You are on page 1of 554

Ksiga pierwsza Trylogii Sigmara

Motodzierca
Legenda Sigmara

Graham McNeill
Tumaczya Katarzyna Pleskot

Trwa mroczna era, wiek krwi, demonw i czarnoksistwa. To rwnie czas bitew, wszechobecnej mierci i nadchodzcego koca wiata. Pord zniszczenia i szalejcych pomieni rodz si jednak potni bohaterowie - ludzie czynu i wielkiej odwagi. W sercu Starego wiata ley kraina ludzi rzdzona przez wiecznie skconych ze sob plemiennych wodzw. Jest to kraina podzielona. Na pnocy krl Artur z rodu Teutogenw walczy z konkurentami do tronu na szczycie wielkiej Gry Fauschlag, podczas gdy krl-berserker z Turyngian wierzy tylko w wojn i rozlew krwi. To na poudnie ludzie musz si zwrci w poszukiwaniu pomocy. W Reikdorfie panuj Unberogenowie dowodzeni przez potnego krla Bjrna i jego naznaczonego przepowiedni syna, Sigmara. Unberogenowie wierz w ide zjednoczenia ludzkich plemion. Wierz susznie, albowiem jeeli w obliczu tak licznych wrogw ludzie nie przezwyci rnic i nie zdecyduj si wystpi razem, ich upadek jest przesdzony. Pord pl mronej pnocy grasuj najedcy z Norski, barbarzycy i czciciele Mrocznych Bstw, ktrzy grabi, morduj i niszcz wszystko, co napotkaj na swej drodze. Bagna s nawiedzane przez ponure widma,

a w lasach gromadz si bestie. Ale to na wschodzie ronie najwiksze niebezpieczestwo ze strony mrocznych si. Zielonoskrzy od wiekw stanowili zagroenie dla ludzkich krain, lecz tym razem ich niezliczone hordy zbieraj si do ataku w celu ostatecznego starcia z powierzchni ziemi kadego ladu istnienia czowieka. Krlowie ludzkich plemion maj jednak sprzymierzecw w strasznej walce. Krasnoludy zamieszkujce gry, wspaniali kowale i inynierowie, wspomagaj ich przeciwko plugawemu najedcy. Wszyscy musz trzyma si razem, krasnoludy i ludzie, poniewa teraz way si przetrwanie obydwu ras i wiele zaley od tego przymierza.

Ksiga pierwsza Wykuwanie czowieka


Kiedy soce udaje si na spoczynek I cay wiat okrywa si caunem mroku, Zapaaj si wielkie ogniska I piwo leje si do dzbanw. Nadchodzi wtedy czas na opowiedzenie sagi, jak to w zwyczaju maj krasnoludy, A najwspanialsz z sag Jest saga o Sigmarze, najwikszym z wojownikw. Posuchajcie tego, wysuchajcie uwanie tych sw. I yjcie dalej peni nadziei.

Rozdzia 1 Przeddzie bitwy


Podajc za cichym pogosem pieni i dumnych okrzykw dobiegajcych z dugiego domu stojcego porodku osady, dwch chopcw skradao si w ciemnociach midzy zabudowaniami. Poruszali si ostronie, rozgldajc si na boki. Mijali wysokie budynki o drewnianych cianach, przemykali pod linami cikimi od suszcych si na nich ryb, a wreszcie przystanli przy rozgrzanej od wewntrznego aru cianie kuni. aden z chopcw nie chcia zosta przyapany, zwaszcza po zapadniciu zmroku, w momencie, gdy na murach pojawiy si strae. Obaj mieli wiadomo, e wyprawa w razie niepowodzenia zakoczy si dla nich nie najlepiej, ale byli tak podekscytowani szaleczym wypadem w gb Reikdorfu, e atwo mogli przez nadmierny popiech cign na siebie uwag stranikw. - Ucisz si! - sykn Cuthwin, gdy Wenyld wpad na niewidzialn w ciemnociach stert oheblowanych desek, uoon naprzeciwko magazynu stolarskiego. - Sam si ucisz! - odpowiedzia mu przyjaciel, apic w locie spadajce kawaki drewna, zanim stukot zdy ujawni ich kryjwk. Chopcy przycisnli si do ciany:

- Dzi na niebie nie ma ani gwiazd, ani ksiyca. Nic nie widz. Cuthwin przyzna w duchu, e bya to prawda. Noc bya atramentowo czarna, tylko rozstawione na murach osady koksowniki skwierczc rzucay nieco pomaraczowego wiata, w ktrym widoczne staway si kontury lasw rozcigajcych si za Reikdorfem. Wzdu obwarowa rozstawieni byli wartownicy, uzbrojeni w uki i wcznie, ktrych czsto uywali polujc w okolicznych gstych lasach i nad brzegiem Reiku. - Hej - powiedzia Wenyld. - Czy syszae, co powiedziaem? - Syszaem - odpowiedzia Cuthwin. - Tak, wiem, jest ciemno. W takim razie zacznij uywa uszu. Wojownicy nie siedz cicho w nocy przed dniem, gdy maj wyruszy na wojn. Obaj chopcy na chwil zupenie znieruchomieli niczym miniaturki statuy Ulryka znajdujcej si nad wrotami Reikdorfu. Wsuchujc si w dwiki nocy, wdychajc jej zapachy, pozwalali zmysom chon wraenia i malowa bez uycia wzroku obraz wioski, w ktrej yli: skrzypienie stygncego elaza w kuni Beorthyna, ukadajcego si do snu po caym dniu cikiej pracy przy wykuwaniu mieczy i toporw; prowadzone pgosem rozmowy kobiet, rozbrzmiewajce trosk i zmartwieniem, poniewa przygotowyway odzienie dla swych synw i mw, ktrzy o wicie mieli wyruszy na wojn; dobiegajce ze stajni ciche renie koni;

sodkawy zapach palonego torfu i niezwykle apetyczny aromat gotowanego misa. Wrd otaczajcych dwikw Cuthwin rozpoznawa take nieustanny szum rzecznych fal, odgos, jaki wydaje woda rozbijajc si na bagnistych pyciznach; skrzypienie drewnianych odzi rybackich dryfujcych po powierzchni rzeki, a take jk wiatru buszujcego pord rozwieszonych sieci. Ogarnia go przez to smutek, ale noce w krainie pooonej na zachd od gr rzadko byy wesoe, poniewa by to czas, gdy z lasu wychodziy bestie, aby zabija i poera swoje ofiary. Rodzice Cuthwina zostali zabici przez zielonoskrych latem zeszego roku, podczas prby obrony swego obejcia przed napaci krwioerczych najedcw. Na myl o tym Cuthwin wstrzyma oddech i poczu, jak donie zwijaj mu si w pici, podczas gdy umys podsuwa mu wizje zemsty, jak wywrze ktrego dnia na potworach, ktre odebray mu ojca i przez ktre zosta zmuszony do przeniesienia si do Reikdorfu i zamieszkania u wuja. Mimo e da si chwilowo pochon mylom o zemcie, usysza stumiony odgos miechu i pieni, ktry dobiega zza grubych drewnianych cian i cikich, dodatkowo wzmacnianych drzwi. W tym momencie ciany pooonego w centrum osady spichlerza zajaniay odbitym blaskiem, tak jakby kto otworzy drzwi lub okiennice w stojcym naprzeciw budynku. Dodatkowo dao si wyraniej sysze radosn wrzaw i odgosy haaliwej zabawy.

Na krtk chwil rynek Reikdorfu rozjani si, ale wkrtce potem wiato znikno rwnie gwatownie, jak si pojawio. Obaj chopcy byli podekscytowani myl o podgldaniu wojownikw krla Bjrna, ktrzy nazajutrz mieli wyruszy do boju z zielonoskrymi. Tylko ci, ktrzy osignli wiek mski, mogli uczestniczy w uczcie odbywajcej si w krlewskich komnatach. Chopcy nie mogli jednak przepuci okazji, eby sprbowa odkry, na czym polega tak pilnie skrywany sekret. - Widziae to? - zapyta Wenyld wskazujc palcem w stron rodka wioski. - Oczywicie, e widziaem - odpowiedzia Cuthwin, cigajc w d rami przyjaciela. - Nie jestem lepy. Mimo e Cuthwin mieszka w Reikdorfie dopiero od tygodnia, zna tajemnice tego miasta nie gorzej ni dzieci urodzone na miejscu. Jednak teraz, w kompletnych ciemnociach, bez adnych widocznych punktw charakterystycznych, ledwie rozpoznawa miejsce, w ktrym si znajdowali. Wioska wydawaa si mu nieprzyjazna i wroga, a jej topografia nieznana. Przypomnia sobie obraz, jaki wyry mu si w pamici w momencie rozbysku wiata, po czym chwyci Wenylda za rk. - Bd nas prowadzi tam, skd dobiegaj gosy wojownikw - powiedzia. - Trzymaj si mnie, a zaraz dotrzemy na miejsce. - Ale przecie jest tak ciemno - zaprotestowa Wenyld.

- Niewane - odpowiedzia Cuthwin. - Znajd drog naokoo, nawet w ciemnociach. Tylko si nie oddalaj. - Nie bd - obieca Wenyld, ale Cuthwin usysza, e w gosie przyjaciela zadraa nuta niepewnoci. Sam poczu si troch nieswojo, poniewa wuj nie ociga si z uyciem rzgi, kiedy przychodzio do wymierzenia kary. Zdusi jednak strach, powtarzajc sobie, e jest przecie jednym z Unberogenw, czonkiem najpotniejszego plemienia wojownikw na pnoc od Gr Szarych, a jego serce jest prawe i mocne. Wzi gboki oddech i puci si biegiem w stron owietlonej przed chwil ciany spichlerza, podajc zapamitan ciek, gdzie nie powinno znajdowa si nic, o co mgby si potkn i narobi haasu. Mia jednak dusz na ramieniu, gdy przemierza otwart przestrze rynku, omijajc miejsca, gdzie, jak pamita, znajdoway si puapki w postaci potuczonych naczy, mogce wyda zdradliwy dwik, gdyby rozgnit je stop. Pomimo e zdoa rzuci tylko krtkie spojrzenie na tras, ktr teraz poda, obraz ten zapad mu gboko w pami i mg go sobie przypomnie z takimi szczegami, jakby to by jeden z wilkw na sztandarach wojennych krla Bjrna. Przypomniao mu si, jak ojciec uczy go porusza si po ciemnym lesie. Skrada si bezgonie jak duch, lawirujc midzy obiektami znajdujcymi si na rynku, liczc kroki i cignc za sob Wenylda. Zatrzyma si na chwil, po czym ruszy wolniejszym krokiem, teraz z zamknitymi oczami, pozwalajc uszom gromadzi wszystkie potrzebne informacje o otoczeniu. Odgosy

zabawy staway si coraz goniejsze, a odbijajc si od cian budynkw tworzyy map w umyle chopca. Cuthwin wycign przed siebie do i umiechn si w ciemnociach, gdy poczu pod palcami kamienn cian krlewskiego dugiego domu. Skay byy uformowane na ksztat szecianw i pokryte paskorzebami. Zostay wydobyte przez krasnoludzkich grnikw z kamienioomw w Grach Kraca wiata i przywiezione wiosn do Reikdorfu jako dar dla krla Bjrna. Przypomnia sobie, jak z mieszanin podziwu i trwogi obserwowa krasnoludy, przeraajce, przysadziste postaci w byszczcych zbrojach, ktre nie zwracay uwagi na otaczajcych je ludzi, rozmawiajc tylko ze sob szorstkimi gosami podczas stawiania dugiego domu dla krla, co zajo im zaledwie jeden dzie. Krasnoludy odrzucay kad propozycj pomocy i nie zostay w osadzie o minut duej, ni to byo niezbdne. Wszystkie oprcz jednego wyruszyy na wschd, gdy tylko budowla zostaa ukoczona. - Czy jestemy na miejscu? - zapyta szeptem Wenyld. Cuthwin skin gow, przy czym zda sobie spraw, e Wenyld i tak nie jest w stanie tego zobaczy. - Tak - odpowiedzia, zniajc gos. - Ale bd cicho. Jeeli zostaniemy zapani, czeka nas co najmniej tydzie pracy przy oprnianiu wychodkw. Cuthwin zatrzyma si na chwil, by uspokoi oddech, a nastpnie zacz przesuwa si wzdu ciany, wycigajc przed siebie do, aby wyczu, kiedy dotrze

do rogu budynku. Kiedy go wreszcie dotkn, wyda mu si tak gadki i ostry jak ostrze topora. Ostronie obszed go, przy okazji zerkajc w gr, poniewa wanie w tej chwili chmury rozstpiy si i jasne wiato gwiazd rozwietlio na moment ciemne niebiosa nad nim. wiato rozbyso na cianach z ociosanego przez krasnoludy kamienia sprawiajc wraenie, jakby w kamiennych blokach rwnie utkwione byy gwiazdy i chopiec przystan na moment, eby podziwia niesamowite mistrzostwo, z jakim zostay wykonane. Pokonawszy rg budynku Cuthwin mg dojrze szerokie wrota wykonane z grubych bali drewna i ozdobione kanciastymi obejmami z ciemnego elaza oraz paskorzebami przedstawiajcymi moty i byskawice. Okiennice, pod ktrymi si znajdowali, byy zaryglowane i tak ciasno przylegay do framug, e midzy drewno a kamie nie daoby si wcisn ostrza noa. Przez okiennice przedostaway si jednak stumione odgosy hulanki, brzk dzbanw z piwem, dwiki intonowanych pieni wojennych i stukot mieczy o metalowe guzy na tarczach. - Patrz tu - wskaza okiennic nad nimi. - Zobaczmy, czy uda nam si co przez to zobaczy. Wenyld skin gow i stwierdzi: - Ja pierwszy. - Dlaczego ty? - zapyta Cuthwin. - To ja nas tu doprowadziem. - Poniewa jestem starszy - skwitowa Wenyld i

Cuthwin nie mg dyskutowa z tak oczywistym argumentem, dlatego posusznie splt palce na wzr strzemion" uywanych pord jedcw taleuteskich, aby przyjaciel mg oprze stop na jego doniach. Opar si plecami o kamienn cian i powiedzia: - No dobrze, wespnij si i zobaczymy, czy bdziesz potrafi uchyli okiennic na tyle, ebymy mogli zajrze do rodka. Podekscytowany Wenyld skin gow i umieci stop na doniach Cuthwina, opierajc si przy tym rkoma o barki przyjaciela. Cuthwin nabra powietrza, po czym unis Wenylda stkajc z wysiku i odwracajc gow, aby unikn spotkania z kolanem chopca. Rozsun troch stopy, eby waga Wenylda rwnomiernie obciaa mu stawy i wycign szyj, eby dojrze, co w tym czasie robi przyjaciel. Okiennica tkwia mocno w ramie i Wenyld mocno przyciska twarz do desek, prbujc wypatrzy co midzy szczelinami. - No i co? - zapyta Cuthwin, zamykajc oczy, eby skupi si na podtrzymywaniu Wenylda. - Co widzisz? - Nic - odpowiedzia Wenyld. - Nic nie widz, deski zbyt mocno przylegaj do siebie. - Nic dziwnego, to porzdne krasnoludzkie rzemioso - dobieg ich z tylu mski gos. Chopcy zamarli w bezruchu. Cuthwin powoli odwrci gow i otworzy oczy. Zobaczy przed sob mocno zbudowanego, owietlonego blaskiem gwiazd wojownika, ktry wyda

mu si tak potny, jakby zosta wykuty z tego samego kamienia, ktry zosta uyty do budowy dugiego domu. Sama fizyczna obecno mczyzny zapara Cuthwinowi dech w piersiach i rozluni splecione palce podtrzymujce Wenylda. Przyjaciel rozpaczliwie prbowa chwyci si krawdzi okiennicy, ale nie udao mu si utrzyma i ku jego jeszcze wikszemu zaenowaniu spad na ziemi razem z kawakami desek. Cuthwin strzsn z siebie klncego na czym wiat stoi przyjaciela. Wiedzia, e i tak czeka go kara, ale chcia stawi czoa tajemniczemu wojownikowi bez okazywania strachu. Szybko stan na nogi i zacz dokadnie przyglda si czowiekowi, ktry ich nakry. Pocztkowa niech rycho przerodzia si w podziw w miar jak wpatrywa si w szczer, przystojn twarz. Jasne wosy wojownika lniy w wietle gwiazd niczym srebro, przytrzymywane przez opask ze skrconego miedzianego drutu. Masywne ramiona opasyway elazne naramienniki. Z ramion spywaa peleryna z niedwiedziego futra i Cuthwin dojrza, e pod spodem mczyzna by odziany w byszczc zbroj i przepasany szerokim pasem z grubej skry. Przy pasie w pochwie spoczywa n myliwski o dugim ostrzu, ale to bro zwisajca obok przykua uwag Cuthwina. Wojownik by uzbrojony w wielki mot bojowy, a Cuthwin dosownie poera bro wzrokiem, przypatrujc si zwaszcza niezwykym rzebieniom, ktre lniy w wietle gwiazd.

Mot bojowy by niesamowit broni, jego rkoje zostaa wykonana z jakiego nieznanego metalu rkoma starszymi ni mona to sobie wyobrazi. aden czowiek nie wyku nigdy tak doskonaej broni nioscej zniszczenie, aden kowal nie stworzy rwnie tak straszliwego narzdzia. Wenyld skoczy na rwne nogi, gotowy do ucieczki, ale on rwnie stan jak zaczarowany wpatrujc si w niezwykego wojownika. Wojownik pochyli si i Cuthwin zauway, e by jeszcze mody, mg sobie liczy mniej wicej pitnacie wiosen. W zimnym spojrzeniu jego oczu, z ktrych jedno byo bladoniebieskie, a drugie w odcieniu gbokiej zieleni, tkwiy iskierki ironicznego rozbawienia. - Pokonanie trasy przez rynek w ciemnociach poszo ci bardzo dobrze, chopcze - odezwa si wojownik. - Nazywam si Cuthwin - powiedzia hardo chopiec. - Mam prawie dwanacie lat, jestem prawie dorosym mczyzn. - Prawie - odpowiedzia wojownik. - Ale wci jeszcze nim nie jeste, Cuthwinie. To miejsce przyjmuje dzi wojownikw, ktrzy wkrtce mog zgin na polu bitwy. Ta noc jest przeznaczona dla nich i tylko dla nich. Nie spiesz si zbytnio, nadejdzie twj czas na takie sprawy. Na razie ciesz si dziecistwem, pki moesz. A teraz uciekajcie std, no ju. - Nie ukarzesz nas? - zapyta Wenyld, a Cuthwin dgn go okciem w ebra. Wojownik umiechn si i odpowiedzia:

- Powinienem, ale to, w jaki sposb zapucilicie si tak daleko pozostajc niezauwaonymi, wymagao umiejtnoci i doceniam to. Cuthwin poczu si troch zaenowany faktem, e pochwaa z ust tego wojownika sprawia mu tak wielk przyjemno i rzek: - To ojcu zawdziczam, e nauczy mnie porusza si tak, eby nikt mnie nie spostrzeg. - Jest w takim razie dobrym nauczycielem. Jak mu na imi? - Mia na imi Gethwer - odpowiedzia Cuthwin. Zabili go zielonoskrzy. - Przykro mi to sysze, Cuthwinie - powiedzia wojownik. - Wiedz jednak, e jutro wyruszamy na bitw z zielonoskrymi i zarczam ci, e wielu z nich zginie z naszych rk. A teraz nie ocigajcie si duej, zmykajcie std, zanim wasz obecno odkryje kto mniej litociwy i sprawi wam lanie. Cuthwinowi nie trzeba byo dwa razy powtarza. Odwrci si na picie i czmychn na przeaj przez rynek. Gwiazdy skryy si za chmurami, ale on pamita drog od dugiego domu do spichlerza znajdujcego si na rogu gwnego placu. Sysza za sob tupot stp i zaryzykowa nawet krtkie zerknicie do tyu, gdzie ujrza szybko zbliajcego si Wenylda. Starszy chopak szybko go przecign, a na jego twarzy ukaza si wyraz olbrzymiej ulgi, gdy tylko dotarli za rg drewnianego spichlerza. Chopcy przystanli pod cian budynku oddychajc ciko i miejc si nerwowo, aby rozadowa napicie,

po tym jak ledwie uniknli zapania. Cuthwin rozglda si dookoa rozpamitujc spotkanie z nieustraszonym wojownikiem, ktry odesa ich do domu. To by czowiek, ktry nie lka si niczego, czowiek, ktry z podniesionym czoem i wzniesionym motem bojowym powitaby kade zagroenie. - Kiedy dorosn, chc by taki jak on - westchn Cuthwin, kiedy odzyska oddech. Wenyld zgi si wp, wci ciko dyszc. - Nie wiesz, kto to by? - Nie - zdziwi si Cuthwin. - Kto to taki? Wenyld wydusi z siebie: - To by krlewski syn. To by Sigmar. Sigmar z umiechem obserwowa chopcw uciekajcych jakby sam Olfhednar depta im po pitach. Przypomniao mu si, jak sam za modych lat podkrad si pod dawny dugi dom w noc poprzedzajc wypraw Unberogenw pod wodz jego ojca, wyruszajcych na bitw z Turyngianami. Jednakowo on sam nie potrafi si wwczas skrada tak dobrze, jak ten chopak, ktrego przed chwil wypuci, i do tej pory ze szczegami pamita lanie, jakie ojciec sprawi mu po odkryciu tego postpku. Usysza popieszny tupot stp tu za plecami. Wiedzia, jeszcze zanim si odwrci, e oto nadbiega Wolfgart, jego najwierniejszy przyjaciel i brat miecza. - Bye dla nich za mikki, Sigmarze - stwierdzi Wolfgart. - Pamitam lanie, jakie my dostalimy.

Dlaczego nie dae im nauczki, e nie powinno si szpiegowa wojownikw w Noc Krwi? - Zapano nas tylko dlatego, e nie potrafie wystarczajco dugo utrzyma mnie w grze - wytkn mu Sigmar, odwracajc si w stron muskularnego modego mczyzny w zbroi z narzuconym na ni paszczem z wilczej skry. Miecz z dug rkojeci spoczywa w pochwie przewieszonej na mocnych ramionach, a niesforne kosmyki ciemnych wosw igray wok modej twarzy. Wolfgart by o trzy lata starszy od Sigmara, przystojny, a w tej chwili rwnie mocno poczerwieniay na twarzy od gorca, tustego jedzenia i duej iloci alkoholu. - Tylko dlatego, e rok wczeniej zamae mi rk motem kowalskim. Sigmar rzuci okiem na okie przyjaciela zmiadony pi lat wczeniej, kiedy pokonany przez starszego chopca w wiczebnym pojedynku da si ponie zoci i podnis bro na niczego niespodziewajcego si Wolfgarta. Przyjaciele ju dawno temu zdyli si pogodzi, ale Sigmar mia nigdy nie zapomnie tego niegodnego uczynku, tak samo jak lekcji samokontroli, jakiej udzieli mu krl, dowiedziawszy si o caym wydarzeniu. - Masz racj - przyzna Sigmar, poklepujc przyjaciela po ramieniu i kierujc si z powrotem w stron dugiego domu. - Nie pozwolisz mi o tym zapomnie do koca ycia. - No pewnie! - zarycza Wolfgart z poczerwieniaymi od ale policzkami, zionc zapachem przyprawionego

zioami trunku. - Wygraem w sprawiedliwej, rwnej walce, po czym ty zaatakowae mnie od tyu! - Wiem, wiem - zgodzi si Sigmar, kierujc si w stron drzwi. - A w ogle to co porabiae na zewntrz? Picie czeka! - Musiaem zaczerpn wieego powietrza odpowiedzia Sigmar. - A poza tym, czy nie za duo ju na dzisiaj tego picia? - wieego powietrza? - wymamrota Wolfgart, zupenie ignorujc reszt wypowiedzi Sigmara. - Jutro rano nawdychasz si mnstwo wieego powietrza. Teraz jest czas ucztowania, picia i oddawania hodu Ulrykowi. Niezoenie ofiary bogom to zy omen przed jutrzejszym starciem. - Wiem o tym, Wolfgarcie. Ojciec mnie tego nauczy. - Wic wracaj do rodka - powiedzia Wolfgart. Zanim zacznie si zastanawia, gdzie si podziewasz. Nie powiniene opuszcza towarzystwa braci miecza podczas Nocy Krwi - to zy omen. - Dla ciebie wszystko jest zym omenem - achn si Sigmar. - Ale to prawda. Rozejrzyj si po wiecie, w ktrym przyszo nam y - odpowiedzia Wolfgart, po czym przerwa na chwil i opar si o cian dugiego domu po to, aby malowniczo zwymiotowa na arcydzieo krasnoludzkich rk. Wierzchem doni star byszczce nitki liny zwisajce mu z podbrdka i kontynuowa: - Po prostu pomyl o tym przez chwil. Wszdzie, gdzie nie spojrzysz czai si co, co chce ci zabi: w

grach zielonoskrzy, w lasach bestie albo wrogie nam ludzkie plemiona jak Asobornowie, Turyngianie czy Teutogenowie. Zarazy, gd i czarnoksistwo panosz si wszdzie. I co, czy nie jest tak, e wszystko dookoa stanowi dla nas zy omen? - Kto chyba znowu za duo wypi? - zapyta rozbawiony gos dobiegajcy od strony drzwi do dugiego domu. - Oby Ranald ususzy ci przyrodzenie, Pendragu! rykn Wolfgart, a nastpnie osun si na kolana, opierajc czoo o zimn kamienn cian dugiego domu. Sigmar rzuci okiem nad ramieniem przyjaciela i ujrza dwch wojownikw wynurzajcych si z ciepego i rozwietlonego wntrza dugiego domu. Obaj byli w jego wieku, odziani w dobrej jakoci koszulki kolcze i ciemnoczerwone tuniki. Wyszy z nich mia wosy w kolorze zachodzcego soca i nosi gruby paszcz z byszczcych zielonych usek, ktre opalizoway w wietle gwiazd. Jego towarzysz o zmartwionej twarzy mia z kolei narzucony na ramiona dugi paszcz z wilczej skry udrapowany ciasno na drobnych barkach. Wysoki wojownik o pomiennorudych wosach, do ktrego zwrci si Wolfgart, zignorowa obraz pod adresem swej mskoci i zapyta: - Czy on da rad jutro wsi na konia? Sigmar kiwn gow i odpowiedzia: - Oczywicie, Pendragu, wywar z korzenia waleriany leczy przecie wszystko. Pendrag spojrza z powtpiewaniem, ale wzruszy

tylko ramionami i obrci si w stron w towarzysza w paszczu z wilczej skry: - Trinovantes sdzi, e powiniene wej do rodka, Sigmarze. - Obawia si, e si przezibi? - zapyta ironicznie Sigmar. - Twierdzi, e widzia znak - odpowiedzia Pendrag. - Znak? - zdziwi si Sigmar. - Jaki znak? - Zy omen oczywicie - wyrzuci z siebie Wolfgart. Czy s w ogle jakie inne? Nikt teraz nie mwi o dobrych. - Ale ludzie mwi tak o narodzinach Sigmara zaprotestowa Trinovantes. - Ano tak, rzeczywicie to byo radosne wydarzenie jkn Wolfgart. - Urodzi si podczas rozlewu krwi, a jego matka zgina z rk orkw. To dopiero byy cholernie dobre znaki. Sigmar poczu ukucie alu i zoci na wzmiank o mierci matki, ale tak naprawd nigdy jej nie zna i jedyne, co o niej wiedzia, pochodzio z opowieci ojca. Wolfgart mia racj. Wszystkie znaki zwizane z jego narodzinami okazay si wry nie wicej jak tylko krew i mier. Pochyli si i przerzuci sobie rami Wolfgarta na kark, prbujc podwign go z ziemi. Wolfgart by ciki, a teraz dodatkowo bezwadny, wic Sigmar ugi si pod jego ciarem. Trinovantes pospieszy ku nim i uj Wolfgarta za drugie rami. Na wp niosc, na wp cignc pijanego przyjaciela, prowadzili go w stron ciepa bijcego ze rodka dugiego domu.

Sigmar przyjrza si twarzy Trinovantesa, ktra bya nad wiek powana i zatroskana. - Powiedz mi - zagadn. - Jaki znak widziae? Trinovantes pokrci gow: - To nic takiego, Sigmarze. - No dalej, powiedz mu - wtrci si Pendrag. Musisz mu powiedzie, to niesprawiedliwe ukrywa to przed nim. - No dobrze - zgodzi si Trinovantes. Wzi gboki oddech i wyrzuci z siebie: - Dzi rano widziaem, jak na dachu dugiego domu wyldowa kruk. - I co...? - zapyta Sigmar, po chwili nasuchiwania, gdy Trinovantes nie kontynuowa wypowiedzi. - I nic - odpowiedzia Trinovantes. - To wszystko. Pojedynczy kruk to znak aoby. Pamitasz, jak w zeszym roku taki sam kruk wyldowa na dachu domu Beithara? Nie min tydzie i ten umar. - Ale Beithar mia prawie cztery krzyyki na karku powiedzia Sigmar. - By ju starym czowiekiem. - No widzisz - rozemia si Pendrag. - Nie cieszysz si, e ci ostrzeglimy, Sigmarze? Teraz bdziesz musia zosta w domu i pozwoli nam zaj si wojaczk, poniewa najwyraniej opuszczanie murw Reikdorfu jest dla ciebie zbyt niebezpieczne. - Moesz si mia - powiedzia cicho Trinovantes. Ale kiedy orcza strzaa utkwi ci w sercu, nie mw, e ci nie ostrzegaem. - aden ork nie trafiby w moje serce, nawet gdybym stan na wprost niego i pozwoli mu swobodnie celowa! - wykrzykn Pendrag. - Jeeli wol bogw

bdzie, ebym zgin z rk orkw, to z pewnoci stanie si to za spraw topora utkwionego w mej piersi i pord wielu orczych trupw padych z mojej rki. Na pewno nie dam si zabi jakiej marnej strzale! - Do gadania o mierci! - rykn Wolfgart, ktry odnalaz w sobie nowe siy i uwolni si od pomocnych ramion przyjaci. - Takie rozmowy przed bitw to zy omen! Musz si napi! Sigmar umiechn si pod nosem obserwujc, jak przyjaciel przeczesuje domi niesforne wosy i rzeko spluwa lnic plwocin na ziemi pod stopami. Nie zna nikogo, kto potrafiby tak szybko jak Wolfgart przej ze stanu pijackiego zamroczenia do potrzeby napicia si kolejnego kufelka. By te pewien, e wbrew obawom Pendraga, jutro ujrz Wolfgarta jedcego na koniu rwnie pewnie i umiejtnie jak zazwyczaj. - Co my jeszcze tutaj robimy? - pogoni towarzyszy Wolfgart. - No dalej, to piwo samo si nie wypije. Zanim ktrykolwiek z nich zdoa odpowiedzie, w nocnym powietrzu Reikdorfu rozlego si wycie wilkw, chr dobiegajcy z najciemniejszych gbin lasu, gos nioscy ze sob dzik rado i wspomnienie pradawnych czasw. Zaraz potem do wycia zaczy docza nastpne glosy, a wreszcie wszystkie wilki zamieszkujce Wielki Las zjednoczyy si we wsplnym skowycie. - Chcielicie znaku, bracia, to go macie - powiedzia Wolfgart. - Ulryk jest z nami. A teraz zapraszam do rodka. To w kocu Noc Krwi i zdaje mi si, e mamy jeszcze sporo krwi do powicenia Ulrykowi.

Iskry z paleniska rozprysy si na wszystkie strony niczym stado wietlikw po tym, jak w ogniu poncym porodku dugiego domu nalecego do plemienia Unberogenw wyldowaa kolejna szczapa drewna. Wntrze budynku wypenione byo arem bijcym od ognia i od cia setek wojownikw miejcych si i piewajcych w wielkiej sali. Wrzawa wypeniaa cae pomieszczenie a po mistrzowsko pooony dach z cikich bali. Budynek ten wzniosy dla krla Unberogenw krasnoludy w uznaniu odwagi jego syna, ktry uratowa ich krla, Kurgana elaznobrodego, przed mierci z rk orkw. Potne kamienne ciany, ktrych przeznaczeniem byo goci wiele pokole krlw, tej nocy daway schronienie wojownikom, zgromadzonym tu, aby uczci Ulryka i radonie spdzi noc, ktra dla wielu z nich moga okaza si ostatni. Sigmar torowa sobie drog przez rozbawiony tum, kierujc si w stron znajdujcego si na kocu sali podium, na ktrym siedzia na rzebionym dbowym tronie jego ojciec. Przy prawym boku krla sta Alfgeir, Marszaek Reiku i krlewski czempion, a po lewej Eoforth, jego zaufany doradca i stary przyjaciel. Obrazy, dwiki i zapachy zaatakoway zmysy Sigmara, gdy tylko wkroczy do sali: pot, pieni, krew, misiwo, piwo i dym. Przed drewnianym posgiem Taala, boga polowania, obracay si na ronach trzy olbrzymie dziki, skwierczc i rozpryskujc wokoo kropelki tuszczu. Mimo e zjad ju tyle, e mgby poci przez nastpny tydzie, zapach pieczonego misa

sprawi, e linka napyna mu do ust. Umiechn si, gdy kto wcisn mu do rk kubek z piwem. Wolfgart natychmiast oprni kolejny tego wieczoru kufel, po czym zacz prbowa swoich si w zawodach w siowaniu si na rk. Trinovantes sign po talerz z jedzeniem i kubek wody, obserwujc Wolfgarta ze zmartwionym wyrazem twarzy. Tymczasem Pendrag odszuka siedzcego w rogu krpego, brodatego krasnoluda, ktry obserwowa hulank z nieskrywanym zadowoleniem. Krasnolud zwa si Alaryk i przyby z gr wczesn wiosn wraz z grup swych pobratymcw wysanych przez Kurgana elaznobrodego w celu zbudowania nowego dugiego domu. Po ukoczeniu prac krasnoludy odeszy, ale Alaryk pozosta, aby uczy kowali z plemienia Unberogenw tajnikw metalurgii. Wiedza ta czynia z Unberogenw najlepiej uzbrojony lud spord wszystkich zachodnich plemion. Sigmar pozwoli przyjacioom zaj si swymi sprawami, poniewa wiedzia, e kady wojownik ma wasny sposb na przetrwanie Nocy Krwi. Kiedy przechodzi przez sal, wojownicy poklepywali go po ramionach, yczyli mu szczcia w jutrzejszym starciu, a take przechwalali si, jak wiele orkw zabij jutro na jego chwa. Umiecha si, syszc te przechwaki, ale byo mu ciko na sercu na myl o tym, ilu z nich nie przeyje nastpnego dnia. Byli to twardzi, zaprawieni w boju wojownicy, ktrzy do tej pory walczyli pod wodz ojca, a jutro pjd do boju pod sztandarem syna. Mijajc ich,

przyglda si twarzom wojw, ale mimo e sysza, e co do niego mwi, nie by w stanie zrozumie ani sowa. Zna i kocha tych mczyzn, ojcw i mw, i wiedzia, e wszyscy stan jutro na polu bitwy gotowi wykona kady jego rozkaz. Prowadzi ich do boju to wielki zaszczyt. Zaszczyt, co do ktrego nie by pewien, czy to wanie on jest osob, ktra powinna go dostpi. Sigmar otrzsn si z melancholijnych myli, gdy tylko wydosta si z tumu odzianych w zbroje wojownikw i stan przed obliczem ojca. Krl Bjrn siedzia na podwyszeniu pomidzy dwoma rzebami przedstawiajcymi wilki szczerzce ky. Wadca plemienia Unberogenw wzbudza strach i szacunek mimo zaawansowanego wieku. Na wosach koloru elaza splecionych w liczne warkocze zwisajce wok twarzy i wzdu szyi spoczywaa brzowa korona. Oczy o barwie i twardoci krzemienia, ktre przez cae ycie nie odwracay si widzc rozmaite przeraajce sceny, teraz patrzyy z ojcowsk czuoci na zgromadzonych poniej wojownikw, ktrzy modlili si do Ulryka proszc o odwag w nadchodzcej bitwie. Mimo e ojciec Sigmara nie mia nazajutrz wyruszy na pole bitwy, by dzi odziany w koszulk kolcz wykonan przez Alaryka. Jakoci przewyszaa ona kade podobne dzieo ludzkich rk, a krasnolud potrzebowa tylko niecaego dnia na jej wykucie. Na kolanach krla spoczywa jego osawiony topr,

niwiarz Dusz, ktrego podwjne ostrze lnio teraz na czerwono w blasku ognia. Gdy Sigmar podszed do tronu, odziany w brzow zbroj Alfgeir skin gow, ale oprcz tego na jego twarzy nie drgn aden misie, zupenie jakby bya wyrzebiona z granitu. Eoforth skoni si przed krlewskim synem i cofn si o krok. Jego dugie szaty wydaway si nieco nie na miejscu w pomieszczeniu penym odzianych w zbroje wojownikw, ale to nie ze wzgldu na talent do wojaczki krl tak bardzo go ceni. To inteligencja czynia go jednym z najbardziej zaufanych krlewskich doradcw. Jego wskazwki byy zawsze szlachetne i sprawiedliwe, a Unberogenowie czstokro korzystali z jego mdroci i zdolnoci do przewidywania przyszych wydarze. - Synu mj! - zawoa Bjrn, przywoujc Sigmara do siebie gestem rki. - Czy wszystko w porzdku? Wygldasz na zmartwionego. - Nic si nie stao - odpowiedzia Sigmar, zajmujc miejsce po prawicy ojca. - Nie mog doczeka si witu. Chciabym ju nabi Kocioamacza na czubek mojego miecza i przegoni jego armi z powrotem w gry. - Niech bdzie przeklte jego imi - powiedzia Bjrn. - Ten przeklty zielonoskry wataka by zmor naszego ludu przez zbyt wiele lat. Im szybciej jego gowa zawinie nad tym tronem, tym lepiej. Sigmar pody wzrokiem za spojrzeniem ojca, ktry podziwia trofea przytwierdzone do ciany znajdujcej si za ich plecami. Krlewski syn czu olbrzymi presj,

jaka na nim ciya, aby dostarczy kolejny okaz. Znajdoway si tu orki, lene bestie oraz plugawe potwory z wielkimi kami, krconymi rogami i oblizg uskowat skr, ktre zostay nadziane na elazne wcznie i splamiy mur bryzgami krwi. Wrd nich wisiaa gowa Skarskana Krwiohelma, ktry zagrozi Endalom, e wypdzi ich z ojczystych ziem, ale wtedy Bjrn przyby na pomoc krlowi Marbadowi. Bya tu te skra zdarta z wielkiej, bezimiennej bestii, ktra zamieszkiwaa Wyjce Wzgrza i terroryzowaa Cherusenw przez dugie lata, dopki nie przyby krl Unberogenw, ktry odnalaz jej legowisko i odci poczwarze eb jednym ciosem niwiarza Dusz. Otaczao ich wiele takich trofew, a zdobyciu kadego z nich towarzyszya opowie o nadludzkiej odwadze, ktrej Sigmar wysuchiwa bdc dzieckiem i bawic si u stp ojca. To wtedy w jego duszy po raz pierwszy narodzia si tsknota za yciem penym bohaterskich czynw. - Jakie wieci od jedcw, ktrych wysae na poudnie? - zapyta ojciec i wyrwa Sigmara z rozmyla na temat prby dorwnania rodzicielowi w heroicznych uczynkach. - Tak - odpowiedzia Sigmar. - Ale obawiam si, e s to raczej niepomylne nowiny. Duo orkw zeszo z gr, ale nie zamierzaj si wycofa. Zazwyczaj schodziy w doliny, upiy i wracay na wyyny, ale teraz, pod wodz Kocioamacza s lepiej zorganizowane, a po kadej rzezi pod jego sztandary

zgasza si kolejna grupa ochotnikw. - Nie ma zatem czasu do stracenia - stwierdzi ojciec. - Wywiadczysz temu krajowi ogromn przysug i przy okazji zasuysz na swoj tarcz. Osignicie wieku mskiego to bardzo wane wydarzenie, a przy okazji najbardziej wymagajca prba dla twej odwagi. To naturalne, e odczuwasz strach. Sigmar wyprostowa si, czujc na sobie czujne spojrzenie ojca i odpowiedzia: - Nie boj si, ojcze. Zdarzyo mi si ju walczy z zielonoskrymi i ich zabija, nie obawiam si te mierci. Krl Bjrn pochyli si w stron syna i zniy gos tak, e nikt wicej nie mg usysze, o czym rozmawiaj: - Nie mwi o strachu przed mierci. Wiem, e miae do czynienia z wielkimi niebezpieczestwami i udao ci si przey. Byle gupiec potrafi macha mieczem, ale prowadzi ludzi do boju, trzyma ich ycie w swoich rkach, wystawi si na oceny i komentarze ze strony krla i innych wojownikw - to s rzeczy, ktrych nie wstyd si ba. - W twoim odku uwi sobie gniazdo w strachu, synu. Wiem to, poniewa ciska i moje wtpia, kiedy Redmane Dregor, twj dziadek, wysa mnie, abym zdoby swoj tarcz. Sigmar spojrza ojcu gboko w szare oczy i zobaczy w nich zrozumienie tego, co czu. wiadomo, e tak potny wojownik jak Bjrn, krl Unberogenw, zmaga si kiedy z tym samym uczuciem, sprawia, e odetchn z ulg.

- Zawsze wiedziae, o czym myl - umiechn si. - Jeste przecie moim synem - skwitowa Bjrn. - Jestem twoim jedynym synem. Co, jeli mi si nie powiedzie? - Powiedzie ci si, poniewa pynie w tobie krew naszych przodkw. Dokonasz wielu wspaniaych czynw, kiedy mj grb porasta ju bdzie wysoka trawa. Wane jest, eby zrozumia, e nie powiniene ucieka przed strachem. Jego wadza nad czowiekiem bierze si wanie z tego, e ludzie wybieraj ucieczk, ukrycie si, pjcie po linii najmniejszego oporu. Ty to przezwyciysz. Pamitaj, e prawdziwy bohater nigdy nie ucieka, kiedy moe walczy i nigdy nie rezygnuje z tego, co istotne. Jeeli bdziesz tak postpowa, nigdy nie przegrasz. Sigmar przytakn sowom ojca, przypatrujc si wojownikom wypeniajcym dugi dom odgosami pieni i hulaszczej zabawy. Jak gdyby wyczuwajc jego spojrzenie, Wolfgart wskoczy na st na kozach zastawiony kubkami z piwem i talerzami penymi misa i owocw. St zachwia si niebezpiecznie pod jego ciarem, gdy wycign z pochwy ogromny miecz i unis go w gr jedn rk. Miecz by skierowany prosto w stron dachu, a Wolfgartowi nie drgna nawet rka, co byo dowodem niezrwnanej siy, poniewa bro bya niesamowicie cika. - Sigmar! Sigmar! Sigmar! - zarycza Wolfgart i po chwili okrzyk zosta podjty przez wszystkich znajdujcych si w dugim domu. ciany zdaway si

trz pod naporem tubalnych gosw i Sigmar wiedzia, e nie moe ich zawie. Pendrag doczy do Wolfgarta na stole i nawet zazwyczaj cichy i spokojny Trinovantes da si ponie oglnej ekscytacji, ktra ogarna biesiadnikw. - Zobacz - powiedzia ojciec. - To s ludzie, ktrzy jutro bd walczy u twego boku, maszerowa i gin na twj rozkaz. Wierz w ciebie, wic czerp si z ich wiary, aby mg udowodni, e si nie myl. Chr gosw nie cichn w wielkiej sali, gdy Sigmar zauway, jak Wolfgart opuci miecz i przecign nim po wntrzu doni. Z rany popyna krew, ktr Wolfgart rozsmarowa sobie po policzkach. - Ulryku, bogu bitwy, w t Noc Krwi daj mi si, aby walczy ku twej chwale! - zakrzykn. Wszyscy wojownicy zgromadzeni w sali podyli za przykadem danym przez Wolfgarta, nacinajc skr i ofiarowujc sw krew szorstkiemu, nielitociwemu bogu zimowych wilkw. Sigmar wystpi do przodu, aby odda cze krwi wojownikw, po czym wycign zza paska n myliwski o dugim ostrzu i naci nim nagie przedrami. Wojownicy ryknli z aprobat i zaczli bi si rkojeciami mieczy i toporw w piersi. Wrd wrzawy i rozbawienia st, na ktrym stali Wolfgart i Pendrag, wreszcie si zaama pod ich wsplnym ciarem. Teraz ochlapani piwem zwijali si na ziemi, obsypani drzazgami oraz kawakami dziczyzny. Upadkowi towarzyszy gromki wybuch miechu i po chwili na gowy chopcw oprniano kolejne kubki z piwem.

Rozweseleni bohaterowie scenki podnosili si z czworakw, chwytajc za ramiona pomocnego jak zwykle Trinovantesa. Sigmar mia si rwnie, a ojciec zapyta go: - Jak moesz przegra, majc za towarzyszy takich ludzi? - Wolfgart to ajdak - odpowiedzia rozbawiony Sigmar. - Ale jest silny niczym sam Ulryk, natomiast Pendrag gdzie w tej zakutej czaszce skrywa umys uczonego. - Znam wady i zalety ich obu - rzek ojciec. - Tak jak i ty musisz pozna dobrze udzi, ktrzy bd chcieli ci doradza. Przebywaj w towarzystwie tylko tych wartociowych, aby mg wycign dla siebie nauk zarwno z ich siy, jak i ze saboci. Trzymaj przy sobie silnych, a nie sabych, ktrzy pocign ci za sob, gdy bd szli w d. Gdy ju znajdziesz kogo wartego szacunku, ce go i kochaj jak brata, poniewa to on bdzie sta z tob rami w rami, gdy usyszysz wycie wilka podczas bitwy. - Tak uczyni - obieca Sigmar. - Czowiek jest saby w pojedynk, trzeba si zjednoczy, eby zyska na sile. Przyrzeknij mi, Sigmarze, e bdziesz trzyma braci miecza zawsze blisko przy sobie. - Przyrzekam, ojcze. - A teraz id, docz do nich - powiedzia ojciec - i wr do mnie po walce, z tarcz lub na tarczy.

Rozdzia 2 Most Astofen


W uszach dudni im odgos wojennych bbnw poczony z haaliwymi wrzaskami orczej hordy, ktra atakowaa zbudowan z bali palisad Astofen. Skbiona masa zielonych cia odzianych w zbroje otoczya osad nad rzek, a smrd bijcy z ich niemytych cia i prymitywna dziko bojowych okrzykw przenikay powietrze zapowiedzi nieuchronnie zbliajcej si zagady. - Dugo si nie utrzymaj - stwierdzi Wolfgart, lecy obok Sigmara w wysokiej trawie, ktra porastaa agodnie nachylone wzgrze pooone kilka kilometrw na wschd od oblonego miasta. - Wrota zaczy si ju ugina pod ich naporem. Sigmar skin gow i powiedzia: - Musimy zaczeka na Trinovantesa. - Jeeli bdziemy zwleka, moemy ju nie mie czego ratowa - wtrci Pendrag, nie starajc si nawet skry w trawie, a zamiast tego owijajc si cianiej uskowatym zielonym paszczem. - Ale jeeli zaatakujemy, zanim zdy przyj odpowiedni pozycj, bdziemy zgubieni odpowiedzia Sigmar. - Orkw jest zbyt wiele, ebymy mogli stawi im czoa w otwartej walce.

- Nie ma czego takiego, jak zbyt wiele orkw sarkn Wolfgart i ze zoci zwin donie w pici. - Podrowalimy tyle dni, nie znajdujc nawet ladu zielonoskrych, a teraz mamy ich tu pod nosem. Wedug mnie powinnimy zad w rogi bojowe, a potem kto pierwszy, ten lepszy, a ostatniego niech Morr przeklnie. - Nie - powiedzia twardo Sigmar. - Zaatakowa w ten sposb wroga przewyszajcego nas liczebnie to jakby dobrowolnie pooy gow pod topr, a ja nie mam zamiaru wrci do Reikdorfu na tarczy. Wypowiada te sowa wbrew sobie, poniewa sam odczuwa pragnienie, aby rozwin sztandary i najecha wroga, czujc podmuch wiatru we wosach i syszc dwik trbek oraz rogw bojowych, ale wiedzia, e musi na razie powstrzyma dz zabijania zielonoskrych. Unberogescy jedcy ukryci za wschodnimi wzgrzami dysponowali wprawdzie przewag ataku z zaskoczenia, gdy uwaga orkw skupiona bya obecnie na obleganej osadzie, ale gdyby rzeczywicie doszo do starcia, nie na wiele by si to zdao ze wzgldu na to, e orcza horda liczya tysic, a moe nawet wicej osobnikw. Astofen pooone byo pord niskich skalistych wzgrz na brzegu rwcej rzeki, ktrej rdo bio wrd szczytw Gr Szarych, a wody spyway potem rwninami na poudnie. Modzi mczyni, ktrych dziecistwo upyno w lasach, gdy wczoraj wynurzyli si spomidzy drzew, stanli zdumieni widokiem

otwartej przestrzeni. Nawet Sigmar nie przypuszcza, e jego woci s tak rozlege. Palisada otaczajca miasto zostaa zbudowana z grubych pali wbitych w ziemi i zaostrzonych na kocach. Na kadym z rogw postawiono dodatkowo wie obronn. Wok waw biega cieka ogrodzona parkanem zbitym z desek, oboonych dodatkowo wilgotnymi skrami. To wanie zza niego mieszkacy i mieszkanki Astofen wykrzykiwali teraz przeklestwa w stron najedcw i miotali w kbowisko zielonych cia cikie wcznie. Sigmar z dzik dum obserwowa, jak od kadego ostrza ginie jeden ork, ale niestety byo to wci za mao, eby powstrzyma zajady atak. Zielonoskrzy stanowili niezdyscyplinowany motoch i walczyli bez adnego planu, ale jedno spojrzenie na pole bitwy wystarczyo Sigmarowi, eby stwierdzi, e nim minie dzie, pokonaj obrocw tylko za spraw liczebnoci i brutalnej siy. Oprcz tego dwudziestka goblinw o patykowatych nogach saa ponce strzay nad krawdzi drewnianych obwarowa. Wiele pociskw dosigo ju celu i liczne stoczone obok siebie zabudowania stay w pomieniach. Niezdarne orki o skrze tak ciemnozielonej, e wrcz czarnej, czekay przy niezgrabnym taranie, ktry spoczywa na platformie z szeroko rozstawionymi koami i wyglda, jakby zosta skonstruowany przez lepca. Arsena rodkw oblniczych obejmowa te drewniane katapulty wyrzucajce w stron miasta

rozmaite pociski: skay, ponce szmaty, a nawet ryczce orki, wymachujce tasakami. Na polanach pony setki ognisk wypuszczajcych ku niebu smuki czarnego dymu. Wok nich wzniesiono koszmarne totemy, na szczytach ktrych spoczyway ogromne rogate czaszki obwieszone prymitywnymi fetyszami i krwawymi trofeami. Orcza horda, jak mieli przed oczyma, bya z pewnoci najliczniejsz band zielonoskrych, spord tych, jakie kiedykolwiek spotkali. Kady ze stworw by uminiony, odziany w zbroj i uzbrojony w miercionon bro oraz straszliw dz walki, ktr mona by porwna tylko z tym, co odczuwa najbardziej szalony berserker. W centrum hordy dao si zauway olbrzymiego orka ubranego w ciemn zbroj i wymachujcego monstrualnych rozmiarw toporem. Nawet z tej odlegoci atwo si byo domyli, e to on przewodzi atakowi. - No dalej, Sigmarze - sykn Wolfgart. - Pozwl nam ruszy! - Tak bardzo pragniesz mierci? - zapyta Pendrag. Musimy jeszcze zaczeka. Trinovantes nas nie zawiedzie. Sigmar arliwie wierzy w to, e przyjaciel si nie myli. Tymczasem obserwowa zryt koleinami drog prowadzc od wrt Astofen wzdu rzeki, a do solidnego kamiennego mostu pooonego par kilometrw dalej na poudnie. Za mostem droga prowadzia wzdu linii drzew, a teren obfitowa w

rwniny poronite tward, skarowacia traw i nielicznymi zagajnikami. Osoni oczy przed socem i starajc si ignorowa niecierpliwe pomrukiwania Wolfgarta, wypatrywa powiewajcego sztandaru. Niestety nic nie ukazywao si jego oczom, dlatego w duchu popiesza przyjaciela. - Niech si stanie wola Ulryka - szepn przygryzajc doln wag. Obserwujc rozwj sytuacji poniej, zdawa sobie spraw, e jeeli prdko nie wcz si do bitwy, Astofen upadnie. Wzrok Sigmara przyku orczy przywdca, po tym jak cisn toporem we wrota osady. W odpowiedzi z ust czonkw hordy wyrwa si wcieky wrzask nieskrpowanej furii. Dudnienie bbnw przybrao na sile i tempie, a orki ruszyy w stron Astofen niczym spitrzona fala. Warczce, spocone orki rozkoysay i zaczy pcha rozklekotany taran, ktrego gowica wyrzebiona bya na ksztat gigantycznej pici. Coraz wicej poncych strza przelatywao nad gowami atakujcych i obrocw, a szczk krzyujcych si ostrzy brzmia niczym modlitwa do bezlitosnych bogw wojny. - Tam! - krzykn nagle Pendrag. - Spjrzcie! Tam, przy mocie! Serce podskoczyo Sigmarowi w piersi, gdy spojrzawszy w kierunku wskazywanym przez przyjaciela, ujrza zielony sztandar powiewajcy na wietrze tu obok linii drzew rosncych po wschodniej stronie mostu. - Mwiem ci! - rozemia si Pendrag, skaczc na

rwne nogi i rzucajc si biegiem w kierunku swojego konia. Sigmar rwnie szybko si podnis i z okrzykiem bojowym na ustach ruszy w lad za Pendragiem, czujc, e Wolfgart nie pozostaje w tyle. Ujrza przed sob dwustu unberogeskich jedcw czekajcych na pozwolenie ruszenia w kierunku Astofen. Ich twarze oywiy si, gdy tylko poczuli zbliajc si bitw. Nawet wierzchowce ray niecierpliwie. Ostrza wczni i brzowe krawdzie tarcz byszczay w socu poudnia jakby byy zrobione ze zota. Pendrag wskoczy na grzbiet konia i rozpostar sztandar Sigmara: wyduony trjkt szkaratnej tkaniny, ozdobiony podobizn czarnego dzika. wiato soneczne podkrelio czerwony kolor i Sigmarowi przez chwil zdawao si, e sztandar jest kawakiem zakrwawionego przecierada przytwierdzonym do wczni. Chwyci za grzyw swego jabkowitego ogiera i wskoczy na jego grzbiet. Serce Sigmara bio szaleczo, a on mia si. mia si z czystej radoci, e oto skoczyo si czekanie. ao towarzyszca ogldaniu umierajcych niewinnych ludzi miaa si rwnie zaraz skoczy, a orkom przyjdzie zapaci za nierozsdny atak. Z koczanu umocowanego do koskiej szyi wycign dug wczni zakoczon elaznym ostrzem i podj tarcz podan mu przez stojcego w pobliu wojownika. Unis wczni i tarcz wysoko w gr i sysza, jak Wolfgart zaczyna skandowa jego imi. - Unberogenowie! - zarycza Sigmar. - Do boju!

Sigmar spi konia ostrogami, a ten rzuci si do przodu, dzielc pragnienie pana, aby jak najszybciej znale si na polu bitwy. Za nim ruszyli wojownicy, wydajc z siebie wojownicze okrzyki i unoszc wysoko wcznie. Wolfgart d ile si w pucach w rg bojowy, wydobywajc z niego przenikliwy ton. Ogier pokona wzniesienie, po czym zacz szybko z niego zbiega, a Sigmar musia przytrzyma si jego szyi. Rzuci szybkie spojrzenie za siebie i ujrza wojownikw podajcych za nim, jeden za drugim, w dwch nierwnych rzdach. Ich zbroje lniy, a rnokolorowe paszcze powieway na wietrze niczym skrzyda potnych smokw. Ziemia trzsa si od uderze koskich kopyt, a Wolfgart raz po raz d w rg, pozwalajc bohaterskiej nucie nie si w powietrzu. Sigmar jecha szybko, popdzajc coraz ostrzej wierzchowca, poniewa zauway, e uczestnicy bitwy stanli w bezruchu. Zarwno ludzie, jak i orki, odwrcili gowy w stron zbliajcych si jedcw, nie wiedzc, na czyj stron przeway szal bitwy ich przybycie. Gdy obrocy zorientowali si, e setki wojownikw przybywaj im z odsiecz, drewniana palisada zatrzsa si od okrzykw radoci. Sigmar cisn boki wierzchowca kolanami i unis wysoko wczni i tarcz tak, aby mogli to ujrze jego towarzysze. Lekcewac wrogw, Sigmar wyruszy do boju bez jakiekolwiek zbroi czy koszulki kolczej. Niczym dziki wojownik z pradawnych czasw jecha wyprostowany na koniu, wiatr rozwiewa mu zote wosy, a serce rwao

si do boju. Z kadym uderzeniem serca ryk orkw stawa si coraz goniejszy. ciana zoona z twardych zielonych cia i kawakw metalu zbliaa si. W stron jedcw odwrciy si ostrza wczni i tarcze ozdobione wyszczerzonymi twarzami, zbiastymi szczkami i prymitywnymi symbolami plemiennymi. Obrocy nabrali nowej nadziei i z obwarowa Astofen poleciay w stron najedcw strzay i oszczepy. Ogromny ork porodku hordy zawy z wciekoci i ryczc wyda rozkazy, a kademu odgosowi towarzyszyo machnicie wczni o drzewcu gruboci ramienia Sigmara. Orki byy ju tak blisko, e Sigmar czu obrzydliwy odr wydawany przez ich nieczyste ciaa i mg spostrzec okropne blizny wykonywane podczas plemiennych rytuaw na ramionach i twarzach czonkw grupy. Oczy orkw pony czerwieni, osadzone gboko w tpych, zwierzcych twarzach. Dzikoci dodaway te olbrzymie ky wystajce z dolnych szczk. Zdawao si ju, e napierajca fala jedcw rozbije si o najeon elazem cian, ale wtedy Sigmar z caej siy rzuci wczni. Rzut by pewny i mocny, wic wcznia nie tylko przebia tarcz i chronicego si za ni orka, ale przesza przez niego na wylot i powalia stojcego za nim towarzysza. Obaj osunli si na ziemi, a wok a zahuczao od wczni i orki zaczy masowo pada. Sigmar pocign konia za grzyw i skierowa go w bok, przyciskajc kolana do jego

bokw. Ogier parskn cicho na znak protestu wobec takiego traktowania, ale momentalnie si obrci i ruszy galopem wzdu linii orczego oddziau, cay czas trzymajc si na odlego nieco mniejsz ni dugo wczni od ostrzy przeciwnikw. Sigmar zawy triumfalnie, gdy orki wypuciy z ukw strzay o czarnych drzewcach, z ktrych adna go nie trafia, lecc obok niego lub nad nim. Usysza radosny okrzyk i obejrza si, aby ujrze za sob Pendraga, w ktrego tarczy tkwiy ju trzy strzay, ale szkaratnoczarny sztandar Sigmara nadal wznosi si dumnie. Twarz przyjaciela rozjaniaa dzika rado i Sigmar podzikowa w duszy Ulrykowi, e ani Pendrag, ani sztandar do tej pory nie upadli. ciana z orczych cia wci stanowia potn zapor tarcz i ostrzy, ale mona ju byo zauway, e gdzieniegdzie zaczyna si kruszy, tam gdzie orki wdaj si w pojedynki z jedcami. Gromki tupot kopyt obwieci nadejcie drugiej linii unberogeskich jedcw, a Sigmar widzia, e dowodzi nimi Wolfgart. Kady wojownik dziery krtki uk refleksyjny z nacignit ciciw i pooon na niej strza, a kontrol nad koniem sprawowa tylko za pomoc silnych mini ud. Wolfgart zad w rg, wydobywajc z niego wojownicz nut, po czym sto strza zakoczonych gsimi pirami poleciao wprost w lini orkw. Wszystkie zagbiy si w orczych ciaach, ale nie kada z nich okazaa si miertelna. Kiedy Sigmar po raz

kolejny zawrci wierzchowca i rzuci nastpn wczni, zauway, e wiele orkw po prostu wycigno pociski z ran i odrzucio je na bok, wydajc jednoczenie ryk wciekoci. Wojownicy dowodzeni przez Wolfgarta zdyli odda jeszcze jedn seri strza, a potem gwatownie zawrcili konie i odjechali. Tym razem orki nie zdoay si opanowa i linia obrony zaamaa si gwatownie, gdy wiele z nich rzucio si w pogo za jedcami. Za uciekajcymi poleciay strzay i wcznie, a Sigmar krzykn gwatownie, gdy ujrza, jak kilku rannych wojownikw spada z koni. Wolfgart zatrzyma swego wierzchowca tu obok Sigmara, po czym odoy rg po to, aby wyj miecz z przewieszonej na plecach pochwy. Twarz przyjaciela bya lustrzanym odbiciem jego wasnej twarzy spocona, z zbami odsonitymi w napadzie bitewnej furii. Po chwili pojawi si przy nich Pendrag, unoszc topr i krzyczc: - Nadszed czas krwi! Sigmar wbi pity w boki wierzchowca i rzek do braci miecza: - Pamitajcie, gdy rg zabrzmi dwa razy, ruszamy w stron mostu! - O mnie nie musisz si martwi! - zamia si Pendrag, patrzc na Wolfgarta, ktry ruszy do przodu wymachujc olbrzymim mieczem w taki sposb, e kadym ciosem mgby pozbawi kogo gowy. Sigmar i Pendrag podyli za przyjacielem w stron

zbliajcego si tumu orkw. Przegrupowany oddzia Unberogenw ruszy w lad za przywdcami, atakujc nieprzyjaci z ca si i oddaniem, z jakiego plemi to syno w wiecie. Gdy skoczyli miota wczniami, wydobyli miecze i topory, a z ich ust doby si wojenny okrzyk. Orki paday z ludzkich rk. Sigmar przebi wczni gruboskrnego orka noszcego wielki, rogaty hem. Ostrze przeszyo napiernik potwora i przygwodzio go do ziemi. Drzewce wci drao w ciele umierajcego orka, gdy Sigmar schyli si i wycign swj mot, Ghal-maraz, potny dar, jaki otrzyma wiosn od Kurgana elaznobrodego. Zaraz potem odwieczni wrogowie starli si w okrutnej walce na mier i ycie. Nacierajcy jedcy uderzyli w orczy oddzia niczym pi Ulryka, ktra spaszczya grzbiet gry Fauschlag w krainie Teutogenw na pnocy. Tarcze rozprysy si na drzazgi, a miecze zanurzyy si w orczych ciaach, gdy szara wjechaa midzy rozproszonych wrogw. Sigmar zamachn si motem i roztrzaska orcz czaszk. Nawet chronice j grube elazo hemu nie uchronio koci przed pradawn runiczn si zaklt w broni. Uderza na prawo i lewo, za kadym ciosem miadc gowy, roztrzaskujc tarcze, zgniatajc zbroje. Krew tryskaa na jego nagie ciao i spywaa mu po wosach, a obuch mota by mokry od krwi i kawakw mzgw. Od jego tarczy odbijay si topory i poszczerbione miecze. Wierzchowiec prycha i tratowa ziemi

kopytami, co chwila kopic tylnimi nogami w ebra i gowy goblinw prbujcych podkra si od tyu i przeci mu cigna. - W imi Ulryka! - zakrzykn Sigmar, kierujc konia w sam rodek tumu niezdyscyplinowanych orkw i rozdajc dookoa ciosy potnym motem. W samym centrum hordy Sigmar widzia olbrzymiego orka, przywdc bandy, watak znanego pod imieniem Kocioamacz. Masywne cielsko okrywaa od stp do gw zbroja wykuta z kawakw ciemnego elaza, przymocowanych wprost do ciaa wielkimi szpikulcami. Pkat gow zakrywa rogaty hem, a z olbrzymiej, wystajcej dolnej szczki wystaway poke, zakrwawione ky. Bestia najprawdopodobniej te ju go spostrzega, poniewa rzucia w jego stron ogromn wczni, a tum orkw atakujcych Unberogenw zacieni si i zacz walczy ze zdwojon furi. Sigmar zdawa sobie spraw z tego, e czas ucieka i zaryzykowa chwil rozproszenia, eby zerkn, jak sobie radz towarzysze broni. Po jego prawicy taczy od prawej do lewej miecz Wolfgarta, za kadym ciosem powanie ranic okoo p tuzina orkw. Za nim Pendrag o wosach tak czerwonych jak sztandar, ktry dziery, wymachiwa toporem o zaokrglonych ostrzach. Kade uderzenie rozbrzmiewao w powietrzu oguszajcym szczkiem i hukiem, przecinajc zarwno zbroje, jak i osonite nimi ciaa. Pendragowi sztandar zdawa si nie ciy, uywa go wrcz jako dodatkowej broni, wykorzystujc

ostry metalowy czubek, idealny do wraania przez przybice oraz w niechronione hemami czaszki. Sigmar po raz kolejny zawrci konia, przewracajc przy tym jednego orka na ziemi wyprowadzonym spod ramienia ciosem Ghal-maraza i ruchem powrotnym roztrzaskujc ebra kolejnego. Wszdzie wok niego Unberogenowie wycinali sobie krwaw ciek w tumie atakujcych orkw, ale nawet rze, ktrej byli sprawcami, nie nadwyrya powanie si nieprzyjaciela. Wci nadcigay nowe oddziay wroga i kiedy impet szary zacz sabn, Sigmar zauway, e orki gromadz si, aby dokona druzgoccego kontrataku. Przy takiej dysproporcji si i wobec faktu, e orki walczyy majc za plecami mury Astofen, klska przybywajcych z odsiecz Unberogenw wydawaa si nieuchronna. Jeden za drugim jedcy byli cigani z koni. Gobliny natychmiast przypaday do lecych na ziemi rumakw i rozcinay brzuchy oszalaym z blu zwierztom. Ptla si zaciskaa, nadchodzi czas ucieczki. - Wolfgarcie! - krzykn Sigmar. - Teraz! Niestety jego brat miecza zosta wanie otoczony przez grup orkw, ktrych topory i miecze roztrzaskay jego tarcz na drzazgi. Wolfgart nie mia teraz czym si chroni przed uderzeniami i po kilku ciosach oddanych na jego tuw elazne kka tworzce koszulk kolcz zaczy odpada i rozpryskiwa si na wszystkie strony. Bez wytchnienia ci i przebija mieczem ciaa wrogw,

ale na miejsce kadego zabitego pojawiao si wnet dwch nowych. - Pendragu! - zakrzykn Sigmar, unoszc zakrwawiony mot. - Jestem tu za tob! - odkrzykn Pendrag, pospieszajc konia i wytrwale wznoszc w gr sztandar. Razem zaatakowali bestie otaczajce towarzysza broni. Mot i topr toroway sobie krwaw drog midzy zabitymi orkami. Sigmar jednym uderzeniem zmit jednemu z potworw gow z szyi i krzykn: - Wolfgarcie, zadmij w rg! - Wiem, wiem - odpowiedzia zdyszany brat miecza, zatapiajc ostrze midzy ebrami ostatniego z napastnikw. - Po co ten popiech? Zabibym ich wszystkich w swoim czasie. - Ale wanie tego czasu nie mamy - odrzek mu Sigmar. - Zadmij wreszcie w ten cholerny rg! Wolfgart skin gow i uj miecz jedn doni, drug unoszc do ust krty, barani rg zwisajcy na acuchu przytwierdzonym do pasa, po czym wydoby z niego dwa mocne dwiki. - No dalej! - rykn Sigmar. - Ruszamy na otwart przestrze za mostem. Echo dwikw rogu nie zdyo jeszcze zupenie przebrzmie, gdy Unberogenowie zawrcili konie i z wywiczon precyzj skierowali je na poudnie. Sigmar macha motem nad gow i krzycza: - Na Ulryka, spieszcie si, bracia! Jedcom nie trzeba byo tego dwa razy powtarza,

pdzili ju na rumakach pochyleni i przyciskajc si do grzbietw zwierzt. Z tyu sycha byo wrzaski triumfujcych orkw. Sigmar wstrzyma konia i rzuci jeszcze raz okiem na pole bitwy, aby mie pewno, e aden z wojownikw nie zosta tam sam. Ziemia wok Astofen pokryta bya pozostaociami po bitwie: skrwawionymi ciaami, rannymi komi i szcztkami tarcz. Przewaajc wikszo trupw stanowiy orki i gobliny, ale wrd nich leao te sporo ludzi, rozcitych ju przez dzierce noe gobliny lub zmasakrowanych nie do rozpoznania przez ryczce orki. - Czy czekamy na co konkretnego? - zapyta Pendrag. Jego ko nerwowo strzyg uszami, obserwujc wyruszajce z pocigiem orki. Orczy kapitanowie wykrzykiwali rozkazy do onierzy i tum zielonoskrych zacz powoli stpa w lad za uciekajcymi unberogeskimi jedcami. - Tak wielu zgino - odpowiedzia po chwili Sigmar. - Zginie jeszcze co najmniej dwch, jeeli szybko si std nie ruszymy - powiedzia Pendrag przekrzykujc ryk szarujcych orkw. Sigmar przytakn, po czym zawrci konia na poudnie, przeklinajc przy tym gono cay zielonoskry pomiot, kiedy chmara zowrogich strza przecia powietrze nad ich gowami. Oddalajc si od Astofen, sysza rozpaczliwy jk zawodu mieszkacw, ktrych nadzieje na ratunek zostay pogrzebane rwnie szybko, jak si odrodziy. Nie tra nadziei, mj ludu, powiedzia w duchu Sigmar. Nie opuszcz ci w potrzebie.

Z gbi lasu po drugiej stronie mostu Trinovantes obserwowa wycofujcych si wojownikw z mieszanin podniecenia i smutku. Zbyt wiele wierzchowcw galopowao w jego stron bez jedcw na grzbietach. Serce zabolao go, gdy rozpozna, do kogo naleay rumaki. - Przygotowa si! - krzykn. - I niech Ulryk prowadzi wasze ciosy! Tu za nim stao dwudziestu piciu wojownikw odzianych w zbroje i koszulki kolcze, dziercych wcznie o grubych rkojeciach i dugich ostrzach. Byli to najtwardsi i najsilniejsi ludzie z armii Sigmara. Ludzie o mocnych koczynach i sztywnych karkach, ktrym idea odwrotu bya tak obca, jak orkowi pojcie wspczucia. Kolejnych dwudziestu piciu wojownikw ukrytych byo w zagajniku po przeciwnej stronie drogi. Razem dawao to pidziesiciu ludzi, ktrzy otrzymali od modego dowdcy bardzo dokadne rozkazy. Trinovantes umiechn si smutno, przypomniawszy sobie bolesny grymas na szczerej twarzy Sigmara, gdy ten ujrza Trinovantesa zgaszajcego si na ochotnika do poprowadzenia tej samobjczej misji. - Licz na ciebie, bracie - powiedzia Sigmar odchodzc z nim na bok przed rozpoczciem bitwy. Powstrzymaj orki na tak dugo, ebymy mogli si przegrupowa i wzmocni, ale nie duej. Kiedy usyszysz dugi dwik bojowego rogu, uciekaj stamtd, zrozumiae? Trinovantes skin gow i potwierdzi: - Jestem wiadom tego, czego si po nas

spodziewacie. - Chciabym... - zacz Sigmar, ale Trinovantes przerwa mu gwatownym potrzniciem gowy. - To musiao pa na mnie. Wolfgart jest zbyt nieokieznany, a Pendrag musi jecha u twego boku, dzierc sztandar. Sigmar dostrzeg na twarzy przyjaciela determinacj, wic doda tylko: - Niech wic Ulryk bdzie z tob, bracie. - Jeeli bd dobrze walczy, na pewno bdzie stwierdzi Trinovantes. - A teraz id. Niech wadca wilkw towarzyszy ci, gdy bdziesz zabija to plugastwo. Trinovantes odprowadzi wzrokiem Sigmara powracajcego do oddziau, po czym, salutujc, wznis miecz wysoko w gr. Nastpnie szybko poprowadzi swoich ludzi wzdu wschodnich wzgrz ukrytych przed wzrokiem orkw, a dotarli do kryjwki po drugiej stronie mostu. Teraz obserwowa twarze podlegajcych mu ludzi i widzia na nich napicie, zo i powag w obliczu zbliajcej si walki. Kilku z nich skadao pocaunki na talizmanach z wilczych ogonw, inni nacinali policzki, plamic krwi skrzane okrycia. Ludzie nie opowiadali spronych artw, nie miali si, nie przechwalali, chocia byoby to zachowanie naturalne u wojownikw przed bitw. Trinovantes zdawa sobie jednak spraw, e wszyscy rozumieli powag zadania, jakie im wyznaczono. Uciekajcy unberogescy jedcy zbliali si do

pooonego na poudnie mostu w trzy-, czteroosobowych grupach. Zmczeni i zdziesitkowani, nie trzymali ju szyku. Nie mieli te wczni i strza, ktre wypucili w stron zielonoskrych, a miecze wyglday na powyginane i wyszczerbione od zderze z orcz broni i tarczami. Potrzaskane tarcze i zniszczona bro nie zdoay jednak osabi w nich ducha walki i oddania dla krainy, o ktr walczyli. Trinovantes czu, e ziemia popiera ludzkie starania i dudnienie, ktre sysza, nie byo tylko stukotem kopyt nadjedajcych wierzchowcw. Tu przed bitw instynktownie poj, na czym polega wi midzy t yzn, urodzajn ziemi, a zamieszkujcymi j ludmi. Przybyli tu setki lat temu z odlegych stron i zamieszkali wrd dzikich lasw, ujarzmiajc gleb tak, aby im suya i przeganiajc std bestie, ktre chciay im odebra darowan przez bogw ojczyzn. Ludzie dbali o ziemi, a ona odwdziczaa im si, dziesiciokro pomnaajc plon i stada. Ta kraina naleaa do ludzi i aden zielonoskry wataka nie odbierze im tego, co stworzyli w pocie czoa. Ttent kopyt przybra na sile i Trinovantes otrzsnwszy si z zamylenia, ujrza pierwszych z wojownikw Sigmara wjedajcych na most. Krasnoludzka konstrukcja bya ju wiekowa, drewniane pale zdyy wyblakn od soca, a paskorzeby na kamiennych podporach stary si wraz z upywem kolejnych stuleci. Jedcy przekroczyli most, pokadajc nadziej w

czekajcych tam ludziach Trinovantesa. Dziesitki wojownikw mijao ukryte oddziay na wierzchowcach, ktrych skra lnia od krwi i potu. - Kto by pomyla, e Sigmar ostatni opuci pole bitwy, h?! - krzykn do onierzy Trinovantes, widzc, e Wolfgart, Pendrag i Sigmar znajduj si na tyle grupy jedcw. Odpowiedzia mu tylko ponury chichot. Trinovantes zaraz potem opuci przybic hemu, poniewa ujrza podajce za przyjacimi orki, na twarzach ktrych malowaa si niepohamowana dza mordu. W tumanach kurzu wzbudzanych przez koskie kopyta orki wyglday jak bezksztatne demony wynurzajce si z cienia. Tylko ich oczy wieciy niepokojcym blaskiem, gdy bestie pokonyway chmury pyu. Pomimo wrodzonej niezgrabnoci, grubych koczyn i ogromnie cikiej, elaznej zbroi, poruszay si z imponujc prdkoci. Trinovantes wiedzia, e zaraz nadejdzie chwila, gdy bdzie musia wypeni swj obowizek wobec krlewskiego syna. Dwign topr o wypolerowanym ostrzu, ktre zalnio w sonecznym wietle, po czym ucaowa wizerunek szczerzcego si wilka wyryty na czubku drzewca swej dzidy. Unis bro wysoko w gr i wtedy przeszed go dreszcz, poniewa ujrza krcego nad nimi kruka. Ostatni jedziec przejecha przez most i Trinovantes zdoa uchwyci utkwione w nim spojrzenie Sigmara. W cigu tej krtkiej chwili poczu, jak wdziczno, ktr wyczyta we wzroku przyjaciela, napenia go si.

- Unberogenowie, do boju! wyprowadzi swych ludzi na drog.

zakrzykn

Sigmar zatrzyma rumaka gwatownym pocigniciem za grzyw i soczycie splun na ziemi lin zmieszan z kurzem. Nastpnie okry powbijan w ziemi bro, ktra czekaa tu na nich. Bro bya uoona w taki sposb, e podnoszcy j jedcy w naturalny sposb tworzyli formacj klina i Sigmar dostrzeg w tym spryt Trinovantesa. - Szybko! - krzykn, zeskakujc z konia i przyjmujc bukak z wod od wojownika z zakrwawionymi ramionami. Wzi duy yk, a reszt wyla na gow, spukujc z twarzy krew. Wiedzia, e nie mog traci czasu, gdy tu za nimi sycha byo ryk szarujcych orkw i brzk broni. Sigmar otar mokr twarz doni i przepchn si midzy wojownikami, aby mie lepszy widok na zaart walk toczc si na mocie. wiato soneczne odbijao si w ostrzach wczni i Sigmar dostrzeg dumn ziele sztandaru Trinovantesa, unoszc si w centrum bitwy. Orcze okrzyki wojenne mieszay si z wykrzykiwanymi modami do Ulryka i mimo e ludzie walczyli z elazn determinacj, mona byo dostrzec, e cofaj si przed straszliwym impetem natarcia. - Chwytajcie nowe wcznie i miecze i wskakujcie z powrotem na ko! - krzykn Sigmar gosem penym gorczkowego popiechu. - Trinovantes zdobywa dla nas czas i nie moemy straci ani chwili!

Ponaglenia nie byy konieczne, poniewa wojownicy szybko odrzucali poaman i pogit bro po to, by zaraz pochwyci nowe ostrza. Wszyscy zdawali sobie spraw, e ich przyjaciele pac yciem za kad sekund tego czasu, dlatego nie marnotrawili go niepotrzebnie. Wojownicy ryknli chrem imi Ulryka, ofiarowujc straszliwemu bogu wojny ywota, ktre dzi odebrali. Sigmar pozwoli im na chwil radoci wynikajcej z przetrwania bitwy. Pendrag skin na niego, wbiwszy sztandar w ziemi i zabrawszy si za ostrzenie osek ostrzy topora. - Trinovantes? - Trzyma si - odpowiedzia Sigmar, gniewnie czyszczc obuch Ghal-maraza postrzpionym kawakiem skry, nie chcc, aby orcza krew i kawaki mzgu bezczeciy duej szlachetn bro. - Ale jak dugo? - zapyta Pendrag. - Niezbyt - odpowiedzia Sigmar, wzruszajc ramionami. - Niedugo musz odtrbi odwrt. - Odwrt? - zapyta Pendrag. - Nie, oni si nie wycofaj. Przecie wiesz. - Musz - stwierdzi Sigmar. - Musz albo bd zgubieni. Pendrag wycign do i pooy j na ramieniu Sigmara, przerywajc chwilowo zajade oczyszczanie broni. - Oni si nie wycofaj - powtrzy. - Oni o tym wiedz. I ty te. Nie umniejszaj ich powicenia przez zaprzeczanie mu.

- Przez zaprzeczanie czemu?! - krzykn Wolfgart nadjedajc, by do nich doczy. Wyraz jego twarzy by tak niewzruszony, jak gdyby toczyli walk z grupk niezorganizowanych bandytw, a nie z armi spragnionych krwi orkw. Sigmar zignorowa pytanie Wolfgarta i spojrza Pendragowi gboko w oczy. Odnalaz w nich zrozumienie dla rozkazu wydanemu Trinovantesowi. Rozkazu wydanego ze wiadomoci tego, z czym wypenienie takiego polecenia bdzie si wiza. - Niczemu - odpowiedzia wreszcie Sigmar, wywijajc masywnym Ghal-marazem tak, jakby bro nic nie waya. - Bro od krla Kurgana zasuya na swoje imi zauway Wolfgart. - Tak - odrzek Sigmar. - To zaiste krlewski dar, ale czeka na niego jeszcze wiele czaszek do rozupania, nim zapadnie zmierzch. - To prawda - zgodzi si Wolfgart, znaczco unoszc potny miecz. - Ale szybko wrcimy na pole bitwy i dopadniemy te wszystkie orki. - Nie - powiedzia Sigmar, wskakujc z powrotem na konia i spogldajc na pnoc w kierunku rozgrywajcej si na mocie bitwy. - Nie bdzie to tak szybko, jak bym chcia. Z gbokiej rany w udzie Trinovantesa spywaa obficie krew, przyklejajc ptno koszuli do skry modzieca i wypeniajc wntrze buta czerwon mazi. Orczy tasak strzaska jego tarcz na drzazgi i wbi mu

si w nog, chocia zaraz potem mody Unberogen wypatroszy besti jednym ciosem topora. Czu, jak gdyby ramiona mia obcione elazem, a minie pulsoway bolenie, nabrzmiae od trudw walki. Krzyki i porykiwania odbijay si echem wewntrz hemu Trinovantesa, a pot la si strumieniami po jego twarzy. Ludzie walczyli z desperack odwag, potnymi uderzeniami wbijajc wcznie midzy szczeliny w prymitywnych zbrojach orkw, prosto w zielone ciao. Piaszczysta, jasna ziemia pod ich stopami zrobia si ciemna i lepka od krwi zarwno ludzkiej, jak i orczej, a powietrze przesycone byo odorem potu i obietnic nieuchronnej mierci. Wcznie i topory cieray si ze sob, drzazgi i odamki metalu pryskay dookoa, a koci i ciao miadono i rozrywano bez litoci, o ktr te nikt nie prosi. Wojownik walczcy obok Trinovantesa upad. Orcze ostrze przeszo przez jego rami i zagbio si w tuowiu, a nastpnie utkwio w klatce piersiowej. Ork usilnie stara si wycign miecz z powrotem, ale zbkowane ostrze zaklinowao si midzy ebrami. Trinovantes wystpi do przodu, krzywic si z blu emanujcego z rany w nodze i zamachn si toporem, trzymajc bro obiema rkami i celujc w czaszk bestii. Uderzenie byo tak silne, e rozupao gow orka na p. - Za Ulryka! - zawy Trinovantes, wkadajc w ciosy ca swoj nienawi do orkw.

Nagle zachwia si i ju mia upa, poniewa bl w nodze sta si nie do zniesienia. Skd pojawia si pomocna do i podtrzymaa go. Trinovantes krzykn podzikowanie, ale nie by nawet pewien, kto mu pomg. Bitewny zgiek zdawa si wzmaga, krzyki umierajcych ludzi i triumfalne wrzaski orkw brzmiay tak gono, jakby wszyscy wrzeszczeli mu wprost do uszu. Trinovantes znowu si potkn i opad na jedno kolano. Wzrok mu si zamgli, a odgosy bitwy nagle ucichy, jakby zaczy dobiega z bardzo daleka. Wbi ostrze topora w ziemi i opar si o bro, prbujc zmusi si do powstania. Wszdzie dookoa niego umierali unberogescy onierze, krew tryskaa z rozdartych brzuchw i garde. Zobaczy, jak jeden z orkw podnosi rannego wojownika i ciska nim o balustrad mostu, niemal amic mu ciao na p, a nastpnie ciska bezwadne zwoki do rzeki. Gobliscy ucznicy stojcy na mocie wypuszczali w tum chmary strza, nie zwaajc na to, kogo trafi. Trinovantes czu pod stopami wilgotn ziemi, ciepo soca na twarzy i zimny pot oblewajcy mu ciao pod zbroj. Jednake, mimo ogromu mierci i zniszczenia wok siebie, widzia te przejawy heroicznego oporu. Widzia, jak jeden z wojownikw, w ktrego plecach tkwiy ju dwie wcznie, rozpostar ramiona i natar na grup orkw prbujcych przedosta si na tyy mostu. Trzy z nich udao mu si pocign wraz z sob w

rzeczne gbiny. Bracia miecza walczyli rami w rami, niestety unberogeskie siy malay, podczas gdy orki nacieray na most z coraz wiksz si. W tym momencie wyczu, e w jego stron wymierzona jest wcznia i na nowo z ca moc usysza odgosy bitwy. Na szczcie instynkt wzi gr i Trinovantes zdoa ciosem topora odci ostrze od drzewca. Podnis si z rykiem blu i wciekoci, a nastpnie, omijajc poaman bro i przezwyciajc bl w nodze, zamachn si toporem w stron atakujcego. Ostrze topora odcio orkowi ca rk, ale szarujcy ork by tak ciki, e i tak przygnit go si rozpdu. Krew potwora spryskaa mu twarz, wic modzieniec zacz plu, prbujc pozby si z ust obrzydliwego, mierdzcego pynu. Odlego bya zbyt maa, eby zada odpowiedni cios, dlatego Trinovantes wepchn orkowi trzonek topora prosto w usta, amic mu przy tym wszystkie zby. Gowa bestii odskoczya i wtedy wojownik wysun si spod cielska, podnis na jedno kolano i opuci topr na gow pokonanego. W tej samej chwili Trinovantes poczu przeszywajcy bl w plecach. Spojrza w d i ujrza dug wczni wystajc spomidzy swoich eber. Ostrze byo szersze ni jego przedrami, krew tryskaa ze wszystkich stron jego krew. Otworzy usta, ale bro zostaa wyszarpnita z jego ciaa i nie mg ju zapa oddechu, eby krzykn. Trinovantes upuci topr, a siy witalne zaczy z

niego wypywa wraz ze strumieniami krwi. Rozejrza si po otaczajcym go polu walki, widzc rannych i umierajcych mczyzn padajcych od ciosw orkw. Wzrok mu si zami i osun si na ziemi, przyciskajc twarz do zakrwawionej ziemi. Topr lea tu obok i ostatkiem si Trinovantes zdy po niego sign oraz zacisn palce wok trzonka. Na dworze Ulryka nie byo miejsca dla wojownikw zjawiajcych si bez broni. Skrzekliwy odgos przedar si przez odgosy rzezi. Umierajcy podnis gow i zobaczy ogromnego kruka siedzcego na jednym z kamieni i wpatrujcego si w niego bezkrenie czarnymi oczami bez jednego mrugnicia powiek. Ptak jakby ignorowa bitewny zgiek, nie ruszajc si z miejsca, a Trinovantes ujrza jak za krukiem opocze jego sztandar - zielone ptno odbijajce si na tle krystalicznie niebieskiego nieba. Bl opuci jego ciao. Trinovantes zacz myle o swym bracie bliniaku i starszej siostrze, kadc gow na ziemi, w walce o ktr odnis mierteln ran. Usysza daleki pogos nioscy si po ziemi i wzmagajcy si dwik bicia w bbny. Na jego twarzy pojawi si umiech, poniewa zrozumia, e oto nadciga unberogeska szara. Sigmar widzia, jak Trinovantes wczni Kocioamacza i wyda z gniewu i aoci. Orki przekroczyy po lesie, tworzc nierwn lini. upada pod ciosem siebie bolesny jk most i rozeszy si Po cikim boju

stoczonym na mocie, nie byo mowy o dyscyplinie w ich oddziaach i mimo e Trinovantes i jego ludzie zginli, pozbawili przy tym ycia wielk liczb orkw. Orki byy ogarnite bitewnym szaem i Sigmar dostrzeg, e Kocioamacz rozpaczliwie prbuje uformowa z nich jedn lini, zanim dosign ich ciosy jedcw. Jednakowo, byo ju na to za pno. Sigmar jecha na czele formacji w ksztacie klina zoonej z prawie stu pidziesiciu jedcw. W jego oczach pon prawdziwy ogie nienawici i z daleka mona byo spostrzec, jak trzyma Ghal-maraza wysoko w grze. Ziemia zatrzsa si od ttentu kopyt i Sigmar wcign w nozdrza cierpki zapach zwycistwa. Po jego prawej stronie jecha Pendrag, trzymajc purpurowy sztandar opoczcy na wietrze. Po lewej poda Wolfgart, wycignwszy z pochwy miecz gotowy na spotkanie kolejnych gw. Sigmar mocno trzyma grzyw swego wierzchowca. Potne zwierz byo ju zmczone, ale chtnie nioso jedca z powrotem na pole bitwy. Z ukw posypay si strzay, a deszcz wczni przymi na chwil soce, gdy jedcy wypucili ostatni salw przed bezporednim spotkaniem z nieprzyjacielem. Orki zaczy pada od pociskw i okrzyki triumfu zmieniy si w jki blu, gdy unberogeska szara dotara na miejsce. Klin uformowany z unberogeskich jedcw wbi si midzy orki i byszczce ostrza natychmiast zaczy

zanurza si w krwi, gdy ludzie mcili si za polegych towarzyszy broni. Mot Sigmara miady orcze czaszki i ebra, a on wykrzykiwa przy tym imi zabitego przyjaciela. Jego ciao wypenio si si, a umys poczuciem celu - ktokolwiek stawa na jego drodze, gin. aden wrg nie przetrwa spotkania z jego motem. Ghal-maraz by jakby przedueniem jego ramienia, niewiarygodn broni nie do powstrzymania. Krew tryskaa fontannami, gdy unberogescy jedcy tratowali orki, ktre byy teraz osabione i rozproszone. Jedcy mieli tu pole do manewru i byli w swym ywiole, nacierajc ze wszystkich stron i zabijajc orki kadym ciosem wczni czy topora. Orcze koci pkay pod elaznymi podkowami, a przy kolejnych szarach zwoki bestii byy wrcz wdeptywane w ziemi, poniewa otwarta przestrze zapewniaa przewag ludziom. Sigmar zabija orki tuzinami. Jego topr odbiera im ycie z tak atwoci, jakby rozgniata owady. Boki krlewskiego rumaka pokryte byy orcz krwi, a po zbroi spyway kawaki mzgw. Porodku hordy Sigmar ujrza potnego orka, przywdc zielonoskrych. Unberogescy jedcy otoczyli go, chcc wzi na siebie chwa zabicia wataki, ale bestia bya tak straszliwie silna, e kady, kto si do niej zbliy, zaraz gin. - Ulryku, prowad mj mot! - rykn Sigmar, popdzajc wierzchowca w stron walczcego tumu otaczajcego Kocioamacza. Ko przeskoczy nad

stert orczych cia, a potne wymachy toporem zmiadyy tych zielonoskrych, ktrzy byli na tyle gupi, aby wej mu w drog. Bitewne odgosy wok niego ucichy, a stay si jedynie tem dla krlewskiej szary, chrem towarzyszcym wielkiemu wydarzeniu. Sigmar maksymalnie si skoncentrowa, a wreszcie sysza tylko swj ciki oddech i szalone bicie wasnego serca, gdy zblia si w kierunku znienawidzonego wroga. Kocioamacz ujrza nadcigajcego jedca i wciekle zarycza, toczc z pyska pian, ktra osadzia si na zakrwawionych zbach. Rozpostar szeroko ramiona i wymierzy olbrzymi wczni w stron nadjedajcego rumaka. Gdy wierzchowiec przeskoczy nad ostatnim stosem cia, Sigmar puci grzyw i zeskoczy z jego grzbietu. Ko uchyli si przed rzucon wczni, a Sigmar, wci znajdujc si w powietrzu, zacisn obie donie na rkojeci swego potnego mota. Z ust krlewskiego syna wydoby si przecigy ryk odwiecznej nienawici, gdy zamachn si motem na orczego watak. Ghal-maraz opad na czaszk Kocioamacza i doszcztnie j pogruchota, zagbiajc si dalej w ciele, czynic z niego jedn miazg z koci i misa. Sigmar wyldowa tu obok ciaa, jeszcze zanim opado na ziemi. Obrci si na picie i wymierzy kolejny potny cios w bezgowe zwoki. Dowdca zielonoskrych, ktry niegdy stanowi zmor ludzi zamieszkujcych te ziemie, lea pokonany,

z ciaem zmasakrowanym przez rozwcieczonego Sigmara. Zwycizca, owadnity wojennym szaem, wymachiwa dookoa motem, zabijajc orki stojce w pobliu zabitego dowdcy. Po kilku chwilach najpotniejsze i najwiksze z orkw leay zbryzgane krwi u jego stp, a Sigmar wykrzykiwa swj triumf w stron niebios, ociekajc od stp do gw krwi, z motem byszczcym od bitewnego blasku. Jaki ko zatrzyma si przed nim i spojrzawszy w gr Sigmar ujrza Wolfgarta spogldajcego na wzrokiem penym podziwu i niedowierzania, ale bez odrobiny strachu. - Zamalimy je! - krzykn Wolfgart. - Uciekaj! Sigmar opuci mot i zamruga oczami. Powoli zacz przytomnie, rozgldajc si dookoa i oceniajc skal zniszczenia, jakiego dokonali. Setki cia leao na ziemi stratowanych przez konie lub pozbawionych ycia przez unberogeskich jedcw. Niedobitki orczej armii uciekay w popochu. Po tym, jak zgin ich potny dowdca, bestie straciy wol dalszej walki i teraz przeraone oddalay si z pola bitwy. - Go je, bracie - rzuci Sigmar. - Niech aden nie pozostanie przy yciu.

Rozdzia 3 Morrowi to, co mu si naley


Z miejsca na jednym ze wzgrz otaczajcych Reikdorf, gdzie staa, Ravenna moga podziwia widok rozcigajcy si na poudnie. Krajobraz wyda jej si przepikny i na chwil zapomniaa nawet o tym, e mczyni z jej osady wyprawili si w tamt stron, aby walczy i gin w walce z zielonoskrymi. Poniej wida byo Reikdorf pooony na podmokych nizinach rozcigajcych si wzdu brzegw rzeki. Miasto skadao si z niskich, przysadzistych budynkw i nie byo zbyt pikne, ale przecie bya to jej rodzinna miejscowo. Palisada z wysokich pali wygldaa na opuszczon bez znajdujcych si tam zazwyczaj wartownikw. Ravenna wzniosa mody do bogw, aby mieli w opiece tych, ktrzy wyruszyli na poudnie. Osonia rk oczy, wypatrujc jakiego znaku powracajcych jedcw. - Nie widz ich, Gerreonie - powiedziaa, zwracajc si w stron modszego brata, ktry szed obok niej wydeptan wrd traw ciek wiodc z pl kukurydzianych wok Reikdorfu do jego wzmocnionych wrt. - Wcale mnie to nie dziwi - odpowiedzia Gerreon,

poprawiajc skrzany temblak, ktry unieruchamia zamany nadgarstek. - Las jest zbyt gsty. Mogliby ju by prawie w domu, a ty wci by ich nie widziaa. - Powinni ju wrci - odrzeka, zatrzymujc si, aby poprawi plecion opask i przesuna doni po swych ciemnych wosach. Gerreon rwnie przystan i powiedzia: - Wiem. Pamitaj, e powinienem by teraz z nimi. Ravenna usyszaa gorzk nut alu w gosie brata i rzeka: - Wiem, e miae ruszy do boju wraz z nimi, ale jestem szczliwa, e jeste tu ze mn. Spojrzeli na siebie i dziewczyn zaskoczya zo, jak ujrzaa na bladej twarzy brata. - Ty nic nie rozumiesz, Ravenno. Ju i tak wszyscy stroj sobie ze mnie arty. Teraz, kiedy opuciem moj pierwsz bitw, nigdy nie bdzie si liczyo, jak wielu wrogw zabij na nastpnej wojnie. Zawsze bd mi wypomina, e nie byo mnie z nimi za pierwszym razem. - Zostae ranny - staraa si go uspokoi Ravenna. Nie moge walczy. - Wiem przecie, ale to nie ma znaczenia. - Trinovantes nikomu nie pozwoli si z ciebie mia powiedziaa. - Ach tak, wic mam biec za kadym razem do mojego brata bliniaka, eby stan w mej obronie, o to ci chodzi? - Nie to miaam na myli - odpowiedziaa zmczona jego humorami i zacza schodzi w d cieki.

Kochaa brata, ale podczas gdy Trinovantes by cichy, rozwany i skryty, to byskotliwy i przystojny Gerreon by nie tylko najwiksz zmor matek majcych adne crki na wydaniu, ale potrafi te by bardzo okrutny. Unberogeskim zwyczajem nosi dugie wosy, ktre, podobnie jak jej, byy smolicie czarne. Dba o nie i w ogle troszczy si o swj wygld tak bardzo, e jeszcze w zeszym tygodniu Wolfgart namiewa si z niego, e wyglda jak bretoski efeb. Rozwcieczony Gerreon zaatakowa go z furi. Oczywicie nie mg si mierzy ze starszym chopcem i po chwili pad ze zamanym nadgarstkiem. To Trinovantes powstrzyma brata przed zrobieniem kolejnego gupiego bdu i zabra go sprzed oblicza miejcego si Wolfgarta do uzdrowiciela Cradoca, gdzie nadgarstek zosta nastawiony i opatrzony. Kiedy nadszed czas, gdy Sigmar mia zdoby sw tarcz w walce z zielonoskrymi nkajcymi poudniowe terytoria Unberogenw, Trinovantes stwierdzi, e Gerreon nie moe ruszy z nimi. - Co za poytek z wojownika, ktry nie jest w stanie przytrzyma si konia ani unie broni? - zapyta agodnie i Ravenna ucieszya si w duchu, poniewa myl o tym, e jej obydwu braci miaoby wyruszy na t bitw, martwia j bardziej, ni chciaa przyzna. Ravenna jeszcze raz spojrzaa w stron rosncych po drugiej stronie rzeki drzew, wypatrujc charakterystycznych byskw metalu, ale i tym razem nic nie ujrzaa. Zachodzce soce odbijao si w mtnych wodach rzeki okrajcej granice osady.

Pomimo zmartwie Ravenna doceniaa pikno i spokj tego widoku. Ona i Gerreon od witu pracowali w polu przy letnich niwach. On w zdrowej doni trzyma sierp, ona nosia na ramionach kosz. Bya to cika, niewdziczna praca, ale kady musia odrobi swoj cz w polu i Ravenna bya wdziczna losowi za obecno Gerreona, nawet biorc pod uwag jego pody nastrj. Nie mg wprawdzie wyruszy z pozostaymi na wojn, ale trzymajc sierp, by przydatny w polu. Teraz dzie pracy dobiega koca, a ona nie moga si doczeka odpoczynku i miski ciepej strawy. niwa w tym roku byy bardzo udane, a dziki nowym pompom zainstalowanym przez Pendraga i krasnoluda Alaryka wiele akrw ziemi, ktre do tej pory byy suche i jaowe, teraz okazao si wyjtkowo yzne i obfitujce w plony. Magazyny pkay w szwach i co tydzie osad opuszczay wozy pene ziarna, eskortowane przez uzbrojonych stranikw i zmierzajce na wschd. Tam nadwyki ziarna sprzedawano w zamian za bro i zbroje wykuwane przez krasnoludy, poniewa nie ma na wiecie lepszych kowali i metalurgw ni ten grski lud. Gerreon dogoni j i powiedzia: - Przepraszam, Ravenno. Nie chciaem ci rozzoci. - Nie jestem za - odpowiedziaa. - Jestem po prostu zmczona i martwi si. - Trinovantesowi nic nie bdzie - uspokoi j Gerreon gosem, w ktrym pobrzmiewaa mio do brata i duma

z niego. - Jest wielkim wojownikiem. Nie radzi sobie tak zgrabnie z mieczem jak ja, ale naprawd potrafi wymachiwa toporem. - Martwi si o nich wszystkich - odpowiedziaa. - O Trinovantesa, Wolfgarta, Pendraga... - I Sigmara, tak? - zapyta Gerreon umiechajc si chytrze. - Tak, o Sigmara rwnie - odpowiedziaa i odwrcia wzrok, poniewa wypowiedziawszy to imi, oblaa si rumiecem. - Szczerze mwic, siostrzyczko, to nie wiem, co ty w nim widzisz. Tylko dlatego, e jest synem krla, nie znaczy, e jest kim wyjtkowym. Jest prostakiem, takim jak caa reszta i tylko spoywanie ciepych posikw rni go od zwykego dzikusa. - Ucisz si! - sykna Ravenna, apic si na jego przynt i klnc w duchu, kiedy zobaczya, jak si z niej mieje. - No co? Boisz si, e Wolfgart wrci i zamie mi drugi nadgarstek? Najpierw go wybebesz. - Gerreonie! - krzykna, wyczuwajc w jego gosie prawdziwy jad, ale zanim zdya powiedzie co wicej, spostrzega, e oczy brata utkwione s w punkcie znajdujcym si daleko za jej plecami. Odwrcia si i podya za jego spojrzeniem wzdu rzeki. Ostre sowa chopca w mig poszy w zapomnienie. Spord drzew wynurzaa si kolumna jedcw. Zmczeni jechali powoli, ale wyprzedza ich triumfalny gos trbek. Wcznie i sztandary uniesione byy

wysoko w grze w gecie pozdrowienia na widok Reikdorfu, do ktrego si zbliali. W odpowiedzi od strony osady rozlegy si okrzyki kobiet i mczyzn. Mieszkacy Reikdorfu tumnie ruszyli w stron bram, syszc o powrocie wojownikw. Ravenna poczua, jak gdzie wewntrz niej narasta fala radoci zrodzonej z olbrzymiej ulgi, ale po chwili zamara, dostrzegajc grup wojownikw w penej zbroi, ktrzy szli na czele kolumny jedcw i nieli nosze zrobione z tarcz. Na noszach leao ciao polegego bohatera. - O nie! - krzykn Gerreon. - Nie... Prosz, na wszystkich bogw, nie! Serce podeszo Ravennie do garda, gdy pomylaa najpierw, e zabitym jest Sigmar, ale chwil potem ujrzaa krlewskiego syna, jak pomaga nie nosze. Poza tym jego szkaratny sztandar wci dumnie trzepota na wietrze wzniesiony wysoko w gr. Ulga, jak odczua widzc, e Sigmar ocala, ustpia nagle miejsca straszliwemu odkryciu, gdy rozpoznaa przykrywajcy polegego szmaragdowozielony sztandar, sztandar Trinovantesa. Mury Reikdorfu coraz bardziej si zbliay, surowe i czarne na tle zachodzcego soca. Sigmar w rwnym stopniu wyczekiwa powrotu do domu, jak i si go obawia. Pamita, jak sam sta wrd wiwatujcego tumu witajcego powracajcych w chwale wojownikw, ktrych tarcze i wcznie lniy w socu. Teraz to on powraca w chwale, pokonawszy armi

orkw z Gr Szarych i zabiwszy ich przywdc. Wystarczy powiedzie, e na stosach pogrzebowych spono prawie dwa tysice orkw i goblinw i wedle wszelkiej miary byo to wspaniae zwycistwo. Dowdca Astofen, daleki kuzyn jego ojca, zaprosi go wewntrz murw zaraz po bitwie. Ranni wojownicy zostali opatrzeni i dla nikogo nie zabrako wymienitego misiwa oraz najlepszego piwa. Sigmar przyczy si do witujcych wojownikw, poniewa gdyby ich opuci, aby oddawa si melancholii, mgby tylko obrazi ich mstwo. W sercu jednakowo cay czas opakiwa polegego Trinovantesa. Nie tylko go opakiwa, ale i czu si winny, e swoim rozkazem skaza przyjaciela na mier. Przed nimi opadao zbocze koczc si mostem Sudenreik, wielk konstrukcj z kamienia i drewna zaprojektowan przez Alaryka i Pendraga, ktrzy dogldali take prac nad budow ukoczon niecae dwa miesice wczeniej. Sigmar i pozostali mczyni nioscy nosze kroczyli zakurzon drog wijc si po zboczu w stron mostu. Kady krok odmierzali starannie i z godnoci, poniewa po raz ostatni sprowadzali do domu zasuonego wojownika. Karbowana krawd tarczy, na ktrej spoczywa brat miecza, wbijaa mu si bolenie w rami, ale przyjmowa to z pokor, wiedzc, e mier Trinovantesa bdzie dla niego ciarem dugo po tym, jak zoy na ziemi nosze, a przyjaciel zostanie pochowany w grobie na skraju Brackenwalsch na

Wzgrzu Wojownikw. Zeszli ze wzgrza i wkroczyli pomidzy rzebione kolumny zakoczone podobiznami wyjcych wilkw, ktre strzegy mostu z obydwu stron. Kamienie, ktrymi balustrada bya wyoona od wewntrznej strony, ozdobione byy z kolei paskorzebami przedstawiajcymi sceny z mitologii Unberogenw. Kady z kamieni przedstawia jedn z legend, ktrej unberogeskie dzieci wysuchiway od lat z przeraeniem i fascynacj. Ukazano na nich takich bohaterw jak Redmane Dregor i jego ojciec walczcy z orkami i smokami. Naprzeciw paskorzeby przedstawiajcej Bjrna zabijajcego wielk, byczogow besti spoczywa gadki kamie przeznaczony pod wyrycie na nim legendy Sigmara. Bez wtpienia zwycistwo pod Astofen bdzie pierwszym z wielu heroicznych czynw odnotowanych w tej niezwykej kronice. Sigmar obserwowa olbrzymie wrota Reikdorfu otwierajce si na zewntrz, popychane przez napierajcych wojownikw. Mury jego rodzinnego miasta byy wysze od tych w Astofen i obejmoway o wiele wikszy obszar, ktry zamieszkiwao ponad dwa tysice ludzi. Miasto bdce siedzib krla Bjrna byo jednym z cudw krain pooonych na wschd od gr, ale Sigmar ju planowa uczyni z niego najwiksze miasto na wiecie. uk na gwn bram uformowany by ze splecionych gazi, a na jego szczycie znajdowaa si statua brodatego wojownika o ponurej twarzy,

odzianego w zbroj i wilcz skr, ktry dziery olbrzymi, dwurczny mot. Przy jego boku siedziaa para wilkw. Sigmar skoni si przed wizerunkiem Ulryka. Jego ojciec sta u otwartych wrt, jak zawsze w towarzystwie Alfgeira i Eofortha. Sigmar poczu przypyw radoci na ten widok, wiedzc, e bez wzgldu na to, jak daleko odjedzie lub jakich nie dokona czynw i tak zawsze bdzie synem swego ojca, za co dzikowa bogom. Mieszkacy i mieszkanki Reikdorfu zgromadzili si wok bramy, ale nikt nie wypuszcza si poza mury w uszanowaniu zwyczaju, ktry pozwala kademu wojownikowi wmaszerowa przez wrota rodzinnego miasta z wysoko uniesion gow. - W istocie wspaniae powitanie - odezwa si Pendrag kroczcy obok Sigmara i rwnie pomagajcy w dwiganiu noszy z ciaem Trinovantesa. - Takie te, do kroset, powinno by - zauway Wolfgart. - Ten lud nie widzia takiego zwycistwa od kilku dziesicioleci. - Racja - zgodzi si Sigmar. - Takie wanie powinno by. Stawiali coraz krtsze kroki w miar jak ziemia zacza si wznosi, a oni podchodzili pod wzgrze prowadzce pod mury Reikdorfu. Sigmar poczu jak dusza ronie mu z dumy, kiedy ujrza tumy zgromadzone, aby ich powita. Czu, e on i jego ludzie ulegaj teraz wielkim emocjom. Przetrwali wszystko, czym wiat chcia ich zniszczy podczas drogi do

krlestwa Morra - spotkanie z bestiami, choroby, gd i ubstwo, a na dodatek przetrwali to z odwag i godnoci. Jaka sia moga powstrzyma rozwj tak wspaniaej rasy? Owszem, dowiadczali te blu i rozpaczy, ale ludzie mieli wizj, ide wyszego celu. Nasiona idei Sigmara ju zaczy przynosi pierwsze owoce, ale nic nie rodzi si bezbolenie. Sigmar zdawa sobie spraw, e lud Unberogenw czeka jeszcze wiele lat ndzy, zanim zdoa zrealizowa wielki cel, jaki zrodzi si w jego sercu, gdy spdza czas pord grobw przodkw. Sigmar poprowadzi wojownikw przez wrota Reikdorfu, gdzie powitay ich okrzyki zadowolenia i radoci wydobywajce si z setek garde ludzi witajcych ich w domu. Rodzice witali synw we zach, niektrzy pakali z radoci, inni z wielkiego smutku. Atmosfera przepeniona bya gorcymi powitaniami i bolesnymi okrzykami straty, gdy unberogeskie matki dostrzegay synw jadcych na koniach lub tylko ich ciaa przewieszone przez grzbiety wierzchowcw. Sigmar kroczy przed siebie, a stan przed obliczem ojca. Krl wyglda rwnie majestatycznie i imponujco jak zwykle, ale na jego twarz wypyn zwyky umiech ojca, ktry wita syna wracajcego w peni si z pola bitwy. - Opucie go ostronie - zaordynowa Sigmar, po czym on i jego towarzysze delikatnie zoyli na ziemi nosze z ciaem Trinovantesa. Sigmar sta przed ojcem, nie bdc pewny, co

powinien teraz powiedzie. Na szczcie krl Bjrn rozwiza ten dylemat za niego i po prostu obj go w niedwiedzim ucisku, przyciskajc mocno do serca. - Synu mj - powiedzia. - Powrcie do mnie jako mczyzna. Sigmar odwzajemni ucisk, czujc, jak przepenia go mio do tego wspaniaego czowieka, ktry wychowa go sam, bez ony, dajc mu dziecistwo i modo wypenione naukami o odwadze i prawoci. Wiedzia, e wszystko zawdzicza ojcu i uzyskanie jego aprobaty byo najwikszym zaszczytem, jakiego kiedykolwiek dostpi. - Mwiem ci, e bdziesz ze mnie dumny przypomnia ojcu. - Tak, tak, rzeczywicie, synu - zgodzi si ojciec. Rzeczywicie. Krl Unberogenw wypuci wreszcie syna z obj i wystpi do przodu, aby zwrci si do wojownikw powracajcych do miasta. Unis rce w hodzie dla ich mstwa i rzek: - Wojownicy ludu Unberogenw, powrcilicie do nas bezpiecznie i za to chcemy dzi podzikowa Ulrykowi. Wasze mstwo zostanie uczczone i tej nocy kady z was bdzie ucztowa niczym krl! Jedcy zakrzyknli z radoci tak gono, e haas wznis si wysoko w gr, a Bjrn odwrci si w stron Sigmara i pozostaych mczyzn nioscych nosze. Spojrza na sztandar i zapyta: - Trinovantes? - Tak - odpowiedzia Sigmar, po czym gos zaama

mu si z emocji. - Pad w walce pod mostem Astofen. - Czy dobrze walczy? Czy bya to dobra mier? Sigmar skin gow: - Tak, ojcze. Gdyby nie jego odwaga, tego dnia bymy nie zwyciyli. - Zatem Ulryk powita go na swym dworze i powinnimy mu zazdroci - powiedzia Bjrn. - Tam, gdzie teraz znajduje si Trinovantes, piwo jest mocniejsze, jedzenie lepsze, a kobiety pikniejsze ni gdziekolwiek na wiecie. W swoim czasie znw si z nim spotkamy i bdziemy dumni z tego, e przechadzamy si wraz z nim po salach chway. Sigmar umiechn si, wiedzc, e ojciec mwi szczerze, poniewa nie byo dla wojownika wikszej nagrody ni umrze godn mierci, a potem cieszy si saw i chwa czekajc w zawiatach. - Zawsze mylaem, e najbardziej samotny jest ten, ktry prowadzi swych ludzi do boju - odezwa si znowu Bjrn. - Ale teraz wiem, e duo gorsza jest samotno ojca oczekujcego, a syn powrci bezpiecznie do domu. - Myl, e rozumiem, co masz na myli - zgodzi si Sigmar ledzc wzrokiem zrozpaczonych rodzicw prowadzcych konie niosce ich zmarych synw. Wojna jest czym chwalebnym, ale i niezwykle ponurym. - A zatem wycigne z tego wartociow lekcj stwierdzi krl. - Dzie zwycistwa to zarazem dzie radoci, jak i smutku. Naucz si cieszy pierwszym i radzi sobie z drugim, bo inaczej nigdy nie bdziesz

dobrym przywdc. Nastpnie Bjrn obrci si w stron braci miecza Sigmara i powiedzia: - Wolfgarcie, Pendragu, moje serce napenia si radoci, gdy widz was caych i zdrowych. Obaj modzi mczyni umiechnli si szeroko, syszc pochwa z krlewskich ust, a ich twarze jeszcze bardziej si rozpromieniy, gdy ujrzeli trzy wozy wypenione barykami z piwem, toczce si w ich stron sprzed browaru. W pierwszym wozie siedzia krasnolud Alaryk, a wojownicy szybko zorientowali si, e na beczukach widniej kanciaste, runiczne napisy. Z dziesitek garde wyrwa si potny ryk radoci. - Krasnoludzkie ale? - zapyta Wolfgart. - Wszystko to, co najlepsze, dla naszych powracajcych bohaterw - umiechn si Bjrn. Trzymaem je na wesele mego syna, ale on upar si, eby kaza mi czeka w nieskoczono. Zdecydowaem, e lepiej je wypi, zanim zwietrzeje. - Syszaem to! - krzykn w ich stron Alaryk. Krasnoludzkie ale nigdy nie wietrzeje. - To tylko takie wyraenie - odpowiedzia krl. - Nie chciaem ci urazi, mistrzu Alaryku. - Tak si mwi - mrukn krasnolud. - W kadej chwili mog wrci do domu, jeli chcesz. - Och, przesta by takim naburmuszonym ponurakiem - rozemia si Pendrag, ujmujc krasnoluda za do w przyjacielskim ucisku. - Zamiast tego lepiej nalewaj! Wolfgart skin gow w stron Sigmara i jego ojca,

po czym szybko doczy do przyjaci na wozie z beczukami piwa. - Nie przyczysz si do nich? - zapyta Bjrn. - Zrobi to - odpowiedzia Sigmar. - Ale najpierw zaczekam na rodzin Trinovantesa. - Racja - przytakn krl patrzc na syna mdrymi oczami. - To suszny postpek. Ale zanim jego bliscy tu przybd, opowiedz mi ze szczegami o swych przygodach. Sigmar umiechn si i odpowiedzia: - Tak naprawd, to nie ma o czym opowiada. Ruszylimy tropem zielonoskrych na poudnie i zachd i dopadlimy ich pod murami Astofen. - Jak wielu ich byo? - zapyta Alfgeir bez ogrdek, jak to mia w zwyczaju. - Okoo dwch tysicy - odpowiedzia Sigmar. - Dwa tysice - wykrztusi Bjrn, wymieniajc pene dumy spojrzenia z Alfgeirem. - A mwi, e nie ma nic do opowiadania! A co z Kocioamaczem? - Zgin z mojej rki - powiedzia Sigmar. - Ghalmaraz opi si jego krwi. - Tysice - zamyli si na gos Eoforth. - Nigdy nie sdziem, e tylu zielonoskrych moe si zgromadzi pod wodz jednego wataki. Czy zabilicie ich wszystkich? - Tak wanie uczynilimy - potwierdzi Sigmar. - Ich ciaa zamieniy si w proch w ogniskach, ktre zapalilimy w grach. - Zaiste pynie w tobie krew Ulryka - powiedzia rozpromieniony Bjrn. - Mam nadziej, e Eadhelm

wyprawi ci krlewskie powitanie w swym maym miasteczku, bo jeeli tego nie zrobi, bd si z nim musia rozmwi osobicie. - Podj mnie godnie - uspokoi go Sigmar. - Twj kuzyn przesya pozdrowienia tobie krlu i przysiga, e gdybymy kiedykolwiek byli w potrzebie, przyle swoich wojownikw bez chwili zwoki. Bjrn pokiwa gow i stwierdzi: - Dobry czowiek z tego Eadhelma. Ma to po starym Redmane. W tym momencie Sigmar dostrzeg w oczach ojca ostrzegawczy bysk, dlatego te odwrci si i ujrza dziewczyn o kruczoczarnych wosach, ktra sztywnym, nienaturalnym krokiem przechodzia wanie przez bram wiodc do Reikdorfu. Zascho mu w ustach, gdy rozpozna w niej Ravenn. Widok jej dumnego, piknego ciaa spowitego w zwoje zielonej tkaniny sprawi, e odek skrci mu si w nieprzyjemny sposb. Jej twarz bya pena smutku i Sigmar poczu, e na ten widok pka mu serce. Tu za ni poda jej modszy brat, bliniak Trinovantesa, ocierajc zy pynce ciurkiem po bladej twarzy. Dziewczyna podesza do ciaa brata przykrytego sztandarem i skinwszy Sigmarowi i jego ojcu, klka przy zmarym i pooya do na jego klatce piersiowej. Gerreon osun si na ziemi tu przy niej, kajc i zanoszc si paczem, ktry wstrzsa jego drobnym ciaem. - Uspokj si, chopcze - powiedzia do niego krl. -

To kobiecy obowizek opakiwa zmarego wojownika. Gerreon spojrza w gr i utkwi oskarycielski wzrok w Sigmarze: - To ty go zabie - zaka Gerreon. - Zabie mojego brata! Paleniska ponce w krlewskim dugim domu zaczy powoli przygasa. Czciowo zwglone kody drewna i kawaki torfu ledwie si ju tliy, a bijce od nich ciepo upio wielu wojownikw. Przez ca noc witowano tutaj wielkie zwycistwo, skadajc Ulrykowi i Morrowi ofiary z wymienitego misa i piwa. Pierwszemu dzikowano za odwag, ktr natchn wojownikw, drugiemu za pomoc, jak okaza tym, ktrzy udali si na wieczny spoczynek. W dugim domu ucicho, a jedyne dwiki, jakie zakcay cisz, byy to odgosy pochrapywania blisko stu mczyzn, ktrzy spali owinici w zwierzce skry, oraz skrzypienie desek pod ich ciaami. Wojownicy, na ktrych czekay rodziny, powrcili po uczcie do domw, ale kawalerowie i chopcy zbyt modzi, eby prawidowo oceni odporno swych gw, leeli teraz pokotem na pododze i na stoach. Zwyczajem byo, e w noc, kiedy wojownicy wracali do domu po bitwie, krl i jego nastpca penili stra, aby odda honor odwadze swych wojsk. Sigmar siedzia obok ojca na tronie, ktry Bjrn wyrzebi wasnorcznie, czekajc na chwil, gdy syn powrci zwycisko z bitwy i bdzie mg si obok. Z ramion Sigmara zwisa dugi paszcz z wilczej skry, a przed

nim, na specjalnie w tym celu stworzonym cokole, spoczywa dar krasnoludw - Ghal-maraz. eby zaspokoi apetyt wojownikw, zaszlachtowano w t noc mae stadko. Zapas krasnoludzkiego ale szybko si skoczy i mistrz piwowar musia sign do swych rezerw. Weterani odnowili przysigi braterstwa, a ci wojownicy, ktrzy zdobyli tarcze pod murami Astofen, zoyli je po raz pierwszy. Sigmar witowa zwycistwo wraz ze swymi ludmi, ale wci mia przed oczyma pen napicia twarz Ravenny i paczcego Gerreona, kiedy oboje klczeli przy zmarym Trinovantesie. Zdawa sobie spraw, e bitwa pod Astofen bya niesamowitym zwycistwem Unberogenw, ale mier przyjaciela zabraa mu ca rado z tego faktu. Jaka cz niego mwia mu, e takie mylenie jest oznak egoizmu. Dlaczego nie martwi si tak bardzo losem innych zabitych, ktrzy nie byli jego brami miecza? Nie mg si jednak opdzi od wspomnie o Trinovantesie - dobrym i zaufanym przyjacielu, cichym i rozwanym doradcy, zawsze uczciwym i szczerym. Gdy Wolfgart opowiada si za przemoc, a Pendrag doradza dyplomacj, Trinovantes potrafi znale drog czc podpowiedzi obu pozostaych, potrafi znale rwnowag. Z pewnoci bdzie mu go brakowao. - Znowu mylisz o Trinovantesie? - zapyta ojciec. - Czy to takie oczywiste? - odpowiedzia Sigmar pytaniem na pytanie. - By twoim bratem miecza - odpowiedzia Bjrn. To normalne, e za nim tsknisz. Pamitam, e ja

rwnie przeywaem cikie chwile, gdy Torphin zgin na bagnach Reiku. - Chyba go pamitam. Taki potny mczyzna? zapyta Sigmar. - Nigdy za duo o nim nie opowiadae. - Ach... Bye wtedy jeszcze dzieckiem i to nie bya opowie dla twoich uszu - odpowiedzia Bjrn potrzsajc rk. - To prawda, Torphin by olbrzymim czowiekiem, moesz nie wierzy, ale wikszym nawet ode mnie. By jak wykuty ze skay i przy tym silny jak db. By najlepszym bratem miecza, jakiego mczyzna mgby sobie zayczy. - Co si z nim stao? - Umar, tak jak my wszyscy kiedy umrzemy odpowiedzia Bjrn. - Ale jak? - dry Sigmar, widzc, e z jednej strony ojciec niechtnie odpowiada na pytania, ale z drugiej jakby chce by zmuszony do tego, aby opowiedzie o mierci swego brata miecza. - To byo cztery czy pi wiosen temu - zacz opowie Bjrn. - Wyruszylimy wtedy z pomoc krlowi Endalw, Marbadowi, pamitasz? Sigmar prbowa sobie przypomnie tamt wypraw, ale ojciec tyle razy opuszcza Reikdorf, spieszc na pola tylu rnych bitew, e ciko byo spamita je wszystkie. - Nie? - upewni si Bjrn. - No c, Marbad jest dobrym czowiekiem, a jego ludzie prbowali przey na skrawku bagien cigncych si u ujcia rzeki. Osiedlili si tam po tym, jak krl Jutonw, Marius, wypdzi ich z ojczystych ziem, ktre Jutonowie

przejli dlatego, e z kolei ich ojczyzn najechali Teutogenowie. Przypuszczam, e na tych bagnach mona y, ale dlaczego kto miaby chcie tam zamieszka - o to mnie nie pytaj. To niebezpieczne miejsce, pene trzsawisk, ktre wcigaj ludzi, trupich wiate i demonw pijcych ludzk krew. Mimo gorca panujcego w sali Sigmara przeszed zimny dreszcz na wspomnienie przeraajcych opowieci o potworach o martwych oczach i wyduonych zbach, ktre bkay si w oparach mgy, aby ywi si krwi nieostronych wdrowcw. - Mniejsza jednak z tym - kontynuowa opowie ojciec. - Marbad i ja znamy si od wielu lat. Walczylimy razem przeciwko orkom z plemienia Krwawej Paszczy, gdy nadeszy z Gr Szarych jakie dwadziecia lat temu. Wtedy ocali mi ycie, wic miaem wobec niego olbrzymi dug wdzicznoci. Gdy demony z mgie zaczy zagraa yciu jego ludzi, wezwa mnie na pomoc, a ja wyruszyem, aby spaci stary dug. - Przeszlicie ca drog a na wybrzee? - Tak wanie zrobilimy, chopcze, poniewa pod adnym, powtarzam ci, pod adnym pozorem nie moesz zama przysigi, ktr zoye. Wizy lojalnoci i przyjani s najwaniejsz rzecz w caym naszym yciu, a dla ludzi, ktrzy ami obietnice, nie ma miejsca na wiecie. Nigdy o tym nie zapominaj. - Nigdy nie zapomn - obieca Sigmar. - Co si wydarzyo, gdy ju dotarlicie na wybrzee? - Marbad wraz ze swoj armi czeka na nas w

Marburgu i stamtd wyruszylimy na bagna, tak jakby czekaa nas tam wielka przygoda, gloria i chwaa. Sigmar dostrzeg, e ojciec utkwi teraz puste, zamglone spojrzenie gdzie w przestrzeni, jakby na nowo otoczyy go mgy, pomidzy ktrymi kroczy tak dawno temu. - Ojcze? - zagadn, gdy milczenie si przeduao. - Co? Ach tak... No c, wkroczylimy na bagna i wtedy wok nas z mgy zaczy wyania si demony. Byy szybkie jak duchy, cigay ludzi z wierzchowcw i topiy ich w bagnach, aby po chwili wysa ich do boju przeciwko nam, caych napuchnitych i trupiobladych. Ujrzaem, jak jeden z demonw pochwyci Torphina. Nigdy tego nie zapomn. Zjawa bya biaa, tak niezwykle biaa. Jak zimowe niebo, i te lodowate niebieskie oczy - niczym ognie rozbyskujce zim na pnocnym niebie. Demon spojrza na mnie i przysigam, e mia mi si w twarz, odbierajc ycie memu bratu miecza. - Jak ich pokonalicie? - Pokonalimy? - zastanowi si na gos Bjrn. - Nie jestem pewien, czy mona to tak nazwa. Jedyne, co moglimy zrobi, to uj z stamtd z yciem. Marbad dosta od jasnowidzw bro, ktr nazywa Czerepem Ulfa. Nie wiem, jak moc zaklto w tym ostrzu, ale zabijao demony i Marbad dziery je niczym prawdziwy bohater, wycinajc nam drog pomidzy demonami wynurzajcymi si z mgy. Ale nie to byo najgorsze. - Nie?

- Nie, potem wydarzyo si co znacznie gorszego. Gdy tylko dotarlimy na skraj moczarw, usyszaem, jak kto woa moje imi i do dzi pamitam rado, jak poczuem, rozpoznajc wtedy gos Torphina. Odwrciwszy si ujrzaem, jak wynurza si z mgy. Oczy mia wywrcone tak, e byo wida tylko biaka, skra bya trupioblada, a z ust wylewaa si brudna woda tak, jakby wypywaa z jego puc. renice Sigmara rozszerzyy si i poczu jak na myl o ponurym losie ojcowego przyjaciela jey mu si wos na karku. - Co wtedy zrobie? - A c mogem zrobi? - zapyta retorycznie Bjrn. Marbad poda mi Czerep Ulfa, a ja wbiem go w ciao Torphina, wysyajc przyjaciela prosto na dwr Ulryka. mier przez utonicie to nie jest koniec godny wojownika, dlatego zabiem go mieczem. Jeeli wilczy bg ma w sobie cho krztyn sprawiedliwoci, przyjmie Torphina do siebie, poniewa kln si, e nie stpa nigdy po ziemi bardziej godny tego czowiek. Sigmar rozumia, e ojciec nie mia innego wyjcia jak tylko zabi brata miecza, eby umoliwi mu udanie si na dwr Ulryka. Czu si strasznie, mylc o tym, e moe sam bdzie musia kiedy zabi w podobnej sytuacji ktrego z towarzyszy. Postanowi jednak w tej samej chwili, e musi zgromadzi najbliszych sobie i zwiza si z nimi wizami braterstwa. - Opucilimy trzsawiska, zwrciem Czerep Ulfa Marbadowi i stalimy si wtedy brami miecza. Dlatego te, kiedy Endalowie prosz o pomoc, jestemy

zobowizani wyruszy im z odsiecz i na odwrt. Podobne przysigi wi nas z Cherusenami i Teleutenami, po tym, jak sprzymierzylimy si, wygrawszy bitwy z bestiami zamieszkujcymi lasy. Te przysigi s niezwykle wane, Sigmarze, najwaniejsze. Dotrzymuj tych, ktre sam skadasz, a inni pod za twym przykadem. Sigmar pokiwa gow ze zrozumieniem. Ravenna zapia ostatni guzik opoczy brata i zacisna mocniej tasiemk, a nastpnie wygadzia mikk wen na piersi zmarego. Ubrany w najlepsze szaty, Trinovantes spoczywa na tym samym ku polowym, z ktrego zerwa si par dni temu, aby wyruszy na bitw. Poniewa ich oboje rodzice nie yli, to na ni przypad obowizek umycia ciaa i przygotowania go do zoenia do grobu, ktre miao si odby nastpnej nocy podczas nowiu ksiyca. Przesuna doni po zimnym policzku i pogadzia pikne, ciemne wosy, tak podobne do Gerreona i jej wasnych. Rysy twarzy brata zagodniay po mierci, ale zmarszczki powstae w skutek trosk i zmartwie pozostay na zawsze wyryte na modej twarzy. - Nawet po mierci wygldasz na zasmuconego powiedziaa agodnie. Naostrzony topr, byszczcy w wietle ognia lea na ou tu obok ciaa. Wycigna do, aby dotkn broni, ale w ostatniej chwili cofna j. Byo to narzdzie mierci i nie chciaa mie z nim nic wsplnego. Wojna bya dla niej czym niepotrzebnym,

gr, w jak bawi si mczyni z Reikdorfu, ale gr okrutn, ktra moga mie tylko jeden wynik. Gerreon siedzia na stole naprzeciwko niej, chowajc gow w ramionach i opakujc strat bliniaczego brata. Na swym ou mierci matka wyznaa Ravennie, e starucha, ktra przyjmowaa pord bliniakw przepowiedziaa jej, e braci bdzie zawsze czya nierozerwalna wi, ale tylko jeden z nich przeyje na tyle dugo, eby pozna najwiksz rozkosz i najwikszy bl. Nigdy nie rozmawiaa o tym z Gerreonem, ale zastanawiaa si teraz, czy mier brata byaby wobec tego najwikszym blem, jakiego kiedykolwiek mia dozna. Co w takim razie byoby najwiksz rozkosz? Ravenna chciaa utuli brata w ramionach i ukoysa go do snu, tak jak robia to wiele razy w przeszoci, kiedy starsi chopcy namiewali si z jego adnej twarzyczki i wtej postury. Zdawaa sobie jednak spraw, e by to instynkt starszej siostry i tym razem nie pomog tak proste rodki. Podniosa si z klczek i przemierzya nisk izb. Dym z paleniska gromadzi si pod sklepieniem, utrzymujc ciepe i suche powietrze w rodku, poniewa w pomieszczeniu nie byo otworu wentylacyjnego. Z wiszcego na elaznych hakach nad paleniskiem bulgoczcego kocioka unosi si zapach gotowanego misa, pochodzcego ze zwierzt z krlewskiego stada. Jednake Ravenna bya przekonana, e strawa si zmarnuje, poniewa tej nocy adne z nich nie przejawiao apetytu.

Wycigna rk i pooya do na gowie brata, siadajc tu obok niego. Wbrew temu, co przed chwil pomylaa, obja chopca i przycigna do siebie. Gerreon powodowany naturalnym odruchem obj j w talii ramieniem, a ona zacza go delikatnie koysa. - Ju starczy - powiedziaa cicho. - Nie potrzeba nam wicej ez w tym domu, Gerreonie. Przycigniesz tylko ze duchy, a twj brat na pewno nie chciaby, eby ostatnim dwikiem, jaki usyszy przed wkroczeniem na dwr Ulryka, byo twoje zawodzenie. - Nic na to nie poradz - odpowiedzia Gerreon, unoszc gow z jej ramienia. Twarz mia mokr i zaczerwienion od dugotrwaego paczu. Drug rk przetar twarz i rzek: - Mj brat nie yje. - Wiem - powiedziaa Ravenna. - Trinovantes by take moim bratem, Gerreonie. - Ale dla mnie by bliniaczym bratem, nigdy nie zrozumiesz, jak to jest straci kogo, kto jest jakby czci ciebie. Kiedy co si z nim dziao, mogem to czu, tak jakby przytrafiao si mnie. - Trinovantes by wojownikiem - stwierdzia spokojnie Ravenna. - Takie wanie ycie wybra i wiedzia, jakie si z nim wie ryzyko. - Nie! - rzuci ostro Gerreon. - Nie sdz, eby wybra swoj mier. Troch popytaem na ten temat. - Co to ma znaczy? - To ma znaczy, e Sigmar jest winny mierci naszego brata - warkn Gerreon. - Rozmawiaem z powracajcymi wojownikami i oni powiedzieli mi, e to

Sigmar wysa Trinovantesa, aby ten broni mostu Astofen. Wyda mu rozkaz, aby pod adnym pozorem si nie wycofywa. Czy to jest wedug ciebie wybr? Ravenna wypucia brata z ucisku, aby pooy mu rce na ramionach i obrci w swoj stron. Ona rwnie pragna si dowiedzie, w jaki sposb zgin Trinovantes, dlatego zapytaa Pendraga i znaa ju prawd. - Nie, Gerreonie - powiedziaa. - Trinovantes dobrowolnie zgosi si do tej misji. Pytaam Pendraga i powiedzia mi dokadnie, co si wydarzyo. - Pendraga? No tak, oczywicie, e on bdzie kry swojego brata miecza, prawda? Zoy przysig lub co podobnego. Powie wszystko, aby go chroni. Nie przyszo ci to do gowy? Ravenna potrzsna przeczco gow: - Pendragowi daleko do ideau, ale nie jest kamc i ja mu wierz. To zielonoskrzy zabili Trinovantesa, a Sigmar pokona ich przywdc. Gerreon odepchn od siebie siostr i krzykn: - Jak moesz go broni w tej sytuacji?! Czy to dlatego, e nie moesz si doczeka, eby rozoy przed nimi nogi? To o to chodzi? Ravenna wymierzya mu siarczysty policzek, zostawiajc na twarzy brata widoczny, czerwony lad. - A wic to prawda - stwierdzi i wtedy rka dziewczyny wysuna si, by wymierzy mu kolejny cios. Tym razem by jednak szybszy i zdy j zapa w elaznym ucisku.

- Nie rb tego - powiedzia ostro. Ravennie po chwili udao si wyrwa do z ucisku brata, podczas gdy on sta nieruchomo, zwijajc donie w pici, a yy na szyi pulsoway mu ognicie na tle bladej skry. Ravenna odskoczya do tyu przeraona tym wybuchem wciekoci. - Przepraszam za moje sowa, siostro - powiedzia wreszcie Gerreon. - Ale nie zmieni zdania. Sigmar zabi naszego brata i jest to tak pewne, jakby osobicie wbi mu wczni w serce.

Rozdzia 4 Bracia miecza


Nad trawiastymi zboczami Wzgrza Wojownikw wia zimny, przenikliwy wiatr i Ravenna musiaa cianiej owin si zielonym paszczem, obserwujc kolumn wojownikw podajc drog, ktra wybiegaa z Reikdorfu. Pochd prowadzi Sigmar, odziany w byszczc brzow zbroj i elazny hem. Obok niego kroczy krl, za ktrym z kolei stpali Pendrag i Alfgeir; jeden z nich nis sztandar Sigmara, drugi krlewskie barwy. Odziani w zbroje wojownicy nieli ciao jej brata na marach skonstruowanych z tarcz. Doczesne szcztki zmarego przykrywa jego zielony sztandar. Ravenna poczua ucisk w gardle na widok zwok ukochanego brata. Gerreon sta u jej lewego boku, coraz bardziej sztywny i spity w miar zbliania si ku nim procesji. Obrzucia go szybkim spojrzeniem. Przystojne rysy jego twarzy stay w tym momencie, jakby byy wykute z kamienia. Mia dzi na sobie najlepsz koszul ze szkaratnej weny, zrezygnowa te z temblaka dla rannej rki. Zdrow do trzyma na gowicy miecza przypasanego u boku. Wycigna rk i zdja do brata z rkojeci

miecza, chowajc j w swojej. Pocztkowo zmarszczy brwi, ale po chwili odpry si, widzc smutek w jej oczach. - Nie martw si, siostro - powiedzia. - Nie mam zamiaru zrobi nic gupiego. - Wcale o tym nie pomylaam - skamaa. cisn jej do i obrci si w stron zbliajcych si mczyzn, ktrzy byli ju w poowie wysokoci wzgrza. Ravenna widziaa, jak mijaj grobowiec Redmane Dregora, przy ktrym zarwno Sigmar, jak i jego ojciec skonili si, aby uczci pami szlachetnego przodka. Krlewski ojciec umar dugo przed narodzinami Ravenny, ale opowieci o jego heroicznych wyczynach byy znane jak kraj Unberogenw dugi i szeroki, pasjonujc liczne pokolenia malcw, ktre suchay z rozdziawionymi buziami opowieci o wielkim bohaterze. Wreszcie pogrzebowy kondukt wspi si wijc si drk do miejsca przeznaczonego na wieczny spoczynek Trinovantesa. By to grobowiec wykuty w skale wzgrza, a wejcia do niego strzegy wysokie filary z omszaego kamienia. Jako jeden ze stranikw Krlewskiego Dworu Trinovantes mg dostpi zaszczytu pochowania w takim miejscu, na kamiennej pce tu obok ojca. Olbrzymi gaz zasaniajcy wejcie do grobowca zosta odtoczony na bok po botnistym podou, otwierajc przejcie dla ostatniej drogi Trinovantesa. Krl Bjrn zatrzyma si przed wejciem do kurhanu,

a Sigmar skin z powag i zrozumieniem w stron Ravenny i Gerreona. Przez dugie minuty nikt nie odezwa si nawet sowem. Jedynym syszalnym dwikiem by szum wiatru, aoliwy jk, ktry lepiej oddawa uczucia zgromadzonych ni mgby to uczyni najwietniejszy mwca. Wreszcie krl Bjrn wystpi naprzd w stron grobowca, po czym opad na kolana i skoni gow przed mrocznym wejciem. Jego ciemnoniebieski paszcz trzepota na wietrze, a brzowa korona lnia w popoudniowym socu. - Oto wojownik udaje si na ostatni spoczynek w ziemi, ktrej broni wasnym ciaem - rzek krl. - Zwa si Trinovantes i umar mierci bohatersk, z ostrzem mokrym od krwi wroga, walczc do ostatniej chwili mimo odniesionych ran. Przyjmij go, potny Ulryku, i zgotuj mu godne powitanie. Nastpnie krl wycign n z brzu i przesun ostrzem po wntrzu doni. Potem cisn j w pi, pozwalajc kroplom krwi rozprysn si na ziemi przed ziejcym czerni wejciem do grobowca. - Skadam ci w ofierze krlewsk krew - powiedzia Bjrn. - Oraz honor jego braci miecza. Sigmar poprowadzi wojownikw nioscych ciao Trinovantesa obok krla, a nastpnie, pochyliwszy gow, w gb pachncej stchlizn ciemnoci. Ravenna czua, e palce Gerreona zaciskaj si na jej doni, ale nie odwrcia oczu odprowadzajc ostatni raz wzrokiem ciao zmarego wnoszone do grobowca. Syszc dobiegajcy ze rodka szczk metalu i

ciszone gosy wojownikw, poczua, e zbiera jej si na pacz. W kocu mczyni wynurzyli si na wiato dzienne i zajli pozycje za krlem, dzierc tarcze dumnie przed sob. Ostatni wyszed z kurhanu Sigmar, niosc przed sob tarcz Trinovantesa niczym olbrzymi tac. Skra rozcignita na drewnianym stelau bya ponacinana i brakowao kilku brzowych wiekw wok krawdzi. Sigmar powoli zbliy si do niej i do Gerreona z twarz, na ktrej malowao si wielkie cierpienie. Serce dziewczyny wyrwao si ku temu modemu mczynie, mimo e sama opakiwaa wasn strat. Poczua, e Gerreon sztywnieje na widok zbliajcego si Sigmara, ktry podnis tarcz i poda j modziecowi. - Trinovantes by najdzielniejszym ze znanych mi ludzi - powiedzia Sigmar. - To bya jego tarcza, ktr teraz przekazuj tobie, Gerreonie. Moesz nosi j z dum i z jej pomoc zasuy na taki honor, jaki spotka twego brata. - Honor? - sykn Gerreon. - Wysanie na mier przez przyjaciela nazywasz honorem? Ja nazwabym to inaczej! Sigmar nie okaza otwarcie gniewu, syszc obraliwe sowa, ale Ravenna ujrzaa, jak jego oczy pociemniay od wciekoci pomieszanej z alem. W dalszym cigu trzyma w wycignitych przed siebie rkach tarcz Trinovantesa, wic dziewczyna wyswobodzia do Gerreona, aby mg przyj dar. - On by moim przyjacielem, Gerreonie - rzek po chwili Sigmar. - Ja rwnie opakuj jego mier, tak

jak ty. To prawda, wydaem mu rozkaz, ktry ostatecznie doprowadzi do jego mierci, ale takie s prawa wojny. Dobrzy ludzie gin, a my moemy uczci ich ofiar przez to, e yjemy dalej i czcimy ich pami. Ravenna pragna z caego serca, aby brat przyj ofiarowan tarcz, ale wydawa si zdeterminowany, aby przedua w nieskoczono napit konfrontacj i nie odbiera tarczy od Sigmara. Obaj mczyni mierzyli si wzrokiem w napiciu, a ona chciaa krzycze z frustracji. Zamiast tego wycigna przed siebie donie, schwycia tarcz brata, po czym skonia gow przed Sigmarem i podniosa tarcz dumnie przed sob. Sigmar spojrza zdumiony, gdy wyja tarcz Trinovantesa z jego rk, ale widziaa, e w oczach krlewskiego syna zo zamienia si w zrozumienie, gdy poj, e prbuje ochroni pozostaego przy yciu brata. - Dzikuj - powiedziaa gosem dumnym i silnym, pomimo alu, ktry odczuwaa. - Wiem, e serdecznie miowae naszego brata i e on rwnie kocha ci jak samego siebie. Sigmar odpowiedzia: - By moim bratem miecza i nigdy nie zostanie zapomniany. - Tak - zgodzia si Ravenna. - Nigdy go nie zapomnimy. Gerreon sta bez ruchu, ale poniewa tarcza zostaa przyjta, Sigmar odwrci si i podszed do wojownikw, przyjmujc pozycj przy Pendragu,

dziercym szkaratny sztandar, ktry opota targany przez wiatr. Krl dusz chwil obserwowa Gerreona, ale nie rzek ani sowa, a nastpnie stan u boku swego czempiona. Teraz Sigmar i Wolfgart wystpili z szeregu i ustawili si przy gazie, ktry mia zasoni wejcie do miejsca wiecznego spoczynku ich brata miecza. Pendrag przekaza sztandar Sigmara jednemu z wojownikw i doczy do przyjaci. Mczyni podparli gaz i zaczli na niego napiera, prc minie i ryjc stopami w wilgotnej ziemi. Ravennie zdawao si, e nie bd w stanie poruszy olbrzymiej skay, ale kamie zacz si wreszcie chwia, zrazu powoli, aby po chwili da si przetoczy si rozpdu w odpowiednie miejsce. Ravenna zamkna oczy, gdy gaz z wielkim hukiem i straszliw nieuchronnoci wyldowa naprzeciw wejcia do grobowca, zamykajc ciao Trinovantesa na zawsze w rodku. Zapada ju zmierzch, gdy Bjrn usiad na kamieniu naprzeciw grobu Trinovantesa, skadajc na ziemi przed sob sakw z sercem byka w rodku. By zniecierpliwiony tym, e mae ognisko, ktre rozpali przed kurhanem, nie pono na tyle mocno, aby ogrza mu ciao, ktre zimny wiatr okrada z resztek ciepa niczym zuchway zodziej. Ta cz rytuau pogrzebowego zawsze czynia go niespokojnym, ale wiedzia, e jest niezbdna, a on jako krl musi j wykona.

Spojrza w gr, na powoli pojawiajce si gwiazdy, czekajc, a uka si pozostae, na razie widoczne tylko jako nike byski wiata na ciemniejcym niebie. Eoforth mawia, e s to szczeliny w wiecie miertelnikw, przez ktre mieszkajcy powyej bogowie mog obserwowa czyny ludzkiej rasy. Bjrn nie wiedzia, czy bya to prawda, ale poniewa te sowa brzmiay dobrze, postanowi zaufa mdroci swego doradcy. Usyszawszy ciche kroki po drugiej stronie wzgrza, odwrci wzrok od gwiazd i pooy do na rkojeci niwiarza Dusz. W gstniejcym mroku nie widzia, kto nadchodzi, ale zdawa sobie spraw, e zmierzch by czasem pojawiania si rnych cieni i duchw, a poza tym jego wzrok nie by ju tak dobry jak w czasach modoci. - Pokj z tob, Bjrnie - rzek niski, ale mocny gos, zanoszc si chichotem. - Tej nocy nie zamierzam ci skrzywdzi. Zza kurhanu wynurzya si zgarbiona kobieta odziana w czarne szaty, ale Bjrn nie wypuci miecza z rk na jej widok. Posta poruszaa si podpierajc si skatym kosturem, a jej wosy zdaway si krlowi tak biae, jak mga, w ktrej czaj si demony. To porwnanie wytrcio go z rwnowagi, ale sta dalej niewzruszenie, zdecydowany, aby stawi czoa wiedmie z Brackenwalch nie okazujc strachu. - Przynosisz ofiar dla boga zmarych? - zapytaa starucha. Jej twarz bya pomarszczona i stara, ale oczy lniy

jak u modej dziewczyny, jasne i szelmowskie. - Tak, przynosz - potwierdzi Bjrn, schylajc si, aby podnie sakw z ziemi. - Czy co ci niepokoi, Bjrnie? - zapytaa kobieta. - Ty i tobie podobni zawsze wzbudzalicie we mnie niepokj - odpowiedzia. - Mnie podobni? - umiechna si szyderczo starucha. - Pozwl, e ci przypomn, e to my uchronilimy twj lud, kiedy nadesza plaga. To nam zawdziczasz ostrzeenie przed wielk besti z Wyjcych Wzgrz. Dziki mnie jeste, kim jeste, a twj lud jest teraz wymieniany jako jedno z najpotniejszych zachodnich plemion. - To wszystko prawda - przyzna Bjrn. - Ale nie zmienia to faktu, e uwaam, i ciemno otula ci niczym paszcz. Posiadasz moce, o ktrych miertelni mczyni nie mog marzy. Wiedma zaniosa si gorzkim, przeraliwym miechem: - A czy bardziej martwi ci to, e mam moc wiksz od miertelnych, czy to e od mczyzn? - I to, i to - przyzna Bjrn. - Przynajmniej jeste szczery - stwierdzia starucha, kucajc przed grobowcem. - A teraz szybko, dawaj serce. Bjrn rzuci sakw w stron kobiety, ktra zapaa j w locie, a nastpnie oprnia nad ogniskiem. Serce szybko zaczo skwiercze w pomieniach, a gdy zajo si ogniem, ostry aromat poncego misa wypeni nozdrza krla, ktry poczu, jak lina napywa mu do

ust. Skwierczcy kawaek misa spalajc si rozpryskiwa wok tuszcz i krew. - Bg zmarych jest take bogiem snw - odezwaa si stara kobieta. - Tym, ktrzy odprowadzaj dusze zmarych do jego krlestwa, zsya senne wizje. Bjrn nic nie odpowiedzia, nie chcc wdawa si w wymian zda z zaklinaczk umarych. Wiedma spojrzaa na niego. - Nie chciaby posucha ktrego z moich snw? - Nie - odpowiedzia Bjrn. - O czym takim mogaby ni, co chciabym wiedzie? Starucha wzruszya ramionami, przewracajc serce w palenisku. Jego powierzchnia bya ju sczerniaa i skurczona od gorca pomieni. - Sny s jak bramy wiodce ku przyszoci powiedziaa. - Pycha, duma czy odwaga nie stanowi obrony przed panem zmarych i wszystkich prdzej czy pniej czeka podr do jego krlestwa. - Czy rytua jest ju ukoczony? - przerwa jej Bjrn, zdenerwowany gadanin czarownicy. - Prawie - odrzeka. - Ale ty najlepiej ze wszystkich ludzi powiniene wiedzie, e popiech przy ofiarach dla bogw nie jest wskazany. - Co to miao znaczy? - zapyta gniewnie Bjrn, stajc nad staruch. - Do diaba z tymi zagadkami, mw janiej, kobieto! Wiedma spojrzaa na niego i Bjrn poczu, jak lodowata do ciska jego serce tak bezlitonie, jak pomienie pochaniaj serce byka. Oczy czarownicy lniy blaskiem ognia, ale ar ogniska ustpi miejsca

przeraliwemu chodowi. Zad zimny wiatr, porywajc krlewski paszcz i poruszajc nim wok Bjrna, jakby kawaek materiau by yjc istot. Mczyzna spojrza w niebo, ktre byo czarne i bezgwiezdne, nie pony te wiata bogw. Bjrn nigdy w caym swoim yciu nie czu si tak samotny jak w tej chwili. - Stoisz na krawdzi otchani, krlu Bjrnie zasyczaa starucha, a jej gos przecina nocn cisz niczym n. - Wic lepiej suchaj uwanie tego, co mam ci do powiedzenia. Dziecko Gromu jest w niebezpieczestwie, poniewa moce ciemnoci nastaj na jego ycie, chocia ono jeszcze o tym nie wie. Jeeli przeyje, rasa ludzi bdzie w chwale i spokoju rzdzi ziemi, morzem i niebiosami, ale jeli si zachwieje, wiat zginie w pomieniach i powodzi krwi. - Dziecko Gromu? - zapyta Bjrn, odwracajc wzrok od pustego, martwego nieba. - O kim mwisz? - Mwi o czasach, ktre nadejd dugo po tym, jak ty, a nawet ja, znajdziemy si w grobach. - Jeeli i tak bd ju martwy, to dlaczego mam si przejmowa tym, co mwisz? - Jeste wielkim wojownikiem i dobrym czowiekiem, krlu Bjrnie, ale ten, ktry nadejdzie po tobie, bdzie najwikszym wojownikiem caej ery. - Mj syn? - zapyta Bjrn. - Masz na myli Sigmara? - Tak - starucha pokiwaa twierdzco gow. - Mwi o Sigmarze. Stoi u bram krlestwa Morra, a bg zmarych zna jego imi. Strach zmrozi Bjrna. Jego ona zmara w noc

rozlewu krwi, a gdy usysza, e mgby przey te jedynego syna, zda sobie spraw, e bya to najgorsza rzecz, jak potrafi sobie wyobrazi. - Czy moesz go ocali? - spyta bagalnie. - Nie - odrzeka starucha. - Tylko ty moesz. - W jaki sposb? - Skadajc mi wit przysig, kiedy o to poprosz powiedziaa kobieta, biorc go za rk. - Zrb to! - krzykn Bjrn. - Pro, o co tylko zechcesz. Wiedma potrzsna gow, wiatr osab, a gwiazdy znowu zajaniay na niebie: - Nie teraz, Bjrnie, ale bd gotw, kiedy to uczyni. Bjrn skin gow i oderwa si od starej kobiety. Rozejrza si dokoa, widzc, e niebo powrcio do normalnego koloru. Odetchn gboko, po czym odwrci si w stron grobowca Trinovantesa. Ogie wygas, a wiatr roznosi proch pozostay ze spopielonego serca. Wiedma znikna. Sigmar obserwowa, jak maleki punkt byszczcy na zboczu Wzgrza Wojownikw ganie i wiedzia, e oto zakoczy si ostatni z rytw towarzyszcych mierci przyjaciela. Nie mg wyrczy ojca w tym obowizku, ale wiedzia, e krl starannie wykona sw powinno wobec zmarego. Sigmara przeszed dreszcz, gdy spojrza na zachd, w stron zachodzcego soca. Wkrtce zrobi si ciemno, a na murach zaczli si ju pojawia stranicy

rozpalajcy osonite koksowniki, ktrych zadaniem byo owietla otwart przestrze rozpocierajc si za obwarowaniami Reikdorfu. Noc bya por strachu, gdy bestie mieszkajce w lasach i grach po zapadniciu zmroku przejmoway wadz nad krain. Ale ju wkrtce koniec z tym, pomyla Sigmar. Bo oto nadchodzi czas ludzi. - Zwalcz ciemno - wyszepta, kadc donie na cikim gazie w ksztacie szecianu, ktry spoczywa w centrum osady. Nierwna powierzchnia kamienia bya czerwona i poykowana zotymi nitkami, nie przypominajc niczego, co mona by znale na zachd od gr. Ostatnie promienie soca ogrzay powierzchni skay i Sigmar czu, jak kamie promieniuje ciepem, jakby akceptujc jego obecno. Wtem usysza odgos zbliajcych si krokw i spojrza w gr. Wolfgart i Pendrag, wci odziani w brzowe zbroje, kroczyli przez miasto, trzymajc gowy wysoko w grze. Sigmar umiechn si na ich widok, czujc wi czc go z tymi odwanymi modziecami, ktrzy walczyli - obok niego, nie szczdzc krwi swojej i wrogw. - Powiesz mi wreszcie, o co chodzi? - zapyta Wolfgart. - Czeka na nas potna popijawa i wiele kobiet, ktre nie mog si doczeka, eby godnie nas powita po powrocie do domu. Sigmar podnis si z klczek i powiedzia: - Dzikuj, e przyszlicie, przyjaciele. - Czy wszystko w porzdku? - zapyta Pendrag,

wyczuwajc w gosie Sigmara dziwny ton. Sigmar pokiwa twierdzco gow, po czym ponownie przyklkn przy czerwonym kamieniu: - Czy wiecie, co to jest? - Oczywicie - odpowiedzia Wolfgart, kucajc tu obok. - To Kamie Przysig - stwierdzi Pendrag. - Tak - podchwyci Sigmar. - Kamie Przysig zosta przywieziony ze wschodu przez pierwszych przywdcw Unberogenw, ktrzy umiecili go tutaj, gdy zdecydowali si osiedli na tych ziemiach. - I co z tego? - zapyta niecierpliwie Wolfgart. - Reikdorf zosta zbudowany wok tego kamienia, tu wzrasta nasz lud, na ziemi, ktra odwdziczaa mu si za czu opiek - odrzek Sigmar ponownie kadc donie na kamieniu. Kiedy mczyzna skada kobiecie przysig maesk, ich donie cz si tutaj. Gdy nowy krl przysiga poprowadzi swj lud, take czyni to tu i wreszcie, kiedy wojownicy skadaj przysig krwi, ich krew spywa po tym kamieniu. - No c - stwierdzi Pendrag. - Nie jeste jeszcze krlem, a nie zakadam te, eby planowa polubi ktrego z nas, nieprawda? - Do diaska, lepiej, eby nie prbowa! - krzykn Wolfgart. - Zreszt i tak jest za chudy jak na mj gust. Sigmar potrzsn gow, ignorujc ironiczne uwagi przyjaci. - Masz racj, Pendragu, przywiodem was tutaj, poniewa chciaem, abycie dobrze zapamitali to, co si za chwil wydarzy. Pod Astofen odnielimy wielkie

zwycistwo, ale to by dopiero pocztek. - Pocztek czego? - zapyta Wolfgart. - Nas - odpowiedzia Sigmar. - Chyba si mylie, Pendragu - rzek Wolfgart. - On rzeczywicie chce nas polubi. - Mwic nas" miaem na myli ras ludzi - wyjani Sigmar. - Astofen byo tylko pocztkiem, poniewa widz dla nas lepsz przyszo. Kadego roku bestie z lasw atakuj nasze osady, a zielonoskrzy pldruj nam domostwa, a jednak wci ze sob walczymy. Teutogenowie i Turyngianie najedaj nasze pnocne ziemie, a Merogenowie atakuj od poudnia. Norsmeni i Udosesi s w stanie wiecznej wojny, a Jutonowie i Endalowie walcz ze sob od tak dawna, e najstarsi ludzie nie pamitaj pocztku konfliktu. Wolfgart wzruszy ramionami: - Tak zawsze byo i bdzie. Pendrag przytakn i powiedzia: - Ludzie zawsze bd ze sob walczy. Silny bdzie odbiera sabszemu, a ten, ktry ma wadz, bdzie jej chcia jeszcze wicej. - Czas pooy temu kres - rzek na to Sigmar. Zgromadzilimy si tu, aby poprzysic koniec wojen midzy plemionami. Jeeli marzy nam si co wicej ni zwyke przetrwanie, musimy si zjednoczy we wsplnym celu. Sigmar wycign zza pasa Ghal-maraza i pooy go w poprzek Kamienia Przysig: - Tego dnia, gdy przechadzaem si pomidzy grobowcami moich przodkw, ujrzaem, jak rozciga

si przed mn nasza kraina. Zobaczyem rozlege lasy i porozrzucane w nich miasta, niczym wyspy na ciemnym morzu. Zobaczyem si ludzi, ale take ich saboci i strach, gdy kulili si za wysokimi murami, ktre oddzielay jednych od drugich. Poczuem zazdro i nieufno w ich sercach, emocje, ktre zawsze bd nasz saboci w obliczu silniejszego wroga. Mam wizj wielkiego ludzkiego imperium, kraju rzdzonego si i sprawiedliwoci, ale eby zrealizowa t wizj, bdziemy musieli pozostawi maostkowo za nami. - Wysoko postawiony cel - podsumowa Pendrag. - Ale szlachetny. - Z pewnoci szlachetny - zgodzi si Wolfgart. - Ale rwnie niemoliwy do osignicia. Ludzkie plemiona yj wojn i dla wojny, zawsze ze sob walczyy, walcz i bd walczy. Sigmar potrzsn gow i pooy do na ramieniu Wolfgarta: - Mylisz si, przyjacielu. Razem moemy da pocztek czemu zupenie nowemu, czemu wspaniaemu. - Razem? - upewni si Wolfgart. - Tak, razem - powtrzy Sigmar, kadc drug do na obuchu potnego mota. - Nie osign tego sam; potrzebuj was, moi bracia miecza, abycie stanli przy mym boku. Przysignijcie wraz ze mn, przyjaciele. Przysignijcie, e od tej pory wszystko, co robimy, bdzie suyo budowaniu wizji zjednoczonego imperium ludzi. Wolfgart i Pendrag spojrzeli po sobie, jakby uwaali

Sigmara za szaleca, ale chwil potem Pendrag odwrci si do krlewskiego syna i umiechn si. - Ta przysiga, czy ona wymaga krwi? Kady z nas upuci jej ju do w cigu ostatnich kilku dni. - Nie, przyjacielu - odpowiedzia Sigmar. - To Ulryk wymaga krwi, mi wystarczy twoje sowo. - W takim razie masz je - pokiwa gow Pendrag, kadc do na obuchu bojowego mota. - Wolfgarcie? Modzieniec potrzsn gow ze miechem: - Obaj oszalelicie, ale poniewa jest to szalestwo w doborowym towarzystwie, to ja te w to wchodz. Wolfgart ladem towarzyszy pooy do na Ghalmarazie i wtedy Sigmar rzek: - Przysigam na wszystkich bogw tej ziemi i na t potn bro, e nie spoczn, dopki wszystkie ludzkie plemiona nie bd zjednoczone i silne. - Ja te przysigam - powiedzia Pendrag. - I ja - dorzuci Wolfgart. Serce Sigmara pucho z dumy, gdy patrzy w oczy braci miecza i widzia w nich wielk wiar, jak w nim pokadali. Wolfgart pokiwa gow i zapyta: - I co teraz? Chcesz ebymy ju tej nocy w trjk wyprawili si na podbj wiata? Daleko bymy nie uszli. - Nasza trjka to dopiero pocztek - obieca Sigmar. Bdzie nas wicej. - Wielu nie bdzie chciao poda wraz z nami t drog - ostrzeg go Pendrag. - Nie stworzymy twojego wynionego imperium bez rozlewu krwi.

- To bdzie duga i cika droga - przyzna Sigmar. Ale wierz, e s w yciu takie rzeczy, o ktre warto walczy. Wolfgart rzuci spojrzenie w mrok nad Kamieniem Przysig i zgodzi si: - Ano tak, myl, e moesz mie racj. Sigmar pody za jego wzrokiem i serce zabio mu szybciej, gdy ujrza Ravenn stojc na skraju placu. Otulona bya ciasno zielonym szalem, a na ramiona spyway jej czarne, rozplecione wosy. Sigmar patrzy na ni, wiedzc, e nigdy w yciu nie widzia jej tak piknej. Obrci si w stron przyjaci rozdarty midzy powag przysigi, ktr wanie zoyli, a chci pobiegnicia do Ravenny. - No id - powiedzia Pendrag. - Byby gupcem, gdyby tu z nami zosta. Szli brzegiem rzeki, obserwujc jak soce zatapia ostatnie promienie za lini horyzontu. Ze wschodu nadpezaa ciemno i tylko metaliczny chrzst straniczych zbroi i szum rzecznych fal przerywa cisz panujc na wiecie. Kiedy do niej podszed, Ravenna nie odezwaa si ani sowem i tak kroczyli w kojcej ciszy w stron rzeki, ktra toczya szybko swe smolicie czarne wody. Sigmar czu si niezrcznie w cikiej zbroi, ktra przy kadym kroku wydawaa haas, kontrastujc z gracj, z jak kroczya dziewczyna. Przeszli koo odzi wycignitych na brzeg,

suszcych si sieci, a wreszcie dotarli do niewielkiego mola, z ktrego spuszczano do rzeki dugie kody, ktre miay na celu wzmocnienie brzegw. Ravenna wesza na molo i przesza a na sam jego koniec, wpatrujc si w wody Reiku pynce w stron znajdujcego si daleko na zachodzie wybrzea. - Trinovantes uwielbia pywa w rzece powiedziaa. - Pamitam - przytakn jej Sigmar. - Tylko on by na tyle silny, eby przepyn na drugi brzeg. Wszystkich innych spycha prd i musieli zawraca do Reikdorfu. - Nawet ciebie? - Nawet mnie - umiechn si Sigmar. - Brakuje mi go. - Wszystkim nam go brakuje - westchn. Chciabym mc powiedzie co, co zmniejszyoby bl jego utraty. Dziewczyna potrzsna gow: - adne sowa tego nie potrafi, Sigmarze. Zreszt nawet bym tego nie chciaa. - Nie rozumiem - zdziwi si. - Dlaczego miaaby chcie pogra si w blu? - Poniewa inaczej mogabym o nim zapomnie odpowiedziaa. - Mogabym zapomnie o tym, e kiedy bya wojna i e byli ludzie, tacy jak ty, ktrzy widzieli jego mier. - Winisz mnie za jego mier - stwierdzi Sigmar. Odwrcia si od niego, a ostatnie promienie soca zalniy w jej wosach niczym pynna mied. - To ork rzuci wczni w mojego brata, nie ty. Nie

wini ci za jego mier, ale nienawidz tego, e musimy wystawia mczyzn takich jak ty i mj brat, eby nas chronili przed wiatem. Nienawidz tego, e musimy stawia mury, za ktrymi si chronimy i wykuwa miecze, eby nimi zabija wrogw. Wycign rk i dotkn jej ramienia. - wiat to niebezpieczne miejsce, Ravenno, a bez mieczy i wojownikw dawno bylibymy martwi. - Wiem - odpowiedziaa. - Nie jestem naiwna. Rozumiem konieczno posiadania wojska, ale nie musz tego lubi. Nie jeli przez to straciam brata, nie jeli moe mi odebra take ciebie. Sigmar rozemia si: - Ale ja si nigdzie nie wybieram. Ravenna odwrcia si twarz do niego i miech zamar mu na ustach, gdy ujrza, jak z jej oczu pyn rzsiste zy. - Jeste wojownikiem i synem krla - stwierdzia. Twoje ycie jest na polu bitwy. Nie umrzesz raczej jako stary czowiek we wasnym ou. - Przykro mi - odpowiedzia, wycigajc ku niej ramiona. Wtulia si w nie i rozpakaa, wiedzc, e pogrzebowy rytua brata zosta ukoczony. Zbyt dugo bya silna i niewzruszona. Stali tak razem na brzegu rzeki, a soce ostatecznie skryo si za horyzontem, a gwiazdy ukazay si na niebie w caej swej chwale. Noc bya bezchmurna i Sigmar mg zauway takie gwiazdozbiory jak Wielki Wilk, Wcznia Myrmidii czy Waga Vereny, byszczce na nieboskonie.

Z pewnoci ukazay si te inne konstelacje, ale Sigmar nie chcia si ruszy, aby ich wypatrywa, gdy z pewnoci zniszczyoby to nastrj chwili. Ravenna dugo opakiwaa zmarego brata, a Sigmar po prostu trzyma j w ramionach, wiedzc, e kade sowo byoby tylko zakceniem jej aoby. W kocu zy przestay pyn, a dziewczyna obrcia ku niemu oczy, zapuchnite, ale rwnie zdecydowane, jak wtedy, gdy wzia od niego tarcz Trinovantesa na Wzgrzu Wojownikw. - Dzikuj - powiedziaa, ocierajc policzki skrajem szala. - Przecie nic nie zrobiem. - Ale owszem, zrobie. Zastanawiajc si, co miaa na myli, nie odezwa si ani sowem, a wreszcie Ravenna wysuna si z jego ramion i stana naprzeciw, owijajc si cianiej szalem. - To wygldao do powanie - odezwaa si nagle, zmieniajc temat. - Mam na myli to z Pendragiem i Wolfgartem. Sigmar zawaha si chwil z odpowiedzi. - Skadalimy przysig - wydusi wreszcie. - Przysig? Jak przysig? Sigmar zastanowi si, czy powinien odpowiedzie na to pytanie, ale wtedy nagle poj, e aby jego wizja zjednoczonego imperium staa si rzeczywistoci, potrzebuje nabra ksztatw w sercach i umysach ludzkich. Idea to potna bro, a na dodatek rozprzestrzenia si szybciej, ni jakakolwiek armia potrafi maszerowa.

- eby pooy kres wojnom - odpowiedzia wreszcie. - eby zjednoczy plemiona i stworzy jedno imperium, ktre z powodzeniem odeprze ataki bestii ciemnoci. Pokiwaa gow ze zrozumieniem i zapytaa: - A kto bdzie rzdzi tym imperium? - My - odpowiedzia. - Unberogenowie. - Masz na myli siebie. Sigmar skin gow: - Co w tym zego? - Nic, poniewa masz dobre serce, Sigmarze. Szczerze w to wierz. Jeeli kiedy uda ci si stworzy imperium, bdzie to miejsce sprawiedliwoci i siy. - Jeli mi si uda? Nie wierzysz, e mog to osign? - Jeeli ktokolwiek moe, to jeste to ty odpowiedziaa, po czym zrobia krok do przodu i uja go za rk. - Obiecaj mi tylko jedno. - Co tylko zechcesz. - Bd ostrony - umiechna si sabo. - Nie wiesz, o co zamierzam poprosi. - To nie ma znaczenia - odpowiedzia Sigmar. Twoje yczenie jest dla mnie rozkazem. Drug doni pogaskaa go po policzku. - Jeste sodki. - No dalej - powiedzia Sigmar. - Pro, o co chcesz, a ja to uczyni. - W takim razie obiecaj mi, e kiedy skocz si wreszcie wojny - powiedziaa Ravenna patrzc mu prosto w oczy. - Kiedy osigniesz ju to, co

zamierzye, odoysz bro i zostawisz to wszystko za sob. - Obiecuj - rzek bez chwili wahania.

Rozdzia 5 Krlewska wizja


Zima zamkna Reikdorf w zacinitej pici, sprawiajc, e dni zaczy by coraz krtsze, a temperatura spadaa coraz niej, a wreszcie koderka niegu przykrya cay wiat biel. Rzeka Reik toczya swe wody powoli i dostojnie, niosc w zimnych odmtach lodowe kry, ktre spyny tu a z pooonych daleko na poudniu Gr Szarych. Unberogenowie przyczaili si, aby przeczeka nieprzyjazn por roku. Cae szczcie, e niwa byy udane i dla nikogo nie brako chleba. Krl Bjrn wysa wozy ze zboem rwnie na zachd, tam, gdzie osiedlili si Endalowie, poniewa ziemia bya tam licha, a dodatkowo trujca bagienna woda niszczya wypracowane w pocie czoa zbiory. Wozy eskortowali uzbrojeni stranicy, poniewa lasy, nawet podczas gbokiej zimy, byy bardzo niebezpiecznym miejscem. Zbjcy by moe zaprzestawali najazdw na czas, gdy nieg i ld skuway ziemi, ale miertelny zib nie mia wadzy nad wynaturzonymi bestiami zamieszkujcymi nieprzebyte lene ostpy. Wolfgart poprowadzi unberogeskich wojownikw do Marburga, jadc na czele kolumny jedcw

odzianych w nowe koszulki kolcze zaprojektowane i wykonane z elaza przez Alaryka i Pendraga. Wolfgart niechtnie rozstawa si z brzowym napiernikiem i naplecznikiem, ale gdy Alaryk zaprezentowa mu, jak mocna bya nowa zbroja, bez wahania porzuci star i z dum nosi wieo wykuty pancerz. On i jego wojownicy mieli spdzi zim z Endalami i powrci dopiero na wiosn, a Sigmar ju tskni za przyjacielem i dni duyy mu si niemiosiernie. Tydzie za tygodniem mijay ospale, a kady kolejny zimny dzie ciy Sigmarowi niczym brya lodu. Chcia zacz wypenia przysig, ktr zoyli wraz z brami miecza, ale dopki zima dzierya wadz nad ziemi, dopty nic nie mona byo zrobi. adna armia nie bya w stanie maszerowa w takich warunkach, a samo opuszczenie murw miasta rwnao si niemal samobjstwu. Dni pyny wolnym rytmem, a mieszkacy Reikdorfu zajli si pracami, ktre mogli wykonywa tylko wtedy, gdy nie zajmowali si cik prac na roli. Rzemielnicy tworzyli pikn biuteri, tkacze wyplatali cudowne gobeliny, a mistrzowie przyjmowali na nauk czeladnikw chccych w przyszoci zosta snycerzami czy kamieniarzami. Byy to zawody, ktrych przedstawiciele wytwarzali produkty zbytkowne, o ktrych nikt nie miaby czasu myle, gdyby nie to, e zebrano tak obfite plony. Kunia Alaryka rozbrzmiewaa od odgosw uderze mota, a z wysokiego komina co chwila wydobyway si kby gorcej pary. Pendrag by staym gociem w

kuni, uczc si sekretw mieszania metali w taki sposb, aby powstaway elazne ostrza odporne na dziaanie czasu i nie odksztacajce si po dugotrwaym uytkowaniu. W miar jak zima utwierdzaa swoje panowanie nad wiatem, ruch karawan handlowych w stron Reikdorfu niemal cakowicie zamar. Tylko krasnoludy miay na tyle odwagi, aby wyrusza zim w podr. Przysadziste i muskularne kucyki cigny kanciaste, nieadne wozy. Kada karawana przybywaa wyadowana rud elaza, misternie wykonan broni i elementami zbroi, a take barykami mocnego ale. Krasnoludy odziane w pytowe zbroje i okutane w paszcze wloky si obok karawany, najwyraniej za nic majc gboki nieg. Zza brzowych przybic wystaway tylko dugie brody zaplecione w warkocze, twarze pozostaway niewidoczne. Alaryk osobicie wita kad karawan, rozmawiajc z przybyymi w szorstkim, acz piewnym jzyku ludu gr, podczas gdy Unberogenowie obserwowali ich zza zamknitych okiennic. Wozy rozadowywano dopiero, gdy zostay napenione zboem, futrami i wszelkim dobrem niedostpnym w krasnoludzkich twierdzach. Midzy dworami krla Bjrna i Krla Kurgana elaznobrodego wymieniano te najnowsze wieci ze wiata. Sigmar zim spdza duo czasu na wiczeniach wojskowych z Unberogenami, wznoszc si na wyyny walecznego kunsztu i zacieniajc wizy z wspplemiecami, ktrych jedna sobie za pomoc

bystroci umysu i lojalnoci. Oczywicie, nie brakowao te bitew do stoczenia. Zarwno Sigmar, jak i jego ojciec kilka razy prowadzili oddziay w gb lasw, aby rozprawi si z potworami nkajcymi pooone na uboczu osady. Za kadym razem jedcy powracali do Reikdorfu z czaszkami nabitymi na wcznie i za kadym razem mijao troch wicej czasu, zanim bestie decydoway si zaatakowa ponownie. Jednake bestie nie byy jedynymi wrogami Unberogenw. Teutogenowie zuchwale najedali unberogeskie terytoria, kradnc bydo i owce, ale cigano ich i bezwzgldnie zabijano, zanim zdoali wrci na wasne tereny. Podczas jednej z takich potyczek mia miejsce chrzest bojowy Gerreona, ktry ostatecznie zyska szacunek wspbraci ze wzgldu na doskonae uycie miecza. Jednakowo, tak jak sam przewidzia, midzy nim a tymi, ktrzy przeyli desperack bitw z orkami pod Astofen, ziaa przepa dowiadczenia. W miar, jak dni staway si coraz dusze, unberogescy wojownicy zapuszczali si coraz dalej i dalej, szczeglne baczenie majc na granice. Wraz z nadejciem wiosny graniczne potyczki zdarzay si coraz czciej i jedcy nierzadko wiczyli podczas nich manewr zwodu, czyli udawali, e odjedaj, aby nastpnie odwrci si do tylu w siodle i posa w stron miejcych si rabusiw seri strza i wczni, nasuchujc jak rechot zmienia si w agonalny krzyk. Dni mijay jeden za drugim i kiedy mieszkacy

Reikdorfu zdali sobie spraw, e najgorsze ju za nimi, odetchnli z ulg i poczuli, e wypenia ich wiato, ktrego coraz wicej byo na wiecie. Soce zostawao na niebie coraz duej, a nieg zacz topnie, odsaniajc coraz wicej ywej zieleni i ci lasw. Rolnicy powrcili na pola, przygotowujc ziemi do wiosennych zasieww, zaopatrzeni w skonstruowane przez Pendraga siewniki. W oczekiwaniu przyszych plonw na terenie caej krainy pobudowano nowe myny i spichlerze. Starszyzna Reikdorfu zgodnie ogosia, e miniona zima naleaa do najagodniejszych, jakie zdarzyo jej si przey. Gdy tylko pierwsze wiosenne kwiaty zaczy przedziera si przez skorup niegu, z obwarowa miasta zauwaono grup jedcw podajcych pnocnym brzegiem Reiku w stron gwnych wrt. Uzbrojeni wojownicy ruszyli na mury, ale wnet dostrzeono znajomy sztandar i brama otwara si zapraszajco. Wolfgart poprowadzi jedcw pod statu powanego Ulryka, na ktrego twarzy nie zna byo nawet ladu umiechu, po czym zacz serdecznie wita si z mieszkacami. Powrt do domu by radosnym wydarzeniem, a na cze kadego wojownika bezpiecznie wracajcego w rodzinne progi wyprawiono wspania uczt. Ludzie gono domagali si wieci z zachodu i Wolfgart upaja si rol herolda. Krl Marbad obwieci wszystkim zainteresowanym Wolfgart. - Starzec we wasnej osobie przybywa do Reikdorfu.

Powietrze w kuni byo gste i cikie, iskry i kby gstego dymu gromadziy si pod krokwiami, w miar jak miechy zaciekle wydmuchiway powietrze w stron paleniska. Cegy najbliej ognia lniy w arze, a wgiel skwiercza, gdy nad nim przesuway si masy powietrza. - Musz d mocniej, czeczyno! - krzykn Alaryk. Palenisko musi by jeszcze gortsze, ebymy mogli oddzieli wszelkie nieczystoci! - Szybciej si nie da, Alaryku! - odkrzykn Pendrag. - Poziom wody jest zbyt niski i pompy napdzajce miechy nie mog nabra wystarczajcej szybkoci. - Ach, a jeszcze rano wszystko byo z nimi w porzdku. - To byo rano - przedrzenia go Pendrag, puszczajc rczki korby napdzajcej mechaniczne miechy. Bdziemy musieli poczeka, a poziom wody znowu si podniesie. Odstpi od konstrukcji zoonej z pcherzy wypenionych powietrzem i skrzanych pasw, ktra skadaa si na miechy. Moc niezbdn do ich napdzania czerpano z wartkiego kanau Reiku, penego spitrzonej wody, ktr skierowano, eby przepywaa przez kuni. Kiedy woda wzbieraa, zaczynaa napdza olbrzymie koo z opatkami, ktre z kolei dostarczao mocy miechom rozgrzewajcym palenisko do nieprawdopodobnych temperatur niezbdnych przy wykuwaniu elaza. A do ubiegej wiosny, zanim Alaryk przyby do

osady, unberogescy wojownicy nosili brzowe zbroje i walczyli brzowymi mieczami oraz wczniami. Pendrag, pojtny ucze krasnoludzkiego mistrza, sta si pierwszym czowiekiem, ktry wyku elazny miecz. Niedugo potem kady wojownik w osadzie dziery elazne ostrze i z dnia na dzie przybywao koszulek kolczych, gdy tylko unberogescy kowale poznali staroytne tajniki krasnoludzkiej metalurgii i czenia metalowej plecionki ze skr. - Poziom wody - sarkn Alaryk, potrzsajc gniewnie gow. - W Karaz-a-Karak nie dbalimy o takie sprawy. Potne wodospady spaday prosto ze szczytw gr do serca twierdzy, niosc wod dzie i noc. Ach, czeczyno, powiniene kiedy zobaczy wielkie kunie w grach. Serce twierdzy lni na czerwono od ich aru, a gry dr od huku pracujcych motw. - No c, my tutaj nie mamy wodospadw - wytkn trzewo Pendrag. - I bdziemy musieli obej si bez nich. - I silniki - rozmarzy si Alaryk, kompletnie ignorujc komentarz Pendraga. - Wielkie, syczce elazne toki, koa obrotowe i ryczce miechy. Boe Gr, nigdy nie mylaem, e zatskni za obecnoci inynierw. - Inynier? Kto to taki? Kto w rodzaju kowala? Alaryk rozemia si: - Nie, inynier to krasnolud, ktry buduje maszyny w rodzaju tych miechw, tylko o wiele wiksze i sprawniejsze.

Pendrag spojrza na posapujce i wiszczce miechy, skadajce si w harmonijk pcherze wypenione powietrzem, ktre na przemian puchy i flaczay, w miar jak koo obrotowe rozpdzao si pod naporem rwcej wody. Jemu i kilku zdolnym ludziom z osady zajo cay miesic, mimo e pomaga im Alaryk, eby zbudowa napdzane wod miechy i jego zdaniem by to cud techniki i inwencji. - Mylaem, e budowa miechw posza nam cakiem niele - odezwa si wreszcie Pendrag, starajc si broni swego punktu widzenia. - Wy, czeczyny, macie pewne zdolnoci, to prawda przyzna niechtnie Alaryk, chocia Pendrag zauway, e nawet tak zdawkowa pochwaa z trudem przesza krasnoludowi przez gardo. - Ale to krasnoludy s najlepszymi rzemielnikami i dopki nie przekonam jakiego inyniera, eby zszed tutaj z gr, bdziemy musieli si zadowoli tym... ustrojstwem. - Przecie pomoge nam zbudowa miechy stwierdzi Pendrag. - Nie jeste inynierem? - Nie, chopcze - odpowiedzia Alaryk. - Jestem... kim zupenie innym. Umiem wytwarza bro, o jakiej ci si nie nio, bro w rodzaju mota, ktry dziery krlewski syn. - Ghal-maraza? - Tak, Rozbijacz Czaszek, zaiste potna bro potwierdzi Alaryk. - Krl Kurgan pobogosawi wasz lud, kiedy ofiarowa ten mot Sigmarowi. Powiedz mi, chopcze, czy znasz znaczenie sowa unikalny? - Tak mi si wydaje - stwierdzi Pendrag. - Oznacza

ono co wyjtkowego, jedynego w swoim rodzaju. Alaryk pokiwa gow: - Zgadza si, ale mona to lepiej uj, mwic, e nie ma sobie rwnego. Ghal-maraz jest wanie taki, jedyny w swym rodzaju, wykuty w pradawnych czasach z mistrzostwem, jakiego aden krasnolud nie by w stanie naladowa. - Wic nie bylicie w stanie stworzy czego podobnego? Alaryk obrzuci go zirytowanym spojrzeniem, jakby modzieniec podway krasnoludzkie zdolnoci i warkn: - Jestem niezwykle uzdolniony w tym kierunku, ale nawet ja nie potrafibym wyku drugiego Ghal-maraza. - Nawet gdybymy sprowadzili ci tu inyniera? Krasnolud rozemia si i napicie zniko z jego brodatej twarzy. - Nie, nawet gdybymy mieli tu inyniera. Mj lud nie przepada za yciem tam, gdzie nad gow nie rozciga si kamienny dach, wic obawiam si, e ciko byoby ktrego z chopakw przekona, eby zeszli z gr i zamieszkali tu z wami. - Ale ty z nami zostae - wytkn mu Pendrag, obserwujc, jak ar paleniska przechodzi ze zotopomaraczowego blasku do ciemnej, wciekej czerwieni. - Ano tak i wiesz, jak mnie teraz nazywaj w Karaza-Karak? - Nie - pokrci gow Pendrag. - Jak ci nazywaj? - Alaryk Szalony - odpowiedzia krasnolud. - Tak

wanie mnie zw. Wszyscy myl, e musiao mi co mzg rozmikczy, skoro spdzam czas z czeczynami. Mimo e sowa te zabrzmiay lekko, Pendrag wyczu ukryte za nimi napicie. - Wic dlaczego jeste z nami? - zapyta otwarcie. Dlaczego nie wrcisz do domu w grach? Oczywicie nie pytam dlatego, ebym tego chcia. Krasnolud podnis si znad paleniska, eby uj w do jedno z ostrzy lece na stercie, ktra zajmowaa nisk drewnian aw cignc si wzdu jednej ze cian kuni. Metal by ciemny, a rkoje i osona na do jeszcze nieukoczone nad byszczcym ostrzem. - Wy, czeczyny, jestecie mod ras i na dodatek yjecie tak krtko, e wielu moich pobratymcw uwaa, e uczenie was czegokolwiek jest tylko strat czasu. Kilka waszych pokole rodzi si i umiera, zanim jedno krasnoludzkie pokolenie osignie wiek, w ktrym jego czonkowie zaczynaj by uwaani za zwyczajnie sprawnych jako kowale. W porwnaniu z dzieem krasnoludzkich rk, prace czeczyn s niechlujne, prymitywne i niewarte zawracania sobie nimi gowy. - A zatem dlaczego to robisz? - dobiego pytanie zadane przez osob stojc w drzwiach kuni. - To znaczy, zawracasz sobie nami gow. Pendrag spojrza w tamt stron i ujrza sylwetk Sigmara, odzianego w paszcz z niedwiedziego futra, zarysowujc si na tle ciemnej nocy. Do rodka napyno zimne powietrze, wic krlewski syn zaraz wszed do kuni i zatrzasn za sob drzwi. Alaryk odoy ostrze i usiad na niskim stoku obok

awy. Skin Sigmarowi na powitanie i odpowiedzia: - Poniewa tkwi w was potencja. Ten wiat to ponure miejsce, chopcze - orki, bestie i istoty, o ktrych najlepiej w ogle nie wspomina, pragn tylko jednego, utopi nas wszystkich we krwi. Przestraszone elfy ucieky na swoj wysp i tylko ludzie oraz krasnoludy zostali na polu walki z piekielnymi istotami. Niektrzy moi wspbracia sdz, e powinnimy zabarykadowa si w twierdzach i pozwoli wam i orkom pozabija si nawzajem. Ale ja uwaam, e jeeli nie wesprzemy was lepsz broni i zbrojami, a take nauk, jak je tworzy, to czeka was niechybny koniec, a my bdziemy nastpni. - Mylisz, e jestemy tacy sabi? - Sigmar zada pytanie, przechodzc wzdu awy zasypanej niedokoczonymi ostrzami i wybierajc jedno z nich. - Sabi? - krzykn Alaryk. - Nie bd gupcem, chopcze! Ludzie nie s sabi. Spdziem z wami wystarczajco duo czasu, eby wiedzie, e drzemie w was sia, ale sprzeczacie si midzy sob jak dzieci i nie macie wystarczajcych rodkw, eby pokona wroga. Kiedy wasi przodkowie przybyli w gry, mieli tylko brzowe miecze i zbroje, nieprawda? - Tak opowiadaj najstarsi z nas - potwierdzi Pendrag. - Lud, ktry wtedy zamieszkiwa te ziemie, walczy kamiennymi pakami, ubrany w skrzane napierniki. Zobacz, co si z nimi stao - zostali wybici co do jednego. Widziaem orki mieszkajce na wschd od gr. Jest ich tyle, e mona oszale od samej prby

przeliczenia ich szeregw. Bez elaznych zbroi i broni nie macie z nimi szans. Sigmar przyjrza si trzymanemu w rkach ostrzu, obracajc je powoli i zapyta: - Pendragu, czy potrafiby wyku podobne elazne ostrze bez pomocy Mistrza Alaryka? Pendrag skin gow twierdzco: - Tak, myl, e tak. - To za mao - achn si Sigmar, upuszczajc ostrze z powrotem na aw i podchodzc do stoka, na ktrym siedzia Pendrag. Skra na twarzy krlewskiego nastpcy lnia od potu w gorcym powietrzu kuni, ale jego spojrzenie byo nieruchome. - Odpowiedz szczerze, czy potrafisz wyku takie ostrze? - Potrafi - odpowiedzia Pendrag. - Wiem, jak oczyci rud z zanieczyszcze, a teraz, gdy uruchomilimy miechy, bd mg te rozgrza palenisko do odpowiedniej temperatury. - Jeeli poziom wody bdzie wystarczajco wysoki mrukn Alaryk. - Jeeli poziom wody bdzie wystarczajco wysoki zgodzi si Pendrag. - Ale tak, potrafi tego dokona. Jeeli ju o tym mowa, to nawet zaczem si zastanawia nad lepszym sposobem usuwania... - Wystarczy - Sigmar powstrzyma go ruchem doni i umiechn si. - Gdy niegi ostatecznie stopniej, zgromadz tu wszystkich kowali zamieszkujcych unberogeskie ziemie i bd chcia, eby przekaza im sw wiedz. Mistrz Alaryk ma racj, bez odpowiednich

zbroi i broni jestemy zgubieni. Zaskoczony Pendrag zapyta: - Chcesz, abym ja ich uczy? Czemu nie Mistrz Alaryk? - Z caym szacunkiem dla Mistrza Alaryka, nie zostanie z nami na zawsze, a poza tym ju najwyszy czas, abymy sami opanowali t trudn sztuk. - Racja - zgodzi si Alaryk. - A poza tym jutro moe ci si zemrze i co wtedy? Pendrag rzuci Alarykowi zirytowane spojrzenie, ale Sigmar kontynuowa: - Moc krlewskiego dekretu nakazano, e do koca lata w kadej unberogeskiej wiosce bdzie si wykuwa elazne ostrza. We dwch z Mistrzem Alarykiem dokonalicie tu niesamowitych rzeczy, ale we dwch nie dacie rady wyprodukowa tyle broni, eby zaopatrzy wszystkich naszych onierzy. Pendrag wsta, splun na swoj otwart do i poda j bratu miecza. - Do koca lata, powiadasz? - Mylisz, e dasz rad? - zapyta Sigmar, po czym splun na swoj do i chwyci prawic przyjaciela. - Oczywicie - odpowiedzia Pendrag. Niecay tydzie po tym, Reikdorfu krl Marbad, Sudenreik z rozpostartym kruka, poprzedzany przez nosili dugie kilty uszyte byszczce napierniki jak puciy lody, przyby do zdajc w stron mostu sztandarem z wizerunkiem kilku dudziarzy. Dudziarze ze skrzanych pasw oraz z uoonych warstwami

brzowych dyskw. Muzykw wybrano spord modziecw charakteryzujcych si szczeglnie wysokim wzrostem. Instrumenty, na ktrych grali, przypominay wiszczce pcherze poczone ze sob drewnianymi rurami, z ktrych w jedn si dmuchao, a na drugiej wygrywao palcami melodi. Muzycy przekroczyli rzek, a stojcy na brzegu rybacy zaczli klaska w rytm skocznej piosenki, gdy tylko ujrzeli sztandar z krukiem i podajcy za nim orszak. Unberogeni dobrze znali krla Endalw, siwowosego mczyzn w podeszym wieku, o pooranej zmarszczkami twarzy. Minione lata wychudziy jego sylwetk i pochyliy j ku ziemi, ale brzowa zbroja, ktr wdziewa, bya uksztatowana, aby odda zarysy mini, jakie prezentowa w czasach modoci. Nosi wysoki hem z pierzastymi skrzydami cigncymi si a od szerokich patw osaniajcych policzki. Otula go dugi czarny paszcz, spywajcy a po koskim zadzie. Towarzyszy mu oddzia Kruczych Hemw, wysokich wojownikw noszcych identyczne czarne paszcze i skrzydlate hemy jak ich krl. Byli to najlepsi i najodwaniejsi z endalskich wojownikw, mczyni, ktrzy przysigli stawia ycie wadcy ponad swoje wasne. Mieszkacy Reikdorfu przerwali na chwil prac, z rozpromienionymi twarzami obserwujc pochd jedcw przybywajcych z odlegej, acz zaprzyjanionej krainy. Wraz z Endalami do osady

wjechali unberogescy zwiadowcy, a wojownicy stojcy na murach pozdrawiali przybywajcego Marbada. Kiedy krl Endalw przekroczy Reik i jego orszak pocz si wspina do bram osady, wrota otworzyy si szeroko i wyszed z nich krl Bjrn wraz z Sigmarem, aby powita szacownego gocia. Tu za nimi poda Alfgeir i Stranicy Wielkiego Dworu dziercy moty bojowe o dugich rkojeciach, odziani w wilcze skry udrapowane na ramionach. Sigmar obserwowa jedcw wprawnym okiem, dostrzegajc dyscyplin panujc w szeregach i fakt, e Krucze Hemy o ponurych twarzach nigdy nie zdejmoway doni z rkojeci, nie tracc czujnoci nawet na przyjaznym terenie. Byli to silni mczyni, szczupli, ale drapieni niczym wilki i naprawd twardzi, mimo e niosce ich wierzchowce nie mogy si rwna z mocno zbudowanymi wierzchowcami Unberogenw. - Do diaska, jake dobrze ci widzie, Marbadzie! zakrzykn krl Unberogenw, a echo jego potnego gosu ponioso si a ku dolinie rzeki. Sigmar umiechn si, syszc w gosie ojca szczer rado, ktrej brakowao mu przez prawie ca zim. Od tamtego wieczoru, kiedy ukoczono rytua pogrzebowy Trinovantesa, ogie w oczach krla nieco przygas i na dodatek nabra on zwyczaju przygldania si synowi w chwilach, gdy sdzi, e tamten nie jest tego wiadom. Krl Marbad unis wzrok i jego do tej pory ponura twarz rozjania si w umiechu. Krl Endalw ostatnio

odwiedzi Reikdorf wiele lat temu i Sigmar pamita go jak przez mg. Tymczasem odziani na czarno jedcy dotarli ju do bram Reikdorfu, a pokonawszy je rozeszli si promienicie i zatrzymali dopiero wtedy, gdy cay oddzia utworzy jedn lini z krlem porodku. Dudziarze zajli pozycje na obu kocach szeregu, a mczyzna nioscy sztandar pozosta u boku Marbada. - Ciesz si, e widz ci wci ywym, Bjrnie odezwa si Marbad potnym gosem, stanowicym sprzeczno z wychudzon sylwetk przemawiajcego. - Syszaem, e ostatnimi czasy nie dziao si tutaj najlepiej. - Wolfgart jak zwykle przesadza - odpowiedzia Bjrn, domylajc si bez trudu, skd mogy pochodzi takie informacje. Marbad przerzuci nog przez szyj wierzchowca i zeskoczy lekko na ziemi. Obaj krlowie objli si niczym stsknieni bracia, klepic jeden drugiego serdecznie po plecach. - Tyle czasu mino, Marbadzie, zbyt wiele lat - rzek wreszcie Bjrn. - Zaiste, przyjacielu - przytakn Marbad, po czym zerkn na Sigmara. - Ale to nie moe by Sigmar! By ledwie wyrostkiem, kiedy go ostatnio widziaem. Bjrn obrci si, podajc za wzrokiem gocia i wci obejmujc Marbada, rzek: - Wiem! Sam nie mog w to uwierzy. Zdaje mi si, e jeszcze wczoraj ssa pier i robi w pieluchy. Sigmar ukry zaenowanie, gdy Bjrn podprowadzi bliej swego brata miecza. Mimo e dwaj krlowie nie

widzieli si dugie lata, witali si tak serdecznie i naturalnie, jakby min nie wicej ni jeden dzie. Marbad zblia si, a wzrok Sigmara utkwiony by w mieczu schowanym w wiszcej u jego boku pochwie z wytartej skry. Rkoje broni owinita bya srebrnym drutem, a na gowicy pyszni si jaskrawoniebieski klejnot. By to Czerep Ulfa, miecz, ktry podobno zosta wykuty przez lud czarnoksinikw, zamieszkujcych ziemi w staroytnych czasach, gdy nkay j demony, a ludzie yli w jaskiniach i porozumiewali si za pomoc chrzkni i pomrukw. Gdy krl Marbad podszed do Sigmara i pooy mu na ramionach donie w rkawicach, modzieniec wyprostowa si i oderwa wzrok od niesamowitej broni, skupiajc go na dumnej twarzy starszego mczyzny. - Wyrose na przystojnego mczyzn, Sigmarze powiedzia Marbad. - Bogowie mi wiadkami, e gdy patrz na ciebie to tak, jakbym mia przed oczyma twoj matk. - Ojciec twierdzi, e mam jej oczy - odpowiedzia Sigmar, zadowolony z komplementu. - No tak, chopcze, jest to niewtpliwie dobre dziedzictwo - rozemia si Marbad. - Nie chciaby przecie wyglda tak jak ten staruszek, nieprawda? - Myli, e jak jest moim bratem miecza, to moe mnie bezkarnie obraa w mym wasnym kraju - sarka Bjrn, odcigajc Marbada od Sigmara i prowadzc go w stron Alfgeira.

- Przyjacielu - powita krlewskiego czempiona Marbad, ujmujc przy tym jego do w mocnym ucisku. - Jak ci si powodzi? Alfgeir skin gow. - Dobrze, mj panie. - Gadatliwy jak zawsze, co? - umiechn si Marbad. - A gdzie Eoforth? Ten stary otr cigle opowiada gupstwa, kac nazywa to wiedz? - Baga o twe wybaczenie, Marbadzie - odpowiedzia Bjrn. - Nie jest ju modzieniaszkiem i ostatnio mija sporo czasu, zanim podniesie si z ka. - Ach, niewane. I tak zobacz go wieczorem, prawda? - Oczywicie, stary druhu - obieca Bjrn, a nastpnie odwrci si do Alfgeira i zaordynowa. - Jedzenie i woda dla Kruczych Hemw i dopilnuj, eby ich konie dostay najlepsze ziarno. - Bd mia nad tym piecz, krlu - skoni si Alfgeir i zacz wydawa polecenia Stranikom Wielkiego Dworu. Marbad ponownie zwrci si do Sigmara: - Wolfgart opowiada mi o bitwie pod Astofen, ale chciabym to usysze jeszcze raz od ciebie. Tylko prosz, daruj mi t cz o smokach i wiedmach, dobrze? Co ty na to, chopcze? Uczynisz staremu czowiekowi przyjemno i opowiesz mu t histori? - Panie, bdzie to dla mnie zaszczyt - odpowiedzia Sigmar. Po raz kolejny unberogeski dugi dom wypeni si

witujcymi wojownikami, raczcymi si wymienitym ale i smakowitym misiwem. Sigmar usiad na stoku na kozach obok wojownikw i przepija do nich, podczas gdy dwaj krlowie siedzieli i rozmawiali po drugiej stronie stou. Wok stow krciy si dziewczta roznoszce pmiski z soczystym misem, bukaki pene wina i kufle z piwem. Atmosfera bya wspaniaa. Nawet Krucze Hemy rozluniy si na tyle, e uwolniy si od zbroi i doczyy do biesiadujcych Unberogenw. Wczeniej tego wieczoru Sigmar do dugo rozmawia z jednym z goci o imieniu Laredus i dowiedzia si od niego wystarczajco duo na temat Endalw, eby zacz ich darzy szczer sympati. Z ziem przodkw wypdzio ich plemi Jutonw, zepchnitych z kolei na zachd przez wojowniczych Teutogenw pod wodz Artura. Endalowie musieli stworzy sobie nowy dom na niegocinnych ziemiach rozcigajcych si u ujcia Reiku. Sigmar nigdy nie zapuci si tak daleko na zachd, ale opis podany przez Laredusa, a take opowie o ojca o spotkaniu z mgielnymi demonami sprawiy, e wcale nie byo mu tam spieszno. Jednakowo opis wspaniaego miasta Marburga rozpali jego wyobrani. Oczyma duszy widzia szace zbudowane z gliny na szczycie wielkiej, czarnej, wulkanicznej skay wznoszcej si porodku bagien, a take wysokie, skrzydlate wiee Kruczego Dworu postawionego na ruinach budynku, ktry prawdopodobnie by jednym z przybrzenych bastionw pradawnego ludu

czarnoksinikw. Dudziarze Marbada wypeniali sal muzyk i mimo e dziwne, piskliwe zawodzenie niezbyt przypado Sigmarowi do gustu, to najwyraniej pozostali biesiadnicy byli innego zdania. Mczyni chwytali si pod ramiona i krcili wok siebie w przyspieszajcym rytmie muzyki, zajmujc pust przestrze midzy stoami. Wolfgart taczy jak szalony, popisujc si przed dziewcztami, ktre miay si i klaskay na widok tych bazestw. Sigmar wybuchn miechem, gdy ostatni z tanecznych partnerw Wolfgarta wpad na jedn z dziewczt i wytrci jej z rk tac z kawakami dziczyzny. Pieczone miso wyleciao w gr, po czym spado na podog ku uciesze krlewskich wilczurw, ktre rzuciy si midzy taczcych, aby porwa smakowite kski. Na sali zapanowa wesoy rozgardiasz, gdy zwierzta podcinay nogi taczcym, a mczyni i kobiety musieli si nawzajem podnosi z podogi. - Z tego, co pamitam, nigdy nie by zbyt dobrym tancerzem - powiedzia Pendrag, zajmujc miejsce naprzeciwko Sigmara. Sigmar odwrci si od gwaru panujcego porodku sali w stron przyjaciela i odpowiedzia: - Racja, czasem si zastanawiam, jak on to robi, e wymachujc swym wielkim mieczem, nie obetnie sobie przy okazji gowy. - Jak mwi, gupi ma zawsze szczcie. - To nie najlepiej wiadczy o tym, co zwiemy

szczciem - skomentowa Sigmar, wychylajc duszkiem resztk piwa i z hukiem stawiajc kufel na blacie w oczekiwaniu dolewki. - Dlatego te nigdy mu nie ufam - zgodzi si Pendrag. - Jest jak kapryna dzierlatka, przez chwil stoi u twego boku, a potem czmycha w stron innego. - Dobrze rzeke - przytakn mu Sigmar obserwujc liczn dziewczyn o wosach barwy lnu, ktra napeniwszy mu kufel umiechna si uwodzicielsko. Gdy odesza od stou, Pendrag rozemia si i powiedzia: - Myl, e nie bdziesz musia dugo szuka oa do spdzenia dzisiejszej nocy, Sigmarze. - Jest mia, ale nie jest w moim typie - odpowiedzia Sigmar i pocign z kufla duy yk. - Ale oczywicie, e nie jest - nie da si zbi z tropu Pendrag. - Wszyscy wiemy, e bardziej podobaj ci si ciemnowose, nieprawda? Sigmar poczu, e oblewa si rumiecem i zapyta: - O co ci chodzi? Nie wiem, o czym mwisz. - Daj spokj, bracie, nie wygupiaj si - mwi rozbawiony Pendrag. - Przecie to, e zaley ci na Ravennie, jest jasne jak soce. A poza tym, czy mylae, e jestem tak zajty uczeniem starcw, jak wykuwa elazne klingi, e nie zauwayem, e Alaryk szykuje na twoje polecenie zot zapink do paszcza? - Czy naprawd tak atwo mnie przejrze? Pendrag zmarszczy brwi udajc, e zastanawia si nad odpowiedzi, po czym rzuci krtko: - Tak.

- Myl tylko o niej - przyzna wreszcie Sigmar. - Wic porozmawiaj z ni - zachci go Pendrag. Nie musisz jej unika tylko dlatego, e jej brat to podstpna mija. Przecie widziaem, jak ona na ciebie patrzy. - Widziae? - zapyta Sigmar. - To znaczy, chciaem zapyta, rzeczywicie na mnie patrzy? - Oczywicie - rozemia si Pendrag. - Gdyby nie by tak bardzo pochonity wizj imperium, te by to zauway. Ravenna jest pikn dziewczyn, a ty ktrego dnia bdziesz potrzebowa krlowej u swego boku. - Krlowej? - krzykn Sigmar. - Nie posuwabym si a tak daleko! - Dlaczego nie? Jest pikna i wtedy, gdy odebraa od ciebie tarcz, myl, e nawet ja sam troch si w niej zakochaem. - Ach tak? - zapyta Sigmar z byskiem w oku, a nastpnie pochyli si nad stoem i oprni kufel z pozostaociami piwa na gow Pendraga, ktry najpierw obruszy si z udawanym oburzeniem, a potem odwdziczy si piknym za nadobne. Po chwili obaj przyjaciele zamiewali si do ez, obejmujc si w przyjacielskim ucisku, a Sigmar poczu, e kamie spad mu z serca. Usiad z powrotem na awie i rzuciwszy spojrzenie w stron szczytu stou, ujrza, e krl przywouje go do siebie. - Ojciec mnie prosi - rzuci i stanwszy na nogi, przesun doni po mokrych od piwa wosach. Zerkn

w d na przemoczon skrzni. - Czy dobrze si prezentuj? - Znakomicie, krlewsko wrcz z ciebie bije uspokoi go Pendrag. - Id, ale pamitaj, kiedy Marbad bdzie chcia, eby mu opowiedzia o bitwie pod Astofen, nie zapomnij przedstawi mnie jako wspaniaego wojownika. - Nie bdzie z tym problemu - powiedzia Sigmar, poklepujc przyjaciela po ramieniu. Nastpnie odwrci si i zacz przepycha si midzy ucztujcymi w stron miejsc zajmowanych przez dwch wadcw. - Czy zdajesz sobie spraw, e piwo suy do picia, a nie do kpieli, co? - rozemia si na jego widok Marbad. - Mj syn lubi otacza si obuzami - stwierdzi Bjrn. - Mczyzna powinien otacza si obuzami pokiwa gow Marbad. - To sprawia, e sam wyglda szlachetniej, nieprawda? - Czy to dlatego lubi twoje towarzystwo, Marbadzie? - zarechota Bjrn. - By moe - wzruszy ramionami Marbad. Aczkolwiek wol myle, e to ze wzgldu na moj ujmujc osobowo. Sigmar zaj miejsce obok krlewskiego gocia, a jego wzrok ponownie przyku miecz zawieszony u boku wadcy Endalw. Marzy o tym, by ujrze bro w caej okazaoci, zastanawiajc si, czym mogaby si ona rni od tej wykutej przez krasnoludy. Marbad pochwyci jego spojrzenie i zgrabnie wysun

miecz z pochwy, podajc go Sigmarowi. Niebieski klejnot na gowni bysn w wietle ognia, a blask bijcy od poncych pochodni zalni w wypolerowanym ostrzu. - We go - powiedzia Marbad. Sigmar wzi ofiarowan bro, zachwycony jej lekkoci i doskonaym wywaeniem. W porwnaniu z jego wasnym mieczem Czerep Ulfa by arcydzieem sztuki zbrojmistrzowskiej, czym zupenie odmiennym od Ghal-maraza, ale wypenionym rwnie gron i pradawn moc. Ostrze lnio wewntrznym blaskiem i Sigmar pomyla, e za pomoc takiego ostrza mona by wyciosa nowy nard. - Jest niesamowity - odezwa si po chwili. - W yciu czego takiego nie widziaem. - I nie zobaczysz - stwierdzi Marbad. - Lud czarnoksinikw stworzy t bro, zanim na zawsze opuci ludzkie ziemie i o ile kiedy tu nie powrc, pozostanie to jedyne ostrze w swym rodzaju. Sigmar odda miecz krlowi Marbadowi, czujc, e do dry mu od kontaktu z potn si zaklt w ostrzu. - Twj ojciec opowiada mi, e masz wielkie plany na przyszo, mody Sigmarze - odezwa si Marbad, jednym ruchem chowajc miecz z powrotem do pochwy. - Ludzkie imperium, tak? Musz przyzna, e brzmi to dobrze. Sigmar pokiwa gow i nala sobie wicej piwa z miedzianego dzbana. - To bardzo ambitne, wiem, ale wierz, e da si to

zrobi. Co wicej, wierz, e powinno si to zrobi. - Od czego zaczniesz? - zapyta Marbad. - Wikszo plemion nienawidzi siebie nawzajem. Nie darz mioci Jutonw czy Teutogenw, a twj lud wielokrotnie w cigu ostatnich lat walczy z Merogenami i Asobornami. Norsmeni z kolei w ogle nie maj sprzymierzecw. Czy wiesz, e na pord pnocnych pustkowi skadaj bogom ofiary z ludzi? - Syszaem o tym - skin gow Sigmar. - Ale to samo mwiono kiedy o turyngiaskich berserkerach, a potem okazao si, e byy to historie wyssane z palca. Na te sowa Bjrn potrzsn gow: - Synu, walczyem przeciwko Norsmenom i wiem, o czym mwi. Mog potwierdzi to, o czym wspomnia Marbad, bo widziaem makabryczne lady po ich najedzie. S to barbarzycy bez cienia honoru. - A zatem wypdzimy ich z krlestwa ludzi stwierdzi Sigmar. Marbad rozemia si: - Chopak jest odwany, Bjrnie, trzeba mu to przyzna. - To naprawd jest wykonalne - przekonywa Sigmar. - Endalowie i Unberogenowie s sprzymierzecami, a mj ojciec walczy rami w rami z Cherusenami i Taleutenami. Na pocztku jednoczenia wszystkich plemion bd wykorzystywa wanie takie przymierza. - A co z Teutogenami i Ostagotami? - zapyta Bjrn. Co z Asobornami i Brigundianami, i z wszystkimi pozostaymi? Sigmar wzi duy yk piwa i po chwili odrzek:

- Jeszcze nie wiem, ojcze, ale zawsze znajdzie si jaki sposb. Za pomoc sw czy miecza, przekonam plemiona do mojej wizji i stworz kraj godny naszych potomkw. - To zaiste wspaniaa wizja, mj chopcze, naprawd wspaniaa! - zakrzykn krl Marbad i z dum poklepa Sigmara po ramieniu. - Jeeli bogowie si do ciebie umiechn, moesz kiedy zosta najwikszym z ludzi. Ale teraz nie daj si prosi. Opowiedz mi, co si stao przy mocie Astofen, dobrze?

Rozdzia 6 Rozstania i spotkania


Krl Marbad i jego wojownicy gocili u Unberogenw przez nastpny tydzie, odwdziczajc si za gocinno barwnymi opowieciami o zachodnich krainach i bitwach toczonych z Jutonami i Bretonami. Tereny rozcigajce si u ujcia Reiku byy polem nieustannych star midzy tymi trzema plemionami cinitymi na skrawku ziemi niezbyt obfitujcej w yzne gleby. - Dlaczego Marius nie pozosta, aby walczy z Teutogenami? - zapyta pewnego razu Sigmar, kiedy spoywa wieczerz wraz z ojcem i krlem Marbadem. - Marius zosta upokorzony przez Artura podczas pierwszej bitwy - odpowiedzia Marbad. - A krl Jutonw nie jest czowiekiem, ktry atwo znosi upokorzenia. Poza tym Teutogeni to nie tylko twardzi wojownicy, ale i zdyscyplinowani onierze. Wiele si take nauczyli od krasnoludw, ktre pomogy im przekopa si przez t ich cholern gr. - Gra Fauschlag - wypowiedzia jej nazw Sigmar. Brzmi to niesamowicie. - I tak te wyglda - wtrci si Bjrn. - Gdy na ni patrzysz, masz wraenie, e tylko bogowie mogliby mie na tyle odwagi, aby zamieszka a tak wysoko.

- Widziae j? - zapyta Sigmar. - Raz - potwierdzi Bjrn. - Myl, e siga do samego nieba. Najwysza gra, jak kiedykolwiek widziaem, nie bdca, czci acucha grskiego. - Twj ojciec mwi prawd, mody Sigmarze potakn Marbad. - Trzeba te doda, e ycie na takich wysokociach zmienia perspektyw. Artur by onegdaj dobrym czowiekiem, szlachetnym krlem, ale spogldajc na wielkie poacie ziemi, zapragn przej wadanie nad wszystkim w zasigu swego wzroku. Poprowadzi wojownikw na zachd i rozgromi armi Mariusa w wielkiej bitwie na wybrzeu, spychajc Jutonw na wschd ku ujciu Reiku. W lad za nim podali mistrzowie kamieniarscy, stawiajc kamienne wiee i wysokie mury. Po kilku latach nowe zabudowania pojawiy si na caym terenie niegdy zajmowanym przez Jutonw i wojownicy Artura uywali ich jako baz wypadowych do kolejnych atakw. Przyznaj to z niechci, ale Marius to przebiegy i sprytny dowdca. Nawet jutoscy myliwi, bdcy przecie wymienitymi ucznikami, nie potrafili przeciwstawi si strategii Artura. Aby przetrwa, musieli wyruszy na poudnie. - I w ten sposb wkroczyli na twoje ziemie dokoczy Sigmar. - Zgadza si, wkroczyli na moje ziemie, ale wci zajmujemy Kruczy Dwr i tak atwo go nie oddamy. Cay czas kontrolujemy te obszary na pnoc od ujcia rzeki i bdziemy stawia opr, jeeli Jutonowie sprbuj odebra nam choby kawaek wicej. Niestety,

wci nadchodz nowi. Nie maj wyboru, w kocu nabrzeny region, to gwnie nieurodzajne pustkowia, na ktrych niewiele da si uprawia. - Masz nasze miecze, bracie - zapewni go Bjrn, ciskajc prawic Marbada. - O tak, na pewno si przydadz - pokiwa gow Marbad. - Oczywicie, jeeli wy kiedykolwiek bdziecie potrzebowa wsparcia, Krucze Hemy bez wahania przybd z pomoc. Sigmar obserwowa dwch wadcw skadajcych sobie nawzajem przysigi i zapewnienia o pomocy, mylc przy tym, e to wanie poprzez takie przymierza mogoby si speni jego marzenie o ludzkim imperium. Gdy nadszed czas odjazdu z Reikdorfu krla Endalw wraz ze wit, doczy do pozostaych mieszkacw, egnajc goci z cikim sercem. Soce stao wysoko na niebie tego jasnego, wiosennego dnia. Powietrze wci byo mrone, ale kady rzeki powiew wiatru przynosi zapowied nadchodzcego lata. Krucze Hemy opuciy Reikdorf, wyjedajc przez gwn bram w asycie wysokich dudziarzy, unoszc ze sob dumnie wzniesiony sztandar. Marbad dosiad konia, krzywic si, poniewa zesztywniae stawy sprawiay, e czynno ta sprawiaa mu bl. - Ach, nie jestem ju modzieniaszkiem, h? zagadn, poprawiajc poy paszcza i przesuwajc pas tak, aby wygodniej byo mu jecha z Czerepem Ulfa

przywieszonym u boku. - Nikt z nas ju nim nie jest, Marbadzie odpowiedzia Bjrn. - To prawda, bracie, ale taki jest przecie porzdek rzeczy: starsi musz ustpowa miejsca modym. - Tak wanie jest - potwierdzi Bjrn, rzucajc Sigmarowi zagadkowe spojrzenie. Marbad obrci si w stron Sigmara i pochyli si, aby poda mu prawic. - egnaj, Sigmarze. Mam nadziej, e ktrego dnia wcielisz w ycie swoje marzenie o imperium, chocia nie sdz, abym tego doy. - A ja mam nadziej, e jednak bdziesz wraz ze mn witowa me zwycistwo, panie - odpowiedzia Sigmar. - Nie potrafibym sobie wyobrazi wierniejszych sprzymierzecw ni Endalowie. - A to pochlebca - rozemia si Marbad. - Zaprawd daleko zajdziesz, chopcze. Jeeli kogo nie pokonasz za pomoc miecza, to na pewno obezwadnisz go sowami. Po tych sowach krl Endalw zawrci konia i wyjecha przez gwne wrota, doczajc do oddziau Kruczych Hemw. Odjedajcym towarzyszyy poegnalne okrzyki i spojrzenia ze strony murw Reikdorfu, na ktrych zgromadzili si mieszkacy wyprawiajcy goci w dug drog do domu. Jedcy najpierw przekroczyli most Sudenreik, a nastpnie minli grup mczyzn stawiajcych nowe zabudowania po drugiej stronie rzeki. Reikdorf si rozrasta, nowe mury stawiano coraz dalej, w miar, jak

powikszao si terytorium zajmowane przez miasto. - Naprawd polubiem Marbada - powiedzia Sigmar odwracajc si w stron ojca. - O tak, atwo go polubi - zgodzi si Bjrn. - Dawno temu by potnym wojownikiem. Za tamtych czasw na pewno zaatakowaby Jutonw i przepdzi ich, gdzie pieprz ronie. By moe lepiej byoby dla Endalw, gdyby przekaza koron ktremu z synw, czowiekowi modszemu i bardziej skoremu do walki. - Co masz na myli? - zapyta Sigmar, kroczc z powrotem w stron zabudowa i obserwujc ludzi zabierajcych si od nowa za przerwane prace. Bjrn pooy mu do na ramieniu i rzek: - Wilczej watadze przewodzi zawsze najsilniejszy samiec, prawda? - Prawda - potwierdzi Sigmar. - Dopki rzeczywicie jest najsilniejszy i potrafi poradzi sobie z konkurencj ze strony modszych osobnikw, pozostaje przywdc - kontynuowa Bjrn. - Ale pozostae wilki zdaj sobie spraw, e w kocu nadejdzie czas, kiedy osabnie i wtedy rzuc mu si do garda. Czasem przywdca wyczuwa, e nadchodzi jego czas i opuszcza watah, oddalajc si w ustronne miejsce, aby umrze z godnoci. To straszne, kiedy wraz z wiekiem stajemy si sabi i niepotrzebni. Lepiej odej, kiedy ma si jeszcze na to si, ni umrze bezpoytecznie i w habie. Rozumiesz, o czym mwi? - Tak - odpowiedzia Sigmar. - To trudna sprawa - mwi dalej Bjrn. - Mczyzna odczuwa pocig do wadzy, taki sam jak do piknej

kobiety i ciko mu z tego zrezygnowa. Ale czasem po prostu trzeba. Kada rzecz pod socem ma wyznaczony swj czas i niedobrze jest go przekroczy, synu. Nic nie mona na tym zyska, a jedynie zszarga chwalebn opini, na ktr zapracowao si za modu. - Dokd idziemy? - zapytaa Sigmara Ravenna, podczas gdy ten prowadzi j midzy drzewami w kierunku, z ktrego dobiega dwik pyncej wody. Sigmar umiechn si, wyczuwajc w jej gosie nie tylko nerwowo, ale i podekscytowanie. Troch przeraao j to, e zawiza jej oczy i prowadzi bezwoln tak daleko od Reikdorfu, ale z drugiej strony bya szczliwa, mogc z nim spdzi ten pikny wiosenny poranek. - Jeszcze kawaek - odpowiedzia. - Musimy zej po tym zboczu. Uwaga na stopy. Wsta pikny jasny dzie, a przedpoudniow por cay las wypeniony by ptasim piewem. Na twarzy czu byo podmuchy wiosennego wiatru, a odgos bulgoczcej midzy kamieniami wody dziaa kojco i relaksujco. Nadejcie wiosny dobrze wpyno na psychik Ravenny, a optymizm i energia, ktre wypeniy Reikdorf po tym, jak niegi ostatecznie ustpiy, pomogy jej otrzsn si z melancholii. Znowu zacza si umiecha, a dla Sigmara jej miech, gdy wracaa z pola wraz z innymi dziewcztami, by jak promie soca ogrzewajcy mu serce. Od tamtej nocy, podczas ktrej opowiedzia

dziewczynie o swym wielkim marzeniu, Sigmar nie potrafi ju prawie myle o niczym poza Ravenn. Przed oczami mieniy mu si jej kruczoczarne wosy, a myl o tym, jak koysay si jej biodra, gdy kroczya dumnie przez osad, rozpalaa mu krew w yach. Nawet bdc twrc i propagatorem idei przekraczajcej granice przecitnoci, by wci tylko czowiekiem. Owszem, widywali si tak czsto, jak pozwala na to czas, ale adnemu z nich to nie wystarczao. Dopiero teraz, kiedy wiosenne soce zaczo mocniej ogrzewa ziemi, znaleli chwil, aby wymkn si z osady i spdzi razem cay dzie. Najpierw jechali w gb lasu myliwskimi ciekami, wyznaczonymi przez oznakowane kamienie, od czasu do czasu przecinajc lene polany. Po pewnym czasie jednak Sigmar zboczy z traktu i weszli midzy drzewa, gdzie zsiedli z wierzchowcw, a nastpnie przywizali je do gazi modego drzewa. Modzieniec wyj z sakw tajemnicze paczki owinite w kawaki materiau i zarzuci je sobie na rami, drug doni chwytajc dziewczyn za rk i prowadzc j dalej. - Sigmarze - odezwaa si ponownie Ravenna. Powiedz mi, gdzie jestemy. - W lesie, jakie pi kilometrw na zachd od Reikdorfu - odpowiedzia przytrzymujc jej rk, gdy schodzili wydeptan ciek prowadzc w stron rzeki. Gdy tak sza z zasonitymi oczami, mg j swobodnie obserwowa i podziwia agodny owal twarzy, gadk, jasn skr kontrastujc z t ochr jej sukni.

Donie miaa twarde i niepozbawione odciskw od cikiej pracy w polu, ale przy tym tak ciepe, e ich dotyk sprawia, e serce bio Sigmarowi szybciej. - Pi kilometrw? - rozemiaa si, ostronie stawiajc stopy. - Tak daleko? Pomimo tego e wci znajdowali si na unberogeskim terytorium, wyprawa w tak odlege strony nie bya zupenie bezpieczna. Sigmar jednakowo postanowi sobie, e adne zmartwienia ani niepokoje nie mog zakci im wsplnie spdzonego dnia. - Daleko? - odpowiedzia pytaniem na pytanie. - To jest nic, wkrtce zabior ci daleko na poudnie i na pnoc, a do oceanu. To dopiero bdzie daleko. - Przecie sam jeszcze nigdy tam nie bye - wytkna mu. - To prawda - zgodzi si. - Ale bd. - Ach tak - umiechna si. - Wtedy, gdy powstanie twoje imperium. - Wanie - przytakn. - No... a teraz jestemy na miejscu. - Czuj promienie soca na twarzy - powiedziaa Ravenna. - Czy wyszlimy na polan? - Uwaaj na oczy - odezwa si Sigmar. - Zaraz zdejm ci przepask. Sigmar stan za ni i rozluni wze, ktry utrzymywa kawaek ptna przesaniajcy oczy dziewczyny. Ravenna przez chwil mrugaa olepiona sonecznym blaskiem, ale gdy wzrok przyzwyczai si jej do wiata, umiechna si na widok

rozpocierajcego si przed ni piknego krajobrazu. Stali na poronitym traw brzegu rzeki, a pod nimi kbiy si krystalicznie czyste wody, co chwila pienice si nien biel, gdy rwcy nurt rozbija si o gazy ukryte w rzecznym korycie. Na tafli wody igray promienie soca, a pod powierzchni przemykay ryby byszczce srebrzyst usk. - Jak tu piknie - odezwaa si Ravenna, biorc go za rk i wpatrujc si w rzek. Sigmar umiechn si widzc jej zadowolenie, po czym upuci na ziemi tajemnicze pakunki i stan tu za ni. Dziewczyna staa na krawdzi urwiska z zamknitymi oczami i oddychaa gboko, sycc si wieym, chodnym zapachem pradawnego lasu. W powietrzu czu byo ciki, omdlewajcy zapach jaminu, ale Sigmar by lepy na jakiejkolwiek pikno, oprcz tego, ktre bio od ciemnowosej dziewczyny. - Dzikuj, e mnie tu przyprowadzie - powiedziaa. - Skd znasz to miejsce? - To rzeka Skein - odpowiedzia. - Tu trafilimy na Czarnego Ka. - Tego wielkiego dzika? - dopytywaa si Ravenna. Sigmar skin gow i wskaza na miejsce na przeciwlegym brzegu, gdzie lea jeden z okrgych gazw. - Tak, wielkiego dzika. Tam wanie wychyn spomidzy drzew i pamitam, e Wolfgart prawie umar ze strachu na jego widok. - Wolfgart i strach? - Ravenna rozemiaa si, zerkajc jednak niespokojnie w stron drugiego brzegu.

- Chciaabym to zobaczy. Czy ten dzik jeszcze yje? - Nie wiem - odpowiedzia Sigmar. - Ale mam nadziej, e tak. - Masz nadziej? Syszaam, e Czarny Kie to potwr, ktry kiedy pozabija kilku myliwych. - To prawda - przyzna Sigmar. - Ale to szlachetne stworzenie i podczas naszego spotkania miaem wraenie, e byo midzy nami jakie podobiestwo. - A niby w czym miaby przypomina dzika? ponownie rozemiaa si Ravenna, zdejmujc przy tym buty i siadajc na brzegu. - Nie bd ci prawi komplementw, ale uwaam, e niezbyt przypominasz dzika. Ravenna zanurzya stopy w zimnej wodzie i odwrcia twarz w stron soca. - Nie - odpar. - Nie o to mi chodzio, aczkolwiek powinna mnie kiedy zobaczy na kacu. - W takim razie, o co ci chodzio? Sigmar usiad koo niej i rozsznurowa rzemienie przy butach. Woda bya zimna i gdy zanurzy nagie stopy w rwcym nurcie rzeki czu, jak przyjemnie askocze skr. - Miaem na myli, e obaj bylimy jedyni w swoim rodzaju. Ravenna wybuchna miechem i wymierzya mu kuksaca w bok, ale po chwili zreflektowaa si, e mwi powanie. - Przepraszam - powiedziaa. - Nie chciaam si z ciebie namiewa. - Przecie wiem, e to brzmi arogancko, ale tak

wanie si czuem - cign niezraony Sigmar. Czarny Kie by ogromnym, bez wtpienia najwikszym zwierzciem, jakie w yciu widziaem: nogi jak pnie drzew i pier szersza ni u ktregokolwiek z koni w krlewskich stajniach. By wyjtkowy. - Masz racj - zgodzia si Ravenna. - To rzeczywicie brzmi arogancko. - Naprawd? A jednak wydaje mi si, e jestem jedynym czowiekiem, ktry ma wizj sigajc daleko w przyszo. Krlowie pozostaych plemion zadowalaj si swym losem, walczc midzy sob i bronic si przed najazdami orkw i innych bestii. - Ale nie ty? - Ale nie ja - potwierdzi Sigmar. - No, ale przecie nie przywiodem ci tu po to, aby rozmawia o wojnie i mierci. - Ach tak? - umiechna si filuternie Ravenna, opryskujc go kroplami zimnej wody. - A wic dlaczeg mnie tu przywiode? Sigmar podnis si i podszed do pakunkw, ktre wczeniej wyj z koskich sakw. Jeden pooy obok siebie, a drugi, zawinity w sukno, poda Ravennie. - Co to jest? - zapytaa. - Otwrz i sama sprawd. Ravenna z niecierpliwoci zacza odwija prezent, chcc jak najszybciej dowiedzie si, co ukrywa si pod warstwami materiau. Gdy odsonia ostatni z nich, a westchna, gdy jej oczom ukaza si zoony w kostk paszcz koloru szmaragdowego, wykoczony na kracach spiralnym haftem, gdzie srebrna ni

przeplataa si ze zot. Konierz dodatkowo ozdobiono delikatnym futrem gronostajowym. Do paszcza przypita bya brosza w ksztacie zotej szpili zwajcej si ku jednemu z kocw, a na szerszym zakoczona lazurem. Szpila przecinaa w poprzek zote koo, wykoczone na ksztat wa poerajcego wasny ogon. Od ciaa stworzenia odchodziy mae wstki, na ktrych wyryto symbol komety o dwch ogonach. - Ja... Ja naprawd nie wiem, co powiedzie wydusia po chwili Ravenna. - To jest przepikne. - Eoforth powiedzia mi, e w zjadajcy wasny ogon jest symbolem odrodzenia i odnowy - mwi Sigmar, obserwujc, jak Ravenna obraca brosz w rkach, z podziwem przygldajc si niesamowitej biuterii. - Symbolizuje pocztek czego nowego... I czenie si tego, co podwjne, w jedno. - W jedno powiadasz? - umiechna si Ravenna. - Tak mwi Eoforth - odpowiedzia Sigmar. Poprosiem Mistrza Alaryka, aby wykona dla mnie t brosz, ale myl, e zgodzi si tylko dlatego, eby nie musie wykuwa kolejnych koszulek kolczych. Ravenna gadzia krawd zotego krgu. - To najpikniejsza rzecz, jak kiedykolwiek miaam w yciu - wyszeptaa, a Sigmar wyczu drenie w jej gosie. - No i ten paszcz... - Nalea do mojej matki - powiedzia Sigmar. Ojciec mwi mi, e miaa go na sobie w czasie zalubin. Ravenna odoya brosz z powrotem na poskadany

paszcz i rzeka: - To wspaniae podarki, Sigmarze. Bardzo ci dzikuj. Sigmar zarumieni si, szczliwy, e sprawi jej przyjemno: - Ciesz si, e ci si podobaj. - S cudowne - odpara Ravenna, po czym skina gow w stron drugiego zawinitka. - A co masz tam? Wicej prezentw? Umiechn si i odpowiedzia: - Niezupenie. Nastpnie sign po zawinitko i wyj z niego owinity w kawaek ptna ser i kilka kromek chleba. Potem wycign gliniany dzbanek zamknity woskow pieczci i dwa cynowe kubki. - Jedzenie - stwierdzia. - A wic pomylae o wszystkim. Sigmar zama piecz przy dzbanie i nala do kubkw jasnego napoju o barwie soku z jabek. Wrczy jej naczynie ze sowami: - Wino ze stokw u ujcia Reiku, dziki uprzejmoci krla Marbada. Pili razem, rozkoszujc si orzewiajcym smakiem wina. Miao bardziej wyrafinowany smak ni piwo, do ktrego przyzwyczajony by Sigmar, ale przyjemnie chodzio gardo. - Smakuje ci? - zapyta. - O tak - odpowiedziaa. - Jest sodkie. - Uwaaj, Marbad ostrzega mnie, e jest do mocne. - Czy starasz si mnie upi?

- A czy musz? - To zaley od tego, co masz zamiar osign. Sigmar wzi kolejny yk wina, czujc si oszoomiony, ale wiedzc, e nie ma to nic wsplnego z wypitym trunkiem. - Nie wiem, jak to mdrze uj w sowa - odezwa si po chwili. - Wic po prostu to powiem. - Co powiesz? - Kocham ci, Ravenno - powiedzia wprost. Zawsze kochaem, ale nie umiem si piknie wysawia i do tej pory nie wiedziaem, jak ci to powiedzie. renice dziewczyny rozszerzyy si, gdy usyszaa jego wyznanie i przez moment Sigmar przestraszy si, e popeni wanie najwikszy bd w yciu, ale po chwili Ravenna wycigna przed siebie do i pogaskaa go po policzku. - To najmilsza rzecz, jak kiedykolwiek usyszaam powiedziaa wreszcie. - Codziennie o tobie myl - cign Sigmar stopniowo przyspieszajc, jak gdyby chcia nadrobi stracony czas. - Zawsze gdy ci widz, mam ochot wzi ci w ramiona i mocno tuli. Umiechna si i przerwaa jego mczarnie, pochylajc si nad nim, aby zoy mu na ustach pocaunek. Jej wargi miay smak wina i tysica innych rozkoszy, ktre Sigmar mia zapamita do koca ycia. Mczyzna odwzajemni pocaunek i obj j ramionami, pocigajc ku sobie na traw. Ravenna wtulia si w niego i tak caowali si przez duszy czas, dopki ich rce nie odnalazy guzikw,

tasiemek i paskw. Szybko pozbyli si ubra i chocia Sigmar zdawa sobie spraw, e niebezpiecznie jest si obnaa w rodku lasu, to widok nagiego ciaa dziewczyny zapar mu dech w piersiach i nie pozwoli myle o niczym innym. Jasna i mikka skra opinaa ciao smuke i muskularne od pracy w polu, ale te delikatne, jdrne, a teraz rwnie zarumienione z podniecenia. Sigmar dzieli ju oe z wioskowymi dziewczynami, ale gdy jego donie odkryway ciao Ravenny, mia wraenie, e odsaniajce si przed nim pikno wymazao cakowicie wspomnienie o poprzedniczkach. Kady jego dotyk by ostrony, czuy i niepewny. Tymczasem donie dziewczyny rwnie z nieskrpowan przyjemnoci poznaway twarde minie jego barkw i ramion. Caowali si namitnie, kochajc si nad brzegiem rzeki. Z kadym ruchem pozbywali si niemiaoci. Sigmar pragn, aby ta chwila nigdy si nie skoczya: chodny powiew wiatru na plecach, szum rzeki i przyspieszony oddech Ravenny brzmicy w jego uszach jak huk gromu. Wreszcie legli zmczeni, ale szczliwi i tak spoczywali w swych objciach, jeszcze przez chwil pozostajc we wasnym wiecie, w ktrym istnieli tylko we dwoje. Sigmar opar si na okciu i przesun doni wzdu jej nagiego ciaa. - Gdy zostan krlem, oeni si z tob - powiedzia. Ravenna umiechna si i w tym momencie

ostatecznie skrada mu serce. Jaskinia bya ciemna i wypeniona pamitkami po przeszoci; po wielkich czynach, podstpnych zdradach i przeraajcych rzeziach. Niektre z nich zaplanowano, innych udao si unikn, ale wszystkie miay co wsplnego - narodziy si z ludzi i ich pragnie. Wiedma siedziaa porodku jaskini, a przed ni pono palenisko, gdzie na wolnym ogniu bulgotaa zawarto kota wykonanego z czarnego elaza. W pewnej chwili starucha wrzucia do rozgrzanego gara gar zgniych zi i pleni, a wtedy mtny pyn na dnie zawrza i wypuci kby podejrzanie cuchncego dymu. Mikstura zacza intensywnie parowa, a wiedma gboko wdychaa dym, czujc, jak moc z pnocnych krlestw wypenia jej ciao. Ludzie, nie wiedzc wiele o tej energii, obawiali si jej mocy transformacji, ktra potrafia zmienia stworzenia w obrzydliwe monstra. W swej ignorancji nazywali j czarnoksistwem lub po prostu zem, ale wiedma wiedziaa, e ta moc bya po prostu pierwotn si, ktr kto o wystarczajco silnej woli mg ksztatowa wedle wasnych zamysw. Ju jako dziecko odkrya w sobie przeklty dar potrafia snu wizje, ktre potem sprawdzay si w rzeczywistoci, a take bez adnego wysiku dokonywa niesamowitych wyczynw. Na czubkach jej palcw taczyy pomienie, a cienie suchay jej rozkazw, unoszc j wszdzie tam, gdzie zapragna. Spowodowao to, e ssiedzi si jej bali, a rodzice bagali j, aby zatrzymaa swe nienaturalne zdolnoci

dla siebie i nie obnosia si z nimi tak otwarcie. Kochali crk, ale dreli na myl o tym, e gdy dojrzeje, jej moce jeszcze si spotguj. Nieraz syszaa, jak noc pakali i przeklinali bogw za to, e obdarzyli ich dzieckiem dotknitym tak nietypow przypadoci. Jednake ona bya wtedy moda i pokusa zrobienia uytku z niesamowitych zdolnoci bya zbyt wielka. Zabawiaa wic inne dzieci frapujcymi przedstawieniami, w ktrych gwne role gray wiato i ogie i po ktrych malcy z piskiem biegli do domw opowiedzie rodzicom o tych cudach. Kiedy wspomniaa o tym ojcu i serce jej pko, gdy ujrzaa cierpienie wyryte na jego twarzy. Bez sowa podj swj topr i wyprowadzi crk z chaty, prowadzc j w gb mrocznego lasu. Szli przez kilka godzin, a wreszcie zasna ze zmczenia, a ojciec wzi j na rce i nis. Przemierzali w ten sposb pytkie mokrada Brackenwalsch i gdy tylko zamkna oczy, potrafia przywoa w pamici zapach jego skrzanej kamizelki i torfowy aromat cigncy si od bagien. Zielonkawy ksiyc sta wysoko na niebie, gdy pooy j na wilgotnej, porosej traw ziemi, w miejscu, gdzie brzczenie owadw i rechotanie bagiennych ab odbijao si gonym echem w ciemnociach. Unis topr i ostrze rozbyso odbitym blaskiem ksiyca. Rozpakaa si, poniewa zobaczya, e ojciec te pacze. Wiedma poczua, e narasta w niej gniew, ale po chwili udao jej si bezwzgldnie zdusi to uczucie.

Wiedziaa, e jeeli ulegaby zoci, pnocny wiatr porwaby j z olbrzymi moc i rzuci wprost w mroczn spiral nienawici. eby bezpiecznie unosi si z prdem mocy, naleao zachowa czysty, nieskaony emocjami umys, a zo mogaby j w tym momencie tylko osabi. Ojciec trzyma topr uniesiony wysoko w grze, a rce dray mu na myl o tym, jak strasznego czynu zamierza si dopuci. Nie zdy jednak opuci ostrza, bo nagle odezwa si mocny gos, nioscy si poprzez ponure bagna z arliw stanowczoci. - Zostaw to dziecko - powiedzia gos. - Teraz naley ono do mnie. Ojciec cofn si, upuszczajc przy tym topr, ktry z gonym pluskiem wpad do czarnej wody. Zacza paka, ale on ju zdy znikn w ciemnociach i by to ostatni raz, kiedy go widziaa. Odwrcia si i ujrzaa wyndznia staruch odzian w postrzpione czarne szaty, jak sza ku niej, kroczc boso przez bagna. Strach narasta, gdy poczua, e kobieta jest jej w jaki dziwny sposb znajoma, ale nogi przyrosy jej do ziemi i nie moga zrobi nawet kroku. - Masz dar, dziecko - powiedziaa starucha, stajc przed ni. Potrzsna gow, ale wiedma rozemiaa si gorzko. - Nie kam, dziewczynko. Widz to w tobie, tak jak moja poprzedniczka ujrzaa to we mnie. A teraz chod ze mn, trzeba ci sporo nauczy, a mroczne siy ju jednocz si, aby ze mn skoczy.

- Ale ja nie chc i - odpowiedziaa. - Chc do domu. Chc do tatusia. - Twj tatu mia zamiar ci zabi - oschle stwierdzia czarownica. - Nie masz po co wraca do domu. Jeeli tam wrcisz, kapani wilczego boga spal ci za praktykowanie czarnej magii i umrzesz w mczarniach. Czy tego wanie chcesz? - Nie! - No wanie - pokiwaa gow starucha. - A teraz daj mi rk, a ja ci naucz, jak korzysta z mocy, ktrymi zostaa obdarowana. Dalej kaa, wic szybka i ostra jak miecz rka wiedmy wysuna si z p szaty i uderzya j mocno w policzek. - Nie pacz, dziecko - rzucia starucha. - Zachowaj zy dla zmarych. Jeeli masz uywa swych mocy i przey, to musisz by silniejsza. Kobieta ponownie wycigna rk: - No chod. Trzeba ci wiele nauczy, a zostao mao czasu. Poykajc zy, uja do wiedmy i podya za ni w gb bagien, gdzie uczya si midzy innymi o potnym wietrze mocy, ktry wieje z pnocy. Przez lata dowiedziaa si wiele: o sile urokw i kltw, o tym, jak czyta znaki i omeny, a take, co moe najistotniejsze, jak rozszyfrowywa ludzkie serca i umysy. - Ludzie bd ci nienawidzi z powodu twych mocy, ale zawsze, gdy bd chcieli oszuka los, przyjd do ciebie po pomoc - powiedziaa jej kiedy starucha, ktra

nigdy nie zdradzia jej swego imienia. - Dlaczego wic mamy im pomaga? - zapytaa wtedy. - Poniewa taka jest nasza rola w tym wiecie. - Ale dlaczego? - Nie potrafi odpowiedzie na to pytanie, dziecko odrzeka starucha. - W Brackenwalsch zawsze bya wiedma i zawsze bdzie. Jestemy czci tego wiata, tak jak ludzkie plemiona i ich miasta. Moce, z ktrymi igramy, s bardzo niebezpieczne. Potrafi wla jad w serce najszlachetniejszego czowieka i zmieni go w mroczn besti. Uywamy tych mocy po to, by inni nie musieli. To samotne ycie, prawda, ale ludzka rasa nie jest przeznaczona do radzenia sobie z takimi siami. Niewane, co niektrzy z nich mwi, ludzie zbyt atwo ulegaj pokusom. - Wic to jest nasz los? - zapytaa. - Pomaga i chroni tych, ktrzy si nas boj i nienawidz. Nigdy nie zazna mioci, nie zaoy rodziny? - Wanie tak - potwierdzia stara czarownica. - To jest nasze brzemi. A teraz nie mwmy ju wicej o tym, poniewa czas ucieka i czuj ju, jak zblia si dzie mojej mierci, dajc o sobie zna tupotem obutych stp i odgosem ostrzenia kuchennych noy. Rok pniej jej nauczycielka zgina, ugotowana ywcem przez orki w swym wasnym kotle. Dziewczynka obserwowaa, jak stara kobieta ginie, nie czujc przy tym ani smutku, ani potrzeby zainterweniowania. Wiedma ju od dziesitkw lat wiedziaa, e nadejdzie ten dzie, tak samo jak

przewidziaa, kiedy odnajdzie dziecko mocy, ktre przejmie jej dziedzictwo. Orki zostay pokonane przez grup ludzi, ktrzy natknli si na potwory w trakcie straszliwej burzy z piorunami i wyrnli je co do jednego. Przywdca ludzkiego oddziau uzbrojony by w olbrzymi topr o dwch ostrzach, ktrym z atwoci cina orcze gowy. Tymczasem kobieta, ktra podrowaa wraz z wojownikami, krzyczaa z wielkiego blu. Gdy bitwa dobiega koca, krzyk kobiety ucich, a powietrze wypeni pacz nowonarodzonego dziecka. Gdy wojownicy zorientowali si, e kobieta zmara przy porodzie, zaczli rozpacza. Widziaa, jak pogrony w alu mczyzna z toporem podnosi zakrwawione dziecko z ziemi i w tym momencie olbrzymia byskawica przecia niebo, na ktrym zjaniaa wielka kometa z dwoma ogonami. - Dziecko Gromu... Zrodzone pord dwikw bitwy i od narodzin czujce krew na skrze - zasyczaa. - Jego ycie upynie pod znakiem wielkiej potgi, ale te i wielkiej wojny. W cigu nastpnych lat jej myli wielokrotnie kryy wok dziecka urodzonego pod znakiem komety o dwch ogonach, prdw mocy, ktre go opyway i zmieniajcych si losw, na ktre mia wpyw samym swoim istnieniem. Coraz wyraniej zdawaa sobie spraw, e wraz z narodzinami dziecka uwolniy si potne moce, ale ich dzieo pozostawao jeszcze niedokoczone. eby chopiec mg osign apogeum swych moliwoci,

bdzie musia jeszcze wiele przey: rado, smutek, zo, zdrad i wielk mio, ktra na zawsze zmieni losy tego kraju. Pozwolia swemu duchowi swobodnie opuci ciao, zostawiajc za sob zniszczon, kruch powok i unoszc si na duchowych skrzydach w przestrzeni, w ktrej ciao nie miao znaczenia, a sia psychiczna bya najwaniejsza. Powietrze wypeniay niewidzialne prdy, napdzane przez rozmiowanych w wojnie ludzi i tysice innych stworze tego wiata. Prdy cieray si ze sob, zalewajc krain niewidoczn, spienion fal mocy. Trzsawiska Brackenwalsch kbiy si od pradawnych energii, kotujcych si w rodku ziemi i nasycajcych gleb surow moc. Widziaa wiat rozcignity przed sob niczym olbrzymi map, na ktrej na poudniu i wschodzie zaznaczono wysokie gry, a na zachodzie szeroki ocean, za ktrymi rozcigay si kraje czarnoksinikw. Potny wicher mocy nawiewa z pnocy rnokolorowe chmury, w ktrych mieszay si drapiene czerwienie i wojownicze fiolety, z niewielk tylko domieszk bieli i zota. Ciemne kolory przybieray na sile, w miar jak wojna zaczynaa zalewa coraz rozleglejsze obszary, w cieniu kryjc takie obietnice jak zniszczenie, gd i wdowiestwo. Omiota wzrokiem ziemi, dostrzegajc wreszcie osob, na ktrej przybycie czekaa. Samotna posta powoli i ostronie przedzieraa si przez bagna. Zielony paszcz ciasno owija szczup sylwetk mczyzny.

Wiedma lekko si zirytowaa na myl o tym, e dotar a do wzgrza, ktre zamieszkiwaa, a ona dopiero teraz wyczua jego obecno. Otaczay go wirujce kolory: ywe czerwienie, jaskrawe re i lubiene purpury. Bez wtpienia znajdowa si pod przemonym wpywem mrocznych si, ale w tym wypadku doskonale pasowao to do jej planw. Szybko powrcia do ciaa, i jkna z zawodu, gdy znw poczua na barkach ciar lat, zwaszcza e przed chwil moga si rozkoszowa zupen swobod bez ogranicze. Kiedy jej rasa wymrze, nikt nie bdzie wiedzia, jak szybowa na wichrach mocy. Ta myl zasmucia j i wtedy usyszaa odgos stawiania mokrych stp na ziemi u wejcia do jaskini. Rozgonia rk dym, starajc si uchroni oczy przed zawieniem i oczekiwaa nadejcia modego mczyzny, ktry przyby tu z sercem wypenionym mylami o zemcie i zdradzie. By uderzajco przystojny, a jego piknie wyrzebiona, smuka posta obudzia w niej pragnienie, ktrego nigdy wczeniej nie zaznaa. Pikny a do granic nieprzyzwoitoci, idealnie czy msk twardo i kobiec delikatno. Ciemne wosy mia zebrane w krtki kucyk z tyu gowy, a miecz schowany w pochw z czarnej skry wisia u jego boku. - Witaj w mym domu, Gerreonie z Unberogenw powiedziaa.

Ksiga druga Wykuwanie krla


Potny jest Sigmar, Ktry ocala krla krasnoludw Przed zniewag. Czym mog go nagrodzi? Motem zrodzonym z wojny, Motem zrodzonym z elaza, Ktry spad z niebios Wraz z komet o dwch ognistych ogonach Prosto z boskiej kuni, Gdzie powoay go do ycia rce kowali run, A zwie si Ghal-maraz, Rozbijacz Czaszek.

Rozdzia 7 Wszyscy nasi ludzie


Blask poncego ogniska owietla twarze zgromadzonych wok niego wojownikw. Sigmar skin gow w kierunku Wolfgarta i Pendraga, gdy ujrza niewyranie rysujce si w ciemnociach sylwetki Sveina i Cuthwina, torujcych sobie drog w d wzgrza przez gste zarola. Obaj poruszali si bezszelestnie i potrafili niemal zupenie stopi si z tem, co czynio z nich bardzo cenionych przez Sigmara zwiadowcw. - Nadchodz - wyszepta Sigmar. Jego bracia miecza wysilali wzrok, usiujc dojrze cokolwiek w gstniejcym mroku. - Masz dobry wzrok - stwierdzi Wolfgart, - Ja tam nic nie widz. Pendrag skin gow w kierunku linii drzew i powiedzia: - S tam, przy tych wizach, a przynajmniej tak mi si wydaje. Wolfgart zmruy oczy, ale po chwili pokrci gow ze zrezygnowaniem. - S jak duchy. - Nie byliby dobrymi zwiadowcami, gdyby atwo byo ich dostrzec - zauway trzewo Pendrag.

Dwaj zawiadowcy wyszli zza drzew, za ktrymi si ukrywali i Sigmar ruchem rki nakaza im, aby podeszli do grupy jedcw kryjcych si w gstych krzewach, ktre porastay krawd krateru. Zbocze byo strome i gsto zadrzewione, a ziemia pod stopami najeona nieregularnymi odamkami czarnych ska. Wedug legendy setki lat temu spad tutaj na ziemi kawaek ksiyca, wbijajc si z impetem w gleb. Sigmar nie wiedzia, czy opowie by prawd, ale rzeczywicie okolica bya jaowa i prawie nic tutaj nie roso. Powietrze byo cuchnce, a drzewa powyginane, jakby zwijay si w konwulsjach. Krzewy porastajce krawd krateru byy kolczaste i kadego, kto mia nieszczcie zosta podrapanym przez ociekajce zielonym sokiem kolce, drczyy potem gorczkowe sny. Ze rodka krateru dobiega stumiony odgos bbnw, gardowe ryki i sowa w mrocznym jzyku, wydobywajce si ze zwierzcych garde. Na powrt zwiadowcw oczekiwao pidziesiciu odzianych w wilcze skry jedcw, a Sigmar modli si o to, by warunki byy korzystne do ataku, poniewa w jego sercu pona ch zemsty znana kademu czowiekowi. Rze, jakiej bestie dopuciy si na osadach lecych po obu stronach granicy midzy terytoriami Unberogenw i Asobornw, przekraczaa ludzkie pojcie. - Co widzielicie? - zapyta, kiedy modzi mczyni podeszli na tyle blisko, e mogli usysze jego szept. - Okoo szedziesiciu albo siedemdziesiciu bestii -

odpowiedzia Svein. - Pijanych i zbroczonych krwi. - Jacy jecy? Wesoa zazwyczaj twarz Sveina staa, gdy odpowiada: - Tak, ale ich sytuacja jest bardzo cika. Potwory okrutnie si nimi zabawiaj. - I nie zorientowali si, e tu jestemy? - zada pytanie Wolfgart. Cuthwin potrzsn gow: - Podchodzilimy do ich obozu cay czas pod wiatr. Nie wystawili wart, nie rozgldali si, byli zbyt... zajci... jecami. - Ale jeste pewien, e nikt was nie widzia? naciska Wolfgart. - Jestem pewien - rzuci krtko Cuthwin. - Jeeli nas usysz, to tylko z powodu cholernego haasu, jaki sam robisz. Sigmar umiechn si pod nosem, starajc si ukry rozbawienie przed Wolfgartem, a przy tym przypomnia sobie noc, kiedy znalaz Cuthwina skradajcego si w stron wielkiego domu w centrum Reikdorfu. Byo to prawie sze lat temu. Bya to noc przed wyruszeniem na bitw pod Astofen. Sigmar zapamita wtedy spryt i odwag chopca, ktra pniej uczynia go znakomitym wojownikiem pod rozkazami krlewskiego syna. Wolfgart obruszy si, syszc sowa zwiadowcy, ale nie odezwa si ani sowem. - Pendragu - rozkaza Sigmar. - We pitnastu jedcw i pojed trzysta krokw na wschd. Wolfgarcie, ty zrb to samo, tylko na zachd.

- A ty? - zapyta Wolfgart. - Co bdziesz robi? - Ja pojad prosto przez gra krateru i uderz w serce obozowiska - odpowiedzia Sigmar. - Kiedy bestie zwrc si ku mnie, wy nadjedziecie z obu flanek i rozgromicie je. - Rozsdny plan - ucieszy si Wolfgart. - Dobry i prosty. Pendrag spojrza na nich obu tak, jakby zamierza zaprotestowa, ale tylko wzruszy ramionami i zawrci konia, eby podjecha do swoich ludzi. Sigmar kiwn na Wolfgarta, ktry pody za przykadem Pendraga i uda si w stron wojownikw, ktrych mia poprowadzi do bitwy. Sigmar obrci si w siodle, twarz do stojcego za nim wojownika, podczas gdy odgos bbnw dobiegajcy z wntrza krateru stale narasta. - Gerreonie, czy jeste gotw? Brat bliniak Trinovantesa podjecha i zrwna si z nim, a na jego twarzy bka si drapieny umiech. - Jestem gotw, bracie. Sigmar i Gerreon pogodzili si sze lat wczeniej. Sigmar wiczy szermierk i posugiwanie si wczni z Pendragiem na Polu Mieczy u podna Wzgrza Wojownikw, gdy odszuka go tam brat Trinovantesa. Nazwa Pola Mieczy odnosia si do rozlegego obszaru w obrbie murw Reikdorfu, gdzie weterani wprawieni w wielu bojach przygotowywali modzieniaszkw do nadchodzcych star. Wolfgart stwierdzi, e uczenie si walki w pobliu

miejsca umarych stanowio zy omen, ale Sigmarowi podoba si pomys uwiadamiania kademu z wojownikw, co jest stawk w niebezpiecznej grze, jak jest wojna. Dziesitki modziecw uczyo posugiwa si mieczem i wczni pod czujnym i bezwzgldnym okiem Alfgeira, podczas gdy reszta wiczya pod dozorem Wolfgarta strzelanie z uku do wyrzebionych w ksztacie orkw figur. Powietrze wypenia wist wypuszczanych strza i szczk uderzajcych o siebie elaznych mieczy. Obecnie kady mczyzna w Reikdorfie mia elazny miecz, a w cigu nastpnych kilku lat Pendrag i Alaryk mieli przemierza kraj Unberogenw, eby upewni si, i od tej pory kada kunia bdzie wyposaona w napdzane wod miechy, umoliwiajce produkcj elaznej broni. Ju tylko nieliczni wojownicy nosili brzowe zbroje, a wikszo jedcw wyposaonych byo w elazne koszulki kolcze lub pancerze z nachodzcych na siebie usek. Posacy przybywajcy od Jutonw, Cherusenw i Taleutenw czujnie obserwowali przeom odbywajcy si u Unberogenw w tej dziedzinie i krl Bjrn rozkoszowa si wiadomoci, e sia jego plemienia jest szeroko znana na caym wiecie. - Nadchodz kopoty - odezwa si Pendrag na widok zbliajcego si Gerreona. Sigmar opuci miecz i odwrci si w stron brata Ravenny, od razu przygotowujc si na ostre, gniewne sowa, ktrych spodziewa si usysze od przystojnego

wojownika. Wszyscy wiedzieli, e on i Ravenna maj si ku sobie i chyba tylko lepiec nie zauwayby, e darzyli si gbokim uczuciem. Gerreonowi nie mogo si to podoba. Waciwie to Sigmar by zdziwiony, e Gerreonowi zajo a tyle czasu, eby doprowadzi do konfrontacji. Zbliajcy si mczyzna by jak zwykle nienagannie ubrany: spodnie z kolcej skry najwyszej jakoci, czarna kamizela przetykana srebrn nici i buty uszyte z mikkiej skry. Jego do spoczywaa oparta na rkojeci miecza, a Sigmar wielokrotnie by wiadkiem, z jak wirtuozeri Gerreon potrafi wada ostrzem, zarwno w czasie wicze, jak i na polu walki. Sigmar by doskonaym szermierzem, ale Gerreon by kim, kogo Roppsmenni ze wschodu nazywaj mistrzem miecza. Sigmar by spity, oczekujc gwatownego ataku. Poczu, e Pendrag przysuwa si bliej, rwnie niepewny intencji Gerreona. - Gerreonie - odezwa si Sigmar jako pierwszy. Jeeli chodzi o Ravenn... - Nie, Sigmarze - przerwa mu Gerreon. - Nie chodzi o moj siostr. Chodzi o ciebie i o mnie. Czyby Gerreon mia zamiar wyzwa go na pojedynek? Chyba nie by jednak na tyle szalony, eby ryzykowa walk z krlewskim synem. Nawet, gdyby go pokona, zostaby natychmiast zabity przez krlewskie strae. - Wytumacz mi zatem, z czym przychodzisz. Gerreon zdj rk z gowni miecza i powiedzia: - Od mierci Trinovantesa upyno ju wystarczajco

duo czasu, ebym zdoa wszystko przemyle. Teraz wstydz si tego, co powiedziaem i zrobiem, gdy wrcilicie spod Astofen. Uwiadomiem sobie, e by twoim przyjacielem i szczerze go kochae. - To prawda, Gerreonie - odezwa si zaskoczony obrotem sprawy Sigmar. - Chciaem, eby wiedzia, e ju nie wini ci za jego mier. Tak jak to uja moja siostra: zabi go ork, a nie ty. Jeeli ofiarujesz mi wybaczenie, ja ofiaruj ci przyja, tak jak to niegdy uczyni mj brat. Gerreon umiechn si szeroko i poda Sigmarowi do. - I tak jak to obecnie czyni moja siostra. Sigmar poczu, jak oblewa si rumiecem, chwytajc za prawic Gerreona. - Jeste Unberogenem - powiedzia. - Nie potrzebujesz mojego wybaczenia, ale oczywicie masz je. - Dzikuj - odpowiedzia Gerreon. - To wiele dla mnie znaczy, Sigmarze. Nie byem pewien, czy ju nie straciem wszystkich szans na twoj przyja. - Och nie - uspokoi go Sigmar. - Jak mgbym stworzy wielkie imperium, gdybym pielgnowa urazy midzy samymi Unberogenami? Nie, Gerreonie, jeste jednym z nas i zawsze bdziesz. Wymienili ucisk doni i Gerreon umiechn si z ulg. *** Wolfgart i Pendrag pocztkowo podejrzliwie odnosili si do niespodziewanej zmiany w zachowaniu

Gerreona, ale z biegiem lat decyzja Sigmara, aby mu zaufa, okazaa si cakowicie suszna. Gerreon dowid swych umiejtnoci i zasuy na szacunek innych wojownikw w serii niebezpiecznych potyczek. Podczas bitwy pod Jaowymi Wzgrzami Gerreon ocali Sigmarowi ycie, jednym ciosem pozbawiajc gowy orczego przywdc, ktry unieruchomi Sigmara pod ciaem zabitego wilka. Z kolei w starciu z teutogeskimi najedcami Gerreon zabi ucznika, ktry lada chwila mia posa strza w niczym niechronione plecy Sigmara. Raz za razem Gerreon wyprawia si razem z nimi na pole bitwy, a Sigmar by wdziczny losowi, e wojownik wykaza si tak siln wol, aby tamtego dnia przyj prosi o wybaczenie. Ravenna usyszawszy o przemianie brata, nie posiadaa si z radoci. Sigmar spdzi wiele miych chwil w towarzystwie obydwojga. Razem polowali, jedzili lenymi ciekami lub po prostu rozmawiali do pnych godzin nocnych, a on dzieli si z nimi marzeniem o zjednoczeniu ludzkich plemion. Teraz, gdy otaczaa ich ciemno, a bracia miecza odjechali, aby okry krater, Sigmar by zadowolony, e ma Gerreona u boku. Policzy sto uderze serca, zanim popdzi rumaka. Dwudziestu jedcw znajdujcych si za nim wnet ruszyo w jego lady. Odgos bbnw wzmaga si, gdy konie ostronie schodziy po skalistych zboczach krateru. Sigmar obrci si w siodle, eby zwrci si do podajcych za nim wojownikw. Kady z mczyzn nosi koszulk

kolcz, a wielu rwnie elazne napierniki i naramienniki. Do ramion przypite mieli czerwone peleryny, powiewajce na wietrze, a kady wojownik uzbrojony by w dug wczni i ciki miecz. - Uderzymy ich szybko i mocno - zaordynowa Sigmar. - Chc, ebycie narobili haasu, gdy bdziemy si zblia - wszyscy maj si na nas patrze. Widzia zrozumienie w ich oczach, wic rzuci jeszcze tylko jedno zdanie: - Udanych oww! Blask ksiyca osrebrza gra krateru, a chmury nad nimi lniy pomaraczow powiat od poncych w dole ognisk. Cisz przeszy krzyk i Sigmar poczu, e wzbiera w nim zo na myl o grozie i niewyobraalnym blu, jaki by rdem tego wrzasku. - Zdajesz sobie spraw z ryzyka - odezwa si Gerreon. - Oczywicie, ale nie moemy duej czeka powiedzia Sigmar. - Jeeli nie zaatakujemy teraz, bestie znikn w gbokim lesie i stracimy jakkolwiek szans na pomszczenie umarych. Nie, potwory musz dzisiaj zgin. Gerreon skin gow i wysun miecz z pochwy. Sigmar z kolei wycign z wiszcego za nim koczanu cik wczni o elaznym ostrzu. - Unberogenowie! - zakrzykn, wbijajc ostrogi w koskie boki. - Jedcie po zemst! Wierzchowiec przeskoczy nad krawdzi krateru, a pozostali wojownicy ruszyli za nim, wydajc z siebie wojenne okrzyki.

Przed nimi rozciga si straszliwy widok. Pomienie z wielkich ognisk strzelay wysoko w niebo, a midzy paleniskami toczyy si monstrualnie znieksztacone bestie, pijc i witujc niedawn rze, a take wznoszc plugawe mody do zych duchw. Potwory byy bkartami zrodzonymi z ludzi i bestii. Wrd obrzydliwych stworze wida byo poronite futrem kole gowy na ludzkich barkach, koczyny zginajce si w odwrotn stron i inne przeciwne naturze okropiestwa. Czerwonoskre, rogate bestie z ogonami kbiy si pord cia zmarych, podczas gdy ciko stpajce kreatury przypominajce przeraajce poczenie konia z jedcem bkay si pijane wzdu granic obozu. Porodku dna krateru wznosi si wielki czarny kamie, otoczony przez tum bestii. Na powierzchni obsydianu wyryto plugawe runy mwice o rzezi i rozpucie. Olbrzymi stwr o gowie byka odziany w poszarpan czarn szat wyrwa wanie serce z klatki piersiowej ywego winia, a jego szaleni towarzysze, ktrych pochodzenia nie dao si atwo okreli, cienili si wok kamienia w lunatycznym zapamitaniu. Ich wycie mieszao si z odgosem bbnw, w ktre biy pazurzastymi apami olbrzymie stwory o wilczych gowach. Jecy - mczyni, kobiety i dzieci - leeli zwizani na terenie caego obozu. Wszyscy byli bici, torturowani, niektrzy martwi. Cz z nich zostaa zjedzona ywcem i na myl o tym gniew rozpala Sigmara a do

biaoci. Przez chwil oczy zaszy mu czerwon mg i poczu, e nienawi zaraz zupenie nim zawadnie. Jednak Sigmar nie by berserkerem i skupi si na tym, aby wykorzysta ponc w yach wcieko, eby pomoga mu w walce. Nioscy go rumak pomkn w d zbocza, a z ust jedca wydoby si nieartykuowany krzyk nienawici. Dao si sysze odgos dcia w unberogeski rg bojowy. Kady kolejny, ostry dwik zdawa si nie atakujcych z coraz wiksz prdkoci w stron wroga. Bestie zaczy otrzsa si z otpienia, ale rozwize hulanki, jakim si oddaway, sprawiy, e byy nieprzygotowane, a ich ruchy straszliwie powolne. Byczogowa bestia wydaa z siebie oguszajcy ryk, ktry odbi si echem od cian krateru i monotonne bicie w bbny ucicho. Kilka czerwonoskrych stworw rzucio wcznie w stron jedcw, ale ich celno bya saba i aden z wojownikw nie zosta nawet dranity. Z kolei, gdy Sigmar wypuci wczni, ostrze przeszyo plecy jednej z bestii i przyszpilio j do skarowaciaego drzewa. Pozostali jedcy rwnie ciskali wcznie, a powietrze wypenio si jkami blu. Cuthwin i Svein strzelali z ukw ukryci za krawdzi krateru i od kadej strzay zakoczonej gsimi pirami pada jeden z potworw. Nie majc czasu na cinicie kolejnej wczni, Sigmar wycign Ghal-maraza i zamachn si nim, celujc w szczerzcy si przed nim pysk wochatej bestii o gowie niedwiedzia. Mot bojowy roztrzaska czaszk stworzenia, a

Sigmar wjecha gbiej w tum wrogw. Kapice paszcze i poke szpony migay mu przed oczyma. Jego rumak zara z blu, gdy wcznia rozoraa mu zad. Sigmar zamachn si Ghal-marazem, celujc w klatk piersiow atakujcego go z tyu potwora, roztrzaskujc mu ebra i wyrzucajc ciao wysoko w powietrze. Unberogenowie przedzierali si przez wrogi obz, tnc i tratujc wszystko, co stano im na drodze. Wcznie zagbiay si w ciaa, a miecze odcinay zakoczone szponami koczyny od muskularnych torsw. Centaury zaszaroway z bojowym okrzykiem na ustach, dzierc dugie topory i kolczaste maczugi. Sigmar ujrza, jak jeden z jego ludzi spada z konia zmieciony tak broni. Mczyzna pad na ziemi martwy, gdy jego zbroja nie stanowia adnej ochrony przed brutaln si atakujcego monstrum. Od bestii bi smrd, omdlewajca mieszanka odoru mokrego futra, krwi i ekskrementw. Sigmar a si zakrztusi, gdy rechoczca istota z pieka rodem wskoczya na jego wierzchowca i zatopia ostre ky w jego ramieniu. Sigmar uderzy istot okciem, kiereszujc jej wilcze rysy i uwalniajc rami od zbw. Drug doni wycign sztylet i dgn nim w ty, zatapiajc ostrze w brzuchu bestii. Potwr spad z konia, a Sigmar szybkim ruchem wbi kling w oko szczerzcej si obrzydliwie istoty, ktra zamierzaa si na niego z toporem o szerokim ostrzu. Sia uderzenia wyrwaa mu sztylet z doni, a wok siebie sysza rosncy zgiek pord

bestii, ktre wreszcie zdaway si otrzsa z szoku wywoanego niespodziewanym atakiem. Olbrzymie monstrum stao porodku obozu z rozpostartymi ramionami, a we wntrzu otwartych doni taczyy pomienie. Sigmar spojrza na wschd i zachd, gdy usysza dobiegajce z obu stron bojowe okrzyki braci miecza. Jako pierwszy pojawi si Pendrag, zaraz potem Wolfgart, obaj wiodcy reszt wojownikw do boju. - Unberogenowie! - zakrzykn, wjedajc w sam rodek walczcego tumu. Sigmar wymachiwa Ghal-marazem na prawo i lewo, z kadym ciosem zabijajc kolejn besti. Z jego puc dobywa si niekontrolowany wojenny ryk. Stukot koskich podkw odbi si echem w kraterze, gdy Wolfgart i Pendrag poprowadzili szare. Po chwili szczk mieczy i toporw zamieni si w oguszajcy huk. I wtedy uderzy grom. Niczym ponca bkitno-biaym biaym wiatem wcznia rzucona przez jakiego zego boga, byskawica uderzya w sam rodek unberogeskiego oddziau. Gdy piorun uderzy w ziemi, ludzie, konie i potwory zostali wyrzuceni w powietrze za spraw potnej eksplozji. Powietrze wypeni swd palonego misa, a Sigmar mruga oczami, prbujc przegoni olepiajce powidoki, przeraony ogromem zniszczenia. Kolejna straszliwa byskawica przecia niebiosa, a nastpnie uderzya w ziemi znaczc na niej zygzakowaty lad destrukcji.

Wok sycha byo krzyki blu, konie szaleczo biy popytami w ziemi, prbujc uciec przed ogniem parzcym im pdny. Zrzuconych z sioda jedcw natychmiast zaatakoway potwory, dgajc ich bezlitonie wczniami i sztyletami. Skwierczce ogniste uki strzelay od jednego jedca do drugiego, po kolei strcajc ich z wierzchowcw. Sigmar ujrza, jak Wolfgart wylatuje w powietrze po tym, jak midzy wojownikami eksplodowa kolejny grom. Wojownicy pod wodz Pendraga wjechali pomidzy bestie, rozdajc dookoa ciosy wczni i mieczy. Strzay wbijay si w potworne ciaa, a co mniejsze kreatury piszczay i jczay, prbujc uciec z pola bitwy. Jedcy byli jednak bezlitoni, tratujc uciekinierw potnymi kopytami wierzchowcw lub nabijajc ich na ostre dzidy. Kolejne byskawice uderzay w ziemi i wzniecay na jej powierzchni migoczce niebiesk powiat pomienie. Niszczycielska moc wypeniaa krater i Sigmar sysza jak byczogowa bestia krzyczy z radoci, rozkoszujc si uwolnion si zniszczenia. Monstrum przywoujce gromy trzymao jedn szponiast ap na wielkim kamieniu ofiarnym porodku krateru. Sigmar cisn kolanami boki swego rumaka i poprowadzi go w tamt stron. Wznis Ghal-maraza wysoko w gr, obserwujc jak kolejny piorun z sykiem rozdziera niebiosa. Ten grom nie uderzy jednak o ziemi, a zamiast tego trafi w obuch potnego Sigmarowego mota.

Sigmar poczu niesamowit moc, ktr przywoa potwr, a rkoje Ghal-maraza rozpali potworny ar, podczas gdy bro prbowaa rozproszy potworn energi. Zawy, gdy wielka cz tych si przepyna przez jego ciao, wypeniajc yy pierwotnym ogniem. Z mota wydobyway si uki bkitnego wiata, rozwietlajc teren wok Sigmara, wypeniajc powietrze blaskiem, syczeniem i skwierczeniem. Byskawice olepiay krlewskiego syna, gdy walczy z mocami, ktre mogy w jednej chwili rozerwa go na strzpy. Bestia spostrzega, e Sigmar si zblia i warkna kilka gardowych rozkazw w stron towarzyszy, ktrzy wnet ruszyli, aby chroni swego przywdc. Dziwacznie zdeformowane istoty prboway zablokowa mu drog, ale powietrze wypenio si deszczem strza, po ktrym wikszo z nich ju si nie podniosa. Sigmar wydal z siebie zawodzcy wojenny okrzyk i jego wierzchowiec wyskoczy wysoko w gr. Bestie zawyy, gdy Sigmar przeskoczy nad nimi, zamierzajc si motem i miotajc nim w stron spowitego w byskawice potwora. Ghal-maraz zawirowa w powietrzu, skwierczc od wypeniajcej go energii. Sigmar wyldowa na ziemi w tym samym momencie, kiedy bro dosiga celu. Majc jedn do opart na kamieniu, a w drugiej dzierc byskawic, wielka bestia nie miaa szans unikn ciosu. Czaszka potwora pka na p od uderzenia potnym motem, a wokoo rozprysa si krew i odamki koci. Z

bezgowego ciaa wytrysna fontanna ognistej energii, a zwoki drgay spazmatycznie, gdy uwolniona moc poeraa ciao tego, ktry j uwolni. Sigmar zawrci konia w stron zabitego monstrum. Jego spalone ciao zwino si i zapado na ksztat wyschnitej upiny. Blask oczu potwora zgas, a ostatnia z byskawic opucia ciao wraz ze mierci swego twrcy. Sigmar wzi gboki oddech i ponownie skupi uwag na rozgrywajcej si za jego plecami bitwie. mier przywdcy sprawia, e pozostae przy yciu bestie wyday z siebie straszliwy jk. Byo ich ju niewiele, a unberogescy jedcy bezlitonie gonili i zabijali ostatnie potwory. Wolfgart sta w centrum krateru cinajc wielkim mieczem ostatnich z wilczogowych, linicych si bbniarzy, podczas gdy Pendrag wypuszcza strza za strza w stron bestii uciekajcych z pola bitwy. Sigmar umiechn si ponuro do siebie. Wiedzia, e w cigu kilku chwil wszystkie straszliwe stworzenia bd lee martwe. Zelizn si z koskiego grzbietu i poklepa wierzchowca po boku. - Niech mnie bogowie, to by dopiero pikny skok, Waleczne Serce - krzykn, gaszczc go po szyi i mierzwic mu grzyw. Ko ra cicho z zadowolenia i potrzsa bem, podajc za panem, ktry ruszy w poszukiwaniu upuszczonego mota. wiato, ktra przez chwil rozjaniaa bro, zdya ju przygasn, tylko runiczne napisy na obuchu wci janiay blaskiem mocy.

- Bya to najprawdopodobniej najgupsza rzecz, jak kiedykolwiek zrobie - powiedzia Gerreon, podjedajc do niego. Sigmar odwrci si w stron wojownika: - Jaka rzecz? - Rzucenie mota. Przecie to tak, jakby sam si rozbroi. - Wci przecie miaem mj miecz - odpar Sigmar. Gerreon wskaza na pas Sigmara, z ktrego zwisa strzp skry - wszystko, co pozostao po pasku przytrzymujcym pochw miecza. Sigmar nawet nie zauway ciosu, ktry przeci skr. Teraz poczu si niezmiernie gupio, zdawszy sobie spraw, czym ryzykowa porzucajc Ghal-maraza. - Na Ulryka! - krzykn Wolfgart, biegnc, aby do nich doczy. - Sigmarze, to by rzut! Niesamowite! Rozwalie bydlakowi eb jednym ciosem! Gerreon potrzsn gow: - A ja mu wanie mwi, jakim by gupcem, rzucajc motem w ten sposb. - Ale skd! - zaperzy si Wolfgart. - Olepio ci czy co? Ja w yciu nie widziaem czego podobnego. Te byskawice! Ten rzut! - A co gdyby chybi? Co wtedy? - zapyta Pendrag nadjedajc, by doczy do zgromadzenia. - Pobibym besti na mier - odpowiedzia Sigmar, przyjmujc pozycj piciarza. - Czyby nie widzia, jaki on by wielki? - rozemia si Pendrag. - Nadziaby ci na rogi, zanim zdoaby wyprowadzi cios.

- No co ty! - obruszy si Wolfgart. - Przecie mwimy o Sigmarze. - No c, gdyby mia mot, ktry wraca do rki, po tym jak si go rzuci, to dopiero by mi zaimponowao stwierdzi Gerreon. - Nie wygupiaj si - zbeszta go Pendrag. - Mot, ktry sam wraca do rki? Jak sobie w ogle co takiego wyobraasz? - Kto wie? - zacz si zastanawia na gos Wolfgart. - Jestem pewien, e mistrz Alaryk potrafiby wykona tak bro. Pendrag potrzsn gow i zwrci si do Sigmara: - Widz, e Wolfgart i Gerreon maj chwilowo osabiony kontakt z rzeczywistoci, ale my mamy tu jeszcze sporo roboty. Powinnimy jak najszybciej spali zwoki i opuci to miejsce. Krew przycignie innych drapiecw, a mamy ju wystarczajco duo rannych, ktrymi trzeba si zaopiekowa. - Masz racj - zgodzi si Sigmar, momentalnie powaniejc. - Wolfgarcie, Gerreonie, kacie swym ludziom pozbiera zwoki bestii i uoy je na stosie wok tamtego kamienia. W cigu godziny maj pon, podczas gdy my udamy si w drog powrotn. Pendragu, ty chod ze mn. Pjdziemy zaj si rannymi. Powrotna droga do Reikdorfu zaja jedcom sze dni przedzierania si przez las. W tym czasie minli wiele wiosek i osad spldrowanych i zrwnanych z ziemi. Zanim dotarli do niezamieszkanych rejonw

lasu, Sigmar poprowadzi tych, ktrzy ocaleli z najazdu, z powrotem do ruin, ktre pozostay po trzech zaatakowanych wioskach. Mury otaczajce kad z osad byy zniszczone, roztrzaskane potnymi toporami lub po prostu rozdarte ze zwierzc si. Gdy druyna Sigmara dotara do dymicych zgliszcz, nie byo czasu na wypenienie wszystkich obowizkw wobec zmarych. Dlatego te wojownicy wraz z otpiaymi, kajcymi mieszkacami jedynie pochowali ciaa i wysali zmarych w drog do krlestwa Morra. Sigmar stojc nad wieo zakopanymi grobami, wyczu, e kto si zblia. Obrci si i ujrza Wolfgarta. Oczy przyjaciela byy przekrwione od dymu i wyglda na nieludzko zmczonego. - Ponury dzie - stwierdzi Sigmar. - Widziaem gorsze - Wolfgart wzruszy ramionami. - Co w takim razie ci trapi? - To - powiedzia Wolfgart wskazujc doni na groby, przed ktrymi stali. - Ta rze i ludzie, ktrych stracilimy mszczc si za ni. - To znaczy? - To osada Asobornw i ludzie, ktrych przywiedlimy z powrotem do domw to te Asobornowie. - I co z tego? Wolfgart westchn ciko: - Nie s Unberogenami, dlaczego wic wyruszylimy im z pomoc? Stracilimy piciu ludzi, a kolejnych trzech nigdy ju nie wyruszy na pole bitwy. Powiedz

mi, dlaczego to zrobilimy. Przecie krlowa Freya nie uczyniaby tego samego dla naszego ludu, prawda? - By moe masz racj - przyzna Sigmar. - Ale to nie ma znaczenia. Wszyscy jestemy jednym ludem: Asobornowie, Unberogenowie, Teutogenowie... wszyscy. Tamtej nocy, kiedy przysigalimy, e zrobimy wszystko, co w naszej mocy, eby powoa do ycia ludzkie imperium... czy to cokolwiek dla ciebie znaczyo, Wolfgarcie? - Oczywicie - obruszy si Wolfgart. - Dlaczego wic widzisz problem w tym, e pomagamy Asobornom? - Sam nie wiem - wzruszy ramionami Wolfgart. Moe dlatego, e byem przekonany, i droga do zbudowania imperium bdzie polegaa na podbijaniu innych plemion, a nie na pomaganiu im. Sigmar pooy do na ramieniu przyjaciela i obrci go w stron wioski. Grupy ludzi wynosiy tam ze zniszczonych domostw zwoki, podczas gdy wojownicy pracowali nad ukadaniem ich w stosy. Pracowali rami w rami, wszyscy z poplamionymi krwi twarzami i domi. - Popatrz na tych ludzi - powiedzia Sigmar. - To Unberogenowie i Asobornowie. Czy potrafisz ich rozrni? - Oczywicie - achn si Wolfgart. - Od szeciu lat jestem w jednej druynie z tymi wojownikami, znam ich tak dobrze, jakby byli moimi brami. - Ale przypumy, e nikogo nie znasz osobicie. Czy byby w stanie powiedzie, ktry z nich to Unberogen,

a ktry Asoborn? Wolfgart skrzywi si, syszc to pytanie, ale Sigmar dalej naciska: - Mwi, e noc wszystkie wilki s szare. Znasz to powiedzenie? - Tak. - Z ludmi jest tak samo - cign Sigmar, wskazujc na pogronego w alu mczyzn, nioscego w ramionach martwe dziecko. - Pod krwi i brudem, ktre nas pokrywaj, wszyscy jestemy tacy sami. Podziay, jakie tworzymy, nie maj znaczenia. Zarwno w yach Unberogenw, jak i Asobornw, pynie taka sama krew, a dla wrogw rodzaju ludzkiego te stanowimy jedno. Mylisz, e bestie albo orki zastanawiaj si nad tym, czy zabijaj Asobornw czy Unberogenw? Albo Taleutenw czy Cherusenw? Albo Ostagotw? - Chyba nie - przyzna niechtnie Wolfgart. - Oczywicie, e nie - podnis gos Sigmar, nagle rozgniewany na Wolfgarta za jego krtkowzroczno. I my te nie powinnimy tego roztrzsa. A wracajc do podbijania innych plemion... Nie chc by tyranem, przyjacielu. Kady tyran w kocu upada, a jego nieprzyjaciele rozrywaj wtedy na strzpy stworzone przez niego imperium. Ja chc stworzy imperium, ktre zbudowane przy uyciu sprawiedliwoci i silnego przywdztwa, przetrwa wieki. - Myl, e zrozumiaem, bracie - odezwa si po chwili Wolfgart. - To dobrze - stwierdzi Sigmar. - Poniewa

potrzebuj ci u mego boku, Wolfgarcie. Podziay, o ktrych mwimy, s problemem, ktry musimy wsplnie przezwyciy. - Przepraszam. - Nie przepraszaj - powiedzia Sigmar. Po prostu bd lepszym czowiekiem. Pi dni pniej Sigmar sta na murach Reikdorfu, obserwujc jak w dokach, ktre zostay wybudowane na pnocnym brzegu rzeki, cumuje kolejna barka. By to statek szeroki, o wysokim kadubie, ktrego ciany zbudowano z wysokich, pokrytych skr tarcz. Bok okrtu zdobi znak heraldyczny Jutonw: czaszka na tle skrzyowanych, zagitych szabli. Pokad zapeniony by barykami i drewnianymi skrzyniami, a w pomieszczeniach pod nim z pewnoci znajdoway si cikie zwoje ptna, sterty futer i barwniki. Bagienne tereny wok Jutonsryk dostarczay wielu skadnikw niezbdnych do produkcji farb do tkanin. Bogaci kupcy wynajmowali wic wojownikw, ktrzy wyprawiali si na nawiedzone mokrada, aby wrci z substancjami, ktre nadaway materiaom ywy kolor, ktry nie blakn z upywem czasu. Patrzc w gr rzeki Sigmar dostrzeg nastpny statek, tym razem oznaczony kruczym emblematem krla Marbada. Zanotowa w pamici, aby przypomnie nocnym straom, eby zwrcili szczegln uwag na nadrzeczne tawerny, poniewa, tam gdzie jednoczenie przebywali Endalowie i Jutonowie, nigdy nie obywao si bez przemocy.

Sigmar przenis wzrok z nowo wybudowanych dokw w stron budynkw daleko po drugiej stronie rzeki. Most Sudenreik by w tym momencie jedn z gwnych arterii miasta i rozpoczto ju prace nad budow trzeciego mostu, poniewa drugi, prosta drewniana konstrukcja, by uywany gownie do transportu materiaw budowlanych do niedawno powstaej poudniowej dzielnicy miasta. Czerpic z wiedzy mistrza Alaryka, Pendrag zaprojektowa na tym terenie budynek szkolny, do ktrego unberogeskie dzieci przychodziy dwa razy w tygodniu, aby uczy si o wiecie rozcigajcym si poza Reikdorfem. Wielu rodzicw skaryo si krlowi Bjrnowi, e dzieci trac czas w szkole, kiedy mogyby pomaga w polu lub wykonywa domowe obowizki. Jednak Sigmar przekona ojca, e tylko edukowanie modziey moe zwikszy szans na popraw ludzkiego bytu, dlatego te lekcje kontynuowano. Miasto rozwijao si szybciej, ni ktokolwiek sdzi, e jest to moliwe. Polany w rozcigajcych si na poudniu lasach zamieniono w pola uprawne i rozpoczto hodowl nowych gatunkw zwierzt, musia wic powsta kolejny spichlerz i rzenia. Do Reikdorfu przybywali wci nowi imigranci, cignici obietnic pracy i wizj dostatku. Oni take pracowali na rzecz rozwoju miasta. Domy dla nowych mieszkacw powstay przy poudniowych murach. Zamieszkali w nich rzemielnicy: szewcy, bednarze, kowale, tkacze,

garncarze, stajenni i waciciele gospd. Niedugo potem osiedle zostao otoczone wysokim drewnianym murem, a rok pniej powsta tam drugi w miecie plac targowy. Fragmenty pnocnych obwarowa take poddano renowacji. Drewniane kody zastpiono kamiennymi blokami przetransportowanym z lasu i ociosanymi przez kamieniarzy pracujcych pod czujnym okiem mistrza Alaryka. Wiele domw w centrum Reikdorfu byo ju od dawna kamiennych, ale odkd w otaczajcych miasto wzgrzach otworzono nowe kamienioomy, powstawao coraz wicej piknych zabudowa z uyciem tego solidnego budulca. Sigmar nigdy jeszcze nie widzia ani Kruczego Dworu krla Marbada, ani gry Fauschlag krla Artura, ale wtpi, eby otaczajce je osady byy rwnie gsto zaludnione, jak te w okolicach Reikdorfu. Rzeka i rozpocierajce si nad jej brzegami yzne ziemie stanowiy dla Unberogenw rdo prawdziwego dostatku. Nadchodzi czas, gdy mieli zrobi uytek z darw, ktrych bogowie udzielili im w swej askawoci. Skrzynie byy pene zota z handlu z krasnoludami i innymi plemionami, a spichlerze pkay w szwach od zgromadzonych plonw. Morale wojownikw byo wysokie, a dziki pracy wszystkich unberogeskich kowali, kady z nich odziany by w elazn koszulk kolcz, indywidualnie uformowany napiernik, naramienniki, nagolenice i ryngrafy. Zaiste by to niesamowity widok, gdy unberogescy

jedcy wyruszali ca grup do boju, lnic w socu. Mistrz Alaryk sugerowa wykonanie zbroi pytowych rwnie dla koni, ale okazao si, e mog je nosi tylko najpotniejsze rumaki, gdy dla pozostaych zwierzt s one zbyt cikie i niewygodne. Ambicj Wolfgarta stao si skupywanie najwikszych i najlepiej zbudowanych koni pocigowych i krzyowanie ich ze wspaniaymi rumakami bojowymi w celu uzyskania wierzchowca, ktry byby na tyle silny i szybki, eby nosi tak zbroj. Pracowa nad tym kilka lat i by przekonany, e wkrtce bdzie w stanie wyhodowa takie stado. Wkrtce mia nadej czas, by rozpropagowa marzenie Sigmara daleko poza granicami ziem Unberogenw. Sigmar, ktry niedugo mia osign wiek dwudziestu jeden lat, spoglda na ttnice yciem miasto i umiecha si. - Uczyni z Reikdorfu najwiksze miasto w caym imperium - powiedzia do siebie, po czym opuci punkt obserwacyjny i zacz schodzi w d murw, kierujc si w stron pooonego w centrum miasta dugiego domu. Przeci gwny rynek Reikdorfu w momencie, gdy promienie zachodzcego soca zaczy powoli znika za murami. Wikszo kupcw ju zamkna swoje wozy i odcigna je z placu. Na ziemi pozostay resztki jedzenia, ktrymi ywiy si wasajce si tutaj psy. Sigmar min kuni Beorthyna, trzymajc si rodka ulicy i unikajc botnistych kau, ktre utworzyy si

przy krawdziach budynku. Na Polu Mieczy rozcigajcym si za dugim domem wida byo sylwetk odzianego w zbroj Alfgeira, ktry mimo pnej pory dalej prowadzi szermierczy trening. Dostrzegszy go, Sigmar skrci w stron placu wicze. Tuzin modych ludzi cierao si tutaj ze sob. Brzowa zbroja Alfgeira lnia w zachodzcym socu, jakby zostaa zrobiona ze zota. Alfgeir by ostatnim unberogeskim wojownikiem, ktry nie wymieni zbroi na now, elazn. Obok niego sta Gerreon, jako najlepszy szermierz wrd Unberogenw by z pewnoci najbardziej odpowiedni osob, aby uczy nowe pokolenia tej trudnej sztuki. Sigmar rzuci spojrzenie w stron grujcego nad krajobrazem Wzgrza Wojownikw i znajdujcego si na nim grobu Trinovantesa. Zaraz potem skierowa ca uwag na pole wicze, rozkoszujc si szczkiem elaznych ostrzy i widokiem iskier, jakie sypay si z mieczy podczas takich star. Obserwowa, jak Alfgeir krzyczy na najdalej wiczc par uczniw, po czym wymierza jednemu z nich lekki, ale bolesny cios w ucho. Sigmar skrzywi si, wspczujc chopcu, ktremu si oberwao. On sam, mimo e by krlewskim synem, nie raz musia cierpie podobne uderzenie, gdy nabywa dowiadczenia na Polu Mieczy. Sigmar spoglda na wiczcych okiem dowiadczonego wojownika, wyszukujc chopcw najszybszych, najzrczniejszych, najbardziej zdeterminowanych, a take tych, ktrzy mieli spojrzenie

bohaterw. Na istnienie tej ostatniej cechy zwrci mu kiedy uwag Wolfgart. - Mona to dostrzec w ich oczach - powiedzia wtedy Wolfgart. - Idealn mieszank honoru i odwagi. Dokadnie tak sam, jak widz u ciebie. Sigmar przyjrza si dokadnie twarzy przyjaciela, szukajc na niej jakichkolwiek oznak drwiny, ale Wolfgart wypowiadajc te sowa, by miertelnie powany. Dlatego te Sigmar przyj wtedy komplement i od tej pory zacz dostrzega to, o czym mwi Wolfgart, w twarzach kadego ze swoich przyjaci. Po raz kolejny dzikowa bogom, e mg si otacza tak znakomitymi towarzyszami. Gerreon dostrzeg go i podbieg, aby doczy do krlewskiego syna stojcego na skraju placu. - Dobrze sobie radz - odezwa si Sigmar. - Racja - zgodzi si Gerreon. - To dobre chopaki, Sigmarze. Daj im kilka lat, a bd najlepszymi wojownikami, jakich mgby sobie zayczy. Sigmar skin gow i powrci do obserwowania wiczcych. Nagle jeden z chopcw upuci miecz, a z jego ust wyrwa si krzyk blu. Z gbokiej rany na ramieniu cieka obficie krew, a chopiec osun si na kolana. Sigmar i Gerreon momentalnie pucili si biegiem w stron rannego, podczas gdy Alfgeir krzycza zachrypnitym gosem: - Sprowadcie medyka! Sigmar uklkn przy rannym chopcu i obejrza nacicie na jego ramieniu. Rana bya gboka, obficie

krwawia i wida byo, e ostrze przecio misie. Twarz chopca poblada i nabraa ziemistej barwy. - Spjrz na mnie - rozkaza Sigmar. Chopiec odwrci wzrok od rany i spojrza mu w twarz. Sigmar widzia, e modzieniec z trudem powstrzymuje si od paczu, ale walczy ze sob, eby nie okaza saboci przed obliczem krlewskiego syna. - Jak si nazywasz? - Brant - z trudem wykrztusi chopiec, podczas gdy jego oddech stawa si coraz pytszy. - Nie patrz na to - powiedzia Sigmar, kadc do na ramieniu modzieca. - Popatrz na mnie. Pamitaj, e jeste Unberogenem. Pochodzisz z ludu bohaterw, a bohaterowie nie boj si widoku odrobiny krwi. - Ale to boli - wydusi z siebie Brant. - Wiem - odpowiedzia Sigmar. - Ale jeste wojownikiem, a bl jest nieodcznym towarzyszem na polu walki. To pierwsza rana, jak odniose w yciu. Zapamitaj ten bl, a wszystkie nastpne rany bd niczym w porwnaniu z t. Zrozumiae? Chopiec pokiwa gow i zacisn zby, eby powstrzyma jk blu. Sigmar widzia jednak po jego twarzy, e jest bardzo cierpicy i walczy ostatkiem si. - Jest w tobie elazna sia, Brancie. Widz to jasno i wyranie - powiedzia Sigmar. - Pewnego dnia staniesz si wspaniaym wojownikiem i wielkim bohaterem. - Dzikuj... panie - wyszepta chopiec. Na szczcie uzdrowiciel Cradoc ju bieg w ich stron, niosc ze sob torb z medykamentami. - Zostanie ci blizna po tej ranie - mwi dalej Sigmar.

- No j z dum. Sigmar wytar zakrwawion do o swoj koszul, po czym ustpi miejsca przy boku chopca Cradocowi. Sam chwyci miecz Branta i uwanie przyjrza si jego ostrzu, zauwaajc e byo ostre jak brzytwa. Obrci si w stron Alfgeira i Gerreona. - Kaesz im uywa na treningu niestpionych mieczy? - Oczywicie - odpowiedzia Alfgeir lekko wyzywajcym tonem. - Jeli zrobisz bd, po ktrym zostajesz ranny, nigdy wicej nie popeniasz tej samej pomyki. - Za moich czasw nigdy nie uywalimy ostrej broni - stwierdzi Sigmar. - To by mj pomys - odezwa si Gerreon. Pomylaem, e to ich nauczy szacunku dla blu. - A ja si z tym zgodziem - doda Alfgeir. - Tak jak i krl. Sigmar wrczy Alfgeirowi miecz Branta ze sowami: - Nie musicie si usprawiedliwia. Nie mam zamiaru was za to potpia, bo zgadzam si z tym, co mwicie. Trening musi by tak realistyczny i ciki jak to tylko moliwe. Tylko w ten sposb ci chopcy bd wiedzieli, czego si spodziewa, kiedy wyrusz do prawdziwej walki. Alfgeir skin gow i odwrci si w stron pozostaych modziecw, ktrzy obserwowali ich rannego towarzysza wynoszonego z Pola Mieczy. - Nikt nie mwi, e moecie przesta wiczy! wrzasn. - Trening nie koczy si, dopki ja tego nie

powiem! Sigmar obrci si teraz w stron Gerreona. Twarz przyjaciela bya tak blada jak przed chwil twarz Branta. - Gerreonie? Czy co si stao? Gerreon mia wzrok utkwiony w torsie Sigmara. Krlewski syn spojrza w d i ujrza krwawy lad doni odcinity na swojej tunice porodku klatki piersiowej. Sigmar uczyni krok w stron przyjaciela, ale ten cofn si. - Co si stao? To przecie tylko troch krwi. - Czerwona do... - wyszepta Gerreon. - I ranny miecz... - Co to za bekot, przyjacielu? - zapyta zaniepokojony Sigmar. - Co si stao? Gerreon potrzsn gow, jakby budzi si z dugiego, otpiajcego snu i Sigmar ujrza poncy w jego oczach zimny blask. Zanim zdy zapyta o wicej, powietrze przeszy ostry dwik dzwonw ostrzegawczych, ktre biy gono, stawiajc na nogi wszystkich mieszkacw miasta. Sigmar sign po Ghal-maraza. - Zgromad wojownikw! - krzykn, po czym obrci si na picie i biegiem ruszy w stron murw.

Rozdzia 8 Heroldowie wojny


Sigmar gna ulicami Reikdorfu, ciskajc mocno mot i nasuchujc bicia serca tukcego si w piersi. Lata miny, odkd stranicy na murach bili w ostrzegawcze dzwony i Sigmar zastanawia si, jakie niebezpieczestwo mogo ich skoni do podjcia najwyszych rodkw tym razem. Gdy skrci za rg gwnego spichrza, zaczli docza do niego unberogescy wojownicy, w popiechu wdziewajcy koszulki kolcze i przypinajcy miecze w pochwach do pasw opinajcych biodra. Bicie dzwonw nie ustawao i tum biegncych na mury wojownikw gstnia z minuty na minut. Sigmar dobieg wreszcie do drabin wiodcych na szace. Zawiesi Ghal-maraza u pasa i szybko wspi si po szczeblach. Z zaskoczeniem stwierdzi, e mczyni zgromadzeni na murach nie zdradzaj najmniejszych oznak strachu czy zaniepokojenia. Nie nacigano ciciw, nie wznoszono wczni w celu rzucenia nimi w tum atakujcych wrogw. Sigmar wspiwszy si na szczyt, skierowa si w stron krawdzi muru zbudowanej z zaostrzonych pali. - Co si dzieje? - zada wyjanie.

- Zwiadowcy wanie przynieli wieci odpowiedzia najbliej stojcy wojownik, wskazujc na przestrze rozcigajc si za murami. - Setki ludzi krocz na poudnie wzdu rodkowej Drogi. Sigmar wyjrza za krawd muru i ujrza dug kolumn ludzi stpajcych powoli i z trudem w stron Reikdorfu. Setki mczyzn i kobiet w brudnych, zniszczonych od dugiej wdrwki szatach wynurzao si spord drzew wyznaczajcych krawd lasu na pnoc od miasta. Wielu z nich cigno wzki lub nioso nosze, na ktrych siedziay dzieci i starsi ludzie przytrzymujcy zawinitka i toboki. - Kim oni s? - Wygldaj jak Cherusenowie. Sigmar z powrotem przenis wzrok na kolumn ludzi, ktrzy ostronie zbliali si w stron wrt zwieczonych wielk statu Ulryka w towarzystwie nieodcznych wilkw. Przyjrzawszy si uwaniej, dostrzeg, e obok obcych osb kroczy dobrze mu znana, ciemnowosa kobieta. Ravenna w dugiej zielonej sukni poplamionej teraz botem podtrzymywaa siwowos kobiet niosc w ramionach paczce dziecko. - Otworzy wrota! - zaordynowa. - Natychmiast! Wojownicy skinli gowami i przekazali rozkaz stranikom znajdujcym si u podstawy murw. Podczas gdy kilku odzianych w zbroje mczyzn zaczo mocowa si z potnymi odrzwiami, Sigmar zeskoczy na ziemi. Gdy tylko brama zostaa otwarta, Sigmar wybieg

przez ni. Kierowa si w stron nadchodzcych ludzi, czujc na sobie ciar ich bagalnych spojrze. Gdy tylko zbliy si do Ravenny, wyrzuci z siebie seri pyta: - Co si dzieje? Kim s ci ludzie? Skd si tutaj wzili? - Sigmarze! - zawoaa Ravenna. - Dziki bogom! Wanie koczylimy prac na najwyej pooonych pastwiskach, gdy ujrzelimy ich nadchodzcych z pnocy. - Ale kim oni s? Wygldaj jak Cherusenowie. Ravenna pooya mu do na ramieniu i Sigmar wyczu, e jest osabiona i wyczerpana. - To ci, ktrym udao si uj z yciem odpowiedziaa. - Uj z yciem z czego? Ravenna zawahaa si, jak gdyby obawiaa si wypowiedzie na gos straszliwe sowa o niebezpieczestwie, ktre wygnao tych ludzi z domw. - Z najazdu Norsw - odpowiedziaa. - Wyglda na to, e lud pnocy wyruszy na wojn. W dugim domu krla Bjrna panowa ponury nastrj. Sigmar wyczuwa gniew i potrzeb odwetu rosnce w sercu kadego ze zgromadzonych tu wojownikw. Tak samo czu si, gdy usysza o rzezi dokonanej przez lene bestie w wioskach na wschodniej granicy kraju Unberogenw. Norsowie... Wiele czasu mino, odkd krwioercze pnocne

plemiona ostatnio wyprawiay si na poudnie, niosc mier, zniszczenie i groz. Rozcigajce si na pnocy krainy stanowiy dla wikszoci poudniowych plemion nieprzeniknion tajemnic. Nieliczni poudniowcy mieli kiedykolwiek potrzeb lub ch wyprawiania si poza wasne tereny, a co dopiero podrowania poza Gry rodkowe. Nic dziwnego, skoro legendy opowiaday o wielkich smokach zamieszkujcych tamtejsze lasy i ludoerczych plemionach nieustraszonych wojownikw, ktrzy oddaj cze mrocznym bogom krwi. Ostatni raz Norsowie wyprawili si na poudnie kilkadziesit lat temu, ale starszyzna Reikdorfu wci przytaczaa opowieci o przeraajcym wrogu. Nieprzyjaciele mieli by brutalnymi wojownikami w czarnych zbrojach i rogatych hemach, dziercymi budzce postrach topory i podune tarcze wysze od przecitnego czowieka. Jeszcze wiksz groz mieli budzi, gdy dosiadali olbrzymich, czarnych wierzchowcw o poncych czerwieni oczach, zioncych ywym ogniem. Pywajc na pokadach przeraajcych Wilczych Okrtw stanowili zagroenie dla nabrzenych wiosek, zdobywajc sobie reputacj zabjcw, ktrzy nie pozostawiaj za sob nic oprcz zwok i dymicych zgliszczy. Niewielu ludziom udao si stawi im czoa i przey. Mwiono, e w armiach ludzi pnocy walcz te przeraajce dzikie psy i zdeformowane monstra. Czonkowie starszyzny szeptali ze strachem o plugawych nekromantach, ktrzy potrafili wzywa z

zawiatw potne demony i ciska ogniste wcznie, ktre w mgnieniu oka zamieniaj oddzia uzbrojonych po zby wojownikw w kupk popiou. Sigmar by wiadom tego, e wikszo tych opowieci bya mocno przesadzona, ale nie zmieniao to faktu, e kady mieszkaniec ziem pooonych na zachd od gr traktowa niebezpieczestwo ze strony Norsw miertelnie powanie. Z przybyej grupy uchodcw okoo czterystu zostao wpuszczonych w obrb murw Reikdorfu, podczas gdy pozostae dwiecie osb koczowao na zewntrz pod naprdce skleconymi namiotami. Na szczcie najsrosze mrozy ju miny i noc temperatury byy agodne, wic nie byo ryzyka, e kto mgby umrze z wyzibienia. Alfgeir by wcieky na stranikw, ktrzy otwarli wrota i grozi im nawet chost, dopki Sigmar nie wyjani mu, e to on wyda rozkaz. - I jak masz zamiar wyywi tych ludzi? gorczkowa si Marszaek Reiku. - Spichrze s wypenione po brzegi - odpowiedzia Sigmar. - Jeeli bdziemy oszczdni, starczy dla wszystkich. - Twoje zaoenia s zbyt miae, mody Sigmarze rzuci Alfgeir, po czym pospiesznie si oddali. W cigu nastpnej godziny unberogescy wojownicy zgromadzili si w dugim domu, eby wysucha wieci, ktre przynieli towarzyszcy wygnacom emisariusze od krla Taleutenw, Krugara, i krla Cherusenw, Aloysisa.

Czowiek krla Krugara by to szczupy wojownik o jastrzbiej twarzy, noszcy imi Notker. U boku mia przypasan wygit szabl kawaleryjsk, a wosy na gowie nosi wygolone w ten sposb, e zostao z nich tylko dugie pasmo, ktre spywao mu po plecach a do pasa. Jego szaty i lekko pakowate nogi zdradzay jedca, a kady ruch Taleutena by szybki i precyzyjny. Wysaniec krla Aloysisa mia na imi Ebrulf i by potnym mczyzn o niesamowicie muskularnych ramionach, w ktrych trzyma topr tak ciki, e niemoliwym wydawao si, by ktokolwiek by w stanie zamachn si tak broni. Sigmar od razu poczu do niego sympati, poniewa bia od niego duma i szlachetno, bez ladu arogancji. Sigmar sta teraz za plecami ojca, ktry siedzc na dbowym tronie z ponur min wysuchiwa wiadomoci przyniesionych przez emisariuszy. Wieci nie byy dobre. - Jak oceniacie, ilu Norsw moe by w drodze? zapyta Bjrn. Jako pierwszy odpowiedzia Notker: - Prawie sze tysicy zbrojnych, mj panie. - Sze tysicy! - wykrzykn Alfgeir. - To niemoliwe. Ludzie pnocy nie byliby w stanie zgromadzi tylu onierzy. - Z caym szacunkiem dla twego czempiona odezwa si Ebrulf. - To jest moliwe. Zaginione plemiona zza mrz krocz razem z nimi. Setki Wilczych Okrtw cumuj u pnocnych wybrzey, a z kadym dniem przybywa nowych.

- Zaginione plemiona? - zdumia si Eoforth. Powrciy? - W rzeczy samej - odpowiedzia Notker. - Wysocy mczyni na czarnych rumakach uzbrojeni w dugie lance i odziani w mosine zbroje. Ci sami, ktrzy czcz przekltych bogw i wrd ktrych rodz si szamani potraficy wzywa tych bogw, aby jednym pomieniem spopielili najpotniejszych wrogw. Na wzmiank o zaginionych plemionach na sali rozlego si stumione westchnienie. Kady ze zgromadzonych sysza o siejcych przeraenie, krwioerczych postaciach, z ktrymi ich przodkowie musieli walczy, gdy zakadali na tym terenie pierwsze osady. Przy wieczornym ognisku opowiadano legendy o odwanych bohaterach z dawnych czasw, ktrzy setki lat temu przepdzili dzikie plemiona daleko za morze i na nawiedzane przez ze duchy pnocne pustkowia. - Podobno ostatni czonkowie zaginionych plemion zginli na pustkowiach - odezwa si Eoforth. - Tamte ziemie zostay w przeszoci przeklte przez bogw i nikt nie byby w stanie tam przey. Ebrulf poklepa trzonek swego topora i powiedzia: - Uwierz mi, starcze, oni yj. Ten oto Ksacz Szyj pozbawi gw wicej ni kilku z nich w ostatniej bitwie. - Przypuszczam, e przybylicie do mego dugiego domu nie tylko jako posacy nioscy nowiny - odezwa si Bjrn. - Powiedzcie, co jest prawdziwym celem waszej wizyty. Notker i Ebrulf wymienili spojrzenia, po czym

Cherusen wykona kurtuazyjny ukon w stron Taleutena z wygolon czaszk. Ten uczyni krok do przodu i zgi si w gbokim ukonie przed unberogeskim krlem. - Nasi wadcy wysali nas, abymy zaoferowali ci moliwo doczenia do wielkiej armii, ktra gromadzi si, eby odeprze najazd ludw pnocy i zepchn je z powrotem w stron morza - powiedzia Notker. Nastpnie zamilk, a Ebrulf kontynuowa: - Krl Aloysis ciga wojownikw pod swj sztandar w cieniu Gr rodkowych, a krl Krugar gromadzi jedcw pod Wzgrzami Farlic. Nasze poczone armie bd liczy okoo czterech tysicy zbrojnych, ale jeli zdecydujesz si doczy ze swoimi wojownikami, bdziemy mogli stawi czoa ludom pnocy jak rwny z rwnym. - Oferujecie nam doczenie do waszej armii? burkn Alfgeir. - Trzeba by wprost powiedzie, e bez naszej pomocy zostaniecie pobici i zdziesitkowani, zanim nadejd zimowe mrozy. Ebrulf popatrzy na niego spode ba. - C za smoczy jzyk, krlewski doradco. Sprbuj jeszcze raz okaza mi podobne lekcewaenie, a mj topr uksi twoj szyj! Poczerwieniay na twarzy Alfgeir uczyni krok do przodu i sign doni po miecz. Bjrn przywoa go z powrotem zniecierpliwionym ruchem rki. - Mimo e Alfgeir odezwa si nieproszony, to ma racj, twierdzc, e wasi krlowie prosz mnie o zaiste

olbrzymi przysug. Jeeli wyl tak wielk liczb wojownikw na pnoc, pozostawi wasne ziemie praktycznie bez adnej ochrony. Na te sowa Notker odezwa si: - Krl Krugar jest wiadom wagi tego, o co prosi, ale oferuje ci Przysig Miecza, jeeli wyruszysz wraz z nim na pnoc. - Krl Aloysis zobowizuje si do tego samego doda Ebrulf. Sigmar by zdumiony, syszc o przysigach, ale najwidoczniej ojciec spodziewa si takiego obrotu sprawy, bo tylko pokiwa ze zrozumieniem gow. - Niebezpieczestwo z pnocy musi by zatem naprawd wielkie - powiedzia na koniec krl Bjrn. - Takie jest w istocie - potwierdzi jeszcze raz Notker. Emisariuszom podzikowano za nowiny i pozwolono im si oddali. Krlewscy sudzy zaprowadzili goci do kwater odpowiadajcych ich pozycji, gdzie mogli si posili i uda na spoczynek. Unberogescy wojownicy rwnie powoli opuszczali dugi dom, wszyscy co do jednego w ponurych nastrojach, zatopieni w mylach o nadchodzcej wojnie. Krl Bjrn przywoa do siebie Alfgeira i Eofortha. Razem z Sigmarem zaczli w czwrk zastanawia si nad grob idc z pnocy. Marszaek Reiku by przy tym w wyjtkowo wojowniczym nastroju, nawet jak na niego. Przybycie uciekinierw i emisariuszy do Reikdorfu rozpalio w nim wielkie emocje. - S zdesperowani - stwierdzi. - Musz by, jeeli

przysali tych dwch, aby bagali nas o pomoc. Oferowa Przysig Miecza... Takich sw nie rzuca si na wiatr. - Masz racj - zgodzi si Eoforth. - Ale i zagroenie ze strony ludw pnocy to nie s przelewki. - Ba, s takimi samymi ludmi jak i my - stwierdzi lekcewaco Alfgeir. - Krwawi i umieraj tak jak wszyscy. - Zdarzyo mi si ju walczy z Norsami - odezwa si Bjrn. - To prawda, e krwawi i umieraj jak wszyscy, ale s przy tym niezwykle silnymi, walecznymi ludmi, a jeli do tego maszeruj wraz z zaginionymi plemionami... - Zawsze mylaem, e legenda o zaginionych plemionach to tylko taka opowie, ktr straszy si dzieci - powiedzia Sigmar. - Bo tak wanie jest - odpar na te sowa Alfgeir. Posacy staraj si nas tylko nastraszy, abymy chtniej im pomogli. - Nie wydaje mi si - wyrazi swoje zdanie Eoforth. Nie sdz te, eby ktrykolwiek z nich nas okamywa. - Poniewa mwili prawd - wtrci si Bjrn. - A ty Sigmarze, jak sdzisz? - Zgadzam si z tob, ojcze. Nie wyczuem w ich sowach adnego faszu. Wierz, e mwili prawd i dlatego musimy wyruszy na pomoc krlom braterskich krain. Moemy wiele skorzysta na poczeniu si wizami Przysigi Miecza z dwoma potnymi wadcami. Zabezpieczymy w ten sposb pnocn granic, a majc Cherusenw i Taleutenw za

sprzymierzecw bdziemy silniejsi ni kiedykolwiek. - Powiedziane icie po krlewsku! - rozemia si Bjrn - Rzeczywicie musimy wyruszy im z pomoc. Gdyby Norsowie pokonali Cherusenw i Taleutenw, my bylibymy nastpni. - Zastanawiam si - zapyta Eoforth. - Dlaczego Aloysis i Krugar nie zwrcili si o pomoc do Teutogenw? - Prawdopodobnie to uczynili - powiedzia Bjrn. Ale Artur uwaa, e jest bezpieczny na szczycie Fauschlagu i nie widzi powodu, aby pomaga ssiadom, a pewnie i sam chciaby ich najecha, kiedy bd osabieni po starciu z Norsami. - Dlatego tak istotne jest, ebymy wyruszyli na wojn z ludem pnocy - stwierdzi Sigmar. - A co z naszymi ziemiami? - zapyta Alfgeir. Zostawimy je bez ochrony, jeeli wszystkich wojownikw wylemy na pnoc. Bestie z dnia na dzie staj si coraz bardziej niebezpieczne, a zielonoskrzy zawsze najedaj nas na wiosn. - Wyprawimy tylu wojownikw, ile to bdzie moliwe, ale za nic nie pozostawimy naszych ziem bez ochrony - odpar Bjrn. - Na miejscu zostanie najpotniejszy wojownik, ktry bdzie sprawowa piecz nad nasz ojczyzn. - Kto? - Alfgeir zada pytanie, a Sigmar poczu, jak w odku formuje si mu cika, oowiana kula, gdy przeczu, jakiej odpowiedzi udzieli ojciec. - Sigmar stanie na stray naszych ziem, gdy my wyruszymy na pnoc.

W tafli Reiku odbijao si ksiycowe wiato, a z rozrzuconych nad brzegiem tawern niosy si po wodzie odgosy pijackich hulanek. Sycha je byo a w pooonych na drugim brzegu sabo owietlonych zabudowaniach. Gerreon sta na brzegu rzeki, pogrony w mylach, przeywajc jeszcze raz sytuacj, ktrej by wiadkiem na Polu Mieczy. Alfgeir nie by agodnym nauczycielem i podczas treningw zdarzay si wypadki, ale rozlana dzisiaj krew przypomniaa Gerreonowi o dniu, o ktrym prawie zupenie zapomnia. Zamkn oczy i przywoa obraz odcisku krwawej doni na koszuli Sigmara. Gdy ujrza go po raz pierwszy, dozna nagego olnienia. Ponownie usysza sowa starej wiedmy, ktre rozbrzmieway w jego gowie tak czysto i wyranie, jakby usysza je ledwie wczoraj. Kiedy w cigu jednego uderzenia serca ujrzysz jednoczenie znak czerwonej doni i ranny miecz... wiedz, e wtedy nadejdzie czas twojej zemsty. Wkrtce w Reikdorfie nie bdzie krla, a ty wyprawisz si na bagna w poszukiwaniu wodnej cykuty. Oszoomiony opuci jaskini staruchy. Narkotyczne wyziewy unoszce si znad paleniska zasnuy mu umys mg. Myl o spenieniu pragnie i konsekwencjach prowadzcych do tego czynw dodatkowo mcia spokj jego duszy. Nie pamita, w jaki sposb wraca przez Brackenwalsch, ale trafi do domu bezbdnie i nastpnego dnia obudzi si z okropnym blem gowy i wyschnitymi ustami we wasnym ou. Lec na posaniu wci sysza w uszach widrujcy

szept czarownicy. By tak przeraony, nie mg si podnie, a jednoczenie wypowiadane przez ni sowa brzmiay jak muzyka dla jego uszu. Bd tym, ktry niesie pokj... Hoduj w sobie dz zemsty, ale ukryj j pod paszczem przyjani. Pamitaj, Gerreonie z Unberogenw... Czerwona do i ranny miecz. Powsta z oa, wyszed z domu i ruszy przed siebie ulicami Reikdorfu, czujc jakby dalej ni. Tego dnia soce wiecio jasno, a niebo miao cudowny odcie bkitu. Przystan przy Kamieniu Przysig porodku osady i skierowa si w stron Pola Mieczy czujc w odku nieprzyjemny ucisk. Znalaz Sigmara i pogodzi si z przyszym krlem Unberogenw, chocia cay czas mia wraenie, e zadusi si na mier wasnymi sowami. Przez nastpne lata hodowa w sercu nienawi, pielgnujc j kadego dnia i jtrzc stare rany, gdy tylko zo zaczynaa sabn. Ale do czasu... Z kadym dniem Sigmar stawa si Gerreonowi coraz bliszy i brat Trinovantesa poczu, jak nienawi do krlewskiego syna w nim sabnie wraz z blem odczuwanym po mierci bliniaka. Ktrego ranka ku swemu przeraeniu stwierdzi, e waciwie to nawet lubi Sigmara. Nawet Wolfgart i Pendrag, wydawali mu si teraz sympatyczni. Wyrsszy z chopicych animozji, musia przyzna, e byli prawymi mczyznami, godnymi jego przyjani. Wkrtce potem z wojownikami, z ktrymi walczy

czsto rami w rami, poczyy go wizy szczerej przyjani. Czsto nawzajem ratowali sobie ycie. Z upywem lat on i Sigmar stali si jak bracia. Przyszo bya wietlista, a nienawi ulotnia si niczym poranna mga. A teraz nagle to... Gdy ujrza znaki, o ktrych mwia wiedma, mroczne wspomnienia o mierci Trinovantesa z powrotem napyno do jego umysu niczym wzburzona rzeka, ktra przerwaa tam. Serce znw wypeni mu jad i zo tak silna, jak tego dnia, gdy do Reikdorfu sprowadzono ciao brata. Ranny miecz... Do tej pory nie rozumia, co miayby oznacza te sowa wyroczni, ale dozna olnienia obserwujc chopca krwawicego na Polu Mieczy. Brant, stare imi pochodzce jeszcze z czasw, kiedy na te ziemie przywdroway ze wschodu pierwsze plemiona. Dobre imi z dumnym dziedzictwem. We wczesnym jzyku Unberogenw imi Brant oznaczao miecz. A bezkrlewie w Reikdorfie? Jak mogo doj do takiej sytuacji, jeeli Unberogenowie byli teraz u szczytu potgi? Wydawao si to niemoliwe, a jednak zicio si w chwili, gdy krl Bjrn ogosi przygotowania do wymarszu wojsk. Jedcy rozjechali si po caej krainie, wzywajc kadego, kto zobowiza si do udzielenia zbrojnej pomocy unberogeskiemu krlowi, aby wypeni przyrzeczenie i stawi si w Reikdorfie w cigu

dziesiciu dni. Kady mczyzna mia przynie ze sob miecz, tarcz i zbroj. Mia by te gotw na wypraw na pnoc trwajc w zamierzeniu kilka miesicy. Pod nieobecno ojca rzdziby Sigmar... Co pozostawiao Reikdorf bez krla. Mroczne myli o krwi i rozkoszach zemsty za Trinovantesa cieray si w umyle Gerreona z uczuciem przyjani zrodzonym w cigu ostatnich szeciu lat. Odwrci spojrzenie od wd Reiku i zerkn w stron szarego zarysu Wzgrza Wojownikw, gdzie spoczywa jego brat bliniak. - Co chciaby, ebym uczyni? - wyszepta, wierzchem doni ocierajc spywajce po policzkach zy. *** W cigu dziesiciu dni, ktre upyny od przybycia uchodcw, Reikdorf sta si miejscem, do ktrego tumnie zjedali wojownicy ze wszystkich ziem znajdujcych si pod wadaniem Unberogenw. Zbrojni przybywali z osad nad brzegiem rzeki i z yznych dolin Reiku, cignici przez krlewski rozkaz i przez poczucie obowizku i honoru, ktre byo silniejsze nawet od krasnoludzkiego elaza. Na terenach rozcigajcych si na wschd od miasta powsta tymczasowy obz, skadajcy si z dugich rzdw namiotw, w ktrych nocoway setki napywajcych codziennie z najdalszych kracw krlestwa wojownikw. Mczyni o ponurych twarzach uzbrojeni w cikie topory, miecze i lance przekraczali most Sudenreik w towarzystwie ucznikw

w lekkich, skrzanych zbrojach, dziercych pikne, cisowe uki i koczany pene strza tak ostrych, jak promienie poudniowego soca. Wolfgart nadzorowa wybudowanie prowizorycznych ogrodze na pnoc od miasta, gdzie jedcy mogli trzyma swoje wierzchowce, podczas gdy Sigmar przyporzdkowywa kadego wojownika do konkretnego oddziau. Mczyzn z dnia na dzie przybywao i wkrtce obowizek prowadzenia rejestru zbrojnych spad na Pendraga. Kupcy unberogescy od dawna posugiwali si systemem znakw do prowadzenia handlowych rejestrw. Pendrag przej cz z nich, a dodatkowo, przy pomocy Eofortha, przystosowa do wasnych potrzeb kilka pomysw z krasnoludzkiego jzyka runicznego. Wkrtce potem mia narzdzie do zapisywania podstawowych instrukcji. Sigmar uzna wynalazek za niezwykle ciekawy i poyteczny, rozkaza wic Pendragowi, aby w przyszoci rozwin system znakw, eby mona go byo naucza w szkoach. Gdy nadszed czas wymarszu wojsk, z rejestru wynikao, e pod sztandarem krla Unberogenw zgromadzio si ni mniej ni wicej jak trzy tysice zbrojnych, starannie przeliczonych przez Pendraga i jego pomocnikw. W midzyczasie Sigmar, Wolfgart i Pendrag dokonywali cudw, aby zgromadzon armi przygotowa do wymarszu i zapewni jej wystarczajc ilo zapasw na nadchodzce miesice. W krtkim czasie zgromadzono wystarczajc liczb kupcw i

wozw, ktrzy mieli towarzyszy wojownikom i zapewnia im wystarczajc ilo poywienia. Krl Bjrn nie bra udziau w przygotowaniach praktycznej strony wymarszu, zamiast tego skupiajc si na spdzaniu czasu z ludmi, z ktrymi mia spdzi najblisze miesice, starajc si jak najlepiej ich pozna. Kadego dnia Bjrn przechadza si niestrudzenie po rosncym obozie i zamienia po par sw z tyloma osobami, z iloma to tylko byo moliwe. Sigmar czasami mu towarzyszy, podziwiajc atwo, z jak ojciec brata si z wojownikami. Cay czas przy tym ukrywa rozczarowanie, jakim napenia go decyzja ojca o tym, e nie wyruszy wraz z nim na wojn. Zaraz po tym, jak usysza z ust krla t decyzj, ruszy z dugiego domu wprost do domostwa Ravenny. Ogarna go wcieko, e pozbawiono go szansy stawienia czoa tak potnemu wrogowi. Ravenna nie musiaa ucieka si do kobiecej intuicji, eby wyczu, e Sigmar jest w ponurym nastroju, dlatego te natychmiast usiada przy stole i nalaa im dwa due kufle reiklandzkiego piwa. Sigmar miota si po izbie niczym wilk w klatce, a ona cierpliwie czekaa, a si uspokoi i usidzie. Kiedy wreszcie to uczyni, signa po kufel i wrczya mu go ze sowami: - Porozmawiaj ze mn - powiedziaa. - Co si stao? - Ojciec mnie obrazi - zagrzmia Sigmar. - Armia ma wyruszy na pnoc, aby walczy z Norsami. Krlowie Cherusenw i Taleutenw bagaj o nasz pomoc, a ojciec zdecydowa si jej udzieli.

- I w jaki sposb to ciebie obraa? - Nie ma dla mnie miejsca w tej wyprawie odpowiedzia Sigmar, biorc duy yk piwa. Zostawiaj mnie tutaj niczym jakiego zapomnianego posugacza, podczas gdy inni bd zdobywa bitewn saw. Ravenna potrzsna gow. - Masz tak wielk wizj, Sigmarze, a jednak wci potrafisz by kompletnym lepcem. Spojrza na ni, a na jego twarzy malowaa si zo zmieszana z zaskoczeniem. - Twj ojciec wanie odda ci cze, Sigmarze powiedziaa Ravenna. - Powierzy ci piecz nad bezpieczestwem tego, co mu najdrosze, podczas gdy sam musi si uda w dalekie strony. Wszystko, na co przez cae ycie pracowa i o co walczy, teraz spoczywa w twoich rkach. To wielki zaszczyt. Sigmar zaczerpn powietrza w puca, po czym wzi jeszcze jeden yk piwa. - Chyba masz racj - odezwa si po chwili. - Nie ma tutaj adnego chyba - zaperzya si Ravenna. - Ale walka z Norsami! - zaprotestowa nagle Sigmar. - C to za honor stoczy z nimi walk. To... - Gupcze! - przerwaa mu gniewnie Ravenna, z hukiem odstawiajc kufel na st. - Czy ty niczego si nie nauczy? Walka to nie chwaa, to tylko bl i mier. Mwisz o chwale, ale gdzie jest chwaa dla tych, ktrzy nie wracaj do domw? Gdzie jest sawa dla tych, ktrzy pozostaj na polu

bitwy jako poywienie dla krukw i wilkw? Powiedziaam ci kiedy, e nienawidz wojny, ale jeszcze bardziej nie znosz tego, e wy, mczyni, napdzacie cay ten mechanizm gadanin o honorze i szlachetnym celu. Wojen nie toczy si dla chway, wolnoci czy innych gupich ideaw. Krlowie chc by po prostu coraz bogatsi, posiada wicej ziem, a wojna jest najatwiejszym i najszybszym sposobem, aby to osign. Dlatego te nie wa si przychodzi do mego domu i mwi o chwale, Sigmarze. To przez t chwa zgin mj brat. Sigmar zauway, e gniewne zdania spowodowane byy wielkim cierpieniem dziewczyny, dlatego te ostronie way nastpne sowa: - Masz racj, ale s bitwy, ktre warto stoczy powiedzia. - Wojna z Norsami jest wanie tak walk, poniewa jej celem nie jest zdobycie sawy czy bogactw, ale przetrwanie. - Dlatego ciesz si, e nie wyruszasz wraz z ojcem. - Cieszysz si? Dlaczego? Ravenna ciszya gos i agodniejszym ju tonem powiedziaa: - Czy naprawd wierzysz, e niebezpieczestwa, z ktrymi mamy do czynienia na co dzie, stan si mniej dokuczliwe, gdy nasi wojownicy wyrusz na pnoc, by walczy z Norsami? Bestie, rabusie i zielonoskrzy pozostan tam, gdzie byli, a z pewnoci przywdcy innych plemion sprbuj wykorzysta nieobecno krla w stolicy. Co jeli Teutogenowie, Asobornowie albo Brigundianie

sprbuj najecha nasz kraj wiedzc, e nie ma nim wadcy? Wojownicy, ktrzy wymaszeruj wraz z twym ojcem, bd walczy o nasze przetrwanie i dzikuj bogom, e pozostaniesz w Reikdorfie, aby czyni to samo. Zapewniam ci, e nie bdziesz narzeka na brak bitew, podczas gdy twj ojciec bdzie toczy swoje na pnocy.

Rozdzia 9 Ci, ktrzy zostali


Strawiona przez ogie osada Ubersreik przedstawiaa sob zaiste przeraajcy widok. Jeszcze niedawno zamieszkiway j setki ludzi, teraz wszyscy co do jednego byli martwi. Midzy zgliszczami przemykay szare sylwetki wilkw, a na ocalaych z poaru dachach przesiadyway stada krukw. Sigmar na szarym rumaku wjecha wanie do wioski i rozpocierajcy si przed nim widok spowodowa, e krlewski syn momentalnie poczu ogarniajcy go bezbrzeny smutek. Duszcy zapach dymu i parujcych zgliszczy miesza si z odorem rozkadu. Sigmar poczu, jak w ustach zbiera mu si flegma o nieprzyjemnym smaku i po chwili splun soczycie na stratowan ziemi. U jego bokw jechali Wolfgart i Pendrag, a za nimi jeszcze trzydziestu wojownikw - jedna czwarta si pozostawionych w Reikdorfie po tym, jak miesic wczeniej krlewska armia wymaszerowaa na pnoc. Wszdzie, gdzie spojrza, Sigmar widzia mier. Cae rodziny zostay bestialsko pomordowane we wasnych domach, ludzie zadgani na mier, a potem wywleczeni na zewntrz i powiartowani. Gnijce ciaa zwierzt ze zmiadonymi czaszkami leay na kilku stertach. Porodku gwnej drogi prowadzcej przez

wiosk leao p krowy. - Kto to zrobi? - zapyta Wolfgart, nie prbujc nawet ukry zoci i gniewu brzmicych w gosie. Zielonoskrzy? Sigmar potrzsn gow: - Nie. - A co sprawia, e jeste tego taki pewien? - zapyta Pendrag. Jego gos by bardziej opanowany, ale Sigmar czu wcieko buzujc w duszy przyjaciela pod przykrywk doskonaej samokontroli. - To mi wyglda na robot orkw. - Ale ni nie jest - powiedzia Sigmar. - Gdy orki zapuszczaj si tak daleko w gb ludzkich ziem, nie pozostawiaj cia ofiar za sob, tylko si nimi ywi. Poza tym nie ma tu ani orczych ladw, ani ich bohomazw. Mamy do czynienia z barbarzyskim okruciestwem, ale gdyby dokonao tego stado orkw, wygldaoby to jeszcze gorzej. Twarz Pendraga zastyga w obrzydzeniu i mczyzna odwrci wzrok od zmaltretowanych i zwglonych zwok uoonych na stert obok wypalonego do zgliszczy domostwa. - Wic kt to mg by? - Wolfgart zada wiszce w powietrzu pytanie. - Mylisz, e byli to ludzie? Jaki czowiek mgby z takim okruciestwem znca si nad kobietami i dziemi? - Berserker? - zasugerowa Pendrag. - Mwi si, e Turyngianie maj w swoich szeregach wojownikw pijcych wod ognist, ktra wprowadza ich w sza

bojowy podczas bitew. - Nie wierz, eby krl Otwin mg przyzwoli na tak rze - zaoponowa Sigmar. - Ma reputacj bezwzgldnego czowieka, ale nie do tego stopnia, eby chcia, aby jego wojownikw czono z takim... barbarzystwem. - Czasy si zmieniaj - odezwa si Pendrag. - Czy Otwin wci rzdzi Turyngianami? - O tyle, o ile mi wiadomo, to tak - odpowiedzia Sigmar. - Nie doszy mnie adne suchy o tym, eby kto mia przej tron. - Moe w takim razie jaki nowy przywdca zbjcw prbuje uczyni z tego, co si tu stao, swj znak rozpoznawczy - podzieli si przemyleniami Pendrag. - Myl, e jak na tak wersj wydarze, zbyt wiele si nie zgadza - zaprotestowa Wolfgart. - Zbjcy zabraliby std wszystko, co cenne, ale nie podkadaliby ognia. Poza tym, nie zabijasz tych, ktrych obrabiasz, bo na kogo wtedy napadniesz za rok? Sigmar wstrzyma konia porodku zrujnowanej wioski, po czym obrci si w siodle, starajc si obj wzrokiem jak najwikszy obszar rzezi i zniszczenia rozcigajcy si dokoa. Ogarna go rozpacz, gdy wyobrazi sobie ostatnie chwile umierajcych ludzi, krzyki, jakie wydawali, gdy dosigay ich wzniecone przez wroga pomienie. - Dlaczego nie walczyli z wrogiem? - zapyta nagle stojcy u jego boku Wolfgart. - Co masz na myli? - otrzsn si z ponurych rozmyla Sigmar.

- Wrd gruzw i zgliszczy nie wida ani jednego miecza. Nikt nawet nie prbowa stawia oporu. - To byli tylko chopi - przypomnia Pendrag. - Chop to te mczyzna - zaperzy si Wolfgart. Mogli przecie walczy w obronie swoich rodzin. Zauwayem tu kilka toporw i kos, ale nie wyglda na to, eby ktokolwiek uy ich do obrony przed wrogiem. Jeeli do twojego domu wdziera si morderca, to zanim zginiesz, prbujesz sam zabi bydlaka. A przynajmniej stawiasz mu czoa, bronic si tym, co ci wpadnie w rce - noem toporem, czy choby goymi rkami. - Nie zapominaj, e jeste wojownikiem, bracie zauway Sigmar. - Masz walk we krwi, podczas gdy ci tutaj byli tylko rolnikami, z pewnoci wykoczonymi po caym dniu pracy w polu. Najedcy przybyli noc i nie dali naszym ludziom nawet cienia szansy na przeycie. Wolfgart potrzsn gow. - Mczyzna, niewane wojownik czy rolnik, powinien by zawsze gotw do walki. - Liczyli, e to my ich obronimy - powiedzia Sigmar. - A my ich zawiedlimy. - Nie moemy by wszdzie, przyjacielu - odezwa si Pendrag, zdejmujc hem. - Nasze ziemie s zbyt rozlege, eby patrolowa wszystkie z t garstk wojownikw, jaka nam pozostaa. - Masz racj - zgodzi si Sigmar. - Bylimy zbyt pewni siebie sdzc, e jestemy w stanie broni naszych ziem w tak okrojonej liczbie. Wolfgart zwrci

uwag na bardzo wan spraw - kady mczyzna powinien by zdolny do walki. Zapewnilimy kademu wojownikowi miecz, a powinnimy wyku po jednym dla kadego mczyzny, nawet jeeli jest rolnikiem. - Miecz pod rk to jedna sprawa - wtrci si Wolfgart. - Ale umiejtno posugiwania si nim... to ju zupenie co innego. - I znowu musz przyzna ci racj - przytakn Sigmar. - Musimy zacz trenowa wszystkich mieszkacw, eby wiedzieli, jak uywa miecza. W kadej wiosce musi si znale grupa wojownikw do obrony przed podobnymi atakami. - Nawet jeeli takie przedsiwzicie uda si zrealizowa - zauway trzewo Pendrag. - Zajmie ono bardzo duo czasu. - Musimy sprbowa - achn si Sigmar. - Jak mamy zbudowa potne imperium, jeeli nie jestemy w stanie obroni ziem, ktre teraz s pod nasz opiek? Jeszcze przed powrotem mojego ojca musimy pomyle nad systemem trenowania wojownikw w kadej wiosce i wyposaania ich w bro. Zgadzam si z tob, e nasz kraj jest za duy, eby moga go broni jedna armia. Dlatego te od tej pory kada z wiosek bdzie musiaa mie wasnych onierzy. Dyskusj przerwao pojawienie si Cuthwina i Sveina, ktrzy wynurzyli si z lasu rozcigajcego si na pnoc od wioski i ruszyli w stron trzech jedcw. Z wyrazu twarzy Sveina mona byo si domyle, e potwierdziy si jego wczeniejsze przypuszczenia. Zwiadowcy zbliyli si, a Sigmar zsun si z koskiego

grzbietu obok Sveina, ktry zmarszczywszy czoo przykucn i zacz rysowa co palcem po piasku. - Mniej wicej pidziesiciu zbrojnych, panie powiedzia Svein. - Nadeszli z zachodu, gdy dzie zblia si ku kocowi. Przeszli przez wiosk, palc wszystko, co stano na ich drodze. Druga grupa wesza do osady od wschodu, wyapujc uciekajcych mieszkacw. Wikszo osadnikw zgina na otwartej przestrzeni, ale reszt zamknito z powrotem w domach i podpalono. - Dokd odjechali jedcy po dokonaniu rzezi? zapyta Sigmar. - Na zachd - odpowiedzia Cuthwin. - Wzdu brzegu lasu w stron wybrzea. - Ale w pewnym momencie zmienili kierunek, prawda? - Tak, panie - przytakn Cuthwin. - Po jakich trzech milach skrcili na pnoc w stron rzeki. - Dobra robota - pochwali zwiadowcw Sigmar, powstajc i strzepujc kurz z wenianych spodni. Pendrag spojrza na niego i zapyta: - Ty wiesz, kto to zrobi, nieprawda? - Mam pewne przypuszczenia - przyzna Sigmar. - Kto? - rykn Wolfgart. - Powiedz nam, a ruszymy na nich bez wahania! - Myl, e byli to Teutogenowie - odpowiedzia krlewski syn. - Teutogenowie? Dlaczego? - zdziwi si Wolfgart. - Artur wie, e krl ruszy na pnoc i chce wykorzysta jego nieobecno, aby wybada nasz si -

domyli si Pendrag. - Wyglda na to, e to jedyny logiczny wniosek. - W takim razie teraz my spalimy jedn z jego wiosek - Wolfgart wykrzywi twarz w przeraliwym grymasie. I pokaemy mu, co to znaczy zadziera z Unberogenami! Sigmar obrci si w stron przyjaciela, a oczy paay mu gniewem. Doni wskaza na spalone i okaleczone ciaa. - Czy byby w stanie zrobi co takiego w teutogeskiej wiosce? Potrafiby zabija kobiety i dzieci w imi zemsty? - A ty bdziesz potrafi pozostawi taki akt barbarzystwa bez odpowiedzi? - zaripostowa Wolfgart. - Artur zapaci za swj haniebny postpek - zoy obietnic Sigmar. - Ale jeszcze nie teraz. Nie mamy tak licznej armii, eby si zemci. Nie chcemy te da mu powodu, aby zaatakowa nas ca swoj armi. Dopki unberogeskie wojska walcz na pnocy, bdziemy musieli si powstrzyma. - A kiedy twj ojciec powrci? - dopytywa si Wolfgart. - Wtedy nadejdzie czas zemsty - rzek Sigmar. Krl Bjrn szczelniej owin paszczem z biaej, wilczej skry zdrtwiae od zimna i dokuczliwego wiatru ciao. Niestety marz niezalenie od tego, jak ciasno by otulony ciepym futrem. Klimat i krajobraz dalekiej pnocy rni si od agodnych wiosen i

krtkich zim w jego kraju, tak bardzo jak noc od dnia. Tutaj ludzie musieli mieszka pord ciemnych, strzelistych sosen, skutych lodem dolin i smaganych przez wiatry trzsawisk. Tylko najsilniejsi byli w stanie przetrwa. Pnocny lud wytrzymywa wilgotne lato i zim tak srog, e czasem cae wioski w cigu jednej nocy znikay z powierzchni ziemi, zasypane przez niene burze. Jedyn zalet surowego klimatu byo to, e rodzili si w nim ludzie wytrzymali i odporni. Mieszkacy pnocy imponowali Bjrnowi odwag i nieustpliwoci w obliczu najazdu Norsw. Krl Unberogenw kroczy przez obz sprzymierzonych armii, umiechajc si i chwalc odwag kadej grupy wojownikw, ktr mija. Cheruseskie dzikusy taczyy dookoa poncych niebieskim ogniem palenisk, odziane tylko w malunki na ciaach i elazne przepaski biodrowe. Z kolei taleutescy wojownicy popijali mocne trunki wyprodukowane z destylowanego ziarna, przechwalajc si przy tym liczb pokonanych wrogw. Na wojn wyruszyo prawie siedem tysicy wojownikw. Ju niemal tysic z nich pozostao na polach licznych bitew jako er dla krukw. Kolejne setki rannych krzyczao w agonii, gdy chirurdzy usiowali ocali im ycie. Dolin wypeniay namioty, ale wikszo wojownikw spaa ciasno owinita futrami przy paleniskach napeniajcych mrok blaskiem niczym gwiazdy, ktre spady na ziemi. Alfgeir szed u boku krla, odziany od stp do gw

w brzow zbroj i hem w ksztacie szczerzcego si wilka, w tym momencie pozostawiony z podniesion przybic. Czempion Bjrna nosi identyczny jak krl paszcz ze skry biaego wilka, dar od krla Aloysisa, ktry otrzyma, kiedy unberogeska armia przekroczya Talabek i wjechaa na tereny zajmowane przez Cherusenw. Za dwoma mczyznami podao dziesiciu wojownikw uzbrojonych w cikie moty bojowe, z napiernikami pomalowanymi na czerwono i brodami splecionymi ciasno w warkocze na taleutesk mod. Byli to wojownicy tak pewni swych bojowych umiejtnoci, e odmawiali noszenia hemw i tarcz. Bjrn zdawa sobie spraw, e nie s to czcze przechwaki. onierze ci ju przynajmniej trzykrotnie uratowali mu ycie w walce, miadc czaszki atakujcych Norsw lub powalajc potnymi motami bojowymi szarujce na krla bestie. Kady z czonkw wity Bjrna rwnie nosi paszcz z biaej, wilczej skry i mwiono o nich, e zostali pobogosawieni moc samego Ulryka. Siy pnocnych plemion zapuciy si daleko w gb kontynentu i stolica krla Udosesw, Wolfili, pooona na wybrzeu wci bya oblona. Wci trzeba byo rozla wiele krwi, aby zepchn Norsw z powrotem w stron morza. Jak na razie stale si cofali, ale dotychczasowe starcia byy raczej potyczkami, przygrywk przed wielk bitw, ktra zostaa stoczona u skalistego podna wschodniego acucha Gr

rodkowych. Armia Norsw bya dzika i zaarcie walczya, ale brakowao jej dyscypliny prezentowanej przez poudniowe plemiona. Trzej krlowie poczyli swe armie w jedno, a podczas bitwy dawali onierzom najlepszy przykad, walczc wszdzie tam, gdzie niebezpieczestwo byo najwiksze i nawoujc wojownikw do niewyobraalnie odwanych czynw. Siedem tysicy wojownikw pod wodz krlw poudnia wypowiedziao bitw szeciu tysicom bezwzgldnych zabjcw z pnocy i odzianym w czarne zbroje najedcom zza morza. Hordy berserkerw o ciaach pokrytych skorup mazide i krwi, z najeonymi wosami i wirujcymi acuchami w doniach day sygna do rozpoczcia bitwy, wypadajc spord szeregw wroga i wykrzykujc w niebo przeraajce modlitwy do mrocznych bstw. Wikszo z nich natychmiast pada od deszczu strza, ale postpujce za nimi zdziczae psy ze zmierzwion i zakrwawion sierci oraz wyjce wniebogosy bestie nie day si tak atwo pokona. Siay spustoszenie wrd armii sprzymierzonych krlw, pokymi szponami rozdzierajc garda, a jednym zamachem macek o ostrych krawdziach rozcinajc tuzin ludzi. Bjrn przypomnia sobie straszliw chwil, kiedy to szarujcy oddzia mrocznych jedcw na parskajcych wierzchowcach o barwie i blasku czarnego atasu uformowa si w klin i wbi w luk midzy

wojownikami spowodowan przez atak wciekych psw. Dziesitki ludzi zgino przebitych czarnymi lancami i stratowanych pod kopytami szarujcych rumakw, ale cheruseskie dzikusy nie zwaajc na niebezpieczestwo rzuciy si na jedcw i cigny ich z siode, po czym unberogescy wojownicy z ponur sumiennoci pilnowali, aby aden z nich nie umkn przed ostatecznym ciosem topora. Na polu bitwy wrzao, z szeregw wroga co chwila wystpowao naprzd nowe monstrum. Na szczcie, ludzie poudnia nie tracili odwagi nawet w obliczu najstraszliwszych koszmarw. Pod koniec dnia ataki ze strony Norsw staway si coraz rzadsze i Bjrn wyczu, e w oddziaach wroga osabo morale. Sprzymierzone armie wystpiy naprzd niczym straszliwy potwr najeony tysicami mieczy i toporw. Taleutescy jedcy podjedali do szeregw wroga i dziesitkowali je miertelnie celnymi seriami strza z ukw. Unberogenowie zaczli spycha wrogw w ty, a linia obrony nieprzyjaciela wygia si na ksztat napinanej ciciwy uku. Nieprzyjaciele padali tuzinami. Zdajc sobie spraw, e nadszed moment na ujawnienie swej obecnoci Bjrn rozkaza rozpostrze sztandar i zaszarowa w stron wrogw z toporem wzniesionym nad gow, doskonae widoczny dla wszystkich wojownikw. Krlowie Taleutenw i Cherusenw rwnie widzieli szar Bjrna i po chwili powietrze wypenio si odgosami dcia w rg i uderze w bbny, podczas gdy dwaj pozostali krlowie poudnia ruszyli do walki. Setki

jedcw uderzyo w armi ludzi pnocy, dziesitkujc ich i rozrzucajc wok niczym plewy. Rado wypenia zgromadzonych w dolinie sprzymierzecw i wydawao si, e los Norsw by ju przypiecztowany, a wojownicy nieprzyjaciela zgubieni. Wtedy to pojawi si nieprzyjacielski dowdca w czerwonej zbroi i rogatym hemie, ktry przejecha wzdu linii frontu niosc ze sob krwistoczerwony sztandar. Siedzia na grzbiecie mrocznego wierzchowca o poncych lepiach i swoim pojawieniem si przywrci porzdek w szeregach wroga. Zaraz potem nieprzyjacielskie oddziay zaczy w zdyscyplinowany sposb opuszcza dolin. Armia sprzymierzonych nie miaa na tyle siy, aby ruszy w pogo i potem Bjrn z cikim sercem wysuchiwa wieci od zwiadowcw, ktrzy informowali, e ludzie pnocy przegrupowali si za lini horyzontu, po czym wycofywali si w doskonaym porzdku w stron gsto zalesionej grani. Tej nocy armia trzech krlw staraa si dobrze wypocz i naje do syta, poniewa wszyscy wiedzieli, e to nie koniec walczenia i umierania. W cigu nastpnych dni poudniowcy nkali wroga, prbujc sprowokowa go do ataku i wyjcia z bezpiecznej kryjwki w lesie. Jednakowo Norsowie tak bali si swego przeraajcego przywdcy, e pozostawali w ukryciu i nawet dzicy Taleutenowie kpicy z nich w ywe oczy nie potrafili rozwcieczy ich na tyle, aby opucili schronienie. Kwestia dalszego prowadzenia kampanii przeciw

ludziom pnocy zaprztaa umysy przywdcw sprzymierzonych armii. Bjrn udawa si wanie na narad wojenn, ktrej celem by znalezienie odpowiedzi na to pytanie. - Krugar bdzie chcia zaatakowa o wicie, tak samo jak Aloysis - odezwa si Alfgeir, gdy zbliali si do namiotu krlw, otoczonego przez uzbrojonych stranikw i ponce pochodnie. - Wiem - odpowiedzia Bjrn. - Jaka cz mnie rwnie tego pragnie. - Atakowanie w gr zbocza bdzie bardzo kosztownym posuniciem - powiedzia Alfgeir stajc przed namiotem krla Aloysisa. - Wielu ludzi tego nie przeyje. - Wiem o tym doskonale, Alfgeirze. Ale jaki mamy wybr? - zapyta krl. Sigmar doszed ostatnio do wniosku, e czas nie jest czym staym i pewnym niczym elazo, ale raczej tak zmiennym jak pynne zoto. Tygodnie, ktre upyny od wyjazdu ojca, cigny si niemiosiernie, podczas gdy godziny spdzanie ukradkiem z Ravenn pomidzy kolejnymi wyprawami mijay niczym ulotne chwile. Ledwie zawita z powrotem w Reikdorfie i wpad w jej stsknione ramiona, gdy znw musia wdziewa zbroj i siga po tarcz, gotw do stoczenia nastpnej bitwy. Najazdy na najdalej pooone osady powtarzay si, ale aden z nich nie by tak bestialski jak atak na Ubersreik. Sigmar rozkaza wysa do kadej z unberogeskich

wiosek wozy pene wczni i mieczy, a take wojownikw, ktrych zadaniem miao by trenowanie chopw. Uszczuplono te zapasy z krlewskich spichrzy, aby wyywi kobiety i dzieci, podczas gdy mczyni starali si opanowa trudn sztuk bycia jednoczenie rolnikami i wojownikami. Eoforth wpad na pomys systemu rotacyjnego, dziki ktremu ssiedzi trenujcego chopa zajmowali si kady jedn czci jego pola, podczas gdy on nabywa umiejtnoci sucych wzmocnieniu obronnoci wioski. W ten sposb rolnicy wiczyli si w sztuce walki, nie martwic si o to, e ich ziemia ley odogiem lub plony marniej przez to, e nikt ich nie zbiera. Zadbawszy o bezpieczestwo Unberogenw, Sigmar zwrci si mylami ku krainom lecym poza granicami ojcowskiej dziedziny. W miar upywu letnich miesicy coraz czciej syszao si o orkach zapuszczajcych si gboko w gry. Od krla Kurgana elaznobrodego dobiegay wieci o wielkich bitwach toczonych u podny krasnoludzkich twierdz. Sigmar pragn wysa na pomoc obleganym krasnoludom cz swych oddziaw, ale w obecnej sytuacji nie mg sobie pozwoli na oddelegowanie choby jednego onierza. Przechadza si po krlewskim dugim domu nerwowym krokiem, straszliwie zmczony, ale prbujc pozosta przytomnym w oczekiwaniu na wieci o postpach w wojnie toczonej przez ojca na pnocy. Wzi duy yk wina, czujc jak mocny alkohol pomaga

troch osabi pulsujcy bl gowy. - To ci nie pomoe - odezwaa si Ravenna, obserwujc go od strony drzwi do dugiego domu. Potrzebujesz odpoczynku, a nie wina. - Potrzebuj snu - odpowiedzia Sigmar. - A wino pomaga mi zasn. - To nieprawda - powiedziaa Ravenna, podchodzc bliej i wyjmujc mu kufel z rk. - Sen wywoany przez wino nie daje prawdziwego odpoczynku. Moe i zaniesz, ale nad ranem obudzisz si jeszcze bardziej zmczony. - By moe - zgodzi si Sigmar, nachylajc si, aby zoy pocaunek na jej czole. - Ale jeeli si nie napij, przede mn bezsenna noc wypeniona mczcymi mylami wirujcymi w gowie. - Chod zatem do mojego oa - zaproponowaa Ravenna. - Pomog ci zasn, a rano wstaniesz jak nowo narodzony. - Naprawd? - zapyta Sigmar, biorc j za rk i prowadzc w stron drzwi. - A jak masz zamiar dokona tego cudu? - Zobaczysz - odpowiedziaa umiechajc si Ravenna. Sigmar wycign swe lekko lnice od potu ciao na ou Ravenny, podczas gdy ona obja go ramieniem i przerzucia jedn nog przez jego udo. Kruczoczarne wosy dziewczyny rozsypay si na futrzanych okryciach, a Sigmar czu zapach ranego olejku, ktry wmasowaa w skr.

Ogie ju dogasa w palenisku, ale w pokoju nadal byo ciepo, a powietrze przyjemnie wypenia sodki zapach miosnych igraszek. Sigmar umiechn si czujc, jak ogarnia go rozkoszna senno. yk wina i towarzystwo Ravenny sprawiy, e nkajce go problemy zblady i zdaway si bardzo odlege. Ravenna przesuna doni po jego piersi, a on gaska jej czarne jak smoa wosy i dziki temu jednostajnemu ruchowi uspokaja si, pozwalajc wspomnieniom kilku ostatnich dni przepyn przez umys bez wywoywania uczucia niepokoju czy irytacji. Z niecierpliwoci nasuchiwa wieci o ojcu i pozostaych Unberogenach walczcych na pnocy, ale powtarza sobie, jak zwyk mawia Eoforth, e cierpliwo jest cnot krlw. - O czym mylisz? - zapytaa Ravenna rozmarzonym gosem. - O walkach na pnocy - odpowiedzia, po czym wzdrygn si, gdy dziewczyna wyrwaa mu wos z przedramienia. - Za co to byo? - zapyta. - Kiedy kobieta pyta, o czym mylisz, nie chce usysze, o czym tak naprawd mylisz. - Nie? A wic co chce usysze? - Chce, eby powiedzia, e mylisz tylko o niej, o tym, jaka jest pikna i jak bardzo j kochasz. - Ach, wic czemu od razu tego nie powiesz? - To nie to samo, kiedy musisz si prosi - wytkna mu Ravenna.

- Ale przecie ty jeste pikna - powiedzia skonfundowany Sigmar. - Nie ma dziewczyny adniejszej od ciebie midzy Grami Kraca wiata a zachodnim oceanem. I kocham ci, przecie wiesz. - A wic powiedz mi to. - Kocham ci - powiedzia Sigmar. - Z caego serca. - To dobrze - umiechna si Ravenna. - Od razu lepiej si czuj, a kiedy ja czuj si dobrze... ty czujesz si dobrze. - W takim razie, czy to nie jest samolubne z mojej strony mwi ci to, co myl, e chcesz usysze? zapyta Sigmar. - Czy w ten sposb nie poprawiam sobie tylko samopoczucia? - Czy to wane? - zapytaa sennie Ravenna, mruc klejce si od zmczenia oczy. - Nie - odpowiedzia Sigmar umiechajc si. Myl, e nie. Wszystko, czego chc, to eby bya szczliwa. - Zatem opowiedz mi o przyszoci. - O przyszoci? Nie jestem jasnowidzem, ukochana. - Nie, mam na myli twoje marzenia o przyszoci wyszeptaa Ravenna. - Ale nie chodzi mi o wielkie plany dotyczce imperium, chce posucha o nas. Sigmar mocniej przytuli dziewczyn i zamkn oczy. - Dobrze - powiedzia. - Pewnego dnia zostan krlem Unberogenw, a ty bdziesz moj krlow, najbardziej uwielbian kobiet w caym kraju. - Czy w tej wietlanej przeszoci jest miejsce dla jakich dzieci? - wymruczaa Ravenna. - Oczywicie - odpowiedzia. - Krl zawsze

potrzebuje nastpcy. Bdziemy mie silnych i odwanych synw, a take pikne i dobre crki. - Ile bdziemy mie dzieci? - Tyle, ile bdziesz chciaa - obieca. - Potomkowie Sigmara bd wymieniani pord najodwaniejszych, najdumniejszych i najbardziej urodziwych Unberogenw. - A my? - zapytaa jeszcze cicho Ravenna, zanim zapada w sen. - Co si stanie z nami? - Bdziemy bardzo szczliwi i doyjemy sdziwych lat w mioci i pokoju - odpowiedzia Sigmar. Po twarzy Gerreona cieky zy, gdy przedziera si przez spowity ciemnoci las Brackenwalsch, walczc z narastajc w nim chci natychmiastowej ucieczki. Jego pikne buty z kolcej skry byy ju zupenie zniszczone, czarna botnista woda wlaa si do rodka i zamoczya mu stopy. Brudna woda pryskaa dokoa i plamia jego weniane spodnie, gdy przedziera si przez ponur gstwin. Ziemi spowijaa unoszca si nieco powyej gruntu mga, a mokrada skpane byy w widmowym wietle szmaragdowego Morrslieba. W mglistej ciemnoci co chwila migotay byszczce pomyki, ale Gerreon nawet w tym stanie ducha wiedzia, e nie mona ufa przypominajcym wiece ognikom. Mokrada w lesie Brackenwalsch pene bye cia tych, ktrych zwabiy bdne ognie i ktrzy udali si za nimi prosto w objcia mierci czajcej si na trzsawiskach rozcigajcych si wok Reikdorfu.

Gerreon przypomnia sobie Sigmara zabawiajcego si z Ravenn w jego wasnym domu. Natychmiast ogarna go fala wciekoci i mocniej zacisn do na rkojeci miecza. Ta dwjka stana w drzwiach, gdy Gerreon ostrzy miecz. Mg si tylko umiecha, ale jedyne, o czym wtedy marzy, to zatopi ostrze w sercu unberogeskiego ksicia. Sigmar nawet pooy do na ramieniu Gerreona, a ten o mao si nie wzdrygn i musia pochyli gow, bo ba si, e zdradzi go ponca w oczach nienawi. Domyli si lubienych planw Sigmara i Ravenny, widzc je jasno w ich kadym sowie i gecie. Dlatego, gdy zaprosili go do wsplnego posiku, wymwi si czym i jak najprdzej wybieg z domu, bojc si, e wiato wiec obnay jego prawdziwe uczucia. Teraz z trudem przedziera si pytkie trzsawiska, brodzc po kolana w bocie wlewajcym mu si do butw. Domi bi w powierzchni cuchncej wody, wypatrujc czego z twarz mokr od czarnych ez. W falujcej tafli jego twarz odbijaa si wykrzywiona na ksztat groteskowej maski. Na chwil wstrzyma oddech, gdy ujrza na powierzchni wody tu nad swoim ramieniem obraz ksiyca. wietlisty dysk w niewyjaniony sposb nie by ani troch znieksztacony w niespokojnych nurtach sadzawki. Gerreon unis donie pokryte cienk warstewk oleistego, czarnego pynu, ktry spywa mu po palcach. W ciemnociach rce wyglday jak umazane krwi i modzieniec otrzepa je z obrzydzeniem. - Nie... Prosz... - wyszepta. - Ja nie chc.

Podnis wzrok i ujrza, e blask ksiyca owietli wysok rolin rosnc na skraju sadzawki. odygi obsypane bye malekimi, biaymi kwiatkami zebranymi w grona, od ktrych bi nieprzyjemny zapach. Przeraony Gerreon rozpozna wodn cykut, jedn z najbardziej niebezpiecznych rolin na tych ziemiach. Delikatny powiew wiatru poruszy odygami i przez uamek sekundy Gerreon mia wraenie, e rolina przywouje go do siebie. Przyjrzawszy si bliej, zobaczy, jak jedna z odyg zapada si i amie, a z wydronego wntrza kapie oleisty pyn. Gerreon unis wzrok w stron pociemniaego nieba, szukajc sposobu ucieczki przed wasnym losem. Ksiyc wieci zimnym, olepiajcym wiatem, jakby wpatrywa si w Gerreona nieprzyjanie i bez zrozumienia. Popularny przesd gosi, e wpatrywanie si w powierzchni ksiyca przynosi pecha, niezalenie od tego, jak dugo si to czyni. Powiadano, e w tym czasie Mroczne Bstwa zagldaj czowiekowi w gb serca i zasiewaj w nim ziarno za. Gerreon wpatrujc si w wietlist twarz, mia wraenie, e dostrzega w niej byszczce oczy, sprytnie ukryte midzy zaamaniami powierzchni. Byy to oczy o spojrzeniu nieopisanie piknym i tak samo okrutnym. - Czym jeste?! - rozleg si w ciemnociach krzyk Gerreona. Martwe oczy niemo obiecyway mroczne cuda i dowiadczenia przekraczajce ludzk zdolno

pojmowania. W cigu jednej krtkiej chwili Gerreon jasno zrozumia, e ni jego losu zostaa utkana na dugo przed jego narodzinami i e bdzie si cign jeszcze wieki po tym, jak w kocu umrze. Zacz brodzi w wodzie, powoli zbliajc si w stron mierciononej cykuty. - Dobrze wic - powiedzia do siebie. - Skoro nie mog uciec przed przeznaczeniem, poddam mu si.

Rozdzia 10 Krwawy wit


Wraz z nadejciem poranka na skalistym, grskim grzbiecie zgromadziy si oddziay nieustraszonych ludzi pnocy. Pierwsze promienie soca przedzieray si przez zociste chmury, odbijajc si w brzowych zbrojach Norsw i sprawiajc wraenie, e potrjna gra stana w pomieniach. Kady z nieprzyjaci bi toporem o metalowe guzy na tarczy i wykrzykiwa wniebogosy przeraliwe bojowe okrzyki, domagajc si mierci i rozlewu krwi. U podna grani znajdowali si Bjrn wraz z Alfgeirem oraz ich stra przyboczna, Biae Wilki, jak ich teraz nazywano. Wszyscy siedzieli ju na koniach i byli w penej gotowoci bojowej. Unberogeski sztandar z wizerunkiem wilka trzepota na lodowatym wietrze wiejcym z pnocy. Gdy Bjrn rozejrza si na prawo i lewo, ujrza flagi sprzymierzonych krlw rwnie dumnie wzniesione wzdu pierwszego szeregu onierzy. Serce unberogeskiego krla roso z dumy, gdy zdawa sobie spraw, e jego wojownicy s bez wtpienia najpotniejszymi i najwspanialszymi ze wszystkich tutaj zgromadzonych. Oddziay uzbrojonych we wcznie mczyzn oczekiway rozkazu do

rozpoczcia bitwy, a plemienni bracia miecza odpowiadali na bojowe krzyki Norsw nie mniej przeraajcymi rykami. onierze sprzymierzonych armii prbowali rozjuszy wroga na rne sposoby. Cheruseskie dzikusy obnaay si bezwstydnie przed Norsami, a taleutescy jedcy z szalecz odwag i w wyzywajcych pozach galopowali w niewielkiej odlegoci przed szeregami nieprzyjaciela. Morale byo wysokie, a zimny wiatr zosta przez kapanw Ulryka odczytany jako dobry znak, bogosawiestwo od boga zimy i zapowied zwycistwa. Bjrn obrci si w siodle w stron Alfgeira. Brzowa zbroja czempiona lnia po wypolerowaniu niczym zoto. Przybic mia uniesion i siedzia nieruchomo na swym wierzchowcu, ale krl dostrzeg rysujce si na jego twarzy napicie, ktrego nigdy wczeniej nie widzia przed rozpoczciem bitwy. - Czy co ci trapi? - zapyta. Alfgeir spojrza na krla i potrzsn gow: - Ale skd, jestem spokojny. - Wydajesz si zdenerwowany. - Zaraz stoczymy bitw, podczas ktrej moim zadaniem jest chroni krla zawsze rzucajcego si w wir najbardziej zaartej walki, nie mylcego przy tym wcale o wasnym bezpieczestwie - odpowiedzia Alfgeir. - Myl, e mam prawo si troch niepokoi. - Martwisz si tylko o moje ycie? - zapyta Bjrn. - Tak, panie - odrzek Alfgeir.

- Czy myl o tym, e ty take moesz dzisiaj zgin, nie zaprzta ci gowy? - A powinna, mj krlu? - Myl, e wikszo zgromadzonych tutaj mczyzn ywi przynajmniej niewielk obaw przed mierci. Alfgeir wzruszy ramionami. - Jeeli Ulryk tak zadecyduje, tak si stanie, nic na to nie poradz. Wszystko, co mog zrobi, to dobrze walczy i modli si, aby uzna, e jestem godzien przybycia na jego dwr. Bjrn umiechn si, poniewa bya to najdusza wymiana zda, jak kiedykolwiek odby ze swym czempionem. - Jeste niezwykym czowiekiem, Alfgeirze. Dla ciebie ycie jest proste, nieprawda? - Tak sdz - zgodzi si Alfgeir. - Mam wobec ciebie obowizek do spenienia, a poza tym... - Co poza tym? - zaciekawi si nagle Bjrn. Alfgeir twierdzi, e nie obawia si mierci, ale nadchodzca bitwa rozlunia mu jzyk w niespotykany dotychczas sposb. W tej samej chwili, gdy doszed do tego wniosku, zda sobie spraw, e on rwnie by dzisiaj bardziej rozmowny ni zwykle i moe naga wylewno Alfgeira bya tylko konsekwencj jego wasnego nastroju. - A co po za tym... Nie wiem - odpowiedzia Alfgeir. - Przecie odkd pamitam byem twoim czempionem i obroc. - A kiedy umr, staniesz u boku Sigmara w tej samej

roli - dokoczy Bjrn. Zascho mu w ustach, kiedy zda sobie spraw, e potrzeba rozmowy z przyjacielem narodzia si z innej potrzeby, zapewnienia wasnemu ludowi bezpieczestwa po mierci wadcy. - Panie, jeste w ponurym nastroju - odezwa si Alfgeir. - Czy co si stao? Pytanie byo proste, ale ku swemu przeraeniu Bjrn odkry, e nie potrafi udzieli na nie odpowiedzi. Obudzi si w rodku nocy, poniewa jego wyostrzone zmysy zaalarmoway go o czyjej, potencjalnie niebezpiecznej, obecnoci w namiocie. Teoretycznie byo to niemoliwe, gdy Alfgeir wraz z Biaymi Wilkami penili stra, ale krl nie zastanawia si dugo, tylko chwyci za rkoje niwiarza Dusz. Otworzy oczy i poczu na plecach zimny dreszcz strachu, gdy dostrzeg srebrn mg rozlewajc si po pododze namiotu. Po chwili w rogu zacza si materializowa zakapturzona posta odziana w czarne szaty. Bjrn zerwa si z ka polowego, postawi stopy na ziemi i unis topr. Podoga bya lodowata, a kosmyki mgy uwiziy jego nogi, dopki mroczna posta nie osigna penych ludzkich rozmiarw. - Kim jeste?! - wrzasn Bjrn. - Poka si! - Uspokj si, krlu Bjrnie - odezwaa si posta syczcym gosem, ktry zna a za dobrze. - Jestem tylko wdrowcem z twego kraju, ktry przyszed odebra to, co do niego naley. - To ty - wyszepta Bjrn, gdy posta odrzucia kaptur na plecy, ukazujc pomarszczon twarz wiedmy z

Brackenwalsch. Jej wosy lniy identycznym srebrnym wiatem, jak zalegajca na ziemi mga, a Bjrn poczu lodowaty ucisk w odku, gdy zrozumia, po co przybya. - Skd si tu wzia? - zapyta. - Tak naprawd wcale mnie tu nie ma, krlu Bjrnie odpowiedziaa starucha. - Jestem tylko cieniem przybywajcym z ciemnoci, wysannikiem mocy przekraczajcych twoje rozumowanie. Nikt z tu obecnych nie powinien mnie zobaczy i nie zobaczy. Jestem tu tylko po to, by spotka si z tob. - Czego chcesz? - Wiesz, czego chc - odpowiedzia czarownica, zbliajc si. - Odejd ode mnie! - krzykn Bjrn. - A chcesz doprowadzi do mierci syna i upadku twego krlestwa? - wysyczaa starucha. - Poniewa to jest wanie stawka w tej grze. - Sigmarowi grozi niebezpieczestwo? Wiedma skina gow. - W tym momencie jego zaufany przyjaciel knuje intryg majc na celu mier Sigmara. Jutro o tej samej godzinie twj syn przekroczy wrota do krlestwa Morra. Bjrn poczu, e nogi si pod nim uginaj i opad ciko z powrotem na ko polowe. Na myl o tym, e ciao Sigmara miaoby wkrtce spocz w grobowcu na Wzgrzu Wojownikw, ogarn go strach i okropna bezsilno. - Co mog uczyni? - zapyta drcym gosem. -

Jestem zbyt daleko, eby mu pomc, ostrzec go. - Nie - powiedziaa starucha. - Wcale nie jeste za daleko. - Ale ty... Przecie tak naprawd jeste teraz w Brackenwalsch, prawda? I tylko zsyasz mi wizj, w ktrej ci widz? - Tak wanie jest, krlu Bjrnie. - Wobec tego, jeli wiesz, kto knuje przeciw Sigmarowi, dlaczego nie moesz temu zapobiec? wybuchn Bjrn. - Sprawujesz wadz nad tajemniczymi mocami, na pewno moesz ocali mu ycie! - Nie, poniewa to wanie ja napuciam na niego zabjc. Bjrn zerwa si na rwne nogi i cisn niwiarza Dusz w stron mrocznej postaci, ale ostrze przeszo na wylot przez obok mgy, nie czynic mu adnej krzywdy. - Dlaczego?! - rykn Bjrn. - Dlaczego miaaby zrobi co takiego? Po co planowa zabjstwo tylko po to, eby mu potem zapobiec? Wiedma zbliya si jeszcze bardziej do krla i ujrza on, jak w jej oczach ponie mroczna wiedza o rzeczach, ktre skazayby go na wieczne potpienie, gdyby prbowa ich docieka. Odwrci wzrok. - Czowiek jest sum swoich dowiadcze, Bjrnie odezwaa si po chwili czarownica. - Wszystkich swoich mioci, strachw, radoci i blw poczonych w jedno, jak metale stopione w ostrzu dobrego miecza. W duszach niektrych ludzi panuje rwnowaga

i staj si posacami wiata, podczas gdy u innych dochodzi do zachwiania i ci wanie padaj w objcia ciemnoci. eby sta si takim mczyzn, jakim powinien by, twj syn musi dowiadczy blu i straty nieznanej innym ludziom. - Mylaem, e powiedziaa, e mog go uratowa? - I moesz. Kiedy spotkalimy si na wzgrzu grobowym wspomniaam ci, e ktrego dnia poprosz, eby zoy wit przysig. Pamitasz? - Oczywicie - odpowiedzia Bjrn, czujc struk zimnego potu spywajc po plecach. - Teraz przybywam po to, co mi si naley - rzeka starucha. - Dobrze zatem - powiedzia Bjrn. - Pro, o co chcesz. - Kiedy nad ranem rozpocznie si bitwa, odszukaj czerwonego dowdc pnocnych ludw i zmierz si z nim. renice Bjrna zwziy si, gdy spojrza na ni z niedowierzaniem: - I to wszystko? adnych zagadek, adnych bzdurnych polece? Przyznam, e troch mnie to niepokoi. - To wszystko - odpowiedziaa wiedma. - W takim razie skadam ci obietnic jako krl Unberogenw, e jutro stawi czoa temu norskiemu bydlakowi i pozbawi go przekltego ba - poprzysig Bjrn. Czarownica umiechna si i pokiwaa gow. - Jestem pewna, e tak wanie bdzie.

Nastpnie mga zgstniaa, a Bjrn obudzi si, mruc oczy przed olepiajcym wiatem porannego soca. Podnis si, rozpamitujc szczegy spotkania ze star wiedm, ktre mg odtworzy w pamici ze straszliw dokadnoci. Otworzy zacinit pi i znalaz w niej brzowy wisiorek na skrzanym rzemyku. Obraca go chwil w palcach, stwierdzajc e przedstawia zamknite wrota. W pierwszej chwili chcia go wyrzuci w przepa lub do wartko pyncej rzeki, ale zamiast tego woy go przez gow i schowa pod wenian kamizel. Teraz, znajdujc si na wprost armii wroga, mia wraenie, e naszyjnik way tyle co kowado, cigajc go nieuchronnie w otcha zagady. Alfgeir wskaza pewien punkt na grani. - Tam jest teraz ten bydlak. Bjrn spojrza w gr. Nieprzyjacielski dowdca jecha konno przed pierwszym szeregiem Norsw. Jego zbroja lnia szkaratnym poyskiem, a sztandar z wizerunkiem smoka wznosi si dumnie. Mroczny wierzchowiec stan na tylnych nogach i soce odbio si od potnego miecza uniesionego wysoko w gr. Zabrzmiay bbny i piskliwe trbki, po czym zjednoczona armia poudniowych krlestw ruszya naprzd. Tysice mczyzn uzbrojonych w miecze, topory i wcznie, gotowych na wszystko, aby wypdzi Norsw ze swych ojczystych ziem. W oddali zawy wilk i na usta Bjrna wypyn smutny umiech. - Mylisz, e to dobry znak? - zapyta.

- Ulryk jest z nami - odpowiedzia Alfgeir wycigajc przed siebie do. Bjrn ucisn prawic czempiona i powiedzia: - Niech obdarzy ci wielk si w tej bitwie, Alfgeirze. - I ciebie rwnie, mj panie - odpowiedzia Alfgeir. Krl Bjrn znowu odszuka wzrokiem dowdc w czerwonej zbroi i zacisn palce na rkojeci niwiarza Dusz, podczas gdy na niebie kooway coraz liczniejsze stada padlinoernych krukw oczekujcych zbliajcej si uczty. Sigmar obudzi si rzeki i wypoczty. Pamita, e w nocy ni o ojcu, ale wspomnienie snu byo tak ulotne, e nie potrafi sobie przypomnie nic oprcz oglnego wraenia. Odetchn gboko i spojrza na Ravenn pic u jego boku. Przez sen zrzucia z siebie cz futrzanych okry i teraz Sigmar mg bez przeszkd ucaowa jej nagie, opalone rami. Umiechna si przez sen, a Sigmar wsta, aby si ubra. Przed paleniskiem zauway tac z kawakami kurczaka i natychmiast zda sobie spraw, jak bardzo jest godny. Wczoraj zabrali si za przygotowywanie kolacji, ale gdy tylko Gerreon zostawi ich samych, okazao si, e s inne apetyty, ktre bardziej domagaj si zaspokojenia. Obeszli si wic bez kolacji. Teraz usiad przy stole i zacz si posila. Nala sobie przy tym kubek wody i popija j niespiesznie, puczc wyschnite usta. Ravenna przecigna si na

ou, a on obserwujc j, umiechn si z zadowoleniem. Natok myli i zmartwie zaprztajcych mu umys troch osab, ale nie znikn zupenie. Przez moment aowa, e nie jest wci maym chopcem, ktrego jedynym marzeniem jest walka ze smokami i podanie w lady sawnego ojca. Po chwili marzenia o powrocie do dziecicych lat ustpiy wielkim planom o czasach, w ktrych jego ludzie bd yli w pokoju, rzdzeni przez sprawiedliwych wadcw. Potrzsn gow, aby uwolni si od powanych rozmyla, koncentrujc si na radoci wynikajcej z prostego faktu, e by mczyzn, ktry wanie obudzi si ze snu u boku piknej kobiety, a teraz w spokoju napenia odek. Ravenna ockna si i odwrcia w jego stron, opierajc gow na ramieniu. Wosy spltay jej si i zmierzwiy, wygldajc teraz jak grzywa jakiego berserkera. Sigmar umiechn si do tej myli, a ona odwzajemnia umiech, po czym odgarna futra i wstawszy, przesza nago przez pokj, aby narzuci szmaragdowy paszcz. - Dzie dobry, ukochana - przywita j Sigmar. - Rzeczywicie dobry - odpowiedziaa Ravenna. - Jak ci si spao? - Jestem wypoczty - skin gow Sigmar. - Chocia tyko Ulryk wie, e nie daa mi dugo pospa, kobieto! - Dobrze wic - umiechna si Ravenna. Nastpnym razem zostawi ci w spokoju, gdy bdziemy dzieli oe.

- Och, nie to miaem na myli. - Doskonale. Sigmar odsun talerz z kawakami kurczaka, a Ravenna stwierdzia: - Mam ochot popywa. Przyczysz si? - Nie umiem pywa - przypomnia jej Sigmar. - A poza tym, niestety mam dzisiaj sporo spraw, ktrych musz dogldn. - Naucz ci - powiedziaa Ravenna, rozsuwajc poy paszcza, aby mg ujrze jej nago. - I jeeli przyszy krl nie moe wygospodarowa chwili dla siebie, to kto moe? No dalej, znam sadzawk na pnocy, gdzie dopyw Reiku przepywa przez may wwz. Spodoba ci si, zobaczysz. - No dobrze - zgodzi si Sigmar unoszc rce w poddaczym gecie. - Dla ciebie wszystko. Szybko ubrali si i spakowali do kosza troch chleba, misa i owocw. Sigmar przypi do pasa miecz, pozostawiajc Ghalma-raza w krlewskim dugim domu, po czym trzymajc si za rce ruszyli przez Reikdorf. Sigmar pomacha Wolfgartowi i Pendragowi wiczcym wojownikw na Polu Mieczy, gdy mijali ich w drodze do pnocnych wrt. Stranicy kiwali im gowami, gdy przechodzili przez bramy, ustpujc miejsca kupieckim wozom cignitym przez dugowose ostagockie kucyki i wdrownym kupcom z brigundiaskich stron. Drogi wiodce do Reikdorfu byy zazwyczaj pene podrnych, stranicy u bram mieli wic pene rce

roboty ze sprawdzaniem tych, ktrzy chcieli si dosta do krlewskiego miasta. Nagle gdzie w oddali zawy wilk. Mimo pogodnego nastroju Sigmar poczu ciarki przebiegajce po plecach. Sigmar i Ravenna wkrtce zeszli z drogi i zniknli z oczu stranikw stojcych na murach Reikdorfu. Przedzierali si przez las w stron dobiegajcego z oddali odgosu spadajcej wody. Ravenna kroczya pewnie, prowadzc go do pooonej na uboczu doliny, gdzie wska wstga srebrzystej wody spywaa po otaczajcych Reikdorf wzgrzach w stron potnego Reiku. Drzewa rosy tu rzadko, ale nikt z drogi nie mg ich dostrzec, poniewa sadzawk u podna maego wodospadu otacza krg wielkich gazw, wygldajcych jak zby pradawnej istoty. Sadzawka bya cakiem gboka. Ravenna wylizna si z szat i zanurkowaa, znaczc lad na powierzchni wody. Po chwili wynurzya si i potrzsna gow, rozpryskujc dokoa krople wody i odgarniajc mokre wosy z twarzy. - No dalej! - popieszya go. - Wskakuj do wody! - Ale ona jest zimna - zaprotestowa Sigmar. - Nie zimna, tylko orzewiajca - odpowiedziaa Ravenna, pokonujc dugo sadzawki za pomoc silnych, pewnych uderze o powierzchni wody. Obudzi ci. Sigmar pooy koszyk z jedzeniem na skraju polany i odpar:

- Ale ja ju jestem obudzony. - C to? - parskna miechem Ravenna. - Potny Sigmar obawia si odrobiny zimnej wody? Potrzsn gow i odpi pas z przytroczonym mieczem, porzucajc go obok koszyka z jedzeniem. Nastpnie cign buty i pozby si reszty ubra. Wsta podszed do krawdzi wody, rozkoszujc si orzewiajc mgiek unoszc si przy maym wodospadzie. Na drzewie naprzeciwko przysiad kruk. Sigmar skin gow w stron wrebnego ptaka, ktry zacz go obserwowa z niemym zainteresowaniem. - Triovantes te ujrza kruka w noc przed tym, jak wyruszylicie do Astofen - odezwa si gos za jego plecami. Sigmar instynktownie sign po miecz, ale zda sobie spraw, e porzuci go przecie par metrw dalej. Obrci si i odpry, rozpoznajc Gerreona stojcego na skraju polany. Po chwili jednak zorientowa si, e co jest nie tak. Szaty Gerreona pokryte byy zaskorupiaym botem i czarnymi plamami. Jego buty byy kompletnie zniszczone, a skrznia poszarpana i rozdarta. Twarz brata Ravenny bya blada, oczy mia podkrone, a jego czarne wosy, zazwyczaj starannie uczesane, byy rozczochrane i okalay jego twarz zmatowiaymi strkami. - Gerreonie? - zapyta, zdajc sobie spraw, e jest zupenie nagi. - Co si stao? - Kruk - powtrzy Gerreon. - To by si zgadzao, nie sdzisz?

- Zgadzao si? O czym ty mwisz? - zapyta Sigmar, zdziwiony wrogim tonem pobrzmiewajcym w gosie Gerreona. Ktem oka zauway, e Ravenna podpyna do brzegu. Uczyni krok w stron Gerreona. Jego niepokj wzrs, gdy ten stan pomidzy nim a lecym nieopodal mieczem. - To, e obaj zobaczylicie kruki na krtko przed mierci. - O czym ty mwisz, Gerreonie? - Sigmar zada wyjanie. - Mczy mnie ta dziecinada! - Zabie go! - krzykn Gerreon, wysuwajc miecz z pochwy. - Kogo zabiem? - zapyta Sigmar. - To, co mwisz, nie ma adnego sensu. - Dobrze wiesz, kogo - zaka Gerreon. Trinovantesa. Zabie mojego brata bliniaka, a teraz ja zabij ciebie. Sigmar wiedzia, e powinien si obrci, podbiec do strumienia, wskoczy do niego i wraz z Ravenn popyn wraz z nurtem. Jednak pynca w jego yach krlewska krew nie pozwalaa mu wycofa si z pola bitwy, nawet tej, ktrej nie mia szans wygra. Gerreon mistrzowsko wada mieczem, a Sigmar by nagi i bezbronny. Walczc przeciwko kademu innemu przeciwnikowi Sigmar mgby zaryzykowa zmniejszenie dystansu dzielcego go od miecza bez ryzyka miertelnej rany, ale wiedzia, e przeciwko wojownikowi tak utalentowanemu i szybkiemu jak

Gerreon nie ma na to adnych szans. - Gerreonie! - krzykna znad krawdzi sadzawki Ravenna. - Co ty wyprawiasz?! - Nie wychod z wody - ostrzeg j Sigmar, powoli zbliajc si w stron Gerreona. Prbowa zaj go od lewej strony, ale napastnik by zbyt sprytny, eby nabra si na tak oczywisty manewr i dalej zagradza mu drog do broni. - Wysae go na mier, nie przejmujc si nawet tym, e zginie na twj rozkaz - rzuci oskarycielsko Gerreon. - To nieprawda - odpar Sigmar, starajc si przemawia cicho i agodnie, w miar jak zblia si do przeciwnika. - Oczywicie, e prawda! - W takim razie jeste zwykym tchrzem - rzuci Sigmar, majc nadziej, e uda mu si w ten sposb sprowokowa wroga do nieprzemylanego ruchu. Jeeli przelana krew twego rodu domagaa si pomszczenia, to powiniene mnie odnale dawno temu, zamiast czai si i atakowa, gdy jestem bezbronny. Mylaem, e jeste tak odwany jak Trinovantes, ale ty nie jeste nawet w poowie takim mczyzn, jakim on by. Jestem pewien, e w tej chwili patrzy na ciebie z dworu Ulryka i przeklina twe imi na wieki! - Nie wa si wypowiada jego imienia! - zawy Gerreon. Sigmar ujrza w oczach przeciwnika gotowo do ataku, wic uskoczy na bok, podczas gdy szermierz

wykona gwatowny wypad do przodu. Czubek Gerreonowego ostrza mign mu przed oczyma, gdy obrci si na picie i wyprowadzi silny cios praw pici. Gerreon uchyli si przed uderzeniem, a Sigmar straci rwnowag. Napastnik bez wahania to wykorzysta i krlewski syn poczu bl przeszywajcy mu bok, gdy ostrze rozcio mu biodro i przesuno si po ebrach. Z rany trysna krew, a Sigmar zatoczy si, oszoomiony blem. Obrci si i pochyli, prbujc unikn kolejnego ciosu. Centymetry dzieliy ostrze miecza od jego wntrznoci. Sigmar prbowa zaczerpn tchu, ale ogarna go dziwna sabo, ktra powalia go na kolana. Ravenna wspia si na brzeg, rozpaczliwie wykrzykujc imi brata. Sigmar si woli zmusi si do powstania. Gerreon przeskakiwa lekko ze stopy na stop, jedn rk chowajc za plecami, podczas gdy t, w ktrej dziery miecz, mia wysunit do przodu. Sigmar zwin donie w pici i przybliy si do szermierza. Zauway, e oddychanie sprawia mu trudno, zacz si dusi i charcze, nie mogc zaczerpn tchu. Co si z nim dziao? wiat wirowa mu przed oczami w szaleczy sposb. Sigmar poczu te, e rce mu dr i nie jest ich w stanie duej kontrolowa, zupenie jakby by dotknity starczym poraeniem, zmieniajcym niektrych z posunitych w latach mieszkacw Reikdorfu w

sparaliowane kaleki. Gerreon rozemia si straszliwym miechem, a renice oczu Sigmara zwziy si, gdy ujrza oleist t ma, skapujc z ostrza miecza. Spojrza w d i zobaczy jak ta sama substancja miesza si z krwi wypywajc z jego rany. - Czy czujesz, jak trucizna powoli ci zabija, Sigmarze? - zapyta Gerreon. - Powinna ju zacz dziaa, nasmarowaem ostrze tak iloci, e powalioby bojowego rumaka. - Trucizna... - wyrzzi Sigmar, czujc jakby kto ciska mu pier w olbrzymim imadle mistrza Alaryka. Tak... jak powiedziaem... jeste... tchrzem... - Wczeniej pozwoliem, eby mnie rozzoci, ale nie myl, e uda ci si to jeszcze raz. Drenie rk rozprzestrzenio si teraz na ramiona i Sigmar z trudnoci mg utrzyma je nieruchomo. Czu obezwadniajc senno, ale prbowa j zwalczy zoci, gdy chwiejnym krokiem zblia si do napastnika. - Ce ty uczyni? - krzykna Ravenna podbiegajc do brata. Gerreon obrci si i odepchn j na traw woln rk. - Nie odzywaj si do mnie, ladacznico - warkn. Sigmar zabi Trinovantesa, a ty ochoczo si z nim ajdaczysz, tak? Nic dla mnie nie znaczysz. Powinienem ciebie te zabi za splamienie honoru naszego brata. Sigmar znowu opad na kolana, gdy dreszcze stay si silniejsze i nie mg utrzyma si na nogach. Prbowa

przemwi, ale pier ciska mu olbrzymi ciar, a puca wypeniy si pynnym ogniem. Ravenna zerwaa si na rwne nogi i z wciekoci rzucia si na brata. Szermierczy instynkt wzi gr i Gerreon z atwoci uchyli si przed atakiem. - Na bogw! Nie! - krzykn Sigmar, gdy miecz Gerreona przeszy brzuch dziewczyny. Ostrze przeszo na wylot przez ciao Ravenny i upada martwa na ziemi, a miecz utkwiony w jej ciele wysun si z rk Gerreona. Sigmar powsta z ziemi, czujc jak bl, gniew i uczucie bezbrzenej straty jednocz si w dzik ch wywarcia zemsty na Gerreonie. Oczy Sigmara zasnuy si czerwon mg berserkerskiego szalu i podczas gdy wczeniej by odporny na ten syreni piew, teraz podda mu si cakowicie. Bl w ranie znikn momentalnie, a ogie pucach przygas, gdy rzuci si na zabjc Ravenny. Otoczy domi szyj Gerreona i cisn j z caej siy. - Zabie j! - wyrzuci z siebie. Powali napastnika na kolana, czujc jak sia odpywa z jego ciaa, ale wiedzc, e wci ma jej wystarczajco duo, eby zabi podego zdrajc. Spojrza Gerreonowi w oczy, szukajc w nich ladu skruchy za to, co zrobi, ale nie znalaz w nich niczego, oprcz... Sigmar ujrza chopca opakujcego zmarego brata i dusz pochanian przez piekieln otcha. Zobaczy ostre jak brzytwy szpony straszliwych mocy, ktre

wczepiy si w serce Gerreona oraz desperack walk toczc si w jego udrczonej duszy. Gdy rce Sigmara zaciskay si na szyi Gerreona, ksi ujrza, e straszliwe moce wygrywaj walk o dusz modzieca i przejmuj nad ni zupen wadz. W oczach modzieca rozbyso straszliwe wiato, a na jego usta wypyn zowieszczy umiech. Jego twarz promieniaa niegodziwym blaskiem. Gerreon odepchn rce Sigmara i odrzuci go w ty. Berserkerska sia, ktra przed chwil wypeniaa ciao Sigmara, opucia je i teraz sania si na nogach, nie mogc duej polega na wasnych miniach i koczynach. Gerreon rozemia si nieprzyjemnie, po czym wycign miecz z ciaa martwej siostry, podczas gdy Sigmar chwia si na nogach. - Koniec z tob, Sigmarze - powiedzia szermierz, rozkoszujc si swoj moc. - Koniec z tob i twoim marzeniem. - Nie - wyszepta Sigmar, podczas gdy wiat wirowa mu przed oczyma. Zachwia si do tyu i wpad prosto do sadzawki. Woda bya lodowata i przez krtk chwil to wraenie przedaro si nawet przez komplety parali spowodowany trucizn. Mci wod rkami i nogami, zapadajc si coraz gbiej i czujc, e woda wypenia mu usta i puca. Porwa go prd, obracajc bezwadnym ciaem i niosc je w d rzeki. Sigmarowi pociemniao przed oczami i ostatni widokiem jaki ujrza, by Gerreon umiechajcy si do

niego szyderczo przez pcherzyki powietrza kbice si na powierzchni wody.

Rozdzia 11 Szare Pustkowia


Horst Edsel nie by czowiekiem powicajcym duo czasu na rozmylania o przyczynach boskich posuni. Zaakceptowa fakt, e jest jedynie nieznaczcym pionkiem w rozgrywanych przez nich wielkich dramatach. Krlowie prowadzili armie do walki z wrogiem, wielcy dowdcy podbijali nowe krainy, a wichry historii omijay Horsta, tak jak to czyniy w przypadku wielu innych ludzi. Horst nie by zbyt bystrym mczyzn, natura nie obdarzya go ani si fizyczn, ani byskotliw inteligencj. Oeni si modo, zanim reikdorfskie dziewczta zday sobie spraw z jego ogranicze. ona powia mu dwoje dzieci, chopca i dziewczynk. Dziewczynka zmara wraz z matk podczas skomplikowanego porodu, a chopca trzy lata pniej zabraa nieznana choroba. Bogowie uwaali za suszne najpierw zsya na niego dary, a potem je odbiera, ale Horstowi nie postao nawet w gowie, e mgby ich za to przeklina. Rado, ktra bya mu dana na krtki czas, bya najpikniejsz rzecz, z jak mia do czynienia w yciu, i teraz mg przynajmniej rozkoszowa si piknym wspomnieniem.

Horst odepchn d od brzegu i uywajc wiosa, kierowa ni pomidzy wysokimi trzcinami i gstymi wodorostami, w tym miejscu, daleko od dobrze utrzymanych, miejskich pomostw, porastajcymi rzeczne dno bardzo obficie. Pracujc jako rybak, mg codziennie liczy na skromny pow, ktry umoliwia mu przeycie. Czasem nawet, przy dobrym dni udawao mu si sprzeda kilka ryb na rynku. Musia jednak prowadzi przy tym bardzo oszczdny tryb ycia i nigdy nie mia na tyle duo pienidzy, eby opaca podatek cumowniczy egzekwowany przez urzdnikw krla Bjrna. Sprawdzi, czy sieci i wdki spoczywaj bezpiecznie wzdu burty maej dki. Na rufie spa zwinity w kbek kot. Horst nie nada zwierzciu adnego imienia, poniewa oznaczaoby to, e si do niego przywiza, a obawia si, e wtedy bogowie mogliby mu go odebra, tak jak uczynili to z jego rodzin. Nie chcia skazywa kota na mier, nadajc mu imi, dlatego cieszy si jego towarzystwem pod pozorem cakowitej obojtnoci. Soce zdyo wspi si ju wysoko po nieboskonie i Horst odezwa si do kota: - Troch zaspalimy, prawda, kocie? Zwierz ziewno, ukazujc zby, ale nie zwracao na mczyzn najmniejszej uwagi. - Nie powinienem by wczoraj osusza tej flaszeczki z resztk talauteskiego bimberku - powiedzia, przesuwajc jzykiem po ustach spierzchnitych od taniego alkoholu sprzedawanego przez podejrzanych

handlarzy. - Przespalimy najlepszy czas na pow, kocie. Rybacy, ktrzy wstali przed nami, oczycili rzek z ryb. To bdzie dla nas kolejny dzie z pustym brzuchem. No, przynajmniej dla mnie. Wydostawszy si spomidzy trzcin, Horst osadzi wiosa w dulkach i skierowa dk w stron rodka rzeki. Okrty kupieckie czsto przepyway tdy w stron Reikdorfu, dlatego co chwila oglda si przez rami, eby unikn zderzenia si z czymkolwiek. Z mijanych statkw dobiegay go krzyki i przeklestwa, ale Horst ignorowa je z cich godnoci, kierujc dk w miejsce, w ktrym do Reiku wpada dopyw spywajcy ze Wzgrz Piciu Sistr. Czsto udawao mu si tutaj zapa sporo ryb, a poza tym i tak stwierdzi, e nie ma ju dzisiaj sensu szuka szczcia w gwnym korycie rzeki. Zarzuci kotwic, ktra w jego przypadku sprowadzaa si do obwizanego lin kamienia. Po usyszeniu satysfakcjonujcego uderzenia o dno, obrci si w stron kota, ktry obdarzy go pogardliwym spojrzeniem. Nastpnie wycign haczyk i przymocowa na nim przynt, kawaek zgniego misa, ktry podkrad ostatnio rzenikowi. - Teraz moemy tylko czeka, kocie - powiedzia, zarzucajc wdk. Opar si o burt, z lin zawinita wok palcw na wypadek, gdyby jaka ryba rzeczywicie zapaa si na przynt, po czym zapad w drzemk. Zdawao mu si, e ledwie przymkn oczy, gdy co pocigno za link i cisno mu place. Sdzc po sile

musiao to by co wielkiego. Horst usiad i przytrzyma wdk, z pewnym trudem poluniajc sznurek, po czym okrci go wok koka wystajcego z boku burty. Nawet kot okaza zainteresowanie, gdy d zacza si koysa na wodzie. - To co naprawd wielkiego, kocie! - krzykn Horst, marzc o wieym pstrgu lub cefalu, a nawet o fldrze, chocia ten odcinek rzeki by troch za bardzo oddalony od wybrzea, eby byo to moliwe. Jeszcze raz pocign za wdk, po czym jego marzenia prysy jak baka mydlana, gdy ujrza unoszce si na powierzchni wody ciao. Ciao dryfowao obrcone na plecy, haczyk utkwi w skrze klatki piersiowej. Horst przyjrza si dokadniej, stwierdzajc e dzisiejszy pow to nagi mczyzna, potnie zbudowany i obficie krwawicy do wody. Wosy koloru lnu otaczay gow nieznajomego niczym dryfujce wodorosty. Horst wychyli si z odzi, eby przycign ciao bliej. Z trudem wcign je na pokad, stkajc i napinajc si z wielkiego wysiku, poniewa mczyzna by muskularny i ciki. - Wiem, co sobie mylisz - powiedzia do kota. - Po co w ogle zawracam sobie gow, skoro biedny chopina i tak jest martwy, h? Zwierz przecigno si i podeszo, eby zbada dziwny pow Horsta, obwchujc mokre ciao bez wikszego zainteresowania. Rybak usiad na pokadzie, starajc si uspokoi oddech, dopki bicie serca nie

zwolnio na tyle, e by pewien, e za chwil nie umrze z nadmiernego wysiku. Zauway, e z gbokiej rany w boku mczyzny wci pynie krew. - Ho, ho, to on nie jest taki do koca martwy! wykrzykn ze zdumieniem. Horst pochyli si nad ciaem i odgarn wilgotne kosmyki z czoa mczyzny. Rozpoznawszy rysy, wyda stumiony okrzyk zdziwienia i rzuci si do wiose, wiosujc ile si w ramionach w stron najbliszego reikdorfskiego molo. - O nie, kocie! - mrucza przy tym pod nosem. - To niedobrze... To bardzo niedobrze! - Czy on przeyje? - zada pytanie Pendrag, w duchu obawiajc si moliwej odpowiedzi. Cradoc zignorowa go. Jaki by sens w udzielaniu odpowiedzi wojownikowi, ktry tak naprawd nie chcia ani nie potrafi jej zrozumie? Mody ksi sta ju na progu krlestwa Morra i adna ludzka wiedza ani umiejtno nie moga go powstrzyma przed jego przekroczeniem. Kiedy Pendrag z poblad twarz i trzscymi si rkami odnalaz go, Cradoc opatrywa wanie zaman rk modego wojownika, kolejnej ofiary cikich treningw, jakie Alfgeir zarzdzi na Polu Mieczy. Jeszcze zanim modzieniec otworzy usta, medyk wiedzia, e stao si co strasznego. Cradoc chwyci torb z medykamentami i pokutyka za Pendragiem, z powodu podeszego wieku z trudem

nadajc za sprystym krokiem modego mczyzny. Gdy dotarli do dugiego domu, uzdrowiciel oddycha ciko i by wyczerpany. Jego najgorsze podejrzenia potwierdziy si, gdy ujrza tumy zgromadzone wok krlewskiego dugiego domu. Twarze mieszkacw Reikdorfu byy poszarzae ze strachu. Pendrag utorowa mu przejcie i mimo e Cradoc by przygotowany na najgorsze, poczu zimny dreszcz przebiegajcy po plecach, gdy ujrza Sigmara lecego na posaniu z futer, przemoczonego i trupiobladego. Bracia miecza i Eoforth klczeli przy ciele, a za nimi staa grupa wojownikw z obnaonymi mieczami, jakby gotowych do walki. Zgarbiony mczyzna w poszarpanej kamizeli z kolcej skry sta z boku, przestpujc nerwowo z nogi na nog, podczas gdy u jego stp kuli si may kot, z lkiem obserwujcy krlewskie wilczury. Uzdrowiciel natychmiast odgoni wszystkich od ciaa i rozpocz badanie, obawiajc si, e ksiciu nie mona ju pomc. Wtedy jednak ujrza, e krew wci wypywa sab struk z gbokiej rany przecinajcej biodro i pier. - Zadaem ci pytanie! Czy on bdzie y? - ponownie odezwa si zdenerwowany Pendrag. - Na bogw, przecie to Sigmar. - Wiem, kto to jest, do cholery! - odburkn Cradoc. A teraz ucisz si i daj mi pracowa. Skra Sigmara miaa niezdrowy kolor i z pewnoci mczyzna straci wiele krwi, ale Cradoc dostrzega te

inne niepokojce symptomy. renice ksicia byy rozszerzone, a palce u rk leciutko dray. Medyk przyjrza si nastpnie ranie w boku, stwierdzajc, e bez wtpienia zostaa zadana mieczem. - Co si stao? - zapyta Cradoc. - Kto zaatakowa ksicia? - Nie wiemy jeszcze - skrzywi si Wolfgart. - Ale ktokolwiek to by, umrze przed zachodem soca. Uzdrowiciel pokiwa gow, po czym przysun si bliej do Sigmara, dostrzegszy wok rany tawy osad jakiej oleistej substancji. Schyli si, obwcha ran i wzdrygn si momentalnie, wyczuwajc kwany, rolinny odr. - Niech Shallya si nad nami zmiuje - wyszepta, rozwierajc Sigmarowi powieki. - Co? - zapyta Pendrag. - Co si stao, starcze?! Mw! - Cykuta - odpowiedzia Cradoc. - Ksi zosta otruty. Ostrze, ktre go ranio, zostao pokryte sokiem z cykuty rosncej na bagnach Brackenwalsch. - Czy to le? - zapyta Wolfgart, nerwowym krokiem przemierzajc pokj za plecami Pendraga. - A jak mylisz, gupcze? - warkn Cradoc. Syszae kiedy o dobrej trucinie? Przesta zadawa gupie pytania i przydaj si do czego. Przynie mi czystej wody! Natychmiast! Nastpnie zwrci si w stron pozostaych wojownikw: - Widziaem, jak cierpiao bydo, ktre poywiao si zbyt blisko bagien lub pio wod, w ktrej rosy

korzenie cykuty. - Czy to jest miertelne? - Eoforth zada wiszce w powietrzu pytanie. Cradoc zawaha si, nie chcc odbiera ludziom ostatniej nadziei na popraw ksicego stanu zdrowia. - Zazwyczaj tak - odpowiedzia. - Zatruta istota na pocztku ma trudnoci z oddychaniem, potem zawodz j koczyny, a wreszcie upada i zaczyna wi si w konwulsjach. W kocu puca poddaj si i stworzenie przestaje oddycha. - Powiedziae zazwyczaj", Cradocu - odezwa si Eoforth jako jedyny zachowujc trzewo umysu pord spanikowanego tumu. - Czyli niektrym zwierztom udao si przey? - Tak, ale niewielu - przyzna medyk, grzebic w torbie z medykamentami i wycigajc z niej glinian fiolk zamknit woskow pieczci. - Gdzie jest ta cholerna woda? - Rb, co do ciebie naley - powiedzia Eoforth. Ksi musi y. Wolfgart pojawi si z powrotem w sali i Cradoc wyda mu polecenie: - Oczy rany. Bd dokadny, wymyj ca krew i nie obawiaj si, e signiesz za gboko. Musisz wypuka wszelkie zanieczyszczenia i wszystko, co pozostao z trucizny. Rozumiesz? Nie moe zosta ani ladu. - Ani ladu - pokiwa gow Wolfgart i Cradoc ujrza w jego oczach potworn obaw o przyjaciela. Wrczy Wolfgartowi glinian fiolk. - Gdy oczycisz ran, przy okad z tarrabetu, a

potem znajd kogo pewnie wadajcego rkami, kto zaoy szwy. - I wtedy Sigmar przeyje? Wydobrzeje, prawda? Cradoc ojcowskim gestem pooy Wolfgartowi do na ramieniu. - Wtedy zrobimy wszystko, co w naszej mocy, eby mu pomc. Do bogw nalee bdzie decyzja, czy umrze, czy bdzie y. Cradoc odsun si, robic Wolfgartowi miejsce przy ciele. Zesztywniae stawy sprawiay mu okropny bl, na szczcie Pendrag poda medykowi pomocn do i pomg mu si podnie. - Gdzie znaleziono Sigmara? - zapyta uzdrowiciel. - Czy to wane? - To moe by kluczowa informacja - prychn Cradoc. - A teraz przesta odpowiada pytaniem na pytanie, tylko powiedz mi, gdzie go znaleziono. Pendrag skin pokornie gow, po czym wskaza na zgarbionego mczyzn w kamizeli z kolcej skry. - Horst natrafi na ciao ksicia dryfujce w rzece. Cradoc zmruy oczy, obserwujc zatroskanego mczyzn. Czu byo od niego zapach ryb i mokrej skry. Medyk pamita, e kiedy widzia ju tego czowieka. Po chwili przypomnia sobie, e leczy jego syna z choroby, ktra oddzielaa ciao od koci, ale pomimo swych najlepszych stara, nie udao mu si uratowa chopca. - Ty go znalaze? - zapyta Cradoc. - Gdzie? - owiem ryby przy brzegu, gdy ujrzaem modego

ksicia - odpowiedzia Horst. - Gdzie to byo dokadnie? - zada wyjanie medyk. daleje, czowieku, to moe by wane! Rybak cofn si, przeraony ostrymi sowami, a kulcy si za nim kot zastrzyg uszami. - Wybacz mi - odezwa si nieco agodniej Cradoc. Stawy mnie bol niemiosiernie, a krlewski syn jest umierajcy, dlatego te nie mam czasu na uprzejmoci. Musisz odpowiada dokadniej. Horcie, powiedz mi jeszcze raz, gdzie znalaze Sigmara. Horst skin sztywno gow, wci jeszcze oniemielony, ale kiedy otworzy usta, wyraa si precyzyjniej. - Znalazem ksicia przy jednym z pnocnych kanaw, panie. Przy tym, ktry spywa z Piciu Sistr. Byem na rybach, kiedy ksi nadpyn i nabi si na mj haczyk. - Znasz to miejsce? - zapyta Cradoc, zwracajc si do Pendraga. - Tak, znam. - Sigmara znaleziono nagiego, co wedug mnie oznacza, e pywa, a nie wpad do wody, kiedy zosta zaatakowany - powiedzia Cradoc pocierajc skro wierzchem doni. - Czy w gr tego kanau znajduje si jaka sadzawka? Pendrag skin gow. - Tak, jest tam miejsce, w ktrym lubi pywa modzi kochankowie. - Zabierz mnie tam - rozkaza Cradoc. - A jeli chcecie odnale tych, ktrzy zaatakowali ksicia, i

zemci si na nich, to wemy ze sob najlepszych tropicieli. - Oczywicie, ale jeeli mog spyta, to co spodziewasz si tam znale? - zapyta Pendrag. - Obawiam si, e Sigmar nie jest jedyn ofiar, jak odnajdziemy dzisiejszego dnia. Sigmar otworzy oczy i tym, co go uderzyo, bya wszechogarniajca szaro. Dookoa rozcigay si skaliste rwniny i uschnite wrzosowiska, nad ktrymi wia suchy wiatr. Na horyzoncie wida byo powykrzywiane drzewa, niczym czarne rysy przecinajce puste, pozbawione oznak ycia niebo. By nagi i samotny, zagubiony na dzikim pustkowiu, nie mogc dostrzec gwiazd przewodnich, ani adnych innych charakterystycznych punktw krajobrazu, po ktrych mgby si zorientowa, gdzie si znajduje. Nie poznawa tej krainy. W oddali majaczy wielki acuch grski, potny monolit bdcy bez wtpienia najwiksz rzecz, jak Sigmar widzia w yciu. Nawet odlege szczyty Gr Szarych zdaway si niczym w porwnaniu z tymi strzelistymi graniami. - Czy kto tu jest?! - krzykn, a dwik rozleg si po okolicy rwnie paski i bezbarwny jak otaczajcy go krajobraz. Cisza wypeniajca dziwn krain pochona jego krzyk niczym gbka i poczu si w tym momencie jeszcze bardziej samotny i zagubiony. Z braku lepszych kierunkw potencjalnej marszruty, ruszy w stron gr. Jego wspomnienia zwizane z tym, jak tu trafi byy

mgliste i ulotne. Niewiele pamita ze swojego ycia, moe tylko tyle, e mia na imi Sigmar i nalea do plemienia Unberogenw, najwaleczniejszego ludu na zachd od gr, ale poza tym... Sigmarowi wydawao si, e wdruje ju kilka godzin, ale szybko zorientowa si, e mimo upywajcego czasu niebo nad nim pozostaje nieruchome, a zabjcze soce stoi dokadnie w tym samym miejscu pord szarych chmur. Moga min sekunda lub caa era, ale w koczynach nie czu zupenie zmczenia, zupenie tak, jakby wyruszy przed chwil. Zacz podejrzewa, e mgby tak ca wieczno przemierza t martw krain, nie dostajc nawet zadyszki. Nagle przysza mu do gowy pewna myl. A jeli by martwy? Ten dziwny wiat z pewnoci pozbawiony by ycia, ale gdzie by zocisty dwr Ulryka, wielkie uczty i wojownicy, ktrzy zginli podczas sawetnych bitew? Przecie przey swe ycie chwalebnie, prawda? Czyby odebrano mu zaszczyt doczenia do sawnych przodkw? Zlk si i w tej samej chwili wyczu, e cienie wok niego zgstniay. Miejsce, w ktrym si zatrzyma, byo rwnie puste i martwe, jak caa kraina, ale teraz wyczu gromadzce si w pobliu zmory. - Pokacie si! - zarycza. - Wyjdcie tutaj i zgicie! W tej samej chwili, w ktrej wypowiedzia te sowa, cienie zalegajce ziemie podniosy si w kbach, po czym utworzyy mroczne potwory rodem z

koszmarnych snw. Po jednej stronie stana para olbrzymich wilkw z czerwonymi lepiami i kami jak noe ociekajce spienion lin. Po drugiej zmaterializowa si uskowaty demon o rogatej gowie i rozwidlonym jzyku, ktry wymachiwa ociekajcym nieznan substancj mieczem i sycza gronie. Sigmar zapragn posiada bro, z ktr mgby stawi czoa przeciwnikom i w tej samej chwili w jego doniach pojawi si zoty miecz. Unis ostrze i wyobrazi sobie siebie w najlepszym elaznym pancerzu. Nie zdziwi si, gdy po chwili ciao pokryo si lnic, naoliwion zbroj. Mroczne istoty okryy go, ale Sigmar nie chcc czeka na ich pierwszy ruch, sam rzuci si do ataku. Jego miecz przeszed przez jednego z widmowych wilkw i potwr znikn w oboku ciemnego dymu. Drugi wilk skoczy na niego, wic ksi rzuci si na piaszczyst nawierzchni, wycigajc do gry miecz, na ktry nabia si atakujca bestia. Stworzenie zniko tak jak poprzednie i na Sigmara ruszy z podniesionym mieczem ostatni przeciwnik. Demon celowa w gardo mczyzny, ale Sigmar pochyli si i zdoa wbi ostrze w bok istoty. Bestia jednak nie znikna, ale wydaa z siebie skrzekliwy wrzask, od ktrego Sigmarowi niemal nie popkay bbenki w uszach. Ksi osun si na ziemi i wypuci z rk miecz, ktry rozpuci si we mgle, gdy tylko dotkn ziemi. Demon zarycza z triumfem i ju opuszcza miecz, ktry mia rozupa mczynie czaszk na p... Kiedy ostrze zablokowa olbrzymi,

podwjny topr. Sigmar zerkn w gr i ujrza potnego wojownika w byszczcej koszulce kolczej z polerowanych, elaznych usek. Na gowie mczyzny spoczywa skrzydlaty, brzowy hem, a biodra osania mu kilt ze skrzanych pasw, wzmocnionych brzowymi blaszkami. Topr odepchn ostrze bestii i powrotnym ciosem zmiady mu czaszk, odsyajc potwora do otchani, z ktrej przyby. Po pokonaniu przeciwnika wojownik obrci si w stron Sigmara i poda mu do. Zanim jeszcze mczyzna ukaza mu sw twarz, Sigmar wiedzia, kto uratowa mu ycie. - Ojcze - odezwa si Sigmar, a Bjrn obj go w niedwiedzim ucisku. - Synu - odpowiedzia krl. - Rad jestem, i ciebie widz, chocia serce mnie boli na myl o tym, e spotykamy si w takich okolicznociach. - Co to za miejsce? Czy ja umarem? Czy ty... te nie yjesz? - To s Szare Pustkowia - odpowiedzia Bjrn. Podziemny wiat, stan midzy yciem a mierci, gdzie bkaj si dusze zmarych. - Dlaczego si tu znalazem? - Nie wiem, synu, ale jeste tutaj, a ja mam zamiar sprawi, aby powrci do wiata ywych. A teraz chod, przed nami duga droga. Sigmar wskaza doni na otaczajc ich monotonn pustk. - Droga? Dokd? Mam wraenie, e id ju setki lat i

nigdzie nie doszedem. - Musimy dotrze do gr. Tam znajdziemy wrota. - Jakie wrota? - Wrota do krlestwa Morra - odrzek Bjrn. - Do krlestwa umarych. *** Bitwa zostaa wygrana, ale tak jak Alfgeir si tego spodziewa, zaiste olbrzymim kosztem. Norsowie walczyli jak demony przeciwko sprzymierzonym wojskom poudniowych krlw, wznoszc cian tarcz niczym niezdobyt fortec wzdu poronitej lasem grskiej grani. Uderzenie po uderzeniu Taleutenowie, Cherusenowie i Unberogenowie torowali sobie drog midzy strzaskanymi tarczami i zamanymi wczniami. Jeden okupiony krwi centymetr za drugim poudniowe wojska wspinay si w gr zbocza, spychajc Norsw do tyu. Niestety kady krok do przodu liczy si w dziesitkach ofiar po obu stronach. Po tym, jak sprzymierzone armie wreszcie stany na szczycie wzgrza, Norsowie walczyli ju w coraz mniejszych i mniejszych grupach, aczkolwiek aden z nich do koca nie poprosi o lito, ani si nie podda. Bez wtpienia byli to godni przeciwnicy. Krl Bjrn walczy jak optany, od pocztku rzucajc si w wir najbardziej zaartej walki i kadym ciosem olbrzymiego topora zabijajc kolejnych ludzi pnocy. Biae Wilki prboway dotrzyma mu kroku, ale krl by niedocigniony. Alfgeir zauway, w ktr stron kieruje si krl i z caych si stara si poda tu za nim, ale wtedy

wyskoczy na niego wcieky, toczcy krwaw pian z pyska pies, ktry zacisn ky na jego ryngrafie. Zabi besti, ale potem mg ju tylko bezsilnie obserwowa Bjrna z daleka, poniewa tum walczcych odci go cakowicie od wadcy. Alfgeir przymkn oczy i przywoa w mylach wspomnienie wspaniaego widoku krla stojcego naprzeciw odzianego w czerwon zbroj dowdcy wrogiej hordy. Nigdy w yciu nie by tak dumny z tego, e suy krlowi Unberogenw, jak w momencie, w ktrym ujrza topr swego krla cinajcy gow nieprzyjacielskiego przywdcy. Smoczy sztandar upad na ziemi, a w tumie Norsw rozlegy si krzyk zoci i przeraenia. Szukajc zemsty, wrogowie skupili spojrzenia na mczynie, ktry pokona ich wodza. Marszaek Reiku otrzsn si na chwil ze wspomnie i zbliy do paleniska, przy ktrym uwijali si medycy. Powietrze wypeniay krzyki umierajcych, ktrzy w ostatnich chwilach ycia wzywali matki i ony. Rozdzierajce jki niweczyy prac tych, ktrzy starali si zagodzi cierpienie najciej rannych w ostatnich chwilach ycia. Na znak zwycistwa wci zapalano nowe ogniska, w ktrych jako ofiary dla Ulryka pony stosy norskich zwok. Alfgeir westchn ciko, poniewa dla niego triumf mia gorzki smak, gdy zawid swego pana. Krl Bjrn spoczywa na naprdce uoonym posaniu, a z boku leaa zakrwawiona i poharatana zbroja. Skra krla miaa siny odcie, cae ciao owinito bandaami, ktre przykryway niezliczone

rany od wczni i mieczy. Z ran cieka krew, gromadzc si w kau pod oem. Gdy tylko Bjrn ci norskiego przywdc, rzucili si na niego czempioni zmarego wodza, odziani w czarne pancerze i paajcy chci zemsty. Alfgeir mg odtworzy w pamici kady cios miecza i kade pchnicie wczni, tak jakby potwory mierzyy w jego wasne ciao. - Czy on przeyje? - zapyta Alfgeir. Jeden z medykw spojrza na niego z twarz mokr od ez. - Pozszywalimy rany, panie - odpowiedzia uzdrowiciel. - I zastosowalimy okady z faxtoryllu oraz pajczego licia. - Ale czy bdzie y? Medyk potrzsn gow: - Zrobilimy dla niego, wszystko, co w naszej mocy. Do bogw nalee bdzie decyzja, czy umrze, czy bdzie y. Sigmar i Bjrn przemierzali Szare Pustkowia, a krajobraz wok pozostawa nieruchomy bez wzgldu na to, jak dugo wdrowali. Sigmarowi zdawao si, e nie przybliyli si do gr nawet o centymetr, ale ojciec zapewnia go, e s na waciwej drodze. Mimo e krajobraz zdawa si nie zmienia, nie przez cay czas podrowali tylko we wasnym towarzystwie. Sigmar ktem oka dostrzega przemykajce w oddali cienie, ktre wczeniej go zaatakoway. Jednak teraz widma tylko eskortoway wdrowcw, nie zbliajc si

do nich, jakby obawiay si zosta dostrzeone. - Czym one s? - zapyta Sigmar, zauwaajc na skraju pola widzenia kolejny byskawicznie przepywajcy cie. - To dusze tych, ktrzy zostali przeklci na wieki odpowiedzia ze smutkiem Bjrn. - Eoforth opowiada mi, e Szare Pustkowia zamieszkuj dusze zmarych, ktrzy nie mog zazna spokoju, poniewa ich ciaa zostay oywione przez nekromantw. Takie dusze nie maj wstpu do krlestwa Morra. - A wic s to dusze ludzi, ktrzy nie mog do koca umrze? - Tak jakby - odpowiedzia Bjrn. - Ci, ktrzy si tutaj bkaj mogli by za ycia szlachetnymi ludmi, ale przez nienawi, jak ywili dla rodzaju ludzkiego, zostali zmienieni w te straszliwe istoty. Bijce od nas ciepo i wiato przypomina im o tym, kim kiedy byli i kim nigdy wicej nie bd mogli z powrotem si sta. - Dlaczego nas nie atakuj? - Bd wdziczny, e tego nie czyni. Nie sdz, ebymy mieli na tyle siy, aby si im przeciwstawi. - Tym bardziej nie rozumiem, czemu zostawiaj nas w spokoju. - Mam wraenie, e gdzie nas prowadz. - Gdzie? - Nie wiem, ale dopki tam nie dotrzemy, moemy rwnie dobrze cieszy si nasz przechadzk, prawda? - Cieszy si przechadzk? - zapyta zdumiony Sigmar. - Ojcze, czyby nie widzia, gdzie si znajdujemy? Co za okropne miejsce.

- Ano tak, prawd rzeczesz, ale przynajmniej idziemy razem, ojciec i syn. Sporo czasu mino, odkd mielimy szans porozmawia jak mczyzna z mczyzn. Sigmar pokiwa gow. - To prawda. Dobrze wic, opowiedz mi o wojnie na pnocy. Twarz krla pociemniaa i Sigmar wyczu, e ojciec zawaha si, zanim udzieli odpowiedzi. - No c, twoi ludzie walczyli jak Wilki Ulryka, a Cherusenowie i Taleutenowie rwnie dzielnie si sprawowali. Wypdzilimy Norsw z krain naszych sprzymierzecw i musieli wrci do swojego skutego lodem krlestwa. Gdy zostaniesz krlem, musisz z szacunkiem odnosi si do Krugara i Aloysisa. To szlachetni wadcy i wierni sojusznicy Unberogenw. Sigmar zauway, w jaki sposb ojciec udziela odpowiedzi, ale zdusi cisnce si na usta pytania. Skierowa rozmow na inne tory. - Te wrota do ktrych zmierzamy? Wrota Morra? Dlaczego waciwie chcemy do nich dotrze? - Zapytaj mnie, kiedy ju tam bdziemy odpowiedzia krl i Sigmar wyczu w jego gosie ostrzegawcz nut. Przez nastpny nieokrelony okres czasu szli w milczeniu, a wreszcie Bjrn przerwa cisz, zwracajc si do syna: - Jestem z ciebie bardzo dumny, Sigmarze. Twoja matka rwnie byaby z ciebie dumna, gdyby jeszcze ya.

Sigmar poczu ucisk w sercu i ju mia odpowiedzie, gdy zauway, e ojciec wpatruje si w jaki punkt w oddali. Odwrci si i na widok rozpocierajcy si przed nim zaparo mu dech w piersiach. Gry znajdoway si tak samo daleko, jak kiedy ostatnio na nie spoglda, ale teraz zdaway si przechodzi tajemnicz transformacj. Czarny acuch grski spitrza si i wygina, jakby napiera na niego znajdujcy si za nim nieodkryty wiat lub jakby wadajcy grami bg zmienia je i formowa wedug swych zachcianek. Olbrzymie skalne odamki odpaday ze szczytw i mieszay si ze sob, pitrzc si na ksztat potwornie wielkich filarw. Wok wiroway kby kurzu i pomniejszych gazw, podczas gdy szczyty acuchw grskich zapaday si pod naciskiem ruchw tektonicznych, tworzc nad wieo powstaymi kolumnami olbrzymie nadproe, wygldajce niczym dach wiata. W cigu tych kilku chwil pord grskiej ciany uformowa si gigantyczny portal, tak wysoki i szeroki, e obejmowa otaczajcy krajobraz jak okiem sign. Midzy filarami wirowaa ciemno w czystej postaci, czer tak bezkresna, e nikt, kto raz trafi w jej nocne objcia, nigdy si z nich nie wydostawa. Zewszd da si sysze przejmujcy jk i bestie, ktre do tej pory ledziy ich z ukrycia, teraz zmaterializoway si na falujcej od przepywu mocy ziemi. Oprcz nich pojawiy si te inne istoty, podobne do wilkw i demonw, jak i stworzenia zbyt

przeraajce, aby opisa to sowami. Czarne i byszczce jak wgiel bestie z zakrzywionymi kami i oczami wyrastajcymi na skrzydach, olizge smoki o zbach ostrych jak noe i oywione szkielety jaszczurw z potwornie znieksztaconymi czaszkami i ogonami zakoczonymi na ksztat ostrza topora. Kimkolwiek byli za ycia, po mierci stali si potworami. Armia cienia poszybowaa w powietrzu, formujc mur, przeszkod stojc na drodze dwch mczyzn zdajcych do przed chwil powstaych wrt. Spomidzy potwornych szeregw wystpi wojownik, odrniajcy si od pozostaych bestii tym, e jako jedyny nie by odziany ani ubarwiony na czarno. Wojownik by wysoki i nosi czerwon zbroj pytow, na jego gowie natomiast spoczywa hem w ksztacie gowy wykrzywionego w potwornym grymasie, rogatego demona. Przed sob dziery potny miecz dwurczny, ktrego ostrze trzyma skierowane w serce Sigmara. - To ty? - sykn Bjrn. - Jak to moliwe? Przecie ci zabiem. - Mylisz, e tylko ty moesz si ukada z pradawnymi mocami, starcze? - zapyta wojownik i Sigmar wzdrygn si, spostrzegszy, e demoniczny wizerunek nie by wykuty z elaza, ale stanowi prawdziw twarz istoty. - Suba dawnym bogom nie koczy si wraz ze mierci. - Dobrze zatem - odpowiedzia Bjrn. - Mog ci

zabi jeszcze raz, jeeli bdzie trzeba. - Ojcze, o czym on mwi? - wtrci si Sigmar. - Nie zwaaj na to - rzuci tylko Bjrn. - Przygotuj si do walki. Znowu wystarczyo, e Sigmar tylko pomyla, a w jego rkach pojawia si bro. Tym razem nie by to, tak jak poprzednio zoty miecz, ale potny mot Ghalmaraz. - Chopak musi przej - odezwa si czerwony demon. - Nadszed jego czas. - Nie - zaprzeczy gwatownie Bjrn. - To nieprawda. Przecie zoyem wit przysig. Demon rozemia si ze szczerym rozbawieniem. - Ta wiedma, ktra yje w jaskini! Naprawd mylisz, e takie byleco moe krzyowa plany starych bogw? - Dlaczego nie podejdziesz bliej i nie przekonasz si, suczy pomiocie! - Albo oddasz go nam dobrowolnie, albo sami go odbierzemy - powiedzia demon. - W obu przypadkach zginie. Oddaj go bez walki, a bdziesz mg powrci do wiata ywych. Nie jeste jeszcze taki stary i mgby troch poy. - Przeyem tyle, e wystarczyoby, eby obdarowa dziesiciu ludzi, demonie! - rykn Bjrn. - I aden parszywy pies, jak ty, nie odbierze mi syna! - Nie dasz nam rady, starcze - warkn ostrzegawczo demon. Sigmar zerkn na ojca i serce wypenio mu si dum. Mimo e nie rozumia dokadnie istoty tej

konfrontacji, to jednak zdawa sobie spraw, e stawk w straszliwym ukadzie jest jego ycie, a ojciec walczy o niego bez ladu strachu. Armia potworw przesuna si do przodu, wilki kapay paszczami, a latajce bestie co i rusz wyskakiway w powietrze, gotowe do ataku z gry. Sigmar unis Ghal-maraza, a Bjrn zacisn palce na rkojeci niwiarza Dusz. Obaj Unberogenowie, ojciec i syn, gotowi byli stawi czoa przeznaczeniu. Wtem Sigmar poczu, e powietrze wok niego gstnieje i rozejrzawszy si na boki, stwierdzi, e wok zaczynaj pojawia si nieprzeliczone zastpy innych wojownikw. Po jego obu stronach stao dwch widmowych wojw odzianych w koszulki kolcze i dziercych topory o dugich trzonkach Setki pozostaych materializowao si na polu za ich plecami dookoa. Sigmar rozemia si, widzc, jak demon krzywi si z niedowierzaniem. - Ojcze - z trudem wykrztusi ksi, rozpoznajc niektre twarze. - Tak, ja te ich widz - odpowiedzia Bjrn, a po policzkach cieky mu zy wzruszenia i wdzicznoci. To zmarli unberogescy wojownicy. Nawet po mierci trwaj u boku swego wadcy. Tak oto na wymarej rwninie Szarych Pustkowi stany naprzeciwko siebie armia demonw i armia duchw. Sigmara wypeniaa duma. - To mj ostatni dar dla ciebie, synu - rzek do niego Bjrn. - Musimy si przedrze i dotrze do wrt. Kiedy to uczynimy, musisz zrobi to, co ci powiem, choby

nie wiem, co si dziao. Rozumiesz? - Tak - odpowiedzia Sigmar. - Obiecaj mi - upewni si krl. - Obiecuj. Bjrn skin gow i obrci zionce nienawici spojrzenie w stron czerwonego demona. - Chcesz go? Wic chod i sobie we! Wydajc z siebie przeraliwy wojenny okrzyk, czerwony demon podnis miecz i ruszy do ataku.

Rozdzia 12 Jeden musi przej


Demony, przeraliwie wyjc i ryczc, rzuciy si w stron Unberogenw. Atakoway bez planu czy strategii, mylc tylko o tym, eby jak najszybciej unicestwi przeciwnika. - Za mn! - krzykn Bjrn i ruszy w kierunku wrogich szeregw. Duchy poday za krlem w milczeniu, tworzc formacj klina z Bjrnem i Sigmarem na czele. Zderzenie obu armii nastpio przy akompaniamencie guchego szczku elaza, ktry brzmia tak, jakby dobiega z bardzo daleka. Widmowi wojownicy nie okazywali demonom adnej litoci, z uyciem mieczy i toporw torujc krlowi i ksiciu drog do wrt Morra. Sigmar miady nieprzyjaci za pomoc Ghalmaraza. Dar od krla Kurgana elaznobrodego okazywa si przy tym bardziej miercionony ni jakikolwiek miecz. Moc, ktr krasnoludy zakly w broni, bya tu rwnie potna, jeli nawet nie wiksza ni w krlestwie ywych. Kady cios rozprasza kolejne demoniczne ciao i wydawao si, e nawet sama obecno mota sprawia przekltym istotom bl. Bjrn walczy wykorzystujc cae swoje dowiadczenie, a potny niwiarz Dusz po raz kolejny

zasuy na swe imi, siejc zniszczenie w szeregach wroga. Jednak demonw byo wiele i mimo e unberogeski klin wbija si coraz dalej i dalej w gb hordy, to postpowa coraz wolnej, a demony zaczy okra wojw. Walka bya zaarta, ale zupenie bezkrwawa. Pokonany znika po prostu bez ladu, a miejsce, w ktrym przed chwil sta, znaczy tylko krtki rozbysk mocy. Jasny w przypadku tych, ktrzy wiedli dobre ycie, mroczny pozbawion kolorw czerni u tych, ktrzy suyli zym mocom. Bitwa rozgrywaa si w cieniu olbrzymiej bramy i Sigmar zauway, e kbica si wewntrz portalu ciemno zaczyna migota, jakby w oczekiwaniu na co. Nie wiedzia, co to ma by, ale czu, e moc zaczyna gstnie w tym miejscu z kad upywajc sekund. Sigmar i Bjrn walczyli rami w rami, kierujc klin walczcych coraz dalej w gb demonicznej hordy. Podczas gdy ruch mocy zamknitej midzy gigantycznymi filarami przybiera na sile, Sigmar zobaczy, e wisiorek na szyi ojca emanuje zotym blaskiem. - Widz ci, Dziecko Gromu! - wrzasn czerwony demon, przedzierajc si w stron ksicia. Sigmar obrci si w stron napastnika, poraony samym istnieniem takiej ohydy. Miecz demona ju mia go dosign, ale krlewski syn przezwyciy paraliujc go groz i w ostatniej chwili uchyli si przed atakiem. miercionone ostrze

uderzao niebezpiecznie, szybko i celnie. Chwila nieuwagi przy ktrymkolwiek z atakw i Sigmar padby martwy. W tej chwili Sigmar zda sobie spraw, e jego sytuacja jest beznadziejna. Przeciwnik przewysza go nie tylko demoniczn si, ale i dowiadczeniem pyncym ze stuleci spdzonych na wiczeniu umiejtnoci szermierczych. Zdesperowany ksi wiedzia, e w obliczu tak potnego wroga ma tylko jedn szans na wygran. Demon przypuci kolejn seri druzgocco silnych i szybkich atakw i Sigmar zatoczy si do tyu. Zdawao si, e upadnie, desperacko prbujc zatrzyma cios, ktry mg go skrci o gow. Z triumfalnym rykiem demon doskoczy do niego, aby zada miertelne uderzenie, ale Sigmar momentalnie odzyska rwnowag i obrci si na picie, uderzajc Ghal-marazem prosto w kolano napastnika. Mot przebi si przez zbroj i demon wrzasn z blu, przewracajc si na ziemi. Sigmar obrci bro w rkach i zamachn si, celujc w gow wyjcego potwora. Obuch Ghalmaraza zgruchota demonowi czaszk i wydajc z siebie przeraliwy jk istota znikna w oczekujcej na ni piekielnej pustce. Po mierci demonicznego przywdcy morale wroga upado i horda cieni zacza cofa si pod naporem grupy unberogeskich wojw z Sigmarem na czele. Ksi obrci si w pewnym momencie i ujrza, e ojciec pozosta w tyle okrony przez grup demonw,

rozpaczliwie prbujc je przegoni zamaszystymi ciosami topora. Sigmar bez wahania ruszy w tamt stron, uderzajc w lewo i prawo. Demony paday od jego ciosw i chwil pniej Sigmar dotar do ojca. Od tej pory wsplnie przedzierali si przez sabnce szeregi wroga, kierujc z powrotem w stron unberogeskich wojw. Demony byy w rozsypce, ich armia pobita, a liczebno malaa z kad chwil. Unberogenowie, wyczuwajc zwycistwo, parli do przodu i po chwili Sigmar i Bjrn znowu znaleli si na czele formacji bojowej w ksztacie klina. Walka do koca bya zaarta i z pola bitwy wci znikay zarwno demony, jak i duchy. Jednakowo nic nie mogo powstrzyma niezwycionego pochodu Unberogenw. Kiedy Sigmar zmiady motem czaszk ostatniego z wilczych demonw, ujrza, e aden nieprzyjaciel nie zagradza mu ju drogi do portalu. - Ojcze! - krzykn. - Przedarlimy si! Bjrn dobi jeszcze potwornego stwora z ciemnymi skrzydami i kolczastym ogonem, po czym rzuci spojrzenie w stron gr. Wntrze czarnego portalu kbio si niczym wrzca woda i przez uamek sekundy Sigmar mia wraenie, e dostrzega niewyrany zarys olbrzymiej postaci w czarnych szatach, ktra znajdowaa si w krainie, do ktrej prowadziy gigantyczne wrota, i zapraszajcym gestem wabia go do rodka. Sigmar nie obawia si. Wyczuwa wiekow mdro

pync od olbrzymiej postaci, spokj zrodzony z akceptacji nieuchronnoci mierci. Opuci Ghalmaraza, rozumiejc teraz, co si za chwil wydarzy. Uczyni krok w stron oniemielajcych rozmiarami wrt, wiedzc, e dwr Ulryka stoi przed nim otworem i z pewnoci odnajdzie tam utskniony spokj. Wtem skata do pocigna go za rami i ksi obrci si. Ujrza ojca, a za nim armi widmowych wojw i pokonane demony. - Musz ju i - odezwa si Sigmar. - Ju wiem, dlaczego si tu znalazem. W wiecie, ktry znajduje si nad nami, jestem umierajcy. - To prawda - powiedzia Bjrn, zdejmujc z szyi byszczc wisiorek. - Ale uczyniem wit przysig i nie umrzesz. - A wic to ty... ty jeste... martwy? - zapyta z dreniem w gosie Sigmar. - Jeeli nie teraz, to wkrtce bd - odpowiedzia spokojnie Bjrn, unoszc do gry naszyjnik. Sigmar zobaczy, e brzowy wisiorek by prosto wykonany i przedstawia miniatur wrt, przed ktrymi si znajdowali, aczkolwiek te, ktre wyrzebiono w metalu, byy zamknite. Krl zawiesi naszyjnik na szyi Sigmara: - To dziki temu pozostaem ywy na tyle dugo, eby mc ci pomc - powiedzia Bjrn. - Ale od tej chwili naley do ciebie. Nie zgub go. - A wic to ja miaem zgin? Bjrn pokiwa gow. - Sudzy mrocznych bstw knuli przeciwko tobie, ale

na szczcie znaleli si i tacy, ktrzy stoj po twojej stronie i jak wida nie s zupenie pozbawieni mocy. - Zoye swoje ycie w ofierze w zamian za moje wyszepta Sigmar zbielaymi wargami. - Nigdy do koca tego nie pojm, synu, ale nie mona sprzeciwia si prawom umarych. Nawet krlowie tego nie potrafi. Jeden z nas musi przej przez te wrota. - Nie! - krzykn Sigmar widzc, e posta ojca zaczyna rozpywa si w powietrzu, upodabniajc si do widmowych Unberogenw, ktrzy walczyli przed chwil u ich boku. - Nie pozwol, eby to dla mnie zrobi! - To ju si dokonao - powiedzia Bjrn. - Zostae przeznaczony do wielkich czynw, synu, i jestem najdumniejszym z ojcw wiedzc, e ktrego dnia przewyszysz saw najwikszych krlw z pradawnych czasw. - Moesz zatem patrze w przyszo? - Mog, ale nie pytaj mnie o ni, poniewa nadszed czas, aby opuci to miejsce i powrci do wiata ywych - odpowiedzia krl. - Bdzie ci ciko, poniewa czeka na ciebie wielki bl i rozpacz. Wypowiadajc ostatnie sowa Bjrn wraz z pozostaymi wojownikami zacz by wcigany przez kbicy si we wrotach Morra wir mocy. - Ale wiedz, e przed tob rwnie chwaa i niemiertelno - zdy jeszcze wyszepta Bjrn, po czym znikn w czeluciach portalu. Sigmar zaka patrzc, jak ojciec przechodzi ze wiata ywych do krainy umarych. Gdy tylko Unberogenowie

przekroczyli potne wrota, te znikny tak, jakby nigdy nie istniay i Sigmar pozosta sam porodku Szarych Pustkowi. Wzi gboki oddech i zamkn oczy. Po czym otworzy je ponownie, zwijajc si w mczarniach. Szczyt Wzgrza Wojownikw nie by niczym osonity od wiatru, wic midzy paszcze i koszule zapuszczay si niczym zlodowaciae palce zimne podmuchy, sprawiajc, e ciaa drtwiay od jesiennego chodu. Sigmar nawet nie pomyla o tym, eby cianiej owin si paszczem z wilczej skry, tak jakby rzuca wyzwanie pogodzie, za nic majc dyskomfort, jaki mu sprawiaa. Chd by ostatnio jego nieodcznym towarzyszem i teraz te powita go czule jak starego przyjaciela. Gdy tylko Sigmar znowu otworzy oczy w wiecie ywych, powrcio wspomnienie z rzezi nad rzek. Ksi paka i krzycza z blu, ktry nie zrodzi si z fizycznego cierpienia, ale z uczucia dojmujcej straty. Przypomnia sobie, jak mwi chopcu rannemu na Polu Mieczy, e bl jest nieodcznym kompanem wojownika. Teraz jednak zda sobie spraw, e to nie bl, ale rozpacz nie odstpuje onierza ani na krok. Rozpacz zrodzona z bezsensu wojny, - nadaremnej radoci i gupiej wiary w marzenia. Ksiciu towarzyszyo szeciu uzbrojonych wojownikw, stanowicych jego przyboczn stra, odkd Gerreon zaatakowa go prawie pi tygodni temu.

Strach przed kolejn prb zabjstwa uczyni z jego braci miecza bojaliwe baby, ale Sigmar, nie wini ich za to, bo kto mg przewidzie, e Gerreon zdradzi go w tak okrutny sposb. Zamkn oczy i opad na kolana. zy pocieky mu po policzkach, gdy przypomnia sobie Ravenn. Bl, jaki poczu widzc trupi blado jej ciaa straszliwe kontrastujc z granatow czerni rozsypanych wosw, by wci ywy, tak jakby dopiero przed chwil ujrza j spoczywajc bez ycia na polowym ku. Odesza dziewczyna mdra, pena ycia, ktra rozwietlaa jego ycie sonecznym blaskiem i po odejciu ktrej pozostaa ziejca pustk rana, ktra miaa si nigdy nie zablini. Jego donie zwiny si w pici na to wspomnienie, ale opanowa wzbierajc w sobie zo. Nie mia na kim wyadowa wciekoci, dlatego zdusi j wewntrz duszy. Powinien dostrzec zo lgnce si w duszy Gerreona. Powinien posucha rad przyjaci, ktrzy ostrzegali go przed nagym nawrceniem. Z pewnoci przegapi znak, ktry powinien go ostrzec przed tym aktem zdrady, w wyniku ktrego utraci ukochan. Z kadym dniem Sigmar coraz bardziej zamyka si w sobie, odcinajc si od Wolfgarta i Pendraga, ktrzy prbowali pomc mu w zwalczeniu melancholii. Szuka ucieczki w mocnym winie, z jego pomoc prbujc wymaza z pamici powracajce co noc, bolesne wspomnienia Gerreona zatapiajcego miecz w ciele Ravenny. Cierpia nie tylko z powodu mierci Ravenny,

wiedzia ju przecie take o mierci ojca. Z pnocy nie nadeszy jeszcze adne wieci, ale Sigmar z niezachwian pewnoci mg stwierdzi, e krl Unberogenw poleg. Mieszkacy Reikdorfu z niecierpliwoci oczekiwali powrotu wadcy, ale Sigmar wiedzia, e ju wkrtce dowiadcz tego samego uczucia straty, jakie codziennie rozdzierao mu serce. Jaka cz jego duszy znajdowaa pociech na myl o tym, e inni bd cierpie tak samo jak on, ale by tak szlachetny, e wiedzia, i takie mylenie mu nie przystoi, dlatego zwalcza w sobie takie przejawy maostkowoci. Z nikim nie rozmawia na temat Szarych Pustkowi ani losu ojca, poniewa niestosowne byoby, gdyby ksi rozprawia o mierci ojca, zanim bdzie to potwierdzone. Dlatego te zachowywa milczenie, nie chcc rozpoczyna rzdw nad Unberogenami od zego omenu. Reikdorf i tak wkrtce nauczy si znaczenia sowa: strata. Podczas tygodni, ktre upyny od przebudzenia dowiedzia si, e po odnalezieniu jego ciaa przez sze dni lea bez ruchu, zimny niczym trup, ni to martwy, ni to ywy. Jego ycie wisiao na najcieszym z woskw i nawet uzdrowiciel Cradoc nie potrafi wyjani, dlaczego ani nie umiera, ani nie dochodzi do siebie. Wolfgart, Pendrag i nawet sdziwy Eoforth siedzieli przy nim przez cay czas, kiedy bka si w drodze do wrt wiodcych ku krlestwu Morra. Sigmar zdawa sobie spraw, e to olbrzymie szczcie mie tak oddanych braci miecza i e z pewnoci sam sobie

czyni krzywd, separujc si od nich. Ale al i rozpacz, jak nauczyo Sigmara ycie, nie poddaway si racjonalnym przesankom i tumaczeniom. Prbowa odrzuci to, co na wasne oczy widzia nad brzegiem rzeki i szuka zemsty, ale nawet to zostao mu odebrane. Ani Cuthwin, ani Svein nie potrafili znale tropu Gerreona. Jego skromny dobytek znikn, a sam zdrajca rozpyn si w lenych ostpach niczym duch. Po tym, jak Sigmar si ockn, Wolfgart by gotw skoczy na konia i popdzi w las, aby odnale Gerreona. Jednake Sigmar zatrzyma go, wiedzc, e zdrajca mia ju zbyt du przewag, a poza tym by za sprytny, eby da si zapa. Imi Gerreona zostao przeklte i nie mia co szuka pomocy w krainach ludzi. Znikn z powierzchni ziemi i najprawdopodobniej zgin gdzie w lesie, zhabiony na wieki jako tchrz i zdrajca. Sigmar otrzsn si z ponurych myli i zgarn pen gar ziemi ze szczytu wzgrza, a nastpnie rozpostar palce, pozwalajc yznej, bogatej glebie przesypywa si midzy nimi. Patrzy na to pustym wzrokiem czujc, e w tej chwili co nieodwoalnie w nim umiera. Obj spojrzeniem swoje krlestwo, stale rozrastajcy si Reikdorf, swj lud, potn rzek i pola rozcigajce si jak okiem sign, podobne do rnokolorowego, olbrzymiego gobelinu. Resztki ziemi spady spomidzy palcw Sigmara, a on podnis si i otrzepa donie, przesuwajc nimi nastpnie wzdu zotej zapinki, ktr onegdaj

podarowa Ravennie, a ktra teraz spinaa jego wasny paszcz. - Nigdy ju nie pokocham adnej innej - powiedzia. Ta kraina stanie si moj jedyn, nieprzemijajc mioci. Sigmar oddycha ciko, koczc ostatnie okrenie wok Pola Mieczy. Kady krok powodowa, e zmczone koczyny pulsoway palcym blem. Czu, e minie odmawiaj mu posuszestwa, ale bieg dalej, zdajc sobie spraw, e musi odbudowa swoj krzep, zanim unberogeska armia powrci do Reikdorfu z ciaem zabitego wadcy. Wci drczyo go poczucie winy, e musi ukrywa t wiadomo przed wasnym ludem, ale poniewa nie byo innego wyjcia, zatrzyma gorzk prawd dla siebie. Niegdy taki bieg nawet by go nie zmczy, ale teraz musia uy caej siy woli, aby zmusi si do stawiania jednej stopy przed drug. Powoli odzyskiwa si i wytrzymao, ale w takim tempie, e go to frustrowao, natomiast starego Cradoca wprawiao w zdumienie. Kadego dnia Sigmar walczy o odzyskanie dawnej sprawnoci. Walczy, posugujc si mieczem i sztyletem, aby sta si znowu szybkim i zwinnym. Podnosi obcione odwanikami metalowe prty, wykute dla niego przez Mistrza Alaryka, aby sta si silniejszym. Wykonywa dziesitki okre wok Pola Mieczy, aby wzmocni odporno. To Pendrag podsun mu pomys, aby wiczy na

widoku modszych wojownikw, twierdzc, e obserwujc jego postpy, bd sami odzyskiwa nadziej. W gbi duszy Sigmar wiedzia, e sugestia przyjaciela miaa na celu wzbudzenie w nim chci pokazania wiczcym na co go sta, a nie trosk o ich nadziej. Gdyby ksi trenowa sam, atwiej byoby mu si podda, ale przegrana z samym sob na oczach tumu wojownikw bya dla Sigmara nie do pomylenia. Pot spywa mu po czole, wpadajc do oczu, wic przetar je wierzchem doni, zbliajc si do koca wycigu. Podbieg do Wolfgarta i zatrzyma si przy przyjacielu, ktry wyglda, jakby si prawie wcale nie zmczy. Sigmar pochyli si, opierajc donie na udach i dysza ciko. Rzuci jeszcze spojrzenie w stron Pendraga, ktry wydawa si rwnie beztroski, po czym zdusi gorzki al, ktry wypeni mu serce. - Musisz da sobie czas na powrt do peni si odezwa si Pendrag, odgadujc nastrj ksicia. Sigmar spojrza na niego, a wiat na chwil zawirowa mu przed oczami. Przykucn wic i wykona seri gbokich oddechw, rozcigajc przy tym minie ng. - Wiem - odpowiedzia. - Ale to takie irytujce... e nie jestem... tak sprawny... jak powinienem by. - Daj sobie czas - powtrzy Pendrag, podajc mu do. - Sze tygodni temu bye bliski mierci. Byoby arogancj sdzi, e moesz w tak krtkim czasie powrci do dawnej formy. - Racja - zgodzi si Wolfgart. - Jeste twardy,

przyjacielu, ale nawet ty nie jeste a tak twardy. - C, a powinienem by - odburkn Sigmar, ignorujc wycignit do Pendraga i podnoszc si z ziemi o wasnych siach. - Co bdzie ze mnie za krl, jeeli nie potrafi chwil powiczy, nie rzc przy tym jak bezzbny staruszek! Momentalnie poaowa tych sw, ale byo ju za pno, aby je cofn. Wolfgart potrzsn gow i opar donie na biodrach: - Ulryku miej nas w swej opiece, bo dzisiaj w paskudnym nastroju, Sigmarze. - Myl, e mam ku temu powody - odci si Sigmar. - Nie twierdz, e nie masz, ale nie musisz si wyywa na nas. Gerreon, niech bogowie przekln to imi, odszed - powiedzia Wolfgart. - Ravenny te ju z nami nie ma. - Wiem, e jej nie ma - odrzek Sigmar, a gos mu spowania. - Wic wysuchaj mnie, bracie - poprosi Wolfgart. Ravenna nie yje i opakuj j, ale ty musisz y dalej. Czcij jej pami, ale yj dalej. Spotkasz inn kobiet, ktr uczynisz swoj krlow. - Nie chc innej kobiety! - zaka Sigmar. - Dla mnie zawsze liczya si tylko Ravenna. - Ale to ju niemoliwe - cign Wolfgart. - Krl potrzebuje krlowej i nawet, gdyby Ravenna nie zostaa zabita przez brata i tak nie mogaby zosta twoj on. - O czym ty mwisz?! Wolfgart zignorowa ostrzegawcze spojrzenie, jakie

rzuci mu Pendrag, i kontynuowa niezraony: - Siostra zdrajcy? Ludzie nigdy by na to nie pozwolili. - Wolfgarcie - wtrci Pendrag, widzc, e twarz Sigmara nabiera purpurowej barwy. - Zastanw si nad tym i przyznasz mi racj kontynuowa niepomny ostrzee Wolfgart. - Ravenna bya cudown dziewczyn, ale kto zaakceptowaby j jako krlow? Ludzie gadaliby, e twj rd splami si krwi zdrajcw i nie mw mi, e to nie byby zy omen. - Uwaaj na to, co mwisz, Wolfgarcie - powiedzia Sigmar, zbliajc si w stron brata miecza, ale ten nie cofn si ani o krok. - Chcesz mnie uderzy, Sigmarze? Prosz bardzo, ale to nie zmieni faktu, e mam racj - odpar Wolfgart. Sigmar poczu, jak wypeniajca go zo i rozpacz jednocz si w jedno przemone uczucie gniewu pragncego si wyadowa w przemocy. Jego pi uderzya w szczk Wolfgarta, posyajc przyjaciela na ziemi. Zaatakowany modzieniec nie zdy jeszcze upa, gdy napastnika owadno poczucie winy. - Och nie! - krzykn Sigmar, przypominajc sobie dziecistwo, kiedy rozzoszczony zmiady Wolfgartowi okie swym motem. Poprzysig wtedy, e nie zapomni lekcji samokontroli, jakiej udzieli mu wtedy ojciec. Teraz jednak znw sta nad ciaem powalonego towarzysza z zacinitymi piciami. Rozluni palce i zo momentalnie go opucia. Uklk przy przyjacielu: - Niech bogowie mi wybacz, Wolfgarcie, tak mi

przykro! Wolfgart spojrza na niego z kwan min, nastawiajc sobie doln szczk i przyciskajc do do rozkwitajcego na policzku siniaka. - Nie chciaem si na ciebie rzuci. Po prostu... Sigmar chcia si wytumaczy, ale szybko straci wtek, nie znajdujc usprawiedliwienia dla swego czynu ani sw oddajcych miotajce nim uczucia. Wolfgart skin gow i odwrci si w stron Pendraga. - Wyglda na to, e wci moemy go czego nauczy, Pendragu. Bije si jak baba. - Tylko dlatego, e nasz brat miecza nie powrci jeszcze do peni si, nie strci ci tej gupiej gowy z karku - sarkn Pendrag, pomagajc obydwu podnie si na rwne nogi. - No moe - zgodzi si Wolfgart. - Ale przecie wtedy bym to przewidzia. Sigmar popatrzy po twarzach przyjaci i olnio go, e nie tylko martwi si o niego, ale i akceptuj wypeniajc go zo zrodzon z rozpaczy. Ich wyrozumiao sprawia, e spokornia. - Wybaczcie, przyjaciele - powiedzia. - Ostatnich kilka tygodni to najgorszy czas w moim yciu. Nie potrafi nawet wyrazi, jak mi ciko, ale wiadomo, e zawsze jestecie u mego boku, dodaje mi si. le was traktowaem i za to was przepraszam. - Wiemy, e cierpisz - odpowiedzia Pendrag. - I nie musisz nas przeprasza. Jestemy twoimi brami miecza i przysiglimy by z tob zarwno w chwilach

szczcia, jak i smutku. - Pendrag ma racj, Sigmarze - wtrci si Wolfgart. Tylko prawdziwi przyjaciele mogliby wytrzyma z takim krlewskim wrzodem na tyku, jakim si ostatnio stae. Kady inny dawno poszedby w diaby. Sigmar umiechn si, syszc prostolinijn wypowied Wolfgarta. - Dlatego wanie musz was przeprosi, przyjaciele. Jestecie mymi brami i najbliszymi towarzyszami. Zachowaem si niegodnie, traktujc was w taki sposb. Odkd umara Ravenna... zamknem si w sobie, stworzyem mury, ktrymi odgrodziem si od wiata i ludzi. Nie wpuszczaem nikogo do mej twierdzy, a kadego, kto prbowa do mnie dotrze, atakowaem. Ale kady, kto zamknie si za murami i zabarykaduje wrota, w kocu umrze z godu, a poza tym nikt nie powinien opuszcza swych braci. Sigmar poczu, e gdy wypowiada te sowa, napenia go nowa sia. Umiecha si pierwszy raz, odkd powrci z Szarych Pustkowi. - Czy wybaczycie mi? - zapyta. Pendrag skin gow. - Nie ma czego wybacza. - Witaj z powrotem, bracie miecza - doda Wolfgart. Nastpny poranek zacz si deszczowo i Sigmar picy w krlewskim dugim domu budzi si powoli, a w jego gowie wci tkwiy fragmenty snu. Wspomnienie nieubaganie blako, ale ksi stara si je zatrzyma, jakby byo darem od bogw.

We nie kroczy nad brzegiem rzeki w miejscu, gdzie kiedy spotka Czarnego Ka. Pod stopami mia mikk traw, a twarz pieci mu agodny wiatr przynoszcy zapach lata. Nad brzegiem rzeki sta jego ojciec, wysoki i potny, odziany w najlepsz elazn zbroj. Na jego gowie lnia brzowa korona Unberogenw. Metal odbija promienie soneczne, sprawiajc wraenie, jakby wok gowy krla bieg okrg pomieni. Bjrn promieniowa si i pewnoci siebie. Obrciwszy si w stron Sigmara, zdj koron i poda j synowi. Ksi przyj dar drcymi rkami. Gdy tylko jego place dotkny metalu, ojciec znikn, a on poczu ciar korony na wasnej gowie. Wtedy usysza za plecami miech i odwrci si. Umiechn si, widzc Ravenn taczc na trawie, podczas gdy wiatr rozwiewa jej wosy. Miaa na sobie szmaragdow sukni, ktr tak bardzo lubi, i paszcz jego matki, ktry spinaa zota brosza, ktr na jego zamwienie wykona mistrz Alaryk. Nie pamita, o czym mwili, ale pamita, e nie mogli si sob nacieszy. Kiedy skoczyli rozmawia, kochali si tak jak za pierwszym razem, gdy Sigmar zabra j w to miejsce. Pierwszy raz od ataku Gerreona poczu, e nie drczy go smutek. Przepeniaa go mio i olbrzymia wdziczno dla losu, e da mu pozna tak pikn istot. Ravenna miaa si dla niego nigdy nie zestarze. Wraz z upywem lat nie stanie si zgorzkniaa czy pamitliwa.

Na zawsze pozostanie moda, na zawsze kochana. Sigmar otworzy oczy i poczu si tak rzeko, jak nie czu si od tygodni. Patrzy jasno na wiat, a w czonkach czu now si. Wzi gboki wdech i rozpocz porann rozgrzewk, zastanawiajc si nad znaczeniem snu. Zazwyczaj sny o ojcu i Ravennie przynosiy tylko bl, ale ten nie by koszmarem. Kapani nauczali, e sny s darami od Morra, wizjami, ktre pozwalaj tym, ktrzy zostali nimi pobogosawieni, na zajrzenie za cienk zason oddzielajc wiat ludzi od krlestwa bogw. Tego typu wizje uwaano za znaczce omeny i pomylny znak na rozpoczcie nowego przedsiwzicia. Czy ten sen by ostatnim darem bogw przed tym jak krlewski syn mia rozpocz wykuwanie ludzkiego imperium? Jeeli tak, to mg znaczy tylko jedno. Sigmar zakoczy rozgrzewk i zanurzy gow w beczce z wod, stojcej w kcie izby. Osuszy twarz lnianym rcznikiem i wcign spodnie oraz koszul. Zza cian dobiega go haas i domyla si, co moe by jego przyczyn. Podnis koszulk kolcz i woy j przez gow, przekrcajc ramiona, a zbroja uoya si waciwie. Przesun domi po wosach i zwiza je z tyu rzemieniem w krtki kucyk. Z zewntrz dobiegao coraz wicej podniesionych gosw, podczas gdy Sigmar podnis stojcy przy tronie swj szkaratny sztandar, a drug doni chwyci Ghal-maraza. Skierowa si w stron masywnych, dbowych drzwi do dugiego domu, a za nim

pospieszyy krlewskie psy. Sigmar zda sobie spraw, e zwierzta teraz nale do niego. Pchniciem otworzy wrota i ujrza ponur procesj wojownikw kroczcych ku niemu w deszczu, nioscych na noszach z tarcz martwe ciao. Otaczao ich setki ludzi, a na zboczach okalajcych Reikdorf Sigmar zobaczy armi Unberogenw obserwujc ostatni drog swego wadcy do domu. Przy noszach sta Alfgeir w zmatowiaej, powgniatanej zbroi. Mia zwieszon gow, ale podnis wzrok, gdy ujrza, e drzwi dugiego domu otwieraj si. Oczy Marszaka Reiku powiedziay Sigmarowi to, co ju wiedzia. Deszcz pada obficie, ciekajc po zbroi Alfgeira i jego wosach. Marszaek Reiku opad na jedno kolano. Sigmar nigdy w yciu nie widzia czowieka tak nieszczliwego i zawstydzonego. - Panie - odezwa si Alfgeir, wycigajc miecz i podajc go Sigmarowi. - Twj ojciec nie yje. Poleg w bitwie przeciwko ludom pnocy. - Wiem, Alfgeirze - powiedzia Sigmar. - Wiesz? Skd? - Duo si zmienio, odkd mj ojciec wyruszy na wojn - odpowiedzia Sigmar. - Nie jestem ju tym chopcem, jakiego znae, a ty rwnie nie jeste tym samym czowiekiem, ktrym bye. - To prawda - zgodzi si Alfgeir. - Zawiodem, nie speniem swego obowizku i teraz krl nie yje. - Nikogo nie zawiode - odrzek Sigmar. - I

powiniene zatrzyma miecz, przyjacielu. Przyda ci si jako mojemu czempionowi i Marszakowi Reiku. Twojemu czempionowi? zapyta z niedowierzaniem Alfgeir. - Nie... Ja nie mog... - Oczywicie, e moesz - rozwia jego wtpliwoci Sigmar. - Mj ojciec odda za mnie ycie i nikt nie mg go uratowa. - Nie rozumiem. - Ja rwnie nie do koca - przyzna Sigmar. - Ale bd zaszczycony, jeeli zechcesz mi suy tak, jak suye jemu. Alfgeir powsta i schowa miecz do pochwy, podczas gdy krople deszczu pyny mu po twarzy niczym zy. - Bd ci suy wiernie - obieca Alfgeir. - Wiem, e bdziesz - odpowiedzia Sigmar, przechodzc obok czempiona w stron noszy z tarcz. Bjrn lea z domi zacinitymi na rkojeci niwiarza Dusz, a jego zbroja lnia po wypolerowaniu. Szlachetne rysy byy spokojne, a przeraajca blizna w poprzek twarzy nieco zagodniaa po tym, jak dusza opucia ciao. Sigmar odstpi od noszy i rozkaza: - Wniecie mego ojca do rodka. Procesja wojownikw przebrna przez boto i wkroczya do dugiego domu, a Sigmar odwrci si, aby przemwi do setek aobnikw, ktrzy zgromadzili si przed nim. Zna ich wszystkich, wikszo bya jego przyjacimi. Teraz byli jego ludem, Unberogenami.

Sigmar wbi sztandar w botnist ziemi przed dugim domem. Trzonek zalni niczym promie soca przedzierajcy si przez chmury i opromieniajcy je blaskiem. Szkaratny materia trzepota na wietrze, a Sigmar unis Ghal-maraza wysoko nad gow i dononym gosem zakrzykn: - Ludu Unberogenw! Krl Bjrn odszed spomidzy nas i teraz nosi swj wspaniay topr, niwiarza Dusz, na dworze Ulryka, gdzie spotka si z brami: Redmane Dregorem, Sweynem Dbowe Serce i potnym Berongundanem. Umar tak, jak tego chcia, na polu bitwy otoczony nieprzyjacimi i z toporem w rku. Gos Sigmara nis si daleko, syszalny nawet dla wojownikw zgromadzonych daleko na wzgrzach. Nowy krl opuci Ghal-maraza i doda: - Wyl posacw jak kraj dugi i szeroki z wiadomoci, e podczas najbliszego nowiu ksiyca mj ojciec spocznie na swym zasuonym miejscu na Wzgrzu Wojownikw.

Rozdzia 13 Krlewska narada


Po powrocie unberogeskiej armii w Reikdorfie wyprawiono wielk uczt, aby uhonorowa odwag wojownikw i uczci pami zmarych. onierze wypeniali gospody, a ich krwawym opowieciom przysuchiwali si z wielkim zainteresowaniem poeci ukadajcy sagi. To oni mieli potem uwieczni w opowieciach bitwy stoczone z okrutnymi Norsami i chwalebn mier krla Bjrna. Mimo, i sagi z wielk czci i dokadnoci oddaway krwawe potyczki, to Sigmar wiedzia, e nie bd w stanie odpowiednio ubra w sowa szlachetnej ofiary, jak zoy ze swojego ycia jego ojciec, schodzc do podziemnego wiata, aby stoczy ostatni bitw, w ktrej stawk byy losy syna. Dlatego te nie podzieli si t opowieci z adnym z poetw, wiedzc, e przysze pokolenia bd raczej chciay sucha o odwadze i tragicznej nieuchronnoci mierci ni zagbia si w osobisty, rodzinny dramat, jaki rozegra si w mrocznej krainie Szarych Pustkowi. Dni, ktre nastpiy po powrocie onierzy do domu, byy radosne dla tych matek i on, ktre powitay mw i synw, ale pene smutku dla tych, ktre straciy ukochanych czonkw rodziny. Jednake nawet

dla mieszkacw pogronych w rozpaczy po mierci bliskich, najwiksze strapienie stanowio odejcie ze wiata ywych krla Bjrna. Zabitych wojownikw uoono na stosach pogrzebowych ustawionych na wzgrzach otaczajcych Reikdorf. U schyku nastpnego dnia, zaraz po zachodzie soca podoono ogie - i mrok rozproszyo tysice ognisk. Ludzie pnocy zostali odparci i zepchnici z powrotem do swej skutej lodem krainy, ale Sigmar zdawa sobie spraw z tego, e tylko kwesti czasu bdzie, kiedy da o sobie zna kolejny wataka, ktry roznieci ar tlcy si w wojowniczych sercach Norsw. Unberogenowie patrzyli jednak w przyszo z optymizmem i Sigmar czu, e pokadaj w nim niezachwian wiar, niewzruszon niczym skaa. Jego bojowe umiejtnoci byy powszechnie znane, tak jak jego honor i prawo. Czu, e ludzie s z niego dumni, nawet jeli zauwayli jego osabienie spowodowane mierci Ravenny. Obecnie nikt nie way si wypowiedzie imienia Gerreona i wkrtce miao ono znikn z ludzkiej pamici na wieki. Sigmar, przechadzajc si po Reikdorfie, wszdzie by witany z umiechem i serdecznoci przez ludzi, ktrzy go znali i ufali mu. By gotw, eby zosta krlem, a lud by gotw, aby uzna jego wadz. Krlowie plemion zawitali do Reikdorfu na dzie przed nowiem ksiyca.

Krl Endalw, Marbad, przyby jako jeden z ostatnich, w towarzystwie Kruczych Hemw, dzierc sztandar unurzany w krwi na znak czci dla zmarego Bjrna. Sigmar wraz z Pendragiem obserwowali przybycie goci, ktrzy nadjechali przy nieodcznym akompaniamencie muzyki dud. Sigmar po raz kolejny by pod wraeniem wojskowego stylu bycia, jaki prezentowali onierze Marbada. Sigmar ostatni raz widzia tych wspaniaych wojownikw mniej wicej sze lat wczeniej, kiedy starzejcy si krl towarzyszy Wolfgartowi w drodze powrotnej na zachd, aby zoy wizyt krlewskiemu bratu. Marbad bardzo posun si w latach od tamtego czasu. Wosy zupenie mu posiwiay i bardzo mocno schud. Mimo wszystko wci nosi si dumnie i powita Sigmara serdecznym, mocnym uciskiem. Krucze Hemy byy tak samo przeraajce, jak to Sigmar zapamita. Wojownicy czujnie obserwowali otoczenie i ksi w duchu przyzna, e tym razem maj ku temu powody. Zza rzeki z nieukrywan wrogoci obserwoway ich bowiem szeregi odzianych w brzowe zbroje wojownikw, noszcych skrzydlate hemy i trzymajcych lance, na ktrych powieway rnokolorowe proporce. Jasno odziani wojownicy byli Jutonami, wysannikami krla Mariusa, nie raczcego osobicie zawita do Reikdorfu. Podobnie zachowa si krl Teutogenw, Artur, ktry jednak nawet nie pofatygowa si z wysaniem emisariuszy, zastpujcych go przy wypenianiu pogrzebowych rytw krla ssiedniego pastwa. Sigmar

nie by tym wcale zaskoczony, a co wicej, by nawet zadowolony, e aden Teutogen nie postawi stopy w Reikdorfie. Obawia si bowiem, e nie byby w stanie powstrzyma swoich ludzi przed wziciem odwetu za najazdy na Ubersreik i inne przygraniczne osady na skraju krlestwa Unberogenw. Obaj wadcy, ktrzy razem z jego ojcem walczyli przeciwko Norsom, pojawili si osobicie: krl Taleutenw, Krugar, i krl Cherusenw, Aloysis. Obaj byli prawymi mczyznami. Ujli Sigmara tym, e o zmarym ojcu wypowiadali si szczerze, a przy tym nie szczdzili mu pochwa. Krlowa Asobornw, Freya, przybya ze wschodu na czele haaliwej kolumny rydwanw. Osobliwy orszak zdy wystraszy chopw uprawiajcych pola i wywoa panik w okolicach Reikdorfu, dopki intencje goci nie okazay si przyjazne. Na rydwanie z ciemnego drewna ozdobionego inkrustowanymi zotem pomieniami, o koach najeonych ostrzami, staa pikna, miedzianowosa kobieta. Krlowa zajechaa przed oblicze Sigmara z szelmowskim umiechem na twarzy, po czym wbia w ziemi przed jego stopami trjzbn wczni i przemwia: - Przybya krlowa Freya! - ogosia. - Pogromczyni plemienia Czerwonej Paszczy, postrach zodziejskiego pomiotu i zabjczyni Wielkiego Ka! Kochanka tysica mczyzn i pani Wschodnich Rwnin. Przybywam, aby zoy hod twemu ojcu i zaczerpn ze rda twojej siy, aby j porwna z moj wasn. Wypowiedziawszy te sowa, przeamaa trjzbn

wczni na p i rzucia odamki Sigmarowi pod stopy, a nastpnie chwycia go w objcia i przycigna do siebie, namitnie caujc w usta. Pendrag i Alfgeir byli tak zaskoczeni, e aden z nich nie zdy zareagowa. Zanim wycignli miecze z pochew, krlowa wypucia Sigmara z obj i odrzuciwszy gow do tyu, wybuchna miechem. - W ldwiach syna Bjrna pynie ta sama sia, ktra rozpalaa jego ojca - powiedziaa. - Stworzenie z nim istoty o dwch grzbietach bdzie czyst przyjemnoci! Po tych sowach Freya i wojownicy plemienia Asobornw, czyli grone kobiety o nagich ciaach pokrytych malunkami, odjechali z miasta, aby rozbi obz na lecych odogiem polach poza murami Reikdorfu. - Niech bogowie maj mnie w swej opiece! - odezwa si Sigmar, kiedy pniej spoywali posiek w dugim domu. - Ta kobieta jest obkana! - No c, przynajmniej stwierdzia, e jeste silny odpowiedzia Pendrag. - Wyobra sobie, co by si stao, gdyby nie bya pod wraeniem twojej... siy. - Racja - wyszczerzy zby w umiechu Wolfgart. Gdybym by krlem, nie pogardzibym noc spdzon z tak kobiet. - To z pewnoci byoby ciekawe dowiadczenie zgodzi si Pendrag. - Oczywicie, jeli doyby do rana. - Obaj jestecie szaleni - stwierdzi Sigmar. - Prdzej wzibym do oa wciekego wilka ni Frey. - Nie zachowuj si jak stara baba - powiedzia

Wolfgart, najwyraniej rozkoszujc si zaenowaniem Sigmara. - To byaby niezapomniana noc i pomyl o tych wojennych bliznach, ktre by ci zostay. Sigmar potrzsn gow. - Mj ojciec zawsze mwi, e mczyzna nie powinien bra do oa dziewki, ktrej nie potrafi pokona w walce. Czy ktrykolwiek z was sdzi, e byby w stanie stawi czoa Freyi? - By moe nie - odpowiedzia Wolfgart. - Ale nie miabym nic przeciwko temu, eby sprbowa. - Miejmy nadziej, e nigdy nie bdziesz musia, przyjacielu - podsumowa Pendrag. *** Zanim soce skryo si za zachodnim horyzontem, napicie panujce w Reikdorfie w dniu pogrzebu krla Bjrna stao si wyczuwalne. Zaraz po tym, jak soce stano w zenicie, w dugim domu rozpocza si wielka uczta. Piwo i inne trunki pyny strumieniami, a zgromadzeni wadcy i wojownicy pili, wnoszc toasty za pami krla Bjrna. Setki kobiet i mczyzn ze wszystkich stron wiata wypeniao dugi dom i Sigmar by podekscytowany, widzc tak wielu goci z tak odlegych krain. Na uczt zabito najlepsze sztuki z unberogeskich stad i upieczono setki bochenkw chleba. Stoy na kozach zajmoway ca dugo jednej ze cian, a na nich pitrzyy si beczki piwa z nadrzecznego browaru i dziesitki dzbanw z zachodnim winem. ar pyncy z gwnego paleniska ogrzewa pomieszczenie, a smakowity zapach pieczonego misa rozbudza apetyt.

Endalscy dudziarze wypeniali sal muzyk, a do rytmu przygrywali im dobosze na bbnach. Panowaa uroczysta, cho nieco napita atmosfera. By to czas, kiedy wspominano wielkie czyny sawnego herosa, jego bohaterskie ycie, ktre teraz dobiego koca, a on sam zasiad na dworze Ulryka. Ciao krla spoczywao w Domu Leczenia, dogldane przez akolitw Morra. Przybyli oni w zeszym tygodniu z Brackenwalsch, aby przygotowa ciao do pochwku. Jak na razie atmosfera w Reikdorfie bya napita, ale wolna od przemocy. Czonkowie kadego z plemion szanowali rozejm zawarty na czas zgromadzenia, a Eoforth rozsdnie umieci wojownikw plemion, ktre byy wrogo do siebie nastawione, jak najdalej od siebie. eby zapewni maksimum bezpieczestwa, Alfgeir i Biae Wilki kryli po salach z motami przywieszonymi u pasw i kielichami napenionymi mocno rozcieczonym winem. W powietrzu unosi si gony gwar rozmw i pieni, odbijajcy si echem od krokwi. Sigmar usiad na swym tronie, obrzucajc najpierw wzrokiem pusty tron ojca, a nastpnie zgromadzony na sali tum. Krl Marbad snu opowie o mglistych demonach z bagien, a unberogescy wojownicy gono domagali si kolejnych szczegw o bitwach, ktre stoczy w modoci u boku Bjrna. Krugar i Aloysis opowiadali o wojnie z Norsami i o tym, jak Bjrn ruszy w sam rodek muru z tarcz i ci gow nieprzyjacielskiego dowdcy w zaciekym pojedynku. Kady wadca mia swoj histori. Sigmar

przysuchiwa si, gdy krlowa Freya opowiadaa o ostatecznym zwycistwie nad orczym plemieniem Krwawego Noa, o bitwie, ktra na dekad zapewnia wschodnim terenom spokj od orczych najazdw. Wielu z Unberogenw obecnych na uczcie brao udzia w tej walce. Teraz, gdy ponownie przeywali dawne zwycistwo, po sali ponioso si echo trzonkw toporw uderzajcych w blaty stow. Krlowa zakoczya opowie komplementem pod adresem jurnoci krla Bjrna i Sigmar pocztkowo by zaskoczony, ale potem domyli si, e dzielenie oa z dzik krlow byo cen, jak przyszo ojcu zapaci za pomoc jej wojownikw w bitwie przeciwko orkom. Zacz si zastanawia, czy i on bdzie do tego zmuszony, chcc j przekona do swojej sprawy. Na sam myl przeszy go dreszcze. Obrci si w stron sali i zorientowa si, e zaraz wybuchnie awantura, na chwil przed tym, zanim pady pierwsze ostre sowa. Jeden z Jutonw, potny mczyzna z rozwidlon brod, wosami splecionymi w warkocze i twarz poznaczon wieloma bliznami zblia si w stron endalskich dudziarzy. Wida byo, e obra sobie za cel modego chopca, ktry by moe by wyszy od Jutona, ale z pewnoci by te duo modszy i niewprawiony w walce. - Na bogw, uszy mnie bol od tego haasu! To to brzmi, jakby kto spkowa z owc! Dlaczego nie zagracie czego, co mona by nazwa muzyk?! wrzasn Juton, wyrywajc dudy z rk chopaka i ciskajc je w pomienie.

Pozostali dudziarze przestali gra, a grupa Endalw zerwaa si na rwne nogi z gniewnie zacinitymi piciami. Z awki naprzeciwko podnieli si z kolei Jutonowie w kolorowych kamizelach. Alfgeir dostrzeg, e zaraz dojdzie do konfrontacji i zacz przepycha si przez tum, aby zainterweniowa. Jutonowie i Endalowie mierzyli si wzrokiem, a w tymczasem krl Marbad skin na pozostaych dudziarzy i ponownie rozlega si muzyka. - To jest wanie muzyka, Jutonie! - krzykn jeden z Endalw, wycigajc zwglone resztki dud z ognia. - A nie ten harmider, ktrego suchacie i od ktrego krew si puszcza z uszu! Marszaek Reiku wreszcie dotar do Jutona i szarpnwszy go za rami, obrci w swoj stron. Jednak mczyzna by ju rozwcieczony i nie mia zamiaru da si wyprowadzi po dobroci. Zamachn si pici na Alfgeira, ale czempion by przygotowany na atak i opuci gow. Pi Jutona uderzya w czoo Alfgeira i napastnik wrzasn z blu. Alfgeir odsun si do tyu i wymierzy cios motem w brzuch mczyzny. Ten a zoy si w p i gwatownie wypuci powietrze z puc. W tym momencie za plecami Alfgeira pojawio si dwch Biaych Wilkw, ktrzy przejli unieszkodliwionego wojownika. Po tym zdarzeniu Jutonowie rzucili si na Alfgeira z piciami, prbujc dosign jego twarzy. Marszaek Reiku rozdawa ciosy na prawo i lewo, a jednemu ze szczeglnie napastliwych Jutonw wbi trzonek mota w

twarz, amic mu nos i gruchoczc szczk. Endalowie skoczyli na pomoc Alfgeirowi i ju wkrtce w powietrzu migay pici i stopy, gdy zgromadzeni dali si ponie skrywanej niechci i dawnym urazom. Sigmar zeskoczy z tronu i podbieg do miejsca starcia, zagniewany gupot bezsensownej bjki. Wojownicy w caej sali powstali gotowi do walki, wic Sigmar przyspieszy, przedzierajc si w stron swego czempiona. Mczyni z pocztku gniewnie reagowali na przedzierajcego si midzy nimi czowieka, ale cichli i ustpowali miejsca, zauwaajc, kto toruje sobie drog. Krg walczcych zacz si poszerza na podobiestwo krgw na wodzie wywoanych przez cinity w odmty kamie. Krlowa Freya skoczya do boju niczym upiorna paczka, podczas gdy Taleutenowie walczyli z Jutonami, a Cherusenowie siowali si z piszczcymi asoborneskimi wojowniczkami. Jak do tej pory, nikt oprcz Alfgeira, nie wycign broni, ale byo to tylko kwesti czasu, zanim zgromadzeni chwyc za miecze i topory, a uczta zakoczy si krwaw bijatyk. Niewiele mylc, Sigmar unis Ghal-maraza i skoczy pomidzy walczcych. Opuci potn bro na blat stou i roztrzaska go na drzazgi. Obuch uderzy w ziemi z oguszajcym trzaskiem, a z miejsca, w ktre trafi mot, popyna fala mocy zwalajca wszystkich dookoa z ng. Zapada cisza, a Sigmar stan porodku

przewrconych wojownikw. - Do tego! - krzykn. - Zgromadzilicie si tutaj na prawach rozejmu! Czy musz rozwali kilka gw, zanim rozumiecie znaczenie tego sowa?! Nikt nie odpowiedzia, a ci, ktrzy leeli najbliej Sigmara, mieli na tyle przyzwoitoci, eby zacz wyglda na zawstydzonych. - Zebralimy si tu po to, aby uczci pami mego ojca, ktry walczy wraz z wikszoci z was w nieprzeliczonych bitwach. Pod jego sztandarem gromadzilicie si jako szlachetni wojownicy, a teraz w ten sposb chcecie odda mu hod? Bijc si midzy sob jak zielonoskrzy? Sigmar kontynuowa: - Stare sagi mwi, e bogowie stworzyli nas szalecami, poniewa nasze wojny s zawsze wesoe, a nasze pieni smutne. Dotychczas nie rozumiaem tych sw, ale myl, e nareszcie je pojem. Sowa pyny z ust Sigmara nieprzerwanym potokiem. Wypeniao go marzenie o imperium i dawa temu wyraz, przechodzc wzdu ojcowskiej sali i dzierc przed sob potny mot bojowy. - C z nas za rasa, e zabijamy si nawzajem, podczas gdy dookoa czaj si liczni wrogowie, ktrzy chtnie by nas w tym wyrczyli? Z roku na rok w bratobjczych walkach ginie coraz wicej wojownikw, podczas gdy orcze hordy i bestie rosn w si. Jeeli to si nie zmieni, wyginiemy lub zostanie nas garstka. Jeeli my si nie zmienimy, nie zasugujemy na to, eby przetrwa.

Sigmar unis Ghal-maraza, a blask bijcy od ognia zalni w runach wyrytych na trzonku i potnym obuchu. - Los rzuci nas w te ziemie i jedynym sposobem, abymy pozostali ich wadcami, jest odrzucenie rnic i zrozumienie wsplnego celu, jakim jest przetrwanie. Czy wszyscy nie jestemy ludmi? Czy nie chcemy tego samego dla naszych rodzin i dzieci? Jeeli odrzuci nieistotne rnice, wszyscy jestemy miertelnikami, wszyscy yjemy na tym samym wiecie, oddychamy tym samym powietrzem i zbieramy takie same plony. Krl Taleutenw, Krugar, wystpi naprzd i odezwa si: - Walka ley w naturze czowieka, Sigmarze. Tak zawsze byo i bdzie. - Nie - rzek twardo Sigmar. - Wcale nie musi tak by. - Co proponujesz? - zapyta krl Cherusenw, Aloysis. - ebymy stali si jednym narodem! - krzykn Sigmar. - ebymy walczyli przeciwko wsplnemu wrogowi, a nie przeciwko sobie nawzajem. Kiedy jeden kraj bdzie zagroony, wszystkie bd zagroone. Kiedy jeden z krlw wezwie pomocy, wszyscy pozostali musz odpowiedzie. - Jeste marzycielem, przyjacielu - odpowiedzia Krugar. - Skadamy Przysigi Miecza midzy ssiadami, ale walczy za krla z odlegych krain? Dlaczego mielibymy dba o ycie obcych ludzi na rwni z naszym wasnym?

- A dlaczegby nie? - zaripostowa Sigmar, a jego gos nis si echem po cichej sali. - Pomyl o tym, co moglibymy osign, gdybymy si zjednoczyli. Jakich wielkich odkry moglibymy dokona, gdybymy nie musieli martwi si o nasze ziemie? Jakie cuda mogliby wymyli nasi uczeni i myliciele wolni od ciaru trosk zwizanych z zapewnieniem sobie poywienia i ochrony, a skupieni cakowicie na poprawie ludzkiego losu? - A kto miaby rzdzi tym rajem? - zapyta wprost Aloysis. - Ty? - Jeeli jestem jedynym, ktry w to wierzy i potrafi wprowadzi w ycie, to czemu nie?! - zawoa Sigmar. Ale mgby to by ktokolwiek, byleby by sprawiedliwym, mdrym i silnym wadc, popieranym przez swych dowdcw i wojownikw. Powinni mu zaufa, a w zamian otrzymaliby ochron od kadego wojownika w caym kraju. - Naprawd wierzysz, e to moe si uda? - zapyta z niedowierzaniem Aloysis. - Wierz, e to musi si uda - potwierdzi Sigmar, wycigajc przed siebie Ghal-maraza. - Wierz, e jestemy kowalami naszego losu. Musimy si zjednoczy w walce o wsplne przetrwanie, to jedyna droga. Potny krasnoludzki krl da mi t wspania bro swych przodkw, a ja przysigem na jej moc, e dokonam tego w cigu swojego ycia. Wtem drzwi od dugiego domu otworzyy si, przez sal powia zimny podmuch, a szorstki, dwiczny gos wypowiedzia z silnym akcentem te sowa:

- Piknie powiedziane, czeczyno, ale Ghal-maraz to co wicej ni bro. Mylaem, e to zrozumiae, kiedy ci go dawaem. Sigmar umiechn si i obejrza za siebie. W drzwiach do dugiego domu staa niska, krpa posta o muskularnej sylwetce. Blask pomieni odbija si od wspaniaej, byszczcej zbroi, ktrej widok zapiera kademu ze zgromadzonych wojownikw dech w piersiach. Na migoczcym napierniku wyryte byy zote i srebrne moty oraz byskawice, a krtkie nogi wojownika okryway rwnie piknie wykonane nagolenniki. Twarz krasnoluda zakrywa hem wystylizowany na ksztat twarzy ktrego z krasnoludzkich bogw. Kiedy go wszed do rodka dugiego domu, zdj hem. Pod nim ukazaa si blada, wiekowa twarz, okolona tak iloci zmierzwionych lub zaplecionych w warkocze wosw oraz siw brod, e ledwo mona byo dostrzec pod tym rysy. Oczy krasnoluda janiay przedwieczn mdroci i wiedz wymykajc si ludzkiemu pojmowaniu. Sigmar opuci Ghal-maraza i opad na jedno kolano. - Krlu Kurganie elaznobrody - powita gocia. Witaj w Reikdorfie. *** Oczy wszystkich zgromadzonych utkwione byy w Wielkim Krlu krasnoludw, gdy kroczy dostojnie pomidzy wojownikami w stron podium wzniesionego nieopodal Sigmara i Eofortha. Wieci o przybyciu krasnoludw szybko si rozeszy i do sali napywali

wci nowi wojownicy, ciekawi tego, o czym bdzie mwi krl ludu gr. Mistrz Alaryk, nadszedszy ze swojej kuni, pozdrowi krla jak dawno niewidzianego przyjaciela, po czym wymienili kilka zda w swoim jzyku, a nastpnie krl ze smutkiem pokiwa gow i odwrci si. Stranicy krlewscy byli potnymi krasnoludami w misternie wykonanych zbrojach, wykutych z metalu, ktry lni bardziej ni najstaranniej wypolerowane srebro i ktry odbija wiato pochodni olepiajcym blaskiem. Kady z wojownikw nosi wielki topr, porwnywalny rozmiarem z kadym noszonym przez najsilniejszych z unberogeskich topornikw. Krasnoludy zachowyway rezerw wobec zgromadzonych. aden z ludzi nie odway si jeszcze do nich odezwa, poniewa sprawiali wraenie istot nie z tego wiata, dziwnych i niebezpiecznych. Krl Kurgan powitawszy Sigmara, ruszy poprzez tum, rozdzielajc ludzi, tak jak statek pruje poprzez fale, a wreszcie dotar do podium ustawionego przed tronem unberogeskich krlw. - Pamitasz ten dzie, kiedy ofiarowaem ci topr, czeczyno? - zapyta Wielki Krl. - Pamitam doskonale, krlu - odpowiedzia Sigmar, ruszajc w lad za Kurganem elaznobrodym. - Najwidoczniej jednak nie bardzo - mrukn Kurgan. - Inaczej pamitaby, e to Ghal-maraz wybra ciebie. Tamtego dnia dostrzegem w tobie co wyjtkowego, chopcze. Nie spraw, ebym zacz aowa, e

podarowaem ci dziedzictwo mego rodu. Krl Kurgan zwrci si do zgromadzonych wojownikw: - Czy wiecie, w jaki sposb ten modzieniec zdoby Ghalma-raza? Nikt nie odway si odpowiedzie krlowi, a wreszcie Wolfgart zakrzykn: - Syszelimy t opowie raz czy dwa, ale moe przypomnisz j nam, krlu Kurganie?! - Dobrze wic - pokiwa gow Kurgan. - Moe rzeczywicie powinienem. Wyglda na to, e komu warto przypomnie, co oznacza nosi przedwieczn bro krasnoludzk. Ale najpierw musz przepuka usta piwem. Droga z gr bya duga i mczca. Mistrz Alaryk prdko przytoczy beczuk piwa i smakowity aromat wymienitego krasnoludzkiego ale dotar do tych, ktrzy znajdowali si najbliej. Napeniono kufel a po przykrywk i podano go Kurganowi. Krl krasnoludw wzi spory yk, po czym pokiwa gow z ukontentowaniem, zanim odstawi kufel na oparciu tronu krla Bjrna. - Zatem suchajcie, czeczyny - rozpocz Kurgan. Nadstawiajcie uszu, poniewa nie usyszycie tego po raz drugi z ust krasnoluda, jak dugo bdziecie y, gdy jest to opowie o mojej habie. Wrd ludzi dao si sysze stumiony pomruk zaciekawienia i nawet Sigmar, ktry zna opowie o Ghal-marazie lepiej ni ktokolwiek inny, czu zapierajce dech w piersiach podniecenie, poniewa nie sdzi, e kiedy usyszy krla krasnoludw

opowiadajcego o tej przygodzie w sali penej czonkw rozmaitych ludzkich plemion. - Mam wraenie, e to byo wczoraj - rozpocz Kurgan. - Poniewa dla mojej rasy czas, ktry upyn od tamtego wydarzenia, min jak mgnienie oka. Ku mej rozpaczy pamitam wszystko bardzo dokadnie. Wraz z mymi towarzyszami podrowalimy przez lasy w stron Gr Szarych, aby odwiedzi jeden z wielkich poudniowych klanw, Kamienne Serca. Wspaniali kamieniarze, ale niezwykle chciwi na zoto. Kochaj je bardziej ni jakikolwiek inny klan krasnoludzki, a to jest co, wierzcie mi. - A wracajc do opowieci, wanie przekroczylimy rzek, kiedy zaatakowali nas po trzykro przeklci zielonoskrzy pod dowdztwem wielkiego czarnego orka o imieniu Vagraz Depczcy Czerepy. By on sprytny niczym asica, poczeka, a bdziemy gotowi do rozbicia obozu na noc i otworzymy beczuki z piwem. Dopiero wtedy na nas napad. Czarne strzay odebray ycie memu krewniakowi, Threkkiemu, dziurawic mu gardo. Jego biaa broda poczerwieniaa, jakby zachodzio w niej soce, nigdy nie zapomn tego widoku. Nasi onierze, krasnoludy, ktre znaem od tylu lat, e czowiek mgby si dwukrotnie narodzi i umrze w podeszym wieku, byli zabijani bez litoci, a gobliny podcinay cigna przeraonym kucykom. Przyjaciele z rodzinnych stron ginli pod ciosami zielonoskrych. Pamitam, e kiedy wzili nas w niewol, pomylaem sobie, e powinni nas raczej od razu pozabija.

- Zabrali nam zoto i skarby, a take nasz bro. By to z pewnoci przeklty dzie i pamitam, e pomylaem te: Kurganie, jeeli jakim sposobem uda ci si z tego wykaraska, to nie ujdzie im to pazem... Ale zanadto wybiegam w przyszo i w gardle mi zasycha podczas opowiadania tej historii. Krasnoludzki wadca przerwa, aby zaczerpn kolejny yk piwa. Publiczno wpatrywaa si w niego oczarowana opowieci snut twardym jak elazo gosem. By to gos brzmicy niezwyk pewnoci siebie, ale nie arogancj, poniewa krl dowiadczy poraki, ktra nauczya go pokory. - Tak wic przywizano nas do wbitych w ziemi pali i stanowilimy dla orkw rozrywk. Moglimy sprbowa rozluni wizy i umrze z godnoci, ale nawet to nam odebrano, wic nas przy uyciu naszej wasnej liny, mocnej krasnoludzkiej liny, ktrej nawet ja nie potrafiem rozerwa. Dokoa nas Vagraz i jego kompani siedzieli niczym krlowie na naszych skarbach, popijajc pisetletnie piwo, ktre warte byo armii w zocie i poywiajc si ciaem naszych zabitych przyjaci. Walczyem i walczyem, ale nie byem w stanie wydosta si z wizw. - Spojrzaem temu wielkiemu czarnemu orkowi prosto w oczy i nie wstydz si przyzna, e bya to cholernie przeraajca bestia. Jego lepia byy, wiecie... czerwone jak ognie, ktre pon w kuni, pene nienawici i gniewu... tak silnej nienawici. Mia zamiar nas torturowa, jednego po drugim, chcc, abym patrzy

na mier wszystkich mych przyjaci, zabijanych dla zabawy przez jego kamratw. Chcia, abym baga o lito, ale nikt nie usyszy tego z ust krasnoluda, a ju na pewno nie jaki przeklty ork! Poprzysigem sobie wtedy w duchu, e przed wschodem soca sprawi, e bestia zginie. Z ust zgromadzonych wydoby si spontaniczny okrzyk poparcia i Sigmar zda sobie spraw, e zasucha si w opowie Kurgana. Wszyscy mczyni w sali wycigali si do gry i napierali do przodu, aby wyraniej sysze sowa padajce z ust wadcy krasnoludw. - Zaiste, czeczyny, byy to odwane sowa, ale kiedy mj wierny doradca Snorri, by cignity w stron ognia, nie waham si przyzna, e pomylaem, i mj czas na tym wiecie dobiega koca i e niedugo spotkam si z przodkami. Ale to nie by jeszcze koniec. Kurgan podszed do Sigmara i pooy do w stalowej rkawicy na piersi ksicia. - Zielonoskrzy wanie zabierali si do torturowania starego Snorriego, gdy nagle powietrze wypenio si strzaami, ludzkimi strzaami. Z pocztku nie wiedziaem, co si dzieje, ale potem zobaczyem tego chopca tutaj, jak prowadzi grupk mizernie wygldajcych mczyzn o wymalowanych ciaach prosto w rodek orczego obozowiska. Ludzie wrzeszczeli przy tym i wyli, zachowujc si jak jakie, nie przymierzajc, dzikusy. - Wci byem daleki od radoci, poniewa pomylaem, e jedyna zmiana naszej sytuacji polega na

tym, e zaraz zastaniemy obrabowani i zabici nie przez orki, ale przez ludzi. Ale po chwili nasi wybawcy zaczli zabija zielonoskrych z tak odwag i skutecznoci, jakbym sam tam sta i rozdawa ciosy mym potnym motem. Nigdy wczeniej nie widziaem ludzi walczcych z orkami z tak zaartoci i dzielnoci. Wtedy zauwayem, e chopak wskakuje pomidzy mur ustawiony z orczych tarcz i zaczyna ci i dga swoim maym brzowym mieczykiem. Szalestwo, pomylaem, przecie nie ujdzie z tego z yciem, ale jemu si udao i nie tylko przey, ale i pozostawi wok siebie krg zabitych zielonoskrych. - Rozumiecie, e nie jestem krasnoludem, ktremu atwo zaimponowa, ale obecny tu mody Sigmar walczy tak, jakby obserwoway go duchy wszystkich przodkw. Uwolni nas z wizw, a sup, do ktrego by przywizany stary Borris, wycign wasnymi rkami z ziemi. Po tym, jak ludzie pomogli nam si wyswobodzi, zwrciem si do modego Sigmara i powiedziaem mu, e on i jego ludzie niechybnie zgin bez naszej pomocy. Powiedziaem mu te, e ja i moje chopaki mielimy ze sob potn runiczn bro i e wiem dokadnie, gdzie jej szuka. Kurgan przerwa na chwil i rzuci Sigmarowi pene skruchy spojrzenie. - No c, moe nie dokadnie, ale wiedziaem, gdzie zacz szuka. Spodziewaem si, e Vagraz trzyma cay up w swoim namiocie, poniewa nawet ork potrafi rozpozna dobr bro, kiedy j zobaczy, a to z pewnoci bya najlepsza bro, jak widzia w yciu.

Tymczasem Sigmar walczy z besti i taczyli wok siebie, zadajc sobie nawzajem ciosy, chocia chopak by na straconej pozycji ze wzgldu na topr i zbroj, jakimi dysponowa Vagraz. Do tej pory nie wiem, jak magi zajmuj si orczy szamani, ale czarna magia zaklta w tych przedmiotach musiaa by potna. Wok topora byskay czarne pomienie, a zbroja zdawaa si odpiera wszystkie, nawet najbardziej zajade ataki Sigmara, sprawiajc, e ork wychodzi z nich bez najmniejszego dranicia, Sigmara przeszed dreszcz na wspomnienie walki ze zwalistym orkiem. Kady jego cios by odpierany, a z kolei kade uderzenie nieprzyjacielskiego topora o may wos mogoby zakoczy jego mode ycie. Nawet sze lat pniej budzi si czasem w nocy oblany potem z koszmaru o tamtej desperackiej walce o ycie. - A wic pobiegem do namiotu wataki i zaczem przetrzsa wszystko w poszukiwaniu mego starego przyjaciela, Ghal-maraza, ale upy leay porozrzucane na stertach i nigdzie nie mogem go znale. Odnalazem moj zbroj, ale adnej broni, oprcz ludzkiego miecza, ktry, bez obrazy, ale nie mg si do niczego przyda, z powodu swej lichoty. Dlatego szukaem czego bardziej przydatnego i niestety nic nie mogem znale, a z kad chwil ginli kolejni ludzie Sigmara i syszaem, jak Vagraz mieje si coraz goniej, przekonany, e zaraz pozabija nas wszystkich. - Wtedy odnalazem Ghal-maraza. Przeklinaem wanie orki wszystkimi znanymi krasnoludom obelgami, gdy moja do zacisna si na obuchu z

zimnej stali. Poznaem go po dotyku i bez zastanowienia wydobyem ze sterty upw. Sigmar wycign przed siebie potny mot bojowy, a Kurgan wzi go od niego, przesuwajc doni po niesamowitej broni. Runy zamigotay, ale Sigmar nie wiedzia, czy spowodowa to dotyk czonka rasy jego twrcw, czy to by tylko zwyky odblask ognia z paleniska. Oczy krla Kurgana pojaniay na widok broni. Wycign ja przed siebie i umiechn si smutno. - Tak wanie dzieryem Ghal-maraza, gotujc si do walki, mimo e byem wyczerpany i ranny. Ale krasnolud nigdy nie uchyla si od bitwy, chyba e jest martwy. A nawet jeli rzeczywicie nie yje, to lepiej, eby by naprawd bardzo martwy, bo inaczej przodkowie zamieni z nim swko, kiedy zjawi si po drugiej stronie! Ale podnisszy mot, zrozumiaem, e nie mnie byo przeznaczone walczy nim tego dnia. Widzicie, moc zaklta w Ghal-marazie jest przedwieczna, nawet dla nas, krasnoludw, i bro sama wybiera tego, kto bdzie j nosi. Prawd mwic, myl, e ten mot by od pocztku przeznaczony dla ciebie, Sigmarze, dugo przed tym, zanim przyszede na wiat. Sdz, e przez dugie, samotne stulecia czeka na ciebie i na moment, w ktrym bdziesz gotw go podj. - Dlatego te zamiast ruszy do ataku, rzuciem Ghalmaraza Sigmarowi, ktry broni si ostatkiem si, a Vagraz lada chwila mia mu ci t jego mod gow. Niech sczezn, jeeli chopak nie chwyci mota w locie

i nie sparowa nim ciosu orczego topora. W tym momencie szanse si wyrwnay i nagle Vagraz przesta by taki pewny siebie, a zacz si lini, zgrzytajc wielkimi kami i wydajc z siebie potpiecze jki. Ale obecny tu Sigmar nie da si zwie i wyczu osabienie przeciwnika. Natar na niego z ca si i cios za ciosem spycha orka do tyu, a wreszcie bestia pada na kolana. Sigmar umiechn si na wspomnienie tamtej chwili, znowu czujc wypeniajcy go wtedy ar i uczucie spenienia, kiedy unis potny mot nad gow wataki i przygotowa si do zadania miertelnego ciosu. - Pamitasz, co mu wtedy powiedziae? - zapyta Kurgan. - Powiedziaem: Czy to wszystko na co ci sta? odpowiedzia Sigmar. - Dokadnie - potwierdzi Kurgan. - Po czym roztrzaskae mu czaszk jednym uderzeniem. Myl, e niewielu potrafioby powtrzy ten wyczyn, nawet z uyciem krasnoludzkiego mota. W tym momencie szala zwycistwa przechylia si na nasz stron. Orki nie lubi, kiedy zabija si ich wielkiego przywdc, bo ich odwaga amie si wtedy niczym kruche elazo. Po mierci Vagraza poszy w rozsypk. Pamitam, e kiedy bitwa dobiega koca, prbowae odda Ghal-maraza, bardzo honorowy gest jak na czowieka, pomylaem, ale spojrzawszy w twoje oczy dostrzegem, e emanuj one energi, jakiej jeszcze nigdy w yciu nie widziaem. wiata w dugim domu zdaway si przygasa w

miar, jak krl krasnoludw zblia si do koca opowieci, tak jakby budowla wzniesiona przez jego wspbraci chciaa wzmocni efekt wywoany przez histori. - Twarz Sigmara skryta bya w cieniu i tylko oczy byszczay w ciemnoci niesamowitym wiatem. Nawet spojrzenie przywdcy zielonoskrych nie miao surowej mocy. Wtedy zrozumiaem, e ten chopak jest kim wyjtkowym. Byem tego tak pewien, jakbym mwi o kamieniu czy piwie, czyli o rzeczach, na ktrych naprawd si znam. Spojrzaem na Ghal-maraza i zrozumiaem, e nadszed czas, abym przekaza t wspania bro, dziedzictwo mego rodu czowiekowi. Nic takiego nigdy nie wydarzyo si w dugiej, krasnoludzkiej historii, ale myl, e ycie wadcy krasnoludw warte jest daru w postaci Rozbijacza Czaszek. Kurgan przeszed przez podium i ponownie wrczy Sigmarowi Ghal-maraza, wykonujc przy tym ukon przed modym ksiciem, a nastpnie jeszcze raz zwracajc si w stron zasuchanej w nabonym skupieniu publicznoci. - Podarowaem Sigmarowi ten mot nie bez powodu. Z pewnoci jest to bro i to potna, ale jest take czym wicej. Ghal-maraz jest symbolem jednoci i tego, co mona osign poprzez zjednoczenie. Mot symbolizuje si i dominacj, to szlachetna bro, ktra w przeciwiestwie do innych ma zarwno si niszczenia, jak i tworzenia. Mot moe miady i zabija, ale moe te ksztatowa metal, budowa domy

i naprawia to, co zostao zniszczone. Traktujcie ten wspaniay dar nie tylko jako bro, ale take jako symbol tego, o czym mwi Sigmar. Ludu zamieszkujcy krainy na zachd od gr, rozwa sowa Sigmara, poniewa przemawia przez niego pradawna mdro. Krl Kurgan zstpi z podium przy akompaniamencie hucznych oklaskw. Sdziwy krasnolud wznis do gry rce, proszc o cisz, ktra natychmiast zapada, ale nastroje byy duo bardziej radosne ni przed chwil. - A teraz wypijmy za pami krla Bjrna i odelijmy go w chwale do krainy przodkw!

Ksiga trzecia Wykuwanie legendy


I wtedy imi Sigmara, dziercego mot Wielkiego Krla krasnoludw, Stao si znane jak wiat dugi i szeroki. Sigmar, potny przywdca Unberogenw i pozostaych ludzkich plemion.

Rozdzia 14 Zemsta
Blask bijcy od poncych statkw rzuca na wiszce nisko chmury czerwon powiat, przywodzc na myl piekielne otchanie, w istnienie ktrych pono wierzyli Norsowie. Sigmar obserwowa z wysokoci klifu szeroki pas oceanu i tysice mczyzn gincych na jego powierzchni, poncych ywcem na statkach lub ciganych w odmty przez ciar swych zbroi. Nie odczuwa wspczucia dla umierajcych ludzi, nie czu nic. Ich barbarzystwo sprawio, e Sigmar straci dla nich cay szacunek. Szerok zatok wypeniay setki statkw i mimo pnej pory byo jasno jak w dzie, gdy unberogescy i udosescy ucznicy posyali ponce strzay w agle i kaduby usiujcych umkn z zasadzki okrtw. - Na brod Ulryka - szepn Pendrag. - Czy masz zamiar ich wszystkich pozabija? Sigmar zagryz usta, najwyraniej powstrzymujc si przed citym komentarzem, po czym skin gow. - Na nic wicej nie zasuguj - sarkn krl Wolfila. Przelana krew moich ludzi woa o pomst na ludziach pnocy. - Ale to... - powiedzia Pendrag. - To jest rze. Sigmar nie odpowiedzia, bo jake mgby

wytumaczy bratu miecza swoje motywy? Norsowie nie byli czci jego wizji i nigdy ni nie bd. Bogowie pnocy stanowili wcielenie krwawej rzezi, a tamtejsza kultura gloryfikowaa barbarzystwo i ofiary z ludzi. W imperium Sigmara nie byo miejsca dla takich osobnikw. Poniewa nie akceptowali jego zasad, musieli zgin. Blask bijcy od ognia owietli twarz Sigmara, sprawiajc, e jego przystojne, wyraziste rysy wyostrzyy si, a rnokolorowe oczy wyday si twarde jak kamie. Dwadziecia pi lat mino od jego narodzin na wzgrzu Brackenwalsch i Sigmar wyrs na postawnego mczyzn. Unberogeska korona, ktra naleaa do niego od dwch lat, jakie miny od mierci krla Bjrna i zoenia go w grobie na Wzgrzu Wojownikw, spoczywaa na jego gowie. Dugi paszcz z niedwiedziej skry zwisa z jego szerokich, potnych ramion. Tysice wojownikw stao na klifie, podzielonych na oddziay tych, ktrzy walczyli mieczami i tych, ktrzy ciskali wcznie. Udosesi cieszyli si na widok klski Norsw, podczas gdy Taleutenowie, Cherusenowie i Unberogenowie z trwog obserwowali, jak na ich oczach ginie cae plemi. Gdy tylko grobowiec krla Bjrna zosta zamknity, a kapan Ulryka ukoronowa Sigmara na krla Unberogenw, nowy wadca ogosi zacig do wojska nastpnej wiosny. Pendrag, a nawet Wolfgart, twierdzili, e to za wczenie i prbowali odwie

Sigmara od tego pomysu, ale on by niewzruszony. - Czeka nas wiele pracy z wykuwaniem naszego imperium - powiedzia wtedy Sigmar. - A z kadym mijajcym dniem nasza szansa coraz bardziej wymyka si nam z rk. Dlatego te, gdy tylko podczas nastpnej wiosny puszcz lody, ruszamy na Norsw. Tak te uczynili. Pozostawiwszy w kraju wystarczajco duo zbrojnych, aby bronili unberogeskiej ojczyzny, Sigmar wraz z trzema tysicami onierzy wyruszy na pnoc. Wezwa Cherusenw i Taleutenw do wypenienia przysigi zoonej jego ojcu. Zarwno Krugar, jak i Aloysis, niechtnie znowu ruszali do boju, ale gdy pod murami ich miast stacjonowao trzy tysice wojownikw, nie mieli innego wyboru, jak tylko ruszy razem z Unberogenami na pnoc. Jak atwo mona byo przewidzie, krl Teutogenw, Artur, odmwi wsparcia sprawy Sigmara. Poczone armie trzech plemion ruszyy wic dalej w stron ziem plemienia Udosesw, ktrzy codziennie cierpieli od atakw pnocnych grabiecw. Siedziba krla Wolfili znajdowaa si w strzelistym zamku z granitu na szczycie poszarpanego cyplu na pnocnym wybrzeu, o ktry parset metrw niej rozbijay si gniewne fale. Sigmar polubi Wolfil od pierwszej chwili, gdy go zobaczy, jadcego mu na spotkanie przez czarne wrota do potnej fortecy. Wolfila mia wosy koloru zachodzcego soca, splecione w rozliczne warkoczyki, i nosi kilt. Wada mieczem dorwnujcym rozmiarem broni Wolfgarta, a

jego twarz pokryway liczne blizny i tatuae. Pnocny krl z wielk chci doczy do kampanii Sigmara i powid ze sob dzikich mczyzn oraz kobiety, odzianych w kilty i o ciaach pokrytych malunkami, ktrzy zeszli z wwozw i osad pooonych wysoko w grach, aby doczy do armii. Tak jak Sigmar przypuszcza, Norsowie dzielnie si bronili, ale nie byli w stanie odeprze ataku omiotysicznej armii. Fala najedcw zalaa ojczyzn Norsw, palc i niszczc wszystko, co napotkaa na swej drodze. Pogoda panujca na pnocy daa si poudniowym plemionom mocno we znaki. Przeraajce burze i ogniste byskawice wstrzsay niebiosami, a wycie wiatru przypominao miech mrocznych bogw. Takie warunki osabiay morale armii, ale Sigmar by bezlitosny w swym parciu na przd. Zapewnia wojownikom jedzenie i wod, a take przy kadej okazji powtarza im, e jest niezwykle dumny z tego, e moe nimi dowodzi. Szli zatem dalej. Od pocztku nie byo wtpliwoci, do kogo bdzie naleao ostateczne zwycistwo, poniewa armia poudniowcw miaa nad Norsami trzykrotn przewag. Lud pnocy przegrywa, godowa i z przeraeniem gin z rk swoich niedoszych ofiar. Pod koniec kadej wygranej bitwy Sigmar zawsze pozwala jednak tym Norsom, ktrzy przeyli, zbiec w stron pnocnego wybrzea, gdzie byy przycumowane ich statki. Mimo e Norsowie byli odwanymi wojownikami, to byli take ludmi, ktrymi kierowa

instynkt przetrwania. Kiedy Norsowie wsiedli na pokady statkw, Sigmar ujawni najnowsz bro w swoim arsenale. Z klifw otaczajcych zatok wielkie katapulty wypuciy ponce pociski, ktre wystrzeliy w powietrze, a nastpnie opady na pokady drewnianych statkw. Silny wiatr podsyca pomienie, a z kad chwila z klifw sypay si kolejne salwy. Wkrtce caa flota Norsw staa w ogniu. W tym momencie kilku dymicym okrtom udao si odpyn od centrum pieka, ktre rozptao si na wodach zatoki, ale byo ich niewiele. W czasie krtszym, ni zajo zainstalowanie machin wojennych, cae ludzkie plemi zostao niemal cakowicie zgadzone z powierzchni ziemi. Sigmar obserwowa rozgrywajc si poniej rze z nieukrywan satysfakcj. Niebezpieczestwo ze strony Norsw groce jego imperium zostao zaegnane i nie czu adnego alu, obserwujc tysice ludzi umierajcych na jego oczach. Krl Wolfila obrci si w stron Sigmara i poda mu prawic. - Moi ludzie chcieliby ci za to podzikowa, krlu Sigmarze. Powiedz mi, jak mog ci si odwdziczy, poniewa nie chc by niczyim dunikiem. - Nie potrzebuj zapaty, Wolfilo - odpowiedzia Sigmar. - Chc tylko, eby przysig, e od tej chwili jako krl bdziesz moim bratem oraz e ty i twoi wojownicy bdziecie w przyszoci maszerowa u mego boku po kolejne zwycistwa.

- Zgadzam si, Sigmarze - obieca Wolfila. - Od tej pory Udosesi i Unberogenowie bd brami miecza. Jeeli kiedykolwiek bdziesz potrzebowa pomocy naszych wojownikw, wystarczy e powiesz. Krlowie wymienili ucisk doni i Wolfila oddali si sprystym krokiem, aby doczy do swych onierzy, niosc miecz i tarcz wysoko w grze, opromieniony blaskiem padajcym od olbrzymich ognisk na dole, w ktrych wietle jego wosy nabray koloru krwi. - Oni nam tego nie zapomn - odezwa si Wolfgart po tym, jak krl Wolfila ich opuci. - Mam na myli tych, ktrzy ocalej. Ktrego dnia wrc, eby si za to zemci. - Bdziemy si tym martwi pniej - odpowiedzia Sigmar, odwracajc wzrok od rozgrywajcej si poniej rzezi. Oczy Pendraga miay wyraz wielkiego smutku i gniewu. Chwyci Sigmara za rami i zmusi go, aby ten jeszcze raz spojrza na ponce morze. - Czy tak to ma wyglda, bracie? Czy w taki sposb chcesz wykuwa swoje imperium? Mordujc? Jeeli tak, to ja nie chc mie z tym nic wsplnego! - Nie, to wcale nie tak ma wyglda - odburkn Sigmar, strzsajc z ramienia rk przyjaciela. - Ale co wedug ciebie miaem zrobi z Norsami? Wchodzi z nimi w ukady? Przecie to barbarzycy! - A czy my nimi nie jestemy, czynic co takiego?! - Czynic co takiego, jestemy zwycizcami odpowiedzia Sigmar. - Sucham ich krzykw i myl o ludziach, ktrzy zginli pod ostrzami ich toporw i

mieczy. I ciesz si, e robimy to, co robimy. Myl o kobietach zgwaconych lub wzitych w niewol, o dzieciach zoonych w ofierze na krwawych otarzach i ciesz si, e to robimy. Myl o tych wszystkich ludziach, ktrzy bd mogli spokojnie y, dziki temu, co musielimy dzisiaj zrobi, i ciesz si, e to robimy. Czy mnie rozumiesz, Pendragu? - Myl, e tak, bracie - odpowiedzia Pendrag, odwracajc si. - Ale bardzo mnie to zasmuca. - Dokd idziesz? - zapyta Sigmar. - Nie wiem - odpar Pendrag. - Daleko std. Rozumiem, dlaczego to musiao si dokona, ale nie mam ochoty sucha przedmiertnych jkw tych, ktrych palimy ywcem. Pendrag ruszy ciek w d klifu, przeciskajc si midzy uzbrojonymi wojownikami. Sigmar chcia ruszy za nim, ale Wolfgart powstrzyma go. - Niech idzie, Sigmarze. Zaufaj mi, potrzebuje troch poby sam. Sigmar pokiwa gow i powiedzia: - A czy ty rozumiesz, e musielimy to zrobi? - Tak - odpowiedzia Wolfgart. - Rozumiem, ale tylko dlatego, e nie mam takiego serca jak Pendrag. On jest mylicielem i w chwilach takich, jak ta... No c, to troch jak przeklestwo. Ale nie martw si, dojdzie do siebie. - Mam nadziej - powiedzia Sigmar. - I co teraz? - zapyta Wolfgart. - Teraz zoymy ofiary dzikczynne Ulrykowi i Morrowi. Koniec bitwy to pocztek obowizku wobec

zmarych. - Miaem na myli, co z nami. Wracamy do domu? Sigmar potrzsn gow: - Nie, jeszcze nie. Jest jeszcze jedna sprawa na pnocy, ktr musimy si zaj, zanim wrcimy do Reikdorfu. - To znaczy? - Artur - odpowiedzia Sigmar. Unberogeska armia ruszya z miejsca pogromu Norsw wzdu pnocnych zboczy gr, zmierzajc w stron gniazda rodowego Teutogenw. Podr przez lasy rosnce na pnoc od gr bya najeona niebezpieczestwami i Sigmar niejednokrotnie wyczuwa nieludzkie oczy utkwione w sobie, jak gdyby z lenych ostpw obserwowaa ich caa armia potworw. Gdy wreszcie przekroczyli dach wiata i wynurzyli si spomidzy cienistych lasw, Sigmar ujrza gr Fauschlag, z ktrej Artur sprawowa rzdy nad swym ludem. Mimo e wci znajdowali si o sto kilometrw od szarej gry, wydawaa si ona olbrzymia i jedyna w swoim rodzaju, dominujc nad krajobrazem niczym wymierzona w niebo iglica. Potny szczyt sta oddzielony od wznoszcego si na wschodzie pasma gr i sprawiao to wraenie, jak gdyby grupa szarych stranikw wygnaa jednego z towarzyszy ze swego grona. Obecno licznej armii nie przesza oczywicie niezauwaona przez Teutogenw i ju wkrtce Sigmar

czu, e z kadym krokiem, ktry niesie ich bliej w stron gry Fauschlag, obserwuje ich coraz wicej nieprzyjaznych par oczu. Dobrze utrzymana i przejezdna droga skrcia w pewnym momencie lekko na poudnie, w stron mniej niebezpiecznych lenych terenw, a nastpnie doprowadzia ich do podna gigantycznej fortecy pnocy. Ogrom skalnej budowli wydawa si trudny do ogarnicia umysem i uwierzenia, nawet gdy stao si przed ni osobicie. Gra Fauschlag bya tak wysoka, e z ziemi nie sposb byo dostrzec osad znajdujcych si na szczycie, ale smugi dymu wydobywajce si z niektrych punktw doprowadziy ich do wykutego w podstawie gry zamku. Wiee z polerowanego granitu wznosiy si po obu stronach szerokich wrt z hartowanego drewna, spitych elaznymi obrczami i zbitymi za pomoc grubych sworzni. Dziesitki uzbrojonych wojownikw strzego murw, ich wcznie lniy w wietle sonecznym, a bkitne i biae sztandary powieway na wietrze. Ze szczytu Fauschlagu zwisay cikie, grube acuchy, ktre opaday wzdu zbocza. Na grze przymocowane byy potnymi linami i elaznymi obrczami wbitymi w ska. Gdy zbliali si do gry, Sigmar czsto widzia, jak w gr i w d za pomoc tych acuchw transportuje si klatki wypenione ludmi i towarami. Sigmar zblia si w stron zamku wraz z

Pendragiem, ktry nis jego sztandar opuszczony nisko na znak przybycia w celu pertraktacji. Stranikom ogosi, e przyby, aby wezwa Artura do odpowiedzialnoci za unberogesk krew, ktr przelali jego wojownicy. Kolejne dni upyny bez odpowiedzi i frustracja Sigmara z dnia na dzie przybieraa na sile, gdy czeka na wieci od krla Artura. Wreszcie, gdy soce zaszo po raz trzeci, odkd si tu zjawili, podjecha do nich posaniec, ktry zjawi si od strony ukrytej w murze furtki. Sigmar wyjecha emisariuszowi na spotkanie z Wolfgartem i Alfgeirem u swego boku, a take z Pendragiem, ktry w cigu ostatnich dwch tygodni rzadko kiedy si odzywa, ale teraz nis dumnie szkaratny sztandar. Zbliajcy si jedziec by potnym wojownikiem. Jego napiernik i naramienniki pokryte bye farb bia jak wiey nieg, a rude wosy zebrane byy w warkocze. Szara wilcza skra zwisaa mu z ramion, a mot o dugim trzonku by przypity przed nim na grzbiecie rumaka, bestii o wysokoci blisko siedemnastu doni. - Ty jeste Sigmar? - zapyta wojownik szorstkim gosem z silnym akcentem. - Krl Sigmar - poprawi go Alfgeir, sigajc w stron zawieszonej u pasa broni. - Przynosisz wiadomo od swego pana? - zapyta Sigmar. - Tak - odpowiedzia jedziec, ignorujc

rozgniewanego Alfgeira. - Jestem Myrsa, Wieczny Wojownik krla Teutogenw, Artura, i jestem tu, aby nakaza ci, by opuci te ziemie, gdy inaczej czeka ci mier. Sigmar skin gow, poniewa spodziewa si takiej odpowiedzi. Widzia te po twarzy przybyego wojownika, e nie podoba mu si to, i jego pan nie przyby tu osobicie. Wystpi naprzd i odezwa si tymi sowami: - Krl Endalw, Marbad, powiedzia mi kiedy, e Artur popad w pych na szczycie swej niezdobytej twierdzy i widzc t ska wierz, e tak si mogo sta. Kt nie zaczby si wywysza ponad innych, rezydujc w tak potnym zamczysku? Twarz Myrsy poczerwieniaa, gdy wysuchiwa, jak Sigmar obraa jego pana, ale ten nie zamierza przesta. - Krl, ktry raz zacznie przyczaja si za murami, potem boi si je opuszcza, nieprawda? - To ziemie Teutogenw - powtrzy Myrsa, starajc si nie podnosi gosu. - Jeeli nie odejdziecie, twoi wojownicy zgin zamani potg Fauschlagu. adna armia nie pokona tych murw. - Tak, tak, niezdobyte kamienne mury - przytakn Sigmar. - Kamienne mury, za ktrymi Artur i wszyscy jego ludzie: mczyni, kobiety i dzieci, umr z godu, poniewa mam tylu ludzi, e otocz fortec i ska was na powoln mier. Oczywicie nie chciabym tego, bo wolabym, eby Artur by moim przyjacielem, a nie wrogiem. Moesz zapyta Norsw, jak obchodz si z wrogami. Przeka Arturowi, e ma jeszcze jeden dzie,

eby do mnie wyj, a potem wespn si na t przeklt ska i rozbij mu gow na oczach jego ludzi. Myrsa skoni si sztywno i zawrci konia w stron zamku u podstawy Fauschlagu. Gwne wrota otworzyy si i Wieczny Wojownik znikn za nimi. - Nie masz zamiaru tego zrobi, prawda? - zapyta Pendrag. - Mam na myli zagodzenie mieszkacw miasta na mier? - Nie, oczywicie, e nie - odpowiedzia Sigmar. Ale musiaem sprawi, eby on pomyla, i jestem w stanie to zrobi. - Co w takim razie zamierzasz? - zada pytanie Alfgeir. - Dokadnie to, co mu powiedziaem - odpar Sigmar. - Jeeli Artur do nas nie wyjdzie, mam zamiar wspi si na szczyt i wycign go z tej mysiej nory, w ktrej si chowa. - Wspi si na Fauschlag? - zapyta ze zdumieniem Wolfgart, mao nie skrciwszy sobie szyi, prbujc zadrze gow tak wysoko, aby ujrze szczyt. - Wanie tak - odpowiedzia Sigmar. - To przecie nie moe by trudne. Pniej, gdy minie paliy go ywym ogniem, a pot zalewa oczy, Sigmar poaowa swych przechwaek na temat atwoci, z jak mia wspi si na Fauschlag. Spojrzawszy w d, widzia rozcigajc si poniej poa zielonych lasw, a na wschodzie grujce nad drzewami biae, grskie szczyty, podczas gdy na horyzoncie byszczao dalekie morze.

Podniecenie wywoanie widokiem rozpocierajcym si z tego punktu byo przytumione jednak przez groz faktu, e trzyma si kurczowo pionowej skalnej ciany wiedzc, e jedno polinicie dzieli go od runicia tysic metrw w d na spotkanie ze mierci. Wspinaczki nie uatwia mu porywisty wiatr wiejcy na tej wysokoci. Sigmar mocniej chwyciwszy si skalnych wystpw, zadar gow wysoko do gry, ale szczyt by wci niewidoczny. Wok skay kryy ptaki i Sigmar pozazdroci im atwoci, z jak szyboway w powietrzu. Jego bracia miecza i Alfgeir prbowali go odwie od pomysu szaleczej wyprawy, ale Sigmar wiedzia, e nie moe nie podj tego wyzwania. Oznajmi czempionowi Artura, e wespnie si na Fauschlag i nie zamierza si z tego wycofa. Sigmar zaryzykowa szybki rzut oka w d, po czym gono przekn lin, ujrzawszy swych onierzy stacjonujcych na skaach otaczajcych Fauschlag, ktrzy z tej wysokoci wygldali jak niewielkie kropki. W skupieniu obserwowali wspinaczk swego krla, ktra miaa mu przynie chwa lub mier. - Wci jeste ze mn, Alfgeirze?! - zawoa Sigmar, starajc si przekrzycze podmuchy wiatru. - Tak, panie - da si sysze z dou peen napicia i zoci gos Alfgeira. - A czy ty wci uwaasz, e to by dobry pomys? - Zaczynam myle, e mogo to by troch nierozwane z mojej strony - przyzna Sigmar. - Chcesz zej?

- I zostawi ci tutaj? - sarkn Alfgeir. - Nie ma mowy. Nie sdz, eby ktrykolwiek z nas mia znale si szybko na dole, chyba e spadniemy. - Nie mw o spadaniu - powiedzia Sigmar, przypomniawszy sobie Wolfgarta. - To przynosi pecha. Alfgeir zamilk i wojownicy kontynuowali wspinaczk w gr Fauschlagu, centymetr po centymetrze zbliajc si do szczytu. Powierzchnia skay bya nierwna, co sprawiao, e atwo mona byo znale szczeliny dogodne do wsunicia doni lub stopy. Wspinanie si wymagao jednak olbrzymich pokadw energii i Sigmar ju czu, jak minie ramion nieprzyzwyczajonych do tak forsownej wspinaczki api okropne skurcze. Mczyni zostawili zbroje na dole, poniewa prba wspinaczki w pancerzu byaby jeszcze bardziej samobjcza ni to, co w tej chwili robili. Ghal-maraz zwisa przypity do Sigmarowego pasa, a Alfgeir nis swj miecz na ramionach. aden z nich nie chcia wspi si na szczyt Fauschlagu nieuzbrojony. Kilkakrotnie w trakcie wspinaczki usyszeli brzk metalu o metal i ujrzeli drewniane skrzynie wcigane do gry na dugich, metalowych acuchach. Jedn z takich skrzy opuszczano nawet bardzo blisko nich. Sigmar przypatrywa si temu I rozwaa praktyczne uycie takiego rodka transportu. - Nawet gdyby zgromadzi ca armi ludzi, to nie mieliby na tyle siy, aby wcign skrzyni pen elaza na sam szczyt Fauschlagu - stwierdzi. - Na samej grze musi znajdowa si jaki mechanizm napdzany

koowrotem. - Fascynujce - sapn Alfgeir. - Ale jakie to ma znaczenie? Wspinaj si dalej. Nie zatrzymujmy si, bo inaczej nie bd mia siy, eby zacz si znowu wspina. Sigmar skin gow i odwrci wzrok od skrzyni jadcej powoli do pooonego w grze zamku. Po raz kolejny wojownicy zacisnli zby i zaczli si wspina, a Sigmar poczu, e nie jest w stanie poruszy si nawet o centymetr wyej. Sysza, e Alfgeir wspina si tu obok i wzi gboki oddech, ciko dyszc i czujc, e zmczone puca wypeniaj mu si ogniem. Mia wraenie, e miny wieki. Przeklina dum, ktra sprawia, e rzuci to lekkomylne wyzwanie. Przypomnia sobie, kiedy by maym chopcem, a ojciec zabra go do lasu, aby pokaza mu, jak rozpali tam ognisko. Sigmar chcia wznieci wielki ogie, ale Bjrn nauczy go wtedy, e sztuka wzniecania ognia opiera si na rwnowadze. Zbyt may pomie nie ogrzeje wdrowca, podczas gdy zbyt wielki atwo moe si wymkn spod kontroli i pochon znaczne poacie lasu. Sigmar nauczy si, e podobnie jest z dum. Zbyt mao i czowiek nie ma pewnoci siebie ani wiary w swe moliwoci, co sprawia, e niczego w yciu nie osiga. Zbyt wiele z kolei... no c, kto, kto jest zbyt dumny, koczy uczepiony strzelistej skay, gdzie centymetry dziel go od mierci. Jednake, czyn taki jak ten przysporzy mu z

pewnoci sawy, a przy odrobinie szczcia zostanie odnotowany na kolejnym skalnym bloku tworzcym bohatersk galeri na mocie Sudenreik. Na myl o tym umiechn si, po czym dwign si lekko do gry i od nowa, metodycznie i powoli zacz wyszukiwa kolejne miejsca, o ktre mgby oprze donie, zmuszajc zmczone minie do cigego wysiku. Kady podmuch silnego wiatru chcia go zepchn ze ciany, ale on trzyma si jej kurczowo, obejmujc ska cianiej ni jakikolwiek kochanek w historii ciska obiekt swego uwielbienia. Tak bardzo by wyczerpany i obolay, e zajo mu chwil, zanim zda sobie spraw, e skaa nie jest ju taka stroma i e wspina si teraz raczej po agodnym zboczu ni po urwistym klifie. Potrzsn gow i zamruga oczami, przecierajc je od potu zalewajcego twarz. Zda sobie spraw, e dotarli na szczyt. Z miejsca, w ktrym si znajdowa, widzia agodne zbocze, na ktrym sta niski mur zbudowany wok wierzchoka Fauschlagu. Sigmar odwrci si do tyu i poda pomocn do Alfgeirowi, ktrego twarz a poszarzaa z wysiku i ktry teraz skin gow z wdzicznoci. - Udao nam si, przyjacielu - westchn Sigmar. Jestemy na szczycie. - Wspaniale - wydysza Alfgeir, spogldajc w gr. Teraz tylko musimy wywalczy sobie wstp do rodka. Sigmar odwrci si i ujrza szeregi teutogeskich onierzy odzianych w brzowe koszulki kolcze, ktrzy pojawili si na murach z obnaonymi mieczami i

napitymi ciciwami ukw. Sigmar odpi Ghal-maraza od pasa i pomg Alfgeirowi si podnie. Dwaj unberogescy wojownicy stali dumnie przed armi Teutogenw, wyczerpani, ale take upojeni niezwykym czynem, ktrego przed chwil dokonali. Myrsa, Wieczny Wojownik, sta porodku szeregu wojownikw i Sigmar ruszy w jego stron, bdc wiadomym, e ucznicy w kadej chwili mog zwolni napite ciciwy. Alfgeir pody za nim i szepn: - Prosz powiedz, e masz jaki plan. Sigmar potrzsn gow: - Nie bardzo... Szczerze mwic, nie sdziem, e ujdziemy z yciem z tej wspinaczki. - Wspaniale - odburkn Alfgeir. - Dobrze wiedzie, e wszystko sobie przemylae. Sigmar dotarszy do muru, stan przed Myrs i spojrza mu prosto w oczy. Spodziewa si, e wojownik bdzie na nich czeka i mia nadziej, e podczas spotkania na dole dobrze go oceni. - Gdzie jest Artur? - zapyta Sigmar. Lekkie zacinicie zbw byo jedynym znakiem niewidocznego, ale doskonale wyczuwalnego napicia midzy wojownikami. - Wznosi mody do Ognia Ulryka - odpowiedzia Myrsa. - Powiedzia, e spadniesz. - Myli si - odrzek Sigmar. - Myli si co do wielu rzeczy, nieprawda? - By moe, ale jest moim krlem i zawdziczam mu

ycie. - Gdybym to ja by twoim krlem, bybym zaszczycony majc takiego wojownika jak ty na mojej subie. - A ja bybym zaszczycony mogc ci suy, ale nierozsdnie jest marzy o rzeczach, ktre nie mog si zdarzy. - Zobaczymy - odpowiedzia Sigmar. - A teraz, jeeli nie zamierzasz mnie zabi, prowad mnie prosto do Artura, krla Teutogenw. Budynki na szczycie Fauschlagu dorwnyway kunsztem architektonicznym tym, ktre stay w Reikdorfie, i Sigmar zastanawia si, jakiej determinacji trzeba byo, aby zgromadzi na tej wysokoci wszystkie potrzebne materiay. W niektrych budowlach dostrzeg rk krasnoludzkich kamieniarzy, ale wikszo z nich zbudowali ludzie. Ludzka pomysowo nigdy nie przestaa zadziwia Sigmara, a teraz by bardziej ni kiedykolwiek zdeterminowany, aby ujrze swych poddanych zjednoczonych w jednym celu. Kroczc przez osad, szybko wzbudzili wielkie zainteresowanie. Ludzie wychodzili z domw, aby zobaczy tego niesamowitego wadc, ktry wspi si na Fauschlag. onierze Myrsy otaczali przybyszy ze wszystkich stron i mimo e w kadej chwili grozia im mier, Sigmar czu si zadziwiajco beztroski i pewny siebie. Wczeniejsze przekonanie, e Teutogeni s barbarzyskimi i morderczo nastawionymi rabusiami,

znikno, gdy Sigmar ujrza ich spoeczestwo, w ktrym panowa porzdek, odwaga i duma. Matki zaganiay do domw bawice si na ulicach dzieci, w miar jak rosnca procesja posuwaa si w stron centrum miasta. Kapani Ulryka gosili, e bg wilkw i zimy zmiady czubek gry uderzeniem swej potnej pici w odlegych czasach. Spaszczony szczyt mia si sta miejscem, w ktrym wyznawcy oddawaliby mu cze. Mwiono, e porodku ponie wielki ogie, ktry nie potrzebuje podsycania za pomoc torfu czy drewna. Sigmar czu dziecic ekscytacj na myl, e zaraz ujrzy ten cud na wasne oczy. Wojownicy eskortujcy ich do centrum nie zamienili ze sob ani sowa, ale Sigmar czu wzrastajce napicie, w miar jak zbliali si do celu. Wreszcie Sigmar, Alfgeir i ich eskorta wynurzyli si spomidzy wysokich granitowych budynkw o dachach pokrytych glin, wychodzc na otwart przestrze porodku szczytu gry Fauschlag. Ich oczom ukaza si szeroki krg z menhirw, ktre poczone byy spoczywajcymi u gry w stanie chwiejnej rwnowagi paskimi kamieniami. Kady z gazw by byszczcy i czarny, poykowany liniami o kolorze czerwonego zota. Porodku krgu pon wysoki, biay ogie wydobywajcy si prosto z ziemi i olepiajcy czystym wiatem. Pomienie buchay na wysoko dorosego mczyzny i rzucay wok zimny blask. W olepiajcym wietle byszczaa mistrzowsko wykonana

zbroja i miecz mczyzny klczcego przed ogniem. Modli si, trzymajc donie zacinite na rkojeci miecza, podczas gdy ostrze wbite byo w ziemi, a czoo mia oparte o gowic. Sigmar wiedzia, e musi to by Artur. Zbroja pokrywajca jego plecy i ramiona lnia, jakby zostaa wykonana ze srebra, natomiast plecionka kolcza przypominaa najlepsz krasnoludzk robot, jak kiedykolwiek widzia. Na ziemi obok mczyzny spoczywa brzowy, skrzydlaty hem. Gdy Sigmar zbliy si, krl Teutogenw podnis si lekko i odwrci w jego stron. Artur by przystojnym mczyzn o ciemnych wosach przetykanych gdzieniegdzie siwizn. Jego ogorzaa twarz miaa mocne rysy wojownika, ktry nigdy nie dozna poraki. Krlewska broda bya rozwidlona i spleciona w warkoczyki. Promieniowa si i potg. Jednake tym, co przykuo wzrok Sigmara, by jego miecz: Smoczy Miecz Caledfwlch, byszczce srebrne ostrze, o ktrym powiadano, e potrafi przeci najtwardsze elazo czy kamie. Teutogeskie legendy mwiy o tajemniczym mdrcu zza morza, szamanie dysponujcym pradawn wiedz, ktry wyku t bro dla Artura w dniu jego narodzin. Pono ostrze byo w istocie byskawic zamroon przez oddech lodowego smoka. Patrzc na dugie ostrze, Sigmar z atwoci dawa wiar tym opowieciom, poniewa mgby przysic, e na krawdzi miecza byszcza srebrzysty szron.

- Ty jeste krlem Unberogenw? - zapyta Artur po tym, jak Sigmar wkroczy do rodka kamiennego krgu. Po kadej z czterech stron wiata pojawia si posta w ciemnych szatach. Po paszczach z wilczych skr i talizmanach z ogonw tych zwierzt Sigmar domyli si, e musz to by kapani Ulryka. - To ja - potwierdzi Sigmar. - A ty jeste krl Artur. - Mam ten zaszczyt - odpowiedzia butnie Artur. Natomiast ty nie jeste mile widziany w moim miecie. - To, jak jestem tu witany, nie ma znaczenia - odrzek Sigmar. - Przybyem tu, aby odpowiedzia za mier moich poddanych. Podczas gdy mj ojciec toczy wojn na pnocy, teutogescy najedcy zrwnali z ziemi kilka unberogeskich wiosek i zabili mieszkajcych tam niewinnych ludzi. Teraz ty odpowiesz za ich mier. Artur potrzsn gow. - Na moim miejscu zrobiby to samo, chopcze. - A wic nawet nie zaprzeczasz? - zapyta gniewnie Sigmar. - Och, i nazwij mnie jeszcze raz chopcem, a ci zabij. - I tak miae zamiar to zrobi, nieprawda? - To prawda - przyzna Sigmar. - I masz zamiar wyzwa mnie na pojedynek, jak przypuszczam? - Tak. Artur rozemia si, a kiedy odezwa si ponownie, jego gboki baryton rozbrzmiewa prawdziwym rozbawieniem. - Jeste nieodrodnym synem Bjrna, zuchwaym i hodujcym temu samemu miesznemu rozumieniu

sowa honor. Powiedz mi, dlaczego nie miabym rozkaza Myrsie i jego onierzom, eby po prostu ci zabili? - Poniewa on nie usucha takiego rozkazu odpowiedzia Sigmar, czynic krok w stron Artura i trzymajc przed sob Ghal-maraza. - By moe ty zapomniae, co to znaczy honor, ale sdz, e on pamita. Poza tym, jaki mczyzna odrzuciby wyzwanie rzucone na oczach kapanw Ulryka? Jaki krl mgby odzyska swj autorytet po tym, jak dowiedziono by, e jest tchrzem? renice Artura zwziy si i Sigmar ujrza, jak w jego oczach ponie narastajca zo i nieujarzmiona pycha. - Wanie masz za sob wspinaczk, ktrej nie powiniene by przey. Imponujcy wyczyn, ktry cakowicie pozbawi ci si - sykn Artur. - Jeste u kresu wytrzymaoci i mylisz, e moesz mnie pokona? Jeste tylko chopcem bez zarostu, podczas gdy ja jestem krlem. - W takim razie nie masz si czego obawia - rzuci Sigmar, unoszc swj mot bojowy. - Smoczy Miecz wejdzie w twe ciao niczym w mg - powiedzia Artur, podnoszc z ziemi hem i nakadajc go na gow. Sigmar nie odpowiedzia, tylko zacz kry wok Artura, obserwujc przeciwnika i starajc si przewidzie jego ruchy. Krl Teutogenw by potnie zbudowany i mia sylwetk szermierza z szerokimi ramionami i wskimi biodrami, ale prawd byo, e od dawna nie bra udziau w adnej wojnie. Mimo tego porusza si zgrabnie, lekko i

niespiesznie. Poza, jak przybra i szermiercze ruchy przypomniay Sigmarowi perfekcj Gerreona. Nieproszone wspomnienie zdrajcy pojawio si w jego umyle i na moment spowodowao, e pomyli krok. Artur dostrzeg t chwil saboci i wyskoczy do przodu, tnc powietrze Smoczym Mieczem, czemu towarzyszy szelest przypominajcy podmuch zimowego wiatru. Sigmar otrzsn si na czas, aby unikn ciosu, ale gdyby lodowate ostrze przeszo kilka centymetrw bliej, jego gowa potoczyaby si po ziemi w pierwszych sekundach pojedynku. Wyczuwajc sabo, Artur zaatakowa ponownie, ale Sigmar tym razem by gotowy, blokujc cios za pomoc obucha i gowni Ghal-maraza. Kade zetknicie si obu broni powodowao deszcz biaych iskier rozpryskujcych si w powietrzu, a Sigmar czu, e mot staje si coraz zimniejszy. Artur mia duo wikszy zasig ciosu ni Sigmar i krlowi Unberogenw rzadko zdarzao si podej na tyle blisko, eby zaatakowa teutogeskiego wadc. Wreszcie za ktrym razem, gdy Artur zakrci ostrzem Smoczego Miecza, Sigmar zdoa wymierzy cios w jego bok. Szczk metalu odbi si echem od czarnych kamieni, a Sigmar odsun si, aby unikn ciosu Artura, zdumiony tym, e uderzenie motem nie zmiadyo zbroi i nie zgruchotao przeciwnikowi krgosupa. Widzc jego zaskoczenie, Artur wybuchn miechem i krzykn: - Nie jeste jedynym krlem, ktry potrafi

sprzymierzy si z grskim ludem i zrobi poytek z jego rzemiosa! Sigmar odskoczy do tyu, dostrzegajc krasnoludzkie dzieo w limacznicy wyobionej na zbroi i w blasku metalu. Runiczne napisy na trzonku Ghal-maraza zapony gniewnie, jakby niezadowolone z tego, e musz nie zniszczenie innemu artefaktowi tych samych twrcw. Dwaj krlowie wymieniali ciosy w olepiajcym blasku Ognia Ulryka, a Sigmar czu, e z kad chwil opuszczaj go siy. Zada Arturowi kilka ciosw, ktre zdoayby trzykrotnie powali na ziemi sabszego wojownika, ale krl Teutogenw zdawa si niepokonany. Ujrza triumfujce spojrzenie Artura i desperackim ruchem unis w gr Ghal-maraza, blokujc kolejny cios, ktry mia przebi mu pier. Po raz kolejny bronie spotkay si z oguszajcym brzkiem metalu nieznanego ludzkoci. Sigmar poczu, jak sia tego uderzenia sprawia, e traci czucie w ramionach. Artur obrci si na picie i doni w metalowej rkawicy wymierzy cios w szczk Sigmara. Sigmar zachwia si od siy uderzenia, a w gowie eksplodowao mu wiato. Sysza krzyk Alfgeira i ujrza wyrastajc przed nim cian biaego ognia. Wyrzuci przed siebie ramiona, po czym wpad pomidzy palce pomienie Ognia Ulryka. wiato wypenia jego koci poncym lodem. Upad i zacz krzycze, gdy pochon go bolesny zib pochodzcy z

miejsca odlegego i nieznanego miertelnikom. Nawet opustoszae przestrzenie Szarych Pustkowi wydaway si przyjaznym miejscem w porwnaniu z szorstk, bezlitosn moc zaklt w ogniu. Przez krtk chwil, ktra rwnie dobrze moga trwa wieczno lub jedno uderzenie serca, ta moc zwrcia swe spojrzenie na Sigmara i czu on, e w tym momencie way si jego ycie. Chwila mina i Sigmar wypad spomidzy pomieni Ognia Ulryka, po czym przekoziokowa na spor odlego. Nastpnie podnis si peen nowych si. Z ust zgromadzonych rozlegy si zdumione westchnienia i Sigmar sam by zdziwiony, poniewa ogie nie wyrzdzi mu adnej krzywdy. Co wicej, z jego ramion spywa teraz byszczcy paszcz z wilczej skry i otacza go obok mronej mgy, tak jakby wynurzy si wanie z gbin pradawnego lodowca. Obuch Ghal-maraza pon biaym ogniem, a Sigmar czu, e wypenia go nadludzka energia, dzika i nieposkromiona, jakby by najdzikszym zwierzciem z hordy. Odrzuci gow do tyu, ale z jego garda zamiast miechu wydobyo si triumfalne wilcze wycie, ktre ponioso si echem po kamiennym krgu. W oczach Sigmara rozbysy biae byskawice owietlajce skute lodem zimowe krajobrazy, gdzie ujrza legendarne czyny z przeszoci i przyszoci. Otoczyli go bohaterowie z dawnych czasw i herosi, ktrzy dopiero mieli si narodzi. Ich wspaniae czyny i odwaga zjednoczyy si w jego sercu, wypeniajc je

si i chwa. Zupenie niewiadomie unis Ghal-maraza nad gow i za chwil poczu, jak uderza w niego Smoczy Miecz, wywoujc eksplozj nieujarzmionej mocy. Niewyobraalne energie eksplodoway w wyniku tego starcia, a ostrze Artura z oguszajcym trzaskiem rozpryso si na tysic kawakw. Artur upad na plecy olepiony wybuchem, a Sigmar zerwa si na rwne nogi, biorc zamach Ghalmarazem, aby zada miertelny cios w gow krla Teutogenw. Pradawne dziedzictwo Kurgana elaznobrodego uderzyo w hem Artura, zgniatajc metal i miadc znajdujc si poniej czaszk. Ciao krla wyleciao w gr, po czym opado bezwadnie tu przed ogniem poncym porodku kamiennego krgu. Sigmar stan nad zwokami, dyszc ciko z powodu wypeniajcej mu yy mocy i radoci zwycistwa. Ujrza, jak kapani Ulryka pochylaj gowy i opadaj na kolana. aden podmuch wiatru czy najcichszy odgos nie mci ciszy, gdy Sigmar obrci si w stron tych, ktrzy byli wiadkami tego, jak pokona Artura. - Krl Teutogenw nie yje! - krzykn Sigmar, unoszc wysoko w gr Ghal-maraza. - Od teraz macie nowego krla. Ziemie Teutogenw nale do mnie na prawach walki. Wymawiajc te sowa, Sigmar by przekonany, e s waciwe, poniewa w ten sposb speniaa si wola bogw. Zamkn oczy i wyobrazi sobie Unberogenw i Teutogenw, ktrzy razem dokonuj wielkich rzeczy.

Ale to by tylko pierwszy krok do osignicia celu. Wizja bya tak ywa i zajmujca, e Sigmar nie zauway zbliajcego si do niego Myrsy, a ten przemwi. - Rocisz sobie prawo do wadzy nad Teutogenami? zapyta Wieczny Wojownik. Sigmar otworzy oczy i ujrza, e Myrsa stoi przed nim i trzyma sztylet wycelowany w jego gardo. Oczy Wiecznego Wojownika byy tak lodowate jak poncy za jego plecami Ogie Ulryka i Sigmar poczu, e jego ycie wisi na wosku. Rzuci okiem w stron krawdzi kamiennego krgu, gdzie Alfgeira otoczyli uzbrojeni wojownicy, ktrzy odebrali mu miecz. - Tak - odpowiedzia Sigmar. - Zabiem krla i moje prawo jest w jego krwi. - To prawda - Myrsa ze smutkiem pokiwa gow. Synowie Artura nie yj, a jego ona dawno odesza do krlestwa Morra, ale oto ja stoj z ostrzem na gardle zabjcy mego wadcy. - Powiedziae, e gdybym by twoim krlem, byby dumny mogc mi suy - rzek Sigmar. - Czy teraz zmienie zdanie? - To zaley. - Od czego? - Od tego, czy uznam, e zamierzasz z nas uczyni unberogeskich niewolnikw - odpowiedzia Myrsa. - Nigdy - obieca Sigmar. - aden czowiek nigdy nie bdzie moim niewolnikiem. Bdziecie moimi poddanymi, brami, cenionymi i szanowanymi jak wszyscy, ktrzy speniaj obowizek lojalnoci.

- Przysigniesz to przed Ogniem Ulryka? - Przysigam - skin gow Sigmar. - I pytam ponownie: czy doczysz do mnie, Myrso? Wieczny Wojownik odsun sztylet od garda Sigmara i klkn przed nim. Pochyliwszy gow, powiedzia: - Stan u twego boku, panie. Sigmar pooy do na ramieniu wojownika: - Potrzebuj odwanych i honorowych ludzi wok siebie, Myrso, a ty jeste wanie takim czowiekiem. - Co mam w takim razie dla ciebie zrobi? - Ziemie na pnoc od gr s nkane przez mroczne bestie, a ktrego dnia powrc te Morskie Wilki zza oceanu - wyjani Sigmar, podajc do swemu najnowszemu sojusznikowi i pomagajc mu powsta. Jako twj krl, rozkazuj ci, eby wraz ze swymi onierzami broni pnocnych marchii i utrzymywa tam porzdek. Myrsa skin gow i rzuci spojrzenie w stron martwego krla, ktremu wczeniej suy, podczas gdy kapani Ulryka zebrali si, aby podnie ciao. - Artur by kiedy dobrym czowiekiem - westchn Myrsa. - Nie wtpi - odpowiedzia Sigmar. - Ale teraz nie yje, a na nas czeka duo pracy.

Rozdzia 15 Zjednoczenie
Midzy wzgrzami na wschd od rzeki Stir wia si wyboista cieka. Ziemia bya zryta koleinami, co wskazywao na to, e czsto jedziy tdy wozy i wojenne rydwany, ktre Sigmar zapamita z wizyty Freyi w Reikdorfie. Spogldajc na otaczajce ich agodnie opadajce zbocza, nie mg pozby si wraenia, e niebawem ujrzy zbiegajce po nich oddziay asoborneskich wojownikw. Drogi otaczajce Reikdorf byy kamienne. Paskie gazy spoczyway w pytkich rowach, a przestrze midzy nimi wypeniono piaskiem i mocno ubit ziemi. Przed opuszczeniem krainy ludzi i powrotem do twierdzy swego krla w grach, mistrz Alaryk pomg Pendragowi zaprojektowa urzdzenia do budowy drg. Trakty mogy dziki temu przetrwa ulewne deszcze i srogie zimy. W rezultacie unberogeskie karawany poruszay si szybciej i atwiej ni te, ktre podroway po drogach innych krlestw. Sigmar z sentymentem myla o unberogeskich drogach, poniewa wozy, ktre wraz z Wolfgartem wyprowadzili z Reikdorfu, poruszay si teraz limaczym tempem i regularnie trzeba byo je wyciga z botnistych kolein.

Nad okolic przeszy w cigu ostatniego tygodnia wiosenne burze i wschodnie ziemie wci byy podmoke i botniste. Podr, ktra powinna im zabra okoo tygodnia, trwaa ju prawie miesic i cierpliwo Sigmara bya na wyczerpaniu. Za nim rwnym krokiem maszerowaa setka reikdorfskich wojownikw, zarwno Biaych Wilkw, jak i Stranikw Wielkiego Dworu, a kolejna setka jedcw otaczaa cztery wozy wypenione broni i zbrojami. Midzy wozami stpao sze potnie zbudowanych koni o szerokich klatkach piersiowych. Midzy nimi przemykay psy myliwskie, a tuzin zwiadowcw przeszukiwao tereny dookoa, aby na czas powiadomi podrnych o potencjalnym niebezpieczestwie. Na czele karawany poruszali si Cuthwin i Svein, a Sigmar ufa ich umiejtnociom bardziej ni jakimkolwiek innym rodkom ostronoci. Alfgeir i Pendrag niechtnie pozostali w Reikdorfie, aby sta na stray krlewskich ziem, podczas gdy wadca wyruszy na misj majc na celu zjednoczenie plemion pod swym sztandarem. Oddzia wojownikw niedawno opuci ziemie Taleutenw, gdzie Sigmar odnowi przysigi lojalnoci z krlem Kurganem, obdarowujc go przy tym czterema wozami wypenionymi broni i pancerzami. Niektre sztuki zostay wykonane z niezrwnanego elaza wykutego rkoma krasnoludw i tym samym byy bezcenne. Obecnie Sigmar zmierza na poudnie do kraju Asobornw, aby zacieni wizy lojalnoci z gwatown i wojownicz krlow Frey. Asobornowie i

Taleutenowie byli sojusznikami, ktrych czya Przysiga Miecza, ale Asobornw i Unberogenw nie wizao do tej pory adne przymierze. Przywoc liczne dary, Sigmar mia zamiar to zmieni. Obok niego jecha Wolfgart, ktrego kraciasty paszcz i brzowa zbroja zmatowiay od pokrywajcej je skorupy bota. - Zdajesz sobie spraw, e nigdy nie znajdziemy ich osad? - zapyta z wyrzutem Wolfgart. - Nawet ze Sveinem na czujce. - Znajdziemy ich - odpowiedzia Sigmar. - Lub, co bardziej prawdopodobne, ich tropiciele znajd nas. Wolfgart rzuci nerwowe spojrzenie na otaczajce ich wzgrza i rzadkie zagajniki wieczce ich szczyty. - Nie podoba mi si ta kraina - przyzna Wolfgart. Za duo otwartej przestrzeni. Za mao drzew. - Za to duo dobrej ziemi pod upraw - zaripostowa Sigmar. - A wzgrza s bogate w rud elaza. - Wiem, ale mimo wszystko wol unberogeskie ziemie. Poza tym, jak na mj gust, za blisko std do wschodnich gr. Mnstwo orkw si tam gniedzi i powiadam ci, ze to zy omen, pcha si prosto w paszcz smoka. - A wic mylisz, e to wanie robimy? Pakujemy si w kopoty? - A nie? - odbi pieczk Wolfgart, cigajc z ramion olbrzymi miecz i strzepujc z niego krople wody. - Jak inaczej nazwaby wkroczenie na ziemie Asobornw bez ich zgody? Och, to moe i brzmi wspaniale, kraj

peen dorodnych wojowniczek, ale syszaem te o tym, jak to robi eunuchw z nieproszonych goci. Nie wiem, jak ty, ale ja planuj nie rozstawa si z moj mskoci i spodzi wielu synw. - A czy to przypadkiem nie ty powiedziae kiedy, e cudownie byoby spdzi noc z asobornesk kobiet? Zdaje mi si, e pamitam, jak zachwyci ci sposb, w jaki krlowa Freya mnie... potraktowaa. Wolfgart rozemia si. - Tak, wyraz twojej twarzy, to byo bezcenne. - Jest siln kobiet, to prawda - przyzna Sigmar, krzywic si na wspomnienie jej mocnego ucisku. - Nie brzmi to dla ciebie jak kolejny powd, dla ktrego nie powinno nas tutaj by, h? Sigmar potrzsn gow i machn rk w stron wozw. - Nie, bo jeli mamy zawrze przymierze z Asobornami, to musz oni mie wiadomo tego, e mwimy powanie. - No c, z pewnoci oddajemy im tyle broni, eby wywrze na nich takie wraenie - odrzek Wolfgart umiechajc si gorzko. - A te konie to jedne z moich najlepszych ogierw i najsilniejszych klaczy. - To nie jest danina, Wolfgarcie - powiedzia Sigmar. - Mylaem, e to rozumiesz. - Nie podoba mi si to. Doliczajc do tego to, co ju darowalimy Taleutenom, nie sdz, eby byo nas na to sta. To nasi wojownicy mogliby zrobi uytek z tej broni i nosi te zbroje. Och, i czy naprawd chcemy, aby Asobornowie hodowali silniejsze i szybsze konie?

Sigmar powstrzyma si przed udzieleniem gniewnej odpowiedzi, ktra cisna mu si na usta. Po tylu latach Wolfgart wci nie mg poj idei wszystkich ludzkich plemion zjednoczonych w jednym celu. Rywalizacja midzy plemionami wci bya silna i Sigmar zdawa sobie spraw, e wiele lat upynie, zanim ludzie pozbd si maostkowego przywizania do geograficznych granic i zaczn myle o sobie jak o jednym narodzie. Nie udzieliwszy Wolfgartowi odpowiedzi, Sigmar podjecha do przodu, mijajc oddzia wojownikw i wozy, aby doczy do czonkw przedniej stray. Odziani w lekkie napierniki z wyprawionej skry i obcignite skr drewniane hemy wojownicy byli wymienitymi jedcami uzbrojonymi w krtkie uki refleksyjne. Otaczajce ich krajobrazy idealnie nadaway si na umiejscowienie zasadzki, poniewa setki napastnikw mogyby si z atwoci ukry przed okiem zwiadowcw w licznych kotlinach. Droga, ktr kroczyli, kilkaset metrw dalej zakrcaa wok gonego wodospadu spywajcego po boku wzgrza. Wok zakrtu rosy gste krzewy i spoczyway liczne gazy. Otwarta przestrze sprawiaa, e niebo nad gowami wydawao si wiksze, a formujce si wanie kby szarych chmur bardziej przytaczajce. Od strony gr nadchodzi deszcz. Sigmar spojrza w kierunku olbrzymiej skalnej ciany wznoszcej si na skraju wiata i poczu dreszcz przeszywajcy ciao.

Wolfgart mia racj. Przebywanie tak blisko granicy byo niebezpieczne ze wzgldu na stworzenia czajce si w grach, cae plemiona zielonoskrych wojownikw czekajcych tylko na powstanie jakiego nowego wataki, ktry poprowadziby ich na ludzkie krainy. Kolejna przyczyna, dla ktrej naleao sprzymierzy si ze wschodnimi plemionami. Niewiele wiadomo byo o Asobornach, oprcz tego, e ich spoeczestwo byo cile matriarchalne, a wadz nad krajem sprawowaa gwatowna i dzika krlowa Freya. Plemiona zamieszkujce tereny pooone dalej na wschd i poudnie, takie jak Brigundianie, Menogoci, czy Merogenowie, byy jeszcze mniej znane. Wyprawa w gb kraju Asobornw bya niebezpieczna, ale konieczna. Ludzie najbardziej boj si tego, co nieznane. Plemiona te mogy rzeczywicie stanowi zagroenie, ale Sigmar musia podj ryzyko poznania ich, aby mc w ogle myle o wcieleniu swej wizji ludzkiego imperium w ycie. Zadowolony z faktu, e przednia stra i zwiadowcy s tak czujni, jak powinni by, Sigmar wstrzyma konia, dajc reszcie karawany czas na doczenie do nich. W tym momencie zacz pada deszcz. Wolfgart wraz z reszt karawany nie zdy jeszcze doczy do Sigmara, gdy z setek garde wydoby si gony okrzyk, a ziemia po obu stronach drogi zdawaa si oywa, gdy powstaway z niej postaci, ktrych wczeniej tam nie byo, a przynajmniej nikt ich nie

dostrzeg. Nadzy lub na wp nadzy wojownicy wyskoczyli ze swych kryjwek, odrzucajc paszcze pokryte limi paproci i kpkami trawy, dziki ktrym z atwoci wtopili si w krajobraz midzy krzewami i gazami. - Do broni! - zakrzykn Sigmar, syszc dudnienie k rydwanw dobiegajce zza zakrtu. Odpi Ghalmaraza od pasa I unis go w gr. Jego onierze, brodzc w bocie, wystpili na przd karawany i uformowali rwny szereg. Wojownicy ciskajcy wczniami przygotowali si do rzutu, podczas gdy tu za nimi umiejscowili si ucznicy, gotowi do oddania strzau nad ich gowami. Sigmar przegalopowa wzdu unberogeskiego szeregu, spodziewajc si, e w kadej chwili ze strony Asobornw moe polecie miertelna seria strza. Unberogenowie nacignli ciciwy ukw, ale przeciwnicy nie wykonali adnego ruchu wiadczcego o tym, e maj zamiar zaatakowa. Sigmar wiedzia, e jego ludzie nie mog wykona pierwszego ruchu, poniewa mogoby to spowodowa najgorsze moliwe skutki. Bya to zasadzka, ale nie miaa ona na celu zabicia tych, ktrzy w ni wpadli. - Poczekajcie! - krzykn. - Poluzujcie ciciwy. Niech nikt nie strzela! Jego rozkaz wywoa konsternacj wrd onierzy, ale Sigmar powtrzy go kilkakrotnie. Padajcy deszcz sprawia, e wszystko wok wydawao si szare i rozmyte, ale Sigmar dostrzeg, e otaczajce ich postaci

byy kobietami, nagimi jeli nie liczy przepasek na biodra, elaznych naszyjnikw i brzowych szerokich bransolet chronicych nadgarstki. Kada z wojowniczek dzierya dwa miecze i pokryta bya straszliwymi wojennymi tatuaami. Ich gowy wieczyy dziwaczne fryzury bdce poczeniem fragmentw wygolonej skry z fantazyjnie spitymi puklami. Kada z nich staa w tym momencie cakowicie nieruchomo, a ich bezruch by bardziej niepokojcy ni najstraszliwszy wojenny okrzyk. Sigmar oszacowa, e otoczyo ich przynajmniej trzysta wojowniczek i ledwo mg uwierzy, e wpadli w tak zasadzk i nikt niczego nie zauway. Co si stao z Cuthwinem i Sveinem? Wolfgart podjecha do niego z wycignitym mieczem i oskarycielskim wyrazem twarzy. - A nie mwiem, e to niebezpieczne? Sigmar potrzsn gow. - Gdyby chciay nas zabi, ju dawno bylibymy martwi. - Czego w takim razie chc? - Myl, e wkrtce si dowiemy - odpar Sigmar w momencie, gdy zza wzgrza wynurzy si wojenny rydwan, ktry zmierza ku nim z trjdzielnym sztandarem krlowej Freyi powiewajcym na wietrze. Gdy zdjto mu z oczu przepask, Sigmar zamruga oczami rozgldajc si po olbrzymiej, wyrytej w ziemi komnacie, owietlonej setk latarni i ogniem poncym w wielkim palenisku. Nozdrza wypenia mu zapach

mokrej ziemi i wilgotnych ubra. Przesun domi po twarzy i zanurzy palce we wosach. Obok niego siedzia Wolfgart, rwnie zaskoczony zmian otoczenia. Deszcz zela, podczas gdy rydwany otaczay karawan. Mimo e wojowniczki nie wykonyway adnych jawnie agresywnych ruchw, napicie stawao si wyczuwalne. Wtedy wysoka kobieta o szerokich barkach, cakowicie naga oprcz dugiego paszcza i tatuay pokrywajcych ciao, zeskoczya z rydwanu jadcego na czele i stana przed nimi w wyzywajcej pozie. Cuthwin i Svein byli przywizani do jej rydwanu i Sigmar wyczu, e s straszliwie zawstydzeni, po tym, e uparcie unikali jego spojrzenia. - Ty jeste tym, ktrego Unberogenowie nazywaj krlem? - zapytaa kobieta. - To ja - potwierdzi Sigmar. - A to jest mj brat miecza, Wolfgart. Kobieta pozdrowia ich, wykonujc niedbay ukon. - Jestem Maedbh z Asobornw - ogosia. - Krlowa Freya uznaa ci za przyjaciela swego plemienia. Pjdziesz z nami do osady Trzy Wzgrza. - A jeli nie bdziemy chcieli tego uczyni? - wtrci si Wolfgart, zanim Sigmar mia szans odpowiedzie. - Bdziecie musieli opuci nasze ziemie, Unberogenie - odpowiedziaa Maedbh. - Albo zginiecie tutaj. - Pjdziemy z tob - powiedzia popiesznie Sigmar. Poniewa bardzo pragnbym si spotka z krlow

Frey. Przywiozem dary, ktre chciabym jej ofiarowa. - Pragniesz jej? - zapytaa Maedbh, wskazujc dwm wojowniczkom, aby podeszy do Unberogenw. - To dobrze, w ten sposb bdzie mniej bolao. - Bolao? Ale co? - zdziwi si Sigmar, podczas gdy kobiety o pokrytych malunkami ciaach zdjy kawaki ptna okrcone wok swych nadgarstkw i uyy ich jako przepasek na oczy krla i jego brata miecza. Wolfgart opuci czubek miecza w stron klatki piersiowej asoborneskiej kobiety. - Po co to? Mylicie, e dobrowolnie damy sobie zawiza oczy? - Tajemna droga do dworu krlowej Asobornw nie jest przeznaczona dla mskich oczu - odpowiedziaa Maedbh. - Dalsz drog pokonujecie w ciemnociach albo zawracacie. - Masz zamiar nam wszystkim zaoy opaski? sarkn Wolfgart. - Nie, tylko wam i tym, ktrzy przynosz dary. Reszta wojownikw pozostanie tutaj. - Hola, hola... - zacz protestowa Wolfgart, ale Sigmar uciszy go zdecydowanym gestem. - Dobrze wic - zgodzi si Sigmar. - Akceptujemy wasze warunki. Czy mam twoje sowo, e moich wojownikw nie spotka nic zego? - Jeeli pozostan tutaj i nie bd prbowali nas ledzi, nic im nie grozi. Wolfgart odwrci si w stron Sigmara i sykn: - Pozwolisz tym przekltym kobietom zawiza nam

oczy i poprowadzi nas, Ulryk wie dokd? Bez adnych wojownikw? Czowieku, przecie one nas zjedz na niadanie! - To jedyny sposb, Wolfgarcie - odpowiedzia Sigmar. - Przybylimy tu wanie po to, aby spotka si z Frey. Wolfgart splun na ziemi. - Jeeli wrcimy do domu, a ja nie bd zdolny do tego, aby spodzi dzieci, to ty bdziesz wyjania memu ojcu, dlaczego nie doczeka si wnukw. Opaski zawizano im ciasno wok gw, po czym asoborneskie wojowniczki poprowadziy Sigmara i Wolfgarta ze sob, wrd akompaniamentu niezadowolonych okrzykw Unberogenw. Mijajc rydwan, do ktrego przywizani byli Cuthwin i Svein, Sigmar rzuci jeszcze przez rami: - Nie starajcie si nas ledzi! Pozostacie tu a do naszego powrotu. Sigmar zdoa si zorientowa, e poprowadzono ich w gb lasu, ale niewiele wicej udao mu si wyczu, poniewa wspinali si po zboczach, a take pokonywali osonite doliny i brodzili w gstych zarolach. Sigmar wkrtce straci orientacj w terenie, mimo e desperacko stara si zapamitywa pokonywan tras. Wreszcie usysza ludzkie gosy i wyczu zapachy dobiegajce z osady. Ale to nie by jeszcze koniec podry, poniewa nastpnie zanurzyli si w jaki korytarz. Dugi tunel, w ktrym czu byo wilgo i stchlizn, rozbrzmiewa echem krokw. Wreszcie poczu ciepo bijce od ognia i zapach dymu. Odnis

tez wraenie, e nad jego gow otworzya si wielka przestrze. Opaski zostay cignite i Sigmar zda sobie spraw, e znajduje si na dworze krlowej Asobornw. Nigdy wczeniej nie widzia podobnego miejsca: ciany piy si w gr, jakby znajdowali si we wntrzu olbrzymiego, podziemnego kurhanu. Poskrcane korzenie drzew splatay si na suficie, a wyoone drewnem otwory w dachu pozwalay na wentylacj pomieszczenia. Sal wypeniay setki wojownikw obojga pci, ubranych w pasiaste spodnie i dugie paszcze. Wikszo z nich bya naga od pasa w gr, nie liczc brzowych bransolet na przedramionach i wymylnych tatuay pokrywajcych klatki piersiowe i szyje. Sigmar zauway, e przewaajca cz mieczy dzieronych przez Asobornw miaa ostrza wykonane z brzu. - Ulryku, uchowaj nas - wyszepta Wolfgart, spostrzegajc dzik krlow sprawujc wadz nad zgromadzeniem z wyyn swego tronu. Krlowa Freya bya zawsze uderzajco pikn kobiet, ale tutaj, jako pani na wociach, robia wrcz piorunujce wraenie. Siedziaa wycignita na przepiknym tronie z korzeni drzew, wycieanych futrem. Ludzkie rce ksztatoway to drewno przez setki lat, aby stworzy z niego tron godny krlowej Asobornw. Krlowa bya naga oprcz zotego naszyjnika, skrzanego kiltu z rozciciem i paszcza z byszczcej, brzowej plecionki kolczej. Kaskada wosw w kolorze

pynnej miedzi spywaa z jej gowy, przytrzymywana przez zot koron ozdobion lnicym rubinem. Freya przerzucia nogi przez oparcie tronu i stana naprzeciwko przybyych, podejmujc z rk stojcej obok niej Maedbh trjzbn wczni. Pod skr smukych, muskularnych ramion napiy si minie i Sigmar nie wtpi w drzemic w nich si. - Od dawna wiedziaam, e do mnie przybdziesz powiedziaa Freya, zstpujc z podwyszenia, na ktrym ustawiony by tron. Sigmar nie by w stanie nie podziwia jej penej, kobiecej figury. Paszcz z plecionki kolczej czciowo zakrywa piersi, ale to, co kryo si pod poami paszcza, mona byo dostrzec przy kadym kuszcym poruszeniu jej bioder i ramion, kiedy si do niego zbliaa. - To zaszczyt znale si na twym dworze, krlowo Freyo - odezwa si Sigmar, wykonujc przy tym lekki ukon. - Przybye tu z ziem Taleutenw - stwierdzia Freya. - Dlaczego postanowie mnie odwiedzi? Sigmar przekn lin i odpowiedzia: - Przybyem, aby ofiarowa ci dary, krlowo Freyo. - elazne pancerze i miecze wykute przez krasnoludy - powiedziaa Freya, przechylajc przy tym gow na jedn stron. - Widziaam je i bardzo mnie ucieszyy. Czy konie te s dla mnie? Sigmar pokiwa gow. - W rzeczy samej. Obecny tutaj Wolfgart jest nie lada hodowc, a te wierzchowce nale do najsilniejszych i najszybszych, jakie kiedykolwiek widziaem. S to

najwspanialsze z ogierw w caym stadzie i z pewnoci bdziesz z nich miaa wiele silnych i piknych rebit. Freya zrwnaa si z Sigmarem, a on poczu, jak krew szybciej pulsuje mu w yach, gdy wcign w nozdrza zapach olejkw, ktre zostay wmasowane w jej skr i wosy. Krlowa Asobornw bya wysok kobiet, a jej szmaragdowozielone oczy wpatryway si w Sigmara nieustraszenie, byszczc niczym lepia niezwykle piknego drapienika. - Najwspanialsze z ogierw w caym stadzie powtrzya Freya z umiechem. - To prawda - potwierdzi Wolfgart. - Nigdzie nie znajdziesz lepszych. - Przekonamy si - zakoczya wymian zda krlowa. Gdy Sigmar wynurzy si z gbin Wielkiego Dworu krlowej Freyi, soce zbliao si ju do zenitu. Zmczony wystawi twarz w stron wiejcego wiatru, cieszc si niesionym przez niego orzewieniem. Jego koczyny byy podrapane i obolae, a on czu si tak osabiony, jak wtedy, gdy obudzi si po powrocie z Szarych Pustkowi. Sta skpany w zocistym wietle, obracajc twarz w stron soca i rozkoszujc si widokiem bkitnego nieba, pojaniaego po przejciu burzy. Za jego plecami wznosio si wysokie wzgrze o idealnie okrgej podstawie, poronite drzewami o czerwonej korze, ktre o tej porze roku pokryte byy sodko pachncymi kwiatami. Krlewski dwr znajdowa si pod ziemi, a

wejcie do niego ukryte byo przed oczami wszystkich, oprcz najbardziej czujnych zwiadowcw. Sigmar dopiero co wynurzy si ze rodka, a i tak z trudem przyszoby mu wskaza wejcie. Rozejrza si. Dookoa Asobornowie z umiechem wypeniali swoje codzienne obowizki i przyjrzawszy si dobrze, Sigmar mg dostrzec smuki dymu wydobywajce si z ukrytych pod ziemi domostw czy kuni. Mieszkacy wschodnich krain charakteryzowali si dugimi koczynami, jasn skr i wosami o kolorze miodu lub miedzi. Zgodnie z tradycj pokrywali swe ciaa licznymi tatuaami. Mimo, e po przemylnie ukrytej przed wzrokiem ciekawskich wiosce przechadzali si zarwno mczyni, jak i kobiety, Sigmar zauway, e to gwnie pe pikna nosi bro i porusza si pewnym krokiem dowiadczonych wojakw. W sercach Asobornw pona dzika duma i poskromi j byo zadaniem rwnie trudnym i niebezpiecznym, jak przywizanie si do rozwcieczonego zwierzcia, ale targi dobiegy koca. On i Freya po kilku godzinach szaleczo uprawianej mioci wymienili ostatecznie Przysigi Miecza. Mia wraenie, jakby kto go wychosta. Pier od ramion a po biodra pona mu od ladw zbw Freyi. Spodnie bolenie obcieray ldwie, gdy wreszcie zdoa si podnie z jej oa i je woy. Sigmar, kroczc midzy ludem Freyi, dostrzeg strome, gsto zalesione zbocza dwch pozostaych wzgrz, od ktrych wioska braa swoj nazw. Ujrza

mieszkania zbudowane na wierzchokach drzew i pomidzy ich spltanymi korzeniami. Wewntrz pnia potnego dbu skonstruowano myn. Skrzyda wiatraka poruszay si powoli i napdzay kamie myski, ktry jak Sigmar przypuszcza, musia znajdowa si pod ziemi. Przez osad toczy swe wody wartki strumie. Sigmar przyklkn przy brzegu i zanurzy gow w szybko pyncej strudze, pozwalajc lodowatej wodzie zmy zmczenie i posmak napojw, ktrymi poia go Freya, twierdzc, e dziki nim miosny akt bdzie mg trwa duej. Sigmar usiad z powrotem na pitach i odrzuci gow do tyu, pozwalajc wodzie spywa po plecach i piersi. Zamruga oczami, cierajc z twarzy ostatnie krople, po czym przesun domi po zotych wosach, zbierajc je w dugi kucyk i zwizujc skrzanym rzemieniem. - A wic bye w stanie? - zapyta rozbawiony gos za jego plecami. - Czy byem w stanie co, Wolfgarcie? - odpowiedzia Sigmar pytaniem na pytanie, podnoszc si i obracajc w stron brata miecza. W przeciwiestwie do niego przyjaciel wyglda na rzekiego i wypocztego, a oczy lniy mu zoliwym rozbawieniem. - Czy bye w stanie pokona Frey w walce? Z pewnoci pamitasz rad twego ojca, ktry zwyk mawia, e nie powinno si wpuszcza do oa dziewek, ktrych nie jest si w stanie pokona w walce. Sigmar wzruszy ramionami: - Moe. Nie wiem. Sdz, e Freya nie widzi duej

rnicy midzy spkowaniem a walk. Ja z pewnoci czuj si, jakbym wraca z wojny. - I tak te wygldasz, bracie - stwierdzi Wolfgart, obracajc go dokoa i przygldajc si skrze na jego plecach. - A niech mnie bogowie! To wyglda, jakby ci poturbowa niedwied! - Wystarczy - przerwa Sigmar, odsuwajc si od Wolfgarta. - Ani sowa na ten temat, kiedy wrcimy do naszych. Mwi powanie. - Oczywicie - umiechn si Wolfgart. - Moje usta s cinite mocniej ni nogi dziewicy podczas Nocy Krwi. - Czyli wcale - zauway trzewo Sigmar. - Mniejsza z tym - odpowiedzia Wolfgart rozkoszujc si zaenowaniem Sigmara i ignorujc jego gniewne spojrzenie. - Czy zawarlimy przymierze z Asobornami? Czy przyjli nasze dary? - O tak, przyjli je z otwartymi ramionami - odrzek Sigmar. - Dary spodobay si krlowej, tak jak i twoje konie. - I tak te mylaem, do kroset! - ucieszy si Wolfgart. - Oddaem jej przecie Ponce Serce i Czarnogrzywego, najwspanialsze ogiery z mego stada. Mona by ubra je w pancerze wace po pidziesit kilo, a i tak przecignyby kucyki, ktrych Asobornowie uywaj do cignicia swych rydwanw. Daj im kilka lat, a doczekaj si koni bojowych wartych tej nazwy. - Freya zdaje sobie z tego spraw i dlatego zoya mi Przysig Miecza.

Wolfgart poklepa Sigmara po ramieniu, miejc si, gdy ten wzdrygn si z blu. - Daleje, bracie, obaj znamy prawdziwy powd, dla ktrego zoya przysig. - To znaczy? - Kiedy unberogeskiemu mczynie krew zaczyna szybciej kry w yach, nie ma takiej kobiety na wiecie, ktra powiedziaaby nie". Pniej tego samego dnia Sigmar i Wolfgart zostali odeskortowani do reszty wojownikw. Tym razem jednak, jako sprzymierzecy Asobornw, nie mieli ju zawizanych oczu. Gdy wynurzyli si zza grzbietu wzniesienia i zostali dostrzeeni przez pierwszych Unberogenw, powita ich radosny okrzyk. Sigmar rzuci Wolfgartowi miadce spojrzenie, podczas gdy ten zachowywa si bardzo nonszalancko. Sigmar uradowa si, widzc, e Asobornowie dotrzymali sowa i nie skrzywdzili adnego z jego wojownikw. Po twarzach onierzy rwnie byo wida, e ulyo im na widok powracajcego bezpiecznie krla. I tym razem za przewodnika suya im wojowniczka Maedbh, ktra jechaa obok nich na rydwanie z lakierowanego czarnego drewna, wykoczonego brzem. Do rydwanu zaprzono dwa mocne kucyki, a w koa powozu wmontowane byy ostrza kos. Przypomniawszy sobie dreszcz strachu, ktry przeszed przez jego ludzi na widok miertelnie niebezpiecznych rydwanw, Sigmar pomyla, e kiedy bd one

cignite przez potne unberogeskie rumaki, stan si ju niemal zupenie niepowstrzymane na polu bitwy. Maedbh cigna lejce, zatrzymujc rydwan, po czym zeskoczya z podestu i skierowaa si w stron Sigmara i Wolfgarta. Miaa podobny temperament i urod jak jej krlowa i Sigmar stara si ukry rozbawienie, gdy odgad powd, dla ktrego zdecydowaa si do nich podej. - Opuszczasz nasze ziemie jako przyjaciel, krlu Sigmarze - odezwaa si Maedbh. - Jestemy teraz jednym ludem - zawtrowa jej Sigmar. - Jeeli waszym ziemiom bdzie grozi niebezpieczestwo, nie wahajcie si ani chwili, by wezwa nas na pomoc. - Krlowa Freya mwia, e masz krzep. Czy wszyscy Unberogenowie s tacy jak ty? - O tak, wszyscy unberogescy mczyni s silni przytakn Sigmar. Maedbh skina gow i mina go, po czym stana twarz w twarz z Wolfgartem. Zanim brat miecza zdy si odezwa, wojowniczka chwycia go jedn doni za szyj, a drug wsuna mu midzy nogi, przycigajc go do siebie w dugim i namitnym pocaunku. Na ten widok od strony unberogeskiego oddziau da si sysze kolejny okrzyk radoci. Sigmar rozemia si widzc, jak Wolfgart prbuje si oswobodzi z obj nieustraszonej kobiety. Wreszcie wojowniczka wypucia go z ramion i wesza z powrotem na rydwan. - Powr do mnie latem, Wolfgarcie z Unberogenw!

- zawoaa, zawracajc rydwan. - Wr, a zczymy si i powoamy do ycia silne dzieci! Rydwan szybko znikn za zakrtem drogi, a Sigmar pooy do na ramieniu oniemiaego z zaskoczenia przyjaciela. - Wyglda na to, e nie tylko ja zrobiem dobre wraenie - powiedzia. Cormac Krwawy Topr sta na brzegu morza szarego jak popi i wpatrywa si w to, co pozostao z jego niegdy dumnego ludu. Zagryza przy tym ze zoci zby, czujc, e berserkerski sza chce znowu przej nad nim kontrol, ale bezlitonie stumi narastajc furi. Sigmar z Unberogenw i jego onierze wypdzili ich z ojczyzny i skazali na tuaczk, ktra zaprowadzia ich do tego zapomnianego miejsca na kracu wiata. Poudniowe brzegi przekltej krainy byy ponure i pokryte wiecznym niegiem. Miedzy rozrzuconymi na wybrzeu osadami hula wiatr o takiej sile, jakby zosta wzbudzony oddechem lodowego demona. Budynki tworzce osady zostay zbudowane z resztek desek pozostaych po Wilczych Okrtach. W ten sposb wspaniae statki, ktre przez lata niosy do boju oddziay Morskich Wilkw z ludu Norsw, zakoczyy haniebnie swj ywot. Na pokadach tych samych statkw przybyli tutaj z poudniowych krain, pobici i zdziesitkowani. Niewielu Norsw pozostao przy yciu, aby wspomina talent snycerzy i budowniczych pracujcych przy stworzeniu Wilczych Okrtw. Dumny lud, ktry onegdaj

zamieszkiwa dwory mieszczce setki wojownikw i ogrzewane ciepem wielkich palenisk, teraz musia gniedzi si w lichych szaasach i wilgotnych jaskiniach. Obok Cormaca sta Kar Odacen, przygarbiony mistyk, ktry na dworze jego zmarego ojca, zamordowanego krla Norsw, przekazywa i tumaczy znaki zesane przez bogw. Cormac gardzi starcem i najchtniej zabiby go, aby zemci si za klsk, ktra zniszczya jego armi, ale nie chcc ciga na siebie boskiego gniewu, ostatecznie pozostawi go przy yciu. Kar Odacen by doradc walecznych krlw pnocy od dawien dawna i najstarsi szeptali nawet midzy sob, e by on praw rk pradziada Cormaca. Rzeczywicie mczyzna wyglda na bardzo starego. Mia zupenie ys gow i twarz pokryt pajcz sieci zmarszczek. By bardzo szczupy, a upywajce lata wyostrzyy mu rysy twarzy tak bardzo, e zacz przypomina drapienego ptaka. Cormac zadra z zimna, pomimo tego e odziany by w grube, weniane spodnie i ciki paszcz z niedwiedziej skry, ktrego poami wanie si cianiej otuli. Stojcy obok niego Kar Odacen mia na sobie tylko cienkie i postrzpione szaty, a mimo to sprawia wraenie, jakby nic sobie nie robi z lodowatych podmuchw wiatru. - Powiedz mi jeszcze raz, dlaczego tu jestemy, starcze? - rzuci gniewnie Cormac. - Obaj zemrzemy na gorczk, jeeli duej tu postoimy. - Miej troch cierpliwoci, mody krlu - odezwa si spokojnie Kar Odacen. - I troch wiary.

- adnej z tych cech nie posiadam w nadmiarze sarkn Cormac, podczas gdy kolejny podmuch zimnego wiatru wstrzsn nim tak, jakby kto wbi mu w ciao tysic sopli lodu. - Jeeli to ma by tylko strata czasu, to, na bogw, skrc ci o gow. - Oszczd mi tych jaowych pogrek odpowiedzia Kar Odacen. - Widziaem moj mier tysice razy i na pewno nie nastpi to od twojego topora. Cormac z trudem zdusi uczucie zoci i ponownie wbi wzrok w morze. Daleko na poudnie std, za ciemnymi wodami oceanu i obokami zowieszczej mgy, leay ciepe, yzne krainy poudnia, ziemie, ktre kiedy naleay do nich. Ziemie, ktre kiedy znw mog wrci pod ich panowanie. Cormac wci czu posmak popiou w ustach na wspomnienie poncych statkw, w kierunku ktrych ludzie Sigmara za pomoc przedziwnych machin wojennych miotali z klifw ponce pociski. Tysice Norsw zgino w pomieniach, drugie tyle utono w morskich odmtach. Ktrego dnia Sigmar i jego sprzymierzecy zapac za to. Cormac lubowa, e on i ci, ktrzy przyjd po nim, kiedy znowu wyprawi si przez wielk wod i z pieni wojenn na ustach wylduj na poudniowym wybrzeu. Cormac zdawa sobie jednak spraw, e dzie ten nie nadejdzie zbyt prdko, dlatego te pki co stara si

podsyca tylko poncy w sercu ogie zemsty. Jednake ostatniego wieczoru, gdy siedzieli wok ognia, Kar Odacen obieca mu, e krwawe dni wkrtce znowu si rozpoczn i powiedzia Cormacowi, eby nastpnego dnia o wicie spotka si z nim na opustoszaym brzegu. Jak do tej pory Cormac by przekonany, e spotkanie to jest tylko strat czasu. Ju mia zamiar obrci si na picie i ruszy w drog powrotn do osady, gdy Kar Odacen odezwa si ponownie. - Nadchodzi ten, ktry bdzie potniejszy od nas wszystkich, nawet od ciebie. - Kto taki? - Spjrz tam - odpowiedzia Kar Odacen wskazujc skatym palcem w morze. Cormac osoni rk oczy przed promieniami porannego, bladego soca i ujrza ma dk, podskakujc bezradnie na grzbietach napierajcych fal. Przypyw ciga dk w stron brzegu, podczas gdy podziurawiony agiel powiewa smtnie, unoszony podmuchami wiatru. d takich rozmiarw nie bya przeznaczona do pokonywania tak dalekich przestrzeni i Cormac by zdumiony, e komu udao si w tej upinie przepyn ocean. - Skd to si tu wzio? - zapyta na gos. - Z poudnia - odpowiedzia Kar Odacen. d w dalszym cigu zbliaa si do brzegu i w pewnym momencie, gdy zostaa uniesiona wysoko na grzbiecie fali, Cormac zauway, e na pokadzie ley czowiek. - Id - rozkaza Kar Odacen, kiedy dka znalaza si

niedaleko nich. - Przycignij j tutaj. Cormac rzuci mistykowi gniewne spojrzenie, ale zanurzy si pomidzy fale. Zimno momentalnie ogarno wszystkie jego czonki. Czu, e w cigu kilku sekund nogi zupenie mu zdrtwiay. Zanurzy si po pas, czujc jak lodowata woda z kad chwil czyni go coraz sabszym. Gdy dka podpyna w jego stron, chwyci za wypaczone deski nadburcia i zawrciwszy j, zacz holowa w stron brzegu. W pewnej chwili usysza, jak znajdujcy si na pokadzie mczyzna jkn. - Kimkolwiek jeste - wysycza przez zacinite zby. - Lepiej, eby by wart tego wszystkiego. Cormac holowa d w stron nabrzea, a gdy wreszcie tam dotar, z trudem wycign j na szary piach. Mia wraenie, e zaraz zamarznie, ale na szczcie w midzyczasie Kar Odacen rozpali na play ognisko. Czyby by w wodzie a tak dugo? Kar Odacen zbliy si do odzi, wykrzywiajc twarz w groteskowym umiechu zainteresowania. Cormac rwnie obrci si w stron mczyzny spoczywajcego na pokadzie, podczas gdy ten przewrci si na plecy i otworzy oczy. Zwrcia si ku nim wymizerowana twarz otoczona kruczoczarnymi wosami, rozsypanymi w nieadzie i opadajcymi a na ramiona. Mimo e mczyzna by nieogolony, a take z pewnoci niedoywiony, by rwnie uderzajco przystojny. Na dnie odzi lea miecz w pochwie. Mczyzna sprbowa chwyci za

bro chwil po tym, jak otworzy oczy. Cormac wycign do i wyrwa osabionemu mczynie bro z rki. Wysun miecz z pochwy i wycelowa czubek ostrza prosto w gardo rozbitka. - Uwaaj - ostrzeg go. - Umrze od ciosu wasnego miecza to bardzo za mier. Trzymajc przed sob wycignity miecz, Cormac podziwia lnice ostrze, doskonae wywaenie, a take wag idealnie dopasowan do siy i zasigu broni. Bya to w rzeczy samej niesamowita bro i Cormac odczu nagle niepohamowan ch opuszczenia ostrza. - Kim jeste? - zada wyjanie. Mczyzna obliza wargi i sprbowa odpowiedzie, ale jego usta byy suche i spierzchnite od niezliczonych dni spdzonych na morzu. Zdoa z siebie wyda tylko kilka chrapliwych, niewyartykuowanych dwikw. Kar Odacen poda mu bukak z wod. Mczyzna zacz pi chciwie, poykajc wod apczywymi ykami. Wreszcie opuci bukak i wyszepta: - Zw mnie Gerreon. Kar Odacen potrzsn gow. - Nie, to byo imi, ktre nosie w poprzednim yciu. Powiniene teraz mie nowe imi, to, ktre wieki temu nadali ci bogowie pnocy. - Wyjaw mi je... - bagalnie wychrypia Gerreon. - Od tej pory bdziesz si zwa Azazel.

Rozdzia 16 By krlem
Mimo e oddziay pod wodz turyngiaskiego krla znajdoway si w odlegoci okoo kilometra od obozu Unberogenw, ci wyranie syszeli ju okrzyki bojowe wydawane przez nadcigajcych wrogw. Sigmar poczu nagle na barkach ciar swoich dwudziestu szeciu lat, zorzeczc w duchu na myl o tym, e przyjdzie mu si dzisiaj zmierzy na polu bitwy nie z zielonoskrymi, ale z ludzkim plemieniem. Soce wiecio jasno, a powietrze byo mrone i orzewiajce. Na szczytach rozcigajcych si na pnocy gr bielay wci resztki niegu, a z zachodu uderzay jeszcze momentami podmuchy lodowatego wiatru. Na dzikich terenach kraju Turyngian stacjonowao niemal dwanacie tysicy unberogeskich onierzy, gotowych do stawienia czoa wojownikom krla Otwina, o ciaach pokrytym malunkami. Potpiecze jki berserkerw rozlegay si po lesie ju od witu, a Unberogenowie co chwila krelili w powietrzu znak rogw, aby odpdzi od siebie ze duchy, o ktrych powiadano, e gromadz si w lasach i doprowadzaj ludzi do szalestwa. Setki mczyzn skupio si wok ognisk, gono si przekomarzajc i ostrzc dawno ju naostrzone klingi

lub wznoszc modlitwy do Ulryka, aby zesa im siy i odwag do dobrej walki. W powietrzu unosi si zapach gotujcego si misa i owsianki. Wikszo wojownikw jednakowo posilaa si umiarkowanie, wiedzc, e nie jest dobrze wyrusza do walki, majc peen pcherz i jelita. Wojownicy z oddziau Biaych Wilkw dogldali swych wierzchowcw. Szczotkowali je i splatali im ogony przy uyciu sznurkw, przygotowujc zwierzta do planowanej szary. Rumaki nie miay jeszcze pancerzy na sobie, poniewa musiay zachowa peni si na nadchodzc bitw, a obcianie ich grzbietw zbyt wczenie, niepotrzebnie by je tylko zmczyo. onierze rwnie przygotowywali si do walki. Dowdcy kadego z oddziaw skrzykiwali swoich ludzi i zagaszali ogniska, zasypujc je garciami ziemi. To, co przed chwil wydawao si chaotyczn ludzk zbieranin, momentalnie przerodzio si w zdyscyplinowane szeregi onierzy. Serce Sigmara pczniao z dumy na ten widok. Usysza dobiegajcy z tyu odgos krokw i odwrci si. W jego stron szli Wolfgart, Pendrag i Alfgeir. Kady z nich by ju przygotowany do bitwy, a Pendrag nis szkaratny sztandar Sigmara. Twarz Marszaka Reiku bya ponura i nawet Wolfgart zdawa si przygnbiony na myl o walce, ktr mieli stoczy. - Zapowiada si dobry dzie do walki - rzuci cierpko Wolfgart. - Kruki ju si gromadz w powietrzu. Sigmar ze smutkiem pokiwa gow, poniewa

zdawa sobie spraw, e wynik bitwy jest z gry przesdzony. Ledwie sze tysicy wojownikw miao przeciwstawi si potnej armii Sigmara, ktra jak do tej pory nigdy nie doznaa poraki. - Nie ma nic dobrego w tym dniu - stwierdzi Sigmar. - Umrze dzi wielu ludzi i po co? - Dla honoru - odpowiedzia Alfgeir. - Honoru? - powtrzy Sigmar, potrzsajc gow. - A gdzie jest w tym honor? Liczebno naszej armii przynajmniej dwukrotnie przewysza liczb wojownikw, ktr Otwin mg wystawi przeciwko nam. Nie moe wygra i musi zdawa sobie z tego spraw. - Tu nie chodzi o wygran, Sigmarze - odezwa si Pendrag. - A wic o co chodzi? - Zastanw si nad tym. Gdyby nasz kraj zosta najechany, czy nie walczylibymy o niego? - zapyta Pendrag. - Niewane, jak wielu byoby wrogw, chwycilibymy za bro, eby chroni nasz ojczyzn. - Ale przecie my nie jestemy najedcami zaprotestowa Sigmar. - Zrobiem wszystko, co w mojej mocy, aby unikn tej wojny. Zaproponowaem krlowi Otwinowi Przysig Miecza i szans doczenia do nas, ale on odprawia kadego emisariusza, jakiego do niego posaem. Alfgeir wzruszy ramionami, zacieniajc paski przytrzymujce napiernik. - Otwin jest sprytny. Wie, e nie moe z nami wygra, ale wie rwnie, e nie pozostaby dugo

krlem, gdyby nie zdecydowa si stawi nam czoa. Gdy zostanie pokonany, przyjdzie do nas szukajc ugody, a przy tym zachowa honor. - Tysice ludzi zginie, aby mg zachowa swj honor - powiedzia Sigmar. - To szalestwo. - Pewnie masz racj - zgodzi si Alfgeir. - Ale nic na to nie poradz, e go za to podziwiam. Wolfgart wycign swj wielki miecz z umocowanej na ramionach pochwy. - Ach, miejmy to ju za sob i wracajmy do domu. Sigmar umiechn si, domylajc si przyczyny Wolfgartowego zniecierpliwienia, wdziczny przy tym za zmian tematu. - Nie martw si, bracie. Sprawimy, e cay i zdrowy powrcisz do Maedbh. - Racja, przecie zrobiaby z nas eunuchw, gdybymy tego nie dopilnowali - doda Pendrag. Lekcewac niebezpieczestwa zwizane z podrowaniem przez niene zaspy, Wolfgart wyprawi si z powrotem na wschd, krtko po tym, gdy wrcili z misji u krlowej Freyi, a nastpnie ca zim spdzi z Asobornami. Kiedy na wiosn powrci, z dum prezentowa wszystkim tatua na ramieniu, znak swoich zrkowin z Maedbh. Mieli zosta sobie polubieni przy Kamieniu Przysig w Reikdorfie, gdy krwawy spr z Turyngianami dobiegnie koca. Sigmar cieszy si ze szczcia przyjaciela i z niecierpliwoci wyczekiwa hucznych zabaw, ktre zawsze nastpoway po ceremonii zalubin. Na chwil popad w melancholijne zamylenie, gdy jego myli

nieuchronnie pomkny ku Ravennie. Od jej mierci mino wiele lat, ale nie byo dnia, eby Sigmar o niej nie myla. Nawet gdy trzyma w objciach Frey, wyobraa sobie, e jest z Ravenn. Otrzsn si z takich rozwaa, poniewa mylenie o mierci tu przed bitw z pewnoci mogo stanowi zy omen. W powietrzu rozleg si dwik unberogeskich rogw. Sigmar ucisn donie kadego ze swych towarzyszy i spojrza na swoj armi, gotow do walki. - Walczcie dzielnie, przyjaciele - powiedzia. - Jeeli musimy stoczy t bitw w imi honoru, zrbmy to szybko. Sigmar roztrzaska motem pier turyngiaskiego wojownika, po czym obrci si na picie i trzymanym w drugiej doni mieczem strci nadlatujc wczni. okciem zgruchota twarz mczyzny, ktry cisn wczni, po czym przeskoczy nad padajcym ciaem i ramieniem staranowa stojcego dalej wojownika. Uniesiony topr berserkera roztrzaska jego tarcz I teraz Sigmar krwawi obficie z rozlicznych pytkich ran. Odgosy walki niosy si w powietrzu, gdy tysice zaprawionych w walce wojownikw zamierzao si na siebie z toporami, mieczami, wczniami czy sztyletami. Armia krla Otwina zacza si rozsypywa, zanim jeszcze uderzya w ni unberogeska szara. Lew flank zaatakoway Biae Wilki pod wodz Alfgeira, miadc ustawionych tam wojownikw w

lekkich pancerzach. Zwinni zwiadowcy zdoali okry praw flank, podczas gdy nieustraszona armia szermierzy i wcznikw w centrum pola bitwy stawia czoa berserkerskiej szary. Sigmar, wraz z Pendragiem i Wolfgartem, poczekali a ryczcy Turyngianie dotr jak najbliej. Wikszo z atakujcych bya naga, a ich ciaa pokryway kolorowe malunki w ksztacie spiral, podczas gdy wosy mieli postawione w szpice, usztywnione za pomoc bota zmieszanego z kred. Dzieryli olbrzymie miecze i topory, a ich oczy pony szalestwem, podczas gdy z ust toczya si piana wciekoci. Sigmara zaatakowa gigantyczny wojownik o twarzy podziurawionej metalowymi kolcami i cikimi obrczami. Jego ciao byo olbrzymie, muskularne i pokryte krwi pynca z gbokich ran, ktre sam sobie zada. Sigmar uchyli si przed wiszczcym zamachem topora, a cios, ktrego unikn, rozpata stojcego za nim mczyzn na p. Cios powrotny nastpi z niesamowit szybkoci i krawd topora zahaczya o naramiennik Sigmara, posyajc go na ziemi. Sigmar przetoczy si po bocie, desperacko prbujc powsta. W jego stron cinito wczni, ale zdoa j odbi przedramieniem. Ostrze wczni uderzyo w ziemi obok niego, a Sigmar kopn wcznika, gruchoczc jego rzepk i zmuszajc go do odwrotu. lizga si w bocie, ktre utworzyo si pod stopami od potu i krwi walczcych mczyzn. Ledwo powsta na nogi, gdy cios miecza przeci jego pier, niszczc elazne wizania, ktre rozprysny si od potnego

uderzenia. Usztywniany podkoszulek, ktry mia na sobie, zosta przecity, ale to koszulka kolcza przyja na siebie najwiksz si uderzenia. Natar gow na szermierza i zada motem cios w jego pachwin. Gigantyczny berserker z toporem znowu si na niego zamierzy i Sigmar unis Ghal-maraza, aby zablokowa cios. Uderzenie byo tak potne, e a zdrtwiao mu rami, ale zdoa obrci si wok mczyzny i wbi miecz w jego trzewia. Miecz wypad mu z doni, a olbrzym uderzy trzonkiem topora prosto w jego twarz. Z pknitych warg trysna krew, a w oczach a pociemniao, gdy zatoczy si od potnego ciosu. Pomimo miertelnej rany, berserker wci naciera. Najwyraniej miecz tkwicy w jego brzuchu nie stanowi dla niego przeszkody. Mczyzna zawy i zamachn si toporem, a szalestwo bitwy przezwyciyo potworny bl. Sigmar uchyli si przed zabjczym ciosem i natar na przeciwnika, starajc si obuchem mota wbi gbiej miecz w ciao wroga. Si impetu wbite ostrze zanurzyo si we wntrznociach mczyzny a po rkoje. Wojownik chwyci Sigmara za wosy i szarpn jego gow do tyu, odsaniajc szyj. Wznis topr, ale Sigmar zdoa si jeszcze pochyli i zacisn do na rkojeci miecza, a nastpnie oprze si stopami o brzuch olbrzyma. Sigmar obrci miecz i wycign go z wntrznoci przeciwnika. Ostrze wyszo gadko, a Sigmar zamachn

si i z caej siy wbi je w bok szyi giganta. Z rany trysna krew, a po jej szkaratnym kolorze i wartkim strumieniu Sigmar rozpozna, e udao mu si przebi ttnic. Wojownik zachwia si, podczas gdy Sigmar zamachn si i wymierzy cios z gry, wgniatajc olbrzyma w ziemi. Koszulka kolcza, ktr mia na sobie, bya rozdarta i bezuyteczna, wikszo elaznych kek leaa ju na ziemi, dlatego te Sigmar, korzystajc z chwili wytchnienia, cign j z siebie, pozostajc do pasa nagi. Jego wosy byy zmierzwione, twarz pokrywaa skorupa krwi. Sigmar mia nadziej, e aden z jego onierzy nie pomyli go z turyngiaskim berserkerem. U jego boku pojawi si zdyszany Pendrag z zakrwawionym toporem i rozdart koszulk kolcz, jednak wci pewnie ciskajc w doni sztandar. - Na bogw, mylaem, e ten wielki bydlak nigdy nie padnie! - O tak - wydysza Sigmar. - Zgadzam si, to by trudny przeciwnik. - Jeste ranny? - zapyta Pendrag. - Nic powanego - odpowiedzia Sigmar i w tej samej chwili ujrza, jak gbiej w szeregach Turyngian wybucha bijatyka, a wszystko to dzieje si pod sztandarem przedstawiajcym srebrne miecze na czarnym polu. - Daleje - powiedzia Sigmar. - Widz sztandar Otwina! Pendrag skin gow, podczas gdy unberogescy

wojownicy ustawili si w formacj klina wok swego krla, po czym, bez dalszych sw Sigmar poprowadzi ich w sam rodek pola bitwy. Sigmar z dowiadczenia wiedzia ju, e przeciwnicy s skazani na porak. Biae Wilki rozprawiay si z wojownikami na flankach, spychajc ich coraz bardziej w stron centrum. Straszliwe moty wznosiy si i opaday, gdy torowali sobie krwaw drog w kierunku krlewskiego sztandaru. Prawa flanka rozpada si na kilka osobnych oddziaw. Tylko wojownicy walczcy porodku byli jeszcze na tyle zdyscyplinowani, aby utrzymywa szereg, ale jeeli ta bitwa miaa dobiec koca, Sigmar musia dosta si do krla. Olepieni szalestwem krwi berserkerzy rzucali si przed krla Unberogenw i wszyscy ginli od jego miecza lub mota. Zgromadzeni wok Sigmara onierze rwnie byli niepokonani, walczc z odwag i nieustpliw zaartoci. Metr za metrem Unberogenowie wdzierali si midzy wrzaskliwy tum Turyngian, wycinajc sobie krwaw ciek i wykrzykujc wniebogosy imi Sigmara. Sigmar ujrza Otwina walczcego w samym rodku i poczu, jak przeszywa go dreszcz. Krl Turyngian by olbrzymim mczyzn, wikszym nawet i potniejszym, ni gigant, ktrego Sigmar wanie pokona. Nagie ciao Otwina pokryway fantazyjne tatuae i kolczyki, a koron stanowiy zote kolce przeszywajce bezporednio skr czaszki. Jego ciao pokrywaa krew, a w doniach dziery topr o

podwjnym ostrzu, wikszy nawet od tego, ktry nalea do ojca Sigmara. Grupa rwnie przeraajcych wojownikw zgromadzia si wok swego krla, a ich wojenne okrzyki brzmiay jak wycie wciekych wilkw. Otwin spostrzeg nadcigajcy klin unberogeskich onierzy i zwrci si ku niemu, wykrzywiajc twarz w szaleczym umiechu wcielonej furii. Jeden z krlewskich czempionw wyskoczy do przodu, nie mogc opanowa bitewnej gorczki i Sigmar zamachn si motem w jego stron. Wojownik unikn ciosu i zanurkowa pod nim, turlajc si po ziemi z wycignitymi przed siebie mieczami. Sigmar przeskoczy nad wirujcymi ostrzami i obrciwszy si w powietrzu, opad na ziemi, przygniatajc jednym butem czaszk mczyzny. Podstawa czaszki pokonanego wojownika pka z potwornym trzaskiem, ale nie zdy jeszcze wyzion ducha, gdy zaatakowa ju nastpny nieprzyjaciel. Sigmar unis miecz w przygotowaniu do ciosu, ale zawaha si, dostrzegajc, e czempion by pikn kobiet o smukej sylwetce, zotych wosach i jasnych oczach. Bya muskularnie zbudowana, ale bardzo szybka. Chwila wahania niemal kosztowaa Sigmara ycie, gdy dwa identyczne ostrza, jakie trzymaa w doniach, migny w jego stron z tak szybkoci, e zobaczy tylko ich rozmazane kontury. - Jestem Ulfdar! - zawoaa wojowniczka. - I jestem twoj mierci! Sigmar sparowa jeden z mieczy Ulfdar, podczas gdy

drugi zelizn si po jego ramieniu pozostawiajc za sob piekc ran. Odbi kolejny cios mieczem i uderzy czoem w twarz Ulfdar. Zatoczya si i spluna krwi, miejc si histerycznie, po czym zadaa cios prosto w jego ldwie. Sigmar odskoczy na bok, podczas gdy klingi jego wojownikw zabrzmiay w spotkaniu z broni wity krla Turyngian. Drugie ostrze pomkno w stron jego szyi i Sigmar zrobi gwatowny krok do przodu, tak e do napastniczki uderzya w elazny ryngraf na jego szyi. Sigmar sysza, jak palce wojowniczki ami si i ujrza, e miecz wypad jej z doni. Zamachn si motem, uderzajc j w brzuch. Cios cikim obuchem na kilka chwil pozbawi j oddechu. Unis kolano zdecydowanym ruchem i zgruchota jej szczk. Wojowniczka upada przed nim na kolana. Berserkerski sza ju j opuszcza, w miar jak przejmujcy bl pyncy z ran przezwycia krwaw mg, pod ktrej wpywem znajdowaa si do tej pory. Jednak mimo wszystko kobieta wci patrzya na niego wyzywajco i bez cienia strachu w oczach. Sigmar wiedzia, e powinien j zabi, tak jak ona by to uczynia, bdc na jego miejscu, ale jaka nieznana sia kazaa mu powstrzyma si przed zadaniem miertelnego ciosu. Zamiast tego zamierzy si i uderzy j pici w twarz, wiedzc, e gdyby pozostaa przytomna, zaraz signaby po kolejn bro i znw sprbowaaby da si zabi. Bitwa toczya si wok Sigmara niczym wzburzona rzeka niosca fale wrzeszczcych z blu lub furii

wojownikw, ktrych ryki i jki czyy si w jedno crescendo. Nagle ujrza grup nieprzyjacielskich wojownikw, wycinajcych sobie drog w stron jego szkaratnego sztandaru, wic otrzsn si z myli o wanie stoczonej walce. Przygotowa si na spotkanie z potnym krlem berserkerw, ktry, powoujc si na krew i honor, z rykiem rzuci mu wyzwanie. Sigmar unis Ghal-maraza wysoko, tak, aby dostrzegli go wszyscy jego ludzie na polu walki, po czym odpowiedzia wasnym wyzwaniem. Gdy dwaj krlowie wreszcie starli si w pojedynku, dookoa poleciay iskry i zdao si wrcz, e powietrze naelektryzowao si od bojowego szau. Potny topr Otwina zatoczy miertelnie niebezpieczny uk, ale Sigmar przetoczy si pod nim i uderzy motem w bok wroga. Krl Turyngian stkn z blu, ale nie upad. Opuci trzonek topora, a ostrze wbio si w rami Sigmara. Ten krzykn gono z blu i wypuci miecz. Otwin wymierzy cios pici w twarz Sigmara, ktry upad, czujc, e uderzenie zamao mu szczk. Krl Turyngian napiera dalej, starajc si trafi toporem prosto w serce Sigmara. Unberogen uchyli si przed ostrzem i obracajc si, wyprowadzi cios Ghalmarazem w biodro Otwina. Potny cios powali krla Turyngian na kolana. Sigmar potrzsn gow, starajc si uwolni oczy od oblepiajcej je krwawej posoki, a nastpnie znowu zaatakowa nieprzyjaciela. Otwin zamachn si toporem, ale Sigmar by przygotowany na cios i uderzy

Ghal-marazem prosto w krlewski nadgarstek. Z potnego acucha, ktry przykuwa topr do rki Otwina, prysny iskry i ogniwa rozpady si pod zadanym z furi ciosem wspaniaego topora. Kawaki metalu poleciay w powietrze, a olbrzymi topr wysun si z ucisku Otwina. Sigmar zbliy si do nieprzyjaciela i zacisn rk na jego gardle, pozbawiajc Otwina oddechu. Krl berserkerw wytrzeszczy oczy i desperacko prbowa si podnie, ale elazny ucisk Sigmara trzyma go w przyklku. Paznokcie Otwina rozoryway Sigmarowi rami, ale ten ani na chwil nie rozluni straszliwego uchwytu. Sigmar unis Ghal-maraza nad gow. Pokryty runami mot zalni w socu gotowy do roztrzaskania czaszki turyngiaskiego krla. Bitewny zgiek zamar. Wojownicy obu armii rozumieli znaczenie starcia dwch gigantw. W tej chwili wayy si losy caej bitwy. Odgosy walki ucichy i wszystkie oczy skieroway si ku rodkowi pola bitwy i rozgrywajcemu si tam pojedynkowi. Sigmar opuci swj mot i pomg Otwinowi podnie si z klczek, wci jednak trzymajc jego szyj w elaznym ucisku, dopki nie ujrza, e nienaturalny blask szau bojowego znika z jego oczu. Gdy Sigmar puci go wolno, berserker wzi najpierw gboki oddech, po czym spojrza Unberogenowi w oczy bez ladu strachu czy wstydu. - To koniec, krlu Otwinie - powiedzia Sigmar tonem nieznoszcym sprzeciwu. - Masz wybr: y albo umrze. Wymie ze mn Przysigi Miecza. Zosta

czonkiem mojego braterstwa wojownikw, a razem zbudujemy ludzkie imperium i powstrzymamy nadchodzc ciemno. - A jeli odmwi? - wycharcza Otwin, ocierajc krew cieknc z kcika ust, ktre pogryz sobie w szale. - Wtedy wypdz ciebie i twj lud z tych ziem stwierdzi Sigmar. - Kady z mczyzn, ktrzy si tutaj stawili, zostanie zabity, twoje wioski spon, twoi potomkowie umr, a lamentom twoich kobiet nie bdzie koca. - Nie pozostawiasz mi wic wyboru - odpowiedzia Otwin. - Nie - zgodzi si Sigmar. - A wic jak bdzie? Pokj czy wojna? ycie czy mier? - Masz serce z kamienia, krlu Sigmarze odpowiedzia Otwin. - Ale, na bogw, bd dumny, mogc kroczy z tob drog wiodc do dworu Ulryka! - Czyli zoysz przysig? - zapyta Sigmar, wycigajc prawic w stron krla Turyngian. - Tak - odpowiedzia Otwin, ciskajc jego do. Tak zrobi. Krlewski dugi dom wypeni si muzyk, a tancerze miali si, wykonujc figury i obroty w rytm muzyki bbnw i dud. Z krokwi zwisay girlandy kwiatw, a w powietrzu unosi si zapach jaminu i wiciokrzewu. Sigmar obserwowa weselne tace z niezmcon radoci, cieszc si, e moe patrze na swoich wojownikw pochonitych zabaw, a nie walk. Po zwycistwie nad Turyngianami, wikszo

wojownikw z armii Sigmara powrcia do swoich domw, podczas gdy onierze stanowicy jej trzon pomaszerowali triumfalnie do Reikdorfu. Mimo e wielu ludzi musiao zgin, aby krl Otwin wreszcie zoy Przysig Miecza, Sigmar by zadowolony. Ulyo mu te, gdy ujrza, e wielu rannym uda si przey. Alfgeir zosta raniony lanc w bok, na szczcie zbroja uchronia go przed powaniejszymi obraeniami. Natomiast Pendrag straci trzy palce u lewej doni, gdy turyngiaski topr uderzy w drzewce sztandaru i zelizn si po nim. Mimo utraty palcw Pendrag nie wypuci sztandaru z doni i Sigmar jeszcze nigdy nie by tak dumny z brata miecza. Uzdrowiciel Cradoc uratowa pozostae palce Pendraga, ale wojownik do koca ycia bdzie nosi blizny przypominajce o krwawym zwycistwie nad Turyngianami. Wolfgart nie odnis w bitwie niemal adnych obrae. Trzeba byo mu tylko zaoy kilka szww na przedramionach i nogach. Gdy tylko medyk skoczy swoj prac, Wolfgart natychmiast ruszy w drog do Reikdorfu, gdzie stacjonoway gwne siy unberogeskiej armii. Tam czekaa na niego Maedbh i dzie po powrocie Sigmara do Reikdorfu tych dwoje kroczyo posypan kwiatami ciek w stron Kamienia Przysig, gdzie kapanka Rhyi zczya ich donie gazk jemioy o spiralnym ksztacie i wysuchaa obustronnych zobowiza do zachowania wiernoci i stara o potomstwo.

Sigmar pobogosawi zwizek, a Pendrag obdarowa nowoecw lubnymi podarkami. Maedbh otrzymaa zoty naszyjnik przepiknej roboty, a Wolfgart koszulk kolcz ozdobion wizerunkiem srebrnego wilka. Sigmar otworzy drzwi do dugiego domu i zaprosi do rodka wszystkich, ktrzy chcieli si cieszy szczciem nowoecw. Darmowe wino i piwo lao si strumieniami, dlatego gocie nie kazali na siebie dugo czeka. Wkrtce pojawili si te pieniarze, minstrele i opowiadacze sag, aby zabawia zgromadzonych. Sigmar taczy z wieloma miejscowymi dziewcztami, ale wymawia si przed zbytnim wcigniciem w zabaw i powraca na tron, aby obserwowa bawicy si lud. Teraz, gdy czu przyjemne ciepo w odku od wina i innych trunkw, mia wraenie, e od realizacji wielkiego marzenia dzieli go tylko krok. Tylko plemiona zamieszkujce najdalsze krainy pozostay poza granicami unii tworzonej przez Unberogenw. Na zachodzie byli to Jutonowie i Bretonowie, a na wschodzie Brigundianie i Ostagoci. Dalej na poudniowy wschd rozcigay si ziemie zamieszkae przez Menogotw i Merogenw, jednake zagadk pozostawao, czy plemiona te jeszcze istniej. Ich terytoria pooone byy niebezpiecznie blisko gr, gdzie wszystkie rodzaje krwioerczych orkw miay zwyczaj osiedla si i organizowa stamtd upiecze wypady. Sigmar umiechn si, patrzc, jak Maedbh i Wolfgart tacz w kole z przyjacimi, trzymajc rce na swoich ramionach. Siedzcy przy pobliskim stole

Pendrag wystukiwa stop rytm. Na lewej doni nosi opatrunek z pajczych lici. Nawet Alfgeir zosta wycignity na parkiet, gdzie Eoforth obtacowywa niezamne ciotki miejscowych dziewczt. Wszdzie sycha byo miech, a dobry nastrj udziela si wszystkim zgromadzonym, tak dzisiaj, jak i w cigu ostatnich dni. Dla ludu Sigmara nadeszy dobre czasy pokoju i dobrobytu, rado bya wic powszechna. Reikdorf w cigu ostatnich kilku lat nieustannie si rozwija, a wraz z odkryciem nowych rud zota i elaza w okolicznych wzgrzach, zdawao si, e nic nie jest w stanie powstrzyma postpu. W granicach murw miasta mona byo znale garbarnie, browary, kunie, tkalnie, farbiarnie, garncarnie, stajnie, myny, piekarnie i szkoy. Mieszkacy Reikdorfu byli liczni, zdrowi i dobrze odywieni. W miecie mieszkao ju ponad cztery tysice ludzi. Mimo e wiksza cz osady wci bya chroniona przez drewnian palisad, to przygotowano ju wikszo fundamentw pod kamienny mur, ktry mia chroni rozrastajc si unberogesk stolic. Sigmar nie mia jeszcze dwudziestu siedmiu lat, a ju osign wicej ni jego ojciec. Zachowa jednak na tyle rozsdku, eby zdawa sobie spraw, e, aby sign takich wyyn, trzeba byo stan na ramionach gigantw. Muzyka zmienia tempo, zwalniajc z szaleczego rytmu poprzedniej melodii do zawodzcego lamentu, ktry mwi o utraconej mioci i zapomnianych

marzeniach. Wrd taczcych utworzyy si pary, podczas gdy zasiadajcy za stoami przyjaciele wznosili toasty ku chwale tych, ktrzy przechadzali si ju wraz z Ulrykiem po jego dworze. Sigmar podnis si z tronu i niezauwaony wymkn si z dugiego domu tylnymi drzwiami. Pozostawiajc za sob witujcy tum, kroczy w stron zacienionego miejsca w pnocnej czci miasta, noc bya ciepa, a delikatne podmuchy wiatru przyjemnie chodziy skr, ktra zbyt dugo uwiziona bya w pancerzu. Oba ksiyce wieciy jasno i wysoko, a ich wiato powodowao, e sylwetka krla rzucaa krtki cie, gdy samotnie szed ulicami. Kilka psw wybiego za nim z sali, ale odprawi je krtkim gwizdniciem i klepniciem po grzbiecie. Im bardziej oddala si od centrum, tym mniej kamiennych budynkw mija. Wikszo zabudowa na obrzeach zbudowana bya z drewna i kryta strzech. Budynki stay blisko siebie, a Sigmar mija je jeden za drugim, kierujc si w stron tej czci murw, o ktrej wiedzia, e nie jest jeszcze ukoczona. Wok murw przechodziy patrole, ale Sigmar zna to miasto i wiedzia, jakim yje rytmem. Zna krok stranikw i ich rozkad patroli lepiej ni ktokolwiek inny. Przekroczenie murw i zniknicie w lesie otaczajcym Reikdorf, pozostajc przy tym niezauwaonym, nie stanowio dla niego problemu. Gdy znalaz si ju poza murami, Sigmara ogarno przedziwne uczucie wyzwolenia, tak jakby wewntrz murw by kim w rodzaju winia, ktry nie zdawa

sobie sprawy, e pilnujcy go stranicy dawno odeszli. Sigmar ruszy w gr ciek prowadzc przez wzgrza otaczajce Reikdorf. W pewnym momencie odwrci si i popatrzy na swj dom, janiejcy niczym latarnia morska pord ciemnoci. Wiatr nis ku niemu miech i muzyk. Sigmar umiechn si, wyobraajc sobie bawicych si ludzi. Marzenie o imperium, ktre wprowadza w ycie, sprawio, e Reikdorf by bezpieczny. Poczynione przez niego przygotowania pozwoliy Unberogenom wysun si na czoo plemion zamieszkujcych krainy na zachd od gr. Sigmar wiedzia jednak, e przed nim wci wiele pracy. Zwiadowcy ju zaczli przynosi wieci o wzrastajcej aktywnoci orkw w grach i byo tylko kwesti czasu, zanim zielonoskrzy powstan ze swoich ley i rusz dudnic fal w stron dolin, niosc ze sob zniszczenie i mier. To jednak by problem, ktrym mona si byo zaj nazajutrz. Dzisiejsz noc Sigmar mia zamiar powici na rozpamitywanie i al. Gdy zagbi si pomidzy drzewa, cieki i trakty stay si zupenie niewidoczne, ale Sigmar zna okolice Reikdorfu rwnie dobrze jak samo miasto. A ziemia ta znaa jego, witajc go tak, jak czowiek otwiera ramiona, gdy rusza na spotkanie starego, zaufanego przyjaciela. Sigmar przedziera si przez ciemne drzewa, odtwarzajc w pamici chwile minione dawno temu, kiedy kroczy t sam drog, peen ufnej wiary w przyszo. Usysza przed sob dwik pyncej wody i

wkrtce wynurzy si z zaroli na spokojnej polance, gdzie nieduy wodospad spada do byszczcej sadzawki, ktrej wody lniy, jakby kto rozsypa w nich diamenty. - Powinienem by polubi ci wczeniej - wyszepta, obserwujc jak wiato ksiyca odbija si w prosto wykonanym kamieniu nagrobnym na skraju sadzawki. Sigmar uklkn przed rzebionym kamieniem, a zy alu spyny po jego policzkach, gdy przywoa w pamici obraz ciemnych wosw Ravenny i jej radosnego umiechu. Pooy jedn do na kamieniu, a drug dotkn zotej zapinki do paszcza, ktr podarowa jej tego dnia, kiedy kochali si nad rzek. - A c to, krl Unberogenw nie wituje ze swoimi ludmi? - zapyta gos dobiegajcy ze skraju polany. Bd o ciebie pyta. Sigmar przetar twarz wierzchem doni i powsta. Obrciwszy si, ujrza wiekow kobiet o wosach koloru srebra i oczach poncych w pomarszczonej twarzy, kobiet ujawniajc mroczne sekrety i zakazan wiedz. - Kim jeste? - zapyta. - Wiesz, kim jestem - odpowiedziaa starucha. - Mj ojciec ostrzega mnie przed tob - powiedzia Sigmar, wykonujc znak rogw. - Jeste wiedm z Brackenwalsch. - C za niewdziczny tytu - prychna kobieta. Ludzie nadaj zowieszcze nazwy rzeczom, ktrych si obawiaj, a tym samym karmi tylko wasne strachy.

Czy baliby si mnie, gdybym zwaa si, powiedzmy, Radosn Dziewic? Sigmar wzruszy ramionami. - By moe nie, ale nie mona powiedzie, eby wnosia zbyt wiele radoci w nasze ycie. Czego chcesz, kobieto? Nie jestem w nastroju do dyskusji. - A to szkoda - odpowiedziaa niezmieszana starucha. - Sporo czasu mino, odkd miaam szans porozmawia z kim, kto ma w yciu wysze cele ni ciepy posiek i mikkie kobiece ciao. - Mw, czego chcesz, wiedmo - zniecierpliwi si Sigmar. - I po c ta niecierpliwo? Zupenie jak twj ojciec. atwo wpadajcy w zo i atwo obiecujcy co, co powinno si najpierw starannie rozway. Sigmar mia ju odej, zniecierpliwiony rozwlek gadanin czarownicy, ale ta wykonaa jeden gest doni i minie mu stay, a oddech zatrzyma si w pucach. - Zosta jeszcze chwil - zasyczaa. - Chciaabym z tob porozmawia, pozna ci. - Ale ja nie chc - odpowiedzia Sigmar. - Uwolnij mnie. - Ach, wiele czasu mino, odkd kroczyam pomidzy ludmi - kontynuowaa starucha. Zapomnieli mnie i dreszcze, o jakie ich przyprawiaam. Wysuchasz mnie, Sigmarze, i lepiej, eby sucha uwanie, bo nie zostao mi wiele czasu. - Niewiele czasu na co? - Wydarzenia nastpuj szybko po sobie i historia tworzy si z minuty na minut. To s dni krwi i ognia,

kiedy wykuwa si bdzie przeznaczenie wiata. Bardzo wiele zaley teraz od zachowania rwnowagi. - Dobrze wic - odpowiedzia zrezygnowany Sigmar. - Powiedz, co masz do powiedzenia, a ja bd sucha. - Wygrana bitwa z Turyngianami byo wspaniaym zwycistwem, ale przed tob wci jeszcze wiele pracy, mody Sigmarze. Pozostae plemiona musz si z tob sprzymierzy jak najszybciej, inaczej wszystko bdzie stracone. Musisz jeszcze raz wyruszy w podr. Brigundianie i ich wasalne plemiona musz zoy ci Przysigi Miecza, zanim nadejd pierwsze niegi, w przeciwnym razie nie doyjesz lata. - Moi ludzie dopiero co powrcili z zachodu zaprotestowa Sigmar. - Nie mog znowu ogosi poboru, a nawet gdybym mg, to i tak nie zdylibymy dotrze do krain Brigundian i pokona ich przed zim. Wiedma umiechna si, a umiech ten sprawi, e Sigmara przeszed lodowaty dreszcz. - Nie zrozumiae mnie. Powiedziaam, e to ty musisz po raz kolejny wyruszy w drog. Plemion poudniowego wschodu nie podbijesz za pomoc armii, a jedynie za spraw wasnej odwagi. - Chcesz, abym samotnie zapuci si w te dzikie tereny? - Tak, poniewa wysannicy Mrocznych Bstw podburzaj orki z gr do wojny. Bez wystarczajcej liczby plemion pod twym sztandarem, nie zdoasz ich powstrzyma i zielonoskrzy zniszcz wszystko, na co tak ciko pracowae.

- Widziaa to w swojej wizji? - zapyta Sigmar. - Pord wielu innych rzeczy - pokiwaa gow czarownica, rzucajc spojrzenie w stron nagrobka Ravenny. - Widziaa jej mier? - wysycza z wciekoci i niedowierzaniem Sigmar. - Moga mnie ostrzec! Starucha potrzsna gow. - Nie, poniewa niektre rzeczy wykuto w kamieniu, na ktrym spisana jest historia wiata i nie mog ich zmieni ani miertelnicy, ani bogowie. Ravenna bya niczym pomie wiecy, janiejcy przez chwil po to, by owietli ci drog, ale zaraz potem zdmuchnity, by mg t drog kroczy samotnie. - Ale dlaczego? - zada wyjanie Sigmar. Dlaczego los postawi na mojej drodze mio, tylko po to, by zaraz j mi odebra? - Poniewa byo to konieczne - odpowiedziaa wiedma i Sigmar mgby nieomal przysic, e usysza w jej gosie nutk wspczucia. - Aby kroczy drog, ktra zostaa ci przeznaczona, musisz mie si woli i cele daleko wykraczajce poza to, o czym marzy przecitny czowiek, ktry najchtniej zaszyby si w domu przy cieple ogniska. Musiao ci to spotka, aby by gotw zosta krlem. Ta kraina naley do ciebie i obiecae kocha j i tylko j. Pamitasz? - Pamitam - odpowiedzia gorzko Sigmar.

Rozdzia 17 Okowy zobowiza


Przed oczyma Sigmara rozcigaa si przestrze duo bardziej otwarta ni krlestwo Unberogenw i bardziej nawet paska ni rozlege asoborneskie rwniny. Tygodnie, ktre upyny, odkd wyruszy z Reikdorfu, day mu uczucie swobody. Decyzja o samotnej podry okazaa si cakiem suszna, mimo e pocztkowo wywoaa gwatowny sprzeciw pord jego najbliszych przyjaci, zgromadzonych w dugim domu. - To szalestwo - grzmia Alfgeir, gdy tylko Sigmar ogosi swj zamiar wyprawienia si samotnie do kraju Brigundian. - Czysty obd - zawtrowa mu Pendrag. Kiedy wycignito Wolfgarta z maeskiego oa, a wyglda przy tym jak zbity pies, doczy si do oglnego sprzeciwu. - Zabij ci. Sigmar cierpliwie wysuchiwa kolejnych pomysw na alternatywne rozwizania: dyplomatyczna misja poprowadzona przez Eofortha, szybka wojna zdobywcza, a nawet byskawiczny wypad do Siggurdheim w celu wymordowania caej brigundiaskiej szlachty. Ze spokojem wysucha kadej sugestii, ale jasno

przy tym zaznaczy, e tak czy inaczej, wyruszy samotnie na dzikie tereny, nie zwaajc, co na ten temat maj do powiedzenia jego przyjaciele i doradcy. Nie czu si komfortowo, speniajc yczenie wiedmy, ale musia przyzna, e w momencie, kiedy podj decyzj, aby jej posucha, wielki ciar spad mu z serca. Ciar, co do ktrego nawet nie zdawa sobie sprawy, e tak bardzo mu do tej pory doskwiera. Gdy poranek przeszed w popoudnie, Sigmar zgromadzi zapasy i wyruszy w kierunku wschodnich wrt Reikdorfu, opuszczajc stolic i ruszajc drog wiodc ku przeznaczeniu. Bracia miecza obserwowali go z murw i jak si potem okazao, nie tylko stamtd. Gdy wieczorem przygotowywa spory posiek z owsa i krliczego misa, krzykn w stron otaczajcych zaroli: - Cuthwin! Svein! Wiem, e tam jestecie, dlatego te przygotowaem wystarczajco duo jedzenia dla nas trzech. Chodcie tutaj, ogrzejecie si przy ogniu i zjecie co. Po kilku minutach dwch zwiadowcw wynurzyo si z lenej gstwiny i bez sowa zasiado do posiku. Gdy talerze opustoszay, Cuthwin oczyci garnek i talerze, po czym wszyscy trzej rozpostarli koce i uoyli si do snu pod czujnym okiem gwiazd wygldajcych spomidzy chmur. Gdy zwiadowcy si obudzili, Sigmara ju nie byo. aden z nich nie by w stanie ponownie trafi na jego lad. Sigmar szed, rozgldajc si po przepiknym

otoczeniu i czu, jakby dostpi przebudzenia. Ogrom otaczajcej go przestrzeni pozwoli mu odkry wewntrzne horyzonty, o ktrych do tej pory nie mia pojcia. Zbyt dugo przebywa w towarzystwie braci, dlatego teraz rozkoszowa si samotnym spacerem, ponownie odkrywajc, jak przyjemnie jest czu promienie soca na skrze i podmuchy wiatru na plecach. Ziemie Unberogenw zmieniy si w cigu ostatnich dziesiciu lat bardziej, ni mg przypuszcza. Na nizinach wyznaczono nowe dziaki na pola, a na wzgrzach pasy si liczne stada byda, owiec i kz. Odkrycie nowych kopalni rwnie przyczynio si do radykalnych zmian w krajobrazie. Mona byo przemierza kraj dzie za dniem i wci natyka si na lady cywilizacji, nigdzie nie znajdujc skrawka prawdziwej dziczy. Ziemie, na ktre wkroczy, byy zupenie inne. wiat mia tutaj ten sam ksztat, w jakim stworzyli go kiedy bogowie. Skaliste pagrki porozrzucane po rozlegych rwninach przeplatay si z wielkimi obszarami poronitymi wysok traw. W oddali na poudniowym wschodzie majaczyy ciemne szczyty gr, w ktre nieustannie biy byskawice. Surowa, pierwotna ziemia przemwia do Sigmara w sposb wykraczajcy poza ludzkie pojmowanie i nie do oddania sowami. Poczucie wolnoci pynce z przebywania na otwartej przestrzeni wraz z odciciem si od wszystkich wizw: braterstwa, rodziny i odpowiedzialnoci, sprawiy, e Sigmar poczu si swobodny i wolny jak ptak.

Obserwujc stado dzikich koni galopujcych przez rwnin, nagle im pozazdroci. elazne okowy obowizku poczyy go z unberogeskim ludem i wizj jego przyszoci. Ale tutaj, majc za towarzysza jedynie krajobraz, Sigmar poczu, e wizy te staj si luniejsze. Przez chwil w umyle pojawia si mu kuszca wizja ycia, ktre mgby przey nie dla innych, ale dla samego siebie. Odebrano mu moliwo ycia z Ravenn, ale wci by przecie jeszcze mody, a wiat dawa mu szans na zostawienie wszystkiego za sob, caej wojny i mierci. Mgby po prostu zej z kart historii i sta si... sta si nikim. Ale nawet rozkoszujc si t wizj, wiedzia, e nigdy nie podda si pokusie. Nie mgby opuci swego miejsca na wiecie i zawie nadziei, jak pokadali w nim ludzie. Bez niego ludzkie plemiona szybko zaczyby ze sob walczy, a wiat wkroczyby w mroczn er, krwaw er wojny i mierci. W przypadku kadego innego czowieka takie mylenie byoby tylko objawem pychy i zarozumialstwa, ale Sigmar wiedzia, e jeeli chodzi o niego, bya to czysta, naga prawda. Wiedzia rwnie, e pewn rol w podjciu przez niego takiej decyzji odegrao jego wasne ego. Kto nie chciaby by pamitany przez wieki? Kto nie chciaby sprawi, e przysze pokolenia wojownikw bd w nadchodzcych latach oddawa cze jego pamici lub opowiada legendy o stoczonych przez niego bitwach nad kuflem pienistego ale? O tak, zdecydowa, e on chciaby by wanie takim

czowiekiem. Mijay dni i tygodnie, a Sigmar zapuszcza si coraz gbiej na poudniowy wschd, coraz wyraniej dostrzegajc rysujce si w oddali grskie szczyty. Mimo e wci odlege o wiele kilometrw, te kolosalne, strzeliste iglice wznoszce si na skraju wiata wywoyway w nim poczucie realnego zagroenia, jakby miliony zoliwych oczu obserwoway go zza mrocznych grani, knujc plan zguby rodzaju ludzkiego. Niebo przecia fioletowa byskawica i Sigmar podzikowa Ulrykowi, e jego ziemie leay z dala od tych zowieszczych gr. aden czowiek nie zdecydowaby si dobrowolnie osiedli w takich warunkach, jeeli nie miaby ku temu dobrego powodu. Sigmar podczas swej wyprawy zdy zauway ju, e kraina obfitowaa w dobr, czarn ziemi zdatn pod uprawy. Jednak wymagao to na pewno olbrzymiej odwagi, aby przetrwa i rozwija si na ziemiach pooonych tak blisko penego niebezpieczestw grskiego acucha. Z kadym krokiem, z ktrym Sigmar zapuszcza si gbiej w krlestwo Brigundian, nabiera dla nich wikszego szacunku. Sigmar nie wiedzia prawie nic o Siggurdheim, nie liczc plotek, jakie usysza od wdrownych kupcw odwiedzajcych Reikdorf. Podobno siedziba krla Siggurda growaa nad okolicznym krajobrazem, poniewa zbudowano j na naturalnym skalnym

wzniesieniu, otoczonym gadkim, kamiennym murem. Kupcy opowiadali o krlu Siggurdzie, e jest inteligentnym wadc, sprytnym i dalekowzrocznym. Sigmar nie mg si doczeka spotkania z krlem. Kilkakrotnie sprbowa upewni si, czy poda waciw drog, zasigajc jzyka w wioskach, ktre odwiedza, aby uzupeni zapasy. Szybko jednak zorientowa si, e nie ma takiej potrzeby, poniewa bardzo wiele karawan podao na poudnie i dla kadej Siggurdheim stanowio ostatni przystanek. Jedyna rzecz, jak z pewnoci mona byo powiedzie o Brigundianach, to, e byli naprawd bogatym ludem. Mieli bardzo dobrze rozwinity handel z Asobornami, sprzedajc im ywno i rud elaza. Niektrzy nawet powiadali, e handlowali rwnie ziarnem z krasnoludami. Ktrej nocy podczas czwartego tygodnia podry Sigmar rozbi obz niedaleko maego strumyka u podstawy nieregularnego pagrka, ktry wznosi si nad okolic niczym samotny kurhan. Zbocza wzgrza stanowiy poprzewracane kamienne pyty, poronite dzikimi paprociami o rdzawych liciach. Gdy Sigmar uoy sw torb podrn na ziemi midzy glinianymi skorupami, aby zabra si za rozpalanie ogniska, usysza ruch w zarolach. Odkry w krzakach rodzin lisw, ktre szczerzyy na niego zby, prbujc go odgoni od nory, ale on zignorowa je, wic ostatecznie znikny w jamie. W cieniu jednej z przewrconych pyt Sigmar roznieci ogie i upiek na nim kawaek sarniny, ktr

kupi w ostatniej wiosce, jak odwiedzi. Miso byo twarde i ylaste, najwidoczniej myliwy wypuci strza, kiedy zwierz biego. Mimo wszystko posiek by smaczny i syccy. Sigmar nala troch wody do pytkiego naczynia i wypi j apczywie, a nastpnie poszed umy rce w strumieniu. Wrciwszy, wycign si na ziemi, za poduszk majc pancerz owinity w podrny paszcz. Spoglda w rozgwiedone niebo, wspominajc, jak niegdy oglda te same gwiazdy z Ravenn u boku. Wczeniej takie wspomnienia zwyky sprawia mu bl, ale teraz traktowa je jako cenny dar. Sigmar rzuci okiem na kamienn pyt, pod ktr si schroni, zauwaajc w rysach na powierzchni pewn regularno, ktrej wczeniej nie dostrzega. Blask bijcy od ognia owietla ska w ten sposb, e wyobienia, ktre Sigmar wczeniej wzi za skutki erozji, okazay si dzieem ludzkiej rki. Usiad i zacz si bliej przyglda kamiennej powierzchni, stwierdzajc, e znaki musiay zosta wyryte wieki temu, w dodatku w jzyku, ktrego nie zna. Przypominay troch pismo wymylone przez Eofortha i Pendraga. Sigmar zacz si zastanawia, kto mg zapisa t zapomnian wiadomo. Odgarn troch ziemi wok pyty i poodsuwa zarastajce j paprocie. Jego oczom ukazao si jeszcze wicej glinianych skorup i pordzewiaych ostrzy wczni. Coraz bardziej by przekonany, e rozbi obz porodku skarbca staroytnych artefaktw i obla go zimny pot, gdy zda sobie spraw, e pagrek, ktry

uzna za przypominajcy kurhan, w rzeczywistoci by kurhanem. Sigmar stop zamit odamki glinianych naczy, brzowe groty i poamane ostrza mieczy na jedn stert, zwracajc przy tym uwag na to, e bro nie przypominaa stylistyk adnej, jak do tej pory widzia. Ostrza mieczy byy proste u nasady, a zakrzywione na kocach. Materia, z ktrego wykonano rkojeci, dawno ju zbutwia, odsaniajc strzpy przegniej skry otaczajce metalowe trzpienie. Do kogo nalea ten grobowiec? Najwyraniej do wojownika lub do kogo, kto chcia by zapamitany jako wojownik. Od zoenia do grobu musiay min setki lat i Sigmar zastanawia si, czy kto w ogle pamita jeszcze imi zmarego. Dawno temu mogo by to miejsce spoczynku krla, ksicia bd wielkiego generaa - czowieka, ktry myla, e jego sawa w przeciwiestwie do niego samego, bdzie niemiertelna. Teraz byy to tylko ruiny niegdy wspaniaego grobowca zapomnianego wadcy, smagane przez zimne wichry na niezamieszkaych, brigundiaskich rwninach. Jakiekolwiek marzenia o niemiertelnoci bd wiecznej pamici u potomnych byy rwnie martwe, jak ten, ktry spoczywa w grobowcu. O tak, ludzie byli prn ras i Sigmar umiechn si, przypomniawszy sobie, e niedawno sam snu podobne marzenia. Czy za sto lat ktokolwiek bdzie pamita imi Sigmara? Czy co, z tego co osign, zostanie zapamitane a do koca wiata? By moe za tysic lat

jaki modzieniec rozbije obz w cieniu Sigmarowego grobowca i bdzie si zastanawia, co to za bohater spoczywa pod ziemi, bdc niczym wicej jak poywieniem dla robakw. Ta myl wpdzia go w przygnbienie. Klkn ponownie przy skalnej pycie, zdeterminowany, aby dowiedzie si, czyje ciao zoono w tym grobowcu, aby mc pomodli si za niego i powiedzie, e jest przynajmniej jeden czowiek, ktry o nim pamita. By moe kiedy kto zrobi to samo dla niego. Znaki wyryte na pycie byy zatarte i niewyrane, ale dziki wiatu rzucanemu przez poncy ogie, udao mu si po pewnym czasie odszyfrowa dziwny, kanciasty charakter pisma. Sigmar szybko nauczy si pisma Unberogenw, a tekst, ktry mia przed sob, przypomina je pod wzgldem budowy i ksztatu. By prawie pewien, e rozpozna stanowice liczn grup obrazkowe reprezentacje poj i rzeczy, ktre pogrupowane tworzyy wyrazy. Sigmar porusza bezgonie ustami, prbujc odczyta znaki, wodzc palcem po wyrytych w kamieniu literach. Gdy stara si zrozumie, co mwi, limi okolicznych drzew poruszy ciepy, suchy wiatr. W oddali zahuczaa sowa polujca na rwninie. Wtem przeszed go nagy dreszcz, gdy poczu emanujcy z gbin grobowca straszliwy gd, upiony sza zrodzony z niespenionych ambicji i wiecznego cierpienia. Sigmar zawy, gdy przed oczyma pojawia mu si wizja szkieletowego krla w zotej zbroi, lecego w

trumnie z jadeitu i ciskajcego par dziwnie wygitych mieczy. W oczodoach szkieletu pono zimne, niebieskie wiato, a wiejcy wiatr szepta imi zmarego. Rahotep... Wojowniczy krl Delty... Zwycizca mierci... Sigmar upad na plecy przed kamienn tablic, jakby odepchn go od niej ognisty pomie. W umyle mia wyryty obraz szkieletowego krla na czele potwornej armii nieumarych. Szkielety gigantycznych wojownikw stpay na czele zwartych szeregw wypowiaych, poszarzaych oywiecw, ktrzy zapeniali te ziemie a po sam horyzont. W martwych oczach kadego z wojownikw kroczcego ku wiecznemu potpieniu na rozkaz swego potwornego pana pono to samo straszliwe nienaturalne wiato. Nagle wizja zmienia ksztat i Sigmar poczu na twarzy podmuch gorcego wiatru i mia wraenie, e znajduje si ma spalonej piaskiem, bezbrzenej pustyni. Przerazia go myl, e armia, ktr przed chwil widzia, kiedy przemaszerowaa przez ziemie, ktre teraz s ojczyzn ludzi. Ktrego dnia mog tu powrci... Sigmar otrzsn si i szybko pozbierawszy swj ekwipunek, oddali si od staroytnego grobowca. Z kadym krokiem, ktry dzieli go od kurhanu straszliwego szkieletowego krla, czu, e opuszcza go okropne uczucie przeraenia ciskajce odek. Strach nie by uczuciem, do ktrego Sigmar by przyzwyczajony, ale widok oywionych zmarych

dotkn tej czci jego duszy, ktr dzieli ze wszystkimi miertelnikami. Tak jak kady czowiek najbardziej obawia si lodowatej pustki przeznaczonej dla tych, ktrzy nie mog dostpi wiecznego spoczynku. Dla unberogeskich wojownikw najwikszym zaszczytem byo zosta powitanym po chwalebnej mierci na dworze Ulryka. Natomiast skazanie na wieczne potpienie i tuaczk na ziemi jako bezrozumny ywy trup... Sigmar bieg przez ca noc, a do chwili, gdy pierwsze promienie wschodzcego soca wyjrzay zza grani wschodnich gr. Kolejne cztery dni, ktre upyny od rozbicia obozu w cieniu krlewskiego grobowca, miny Sigmarowi na szybkim marszu. Po drodze mija wiele gospodarstw i wiosek, a wreszcie dotar do Siggurdheim. Do stolicy Brigundian wiody rozliczne wyboiste drogi, ktrymi poruszay si wozy wypenione przernymi towarami. Wedug tego, co sysza Sigmar, Siggurdheim byo imponujcym miastem. Rzeczywicie byo wielkie, ale gra, na ktrej je zbudowano, ograniczaa jego dalszy rozwj. Zabudowania obronne zrobiy na Sigmarze dobre wraenie, ale zauway przy okazji, e wadca nierozsdnie zezwoli miastu rozrasta si poza ciany murw. Z daleka Siggurdheim wygldaa jak sterta koci chwiejca si nad pync w dolinie rzek i gotowa rozsypa si pod najlejszym dotkniciem. Tak wielkie miasto nie mogo si obej bez

rzemielnikw, ktrzy zasypali skalne zbocza mynami, farbiarniami i wityniami. Budynki wznosiy si na wskich wystpach, podpierane przez niezbyt pewnie wygldajce drewniane konstrukcje, a czasem po prostu zwisajce ze skalnych pek bez adnych zabezpiecze. Sigmar wszed na drog, ktra prowadzia do miasta, i znalaz si w otoczeniu tumu mczyzn oraz kobiet przernych narodowoci. Rozpozna asoborneskie tatuae, cheruseskie malunki i kraciaste paszcze Taleutenw. Pord narodowoci, ktre rozpozna, dostrzeg te przedstawicieli kilku nieznanych mu plemion, jak na przykad pospnych mczyzn o zacitych twarzach, odzianych w ciemne szaty. By moe to wanie byli Menogoci albo Merogenowie, bo kt byby radosny, yjc cay czas w zagroeniu? Zbliajc si do wrt, Sigmar cign paszcz podrny i zmieni go na czysty, czerwony paszcz, ktry wycign z torby. Udrapowa materia na ramionach i spi go zot zapink. Wielu przechodniw rzucao zachwycone spojrzenia na zot brosz, ale Sigmar samym spojrzeniem odstrasza potencjalnych zodziei. Wielu mijajcych go mczyzn byo uzbrojonych w krtkie, elazne miecze lub noe myliwskie, ale bya to zwyczajna bro. Dlatego te, gdy Sigmar wycign Ghal-maraza spod paszcza i opar go na ramieniu, w tumie da si sysze jk podziwu. Tak jak si tego spodziewa, ludzie obracali si w jego stron, po czym gapic si w zdumieniu odstpowali do tyu. Kroczy

midzy przechodniami, a oni rozstpowali si niczym fale. Ludzie znali Ghal-maraza i obawiali si go, wiedzc, e naley do krla Sigmara. Prawie kady, kto by kiedy w zachodnich krainach, sysza o potdze obydwu. Po chwili Sigmar kroczy w stron wrt w pojedynk. Zdumienie wywoane jego widokiem oraz majestat promieniujcy z krlewskiej sylwetki i potnej broni, utoroway mu drog tak skutecznie, jakby by poprzedzany przez stu heroldw. Stranicy u bram nosili elazne koszulki kolcze dobrej roboty, a ich brzowe hemy byy wypolerowane na bysk. Kady dziery dug wczni z byszczcym ostrzem w ksztacie licia oraz krtki miecz. Sigmar powstrzyma umiech, gdy ujrza, jak ich podejrzliwo zmienia si w niedowierzanie, a nastpnie w podziw, gdy wreszcie go rozpoznali. Nieliczni z nich, jeeli w ogle ktokolwiek, widzieli go wczeniej na wasne oczy. Ale jego prezencja, czerwony paszcz, spinka krasnoludzkiej roboty i potny mot bojowy mogy nalee tylko do jednego czowieka. Sigmar zatrzyma si przed wrotami Siggurdheim. - Jestem Sigmar, krl Unberogenw - przemwi. Przybyem, aby si spotka z waszym krlem. - Przybye tu samotne a z Reikdorfu? - zapyta krl Siggurd. Przy kadym ruchu jego szaty w jasnych kolorach spyway mikkimi fadami po sylwetce.

Materia wykoczono zot nici i mikkim futrem. Na krlewskiej gowie lnia zota korona wysadzana klejnotami. Wielki Dwr krla Siggurda nie przypomina bynajmniej zgrzebnej prostoty, jaka panowaa w reikdorfskim dugim domu, owietlonym jedynie przez blask paleniska. Tutaj ciany wyoono zotem i pomalowano barwnymi freskami przedstawiajcymi sceny bitewne i myliwskie. wiato wpadao do wntrza przez wysokie okna, co czynio pochodnie i latarnie zbdnymi, ale te sprawiao, e to miejsce nie nadawao si do obrony. Komnat wypeniao dziesitki onierzy i Sigmar by pod wraeniem dyscypliny panujcej w ich szeregach, gdy prowadzili go przez Siggurdheim w kierunku krlewskiego dworu. Miasto byo haaliwe, przez jego centrum przetaczay si chmary ludzi krzyczcych i usiujcych sprzeda naprdce wszystko, co si dao, od kosztownej zotej i srebrnej biuterii, do wieego misa czy ptna zafarbowanego na pikny kolor. Fundamentem miasta by handel. Kada ulica roia si od kupcw i wozw kupieckich przewocych dobra od bram do dokw lub na odwrt. Jednak mimo panujcego wok gwaru, Sigmar wyczu, e mieszkacw drczy jaka niewypowiedziana obawa. Odnosio si wraenie, e ludzie specjalnie staraj si wynajdywa sobie zajcia, gono mia si i targowa, eby nie musie myle o czajcym si gdzie bezimiennym strachu. Krl Siggurd by imponujcym mczyzn o posturze

i muskularnym ciele wojownika. Jego dugie wosy byy czarne, cho gdzieniegdzie przetykane siwizn, a oczy lniy mu sprytem, o ktrym Sigmar tyle si nasucha. Dworscy stranicy byli dobrze uzbrojeni i prezentowali si naprawd porzdnie, ale Sigmar w ich oczach rwnie dostrzega strach, ktrego przyczyny nie by na razie w stanie odgadn. - Rzeczywicie wyruszyem sam a z Reikdorfu odpowiedzia Sigmar na pytanie krla Siggurda. - Dlaczego? - zapyta Siggurd. - Taka podr, nawet gdy warunki sprzyjaj, jest co najmniej niebezpieczna, ale ruszy w ni samemu? Wiedzc, e orki szykuj si do najazdw? - Orki nie pojawiay si na ziemiach Unberogenw od adnych paru lat - odpowiedzia Sigmar. - Oczywicie, e nie, poniewa wasz kraj znajduje si daleko od gr. My tutaj, jednakowo, nie mamy tyle szczcia. - Wiem o tym - odrzek Sigmar. - I wanie dlatego przybyem na twj dwr, krlu Siggurdzie. Ludzkie ziemie rozcigaj si od gr na poudniu do oceanw na pnocy i zachodzie, a plemiona ludzkie, ktre zamieszkuj w tych granicach s ludem pobogosawionym przez bogw. Uprawiamy yzn ziemi, wychowujemy dzieci i gromadzimy si wok ognisk, eby sucha opowieci o mstwie. Ale zawsze znajd si tacy, ktrzy bd chcieli nam odebra, co nasze: orki, potwory, li ludzie. Zawizaem wiele przymierzy na pnocy, poniewa przedtem bylimy jak banda dzikich psw, walczcych midzy sob, podczas

gdy wilki naokoo nas rosy w si. To szalestwo, aby pozwala jakim maostkowym podziaom powstrzymywa nas przed zjednoczeniem, do ktrego jestemy przeznaczeni przez nasze wsplne dziedzictwo. W kadej wiosce wprowadziem prawo, e wszyscy ssiedzi musz pobiec na pomoc, gdy jeden z nich o ni zawoa, inaczej zgin. Wszyscy za jednego, bez wyjtkw. - Szlachetny sentymentalizm - stwierdzi Siggurd zstpujc z tronu i podchodzc do Sigmara. - Altruizm to pikna sprawa, krlu Sigmarze, ale w naturze czowieka ley dbanie o wasne interesy. Nawet jeeli jeden pomaga drugiemu, to zazwyczaj czyni tak z nadziej, e tamten hojnie mu si za to odpaci. - By moe - zgodzi si Sigmar. - Ale przypominam sobie, jak zeszego roku wybuch poar w stodole na skraju Reikdorfu. Budynek by nie do uratowania, ale ssiedzi waciciela robili, co mogli, aby mu pomc. - Nie chcieli, eby ogie przenis si na ich zabudowania - wytkn Siggurd. - Z pewnoci miao to znaczenie, przyznaj, ale kiedy ugaszono poar, ci sami ssiedzi pomogli wacicielowi odbudowa stodo. Czy mieli w tym jak korzy? Wszyscy mieszkacy Reikdorfu wiedz, e mog liczy na ssiadw, ktrzy wspomog ich w trudnych chwilach. Poczucie bezpieczestwa daje nam si. Tak samo rzecz ma si z plemionami. Wymieniem Przysigi Miecza z szecioma krlami pnocy i wszyscy nasi onierze walcz w jednej armii. Gdy lene bestie atakuj nadbrzene osady, unberogescy

ucznicy na koniach pdz do bitwy u boku endalskich wcznikw. Kiedy orki ze wschodu najedaj asoborneskie wioski, taleutescy wojowie i unberogescy topornicy wypdzaj ich z powrotem w gry. Siggurd zrwna si z Sigmarem i ten ujrza, e Ghalmaraz przycign krlewsk uwag. Wycign mot przed siebie, podajc go krlowi Brigundian. - Sia twego miecza jest mi znana, tak samo jak potga twoich sprzymierzecw - odpar Siggurd, biorc do rki mot i ujmujc trzonek w silnym ucisku. - Twoje ziemie s chronione przez tysice wojownikw, ktrzy z twego przykadu czerpi sw odwag. Polegasz na sile miecza, podczas gdy my, Brigundianie, opieramy si raczej na handlu i dyplomacji. Brigundiaskie farmy dostarczaj ywno dla Asobornw, Merogenw i Menogotw, sprzedajemy te zboe do krasnoludzkich browarw. To s nasi przyjaciele i dziki przymierzom z nimi, utrzymujemy pokj w naszym kraju. Sigmar potrzsn gow. - Nadejdzie czas, kiedy dyplomacja okae si bezuyteczna. Wrogowie wystawi tak liczb onierzy, e adne plemi nie stawi im czoa w pojedynk. Przycz si do mnie, wymiemy Przysigi Miecza, a nasi ludzie stan obok twoich niczym bracia. Wraz z plemionami poudnia bdziemy mogli by wreszcie zjednoczeni wszyscy razem jako ludzki nard. - Wszyscy musz trzyma si razem? - zapyta Siggurd, wrczajc Ghal-maraza z powrotem Sigmarowi.

- Tak. - I wszyscy musz odpowiedzie na woanie o pomoc jednego z nich? - Tylko czowiek bez honoru mgby odmwi potwierdzi Sigmar. Siggurd umiechn si i rzek: - Wic jako twj krl-brat, prosz ci o pomoc w pokonaniu straszliwego za, ktre nawiedzio mj kraj. - Mj miecz i mot s na twoje rozkazy odpowiedzia Sigmar. - C za zo pustoszy twoje ziemie? - Potwr z zamierzchych czasw - odpar Siggurd. Smoczy ogr. Gry na poudnie od Siggurdheim byy wrogie i mroczne. Postrzpione szczyty tony w kbach gronych chmur wirujcych wok nich. Powietrze byo mrone, ale po kilku godzinach wspinaczki skra Sigmara pokryta bya ju warstw liskiego potu. Powietrze byo tak naelektryzowane, e wosy staway dba mu na ramionach. W niedalekiej odlegoci od niego w skalne ciany uderzay pioruny kuliste, rozpryskujc dokoa chmar migoczcych wgielkw. Ciszy nie mciy adne odgosy dzikiej przyrody, nawet pisk ptakw. Jedynym dwikiem byo trzeszczenie poluzowanych fragmentw ska pod stopami Sigmara i echo niosce si po okolicy, gdy ktry z nich spada prosto w ciemne, ciche oczka wodne u podoa szczytw. Wiatr szeleci, wiejc midzy skalnymi szczelinami,

co sprawiao, e Sigmar mia nieprzyjemne uczucie, jakby gra jczaa, nic jaki koszmarny sen. Jego donie pokryy si krwi od ostrych ska, ktre kaleczyy skr na rkach, a spodnie i koszula cae byy w strzpach. Sigmar zostawi krla Siggurda i jego wojownikw u podna gry, daleko std, u brzegu wartkiej rzeki, ktrej rdo bio w sercu gr. Niegdy na nabrzeu staa spora osada, ale teraz nikt ju w niej nie mieszka. Kady budynek by zniszczony lub strawiony ogniem, a niczym nieusprawiedliwione okruciestwo tego czynu przypomniao Sigmarowi ruiny asoborneskiej wioski najechanej przez lene bestie. Gwna droga wiodca przez to, co zostao z wioski, pokryta bya osmalonymi kraterami, ktre przypominay pozostaoci po uderzeniach potnych byskawic. Sigmar poczu nerwowe podniecenie na myl o zmierzeniu si z istot, ktra wadaa tak si. Wtedy przypomnia sobie przywdc lenych bestii i sposb, w jaki uywa czarnej magii, aby ciska miercionone pioruny. Tamten potwr zgin od ciosu tego mota bojowego i tak te stanie si i z t plugaw istot. Z nieba zacz pada drobny, zacinajcy deszcz, ktry sprawi, e kontury zabudowa stay si szare i rozmazane, a take podkreli panujc tu atmosfer opuszczenia. Sigmar dostrzeg, e wiele domw nie zostao po prostu spalonych, ale budynki zmiadono, uywajc nie mota czy topora, a brutalnej siy. - To miejsce zwao si kiedy Kraelheim - wyjani

ze smutkiem Siggurd. - Jest to jedna z osad zniszczonych przez besti. Wielu uwaa, e bya to jedna z pierwszych brigundiaskich wiosek. Tutaj urodzili si i wychowali moi rodzice. - I wszystko tutaj to sprawka smoczego ogra? zapyta z przeraeniem Sigmar. - Jednej istoty? - Tak - skin gow Siggurd. - Krasnoludy zw go Skaranorak. Mwi, e potrafi kruszy gazy w py, a jego szpony przecinaj nawet runiczn zbroj. Moi tropiciele podejrzewaj, e potwr zosta sprowadzony z wntrza gr przez zabjcw krla gr, a teraz poywia si na nas. - Czy wysae oddziay, ktre miay pokona besti? - Tak, ale aden nie powrci - odpar Siggurd. - Mj syn poprowadzi ostatni ekspedycj i teraz dr o jego ycie. - Zabij tego Skaranoraka dla ciebie, krlu Siggurdzie - przysig Sigmar, wycigajc do. - Pokonaj go, a bez wahania zo Przysig Miecza obieca Siggurd, ciskajc jego prawic. - A take przysigi Menogotw i Merogenw. - Moesz skada przysigi w ich imieniu? - Mog - odpowiedzia Siggurd. - Zabij besti, a staniemy si czci twego wielkiego imperium. Sigmar rozpocz misj od tego, e odnalaz ma ryback dk, wci zdatn do eglugi i za jej pomoc przeprawi si na drug stron rzeki. Wyldowawszy na przeciwnym brzegu, rozpocz wspinaczk. Teraz po paru godzinach, gdy podmuchy lodowatego wiatru przelizgiway si przez pionowe pknicia w skale,

Sigmar by przemarznity do szpiku koci i czu si, jakby go kto owin w polane wod i momentalnie zamarzajce koce. Znalaz schronienie przed wiatrem i deszczem w zacienionym wgbieniu znajdujcym si pod wystajcym skalnym wystpem. Uoy stert z nielicznych kawakw drewna, jakie udao mu si znale, i rozpali ogie. Sabo pegajce pomyki sprawiy, e jego ciao troch odtajao, ale o prawdziwym cieple nie byo mowy. Stara si zachowa czujno, ale gr brao zimno, senno i zmczenie wraz z przytaczajcym uczuciem rozpaczy wiszcym nad grami niczym caun. Nadchodzi ju wit, gdy Sigmar otworzy oczy. Gwiazdy znikay z nieba, a gdzie z oddali nioso si aosne wycie. Nie by to z pewnoci wilk, ale co o wiele bardziej niebezpiecznego i nienaturalnego. Sigmar nie wiedzia, jak dugo spa, ale ogie w zasadzie wygas, a koczyny znw mia zlodowaciae. Doda do ognia troch podpaki i rozcign nogi, starajc si rozmasowa napite minie ud i ramion przed wyruszeniem w dalsz drog. Po rozlunieniu mini ogrza paszcz nad ogniskiem i przeu kawaek wdzonego misa, ktre wzi ze sob. Napi si wody ze skrzanego bukaka, poniewa nie ufa strumieniom toczcym swe ciemne wody po skalnych zboczach. - Czas w drog - powiedzia sam do siebie, a gry drwico powtrzyy jego sowa dudnicym echem. Sabe wiato dnia rozjaniao chmury, rzucajc

rozproszony blask na ponure, niegocinne szczyty. Sigmar podupad na duchu, widzc, jak niewielki odcinek udao mu si wczoraj pokona. Przepywajce chmury kryy przed nim prawdziw wysoko szczytw, ale za to pozwalay przyjrze si krajobrazowi rozcigajcemu si na pooonych niej rwninach. Na przemian zielone i zote kwadraty pl przeplatay si z lasami, ktre zdaway si wzywa Sigmara do siebie. Westchn na wspomnienie trawy pod stopami i zapachu kwiatw. Przygldajc si poaciom piknej ziemi, nie dziwi si, dlaczego bestia zamieszkujca te przeklte gry rwnie chciaa si tam osiedli. Przez reszt dnia Sigmar wspina si wci wyej i wyej, wyznaczajc sobie granice i przekraczajc je, chocia zdawa sobie spraw, e dawno powinien zawrci. Za kadym razem, gdy znajdowa si u skraju wytrzymaoci, sysza w gowie gos ojca. - Wszystko opiera si na przysigach, Sigmarze szepta Bjrn z dworu Ulryka. - Dotrzymuj tych, ktre zoye, a inni pod za twym przykadem. Sigmar wspina si wic dalej. Drugiego dnia wspinaczki wit wsta deszczowy, a Sigmar, przecignwszy swoje zmaltretowane ciao przez szczelin midzy gazami, poczu, e puca pon mu ywym ogniem. Opad na kolana, amic rozrzucone na ziemi kawaki drewna. By wdziczny losowi, e udao mu si na chwil schroni przed zdradzieckim wiatrem i postanowi przez moment odpocz przed

wyruszeniem w dalsz drog. Kiedy oddech mu si uspokoi, zda sobie spraw, e sterta drewna, na ktra si osun, bya w istocie kupk kruchych, wyblakych koci. Zrozumiawszy to, natychmiast podwoi czujno i aby si uspokoi, pooy do na trzonku Ghal-maraza. Mot by ciepy i Sigmar czu, e bro rozgrzewa zo, tak jakby wyczuwaa znajdujcego si w pobliu odwiecznego wroga. Starajc si zachowa spokj, Sigmar rozejrza si po okolicy. Szeroki kanion, osmalony od uderze byskawic, zarzucony by olbrzymimi pytami z lnicego kamienia, ktre wieki temu poodpaday ze zboczy, tworzc wielowarstwowe dno doliny, wypenione teraz mnstwem roztrzaskanych czaszek i koci. Po lewej stronie ziaa mroczna przepa, spogldajc w ktr nie sposb byo dojrze dna, jedynie wirujce oboki tawej mgy. Na wprost znajdowao si wejcie do jaskini, przed ktrym leao z tuzin zmasakrowanych zwok. Wikszoci z nich brakowao koczyn, innym gw, wszystkie zostay czciowo poarte. Nagle powietrze a zatrzeszczao od wypeniajcej je energii, sprawiajc, e krople padajcego deszczu wyparowyway z sykiem, zanim zdyy dotkn ziemi. Sigmar spostrzeg, e wok obucha Ghal-maraza gromadz si bkitne pomienie. Usysza przeraliwy trzask kruszonej skay i spojrza w stron wejcia do jaskini, z ktrej wanie wynurza si potwr z jego najgorszych koszmarw: Skaranorak.

Rozdzia 18 Skaranorak
Smoczy ogr, przedstawiciel jednej z najstarszych ras na wiecie. Sigmar sysza starcw rozprawiajcych o smokach, ktre zamieszkiway gboko w grach, raz widzia nawet zakonserwowane zwoki potnego wojownika, ktre objazdowy sztukmistrz pokazywa za drobn opat jako ciao ogra. Nic jednak nie przygotowao go na spotkanie z przeraajcym Skaranorakiem. Bez wtpienia byo to stworzenie z krwi i koci, ale przy tym wydawao si wytrzymalsze, starsze i potniej zbudowane ni gry, w ktrych miao swe lee. Jego masywne ciao, ukryte pod zimowym paszczem, byo potwornie znieksztacone i pokryte skr o odpornoci elaza. Przeraajc gow wieczya korona z byskawic. Dolna poowa ciaa miaa kolor rdzy, bya niezwykle uminiona i pokryta usk, jak u gigantycznego jaszczura. Potne nogi, o nienaturalnie wygitych stawach, uzbrojone byy w poke szpony, ktre kruszyy liskie od deszczu skay niczym najostrzejsze miecze. Bestia cigna za sob wijcy si smoczy ogon, najeony a po sam koniec elaznymi kolcami, z ktrych tryskay bkitne iskry. Dolna cz ciaa

potwora, przypominajca smocz, czya si z grn poow, ktra z kolei przywodzia na myl potnie zbudowanego mczyzn o miniach z elaza i skrze podziurawionej kolczykami i kolcami. Z grubych nadgarstkw potwora zwisay olbrzymie acuchy i Sigmar zacz si zastanawia, kto mgby by takim gupcem, eby sprbowa uwizi smoczego ogra. Przez pier bestii przebiegay linie mrocznych tatuay, ktre sprawiay wraenie, jakby wykwitay bezporednio pod skr. Grzywa zmierzwionych wosw, zesztywniaych od zakrzepej krwi, pokrywaa ciao giganta od czaszki a do poowy plecw. Gowa ogra w przeraajcy sposb przypominaa ludzk. Rysy byy groteskowo wyolbrzymione, a oczy, nos i usta bardzo oddalone od siebie, ale wci dao si odnale podobiestwo do czowieka. Olbrzymi nos potwora wyglda, jakby zosta kiedy zmiadony silnym uderzeniem, a potworne usta nigdy si nie zamykay ze wzgldu na wystajce z nich zakrwawione ky olbrzymich rozmiarw. Pod zmarszczonymi brwiami pony oczy, jarzce si tak niepojtym i pradawnym zem, e Sigmar z trudem dawa wiar, i nale do ywej istoty obserwujcej swoje terytorium. Sigmar by pewien, e bestia wyczuwa jego obecno, co wicej stara si go teraz zlokalizowa. Spaszczony nos ogra marszczy si, prbujc oddzieli jego zapach spord tysicy fetorw atakujcych nozdrza. Potwr schyli si i unis z ziemi potny topr o

dwch ostrzach. Sigmar zadra ze strachu, widzc gigantyczne ostrza. Tak broni mona byo przepoowi db jednym ciosem! - Ulryku, daj mi si - wyszepta i natychmiast tego poaowa. Bestia momentalnie skoczya w stron jego kryjwki, mimo e z pewnoci nie moga go usysze poprzez jednostajny szum deszczu i brzmice w oddali uderzenia gromw. Smoczy ogr wyda z siebie oguszajcy ryk, ktry odbi si echem od cian kanionu, po czym zaatakowa. Jak na tak wielkie stworzenie porusza si z niesamowit prdkoci, kruszc przy tym stojce na drodze skay. Sigmar zobaczy zabjcz furi ponc w jego oczach. Podnis si szybko na nogi i uskoczy na bok w chwili, gdy bro Skaranoraka uderzya w ska obok niego. Sia ciosu posaa dookoa deszcz odamkw i rozupaa gaz na p. Bestia zamachna si toporem ponownie, a Sigmar rzuci si pasko na ziemi. Kilka centymetrw bliej, a ostrze przeszoby przez niego od gowy a po ldwie. Sigmar przetoczy si na bok i zamachn Ghalmarazem w nieosonity bok Skaranoraka. Mot odbi si od elaznej skry potwora. Zerwa si na nogi i wymierzy cios powyej, w blade ciao niepokryte smocz usk, ale to uderzenie okazao si rwnie nieefektywne. Smoczy ogr zamierzy si nog i Sigmar polecia w powietrze, ldujc na pogruchotanych, na wpzjedzonych zwokach. Przetoczy si z zakrwawionego

ciaa i potrzsn gow, starajc si przezwyciy dzwonienie w uszach i oszoomienie, ktre go ogarniao. Niedaleko uderzy piorun. wietlista wcznia wbia si w ziemi i z tego miejsca strzelay w powietrze bkitne iskry. Deszcz bezustannie bbni o ziemi i Sigmar mgby przysic, e wraz z nadejciem gromu sysza daleko w grach potpieczy miech. Smoczy ogr ponownie zaatakowa, ale tym razem Sigmar by przygotowany. Jeszcze raz w ostatniej chwili uchyli si przed ciosem topora, ktry uderzy w ska obok niego. Zaraz po tym, jak ostrze wbio si w gaz, Sigmar doskoczy do Skaranoraka i uderzy go motem w pier, sprawiajc, e bestia zawya z blu. Niestety, ldujc z powrotem na ziemi, straci rwnowag na liskiej powierzchni i upad na skay. Sekund pniej Skaranorak wyprowadza w jego stron cios toporem. Sigmarowi udao si przetoczy poza krawd skalistego cypla i opa na pooone niej pyty. Bestia zdoaa chwyci ju tylko za krawd skay, zostawiajc na niej odcisk szponw. Sigmar bieg, szukajc schronienia, a zauway las skalistych iglic, rozrzuconych obok siebie niczym ciemne stalagmity, ktre czasem znajduje si w jaskiniach. By moe walczc midzy nimi bdzie mia przewag, bo na rwninie niestety nie dysponowa adn. Odwrci si, czujc narastajce napicie w powietrzu i upad na plecy, gdy, niczym ryk rozwcieczonego boga, zadudni oskot gromu, a wietlista wcznia

byskawicy rozdara niebo sw niewyobraaln jasnoci. Grom uderzy prosto w pier potwora, a pocztkowa rado Sigmara wkrtce zmienia si w przeraenie, gdy zauway, jak piekielne moce dodaj bestii si. Oczy ogra zapony blaskiem, a ogie byskawicy zacz pyn w jego yach, tak jakby cay zosta uksztatowany z czystej burzowej furii. Bestia zeskoczya za Sigmarem i ziemia a si zatrzsa, gdy stwr dotkn powierzchni. Sigmar nigdy wczeniej nie walczy z podobnym wrogiem i w tej chwili instynkt mwi mu, eby ucieka przed t przeraajc moc, bo z pewnoci aden czowiek nie moe si mierzy z tak besti i przey. Sigmar jednake jeszcze nigdy nie uciek przed adnym ze swych wrogw. Co wicej, ze strachu czerpa teraz swoj si, bo czyme byaby odwaga bez strachu? Wyprostowa si i unis mot, czekajc a bestia podejdzie bliej, poruszajc si ostronie i niepiesznie, niczym czajcy si wilk. Sta nieustraszenie przed zbliajcym si potworem. Smoczy ogr, zauwaywszy go, zawy i po raz kolejny zaatakowa, ciosem topora rozupujc jedn ze stalagmitowych wie na drobne odamki. Sigmar cofn si, gdy bestia kolejnym ciosem posaa dookoa jeszcze wicej kamykw. Sigmar zaryzykowa spojrzenie w ty, prowadzc Skaranoraka gbiej w las stalagmitw. Zauway, e znajdowali si niedaleko bezdennej otchani, a spoza jej

krawdzi wydostaway si kosmyki trujcego, tawego dymu. Spostrzeg rwnie, e zaczyna mu brakowa miejsca do wycofywania si. Ryki potwora zaguszay dudnienie grzmotw, ktre uderzay tak szybko jeden po drugim, e zdawao si, jakby to jaki demoniczny bbniarz uderza w dach wiata. Migoczce byskawice co chwila rozwietlay niebo, a deszcz bi w skay z tak intensywnoci, jakby w krlestwie bogw dno zaamao si pod oceanem. Sigmar chwyci za mot bojowy, wiedzc, e szybko musi wykona jaki ruch, poniewa lada moment skocz si zapasy si, ktre mu zostay. Wspinaczka do tego miejsca a z kraju Brigundian niemal zupenie go wyczerpaa, a zaraz potem zosta zaatakowany przez tego potwora... Smoczy ogr z brutaln si przecisn si pomidzy dwoma stalagmitami i wznis topr w celu zadania ciosu. Sigmar przeskoczy w stron przewrconej skalnej iglicy, chwil po tym, jak ostrze poleciao w d, a gdy potwr chcia trafi go ponownie, Sigmar rzuci si na niego, skaczc nad wyprowadzonym ciosem. Uderzy w pier bestii, woln rk szukajc oparcia. Zacisn palce na jednym z elaznych piercieni, ktrymi przedziurawione byo cielsko ogra. Trzymajc si mocno, opar stopy o brzuch potwora i uderzy Ghalmarazem w jego twarz. Skaranorak przeraliwie zawy z blu, powodujc zejcie z gr skalistych lawin, po czym wierzgn, starajc si zrzuci napastnika. Sigmar jednake mocno

zaciska palce na elaznym piercieniu i ponownie uderzy w twarz ogra, wydobywajc z niego nowy jk wciekoci. Tryskajca wok krew poplamia Sigmara i wkrtce wyda on z siebie okrzyk triumfu, widzc, jakich potwornych zniszcze jego bro dokonaa na twarzy wroga. Ciao wok oczu zmienio si w krwaw miazg, a krew cieka niczym zy po pogruchotanych kociach policzkowych. Smoczy ogr stan dba, a Sigmar stara si ze wszystkich si utrzyma na swej pozycji, podczas gdy bestia zaatakowaa go szponiastymi apami. Gdy pazury potwora zanurzyy si w jego plecach, zobaczy ciemno przed oczami i poczu piekcy bl. Wypuci piercie z palcw i upad, krzyczc z potwornego blu, podczas gdy krew laa si z ran strumieniami. Potwr sta nad nim, wciekle wymachujc apami, wyjc oguszajco i wywracajc stalagmity. Sigmar zagryz zby z blu, ale podnis si, zataczajc si nieco, gdy poczu jak opuszczaj go wszystkie siy. Olepiony potwr rzuca si wciekle, rwnie doprowadzony do szalestwa z blu. Sigmar obrci si, szukajc najbliszej skalnej wiey, czujc jak oczy zasnuwaj mu si mg. Wspi si wyej, niepomny na padajcy deszcz i mocne podmuchy wiatru, ktre w kadej chwili mogy go strci w d. Szponiasta apa uderzya w ska tu obok niego. Pazury pozostawiy w kamieniu gbokie rysy, a Sigmar straci rwnowag. Skaa zadraa od uderzenia, a on

desperacko prbujc zapa si czegokolwiek, zawis, trzymajc si jedn doni skalnego wystpu. Zakrwawiona twarz Skaranoraka znajdowaa si zaledwie kilka centymetrw od jego wasnej, ale w tej pozycji nie by w stanie wyprowadzi ciosu. Szpony signy po niego, ale Sigmarowi udao si wspi wyej, omijajc apska obmacujce ska w poszukiwaniu jego ciaa. Kolejne byskawice rozwietlay niebo, ale uderzay w ziemi bez adnego konkretnego celu, tak jakby nie mogy suy ju duej smoczemu ogrowi, gdy olepiony nie potrafi ich nakierowa. Sigmar podcign si na spaszczony szczyt skay i lea pasko na brzuchu. Dudnice odgosy furii Skaranoraka powodoway, e gaz trzs si jak trzcina na wietrze. Wok obucha Ghal-maraza gromadziy si bkitne pomienie, a Sigmar przypomnia sobie byskawice uderzajce chwil przed tym, jak trzy lata wczeniej zabi przywdc lenych bestii. Przepyna przez niego moc i poczu w kociach i miniach niebiask energi, dodajc si oraz osabiajc bl w ranach. Tu pod nim Skaranorak rozdziera powietrze szponami, ale poniewa by olepiony, jego ataki byy przypadkowe i chaotyczne. Sigmar nie czu litoci dla potwora, poniewa by stworzeniem o nienaturalnym pochodzeniu, poczeniem spaczonych bestii, odwiecznych wrogw jego rasy. Grom uderzy w zbocze kanionu, a niebo po raz kolejny przeszya byskawica. Sigmar unis Ghal-

maraza i powsta na ca wysoko. wiato pioruna owietlio na chwil sylwetk bestii i ryczc paszcz zwrcon ku Sigmarowi. Z wrzaskiem wciekoci na ustach Sigmar zeskoczy ze skay z uniesionym wysoko Ghal-marazem w tej samej chwili, gdy topr Skaranoraka uderzy w stalagmit i rozupa go na kawaki. Sigmar wyldowa na ramieniu bestii i trzymajc trzonek w obu doniach, zamachn si motem w czaszk ogra. Wkadajc w cios ca swoj si i furi, Sigmar wbi pokryty runami obuch Ghal-maraza prosto w skro Skaranoraka i zanurzy go w tym, co pozostao z mzgu potwora. Jk agonii wydobywajcy si z paszczy bestii ucich, a olbrzymie ciao, upadajc, zmiadyo kilka kolejnych stalagmitw. Sigmar chwyci za spltan grzyw potwora, obserwujc agonalne drgawki bestii. Potwr lea na ziemi pord pokruszonych ska, a z Sigmara uchodzi bitewny sza, gdy przelizgiwa si pomidzy ruinami pozostaymi po tym epickim pojedynku. Z licznych ran laa si krew, a Sigmar jkn z blu poczonego z triumfem, gdy w peni zda sobie spraw, jakiego czynu wanie dokona. Spomidzy zakrzywionych kw wydostao si ostatnie tchnienie i smoczy ogr umar. Wraz z jego mierci ucichy gromy i deszcz przesta pada. Sigmar lea poraniony i posiniaczony midzy odamkami skalnych iglic, gdy zauway, e mawka sabnie, a niebo, do tej pory zasonite ciemnopurpurowymi

chmurami, zaczyna si przejania. Sigmar przewrci si na brzuch i jczc z blu, uy trzonka Ghal-maraza, aby si podnie na kolana. Cielsko smoczego ogra leao nieruchomo i pomimo blu przeszywajcego ciao, Sigmar umiechn si. mier potwora oznaczaa, e oto kolejne trzy plemiona zjednocz si pod jego sztandarem. - Bye godnym przeciwnikiem - powiedzia Sigmar, skadajc tym samym cze duchowi potnej bestii. Soce przedaro si przez chmury i nad szczytami zalni snop zotego wiata. Jadc kamienn drog, ktra wia si midzy wzgrzami w okolicach Reikdorfu, Sigmar z ukontentowaniem rozglda si po zalanych socem polach dojrzewajcej kukurydzy. W cigu dwch miesicy, ktre upyny od momentu, gdy opuci stolic, ziemia odwdziczya si za ludzk trosk i wydaa obfite plony. Gdy rozglda si dookoa, widzia rozliczne wioski i gospodarstwa porozrzucane po okolicznych wzgrzach. Soce grzao plecy rolnikw pochylonych nad prac w polu. Sigmar by dumny z tego, co udao si osign jemu i jego ludziom, i mimo e zdawa sobie spraw, i nadchodz cikie czasy, to teraz po prostu rozkoszowa si panujcym tu spokojem i dobrobytem. Po pokonaniu potwora Sigmar odpocz jeden dzie, eby odzyska siy, a nastpnie wyci z paszczy smoczego ogra wielkie ky. Dugim myliwskim noem zdj z jego cielska smocz skr pokryt elaznymi

uskami. Powrciwszy do brigundiaskiego obozu rozbitego w pobliu rzeki przepywajcej przy zrujnowanej wiosce Kraelheim, zasta krla Siggurda i jego onierzy pogronych w rozpaczy. Na widok Sigmara i trofew, ktre ze sob przynis, krl Brigundian zapaka z radoci. - Mylelimy, e zgine - tymi sowami przywita Siggurd Sigmara, gdy ten przekroczywszy rzek, znalaz si w obozowisku. - Nieatwo mnie zabi - odpowiedzia Sigmar, z trudem apic oddech po mczcym zejciu z gry. Sigmar wycign przed siebie zakrwawione ky i ofiarowa je Siggurdowi. Krl Brigundian przyj dar i potrzsn gow ze zdumieniem i alem. - W pojedynk udao ci si dokona tego, czego nie udao si naszym najlepszym wojownikom - powiedzia Siggurd. - Opowieci o twej odwadze i mstwie nawet w poowie nie oddaj rzeczywistoci. Sigmar sign do kieszeni zaszytej w paszczu i wycign z niej may, zoty przedmiot. Poda go Siggurdowi ze sowami: - Znalazem to w legowisku bestii i pomylaem, e powinienem ci to zwrci. Siggurd przyjrza si przedmiotowi lecemu na doni Sigmara, a jego twarz zmarszczya si w grymasie blu. - Piercie krlw brigundiaskich - powiedzia. Piercie mojego syna. - Przykro mi - rzek Sigmar. - Zbyt dobrze znam bl spowodowany utrat bliskiej osoby. - By naszym najlepszym i najdzielniejszym

wojownikiem - powiedzia Siggurd, starajc si opanowa wzruszenie ze wzgldu na otaczajcych onierzy. Wzi krlewski piercie z rk Sigmara, po czym wyprostowa si, cign opatki i zapatrzy si w stron gr, biorc przy tym gboki, uspokajajcy oddech. - My, Brigundianie, jestemy dumnym ludem, Sigmarze - odezwa si wreszcie Siggurd. - Ale nie zawsze jest to dobra cecha. Gdy po raz pierwszy stane przed moim obliczem, chciaem wykorzysta okolicznoci, aby si ciebie pozby. Nie chciaem zosta wcignity w to, co uwaaem za prb wzicia w niewol wszystkich plemion pod sztandarem piknych sw i wzniosych idei. Ale kiedy zgodzie si wyruszy do walki ze Skaranorakiem, zdaem sobie spraw, e twoje sowa byy szczere, a ja zachowaem si niezwykle samolubnie. - Teraz to nie ma znaczenia - odpowiedzia Sigmar. yj, podczas gdy bestia zgina. - Nie - zaprotestowa Siggurd. - To ma znaczenie. Wysaem ci na samobjcz misj i czekaem tutaj, targany poczuciem winy, e dopuciem si tak okrutnego uczynku. Sigmar wycign do w stron brigundiaskiego wadcy i powiedzia: - W takim razie pozwl Przysidze Miecza zmy ca z histori stosunkw midzy Unberogenami a plemionami z poudniowego wschodu. Zacznijmy od nowa i od tej pory traktujmy si jak przyjaciele i sojusznicy.

Na twarzy Siggurda malowa si bl, ale krl umiechn si. - Niech i tak bdzie. Nastpnie opucili smutne ruiny Kraelheim i wyruszyli w drog powrotn do Siggurdheim, gdzie olbrzymie ky zabitego ogra zostay umocowane na wielkim podium dla upamitnienia wspaniaego zwycistwa Sigmara. On sam przez tydzie odpoczywa i leczy rany, a wreszcie do Siggurdheim zajechali krlowie najdalej pooonych ziem. Henroth z Merogenw mia potn postur, dug, rozwidlon rud brod i twarz poznaczon licznymi bliznami. Z jego skroni zwisay gste warkocze, mia wzrok twardy jak krzemie i niezwykle mocny ucisk. Sigmar polubi go od pierwszej chwili. Krl Menogotw, Markus, by szermierzem o gadko wygolonej gowie i nieco wilczych rysach twarzy, w ktrej pony podejrzliwe oczy. Pocztkowo odnosi si do Sigmara do chodno, ale gdy ujrza ky smoczego ogra, Siggurd nie musia go dwa razy namawia do zoenia Przysigi Miecza. Czterech krlw skrzyowao ostrza nad kami Skaranoraka i przypiecztowao swj pakt, skadajc ofiar Ulrykowi, ktry by reprezentowany przez miejskich kapanw. Po trzech dniach ucztowania Markus i Henroth wyprawili si z powrotem do swych krlestw, poniewa niebezpieczestwo ze strony orkw byo wci ywe i nie mogli na zbyt dugo opuszcza pola bitwy. Przed odjazdem goci Sigmar obieca im, e

unberogescy wojownicy wspomog ich w tych walkach, po czym obserwowa z najwyszej wiey w Siggurdheim jak jego nowi bracia miecza oddalaj si galopem w stron gr. Nastpnego dnia o wicie Sigmar poegna si z Siggurdem i zacz przygotowywa si do powrotu w rodzinne strony. Potrzebowa prawie piciu tygodni, eby pieszo pokona dystans z Reikdorfu do Siggurdheim. Droga powrotna miaa si jednak okaza atwiejsza i szybsza, gdy krl Siggurd podarowa mu piknego dereszowatego waacha z siodem z byszczcej skry, wykonanym przez najlepszych taleuteskich rzemielnikw. W przeciwiestwie do Unberogenw, ktrzy jedzili na oklep, taleutescy jedcy mieli zwyczaj wyruszania do bitwy na osiodanych koniach. Sioda poczone byy z elaznymi strzemionami, ktre pozwalay jedcowi lepiej kierowa wierzchowcem i bardziej efektywnie walczy z koskiego grzbietu. Co wicej zbrojmistrze i krawcy Siggurdheim zjednoczyli swe siy, aby wykona dla Sigmara byszczcy paszcz z uskowatej skry, ktr zdar ze Skaranoraka. Efekt ich pracy by zdumiewajcy, a peleryna moga odeprze najpotniejszy cios miecza i nie zostawa na niej nawet lad. Pord wiwatujcych tumw i triumfalnego dwiku trbek Sigmar wyruszy na pnoc do swojego kraju. Cieszya go perspektywa ujrzenia przyjaci, a podr w siodle bya z pewnoci wygodniejsza od pieszej wdrwki.

Po drodze nic specjalnego si nie wydarzyo i Sigmar raz jeszcze mg rozkoszowa si przyjemnoci podrowania w pojedynk przez olbrzymi, otwart przestrze. Tym razem nie towarzyszyo mu uczucie wyswobodzenia, jakiego dowiadczy opuszczajc Reikdorf, ale okowy zobowiza, ktre wczeniej wyday mu si ograniczajce wolno, teraz przywita z radoci. Sigmar mia nadziej, e uda mu si przyby do Reikdorfu cicho i niezauwaenie, ale zosta spostrzeony przez unberogeskich zwiadowcw ju na granicy kraju i wie o jego powrocie szybko dotara do stolicy. Odrzuci propozycj eskorty i samotnie ruszy w stron Reikdorfu przez sielankowy krajobraz pl zotej kukurydzy i spokojnych wiosek. Min drogowskaz mwicy, e jest w odlegoci pitnastu kilometrw od Reikdorfu. Popdzi konia, ujrzawszy, e nad horyzontem wznosz si liczne supy dymu, zbyt liczne, jeeli bra pod uwag tylko domostwa w Reikdorfie. Wreszcie wynurzy si spomidzy drzew i zatrzyma konia na wyej pooonym nasypie, obserwujc dymy unoszce si z reikdorfskich kominw, a take z setek palenisk rozrzuconych na polach i wzgrzach na pnoc od murw. Zbocza wzgrz pokryte byy licznymi prowizorycznymi namiotami, a tysice ludzi zbitych w grupki chronio si pod pciennymi dachami lub w jamach wyrytych w ziemi. Po kolorze paszczy i ciemnych wosach, Sigmar stwierdzi, e nie mog to by Unberogenowie. Kime wic byli i dlaczego rozbili

obz pod murami Reikdorfu? yciodajne wody Reiku lniy jak srebrna wstga, gdy rzeka okraa mury i toczya swe fale dalej w kierunku odlegego wybrzea. Murw stolicy strzegli onierze, a popoudniowe soce odbijao si w setkach wczni i w ogniwach koszulek kolczoch. To miasto bo nazwa osada" dawno przestaa by wystarczajca byo jego domem. Sigmar poprowadzi konia w stron poudniowej drogi i doczy do wozw kupieckich kierujcych si w stron miasta. Gdy dotar do wrt i wartownicy rozpoznali go, przywita go gromki okrzyk radoci. Po chwili na caej dugoci murw zgromadzili si wiwatujcy stranicy, ktrzy wymachiwali wczniami i uderzali mieczami w tarcze na powitanie. Wrota do miasta otworzyy si i Sigmar ujrza czekajcych za nimi przyjaci. Wolfgart sta obok Alfgeira i Pendraga, ktry trzyma szkaratny sztandar w poyskujcej srebrzycie doni. Za Pendragiem staa niska, brodata posta, odziana w dugi paszcz z byszczcej uski i skrzydlaty, zoty hem. Rozpoznawszy mistrza Alaryka, Sigmar umiechn si i unis do w gecie powitania. Za grup przyjaci sta mczyzna nieznany Sigmarowi. Wysoki, smuky wojownik z obnaon klatk piersiow i pojedynczym pasmem wosw spywajcym z czubka czaszki a na plecy. Mczyzna nosi jaskrawoczerwone spodnie, do ktrych mia przypasan pochw z czarnej skry ozdobionej zotem. Wolfgart poklepa Sigmarowego wierzchowca po

szyi i krl przesta na chwil myle o nieznajomym przybyszu. - Zmitrye cholernie duo czasu - powiedzia brat miecza w ramach przywitania. - Mwie, e to bdzie krtka podr. Powiedz mi przynajmniej, e zakoczya si sukcesem. - I to wielkim - odrzek Sigmar, zeskakujc z koskiego grzbietu. - Jestemy teraz brami dla plemion poudniowego wschodu, a one dla nas. Wolfgart wzi od niego lejce i ze zdumieniem zacz przyglda si siodu oraz strzemionom. - Brigundiaskie? - Taleuteskie, dar od krla Siggurda. W tej chwili do krla podszed Alfgeir i obejrzawszy go od stp do gw, zauway pojawienie si nowych blizn na ramionach Sigmara. - Wyglda na to, e nie byli zbyt pokojowo nastawieni - stwierdzi. - To duga opowie - odrzek Sigmar. - Ale opowiem j pniej. Teraz powiedzcie mi, co si dzieje. Kim s ci ludzie koczujcy pod naszymi murami? - Najpierw przywitaj si z brami miecza odpowiedzia Alfgeir. - A pniej pjdziemy porozmawia do dugiego domu. Sigmar skin gow i odwrci si w stron Pendraga i Mistrza Alaryka. Ucisn srebrn do Pendraga i zauway, e palce zgiy si i objy jego wasne. Brat miecza umiechn si i powiedzia: - Mistrz Alaryk wykona je dla mnie. Mwi, e s prawie tak dobre jak prawdziwe.

- Lepsze ni prawdziwe - burkn Alaryk. - Tych nie stracisz, chyba e bdziesz na tyle niezdarny, aby znowu pozwoli komu uderzy w nie toporem. Sigmar wypuci do Pendraga i pooy rk na ramieniu krasnoluda. - Dobrze ci widzie, mistrzu Alaryku. Tak wiele czasu mino, odkd ostatnio nas odwiedzie. - Ba - mrukn krasnolud. - Przecie to byo zaledwie wczoraj, chopcze. Wy, czeczyny, macie tak sab pami. Przecie ledwie co wyjechaem. Sigmar rozemia si, poniewa ostatni raz widzia mistrza Alaryka prawie trzy lata temu. Wiedzia jednak, e pojcie czasu wedug grskiego ludu rni si zupenie od ludzkiego i taki szmat czasu by dla krasnoluda jak mgnienie oka. - Jeste tu zawsze mile widzianym gociem, przyjacielu - powiedzia Sigmar. - Czy krlowi elaznobrodemu dobrze si powodzi? - O tak. Ale zostaem wysany do ciebie z ponurymi wieciami ze wschodu. Podobnie jak i ten modzieniec odpowiedzia krasnolud, wskazujc na obnaonego do pasa mczyzn, ktry sta w pewnej odlegoci od towarzyszy Sigmara. - A kime ty jeste? - zapyta Sigmar, zwracajc si ku nieznajomemu. Mczyzna zrobi krok naprzd i ukoni si przed Sigmarem. Mia gadk skr i agodne rysy twarzy, ale z oczu wyzieraa prawdziwa udrka. - Nazywam si Galin Veneva. Jestem Ostagotem i przybywam od krla Adelharda. Ludzie stacjonujcy

pod twoimi murami s pod moim dowdztwem. Sigmar zgromadzi swych wojownikw w dugim domu, aby wszyscy mieli szans wysucha opowieci Galina Venevy. Z cikim sercem opad na tron i zoy obok mot. Zacz myle, e droga powrotna do domu przez skpane w sonecznym blasku pola bya ostatnim darem bogw przed nadchodzcymi dniami krwi i wojny. Naznaczony silnym akcentem gos Ostagota ama si, gdy wojownik opowiada o okropiestwach wyrzdzonych jego ludowi, wida byo, e wspomnienia stanowi dla niego nieznony ciar. Orczy najazd ruszy na ludzkie osady, a szeregi wroga liczyy wicej zielonoskrych ni kiedykolwiek. Zielona fala nadesza od strony wschodnich gr, palc i niszczc wszystko na swej drodze. Cae ostagockie osady znikny z powierzchni ziemi. Nie brano upw ani zakadnikw, tak jakby zielonoskrym zaleao tylko na czystej radoci zabijania. Najedcy palili pola i domy. Nawet siy zgromadzone w popiechu przez krla Adelharda nie byy w stanie przeciwstawi si ich potdze. Ryczce orki, odziane w zbroje poskadane z fragmentw pancerzy wroga, nie okazyway litoci nikomu, a zdziesitkowani Ostagoci nie byli w stanie mierzy si z brutalnymi zabjcami. Mieszkacy wschodu jednak nie poddawali si. Krl zwoywa tylu zbrojnych, ilu to byo moliwe, pod swoje sztandary. Tymczasem ci, ktrzy ocaleli z

najazdu, zbiegli na zachd. Cze z nich nawet teraz koczowaa wok Taalahimu, stolicy krla Taleutenw, Krugara. Jednake rosncy strach przed zielonoskrymi powodowa, e ludzie uciekali coraz dalej na zachd, docierajc w ten sposb do ziem Unberogenw. Sigmar dobrze rozumia gorycz przepeniajc Galina. Znajdowa si w Reikdorfie, podczas gdy jego rodacy walczyli i ginli w obronie ojczyzny. Rozkaz wadcy brzmia jednak, e Galin ma spotka si z krlem Sigmarem, ofiarujc mu dar i proszc o pomoc. Alfgeir przyglda si nieco nieufnie Ostagotowi podchodzcemu do tronu Sigmara i trzymajcemu w wycignitych doniach czarno-zot pochw. - To jest Ostvarath, pradawne ostrze ostagockich krlw - powiedzia z dum Galin. - Krl Adelhard zobowiza mnie do wrczenia go tobie na znak jego szczerych intencji. Skada ci Przysig Miecza i prosi o wysanie wojownikw do naszego kraju, aby pomogli nam w walce z orkami. Nasi ludzie gin jak rzene zwierzta. Jeeli nam nie pomoesz, to zanim licie opadn z drzew, po ostagockim narodzie nie zostanie ladu. Sigmar podnis si z tronu i przyj pochw z rk Galina, nastpnie wysun z niej ostrze i zacz podziwia przepiknej roboty miecz. Ostrze Ostvaratha byo wypolerowane i gadkie, obie krawdzie ostre jak brzytwy. W istocie bya to krlewska bro i fakt, e Adelhard podarowa mu swj wasny miecz, wiadczy o desperacji ostagockiego wadcy. - Przyjmuj Przysig Miecza od twojego krla -

powiedzia Sigmar. - I skadam mu wasn. Od tej pory bdziemy brami na polu walki i nie pozwol Ostagotom upa. Daj ci na to moje sowo, a moje sowo jest wykute z elaza. Na twarzy Galina widoczna bya ulga i Sigmar wyczu, e wojownik chciaby jak najszybciej powrci na wschd i toczy bitwy w obronie ojczyzny. Wsun miecz Adelharda z powrotem do pochwy i odda go Galinowi. - Oddaj Ostvaratha swemu wadcy - rozkaza Sigmar. - Adelhard bdzie go w najbliszym czasie potrzebowa. - Tak te uczyni, krlu Sigmarze - powiedzia Ostagot z wyran ulg w gosie, po czym odsun si od tronu. Sigmar odezwa si: - Mistrzu Alaryku? Jakie wieci ty przynosisz? Krasnolud wystpi na rodek dugiego domu i odezwa si swym niskim gosem, wzbudzajc powszechny posuch. - Chopak mwi prawd, orki rzeczywicie ruszyy na wojn, ale zielonoskrzy, ktrzy atakuj jego krain, wkrtce wycofaj si w gry. - A skd to wiesz? - zapyta Sigmar. - Poniewa mj lud ich powstrzyma - odpowiedzia Alaryk. - Kiedy tu rozmawiamy, wojownicy Krla Zabjcw i Zhufbaru maszeruj, aby spotka si z nimi na polu bitwy. Ale w Karaz-a-Karak doszy nas wieci, e wielka orcza horda zbiera si na poudniu oraz na przekltych ziemiach na wschd od gr. Jest to armia, przy ktrej oddziay atakujce krain krla Adelharda

bd wyglda jak przednia stra. Jest to armia, ktrej jedynym celem bdzie ostateczne zniszczenie rodzaju ludzkiego. Sigmar obserwowa rekcj wojownikw na te wieci i czu, e atmosfera w dugim domu staa si napita. Zagroenie ze strony zielonoskrego plugastwa ciyo nad ludmi od dawien dawna. Zabijanie ludzi i pldrowanie ich wiosek nie byo niczym nowym, ale do tej pory zielonoskrym nie udao si nigdy poczy w wielk armi. Sigmar unis Ghal-maraza i omit spojrzeniem zgromadzonych wok siebie wojownikw, ludzi dumnych i odwanych. Ludzi, ktrzy stan u jego boku, gdy przyjdzie si zmierzy z niebezpieczestwem - lud Sigmara. - Wylijcie jedcw z wieciami do mych krlwbraci - rozkaza Sigmar. - Powiedzcie, e powouj si na Przysigi Miecza, ktre mi zoyli. Powiedzcie im, eby ogosili zacig do armii i przygotowali si na wojn!

Rozdzia 19 Krlewskie miecze


Znad brzegu rzeki Aver, z miejsca, w ktrym sta Sigmar, rozciga si widok na poudniowe krainy, stojce w ogniu. Sterty orczych cia pony, wydzielajc cuchncy, czarny dym, a to, co niegdy byo zielon, yzn ziemi, zmienio si w zwglone, opustoszae zgliszcza. Orczy najedcy byli bezlitoni i adna wioska nie obya si bez strat, adna wartociowa rzecz nie pozostaa nietknita. W piersi Sigmara pon gniew, podsycony chci zemsty za trwajc dwa lata wojn. W cigu tych lat znacznie si postarza. Jego twarz bya zmczona i poznaczona zmarszczkami, zwaszcza wok oczu, a we wosach pojawiy si pierwsze siwe pasma. Wci by silnym mczyzn o miniach z elaza, nieustraszonym i prawym jak zawsze, ale widzia zbyt wiele cierpienia, eby mc znowu by beztroskim modziecem. Ciao mia obolae od dni i nocy spdzonych na obronie mostw nad rzek Aver. Gdy kroczy przez unberogeski obz, rany pulsoway pod ciasno zaoonymi szwami. Sigmar sania si ze zmczenia i marzy tylko o tym, aby si pooy i zapa w kilkumiesiczny sen. Jednakowo mia obowizki wobec swych onierzy,

ktrzy walczyli jak bohaterowie. Musia spdzi troch czasu z kadym oddziaem, chwalc wojownikw i wymieniajc ich po imieniu. Bitwa skoczya si zwycistwem ledwie par godzin po wicie, teraz niebo byo ju pociemniae, a on jeszcze nie zdoa pooy si na odpoczynek. Kapanki Shallyi i wojowniczy kapani Ulryka rwnie przechadzali si po obozie, dogldajc rannych, agodzc cierpienia umierajcych i wznoszc mody do Krla Wilkw, aby powita zmarych na swym dworze. Od dnia, w ktrym usysza z ust mistrza Alaryka ostrzeenie przed orcz inwazj, Sigmar rzadko kiedy odwiedza rodzinne strony. By w Reikdorfie jedynie dwukrotnie w cigu ostatnich dwch lat, ale nie zdy jeszcze zmy orczej krwi ze zbroi i wosw, kiedy rozbrzmieway rogi bojowe i musia poprowadzi swych onierzy po raz kolejny na pole walki. Krasnoludy dotrzymay sowa, powstrzymujc plemi zielonoskrych przed dalszym pustoszeniem krainy Ostagotw. Jednake wkrtce potem wojownicy Wielkiego Krla zostali zmuszeni do odwrotu, aby broni wasnych twierdz w grach. Czas okupiony yciem wielu krasnoludw nie zosta stracony, poniewa krl Adelhard zdoa zwoa swych wojownikw i doczy do Biaych Wilkw pod wodz Alfgeira, a take do cheruseskich topornikw, taleuteskich lansjerw i asoborneskich rydwanw bojowych. W wielkiej bitwie na Czarnej Drodze Adelhard rozbi armi orczych najedcw, a zdziesitkowanych niedobitkw zepchn z powrotem w

gry. Zanim Sigmar zdoa zgromadzi onierzy bratnich krlestw pod wsplnym sztandarem i wymaszerowa na poudniowy wschd, ziemie Merogenw i Menogotw zostay najechane, a krlowie uwizieni w swych wielkich, kamiennych zamkach. Niepowstrzymywane orki bkay si po okolicy i pustoszyy ludzkie zabudowania oraz gospodarstwa. Brutalne, zielonoskre dzikusy niszczyy wioski i miasta, palc wszystko, czego nie mogy unie. Zgino tysice ludzi i tylko dziki temu, e w szeregach zielonoskrych szybko wybuchy bratobjcze walki, najedcy nie rozprzestrzenili si natychmiast na zachd i pnoc. Tysice uchodcw zalao kraj Unberogenw i Sigmar wyda rozkaz, eby kademu z nich udzielono schronienia. Spichlerze wkrtce zostay oprnione, ale krlowie z pozostaych krajw wysyali tyle zapasw, ile mogli, eby nie dopuci do klski godu. Nadeszy mroczne, wypenione rozpacz dni, zdawao si, e oto przyszed koniec wiata. Z dnia na dzie coraz wicej wyjcych band zielonoskrych upiecw schodzio w doliny, podczas gdy ludzkie armie saby. Sigmar przystan przy samotnym, osmalonym ogniem drzewie na szczycie niewysokiego wzgrza i rozejrza si po nabrzeach Averu, gdzie stacjonoway armie Cherusenw, Endalw, Unberogenw i Taleutenw. Przy ogniskach zgromadzio si prawie pidziesit tysicy onierzy, jedzc, pijc i dzikujc bogom, e i tym razem udao si nie skoczy jako er

dla krukw. W jego stron zbliaa si kulejca posta i Sigmar rozpozna wiekowego uzdrowiciela, Cradoca, czowieka, ktry pomg mu odzyska siy, po tym jak zosta zdradziecko zaatakowany przez Gerreona. - Powiniene odpocz, panie - odezwa si Cradoc. Wygldasz na zmczonego. - Odpoczn, Cradocu - odpowiedzia Sigmar. Niedugo, obiecuj. - Och, obiecujesz, tak? Mwiono mi, eby nigdy nie ufa krlewskim obietnicom. - Mylaem, e mwi tak o krlewskiej wdzicznoci? - To te - przytakn Cradoc. - A teraz id odpocz albo bd zmuszony zdzieli ci w gow i osobicie zacign do ka. Sigmar umiechn si i pokiwa gow. - Dobrze, zaraz. Jak wielu? - Nie musia nawet precyzowa pytania. - Pewno bd mia nad ranem, ale z dotychczasowych szacunkw wynika, e przynajmniej dziewi tysicy ludzi zgino, bronic tych mostw. - A ranni? - Mniej ni tysic, ale wikszo z nich nie doczeka poranka - odpowiedzia Cradoc. - Czowiek powalony przez orka rzadko kiedy przeywa. - Tak wielu... - wyszepta Sigmar. - Byoby wicej ofiar, gdyby nie utrzyma mostw stwierdzi Cradoc, obejmujc si cianiej wtymi ramionami. - Dr na sam myl o tym. Zielonoskrzy

pozabijaliby nas wszystkich i w tej chwili byliby w poowie drogi do Reikdorfu. - Odsunlimy tylko w czasie nieuniknione odpowiedzia Sigmar. - Orki powrc. Ich gd walki i krwi jest nienasycony. Krasnoludy powiadaj, e armia, wiksza nawet od tej, ktr pokonalimy, gromadzi si na wschd od Przeczy Czarnego Ognia. Czekaj na wiosn, aby rozla si po grach i zmie nas z powierzchni ziemi. - Racja, to bez wtpienia prawda, ale pozostawmy rozwaania nad ni na inny dzie - odpar Cradoc. Jestemy ywi i tylko to si teraz liczy. Jutro zadba samo o siebie, ale jeeli teraz nie odpoczniesz, to nad ranem nie bdzie z ciebie poytku ani dla ludzi, ani dla bestii. Jeste potnym mczyzn, krlu, ale nie jeste niemiertelny. Syszaem, e walczye w samym rodku pola bitwy i Wolfgart opowiada, e mgby ju zosta zabity z tuzin razy, gdyby nie ostrze i refleks Alfgeira. - Wolfgart za duo gada - odpar Sigmar. Musz walczy. onierze musz widzie, e walcz. Nie chc wyj na aroganta, ale nie ma zbyt wielu wojownikw dorwnujcych mi umiejtnociami. Jednak tam, gdzie walcz, moi ludzie daj z siebie wszystko. - Masz mnie za gupca? - sarkn Cradoc. - Ja te braem udzia w bitwach i wiem, na czym to polega. - Oczywicie - uspokoi go Sigmar. - Nie miaem zamiaru ci poucza. Cradoc machn rk na Sigmarowe przeprosiny. - Wiem, e widok wadcy ryzykujcego wasnym

yciem w bitwie podnosi morale onierzy. Ale teraz jeste niezwykle wan osobistoci, Sigmarze, nie tylko dla Unberogenw, ale i dla wszystkich ludzkich plemion. Wyobra sobie, jakim ciosem byaby dla nich twoja mier. - Nie mog po prostu sta z boku i przyglda si bitwie - odpar Sigmar. - Moje serce rwie si tam, gdzie piewa krew, a mier wypatruje najsabszych, aby ich porwa do swego krlestwa. - Wiem - westchn ciko Cradoc. - Jest to jedna z najmniej czarujcych cech twojego charakteru. Krl Siggurd zaofiarowa krlom zgromadzonym na polu walki gocin w swej stolicy i udali si tam wszyscy, aby radzi nad dalszymi losami wojny. Krl Brigundian wita przybyych wadcw osobicie u zotych wrt do swego wspaniaego dworu. Sigmarowi serce pczniao z dumy na myl, o tym, e oto jest wiadkiem zgromadzenia, jakiego prno by szuka w annaach ludzkiej historii. Porodku gwnej sali ustawiono olbrzymi okrgy st z elaza, porodku ktrego pon przemylnie skonstruowany kominek. Sigmar, Wolfgart i Pendrag stali w wyznaczonych miejscach i obserwowali kolejno przybywajcych wadcw. Jako pierwszy zapowiedzia si krl Endalw, Marbad. Wkroczy do sali w towarzystwie swego najstarszego syna, Aldreda, oraz dwch wysokich Kruczych Hemw, odzianych w czarne paszcze, pod ktrymi byszczay koszulki kolcze piknej roboty. Krl

Marbad skin gow w pozdrowieniu. Sigmar zmarszczy czoo, widzc, e endalski wadca poblad troch na widok srebrnej rki Pendraga. Jako nastpny zjawi si wadca Cherusenw, Aloysis, smuky mczyzna o ptasich rysach z dugimi, czarnymi wosami i krtko przystrzyon brod. Nastpnie sal zebrania zaszczycia sw obecnoci krlowa Freya w towarzystwie Maedbh. Sigmar zauway ktem oka, e Wolfgart wyprostowa si na widok ony, mino bowiem wiele miesicy odkd ostatnio si spotkali. Krlowa Asobornw pozdrowia Sigmara dwuznacznym umiechem i przesuna doni po brzuchu, zanim zaja miejsce naprzeciwko niego. Zaanonsowano przybycie krla Taleutenw, Krugara, i po chwili wadca wkroczy do sali w towarzystwie dwch potnie zbudowanych wojownikw w zbrojach ze srebrnej uski. Krl Udosesw, Wolfila, odziany w swj najpikniejszy kilt i przepasany plisowan szarf, wszedszy do pomieszczenia, pozdrowi zgromadzonych gonym okrzykiem. Wadcy pnocy towarzyszyli brodaci wspplemiecy o nieco przeraajcym wygldzie. Charakteryzoway ich zmierzwione brody i czupryny, a przerzucone przez ramiona nieli olbrzymie paasze. Myrsa przyby z Fauschlagu jako reprezentant pnocnych marchii. U jego boku stanli dwaj wojownicy odziani w lnice, pytowe zbroje. Sigmar skin gow Wiecznemu Wojownikowi, gdy ten zajmowa miejsce przy stole. Jako nastpny do sali wszed krl Turyngian, Otwin.

Sigmar nie dowierza wasnym oczom, ale wadcy towarzyszy nie kto inny, jak wojowniczka Ulfdar, ta sama, z ktr walczy, zanim spotka si z Otwinem na polu bitwy. Oboje byli praktycznie nadzy, nie liczc przepasek biodrowych i brzowych naszyjnikw. Krl Menogotw, Markus, i krl Merogenw, Henroth, przybyli razem. Sigmar by zszokowany widokiem zmian, jakie zaszy w ich wygldzie w cigu ostatnich dwch lat. Dopiero niedawno udao si odeprze armie oblegajce oba zamki i obaj wadcy byli przeraliwie wychudzeni, a take mocno przygnbieni nieszczciem swego ludu. Jako ostatni zjawi si krl Ostagotw, Adelhard, w towarzystwie Galina Venevy. Sigmar momentalnie polubi wschodniego wadc. Krl Ostagotw by wysoki, o szerokiej piersi, a teraz po wielkim zwycistwie na Czarnej Drodze, odzyska rado i dumne spojrzenie. Z szacunkiem i wdzicznoci skoni gow przed Sigmarem, zanim zaj swoje miejsce przy stole. Po zgromadzeniu na sali wszystkich wadcw zwizanych przysig, Siggurd zamkn drzwi i rwnie usiad przy stole. W tym momencie sucy ustawili przed kadym z obecnych srebrny kielich wypeniony ciemnoczerwonym winem. Siggurd powsta, aby powita przybyych. - Przyjaciele, witam was na moim dworze. W tych mrocznych czasach moje serce wypenia si prawdziw radoci, gdy widz wadcw z caego wiata zgromadzonych pod mym dachem.

Krl Brigundian unis swj kielich i kontynuowa: - To wino jest szczeglnie cenione przez moich wojownikw, poniewa pijemy je tylko witujc najwiksze zwycistwa. Po dwch latach walk doszo wreszcie do wielkiej wygranej i zepchnlimy zielonoskrych z powrotem w stron gr. Delektujcie si sodkim smakiem tego trunku i zapamitajcie ten smak. Na wiosn czeka nas wielka bitwa na Przeczy Czarnego Ognia i po niej jeszcze raz napijemy si tego wina. Witajcie wszyscy. Siggurd usiad przy akompaniamencie pici walcych w blat stou. Ze swego miejsca podnis si Sigmar, rwnie trzymajc w doni kielich. - Bracia krlowie - rozpocz. - I siostry krlowe! - krzykna ze miechem Maedbh. - I siostry krlowe - umiechn si Sigmar, wykonujc lekki ukon w stron Freyi. - Krl Siggurd dobrze rzecze, ja rwnie jestem szczliwy, mogc was tu wszystkich widzie. Wszyscy jestemy zwizani przysigami lojalnoci i przyjani, a moim sercu ronie nowa nadzieja na myl, jak wspaniaych wojownikw udao nam si zjednoczy we wsplnym celu. Sigmar odepchn swoje krzeso i zacz okra st, wci trzymajc puchar w wycignitej doni. - Ostatnie lata rzeczywicie byy mroczne i namnoyo si prorokw zagady, rwcych wosy z gowy i jczcych o kocu wiata i o tym, e bogowie si od nas odwrcili, pozostawili nas wasnemu losowi. Nie mog si jednak z tym zgodzi. Bogowie dali nam

wielk si. To oni dali nam rwnie rozum, abymy mogli rozpozna t si. Dali nam skromno, ebymy wiedzieli, w czym tkwi nasza sabo. Czy nie s to boskie dary? Ja twierdz, e bogowie pomagaj tym, ktrzy sami potrafi sobie pomc i e to zebranie jest kolejnym krokiem prowadzcym do ostatecznego zwycistwa. Stanwszy przy krzele Marbada, Sigmar pooy do na ramieniu krla Endalw. - Odkd umar mj ojciec, przemierzyem wiele krajw i widziaem si, o ktrej mwi, na wasne oczy. Widziaem odwag. Widziaem determinacj. Widziaem ogie i widziaem mdro. Widziaem to wszystko w czynach kadego mczyzny i kobiety zgromadzonych w tej sali. Walczyem u boku wielu z was w bitwie i jestem dumny, tak bardzo dumny z tego, e mog was zwa mymi brami miecza. Sigmar unis kielich wysoko w gr. - To dziki przysigom si zjednoczylimy, ale to przelana krew jest nasz wspln matk. Zgromadzeni wadcy podnieli swe puchary i jednoczenie napili si wina zwycistwa. - Nigdy! - krzykn z oburzeniem krl Taleutenw. Odda komu dowodzenie moimi wojownikami?! Bogowie zabiliby mnie na miejscu, gdybym okaza takie tchrzostwo! - Tchrzostwo? - zaripostowa krl Siggurd. - Czy zdanie sobie spraw z tego, e musimy walczy jako jedna armia, bo inaczej zginiemy, jest tchrzostwem?

Myl, e to nie odwaga ci powstrzymuje, ale duma! - Racja - zgodzi si Krugar. - Duma z odwagi i siy Taleutenw. Ta sama duma, ktra napeniaa serca moich wojownikw, gdy w cigu ostatnich dwudziestu trzech lat prowadziem ich do boju. Gdzie si podzieje ta duma, gdy bd sta bezczynnie, pozwalajc komu innemu dowodzi moimi oddziaami? - Cicho, czowieku, twoja duma nie uzna uszczerbku! - krzykn zirytowany Wolfila. - Kady, kto walczy u boku Sigmara, wie, e powierzenie dowdztwa synowi Bjrna nie jest adnym wstydem. Kiedy pod wrotami mojego zamku gromadziy si szczerzc ky norskie wilki, kto je przepdzi? Bye tam, Krugarze, za co niezmiernie jestem ci wdziczny. By i Aloysis, ale to Sigmarowi zawdziczamy rozbicie pnocnej armii i wypdzenie niedobitkw a za wielk wod! - Rozumiem niech Krugara zwizan z oddaniem komu innemu wadzy nad wasn armi, ja rwnie mam ku temu opory - wtrci si Aloysis. - Ale walczc w pojedynk nie mamy szans z zielonoskrymi. Pokonaj nas jednego po drugim. Jestem w stanie przezwyciy sw dum i odda mych Cherusenw pod dowdztwo Sigmara. Sigmar skin gow cheruseskiemu wadcy w podzikowaniu za udzielone wsparcie. - A ja nie mam zamiaru bezczynnie przyglda si bitwie - odezwa si Adelhard, wycigajc miecz i kadc go na stole. - Ostvarath jest spragniony orczej krwi. - Nikt nie mwi, e masz si przyglda - warkna

Freya. - Znajdziesz si tam, jak prawdziwy wojownik, w wirze walki, gdzie wilki Ulryka czekaj, aby pochwyci zmarych i odprowadzi ich na miejsce wiecznego spoczynku. Ja stan u boku Sigmara, poniewa wiem, jaka moc pynie w jego yach. Jeeli kto z nas ma przej dowdztwo, musi to by Sigmar. - A co z Bretonami i Jutonami? - zapyta Myrsa. Czy ich krlowie nie zdecydowali si z nami sprzymierzy? - Marius? - splun Marbad. - Ten czowiek to istny gad. Jest to czowiek bez honoru, ktry zasuguje na wygnanie z ludzkich krain. - By moe - powiedzia Sigmar. - Ale wysaem emisariuszy do pastwa Jutonw, aby zaoferowa krlowi Mariusowi kolejn szans doczenia do nas. - A jeli odmwi? - zapyta Marbad. - Co wtedy? Bezpieczestwo jego kraju zostanie okupione krwi naszych onierzy, ale on nie uroni nawet zy nad ich losem. Bdzie zaciera rce i mia si z naszej gupoty. Wolabym, eby moje tyy ubezpieczali Norsowie ni ten przebiegy syn ladacznicy. Z Norsami przynajmniej wiesz, na czym stoisz. Sigmar darzy starego krla wielkim szacunkiem i sentymentem, ale zdawa sobie spraw, e jego nienawi do Jutonw jest zbyt mocna, aby mona j byo zagodzi racjonalnymi argumentami. - W takim razie rozpoczniemy pertraktacje z Mariusem dopiero po tym, jak pokonamy orki powiedzia Sigmar. Nastpnie pozostali wadcy zabierali gos, jeden za

drugim. Rozgorzaa debata wok kwestii dowdztwa. Mimo e kady krl wypowiada si z uznaniem i szacunkiem o Sigmarze oraz o jego uczynkach i wizji zjednoczenia ludzkich plemion, to jednak tylko kilka osb zdecydowao si odda mu dowdztwo nad swoimi armiami. Sigmar czu, e puszczaj mu nerwy, gdy mijaa kolejna godzina, a zgromadzeni przerzucali si cay czas tymi samymi argumentami. Mia wraenie, e to, co w pocie czoa budowa przez ostatni dekad, coraz bardziej wymyka mu si z rk. Wreszcie powsta z miejsca i z hukiem pooy Ghalmaraza przed sob na stole. Oczy zgromadzonych zwrciy si w jego stron, a on pochyli si do przodu, kadc obie donie na blacie. - A wic tak zginie ludzka rasa? - zapyta agodnie. Sprzeczajc si jak stare przekupki, zamiast stan z zakrwawion broni w rku przed obliczem wroga? - Zginie? O czym ty mwisz? - obruszy si Siggurd. - O tym - odpowiedzia Sigmar z pogard w gosie. Nasi nieprzyjaciele, rasy duo nisze od ludzkiej, zjednoczyli si, aby nas zniszczy, a my wci upieramy si, aby walczy midzy sob. Orki to brutalne dzikusy, istoty yjce tylko po to, by niszczy i zabija. Nie buduj farm, nie pracuj na roli, morduj kadego, kto stanie im na drodze. Wedle kadej miary stoj niej od nas, a jednak udao im si zjednoczy, podczas gdy nas wci dzieli duma i ego. Myl o tym, e wszystko, co osignlimy, i wielkie powicenie, jakie byo potrzebne, aby zjednoczy nasze plemiona,

zostanie teraz zaprzepaszczone w maostkowych sporach, przejmuje mnie wielkim alem. Sigmar wyprostowa si i unis Ghal-maraza, wycigajc go przed siebie w wyprostowanej rce. - Krl Kurgan elaznobrody przypomnia na pogrzebie mego ojca, w jaki sposb wszedem w posiadanie tej broni. Przypomnia te, e ten wspaniay mot bojowy jest nie tylko narzdziem zniszczenia, ale i tworzenia. Mot kowala wykuwa elazo, ktre czyni nas silnymi, ale Ghal-maraz nie jest motem wykutym przez zwykego kowala. To krlewski mot i marzyem, e z jego pomoc uda mi si wyku ludzkie imperium, krlestwo, w ktrym wszyscy ludzie mogliby y w spokoju, zjednoczeni i silni. Ale jeeli nawet w obliczu zagady nie potrafimy przesta myle o dumie, to znaczy, e to zgromadzenie nie ma sensu. Powrc do Reikdorfu i rozpoczn przygotowania do walki z kadym orkiem, ktry odway si wkroczy na tereny Unberogenw. Nie oczekuj od was adnej pomocy i sam jej nie udziel, gdy mnie kto poprosi. Przybd zielonoskrzy i zetr nas na proch. By moe zajmie im to wiele lat, ale z pewnoci to uczyni. Chyba e staniecie u mego boku. - Walczcie pod moimi rozkazami, rbcie, co mwi, a by moe uda nam si przetrwa t prb. A teraz podejmijcie decyzj, tylko pamitajcie: razem przetrwamy, osobno zginiemy. Sigmar usiad z powrotem na krzele i pooy przed sob Ghal-maraza. aden z wadcw nie omieli si

przerwa miertelnej ciszy, jaka zapanowaa po przemwieniu Sigmara. Wreszcie Marbad powsta i podszedszy do Sigmara, stan u jego boku. Krl Endalw wycign Ulfsharda, lnice ostrze wykute dawno temu przez czarnoksinikw, i pooy miecz przy Ghal-marazie. - Znam Sigmara, odkd by chopiciem - odezwa si Marbad. - Walczyem zarwno u boku jego ojca, jak i dziada, Redmane Dregora. Wszyscy mczyni z tego rodu s ludmi honoru i odwagi. Wstyd to dla mnie, e kiedykolwiek zwtpiem w suszno jego sprawy. Przyjmuj szans walczenia u boku Sigmara, a jeeli oznacza to oddanie mu dowodzenia, niech i tak bdzie. Ile lat spdzilimy na wojnach pomidzy sob? Jak wielu synw pochowalimy? Zbyt wielu. Nasza sia bya podzielona, dopki Sigmar nas nie zjednoczy, a teraz chcemy cofn si przed przekazaniem mu dowdztwa? Nie chc ju wicej bratobjczych walk, bracia. Endalowie rusz do boju pod rozkazami Sigmara. Marbad cisn rami Sigmara i powiedzia: - Bjrn byby z ciebie dumny, chopcze. Adelhard podnis si z krzesa i okry st. Kroczc, wycign z pochwy Ostvaratha. On rwnie zoy swoj bro przy Ghal-marazie. - Moi ludzie zawdziczaj ci ycie. Jake mgbym ci nie poprze? Jako nastpny podszed Wolfila, kadc swj olbrzymi paasz na stole, pomidzy mieczami pozostaych krlw.

Jeden za drugim wszyscy zgromadzeni skadali bro obok Sigmarowego mota. Jako ostatni zbliy si Myrsa, Wieczny Wojownik z gry Fauschlag, skadajc na blacie ciki mot bojowy z oplecionym skr trzonkiem i elaznym obuchem w ksztacie szczerzcego si wilka. - Nie jestem krlem, Sigmarze - rzek Myrsa. - Ale wojownicy z pnocy s na twoje rozkazy. Co kaesz nam uczyni? Sigmar wsta, zaszczycony i oniemielony wiar, jak pokadali w niego obecni w sali wadcy. - Nadchodzi zima, dlatego te wracajcie do swoich krajw - powiedzia Sigmar. - Pozwlcie wojownikom powrci do rodzin, poniewa to przypomni im, o co walcz. Przygotujcie si do wojny i w pierwszym miesicu wiosny stawcie si w Reikdorfie z naostrzonymi mieczami i sercami penymi otuchy. - A potem? - A potem wydamy wojn zielonoskrym - obieca Sigmar. - Pokonamy ich na Przeczy Czarnego Ognia i zapewnimy naszym ziemiom wieczny pokj!

Rozdzia 20 Obrocy Imperium


- Zostaw mnie, chopcze - wykrztusi Svein, spluwajc krwi pienic si w kcikach ust. - Wiesz... e musisz... to zrobi. - Ucisz si, staruszku - sykn Cuthwin, cignc ciao przyjaciela i mentora zarazem w stron sterty kamieni pokrytych niegiem i opierajc go o jeden z gazw. Krew przesikaa przez skrzan kamizel Sveina i plamia jego weniane spodnie. Rana zostaa zatkana strzpem ptna, ale wci cieka z niej krew, zostawiajc na niegu atwy do wytropienia, czerwony lad. Cuthwin by wyczerpany i na chwil przystan, prbujc jednoczenie uspokoi oddech i zobaczy, jak wyglda trop, ktry za sob zostawiaj. Na razie nie byo adnych oznak pocigu, ale z pewnoci ten stan nie potrwa dugo. Zapach krwi przycignie gobliny, nawet jeli jakim cudem przegapi lad, ktry by zmuszony zostawia, niosc rannego przyjaciela. Gobliska strzaa nadleciaa znikd i przeszya plecy starszego zwiadowcy, dziurawic jego kamizel i przechodzc na wylot tak, e grot wystawa mu z brzucha. Banda piskliwych potworw wyskoczya z ciemnoci, a ich zbkowane noe i miecze zalniy w

wietle ksiyca. Zaatakoway ich niewielkie, zakapturzone postaci cuchnce ajnem i zgniym misem. Gobliny byy bardzo szybkie, a pod postrzpionymi, czarnymi szatami kryy okrutne, podune twarze i ostre niczym igy zby. Cuthwin zabi pierwsze dwa, a Svein trzeciego, po czym otoczy ich gwar krtkich, urywanych piskw. Przygnioty Sveina do ziemi, ale Cuthwin zdoa je przegoni, dgajc dokoa mieczem i noem myliwskim. Mimo rany Svein walczy jak bohater, amic maym plugawym istotom karki lub wybebeszajc je kilkoma obrotami noa. W skay za nimi uderzy deszcz strza, a walczce gobliny podniosy dziki pisk, widzc, e towarzysze broni niezbyt dbaj o ich ycie. Istoty rozpierzchy si i umkny w stron ciemnych grskich jaski. Widzc, e gobliny na razie ucieky, Svein opad na kolana, a Cuthwin pospieszy mu z pomoc. Strzaa przeszywajca ciao przyjaciela bya prymitywnie wykonana. Cuthwin odama kamienny grot i szybko wyj drzewce z rany. - Ach... zaatwiy mnie, chopcze - wychrypia Svein. - Zostaw mnie i wracaj tam, gdzie stacjonuj armie. - Nie bd gupcem - odpar. - Nic ci nie bdzie. Jeste zbyt wielki i zbyt brzydki, eby mona ci byo zabi tak wykaaczk. Cuthwin sprawnie opatrzy ran, po czym przeoy sobie rami przyjaciela przez szyj i podnis go. Svein stkn z blu, ale Cuthwin wiedzia, e nie mog sobie

pozwoli na strat czasu. Musieli rusza w dalsz drog, bo gobliny powrc, gdy tylko ich odwaga zostanie wzmocniona przez posiki. Przez ca noc nis przyjaciela na zachd, tam, gdzie znajdoway si wrota do gr, tam, gdzie czekao bezpieczne schronienie. Ucisk zimy w grach na kracu wiata nareszcie troch zela, ale armie zjednoczonych krlw wci obozoway daleko od wejcia na przecz. Cuthwin mia nadziej, e uda mu si doprowadzi Sveina do medykw, ktrzy bd w stanie uleczy ran, zanim stanie si najgorsze. Niestety pod koniec dnia Cuthwin zauway, e rana wci krwawi, co mogo oznacza, e strzaa przebia Sveinowi nerk i doszo do krwotoku wewntrznego. Powszechnie wiadomo byo, e gobliny czsto nurzaj groty strza w zwierzcych odchodach, byo wic bardzo prawdopodobne, e do rany mogo si wda zakaenie. Poranek nie przynis nowej nadziei, poniewa twarz Sveina nabraa niezdrowego, szarego odcienia i zapady mu si policzki. Patrzc na przyjaciela, Cuthwin wiedzia, e bdzie mona mwi o szczciu, jeeli ranny przeyje nastpn godzin, nie wspominajc nawet o powrocie do obozu. Cuthwin poczu, e zbiera mu si na pacz, ale gniewnie przetar zawilgocone oczy. Zna Sveina przez prawi poow swojego dorosego ycia. Olbrzym nauczy go najwikszych tajemnic sztuki kamuflau i przetrwania, stajc si dla chopaka zastpczym ojcem. Prawdziwego Cuthwin nie zdy dobrze pozna, gdy

jego rodzin wymordowali zielonoskrzy, gdy by jeszcze dzieckiem. Podczas miesicy, ktre spdzili w grach, dwaj zwiadowcy natrafili na lad wielu gobliskich band, ale zawsze wychodzili z takich spotka bez szwanku. Gobliny, jako tchrzliwe istoty, preferoway atak z zasadzki, ale poniewa Cuthwin i Svein prezentowali o wiele wyszy poziom mistrzostwa w tej dziedzinie, zazwyczaj udawao im si unika wszelkich puapek. W grach pooonych na wschodnim kracu wiata roio si od rnych rodzajw potwornych istot, a gobliny stanowiy z nich wszystkich najmniejsze zagroenie. Trzy razy byli zmuszeni szuka kryjwki, aby unikn zauwaenia przez trolle. Raz wpadli na trop olbrzyma. Niebezpieczestwo byo olbrzymie, ale dostali od Sigmara zadanie zgromadzenia informacji na temat ruchw i si zielonoskrej hordy, ktra gromadzia si w grach. Kiedy dotarli do wschodniego wejcia na przecz, ujrzeli orcz armi w penej okazaoci. Mimo e Cuthwin widzia to na wasne oczy, wci ledwo mg uwierzy w ogrom hordy, falujcy ocean zielonych cia, ktry jak okiem sign zapenia wyschnite rwniny rozcigajce si za grami. Tysice plemiennych sztandarw trzepotao na wietrze, a dym z ognisk zasnuwa ca okolic mrocznym cieniem. Bicie w wojenne bbny nioso si echem po grach, a krzyki i wrzaski skandujcych orkw brzmiay jak ryk rozwcieczonego bstwa. Wzniesiono olbrzymie wizerunki plugawych orczych bstw. Cuthwin mia

wraenie, e nie pohamuje zalewajcej go wciekoci, gdy kuky zostay podpalone, a z wntrza kadej doby si wrzask palonych ywcem mczyzn, kobiet i dzieci. Po spaleniu bokw w powietrze wzniosa si olbrzymia, skrzydlata istota o wowej szyi, pokryta obrzydliw gadzi skr. Na jej grzbiecie siedzia odziany w cik zbroj dowdca. Nawet przez oguszajcy tupot maszerujcych stp i orcze porykiwania, Cuthwin by w stanie usysze, jak bestia wydaa z siebie nienawistny wrzask. Armia rozpocza marsz. Wojownicy poruszali si w rozsypce, bez dyscypliny panujcej w ludzkich szeregach. Na przedzie kotujcej si masy pomykay stada wilkw, a midzy dziesitkami tysicy orkw poruszay si ociae ohydne monstra rodem z najstraszliwszych koszmarw. Nie zwaajc na zamarznity nieg, ktry wci przykrywa zbocza grub skorup, zielonoskrzy kierowali si ku przeczy. Cuthwin i Svein wiedzieli, e jeeli Sigmar nie zostanie ostrzeony o wyruszeniu wrogiej armii, zielonoskrzy pokonaj Przecz Czarnego Ognia, zanim ludzka armia zdoa ich powstrzyma. Popiech sprawi, e nie byli do ostroni. Dugo uchodzio im to bezkarnie, ale dziesitego dnia drogi na zachd zostali zaatakowani przez gobliny. Svein mia teraz zapaci yciem za t nieostrono. Wieci, jakie nieli Sigmarowi, miay kluczowe znaczenie dla przebiegu wojny, ale Cuthwin zda sobie spraw, e nie moe zostawi przyjaciela samego w

grach i pozwoli mu umrze. - Musisz i - powiedzia Svein, jak gdyby odgadujc jego myli. - Nie, nie mog ci tak zostawi - zaprotestowa Cuthwin. - Po prostu nie mog. - Moesz, chopcze - odrzek Svein. - I wanie to musisz zrobi. Ta rana oznacza dla mnie mier i wiesz o tym. Cuthwin usysza delikatne skrobanie, jakby szorstki materia ociera si o ska. Wiedzia, e przeladowcy ich odnaleli. Svein rwnie to usysza i pochyli si do przodu, chwytajc Cuthwina za poy koszuli. Twarz skrzywia mu si z blu i determinacji, gdy przemwi: - Syszysz, e nadchodz. Jeeli nie dotrzesz na czas z wieciami do Sigmara, moja mier bdzie nadaremna, rozumiesz? Cuthwin pokiwa gow. Gardo mia cinite, a w oczach lniy mu zy. - Daj mi ten uk - rozkaza Svein. - Nie bdziesz go potrzebowa... A tak bdzie ci si szybciej biego. Cuthwin szybko zdj z plecw uk i wrczy go Sveinowi, opierajc koczan o ska. Tymczasem przyjaciel wycign miecz i pooy go na ziemi obok siebie. - A teraz zmykaj std, zrozumiano? - powiedzia Svein. - I niech Taal ci prowadzi. Cuthwin pokiwa gow i odrzek: - Wrota dworu Ulryka stoj dla ciebie otworem, przyjacielu.

Svein skin gow. - Mam cholern nadziej, e tak wanie jest. Nie mam zamiaru umiera mierci bohatersk na prno. A teraz id! Cuthwin obrci si i wlizn midzy skay, zostawiajc lad, ktrego wytropienie wymagaoby zwiadowcy duo bardziej sprytnego ni jakikolwiek goblin. Nie uszed jeszcze stu metrw, gdy z tyu dobiegy go pierwsze piski gincych goblinw, po czym nastpi szczk mieczy, a nastpnie cisza. Merogenowie zwali je Grami Kraca wiata i Sigmar sdzi, e nazwa ta bya w peni zasuona. Ponurzy stranicy pilnowali krawdzi znanego wiata, a za ich plecami rozcigay si tereny, o ktrych nikt nie potrafi powiedzie nic pewnego, a ktrych kady z pewnoci szczerze si obawia. Wyniose szare szczyty groway nad krajobrazem i przytaczay go swym ogromem. Na zboczach leaa gruba warstwa niegu, a sosnowe zagajniki wydzielay wiey zapach, ktry Sigmar wdycha z ukontentowaniem, jako mi odmian po odorze armii tysicy wojownikw. W powietrzu czu byo zapowied wiosny, a wraz z ni nadchodzi nowy rok pod znakiem krwi i odwagi. Soce stao jeszcze nisko nad wschodnim horyzontem, przewitujc przez poranne mgy i rozwietlajc postrzpione kontury ska, ktre znaczyy zbocza Przeczy Czarnego Ognia. Wreszcie nadszed

dzie, na ktry Sigmar czeka cae swoje ycie. Czu jak zdenerwowanie i napicie pulsuje mu wewntrz czaszki. Dzi ujrzy, jak ludzka rasa triumfuje lub zgina si pod jarzmem najedcy. Eoforth zbudzi go ze snu, w ktrym pi z kubka wypenionego krwi, w towarzystwie samego Ulryka i posila si misem odrywanym od koci wieo upolowanego jelenia. Otaczaa ich wilcza wataha, a kade ze zwierzt miao pysk ubrudzony krwi. Ich wycie brzmiao w uszach Sigmara jak muzyka. Opowiedzia Eoforthowi o nie, a starzec umiechn si. - Myl, e to dobry omen. Srebrny napiernik Sigmara ozdobiony wizerunkiem zotej komety z dwoma ognistymi ogonami spoczywa na stojaku. Lni jak nowy, podobnie jak skrzydlaty hem i brzowe nagolenice z wyrytymi na nich srebrnymi wilkami. Eoforth pomg mu zaoy zbroj, a gdy Sigmar unis Ghal-maraza, poczu, jak przeszywa go dreszcz podniecenia. Pradawna bro krla Kurgana rwnie wyczuwaa znaczenie tego dnia. Nastpnie Eoforth wrczy Sigmarowi zot tarcz, obrbion elazem, z rzebionym guzem porodku, ktry przedstawia gow szczerzcego si odyca. Sigmar wysun si z namiotu i gdy ujrzeli go najbliej stacjonujcy wojownicy, zosta powitany przez gromki okrzyk radoci wydobywajcy si z setek garde. Pozostali onierze szybko podchwycili okrzyk i chwil potem gry dray od oguszajcego ryku tysicy

wojownikw. Szeroka rwnina, ktra rozpocieraa si przed grskimi wrotami, wypeniona bya wojownikami, komi i wozami. Sigmar wraz z Wolfgartem zim przemierzyli ludzkie krainy, aby upewni si, e wszyscy wadcy dotrzymaj obietnicy zoonej na dworze krla Siggurda. Dotarli a do najdalszych kracw ludzkich dziedzin i z zadowoleniem stwierdzili, e nie byo adnych odszczepiecw. Sprbowali te jeszcze raz przemwi do rozsdku krlom nieobecnym na zgromadzeniu, ale z niewielkim skutkiem. Kady emisariusz wysany do krla Jutonw, Mariusa, by odprawiany z kwitkiem, a krl Endalw, Marbad, przynis wieci, e Bretonowie odmwili udzielenia jakiejkolwiek pomocy i opucili swoje domy, ruszajc w wdrwk na poudnie, przez Gry Szare a do dalekich krajw. Z jednej strony byy to zasmucajce wieci, ale Sigmar zdawa sobie spraw, e exodus Bretonw jest dla Endalw bogosawiestwem, poniewa zostawia dla nich rozlege ziemie do przejcia. Gdy pierwszy miesic wiosny nadchodzi szybkimi krokami, u bram Reikdorfu pojawi si wysannik z zachodu, z wiadomoci od krla Jutonw. Sigmar udawa si na spotkanie peen nadziei, ale te zostay rycho brutalnie zniszczone. Ambasador, szczupy mczyzna o spadzistych ramionach i o imieniu Esterhuysen, zoy mu w darze uk przepiknej

roboty. Drewno zostao pokryte zotem i uksztatowane w sposb zdradzajcy rk czarodziejskiego ludu zza oceanu. - Krl Marius oferuje ci ten uk na znak swojej yczliwoci - odezwa si Esterhuysen, zginajc si w niskim ukonie. - Niestety, nie moe ci udzieli wsparcia wojskowego w wojnie na poudniu, ale ma nadziej, e ta cudowna bro przyniesie ci szczcie we wszystkich twoich przedsiwziciach. Sigmar przyj uk, istotnie przepikny artefakt o wartoci nie do przecenienia, po czym jednym ruchem zama go na kolanie. Rzuci poamane szcztki pod stopy oniemiaego Esterhuysena. - Opu moje miasto - powiedzia Sigmar. - Nie potrzebuj szczcia, aby pokona zielonoskrych. Potrzebuj wojownikw. Wracaj do swego nieszczsnego domostwa i powiedz twemu tchrzliwemu krlowi, e kiedy wojna si skoczy, przyjdzie dla niego czas sdu. Ambasador zosta wyrzucony z miasta przez zachodnie wrota, a Sigmar musia si mocno pohamowywa, aby nie zarzdzi natychmiastowego ataku na Jutonsryk. Mimo e odmowa Jutonw okazaa si dla Sigmara druzgoccym rozczarowaniem, to jednak aden z wadcw obecnych na Radzie Jedenastu - jak ludzie zaczli nazywa narad, ktra w zeszym roku odbya si na dworze krla Siggurda - nie uchyli si od danego sowa i wszyscy jak jeden m ruszyli w ustalonym

terminie pod mury Reikdorfu. Widok nadcigajcych oddziaw przynosi wiar, tak samo jak nadchodzca wiosna. By to potny symbol tego wszystkiego, co udao si osign przez ostatni rok. Przez ca zim kunie Unberogenw i wszystkich pozostaych plemion pracoway dzie i noc, aby wykuwa miecze, wcznie, strzay i lance dla unberogeskiej kawalerii. cito due poacie lasu, aby zapewni opa do palenisk. Wszyscy rzemielnicy, od tych, ktrzy produkowali strzay i lotki, do tych, ktrzy szyli ubrania i robili sioda, pracowali rwnie ciko. Ich praca bya rwnie wana przy gromadzeniu wyposaenia dla szykujcej si do wymarszu armii, jak praca kowali. Zima bya zazwyczaj dla ludzkich plemion czasem wyciszenia i spokoju, gdy rodziny zamykay si w domach, kulc si przy ogniu i czekajc, a Ulryk powrci do swego lodowego krlestwa w niebiosach, a jego brat Taal wraz z wiosn przywrci wiatu rwnowag. Jednake, majc w perspektywie wojn, mieszkacy kadego gospodarstwa spdzili zimowe miesice na przygotowaniach do nadchodzcego roku, upewniajc si, e kady z synw zosta wyposaony w koszulk kolcz oraz uzbrojony w miecz lub wczni. Wybito cae stada, a miso nastpnie zasolono, aby zapewni zapasy poywienia dla tysicy wojownikw, ktrzy mieli wyruszy na wojn. W cigu tygodnia krlowie poczyli swoje oddziay i armia, jakiej jeszcze wiat nie widzia, bya gotowa do

wyruszenia na wojn. Obchody Nocy Krwi byy huczne i radosne, chocia po twarzach ucztujcych przemyka czasem cie smutku. Wielu z tych, ktrzy nad ranem mieli wyruszy w drog, ju nigdy nie powrci do domu, zostawiajc ony bez mw, a dzieci bez ojcw. Sigmar, wraz z pozostaymi wadcami, zoy ofiary Ulrykowi oraz Panu mierci, a take bogini uzdrawiania i aski, Shallyi. Oddano cze take wszystkim innym bstwom, poniewa nikt nie way si rozgniewa nawet najmniejszego z nich w obliczu nadchodzcej wojny. Gdy krlowie zgromadzili si nad ranem w dniu wyruszenia w drog, Sigmar podarowa kademu zot tarcz, identyczn jak ta, ktr sam nosi, wykonan z tym samym mistrzostwem i dbaoci o szczegy. Pendrag pracowa ciko przez ca zim, aby stworzy te tarcze, wykuwajc po jednej dla kadego ze sprzymierzonych wadcw. Zewntrzny obrb by ozdobiony symbolami dwunastu plemion, wykonanymi tak misternie, e trudno byo uwierzy, e ich twrc jest czowiek, ktremu brakuje trzech palcw. - Obiecalicie mi zeszego roku wasze miecze powiedzia Sigmar. - Daj wic kademu z was tarcz, abycie mogli broni siebie i swoich krlestw. Jestemy obrocami naszych krain, a ten dar symbolizuje nasz uni. Pord radosnych wiwatw krlowie odnowili przysigi lojalnoci, po czym zabrzmiay rogi, bbny oraz haaliwe dudy i armia rozpocza marsz na poudnie.

Przez pierwsze tygodnie onierzy nie opuszcza dobry humor, ale w miar jak coraz gbiej wchodzili w mroczny cie rzucany przez grskie szczyty, cichy przekomarzania i docinki. Kady zdawa sobie spraw z powagi nadchodzcych wydarze, tak jak rozumia, e kady krok przyblia go do mierci. Dowdcy nie pospieszali zanadto marszu, wiedzc, e gry wci pokryte s niegiem, ktry sprawia, e nie sposb pokona przeczy. Sytuacja zmienia si, gdy Cuthwin, saniajc si z wyczerpania, wpad do obozu, przynoszc wieci o tym, e orki wyruszyy ju na wojn, a nieg na przeczy topnia w zastraszajcym tempie. Sigmar by zrozpaczony, syszc o mierci Sveina, ale aob trzeba byo odoy na pniej, poniewa teraz musia poderwa swoich ludzi do dziaania. Popiech by zrozumiay i ludzie ruszyli szybkim marszem w stron gr, na ktre wspili si w pierwszych promieniach zimnego, wiosennego soca. Z ust adnego, opatulonego ciasno futrzanym paszczem, onierza nie wydobyo si sowo skargi czy przeklestwo. Wspinali si coraz wyej i wyej w rejony, gdzie powietrze byo rozrzedzone, a zimny wiatr hula midzy skalnymi iglicami o krawdziach ostrych jak noe. Sigmar spojrza w stron gr. W obliczu poszarpanych szczytw czu si przytoczony, wiedzc, e potne gry z obojtnoci bd przyglda si dramatowi, jaki rozegra si w ich cieniu. Przecz Czarnego Ognia.

Tutaj wszystko si rozstrzygnie. Gdy soce przesuno si wyej na nieboskonie, zalewajc gry zotym blaskiem i odbijajc si od setek tysicy ostrzy, Sigmar, Alfgeir i Wolfgart wysunli si na czoo ludzkiej armii. Ziemia pod koskimi kopytami bya mocno ubita i piaszczysta. Niezliczone armie, przechodzc tdy przez stulecia, udeptay j na kamie. Wielokrotnie w przeszoci Przecz Czarnego Ognia suya za gwn drog dla najedczych armii, ktre chciay przedosta si przez gry. atwo byo stwierdzi, dlaczego. Nawet w najwszym punkcie przeczy przesmyk mia prawie trzy kilometry szerokoci, a z obu stron otaczay go urwiste zbocza. Przecz Czarnego Ognia stanowia naturalne przejcie ze skaonych ziem wschodu do yznych krain zachodu. Sigmar zatrzyma si i spojrza za siebie, na rozcigajcy si za jego plecami widok na ludzk gromad. Zaparo mu dech w piersiach, gdy oszacowa ogrom armii, jego armii. Wojownicy wypeniali ciasno ca przecz od brzegu do brzegu. Oddziay szermierzy stay rami w rami z wcznikami i berserkerami wypiewujcymi, zawodzc, bojowe pieni. Tysice prychajcych koni bio kopytami w ziemi, a dowd na to, e Wolfgart by doskonaym hodowc, stanowi fakt, i prawie wszystkie rumaki nosiy elazne pancerze. Wikszo z ich jedcw dzieryo dugie lance, dugie drzewca zakoczone zaostrzonym elaznym czubkiem. Lance byy cisze ni wcznie i

stanowiy miercionon bro, ale ich uycie stao si moliwe dopiero po tym, jak Unberogenowie zaczli stosowa sioda ze strzemionami. Tak uzbrojeni jedcy, odziani przy tym w zbroje pytowe, jawili si na podobiestwo elaznych gigantw, gotowych ruszy na orki i zetrze je na proch przy akompaniamencie oguszajcego stukotu kopyt. Tylko Biae Wilki Alfgeira odmwiy walki z uyciem lanc. Jako wojownicy cechujcy si nieposkromion gwatownoci woleli wjecha w serce bitwy dzierc swoje moty i rozupujc nimi czaszki nieprzyjaci ku chwale swego pana i mistrza. Na lewym skrzydle zgromadziy si asoborneskie rydwany. Na ich czele staa krlowa Freya. Wygldaa olniewajco w zotym napierniku i z bujnymi, rudymi wosami otaczajcymi jej gow niczym czerwona grzywa. U jej boku jechaa Maedbh i, widzc przejedajcych Sigmara i Wolfgarta, obie kobiety uniosy wcznie w pozdrowieniu. Taleutescy jedcy ustawili si z przodu armii, przejedajc niezmordowanie wzdu pierwszego szeregu w t i z powrotem, unoszc dumnie swoje szkaratno-zote sztandary. Krucze Hemy krla Marbada otaczay krla i jego syna, gotowe do wyruszenia do walki z orkami od chwili, gdy ich wadca zoy przysig na dworze krla Siggurda. Odziani w kilty Udosesi popijali ze swoich bukakw trunki z destylowanych ziaren i wymachiwali mieczami jak szalecy. Tymczasem grupa wojownikw odzianych od stp do gw w lnice zbroje

obserwowaa te dzikie wybryki z lekkim rozbawieniem. Na czele oddziau sta Myrsa, Wieczny Wojownik, prowadzc najsilniejszych z ludzi zachodu, uzbrojonych w olbrzymie miecze, o ktrych powiadano, e powstay w krasnoludzkich kuniach. Porodku armii stay oddziay Unberogenw, nieustpliwych onierzy, ktrzy od mierci Bjrna walczyli pod dowdztwem Sigmara. Nie istnieli wojownicy mogcy si z nimi rwna i nawet toczcy pian z ust berserkerzy krla Otwina, zajmujc swoje pozycje, oddali im cze skinieniem gowy. Merogenowie i Menogoci stali rami w rami, niecierpliwi, by wywrze zemst na wrogu, ktry w zeszym roku spustoszy ich ziemie. Kapani Ulryka pobogosawili ich miecze i topory, aby gadko przecinay orcze garda. Brigundiascy wojownicy w kolorowych paszczach i misternie wykonanych zbrojach stali obok poudniowych braci, a posta krla Siggurda we wspaniaej zotej zbroi, o ktrej powiadano, e zostaa zaklta w pradawnych czasach, lnia niczym soneczna tarcza. Las kolorowych sztandarw powiewa i trzepota na wietrze. Sigmar, ujrzawszy rnorodno plemiennych symboli, umiechn si i wyszepta krtk modlitw za dusz ojca. Nieco przytoczony widokiem tak olbrzymiej armii, odwrci si i podjecha w stron wojownikw czekajcych na niego przy ruinach zawalonej wiey straniczej. onierze Kurgana elaznobrodego, Wielkiego Krla krasnoludw, stali ponurzy i nieruchomi, nie okazujc

nawet odrobiny entuzjazmu, jaki reprezentoway ludzkie oddziay. Cakowicie zakryte koszulkami kolczymi ze srebrzycie poyskujcego metalu i zbrojami z lnicego elaza krasnoludy wydaway si rwnie nieporuszone jak otaczajce je gry. Warstw metalu byo tak wiele, e tylko wystajce spod przybic gste brody i dugie warkocze wiadczyy o tym, e Sigmar ma przed sob ywe istoty z krwi i koci. Wojownicy dzieryli potne topory i cikie moty bojowe. Sigmar w uznaniu ich odwagi unis Ghal-maraza wysoko w gr, podjedajc do wiey straniczej. Ruiny budynku byy pamitk po jednej z rozlicznych bitew, ktre zostay tutaj stoczone, ale Sigmar wiedzia, e ta, ktra rozegra si dzisiaj, przymi wszystkie poprzednie. Zgromadzone oddziay przewyszay si i liczebnoci kad znan wczeniej armi, a myl o tym, e dowdztwo nad nimi naley do niego, zapieraa Sigmarowi dech w piersiach. Zeskoczy z konia i przywiza dereszowatego waacha do uschnitego drzewa. Schyli si, przechodzc pod niskim nadproem, po czym znalaz si wewntrz wiey i zacz wspina si po schodach, ktrych stopnie byy nisze, ni by do tego przyzwyczajony. Wolfgart i Alfgeir podyli za nim do krasnoludzkiej wiey, ktra mimo upywu czasu i skutkw wojennych dziaa, wewntrz pozostaa waciwie nienaruszona. Sigmar wyszed na dach wiey, gdzie zobaczy czekajcego na niego krla Kurgana elaznobrodego w

towarzystwie dwch tgich krasnoludzkich wojownikw, uzbrojonych w potne topory i odzianych w srebrne pancerze wykonane przez mistrza Alaryka. Krl krasnoludw siedzia na sporej baryce, popijajc ale z kufla z przykrywk i dononie przy tym siorbic. - Przybye wic? - zapyta Kurgan. - Tak jak obiecaem - odpowiedzia Sigmar. - Ojciec nauczy mnie dotrzymywa sowa. - Racja, twj ojciec by dobrym czowiekiem odrzek Kurgan biorc spory yk ale i ocierajc brod wierzchem doni. - Zna warto przysigi. Krasnoludzki wadca skin gow na wschd. - I co mylisz? Sigmar pody za spojrzeniem krla i ujrza opuszczon rwnin, ktra opadaa w d. Im dalej na wschd, tym teren by bardziej skalisty. Rozejrzawszy si w lewo i prawo, odezwa si: - To dobry teren i znajdujemy si w najwszym punkcie przeczy, prawda? - Tak - odpowiedzia Kurgan. - Wanie tak, mody Sigmarze. - Zielonoskrzy nie bd w stanie uy swej liczebnej przewagi przeciwko nam, a urwiska sprawi, e nie bd mogli zaj nas od bokw. - I? Sigmar zaspi si, starajc si odgadn, o czym jeszcze mg zapomnie. - I podejcie pod zbocze ich zmczy - wtrci Wolfgart. - Gdy dotr tutaj, bd ju zmczeni. Dadz

wicej czasu naszym ucznikom, aby powystrzelali te zielonoskre bkarty. - Wyej w grach jest pewna skaa, Sigmarze odezwa si Alaryk. - Nazywamy j Orlim Gniazdem. To dobre miejsce, aby dowodzi bitw, wysoko pooone i bezpieczne. Po tych sowach zapada cisza. Sigmar odczeka chwil, zanim odpowiedzia: - Sugerujesz mi, abym nie bra udziau w bitwie? - Ale skde - odrzek Alaryk. - Wskazuj ci jedynie miejsce, z ktrego dogodnie bdzie ledzi losy bitwy, zanim nie zdecydujesz si, gdzie i kiedy najlepiej uderzy. - Czy ty by tak postpi? - Sigmar zada pytanie krlowi Kurganowi. - Nigdy - przyzna Kurgan. - Ale ja jestem tylko starym, upartym gupcem, chopcze. Beze mnie na polu bitwy moi wojownicy wydaj si nieco zagubieni, dlatego zawsze tam jestem, pokazujc im, jak si zabija gobasy. - Nie bd si tchrzliwie kuli za plecami moich ludzi - odpar Sigmar. - To nie jest bitwa, ktr wygra si strategi i podstpem, to bitwa, w ktrej zwyciy sia ramion i odwaga. Jestem krlem Unberogenw i dowdc sprzymierzonych ludzkich armii. Gdzie indziej mgbym by, jeeli nie na czele moich oddziaw? - Dobry z ciebie chopak - powiedzia Kurgan, podnoszc si z beczki i prowadzc Sigmara w stron krawdzi wiey. - Posuchaj. Syszysz?

Sigmar zerkn za skalist przecz na surowy, niegocinny krajobraz, przybierajcy coraz koszmarniejsze formy, im dalej przecz cigna si na wschd. Mniej wicej ptora kilometra stamtd przesmyk zakrca na poudnie wok sterty kamieni, ktre niegdy tworzyy olbrzymi statu krasnoludzkiego boga. Sigmar usysza saby odgos rytmicznych uderze, odbijajcych si echem od grskich zboczy. - To bbny, chopcze - powiedzia Kurgan. - Orcze bbny bojowe. S ju blisko. Zapamitaj moje sowa, soce bdzie w poowie drogi do zenitu, a my ju bdziemy brodzi po kolana w krwi zielonoskrych. Sigmar poczu, e serce mu dry na myl o nadchodzcym starciu, ale szybko si opanowa. Cae ycie dy do tej chwili i teraz, kiedy nadesza, nie wiedzia, czy jest na ni gotowy. - Walczyem z wieloma wrogami, krlu - powiedzia Sigmar, a wzrok zasnu mu si mg, tak jakby w tej chwili spoglda w przyszo. - Zabijaem lene bestie, orki, monstra pijce krew, bagienne potwory poerajce ludzi; staczaem te pojedynki z mymi wspbrami. Stawiem czoa im wszystkim i pokonaem ich, ale to... to jest co zupenie innego. Bogowie patrz na nas z niebios i jeeli cho na chwil si zawahamy, to wszystko, o czym marzyem, zostanie zniszczone. Jak czowiek ma sobie poradzi z tak przytaczajc odpowiedzialnoci? Kurgan rozemia si i wrczy mu kufel pienistego ale.

- No c, nie wiem, jak czowiek miaby sobie z czym takim poradzi, ale mog ci powiedzie, co na twoim miejscu zrobiby krasnolud. To proste. Kiedy nadchodzi waciwy czas, zaczynasz wali pierwszego motem, a padnie. Potem uderzasz nastpnego. I tak dalej, a wszyscy le trupem. Sigmar pocign yk krasnoludzkiego ale. - I to wszystko? - I to wszystko - potwierdzi Kurgan przy akompaniamencie narastajcego huku orczych bbnw bojowych. - A teraz najlepiej bdzie, jak wrcimy do naszych wojownikw. Czeka nas w kocu bitwa do stoczenia!

Rozdzia 21 Przecz Czarnego Ognia


Nieca godzin pniej na horyzoncie pojawiy si pierwsze oddziay orkw. Zielona masa, kotujc si wciekle, na oczach ludzkiej armii wypenia przecz. Ruchom wojsk towarzyszy dudnicy odgos bbnw wojennych i monotonne zawodzenia, ktre dziaay ludziom na nerwy i zwikszay wyczuwalne w powietrzu napicie. Nieprzyjaciele zbliali si, dzierc wysoko nad gowami olbrzymie, rogate totemy, pokryte czaszkami i fetyszami. Wiatr przynosi odstrczajcy odr niemytych cia - mieszanin smrodu zepsutego misa, ajna i skwaniaego grzybicznego zapachu, ktry wzbudza mdoci w szeregach armii sprzymierzonych plemion. Mimo e Sigmar wiedzia od krasnoludw i Cuthwina, e orcza horda przybraa niespotykane wczeniej rozmiary, to olbrzymie morze wrogw widziane na wasne oczy zaparo mu dech w piersiach. Rozejrza si dookoa i zauway, e na twarzach braci miecza wida to samo zdumienie zmieszane z trwog. Wolfgart stara si zachowa pozory swobody, ale Sigmar dostrzega strach przyczajony pod mask brawury. Pendrag natomiast wyglda jak czowiek,

ktry wanie ujrza, jak na jawie spenia si jego najgorszy koszmar. Orki byy niczym przeraajca, prymitywna fala zalewajca wiat nienawici i przemoc, stawiajca sobie za jedyny cel dokonywanie zniszcze. Ucieleniona bezmylna agresja nieznajca dyscypliny i nie kierowana przez aden wyszy umys. Gdyby kto zechcia przej ca dugo przeczy po orczych gowach, mgby to uczyni, ani razu nie stawiajc stopy na ziemi. Sigmar umiechn si do tej absurdalnej myli i w tym momencie niemoc, jak poczu na widok nieprzeliczonych orczych szeregw, ustpia. Zielonoskrzy byli uzbrojeni w olbrzymie tasaki, topory i miecze, ktrych ostrza byy pordzewiae i poplamione krwi. Midzy orkami przemykay gobliny, wstrtne, tchrzliwe istoty odziane w ciemne szaty i dzierce ostre miecze i wcznie. Bestie zaciskay ky i uderzay w tarcze w szaleczym rytmie. Zdawao si, e orcze bandy rywalizuj midzy sob, ktra zdoa goniej i bardziej zapamitale wydawa wojenne okrzyki. Po bokach hordy stay olbrzymie wilki, kapic zalinionymi paszczami i niecierpliwie drapic pazurami ziemi. Po skaach przemykay obmierze pajki, olbrzymy o ciemnym futrze, niosce na grzbietach kolejne gobliny. Nad szeregami wroga groway okropne sylwetki trolli, czapicych ociale i unoszcych pnie drzew z tak atwoci, z jak czowiek posuguje si pak.

- Ach, wic bdzie ich zaledwie tyle? - odezwa si Wolfgart, odpinajc paski, ktrymi mia przymocowany do plecw miecz. Zamachn si olbrzymi broni i doda: - Pod Astofen byo ich chyba wicej, nie uwaacie? - Tak myl - zgodzi si Sigmar z umiechem. - W porwnaniu z tamt bitw to bdzie jedynie potyczka. - Na bogw, dojrzeli ju, ebymy zebrali z nich swoje niwo - skrzywi si Pendrag, gdy dosign go odr zielonoskrych. - Jeeli podchodzisz do orka, rb to zawsze z wiatrem, nie pod wiatr - powiedzia Sigmar. - Tak zwyklimy mwi, nieprawda? - Racja, ale zaczynam tego aowa. - Nie ma czasu na ale, przyjaciele. - Te tak sdz - przytakn Wolfgart. - Jak tam twj mot bojowy? - Wyczuwa, e nieprzyjaciele tych, ktrzy go stworzyli, s w pobliu - odpowiedzia Sigmar. Ju od witu potna bro draa, gdy trzyma j w doni, wypeniajc go przy tym nienawici do zielonoskrych i si, aby z nimi walczy. - To dobrze - odrzek Wolfgart. - No c, bdziesz musia nim dzisiaj troch pomacha, przyjacielu. Czeka nas mnstwo czaszek do rozupania. Z tumu zielonoskrych wystpi oddzia orkw o ciemniejszej skrze i w peniejszych zbrojach. Niosy dumnie wysoki totem o byczej gowie. Zaczy porykiwa w gardowym orczym jzyku, wznoszc w gr miecze i topory, jakby odprawiay prymitywny

rytua wyzwania do bitwy lub zastraszania wroga. - Na wit brod Ulryka - wyrwao si Pendragowi, gdy wszyscy ujrzeli, jak nad orkami pojawia si olbrzymia, skrzydlata bestia. renice oczu Sigmara zwziy si, wic osoni je przed ostrymi promieniami wschodzcego soca. Na grzbiecie latajcego monstrum siedzia ork tak olbrzymiej postury, e bez chwili wahania mona byo uzna go za przywdc zebranej armii. Wataka by naprawd gigantycznych rozmiarw. Jego zielonoskre ciao chronia zbroja co najmniej tak mocna jak te, ktre okryway jedcw Sigmara. Cikie elazne pyty przytwierdzone byy bezporednio do ciaa potwora. Jego topr by wyszy od czowieka i tryska dokoa zielonymi pomieniami. Bestia, na ktrej grzbiecie siedzia ork, bya wywernem. Sigmar nigdy wczeniej nie widzia tego stworzenia na wasne oczy, ale nasucha si o nim do od swych wschodnich sojusznikw, eby od razu go rozpozna. To fakt, e widok potwora przerazi go, ale zarazem wywoa w nim pragnienie zmierzenia si z legendarn besti. - Co mylicie?! - krzykn. - Powinienem zedrze z tego wywerna skr i ozdobi ni cian dugiego domu?! - O tak! - odkrzykn ktry z wojownikw z szeregu za plecami krla. - Obedrzyj go ze skry, a potem uyj jej do nakrelenia mapy twego imperium! - By moe wanie tak uczyni - odpowiedzia Sigmar.

Wataka zanurkowa nad swoj armi, a z orczych garde doby si zdwojony ryk furii. Jasne byo, e nieprzyjaciele nie mog si doczeka rozpoczcia bitwy. Uderzenia tasakw i toporw o tarcze rozlegy si ponownie w oguszajcym crescendo. Metaliczny pogos odbija si echem od cian przeczy, a wreszcie zdawao si, e zaraz gry zatrzs si i run w gruzy. Przednie oddziay orczej hordy zaczy si niepokojco trz i kotowa i po duszej chwili z garde wszystkich zgromadzonych orkw wydoby si przeraajcy okrzyk wojenny. Potny odgos wyraa ca brutaln natur orkw. W gwatownym ryku daway upust odwiecznej nienawici i wciekoci, ktra daa pocztek ich rasie, narodzonej w powodzi ognia i krwi. Krzyk nie cich, gdy orki zaczy podbiega do ludzi z nienawici ponc w oczach i olbrzymimi szczkami rozwartymi w dzy krwi. - Nadchodz - powiedzia Sigmar, zaciskajc jedn do na Ghal-marazie, a drug na uchwycie zotej tarczy. - Walczcie dzielnie, przyjaciele. Ulryk na nas patrzy. Ulfdar, oszoomiona oparami dziwnokorzenia i cykuty, obserwowaa nadcigajce orki, ktrych ruchy wydaway si jej tak niemrawe i ociae, jakby nieprzyjaciel porusza si w gstym bocie. Tu za ni krl Otwin uderza w sw nag pier piciami, na ktrych mia najeone kolcami rkawice. Pynca z ran

krew jeszcze bardziej podsycaa poncy w jego duszy berserkerski sza. Z krlewskich ust spywaa piana, a zota korona uformowana z kolcw wbitych w czaszk broczya krwi. Ulfdar miaa wraenie, e wypeniajca j bitewna furia za chwil rozerwie jej ciao na strzpy. Gorzkie opary zioowych mieszanek, ktre wdychaa przed bitw, zawadny jej ciaem i przeszyty je paroksyzmem czystej furii. Ramiona i szyj wojowniczki otaczay elazne obrcze, a na nagim ciele pyszniy si wiee tatuae, ktrych celem byo odpiera wrogie ostrza. Zote wosy miaa postawione na czubku gowy w wysoki grzebie utrwalony skorup zaschnitej krwi. Jej wadca unis swj potny topr, ponownie przykuty do krlewskiego nadgarstka i wyda z siebie nieartykuowany ryk, w ktrym wcieko mieszaa si z dz krwi. W odpowiedzi z szeregw turyngiaskich wojownikw podnis si przecigy krzyk, a Ulfdar poczua, e jej dzikie serce uderza w ebra niczym oszalay bbniarz. Krl krzykn ponownie. Mia rozszerzone renice i twarz wykrzywion w zastygym grymasie szalonego umiechu. Jego ciao drao, jakby naleao do rozwcieczonego psa uwizanego na postronku. Wtem wyrwa si do przodu, niezdolny duej pohamowywa dzy walki. Stan samotnie w obliczu wroga, ale za jego plecami wojownicy momentalnie podchwycili bitewny zew. Turyngiascy berserkerzy uderzyli na zielonoskrych

w akompaniamencie szalonych okrzykw, ktre atwo byo pomyli z rykiem szarujcych orkw. Ulfdar natychmiast dogonia krla, mcc powietrze bliniaczymi mieczami i zagryzajc wntrze policzkw a do krwi. Gdy jzykiem wyczua ostry metaliczny posmak wasnej krwi mieszajcy si z trujcymi oparami, ktre zawadny jej umysem, wydaa z siebie przeraajcy okrzyk. Przed ni sta pierwszy ork, ktrego miaa dzisiaj zabi. Topr krla Otwina wbi si w innego orka, rozcinajc go na p, a wadca przeskoczy nad ciaem padajcego, aby dosta wrogw czajcych si za jego plecami. Ulfdar zanurzya ostrze miecza gboko w ciele przeciwnika i pocigna je w gr, wyskakujc w stron kolejnego napastnika i uderzajc go stopami. Poczua amice si od uderzenia koci i lekko wyldowaa, obracajc si na picie i tnc mieczem twarz kolejnego napastnika. W jej stron poleciaa wcznia, ale udao jej si uchyli i wbi oba ostrza w gardo atakujcego, wzbijajc przy tym fontanny krwi. Orki otaczay j ze wszystkich stron, dgajc i rbic, ale ona nie tracia energii na parowanie czy uniki. Jej taktyka bya prosta atakowaa z caej siy. Migaa midzy przeciwnikami, dzierc dwa wirujce ostrza i bezlitonie przecinajc nimi garda lub wbijajc je w brzuchy. Nagle jednemu z przeciwnikw udao si wymierzy pak cios w jej rami. Uderzenie wprawdzie jej nie zranio, ale spowodowao, e obrcia si wok wasnej osi. Rozwcieczona blem, haasem i bitewnym

zgiekiem wymierzya cios, ktry odrba mu rk w okciu. Rozejrzaa si dookoa. Setki jej wspbraci berserkerw przedzieray si przez lini wroga wrzeszczc i dajc wicej krwi. Jeden z wojownikw, lec na ziemi ze zgruchotan miednic, dalej zapamitale dga stojce dookoa orki, dopki wielka zielona pi nie zmiadya mu czaszki. Inny berserker stara si zadusi przeciwnika wasnymi jelitami, jeszcze inny odrzuci wszelk bro i w szale rzuci si na orki z goymi rkami. Ulfdar wrzasna, czujc wypeniajce j gwatowne emocje. Krew, przemoc i haas tworzyy narkotyczn mieszank. Ulfdar krwawia z licznych ran, nawet nie pamitajc, kiedy je otrzymaa, ale nawet bl dziaa odurzajco. Wtem z otpienia wyrwa j bl. Napastnik zada jej cios mieczem. Ostrze przecio metalowe obrcze na rce i zamao j, ale zelizno si po elazie, nie odcinajc koczyny. Ulfdar wrzasna z blu i zamachna si zdrowym ramieniem, aby uci orkowi eb. Atakowao ich coraz wicej i wicej zielonoskrych, a jednak w lad za swoim wadc posuwali si coraz gbiej midzy szeregi wroga. Olbrzymi krlewski topr zatacza w powietrzu zamaszyste uki, tnc wszystko, co znajdowao si na jego drodze. Wszdzie dokoa panowaa mier i krew. Wspbracia Ulfdar wycinali krwaw ciek przez szeregi zielonoskrych. Ulfdar nie pozostawaa w tyle. Pulsujcego w ramieniu straszliwego blu uya do

rozniecenia poncej w sercu wciekoci. Po chwili znw bya w samym sercu walki, niezmordowanie zadajc dokoa ciosy. W powietrzu byo a gsto od ostrzy i w pewnej chwili poczua, jak jedna z wczni przebia jej plecy. Obrcia si i ostrze wysuno si z rany. Jednym ciosem odrbaa je od trzonka, a powrotnym ruchem wbia miecz w orczy hem. Ostrze zaklinowao si w zgniecionym metalu i bro wypada jej z rki, gdy raniona bestia przewrcia si na plecy. Usyszaa, e wok niej wzmaga si rumor, ale skoncentrowaa si na umierajcym przed ni wrogu, tak jakby na jedn chwil wiat poza nim i jego mierci przesta istnie. Zaraz potem podniosa z ziemi upuszczony przez kogo topr i rzucia si z powrotem do walki. Jej ciosy przecinay ciaa i zbroje, a ona sama zanosia si histerycznym miechem. Krlowa Freya nacigna ciciw i wypucia kolejn miertelnie celn strza. Gdy tak staa smagana wiatrem, jej miedziane wosy powieway niczym wojenny sztandar. Kolejny ork pad od jej strzay i krlowa powitaa to okrzykiem radoci, mimo tego e wrogw byo tak wielu, i nie sposb byo ktrego nie trafi. Rwnie dobrze mona oklaskiwa ucznika za to, e trafi w morze. Wysokie boki rydwanu krlowej pokryway pasy wyprawionej skry, a koa pojazdu byy okute elazem i najeone mierciononymi ostrzami. Maedbh staa obok

Freyi, w jednej doni trzymajc luno lejce, a w drugiej gotow do rzutu wczni. Na orki nacierao z wielkim haasem dwiecie rydwanw, a na kadym z nich stay asoborneskie wojowniczki, zasypujce wroga deszczem strza. Piaszczysta rwnina Przeczy Czarnego Ognia stanowia idealny teren dla rydwanw. Freya czua jak ogarnia j przyjemny dreszcz, gdy Maedbh prowadzia ich rydwan coraz bliej szeregw wroga. Nikt si nie zdziwi, gdy na najlejszy ruch wrd orkw berserkerzy Otwina wyamali si z szeregu i ruszyli do szaleczego ataku. Sigmar, spodziewajc si takiego obrotu sprawy, powierzy jej zadanie ochrony krla Turyngian na polu bitwy. Trzeba przyzna, e berserkerzy walczyli naprawd dzielnie, cay czas wdzierajc si klinem gbiej midzy nieprzyjaci. Niestety orki zdaway si wyrasta jak spod ziemi. Niczym szczki puapki zielonoskrzy okryli Turyngian i bezlitonie ich mordowali. Freya przed chwil dostrzega krla Otwina stojcego na stercie zabitych bestii. Olbrzymim, przykutym do doni toporem cina otaczajcych go wrogw caymi tuzinami. Setki berserkerw podao za jego przykadem, ale nie sposb byo nie zauway, e poruszaj si coraz wolniej i coraz wicej z nich pada od miertelnych ran zadanych rk nieprzyjaciela. Rozgldajc si po polu bitwy, Freya zwrcia uwag na zmasowan wymian ognia midzy armiami. Od strony goblinw migay strzay o czarnych drzewcach,

ale wikszo z nich zatrzymywaa si na drewnianych tarczach lub odbijaa si od elaznych koszulek kolczych. Z kolei unberogeskie i cheruseskie strzay zbieray straszliwe niwo pord orkw. Tysice elaznych grotw utkwio ju w ciaach i czaszkach zielonoskrych, a powietrze wci przecinay kolejne strzay. Jedcy zataczali krgi przed szarujc mas zielonoskrych, co chwila podjedajc na tyle blisko, eby wypuci seri strza i oddali si galopem. Niektrzy byli wystarczajco szybcy, a pozostali koczyli schwytani przez zielonoskrych i rozerwani na strzpy. - Przygotuj si, krlowo! - krzykna Maedbh, sprawiajc, e Freya ponownie skoncentrowaa si na tym odcinku pola bitwy, ktre dzisiaj naleao do niej. Orki zbliay si szybko, wic wypucia jeszcze ostatni strza, po czym upucia uk i signa po paasz. Zasadniczo, walczc z rydwanu, lepiej byo posugiwa si wczni, ale bro Freyi naleaa do dawnego bohatera z jej rodu i darzya j takim przywizaniem i mioci, jak wasnych synw. Freya uniosa miecz i zamachna si nim wysoko nad gow. Odraajcy orczy smrd nasila si, a kby kurzu i pyu unoszcego si nad drog drapay j w gardle. Skoncentrowawszy swe spojrzenie na nacierajcych wrogach, ujrzaa bysk nienawici w ich czerwonych oczach i poczua gorcy odr ich cuchncych oddechw.

- Do boju, moi odwani wojownicy! - zakrzykna. Freya opara si o bok rydwanu i zawizaa na nadgarstku skrzany rzemie, podczas gdy Maedbh szarpna za lejce, a konie skrciy i ruszyy galopem przed siebie. Asoborneskie rydwany ruszyy jednoczenie do boju, ustawiajc si w linii odpowiadajcej ustawieniu orczych szeregw. Gdy ruszyy do przodu, ostrza przymocowane na koach zaczy sia spustoszenie wrd wrogw stojcych w pierwszym szeregu. Wszdzie tam, gdzie przejecha rydwan, tryskay fontanny krwi, a orki zwijay si na ziemi z poodrbywanymi koczynami. Freya rozdzielaa ciosy, sprawnie zagbiajc ostrze paasza w kolejne czaszki, podczas gdy Maedbh umiejtnie kierowaa pojazdem wzdu linii wroga. Gdy krlowa Asobornw wraz ze sw armi rydwanw zakoczya krwawy galop, przednie szeregi zielonoskrych praktycznie nie istniay. Nielicznych ocalaych dosigy wcznie i wypuszczane z sykiem strzay. Krlowa nie odezwaa si ani sowem, ale Maedbh wiedziaa, co dalej robi. Zawrcia rydwan, a pozostali Asobornowie podyli za jej przykadem. Kilka orkw z rykiem wyskoczyo do przodu i udao im si dosign nielicznych rydwanw ciosami potnych toporw i roztrzaska je na drzazgi. Freya rozemiaa si, rozkoszujc si atmosfer bitwy i po raz kolejny machna w powietrzu zakrwawionym mieczem. Asoborneskie rydwany zawrciy gwatownie i

ruszyy z powrotem w stron orkw. Sigmar zamachn si Ghal-marazem, wykonujc wielki uk i obuch wyldowa na gowie orka, ktry zaciska apska na szyi krlewskiego rumaka. Czaszka zielonoskrego roztrzaskaa si, a on sam zachwia si i run do tyu, gdy Sigmar wymierzy mu kopniaka w brzuch. Krl skierowa swego wierzchowca przed siebie, tu za nim poda Pendrag trzymajcy sztandar w srebrnej doni. By to widok, ktry inspirowa wszystkich otaczajcych ich onierzy do jeszcze wikszego wysiku i oddania. Sigmar w duchu zgodzi si z przysowiem, e atak jest najlepsz obron. Z dum obserwowa krla Otwina prowadzcego szalecz szar berserkerw. Dziki atak zatrzyma pochd orkw i mimo e Otwin zosta otoczony, na pomoc spieszyy mu rydwany Freyi, wycinajc sobie krwaw ciek midzy zielonoskrymi. W miar, jak nieprzyjaciele coraz cianiej otaczali Otwina, Sigmar unis swj mot i da znak unberogeskim jedcom, aby ruszyli do ataku. Odziani w zbroje jedcy uderzyli w orcz armi, tratujc wrogw elaznymi podkowami, mieczami przecinajc prymitywne hemy i wbijajc wcznie w niczym niechronione plecy. Deszcz strza nieprzerwanie pada z nieba, a stumiony bitewny gwar przybiera na sile, na ksztat wzbierajcej fali, ktra rozbija si z hukiem o nadbrzene skay. Sigmar zablokowa tarcz cios

nieprzyjacielskiego miecza i zamachn si motem, czujc jak promieniujca od broni rado wypenia rwnie jego ciao. Jego ko zara, gdy opryskaa ich krew zabitego orka, wypeniajc nozdrza paskudnym odorem. Sigmar przycisn uda do bokw rumaka, gdy ten tylnymi nogami zaatakowa kilka goblinw, ktre czaiy si obok jego zadu, prbujc poprzecina mu cigna. Unberogeskie konie bojowe trenowano tak, aby potrafiy walczy i broni si w bitwie rwnie dobrze, jak kady inny wojownik. Ten dereszowaty waach, dar od krla Siggurda, by rwnie waleczny i dobrze wywiczony, jak konie z hodowli Wolfgarta. Brat miecza Sigmara jecha u jego boku, wykonujc potnym mieczem miercionone uki, miadc elazne zbroje i roztrzaskujc tarcze. Cay by spryskany jasnoczerwon krwi, ale wydawao si, e sam do tej pory nie zosta ranny, mimo e nie nosi adnej tarczy. - Unberogenowie! - zawoa Sigmar. - Do mnie! Dalej! Odpowiedzia mu ryk aprobaty, podczas gdy krl ju ruszy gbiej midzy orki, uderzajc Ghal-marazem bez litoci i zabijajc kadego wroga, ktry odway si zbliy. Pod jego ciosami wrogowie padali tuzin za tuzinem. Kade uderzenie byo miertelne, a orki, ktre miay szans spojrze mu w oczy, widziay w nich zapowied zagady, jakby naciera na nie sam bg zemsty. Daleko przed sob Sigmar dostrzeg krla Otwina,

walczcego o ycie porodku gromady zawodzcych nieprzyjaci. Towarzyszyo mu moe ze dwudziestu berserkerw. Sigmar zauway, e jednym z nich bya Ulfdar, najwidoczniej ranna w lew rk, ktra zwisaa bezwadnie wzdu ciaa. Orki coraz mielej napieray na bronicych si ludzi, wyczuwajc atwe zwycistwo, ale na pomoc spieszyy ju asoborneskie wojowniczki, zwiastujc swoje przybycie stukotem koskich kopyt i gonymi okrzykami. Nawet jeeli Otwin zdawa sobie spraw z tego, e on i jego wojownicy zostali otoczeni, nie dawa tego po sobie pozna. Po prostu bez wytchnienia zadawa ciosy i kad pokotem wszystkie orki, ktre znajdoway si w jego zasigu. Cae ciao mia pokryte gbokimi ranami, z czego najpowaniejsze wydawao si rozcicie na udzie, z ktrego krew spywaa obficie na ca nog. Otwin nie zwraca na to jednak uwagi, tak samo jak na uamane ostrze miecza sterczce z jego ramienia. Wikszo berserkerw bya rwnie ciko ranna, ale tak jak ich wadca walczyli dalej, nie zwaajc na bl i upyw krwi. Sigmar dostrzeg nadcigajc Frey z burz wosw koloru pomienia. Na widok krlowej stojcej dumnie na rydwanie i cinajcej paaszem o zotej rkojeci gowy, z tak atwoci, jakby to byy kolby kukurydzy, Sigmar poczu gwatowny przypyw podniecenia. Zielonoskrzy, ktrzy zostali okreni przez unberogeskich jedcw i asoborneskie rydwany, znaleli si w puapce, ale ani myleli si podda. Powalone na ziemi orki byy tratowane przez koskie

podkowy lub masakrowane przez najeone ostrzami koa rydwanw. Ghal-maraz zbiera straszliwe niwo mierci, krasnoludzki mot rozupywa czaszki, roztrzaskiwa koci i zgniata ebra za kadym uderzeniem. Sigmar rozbi gow jednemu z atakujcych orkw, po czym uderzy tarcz w twarz nastpnego wroga wyskakujcego zza plecw pokonanego. Sia ciosu sprawia, e sam na chwil straci rwnowag i nie zauway monstrualnego orka stojcego za nim z tasakiem wzniesionym ku grze i gotowego, aby opuci go w d i rozci Sigmara na p. Spojrza za siebie tylko dlatego, e z tyu dobieg go przeraliwy wrzask. Obrciwszy si w siodle, ujrza olbrzymi besti w zniszczonej, elaznej zbroi, mocujc si z jednym z berserkerw Otwina. Gdy ork obrci si wok wasnej osi, Sigmar dostrzeg, e to Ulfdar zwisa z jego plecw, zaman rk obejmujc szyj potwora i uywajc miecza niczym sztyletu, ktrym rozcinaa mu gardo. Ork walczy, aby zrzuci j z siebie, a krew tryskaa mu z rozcitej ttnicy na podobiestwo cuchncego gejzeru. Uderzana olbrzymimi apskami Ulfdar krzyczaa z blu i Sigmar mg sobie jedynie wyobraa, jak cierpiaa z powodu rannej rki. Sigmar wyswobodzi stopy ze strzemion i zeskoczy z konia, wymierzajc cios motem prosto w twarz orka. Rozleg si trzask amanych koci i Ghal-maraz zmiady gow potwora. Sigmar wyldowa obok upadajcego ciaa, podczas gdy Ulfdar rozlunia

morderczy ucisk na szyi potwora i potoczya si w bok po ziemi. Sigmar przedziera si przez tum walczcych orkw, ludzi i koni, starajc si przyj z pomoc berserkerce. Prbowaa si podnie, ale jej rka bya powyginana pod makabrycznym ktem, a ciao pokrywaa krew, chocia trudno byo stwierdzi, jak wiele pochodzio z jej wasnych ran. - No dalej! - wrzasn, starajc si przekrzycze panujcy wok harmider, i wsun rk pod jej rami. Wstawaj! Spojrzaa na niego, wykrzywiajc twarz w grymasie furii, najwyraniej nie rozpoznajc go, po czym prbowaa dgn go mieczem. Cios by jednak tak saby, e Sigmar bez trudu go zablokowa, stawiajc Ulfdar na nogi. - Pohamuj si! - krzykn. - To ja, Sigmar! Jego sowa przedary si przez czerwon mg zasnuwajc jej umys i opucia miecz, osuwajc si w jego ramiona. Sigmar zacz si powoli wycofywa z pola bitwy, syszc jak triumfalne okrzyki Unberogenw i Asobornw mieszaj si ze sob, wieszczc klsk pierwszego orczego natarcia. Zarzuci sobie zdrow rk Ulfdar na ramiona i obj wojowniczk w pasie, na wp niosc, na wp cignc j do bezpiecznego schronienia. - Wskakuj tutaj, Sigmarze! - odezwa si kobiecy gos i Sigmar rozejrzawszy si, ujrza rydwan Freyi i Maedbh zatrzymujcy si przy nim w kbach kurzu.

- Gdzie tu by mj ko! - odkrzykn. - Uciek - odpowiedziaa Freya. - Z powrotem do naszych szeregw. Sigmar zakl siarczycie, po czym wcign rann wojowniczk na rydwan. Freya pomoga mu j podnie, po czym Sigmar wskoczy do rydwanu. Wntrze pojazdu byo troch za ciasne dla czterech osb i Sigmar poczu prce si obok gorce, nagie ciao asoborneskiej krlowej. - Zupenie jak za dawnych czasw - umiechna si Freya. To by dobry pocztek dnia dla ludzkiej armii, ale Sigmar bra udzia w zbyt wielu bitwach, eby myle, i konfrontacja na tak skal moe si rozstrzygn w pierwszym starciu. Pierwszy orczy atak jednakowo zosta odparty. Nieprzyjaciele musieli ulec pod dzik szar krla berserkerw, poczon ze zjednoczonym natarciem Unberogenw i Asobornw. Sigmar pozwoli swym onierzom na chwil radoci, gdy ujrzeli go powracajcego na asoborneskim rydwanie. Szybko jednak z niego zeskoczy, podczas gdy Ulfdar zostaa zabrana do uzdrowicieli stacjonujcych na tyach armii. Okazao si, e Wolfgartowi udao si zapa jego rumaka, Sigmar wic bez zwoki wskoczy z powrotem na siodo. - Utarlimy im nosa - odezwa si Sigmar, obserwujc jak nieliczne orki, ktrym udao si przey, powoli wracaj do szeregw. - Ale to dopiero pocztek. - Racja - zgodzi si Wolfgart. Jego zbroja bya

powgniatana i rozdarta w paru miejscach, ale pokrywajca j krew pochodzia wycznie z zabitych orkw. - Teraz czas na piechot. Rzut oka na orcz armi pozwala stwierdzi, e do ataku przygotowywa si jej gwny trzon. Naprzd wystpi zbity mur zielonych cia odzianych w brzowe zbroje i zjednoczonych nienawici do rodzaju ludzkiego. Na czele oddziau stpay wysokie bestie o szarej skrze i zmierzwionych wosach oraz w nierwnej linii jechay haaliwe rydwany, na ktrych stali ucznicy. - Nastpny etap bitwy nie bdzie taki atwy do wygrania. - atwy? - zapyta Pendrag, podjechawszy obok, mocno ciskajc przy tym drzewce Sigmarowego sztandaru. - Uwaasz, e to byo atwe? - Pendrag, podobnie jak Wolfgart, wydawa si nawet niedranity, aczkolwiek na zadzie jego rumaka czerwienio si kilka gbokich naci. - Ta szara bya tylko po to, by sprawdzi nasz si powiedzia Sigmar. - Nasi wrogowie wiedz, e jeeli chc pokona t przecz, bd musieli zmobilizowa ca swoj armi. Jednakowo pierwsze starcie zostao przez nas wygrane i na pewno podniesie to morale onierzy. - Lepiej niech podniesie je naprawd wysoko achn si Wolfgart. - Bo jeeli ta bitwa dalej ma tak wyglda, to bdziemy potrzebowa duo szczcia,

eby dotrwa do zachodu soca. Tymczasem asoborneskie rydwany zataczay krgi przed pierwszym szeregiem ludzkiej armii i trzeba byo przyzna, e wojowniczki krlowej Freyi przedstawiay si naprawd dumnie i imponujco. Taleutescy jedcy prbowali z kolei podjeda do skrzyde nieprzyjacielskiej armii w poszukiwaniu sabego punktu, ktry mogliby zaatakowa. Sigmar wiedzia jednak, e wrogw jest zbyt wielu, eby znalezienie takiego miejsca byo moliwe. - Daleje! - powiedzia Sigmar, zawracajc konia. T walk trzeba bdzie stoczy pieszo. Tym razem orcza armia ruszya do przodu zbit mas, wypeniajc przecz na ca szeroko. Ludzkie serca zadray na tak niesamowity widok. aden z wojownikw zgromadzonych pod sztandarem Sigmara nigdy nie widzia czego podobnego. Tak ogromna liczba zielonoskrych zgromadzonych w jednym miejscu pozwalaa przypuszcza, e oto wszyscy oni zjednoczyli si w jednym celu zniszczenia ludzkich ziem. Nagle do przodu ruszyy gobliny, siedzc okrakiem na wilczych grzbietach. Taleutescy jedcy zostali zupenie zaskoczeni przez niespotykan prdko tych niecodziennych wierzchowcw. Co prawda w stron atakujcych natychmiast posypa si deszcz strza, z ktrych cz przebia gste futra i przyszpilia bestie do ziemi, ale wikszoci z nich udao si unikn ran. Wnet poszy w ruch ky i szpony, a krew tryskaa

strumieniami, gdy ludzie byli cigani z koskich grzbietw, a rumakom rozrywano garda. Niektrzy z wojownikw prbowali ucieka, ale zaraz zaatakoway ich olbrzymie pajki zeskakujce ze skalnych ustpw. Maszkary ldoway na koskich grzbietach i cigay jedcw z siode, aby nastpnie poera ich ywcem. Dolina zatrzsa si od zwielokrotnionego echa tysicy maszerujcych stp i oskotu wywoywanego przez koa rydwanw. Orcze powozy nie mogy si rwna elegancj czy mistrzostwem wykonania z asoborneskimi. Byy cisze i najeone ostrzami kos. aden ko nie ucignby tych niezgrabnych konstrukcji, wic zaprzgnito do nich olbrzymie odyce o brudnej, zmatowiaej sierci i z kami naostrzonymi na podobiestwo klingi miecza. Kade ze zwierzt dorwnywao rozmiarami legendarnemu Czarnemu Kowi, ale adne z nich nie miao nawet cienia tej szlachetnoci ducha, jaka charakteryzowaa potne zwierz. W stron atakujcych orkw poleciay setki strza. Wikszo z nich utkwia w grubym drewnie, z ktrego zbudowane byy rydwany, lub wbia si w elazne tarcze. Kilka strza dosigno potwornych odycw i oszalae z blu zwierzta rzucay si na skay, rozbijajc przy okazji cignite przez siebie rydwany. Wikszo rydwanw jednak przetrwaa grad strza i orcze zaogi za pomoc uderze bicza popdzay teraz bestie do jeszcze szybszego pdu. Podczas gdy Asobornowie byli mistrzami w uyciu rydwanw na

polu bitwy, to orkom zupenie nie zaleao na subtelnoci czy taktyce, po prostu gnay jak najszybciej w stron linii wroga. Rydwany wbiy si w szeregi wojownikw krla Siggurda, wolno brnc midzy nimi. Ostrza kos zbieray miertelne niwo, a koa rydwanw gruchotay koci i czaszki. Dziki kwiczay i kapay paszczami, miertelnie bodc ludzi swymi ostrymi niczym brzytwy kami. Szeregi onierzy kotoway si i dray niczym ranione zwierz, ale udao im si okry orcze rydwany. Otoczywszy nieprzyjaci, wojownicy zaczli ci i dga ich bez litoci. Rydwanom odcito wic drog ucieczki i ich los zdawa si przesdzony, ale gwny trzon orczej armii zblia si coraz szybciej. Zanim jednak Brigundianie zdoali ponownie uporzdkowa swe szeregi, na bitewnej arenie pojawia si najnowsza orcza bro. Olbrzymie gazy poszyboway w powietrze i wyldoway na ziemi z olbrzymim impetem, miadc tuziny onierzy i eksplodujc ze wistem na mniejsze odamki, ktre przebijay stojcych obok ludzi, zupenie jak groty strza. Orcze katapulty miotay kolejne pociski, powodujc olbrzymie straty w szeregach onierzy krla Siggurda. Niektrzy z wojownikw przeraeni gradem ogromnych gazw, prbowali uciec z pola bitwy. Tylko dziki okrzykom swego krla zatrzymali si w miejscu i ponownie uzbroili w odwag. Zniszczenia jednak byy ogromne i przepastne dziury ziay teraz w centrum armii Sigmara.

Jako pierwszy niebezpieczestwo dostrzeg krl Kurgan elaznobrody. Natychmiast wysa swych wojownikw w tamten obszar, aby zabezpieczyli sabe punkty. Znajdujcy si po drugiej stronie brigundiaskiego oddziau Sigmar wykrzykn rozkaz do krla Wolfili, ktry zaraz potem poprowadzi swych wspplemiecw do przodu i stanwszy na czele armii, wbi miecz w ziemi przed sob. Krl Udosesw, splunwszy w donie, wzi od stojcego obok wojownika swj sztandar. Wbi drzewce w ziemi tu obok miecza. Znaczenie gestu byo oczywiste. Tu bdzie walczy i nie cofnie si std nawet pod grob mierci. Krl nie zdoa jeszcze wycign miecza z ziemi, gdy jego wojownicy wdali si w walk. Z orczych garde doby si narastajcy ryk wciekoci, gdy bestie pokonay ostatni odcinek dzielcy ich od poczonego szeregu krasnoludw i Udosesw. Krasnoludy stay bez cienia lku, tworzc jakby elazn tam, o ktr orki rozbiy si jak zielona fala, uderzajca i ponownie odpychana przez stoicki opr grskiego ludu. Brutalna gwatowno orkw nie moga si rwna z niezomn determinacj krasnoludw. Ich topory dosigay kadego zielonoskrego wroga, ktry si przed nimi pojawi. Wojownicy krla Kurgana przypominali w swym zapamitaniu skomplikowane maszyny tworzone przez krasnoludzkich inynierw, zabijajc nieprzyjaci bez emocji, nigdy si nie mczc

ani nie tracc zapau. W przeciwiestwie do nich wojownicy krla Wolfili walczyli gwatownie i pozwalajc ponie si bitewnemu szaowi. Wypiewywali przy tym wojenne pieni pene nawoywa do odwagi i opowieci o krwawych czynach staroytnych herosw. Krl Udosesw rzuci si w wir bitwy, nie zwaajc na wasne bezpieczestwo. Dwch olbrzymw w czarnych napiernikach nie odstpowao go na krok, chronic swego wadc przed konsekwencjami tak brawurowego zachowania. Dwie armie spotkay si przy oguszajcym szczku elaza. Wczeniejsze stadia bitwy zakaday ataki i kontrataki, ale tutaj bya tylko niezomna odwaga przeciwstawiona fali nienawici i agresji. Miecze wbijay si w ciaa, opaday topory. Tarcze rozpryskiway si na drzazgi, a wcznie dgay na olep. W szeregach obu armii zawrzao, gdy okazao si e przednie szeregi zostay wybite niemal co do jednego czowieka i orka. A by to dopiero pocztek niezwykle brutalnego starcia, w ktrym tylko najsilniejsi lub wybracy bogw mieli szans przey. Jki blu i nienawici, oguszajcy szczk broni: elazo wykuwane przez znamienitych kowali kontra prymitywna orcza bro oraz wrzaski ludzi mieszajce si z bezmylnymi porykiwaniami orkw - wszystko to razem tworzyo potny bitewny harmider. wiat nie sysza jeszcze nigdy takiego haasu i nie usyszy podobnego przez tysice lat.

Bitwa porodku przeczy trwaa ju dobr chwil, gdy skrzyda obu armii ruszyy do ataku i spotkay si, dodajc do bitewnego zgieku odgos kapicych szczk wciekych wilkw. Oszalae zwierzta zaatakoway wojownikw krla Markusa, gryzc, ksajc i rozdzierajc ich ciaa pazurami z wciek zajadoci. Krlewskie psy myliwskie skoczyy, aby broni swego wadcy, a menogoccy wojownicy o srogich twarzach opucili nisko halabardy i ruszyli naprzd w zwartym szeregu. Wilki byy nabijane na elazne ostrza, a Menogoci nie mieli te litoci dla ich jedcw. Wrd Menogotw nie sycha byo okrzykw radoci, poniewa zbyt wiele wycierpieli od zielonoskrych w zeszym roku, eby czerpa z ich zabijania co wicej ni ponur satysfakcj mszczenia si za doznane krzywdy. Ich zemsta nie miaa jednak potrwa dugo. Olbrzymie wyrzutnie wystrzeliy w ich stron grad wielkich elaznych oszczepw, ktre opadszy na ich szeregi, zebray miercionone niwo. Kada salwa liczya dziesitki oszczepw zakoczonych ostrymi zadziorami, ktre wbijay si w ciao i zabijay tuziny ludzi. Rze bya potworna i Menogoci ugili si pod straszliwym deszczem oszczepw, pozostawiajc praw flank Merogenw bez ochrony. Orki natychmiast wypeniy woln przestrze, ktr utworzyli uciekajcy Menogoci. Mimo e Sigmar nakaza kademu oddziaowi utworzenie maej grupy wojownikw, ktra miaaby chroni sabsze punkty na skrzydach, to onierze ci szybko zostali pokonani i wybici przez

napywajce orki. Wyczuwajc osabienie wroga i szans na zwycistwo wszystkie orki zaczy kierowa si w stron osabionej flanki i obraz pola bitwy uleg znaczcej zmianie. Jeeli do tej pory obie armie stay naprzeciwko siebie niczym tama i uderzajca w ni fala, to teraz szeregi ludzkiej armii zaczy przypomina olbrzymie wrota, ktre uchylaj si z prawej strony, podczas gdy lewa trzyma si mocno, suc jako zawias. Merogenowie byli atakowani z przodu i z boku z zajad wciekoci. Byo tylko kwesti czasu, kiedy si poddadz.

Rozdzia 22 Bohaterska mier


Sigmar ujrza, jak prawa flanka ugina si pod naporem nieprzyjaciela i spi konia ostrogami. Orki wleway si w wyrw utworzon przez uciekajce oddziay Menogotw i dokonyway straszliwej rzezi w szeregach Merogenw. Wielk zalet prowadzenia bitwy w Przeczy Czarnego Ognia byo to, e wrg nie mg przypuci ataku z ca swoj si ze wzgldu na wsk przestrze. Jednake, gdyby zielonoskrym udao si dosta na tyy ludzkiej armii, na nic by si to zdao. Dziki odwadze krasnoludw i Udosesw rodkowe szeregi trzymay si mocno, podobnie jak lewa flanka, chroniona przez krla Adelharda. Ostagoccy onierze na razie praktycznie jeszcze nie mieli okazji skrzyowa toporw z zielonoskrymi i Sigmar wyczuwa, jak niecierpliwie pragn przystpi do rozlewania orczej krwi. - Musimy si tam przedrze - powiedzia Sigmar, wskazujc na prawe skrzydo. - Jeeli wojownicy Henrotha zostan pokonani, jestemy zgubieni. - Racja - przytakn Pendrag. - Merogenowie s odwani, ale atakowani na dwa fronty dugo nie wytrzymaj.

- Pendragu, ty i ja ruszymy im z pomoc zaordynowa Sigmar. - Wolfgarcie, we piciuset ludzi i wzmocnijcie rodek. Wojownicy Wolfili nie dadz rady walczy cay czas, musimy udzieli im naszego wsparcia. Wolfgart skin gow i puci si pdem skrzykiwa onierzy. Sigmar i Pendrag zsiedli z koni i podbiegli do najbliszego oddziau. Sigmar w skrcie przedstawi swj plan. Rozlegy si trzy krtkie i jeden dugi dwik wojennej trbki, po czym Unberogenowie ustawili si w formacj wok Sigmarowego sztandaru. Na rozkazy krla byo szeciuset wojownikw w koszulkach kolczych, elaznych lub brzowych hemach, dziercych naostrzone miecze i tarcze w ksztacie rombu. Dugie lata wojaczki nauczyy ich twardej dyscypliny i Unberogenowie bez wahania ruszyli za Sigmarem prosto w stron uginajcej si pod naporem wroga flanki. Krlewski sztandar opota na wietrze, a sam wadca szed na czele oddziau. Sigmar wiedzia, e jego ludzie s z niego dumni i czu, e odwzajemnia to uczucie. Mogli nie wiedzie, e prowadzenie ich do boju jest dla niego zaszczytem, ale tak wanie byo. Serce pczniao mu z dumy na widok wspplemiecw ruszajcych na pole walki z odwag ponc w sercach. - Wojownicy krla Henrotha walcz niczym herosi, ale bd potrzebowa naszej pomocy! - krzykn Sigmar, gdy ucich dwik trbki wzywajcej do boju. Jego onierze ochoczo odkrzyknli i rzucili si do

rwnomiernego biegu. Sigmar widzia, e orki otoczyy Merogenw ze wszystkich stron, mordujc onierzy niebdcych w stanie walczy, tak jak ich tego uczono. Na tyach ludzkiej armii Menogoci gromadzili si i przegrupowywali, popdzani gniewnymi okrzykami krla Markusa, ale nie mieli szans powrci na pole bitwy na tyle szybko, by uratowa Merogenw. Cz orkw odwrcia si na spotkanie nadbiegajcych Unberogenw, ale wikszo z nich bya zbyt zajta zabijaniem Merogenw, eby zauway, co si dookoa dzieje. Zielonoskrzy dokonywali straszliwej rzezi i Sigmar nie mg si nadziwi odwadze Merogenw, ktrzy niezomnie walczyli z tak straszliwym przeciwnikiem. W powietrzu rozleg si ostatni ostry dwik trbki, po czym Sigmar unis Ghal-maraza wysoko w gr, aby wszyscy wojownicy mogli go dostrzec i da znak do ataku. Sam rzuci si na najbliej stojce orki, ktre truchlay na widok przeraajcej, staroytnej broni w jego rku. Unberogenowie zaatakowali orki z okrzykiem wyraajcym wcieko i odwieczn nienawi midzy rasami. Rze dokonywana do tej pory przez orki by niczym w porwnaniu z tym, co rozptao si teraz. Sigmar rozdawa ciosy na prawo i lewo, a adna zbroja nie bya na tyle wytrzymaa, aby zatrzyma jego mot. Potne uderzenia miadyy elazne pancerze dookoa, a jego wasna zbroja szybko pokrya si krwi tryskajc z dziesitek pokonanych orkw. Jego

wojownicy z podobnym zapaem atakowali zielonoskrych, napierajc na nich tarczami i dgajc mieczami w garda i ldwie. Orki obrciy si, aby stawi czoa nowemu wrogowi i ich olbrzymie topory zaczy roztrzaskiwa unberogeskie tarcze oraz powala onierzy na ziemi. Impet natarcia nieco osab i na jedn straszliw chwil Sigmara ogarn strach, e orki nie ugn si pod ich atakiem. Z rykiem wciekoci rzuci si w kbowisko orkw, zadajc liczne ciosy w mas stoczonych, zielonych cia. Jego mot uderza z tak szybkoci, e nie sposb byo dostrzec jego konturw. Pokryty runami obuch miga we wszystkie strony, miadc zarwno czaszki, jak i ebra wrogw. Orki prboway go atakowa mieczami i wczniami. W pewnym momencie straci naramiennik, ktry roztrzaska si od ciosu topora. Otaczajce go orki paday jeden za drugim, a w to miejsce napywali unberogescy wojownicy. Sigmar przedziera si coraz dalej w przd, nie zwaajc na to, e znajdowa si na czubku klina wbijajcego si w nieprzyjacielskie szeregi. Wtem poczu, e w niechronione niczym rami wbija si ostrze wczni. Zawy z blu, a orki otoczyy go cianiejszym piercieniem. Zachwia si, a tymczasem jeden z orkw uderzy go pak w hem, sprawiajc, e Sigmar osun si na kolana, nie mogc wytrzyma blu eksplodujcego w skroniach. Po policzku pocieka mu krew i poczu, e ogarnia go sabo i oszoomienie.

Wygity hem osun mu si na oczy i Sigmar ze zoci odrzuci go przed siebie, trafiajc w twarz atakujcego orka. Bestia zdoaa zbi nadlatujcy hem, ale chwila nieuwagi wystarczya, eby zaraz obok znalaz si Pendrag i zatopi miecz w orczym gardle. Pendrag stan nad swym krlem, trzymajc wysoko w srebrnej doni szkaratny sztandar, ktry pon yw czerwieni w promieniach soca. - Za Sigmara! - krzykn Pendrag w stron nacierajcych Unberogenw. - Za Sigmara i imperium! Zakrwawieni wojownicy przeszli obok Sigmara i zanurzyli si w orcz mas, nieubaganie posuwajc si do przodu i rozdajc miercionone ciosy. Si impetu posuwali si niepowstrzymanie do przodu i po upywie kilku chwil oddzia zielonoskrych, ktry zaatakowa Merogenw, sta si tylko wspomnieniem. Sigmar podnis si na rwne nogi i otar z twarzy krew zalewajc oczy. Unberogenowie cay czas parli naprzd, zapamitale cigajc uciekajce orki. Zwycistwo oszoomio Sigmara, ale chwil potem otrzsn si, zauwaajc zwizane z tym ruchem zagroenie. Tysice orkw zmierzao w stron prawej flanki jego armii na miejsce pokonanego oddziau. Jego ludzie wkrtce zostan otoczeni i wybici co do jednego spotka ich ten sam los co pokonane orki. - Poczekajcie! - krzykn. - Sta! Sta! Jego krzyk nie zdoa si jednak przedrze przez panujcy dookoa harmider i aden z wojownikw go nie usysza. Sigmar rozejrza si, szukajc wzrokiem

rogu sygnaowego. Chcia z jego pomoc ostrzec Unberogenw przed niebezpieczestwem, ale wtedy ujrza pogruchotany instrument lecy na piaszczystej ziemi. Rg bojowy ludzkiej armii zosta zniszczony, a Sigmar nie mg uczyni nic, aby powstrzyma swoich ludzi od pogrenia si w wojennym szale, ktry mia doprowadzi do ich zguby. Krl Endalw, Marbad, pdzi na swym rumaku tak, jakby goniy go co najmniej mgielne demony. Czarny wierzchowiec pokryty by ju warstw potu, a on smaga go cigle batem, starajc si wymc na zwierzciu szybszy galop. U jego boku gna jego syn, Aldred, a za nimi podao osiemset Kruczych Hemw. Wiele lat upyno, odkd Marbad ostatnio rusza do boju i teraz czu si wspaniale, majc pod sob niesamowitego wierzchowca i dzierc w doni zakrzywione ostrze Ulfsharda. Ta chwila mogaby by jeszcze doskonalsza tylko wtedy, gdyby mg walczy u boku swego starego przyjaciela, krla Bjrna, ale zdawa sobie spraw, e gdyby Sigmar nie obj wadzy, w ogle nie doszoby do tej bitwy. W cigu ostatnich kilku chwil szala zwycistwa przechylaa si dramatycznie raz w jedn, raz w drug stron. Wraz z przybyciem na pole bitwy oddziaw dowodzonych przez Wolfgarta, rodek armii zosta wzmocniony i pozycje utrzymane. Ostagoci i Turyngianie skupili si te w tamtym miejscu starajc si pomc Unberogenom. Niestety do kontrataku

przygotowyway si ju kolejne orcze rydwany z zaprzonymi do nich odycami. Kady manewr wykonany przez armi Sigmara napotyka w odpowiedzi prymitywne, ale potne ataki nieprzeliczonych hord zielonoskrych. Do tej pory dziki odwadze i sile elaza udawao si utrzyma zajmowane pozycje. Prdzej czy pniej jednak wedug praw brutalnej wojennej arytmetyki ludzka armia zostanie pokonana. Wok nich wzbijay si kby kurzu i Marbad desperacko wysila wzrok, aby dojrze midzy nimi unberogeski sztandar, ktry wznosi si nad mas walczcych cia zgromadzonych przy cianie klifu. Wraz z Kruczymi Hemami wypatrywa wyrwy w szeregach nieprzyjaciela, aby w ni uderzy, gdy ujrza szkaratny sztandar Sigmara uniesiony wysoko, podczas gdy srebrna do pewnie ciskaa drzewce. Gdy tylko ujrza sztandar, puci si w tamt stron, rzuciwszy wojownikom rozkaz, by podyli za nim. Aldred prbowa protestowa, ale sowo jego ojca stanowio najwysze endalskie prawo. Po chwili Marbad w towarzystwie swych najlepszych onierzy wjecha prosto w bitewne zamieszanie na prawej flance. Gdy ujrzysz srebrn do unoszc wysoko szkaratny sztandar... By pogrony we nie, a przynajmniej tak mu si zdawao, gdy dwadziecia lat wczeniej, spdzajc noc w Kruczym Dworze, ujrza nagle przed sob wiedm odzian w czarne szaty. Nie wiedzia, w jaki sposb udao jej si dosta do

jego komnat, ale oto tu bya, przycupnita na skraju jego oa. - Kim jeste? - zapyta. - I jak si tu dostaa? - Niewane, skd si tu wziam, Marbadzie odpowiedziaa siwowosa starucha. - Niektrzy zw mnie wiedm z Brackenwalsch. Wiem, to okropne imi, ale takie jestem zmuszona nosi w czasach panowania ludzi. - Syszaem o tobie - powiedzia Marbad. Unberogenowie wypowiadaj twoje imi ze strachem, mwi, e jeste przeklta. Mwi te, e parasz si czarn magi. - Czarn magi? - Czarownica rozemiaa si nieprzyjemnie. Nie, Marbadzie, gdybym rzeczywicie praktykowaa czarn magi, Sigmar dawno by nie y. - Sigmar? A co syn Bjrna ma z tym wsplnego? - Niektrzy by moe przeklinaj moje imi cigna starucha, ignorujc jego pytanie. - Ale kiedy ludzie s zdesperowani, zdziwiby si, jak szybko zwracaj si do mnie o pomoc. - Niczego od ciebie nie chc - wtrci Marbad. - To prawda - zgodzia si wiedma. - Ale ja chc czego od ciebie. - Czego kto taki jak ty mgby chcie ode mnie? - witej przysigi, Marbadzie - odpowiedziaa czarownica. - e gdy ujrzysz srebrn do unoszc wysoko szkaratny sztandar, ruszysz na pomoc Sigmarowi i wrczysz mu to, co masz najcenniejszego. - Nie rozumiem.

- Nie wymagam od ciebie, aby to zrozumia, Marbadzie, chc tylko twojej przysigi. - A jeeli jej nie zo? - Wwczas ludzka rasa zginie, a wiat zaleje powd krwi. Marbad zamilk, uznawszy, e starucha artuje. Kiedy jednak po jej sowach zapada martwa cisza, zrozumia, e mwia powanie. - C wic si stanie, gdy j zo? - wiat przetrwa troch duej, a ty dostaniesz szans, aby zmieni bieg historii. Czeg czowiek mgby pragn wicej? Marbad umiechn si, wyczuwajc w jej sowach sprytne pochlebstwo, ale poza tym nie wychwyci w nich ani jednej faszywej nuty. - I dziki temu zdobd chwa? - Zdobdziesz chwa - obiecaa wiedma. - Mam wraenie, e co przede mn ukrywasz odezwa si po chwili Marbad. - To prawda, ale uwierz mi, nie chciaby tego wiedzie. - Pozwl mi samemu osdzi, kobieto! Mw. - Dobrze wic - odpowiedziaa czarownica. - Jeeli dotrzymasz obietnicy, zyskasz chwa, ale tym samym wybierzesz ciek prowadzc do mierci. Marbad gono przekn lin i wykona w powietrzu znak rogw. - Zaczynam rozumie tych, ktrzy zw ci przeklestwem. - Rni ludzie nadaj mi rne imiona.

Marbad odchrzkn. - Chwaa i szansa na uratowanie wiata - powiedzia, przecigajc sowa. - mier wydaje si do nisk cen. - Zoysz wic przysig? - naciskaa kobieta. - Tak, na bogw, masz moje sowo. Gdy ujrz srebrn do unoszc wysoko szkaratny sztandar, cokolwiek to znaczy, rusz z caych si na pomoc Sigmarowi. Nastpnego ranka obudzi si wiey i rzeki, nie bdc pewnym, czy spotkanie z wiedm nie byo tylko dziwnym snem. Teraz jednak ujrzawszy, jak Pendrag wznosi sztandar Sigmara, wspomnienie wydarzenia sprzed dwch dekad powrcio do niego z niebywa moc. Wyprostowa si w siodle i z caych si ruszy na pomoc Sigmarowi. Chwaa i szansa na uratowanie wiata... Niele, jak na starca, h? Bitewny wir pochwyci Sigmara w swe szpony, tak jakby by yw istot gnc si i wijc do rytmu melodii niesyszalnej dla normalnego czowieka, ale brzmicej niezwykle wyranie w uszach unberogeskiego wadcy. Szara jego wojownikw bya wspaniaa i chwalebna, niezomna i odwana, ale przede wszystkim bardzo ryzykowna. Ostrza wci wznosiy si i opaday, ale Unberogenowie zdawali si traci siy. Bro zacza ciy im w doniach, jakby nagle staa si cisza o kilka kilogramw. Opowie o uratowaniu Merogenw

przed orczym atakiem stanie si w przyszoci wspaniaym tematem historii snutych przy kominku, ale najpierw trzeba bdzie przey, eby mia j kto przekaza potomnym. Unberogenowie wybili wiele z uciekajcych orkw, a nastpnie wpadli na mur odzianych w elazo zielonych cia. Orki, twarde jak skaa i podobnie nieczue, cinay ludzkie gowy z bezlitosn zaartoci. Sigmar zauway, e orki o ciemniejszym odcieniu skry byy wiksze i bardziej uminione od jakichkolwiek innych istot tego gatunku, z ktrymi wczeniej walczy. Jego ludzie, ktrzy ruszyli do boju z misj uratowania sprzymierzecw, teraz sami byli zmuszeni do walki o przetrwanie. Pendragowi wci udawao si jakim cudem utrzymywa sztandar, ale krwawi ju z rany na gowie i drzewce niebezpiecznie chwiao si w jego doni. Sigmar uderzeniem mota wytrci tarcz z ap warczcego orka i wymierzy cios pici w wisk twarz przeciwnika. Uderzywszy, a jkn z blu, majc wraenie, e waln w kamie. Ork zarycza i zamachn si toporem, ale Sigmar zanurkowa pod ciosem i uderzy krawdzi swej tarczy ponownie w twarz potwora, amic mu ky i posyajc na ziemi. Otoczyy go wrzeszczce orki, a jeden z nich cik maczug strci mu jedyny pozostay naramiennik i sprawi, e Sigmar zachwia si i upad na kolana. Z tej pozycji zamachn si Ghal-marazem i zgruchota napastnikowi nog. Ork wijc si z blu, pad na ziemi. Sigmar podnis si i postawi stop na orczym

gardle, w tym samym momencie zasaniajc si tarcz przed ciosem topora. Tu obok jego gowy mign miecz, a chwil potem musia uskoczy przed wczni mierzc prosto w jego pier. Uderzeniem mota zmit wcznika, a tarcz wbi w twarz kolejnego orka, ktrego topr przed chwil odbi si od jego napiernika. - Pendragu! - krzykn Sigmar, widzc, jak nad przyjacielem zawisa olbrzymi cie. By to troll, przeraajcy potwr o rozmiarach olbrzyma, z koczynami jakby napczniaymi od wypeniajcych je olbrzymich mini. Gowa stwora bya gigantyczna i mimo ludzkich rysw, odstrczajca. W oczach nie byo wida najmniejszych przebyskw inteligencji. Jego szare kamienne ciao pokryway liczne narole i sztywne niczym druty futro. W apskach dziery pie drzewa z nabitymi na jeden z kocw ostrzami mieczy. Monstrum linio si obficie dymicym luzem, a jego koczyny poruszay si ociale, ale kady ruch znamionowa niezwyk si. Pendrag otar twarz z krwi i w tej samej chwili zauway potwora zamierzajcego si na niego olbrzymi maczug. Zdoa tylko podnie rce w daremnej prbie oporu. Sigmar rzuci si na Pendraga, odpychajc go na bok spod opadajcej maczugi trolla. Potna bro uderzya w ziemi, a Sigmar zaraz zerwa si na rwne nogi, unoszc przed sob Ghal-maraza i tarcz. Pendrag lea nieruchomo tam, gdzie upad, a obok niego spoczywa upady sztandar.

Sylwetka trolla growaa nad krajobrazem. Grube usta wykrzywiy si w zoliwym grymasie. Z ust potwora dobiega seria tubalnych pomrukw i Sigmar zrozumia, e monstrum si miao. Wypenia go zo. Zanurkowa pod ciosem maczugi i zamachn si motem w udo potwora. Skra trolla pka od siy uderzenia, ale bya tak twarda, e Sigmar mia wraenie, jakby okada motem ska. Troll ponownie zamachn si maczug i krl Unberogenw przyj cios na tarcz. Metal pk, a rami Sigmara przeszy bl, jakby stratowa je ko. Troll prbowa go dosign, ale Sigmarowi udao si umkn przed niezdarnymi apskami. Usysza okrzyki pozostaych Unberogenw, ktrzy zauwaywszy, e krl jest w niebezpieczestwie, popieszyli mu z pomoc. Orki chwilowo cofay si przed ich natarciem, ale wszyscy wiedzieli, e nie uda si ich zatrzyma na dugo. Sigmar, dalej znajdujc si w zasigu ramion trolla, zamachn si motem, mierzc w twarz bestii. Monstrum jednak w tej samej chwili wyprostowao si nagle i Ghal-maraz z gonym hukiem uderzy w jego pier. Twarda skra trolla pka pod ciosem i z rany trysna odraajca, cuchnca krew. Sigmar zakrztusi si i cofn, gdy obrzydliwy smrd przyprawi go o mdoci. Zamruga gwatownie oczami, eby widzie wyraniej, a to, co zobaczy, przyprawio go o zdumienie i przeraenie zarazem. Straszliwa rana na piersi trolla zacza si zamyka, a gruba skra potwora

odrastaa z nienaturaln szybkoci, tworzc blizn. Zapatrzenie si na ten niesamowity widok niemal kosztowao go ycie, poniewa troll, wziwszy gboki oddech, zrobi krok w jego stron i otworzy szeroko usta. Sigmar instynktownie osoni si tarcz i krzykn, gdy spyn po niej potok obrzydliwych wymiocin trolla. Smrd bijcy od nich by nie do zniesienia. Gryzcy odr sokw trawiennych potwora powodowa te pieczenie oczu. Sigmar przetoczy si na bok, poza zasig monstrum. Jakie byo jego przeraenie, gdy poczu ar palcy rami i pier. Jego tarcza topia si, a metal syczc skapywa na ziemi zotymi kroplami. Zdumienie spowolnio jego ruchy a do momentu, gdy wski strumyk wymiocin trolla nie skapn na jego rami. Bl by nie do opisania. Sigmar gwatownie odrzuci tarcz daleko od siebie. Zauway, e spord wszystkich ludzi stojcych przed trollem mia najwicej szczcia. Trzech unberogeskich onierzy wrzeszczao z niewyobraalnego blu, gdy kwasowa potwora palia ich zbroje i rozpuszczaa znajdujce si pod nimi ciao. Sigmar poczu gorco na piersi i spojrzawszy w d, ujrza jak plama ci na jego napierniku z sykiem i bulgotaniem przepala metal. Sigmar opad na kolana i desperacko prbowa sign do paskw przytrzymujcych napiernik na swoim miejscu, ale byy poza jego zasigiem. Krzycza gono z blu, gdy gorcy kwas wera mu si w skr. - Nie ruszaj si - powiedzia Pendrag, pojawiwszy si

u jego boku z noem w rce. - Szybciej! - wrzasn Sigmar. Pendrag przeci paski przytrzymujce pancerz i Sigmar gwatownym ruchem oderwa napiernik od ciaa. Cierpicy, ale szczliwy, e wci yje, Sigmar kiwn z wdzicznoci w stron przyjaciela i poderwa si na rwne nogi, gotowy do walki. Pendrag znw wznis krlewski sztandar, a Sigmar spostrzeg, e wojownicy uformowali wok nich mur z tarcz, chronic krla podczas jego walki z trollem. Z oddziau, ktry wyruszy do walki, pozostao na polu bitwy moe ze stu ludzi, a spogldajc na otaczajce ich orki miao si wraenie, e jest ich nieskoczona liczba. Ma unberogesk wysepk otacza ocean zielonych cia. Jego onierze starali si walczy w ten sposb, aby jednoczenie wycofywa si w stron wasnych szeregw, ale orki odciy im wszystkie drogi ucieczki i teraz znajdowali si w potrzasku. Sigmar z tego miejsca nie widzia, co si dzieje w innych punktach pola bitwy, ale mia nadziej, e Alfgeir albo ktry ze sprzymierzonych wadcw dostrzee ich katastrofalne pooenie i pospieszy im z pomoc. W tym momencie usysza obrzydliwy odgos, ni to trzeszczenia, ni to siorbania, i ujrza jak troll poera jednego z wojownikw, ktrego dosign potok jego mierciononych wymiocin. Noga mczyzny wci wystawaa z paszczy potwora, ale wystarczyo jedno kapnicie szczk i znika we wntrznociach bestii. Rozejrzawszy si, troll ujrza Sigmara i ruszy w jego

stron, rozbijajc w py mur tarcz, ktry ustawiono, aby ochroni wadc. Gigantyczna maczuga zmiataa stojcych na drodze trolla wojownikw, ktrzy chwil lecieli w powietrzu nad gowami wspplemiecw, po czym ldowali w cibie orkw. Sigmar skoczy do przodu na spotkanie z trollem, mimo e zdawa sobie spraw, i nie jest go w stanie pokona w pojedynk. Jakby czytajc w jego mylach, kilku wojownikw, cznie z Pendragiem, ruszyo do ataku wraz z nim, dgajc besti dugimi wczniami i tnc ostrzami mieczy jej kamienne ciao. Ostrza przecinay skr, a groty wczni zagbiay si we wzdtym brzuchu, ale zanim zdya popyn krew, tkanki regeneroway si w zastraszajcym tempie. Kolejni ludzie ginli pod ciosami olbrzymiej maczugi i Sigmar widzia, jak bezmylna twarz potwora rozjania si od zoliwej radoci. Nie mogli zrobi nic, aby zrani potwora. Krg obrocw coraz bardziej si zacienia, gdy kolejni z nich padali pod ostrzami atakujcych orkw. Wtem Sigmar usysza stukot kopyt i serce podskoczyo mu w piersi na widok Kruczych Hemw pod wodz krla Marbada, ktre wycinay sobie drog przez kbowisko orkw. Jedcy w czarnych zbrojach przedzierali si przez szeregi wroga, tratujc orki pod koskimi kopytami i nabijajc je na ostrza wczni. Na czele oddziau jecha krl Marbad i trzeba przyzna, e stary wadca przedstawia sob niesamowity widok. Jego srebrne wosy lniy w socu, gdy przedziera si przez orcze szeregi, wymachujc

Ulfshardem miotajcym dokoa niebieskie pomienie. Klejnot umieszczony na rkojeci mieni si od wypeniajcej go pradawnej mocy. Nawet najpotniejszy z orkw nie by w stanie przeciwstawi si sile ostrza stworzonego przez czarnoksiski lud. Krucze Hemy skaday si z najlepszych endalskich wojownikw, nic wic dziwnego, e z atwoci radziy sobie z napierajcymi na nich orkami. Unberogescy onierze bez sowa podjli na nowo walk, starajc si poczy siy z oddziaem Marbada. Wiecznie godny troll wyda z siebie oguszajcy ryk, gdy wreszcie udao mu si przedrze przez wojownikw chronicych Sigmara i znw stan z nim twarz w twarz. Brzuch bestii falowa, trawic poprzedni posiek. Monstrualna gowa pochylia si ponownie nad Sigmarem i olbrzymie szczki rozwary si raz jeszcze. - Sigmarze! - krzykn Marbad, wykonujc zamach praw doni. Krl Endalw cisn Ulfsharda w stron Sigmara. Byszczce ostrze, dzieo ludu czarnoksinikw, obracajc si z niesamowit gracj, poszybowao prosto w rce unberogeskiego wadcy. Sigmar chwyci miecz i obrci si na picie. Gdy tylko dotkn broni, ostrze rozjarzyo si niebieskim pomieniem. Cios przeci gardo trolla, przechodzc gadko przez jego szyj i wzbudzajc przy tym ogniste rozbyski mocy. Gowa potwora potoczya si po ziemi, a jego ciao opado bezwadnie. Sigmar zarycza triumfalnie, czujc, e ten sam ogie,

ktry ponie na ostrzu Ulfsharda, rozgrzewa jego wasne serce. Dzierc w kadej z doni bro o potnej mocy, Sigmar przestpi nad ciaem powalonego trolla i rzuci si na pomoc swym onierzom, ktrzy pod wodz Pendraga przedzierali si w stron Kruczych Hemw. Wtem z dziesitek garde doby si okrzyk furii. Sigmar rozejrza si i sam jkn z rozpaczy, widzc jak orki obalaj na ziemi wierzchowca Marbada i stary krl upada pomidzy nieprzyjaci. - Marbadzie! - krzykn Sigmar i zacz przedziera si w stron przyjaciela, wyrbujc sobie drog wrd orczych cia. Odkd znajdowa si w posiadaniu dwch tak potnych broni, aden z orkw nie stanowi dla niego przeszkody, ale Sigmar wiedzia, e najprawdopodobniej jego pomoc i tak przyjdzie za pno. Rozupa czaszk jednemu z orkw, zbyt wolnemu, eby przed nim uciec i wbi Ulfsharda w plecy kolejnego, odganiajc pozostae od pokonanego wadcy. Wreszcie dotar do ciaa endalskiego krla i uklk przy nim, z blem serca dostrzegszy straszliw ran ziejc w piersi Marbada. Wok ciaa utworzya si kaua krwi i Sigmar wiedzia, e dla Marbada nie ma ju ratunku. W plecach krla tkwia wcznia, ktra przebia puco, a z boku stercza wbity miecz. Wok dwch wadcw uformowa si krg zoony zarwno z Kruczych Hemw, jak i z Unberogenw. - Ty stary gupcze - zaka Sigmar. - Kto to widzia,

odrzuca w ten sposb wasny miecz. - Musiaem - zakaszla Marbad, ciskajc do Sigmara. - Obiecaa mi chwa. - I chwaa naley do ciebie - powiedzia Sigmar. Jeste bohaterem. Marbad prbowa si umiechn, ale wstrzsn nim atak kaszlu. - Ju nie boli - szepn. - Ju dobrze. - O tak - powiedzia Sigmar, wkadajc Ulfsharda z powrotem w donie umierajcego krla. - Zawsze obawiaem si tej chwili - powiedzia Marbad, a jego gos stawa si coraz cichszy. - Ale teraz, gdy nadesza... niczego... nie auj. Po tych sowach duch krla Endalw na zawsze opuci krlestwo ludzi. Sigmar powsta, czujc, e nienawi do zielonoskrych ponie w jego sercu mocniej ni kiedykolwiek. Rozejrzawszy si dokoa, szybko oceni sytuacj na polu bitwy. Ukad si nieco si zmieni menogoccy wojownicy powracali na wczeniej porzucone pozycje i zabezpieczali praw flank. Bitwa znowu staa si desperack walk o kad pid ziemi. Orki z rykiem wciekoci rozbijay si o cian ludzi i krasnoludw. Linia obrocw uginaa si momentami pod naporem napastnikw, ale jak do tej pory pozostawaa nieprzerwana. Dziki akcji Kruczych Hemw oddzia Sigmara mg powrci do gwnej armii i Sigmar nie zamierza zaprzepaci ofiary, jak zoy ze swego ycia endalski wadca.

Midzy wojownikami przepchn si mody mczyzna, w ktrym Sigmar rozpozna syna Marbada. Twarz modzieca wyraaa straszliwy smutek. - Ojcze - zaka Aldred, kadc gow Marbada na swoim kolanie. - Pozwl, e ci pomog. - Nie - rzuci krtko Aldred, po czym z szeregu Kruczych Hemw wystpio czterech wojownikw. Sami go poniesiemy. Sigmar skin gow i cofn si, robic miejsce dla Endalw unoszcych ciao zabitego wadcy na swych tarczach. Obserwujc Krucze Hemy oddalajce si ze zwokami Marbada, Sigmar zrozumia, e istnieje tylko jeden sposb, w jaki moe wygra t bitw. - Na bogw, czowieku, ce ty sobie myla? zapyta gniewnie Alfgeir na widok Sigmara podbiegajcego do miejsca, gdzie tkwi wbity w ziemi unberogeski sztandar. Krl nie odpowiedzia na pytanie, tylko wskoczy na siodo swego waacha. Przedstawia sob przeraajcy widok, jego zbroja bya w strzpach, a ciao mia pokryte ranami i skorup zaschej krwi. - W ten sposb nie wygramy tej bitwy - powiedzia Sigmar. - Orki wgniot nas w ziemi, a my nie bdziemy mogli ich powstrzyma. Alfgeir ju mia odpowiedzie zoliw ripost, ale zobaczywszy, e oczy Sigmara pon zimnym blaskiem, ugryz si w jzyk.

- Co zatem rozkaesz, panie? - zapyta. - Wylij posacw do kadego z wadcw zaordynowa Sigmar. - Przeka im, aby obserwowali Orle Gniazdo i poszli za moim przykadem. - Ale czemu? - zapyta zdumiony Alfgeir. - Co zamierzasz zrobi? Ale Sigmar zdy ju odjecha.

Rozdzia 23 Narodziny Imperium


Osonity przez onierzy walczcych w pierwszym szeregu, Sigmar pdzi w stron Orlego Gniazda, popdzajc swego dereszowatego waacha do jeszcze szybszego galopu. Szczk elaza i zapach krwi atakoway jego zmysy. Musia si z caych si powstrzymywa, eby nie zawrci konia i nie ruszy z powrotem na pole bitwy. Powtarza sobie jednak, e walka go nie ominie, a teraz czeka na niego waniejsze zadanie ni zwyczajne doczenie do onierzy. Dotarszy do sterczcej skay, stwierdzi, e nadano jej waciw nazw. Zakrzywiony kontur upodabnia gaz do szlachetnej gowy ora. Skaa growaa nad rodkiem przeczy, wznoszc si mniej wicej dziesi metrw nad ziemi. Zrozumia, dlaczego mistrz Alaryk doradza mu dowodzenie bitw wanie z tego miejsca. U podna skay Sigmar zeskoczy z koskiego grzbietu i klepn wierzchowca po zadzie, wysyajc go z powrotem za lini frontu, do oddziaw przygotowujcych si do walki. Wspinaczka okazaa si atwiejsza, ni przypuszcza, poniewa w kamiennej cianie byo sporo szpar i wystpw mogcych posuy za oparcie dla doni i stp. Gdy znalaz si na szczycie Orlego Gniazda, rozejrza

si po okolicy. Jego oczom ukaza si widok na cae pole bitwy i Sigmar przez chwil sta oszoomiony skal rozgrywajcego si pod jego stopami starcia. Znajdujc si w wirze walki, mona byo dostrzec tylko najblisze otoczenie, przyjaci walczcych rami w rami i nacierajcych na nich wrogw. Ale z tej perspektywy bitwa przedstawiaa si jak niesamowity spektakl, w ktrym bray udzia dwie rasy usiujce zniszczy si nawzajem za pomoc wszystkich dostpnych rodkw i sposobw. Sigmar nie potrafi dokadnie oceni liczby wojownikw wypeniajcych przecz, ale by pewien, e nigdy wczeniej tylu ludzi nie zgromadzio si pod jednym sztandarem. Wrogw jednake wydawao si o wiele wicej, zalewali przecz gst mas, kotujc si od najwszego punktu przeczy a po wschodni horyzont. Dziesitki tysicy ludzi stawiao czoa nieprzeliczonej orczej hordzie, ale wobec olbrzymiej przewagi nieprzyjaciela stanowili jedynie cienki mur oddzielajcy mroczne ziemie wschodu od piknej i yznej ojczyzny Sigmara, rozcigajcej si na zachodzie. Wysoko nad armi zielonoskrych jej dowdca szybowa na grzbiecie czarnoskrzydego wywerna. Zauwaywszy go, Sigmar zagryz wargi, poniewa ogarno go niepohamowane pragnienie roztrzaskania motem czaszki odraajcego stwora. W jego stron poleciay gobliskie strzay, ale Sigmar nie uczyni nawet najmniejszego ruchu, aby ich

unikn. Pociski albo odbiy si od otaczajcych go ska, albo miny go ze wistem i poleciay dalej. Okiem stratega, ktry widzia ju niejedn bitw, oceni sytuacj. Ponura prawda bya taka, e ludzie nie mieli szans na wygran. W tym momencie jego wojownicy i tak dokonywali niemoliwego, zatrzymujc nieprzeliczon hord zielonoskrych przy uyciu stosunkowo niewielkich oddziaw. Ale taka sytuacja nie moga trwa wiecznie. Prdzej czy pniej niezmordowane orki zmcz obrocw, chociaby dziki temu, e mog wysya do boju wci wiee oddziay. Mur ludzkich i krasnoludzkich cia zostanie w kocu rozbity. Wojownicy krla Kurgana walczyli w samym centrum pola bitwy, gdzie walka bya najbardziej zaarta. Krasnoludzki wadca zabija orki z zapamitaniem i niekaman radoci. U jego boku walczy mistrz Alaryk, posugujcy si runiczn pak, ktra jarzya si iskrzcym wiatem, palcym ciao kadej istoty, ktra jej dotkna. aden krl nie mgby sobie zayczy znamienitszych sprzymierzecw. Wojownicy zjednoczonych plemion walczcy poniej, ujrzeli go, jak stoi na Orlim Gniedzie i zaczli skandowa jego imi, napierajc na lini wroga z nowym zapaem. onierze z rnych plemion walczyli rami w rami, niepomni dawnych uraz i podziaw. Sigmar ujrza, jak duch walki na nowo rozpala ich serca i zrozumia, co musi teraz zrobi.

Zacisn do mocniej na rkojeci Ghal-maraza i puci si biegiem w stron krawdzi skay, po czym zeskoczy z Orlego Gniazda prosto w kbowisko rozwcieczonych orkw. Alfgeir ujrzawszy szaleczy skok Sigmara, nie zdoa pohamowa okrzyku, ktry wyrwa mu si z piersi na widok krla szybujcego w powietrzu ze wzniesionym motem bojowym. Przez chwil mia wraenie, e czas si zatrzyma, a widok Sigmara spadajcego na orki niczym barbarzyski heros ze staroytnych sag, na zawsze wypali mu si w umyle. Wszyscy wojownicy widzieli, jak Sigmar z wciekym okrzykiem na ustach lduje pomidzy orkami i znika z pola widzenia. Alfgeir straci ju jednego krla w bitwie i poprzysig wtedy, e nigdy nie straci nastpnego. Zawrci konia w miejscu i krzykn: - Biae Wilki, do mnie! Ruszamy krlowi na odsiecz! Sigmar zamachn si motem wok wasnej osi i ciki obuch zgruchota zbroj stojcego przed nim olbrzymiego orka, uzbrojonego w ociekajcy krwi tasak. Krl Unberogenw trzyma Ghal-maraza w obydwu doniach z niesabnc si, mimo tak wielu potyczek, ktre stoczy ju tego dnia. Kademu ciosowi towarzyszy donony, niemal zwierzcy ryk, ktry dobywa si z jego garda i dzikoci dorwnywa nieustannie brzmicemu w uszach okrzykowi wojennemu orkw.

Krew tryskaa we wszystkie strony, gdy unberogeski wadca kad swych wrogw pokotem. Zanurza si coraz gbiej i gbiej w cib nieprzyjaci, zachowujc si jak optany. W jego oczach pon zimny blask, a miejsce, w ktrym walczy, smagay podmuchy lodowatego, zimowego wiatru. Orki przepychay si midzy sob, prbujc zej z drogi zakrwawionemu szalecowi, ktry walczy z furi wiksz ni jakikolwiek ork. Sigmar zabija zielonoskrych jednego za drugim, nie powicajc adnemu z nich ani jednej myli, widzc tylko wrogw swojej rasy, nioscych zniszczenie wszystkiemu, co dobre i czyste. Rze, jakiej dokonywa na orczym plemieniu, nie miaa nic wsplnego z honorem czy chwa. Chodzio tylko o przetrwanie. Ghal-maraz wypenia go nienawici do nieprzyjaciela i Sigmar mia wraenie, e sam Ulryk wla mu w yy ywy ogie, sprawiajc, e z jego ciaa tryskay byskawice. Krzycza, ale sam nie potrafi rozrni sw. By cakowicie skupiony na walce na mier i ycie. Ogarna go totalna furia, jednak w niczym nie przypominajca niekontrolowanej agresji berserkera. Bya to raczej nienawi wydestylowana do najczystszej postaci. Chwil po jego skoku, w miejscu, w ktrym wyldowa, leaa setka martwych orkw i wok niego utworzya si pusta przestrze. Pozostae orki walczyy same ze sob, prbujc umkn przed jego ciosami. Ghal-maraz pulsowa od wypeniajcych go pradawnych mocy, ktrych by moe nie byli wiadomi

nawet najwspanialsi mistrzowie run, a do chwili, gdy napdzane krlewskim szaem ukazay si w przeraajcej peni. Sigmar walczy, jakby wstpiy w niego duchy wszystkich znamienitych przodkw. Wrogom z trudem udawao si do niego zbliy, nie mwic o prbie pokonania wadcy. Wypeniay go moce pochodzce z czasw, gdy wiat dopiero powstawa do ycia. Minie w cudowny sposb nabray wytrzymaoci elaza i siy przekraczajcej wszelkie wyobraenie. Z ponur zawzitoci rozdziela mordercze ciosy i posuwa si cay czas do przodu, syszc, jak za jego plecami wzmaga si straszliwy ryk - niechybny znak, e krlowie sprzymierzonych plemion wypeniali ostatni rozkaz, ktry przekaza im przez Alfgeira. Serca ludzi wypenia niezomna duma i armia sprzymierzonych plemion uderzya na wroga z ca pozosta si i nadziej. Unberogescy czempioni rami w rami z Udosesami rzucili si na orki, walczc z tak sam furi i zapamitaniem jak Sigmar. Wolfgart potnymi uderzeniami miecza rozcina orcze zbroje, a Pendrag niczym berserker wycina sobie drog ku miejscu, w ktrym sta jego krl. Ostagoccy szermierze cili orcze ciaa, robic z nich krwaw mas, podczas gdy cheruseskie dzikusy rzucay si z szaleczym chichotem na nieprzyjaci, mcc powietrze domi odzianymi w kolczaste rkawice. Asoborneskie wojowniczki migay midzy zielonoskrymi, dgajc ich dugimi sztyletami,

wyupiajc oczy i podcinajc cigna. Tymczasem taleutescy jedcy zeskoczyli z koni i ruszyli pieszo na wroga, wznoszc swe zakrwawione miecze. Krucze Hemy ruszyy do szary z nisko opuszczonymi lancami, na ktre nabijay orcze ciaa. Rumaki Biaych Wilkw tratoway kopytami zdezorientowanych wrogw, podczas gdy ich jedcy rozdawali dookoa ciosy motw, rozupujc orcze czaszki. Berserkerzy z wrzaskiem rzucili si w wir walki, nie zwaajc na wasne bezpieczestwo czy ycie. Krl Otwin walczy na ich czele, ryczc niczym zwierz i zataczajc swym toporem miercionone uki. Myrsa ze swoimi ludmi odzianymi w pene zbroje pytowe wyrbywali sobie krwaw ciek pomidzy orkami, zmiatanymi z drogi za pomoc uderze przeraajcych dwurcznych mieczy. Po tym, jak linia frontu zostaa praktycznie zmieciona z powierzchni ziemi za pomoc nagego ataku, w orczych szeregach zapanowao zamieszanie. aden potwr nie odway si podej do Sigmara, gdy ten par niezmordowanie do przodu, zapuszczajc si gbiej ni ktrykolwiek z jego najodwaniejszych wojownikw. Orki rozstpoway si przed nim niczym fale pod dziobem okrtu. Te, ktre widziay furi nowonarodzonego boga zemsty na wasne oczy, truchlay ze strachu. Wirus paniki rozprzestrzenia si w szeregach wroga w miar, jak wie o niespodziewanym zwrocie akcji przedostawaa si do najdalej stojcych nieprzyjaci.

Sigmar nie wiedzia, ani nawet nie zwaa na to, ile orkw zgino pod ciosami jego mota. Zdawa sobie tylko spraw, e niewane, jak wiele z nich by pokona, to i tak zawsze bdzie za mao. Nawet wspaniaa szara, ktr wanie zaprezentowali jego odwani wojownicy, miaa nie wystarczy, eby przechyli szal zwycistwa na stron ludzi. Sigmar posuwa si dalej do przodu, zostawiajc swych ludzi daleko za plecami. Ich bojowe okrzyki stopniowo cichy w jego uszach, tumione przez gniewne porykiwania orkw. Orki uciekajce przed jego furi trafiay na nieprzebyty mur wasnej armii. Tylne szeregi bezustannie napieray do przodu, czujc zew krwi i dziki temu Sigmar z atwoci wyapywa uciekinierw, po czym mordowa ich bez litoci, tworzc wok siebie stert zwok. Ghal-maraz lni na polu bitwy niczym latarnia morska porodku zielonego morza. Dla ludzi by symbolem nadziei, dla orkw znienawidzonym artefaktem, ktrego moc je paraliowaa. Poczone wojska dwunastu plemion walczyy jak przystao na bohaterw. Coraz wicej orkw rzucao si do ucieczki przed t niesamowit szar i w Sigmarze po raz pierwszy obudzia si iskierka nadziei na wygran. Wtem nad polem bitwy zawis mroczny cie, rozlewajc si niczym plama oleju na powierzchni wody. Sigmar, spojrzawszy w gr, ujrza olbrzymie szmaragdowe skrzyda i rozwart w ryku paszcz wywerna spadajcego z nieba niczym pocisk.

Wywern kapn szczk, prbujc pochwyci Sigmara, ale temu udao si uskoczy na bok i sturla si po stercie orczych zwok. Wyldowa na ziemi, obsypany deszczem gw i poamanych koczyn. Zerwa si na rwne nogi i ujrza wywerna ldujcego na szczycie wzgrza utworzonego z cia pokonanych przez Sigmara orkw. Potwr mia olbrzymi rogat gow, trzy razy wiksz ni eb najwikszego byka, a jego szczk wypeniay zbiska ostre jak cheruseskie sztylety. Ogromne ciao pokrywaa uskowata skra, pod ktr pryy si minie. Wzdu grzbietu biegy kociste wypustki, ktre sigay a do koca ogona, ostrego niczym miecz i ociekajcego czarnym, syczcym jadem. Z bokw sterczay wielkie skrzyda, a gruba, wowa szyja wia si i prya, podczas gdy gowa prbowaa dosign Sigmara. Czarne jak noc, bezduszne lepia utkwiy w Sigmarze spojrzenie wyraajce bezwzgldn nienawi. Na grzbiecie wywerna siedzia najwikszy ork, jakiego Sigmar kiedykolwiek widzia na oczy. Jego skra bya czarna jak wgiel, a ciao pokrywaa zbroja skonstruowana z czci elaznego pancerza z poprzybijanymi bezporednio do ciaa metalowymi szpikulcami. Z paszczy orka wystaway ky podobnych rozmiarw, jak te ktre pyszniy si w szczkach wywerna, a czerwone oczy pony nienawici cechujc t plugaw ras. Nawet w oczach Vagraza Depczcego Czerepy nie byo wida podobnej nikczemnoci. Ten wataka by

wcieleniem orczej furii i zoliwego sprytu zarazem. Ghal-maraz zapon w doni Sigmara i w umyle krla pojawio si imi przeciwnika: Urgluk Krwawy Kie. Wok topora wataki, broni zarwno potnej jak i niebywale potwornej, taczyy zielone pomienie. Ostrze z gadkiego obsydianu i mistrzostwo wykonania zdradzay, e twrc topora nie mg by ork. Sigmar zauway, e na rkojeci broni przeciwnika widniej te same runy, co na Ghal-marazie, tylko okropnie znieksztacone. Promieniujce od nich zo wbio si swymi ostrymi szponami w jego dusz. Midzy dwoma najwaniejszymi przeciwnikami na polu bitwy przepyway fale olbrzymiej mocy. Sigmar i Urgluk reprezentowali armie ludzi i orkw. Los nie tylko tego starcia, ale i caego wiata, zalea od jednego pojedynku. Sigmar zostawi swych ludzi daleko w tyle, ale pomimo tego e by otoczony przez orki, aden z nich nie omieli si zbliy i zakci tytanicznego pojedynku. - Chod tu i gi! - krzykn Sigmar, wycigajc przed siebie Ghal-maraza. Pradawna bro promieniowaa moc, a emanujca z niej ch miadenia cia przeciwnikw bya niemal fizycznie odczuwalna. Wywern rzuci si na Sigmara, machajc skrzydami i kapic szczk. Sigmar uchyli si i zamachn motem, uderzajc besti w bok gowy. Potwr zarycza z blu i zachwia si, ale nie upad. Potny cios grubego ogona potwora uderzy Sigmara w rami i powali go na ziemi. Wyldowa do

niezgrabnie i poczu, e zama jak ko, ale udao mu si podnie, podczas gdy bestia ponownie rzucia si w jego stron. Zanurkowa pod rozwartymi szczkami i wturla si pod szyj potwora, chwytajc przy okazji porzucony przez kogo miecz. Zebrawszy wszystkie siy, Sigmar wbi miecz prosto w pier wywerna. Ostrze zanurzyo si w ciele, ale zanim zdoa wbi je gbiej, bestia wzbia si w powietrze i zaatakowaa go tylnimi apami. Szpony, ostre niczym miecze, poharatay Sigmarowi pier i Unberogen zawy z blu. Unis mot i zacz nim okada nogi wywerna, zanim pazury zdoayby rozedrze mu wntrznoci. Ciko dyszc, zerwa si na rwne nogi i w tej samej chwili dostrzeg besti nurkujc w powietrzu i lecc wprost na niego. Sigmarowi udao si uskoczy na bok, plamic piach pod nogami krwi, ktra obficie spywaa z ran na piersi i caym ciele. Potny krl wszystkich ludzi sta pokryty skorup zakrzepej krwi i pozwala, aby gniew i bl napdzay ponc w jego sercu wol walki. - Chod tu i zmierz si ze mn! - krzykn do Krwawego Ka. Nawet jeli wataka usysza i zrozumia jego sowa, to nie da tego po sobie pozna. Pocign tylko za acuchy, ktrymi sterowa besti i z grymasem wykrzywiajcym twarz wskaza na Sigmara. Szczki wywerna otwary si tak szeroko, e mogyby pokn Sigmara w caoci, i wydoby si z nich przeraajcy ryk. Bestia gwatownym ruchem wysuna gow do przodu, ale Sigmar przeskoczy nad ni i wymierzy

potny cios Ghal-marazem w czaszk potwora. Bestia zadraa i stana dba, ryczc z blu. Sigmar podskoczy do wywerna i trzymajc obie donie na trzonku mota ponownie zamachn si, mierzc w rkoje miecza wci tkwicego w piersi potwora. Ghal-maraz uderzy w gowic i ostrze wbio si gbiej w ciao wywerna, dosigajc serca i przeszywajc je na wylot. Z piersi potwora wydoby si zduszony jk i bestia runa na ziemi, bezadnie mcc skrzydami powietrze. Sigmar ruszy do przodu, majc nadziej, e Krwawy Kie zostanie przygnieciony ciaem zabitego wierzchowca, ale wataka sta ju pewnie na ziemi i czeka na niego. Czarny topr zatoczy w powietrzu uk, celujc w szyj Sigmara, ale krlowi udao si unikn ciosu. Ostrze przeszo o milimetry od jego gowy i poczu, jak skra piecze go od aru zielonego pomienia. Krwawy Kie, gdy nie siedzia ju na grzbiecie wywerna, wydawa si jeszcze wikszy. Istny kolos o ciele rozmiarw olbrzyma i umyle owadnitym czyst nienawici. Monstrualne minie wydymay si i pryy pod zbroj przybit do ciaa. Otaczajce ich orki zaintonoway wojenn pie, ktra w ich ustach brzmiaa jak ponure zawodzenie. Przeraajce, ale Krwawy Kie zdawa si rosn, tak jakby brutalna moc jego pobratymcw dodawaa mu si. Przez dusz chwil aden z przeciwnikw si nie poruszy. Nagle Sigmar skoczy do ataku, wykonujc

Ghal-marazem miercionony cios, ktrego celem miaa by gowa Krwawego Ka. W powietrzu migno ostrze topora blokujcego uderzenie i wataka wymierzy cios pici w szczk Sigmara. Unberogen dostrzeg zbliajc si pi w ostatniej chwili i udao mu si unikn uderzenia, ale cios zosta zadany z tak si, e a si zachwia. Desperacko stara si odsun od przeciwnika, atakujcego teraz ze zdwojon furi. Czarne ostrze topora migao w jego stron z niesamowit prdkoci, ale Sigmarowi udawao si uchyla i za ktrym razem wreszcie wbi obuch Ghal-maraza w brzuch przeciwnika. Gdy tylko mot dotkn ciaa olbrzymiego orka, wydoby si z niego potny jk uwalniajcy niesychane moce drzemice w broni, ktre teraz znalazy idealny cel dla swej nienawici. Krwawy Kie chwiejnym krokiem odsun si od Sigmara, a w jego oczach dao si zauway jakby lad szacunku dla potnego przeciwnika. Po chwili obaj zaatakowali ponownie, mot i topr spotkay si raz jeszcze w rozpryskach niebieskiego i zielonego ognia. Krwawy Kie mia przewag siy, ale Sigmar by szybszy i wyprowadza wicej ciosw. W miar trwania pojedynku Sigmar zacz sobie zdawa spraw, e podczas gdy on sabnie, jego przeciwnik dopiero si rozgrzewa. Otaczajcy ich chr orczych okrzykw zdawa si przybiera na sile, ale rwnoczenie przebija si przez niego coraz goniejszy odgos bojowych zapieww dobywajcych si z ludzkich garde.

Jego ludzie toczyli zaarty bj, prbujc si do niego przedrze, a ich odwaga i mstwo dodaway mu si. Ork ponownie zamachn si toporem w jego stron i Sigmar uderzy motem w obsydianowe ostrze, doskakujc bliej do gigantycznego orka. Pochyli si nisko, po czym wyprowadzi cios w gr, uderzajc z impetem obuchem Ghal-maraza prosto w szczk Krwawego Ka. Gowa wataki odskoczya do tyu, ale zanim Sigmar zdoa si wycofa, ork zacisn ap na jego ramieniu. Unberogen wrzasn, czujc jak potworny ucisk gruchocze mu koci. Krwawy Kie osun si na ziemi, ale pocign za sob Sigmara, ktry bezskutecznie stara si wyswobodzi z potnego uchwytu. Krwawy Kie wypuci z apy topr i chwyci Sigmara za gow. W tej sytuacji Sigmar rwnie zmuszony by pozby si Ghal-maraza. Obie donie zacisn wok nadgarstkw orka, napinajc minie, aby przeciwstawi si olbrzymiej sile, ktra lada chwila moga zmiady mu czaszk. yy wystpiy na jego skroniach i przedramionach, a twarz cakowicie poczerwieniaa, gdy mocowa si z przeraajcym Krwawym Kem. Twarz czowieka od pyska orka dzielio tylko kilkanacie centymetrw i Sigmar utkwi nieustraszone spojrzenie swych dwukolorowych oczu w poncych czerwieni lepiach Krwawego Ka. - Nigdy... ze mn... nie... wygrasz... - wycharcza Sigmar, a moc zimowej burzy wypenia jego ciao

zimn, bezlitosn furi. Centymetr po centymetrze odsuwa apska orka od swojej gowy. Na twarzy Krwawego Ka odmalowa si wyraz prawdziwego zaskoczenia i strachu, ktry doda Sigmarowi pewnoci siebie. Czu jak odzyskuje siy, dziki ktrym zdoa odepchn i utrzyma apy wataki daleko od swej gowy. Twarz Sigmara wykrzywi przeraajcy grymas triumfu, po czym uderzy czoem prosto w twarz wataki. Ze wiskiego nosa orka popyn strumie krwi i przeciwnik zarycza z frustracji. Zdawszy sobie spraw, e nie wystarczy brutalna sia, aby pokona Sigmara, Krwawy Kie uwolni apy z jego ucisku i sign po topr. To wanie bya sposobno, na ktr czeka Sigmar. Zamachn si pochwyconym Ghal-marazem i z caej siy uderzy pradawnym krasnoludzkim artefaktem w pysk Krwawego Ka. Czaszka wataki eksplodowaa na tysice odamkw koci, fragmentw ciaa i mzgu. Z mota buchn biay pomie, a Sigmar odskoczy w ty, obserwujc jak pradawne moce zaklte w broni poeraj ciao pokonanego wroga. Olepiajcy bysk na chwil go zamroczy, ale zamrugawszy kilka razy oczami, ujrza malujce si na twarzach otaczajcych go orkw zdziwienie i szok. Po chwili jednak bestie otrzsny si i ruszyy w jego stron, dzierc w apach ostre jak brzytwy miecze. Sigmar stara si utrzyma na nogach, ale siy szybko go opuszczay. Zakrwawione koczyny trzsy si po

tym, jak przepyna przez nie potna moc. Przykucn, prbujc znale na ziemi jak bro, z ktr mgby stawi czoa napierajcym orkom, ale wok leay tylko poamane miecze i oderwane od drzewc groty wczni. Jeden z orkw, olbrzym o szerokich barach, w hemie z ciemnego elaza sign po porzucony przez watak topr, ale w tej samej chwili w powietrzu migna strzaa o biaym drzewcu, ktra przesza przez otwr w przybicy i utkwia w mzgu potwora. W cigu kilku nastpnych sekund zdezorientowane orki zostay zasypane gradem strza, ktremu towarzyszyy triumfalne okrzyki wydobywajce si z ludzkich garde. Sigmar spojrza w niebo, a w oczach zalniy mu zy wdzicznoci dla dzielnych wojownikw, ktrzy przebiegli obok niego i zaatakowali oszoomionych przeciwnikw. Asoborneskie wojowniczki z piskiem rzuciy si na orki, a za nimi podali Unberogenowie, Cherusenowie, Taleutenowie i Merogenowie. Turyngiascy berserkerzy pod wodz krla Otwina pucili si szalonym pdem w tamt stron, a tu za nimi biegli menogoccy wcznicy. Kawaleria Kruczych Hemw przy akompaniamencie ttentu kopyt wjechaa midzy orki, mszczc mier krla Marbada. Uciekajcych z pola bitwy nieprzyjaci dosigay miertelnie celne strzay brigundiaskich ucznikw. Krl Wolfila wyrbywa sobie krwaw ciek midzy orkami za pomoc swego olbrzymiego paasza o koszowym jelcu. Tu za nim podali jego wspplemiecy, ktrzy atakowali orki z przeraajcym

rykiem. Orcza odwaga i duch walki, chwiejce si na ostrzu noa od momentu niespodziewanej mierci ich przywdcy, w obliczu nowego ataku zupenie przestay istnie. W cigu kilku chwil potna armia zmienia si w spanikowany, uciekajcy tum. Tu obok Sigmara zatrzyma si ko, ryjc kopytami ziemi. Unberogen spojrza w gr i ujrza nad sob nachmurzon twarz Alfgeira. - Na bogw, Sigmarze! - rzuci gniewnie Marszaek Reiku. - To bya najbardziej szalona rzecz, jak widziaem w yciu. Zanim wszyscy zielonoskrzy opucili pole bitwy, zdy ju zapa zmierzch. Wraz ze mierci Urgluka Krwawego Ka wizy zespalajce orki w jedn potn armi pky niczym tandetnie wykuta stal. Gdy zabrako silnej woli przywdcy, powrciy dawne animozje i orki rzucay si sobie do garde, nie zwaajc nawet na atakujcych je ludzkich przeciwnikw. Wyczerpani wojownicy Sigmara cigali uciekajce orki, tak dugo, jak tylko starczyo im si. Najbardziej zapamitale tropili dezerterw endalscy kawalerzyci, wybijajc ich na rozlegych wschodnich pustkowiach, na ktre tamci zbiegli, opuciwszy przecz. Pocig zosta wstrzymany tylko dlatego, e zaczo si ciemnia, a ludzie byli wyczerpani po caodziennej bitwie. Soce dawno skryo si za horyzontem, gdy triumfujcy jedcy powrcili do obozu na zmczonych i pokrytych pian wierzchowcach.

Zanim ludzie uwiadomili sobie wasne zwycistwo, musiao min troch czasu. Wielu onierzy zgino dzisiejszego dnia, drugie tyle z pewnoci wyzionie ducha od rozlicznych ran. Jednake powrt jedcw do obozu da impuls do oglnej radoci. Ludzie miali si i piewali, oszoomieni samym faktem, e udao im si przey. Sigmar obserwowa swych ludzi i cieszy si ich radoci. Przez obz przetaczay si wozy wypenione beczukami z ale, zaiste bowiem bya to okazja do witowania. Ludzie i krasnoludy spdzili t noc po zwycistwie, rozmawiajc i pijc jak bracia, dzielc si ze sob opowieciami o niesamowitej odwadze i bohaterskich czynach. Nadejdzie jeszcze czas na opakiwanie umarych, ale ta noc bya witem ywych. Ci, ktrym udao si przetrwa, wcigali teraz w puca powietrze, ktre zdawao im si wiesze i bardziej orzewiajce ni wczeniej. Popijano ale, ktre przewyszao smakiem wszystkie inne trunki na wiecie i rozmawiano z przyjacimi, ktrzy po tym strasznym dniu mieli sta si sobie blisi ni kiedykolwiek. Przecz Czarnego Ognia, miejsce dzisiejszej bitwy, skpana bya w ksiycowym blasku. Czujc na twarzy podmuch wiatru, Sigmar umiechn si, bo mia wraenie, e oto cay wiat odetchn z ulg, wlewajc w niego obietnic nowego ycia. Krainy ludzi miay przetrwa. Pierwsze wielkie zagroenie w ich historii zostao przezwycione, cho zdawa sobie spraw, e wci czekaj na nich bitwy do stoczenia i wrogowie do

pokonania. Gdy zastanawia si, skd nadejdzie nastpny wrg, poczu na twarzy podmuch zimnego, pnocnego wiatru. Orcze zwoki odcigano na bok i zostawiano na poarcie padlinoercom, podczas gdy zabici onierze Sigmara spoczywali na wielkich stosach pogrzebowych, wznoszonych w cieniu zrujnowanej krasnoludzkiej wiey straniczej. Kady stos podpala wojownik z innego plemienia, a gdy pomienie zaczy poera zwoki polegych i ich dusze opuszczay ziemi, dc na dwr Ulryka, przecz zatrzsa si od odbijajcego si echem wycia grskich wilkw. Uczciwszy pami zabitych wojownikw, krlowie sprzymierzonych plemion utworzyli ponur procesj i podyli w stron ostatniego stosu, niosc na marach ze zotych tarcz ciao krla Marbada. Zwoki krla Endalw nioso szeciu wadcw: turyngiaski Otwin, taleuteski Krugar, cheruseski Aloysis, brigundiaski Siggurd, asoborneska Freya i syn Marbada, Aldred. Za nimi poda Sigmar w towarzystwie udoseskiego Wolfili, merogeskiego Henrotha, ostagockiego Adelharda i menogockiego Markusa. Kady z wadcw w milczeniu nis zot tarcz, odprowadzajc wielkiego krla na miejsce wiecznego spoczynku. Krl krasnoludw, Kurgan elaznobrody, sta przy wiey straniczej i wyglda olniewajco w srebrnej zbroi oraz spywajcym na plecy paszczu ze zotej plecionki. Tu za nim znajdowa si mistrz Alaryk.

Skoniwszy gow w gecie szacunku, Sigmar pozdrowi przyjaci. Przy stosie oczekiwali na nich kapani Ulryka, odziani w paszcze z wilczej skry i dziercy ponce pochodnie. Krlewsk procesj obserwowao tysice wojownikw, ale ciszy nie mci nawet najlejszy podmuch wiatru ani najcichszy szept. Krlowie nioscy zwoki Marbada podeszli do stosu pogrzebowego i zoyli na nim ciao. Nawet po mierci owinity w czarny paszcz krl Endalw wyglda imponujco i Sigmar zdawa sobie spraw, e wadca bdzie gorzko opakiwany nie tylko w swej ojczynie. Krlowie ludzkich krain, rozcigajcych si na zachd od gr, zrobili krok w ty, po czym kapani Ulryka cisnli na nasczony olejem stos ponce pochodnie. Ogie buchn wysoko w gr i zacz poera drewno, a potem krlewskie zwoki. Przez ca ceremoni Sigmar sta u boku Aldreda. Mody czowiek przypomina ojca za spraw szczupej sylwetki, a teraz gdy u jego boku lni Ulfshard, jeszcze bardziej upodobni si do Marbada. Gdy Sigmar pooy mu do na ramieniu, ujrza, e Aldred ma oczy pene ez. - Twj ojciec nie yje - powiedzia Sigmar, wrczajc Aldredowi zot tarcz. - Teraz ty jeste krlem Endalw, przyjacielu. Twj ojciec by mi bratem, ufam, e ty take nim zostaniesz. Aldred nie odpowiedzia, ale skoni si sztywno przed obliczem Sigmara i ponownie utkwi wzrok w poncym stosie.

Sigmar pozostawi Aldreda sam na sam z jego smutkiem, po czym podszed do krla Kurgana i stan u jego boku. Tymczasem krlowie ludzkich plemion wznieli swe zote tarcze wysoko w gr, oddajc cze polegemu bratu. - adne te tarcze - zauway Kurgan. - Czy mi si zdaje, czy Alaryk mia co wsplnego z ich stworzeniem? - To prawda - przyzna Sigmar. - Mistrz Alaryk jest wietnym nauczycielem. Alaryk skoni si, syszc komplement, a Kurgan cign dalej: - Mody Pendrag powtrzy mi, co rzeke do wadcw, ofiarowujc im te tarcze. Niele to uje, chopcze, naprawd trafny dobr sw. - Powiedziaem tylko prawd - odpar Sigmar. Przecie jestemy obrocami tych ziem. - Racja - zgodzi si Kurgan. - Ale wojownik potrzebuje nie tylko tarczy, ale i czego, czym mgby atakowa wroga. Co by powiedzia na to, gdybym kaza Alarykowi wyku dla ciebie kilka mieczy do tych tarcz? - Bybym zaszczycony. - No to jak, Alaryku, wykujesz miecze dla wadcw sprzymierzonych z naszym Sigmarem? Alaryk zdawa si zaskoczony propozycj Kurgana i zawaha si przed udzieleniem odpowiedzi. - Ja... No c, to moe by trudne... - Dobrze, dobrze - powiedzia wesoo Kurgan, klepic Alaryka po ramieniu. - W takim razie jestemy

umwieni. Daj ci moje sowo, e krlowie ludzkich plemion otrzymaj najwspanialsze ostrza, jakie potrafi wyku krasnoludzcy kowale, albo nie nazywam si Kurgan elaznobrody! Sigmar skoni si nisko przed krlem krasnoludw, poruszony szczodroci jego propozycji. Gdy si wyprostowa i ponownie skierowa wzrok w stron stosu pogrzebowego, zauway, e tu przed nim zgromadzili si wszyscy obecni wadcy. Kady z nich trzyma u boku ofiarowan przez Sigmara zot tarcz, a na ich twarzach malowao si oddanie i lojalno wobec krla Unberogenw. Z szeregu wystpi Siggurd, najwyraniej wybrany przez pozostaych na mwc, i odezwa si tymi sowy: - Radzilimy o tym, co powinno teraz nastpi. - O tym, co powinno teraz nastpi? - zapyta Sigmar. - Tak - przytakn Siggurd. - Wsplnie ocalilimy ludzkie krlestwa przed zagad i stworzylimy Imperium. Krl Brigundian skin gow i zebrani wadcy jednoczenie padli na kolana, chylc gowy przed Sigmarem. Stojcy dookoa onierze podyli za krlewskim przykadem i wkrtce wszyscy ludzie wypeniajcy Przecz Czarnego Ognia klczeli przed obliczem Sigmara. - A Imperium potrzebuje Imperatora - dokoczy Siggurd.

Sowniczek
Adelhard - krl Ostagotw. Alaryk - krasnoludzki kowal run z Karaz-a-Karak. Aldred - syn Marbada, krla Endalw. Alfgeir - czempion krla Bjrna i Marszaek Reiku. Aloysis - krl Cherusenw. Artur - krl Teutogenw. Asobornowie - plemi kobiet wojowniczek, sawnych z umiejtnoci walki na rydwanach. Biae Wilki - osobista stra unberogeskich wadcw, dowodzona przez Alfgeira. Bjrn - ojciec Sigmara, krl Unberogenw. Bretonowie - zachodnie plemi. Brigundianie - wschodnie plemi. Cherusenowie - pnocne plemi. Cradoc - wiekowy unberogeski uzdrowiciel. Czarny Kie - olbrzymi odyniec, najpotniejszy przedstawiciel swego gatunku, napotkany niegdy przez Sigmara i jego przyjaci. Eadhelm - dowdca Astofen, kuzyn Bjrna. Endalowie - zachodnie plemi, najwierniejsi sprzymierzecy Unberogenw. Eoforth - Unberogen, zaufany doradca krla Bjrna. Fauschlag - olbrzymia gra, na ktrej mieci si najwiksze teutogeskie miasto. Freya - wojownicza krlowa Asobornw. Galin Veneva - ambasador krla Ostagotw,

Adelharda. Gerreon - unberogeski szermierz, brat Ravenny i brat bliniak Trinovantesa. Ghal-maraz - legendarny mot krasnoludzki, pokryty runami artefakt, ktry Sigmar otrzyma od krla Kurgana elaznobrodego jako dar za uratowanie mu ycia. Henroth - krl Merogenw. Jutonowie - zachodnie plemi doskonaych myliwych i ucznikw. Karaz-a-Karak - najwiksza krasnoludzka twierdza. Kraelheim - brigundiaska osada zniszczona przez Skaranoraka. Krucze Hemy - elitarny oddzia endalskich jedcw. Nazwa pochodzi od czarnych paszczy i skrzydlatych hemw. Kruczy Dwr - wielki dwr endalskich wadcw. Krugar - krl Taleutenw. Kurgan elaznobrody - Wielki Krl krasnoludw. Maedbh - asoborneska wojowniczka powoca rydwanem Freyi. Marbad - krl Endalw. Marburg - najwiksza endalska osada zbudowana na szczycie czarnej, wulkanicznej skay, w miejscu, gdzie wczeniej byy ruiny staroytnego miasta elfw. Marius - krl Jutonw. Markus - krl Menogotw. Menogoci - poudniowe plemi. Merobgenowie - poudniowe plemi. Myrsa - Wieczny Wojownik z Fauschlagu.

Norsowie - barbarzycy z pnocy, wyznawcy Mrocznych Bstw. Ogie Ulryka - wieczny ogie poncy na szczycie Fauschlagu. Ostagoci - wschodnie plemi. Ostvarath miecz ostagockich krlw, przekazywany z pokolenia na pokolenie. Otwin - berserkerski krl Turyngian. Pendrag - brat miecza Sigmara, w bitwie zawsze dziercy jego sztandar. Pole Mieczy - plac wicze, na ktrym trenuj modzi unberogescy wojownicy. Przecz Czarnego Ognia - wielka przecz w Grach, Kraca wiata i zarazem miejsce wielkiej bitwy midzy ludzk armi dowodzon przez Sigmara a orcz hord pod przywdztwem Urgluka Krwawego Ka. Rahotep - staroytny dowdca znany jako Wojowniczy Krl Delty i Zwycizca mierci. Jego grobowiec znajduje si w brigundiaskiej puszczy. Ravenna - Unberogenka, siostra Trinovantesa i Gerreona. Redmane Dregor - legendarny unberogeski bohater. Reikdorf - stolica pastwa Unberogenw. Roppsmeni - pnocnowschodnie plemi. Siggurd - krl Brigundian. Siggurdheim - stolica pastwa Brigundian. Sigmar - wielki bohater i wreszcie krl Unberogenw. Przepowiednia nazywa go Dzieckiem

Gromu. Skaranorak - krasnoludzka nazwa przeraajcego smoczego ogra zamieszkujcego w grach. Smoczy Miecz z Caledfwlch - miecz Artura, wykuty przez tajemniczego szamana z kawaka byskawicy zamroonej oddechem lodowego smoka. Szare Pustkowia - ponury podziemny wiat midzy yciem a mierci, gdzie bkaj si dusze zmarych. Taalahim - stolica pastwa Taleutenw i gwna siedziba ich wadcy, Krugara. Taleutenowie - wschodnie plemi znakomitych jedcw, wynalazcw sioda ze strzemionami. Teutogenowie - ludzkie plemi, wrogowie Unberogenw. Trinovantes - unberogeski wojownik, brat Ravenny i brat bliniak Gerreona. Turyngianie - zachodnie plemi berserkerw. Udosesi - pnocne plemi z wybrzea. Ulfdar - Turyngianka, berserkerka. Ulfshard - legendarny miecz zabijajcy demony, podobno wykuty przez elfy. Wasno krla Endalw, Marbada. Unberogenowie - plemi Sigmara. Urgluk Krwawy Kie - potny orczy wataka i przywdca zielonoskrych w bitwie w Przeczy Czarnego Ognia. Wiedma z Brackenwalsch - tajemnicza i enigmatyczna posta zamieszkujca bagna Brackenwalsch, obdarzona moc przepowiadania przyszoci.

Wolfgart - brat miecza Sigmara, unberogeski wojownik. Wolfila - krl Udosesw. Wzgrze Wojownikw - wite wzgrze cmentarne Unberogenw. niwiarz Dusz - topr o dwch ostrzach nalecy do krla Bjrna.

You might also like