a jest z a l ą ż k o w o w e s c h a t y c z n y m w y d a r z e n i u p a s c h a l n y m ,
k t ó r e d o k o n a w s z y się r a z n a z a w s z e , p r z e n i k a o d t ą d dzieje l u d z k o ś c i
i ś w i a t a . D o p ó k i toczą się o n e n a p r z ó d , t r w a e s c h a t o l o g i c z n y s t a n
o b i e t n i c y - status promissionis. T o , co t y m c z a s o w e i p r o w i z o r y c z n e ,
m u s i u s t ą p i ć m i e j s c a t e m u , co d e f i n i t y w n e i o s t a t e c z n e . To, co w y d a j e się
jeszcze słabe i kruche, zostanie d o p r o w a d z o n e do p e ł n i mocą Z m a r t ­
wychwstałego. Antytetyczny i a n t y n o m i c z n y c h a r a k t e r wypowiedzi es­
chatologicznych ma swoje źródło w największym p a r a d o k s i e tajemnicy
p a s c h a l n e j , k t ó r y m jest zwycięstwo życia n a d śmiercią, m o c y n a d sła­
b o ś c i ą (zob. 1 K o r 15,42-49).
Chrystologiczna koncentracja wypowiedzi eschatologicznych sku­
p i a się w o k ó ł z m a r t w y c h w s t a n i a J e z u s a o r a z jego k o n s e k w e n c j i d l a c a ­
łego świata. Wraz z M o l t m a n n e m m o ż n a powiedzieć, że „eschatologia
chrześcijańska mówi o Jezusie Chrystusie i J e g o przyszłości"11.
Przyszłość ta ma swoje źródło w Jego osobie i dziejach. Przyszłość należy
d o U k r z y ż o w a n e g o , g d y ż żyje O n n a z a w s z e j a k o Z m a r t w y c h w s t a ł y . K t o
m ó w i o Chrystusie, m ó w i t y m s a m y m o przyszłości, obietnicy i nadziei.
On jest nadzieją wszystkich ludzi. P a w e ł n a z y w a Go „nadzieją c h w a ł y "
( K o l 1,27). W y p o w i e d z i e s c h a t o l o g i c z n e z n a t u r y s w e j w i ą ż ą s i ę z j ę z y ­
kiem, w którym dominują takie kategorie jak nadzieja, obietnica,
spełnienie i przyszłość. Głosząc p r a w d ę o z m a r t w y c h w s t a n i u Chrystusa,
c h r z e ś c i j a ń s t w o głosi nadzieję przyszłości dla c z ł o w i e k a i świata.
W zmartwychwstałym Jezusie objawiona została eschatyczną
p r z y s z ł o ś ć ludzkości. On s a m w s w y m c z ł o w i e c z e ń s t w i e jest n i e tylko
proroczą obietnicą n o w e g o świata, ale jego rzeczywistym początkiem.
C h r y s t u s - C z ł o w i e k O s t a t n i (ho Eschatos) j e s t p u n k t e m o d n i e s i e n i a

14
i miarą wszystkich wypowiedzi eschatologicznych. Poza N i m nie ma
w chrześcijaństwie innej wiedzy o przyszłości i wydarzeniach
e s c h a t y c z n y c h . W N i m to, co o s t a t e c z n e , stało się nieprzemijającą
rzeczywistością. Tego, co d o k o n u j e się w C h r y s t u s i e , n i e m o ż n a j e d n a k
utożsamiać bez reszty z wydarzeniami eschatycznymi ludzkości i świata.
W s z y s t k o z m i e r z a ku B o g u : pros ton Theón ( z o b . J 1,1-2), eis autón
(Rz 11,36). C a ł a r z e c z y w i s t o ś ć ś w i a t a m a o r i e n t a c j ę t e o c e n t r y c z n ą
i eschatologiczną. Ten, który jest S t w ó r c ą i P a n e m wszechrzeczy, jest
z a r a z e m ich celem ostatecznym. J e d n a k ż e to, co zostało z a p o c z ą t k o w a n e
w Chrystusie, jest obietnicą i w z o r c e m ostatecznego s p e ł n i e n i a ś w i a t a
w Bogu.
Bez odniesienia do tajemnicy paschalnej nie m o ż n a m ó w i ć o escha­
tologicznej przyszłości. Eschatologiczna moc Boga przeobrażająca
s t w o r z e n i a o b j a w i ł a się w z m a r t w y c h w s t a n i u J e z u s a , ale s k i e r o w a n a
jest do p r z e o b r a ż e n i a całej l u d z k o ś c i i ś w i a t a . B ó g o s t a t e c z n e g o
spełnienia ś w i a t a jest t y m s a m y m Bogiem, który wskrzesił J e z u s a z m a r t ­
w y c h , t a k i ż s t a ł s i ę O n n o w y m i „ o s t a t n i m A d a m e m " ( 1 K o r 15,45),
„ p i e r w s z y m s p o ś r ó d t y c h , c o p o m a r l i " ( 1 K o r 15, 20), „ P i e r w o r o d n y m
s p o ś r ó d u m a r ł y c h " ( K o l 1,18), „ P i e r w o r o d n y m w o b e c k a ż d e g o s t w o r z e ­
n i a " ( K o l 1,15). K t o m ó w i o eschata, m u s i s p o g l ą d a ć n a Z m a r t w y c h ­
w s t a ł e g o ( z o b . H b r 12,2). B ó g r z e c z y w i s t o ś c i o s t a t e c z n e j o k a ż e s i ę j e d n a k
większym, niż to jesteśmy w stanie przeczuć obecnie na podstawie wiary
w zmartwychwstanie Chrystusa.
W d a l s z y c h r o z w a ż a n i a c h s k o n c e n t r u j e m y się na j e d n y m z r z a d k o
podejmowanych zagadnień eschatologicznych. Jest nim n a d z i e j a na
ostateczne i powszechne pojednanie wszystkich stworzeń rozumnych
z Bogiem (apokatâstasis pantön), nadzieja powszechnego zbawienia.
P o d k r e ś l m y już teraz, że k l u c z o w y m s ł o w e m jest w t y m s f o r m u ł o w a n i u
„ n a d z i e j a " . N i e c h o d z i o głoszenie d o k t r y n y , lecz o sferę n a d z i e i
ożywiającej m o d l i t w ę i d u c h o w e z m a g a n i e chrześcijanina o to, a b y
wszyscy byli zbawieni.
Problem apokatastazy i nadziei na powszechne zbawienie pojawia
się w X X w . c o r a z b a r d z i e j n a t a r c z y w i e w ś w i a d o m o ś c i c h r z e ś c i j a ń s k i e j .
Ma on w sobie p r z e d z i w n ą moc fascynowania ludzkich u m y s ł ó w i mobili­
zowania serc. Nadzieja p o w s z e c h n e g o z b a w i e n i a nie wygasła w chrześci­
jaństwie w ciągu wieków, m i m o iż często w i o d ł a życie u k r y t e w n u r c i e
tradycji m a r g i n a l n y c h , z e p c h n i ę t y c h w cień przez oficjalną n a u k ę
K o ś c i o ł ó w . W y d a j e się, ż e m o ż n a d z i ś m ó w i ć o p o w o l n y m d o j r z e w a n i u
świadomości chrześcijan do nowego spojrzenia na ów swego rodzaju
crux eschatologiae.
W rozważaniach naszych nie chodzi bynajmniej o dokonywanie
historycznego bilansu tego zagadnienia. Kroki w tym kierunku zostały
już p o d j ę t e 1 2 . N a s z y m z a d a n i e m jest r a c z e j p r ó b a z a d u m y n a d t y m
trudnym, złożonym i niezwykle delikatnym problemem teologicznym

15
w ś w i e t l e p a s c h a l n e j o p t y k i c h r z e ś c i j a ń s t w a . C h r z e ś c i j a ń s k a theologia
paschalis m a w t y m w z g l ę d z i e s z c z e g ó l n e p r a w o d o z a g ł ę b i a n i a s i ę
w sferę n a d z i e i . Czynić to p o w i n n a w p o c z u c i u p r a w d z i w e j p o k o r y
i więzi ze wszystkimi, którzy wcześniej byli już n a s z y m i p o p r z e d n i k a m i
na tej d r o d z e . Czyż m o ż e b y ć piękniejsze z a d a n i e , n i ż w t r u d z i e i d u c h o ­
w y m z m a g a n i u odkrywać oblicze nadziei, która wybiega n a p r z ó d w nie­
z n a n ą p r z y s z ł o ś ć u Boga? T r z e b a t r o s z c z y ć się r ó w n i e ż o to, a b y język
tego rodzaju r o z w a ż a ń miał nie tylko c h a r a k t e r interpretacyjny i naświe­
tlający, ale r ó w n i e ż m e d y t a t y w n y , skłaniający do z a d u m y , doksologii,
wyznania wiary, modlitwy i nadziei.

1
Por. W Hryniewicz, Teologia apofatyczna. E n c y k l o p e d i a K a t o l i c k a (dalej
E K ) t . l . L u b l i n 1973, 745-748. N a t e m a t współczesnej h e r m e n e u t y k i
w y p o w i e d z i e s c h a t o l o g i c z n y c h zob. m.in S. B u ł g a k o w , Nevesta Agnca. O bo-
goceloveëestve, ć a s t ' III, P a r i s 1945, s. 407 n n . (przekł. f r a n c : L' Epouse de
l'Agneau. La création, l'homme, l'Englise et la fin. T r a d u i t du russe p a r
C. Andronikof. L a u s a n n e 1984, s. 291 nn.); K. R a h n e r , Theologische Prinzipien
zur Hermeneutik eschatologischer Aussagen w: „ S c h r i f t e n " IV 401-428; tenże,
Grundkurs des Glaubens. Einführung in den Begriff des Christentums,6.Aufl.
F r e i b u r g i. Br. 1977, s. 414-417; E. Schillebeeckx, Einige hermeneutische
Überlegungen zur Eschatologie, Con. 5:1969, s. 18-25; F. K e r s t i e n s , Die
Hoffnungsstruktur des Glaubens. M a i n z 1969, s. 112nn., 170nn.; J. Hochstaffl,
Negative Teologie. M ü n c h e n 1976, s. 216-223; Ch. S c h ü t z , Allgemeine
Grunglegung der Eschatologie, M y S a l V 553-700, zwł. 626-649; H. Vorgrimler,
Hoffnung auf Vollendung. Aufriss der Eschatologie, F r e i b u r g i. Br. 1980,
s. 83-70.
2
[...] wir wissen vom den Eschata nur das, was wir von Menschen, dem
Erlösten, dem von Christus aufgenommenen und in Gottes Gnade stehenden
Menschen wissen. K. R a h n e r , Grundkurs... s. 416. D o d a j m y , że p o d p e w n y m
w z g l ę d e m e s c h a t o l o g i a jest k o n t y n u a c j ą i u w i e ń c z e n i e m soteriologii. M u s i
p o z o s t a ć j e d n a k o t w a r t a na to, co n i e p r z e w i d z i a n e , n o w e i z a s k a k u j ą c e - na
p e w n e g o r o d z a j u o s t a t e c z n e „ w i ę c e j " tajemnicy Boga w p o r ó w n a n i u z tym, co
nastąpiło w misterium paschalnym Chrystusa.
3
P s e u d o - B a r n a b a , E p i s t . 6,13: poio ta eschata hôs ta próta.
4
P r z y k ł a d o w o zob. G. M a r t e l e t , L'Au-delà retrouvé, Christologie des fines
dernières, P a r i s 1974; Ch. S c h ü t z , Allgemeine Grundlegung der Eschatologie,
s. 649-676; A. Nossol, Problem chrystologicznej reinterpretacji eschatologii. ZN
K U L 21:1978 nr 3-4, s. 3-9; t e n ż e Teologia bliższa życiu, Opole 1984, s. 205-214.
5
E n a r r . in Ps 30, s e r m o 3,8. PL 36,252.
8
Z o b . G. Florovsky, Eschatology in the Patristic Age: An Introduction w:
S t P a t r 2:1957, s. 235-250 (= TU 64), p r z e d r . w: tenże, Aspects ofChurch History.
Collected W o r k s vol. .IV. B e l m o n t Mass. 1975 s. 63-78; tenże, The Last Things
and the Last Events w: The Theology of Emil Brunner (ed. by C.W. Kegey), N e w

16
York 1962, s. 207-224, p r z e d r . w: Création and Rédemption.Collected W o r k s vol.
III. B e l m o n t M a s s . 1976, s. 243-265, zwł. s. 255; J. Meyendorff, Teologia
bizantyjska. Historia i doktryna. P r z e ł . J. P r o k o p i u k , W a r s z a w a 1984, s. 283.
7
Z o b . H.U. v o n B a l t h a s a r , Theodramatik. Bd.4. E i n s i e d e l n 1983, s. 19-28.
8
J e d n o s t r o n n o ś ć t e r a ź n i e j s z o ś c i o w e g o m o d e l u e s c h a t o l o g i i (präsentische
Eschatologie) p r o p o n o w a n e g o p r z e z R. B u l t m a n n a (zob.m.in. Geschichte und
Eschatologie, T ü b i n g e n 1958, s. 182-183) p o l e g a na z w ę ż e n i u p e r s p e k t y w y
j e d y n i e d o teraźniejszości.
9
J. Klinger, O istocie prawosławia, Wybór pism, W a r s z a w a 1983, s. 110.
1(1
J. M o l t m a n n , Theologie der Hoffnung. Untersuchungen zur Begründung
und zu den Konsequenzen einer christlichen Eschatologie, 7. Aufl. M ü n c h e n
1968, s. 12.
11
Theologie der Hoffnung, s. 13: Christliche Eschatologie spricht von Jesus
Christus und seiner Zukunft. Z o b . t a k ż e s. 204.
12
Z o b . E. S t a e h e l i n , Die Wiederbringung aller Dinge, B a s e l 1960;
G. Müller. Die Idee der Apokatastasis ton panton in der europäischen Teologie
von Schleiermacher bis Barth, Z R G G 16:1964, s. 1-22; t e n ż e , Apokatastasis
panton. A Bibliography, Basel 1969; E. D e a k , Apokatastasis. The Problem of
Universal Salvation in Twentieth-Century Theology. T o r o n t o 1977; W. H r y ­
niewicz, Apokatastaza w: EK t . l , L u b l i n 1973, s.755-758; t e n ż e Nadzieja
powszechnego zbawienia. Rozważania nad tradycją wschodnią, „ W i ę ź " 21:1978
nr 1, s. 25-44; t e n ż e , U mistero delia speranza. Dimensioni escatologiche delia
speranza cristiana alla luce delia tradizione orientale. „In N o v o A r e o p a g o "
4:1985 nr 3, s. 145-165; nr 4, s. 114-134.
II. NIEDOSTATKI ESCHATOLOGII STRACHU
Me otrzymaliście przecież ducha niewoli,
by się znowu pogrążyć w bojaźni
(Rz 8,15).

U p r o g u c z a s ó w n o w o ż y t n y c h w z m a g a się n a Z a c h o d z i e p o c z u c i e
s t r a c h u . T a k i jest jeden z z a s k a k u j ą c y c h r e z u l t a t ó w b a d a ń J. D e l u m e a u
n a d „ s t r a c h e m w k u l t u r z e Z a c h o d u " (XIV-XVIII w.)1. K u l t u r a r e n e s a n s u
n i e p r z y n i o s ł a z e sobą tej p o g o d y d u c h a , p e w n o ś c i i a t m o s f e r y o p t y ­
m i z m u , j a k i e jej s i ę z a z w y c z a j p r z y p i s u j e . E p o k a n a c e c h o w a n a w i e l o m a
odkryciami i podbojami była w rzeczywistości nieustannie n ę k a n a po­
czuciem grzechu, lękiem p r z e d śmiercią, s z a t a n e m , s ą d e m ostatecz­
n y m w o b l i c z u g r o ź n e g o (wręcz m ś c i w e g o ! ) B o g a o r a z obsesją z m i e r z ­
c h u d z i e j ó w l u d z k i c h z b l i ż a j ą c y c h się n i e u c h r o n n i e d o s w e g o k r e s u .
Podobne odczucie dawało o sobie znać także w chrześcijaństwie wschod­
nim.

1. NOWOŻYTNE DZIEDZICTWO ESCHATOLOGII L Ę K U


NA ZACHODZIE

B a d a n i a historyczne wykazują, że przez całe średniowiecze zastana­


w i a n o się n a d k o ń c e m d z i e j ó w l u d z k o ś c i w świetle p r o r o c t w a p o k a l i p ­
t y c z n y c h . P o w s t a w a ł y k o m e n t a r z e d o A p o k a l i p s y Św. J a n a . W k o ś c i o ­
łach m a l o w a n o sceny sądu ostatecznego. Lęk przed końcem czasów
w z m ó g ł się j e d n a k w ś w i a d o m o ś c i z a c h o d n i e g o c h r z e ś c i j a ń s t w a od X I V
w . Z a ł a m u j e się n a d z i e j a n a p o p r a w ę z e p s u t e j l u d z k o ś c i . P o g ł ę b i a się
atmosfera pesymizmu i oczekiwania na koniec świata. Groźby Apoka­
lipsy z a w ł a d n ę ł y w y o b r a ź n i ą ludzi. E u r o p a w k r o c z y ł a w n o w o ż y t n y
okres swoich dziejów ze spotęgowanym uczuciem lęku, który towarzy­
s z y ć jej b ę d z i e w c i ą g u k i l k u s t u l e c i .
O c z e k i w a n i e e s c h a t o l o g i c z n e n i e s t a ł o się ź r ó d ł e m n a d z i e i . P r z e r o ­
d z i ł o się w d ł u g ą falę s t r a c h u . L ę k a n o się nieszczęść, k t ó r e m i a ł y
poprzedzić b ą d ź m i l e n i u m k r ó l o w a n i a z C h r y s t u s e m na ziemi, b ą d ź sąd
ostateczny. Podczas gdy jedni spośród milenarystów chcieli przemocą
przyśpieszyć nadejście królestwa szczęścia i r ó w n o ś c i na ziemi (m.in.
t a b o r y c i z 1 4 2 0 r., z w o l e n n i c y T h . M u n t z e r a z 1 5 2 5 r., a n a b a p t y ś c i
p r z e j m u j ą c y w ł a d z ę w M ü n s t e r w 1 5 3 4 r.), d r u d z y r e p r e z e n t o w a l i
m i l e n a r y z m b a r d z i e j o p t y m i s t y c z n y i u d u c h o w i o n y , p o w o ł u j ą c się n a

18
i d e e J o a c h i m a d a F i o r e ( + 1202). W tej d r u g i e j w e r s j i b y ł a t o s p o k o j n a
eschatologia, nawiązująca do eschatologicznych poglądów pierwotnego
c h r z e ś c i j a ń s t w a , w y k l u c z a j ą c a w s z e l k i e o d w o ł a n i a się d o p r z e m o c y (po
1492 r . s k ł a n i a ł s i ę d o n i e j t a k ż e S a v o n a r o l a ) . W i e r z o n o , ż e C h r y s t u s
będzie przez tysiąc lat k r ó l e m świętości i pokoju na ziemi, z której
zniknie wszelkie zło, cierpienie, nieszczęście i grzech. D o p i e r o p o t e m
n a s t ą p i sąd ostateczny2. P r ą d y m i l e n a r y s t y c z n e nie z n i k n ę ł y z cywili­
zacji z a c h o d n i e j do dziś. A d w e n t y ś c i i ś w i a d k o w i e J e h o w y oczekują n a ­
dejścia tysiąclecia szczęścia i p o k o j u na ziemi, w czasie k t ó r y c h s z a t a n
zostanie p o z b a w i o n y w ł a d z y n a d l u d ź m i . N a t o m i a s t m i l e n a r y z m wojują­
cy d a ł z n a ć o sobie jeszcze w X I X w. p o d postacią mesjanistycznych
a k t ó w p r z e m o c y s z e r z ą c y c h się w I t a l i i i w Brazylii.
J e d e n z n u r t ó w milenarystycznych niósł ze sobą a k c e n t y bardziej
optymistyczne. Trudniej odnaleźć je w nowożytnej interpretacji tekstów
e s c h a t o l o g i c z n y c h o d n o s z ą c y c h się do p a r u z j i i s ą d u o s t a t e c z n e g o (obok
A p o k a l i p s y , z w ł . Mt 25,31-46; tzw. m a ł a a p o k a l i p s a u Mk 13; Iz 24-27).
W interpretacjach tych, rozpowszechnionych głównie w ikonografii,
piśmiennictwie religijnym i kaznodziejstwie, d o m i n o w a ł niepodziel­
n i e p r z e r a ż a j ą c y m o t y w d n i a g n i e w u ( d i e s irae), s u r o w o ś c i i s p r a w i e d l i ­
wości Boga oraz o k r o p n o ś c i m ą k piekielnych. Wizja ostatecznego d r a ­
m a t u d z i e j ó w l u d z k i c h s t a ł a się c o r a z b a r d z i e j m r o c z n a i t r a g i c z n a . Jej
ślady m o ż n a było znaleźć w k a t e d r a c h wielkich miast, w kaplicach i koś­
ciołach wiejskich, w dziełach sławnych mistrzów (Michał Anioł, J. v a n
Eyck, J. M e m l i n g ) . E s c h a t o l o g i a l ę k u z a k o r z e n i ł a się g ł ę b o k o w u m y s ­
łach ludzi. Pocieszeniem mogła być jedynie wizja szczęśliwej wieczności
z b a w i o n y c h po sądzie ostatecznym, w „ n o w y c h n i e b i o s a c h " i „nowej
z i e m i " . W t y m sensie o c z e k i w a n i e na s ą d m o g ł o iść w p a r z e z n a d z i e j ą
i z poczuciem wyzwolenia, za k t ó r y m tęskniły wszelkie „ p o b o ż n e d u s z e " .
T e o l o g z K r ó l e w c a , B . D e r s c h o w , p i s a ł w 1 6 3 9 r.:
„ P r z y j d ź , P a n i e J e z u , p r z y j d ź ! [...] P o ł ó ż k r e s t e m u z ł e m u ś w i a t u .
Zgromadź twoje stworzenia. Weź nas w swe błogosławione dłonie.
Zabierz n a s wszystkich ku ś w i a t ł u i w i e c z n e m u szczęściu w miejsce
Twojej r a d o ś c i " 3 .
Dzień ostateczny może być nawet przyzywany jako „dzień błogosła­
wiony", „dzień radości i b ł o g o s ł a w i e ń s t w a " 4 . Nie zmienia to w zasa­
dzie faktu, że oczekiwanie eschatologiczne było j e d n a k najczęściej
przeniknięte bardziej lękiem i trwogą niż nadzieją. Lęk pogłębiało
p r z e k o n a n i e o obecności A n t y c h r y s t a l u b o jego r y c h ł y m p o j a w i e n i u
się n a z i e m i ( p o r . 2 T e s 2 , 3 - 1 2 ; 1 J 2,18). „ D l a J . W y c l i f f a , J a n a H u s a
i Savonaroli był n i m papież. Dla kurii rzymskiej Savonarola, później
Luter. Dla ekstremistów, którzy poszli za Müntzerem, Antychryst miał
dwa oblicza: oblicze L u t r a i oblicze papieża. Również dla L u t r a nosił
dwa imiona: papieża i Turka. Jak w tych w a r u n k a c h można było nie bać
się, n a w e t j e ś l i m i a ł o s i ę n a d z i e j ę n a b l i s k i e m i l e n i u m , d z i a ł a n i a d e m o -

19
n i c z n y c h istot, k t ó r e m n o ż ą n a ziemi k ł a m s t w o , zbrodnię, święto­
kradztwo?"5.
Lęk przed Antychrystem przetrwał znacznie dłużej na ziemiach
protestanckich niż w krajach katolickich. Po Soborze Trydenckim trwo­
gi i oczekiwania eschatologiczne znacznie osłabły wśród katolików.
N a s t ą p i ł o u s p o k o j e n i e . Z n a j d u j ą c y się w d e f e n s y w i e p r o t e s t a n c i d ł u g o
jeszcze p o w t a r z a ć będą tradycyjne oskarżenia papieża jako Antychrys­
t a , g ł o s i ć z b l i ż a n i e się k o ń c a ś w i a t a i s ą d u o s t a t e c z n e g o , i to n i e t y l k o
w Niemczech, ale również w Anglii i Szkocji.
Fala lęku przed Antychrystem i końcem świata spotęgowała, zwłasz­
cza w drugiej połowie XVI i na p o c z ą t k u XVII wieku, również s t r a c h
p r z e d z ł o w r o g ą i w s z e c h o b e c n ą m o c ą s z a t a n a . C z ł o w i e k p o c z u ł się s ł a b y
i b e z r a d n y w obliczu grzechu, śmierci i szatana. U c z y n i o n o wiele, a b y
rozbudzić w ludziach poczucie straszliwej w ł a d z y złego ducha, p o c h o ­
dzących od niego zasadzek i nieszczęść. D o k o n y w a n y m na ludziach
aktom przemocy, którymi krwawiła Europa pierwszych wieków czasów
nowożytnych, towarzyszył nie spotykany dotąd na t a k szeroką skalę
s t r a c h p r z e d d i a b ł e m i jego w y s ł a n n i k a m i .
G o d n y u w a g i j est fakt, że w sztuce p i e r w s z y c h p o k o l e ń chrześcijan p o ­
s t a ć s z a t a n a w c a l e się n i e p o j a w i a ł a . N i e z n a j d z i e m y g o n a f r e s k a c h z k a ­
takumb. Najstarsze z zachowanych wyobrażeń przedstawiają go w p r a w ­
dzie w p o s t a c i u p a d ł e g o a n i o ł a i uwodzicielskiego kusiciela, ale nie ma
o n b y n a j m n i e j c e c h o d r a ż a j ą c e g o p o t w o r a 6 . C e c h y t e p o j a w i a j ą się d o p i e ­
ro w XI i X I I w., k i e d y to z a c z ę t o p r z e d s t a w i a ć go j a k o p i e k i e l n ą i u s k r z y d ­
loną istotę o c z e r w o n y c h oczach i ognistych włosach, czyhającą na zgubę
ludzi, k t ó r a z n a t u r y swej kusi, opętuje i zadaje piekielne tortury, p r z y b i e ­
rając różne formy postaci ludzkich i zwierzęcych. Jeszcze w XIII wieku
nie spotykamy szczegółowych scen m ą k piekielnych. W przedstawie­
niach sądu ostatecznego, tak charakterystycznych dla gotyckich katedr,
k r ó l e s t w o s z a t a n a n i e b y ł o e k s p o n o w a n e , lecz p o z o s t a w a ł o n a d a l s z y m
p l a n i e . P r z y p ł y w w i e l k i e j i d ł u g i e j fali d e m o n i z m u d a t u j e się o d X I V w i e ­
ku. F a l a ta o p a d a ć z a c z n i e d o p i e r o w XVII w i e k u . Jej n a j b a r d z i e j z n a m i e ­
nną cechą było zamiłowanie do u k a z y w a n i a m ą k piekielnych ze wszystki­
mi odrażającymi szczegółami i najbardziej koszmarnymi karami, budzą­
cymi osłupienie, przerażenie i zgrozę. S t o i m y tu już p r z e d całą a n a t o m i ą
piekła i arsenału z a d a w a n y c h w n i m udręk. Nie tu miejsce na przytacza­
n i e s z c z e g ó ł o w y c h d a n y c h ' . S z a t a n s t a ł się o k r u t n ą i d z i k ą bestią, n i e p o ­
h a m o w a n ą w zadawaniu potępionym cierpienia i przebiegłą w kuszeniu.
D o d a j m y jeszcze, że s t r a c h p r z e d s z a t a n e m ściśle ł ą c z y ł się w ś w i a d o ­
mości ludzi tamtego czasu z oczekiwaniem na nadejście Antychrysta
i b l i s k i k o n i e c ś w i a t a . W i e r z o n o , ż e z b l i ż a j ą c y się d z i e ń s ą d u o s t a t e c z ­
nego w z m a g a jedynie g w a ł t o w n o ś ć działania s z a t a n a w świecie. P r z e k o ­
nanie to podzielali nie tylko Luter, Melanchton i Kalwin. Ożywiało ono
c a ł ą p o l e m i k ę w y z n a n i o w ą w jej r ó ż n o r a k i c h , c z ę s t o n i e w y b r e d n y c h

20
formach, jeszcze bardziej wzmagając s t r a c h przed s z a t a n e m i p o b u ­
dzając d o c h o r o b l i w e g o z a j m o w a n i a się s a t a n i z m e m . „ W p r o t e s t a n c k i c h
Niemczech literatura demoniczna zastąpiła żywoty świętych"8. Szatan
i piekło z a w ł a d n ę ł y całkowicie wyobraźnią ludzi Z a c h o d u . Rzecz zdu­
m i e w a j ą c a , że d z i a ł o się to nie w ś r e d n i o w i e c z u , ale w ł a ś n i e na p r o g u
czasów n o w o ż y t n y c h , zwłaszcza w drugiej połowie XVI i na p o c z ą t k u
XVII wieku. N i g d y ludzie Kościoła n i e pisali i nie m ó w i l i tyle na t e m a t
szatana, jego n a t u r y , w ł a d z y i kusicielskich działań. S t r a c h , r a z głęboko
zakorzeniony w mentalności ludzkiej, łatwo nie ustępuje. Jego
dziedzictwo t r w a przez wiele pokoleń.

2. B Ó G S P R A W I E D L I W O Ś C I I O D P Ł A T Y

U w a ż n e wniknięcie w kulturę renesansu i oświecenia odsłania roz­


ległe o b s z a r y s t r a c h u , k t ó r y z a k o r z e n i ł się g ł ę b o k o w u m y s ł o w o ś c i
nowożytnej Europy. Niektóre z nich to lęki spontaniczne, stale zaludnia­
jące w y o b r a ź n i ę ludzi (strach p r z e d p r z e p o w i e d n i a m i , z j a w a m i , ży­
wiołami) lub nawiedzające ją cyklicznie (zarazy, głód, wojny). I n n e
nazwać można za Delumeau „strachami wyrozumowanymi"9, powsta­
ją one z r o z w a ż a ń n a d różnego r o d z a j u nieszczęściami, z p o s z u k i w a n i a
ich przyczyn i eschatologicznych konsekwencji. W y s ł a n n i k a m i s z a t a n a ,
g r o ź n e g o p r z e c i w n i k a ludzi, s t a w a ł się w t e d y Żyd, T u r e k , h e r e t y k , k o ­
bieta (pomyślmy o represjach stosowanych za p r a k t y k o w a n i e czarów,
0 o s t a t n i m p r o c e s i e c z a r o w n i c w P o z n a n i u j e s z c z e w 1 7 9 3 r.) N a n i c h
t r z e b a było złożyć c h o ć b y część w i n y za spadające nieszczęścia i klęski.
Kto poszukiwał Antychrysta, ten zapowiadał równocześnie rychłe na­
dejście s ą d u ostatecznego, k t ó r y ma położyć kres n i e p e w n o ś c i i złu na
ziemi.
D o m i n u j ą c a rola p r z y p a d ł a w t y m względzie teologii i kaznodziej­
stwu. Na miejsce l ę k ó w z b i o r o w y c h (klęski, wojny, zarazy) p o d s t a w i a n o
l ę k i t e o l o g i c z n e przed grzechem, szatanem, Antychrystem, sądem
1 p i e k ł e m . T a k r o d z i ł a się p e d a g o g i a s t r a c h u , n i e o d d z i e l n a o d
eschatologii o c h a r a k t e r z e p e n i t e n c j a r n y m . Chrześcijanin żył w a t m o ­
sferze o b l ę ż e n i a , l ę k u p r z e d sobą, s z a t a n e m i p i e k ł e m . W o b l i c z u t y l u
z a g r o ż e ń ł a t w o już p o p a ś ć w p o k u s ę z w ą t p i e n i a i r o z p a c z y , z a c h w i a ć się
psychicznie i z a ł a m a ć . Aby t e m u zapobiec, n a w o ł y w a n o do p o k u t y i go­
towości na przyjście chwili śmierci, zapewniając równocześnie, że Bóg
jest p o t ę ż n i e j s z y n i ż s z a t a n . Czy z a c h ę t y te b y ł y w s t a n i e w n i e ś ć o t u c h ę
i pogodę d u c h a w krainę lęków religijnych i ostatecznych zagrożeń?
Poszukując n a d z i e i n o w o ż y t n y chrześcijanin szukał na swój sposób dróg
wyjścia z k r a i n y s t r a c h u . P o m o c ą były mu w t y m często, j a k d o w o d z i
Delumeau, zapomnienie, środki lecznicze i odwaga10. Wierzył w opiekę
a n i o ł ó w s t r ó ż ó w i Św. J ó z e f a , p a t r o n a d o b r e j ś m i e r c i . Z t r u d e m z n a j -

21
d o w a ł ukojenie. Nieliczni tylko, jak zobaczymy dalej, podtrzymywali
n a d z i e j ę n a z b a w i e n i e p o w s z e c h n e i w s z e c h o g a r n i a j ą c e (apokatastasis
pantön).
Uczucie zagrożenia, lęku przed śmiercią i Boską sprawiedliwością
przebija już u progu czasów nowożytnych z w y o b r a ż e ń o sądzie osta­
tecznym i z opisów piekła. Eschatologiczny strach nękał wyobraźnię
t e o l o g ó w , k a z n o d z i e j ó w , m a l a r z y i a u t o r ó w „ s z t u k i u m i e r a n i a " (ars
moriendi). N i e w y k l u c z o n e , ż e z l ę k u p r z e d w i e c z n y m p i e k ł e m M . L u t e r
rozwijał t y m intensywniej swą d o k t r y n ę o usprawiedliwieniu przez
wiarę. Słusznie stwierdza Delumeau, że t r u d n o byłoby zrozumieć genezę
r e f o r m y p r o t e s t a n c k i e j b e z u m i e j s c o w i e n i a jej w a t m o s f e r z e k o ń c a
świata, panującej w ó w c z a s w całej Europie, a zwłaszcza w Niemczech11.
Z a r ó w n o Luter, jak i jego zwolennicy wierzyli, że dzieje ludzkości
zbliżają się j u ż d o e s c h a t o l o g i c z n e g o k o ń c a ( w ó w c z e s n y c h p a p i e ż a c h
widzieli po prostu wcielenie Antychrysta, widzialny z n a k bliskiego już
dnia zagłady, sądu i kary). Bóg położy kres nieprawości i zgorszeniu.
Jezus Chrystus powróci na ziemię, aby sądzić i k a r a ć występną ludz­
kość i niewiernych chrześcijan. N a p ł y w eschatologicznej trwogi widocz­
ny jest r ó w n i e ż u i n n y c h r e f o r m a t o r ó w (Ph. M e l a n c h t o n , J. K a l w i n )
i t e o l o g ó w p r o t e s t a n c k i c h (A. O s i a n d e r , H . B u l l i n g e r ) . O k r e s r e f o r m a c j i
cechuje w z m o ż o n a fala l ę k ó w i n a d z i e i a p o k a l i p t y c z n y c h . Dzieje refor­
my protestanckiej są nieodłączne od mrocznej atmosfery fermentu
eschatologicznego.
R o z ł a m w c h r z e ś c i j a ń s t w i e p r z y c z y n i ł się do w z r o s t u p o c z u c i a
s t r a c h u i w z a j e m n e g o z a g r o ż e n i a . J e d n i b a l i się d r u g i c h , j e d n i p a d a l i
ofiarą d r u g i c h . C h ę ć z e m s t y c z a i ł a się często w g ł ę b i l u d z k i c h serc. B ó g
p o w i n i e n być, oczywiście, po naszej stronie. P r z e c i w n i k zostanie
pognębiony w d n i u ostatnim. Czeka go potępienie i piekło. Nie b r a k
śladów tego myślenia, zwłaszcza w polemice wyznaniowej okresu po-
reformacyjnego.
„Ci, k t ó r z y tęsknią do m i l e n i u m i chcą przyspieszyć jego nadejście,
j a k i ci, k t ó r z y z a p o w i a d a j ą k o n i e c ś w i a t a , m a j ą n a w i d o k u z n i s z c z e ­
n i e j e d n e g o albo więcej w r o g ó w . Rzecz jest oczywista, kiedy chodzi
0 t a b o r y t ó w , M ü n t z e r a lub J a n a z Leidy. Ale jest to również p r a w d ą
w odniesieniu do świętego Wincentego Ferreriusza, Savonaroli lub
L u t r a i - w ś l a d za R e f o r m a t o r e m - do w s z y s t k i c h p r o t e s t a n c k i c h
p r o r o k ó w . Oczekują, z a p o w i a d a j ą i p r a g n ą zniszczenia grzesznego
1 zatwardziałego świata, przeciwko k t ó r e m u podjęli wojnę i n a d
którym panuje Antychryst - był nim dla Savonaroli i Lutra papież.
T a k w i ę c w p r o r o c t w a c h k a t a k l i z m o w y c h l u d z i e w y r a ż a j ą swoją n a ­
dzieję na zemstę d o k o n a n ą za p o ś r e d n i c t w e m B o g a 1 2 " .
O c z e k i w a n i e na d z i e ń o s t a t n i jest p e ł n e grozy. U jego ź r ó d ł a kryje się
wizja Boga groźnego, karzącego, odpłacającego za wszelkie d o k o n a n e
zło. J e s t t o B ó g mściciel. T e m a t „ z e m s t y b o s k i e j " p o j a w i a się d l a t e g o t a k

22
często w p i ś m i e n n i c t w i e XIV-XVIII w.13. Z a c h o d n i a u m y s ł o w o ś ć
przeniknięta została p r z e k o n a n i e m o istnieniu ścisłego związku między
grzechem, złem i zbrodnią, a karzącą sprawiedliwością rozgniewanego
Boga. Wszystkie spadające na grzesznych ludzi nieszczęścia i n t e r p r e ­
towano jako kary boskie. Sprawiedliwość i odpłata u z n a n e zostały za
n a j b a r d z i e j b o s k i e cechy Boga. Z n a t u r y swej jest On B o g i e m słusznej
odpłaty i obrażonego honoru. Gdyby nie karał i nie odpłacał słuszną
zemstą, u t r a c i ł b y p o p r o s t u swoją boską t w a r z . W e d ł u g s ł ó w L u t r a :
„W p r z e c i w n y m razie u t r a c i ł b y swoją boskość i w k o ń c u nie byłby
u z n a w a n y przez nikogo, bo k a ż d y czyniłby bez s p o c z y n k u to, na co
ma chęć, i gardził t a k bezwstydnie i h a n i e b n i e Bogiem, Jego słowem
i Jego przykazaniami, jakby On był szaleńcem, głupcem lub pajacem,
k t ó r y n i e p r z y w i ą z u j e ż a d n e j w a g i d o s w o i c h g r ó ź b i r o z k a z ó w [...]
I w tym stanie rzeczy nie ma innej pociechy ni innej nadziei, jak
tylko, że o s t a t n i d z i e ń jest bliski. A l b o w i e m s p r a w y zaszły t a k
daleko, że Bóg nie będzie mógł dłużej tego znosić"14.
T r u d n o p o w s t r z y m a ć się o d w n i o s k u , ż e s t o i m y t u w o b l i c z u „ b a r d z o
m a ł o schrystianizowanego świata zemsty, gdzie s a m Bóg miłości z n a ­
l a z ł s i ę w p u ł a p c e [...] B o w i e m ci, k t ó r z y s z e r z ą s t r a c h y a p o k a l i p t y c z n e ,
uważają w dobrej wierze, iż w k o ń c u W s z e c h m o c n y w y m i e r z y s p r a w i e ­
dliwość. Ale n i e zdają sobie s p r a w y z tego, że w rzeczywistości tęsknią
do zemsty, której Bóg będzie tylko wykonawcą"15.
Rzecz z n a m i e n n a , że apokaliptyczne zapowiedzi k o ń c a w epoce n o ­
w o ż y t n e j szły w p a r z e z p e s y m i s t y c z n ą k o n c e p c j ą czasu, s t a r z e n i a się
ś w i a t a oraz fizycznej i m o r a l n e j degeneracji ludzkości. Czas jest nosicie­
lem śmierci i p r z e r a ż a j ą c y m niszczycielem życia. To, co najważniejsze
i najlepsze w d z i e j a c h l u d z k i c h - już m i n ę ł o . C z a s z b l i ż a się n i e u c h r o n ­
nie d o s w e g o k r e s u . W i e k s t a r z e n i a się c z y n i l u d z k o ś ć c o r a z b a r d z i e j
zepsutą, z a c h ł a n n i e przywiązującą się d o d ó b r ziemskich, n i e w r a ż l i w ą
na prawdę, uczciwość i pobożność, to zaś pociąga za sobą nieszczęścia
i k a r ę Boską. Wszystkie objawy degradacji potwierdzają jedynie koniec
ś w i a t a z a p o w i e d z i a n y przez Biblię. Z e p s u c i e Kościoła i jego w e w n ę t r z n e
rozdarcie pogłębiały jeszcze bardziej t a k i e r o z u m i e n i e czasu i dziejów
ludzkich, i t a k już n a w i e d z a n y c h całym p a s m e m nieszczęść.

3. LĘKI ESCHATOLOGICZNE
W CHRZEŚCIJAŃSTWIE WSCHODNIM

Nasilenie eschatologicznego lęku w czasach nowożytnych nie


o g r a n i c z y ł o się j e d y n i e d o k r ę g u k u l t u r y z a c h o d n i e j . J e g o ś l a d y w i d o c z ­
ne są t a k ż e w c h r z e ś c i j a ń s t w i e p r a w o s ł a w n y m , z w ł a s z c z a w Rosji.
Intensyfikacja lęku p r z e d k o ń c e m ś w i a t a daje się z a u w a ż y ć w Rosji
począwszy od XV i XVI w. W i d o c z n e jest to już w s a m y m sposobie p r z e d -

23
stawiania sądu ostatecznego na ścianach cerkwi. „Teologia w kolorach"
ukazuje Sędziego z wagą w ręku, eksponując zwłaszcza ciemnoczer­
w o n y krąg piekła, z którego wychodzi ku górze długi i kręty strumień
ognia, p r z y p o m i n a j ą c y s w o i m k s z t a ł t e m o l b r z y m i e g o w ę ż a (do w s c h o d ­
niej ikonografii s ą d u ostatecznego p o w r ó c i m y jeszcze w dalszych roz­
w a ż a n i a c h ) 1 6 . W c z e ś n i e j Św. A n d r z e j R u b l o w ( k a n o n i z o w a n y w 1 9 8 8 r.)
p r z e d s t a w i a s ą d o s t a t e c z n y (fresk z U s p i e ń s k i e j K a t e d r y w e W ł o d z i ­
m i e r z u z 1 4 0 8 r.) w a t m o s f e r z e p o g o d n e j u f n o ś c i : s p r a w i e d l i w y c h n a
ł o n i e A b r a h a m a , g r u p ę z b a w i o n y c h , w p r o w a d z a n y c h p r z e z św. P i o t r a
do raju, głowę a n i o ł a promieniującą blaskiem i pokojem. Jest to wizja
sądu, który gromadzi poszczególnych ludzi i całe narody w ostatecznej
przejrzystości serc i s u m i e ń . S ę d z i a jest r ó w n o c z e ś n i e O b r o ń c ą i M i ł o ś n i ­
k i e m l u d z i (Celovekolubec, Philânthropos). Z c z a s e m a t m o s f e r a p o g o d y
i ufności w ikonografii sądu ostatecznego mrocznieje, ustępując miejsca
lękowi.
W XVI w. teolog p r a w o s ł a w n y Stefan Z i z a n i a (Tustanovskij) głosił
pogląd o obecności A n t y c h r y s t a w życiu i n a u c e Kościoła rzymskiego
i zapowiadał rychłe zwycięstwo złych mocy. Zwalczając Unię Brzeską
(1596) d o w o d z i ł , ż e K o ś c i ó ł k a t o l i c k i z d r a d z i ł C h r y s t u s a , a s a m p a p i e ż
jest w c i e l e n i e m A n t y c h r y s t a 1 ' . Idee te z n a l a z ł y żywy o d d ź w i ę k w XVII
w . Z a p o w i a d a n o , i ż r o k 1666 b ę d z i e k o ń c e m ś w i a t a , g d y ż l i c z b a 666 jest
imieniem apokaliptycznej bestii. W tym d u c h u i n t e r p r e t o w a n o także
n i e k t ó r e w y p o w i e d z i O j c ó w K o ś c i o ł a , m i n . Św. C y r y l a J e r o z o l i m s k i e g o
( K a t e c h e z a 15)18.
I n t e n s y f i k a c j a n a s t r o j ó w e s c h a t o l o g i c z n y c h z a z n a c z y ł a się p r z e d e
w s z y s t k i m w ś r ó d r o s y j s k i c h s t a r o w i e r c ó w ( e s c h a t o l o g i a raskołu) o r a z
mistycznych u g r u p o w a ń i r u c h ó w religijnych z nimi związanych b ą d ź
w y w o d z ą c y c h się z n i c h . P o s t a ć A n t y c h r y s t a p o j a w i a się z n i e z w y k ł ą siłą
w eschatologicznych oczekiwaniach tego okresu. Reforma zwyczajów,
obrzędów i ksiąg liturgicznych, p r z e p r o w a d z o n a przez p a t r i a r c h ę N i k o -
n a w l a t a c h 1 6 5 3 - 1 6 5 6 ( p o t w i e r d z o n a p r z e z S y n o d w 1 6 6 6 r.), s p o t k a ł a
się z z d e c y d o w a n y m s p r z e c i w e m o b r o ń c ó w s t a r e g o o b r z ę d u , n a z w a n y c h
odtąd staroobrzędowcami lub starowiercami. U z n a n o ją za znak bliskie­
go nadejścia Antychrysta. Niektórzy obrońcy starej wiary skłonni byli
widzieć w samym patriarsze narzędzie Antychrysta. Car i hierarchia po­
p a r ł y N i k o n a . N i ż s z e d u c h o w i e ń s t w o i p r o s t y l u d z n a l a z ł y się w o p o z y ­
cji. B r o n i ł y s i ę l i c z n e m o n a s t e r y ( s ł a w n y m o n a s t e r n a W y s p a c h S o ł o w i e c -
k i c h b r o n i ł się p r z e d w o j s k a m i c a r s k i m i przez blisko 10 lat i s k a p i t u l o ­
w a ł d o p i e r o w s k u t e k z d r a d y ) . S a m fakt, ż e c a r s t a n ą ł p o s t r o n i e p a t r i a r ­
chy, s t a r o w i e r c y u z n a l i za z n a k nadejścia czasów o s t a t n i c h i k r ó l o w a ­
nia Antychrysta.
Teksty i zwyczaje liturgiczne, p o w s t a ł e w ciągu w i e k ó w na Rusi,
zostały uświęcone przez tradycję i tak zwany sobór stu rozdziałów
(Stoglav).

24
„ N i m i m o d l i ł a się i n i m i w y r a ż a ł a swą w i a r ę Ruś, j e d n a , ś w i ę t a ,
prawosławna, której niepodległość i rosnąca potęga były w i d o m y m
p o t w i e r d z e n i e m , na tle u p a d k u i n n y c h p r a w o s ł a w n y c h p a ń s t w i n a ­
rodów, iż jest rzeczywiście j e d y n y m chrześcijańskim ś w i ę t y m
krajem, przechowującym nieskażoną wiarę i oddającym nieskażoną
chwałę Bogu, jedynie ortodoksyjna w p e ł n y m tego słowa znaczeniu
[...] N a t y m t l e r o z p o r z ą d z e n i e N i k o n a , b y p o p r a w i ć o b r z ę d y i k s i ę g i
liturgiczne w oparciu o greckie oryginały, oznaczało poprawienie
ortodoksji ruskiej, jedynej pewnej i zwycięskiej, w e d ł u g podejrzanej
ortodoksji greckiej, którą s a m Bóg podaje w wątpliwość klęską
n a r o d ó w i poniżeniem Kościołów greckich, o d d a n y c h w niewolę
pogańską. Życie i wiara p a t r i a r c h ó w greckich, po których k a r k a c h
s u ł t a n n a k o n i a w s i a d a , s t a ć się m i a ł y w z o r e m i n o r m ą d l a świętej
Rusi!"19.
Nic dziwnego, że tego rodzaju przedsięwzięcie zostało u z n a n e za z a m a c h
n a „ Ś w i ę t ą R u ś " , k t ó r a s t a w a ł a się o t o k r ó l e s t w e m A n t y c h r y s t a . D o ­
d a t k o w y m c z y n n i k i e m p o g ł ę b i a j ą c y m nieufność był fakt, że p r z y w p r o ­
w a d z a n i u reformy korzystano z greckich ksiąg liturgicznych w y d a n y c h
na Z a c h o d z i e , często u t o ż s a m i a n y m w Rosji z k r ó l e s t w e m księcia
ciemności.
W tym kontekście łatwiej zrozumieć radykalizację nastrojów escha­
t o l o g i c z n y c h . Z a c z ę ł y się u c i e c z k i z teraźniejszości, z historii, z k r ó l e s ­
twa Antychrysta, w k t ó r y m nie ma już prawdziwej wiary, s a k r a m e n t ó w
i łaski (w jednej z najbardziej r a d y k a l n y c h g r u p s t a r o w i e r c ó w zw.
n i e t o w c a m i , netovci, u t r z y m y w a n o , ż e „ ł a s k a z o s t a ł a z a b r a n a d o
nieba")20. Uciekano przed Antychrystem i przed prześladowaniami
w n i e d o s t ę p n e lasy, w góry i p u s t k o w i a , na d a l e k ą p ó ł n o c , do K a r e l i i i na
S y b e r i ę . K i e d y z b l i ż a ł się r o k 1666, w a t m o s f e r z e o c z e k i w a n i a k o ń c a
ś w i a t a w z m o g ł o się p r a g n i e n i e o c a l e n i a d u s z y p r z e z h e r o i c z n y c z y n
(podvig) s a m o s p a l e n i a . W i e r z o n o , i ż t y l k o o n o m o ż e b y ć w y b a w i e n i e m
od A n t y c h r y s t a . W l a t a c h 1670-1690 w y b u c h ł a w Rosji, g ł ó w n i e na
p ó ł n o c y , i s t n a e p i d e m i a s a m o s p a l e ń . L u d z i e g r o m a d z i l i się w c e r k w i a c h
i s t o d o ł a c h , z a m y k a l i się w e w n ą t r z i w czasie m o d l i t w y p o d p a l a l i
budynek, ginąc wszyscy w płomieniach. Takiego zbiorowego radykaliz­
mu eschatologicznego nie zaznał żaden inny kraj. Poszczególne wypadki
s a m o s p a l e ń z d a r z a ł y się jeszcze s p o r a d y c z n i e a ż d o 1896 r . 2 1
Nie pojmie eschatologicznego radykalizmu starowierców ten, kto nie
zdaje sobie s p r a w y z faktu, iż u p o d ł o ż a t r a g i c z n e g o k r y z y s u religijnego,
j a k i m b y ł raskoł, l e ż y s w o i s t a l o g i k a i n i e w z r u s z o n a w i a r a t z w . b y t o w e ­
g o c h r z e ś c i j a ń s t w a (bytovoje christianstvo) n a R u s i . C h r z e ś c i j a ń s t w o t o
m i a ł o c h a r a k t e r b a r d z i e j o b r z ę d o w y , s a k r a l i z u j ą c y i p r z e ż y c i o w y n i ż ref­
leksyjny. K i e r o w a n o się p r a g n i e n i e m p r z e o b r a ż e n i a życia. N a r u s z e n i e
obrzędu i zwyczaju ł a t w o może w ó w c z a s - w s k u t e k ścisłego p o w i ą z a n i a
z w i a r ą - b y ć u z n a n e za p o g w a ł c e n i e s a m y c h p o d s t a w tej w i a r y . N i e

25
b e z p i e c z e ń s t w o to jest t y m w i ę k s z e , im i n t e n s y w n i e j s z a staje się - p r z y
b r a k u głębszej refleksji i w y k s z t a ł c e n i a - e s c h a t o l o g i c z n a ś w i a d o m o ś ć
końca świata, p a n o w a n i a Antychrysta i oczekiwania nowego świata.
Z okresu eschatologicznych oczekiwań i poszukiwania królestwa
p r a w d y pochodzi legenda o p o d w o d n y m grodzie Kitież, u r a t o w a n y m
przez Boga od p a n o w a n i a Antychrysta. Bóg nie mógł opuścić całkowicie
swego ludu. Zalane w o d a m i jeziora miasto wiernych w y z n a w c ó w
C h r y s t u s a żyje n a d a l s p r a w u j ą c ś w i ę t ą l i t u r g i ę , a l u d z i e c z y s t e g o s e r c a
mogą usłyszeć odgłos bicia d z w o n ó w lub zobaczyć w wodzie odblask
złocistych krzyży i p o d w o d n y c h świątyń. Kiedyś, gdy upadnie królestwo
A n t y c h r y s t a , m i a s t o K i t i e ż p o j a w i się z n o w u n a d w o d a m i j a k o z a c z ą t e k
n o w e g o K r ó l e s t w a Bożego...
Ruch obrońców „starej wiary" przeszedł przez długą ewolucję i roz­
p a d ł się n a szereg u g r u p o w a ń , g ł ó w n i e z a ś t a k z w a n y c h p o p o w c ó w
(popovci), m a j ą c y c h s w o i c h k a p ł a n ó w i h i e r a r c h i ę , o r a z b e z p o p o w c ó w _
(bezpopovci), c z y l i p r a w o s ł a w n y c h c h r z e ś c i j a n „ b e z p o p ó w " , o d r z u c a j ą ­
cych hierarchię kościelną i s a k r a m e n t a l n e kapłaństwo. Właśnie to drugie,
l e w e s k r z y d ł o s t a r o w i e r c ó w , o d z n a c z a ł o się w s z c z e g ó l n y s p o s ó b a p o k a ­
liptycznym przeświadczeniem, iż świat został pogrążony w mocy Anty­
chrysta, k t ó r y króluje w Kościele p r a w o s ł a w n y m . Na jego u s ł u g a c h p o ­
zostają wszelkie instytucje i w ł a d z e - nie tylko świeckie, ale t a k ż e d u ­
chowne. Z a p o w i a d a n o u p a d e k prawosławia i nadejście królestwa Anty­
c h r y s t a . P r z e d A n t y c h r y s t e m t r z e b a j e d y n i e u k r y w a ć się i u c i e k a ć o d
niego w apokaliptyczną przyszłość. T a k czynili zwłaszcza tzw. bieguni
(ros. biegat' - uciekać), określani również mianem wędrowców
(stranniki)22.
P o g l ą d y e s c h a t o l o g i c z n e rozwijające się w o b r ę b i e u g r u p o w a ń s t a r o -
w i e r c z y c h p r z y c z y n i ł y się d o r o z p o w s z e c h n i e n i a p r z e k o n a n i a , ż e A n t y ­
c h r y s t e m jest k a ż d y o d s t ę p c a od p r a w d z i w e j w i a r y p r a w o s ł a w n e j , a n a ­
wet każdy człowiek występujący przeciwko Chrystusowi23. Eschatolo­
g i c z n e n a s t r o j e s z e r z ą c e się w ś r o d o w i s k a c h rosyjskich s t a r o o b r z ę d o w ­
ców od XVII w. stanowią niezbędny kontekst dla lepszego zrozumienia
Krótkiej opowieści o Antychryście W. S o ł o w i o w a 2 4 o r a z p e w n y c h e s c h a ­
tologicznych w ą t k ó w w twórczości F. Dostojewskiego20. Schizma staro­
wierców wpoiła w świadomość narodu oczekiwanie Antychrysta. Zmie­
n i a ć się b ę d ą t y l k o p o s t a c i e i k o l e j n e w c i e l e n i a tej z ł o w i e s z c z e j m o c y .
Nie bez racji N. Bierdiajew idąc za opinią G. F e d o t o w a stwierdza, iż
l u d o w e j religijności rosyjskiej n i e d o s t a w a ł o w g r u n c i e rzeczy w i a r y
w C h r y s t u s a - O d k u p i c i e l a . W p r z e ś w i a d c z e n i u l u d z i jest On p r z e d e
wszystkim Sędzią i Królem niebieskim. W cieniu pozostaje obraz Chrys­
t u s a m i ł o s i e r n e g o 2 6 . Za m a ł o d o s t r z e g a się J e g o k e n o z ę 2 7 i b l i s k o ś ć w s t o ­
s u n k u do ludzkiego cierpienia (pod t y m w z g l ę d e m silniejsze jest poczucie
b l i s k o ś c i B o g u r o d z i c y ) . „ I n a r ó d rosyjski c h c e u k r y ć się p r z e d s t r a s z n y m
B o g i e m [...] z a m a t k ą - z i e m i ą , z a B o g u r o d z i c ą . O b r a z C h r y s t u s a , o b r a z B o -

26
ga został przytłoczony obrazem ziemskiej władzy i był przedstawiany
p r z e z a n a l o g i ę d o n i e j " 2 8 . M u s i a ł o to, siłą rzeczy, r z u t o w a ć z w ł a s z c z a n a
eschatologiczne wyobrażenia o „strasznym sądzie" i przyszłych losach
ludzkich. I tu r ó w n i e ż jesteśmy już w n u r c i e eschatologii lęku.
W o k r e s i e s i l n y c h w p ł y w ó w - z w ł a s z c z a w X V I I - X I X w. - m y ś l i k a t o ­
lickiej i p r o t e s t a n c k i e j na oficjalną teologię p r a w o s ł a w n ą z o s t a ł a o n a
wręcz z m u s z o n a do przyjęcia zachodniej p r o b l e m a t y k i i sposobu p a t r z e ­
nia na szereg zagadnień, nie wyłączając eschatologii. Dotyczy to przede
wszystkim n u r t u teologii szkolnej, w y k ł a d a n e j w a k a d e m i a c h i semina­
r i a c h d u c h o w n y c h . D z i a ł a l n o ś ć A k a d e m i i Kijowskiej (1658-1817),
założonej przez m e t r o p o l i t ę P i o t r a Mohyłę, jest tego w y r a ź n y m p r z y k ł a ­
dem. Na jednostronności i niedostatki szkolnej „eschatologii penitencjar­
nej " z w r a c a ć b ę d ą w XX w. u w a g ę p r a w o s ł a w n i t e o l o g o w i e tej m i a r y co
S. B u ł g a k o w i P. E v d o k i m o v 2 9 . Polski teolog p r a w o s ł a w n y , J. Klinger
(+1976) pisał: „W prawosławnej świadomości teologicznej widzimy
także niezgodność między paschalną radością Kościoła a «penitencjar-
nym» n a s t a w i e n i e m szkolnej eschatologii i związanych z t y m t o n e m
podręczników teologii m o r a l n e j " 3 0 .

4. KRÓTKOWZROCZNOŚĆ PEDAGOGII STRACHU

Strach przed tym, co znane, oraz trwoga i niepokój przed nieznanym


niebezpieczeństwem stanowią nieodłączny element ludzkiego doświad­
czenia. Nie sposób w y g n a ć ich z istnienia ludzi. T r w o g a niesie z sobą b o ­
lesne oczekiwanie na niebezpieczeństwo; w s t r z ą s a człowiekiem jeszcze
b a r d z i e j niż s t r a c h . K r y j e się w niej d r ę c z ą c e p o c z u c i e b r a k u b e z p i e c z e ń ­
stwa, łączące się często ze ś w i a d o m o ś c i ą g r o ź b y ś m i e r c i i n i e p e w n o ś c i
w ł a s n e g o losu. Człowiek z istoty swej p r a g n i e p o c z u c i a bezpieczeństwa,
gdyż jest o n o p o d s t a w ą jego z d r o w i a p s y c h i c z n e g o i p r a w d z i w e g o r o z w o ­
ju u c z u ć . N i e m o ż e na d ł u ż s z ą m e t ę nosić w sobie lęku p r z e d s a m y m sobą.
O d n o s i się t o r ó w n i e ż d o życia religijnego. N i e p o k ó j o d c z u w a n y z b y t d ł u ­
go czyni człowieka istotą zdezorientowaną, z a h a m o w a n ą , rozdwojoną,
udręczoną, chorą, p o z b a w i o n ą nadziei, m a ł o twórczą, bezradną, a czasem
wręcz agresywną. W sferze religijnej s t r a c h i t r w o g a stają się szczególnie
szkodliwe, gdy idą w p a r z e z poczuciem w i n y i wypełniają całą treść re­
lacji c z ł o w i e k a d o B o g a . R e l i g i j n o ś ć p r z e n i k n i ę t a s t r a c h e m , l ę k i e m , n i e ­
p o k o j e m ł a t w o z w r a c a się p r z e c i w k o samej sobie i czyni siebie n i e u s t a n ­
n y m ź r ó d ł e m l ę k u . S t a j e się w ó w c z a s z a p r z e c z e n i e m p e ł n e g o u f n o ś c i o d ­
niesienia do B o g a i b y c i a w relacji z N i m . T w ó r c z y n i e p o k ó j i n a d z i e j a na
s p e ł n i e n i e życia p r z e r a d z a j ą się w ó w c z a s w s a m o u d r ę c z e n i e i d u c h o w e
przerażenie lub w jałowy b u n t i niewiarę. Trwanie w chorobliwym lęku
jest z n a m i e n i e m i s t n i e n i a n i e p r z e o b r a ż o n e g o , cechą religijności m a ł o
s c h r y s t i a n i z o w a n e j , k t ó r a w y p a c z a s a m o b r a z B o g a i p r a w d y o religii.

27
Chrześcijaństwo pociąga, a równocześnie przeraża. Pociąga obietni­
ca wielkiego sensu, p r z e r a ż a eschatologicznymi groźbami. Człowiek
p r a g n i e k o n t a k t u ze s w o i m B o g i e m i t ę s k n i za N i m , a z a r a z e m jest p e ł e n
lęku p r z e d Nieznanym. Doświadczenie bliskości często idzie w p a r z e
z doświadczeniem bojaźni. Na Górze Przemienienia człowiek woła:
„ d o b r z e n a m tu b y ć " , a chwilę później, usłyszawszy głos Boga, p a d a na
twarz i bardzo się lęka (zob. Mt 17,4.6). Mysterium fascinosum,
mysterium tremendum. „ C z ł o w i e k r o z u m n y - p i s a ł Św. I z a a k S y r y j c z y k
w VII w. - l ę k a się B o s k i e g o S ą d u . A l e t e n , k t ó r y s t a ł się s y n e m ,
o t r z y m u j e p i ę k n o m i ł o ś c i . N i e j e s t j u ż p r o w a d z o n y r ó z g ą s t r a c h u . [...]
Bowiem miłość u s u w a s t r a c h " 3 1 . W innym miejscu dodaje on:
„Nadzieja względem Boga podnosi serce. Lecz s t r a c h przed p i e k ł e m
ł a m i e je. [...] G d z i e ż j e s t p i e k ł o , k t ó r e m o ż e n a s d r ę c z y ć ? I g d z i e j e s t
potępienie, które przeraża nas na różne sposoby i zwycięża radość
p o c h o d z ą c ą z miłości Boga? Czymże jest g e h e n n a w obliczu ł a s k i
zmartwychwstania, kiedy On wyrwie nas z potępienia, kiedy da
t e m u c a ł e m u s k a z i t e l n e m u p r z y o b l e c się w n i e s k a z i t e l n o ś ć i k i e d y
podniesie w chwale człowieka, który popadł w piekło?"32.
Tradycja chrześcijańska usiłowała od d a w n a zróżnicować s a m o pojęcie
b o j a ź n i i l ę k u . M ó w i ł a d l a t e g o o b o j a ź n i s y n o w s k i e j (timor filialis) o r a z
o b o j a ź n i p ł y n ą c e j z c z c i i s z a c u n k u (timor reverentialis). R o z r ó ż n i e ­
nie to pomaga dostrzec paradoksalność ludzkiego doświadczenia Boga:
p r a g n i e n i e Jego bliskości, a równocześnie doświadczenie bojaźni. E s c h a ­
tologia chrześcijańska mówi jednak o sprawach, które łatwo mogą stać
się ź r ó d ł e m p o r a ż a j ą c e g o l ę k u i t r w o g i . P e r s p e k t y w a ś m i e r c i i p r z y s z ł y c h
losów człowieka sięga g ł ę b o k o w jego teraźniejszość. N a d a j e życiu ciężar
gatunkowy. Jest apelem do odpowiedzialności za siebie i innych. Może
być źródłem pogodnej nadziei lub paraliżującego lęku i trwogi. Wszystko
zależy od tego, czy s t o i m y w o b l i c z u g r o ź n e g o B o g a o d p ł a t y , czy też m i ł o ­
s i e r n e g o B o g a , k t ó r e m u m i m o p o c z u c i a w ł a s n e j g r z e s z n o ś c i m o ż n a z uf­
n o ś c i ą p o w i e r z y ć swój los. N a d z i e j a r o d z i się z p r z e z w y c i ę ż o n e g o lęku.
S t r a c h jest d o ś w i a d c z e n i e m l u d z k i m d o m a g a j ą c y m się p r z e o b r a ż e n i a ,
sytuacją epikletyczną wołającą o ocalenie. E s c h a t o l o g i a s t r a c h u nie jest
w s t a n i e p o m ó c w p r z o b r a ż e n i u lęku i trwogi. M o ż e to uczynić jedynie
e s c h a t o l o g i a n a d z i e i . Nadzieja p o z w a l a o c z e k i w a ć z ufnością n a n o ­
wość Bożego świata zmartwychwstania. Daje przeczucie niezwykłości
Boga, Jego p r z e m o ż n e j miłości i miłosierdzia. N i e czyni nikogo ofiarą lę­
ku i trwogi. Wręcz przeciwnie, w y z w a l a od nich, p r z e o b r a ż a je w n a d z i e ­
ję, „ a n a d z i e j a z a w i e ś ć n i e m o ż e , p o n i e w a ż m i ł o ś ć B o g a r o z l a n a j e s t w
s e r c a c h n a s z y c h p r z e z D u c h a Ś w i ę t e g o , k t ó r y z o s t a ł n a m d a n y " (Rz 5,5).

J e s t rzeczą p o w s z e c h n i e z n a n ą , ż e lęki c z ł o w i e k a w z m a g a j ą się p o d


koniec życia. Rośnie najczęściej - u większości - s t r a c h p r z e d śmiercią.
S a m o słowo „śmierć" przyprawia o niepokój. Lepiej zatem wykreślić je
z własnego słownictwa i nie pozwalać innym mówić na ten temat. Posta-

28
wę tę ł a t w o m o ż n a o d n a l e ź ć w ś r ó d m o ż n y c h i b i e d n y c h , d a w n i e j i dziś.
Chory król francuski Ludwik XI czynił wszystko, aby oddalić m o m e n t
śmierci. Oczekiwał uzdrowienia od relikwii, które s p r o w a d z o n o mu
z Rzymu, Konstantynopola i z Reims. Wezwał z Kalabrii świętego eremi­
tę, F r a n c i s z k a a P a u l o , a r z u c a j ą c mu się do k o l a n b ł a g a ł , „ b y z e c h c i a ł
p r z e d ł u ż y ć mu ż y w o t " . Czy jest to jedynie s t r a c h p r z e d śmiercią? „Lęki
L u d w i k a XI są l ę k a m i c z ł o w i e k a , k t ó r y wie, że jest g r z e s z n i k i e m i boi się
piekła"33. Poczucia strachu nie zdołała przezwyciężyć świadomość, że
k i e d y ś o d b y w a ł tyle p i e l g r z y m e k , ż e c z ę s t o się s p o w i a d a ł , ż e czcił M a t k ę
Bożą i ś w i ę t y c h , że b y ł h o j n y d l a k o ś c i o ł ó w i o p a c t w . Silniejszy w p ł y w
wywarły apokaliptyczne kazania, wszechobecność motywu śmierci i ob­
razy „strasznego sądu".
Z w r ó c o n o u w a g ę na fakt, że k a t o l i c y umierają często z w i ę k s z y m
lękiem niż inni wierzący. Przyczyn tego szukać należy w pojmowaniu
z b a w i e n i a i w y d a r z e ń o s t a t e c z n y c h n a s t ę p u j ą c y c h p o „ s t r a s z n y m są­
d z i e " B o ż y m . K a n o n i z o w a n y w 1983 r. k a p u c y n , św. L e o p o l d M a n d i ć
z P a d w y ( + 1 9 4 2 ) w y z n a j e , iż p r z e r a ż a go m y ś l o ś m i e r c i i s ą d z i e :
„ Z a w s z e l ę k a ł e m się śmierci. P r z e r a ż a m n i e n i e tyle r o z p a d ciała, ile
raczej myśl o s u r o w y m sądzie Boga, który czeka n a s po śmierci"34. Nie
jest t o p o s t a w a o d o s o b n i o n a .
D o dziś z a c h o w a ł y się o b r a z y w d o m a c h w i e r z ą c y c h , k t ó r e wpajają
poczucie w i n y i s t r a c h u . J e d e n z t a k i c h o b r a z ó w noszę w p a m i ę c i od
d z i e c i ń s t w a . O t o m ę ż c z y z n a w sile w i e k u n a ł o ż u ś m i e r c i : o b o k p o s t a ć
płaczącej ż o n y i p r z e s t r a s z o n y c h dwojga dzieci, k t ó r e spoglądają na
u m i e r a j ą c e g o . P o tej s a m e j s t r o n i e ł ó ż k a stoi t a k ż e k s i ą d z m o d l ą c y się
nad chorym. Coś mówi. Usiłuje n a k ł o n i ć go do skruchy i n a w r ó c e n i a .
D a r e m n i e ! Z drugiej s t r o n y ł ó ż k a jest o b e c n y on - s z a t a n , z r o g a m i ,
ogonem, uwodzicielski i triumfujący. T r z y m a w ręce m a l o w i d ł o sprośnej
kobiety; p o k a z u j e ją u m i e r a j ą c e m u . T e n o d w r a c a się od księdza, żony
i dzieci. S k ł a n i a się w y r a ź n i e w s t r o n ę złego d u c h a . Na b l a d e j t w a r z y
rysuje się n i e d o b r y u ś m i e c h . S z a t a n o d n o s i z w y c i ę s t w o . D e c y z j a z o s t a ł a
powzięta. Wybór został d o k o n a n y . J u ż inny diabeł c h w y t a za pościel
i ciągnie u m i e r a j ą c e g o w s t r o n ę o g n i s t e g o p i e k ł a . Rysuje się o n o w o d ­
dali, na s a m e j g ó r z e o b r a z u , w r a z z u w i j a j ą c y m i się s z a t a n a m i i sie­
d z ą c y m n a t r o n i e L u c y f e r e m . Ż a r o g n i a zdaje się z b l i ż a ć t u ż d o s a m e g o
łoża u m i e r a j ą c e g o . Jeszcze chwila, a jego d u s z a s t a n i e się w ł a s n o ś c i ą
p i e k ł a n a z a w s z e p o c h ł a n i a j ą c e g o swoje n i e z l i c z o n e ofiary...
Czy nie jest to odległe echo ikonografii, ukazującej w ciągu w i e k ó w
komunię umierających, tańce śmierci, sądy ostateczne i grozę potępie­
nia? M a l o w i d ł a i o b r a z k i tego rodzaju wzmagają s t r a c h p r z e d śmiercią
i sądem. T a k a pedagogia religijna nie wychowuje do nadziei, nie za­
chęca do ufności, pogody d u c h a i spokojnego przyjęcia „ s a k r a m e n t u "
śmierci. W y c z e r p u j e się c a ł a w m e c h a n i z m i e o d s t r a s z a n i a . Jej c e l e m jest
wstrząsać s u m i e n i e m wierzącego i drogą lęku p r o w a d z i ć do p o k u t y i n a -

29
wrócenia. W psychice człowieka, zwłaszcza dziecka, zostaje ślad
p r z e r a ż e n i a . S t r a c h p r z e d p o t ę p i e n i e m staje się g ł ó w n y m m o t y w e m
postępowania moralnego. Do niedawna w niektórych seminariach
d u c h o w n y c h tuż po komunii, w czasie p r z e z n a c z o n y m na dziękczynie­
nie, o d m a w i a n o g ł o ś n o m o d l i t w ę , k t ó r a z w r a c a się w p r o s t d o C h r y s t u s a :
„ P a t r z , j a k k u s r o m o c i e Twojej z a p e ł n i a się p i e k ł o " !
Raz r o z b u d z o n e lęki eschatologiczne trwają w różnych postaciach
n a d a l . Tradycyjna eschatologia chrześcijańska nie przestała być szcze­
gólnym miejscem lęku przed s ą d e m i potępieniem, a w t y m sensie -
e s c h a t o l o g i ą lęku. Czy c h r z e ś c i j a ń s t w o jest z n a t u r y swej religią, k t ó r a
n i e m o ż e się o b y ć b e z lęku? Czy jest religią, k t ó r a p o t r z e b u j e p e d a g o g i i
s t r a c h u ? Czy lęk nie p r z e w a ż a w niej n a d nadzieją? N a d p y t a n i a m i tego
rodzaju nie m o ż n a przejść obojętnie. Towarzyszyć będą n a m one w
dalszych d o c i e k a n i a c h i p o s z u k i w a n i a c h . P o t r z e b n a jest w t y m wzglę­
dzie g ł ę b o k a i w s z e c h s t r o n n a refleksja teologiczna. Rozszerzając strach,
e s c h a t o l o g i a o d d a l a się od tego, co jest s a m y m s e r c e m chrześcijańskiej
wizji Boga i zbawczego dzieła Chrystusa. W y s t a w i a chrześcijaństwo na
r a d y k a l n ą k r y t y k ę , z w ł a s z c z a ze s t r o n y t y c h , k t ó r z y chwieją się w w i e ­
rze, wątpią, szukają i odchodzą. T y m bardziej należy szukać w wielo­
wiekowej tradycji chrześcijaństwa śladów myślenia, które daje nadzieję
i w y z w a l a od paraliżującego lęku. C h r z e ś c i j a ń s t w o z n a t u r y swej jest
religią nadziei. Nadzieja ta wybiega ku eschatycznej przyszłości całego
stworzenia Bożego, „aby Bóg był wszystkim we wszystkich" (1 K o r
15,28). P o c h y l a się n a d t y m i s ł o w a m i z e czcią i m o d l i t w ą .
K a ż d e p o s z u k i w a n i e n a u k o w e jest w jakiejś m i e r z e p o s z u k i w a n i e m
s a m e g o siebie i k o r z e n i własnej nadziei. E s c h a t o l o g i a n i e jest n e u t r a l n ą
wiedzą nie mającą żadnego związku z życiem. Mówiąc o nadziei m a m na
myśli także m o j ą nadzieję. P o s z u k i w a n i e staje się w y z n a n i e m ,
myśleniem, na oczach innych, zwłaszcza tych, którzy podzielają p o d o b n e
radości, obawy i nadzieje. Jest w nadziei chrześcijańskiej niezwykłe
piękno, k t ó r e nie zostało jeszcze wystarczająco w y d o b y t e i u k a z a n e .
N a d c h o d z i czas, aby chrześcijanie przestali c z e r p a ć siłę mobilizującą ze
s t r a c h u i t r w o g i , a z w r ó c i l i s i ę w s t r o n ę e s c h a t o l o g i i n a d z i e i , k u jej
p r z e o b r a ż a j ą c e j i p r z e k o n u j ą c e j m o c y - to paramythion tes elpidos —
n i e d ł ą c z n e j o d „ p r z e k o n u j ą c e j s i ł y m i ł o ś c i " , paramythion tes agapes ( F l p
2,1). „ B ó g j e s t m i ł o ś c i ą " ( 1 J 4,8. 16).

5. MYŚLENIE INTEGRUJĄCE

Przejście od eschatologii strachu do eschatologii nadziei (nadziei


trudnej!) w y m a g a wewnętrznej szczerości i uczciwości. K a ż d y nosi
w sobie c z ą s t k ę l ę k u p r z e d N i e z n a n y m . B o j a ź ń B o ż a jest n a z w a n a
w P i ś m i e ś w . „ p o c z ą t k i e m m ą d r o ś c i " ( P s 1 1 0 , 1 0 ; P r z 9,10). Z a u w a ż m y

30
dobrze: tylko p o c z ą t k i e m ! Nie całą mądrością ani największą mądrością
w p o s t a w i e c z ł o w i e k a w o b e c Boga. Teologia s k a z a n a jest na u s t a w i c z n e
korygowanie w ł a s n y c h jednostronności. Spojrzenie na dzieje chrześci­
j a ń s t w a uczy, że t a j e m n i c a Boga jest w r ó w n y m s t o p n i u n i e d o s t ę p n a dla
wszystkich. P e w n e intuicje mogą być zepchnięte na margines świa­
domości Kościoła, a j e d n a k nie giną nigdy całkowicie. Powracają po­
n o w n i e , g d y n a d c h o d z i i c h kairos. O b o k s z e r o k i e g o n u r t u t r a d y c j i
wypełniającej ś w i a d o m o ś ć ogółu, istnieją t a k ż e tradycje z m a r g i n a l i z o -
w a n e , z e p c h n i ę t e w sferę p o d ś w i a d o m o ś c i l u b egzystencji u k r y t e j . Ich
t a k ż e n i e w o l n o l e k c e w a ż y ć , j a k t o się często d z i a ł o . C z a s e m s ą o n e
w swoim rdzeniu bardziej chrześcijańskie niż n u r t tradycji uprzywi­
lejowanej i n a z n a c z o n e j s t y g m a t e m oficjalności.
Człowiek jest istotą zdolną do k o r y g o w a n i a własnej drogi i swego
myślenia. Dlaczego niezdolna do tego miałaby być teologia? Ż a d n a
epoka nie dysponuje gotowymi modelami interpretacyjnymi, które nie
wymagałyby sprostowania, korekty i uzupełnienia. Wrodzony instynkt
p r a w d y , z w a n y intuicją, p o w i n i e n t a k ż e m i e ć coś d o p o w i e d z e n i a
w s p r a w a c h wiary. Istnieje a u t e n t y c z n a intuicja religijna. Rzecz w tym,
że ma o n a swoich najbardziej zagorzałych p r z e c i w n i k ó w najczęściej
w t y c h , k t ó r z y jej n i g d y n i e d o ś w i a d c z y l i . P o s z u k i w a n i e p r a w d y w y m a g a
n i e t y l k o s z c z e r o ś c i , a l e r ó w n i e ż o t w a r t o ś c i n a jej r ó ż n o r o d n e p e r c e p ­
cje. S ł a w n y d o k u m e n t z L i m y ( 1 9 8 2 ) p r z y p o m i n a s ł u s z n i e , ż e „ w z a j e m ­
na otwartość niesie z sobą możliwość, iż D u c h Święty m o ż e p r z e m ó w i ć
do j e d n e g o K o ś c i o ł a p r z e z i n t u i c j e d r u g i e g o , through the insights of
another"35. W s p ó ł c z e s n a w r a ż l i w o ś ć e k u m e n i c z n a p r z y n a g l a d o s z u k a ­
nia odpowiedzi w całokształcie d o ś w i a d c z e n i a chrześcijańskiego, bę­
dącego nośnikiem autentycznych intuicji i wartości duchowych. Proble­
matyka dominująca w chrześcijaństwie zachodnim wymaga konfronta­
cji z w i e l o w i e k o w ą m ą d r o ś c i ą K o ś c i o ł a w s c h o d n i e g o .
Umiejętność dostrzegania obecności i działania D u c h a Świętego
w tym, co zdaje się p r z e c z y ć naszej w ł a s n e j tradycji, jest rzeczą
niezmiernie trudną. Wymaga odwagi i zdolności scalania. Nie ma
w chrześcijaństwie teologii ze wszech m i a r d o s k o n a ł e j . K a ż d a ma swoje
j e d n o s t r o n n o ś c i i o g r a n i c z e n i a . Wyjście p o z a k r ą g m y ś l e n i a konfesyj­
nego p o z w a l a z d a ć sobie s p r a w ę z tego faktu. D o t y c z y to r ó w n i e ż
sposobu p r z e ż y w a n i a tajemnicy z b a w i e n i a i myślenia o niej z nadzieją
w kategoriach teologicznych. Ekumeniczne otwarcie na inne tradycje,
często z a p o m n i a n e i z m a r g i n a l i z o w a n e , p o z w a l a lepiej z r o z u m i e ć
i g ł ę b i e j p r z e ż y w a ć p a s c h a l n ą p r a w d ę c h r z e ś c i j a ń s t w a w jej w y m i a r a c h
eschatologicznych.
Metodę całościowego t r a k t o w a n i a tradycji chrześcijańskiej jako
źródła inspiracji m o ż n a by określić m i a n e m myślenia „według całości"
(kath'holori), m y ś l e n i a i n t e g r u j ą c e g o . C e c h u j e j e d ą ż e n i e d o s c a l e n i a
trwałych wartości, obecnych i żyjących w poszczególnych tradycjach

31
w y z n a n i o w y c h . J e s t t o m y ś l e n i e k i e r u j ą c e się z a s a d ą w z a j e m n e g o
p r z e n i k a n i a się ś w i a d o m o ś c i . Z a s a d a ta u k s z t a ł t o w a ł a się w s t a r o c h r z e ś ­
c i j a ń s k i e j n a u c e o T r ó j c y Ś w i ę t e j (perichóresis), a l e p o w i n n a z n a l e ź ć
zastosowanie również w życiu i myśleniu Kościoła jako wspólnoty osób.
P o j ę c i e perichóresis o z n a c z a w sensie dosłownym ruch cykliczny,
w z a j e m n o ś ć , w y m i a n ę , p r z e n i k a n i e się i o t w a r t o ś ć o s ó b . P r z e d r o s t e k
peri w s k a z u j e na r u c h „ w o k ó ł " . Choresis ł ą c z y s i ę z chora - p r z e s t r z e ń ,
m i e j s c e o r a z z chorein - iść, p o s t ę p o w a ć n a p r z ó d , r o b i ć m i e j s c e ,
z a w i e r a ć . I n n i w i d z ą z w i ą z e k p o j ę c i a perichóresis z chóros - t a n i e c , r u c h
wokół innej osoby36. Wszystkie odcienie znaczeniowe są zaprzeczeniem
wyłączności i z a m k n i ę c i a w sobie. Mówią o całkowitej otwartości w o b e c
i n n y c h , r e c e p t y w n o ś c i i w e w n ę t r z n e j t r a n s p a r e n c j i . P o j ę c i e perichóresis
wskazuje tym samym na potrzebę myślenia otwartego, przenikającego
ś w i a d o m o ś ć i n n y c h , z d o l n e g o d o u c z e n i a się, d a w a n i a i b r a n i a . M y ś l e n i e
symbiotyczne i scalające ma szczególnie doniosłe znaczenie wobec
p o d z i a ł u c h r z e ś c i j a ń s t w a . D z i ę k i n i e m u m o ż e r o z w i j a ć się t e o l o g i a
ekumeniczna, która potrafi korzystać z duchowych dóbr i wartości
powstałych w obrębie odmiennych tradycji chrześcijańskich.
P o w i e k a c h r o z p a d a n i a się p o c z u c i a j e d n o ś c i d o ś w i a d c z e n i a
chrześcijańskiego n a d s z e d ł czas, aby myśleć i d z i a ł a ć mając na u w a d z e
c a ł o k s z t a ł t żywej t r a d y c j i w i a r y żyjącej w j e d n y m K o ś c i e l e C h r y s t u s a :
„wszystko jest wasze, wy zaś Chrystusa, a C h r y s t u s - B o g a " (1 K o r
3,22-23). P r o c e s r o z p a d a n i a s i ę p o c z u c i a j e d n o ś c i m o ż e b y ć o d w r ó c o n y
przez odzyskanie zmysłu całości i wzajemnej przynależności.
Teologia e k u m e n i c z n i e o t w a r t a jest w i e l k i m w z b o g a c e n i e m . O d s ł a ­
nia n o w e horyzonty, uczy myślenia razem z innymi, uwrażliwia na war­
t o ś c i d u c h o w e , k t ó r y m i żyją, a t y m s a m y m z b l i ż a , b u d z i z a u f a n i e ,
wychowuje do rozumienia inności. Otwartość wobec chrześcijańskiej
oikouméne j e s t o t w a r t o ś c i ą w z g l ę d e m u n i w e r s a l n y c h w a r t o ś c i c h r z e ś c i ­
jaństwa. B r a k w y o b r a ź n i w s t o s u n k u do inności z u b o ż a i spłyca naszl
własny sposób myślenia. Chrześcijanin powinien być człowiekiem, który
potrafi stać w drzwiach wspólnego domu, o t w a r t y c h na inność i róż­
n o r o d n o ś ć . T a k a o t w a r t o ś ć nie m o ż e pozostać bez w p ł y w u n a s a m styl
m y ś l e n i a teologicznego. U c z y k r y t y c y z m u w o b e c s a m e g o siebie, u ś w i a ­
d a m i a p o t r z e b ę p r z e n i k a n i a się ś w i a d o m o ś c i , s k ł a n i a d o krytycznej
recepcji wartości d u c h o w y c h żyjących w innych Kościołach. Bardziej
c e n i się w ó w c z a s w s p ó l n e d o b r o c h r z e ś c i j a ń s k i e , w s p ó l n ą m ą d r o ś ć i d u ­
chowe doświadczenie Kościołów w przeżywaniu zbawczej tajemnicy
Chrystusa i D u c h a Świętego.
Teolog jest zazwyczaj o p ó ź n i o n y w s t o s u n k u do p a s c h a l n e g o doś­
wiadczenia ludzi świętych i przenikniętych mocą Ducha. S a m przeży­
wając to, o czym pisze, usiłuje zmniejszyć to opóźnienie. K t o zgłębia
z m i ł o ś c i ą t a j e m n i c ę C h r y s t u s a w l u d z i a c h , w s o b i e i w świecie, t e n ma
udział w doświadczeniu świętych. Wchodzi w świat wielkiej tradycji

32
duchowości chrześcijańskiej, nieodłącznej od każdej autentycznej teo­
logii. S t ą d w n a s z y c h d a l s z y c h r o z w a ż a n i a c h b ę d z i e m y s z c z e g ó l n i e
wrażliwi na doświadczenie i nadzieję ludzi świętych, którzy doznali
przeobrażającego działania mocy zmartwychwstałego Chrystusa.

6. TRUDNOŚCI TERMINOLOGICZNE

P r z e d m i o t e m n a s z y c h r o z w a ż a ń jest n a d z i e j a p o w s z e c h n e g o z b a ­
wienia. Powszechne zbawienie nie może być doktrynalnym pewnikiem.
P o w i n n o p o z o s t a ć p r z e d e w s z y s t k i m sferą n a d z i e i , d u c h o w e g o z m a g a n i a
i m o d l i t w y . N i e o p o w i a d a m się z a n a u k ą o a p o k a t a s t a z i e , r o z u m i a n e j
jako k o n i e c z n o ś ć zbawienia powszechnego. Słusznie m o ż n a krytyko­
w a ć w t a k p o j m o w a n e j d o k t r y n i e jej u k r y t y d e t e r m i n i z m s o t e r i o l o g i c z n y
(„wszyscy m u s z ą być zbawieni").
Zwolennicy apokatastazy jako doktryny czerpali argumenty za
swego rodzaju koniecznością zbawienia powszechnego z różnych źródeł.
O d w o ł y w a l i się do P i s m a św. i t r a d y c j i , do c h r z e ś c i j a ń s k i e j n a u k i o B o g u
i Jego p r z y m i o t a c h objawionych w Chrystusie oraz do p e w n y c h przesła­
nek rozumowych. Wykazywali, iż n a u k a o wieczności piekła w p r o w a d z a
nieprzezwyciężalny d u a l i z m w dzieje stworzenia oraz przeczy miłosier­
dziu i miłości Boga. Przyjmowali jedynie k a r ę o o g r a n i c z o n y m t r w a n i u ,
której celem jest oczyszczenie i n a w r ó c e n i e . N i e sposób wyliczyć tu
wszystkich motywów w rozumowaniu poszczególnych autorów. Wystar­
czy o d w o ł a ć s i ę d o i s t n i e j ą c y c h o p r a c o w a ń , w k t ó r y c h z o s t a ł y o n e
u g r u n t o w a n e i p o d d a n e ocenie k r y t y c z n e j 3 7 . W swojej t r a d y c y j n e j formie
n a u k a o a p o k a t a s t a z i e często kryje w sobie m o t y w konieczności zba­
wienia, wynikającego n i e m a l a u t o m a t y c z n i e z takich p r z y m i o t ó w Boga
jak miłość, d o b r o ć i miłosierdzie, z f a k t u o d k u p i e n i a o r a z z e s c h a t o ­
logicznej celowości całego s t w o r z e n i a . J a k o t a k a , t e o r i a t a n a r a ż o n a jest
na n i e b e z p i e c z e ń s t w o n i e l i c z e n i a się w w y s t a r c z a j ą c e j m i e r z e z w o l n o ś ­
cią s t w o r z e ń r o z u m n y c h . N i c d z i w n e g o , ż e b y ł a o n a n i e j e d n o k r o t n i e
przedmiotem kontrowersji. Z d e c y d o w a n a większość teologów chrześci­
j a ń s k i c h o d n o s i ł a się do t a k r o z u m i a n e j n a u k i o a p o k a t a s t a z i e z r e z e r w ą
lub k a t e g o r y c z n i e ją o d r z u c a ł a . K t o z n a dzieje t y c h kontrowersji,
przyzna, że jest w n i c h d u ż o niejasności p o j ę c i o w y c h i t e r m i n o l o g i c z ­
nych, a w konsekwencji t a k ż e wiele n i e p o r o z u m i e ń .
P o s ł u g u j ą c się k a t e g o r i a m i filozofii n e o p l a t o ń s k i e j , O r y g e n e s głosił
zbawienie powszechne u kresu całego cyklu oczyszczeń i oświeceń.
Chciał u k a z a ć pewność lub wręcz konieczność tego zbawienia. Wielu teo­
logów c h r z e ś c i j a ń s k i c h r ó ż n y c h w y z n a ń u s i ł o w a ł o iść p o d o b n ą drogą,
przezwyciężając co najwyżej pozostałości systemu neoplatońskiego.
D r o g a n a d z i e i jest b a r d z i e j w ł a ś c i w a . J e s t o n a drogą d u c h o w o ś c i , soli­
darności wszystkich ludzi, powszechnego współczucia i modlitwy o zba-

33
wienie wszystkich. U k a ż e m y niebawem, iż w chrześcijaństwie n a d a l
żyje t a n a d z i e j a . W o l n o m o d l i ć się o z b a w i e n i e w s z y s t k i c h . W o l n o
s p o d z i e w a ć się t e g o z b a w i e n i a o d m i ł o s i e r n e g o Boga, k t ó r e g o o b l i c z e
zajaśniało w Jezusie Chrtystusie. Z b a w i e n i e jest d a r e m , a nie koniecz­
nością. T r u d n o ś ć tę w y c z u w a ł o wielu myślicieli i teologów. Choć w za­
s a d z i e o p o w i a d a l i się o n i m n i e j l u b więcej w y r a ź n i e z a e s c h a t o l o g i c z n y m
uniwersalizmem zbawienia („wszyscy będą zbawieni"), równocześnie
j e d n a k o d ż e g n y w a l i się o d t e o r i i a p o k a t a s t a z y j a k o k o n i e c z n o ś c i ( m i n .
N. Bierdiajew, K. B a r t h , J.A.T. R o b i n s o n ) .
W poszukiwaniu właściwego podejścia do tak trudnego zagadnie­
nia, niezwykle cennych inspiracji dostarcza tradycja chrześcijaństwa
w s c h o d n i e g o . P o z w a l a o n a o d r ó ż n i ć a p o k a t a s t a z ę j a k o d o k t r y n ę (Oxy­
gènes, Grzegorz z Nyssy, S. Bułgakow) oraz a p o k a t a s t a z ę jako d u c h o ­
wość nadziei, modlitwy i odpowiedzialności za zbawienie wszystkich.
Jest to bardzo ważne rozróżnienie. Pozwala uniknąć wielu niejasności
i n i e p o r o z u m i e ń . W y d a j e się słuszniejsze n i ż p r o p o n o w a n e p r z e z E. D e a -
ka rozróżnienie między doktryną o apokatastazie (konieczności zbawie­
n i a w s z y s t k i c h ) a u n i w e r s a l i z m e m , czyli e g z y s t e n c j a l n y m p r z e ś w i a d c z e ­
n i e m o fakcie powszechnego zbawienia w Chrystusie („wszyscy będą zba­
38
w i e n i " ) . S a m D e a k przyznaje zresztą, że w p r o w a d z i ł to rozróżnienie
pod w p ł y w e m poglądów K. Bartha, aby usunąć nieporozumienia przez
nie wywołane, a z a r a z e m dotrzeć do podstawowej intuicji wielkiego
teologa39. Z d a j e on sobie t a k ż e s p r a w ę z tego, że n i e jest rzeczą ł a t w ą
zastosować to rozróżnienie do poglądów poszczególnych autorów, choć
z drugiej strony u w a ż a je za u z a s a d n i o n e , a n a w e t konieczne. C z a s e m
o b y d w a s t a n o w i s k a m o g ą r z e c z y w i ś c i e w z a j e m n i e p r z e p l a t a ć się, z b l i ż a ć
się do siebie l u b w r ę c z u t o ż s a m i a ć ze sobą n a w e t w p o g l ą d a c h t y c h ]
samych teologów.
Rozróżnienie pomiędzy nauką o apokatastazie a koncepcją uniwer- i
s a l i s t y c z n ą n i e p o j a w i a się w teologii w c z e s n o c h r z e ś c i j a ń s k i e j . R ó w n i e ż
w o d n i e s i e n i u do a u t o r ó w c h r z e ś c i j a ń s k i c h XX w. t r u d n o jest z całą p e w - ;
nością u s t a l i ć , k t o z n i c h w y r a ź n i e o p o w i a d a się za r a d y k a l n ą d o k t r y n ą
o apokatastazie, rozumianą jako konieczność zbawienia wszystkich
stworzeń rozumnych, jakby niezależnie od ich wolności4". W zasadzie n a ­
w e t a u t o r z y n a j b a r d z i e j r a d y k a l n i nie negują wolnej decyzji istot stwo-i
r z o n y c h , lecz podkreślają raczej zwycięski c h a r a k t e r łaski i miłości Bo-j
ga. B ó g p o t r a f i s p r a w i ć w s p o s ó b sobie w i a d o m y , że c z ł o w i e k p r a g n ą ć
będzie w ostateczności tego, czego chce i p r a g n i e jego Stwórca. Wolność
n i e jest w a r t o ś c i ą a b s o l u t n ą , lecz relacyjną. Ma o n a i s t o t n e o d n i e s i e n i e
d o d z i a ł a ń Boga. J a k o d a r s a m e g o S t w ó r c y , k s z t a ł t u j e się w e w s p ó ł d z i a ­
ł a n i u z ł a s k ą B o g a , u p r z e d z a j ą c ą i w y c h o d z ą c ą jej s t a l e n a p r z e c i w . Ł a s ­
ka n i e niszczy wolności, lecz p r o w a d z i z całą ł a g o d n o ś c i ą do w y b o r u n a j ­
wyższego d o b r a . Wobec tego s a m o pojęcie konieczności, mające, jako
najbardziej w y r a ź n a cecha d o k t r y n y o apokatastazie, odróżnić ją od es-

34
c h a t o l o g i c z n e g o u n i w e r s a l i z m u , w y d a j e się p r o b l e m a t y c z n e i w z g l ę d n e .
Jak z o b a c z y m y później, jeden z n a j w y b i t n i e s z y c h teologów p r a w o s ł a w ­
n y c h X X w., S . B u ł g a k o w , s t a n o w c z o b r o n i p r a w a d o g ł o s z e n i a a p o k a -
t a s t a z y j a k o d o k t r y n y , a r ó w n o c z e ś n i e pozostaje b a r d z o w r a ż l i w y n a t a ­
jemnicę ludzkiej wolności. Z a r z u t d e t e r m i n i z m u eschatologicznego i k o ­
n i e c z n o ś c i z b a w i e n i a p o j a w i a się d o p i e r o u k r y t y k ó w s t a n o w i s k a d a n e ­
go a u t o r a .
P o d k r e ś l a m y r a z jeszcze, ż e w n a s z y c h d o c i e k a n i a c h c e n t r a l n e
miejsce z a j m u j e p a s c h a l n a t a j e m n i c a ś m i e r c i i z m a r t w y c h w s t a n i a
Chrystusa. P o n a d wszelkie argumenty stawiamy paschalną „logikę"
samego B o g a , u j a w n i o n ą w d z i e l e o d k u p i e n i a d o k o n a n y m p r z e z
41
Chrystusa . Nie pójdziemy w nich śladem koncepcji K. Bartha (Chrys­
tus - j e d y n y W y b r a n y , a z a r a z e m j e d y n y O d r z u c o n y p r z e z B o g a z p o ­
w o d u n a s z y c h w i n ) a n i z b l i ż a j ą c e g o się d o ń w e w c z e ś n i e j s z y c h poglą-,
dach H . U . v o n Balthasara. Na uwagę zasługuje jednak chrystocentryzm
obydwu w s p o m n i a n y c h myślicieli, wskazujący na istotne znaczenie t a ­
jemnicy K r z y ż a i zbawczego dzieła Chrystusa.
Ze w z g l ę d u na trudności terminologiczne najbardziej sensowne
w y d a j e się o d r ó ż n i e n i e a p o k a t a s t a z y j a k o d o k t r y n y o d a p o k a t a s t a z y
j a k o n a d z i e i p o w s z e c h n e g o z b a w i e n i a . Jest t o r o z r ó ż n i e n i e , k t ó r y m
posługują się r ó w n i e ż w s p ó ł c z e ś n i t e o l o g o w i e p r a w o s ł a w n i (m.in.
P . E v d o k i m o v o r a z O . C l e m e n t ) . N i e s k ł a n i a ono d o o p o w i e d z e n i a się z a
doktrynalną pewnością, lecz za egzystencjalnym p r z e ś w i a d c z e n i e m
c h r z e ś c i j a n i n a o z a s a d n o ś c i s p o d z i e w a n i a się e s c h a t o l o g i c z n e j p o w ­
szechności zbawienia.

1
J. D e l u m e a u , La peur en Occident (XIV -XVIII siècles). Une cité assiégée.
e e

Paris 1978; p r z e k ł . niem.: Angst im Abendland. Die Geschichte kollektiver


Ängste im Europa des 14.bis 18. Jahrhunderts (übers, v. M o n i k a H ü b n e r u.a.).
Bd 1-2, R e i n b e k 1985; przekł. pol. Strach w kulturze Zachodu XIV-XVIII w.
Przekł. A. S z y m a n o w s k i , W a r s z a w a 1986. Z o b . zwłaszcza r o z d z i a ł VI:
Oczekiwanie Boga oraz rozdział VII: Szatan. P o r . t a k ż e J. D e l u m e a u , Le péché
et la peur. La culpabilisation en Occident, XIIF-XVIIe siècles, P a r i s 1984.
2
W odniesieniu do Anglii lat 1560-1660 zob. B.W. Bali, A Great
Expectation, Leiden 1975, s. 160-177.
3
Cyt. D.Korn, Das Thema des jüngsten Tages in der deutschen Literatur
des 17. Jahrhunderts, Tübingen 1957, s. 26-27; J. D e l u m e a u , Strach..., s. 196.
4
R. B a x t e r , The Saints' Everlasting Rest, L o n d o n 1649, s. 791, 837. Zob.
także B.W. Ball, jw., s. 28-29.
5
J. D e l u m e a u , Strach..., s. 197.
6
Zob. J. Levron, Le Diable dans l'art., P a r i s 1935, s. 14-18;
J. D e l u m e a u , Strach..., s. 220.
7
Por. J. D e l u m e a u , Strach..., s. 221 n n .

35
8
T a m ż e , s. 226.
9
T a m ż e , s. 26.
10
P o r . z w ł a s z c z a : Le péché et la peur (zob. wyżej p r z y p i s 1).
11
J. D e l u m e a u , Strach...,s. 203 n n .
12
T a m ż e , s. 210-211.
13
Z o b . t a m ż e , s. 207-213.
14
Cyt za J. D e l u m e a u , Strach..., s. 209.
15
Tamże.
16
Z o b . E. L a n n e , Le jugement dernier dans l'art. „ I s t i n a " 3:1956, s.
153-181; H. S k r o b u c h a , Zur Ikonographie des „Jüngsten Gerichts" in der\
russischen Ikonenmalerei, „ K i r c h e im O s t e n " 5:1962, s.51-74; A. G r a b a r , Lat
réprésentation des „peuples" dans les images du jugement dernier en Europe
orientale, „ B y z a n t i o n " 50:1980, 186-197.
17
S. Z i z a n i a , Kazanie S. Cyryla patriarchy jerozolimskiego o antykryście,
Wilno b r w . (w języku b i a ł o r u s k i m u k a z a ł o się w 1596 r., bez p o d a n i a miejsca
w y d a n i a ) . W XVII w. polemiści p r a w o s ł a w n i w Polsce często n a w i ą z y w a l i do
tego w ą t k u , a b y p r z e c i w s t a w i ć się n a u c e o p r y m a c i e p a p i e s k i m . O m o t y w i e ,
A n t y c h r y s t a w okresie s t a r o r u s k i m zob. R. M a z u r k i e w i c z , Eschatologia Rusi
Kijowskiej, w: Dzieło chrystianizacji Rusi Kijowskiej i jego konsekwencje
w kulturze Europy, L u b l i n 1988, s. 56,78,84-85.
18
Z o b . zwł. tzw. Kirillova Kniga (1644).
19
A. H a u k e - L i g o w s k i , Od „Świętej Rusi" do imperium rosyjskiego. Ducho­
wość rosyjska w epoce przełomu, „ Z n a k " 34:1982, nr 3 3 1 , 483-496, cyt. s. 492.
20
The Russian Old Ritualists w: Ecumenical Exercise II, Ed. by
G . F . M o e d e . F a i t h a n d O r d e r P a p e r N o . 58, G e n e v a 1971, s. 16-36, cyt. s 26
( = r e p r i n t from „The E c u m e n i c a l R e v i e w " 23, 1971, nr 3).
21
Z o b . N. Berdiaev, Russkaja ideja. Osnovnye problemy russkoj myśli XIX
vieka i naćala XXvieka, P a r i s 1971, s. 15-16; H a u k e - L i g o w s k i , dz. cyt., s. 493.
22
Z o b . N. P a p r o c k i , Bieguni, EK t. II, L u b l i n 1976, s. 527-528
23
S p o ś r ó d p r a c p o ś w i ę c o n y c h s t a r o w i e r c o m zob. K. D ę b i ń s k i , Raskoł
i sekty prawosławnej Cerkwi rosyjskiej, W a r s z a w a 1910; W.P. Milovodov, Staro-
obriadëestvo w proślom i nastojaśćem, M o s k w a 1969; H. P a p r o c k i , Bezpopow-
cy. EK t. II, 349-351; t e n ż e , Białokrynicka Cerkiew, t a m ż e , 366-367; tenże,
Biegłopopowcy, t a m ż e , 526.
24
V.S. Solov'ev, Kratkaja povest' ob Antichriste w: Sobranije soćinenij
V.S. Solov'eva. t. 10. F o t o t i p . izd. Brjussel' 1966, s. 193-221; p r z e k ł . pol.
W. Sołowjow, Wybór pism, t.2, P o z n a ń 1988, s. 122-150.
20
Z o b . H. P a p r o c k i , Chrystus i książę tego świata. Apokaliptyczna wizja
Dostojewskiego. „ W i ę ź " 25:1982, nr 6, s. 81-98. W lęku p r z e d „ s t r a s z n y m są­
d e m " żył K. L e o n t i e w (1831-91). R ó w n i e ż N. Gogol (1809-52) w i d z i a ł ś w i a t
w p e r s p e k t y w i e a p o k a l i p t y c z n e j , co p o m a g a z r o z u m i e ć m o t y w y jego z a ł a m a n i a
i życiowego d r a m a t u . Z o b . P. E v d o k i m o v , Le Christ dans la pensée russe, P a r i s
1970, s. 50, 102.
26
N. Berdiaev, dz. cyt. s. 10.
27
P o r . j e d n a k N. G o r o d e t z k y , The Humiliated Christ in Modem Russian
Thought, L o n d o n 1973.
28
N. Berdiaev, dz. cyt., s. 10. Decydującą rolę w s k a ż e n i u o b r a z u Boga
i C h r y s t u s a w c h r z e ś c i j a ń s t w i e r u s k i m i rosyjskim p r z y p i s u j e się Josifowi

36
z W o ł o k o ł a m s k a (1439-1515). Był on z w o l e n n i k i e m c h r z e ś c i j a ń s t w a surowego,
ściśle z w i ą z a n e g o z p a ń s t w e m , obawiającego się p r z e j a w ó w l u d z k i e j wolności,
nie w a h a j ą c e g o się u c i e k a ć do t o r t u r i k a ź n i h e r e t y k ó w . P r z e c i w n i k i e m tej
t e n d e n c j i był Św. N i l S o r s k i ( + 1508), głoszący p o t r z e b ę r o z u m i e n i a
c h r z e ś c i j a ń s t w a b a r d z i e j d u c h o w o i m i s t y c z n i e , o b r o ń c a w o l n o ś c i K o ś c i o ł a od
w ł a d z y świeckiej, p r z e c i w n i k p r z e ś l a d o w a n i a i t o r t u r o w a n i a h e r e t y k ó w ,
głosiciel religijnych i d e a ł ó w h e z y c h a z m u . Z o b . G.A. Maloney. The Russian
Hesychasm. The Spirituality of Nil Sorsky, T h e H a g u e 1973.
29
Zob. S. Bulgakov, Nevesta Aga ca. O bogocelovecestve, ć a s t ' III, P a r i ż
1945, offset ed. W e s t m e a d 1971, s. 513 n n . ; P. E v d o k i m o v , Prawosławie,
W a r s z a w a 1964, s. 362. 370.
30
J. Klinger, O istocie prawosławia, Wybór pism. W a r s z a w a 1983, s. 70.
31
Sermo 38, w: I s a a c le Syrien, O e u v r e s spirituelles, P a r i s 1981, s. 227.
32
Sermo 58 i 59, t a m ż e , s. 317, 325.
33
J. D e l u m e a u , Strach..., s. 13.
34
Cyt. za W. B ü h l m a n n , Leben, Sterben, Leben. Fragen um Tod und
Jenseits, G r a z 1985, s. 148-149.
35
Openness to each other holds that the possibility the Spirit may well
speak to one church through the insights ofanother, Ministrynr 54 w: Baptism,
Eucharist and Ministry ( F a i t h a n d O r d e r P a p e r N o . 111), G e n e v a 1982, s. 32.
36
Por. G.L. P r e s t i g e , God in Patristic Thought, L o n d o n 1952, s. 291-299.
37
Z o b . E. D e a k , Apokatastasis, T o r o n t o 1977, s. 20-254.
38
T a m ż e , s. 256,329,346-347. W i n n y m miejscu a u t o r t e n m ó w i n i e tylko
0 „ e g z y s t e n c j a l n y m p r z e k o n a n i u " (existential conviction, existential belief), ale
n a z y w a je „ d o k t r y n ą o p o w s z e c h n y m z b a w i e n i u " (s. 271,277,278).
39
T a m ż e s.86-87, 106-113, 257, 258-259.
40
E. D e a k (dz.cyt., s. 259) w y m i e n i a G. P a p i n i e g o , A. F ü n n i n g a
1 R. S e e b e r g a , n i e w s p o m i n a j e d n a k a n i s ł o w e m p r a w o s ł a w n e g o teologa
S. B u ł g a k o w a , k t ó r y z d e c y d o w a n i e o p o w i e d z i a ł się za d o k t r y n ą o a p o k a t a s t a ­
zie, r ó w n o c z e ś n i e a k c e n t u j ą c rolę w o l n o ś c i s t w o r z e n i a p r z e d o b l i c z e m S t w ó r c y .
P o w ó d jest c h y b a ten, że najważniejsze dzieło B u ł g a k o w a , Nevesta Agnca (Paris
1945), z a w i e r a j ą c e najpełniejszy w y r a z jego p o g l ą d ó w n a a p o k a t a s t a z ę , z o s t a ł o
przełożone na język f r a n c u s k i d o p i e r o w 1984 r. Z o b . r o z d z i a ł III niniejszego
studium.
41
Z o b . W. H r y n i e w i c z , Chrystus, nasza Pascha, L u b l i n 1982; tenże, Nasza
Pascha z Chrystusem, L u b l i n 1987; tenże, Pascha Chrystusa w dziejach
człowieka i wszechświata, L u b l i n 1989.
III. NADZIEJA, KTÓRA NIE WYGASŁA
W CIĄGU WIEKÓW
Wybaw nas dla siebie samego
(Ba 2,14)

Apokatastazą n a z w a n o już we wczesnym chrześcijaństwie prze­


świadczenie o możliwości ostatecznego przywrócenia wszystkich stwo­
rzeń do s t a n u przyjaźni i zjednoczenia z Bogiem. Etymologicznie, r z e ­
czownik apokatâstasis pochodzi od czasownika apokathistemi: przy­
wrócić, naprawić, uzdrowić, odnowić1. Wiara w możliwość definityw­
n e g o o d n o w i e n i a i p o w s z e c h n e g o p o j e d n a n i a z B o g i e m jest r ó w n o c z e ś ­
nie wyrazem nadziei na ostateczne zwycięstwo dobra w całym wszech­
świecie2.
Nadzieja na powszechne zbawienie nigdy nie wygasła w chrześci­
j a ń s t w i e . O p o w i a d a l i się za nią, w różnej formie, p i s a r z e i Ojcowie
Kościoła, a w późniejszych wiekach mistycy i wybitni teologowie róż­
n y c h w y z n a ń chrześcijańskich. T r z e b a w s ł u c h a ć się w t e n n i e u s t a n n i e
p o w r a c a j ą c y głos n a d z i e i . D y s k u s j a n a d t y m z a g a d n i e n i e m m i a ł a w cią­
gu w i e k ó w c h a r a k t e r kontrowersyjny. Na ogół p o z o s t a w a ł a o n a raczej
na peryferiach świadomości teologicznej, od czasu do czasu jedynie
dając w y r a ź n i e znać o sobie. W poniższych r o z w a ż a n i a c h chodzi jedynie
o ukazanie ważniejszych świadectw o nadziei powszechnego zbawienia,
istniejących w tradycji chrześcijańskiej od samego początku. Wiele
s p r a w n i e d o c z e k a ł o się jeszcze z a d o w a l a j ą c e g o n a ś w i e t l e n i a i w ł a ś c i w e j
oceny. P o m o c n e są już istniejące o p r a c o w a n i a historii zagadnienia oraz
próby bilansu3.

1. P R O B L E M APOKATASTAZY
WE WCZESNYM CHRZEŚCIJAŃSTWIE

N u r t soteriologiczno-eschatologicznego uniwersalizmu zarysowuje


się w m y ś l i p a t r y s t y c z n e j w r a z z d z i a ł a l n o ś c i ą p i s a r s k ą K l e m e n s a
z A l e k s a n d r i i (150-215). G ł o s i ł on, że w s z y s t k i e k a r y w życiu p o z a g r o ­
b o w y m mają c h a r a k t e r duchowy, oczyszczający i leczniczy4. Proces
o c z y s z c z e n i a o b e j m u j e w s z y s t k i c h l u d z i . N i e o g r a n i c z a się j e d y n i e d o
p e w n y c h win. Poglądy K l e m e n s a nie są jeszcze obciążone kosmolo­
g i c z n y m p o j ę c i e m w i e c z n e g o p o w r o t u „ e o n ó w " , czyli d ł u g i c h e p o k

38
w dziejach świata, umożliwiających zbawienie powszechne u kresu
całego cyklu oczyszczeń i oświeceń. Wolne są od kategorii zaczerp­
n i ę t y c h z filozofii n e o p l a t o ń s k i e j . P o w s z e c h n e z b a w i e n i e j a w i się u n i e g o
po prostu jako spełnienie Bożych obietnic5.
W ł a ś c i w y m i n i c j a t o r e m idei, k t ó r a p o w r a c a ć b ę d z i e stale w dziejach
chrześcijaństwa, jest Orygenes, najbardziej genialny i o d w a ż n y myśliciel
pierwszych wieków. Nie rozwinął on systematycznej n a u k i o apoka­
t a s t a z i e . W z m i a n k i o niej pojawiają się w i e l o k r o t n i e w t o k u r o z w i j a n i a
i n n y c h w ą t k ó w . Ź r ó d ł e m d o d a t k o w y c h t r u d n o ś c i s t a ł o się później to, ż e
w jego p o g l ą d a c h m y ś l o a p o k a t a s t a z i e ł ą c z y się z t e o r i ą o p r e e g z y s t e n c j i
dusz i u p a d k u istot duchowych.
Istotne znaczenie przypisuje Orygenes Pawiowej myśli o Bogu, który
b ę d z i e „ w s z y s t k i m w e w s z y s t k i c h " ( 1 K o r 15,28)6. „ P o u j a r z m i e n i u
i pokonaniu nieprzyjaciół dobroć Boża za pośrednictwem Chrystusa
p o w o ł a d o j e d n e g o k r e s u c a ł e s t w o r z e n i e . [...] Z a w s z e b o w i e m k o n i e c
p o d o b n y jest do p o c z ą t k u ; a z a t e m jak j e d e n jest kres w s z y s t k i c h rzeczy,
tak samo należy przyjąć jeden początek wszystkiego. I jak jeden kres
wielu rzeczy, t a k o d j e d n e g o p o c z ą t k u w y w o d z ą się l i c z n e r ó ż n i c e i r ó ż ­
norodności, k t ó r e p r z e z d o b r o ć Bożą, p r z e z p o s ł u s z e ń s t w o C h r y s t u s a
i jedność D u c h a Świętego są z p o w r o t e m p r z y w o ł y w a n e do jednego
kresu, k t ó r y do p o c z ą t k u jest p o d o b n y " 7 . W koncepcji Orygenesa w ą t e k
chrystologiczny jest nieoddzielny od w a t k a pneumatologicznego, t a k
jak k r e s jest p o d o b n y (w swojej j e d n o ś c i i całości) do p o c z ą t k u s t w o ­
rzenia. „ P o d d a n i e C h r y s t u s a Ojcu ukazuje szczęście naszego spełnienia
oraz przedstawia zwycięstwo podjętego przezeń dzieła"8. W p o d d a n i u
nieprzyjaciół Synowi Bożemu Orygenes dostrzega „dobro p o d d a n y c h
i odkupienie zgubionych"9.
Tu d o t y k a m y b a r d z o istotnego w ą t k u , związanego z myślą o wol­
ności istot s t w o r z o n y c h . „ Ś w i a t z o s t a n i e p o d d a n y B o g u nie w s k u t e k
jakiejś k o n i e c z n o ś c i p r z y m u s z a j ą c e j do p o d d a n i a , a n i n i e p r z e m o c ą , lecz
dzięki słowu, r o z u m o w i , wiedzy i z a c h ę t o m ze s t r o n y lepszych istot,
dzięki d o s k o n a ł y m n a u k o m , a t a k ż e na skutek stosownych i odpowied­
nich gróźb, słusznie wiszących n a d tymi, którzy pogardzają troską o swe
dobro i pożytek oraz lekceważą rozwagę"10.
Orygenes ukazuje całą Boską pedagogię docierania Chrystusa
i D u c h a Świętego do tajników wolności istot stworzonych. Jest to
s t o p n i o w y p r o c e s w y c h o w a n i a (paideia), w y m a g a j ą c y b y ć m o ż e w i e l e
stopni i n i e s k o ń c z e n i e d ł u g i c h c z a s o p r z e s t r z e n i . S a m C h r y s t u s staje się
najlepszym P e d a g o g i e m , jest b o w i e m wcieloną mądrością. „ O n s a m
będzie kształcił tych, którzy potrafią Go pojąć jako M ą d r o ś ć " 1 1 . Jego
obecność, oddziaływanie, p r z e k o n y w a n i e i pouczanie skłaniają ku n a ­
wróceniu. Zbawienie m o ż n a osiągnąć „tylko dzięki odpowiedzi wypo­
w i e d z i a n e j z w i a r ą " 1 2 . J a k się t o w s z y s t k o d o k o n u j e , „ w i e w y ł ą c z n i e B ó g
i j e g o J e d n o r o d z o n y [...] o r a z D u c h Ś w i ę t y " 1 3 . Ó w p r o c e s p r z e m i a n y

39
d u c h o w e j o r a z s t o p n i o w e g o w z n o s z e n i a się s t w o r z e ń p r o w a d z i d o s t a n u
ostatecznej pełni - „odwiecznej Ewangelii" i „zawsze Nowegi
P r z y m i e r z a , k t ó r e n i g d y się n i e z e s t a r z e j e " 1 4 .
Dzięki Chrystusowi i mocy Jego zbawczej ofiary15 wszystkie istoty
d u c h o w e m o g ą d o b r o w o l n i e o s i ą g n ą ć swój cel o s t a t e c z n y . S k o r o d o ­
b r o w o l n i e z w r ó c ą się k u d o b r u p r z e z s k r u c h ę i w e w n ę t r z n e o c z y s z c z e ­
nie, C h r y s t u s obejmie p a n o w a n i e n a d całym stworzeniem. Oznacza to
powszechne pojednanie z Bogiem i powszechne zbawienie. Orygenes nie
g ł o s i ł w y r a ź n i e p o g l ą d u o u c z e s t n i c t w i e s z a t a n a w k o ń c o w e j apokatâsta-
sis ( u c z y n i t o d o p i e r o ś w . G r z e g o r z z N y s s y ) , c h o ć s k ł o n n o ś c i t e j m o ż n a
się d o p a t r z y ć w c a ł o k s z t a ł c i e jego w y w o d ó w 1 6 . S a m o pojęcie w i e c z n o ś c i
ma u Orygenesa c h a r a k t e r chrystologiczny: w i e c z n e jest tylko życie
w C h r y s t u s i e . J e g o p o d s t a w o w a i n t u i c j a u j a w n i a się w p r z e k o n a n i u , że
d o b r o i b y t u t o ż s a m i a j ą się ze sobą. W k o n s e k w e n c j i t y l k o d o b r o ma
rzeczywiste istnienie, nie przysługujące z ł u 1 7 . J a k nie istnieje w i e c z n a
śmierć18, t a k również nie m o ż e istnieć wieczne zło. Potępienie nie m o ż e
z a t e m b y ć w i e c z n e . K a r a m a j e d y n i e cel p e d a g o g i c z n y i leczniczy19.
W p r z y s z ł y c h w i e k a c h (aionoi,eony), w s z y s c y m o g ą p o w r ó c i ć d o j e d n o ś c i
z B o g i e m 2 0 . O r y g e n e s n i e daje j e d n a k jasnej o d p o w i e d z i , czy d o t y c z y to
również wszystkich upadłych duchów.
W a ż n y m m o t y w e m chrystologicznym w p o g l ą d a c h Orygenesa jest
myśl o zjednoczeniu wszystkich odkupionych z Chrystusem: powszech­
n a koinonia tou Christou. M o t y w t e n w y d a j e s i ę n a j b a r d z i e j i s t o t n y m
w rozwoju jego myślenia o apokatastazie, choć nie zawsze występuje
w postaci wyraźnych stwierdzeń. Chrystus oczekuje wszystkich człon­
k ó w swego Ciała. „Teraz b o w i e m jeszcze n i e d o s k o n a ł e jest Jego dzieło,
dopóki ja pozostaję niedoskonały. Ostatecznie, dopóki nie jestem p o d d a ­
n y O j c u , r ó w n i e ż o N i m n i e m o ż n a p o w i e d z i e ć , ż e j e s t p o d d a n y O j c u [...].
Zaiste i ty będziesz oczekiwał innych, jak s a m jesteś oczekiwany. G d y
w i ę c t o b i e , k t ó r y jesteś c z ł o n k i e m , r a d o ś ć n i e w y d a j e się d o s k o n a ł a ,
jeżeli b r a k u j e i n n e g o c z ł o n k a - o ileż b a r d z i e j P a n i Z b a w i c i e l n a s z b ę d ą c
Głową i sprawcą całego Ciała uważa, że nie ma dla Niego doskonałej
r a d o ś c i (non sibi perfectam ducit esse laetitiam), d o p ó k i w i d z i , że C i a ł u
Jego brakuje jednego z członków"21.
Nie znajdziemy w pismach Orygenesa ani śladu zadufania w słusz­
ność swojego stanowiska: „Ja też m ó w i ę o t y m z dużą obawą i ostroż­
nością, z a s t a n a w i a m się raczej i r o z m y ś l a m , n i ż t w i e r d z ę c o k o l w i e k na
p e w n o [...] W m i a r ę m o ż l i w o ś c i b ę d ę m ó w i ł w f o r m i e h i p o t e z y , a n i e
s t a n o w c z e g o t w i e r d z e n i a [...] J a k t o j e d n a k b ę d z i e , p e w n i e j w i e t y l k o
B ó g o r a z ci, k t ó r z y p r z e z C h r y s t u s a i D u c h a Ś w i ę t e g o s ą J e g o
«przyjaciółmi»"22.
S t a n o w i s k o O r y g e n e s a w y m y k a się j e d n o z n a c z n e j i n t e r p r e t a c j i .
C h o ć w y s u w a o n j e d y n i e h i p o t e z y , p o w o ł u j e się n a r e g u ł ę w i a r y K o ś c i o ł a
i n i e n a r z u c a s w e g o z d a n i a . G o t ó w jest n a w e t w y c o f a ć się z e s w y c h

40
przypuszczeń, gdyby tego odeń z a ż ą d a n o . Równocześnie j e d n a k z jego
w y p o w i e d z i o p a r t y c h n a P i ś m i e św. przebija w i e l k a n a d z i e j a n a
z b a w i e n i e w s z y s t k i c h l u d z i . O r y g e n e s o d z n a c z a się g ł ę b o k i m z m y s ł e m
tajemnicy. Wie, że w życiu w i a r y z d a n i jesteśmy na o b r a z o w e
wypowiedzi P i s m a 2 3 . S a m a głębia Bożej tajemnicy pozostaje n i e d o s t ę p ­
n a d l a w s z y s t k i c h . K t o o d w a ż y się f o r m u ł o w a ć a p o d y k t y c z n e s ą d y
w tych sprawach?
Znajomość dziejów d o g m a t u nie pozwala poprzestać na stwierdze­
niu, że n a u k a o a p o k a t a s t a z i e została p o t ę p i o n a w r a z z p o t ę p i e n i e m
orygenizmu. Trzeba pamiętać o wielu nieporozumieniach narosłych
w o k ó ł n a u k i O r y g e n e s a , o t e n d e n c y j n y m jej r o z u m i e n i u , o d e n u n c j a c j a c h
i nadużyciach, jakie miały miejsce w związku z S o b o r e m K o n s t a n t y n o ­
p o l i t a ń s k i m I I (553). N a r o z k a z c e s a r z a J u s t y n i a n a z n i s z c z o n o b e z p o ­
w r o t n i e większą część dzieł Orygenesa. N i e p o z w a l a t o n a w y d a w a n i e
definitywnego w y r o k u o orygenizmie24. Nie ulega wątpliwości, że
w y d a r z e n i a z w i ą z a n e z V s o b o r e m p o w s z e c h n y m o d n o s z ą się b a r d z i e j do
zwolenników Orygenesa w VI w. niż do niego samego. J u ż wcześniej
u k s z t a ł t o w a ł a się w K o ś c i e l e silna t r a d y c j a o r y g e n i s t y c z n a , n a ś w i e t l a j ą ­
c a o d m i e n n i e g ł ó w n e p r a w d y w i a r y c h r z e ś c i j a ń s k i e j . W c a ł o k s z t a ł c i e tej
tradycji a p o k a t a s t a z a jest tylko j e d n y m z p u n k t ó w , j a k k o l w i e k i s t o t n y m
i najbardziej n e w r a l g i c z n y m . O r y g e n i z m (zespół p o g l ą d ó w z a c z e r p ­
niętych z dzieł Orygenesa przez jego zwolenników) m i a ł tendencję do
p r z e n o s z e n i a a p o k a t a s t a z y - p r z y n a j m n i e j d l a w t a j e m n i c z o n y c h - w sfe­
rę wiedzy i doktryny. Jeżeli potępienie rzeczywiście dotyczyło Orygene­
sa25 - p r z y n a j m n i e j pośrednio, j a k o inicjatora całej tradycji - to odnosiło
się o n o p r z e d e w s z y s t k i m d o a p o k a t a s t a z y j a k o p e w n o ś c i d o k t r y n a l n e j .
Jeżeli n a w e t Kościół p o t ę p i ł orygenizm jako d o k t r y n ę , to j e d n a k w swej
duchowości, zwłaszcza na Wschodzie, zachował myśl o zbawieniu pow­
szechnym jako przedmiot nadziei, modlitwy i wstawiennictwa.
Z w o l e n n i k a m i a p o k a t a s t a z y byli p r z e w a ż n i e Ojcowie i pisarze
Kościoła wschodniego, m.in D y d y m Aleksandryjski26, Diodor z Tarsu,
Teodor z Mopsuestii27 i Grzegorz z Nazjanzu28. Szczególne miejsce
zajmuje w t y m względzie n a u k a św. G r z e g o r z a z Nyssy o p o w s z e c h n y m
zbawieniu ludzi i szatanów, nigdy przez Kościół nie potępiona.
Jakkolwiek wspomina on o karze, jego wypowiedzi na t e m a t
apokatastazy wykluczają wieczność potępienia29. Wszelka kara ma
jedynie c h a r a k t e r leczniczy. „ J a k leczeni cięciem i w y p a l a n i e m gniewają
się n a l e k a r z y , a l e p o w y z d r o w i e n i u i u s t a n i u b ó l u ż y w i ą d l a n i c h
wdzięczność, t a k gdy po d ł u g i m czasie zrośnięte z n a t u r ą zło zostanie
usunięte i tkwiący w n i m wrócą do pierwotnego stanu, całe stworzenie
u c z y n i j e d n o g ł o ś n e d z i ę k i : z a r ó w n o ci, c o p r z y o c z y s z c z e n i u o d p o k u ­
t o w a l i k a r ę , j a k i ci, c o n i e p o t r z e b o w a l i o c z y s z c z e n i a . [...] B o
oczyszczenie z c h o r o b y jest l e c z e n i e m n i e m o c y , c h o ć b y się ł ą c z y ł o
z wielkimi cierpieniami"30. Grzegorz przewiduje możliwość oczyszcze-

41
nia n a w e t po z m a r t w y c h w s t a n i u powszechnym dla tych, którzy by go
jeszcze p o t r z e b o w a l i . „Kiedyś, gdy po długich w i e k a c h wszelkie zło
z o s t a n i e z m a z a n e , ż a d n e s t w o r z e n i e n i e z n a j d z i e się p o z a k r ó l e s t w e m
d o b r a , lecz p a n o w a n i e C h r y s t u s a z o s t a n i e przyjęte r ó w n i e ż przez wy­
mienione w końcu duchy" (demony - przyp. W.H.)31. W słowach tych
w y r a ż a się w i a r a w p o j e d n a n i e s z a t a n a z B o g i e m . S ą d Boży p o l e g a
przede wszystkim na „oddzieleniu dobra od zła", „rozerwaniu zrośnięcia
ze z ł e m " , co jest n i e o d ł ą c z n e od cierpienia. „Zło m u s i być r a z na zawsze
u s u n i ę t e z b y t u . [...] P o n i e w a ż z ł o n i e m o ż e b y ć p o z a w o l n ą w o l ą , p r z e t o
gdy każda wola będzie w Bogu, zło ulegnie p e ł n e m u unicestwieniu"32.
„Piękna nadzieja"33 mówi, że Bóg będzie w końcu „wszystkim we
wszystkich". Zwycięstwo dobra nie byłoby zupełne, obraz Boży nie
zostałby przywrócony, a Ciało Chrystusa nie byłoby w pełni doskonałe,
gdyby ludzie trwali w swoim grzesznym uporze. Działanie Chrystusa
dosięga wszystkich, d o b r y c h i złych, definitywnie przezwyciężając
wszelkie zło w stworzeniu34. W poglądach tych w i d a ć zdecydowaną
p r ó b ę p r z e c i w s t a w i e n i a się d u a l i z m o w i m a n i c h e j s k i e m u i n e o p l a t o ń -
skiemu. A k c e n t spoczywa nie tylko na p r z e z w y c i ę ż e n i u zła, ale r ó w n i e ż
w s z y s t k i c h jego s k u t k ó w . A p o k a t a s t a z a jest w y p e ł n i e n i e m Bożego p l a n u
zbawienia. Swoje poglądy eschatologiczne Grzegorz przedstawiał jed­
n a k n i e j a k o o b o w i ą z u j ą c ą p r a w d ę wiary, lecz j a k o o w o c w ł a s n y c h r o z ­
m y ś l a ń , g o t ó w p o d p o r z ą d k o w a ć się z d a n i u tego, k t o b y z n a l a z ł lepsze
rozwiązanie33.

W p r z e c i w i e ń s t w i e do O r y g e n e s a i G r z e g o r z a z Nyssy, św. M a k s y m
Wyznawca unikał głoszenia apokatastazy całkiem otwarcie. U w a ż a ł ją
za wyjaśnienie „bardziej s e k r e t n e " i „bardziej wzniosłe", które należy
raczej „uczcić w milczeniu", niż ujawniać nierozważnym3". Ku a p o k a ­
t a s t a z i e s k ł a n i a l i się r ó w n i e ż późniejsi z w o l e n n i c y p o g l ą d ó w O r y g e n e s a ,
m . i n . E w a g r i u s z z P o n t u 3 7 , I z a a k S y r y j c z y k ( m o d l i ł się n a w e t z a
d e m o n y ) 3 8 , S t e f a n b a r S u d a i l i , m n i c h i filozof m o n o f i z y c k i z E d e s s y o r a z
jeszcze w XII w. nilestoriański m e t r o p o l i t a S a l o m o n z B a s r a 3 9 .
U n i e k t ó r y c h z a c h o d n i c h O j c ó w K o ś c i o ł a p o j a w i a ł o się p r z e k o n a n i e ,
iż chrześcijanin, choćby n a w e t u m a r ł w grzechu ciężkim, nie pójdzie do
piekła, ze w z g l ę d u na swą wiarę. U j e d n y c h jest to z a l e d w i e n a p o m ­
knienie40, u innych wyraźnie sformułowane przeświadczenie41. Tego
rodzaju poglądy w y p o w i a d a n e były na Z a c h o d z i e w czasie, gdy wczesne
wyznania wiary i orzeczenia soborowe mówiły jedynie o zmartwych­
wstaniu Chrystusa oraz Jego sądzie nad żywymi i umarłymi, nie zawie­
rając ż a d n e j w z m i a n k i o m o ż l i w o ś c i p o t ę p i e n i a . D o p i e r o w V w. n i e k t ó ­
re w y z n a n i a wiary (symbol Pseudo-Afanazjański, Fides Damasi)
z a c z y n a j ą m ó w i ć (w ś l a d za Mt 25, 31-46) o p o d w ó j n y m w y r o k u w c z a ­
sie s ą d u o s t a t e c z n e g o : o z b a w i e n i u i p o t ę p i e n i u .
Rzut oka wstecz pozwala stwierdzić niezwykłą żywotność nadziei na
p o w s z e c h n e z b a w i e n i e w d a w n y m K o ś c i e l e 4 2 . Jej z w o l e n n i c y na w s z e l k i

42
dostępny sobie sposób usiłowali uzasadnić swe intuicje. Nie wyczerpali
wszystkich możliwości, zwłaszcza tych, k t ó r e daje chrystologia i sote-
riologia ukazując konsekwencje paschalnej tajemnicy wcielenia, śmierci
i z m a r t w y c h w s t a n i a Chrystusa oraz wieczną rolę Jego uwielbionego
człowieczeństwa. T r u d n o m ó w i ć o teologii z p r a w d z i w e g o zdarzenia,
która nie podjęłaby tego zagadnienia.

2. IDEA APOKATASTAZY W DUCHOWOŚCI


I TEOLOGII PRAWOSŁAWIA

W p ó ź n i e j s z y c h w i e k a c h m y ś l o w i e c z n y m p o t ę p i e n i u s p o t y k a ł a się
również w chrześcijaństwie wschodnim z dużymi oporami. Nadzieja pow­
szechnego z b a w i e n i a jest w s z a k ż e j e d n y m z najbardziej u p o r c z y w i e p o ­
w r a c a j ą c y c h w ą t k ó w w jego świadomości. P r z e n i k a o n a z w ł a s z c z a wielo­
w i e k o w ą t r a d y c j ę p r a w o s ł a w n e j d u c h o w o ś c i . O d n o s i się t o szczególnie
d o w y b i t n y c h p o s t a c i , o d z n a c z a j ą c y c h się g ł ę b o k ą ś w i a d o m o ś c i ą s o l i d a r ­
ności i w s p ó l n o t y wszystkich ludzi. O b c a jest im czysto i n d y w i d u a l i s ­
t y c z n a k o n c e p c j a z b a w i e n i a . „ N i e m o ż n a z b a w i a ć się w p o j e d y n k ę i w o d ­
o s o b n i e n i u . Z b a w i e n i e m o ż e b y ć t y l k o w s p ó l n y m (sobornyi), p o w s z e c h ­
nym wyzwoleniem od męki"43.
W dziedzinie eschatologii Kościół p r a w o s ł a w n y poprzestał jedynie
n a s f o r m u ł o w a n i a c h Credo n i c e j s k o - k o n s t a n t y n o p o l i t a ń s k i e g o , m ó w i ą ­
cych o p o w t ó r n y m przyjściu Chrystusa, sądzie i z m a r t w y c h w s t a n i u . Nie
z n a on i n n y c h w i ą ż ą c y c h orzeczeń d o g m a t y c z n y c h w tej s p r a w i e . N i e
dążył zresztą do definitywnych rozstrzygnięć na t e m a t p o ś m i e r t n y c h
losów człowieka, pozostawiając otwartą b r a m ę dla nadziei oraz dużą
s w o b o d ę d o c i e k a ń t e o l o g i c z n y c h . J e s t w tej p o s t a w i e w i e l o w i e k o w a
m ą d r o ś ć p e d a g o g i c z n a . F a k t t e n p r z y c z y n i ł się d o u k s z t a ł t o w a n i a o d ­
miennej wrażliwości eschatologicznej. Do tradycyjnej teologii zachod­
niej z b l i ż a się p r z e d e w s z y s t k i m n u r t p r a w o s ł a w n e j e s c h a t o l o g i i s z k o l ­
nej, p o d r ę c z n i k o w e j , w p e w n y m okresie w y r a ź n i e latynizującej (okres bi­
zantyjskiego średniowiecza, później zaś w. XVII-XIX).
Ślady starochrześcijańskiego przekonania o potrzebie modlitwy za
wszystkich zmarłych, aby mogli szczęśliwie d o k o n a ć swego „przejścia"
przez oczyszczenie, p o z o s t a ł y do dzisiaj w liturgii w s c h o d n i e j . W czasie
niedzielnych n i e s z p o r ó w Pięćdziesiątnicy (oficjum genufleksji) Kościół
w s t a w i a się z a w s z y s t k i m i z m a r ł y m i o d s t w o r z e n i a ś w i a t a .
„ Ź r ó d ł o ż y w e , p e ł n e ś w i a t ł a i n i e w y c z e r p a n e [...], C h r y s t e , B o ż e n a s z ,
który zniszczyłeś więzy śmierci i b r a m y piekła, pokonawszy m n ó s t w o
z ł y c h d u c h ó w [...]. T y , k t ó r y z s t ą p i ł e ś d o o t c h ł a n i i r o z b i ł e ś jej
wieczne bramy, wskazałeś drogę do nieba tym, którzy przebywali
w c i e m n o ś c i a c h . [...] P a n i e ż y c i a i ś m i e r c i , P a n i e z i e m s k i e g o p r z e b y ­
w a n i a i przejścia na drugą stronę, który odmierzasz stworzeniom czas

43
życia i wyznaczasz chwilę śmierci; który s p r o w a d z a s z do o t c h ł a n i
i z n i e j w y p r o w a d z a s z [...], k t ó r y o ż y w i a s z n a d z i e j ę z m a r t w y c h w s t a ­
n i a w s z y s t k i c h z r a n i o n y c h ż ą d ł e m ś m i e r c i [...] T y , k t ó r y w t o ś w i ę t o
pełni i zbawienia raczyłeś przyjąć nasze wstawiennicze prośby za
tych, którzy przebywają w o t c h ł a n i - Ty dajesz n a m wielką nadzieję
ujrzenia, jak udzielasz z m a r ł y m wyzwolenia od ucisku i ukojenia

R a z w r o k u K o ś c i ó ł p r a w o s ł a w n y m o d l i się t a k ż e z a s a m o b ó j c ó w .
T y m c z a s e m t e o l o g o w i e b i z a n t y j s c y r z a d k o z a s t a n a w i a l i się n a d p o ­
śmiertnymi losami duszy ludzkiej. Podkreślali wyraźnie, że wcielenie
S y n a Bożego daje p o d s t a w ę dla p o w s z e c h n o ś c i o d k u p i e n i a , ale nie
o p o w i a d a l i się z a a p o k a t a s t a z ą u w a ż a j ą c , ż e z o s t a ł a o n a p o t ę p i o n a p r z e z
Kościół. Z a i n t e r e s o w a n i e t y m z a g a d n i e n i e m w i d o c z n e jest jedynie u patr.
G e r m a n a z K o n s t a n t y n o p o l a (+733) w odniesieniu do n a u k i Orygenesa
i św. G r z e g o r z a z N y s s y o r a z u J. B r y e n n i o s a (zm. ok. 1431)45.
Okres latynizacji teologii p r a w o s ł a w n e j nie sprzyjał z a i n t e r e s o w a n i u
zagadnieniem apokatastazy. Dopiero wraz z procesem odnowy i powrotu
d o ź r ó d e ł w ł a s n e j tradycji d a t u j e się o d r o d z e n i e tego p r o b l e m u . W i d a ć t o
szczególnie w y r a ź n i e w teologii rosyjskiej. N. F i o d o r ó w u w a ż a ł , że u r z e ­
czywistnienie lub nieurzeczywistnienie eschatologicznych gróźb potę­
pienia zależy ostatecznie od natężenia nadziei, miłości i wspólnego wysił­
ku Kościoła. I n n y oryginalny teolog rosyjski W.I. N i e s m i e ł o w (1863-1937)
s k ł a n i a ł się już w y r a ź n i e k u n a d z i e i n a p o w s z e c h n e z b a w i e n i e . S w o i m
dociekaniom n a d a ł orientację chrystologiczną i soteriologiczną. Według
niego, t a j e m n i c a K r z y ż a jest t a j e m n i c ą s a m e g o S t w ó r c y ś w i a t a . M o c
śmierci i z m a r t w y c h w s t a n i a C h r y s t u s a jest m o c ą s t w ó r c z ą i p r z e o b r a ­
żającą. B ó g n i e z m u s z a b y n a j m n i e j istot w o l n y c h do ż y c i a w p r a w d z i e ,
ale oczekuje o t w a r c i a i w s p ó ł d z i a ł a n i a ze swą łaską. Dzięki m o c y Krzyża
istnieje możliwość oczyszczenia i z b a w i e n i a nie tylko dla wszystkich
ludzi, ale również dla u p a d ł y c h duchów. Ż a d n a istota nie została
s t w o r z o n a dla zagłady, ale dla życia wiecznego w świecie Bożym. M ę k a
Chrystusa ma m o c zgładzenia wszelkiego grzechu stworzenia. Poza nią
nie ma żadnej innej drogi zbawienia. Chrystus przyjął na siebie winy
wszystkich stworzeń, w tym również szatana, „pierwszego winowajcy".
Jest „ojcem z m a r t w y c h w s t a n i a " i życia wiecznego dla wszystkich46.
W n i k a j ą c w p o g l ą d y św. G r z e g o r z a z Nyssy, N i e s m i e ł o w przejął wiele
z n i c h do swojego m y ś l e n i a o c z ł o w i e k u i jego z b a w i e n i u 4 7 .
Według p r z e k o n a n i a niektórych teologów, potoczne rozumienie
w i e c z n y c h m ą k ( p o d t r z y m y w a n e t a k ż e w Kościele w s c h o d n i m ) jest je­
dynie „szkolną opinią" oraz o w o c e m „symplicystycznej teologii o c h a r a k ­
terze penitencjarnym"48, która zakłada, że obok wieczności Królestwa
niebieskiego Bóg dopuszcza paralelną wieczność piekła. Tak jednak nie
jest. W czasie o s t a t e c z n y m B ó g s t a n i e się oczywistością d l a w s z y s t k i c h
s t w o r z e ń , o b j a w i się b o w i e m j a k o z w y c i ę s k a p r a w d a , p r z e m a g a j ą c a m i -

44
łość i n i e o d p a r c i e pociągające p i ę k n o . Wolność istot r o z u m n y c h w spot­
k a n i u z Bogiem nie zostanie n a r u s z o n a . Bóg n i e p o k o n u j e , lecz
przekonuje o p r a w d z i e i pociąga ku sobie umożliwiając t y m s a m y m od­
r o d z e n i e i z b a w i e n i e , k t ó r e p o z m a r t w y c h w s t a n i u d o k o n y w a ć się b ę d z i e ,
z d a n i e m B u ł g a k o w a , w tych, co cierpią w sobie „ m ę k i p i e k i e l n e " . Miłość
Boża towarzyszy człowiekowi i idzie za n i m w „wiek przyszły", przez
„wieki w i e k ó w " . N a w e t w piekle człowiek nie traci o b r a z u Bożego w so­
bie; tutaj dopiero o d k r y w a go w m ę c e i w z r a s t a j ą c y m s a m o p o z n a n i u 4 9 .
N i e z b a w i a się j e d n a k w ł a s n ą mocą, lecz d z i ę k i w s p ó ł d z i a ł a n i u z B o g i e m ,
z p a s c h a l n ą ofiarą C h r y s t u s a i przemieniającą mocą D u c h a Świętego,
która dosięga samych głębi piekła30. We współdziałaniu tym w s p o m a g a
g o w s t a w i e n n i c t w o M a t k i Bożej o r a z m o d l i t w a Kościoła. I s t n i e n i e p i e k ł a
d o t y k a całej ludzkości i całego Kościoła j a k c h o r o b a . Z b a w i e n i nie m o g ą
z a p o m n i e ć o tych, co cierpią w sobie p i e k ł o ; wspierają ich swoją
m o d l i t w ą , czując się w s p ó ł o d p o w i e d z i a l n i j e d n i z a d r u g i c h . P i e k ł o staje
się „ w s p ó l n y m b ó l e m w s z y s t k i c h " 5 1 . Z b a w i e n i e j e s t d z i e ł e m m i ł o ś c i ,
m o d l i t w y i w y s i ł k ó w całej ludzkości. Istnienie p i e k ł a nie m o ż e być z a t e m
otoczone c h ł o d n ą obojętnością, lecz „ ś w i e t l a n y m o b ł o k i e m troskliwej
miłości całego Kościoła powszechnego"32. Bułgakow podkreśla z głęboką
wiarą (podobnie jak Orygenes), iż p e ł n e szczęście wieczne z b a w i o n y c h
nastąpi dopiero wówczas, gdy nie będzie już żadnej istoty cierpiącej
w sobie męki piekielne53.

W procesie zbawienia nie chodzi jednak o sam akt przebaczenia win


ze strony Boga pojęty na sposób amnestii. Człowiek m u s i przeżyć zło
i grzech do k o ń c a , przecierpieć je w sobie s a m y m . O n t y c z n y p o c z ą t e k
odrodzenia tkwi w samej n a t u r z e istot stworzonych. K a ż d e stworzenie
zachowuje w sobie na zawsze „ontyczną pamięć" (ontolpgićeskoje
vospominanie) f a k t u p o c h o d z e n i a o d S t w ó r c y , u k r y t ą w g ł ę b i s w o j e g o
j e s t e s t w a . T a w ł a ś n i e „ ś w i ę t a a n a m n e z a " (sviascennyj anâmnezis) n i g d y
nie wygasająca w s t w o r z e n i a c h , n a w e t n a j b a r d z i e j o p o r n y c h , staje się
z a c z ą t k i e m i d r o g ą z b a w i e n i a „ j a k b y p r z e z o g i e ń " ( 1 K o r 3,15)54. P a r u z j a
i sąd o s t a t e c z n y p r z y c z y n i ą się do u j a w n i e n i a k a ż d e m u s t w o r z e n i u tej
ontycznej więzi ze Stwórcą. Męki piekła nie są biernie ponoszonym
cierpieniem, lecz t w ó r c z y m w y s i ł k i e m d u c h a , t ę s k n o t ą za Bogiem, p r a g ­
n i e n i e m s t a n i a się p r a w d z i w i e sobą, p r z e z w y c i ę ż e n i a izolacji i s a m o t ­
ności. Takie cierpienie posiada c h a r a k t e r twórczy, oczyszczający i zbaw­
czy. D o p r o w a d z a d o s k r u c h y i w e w n ę t r z n e j p r z e m i a n y , k t ó r a m o ż l i w a
jest w życiu p r z y s z ł y m 5 5 .
Nawiązując zwłaszcza do nie potępionych nigdy przez Kościół
p o g l ą d ó w św. G r z e g o r z a z Nyssy, S. B u ł g a k o w r o z c i ą g n ą ł swoją wizję
zbawienia na wszystkie istoty stworzone, nie wyłączając szatana56.
D z i ę k i o n t y c z n e j a n a m n e z i e , r ó w n i e ż on k i e d y ś z k u s i c i e l a s t a n i e się
„ k u s z o n y m " do n a w r ó c e n i a i s k r u c h y . O n t y c z n a p a m i ę ć jest p o m o c n ą
ręką Stwórcy, k t ó r a nigdy nie zostanie odjęta n a w e t z b u n t o w a n e j istocie.

45
S a t a n i z m m a s w o j e g r a n i c e , w y c z e r p u j e się, s z a t a n z a ś n i e p r z e s t a j e b y ć
s t w o r z e n i e m Bożym, które z n a swoje p o c h o d z e n i e i swoją p u s t k ę . Tu
w ł a ś n i e kryje się m o ż l i w o ś ć p r z e m i a n y , s k r u c h y i z w r o t u do Boga.57.
Proces ten, raz zapoczątkowany, postępuje naprzód - p o m i m o nowych
b u n t ó w p y c h y i egoizmu. N i k t nie jest w stanie pojąć, czym są owe „wieki
wieków" m ą k piekielnych, potrzebne dla przeżycia do końca szatańskiej
p u s t k i i złości. O s ą d z o n y i „ w y g n a n y p r e c z " , p o z b a w i o n y w p ł y w u na
n o w y ś w i a t B o ż y ( p o r . A p 21,1), „ k s i ą ż ę t e g o ś w i a t a " ( J 1 2 , 3 1 ; 16,11) s a m
w y d a n y zostaje na n i e w y o b r a ż a l n ą m ę k ę , w której kryje się z a p o w i e d ź
całkowitego zwycięstwa dobra.
W t e n o t o s p o s ó b w wizji B u ł g a k o w a k o ń c z y się o d w i e c z n y s p ó r
między S t w ó r c ą a stworzeniem. D o p i e r o w ó w c z a s stworzenie osiąga
jasność poznania, która uwalnia je od doczesnych ograniczeń wolności
stworzonej. D o s t r z e g a Boga w sobie, w t y m obrazie Bożym, który t r w a
na zawsze, niezniszczalny i promieniujący. Dzięki t e m u zło całkowicie
wygaśnie w stworzeniu Bożym. Takie są w y m i a r y chrześcijańskiej
nadziei. T a k a jest p o w s z e c h n o ś ć p a s c h a l n e j ofiary Chrystusa, złożonej
„za w s z y s t k i c h i za w s z y s t k o " (anafora św. J a n a C h r y z o s t o m a ) 3 8 . T a k a
jest m o c z m a r t w y c h w s t a n i a oraz Pięćdziesiątnicy. W p o g l ą d a c h tych bez
trudności odnaleźć m o ż n a z n a n e już n a m wątki patrystyczne, pogłębione
własną intuicją teologiczną.
B u ł g a k o w rozwija swoją myśl u k a z u j ą c p o d s t a w y teologiczno-
-biblijne, k t ó r e w jego p r z e k o n a n i u p r z e m a w i a j ą - p r z y n a j m n i e j j a k o
postulaty - przeciwko doktrynie wiecznych mąk piekła. Nie przeczy on
s a m e m u istnieniu piekła. Jest to jednak, w e d ł u g niego, piekło o c h a r a k ­
terze przejściowym i skończonym59. Wieczne piekło byłoby wielką
nieudaną całego stworzenia, ontologiczną sprzecznością w samych
p o d s t a w a c h bytu oraz oznaką bezsilności Boga w obliczu zła60. Wiecz­
ność jest s y n o n i m e m boskości i życia Bożego, p r e r o g a t y w ą samego Boga
i życia przyszłego, chociaż już obecnie p r z e n i k a doczesność. Tylko d o b r u
przysługuje niewyczerpalność, nieskończoność i wieczność. Zło nie może
być w i e c z n e w t y m s a m y m z n a c z e n i u co d o b r o ; jest jedynie pasożytem,
posiada swe granice, wyczerpuje się61. Istnienie wiecznego piekła na
równi z niebem byłoby, w przekonaniu Bułgakowa, ontologicznym ab­
s u r d e m i zniewagą stworzenia Bożego. Bez p o p a d n i ę c i a w manichejski
d u a l i z m n i e m o ż n a p r z y p i s y w a ć p i e k ł u tej s a m e j w i e c z n o ś c i i n i e z m i e n ­
ności, co B o g u i szczęściu w i e c z n e m u . N i e b o i p i e k ł o nie mogą być
j e d n a k o w o wieczne. N i e b o jest w i e c z n e mocą n i e w y c z e r p a l n o ś c i Boga,
siłą n i e s k o ń c z o n e g o d o b r a , z a ś p i e k ł o jest w i e c z n o ś c i ą u ł u d n ą i s k o ń c z o ­
ną. S t ą d t a k i c h o k r e ś l e ń biblijnych, j a k „ogień w i e c z n y " , „ w i e c z n a
m ę k a " , „wieczna z a t r a t a " , nie m o ż n a rozumieć w t y m s a m y m sensie co
„życie w i e c z n e " . Są to określenia jakościowe, wyrażające myśl o d ł u ­
gim, a raczej i n t e n s y w n y m cierpieniu p r z e d obliczem Boga, spowo­
d o w a n y m nieurzeczywistnioną miłością i b r a k i e m podobieństwa do

46
Boskiego p r a w z o r u (brak „szaty godowej"). Ten właśnie stan przeżywa
człowiek jako „wieczne m ę k i " i „ogień wieczny", są to bowiem
symboliczne obrazy zaczerpnięte z języka apokaliptyki, których nie
można interpretować dosłownie62. Wyrażają one istotną myśl o męce
nieurzeczywistnionej miłości, k t ó r a pali jak ogień63. S ł o w a „Idźcie precz
o d e m n i e , p r z e k l ę c i , w o g i e ń w i e c z n y " ( M t 25,41) w y p o w i a d a Z b a w i c i e l ,
k t ó r y n i k o g o nie p o z b a w i a swojej miłości: „nie jest wolą Ojca waszego,
k t ó r y j e s t w n i e b i e , ż e b y m i a ł z g i n ą ć j e d e n z t y c h m a ł y c h " , hen ton
mikrön toutön ( M t 18,14).
W p r o w a d z o n e przez S. B u ł g a k o w a i podjęte przez innych teologów
p r a w o s ł a w n y c h pojęcie metahistorii p o z w a l a powiązać ze sobą tajemni­
cę czasu i wieczności64. W s t o s u n k u do p o r z ą d k u czasowego m e t a h i s t o r i a
jest rzeczywistością umożliwiającą styk z rzeczywistością eschatyczną.
To ona właśnie nadaje wydarzeniom czasowym ostateczne odniesienie
i znaczenie; w p r o w a d z a w nie w y m i a r wieczności. Jest swego rodzaju
świętą p r z e s t r z e n i ą , w k t ó r e j d o k o n u j ą się w y d a r z e n i a c z a s o w e . W t y m
sensie m o ż n a by ją n a z w a ć w s z e c h o g a r n i a j ą c ą c z a s o p r z e s t r z e n i ą (poję­
cie z a c z e r p n i ę t e z n a u k ścisłych), u m o ż l i w i a j ą c ą d o k o n y w a n i e się w y d a ­
rzeń czasowych w ich w y m i a r z e eschatycznym.
Tego rodzaju intuicja wskazuje na względność czasu i wszelkiej
chronologii empirycznej. Czas nie jest wartością samoistną, absolutną
i p r z e c i w s t a w n ą wieczności. Wieczność ze swej s t r o n y nie jest wartością
przeciwstawną w stosunku do czasu. Tradycyjna eschatologia zdradzała
wyraźną tendencję do przeciwstawiania czasu i wieczności oraz do
oddzielania ich od siebie. Czas t r a k t u j e o n a jako w a r t o ś ć samoistną,
z a m k n i ę t ą i z n a t u r y swej p r z e c i w s t a w n ą do wieczności. N a u k a o
wieczności piekła mówi o całkowitej separacji zbawienia i potępienia,
zbawionych i potępionych. Wskazuje na absolutną niemożliwość
przejścia z jednej rzeczywistości do drugiej, na „ogromną p r z e p a ś ć " (Łk
16,26), k t ó r e j n i e m o ż n a p r z e k r o c z y ć ( c h o ć w p r z y p o w i e ś c i J e z u s a
bogacz może, m i m o owej przepaści, swobodnie r o z m a w i a ć z A b r a h a ­
mem!). Eschatologia tego rodzaju ogranicza możliwość przemiany
jedynie do w y m i a r u czasowego i historycznego. Wieczność uznaje za
wartość niezmienną, stałą i spełnioną.
M o ż n a by z a s t a n o w i ć się n a d t y m , z czego w g r u n c i e r z e c z y w y n i k a
t a k i e r o z u m i e n i e c z a s u i w i e c z n o ś c i . W y d a j e się, ż e n i e t y l e z g ł ę b o k i e g o
doświadczenia rzeczywistości duchowej ani z wnikliwej intuicji teolo-
g i c z n o - m i s t y c z n e j , ile p r z e d e w s z y s t k i m , j a k t r a f n i e z a u w a ż a N o w o s i e l ­
ski, z e s p e k u l a c j i l o g i c z n e j , m y ś l e n i a d y s k u r s y w n e g o o r a z a b s t r a k c y j n e j
analizy filozoficznej, o d e r w a n e j od d o ś w i a d c z e n i a religijnego. Ś w i a d o ­
mość Kościoła w s c h o d n i e g o z a w a r t a w jego intuicjach teologicznych,
w doświadczeniu mistycznym oraz w tradycji ikonograficznej daje
możliwość nowego spojrzenia na szereg zagadnień eschatologicznych.
Bóg w swojej s u w e r e n n e j w o l n o ś c i jest P a n e m c z a s u i p r z e s t r z e n i . Z ł o

47
d o k o n a n e w czasie m o ż e być przezwyciężone od w e w n ą t r z , w tajemnicy
ludzkiej wolności, współdziałającej z Bogiem również po drugiej stronie
życia. D a r czasu może w p e w n y m sensie powrócić jako n o w a łaska
w świętej czasoprzestrzeni świata boskiego.
Ś w i ę t y c z a s i ś w i ę t a p r z e s t r z e ń s t a n o w i ą n i e j a k o d w a w y m i a r y tej
samej rzeczywistości. Religijna intuicja chrześcijańskiego W s c h o d u
u k r y t a w różnych ś w i a d e c t w a c h jego myśli i pobożności łączy czas
i przestrzeń z pojęciem wieczności. W ten sposób nadaje temu pojęciu
pełniejszy sens, wolny od historycznej statyczności i bezruchu, nie
w y k l u c z a j ą c y m o ż l i w o ś c i d o j r z e w a n i a , o c z y s z c z a n i a się i p r z e m i a n y .
„ A p o k a t a s t a s i s z e sfery n a d z i e i i o c z e k i w a n i a m o d l i t e w n e g o p o w r a c a d o
refleksji teologicznej w ł a ś n i e dzięki p o g ł ę b i o n e j a n a l i z i e d a w n y c h
p r a w o s ł a w n y c h intuicji dotyczących czasu i przestrzeni. Idea czasu
absolutnego i absolutnej wieczności zawiera w zarodku ideę wiecznego
p o t ę p i e n i a . I d e a c z a s o p r z e s t r z e n i p r z e n i k a j ą c e j się z w i e c z n o ś c i ą daje
i n n ą p e r s p e k t y w ę " 6 3 . P r z y c z y n i a się d o k s z t a ł t o w a n i a n o w e j ś w i a d o m o ś ­
ci teologicznej i n o w e g o m o d e l u m y ś l e n i a o s p r a w a c h o s t a t e c z n y c h .
Niektórzy teologowie p r a w o s ł a w n i są zdania, iż potępiając oryge­
n i z m , K o ś c i ó ł (553) t y m s a m y m p o t ę p i ł d o k t r y n a l n ą p e w n o ś ć , i ż w s z y s ­
cy l u d z i e o r a z u p a d ł e d u c h y p o j e d n a j ą się w k o ń c u z B o g i e m . U w a ż a j ą ,
że tego rodzaju pewność byłaby niezgodna z n a u k ą Chrystusa (eschatolo­
giczne groźby, zwłaszcza trzech pierwszych Ewangelii) oraz narusza­
łaby tajemnicę osobowej wolności człowieka66. Głosić nadzieję powsze­
chnego zbawienia jako pewnik oznaczałoby stawiać znak zapytania nad
wolnością istot r o z u m n y c h . Ś w i a d o m o ś ć ogółu wierzących nie idzie tą
drogą. T y l k o n i e l i c z n i o d w a ż y l i się głosić a p o k a t a s t a z ę j a k o d o k t r y n ę .
Do n i c h n a l e ż y z w ł a s z c z a S. B u ł g a k o w , k t ó r e g o p o g l ą d y s p o t k a ł y się w
swoim czasie z potępieniem w niektórych środowiskach p r a w o s ł a w n y c h .
W Kościele p r a w o s ł a w n y m a p o k a t a s t a z a zostaje raczej pozostawio­
na w i e r z ą c y m j a k o sfera m o d l i t w y i nadziei, k t ó r a nie s t a w i a ż a d n y c h
granic miłosierdziu Bożemu ani nie odmawia człowiekowi wolności do
odrzucenia tego miłosierdzia. Bóg może d a w a ć tylko miłość. Jeżeli czło­
w i e k d o b r o w o l n i e n i e p r z y j m i e Boskiej m i ł o ś c i z a m y k a j ą c się w sobie
s a m y m , t a m i ł o ś ć staje się j e g o c i e r p i e n i e m . J e ż e l i n a w e t K o ś c i ó ł p i e r w ­
szych wieków odrzucił myśl o zbawieniu powszechnym jako doktrynę, to
przyjął ją w swoją nadzieję i m o d l i t w ę . O s t a t n i m s ł o w e m chrześcijań­
s t w a n i e jest p i e k ł o , lecz z w y c i ę s t w o C h r y s t u s a n a d p i e k ł e m . Bóg n i e
obiecuje wyraźnie zbawienia powszechnego, ale oczekuje go od naszej
nadziei i miłości, od naszej m o d l i t w y i d u c h o w e g o wysiłku67. O s o b o w a
wolność człowieka stanowi istotny wymiar obecnego w nim obrazu
Bożego i w s k u t e k tego n a b i e r a p e w n y c h cech nienaruszalności. Piekło
istnieje przynajmniej jako ostateczna m o ż l i w o ś ć w y b o r u ludzkiej
w o l n o ś c i . C a ł e z a g a d n i e n i e s p r o w a d z a się j e d n a k d o p y t a n i a , j a k i e jest
to piekło i j a k należy o n i m m ó w i ć .

48
3. „ O D W I E C Z N A E W A N G E L I A " O ZBAWIENIU P O W S Z E C H N Y M
W CHRZEŚCIJAŃSTWIE POREFORMACYJNYM

O d c z a s u O d r o d z e n i a n a Z a c h o d z i e z a c z ą ł k s z t a ł t o w a ć się n u r t m y ś ­
lenia sprzyjający idei a p o k a t a s t a z y . Dostrzec m o ż n a go już w religijnych
ruchach anglosaskich, w niektórych radykalnych wspólnotach porefor-
macyjnych oraz w p e w n y c h t e n d e n c j a c h teologii i d u c h o w o ś c i p r o t e s ­
t a n c k i e j . S k a z a n y n a s t o s J . B r a d f o r d p i s a ł s w ó j t r a k t a t D e restitutione
omnium ( 1 5 5 5 ) . F a k t e m j e s t j e d n a k , ż e p r o t e s t a n c c y r e f o r m a t o r z y
XVI w. bynajmniej nie sprzyjali myśli o a p o k a t a s t a z i e i z b a w i e n i u p o w ­
szechnym. W ich n a u c e o potępieniu i w i e c z n y m piekle a k c e n t spoczywa
na Bożej sprawiedliwości68. P o d t y m w z g l ę d e m nie odstąpili oni od
zasadniczego n u r t u zachodniej eschatologii średniowiecznej. Także
u nich nie s p o t y k a m y śladów współczucia dla losu potępionych. Wyjątki
zaczynają p o j a w i a ć się w p ó ź n i e j s z y m o k r e s i e r o z w o j u teologii p r o t e s ­
tanckiej. Należą do n i c h n a j p i e r w J. B ö h m e oraz jego u c z n i o w i e w Anglii
i w Niemczech. Do głosu dochodzi n o w a wrażliwość antropologiczna:
człowiek czuje swą więź z losami całego stworzenia; wierzy, że na k o ń c u
czasów powszechna „sympatia" weźmie górę n a d obojętnością wzglę­
dem ostatecznych losów świata jako całości69.
W 1697 r . J a n e L e a d e ( 1 6 2 3 - 1 7 0 3 ) o p u b l i k o w a ł a d z i e ł o p t . Objawie­
nie wiecznego orędzia Ewangelii, że przez Krew Wiecznego Przymierza
wszyscy więźniowie zostaną uwolnieni10. Jego myśli podjął i rozpow­
szechniał w N i e m c z e c h d u c h o w n y l u t e r a ń s k i , p i e t y s t a J.W. P e t e r s e n
(1649-1727) w r a z z ż o n ą J o a n n ą E l e o n o r ą (1644-1724), co s t a ł o się z kolei
p r z y c z y n ą b u r z l i w y c h dyskusji (około 300 p u b l i k a c j i za i p r z e c i w ) 1 1 . Ku
i d e i a p o k a t a s t a z y s k ł a n i a l i się, m n i e j l u b b a r d z i e j w y r a ź n i e , t a k ż e i n n i
w y b i t n i n i e m i e c c y pietyści: P h . J . S p e n e r (1635-1705), J.A. B e n g e l (1687-
-1752), F . C h . O e t i n g e r (1702-1782) o r a z J . M . H a h n (1758-1819)72.
N i e k t ó r z y z n i c h m ó w i ą o „ n a d z i e i l e p s z y c h c z a s ó w " (Hoffnung besserer
Zeiten) d l a K o ś c i o ł a , a l e ł ą c z ą j ą r a c z e j z o k r e s e m ł a s k i , n a w r ó c e n i a
i spełnienia Bożych obietnic na ziemi przed końcem świata (Spener) lub
jeszcze wyraźniej z m i l l e n a r y z m e m (Bengel)73. C h a r a k t e r y s t y c z n ą cechą
n i e k t ó r y c h z w o l e n n i k ó w a p o k a t a s t a z y w n u r c i e p i e t y s t y c z n y m jest d ą ż e ­
nie do jawności i wiedzy oraz do k o n s t r u o w a n i a systemu teozoficznego,
o p a r t e g o nie tylko n a Biblii, ale t a k ż e n a „ o b j a w i e n i a c h p o z a b i b l i j n y c h "
(Oetinger, J.M. H a h n ) 7 4 . Równocześnie w i d a ć t a k ż e ślady troski o wzglę­
dy d u s z p a s t e r s k i e . P e t e r s e n o w i e , r a d y k a l n i pietyści, głosili a p o k a t a s ­
tazę jako n a u k ę i p u b l i c z n i e ją p r o p a g o w a l i . I n n i wierzyli w o s t a t e c z n e
p o j e d n a n i e s t w o r z e n i a z Bogiem, ale nie czynili zeń a r t y k u ł u wiary.
Zalecali raczej ostrożność, aby zapobiec n a d u ż y c i u ze strony tych,
k t ó r z y n i e s ą d u c h o w o i m o r a l n i e d o j r z a l i d o p o z n a n i a t e j t a j e m n i c y (ar-
canum). W i d a ć t o s z c z e g ó l n i e j a s n o u B e n g e l a 7 5 o r a z w p o g l ą d a c h n i e k t ó ­
rych jego u c z n i ó w 7 6 . Theologumenon a p o k a t a s t a z y j a k o „odwiecznej

49
D o b r e j N o w i n y " ( A p 14,6) j e s t j e d n ą z e s p e c y f i c z n y c h c e c h X V I I I -
-wiecznego pietyzmu.
W nowożytnych p r ó b a c h dowartościowania myśli o powszechnym
p o j e d n a n i u s t w o r z e n i a z B o g i e m zjawiają się n o w e a k c e n t y w p o r ó w ­
n a n i u z koncepcją, której początek dał Orygenes. Są to motywy psy­
chologiczne, p e d a g o g i c z n e i p a s t o r a l n e . Pojawiają się o n e w p r z e ­
powiadaniu i w różnych przejawach duchowości. One też nadają głów­
n y t o n a r g u m e n t a c j i . P o d u w a g ę b i e r z e się w e w n ę t r z n e p r z e ż y c i e c z ł o ­
wieka, k t ó r y n i e m o ż e p o g o d z i ć się z przerażającą p r a w d ą o m o ż l i w o ś ­
ci wiecznego potępienia. Autorzy podkreślają, iż należy głosić p r z e d e
w s z y s t k i m miłość Boga, k t ó r a jest nie do pogodzenia z w i e c z n y m
piekłem. T a k i e p r z e p o w i a d a n i e jest bardziej o w o c n e niż wszelkie groźby
p i e k ł a . P o j a w i a się r ó w n i e ż r o z r ó ż n i e n i e , k t ó r e w p r o w a d z i ł św. M a k s y m
Wyznawca: ludzie głęboko wierzący nie wątpią w zbawienie powszech­
ne, ale w p r z e p o w i a d a n i u nie należy o t y m m ó w i ć lub jedynie z wiel­
ką ostrożnością. D l a szerokiego ogółu wierzących lęk przed piekłem
jest ś r o d k i e m w y c h o w a w c z y m . P r z e k o n a n i e o z b a w i e n i u p o w s z e c h ­
n y m nie deprawuje jedynie ludzi głęboko religijnych i zakorzenio­
nych w wierze. W argumentacji zwolenników apokatastazy zjawia
się r ó w n i e ż c z ę s t o w i a r a w m o ż l i w o ś ć p r z e m i a n y i p o d e j m o w a n i a d e ­
cyzji p o ś m i e r c i 7 7 . W i d o c z n e jest t o z w ł a s z c z a w o k r e s i e O ś w i e c e n i a .
Dużą rolę odgrywały w nowej świadomości motywy humanistyczne,
i n s p i r o w a n e o p t y m i s t y c z n ą w i a r ą w c z ł o w i e k a i w siłę jego u m y s ł u
o r a z z a u f a n i e m d o z d o l n o ś c i s a m o o c z y s z c z a n i a się l u d z k i e g o d u c h a .
Szczególnie pomocną była w tym względzie dla teologów protes­
t a n c k i c h myśl o rozwoju i w y c h o w a n i u ( p r o p a g o w a ł ją z w ł a s z c z a
G.E. Lessing). S t a n niedoskonałości i zagubienia ludzkiego d u c h a
po śmierci nie t r w a wiecznie. Dzięki coraz pełniejszemu poznaniu
m o ż e o n n a d a l w y z w a l a ć się o d z ł a i oczyszczać. C z ł o w i e k m o ż e z a c h o ­
w a ć coś z n i e b a w piekle i coś z p i e k ł a w n i e b i e (pamięć o swoich
upadkach)78.

Idea rozwoju dominowała w poglądach najwybitniejszego teologa


p r o t e s t a n c k i e g o X I X w., F . S c h l e i e r m a c h e r a ( + 1 8 3 4 ) . B r o n i ł o n p r a w a
n a u k i o a p o k a t a s t a z i e do istnienia w ś w i a d o m o ś c i chrześcijańskiej.
Ł a s k a i miłość Boga są nie do p o g o d z e n i a z wiecznością p i e k ł a 7 9 . Syste­
m a t y c z n e w y w o d y S c h l e i e r m a c h e r a streszczają w sobie wszystkie wątki,
k t ó r e p o j a w i a j ą się u jego p o p r z e d n i k ó w . Dzieje e w o l u c j i s t w o r z e n i a
zmierzają z woli Boga do d o b r e g o i p o m y ś l n e g o k o ń c a . W relacji do Boga
zło nie ma przyszłości. Tylko d o b r o zdolne jest do n i e s k o ń c z o n e g o roz­
woju w Bogu. D u c h Boży przenika każde stworzenie od wewnątrz, nie
naruszając jego wolności. Potępienie m o ż e być tylko jedną z przejścio­
w y c h faz r o z w o j o w y c h . Z b a w c z e dzieło C h r y s t u s a jest n a j w i ę k s z ą o b i e t ­
nicą pomyślnego rozwoju i ostatecznego spełnienia całej rzeczywis­
tości80.

50
Z a w i a r ą w p o w s z e c h n e z b a w i e n i e o p o w i a d a l i s i ę r ó w n i e ż ci, k t ó r z y
nie podzielali oświeceniowego racjonalizmu. S k ł a n i a ł a ich do tego
g ł ę b o k a p o b o ż n o ś ć i w i a r a w siłę p r z e o b r a ż a j ą c e j miłości Boga81. We
w s p o m n i a n y c h wyżej tendencjach myśli protestanckiej w i d a ć wyraźną
reakcję na poaugustyński rygoryzm okresu średniowiecza i reformacji82.
W sposobie argumentacji poszczególnych myślicieli nie znajdziemy
jeszcze głębokiej refleksji z a k o r z e n i o n e j w chrystologii i soteriologii,
która uwzględniałaby trynitarną logikę chrześcijaństwa. M o t y w chrys­
t o l o g i c z n y p o j a w i a się n i e tyle w teologii, ile p r z e d e w s z y s t k i m w p r z e ­
powiadaniu. „Wielki Piątek ogłasza powszechne przebaczenie n a d ca­
ł y m ś w i a t e m . T o p o w s z e c h n e p r z e b a c z e n i e jeszcze się objawi. A l b o w i e m
nie na d a r m o Jezus wisi na krzyżu. I nie na d a r m o mogą wszystkie
stworzenia, także w świecie niewidzialnym, szydzić sobie z Niego. Nie,
nie na d a r m o ! Z b l i ż a się p o w s z e c h n e p r z e b a c z e n i e . I przyjdzie jeszcze,
da Bóg, w k r ó t c e . K t o n i e jest w s t a n i e p o m y ś l e ć o tym, co n a j w i ę k s z e -
nie wie niczego o Wielkim P i ą t k u " 8 3 .
Na uwagę zasługuje tradycja soteriologicznego uniwersalizmu
w Ameryce Północnej, gdzie od k o ń c a XVII do końca X I X w. urósł on
niemal do r o z m i a r ó w nowego r u c h u religijnego84. Tendencja ta została
przyniesiona do N o w e g o Świata przez różne wyznania, zwłaszcza zaś
przez grupy e m i g r a n t ó w (głównie z Anglii i Niemiec), szerzących
p o g l ą d y o c h a r a k t e r z e m i s t y c z n y m i p i e t y s t y c z n y m . W XVIII w. p o j a w i ł y
się p i e r w s z e p r ó b y u z a s a d n i e n i a p o w s z e c h n o ś c i z b a w i e n i a n a p o d s t a w i e
interpretacji w y p o w i e d z i P i s m a św.85. Największy w p ł y w w y w i e r a ł y
j e d n a k n i e tyle p r a c e teologów, ile raczej w y b i t n i k a z n o d z i e j e , tej m i a r y
co J. M u r r a y (1741-1815) i E. W i n c h e s t e r (1751-17 9 7 ) 8 6 . U n a j w i ę k s z y c h
myślicieli głoszących eschatologiczny uniwersalizm z b a w i e n i a w i d a ć
w y r a ź n y w p ł y w idei Oświecenia, czego p r z y k ł a d e m są m.in. poglądy
H. Ballou (1771-18 5 2)87. R u c h a m e r y k a ń s k i e g o u n i w e r s a l i z m u ulegał
jednak coraz bardziej tendencjom skrajnego radykalizmu i liberalizmu,
oddzielając się od w y z n a n i a w i a r y i d o g m a t ó w o r t o d o k s y j n e g o
c h r z e ś c i j a ń s t w a 8 8 . Z a k w e s t i o n o w a n o m . i n . d o g m a t T r ó j c y Św., a u t o r y t e t
P i s m a św. o r a z s a m o i s t n i e n i e s z a t a n a .
O d drugiej p o ł o w y X I X w . z a z n a c z y ł się w y r a ź n y s p a d e k z a i n t e r e ­
sowania teologów amerykańskich problemem powszechnego zbawienia.
Po okresie kontrowersji, w ujęciu tego zagadnienia górę wzięły tendencje
f u n d a m e n t a l i s t y c z n e idące po linii bezkrytycznej interpretacji dosłow­
nej89. Do nielicznych wyjątków należą studia bardziej pogłębione
i wszechstronne. Teolog a m e r y k a ń s k i J. Baillie90 oraz teolog kanadyjski
J.M. S h a w 9 1 dokonali gruntownej analizy i oceny poglądów o wiecz­
ności piekła, o możliwości unicestwienia zła oraz o zbawieniu powszech­
n y m . S h a w d o w o d z i ł , i ż b i b l i j n y t e r m i n aiönios t y l k o w z e s t a w i e n i u
z życiem Bożym oznacza „wieczny", w innych natomiast wypowiedziach
jest s y n o n i m e m d ł u g i e g o o k r e s u t r w a n i a („trwający p r z e z w i e k i " ) 9 2 .

51
Z jednej strony dostrzegał on mocną stronę uniwersalizmu (akcent na
nieskończonej miłości i miłosierdziu Boga w Jezusie Chrystusie,
możliwość ocalenia po śmierci, oparcie znajdowane w wielu tekstach
N o w e g o T e s t a m e n t u ) , z drugiej zaś s t r o n y jego słabości (wykluczenie
możliwości definitywnej negacji i o d m o w y ze strony wolnej woli wzglę­
d e m Boga). Z t e g o w z g l ę d u s a m s k ł a n i a ł się r a c z e j w s t r o n ę teorii w a r u n ­
kowego zbawienia, dopuszczającej możliwość ostatecznego unicestwie­
nia bądź zagłady grzesznych i opornych stworzeń93.
W t y m miejscu w s p o m n i j m y t a k ż e o p o g l ą d a c h P. Tillicha. Przeciw­
s t a w i ł się o n t e n d e n c j i d o n a d a w a n i a m o m e n t o w i ś m i e r c i d e c y d u j ą c e g o
z n a c z e n i a d l a o s t a t e c z n e g o losu c z ł o w i e k a . W i e c z n o ś ć w y d a r z a się u s t a ­
wicznie w c a ł y m l u d z k i m życiu94. S ą d ostateczny jest obietnicą w y z w o ­
lenia od wszystkiego, co n e g a t y w n e . W y z w o l e n i e to m o ż e d o k o n y w a ć się
również w wieczności. Zbawienie i potępienie mogą egzystencjalnie
w s p ó ł i s t n i e ć w tej samej osobie: to, co n e g a t y w n e , m o ż e p o z o s t a ć
w wiecznej pamięci, ale jako przezwyciężone i o d r z u c o n e 9 5 .
W Anglii, w p o ł o w i e X I X w. z d e c y d o w a n y m o b r o ń c ą n a u k i o a p o k a ­
tastazie był A. J u k e s 9 6 . Poglądy jego wywierały duży w p ł y w na później­
szych teologów. Na początku XX stulecia J.H. Leckie podjął g r u n t o w n ą
próbę p r z e b a d a n i a n a u k i chrześcijańskiej na t e m a t ostatecznych losów
człowieka97. Krytycznie ocenił dualistyczne stanowisko wobec wiecznoś­
ci nieba i piekła oraz teorię anihilacji (nieśmiertelności warunkowej).
S a m o p o w i e d z i a ł się z a z m o d y f i k o w a n ą wersją e s c h a t o l o g i c z n e g o u n i ­
wersalizmu, łącząc ideę wiecznej kary z wiarą w zbawienie powszechne.
Centralną rolę odgrywa przekonanie, że zbawienie i potępienie mogą
współistnieć w t y m s a m y m p o d m i o c i e . Zbawieni zachowują pamięć
o s w o i c h u p a d k a c h 9 8 . U t r a c i l i coś, czego n i e s p o s ó b już n a p r a w i ć . Możli­
w o ś ć tej s t r a t y n a d a j e p o w a g ę w s z y s t k i m m o r a l n y m d e c y z j o m c z ł o w i e ­
ka. S t r a t a n i e jest już j e d n a k złem, d l a t e g o m o ż e w s p ó ł i s t n i e ć z d o b r e m
najwyższym. T a k i jest sens w y p o w i e d z i P i s m a o sądzie oraz o p o w s z e c h ­
ności zbawienia. Przezwyciężony zostaje wieczny d u a l i z m d o b r a i zła na
korzyść jedności całego stworzenia. W wywodach Leckie'go dostrzega­
my myśl, k t ó r a p o j a w i ł a się już w c z e ś n i e j u L e s s i n g a , a k t ó r ą w XX w.
rozwijali, niezależnie od nich, n i e k t ó r z y teologowie p r a w o s ł a w n i 9 9 .
P o g l ą d y J.A.T. R o b i n s o n a 1 0 0 , a n g l i k a ń s k i e g o teologa, a później
biskupa Woolwich, na temat powszechnego zbawienia wzbudziły sporo
k o n t r o w e r s j i 1 0 1 . W rzeczywistości p r z e n i ó s ł on całe z a g a d n i e n i e z p ł a s z ­
czyzny m y ś l e n i a l o g i c z n o - d y s k u r s y w n e g o (jak p o g o d z i ć m i ł o ś ć i w s z e c h ­
moc Bożą z potępieniem niektórych ludzi lub konieczne zbawienie
z wolnością i o d p o w i e d z i a l n o ś c i ą ) , na p ł a s z c z y z n ę osobistego d o ś w i a d ­
czenia - s p o t k a n i a człowieka z miłością Boga, której m o c nie zna granic,
zwłaszcza zaś spotkania z ukrzyżowanym Chrystusem102. Tu tkwi
ostateczne źródło chrześcijańskiej nadziei. Robinson nie zaprzecza
m o ż l i w o ś c i p o t ę p i e n i a , p r z e n o s i j e d n a k p r o b l e m p i e k ł a w sferę

52
doświadczenia subiektywnego103. Człowiek ustawicznie stoi p r z e d wy­
b o r e m . Jest to k o n i e c z n e dla jego decyzji m o r a l n e j . K t o w y b i e r a p o t ę p i e ­
nie, s t a n i e się o n o jego u d z i a ł e m . N i e o z n a c z a to j e d n a k , że B ó g w swojej
miłości nie p o t r a f i czy n i e zechce p r z e m i e n i ć o s t a t e c z n i e r ó w n i e ż i t a ­
kiego stanu. „ P i e k ł o jest ostateczną niemożliwością, p o n i e w a ż j u ż n i k t
nie znajduje się p o z a C h r y s t u s e m " 1 0 4 . J e s t to j e d n a k spojrzenie od s t r o n y
ostatecznego z a m i e r z e n i a Boga w z g l ę d e m świata. Z a m i a r e m t y m jest
z j e d n o c z e n i e w s z y s t k i c h l u d z i w C h r y s t u s i e ( p o r . E f 1,10; K o l 1,20) 1 0 5 .
J e d y n ą p o d s t a w ą e s c h a t o l o g i c z n e g o u n i w e r s a l i z m u jest, w e d ł u g R o b i n ­
sona, „dzieło Boga w Chrystusie" (the work of God in Christ)106,
„ d e c y d u j ą c y c h a r a k t e r t e g o , c o C h r y s t u s u c z y n i ł " (the decisiveness o f
what Christ has done)101. „ A l b o w i e m N o w y T e s t a m e n t n i g d y n i e m ó w i ,
że B ó g m o ż e być wszystkim we wszystkich, że Chrystus m o ż e przy­
ciągnąć w s z y s t k i c h ludzi do siebie, lecz że to u c z y n i " 1 0 8 . W k o ń c u Bóg
jest „całkowicie P a n e m ś w i a t a c h c ą c e g o Jego p a n o w a n i a " 1 0 9 . D o
niektórych myśli Robinsona powrócimy w dalszych rozważaniach.
W 1953 r. n i e z w y k l e b u r z l i w a d y s k u s j a na t e m a t p i e k ł a i p o w s z e c h ­
n o ś c i z b a w i e n i a t o c z y ł a się w N o r w e g i i p o m i ę d z y t e o l o g i e m O. H a l l e s b y
i b i s k u p e m K. S c h j e l d e r u p e m . Teolog b r o n i ł n a u k i o w i e c z n y m piekle,
b i s k u p zaś u w a ż a ł , ż e nie należy o n a d o istotnego p r z e s ł a n i a „religii
miłości" i przeczy prawdziwemu duchowi objawienia Chrystusowego.
W d e b a t ę w ł ą c z y ł y się w y d z i a ł y t e o l o g i c z n e - k o ś c i e l n y i p a ń s t w o w y .
Uwagę zwraca wyważone i otwarte stanowisko wydziału uczelni pań­
s t w o w e j p r z y g o t o w a n e p r z e z z n a n y c h t e o l o g ó w (E. M o l l a n d , A . N . D a h l ,
S. M o w i n k e l i in.). Przyznają oni, że p r i o r y t e t p r z y n a l e ż y do E w a n g e l i i
miłości. R ó w n o c z e ś n i e zwracają u w a g ę n a fakt, ż e P i s m o św. m ó w i
o mrocznej możliwości negatywnego w y n i k u sądu Bożego. Stwierdzono,
iż kościelne w y z n a n i a wiary nie mają gwarancji nieomylności we wszyst­
k i c h s z c z e g ó ł a c h . T y m c z a s e m W y z n a n i e A u g s b u r s k i e ( C a 17) u s i ł u j e
m ó w i ć w y r a ź n i e j o k a r a c h p i e k ł a niż s a m o P i s m o św. A z a t e m bp Schjel-
d e r u p m i a ł r a c j ę n i e o p o w i a d a j ą c się z a literą t e g o a r t y k u ł u w i a r y ;
w gruncie rzeczy jego wypowiedzi nie wykluczają samej możliwości
potępienia, lecz s k i e r o w a n e są p r z e c i w k o n a u c e o wieczności piekła.
D e b a t a odsłoniła z całą wyrazistością d w a różne podejścia do i n t e r p r e ­
t a c j i P i s m a Św.: z j e d n e j s t r o n y w i e r n o ś ć w o b e c r o z u m i e n i a d o s ł o w n e g o ,
z drugiej n a t o m i a s t o t w a r t o ś ć na głębszy sens Ewangelii. Z tego już
względu kontrowersja ta zasługuje na uwagę110.
Dyskusja n a d uniwersalizmem zbawienia wśród teologów protes­
t a n c k i c h X X w . r o z w i n ę ł a się n a j b a r d z i e j w s z e c h s t r o n n i e w k r a j a c h
p o s ł u g u j ą c y c h się j ę z y k i e m n i e m i e c k i m . O d p o c z ą t k u stulecia p o j a w i a ł y
się s t u d i a , k t ó r y c h a u t o r z y o p o w i a d a l i się z a n a u k ą o p o w s z e c h n y m
pojednaniu111. Niektórzy w szczególny sposób podkreślali rolę Chrys­
t u s a 1 1 2 . W p r a c a c h o c h a r a k t e r z e s y s t e m a t y c z n y m p o j a w i a się refleksja
nad właściwym sensem kary. Powraca patrystyczny motyw kary jako

53
l e k a r s t w a i ś r o d k a p o p r a w y . W i e c z n e p o t ę p i e n i e u k a z u j e się w t y m
świetle jako bezcelowe, a wieczne trwanie zła w Bożym stworzeniu
j a k o a b s u r d a l n e 1 1 3 . D z i ę k i C h r y s t u s o w i , Bóg w swojej miłości p o t r a f i
przygotować wszystkich do przyjęcia d a r u zbawienia. Spotkanie
z Bogiem w momencie śmierci umożliwia ludziom podjęcie pełnej
decyzji, w o l n e j od d o c z e s n y c h b r a k ó w w p o z n a n i u i z a w i e r z e n i u
C h r y s t u s o w i 1 1 4 . Bóg z b a w i ł cały wszechświat. O d k u p i e n i e osiągnie swój
cel d o p i e r o w t e d y , g d y C h r y s t u s z o s t a n i e u z n a n y p r z e z w s z y s t k i c h j a k o
P a n całego stworzenia115.
Niektórzy teologowie protestanccy podjęli p r ó b ę u k a z a n i a biblij­
nych p o d s t a w uniwersalizmu zbawienia. Usiłowali sprecyzować sens
t e r m i n u „ w i e c z n y " (aiönios), p r z e a n a l i z o w a ć l i c z n e w y p o w i e d z i N o w e ­
go T e s t a m e n t u mówiące o powszechnym zasięgu zbawczego dzieła
Chrystusa, w s k a z a ć na oczyszczający c h a r a k t e r kary oraz na motywy
nadziei, s p o ś r ó d k t ó r y c h n a p i e r w s z e miejsce w y s u w a się miłość B o g a d o
ludzi. P o d w ó j n y r e z u l t a t s ą d u ostatecznego nie jest s ł o w e m o s t a t n i m .
Pozostanie nadzieja na powszechne pojednanie wszystkich z Bogiem
jako ostateczny kres Jego zbawczego planu116. Do analiz tych będziemy
o d w o ł y w a ć się n i e j e d n o k r o t n i e . Przebija z n i c h ś w i a d o m o ś ć , iż p o m i m o
wielu n i e p o d w a ż a l n y c h świadectw biblijnych, nadzieja n a d a l idzie
w p a r z e z niepewnością. N i e p e w n o ś ć ta w y n i k a stąd, że p r a w d a o p o w ­
szechnym pojednaniu stworzenia d a n a została n a m w postaci obietnicy,
której wielkości za życia nie jesteśmy w stanie o g a r n ą ć 1 1 7 .
P o m i m o wyraźnej skłonności do przyjęcia apokatastazy, wybitni
teologowie protestanccy XX w. przyznają, że zagadnienia tego nie
sposób ostatecznie rozstrzygnąć na płaszczyźnie spekulatywno-sys-
tematycznej118. Dlatego w ich rozważaniach o możliwości powszechnego
z b a w i e n i a p o j a w i a się w i e l e z a s t r z e ż e ń , w a r u n k ó w i o g r a n i c z e ń . N a ogół
nie przyjmują oni apokatastazy jako doktryny, choć w rzeczywistości
cały w y s i ł e k m y ś l o w y zdaje się z m i e r z a ć w k i e r u n k u n a d z i e i p o w s z e c h ­
nego zbawienia. Doniosłą rolę odgrywają w ich myśleniu racje chrysto­
logiczne119. W świetle świadectw Nowego T e s t a m e n t u całe zbawcze
dzieło Chrystusa zmierza w kierunku powszechnego zbawienia120.
Widać również tendencję do przeniesienia p r o b l e m u z płaszczyzny
teoretycznej na płaszczyznę egzystencjalną i praktyczną. Wywody
P. A l t h a u s a są w t y m względzie bliskie tendencji, k t ó r a p r z e w a ż a w t r a ­
dycji chrześcijaństwa w s c h o d n i e g o : z b a w i e n i e p o w s z e c h n e jest p r z e d ­
miotem nadziei i wstawiennictwa, wzajemnej troski i odpowiedzialnoś­
ci. W m o d l i t w i e c z ł o w i e k p r z e c h o d z i o d l ę k u d o n a d z i e i . M o ż l i w o ś ć
o d m o w y i z a t r a c e n i a się jest p r z e d e w s z y s t k i m „ m o i m p r o b l e m e m " 1 2 1 .
D l a J . M . L o c h m a n n a a p o k a t a s t a z a jest w r ę c z p e w n o ś c i ą w i a r y (cer-
titudo des Glaubens)122. P e w n o ś ć t a n i e m o ż e b y ć j e d n a k z a d u f a n y m
p o c z u c i e m z a g w a r a n t o w a n i a s o b i e z b a w i e n i a (securitas des Heilsbesit­
zes). P r z e ś w i a d c z e n i e o z w y c i ę s k i e j ł a s c e C h r y s t u s a n i e w y k l u c z a

54
a p r i o r y c z n i e s a m e j i d e i p i e k ł a ( L o c h m a n n u w a ż a j ą z a mitologoumenon
wskazujący w negatywny sposób na wolny c h a r a k t e r łaski i na dobrowol­
ną odpowiedzialność wiary). W apokatastazę wolno zatem w i e r z y ć , ale
n i e p o w i n n a s t a ć się o n a d o k t r y n ą i p e w n o ś c i ą d o k t r y n a l n ą . L o c h m a n n
przejmuje aforystyczną wypowiedź K. B a r t h a : „Kto nie wierzy w apoka­
t a s t a z ę , j e s t w o ł e m , k t o z a ś jej u c z y , j e s t o s ł e m " . A p o k a t a s t a z a j e s t p r z e d ­
m i o t e m wiary (zawsze ufnej!), a nie doktryny123. W t y m p u n k c i e z n o w u
bliscy jesteśmy s t a n o w i s k u jednego z n u r t ó w teologii i duchowości
wschodniej.
H. Thielicke przyznaje, że sytuacja zatraconych (apollymenoi)
należy do tego rodzaju prawd, które nie mogą być przedmiotem
w y p o w i e d z i d o g m a t y c z n y c h , lecz jedynie treścią m o d l i t w y . Wierzący
m o ż e z u f n o ś c i ą p r o s i ć B o g a o t o , a b y ci, k t ó r z y o d r z u c i l i C h r y s t u s a , s a m i
n i e zostali o d r z u c e n i , a b y dzieje ich s t o s u n k u do B o g a p r z e d ł u ż a ł y się
w wieczności, aby bezmiar Jego miłości nie został u d a r e m n i o n y ich
u p o r e m . K t o m o d l i się z ufnością, p o w i e r z a t y m s a m y m w s z y s t k o z b a w ­
czej w o l i B o g a . O n s a m z n a n a j l e p i e j s p o s o b y w y s ł u c h a n i a m o d l i t w y z a
zatraconych. On nadaje im sens124.
Niektórzy współcześni teologowie protestanccy usiłowali pogodzić
możliwość apokatastazy z przyjęciem istnienia wiecznego piekła. Podejś­
cie t o cechuje o t w a r t o ś ć n a o b y d w i e możliwości, i n s p i r o w a n ą chęcią p o ­
t r a k t o w a n i a z całą p o w a g ą wypowiedzi biblijnych o sądzie i u t r a c i e zba­
wienia. S t a n o w i s k o to n i e jest w o l n e od t r u d n o ś c i i w e w n ę t r z n y c h sprze­
c z n o ś c i 1 2 5 . Z j e d n e j s t r o n y p o d k r e ś l a się o s t a t e c z n i e z w y c i ę s k i c h a r a k t e r
łaski i miłości Boga, z drugiej n a t o m i a s t siłę zła i możliwość potępienia.
W tej p e r s p e k t y w i e d r u g a m o ż l i w o ś ć w y d a j e się j e d n a k z n a c z n i e s ł a b s z a
i mniej realistyczna. Nie wyklucza nadziei na zbawienie powszechne126.

4. DOJRZEWANIE ŚWIADOMOŚCI KATOLICKIEJ

Stopniowo również wśród współczesnych teologów katolickich zary­


s o w u j e się c o r a z w i ę k s z a o t w a r t o ś ć n a m o ż l i w o ś ć p o w s z e c h n e g o z b a w i e ­
n i a . W ś r e d n i o w i e c z u s k ł a n i a l i się ku niej J. S z k o t E r i u g e n a i A m a l r y k
z B e n e 1 2 7 . P o d k o n i e c X I X w . s p r z y j a l i jej t e o l o g o w i e n i e m i e c c y J . B . H i r s -
cher i H. Schell128. Obecnie liczba zwolenników stopniowo wzrasta. Nie
chodzi bynajmniej o nadzieję inspirowaną płytkim sentymentalizmem
i n a i w n y m optymizmem. Ma ona p o w a ż n e podstawy teologiczne. T r u d n o
przypuścić, aby Bóg, k t ó r y jest miłością, p r z e z w s k r z e s z e n i e z m a r t w y c h
obdarzał człowieka cudowną p r z e m i a n ą z m a r t w y c h w s t a n i a („wszyscy
b ę d z i e m y p r z e m i e n i e n i " : 1 K o r 15,51), a n a s t ę p n i e w y d a w a ł g o z p o w r o ­
tem na wieczne męki. „Stoimy tu przed tajemnicą niezgłębioności Boga
i człowieka. P i e k ł o jest j a k ą ś możliwością w nas, a z b a w i e n i e j e s z c z e
większą możliwością w Bogu"129.

55
Myśl o groźnej wielkości człowieka i jego wolności d ł u g o m ę c z y ł a
francuskiego myśliciela, M. Blondela. Jeżeli człowiek w swej p r z e w r o t ­
ności chce i pragnie, aby Bóg dla niego nie istniał, wówczas potępia sam
siebie: fiat voluntas tua, homo, in aeternum! Bóg nie ponosi
odpowiedzialności za piekło, k t ó r e człowiek t w o r z y s a m sobie. Jest to
jego „ s a m o p o t ę p i e n i e " , jego w ł a s n y wybór. N i e p o w s t r z y m a go od tego
nawet m ę k a ukrzyżowanego Chrystusa. Wieczne zatracenie grzeszników
b y ł o n a j w i ę k s z ą m ę k ą d u s z y C h r y s t u s a . Filozof z t r u d e m godzi się j e d n a k
na myśl o nieprzemijającej złości w p o t ę p i o n y c h , zwłaszcza tych, k t ó r y c h
z n a ł i m i ł o w a ł . C h c i a ł b y t r u d z i ć się, m o d l i ć i cierpieć, a b y m ó c i c h ocalić.
O t o jego d y l e m a t . C h w y t a się w i ę c p o n o w n i e m y ś l i o m ę c e C h r y s t u s a ,
o Jego opuszczeniu, a n a w e t d o ś w i a d c z e n i u przez Niego całej grozy
p o t ę p i e n i a grzeszników. T r z e b a tego wszystkiego d o ś w i a d c z y ć w sobie,
aby mieć współczucie dla losu potępionych i w y d a ć siebie samego dla ich
z b a w i e n i a . . . W t y c h w s t r z ą s a j ą c y c h r o z w a ż a n i a c h kryje się już j a k a ś
nadzieja, że p o w r ó t do Boga jest jeszcze możliwy. P r z e r a ż a myśl o d a ­
remności m ę k i i przelanej krwi Zbawiciela. U d r ę c z o n y myśliciel błaga
wreszcie Boga o „ m o r a l n e przeistoczenie" dla wszelkiego zła. Wierzy, że
m ę k a Chrystusa ogarnia swą mocą także piekło i wszelką ludzką winę,
że Zbawiciel nigdy nie z a p o m i n a o zagubionej owcy, że Jego
z m a r t w y c h w s t a n i e o t w a r ł o w s z y s t k i m d r o g ę życia, ż e s p r a w i e d l i w o ś ć
Boża jest n i e o d ł ą c z n a od Jego miłosierdzia130. K t o nie odnajdzie
w t y c h r o z t e r k a c h ś l a d u s w o i c h myśli i p r z e b i j a n i a się ku ś w i a t ł u
nadziei?

D o j r z e w a n i e ś w i a d o m o ś c i katolickiej jest p r o c e s e m d ł u g i m i z ł o ­
ż o n y m . Wiele c z y n n i k ó w o d e g r a ł o w n i m swoją rolę. J e d n y m z n i c h
była p o g ł ę b i o n a refleksja filozoficzna i teologiczna n a d nadzieją.
Wspomnieć należałoby m.in studia J. Piepera i G. Marcela131. Żywą
k o n t r o w e r s j ę w y w o ł a ł a k s i ą ż k a G . P a p i n i e g o U diavoloU2. W s z a t a n i e
w i d z i a ł on n i e tylko symbol m o c y w r o g i c h Bogu i o s o b o w e wcielenie zła,
ale p r z e d e wszystkim najbardziej nieszczęśliwe spośród wszystkich
s t w o r z e ń 1 3 3 . P r a g n ą ł d a ć w y r a z chrześcijańskiej i ludzkiej nadziei na jego
ostateczne pojednanie z Bogiem. Upatrywał w tym wręcz przedziwną
misję człowieka. Przez miłość, p o k o r ę i posłuszeństwo ludzie mogą p o m ó c
s z a t a n o w i p o j e d n a ć s i ę z B o g i e m . Zwłaszcza c h r z e ś c i j a n i e p o w i n n i
w y z w o l i ć się o d n i e n a w i ś c i d o s z a t a n a , s a m C h r y s t u s b o w i e m n a k a z a ł
m i ł o w a ć n i e p r z y j a c i ó ł ( M t 5,44). W i e c z n e p o t ę p i e n i e s z a t a n a b y ł o b y ,
zdaniem Papiniego, absurdalnym upokorzeniem dla samego Stwórcy,
w p r o w a d z e n i e m w Jego stworzenie wiecznego d u a l i z m u d o b r a i zła. Bóg
miłując swoje stworzenia m u s i a ł b y w ó w c z a s cierpieć bardziej niż s a m
s z a t a n . „ W s z k o l e C h r y s t u s a n a u c z y l i ś m y się, ż e w i a r y g o d n e j e s t p r z e d e
wszystkim to, co n i e m o ż l i w e " 1 3 4 . „ E k u m e n i c z n y " o p t y m i z m Papiniego
był w y r a z e m nadziei na zbawienie wszystkich stworzeń oraz na zwycięs­
two Bożego miłosierdzia.

56
Kiedyś teologowie p y t a l i z n i e p o k o j e m , ilu ludzi z o s t a n i e o c a l o n y c h
s p o ś r ó d w i e l k i e j m a s y p o t ę p i o n y c h (massa damnata). Ś w . A u g u s t y n r o z ­
b u d o w a ł p o d s t a w y eschatologicznego p e s y m i z m u 1 3 3 . Uczył, że dzieje
ś w i a t a s ą z n i e p o j ę t e g o z r z ą d z e n i a B o g a d z i e j a m i o w e j massa damnata.
Zbawieni zostaną tylko nieliczni, o b d a r z e n i łaską wybrania. Jest to pesy­
m i s t y c z n e spojrzenie na dzieje świata, k t ó r y c h o w o c e m jest dla większoś­
ci piekło i potępienie. Soteriologiczny p e s y m i z m A u g u s t y n a zaciążył
przez wieki na świadomości chrześcijaństwa zachodniego. Stopniowo
"jednak zaczęła się o n a w y z w a l a ć o d n a r z u c o n e j p r z e z niego logiki. O d r z u ­
cona została n a u k a o k a r a c h ponoszonych przez dzieci z m a r ł e bez c h r z t u
(poena mitissima puniuntur). W s p ó ł c z e s n a t e o l o g i a n i e p r z y j ę ł a t r a d y ­
c y j n e j n a u k i o o t c h ł a n i d z i e c i (limbus puerorum)136. Z m i a n a ś w i a d o m o ś c i
k s z t a ł t u j e się b a r d z o w o l n o . C z a s a m i p o t r z e b a d o tego c a ł y c h stuleci.
Do czasów Vaticanum II Kościół rzymskokatolicki nie opowiedział
się z d e c y d o w a n i e z a p o g l ą d a m i n a c e c h o w a n y m i s o t e r i o l o g i c z n y m o p t y ­
m i z m e m . P e w n a z m i a n a w i d o c z n a jest d o p i e r o w n a u c e soboru. S o b ó r
W a t y k a ń s k i II nie przyjął, na płaszczyźnie teoretycznej i d o k t r y n a l n e j ,
a p o k a t a s t a z y pojętej jako p o j e d n a n i e wszystkich stworzeń z Bogiem.
Wskazał jednak na uniwersalizm zbawienia. Zjednoczenie z misterium
p a s c h a l n y m C h r y s t u s a m o ż l i w e jest t a k ż e dla n i e w i e r z ą c y c h , jeżeli p o s t ę ­
p u j ą z g o d n i e z e s w o i m s u m i e n i e m (zob. K D K 22). T y l k o B o g u w i a d o m y
jest sposób z e t k n i ę c i a się c z ł o w i e k a ze ś w i a t ł e m O b j a w i e n i a . Bóg p r a g n i e
z b a w i ć w s z y s t k i c h ludzi. N i e jest d a l e k o od tych, którzy szukają Go nieja­
ko po o m a c k u i odnajdują Jego w o l ę p o p r z e z n a k a z s u m i e n i a (zob. KK
16). K o ś c i ó ł j e s t s a k r a m e n t a l n y m z n a k i e m z b a w i e n i a d l a c a ł e g o ś w i a t a
( z o b . K K 1). P r a w d ą j e s t , ż e r ó w n i e ż w p r z e s z ł o ś c i g ł o s z o n o n a u k ę o p o w ­
s z e c h n o ś c i z b a w c z e j w o l i B o g a ( z o b . 1 T m 2,4), c z y n i o n o t o j e d n a k w s p o ­
sób abstrakcyjny i z wieloma ograniczeniami. S o b ó r uznaje możliwość
objawienia i zbawczej wiary nawet tam, gdzie nie dotarło p r z e p o w i a d a ­
nie E w a n g e l i i l u b gdzie z w i n y ludzkiej straciła ona swoj ą w i a r y g o d n o ś ć .
Największą p r z e s z k o d ą do z b a w i e n i a jest zła w o l a istoty r o z u m n e j .
Nie przesądza to j e d n a k niczego. Pozostaje jeszcze nadzieja, że m o c Bożej
ł a s k i p o t r a f i p r z e m i e n i ć n a w e t złą wolę, a b y d o b r o w o l n i e z w r ó c i ł a się d o
Boga. „Dziś p y t a m y — pisze K. R a h n e r - czy nie m o ż n a żywić nadziei, że
wszyscy zostaną zbawieni. Tego rodzaju pytanie i tego rodzaju p o s t a w a
jest b a r d z i e j c h r z e ś c i j a ń s k a niż ta, k t ó r ą z a j m o w a n o wcześniej. J e s t o n a
owocem długiej historii dojrzewania świadomości chrześcijańskiej, k t ó r a
z b l i ż a się p o w o l i do o s t a t e c z n e j i p o d s t a w o w e j n o w i n y J e z u s a o z w y ­
cięstwie Królestwa Bożego"137. Nie chodzi o całkiem teoretyczną p e w ­
ność powszechnego zbawienia. Takiej pewności doktrynalnej Kościół nie
m o ż e głosić. M o ż e j e d n a k żywić n a d z i e j ę n a o s t a t e c z n e p o j e d n a n i e
wszystkich stworzeń ze Stwórcą. Wyroki boskie są niepojęte.
Po tej s t r o n i e życia n i e w i e l e w i e m y o zwycięskiej ł a s c e B o g a i m o c y
z m a r t w y c h w s t a n i a Chrystusa. M o ż e m y raczej przeczuwać, k i m jest Bóg.

57
N a d z i e j a jest ś w i a t ł e m dla k a ż d e g o , k t o staje w obliczu przerażającej
ciemności przenikającej l u d z k i e dzieje. Ł a s k a Boża z a o f i a r o w a n a jest
s w o b o d n e j decyzji k a ż d e g o człowieka. Co więcej, potrafi p r z e n i k n ą ć tę
wolność od w e w n ą t r z i otworzyć w tajemniczy sposób na d a r zbawienia.
N i e jest to d o k t r y n a l n a p e w n o ś ć z b a w i e n i a wszystkich, ale nadzieja, że
Bóg potrafi znaleźć dostęp do wolności istoty stworzonej i przemienić ją
b e z z a d a w a n i a jej g w a ł t u . C h r z e ś c i j a n i n o ż y w i o n y p o k o r n ą , p o w s z e c h n ą
i b e z g r a n i c z n ą nadzieją z b a w i e n i a „bardziej czci świętą d o b r o ć B o g a niż
ten, k t o już teraz chce nazybyt d o k ł a d n i e wiedzieć, że zło, choć p o t ę p i o n e
przez Boga, ma c h a r a k t e r ostateczny"138.
W świetle rozważań K. R a h n e r a człowiek zachowuje m o ż l i w o ś ć
o s t a t e c z n e g o p r z e c i w s t a w i e n i a się Bogu. P r z y p o m i n a o n j e d n a k
n a t y c h m i a s t , że n a u k a chrześcijańska nie m ó w i nic o tym, czy m o ż l i w o ś ć
ta s t a ł a się k i e d y k o l w i e k r z e c z y w i s t o ś c i ą w o d n i e s i e n i u do k o n k r e t n y c h
ludzi. Jest to fakt t y m bardziej godny uwagi, że groźba możliwości
p o t ę p i e n i a ma c h a r a k t e r egzystencjalny i jest s k i e r o w a n a nie do drugich,
lecz do m n i e s a m e g o . Ale w n a u c e chrześcijańskiej i w s a m y m O b j a w i e n i u
są także ślady przekonania, że całość stworzenia r z e c z y w i ś c i e dochodzi
do u c z e s t n i c t w a w życiu Boga139.
Spośród współczesnych teologów katolickich, H.U. von Balthasar
( + 1 9 8 8 ) o p o w i e d z i a ł się n a j b a r d z i e j k o n s e k w e n t n i e z a u n i w e r s a l i z m e m
z b a w i e n i a j a k o sferą c h r z e ś c i j a ń s k i e j n a d z i e i . Z n a l a z ł o t o w y r a z z w ł a s z ­
cza w jego o s t a t n i c h p u b l i k a c j a c h 1 4 0 . Analiza w y p o w i e d z i biblijnych
idzie t a m w p a r z e z refleksją t e o l o g i c z n o - h i s t o r y c z n ą , g ł ę b o k o z a k o ­
r z e n i o n ą w t r a d y c j i chrześcijańskiej. Ś m i a ł o ś ć t y c h refleksji jest z a c h ę t ą
do p o d e j m o w a n i a dalszych k r o k ó w w celu „ u z a s a d n i e n i a n a d z i e i " , k t ó r a
w n a s ż y j e ( p o r . 1 P t 3,15). B ę d z i e m y d o n i c h n a w i ą z y w a l i w n a s z y c h
rozważaniach.
N o w a ś w i a d o m o ś ć soteriologiczna nie jest jedynie o w o c e m egzysten­
cjalnych o p o r ó w nowożytnej m e n t a l n o ś c i w o b e c samej idei „piekła".
U podstaw przemiany dostrzec należy głęboką rewaloryzację nadziei
chrześcijańskiej, która przez długie wieki bytowała jedynie w postaci
c i e n i a j a k o j e d n a z c n ó t w teologii m o r a l n e j . W n o w y m uj ę c i u z a g a d n i e n i a
nie w y k l u c z a się a p r i o r y c z n i e r e a l n e j możliwości p i e k ł a . Możliwość jest
j e d n a k czymś i n n y m niż s a m a rzeczywistość. Nie odbiera ona nadziei
na o s t a t e c z n e z b a w i e n i e i ocalenie wszystkich dzięki łasce i miłosierdziu
Boga. N i e głosi się a p o k a t a s t a z y j a k o d o k t r y n y . P o d s t a w ą n a d z i e i
o c a l e n i a w s z y s t k i c h jest z b a w c z a w o l a i z w y c i ę s k a m i ł o ś ć Boga (zob.
1 T m 2,3.6). „ Z ł o ż y l i ś m y n a d z i e j ę w B o g u ż y w y m , k t ó r y j e s t Z b a w c ą
wszystkich ludzi, zwłaszcza w i e r z ą c y c h " (1 Tm 4,10)141.
Jest to bez wątpienia stanowisko, z którym t r u d n o będzie pogodzić
się n i e k t ó r y m t e o l o g o m k a t o l i c k i m . U w a ż a ć będą, i ż c h o d z i j e d y n i e
o jakąś m a r g i n a l n ą linię tendencji chrześcijańskiej, k t ó r a nie zasługuje
na poważne potraktowanie. Minimalizować będą znaczenie pewnych

58
wypowiedzi nowotestamentalnych, wskazujących na możliwość pow­
s z e c h n e g o p o j e d n a n i a s t w o r z e n i a z B o g i e m . D o m a g a ć się b ę d ą większej
p r e c y z j i w s p o s o b i e p o j m o w a n i a n a d z i e i o r a z p o d p o r z ą d k o w a n i a jej
w y m o g o m wiary. S k o r o „wiara K o ś c i o ł a " nie daje obietnicy nieistnienia
piekła - nie może być mowy o nadziei powszechnego zbawienia. N a d ­
p r z y r o d z o n a n a d z i e j a m u s i o p i e r a ć się n a f u n d a m e n c i e w i a r y , a s k o r o
w i a r a m ó w i coś przeciwnego, nie m a p o d s t a w dla nadziei. N a d z i e j a n i e
usuwa rzeczywistości potępienia, tak jak nie ma mocy stworzenia nieba.
W ocenie przeciwników teologumen powszechnego zbawienia, pomi­
mo swej fascycynującej wizji, jest t y l k o a p o t e o z ą zwycięskiej ł a s k i Boga,
wygładzającą dziejowe dysonanse na korzyść ostatecznej harmonii,
jedności i solidarności wszystkich ludzi w dziele zbawienia. Kto
uprzywilejowuje w teologii racjonalne myślenie, ten dostrzegać będzie
niezliczone trudności w uznaniu nadziei na powszechne zbawienie. Nie
przejmą go intuicje i d o ś w i a d c z e n i a wielu ludzi ś w i ę t y c h i g ł ę b o k o
uduchowionych, pozostawione w ich wstrząsających świadectwach. Za­
rzucać będzie teorii apokatastazy „patos jedności" osłabiający w y m o w ę
biblijnych w y p o w i e d z i o p o w a d z e życia, decydującym c h a r a k t e r z e śmier­
ci, s ą d z i e o s t a t e c z n y m i w i e c z n o ś c i p o t ę p i e n i a 1 4 2 .
N i e s p o s ó b p o m i n ą ć tego f a k t u . K t o o p o w i a d a się z a n a d z i e j ą
powszechnego zbawienia, musi z d a w a ć sobie s p r a w ę z trudności, jakie
jego s t a n o w i s k o n a s t r ę c z a ogólnie przyjętym s c h e m a t o m myślenia143.
C h r z e ś c i j a ń s k a teologia, z a g ł ę b i a j ą c się w n i e p o j ę t y m m i s t e r i u m P a s c h y
Chrystusa, ma największe prawo do odważnego szukania zapoznanych
możliwości. Wątki chrystologiczne i soteriologiczne d o m i n o w a ć będą
dlatego w naszych dalszych rozważaniach.

1
Z o b . A. O e p k e , Apokathistemi, apokatâstasis Th W N T I, 386-392.
2
A p o k a t a s t a z a o z n a c z a w teologii d w i e rzeczywistości: a) o d n o w i e n i e
świata materialnego (apokatastaza kosmosu); b) powrót wszystkich stworzeń
r o z u m n y c h do j e d n o ś c i i p r z y j a ź n i ze Stwórcą, a t y m s a m y m p o j e d n a n i e
i z b a w i e n i e p o w s z e c h n e ( a p o k a t a s t a z a osobowa). Por. F. Gryglewicz,
Apokatastaza w Piśmie świętym EK I, 755; W. H r y n i e w i c z , Apokatastaza, II.
W teologii, t a m ż e , 755-758.
3
E. S t a e h e l i n , Die Wiederbringung aller Dinge, Basel 1960; G. Müller, Die
Idee der Apokatâstasis ton panton in der europäischen Theologie von
Schleiermacher bis Barth, Z R G G 16: 1964, s. 1-22; tenże, Apokatâstasis panton.
A B i b l i o g r a p h y , Basel 1969; tenże, Ungeheuerliche Ontologie. Erwägungen zur
christlichen Lehre über Hölle und Allversöhnung, Ev Th 34: 1974, s. 256-275;
E. D e a k , Apokatâstasis. The Problem of Universal Salvation in Twentieth-Cen-
tury Theology, T o r o n t o 1977 ( r o z p r a w a d o k t o r s k a w St M i c h a e l ' s College).
4
Z o b . Stromata VI,6; VII, 12 i 16. PG 9,269.496-497.541.

59
5
Por. A. Méhat, Apocatastase. Origène, Clément dAlexandrie, Act.3,21.
Vig Ch 10:1956, s. 209 n n .
6
De p r i n c i p i i s 1,6,2 i 4; II, 3,5; III, 5,6-7; 111,6,1-3.8-9. P S P 23,106.110.136.
272.275.276.277.281.282; In Levit. h o m . 7,2. S c h 286, 314.
7
De p r i n c . 1,6,1 i 2. P S P 23, 106.
8
T a m ż e , III, 5,7 (s.272).
9
T a m ż e , s. 273.
10
T a m ż e , III, 5,8 (s.273).
11
T a m ż e , III, 6,9 (s.282).
12
T a m ż e , III, 5,8 (s.273).
13
Tamże.
14
T a m ż e , III, 6,8 (s.282)
15
Z o b . G. Müller, Origenes und die Apokatâstasis. T h Z 14:1958, s.181-182.
16
Z o b . D i e p r i n c . 1,6,1-3. P S P 23, 106-110. J u ż za swego życia Orygenes
z a p r z e c z a ł , iż o d r z u c a k a r ę p i e k ł a (zob. C o m m . in J o h . 19,3). P o t w i e r d z a to
ś w i a d e c t w o Rufina (De a d u l t . lib. Origenis. PG 17, 642). Por. t a k ż e H i e r o n i m ,
C o n t r a J o a n n n e m H i e r o s o l y m i t a n u m 16.PL 23,388. W e d ł u g H . Crouzela (Geist.
RAC V 521) m o c n y m a r g u m e n t e m p r z e c i w k o i n t e r p r e t a c j i a p o k a t a s t a z y w sensie
n a w r ó c e n i a s z a t a n a i p o t ę p i o n y c h ludzi jest jego t r y c h o t o m i c z n y pogląd na
c z ł o w i e k a j a k o istotę złożoną z ciała, duszy i D u c h a (Pneuma). P o t ę p i e n i nie
mają D u c h a j a k o rzeczywistości dążącej do Boga, to zaś w y k l u c z a ł o b y wszelką
możliwość n a w r ó c e n i a . Wydaje się, że nie jest to j e d n a k a r g u m e n t
p r z e k o n y w a j ą c y , t y m b a r d z i e j że szereg w y p o w i e d z i Orygenesa s k ł a n i a się
w k i e r u n k u n a d z i e i na z b a w i e n i e p r a w d z i w i e p o w s z e c h n e .
17
C o m m . in E v a n g . J o h . 11,13, 92-99. P S P 28, 116-118.
18
C o m m . in E p . ad R o m . 5,7. PG 14,1037
19
K t o n a z y w a k a r ę „ w i e c z n ą " , m ó w i o wieczności w sposób n o m i n a l n y , ale
nie adekwatny: tön katà lógon onomadzoménôn ąionion kolâseôn. Contra
Celsum III, 78.SCh 136,176.
20
Z o b . De p r i n c I, 6,3; 111,1,20 P S P 23, 109. 240-241.
21
In Levit. hom.7,2. S C h 286,312.318.
22
De p r i n c . 1,6,1 i 4. P S P 23, 105-106.111.
23
D u ż e z n a c z e n i e przywiązuje Orygenes do słów św. P a w ł a : 1 K o r 2,9
i 3,12-15. Teologiczna z a d u m a p o d p o w i a d a m u , że jeżeli Bóg p r z y g o t o w a ł tym,
k t ó r z y go miłują, niepojętą przyszłość, to m o ż e i Boskie k a r y p r z e k r a c z a j ą n a s z e
w y o b r a ż e n i a . Wszyscy m u s z ą przejść przez o s t a t e c z n ą p r ó b ę ognia (sam Bóg jest
t y m o g n i e m : H b r 12,29). W p r a w d z i e dzieło b u d o w a n e n i e n a C h r y s t u s i e spłonie,
ale człowiek s a m ocaleje, „lecz t a k j a k b y przez o g i e ń " (1 K o r 3,15). Z o b . In J e r .
h o m . 21 (lat.II). 5-6. S C h 232, 346.348.350.352.
24
G. M ü l l e r (Origenes..., dz.cyt. 174 nn.) i E. D e a k (dz. cyt. s.8) sądzą, iż
p r z y c z y n ą p o t ę p i e n i a b y ł a n a u k a Orygenesa o p o w t a r z a l n o ś c i dziejów
z b a w i e n i a , a raczej o w i e c z n y m p o w r o c i e eonów, w k t ó r y c h m o ż e d o k o n a ć się
oczyszczenie i n a w r ó c e n i e grzeszników. P r z y p o m n i j m y , że w swoim p i e r w s z y m
d e k r e c i e s k i e r o w a n y m p r z e c i w k o o r y g e n i z m o w i ces. J u s t y n i a n p o t ę p i ł
(i n a k a z a ł p o t ę p i ć ! ) g ł ó w n i e n i e k t ó r e z d a n i a z Péri archón Orygenesa,
preegzystencję i a p o k a t a s t a z ę (PG 86,1,945-990). D r u g a faza s p o r u (list c e s a r z a
d o Ojców jeszcze nie o t w a r t e g o soboru, p o t e m o b r a d y soborowe) d o t y c z y ł a n i e
t y l k o Orygenesa, ale t a k ż e D y d y m a i E w a g r i u s z a , a z w ł a s z c z a m n i c h ó w

60
p a l e s t y ń s k i c h zw. isóchristoi. Ci o s t a t n i (m.in. T e o d o r Askidas) uczyli, że
w a p o k a t a s t a z i e n a s t ą p i p e ł n e u p o d o b n i e n i e istoty p r z e m i e n i o n y c h s t w o r z e ń do
u w i e l b i o n e g o C h r y s t u s a ; p o w o ł y w a l i się p r z y t y m n a E w a g r i u s z a . Z o b . H.G.
Beck, Kirche und theologische Literatur im byzantinischen Reich, 2.Aufl,
M ü n c h e n 1977, s. 3 5 1 .
N a t e m a t s a m y c h p o c z ą t k ó w k o n t r o w e r s j i a n t y o r y g e n i s t y c z n y c h zob. J.A.
Fischer, Die alexandrinischen Synoden Gegen Origenes, O K S 28:1989, s. 3-16;
tenże, Synoden mit Origenes, O K S 29:1980, s. 97-117. D w a synody
a l e k s a n d r y j s k i e b p a D e m e t r i u s z a p o t ę p i ł y Orygenesa, n a s k u t e k czego m u s i a ł
osiedlić się w Cezarei. W P a l e s t y n i e cieszył się n a d a l d o b r ą sławą i p o m a g a ł
b i s k u p o m w z m a g a n i u z b ł ę d n y m i n a u k a m i na s y n o d a c h kościelnych.
25
Z o b . i n t e r e s u j ą c e u w a g i M. S t a r o w i e y s k i e g o (Czy Orygenes został
potępiony? CT 52:1982, nr 1, s. 181-183). Z w r a c a on u w a g ę , iż aż cztery sobory
w y r a z i ł y b ą d ź p o w t ó r z y ł y p o t ę p i e n i e n a u k i Orygenesa; p r z y p o m i n a j e d n a k , i ż
powołują się na nią d o k u m e n t y V a t i c a n u m II. P o d o b n i e rzecz ma się z T e o d o r e m
z M o p s u e s t i i i D y d y m e m Ś l e p y m . S p r a w a rzeczywiście w a r t a dyskusji!
26
De Trin, 2,12; C o n t r a m a n i c h . 2 i 17; E x p o s , in Ps. 6,2; 17,38-39 o r a z 53,3.
P G 39,673. 1088.1108.1176.1261.1404. P o d k r e ś l a o n leczniczy c h a r a k t e r k a r .
21
S t a n o w i s k o T e o d o r a p o z o s t a ł o m i a r o d a j n e d l a całego Kościoła n e s t o r i a ń -
skiego rozszerzającego się aż po Chiny. Ś l a d y tego p r z e k o n a n i a w i d a ć jeszcze
w XIII w. u n e s t o r i a ń s k i e g o m e t r . S a l o m o n a z B a s r a . Z o b . W. de Vries, Das
eschatologische Heil bei Theodor von Mopsuestia, O C P 24:1958, s. 309-338.
28
Oratio, 36. PG 36,412. Z o b . Poemata de seipso. PG 37, 1010.
29
Z o b . R. Leys, L'image de Dieu chez St. Grégoire de Nysse, P a r i s 1951,
s. 88-92; E. S t a n u l a , Wstęp, P S P 14, s. 2 1 .
30
O r a t i o c a t e c h . m a g n a , 26. P S P 14, s.163. Z o b . De anima et resurrectione.
T a m ż e s. 62-63; De h o m i n i s opificio, 17. PG 44,188.
31
De anima et resur. P S P 14, s.51. Z o b . t a k ż e , In Christi resur. o r . l . PG
46,612.
32
De anima et resur. P S P 14, s. 62-63,
33
De anima et resur. P S P 14, s.63. Pojęcie p o w s z e c h n e g o z b a w i e n i a ma
u G r z e g o r z a w y r a ź n e związki z P a w ł o w a wizją c i a ł a C h r y s t u s a , której
o d p o w i e d n i k i e m jest u niego i d e a „ p e ł n i " (pleroma) l u d z k o ś c i j a k o o b r a z u
Bożego, zmierzającej do e s c h a t y c z n e j „ s y m f o n i i " (symphonia) wszechrzeczy.
P o w s z e c h n e z b a w i e n i e jest z a m i e r z e n i e m Boga dla całego s t w o r z e n i a , a n a w e t
a b s o l u t n ą koniecznością. K o n i e c z n o ś ć t a w y n i k a , w e d ł u g G r z e g o r z a , z a r ó w n o
z przesłanek antropologicznych (wewnętrzne dobro stworzenia pochodzącego
od Boga j a k o J e g o o b r a z ; oczyszczający i leczniczy c h a r a k t e r kary),
m e t a f i z y c z n y c h ( n i e s k o ń c z o n o ś ć d o b r a , s k o ń c z o n o ś ć zła) i soteriologicznych
(zwycięska miłość, o d w i e c z n a m ą d r o ś ć i m o c Boga; p o d d a n i e wszystkiego
C h r y s t u s o w i , k t ó r e g o z m a r t w y c h w s t a n i e p r z y w r ó c i ł o całą p e ł n i ę n a t u r y
ludzkiej). Istnieją z a t e m t y l k o d w a ś w i a t y : o b e c n y o r a z przyszły, w o l n y od zła,
z b a w i o n y dzięki bliskości n i e s k o ń c z o n e g o d o b r a . Z o b . C.N. T s i r p a n l i s , The
Concept of Universal Salvation in Saint Gregory of Nyssa, „Kleronomia"
12:1980, s. 19-35.
34
In illud: Quando sibi subiecerit omnia..., PG 44, 1316. O r t o d o k s y j n o ś c i
n a u k i G r z e g o r z a o w i e c z n y m p i e k l e b r o n i p r a w o s ł a w n y egzegeta G. B a r r o i s (The
Alleged Origenism of St Gregory of Nyssa VTQ 30:1986, s. 7-16). Wykazuje, że

61
Grzegorz nie uległ (przynajmniej całkowicie) w p ł y w o w i orygenizmu, że p o j m o ­
w a ł a p o k a t a s t a z ę j a k o „ d e f i n i t y w n e p r z y w r ó c e n i e (the definitive restoration) p o ­
rządku świata zakłóconego przez grzech i odnowionego wedle pierwotnego wzo­
r u " (s. 16) w ścisłej łączności ze z m a r t w y c h w s t a n i e m (s. 12). A p o k a t a s t a z a bez­
p o w r o t n i e u t w i e r d z a s t a n o d r z u c o n y c h (apokatâstasis solidifies irremediably
their condition as reprobates); z a t w a r d z i a l i grzesznicy i s z a t a n i zostają niejako
s k r y s t a l i z o w a n i w swoim p o t ę p i e n i u (s. 15). Tego r o d z a j u i n t e r p r e t a c j a , o p a r t a
n a k i l k u w y r y w k o w y c h w y p o w i e d z i a c h Grzegorza, jest zgoła t e n d e n c y j n a .
Ze s t r o n y katolickiej t a k ż e J. Daniélou (L'apocatastas chez saint
Grégoire de Nysse, RSR 30:1940, s. 328-347; L'être et le temps chez
Grégoire de Nysse, L e i d e n 1970, s. 205-226) n i e s ł u s z n i e u w a ż a ł , że G r z e g o r z
w g r u n c i e rzeczy n i e p o d t r z y m u j e n a u k i o p o w s z e c h n y m z b a w i e n i u ; z drugiej
s t r o n y z a r z u c a ł m u , i ż nie p o d e j m u j e p r o b l e m u z b a w i e n i a j e d n o s t k o w e g o ,
a w s k r z e s z a grecką koncepcję p o w s z e c h n e j o d n o w y o c h a r a k t e r z e k o s m i c z n y m .
Również k a t o l i c k i d o g m a t y k L. Scheffczyk (Apokatâstasis: Faszination und
Aporie, C o m 14: 1985, s. 45) z a r z u c i ł o s t a t n i o w y w o d o m G r z e g o r z a teologiczne
niezgodności, k r u c h e m e t a f i z y c z n e u z a s a d n i e n i a s k o ń c z o n o ś c i zła i jedności
n a t u r y ludzkiej ( „ p a t o s j e d n o ś c i " ) , cykliczną k o n c e p c j ę czasu (zgodność
p o c z ą t k u i k o ń c a ) , j e d n o s t r o n n ą k o n c e p c j ę Boga (tylko d o b r o ć ) o r a z k a p i t u l a c j ę
w i a r y na rzecz n e o p l a t o ń s k i e j gnozy. Jest to o c e n a s k r a j n i e n e g a t y w n a i zgoła
niesprawiedliwa.
35
In illud: Quando sibi... 1325. Na t e m a t n a u k i G r z e g o r z a o a p o k a t a s t a z i e
zob. p o n a d t o : M. Vojnovié, Ucenije svetog Grigorija Niskogo o apokatastasisu,
B e o g r a d 1945; Tsirpanlis, jw. s. 27-39.
36
Quaest. ad Thal. Prol., 21.43. PG 90, 260.316.412; Cent. gnost. 2,99. PG
90,1172; Quaest. et dubia, PG 90, 796. Z o b . H.U. von B a l t h a s a r Kosmische
Liturgie, 2. Ausg. E i n s i e d e l n 1961, s. 355-359. W swoich p o u c z e n i a c h M a k s y m
p o d k r e ś l a rolę miłości Boga do nieprzyjaciół; m ó w i r ó w n i e ż o o s t a t e c z n y m
o d d z i e l e n i u i w i e c z n y c h k a r a c h p i e k ł a (zob. Ambig. PG 91, 1392), ale
jego n a d z i e j a w y r a ź n i e z m i e r z a ku a p o k a t a s t a z i e , głoszonej z dużą dyskrecją dla
chrześcijan w e w n ę t r z n i e dojrzałych. O d m i e n n e s t a n o w i s k o w i n t e r p r e t a c j i
w y p o w i e d z i M a k s y m a zajął B.E. D a l e y (Apokatâstasis and „Honorable Silence"
in the Eschatology of Maximus the Confessor w: Maximus Confessor, Actes du
S y m p o s i o n 1980, éd. H. Heinzer, Ch. S c h ö n b o r n , F r i b o u r g ) S. 1982, s. 309-339.
37
K e p h a l a i a g n o s t i k a 2,84; 5,20; 6,27;. P O r 28,95.185.228.
38
Z o b . S e r m o 81 w: Oeuvres spirituelles. Les 86 Discours ascétigues. Les
Lettres. T r a d . J. Touraille, P a r i s 1981, s. 395. Do jego w y p o w i e d z i p o w r ó c i m y w
dalszych r o z w a ż a n i a c h . Z o b . t a k ż e A n a s t a z y S y n a i t a . I n H e x a e m . 8 . P G 89,971.
39
Z o b . E. S t a e h e l i n , dz. cyt. s. 9-10.
40
Z o b . C y p r i a n , Epist. 55, 20. C S E L 3/2, 638; H i l a r y z P o i t i e r s In Ps. 57,7.
C S E L 22, 180-181.
41
Z o b . A m b r o ż y . In Ps. 36,26, C S E L 64,91-92; tenże, In Ps. 118 s e r m o 20.
C S E L 62,462-466; H i e r o n i m , Epist. 119,7. C S E L 55,454-458; tenże, Dialogus
contra Pelagianos 1,28. PL 23, 544-546. P r z e d s p o r e m z Rufinem H i e r o n i m
o p o w i a d a ł się za a p o k a t a s t a z a . Z o b . C o m m . in epist. ad E p h e s . I, 1, 6; II, 4,16.
PL 26, 479-480. 534-536.
42
N a j b a r d z i e j z n a n y m i głosicielami p r a w d y o p i e k l e byli na Wschodzie św.
Bazyli Wielki (zob. In Ps. 33,4.8 PG 29, 360-361.369.372) o r a z św. J a n Chryzos-

62
t o m (zob. Paraenesis sive adhort. ad Theod. 1,10. PG 47, 289.291; In M a t t h , h o m .
43,4. P G 57, 461-462. Ich p r z e p o w i a d a n i e o p a r t e było n a d o s ł o w n e j i n t e r p r e t a c j i
Mt 25, 31-46 o r a z i n n y c h t e k s t ó w N T .
43
N. Bierdiajew, Opyt eschatologićeskoj metafiziki, P a r i ź 1947, s. 205.
44
Pentecostaire ( t r a d . D. G u i l l a u m e ) , t.2, R o m a 1978, s. 246-248.
45
Z o b . H . G . Beck, dz.cyt. s. 474,749; J. Meyendorff, Teologia bizantyjska,
W a r s z a w a 1984, s. 47,211,284. Motyw a p o k a t a s t a z y często w y s t ę p u j e n a t o m i a s t
w b i z a n t y j s k i c h a p o k r y f a c h . Z o b . L. K r e t z e n b a c h e r , Versöhnung im Jenseits,
M ü n c h e n 1972.
46
Nauka o âeloveke, t.2. Metafizika żizni i christianskoje otkrovenije 2. izd.,
K a z a ń 1906, offset ed. W e s t m e a d 1971, s. 238,269,289,335, 337-338, 342-343,
353,410,413,416-418,428; t a m ż e , Dogmatićeskaja sistema św. Grigorija Nissko-
go, K a z a ń 1887, s. 543 n n .
47
P o d n a c i s k i e m c e n z u r y kościelnej N i e s m i e ł o w m u s i a ł z m i e n i ć końcową
część swej p r a c y o G r z e g o r z u z Nyssy. Z o b . N. Bierdiajew, Russkaja idieja, s. 189.
48
Z o b . S. B u ł g a k o w , Nevesta Agnca, s. 512-515,526-527,539,573; P. E v d o -
kimov, P r a w o s ł a w i e , W a r s z a w a 1964, s. 362,370.
49
S. B u ł g a k o w , Nevesta Agnca s. 518.
50
[...] spasaet Bogocelovieéestvo, siła kotorogo projavlaetsa v upodoblenii
celoveka svojemu piervoobrazu, spasaet Krest Christov i Duch Svjatoj, kotoryj
dyśet gde choćet pronicaja i glubiny ada, t a m ż e s. 524. Z o b . t a k ż e s. 514,530,548,
552,572,577.
51
T a m ż e , s. 518.
52
T a m ż e , s. 519.
03
T a m ż e , s. 525. Z o b . N. Bierdiajew, O naznaćenii celoveka, Opyt
paradoksalnoj etiki, P a r i ż 1931, s. 293.
54
S. B u ł g a k o w Nevesta Agnca, s. 574.
55
T a m ż e , s. 518,530,574.
56
T a m ż e , s. 538-546,561-586.
57
B e z p o d s t a w n e wydaje się k o n s t r u o w a n i e ontologii s a t a n i z m u w o p a r c i u
o założenie, iż „ d i a b e l s t w o jest n i e r e f o r m o w a l n e " , j a k to czyni A. S z w e d
(O istocie diabelstwa, „Tygodnik P o w s z e c h n y " 38:1984 nr 12, s. 1 i 4). N i e z n a m y
do k o ń c a n a w e t t a j e m n i c y w ł a s n e g o c z ł o w i e c z e ń s t w a , a c h c e m y w y r o k o w a ć
o istocie d i a b e l s t w a i „ g ł ę b i n a c h s z a t a n a " (ta bathéa tou sâtana, Ap 2,24).
58
S ł o w a k i l k a k r o t n i e p r z y t a c z a n e p r z e z S. B u ł g a k o w a (Nevesta Agnca,
s. 547,551,569,581).
59
Tamże, s. 524,532-533, 580.
60
Tamże, s. 524,533,572,579; S. B u ł g a k o w , Pravoslavie, Oćerki ućenija
pravoslavnoj Cerkvi, P a r i ż (1965), s. 370-373.
61
Nevesta Agnca, s. 516-517,520-522,527,572.
62
Nevesta Agnca, s. 517-518, 576. B u ł g a k o w (tamże s. 495 nn., 525 nn.) d o ­
wodzi, że idei w i e c z n y c h m ą k w sensie n i e s k o ń c z o n e g o t r w a n i a nie z n a ani S t a r y
ani N o w y T e s t a m e n t . W ST t e r m i n „ w i e c z n y " (wieczysty) o d n o s i się p r z e w a ż n i e
do f a k t ó w o r a z r o z p o r z ą d z e ń o c h a r a k t e r z e c z a s o w y m i o g r a n i c z o n y m t r w a n i u
(Rdz 17,8; Wj 12,14; 28,43; 40,15; 1 K r n 17,14; J e r 23,40). W N T s ł o w o aiön (wiek)
może o z n a c z a ć z a r ó w n o w i e c z n o ś ć (w o d n i e s i e n i u do Boga: Łk 1,33; Rz 1,25; 9,5;
11,36; 2 K o r 11,31; H b r 13.8, z w ł a s z c z a w z w r o c i e : „ n a w i e k i w i e k ó w " Rz 16,21)
jak i e p o k ę t r w a n i a tego ś w i a t a (Mt 13,22; Łk 16,8; Rz 12,2; 2 K o r 4,4). W j e d n y c h

63
t e k s t a c h w y r a ż e n i e eis ton aiöna (na wieki) o z n a c z a w i e c z n o ś ć (życia i t r w a n i a
w Bogu: J 6,51.58; 12,34), w i n n y c h n a t o m i a s t p o s i a d a sens czasowy (J 8,35; 13,8).
Z w ł a s z c z a św. . J a n pisze często o „życiu w i e c z n y m " (J 3,15-16; 4,14; 5,24;
6,27.40.47.54 itd).
63
Nevesta Agnca, s. 518,534-535. Z o b . t a k ż e G. Serikov, Ućenie ob apokatas-
tazise (o rseobśćem vosstanovlenii) u „otca Otcov" (svjatitela Grigorija Nissko-
go) iuprot. S. Bulgakova, „ V e s t n i k R u s s k . Christ. D v i z e n i a " 3 8 : 1 9 7 1 , n r 101-102,
s. 25-36.
64
Z o b . S. B u ł g a k o w . Apokalipsis Ioanna. Opyt dogmatićeskogo istolkova-
nija, P a r i ż 1948; J. Nowosielski, Czas historyczny i przeczucie metahistorii
w refleksji eklezjologicznej prawosławia w: Recepcja - nowe zadanie ekume­
nizmu. P r a c a zbiór, p o d red. W. H r y n i e w i c z a i L . G ó r k i , L u b l i n 1985, s. 106 n n .
65
J. Nowosielski, dz. cyt. s. 109.
66
Z o b . J. Meyendorff, Teologia bizantyjska, s. 47,284; O. Clement, Quest­
ions sur l'homme, P a r i s 1972, s. 20-21, 207. P o n a d t o G. Florovsky, Création and
Rédemption (Collected W o r k s vol. III), B e l m o n t Mass. 1976, s.82,123-125,
147-149,151-152. I n n i n a t o m i a s t sądzą, że S o b ó r K o n s t a n t y n o p o l i t a ń s k i II nie
z a j m o w a ł się w c a l e z a g a d n i e n i e m wieczności m ą k p i e k i e l n y c h . Polemizują oni
z r o z p o w s z e c h n i o n y m p r z e k o n a n i e m , że d o k t r y n a w i e c z n e g o p i e k ł a o p i e r a się
na o r z e c z e n i u tego soboru p o t ę p i a j ą c y m Orygenesa; uważają, że b y ł a o n a raczej
osobistą opinią cesarza J u s t y n i a n a , k t ó r ą p o s ł u ż o n o się p r z y o p r a c o w a n i u
s t a n o w i s k a s k i e r o w a n e g o p r z e c i w k o z w o l e n n i k o m Orygenesa. Z o b . P . E v d o -
k i m o w , Prawosławie, s. 371.
67
Z o b . O. Clement, Transfigurer le temps, N e u c h à t e l 1959, s. 215-218; tenże,
Questions sur l'homme, s. 199-211; t e n ż e , La révolte de l'Esprit, P a r i s 1979,
s. 121-123; P. E v d o k i m o v , Prawosławie, s. 370-373; tenże, L'amour fou de Dieu,
P a r i s 1973, s. 100-107; J. Klinger, O istocie prawosławia. W y b ó r p i s m , W a r s z a w a
1973, s. 359-361,528 („Nie p r z e s t r a s z y duszy mojej g r o ź b a p o t ę p i e n i a , bo
p r z y c h o d z i oto p r z e b a c z e n i e p r ę d z e j niźli prośba... " ) ; A. v a n B u n n e n , La seconde
mort, C o n t 29:1977, nr 98, s. 118-125; H. P a p r o c k i , Próba teołogicznej
interpretacji faktu śmierci w perspektywie życia wiecznego, „Novum" 1979,
nr 11, s. 122 n n . ; tenże, „Obietnica Ojca". Doświadczenie Ducha Świętego
w Kościele prawosławnym, W P A K P 1 1 : 1981, nr 4, s. 27-28; M.M. Pierre, De
l'enfer, C o n t 37:1985, nr 132, s. 255-259.
68
Z o b . M. L u t e r , WA 10/2, 322-324; 18,549; 26,509; J. Calvin, Institutio
christianae religionis III, 25,7; Confessio Augustana, a r t . 17. Z o b . G. Müller,
Apokatâstasis panton. A n h a n g I.
69
Z o b . E. Benz, Der Mensch und die Sympatie aller Dinge am Ende der
Zeiten (nach Jakob Boehme und seiner Schule), E r a n o s 24:1955, s. 133-197,
p r z e d r . w: tenże, Urbild und Abbild. Der Mensch und die mythische Welt.
Gesammelte Eranos Beiträge, L e i d e n 1974, s. 131-195.
70
J a n e L e a d e (Mrs.), A Révélation of the Everlasting Gospel-Message, that
by the Blood of the Everlasting Covenant All Prisoners shall be Free, L o n d o n
1697. U c z n i a m i B ö h m e g o w Anglii byli r ó w n i e ż m.in J. P o r d a g e (1607-1681)
i Th. B r o m l e y (1629-1691).
71
J o h a n n Wilhelm P e t e r s e n , „Mysterion apokatastâseos panton", das ist:
Das Geheimnis der Wiederbringung aller Dinge ... offenbahret durch einen Zeu­
gen Gottes... Bd. 1-3, P a m p h i l i a (Offenbach) 1701-1710; t e n ż e , Die Gantze

64
Oeconomie der Liebe Gottes in Christo, M a g d e b u r g 1707; J o h a n n a E l e o n o r a
Petersen, Das ewige Evangelium der allgemeinen Wiederbringung aller
Creaturen... Offenbach 1698. Na t e m a t ó w c z e s n y c h r e a k c j i na te p o g l ą d y zob.
D. P. Walker, The Décline of Hell. Seventeenth-Contury Disenssions of Elernal
Torment, C h i c a g o 1964; K. L ü t h i , Die Erörterung der Allversöhnungslehre durch
das pietistische Ehepaar Johann Wilhelm und Johanna Eleonora Petersen, ThZ
12:1956, s. 362-377.
72
Z o b . F. G r o t h . Die „Wiederbringung aller Dinge" im württembergischen
Pietismus. Theologiegeschichtliche Studien zum eschatologischen Heilsuniver­
salismus württmbergischen Piefisten des 18. Jahrhunderts, G ö t t i n g e n 1984.
73
T a m ż e , s. 35-38,51, 61-62,70,73.
74
T a m ż e , s. 91 n n . , 101 n n . , 178 n n . , 255.
75
T a m ż e , s. 86-87. P o r . s. 5 1 .
76
Tamże, s. 148-153,255.
77
E. S t a e h e l i n , dz. cyt., s. 20 n n . , 30-31, 39-41.
78
T a m ż e s. 25-30. P o d o b n e myśli pojawiają się t a k ż e u S. B u ł g a k o w a
(Nevesta Agnca, s.510-511,529) i P. E v d o k i m o v a (Prawosławie, s. 369-370).
79
Der christliche Glaube, 6. Ausg., B e r l i n 1898, s. 225.
80
Z o b . W. B r e u n i n g , Zur Lehre von der Apokatâstasis C o m 10:1981,
s. 27-28. W p e r s p e k t y w i e ewolucjonistycznej p o r u s z a ł t e n p r o b l e m p r o t e s t a n c k i
filozof religii O. Pf l e i d e r e r (Grundriss der christlichen Glaubenslehre, Berlin
1898); d o p u s z c z a ł możliwość wielkiego z r ó ż n i c o w a n i a form i s t o p n i rozwoju
w życiu p o z a g r o b o w y m (s. 225). W e d ł u g E. T r o e l t s c h a (Glaubenslehre, M ü n c h e n
1925, s. 362 nn.) d u c h l u d z k i dąży n i e u s t a n n i e do Boga, zaś rozwój m o ż l i w y
jest t a k ż e po śmierci, aż do o s t a t e c z n e g o z j e d n o c z e n i a ze S t w ó r c ą . W p o g l ą d a c h
T r o e l t s c h a w i d o c z n e są j e d n a k w a h a n i a (zob. s. 383). W s p o m n i e ć n a l e ż a ł o b y r ó w ­
nież t a k i c h t e o l o g ó w p r o t e s t a n c k i c h , j a k A l e x a n d e r S c h w e i z e r (nie mylić z Al­
b e r t e m ! ) i H.L. M e r t e n s e n . Z o b . G. Müller, Ungeheuerliche Ontologie, s. 267 n n .
81
J.K. L a v a t e r p i s a ł : Ewig bist du die Liebe. [...] Seligkeit aller willst du,
nicht Eines Tod und Verderben! Cyt. za E. S t a e h e l i n , dz. cyt., s. 29-30.
82
Naukę radykalnych urgupowań protestanckich o apokatastazie odrzuci­
ła m.in. Confessio A u g u s t a n a , a r t . 17 o r a z II Confessio Helvetica, a r t . 7.
83
J.Ch. B l u m e n h a r d t , Karfreitagspredigt (1872). Cyt. za E. S t a e h e l i n , dz.
cyt. s. 36. W Anglii dużą p o p u l a r n o ś c i ą cieszyły się w t y m czasie k a z a n i a
w e s t m i n s t e r s k i e g o k a n o n i k a F.W. F a r r a r a (Eternal Hope, L o n d o n 1877),
w k t ó r y c h głosił on m o ż l i w o ś ć p o ś m i e r t n e g o oczyszczenia g r z e s z n i k ó w .
84
Z o b . m.in. E. C a s s a r a , Universalism in America: A Documentary History,
B o s t o n 1971; E. D e a k , dz. cyt., s. 16-19, 192-200.
85
M.in. Ch. C h a u n c y . The Mystery Hid from Ages and Générations, Made
Manifest by the Gospel-Revelation: or, The Salvation of AU Men the Grand Thing
Aimed at in the Scheme of God..., L o n d o n 1784. Przez d ł u g i e l a t a w a h a ł się on,
czy o p u b l i k o w a ć to dzieło, w o b a w i e p r z e d n i e w ł a ś c i w y m r o z u m i e n i e m jego
intencji. D o w o d z i ł , że g r e c k i e słowo „aión" i „aiónios" w o d n i e s i e n i u do k a r y nie
w y r a ż a jej wieczności. P o d k r e ś l a ł t a k ż e , iż Boża w s z e c h m o c n i e n a r u s z a wolnej
woli człowieka.
86
Z o b . E. W i n c h e s t e r , An Attempt to collect the Scripture Passages in Favor
of the Universal Restoration..., P r o v i d e n c e 1786.
87
A Treatise on Atonement, in which the finite nature of Sin in argued, its

65
causes and conséquences as such: the nessesity and nature of Atonement, and its
glorions conséquences and its glorious conséquences in the final Reconciliation
ofAll Men to Holiness and Happiness, R a n d o l p h 1805,2nd ed., P o r t s m o u t h 1812.
88
W X I X w. z w i ą z k i a m e r y k a ń s k i e g o u n i w e r s a l i z m u z c h r z e ś c i j a ń s t w e m
s t a w a ł y się c o r a z słabsze. O d r z u c a j ą c wszelkie w y z n a n i e w i a r y i a k c e n t u j ą c
c a ł k o w i t ą w o l n o ś ć s u m i e n i a , k o n c e n t r o w a ł się o n n a i d e a ł a c h h u m a n i s t y c z n y c h ,
d z i a ł a l n o ś c i filantropijnej i w y c h o w a w c z e j . O ile w XVIII i X I X u n i w e r s a l i z m był
p r z e k a ź n i k i e m eschatologicznej n a u k i o p o w s z e c h n y m z b a w i e n i u , w XX w. s t a ł
się ś w i e c k i m h u m a n i z m e m , the creedless humanism (E. D e a k , dz. cyt. s. 200),
o d r z u c a j ą c y m wszelkie z a i n t e r e s o w a n i a teologią j a k o n a u k ą . W e w n ę t r z n y
kryzys u n i w e r s a l i z m u d o p r o w a d z i ł do z j e d n o c z e n i a z u n i t a r i a n a m i w 1961 r.,
w s k u t e k czego p o w s t a ł o S t o w a r z y s z e n i e U n i t a r i a ń s k o - U n i w e r s a l i s t y c z n e
( U n i t a r i a n U n i v e r s a l i s t Association).
89
Z o b . C h . H . P r i d g e o n , Is Hell Eternal or Will God's Plan Fail? N e w York
1920.
90
And the Life Everlasting, C o l g a t e - R o c h e s t e r 1933, L o n d o n 1961.
O d r z u c a on n a u k ę o wieczności p i e k ł a ze w z g l ę d u na jej nie do p r z e z w y c i ę ż e n i a
d u a l i z m . Z a lepsze r o z w i ą z a n i e n a p ł a s z c z y ź n i e teologicznej u w a ż a k o n d y -
cjonalizm, czyli n a u k ę o w a r u n k o w y m z b a w i e n i u (grzeszników czeka
u n i c e s t w i e n i e ; s t ą d n a z w a tego n u r t u : conditionalism a l b o annihilationism). Za
n i e p r a w d o p o d o b n e u w a ż a p r z y p u s z c z e n i e , aby m ó g ł istnieć człowiek, w k t ó r y m
c a ł k o w i c i e z a g i n ę ł a b y rzeczywistość Bożego o b r a z u ( w a r u n e k u n i c e s t w i e n i a ) .
S t ą d a u t o r o p o w i a d a się z a u n i w e r s a l i z m e m , p r z e s t r z e g a j ą c r ó w n o c z e ś n i e p r z e d
n i e b e z p i e c z e ń s t w e m o s ł a b i e n i a m o r a l n o ś c i i p o w a g i w e z w a n i a do n a w r ó c e n i a .
91
Life after Death. The Christian View of the Future Life, T o r o n t o 1945.
92
T a m ż e , s. 72-73.
93
N a u n i c e s t w i e n i e zła wskazują, jego z d a n i e m , n a s t ę p u j ą c e t e k s t y N T : M t
3,10; 13,50; Łk 3,17; Rz 9,22; F l p 3,19; 2 Tes 1,9; l T m 6,9. Biblijny t e r m i n
„ z a g ł a d a " sugeruje, iż zło n i e jest w i e c z n e . T e o r i a a n i h i l a c j i r e s p e k t u j e
o s t a t e c z n y w y b ó r w o l n o ś c i człowieka, jeżeli p r a g n i e o n w ł a s n e g o u n i c e s t w i e n i a
(!). W s u m i e j e d n a k S h a w p o z o s t a w i a p r o b l e m o t w a r t y , o d w o ł u j ą c się do
niepojętego m i ł o s i e r d z i a Bożego. T a m ż e , s. 97-105. Na t e n t e m a t zob. E. Deak,
dz. cyt. s. 194-197.
94
P. Tillich, Systematic Theology, vol. 3: Life and the Spirit. History and
the Kingdom of God, C h i c a g o 1964, s. 416.
95
T a m ż e , s. 398-400.
96
A. J u k e s , The Second Death and the Restitution of All Things, L o n d o n
1867, 5 t h e d . 1876. U s i ł o w a ł on p o g o d z i ć ideę p o w s z e c h n o ś c i z b a w i e n i a z biblijną
n a u k ą o sądzie i „śmierci w t ó r e j " .
97
J . H . Leckie, The World to Come and Final Destiny, E d i n b u r g h 1918, 2 n d
ed. 1922.
98
T a m ż e , s. 308-315.
99
N i e d o s t r z e g ł tego E. D e a k (dz. cyt. s. 184) P o r . wyżej p r z y p . 78.
100
Universalism - Is it Heretical? S J T 2:1949, s. 139-155; Universalism -
a Reply, S J T 2: 1949, s. 378-380; In the End God, L o n d o n 1968 ( F o n t a n a Books),
po r a z p i e r w s z y o p u b l i k o w a n e w 1958 r.
101
Z o b . T . F . Torrance,Universalism or Election? S J T 2:1949, s. 310-318;
H.G. J o n e s , Universalism and Morals, S J T 3:1950, s. 27-32.

66
102
In the End God, s. 124-125, 128,133.
103
Tamże, s. 127,131-132.
104
Tamże, s. 130.
105
Universalism - a Reply, s. 378-380.
106
In the End God, s. 119.
101
T a m ż e , s. 113. Z o b . t a k ż e s. 125, 132.
108
T a m ż e , s. 113.
109
T a m ż e , s. 114.
110
Zob. Was ist es um die Hölle? Dokumente aus dem norwegischen
Kirchenstreit, hrsg. v o n F. S c h a u e r , S t u t t g a r t 1956, s. 24 n n . , 84-107; E. D e a k ,
dz. cyt., s. 174-180.
111
Z o b . C. S c h r ä d e r , Die Lehre von der Apokatâstasis oder der endlichen
Beseligung Aller, B e r l i n 1901; O. R i e m a n n , Die Lehre von der Wiederbringung
und schliesslichen Beseligung aller (Apokatâstasis), Chemnitz 1918 (jest to
3. wyd. m o n o g r a f i i o p u b l i k o w a n e j p o d n i e c o i n n y m t y t u ł e m w 1889 r.); K. Geyer,
Ewiges Gericht und Allversöhnung, N e u h o f 1932, 2. Ausg. G ü m l i n g e n 1945.
112
F. S t r ö t e r , Das Evangelium Gottes von der Allversöhnung in Christus,
C h e m n i t z 1916.
113
Z o b . m . i n . R. Seeberg, Christliche Dogmatik. Bd.2. L e i p z i g 1925,
s. 570-677, zwł. s. 624-634; A. F ü n n i n g , Das feste prophetische Wort, M e i r i n g e n
1947, s. 323.
114
R. S e e b e r g , dz. cyt., s. 589-590, 622-623. P o g l ą d y t e o l o g ó w sprzyjających
idei p o w s z e c h n e g o z b a w i e n i a w y w o ł y w a ł y r e a k c j e k r y t y c z n e . N i e k t ó r z y
u w a ż a l i je za „ n i e z d r o w ą n a u k ę " . Z o b . W. S c h l a t t e r , Ist die „Allversöhnung"
gesunde Lehre? B e r n 1941, s. 20,34. ( p r z e c i w k o S t r ö t e r o w i i G e y e r o w i ) ;
D.J.Tesselhoff u.a., Warum wir die Lehre der Allversöhnung verwerfen? R e i s a c h
1947 ( p r z e c i w k o S t r ö t e r o w i i in.).
115
Z o b . A. F ü n n i n g , dz.cyt. s. 319.
116
W. Michaelis, Versöhnung des Alls. Die Frohe Botschaft von der Gnade
Gottes, G ü m l i n g e n 1950; H. S c h u m a c h e r , Das biblische Zeugnis von der
Versöhnung des Alls. Eine Untersuchung der wesentlichen Schriftworte und
Einwände mit eingehenden Literaturvergleichen, Stuttgart 1959. T e n o s t a t n i
teolog świecki, p o z o s t a j ą c p o d w p ł y w e m Michaelisa, p o d k r e ś l a szczególnie
m o c n o rolę C h r y s t u s a i jego K r z y ż a (zob. s. 51).
117
Z o b . W. Michaelis, jw. s. 149-150; H. S c h u m a c h e r , jw. s. 169-171.
118
Teologiczne ignoramus przebija z c h r y s t o l o g i c z n o - e s c h a t o l o g i c z n y c h
rozważań H. Otta (Eschatologie. Versuch eines dogmatischen Grundrisses,
Z o l l i k o n 1958, s. 68-71) s k o n c e n t r o w a n y c h w o k ó ł t a j e m n i c y K r z y ż a i m i ł o ­
s i e r d z i a Bożego. K r z y ż w y z w a l a o d m o ż l i w o ś c i p o t ę p i e n i a , czyli bycia p o z a
C h r y s t u s e m . T a k i e jest chrześcijańskie w y z n a n i e wiary, k t ó r a j e d n a m o ż e d a ć
c z ł o w i e k o w i p e w n o ś ć (!) z b a w i e n i a . P o w s z e c h n e z b a w i e n i e i w i e c z n e p o t ę p i e n i e
n i e są, w e d ł u g niego, s t a n a m i e s c h a t o l o g i c z n y m i , lecz d w o m a e g z y s t e n c j a l n y m i
b i e g u n a m i w i a r y w u k r z y ż o w a n e g o C h r y s t u s a . U w a ż a on, że w s z e l k a d a l s z a
s p e k u l a c j a jest c a ł k o w i c i e z b ę d n a .
119
K. B a r t h (KD 11:2, s. 144 n n . , 358 nn.) r o z w i n ą ł n i e t y l k o n a u k ę
o zwycięskiej ł a s c e Boga, ale r ó w n i e ż o o d w i e c z n y m w y b r a ń s t w i e C h r y s t u s a o r a z
Jego z a s t ę p c z y m o d r z u c e n i u n a krzyżu, a b y wszyscy o d r z u c e n i d z i ę k i N i e m u
mogli s t a ć się w y b r a n y m i . Bóg jest p o c z ą t k i e m i k r e s e m w s z e c h r z e c z y . P o g l ą d y

67
B a r t h a d a ł y okazję do d ł u g o t r w a ł y c h dyskusji. Z o b . W. K r e c k , Die Zukunft des
Gekommenen. Grundprobleme der Eschatologie. 2. Ausg, München 1966,
s. 139-148; H.U. v o n B a l t h a s a r , Theodramatik IV, s. 246, 251-252. N i e w y s t a r ­
czające jest, j a k się zdaje, s a m o pojęcie substytucji m a j ą c e z a b a r w i e n i e
j u r y d y c z n e i fizyczne.
120
Z o b . E. S t a e h e l i n , dz. cyt., s. 43-45; G. Müller, „Hoffnung für die ganze
Welt" w: Gottesreich und Menschenreich, E. S t a e h e l i n z u m 80. G e b u r t s t a g , Basel
1969, s. 553-567 ( s t u d i u m p o ś w i ę c o n e myśli H. K u t t e r a , p r z e c i w s t a w i a j ą c e g o się
t e n d e n c j i do k o n c e n t r a c j i na g r z e c h u i piekle); t e n ż e , Die Idee einer
Apokatâstasis ton panton in der europäischen Theologie von Schleiermacher bis
Barth, Z R G G 16:1964, s. 1-22; t e n ż e , Ungeheuerliche Ontologie. Erwägungen
zur christlichen Lehre über Hölle und Allversöhnung. E vTh 34:1974,s.256-257.
121
P. A l t h a u s , Wiederbringung Aller. D o g m a t i s c h . R G G VI 1695; tenże, Die
letzten Dinge. Lerbuch der Eschatologie, 10. Aufl. G ü t e r s l o h 1970, s. 192-193.
A l t h a u s p o d k r e ś l a doniosłość m o r a l n e j decyzji c z ł o w i e k a w obliczu Bożego sądu,
w r a z z n i e o d ł ą c z n ą możliwością p o t ę p i e n i a . Ł a s k a Boża s p r a w i a , że lęk z a m i e n i a
się w nadzieję.
122
Dogmatik im Dialog, Bd.I., G ü t e r s l o h 1973, s. 314.
123
O d n o s z ą c się z n i e u k r y w a n ą nieufnością i niechęcią do idei a p o k a t a s t a z y
L. Scheffczyk (Apokatâstasis, s. 42) w i d z i w t a k i m s t a n o w i s k u jedynie
z a f a ł s z o w a n i e relacji między w i a r ą a teologią.
124
Das Gebet aber für die apollymenoi kann die Legitimität des erbeteten
Zieles und die Wege zu seiner Erreichung den Händen überlassen, denen diese
Bitte anvertraut wird". H. Thielicke, Der evangelische Glaube, Bd. III Theologie
des Geistes, T ü b i n g e n 1978, s. 611.
125
Przyznają to m.in. E. B r u n n e r (Das Ewige als Zukunft und Gegewart,
M ü n c h e n 1967, s. 198) oraz A. K ö b e r l e (Allversöhnung oder ewige Verdammis?
w: Leben nach dem Sterben, hrsg. von A. Rosenberg, M ü n c h e n 1974, s. 135-136).
Z o b . t a k ż e W. K r e c k , dz. cyt., s. 147-148. Pogląd B r u n n e r a ocenia k r y t y c z n i e
G. Florovsky, Création and Rédemption, s. 257 nn.).
126
Z o b . W. Michaelis, dz. cyt., s. 94, 120. P o d o b n e s t a n o w i s k o zajmuje po
s t r o n i e k a t o l i c k i e j G. F e s s a r d (Enfer éternel ou salut universel? AF 1967, nr 2-3,
s. 223-264, zwł. 247).
127
Z o b . J o a n n e s S c o t u s E r i n g e n a , De div N a t . V, 8.29-31.
128
Z o b . H. Schell, Katholische Dogmatik, Bd. III/2, P a d e r b o r n 1893,
s. 882-897; t e n ż e , Gott und Geist, Bd. I-II, P a d e r b o r n 1895, 1896.
129
P. S c h o o n e n b e r g , Wierzę w życie wieczne, Conc 5:1969, nr 1-5, s. 68.
P o d k r e ś l e n i e moje - W.H.
130
Z o b . M. Blondel, LAction, P a r i s 1893, s. 371; t e n ż e , Carnets infimes,
P a r i s 1961, p r z e k ł . n i e m . : Tagebuch vor Gott, E i n s i e d e l n 1964, s. 123,191,209,
219,222,263,485-486,568-569. Z w i ę z ł e o m ó w i e n i e p o d a j e H . U . von B a l t h a s a r ,
Was dürfen wir hoffen? E i n s i e d e l n 1986, s. 93-101.
131
J. P i e p e r , Über die Hoffnung. Leipzig, 1935; G. M a r c e l , Homo viator,
P a r i s 1944 (tł. pol. P. Lubicz, W a r s z a w a 1959); t e n ż e , Structure de l'Espérance,
„ D i e u v i v a n t " 19:1951, s. 73-80.
132
G. P a p i n i , II diavolo. Appunti per una futura diabologia, F i r e n z e 1953.
133
T a m ż e . s. 15: „la creatura piû orrendamente infelice di tutto il creato".
1 3 4
Alla scuola di Cristo abbiamo imparato che sopratutto l'impossibil

68
ecredibile! T a m ż e , s. 351. Na t e m a t p o g l ą d ó w P a p i n i e g o zob w y w a ż o n e s t a n o ­
w i s k o teologa p r o t e s t a n c k i e g o , E. B e n z a (Ein moderner Apologet der Apoka­
tâstasis, Z R G G 10:1958, s. 167-172).
133
Z o b . De civitate Dei, 21,17-24. P i ę t n u j ą c z w o l e n n i k ó w a p o k a t a s t a z y
(miséricordes!) c h c i a ł p r z e c i w s t a w i ć się s e n t y m e n t a l i z m o w i i l i b e r t y n i z m o w i .
Istotną rolę o d g r y w a ł y w t y m względy m o r a l n e . O p o c z u c i u w i n y i lęku
w ś r e d n i o w i e c z u zob. J. D e l u m e a u , Le pêche et la peur. La culpabilisation en
e e
Occident XIII - XVII siècles, P a r i s 1984.
1 3 6
P r z e d V a t i c a n u m II, w j e d n y m z p r o j e k t ó w p r z y g o t o w a n y c h przez
komisje r z y m s k i e d o m a g a n o się z a c h o w a n i a n a u k i o o t c h ł a n i dzieci z m a r ł y c h
bez c h r z t u . S o b ó r p o m i n ą ł to z a g a d n i e n i e , n a w e t o n i m n i e w s p o m i n a j ą c .
131
Heute fragt man, ob man nicht hoffen dürfe, dass alle gerettet werden.
Eine solche Frage, eine solche Haltung ist christlicher als die frühere und ist die
Frucht einer langen Reifungsgeschichte des christlichen Bewusstseins, das sich
langsam der letzten Grundbotschaft Jesu vom Sieg des Reiches Gottes nähert.
K. R a h n e r , Die bleib. Bedeutung des II. > m iranischen Konzils w: tenże,
Schriften XIV, 317.
G d z i e indziej K. R a h n e r (Grundkurs de- ( Uaabens w: t e n ż e , Schriften XIV
60) przyznaje, że w swojej książce p t . Grundkurs des Glaubens (zob. p r z y p . 139)
nie głosi w p r a w d z i e a p o k a t a s t a z y , ale p o d k r e ś l a w niej j e d n a k „ u p r a w n i o n ą
n a d z i e j ę na e s c h a t o l o g i c z n e p o j e d n a n i e w s z e c h r z e c z y " (eine legitme Hoff­
nung auf eine eschatologische Allversöhnung).
138
„Immerhin scheint mir der Christ einer demütigen und universalen
Hoffnung ohne Grenzen Gottes heilige Gütr mehr zu ehren als der, der schon zu
genau wissen will, dass das Böse, wei auch von Gott verdammt, eine
Endgültigkeit in der Welt hat". (K. R a h n e r ( hundkurs..., s.60). W czasie swego
życia doczesnego c z ł o w i e k m u s i liczyć się j e d n a k z możliwością z a t r a t y , gdyż
jest istotą wolną.
139
Zob. Grundkurs des Glaubens. Einführung in den Begriff des
Christentums, F r e i b u r g i.Br 1976, s. 108-109 426; p r z e k ł . pol.: Podstawowy
wykład wiary. Wprowadzenie do pojęcia chrześcijaństwa. P r z e k ł . T. Miesz-
kowski, W a r s z a w a 1987, s. 89, 357-358.
140
Z o b . H . U . von B a l t h a s a r , Theodramatik, Bd. IV: Das Endspiel,
E i n s i e d e l n 1983, s. 243-293; tenże, Was dürfen wir hoffen? E i n s i e d e l n 1986.
141
Z o b . H . U . von B a l t h a s a r , Theodramatik IV, s. 253-258, 284-293;
W. B r e u n i n g , Systematische Entfaltung der eschatologischen Aussagen, M y S a l
V 860-861; t e n ż e , Zur Lehre von der Apokatâstasis Com 10: 1981, s. 30-31.
142
W i d a ć to w y r a ź n i e m.in. w s t a n o w i s k ' 1 L. Scheffczyka (Apokatâstasis,
s. 44-46) i J. Salija (Prawda o upadku czł i, „ Z n a k " 33:1981, nr 327, s.
1185-96).
143
Założyciel i p i e r w s z y b i s k u p K o ś c i o w p o l s k o k a t o l i c k i e g o , F. H o d u r ,
o p o w i a d a ł się w l a t a c h d w u d z i e s t y c h n a s z e g o stulecia za n a u k ą o a p o k a t a s t a z i e .
Zob. Nasza wiara czyli streszczenie nauki Kościoła Polsko-Narodowego
Katolickiego w Ameryce z objaśnieniami niektórych zasad Chrystusowej religii,
K r a k ó w 1920, s. 4 6 - 5 1 ; Chrystus i jego Kościół, S c r a n t o n 1922, s. 8 1 .

69
IV. KU ESCHATOLOGII NADZIEI
Jeśli my odmawiamy wierności,
On pozostaje wierny,
bo nie może się zaprzeć siebie samego
(2 Tm 2, 13)

W w y p o w i e d z i a c h N o w e g o T e s t a m e n t u istnieją w y r a ź n e i n i c z y m n i e
złagodzone napięcia. Jedne z n i c h wskazują na wszechogarniające
z b a w i e n i e , k t ó r e g o p o d s t a w ą jest p o j e d n a n i e ś w i a t a z B o g i e m p r z e z
K r z y ż C h r y s t u s a . Inne n a w i ą z u j ą d o s t a r o t e s t a m e n t a l n y c h g r ó ź b s ą d u
i p o t ę p i e n i a , w z m a c n i a j ą c jeszcze b a r d z i e j p o c z u c i e o d p o w i e d z i a l n o ś c i
c z ł o w i e k a z a s w ó j o s t a t e c z n y los. W o b r ę b i e p i s m n o w o t e s t a m e n t a l n y c h
jedne i d r u g i e t e k s t y d o m a g a j ą się p r z e m y ś l e n i a z r ó w n ą p o w a g ą . C z y
istnieje m o ż l i w o ś ć i c h p o g o d z e n i a ?
Chrystus szanuje wolność ludzkiego w y b o r u dokonanego prze­
c i w k o B o g u . C z y jest t o j e d n a k w y b ó r ostateczny? C z y n i e p o t r a f i O n ,
jako Ukrzyżowany, przeniknąć od wewnątrz ludzkiego „piekła"
i o p r ó ż n i ć g o „ b e z s i l n ą m o c ą " swego K r z y ż a ? C z y m o ż l i w a jest n a z a w s z e
niewiara w obliczu oczywistej w o l i zbawczej Boga? C z y istota rozumna
i w o l n a m o ż e na z a w s z e z a m k n ą ć się w a b s u r d a l n y m u p o r z e i t r w a ć
w s t a n i e s p r z e c z n o ś c i ze swoją najgłębszą n a t u r ą ? N i e ma ł a t w e j
odpowiedzi na te pytania! Wszelka argumentacja w kategoriach kary
i sprawiedliwości wyrównujących naruszony porządek moralny nie
sięga do samej g ł ę b i p r a w d y o o d k u p i e n i u i z s t ą p i e n i u C h r y s t u s a aż na
samo dno l u d z k i c h ciemności1.
S t a r o t e s t a m e n t a l n a n a u k a o s p r a w i e d l i w e j (wręcz symetrycznej)
o d p ł a c i e B o g a w ż y c i u d o c z e s n y m ustępuje w N o w y m T e s t a m e n c i e
m i e j s c a c e n t r a l n e j r o l i K r z y ż a C h r y s t u s a . K r z y ż staje się s ą d e m
ś w i a t a : „ T e r a z o d b y w a się s ą d n a d ś w i a t e m " ( J 12, 31). K t o i d z i e z a
J e z u s e m i w i e r z y w N i e g o , „ n i e i d z i e na s ą d , l e c z ze ś m i e r c i p r z e s z e d ł
do ż y c i a " (J 5, 24). K r z y ż jest p o c z ą t k i e m n o w e j e t y k i i n o w e j n a d z i e i .
„ T e r a z [...] d l a t y c h , k t ó r z y są w C h r y s t u s i e J e z u s i e , n i e ma już
p o t ę p i e n i a " (Rz 8, 1). Z a m i l k n ą ć m u s z ą r a d o s n e o k r z y k i z p o w o d u
u k a r a n i a z ł y c h (zob. W j 15, 1-21). N i e m a j u ż m i e j s c a n a r o z k o s z o w a n i e
się i c h ostateczną k a r ą i m ę k ą . B ó g n i e ż y w i n i e n a w i ś c i d o grzesznego
c z ł o w i e k a . Jego m i ł o ś ć t r w a n a d a l . C z y n i e o d n o s i o n a w k o ń c u
z w y c i ę s t w a ? B ó g n i e o d m a w i a swej m i ł o ś c i n i k o m u . S w ą ł a s k a w o ś ć
okazuje d o b r y m i złym. Na t y m właśnie polega Jego doskonałość
(zob. M t 5, 45. 48).

70
Same terminy „doskonały" (teleiós) i „ d o s k o n a ł o ś ć " (teléiosis)
w y r a ż a j ą w j ę z y k u g r e c k i m m y ś l o s p e ł n i e n i u , k o ń c u i k r e s i e (télos).
W p o s t ę p o w a n i u Boga wobec wszystkich ludzi, w Jego dobroci
i miłosierdziu, już t e r a z o b j a w i a się coś z k r e s u B o s k i c h dróg, coś
z ostatecznego spełnienia. Jeżeli Bóg jest t a k d o b r y dla wszystkich
( „ d o s k o n a ł y " ) w t y m życiu, to Jego miłosierdzie zajaśnieje w p e ł n i
dopiero u kresu dziejów, gdy On s a m będzie „wszystkim we wszystkich"
( 1 K o r 15, 2 8 ) . S p e ł n i e n i e c z a s ó w p o k a ż e , c o z n a c z y „ w s z y s t k o
z j e d n o c z y ć w C h r y s t u s i e j a k o G ł o w i e " (Ef 1 , 10). U ż y t e p r z e z J e z u s a
s ł o w a o d o s k o n a ł o ś c i Ojca, czyli J e g o w s z e c h o g a r n i a j ą c e j d o b r o c i , t c h n ą
soteriologicznym i eschatologicznym uniwersalizmem. Kres pokaże
w całej p e ł n i , jaki Bóg jest n a p r a w d ę w swojej „ d o s k o n a ł o ś c i " , i p o ­
twierdzi sposób Jego p o s t ę p o w a n i a wobec ludzi już w życiu doczesnym.
D r o g i i myśli B o g a są d l a t e g o t a k n i e p o j ę t e dla c z ł o w i e k a (zob. Iz 55, 8-9;
Rz 11, 33).

1. NADZIEJA P O W S Z E C H N E G O ZBAWIENIA
W ŚWIADECTWACH BIBLIJNYCH

K t o w c z y t a s i ę u w a ż n i e w c a ł o ś ć P i s m a Św., o d k r y j e w n i m z e
z d u m i e n i e m d w a pozornie sprzeczne ze sobą n u r t y myślenie o osta­
tecznych losach ludzkości i świata. Jeden n u r t Objawienia mówi
0 sądzie ostatecznym, decydującym o zbawieniu jednych i potępieniu
drugich. Drugi nurt zarysowuje perspektywę zbawienia powszechnego.
N o w y T e s t a m e n t n i e usiłuje r o z w i ą z a ć tej p o z o r n e j s p r z e c z n o ś c i .
P o z o s t a w i a o b y d w a b i e g u n y o b j a w i e n i a o b o k siebie, nie p o d p o r z ą d k o ­
wując jednego z nich drugiemu. Obydwie możliwości są otwarte.
U k r z y ż o w a n y i z m a r t w y c h w s t a ł y C h r y s t u s jest z a r ó w n o Z b a w i c i e l e m
wszechświata, jak i znakiem sprzeciwu, „przeznaczonym na upadek
1 n a p o w s t a n i e w i e l u " ( Ł k 2 , 34). C z y d a s i ę p o g o d z i ć z e s o b ą t e d w i e r o l e
i d w a o b r a z y C h r y s t u s a ? Czy sędzia ż y w y c h i u m a r ł y c h , w z y w a j ą c y
j e d n y c h d o k r ó l e s t w a , a d r u g i c h o d r z u c a j ą c y ( z o b . M t 2 5 , 3 4 . 45)
może być równocześnie D o b r y m Pasterzem gromadzącym wszystkich
w j e d n e j o w c z a r n i i p o s z u k u j ą c y m z a b ł ą k a n y c h ( z o b . Ł k 1 5 , 1-7; J 10,
1-16)? C z y u n i w e r s a l i z m z b a w i e n i a j e s t d o p o g o d z e n i a z m o ż l i w o ś c i ą
potępienia?
R o z u m ludzki z trudnością znosi tego rodzaju napięcia i antynomie.
Nie przeczuwa, że trwanie w stanie zawieszenia może być drogą do
głębszego wniknięcia w tajemnicę. Kto tylko rozumuje, skłonny będzie
z góry wykluczać możliwość powszechnego zbawienia, jak to czyniło
tylu teologów. Trzeba wówczas w p r o w a d z a ć rozróżnienia między „łaską
skuteczną", która d o p r o w a d z a niechybnie do zbawienia, i „łaską
wystarczającą", ale nieskuteczną... Uniwersalizm zbawienia musi wtedy

71
ustąpić miejsca n a u c e o wieczności piekła. P e d a g o g i a Boga jest inna.
P o z o s t a w i a w n a p i ę c i u o b y d w i e możliwości. Bóg jest P a n e m tego, co
l u d z i o m w y d a j e się n i e m o ż l i w e .

a. Pedagogia Jezusa

N a k a r t a c h E w a n g e l i i p o j a w i a się n i e p o k o j ą c e p y t a n i e , p o s t a w i o n e
przez kogoś J e z u s o w i : „ P a n i e , czy tylko nieliczni b ę d ą z b a w i e n i ? " (Łk
1 3 , 23). R z e c z z n a m i e n n a , ż e e w a n g e l i s t a z a m i e ś c i ł j e w r o z d z i a l e , k t ó r y
z a c z y n a s i ę w e z w a n i e m d o n a w r ó c e n i a ( Ł k 1 3 , 1-9), a n a s t ę p n i e u k a z u j e
w przypowieści zdumiewający rozrost Królestwa Bożego, p o r ó w n a n e g o
do ziarna gorczycy i zaczynu (Łk 13,18-21), który zakwasza „wszystko".
Jezus nie daje bezpośredniej odpowiedzi na postawione pytanie. Nie
głosi p o w s z e c h n e g o zbawienia. Z a c h ę c a do n a w r ó c e n i a i ostrzega:
„ U s i ł u j c i e w e j ś ć p r z e z c i a s n e d r z w i " ( Ł k 13, 24). W J e g o s ł o w a c h m e ­
tafora „ciasnych drzwi" ustępuje szybko miejsca motywowi „drzwi
z a m k n i ę t y c h " ( Ł k 1 3 , 25), d a r e m n o ś c i s p ó ź n i o n e g o d o b i j a n i a się d o n i c h
i o d r z u c e n i a ( Ł k 13, 25-28).
J e z u s m ó w i o s ą d z i e i o p i e k l e . C z a s e m p o s ł u g u j e się o b r a z a m i ,
k t ó r e t c h n ą g w a ł t o w n o ś c i ą i s u r o w o ś c i ą ( z o b . M t 5 , 2 2 ; 8 , 12; 10, 2 8 ;
13, 42; 22, 13; 25, 30. 4 1 . 46; M k 9 , 4 3 - 4 9 ) . W y p o w i a d a s ł o w a t w a r d e
i przerażające. Jest w n i c h coś n i e d o p o w i e d z i a n e g o i z a g a d k o w e g o .
Posługuje się językiem p r o r o k ó w . G r o ź b y i o s t r z e ż e n i a p r z e p l a t a j ą
się w n i m z o b i e t n i c a m i , k a r a ze z b a w i e n i e m , lęk z n a d z i e j ą . Z j e d n e j
s t r o n y słyszymy: „Wchodźcie p r z e z ciasną b r a m ę ! Bo szeroka jest
b r a m a i p r z e s t r o n n a ta droga, która p r o w a d z i do zguby, a wielu
jest takich, k t ó r z y przez nią wchodzą. J a k ż e c i a s n a jest b r a m a i w ą s k a
droga, k t ó r a p r o w a d z i do życia, a m a ł o jest takich, k t ó r z y ją z n a j ­
d u j ą " ( M t 7 , 1 3 - 1 4 ) . Z d r u g i e j s t r o n y m ó w i O n : „ J a j e s t e m b r a m ą . [...]
J a j e s t e m d o b r y m p a s t e r z e m . [...] N a s t a n i e j e d n a o w c z a r n i a i j e d e n
p a s t e r z " ( J 10, 9 . 1 1 . 16). „ G d y z o s t a n ę n a d z i e m i ę w y w y ż s z o n y ,
p r z y c i ą g n ę w s z y s t k i c h d o s i e b i e " ( J 12, 32). Z j e d n e j s t r o n y : „ I d ź c i e p r e c z
o d e M n i e , p r z e k l ę c i , w o g i e ń w i e c z n y " ( M t 25, 41) o r a z „ O d s t ą p c i e
o d e M n i e w s z y s c y d o p u s z c z a j ą c y s i ę n i e s p r a w i e d l i w o ś c i " ( Ł k 1 3 , 27).
Z drugiej strony n a t o m i a s t : „Bóg nie posłał swego S y n a na świat po to,
a b y ś w i a t s ą d z i ł (krinè), a l e p o t o , b y ś w i a t z o s t a ł p r z e z N i e g o
z b a w i o n y " ( J 3 , 17).
Czy g r o ź b a i o b i e t n i c a m o g ą b y ć w y r a z e m tej s a m e j n i e z m i e n n e j
miłości Boga do ludzi? Miłość w z y w a do nawrócenia, obiecuje
przebaczenie i zbawienie. Oto pedagogia Chrystusa, pozostawiająca
w n i e p e w n o ś c i i mobilizująca do wysiłku. N i e obiecuje ł a t w e g o poczucia
bezpieczeństwa i z góry z a g w a r a n t o w a n e g o zbawienia. Tak postępuje
Ten, który s a m zawiśnie na krzyżu i zstąpi do samej głębi piekieł. On s a m
jest o d p o w i e d z i ą na l u d z k i e p y t a n i a o zbawienie. On jest Z b a w i c i e l e m

72
wszystkich, całego wszechświata. T a k i m p r z e d s t a w i a s a m siebie. T a k i m
o b j a w i a się l u d z i o m .
E t y k a s p r a w i e d l i w o ś c i i o d p ł a t y o d s ł a n i a w świetle E w a n g e l i i swoją
kruchość, nieskuteczość i zawodność. Sprawiedliwość nie jest ostatecz­
ną gwarancją człowieka przed obliczem Bożym. N o w y Testament wnosi
pewną rewolucję moralno-etyczną, która jaskrawo obnaża słabość etyki
s p r a w i e d l i w o ś c i . S a m C h r y s t u s w s w o i c h w y p o w i e d z i a c h r e z y g n u j e z są­
du i o d p ł a t y w e d l e w y m o g ó w ścisłej s p r a w i e d l i w o ś c i . Z b y t r z a d k o
d o s t r z e g a się fakt, że w N a z a r e c i e , p r z y t a c z a j ą c s ł o w a p r o r o k a Izajasza
( 6 1 , 1-2) i o d n o s z ą c j e d o s i e b i e s a m e g o , J e z u s u r y w a c z y t a n i e w n i e ­
zwykle charakterystycznym momencie, na słowach: „abym obwoływał
r o k ł a s k i o d P a n a " . C y t a t ( Ł k 4 , 19) k o ń c z y s i ę p o d k r e ś l e n i e m ł a s k i ,
pomija n a t o m i a s t z a p i s a n e u Izajasza (61, 2) słowa: „i dzień p o m s t y dla
n a s z e g o B o g a " ( d z i e ń o p i s a n y s z e r z e j w I z 63). J e s t t o n i e z w y k l e z n a c z ą c y
szczegół, w s k a z u j ą c y n a n o w o ś ć E w a n g e l i i Jezusa, s k o n c e n t r o w a n e j nie
n a „pomście n a s z e g o Boga", lecz n a Jego w s z e c h o g a r n i a j ą c y m z b a w i e ­
niu i nieprzemijającym „roku łaski"2.
Jezus odrzucił kategorycznie wszelką postać doczesnego mesjaniz-
m u . N i e p o s ł u ż y ł się swą mocą, a b y z n i s z c z y ć n i e p r z y j a c i ó ł . K i e d y n i e ­
gościnni S a m a r y t a n i e nie przyjęli Go, „uczniowie J a k u b i J a n rzekli
« P a n i e , c z y c h c e s z , a p o w i e m y , ż e b y o g i e ń s p a d ł z n i e b a i z n i s z c z y ł ich?».
L e c z O n o d w r ó c i w s z y się z a b r o n i ł i m " ( Ł k 9,54-55). N i e k t ó r e k o d e k s y
dodają: „I r z e k ł : «Nie wiecie, czyjego d u c h a jesteście. B o w i e m S y n
Człowieczy n i e p r z y s z e d ł z a t r a c a ć d u s z e ludzi, lecz z b a w i a c » " 3 . Mesja-
n i z m C h r y s t u s a jest m e s j a n i z m e m służby, cierpienia i p r z e b a c z e n i a .
Przyszedł, a b y z b a w i a ć , w y z w a l a ć od zła, leczyć, p r z e b a c z a ć i o b d a r z a ć
życiem.
Jezus wymaga od człowieka bezwarunkowej gotowości przebacza­
n i a w i n b l i ź n i m (zob. M t 18,21-35). T y m s a m y m o d s ł a n i a p o s t a w ę Boga.
Trudno pomyśleć, aby On sam nie chciał przebaczyć win s w e m u stwo­
r z e n i u . C h r y s t u s s t a w i a O j c a j a k o w z ó r w s z e l k i e j d o s k o n a ł o ś c i ( M t 5,48).
Z a c h ę t a do m i ł o w a n i a nieprzyjaciół m o t y w o w a n a jest miłością i hoj­
nością Boga dla wszystkich: „ t a k będziecie s y n a m i Ojca waszego, który
jest w niebie; p o n i e w a ż On s p r a w i a , że słońce J e g o w s c h o d z i n a d złymi
i n a d dobrymi, i On zsyła deszcz na s p r a w i e d l i w y c h i na n i e s p r a w i e d l i ­
w y c h " ( M t 5,45). C z y ż b y z a s t r z e g a ł O n s o b i e n i e o d p u s z c z a l n o ś ć
pewnych grzechów?
T r u d n o ś ć o d p u s z c z e n i a p e w n y c h w i n n i e leży p o s t r o n i e Boga, lecz
s a m e g o c z ł o w i e k a , z a m y k a j ą c e g o się d o b r o w o l n i e w s w o i m u p o r z e .
„Albowiem w Chrystusie Bóg j e d n a ł z sobą świat, nie poczytując lu­
d z i o m i c h g r z e c h ó w " ( 2 K o r 5,19). C h r y s t u s j e s t s a m y m o ś r o d k i e m o w e j
jednającej inicjatywy Boga. W świecie l u d z k i m pojednanie następuje
między p o r ó ż n i o n y m i i wrogimi s t r o n a m i . T y m c z a s e m Bóg nie jest i nie
może być niczyim wrogiem. Jest Bogiem miłującym ludzi n a w e t w ich

73
u p a d k u ( p o r . R z 5,6-11). W J e g o p o s t a w i e w o b e c n i c h n i c s i ę n i e z m i e n i a .
N i e p r z y j a ź ń i w r o g o ś ć z n a j d u j ą się j e d y n i e po s t r o n i e c z ł o w i e k a . C z ł o ­
w i e k staje się n i e p r z y j a c i e l e m Boga. B ó g n i g d y n i e staje się n i e p r z y j a c i e ­
lem człowieka. Jest całkowicie inny. Właśnie ta Jego inność w p r a w i a
w z d u m i e n i e . To nie Bóg p o t r z e b o w a ł p o j e d n a n i a z ludźmi. To ludzie,
z p o w o d u swoich win i wrogości, potrzebowali pojednania z Bogiem
i m i ę d z y sobą. B e z p o d s t a w n e w y d a j ą się w s z e l k i e s p e k u l a c j e d o t y c z ą c e
s p r a w i e d l i w o ś c i Bożej, d o m a g a j ą c e j się p r z e b ł a g a n i a i z a d o ś ć u c z y n i e ­
n i a za o b r a z ę . Bóg jest zawsze g o t ó w do p r z e b a c z e n i a . P r z e b a c z e n i e to
dotyczy wszystkich. Czy wszyscy j e d n a k przyjmą łaskę p o j e d n a n i a i zba­
wienia?
Chrystus zapewnia, że „każdy grzech i bluźnierstwo będą odpuszczo­
ne ludziom, ale bluźnierstwo przeciwko D u c h o w i nie będzie odpuszczo­
n e " ( M t 12,31). P o c z y m z a r a z w y j a ś n i a : „ J e ż e l i k t o ś p o w i e s ł o w o p r z e ­
c i w S y n o w i C z ł o w i e c z e m u , b ę d z i e m u o d p u s z c z o n e , lecz jeśli p o w i e
przeciwko Duchowi Świętemu, nie będzie mu odpuszczone ani w tym
w i e k u , a n i w p r z y s z ł y m " ( M t 12,32). T o o s t a t n i e s t w i e r d z e n i e m ó w i
pośrednio o możliwości odpuszczenia pewnych grzechów także w „przy­
szłym wieku". Wyjątkiem byłby jedynie grzech „przeciwko D u c h o w i " —
możliwość z a t w a r d z i a ł e g o u p o r u grzesznika i jego d o b r o w o l n e z a m k n i ę ­
cie się n a ł a s k ę p r z e b a c z e n i a . W g r ę w c h o d z i t u jego w o l n o ś ć , k t ó r ą sza­
nuje s a m S t w ó r c a . K t o jest w s t a n i e wyzwolić c z ł o w i e k a z tego s t a n u ?
N a d z i e j a c h r z e ś c i j a ń s k a p o z w a l a s p o d z i e w a ć się, ż e m o ż e t o u c z y n i ć
jedynie s a m Bóg, w sposób sobie tylko właściwy, p r a w d z i w i e po bożemu,
n i e zadając g w a ł t u , lecz p r z e o b r a ż a j ą c od w e w n ą t r z . W a r t o zresztą
z w r ó c i ć u w a g ę n a p e w n ą r ó ż n i c ę , p o j a w i a j ą c ą się w p a r a l e l n y m frag­
m e n c i e u ś w . M a r k a (3, 29), k t ó r y w p r z e c i w i e ń s t w i e d o M a t e u s z a p o s ł u ­
guje się c z a s e m t e r a ź n i e j s z y m : „ K t o b y j e d n a k z b l u ź n i ł p r z e c i w D u c h o ­
w i Ś w i ę t e m u , n i e m a o d p u s z c z e n i a n a w i e k i " , ouk échei âphesin eis ton
aiôna, l e c z w i n i e n j e s t g r z e c h u na z a w s z e , enochós estin aioniou
hamartématos. T e r m i n y eis ton aiôna o r a z aioniou z d a j ą s i ę w s k a z y w a ć
na wiek obecny, nie przesądzając ostatecznego losu winowajcy w „wieku
przyszłym"4. D o a n a l i z y t e r m i n u aiönios p o w r ó c i m y w d a l s z y c h
dociekaniach.

b. Uniwersalizm zbawienia a uniwersalizm stworzenia

F a k t e m g o d n y m u w a g i jest to, że wszystkie s ł o w a J e z u s a o możliwoś­


ci wiecznej zatraty pochodzą z okresu przedpaschalnego. Zostały wy­
p o w i e d z i a n e p r z e d d o k o n a n i e m się m i s t e r i u m P a s c h y . Jej ś w i a t ł o n i e
p r z e n i k n ę ł o jeszcze na w s k r o ś i n i e r o z j a ś n i ł o m r o c z n e j sfery l u d z k i e j
winy. Nic dziwnego, że dopiero po śmierci i z m a r t w y c h w s t a n i u Chrys­
tusa r o z b r z m i e w a ć mogą słowa P a w ł a , t c h n ą c e niesłychaną ufnością
w zbawczą i wszechogarniającą moc odkupienia:

74
„Jeżeli Bóg z n a m i , któż przeciwko n a m ? On, który n a w e t własnego
S y n a nie oszczędził, ale Go za n a s wszystkich wydał, jakże miałby
w r a z z N i m i w s z y s t k i e g o [ta pânta] n i e d a r o w a ć [charisetai]?
Któż może wystąpić z oskarżeniem przeciw tym, których Bóg wy­
brał? Czyż Bóg, który u s p r a w i e d l w i a ? Któż m o ż e w y d a ć w y r o k p o ­
t ę p i e n i a ? C z y C h r y s t u s J e z u s , k t ó r y p o n i ó s ł [za n a s ] ś m i e r ć , c o w i ę c e j
— z m a r t w y c h w s t a ł , siedzi po p r a w i c y B o g a i p r z y c z y n i a się za n a m i ? "
(Rz 8,31-34 - p o d k r . W . H . ) . „ B o d a r y ł a s k i i w e z w a n i e B o ż e s ą n i e o d ­
w o ł a l n e [ametaméleta]. [...] A l b o w i e m B ó g p o d d a ł w s z y s t k i c h n i e ­
posłuszeństwu [ d o s ł . z a m k n ą ł w n i e p o s ł u s z e ń s t w i e , synékleisen],
aby w s z y s t k i m o k a z a ć s w e m i ł o s i e r d z i e . O głębokości bo­
gactw, m ą d r o ś c i i wiedzy Boga. J a k ż e n i e z b a d a n e są Jego w y r o k i i nie
d o w y ś l e d z e n i a J e g o d r o g i ! [...] A l b o w i e m z N i e g o i p r z e z N i e g o i d l a
N i e g o , eis auton, [ j e s t ] w s z y s t k o ". (Rz 11,2 9.3 2.3 3.3 6 - p o d k r . W H. ).
Osobiste spotkanie z Chrystusem zmartwychwstałym otwarło przed
Pawłem nowe horyzonty nadziei. „Przez objawienie oznajmiona mi
z o s t a ł a t a j e m n i c a [...]. D l a t e g o c z y t a j ą c [te s ł o w a ] m o ż e c i e s i ę p r z e k o ­
n a ć o m o i m z r o z u m i e n i u t a j e m n i c y C h r y s t u s a " (Ef 3,3-4). S a m d o ś w i a d ­
c z y ł n a s o b i e c u d u p r z e m i a n y ( z o b D z . 3,1-19; 2 2 , 3 - 2 1 ) . J e ż e l i B ó g p o t r a f i
o d m i e n i ć losy jednego człowieka, dlaczego nie m ó g ł b y d o p r o w a d z i ć do
p r z e m i a n y innych? Śmiałość intuicji P a w i o w y c h ma swoje źródło w t y m
właśnie paschalnym doświadczeniu działania mocy i miłości Chrystusa.
J e s t t o „ m o c p r z e k o n u j ą c a M i ł o ś c i " ( F l p 2,1), k t ó r a w y z w a l a i p r z e ­
obraża wolność człowieka.

T r u d n o nie dostrzec śmiałości wypowiedzi P a w ł a oraz ich soteriolo-


gicznego u n i w e r s a l i z m u . Ten, który jest p o c z ą t k i e m wszystkiego, jest
również i kresem wszystkiego. Moc odkupienia dokonanego przez śmierć
i z m a r t w y c h w s t a n i e C h r y s t u s a o k a z a ł a się p o t ę ż n i e j a s z a niż siła
ludzkiego n i e p o s ł u s z e ń s t w a . „ N i e " c z ł o w i e k a jest słabsze niż „ m o c p r z e ­
konująca Miłości", którą Paweł ukazuje z niezwykłą wyrazistością
przytaczając słowa wcześniejszego h y m n u paschalnego o uniżeniu
i wywyższeniu Syna Bożego, posłusznego aż do śmierci krzyżowej (Flp
2,5-11). O w a „ m o c p r z e k o n u j ą c a m i ł o ś c i " s i ę g a w w i e c z n o ś ć B o g a .
„A gdy już w s z y s t k o zostanie Mu p o d d a n e , wtedy i s a m Syn zostanie
p o d d a n y (hypotagésetai) T e m u , k t ó r y S y n o w i p o d d a ł w s z y s t k o ,
a b y B ó g b y ł w s z y s t k i m w e w s z y s t k i c h " (pânta e n pâsin; 1 K o r
1 5 , 2 8 - p o d k r . W.H.).
Wypowiedzi P a w ł o w e fascynowały wielu Ojców i pisarzy Kościoła.
O d w o ł y w a l i się do nich, j a k widzieliśmy, Orygenes i św. G r z e g o r z
z Nyssy. Tylko Bóg m o ż e r o z p o r z ą d z a ć Bogiem, jak o t y m p r z y p o m i n a
m o t y w p o s ł u s z e ń s t w a i p o d d a n i a się C h r y s t u s a . C z ł o w i e k n i e m a m o c y
rozporządzania Bogiem, który w swych zbawczych inicjatywach
pozostaje zawsze suwerenny, nieograniczony i niewyczerpalny. Z istoty
s w e j j e s t m i ł o ś c i ą ( z o b . 1 J 4,8.16), z a ś „ M i ł o ś ć c i e r p l i w a j e s t , ł a s k a w a

75
j e s t , [...] w e w s z y s t k i m p o k ł a d a n a d z i e j ę " ( 1 K o r 13,4.7). P a w ł o w y h y m n
0 miłości natchniony został światłem pochodzącym z Boskiego praźródła.
Wydarzenia dziejów zbawienia mają c h a r a k t e r linearny i progre­
sywny, zmierzają b o w i e m do ostatecznego spełnienia wszechświata
w Bogu: „aby Bóg był wszystkim we wszystkich" bądź „wszystkim we
w s z y s t k i m " ( 1 K o r 15,28). C h r z e ś c i j a ń s k a w i z j a p o w s z e c h n o ś c i z b a w i e ­
nia nie m ó w i o potrzebie „przywrócenia" jakiegoś stanu, który już istniał
p o p r z e d n i o , c h o ć b y m i a ł to być s t a n rajskiej h a r m o n i i i pokoju. E s c h a t o ­
logia sięga w przyszłość o d n o w i o n e g o stworzenia. Wskazuje na nie z n a ­
ne n a m z z i e m s k i e g o d o ś w i a d c z e n i a „Miasto święte - Jeruzalem Nowe
[...] m a j ą c e chwałę Boga" ( A p 2 1 , 2 . 1 0 - 1 1 ) . N a d z i e j a k i e r u j e w z r o k
chrześcijanina w stronę nowego stworzenia, „nieba nowego i ziemi
nowej" (Ap 21,1). Tej w ł a ś n i e n o w e j r z e c z y w i s t o ś c i s t w o r z e n i a
o s t a t e c z n i e p o j e d n a n e g o z e S t w ó r c ą n i e w y r a ż a s a m t e r m i n apokatâsta­
sis, g d y ż m ó w i o n w p i e r w s z y m r z ę d z i e o p r z y w r ó c e n i u (apo-) p o p r z e d ­
niego stanu (-katastasis)5.
T e k s t y b i b l i j n e E f 1,10 o r a z K o l 1,20 m ó w i ą o c a ł k o w i c i e n o w e j r z e ­
czywistości zbawczej i n o w y m porządku, który nieskończenie przekra­
cza wszelki s t a n świata istniejący w przeszłości. Chodzi o zjednoczenie
c a ł e g o w s z e c h ś w i a t a w C h r y s t u s i e j a k o G ł o w i e : anakephalaiôsasthai t a
pânta en to Christo (Ef 1,10). W y r a ż e n i e to w s k a z u j e na p r z y s z ł ą , j e s z c z e
nie spełnioną rzeczywistość. Jest zapowiedzią i obietnicą wszechogar­
niającego i dynamicznego procesu scalania wszechświata i powszech­
nego pojednania 6. Chrześcijańska nadzieja powszechnego zbawienia
jest nadzieją na o s t a t e c z n e p o j e d n a n i e w s z e c h ś w i a t a w B o g u i z Bogiem,
na pojednanie wszystkich i wszystkiego przez Chrystusa. „Zechciał bo­
w i e m [Bóg], a b y w N i m z a m i e s z k a ł a c a ł a P e ł n i a , i a b y p r z e z N i e g o
(di'autoü) i d l a N i e g o (eis autón) z n ó w p o j e d n a ć w s z y s t k o (ta pânta)
z sobą; p r z e z N i e g o — i t o , co na z i e m i , i t o , co w n i e b i o s a c h , z a p r o w a d z i w ­
s z y p o k ó j p r z e z k r e w J e g o k r z y ż a " ( K o l 1,19-20).
Oto w i a r a pierwszego pokolenia chrześcijan. Uniwersalizm zbawie­
n i a jest r ó w n y u n i w e r s a l i z m o w i s t w o r z e n i a . J e z u s C h r y s t u s , S y n Boży,
S t w ó r c a wszystkiego, co istnieje, jest r ó w n o c z e ś n i e Z b a w i c i e l e m
w s z e c h ś w i a t a . W t e k ś c i e K o l 1,12-20 p r z e j ę t y m n a j p r a w d o p o d o b n e j
z h y m n u , który wchodził w skład pierwotnej liturgii chrześcijańskiej,
s ł o w o t a pânta p o j a w i a s i ę a ż 8 r a z y ! „ W s z y s t k o p r z e z N i e g o (di'autoü)
1 d l a N i e g o (eis autón) z o s t a ł o s t w o r z o n e " ( K o l 1,16). O n j e s t „ P i e r w o r o d ­
n y m w o b e c k a ż d e g o s t w o r z e n i a " ( K o l 1,15). Z d r u g i e j s t r o n y , p r z e z k r z y ż
i z m a r t w y c h w s t a n i e , s t a ł się „ P i e r w o r o d n y m s p o ś r ó d u m a r ł y c h " (Kol
1,18). „ S p o d o b a ł o s i ę B o g u , a b y p r z e z N i e g o i d l a N i e g o z n ó w p o j e d ­
n a ć w s z y s t k o z s o b ą " ( K o l 1,20). Z w r ó ć m y u w a g ę n a p a r a l e l i z m t y c h w y ­
powiedzi: wszystko zostało stworzone przez Niego i dla Niego, wszystko
z o s t a ł o p o j e d n a n e p r z e z N i e g o i d l a N i e g o 7 . W N i m rozstrzygają się losy
całego stworzenia. Czyż objawienie to nie rozjaśnia dziejów całego

76
wszechświata? Takie są rzeczywiste wymiary wielkiej paschalnej
intuicji pierwszych gmin chrześcijańskich. Kosmiczna funkcja Chrys­
t u s a jest p o d s t a w ą u n i w e r s a l i z m u Jego z b a w c z e g o dzieła. J e d n o ś ć
s t w o r z e n i a i o d k u p i e n i a staje się o d t ą d p o d s t a w o w ą z a s a d ą h e r m e n e u -
tyczną w rozumieniu n a u k i Pisma świętego.
Tajemnica odkupienia i panowanie zmartwychwstałego Chrystusa
m o g ą o s i ą g n ą ć swoją p e ł n i ę i swój cel j e d y n i e w ó w c z a s , g d y „wszyscy
n i e p r z y j a c i e l e " ( 1 K o r 15,25) d o b r o w o l n i e u z n a j ą t o p a n o w a n i e .
„Wszelki język" m a w y z n a ć , „że J e z u s C h r y s t u s jest P A N E M - k u c h w a l e
B o g a O j c a " ( F l p 2,11). N i e b e z z n a c z e n i a j e s t t o , ż e t e o s t a t n i e s ł o w a
pojawiają się w p r z y t o c z o n y m p r z e z P a w ł a s t a r o c h r z e ś c i j a ń s k i m h y m n i e
chrystologicznym o uniżeniu i wywyższeniu Jezusa. Całe dzieło zbawcze
s k i e r o w a n e jest d o p o w s z e c h n e g o p a n o w a n i a C h r y s t u s a :
„Uniżył s a m e g o siebie,
s t a w s z y się p o s ł u s z n y m aż do ś m i e r c i —
i to ś m i e r c i k r z y ż o w e j .
Dlatego też Bóg Go n a d wszystko wywyższył
i d a r o w a ł Mu imię
p o n a d wszelkie imię,
aby na imię Jezusa
zgięło się każde kolano
istot niebieskich i ziemskich, i podziemnych.
I aby wszelki język wyznał,
że J e z u s C h r y s t u s jest P A N E M -
k u c h w a l e B o g a O j c a " ( F l p 2,8-11).
N i e z w y k l e w a ż n e d l a n a s z y c h r o z w a ż a ń j e s t t u s ł o w o egzomologein,
oznaczające akt dobrowolnego oświadczenia i jawnego wyznania wiary.
C z a s o w n i k homologein m a n a s t ę p u j ą c e o d c i e n i e z n a c z e n i o w e : z g a d z a ć
się, p r z y t a k i w a ć , p r z y s t a ć n a c o ś , z a a p r o b o w a ć , p o t w i e r d z i ć , p o c h w a l i ć ,
u z n a ć z a d o b r e , p r z y c h y l i ć się, u z n a ć , p r z y z n a ć , w y z n a ć , z ł o ż y ć w y z n a ­
nie lub świadectwo8. Chodzi więc o akt całkowicie dobrowolny,
spełniony z wewnętrznym przeświadczeniem, wykluczający zewnętrzny
przymus. Tego rodzaju wyznanie z głębi jestestwa może mieć c h a r a k t e r
p o c h w a ł y i doksologii.
Przytoczony fragment hymnu tchnie wszechogarniającym uniwer­
salizmem9. Bóg wywyższył Jezusa „ponad wszystko". Na imię Jezusa ma
zgiąć się „ w s z e l k i e k o l a n o " i s t o t n i e b i e s k i c h i z i e m s k i c h , i p o d z i e m ­
nych". Akt dobrowolnego wyznania i uznania Jego p a n o w a n i a dotyczy
„wszelkiego języka". P o d k r e ś l m y jeszcze raz: nie chodzi bynajmniej
o w y z n a n i e w y m u s z o n e , lecz o w y z n a n i e p o c h o d z ą c e z serca, zgodnie
z wewnętrznym przekonaniem. Tylko takie wyznanie może być pochwa­
łą i doksologią - „ k u c h w a l e Boga Ojca". P o w s z e c h n o ś ć tego w y z n a n i a ,
„że J e z u s C h r y s t u s jest P a n e m " w s k a z u j e n a p o w s z e c h n o ś ć z b a w i e n i a
orzez Niego d o k o n a n e g o . N i k t nie został zeń wykluczony. Ogarnie ono

77
I
całe stworzenie. Trudno przypuścić, aby mogło to być wyznanie
potępionych: „Nikt też nie m o ż e powiedzieć bez p o m o c y D u c h a
Ś w i ę t e g o : « P a n e m j e s t J e z u s » " ( 1 K o r 12,3). W y p o w i a d a j e t y l k o t e n , k t o
u z n a ł p a n o w a n i e J e z u s a i d o b r o w o l n i e p o d d a ł się p o d J e g o w ł a d z ę .
Jest to t e n s a m uniwersalizm, k t ó r y m t c h n ą już n i e k t ó r e wypowiedzi
S t a r e g o T e s t a m e n t u . „Tak, p r z e d e M n ą się zegnie w s z e l k i e k o l a n o ,
wszelki język M n i e przysięgać b ę d z i e m ó w i ą c : « J e d y n i e u P a n a jest
sprawiedliwość i m o c ! » Do Niego przyjdą zawstydzeni wszyscy, którzy
s i ę p r z e c i w N i e m u z ż y m a l i " (Iz 4 5 , 2 3 - 2 4 ) . „ T y l k o J e m u o d d a d z ą p o k ł o n
wszyscy, co śpią w ziemi, p r z e d N i m z e g n a się wszyscy, k t ó r z y w p r o c h
z s t ę p u j ą " (Ps 22.30).
N i e k t ó r e t e k s t y P i s m a św. zdają się w r ę c z s u g e r o w a ć m o ż l i w o ś ć
p r z e m i a n y po śmierci, szczególnie w s t o s u n k u do tych, k t ó r z y w życiu
d o c z e s n y m n i e d o s z l i d o w ł a ś c i w e g o p o z n a n i a p r a w d y ( z o b 1 P t 3,18-20;
4,6)10. T a k i jest u n i w e r s a l i z m z b a w i e n i a , d o k o n a n e g o p r z e z ś m i e r ć
i z m a r t w y c h w s t a n i e Jezusa. Tekst P i o t r o w y mówi, iż zstąpił On w samą
g ł ę b i ę p i e k i e ł ( ż y d o w s k i szeol, m i e j s c e p r z e b y w a n i a z m a r ł y c h , p o j m o ­
w a n o w sposób przestrzenny: im głębsze pomieszczenia, t y m większe
ciemności), a więc t a k ż e do „ d u c h ó w z a m k n i ę t y c h w więzieniu, niegdyś
n i e p o s ł u s z n y c h " ( 1 P t 3,10-20). D o b r a n o w i n a o z b a w i e n i u d o s i ę g a
wszystkich, r ó w n i e ż tych, k t ó r y c h sytuacja w y d a w a ł a się p r z e s ą d z o n a .
Z m i a n a jest m o ż l i w a 1 1 .
Niektórzy z wczesnych Ojców Kościoła wyrażali swą wiarę, że zstę­
pując do o t c h ł a n i Chrystus całkowicie ujarzmił piekło i skruszył m o c sza­
t a n a 1 2 . C o r a z silniej d o c h o d z i ł o d o głosu p r z e k o n a n i e , ż e c a ł a l u d z k o ś ć
została w ó w c z a s z b a w i o n a i w y r w a n a z mocy złego d u c h a 1 3 . Wskutek
tego w i a r a w zstąpienie Chrystusa do p a t r i a r c h ó w i sprawiedliwych Sta­
rego T e s t a m e n t u zeszła niejako na drugi plan. Zstąpienie do piekieł sta­
w a ł o się s y m b o l e m z w y c i ę s t w a n a d s z a t a n e m i śmiercią, z n a k i e m o d k u ­
p i e n i a całej l u d z k o ś c i . W ł a ś n i e c a ł a l u d z k o ś ć jest, w e d ł u g n i e k t ó r y c h
Ojców, tą „ z a g u b i o n ą owcą", k t ó r ą C h r y s t u s o d n a l a z ł i u r a t o w a ł .

c. Sens podwójnej orientacji wypowiedzi eschatologicznych

Nikt nie zaprzeczy, że są w N o w y m Testamencie wypowiedzi


o „ o g n i s t e j g e h e n n i e " ( M t 5 , 2 2 . 2 9 - 3 0 ; 10,28), „ p o t ę p i e n i u w p i e k l e " ( M t
23,33), o „ m ę c e w i e c z n e j " ( M t 25,46), „ c i e m n o ś c i a c h z e w n ę t r z n y c h " (Mt
8,12; 2 2 , 1 3 ; 25,30) i o g n i u , k t ó r y n i e g a ś n i e ( M k 9,48), a n a w e t o „ o g n i s ­
t y m j e z i o r z e " (Ap 19,20; 20,10; 21,8). W s ł o w a c h J e z u s a p o j a w i a j ą się
g r o ź b y i o s t r z e ż e n i a (zob. Mt 11,20-24; 12,31; 18,23-35; 21,33-41). Czy
wolno jednak poprzestać na tym, skoro Nowy Testament zawiera także
inne wypowiedzi, wskazujące na perspektywę powszechnego zbawienia?
Mówią one o powszechnym zasięgu zbawczej woli Boga i oddania
C h r y s t u s a , s k ł a n i a j ą c y c h d o m o d l i t w y z a w s z y s t k i c h ( 1 T m 2,1-6).

78
Już w t y m miejscu w a r t o zwrócić uwagę na związek nadziei z modlit­
wą. W m o d l i t w i e a r c y k a p ł a ń s k i e j J e z u s m ó w i o u d z i e l o n e j Mu p r z e z Ojca
„ w ł a d z y n a d k a ż d y m c z ł o w i e k i e m " ( J 17,2). J e s t t o w s z a k ż e w ł a d z a
szczególna, w y r a ż a j ą c a się w m o c y J e g o w y w y ż s z o n e g o c z ł o w i e c z e ń ­
s t w a : „ p r z y c i ą g n ę w s z y s t k i c h d o s i e b i e " ( J 12,32). Ł a s k a C h r y s t u s a m a
w i d o c z n ą p r z e w a g ę n a d w i n ą c z ł o w i e k a ( z o b . R z 5,12-21). W ł a ś n i e d l a t e ­
g o m o ż n a d o m a g a ć się o d K o ś c i o ł a , a b y m o d l i ł się „ z a w s z y s t k i c h l u d z i "
( 1 T m 2,1) - z n a d z i e j ą , ż e m a t o s w ó j c e l i s e n s . L i t u r g i a c h r z e ś c i j a ń s k a
często podejmuje ów u n i w e r s a l i z m nadziei w m o d l i t w a c h o zbawienie
wszystkich. Czyni to jedynie dlatego, „ponieważ złożyliśmy nadzieję
w Bogu żywym, który jest Z b a w c ą wszystkich ludzi, zwłaszcza wierzą­
c y c h " ( 1 T m 4,10). C z y ż m o d l i t w a K o ś c i o ł a n i e j e s t c z ę s t o o d w a ż n i e j s z a
niż jego teologia? Z b a w i e n i e w s z y s t k i c h jest p r z e d e w s z y s t k i m sferą
modlitwy i duchowego zmagania (zmaganie to tradycja wschodnia
o k r e ś l a t r u d n o p r z e k ł a d a l n y m s ł o w e m podvig).
E s c h a t o l o g i c z n a p e d a g o g i a g r ó ź b i o s t r z e ż e ń p o j a w i a się p r z e d e
w s z y s t k i m w n a u c z a n i u J e z u s a p r z e d d o k o n a n i e m się w y d a r z e ń
p a s c h a l n y c h . S p o r a d y c z n i e m o ż n a d o s t r z e c jej ś l a d y r ó w n i e ż w o k r e s i e
p o p a s c h a l n y m ( z o b . R z 14,10). „ O b j a w i s i ę P a n J e z u s [...] w płomienis­
tym ogniu, wymierzając karę tym, którzy Boga nie uznają i nie są pos­
łuszni E w a n g e l i i P a n a n a s z e g o J e z u s a . J a k o k a r ę p o n i o s ą o n i w i e c z n ą
z a g ł a d ę [z d a l a ] od oblicza Pańskiego..." (2 T e s 1,7-9). K t o g r z e s z y po
o t r z y m a n i u „ p e ł n e g o (?) p o z n a n i a p r a w d y " , d l a t e g o j u ż n i e m a „ o f i a r y
przebłagalnej za grzechy", ale „jedynie jakieś przerażające oczekiwanie
s ą d u i ż a r o g n i a , k t ó r y m a t r a w i ć p r z e c i w n i k ó w " ( H b r 1 0 , 2 6 - 2 7 ; z o b . 10,-
2 9 . 3 1 . 3 9 ; 6,4-8). N a d z i e j a n i e z o s t a ł a j e d n a k o d e b r a n a . Z a s ł o w a m i g r o ź ­
b y p o j a w i a s i ę p o c i e s z e n i e ( z o b . H b r 6,9-20), z a c h ę t a d o „ n i e p o z b y w a n i a
s i ę n a d z i e i " ( H b r 10,35), d o „ u c h w y c e n i a z a o f i a r o w a n e j n a d z i e i " ( H b r
6,18), d o „ d o s k o n a l e n i a n a d z i e i a ż d o k o ń c a " ( H b r 6,11). N a d z i e j a b i e r z e
g ó r ę n a d l ę k i e m . J e s t „ l e p s z ą n a d z i e j ą " ( H b r 7,19). U z a s a d n i e n i e m t e j
n a d z i e i jest ofiara C h r y s t u s a : „Jeśliby n a w e t ktoś zgrzeszył, m a m y
Orędownika (Parâkleton échomen) wobec Ojca - J e z u s a Chrystusa
sprawiedliwego. On b o w i e m jest ofiarą p r z e b ł a g a l n ą za n a s z e grzechy,
i n i e t y l k o z a n a s z e , l e c z r ó w n i e ż z a g r z e c h y c a ł e g o ś w i a t a " ( 1 J 2 , 1-2).
Nie ulega wątpliwości, że wypowiedzi ziemskiego Jezusa zostały
p o d d a n e p o z m a r t w y c h w s t a n i u głębokiej refleksji p r z e z J e g o u c z n i ó w .
Nie m o ż n a z a p o m n i e ć o pouczeniach, których udzielił im w czasie
s p o t k a ń p o s w o i m z m a r t w y c h w s t a n i u . Z a p i s tych p o u c z e ń jest n a d e r
s k ą p y ( z o b . M k 1 6 , 1 2 - 1 9 ; Ł k 2 4 , 1 5 - 4 9 ; J 2 0 , 1 9 - 3 1 ; 2 1 , 1 5 - 2 5 ; D z 1 , 2-8).
Wiemy jednak, że „udzielił przez D u c h a Świętego poleceń apostołom"
i „ m ó w i ł o k r ó l e s t w i e B o ż y m " ( D z 1,2.3). N i e n a d a r m o „ o ś w i e c i ł i c h
u m y s ł y , a b y z r o z u m i e l i P i s m a " ( Ł k 24,45). F a k t y t e m ó w i ą o c o r a z
głębszym zrozumieniu całego Objawienia Bożego zawartego w N o w y m
Testamencie. Słów apostolskich nie wolno przeciwstawiać słowom

79
ziemskiego Jezusa. Te ostatnie, w s k u t e k spełnienia całego dzieła
zbawczego przez śmierć i zmartwychwstanie, n a b r a ł y jednak pełniejsze­
go sensu. Odsłonięty został horyzont, którego w czasie ziemskiego
n a u c z a n i a Jezusa uczniowie nie byli jeszcze w stanie dostrzec i zrozu­
mieć. Dopiero wtedy w y p o w i e d z i a n e zostało przez Boga w całości naj­
większe słowo Objawienia - przez wydarzenia i słowa. Podkreślmy,
iż chodzi o c a ł o ś ć Objawienia nowotestamentalnego. Słowa przekazane
przez J e z u s a z a c h o w u j ą swoją a k t u a l n o ś ć po w s z y s t k i e czasy. Z o s t a ł o
one przemyślane na nowo w świetle wiary paschalnej. Widać to również
u synoptyków. Perspektywa paschalna dochodzi jednak najwyraźniej do
głosu w p i s m a c h św. P a w ł a i św. J a n a . W z r o k i e m w i a r y ogarniają oni
całą tajemnicę Jezusa, od wcielenia aż po z m a r t w y c h w s t a n i e i wywyż­
s z e n i e p r z e z B o g a . Ż y c i e , m ę k a i z m a r t w y c h w s t a n i e t w o r z ą w tej p e r s ­
pektywie jedną całość. W s k u t e k tego właśnie u P a w ł a i J a n a pojawiają
się najczęściej w y p o w i e d z i o t y m , iż B ó g chce i m o ż e z b a w i ć w s z y s t k i c h
- On, który J e z u s a wskrzesił z m a r t w y c h .
Pomiędzy obydwoma wspomnianymi rodzajami wypowiedzi nowo-
t e s t a m e n t a l n y c h istnieje rozdźwięk, którego nie jesteśmy w stanie
przezwyciężyć. Nie usuną go ż a d n e uzgodnienia ani syntezy14. S a m e
j e d n a k g r o ź b y p o t ę p i e n i a n i e dają w c a l e „pewniejszej w i e d z y " . K t o je
absolutyzuje, t e n nie u w z g l ę d n i a całej logiki i szerokości Objawienia,
dopełnionej w wypowiedziach o charakterze uniwersalistycznym. Tym
samym d a w a ł b y priorytet teologicznej spekulacji, zbyt pewnej swego
m y ś l e n i a o o s t a t e c z n y c h l o s a c h l u d z k i c h . T r z e b a w ó w c z a s u c i e k a ć się d o
nie k o ń c z ą c y c h się r o z r ó ż n i e ń , o b c y c h u n i w e r s a l i z m o w i obietnic z b a ­
wienia. J e d n y m z t a k i c h r o z r ó ż n i e ń jest rozbicie p r z y m i o t ó w Bożych na
„samo miłosierdzie" i „samą sprawiedliwość", mówienie o absolutnej
i w a r u n k o w e j woli Boga, o o d k u p i e n i u obiektywnym i subiektywnym.
Czy w o l n o w istotach l u d z k i c h s t w o r z o n y c h na obraz i p o d o b i e ń s t w o
B o ż e d o p a t r y w a ć s i ę o w e j massa damnata, o k t ó r e j m ó w i ł ś w . A u g u s t y n
i tylu i n n y c h w y b i t n y c h myślicieli na przestrzeni wieków? Czy nie
przekreśla się w ó w c z a s przejmujących słów Jezusa o „przyciągnięciu"
w s z y s t k i c h do siebie? Czy n i e w y r z e k a się w t e n sposób nadziei? Czy tego
r o d z a j u „ p e w n i e j s z a w i e d z a " n i e staje się w r z e c z y s a m e j w i e d z ą o o s t a ­
tecznej d a r e m n o ś c i Chrystusowej męki i śmierci krzyżowej dla wielu
ludzi? Czy p i e k ł o n i e o k a z u j e się w k o ń c u silniejsze niż m o c o d k u p i e n i a ?
P r z e c i w n i c y n a d z i e i n a z b a w i e n i e w s z y s t k i c h c h ę t n i e o d w o ł u j ą się
do „pewniejszej wiedzy", którą czerpią z rzekomo jednoznacznych
w y p o w i e d z i P i s m a św. o niemożliwości z b a w i e n i a wszystkich. W ich
a r g u m e n t a c j i w y c z u w a się w r ę c z p o c z u c i e p e w n o ś c i , i ż w i e c z n e p i e k ł o
jest nie t y l k o m o ż l i w e , ale że ludzie rzeczywiście wybierają potępienie.
Nie ulega w ą t p l i w o ś c i , że k a ż d y człowiek staje p r z e d w y b o r e m d w ó c h
d r ó g : „ d r o g i ż y c i a i d r o g i ś m i e r c i " ( J e r 21,8; p o r . P w t 30,15). S k ą d j e d n a k
m o ż e m y m i e ć p e w n o ś ć , ż e t a m o ż l i w o ś ć staje się o s t a t e c z n ą r z e c z y w i s -

80
tością? Czy realizacja Bożego p l a n u z b a w i e n i a zależeć b ę d z i e o s t a t e c z ­
nie od stworzonej woli człowieka? Czy ostateczne słowo nie należy raczej
do zbawczej woli i wolności Boga? Czy n i e są one w s t a n i e p r z e o b r a z i ć
stworzonej wolności człowieka od wewnątrz? Dlaczego nie wolno n a m
ufać, że wszyscy z o s t a n ą w t e n s p o s ó b p r z e m i e n i e n i i ocaleni?
K a ż d y człowiek stoi w obliczu Bożego sądu. K a ż d y m u s i p o w t ó ­
r z y ć : „ T y m , k t ó r y m n i e s ą d z i , j e s t P a n " ( 1 K o r 4,4). J e s t t o S ę d z i a i Z b a ­
w i c i e l , k t ó r y z a o c a l e n i e o d d a ł c e n ę n a j w y ż s z ą ( z o b . 1 P t 1,18-19). T o
w ł a ś n i e jest n a j w i ę k s z y m ź r ó d ł e m ufności dla wierzącego. Ufność ta nie
m o ż e j e d n a k p r z e r o d z i ć się w b e z t r o s k ą p e w n o ś ć . K t o z l u d z i m o ż e b y ć
pewny, że za swego życia o d p o w i e d z i a ł Bogu bez zastrzeżeń na Jego
wezwanie?
Przytoczywszy słowa starochrześcijańskiego h y m n u o uniżeniu,
(kénosis) i w y w y ż s z e n i u J e z u s a , P a w e ł z a c h ę c a w i e r z ą c y c h : „ z a b i e g a j ­
c i e o w ł a s n e z b a w i e n i e z b o j a ź n i ą i d r ż e n i e m [...] A l b o w i e m t o B ó g j e s t
w w a s s p r a w c ą i c h c e n i a , i d z i a ł a n i a z g o d n i e z [Jego] w o l ą " ( F l p 2,12-13).
S t a r o t e s t a m e n t a l n y z w r o t „ b o j a ź ń i d r ż e n i e " p o j a w i a się w N o w y m T e s ­
t a m e n c i e na oznaczenie postawy niewolnika lub sługi w obliczu p a n a .
P a w e ł wyciąga dla życia chrześcijańskiego wniosek z faktu, że Jezus
C h r y s t u s p r z y j ą ł „ p o s t a ć s ł u g i " i „ s t a ł się p o s ł u s z n y aż do ś m i e r c i - i to
ś m i e r c i k r z y ż o w e j " ( F l p 2,7.8). Z a u w a ż m y j e d n a k , i ż m o w a j e s t t u j e d y ­
n i e o b o j a ź n i (meta phóbou) d z i e c i w z g l ę d e m o j c a , a n i e o p a r a l i ż u j ą c y m
s t r a c h u n i e w o l n i k a . P a w e ł zdaje się ś w i a d o m i e k o r y g o w a ć s t a r o t e s t a ­
m e n t a l n ą p o s t a w ę p r z e d B o g i e m j a k o P a n e m i W ł a d c ą . Nienaganne dzie­
c i Boże ( F l p 2,15) z n a j ą n a j g ł ę b s z e m o t y w y s w e g o p o s ł u s z e ń s t w a
w z g l ę d e m B o g a i swojej t r o s k i o z b a w i e n i e : On s a m jest s p r a w c ą c h c e n i a
i działania. M o t y w ufności w p i s a n y jest niejako w s a m r d z e ń wypowiedzi
o „bojaźni i d r ż e n i u " . On n a d a j e t o n całości tego fragmentu.
B ó g j e s t m i ł o s i e r n y . P r z y p o w i e ś ć o n i e l i t o ś c i w y m s ł u d z e ( M t 18,
23-35) p r z y p o m i n a , ż e g n i e w e m r e a g u j e d o p i e r o n a b e z l i t o s n e p o s t ę p o ­
wanie człowieka. Prośba o zmiłowanie została wysłuchana, choć dłużnik
w i n i e n j e s t w i e l e . „ N i e g o d z i w y s ł u g a " ( M t 18,32) n i e n a ś l a d u j e j e d n a k
postawy swego pana. Jest okrutny i dlatego czeka go sąd bez miłosier­
d z i a . P r z y p o w i e ś ć j e s t o s t r z e ż e n i e m d l a w s z y s t k i c h ( M t 1 8 , 3 5 ; p o r . 5,7;
6,14-15), z a c h ę t ą d o p r z e b a c z e n i a o r a z p o j e d n a n i a , i t o j e s z c z e „ w d r o ­
d z e " ( M t 5,25; Ł k 12,58). W p r z e c i w n y m r a z i e w i n o w a j c a z o s t a n i e
„wtrącony do więzienia": „nie wyjdziesz stamtąd, aż zwrócisz ostatni
g r o s z " ( M t 5,26). W i ę z i e n i e s t a j e s i ę w t e n s p o s ó b o b r a z e m c z y s t e j
sprawiedliwości Boga, spowodowanej p o s t ę p o w a n i e m człowieka. Nie
jest t o b y n a j m n i e j o b r a z p i e k ł a . W y c h o d z i z w i ę z i e n i a t e n , k t o z w r ó c i
„ostatni grosz". Istnieje „sąd n i e u b ł a g a n y dla tego, k t ó r y nie czynił
m i ł o s i e r d z i a " ( J k 2,13). S ł o w a J a k u b a w r a c a j ą j a k e c h o p r z y p o w i e ś c i
Chrystusa. N i e o c z e k i w a n i e kończą się o n e m o t y w e m n a d z i e i : „ m i ł o s i e r ­
dzie o d n o s i t r i u m f n a d s ą d e m " .

81
M ó w i ą c o sądzie, J e z u s p o s ł u g i w a ł się k a t e g o r i a m i i o b r a z a m i ,
które były zrozumiałe dla ówczesnych Żydów. Nie znali oni innej formy
s ą d u B o ż e g o o p r ó c z t a k i e g o , k t ó r y k o ń c z y się r o z d z i e l e n i e m o c a l o n y c h
i p o t ę p i o n y c h . N i e d z i w i s t ą d f o r m a p r z y p o w i e ś c i (Mt 25, 31 nn), z n a n a
w świecie ż y d o w s k i m . P o j a w i a się w niej j e d n a k n o w y m o t y w : s ą d d o ­
tyczy realizacji nowego przykazania, przykazania miłości bliźniego,
której n i e p r z e ś c i g n i o n y m w z o r e m jest s a m Chrystus. Miłość do Niego
m i e r z y się m i ł o ś c i ą do c z ł o w i e k a b ę d ą c e g o w p o t r z e b i e . J e z u s u t o ż s a m i a
się z k a ż d y m „ n a j m n i e j s z y m b r a t e m " . Bóg miłuje ludzi i d l a t e g o b r o n i
ich przed nimi samymi. Jezus stawia każdego człowieka w obliczu de­
cyzji, a b y n i k t n i e z g i n ą ł , „ a l e m i a ł ż y c i e w i e c z n e " ( J 3,16). W s w o j e j
p e d a g o g i i n a t c h n i o n e j miłością do l u d z i p o s u w a się do g r ó ź b i o s t r z e ż e ń .
D o b r z e „ w i e d z i a ł , c o w c z ł o w i e k u s i ę k r y j e " ( J 2,25) i k t ó r e p r z y k a z a n i e
( M t 22,39) b ę d z i e m u n a j t r u d n i e j w y p e ł n i ć . P r z y p o w i e ś ć o s ą d z i e j e s t
w gruncie rzeczy przede wszystkim obroną człowieka przed człowie­
k i e m . O d s ł a n i a w s p o s ó b r a d y k a l n y s y t u a c j ę , w k t ó r e j k a ż d y się z n a j ­
duje, zwłaszcza wtedy, gdy jest p e ł e n obojętności, egoizmu, złości lub
nienawiści. T a k a pedagogia ma napełnić człowieka świętym lękiem,
w s t r z ą s n ą ć jego s u m i e n i e m . N i e jest to bynajmniej scenariusz tego, co
ma kiedyś nastąpić. „Kto gardzi Mną i nie przyjmuje słów moich, ten ma
swego sędziego: słowo, które powiedziałem, ono to będzie go sądzić
w d n i u o s t a t e c z n y m " ( J 1 2 , 4 8 ; z o b . 2,15).

d. Świadectwo Apokalipsy

Teologia J a n o w a jest teologią m i ł o ś c i Boga, k t ó r a w m ę c e J e z u s a


w y r a ż a s i ę „ d o k o ń c a " ( J 13,1) i d l a t e g o m a c h a r a k t e r z w y c i ę s k i ( p o r .
J 16,33). R ó w n o c z e ś n i e j e d n a k , b ę d ą c w y z w a l a j ą c ą p r a w d ą ( J 8,32) s t a j e
się o n a s ą d e m d l a k a ż d e g o c z ł o w i e k a , s ą d e m jego m i ł o ś c i i p r a w d y .
Ewangelia J a n o w a nie mówi o „wiecznym potępieniu", choć ostrzeżeń
r ó w n i e ż i w n i e j n i e b r a k u j e ( z o b . J . 5 , 2 9 ; 8,24; 17,9). M o c C h r y s t u s a
p r z e w y ż s z a s i ł ę g r z e c h u i z ł a ( z o b . 1,J 4,4; 5,4), t o z a ś s t a j e s i ę m o t y w e m
u f n o ś c i ( z o b . 1 J 3,20-21) - n a w e t na d z i e ń s ą d u (1 J 4 , 1 7 ; z o b . 2, 1-2).
S ą d c z ł o w i e k a n a d s a m y m sobą d o k o n u j e się w obliczu wielkiego
objawienia ostatecznej p r a w d y o Krzyżu Chrystusa. N i e z r ó w n a n e są pod
t y m w z g l ę d e m słowa Apokalipsy: „I ujrzy Go wszelkie o k o i wszyscy,
k t ó r z y G o p r z e b o d l i . I b ę d ą l a m e n t o w a ć z p o w o d u N i e g o (kópsontai ep'
autón) w s z y s t k i e p o k o l e n i a z i e m i . T a k : A m e n " ( A p 1 , 7). K a ż d y m u s i
stanąć przed Ukrzyżowanym. Słowa te odsłaniają niepojęty uniwersa­
l i z m n a d z i e i . Z o b a c z y Go „wszelkie o k o " — wszyscy, k t ó r z y mieli swój
udział w k r z y ż o w a n i u Chrystusa na przestrzeni ludzkich dziejów.
Wizjoner z P a t m o s u d o s t r z e g a coś z rzeczywistości p o w s z e c h n e j s k r u ­
chy: „będą l a m e n t o w a ć n a d N i m wszystkie pokolenia ziemi". T a k spełni
s i ę p r o r o c t w o w y p o w i e d z i a n e j u ż p r z e z Z a c h a r i a s z a (12,10). O b j a w i e n i e

82
się c a ł k o w i t e j p r a w d y o U k r z y ż o w a n y m jest n a j w i ę k s z y m s ą d e m d l a
c z ł o w i e k a . S ą d z i n i e t y l k o s ł o w o J e z u s a (por. J 12,47-48). S ą d e m jest
także Jego Krzyż, najtrudniejsza i najbardziej kosztowna nadzieja Boga
na ocalenie człowieka. Może podobną intuicję miał najbardziej mis­
tyczny spośród m a l a r z y zachodniego chrześcijaństwa, F r a Angelico,
który przedstawił Chrystusa-Sędziego ukazującego jedynie swoje rany.
N a t e n w i d o k k r u s z ą się n a j b a r d z i e j z a t w a r d z i a l i g r z e s z n i c y , biją się
w p i e r s i i u z n a j ą swoją w i n ę za p o t ę p i e n i e .
W A p o k a l i p s i e p o j a w i a j ą się t a j e m n i c z e s ł o w a o w y d a n i u na „ ś m i e r ć
d r u g ą " ( A p 2 0 , 1 4 ; 21,8) t e g o w s z y s t k i e g o , c o j e s z c z e p o z o s t a n i e
n e g a t y w n e g o w s t w o r z e n i u , n i e d a j ą c się p o g o d z i ć z n o w y m ś w i a t e m
z m a r t w y c h w s t a n i a . C h o d z i o u s u n i ę c i e w s z y s t k i e g o , co s p r z e c i w i a się
Bogu, o w r z u c e n i e do „jeziora ognia". Wypowiedzi tych, jak zobaczymy,
nie należy odnosić do ostatecznego losu k o n k r e t n y c h osób lub społecz­
ności ludzkich. Czym są więc owe negatywne rzeczywistości? Czy tylko
s y m b o l a m i z e p s u c i a i r o z k ł a d u c z ł o w i e c z e ń s t w a ? N i e k t ó r e z n i c h dają
wciąż znać o sobie w dziejach świata. Jest to p r z e d e w s z y s t k i m śmierć
i p o c h ł a n i a j ą c a w s z y s t k i c h o t c h ł a ń (szeol), k t ó r e j e d n a k z o s t a n ą w y d a n e
„ ś m i e r c i w t ó r n e j " , t j . u n i c e s t w i o n e (Ap 20,14). W e d l e p o d o b n y c h s ł ó w
P a w i o w y c h zostaną one „ p o c h ł o n i ę t e przez z w y c i ę s t w o " (zob 1 K o r
15,54) i p r z e z ż y c i e ( 2 K o r 5,4). B ę d z i e t o z w y c i ę s t w o n i e z n i s z c z a l n o ś c i
n a d s k a ż e n i e m ( z o b . 1 K o r 15,42). O s t a t n i e s ł o w o n a l e ż y d o z m a r t w y c h ­
w s t a n i a , t o z a ś r o z p o c z ę ł o się w r a z z e z w y c i ę s t w e m C h r y s t u s a : „ B y ł e m
u m a r ł y , a oto j e s t e m żyjący na w i e k i w i e k ó w i m a m k l u c z e śmierci
i O t c h ł a n i " ( A p 1,18). Z w r ó ć m y u w a g ę n a z w r o t : „ m a m k l u c z e ś m i e r c i
i Otchłani". Mówi on o władzy zmartwychwstałego Chrystusa n a d śmier­
cią i c a ł y m ś w i a t e m z m a r ł y c h . R z e c z n i e z m i e r n i e c h a r a k t e r y s t y c z n a :
„ K l u c z e k r ó l e s t w a n i e b i e s k i e g o " ( M t 16,19) o d w a ż y ł s i ę C h r y s t u s
powierzyć człowiekowi, apostołowi Piotrowi, ale „klucze śmierci i ot­
c h ł a n i " zatrzymuje przy sobie15. Przedziwny kontrast! Człowiek może
innym otwierać niebo. Nie wolno mu wszakże nikogo posyłać do piekła.
N i e m a w ł a d z y n a d ś m i e r c i ą i jej k r ó l e s t w e m . W ł a d z a t a n a l e ż y w y ł ą c z ­
nie do Zmartwychwstałego.
W i a r a w o s t a t e c z n e przezwyciężenie śmierci i o t c h ł a n i nie daje
j e d n a k o d p o w i e d z i na p y t a n i e o los wszystkiego, co n e g a t y w n e w dzie­
jach świata. Apokalipsa m ó w i o w r z u c e n i u w „jezioro o g n i a " tego, co nie
m o ż e o s t a ć się w n o w y m świecie B o ż y m , świecie z m a r t w y c h w s t a n i a .
Chodzi o jeszcze i n n e rzeczywistości n e g a t y w n e , t a k i e jak zło i grzech.
I c h s y m b o l e m jest p r z e d e w s z y s t k i m B a b i l o n , „ w i e l k a n i e r z ą d n i c a " (Ap
17, I n n . ) , m i a s t o b ę d ą c e p r z e c i w i e ń s t w e m M i a s t a Ś w i ę t e g o 1 6 . S y m b o l e m
zła i grzechu są t a k ż e trzy bestie apokaliptyczne, p o k o n a n e i w r z u c o n e
d o o g n i s t e g o j e z i o r a (Ap 19,20;20,2-3.7.10; zob.12,9; 13,1-12). J a n n i e
m ó w i o k o n k r e t n y c h o s o b a c h , lecz o z ł y c h m o c a c h . P e r s o n i f i k u j ą c je
i p r z e n o s z ą c w y d a r z e n i e p o z a s f e r ę c z a s u ( p o r . A p 10,6) g ł o s i , ż e „ b ę d ą

83
c i e r p i e ć k a t u s z e [...] n a w i e k i w i e k ó w " ( A p 2 0 , 1 0 ) . C h o d z i o z ł o i g r z e c h
j a k o t a k i e , a n i e o g r z e s z n i k ó w . C z y n i ą c zło, p o z w a l a j ą c się z w o d z i ć
wrogim mocom, ludzie przydają im jednak intensywności, konkretyzują
je, p o d t r z y m u j ą w i s t n i e n i u . I n n y m i s ł o w y , l u d z k i g r z e c h s p r z y j a z ł y m
m o c o m , p o m n a ż a ich o b e c n o ś ć w świecie. N i e jest to j e d y n i e iluzja, lecz
coś r z e c z y w i s t e g o . A p o k a l i p s a J a n a m ó w i o o s t a t e c z n y m u s u n i ę c i u złych
m o c y z n o w e g o s t w o r z e n i a , i z „ n i e b a n o w e g o i z i e m i n o w e j " (Ap 21,1
nn). H. U. von Balthasar pisze o „tajemniczym samozniszczeniu" zła
i w s z e l k i c h złych mocy, z w o d z ą c y c h l u d z i 1 7 . W rzeczywistości, n i e jest
t o j e d n a k „ s a m o z n i s z c z e n i e " , lecz n a d e w s z y s t k o zwycięstwo Boga
i C h r y s t u s a . Z ł o z o s t a j e „ w r z u c o n e do j e z i o r a o g n i a " (Ap 19,20; 20,10.14).
W ten sposób, przy pomocy apokaliptycznych obrazów, J a n kreśli
wizję ostatecznej sytuacji s t w o r z e n i a w m o m e n c i e s ą d u 1 8 . O b r a z y te nie
odnoszą się do h i s t o r y c z n e g o p r z e b i e g u losów ś w i a t a . N i e u k a z u j ą jego
z i e m s k i c h dziejów, lecz e s c h a t o l o g i c z n e s p e ł n i e n i e . D l a t e g o c h y b a n i e
ma tu m o w y o o d p u s z c z e n i u grzechów. A p o k a l i p t y c z n y c h a r a k t e r wizji
nie p o z w a l a odnosić ich do w y d a r z e ń ziemskich. Czy j e d n a k a u t o r Apo­
kalipsy nie czyni i pod tym względem wyjątku, kiedy zestawia katalog
grzesznych postaci ludzkich, również wrzuconych do ognistego jeziora
( A p 2 , 1 5 ; 2 1 , 8 ; 22,15)? C z y n i e j e s t t o m i m o w s z y s t k o o s t r z e ż e n i e d l a
ż y j ą c y c h ( z o b . A p . 2 2 , 1 1 ) , p o d o b n e d o p r z e s t r o g i z 1 K o r 6,9-10?
Końcowe rozdziały Apokalipsy ukazują sytuację poza granicami
czasu. Jest to wizja sądu i ostatecznego przejścia świata doczesnego do
wieczności. Wizja ta zawiera ś w i a d e c t w o o możliwości odrzucenia, ale
n i e jest s c e n a r i u s z e m w y d a r z e ń o s t a t n i c h . Możliwość ta leży w samej
n a t u r z e sądu, k t ó r y Żydzi p o j m o w a l i j a k o sąd k o ń c z ą c y się z b a w i e n i e m
lub odrzuceniem. Nadzieja na p o w s z e c h n e ocalenie nie jest więc w o l n a
od bojaźni. P o n i e w a ż sędzią jest Zbawiciel miłujący ludzi, nadzieja
może jednak wziąć górę n a d lękiem.

e. Zbawcza moc łaski i wierności Boga

Z wielu wypowiedzi biblijnych tchnie głębokie przeświadczenie,


że Bóg z a t r o s z c z y się o to, a b y p r z e ś c i g n ą ć człowieka, ż e b y ł a s k a o k a ­
z a ł a się m o c n i e j s z a n i ż l u d z k i g r z e c h , a b y o d k u p i e n i e o g a r n ę ł o w s z y s t ­
kich i w s z y s t k o . „ N i e t a k s a m o ma się rzecz z p r z e s t ę p s t w e m j a k z d a ­
r e m ł a s k i . [...] G d z i e j e d n a k w z m ó g ł s i ę g r z e c h , t a m j e s z c z e o b f i c i e j
r o z l a ł a s i ę ł a s k a " (Rz 5,15.20). T ę „ o b f i t o ś ć ł a s k i " (Rz 5,17) w i d a ć w s t o ­
s u n k u d o u p a d k u p i e r w s z e g o c z ł o w i e k a (zob. R z 5,15-16.18-21). C z y
z u c h w a l s t w e m j e s t s p o d z i e w a ć s i ę jej t a k ż e w s t o s u n k u d o i n n y c h ?
P a w i o w e słowa brzmią niemal jak h y m n o zwycięstwie łaski. Jest to
świadectwo niezrównane. „Nadzieja zawieść nie może, ponieważ miłość
Boża r o z l a n a jest w sercach n a s z y c h przez D u c h a Świętego, k t ó r y został
n a m d a n y " (Rz 5,5). U z a s a d n i e n i e j e s t t y l k o j e d n o : „ B ó g z a ś o k a z u j e

84
n a m swoją miłość w ł a ś n i e przez to, ż e C h r y s t u s u m a r ł z a n a s , g d y ś m y
byli jeszcze grzesznikami. T y m bardziej więc b ę d z i e m y przez Niego
zachowani od karzącego gniewu, gdy teraz przez krew Jego zostaliśmy
usprawiedliwieni. Jeśli b o w i e m b ę d ą c nieprzyjaciółmi, zostaliśmy
p o j e d n a n i z Bogiem przez śmierć Jego Syna, to t y m bardziej, b ę d ą c już
pojednani, dostąpimy zbawienia przez Jego życie" ( R z 5,8-10).
Solidarność w grzechu ustępuje zbawczej solidarności ludzi w
C h r y s t u s i e (zob. Rz 5,17-18; 1 K o r 15,21-22).
W Pawiowych przeciwstawieniach pierwszego i drugiego A d a m a
o d s ł a n i a się z a m y s ł s a m e g o Boga. T o O n p r z e c i w s t a w i ł p o s ł u s z e ń s t w o
i miłość swego wcielonego Syna nieposłuszeństwu grzesznego człowieka.
Dlatego, jak to plastycznie ukazuje m o t y w ikonografii zstąpienia do
piekieł, Chrystus ocalił pierwszego przestępcę i grzesznika, w y p r o w a ­
dzając go z o t c h ł a n i . Tą samą mocą m o ż e ocalić innych, z k t ó r y m i łączy
go p o k r e w i e ń s t w o jednej n a t u r y l u d z k i e j . W swojej niepojętej w o l n o ś c i
Bóg potrafi „zwyciężyć świat" i b e z d r o ż a wolności człowieka. Czy
inaczej o d w a ż y ł b y się w z i ą ć n a siebie r y z y k o o b d a r z e n i a l u d z i w o l ­
nością? Jeżeli Boska miłość w y m a g a d a r u wolności, to potrafi także tę
wolność ocalić. Tylko głęboka intuicja religijna p o z w a l a przeczuć, iż Bóg
jest p e w n y swego zwycięstwa, t a k jak był go p e w n y C h r y s t u s : „miejcie
o d w a g ę : J a m z w y c i ę ż y ł ś w i a t " ( J 16,33).
W wypowiedziach apostoła J a n a nie b r a k podobnych wypowiedzi
w s k a z u j ą c y c h n a p o w s z e c h n o ś ć ł a s k i i z b a w i e n i a ( z o b . J . 3,17). C h r y s t u s
u m a r ł nie tylko za „dobrych", którzy przyjmują Jego słowo, ale i za
„złych", którzy Go odrzucają, „by rozproszone dzieci Boże zgromadzić
w j e d n o " ( J 11,52). G r z e c h w p r o w a d z a n a j w i ę k s z e r o z p r o s z e n i e 1 9 .
C h r y s t u s jest „światłością p r a w d z i w ą , k t ó r a oświeca k a ż d e g o człowieka,
g d y n a ś w i a t p r z y c h o d z i " ( J 1,9). W s z y s c y l u d z i e p o z o s t a j ą w z a s i ę g u
oddziaływania Jego zbawczej mocy: „Ja, gdy zostanę n a d ziemię
w y w y ż s z o n y , p r z y c i ą g n ę w s z y s t k i c h d o s i e b i e " ( J 12,32; p o d k r . W.H.).
D o b r y P a s t e r z o d d a j e życie swoje za istoty sobie p o w i e r z o n e (zob. J
10,11.14.15). „ M a m t a k ż e i n n e o w c e , k t ó r e n i e s ą z tej o w c z a r n i . I t e
m u s z ę p r z y p r o w a d z i ć i będą słuchać głosu mego, i nastanie j e d n a
o w c z a r n i a , j e d e n p a s t e r z " ( J 10,16; p o d k r . W . H . ) .
Słowa te mają w y r a ź n y c h a r a k t e r soteriologiczny i eschatologiczny,
którego nie należy zacierać. „Nie przyszedłem b o w i e m po to, aby świat
s ą d z i ć , a l e b y ś w i a t z b a w i ć " ( J 1 2 , 4 7 ; z o b . J 3,17;5,22). N i k t z l u d z i n i e
dorasta do wymagań nowego przykazania, danego przez Chrystusa
( z o b . J 1 3 , 3 4 ; 15,12). W s z y s c y p o z o s t a j ą j e d y n i e n i e u d o l n y m i „ u c z n i a ­
m i B o g a " ( J 6,45). C h r y s t u s j e s t „ b r a m ą " ( J 10,7) d l a w s z y s t k i c h ,
k t ó r z y k i e d y k o l w i e k odnajdą w sobie swoją s k o ń c z o n o ś ć i t ę s k n o t ę
za Bogiem. Jego zbawcze zadanie jako Dobrego Pasterza zostanie speł­
nione wówczas, gdy wszyscy zostaną wyzwoleni z niewoli grzechu
i egoizmu.

85
D r u g i l i s t do T y m o t e u s z a p o d e j m u j e •• - z e j m u j ą c e o s t r z e ż e n i e
J e z u s a : „ K t o się M n i e z a p r z e p r z e d l u d ź m i , t e g o z a p r ę się i j a p r z e d m o i m
O j c e m , k t ó r y j e s t w n i e b i e " ( M t 10,33), a l e n a t y c h m i a s t u z u p e ł n i a t o
spojrzenie w zdumiewający sposób fragmentem h y m n u z liturgii
chrzcielnej:
„Jeśli się b ę d z i e m y Go zapierali,
To i On n a s się z a p r z e .
Jeśli my o d m a w i a m y wierności,
O n p o z o s t a j e w i e r n y {pistós ménei),
b o n i e m o ż e s i ę z a p r z e ć s i e b i e s a m e g o " ( 2 T m 2 , 1 2 b - 1 3 ; z o b . T t 1,16).
Ł a m i e się p a r a l e l i z m wierszy. W i e r n o ś ć i miłość Z b a w i c i e l a p r z e ł a ­
m u j e logikę ludzkiej s p r a w i e d l i w o ś c i . M o t y w e m n a d z i e i jest t u n i e
człowiek, chwiejny i niewierny, lecz C h r y s t u s i s a m Bóg, zawsze w i e r n y
i spełniający swoje zbawcze obietnice. Miłosierdzie Boga, to Jego wier­
n o ś ć w o b e c n i e w i e r n e g o s t w o r z e n i a . W y s t a r c z y , ż e z a p i e r a j ą c y się s w e ­
g o B o g a c z ł o w i e k z w r ó c i się k u N i e m u c h o ć b y n a j m n i e j s z y m g e s t e m
czy n a w e t n i e p o s t r z e g a l n y m dla ludzi w e s t c h n i e n i e m . Ten, k t ó r y n i e
m o ż e z a p r z e ć się s a m e g o siebie, p r z y j m u j e go na p o w r ó t i z r a d o ś c i ą
p r z e b a c z a ( z o b . Ł k 15,7). P o s t a ć P i o t r a , c z ł o w i e k a z a p a r c i a i „ g o r z k i e g o
płaczu" (Mt 26,75), jest o b r a z e m k a ż d e g o g r z e s z n i k a , k t ó r e m u
przebaczono. Do prawdziwie „odrodzonych" należy sądzenie świata
( z o b . M t 1 9 , 2 8 ; 1 K o r 6,2.3). W s z a k ż e s ą d B o ż y t o n a d e w s z y s t k o s ł o w o
przebaczenia.
K t o g ł ę b o k o w m y ś l i s i ę w w y p o w i e d z i P i s m a Św., t e n d o s t r z e ż e , i ż
daje o n o d y s k r e t n e , lecz n i e z w y k l e doniosłe ś w i a d e c t w o n a d z i e i
powszechnego zbawienia. Nadzieja nie wyklucza niepewności, gdyż
m ó w i o z b a w i e n i u w k a t e g o r i a c h obietnicy: „W nadziei b o w i e m już
j e s t e ś m y z b a w i e n i " (Rz 8,24). W i e l k o ś c i t e j o b i e t n i c y i t e j n a d z i e i n i e
jesteśmy w stanie o g a r n ą ć ani przeczuć w życiu doczesnym; p r z e k r a c z a
ona ludzkie zrozumienie. Pojmie ten, kto potrafi zaufać. S a m r o z u m
b ę d z i e się w i k ł a ł w t r u d n o ś c i a c h n i e d o r o z w i ą z a n i a . Z d u m i e n i e jest p o ­
zostawione na później.
Niektórzy Ojcowie Kościoła, mając świadectwo Nowego Testamentu
p r z e d oczyma, dochodzili do p r z e k o n a n i a , że grzech i zło m u s z ą być rze­
czywistością skończoną20. G r a n i c e ich istnieniu w y z n a c z a n a d e wszyst­
ko niepojęta miłość Boga, której n a j w i ę k s z y m p r z e j a w e m jest śmierć J e ­
z u s a n a k r z y ż u . W J e g o c i e r p i e n i u k r y j e się z a p o w i e d ź k o ń c a w s z e l k i e g o
„ g r z e c h u ś w i a t a " ( J 1,29). „ S y n B o ż y o b j a w i ł s i ę p o t o , a b y z n i s z c z y ć
d z i e ł a d i a b ł a " ( 1 J 3,8). Z ł o n i e m o ż e t r w a ć w n i e s k o ń c z o n o ś ć . M u s i s i ę
wyczerpać, choćby w dziejach ludzkości osiągało przerażające rozmiary.
Z w o d n i c z o ś ć z ł a m a swoje g r a n i c e . N i e s t a n i e się n i g d y r ó w n a p r z y c i ą g a ­
jącej m o c y C h r y s t u s a , b o w i e m „ w s z y s t k o przez N i e g o i d l a Niego zostało
s t w o r z o n e " ( K o l 1,16). W o l n o ś ć B o g a j e s t w i ę k s z a n i ż s a m o n i s z c z y c i e l -
ska wolność istot r o z u m n y c h ; do niej należy przyszłość zwycięstwa.

86

1
Odrzucony przez Boga Kain należy n a d a l do Niego i pozostaje
p r z e d m i o t e m Jego szczególnej troski (pustynia, na którą został wygna­
ny, jest s y m b o l e m sfery d e m o n i c z n e j ) . B ó g daje m u z n a k o c h r o n n y (Rdz
4,15). J e s t t o c o ś w i ę c e j n i ż p r a w o d o n i e t y k a l n o ś c i . Z n a k t e n p o c h o d z i
od Boga i c h r o n i K a i n a w Jego imieniu. Czyż nie o z n a c z a on, że grzesz­
ny, u p a d ł y i o d r z u c o n y człowiek w s p o s ó b szczególny p r z y n a l e ż y do
Boga i zostaje z a c h o w a n y na czas ostatni Jego sądu? Istnieje wiele
racji p r z e m a w i a j ą c y c h za tym, iż chodzi tu o jeden z wielkich z n a k ó w
p a s c h a l n y c h o c h a r a k t e r z e z b a w c z y m . N i e jest to z n a k p r z y m i e r z a
z Bogiem, ale z n a k ochronny. M o ż n a dostrzec w n i m p o d o b i e ń s t w o do
krwi b a r a n k a paschalnego, która chroniła domostwa Izraelitów w cza­
s i e k a r z ą c e g o p r z e j ś c i a J a h w e (Wj 1 2 , 2 1 - 2 7 ) . Z n a k K a i n a j e s t n i e j a k o
antycypacją z n a k u mocy paschalnej, osłaniającego i ocalającego przed
karą21. Z jednej s t r o n y jest w n i m p i ę t n o ludzkiej winy, z drugiej
n a t o m i a s t eschatologiczna antycypacja zwycięstwa Mesjasza.
Dlatego właśnie postać K a i n a nie może być z a p o m n i a n a w chrześ­
cijańskiej soteriologii i eschatologii. Jest ona nie tylko s y m b o l e m
u p a d k u i tragedii człowieka, m o r d e r c y swego b r a t a , ale również z n a k i e m
nadziei na ocalenie i zbawienie. E w a n g e l i e mówią często o zbliżaniu
się C h r y s t u s a d o m r o c z n e j sfery l u d z k i e g o i s t n i e n i a . N i e d y s t a n s u j e
się On od l o s u g r z e s z n y c h ludzi, p r a g n i e ich o c a l e n i a i z b a w i e n i a .
Stajemy w obliczu p a r a d o k s a l n e g o faktu, iż l u d z k a w i n a w z m a g a jeszcze
b a r d z i e j m i ł o s i e r d z i e i m i ł o ś ć B o g a . „ S y n C z ł o w i e c z y p r z y s z e d ł szukać
i z b a w i ć to, co zginęło" ( Ł k 19,10). N i e o s ą d z i ł i n i e p o t ę p i ł k o b i e t y
s c h w y t a n e j n a c u d z o ł ó s t w i e ( J 8,3-11). Z a w s t y d z a r a c z e j s a m y c h
oskarżycieli, przypominając u ł o m n o ś ć i grzeszność wszystkich ludzi bez
wyjątku. To nie sprawiedliwość, ale miłość i miłosierdzie mają tutaj
ostatnie słowo. Kobieta nie prosi ani nie okazuje skruchy, a oto wszystko
jej p r z e b a c z o n o . . . T a j e m n i c a m i ł o s i e r d z i a j e s t w i ę k s z a n i ż t a j e m n i c a
ludzkiego zła. Stróżowie P r a w a , oskarżyciele i sędziowie Chrystusa sami
zostają oto o s k a r ż e n i i o s ą d z e n i przez Niego. P r z e d z i w n a to zaiste
i nieoczekiwana zmiana ról!
Duchowość nowotestamentalna przypomina, iż bezdroża Kaina nie
są w c a l e odległe od życia chrześcijanina. Do k a ż d e g o s k i e r o w a n e jest
w e z w a n i e : „ n a w r a c a j c i e s i ę (metanoeite) i w i e r z c i e w E w a n g e l i ę " ( M k
1,15). D u c h o w o ś ć p r z e m i a n y i s k r u c h y j e s t t r w a ł y m r y s e m ż y c i a
chrześcijańskiego. K a i n o w y a r c h e t y p g r z e c h u i o c a l e n i a p r z e d ł u ż a się
n i e u s t a n n i e w dziejach Kościoła. Tajemnica zła nie jest t a k ż e dla
chrześcijanina odległym i obcym doświadczeniem. Przede wszyst­
kim dostrzega on obecność grzechu w sobie samym. S a m wydaje sąd
o s o b i e , i ż j e s t „ p i e r w s z y m z g r z e s z n i k ó w " ( z o b . 1 T m 1,15) 2 2 , n o ­
szącym na sobie kainowe piętno winy. P o d tym względem niezrówna­
n e s ą n i e k t ó r e s t r o f y z k a n o n u p o k u t n e g o ś w . A n d r z e j a z K r e t y (ok.
660-740):

87
„Wstąpiłem w ślady Kaina,
s t a ł e m się m o r d e r c ą , t a k i b y ł m ó j w y b ó r ,
a w t e n sposób z a b i ł e m swoją duszę.
[...]
Jak Kain, o moja nędzna duszo,
przynieśliśmy Stwórcy wszechświata zbrukane uczynki,
b e z w a r t o ś c i o w ą ofiarę, życie bez sensu.
I tak zostaliśmy potępieni"23
Nie jest to w s z a k ż e ostatnie słowo o losach grzesznego człowieka.
J e z u s C h r y s t u s j e s t „ Z b a w i c i e l e m ś w i a t a " ( J 4,42). O n „ g ł a d z i g r z e c h
ś w i a t a " ( J 1,29). W c e n t r u m s p o j r z e n i a c h r z e ś c i j a n i n a n a d z i e j e ś w i a t a
p o j a w i a się m i s t e r i u m k r z y ż a i z m a r t w y c h w s t a n i a C h r y s t u s a . „ O n
b o w i e m jest ofiarą p r z e b ł a g a l n ą za n a s z e grzechy, i nie tylko za nasze,
l e c z r ó w n i e ż z a g r z e c h y c a ł e g o ś w i a t a " ( 1 J 2,2). C h o d z i o p o w ­
s z e c h n y zasięg d z i e ł a z b a w i e n i a , o los „całego ś w i a t a " . T a j e m n i c a
C h r y s t u s o w e j P a s c h y n i e o g r a n i c z a się t y l k o d o w y b r a n y c h . O g a r n i a
i dosięga wszystkich bez wyjątku, wierzących w nią i jeszcze nie
wierzących. To, czego C h r y s t u s d o k o n a ł , ma decydujące z n a c z e n i e dla
ostatecznego losu świata. Do Niego należy ostatnie słowo. W tajemnicy
k r z y ż a i z m a r t w y c h w s t a n i a w i d a ć najlepiej sens ś w i a d e c t w a P i s m a św.
o końcowym zbawieniu, pojednaniu i jedności całego stworzenia.

2. ZWYCIĘSKA MOC TAJEMNICY KRZYŻA


I ZMARTWYCHWSTANIA CHRYSTUSA

S t w i e r d z i l i ś m y już, że p r o b l e m interpretacji w y p o w i e d z i biblijnych


jest n i e z w y k l e z ł o ż o n y i t r u d n y . K a ż d a i n t e r p r e t a c j a k i e r u j e się p e w n y m i
z a s a d a m i h e r m e n e u t y c z n y m i . Ci, k t ó r z y b r o n i ą n a u k i o w i e c z n y m p o ­
tępieniu, c h ę t n i e podkreślają rolę sprawiedliwości Bożej i wolności czło­
w i e k a . W i e l u z n i c h o p o w i a d a się za d o s ł o w n ą i n t e r p r e t a c j ą s ł ó w P i s m a ,
w d u c h u b e z k r y t y c z n e g o f u n d a m e n t a l i z m u biblijnego. N i e jest to n a s z a
d r o g a . J e ż e l i „ B ó g j e s t m i ł o ś c i ą " ( 1 J 4,8.16), t o n a j b a r d z i e j w ł a ś c i w ą
zasadą i n t e r p r e t a c j i całego p r z e s ł a n i a biblijnego nie jest s p r a w i e d l i ­
w o ś ć , l e c z m i ł o ś ć . C h o d z i o ś w i a d e c t w o P i s m a Św., z w ł a s z c z a N o w e g o
Testamentu, jako całości. Postać Chrystusa zajmuje w n i m centralne
miejsce, ukazując jedność całego stworzenia Bożego. T r z e b a więc p y t a ć
o ostateczny sens Jego zbawczego dzieła, Jego śmierci na krzyżu i z m a r t ­
wychwstania. Jest nadzieja, że wyjdziemy wówczas poza same stwier-
dzienia Pisma, raz mówiące o potępieniu, drugi raz o powszechnym po­
jednaniu. Całe dzieło Chrystusa n a c e c h o w a n e jest powszechnością: „Oto
B a r a n e k B o ż y , k t ó r y g ł a d z i g r z e c h ś w i a t a " ( J 1,29).

88
a. Ukrzyżowany Bóg a tajemnica ludzkiej wolności

Soteriologia chrześcijańska ukazuje postać wcielonego Syna Bożego


w samym centrum dzieła zbawienia. Za Jego pośrednictwem pociąga
Bóg ku sobie ludzką wolność. „A Ja, gdy zostanę n a d ziemię wywyż­
s z o n y , p r z y c i ą g n ę w s z y s t k i c h d o s i e b i e " ( J 12,32). I s t n i e j e t y l k o j e d n o
p r z e z n a c z e n i e : „by się stali n a w z ó r o b r a z u J e g o S y n a , a b y O n b y ł
p i e r w o r o d n y m m i ę d z y w i e l u b r a ć m i " (Rz 8,29). D o k o n a ć s i ę t o m o ż e
w c z ł o w i e k u j e d y n i e dzięki jego d o b r o w o l n e j decyzji. Decyzji tej n i e
w y m u s z a Bóg przemocą. Respektuje d a n ą przez siebie wolność. Pozos­
t a j e w i e r n y , „ b o n i e m o ż e s i ę z a p r z e ć s i e b i e s a m e g o " ( 2 T m 2,13). N i e ­
spełnienie tajemnicy Chrystusa w człowieku dotyka tajemnicy samego
Boga. Czy nie z a c h o w a ł On sobie jeszcze innej, ostatecznej możliwości
o t w i e r a n i a w o l n o ś c i c z ł o w i e k a o d w e w n ą t r z , b e z z a d a w a n i a jej g w a ł t u ?
Tu dochodzimy do samego centrum nadziei powszechnego zbawienia.
Intuicja p a s c h a l n a p o z o s t a w i a Bogu o t w a r t ą możliwość wyjścia
naprzeciw z b u n t o w a n e j istocie za p o ś r e d n i c t w e m U k r z y ż o w a n e g o
Chrystusa, w r a z z całą Jego bezsilnością, o d d a n i e m i o p u s z c z e n i e m
w g o d z i n i e k o n a n i a n a G o l g o c i e . W y d a j e się, ż e B ó g z a c h o w a ł s o b i e t ę
ostatnią możliwość otwierania ludzkiej wolności i przezwyciężania
egocentryzmu. Tajemnica Krzyża nie należy do przeszłości. Jest n a d a l
obecna w uwielbionym człowieczeństwie Chrystusa. Bóg nie działa przez
przymus. Byłoby to niezgodne z Jego poszanowaniem dla wolnego stwo­
rzenia. T e n j e d n a k , k t o w y b i e r a z a m k n i ę c i e w sobie, m u s i z a w s z e li­
czyć się z możliwością, że s p o t k a się n i e z o b l i c z e m B o g a w s z e c h m o g ą c e ­
go, ale B o g a u k r z y ż o w a n e g o , k t ó r y w z i ą ł n a siebie c i ę ż a r w i n y s w o i c h
stworzeń; Boga w y d a n e g o w ręce ludzi, sponiewieranego i cierpiącego.
N i e w y k l u c z o n e , ż e c i e r p i e n i e B o g a m o ż e s t a ć się j e d y n y m r a t u n k i e m d l a
u p a d ł e g o stworzenia. Wszelki o d r u c h wyjścia n a p r z e c i w t a k i e m u Bogu
jest już o c a l e n i e m 2 4 . D o p i e r o t u t a j o b j a w i a się o s t a t e c z n y s e n s
odkupienia przez cierpienie, mękę i krzyż25.
P o s t a ć U k r z y ż o w a n e g o w całej Jego bezsilności, w p o n i ż e n i u i od­
d a n i u bez reszty, jest najpełniejszym o b r a z e m miłości Boga dla ludzi
oraz J e g o t r o s k i o ich o s t a t e c z n y los. U k r z y ż o w a n y jest k l u c z e m Boga do
t a j n i k ó w s t w o r z o n e j w o l n o ś c i . W t y m w ł a ś n i e w y r a ż a sią n a j l e p i e j J e g o
z b a w c z a pedagogia. P o p r z e z U k r z y ż o w a n e g o i Bezbronnego, w swej nie­
pojętej solidarności zespolonego z grzesznymi ludźmi, Bóg m o ż e o d m i e ­
n i ć d e c y z j e l u d z k i e j w o l n o ś c i , w c a l e jej p r z e z t o n i e n i s z c z ą c a n i n i e
zniewalając. N i e jest to jedynie p o b o ż n e życzenie. Intuicja ta
z a k o r z e n i o n a jest w s a m y m c e n t r u m chrześcijańskiej teologii p a s c h a l n e j .
Istota stworzona, obdarzona wolnością stanowi p e w n e ryzyko dla
Boga. Wszyscy zostali p o w o ł a n i do dobrowolnego uczestnictwa w osobo­
w y m życiu trójjedynego Boga. B u n t i o d m o w a ze strony stworzonej wol­
ności dotykają w tajemniczy sposób samego Boga. On sam, o b d a r o w u j ą c

89
w _,mością, d o b r o w o l n i e w y s t a w i a s i ę n a r y z y k o o d m o w y o r a z n a t o , c o
język ludzki n a z y w a cierpieniem. P o z w a l a niejako „ z r a n i ć " samego
siebie. Z a w a r t a w tradycji żydowskiej i chrześcijańskiej idea „cier­
pienia" (współcierpienia) Boga m a swoje głębokie u z a s a d n i e n i e
teologiczne, k t ó r e g o w t y m miejscu n i e sposób szerzej rozwijać26. J e d n o
jest p e w n e : współcierpienie Boga pochodzi z miłości. N i e jest b r a k i e m
a n i n i e d o s k o n a ł o ś c i ą , lecz w y r a z e m J e g o w o l n o ś c i , k t ó r a n i e cofa się
p r z e d n a j w i ę k s z y m z b l i ż e n i e m d o w i n y s t w o r z e ń i o g a r n i ę c i e m jej s w o j ą
własną tajemnicą. Jeżeli Bóg cierpi, czyni to na sposób p r a w d z i w i e
Boski, z wolnością i miłością, a b y t a k pociągnąć n a w e t najbardziej
oporną wolność ludzką.
Z a t r a c e n i e się c z ł o w i e k a d o t y k a s a m e g o Boga. J e s t t a k ż e „ n i e ­
szczęściem" dla Niego. W p e w n y m sensie d r a m a t l u d z k i c h losów jest
Jego w ł a s n y m d r a m a t e m , a l u d z k a nadzieja - t a k ż e Jego nadzieją.
C h r z e ś c i j a ń s k a intuicja, p r z e w i j a j ą c a się u w i e l u myślicieli i p i s a r z y ,
m ó w i o „tęsknocie B o g a " za człowiekiem, o Bogu p o t r z e b u j ą c y m czło­
w i e k a i o „nadziei B o g a " 2 7 . N i e jest to jedynie p i ę k n a poezja. Powierzając
ludziom d a r zbawienia, Bóg p o w i e r z a im swoje p r a g n i e n i e ich zbawienia
i swoją nadzieję. On s a m „pragnie, a b y wszyscy ludzie zostali z b a w i e n i
i d o s z l i d o p o z n a n i a p r a w d y " ( 1 T m 2,4). S ł o w o n a t c h n i o n e m ó w i t u w y ­
raźnie o wszechogarniającym „pragnieniu Boga", o prawdziwie Boskim
uniwersalizmie zbawczym. „Złożyliśmy nadzieję w Bogu żywym, który
j e s t Z b a w c ą w s z y s t k c h l u d z i , z w ł a s z c z a w i e r z ą c y c h " ( 1 T m 4,10). N a ­
dzieja ludzi jest nadzieją Boga. L u d z k a nadzieja powszechnego zba­
wienia ma oparcie w nadziei samego Boga. Nadzieja ta mówi, że Bóg
uczynił i uczyni wszystko, aby z b u n t o w a n e stworzenia doprowadzić do
p o j e d n a n i a z sobą. S k ł a n i a Go ku t e m u Jego miłość do s t w o r z e ń i Jego
t ę s k n o t a z a n i m i . Z a t r a c e n i e się c z ł o w i e k a b y ł o b y t a k ż e s t r a t ą d l a Boga.
Jego „złym p r z y p a d k i e m " (Ch. Péguy), Jego cierpieniem i Jego „piek­
ł e m " 2 8 . W p r a g n i e n i u i n a d z i e i Boga z a w a r t a jest o b i e t n i c a w y z w o l e n i a
od w s z e l k i e g o c i e r p i e n i a : „każdą łzę otrze Bóg" ( A p 7,17; z o b . 21,4). B ó g
n a s z j e s t „ B o g i e m n a d z i e i " (Rz 15,13) w r ó w n i e j m i e r z e , j a k j e s t B o g i e m
m i ł o ś c i . B ó g j e s t n a d z i e j ą , g d y ż „ B ó g j e s t m i ł o ś c i ą " ( 1 J 4,8,16). N i e
zniechęci Go i nie rozczaruje żaden u p a d e k ani grzech stworzenia.
Nic nie stoi na przeszkodzie t e m u , aby przyjąć, iż cierpienie i śmierć
Jezusa na krzyżu mają w sobie c h a r a k t e r p o n a d c z a s o w y i wieczny.
D r a m a t m ę k i C h r y s t u s a (nie tylko fizycznej, ale p r z e d e w s z y s t k i m
duchowej) z a c h o w u j e swoją nieprzemijającą a k t u a l n o ś ć w Bogu. N i e
m o ż e n i g d y stać się jedynie w y d a r z e n i e m n a l e ż ą c y m c a ł k o w i c i e d o
przeszłości29. Miłość Boga do ludzi pozostaje na zawsze naznaczona
s t y g m a t e m c i e r p i e n i a i k r z y ż a . To, co się d o k o n a ł o na k r z y ż u , z o s t a ł o r a z
na zawsze u w i e c z n i o n e w Bogu. Jest w n i m obecne w sposób zgoła n i e p o ­
jęty dla nas, ludzi żyjących w czasie. Przypominają o t y m z n a k i męki, za­
c h o w a n e w c h w a l e b n y m c i e l e C h r y s t u s a ( p o r . J 2 0 , 2 0 . 2 5 . 2 7 ; A p 5,6.12).

90
Chwalebna rzeczywistość zmartwychwstania nie wyklucza trwałej
o b e c n o ś c i t a j e m n i c y K r z y ż a . To, c o n a m w y d a j e się s p r z e c z n o ś c i ą ,
w B o g u s t a n o w i j e d n o ś ć - s w e g o r o d z a j u z b i e ż n o ś ć p r z e c i w i e ń s t w (coin-
cidentia oppositorum). B ó g j e s t w i e r n y . T o , c o u c z y n i ł d l a z b a w i e n i a
ludzi, nie m o ż e p r z e m i n ą ć ani pójść w z a p o m n i e n i e . T a j e m n i c a Krzyża
trwa w wiecznej aktualności Boga. Jest tajemnicą suwerennej wolności
i radości osób Boskich.
N i e idzie tu o d o k t r y n a l n ą czy egzystencjalną p e w n o ś ć ludzkiej
wiedzy. P o d s t a w ą n a d z i e i jest fakt, że J e z u s C h r y s t u s w y c h o d z i n a ­
przeciw umierającemu człowiekowi jako Ten, który został ukrzyżowany
i zstąpił do piekieł. Intuicja ta czerpie swoje światło z tajemnicy Krzyża
i zmartwychwstania. Człowiek krzyżuje, ale Bóg wskrzesza z martwych.
Ł a ń c u c h negacji i zła zostaje p r z e r w a n y przez Boga. T a k ż e po z m a r t ­
wychwstaniu tajemnica Krzyża pozostaje decydującym, a może i osta­
tecznym miejscem spotkania Boga z człowiekiem. Bóg okazał najbar­
dziej swą miłość p o p r z e z cierpienie i n i e m o c . To co najważniejsze i n a j ­
b a r d z i e j d e c y d u j ą c e d o k o n a ł o się już r a z n a z a w s z e w t a j e m n i c y P a s c h y
Krzyża. C h y b a taką intuicję m i a ł Paweł, gdy u z a s a d n i a ł swą nadzieję na
z b a w i e n i e ludzi. P r z y s z ł e dzieło z b a w i e n i a j a w i się w r ę c z jego o c z o m
jako n i e m a l łatwiejsza część Boskiej inicjatywy: „Jeżeli b o w i e m , b ę d ą c
nieprzyjaciółmi, zostaliśmy pojednani z Bogiem przez śmierć Jego Syna,
to t y m bardziej [pollô mâllon), będąc już pojednani, dostąpimy
z b a w i e n i a w J e g o ż y c i u (en te zoê autoü)" (Rz 5,10). P o d s t a w ą n a d z i e i n i e
jest s a m c z ł o w i e k j a k o t a k i , lecz jego o b e c n o ś ć p r z e d o b l i c z e m U k r z y ż o ­
w a n e g o , k t ó r y żyje j a k o Z m a r t w y c h w s t a ł y . M i ł o ś ć B o g a n i e z n i e w a l a ,
a l e p r z e m i e n i a . Deus intimior intimo meo. C h o d z i o B o g a , k t ó r y z d o l n y
jest p r z e n i k n ą ć bardziej i n t y m n i e i w n i k l i w i e moje w n ę t r z e niż ja s a m
siebie. Miłość ofiarna m a m o c wskrzeszającą. N i e s k o ń c z o n a miłość m a
nieskończoną moc przeobrażania, pojednywania i ocalania.
W s p ó ł c i e r p i e n i e B o g a staje się n a d z i e j ą n a p r z e z w y c i ę ż e n i e s t a n u
z a m k n i ę c i a c z ł o w i e k a w sobie. Współcierpienie jest z a p r z e c z e n i e m
z a m k n i ę c i a w sobie. W y r a ż a się w n i m w całej p e ł n i r e l a c y j n o ś ć osoby.
J e d y n i e o b e c n o ś ć o s o b y w jej n a j p e ł n i e j s z e j r z e c z y w i s t o ś c i i p r z e o b r a ­
ż a j ą c y m p i ę k n i e m o ż e s t a ć się w y z w o l e n i e m i o c a l e n i e m . P r z e r a ż a j ą c e
p i e k ł o o s a m o t n i e n i a i e g o i z m u m o ż e w ó w c z a s p r z e m i e n i ć się w oczysz­
czenie. P r z e m i e n i o n e c z ł o w i e c z e ń s t w o C h r y s t u s a n a z n a c z o n e jest n a
wieki Jego p a s c h a l n y m o d d a n i e m na ofiarę krzyża. J a k o takie pozostaje
zawsze z n a k i e m nadziei dla najbardziej zagubionych i zatraconych. Bóg
wie, co czyni. Wie najlepiej, dlaczego tajemnica o d k u p i e n i a kryje w sobie
tyle cierpienia i bólu, uniżenia i wywyższenia. Chrystofanie p a s c h a l n e
świadczą przemożnie o tym, że u Boga nie ma ani śladu chęci odwetu na
grzesznych l u d z i a c h za krzyż i śmierć C h r y s t u s a . „Ojcze, p r z e b a c z im, bo
n i e wiedzą, co c z y n i ą " ( Ł k 23,34).

91
b. G d z i e r o d z i się nadzieja?

S a m o imię J e z u s jest s y n o n i m e m zbawiającego Boga. On jest


p r a w d z i w i e „ B a r a n k i e m B o ż y m , k t ó r y g ł a d z i g r z e c h ś w i a t a " ( J 1,29),
„ Z b a w i c i e l e m ś w i a t a " ( J 4 , 4 2 ; 1 J 4,14). W o k r e ś l e n i a c h t y c h w y r a ż a s i ę
u n i w e r s a l i z m J e g o z b a w c z e j misji. „ O n się o b j a w i ł p o t o , a b y z g ł a d z i ć
g r z e c h y [...], a b y z n i s z c z y ć d z i e ł o d i a b ł a " ( 1 J 3 , 5.8). K t o o ś m i e l i s i ę
sądzić, ż e cel t e n u d a ł o M u się u r z e c z y w i s t n i ć t y l k o częściowo?
C h r y s t u s jest o b e c n y w s a m y m c e n t r u m tajemnicy zła. Jest zwycięzcą
nad grzechem i śmiercią. Został ukrzyżowany między dwoma
z ł o c z y ń c a m i , k t ó r z y podzielają J e g o los. Czyż n i e jest to n a j w i ę k s z e
zbliżenie do m r o c z n e g o k r ę g u l u d z k i c h bezdroży, k t ó r y c h s y m b o l e m jest
w s p o m n i a n a już p o s t a ć K a i n a ? S z a l e ń s t w o K r z y ż a jest największą
Ewangelią o u n i ż e n i u Boga. W tajemnicy o d k u p i e n i a C h r y s t u s jest b a r ­
dzo blisko sfery K a i n a . T y l k o w z r o k i e m o g a r n i a j ą c y m całość dziejów
z b a w i e n i a m o ż n a d o s t r z e c , i ż k r z y ż staje się m i e j s c e m p o n o w n e g o s p o t ­
kania Abla i Kaina, Niewinnego z winnymi, Ocalającego z potrzebujący­
m i o c a l e n i a . W r a j u jest m i e j s c e d l a s k r u s z o n e g o ł o t r a (po.r Ł k 23,43).
Artykuł wiary o zstąpieniu Jezusa do piekieł m ó w i o potędze p r o m i e ­
n i o w a n i a d a r u Jego zbawienia na cały bezmiar kręgu zła. Mówi r ó w n o ­
cześnie o zwycięstwie n a d siłami ciemności i śmierci. Z m a r t w y c h w s t a ł y
Chrystus zstępuje nieustannie do samego środka tajemnicy zła i wycho­
dzi s t a m t ą d zwycięsko. Jego światło promieniuje na mroczną tajemnicę
nieprawości, wyzwala i zbawia. Jest to „moc Jego z m a r t w y c h w s t a n i a "
( F l p 3,10).
K o m u t r u d n o się z t y m pogodzić, t e n nie pojmuje b y ć m o ż e samej
istoty c h r z e ś c i j a ń s t w a i chrześcijańskiej wizji Boga. M. L e s k o w
(1831-1895) p r z y t a c z a w j e d n y m ze s w y c h u t w o r ó w b a r d z o p o p u l a r n e
w X I X - w i e c z n e j Rosji a p o k r y f i c z n e o p o w i a d a n i e o z s t ą p i e n i u C h r y s t u s a
d o p i e k i e ł 3 0 . O t o s a m u d a j ą c się d o o t c h ł a n i w y s y ł a wcześniej
„dobrego ł o t r a " do raju niebieskiego. Jego przybycie do nieba wywołuje
t a m wielkie poruszenie, niedowierzanie, zaskoczenie, a n a w e t zgorsze­
nie. J a k ż e niepojęta to tajemnica n a w e t dla zbawionych! Świadomość
c h r z e ś c i j a ń s k a n i e o s w o i ł a się z t y m p a r a d o k s e m d o dzisiaj. N i e
przezwyciężyła jeszcze t k w i ą c y c h w niej oporów.
N a d z i e j a p o w s z e c h n e g o z b a w i e n i a z r o d z i ł a się p r z e d e w s z y s t k i m
z wiary w m o c Chrystusa zmartwychwstałego, zwycięzcy śmierci i piek­
ła. Wiara ta dała początek przekonaniu, że przez z m a r t w y c h w s t a n i e Bóg
ofiarował wszystkim ludziom na zawsze udział w zwycięstwie życia n a d
śmiercią, ś w i a t ł o i miłość - siły p r z e t w a r z a j ą c e c z ł o w i e k a od w e w n ą t r z ,
mocą D u c h a Świętego, nie naruszające ludzkiej wolności. Dają t e m u
wyraz liczne teksty wschodniej liturgii wielkanocnej :
„ D z i e ń Z m a r t w y c h w s t a n i a ! [...] P a s c h a P a n a , P a s c h a ! [...] T e r a z
w s z y s t k o jest n a p e ł n i o n e światłością: niebiosa, z i e m i a i piekła.

92
Niech całe stworzenie sławi zmartwychwstanie Chrystusa, w któ­
r y m jest n a s z a s i ł a " 3 1 .
Zstąpienie Chrystusa do piekieł ujawnia cały sens d o k o n a n e g o dzie­
ła odkupienia. Jest to zstąpienie zwycięskie, obalające wszelkie m u r y
oddzielające człowieka od Boga i od ludzi. Przez swoje dobrowolne
uniżenie i śmierć Chrystus przezwyciężył zło świata oraz całe „piekło"
upadłej egzystencji ludzkiej: ludzkie umieranie, oddzielenie, rozdar­
cie, n i e n a w i ś ć i n i e p o k ó j , w r o g o ś ć i z n i e w o l e n i e . S t a ł się p o d o b n y
n a m we wszystkim oprócz grzechu, aby nawet nasze „piekło" i nasza
ś m i e r ć n a p e ł n i ł y się ś w i a t ł e m , s k o r o t y l k o l u d z k a w o l n o ś ć p o z w o l i się
z w r ó c i ć i p r z y c i ą g n ą ć k u N i e m u ( z o b . J 12,32). C h r y s t u s w p r o w a d z i ł
miłość silniejszą niż g r z e c h i ś m i e r ć t a m , gdzie p y c h a , złość, n i e n a w i ś ć
i rozpacz rozprzestrzeniają p a n o w a n i e zła. Ten właśnie triumf sławi
niestrudzenie liturgia wschodnia: „Piekło zostało ugodzone w samo
serce, gdyż przyjęło Tego, którego b o k przebiła włócznia. Jęczy widząc,
jak trawi je ogień Boży dla zbawienia n a s wszystkich, którzy śpiewa­
my: Boże Wybawco, jesteś b ł o g o s ł a w i o n y " 3 2 . P o d o b n a myśl z a w a r t a
jest t a k ż e w h o m i l i i w i e l k a n o c n e j , p r z y p i s y w a n e j św. J a n o w i C h r y z o s ­
tomowi:
„ W e j d ź c i e w i ę c w s z y s c y d o r a d o ś c i w a s z e g o P a n a [...]. N i e c h n i k t n i e
opłakuje już swoich win, ponieważ przebaczenie zajaśniało z grobu.
N i e c h n i k t n i e lęka się śmierci, p o n i e w a ż ś m i e r ć P a n a n a s wyzwoliła.
P i e k ł o p o c h w y c i ł o ciało, a z n a l a z ł o się p r z e d Bogiem; p o c h w y c i ł o
z i e m i ę , a s p o t k a ł o s i ę z n i e b e m [...] G d z i e ż t w ó j o ś c i e ń , o ś m i e r c i ?
Gdzież, piekło, twoje zwycięstwo? Chrystus zmartwychwstał i królu­
je życie"33.
Szanując ludzką wolność Bóg pozwala, aby zło n a d a l istniało w świe­
cie. W s a m e j g ł ę b i j e d n a k z o s t a ł o o n o już t a j e m n i c z o p r z e z w y c i ę ż o ­
ne - na zawsze. Artykuł wiary o „zstąpieniu do piekieł" mówi, że do­
konane przez Chrystusa odkupienie nie zna żadnych granic. Odtąd nie
ma już miejsca najbardziej głębokiego i najbardziej oddalonego, które
nie byłoby w zasięgu zbawczej mocy Boga. „Zstępując do piekieł"
Chrystus wszedł w s a m krąg ludzkiej egzystencji infernalnej, w stan
oddalenia ludzkości od Boga. T y m s a m y m zwyciężył On równocześnie
piekło jako takie - piekło całego rodzaju ludzkiego w stanie upadku.
„Przezwyciężyć zło m o ż e tylko Bóg ofiary i miłości - Bóg, k t ó r y przyjął
n a s i e b i e g r z e c h y ś w i a t a [...]" 3 4 . W e w n ę t r z n e o d r o d z e n i e c z ł o w i e k a
d o k o n u j e się b e z p r z y m u s u , w p e ł n e j w o l n o ś c i w i a r y . B ó g n i e p r z y m u s z a
nikogo i nie pozbawia wolności.
K t o o p o w i a d a się z a n a d z i e j ą p o w s z e c h n e g o z b a w i e n i a , n i e głosi
bynajmniej indyferentyzmu. Nie bagatelizuje takich rzeczywistości
j a k grzech, o d p o w i e d z i a l n o ś ć , s ą d czy oczyszczenie. N i e p o m n i e j s z a
znaczenia wolności człowieka. Owszem, podkreśla ustawicznie, że
n i k t n i e m o ż e być z b a w i o n y w b r e w swojej woli. W y r a ż a jedynie

93
nadzieję, że Bóg potrafi doprowadzić każdego do dobrowolnego
o p o w i e d z e n i a się z a p r a w d z i w y m d o b r e m , p r a w d ą i p i ę k n e m , O n b o ­
w i e m z n a n a s lepiej niż my s a m i siebie. Nie należy czynić bożyszcza
z wolnej woli stworzenia. Bóg z n a najlepiej tajemnicę wolności. Podzie­
l i ł s i ę n i ą z i s t o t a m i r o z u m n y m i . M i ł u j e w o l n o ś ć i s z a n u j e ją, n i k o g o
p r z e m o c ą nie zniewalając. C h w a ł a dzieci B o ż y c h w i ą ż e się n i e r o z e r w a l ­
n i e z w o l n o ś c i ą ( z o b . R z 8,21). T a j e m n i c a K r z y ż a i z m a r t w y c h w s t a n i a
Chrystusa pokazuje najlepiej, iż dla pozyskania stworzonej wolności
Bóg gotów był ofiarować samego siebie aż do ostatecznego poniżenia
i przyjąć na siebie brzemię wszystkich grzechów. W t e n sposób przezwy­
c i ę ż y ł o s t a t e c z n e o p a r c i e d l a „ n i e " c z ł o w i e k a . T a k a j e s t J e g o r o l a w sy-
nergizmie wolności. Bóg nie chce mieć niewolników w swoim Królest­
wie. O s t a t e c z n y t r i u m f J e g o d o b r o c i jest w y z w o l e n i e m d o wolności.
I n t u i c j a św. P a w ł a sięga g ł ę b o k o w t a j e m n i c ę w y z w o l e n i a n i e tylko
l u d z i , a l e „ c a ł e g o s t w o r z e n i a " ( z o b . R z 8,19-23). J e s t n a d z i e j a , ż e n a w e t
najbardziej oporne stworzenia zostaną wyzwolone. Obok własnej chwa­
ły i p i ę k n a Bóg ma także do dyspozycji poniżenie i całkowite ogołocenie
swojego wcielonego Syna, cały ogrom Jego d u c h o w e g o cierpienia i o d d a ­
nia ludziom. Jest to najbardziej w y m o w n y znak i najlepsza obietnica, że
nikogo nie p o r z u c i i nie zostawi s w e m u w ł a s n e m u p o w i k ł a n e m u losowi,
ż e z d o b ę d z i e w s z y s t k i c h d l a „ w o l n o ś c i c h w a ł y d z i e c i B o ż y c h " (eis ten
eleuherian tes doxes ton téknon tou Theoû; Rz 8,21).
W naszych r o z w a ż a n i a c h akcentujemy rolę osobistego s p o t k a n i a
z C h r y s t u s e m u k r z y ż o w a n y m i z m a r t w y c h w s t a ł y m . Jest to k o n s e ­
kwencją ś w i a d o m i e przyjętej p e r s p e k t y w y paschalnej. K a ż d y o t r z y m a
w momencie śmierci łaskę bezpośredniego spotkania z Chrystusem,
w całej jasności p o z n a n i a i wolności od wszystkich doczesnych ogra­
niczeń. Przeżycie tego s p o t k a n i a jest s a m y m r d z e n i e m n a dz i e i n a
pojednanie wszystkich z Bogiem. Dokonana, a przynajmniej zapo­
czątkowana w nim przemiana (metanoia) jest już ostatecznym
o p o w i e d z e n i e m się c z ł o w i e k a z a N a j w y ż s z y m D o b r e m . U k r z y ż o w a n a
m i ł o ś ć B o g a jest n i e s k o ń c z o n a w swej sile p r z e k o n y w a j ą c e j . D a l e c y
jesteśmy tu od p ł a s z c z y z n y czystej logiki, k t ó r a d o s t r z e g a sprzeczność
pomiędzy wolnością osoby a powszechnością zbawienia. Osobiste spot­
k a n i e i b e z p o ś r e d n i e p r z e ż y c i e k i e r u j e się p r a w a m i w ł a s n e j logiki,
w ł a s n y m i „racjami serca" (Pascal), których nie zna c h ł o d n a i dystan­
s u j ą c a się l o g i k a r o z u m u . N a w r ó c e n i e św. P a w ł a w s p o t k a n i u z e Z m a r t ­
w y c h w s t a ł y m C h r y s t u s e m w y d a j e się tego najbardziej w y m o w n y m p r z y ­
k ł a d e m (do m y ś l i tej p o w r ó c i m y jeszcze w d a l s z y m t o k u r o z w a ż a ń ) .
To, co uczynił Chrystus, ma decydujące znaczenie dla ocalenia
wszystkich. T r u d n o pomyśleć, że zbawienie jako spełnienie ludzkiego
istnienia mogłoby być uzależnione całkowicie od niedoskonałego po­
z n a n i a i b ł ę d n y c h decyzji w życiu doczesnym. Z b a w i e n i e c z ł o w i e k a sięga
w „ g ł ę b o k o ś c i B o g a s a m e g o " ( 1 K o r 2,10) i J e g o o d w i e c z n e g o z a m y s ł u .

94
Z w i ą z a n e jest na z a w s z e z C h r y s t u s e m i w t y m sensie jest f a k t e m , a n i e
tylko możliwością i ofertą ze s t r o n y Boga. T r z e b a p z y z n a ć rację J.A.T.
R o b i n s o n o w i , ż e „ j u ż n i k t n i e j e s t p o z a C h r y s t u s e m " (already there i s n o
one outside Christ)30. ON j e s t n a j w a ż n i e j s z y m f a k t e m i w y d a r z e n i e m
z b a w c z y m . W N i m jest nadzieja z b a w i e n i a dla wszystkich. W N i m
u k a z a ł Bóg wszystko, na co go stać - bezmiar swojego miłosierdzia
i miłości do ludzi. ON jest n a j w i ę k s z y m a p e l e m s k i e r o w a n y m do wol­
nych stworzeń. Najgłębsze korzenie chrześcijańskiego uniwersalizmu
zbawienia tkwią w samej głębi chrystologii i teologii p a s c h a l n e j .

3. E W A N G E L I C Z N Y S E N S PRAWDY O P I E K L E

P i s m o św. z a p o w i a d a w p r a w d z i e , że w r a z z o s t a t e c z n y m w y p e ł ­
nieniem dziejów stworzenia Bóg będzie „wszystkim we wszystkich"
( 1 K o r 15,28), r ó w n o c z e ś n i e j e d n a k o s t r z e g a p r z e d e w e n t u a l n o ś c i ą
„ ś m i e r c i w t ó r n e j " (Ap 20,14-15). C z ł o w i e k m o ż e z n a l e ź ć się w o b l i c z u
B o g a n i e m i ł u j ą c G o , i to w ł a ś n i e s t a n i e się p r z y c z y n ą jego osobistej
u d r ę k i podobnej do śmierci i piekła.

a. P r a w d a o piekle - niezbywalny wymiar tajemnicy człowieka

Autorzy ksiąg biblijnych nie zdradzają oznak szczególnego współ­


c z u c i a d l a l o s u t y c h , k t ó r z y ś w i a d o m i e o d w r ó c i l i się od B o g a i s a m i w y ­
dali na siebie w y r o k potępienia. Tradycyjne zwroty występujące w N o ­
w y m Testamencie mają swe źródło w starotestamentalnych obrazach
piekła. Jest to z jednej strony obraz całej góry t r u p ó w tych, którzy służyli
bożkom i zostali u k a r a n i w dolinie H i n n o m 3 6 . Wśród tych t r u p ó w „robak
i c h n i e z g i n i e " (Iz 6 6 , 2 4 ) . Z d r u g i e j s t r o n y j e s t t o o b r a z n i g d y n i e g a s n ą c e ­
g o o g n i a (Iz 3 0 , 3 3 ; 3 4 , 9 - 1 0 ; 6 6 , 2 4 ) . J u ż w e w c z e s n y m j u d a i z m i e r o z w i ­
n ę ł a się t e o l o g i a p i e k ł a j a k o m i e j s c a k a r y , p r z e j ę t a z k o l e i p r z e z a u t o r ó w
n o w o t e s t a m e n t a l n y c h . P a w e ł n i e i n t e r e s u j e się t e g o r o d z a j u o b r a z a m i .
Z w r a c a raczej u w a g ę na możliwość z a t r a t y i niewejścia do Królestwa
Bożego. Do o b r a z ó w tych - jak widzieliśmy wyżej - p o w r a c a j e d n a k J a n
w A p o k a l i p s i e 3 7 . D o p i e r o w okresie p ó ź n i e j s z y m pojawiają się w tradycji
ż y d o w s k i e j p e ł n e f a n t a z j i opisy p i e k ł a . W c z e s n y j u d a i z m w a h a ł się
jeszcze między ideą ostatecznego unicestwienia złych oraz myślą o ich
wiecznej męce. Oczekiwanie definitywnego unicestwienia potępionych
(zob. A p 20,14-15;21,8) w y s t ę p o w a ł o p ó ź n i e j c o r a z r z a d z i e j 3 8 .
S p o t y k a się w P i ś m i e św. t e k s t y m ó w i ą c e o tym, iż Bóg m o ż e p o s t ę ­
pować z ludźmi wedle własnego uznania. Podyktowane zostały one uczu­
ciem lęku przed suwerenną wolą Boga, który „ k o m u chce okazuje m i ł o ­
s i e r d z i e , a k o g o c h c e , c z y n i z a t w a r d z i a ł y m " (Rz 9,18). W N o w y m
T e s t a m e n c i e j e s t t o j a k b y e c h o n i e j a s n y c h s ł ó w I z 6,9-10 ( z o b . 4 5 , 9 - 1 0 ) .

95
W swej d o s ł o w n o ś c i w y p o w i e d z i te mogą b u d z i ć jedynie p r z e r a ż e n i e
(zob. Rz 9,19-24). S u g e r o w a ł y b y o n e , iż B ó g z g ó r y p r z e z n a c z a p e w n ą
część ludzkości na p o t ę p i e n i e . Na szczęście ten n u r t m y ś l e n i a w Biblii nie
s t a ł się n i g d y w ą t k i e m d o m i n u j ą c y m . Ogół w y p o w i e d z i b i b l i j n y c h m ó w i
0 Bogu sprawiedliwym i ponad wszystko miłosiernym.
W p r z e p o w i a d a n i u Jezusa sporo miejsca zajmują apokaliptyczne
p r z e s t r o g i i g r o ź b y . C z ę s t o p o s ł u g i w a ł się On o b r a z e m o g n i a , c i e m n o ś c i ,
p ł a c z u i z g r z y t a n i a z ę b ó w (zob. Mt 7,19;22,13;24,51; 25,41). N a w o ł y w a ł
do n a w r ó c e n i a i p o k u t y . P r z y p o m i n a ł , że ł a t w o jest r o z m i n ą ć się ze
świętowaniem, pozostać na z e w n ą t r z d o m u weselnego (Mt 25,l-13;Łk
14,16-24). Z a c h ę c a ł , a b y żyć z s z e r o k i m g e s t e m , n a ś l a d u j ą c y m s z c z o d ­
r o b l i w o ś ć B o g a ( z o b . M t 5,45.48). T e g o r o d z a j u s ł o w a w s k a z u j ą
wyraźnie, iż przepowiadanie Jezusa należy traktować bardziej jako
z a p r o s z e n i e niż j a k o groźbę. R ó ż n i się o n o o d p o u c z e ń J a n a Chrzciciela,
przenikniętych apokaliptycznym oczekiwaniem bliskiego sądu i nawoły­
w a n i e m do pokuty. Słowa Jezusa o sądzie są n a w o ł y w a n i e m do czuj­
ności, ale b r z m i w n i c h radość, że n i k t inny tylko Bóg jest sędzią czło­
wieka. Z a p r o s z e n i e jest w e z w a n i e m do podjęcia decyzji. K t o nie przyj­
m u j e tego w e z w a n i a , s a m n a r a ż a się na r o z m i n i ę c i e z największą p r a w d ą
życia.
Współczesna eschatologia nie chce jedynie p o w t a r z a ć biblijnych
1 tradycyjnych wypowiedzi o piekle. Usiłuje odróżnić sens wypowiedzi
od o b r a z ó w i przysłowiowych z w r o t ó w . S ł o w a o piekle t r z e b a czytać
w świetle c a ł e j Ewangelii, a n a d e wszystko w świetle paschalnej
t a j e m n i c y k r z y ż a i z m a r t w y c h w s t a n i a . Bóg o b j a w i a się j a k o m i ł o s i e r n y
i zwycięski P a n l u d z k i c h dziejów. Z b a w i e n i e (niebo) i p o t ę p i e n i e (piekło)
nie są d w i e m a r ó w n o w a ż n y m i możliwościami losu człowieka'9. Zbawie­
nie oznacza definitywne i pozytywne spełnienie dziejów ludzkich w Bo­
gu, k t ó r y w swej niepojętej i zwycięskiej m i ł o ś c i p r a g n i e z b a w i e n i a
wszystkich. W y p o w i e d z i P i s m a o z b a w i e n i u i życiu w i e c z n y m ukazują je
jako rzeczywistość. Tymczasem potępienie oznacza przede wszystkim
r e a l n ą m o ż l i w o ś ć o d w r ó c e n i a się c z ł o w i e k a o d B o g a i o d r z u c e n i a J e g o
bliskości. J a k o istota w o l n a może on nie przyjąć w e z w a n i a i zbawczej
łaski Boga. O b r a z „ p i e k ł a " w s k a z u j e n a p o w a g ę życia, doniosłość l u d z ­
kich decyzji oraz o d p o w i e d z i a l n o ś ć za urzeczywistnienie l u b n i e u r z e -
c z y w i s t n i e n i e p r z y k a z a n i a m i ł o ś c i B o g a i b l i ź n i e g o . W o b r a z i e tyrrr
w y r a ż a się a p e l B o g a d o ludzkiej wolności. Kościół o d r z u c i ł n a u k ę
0 p o d w ó j n y m p r z e z n a c z e n i u . O p o w i e d z i a ł się za p r z e k o n a n i e m o d o b ­
r y m ż n i w i e d z i e j ó w (kult ś w i ę t y c h ) . O ż a d n y m c z ł o w i e k u n i e o d w a ż y ł się
powiedzieć, iż z o s t a ł p o t ę p i o n y 4 0 . Biblijny s y m b o l p i e k ł a ma w sobie coś
z odwróconego obrazu Przemienienia. Boska światłość przemienia
1 uszczęśliwia. P i e k ł o jest s y m b o l e m s a m o z n i s z c z e n i a . P i e k ł e m staje się
sama istota stworzona, trawiona bezpodstawnym roszczeniem do bycia
n i e s k o ń c z o n ą i niezależną od nikogo.

96
E w a n g e l i a nie jest z b i o r e m spekulacji n a t e m a t p o z a g r c u o w y c h
losów człowieka, lecz p r z e d e w s z y s t k i m s ł o w e m życia, m ą d r o ś c i , n a d z i e i
i miłości. Głosi ona, że miłość Boga w z g l ę d e m człowieka jest a b s o l u t n a
i n i e z m i e n n a . To w ł a ś n i e o n a jest u s t a w i c z n y m , d z i a ł a j ą c y m od w e ­
w n ą t r z apelem do wolności każdego człowieka. Istnieje zawsze możli­
w o ś ć o d r z u c e n i a tej m i ł o ś c i . W z y w a j ą c c z ł o w i e k a B ó g b i e r z e n a siebie
ryzyko, iż może być odrzucony. Ewangelia objawia możliwość piekła
w s a m y m d a r z e miłości. P i e k ł o n i e jest s k u t k i e m p o t ę p i e n i a ze s t r o n y
Boga. Jeżeli istnieje potępienie, to nie pochodzi ono nigdy od Boga. Może
b y ć jedynie s k u t k i e m o d m o w y m i ł o w a n i a , odcięciem się o d wszelkiego
z w i ą z k u z B o g i e m i l u d ź m i . P i e k ł o jest s t a n e m całkowitej s a m o t n o ś c i
i oddzielenia. Bóg n i e ograniczył ludzkiej wolności w odniesieniu do
s a m e g o siebie. Możliwość w y b o r u decyduje o w a r u n k o w y m c h a r a k t e r z e
ludzkiego losu.
Przez krzyż i zmartwychwstanie Chrystus przezwyciężył infernalny
stan oddzielenia ludzkości od Boga. Pozostaje jednak możliwość wyboru
przez człowieka osobistego piekła. N i e jest to już miejsce a n i określony
stan. Jeżeli p i e k ł o istnieje, to n i e jest to „miejsce" n i e o b e c n o ś c i Boga,
lecz raczej p a r a d o k s a l n y r e z u l t a t nieobecności c z ł o w i e k a w z g l ę d e m
w s z e c h m o g ą c e g o Boga. Św. I z a a k Syryjczyk uczył, iż grzesznicy w piek­
le nie są p o z b a w i e n i miłości Boga. Ta s a m a miłość staje się c i e r p i e n i e m
dla jednych, a radością i szczęściem dla drugich. „Ogień" piekła może
być jedynie „ o g n i e m " nie przyjętej i nie urzeczywistnionej miłości. Takie
jest d u c h o w e r o z u m i e n i e piekła.
Myśl o potępieniu nie p o w i n n a być p r z e d m i o t e m moralizatorskich
pouczeń dla drugich, celem p o b u d z e n i a „złych" do z b a w i e n n e g o lęku.
P o w i n n a p r z e d e w s z y s t k i m s t a ć się p r z e d m i o t e m r o z w a ż a ń d l a gorli­
wych, aby p o b u d z i ć ich do większej miłości. U d e r z a fakt, iż C h r y s t u s
w s p o m i n a o p i e k l e g ł ó w n i e w o b e c n o ś c i u c z n i ó w (por. Mt 10,28; 11,1; Łk
12, 4-5). P r z e j m u j ą c ą p r a w d ę o p i e k l e o b j a w i a „ p r z y j a c i o ł o m " . E w a n ­
gelia u k a z u j e p o t ę p i e n i e jako d o b r o w o l n i e w y b r a n e p i e k ł o osoby.
Myślenie o p i e k l e jedynie „dla d r u g i c h " jest p r z e c i w n e d u c h o w i
Ewangelii. Chrystus przestrzega m n i e przed piekłem, które mogę
z g o t o w a ć s a m sobie we w ł a s n y m w n ę t r z u . W z a m i a r a c h C h r y s t u s a jest
to p r z e s t r o g a przyjazna i mobilizująca.
Ewangeliczny sens wypowiedzi o piekle należy rozumieć w odnie­
sieniu do samego siebie. Trzeba wyjść poza r a m y wszelkich r o z w a ż a ń
abstrakcyjnych o charakterze czysto obiektywnym. Nie m o ż n a mówić
o p i e k l e j a k o o c z y m ś n e u t r a l n y m , m a j ą c w p o d ś w i a d o m o ś c i myśl, iż
chodzi właściwie tylko o piekło dla drugich. Przestrogi ewangeliczne
d o t y c z ą m n i e s a m e g o ( z o b . Ł k 13,28). T o o n e u k a z u j ą m i t r a g i c z n ą w i e l ­
kość ludzkiego losu, każą dostrzec moją o d p o w i e d z i a l n o ś ć za istnienie
piekła, ostrzegają i wzywają do s k r u c h y i n a w r ó c e n i a , p o z o s t a w i a j ą c
jednak zawsze nadzieję i ufność w m o c Chrystusa, który na zawsze

97
z w y c i ę ż y ł ś m i e r ć i p i e k ł o . „ P r a w d z i w y m p r o b l e m e m t e o l o g i c z n y m [...]
jest być m o ż e nie tyle p r o b l e m istnienia piekła, co p r o b l e m p r a w a m ó w i e ­
n i a o piekle. J a k o d w a ż y ć się m ó w i ć o piekle dla i n n y c h ? Czyż nie jest to
g r z e c h p r z e c i w m i ł o ś c i . . . ? T y l k o B ó g m a p r a w o m ó w i ć m i o p i e k l e [...]. J a
zaś m o g ę m ó w i ć o piekle tylko dla siebie; to ja jestem «ostatni z grzeszni-
k ó w » . [...] L e c z i m w i ę c e j l ę k a m się, t y m w i ę c e j t a k ż e u f a m , w s z a k C h r y s ­
tus zwyciężył piekło"42. Jedynie Chrystus jako Bóg-Człowiek zna cały
r o z m i a r tragiczności istoty z b u n t o w a n e j i zamkniętej w sobie. W Jego wy­
p o w i e d z i a c h o piekle z a w a r t e jest jedyne w s w o i m r o d z a j u objawienie,
będące zarazem ostrzeżeniem przed straszliwym wyborem ludzkiej
wolności.
P r a w d a o p i e k l e i p o t ę p i e n i u n i e o p i e r a się j e d y n i e na j a k i m ś
w ą t p l i w y m wersecie Ewangelii. P o w r a c a często w n a u c z a n i u Chrystusa
oraz innych pismach Nowego Testamentu. Jest niezbywalnym wy­
m i a r e m tajemnicy człowieka i tajemnicy Boga. Odsłania tragiczne wy­
m i a r y l u d z k i c h dziejów. C z a s e m już w t y m ż y c i u staje się częścią
l u d z k i e g o d o ś w i a d c z e n i a . Ci, k t ó r z y p r z e ż y l i p r z e r a ż a j ą c ą p o t ę g ę
nienawiści, okrucieństwa, przemocy, pogardy, negacji wszelkich war­
tości, perwersji, u p o d o b a n i a w z a d a w a n i u cierpienia i w czynieniu zła -
mogą powiedzieć: „Piekło istnieje, w i d z i a ł e m j e ! " W doświadczeniu
t y m jest jakieś odległe przeczucie p r a w d y o piekle w sercu człowieka,
także tego, który tworzy piekło dla innych. S ł o w a Chrystusa są
ostrzeżeniem. On s a m zna najlepiej sens p r a w d y o piekle i potępieniu.
W z y w a do n a w r ó c e n i a . W e z w a n i e to najgłębiej pojmują święci. Tylko
oni, jak z o b a c z y m y dalej, zdolni są - na m i a r ę swego zbliżenia do Boga -
do prawdziwego współczucia dla losu potępionych oraz wstawiennictwa
przed Bogiem, aby wszyscy zostali zbawieni.
W świetle nadziei na p o w s z e c h n e pojednanie z Bogiem, p r a w d a
o piekle i potępieniu odzyskuje właściwe miejsce i właściwe proporcje.
W niej r ó w n i e ż o d s ł a n i a się p r a w d z i w e oblicze B o g a i p r a w d z i w e oblicze
człowieka. B ó g c z ł o w i e k a i ś w i a t a n i e jest B o g i e m o b o j ę t n y m na losy d o b ­
ra i na dzieje zła. Jezus m ó w i we wstrząsający sposób o sądzie i potępieniu
tych, k t ó r y m z a b r a k ł o miłości bliźniego. Są to często słowa gwałtowne.
Bóg n i g d y n i e p o g o d z i się ze z ł e m ś w i a t a . P o t ę p i a zło, ale ocala w i n n y c h .
Wyzwala od egoizmu, p o g a r d y dla drugich i z a m k n i ę c i a w sobie. Prze­
strzega p r z e d potępieniem. Czyniąc zło, człowiek s a m z a p a l a „wieczny
o g i e ń " , k t ó r e g o o w ł a s n y c h s i ł a c h n i e b ę d z i e m ó g ł u g a s i ć . T u o b j a w i a się
c a ł a g ł ę b i a p r a w d y o o d k u p i e n i u i z b a w i e n i u p r z e z C h r y s t u s a . On jest
Zbawicielem wszystkich. Nie oczekujemy ocalenia od człowieka. Zba­
wienie pochodzi od Boga. Człowiek potrafi tworzyć piekło, z którego nie
ma wyjścia. B ó g w y b a w i a od egzystencji inferalnej. P i e k ł o jest tą rzeczy­
wistością, którą byłby świat pozostawiony s a m e m u sobie, świat bez Boga.
Tajemnicę piekła trzeba pojmować w świetle tajemnicy Chrystusa.
Z s t ą p i w s z y do piekieł ś w i a t a s p r a w i ł On, że p r z e s t a ł y b y ć p i e k ł e m , a stały

"8
się s t a n e m n a w i e d z e n i a . D l a t e g o p i e k ł o jest częścią t a j e m n i c y z b a w i e ­
n i a , jej g ł ę b i i p o w s z e c h n o ś c i 4 3 . C i e m n o ś c i p i e k ł a m o ż e r o z j a ś n i ć j e d y n i e
ś w i a t ł o C h r y s t u s a . C h r z e ś c i j a n i n ł ą c z y p i e k ł o z Jego z b a w c z y m d z i e ł e m .
C h r y s t u s w y z w o l i ł w s z y s t k i c h o d tego c i e r p i e n i a . K t o p a m i ę t a o t a j e m ­
nicy zbawienia, musi również pamiętać o tajemnicy piekła i potępienia.
K t o z a p o m i n a o p i e k l e l u b j e i g n o r u j e , ten z a p o m i n a o i s t o t n y m w y m i a ­
rze t a j e m n i c y C h r y s t u s a . B ó g n i e t w o r z y p i e k ł a d l a n i k o g o . T w o r z y j e
c z ł o w i e k i s a m n i e m o ż e z niego w y j ś ć o w ł a s n y c h s i ł a c h . P o t r z e b u j e z b a ­
wiciela. T y l k o On ma moc wyprowadzenia z piekła samotności i egoiz­
m u . N i e p r z y p a d k o w o Jezus mówił, że l u d z i o m bogatym i z a d u f a n y m
w sobie s z c z e g ó l n i e t r u d n o dojść do z b a w i e n i a : „ Ł a t w i e j jest w i e l b ł ą ­
d o w i przejść przez ucho igielne, niż bogatemu wejść do królestwa
B o ż e g o " ( Ł k 18,25). C z y s ą w i ę c n a z a w s z e z g u b i e n i ? N i c d z i w n e g o , ż e
zdumieni słuchacze spytali: „ K t ó ż więc może być zbawiony?" O d p o w i a ­
dając na to p y t a n i e , J e z u s o d w o ł u j e się do m i ł o s i e r d z i a i n i e s k o ń c z o n e j
m o c y B o g a : „ C o n i e m o ż l i w e jest u l u d z i , m o ż l i w e jest u B o g a " ( Ł k 18,27).
T y l k o B ó g m a m o c p r z y w r a c a n i a d o ż y c i a tego, c o u m a r ł o i o c a l a n i a tego,
c o się z a g u b i ł o (zob. Ł k 15,24.32). J a k n i e u w i e r z y ć „ T e m u , k t ó r y o ż y w i a
z m a r ł y c h i to, co n i e istnieje, p o w o ł u j e do i s t n i e n i a " (Rz 4,17)? Jest w i ę c
n a d z i e j a t a k ż e d l a p i e k ł a . B ó g o d r z u c a z ł o i dlatego o b j a w i a m o ż l i w o ś ć
potępienia. Równocześnie jednak w tajemnicy k r z y ż a i z m a r t w y c h ­
w s t a n i a C h r y s t u s a o b j a w i a swoje n i e s k o ń c z o n e m i ł o s i e r d z i e d l a w s z y s t ­
kich grzesznych ludzi.

b. M o ż l i w o ś ć pośmiertnej zmiany decyzji

B ł ę d e m b y ł o b y d o p a t r y w a ć się w w i e c z n y m p i e k l e g w a r a n c j i l u d z ­
k i e j w o l n o ś c i . R o z u m o w a n i e tego r o d z a j u o p i e r a się n a b ł ę d n y m z a ł o ­
ż e n i u , ż e d o i s t o t y w o l n o ś c i n a l e ż y z d o l n o ś ć p r z e c i w s t a w i a n i a się B o g u
n a z a w s z e . K t o t a k p o j m u j e w o l n o ś ć , p o d o b n y jest d o tego, k t o c h c i a ł b y
zdefiniować światło przy pomocy cienia lub ciemności. Człowiek nie
staje się b a r d z i e j w o l n y p r z e z to, iż o d w r a c a się od B o g a . W ten sposób
n i s z c z y j e d y n i e w ł a s n ą w o l n o ś ć , k t ó r a jest d a r e m S t w ó r c y i z d o l n o ś c i ą
współdziałania z N i m . Tajemnica wolności stworzenia polega na tym, iż
jest o n a u c z e s t n i c t w e m w w o l n o ś c i samego S t w ó r c y . B ó g m a m o c
w y z w a l a n i a c z ł o w i e k a . Jego d z i a ł a n i e n i e n i s z c z y w o l n o ś c i , ale j ą
o d n a w i a i p r z e o b r a ż a . Z b u n t o w a n a w o l n o ś ć s t w o r z e n i a n i e jest w s t a n i e
z w r ó c i ć się d o B o g a o w ł a s n y c h s i ł a c h , b e z Jego p o m o c y . D l a t e g o w ł a ś n i e
p i e k ł o s a m o w s o b i e jest s t a n e m bez w y j ś c i a , p e ł n y m b e z n a d z i e j n o ś c i
i ślepej r o z p a c z y . P i e k ł o , w k t ó r y m B ó g jest o b e c n y i n a d a l m i ł u j e swoje
stworzenia, przestaje być synonimem beznadziejności. Oblicze B o g a
m i ł u j ą c e g o i u k r z y ż o w a n e g o jest o b i e t n i c ą i n a d z i e j ą d l a w s z y s t k i c h .
Widzieliśmy, iż obok wypowiedzi zarysowujących możliwość
p o w s z e c h n e g o z b a w i e n i a istnieje w N o w y m T e s t a m e n c i e w i e l e t e k s t ó w

99
m ó w i ą c y c h o m o ż l i w o ś c i o d m o w y , d o b r o w o l n e g o z a m k n i ę c i a się w so­
44
bie, negacji i p o t ę p i e n i a . Nie tu miejsce, aby szczegółowo je r o z w a ż a ć .
S ą d o b r z e z n a n e . M ó w i ą o t y m ż e w g r ę w c h o d z i l u d z k a w o l n o ś ć . „ A jeże­
li sprawiedliwy z trudem dojdzie do zbawienia, gdzie znajdzie się bezboż­
ny i grzesznik?" (1 P 4 , 1 8 ) . P o d k r e ś l a m y j e s z c z e r a z : o s p r a w a c h o s t a t e c z ­
nych nie m o ż n a m ó w i ć jedynie z pozycji n e u t r a l n e g o obserwatora. Doty­
czą o n e b e z p o ś r e d n i o m n i e s a m e g o . N i k t z l u d z i n i e jest w s t a n i e
r o z s t r z y g n ą ć z całą pewnością, czy m o ż n a na z a w s z e t r w a ć w u p o r z e
w z g l ę d e m Chrystusa. N i e p e w n o ś ć ta decyduje o p o w a d z e życia. M o ż n a
j e d n a k u f a ć , i ż s ł o w o o p i e k l e n i e j e s t s ł o w e m o s t a t n i m . Deus Semper
maior. L i s t d o E f e z j a n ( 3 , 1 8 - 1 9 ) z a w i e r a t a j e m n i c z e s ł o w a o „ S z e r o k o ś c i ,
Długości i Wysokości i Głębi" Boga oraz o „miłości Chrystusa przewyż­
szającej wszelką wiedzę" {tèn hyperbâllousan tes gnôseos agâpen).
P y t a n i e o los człowieka pozostaje r ó w n o c z e ś n i e w p e w n y m sensie
p y t a n i e m o los w s p ó ł c i e r p i ą c e g o Boga. S a m D o b r y P a s t e r z jest d o t k n i ę t y
losem swoich „owiec". „Któż z was, gdy ma sto owiec, a zgubi jedną
z nich, nie zostawia dziewięćdziesięciu dziewięciu na p u s t y n i i nie idzie
za zagubioną, aż ją znajdzie? A g d y ją znajdzie, bierze z r a d o ś c i ą na
r a m i o n a i w r a c a do d o m u ; s p r a s z a przyjaciół i m ó w i im: «Cieszcie się ze
mną, bo z n a l a z ł e m owcę, która mi zginęła». P o w i a d a m w a m : Tak samo
w n i e b i e w i ę k s z a b ę d z i e r a d o ś ć z j e d n e g o g r z e s z n i k a , k t ó r y się n a w r a c a ,
niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrze­
bują n a w r ó c e n i a " ( Ł k 15-4-7). L o s l u d z i n i e s k o ń c z e n i e o b c h o d z i B o g a
i staje się częścią J e g o losu. Czy n i e kryje się w t y m n a d z i e j a na o c a l e n i e
wszystkich? Czy p o w s z e c h n e z b a w i e n i e nie jest najbardziej pociesza­
j ą c y m s ł o w e m B o g a o c z ł o w i e k u i jego o s t a t e c z n y m losie?
T r a d y c y j n a e s c h a t o l o g i a u z a l e ż n i a w i e c z n y los c z ł o w i e k a o d jego
s t a n u w m o m e n c i e śmierci, będącej linią graniczną p o m i ę d z y czasem
a w i e c z n o ś c i ą . W y d a j e się, ż e p o g l ą d t e n m a w s o b i e c o ś z n i e p r z e z w y ­
ciężonego fatalizmu, wynikającego z pewnych wąskich kategorii soterio-
logicznych, takich jak zasługa i zadośćuczynienie, ograniczone jedynie
d o d r o g i ż y c i a d o c z e s n e g o (in statu viae). W r a z z m o m e n t e m ś m i e r c i
k o ń c z y się d e f i n i t y w n i e c z a s z a s ł u g i w a n i a n a życie w i e c z n e . O d t ą d
w s z y s t k o staje się n i e z m i e n n e . Z a k ł a d a się więc, ż e w s z e l k a z m i a n a
decyzji z a B o g i e m jest już n i e m o ż l i w a . D o m o m e n t u ś m i e r c i stosuje się
dlatego słowa Jezusa „Nadchodzi noc, kiedy nikt nie będzie mógł dzia­
ł a ć " ( J 9,4). T a j e m n i c z a i p r z e r a ż a j ą c a j e s t c h w i l a ś m i e r c i , p r z e k s z t a ł c a ­
jąca życie człowieka w n i e z m i e n n y stan, mający t r w a ć przez całą wiecz­
ność. Możliwość n a w r ó c e n i a jest w y k l u c z o n a , gdyż to o d e b r a ł o b y życiu
d o c z e s n e m u jego decydujące znaczenie, n i e p o w t a r z a l n o ś ć i powagę45. I n ­
n y m i słowy, w e d ł u g tradycyjnej eschatologii, w r a z z m o m e n t e m śmierci
k o ń c z y się t a k ż e c z a s l u d z k i e j w o l n o ś c i i m o ż l i w o ś c i w y b o r u . O k r o k
dalej p o s u w a się j e d y n i e t e o r i a o s t a t e c z n e j decyzji. W m o m e n c i e śmierci
Bóg daje k a ż d e m u szansę podjęcia w p e ł n i osobistej, o s t a t e c z n e j decyzji

100
za N i m lub p r z e c i w k o N i e m u , z p e ł n ą wiedzą i świadomością. W o b a w i e
p r z e d o s k a r ż e n i e m o sprzyjanie teorii a p o k a t a s t a z y , z w o l e n n i c y tej teorii
p o d k r e ś l a j ą w o l n o ś ć c z ł o w i e k a d o o p o w i e d z e n i a się p r z e c i w k o Bogu,
a tym samym możliwość wiecznego piekła46.
N i k t n i e m o ż e b y ć z b a w i o n y w b r e w swojej woli. P o z o s t a j e nadzieja,
że Bóg potrafi przemienić owo „wbrew" na pragnienie zbawienia, nie
niszcząc wolności. Jest także i druga strona prawdy. Nikt nie może być
p o t ę p i o n y n a z a w s z e w b r e w swojej woli. Czy m a m y p r a w o z a k ł a d a ć z gó­
ry, ż e o p ó r s t w o r z e n i a m o ż e i m u s i t r w a ć w i e c z n i e ? W o l n o ś ć jest cechą
bytowania istot rozumnych. Dlaczego wykluczać wolność zmiany de­
cyzji p o ś m i e r c i , g d y u s t a n ą j u ż w s z e l k i e z i e m s k i e o g r a n i c z e n i a ?
Czy n i e n a l e ż y raczej przyjąć, że w o l n o ś ć ta s t a n i e się jeszcze w i ę k ­
sza, z d o l n i e j s z a d o o d n a l e z i e n i a s a m e j siebie? „ T e r a z w i d z i m y j a k b y
w zwierciadle, niejasno; wtedy zaś [zobaczymy] twarzą w twarz. Teraz
p o z n a j ę po części, w t e d y zaś p o z n a m tak, j a k i z o s t a ł e m p o z n a n y " (1 K o r
13,12).
N i e istnieją ż a d n e p r z e k o n y w a j ą c e racje za t w i e r d z e n i e m , iż w r a z
z m o m e n t e m śmierci następuje definitywna petryfikacja woli, w y k l u ­
czająca możliwość wszelkiej zmiany. B r a k jest p o d t y m w z g l ę d e m wszel­
kich wyraźnych wypowiedzi biblijnych. Przypowieść o bogaczu i ubogim
Ł a z a r z u ( Ł k 16,19-31) p o z o s t a j e t y l k o p r z y p o w i e ś c i ą . Jej z a s a d n i c z y m
c e l e m jest p o t ę p i e n i e e g o i z m u i n i e w r a ż l i w o ś c i na los d r u g i e g o c z ł o w i e ­
ka, u k a z a n i e ich t r w a ł y c h i złych następstw. Przypowieści nie wolno
traktować w taki sposób, jak gdyby była dogmatycznym orzeczeniem.
M ó w i o n a w p r a w d z i e o „ s t r a s z n y c h m ę k a c h " (w. 2 3 - 2 5 , 2 8 ) o r a z „ o g r o m ­
n e j p r z e p a ś c i " ( w . 26) d z i e l ą c e j c i e r p i ą c e g o b o g a c z a o d s z c z ę ś l i w e g o
Ł a z a r z a , ale r ó w n o c z e ś n i e u k a z u j e d o b r ą wolę „ p o t ę p i o n e g o " , z a t r o s k a ­
n e g o o l o s s w o i c h b r a c i ( w . 2 7 - 2 8 ) o r a z o i c h n a w r ó c e n i e (w. 30). T r o s k a
jest z n a k i e m p r z e ł a m a n i a egoizmu, p o c z ą t k i e m w e w n ę t r z n e g o w y z w o ­
lenia. N i e p r z e k r a c z a l n a i „ogromna p r z e p a ś ć " pozwala m i m o wszystko
występującym w przypowieści postaciom na prowadzenie wstrząsającej
rozmowy. Przypowieść potwierdza możliwość skruchy i zmiany
nastawienia woli ludzkiej po śmierci. Nie mówi nic o wieczności
eschatologicznego oddzielenia, lecz jedynie o stanie a k t u a l n y m : „nikt,
c h o ć b y chciał, s t ą d d o w a s przejść n i e m o ż e a n i s t a m t ą d d o n a s się
p r z e d o s t a ć " (w.26). Z g o ł a n i e u z a s a d n i o n e b y ł o b y w y c i ą g a n i e n a tej
podstawie wniosku o niezmiennym uporze woli w potępionych. Nikt nie
może być potępiony i skazany na wieczną m ę k ę wbrew dobrej woli na­
wrócenia i przemiany. Dlaczego apriorycznie uznawać istnienie wolnoś­
ci, k t ó r a p r o w a d z i d o p i e k ł a i p o t ę p i e n i a , a z a p r z e c z a ć m o ż l i w o ś c i w o l ­
nej decyzji, k t ó r a s t a m t ą d w y p r o w a d z a ? Teologia c h r z e ś c i j a ń s k a nie
może, rzecz jasna, wykluczyć istnienia samej kary ani możliwości potę­
p i e n i a . M u s i j e d n a k p y t a ć , czy jest to k a r a w i e c z n a i j a k t r z e b a ją
rozumieć.

101
c. Kara wieczna?

P r z y p o m i n a l i ś m y już k i l k a k r o t n i e , że N o w y T e s t a m e n t m ó w i o m o ­
ż l i w o ś c i z g u b y i z a g ł a d y ( z o b . M t 7 , 1 3 ; F l p 3,19; 2 P t 3,7; A p 17,8.11).
C z a s e m o k r e ś l a j ą w r ę c z m i a n e m „ z g u b y n a w i e k i " (ólethros aiönios;
2 T e s 1,9). C z y o w a z a t r a t a (apôleia, ólethros) m a j e d n a k c h a r a k t e r
o s t a t e c z n y ? Czyż n i e m a już w y j ś c i a z t e g o s t a n u ? Z a c z n i j m y o d filo­
l o g i c z n e j a n a l i z y h e b r a j s k i e g o t e r m i n u olam i j e g o g r e c k i e g o o d p o w i e d ­
n i k a aiónos. W y d a j e się, i ż h e b r a j s k i e olam o z n a c z a ł o z a z w y c z a j d ł u g i ,
ale o g r a n i c z o n y o k r e s czasu. D l a t e g o m o g ł o być r ó w n i e ż u ż y w a n e w licz­
b i e m n o g i e j (olamim) n a o z n a c z e n i e w i e l u o k r e s ó w c z a s o w y c h , c o b y ł o b y
wykluczone, gdyby przymiotnik ten oznaczał jedynie „wieczny" i „nigdy
n i e k o ń c z ą c y s i ę " . T y l k o w o d n i e s i e n i u d o B o g a olam m o g ł o b y ć
r o z u m i a n e w s e n s i e w i e c z n o ś c i : „ B ó g w i e k u i s t y " ( R d z 2 1 , 3 3 : E l olam),
„Bóg w i e k ó w " 47. Często n a t o m i a s t przypisywane jest faktom oraz
instytucjom z n a t u r y swej c z a s o w y m i o g r a n i c z o n y m w czasie swego
trwania (prawo, kapłaństwo, ustawa, rozporządzenie itd.)48. Podkreśla
wówczas święty i boski charakter tych rozporządzeń, będących bezpo­
średnim n a s t ę p s t w e m manifestacji i działania Boga w ludzkich dziejach.
Olam j e s t w t e d y s y n o n i m e m t e g o , c o b o s k i e w r ó ż n y c h j e g o p r z e j a w a c h 4 9 .
N i e k t ó r z y egzegeci nie bez p o d s t a w wykazują, że w N o w y m Testa­
m e n c i e t e r m i n y aión o r a z aiönios n i e o z n a c z a j ą w k a ż d y m p r z y p a d k u
nieograniczonego trwania. Przymiotnik, aiönios wydaje się mieć
podwójny charakter50. Jego sens określa przede wszystkim następujący
po n i m r z e c z o w n i k 5 1 . Jeżeli jest to r z e c z o w n i k o treści pozytywnej (np.
Bóg, życie, zbawienie), w ó w c z a s p r z y m i o t n i k t e n w y r a ż a t r w a ł o ś ć , n i e -
z n i s z c z a l n o ś ć ( z o b . H b r 7,16), n i e p r z e m i j a l n o ś ć i n i e o g r a n i c z o n e t r w a ­
nie. W odniesieniu do r z e c z o w n i k ó w o treści n e g a t y w n e j (np. m ę k a ,
potępienie, ogień) m o ż e oznaczać długi okres trwania, a być m o ż e przede
wszystkim intensywność p r z e ż y w a n i a oczyszczającego doświadczenia,
k t ó r e zdaje się w y d ł u ż a ć w n i e s k o ń c z o n o ś ć .
Ontologicznego s e n s u t e r m i n u aiönios n i e d a s i ę u s t a l i ć n a
płaszczyźnie czysto filologicznej52 . T r u d n o ś ć s p r a w i a jego podwójne
znaczenie: z jednej strony m o ż e o z n a c z a ć wieczność (synonim życia
Bożego, jego n i e w y c z e r p a l n o ś c i i nieskończoności)53, z drugiej n a t o m i a s t
o k r e ś l a ć e p o k ę i s t n i e n i a ś w i a t a (aión), c z y l i m i e ć s e n s t e m p o r a l n y w s k a ­
z u j ą c y n a d ł u g i e , l e c z o g r a n i c z o n e t r w a n i e 5 4 . P o t r z e b n a j e s t z a t e m ref­
leksja teologiczna. Wieczność jest cechą b y t o w a n i a s a m e g o Boga, „dobrą
nieskończonością" życia Bożego, przenikającą już teraz życie doczesne
( z o b . J 3 , 1 5 - 1 6 ; 4 , 1 4 ; 5,24; 6 , 4 7 . 5 4 ; 1 0 , 2 8 ; 17,2-3). Ż y c i e w i e c z n e w B o g u
i z B o g i e m n i e m o ż e b y ć p o r ó w n y w a n e z „ z a g ł a d ą n a w i e k i " ( 2 T e s 1,9).
Słusznie wykazywał Bułgakow, iż chodzi tu o dwie jakościowo różne
cechy bytowania: „dobrej nieskończoności" Boga nie wolno stawiać
o b o k „złej n i e s k o ń c z o n o ś c i " p o t ę p i e n i a . P i e r w s z a m a c h a r a k t e r o n t o -

102
logiczny, gdyż w y n i k a z samej niewyczerpalności i p e ł n i życia Bożego
(„życie w i e c z n e " ) . Tej w ł a ś n i e p e ł n i i n i e w y c z e r p a l n o ś c i n i e m o ż n a
p r z y p i s y w a ć p i e k ł u i p o t ę p i e n i u . Wieczność jest pojęciem .ontologicz-
nym, a nie c h r o n o l o g i c z n y m . Wieczność to Bóg i to, co Boskie55.
Mówienie o wieczności piekła w t a k i m s a m y m sensie jak o wiecz­
ności n i e b a jest t e r m i n o l o g i c z n y m n i e p o r o z u m i e n i e m . W sensie ścisłym
i pełnym wieczność przysługuje jedynie Bogu. Tylko On, będąc wiecz­
n y m , jest P a n e m czasu. Wszystkie s t w o r z e n i a mogą tylko uczestniczyć
w Jego wieczności, na m i a r ę i sposób odpowiadające ich n a t u r z e .
Wiecznością s t w o r z e ń jest ich u d z i a ł w życiu i c h w a l e Boga, b ę d ą c y
s p e ł n i e n i e m wszelkiego t r w a n i a . To, co w w y m i a r z e c z a s o w y m jest
n a j l e p s z e i n a j b a r d z i e j p o z y t y w n e , z n a t u r y swej o t w i e r a się na
t a j e m n i c ę wieczności. Św. P a w e ł p i s a ł o wierze, n a d z i e i i miłości, iż
trwają r ó w n i e ż w wieczności, w w i e c z n y m „ t e r a z " B o g a (zob. 1 K o r
13,13). W i a r a i n a d z i e j a , a w i ę c w g r u n c i e r z e c z y w i e r n o ś ć i z a u f a n i e ,
n i e o d ł ą c z n e c e c h y m i ł o ś c i ( p o r . 1 K o r 13,7), w c a l e n i e m u s z ą z n i k n ą ć
w r a z z w i d z e n i e m Boga, który nigdy nie zostanie ogarnięty stwo­
rzonymi zdolnościami człowieka. Pozostanie zawsze miejsce na zaufa­
n i e . B ó g j e s t z a w s z e w i ę k s z y : Deus Semper maior. W i e c z n o ś c i n i e m o ż n a
pojmować jedynie jako spoczynku i bezruchu. Jest ona, jak m ó w i Credo,
„życiem przyszłego ś w i a t a " , nieskończonością Bożego czasu, Bożej
p o n a d c z a s o w o ś c i i Bożego życia. Człowiek, jak uczył Ireneusz, pozos­
t a n i e z a w s z e u c z n i e m B o g a , n a w e t w w i e c z n o ś c i : „non solum in hoc
saeculo, sed et in futuro, ut Semper quidem Deus doceat, homo autem
Semper discat quae sunt a Deo"56. W i e c z n o ś ć o t w i e r a p r z e d n i m
nieskończone możliwości „pouczenia", zaufania i miłowania. Królestwo
Boże jest n i e z g ł ę b i o n e i n i e w y c z e r p a l n e . K t o o t y m z a p o m i n a , o d r y w a
wieczność od życia, a czyni zeń pojęciową s k a m i e l i n ę niezmienności.
Refleksje te są r ó w n o c z e ś n i e przestrogą, a b y „wiecznego ż y c i a " n i e
stawiać obok wieczności piekła. Między tymi pojęciami istnieje cał­
kowite przeciwieństwo57.

Wieczne p i e k ł o (w ścisłym sensie tych słów) b y ł o b y u w i e ń c z e n i e m


przerażającego dualizmu całego stworzenia, wiecznym z n a k i e m roz­
darcia, wewnętrznej dysharmonii, oddzielania i niespełnionego celu
samego aktu stwórczego. Przekonania te są wspólne wszystkim, którzy
żywią nadzieję powszechnego zbawienia, zgłębiając ś w i a d e c t w a Pisma
św. i wielkiej t r a d y c j i d u c h o w o ś c i c h r z e ś c i j a ń s k i e j . W i e c z n e p i e k ł o
byłoby równocześnie p i e k ł e m dla Boga, p i e k ł e m jego boskiej miłości,
o k r u t n y m p o t ę p i e n i e m samego siebie. Co więcej, b y ł o b y również z n a ­
kiem daremności zbawczego t r u d u Chrystusa. Jeżeli d y s h a r m o n i a i a n ­
t a g o n i z m m o g ł y b y t r w a ć w i e c z n i e , w ó w c z a s n i g d y n i e s p e ł n i się z a m i a r
Boga, „aby wszystko na n o w o zjednoczyć w Chrystusie j a k o G ł o w i e "
(Ef 1,10), „ a b y p r z e z N i e g o z n ó w p o j e d n a ć w s z y s t k o z s o b ą " ( K o l
1,20), „ a b y B ó g b y ł w s z y s t k i m w e w s z y s t k i c h " ( 1 K o r 15,28). C z y m o ż -

103
liwe jest p o w s z e c h n e p o j e d n a n i e bez dob owolnego pojednania
„ n i e p r z y j a c i ó ł " ( z o b . 1 K o r 15,25), h a r m o n i i , p o k o j u i p r z e m i a n y ? P o k ó j
w p r o w a d z o n y z o s t a ł „ p r z e z k r e w J e g o k r z y ż a " ( K o l 1,20), a j e s t t o p o k ó j
wszechogarniający, pokój za cenę cierpienia samego Boga.
Tu p o n o w n i e w i d z i m y całą doniosłość niektórych w y p o w i e d z i biblij­
nych, które były już p r z e d m i o t e m naszych rozważań38. P r z y m u s o w e pod­
danie stworzeń nie może być n a z w a n e prawdziwym pokojem i pojedna­
n i e m . E s c h a t o l o g i c z n a anakephalâiosis j e s t n i e d o p o m y ś l e n i a b e z o s i ą g ­
nięcia wewnętrznego pokoju i harmonii w całym stworzeniu, aby stało
się z d o l n e d o s ł a w i e n i a B o g a , d z i ę k c z y n i e n i a i d o b r o w o l n e g o w y z n a n i a ,
„ ż e J e z u s C h r y s t u s j e s t P A N E M - k u c h w a l e B o g a O j c a " ( F l p 2,11).
P o d k r e ś l m y : c h o d z i tu o c a ł e s t w o r z e n i e , ta pânta, pâsa glôssa, a n i e
tylko o jego część. Z w o l e n n i c y eschatologiczngo d u a l i z m u mogą co
najwyżej m ó w i ć o w y z n a n i u w y m u s z o n y m ze strony tych, którzy zostali
odrzuceni i potępieni na wieki. Czy może to być j e d n a k p r a w d z i w e
wyznanie „ku chwale Boga"?
N a l e ż y r ó w n i e ż p y t a ć o w ł a ś c i w y s e n s k a r y w ś w i e t l e P i s m a św. j a k o
całości. T r z e b a przyjąć z całą konsekwencją J a n o w e określenie, że „Bóg
j e s t m i ł o ś c i ą " ( 1 J 4,8.16). W t y m ś w i e t l e w s z e l k a k a r a m o ż e m i e ć j e d y n i e
c h a r a k t e r oczyszczający i leczniczy. Ś w i a d c z ą o t y m t r u d n e dzieje
niewierności i doświadczeń n a r o d u wybranego. Wieczna kara nigdy nie
o s i ą g n ę ł a b y s w e g o celu i r o z m i n ę ł a b y się z s e n s e m s w e g o i s t n i e n i a ,
k t ó r y m jest d o p r o w a d z e n i e d o n a w r ó c e n i a . Cały p a t o s w e z w a n i a d ó
n a w r ó c e n i a w Biblii nadaje s a m e m u pojęciu metanoia c h a r a k t e r
soteriologiczny i eschatologiczny. Miłość jako d a r ma w sobie niezrów­
n a n ą m o c p r z e k o n u j ą c ą i p r z e o b r a ż a j ą c ą . M o ż n a b y w r ę c z m ó w i ć o jej
w s z e c h m o c y n a k ł a n i a j ą c e j i p r z e k o n u j ą c e j - paramythion agapes ( F l p
2,1). P a w ł o w y h y m n o m i ł o ś c i s ł a w i n a d e w s z y s t k o m i ł o ś ć s a m e g o B o g a :
„ M i ł o ś ć c i e r p l i w a j e s t , ł a s k a w a j e s t [...], n i e p a m i ę t a z ł e g o ; [...] M i ł o ś ć
n i g d y n i e u s t a j e " ( 1 K o r 13,4.5.8). N i e s p o c z n i e , z a n i m n i e o s i ą g n i e
swojego celu. K a r a może być tylko drogą do n a w r ó c e n i a . P r a w d a o k a r z e
i piekle jest p o d p o r z ą d k o w a n a n a d z i e i na p o w s z e c h n e zbawienie. Miłość
jest w i ę k s z a niż s p r a w i e d l i w o ś ć i o d p ł a t a .
Powszechne zbawienie nie oznacza bynajmniej całkowitej równości
w s z y s t k i c h z b a w i o n y c h . J u ż św. H i e r o n i m n i e m ó g ł p o g o d z i ć się z myślą,
że kiedyś archanioł Gabriel będzie zrównany z szatanem, M a t k a Chrys­
t u s a z n i e r z ą d n i c ą , a św. P a w e ł z K a i f a s z e m 0 9 . W y o b r a ź n i a m o ż e
p o d p o w i a d a ć zestawienia jeszcze bardziej drastyczne... Są one j e d n a k
w gruncie rzeczy zgoła b e z p o d s t a w n e i jedynie utrudniają właściwe
r o z u m i e n i e powszechnego zbawienia. Doczesne życie k a ż d e g o człowieka
ma swoje n i e p o w t a r z a l n e znaczenie dla życia wiecznego. D o b r o i zło
wyciska na jego obliczu n i e z a t a r t e z n a m i ę . Bóg wie najlepiej, jak uczcić
d o b r o w y p r o m i e n i o w a n e z l u d z k i e g o s e r c a : „A jeśli k t o ś Mi służy, u c z c i
g o m ó j O j c i e c " ( J 12,26). N i e n a l e ż y p u s z c z a ć w o d z y z i e m s k i e j w y o b r a ź -

104
n i . Ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieica nie
zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go
miłują ( 1 K o r 2,9). D o k o n a n e z ł o m u s i p o z o s t a ć o s k a r ż e n i e m i p o t ę p i e ­
n i e m d l a t e g o , k t ó r y jej u c z y n i ł . T o o s o b i s t e s a m o o s k a r ż e n i e j e s t j e d n a k
nie do p o r ó w n a n i a z o g r o m e m doświadczenia p i ę k n a i bliskości Boga:
„ A jeśli n a s z e s e r c e o s k a r ż a n a s , t o B ó g jest w i ę k s z y o d n a s z e g o s e r c a " ( 1
J3,20).

4. Z B A W I E N I E I P O T Ę P I E N I E - I N T E R I O R Y Z A C J A P O D Z I A Ł U

Na ziemi n i k t nie jest w s t a n i e ocenić siebie i swego życia w całej


p r a w d z i e i szczerości. Nie może uczynić tego ż a d e n ludzki t r y b u n a ł .
S t a n i e się to d o p i e r o m o ż l i w e w o s t a t e c z n e j p r z e j r z y s t o ś c i B o ż e g o s ą d u ,
na k t ó r y m S ę d z i a jest r ó w n o c z e ś n i e O b r o ń c ą i M i ł o ś n i k i e m ludzi -
Philânthropos\ J e s t t o s ą d , k t ó r y j u ż s i ę r o z p o c z ą ł ( z o b . J 1 2 , 3 1 ) .

a. O d p ł a t a czy p r z e b a c z e n i e ?

M o d e l o d p ł a t y jest g ł ę b o k o z a k o r z e n i o n y w m e n t a l n o ś c i religijnej
oraz w myśleniu teologicznym. O d p o w i a d a z pewnością ludzkiej potrze­
b i e w y j a ś n i a n i a i u z a s a d n i a n i a . W y d a j e się j e d n a k , iż n i e da się go p o g o ­
dzić z bardziej podstawową p r a w d ą o Bożym przebaczeniu i ocaleniu.
Bóg p o k a z a ł w Chrystusie najlepiej, że potrafi p r z e r w a ć ł a ń c u c h zła -
przebaczając i tworząc nowy łańcuch zbawienia. W Jezusie Chrystusie
o b j a w i a się n o w e oblicze Boga. P r z e b a c z e n i e p r z e z w y c i ę ż a p r z e s z ł o ś ć
i otwiera drogę do przemiany. Tworzy n o w e możliwości i n o w e relacje
osobowe.
J u ż w s t a r o t e s t a m e n t a l n e j wizji m e s j a ń s k i e j p r z y s z ł o ś c i ś w i a t a
sąd Boży nadaje nowy sens sprawiedliwości i odpłacie. Sprawiedliwość
Boga n i e jest jedynie r o z d z i e l e n i e m n a g r ó d i kar. S t a r o t e s t a m e n t a l n a
eschatologia d a l e k a jest tu od l u d o w y c h w y o b r a ż e ń o ostatecznej od­
płacie. Sprawiedliwość Boga tworzy zbawienie dla ludzi. Jest Jego
z b a w c z y m c z y n e m . O b j a w i e n i e się s p r a w i e d l i w o ś c i jest r ó w n o z n a c z n e
z e z b a w i e n i e m ( z o b . P s 97) i o b j a w i e n i e m s i ę k r ó l e s t w a p o w s z e c h n e g o
p o k o j u (Iz 4 0 , 1 0 - 1 1 ; 65,17 i 25). Z a p ł a t a B o g a j e s t z d u m i e w a j ą c a . O n
s a m s t a j e s i ę „ n a p r a w c ą w y ł o m ó w , o d n o w i c i e l e m r u m o w i s k " (Iz 5 8 , 1 2 ) .
„ R ę k a J a h w e n i e j e s t t a k k r ó t k a , ż e b y n i e m o g ł a o c a l i ć " (Iz 59,1). O n
s t w a r z a „ n o w e n i e b i o s a i n o w ą z i e m i ę " (Iz 65,17), g d z i e n i e u s ł y s z y s i ę
j u ż „ o d g ł o s ó w p ł a c z u n i k r z y k u n a r z e k a n i a " (Iz 6 5 , 1 9 ) , g d z i e „ w i l k
i b a r a n e k p a ś ć się b ę d ą r a z e m , l e w t e ż b ę d z i e j a d a ł s ł o m ę j a k w ó ł " ; g d z i e
„ z ł a c z y n i ć n i e b ę d ą " (Iz 65,25). R z e c z g o d n a u w a g i : h e b r a j s k i e s ł o w a
p r z e k ł a d a n e zazwyczaj jako „ z a p ł a t a " (odpłata) i „ z a p ł a c i ć " mają
w s w y m r d z e n i u t e s a m e s p ó ł g ł o s k i c o s ł o w o szałom. T o o s t a t n i e o z n a c z a

105
wszechogarniające owoce dzieła zbawienia, ocalenia, naprawy, uzdro­
wienia, scalenia, pojednania, wejścia do Ziemi Obiecanej, d o t ą d nie­
dostępnej dla ludzkiego doświadczenia. Kiedy Bóg odpłaca - ocala i zba­
wia, d o p r o w a d z a z p o w r o t e m do przynoszącego szczęście ładu,
p r z y w r a c a s p r a w i e d l i w o ś ć i p e ł n i ę p o k o j u . O t o p r a w d z i w y szaloml
W oczekiwaniu przyszłości prorocy i mędrcy izraelscy podzielali
apokaliptyczne poglądy, szeroko wówczas rozpowszechnione również
w i n n y c h k u l t u r a c h (wizja s ą d u o s t a t e c z n e g o , w y r o k u n a g r a d z a j ą c e g o
i potępiającego). Specyficznym r y s e m eschatologii żydowskiej jest
j e d n a k s p o s ó b r o z u m i e n i a B o ż e g o s ą d u i B o ż e j o d p ł a t y w jej z w i ą z k u z e
sprawiedliwością, przywróceniem pełnego przymierza między Bogiem
a człowiekiem, ustanowieniem pokoju między ludźmi, którzy postępo­
wali ze sobą jak wilki i owce60.
Ślady późnożydowskiej apokaliptyki w i d o c z n e są w eschatolo­
gicznej n a u c e J e z u s a i jego w s p ó ł c z e s n y c h . W tradycji a p o k a l i p t y c z n e j
dominuje myśl o przyszłym sądzie, na k t ó r y m Bóg definitywnie nagrodzi
lub u k a r z e p o s t ę p o w a n i e człowieka. Wizja ta m i a ł a p o b u d z i ć do dobrego
postępowania. Myśl żydowska współczesna Jezusowi znała zresztą nie
tylko ideę sprawiedliwej odpłaty. M ó w i ł a również o miłosierdziu Boga,
który w przyszłości nagrodzi miłosierdzie ludzi. W sumie jednak mi­
łosierdzie odgrywało rolę p o d p o r z ą d k o w a n ą względem dominującej idei
sprawiedliwości.
Są jednak nowe akcenty, które nauce i postawie Jezusa nadają cha­
rakter zgoła wyjątkowy. Odwraca On rozpowszechnione wyobrażenia
0 Bogu o r a z jego relacji do człowieka. Bóg nie jest sędzią w y d a j ą c y m swe
wyroki w e d ł u g zasady proporcjonalnej odpłaty. Jest n a d e wszystko Bo­
giem miłości, zmiłowania i łaski, Bogiem wzywającym do nawrócenia
1 p r z e m i a n y , u w r a ż l i w i a j ą c y m na sytuację i p o t r z e b y drugiego człowieka.
Miłość do człowieka czyni n o r m ą p o s t ę p o w a n i a i o s ą d u w a r t o ś c i życia.
Ani w Ewangeliach, ani w listach apostolskich nie dostrzeżemy ra­
dykalnego zerwania z przyjętymi wówczas wzorcami myślenia w kate­
goriach odpłaty. Jezus podejmuje myśl o sądzie ostatecznym i podziale
ludzi, ale i tu nacisk spoczywa na potrzebie n a w r ó c e n i a i wrażliwości na
d r u g i e g o c z ł o w i e k a ( M t 25). N a c z o ł o w y s u w a s i ę k o n i e c z n o ś ć p o d j ę c i a
o s o b i s t e j r a d y k a l n e j decyzji o p o w i e d z e n i a się z a d o b r e m i s p r a w i e d l i ­
w o ś c i ą ( z o b . M t 5,6-10). P r z e b a c z e n i e p r z e ł a m u j e ł a ń c u c h w i n y i c i e r p i e ­
n i a ( M t 5 , 2 3 - 2 5 . 3 9 . 4 3 - 4 8 ; 6,12), a t w o r z y ł a ń c u c h z b a w i e n i a i n o w e j
w s p ó l n o t y z b a w i o n y c h . P r a w o o d p ł a t y staje się w ó w c z a s z b ę d n e . Św.
Paweł mówi o Bogu jako sprawiedliwym Sędzim, który oddaje człowie­
k o w i w e d l e jego u c z y n k ó w . W jego n a u c e w i d a ć jeszcze ślady r a b i n i s -
tycznej teodycei, u s p r a w i e d l i w i a j ą c e j Boga w obliczu zła i cierpienia ist­
niejącego w świecie. Wskazuje na związek winy pierwszego człowieka ze
ś m i e r c i ą (Rz 5,12.15.17). W ś m i e r c i w i d z i w r ę c z „ z a p ł a t ę z a g r z e c h " (Rz
6,23) - z g o d n i e z p r z y j ę t y m w ó w c z a s p o g l ą d e m . P r a w d z i w e novum

106
u j a w n i a się d o p i e r o w jego n a u c e o Bożej s p r a w i e d l i w o ś c i z b a w i a j ą c e j
c z ł o w i e k a (Rz 3,21-4,25), a n i e k a r z ą c e j g o . P o s t ę p o w a n i e B o g a u j a w n i a
s i ę w ś m i e r c i i z m a r t w y c h w s t a n i u J e z u s a (Rz 4 , 2 5 ; 8,24). P o w s t a j e n o w e
c z ł o w i e c z e ń s t w o . W p o s ł u s z e ń s t w i e n o w e g o C z ł o w i e k a ( F l p 2,8) b i e r z e
s w ó j p o c z ą t e k n o w y ł a ń c u c h w s z e c h o g a r n i a j ą c e g o z b a w i e n i a (Rz 1 1 ,
32-36! ). O d s u n i ę t e zostaje p r a w o o d p ł a t y na rzecz przeobfitej ł a s k i (zob.
R z 5,15.17.20) z b a w i e n i a i n o w e g o s t w o r z e n i a .

b. Oddzielenie czy interioryzacja?

P r ó b y p r z e d s t a w i a n i a s ą d u o s t a t e c z n e g o w tradycji z a c h o d n i e j szły
z d e c y d o w a n i e po linii m a k s y m a l n e g o oddzielenia i d y s t a n s u m i ę d z y
ostatecznym stanem zbawienia i stanem potępienia. Tak również wy­
obrażali go sobie Michelangelo i J. M e m l i n g 61. Tradycja w s c h o d n i a
n a t o m i a s t u k a z u j e b e z p o ś r e d n i ą bliskość, a n a w e t p r z e n i k a n i e się n i e b a
i piekła. I k o n a s ą d u ostatecznego streszcza całą e k o n o m i ę zbawienia
w jej w y m i a r z e c z a s o w y m i p r z e s t r z e n n y m . D o b r o i z ł o p o j a w i a j ą s i ę
w niej w b e z p o ś r e d n i m sąsiedztwie. T e m a t y c z n y m z w o r n i k i e m całości
k o m p o z y c j i ikonograficznej jest Deesis, u k a z u j ą c a C h r y s t u s a n a t r o n i e ,
a o b o k N i e g o w geście w s t a w i e n n i c t w a - po p r a w e j s t r o n i e M a t k ę Bożą,
po lewej zaś J a n a Chrzciciela. G ó r n a część ikony jest syntezą rzeczy­
wistości Boskiej, anielskiej i ludzkiej już zbawionej. U dołu, pomię­
dzy przestrzenią nieba i piekła, niejako na samej granicy czasu, poja­
w i a się t a j e m n i c z a p o s t a ć n a g i e g o c z ł o w i e k a p r z y w i ą z a n e g o d o k o l u m ­
ny, przypominającej s ł u p graniczny l u b k o l u m n ę b i c z o w a n i a Chrystusa.
N a p i s o b o k tej p o s t a c i głosi: „był r o z p u s t n i k i e m , w i ę c n i e m o ż e b y ć
zbawiony, był miłosierny, więc nie może być potępiony". J. Nowosielski
słusznie u w a ż a tę niepozorną i trudną do zauważenia postać za jeden
z „najgłębszych i najbardziej tajemniczych wątków ikonograficznych
s z t u k i chrześcijańskiej"62. W e d ł u g P. Florenskiego, „człowiek ten jest
u o s o b i e n i e m t y p u p o g r a n i c z n e g o , przeciętnego. T a k i c h jest większość
na świecie. W r ó w n e j m i e r z e jest mu o b c a niebieska głębia i s z a t a ń s k a
otchłań. Nie w i a d o m o , co z n i m zrobić i jak go osądzić, więc m a l a r z ikon
ustawił go pośrodku i przywiązał do granicznego s ł u p a " 6 3 .
P o s t a ć t a staje się e g z y s t e n c j a l n y m w y o b r a ż e n i e m r ó w n o c z e s n o ś c i
p o r z ą d k u d o b r a i p o r z ą d k u zła, b l i s k o ś c i n i e b a i p i e k ł a . P o j a w i a się o n a
na granicy między dwiema przestrzeniami wyobrażającymi zbawienie
i potępienie. Jest symbolem niezdecydowania, nieokreśloności, we­
wnętrznego nieładu i rozdarcia. Postać ta trwa niejako w oczekiwaniu na
ostateczne rozstrzygnięcie swych losów i odnalezienie właściwej prze­
strzeni. Postać miłosiernego rozpustnika w p r o w a d z a w rzeczywistość
eschatyczną tajemniczy wymiar czasu i oczekiwania, m o m e n t odroczenia
i zawieszenia. Łączy w sobie wieczność i czas. P o r z ą d e k eschatologiczny
s t y k a się z p o r z ą d k i e m c h r o n o l o g i c z n y m . W t e n s p o s ó b staje się o n a

107
symbolem współistnienia wieczności i czasu. Wieczność nie wyklucza
zatem wymiaru czasowego ani możliwości przemiany i ostatecznego
rozstrzygnięcia, podobnie jak l u d z k a egzystencja w czasie przeniknięta
jest wiecznością i nią n a z n a c z o n a . E s c h a t y c z n e spełnienie jest p r o c e s e m
dojrzewania i przemiany.
Symboliczna przypowieść Jezusa o sądzie ostatecznym mówi o osta­
t e c z n y m o d d z i e l e n i u „ b ł o g o s ł a w i o n y c h " o d „ p r z e k l ę t y c h " (Mt 25,34.41).
W d r a m a t y c z n y sposób apeluje do n a w r ó c e n i a i z m i a n y stosunku do
l u d z i . T a k a j e s t jej p o d s t a w o w a i n t e n c j a . M i a r ą i p r o b l e m e m s ą d u j e s t
stosunek człowieka do drugich, i ó r y m i O n się u t o ż s a m i a : „ M n i e
uczyniliście", „Mnie nie uczyniliścj M t 25,40.45). P r z y p o w i e ś ć m ó w i ,
iż Syn Człowieczy „oddzieli j e d n j c h ludzi od drugich, jak pasterz
o d d z i e l a o w c e o d k o z ł ó w " (Mt 25,32). D o c h o d z i m y d o s a m e g o s e d n a
e s c h a t o l o g i c z n e g o s y m b o l i z m u J e z u s a . W y d a j e się, ż e n a w i ą z u j e O n d o
p o w s z e c h n e g o przeświadczenia, w e d ł u g którego owca jest symbolem
dobroci, łagodności i niewinności. P r a w e m przeciwieństwa czyni kozła
symbolem złości i niewrażliwości. Błogosławi dobroć, potępia złość i nie-
wrażliwość na potrzeby bliźnich. O d r z u c a złe czyny („Idźcie precz ode
M n i e " ) , a l e o c a l a w i n o w a j c ę , g d y ż v jego ż y c i u b y ł o t a k ż e d o b r o . N i e
ma człowieka, który byłby czystyn, ucieleśnieniem zła i który nie
uczyniłby w swoim życiu niczego dobrego. Nie ma również takich, którzy
byliby ucieleśnieniem samego dobra, bez domieszki zła i niedoskona­
łości. Wszyscy jesteśmy grzesznymi ludźmi, p o t r z e b u j ą c y m i w m n i e j ­
szym lub większym stopniu Bożego zmiłowania i przebaczenia. Przy­
p o m i n a o t y m Modlitwa P a ń s k a : „I odpuść n a m nasze winy, jak i my
o d p u s z c z a m y n a s z y m winowajcom", m o d l i t w a ludzi, k t ó r y m wiele prze­
baczono i którzy przebaczają sobie wzajemnie. Istotne znaczenie ma
w oczach Boga p o d s t a w o w a orientacja życia człowieka, opcja funda­
m e n t a l n a za d o b r e m i prawdą, za Bogiem i ludźmi. Eschatologiczne
o d d z i e l e n i e d o b r a i zła d o t y c z y k a ż d e g o poszczególnego człowieka, jego
„ p r a w e j " i „lewej" strony. D o b r o jest błogosławione, zło potępione.
Podział na zbawionych i potępionych nie przebiega zatem między
d w i e m a r ó ż n y m i k a t e g o r i a m i ludzi, lecz w e w n ą t r z k a ż d e j osoby ludz­
kiej. C h o d z i o d w a w y m i a r y tego s a m e g o istnienia ludzkiego, w k t ó r y m
d o b r o i zło n i e u s t a n n i e p r z e p l a t a j ą się ze s o b ą (zob. Mt 13,24-30).
Chrystus jako Sędzia i O b r o ń c a człowieka oddziela grzech od grzeszą­
cego. Tego r o d z a j u i n t e r p r e t a c j a jest p r z y j m o w a n a w ś r ó d t e o l o g ó w róż­
n y c h w y z n a ń chrześcijańskich, nie tylko p r a w o s ł a w n y c h (P. F l o r e ń s k i ,
S. Bulgakov, P. Evdokimov, J. Klinger), ale również protestanckich
(P. Tillich), a n g l i k a ń s k i c h (J.H. L e c k i e ) i k a t o l i c k i c h (E. D e a k , H . U . v o n
Balthasar)64.
Złe czyny i ich n e g a t y w n e s k u t k i r o z p a t r y w a n e s a m e w sobie są
bezprzecznie nie do pogodzenia z obecnością Boga i Jego świata. J a k o
t a k i e pozostają na z a w s z e „ p r z e k l ę t e " i „ p o t ę p i o n e " . P y t a n i e w t y m , czy

108
istnieją o n e w ogóle n a d a l w swej n e g a t y w n o ś c i . Ich s k u t k i trwają
jedynie w osobie, k t ó r a czyniąc zło w y r z ą d z i ł a k r z y w d ę samej sobie
i innym. Nie m o ż n a wykluczyć możliwości, że Bóg p o t ę p i a zło i złe
czyny, ale okazuje z m i ł o w a n i e g r z e s z n e m u s p r a w c y czynu, p r z e m i e n i a
go swą łaską od w e w n ą t r z i z b a w i a . G r z e c h s t w o r z e n i a staje się „nie­
użyteczną resztą"65, skazaną na potępienie i odrzucenie. Tu odnaj­
d u j e m y g ł ę b s z y s e n s b i b l i j n e g o t e r m i n u gehenna n a o z n a c z e n i e e s c h a ­
tologicznego miejsca kary (w dolinie H i n n o m nieustannie spalano
w s z y s t k i e ś m i e c i i o d p a d k i ) . G r z e c h m u s i z a t r a c i ć się w c i e m n o ś c i
i w ogniu. Jest jedynie o d p a d k i e m dziejów człowieka z Bogiem66.
Wszystko, co p o n o w n i e czyni świat chaosem, musi być spalone na zaw­
sze67. N o w y świat powstaje mocą Boga z chaosu, w który świat stary
został wtrącony mnogością swoich grzechów.
U . H . v o n B a l t h a s a r u t r z y m u j e , i ż P i s m o św. p o z w a l a m o ż l i w y czy
nawet rzeczywisty podwójny rezultat sądu stawiać obok perspektyw
powszechnego pojednania, nie godząc obu tych możliwości ani nie pod­
porządkowując. Wypowiedzi o sądzie nie obalają p o d s t a w nadziei na
zbawienie wszystkich68. Boski osąd ludzkich dziejów może rzeczywiście
k o ń c z y ć się p o d w ó j n y m r o z w i ą z a n i e m : w y r o k i e m z b a w i e n i a l u b p o t ę ­
pienia. Nadzieja c z e r p a n a z innych wypowiedzi P i s m a mówi, że nie jest
to jeszcze rzeczywistość ostateczna. Drogi Boga do s t w o r z e n i a nie
k o ń c z ą się w r a z z s ą d e m . P o d w ó j n y o s ą d d z i e j ó w n i e jest u w i e ń c z e n i e m
dualizmu d o b r a i zła. Dotyczy on losu każdego poszczególnego człowie­
ka. P o t ę p i o n e zostaje to, co w n i m zasługuje na potępienie, ocalone na
z a w s z e to, co z i s t o t y swej jest t r w a l e , d o b r e i n i e p r z e m i j a j ą c e . W p e r s ­
pektywie nadziei ostateczny wynik ludzkich dziejów może być tylko
jeden: powszechne zbawienie i pojednanie, „aby Bóg był wszystkim we
w s z y s t k i m " ( 1 K o r 15,28).

c. Mihi quoque spem dedisti

W świetle d o t y c h c z a s o w y c h refleksji s a m o pojęcie s ą d u ulega i n ­


terioryzacji. S ą d n i e jest o d d z i e l e n i e m l u d z i ; d o k o n u j e się w e w n ą t r z
każdej osoby. Ś w i a d o m o ś ć szczęścia i cierpienia m o ż e istnieć r ó w n o ­
cześnie w t y m s a m y m człowieku, n i e j a k o w r ó ż n y c h w a r s t w a c h jego
j e s t e s t w a . N i e b o i p i e k ł o n i e są s t a n a m i a b s o l u t n i e w y k l u c z a j ą c y m i się
i o d d z i e l o n y m i od siebie.
Przyjęcie w y r o k u C h r y s t u s a jest d l a człowieka w y b a w i e n i e m , k t ó r e
daje mu p o z n a ć wszystko, co w jego istnieniu było n i e a u t e n t y c z n e
i zafałszowane. Od prawdziwej jaźni człowieka jako obrazu Bożego moc
D u c h a Świętego potrafi oddzielić wszystko to, co nosi ślady grzechu,
egoizmu i zamknięcia w sobie samym. S ą d ostateczny polega na tym, że
człowiek widzi i osądza siebie w p r a w d z i e wieczności, w świetle Bożego
zamysłu stwórczego, a zatem w s a m y m Bogu jako swoim odwiecznym

109
w z o r c u . S ą d C h r y s t u s a jest s ą d e m miłości i p r a w d y - s ą d e m D u c h a
Ś w i ę t e g o . „ D u c h a P r a w d y " ( J 14,17). Ś w i a t ł o ś ć B o ż a p r z e n i k a t a j n i k i
ludzkiego w n ę t r z a u k a z u j ą c r o z d ź w i ę k m i ę d z y B o ż y m w e z w a n i e m a jego
urzeczywistnieniem; odsłania pustkę serca i osądza człowieka według
jego miłości. T a j e m n i c a s ą d u jest wielką tajemnicą m ą d r o ś c i Boga,
w k t ó r e j zbiegają się jego s p r a w i e d l i w o ś ć i m i ł o s i e r d z i e .
P r z e d m i o t e m s ą d u jest nie t y l k o o s t a t n i a chwila śmierci, ale całe
życie c z ł o w i e k a . K a ż d y z n a j d z i e w s w y m życiu coś g o d n e g o p o t ę p i e n i a .
Nikt nie może mieć absolutnej pewności zbawienia. Stąd sama myśl
0 sądzie przejmuje lękiem - w obliczu tylu załamań, u p a d k ó w , ucieczek,
n i e d o s t a t k ó w duchowych, a co więcej, może także nijakości, letniości
1 życia bez oblicza. Pozostaje grzesznemu człowiekowi jedynie ufność
w miłosierdzie d o b r e g o Boga, k t ó r y jest „większy od n a s z e g o serca i z n a
w s z y s t k o " ( 1 J 3,20). O s t a t e c z n y m s w o i m l o s e m n i k t z l u d z i r o z p o r z ą d z a ć
nie może. Ocalenie przychodzi jako d a r największy. Niezwykle o d w a ż n e
s ą s ł o w a ś w . A m b r o ż e g o : „ T e n s a m c z ł o w i e k c z ę ś c o w o z b a w i a się, a c z ę ś ­
ciowo potępia" (Idem homo et salvatur ex parte, et condemnatur ex
parte)69. S t a j e m y p r z e d p a r a d o k s e m r ó w n o c z e s n e g o z b a w i e n i a i p o ­
t ę p i e n i a . S ą d n i e p o l e g a na o d d z i e l e n i u ludzi, lecz d o b r a i z ł a w tej s a m e j
osobie. T a k jak nie ma takiego człowieka, w którego życiu byłoby jedynie
samo czyste dobro, tak nie ma również takiego, u którego nie m o ż n a by
odnaleźć przynajmniej jakichś okruchów i śladów dobra. Dobro ma moc
ocalającą. Równoczesność ocalenia i p o t ę p i e n i a w t y m s a m y m człowieku
n i e jest s p r a w ą ilościowego w y w a ż e n i a (obraz w a g i jest w t y m względzie
mylący). Przed obliczem Sędziego i Zbawiciela miłującego ludzi moc
d o b r a jest n i e p o r ó w n a n i e większa niż m o c zła. N a w e t najmniejsze d o b r o
staje się n a d z i e j ą o c a l e n i a .
Co oznacza, że z b a w i e n i e i p o t ę p i e n i e m o g ą w s p ó ł i s t n i e ć w jednej
i tej s a m e j osobie? P r z e d e w s z y s t k i m to, że szczęściu p ł y n ą c e m u z p o z n a ­
nia Boga, miłości i zjednoczenia z N i m może towarzyszyć sprawiająca
ból ś w i a d o m o ś ć wszystkich u p a d k ó w i w i n p o p e ł n i o n y c h za życia. Wiecz­
ny stan z b a w i e n i a i szczęścia nie w y k l u c z a pamięci o g o d n y c h potępienia
złych czynach. P a m i ę ć ta m o ż e jeszcze bardziej p o m n a ż a ć wdzięczność
w o b e c Boga i C h r y s t u s a za d a r z b a w i e n i a oraz w z m a g a ć p o c z u c i e soli­
darności i wzajemnej przynależności. Dotyczy to z a r ó w n o świadomości
w i n w ł a s n y c h , j a k i i n n y c h ludzi, z k t ó r y m i n a s z e losy b y ł y w t a k i czy i n n y
sposób związane. Z b a w i e n i mogą z a c h o w a ć w sobie coć z męki potę­
pienia (cierpienia nie należy utożsamiać ze złem), od którego wyzwoliła
ich miłość Boga, przyjęta t w ó r c z y m wysiłkiem d u c h a ludzkiego. Pamięć
w i n i u p a d k ó w ł ą c z y się z r ó w n o c z e s n ą ś w i a d o m o ś c i ą B o ż e g o m i ł o ­
sierdzia. Przebaczenie grzechów nie niszczy pamięci o nich. T r u d n o
przypuścić, aby św. P i o t r z d o ł a ł kiedykolwiek z a p o m n i e ć o s w o im za­
p a r c i u się C h r y s t u s a (tradycja głosi, że p a m i ę ć o t y m z a c h o w a ł przez
całe życie)70. N i e jest on wyjątkiem w ś r ó d świętych. Ł a s k a i miłość Boża.

110
m o ż e złagodzić gorycz tego w s p o m n i e n i a . Życie w i e c z n e jest n i e o g r a ­
n i c z o n y m r o z w o j e m i twórczością, w z r a s t a n i e m „z jasności w j a s n o ś ć "
( z o b . 2 K o r 3,18), a n i e b i e r n o ś c i ą , b e z r u c h e m i n i e z m i e n n o ś c i ą .
S ł o w a P i s m a św. o „ w i e c z n y m p o t ę p i e n i u " m o g ł y b y z a t e m o z n a c z a ć
pamięć o grzechach i błędnych decyzjach całego życia doczesnego,
pamięć o utracie nie do naprawienia. Świadomość winy, będąc w pew­
n y m sensie karą i utratą, stanowi równocześnie element wszechogarnia­
jącego i dominującego poczucia szczęścia wiecznego. Zostaje tylko
dobro. Nie ma wiecznego dualizmu d o b r a i zła. Nadzieja zbawienia
powszechnego wskazuje na pełny zasięg zbawczej tajemnicy Paschy
Chrystusa.
S ą d e m c z ł o w i e k a jest Krzyż C h r y s t u s a i Jego sięgające w wieczność
p r z e b a c z e n i e : „ O j c z e , p r z e b a c z i m , b o n i e w i e d z ą , c o c z y n i ą " ( Ł k 2 3 , 34).
Grzeszny człowiek m o ż e jedynie ufać, iż mocą paschalnej ofiary Chrys­
t u s a odjęte zostanie o d e ń to wszystko, co jest g o d n e p o t ę p i e n i a jako
n i e u ż y t e c z n a reszta, k t ó r a m u s i być s p a l o n a na zawsze w o g n i u Bożej
m i ł o ś c i m i ł o s i e r n e j i p r z e b a c z a j ą c e j . C h r z e ś c i j a ń s k a n a d z i e j a o d w a ż a się
sięgać w tajemnicę samego Boga, Jego współcierpienia i zbawczego
t r u d u . Z b a w i e n i e jest d a r e m Boga. Jego o d k u p i e ń c z y t r u d n i e m o ż e być
daremny: Qui salvandos salvas gratis [...] Quaerens me sedisti lassus,
redemisti crucem passus. Tantus labor non sit cassus. [...] Mihi quoque
spem dedisti. Te zdumiewające słowa rozbrzmiewają w żałobnej
s e k w e n c j i Dies irae. N a d z i e j a z b a w i e n i a n i e w y k l u c z a l ę k u i d r ż e n i a
( z o b . F l p 2,12). K t o w n i k n i e c a ł ą g ł ę b i ą d u c h a w t a j e m n i c ę C h r y s t u s o w e j
Paschy, dla niego nie jest to n i g d y n a d z i e j a t a n i a i s e n t y m e n t a l n a , lecz
nadzieja b a r d z o droga, bo okupiona krwią i śmiercią Chrystusa; nadzie­
ja wytrwała i odważna, nieudolnie naśladująca jedynie odwagę, wytrwa­
łość i n i e s k o ń c z o n e zaufanie s a m e g o Boga do człowieka. Wieczne szczęś­
c i e l u d z i j e s t t a k ż e J e g o s z c z ę ś c i e m i r a d o ś c i ą . Gloria enim Dei vivens
homo11. C h w a ł ą B o g a j e s t c z ł o w i e k z b a w i o n y i ż y j ą c y z N i m n a w i e k i .
T a k a nadzieja przebija ze słów, które F. Dostojewski w k ł a d a w usta
j e d n e j z n a j b a r d z i e j t r a g i c z n y c h , u w i k ł a n y c h w z ł o p o s t a c i Zbrodni
i kary:
„[...jpożałuje n a s T e n , k t ó r y u l i t o w a ł się n a d w s z y s t k i m i , k t ó r y
w s z y s t k i c h i w s z y s t k o r o z u m i a ł , O n t e ż j e d e n j e s t s ę d z i ą . [...]
I osądzi wszystkich sprawiedliwie i przebaczy d o b r y m i złym,
w y n i o s ł y m i p o k o r n y m . . . [...] W ó w c z a s r z e k n ą m ą d r z y , r z e k n ą
r o z t r o p n i : « P a n i e ! p r z e c z d o p u s z c z a s z t y c h oto?» A O n p o w i e :
«Dlatego ich dopuszczam, o mądrzy, dlatego ich dopuszczam,
0 roztropni, że z n i c h ż a d e n nie poczytywał siebie nigdy za godnego
tej łaski...» I w y c i ą g n i e ku n a m p r a w i c ę swoją, a my p r z y p a d n i e m y . . .
1 zapłaczemy... i wszystko zrozumiemy! Wtedy zrozumiemy
wszystko!... i wszyscy zrozumieją..."72.

111
1
W y z n a n i e w i a r y w z s t ą p i e n i e C h r y s t u s a do p i e k i e ł s t a n o w i , z w ł a s z c z a
w tradycji w s c h o d n i e j , w ł a ś c i w e miejsce teologiczne dla n a d z i e i z b a w i e n i a
p o w s z e c h n e g o . Z o b . W. H r y n i e w i c z , Chrystus, nasza Pascha, L u b l i n 1982,
s. 316-318; H . U . von B a l t h a s a r , Eschatologie im Umriss w: t e n ż e , Pneuma und
Institution. Skizzen zur Theologie, Bd.4, E i n s i e d e l n 1974, s. 407-408, 443-444;
W. Maas, Gott und die Hölle, Studien zum Descensus Christi, E i n s i e d e l n 1979,
s. 167-256, 259 n n . , 317-321; W. B r e u n i n g , Systematische Entfaltung der
eschatilogischen Aussagen. M y S a l V, s. 850-860-861; tenże, Zur Lehre von der
Apokatâstasis, C o m 10:1981, s. 30-31.
2
Por. R.B. S l o a n Jr., The Favonrable Year of the Lord, A s t u d y of J u b i l a r y
Theology in t h e G o s p e l of L u k e , A u s t i n 1977.
3
T h e G r e e k N e w T e s t a m e n t , el. by K. A l a n d et ai., 3rd ed. S t u t t g a r t 1975,
s. 248 ad l o c u m .
4
J u ż n i e k t ó r z y pietyści wyjaśniali, że słowa C h r y s t u s a o n i e w y b a c z a l n y m
g r z e c h u p r z e c i w k o D u c h o w i Ś w i ę t e m u bynajmniej n i e przeczą w i e r z e w o s t a ­
t e c z n e p o j e d n a n i e w s z y s t k i c h z Bogiem. S ł o w o „ w i e c z n y " o z n a c z a n i e o k r e ś l o ­
ny, d ł u g i o k r e s czasu. P i e k i e l n e k a r y n i e kończą się p r z e z p r z e b a c z e n i e („nie m a
o d p u s z c z e n i a " ) . T r z e b a w p e ł n i s p ł a c i ć za grzechy i winy, aż do „ o s t a t n i e g o
g r o s z a " (Mt 5,26). Z n i e s i e n i e k a r y i p o j e d n a n i e byłyby z a t e m m o ż l i w e d o p i e r o
po tego r o d z a j u „ s p ł a c e n i u " d ł u g u . Z o b . F. G r o t h . Die Wiederbringung aller
Dinge im Württembergischen Pietismus, G ö t t i n g e n 1984, s. 149.
5
Z o b . F. M u s s n e r , Die Idee der Apokatâstasis in der Apostelgeschichte
w.Lex tua veritas. Festschrift H. J u n k e r , T r i e r 1961, s. 293-306.
6
Z o b W. Michaelis, Versöhnung des Alls, B e r n 1950, s. 21-22, 27-30.
7
P a r a l e l i z m słów „dla N i e g o " (eis autón) c a ł k o w i c i e pomija Biblia
Tysiąclecia (A. J a n k o w s k i ) , z u b a ż a j ą c p r z e k ł a d o b a r d z o i s t o t n y w ą t e k
z n a c z e n i o w y : eis autón o z n a c z a d o s ł o w n i e „ k u N i e m u " .
8
W sensie a k t y w n y m „ h o m o l o g i a " o z n a c z a s a m a k t w y z n a w a n i a , zaś
w sensie b i e r n y m - w y z n a n i e , k t ó r e się s k ł a d a . Z o b . na t e n t e m a t O. C u l l m a n n ,
Die ersten christlichen Glaubensbekenntnisse, Z ü r i c h - Z o l l i k o n 1943, 1949 2 .
9
Z o b . E . F . S t r ö t e r , Das Evangelium Gottes von der Allversöhnung in
Christus, C h e m n i t z 1915, s. 320-321; A. F ü n n i n g , Das feste prophetische Wort,
M e i r i n g e n 1947, s. 323; H. S c h u m a c h e r , Das biblische Zeugnis von der
Versöhnung des Alls, S t u t t g a r t 1959, s. 2 2 1 .
10
Z o b . W. H r y n i e w i c z , Chrystus, nasza Pascha, s. 316-318.
11
Z o b . H.J. Vogels, Christi Abstieg ins Totenreich und das Läuterungs­
gericht an den Toten, F r e i b u r g i.Br. 1976.
12
M e l i t o n z S a r d e s , Peri Pascha, 102. S C h 123,122; H i p o l i t Rzymski, Trad.
apost. 4. SCh 11 bis, s. 50.
13
Zob. J.N.D.. Kelly, Altchristliche Glaubensbekenntnisse, Göttingen
1972, s. 375-377. P o r . t a k ż e mój a r t y k u ł : Zstąpienie do piekieł w tradycji
wschodniej, R T K 26:1979, nr 3, s. 41-52.
14
Z o b . H.U.von B a l t h a s a r , Was dürfen wir hoffen?, E i n s i e d e l n 1986,
s. 18,19,21,24,36.
15
Z a s k a k u j ą c y w n i o s e k w y c i ą g n ą ł s t ą d rosyjski s t a r z e c , św. A m b r o ż y
( A l e k s a n d r Michajlovië G r e n k o w ) , k a n o n i z o w a n y w 1988 r. P o w o ł u j ą c się na
św. D y m i t r a z R o s t o w a wyjaśnia p o s t ę p o w a n i e C h r y s t u s a w n a s t ę p u j ą c y
s p o s ó b : n a w e t wielcy święci są t y l k o l u d ź m i ; C h r y s t u s wie, że mogą b y ć s k ł o n n i

112
w y s ł a ć do p i e k ł a tych, k t ó r z y na to nie zasługują. J e s t w c z ł o w i e k u u k r y t e d o b r o ,
k t ó r e z n a tylko Bóg. O n o czyni go g o d n y m k r ó l e s t w a niebieskiego, choć l u d z i o m
m o ż e w y d a w a ć się, że jest jedynie g o d n y p o t ę p i e n i a . Z a u w a ż y m y , iż słowo ad
(hades, szeol) ma u s t a r c a r ó w n i e ż d r u g i e z n a c z e n i e : k r ó l e s t w o s z a t a n a , piekło.
Wynika to z wiary, iż zstępując do piekieł, C h r y s t u s zwyciężył r ó w n i e ż p i e k ł o
i szatana. Zob. Sobranie pism blaźennyja pamiati optinskago starca
ieroschimnika Amvrosija, t . l , K mirskim osobam, M o s k w a 1906, s. 63.
16
P o r . Ap 16,19; 17,1-18,24 oraz 21.2.10 („Miasto Ś w i ę t e - J e r u z a l e m
Nowe").
17
H.U.von B a l t h a s a r , Was dürfen wir hoffen?, s. 109,112.
18
Tym s a m y m podejmuje on i d o p e ł n i a a p o k a l i p t y c z n e wizje Izajasza,
Ezechiela, D a n i e l a i Z a c h a r i a s z a .
19
P r a w o s ł a w n y teolog, P. F l o r e n s k i , w y p r o w a d z a ł etymologię rosyjskiego
słowa griech od réisti - rozwiązać, rozsypać, rozłączyć, r o z p r o s z y ć . P r z y p o m i n a
0 tym, J. Klinger (O istocie prawosławia, W a r s z a w a 1983, s. 78,502).
20
Wymienić t u t r z e b a z w ł a s z c z a I r e n e u s z a , Orygenesa, A t a n a z e g o
1 G r z e g o r z a z Nyssy. S z e r e g t e k s t ó w p r z y t a c z a J. D a n i é l o u (L'être et le temps,
chez Grégoire de Nysse, L e i d e n 1970, s. 186-204). Z o b . wyżej III, 1.
21
Z o b . M. Klinger, Tajemnica Kaina. Próba umiejscowienia Kaina w
tradycji mesjańskiej w związku z nowotestamentalną rewolucją etyczną,
W a r s z a w a 1981, s. 103.
22
Orygenes (In Levit. h o m . 7,2. S C h 286, 312) n a z w a ł siebie „ o s t a t n i m
i n a j g o r s z y m ze w s z y s t k i c h g r z e s z n i k ó w " (ultimus et neąuior omnium
peccatorum). W ą t e k t e n podejmuje l i t u r g i a św. J a n a C h r y z o s t o m a w m o d l i t w i e
p r z y g o t o w a w c z e j do k o m u n i i , n a w i ą z u j ą c w y r a ź n i e do 1 Tm 1,15: „ C h r y s t u s
J e z u s p r z y s z e d ł n a ś w i a t z b a w i ć grzeszników, spośród k t ó r y c h j a jestem
pierwszy".
23
O d a 1, t r o p a r i o n 7 i 9. O. Clément, Le chant des larmes. E s s a i s u r le
r e p e n t i r suivi d e l a t r a d u c t i o n d u „poème s u r l e r e p e n t i r " p a r s a i n t A n d r é d e
Crète, P a r i s 1982, s. 112.113.
W t y m k o n t e k ś c i e m o ż n a by p o n o w n i e p r z e m y ś l e ć h i p o t e z ę o o s t a t e c z n e j
decyzji c z ł o w i e k a w m o m e n c i e śmierci. Wyrażająca się w niej n a d z i e j a
zbawienia znajdowałaby zatem również uzasadnienie chrystologiczno-soterio-
logiczne. B r a k b e z p o ś r e d n i e j możliwości weryfikacji n i e czyni tej h i p o t e z y
bezsensowną.
25
Z o b . W . H r y n i e w i c z , Chrystus, nasza Pascha, s. 402-412. Chrystologicz-
no-soteriologicznych w ą t k ó w n i e biorą w y s t a r c z a j ą c o p o d u w a g ę k r y t y c y n a ­
dziei p o w s z e c h n e g o z b a w i e n i a . J. Salij, (Prawda o upadku człowieka, „ Z n a k "
33:1981, nr 327, s. 1185-96) d e m a s k u j e „fałsz s e n t y m e n t a l n e g o m n i e m a n i a , że
s k o r o m i ł o s i e r d z i e Boże jest n i e s k o ń c z o n e , to p i e k ł o m u s i być p u s t e " (s. 1193).
Jego z d a n i e m „za m n i e m a n i e m t y m kryje się o b r a z Boga, a u t o r y t a r n e g o w ł a d c y ,
k t ó r y z e w n ę t r z n ą (sic!) decyzją swej woli r o z p o r z ą d z a (!) s t w o r z o n y m i przez
siebie o s o b a m i , j a k b y t o były t y l k o p r z e d m i o t y " (tamże). S t w i e r d z e n i e t o o p i e r a
n a z a u w a ż o n y m już d a w n o , j a k t w i e r d z i , „ i n t r y g u j ą c y m p o k r e w i e ń s t w i e
s e n t y m e n t a l i z m u z m e n t a l n o ś c i ą a u t o r y t a r n ą " . N i e z n a j d z i e m y w refleksjach
Salija głębokiego n a m y s ł u n a d tajemnicą Krzyża. Z j a w i a się n a t o m i a s t p e w n a
n a m i a s t k a refleksji chrystologicznej: „ G d y b y Bóg rzeczywiście był t a k i , to Syn
Boży z u p e ł n i e n i e p o t r z e b n i e p r z y c h o d z i ł n a t e n ś w i a t : w y s t a r c z y ł a b y Jego

113
j e d n a z e w n ę t r z n a (!) decyzja i wszyscy - w d o d a t k u bez ż a d n e j d u c h o w e j p r a c y
- by lib yśmy z b a w i e n i " (tamże). N i e t a k i e g o Boga mają na myśli wszyscy ci,
k t ó r z y żyją nadzieją p o w s z e c h n e g o z b a w i e n i a . N i e s k o ń c z o n e m i ł o s i e r d z i e Boże
rzeczywiście z w r a c a się „ku osobom, nie k u p r z e d m i o t o m " . K t o s k ł o n n y b y ł b y
m n i e m a ć inaczej? „Ostrzeżenie p r z e d p o t ę p i e n i e m w i e c z n y m u ś w i a d a m i a mi, ż e
j a swoim z ł e m m o g ę się z a m k n ą ć n a n i e s k o ń c z o n e M i ł o s i e r d z i e " (tamże).
Ostrzeżenie m ó w i o możliwości, k t ó r a z a g r a ż a m n i e osobiście.
W p o d o b n y m k i e r u n k u zmierzają „ r o z u m o w e " w y w o d y L. K o ł a k o w s k i e g o
{Czy diabeł może być zbawiony? „ Z n a k " 33:1981, nr 327, s. 1174-84). W e d ł u g
niego, „sen o z b a w i e n i u o s t a t e c z n y m jest rozpaczą p r z e b r a n ą w szaty n a d z i e i ,
żądzą w ł a d z y (!) p r z y s t r o j o n ą w togę s p r a w i e d l i w o ś c i " (s. 1184).
26
Z o b . W. H r y n i e w i c z , Bóg cierpiący? Rozważania nad chrześcijańskim
pojęciem Boga, CT 51:1981, nr 2, s. 5-24.
27
Z o b . N. Bierdiajew, Smysł istorii. Opyt filosofii celoveëeskoj sud'by,
2
P a r i s 1969 , s. 55-75, zwł. 61 n n .
28
Z o b . P. E v d o k i m o v , L'amour fou de Dieu, P a r i s 1970, s. 34, 104; M.
Bieler, Der Grund der Gelassenheit. Die Frage nach der Allversöhnung als Weg
zu Gott, G u L 60: 1987, nr 1, s. 23-39, zwł. 38.
29
P o r . W. Hryniewicz, Nasza Pascha z Chrystusem, L u b l i n 1987, s.
259-273.
30
Sosestvije vo ad. w: Polnoje sobranie soćinenij. t. 21, S a n k t P i e t i e r b u r g
1903, s. 146-163.
31
J u t r z n i a p a s c h a l n a w o b r z ą d k u bizantyjskim. E. M e r c e n i e r , La prière
des Eglises de rite byzantin, t. II/2, C h e v e t o g n e 1948, s. 269, 270. Zwycięstwo
C h r y s t u s a n a d p i e k ł e m sławią liczne t e k s t y liturgii p a s c h a l n e j , zwł. w Wielką
S o b o t ę i Niedzielę. Z o b . t a m ż e , s. 247,249,250,259,265,271,272,274,276,277. Jest
w t y c h w s p a n i a ł y c h t e k s t a c h szerokie t c h n i e n i e u n i w e r s a l i z m u , p r o m i e n n e j
r a d o ś c i ze z w y c i ę s t w a i p a n o w a n i a C h r y s t u s a n a d c a ł y m s t w o r z e n i e m .
32
T a m ż e , s. 250 (jutrznia W. Soboty).
33
Horn. p a s c h a l i s . PG 59,721-724. Z o b . J. Klinger, O istocie prawosławia,
s. 122-126.
34
N. Bierdiajew, Opyt eschatologićeskoj metafizyki, P a r i ż , 1947,s. 214.
35
J.A.T. R o b i n s o n , In the End God, L o n d o n 1968, s. 130.
36
Ge-Hinnom („Dolina Jęku") lub Ben-Hinnom („Dolina Synów Hinno-
m a " ) , p o ł o ż o n a n a p o ł u d n i e o d Jerozolimy, b y ł a miejscem p r z e k l ę t y m , s p l a m i o ­
n y m p r z e z k u l t Molocha, na k t ó r e g o cześć p a l o n o n a w e t dzieci. W miejscu t y m
s p a l a n o r ó w n i e ż nieczystości (motyw „ w i e c z n i e " tlącego się ognia). S t ą d
częste aluzje do owego p a l e n i s k a (tofet) j a k o symbol p o t ę p i e n i a „ w i e c z n e g o " -
gehenny.
37
Z o b . K.H. Schelkle, Neutestamentliche Eschatologie, M y S a l V 723-776.
38
P o w r a c a ono w XVI-XVII w. u socynian, a w X I X - X X w. w ś r ó d i n n y c h
u g r u p o w a ń i zrzeszeń religijnych (m.in. b a d a c z y P i s m a Św., j e h o w i t ó w ) .
39
„List w sprawie niektórych zagadnień związanych z eschatologią" w y d a ­
ny 17.V.1979 r. p r z e z K o n g r e g a c j ę D o k t r y n y Wiary (AAS 71:1979, s. 939-943)
s t w i e r d z a : „[Kościół] wierzy, że j a k a ś k a r a czeka na w i e k i g r z e s z n i k a " [...] j a k
r ó w n i e ż wierzy, że ta k a r a odbija się na c a ł y m jestestwie g r z e s z n i k a " ( p u n k t 7).
N e g a t y w n e o c z e k i w a n i e u z n a n e z o s t a ł o z a p r z e d m i o t w i a r y religijnej. Z b a w i e ­
nie i p o t ę p i e n i e u k a z u j ą się w tej w y p o w i e d z i j a k o c a ł k o w i c i e p a r a l e l n e i r ó w n o -

114
w a ż n e możliwości. T y m c z a s e m w e w c z e s n o c h r z e ś c i j a ń s k i c h s y m b o l a c h p o t ę p i e ­
n i a n i g d y n i e było p r z e d m i o t e m w y z n a n i a w i a r y i o c z e k i w a n i a .
40
N a szczególną u w a g ę zasługuje p o d t y m w z g l ę d e m p o s t a ć J u d a s z a . N a
t e n t e m a t zob. W. Hryniewicz, Tajemnica Kaina i Judasza. Rozważania
teologiczne, „ W i ę ź " 28:1965, nr 10-12, s. 121-134.
41
Z o b . S e r m o 84 (Oeuvres spirituelles, P a r i s 1981, s. 415).
42
O. C l é m e n t , Transfigurer le temps, N e u c h ä t e l 1959, s. 216.
43
Z o b . L. L o c h e t , Jésus descendu aux enfers, P a r i s 1979, s. 59-67,91-108,
143-145.
44
P r z y k ł a d o w o zob. Mk 9,47-48; Mt 11,23-24; 12,32;25,41.46; Łk
13,27-28;16,23-26; 1 K o r 1,18; 6,9-10; 11,32; H b r 6,4-6; 10,26-29; Ap 2,11;
20,6.15; 21,8.
45
Por. K. A d a m , Zum Problem der Apokatâstasis, T h Q 131:1951, s. 129-138,
zwł. s. 135-136.
46
P r z y k ł a d o w o p o r . L. Boros, Mysterium mortis. Człowiek w obliczu
ostatecznej decyzji, p r z e ł . B.Białecki, W a r s z a w a 1974.
47
Z o b . W. Michaelis, dz. cyt. s. 4 1 .
48
Por. Rdz. 17,8; Wj 12,14;21,6; 27,21; 28,43;40,15; K p ł 6,15; 7,36; 10,9;
16,29.31.34; 17,7; 25,34; Lb 10,8; 18,8.11.19; J o z 4,7; 1 Km 17,14.27;23,13 Jr
23,40; 31,3; 32,40.
49
Z o b . S. B u ł g a k o w , Nevesta Agnca, P a r i s , 1945, s. 495 (L'Epouse de
l'Agneau, L a u s a n n e 1984, s. 353).
50
J u ż Orygenes (Com. in epist. ad Rom. 6,5 PG 14,1066) p i s a ł : „[...] a e t e r n i t a s
i n S c r i p t u r i s a l i q u a n d o p r o e o p o n a t u r u t finem nesciat, a l i q u a n d o v e r o u t i n
p r a e s e n t i q u i d e m s a e c u l o finem n o n h a b e a t , h a b e a t t a r n e n i n f u t u r o " .
51
Z o b . J.M. S h a w , Life after Death, T o r o n t o 1945, s. 72-73; Michaelis, dz.
cyt., s. 4 7 - 1 2 1 ; S c h u m a c h e r , dz. cyt, s. 131-144. W. M i c h a e l i s u w a ż a , iż
n o w o t e s t a m e n t a l n y p r z y m i o t n i k aiönios o d p o w i a d a po p r o s t u dzisiejszemu
o k r e ś l e n i u : „ e s c h a t o l o g i c z n y " . W o d n i e s i e n i u do zguby, p o t ę p i e n i a i k a r y
o z n a c z a ł b y on z a t e m , iż wiążą się one z w y d a r z e n i a m i o s t a t n i m i (ta eschata)
i mają c h a r a k t e r oczyszczający (np. m o t y w ognia); w y r o k o n i c h z a p a d n i e na
sądzie o s t a t e c z n y m , a mieć będą miejsce w p r z y s z ł y m w i e k u (aión). Wydaje się,
że o k r e ś l e n i e „ e s c h a t o l o g i c z n y " jest zbyt w i e l o z n a c z n e , a s a m e t e k s t y biblijne
nie dają w y r a ź n i e j s z y c h p o d s t a w do jego identyfikacji z p r z y m i o t n i k i e m aiönios.
J e s t t o s k o m p l i k o w a n y zabieg myślowy.
52
Z o b . H. Sasse, Aiön, aiönios, T W N T I, 197-209.
53
W o d n i e s i e n i u do Boga i Jego życia, z w ł a s z c z a w liczbie mnogiej aiönes
(zob. Ł k . 1,33; Rz 1,25; 9,5; 11,26; 2 K o r 11, 3 1 ; H b r 13,8), n i e k i e d y jeszcze
p o d w o j o n e j : aiönes ton aiönon (Rz 16,17).
54
Z o b . Mt 12,32; 13,22; Łk 16,8; J 4 , 1 4 ; 8,35.51-52; 13,8; Rz 12,2; 2 K o r 4 , 4 .
55
S. B u ł g a k o w , Nevesta Agnca, s. 496-499 (L'Epouse de l'Agnfiüu, s.
353-355).
56
Adv. h a e r . 11,28,3. S C h 294,274.
57
P r z y p o m n i j m y , że r ó w n i e ż T o m a s z z A k w i n u m i a ł t r u d n o ś c i z różnicą
m i ę d z y wiecznością n i e b a i tzw. wiecznością p i e k ł a : „W p i e k l e n i e ma p r a w d z i w e j
wieczności, lecz raczej c z a s " (Ininferno non est vera aeternitas, sedmagistempus).
S T h 1,10,3 ad 2. D o p u s z c z a w i ę c tylko z m i a n ę c h a r a k t e r u k a r od n a j w i ę k s z e g o ża­
r u d o n a j w i ę k s z e g o z i m n a , n i e p o z o s t a w i a j ą c j e d n a k a n i cienia n a d z i e i n a o s t a t e -

115
1
czne w y z w o l e n i e . Por. t a m ż e I-II, 67 ; ad 2. N a w i ą z u j ą c do A r y s t o t e l e s a i Boecju-
sza opisuje w i e c z n o ś ć n i e b a j a k o „stojące t e r a z " (nunc stans) o r a z „całe n a r a z
i d o s k o n a ł e p o s i a d a n i e n i e s k o ń c z o n e g o ż y c i a " (interminabilis vitae tota simul et
perfecta possessio). S T h 1,10,1 ob. 1. Z a u w a ż y ć w a r t o , że i w t y m w y p a d k u jest to
j e d y n i e p r z y b l i ż e n i e t a j e m n i c y wieczności, p o j m o w a n e j w c i ą ż w relacji do czasu.
D o d a j m y , iż n i e w y s t a r c z y n p . r o z u m i e ć Rdz 3,15 j e d y n i e w sensie
wyższości i p r z e w a g i C h r y s t u s a n a d s z a t a n e m : „ O n o [ p o t o m s t w o niewiasty]
zniszczy ci g ł o w ę " . C h o d z i o c a ł k o w i t e i t r w a ł e z w y c i ę s t w o n a d w s z e l k i m złem,
w y k l u c z a j ą c e w i e c z n y d u a l i z m d o b r a i zła, n i e b a i p i e k ł a . O b i e t n i c a
p r z e z w y c i ę ż e n i a zła p o j a w i a się z a t e m j u ż u z a r a n i a l u d z k i c h dziejów.
Z w r ó c i ł na to u w a g ę A. F ü n n i n g (dz.cyt., s. 323).
59
Z o b . E. D e a k , Apokatâstasis, T o r o n t o 1977, s. 11. p r z y p . 30.
60
Z o b . H. Wiersinga, Leid: Herausforderung des Lebens, M ü n c h e n 1982, s.
42-43.
61
Z o b . B. P r z y b y s z e w s k i , Sąd Ostateczny Jana Memlinga w Muzeum
Pomorskim w Gdańsku. I n t e r p r e t a c j a teologiczna, i k o n o g r a f i c z n a i f o r m a l n a w:
Teologia nauką o Bogu, K r a k ó w 1977, s. 361-363.
62
J. Nowosielski, Czas historyczny i przeczucie metahistorii w: Recepcja —
nowe zadanie ekumenizmu, L u b l i n 1985, s. 107.
63
P. F l o r e n s k i , Dwa światy ikony staroruskiej, „ Z n a k " 31:1979, nr 295-296,
s. 60-82, cyt. s. 80. Z o b . t a k ż e H. S k r o b u c h a , Zur Ikonographie des „Jügsten Ger­
ichts" in der russischen Ikonenmalerei „ K i r c h e im O s t e n " 5:1962, s. 51-74;
K. Onasch, Liturgia und Kunst der Ostkirche in Stichworten, Leipzig 1981,
s. 129-130.
64
S. B u ł g a k o w , Nevesta Agnca, s. 481-493; P. E v d o k i m o v , Prawosławie,
W a r s z a w a 1964, s. 369-370; J. Klinger, Geneza sporu o epiklezę, W a r s z a w a 1969,
s. 146-148 ( p r z e d s t a w i a bliski sobie p o g l ą d F l o r e n s k i e g o i B u ł g a k o w a ) ; E. D e a k ,
dz.cyt., s. 344-345; B a l t h a s a r , Theodramatik IV, s. 293. O i n n y c h t e o l o g a c h była
już m o w a w r o z d z i a l e III.
65
H.U.von B a l t h a s a r , Theodramatik IV, s. 287, 293.
66
W o k r e s i e n o w o t e s t a m e n t a l n y m Ż y d z i p o d z i e l a l i pogląd, iż g r z e c h m u s i
na z a w s z e z g i n ą ć w ciemności (zob. H e n 92,5). Szereg t e k s t ó w p r z y t a c z a P. Volz,
Die Eschatologie der jüdischen Gemeinde im neutestamentlichen Zeitalter,
T ü b i n g e n 1934, s. 333.
67
N a j b a r d z i e j d r a m a t y c z n y m s y m b o l e m tej z a g ł a d y jest u n i c e s t w i e n i e
B a b i l o n u — „wielkiej n i e r z ą d n i c y " , k t ó r a z w o d z i ł a cały ś w i a t (zob. Ap 18).
„ O g n i e m s p a l o n a " (18,8), zginie w p o ż a r z e (18,9), „a d y m jej u n o s i się na w i e k i
w i e k ó w " (19,3).
68
H.U.von B a l t h a s a r , Eschatologia, „ N o v u m " 1979, nr 11, s. 32. W swoich
w y w o d a c h często n a w i ą z u j e d o w y p o w i e d z i szwajcarskiej k o n w e r t y t k i
i m i s t y c z k i A d r i e n n e von S p e y e r (1902-1967). Z o b . f r a g m e n t y jej w y p o w i e d z i :
Über das Geheimnis des Karsamstags, C o m 10:1981, s. 32-39.
69
I n Ps. 118, s e r m o 20,58. P L 15,1502. S ł o w a t e p r z y t a c z a m.in. H.U.von
B a l t h a s a r (Theodramatik IV, s. 293).
70
Z o b . S. B u ł g a k o w , Nevesta Agnca, s. 510,511,526.
71
I r e n e u s z . Adv. h a e r . IV, 20,7.Sch 100,468.
72
F. D o s t o j e w s k i , Zbrodnia i Icara, t. 1-2, p r z e ł . Cz. J a s t r z ę b i e c -
-Kozłowski, W a r s z a w a 1971, s. 30-31.

116
V. NADZIEJA I DOŚWIADCZENIE ŚWIĘTYCH

Zaufam na wieki miłosierdziu Boga


(Ps 52, 10)

N a d z i e j a p o w s z e c h n e g o z b a w i e n i a n i e p o c h o d z i z p r z e k o n a n i a , ż e wy 5 ^
n i k a ono niejako a u t o m a t y c z n i e i koniecznie z t a k i c h p r z y m i o t ó w Boga,
jak miłość, dobroć i miłosierdzie. Nadzieja ta ma podstawę w p e ł n y m wia­
ry i ufności przeświadczeniu, że dzięki swej dobroci Bóg potrafi w y p r o w a ­
dzić najbardziej zatwardziałe stworzenie z zamknięcia w s w y m uporze,
respektując p r z y t y m jego wolność. P r z e o b r a ż a j ą c a miłość Boga objawio­
na w Chrystusie jest o s t a t e c z n y m ź r ó d ł e m nadziei na p o w s z e c h n e po j e d n a -
nie. W t y m świetle traci swą ostrość i rację b y t u d y l e m a t ludzkiej myśli:
albo zwycięska miłość Boga, albo n i e n a r u s z a l n a tajemnica wolności czło­
wieka. Miłość p r z e o b r a ż a wolność, w y z w a l a ją i ocala. Do niej należy osta­
t n i e słowo. O n a okazuje się w k o ń c u zwycięska. Bóg n i e niszczy wolności.
Jego miłość z n a drogi d o p r o w a d z e n i a wolnej istoty do decyzji i w y b o r u
prawdziwego dobra. Losy całego stworzenia spoczywają ostatecznie
w d o b r y c h r ę k a c h Boga, k t ó r y jest Bogiem w i e r n y m i m i ł u j ą c y m swoje
stworzenia. Doświadczenie świętych daje świadectwo, iż nadziei to
wystarcza. Czy w y s t a r c z a również logice ludzkiego r o z u m u , wikłającego
się w d y l e m a t a c h i n i e p o t r a f i ą c e g o i c h r o z w i ą z a ć ?
Powróćmy zatem do pytań początkowych. Jak długo wolność
stworzenia m o ż e przeczyć samej sobie i własnej tajemnicy? Czy znając
zbawczą wolę Boga m o ż e nigdy w nią nie uwierzyć? Czy człowiek m o ż e
w n i e s k o ń c z o n o ś ć p o d e j m o w a ć decyzję, k t ó r a go jedynie u t w i e r d z a w złu
i nicości? Na płaszczyźnie czysto teoretycznej nie m o ż n a apriorycznie
wykluczyć możliwości o d m o w y stworzenia względem Boga. Po prostu nie
w i e m y z a b s o l u t n ą pewnością, czy j a k a ś istota n i e b ę d z i e s t a w i a ć
w n i e s k o ń c z o n o ś ć o p o r u na w e z w a n i e Boga. P r o b l e m p i e k ł a n i e jest
j e d n a k p r o b l e m e m czysto t e o r e t y c z n y m , lecz e g z y s t e n c j a l n y m . J e s t t o
t a k ż e m ó j p r o b l e m . D o t y c z y o n m o j e j n a d z i e i : spes mea quaerens
intellectum. M u s z ę m i e ć n a d z i e j ę , a b y z r o z u m i e ć : spero, ut intelligam.

1. M I Ę D Z Y L Ę K I E M A N A D Z I E J Ą

P r z e s t a j ą c m y ś l e ć o p i e k l e d l a i n n y c h , z a c z y n a m m y ś l e ć i m o d l i ć się
o to, aby wszyscy byli zbawieni. Ufam, że Chrystus znajdzie drogę do

117
ludzkiego serca, poruszy je do głębi tak, że znikną wszelkie opory.
Z chwilą g d y m y ś l o p i e k l e p r z y j m u j ę d l a s a m e g o siebie, staje się o n o
b o l e s n y m z n a k i e m n i e d o s t a t k u mojej w ł a s n e j miłości. P i e k ł o n i e jest
o d r z u c e n i e m przez Boga. Jest możliwością świadomego o d r z u c a n i a Boga
przeze mnie, a k t e m upartego egoizmu i zamknięcia w sobie samym.
Ukazuje ono szaleńcze ryzyko podjęte przez Boga w samym akcie
stworzenia istot r o z u m n y c h i wolnych. Człowiek może powiedzieć „nie"
B o g u i b u d o w a ć życie n a tej o d m o w i e . Bóg n i e m o ż e p o w i e d z i e ć „ n i e "
c z ł o w i e k o w i . W N i m j e s t t y l k o „ t a k " ( p o r . 2 K o r 1 , 19). M o ż l i w o ś ć
o d r z u c e n i a B o g a jest najdalej p o s u n i ę t ą decyzją ludzkiej wolności. Taką
wolnością obdarował Bóg człowieka. Nie przymusza człowieka do
m i ł o w a n i a Go. P o z o s t a w i a z a w s z e p r z e s t r z e ń dla jego wolności,
oczekując d o b r o w o l n e j o d p o w i e d z i z jego strony. Ryzyko ludzkiej
wolności skłoniło Syna Bożego do dobrowolnego poniesienia śmierci,
zstąpienia aż na s a m o d n o ludzkiej egzystencji, z a o f i a r o w a n i a l u d z i o m
przebaczenia i zmartwychwstania.
P o t ę p i e n i e jest dla człowieka straszliwą ewentualnością. Myśl
w s c h o d n i a idzie w s w o i m p r z e c z u c i u jeszcze dalej. Jeżeli p i e k ł o istnieje,
staje się o n o c z y m ś b o l e s n y m r ó w n i e ż d l a s a m e g o B o g a , J e g o t a j e m n i ­
czym cierpieniem. Istnienie piekła nie może pozostać Mu obojętne.
P i e k ł o c z ł o w i e k a p o g r ą ż o n e g o w n o c y z a m k n i ę c i a i s a m o t n o ś c i staje się
w p e w n y m sensie „piekłem miłości Bożej"1. T r u d n o człowiekowi
uwierzyć w Boga, k t ó r e m u obce i obojętne byłoby cierpienie stworzeń,
c h o c i a ż b y n a j b a r d z i e j u p a r t y c h i z a t w a r d z i a ł y c h w w y b o r z e swojej
wolności. Tradycja chrześcijańska zna takie stany ludzkiego ducha,
w k t ó r y c h n a d z i e j a z b a w i e n i a p o w s z e c h n e g o p r z e r a d z a się w m o d l i t w ę
za wszystkich - n a w e t za samego Boga, aby cierpienie stworzeń nie stało
się na z a w s z e J e g o c i e r p i e n i e m 2 .
M o d l ą c się o z b a w i e n i e w s z y s t k i c h , z a ś siebie s a m e g o u w a ż a j ą c za
godnego potępienia, nie wolno p o p a d a ć w rozpacz. Starzec Sylwan
z G ó r y A t h o s ( + 1938) p r z e k a z a ł t a j e m n i c z e s ł o w a , s k i e r o w a n e d o n i e g o
przez Chrystusa: „trwaj d u c h e m w piekle, ale nie r o z p a c z a j ! " 3 .
Z b a w i e n i e d o k o n u j e się m i ę d z y l ę k i e m a nadzieją. B a r d z i e j n i ż lęk liczy
się p e ł n a ufności s k r u c h a o r a z n i e z a c h w i a n a ufność w m o c Z m a r t w y c h ­
wstania. Nawet infernalna rozpacz została nawiedzona przez Chrystusa,
k t ó r y j a k n i k t i n n y d o z n a ł m i l c z e n i a B o g a (zob. M t 27, 46). P i e k ł o n i e jest
wolne od Bożego działania. Zachowuje ono w sobie cząstkę Bożego
ś w i a t ł a : „ ś w i a t ł o ś ć w c i e m n o ś c i ś w i e c i " ( J 1 , 5).
W e z w a n i e B o g a z w r a c a się d o w s z y s t k i c h , g d y ż w s z y s c y p o p a d a j ą
w niewolę grzechu. Ten, kto grzeszy, z a p a d a w c h o r o b ę d u c h a , z a t r a c a
świadomość prawdziwej n a t u r y swego stanu i potrzebuje Boskiego
U z d r o w i c i e l a (por. Łk 5, 31).
Stronice, które N. Bierdiajew napisał o piekle, należą chyba do
najpiękniejszych, jakie kiedykolwiek wyszły spod jego pióra. S t a n o w i ć

118
one mogą p r z e d m i o t szczególnych r o z w a ż a ń dla tych, którzy zaznali
na sobie m o c y zła, zwłaszcza d o k o n a n e g o za p o ś r e d n i c t w e m innego
c z ł o w i e k a , a k t ó r y m n i e b e z w i e l k i e g o t r u d u p r z y c h o d z i p o g o d z i ć się
z m y ś l ą o p o w s z e c h n y m z b a w i e n i u , k t ó r e m i a ł o b y s t a ć się u d z i a ł e m
nawet „złych". Oto kilka charakterystycznych fragmentów:
„Skieruj całą m o c swego d u c h a ku wyzwoleniu i w y p r o w a d z e n i u
wszystkich z piekła. Nie tylko nie twórz piekła swoim nastawieniem
i d z i a ł a n i e m , ale dołóż wszelkich s t a r a ń , aby je zniszczyć. Nie twór:;
p i e k ł a w r z u c a j ą c w n i e »złych«. N i e w y o b r a ż a j s o b i e K r ó l e s t w a Boże­
go w sposób n a z b y t ludzki i doczesny j a k o zwycięstwa »dobrych« n a d
»złymi« o r a z jako o d d z i e l e n i a »dobrych« w miejscu światłości,
a » z ł y c h « w m i e j s c u c i e m n o ś c i . [...] N i e t w ó r z p i e k ł a d l a n i k o g o z a r ó w ­
n o n a t y m świecie, j a k i n a t a m t y m . W y z b ą d ź się i n s t y n k t ó w m ś c i w o ś ­
ci, k t ó r e p r z y b i e r a j ą w z n i o s ł e i w y i d e a l i z o w a n e f o r m y r z u t u j ą c e n a
c a ł ą w i e c z n o ś ć [...]. M o g ę t w o r z y ć p i e k ł o d l a s i e b i e s a m e g o i , n i e s t e t y ,
zbyt wiele w życiu czynię, żeby je stworzyć. Nie w o l n o mi j e d n a k
t w o r z y ć p i e k ł a d l a i n n y c h , n a w e t d l a j e d n e j i s t o t y [....]. P r z y t a c z a ­
łem już słowa Gogola: »smutne to, że nie w i d a ć żadnego d o b r a w dob-
r u « . [...] B a r d z o m a ł o j e s t d o b r a w d o b r u i w d o b r y c h . I d l a t e g o z e
w s z e c h s t r o n p r z y g o t o w u j e s i ę p i e k ł o . [...] N i e s p r a w i e d l i w ą j e s t
r z e c z ą s k ł a d a ć c a ł ą o d p o w i e d z i a l n o ś ć n a »zło« i »złych«. P o j a w i ł o się
» z ł o « i »źli«, p o n i e w a ż w » d o b r u « i w » d o b r y c h « b y ł o m a ł o d o b r a . N i e
t y l k o »źli«, a l e r ó w n i e ż » d o b r z y « b ę d ą w e z w a n i d o o d p o w i e d z i n a
Sądzie Bożym; sąd ten będzie różny od ludzkiego. Możliwe, że nasze
r o z r ó ż n i e n i e » d o b r a « i »zła« o k a ż e się n i e z r o z u m i e n i e m . » D o b r z y «
będą musieli odpowiedzieć za tworzenie piekła - za to, że zadowo­
lili s i ę w ł a s n y m d o b r e m i n a d a l i w z n i o s ł y c h a r a k t e r s w o i m z e m s t -
l i w y m i n s t y n k t o m , że p r z e s z k a d z a l i »złym« p o d n i e ś ć się z u p a d k u
i że swoimi sądami popchnęli ich na drogę zagłady"4.
I n t e g r a l n a ś w i a d o m o ś ć m o r a l n a scala w sobie p y t a n i e n i e t y l k o o los
Abla, ale r ó w n i e ż K a i n a . W y m a g a tego poczucie międzyludzkiej
solidarności i w s p ó ł o d p o w i e d z i a l n o ś c i za los bliźnich.

„ T r u d n o zrozumieć i przyjąć nastawienie pobożnych chrześcijan,


k t ó r z y ze s p o k o j e m godzą się z tym, że otaczający i c h ludzie,
n i e j e d n o k r o t n i e n a w e t bliscy, b ę d ą w p i e k l e . N i e m o ż n a p o g o d z i ć się
z tym, że człowiek, z k t ó r y m piję h e r b a t ę , s k a z a n y jest na w i e c z n e
męki. G d y b y ludzie byli m o r a l n i e bardziej wrażliwi, skierowaliby
całą siłę swojej woli i d u c h a do w y z w o l e n i a z m ą k p i e k ł a k a ż d e j
i s t o t y , k t ó r ą k o l w i e k s p o t k a l i k i e d y ś w ż y c i u . [...] O z n a c z a t o , ż e n i e
m o g ę z b a w i a ć się i n d y w i d u a l n i e , w izolacji, a n i t o r o w a ć s o b i e d r o g i
dn Królestwa Bożego licząc na swoje w ł a s n e "zasługi. Takie
rozumienie z b a w i e n i a rozbija jedność w s z e c h ś w i a t a . Raj jest dla
mnie n i e m o ż l i w y , jeżeli w p i e k l e b ę d ą m o i bliscy, k r e w n i czy n a w e t
p o p r o s t u l u d z i e , z k t ó r y m i p r z y c h o d z i ł o m i b y ć r a z e m w ż y c i u [...].

119
Ś w i a d o m o ś ć m o r a l n a o b u d z i ł a się w r a z z B o ż y m p y t a n i e m : »Kainie,
g d z i e j e s t t w ó j b r a t Abel?«. Z a k o ń c z y się o n a i n n y m p y t a n i e m B o g a :
»Ablu, gdzie jest twój b r a t Kain?«5.

2. ZAPOMNIANY DAR WSPÓŁCZUCIA

S ł o w o „ p i e k ł o " należy dziś do kategorii pojęć, k t ó r e w s k u t e k


n a d u ż y w a n i a zostały w dużej mierze zdewaluowane, a n a w e t skompro­
m i t o w a n e . Z b y t często w p r z e s z ł o ś c i p o s ł u g i w a n o się n i m w r ó ż n y c h
Kościołach chrześcijańskich, głównie w przepowiadaniu, jako narzę­
dziem pedagogicznego zastraszenia. Myśl o piekle, p r z e d s t a w i a n y m
często w sposób graniczący z groteską i d u c h o w y m sadyzmem, miała
p o m ó c c z ł o w i e k o w i w n a w r ó c e n i u i p o k u c i e . M o ż n a się z a s t a n a w i a ć ,
czy tego r o d z a j u p e d a g o g i a s t r a c h u n i e mija się w g r u n c i e rzeczy ze
s w o i m celem. T r u d n o p o w s t r z y m a ć się o d p y t a n i a , j a k ą wizję B o g a mieli
ci, k t ó r z y z u p o d o b a n i e m p r z e d s t a w i a l i m ę k i p i e k i e l n e . N i c d z i w n e ­
go, że Ch. P é g u y z a r z u c a ł A. D a n t e m u , iż w s w o i c h w i z j a c h p i e k ł a
z a c h o w a ł p o s t a w ę turysty. Rosyjski myśliciel religijny N. F i o d o r ó w
uważał Dantego wręcz za „geniusza mściwości". Również N. Bierdia­
jew dostrzegał w jego koncepcji p i e k ł a w y r a ź n e ślady ludzkiego
instynktu mściwości, przeniesionego z doczesności w wieczność. Doty­
czy to również p e w n y c h e l e m e n t ó w w dziełach artystów, zwłaszcza
średniowiecznych, a także teologów, nie wyłączając najbardziej zna­
mienitych.
Spod pióra Tertuliana wyszły stronice niewiele mające wspólnego
z duchem chrześcijańskim, stronice pełne nienawiści względem prześla­
dowców i możnych tego świata. Tchną one wręcz pragnieniem zemsty
i o k r u t n y m s a r k a z m e m . M ó w i on o sądzie n a d niegodziwymi jako o stra­
sznym i wielkim widowisku, którego oglądanie sprawi kiedyś chrześci­
janom radość:
„Do tego dochodzą inne widowiska - ów dzień ostatniego powszech­
n e g o s ą d u , k t ó r e g o n i e s p o d z i e w a j ą się p o g a n i e , z k t ó r e g o się śmieją;
dzień, w k t ó r y m świat stary i n a r o d y jego zostaną s p a l o n e przez
t r a w i ą c y w s z y s t k o ogień. T o będzie w s p a n i a ł e w i d o w i s k o ! Cóż m a m
w t e d y p o d z i w i a ć ? Z czego m a m się ś m i a ć ? W j a k i m w i d o w i s k u m a m
z n a l e ź ć p e ł n i ę r a d o ś c i i z a d o w o l e n i a ? (Quid admirer? Quid rideam?
Ubi gaudeam, ubi exultem?). M o ż e w i d z ą c t y l u t a k p o t ę ż n y c h k r ó l ó w ,
o k t ó r y c h s ł y s z a ł o się, ż e w z i ę c i z o s t a l i d o n i e b a , j ę c z ą c y c h r a z e m
z s a m y m J o w i s z e m i jego wielbicielami w o k r o p n y c h ciemnościach?
A może patrząc na namiestników, prześladowców imienia Pańskiego,
s m a ż ą c y c h się w g o r s z y c h p ł o m i e n i a c h , n i ż s a m i w y m y ś l i l i we
wściekłości p r z e c i w chrześcijanom? I cóż jeszcze? O t o owi p r z e m ą ­
drzali filozofowie r a z e m ze s w o i m i u c z n i a m i , k t ó r y m w m a w i a l i ,

120
że nic nie należy do Boga, że nie ma duszy, że dusze do ciał nie
powrócą, p a l ą się t e r a z p i e k ą c y m w s t y d e m ! " 6
T a n i e n a w i s t n a p o s t a w a s t a w a ł a się c z ę s t o p o w o d e m k r y t y k i z e s t r o n y
pogan. Zarzucali oni chrześcijanom, iż są to jedynie czcze pogróżki,
mające zastraszyć ludzi i skłonić ich do życia cnotliwego. T y m c z a s e m
z a m i a s t straszyć, t r z e b a by raczej p r z e k o n a ć o tym, że życie t a k i e jest
rzeczą dobrą i piękną7.
N i e n a w i s t n a p o s t a w a w o b e c p o t ę p i o n y c h i r a d o ś ć z ich cierpienia są
nie do pogodzenia z p r z y k a z a n i e m miłości, zwłaszcza w s t o s u n k u do
n i e p r z y j a c i ó ł (Mt 5, 44). M i ł o ś ć i d z i e w p a r z e ze w s p ó ł c z u c i e m .
Św. Augustyn sądził jednak, że zbawieni nie będą już mieć zdolności
o d c z u w a n i a w s p ó ł c z u c i a dla p o t ę p i o n y c h 8 . Miłość m o ż l i w a jest tylko
między zbawionymi. Wielu a u t o r ó w usiłowało w ciągu w i e k ó w wykazać,
że wieczne cierpienie p o t ę p i o n y c h nie tylko nie n a r u s z y szczęścia
zbawionych, ale wręcz przeciwnie - posłuży do jego intensyfikacji.
P o s t a w a z b a w i o n y c h m u s i w r ę c z u t o ż s a m i ć się z e s p r a w i e d l i w o ś c i ą
karzącego Boga9. Będą odczuwać t y m większą wdzięczność wobec
Chrystusa10. W sposób najbardziej drastyczny postawę tę wyraził
H o n o r i u s z z A u t u n w X I I w. :
„ S p r a w i e d l i w i w i d z i e ć b ę d ą z ł y c h p o g r ą ż o n y c h w m ę k a c h , a b y jesz­
c z e b a r d z i e j r a d o w a ć s i ę z t e g o , ż e u n i k n ę l i t y c h k a r . T a k ż e p r z e d są­
d e m źli w i d z i e ć b ę d ą s p r a w i e d l i w y c h w c h w a l e , a b y jeszcze b a r d z i e j
boleli, że n i e t r o s z c z y l i się o nią. Po s ą d z i e n a t o m i a s t d o b r z y b ę d ą
z a w s z e w i d z i e ć z ł y c h w m ę k a c h , zaś źli n i g d y j u ż n i e ujrzą d o b r y c h . —
[Uczeń:] Czy sprawiedliwi nie będą o d c z u w a ć bólu w i d z ą c ich w t a ­
kiej męce? [Mistrz:] - N i e ! C h o ć b y ojciec w i d z i a ł s y n a a l b o syn ojca
w męce, albo córka m a t k ę lub m a t k a córkę t a m ujrzała, albo mąż
ż o n ę l u b ż o n a m ę ż a - n i e tylko nie odczuwają bólu, lecz w i d o k ten
t a k jest dla n i c h ucieszny, jak dla nas, gdy w i d z i m y ryby igrające
w o d m ę t a c h . T a k j a k p o w i e d z i a n o : » S p r a w i e d l i w y się cieszy, k i e d y
w i d z i k a r ę « ( P s 5 7 , 11). - [ U c z e ń : ] C z y s p r a w i e d l i w i n i e m o d l ą s i ę z a
n i c h ? - [Mistrz:] P r z e c i w k o B o g u p o s t ę p o w a l i b y , g d y b y m o d l i l i się za
potępionych, t a k bowiem są zjednoczeni z Bogiem, że sądy Boga we
w s z y s t k i m b ę d ą się im p o d o b a ł y ; d l a t e g o b ę d ą cieszyć się z n i c h " 1 1 .
W r o z u m o w a n i u t y m jest swoista logika. P o s t a w a obojętności w o b e c
losu p o t ę p i o n y c h łączy się w niej z p o c z u c i e m t r i u m f u B o g a n a d Jego
p r z e c i w n i k a m i i z w y c i ę s t w a Jego sprawiedliwości. P i e k ł o n i e jest
ś w i a t e m świętości, lecz nieprzyjaźni i nienawiści. Jeżeli Bóg odnosi
zwycięstwo, t r z e b a się z tego cieszyć. R a d o ś ć z b a w i o n y c h jest J e g o
radością. Z a p o m n i j m y o losie p o t ę p i o n y c h , c h o ć b y to byli n a w e t n a s i
najbliżsi! C i e s z m y się w r a z z B o g i e m ! R a d o ś ć i c i e r p i e n i e w y k l u c z a j ą
się w z a j e m n i e . Jeżeli nie m o ż n a się smucić, t r z e b a się r a d o w a ć . N i e c h
męczennicy triumfują na wieki n a d swymi oprawcami i prześladowcami!
Niech niewinność i dobroć będzie wiecznym wyrzutem dla skalanych

121

L
i niemiłosiernych! „Między n a m i a w a m i zionie o g r o m n a przepaść"
( Ł k 16, 2 6 ) .
Ta s a m a p o s t a w a w i d o c z n a jest również u znacznie wybitniejszych
t e o l o g ó w ś r e d n i o w i e c z n y c h , tej m i a r y co św. B e r n a r d z C l a i r v a u x 1 2 czy
św. T o m a s z z A k w i n u . T e n o s t a t n i u w a ż a ł , iż B o g u zgoła nie p r z y s t o i
s m u c i ć się z czyjejś n ę d z y ; w c i e r p i e n i u p o t ę p i o n y c h w i d z i a ł j e d y n i e
c i e m n e tło, na k t ó r y m t y m wspanialej jaśnieją r a d o ś ć i szczęście
świętych13. Myśl ta nie była obca także wielkim reformatorom,
M. L u t r o w i i J. K a l w i n o w i 1 4 . N i e ma w niej miejsca na współczucie dla
ostatecznego losu grzeszników ani na nadzieję powszechnego pojednania
z Bogiem.
P o d o b n y p o g l ą d p o j a w i a się r ó w n i e ż w a r g u m e n t a c j i n i e k t ó r y c h
późniejszych, a także współczesnych teologów różnych wyznań15.
D o w o d z ą oni, że relacje m i ę d z y l u d ź m i w życiu p o z a g r o b o w y m r ó ż n i ć się
będą c a ł k o w i c i e od obecnych. W rzeczywistości jest to a r g u m e n t
zwodniczy. Zwolennicy n a u k i o wiecznym potępieniu opierają swe racje
n a z a s a d z i e s p r a w i e d l i w o ś c i k a r z ą c e j (iustitia retributiva), z a c z e r p n i ę t e j
z doczesnych n o r m prawnych. Z równą słusznością m o ż n a by zatem
w y k a z y w a ć , ż e z a s a d y tej n i e n a l e ż y s t o s o w a ć d o życia p r z y s z ł e g o , gdyż
będzie ono zgoła inne. Jeżeli zmianie mają ulec ludzkie relacje i ludzka
m i ł o ś ć , t o t y m b a r d z i e j t a k ż e s p r a w i e d l i w o ś ć i jej w y m a g a n i a . U k r z y ż o ­
w a n a miłość Boga obala nasze ludzkie wyobrażenie o Jego sprawiedli­
wości. N i e jest to „słuszna o d p ł a t a " , p r o p o r c j o n a l n a do u c z y n k ó w .
W s p o m i n a l i ś m y już wcześniej, że Krzyż C h r y s t u s a jest s ą d e m
ś w i a t a . N i e jest to s ą d p o t ę p i e n i a , lecz z m i ł o w a n i a : „Ojcze, p r z e b a c z im,
b o n i e w i e d z ą , c o c z y n i ą " ( Ł k 2 3 , 34). S ł o w a J e z u s a m a j ą c h a r a k t e r
p o w s z e c h n y . O d n o s z ą się d o w s z y s t k i c h g r z e s z n y c h l u d z i . T u d o p i e r o
w i d z i m y j a s n o , ż e B ó g n i e t y l k o d o m a g a się o d ludzi, a b y w z a j e m n i e
sobie p r z e b a c z a l i i m i ł o w a l i nieprzyjaciół, lecz s a m s p e ł n i a do k o ń c a to,
co l u d z i o m n a k a z u j e . C z ł o w i e k czyni zło, lecz często n i e zdaje sobie
s p r a w y z tego, co czyni. U k r z y ż o w a n y C h r y s t u s w s t a w i a się za
w i n o w a j c a m i i prosi o przebaczenie. Na największe p r z e s t ę p s t w o
człowieka w dziejach świata (bogobójstwo) Bóg o d p o w i a d a słowem
przebaczenia i zmiłowania. Jeżeli Bóg przebacza, „któż może wydać
w y r o k p o t ę p i e n i a ? " (Rz 8 , 34). M y ś l i t e o l o g ó w o d b i e g a j ą c z ę s t o z b y t
daleko od logiki sprawiedliwości i przebaczającego miłosierdzia Boga.
Kierują się logiką o b r a ż o n e g o h o n o r u : n i e s k o ń c z o n a o b r a z a - p r o p o r c j o ­
n a l n a i w i e c z n a k a r a . T y m c z a s e m s p r a w i e d l i w o ś ć B o g a w y r a ż a się
najpełniej przez miłosierdzie i przebaczenie.
W ś w i e t l e w y p o w i e d z i biblijnych, s p r a w i e d l i w o ś ć j a w i się j a k o p e ł n a
miłosierdzia wierność Boga, który dotrzymuje swych zbawczych obiet­
nic. S p r a w i e d l i w o ś ć i z b a w i e n i e - to pojęcia n i e m a l j e d n o z n a c z n e . Bóg
n a s z j e s t „ B o g i e m s p r a w i e d l i w y m i z b a w i a j ą c y m " (Iz 4 5 , 21). D z i e ł o
s p r a w i e d l i w o ś c i jest d z i e ł e m z b a w i e n i a : „Zbliżyłem moją s p r a w i e d l i -

122
^ o ś ć : j u ż j e s t n i e d a l e k o . N i e o p ó ź n i s i ę m o j e z b a w i e n i e " (Iz 4 6 , 13),
„niechaj zbawienie w y d a owoc i razem wzejdzie sprawiedliwość"
(Iz 4 5 , 8). S p r a w i e d l i w o ś ć B o g a j e s t n i c z y m i n n y m j a k p r z e j a w e m J e g o
d o b r o c i , ł a s k a w o ś c i i m i ł o s i e r d z i a . P r z e z n i ą o b j a w i a się, i ż B ó g j e s t
miłością. „ L e c z P a n czeka, b y w a m o k a z a ć ł a s k ę , i d l a t e g o stoi, b y się
z l i t o w a ć n a d w a m i , b o P a n j e s t s p r a w i e d l i w y m B o g i e m " (Iz 3 0 , 18). B ó g
sprawiedliwy jest Bogiem miłującym. M ę k a i krzyż C h r y s t u s a odsłaniają
w p e ł n i r o z m i a r y tej miłości, z d o l n e j do n a j w i ę k s z e g o p o n i ż e n i a
i największej ofiary. S p r a w i e d l i w o ś ć B o g a nie jest na m i a r ę l u d z k i c h
myśli. W y n a g r a d z a k a ż d e d o b r o : tych, co p r a c o w a l i przez cały dzień,
i tych z ostatniej godziny. „Czy na to z ł y m okiem patrzysz, że ja jestem
d o b r y ? " ( M t 2 0 , 15). N a n i c s i ę n i e z d a l u d z k i e o b u r z e n i e . Deus semper
melior. „ O s t a t n i b ę d ą p i e r w s z y m i , a p i e r w s i o s t a t n i m i " ( M t 2 0 , 16).
L u d z k i e p o c z u c i e s p r a w i e d l i w o ś c i k a r z ą c e j ł a t w o p r z e r a d z a się
w u c z u c i e z e m s t y , o k r u c i e ń s t w a i n i e n a w i ś c i . Bez t r u d n o ś c i g o d z i się o n o
wówczas z myślą o wiecznej karze, a n a w e t może znajdować z tego
powodu zadowolenie. Nowotestamentalne wypowiedzi o piekle i karze
(zwłaszcza o c h a r a k t e r z e apokaliptycznym) są n a d e wszystko ostrzeże­
n i e m i zachętą do czujności. Nie m o ż n a czynić ich p o d s t a w ą eschatologii,
i n s p i r o w a n e j d u c h e m s p r a w i e d l i w o ś c i k a r z ą c e j . D u c h E w a n g e l i i jest
d u c h e m p o w s z e c h n e j miłości, o d n o s z ą c e j się r ó w n i e ż d o n i e p r z y j a c i ó ł .
P r z y k a z a n i e C h r y s t u s a : „ m i ł u j c i e w a s z y c h n i e p r z y j a c i ó ł " ( M t 5 , 44) j e s t
w y r a z e m p o s t a w y s a m e g o Boga. J a k m o ż n a m n i e m a ć , ż e o d n o s i się o n o
jedynie do życia doczesnego, a przestaje obowiązywać po śmierci? Ż a d n a
eschatologiczna p r z e m i a n a sposobu istnienia nie m o ż e naruszyć tego, co
jest samą istotą i najwyższym p r a w e m życia Bożego. Bóg m u s i a ł b y
w ó w c z a s p r z e c z y ć s o b i e s a m e m u . M i ł o ś ć n i e m o ż e s t a ć się n i e n a w i ś c i ą
i zemstą.
Ś w i a d o m o ś ć chrześcijańska nie została jeszcze do głębi p r z e o b r a ż o ­
na p r a w d z i w y m d u c h e m Ewangelii. M o t y w lęku przed p o t ę p i e n i e m idzie
często w parze z m o t y w e m zadowolenia z wiecznej kary należnej
niegodziwym. Ginie wówczas najpiękniejsza i najśmielsza z ludzkich
nadziei - nadzieja na pojednanie wszystkich. Zamiera wtedy także dar
współczucia - dar współczującego serca człowieka. „Dusza bezlitosna
p o z b a w i o n a jest mądrości. Lecz d u s z a współczująca o t r z y m a m ą d r o ś ć ,
której udziela D u c h " 1 6 . W p i s m a c h św. I z a a k a Syryjczyka współczucie
jest j e d n y m z pojęć najbardziej k l u c z o w y c h :
„Bracie, z a l e c a m ci: n i e c h ciężar w s p ó ł c z u c i a p r z e c h y l i w t o b i e szalę,
aż poczujesz w s w y m sercu, jaką litość m a s z dla świata. N i e c h t a k a
będzie twoja miara: widzieć w sobie podobieństwo i prawdziwą
postać natury i bytu Boga"17.
M i ł o ś ć i p r z e b a c z e n i e B o g a są n i e z m i e r z o n e . D l a c z e g o c z ł o w i e k staje się
o k r u t n y i bezlitosny? Z b a w i e n i e p o w s z e c h n e jest nadzieją i m o d l i t w ą
ludzi świętych, wyzwolonych ze złych i nienawistnych instynktów. Jest

123
to nadzieja na niezmierzoną wspólnotę wszystkich ludzi i wszys­
tkich stworzeń.

3. D O Ś W I A D C Z E N I E ŚWIĘTYCH

E u c h a r y s t y c z n a a n a f o r a św. Bazylego Wielkiego p r z e k a z u j e p r z e j ­


m u j ą c ą p r o ś b ę : „ Z a c h o w a j d o b r y c h w swojej d o b r o c i , z ł y c h zaś u c z y ń
d o b r y m i przez swoje miłosierdzie". Jest to bez w ą t p i e n i a m o d l i t w a
godna sprawowanej tajemnicy, modlitwa zgodna z d u c h e m Eucharystii.
T a k a m o d l i t w a s t a j e s i ę n a j l e p s z ą i n t e r p r e t a t o r k ą n a d z i e i : interpretativa
speils.
Doświadczenie świętych wyprzedza teologiczną spekulację, która
w o b l i c z u p r z e c i w n y c h sobie w y p o w i e d z i P i s m a o k a z u j e się w i e l c e
b e z r a d n a . Z d a r z a się, ż e B ó g p r z e p r o w a d z a ś w i ę t y c h p r z e z w e w n ę t r z n ą
c i e m n o ś ć , t a k iż czują z e s p o l e n i e s w e g o losu z l o s e m w s z y s t k i c h
g r z e s z n y c h ludzi. N a d z i e j a r o d z i się w akcie o d d a n i a siebie za i n n y c h
m i ł o s i e r n e m u B o g u ( w i d a ć t o j u ż w R z 9 , 3). N a d z i e j a c z ł o w i e k a
i m i ł o s i e r d z i e B o g a s p o t y k a j ą się ze sobą. J e s t to n a d z i e j a p e ł n a o d w a g i
i ufności. D o ś w i a d c z e n i e świętych mówi, iż od Boga m o ż n a oczekiwać
zawsze więcej, niż to jesteśmy w stanie pojąć i wyrazić19. Jest to w e d l e
s ł ó w a p o s t o ł a n a d z i e j a , k t ó r a „ z a w i e ś ć n i e m o ż e " (Rz 5 , 5).

a. W s p ó ł c z u c i e i w s t a w i e n n i c t w o

Św. Izaak Syryjczyk sławi bez przerwy „przedziwne współczucie


B o g a " oraz niepojętość „łaski z m a r t w y c h w s t a n i a " 2 0 . „ G d z i e ż jest piekło,
k t ó r e m o ż e n a s przygnębiać? Gdzież jest potępienie, k t ó r e by n a s prze­
straszało na wiele sposobów i p o k o n a ł o radość z miłości Boga? Czymże
jest g e h e n n a w obliczu łaski z m a r t w y c h w s t a n i a , kiedy wywiedzie n a s
p o z a p o t ę p i e n i e , k i e d y s k a z i t e l n e m u c i a ł u da p r z y o d z i a ć się w n i e s k a ż o -
n o ś ć i k i e d y n a n o w o p o d n i e s i e w c h w a l e c z ł o w i e k a , k t ó r y z n a l a z ł się
w piekle? O wy, którzy m a c i e rozeznanie, przyjdźcie i podziwiajcie"21.
„W p o r ó w n a n i u z opatrznością i litością Boga w i n y wszelkiego
stworzenia są jak garść p i a s k u w p a d a j ą c a do wielkiego oceanu. J a k obfite
źródło nie może być w s t r z y m a n e garścią prochu, t a k s a m o współczucie
Stwórcy nie m o ż e być p o k o n a n e złością s t w o r z e ń " 2 2 . S ł o w a te pochodzą
o d c z ł o w i e k a , k t ó r y o d w a ż y ł się m o d l i ć n a w e t z a d e m o n y :
„ C z y m ż e j e s t s e r c e w s p ó ł c z u j ą c e ? [...] j e s t s e r c e m , k t ó r e s p a l a s i ę d l a
całego stworzenia: dla ludzi, ptaków, zwierząt, demonów, dla każdej
istoty stworzonej. G d y (człowiek o t a k i m sercu — p r z y p . W.H.) myśli
0 nich, g d y w i d z i ich, jego oczy n a p e ł n i a j ą się ł z a m i . T a k m o c n e
1 g w a ł t o w n e jest jego współczucie, t a k w i e l k a jest jego wytrwałość,
że ściska mu się serce i n i e p o t r a f i znieść, gdy słyszy l u b w i d z i

124
najmniejsze zło lub najmniejszy s m u t e k jakiegoś stworzenia. Dlatego
o k a ż d e j g o d z i n i e m o d l i się ze ł z a m i za n i e r o z u m n e z w i e r z ę t a , za
nieprzyjaciół p r a w d y i za wszystkich, którzy wyrządzają mu
krzywdę, aby zostali z a c h o w a n i i aby im p r z e b a c z o n o . W niezmie­
r z o n y m w s p ó ł c z u c i u , k t ó r e b u d z i się w jego s e r c u b e z m i a r y , n a o b r a z
Boga, m o d l i się n a w e t z a w ę ż e " 2 3 .
W k i l k a w i e k ó w później ś w i a d e c t w e m tej s a m e j n a d z i e i i w s p ó ł c z u c i a
t c h n ą s ł o w a św. S y m e o n a N o w e g o T e o l o g a ( + 1022): „ Z n a ł e m c z ł o w i e k a ,
który t a k bardzo pragnął zbawienia swych braci, że często we łzach
s e r d e c z n y c h p r o s i ł B o g a , [...] ż e b y a l b o b r a c i a c i z b a w i e n i b y l i r a z e m
z nim, albo by on był p o t ę p i o n y r a z e m z nimi. Był on b o w i e m z n i m i
złączony w D u c h u Świętym taką więzią miłości, że nie chciałby n a w e t
wejść do K r ó l e s t w a Niebieskiego, jeśliby m i a ł być przez to od n i c h
o d ł ą c z o n y " 2 4 . W s t a w i e n n i c t w o i z a s t ę p s t w o w z a j e m n i e p r z e p l a t a j ą się
tu ze sobą jako d w a w ą t k i nadziei.
W objawieniach średniowiecznej mistyczki, Julianny z Norwich
(ur. ok. 1342), p o j a w i a j ą się s ł o w a u s p o k o j e n i a i e s c h a t o l o g i c z n e g o
optymizmu:
„Sin must needs be.
But all shall be well.
And all manner of things shall be well.
Grzech musi konieczne istnieć.
Ale wszystko będzie dobrze.
Wszelkiego rodzaju sprawy pójdą d o b r z e " 2 5
P r z e k a z u j ą c te s ł o w a J u l i a n n a dodaje, iż zostały w y p o w i e d z i a n e do niej
przez Chrystusa „z wielką czułością", bez żadnych w y r z u t ó w w stosun­
k u d o w s z y s t k i c h t y c h , c o z o s t a n ą z b a w i e n i . W jej w y p o w i e d z i a c h r y s u j e
się wizja c a ł k o w i t e g o o c z y s z c z e n i a z g r z e c h u , n i e o d ł ą c z n a od c i e r p i e n i a .
Grzech nie ma w sobie żadnej „substancji" ani „uczestnictwa w bycie".
Jest wręcz nicością26. Może być p o z n a n y jedynie przez cierpienie,
k t ó r e g o jest przyczyną. C i e r p i e n i e oczyszcza; jest w e z w a n i e m do
p o z n a n i a siebie, drogą do p r z e b a c z e n i a . W wizji J u l i a n n y B ó g n i e czyni
nawet wyrzutów z p o w o d u ludzkich grzechów. Chrystus raczej współ­
czuje w s z y s t k i m z p o w o d u ich win. Współczucie n a p e ł n i a tych, k t ó r z y
w g ł ę b i ą się z m i ł o ś c i ą w t a j e m n i c ę J e g o m ę k i . W s p ó ł c z u c i e c z ł o w i e k a
staje się w ó w c z a s c z ą s t k ą J e g o w s p ó ł c z u c i a d l a w s z y s t k i c h 2 7 .
Tajemnicze słowa Chrystusa o tym, że „wszystko będzie dobrze",
rozjaśniają spojrzenie J u l i a n n y na o g r o m zła i g r z e c h u w świecie. Stają
się p o c i e s z e n i e m . Myśl z w r a c a się d o c h w a l e b e n g o d z i e ł a z b a w i e n i a ,
k t ó r e swą m o c ą n i e p o r ó w n a n i e p r z e w y ż s z a siłę g r z e c h u . O d n a j d u j e m y
tu jakby echo pouczeń Apostoła Narodów. Bóg ma moc „obrócić w dobro
największe zło"28.
„Chcę sprawić, aby wszystko było dobrze.
Sprawię, że wszystko będzie dobrze.
Mogę sprawić, aby wszystko było dobrze.

125
I potrafię sprawić, żeby wszystko było dobrze.
I sama zobaczysz, że wszystko będzie dobrze" 2 9 .
Objawienie zawarte w pierwszych trzech wierszach Julianna odnosi
kolejno do poszczególnych osób Trójcy Świętej, c z w a r t y wiersz do całej
T r ó j c y w jej n i e p o d z i e l n e j j e d n o ś c i , p i ą t y w i e r s z n a t o m i a s t d o „ c a ł e j
ludzkości, która zostanie zbawiona w błogosławionej Trójcy"30. Zbawie­
ni są i będą „radością C h r y s t u s a oraz Jego szczęściem"31. Jego szczęście
n i e jest jeszcze s p e ł n i o n e , p o n i e w a ż n i e m a n a s jeszcze z e sobą (była to,
jak widzieliśmy, myśl droga Orygenesowi). Słowa objawione przez
C h r y s t u s a s t a ł y się dla niej, j a k w y z n a j e J u l i a n n a , „ o g r o m n y m pociesze­
n i e m " . „ J a k b o w i e m Trójca Święta uczyniła wszystko z niczego, t a k
r ó w n i e ż ś w i ę t a T r ó j c a s p r a w i , że w d o b r o o b r ó c i się to w s z y s t k o , co n i e
jest w c a l e d o b r e " 3 2 . P o d s t a w ą tej n a d z i e i s ą w s z y s t k i e d z i e ł a B o ż e już
d o k o n a n e , a z a r a z e m będące zapowiedzią tego, co Bóg jeszcze uczyni ku
z d u m i e n i u wszystkich, choć tego obecnie nie pojmujemy. Bóg chce,
abyśmy wiedzieli, że „wszystko będzie dobrze". Ta ogólna nadzieja
p o w i n n a n a m wystarczyć,, więcej wiedzieć nie trzeba w życiu d o -
czesnym .
Wszystkie te zdumiewające wypowiedzi cechuje wielka trzeźwość
d u c h o w a , oszczędność słów, u m i a r i p o k o r a . Na szczególną u w a g ę
zasługuje k o n t e k s t t r y n i t a r n y i soteriologiczny. To jedyne w swoim
rodzaju ś w i a d e c t w o jest szczególnie w y m o w n e . Kryje się z a n i m w i e l k a
siła przeżycia i d o ś w i a d c z e n i a d u c h o w e g o .
P o e p o c e p a t r y s t y c z n e j n a Z a c h o d z i e n i e c z ę s t o p o j a w i a l i się l u d z i e
0 p o d o b n y c h d o ś w i a d c z e n i a c h i niezwykłej nadziei. Byli to p r z e w a ż n i e
wielcy mistycy. Większość z nich stanowią święte kobiety o głębokiej
w r a ż l i w o ś c i o r a z g ł ę b o k i m życiu w e w n ę t r z n y m (m. in. H i l d e g a r d a ,
Mechtylda z Magdeburga, K a t a r z y n a ze Sieny, M a ł g o r z a t a Alacoque,
T e r e s a z Avila, T e r e s a z Lisieux, M a r i a des Vallées). S p o t k a ć m o ż n a
w ich p i s m a c h przejmujące świadectwa zmagania z Bogiem i gotowości
w y d a n i a siebie na katusze piekła, żeby tylko m ó c u r a t o w a ć przez to tych,
którzy idą na z a g ł a d ę 3 4 .
Dzieje duszy ś w . T e r e s y o d D z i e c i ą t k a J e z u s o d s ł a n i a j ą jej w e w n ę t ­
rzną postawę wobec grzechu i piekła w sposób niezwykle przejrzysty.
W o s t a t n i m okresie życia przechodziła przez okres d u c h o w y c h ciemnoś­
ci. W ł a s n e d o ś w i a d c z e n i e z b l i ż a j ą d o l u d z i n i e m a j ą c y c h w i a r y
1 pogłębia solidarność ze wszystkimi grzesznikami. Wyraża gotowość do
zasiadania przy ich b r u d n y m „stole p e ł n y m goryczy" i „spożywania
chleba boleści". Prosi o z m i ł o w a n i e dla siebie i wszystkich grzesznych
ludzi. Jest gotowa zstąpić do samego piekła, aby zanieść t a m promień
Bożej miłości i p r z e z miłość w p r o w a d z i ć w k r ą g t a j e m n i c y zbawienia...35.
Tragiczny p r o b l e m wiecznego piekła dręczył G. B e r n a n o s a i Ch.
P é g u y . T e n o s t a t n i p r z e ż y ł z t e g o p o w o d u g ł ę b o k i k r y z y s i o d d a l i ł się
od Kościoła. Powrócił, gdy zrozumiał, że sam Bóg nie może nigdy

126
„przyzwyczaić się" do potępienia swych stworzeń, że nigdy nie
rezygnuje, a to jest p o d s t a w ą n a d z i e i na z b a w i e n i e dla wszystkich.
W y r a z e m t y c h w e w n ę t r z n y c h z m a g a ń p i s a r z a b y ł u t w ó r p t . Mystère d e
Jeanne d'Arc. J o a n n a , p o r u s z o n a d o g ł ę b i m o ż l i w o ś c i ą p o t ę p i e n i a
grzesznych ludzi, pojmuje nagle w modlitwie, że nadzieja zawieść nie
m o ż e i że n i e t r z e b a r e z y g n o w a ć z m o d l i t w y o z b a w i e n i e w s z y s t k i c h :
„ T y n i g d y n i e r e z y g n u j e s z [...]. M ó j B o ż e , m o d l ę s i ę w s k r y t o ś c i . T y
zbawisz. Ufam Tobie niezachwianie". Przytaczając ten tekst Balthasar
zgłasza w p r a w d z i e p e w n e zastrzeżenia teologiczne (człowiek, choćby
najświętszy, nie może przypisywać swych pragnień Bogu), ale w grun­
cie rzeczy s a m o p o w i a d a się r ó w n i e ż z a eschatologią „ o t w a r t e j
36
nadziei" .
Słowa Chrystusa o sądzie nie zostały wypowiedziane po to, aby
d o s t a r c z y ć informacji o n i e o d w r a c a l n y m fakcie p o t ę p i e n i a części
l u d z k o ś c i , z k t ó r y m n a l e ż a ł o b y się s p o k o j n i e p o g o d z i ć . S ł o w a te są
wezwaniem do nawrócenia, wstawiennictwa i duchowego zmagania
o z b a w i e n i e wszystkich. N a j w a ż n i e j s z a jest w n i c h s a m a p o s t a ć
Chrystusa jako Sędziego i Zbawiciela. Eschatologia winna pozostawić
miejsce na nadzieję zbawienia wszystkich, cechującą w ciągu w i e k ó w
wielu m i s t y k ó w i świętych, zwłaszcza tych, którzy doświadczyli za życia
ciemności i w e w n ę t r z n e g o „ p i e k ł a " . Doświadczenie to m i a ł o u n i c h
c h a r a k t e r z b a w c z e g o w s t a w i e n n i c t w a za i n n y c h . Z m a g a j ą c się z B o g i e m
o zbawienie wszystkich pojmowali oni, że ostatecznie w z m a g a n i u t y m
mają po swej stronie s a m e g o Boga, J e z u s a C h r y s t u s a i w s z y s t k i c h
zbawionych.
P y t a n i e o n a d z i e j ę p o w s z e c h n e g o z b a w i e n i a jest p y t a n i e m dotyczą­
c y m t a k ż e s a m e g o Boga. O n s a m w y s u w a się n a p i e r w s z y p l a n . Ten, k t ó r y
miłuje swoje stworzenia, wie najlepiej, jaka droga p r o w a d z i do ocalenia.
T r z e b a p o z o s t a w i ć M u w o l n o ś ć d z i a ł a n i a i w r a z z N i m s p o d z i e w a ć się, i ż
p o j e d n a ze sobą w s z y s t k i c h i w s z y s t k o . N a d z i e i tej n i e w o l n o u w i ę z i ć
w ż a d n y m s y s t e m i e d o k t r y n a l n y m . P r z e j a w i a się w niej c a ł y d r a m a t y z m
sprawy Boga z ludźmi i ludzi z Bogiem. Oddając pierwszeństwo sprawie
B o g a i ufając M u , w i e r z ą c y w y z w a l a się t y m s a m y m od egoistycznej
t r o s k i j e d y n i e o siebie s a m e g o . M o ż e m o d l i ć się i z m a g a ć c a ł ą siłą d u c h a
o to, aby wszyscy byli zbawieni. W z m a g a n i u t y m s a m Bóg jest
rzeczywiście po jego stronie.

b. Solidarność świętych z g r z e s z n i k a m i

W życiu świętych, którzy całą głębią d u c h a i serca wniknęli


w misterium Chrystusa, dostrzec m o ż n a tajemniczą solidarność z losem
grzesznych ludzi. Jest to solidarność sięgająca głębiej niż p r a g n i e n i e
dzielenia z l u d ź m i ich doli, t r u d u , c i e r p i e n i a i u b ó s t w a . Jej p o d s t a w ą
jest w s p ó ł u c z e s t n i c t w o w męce i zstąpieniu C h r y s t u s a do piekieł. W r a z

127
z N i m święci zstępują w m r o c z n e głębie samotności, opuszczenia
i ludzkiej winy. Jest to niezwykłe doświadczenie duchowe. Ludzkie
s ł o w a okazują się b e z r a d n e i bezsilne, n i e z d o l n e do p r z e k a z a n i a
mistycznego realizmu tego doświadczenia.
D a l e c y j e s t e ś m y t u o d p o s t a w y o b o j ę t n o ś c i w z g l ę d e m p i e k ł a czy
radosnego poczucia triumfu boskiej sprawiedliwości n a d wszelką
nieprawością. Na m i a r ę swego zespolenia z C h r y s t u s e m święci już
teraz uczestniczą w tajemniczy sposób w męce potępionych. Współczucie
p r o w a d z i do współcierpienia. Im bliżsi są Boga i tajemnicy zbawienia,
t y m więcej mają w s p ó ł c z u c i a dla grzesznych ludzi, s a m i czując najlepiej
także ciężar własnej winy.
Święci znają najlepiej doświadczenie egzystencji infernalnej. Jest
to tajemnica ich osobistego uczestnictwa w solidarności Chrystusa
ze wszystkimi grzesznymi ludźmi. Jezus nie u m a r ł śmiercią proroków,
przez ukamienowanie. Zaliczony został do złoczyńców. Chciał stać
się j a k j e d e n z n i c h . Ś m i e r ć n a k r z y ż u p o m i ę d z y d w o m a z ł o c z y ń c a ­
mi, jak o t y m w s p o m n i a n o już wcześniej, jest z n a k i e m Jego najwięk­
szego zbliżenia do m r o c z n e j sfery g r z e c h u i zła, w y r a z e m solidar­
ności, przyjętej d o b r o w o l n i e i z miłością. D z i e ł o z b a w i e n i a jest
d z i e ł e m m i ł o ś c i i tajemniczej solidarności, k t ó r a z e s p a l a los N i e w i n ­
nego z winnymi37. Niewinny cierpi z p o w o d u winy wszystkich grzesz­
nych ludzi. Uczestniczy w ich cierpieniu. Doświadcza w sobie mocy
z ł a i n i e p r a w o ś c i . K t o m i ł u j e , u t o ż s a m i a się n a m i a r ę swej m i ł o ś c i
z t y m i , k t ó r y c h m i ł u j e . B i e r z e na siebie i c h los. Czuje się za n i c h -
odpowiedzialny. Niektórzy teologowie (głównie protestanccy) skłonni
byli widzieć w u k r z y ż o w a n y m Chrystusie człowieka „potępionego",
odrzuconego i przeklętego przez Boga, gdyż przyjął On na siebie
wszystkie w i n y i u t o ż s a m i ł się z l u d z k i m g r z e c h e m . N i e jest to w ł a ś ­
ciwa i n t e r p r e t a c j a p e w n y c h w y p o w i e d z i biblijnych (zob. 2 K o r 5, 21;
G a l 3, 13)38. J e z u s n i e został n i g d y o d r z u c o n y przez Ojca ani przez
n i e g o p o t ę p i o n y . W swojej m ę c e i ś m i e r c i p o z o s t a ł z N i m j a k n a j ­
ściślej z j e d n o c z o n y . J e g o s o l i d a r n o ś ć z g r z e s z n y m i l u d ź m i jest s o l i d a r ­
n o ś c i ą p ł y n ą c ą z m i ł o ś c i do n i c h i z t r o s k i o i c h z b a w i e n i e . T y l k o
największa miłość pozwala wziąć w siebie wszystkie cierpienia ludzi
spowodowane grzechem, zstąpić w samą odchłań cierpienia i potę­
pienia. D o ś w i a d c z e n i e takie jest nieodłączne od poczucia opuszcze­
n i a , s a m o t n o ś c i i u d r ę c z e n i a (zob. Mt 27, 46). J e s t r z e c z y w i ś c i e
„ p i c i e m k i e l i c h a " ( M t 2 0 , 2 2 - 2 3 ; 2 6 , 42) g o r y c z y d l a o c a l e n i a i n n y c h .
Solidarność w cierpieniu z grzesznymi ludźmi ma m o c zbawczą:
„ o t o B a r a n e k B o ż y , k t ó r y g ł a d z i g r z e c h ś w i a t a " ( J 1 , 29). P o g a r ­
dliwe określenie, n a d a w a n e Jezusowi w czasie Jego działalności,
odsłania swoją p r a w d z i w ą głębię: „przyjaciel celników i g r z e s z n i k ó w "
( Ł k 7 , 34). P r z y j a c i e l d o t e g o s t o p n i a , ż e p r z e ż y w a i c h w i n y , u c z e s t n i c z y
w ich cierpieniu i potępieniu.

128
J a k w y r a z i ć c a ł ą g ł ę b i ę i u n i w e r s a l n o ś ć tej s o l i d a r n o ś c i ? T y l k o
„ C h r y s t u s o w i d a n e jest być p o w s z e c h n y m " 3 9 . Tylko On w p e ł n i
doświadc'.ył, fo to o z n a c z a . T y l k o Or mópr s t a - się solid irny ze
wszystkimi cierpieniami grzeszników, „spośród których ja jestem
p i e r w s z y " ( 1 T m 1 , 15). N i e t y l k o z c i e r p i e n i a m i ż y j ą c y c h a l e " ó w n i e ż
z m a r ł y c h wszystkich czasów i miejsc. Jego solidarność sięga aż do d n a
o t c h ł a n i . Mówi o t y m a r t y k u ł w i a r y o zstąpieniu Cbrystu ;a do piekieł,
do którego już k i l k a k r o t n i e n a w i ą z y w a l i ś m y w naszych ror ważf aiach4".
Z b t \ v i e n i d o i m u j e s i ę w s a m e j g ł c b i e g : y s t e i cji ir,- r erna n e j . , W i ę z i e ­
n i e " ( 1 P t 3 , 19) i c i e m n o ś ć s t a j ą s i ę d r o g ą k u w y z w o l e n i u i ś w i a t ł o ś c i .
T a m , gdzie z a w o d n a okazuje się n o ś n o ś ć l u d z k i c h pojęć i słów, t r z e b a
u c i e k a ć się do j ę z y k a s y m b o l i i o b r a z ó w . T r a d y c j a c h r z e ś c i j a ń s k a ,
zwłaszcza ikonograficzna, ukazuje Chrystusa wyciągającego rękę do
A d a m a (i Ewy). Zbawczy trud Jego poszukiwania człowieka, radość
odnalezienia pierwszych grzesznych ludzi - oto symbol ocalenia dla
wszystkich. Solidarność w u p a d k u ustępuje miejsca solidarności w zba­
wieniu. Chrystus wciąż zstępuje do piekieł winy i u p a d k u , aby
„dzisiaj" otwierać drogę ku wyzwoleniu. Solidarność świętych z grzesz­
n i k a m i r o d z i się z solidarności C h r y s t u s a . Jest u c z e s t n i c t w e m w J e g o
solidarności i z s t ę p o w a n i u do piekieł.

Całe życie w s p o m n i a n e g o już wyżej starca, św. S y l w a n a ( S y m e o n


Ivanovic A n t o n o v , 1866-1938), rosyjskiego m n i c h a żyjącego n a G ó r z e
A t h o s ( k a n o n i z o w a n e g o w 1988 r. p r z e z P a t r i a r c h a t E k u m e n i c z n y ) ,
przeniknięte było poczuciem solidarności z grzesznymi ludźmi, współ­
czuciem i w s t a w i e n n i c t w e m . Z a c h o w a ł żywą świadomość własnej winy,
a m i m o to z t r u d e m u c z y ł się p r a w d z i w e j p o k o r y . W m o d l i t w i e o t r z y m a ł
pouczenie Chrystusa: „przebywaj d u c h e m w piekle i nie rozpaczaj"41.
Ś w i a d o m e p r z e b y w a n i e w piekle jest u c z e s t n i c t w e m w c i e m n o ś c i a c h
i m ę k a c h potępionych, u s t a w i c z n y m skazywaniem siebie samego na
potępienie. K t o przeżywa tego rodzaju doświadczenie, m o ż e łatwo
p o p a ś ć w rozpacz. D l a t e g o p o t r z e b n y jest n a k a z : „i nie r o z p a c z a j ! ". Na
k r a w ę d z i r o z p a c z y r o d z i się n a d z i e j a . Jej ź r ó d ł e m jest p a m i ę ć o m i ł o ś c i
Boga i Chrystusa, którą trzeba przyjąć z pokorą i wdzięcznością.
P i s m a św. S y l w a n a odsłaniają głębię d u c h o w e g o z s t ą p i e n i a d o
piekła. Często w y r a ż a on w n i c h swoją s o l i d a r n o ś ć ze w s z y s t k i m i ludźmi,
zwłaszcza najbardziej u p a d ł y m i i wrogimi Bogu. Współczucie rodzi
modlitwę wstawienniczą. Jest ona specjalnym d a r e m D u c h a Świętego.
„ G d z i e jest D u c h P a ń s k i , t a m jest m i ł o ś ć nieprzyjaciół i m o d l i t w a za cały
ś w i a t " 4 2 . „ C h c ę t y l k o j e d n e j rzeczy: m o d l i ć się z a w s z y s t k i c h l u d z i j a k z a
samego siebie"4'. Człowiek taki nosi w sobie s a m y m nie tylko własne
c i e r p i e n i a i w i n y , lecz t a k ż e w i n y i n n y c h l u d z i . D l a t e g o m o d l i się za
wszystkich i czuje swą solidarność ze wszystkimi. Ich grzech jest jego
g r z e c h e m . B i e r z e n a siebie ciężar l u d z k i e j winy. J e g o m o d l i t w a n i e cofa
się p r z e d t a j e m n i c ą p i e k ł a . C h c i a ł b y w y z w o l i ć w s z y s t k i c h . D o p i e r o

129
w ó w c z a s c z u ł b y się szczęśliwy. Jest w t y m jakiś z d u m i e w a j ą c y
uniwersalizm współczucia i modlitwy.
„ N i e m ó g ł z n i e ś ć m y ś l i o czyjejś m ę c e w » c i e m n o s c i a c h z e w n ę -
trznych«. P a m i ę t a m rozmowę między nim i pewnym pustelnikiem,
k t ó r y o ś w i a d c z y ł z w i d o c z n y m z a d o w o l e n i e m : »Bog u k a r z e w s z y s ­
t k i c h a t e i s t ó w . B ę d ą p a l i ć się w o g n i u w i e c z n y m « . W s p o s ó b
widoczny zaniepokojony, starzec odrzekł: »Powiedz mi: gdybyś
p o s z e d ł do n i e b a , p o p a t r z y ł i u j r z a ł k o g o ś p a l ą c e g o się w o g n i u
p i e k i e l n y m - czy c z u ł b y ś się szczęśliwy?«. »Nie ma na to r a d y . To
byłaby ich własna wina« — powiedział pustelnik. Starzec odpowie­
dział mu z zasmuconym obliczem:
»Miłość nie m o g ł a b y znieść tego - powiedział. - M u s i m y modlić
się za w s z y s t k i c h « . - I r z e c z y w i ś c i e m o d l i ł się on za w s z y s t k i c h
ludzi"44.
Pod działaniem D u c h a Świętego piekło ludzkiej winy może przek­
ształcić się w oczyszczające s p o t k a n i e z C h r y s t u s e m . Ten, k t ó r y jest
zwycięzcą śmierci, jest r ó w n i e ż o b e c n y w g ł ę b i n a c h istnienia infer-
n a l n e g o . J e g o o b e c n o ś ć jest nadzieją z b a w i e n i a i o c a l e n i a . D u c h o w e
d o ś w i a d c z e n i e świętych p r z e n i k n i ę t e jest cierpieniem i nadzieją. W r a z
z C h r y s t u s e m zstępują do p i e k i e ł i czują swoją s o l i d a r n o ś ć ze w s z y s t k i m i
grzesznikami. Ich duchowa obecność rozjaśnia mroki piekła. Otrzymują
w ten sposób łaskę uczestnictwa w zbawczym trudzie Chrystusa. „Bóg
ogarnia wszystko, nawet niezgłębione przepaści piekła, bo nie ma żadnej
rzeczywistości poza Jego zasięgiem. Święci widzą i przebywają w piekle,
ale nie ma ono żadnej w ł a d z y n a d nimi, a sposób ich p r z e b y w a n i a r ó ż n i
się o d p r z e b y w a n i a tych, k t ó r z y s t a n o w i ą p i e k ł o . N a k a z P a n a s k i e r o w a ­
ny do S t a r c a : »Przebywaj d u c h e m w piekle i nie r o z p a c z a j « o b j a w i a
jedyną w s w y m rodzaju drogę do c a ł k o w i t e g o oczyszczenia i miłości
Boga. Jest to nietajemnicza tajemnica świętych"43. Doświadczenie
z s t ę p o w a n i a do piekieł jest i n t e g r a l n ą częścią u c z e s t n i c t w a chrześcija­
nina w paschalnej tajemnicy Chrystusa. Doświadczenie to pozwala
przeczuć całą głębię u n i w e r s a l i z m u zbawienia. Rodzi nadzieję na
zbawienie wszystkich. Dla Boga miłującego swoje stworzenia nie ma nic
n i e m o ż l i w e g o (zob. Łk 1, 37).
Modlitwa o zbawienie wszystkich, współcierpienie, współczucie dla
ludzkiego nieszczęścia i w s t a w i e n n i c t w o za cały świat nie wygasły
w chrześcijaństwie, z a r ó w n o na Wschodzie, jak i na Zachodzie. P o s t a w a
t a c e c h u j e t y c h , k t ó r z y d a l i się p r z e o b r a z i ć D u c h o w i C h r y s t u s a . W r a z
z C h r y s t u s e m zstępują oni, w p o c z u c i u s o l i d a r n o ś c i ze w s z y s t k i m i
grzesznikami, do samych głębi istnienia infernalnego. Ich współczucie
i w s t a w i e n n i c t w o trwać będą aż do końca świata. Izaak Syryjczyk
i starzec S y l w a n z Athosu są p o d t y m w z g l ę d e m b a r d z o bliscy Teresie
od Dzieciątka Jezus, Janowi Vianney i Karolowi de Foucauld. Nie ma
w nich ani śladu obojętności wobec ostatecznego losu wszystkich

130
stworzeń46. Nie ma wyniosłej pogardy dla „potępionych" ani radości
z ich męki. Jest współczucie i wstawiennictwo, aby wszyscy byli
z b a w i e n i . W p o s t a w i e tej w y r a ż a się w s z y s t k o co n a j l e p s z e i n a j ś w i ę t s z e
w s e r c u l u d z k i m . K i e d y k o ń c z y się c z a s i c h z i e m s k i e g o t r u d u i w s p ó ł c i e r -
p i e n i a d l a z b a w i e n i a w s z y s t k i c h , z a c z y n a się d o p i e r o c a ł a p e ł n i a ich
w s t a w i e n n i c t w a u Boga i d u c h o w e g o p r o m i e n i o w a n i a na losy ś w i a t a 4 ' .
T a k j a k C h r y s t u s i w r a z z N i m „żyją, a b y s i ę w s t a w i a ć z a n a m i "
( H b r 7 , 25). D z i e j e ś w i a t a s ą s t o p n i o w ą e p i f a n i ą m i ł o s i e r d z i a B o g a , k t ó r y
jest Miłością i Cierpliwością bez granic. „ O n jest cierpliwy w s t o s u n k u
do was. Nie chce b o w i e m niektórych zgubić, ale wszystkich d o p r o w a d z i ć
do n a w r ó c e n i a " (2 P 3, 9).

4. N A D Z I E J A P O W S Z E C H N E G O Z B A W I E N I A -
N I E B E Z P I E C Z E Ń S T W E M D L A WIARY I MORALNOŚCI?

S o t e r i o l o g i c z n y o p t y m i z m w y r a ż a j ą c y się n a d z i e j ą p o w s z e c h n e ­
go zbawienia nie s t a n o w i zagrożenia dla życia wiary. Wręcz przeciw­
nie, staje się d l a n i e g o n a j w i ę k s z y m w y z w a n i e m . W y z w a l a n o w e siły
do uczestnictwa w dziele powszechnego zbawienia. Nadzieja t a k a
n i e p o m n i e j s z a p o w a g i zła. Jest a p e l e m d o jego p r z e z w y c i ę ż e n i a .
Dostrzega, iż wszelkie zło ma swoje granice, o b n a ż a w k o ń c u swą
n i e m o c , w y c z e r p u j e się, n i e j e s t „ j a k B ó g " ( p o r . R d z 3 , 5). I s t o t ą t e j
n a d z i e i nie jest w c a l e - jak sądzą n i e k t ó r z y - o d m ó w i e n i e złu „absolutnej
powagi" i zatarcie granicy między złem a chorobą48. Absolutnie
p o w a ż n i e b i o r ą z ł o ci, k t ó r z y w y n o s z ą j e d o r a n g i s a m o i s t n e g o
p r i n c i p i u m r z ą d z ą c e g o ś w i a t e m i p r z e c i w s t a w i a j ą c e g o się od p o c z ą t k u
zasadzie d o b r a (dualizm dobra i zła jako d w ó c h przeciwnych i wza­
j e m n i e z w a l c z a j ą c y c h s i ę sił w e w s z e c h ś w i e c i e - j a k t o w y s t ę p u j e n p .
w religiach perskich)49.
Nadzieja powszechnego zbawienia nie odbiera powagi i głębi
l u d z k i e m u życiu. Choć z b a w i e n i e jest ostatecznie d a r e m łaski, nie ma
w n i m nic czysto darmowego, d u c h o w o nie przejętego wolą współ­
d z i a ł a n i a z Bogiem. P r z e b a c z e n i e i m i ł o s i e r d z i e Boże n i e ma w sobie
nic z przymusowej amnestii. Uczynione przez człowieka zło musi być
wycierpiane do końca, przyżyte aż do samego d n a w duchowej męce
i zmaganiu. P. Teilhard de C h a r d i n u t r z y m y w a ł w p r a w d z i e , że bez
istnienia piekła i możliwości potępienia brakowałoby ludzkiej egzysten­
cji j a k i e j ś o n t y c z n e j g ł ę b i , d o d a w a ł j e d n a k o d r a z u , ż e n i e j e s t w c a l e
p e w n e , czy w p i e k l e p r z e b y w a c h o c i a ż b y j e d n a i s t o t a l u d z k a 5 0 . N i e
w y d a j e się, a b y n a d z i e j a z b a w i e n i a p o w s z e c h n e g o i m o d l i t w a o n i e
m i n i m a l i z o w a ł y p o w a g ę życia, p r o w a d z i ł y d o n a d u ż y w a n i a m i ł o s i e r d z i a
Boga, a w k o n s e k w e n c j i do rozwiązłości m o r a l n e j . Tylko b a r d z o
p r y m i t y w n a i niedojrzała świadomość religijna zdolna jest w y k o r z y s t a ć

131
myśl o p o w s z e c h n y m zbawieniu po to, aby bezmyślnie „pożyć wedle
swojej g ł u p i e j w o l i " 5 1 . D l a takiej ś w i a d o m o ś c i n a w e t m y ś l o m o ż l i w o ś c i
potępienia wiecznego nie stanowi już żadnego h a m u l c a .
Przeciwnicy eschatologicznego uniwersalizmu zbawienia zarzucają,
iż p r o w a d z i on do c a ł k o w i t e g o z a ł a m a n i a się m o r a l n o ś c i . W dyskusji
z p o g l ą d a m i b p a J.A.T. R o b i n s o n a , H . G . J o n e s przytoczył n a s t ę p u j ą c y
przykład dla ilustracji swego twierdzenia: Oto m a t k a ubolewa n a d
m o r a l n y m u p a d k i e m swej córki. W r a c a j ą c p e w n e g o niedzielnego p o r a n ­
ka z kościoła córka owa tak powiedziała: „Matko, pastor mówi, że nie ma
piekła. Nie m a m teraz niczego, co mogłoby p o w s t r z y m a ć m n i e od
u p a d k u " 5 2 . W t e g o r o d z a j u r o z u m o w a n i u lęk p r z e d p i e k ł e m jest w r ę c z
ostoją m o r a l n o ś c i . T y m c z a s e m a u t e n t y c z n a m o r a l n o ś ć m a swoje ź r ó d ł o
w ludzkiej wolności, d o b r o w o l n e j decyzji zrodzonej z p o z n a n i a d o b r a
i n a t c h n i o n e j bardziej s z l a c h e t n y m i p o b u d k a m i niż s t r a c h , d u m a czy
ludzkie względy. Grozić wiecznym piekłem, aby napędzać innych do
m o r a l n iści, o zar o m i n ą ć o o o d s t a w o w y m p r z y k a z a n i a nrńbści Boga
i bliźni go.
Ob:.wy co do n e g a t y w n y c h konsekwencji w i a r y 1 v a p o k a t a s t a z ę
pochodzą, być może, z j e d n o s t r o n n e g o sposobu r o z u m i e n i a roli chrześci­
jaństwa. P o d y k t o w a n e są przede wszystkim troską o m o r a l n y porządek
ludzkich spraw i lękiem przez nadużyciem wolności33. W tym punkcie
z a z n a c z a się b a r d z o w y r a ź n i e o d m i e n n o ś ć s p o s o b ó w i n t e r p r e t a c j i
człowieka w tradycji wschodniej i zachodniej. Na Zachodzie, głównie
w myśli katolickiej, antropologia ma przeważnie c h a r a k t e r m o r a l n y .
Patrzy ona na człowieka przede wszystkim w perspektywie działania
n a t u r y ludzkiej, s k i e r o w a n e j do celu ostatecznego, k t ó r y m jest Bóg jako
najwyższe dobro; zwraca szczególną u w a g ę na zdobywanie i osiąganie
tego celu przy p o m o c y dobrych i przynoszących zasługę czynów.
Człowiek w e w n ę t r z n i e skażony przez grzech skłonny jest do niewłaści­
w e g o u ż y t k u w o l n o ś c i . G r o ź b a w i e c z n e g o p o t ę p i e n i a staje się j e d n y m
z m o t y w ó w u n i k a n i a zła i czynienia dobrze. T y m c z a s e m antropologia
w s c h o d n i a p o s i a d a r a c z e j c h a r a k t e r o n t o l o g i c z n y . O d z n a c z a się
większym uwrażliwieniem na porządek bytu, pojmuje naturę ludzką
w sposób religijny i mistyczny (człowiek jako istota o t w a r t a na
p r z e b ó s t w i a j ą c e u c z e s t n i c t w o w B o g u ) , p o d k r e ś l a jej t e o f o r y c z n o ś ć ,
wynikającą z ontologii niezniszczalnego obrazu Bożego w człowieku54.
S k ł o n n o ś ć do zła, grzech i u p a d e k nie są w s t a n i e przekreślić
z a s a d r i c z e g i p o w o ł a n i a istot s t w o r z o n y c h do u c z e s t n i c t w a w ^yciu
Bożym. W s z i k ż e :stoty wolnej nie m o ż n a przymusić dc i o b r . g o , n a w e t
g r o ź b ą u t r a t y z b a w i e n i a , jeśli s a m a d o b r o w o l n i e n i e p r z y j m i e o f i a r o w a ­
n e g o jej d a r u .
Z. K u b i a k t a k oto scharakteryzował różne aspekty miłości, docho­
d z ą c e do g ł o s u w t r a d y c j a c h W s c h o d u i Z a c h o d u : „Jeśli siłę, k t ó r a
wynosi ludzkość p o n a d jałowe dzieje wyłącznie biologiczne, n a z y w a m y

132
miłością, t r z e b a stwierdzić, że ż a d n a d o t y c h c z a s o w a cywilizacja nie
w y r a z i ł a jej w p e ł n i . R ó ż n e c y w i l i z a c j e i e p o k i k ł a d ł y n a c i s k n a r ó ż n e
a s p e k t y m i ł o ś c i , u w y d a t n i a j ą c j e d n e jej e l e m e n t y , a p r z y g ł u s z a j ą c i n n e .
Co dla naszego europejskiego, na p e w n o tylko częściowo kompetentnego,
s p o j r z e n i a w k u l t u r a c h D a l e k i e g o W s c h o d u jest szczególnie t a j e m n i c z e
i g o d n e z a s t a n o w i e n i a ? Sądzę, że tą rzeczą jest w y r a z d a n y t e m u
aspektowi miłości, który polega na współczuciu dla wszystkich żyjących
i cierpiących istot i na o d m o w i e u z n a n i a granic ludzkiego istnienia,
na pragnieniu przekroczenia tego świata..." Na t e m a t zaś tradycji
E u r o p y łacińskiej w s p o m n i a n y a u t o r pisze: „Tradycja ta daje wyraz
przede wszystkim aspektowi miłości, który polega na tworzeniu, na
p r a g n i e n i u i zdolności t w o r z e n i a " . Jest to, jego zdaniem, n i e d o s k o n a ł y
i ograniczony wyraz d a n y najwyższej wartości. P r a w d ą pozostaje, że
łacińskiej E u r o p i e „często gorliwość tworzenia nie pozwala w pełni
docenić tego uciszenia i odosobnienia duchowego, tego pragnienia, by
p r z e k r o c z y ć g r a n i c e l u Izkie' egzy-.tencii, t e g o p o c z u c i a s o l i d a r n o ś c i z e
w s z y s t K i m i ż y w y m i istt „ a m i Ł y c h jszyt , k i c h w a r t o ś c i z n a m i e n n y c h d l a
tradycji Dalekiego Wschodu..."—. P e w n e postawy i n u r t y wschodniej
duchowości chrześcijańskiej wyrosły na glebie podobnej wrażliwości
duchowej.
Nadzieja powszechnego zbawienia nie pomniejsza powagi i donios­
łości m o r a l n y c h decyzji człowieka. P o d k r e ś l a jego o d p o w i e d z i a l n o ś ć za
złe czyny. M ó w i o p o t r z e b i e oczyszczenia i n a w r ó c e n i a . Z w r a c a u w a g ę na
to, iż w w i e c z n o ś c i nie w y g a s a p a m i ę ć o w ł a s n y c h u p a d k a c h i g r z e c h a c h
(„wieczne potępienie"). W ciągu całego życia doczesnego każdy kształtuje
swoją w i e c z n o ś ć . O d jego o b e c n y c h decyzji o p o w i e d z e n i a się z a d o b r e m
i p r a w d ą , od jego w i a r y i miłości - zależy m i a r a jego p r z y s z ł e g o szczęścia.
J u ż t e r a z m o ż n a zniszczyć l u b u t r a c i ć coś nie d o n a p r a w i e n i a .
Ś w i a d o m o ś ć ta w z m a g a jeszcze bardziej poczucie odpowiedzialności za
w ł a s n e czyny. D o c z e s n e dzieje człowieka pozostaną w j a k i m ś s t o p n i u
niezniszczalną częścią jego s p o s o b u p r z e ż y w a n i a wieczności.
Nadzieja powszechnego zbawienia nie wyklucza niepewności. Zba­
wienie nie jest z góry z a g w a r a n t o w a n e , aby m o ż n a b y ł o b e z t r o s k o
n a d u ż y w a ć Bożego miłosierdzia i m ó w i ć sobie: „Bóg przebaczy, to Jego
zawód!". Prawdziwa nadzieja nie demobilizuje i nie podcina korzeni
moralności i życia duchowego. Wręcz przeciwnie, jeszcze bardziej
w z m a g a p o c z u c i e o d p o w i e d z i a l n o ś c i n i e t y l k o z a los w ł a s n y , ale r ó w ­
n i e ż z a los w s z y s t k i c h l u d z i . N i k t n i e z b a w i a sie s a m . O s t a t n i m o g a
p r z y c z y n i a ć s i ę d o z b t <vien. i p i e j »vszyoh. T r z e b a m i e ć w s p ó ł c z u c i e d k
i n n y c h i m o d l i ć się o z b a w i e n i e w s z y s t k i c h . N a d z i e j a d o d a j e i n t e n s y w ­
ności m o d l i t w i e i p o b u d z a do czynnej miłości. W p r o w a d z a w życie
d u c h o w e radość. Czy jest to zła p e d a g o g i a ? Czy nie w n o s i o n a n o w e g o
d u c h a w życie Kościoła i poszczególnych wierzących? Czy nie ukazuje
wielkości i p i ę k n a chrześcijaństwa? W i d a ć to najlepiej w życiu świętych.

133
I c h życie, j a k w i d z i e l i ś m y wcześniej, jest k o n k r e t n y m w y r a z e m takiej
p o s t a w y i t a k i e j n a d z i e i . N a d z i e j a t a r o d z i się p o d n a t c h n i e n i e m D u c h a
Świętego. Nie może przynosić złych owoców. „Nie może dobre drzewo
w y d a ć z ł y c h o w o c ó w " ( M t 7 , 18).
Miłości współczującej nie są obce t w a r d e wymagania, udręka,
z m a g a n i e , cierpienie i ból, p r z y r ó w n o c z e s n y m p o s z a n o w a n i u dla
wolnej decyzji i osobowej godności człowieka. N i e jest to jedynie
wszechogarniająca błogość, spokój i pewność o pozornej głębi. Nadzieja
p o w s z e c h n e g o z b a w i e n i a n i e p r o w a d z i do g o d z e n i a się ze z ł e m w życiu,
nie zaciera różnicy między d o b r e m a złem i nie pomniejsza ludzkiej
wolności. W s z y s t k i e n a g ł e n a w r ó c e n i a (zwł. S z a w ł a , Dz 9) świadczą
o tym, że Bóg p o t r a f i p r z e z w y c i ę ż y ć o p ó r c z ł o w i e k a w z g l ę d e m siebie, nie
zadając w c a l e g w a ł t u jego wolności. W y z n a n i a n a w r ó c o n y c h są p o d t y m
względem b a r d z o w y m o w n e i przekonywające. Jeśli Bóg m o ż e pociągnąć
jednego człowieka ku sobie w t a k i sposób, iż nie czuje on wcale ż a d n e g o
zniewolenia, a wręcz przeciwnie, upatruje w t y m swoje największe
szczęście - dlaczego nie chciałby czy nie potrafiłby u c z y n i ć tego s a m e g o
również w odniesieniu do wielu istot rozumnych?
„ W i a r a zaś jest p o r ę k ą t y c h d ó b r , k t ó r y c h się s p o d z i e w a m y ,
p r z e ś w i a d c z e n i e m (èlegchos) o t y c h r z e c z y w i s t o ś c i a c h , k t ó r y c h n i e
w i d z i m y " ( H b r 1 1 , 1). J e s t z a t e m w w i e r z e s p o d z i e w a n i e s i ę i u f n o ś ć .
W i a r a i nadzieja w s p ó l n i e (wraz z miłością) otwierają człowieka na
n i e p r z e n i k n i o n e m i s t e r i u m Boga. J e d n e j nie d a się o d ł ą c z y ć o d d r u g i e j .
Tylko ludzkie poznanie i potrzeba jasności każą w p r o w a d z a ć rozróżnie­
n i e w to, co w rzeczywistości n i g d y n i e istnieje w s t a n i e w y a b s t r a h o w a ­
n y m i czystym. „Wiara, którą najwięcej k o c h a m , jest to nadzieja - m ó w i
Bóg"56.
N a d z i e j ą sięga się d a l e k o n a p r z ó d , w y b i e g a w p r z y s z ł o ś ć . U t o ż s a m i a
się o n a p o d w i e l u w z g l ę d a m i z w i a r ą , p e ł n ą s p o d z i e w a n i a się i o c z e k i w a ­
nia. N a d z i e j a jest w wierze i w miłości. N a d z i e j a p o m a g a p r z e n i k n ą ć
w s o b i e t y l k o w ł a ś c i w y s p o s ó b z a s ł o n ę t a j e m n i c y . Credo, ut intelligam
d o m a g a s i ę u z u p e ł n i e n i a p r z e z spero, u t intelligam. „ M a ł a n a d z i e j a " ,
w e d l e s ł ó w Ch. Péguy, „ w p r a w i a w p o d z i w " s a m e g o Boga i jest jak
„ p ł o m y k , k t ó r y p r z e b i j a c i e m n o ś c i w i e k u i s t e " 5 ' . M o j a n a d z i e j a s t a j e się
t a k ż e drogą i o t w a r c i e m dla Boga. „Dla Boga b o w i e m nie ma nic
n i e m o ż l i w e g o " ( Ł k 1 , 37).

5. BŁOGOSŁAWIONA NADZIEJA!

S t w i e r d z i l i ś m y wyżej, iż n i e b r a k w P i ś m i e św. w y p o w i e d z i o
w s z e c h o g a r n i a j ą c y m z b a w i e n i u . Ich o ś r o d k i e m jest p o s t a ć Zbawiciela,
J e z u s a C h r y s t u s a , k t ó r y g r o m a d z i w s z y s t k i c h i jest p o j e d n a n i e m dla
c a ł e g o w s z e c h ś w i a t a . K t o s p o d z i e w a się p o w s z e c h n e g o z b a w i e n i a , m a

134
w w y p o w i e d z i a c h t y c h o p a r c i e dla swojej nadziei. J e g o p o s t a w a nie jest
sprzeczna z objawieniem Bożym. Ewangelia odsłania tę zdumiewającą
prawdę w sposób paradoksalny. Pozostawia wierzącemu wystarczająco
dużo niepewności, aby nie zaginęła w nim troska o zbawienie.
Równocześnie jest w niej wystarczająco wiele światła, aby m o ż n a było
żywić nadzieję na ocalenie i p o j e d n a n i e wszystkich. Myśl o możliwości
p o t ę p i e n i a n a k ł a n i a d o c i ą g ł e g o n a w r a c a n i a się, c z u j n o ś c i i c z y n i e n i a
dobra. Nadzieja powszechnego zbawienia daje radość i wytrwałość. Jest
silnym bodźcem dla duchowości, powszechnej solidarności i modlitwy,
aby całe stworzenie zostało p o j e d n a n e w Chrystusie ku chwale Boga.
N i e p e w n o ś ć i nadzieja są n i e o d ł ą c z n e od siebie. Obie wyrażają najlepiej
d r a m a t y c z n ą doniosłość życia i tragiczną wielkość ludzkiej wolności.
Nie można pogodzić wolności ludzkiej z przymusowym zbawieniem,
z góry z a g w a r a n t o w a n y m c z ł o w i e k o w i p r z e z Boga. O w ł a s n y m losie
decyduje ostatecznie sam człowiek, k t ó r e m u jednak Bóg wychodzi
ustawicznie n a p r z e c i w i p o m a g a do p r z e ł a m a n i a jego oporów. N i e
p o w i n n o się s t a w i a ć g r a n i c a n i w o l n o ś c i i m i ł o ś c i B o g a , a n i w o l n o ś c i
człowieka i możliwości odrzucenia przezeń daru miłosierdzia. Ludzka
d o c i e k l i w o ś ć n i e jest z d o l n a p o s u n ą ć się dalej, niż n a t o p o z w a l a P i s m o
św. Z jednej s t r o n y uczy ono, że ł a s k a jest silniejsza niż g r z e c h i u p a d e k ,
że w s z y s c y u m i e r a j ą w A d a m i e , a z m a r t w y c h w s t a j ą w C h r y s t u s i e , k t ó r y
p o d d a O j c u c a ł e s t w o r z e n i e (Rz 5 , 1 5 - 2 1 ; 1 P t 4 , 6 ; 1 K o r 15, 2 4 - 2 8 ) .
Wypowiedzi te sugerowałyby jakieś powszechne zmiłowanie Boga
(Rz 1 1 , 32). Z d r u g i e j s t r o n y n a l e ż y w r a z z E w a n g e l i ą t r a k t o w a ć z c a ł ą
powagą słowa Chrystusa o możliwości zatraty. Nigdzie w N o w y m
Testamencie nie ma załagodzenia ostrości tych dwóch w ą t k ó w ! Nie
p o t r a f i m y p o g o d z i ć tej p e ł n e j n a p i ę c i a a n t y n o m i i . Być m o ż e s a m o
s t a w i a n i e p y t a n i a , czy wszyscy z o s t a n ą z b a w i e n i , i d o m a g a n i e się
„ o b i e k t y w n e j " o d p o w i e d z i jest po p r o s t u n i e w ł a ś c i w e . „ P a n i e , czy tylko
n i e l i c z n i b ę d ą z b a w i e n i ? " (Łk 13, 23). Z a m i a s t o d p o w i e d z i u c z n i o w i e
słyszą s ł o w a : „Usiłujcie wejść p r z e z c i a s n e drzwi..." J e s t to egzystencjal­
ny apel do życiowej p r a k t y k i chrześcijanina, do jego nadziei, poczucia
odpowiedzialności za wszystkich oraz troski o ich zbawienie.
K t o jest w n i e b e z p i e c z e ń s t w i e l e k k o m y ś l n e g o n a d u ż y c i a p o w a g i
ż y c i a o r a z w ł a s n e j o d p o w i e d z i a l n o ś c i - o t r z y m u j e w P i ś m i e Św.
ostrzeżenie o możliwości potępienia; jego zbawienie nie jest z góry
z a g w a r a n t o w a n e . N a t o m i a s t ten, k t o n a r a ż o n y jest n a n i e b e z p i e c z e ń ­
stwo zwątpienia w powagę osobistej odpowiedzialności za innych,
o t r z y m u j e w Piśmie, św. z a c h ę t ę , iż m o ż l i w e jest z b a w i e n i e k a ż d e g o
człowieka. Ł a s k a w o ś ć i dobroć Boga nie znają ż a d n y c h granic. Sędzią
jest Bóg-Człowiek, m i ł u j ą c y ludzi. T r u d n o przyjąć ł a t w e r o z w i ą z a n i a ,
gdy się staje w obliczu tej tajemnicy, z w ł a s z c z a w ó w c z a s , g d y d o s t r z e g a
się r o z d ź w i ę k m i ę d z y t e o l o g i ą „ s z k o l n ą " a g ł ę b o k i m n u r t e m t r a d y c j i
patrystycznej i mistycznej.

135
P o d w ó j n e ś w i a d e c t w a P i s m a św. pogłębiają jeszcze b a r d z i e j p o c z u ­
cie t a j e m n i c y otaczającej o s t a t e c z n e losy ś w i a t a . W s p o s ó b czysto
logiczny n i e p o d o b n a rozwiąż ić te t a j ' m n i e ' . J e s t w niej jakieś
napięcie p o m i ę d z y ufnością a lękiem, które pozostanie na zawsze
w d z i e j a c h K o ś c i o ł a . N i e p o j a w i ł się jeszcze n i k t , k t o z d o ł a ł b y r o z w i ą z a ć
p r o b l e m b e z reszty. W s z y s t k i e p r ó b y o k a z u j ą się . i i e p o r a d n e i nie d o k o ń ­
czone. D r z w i nadziei pozostają j e d n r k szeroko otwarte. „Oto postawi­
ł e m j a k o d a r p r z e d t o b ą drzwi otwarts, k t ó y c h T i k t n i e m o ż e z a m k n ą ć "
(Ap 3, 8).
W y d a j e się, ż e p r o b l e m z b a w i e n i a i z a t r a t y t r z e b a r o z w a ż a ć n i e t y l k o
z p u n k t u widzenia człowieka, ale również samego Boga. Wtedy pojawią
się p y t a n i a : co „ z y s k u j e " Bóg, g d y o c a l a c z ł o w i e k a ? Co „ t r a c i " Bóg, g d y
z a t r a c a się c z ł o w i e k ? Czy B ó g m o ż e w ogóle c o k o l w i e k z y s k a ć l u b
utracić? Nie są to pytania bezsensowne. Wynikają one z Jego zbawczej
woli, „by wszyscy ludzie zostali z b a w i e n i " (1 Tm 2, 4) i „ a b y Bóg był
w s z y s t k i m w e w s z y s t k i c h " ( 1 K o r 15, 2 8 ; pânta e n pâsin, c o m o ż n a
również tłumaczyć: wszystkim we wszystkim). Trudno przypuścić, aby
c a ł e d z i e ł o s t w o r z e n i a i o d k u p i e n i a , a w i ę c c a ł a B o s k a oikonomia, n i e
miały dla Boga żadnego znaczenia i wcale Go nie dotykały. Jeżeli Bóg
w z y w a s t w o r z e n i a do u c z e s t n i c t w a w s w o i m w ł a s n y m życiu i w swo­
jej m i ł o ś c i - j e s t t o r ó w n i e ż J e g o c h w a ł ą i J e g o s z c z ę ś c i e m . C h w a ł a t a
n i e p o c h o d z i j e d y n i e o d z e w n ą t r z . S p e ł n i o n e istnienie c z ł o w i e k a jest
spełnieniem Bożego zamysłu stwórczego, owocem Jego własnego daru.
Los s t w o r z e n i a jest losem Boskiego d a r u . Z b a w i o n e s t w o r z e n i e m o g ą c e
w p e ł n i u c z e s t n i c z y ć w B o g u staje się p o n i e k ą d w z a j e m n y m d a r e m osób
B o s k i c h - d a r e m j e d n e j O s o b y d l a i n n y c h . P a w ł o w y t e k s t 1 K o r 15, 2 4 - 2 8
p o z w a l a p r z e c z u ć coś z tajemnicy Boskiej wzajemności, w którą
w ł ą c z o n e są losy całego s t w o r z e n i a . Czyż Ojciec nie dziękuje w c i e l o n e m u
Synowi za to, że d o p r o w a d z i ł mocą D u c h a Świętego całe stworzenie do
szczęśliwego kresu? Czy S y n nie p o d d a j e Ojcu wszystkiego z w d z i ę c z n o ś ­
cią j a k o s w ó j d a r o s o b o w y ? C z y ż r a d o ś ć O j c a i S y n a n i e j e s t r a d o ś c i ą
D u c h a Świętego? Do pójścia drogą tego rodzaju intuicji skłania
podstawowe przekonanie chrześcijańskie, że świat został stworzony po
to, a b y uczestniczyć w t r y n i t a r n y m życiu Osób Boskich. Uczestnictwo to
p o d p e w n y m w z g l ę d e m jest t a k ż e u b o g a c e n i e m dla Boga, p o m n o ż e n i e m
J e g o r a d o ś c i i c h w a ł y , c h o ć cieszy się On od w i e k ó w o s t a t e c z n ą p e ł n i ą
życia. Z b a w c z e dzieło C h r y s t u s a i d z i a ł a n i e D u c h a Ś w i ę t e g o w stworze­
n i a c h j e s t u w i e l b i e n i e m O j c a ( z o b . J 17, 1-5. 2 2 . 2 4 ) . T r a g e d i a s t w o r z e ­
nia niespełnionego i zatraconego dotykałaby w jakiś sposób samego
S t w ó r c ę . Cel s t w o r z e n i a jest ściśle z w i ą z a n y z ż y c i e m O s ó b Boskich, ale
pochodzi to z d a r u Stwórcy.

W c z e s n o c h r z e ś c i j a ń s k a m o d l i t w a : „ P r z y j d ź , P a n i e n a s z " (Marana
tha) z r o d z i ł a s i ę z m i ł o ś c i , a n i e z e s t r a c h u . Z a n i k ł a w c i ą g u w i e k ó w
i o b u m a r ł a w sercach p o r a ż o n y c h lękiem. P o w i n n a na n o w o odżyć i stac

136
się j a s n y m w e z w a n i e m . D z i e ń przyjścia P a n a t o n i e t y l k o „ d z i e ń
g n i e w u " , dies irae, t a k i , j a k i m g o u k a z u j ą p e w n e s t r o f y l i t u r g i c z n e j
sekwencji średniowiecznej (dramatyczny p u n k t w kompozycji „Re­
q u i e m " t a k wielkich m i s t r z ó w jak Cherubini, Mozart, Berlioz i Verdi).
Nie można zapominać o radosnej stronie Paruzji: „nabierzcie ducha
i p o d n i e ś c i e g ł o w y , p o n i e w a ż z b l i ż a s i ę w a s z e o d k u p i e n i e " ( Ł k 2 1 , 28).
B l i s k o ś ć B o g a b u d z i lęk, a l e i r a d o ś ć . N i e m o ż e p o z o s t a ć t y l k o
przerażający strach i beznadziejna groza.
K o n i e c dziejów ludzkości i ś w i a t a nie jest dla n a s przejrzysty. N i e
m a m y gotowych odpowiedzi na wiele pytań. Na niektóre z nich
szukaliśmy odpowiedzi. Zasłona tajemnicy nie została uchylona. Jedno
o k a z u j e się p e w n e : p o c z ą t e k i k o n i e c d r ó g B o ż y c h jest t a j e m n i c z y .
Odpowiedzi prostych i gotowych nie ma n a w e t w N o w y m Testamencie.
Nieprzypadkowo samo słowo „wieczność" pochodzi w języku hebraj­
s k i m o d s ł o w a „ u k r y w a ć " (olam). P o z a g r o b o w e l o s y c z ł o w i e k a i ś w i a t a
okryte są m r o k i e m Bożej tajemnicy, którą rozjaśnia jedynie w i a r a
i nadzieja.
Św. Ignacy z Antiochii m ó w i o „ewangelii wspólnej nadziei"58.
Nadzieja t a nie jest ż a d n y m t a n i m o p t y m i z m e m . „ N i e c h będzie
b ł o g o s ł a w i o n y Bóg i Ojciec P a n a naszego J e z u s a Chrystusa. On w s w o i m
wielkim miłosierdziu przez powstanie z martwych Jezusa Chrystusa
na n o w o zrodził n a s do żywej n a d z i e i ! " (1 Pt 1, 3) W i a r a w tajemnicę
Chrystusowej P a s c h y jest p o d s t a w ą nadziei na ostateczne zwycięstwo
dobra n a d złem, śmiercią i piekłem. ..Błogosławiony Bóg n a s z " !
„ B ł o g o s ł a w i o n e K r ó l e s t w o Ojca i S y n a i D u c h a Ś w i ę t e g o " ! 0 9

U t w ó r A . C z e c h o w a p t . Wujaszek Wania k o ń c z y s i ę p r z e j m u j ą c y m i
s ł o w a m i o n a d z i e i , k t ó r a żyje w g ł ę b i ludzkiego serca. Są o n e w y r a z e m
głębokiej mądrości. N i e p r z y p a d k o w o wypowiada je we wspomnianym
utworze kobieta, której na imię Sonia. Niech słowa te będą podsumowa­
niem rozważań całego rozdziału.
„ B ę d z i e m y żyć, w u j a s z k u W a n i a . P r z e ż y j e m y d ł u g i , d ł u g i szereg
d n i i n i e k o ń c z ą c y c h się w i e c z o r ó w ; b ę d z i e m y c i e r p l i w i e znosić
p r ó b y , j a k i e ześle n a m los. B ę d z i e m y p r a c o w a ć n a i n n y c h i t e r a z ,
i w starości, bez spoczynku, a kiedy przyjdzie nasza godzina,
u m r z e m y p o k o r n i e i tam, za grobem, powiemy, żeśmy cierpieli,
żeśmy p ł a k a l i , że b y ł o n a m g o r z k o , a B ó g ulituje się n a d n a m i i ty,
i ja. w u j a s z k u , m i ł y w u j a s z k u . u j r z y m y jasny, p i ę k n y , r a d o s n y świat,
r o z w e s e l i m y się, n a o b e c n e n a s z e n i e s z c z ę ś c i a s p o j r z y m y z r o z c z u l e ­
niem, z u ś m i e c h e m - i odpoczniemy. Wierzę, wujaszku, wierzę
gorąco, żarliwie. Odpoczniemy! Odpoczniemy! Usłyszymy chóry
anielskie, ujrzymy niebo, całe w d i a m e n t a c h , ujrzymy, jak wszystko
z i e m s k i e zło. w s z y s t k i e n a s z e c i e r p i e n i a r o z p ł y n ą się w m i - ł o s i e r -

137
d z i u , k t ó r e w y p e ł n i s o b ą ś w i a t c a ł y , a n a s z e życie s t a n i e się
ciche, czułe, słodkie jak pieszczota. Wierzę, wierzę... Biedny, b i e d n y
w u j a s z k u W a n i a , płaczesz... Nie z a z n a ł e ś w s w o i m życiu radości, ale
poczekaj, wujaszku Wania, poczekaj... Odpoczniemy... Odpocznie­
my. Odpoczniemy! " 6 0

1
P. E v d o k i m o v , L'amour fou de Dieu, P a r i s 1973, s. 104.
2
„ Ż y w i ę n a d z i e j ę d l a w s z y s t k i c h ludzi, n i e w y ł ą c z a j ą c a n i j e d n e g o
człowieka, n a w e t m o n s t r u a l n e g o , z oblicza w s z e c h ś w i a t a . M a m t a k ż e n a d z i e j ę
d l a Boga. P r o s z ę Boga dla w s z y s t k i c h ; p r o s z ę Go t a k ż e za Jego s a m e g o " .
F. Varillon, La souffrance de Dieu, P a r i s 1975, s. 110.
3
P o r . A r c h i m . S o p h r o n y , The Monk of Mount Athos. Staretz Silouan
1866-1938, C r e s t w o o d NY 1973, s. 115-118; tenże, Wisdom from Mount Athos.
The Writings of Staretz Silouan 1866-1938, C r e s t w o o d NY 1974, s. 11-12.
4
N. Bierdiajew, O naznaćenii celoveka, P a r i s 1931, s. 302-303.
5
T a m ż e , s. 297. Bierdiajew przyznaje, iż w s p ó ł c z e s n e t e n d e n c j e do
o d r z u c e n i a p i e k ł a czynią życie zbyt ł a t w y m , p o w i e r z c h o w n y m i n i e o d p o w i e ­
d z i a l n y m . Z drugiej s t r o n y n i e godzi się on j e d n a k na t w i e r d z e n i e o i s t n i e n i u
w i e c z n e g o p i e k ł a , k t ó r e g o w s p o m n i e n i e staje się u d r ę k ą i t o r t u r ą dla człowieka,
m o t y w e m o d b i e r a j ą c y m religijną w a r t o ś ć jego czynom. B i e r d i a j e w n i e przeczy
s a m e m u i s t n i e n i u p i e k ł a . W e d ł u g jego p r z e k o n a n i a , m o ż e o n o istnieć tylko
w sferze s u b i e k t y w n e j j a k o część l u d z k i e g o d o ś w i a d c z e n i a , o w o c b e z n a d z i e j ­
ności i z a m k n i ę c i a w sobie s a m y m - t a k d ł u g o j a k o p ó r wolnej woli. Nie jest to
j e d n a k miejsce, lecz w e w n ę t r z n y s t a n l u d z k i e g o d u c h a . U w a ż a , iż w y n o s z e n i e
apokatastazy do rangi doktryny ma c h a r a k t e r równie racjonalistyczny, jak
głoszenie n a u k i o wieczności p i e k ł a . Z tej racji n i e p o d z i e l a ł p o g l ą d ó w
B u ł g a k o w a o a p o k a t a s t a z i e j a k o d o k t r y n i e (również i n n i d o p a t r y w a l i się
u niego p e w n e g o d e t e r m i n i z m u soteriologicznego).
6
De spectaculis, 30. Tł. pol. O widowiskach (przeł. W. Myszor) w:
T e r t u l i a n , Wybór pism, W a r s z a w a 1970, s. 112 (= P S P 5).
7
Z o b . J u s t y n , Apologia II, 9. PG 6, 460.
8
De Civ. Dei 2 1 , 18. P L 4 1 , 732.
9
Z o b . G r z e g o r z Wielki, Moralia 34, 16. PL 76, 736; Dialogorum üb. IV,
43-44. PL 77, 401-405.
10
Z o b . B e d a Venerabiiis, In Lucae Ev. exp. 16. PL 92. 536.
11
H o n o r i u s z z A u t u n , Elucidarium 3, 5. PL 172, 1161: „Justi videbunt
malos in poenis, ut magis gaudeant quod has evaserint poenas: mali etiam ante
Judicium videbunt bonos in gloria, ut magis doleant quod hanc neglexerunt; post
Judicium autem boni videbunt Semper malos in poenis; mali vero numquam
amplius videbunt bonos. - D. [Discipulus] Non dolebunt justi cum eos viderint
ita torqueri? - M. [Magister] Non: licet pater videat filium, aut filius patrem in
poena; aut filia matrem, aut mater filiam ibi conspiciat, aut vir uxorem, aut uxor
virum; non solum non dolent, sed ita est eis delectabile hoc videre, sicut nobis
cum videmus pisces in gurgite ludere, ut dicitur: »Laetabitur Justus, cum viderit
vindictam peccatorum« (Psal. LVII, 11). D. Non orant justi pro eis? - M. Contra

138
Deum sentirent, si pro damnatis orarent: ita enim Deo uniti sunt, quod eis
judicia Dei per omnia plecebunt; ideo in eis gaudebunt". Całe dzieło
Elucidarium p r z y p i s y w a n o przez długi czas A n z e l m o w i z C a n t e r b u r y .
Z a m i e n i a j ą c w i a r ę n a p e w n o ś ć zdobytą n a d r o d z e r o z u m o w a n i a , ś r e d n i o ­
w i e c z n i teologowie często o k a z y w a l i się n a j b a r d z i e j o k r u t n i w ł a ś n i e w swoich
p o g l ą d a c h e s c h a t o l o g i c z n y c h . Mistrz sylogistyki, G r z e g o r z z R i m i n i , s k a z y w a ł
wszystkie n i e o c h r z c z o n e dzieci na w i e c z n e m ę k i . N a z y w a n o go z tego p o w o d u
„dręczycielem d z i e c i " . E s c h a t o l o g i a jest szczególnie n a r a ż o n a n a z a f a ł s z o w a n i e
Ewangelii jako Dobrej Nowiny.
12
Zob. Sermo 8. PL 183, 214.
13
Z o b . S T h I q. 21 a. 3; q. 23, a. 5, ad 3. P o d k r e ś l a on, iż nie należy r o z u m i e ć
jedynie w symboliczny sposób tego, co P i s m o św. m ó w i o m ę k a c h p o ś m i e r t n y c h .
Z o b . S t h S u p p l . III, q. 97, s. 2.
14
Zob. L u t e r , WA 10/2, 322-324; 18, 549; 26, 509; K a l w i n , Institutio III,
25, 7.
15
Z o b . E. D e a k , Apokatâstasis, T o r o n t o 1977, s. 151, 195, 283 nn., 304-306,
313-314.
16
Sermo 73 (Oeuvres spirituelles, P a r i s 1981, s. 373).
'' Sermo 34 ( t a m ż e s. 215).
18
J. P i e p e r (Hoffnung. H T h G I 704) przypisuje to w y r a ż e n i e św. T o m a s z o w i
z Akwinu.
19
Bóg znajduje u p o d o b a n i e w l u d z i a c h , którzy z ufnością oczekują od
Niego w i e l k i c h rzeczy. W o b j a w i e n i a c h M e c h t y l d y z H a c k e n b o r n ( + 1299)
pojawia się o k r e ś l e n i e C h r y s t u s a j a k o „ Z b a w i c i e l a w s z y s t k i c h w i e k ó w " (Salva-
tor omnium saeculorum). Jest On O d k u p i c i e l e m wszystkiego, co jest, co było i co
będzie. S ł o w a t e t c h n ą u n i w e r s a l i z m e m z n a n y c h n a m już w y p o w i e d z i biblij­
nych. Z o b . H. U. von B a l t h a s a r , Was dürfen wir hoffen? E i n s i e d e l n 1986, s. 80.
20
Sermo 60 (Oeuvres spirituelles, s. 325). Motyw w s p ó ł c z u c i a p o w r a c a
u I z a a k a niezliczoną ilość razy (zob. t a m ż e m.in. s. 63, 215, 298, 316, 373, 395,
429,441).
21
T a m ż e , s. 325.
22
Sermo 58 (s. 313).
23
Sermo 81 (s. 395).
24
Oratio 2 1 . PG 120, 425.
25
J u l i e n n e de N o r w i c h , Une révélation de l'amour de Dieu. Version brève
des „Seize révélations de l'Amour divin", B é g r o l l e s - e n - M a u g e s 1977, s. 112, 156.
S ł o w a te powracają k i l k a k r o t n i e (zob. s. 114, 117, 119, 120).
26
T a m ż e , s. 112, 114.
21
T a m ż e , s. 113, 118.
28
T a m ż e , s. 115. P o r . ze s ł o w a m i O felix culpa orędzia p a s c h a l n e g o .
29
T a m ż e , s. 117: Thou shalt see thyself that all manner [of] thing shall be
well. P o r , wersję dłuższą: Révélations of Divine Love, 13th ed. L o n d o n 1949,
s. 64.
30
J u l i e n n e de N o r w i c h , Une révélation, s. 117.
31
Tamże.
32
T a m ż e , s. 118.
33
Z o b . t a m ż e , s. 119.
34
P o d o b n y w ą t e k przewija się w m i s t y c y z m i e F. de F é n e l o n i k w i e t y s t ó w .

139
35
Z o b . L. L o c h e t , Jésus descendu aux enfers, P a r i s 1979, jw. s. 115-116.
Św. Teresa z L i s i e u x m ó w i w r ę c z o „ślepej n a d z i e i na z m i ł o w a n i e " Boże.
P o d k r e ś l a , ż e n i e m o ż n a mieć nigdy zbyt wiele z a u f a n i a d o Boga wszechmogą­
cego i miłosiernego. N i g d y n i e oczekuje się od N i e g o zbyt wiele. Ś w i a d c z ą o t y m
t a k ż e j a s e ł k a u ł o ż o n e p r z e z Teresę i p r z e d s t a w i a n e w K a r m e l u . Wokół ż ł ó b k a
pojawiają się r ó ż n e a n i o ł y : a n i o ł od D z i e c i ą t k a J e z u s , a n i o ł od Ś w i ę t e g o Oblicza
(Męki), a n i o ł S ą d u O s t a t e c z n e g o . Ten o s t a t n i z w i a s t u j e „dzień p o m s t y " i Bożego
g n i e w u w z g l ę d e m grzesznych ludzi. Anioł od Świętego Oblicza b ł a g a Boga
o m i ł o s i e r d z i e dla grzesznych ludzi. Daje się w ó w c z a s słyszeć głos s a m e g o
D z i e c i ą t k a J e z u s : „ W y s ł u c h a m twej p r o ś b y : k a ż d a d u s z a z n a j d z i e p r z e b a c z e ­
n i e " . Anioł S ą d u nalega, p r z y p o m i n a j ą c o p o t r z e b i e u k a r a n i a grzeszników,
p o m s z c z e n i a i c h n i e w d z i ę c z n o ś c i i b e z b o ż n o ś c i . P o n o w n i e daje się słyszeć głos
D z i e c i ą t k a J e z u s : „ J a s a m jestem Sędzią ś w i a t a , a moje imię jest J e z u s " . Anioł
p o m s t y z p o k o r ą i p o d z i w e m przyjmuje s ł o w a D z i e c i ą t k a - S ę d z i e g o ś w i a t a .
Wszyscy a n i o ł o w i e sławią Je j e d n o g ł o ś n i e . Z o b . S t e Thérèse, Théâtre au Carmel,
P a r i s 1985, s. 91-109. Cyt. H.U. von B a l t h a s a r . Was dürfen wir hoffen? s. 84-85.
36
H.U. v o n B a l t h a s a r . Eschatologia, „ N o v u m " 1979 nr 11, s. 32-34.
Por. tenże, Theodramatik, IV, E i n s i e d e l n 1983, s. 288-293.
37
Z o b . W. H r y n i e w i c z , Chrystus, nasza Pascha, L u b l i n 1982, s. 444-448.
38
Z o b . t a m ż e , s. 294-295.
39
B. P a s c a l . Myśli 642 (wyd. J. Chevalier).
40
Z o b . L. L o c h e t , dz. cyt., s. 91-108.
41
A r c h i m a n d r i t e S o p h r o n y , The Monk of Mount Athos, s. 28, 115-117.
42
T a m ż e , s. 102.
43
T a m ż e , s. 59.
44
T a m ż e , s. 32.
45
T a m ż e , s. 118.
46
Obojętność na los p o t ę p i o n y c h p r z e b i j a ze słów M ę ż a (Hr. H e n r y k a )
w Nie-Boskiej komedii. Z r z u c i w s z y żmiję w y p o w i a d a on n a s t ę p u j ą c e słowa:
„Idź, p o d ł y g a d z i e - j a k o s t r ą c i ł e m ciebie i n i e ma ż a l u po t o b i e w n a t u r z e , t a k
oni wszyscy stoczą się w dół i po n i c h ż a l u n i e b ę d z i e - sławy n i e z o s t a n i e - ż a d n a
c h m u r a się n i e o d w r ó c i w żegludze, by spojrzeć za sobą na tylu s y n ó w ziemi
g i n ą c y c h p o s p o ł u . Oni n a p r z ó d - ja p o t e m " . (Z. K r a s i ń s k i , Nie-Boska komedia,
W a r s z a w a 1974, s. 98, cz II).
47
Św. Teresa od D z i e c i ą t k a J e z u s m ó w i ł a u m i e r a j ą c : „Moja misja
n i e b a w e m się r o z p o c z n i e " (Ma mission va commencer...). Cyt. za L. L o c h e t ,
dz. cyt., s. 122. P o r . s. 114-116.
48
Z o b . S. M a ł k o w s k i , Bóg, piekło, zło, „Więź" 2 1 : 1978, nr 11, s. 87-90,
zwł. 89.
49
N a w e t j e d n a k w t a k d u a l i s t y c z n y m systemie religii p e r s k i e j p o j a w i a się
myśl o p o w s z e c h n y m p o j e d n a n i u , zob. G. Müller, Origenes und die Apokatâs­
tasis, T h Z 14: 1958, s. 176.
50
P. T e i l h a r d de C h a r d i n , Środowisko Boże. Człowiek. P r z e ł . W. S u k i e n -
n i c k a , J. i G. F e d o r o w s c y , W a r s z a w a 1964, s. 135-138.
51
F. D o s t o j e w s k i , Zapiski iz podpolja w: Polnoe sobranie soćinenij..., t. 5:
Povesti i rasskazy 1862-1866, L e n i n g r a d 1973, s. 113.
52
Universalism and Morals, S J T 3: 1950, s. 27-32, cyt. 27.
53
J. Salij (Prawda o upadku człowieka, „ Z n a k " 33: 1981 nr 327, s. 1193)

140
o b a w i a się p r z e d e w s z y s t k i m m o r a l n y c h n a s t ę p s t w u s u n i ę c i a p r a w d y o wiecz­
n y m piekle: „ S e n t y m e n t a l n e (!) p o m n i e j s z a n i e potęgi zła jest p r z e d e w s z y s t k i m
d l a t e g o groźne, że demobilizuje: z n i e c h ę c a do wysiłków m o r a l n y c h i s z u k a n i a
mocy n a d p r z y r o d z o n e j " (tamże). W e d ł u g niego, ostrzeżenie p r z e d p i e k ł e m
p o b u d z a do czynu i w y r a s t a ze „ w s p a n i a ł e j n a d z i e i : k a ż d y z żyjących na tej
ziemi - n i e z a l e ż n i e od tego, jak g ł ę b o k o u w i k ł a ł się w zło - m o ż e się jeszcze
u r a t o w a ć " (s. 1194). N i e u z a s a d n i o n e wydaje się szafowanie s e n t y m e n t a l i z m e m
jak gdyby był o n g ł ó w n y m m o t y w e m n a d z i e i p o w s z e c h n e g o z b a w i e n i a . Nie
w o l n o w u l g a r y z o w a ć p o g l ą d ó w r ó ż n y c h od swego s t a n o w i s k a i u s t a w i a ć w t a k i
sposób, aby w y d a ł y się w r ę c z „ j a ł o w e " i śmieszne.
54
Z o b . Y. C o n g a r , Les chrétiens en dialogue, P a r i s 1964, s. 265-271, 275,
282-285; W. H r y n i e w i c z , Współczesna antropologia prawosławna, „Analecta
, C r a c o v i e n s i a " 4: 1972, s. 217-238, zwł. s. 236; H. P a p r o c k i , Człowiek w myśli
prawosławnej. „Życie k a t o l i c k i e " 3: 1984, nr 6, s. 45-57.
55
Z. K u b i a k , Literatura pomostem między kulturami Azji i Europy. „Tyg.
P o w s z . " 2 1 : 1977, nr 46, s. 4.
56
Ch. Péguy. Le Porche du Mystère de la deuxième Vertu. P a r i s 1929 s. 15.
57
Zob. f r a g m e n t z Portyku misterium drugiej cnoty. „Tyg. P o w s z . "
32:1978 nr 24 s. 4.
58
evangélion tes koinés elpidos. Ad P h i l a d . 5,2.SCh 10, 124.
59
F o r m u ł y z liturgii e u c h a r y s t y c z n e j św. J a n a C h r y z o s t o m a (zob.
m o d l i t w y p r o s k o m i d i i i p o c z ą t e k Boskiej Liturgii).
60
A. Czechow. Utwory dramatyczne. Przeł. A S a n d a u e r . t. 1. W a r s z a w a
1953 s. 370 (Podkr. moje - W.H.).
VI. NADZIEJA NASZEJ PASCHY

Ja cię uwolnię, a ty Mnie uwielbisz


(Ps 50,15)

P i s m o ś w . n i e g l o r y f i k u j e ś m i e r c i a n i jej n i e p r z e k l i n a . W r o z d z i a l e ,
który rozbrzmiewa od początku do końca chwałą zmartwychwstania,
ś w . P a w e ł n a z y w a j ą w p r a w d z i e „ o s t a t n i m w r o g i e m " ( 1 K o r 15,26), a l e
z a r a z z a p o w i a d a jego p o k o n a n i e . „A kiedy już to, co zniszczalne,
p r z y o d z i e j e się w n i e z n i s z c z a l n o ś ć , a to, co ś m i e r t e l n e , p r z y o d z i e j e się
w n i e ś m i e r t e l n o ś ć , w t e d y s p r a w d z ą się s ł o w a , k t ó r e z o s t a ł y n a p i s a n e :
Zwycięstwo pochłonęło śmierć. Gdzież jest, o śmierci, twoje zwycięstwo?
( 1 K o r 15,54-55). Ś m i e r ć jest n i e u c h r o n n ą n e g a t y w n o ś c i ą l u d z k i e g o
istnienia, z k t ó r ą t r z e b a się pogodzić. J a k o t a k a w i n n a s t a n o w i ć
p r z e d m i o t r o z w a ż a ń m ą d r o ś c i o w y c h 1 . W i a r a w „Boga ż y w y c h " (Mk
12,27) p o z w a l a z u f n o ś c i ą o c z e k i w a ć n a t o w y d a r z e n i e i p r z y j ą ć j e j a k o
największy s a k r a m e n t całego życia.

1. P A S C H A Ś M I E R C I

W y p o w i e d z i P i s m a św. t c h n ą w i e l k i m z a u f a n i e m d o Boga, n i g d y n i e
z a p o m i n a j ą c e g o i m i o n l u d z i , z k t ó r y m i w s z e d ł w p r z y m i e r z e (zob.
M k 12,26). N i e z n a j d z i e m y n a k a r t a c h B i b l i i s ł ó w p o w i t a n i a ś m i e r c i j a k o <
wielkiego przyjaciela2. Co najwyżej j a w i się j a k o w y b a w c a dla
u d r ę c z o n y c h ż y c i e m i c i e r p i e n i e m l u d z i (zob. H i 3,11-22). U m ę c z o n y
działalnością misyjną P a w e ł w y r a ż a w więzieniu przekonanie, że
„ u m r z e ć - t o z y s k " ( F l p 1,21), a j e d n o c z e ś n i e p r z e ż y w a w e w n ę t r z n ą
r o z t e r k ę , n i e w i e d z ą c , czy m a w y b r a ć życie, czy śmierć. „ Z d w ó c h s t r o n
doznaję n a l e g a n i a : p r a g n ę odejść, a b y ć z C h r y s t u s e m , bo to o wiele
l e p s z e , p o z o s t a w a ć z a ś w c i e l e - t o b a r d z i e j d l a w a s k o n i e c z n e " ( F l p 1,23;
z o b . 2 K o r 5,4.8). C h r y s t u s m o ż e b y ć u w i e l b i o n y z a r ó w n o p r z e z ż y c i e j a k
i p r z e z ś m i e r ć ( z o b . F l p 1,20). S a k r a m e n t ś m i e r c i d o p e ł n i a s a k r a m e n t
życia. C a ł a egzystencja człowieka jest p r a w d z i w ą Paschą. „Jeżeli
b o w i e m żyjemy, żyjemy dla P a n a ; jeżeli zaś u m i e r a m y , u m i e r a m y dla
P a n a . I w ż y c i u w i ę c i w ś m i e r c i n a l e ż y m y d o P a n a " (Rz 14,8).
Św. I r e n e u s z uczył, że Bóg kierując się m i ł o s i e r d z i e m o d s u n ą ł
człowieka od d r z e w a życia. W y g n a n i a z raju n i e należy, w e d ł u g niego,
t r a k t o w a ć j a k o k a r ę , lecz j a k o w y r a z Bożego z m i ł o w a n i a . D z i ę k i niej

142
człowiek nie p o z o s t a n i e na z a w s z e przestępcą, a g r z e c h i zło n i e s t a n ą się
rzeczywistością nieskończoną i nieuleczalną. „Stawiając śmierć między
c z ł o w i e k i e m a sobą, p o w s t r z y m a ł jego p r z e s t ę p s t w o . S p r a w i ł , że u s t a ł
grzech, gdyż położył mu kres przez r o z k ł a d ciała następujący w ziemi,
aby człowiek - przestając kiedyś żyć grzechowi i umierając dla grzechu
- zaczął żyć B o g u " 3 . Jest to niezwykle ś m i a ł a interpretacja w y p o w i e d z i
biblijnych, w a r t a u w a ż n e j medytacji. Ś m i e r ć p r z e r y w a ciąg grzesznego
życia człowieka i w y z w a l a go do p e ł n e g o życia dla Boga. Bez niej zło
p a n o w a ł o b y w s z e c h w ł a d n i e na świecie, nabierając w r ę c z cech kosz­
marnej nieśmiertelności. Przeświadczenie Ireneusza tchnie głęboką
znajomością życia i w r a ż l i w o ś c i ą na t r u d n e l u d z k i e losy.
Coraz więcej teologów współczesnych słusznie przestaje określać
śmierć jako karę Boga za grzech4. Ewolucyjne rozumienie świata
z a k ł a d a obecność śmierci jako c z y n n i k a regulującego jego rozwój od
początku. Bóg nie unicestwia niczego, „stworzył b o w i e m wszystko po to,
a b y b y ł o " ( M d r 1,14). Ś m i e r ć n i e j e s t u n i c e s t w i e n i e m a n i k r e s e m
istnienia, lecz P a s c h ą i n o w y m p o c z ą t k i e m . Co o z n a c z a z a t e m
u k a z y w a n y w P i ś m i e św. z w i ą z e k m i ę d z y g r z e c h e m a śmiercią?
N a s t ę p s t w e m g r z e c h u n i e jest s a m fakt czasowego o g r a n i c z e n i a
życia ludzkiego, lecz bolesny s p o s ó b d o ś w i a d c z a n i a obecności i n i e ­
u c h r o n n o ś c i ś m i e r c i j a k o m r o c z n e j i d e s t r u k c y j n e j siły. C z ł o w i e k
p r z e ż y w a ś m i e r ć j a k o p r z e r a ż a j ą c e z a ł a m a n i e się życia. W y d a j e m u się,
że p o d w a ż a o n a w r ę c z s a m sens istnienia. N i e cieszy się z niej, n i e
dostrzega w niej n a r o d z i n do n o w e g o sposobu bytowania. Moc grzechu
w świecie d o s i ę g a w j a k i ś s p o s ó b k a ż d e g o c z ł o w i e k a i s k a ż a go od
w e w n ą t r z ( z o b . R z 5,12). R o d z i s i ę w n i m n i e u f n o ś ć , e g o i z m i k u r c z o w e
t r z y m a n i e się w ł a s n e g o i s t n i e n i a . W s k u t e k t e g o n i e p o t r a f i on, z b r a k u
ufności i o d d a n i a , p r z e ż y w a ć śmierci jako spełnienia życia. N a s t ę p ­
s t w e m g r z e c h u n i e jest ś m i e r ć j a k o t a k a , lecz b o l e s n y sposób
p r z e ż y w a n i a jej z b l i ż a j ą c e j s i ę o b e c n o ś c i . G r z e c h j e s t p r z e d e w s z y s t k i m
b r a k i e m z a u f a n i a i miłości. J a k o t a k i staje się „ o ś c i e n i e m ś m i e r c i " (1 K o r
15,56). T y l k o z a u f a n i e i m i ł o ś ć p o m a g a j ą p r z e z w y c i ę ż y ć t o , c z e g o
człowiek d o ś w i a d c z a j a k o bezsensu śmierci i lęku p r z e d nią5. Zresztą,
n a w e t ludziom p e ł n y m wiary i o d d a n i a nie przychodzi łatwo oswojenie
się z m y ś l ą o ś m i e r c i 6 . Ś m i e r ć J e z u s a n i e b y ł a ł a t w ą i „ p i ę k n ą ś m i e r c i ą " .
M o ż n a w t y m widzieć głęboką solidarność ludzkiego losu, t r u d n ą do
zgłębienia w k a t e g o r i a c h czysto racjonalnych.
W świetle wiary paschalnej śmierć człowieka ma znamiona
wydarzenia prawdziwie sakramentalnego. Dokonuje się w nim
najbardziej doniosłe spotkanie człowieka z Chrystusem zmartwych­
w s t a ł y m . W śmierci osiąga swą p e ł n i ę to, co w ciągu całego życia
d o k o n y w a ł o się z a p o ś r e d n i c t w e m p o s z c z e g ó l n y c h s a k r a m e n t ó w . U s t a j e
ekonomia znaków, będąca pod p e w n y m względem jedynie „obrazem
i c i e n i e m r z e c z y w i s t o ś c i n i e b i e s k i c h " ( H b r 8,5). Z n a k i s a k r a m e n t a l n e

143
są z a p o w i e d z i ą s p o t k a n i a się bez zasłony, ś m i e r ć jest s p e ł n i e n i e m
s a k r a m e n t a l n e j antycypacji. To, co tkwiło w w e w n ę t r z n e j celowości
s a k r a m e n t ó w , w ś m i e r c i staje się s z c z y t o w ą sytuacją s a k r a m e n t a l n ą .
Spoglądając od strony poszczególnych sakramentów można powiedzieć,
że d o p i e r o w ś m i e r c i osiągają o n e p a s c h a l n ą p e ł n i ę swojej rzeczywistości.
Jest to najbardziej w i d o c z n e w odniesieniu do c h r z t u i E u c h a r y s t i i jako
s a k r a m e n t ó w par excellence p a s c h a l n y c h '.
Jeżeli m ó w i m y o paschalnej strukturze s a k r a m e n t ó w , to pojmujemy
ją z a w s z e w o d n i e s i e n i u do w y d a r z e n i a , k t ó r e jest p r o t o t y p e m śmierci
i z m a r t w y c h w s t a n i a człowieka. W y d a r z e n i e m t y m jest s a m Chrystus,
k t ó r y zwycięsko przeszedł przez ś m i e r ć ku p e ł n i n o w e g o życia. Ś m i e r ć
jest s p e ł n i e n i e m w y d a r z e n i a p a s c h a l n e g o w dziejach człowieka. P. Te-
i l h a r d d e C h a r d i n z w r a c a się d o C h r y s t u s a z p r o ś b ą : „ N a u c z m n i e
p r z y j m o w a ć ś m i e r ć j a k o K o m u n i ę " 8 . Z a pośrednictwem posz­
c z e g ó l n y c h s a k r a m e n t ó w , z w ł a s z c z a E u c h a r y s t i i , d o k o n u j e się w ciągu
życia s p o t k a n i e i zjednoczenie ze z m a r t w y c h w s t a ł y m P a n e m . S p o t k a n i e
i zjednoczenie przez śmierć obejmuje w sobie wszystkie dotychczasowe
s p o t k a n i a z N i m . W ś m i e r c i skupiają się c a ł e d u c h o w e dzieje c z ł o w i e k a ,
zmierzające d o P r a s a k r a m e n t u wszelkiego z b a w i e n i a , k t ó r y m jest
C h r y s t u s . Ś m i e r ć jest s p o t k a n i e m i k o m u n i ą , k t ó r e s w o i m b e z p o ś r e d n i m
realizmem, nie wymagającym już pośrednictwa, przewyższają wszystkie
sytuacje sakramentalne. J a k o t a k a może być n a z w a n a paschalnym
s a k r a m e n t e m nowego życia i Przejściem (Paschą) do niego9.
Ś m i e r ć r o z w a ż a n a w t y m świetle jest „wielką inicjacją"10, objawie­
niem świata duchowego, przenikniętego przez D u c h a Bożego i zjedno­
czeniem człowieka z t y m światem. Spojrzenie takie rozjaśnia oblicze
śmierci, wnosi nadzieję, pogodę d u c h a i spokój. Większość ludzi woli nie
m y ś l e ć o ś m i e r c i , gdyż m y ś l t a n a p a w a lękiem. N i e w i e l u z d o b y w a się n a
p o g o d n ą ufność. Często jest to zresztą m i e s z a n i n a j e d n e g o i drugiego
uczucia11. K t o myśli o śmierci j a k o s a k r a m e n t a l n e j inicjacji do n o w e g o
życia, dostrzega, że „ t a k ż e D u c h p r z y c h o d z i z p o m o c ą naszej s ł a b o ś c i "
i „ p r z y c z y n i a się za n a m i w b ł a g a n i a c h , k t ó r y c h n i e m o ż n a w y r a z i ć
s ł o w a m i " (Rz 8,26). P o m a g a t o o d n a l e ź ć s a m e p o d s t a w y c h r z e ś c i j a ń s k i e j
m ą d r o ś c i w o b l i c z u śmierci, p r a w d z i w ą „sofiologię ś m i e r c i " 1 2 .
Ś m i e r ć jest tą jedyną rzeczywistością, k t ó r a nadaje życiu intensyw­
ność i właściwy ciężar gatunkowy. Według głębokich słów P. Evdokimo-
va, „ c z ł o w i e k jest k a p ł a n e m swojej ś m i e r c i " 1 3 . J e s t t o j a k i e ś „ o s t a t e c z n e
k a p ł a ń s t w o ", n i e r o z e r w a l n i e z w i ą z a n e z godziną przejścia, w której speł­
n i a się s e n s l u d z k i e g o d o j r z e w a n i a d o w i e c z n o ś c i . D a w n a m a r t y r o l o g i a
n a z y w a ł a d z i e ń ś m i e r c i d n i e m n a r o d z i n (dies natalis). P o g o d n e g o i r a d o s ­
n e g o u m i e r a n i a u c z y ł św. S e r a f i n z S a r o w a . D o s w o i c h u c z n i ó w m a w i a ł :
„dla nas umieranie będzie radością". Przekonanie to czerpał z nieza­
chwianej ufności w moc zmartwychwstania. Dlatego wszystkich przy­
chodzących do niego witał słowami paschlanego pozdrowienia: „radości

144
moja, Chrystus zmartwychwstał" - râdosti moja, Christas voskrése!
W słowach tych p r z e k a z y w a ł całą zawartość chrześcijańskiej nadziei, iż
o s t a t n i e s ł o w o n a l e ż y do życia, a n i e do śmierci. P o d o b n y jest w t y m do św.
F r a n c i s z k a z Asyżu, który u m i e r a ł sławiąc Boga i przyzywając śmierć
z radością: „Przyjdź, siostro! " 1 4 . P o g o d n a i r a d o s n a śmierć jest w i e l k i m
d a r e m Boga, e s c h a t o l o g i c z n y m c h a r y z m a t e m czy n a w e t „ d z i e w i ą t y m
b ł o g o s ł a w i e ń s t w e m " ( z o b . A p 14,13).
W perspektywie paschalnej śmierć m o ż n a najwłaściwiej określić
m i a n e m p r z e j ś c i a (pascha, transitus, transcensus), p r z e m i a n y i p r z e o ­
b r a ż e n i a (metamorphösis). P r z e m i a n a t a ł ą c z y w d i a l e k t y c z n y s p o s ó b
kenozę z uwielbieniem, b r a k ciągłości na płaszczyźnie ziemskiej
czasoprzestrzeni — z tajemniczą ciągłością w w y m i a r a c h n o w e g o b y t u
i n o w e g o czasu. W p r z e m i a n i e tej n a j b a r d z i e j i s t o t n ą rolę o d g r y w a
w y m i a r osobowy. Ś m i e r ć osoby nie jest czystą n e g a t y w n o ś c i ą a n i
m o m e n t e m p u s t y m w s t o s u n k u do całego przeżytego życia. N i e jest to
c a ł k o w i t e z e r w a n i e nici życia, lecz jego p r z e m i a n a i przejście „ciasną
b r a m ą " ( Ł k 13,24) w ś w i a t z m a r t w y c h w s t a n i a . W p u n k c i e t e g o
niepojętego przejścia s p e ł n i a się c a ł e życie c z ł o w i e k a j a k o osoby. Aby
w y r a z i ć p a s c h a l n ą t a j e m n i c ę śmierci, t r z e b a uciec się do j ę z y k a ekstazy,
o d d a n i a i powierzenia siebie D r u g i e m u . P r z y p o m o c y tych t e r m i n ó w
t r z e b a opisać to, co jest n a j w y ż s z y m a k t e m s p e ł n i e n i a osoby w m o m e n c i e
śmierci. Ś m i e r ć jest e k s t a t y c z n y m wyjściem ku jeszcze w pełni
N i e z n a n e m u . P r z e r y w a się ciąg ziemskiej c z a s o p r z e s t r z e n i , ale n a s t ę p u j e
z a r a z e m wejście w n o w ą rzeczywistość i w nową czasoprzestrzeń.
„To n i e p r a w d a , ż e u m i e r a j ą c w c h o d z i się w c z e r ń t u n e l u . T o p r z e d p o ­
kój jasności. Może jest to sięganie p o z a krąg, po k t ó r y m światło obiega
wszechświat, zataczając krzywiznę o promieniu trzydziestu pięciu
m i l i a r d ó w l a t z i e m s k i c h [...]. W t a k w i e l k i e j c h w i l i w y s t r z e l e n i a s w e j
biologicznej egzystencji, nie w i a d o m o dlaczego n a z y w a n e j śmiercią,
sięga się p o z a s y s t e m w s z e c h ś w i a t a . D o s a m e j Ś w i a t ł o ś c i . . . " 1 5 .
C z y m ż e jest o w o sięganie, jeżeli n i e w p i s a n ą w byt l u d z k i g r a w i t a c j ą
ku P e ł n i Ś w i a t a ? W swojej ontologicznej s t r u k t u r z e c z ł o w i e k nosi od
p o c z ą t k u s w e g o i s t n i e n i a t o d ą ż e n i e d o p e ł n i e j s z e g o życia. M o ż e się l ę k a ć ,
k i e d y n a d c h o d z i , gdyż n i e z n a g o jeszcze. J e s t t o j e d n a k lęk, k t ó r y
ustępuje radości. Można to wyrazić jedynie przez podobieństwo z per­
cepcją ziemskiego światła. J e s t e ś m y w n u r c i e Biblii, k t ó r a m ó w i p r z y
pomocy obrazów. B. Bro opisał w przejmujący sposób swoje spotkanie
ze zjawiskiem zorzy polarnej:
„A oto dosłownie zostałem zalany światłem. Ze wszystkich stron
spowijała nas, otaczała i obejmowała olbrzymia draperia pokry­
wająca cały horyzont, całe niebo i całą ziemię. Po długiej chwili
z a c h w y t u i m i l c z e n i a , n i e p o r o z u m i e w a j ą c się a n i j e d n y m s ł o w e m ,
z a c z ę l i ś m y r a z e m ś p i e w a ć Sanctus. M u s i e l i ś m y w j a k i ś s p o s ó b d a ć
u p u s t n a s z e m u p r z e r a ż e n i u . [...] C a ł e n i e b o f a l o w a ł o o b j ę t e ś w i a t ł e m

145
czerwonym, lilioworóżowym, żółtym, żywym, ruchomym, t r u d n y m
do określenia. Zafascynowani trwaliśmy jakby zawieszeni między
ś w i a t ł a m i g w i a z d , k t ó r e b ł y s z c z a ł y p o ś r ó d z o r z y [...].
N i e b o j a ś n i a ł o c h w a ł ą , a n a s p r z e j m o w a ł lęk, lęk w o b e c t e g o ś w i a t ł a ,
p r z e d k t ó r y m nic nie mogło u m k n ą ć , lęk w o b e c tego światła,
pozbawionego wszelkiej agresywności, które nie z a ć m i e w a ł o nicze­
go, ale z a w i e r a ł o w s z e l k i e ś w i a t ł o . I s a m t e n lęk w s k a z y w a ł n a m , że to,
co widzieliśmy, było realne. D a w a ł n a m p r z e d s m a k tego, czym może
b y ć k i e d y ś r ó w n i e ż b u d z ą c y lęk, c h o c i a ż u p r a g n i o n y w i d o k i n n e g o
światła, jeszcze bardziej realnego, bardziej łagodnego i mocnego,
k t ó r e n i e da się j e d n a k p o r ó w n a ć z b i e d n y m i ś w i a t ł a m i naszej ziemi.
Każdy z nas musi kiedyś odkryć - nie tylko przez p o r ó w n a n i e i obrazy
- że s p o t k a n i e z D o b r e m m o ż e b u d z i ć lęk, bo D o b r o - to s a m Bóg,
i dlatego nie pasują do Niego żadne ludzkie wymiary. Kiedy
odkryjemy, że D o b r a n i e da się z n i c z y m p o r ó w n a ć , a r ó w n o c z e ś n i e
n i e ma w n i m ż a d n e j s u r o w o ś c i , w t e d y o b u d z i się w n a s lęk, j a k w o b e c
z o r z y p o l a r n e j . Ł a g o d n e jej p i ę k n o m o ż e b y ć o b r a z e m n i e s k o ń c z o n e j
czułości Boga, który już teraz chce p r z y g o t o w a ć n a s do s p o t k a n i a ze
swoją d o b r o c i ą i ze s w o i m ś w i a t ł e m " 1 6 .
J a k o o s o b a c z ł o w i e k jest o n t y c z n ą relacją ku D r u g i e m u . W m o m e n c i e
ś m i e r c i r e l a c j a t a staje się w y j ś c i e m k u p e ł n i Bożej Ś w i a t ł o ś c i . Ś w i a t ł e m
t y m p r z e n i k n i ę t e zostaje całe życie w r a z z jego z d a r z e n i a m i , w z l o t a m i
i u p a d k a m i , osiągnięciami i tragediami. W obliczu Boga człowiek osądza
całość swojego życia.

P a s c h a l n e s p o j r z e n i e n a ś m i e r ć p o m a g a p r z e z w y c i ę ż a ć l ę k p r z e d jej
m r o c z n y m w y m i a r e m . Ś m i e r ć j e s t w y j ś c i e m (exodus) n a p r z e c i w d e f i n i ­
t y w n e m u s p o t k a n i u z B o g i e m j a k o tajemnicą czczoną w ciągu życia,
a k t e m o d e r w a n i a się c z ł o w i e k a o d siebie, o d d a n i a i z a u f a n i a T e m u ,
którego nie doświadczył jeszcze w pełni. W s p ó ł u m i e r a n i e z Chrystusem
d o k o n u j e się w ciągu c a ł e g o życia na p ł a s z c z y ź n i e s a k r a m e n t a l n e j
i egzystencjalnej. Ś m i e r ć fizyczna jest jego d o p e ł n i e n i e m .
Trzeba ukazywać światło, które przychodzi skądinąd. Trzeba „zda­
w a ć s p r a w ę z n a d z i e i , k t ó r a w n a s j e s t " " ( 1 P 3,15). T a k a p e d a g o g i a ś m i e r c i
m o ż e w y p r o w a d z i ć ze ślepej uliczki t r w o g i i rozpaczy. C z ł o w i e k a należy
s t o p n i o w o w y c h o w y w a ć do śmierci, t a k j ak w y c h o w u j e się go do życia. N i e
jest t o ł a t w a p e d a g o g i a . W y d a j e się, ż e jest o n a m o ż l i w a n a g r u n c i e c h r z e ś ­
cijańskim. C h r z e ś c i j a ń s t w o o d z n a c z a się wielką głębią d u c h o w ą w p o j ­
m o w a n i u tajemnicy śmierci. Ożywia je paschalna wiara, że Bóg-Człowiek,
Jezus C h r y s t u s przeszedł przez śmierć i wyzwolił od niej jako od osta­
tecznego losu człowieka. Odmienił przez to sam sens umierania. Orygenes
pisał o istnieniu tradycji, w e d ł u g której ciało A d a m a zostało pogrzebane
w t y m miejscu, gdzie miało miejsce ukrzyżowanie Chrystusa11. Również
ikonografia wschodnia ukazuje czaszkę A d a m a u stóp krzyża. Jest to
w y m o w n e świadectwo wiary w ożywiającą moc śmierci Chrystusa.

146
M i s t e r i u m śmierci C h r y s t u s a jest u d z i a ł e m k a ż d e g o człowieka. Jego
ś m i e r ć objawia tajemnicę naszej śmierci. Wierzymy, że C h r y s t u s jest
o b e c n y w sytuacji bezsilności, cierpienia i lęku. Przyjmując swoją w ł a s n ą
śmierć, w niej i przez nią przyjmujemy śmierć Chrystusa. W t e n sposób
d o k o n u j e się P a s c h a - p r z e j ś c i e z e ś m i e r c i d o ż y c i a , p r z e m i a n a , p r z e z
którą przejść m u s i k a ż d y człowiek.
Już chrzest wszczepia w tajemnicę śmierci i zmartwychwstania
Chrystusa. Jest ustawicznym w e z w a n i e m do umierania t e m u wszyst­
k i e m u , co jest z egoizmu, co w p r o w a d z a rozdzielenie i p o d d a j e niewoli.
Chrześcijanin m o ż e powiedzieć, iż w p e w n y m sensie śmierć jest już „za
n i m " . Chrzest zapoczątkował w n i m to, co tradycja wschodnia chętnie
n a z y w a „ m a ł y m z m a r t w y c h w s t a n i e m " . E u c h a r y s t i a daje m u u d z i a ł już
t e r a z w życiu nieprzemijającym. Ś m i e r ć z o s t a ł a więc p o n i e k ą d w tyle,
^ w i ą z a n a jedynie z c z a s e m i p r z e m i j a n i e m . L ę k p r z e d śmiercią t r a c i swą
paraliżującą moc. Aby t a k rozumieć i przeżywać śmierć, potrzeba jednak
głębokiej w i a r y i nadziei, k t ó r a sięga już t e r a z poza z a s ł o n ę tajemnicy.
W i a r a chrześcijańska nie jest jedynie pocieszeniem w obliczu śmierci.
W y m a g a raczej świadomego zstępowania na samo d n o ludzkiej trwogi,
aby przemienić ją w ufność. Moc przemienienia pochodzi od Tego, który
u m a r ł i p o w s t a ł z m a r t w y c h . W N i m r o z p o c z y n a się d r o g a k a ż d e g o
człowieka do jego w ł a s n e g o z m a r t w y c h w s t a n i a . On jest wyjaśnieniem
i rozwiązaniem p a r a d o k s u obydwu w y m i a r ó w śmierci: tragicznego i ra­
d o s n e g o . D z i ę k i J e g o z m a r t w y c h w s t a n i u t r w o g a m o ż e p r z e i s t o c z y ć się
w ufność. Ś m i e r ć niszczy ziemskie ciało i doczesne więzy, zrównuje
wszystkich ludzi ze sobą bez względu na stan i stanowisko. Równocześnie
j e d n a k jest bardziej z w y c i ę s t w e m niż klęską. N a l e ż y ją rtie tyle
o p ł a k i w a ć , ile c e l e b r o w a ć j a k o w i e l k i e i n i e p r z e n i k n i o n e m i s t e r i u m .
Z w y c i ę s t w o n a d śmiercią jest z w y c i ę s t w e m n a d k r u c h o ś c i ą i p r z e m i j a ­
n i e m ludzkiej egzystencji. Dlatego w s c h o d n i a liturgia za z m a r ł y c h m i a ł a
d a w n i e j n a z w ę : „ o b r z ę d y d z i ę k c z y n i e n i a " . Jej p o g o d n y c h a r a k t e r
p o d k r e ś l a ł częsty ś p i e w Alleluja, w ł ą c z e n i e t e k s t u B ł o g o s ł a w i e ń s t w o r a z
czerwony k o k m s z a t liturgicznych. Chrystus i męczennicy są z w i a s t u n a m i
i w z o r e m zwycięskiego przejścia przez śmierć.
Chrzęśćjaństwo nie zna mocy bardziej wyzwalającej niż ta, którą
p o s i a d a c a ł a p r a w d a o l u d z k i m życiu, p r a w d a o śmierci i z m a r t w y c h ­
w s t a n i u . M y ś l i o ś m i e r c i t r z e b a p r z y w r a c a ć n a l e ż n e jej m i e j s c e p o t o , a b y
m ó c p r a w d z i w i e p r z y w i ą z a ć się d o p r a w d y o Z m a r t w y c h w s t a n i u i ś w i ę ­
cić ją całą głębią s w e g o j e s t e s t w a 1 8 . Ś m i e r ć jest z n a t u r y swej t a j e m n i c ą
i jako t a k a nie m o ż e być p r z e d m i o t e m teoretycznej wiedzy. D l a żyjących
jej p r a w d z i w e o b l i c z e p o z o s t a n i e z a w s z e o s ł o n i ę t e m r o k i e m n i e w i e d z y .
Zasłonę tę uchyla jedynie w i a r a i nadzieja, ukazuje b o w i e m Tego, który
z a z n a ł ś m i e r c i , „ a o t o j e s t ż y j ą c y n a w i e k i w i e k ó w " , „Pierwszy i Ostat­
ni, i Żyjący" ( A p 1, 1 7 - 1 8 ) . T r z e b a u c h w y c i ć s i ę t e j „ z a o f i a r o w a n e j
n a d z i e i " , t r z y m a ć s i ę jej „ j a k o b e z p i e c z n e j i s i l n e j k o t w i c y d u s z y , k t ó r a

147
p r z e n i k a poza zasłonę, g d z i e J e z u s - p o p r z e d n i k w s z e d ł z a n a s " ( H b r 6,
18-20).

2. SPOTKANIE OCZYSZCZAJĄCE

U m i e r a j ą c c z ł o w i e k s p o t y k a się b e z p o ś r e d n i o ze s w y m B o g i e m -
Bogiem swojej w i a r y i nadziei, B o g i e m całego swego życia. J e s t to
s p o t k a n i e , k t ó r e g o ż a d e n z żyjących n i e jest w s t a n i e w y o b r a z i ć sobie a n i
opisać. Z a w o d z ą wszelkie p o r ó w n a n i a . Spotkanie z Bogiem przekracza
ziemskie p r z e c z u c i a i najlepsze intuicje. M o ż n a go jedynie z wiarą
i ufnością o c z e k i w a ć . J e d n o w y d a j e się p e w n e : b ę d z i e t o s p o t k a n i e
wstrząsające, przenikające całą głębię ludzkiego jestestwa. Wszystko
s t a n i e się z r o z u m i a ł e . W t e d y p o j m ę z całą oczywistością, że Bóg był
zawsze blisko, choć u k r y t y p r z e d m o i m i oczyma, że jest dobry,
m i ł o s i e r n y , w i e l k i i ś w i ę t y . W t e d y o t w o r z ą m i s i ę o c z y ( z o b . Ł k 24,31)^
S p o t k a n i e z B o g i e m staje się n i e u c h r o n n i e s ą d e m c z ł o w i e k a n a d s a m y m
sobą, sytuacją r o z p o z n a n i a s a m e g o siebie. J e s t t o sąd, k t ó r y o d s ł o n i
wszystkie tajniki serca, całą p r a w d ę o l u d z k i m egoizmie we wszystkich
jego przejawach. Człowiek staje p r z e d Bogiem w r a z z dziejami całego
życia. W o b l i c z u B o g a k a ż d y p o j m i e , k i m był, j a k i jest i kim mógł być
Dostrzeże w m g n i e n i u oka wszystkie jasne i c i e m n e strony Swego życia.
S p o t k a n i e z B o g i e m jest oczyszczającym s ą d e m dla człowieka. N i e
bez p o w o d u p o r ó w n a ć je trzeba do przejścia „jakby przez ogień" (1 K o r
3,15). W s p o t k a n i u t y m d o ś w i a d c z y m y n i e t y l k o l ę k u , a l e r ó w n i e ż
nieskończonej miłości i miłosierdzia swego Sędziego. Ten, który kazał
p r z e b a c z a ć „ a ż s i e d e m d z i e s i ą t s i e d e m r a z y " ( M t 18,22), c z y l i z a w s z e -
s a m jest B o g i e m p r z e b a c z a j ą c y m . Ten, k t ó r y n a w o ł y w a ł d o m i ł o s i e r d z i a -
s a m jest B o g i e m m i ł o s i e r n y m : „Bądźcie miłosierni, jak Ojciec w a s z jest
m i ł o s i e r n y " ( Ł k 6,36). B ó g n i e w y m a g a o d s w y c h s t w o r z e ń n i c z e g o , c z e g o
s a m nie czyni i nie urzeczywistnia p o n a d wszelką miarę. Dobroć,
miłosierdzie i miłość Boga jest największą tajemnicą zaskoczenia
i z d u m i e n i a człowieka w m o m e n c i e jego śmierci i s p o t k a n i a z n o w ą
rzeczywistością. Jest to spotkanie z Bogiem całego człowieka, przyno­
szącego w r a z z sobą również całe n i e p o w t a r z a l n e dzieje swojego życia
i w s z y s t k i c h jego m o m e n t ó w . Tajemnica, k t ó r ą jest k a ż d y człowiek,
s p o t y k a się z n i e o g a r n i o n ą t a j e m n i c ą B o g a .
Najbardziej specyficznym rysem n o w o t e s t a m e n t a l n e j teologii sądu
j e s t z a p o w i e d ź , i ż p r z y s z ł y m sędzią j e s t J e z u s C h r y s t u s (zob. D z 10,42;
J 5,22-27). N i e j e s t t o n e u t r a l n a i n f o r m a c j a o p r z y s z ł o ś c i . W s k a z u j e o n a ,
iż dzieje ś w i a t a zmierzają do ostatecznego K r ó l e s t w a Bożego, k t ó r e On
głosił i przybliżał s w y m i czynami. Wypowiedzi o Chrystusie jako Sędzi
świata m ó w i ą również, iż On sam, Jego życie i n a u k a są decydującym
k r y t e r i u m sądu. M i a r o d a j n a jest Jego p o s t a w a w o b e c ludzi i wrażliwość

148
na ich p o t r z e b y . Liczą się n i e słowa, ale p r z e d e w s z y s t k i m czyny (zob. Mt
7,21-23; 25,31-46). S ę d z i ą c z ł o w i e k a jest Ten, k t ó r y s a m „ p r z e s z e d ł
d o b r z e c z y n i ą c " ( D z 10,38). N a d a j e t o c h r z e ś c i j a ń s k i e j w i e r z e w
ostateczne spełnienie świata pogodny ton nadziei i zaufania. Człowiek
u m i e r a j ą c p o w r a c a do „ d o m u Ojca", w k t ó r y m jest „ m i e s z k a ń w i e l e "
( J 14,2). B ó g j e s t B o g i e m w i e r n y m i m i ł u j ą c y m c z ł o w i e k a . P o n i e w a ż
S ę d z i ą jest C h r y s t u s , s a m o s ł o w o „ s ą d " staje się w y r a z e m n a d z i e i .
Do istoty s ą d u należy w g l ą d w p r a w d ę o w ł a s n y m życiu. W godzinie
sądu d a n a mi zostanie łaska dostrzeżenia w życiu wszelkiego dobra, które
t e r a z staje się s p e ł n i e n i e m c a ł e g o j e s t e s t w a . T e r a z d o p i e r o u j a w n i a się
w pełni paschalny sens o d d a n i a i poświęcenia dla drugich. Teraz dopiero
z o b a c z ę , w c z y m p r z y c z y n i ł e m się do szczęścia i n n y c h . C z ł o w i e k staje
jakby w obliczu ż n i w a całego życia. Może zbierać to, co zostało zasiane.
Teraz dostrzega bliskość Chrystusa w całym swoim życiu. Wszystko jawi
się z całą oczywistością, której stale b r a k o w a ł o w w i e r z e n i e r o z p r a s z a ­
jącej bez reszty m r o k ó w ludzkiego życia.
S ą d n i e jest c e l e m s a m w sobie. Z istoty swej u k i e r u n k o w a n y jest on
na zbawienie człowieka. Z powodu poczucia winy może on być
przeżyciem b o l e s n y m i oczyszczającym. Jego celem nie jest jedynie
s p r a w i e d l i w a „ o d p ł a t a " ze s t r o n y Boga, lecz ocalenie „jakby p r z e z ogień"
i o s t a t e c z n e spełnienie życia. W y r a z e m n a d z i e i jest to, że moje życie
k o ń c z y się i z a c z y n a na n o w o w s p o t k a n i u z C h r y s t u s e m , S ę d z i ą i Z b a w c ą
w jednej osobie. Jest w t y m s p o t k a n i u tajemnica oczyszczenia i wy­
zwolenia.
„ S p o t k a n i e z B o g i e m jest z a w s z e p e ł n e c i e r p i e n i a i o z n a c z a p r z e w r ó t
c a ł e g o b y t u l u d z k i e g o . [...] Z e t k n i ę c i e t w a r z ą w t w a r z z B o g i e m j e s t
wejrzeniem w ogniste spojrzenie Boga. Cały byt ludzki doznaje
w s t r z ą s u i p r z e n i k a g o n i e w y s ł o w i o n e c i e r p i e n i e . [...]. J e d n ą z p o d ­
s t a w o w y c h kategorii J a n o w e g o doświadczenia Chrystusa jest właśnie
ów swoisty c h a r a k t e r miłości Chrystusowej: jest o n a miłością
i sądem, bliskością i dalą, s p e ł n i e n i e m i o b e z w ł a d n i e n i e m człowieka.
M i e c z o b o s i e c z n y . [...] «A J e g o w y g l ą d - jak słońce, k i e d y j a ś n i e j e
w swej mocy. K i e d y m G o u j r z a ł , d o s t ó p J e g o upadłem j a k m a r t w y »
( A p l , 1 6 - 1 7 ) . [...]
Z całą miłością i łaskawością s p o g l ą d a C h r y s t u s na człowieka
w y c h o d z ą c e g o Mu n a p r z e c i w . Ale jednocześnie ż a r Jego spojrzenia
przenika aż do najskrytszych w a r s t w bytu ludzkiego. Spotkanie Boga
w ognistym spojrzeniu Chrystusa to najwyższe spełnienie naszej
zdolności miłowania, a jednocześnie najstraszliwsze cierpienie
n a s z e j i s t o t y . W tej p e r s p e k t y w i e «czysciec» jest d o k o n u j ą c y m się
w końcowej decyzji przejściem przez oczyszczający ogień Boskiej
miłości. S p o t k a n i e z C h r y s t u s e m jest n a s z y m c z y ś ć c e m " 1 9 .
A p o k a l i p s a J a n a m ó w i o Z m a r t w y c h w s t a ł y m : „oczy Jego jak płomień
ognia" ( A p 1,14). W i a r a w s p o t k a n i e z B o g i e m p r z e z J e z u s a C h r y s t u s a

149
o d s ł a n i a to, co najpiękniejsze i n a j b a r d z i e j p r z e j m u j ą c e w chrześci­
jańskiej eschatologii.
To ostatnie stwierdzenie wskazuje na s a m osobowy rdzeń pojęcia
c z y ś ć c a i wyzwala od skłonności do „urzeczowienia" tajemnicy
oczyszczenia20. Czyściec jest w y d a r z e n i e m oczyszczenia w śmierci. K t o
c h c e p r z y b l i ż y ć się d o t a j e m n i c y , m u s i w y r z e c się n i e d o r z e c z n y c h
w y o b r a ż e ń , k t ó r y m i p o s ł u g u j e się często n a d a l p o b o ż n o ś ć l u d o w a 2 1 .
Jeżeli jest cierpienie w człowieku, p o c h o d z i o n o p r z e d e w s z y s t k i m z nie
u r z e c z y w i s t n i o n e j w życiu miłości. Z m o d l i t w y za z m a r ł y c h , której
t o w a r z y s z y ł y d a r y o f i a r n e i d o b r e u c z y n k i (zob. 2 M c h 12,40-43),
r o z w i n ę ł y się z c z a s e m p e w n e p r a k t y k i g r a n i c z ą c e z z a b o b o n e m i m a g i ą .
Występowali przeciw nim reformatorzy, odrzucając katolicką naukę
o c z y ś ć c u . P r z e c i w s t a w i a ł a s i ę jej r ó w n i e ż t e o l o g i a p r a w o s ł a w n a 2 2 .
M o d l i t w a za z m a r ł y c h jest w y r a z e m nadziei, iż „świętych o b c o w a n i e " ,
„społeczność świętych" nie ustaje w r a z ze śmiercią, lecz t r w a n a d a l .
W i a r a w oczyszczenie jest w e z w a n i e m do n a w r ó c e n i a już w t y m życiu.

3. S Ę D Z I A WSZYSTKICH L U D Z I : „ŻYWYCH I U M A R Ł Y C H "

Chrześcijańskie symbole wiary mówią o o s t a t e c z n y m przyjściu


C h r y s t u s a i J e g o p o w s z e c h n y m o b j a w i e n i u się w c h w a l e o r a z o s ą d z i e
o s t a t e c z n y m (zob. D z 10,42; 17,31)23. T r a d y c y j n a t e o l o g i a ł ą c z y t o
wydarzenie z niespodziewanym i nagłym końcem świata; podkreśla
zachętę J e z u s a do ustawicznej gotowości i czujności. N o w s z a teologia
chrześcijańska podchodzi do wydarzenia paruzji w inny sposób. Z w r a c a
u w a g ę , iż e s c h a t y c z n e spełnienie dziejów l u d z k i c h jest raczej d ł u g i m
p r o c e s e m d o k o n u j ą c y m się w c i ą g u całej h i s t o r i i l u d z k o ś c i . J e s t to p r o c e s
nieodwracalny, którego początek, ośrodek i p u n k t szczytowy stanowi
z m a r t w y c h w s t a ł y Chrystus. K t o wierzy, iż On „powróci", wyraża tym
s a m y m swą wiarę, iż wszyscy ludzie dochodzą do Niego jako do swego
Sędziego i Z b a w c y . O b j a w i a się On w s z y s t k i m w c h w a l e . Na t y m p o l e g a
powszechność paruzji i sądu. Sąd powszechny i sąd indywidualny, zwany
szczegółowym, są w gruncie rzeczy j e d n y m wydarzeniem, które dokonuje
się w c i ą g u życia, a s p e ł n i a się u k r e s u z i e m s k i c h d z i e j ó w k a ż d e g o
człowieka.
P i s m o święte nie w p r o w a d z a rozróżnienia między s ą d e m szczegó­
łowym i powszechnym24. Księgi biblijne mówią głównie o sądzie n a d
l u d ź m i i całą ludzkością. M o ż n a znaleźć jedynie w z m i a n k i o tym, że każdy
z d a p r z e d B o g i e m r a c h u n e k z e s w e g o ż y c i a ( z o b . R z 2,6; 2 K o r 5,10).
Pojęcie s ą d u szczegółowego r o z w i n ę ł o się s t o p n i o w o , d o p i e r o w epoce
Ojców Kościoła. Zdawali oni sobie sprawę z oddalenia między śmiercią
poszczególnego człowieka a k o ń c e m świata. Z drugiej strony, czcząc
m ę c z e n n i k ó w i g r o m a d z ą c się p r z y i c h g r o b a c h Kościół wierzył, że już

150
w m o m e n c i e ś m i e r c i s p o t y k a j ą się z C h r y s t u s e m . T r z e b a b y ł o w o b e c t e g o
p r z y j ą ć d w a sądy, w c z y m p o m o c n ą o k a z a ł a się n a u k a o ś m i e r c i j a k o
oddzieleniu duszy od ciała oraz o stanie pośrednim (widać to szczególnie
u Augustyna). Poglądy Ojców pierwszych stuleci nie są zresztą jednolite.
N i e k t ó r z y zdają się w r ę c z o g r a n i c z a ć s p o t k a n i e z C h r y s t u s e m po ś m i e r c i
jedynie do m ę c z e n n i k ó w . Wedle i n n y c h wszyscy zmarli oczekują jeszcze
pełnego spotkania z Chrystusem w dniu sądu ostatecznego. Wczesno­
chrześcijańskie symbole wiary świadczą o tym, że główny akcent
23
k ł a d z i o n o na paruzji i sądzie o s t a t e c z n y m . D o p i e r o w średniowieczu
26
zaczęto stawiać na pierwszym planie sąd szczegółowy .
Uogólniając m o ż n a powiedzieć, że Ojcowie rozpatrywali pojęcie sądu
w t r o j a k i m a s p e k c i e : j a k o o d p ł a t ę , czyli n a g r o d ę l u b k a r ę (w III w.
a k c e n t o w a ł t e n m o m e n t św. C y p r i a n ) ; j a k o s p r a w i e d l i w e w y r ó w n a n i e
(głównie Augustyn); jako wgląd w samego siebie i osądzenie siebie
27
(głównie Orygenes) . D w a pierwsze ujęcia d o m i n o w a ł y w dziejach myśli
chrześcijańskiej. Znalazły duży rezonans w poczuciu równości wszyst­
kich ludzi (w tym również władców i hierarchów) przed sprawiedliwym
28
Bogiem . Rozumienie to miało swoje oparcie w starotestamentalnej idei
29
„dnia J a h w e " , sądu i kary, która spotka ludzi niegodziwych . Apokalip-
t y k a ż y d o w s k a ( z o b . D n 7,9-14) p o g ł ę b i ł a j e s z c z e b a r d z i e j t o j u r y d y c z n e
r o z u m i e n i e s ą d u ( t r y b u n a ł , księgi, w y r o k ) j a k o w y d a r z e n i a o c h a r a k t e ­
rze p o w s z e c h n y m . Z n a l a z ł o to swój o d d ź w i ę k w n a u c e N o w e g o Testa­
m e n t u ( z o b . M t 2 5 , 3 1 - 4 6 ; A p 2 0 , 11-15), k t ó r y u k a z u j e w y w y ż s z o n e g o
Chrystusa jako Syna Człowieczego i Sędziego wszystkich ludzi. Nic
dziwnego, że wcześnie zaczęto łączyć sąd i paruzję w j e d n o oczekiwanie.
Nadzieja u s t ę p o w a ł a coraz bardziej lękowi. Ojcowie Kościoła mieli już
p r z e d sobą u t r w a l o n ą tradycję o o k r e ś l o n y m wyrazie.
D w a pierwsze sposoby rozumienia sądu nie są jednak łatwe do pogo­
dzenia ze sprawiedliwością, miłością i miłosierdziem Boga, którego obli­
cze o b j a w i o n e z o s t a ł o p r z e z C h r y s t u s a . J u ż św. P a w e ł p i s a ł : „ K t ó ż m o ż e
w y d a ć w y r o k p o t ę p i e n i a ? C z y C h r y s t u s J e z u s , k t ó r y p o n i ó s ł [za n a s ]
śmierć, co więcej - z m a r t w y c h w s t a ł , siedzi po p r a w i c y Boga i przyczynia
s i ę z a n a m i ? " (Rz 8,34). J a n u k a z u j e B o g a m i ł u j ą c e g o ś w i a t : „ n i e p o s ł a ł
s w e g o S y n a n a ś w i a t p o t o , a b y ś w i a t s ą d z i ł [hina krine], a l e p o t o , b y ś w i a t
z o s t a ł p r z e z N i e g o z b a w i o n y " ( J 3,17; z o b . 8,15; 12,47). „ K t o w i e r z y w N i e ­
g o , n i e j e s t s ą d z o n y [où krinetai] ; a k t o n i e w i e r z y , j u ż z o s t a ł o s ą d z o n y [éde
kékritai], b o n i e u w i e r z y ł w i m i ę J e d n o r o d z o n e g o S y n a B o ż e g o " ( J 3,18).
S p r a w y o s t a t e c z n e d o k o n u j ą się w e d ł u g J a n a już w życiu d o c z e s n y m :
„sąd polega na tym, że światło p r z y s z ł o na świat, lecz ludzie bardziej
u m i ł o w a l i c i e m n o ś ć a n i ż e l i ś w i a t ł o : b o z ł e b y ł y i c h u c z y n k i " ( J 3,19; p o r .
j e d n a k 12,48). C z ł o w i e k d o k o n u j e w y b o r u . Z e s t a w i e n i e s ą d u z e ś w i a t ł e m
(zob. J 3 , 20-21)) m a d o n i o s ł e z n a c z e n i e . T e n w ł a ś n i e w ą t e k p o d j ą ł
Orygenes i rozwinął pojęcie sądu j a k o osądzającego i oczyszczającego
w g l ą d u człowieka w samego siebie p o d w p ł y w e m Bożego światła30.

151
K t o z a g ł ę b i sią w n i e z m i e r n i e z r ó ż n i c o w a n ą e s c h a t o l o g i ę O j c ó w
K o ś c i o ł a , t e n r y c h ł o b ę d z i e m ó g ł u ś w i a d o m i ć sobie, ile r o z w i ą z a ń i m o ż l i ­
wości zostało w późniejszym czasie zepchniętych w zapomnienie. Intui­
cja O r y g e n e s a w a r t a j e s t s z c z e g ó l n e j u w a g i . S ą d j e s t s p o t k a n i e m c z ł o ­
w i e k a z s a m ą P r a w d ą , k t ó r ą jest Bóg. P r a w d a ta jaśnieje na obliczu
zmartwychwstałego Chrystusa. Przez śmierć człowiek wkracza w świa­
t ł o P r a w d y . S k o ń c z y ł się c z a s p o z o r ó w , n a k ł a d a n i a m a s e k i g r a n i a ról.
Będę tylko taki, jaki jestem n a p r a w d ę . W spotkaniu ze Światłością
o d p a d a j ą w s z y s t k i e p o z o r y i fikcje, o b j a w i a się s a m a P r a w d a . S ą d jest
„godziną p r a w d y " . Polega na d o s t r z e ż e n i u p r a w d y z a r ó w n o o sobie, jak
i o n i e z m i e r z o n e j m i ł o ś c i B o g a . W s p o t k a n i u z C h r y s t u s e m o k a ż e się
w całej p e ł n i , k i m j e s t e m i co u c z y n i ł e m ze swojego życia — dzieje o d d a n i a
i p r a w d y , h i s t o r i ę u p a d k u , negacji i k ł a m s t w a czy jedynie coś p o ś r e d n i e g o
i l e t n i e g o ( z o b . A p 3,16). M o j e ż y c i e o s ą d z a m n i e s a m e g o . W y r o k n i e m u s i
przyjść od z e w n ą t r z , gdyż noszę go już w s a m y m sobie, w całej p r a w d z i e
swojego życia w r a z z jego u p a d k a m i oraz ich n a s t ę p s t w a m i . Ś w i a t ł o ,
k t ó r e o t w i e r a m i oczy, n i e p o c h o d z i o d e m n i e , lecz o d C h r y s t u s a (zob.
J 3 , 1 9 ; 12,48).
Sędzią jest U k r z y ż o w a n y . N i e m u s i On niczego czynić. Wystarczy, że
jest obecny. W tajemnicy s ą d u jaśnieje n o w y m blaskiem p r a w d a o
Krzyżu. To ona przenika teraz na wskroś tajniki ludzkiego jestestwa.
Najlepszy S ę d z i a respektuje decyzje ludzkiej wolności, ale m o ż n a ufać, że
m a n i e z n a n e n a m s p o s o b y wyjścia n a p r z e c i w t e m u , k t o o d w r a c a się o d
Niego, w y z w o l e n i a go z niewoli s a m e g o siebie i p r z e m i e n i e n i a . S ą d jest
uobecnieniem p r a w d y Krzyża w p e ł n y m świetle D u c h a Świętego. Bóg nie
musi inscenizować dwóch sądów, szczegółowego i ostatecznego. Z b ę d n a
jest w t y m k o n t e k ś c i e w s z e l k a d r a m a t u r g i a o c h a r a k t e r z e a p o k a l i p t y c z ­
nym i jurydycznym31.
Tradycyjne rozróżnienie między sądem szczegółowym i sądem
powszechnym należy traktować jako jeden z możliwych modeli inter­
pretacji i przedstawiania p r a w d y o wydarzeniach ostatecznych. W rze­
czywistości chodzi o jeden jedyny sąd w śmierci człowieka, w k t ó r y m
przeżywa on zarazem koniec dziejów ludzkich. Jest to najbardziej
osobisty o s ą d życia, p o z o s t a j ą c y j e d n a k w ścisłej relacji do dziejów całej
ludzkości i świata. N i k t nie przychodzi do Boga s a m jeden. Wraz z n i m
p o w r a c a j ą t a k ż e inni. E s c h a t y c z n e spełnienie jednego c z ł o w i e k a jest
także cząstką spełnienia ludzkości i świata. Wymiar osobisty i powszech­
ny - to jedynie d w a aspekty tego samego wydarzenia32.
Z w r ó ć m y na koniec u w a g ę na z n a m i e n n y rys modlitwy Kościoła,
widoczny w liturgii różnych w y z n a ń chrześcijańskich. Świadomość sądu
p o b u d z a K o ś c i ó ł d o m o d l i t w y w s t a w i e n n i c z e j z a w s z y s t k i c h (nie tylko
zmarłych!), aby Bóg zachował ich od zatracenia i przeprowadził mocą
łaski o d k u p i e n i a do wiecznego szczęścia. W m o d l i t w a c h tradycji
ł a c i ń s k i e j c z ę s t o p o j a w i a s i ę s ł o w o infernum, z a ś w l i t u r g i i w s c h o d n i e j

152
hades {ad). N i e n a l e ż y j e d n a k z a p o m i n a ć , ż e p r z e z d ł u g i c z a s s ł o w o t o
o z n a c z a ł o b l i ż e j n i e z r ó ż n i c o w a n ą „ o t c h ł a ń " {sheol), a n a s t ę p n i e t a k ż e
„piekło" w sensie węższym. Liturgia nie w p r o w a d z a tych rozróżnień.
Cechuje ją m o d l i t e w n y uniwersalizm, którego o ś r o d k i e m jest świado­
mość, iż każdy człowiek podlega sądowi Chrystusa i m o ż e zatracić
samego siebie.

4. ZMARTWYCHWSTANIE JAKO S P E Ł N I E N I E ŻYCIA L U D Z K I E G O

Ś m i e r ć jest w y d a r z e n i e m , k t ó r e w y r y w a c z ł o w i e k a z rozległej sieci


jego z i e m s k i c h relacji, r ó w n o c z e ś n i e j e d n a k w p r o w a d z a go w n o w e
relacje o s o b o w e . To, co z l u d z k i e g o p u n k t u w i d z e n i a jest k e n o z ą , staje się
r ó w n o c z e ś n i e u d z i a ł e m w zwycięstwie C h r y s t u s a (i Boga! ) n a d śmiercią.
D o c z e s n e istnienie człowieka n i e jest z a m k n i ę t ą rzeczywistością, lecz
f r a g m e n t e m nieskończenie większej całości dziejów życia. Człowiek ma
zawsze do czynienia z Bogiem m i ł u j ą c y m i w i e r n y m . Uczyniwszy czło­
w i e k a p a r t n e r e m zbawczego dialogu z sobą s a m y m , Bóg nie wydaje
go na u n i c e s t w i e n i e , lecz ocala go w jego n i e p o d z i e l n e j jedności i całości.
Bóg n i e jest B o g i e m śmierci, lecz B o g i e m życia i n a d z i e i . P r a w d a
0 z m a r t w y c h w s t a n i u mówi, że życie c a ł e g o człowieka ma p r z e d sobą
nieprzemijającą przyszłość. Bóg nie wskrzesza jedynie biologicznego
ciała, lecz o s o b ę l u d z k ą . C z ł o w i e k jest n i e p o d z i e l n y i j a k o t a k i z a c z y n a
istnieć n o w y m i s t n i e n i e m już w m o m e n c i e swej śmierci. J e g o ciało jest
ciałem zmartwychwstania.
P a w ł o w y t e k s t 1 K o r 15, 3 5 - 4 9 m ó w i o n i e s k o ń c z o n o ś c i , c h w a l e
1 mocy D u c h a Bożego, który będzie niezmierzoną i o t w a r t ą przestrzenią
życia zbawionych. Intencją apostoła nie było bynajmniej zarysowywanie
„ b i o c h e m i i " czy „ b i o e l e k t r o n i k i " l u d z k i e g o ciała i przyszłego życia.
Podkreśla on jedynie, iż należeć b ę d z i e m y do Boga w r a z z naszą całą
rzeczywistością, definitywnie przemienioną i przeobrażoną. W m o m e n ­
cie ś m i e r c i c z ł o w i e k j a k o c a ł o ś ć b y t u s t w o r z o n e g o z o s t a j e p r z y j ę t y p r z e z
Boga, w r a z ze swą cielesnością i dziejami życia. Jeżeli za życia ciało
umożliwia człowiekowi relację z i n n y m i i ze światem, to należy również
jako t a k i e do s p o s o b u jego egzystencji eschatycznej w świecie z m a r ­
twychwstania. Biblia podkreśla jedność i całość ludzkiego bytu. P o ­
śmiertna wspólnota z Bogiem dotyczy całego człowieka. Z m a r t w y c h ­
w s t a n i e ciała oznacza, że nie ginie nic z dziejów jego istnienia, lecz
doznaje łaski przemienienia.
Z m a r t w y c h w s t a n i e jest s p e ł n i e n i e m ludzkiego życia. S p e ł n i e n i e to
oznacza, że moje k o n k r e t n e życie ziemskie będzie na zawsze miało
nieprzemijającą wartość. Nowość, która następuje wraz ze zmartwych­
w s t a n i e m , nie jest bynajmniej o d r z u c e n i e m tego, co już m i n ę ł o . Z m a r ­
t w y c h w s t a n i e jest ostateczną p r z e m i a n ą życia, a nie jego zniszczeniem,

153
uzdrowieniem i spełnieniem, a nie stworzeniem czegoś całkowicie
nowego, nie mającego absolutnie żadnego związku z życiem ziemskim.
K o n k r e t n e dzieje ludzkiego życia zostaną przyjęte przez Boga i p o d n i e ­
sione do n o w e g o istnienia, w całej ich niepowtarzalności33.
W przeszłości często u s i ł o w a n o ujmować p r o b l e m z m a r t w y c h ­
w s t a n i a w sposób zbyt fizykalny. Cała eschatologia, jak z a u w a ż y ł już
w 1949 r. Y. C o n g a r , r o b i ł a w r a ż e n i e „fizyki r z e c z y o s t a t e c z n y c h " 3 4 .
T e o l o g o w i e z a s t a n a w i a l i się, c z y z m a r t w y c h w s t a n ą p o s z c z e g ó l n e c z ł o n k i
ciała ludzkiego35. Dzisiejsze doświadczenie poucza, że ciało jest czymś
więcej niż z b i o r e m m o l e k u ł i z w i ą z k ó w c h e m i c z n y c h . Cały człowiek jest
osobą. Ciało uczestniczy w jego godności osobowej. W ciele l u d z k i m
w y r a ż a się z d o l n o ś ć w c h o d z e n i a w relację z i n n y m i l u d ź m i oraz z całą
otaczającą rzeczywistością. Ciało jest ś r o d k i e m k o m u n i k a c j i między­
osobowej. Co więcej, jest w n i m p r z e d z i w n a zdolność do g r o m a d z e n i a
całej historii człowieka. Czyż l u d z k i e oblicze p o o r a n e z m a r s z c z k a m i n i e
jest w y r a z e m całej biografii osoby? Cielesne z m a r t w y c h w s t a n i e jest
z m a r t w y c h w s t a n i e m człowieka z całymi dziejami jego życia i jego
o d d a n i a . Miłość i o d d a n i e są s p r a w d z i a n e m w e w n ę t r z n e j w a r t o ś c i życia.
Z m a r t w y c h w s t a ł y człowiek zanosi w sobie całe swoje życie Bogu. Dzięki
t e m u zostanie z a c h o w a n e na wieki. Należeć będzie do niego na zawsze.
K o g o n i e z a s t a n o w i fakt, że J e z u s w z m a r t w y c h w s t a ł y m ciele
z a c h o w u j e ś l a d y r a n z a d a n y c h M u w c z a s i e m ę k i ( z o b . J 2 0 . 2 0 : 2 7 ; A p 5,6)!
Czyż n i e są one na zawsze z n a k i e m trwałej doniosłości Jego o d d a n i a ?
Dzieje c i e r p i e n i a z a p i s a ł y się w J e g o ciele. W świetle z m a r t w y c h w s t a n i a
ewangeliści ukazują sens całego ziemskiego życia Jezusa. Z m a r t w y c h ­
w s t a n i e jest p o t w i e r d z e n i e m i spełnieniem Jego dziejów w p i s a n y c h na
zawsze w tajemnicę Jego ciała.
W s p ó ł c z e s n a t e o l o g i a o d w r a c a się o d fizykalnego r o z u m i e n i a c i a ł a
l u d z k i e g o , o p o w i a d a się n a t o m i a s t z a k o n c e p c j ą p e r s o n a l i s t y c z n ą . J a k o
osoba człowiek jest istotą społeczną i historyczną. Ciało jest nie tylko
s y m b o l e m , a l e r ó w n i e ż r z e c z y w i s t y m p o ś r e d n i k i e m k o n t a k t o w a n i a się
między osobami. Ciało umożliwia różne formy łączności i wzajemnej
w y m i a n y o s o b o w e j ( m o w a , spojrzenie, gesty).
E s c h a t y c z n e spełnienie jest z istoty swej „ o b c o w a n i e m ś w i ę t y c h "
(communie- sanctorum), w s p ó l n o t ą ż y c i a z b a w i o n y c h . Osobowe relacje
międzyludzkie, k o n s t y t u t y w n e dla istnienia i życia samej osoby, nie
ulegają u n i c e s t w i e n i u w świecie z m a r t w y c h w s t a n i a . W s p ó l n o t o w y wy­
m i a r b y t o w a n i a jest t r w a ł ą cechą człowieczeństwa. Relacyjna i dialo-
giczna s t r u k t u r a osoby ludzkiej ma swoje eschatologiczne znaczenie.
Chodzi o wspólnotę międzyludzką, która istnieć m o ż e dlatego, iż
uczestniczy w życiu wspólnoty osób Boskich.
Z a d u m a nad zmartwychwstaniem skłania do przemyślenia na
n o w o roli c i a ł a ludzkiego, z w ł a s z c z a w jego z w i ą z k a c h ze ś w i a d o m o ś c i ą
i w o l n o ś c i ą osoby, z d o l n e j do k o m u n i k o w a n i a się z i n n y m i o s o b a m i . D u c h

154
l u d z k i jest d u c h e m wcielonym. Ciało s p e ł n i a istotną rolę w procesie
k s z t a ł t o w a n i a się i d o j r z e w a n i a w o l n o ś c i i ś w i a d o m o ś c i c z ł o w i e k a .
D u c h o w a i p s y c h i c z n a a k t y w n o ś ć l u d z k a staje się m o ż l i w a dzięki
p o ś r e d n i c t w u ciała. Co więcej, ciało l u d z k i e jest ś r o d k i e m m i ę d z y o s o ­
b o w e j k o m u n i k a c j i i w z a j e m n e g o p r z e n i k a n i a się ś w i a d o m o ś c i . Bez n i e g o
c z ł o w i e k n i e m i a ł b y m o ż l i w o ś c i p o r o z u m i e n i a się z i n n y m i o s o b a m i
i n a w i ą z a n i a o s o b o w e g o k o n t a k t u . Ciało jest c z y n n i k i e m w z a j e m n e g o
zespolenia i więzi między ludźmi, podstawowym „ s a k r a m e n t e m " spot­
k a n i a osób, czyli s a k r a m e n t a l n y m ś r o d k i e m p o ś r e d n i c z ą c y m w e w z a j e m ­
n y m o b j a w i a n i u się ś w i a d o m o ś c i i w o l n o ś c i l u d z k i e j .
P r a w d a o „ z m a r t w y c h w s t a n i u c i a ł a " m ó w i coś więcej niż tylko
0 udziale w życiu wiecznym całego człowieka. Mówi również o trwałości
m i ę d z y l u d z k i c h więzi i relacji, k t ó r y c h ciało jest p o ś r e d n i k i e m , o wspól­
n o t o w y m c h a r a k t e r z e zbawienia i szczęścia osób ludzkich. W świecie
z m a r t w y c h w s t a n i a u r z e c z y w i s t n i się w całej p e ł n i t a j e m n i c a w s p ó l n o t y
osób, tu na ziemi wciąż k r u c h a i zagrożona. Osoba będzie mogła u k a z a ć
się w całej p r a w d z i e i o d s ł o n i ć się w całej p e ł n i p r z e m i e n i o n e g o
c z ł o w i e c z e ń s t w a . Z m a r t w y c h w s t a ł e c z ł o w i e c z e ń s t w o s t a n i e się rzeczy­
wistością całkowicie przejrzystą, przenikalną, jasną i prostą. Czyż nie w
t y m t k w i t a j e m n i c a o w e g o söma pneumatikón, o k t ó r y m p i s a ł ś w . P a w e ł ?
Ciało duchowe, przeniknięte na wskroś potęgą stwórczego Ducha, stanie
się b e z r e s z t y o b l i c z e m c z ł o w i e k a , o b j a w i e n i e m c h w a ł y dzieci B o ż y c h .
Człowiek będzie dla człowieka na zawsze promiennym świadkiem
zbawczej mocy Boga. Jego chwałę głosić będzie prawdziwością i chwałą
s w e g o c z ł o w i e c z e ń s t w a . Gloria enim Dei vivens homo36. I r e n e u s z o w a
i n t u i c j a w y b i e g a k u tej e s c h a t y c z n e j rzeczywistości z m a r t w y c h w s t a ­
łego człowieka.
Związek pomiędzy l u d z k i m ciałem a świadomością i wolnością ma
c h a r a k t e r d w u s t r o n n y . Z j e d n e j s t r o n y w a r u n k u j e o n o k s z t a ł t o w a n i e się
1 dojrzewanie wolności. Z drugiej - wolność człowieka ponosi o d p o ­
w i e d z i a l n o ś ć z a proces d u c h o w e j p r z e m i a n y jego ciała, k t ó r e kiedyś m a
s t a ć się „ c i a ł e m d u c h o w y m " . N i e p o z b a w i o n a p o d s t a w b y ł a b y z a t e m
hipoteza, że wygląd z m a r t w y c h w s t a ł y c h ciał będzie w jakiejś mierze
odzwierciedleniem duchowych z m a g a ń ludzkiej wolności. Wygląd każ­
dego będzie dla innych „ p r z e j a w e m tego, c z y m się s t a n i e m y " ,
„oznajmieniem Bożego S ą d u n a d n a m i " 3 7 . D u c h o w e dzieje człowieka
i jego wolności zostaną niejako w p i s a n e w jego oblicze i s t a n o w i ć będą
j e g o w i e c z n e z n a m i ę r o z p o z n a w c z e , j e g o „ i m i ę n o w e " ( A p 2,17).
Wszystko, co zostało powiedziane, w z m a g a jedynie poczucie nie­
przeniknionej tajemnicy. Wyobraźnia niewiele ma tu do powiedzenia.
T a j e m n i c ę czci się w milczeniu.

155
5. P A S C H A W I E C Z N O Ś C I

Nadzieja na ostateczne spełnienie życia ma swoje oparcie w osobie


J e z u s a C h r y s t u s a . J e g o z m a r t w y c h w s t a n i e i wywyższenie u Boga jest
obietnicą i początkiem tego spełnienia. Misterium p a s c h a l n e stworzyło
n o w y w y m i a r istnienia i uczestnictwa stworzeń w życiu Boga. P a s c h a
śmierci jest p o c z ą t k i e m n o w e g o życia, które nie z n a śmierci. P a s c h a
doczesna p r o w a d z i do „Paschy wiecznej". To ostatnie określenie, znane
z wypowiedzi Ojców Kościoła38, streszcza w sobie paschalny sens
u c z e s t n i c t w a człowieka w życiu Boga, w k t ó r y m to u c z e s t n i c t w i e nie­
przemijającą rolę spełnia uwielbione człowieczeństwo Chrystusa ukrzy­
ż o w a n e g o i z m a r t w y c h w s t a ł e g o . N i e ma już p r z e c h o d z e n i a od śmierci do
życia. Pozostaje jedynie c h w a l e b n y kres ludzkiej P a s c h y ku Bogu, k t ó r y m
jest „życie w i e c z n e " .
„Życie w i e c z n e " jest u r z e c z y w i s t n i e n i e m w s z y s t k i c h obietnic poja­
w i a j ą c y c h się n a k a r t a c h całej Biblii o d p o c z ą t k u d o k o ń c a . S ą t o
obietnice przyszłości, której nie zagraża śmierć, bliskości Boga, wyzwo­
lenia z cierpienia i bólu, radości z przemienionego świata oraz wszech­
o g a r n i a j ą c e g o p o k o j u (szalom). B i b l i a w y r a ż a t ę p r z y s z ł o ś ć c z ł o w i e k a ,
ludzkości i świata przy pomocy różnych obrazów eschatologicznych.
M ó w i o niebie, g o d a c h weselnych, uczcie, raju, n o w y m mieście Bożym.
Z a p r o s z e n i o t r z y m u j ą „ n o w e i m i ę " ( A p 2,17; z o b . 2 2 , 4 ) 3 9 . Z n a j o m o ś ć
imienia z a k ł a d a wzajemną zażyłość, wywyższenie i nową relację od Boga.
K t o otrzymuje n o w e imię, jest osobiście z a p r o s z o n y przez Boga, z n a n y Mu
i bliski; cieszy się J e g o przyjaźnią i miłością. O b r a z weselnej r a d o ś c i (zob.
M t 2 2 , 1 - 1 0 ; 2 5 , 1-10; A p 19,7-9) m ó w i o n a j w i ę k s z e j m i e r z e l u d z k i e g o
spełnienia i szczęścia. D o p i e r o we wspólnocie z b a w i o n y c h miłość odsła­
n i a całą swoją głębię i szerokość. W miłości człowiek d o ś w i a d c z a n a j ­
b a r d z i e j , k i m jest. Z i e m s k a m i ł o ś ć jest s y m b o l e m o s t a t e c z n e g o s p e ł n i e ­
nia. O b r a z świątecznej u c z t y w y s t ę p u j ą c y często w P i ś m i e św. (zob. Iz 25,
6 - 7 ; M t 8 , 1 1 ; Ł k 1 2 , 3 7 ; 14,7-24) m ó w i n i e t y l k o o s a m e j r a d o ś c i b i e s i a d o ­
w a n i a , lecz t a k ż e o p o j e d n a n i u (zob. Ł k 15,22-24), w z a j e m n e j p r z y j a ź n i
l u d z i i r a d o ś c i (zob. Łk 14,13-15). C z ę s t o p r a k t y k o w a n y p r z e z J e z u s a
zwyczaj g r o m a d z e n i a się n a w s p ó l n y p o s i ł e k jest p r o r o c z y m z n a k i e m
przyszłego Królestwa Bożego. Z a s i a d a ł On do stołu z a r ó w n o z osobami
s z a n o w a n y m i , j a k i p o g a r d z a n y m i p r z e z l u d z i ( z o b . Ł k 7 , 3 6 - 5 0 ; 19,1-10),
co wskazuje wyraźnie na uniwersalizm głoszonego przezeń Królestwa,
przełamujący wszelkie ludzkie bariery. Zaproszeni zostaną wszyscy
b i e d n i i u p o ś l e d z e n i ( z o b . Ł k 14,13). J e d n ą z c e c h K r ó l e s t w a b ę d z i e t o , ż e
n i k t n i e b ę d z i e się w y n o s i ł p o n a d d r u g i e g o , a n a j w i ę k s z y b ę d z i e j a k
n a j m n i e j s z y (zob. Łk 14,7-11; 22, 2 4 - 2 7 ; J 13,1-17). G d z i e k o l w i e k na
z i e m i u r z e c z y w i s t n i a się t e n n o w y styl życia, t a m m o ż n a m ó w i ć o dalekiej
choćby antycypacji przyszłej radości.

S a m o słowo „ r a j " kieruje myśl ku p o c z ą t k o m nie skażonego jeszcze

156
s t w o r z e n i a ( z o b . R d z 2,8-25). O p o w i e ś ć o p o c z ą t k a c h b y ł a d l a p r o r o k ó w
z n a k i e m n a d z i e i n a p r z y s z ł o ś ć ( z o b . I z 5 1 , 3 ; E z 36,35), z a p o w i e d z i ą p r z y ­
s z ł e j h a r m o n i i i p o k o j u c a ł e g o s t w o r z e n i a ( z o b . I z 1 1 , 7-9; 6 5 , 2 1 - 2 5 ) . N o w e
m i a s t o B o ż e - to p o k ó j i s p r a w i e d l i w o ś ć (zob. Iz 54,11-14; 60,1-22; 61,
6-9), p e ł n i a ż y c i a , s p e ł n i e n i e w s z y s t k i c h n a d z i e i ( z o b . A p 2 1 , 9 - 2 2 , 5 ) , b e z ­
p i e c z e ń s t w o ( m o t y w s t a l e o t w a r t y c h b r a m : A p 21,25) i u s z c z ę ś l i w i a j ą c e
w s p ó ł i s t n i e n i e n a r o d ó w , w n o s z ą c y c h do niego p r z e p y c h , c h w a ł ę i cześć
(Ap 21,24.26). N i e p o t r z e b a j u ż ś w i ą t y n i , k u l t u a n i h i e r a r c h i i , b o „jego
świątynią j e s t Pan Bóg wszechmogący o r a z B a r a n e k " ( A p 2 1 , 2 2 ) . W s z y s t ­
k o p r z e n i k a s w o i m c i e p ł e m i o ś w i e t l a o b e c n o ś ć s a m e g o B o g a : „chwała
Boga j e oświetliła, a j e g o l a m p ą - B a r a n e k " ( A p 2 1 , 2 3 ) . U w i e l b i o n e c z ł o ­
w i e c z e ń s t w o C h r y s t u s a jest w i e c z n y m ś w i a t ł e m u c z e s t n i c t w a c z ł o w i e k a
w Bogu. P a s c h a l n y m o t y w z b a w i e n i a sięga w całą wieczność.
Rys intymności zawierają w szczególny sposób obrazy uczty i godów
weselnych. S a m C h r y s t u s w p r z e d e d n i u swej Męki, p o d c z a s Ostatniej
Wieczerzy z a p o w i a d a przy p o d a n i u Kielicha, iż „pić go będzie n o w y
w k r ó l e s t w i e B o ż y m " ( M k 14,25). S z c z e g ó l n e j w y m o w y s y m b o l i c z n e j
nabierają w kontekście eschatologicznym posiłki przygotowane uczniom
. p r z e z s a m e g o Z m a r t w y c h w s t a ł e g o ( z o b . Ł k 24, 3 0 - 3 1 ; J 2 1 , 9-13). W y w a r ­
ły one na n i c h głębokie wrażenie. U w a ż a ć będą siebie za „ w y b r a n y c h
u p r z e d n i o przez Boga świadków, którzy z N i m jedli i pili po Jego
z m a r t w y c h w s t a n i u " ( D z 10,41). B ł o g o s ł a w i o n y m i n a z w a n i s ą ci, k t ó r z y
s ą „ w e z w a n i n a u c z t ę w e s e l n ą B a r a n k a " ( A p 19,9). O d n a j d u j e m y t u n i e ­
j a k o e c h o p r z y p o w i e ś c i J e z u s a o uczcie i g o d a c h w e s e l n y c h . U c z t a jest
symbolem sytuacji międzyosobowej, nacechowanej oddaniem, intym­
nością, wzajemnością i radością. J e z u s jest G o s p o d a r z e m uczty, k t ó r ą
s a m przygotowuje, z a c h ę t a j e d n a k do włączenia w nią t a k ż e czegoś
w ł a s n e g o : „ P r z y n i e ś c i e jeszcze r y b , k t ó r e ś c i e t e r a z u ł o w i l i " ( J 21,10).
Posiłek eucharystyczny pozostawiony Kościołowi ustawicznie przypomi­
na o całkowitym o d d a n i u Chrystusa dla ludzi. W paschalnych posiłkach
u c z n i ó w i w zawsze paschalnej E u c h a r y s t i i z a w a r t a jest jak w symbolu
antycypacja wiecznej Paschy - nieprzemijającego święta n i e b a i ziemi.
Symbol pozostaje jedynie symbolem. W rzeczywistości, eschatyczne
Królestwo Boże polega nie na jedzeniu i piciu, ale na „sprawiedliwości,
p o k o j u i r a d o ś c i " (Rz 14,17). Ż y c i e w i e c z n e n i e z n a j u ż k o n i e c z n o ś c i
o d ż y w i a n i a ( z o b . 1 K o r 6,13) a n i i n n y c h p o t r z e b c i e l e s n y c h : „ P r z y
z m a r t w y c h w s t a n i u b o w i e m nie b ę d ą się a n i żenić, a n i z a m ą ż w y c h o d z i ć ,
lecz b ę d ą j a k a n i o ł o w i e B o ż y w n i e b i e " ( M t 22,30).

O b r a z y biblijne są t y l k o o b r a z a m i , ich celem jest d a n i e człowiekowi


przeczucia wspaniałości i dobroci niepojętego Boga. O b r a z ó w tych nie
wolno rozumieć dosłownie. Życie wieczne nie zna zagrożenia ani przesy­
t u . W y k l u c z a w s z y s t k o , co w l u d z k i m świecie n a z y w a się z n u ż e n i e m
i znudzeniem. Jest zaprzeczeniem bierności „wiecznego odpoczynku"
(jedno z p o t o c z n y c h w y r a ż e ń , k t ó r y m n a l e ż y p o s ł u g i w a ć się b a r d z o

157
ostrożnie). Wszelkie obrazy, w k t ó r e obfitują r ó w n i e ż p i s m a Ojców
Kościoła, m ó w i ą w sumie o błogosławieństwie życia w bezpośredniej
bliskości i obecności Boga. D o m i n u j e pośród n i c h o b r a z wspólnoty:
dopiero u Boga będziemy wszyscy całkowicie otwarci jedni dla drugich.
O s t a t e c z n a p e ł n i a życia n i e d a się p o l u d z k u w y r a z i ć inaczej. Bóg
A b r a h a m a , I z a a k a i J a k u b a , B ó g Mojżesza i w s z y s t k i c h l u d z i n i e jest
B o g i e m u m a r ł y c h , lecz żyjących. Ż y c i e l u d z i ż y j ą c y c h u B o g a n i e d a się
pełniej opisać p r z y p o m o c y t e r m i n ó w i pojęć zaczerpniętych z naszej
doczesnej egzystencji.
C z ł o w i e k z d a n y jest n a p o s ł u g i w a n i e się o b r a z a m i , s y m b o l a m i
i p o r ó w n a n i a m i . B u d z ą o n e z d u m i e n i e , wdzięczność i nadzieję. Mają
większą zdolność unaoczniania eschatologicznej p r a w d y o człowieku niż
język ścisłych i abstrakcyjnych pojęć. N i e m o ż n a z r e d u k o w a ć szczęścia
zbawionych do indywidualistycznie rozumianego „widzenia Boga"
w s e n s i e i n t e l e k t u a l n y m . C z ł o w i e k t ę s k n i z a b l i s k o ś c i ą B o g a ( z o b . M t 5,8;
1 K o r 1 3 , 1 2 ; 1 J 3,2). W c z e s n e w y z n a n i a w i a r y c h r z e ś c i j a ń s k i e j m ó w i ą p o
p r o s t u o „życiu w i e c z n y m " , „życiu przyszłego w i e k u " w całej jego pełni.
S a m o pojęcie życia w y r a ż a coś więcej niż i s t n i e n i e i t r w a n i e . Biblia
zestawia je często z t a k i m i pojęciami jak światło, szczęście i pokój. C a ł a
teologia IV E w a n g e l i i jest teologią życia i n o w e g o istnienia, k t ó r e
o b j a w i ł o s i ę w C h r y s t u s i e ( z o b . J 1,4; 1 1 , 2 5 ; 14,6), p o c z ą t e k s w ó j m a j u ż t u
na z i e m i w w i e r z e i m i ł o ś c i ( z o b . J 3,36; 5,24; 6,40.47; 1 J 3,14), a l e p e ł n i ę
s w ą o s i ą g a u B o g a ( z o b . J 14,2; 17,2-3). P o j ę c i e p e ł n i ż y c i a m ó w i
równocześnie o intensywności i bezgraniczności n i e u t r a c a l n e g o szczęś­
cia. N i e ma w niebie żadnej zazdrości. Z b a w i e n i e jest d a r e m z a r ó w n o dla
tych, k t ó r y m wiele przebaczano, jak również dla tych, którzy bardziej niż
i n n i z a c h o w a l i czystość serca. Istnienie p r z e o b r a ż o n e w y p e ł n i o n e jest
wdzięcznością za łaskę i d a r zbawienia.
O s t a t e c z n e p r z e z n a c z e n i e c z ł o w i e k a s p e ł n i a się w r a m a c h w s p ó l n o t y
zbawionych. Dzięki międzyosobowym więziom może najpełniej urzeczy­
w i s t n i ć się l u d z k a w o l n o ś ć i l u d z k i e szczęście. E s c h a t o l o g i c z n a p e ł n i a
z b a w i e n i a jest s p e ł n i e n i e m n i e d o s k o n a ł y c h społeczności ziemskich.
A p o s t o l s k i s y m b o l w i a r y m ó w i o „ ś w i ę t y c h o b c o w a n i u " b ą d ź (jak
tłumaczą ten zwrot polscy protestanci) o „społeczności świętych".
Międzyludzkie więzi, z a p o c z ą t k o w a n e już tu na ziemi jako w y r a z
ludzkiego d o j r z e w a n i a do tajemnicy człowieczeństwa, zostają p r z e m i e ­
n i o n e i w całej p e ł n i jaśnieją d o p i e r o w społeczności Wiecznej Paschy,
g d z i e „każdąłzę otrze Bóg" ( A p 7,17; z o b . I z 25,8). N i e b ę d z i e t a m n i c z e g o ,
c o r o z b i j a i r a n i l u d z k ą w s p ó l n o t ę : „ a n i żałoby, n i krzyku, n i trudu" ( A p
21,4), a n i p r z e k l e ń s t w a , a n i n o c y , a n i ś m i e r c i ( A p 2 2 , 3 . 5 ) . P o z o s t a n i e
piękno i blask przemienionego stworzenia, o którym z niezrównaną mocą
świadczą ostatnie rozdziały ostatniej księgi N o w e g o T e s t a m e n t u .

158
' P o d k r e ś l a to teolog p r o t e s t a n c k i E. J ü n g e l (Tod. 2. Aufl., S t u t t g a r t 1972,
s. 75-120).
2
Z o b . t a m ż e , s. 57-74.
3
Oto n i e c o obszerniejszy f r a g m e n t : [...] miserons eius, ut non perseveraret
Semper transgressor negue immortale esset quod esset circa eum peccatum et
malum interminabile et insanabile. Prohibuit autem eius transgressionem,
interponens mortem et cessare faciens peccatum, finem inferens ei per carnis
resolutionem ąuae fieret in terra, uti cessans aliquando homo vivere peccato et
moriens ei inciperet vivere Deo. I r e n e u s z . Adv. h a e r . III, 256. S c h 211, 460. 462.
4
Z o b . K. R a h n e r , Das christliche Sterben, w: t e n ż e , Schriften XIII,
269-304, zwł. 293-299. S. B u ł g a k o w (Nevesta Agnca, P a r i s 1945, s. 379,382,
404-409) p o r ó w n u j ą c ś m i e r ć d o c h o r o b y życia, z w r a c a u w a g ę n a n i e w y s t a r -
czalność kategorii penitencjarnych.
5
K a t o l i c y u m i e r a j ą często z w i ę k s z y m lękiem n i ż i n n i . Z o b . wyżej,
r o z d z i a ł II.
6
Wydaje się, że zbyt k a t e g o r y c z n i e t w i e r d z i H.U. v o n B a l t h a s a r (Der
Christ und die Angst, 5. Aufl. E i n s i e d e l n 1976, s. 43-46), iż ten, k t o czuje lęk p r z e d
śmiercią, nie jest p r a w d z i w y m c h r z e ś c i j a n i n e m . W e d ł u g niego, c h r z e ś c i j a n i n nie
ma w ogóle p r a w a do l ę k u p r z e d śmiercią. W p r z e c i w n y m r a z i e jego w i a r a jest
s ł a b a i c h o r a . Tego r o d z a j u p o g l ą d n i e s ł u s z n i e p r z e k s z t a ł c a m o ż l i w o ś ć u w o l ­
n i e n i a się od l ę k u w obowiązujący n a k a z i p r z y k a z a n i e . S a m C h r y s t u s
d o ś w i a d c z y ł l u d z k i e j t r w o g i (zob. Łk 22,39-44; H b r 5,7).
7
Z o b . W. H r y n i e w i c z , Nasza Pascha z Chrystusem, L u b l i n 1987, s. 287 nn.,
387 n n .
8
P. T e i l h a r d de C h a r d i n , Środowisko Boże, W a r s z a w a 1964, s. 62.
9
Z o b . S. B u ł g a k o w , Nevesta Agnca, s. 378, 382; J. Moiser, Death as
Sacrament: An Inquiry into Médiéval Theory, ITQ 42: 1973, nr 405, s. 420-436.
1,1
W y r a ż e n i a B u ł g a k o w a (Nevesta Agnca, s. 387, 406). W t e k ś c i e rosyjskim
m o w a jest w r ę c z o „wielkich ś w i ę c e n i a c h " (velikoe posviascenie, ćas posvia-
śćenija).
11
N i e k t ó r z y ciężko chorzy przeżywają zbliżającą się ś m i e r ć j a k o z a p a ­
d a n i e się w głąb. Ś w i a d e c t w o o t y m d o ś w i a d c z e n i u p o z o s t a w i ł po sobie z m a r ł y
w 1982 r. w y b i t n y p a s t o r a l i s t a , prof. F. K l o s t e r m a n n . D w u k r o t n i e p r z e c h o d z i ł
o p e r a c j ę n a n o w o t w ó r : „Wiedziałem, ż e t e r a z m u s z ę u m r z e ć . C z u ł e m , ż e
z a p a d a m się c o r a z głębiej. Nie m y ś l a ł e m o niczym. Nie p r z y s z ł o mi na myśl n i c
z E w a n g e l i i a n i z teologii. Ż a d n a myśl o Bogu i Chrystusie, m o d l i t w i e i s a k r a ­
m e n c i e . C z u ł e m tylko, że s p a d a m , ale n i e w b e z d e ń . J e d n e g o b y ł e m p e w n y :
b ę d ą c na dole staję się spokojny, j e s t e m bezpieczny. Jeżeli to j e d n o b y ł o
r e z u l t a t e m całej teologii, k t ó r ą p o d j ą ł e m i s a m r o z w i n ą ł e m , w s z y s t k i c h
s a k r a m e n t ó w , k t ó r e s p r a w o w a ł e m , i całego o r ę d z i a E w a n g e l i i , w k t ó r ą u w i e ­
r z y ł e m - w a r t o b y ł o " . Cyt. za G. B i e m e r . M. B ü h r e r i in., Leidenschaftliches
Lernen. Zum Tode von Ferdinand Klostermann, D i a k 14: 1983, s. 74. W o s t a t n i c h
m i e s i ą c a c h życia p a r o k r o t n i e m ó w i ł : Ich bin schon so neugierig auf das Nachher
(tamże).
12
S. B u ł g a k o w , Sofiologija smerti, „Vestnik Russk. Christ. D v i z e n i j a " , 4 5 :
1978, nr 127, s. 1 8 - 4 1 ; 46: 1979, nr 128, 13-32.
13
P. E v d o k i m o v , Les âges de la vie spirituelle, 2e ed., P a r i s 1973, s. 189;
tenże, L'amour fou de Dieu, P a r i s 1973, s. 92.

159
14
Z o b . W. B ü h l m a n n , Leben - Sterben - Leben, K ö l n 1985, s. 150.
15
W. S e d l a k , Życie jest światłem, W a r s z a w a 1985, s. 346.
16
B. Bro, Potęga zła. P r z e ł . J. K o w a l c z y k , W a r s z a w a 1984, s. 151-152.
17
Venit enim ad me traditio quaedam talis, quod corpus Adae primi
hominis ibi sepultum est ubi crucifixus est Christus [...]. Orygenes, In M a t t h .
' c o m m . séries, 126. PG 13, 1777.
18
D l a N o r w i d a ś m i e r ć jest j u ż p r z e ś w i t e m w s t r o n ę wieczności. W w i e r s z u
p t . Śmierć p i s a ł on:
„ P r z e d c h r z e ś c i j a ń s k i to i b ł o g i s p o s ó b
T w o r z e n i a sobie l e k k i c h rekreacji,
Lecz c i ę ż k i e j w i a r y , ż e ś m i e r ć : t y k a
osób, Nie sytuacji...
A j e d n a k ona, g d z i e k o l w i e k d o t k n ę ł a ,
T ł o - n i e istotę, c o n a t l e - r o z d a r ł s z y ,
P r ó c z chwili, w k t ó r e j w z i ę ł a - n i c n i e z w i ę ł a :
- Człek - od niej s t a r s z y ! "
C K . N o r w i d , Vade-mecum. Tekst u s t a l i ł i w s t ę p e m o p a t r z y ł J.W. G o m u l i c k i ,
L u b l i n 1984, s. 124.
19
L. Boros, Mysterium mortis, W a r s z a w a 1974, s. 158,159,160. Z o b . tenże,
Istnienie wyzwolone, Przeł. B. Białecki, W a r s z a w a 1971, s. 101, 105-106,
109-111. T r a d y c y j n a teologia k a t o l i c k a m ó w i ł a o czyśćcu j a k o s t a n i e oczysz­
c z a n i a się, ale p o s ł u g i w a ł a się k a t e g o r i a m i s p r a w i e d l i w o ś c i k a r z ą c e j i fizycznego
bólu. W s p ó ł c z e s n a teologia z m i e r z a z d e c y d o w a n i e w k i e r u n k u k a t e g o r i i
osobowych. C z ł o w i e k d o ś w i a d c z a oczyszczenia w s p o t k a n i u z Bogiem. Może ono
b y ć bolesne, ale p r o w a d z i d o p r z e m i a n y . C a ł o k s z t a ł t w s p ó ł c z e s n y c h dyskusji n a
t e m a t czyśćca z a r y s o w u j e A. S k w i e r c z y ń s k i (Współczesna interpretacja kato­
lickiej nauki o czyśćcu, L u b l i n 1983. p r a c a d o k t o r s k a , m p s B G ł K U L ) .
20
Interesującą koncepcję d u c h o w e g o (pneumatikós) p r o c e s u oczyszczenia
z n a l e ź ć m o ż n a u K l e m e n s a Aleksandryjskiego. W e d ł u g niego, p r o c e s t e n t r w a od
c h r z t u aż po s a m ą wieczność. Po ś m i e r c i d u s z a u d o s k o n a l a się i z e s p a l a coraz
b a r d z i e j z ciałem, r ó w n i e ż p o d l e g a j ą c y m oczyszczeniu. K l e m e n s n a w i ą z u j e
w swej k o n c e p c j i do 1 K o r 3,10-15. Ł ą c z y p r o c e s oczyszczenia z p o k u t ą Kościoła;
wierzy, ż e w s t a w i e n n i c t w o ziemskiego Kościoła m o ż e w p ł y w a ć n a p r z e b i e g
p o ś m i e r t n e g o oczyszczenia człowieka. Ci z kolei, k t ó r z y osiągnęli już p e ł n i ę
z b a w i e n i a , mogą o d d z i a ł y w a ć na Kościół ziemski. Z o b . K. S c h m ö l e , Läuterung
nach dem Tode und pneumatische Auferstehung bei Klemens von Alexandrien,
M ü n s t e r 1974.
21
P e ł n e fantazji o p o w i a d a n i a o „ b i e d n y c h d u s z a c h " s p o t k a ć już m o ż n a
u p a p i e ż a G r z e g o r z a I Wielkiego.
22
Z o b . A. Nossol, Eschatologia protestancka w: G r a n a t CB t a m ż e II
656-663; W. H r y n i e w i c z , Eschatologia prawosławna, t a m ż e , s. 647-656.
23
W y d ł u ż a j ą c y się okres o c z e k i w a n i a sprawił, że w późniejszych dziejach
c h r z e ś c i j a ń s t w a o s ł a b ł o ono i p r z y b l a d ł o . J e d y n i e w m a ł y c h g r u p a c h , począwszy
od m o n t a n i s t ó w , a skończywszy na a d w e n t y s t a c h , n a s t ę p o w a ł a intensyfikacja
o c z e k i w a n i a bliskiego k o ń c a . N i e k t ó r e g r u p y w i ą z a ł y j ą n i e j e d n o k r o t n i e
z k o n k r e t n y m i d a t a m i , k t ó r e później t r z e b a było p r z e s u w a ć w przyszłość.
24
J e s t rzeczą z n a m i e n n ą , że św. P a w e ł nie w s p o m i n a o p o w s z e c h n y m
sądzie k o ń c o w y m a n i o p o w s z e c h n y m z m a r t w y c h w s t a n i u u m a r ł y c h . W c a ł y m

160
N o w y m T e s t a m e n c i e m ó w i o n i c h jedynie Ap 20, 4-6,12-15.
25
N a j s t a r s z e s f o r m u ł o w a n i a w i a r y zawierają jedynie w y z n a n i e z m a r ­
t w y c h w s t a n i a C h r y s t u s a o r a z Jego s ą d u n a d żywymi i u m a r ł y m i (DS 10). D o p i e r o
w V w. pojawiają się na Z a c h o d z i e f o r m u ł y m ó w i ą c e o p o d w ó j n y m w y n i k u s ą d u
ostatecznego, z g o d n i e z Mt 25,31-46. C h o d z i o symbol P s e u d o - A t a n a z j a ń s k i ,
p o w s t a ł y w p o ł u d n i o w e j Galii po 430 r. (DE 76) o r a z o tzw. Fides Damasi z k o ń c a
V w., t a k ż e p o c h o d z ą c ą z Galii (DS 72). S t a ł y się one w z o r c e m dla późniejszych
w y z n a ń w i a r y (zob. D S 80,858,1306), s t a w i a j ą c p r z e d oczy sąd C h r y s t u s a .
26
DS 859, 1304-1305.
27
Z o b . H. Vorgrimler, Hoffnung auf Vollendung. Aufriss der Eschatologie,
F r e i b u r g i.Br. 1980, s. 157-158.
28
O biblijnej n a d z i e i na nadejście Bożej s p r a w i e d l i w o ś c i m ó w i ą liczne
t e k s t y ST. Z o b . Ps 4; 7; 17; 26; 27; 35; 64.
29
Z o b . zwł. Iz 2,6-4,1; 13-27; Ez 22,17-22; Am 5,16-20; Mai 3, 2-4.
30
Orygenes, In Joan. hom. 12,12-14. P S P 15,193-195; In Matth, comm ser.
70. G C S 11,165. Myśli o sądzie j a k o p r o m i e n i o w a n i u ś w i a t ł a C h r y s t u s a
p r z e n i k a j ą c y m z całą oczywistością w n ę t r z e c z ł o w i e k a przejęli t a k ż e i n n i
Ojcowie, m.in. Bazyli W. (In Ps 33,4. PG 29,360; In Ps 48,2. PG 29,437), G r z e g o r z
z N a z j a n z u (Poem. m o r . 34,254-255. PG 37,964) i A m b r o ż y (In Ps 1,31-52. PL 14,
993-994; In Ps 37,51. T a m ż e 1081; In Ps 40,7. T a m ż e 1122).
31
Z o b . H.U. v o n B a l t h a s a r , Eschatologie im Umriss, w: Pneuma und
Institution, E i n s i e d e l n 1984, s. 433-435, 443; tenże, Gericht. Com. 9: 1980,
s. 227-235; tenże, T h e o d r a m a t i k . Bd 4, E i n s i e d e l n 1983, s. 264-273, 315-328;
H. Vorgrimler. Hoffnung..., s. 158.
32
S p o t k a n i e z B o g i e m - P r a w d ą m o ż e n a s t ą p i ć w czasie ziemskiego życia.
J es t to w ó w c z a s ł a s k a przejścia p r z e z sąd już w o b r ę b i e tego ś w i a t a .
33
Szczegółowo na t e m a t z m a r t w y c h w s t a n i a już w samej ś m i e r c i por.
W. Hryniewicz, Pascha Chrystusa w dziejach człowieka i wszechświata, L u b l i n
1989, cz. B 111,3. W t y m miejscu nie r o z w i j a m szerzej tego p o g l ą d u .
34
Y. Congar, Fins dernières, R S P T 3 3 : 1949, s. 4 6 3 - 4 8 4 , cyt. 463.
35
S. B u ł g a k o w (Nevesta Agnca, s. 468) p r z e s t r z e g a ł p r z e d spekulacją
n a d p e w n y m i s p r a w a m i , k t ó r e b u d z ą j e d y n i e n i e z d r o w ą ciekawość. N a l e ż y d o
n i c h m.in. z a g a d n i e n i e płci p o z m a r t w y c h w s t a n i u (sam o p o w i a d a ł się z d e c y d o ­
w a n i e za z r ó ż n i c o w a n i e m płci w świetle p r a w d y o s t w o r z e n i u , w c i e l e n i u S y n a
Bożego i cielesnym u w i e l b i e n i u M a t k i Bożej).
36
I r e n e u s z , Adv. h a e r . IV, 20,7. S C h 100, 648.
37
Ph. Roqueplo, Doświadczenie świata doświadczeniem Boga, przeł.
W. K r z y ż a n i a k , W a r s z a w a 1974, s. 289.
38
Z o b . W. H r y n i e w i c z , Nasza Pascha z Chrystusem, L u b l i n 1987, s. 28.
39
„Biały k a m y k " i „ n o w e i m i ę " n a w i ą z u j ą d o s t a r o ż y t n e j p r a k t y k i
z a p r a s z a n i a gości n a ucztę. N a b i a ł y m k a m y k u z a p r a s z a j ą c y p o d a w a ł imię
z a p r o s z o n e j osoby. Był to z n a k przyjaźni i zażyłości.
VII. ESCHATOLOGICZNA MISTAGOGIA
ZDUMIENIA
A gdy już wszystko zostanie Mu poddane,
wtedy i sam Syn zostanie poddany Temu,
który Synowi poddał wszystko,
aby Bóg był wszystkim we wszystkich
(1 Kor 15, 28)

Z a d a n i e m eschatologii chrześcijańskiej jest p r z e d e w s z y s t k i m oży­


wianie nadziei, a nie budzenie lęku. Wszystkie Kościoły mają to zadanie
p r z e d sobą. N i e m o ż n a k o n c e n t r o w a ć się u s t a w i c z n i e n a g r z e c h u , lęku,
usprawiedliwieniu, śmierci, sądzie i potępieniu. C a ł a siła Ewangelii -
Dobrej N o w i n y - tkwi w nadziei na przezwyciężenie wszelkiego zła
i cierpienia. N i e w o l n o p a t r z e ć na zło w t a k i sposób, jak gdyby nie
istniała t a j e m n i c a k r z y ż a i z m a r t w y c h w s t a n i a Chrystusa. N i e grzech, ale
zwycięstwo Boga n a d grzechem i śmiercią wyznacza ostateczny kierunek
c h r z e ś c i j a ń s k i e j w i z j i l o s ó w ś w i a t a . T a k i j e s t r z e c z y w i s t y pathos i ethos
c h r z e ś c i j a ń s t w a , p r z e s y c o n y n i e z w y k ł ą ś m i a ł o ś c i ą i n i e z w y k ł ą siłą
n a d z i e i . E s c h a t o l o g i c z n y u n i w e r s a l i z m z b a w i e n i a n i e jest z ł u d n ą
n a d z i e j ą a n i h e r e t y c k ą d o k t r y n ą . W y r a ż a się w n i m t o , co w c h r z e ś c i j a ń ­
stwie najśmielsze i najbardziej zdumiewające.
P y t a n i e , czy wszyscy l u d z i e b ę d ą o s t a t e c z n i e z b a w i e n i , jest r ó w n o ­
cześnie p y t a n i e m o samego Boga. Nie wyrasta ono, w gruncie rzeczy
z ciekawości, lecz z głębokiej z a d u m y n a d w s z e c h o g a r n i a j ą c ą miłością
B o g a w c a ł y m jej r a d y k a l i z m i e i b e z m i a r z e . M i ł o ś ć t a o b j a w i ł a s i ę
nieodwołalnie w Jezusie Chrystusie. W pytaniu o powszechne zbawienie
c h o d z i z a t e m o s a m e g o B o g a , k t ó r y „ j e s t m i ł o ś c i ą " ( 1 J 4 , 8 . 16). N a
pytanie to nie można dać jednoznacznej odpowiedzi. Stawia ona samego
pytającego przed o t w a r t ą przestrzenią. Jezus j e d n a k m ó w i : „szukajcie,
a z n a j d z i e c i e ; [...] k t o s z u k a , z n a j d u j e " ( Ł k 1 1 , 9-10). C z y w i ę c i n a s z e
p y t a n i e nie stoi ostatecznie p o d z n a k i e m obietnicy znalezienia? Czy
chrześcijanin nie wierzy w p r z e w a g ę łaski Bożej n a d l u d z k i m g r z e c h e m
( p o r . R z 5 , 1 5 . 16. 20)? J e z u s C h r y s t u s „ n i e b y ł » t a k « i » n i e « , l e c z d o k o n a ł o
się w N i m »tak«. A l b o w i e m ile tylko o b i e t n i c Bożych, w s z y s t k i e są »tak«
w N i m " (2 K o r 1, 19-20). Czy n i e jest to n a j w i ę k s z a p o d s t a w a n a d z i e i ?
L u d z k i e m u p y t a n i u towarzyszyć będą zawsze niepokój i ufność. S a m
p y t a j ą c y n i e z a d o w o l i się n i g d y t y m , c o p o z n a ł . S k a z a n y jest n a p y t a n i e
dalej. M u s i p r z e t r z y m a ć n a p ó r lęku, t r u d u i w y m y k a j ą c e j się o t w a r t o ś c i
t e g o p y t a n i a . T y l k o w t e n s p o s ó b , o g o ł a c a j ą c się n i e j a k o z z a d u f a n e j

162
pewności, będzie mógł przezwyciężyć lęk i odnaleźć odpowiedź -
bardziej w sferze egzystencjalnej niż czysto pojęciowej. O d p o w i e d ź ta
n i e m o ż e s t a ć się t a n i m p o c i e s z e n i e m . D r o g a d o ś w i a t ł a n i e m a n i g d y
c h a r a k t e r u czysto teoretycznego. K a ż d y musi przejść ją sam, poprzez
n i e p o k ó j , lęk i t r u d , aby w ten sposób w z r a s t a ć ku o d p o w i e d z i . K t o
p r z e ż y w a p y t a n i e , wcześniej czy później z o s t a n i e p r z e p r o w a d z o n y o d
własnej niewiedzy do samej głębi odpowiedzi.
P r z y t o c z m y w całości t e k s t p r z y p o w i e ś c i , którą J. A.T. R o b i n s o n k o ń ­
c z y s w ą k s i ą ż k ę In the End God, t c h n ą c ą s z e r o k i m i h o r y z o n t a m i c h r z e ś c i ­
jańskiego uniwersalizmu. „Pozostają człowiekowi wiecznie dwie drogi.
J e d n a , z a t ł o c z o n a , wciąż jest drogą, k t ó r a w i e d z i e do z n i s z c z e n i a ; i wielu
jest tych, k t ó r z y ją znajdą. Ale w j a k i m ś p u n k c i e na tej d r o d z e , czy to d a l e ­
ko, czy blisko, k a ż d y znajduje t a k ż e coś i n n e g o l u b raczej Kogoś innego.
To p o s t a ć u g i n a j ą c a się p o d c i ę ż a r e m k r z y ż a . »Panie, d o k ą d idziesz?« - p y ­
ta Każdy. I przychodzi odpowiedź: »Idę do Rzymu, do Moskwy, do N o w e g o
J o r k u , aby być p o n o w n i e u k r z y ż o w a n y m z a m i a s t ciebie«. I ż a d e n człowiek
nie może, ostatecznie, przeciągać tego p y t a n i a w nieskończoność. Jest to
bowiem spotkanie z mocą, od której nie może być nic większego, spotkanie
z samą wszechmogącą Miłością". I Robinson n a t y c h m i a s t dodaje: „Miłość
ta nie odbierze n i k o m u jego wyboru, gdyż chce w ł a ś n i e jego w y b o r u . Lecz
jej w o l a p a n o w a n i a j e s t n i e w y c z e r p a n a i o s t a t e c z n i e p o n a d w y t r z y m a ł o ś ć
l u d z k ą : g r z e s z n i k m u s i u s t ą p i ć (the sinner must yield). B ó g w y c i ą g n ą ł
mocną prawicę, którą obwieścił, że powściągnie narody. I, oto, została
przebita gwoźdźmi, splamiona krwią i p r z y k u t a w niemocy. Czy i dla nas
jest to obrazą i g ł u p s t w e m ? A j e d n a k to jest a u t e n t y c z n a c e c h a wszech­
m o c y m i ł o ś c i . » C o j e s t s ł a b e u B o g a , p r z e w y ż s z a m o c ą l u d z i « ( 1 K o r 1 , 25)
- k a ż d e g o c z ł o w i e k a . A l b o w i e m »Ja, g d y z o s t a n ę n a d z i e m i ę w y w y ż s z o n y ,
p r z y c i ą g n ę w s z y s t k i c h d o s i e b i e « ( J 12, 32). C h r y s t u s , w e d l e d a w n y c h
słów Orygenesa, pozostaje na krzyżu t a k długo, dopóki choć jeden grzesz­
nik pozostaje w piekle. To nie jest spekulacja. To jest s t w i e r d z e n i e mające
oparcie w samej konieczności natury Boga"1.
P r z y p o w i e ś ć potrafi często lepiej w y r a z i ć i p r z e k a z a ć p e w n e myśli
niż długie wywody. W p r z y t o c z o n y c h s ł o w a c h d o s t r z e g a m y raz jeszcze
całe decydujące znaczenie tego wszystkiego, co Chrystus uczynił dla
naszego zbawienia. Jego P a s c h a jest obietnicą dla całego świata,
s p o t k a n i e z N i m - nadzieją dla wszystkich. N a d z i e j a chrześcijańska jest
n a m i a r ę s a m e g o n i e z m i e r z o n e g o Boga. N i c nie m o ż e b y ć d l a niej obce.
N a w e t piekło. Jest nadzieją otwartą, ufnością bez g r a n i c w z g l ę d e m
Boga, w k t ó r e g o d o b r y c h r ę k a c h są losy w s z e c h ś w i a t a . Z s t ą p i w s z y do
piekieł, Chrystus p r z e ł a m a ł raz na zawsze moc zła i śmierci. U k a z a ł
d r o g ę wyjścia w sytuacji bez wyjścia. S t a ł się D r o g ą t a m , gdzie n i e było
już drogi, „boską mocą dając nadzieję nie mającym nadziei i znajdując
w y j ś c i e d l a b e z r a d n y c h " (tes théias dynâmeos elpîda tois hyper elpida
kai póron tois amechânois epheuriskoûses) . 2

163
N a d z i e j a jest p r z e c i w i e ń s t w e m z a m k n i ę c i a w sobie, z u c h w a ł o ś c i
i pewności siebie. Bez pokory, cierpliwości i miłości p r z e s t a ł a b y być
nadzieją. K t o chciałby mieć nadzieję tylko dla siebie samego, w p a d ł b y
t y m s a m y m w p u ł a p k ę e g o i z m u i pychy. P r a w d z i w a nadzieja kryje
w sobie w y m i a r u n i w e r s a l n y . Jej p r z e d m i o t e m są wszyscy. Urzeczywis­
t n i a się n a j p e ł n i e j w o t w a r c i u n i e n a j e d n e g o c z ł o w i e k a , lecz n a los
wszystkich. Jest zaprzeczeniem samowystarczalności.
Ten rys uniwersalności (soborowości! ) należy do samej n a t u r y
nadziei, nadziei dla wszystkich. Ukazuje to w sposób niezwykle
d o s a d n y p r z y p o w i e ś ć o złej k o b i e c i e i c e b u l c e , z a m i e s z c z o n a p r z e z
F . D o s t o j e w s k i e g o w Braciach Karamazow. O t o u m a r ł a „ z ł a b a b a " . N i e
zostało po niej nic dobrego. Z o s t a ł a w r z u c o n a przez d i a b ł ó w do
o g n i s t e g o j e z i o r a ( w y r a ź n a a l u z j a d o A p 20, 1 5 ; 2 1 , 8). A n i o ł s t r ó ż n i e
p o r z u c i ł n a d z i e i n a jej o c a l e n i e . P r z y p o m n i a ł s o b i e , i ż p e w n e g o r a z u
w y r w a ł a c e b u l k ę z w a r z y w n i k a i d a ł a ż e b r a c z c e . P r z e d s t a w i ł jej d o b r y
u c z y n e k P a n u B o g u . Z n a l a z ł się r a t u n e k . B ó g p o l e c i ł a n i o ł o w i p o d a ć
c e b u l k ę z ł e j k o b i e c i e p ł y w a j ą c e j w j e z i o r z e : n i e c h s i ę jej u c h w y c i ! J e ż e l i
zdoła ją wyciągnąć, niech idzie do raju. „I począł ją ostrożnie wyciągać.
Już, już m i a ł ją wyciągnąć, gdy inni grzesznicy w jeziorze, zobaczywszy,
że ją wyciągają, d a l e j ż e c z e p i a ć się jej, a b y r a z e m z n i ą się w y d o s t a ć .
A b a b a b y ł a zła, b a r d z o zła, i zaczęła n o g a m i wierzgać. »Mnie wyciąga,
n i e w a s ; m o j a c e b u l k a , n i e w a s z a « . L e d w o t o p o w i e d z i a ł a , c e b u l k a się
u r w a ł a . I w p a d ł a b a b a do jeziora, i gore po dziś dzień. A anioł z a p ł a k a ł
i o d s z e d ł " 3 . N a d z i e j a i e g o i z m n i e dają się ze sobą p o g o d z i ć . E g o i z m
o d b i e r a n a d z i e i jej p o w s z e c h n o ś ć i m o c o c a l a j ą c ą . P r a w d z i w a n a d z i e j a
nie rzuca cienia.
Dzieje ś w i a t a rozjaśnia oblicze Boga, objawiające się w Chrystusie.
„ A l b o w i e m z N i e g o i p r z e z N i e g o , i d l a N i e g o [jest] w s z y s t k o " (Rz 1 1 , 36).
„A gdy już wszystko zostanie Mu p o d d a n e , wtedy i s a m Syn zostanie
poddany Temu, który Synowi p o d d a ł wszystko, aby Bóg był wszystkim
w e w s z y s t k i c h " ( 1 K o r 15, 2 8 ) . N a d z i e j a p o w s z e c h n e g o z b a w i e n i a j e s t
w i a r ą w s p e ł n i e n i e obietnicy, że w k o ń c u Bóg b ę d z i e P a n e m i Bogiem
świata, pragnącego Jego p a n o w a n i a i chcącego Jego królestwa. „Wybaw
n a s d l a s i e b i e s a m e g o " ( B a 2 , 14).
Z a u w a ż m y r a z jeszcze, ż e N o w y T e s t a m e n t nie m ó w i , ż e Bóg m o ż e
b y ć w s z y s t k i m w e w s z y s t k i c h , lecz ż e b ę d z i e w s z y s t k i m w e w s z y s t k i c h .
N i e m ó w i r ó w n i e ż , ż e C h r y s t u s m o ż e p r z y c i ą g n ą ć w s z y s t k i c h d o siebie,
l e c z p o p r o s t u , ż e p r z y c i ą g n i e w s z y s t k i c h ( z o b . J 12, 3 4 ) . J e s t w t y c h
w y p o w i e d z i a c h j a k a ś n i e z a c h w i a n a o b i e t n i c a , o p i e r a j ą c a się n a decy­
d u j ą c y m z n a c z e n i u i m o c y z b a w c z e g o dzieła C h r y s t u s a . N i e jest to
wszakże obietnica zbawienia niejako automatycznie zagwarantowane­
go i dosięgającego wszystkich na sposób przymusowej amnestii. N o w y
T e s t a m e n t n i e jest, j a k w i d z i e l i ś m y , w y r a z e m t a k i e j n a d z i e i . W e z w a n i e
do n a w r ó c e n i a pozostaje n i e z m i e n n y m imperatywem. S t r a c h nie powi-

164
nien być j e d n a k g ł ó w n y m m o t y w e m nawrócenia. „W miłości nie ma lęku,
lecz d o s k o n a ł a m i ł o ś ć u s u w a lęk, p o n i e w a ż lęk k o j a r z y się z karą. T e n
z a ś , k t o s i ę l ę k a , n i e w y d o s k o n a l i ł s i ę w m i ł o ś c i " ( 1 J 4 , 18). R z e c z
z n a m i e n n a , iż s ł o w a te pojawiają się w t y m s a m y m r o z d z i a l e , k t ó r y
d w u k r o t n i e p o w r a c a d o m y ś l i , i ż „ B ó g j e s t m i ł o ś c i ą " ( 1 J 4 , 8 . 16). S t r a c h
i lęk działają paraliżująco. Nadzieja ma c h a r a k t e r twórczy i inspirujący.
Nadzieja na pojednanie całego stworzenia w Chrystusie ku chwale
Boga w n o s i w życie chrześcijanina wielką r a d o ś ć i ufność. Ożywia jego
modlitwę wstawienniczą za wszystkich, pogłębia poczucie międzyludz­
kiej s o l i d a r n o ś c i , n a d a j e sens t r u d o m i c i e r p i e n i o m . K t ó ż m ó g ł b y
z a b r o n i ć n a m m o d l i ć się o to, a b y w s z y s c y byli z b a w i e n i , s k o r o s a m B ó g
chce wszystko pojednać p r z e z Chrystusa i d l a Chrystusa? „Spodobało
s i ę B o g u , [...] a b y z n ó w p o j e d n a ć w s z y s t k o p r z e z N i e g o i d l a N i e g o "
( K o l 1, 20). P r z e d z i w n e j e s t o w o di dutöu i eis autón\ C h r z e ś c i j a ń s k i e
Credo nie mówi: „wierzę w wieczne potępienie grzeszników w piekle".
W y z n a n i e w i a r y z w a n e „ S y m b o l e m a p o s t o l s k i m " głosi: „Wierzę w J e z u ­
s a C h r y s t u s a [...], k t ó r y z s t ą p i ł d o p i e k i e ł , w s t ą p i ł n a n i e b i o s a " .
Chrześcijanin wierzy, że Jezus C h r y s t u s jest Z b a w i c i e l e m świata, k t ó r y
„ t a k b o w i e m B ó g u m i ł o w a ł [...], ż e S y n a s w e g o J e d n o r o d z o n e g o d a ł "
(J 3, 16).
Nie wolno ignorować prawdy o piekle i potępieniu. Piekło zostało
j e d n a k p r z e n i k n i ę t e obecnością C h r y s t u s a . W n i m t a k ż e s p e ł n i a się
J e g o z b a w c z e dzieło. O d m o m e n t u d o k o n a n i a się m i s t e r i u m J e g o P a s c h y ,
w s z e l k i e i s t o t y i c a ł e s t w o r z e n i e do N i e g o n a l e ż ą , „aby wszelki język
wyznał, ż e J e z u s C h r y s t u s j e s t P A N E M - k u c h w a l e B o g a O j c a "
( F l p 2 , 11). M i ł o ś ć C h r y s t u s a p r z y c i ą g a w s z y s t k i c h , n i e l ę k a s i ę
z s t ę p o w a ć aż do s a m y c h głębin infernalnych. D z i ę k i niej p i e k ł o jest
rzeczywistością nawiedzoną, przyciąganą do jeszcze większej głębi
t a j e m n i c y z b a w i e n i a . Abyssus abyssum invocat. B ó g j e s t m i ł o ś c i ą . T e n ,
który „zstąpił do piekieł", „wstąpił na niebiosa". Ogarnął całość
stworzenia i dziejów świata. N a w i e d z a nędzę grzesznych stworzeń, aby
w p r o w a d z i ć je do swej c h w a ł y . Bóg zbawia. Bóg ocala. T a k i e jest
Jego imię.
K t o o ś m i e l i ł b y się w y r o k o w a ć , ż e o d p e w n e g o m o m e n t u w i n a
stworzenia nie podlega już absolutnie przeobrażającej mocy Boga i że nie
m o ż e być n a w i e d z o n a ? O d m o w a c z ł o w i e k a nie d a się n i g d y p o r ó w n a ć
z wszechogarniającym TAK miłości Boga. Nie może ona nigdy n a b r a ć
cech absolutności. Ludzka wolność nie zdoła nigdy ograniczyć suweren­
n o ś c i B o g a i J e g o m i ł o ś c i . Czy c z ł o w i e k m o ż e p o t ę p i ć się, jeżeli i n n y
człowiek z a k o r z e n i o n y w Bogu jest z n i m złączony więzią miłości
i w s t a w i e n n i c t w a ? C z y m o ż e p o t ę p i ć się, j e ż e l i o d m o w a m i ł o w a n i a n i e
d o r ó w n a n i g d y sile m i ł o ś c i i d z i a ł a n i a D u c h a Ś w i ę t e g o ? Czy jest w s t a n i e
p r z e c i w s t a w i a ć się b e z k o ń c a m i ł o ś c i i z e r w a ć w s z e l k ą w i ę ź z o d d a n i e m
i wstawiennictwem innego człowieka?

165
Widzieliśmy już, że w d o ś w i a d c z e n i u ś w i ę t y c h W s c h o d u i Z a c h o d u
c h r z e ś c i j a ń s k i e g o p r z e p l a t a j ą się n i e u s t a n n i e d w a m o t y w y . P i e r w s z y
w y r a ż a się p r z e ś w i a d c z e n i e m , że m i ł o ś ć Boga u k a z a n a w tajemnicy
Chrystusa potrafi przemóc wszelki opór nie niszcząc wolności człowieka.
W ten sposób nie co innego, ale miłość Boga do s t w o r z e n i a daje nadzieję
na ocalenie wszystkich. Drugi m o t y w został sformułowany już przez
św. P a w ł a : „ w o l a ł b y m b o w i e m s a m b y ć p r z e k l ę t y m p r z e z C h r y s t u s a
[anâthema einai ... apo toù Christou] d l a b r a c i m o i c h , k t ó r z y w e d ł u g
c i a ł a s ą m o i m i r o d a k a m i " (Rz 9 , 3). J e s t t o g o t o w o ś ć w y d a n i a s a m e g o
siebie na p o t ę p i e n i e , byleby w t e n s p o s ó b p r z y c z y n i ć się do z b a w i e n i a
innych.
P a s c h a l n e słowo o Krzyżu, które przyjęliśmy za ośrodek naszych
rozważań, nie pozwala stawiać żadnych granic uniwersalizmowi nadziei
i miłości. M i a r ą p o s t ę p o w a n i a c z ł o w i e k a jest m i ł o ś ć s a m e g o Boga,
objawiona „do końca" w tajemnicy śmierci i zmartwychwstania
Chrystusa. K t o dopuszcza myśl o potępieniu innych, ten pozostawia ich
w ł a s n e m u losowi. Nie zależy mu na ich ocaleniu. Uczucia takie mogą
r o d z i ć się w sercu, z w ł a s z c z a w o b l i c z u z ł a w y r z ą d z o n e g o p r z e z d r u g i e g o
c z ł o w i e k a . Z a k r a d a j ą się w ó w c z a s m y ś l i o p i e k l e d l a i n n y c h . M y ś l i t e s ą
jednak bardzo zwodnicze, a przy tym niezwykle szkodliwe dla wewnę­
trznej p o s t a w y c z ł o w i e k a . „Myślisz n i e n a s p o s ó b Boży, lecz n a l u d z k i "
( M t 16, 2 3 ) . C z y m o ż n a m ó w i ć o p r a w d z i w e j m i ł o ś c i b l i ź n i e g o , g d y
człowiek nie umie odnaleźć radości w nadziei na ocalenie wszystkich,
t a k ż e tych, k t ó r z y czynią życie p i e k ł e m dla d r u g i c h nie wiedząc, co
czynią? Bóg w swoim niezmierzonym miłosierdziu i cierpliwości nikogo
nie w y k l u c z a ze swego królestwa. Jego p o s t ę p o w a n i e jest n a j w i ę k s z y m
w y m a g a n i e m i z o b o w i ą z a n i e m dla wszystkich. Tylko On potrafi, po
ludzku mówiąc, nieskończenie długo czekać na p r z e m i a n ę swego
s t w o r z e n i a . „Oto stoję u drzwi i kołaczę" ( A p 3, 2 0 ) . Te o s t a t n i e s ł o w a
wypowiedziane zostały tuż po wezwaniu do nawrócenia.
Nieuczciwością byłoby w m a w i a ć człowiekowi pewność zbawienia.
N i k t n i e m o ż e d a ć d r u g i e m u p e w n o ś c i , ż e n i e c h y b n i e osiągnie swój cel
ostateczny. Chrześcijaństwo nigdy nie poszło tą drogą, głosząc przes­
trogi Ewangelii o sądzie i możliwości „zatraty". K t o w m a w i a ł b y
człowiekowi z góry z a g w a r a n t o w a n ą pewność zbawienia, odbierałby mu
w r ę c z m o t y w do w y s i ł k u i t r u d u n a w r a c a n i a się u s t a w i c z n i e ku Bogu.
D l a t e g o w ciągu n a s z y c h r o z w a ż a ń n i e m ó w i m y o p e w n o ś c i , lecz
o nadziei zbawienia dla wszystkich.
Wedle trafnego rozróżnienia J. Piepera, istnieją d w a rodzaje
beznadziejności4. Pierwszy rodzaj - to zwątpienie, zaprzeczenie nadziei.
D r u g i rodzaj beznadziejności jest nie mniej niebezpieczny. Polega on nie
tyle n a s a m e j z u c h w a ł o ś c i , ile n a z u c h w a ł e j ufności, n a p r z e d w c z e s n y m
u p r z e d z e n i u ( ł a c . praesumptio) t e g o , c o m a s i ę d o p i e r o s p e ł n i ć , n a
przedwczesnym wyrokowaniu o ostatecznym pozytywnym kształcie

166
t e g o s p e ł n i e n i a . T a k m o ż e r o d z i ć się z u c h w a ł a u f n o ś ć w B o ż e m i ł o s i e r ­
dzie b ę d ą c a z a d u f a n i e m („Bóg przebaczy, to Jego z a w ó d " ) . Z drugiej
s t r o n y z w ą t p i e n i e p r z e d w c z e ś n i e o p o w i a d a się z a n i e m o ż l i w o ś c i ą
spełnienia; jest wiedzą i decyzją n e g a t y w n ą , swego r o d z a j u d o b r o w o l ­
n y m z s t ą p i e n i e m d o p i e k ł a , o p o w i e d z e n i e m się p o s t r o n i e b e z n a d z i e j n e g o
rozdarcia stworzenia. Z a u w a ż a m y zatem, że u podstaw negacji nadziei
kryje się z a w s z e j a k a ś s k ł o n n o ś ć d o p r z e d w c z e s n e g o s ą d u , c h ę ć
niecierpliwego w y r o k o w a n i a o ostatecznym kształcie stworzenia w sen­
sie p o z y t y w n y m ( z u c h w a ł o ś ć ) l u b n e g a t y w n y m ( z w ą t p i e n i e ) . P o s t a w y t e
często d o m i n o w a ł y w dziejach teologii chrześcijańskiej. Z a p o m i n a n o , że
p r z e z swoją skrajność p r z e r a d z a j ą się o n e ł a t w o w z a p r z e c z e n i e
autentycznej nadziei.
W mych rozważaniach świadomie nie rozwijałem wątku demono­
l o g i c z n e g o 5 . N i e k t ó r z y t e o l o g o w i e o d w a ż y l i się n a t e n k r o k i w i e l e r a c j i
zdaje się z a t y m p r z e m a w i a ć . H o r y z o n t y n a d z i e i s ą n i e o g r a n i c z o n e .
Niemniej jednak trzeba sobie z d a w a ć sprawę z granic ludzkich
dociekań. Nadzieja powszechnego z b a w i e n i a jest nadzieją o d w a ż n ą
i wszechogarniającą, nadzieją na zbawienie wszystkich. Niech pozosta­
n i e j e d n a k n a d z i e j ą i n i e p r z e r a d z a się w s p e k u l a c j ę ! N a s z a z i e m s k a
t e o l o g i a , p r z y c a ł e j jej o d w a d z e , m u s i p o z o s t a ć w g r a n i c a c h e s c h a t o l o ­
gicznego apofatyzmu. Nie p o w i n n a rozwiązywać problemów, które
p r z e k r a c z a j ą jej k o m p e t e n c j e i p o z o s t a n ą z a w s z e t a j e m n i c ą w c z a s i e
ziemskiego istnienia.
Trzeba zdać sobie sprawę z tego, że b a r d z o m a ł o w i e m y o w y d a r z e ­
niach i sprawach ostatecznych. Właściwie mówimy o nich nieustannie
j ą k a j ą c się i b e ł k o c ą c . K o n s t r u o w a n e h i p o t e z y , t e o r i e i m o d e l e i n t e r p r e ­
tacyjne r z e k o m o tylko dają p o c z u c i e jasności i w i e d z y o t y c h s p r a w a c h ,
k t ó r e w y m y k a j ą się n a s z e j l u d z k i e j k o m p e t e n c j i . N i e m a w g r u n c i e
rzeczy specjalistów od przyszłego życia. P y t a ń będzie zawsze więcej niż
o d p o w i e d z i . W i e r z ą c y m u s i u c z y ć się n i e u s t a n n i e p o w i e r z a ć siebie
i swoje p o ś m i e r t n e losy n i e p o j ę t e m u Bogu, który odsłonił jedynie r ą b e k
tajemnicy, resztę zaś pozostawił ludzkiemu zdumieniu po śmierci. Kto
wiele myśli o tych sprawach, ten w k o ń c u p o n a d doktrynę p r z e d k ł a d a
e s c h a t o l o g i c z n e d o ś w i a d c z e n i e , w y r a ż a j ą c e się p e w n e g o r o d z a j u m i s t a -
gogią eschatologiczną. Mistagogia t a jest n i c z y m i n n y m j a k p e ł n y m
n a d z i e i z w r a c a n i e m d u c h a k u ostatecznej tajemnicy ludzkiego życia,
o s w a j a n i e m s i ę z n i ą i w y c h o d z e n i e m jej n a p r z e c i w . J e s t t o z a r a z e m
w y c h o d z e n i e n a p r z e c i w największej n i e s p o d z i a n c e życia, ku T e m u ,
k t ó r e g o n i e b e z p o w o d u n a z y w a się „ C a ł k o w i c i e I n n y m " . P r z e s t a n i e O n
b y ć „ B o g i e m u k r y t y m " (Iz 4 5 , 15), „ k t ó r y u k r y w a s w e o b l i c z e " (Iz 8 , 17),
a s t a n i e s i ę „ B o g i e m z b l i s k a " ( J r 2 3 , 23). Deus absconditus - Deus
manifestus.
Tylko Bogu w i a d o m o bez reszty, do czego w e z w a ł człowieka i co mu
przygotował. Za życia ziemskiego nie m o ż e m y mieć jasnych odpowiedzi

167
n a w s z y s t k i e c i s n ą c e się p y t a n i a . „ T e r a z w i d z i m y j a k b y w z w i e r c i a d l e ,
niejasno" (1 K o r 13,12). N i k t nie jest w stanie przewidzieć ani przeczuć,
czym jest B o s k a n i e s p o d z i a n k a przyszłego życia. P a w e ł poprzestaje na
s t w i e r d z e n i u : „ g ł o s i m y , j a k z o s t a ł o n a p i s a n e , t o , c z e g o ani oko nie
widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak
wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy go miłują" (1 K o r 2. 9). T o ,
co Bóg p r z y g o t o w a ł , jest Jego n i e p o j ę t y m d a r e m .
Bóg jest P a n e m i Bogiem tego, co niemożliwe. „ C a ł a Biblia, od Księgi
R o d z a j u p o A p o k a l i p s ę , o b j a w i a T ę p e w n o ś ć . [...] » P a n t e g o , c o
niemozliwe« - to oblicze Boga, to imię Boga, to m i s t e r i u m Boga takiego,
j a k i m o b j a w i a się s t o p n i o w o p o p r z e z dzieje ludzi. W t a k i sposób, że to, co
n i e m o ż l i w e , staje się u p r z y w i l e j o w a n y m m i e j s c e m o b j a w i e n i a B o g a
w h i s t o r i i " 6 . Wyjście z E g i p t u , n a r o d z i n y I z a a k a , S a m u e l a i J a n a
Chrzciciela, wcielenie Syna Bożego, cuda Jezusa, a zwłaszcza wskrzesze­
nie zmarłych, zmartwychwstanie Chrystusa, zwycięstwo n a d grzechem
i p i e k ł e m - o t o w i e l k i e z n a k i m o c y Bożej. To, co l u d z i o m w y d a j e się
niemożliwe, m o ż l i w e jest u Boga. Biblia skrzętnie z a z n a c z a miejsca
l u d z k i e g o z d u m i e n i a . „Czy jest coś, co b y ł o b y n i e m o ż l i w e d l a P a n a ?
( R d z 18, 14). „ P a n i e B o ż e . [...] Ż a d n a r z e c z n i e j e s t n i e m o ż l i w a d l a
C i e b i e " ( J r 3 2 , 17). „ D l a B o g a b o w i e m n i e m a n i c n i e m o ż l i w e g o "
( Ł k 1 , 37). „ C o n i e m o ż l i w e j e s t u l u d z i , m o ż l i w e j e s t u B o g a " ( Ł k 18, 27).
T e r m i n y w y r a ż a j ą c e l u d z k i e z d u m i e n i e i z d z i w i e n i e pojawiają się
dlatego t a k często w N o w y m Testamencie7. Czy nie są o n e zapowiedzią
z d u m i e n i a jeszcze większego?
Relacja człowieka do Boga zawiera w sobie nieodłączny element
zdumienia. Nie na d a r m o wielka tradycja chrześcijańska, nawiązując
b e z p o ś r e d n i o d o w y p o w i e d z i P i s m a Św., m ó w i o „ p r z e d z i w n y c h
d z i e ł a c h B o g a " (mirabilia Dei). T e o l o g i a z d u m i e n i a j e s t ż y w ą c z ą s t k ą
chrześcijańskiej wizji Boga. P r a w d z i w e doświadczenie tajemnicy Boga
zawsze nieść będzie ze sobą m o m e n t zaskoczenia i niespodzianki.
O d k r y w a j ą c t a j e m n i c ę Boga, o d k r y w a się j e d n o c z e ś n i e t a j e m n i c ę
c z ł o w i e k a . P r z e s t r z e ń tego, co n i e s p o d z i e w a n e i n i e p o j ę t e , r o z s z e r z a się
w n i e s k o ń c z o n o ś ć . Deus semper maior. Ż y j ą c y m n a z i e m i n i e j e s t d a n e
znać wymiary eschatycznego zbawienia. Salus semper maior. J e ż e l i
ludzka miłość kryje w sobie niezwykłą tajemnicę daru, to t y m bardziej
zbawiająca miłość Boga będzie dla każdego niewyrażalnym zaskocze­
niem. Bóg n a s z jest Bogiem z d u m i e w a j ą c y m . C a ł a chrześcijańska
teologia p a s c h a l n a jest teologią z d u m i e n i a c z ł o w i e k a w obliczu t a j e m n i ­
cy Boga zbawiającego. P r o w a d z i o n a z całą konsekwencją do eschatologii
zdumienia. Ta ostatnia niewiele może powiedzieć o sprawach ostatnich.
Spełni swoje z a d a n i e przez to, że uwrażliwiać będzie człowieka na
s p o t k a n i e z w i e l k ą n i e s p o d z i a n k ą , k t ó r ą jest Bóg. Im w i ę k s z e p o c z u c i e
t a j e m n i c y nosi w sobie człowiek za życia, t y m intensywniejsze będzie
jego z a s k o c z e n i e . T y l k o u m i e r a j ą c y m d a n e jest d o k o n a ć tej o s t a t e c z n e j

168
w e r y f i k a c j i w i a r y i n a d z i e i p a s c h a l n e j . N a d z i e j a i d z i e w p a r z e z docta
ignorantia futuri, u c z o n ą n i e w i e d z ą o p r z y s z ł o ś c i .
Wielka i n a t c h n i o n a s z t u k a religijna jest często odważniejsza od
s y s t e m a t y c z n e j refleksji teologicznej. N i e r z a d k o w y p r z e d z a ją śmiałością
i głębią s w o i c h intuicji. W c e r k w i św. J e r z e g o w p o b l i ż u N o w o g r o d u
8
z a c h o w a ł się z d u m i e w a j ą c y fresk z X I I w . P r z e d s t a w i a on św. J e r z e g o
jako pogromcę smoka. Kompozycja całości z d u m i e w a niespotykaną
śmiałością wizji. Ś w i ę t y jeździec n a k o n i u jest c a ł k o w i c i e b e z b r o n n y .
S m o k nie został zabity. Na fresku widnieje postać kobiety w królewskich
szatach. To symbol Bogarodzicy i Kościoła. Kobieta trzyma smoka
na wstążce jak oswojone zwierzę, idące posłusznie za swoją panią.
W s u m i e jest to s y m b o l i c z n a wizja o n i e z w y k ł e j głębi: wizja złego d u c h a ,
k t ó r y nie został unicestwiony, lecz n a w r ó c o n y . To tylko złość z o s t a ł a
zniszczona, a w i n o w a j c a jest ocalony dzięki w s t a w i e n n i c t w u i d u c h o w e ­
m u z m a g a n i u m o d l ą c e g o się Kościoła. „ W s t ą ż k a " m o d l i t w y jest silniejsza
niż zbroja. Jest to n a d e wszystko m o d l i t w a i ofiara świętych, którzy nie
myśleli jedynie o sobie, lecz o z b a w i e n i u wszystkich.
Teologia nie p o w i n n a robić wrażenia, że chce d y k t o w a ć Bogu, co ma
uczynić z p o ś m i e r t n y m i losami człowieka i świata. Tajemnica skłania do
p o k o r y . O d n o s i się to w szczególnej m i e r z e do w y d a r z e ń o s t a t n i c h . Bóg
w i e , c o c z y n i . W i a r a i n a d z i e j a m u s z ą p r z e j ś ć p r z e z p r ó b ę ( z o b . J 6 , 5-6).
Zaskoczenie i zdumienie będzie t y m większe. Śmierć trzeba przyjąć nie
tylko jak p a s c h a l n y s a k r a m e n t , ale t a k ż e jako wielką Boską niespodzian­
k ę : d a ć się z a s k o c z y ć i z d u m i e ć p o n a d w s z e l k i e p r z e w i d y w a n i a .
Bóg j est nie tylko B o g i e m działaj ą c y m w l u d z k i c h dziej ach, z d u m i e w a -
j ą c y m t y c h , co Mu z a w i e r z y l i . O ileż w i ę k s z e z d u m i e n i e p o z o s t a w i o n e jest
na przyszłość, gdy człowiekowi d a n e będzie stanąć w obliczu ostatecznego
k s z t a ł t u w s z e c h ś w i a t a .„Ojciec b o w i e m m i ł u j e S y n a i u k a z u j e mu to wszy­
s t k o , co On s a m czyni, i jeszcze w i ę k s z e d z i e ł a u k a ż e M u , a b y ś c i e się d z i w i ­
l i " ( J 5 , 20). P o w o d e m z d z i w i e n i a s ą w ł a ś n i e o w e „ w i ę k s z e d z i e ł a " , d z i e ł a
o s t a t e c z n e , o k t ó r y c h m ó w i kolejny w i e r s z P i s m a : „ A l b o w i e m j a k Ojciec
wskrzesza u m a r ł y c h i ożywia, t a k również i Syn ożywia tych, k t ó r y c h
c h c e " ( J 5,21 ). Z d u m i e n i e i o s t a t e c z n e s p r a w y l u d z k i e g o i s t n i e n i a są z a t e m
nieodłączne. Zdumiewający - oto eschatologiczne imię Boga na zawsze.

1
J.A.T. R o b i n s o n , In the End God, L o n d o n 1968, s. 133.
2
G r z e g o r z z Nyssy, De opif. hom., P r o l . PG 44, 128.
3
F. Dostojewski, Bracia Karamazow, cz. III i IV. T ł u m . A. Wat, W a r s z a w a
1959, s. 35. W s t r z ą s a j ą c y m ś w i a d e c t w e m n a d z i e i na z b a w i e n i e w s z y s t k i c h są
m o d l i t w y p r z e ś l a d o w a n y c h chrześcijan rosyjskich, p r o s z ą c y c h Boga o n a w r ó ­
cenie i ocalenie o p r a w c ó w . Z o b . M. E v d o k i m o v , La prière des chrétiens de
russie, C h a m b r a y 1988, s. 121, 126, 128, 133; O. Clément, La révolte de l'Esprit,
P a r i s 1979, s. 121, 437.

r
16
4
J. Pieper, Über die Hoffnung, L e i p z i g 1935, s. 49.
5
Na t e m a t oficjalnego n a u c z a n i a Kościoła w tej s p r a w i e o r a z w s p ó ł c z e s ­
n y c h p r ó b r e i n t e r p r e t a c j i d e m o n o l o g i i zob. A.C. T a s s i n a r i o , II diavolo secondo
l'insegnamento récente delia Chiesa, R o m a 1984. A u t o r k a o m a w i a s t a n o w i s k o
V a t i c a n u m II (s. 25-170) o r a z d o k u m e n t y p o s o b o r o w e (s. 1 7 1 - 251) na tle
współczesnej refleksji teologicznej. S t w i e r d z a , iż n i e ma orzeczeń m a g i s t e r i u m
Kościoła, k t ó r e z a b r a n i a ł y b y t e o l o g o m z a j m o w a n i e o d m i e n n y c h s t a n o w i s k
(s. 256) n a t e m a t z a g a d n i e n i a , k t ó r e nie s t a n o w i w p r a w d z i e samego r d z e n i a
E w a n g e l i i ( z b a w i e n i e d o k o n a n e p r z e z Chrystusa), ale jest z n i m z w i ą z a n e
(s. 259-260; 263). O b e c n o ś ć zła w świecie ma jakiś t a j e m n i c z y związek
z o s o b o w y m i m o c a m i s z a t a ń s k i m i . Przezwyciężając zło, c h r z e ś c i j a n i n wierzy
w z w y c i ę s t w o C h r y s t u s a i daje mu ś w i a d e c t w o (s. 263).
6
L. L o c h e t , Jésus descendu aux enfers, P a r i s 1979, s. 47-48.
7
Z o b . K. R o m a n i u k , Konkordancja do Pisma świętego Nowego Testamentu,
t. 2., W a r s z a w a 1985, s. 435.
8
Z o b . P. E v d o k i m o v , La femme et le salut du monde, P a r i s 1978, s. 260.
BIBLIOGRAFIA
(Wybór)

A d a m K., Zum Problem der Apokatâstasis, T h Q 131:1951, s. 129-138.


B a l t h a s a r H.U.von, Pneuma und Institution. Skizzen zur Theologie Bd.IV,
E i n s i e d e l n 1974.
- Eschatologia, „ N o v u m " 1979, nr 11, s. 13-46.
- Theodramatik. Bd.IV: Das Endspiel, E i n s i e d e l n 1983.
- Was dürfen wir hoffen? E i n s e d e l n 1986.
Benz E., Der Mensch und die Sympathie aller Dinge am Ende der Zeiten (nach
J. Boehme und seiner Schule), E r a n o s 24:1955, s. 133-197.
- Ein moderner Apologet der Apokatâstasis. Z R G G 10:1958, s. 167-172.
Bieler B., Der Grund der Gelassenheit. Die Frage nach der Allversöhnung als
Weg zu Gott, G u L 60:1987 H . l , s. 23-39.
Bierdiajew N., O naznacenii celoveka. Opyt paradoksal'noj etiki, P a r i ż 1931.
B o u c h e t J.R, La vision de l'économie du salut selon St. Grégoire de Nysse,
R S P h T h 52:1968, s. 613-644.
B r e u n i n g W.,Zur Lehre von der Apokatâstasis, C o m 10:1981 H. 1, s. 19-31.
B s t e h A., Zur Frage nach der Universalität der Erlösung unter besonderer
Berücksichtigung ihres Verhältnisses bei den Vätern des zweiten
Jahrhunderts, Wien 1966.
B u ł g a k o w S., luda Iskariot, apostol-predatel', P u t ' 7:1931, nr 26, s. 3-60; nr 27,
s. 3-42.
- Dva izbrannika. Ioann i luda, „Vozlublennyj" i „syn pogibeli", „Vestnik
R u s s k o g o C h r i s t i a n s k o g o D v i z e n i j a " 44:1977, nr 123, s. 11-31; p r z e k ł .
pol. Dwaj wybrańcy. Jan i Judasz - „umiłowany uczeń" i „syn zatracenia"
W P A K P 12:1982, nr 2,s. 23-43.
- Nevesta Agnca. O bogocelovecestve, cast' 3., P a r i ż 1945; offset ed,
W e s t m e a d 1971; p r z e k ł . franc. L'Epouse de l'Agneau. La création, l'homme,
l'Eglise et la fin, L a u s a n n e 1984.
B u n n e n A.Van, La seconde mort, C o n t 29:1977, nr 98, s. 118-125.
C a s s a r a E., Universalism in America: A Documentary History, B o s t o n 1971.
C a n é v e t M., Nature du mal et l'économie du salut chez Grégoire de Nysse, RSR
56:1968, s. 87-95.
C l é m e n t O., Transfigurer le temps, N e u c h â t e l 1959.
- Notes sur le mal. C o n t 12:1960, nr 3 1 , s. 178-205.
- Questions sur l'homme, P a r i s 1972.
- Le mal peut-il gagner sur Dieu? „ S e r v i c e de P r e s s e O r t h o d o x e " (SOP)
1980, nr 46, s. 17-21.
D a l e y B.E., Apocatastasis and „Honorable Silence" in the Eschatology of
Maximus the Confessor w: Maximus Confessor. A c t e s du s y m p o s i o n 1980,
éd. p a r H. H e i n z e r et Ch. S c h ö n b o r n , F r i b o u r g / S . 1982, s. 309-339.
D a n i é l o u J., L'apocatastase chez saint Grégoire de Nysse., R S R 30: 1940, s.
328-347; p r z e d r . w: t e n ż e , L'être et le temps chez Grégoire de Nysse. L e i d e n
1970, s. 205-226
D e a k E., Apokatâstasis. The Problem of Universal Salvation in Twentieth-
-Century Theology, T o r o n t o 1977 (mps, r o z p r a w a d o k t o r s k a ) .

171

1
D e l u m e a u J.,Strach w kulturze Zachodu XIV-XVIII w. P r z e ł . A. S z y m a n o w s k i ,
W a r s z a w a 1986.
- Le péché et la peur. La culpabilisation en Occident, XIIF-XVII siècles, e

P a r i s 1984.
E v d o k i m o v P., Prawosławie. Przer. J. Klinger, W a r s z a w a 1964.
- L'amour Fou de Dieu, P a r i s 1973.
F e s s a r d G., Enfer éternel ou salut universel? AF 1967, nr 2-3, s. 223-264.
F ü n n i n g A., Das Feste prophetische Wort, M e i r i n g e n 1947.
Groth F., Die „Wiederbringung aller Dinge" im württenbergischen
Pietisumus. Theologiegeschichtliche Studien zum eschatologischen Heil­
suniversalismus württenbergischer Pietisten des 18. Jahrhunderts, Göt­
t i n g e n 1984.
H e i n z H., Der Gott des Je-mehr, B e r n 1975.
H e r m e s G., Hoffnung auf das Heil aller? Bei H.U. von Balthasar Nichts Neues,
„ D e r F e l s " 15:1984, s. 316-320.
H r y n i e w i c z W., Apokatastaza. II. W teologii, EK I 755-758.
- Eschatologia prawosławna, G r a n a t CB II 647-656.
- Nadzieja powszechnego zbawienia. Rozważania nad tradycją wschodnią
„Więź" 21:1978, nr 1, s. 25-44.
- O nadziei powszechnego zbawienia raz jeszcze, „ W i ę ź " 21:1978, nr 11,
s. 91-98.
- Spero ut intelligam, „Więź" 21:1978, nr 11, s. 99-104.
- U mistero delia speranza. Dimensioni eschatologiche delia speranza
cristiana alla luce delia tradizione orientale „II N u v o A r e o p a g o " 4:1985, nr
3, s. 145-165; nr 4, s. 114-134.
- Tajemnica Kaina i Judasza. Rozważania teologiczne, „ W i ę ź " 28:1985, nr
10-12, s. 121-134.
- Krzyż w misterium paschalnym Chrystusa. Ku stanrologii paschalno-
-eschatologicznej, AK 79:1987, t. 109, nr 470, s. 22-37.
- Bóg naszej nadziei. Szkice dogmatyczno-ekumeniczne, O p o l e 1989.
J e n n i E., Das Wortöläm im Alten Testament, ZAW 64:1952, s. 197-248; 65:1953,
s. 1-34.
J o a n n o u P.P., Demonologie populaire - demonologie critique au XF siècle.
W i e s b a d e n 1971.
J o n e s H.G., Universalism and Morals. S J T 3:1950, s. 27-32.
K l i n g e r J., O istocie prawosławia. Wybór pism, W a r s z a w a 1983.
K l i n g e r M., Tajemnica Kaina. Próba umiejscowienia Kaina w tradycji mesjań­
skiej w związku z nowotestamentalną rewolucją etyczną. W a r s z a w a 1981.
K ö b e r l e A., Allversöhnung oder ewige Verdammnis? W: Leben nach dem
Sterben., hrsg. v o n A. R o s e n b e r g . L u n c h e n 1974, s. 122-136.
K o ł a k o w s k i L., Czy diabeł może być zbawiony? „ Z n a k " 33:1981, nr 327,
s. 1174-1184
K r e c k W., Die Zukunft des Gekommenen. Grundprobleme der Eschatologie,
M ü n c h e n 1966. 2
K r e t z e n b a c h e r L., Versöhnung im Jenseits, M ü n c h e n 1972.
L e c k i e J.H., The World to Come and Final Destiny, 2 n d ed., E d i n b u r g h 1922.
Leys R., L'image de Dieu chez St. Grégoire de Nysse, P a r i s 1951.
L o c h e t L., Jésus descendu aux enfers, P a r i s 1979.

172
Łapiński A., Nauka o apokatastazie przed potępieniem jej na soborach
powszechnych, W P A K P 7:1977, nr 3-4, s. 3-24.
M a a s W., Gott und die Hölle. Studien zum Descensus Christi, E i n s i e d e l n 1979.
M a r t e l e t G., L' Au-delà retrouvé. Christologie des fins dernières, P a r i s 1974;
t ł u m . pol. Odnaleźć zyâiè pozagrobowe. Chrystologia rzeczy ostatecznych,
K r a k ó w 1987.
M é h a t A., „Apocatastase". Origène, Clément d'Alexandrie, Act. 3,21. VigCh
10:1956, s. 196-214.
Michaelis W., Versöhnung des Alls. Die Frohe Botschaft von der Gnade Gottes,
G ü m l i n g e n (Bern) 1950.
M i c h a u d E., S. Grégoire de Nysse et l'apocatastase, RIT 10:1902, s. 37-52.
- Saint Maxime le Confesseur et l'apocatastase, RIT 10:1902, s. 257-272.
M ü l l e r G., Origenes und die Apokatâstasis, T h Z 14:1958, s. 174-190.
- Die Idee der Apokatâstasis ton panton in der europäischen Theologie von
Schleiermacher bis Barth, Z R G G 16:1964, s. 1-22.
- Apokatâstasis panton. A B i b l i o g r a p h y , Basel 1969.
- Hoffnung für die ganze Welt w: Gottesreich und Menschenreich. Ernst
Stähelin zum 80. Geburtstag, Basel 1969, s. 553-567.
- Ungeheuerliche Ontologie. Erwägungen zur christlichen Lehre über
Hölle und Allversöhnung, E v T h 34:1974, s. 256-275.
M u s s n e r F., Die Idee der Apokatâstasis in der Apostelgeschichte w: Lex tua
veritas. Festschrift für H. Junker, T r i e r 1961, s. 293-306
N i e s m i e ł o w W., Dogmatićeskaja sistema sw. Grigorija Nisskogo, K a z a ń 1887.
- Nauka o celoveke, t.2. Metafizika żizni i christianskoe otkrovenie, K a z a ń
1906, offset ed. W e s t m e a d 1971.
Nowosielski J., Czas historyczny i przeczucie metahistorii w refleksji
eklezjologicznej prawosławia w: Recepcja - nowe zadanie ekumenizmu. P o d
red. W. H r y n i e w i c z a i L. G ó r k i . L u b l i n 1985, s. 103-111.
O k s j u k M., Eschatologia sw. Grigorija Nisskago, Kiev 1914
P a p i n i G., Il Diavolo. Appunti per una futura diabologia, F i r e n z e 1953.
P a p r o c k i H., Próba teologicznej interpretacji faktu śmierci w perspektywie życia
wiecznego, „ N o v u m " 1979, nr 11, s. 109-120.
P e r d r i z e t P., Negotium perambulans in tenebris. Etude de demonologie gréco-
-orientale, S t r a s b u r g 1922.
P e t r y P., Allversöhnung, Tod und Letzte Dinge, T ü b i n g e n 1952.
P h i l i p p o u A.J., The Doctrine of Evil in St. Gregory of Nyssa, S t P a t r 9:1966,
s. 251-256 ( = T U 9 4 ) .
P i e p e r J., Über die Hoffnung, L e i p z i g 1935.
- Hoffnung und Geschichte, M ü n c h e n 1967.
P i e r r e M.M., De l'enfer, C o n t 37:1985, nr 132, s. 255-259.
R o b i n s o n E.A., American Universalism. Its Origins, Organization and Héritage,
N e w York 1970.
R o b i n s o n J.A.T., Universalism: Is it Heretical? S J T 2:1949, s. 139-155.
- Universalism - A Reply, S J T 2:1949, s. 378-380.
- In the End God, L o n d o n 1958, ed. F o n t a n a Books, L o n d o n 1968.
S c h a u f H., Selbstverzehrung des Bösen? Einige Fragen an H. Urs von Balthasar
und seinen Kommentar zur Apokalypse des hl. Johannes, „ T h e o l o g i s c h e s "
178:1985, s.6394-6396.

173
Scheffczyk L., Apokatâstasis: Faszination und Aporie, C o m 14:1985, H.l,
s. 35-46; w y d . pol. Apokatastaza: fascynacja i aporia, C o m 7:1987, nr 2,
s. 87-98.
Schmitz R., Wiederbringung und Allversöhnung in bibilischer Beleuchtung,
W i t t e n 1947.
S c h r ä d e r C, Die Lehre von der Apokatâstasis oder der endlichen Beseligung
aller. Ein dogmatischer Versuch zu ihrer Verteidigung, B e r l i n 1901.
S c h u m a c h e r H., Das biblische Zeugnis von der Versöhnung des Alls. Eine
Untersuchung der wesentlichen Schriftworte und Einwände mit eingehen­
den Literaturvergleichen, S t u t t g a r t 1959.
S e e b e r g R., Die Vollendung der Gottesherrschaft in dem ewigen Reich des Vaters
w: t e n ż e , Christliche Dogmatik, Bd. 2, L e i p z g 1925, s. 570-677.
S e r i k o v G., Utenie ob apokatastazise (o vseobscem vostanovlenii) u „otca
Otcov", sviatitela Grigorija Nisskogo i u prof. Sergija Bulgakova, „ V e s t n i k
Russk. C h r i s t . D v i z e n i j a " 38:1971, nr 101-102, s. 25-36.
Shaw J .M., Life after Death. The Christian View of the Future Life, T o r o n t o 1945.
S i n i s c a l c o P., Apokatâstasis e apokathistemi nella tradizione délia grande
Chiesafino al Irene, S t P a t r 3:1961, s. 380-396 (= TU 78)
S t a e h e l i n E., Die Wiederbringung aller Dinge, Basel 1960.
S t r ö t e r E.F., Das Evangelium Gottes von der Allversöhnung in Christus,
C h e m n i t z 1915.
T h e o d o r o u A., He péri apokatastdseos ton pätnlon idea (Historikè episkopesis),
(Historikè episkopesis), A t h e n a i 1959.
T s i r p a n l i s C.N., The Concept of Universal Salvation in Saint Gregory of Nyssa,
„ K l e r o n o m i a " 12:1980, s. 19-25.
V e r w e y e n H., Das Leben aller als äusserster Horizont der Christologie,
E s s e n 1977.
V o r g r i m m l e r H., Hoffnung auf Vollendung. Aufriss der Eschatologie, F r e i b u r g
i.Br. 1980.
W a l k e r D.P., The Décline of Hell. Seventeenth-Century Discussion of Eternal
Torment, C h i c a g o 1964.
Was ist es um die Hölle? Dokumente aus dem norwegischen Kirchenstreit,
hrsg. von F. Schauer, S t u t t g a r t 1956.
W o s c h n i t z K.M., Elpis-Hoffnung. Geschichte Philosophie, Exegese. Theologie
eines Schlüsselbegriffs, W i e n 1979.
Zander L., Tajna dobra (Problema dobra v tvoräestve Dostoevskogo),
F r a n k f u r t / M . 1960.
- Zbawienie szatana. Systematyczny wyklad poglądów Sergiusza Bułga­
kowa, „ L i t e r a t u r a na ś w i e c i e " 1979, nr 10, s. 240-251.

* * *

W w y k a z i e bibliografii o r a z w p r z y p i s a c h niniejszej p r a c y z a s t o s o w a n o s k r ó t y
z a m i e s z c z o n e w: Encyklopedia Katolicka (EK), t. 1, L u b l i n 1973, s. 1* - 46*.

174
CONTENTS

Préface 5
I. P a s c h a l Perspective of I n t e r p r e t i n g Eschatological
Views 9
Notes 16
II. Insufficiencies of an E s c h a t o l o g y of F e a r 18
1. M o d e r n H é r i t a g e of the Eschatology of F e a r in t h e
West 18
2. G o d of Justice a n d Rétribution 21
3. Eschatological Unrests in the Eastern Christianity 23
4. S h o r t - S i g h t e d n e s s of t h e P e d a g o g y of F e a r 27
5. I n t e r g r a t i n g T h i n k i n g 30
6. T e r m i n o l o g i c a l Difficulties 33
Notes 35

III. The Hope. That Has Not Vanished Düring Centuries 38


1. The Problem of Apokatâstasis in the Early C h u r c h 38
2. Apokatâstasis in the Orthodox Spirituality and
Theology 43
3. T h e „ E t e r n a l Gospel " of U n i v e r s a l S a l v a t i o n in t h e
Reformed Christianity 49
4. R o m a n - C a t h o l i c Consciousness in the Process of
Maturing 55
Notes 59

IV. T o w a r d s An Eschatology of H o p e 70
1. H o p e of U n i v e r s a l S a l v a t i o n in Biblical Witnesses 71
a. J e s u s ' P e d a g o g y 72
b. Universalism of Salvation and Universalism
of C r é a t i o n 74
c. T h e M e a n i n g of D o u b l e O r i e n t a t i o n of Eschatological
Statements 78
d. W i t n e s s of t h e A p o c a l y p s e 82
e. Saving Power of God's Grace a n d Faithfulness 84
2. Victorious P o w e r of Christ's Cross a n d Résurrection 88
a. T h e Crucif ied G o d a n d t h e Mystery of H u m a n
Freedom 89

175
b. Where Is the Hope Bom? 92
3. Evangelical Meaning of the Truth About Hell 95
a. T h e T r u t h A b o u t Hell - An Irremovable Dimension of
the Mystery of Beeing H u m a n 95
b. Possiblity of C h a n g i n g Décision After D e a t h 99
c. E t e r n a l P u n i s h m e n t ? 102
4. S a l v a t i o n a n d D a m n a t i o n : Interiorisation of S e p a r a t i o n . 105
a. R é t r i b u t i o n or Forgiveness? 105
b. Separation or Interiorisation? 107
c. Mihi quoque spem dedisti 109
Notes 112
V. H o p e a n d Expérience of the Saints 117
1. Between Fear and H o p e 117
2. F o r g o t t e n Gift of S y m p a t h y 120
3. E x p é r i e n c e of t h e S a i n t s 124
a. S y m p a t h y a n d Intercession 124
b. Solidarity of the Saints With the Sinners 127
4. T h e H o p e of U n i v e r s a l S a l v a t i o n : A D a n g e r for F a i t h
andMorals? 131
5. T h e Blessed Hope! 134
Notes 138
VI. H o p e of O u r Passover 142
1. T h e P a s s o v e r of D e a t h 142
2. The Purifying E n c o u n t e r 148
3 . T h e J u d g e o f A i l : „of t h e L i v i n g a n d t h e D e a d " 150
4. Résurrection as Fulfilment of H u m a n Life 153
5. T h e P a s s o v e r of E t e r n i t y 156
Notes 159
VII. E s c h a t o l o g i c a l M y s t a g o g y of A s t o n i s h m e n t 162
Notes 170
Bibliography 171
SPIS TREŚCI

Przedmowa 5

I. Paschalna perspektywa interpretacji wypowiedzi eschato­


logicznych 9
Przypisy 16

II. Niedostatki eschatologii strachu 18


1. Nowożytne dziedzictwo eschatologii lęku na
Zachodzie 18
2. B ó g s p r a w i e d l i w o ś c i i o d p ł a t y 21
3. L ę k i e s c h a t o l o g i c z n e w chrześcij a ń s t w i e
wschodnim 23
4. K r ó t k o w z r o c z n o ś ć pedagogii s t r a c h u 27
5. M y ś l e n i e i n t e g r u j ą c e 30
6. T r u d n o ś c i t e r m i n o l o g i c z n e 33
Przypisy .' 35

III. Nadzieja, która nie wygasła w ciągu wieków 38


1. P r o b l e m a p o k a t a s t a z y we w c z e s n y m chrześcijaństwie .. 38
2. I d e a a p o k a t a s t a z y w d u c h o w o ś c i i ideologii p r a w o s ł a w i a 43
3. „ O d w i e c z n a E w a n g e l i a " o z b a w i e n i u p o w s z e c h n y m
w chrześcijaństwie poreformacyjnym 49
4. D o j r z e w a n i e świadomości katolickiej 55
Przypisy 59

IV. Ku eschatologii nadziei 70


1. N a d z i e j a p o w s z e c h n e g o z b a w i e n i a w ś w i a d e c t w a c h
biblijnych 71
a. P e d a g o g i a J e z u s a 72
b. Uniwersalizm zbawienia a uniwersalizm
stworzenia 74
c. Sens podwójnej orientacji wypowiedzi
eschatologicznych 78
d. Ś w i a d e c t w o A p o k a l i p s y 82
e. Z b a w c z a m o c łaski i w i e r n o ś c i Boga 84
2. Z wy cięska m o c ta j e m n i c y k r z y ż a i z m a r t w y c h w s t a n i a
Chrystusa • 88
a. U k r z y ż o w a n y Bóg a t a j e m n i c a ludzkiej w o l n o ś c i 89

177
b. G d z i e r o d z i się n a d z i e j a ? 92
3. E w a n g e l i c z n y sens p r a w d y o piekle 95
a. P r a w d a o p i e k l e - n i e z b y w a l n y w y m i a r tajemnicy
człowieka 95
b. Możliwość pośmiertnej z m i a n y decyzji 99
c. K a r a wieczna? 102
4. Z b a w i e n i e i p o t ę p i e n i e - i n t e r i o r y z a c j a p o d z i a ł u 105
a. O d p ł a t a czy przebaczenie? 105
b. Oddzielenie czy interioryzacja? 107
c. Mihi quoque spem dedisti 109
Przypisy 112

V. Nadzieja i doświadczenie świętych 117


1. M i ę d z y l ę k i e m a n a d z i e j ą 117
2. Z a p o m n i a n y dar współczucia 120
3. D o ś w i a d c z e n i e świętych 124
a. W s p ó ł c z u c i e i w s t a w i e n n i c t w o 124
b. S o l i d a r n o ś ć świętych z g r z e s z n i k a m i 127
4. N a d z i e j a p o w s z e c h n e g o z b a w i e n i a - n i e b e z p i e c z e ń ­
stwem dla wiary i moralności? 131
5. B ł o g o s ł a w i o n a n a d z i e j a ! 134
Przypisy 138
VI. Nadzieja naszej Paschy 142
1. P a s c h a śmierci 142
2. S p o t k a n i e oczyszczające 148
3. Sędzia wszystkich ludzi: „żywych i u m a r ł y c h " 150
4. Z m a r t w y c h w s t a n i e jako spełnienie życia ludzkiego 153
5. P a s c h a wieczności 156
Przypisy 159

VII. Eschatologiczna mistagogia zdumienia 162


Przypisy 170

Bibliografia (wybór) 171


W książce tej chodzi o nadzieję -
wielką, pokorną, sięgającą wytrwale
za zasłonę ludzkiego losu, aż do
spraw ostatecznych. Jeśli nadzieja
ta jest prawdziwa, iść będzie w pa­
rze z wielką pokorą. Nie może mieć
w sobie nic z zadufania. W obliczu
spraw ostatecznych wszyscy stajemy
z drżeniem i bojaźnią. Nadzieja jest
jednak większa niż lęk. To ona
będzie przedmiotem naszych roz­
ważań. To ona jest w życiu chrześ­
cijanina siłą twórczą, mobilizującą
do duchowego zmagania i modlitwy,
aby wszyscy byli zbawieni. Nadzieja
dla wszystkich.

I S B N 83-85009-58-2

You might also like