You are on page 1of 156

BRZEGI i GRABIE

POD NIEPOŁOMICAMI
H
WYDAWCA
Wiesław Żyznowski

REDAKCJA
Wiesław Żyznowski

WSPÓŁPRACA
Anna Krzeczkowska
Henryk Ostrowski
Halina Legutko (twórczość Marii Baran)

FOTOGRAFIE
Paweł Biegacz, Halina Legutko,
Wiesław Legutko, Henryk Ostrowski,
Jacek Świderski, Piotr Żyznowski,
Wiesław Żyznowski

ISBN 83-922716-1-0
PRACA ZBIOROWA

BRZEGI i GRABIE
POD NIEPOŁOMICAMI
Historia, zwyczaje, pisarstwo, dzieje jednej rodziny

SIERCZA 2006
PROJEKT OKŁADKI
Andrzej Gerlach

OPRACOWANIE GRAFICZNE
Daniel Malak

ŁAMANIE
Agnieszka Szatkowska-Malak

DRUK I OPRAWA
Drukarnia Colonel, ul. Dąbrowskiego 16, Kraków

Copyright © by Wiesław Żyznowski


Jeśli nie wiesz, skąd pochodzisz,
nie wiesz, kim jesteś.
Timothy Garton Ash
SPIS TREŚCI

Przedmowa . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 9

I. BOGUSŁAW KRASNOWOLSKI, BRZEGI I GRABIE. MAŁE


OJCZYZNY . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 17
Materiały źródłowe 19 • Ludność, warunki życia, krajobraz 26 • Wieś
wobec historycznych wydarzeń 60 • Parafia, jej kościół i duszpasterze 73
• Właściciele i własność ziemska 103 • Szkoły 106 • Organizacje, insty-
tucje 143 • Wybitniejsi mieszkańcy 152

II. URSZULA JANICKA-KRZYWDA, TRADYCYJNA KULTURA


LUDOWA WSI BRZEGI I GRABIE . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 157
Gospodarka 160 • Budownictwo 162 • Strój 166 • Rok obrzędowy 169
• Obrzędy rodzinne 175 • Wierzenia demonologiczne 178 • Literatura –
wybór 185 • Materiały archiwalne 185

III. WYBÓR Z TWÓRCZOŚCI MACIEJA SZARKA . . . . . . . . . . . . . . 187


Bieg mego życia. Autobiografia 189 • O pracy 206 • Wódka i woda 207 •
Gęś i kaczka (bajka) 207 • Śpiewka chłopka polskiego 208 • Psalm naro-
du polskiego 210 • Do górnika 211 • Karczma przy kościele (Rozmowa
organisty z dziadem) 212 • Głos włościanina spod Wieliczki 213 • (Ach,
ty biedna Galicjo...) 214 • Póki to tak u nas będzie 215 • Głos powo-
dzian 216 • Rozmowa szlachcica z chłopem 216 • Do Jakuba Bojki (za-
kończenie) 217 • Z próżniaka robi się za radą poczciwy gospodarz 218 •
Szanowny Panie Pisarzu „Włościanina”! 220

IV. WYBÓR Z TWÓRCZOŚCI MARII BARAN . . . . . . . . . . . . . . . . . . 225

HALINA LEGUTKO: ŻYCIE NA LUDOWO . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 227


8 SPIS TREŚCI

(Źle się w naszej Polsce stało...) 230 • (Panie Boże, rozgoń chmury...) 230
• (Panie Boże, daj słoneczka...) 231 • Pigwa 233 • Ballada o dziadzie i ba-
bie 236 • Mecz 241 • (Czyż od Matki...) 244 • (Co wam powiem...) 245
• (Siedzę w domu...) 246 • (Na starość sama zostałam...) 250 • Insceni-
zacja okolicznościowa 251 • Przyśpiewki weselne 259 • 25 lecie kapłań-
stwa księdza Stanisława Kaseli, proboszcza w Grabiu 277 • Karolinie Ba-
ran – wnuczce, córce syna Stanisława, na Dzień Babci i Dziadka 278

ANNA KRZECZKOWSKA: TO, CO INTERESUJE POETKĘ . . . . . . . . . . . . . . . . . 279

V. DZIEJE JEDNEJ RODZINY . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 283


WIESŁAW ŻYZNOWSKI: Jak Szymoniak znalazł się na Brzegach 285, Dzień
w rodzinie. Brzegi, 27 maja 1939 r. 290 • KRYSTYNA FORSSANDER: Moje
Brzegi 304 • PAWEŁ BIEGACZ: Stanisław 311 • WIESŁAW ŻYZNOWSKI: Ma-
ria 319, Heleny „nie tak, jak się chce” 327 • MARIA BARAN: Helence 342
• WIESŁAW ŻYZNOWSKI (red.): Emilia 344 • TADEUSZ SZYMONIAK: Włady-
sław 347 • PAWEŁ BIEGACZ: Brat swego brata 349 • HALINA LEGUTKO:
Matka i córka. Między ziemią a niebem 353 • MONIKA TALAGA: Anna 360
• MARIA BARAN: Dla Siostry Anny Talagi na 66 urodziny 367 • PAWEŁ BIE-
GACZ: Ballada o Krystynie 368, Antonina 371 • MARIA BARAN: Dla Sio-
stry Antoniny Michalewicz w dniu 61 urodzin 384 • WIESŁAW ŻYZNOWSKI:
Potomkowie Szymoniaków w 2006 r. 385

SPIS ILUSTRACJI . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 389

INDEKS OSÓB opracowała Anna Krzeczkowska . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 395

INDEKS NAZW GEOGRAFICZNYCH opracowała Anna Krzeczkowska . . . . 403


PRZEDMOWA

O
powiadając historię, nadajemy własne znaczenia przeszłym wyda-
rzeniom i rzeczom, zapadającym się coraz głębiej w nicość. Miłosz
utrzymywał, że naszemu życiu sens nadają przyszłe pokolenia. Za-
tem my – pokolenie, które niegdyś było przyszłe dla naszych przodków – na-
dajemy sens ich minionemu życiu, a jeśli tak jest, to przeszłość nie pod każ-
dym względem jest zamknięta1. Tym, o których coś jeszcze wiemy, możemy
oddawać sprawiedliwość, dawać za nich świadectwo, zwłaszcza jeśli nie zro-
bili tego sami. A co z pozostałymi, których nigdzie nie opisano ani się nie
opisze – istnymi zaginionymi całymi bibliotekami, opuszczonymi przyczółka-
mi? Okazuje się, że sensy po nich też jakoś istnieją w tym świecie, nadawane
– często nieświadomie – przez następne pokolenia, są anonimowymi śladami
tego, że kiedyś tędy „przepływali”. Wszystko to nie znaczy, że zapominaniu
należy się z zasady przeciwstawiać, odwrotnie – jego rola w oczyszczaniu pa-
mięci z tego, co niepotrzebne, jest nie do przecenienia.
Niniejszy zbiór monograficzny Brzegi i Grabie pod Niepołomicami. Hi-
storia, zwyczaje, pisarstwo, dzieje jednej rodziny zawiera teksty naukowe, ar-
tystyczne i biograficzne różniące się wagą i formą; poruszają one i zagadnie-
nia dotyczące całego regionu, i sprawy jednej rodziny. Wspólne im są jed-
nak Grabie i Brzegi – dwie sąsiadujące ze sobą, skądinąd niewyróżniające
się niczym szczególnym wsie, leżące w trójkącie między Wisłą, Niepołomi-
cami i Wieliczką. Można tu znaleźć coś o dziejach obu tych miejscowości,

1
Biorąc pod uwagę inne słowa poety: […] przeszłość nie jest zamknięta i otrzymuje sens nadany
jej przez nasze późniejsze czyny (Cz. Miło sz, To, Kraków 2000, s. 60), możliwość usensowia-
nia tego, co było, można rozciągnąć na wszystko, co następuje potem.
10 PRZEDMOWA

tutejszych starych wierzeniach i zwyczajach; prezentujemy twórczość nie-


których mieszkańców i losy innych. To pierwsza publikacja o tym miejscu.
Początek książce dała spuścizna rodowitej brzeżanki, Marii Baran z do-
mu Szymoniak, którą w okolicy znano z tego, że układała przyśpiewki we-
selne i okolicznościowe rymowanki. Do wyboru z jej twórczości dołączo-
no utwory Macieja Szarka, brzeżanina uznawanego za pierwszego polskie-
go publikującego poetę ludowego. Pozostałe teksty napisano już specjalnie
do tej książki. Życzliwy czytelnik przekona się, czy Maria, najstarsza cór-
ka bezrolnego analfabety, która ukończyła dwie, może trzy klasy w jedno-
izbowej szkole, uczącej za jej czasów zrywami, znalazła sobie choćby naj-
skromniejsze miejsce w świecie literatury. Innymi słowy, czy udało się jej
zrobić szerszy, literacki użytek z własnej mojości – każdy ją ma, tyle że
w pierwotnej, nieprzetworzonej formie innych interesuje ona mało. Do te-
go świata nie wszedł nikt z jej braci i sióstr, niemniej tutaj zostali oni wy-
różnieni wraz ze swymi rodzicami – Rozalią i Franciszkiem Szymoniakami,
sentymentalnymi biografiami i opowiadaniami napisanymi przez ich po-
tomków. Próbują oni zobiektywizować losy swych ojców, znaleźć w nich
coś ponadczasowego – ale czy komuś w takiej sytuacji udaje się nie grze-
szyć wspominkarstwem i gadaniem o sobie? Na przykład, czy kwestia po-
ruszona kiedyś przez Annę Talagę z domu Szymoniak: czy jak się ktoś uro-
dził pod ławą, to może na nią wejść, jest uniwersalna? Wydaje się, że opis
życia dziesięciorga rodzeństwa wychowującego się przed wojną, w biedzie
zagrażającej przetrwaniu całej rodziny, może uzupełnić naszą wiedzę o lo-
sie ludzi ze wsi. Przy okazji powtarza się paradoks: o tym, kim są lub byli
niektórzy zwykli ludzie niekiedy można się dowiedzieć więcej niż o najwy-
bitniejszych, dajmy na to, o Arystotelesie. Jest tak, bo każdy wpisuje swoje
ja w świat, ujawnia się w nim tak, jak może i chce – jeden samoistnym dzie-
łem, inny swoją biografią2.
Rdzeniem książki są rozprawy popularno-naukowe – historyczna mo-
nografia Brzegów i Grabia prof. dr hab. Bogusława Krasnowolskiego, artykuł
etnograficzny o obu wsiach na tle regionu dr Urszuli Janickiej-Krzywdy oraz
część poświęcona Maciejowi Szarkowi – przedruk jego skróconej autobio-
grafii i wybranych utworów tego najwybitniejszego syna Brzegów.
Monografie takie jak ta tworzymy z różnych powodów. Między innymi
dla przyjemności nowego spojrzenia na przeszłość przez tych, którzy ją pa-

2
Zob. H. Aren dt, Kondycja ludzka, tłum. A. Ł ag o d z k a, Warszawa 2000, s. 204 i 205.
PRZEDMOWA 11

miętają, z chęci archiwizowania, zwłaszcza dla potomków, także dla radości


odkrywania nowych aspektów rzeczy znanych. Patrząc w ten sposób, róż-
norodność form i stylów, nawet przyczynkarstwo części tekstów w naszej
książce może okazać się wartością. Powstały one bowiem z wszystkich wspo-
mnianych powyżej pobudek, choć pewno w nierównym stopniu: rozprawy
raczej archiwizują, twórczość potrafi zarejestrować szczegół nieuchwytny
inaczej, a we wspomnieniach każdemu łatwo odnaleźć coś o sobie. Wielość
punktów widzenia na te same rzeczy daje do myślenia – weźmy taki handel
mlekiem w czasie wojny w dwóch relacjach: nauczycielki, której to się nie
podobało, i Marii Baran, która wraz z rodziną utrzymywała się z niego3. Bo-
gactwo wątków pozwala mieć nadzieję na to, że po książkę sięgną nie tylko
mieszkańcy Brzegów Grabia i okolic oraz potomkowie Szymoniaków. Może
będą to miłośnicy lokalnych historii, twórczości i zwyczajów ludowych lub
badacze ludzkich losów.
Ze względu na różnorodność tekstów zawartych w książce stosowne
wydaje się ich obszerniejsze niż zazwyczaj zreferowanie.
Zbiór otwiera praca Bogusława Krasnowolskiego Brzegi i Grabie. Ma-
łe ojczyzny. Autor czerpie w większości ze źródeł pisanych, analizując i in-
terpretując je w kilku rozdziałach. Zaczyna od rozważań o losach kolejnych
pokoleń tuziemców i opisu nieprzyjaznego środowiska naturalnego, w któ-
ry żyli i którego najważniejszym elementem była Wisła, kiedyś prawdopo-
dobnie dotykająca wioski lewym brzegiem, teraz zaś prawym. Następnie wi-
dzimy, jak Historia przetacza się przez wioski niczym walec, na którym nie
pozostawiają one śladu. Czytamy o czasach, w których wreszcie wydłuża się
średnia długość życia (najkrótsza, notowana w Brzegach to 12,8 lat!) i je-
go jakość, głównie dzięki edukacji. Poznajemy dość szczegółowe, niekiedy
niemal rejestrowe dzieje ówczesnych lokalnych instytucji Brzegów i Grabia,
przez długi czas jedynych reprezentantów kultury: wpierw średniowiecz-
nego, przebudowywanego kościółka, następnie plebanii, co znamienitszych
proboszczów. Rzut oka na historię własnościową obu miejscowości. Na dłu-
żej pozostajemy przy szkołach – po jednej w każdej wsi – ich budynkach
i nauczycielach. W kronikach szkolnych, tu cytowanych gęsto ze względu na
ich, rzadko spotykaną dziś dorzeczność, znajdujemy czasem niepochlebne
oceny wystawiane mieszkańcom przez nauczycieli, tym samym chyba wy-

3
Por. relację nauczycielki z tekstu Bogusława Krasnowolskiego, s. 67 i opowieść Marii Baran
z jej biogramu, s. 329.
12 PRZEDMOWA

mawiających się trochę od solidarności zawodowej ze swymi poprzednikami.


Autor kończy przeglądem ważniejszych instytucji i organizacji, które wska-
zują na spore uspołecznienie niektórych mieszkańców. I jeszcze życiorysy
nielicznych, nieurzędowo wybijających się miejscowych, których – parafra-
zując słowa poety – powołano do czynów ważnych nie tylko dla ich wsi. Au-
tor monografii ujął tę krótką historię dwóch galicyjskich wiosek szerzej – na
tle przedwojennej Galicji i powojennej Polski, zwracając w nadmiarze to, co
wziął ze swoich źródeł.
Tradycyjna kultura ludowa wsi Brzegi i Grabie to praca Urszuli Janickiej-
Krzywdy. Autorka wpierw umiejscawia Brzegi i Grabie oraz ich mieszkań-
ców Krakowiaków Zachodnich w szerszej etnograficznej perspektywie, że-
by następnie opisać ich gospodarkę, budownictwo, stroje. Naturalnie, nie da
się obu miejscowości wyodrębnić pod tym względem z szerszego kontekstu,
bo nigdy nie były tak specyficzne. Autorka opowiada obszernie o obrzędach
wyznaczających kalendarz i organizujących życie chłopów, w czasach, kiedy
nie przywiązywano jeszcze wagi do indywidualizmu. Lękając się o wszyst-
ko, zwyczajami i wierzeniami kultywowanymi publicznie, podwajali chętnie
swój świat o to, co nadzmysłowe, magiczne. Autorka dokonuje systematycz-
nego opisu życia na wsi, zwłaszcza z przełomu XIX i XX wieku, i – jak to
badacz kultury ludowej – mówi o jego kulturalniejszej stronie. O tej dru-
giej pisze więcej wspomniany już Bogusław Krasnowolski. Uważny czytel-
nik znajdzie sporo podobnych detali z życia domowego i wiejskiego na stro-
nach o Szymoniakach. Tekst kończy się uwagami o zaniku tradycyjnej kultu-
ry wsi. Pozostaje zapytać: zaniku przechodzącego w co?
Z Wierszy i prozy4 Macieja Szarka zamieszczamy wybór: dwanaście wier-
szy, dwa opowiadania i autobiografię Bieg mojego życia. Teksty te uznaliśmy
za reprezentatywne dla autora. Gdyby nie to, że był jednym z pierwszych
twórców ludowych, chyba zapomniano by go jeszcze bardziej. Jeśli weźmie-
my pod uwagę jego niskie pochodzenie i fakt, że nie miał protektorów, i to
w XIX wieku, jego dzieło robi wrażenie. Jak każde dojrzałe dzieło jednak mu-
siało oderwać się od swego twórcy, być dzielne i poddać się bezlitosnej oce-
nie, unicestwiającej ostatecznie wszystko, co okaże się nieprzydatne we wzno-
szeniu, stulecie za stuleciem, wielkiego gmachu cywilizacji5. A Szarek to czło-
wiek, który „stworzył się sam” w czasach, kiedy to było niemal niemożliwe,

4
M. Szarek, Wiersze i proza, Warszawa 1956.
5
Cz. Miło sz, dz. cyt., s. 60.
PRZEDMOWA 13

jednocześnie nieodrodny syn swej epoki, moralizator chłopski, socjalizujący


patriota, trochę nacjonalista – pamiętajmy jednak, że żył pod zaborami. Z sa-
tysfakcją piszącego beszta panów niepiszących, choć piśmiennych, ocierając
się przy tym o pewne paradoksy – szlachta jest winna położenia chłopów, ale
włościanin w rozmowie ze szlachcicem jest mądrzejszy – widać autor miał na
myśli kogoś podobnego do siebie. Lud bywa leniwy, zarazem kmiecie są ho-
norowi i lojalni. Chłopi nie są odpowiedzialni za własny los, jednak Szarek
mógł wziąć go w swe ręce.
Bieg mojego życia zaś to tekst, który i dziś może wciągnąć, mimo że jest
to przede wszystkim hołd złożony wykształceniu. Opis długiego wydoby-
wania się przez życie ze „stanu inteligencji uśpionej” do bycia oświeconym –
od liter, przez czytanie, pisanie, wreszcie publikowanie, może zapewne kon-
kurować z dziełem Z Komborni w świat Stanisława Pigonia. Jednak profesor
to człowiek XX wieku i z rodziców oświeconych, a Szarek za litery dosta-
wał po grzbiecie. Za to obaj być może należeli do tych mniej licznych, którzy
mogli pisać o tym, o czym wiedzą tylko niepiszący. Porównanie to potwier-
dza też pewną hipotezę – smutną dla tych, których dotyczy – że w jednym
życiu, bez odpowiedniego wsparcia, niepodobna przejść drogi z dołów spo-
łecznych na samą górę. A to łączy Szarka z Marią Baran i pośrednio z Szy-
moniakami.
Twórczość Marii Baran została opatrzona wyczerpującym wstępem au-
torstwa Haliny Legutko i posłowiem Anny Krzeczkowskiej, więc tu będzie
o tym krócej. Zapewne niewielu czytelników zaskoczą myśli Marii, jednakże
w jej przypadku to autentyczne spostrzeżenia – rezultat samodzielnego do-
chodzenia do prawd o życiu. Zresztą poetce chodziło o ujęcie ich, a nie od-
krywanie rzeczy nowych. Dorywczość stylu widać tu i tam, jednak trzeba pa-
miętać, że to nie autorka przygotowała swą twórczość do publikacji, a w toku
redakcji nie wypadało ingerować zbyt mocno. Opisała Maria życie w jego po-
wadze, śmieszności, gorzkości, niewdzięczności, zaznaczyła nieuniknioność
konieczności i nieodwołalność decyzji, podkreśliła wagę pieniędzy, pracy na
roli i bojaźni Boga, pochwaliła Lecha Wałęsę, nadto poruszyła wiele innych
spraw. Nasuwa się pytanie: jakie dziedzictwo kulturowe mielibyśmy, gdyby
więcej takich Marii zapisywało skrawki papieru?
Saga Szymoniaków zaczyna się od opisu tego, skąd i jak Franciszek zna-
lazł się w Brzegach, po czym przechodzi w rekonstrukcję jednego przedwo-
jennego dnia tej rodziny. W następnym tekście ten sam dom widzimy oczami
wnuczki wychowanej w mieście. Później znajdują się opisy życia dziesięcio-
14 PRZEDMOWA

rga dzieci, lecz zaznaczmy, to tylko biografie, to znaczy zmyślenie. Bo jak moż-
na kogoś opisać słowami ogólnie używanymi i nie urzeczowić go w jakimś
stopniu? I tak poznajemy szczegóły przysłowiowej galicyjskiej bidy. Widzi-
my, jak okupacyjni Niemcy, następnie zmiany wprowadzone przez władzę
ludową, stopniowo polepszają naszym bohaterom los i jaką cenę oni za to
płacą. Jeszcze raz przerabiamy znane wątki: Prób wyrwania się do miasta, do
szkół, do innej wiary, ponad własną prywatność. Nieszczęścia do uniknięcia,
gdyby nie bieda. Silnych więzów rodzinnych, jak to w niedoli. Życia w prze-
pływie zacierającym błyskawicznie pamięć o przeszłości, jednego wielkiego
żalu nad brakiem możliwości i niewykorzystania tych, które były. Do bio-
gramów kilkorga z rodzeństwa dołączono dedykowane im, okolicznościo-
we utwory Marii Baran. Im naturalniejszym językiem opowiedziano żywot,
tym on ciekawszy. Czy chodzi o przerażającą opowieść Marii Baran o niepo-
trzebnej śmierci siostry Emilki w czasie wojny, bynajmniej nie zabitej przez
wroga, albo oryginalne dialogi z opowiadania Dzień u Szymoniaków lub nie-
dzisiejsze nazwy i zwyczaje w biografii Antoniny – nie dziwi nas ten świat.
Być może wskutek jakiegoś pokrewieństwa z nim lub za sprawą jego ludz-
kiego wymiaru.
Jak każda praca zbiorowa, książka Brzegi i Grabie pod Niepołomicami
mogła powstać tylko dzięki dobrej woli i wysiłkowi wielu osób.
Bogusław Krasnowolski, historyk sztuki, wykładowca akademicki i spo-
łecznik, zechciał się pochylić nad dwiema skromnymi wioseczkami, choć na
pewno tyle innych miejsc czeka na jego pióro. Urszula Janicka-Krzywda, et-
nograf, wzięta autorka i publicystka, wróciła do swych wcześniejszych badań,
aby wyodrębnić z nich informacje o Grabiu i Brzegach i opracować tekst.
Ks. Jan Dukała, misjonarz, historyk, były redaktor półrocznika „Nasza Prze-
szłość”, opiekował się wszystkimi pracami pod względem naukowym. Hen-
ryk Ostrowski, inżynier z wykształcenia, a geograf i etnograf z zamiłowania,
współodpowiadał za organizację i redakcję całości, recenzował część teks-
tów o Szymoniakach, uściślił w nich wiele szczegółów. Anna Krzeczkowska,
polonista i kulturoznawca, przygotowała wszystkie stronice – niektóre ze
szczególnym zaangażowaniem – do składu i do druku.
Jan Talaga, wnuk Macieja Szarka, zgodził się na przedruk jego dzieł.
Ks. Andrzej Pietrusa, proboszcz parafii w Grabiu, udostępnił bezcenne księ-
gi parafialne i wyraził zgodę na sfotografowanie wnętrza zabytkowego koś-
cioła. Ks. Andrzej Michałek, generał Samarytańskiego Ruchu Maryi „Jed-
ność”, udzielił informacji o historii Zgromadzenia i swojej karierze duchow-
PRZEDMOWA 15

nego oraz przekazał zdjęcia lotnicze ośrodka. Alicja Strojny, dyrektor szkoły
w Grabiu, użyczyła kronik szkolnych i podzieliła się wiadomościami o rodzi-
nie Macieja Szarka. Maria Rajczyk, urodzona w 1915 roku najstarsza miesz-
kanka wsi, służyła opowieścią o dawnych czasach, udostępniła też wyrozu-
miale swój dom dla zrobienia zdjęć. Helena Maćkowska opowiedziała o miej-
scowych obyczajach. Pomogli jeszcze w inny sposób: Jadwiga Duda, Anna
Jeleń, Stanisław Kępa, Łukasz Kozak, Antoni Kucfał, Stefan i Stanisław Sen-
dorkowie, Beata Sroka, Franciszek Szewczyk z rodziną oraz Karolina Gabry-
łowa, mieszkanka Paszkówki koło Skawiny.
Historycy amatorzy robią to samo, co zawodowcy – choć pewnie nie tak
samo – tyle że najczęściej ograniczają się do tego, co im emocjonalnie bliskie.
Halina Legutko, bibliotekarka, pierwszy magister w rodzinie Szymoniaków,
opracowała całą twórczość Marii Baran o objętości 200 stron wydruku kom-
puterowego. Jej wieloletnia zażyłość z autorką przeniosła się na pomiesz-
czone tu strony. Napisała też osobistą opowieść o swej mamie Józefie. Du-
ży wkład w część o Szymoniakach ma Paweł Biegacz, poligraf i przedsiębior-
ca, dzięki rozmowom z Antoniną Michalewicz i innymi członkami rodziny
zachował sporo szczegółów z przeszłości. Tekst Krystyny Forssander, byłej
właścicielki firmy, wyróżnia się szczególnym romantyzmem. Surowy realizm
wiejskiego życia Anny Talagi opisała Monika Talaga, była katechetka w szko-
le podstawowej w Grabiu. Tadeusz Szymoniak, były zawodnik, a obecnie
instruktor tenisa stołowego, przedstawił krótko traumatyczne wydarzenia
sprzed pół wieku.
Kazimierz Baran zebrał i oddał do opracowania rękopisy matki Ma-
rii. Wspominali, udostępnili archiwalia lub zdjęcia współczesne: Maria Sar-
nek, Halina Stachurska-Dyduła, Zofia Nowak, Jan Baran, Katarzyna Michal-
czyk, Jolanta Wróbel, Stefan i Kazimierz Kozikowie, Piotr Żyznowski, Bar-
bara Strojek, Wiesław Legutko, Władysław Talaga, Małgorzata Talaga, Maria
Grzęda, Stanisław Kuś.
Dziesiątki godzin naopowiadały się o swym domu rodzinnym i o cza-
sach młodości Anna Talaga i Antonina Michalewicz. Starsza Anna mieszka
w Brzegach, gospodarząc „na hektarach” jeszcze tylko ona potrafi wyjaśnić,
na czym polega miłość do roli i „porozumienie z krówkami”. Mimo pode-
szłego wieku porusza się ze zwinnością kilkunastolatki, zachowując rzad-
ką już bogobojność, słodkość charakteru i czułość. Jako ostatnia z rodzi-
ny operuje jeszcze oryginalnym językiem wiejskim sprzed wojny. Antonina,
pierwsza po maturze w rodzinie, od wczesnej młodości mieszka w mieście.
16 PRZEDMOWA

Witalności takiej jak u niej można szukać u co żywszych pięciolatków. Do


tekstów wspomnieniowych przeniknął jej dystans i pewna ironia w patrzeniu
na ówczesne życie na wsi.
Wszystkim wyżej wspomnianym, oddającym tutaj część siebie innym,
dziękuję w imieniu swoim i naszego skromnego zespołu redakcyjnego zbio-
ru Brzegi i Grabie pod Niepołomicami. Historia, zwyczaje, pisarstwo, dzieje
jednej rodziny.
Książka ta jest niejako kontynuacją serii, w której jako pierwsza ukaza-
ła się: Siercza. Dach Wieliczki. Monografia wsi autorstwa Józefa Piotrowicza
i Bogusława Krasnowolskiego6. Tu zdecydowano się na większą różnorod-
ność prac niż w pierwszej publikacji, za to zachowano podobną szatę wydaw-
niczą. Odnośnie do jej układu, tekstom ogólniejszym dano pierwszeństwo,
a wspomnienia następują po sobie zgodnie z chronologią narodzin osób, któ-
rych dotyczą. Poza utworami Macieja Szarka i Marii Baran, pozostałe teksty
napisano w latach 2005 i 2006. W tym czasie też powstały współczesne foto-
grafie z Grabia i z Brzegów.

Wiesław Żyznowski

6
J. Piotrowicz, B. Krasn o wolski, Siercza. Dach Wieliczki. Monografia wsi, Siercza 2005.
B O G U S Ł AW K R A S N O W O L S K I

BRZEGI i GRABIE.
MAŁE OJCZYZNY
A
utor składa serdeczne podziękowania wszystkim, którzy przy-
czynili się do powstania niniejszego tekstu. A więc Panu Wie-
sławowi Żyznowskiemu, przedsiębiorcy, za pomysł i sfinanso-
wanie publikacji, Panu Henrykowi Ostrowskiemu, jego współpracow-
nikowi, za pomoc w prowadzeniu badań terenowych, Proboszczowi
z Grabia, Księdzu Andrzejowi Pietrusie za życzliwe udostępnianie boga-
tych materiałów z parafialnego archiwum, Księdzu Generałowi Andrze-
jowi Michałkowi za informacje dotyczące Jego wszechstronnej działal-
ności, mieszkańcom Grabia i Brzegów za liczne i różnorodne informacje
o współczesnych i okupacyjnych dziejach wsi, w szczególności zaś Pa-
ni Annie Jeleń oraz Panom Stanisławowi i Stefanowi Sendorkom, Stani-
sławowi Kępie i Rodzinie Pana Franciszka Szewczyka. Rodzinie śp. Ja-
na Kurka, wieloletniego sołtysa Brzegów, autor dziękuje za udostępnie-
nie kroniki wiejskiej.

1. MATERIAŁY ŹRÓDŁOWE

Materiały źródłowe do historii dwóch niewielkich wiosek są wcale obfite.


Źródła pisane dotyczące dziejów średniowiecznych zostały zebrane i opubli-
kowane przez Pracownię Słownika Historyczno-Geograficznego Wojewódz-
twa Krakowskiego w Średniowieczu1. W archiwum Kurii Metropolitalnej

1
Z. Le s z c z yń ska-Skrętowa, Brzegi, hasło w: Słownik Historyczno-Geograficzny wojewódz-
twa Krakowskiego w Średniowieczu, cz. I, z. 2. Wrocław–Warszawa–Kraków–Gdańsk 1980,
s. 230–231; F. Sikora, Grabie, hasło tamże, cz. II, 1993, s. 22 –23.
20 BRZEGI I GRABIE: MAŁE OJCZYZNY

1. Karta tytuło-
wa Kroniki pa-
rafialnej (Liber
Memorabilium)
z Grabia, zało-
żonej w 1841 r.
przez tutejsze-
go proboszcza,
ks. Jakuba Ci-
chońskiego.
MATERIAŁY ŹRÓDŁOWE 21

w Krakowie znajdują się akta wizytacji biskupich z XVI–XVIII w.2 oraz ak-
ta parafialne z końca XVIII, z XIX i XX w.3 Istotne materiały odnoszące się
do właścicieli oraz statusu i zajęć mieszkańców w dobie nowożytnej zawar-
te są w częściowo publikowanych spisach podatkowych4. W archiwum para-
fialnym w Grabiu przechowywane są liczne, cenne materiały: księgi chrztów,
ślubów i zgonów od roku 1784 po współczesność, prowadzona od roku 1841
kronika parafialna5 (il. 1), założona w roku 1844 księga bractwa trzeźwo-
ści6, wykaz duchowieństwa związanego z kościołem parafialnym7. Niemniej
istotne znaczenie mają kroniki szkół w Grabiu (obejmująca lata 1896–2002)8
i w Brzegach (z lat 1898–1992)9. Dzieje Brzegów w XIX a zwłaszcza w XX w.
ukazuje kronika, spisana w 1967 r. przez wieloletniego sołtysa tej wsi, Jana
Kurka10. Rezultaty penetracji etnograficznych, dokonywanych tu na począt-
ku XX wieku przez Seweryna Udzielę – jednego z pionierów krakowskiej et-
nografii a zarazem inspektora szkół w dobie tworzenia placówek w Grabiu
i Brzegach – przechowywane są w krakowskim Muzeum Etnograficznym11.
Stan zagospodarowania obu wsi w połowie XIX wieku rejestrują archiwalne
plany katastralne w krakowskim Archiwum Państwowym12 (il. 2).

2
Archiwum Kurii Metropolitalnej w Krakowie (cyt. dalej AKM), akta wizytacji biskupich z lat
1598 (sygn. A.V. Cap. 65, s. 256), 1629 (A.V. 42, k. 20v–22), 1664 (A.V. Cap. 47, s. 90–93, 146–
148), 1742 (A.V. 23, s. 1416– 1420), 1747 (A.V. Cap. 67, s. 25–34).
3
AKM sygn. APA 58.
4
Księga dochodów beneficjów diecezji krakowskiej (t. zw. Liber retaxationum), wyd. Z. Lesz -
c z y ńs k a - Skrętowa, Wrocław 1968; A. Pawiń s k i, Polska XVI wieku pod względem geogra-
ficzno-statystycznym, t. 4 Małopolska, Warszawa 1886; Rejestr poborowy województwa krakow-
skiego z 1629 r., wyd. S. Ku raś, Wrocław 1956; Rejestr poborowy województwa krakowskiego
z 1680 r., wyd. S. Kuraś, Wrocław 1959.
5
Liber Memorabilium penes Ecclesiam Parochialem in Grabie confectus Anno D. 1841 (prowa-
dzona do 1957 r.).
6
Księga członków Towarzystwa wstrzemięźliwości i mierności zaprowadzonego w Parafii Grabie
8-go dnia grudnia w dzień Niepokalanego Poczęcia N.P. Marii roku 1844 (wpisy notowane do
1991 r.).
7
Elenchus omnium presbyteriorum numera ecclesiastica in Grabie ab antiquissimis ad novissima
tempora fungentium pro usu officioso succincte confectus anno 1850 (zawiera dane o tutejszym
duchowieństwie od roku 1700 do czasów współczesnych).
8
Kronika szkoły w Grabiu od roku 1896 (doprowadzona do roku szkolnego 2001/2002) ; archi-
wum Szkoły Podstawowej w Grabiu.
9
Kronika szkoły ludowej w Brzegach, założył w roku 1900 M. Kownacki (prowadzona do
1992 r.); archiwum Szkoły Podstawowej w Grabiu.
10
J. Kur e k , Kronika wsi Brzegi, 1967, rękopis w posiadaniu rodziny autora.
11
Materiały te wykorzystane zostały w ramach niniejszej publikacji w rozdziale autorstwa Pani
Urszuli Janickiej-Krzywdy.
12
Plany katastralne Brzegów i Grabia z 1847 r. (skala 1 : 2.880), Archiwum Państwowe w Kra-
kowie, sygn. Kat. Krak. 80.
22 BRZEGI I GRABIE: MAŁE OJCZYZNY
MATERIAŁY ŹRÓDŁOWE 23

2. Brzegi i Grabie na planach katastralnych z 1847 r. Widoczne liczne meandry Wisły, z których jeden – już nieist-
niejący – rozdziela Grabie na dwie części. Meandry te, wraz ze śladami starorzeczy, to świadectwa wielu powodzi
nękających tereny nadwiślańskie. Poważne zagrożenie stanowiły też wyglądajce niepozornie potoki, Serafa i Drwi-
na, przepływające obok pastwiska w Brzegach, nazwanego tu Łąkami. Skromna zabudowa wiejska, wyłącznie drew-
niana, na ogół bez oddzielnych zabudowań gospodarczych, tworzy w obu wsiach kilka grup położonych nad brzega-
mi i starorzeczami, w których przetrwały stawy. W linie starorzeczy wpisano też pola (zaznaczone jasnym kolorem)
o nieregularnych kształtach. Charakterystycznymi elementami krajobrazu są liczne łąki (wyodrębnione kolorem jas-
nozielonym) i niewielkie zagajniki (oznaczone kolorem szarym). Wtórnie wrysowana została regulacja Wisły, li-
kwidująca meander obejmujący część Grabia zwany „Matnią”.
24 BRZEGI I GRABIE: MAŁE OJCZYZNY

3. Brzegi i Grabie na współczesnej mapie topograficznej Polski. Południowa granica obydwu wsi
prawie taka sama jak w pierwszej połowie XIX wieku. Obecnie wyregulowane koryto Wisły tak jak
dawniej stanowi północną granicę Grabia. Północną granicę Brzegów natomiast wyznacza koryto
Wisły sprzed regulacji.
MATERIAŁY ŹRÓDŁOWE 25
26 BRZEGI I GRABIE: MAŁE OJCZYZNY

Skromniej przedstawiają się wzmianki zawarte w dotychczasowych pub-


likacjach. Ogólną charakterystykę obu wiosek w końcu XIX stulecia zawiera
Słownik Geograficzny Królestwa Polskiego13. Na uwagę zasługuje szereg arty-
kułów prasowych (umieszczonych w formie wycinków w cytowanych kro-
nikach szkolnych).

2. LUDNOŚĆ, WARUNKI ŻYCIA, KRAJOBRAZ

Położenie obu wsi jest wielce niekorzystne. Płaski teren na prawym brzegu
Wisły jest wiecznie nękany powodziami. Częste niegdyś zmiany koryt rzeki
– następujące w przeszłości po największych wylewach – dokumentują licz-
ne starorzecza, będące do dziś znamiennym tutaj rysem naturalnego ukształ-
towania płaskiego, łęgowego terenu. Nadbrzeżne, zalewane podczas powo-
dzi wiklinowe zarośla, olszynowe i grabinowe zagajniki, okazalsze, rosnące
nad brzegami rzeki dęby, stawy w meandrach starorzeczy – tak przedstawiał
się od najdawniejszych czasów tutejszy krajobraz, którego znaczne enklawy
przetrwały do dziś.
Pamięć tego naturalnego krajobrazu utrwalona została w nazwach obu
wsi: Grabia (od owej nadbrzeżnej Grabiny) i Brzegów (od brzegów Wisły
i jej starorzeczy)14. Dębina porastała – zapewne dość gęsto – brzeg Wisły ko-
ło Pleszowa. Źródła średniowieczne15 zdają się ukazywać ewolucję tej nazwy
od określenia czysto topograficznego w dokumencie z 1375 r. (litus heredi-
tatis Pleszów – czyli brzeg dziedzictwa Pleszów), po Pleszowskybrzeg (1400),
Brzeg circa Pleszów (1408) względnie Brzeg Pleszowski (1423). W tym kon-
tekście zaskakująca zdaje się być starsza o przeszło stulecie wzmianka
o Brzegach, zawarta w dokumencie Bolesława Wstydliwego z 1250 r., w któ-
rym książę zezwolił właścicielowi tutejszych dóbr, przedstawicielowi moż-
nego rodu rycerzy herbu Gryf, Klemensowi synowi Sulisława, na łowienie
bobrów w Wiśle i to po obu stronach rzeki, a mianowicie w Branicach, Rusz-
czy i w Brzegach16. Jeśli chodzi tu o „nasze” Brzegi, to odrębność tej miejsco-
13
Hasła: Brzegi, Słownik Geograficzny Królestwa Polskiego 1, Warszawa 1879, s. 397; Grabie,
tamże, 2, Warszawa 1881, s. 765.
14
Poz. W. Lu b aś, Nazwy miejscowe południowej części dawnego województwa krakowskiego,
Wrocław 1968.
15
Informacje źródłowe w oparciu o: Z. L esz cz y ń sk a- Sk ręto w a, dz. cyt., s. 230–231.
16
Tę przytoczoną przez Z. Leszczyńską-Skrętową informację publikuje Kodeks dyplomatyczny
Małopolski, t. 2, wyd. F. Piekosiń ski, Kraków 1886, nr 431.
LUDNOŚĆ, WARUNKI ŻYCIA, KRAJOBRAZ 27

wości względem położonego po przeciwnej stronie Wisły Pleszowa miałaby


bardzo wczesną tradycję. Wspomniany dokument z 1375 r., dotyczący zabez-
pieczenia pożyczki, jakiej klasztor cystersów w Mogile udzielił ówczesnemu
kasztelanowi wojnickiemu Imramowi, synowi Zawiszy, mówi o zamieszka-
łych tu sześciu rybakach oraz o dochodach pochodzących ze zbiorów żołę-
dzi. Żołędzie i dęby porastające dwie łąki nad brzegiem Wisły – określanym
jako ripa Visle alias Pleschowsky Brzek – wymienione zostały w 1438 r. jako
własność Mikołaja Wierzynka ze Śledziejowic. Dęby cieszyły się tu dużym
powodzeniem. Gdy w roku 1421 właściciel Pleszowa, Jakub, potwierdził, że
za długi zastawił Brzegi, zezwalając swemu wierzycielowi na pobór drzewa
w sąsiadujących z tą wsią lasach, zastrzegł, że nie dotyczy to dębów.
Należy zastanowić się, co mogło skłonić ludzi do zamieszkania w warun-
kach permanentnego zagrożenia i do upartego trwania w tym niegościnnym
miejscu? Odpowiedzią zdaje się być splot różnorodnych czynników, z któ-
rych najważniejsze to wczesna, średniowieczna metryka osadnictwa oraz bli-
skość silnych, średniowiecznych ośrodków: Krakowa, Wieliczki, Niepoło-
mic. W średniowieczu, przed szerokim rozpowszechnieniem się karczunku
lasów w ramach kolonizacji na prawie niemieckim, prowadzonej w Małopol-
sce w drugiej połowie XIII a zwłaszcza w XIV stuleciu – duże kompleksy
leśne absorbowały znaczne ilości wody, co wpływało na znacznie niższe niż
w późniejszych okresach stany wód w rzekach. Dopiero od końca XIII wie-
ku nasiliły się w źródłach pisanych informacje o groźnych powodziach (jed-
na z pierwszych dotyczy wylewu Wisły w rejonie Krakowa w roku 1270),
które prawdziwą plagą stały się od końca następnego stulecia. Można zatem
przyjąć, że pierwsi kmiecie, osiedlający się w Grabiu, Brzegach i innych nad-
wiślańskich wioskach, nie mieli świadomości zagrożenia, jakie niesie rzeka,
gdyż w owej dobie zapewne „najstarsi ludzie” nie pamiętali żadnych groź-
nych wylewów. Analogiczne motywy decydowały o rozwoju osadnictwa
licznych nadwiślańskich wsi, a nawet miasta Kazimierza.
Tworzenie zwartych kompleksów osadniczych wokół silnych ośrodków
miejskich było charakterystycznym zjawiskiem w średniowieczu. Lokowany
na prawie magdeburskim w 1257 r. Kraków, jego „satelita” Kazimierz (loka-
cja z roku 1335) oraz pobliska Wieliczka, gdzie lokację (1290) poprzedziło
odkrycie soli kamiennej – zachęcały do zasiedlania najbliższych okolic. Waż-
nym czynnikiem mógł być szlak, którym transportowano sól wielicką na pół-
noc, z przeprawą przez Wisłę nieopodal Brzegów, w miejscowości o charak-
terystycznej, „topograficznej” nazwie Przewóz.
28 BRZEGI I GRABIE: MAŁE OJCZYZNY

Rozwojem osadnictwa zainteresowani musieli być też rycerze – właś-


ciciele dóbr ziemskich. Był to potężny w średniowieczu ród Gryfitów, z ro-
dowym centrum po przeciwnej stronie Wisły – w Branicach. Osadnicze pra-
wo niemieckie – a wraz z nim zapewne osadzanie ludności wiejskiej na wy-
mierzonych rolach – zawędrowało do Brzegów i Grabia w XIV i XV wieku,
nie pozostawiając tu jednak po sobie – w przeciwieństwie do wsi wyżej po-
łożonych i nie niszczonych permanentnie przez wylewy rzek – żadnych po-
zostałości regularnego rozplanowania. Już w 1315 r. Władysław Łokietek ze-
zwolił właścicielom Pleszowa lokować na prawie średzkim17 zarówno tę wieś,
jak i Brzegi, z czym wiązało się udzielenie immunitetu sądowego18. Grabie
otrzymałoby prawo niemieckie później: dokument, zezwalający na przenie-
sienie wsi – wraz z Ruszczą i Mikluszowicami – ze zwyczajowego prawa pol-
skiego na niemieckie wystawił w roku 1405 Władysław Jagiełło dla właścicie-
la dóbr, Wierzbięty z Branic19. Jest to zarazem najstarsza wzmianka źródło-
wa o Grabiu.
W dziejach Grabia i Brzegów zastanawia przynależność obu wsi – po-
łożonych na prawym brzegu Wisły – do kościelnego dekanatu w Proszowi-
cach (wcześniej do dekanatu w Witowie koło Koszyc)20, utrzymująca się aż
do pierwszego rozbioru Polski, kiedy parafia w Grabiu włączona została do
dekanatu wielickiego. Dlaczego związek Wieliczką – położoną wszak znacz-
nie bliżej niż Proszowice i Witów – zadekretowany został dopiero w dobie
zaborów, niewątpliwie za przyczyną zaborcy? Jedynym logicznym wyjaśnie-
niem byłyby uwarunkowania topograficzne: tereny Brzegów i Grabia musia-
ły w bardzo odległej przeszłości leżeć na lewym brzegu Wisły. Stąd ich przy-
należność nie tylko do „lewobrzeżnych” dekanatów, ale i do dóbr rodu Gry-
fitów z centrum w Branicach, stąd – wyrażające się we wspomnianym, śred-
niowiecznym nazewnictwie – powiązania Brzegów z Pleszowem. Skromne,
wczesnośredniowieczne źródła pisane nie pozwalają na ustalenie daty zasad-
niczej zmiany wiślanego koryta, w wyniku której tereny – dotąd lewobrzeż-
ne – znalazły się na brzegu prawym. Musiało się to stać – przynajmniej od-

17
Prawo średzkie było jedną z odmian prawa magdeburskiego; nazwa wywodziła się od mia-
sta Środa Śląska. W oparciu o nie lokowano dziesiątki miast i wsi na Śląsku i w Małopolsce.
Por. Z. Zdrójkowski, Geneza prawa średzkiego i jego rola dziejowa (1223–1511), w: Studia
z dziejów Środy Śląskiej, regionu i prawa średzkiego, red. R. Gł ad k iew icz , „Acta Universita-
tis Vratislaviensis” 908, „Historia” 120, Wrocław 1990, s. 53–67.
18
Z. Leszczyń ska-Skrętowa, dz. cyt., s. 231.
19
F. Siko ra, Grabie, s. 22.
20
Tamże.
LUDNOŚĆ, WARUNKI ŻYCIA, KRAJOBRAZ 29

nośnie do Brzegów – przed rokiem 1250, skoro wspomniany dokument Bo-


lesława Wstydliwego, wymieniając Brzegi wraz z Ruszczą i Branicami, mówi
jednocześnie o obu brzegach Wisły.
Dlaczego zatem ludność nie starała się stąd emigrować? Zapewne dla-
tego, że nie miała jak tego dokonać. W dobie gospodarki folwarczno-pań-
szczyźnianej ludność wiejska była przypisana do ziemi. Jeszcze trwalsza – bo
obejmująca też czasy po uwłaszczeniu – była zasada błędnego koła: powta-
rzające się powodzie rujnowały tutejszych rolników, którzy nie mieli środ-
ków finansowych na jakiekolwiek inwestycje przerastające codzienną eg-
zystencję. Wsie tutejsze od zawsze były biedne. W rejestrze podatkowym
z 1581 r. wśród mieszkańców Grabia nie wymieniono ani jednego kmiecia
czy nawet zagrodnika (a więc właściciela uprawnej ziemi i zagrody), lecz tyl-
ko 8 komorników, czyli kategorię ludności wiejskiej niedysponującą nawet
własnym domem; wśród nich pięciu hodowało bydło. Ponadto wspomnia-
no też o dziewięciu rybitwach (a więc o rybakach, kontynuujących tradycję
notowaną tu od średniowiecza) i jednego przekupnia21. Podobnie przedsta-
wiają się dane ze spisów podatkowych z wieku XVII. W roku 1629 w Grabiu
wymieniono 7 komorników (w tym 6 z bydłem) i 12 rybitwów. W Zembrze-
gu (Zimbrzek) notowano wówczas 7 zagród z rolami, 2 komorników (w tym
jednego z bydłem) i rybitwę, w Szczurowie – 6 zagród z rolami i komornika
nie posiadającego bydła. W Brzegach znajdowało się wówczas 10 zagród bez
ról; mieszkało tu także 8 rybitwów i 2 komorników bez bydła22.
Pouczającym dokumentem dawnej egzystencji chłopów z Brzegów
i Grabia są wspomniane plany katastralne, wykonane przez austriackich mier-
niczych w roku 1847 (il. 2), w ramach akcji obejmującej w latach 1842–1850
całą Galicję. Obie wsie – Grabie od wschodu i Brzegi od zachodu – położo-
ne są w zakolach i pomiędzy starorzeczami Wisły. Grabie rozerwane jest wy-
datnym, nieistniejącym dziś zakolem na dwie jednostki, zaś teren ujęty wspo-
mnianym zakolem (na lewym brzegu Wisły) stanowi część Branic. Jednostka
wschodnia, ujęta od zachodu, północy i północnego wschodu korytem Wisły,
graniczy od zachodu z Niepołomicami, od południa zaś z Węgrzcami Wiel-
kimi; granicę tę wyznacza wyraźnie czytelny meander starorzecza. Wzdłuż
dwóch innych starorzeczy i związanych z nimi stawów – zapewne nad daw-
nymi brzegami rzeki, przy drogach – ciągną się zespoły zabudowy wiejskiej,
21
A. Pa wi ński, Polska XVI wieku pod względem statystycznym, t. 1: Małopolska, Warszawa
1886, s. 67.
22
Rejestr poborowy 1629, s. 87.
30 BRZEGI I GRABIE: MAŁE OJCZYZNY

powiązane kolejną drogą, przy której stoi kościół; największy ze wspomnia-


nych stawów sąsiaduje z nim od południa. Północno-wschodnią część wsi,
określoną na planie nazwą miejscową Matnia, ujmuje meander Wisły (dziś nie-
istniejący, przecięty przez wtórnie przekopane koryto rzeki). Na terenie Mat-
ni stoi kilka chałup. Zachodnia część omawianej jednostki określona jest na-
zwą Zembrzeg; znajduje się tu folwark (określony jako Meyerhof)23. Teren po
północnej stronie zabudowy wiejskiej, przy korycie Wisły, nosi nazwę Prze-
dewsie. Zachodnia jednostka Grabia – to Szczurów. Od północy i wschodu uj-
muje ją koryto Wisły, od zachodu graniczy z Brzegami, od południa – z Koko-
towem. Zabudowa wiejska skupia się przy drodze, biegnącej wzdłuż starorze-
cza wiślanego, którego reliktem są stawy. Brzegi – wieś przy ujściu płynącej
od strony Wieliczki rzeczki Srawy (dziś Serafa) – ujęta jest od północy zako-
lem Wisły; od południa graniczy z Kokotowem, od zachodu zaś z Bieżano-
wem i z Przewozem. Rozproszona zabudowa wiejska koncentruje się przy
kilku drogach w części wschodniej; obok ujścia Srawy do Wisły dopatrzeć się
można nieregularnego placu. Część zachodnia – określona jako Nadwsie – to
pola, łąki i zagajnik; jego nazwa Dębina kojarzy się z drzewostanem charakte-
rystycznym dla zalewowych terenów nadwiślańskich. Zasadniczą cechą tere-
nu Brzegów są – jak w Grabiu – meandry rzeczne, w tym wypadku nie tylko
Wisły, lecz i Srawy tworzącej liczne meandry, płynącej dwoma korytami.
W dyspozycji przestrzennej obu wsi brak jest jakichkolwiek cech regu-
larności. Starorzecza określiły niemal w każdym przypadku sytuację zabudo-
wy, pól, łąk i zagajników, przebieg dróg i granic.
Liczne starorzecza i ich ślady w postaci stawów i podziałów terenu, to wy-
mowne dowody wciąż powtarzających się powodzi. W dokumencie z 1796 r.,
przedstawiając sprawy związane z uposażeniem parafii w Grabiu, wspomniano:
Ma, prawda, i dziesięcinę ten kościół z ról chłopskich grabskich wytyczoną, ale ta
rzadko kiedy się uda, ponieważ bardzo często Wisła, ledwie nie zawsze, circa fe-
stum Sancti Jacobi Apostoli in augusto wylewa, tak, że z tego wylania w kościele
woda była niedawnymi czasy blisko łokieć [...]24. Od trzydziestych lat XIX stu-
lecia powodzie odnotowywała kronika parafialna. I tak w roku 1833 przykry-
ła woda pierwszy stopień wielkiego ołtarza w kościele, w roku 1839 nie była jesz-

23
Administratorem tych dóbr był w połowie XIX w. Piotr Kleszczyński, który w 1857 r., w za-
mian za zapis na rzecz kościoła w Grabiu, wyraził życzenie, żeby na wieczne czasy przy koś-
ciele w Grabiu raz do roku odprawiało się nabożeństwo żałobne za duszę moją i mojej żony Ma-
rianny; AKM sygn. APA 54.
24
AKM sygn. APA 54.
LUDNOŚĆ, WARUNKI ŻYCIA, KRAJOBRAZ 31

cze w kościele, ale tylko wokoło na cmentarzu [...] i w plebanii25. Wspomniane


wyżej zakole Wisły rozdzielające dwie części Grabia przekopano w roku 1848;
w relacji o powodzi z 1850 r. zanotowano: zyskało Grabie na tym, iż woda prę-
dzej zlatując tak bardzo nie topiła, a po wtóre, iż miała jeszcze stare koryto rze-
ki dokoła idące i tam się rozlewała [...]. Niemniej jednak z powodu małego wa-
łu od karczmy Wzarskiej [...] zerwanego przez Wisłę przy większej wodzie woda
rozlewała się po łąkach pomiędzy wałki aż dopiero pod papiernikiem niepołom-
skim z jednej strony, a z tamtej pod Przylaskiem Rusieckim znowu się z swoim łą-
czyła korytem; przy takim tedy wylewie byliśmy wodą w Grabiu otoczeni jak na
wyspie jakiej26. W tym samym mniej więcej okresie regulowano dopływ Wi-
sły27. Zimą, na początku roku 1871, straszną powódź spowodował zator lodo-
wy na Wiśle i jej dopływie: ten zapór od Szczurowa ciągnął się do końca przeko-
pu, to jest aż do tego miejsca, jak rzeczka Podłęzka z Wisłą się łączy – była to prze-
strzeń 1/4 milowa – woda tedy rozlała się na boki – i [...] od samej kolei do Branic
w przestrzeni półmilowej było tylko jedno jezioro. Woda [...] była w kościele 6 ca-
li [...], w chałupach we wsi niektórych oknami [...] wchodziła28. W 1877 r. tylko
podwyższanie wałów uchroniło okoliczne wsie przed zalaniem, bowiem Wi-
sła wezbrała i przerwała wał za karczmą na Wzarach i wylała w tej stronie tak, że
od Zembrzegu ku Wzarowi przejechać nie można było. Ponieważ i rzeka z Pod-
łęża koło łąki plebańskiej płynąca bardzo wezbrała, połączyły się obie wody [...],
tak, że Grabie z Zembrzegiem stanowiło wyspę [...] i gdyby była gmina w niektó-
rych miejscach wału nie nakładała, byłaby woda do wsi doszła. Kolejną powódź
odnotowano już w następnym roku, później – w latach 1884, 1885, 1888, gdy
w kościele była [...] woda od wielkich drzwi [...] po tęczę, 1894 (w połowie czerw-
ca ... woda zniszczyła zupełnie całą parafie. Przeszło bowiem tydzień stała na po-
lach naszych)29. Na przełomie lutego i marca 1897 przerwano naukę w świeżo
otwartej szkole w Grabiu, gdyż prawie cała wieś była zatopiona30. Podczas po-
wodzi w 1902 r. tylko dzielna obrona wałów przez ludność miejscową uchroni-
ła wieś od katastrofy31.

25
Liber Memorabilium, s. 7.
26
Tamże, s. 27.
27
Tamże, s. 100: w roku 1847 [...] C.K. Urząd Budowli Wodnych z polecenia Wysokiego Rządu
nie tylko wytyczył, ale i przez dozór Ingenieura Robót wodnych do porządku doprowadził rzekę
Podłęską.
28
Tamże, s. 102–103.
29
Tamże, s. 106, 110, 111, 114.
30
Kronika szkoły w Grabiu, rok 1897.
31
Kronika szkoły ludowej w Brzegach, s. 3.
32 BRZEGI I GRABIE: MAŁE OJCZYZNY

Niezwykle groźna w całym regionie była powódź z 1903 r.: wały pod Pła-
szowem zostały przerwane w dniu 12 lipca. Woda w krótkim czasie zalała 4 wio-
ski: Rybitwy, Przewóz, Brzegi i Grabie. Wały otaczające Grabie zatrzymały wo-
dę do tego stopnia, że poziom tejże sięgał aż po dachy domów; do plebanii wcho-
dziła woda oknami, a w kościele sięgała aż po mensę wielkiego ołtarza [...]. Cała
przestrzeń od toru kolejowego aż po Branice i Pleszów przedstawiała się jako
jedno wielkie jezioro mające głębokość w niektórych miejscach od 7 do 8 me-
trów. Między ludem tychże wiosek powstała wielka panika i przestrach, gdyż nikt
jeszcze takiej wody nie pamiętał32. Klęskę tę odnotowały też kroniki szkolne:
13 lipca [...] o 2 rano przerwała Wisła wał na Brzegach i zalała całe Grabie. Wo-
da w szkole (to jest w dawnym budynku folwarcznym; zob. niżej) dosięgała
przez 3 dni 70 cm w pomieszkaniu [...]. Baran Antoni nr 7 i Wojciech Zientar-
ski nr 46, Franciszek Jaworski nr 33 z Poręby po strzechy mieli domy zalane33.
Dokładną relację przedstawiła nauczycielka z Brzegów, Bronisława Stefańska:
Dnia 2/3 lipca 1903 r. (w nocy) rozpoczęła się siedmiodniowa słota – zakończo-
na powodzią najtragiczniejszą, jakiej najstarsi włościanie nie pamiętają. Dnia
11-go lipca [...] w niedzielę nastąpił wylew. Już poprzedniego dnia w nocy gmi-
na cała pilnowała przy świetle latarń obwałowań Wisły. Z brzaskiem dnia [...]
widząc przybywającą z przerażającą szybkością wodę rozpoczęto akcję ratunko-
wą z największym pośpiechem. W siedmiu miejscowościach woda urwała wały
– szczególnie rzeka Srawa obok Macieja Włodarczyka [...] i w innych miejscach
na łąkach dworskich [...] zniszczyła u ujścia do Wisły most gminny. Wisła prze-
rywała wał nad wójtem Wojciechem Malcem i Maciejem Szelągiem. Od świtu do
zmroku wozy, taczki dostarczały ziemi, słomy, drzewa, nawozu do zapychania
dziur wału, które woda robiła jak w starym sicie [...]. O godzinie 4-tej po połu-
dniu przybiegł konny posłaniec z Przewozu, że pod Płaszowem Wisła przerwała
wał i lada chwila spodziewać się jej należy. O godz. 12-tej w nocy stała cała wieś
pod wodą. Naprzód wylało swe wody stare koryto Wisły o godzinie 9 wieczór, po
czym woda zalewając część gminy „Groblę” oparła się o wały [...] Srawy, prze-
rwała je na pastwisku gminnym i podeszła bokiem do wsi [...]34.
W 1925 r. mieszkańcy wraz z dobytkiem uciekali ze wsi przed powo-
dzią: dnia 29 czerwca [...] zaczęły lać straszne deszcze [...]. Wał był tak roz-
miękły od wody, że trząsł się pod nogami [...]. W całej wsi przez trzy dni nikt
nie spał, Trzeciego dnia mieszkańcy widząc stale wzrastające niebezpieczeń-
32
Liber Memorabilium, s. 121–122.
33
Kronika szkoły w Grabiu, 1903 r.
34
Kronika szkoły ludowej w Brzegach, s. 3–4.
LUDNOŚĆ, WARUNKI ŻYCIA, KRAJOBRAZ 33

stwo [...] wieczór wyprowadzili z całej wsi bydło wśród ryku do dworu w Ko-
kotowie, gdzie było przez trzy dni, a karmił je p. Larysz Niedzielski35. Ludzie
zaś niektórzy powywozili się na sąsiednie, wyższe wioski, a reszta z rzeczami
była w pogotowiu i śledziła poziom wody na Wiśle [...]. Nareszcie woda prze-
rwała obwałowania w byłej Kongresówce i buchnęła na tamtejsze wioski i do-
piero zniżył się w Brzegach poziom wody. Ludzie wrócili do domu. Woda na-
robiła dużo szkody na Brzegach, bo rzeczki mniejsze wylały i zalały pola i łą-
ki [...]36.
Niemniej groźne były powodzie powojenne, wśród nich zwłaszcza ta
z roku 1997: Takiej wody, jaka z 9 na 10 września spadła na [...] Grabie [...] nie
pamiętają tutaj od ponad 30 lat [...]. W trwającej przez 17 godzin akcji uczest-
niczyło 200 osób (w tym prawie 150 mieszkańców Grabi), 18 jednostek Stra-
ży Pożarnej37.
Zagrożenie permanentnymi powodziami zmniejszyła – lecz nie wyeli-
minowała – budowa obwałowań Wisły i jej dopływów. W rejonie Grabia
prace te prowadziło Kierownictwo Budowy Obwałowania Wisły od Pod-
górza do Niepołomic; kierownikiem robót w terenie był tu inżynier Stani-
sław Flisowski. Od roku 1901 zadanie to powiązane było z projektowaną
budową kanału Dunaj–Odra–Wisła–Dniestr, który – gdyby został zreali-
zowany – należałby do największych inwestycji w skali monarchii austro-
węgierskiej. Tragiczna powódź z 1903 r., częściowo niszcząc efekty roz-
poczętych już prac, skłoniła władze do przeznaczenia części zgromadzo-
nych funduszy na zabezpieczenia przeciwpowodziowe. Projekty regulacji
opracowywane były w ramach Departamentu Wodnego w krakowskiej de-
legaturze galicyjskiego Namiestnictwa; szczególną rolę odegrał tu stojący
na czele Delegatury inżynier Roman Ingarden (ojciec słynnego filozofa),
z którym współpracowali m.in. Adam Bielański i Janusz Born38. Już w la-
tach 1899–1900 przystąpiono do wywłaszczania gruntów przewidzianych

35
Stanisław Niedzielski herbu Larysza (1853–1938), doktor praw, był właścicielem dóbr ziem-
skich i dworów w Kokotowie i Śledziejowicach.
36
Kronika szkoły ludowej w Brzegach, s. 15–16.
37
D. S t e c -Fu s, Skazani na powódź, „Dziennik Polski” (wycinek prasowy w Kronice szkoły
w Grabiu, 1997/98).
38
R. Inga r den , Rozwój budownictwa wodnego w Galicji w ostatnim dziesięcioleciu, odczyt wy-
głoszony w streszczeniu na uroczystym posiedzeniu V Zjazdu Techników Polskich, Lwów 1910;
Te nż e , Drogi wodne, regulacja i kanalizacja Wisły i Sanu a kanał Wisła–Dniestr, „Wydaw-
nictwa Instytutu Ekonomicznego NKN” 17–18, Kraków 1916; Ten ż e, Ochrona Krakowa
przed powodzią Wisły. Odczyt wygłoszony na zebraniu VI Zjazdu Techników Polskich w Kra-
kowie 14 września 1912 r., „Pamiętnik VI Zjazdu Techników Polskich”, Kraków 1916.
34 BRZEGI I GRABIE: MAŁE OJCZYZNY

na budowę obwałowań Wisły, Podłężanki i Srawy na terenie Grabia i Brze-


gów, zajmując m.in grunty plebańskie. Wraz z budową wałów planowano
też wykonanie nowych dróg, co jednak postępowało znacznie wolniej39.
W 1909 r. obwałowania Wisły były tu już ukończone, lecz droga nadal ist-
niała tylko „na papierze”. Powodowało to konflikty. Jeden z nich tak wy-
jaśniał w 1909 r. Konsystorzowi Biskupiemu proboszcz z Grabia, ks. Józef
Raźny: Wieś Brzegi [...] odległa jest od kościoła o 6 1/2 km. Wskutek usta-
wicznej wody w tej okolicy, w zimie zasp únieýnych, dostęp do szkoły w Brze-
gach na naukę religii jest bardzo utrudniony. Na domiar złego brak furmanek.
Aby jednak uczynić zadość obowiązkowi mojego sumienia dojeżdżam swoimi
końmi wałami wiślanymi w czasie, gdy takowe zamarzną i nie jest ślisko, gdyż
w przeciwnym razie mógłby się wózek wraz z końmi ześlizgnąć do Wisły. Nie-
stety, zostałem przez chłopów oskarżony przed Kierownictwem budowy wa-
łów o przejazd po wałach. Wobec tego mam drogę zamkniętą na naukę religii
do Brzegów i nie mogę spełnić obowiązku [...]. Wydział Powiatowy w Wie-
liczce chce przeprowadzić drogę I klasy obok wałów Wisły, jednak nie może
pogodzić się z kierownictwem budowy wałów i sprawa jest w zastoju. Upra-
szam zatem [...] Konsystorz o łaskawe wyjednanie w Wydziale Krajowym we
Lwowie przyspieszenia budowy drogi z Grabia na Brzegi40. Wały przeciwpo-
wodziowe stały się nowym elementem wiejskiego krajobrazu, zaś ich usy-
pywanie bywało dodatkowym źródłem niewielkich dochodów dla miejsco-
wej ludności. Szczególną rolę odegrał tu, pochodzący z Brzegów, nadzorca
wałów – Franciszek Król41.
Świadectwem warunków bytowych jest zaznaczona na obu archiwal-
nych planach katastralnych zabudowa mieszkalna. Wyłącznie drewniana (co
w ówczesnych wsiach polskich było stałą regułą), w zasadzie nie tworzy za-
gród. Poza kilkoma wyjątkami – występowały u zatem w połowie XIX wie-
ku niemal wyłącznie chałupy, które pod jednym dachem skupiały całość pro-
gramu: pomieszczenia mieszkalne, gospodarcze, inwentarskie. Brak zagród
to dowód biedy i prymitywnych warunków bytowania42.

39
AKM sygn. APA 54, korespondencja Namiestnictwa we Lwowie z Konsystorzem Biskupim
w Krakowie z lat 1900–1909.
40
AKM sygn. APA 54, pismo ks. Józefa Raźnego z 17 marca 1909 r.
41
J. Ku rek, dz. cyt., s. 10.
42
Wśród 122 numerów tworzących mieszkalną zabudowę Grabia tylko w trzech wypadkach (nu-
mery 35, 100, 119) chałupom towarzyszą mniejsze, drewniane obiekty – zapewne inwentarskie.
W Brzegach (72 numery) tylko dwa razy poza chałupą pojawia się inny budynek: tylko raz zda-
je się to być stodoła z parą sąsieków (nr 22), raz zapewne obiekt inwentarski (nr 40).
LUDNOŚĆ, WARUNKI ŻYCIA, KRAJOBRAZ 35

Drewniana chałupa (il. 4) i nieliczna zabudowa gospodarcza – to charak- 4. Relikt daw-


nego krajobra-
terystyczny obraz warunków bytowania, który radykalnie zmieniać się po- zu kulturowego
czął dopiero od połowy XX wieku. Obraz chałupy z lat bezpośrednio przed Brzegów: jedna
II wojną światową nie odbiega zasadniczo od obrazu starszego o stulecie: z ostatnich drew-
nianych chat
Nasz drewniany i kryty strzechą dom – jak na wielu ówczesnych wsiach – to i kapliczka słu-
dwie izby i stajnia, którą oddzielał od nich szeroki i długi korytarz – wspomina powa, ufundo-
wana w 1899 r.
po latach swe dzieciństwo mieszkanka wsi43. przez Macieja
Dobitnym świadectwem dawnych warunków życiowych była zastra- i Katarzynę Ja-
szająca śmiertelność, udokumentowana w parafialnych księgach zgonów. nasów.
Brak jakiejkolwiek opieki lekarskiej w połączeniu ze stanem higieny zbie-
rał zastraszające żniwo wśród dzieci i rodzących kobiet. Od początku
XIX stulecia, aż do dwudziestolecia międzywojennego włącznie, od 1/4
do połowy nowonarodzonych dzieci umierało przed ukończeniem pierw-
szego roku życia, zaś wiek dojrzały osiągało od 1/3 do połowy popula-
cji. Średnia życia do końca lat dwudziestych XX stulecia nie przekracza-
ła w związku z tym 30 lat, spadając niekiedy poniżej lat 20 (w Brzegach

43
Wspomnienia Pani Antoniny Michalewicz, zob. niżej, s. 371.
36 BRZEGI I GRABIE: MAŁE OJCZYZNY

niespełna trzynaście w dziesięcioleciu 1886–1895). Pewne zmiany na lep-


sze zaobserwować można pod koniec międzywojennego dwudziestole-
cia, gdy średnia życia w Brzegach zbliżyła się do 35 lat, zaś odsetek ludzi
umierających w wieku ponad 70 lat doszedł niemal do 20%. Wydaje się,
że należy to przypisać ogólnemu podniesieniu poziomu kultury: dorosło
wtedy pokolenie, które miało za sobą przynajmniej kilkuklasową eduka-
cję w miejscowych szkołach, pojawiły się ambicje kończenia szkół śred-
nich i zdobywania zawodów. Rozprzestrzenianiu się chorób wśród dzieci
zapobiegały szczepienia prowadzone w szkołach, jak się wydaje, niezbyt
regularnie, od roku 191644.
Przerażające statystyki zgonów dokumentują tabele.

Śmiertelność w parafii Grabie w latach 1805–1865


Ogólna Lata życia (liczba zgonów w procentach) Średnia
Lata liczba długość
zgonów 0–1 >1–10 >10–18 >18–30 >30–50 >50–70 >70 życia
1805–1815 412 21,36 25,24 5,10 7,04 12,14 18,93 10,19 28,2
1816–1825 212 25,47 21,70 8,02 8,49 12,74 16,51 7,08 26,8
1826–1835 241 21,58 21,16 3,73 9,96 19,50 19,92 4,15 27,8
1836–1845 314 41,08 23,89 2,87 3,82 14,33 8,92 5,09 20,5
1846–1855 554 21,30 23,83 7,22 9,21 18,77 16,78 2,89 25,4
1856–1865 400 30,50 25,50 6,75 9,25 14,25 11,75 2,00 17,7

Nie znaczy to oczywiście, by nie notowano przypadków ludzi długo-


wiecznych. Przed wiekiem XX do rekordzistów w swej długowieczności
należeli zmarły 1853 r. w wieku 101 lat Alojzy Szewczyk z Podgrabia oraz
zmarły w 1811 r. w wieku lat 100 Łukasz Wincencik z Brzegów. 92 lata prze-
żyła Ewa Kozubska z Grabia (1808). Do 90 lat dożyli Katarzyna Szeląg
z Grabia (zmarła w 1793 r.), Jan Jarzyna (zmarły w 1830 r.) i Maciej Win-
cencik (1835) z Brzegów oraz Agnieszka Szewczyk z Podgrabia (1822).
Era autonomii galicyjskiej (1866–1918), która przyniosła tak wyraźną
poprawę warunków życiowych w miastach, nie znalazła niemal żadnego
odzwierciedlenia w tych przerażających statystykach, aczkolwiek u schył-
ku okresu śmiertelność niemowląt nieco spadła, może za sprawą większej
świadomości mieszkańców, związanej z rozwojem szkolnictwa: to wszak
44
Kroniki szkolne z Grabia i Brzegów mówią o szczepieniach w latach 1916 (15 stycznia przy-
była kolumna lekarska w celu szczepienia ospy) i 1930 (w końcu czerwca odbyło się szczepienie
dzieci).
LUDNOŚĆ, WARUNKI ŻYCIA, KRAJOBRAZ 37

wówczas osiągali pełnoletniość i zawierali małżeństwa pierwsi absolwen-


ci tutejszych szkół ludowych. Nie przyniosła radykalnej poprawy także
doba niepodległej II Rzeczypospolitej, aczkolwiek widoczne są korzyst-
ne zmiany pomiędzy pierwszym a drugim dziesięcioleciem doby między-
wojennej.

Śmiertelność we wsi Brzegi w dobie autonomii galicyjskiej (1866–1918), II Rzeczypospolitej (1918–1939) i okupacji
hitlerowskiej (1939–1945)
Ogólna L a t a ż yc ia ( li c z ba z g o n ó w w p r o c e n t a c h ) Średnia
Lata liczba długość
zgonów 0–1 >1–10 >10–18 >18–30 >30–50 >50–70 >70 życia
1866–1875 568 27,46 23,24 4,75 7,57 17,96 15,32 3,70 22,9
1876–1885 135 40,74 17,04 3,70 8,15 11,11 17,04 2,22 20,0
1886–1895 139 32,37 30,94 2,88 4,32 8,63 17,26 3,60 12,8
1896–1905 110 53,65 6,36 5,45 11,82 5,45 11,82 5,45 17,7
1906–1913 89 48,31 17,98 5,62 3,37 7,87 10,11 6,74 16,7
1914–1918 85 28,25 16,47 9,41 5,88 11,76 18,82 9,41 27,4
1919–1928 99 42,43 11,11 5,05 9,09 7,07 19,19 6,06 23,2
1929–1939 71 28,17 5,63 5,63 9,86 11,27 21,13 18,31 34,9
1940–1944 24 12,50 8,33 6,33 4,17 20,83 25,00 20,83 33,5

„Skok cywilizacyjny”, jaki miał miejsce po II wojnie światowej, nie był


tylko wytworem komunistycznej propagandy. Statystyki zgonów, udoku-
mentowane w księgach parafialnych, mówią bardzo wyraźnie o radykalnym
wydłużeniu się średniego trwania życia ludzkiego oraz o przezwyciężeniu
zjawisk, trwających tu do połowy XX stulecia: zastraszającej śmiertelności
niemowląt oraz matek w wyniku porodów.

Śmiertelność w Brzegach w pierwszym powojennym trzydziestoleciu


przedstawiała się następująco:

Ogólna L a t a ż yc ia ( li c z ba z g o n ó w w p r o c e n t a c h ) Średnia
Lata liczba długość
zgonów 0–1 >1–10 >10–18 >18–30 >30–50 >50–70 >70 życia
1945–1954 54 24,08 1,85 1,85 7,41 11,11 33,33 20,37 52,0
1955–1964 37 5,40 0 5,40 8,11 16,22 37,84 27,03 54,8
1965–1975 48 4,17 2,08 0 0 16,67 39,58 37,50 60,7

Podobne dane zawiera księga cmentarna z Grabia, prowadzona w latach


1965–1977:
38 BRZEGI I GRABIE: MAŁE OJCZYZNY

Ogólna L a t a ż yc ia ( lic z b a z g on ó w w p r o c e n t a c h ) Średnia


liczba długość
pochówków 0–1 >1–10 >10–18 >18–30 >30–50 >50–70 >70 życia
218 5,50 0,4645 0,92 3,6746 11,0147 35,3248 43,1249 62,63
4546474849

Jak widać z tych zestawień, dopiero 10 lat po II wojnie światowej


śmiertelność niemowląt spadła do kilku procent, zaś przeciętna długość ży-
cia przekroczyła 50 a nawet 60 lat. Jednocześnie znacznie wzrósł odsetek
ludzi umierających po ukończeniu 70 lat życia: do ponad 25, wreszcie po-
nad 40%.
Wspomniana księga odnotowała też przyczyny śmierci. Wśród 218 zgo-
nów najwięcej, bo po 34 (po 15,60%), było spowodowanych chorobami ser-
ca i układu krążenia oraz nowotworami. Kolejne miejsca w tej statystyce za-
jęły: miażdżyca (10,09%), uwiąd starczy (9,63%), gruźlica i zapalenie płuc
(po 5,50%), udar mózgu bądź zawał (po 4,59%). Śmierć dziecka bezpośred-
nio po porodzie lub urodzenie dziecka martwego odnotowano w 10 wypad-
kach (4,59%). Stosunkowo duży odsetek (7,34%) stanowiły śmiertelne wy-
padki: potrącenie przez pociąg, skutki pobicia, utonięcia.
Księgi parafialne pozwalają na ustalenie nazwisk miejscowych rodzin.
W najstarszej księdze ślubów (z lat 1784–1804) figurują nazwiska: Ablew-
ski, Balacha, Baran, Baron, Bednarczyk, Bielski, Biernat, Błaszczyk, Czo-
pik, Czuła, Czyż (Cyz, Czysz), Dąbski, Dubas, Dyrski, Fijał, Gajosek, Gą-
gol (Gogol, Gęgol), Grochal, Grodowski, Jeleń (liczni przedstawiciele),
Jarzyna, Kalisz, Kijania (Kijanka?), Kobiałka, Kolasa, Kołodziej, Kowal,
Krzeczowski, Krzysica, Kucharski, Malec, Matuszczyk, Medej, Miarka,
Morąg, Motoła, Mrzygłód, Nachcik, Nosek, Parteka (Patryka), Pieczon-
ka, Pietruszka, Rogowski, Sendor (liczni przedstawiciele), Sendorek (licz-
ni przedstawiciele), Sikora, Siuda, Stawiarz, Szczepan (Szczepanik, Szcze-
pański), Szczurek, Szeląg (liczni przedstawiciele), Szewczyk (liczni przed-
stawiciele), Tkaczyk, Twardy (liczni przedstawiciele), Serafin, Siwek, Solis,
Wincencik, Wilkosz, Wiśniowski, Wójcicki, Wójcik, Ząbek, Zięba, Ziętar-
ski, Żarnowski.

45
Wypadek.
46
Na 8 odnotowanych zgonów – dwa to wynik nieszczęśliwych wypadków, kolejne dwa – sa-
mobójstwa.
47
Na 24 odnotowane zgony przypadło 6 nieszczęśliwych wypadków i 2 samobójstwa.
48
Na 77 zgonów odnotowano dwa nieszczęśliwe wypadki.
49
Na 94 zgony zanotowano jeden nieszczęśliwy wypadek.
LUDNOŚĆ, WARUNKI ŻYCIA, KRAJOBRAZ 39

Późniejsze źródła pozwalają na wiązanie nazwisk z poszczególnymi


wsiami i przysiółkami. I tak, według cytowanej Książki członków Towarzy-
stwa Wstrzemięźliwości, w latach 1844–1845 w Grabiu notowano nazwiska:
Adamski, Baran, Baron, Bednarczyk, Czopek, Czuła, Fijał, Gągol, Jeleń (Je-
leński), Kalisz, Klech, Kolasa, Koza, Kucharski, Lichwin, Medej, Motoła, Na-
gieć, Nosek, Nowak, Partyka, Piernik, Pluta, Rajczyk, Rzepa (Rzepka?), Sen-
dor, Szeląg, Szewczyk, Świder, Zientarski, Żarnik, Żarnowski. W przysiółku
Grabia – Pasterniku powtarzało się tylko kilka nazwisk (Partyka, Rajczyk,
Szeląg, Szewczyk), ponadto zaś notowani byli: Balacha (Balachowski), Bier-
nat, Chudy, Dębski, Dyba, Grochal, Grocholik, Grodowski, Grzegorczyk,
Jachowicz, Kolasa, Kowalczyk, Kurek, Kurkus, Krzysica, Łach, Milcz, No-
wacki, Paściel, Panuś, Perz, Piernik, Rogowski, Sendorek, Siwek, Stawiarz,
Struzik, Tokarski, Wilk, Wyczynek, Żarnowski. W innym przysiółku – Wza-
ry koło Węgrzców – powtarzające się nazwiska to Piernik, Rogowski, Sen-
dor, Szewczyk, Szeląg i Tokarski, odmienne – to Maćkowski i Strojek. W za-
chodniej części Grabia – czyli w Szczurowie – powtarzały się nazwiska Baran,
Baron, Grodowski, Jeleń, Nosek, Partyka, Rajczyk, Świder, Zientara; inne –
to Habinia, Janusz, Jarzyna, Książek, Szarek, Wolas, Żak. W przysiółku Ze-
brzeg (Zymbrzeg) notowano nazwiska charakterystyczne dla innych części
Grabia: Baran, Baron, Czuła, Jeleń (Jeleński), Kalisz, Kolasa, Łach, Nosek,
Nowak, Partyka, Sendorek, Szewczyk, Tokarski. Nieco inny zestaw nazwisk
występował we wsi Brzegi: Bańcer (Bancyr), Bryła, Caba, Hołota (Choło-
ta), Gwóźdź, Iskra, Jagła, Jakubiec, Juras, Kobiałka, Kurek, Malec, Rajtar, Si-
wek, Sroka, Stanek, Stopa, Szarek, Szawlik, Twardy, Wincencik, Włodarczyk,
Woźniczka. W porównaniu z Grabiami (wraz z przysiółkami) powtarzały
się tu tylko nazwiska: Habina, Jarzyna, Nosek, Partyka (wszystkie wspól-
ne z pobliskim Szczurowem), Kalisz, Maćkowski, Rogowski, Rzepa, Sendo-
rek, Szewczyk.
Jak wynika z analizy ksiąg ślubów – małżeństwa aż do połowy XX wie-
ku zawierano „po sąsiedzku”. Na przełomie XVIII/XIX w. i w stuleciu XIX
niemal zawsze oboje małżonkowie pochodzili z tej samej, grabskiej parafii,
na ogół – z tej samej wsi a nawet przysiółka. Średni wiek żeniącego się po
raz pierwszy pana młodego przekraczał 25 lat, jego partnerki oscylował oko-
ło 23 lat. Znaczna przewaga wdowców zawierających małżeństwo po raz ko-
lejny nad wdowami potwierdza smutną prawdę o częstych zgonach kobiet
w wyniku połogów.
Wskazane prawidłowości ilustruje tabela:
40 BRZEGI I GRABIE: MAŁE OJCZYZNY

Małżeństwa zawierane w parafii w Grabiu w latach 1784–1841


W tym zawierających ślub Wiek zawierających małżeństwo
Okres Liczba ślubów po raz kolejny po raz pierwszy
wdowców wdów mężczyzn kobiet
1784–1793 32 7 3 28,4 21,8
1784–1803 31 12 4 27,5 23,3
1804–1813 42 12 9 23,8 21,0
1814–1823 26 7 4 27,8 23,0
1824–1833 24 7 5 24,5 24,2
1834–1841 23 6 1 26,2 23,2

Przedstawiona wyżej sytuacja była w zasadzie stabilna przez kolejne po-


nad sto lat, do połowy XX wieku. Dopiero gwałtowna zmiana warunków ży-
ciowych w okresie ostatniego półwiecza, przynosząc możliwość kontaktów
między ludźmi z dalszych okolic niż własna wieś i parafia, doprowadziła do
wyraźnych zmian w wyborach życiowych partnerów.

Pochodzenie pana młodego według parafialnej księgi ślubów


Poc h od ze n i e p a n a m ł o d e g o ( w p r o c e n t a c h )
Liczba ślubów parafia Grabie Kraków z Nową inne bliskie dalsze strony
Lata
i Niepołomice Hutą miejscowości Polski, zagranica
1964–1975 6250 51,61 25,81 19,35 3,23
1990–2005 138 43,47 27,54 27,54 1,45
50

Bez zmian pozostał przeciętny wiek, w którym zawiera się małżeń-


stwo. Dane o ostatnich nowożeńcach z parafii w Grabiu (w latach 1990–2005;
136 par) ujmuje tabela:

Wie k z a wa rc ia m a łż e ńs t w a ( w p r o c e n t a c h ) :
Średni wiek
< 20 20–24 25–29 30–39 > 39
mężczyźni 2,21 44,85 42,65 8,82 1,47 25,68
kobiety 7,35 66,19 18,38 5,88 2,20 22,51

„Statystyczny” pan młody jest dziś zatem o przeszło trzy lata starszy od
swej partnerki. Niemal z reguły ma 20–29 lat, podczas gdy 2/3 panien mło-
dych liczy sobie od 20 do 24 lat.

50
Uwzględniono tylko wieś Grabie.
LUDNOŚĆ, WARUNKI ŻYCIA, KRAJOBRAZ 41

Niektóre dokumenty umożliwiają rekonstrukcję struktury zawodowej.


Spośród 583 parafian, którzy w latach 1844–1845 wpisali się do Towarzystwa
wstrzemięźliwości, aż 523 (89,7%) związanych było z rolnictwem. Najwięk-
szą grupę (355 nazwisk, to jest 60,89%) stanowili tu ludzie określeni jako rol-
nicy, a więc posiadający na swe utrzymanie ziemię, w zamian za którą musieli
spełniać posługi pańszczyźniane. Kolejna grupa – to zagrodnicy: posiadacze
własnych chałup, lecz raczej nie ziemi (co najwyżej niewielkich ogrodów);
zanotowano ich 61 (10,46%). Nieco liczniejsi i ubożsi od nich byli komor-
nicy (80 nazwisk, tj. 13,72%), a więc nie dysponujący własną chałupą i wy-
najmujący – w zamian za pracę – jakiś kąt (komorę) w cudzej chacie. Na do-
le tej „drabiny” stali nieliczni już poddani (14 nazwisk; 2,40%), u szczytu zaś
równie nieliczni gospodarze (13 nazwisk; 2,23%). Ludność pozarolniczą sta-
nowili głównie służący (55 nazwisk; 9,44%). Elita ówczesnej wiejskiej spo-
łeczności – to zapewne pięć osób (0,86%): wójt Jan Partyka z Grabia, kowal
Wojciech Roba z Zembrzegu, garbarz Jakub Sendorek również z Zembrzegu,
krawiec Józef Dyba z Pasternika (Podgrabia) i organista. Zwraca uwagę brak
zatrudnienia w przemyśle, tak różny wobec ówczesnej struktury zatrudnie-
nia we wsiach bliżej sąsiadujących z Wieliczką i jej kopalniami soli. Jedynym
dodatkowym zatrudnieniem, jak się zdaje, było wówczas flisactwo. Jak za-
świadczał w 1844 r. proboszcz ks. Tomasz Migdał, lepsze zdawały się być cza-
sy, bo zboże w ten czas odchodziło do Gdańska Wisłą, zarobiło się też lekko nie
jeden grosz na flisie51.
Podobne dane dla połowy i trzeciej ćwierci XIX w. wynikają z analizy
ksiąg parafialnych. Ilustruje to tabela:

Struktura zawodowa mieszkańców Grabia w latach 1846–1875, według księgi chrztów52


K at eg o r i e l ud n oś c i w p r o c en t a ch
Liczba
Lata rolnicy
wpisów kmiecie chałupnicy komornicy rzemieślnicy służący woźnice
i zagrodnicy7 (cieśle)
1846–1855 114 3,5 78,9 1,8 15,8 0 0 0
1866–1875 122 4,1 69,7 10,6 15,6 0 0 0
1866–1875 111 4,5 65,8 8,1 17,1 0,9 2,7 0,9

53

Struktura zawodowa po połowie XIX wieku nie różniła się więc zasad-
niczo od wcześniejszej. W 1860 r., gdy założono w Grabiu Towarzystwo
51
Liber Memorabilium, s. 22.
52
Liber natorum et baptisatorum; wzięto pod uwagę zajęcie ojca chrzczonego dziecka.
53
Kategorie te stosowane są wymiennie.
42 BRZEGI I GRABIE: MAŁE OJCZYZNY

Ciesielskie, zapisało się doń 15 członków (zob. niżej). Środowisko to odgry-


wało sporą rolę w życiu parafii. W kronice, w 1877 r. odnotowano, że obraz
[...] Królowej Serca Jezusa sprawił [...] Szymon Tokarski, podmajstrzy ciesiel-
ski z Grabia. Obraz ten umieszczonym jest w ołtarzu brackim miedzy obrazem
Przemienienia Pańskiego i obrazem ś. Antoniego i wysuwa się w górę; cieśle Ma-
ciej Świder i Piotr Szeląg z Grabia urządzili to bezpłatnie54.
Obraz tradycyjnego życia wiejskiego zmienił się nieco na początku
XX wieku: dorastało pierwsze pokolenie absolwentów obu tutejszych szkół
ludowych, a więc pokolenie ludzi umiejących co najmniej czytać i pisać, lu-
dzi niekiedy wykazujących też większe ambicje, poszukujących dalszego wy-
kształcenia. Większą popularnością niż wcześniej – jak wynikałoby chociaż-
by z danych zawartych w księgach parafialnych – cieszyła się praca poza rolą,
np. w wielickiej kopalni i na kolei. Docierała propaganda polityczna, krzewił
się ruch ludowy.
Niemniej, struktura zawodowa mieszkańców Grabia na przełomie
XIX/XX w. nie uległa istotnym zmianom. Jak wynikałoby z danych do-
tyczących ślubów zawieranych w Grabiu w latach 1890–191855 (łącznie
62 wpisy) – aż 88,7% panów młodych było rolnikami, 4,85% (czyli trzech)
– robotnikami, jeden był kolejarzem (1,6%). Pozostałe 4,85% – to trzej
żołnierze z okresu I wojny światowej. Odsetek pochodzących stąd robot-
ników był jednak zapewne większy, biorąc pod uwagę, że ci, którzy emi-
growali do pracy w kopalniach w rejonie polskiej Ostrawy, nie byli na ogół
uwzględniani w księgach grabskiej parafii.
Podobny stan rzeczy trwał w dobie niepodległej II Rzeczpospolitej.
Wśród 23 panów młodych z Grabia notowanych w latach 1919–192956 – aż 18
(78,25%) było rolnikami. Pozostałych pięciu – to żołnierz, kolejarz, szewc,
szofer i robotnik. Zapewne – jak już wcześniej – liczba wywodzących się
stąd robotników była większa i wiąże się z emigrowaniem na Śląsk. Charak-
terystyczny jest brak zainteresowania pracą w wielickiej kopalni. Poważniej-
sze zmiany odnotować można w dziesięcioleciu 1929–1939. Wśród 31 panów
młodych żeniących się w Grabiu rolnikami było już tylko 14 (45,1%), niemal
tyluż – robotnikami (13 – 42%), trzech rzemieślnikami i jeden urzędnikiem.
Radykalne zmiany w strukturze zatrudnienia przyniósł dopiero okres
Polski Ludowej; możemy je zaobserwować m.in. w oparciu o analizę parafial-
54
Liber natorum, s. 106.
55
Księga ślubów, Grabie.
56
Tamże.
LUDNOŚĆ, WARUNKI ŻYCIA, KRAJOBRAZ 43

nych ksiąg ślubów. I tak wśród mał-


żeństw zawieranych przez mieszkań-
ców Brzegów w latach 1945–1949
– a więc przed gwałtowną industria-
lizacją spowodowaną budową Nowej
Huty – na 13 panów młodych by-
ło 5 rolników (38,46%) i nieco tyl-
ko więcej robotników (6 – 46,15%).
W następnych okresach proporcje te
uległy gwałtownej zmianie. W latach
1950–1954 wśród 18 panów młodych
aż 12 (to jest 2/3) było robotnikami,
a tylko dwóch rolnikami. W latach
1955–1960 dominacja robotników
była jeszcze większa: 19 na 23 (czy-
li 82,60%), przy zaledwie dwóch rol-
nikach. Nieco dłużej tradycyjne sto-
sunki utrzymywały się m.in. w Pod-
grabiu. Tutaj w latach 1945–1949
wśród 13 panów młodych rolnikami
było 7 (podczas gdy robotnikiem tyl-
ko 1). Dominacja robotników w latach pięćdziesiątych była trochę mniejsza: 5. Późno-
barokowy
w latach 1950–1954 wśród 24 odnotowanych tu ślubów – robotników by- ołtarz główny
ło 14, zaś rolników 4, w latach 1955–1960 (28 ślubów) liczby te wynosiły od- sprzed połowy
powiednio 17 i 3. XVIII w. z cu-
downym obra-
Zapewne od najdawniejszych czasów zamożniejsi – a zapewne też świat- zem Matki
lejsi – parafianie zdobywali się niekiedy na zapisy i fundacje na rzecz kościo- Boskiej Grab-
skiej, który
ła. Zjawisko to możemy zaobserwować dopiero od pojawienia się precyzyj- otrzymał
nych zapisów w księgach parafialnych. I tak np. w roku 1833 Franciszek Miecz w 1774 r. –
z Podgrabia (Pasternika) sfinansował za wysoką kwotę 120 złotych reńskich dzięki staraniom
ks. Antoniego
restaurację wielkiego ołtarza (il. 5). Jak odnotowała kronika parafialna, cały Krząnowskiego
ten wielki ołtarz [...] był przez malarza i pozłotnika wielickiego P. Korneckie- – srebrne sukien-
ki i korony.
go [...] olejno na perłowy kolor odmalowany, ozdoby wszystkie laserowane57.
W 1841 r. grupa 36 parafian, tych, co się składać zwykli na światło do Prze-
mienienia Pańskiego, ufundowała chorągiew procesyjną, na której czynny

57
Tamże, s. 6.
44 BRZEGI I GRABIE: MAŁE OJCZYZNY

w tym rejonie myślenicki malarz Sebastian Stolarski58 wymalował Matkę Bo-


ską Różańcową i św. Stanisława59. Niekiedy fundacje takie czyniono w opar-
ciu o testamenty zamożniejszych włościan. I tak w roku 1848 Jakub Sendo-
rek z Zembrzegu zapisał w testamencie sumę na ufundowanie czarnego ornatu,
zaś w zakupie – dokonanym w Wiedniu – pośredniczył znany urzędnik sali-
narny z Wieliczki, Seykotta60.
Inicjatywy takie należały jednak do wyjątków, bo aż do początku
XX wieku życie codzienne było nad wyraz ciężkie. Powszechna bieda,
straszliwa śmiertelność, bezradność wobec jakiejkolwiek choroby61, stałe
zagrożenie powodzią, brak – poza kazaniami w kościele i sporadycznymi
misjami – dostępu do wiedzy, praktycznie brak dostępu do jakiegokolwiek
zajęcia poza rolnictwem i okazjonalnie flisactwem – to cechy niezmieniają-
ce się tu od wieków.
Ta niezmienność i trwałość bytowania bynajmniej – jak roili sobie w po-
czątkach XX stulecia miłośnicy życia prostego ludu – nie kształtowała pięk-
nych, wiernych tradycji charakterów. Jak wynika z różnorodnych źródeł,
główną – jeżeli nie jedyną – rozrywką ludności poza godzinami ciężkiej
pracy na roli i walki z powodziami, było pijaństwo. Dobitny wyraz dał te-
mu w 1844 r. miejscowy proboszcz, ks. Tomasz Migdał, tak charakteryzu-
jąc swych parafian: Jak wszędzie, tak podobno i w tej parafii doszło pijaństwo
do najwyższego stopnia, a który drugiego przewyższał w tej mierze, tym więcej
szczycił się z tego. Tak, że nawet do tego przyszło, że ci, którzy nie mając się za
co upić na jarmarkach, powracając do domów zataczywali się umyślnie, udając
jakoby pijanych, aby się z nich nie naśmiewano, że się nie mieli za co upić. Nie

58
Malarz ten – często kopiując dzieła wybitnych mistrzów – działał szeroko w okolicznych
kościołach, często posługując się wzorami wielkich mistrzów (np. w 1847 r. namalował Prze-
mienienie Pańskie według Rafaela na sklepieniu kościoła w Trzebini). Jego obrazy i malowidła
spotkać można m.in. w myślenickiej farze, w Wiśniowej, w Zakliczynie koło Myślenic i Sko-
mielnej Białej. T. Chrzan o wski, M. Ko rn eck i, Sztuka Ziemi Krakowskiej, Kraków 1982,
s. 543, 552, 657.
59
Liber Memorabilium, s. 8.
60
Tamże, s. 26–27. Seykotta wyróżnił się jako autor bardzo szczegółowych opisów i rysunków
znakomitszych wielickich budowli salinarnych; zob. Teki Seykotty przechowywane w Biblio-
tece Czartoryskich w Krakowie.
61
Opieka nad ubogimi, która należała w dobie przedrozbiorowej do ważnych zadań każdej pa-
rafii, a której wyrazem były przykościelne „szpitale” (o charakterze przytułków, dających
schronienie i darmowy wikt najbiedniejszym), zanikła w Grabiu w pierwszej połowie XIX w.
Wymownym świadectwem jest tu dokonana w 1843 r. rozbiórka zdezelowanego i zbutwiałe-
go budyneczku szpitala z przeznaczeniem drewna na wystawienie – staraniem właściciela wsi
Michała Badeniego – organistówki, pełniącej też funkcję szkoły; Liber Memorabilium, s. 14.
LUDNOŚĆ, WARUNKI ŻYCIA, KRAJOBRAZ 45

było prawie ani jednej niedzieli i święta, żeby po wszystkich karczmach nie gra-
no i nie łajdaczono się aż do drugiego dnia a czasem i do trzeciego, a przy tym
musiały być bijatyki, hałasy, przekleństwa, bo to nazywano najlepszą zabawą,
a gdy nie było na tyle karczem, żeby wszystkim dogodzić, najmowano prywatne
domy i w nich odprawiały się podobne zbiegowiska jak w karczmach, nie dba-
no nawet wiele o wylew Wisły, bo nieraz [...] woda otoczyła całe Grabie [...],
a w karczmie grano huczno, chrzciny nawet, wywody, nie obeszły się bez podob-
nych hałasów, a cóż mówić o weselach, o zmówinach, poprawinach? [...] Nie-
którzy nawet o proszalnym chlebie, przepiwszy wszystko, powracali do domów
swoich [...]. Pijacki obyczaj przekraczał granice wiejskiej społeczności; we-
dług ks. Migdała dzielną pomocą do pijaństwa i muzyk była wtedy straż gra-
niczna, która w tej parafii miała trzy czartaki: w Grabiu, w Brzegach i Podgra-
biu, a nie mając co robić albo złapawszy gdzie kontrabant, czynili oblewiny po
karczmach, a we dnie włócząc się po wsi strzelali po ulicach, bo i mnie zabi-
to psa, stróża dobrego [...]62. Pijakami okazali się nawet malarze sprowadzeni
przez proboszcza do restaurowania wnętrza kościoła: [...] gdy pijaństwo by-
ło wtenczas bardzo w modzie i karczma zaraz przy kościele, co tylko wzięli, za-
raz też poszło do karczmy, tak, że większymi gałganami odeszli niż przyszli, sam
nawet musiałem jeździć i kupować z niemi farby i różne potrzeby do malowania
i złocenia, bo by byli i to przepili63. Wyjątki były zapewne nieliczne, ale jednak
były: nie mówi się tu o wszystkich – kończy dobitną charakterystykę swych
owieczek proboszcz z Grabia.
Pijackiemu obyczajowi przeciwdziałać miały Towarzystwa Trzeźwości
i Mierności (czyli powściągliwości). Akcje ich zakładania we wszystkich pa-
rafiach gorliwie prowadził tarnowski Konsystorz Biskupi z biskupem Józe-
fem Wojtarowiczem na czele. Towarzystwo takie powstało też w Grabiu. Je-
go początki tak charakteryzował nieoceniony ks. Migdał: W tym czasie docho-
dziła do nas wiadomość, że już w pobratymczych krajach, a osobliwie na Śląsku
i w okręgu krakowskim zawiązują się towarzystwa, których członki wyrzekają
się uroczyście gorzałki. Nareszcie przyszło i w naszym kraju do tego z pozwole-
niem Rządu i ogłoszone było okólnikiem [...] biskupa Józefa Wojtarowicza, aby
niezwłocznie wszyscy plebani po poprzedzających naukach, kazaniach, odbie-
rali śluby i przyjmowali do towarzystwa wstrzemięźliwości i mierności. Wsku-
tek tego zaprowadzone jest to bractwo w tej parafii Dnia 8-go grudnia 1844 r.

62
Liber Memorabilium, s. 21–22.
63
Tamże, s. 18.
46 BRZEGI I GRABIE: MAŁE OJCZYZNY

w dzień Niepokalanego Poczęcia Najśw. Maryi Panny, gdzie zaraz pierwszego


dnia z 50 osób przystąpiło do ślubowania, i tak coraz więcej, ile tylko można by-
ło spowiedzi wysłuchać, tak że zaraz w następnym roku było ich blisko 700 zapi-
sanych do zupełnej wstrzemięźliwości, a 120 do mierności. Mało zostało takich,
którzy nie ślubowali, wyjąwszy tylko niektórych pijaków [...], ale i ci wstydząc
się tego, więcej tylko pokątnie piją. Od tego czasu ustały muzyki, hałasy po kar-
czmach, a propinacja, co czyniła Panu najmniej 400 reńskich [...] spadła nagle,
gdzie teraz i 100 reńskich nikt nie chce [...]64. Słowa proboszcza potwierdza za-
chowana Książka członków Towarzystwa wstrzemięźliwości i mierności zapro-
wadzona w Parafii Grabie 8-go dnia grudnia [...] roku 1844. Fakt, że Książka
jest drukiem wydanym nakładem tarnowskiego Konsystorza, z pozostawio-
nymi do wypełnienia rubrykami, świadczy o masowości akcji; inne egzem-
plarze przetrwały w archiwach innych parafii dawnej tarnowskiej diecezji.
Rozpoczyna ją formuła ślubowania: Ja NN ślubuję przed Bogiem, Najświętszą
Marią Panną i moim świętym Aniołem Stróżem: jako za pomocą Bożą od uży-
wania wszystkich wódek całkiem się wstrzymać, w użyciu zaś wszystkich innych
trunków ścisłą zawsze miarę zachować, i do tego także każdego według własnych
sił moich naprowadzać chcę. Do końca grudnia 1844 r. w rubryce ślubujących
trzeźwość znalazło się 388 osób, do końca następnego roku ich liczba wzro-
sła do 660. Nie są to oczywiście podpisy: ślubujący byli niepiśmienni, nazwi-
ska wpisywał proboszcz Migdał.
W następnych latach Towarzystwu przybywali już tylko nieliczni, nowi
członkowie, co tylko do pewnego okresu wytłumaczyć można – zgodnie ze
świadectwem ks. Migdała, że ślubu nie złożyli tylko notoryczni pijacy. W ro-
ku 1846 – strasznym roku Rzezi Galicyjskiej (zob. niżej) – nie odnotowano
ani jednego wpisu, w roku 1848 – dwa, w 1849 – trzy, w 1850 – znowu żad-
nego. W latach 1851–1882 – a więc w ciągu życia całego pokolenia – do To-
warzystwa zapisało się łącznie 223 osoby (średnio po 7 osób rocznie). Jak
w tym okresie przedstawiał się w parafii problem alkoholizmu? Po począt-
kowym entuzjazmie wszystko wróciło do „normy”. Ja tedy Jan Witko pleban
Grabia – pisał w roku 1848 następca ks. Migdała – idąc za przykładem mego
poprzednika wstrzemięźliwość zupełną znacznie nadwyrężoną, za pomocą Bo-
ga poprawiać zaczynałem [...]65. Śladów tego „poprawiania” kronika parafial-
na nie odnotowała.

64
Tamże, s. 23–24.
65
Tamże, s. 25.
LUDNOŚĆ, WARUNKI ŻYCIA, KRAJOBRAZ 47

Zwyczaj składania ślubów trzeźwości odżył – na niewielką skalę – na


początku XX wieku, wiążąc się z działalnością proboszcza Józefa Raźnego.
Wtedy to, w zapomnianej od dwudziestu lat Książce Towarzystwa, w latach
1903–1913 w odnotowano 297 nazwisk. Remedium na alkoholizm miało być,
zdaniem ks. Raźnego, dokonane w roku 1910 przejęcie budynku żydowskiej
karczmy przez kółko rolnicze: była to jaskinia, w której niejeden wieśniak swój
grosz utopił i zdrowie zrujnował. W tym budynku obecnie znajduje się sklep kół-
ka rolniczego – zanotował optymistycznie ks. Raźny, łącząc niestety walkę
z alkoholizmem z szerzeniem antysemityzmu66. Bardziej realistyczną ocenę
sytuacji znajdujemy po dziesięciu latach w kronice szkoły z Grabia: Uchwałą
Rady gminnej z 13 stycznia [1910 r. – przyp. aut.] na wniosek [...] wójta gminy
zebrani radni z ks. proboszczem Józefem Raźnym powzięli jednogłośnie uchwa-
łę, aby w gminie nie było wyszynku na wódkę i rum, lecz „Gospoda chrześcijań-
ska” w domu ludowym, którego budowę z wiosną się rozpocznie, w którym bę-
dzie można się pokrzepić kawą, herbata, piwem lub winem [...]. „Dom ludowy”
nie wybudowany, a „Gospodę”?!!! trzyma od roku 1910 wprawdzie chrześcija-
nin, ale tak samo rozpija ludzi dla miłego grosza. Według tejże relacji „Gospo-
dzie chrześcijańskiej” wyrosła konkurencja, gdyż żona wójta założyła drugi
szynk bez koncesji i rozpijała młodzież aż do roku 192067.
Charakterystyczny obrazek obyczajowy odnotował w 1904 r. kierow-
nik szkoły w Grabiu: członek Rady szkolnej miejscowej i radny gminny, czło-
nek komitetu kościelnego, przewodniczący Rady Nadzorczej spółki oszczędno-
ści i pożyczek, spiwszy się jak ostatni bela, napadł w nocy o 10 godzinie na żonę
nauczyciela leżącą już w łóżku, rzekomo za to, że brama zamknięta, a on wę-
giel przywiózł68.
Rezultaty antyalkoholowej kampanii ks. Raźnego były więc mizerne.
Wstrząsające świadectwo pijackiego obyczaju ukazała w tym samym czasie
(1911 r.) kronika szkolna z Brzegów: stały nauczyciel Franciszek Szurmiak
[...] z braku odpowiedniego towarzystwa wszedł w kompanię tutejszych gospo-
darzy, a ponieważ tutejsza gmina słynie ze swego pijaństwa, przeto i on miał się
stać skrajnym pijakiem, a po całych nocach w szkole w pomieszkaniu nauczycie-
la odbywały się pijatyki, a pan nauczyciel w dzień za to sypiał a wtedy jak mó-
wią mieszkańcy i po trzy, cztery dni a nawet tygodniu bez żadnego ważnego po-
wodu nauki nie było [...]. Zaziębiwszy się kilka razy w pijaństwie a przy lichym
66
Tamże, s. 125.
67
Kronika szkoły w Grabiu od roku 1896, rok 1910.
68
Tamże, 1904 r.
48 BRZEGI I GRABIE: MAŁE OJCZYZNY

również odżywianiu się, bo wszystką gażę przepił, dostał suchot i życie zakoń-
czył w Krośnie u swoich rodziców. Zanotować również należy, że i prowadze-
nie się jego [...] było [...] zgubne dla gminy tutejszej, bo zgwałcił [...] dziewczy-
nę, która mu usługiwała69.
Alkoholizm powraca też na kartach kronik szkolnych z doby po II woj-
nie światowej. Nauczyciel z Grabia Józef Kozak, sławiąc w roku 1946 zasłu-
gi jednego z lokalnych działaczy ludowych, napisał też: wadą jego był straszny
nałóg, alkoholizm, który skrócił jego młode życie. Zdaniem tegoż pedagoga po-
stawy starszego pokolenia miały zgubny wpływ na dzieci szkolne: Wiele wad
wykazują chłopcy. Tu odbija się wpływ starszych. Zgubne wady starszego społe-
czeństwa uwidaczniają się nie tylko u młodzieży pozaszkolnej (pijaństwo, war-
cholstwo, brak dyscypliny i organizacji), ale również i wśród dziatwy szkolnej
płci męskiej (brak karności, niechęć do nauki i pracy społecznej)70. Tragikomicz-
nie brzmi relacja z uroczystości szkolnej w listopadzie 1948 r., podczas której
przewodniczący Komitetu Odbudowy Szkoły [...] będąc w stanie nietrzeźwym
awanturował się i ubliżał każdemu, a nawet bił drągiem członów Komitetu (po-
nieważ ręką tak wysoko nie dostawał z powodu niskiego wzrostu) [...].
W relacjach obu kronik szkolnych powtarzają się opisy kradzieży, jakich
dopuszczali się niektórzy mieszkańcy w trudnych okresach wojennych, gdy
– w chwili ogólnego zamętu, po wycofaniu się wojska, przed zorganizowa-
niem nowej władzy – wydawało się, że tego rodzaju postawy ujdą bezkarnie.
Należy podkreślić, że zachowania takie nie były w skali kraju czymś wyjątko-
wym: były smutną, powtarzającą się w obu wojnach tradycją, wprowadzającą
do polskiego języka ponure słowo: szabrownik. W Brzegach podczas I woj-
ny światowej, w grudniu 1914 r., ludność po cofnięciu się Moskali rzuciła się na
szkołę i zrabowała do nitki dobro nauczycielki [...], ze szkoły [...] powyrywano
blachy, drzwiczki z pieca, zamki ze drzwi Prokuratura zaś ujęła ich wszystkich
(odnotowane w kronice starannie – ku hańbie u potomnych – nazwiska zło-
dziei, na co dzień zapewne szanowanych obywateli, autor tu pomija) i skaza-
ła [...] każdego na parę miesięcy kryminału, który odsiedzieli71. Podobnie brzmi
pochodząca z tego samego okresu relacja Stanisława Leitnera, kierownika
szkoły w Grabiu: Rzeczy moje były zamurowane w piwnicy, zdradził [tu pada
nazwisko], rozgrabili Moskale część, a resztę sąsiedzi, odebrałem [...] korzec ży-

69
Kronika szkoły ludowej w Brzegach, s. 7 (relacja nauczycielki tejże szkoły, Zofii Stankie-
wicz).
70
Kronika szkoły w Grabiu, 1945/46, 1949/49.
71
Tamże, s. 12.
LUDNOŚĆ, WARUNKI ŻYCIA, KRAJOBRAZ 49

ta (było 7 korcy zboża), 2 przeście-


radła [...], koc, poduszkę, talerze
[...], a resztę porządni ludzie roz-
kradli. Obyczaje takie panowa-
ły też pod koniec II wojny świa-
towej. Jak opisywała ówczes-
na nauczycielka, nikt nie ratował
budynku szkoły w Grabiu, pod-
palonego przez wycofujących się
Niemców 20 stycznia 1945 r. i pło-
nącego dwa dni: stałam na gościń-
cu [...], było też kilkunastu gospo-
darzy i patrzyli się. Namawiałam,
żeby szli za mną ratować szkołę, ale
mnie wyśmiali), za to zeszło się spo-
ro gapiów, którzy z podwórza kradli
co się udało [...]. Gdy tylko szkoła
przestała się palić [...], zaraz zeszli się najbliżsi, wyrywali resztki framug, drzwi, 6. Tablica fun-
belek i wozili tragaczami do domów [...]. I tak przestał istnieć ten piękny budy- dacyjna kapliczki
z 1899 r.
nek, a mury rozsypują się powoli, bo o odbudowie nikt nie myśli72.
W niespokojnych latach pojawiały się – raczej rzadkie – przejawy ban-
dytyzmu. W nocy z 18 na 19 marca 1920 r. napadło 3 rabusiów na dom Fran-
ciszka Jelenia. Pomimo wołania na pomoc i kilkunastu strzałów ani warta, ani
z sąsiadów nikt na pomoc nie przybył. Rabusie zranili syna w lewą rękę, a córkę
w twarz. Nauczycielka, która tam mieszkała [...], unikła zranienia kryjąc się za
piec piekarski. Odważnie zachował się gospodarz, późniejszy zastępca wójta
gminy: kryjąc się za odrzwia groził siekierą i nie dopuścił, żeby rabusie się do-
stali przez okno do pomieszkania. Tak bronił się do godziny wpół do czwartej
rano, od godziny drugiej w nocy; gdy ludzie szli do mleczarni z mlekiem, ra-
busie odeszli. Nazwiska napastników ustaliło śledztwo, zapadły surowe wyro-
ki: kara śmierci, dożywocie i 12 lat więzienia73.
Przez wieki nie zmieniało się codzienne życie i nie zmieniał się związany
z nim tradycyjny krajobraz (il. 4, 7), w którym niemal do połowy XX wie-
ku dominowały drewniane chaty kryte słomianymi strzechami; w latach

72
Kronika szkoły w Grabiu, 1945 r.
73
Kronika szkoły w Grabiu, 1920 r.
50 BRZEGI I GRABIE: MAŁE OJCZYZNY

7. Przepra- międzywojennych w Grabiu tylko trzy domy kryte były dachówką. Nie ist-
wa przez Wi-
słę koło Brzegów niały żadne linie komunikacyjne: aby dotrzeć do Krakowa trzeba było iść do
na początku lat stacji kolejowej w Węgrzcach (por. il. 8), najczęściej jednak udawano się do
pięćdziesiątych miasta piechotą74. We wspomnieniach odnoszących się do schyłku lat mię-
XX w.: Bro-
nisława Sen- dzywojennych XX w. (a może już okupacji) dominuje bieda75.
dor z domu Ku- Szans na poprawę warunków bytowych upatrywano w dodatkowych za-
rek i Stanisław
Sendor z córka- jęciach: podejmowano pracę na kolei, w garbarni, na budowach; niektórzy już
mi: Janiną (na na przełomie XIX/XX w. poszukiwali roboty w dalszych stronach. Charaktery-
kolanach matki) styczne było małe zainteresowanie pracą w wielickiej kopalni soli; barierą trud-
i Haliną.
ną do pokonania była tu kilkunastokilometrowa odległość76. U schyłku I woj-
ny światowej oraz u progu Drugiej Rzeczpospolitej nowego zajęcia – a więc
i nowych perspektyw – części tutejszej ludności dostarczać zaczęła eksploata-
cja żwiru. Ten lokalny surowiec ściśle związany był z nadwiślańskim położe-
niem wiosek, z częstymi w historii, naturalnymi zmianami koryta rzeki. Ze sta-
74
Informacje Panów Stanisława i Stefana Sendorków.
75
Zob. wspomnienia Pani Antoniny Michalewicz, s. 372-373
76
Informacje Panów Stanisława i Stefana Sendorków.
LUDNOŚĆ, WARUNKI ŻYCIA, KRAJOBRAZ 51

rym korytem, określanym jako Wiślisko, związana była


piaszczysta łacha, rodzaj wysepki. Tu właśnie rozpoczę-
to eksploatację, stanowiącą źródło dochodu dla przed-
siębiorczych (il. 9). Według tradycji – Wojciech Jeleń,
Szczepan Gwóźdź i Józef Piernik – to ci, którzy w latach
1918–1920 zapoczątkowali tu wydobycie pasku, dostar-
czając go do Wieliczki, Krakowa i okolicznych wiosek77. 8. Istotną rolę w życiu wsi – mimo znaczne-
Od końca XIX w. na wieś docierała już propagan- go oddalenia – odgrywała linia kolejowa ze sta-
cją w Węgrzcach Wielkich. Ciekawym dokumen-
da polityczna, główne ludowa, także lewicowa. Tutej- tem jest roczny bilet kolejowy wystawiony przez
si mieszkańcy w poszukiwaniu pracy docierali niekie- dyrekcję kolei w Krakowie w 1918 r. mieszkan-
ce Brzegów Rozalii Szewczyk. Oprócz zdjęcia
dy daleko, np. do kopalń Zaolzia, stykając się z socjali- właścicielki zawiera napisy w urzędowym ję-
stycznym ruchem robotniczym. I tak np. w pierwszych zyku upadającej monarchii – niemieckim i wę-
latach XX wieku w Polskiej Ostrawie znalazł się Ma- gierskim.
teusz Sendorek, skąd przywiózł do Grabia starannie oprawione, pochodzące
z lat 1899–1904 roczniki czasopisma „Prawo Ludu”, organu Polskiej Partii So-
cjalno-Demokratycznej Galicji i Śląska Cieszyńskiego78. Na pierwszej stro-
nie umieścił swe własne motto, datowane w Ostrawie Polskiej 3 październi-
ka 1904 r.: Życie ludzkie przelatuje w trwodze i radości. Ale jak skończę szkołę,
77
B. Panuś , Parafia Matki Bożej Grabskiej. Z historii wsi, „Panorama Powiatu Wielickiego”
(wycinek w: Kronika szkoły w Grabiu, 1996/97).
78
Partia ta powstała w roku 1892 we Lwowie; do 1897 r. nosiła nazwę Galicyjskiej Partii So-
cjaldemokratycznej. Mimo formalnego powiązania z Socjaldemokratyczną Partią Austrii –
w swym programie akcentowała odbudowę niepodległej Polski, jako państwa demokratycz-
nego, realizującego reformy socjalne mające na celu poprawę warunków życia. Współpraco-
wała ściśle z Polską Partią Socjalistyczną. Związani byli z nią m.in. Ignacy Daszyński i Jędrzej
Moraczewski. Zob. internet http//pl.wikipedia.org/wili/Polska Partia Socjalno-Demokratycz-
na. Dwutygodnik „Prawo Ludu” wydawany był w Krakowie w latach 1898–1928 jako jeden
z organów Partii (obok „Robotnika”, „Robotnika Śląskiego” i innych).
52 BRZEGI I GRABIE: MAŁE OJCZYZNY

9. Nowym ele- zostanie sama radość79. Lewicowy charakter miała działalność polityczna ludo-
mentem krajo-
brazu Grabia wego poety z Brzegów, Macieja Szarka (1826–1905), który w artykułach pra-
jest żwirownia sowych i wystąpieniach na ludowych wiecach krytykował stosunki społeczne,
zlokalizowana akcentując biedę prostego ludu80. Antyklerykalizm ówczesnego ruchu socjali-
w wiślanym
starorzeczu koło stycznego musiał razić duchowieństwo. Ślad ówczesnych nastrojów znajduje-
Szczurowa. my w notatkach grabskiego proboszcza, który w 1900 r. obawiał się, iż zbytnie
[...] rozpolitykowanie się ludu w tych czasach – agitacja wyborcza prowadzona
nieraz na oślep w największej niezgodzie różnych stronnictw i partii politycznych
bez ducha miłości [...] – bardzo ujemnie oddziałuje na lud81. Podobne obawy wy-
rażał u progu odrodzonej II Rzeczypospolitej kolejny proboszcz, ks. Jan Raź-
ny, relacjonując niechęć ludności – podburzanej przez niesumiennych agitatorów
– do finansowania budowy murowanej plebanii82.
Wydaje się, że od początku swego istnienia, to jest od roku 1913, pewne
poparcie miało tu Polskie Stronnictwo Ludowe „Piast”. Zapewne w jakiś spo-

79
Materiały udostępnione przez Pana Stanisława Sendorka.
80
J. Ku rek, dz. cyt., s. 6.
81
Liber Memorabilium, s. 118.
82
Tamże, s. 130.
LUDNOŚĆ, WARUNKI ŻYCIA, KRAJOBRAZ 53

sób związany był z nim nauczyciel z Grabia Stanisław Leitner, skoro w kroni-
ce szkolnej nie bez wyczuwalnej dumy wymienił swego wychowanka Macie-
ja Czułę (wykształcenie przez pomoc nauczyciela St. Leitnera – jak napisał) jako
redaktora pism „Piast” i „Lud Polski”83. Pod koniec lat dwudziestych popular-
ność PSL „Piast” spadła. Jak zapisał nauczyciel z Grabia Adolf Dobrzański, ko-
mentując tutejszy wynik wyborów parlamentarnych z roku 1928, na ogół za-
interesowanie wyborami było bardzo ożywione, a list kandydatów w tutejszym
okręgu było kilkanaście. Ciekawym objawem [...] było wzmocnienie stronni-
ctwa socjalistycznego a upadek stronnictwa włościańskiego „Piasta” [...]84. Sukce-
sów nie odnotowywały też ugrupowania prorządowe z Bezpartyjnym Blokiem
Wspierania Rządu na czele85, chociaż popularność Józefa Piłsudskiego była –
jak się wydaje – znaczna86.
Krytykowane przez duszpasterza z Grabia rozpolitykowanie mieszkań-
ców znalazło wyraz w burzliwym przebiegu pierwszych po wojnie wyborów
do Rady Gminnej Grabia. Jak relacjonował nauczyciel Stanisław Leitner, wyni-
ki wyborów z 24 sierpnia 1919 r. zostały zakwestionowane (wniesiono rekurs);
w rezultacie nadal urzędowała stara rada z wójtem Franciszkiem Szewczykiem.
W stabilniejszej już sytuacji, po wojnie bolszewickiej, w połowie stycznia 1921 r.
przyszła odpowiedź na wniesiony rekurs i odbyły się [ponowne – przyp. aut.]
wybory do Rady Gminnej. Ich wyniki nieco różniły się od pierwotnych. W ko-
le I ponownie wybrano proboszcza ks. Józefa Raźnego oraz Franciszka Jelenia,
Piotra Jachuwicza i Jakuba Rajczyka. W kole II powtórzył się wybór Piotra Świ-
dra (13 lutego wybranego na wójta) i Michała Tokarskiego, natomiast w miej-
sce Józefa Czopka i Wojciecha Kolasy mandaty uzyskali Franciszek Szewczyk
i Wawrzyniec Szarek. W kole III znowu wybrano Macieja Sendorka i Feliksa
Szeląga, zaś na miejsce Sebastiana Sroki i Wojciecha Sendorka weszli Jan Sza-
rek i Karol Sendor (ten ostatni – wybrany uprzednio w kole IV). Podobna sy-
tuacja była też w kole IV: raz jeszcze mandaty uzyskali Antoni Gorczyński

83
Kronika szkoły w Grabiu, 1923 r. Oba te pisma wychodzić zaczęły w 1913 r.: „Piast” wydawa-
ny był w Krakowie jako organ PSL „Piast” pod redakcją pioniera ruchu ludowego Jakuba Boj-
ki (1857–1943), „Lud Polski” (z podtytułem „Tygodnik polityczny, społeczny, oświatowy po-
święcony sprawom ludu polskiego”) we Lwowie.
84
Kronika szkoły w Grabiu, 1928 r.
85
Ugrupowanie to pojawiło się w tutejszych źródłach tylko raz. W 1930 r. w Kronice szkoły lu-
dowej w Brzegach odnotowano: W grudniu wygłosił odczyt w tut. szkole delegat BBWR z Wie-
liczki pt. Sprawy wekslowe. Liczba uczestników była mała.
86
Nauczycielka szkoły w Brzegach odnotowała, że 14 maja 1935 r. zebrała się miejscowa ludność
[...] w szkole na żałobnej Akademii ku czci zmarłego Wodza Narodu Józefa Piłsudskiego [...] sa-
morzutnie w wielkiej liczbie [...]; Kronika szkoły ludowej w Brzegach, s. 26.
54 BRZEGI I GRABIE: MAŁE OJCZYZNY

(wybrany potem zastępcą wójta) i Wawrzyniec Jeleń, „nowymi” byli Mateusz


Jawień i Szczepan Gwóźdź; mandatu nie odzyskał Jędrzej Nagięć87.
Nie mniejsze emocje towarzyszyć musiały wyborom w 1934 r., związanym
z wprowadzeniem nowego podziału administracyjnego w kraju: powołaniem
gmin zbiorowych, w ramach których funkcjonowały gromady. Grabie i Brzegi
(gdzie sołtysem został Jan Maćkowski) znalazły się w gminie Węgrzce Wielkie.
Z obozem rządowym wiązano Małopolskie Towarzystwo Rolnicze, przy któ-
rym zakładane były Koła Młodzieży, organizujące imprezy wiejskie np. dożynki
i „wianki”. Twórcą i prezesem tutejszego koła był wówczas Adam Król z Brze-
gów88. Kryzys ekonomiczny lat 1929–1935, na wsi związany m.in. z drastycz-
nym spadkiem cen płodów rolnych89, owocował rozwojem ruchu ludowego i so-
cjalistycznego. W 1935 r. powstało w Brzegach Koło Stronnictwa Ludowego; na
pierwszego prezesa wybrano Stefana Śledziowskiego. Burzliwy przebieg miały
obchody powiatowego Święta Ludowego i poświęcenia sztandaru, zorganizowa-
ne 6 czerwca 1936 r. w Brzegach, w ogrodzie przy domu Andrzeja Maćkowskie-
go. Według późniejszej o trzydzieści lat relacji Jana Kurka z Brzegów, w święcie
uczestniczyło aż 10 tysięcy ludzi z całego powiatu. Udział biorą robotnicy wieli-
ckich salin, płaszowskiego „Kabla” i innych zakładów pracy. W wyniku prowoka-
cji doszło do zamieszek: policja państwowa, wzmocniona przez sąsiednie poste-
runki, zgrupowana w domu sołtysa Maćkowskiego [...] interweniuje [...], jednak
pod naporem tłumu wycofuje się z terenu zgromadzenia. Rozbrojono jednego poli-
cjanta, a karabin wrzucono do stawu. Jeszcze w tymże roku „reżimowemu” Kołu
Młodzieży przy Małopolskim Towarzystwie Rolniczym przybyła konkurencja:
w Brzegach powstało Koło Młodzieży „Znicz–Wici”, którego prezesem został
Józef Szewczyk (syn Jakuba). Rywalizacja miedzy młodzieżą skupiona w obu
kołach doprowadzić miała w 1937 r. do rozbicia Koła „reżimowego”. Działo się
to w atmosferze strajku rolnego, w którym ludność Brzegów aktywnie uczestni-
czy [...], wstrzymuje się od dostawy płodów i produktów rolnych do miasta, uczest-
niczy w walce z łamistrajkami na terenie swojej i sąsiednich wiosek90.
Koło Młodzieży „Znicz–Wici” w Brzegach zajmowało się nie tylko po-
lityką. W 1938 r. na terenie wydzierżawionym od Franciszka Jelenia założo-
no szkółkę drzewek owocowych. W tym samym okresie zamierzano budo-

87
Kronika szkoły w Grabiu, 1919 r.
88
J. Ku rek, dz. cyt., s. 11–12.
89
Cz. Brzoza, Polska w czasach niepodległości i II wojny światowej (1918–1945), w: Wielka hi-
storia Polski, t. 9, Kraków 2001, s. 172–173.
90
J. Ku rek, dz. cyt., s. 12–14.
LUDNOŚĆ, WARUNKI ŻYCIA, KRAJOBRAZ 55

wać Dom Ludowy, gdyż świetlice gnieżdżą się w izbach ciemnych i ciasnych
[...] u Jana Rajczyka, Wiktorii Szewczyk, Franciszka Jelenia. Na przeszkodzie
ambitnym planom młodzieży stanęła II wojna światowa91.
Bezpośrednio po okupacji hitlerowskiej, w dobie realnego już, lecz skry-
wanego przez władze komunistycznego terroru, odżywał ruch ludowy. Wyra-
zem popularności, jaką się cieszył, są zapiski kronikarskie ówczesnego kierow-
nika szkoły w Grabiu, Józefa Kozaka, który szczegółowo relacjonował śmierć
i pogrzeb Wincentego Witosa, zaopatrując swą notatkę znamiennym tytułem:
Pogrzeb Wodza Ludu: dnia 31 października [1945 r. – przyp. aut.] o godzinie
6 minut 30 rano zmarł w szpitalu Bonifratrów zaopatrzony śś Sakramentami Pre-
zes Polskiego Stronnictwa Ludowego Wincenty Witos. Przy łożu umierającego czu-
wała córka Julia Masiowa, wnuczka Janina, wnuk Wincenty i sekretarz Zarządu
Okręgowego PSL Stanisław Mierzwa92 [...]. Po zabalsamowaniu zwłoki Prezesa
wystawiono na widok publiczny w kościele OO Bonifratrów [...]. O ile notat-
ka o pogrzebie Witosa może być wyrazem osobistych przekonań kierownika
szkoły, to opis pogrzebu miejscowego działacza, zdaje się świadczyć o ówczes-
nych sympatiach politycznych tutejszych mieszkańców. Pod tytułem: Uroczy-
sty pogrzeb, Józef Kozak zapisał: Dnia 21 listopada 1945 r. zmarł w Brzegach ro-
dak naszej wioski – Lidwin Antoni. Wspaniały pogrzeb, jakiego w Grabiu jeszcze
nie było, odbył się dnia 24 listopada [...]. Po nauce starsze klasy [...] wzięły udział
w pogrzebie. Po nabożeństwie odprawionym w miejscowym kościółku ruszył kon-
dukt pogrzebowy na cmentarz. Przodem szła orkiestra, delegacje PSL i PPS, szko-
ły z Brzegów i z Grabia i olbrzymie ok. 3.000 rzesze ludzi z całej gminy. Zmarły
urodził się w Grabiu w roku 1897. Do czasu wstąpienia do wojska był cieślą. Po
ukończeniu służby wojskowej w WP wyszedł do cywila w stopniu sierżanta. Oże-
nił się w Brzegach, pracował nadal w Grabiu. Pracował społecznie w Kasie Stef-
czyka, równocześnie był sekretarzem w mleczarni, w Kółku Rolniczym sprawo-
wał funkcję przewodniczącego Komisji Rewizyjnej. Podczas okupacji niemieckiej
pracował w konspiracji w stopniu podoficera Batalionów Chłopskich. Po wkro-
czeniu Armii Czerwonej został wybrany na wójta gminy zbiorowej Węgrzce Wiel-
kie. Po upływie miesiąca zostaje mianowany wójtem gminy zbiorowej Wielicz-
91
Tamże, s. 14.
92
Stanisław Mierzwa (1905–1985), bohater konspiracyjnego ruchu ludowego w dobie okupacji
hitlerowskiej, Batalionów Chłopskich i Rady Pomocy Żydom „Żegota”, już w końcu wrześ-
nia 1946 r. został aresztowany przez władze komunistyczne. W 1947 r. był bohaterem jedne-
go z pierwszych wielkich komunistycznych procesów pokazowych, w którym skazano go na
10 lat więzienia. Zob. A. L. Sowa, Od Drugiej do Trzeciej Rzeczypospolitej (1945–2001), w:
Wielka historia Polski, t. 10, Kraków 2001, s. 53.
56 BRZEGI I GRABIE: MAŁE OJCZYZNY

10. Stopień ka-wieś [...]. Był człowiekiem zdolnym, biegłym w sprawach księgowości i admi-
wodny na Wiśle
w Przewozie nistracji [...]. W 1946 r. poświęcono w Grabiu sztandar PSL93. Do Stronnictwa
powstały w la- należało wówczas 92 mieszkańców Grabia94.
tach 1949–1954 Ogólne oceny postaw ludności pojawiły się w kronice parafialnej po
w związku z bu-
dową nowohu- II wojnie światowej. W 1950 r. ówczesny proboszcz ubolewał, że zaledwie
ckiego kombinatu dwa lata po misjach w 1948 r. parafianie trzymali się wzorowo, odnotowu-
metalurgicznego.
Zmniejszył nie- jąc powrót do starych grzechów95. Owe grzechy tak charakteryzował sześć lat
co zagrożenie później jego następca: wygląd zewnętrzny i wewnętrzny kościoła to zwierciad-
powodzią. ło dusz i wyrobionych sumień parafian. I to się niestety sprawdziło, gdym bli-
żej przyglądnął się życiu duchowemu [...]. Ludność bardzo mało uczęszczała
w niedziele i święta na nabożeństwa. Pijaństwo było bardzo rozpowszechnione.
W parafii nie było regularnie co roku rekolekcji [...]. Jednak przy tym zauważy-
łem, że ludność tutejsza wykazuje dużo dobrej woli, serca i oddania dla Kościo-
ła. Znaczne wpływy wśród mieszkańców mieli świadkowie Jehowy96.

93
Kronika szkoły w Grabiu, 1945/46.
94
J. Gawroń ski, Grabie nigdy nie były biedne, „Wieści” nr 11 (1822), 15 marca 1992; wycinek
prasowy wklejony do Kroniki szkoły w Grabiu.
95
Liber Memorabilium, s. 134–135.
96
Tamże, s. 136–137. O wpływach świadków Jehowy na tutejsze życie religijne zob. niżej, wspo-
mnienia Pani Antoniny Michalewicz, s. 377.
LUDNOŚĆ, WARUNKI ŻYCIA, KRAJOBRAZ 57

Wraz z budową Nowej Huty i kombinatu metalurgicznego (por. il. 10)


do nadwiślańskich wiosek znacznie przybliżyły się granice Krakowa. Wiejski
dotąd charakter parafii Grabie – jak pisał miejscowy proboszcz w roku 1957
– zmienił się nieco. Ogromna większość mieszkańców zajęta jest obecnie w fa-
brykach Nowej Huty albo pracuje w Krakowie97. Młodzież pracowała ciężko
w brygadach organizacji Służba Polsce. Czy programowy entuzjazm ówczes-
nych pieśni masowych odzwierciedlał w jakimś stopniu uczucia młodych,
wyrywających się ze swych drewnianych chat? Niekiedy tak mogło być, cho-
ciaż starszym praca ta zapewne przypominała roboty przymusowe w dobie
hitlerowskiej okupacji. Tak o tym pisze dzisiaj ówczesna junaczka: Z pieśnią
na ustach „Który tam, z drogi, partia kroczy”98 i młodzieńczą werwą – bo prze-
cież wtedy wielu Polakom wszystko wydawało się takie proste i dające nadzie-
ję – dojechaliśmy pociągiem do Wężewa. Naszą grupę, która liczyła kilkadziesiąt
osób, zakwaterowano w barakach niedaleko PGR-u [...]. To budowanie nowej
Polski, to nie było nic innego, jak niewolnicza praca w polu99.
Bez entuzjazmu pisał o swych parafianach w roku 1974 ks. Antoni Ma-
giera: gro ludzi to ambitni, nastawieni materialnie i konsumpcyjnie do życia.
Pijaństwo w parafii się jeszcze utrzymuje, choć w mniejszości [...]. Źle, że piją
młodzi: 16–20-latki [...]. Odchodzę z parafii Grabie [...] z pewną ulgą100.
Obraz ten – niewątpliwie realistyczny – nie jest jednak pełny. Z uzna-
niem należy patrzeć na jednostki podejmujące najrozmaitsze zadania,
zmierzające do poprawy warunków bytowych tutejszej społeczności. Owi
aktywiści niekiedy dla realizowania konkretnych celów zawiązywali doraź-
ne komitety, niekiedy działali w strukturach władzy (np. jako radni) i or-
ganizacji politycznych, zwłaszcza Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego.
Poczynania takie wyzwalały nie tylko propagandową, lecz i rzeczywistą ak-
tywność, znajdując autentyczne, społeczne poparcie. Należała do nich elek-
tryfikacja. Jak relacjonował nauczyciel z Grabia Józef Kozak, jesienią 1955
r. zorganizowano w Grabiu Komitet do elektryfikacji wsi [...], Przewodni-
czącym został [...] Stanisław Krupa. Cały Komitet wziął się solidnie do pracy.
Pracowali wszyscy obywatele, wykonując czynności, jakie na każdego przy-

97
Liber Memorabilium, odpis dokumentu z 1957 r. wyjętego z gałki wieżyczki na sygnaturkę
w roku 2000.
98
Na marginesie można by dodać: cóż za zaskakująca zbieżność słów z hitlerowską Horst-Wes-
sel-Lied: Die Strasse frei den braunen Bataillonen / SA marschiert mit ruhig festen Schritt [...].
99
Zob. niżej, wspomnienia Pani Antoniny Michalewicz, s. 377.
100
Liber Memorabilium, s. 145–146.
58 BRZEGI I GRABIE: MAŁE OJCZYZNY

padały. Komitet urządzał zabawy dochodowe [...]. Dnia 24 grudnia pierw-


szy raz zabłysło światło elektryczne w domach członków Zarządu Komite-
tu Elektryfikacyjnego wsi i w kościele. Ostatecznie jednak dopiero w koń-
cu roku 1957 część domów zaczęła świecić nowym, pięknym, elektrycznym
światłem101. W latach 1956–1957 w podobny sposób elektryfikowano Brze-
gi: garstka obywateli a to: Stanisław Szewczyk102, Jan Kobiałka, Edmund
Kornecki [nauczyciel szkoły], Józef Maćkowski, Władysław Nosek, Franci-
szek Duda i Piotr Baran postanowili zelektryfikować wieś systemem gospo-
darczym w czynie społecznym. Powstał komitet elektryfikacyjny, do którego
weszli wyżej wymienieni. Oprócz nich należeli [...] ze Szczurowa: Gawlik,
Batko, Kazimierz Baran i Kazimierz Sroka. Drogą imprez i składek uzyskano
100.000 zł. [...] Wszyscy mieszkańcy zaciągnęli na ten cel pożyczkę w Banku
w Wieliczce [...]103. Gdy w lipcu 1957 r. po domach i na ulicy zabłysły pierwsze
światła żarówki elektrycznej, radość zapanowała w całej wiosce. Dwie trze-
cie kosztów przedsięwzięcia sfinansowali sami mieszkańcy, między innymi
dzięki organizowaniu dochodowych imprez: dożynek, święconego, opłat-
ka, zabaw, występów dzieci szkolnych104.
Znacznie później – bo w latach siedemdziesiątych – doprowadzono gaz.
W uzyskaniu dofinansowania w wysokości 150 tys. zł dopomógł mieszkańcom
ówczesny przewodniczący Powiatowej Rady Narodowej Adam Jasiński105.
Ludzka aktywność wyzwalała działania służące całej społeczności. W la-
tach sześćdziesiątych grupa aktywistów przystąpiła do budowy Domu Kul-
tury106. Punktem wyjścia był barak, wystawiony podczas okupacji przez
hitlerowców, pozyskany przez Komitet Budowy Domu Ludowego bezpo-
średnio po wojnie i przeniesiony w pobliże szkoły w Brzegach107 (il. 22). Za

101
Kronika szkoły w Grabiu, 1955/56.
102
Stanisław Szewczyk należał do najaktywniejszych mieszkańców Brzegów. W 1954 r. wszedł
w skład Gromadzkiej Rady Narodowej, w roku następnym został pełnomocnikiem wsi (urząd
ten odpowiadał stanowisku sołtysa), w latach 1956–1957 pracował w komitecie elektryfika-
cyjnym, od roku 1958 do śmierci w 1963 r. był sołtysem; J. Kurek , dz. cyt., s. 21–27.
103
Kronika szkoły ludowej w Brzegach, 1955/56.
104
J. Ku rek, dz. cyt., s. 21–25.
105
Informacja Pana Stanisława Sendorka.
106
Informacje Panów Stanisława i Stefana Sendorków.
107
Komitet Budowy Domu Ludowego tworzyli wówczas Stanisław i Mateusz Szewczykowie,
Władysław Nosek, Józef Maćkowski, Franciszek i Jan Kobiałkowie, Stefan Śledziowski, Fran-
ciszek Włodarczyk i Andrzej Jakubiec. W pracy uczestniczyli wszyscy mieszkańcy wsi świad-
cząc robociznę pieszą i konną oraz datki pieniężne. Budynek [...] oddano do użytku w [...] sierp-
niu [1945 r.]. Dzień ten był świętem całej wioski. W następnym roku w Domu Ludowym (to
jest w baraku) otwarto sklep Powszechnej Spółdzielni Spożywców „Społem”, któremu nada-
LUDNOŚĆ, WARUNKI ŻYCIA, KRAJOBRAZ 59

pieniądze uzyskane ze sprzedaży baraku, przy minimalnym wsparciu władz


powiatowych (dotacja w wysokości... 550 złotych), rozpoczęto prace w czy-
nie społecznym, doprowadzając budynek do „stanu surowego”. Wiele ener-
gii poświęcił temu zadaniu Stanisław Sendorek, w latach 1984–1990 radny
krakowskiego województwa miejskiego; pomoc okazał ówczesny prezydent
Krakowa Tadeusz Salwa.
Jako poważną uciążliwość odczuwano brak dróg z utwardzoną na-
wierzchnią; w niektórych porach roku – np. w okresie wiosennych rozto-
pów – nadwiślańskie wioski, jak przed wiekami, były praktycznie niedostęp-
ne. Budowę drogi realizowano w czynie społecznym w latach siedemdzie-
siątych. Materiałem była szlaka sprowadzana z nowohuckiego kombinatu.
O skali mobilizacji świadczy fakt, że w ciągu jednej niedzieli przyjeżdżało tu
po 150 ciężarówek z materiałem108. W rezultacie w 1984 roku przez Grabie
i Brzegi – po raz pierwszy w historii – rozpoczęły kursować autobusy. Udo-
godnienie to miało jeszcze wówczas krótki żywot109.
Jako istotną sprawę traktowano standard budynku szkolnego w Grabiu.
Gdy z inicjatywy jej pierwszego powojennego kierownika Józefa Kozaka
przystąpiono do budowy nowoczesnych ubikacji, mieszkaniec Grabia Stani-
sław Sendorek zorganizował zbiórkę pieniędzy, gromadząc 50.000 zł. Pojawi-
ły się jednak trudności biurokratyczne: roboty prowadzone bez zatwierdzo-
nego projektu zostały wstrzymane. Ludność zapamiętała ówczesną, rozsąd-
ną decyzję wspomnianego wyżej Adama Jasińskiego, który osobiście polecił
kontynuowanie prac110.
Wsie, położone w bezpośrednim sąsiedztwie rozrastającego się po dru-
giej stronie Wisły gigantycznego kombinatu metalurgicznego, były w szcze-
gólny sposób zagrożone przemysłowym zanieczyszczeniem środowiska
(por. il. 11). Z uznaniem podkreślić należy, że już na początku lat siedemdzie-
siątych mieszkańcy Grabia potrafili się zmobilizować do walki z zagrożenia-
mi. W roku 1992 ówczesne „boje” tak wspominał dziennikarz „Wieści”: Po
raz pierwszy byłem tu przed dwudziestu laty, kiedy energicznie sobie poczyna-
jąca delegacja rolników z Grabia spowodowała reakcję Urzędu Wojewódzkiego,

no nazwę „Wisła”. Kolejne starania o budowę Domu podjęto w latach 1965–1966, gdy na cze-
le Komitetu stał Jan Kurek: zakupiona została parcela i materiały budowlane; J. Ku rek , dz.
cyt., s. 16–18, 28–29.
108
Informacje panów Stanisława i Stefana Sendorków.
109
Otwarcie linii autobusowej i jej upadek odnotowała kronika klubu „Prasa–Książka–Ruch”
w Grabiu (materiały udostępnione przez Panią Annę Jeleń).
110
Informacje Pana Stanisława Sendorka.
60 BRZEGI I GRABIE: MAŁE OJCZYZNY

11. Potok Se- Wojewódzkiej Stacji „Sanepidu”, a „Wieści” [...] pełniły role przekaziciela opi-
rafa na tere-
nie Brzegów jest nii społecznej [...]. Chodziło o wodę w studniach zanieczyszczoną ponad wszel-
dziś ściekiem, kie dopuszczalne granice przez Hutę wtedy jeszcze Lenina. Takich wsi ciężko
odprowadzają- doświadczonych nowohuckim kombinatem było dużo, niewiele jednak zdoby-
cym do Wisły
zanieczyszczenia ło się na interwencję [...]111.
przemysłowe.

3. WIEŚ WOBEC HISTORYCZNYCH WYDARZEŃ

Wielkie wydarzenia dziejowe oznaczały dla miejscowej ludności niemal wy-


łącznie pasma nieszczęść. Nie inaczej przedstawia się relacja z doby napole-
ońskiej, spisana przez naocznego świadka wydarzeń, ks. Jana Stropińskie-
go, plebana grabskiego w latach 1807–1816. Tutejsze tereny, graniczące bez-
pośrednio – bo przez Wisłę – z Księstwem Warszawskim (tj. z odebranymi
Austrii w roku 1809 ziemiami trzeciego zaboru), w czerwcu i lipcu 1813 r.
odczuły ciężar wojen toczonych przeciwko wojskom francuskim. Klęski te

111
J. Gawro ń ski, dz. cyt.
WIEŚ WOBEC HISTORYCZNYCH WYDARZEŃ 61

zbiegły się niemal z katastrofalną powodzią, jaka tu miała miejsce od 25 sierp-


nia do 3 września tegoż roku, gdy woda sięgała w kościele do pierwszego
stopnia przed wielkim ołtarzem112.
Nie wiemy, jaka była sytuacja w Grabiu i Brzegach w dobie rzezi galicyj-
skiej. Fakt, że wkrótce po roku 1846 proboszcz Tomasz Migdał przeniesiony
został do parafii w Brzeźnicy oraz niemal roczny vacat w Grabiu zdają się być
nie bez związku z ówczesnymi tragicznymi wypadkami. Następca ks. Migda-
ła, ks. Jan Witko w kronice parafialnej podkreślił – w tym właśnie kontekście
– ingerencję władz austriackich w obsadę stanowiska proboszcza113.
W tutejszej historii zapisało się też powstanie węgierskie Lajosa Kos-
sutha. Jak odnotowano w kronice parafialnej, w roku 1849 w miesiącu maju
odbył się ten wielki przechód wojsk rosyjskich, które szły poskramiać Wielką Na-
rodową Węgierską Rewolucję. Ten przechód wojsk przyprowadził nam i zostawił
nieszczęśliwą cholerę, która do późnej jesieni ogromnie i prawie wściekle w nie-
których miejscach panowała, z powodu tejże i w parafii Grabie kilkunastu padło
ofiarą śmierci114. Relację tą potwierdza parafialna księga zgonów115.
Ciężkim doświadczeniem dla okolicznych wsi była I wojna światowa,
a zwłaszcza ofensywa armii rosyjskiej jesienią 1914 r. Wydarzenia te barwnie
opisał w kronice parafialnej ks. Jan Raźny: Pod naporem olbrzymich fali rosyj-
skich armii cofnęły się nasze wojska aż do Grabia, przez tydzień prawie, tj. od
24 do 29 września 1914 stał w Grabiu Landszturm węgierski pod komendą p.
kapitana Böhma. Kiedy austriackie wojska rozpoczęły ofensywę, powyższe woj-
sko również poszło naprzód przeciw nieprzyjacielowi. Od uroczystości św. Mi-
chała 1914 r. do 10 listopada mieliśmy spokój [...]. Około 8 listopada słychać
się dały na północy złowrogie huki wyraźnie armat. 10 listopada cofnęły się do
Grabia nasze wojska, które u nas stały kwaterą do 15 listopada: w nocy z 15 na
16 listopada ustąpiły powyższe wojska, aż tu od północy w okolicy Barana, Głę-
bokiej, Birkowa, Słomnik straszna bitwa, która trwała od 16 do 22 listopada.
Bitwa powyższa ucichła później, Moskale zostali odparci przez nasze wojska,
gdyż gdzieś w dali na północnym wschodzie dał się słyszeć już głuchy huk ar-
mat. Sądziliśmy, że minęła nas klęska inwazji nieprzyjaciela [...], tymczasem od
Bochni słychać strzały armat, w Podłężu 26 listopada już nie ma ani straży woj-
skowej ani urzędników, pociągi już nie idą do Podłęża. Nastała w całej okolicy

112
Relacja ks. Stropińskiego przepisana w Liber Memorabilium, s. 3.
113
Liber Memorabilium, s. 25.
114
Tamże, s. 27.
115
Liber mortuorum penes ecclesiam parochialem in Grabie (ab) 1842.
62 BRZEGI I GRABIE: MAŁE OJCZYZNY

złowroga cisza poprzedzająca straszliwe zdarzenia przyszłe. 27 listopada 1914 r.


dała się słyszeć nagła zacięta bitwa karabinami ręcznymi od Batorskiej Woli; to
potyczka naszych tylnych straży z patrolami moskiewskimi. 28 listopada o godz.
8 rano nadjechała patrol Kozaków w liczbie 10. Kozacy ci dopuścili się rabunku
na mojej osobie: zrabowali mi przemocą srebrny zegarek i 100 koron, po czym
zbadali całą wieś, czy nie ukrywają się gdzie wojska austriackie [...]. Wkrótce po
Kozakach nadeszły wojska piesze rosyjskie. To była armia Radki Dimitriewa,
która to armia oparła się skrzydłem prawym o Grabie i Brzegi, a lewym skrzyd-
łem chciała przeciąć koleje w górach i otoczyć Kraków od strony południowej.
Sołdaty rosyjskie rabowali ludziom, co tylko wpadło im po oczy. Wstrętną wadą
ich było niepokoić spokojnych ludzi w ich własnych mieszkaniach, gdy miesz-
kańcy byli pogrążeni w nocnym śnie, np. w nocy z 28 na 29 listopada 4 razy do-
bijali się do mego mieszkania. Zrabowali mi wtedy wszystko wino w piwnicy
[...]. W nocy z 1 na 2 grudnia 1914 poczęły padać od strony Mogiły na Grabie
pierwsze pociski armatnie. Gdy te pociski coraz bardziej szerzyły zniszczenie, ja
z wszystkimi parafianami usunęliśmy się do Niepołomic, zwłaszcza że Moska-
le bojąc się zdrady z naszej strony, przemocą ludzi wypędzali. W dniu 4 grudnia
1914 nastąpiła zacięta bitwa. Moskale mieli z początku ustawioną linię bojo-
wą w Brzegach nad rzeką Serafą, lasek Kokotowski, Czarnochowice, Wieliczka.
Wśród tej bitwy dnia 7 grudnia spaliła się od pocisków armatnich austriackich
stodoła plebańska i kilka budynków w Brzegach i w Grabiu bądź spalonych,
bądź zburzonych. 8 grudnia 1914 r. odparły wojska austriackie Moskali z Wie-
liczki i Brzegów, poczym ustawili się Moskale w linii bojowej wzdłuż rzeki Pod-
łężanki aż do Podłęża, wojska zaś austriackie po lewej stronie Wisły. Zażarty bój
trwał aż do 14 grudnia włącznie: pociski armatnie austriackie padały na Nie-
połomice. Wreszcie w nocy z 14 na 15 grudnia Moskale obwinąwszy koła armat
słomą, sianem, cichcem uciekli nad rzekę Nidę i nad Dunajec. Rano 15 grudnia
wkroczył do Grabia patrol węgierski, za nim landszturm bukowiński116.
Straty, jakie poniosły Brzegi podczas walk jesienią 1914 r., relacjonowa-
ła nauczycielka Zofia Stankiewiczówna: Po wybuchu wojny zaraz na drugi
dzień były zakwaterowane w szkole tutejszej wojska austriackie, lecz te wkrót-
ce ją opuściły. Dopiero przy końcu listopada 1914 roku weszli do wsi Moskale
i zaczęli rabować. Ze szańców w Mogile i Krakowie zaczęli ostrzeliwać Austria-
cy Moskali w Brzegach, a najwięcej szkołę tutejszą, do której się chronili Mo-
skale. Wówczas kula armatnia wybiła dużą dziurę w mieszkaniu nauczyciela

116
Liber Memorabilium, s. 127–128.
WIEŚ WOBEC HISTORYCZNYCH WYDARZEŃ 63

i odłamki żelaza pokaleczyły ściany. Spalił się również koło szkoły nowowybu-
dowany dom z gospodą chrześcijańską Wojciecha Habiny i dom mieszkalny Ja-
kuba Szewczyka, a dalej we wsi dom Jakuba Maka i stodoły Wawrzyńca Win-
cencika i Mateusza Rayczyka – reszta wsi została nietknięta. Stankiewiczównej
wrył się też w pamięć drobny epizod, charakteryzujący wojenne warunki ży-
cia: gdy Moskale cofnęli się na Grabie, zmarła wtenczas staruszka, matka Ja-
gi Tomkowej Szewczykowej. Moskale z ciałem nie puścili już ludzi na parafial-
ny cmentarz na Grabiu, lecz pochowano ją koło figury Pana Jezusa naprzeciw
szkoły. Koło tej figury pochowano również jakichś dwóch żołnierzy z armii au-
striackiej, widać lepszego i bogatszego rodu, bo później rodzina ich zabrała te
ciała i wywiozła, przeniesiono również na cmentarz parafialny na Grabiu mat-
kę Jagi Tomkowej Szewczykowej117.
Nauczyciel szkoły ludowej w Grabiu Stanisław Leitner w swej krótkiej
relacji położył nacisk na czyny Moskali, którzy wpadli od Niepołomic i od
28 listopada do 14/15 grudnia, grasowali we wsi 14 dni. Aby ich wygnać ze
wsi artyleria z Krakowa raziła pociskami armatnimi. Ostrzał ten spowodo-
wał zniszczenie w Grabiu 10 domów (w tym 4 ze stodołami) oraz licznych
zabudowań gospodarczych118. Leinter podsumował też udział mieszkańców
Grabia w wojnie i straty poniesione przez wieś: Służyło przy wojsku i prze-
żyło wojnę z Grabia 91 mężczyzn. Zabici: Nosek Michał syn Walentego, Czu-
ła Klemens, Sendorek Jan syn Józefa, Świder Kazimierz, Sendorek Franciszek,
Sendorek Michał, Sendorek Piotr, Nagięć Franciszek syn Józefa. Zmarli z tru-
dów wojennych: Sendor Stanisław syn Wojciecha w szpitalu w Krakowie. Gą-
gol Wojciech syn Piotra w szpitalu w Krakowie, Nosek Stanisław syn Klemensa
11 XI 1918 w domu. Byli w niewoli w Rosji i powrócili: Zientarski Franciszek
syn Józefa, Gągól Józef syn Jana, Szewczyk Jędrzej syn Franciszka, Nie powró-
cili, śmierć niesprawdzona: Nowek Jan syn Łazarza, Jeleń Wojciech syn Walen-
tego, Umarł w niewoli Stanisław Kolasa. Byli w niewoli we Włoszech i powró-
cili: Nosek Szczepan syn Błażeja, Norek Franciszek syn Walentego, Jeleń Maciej
syn Wojciecha, Jaworski Antoni syn Jakuba [...]. Dnia 2 września 1917 ro-
ku pociski armatnie na łąkach Bieżanowskich pozostawione, pastuszki z Brze-
gów znaleźli – eksplodowały i zabiły Piotra Wincencika lat 16, Wacka (?) Baja
lat 10, Macieja Kurka lat 12; trójka dzieci odniosła rany119.

117
Kronika szkoły ludowej w Brzegach, s. 11.
118
Kronika szkoły w Grabiu, 1914 r.
119
Tamże.
64 BRZEGI I GRABIE: MAŁE OJCZYZNY

Jak ludność reagowała na wybuch wojny? Według Zofii Stankiewiczów-


ny, nauczycielki z Grabia, entuzjastycznie: Lud entuzjastycznie przyjął tę wieść
i wołano „Wiwat, niech żyje wojna”, bo zdawało się, że wojna przyniesie ludo-
wi coś bardzo dobrego. Ale, jak zaznacza, wybuch wojny zastał ją na wypo-
czynku w Krynicy, a więc raczej nie znała reakcji mieszkańców nadwiślań-
skich wiosek. Sama dystansuje się od okrucieństw wojennych, pisząc (w trze-
ciej osobie): Kiedy wracała w pierwszy dzień mobilizacji, widziała po drodze
tłumy ludzi, którzy wołali „Niech żyje wojna!” – wtedy przyszły jej na myśl sło-
wa ze suplikacji „Od powietrza, głodu, ognia i wojny zachowaj nas Panie” [...].
O tyle tylko dobrego wyszło z morza krwi dla nas Polaków, że w listopadzie
w roku 1918 zmartwychwstała do nowego życia nasza ukochana Ojczyzna Pol-
ska. Te ostatnie słowa Stankiewiczówna podkreśliła, dając wyraz swym pa-
triotycznym uczuciom. Pisze też ogólnie o postawie ludności – nie precyzu-
jąc jednak, jakiej – wobec Legionów Piłsudskiego: Jak wybuchła wojna Pola-
cy składali ofiary na Legiony, które się osobno uformowały z ochotników przy
wojsku Austrii i sprzymierzonych z nią Niemiec. Przy pomocy nauczycielki Zo-
fii Stankiewiczównej [...] i szkoła tutejsza wbiła „gwóźdź honorowy” w kolum-
nę Legionów w Wieliczce120. Charakterystyczne, że w tekście tym nie padają
żadne inne nazwiska. Czyżby tylko jedna osoba była inicjatorką patriotycz-
nego gestu? Zapewne jednak nie, skoro z niewielkiej wsi, jaką było Grabie,
rekrutowało się aż dwóch legionistów Piłsudskiego: Jan Sendorek, później-
szy pułkownik lotnictwa (zob. niżej) i Piotr Ptak121.
Jak reagowała społeczność nadwiślańskich wsi na odzyskanie przez Pol-
skę niepodległości w 1918 r.? Jak na najazd bolszewicki w 1920 r.? Jak wyni-
kałoby z zapisek ks. Józefa Raźnego w kronice parafialnej, zasłużonego dusz-
pasterza pochłaniała wówczas głównie budowa nowej plebanii i tylko w tym
kontekście dowiadujemy się z tego tak ważnego dla lokalnych dziejów źród-
ła o zbliżającej się wolności: Ja i Komitet Kościelny, przewidując bliski koniec
Austrii, a więc i upadek monety austriackiej, chcąc [...] fundusz ratować, roz-
poczęliśmy w maju 1918 r. budowę plebanii [...]. Tymczasem z każdym dniem
podnosiły się bajecznie w górę ceny [...]122.
Entuzjazm wyczuwa się natomiast w relacjach nauczycieli: Stanisława
Leitnera z Grabia i Zofii Stankiewiczówny z Brzegów. Leitner tak opisał od-
zyskanie niepodległości w wymiarze ogólnopolskim i lokalnym: 14 paździer-
120
Kronika szkoły ludowej w Brzegach, s. 10–11.
121
Kronika szkoły w Grabiu, 1923 r.
122
Liber Memorabilium, s. 130.
WIEŚ WOBEC HISTORYCZNYCH WYDARZEŃ 65

nika 1918 święciła Warszawa odzyskanie swych praw Zjednoczonej Polski. 3 li-
stopada Regencja ogłosiła Wolną Polskę i połączenie trzech zaborów w jedną
Rzeczpospolitą Polską. Dnia 15 listopada przyjechał kapitan wojsk polskich, ze-
brał ludność wsi do sali budynku szkolnego, ogłosił Wolną Ojczyznę i odebrał
od zebranych przysięgę: „Przysięgam Panu Bogu Wszechmogącemu, że Ojczyź-
nie mojej, Państwu Polskiemu, Radzie Regencyjnej jako tymczasowej zastępczy-
ni Władzy Zwierzchniej Państwa Polskiego, na lądzie i wodzie i w powietrzu
służyć będę na każdym miejscu wiernie i uczciwie, że będę przełożonych swych
i dowódców słuchał, dawane mi rozkazy i przepisy wykonywał i w ogóle tak
się zachowywał, abym mógł żyć i umierać jako mężny i prawy żołnierz polski.
Tak mi Panie Boże dopomóż!”123 Nie była to więc uroczystość zorganizowana
spontanicznie. W Brzegach entuzjazm z odzyskanej wolności zapewne rów-
nież nie był zjawiskiem powszechnym, skoro Stankiewiczówną tak wzruszy-
ła reakcja nadzorcy wałów przeciwpowodziowych, że umieściła ją w kroni-
ce szkolnej: Pamięta tylko nauczycielka dzień radosny na Brzegach, a było to
w końcu października 1918, kiedy spotkała się ze śp. Franciszkiem Królem, ten
jej mówi: „wie Pani, dzisiaj już widziałem nalepiony na Starostwie orzeł polski”
[...]. Tak radosne były dla niej te słowa124.
Śmiertelne zagrożenie, jakim dla Polski był najazd bolszewicki, znalazł
odzwierciedlenie jedynie w kronice prowadzonej przez nauczyciela z Grabia,
Leitnera: w roku 1920 Bolszewiki byli pod Warszawą i dnia 15 sierpnia ponie-
śli wielką klęskę i opuścili kraj Polski125.
Znacznie cięższym doświadczeniem od I wojny, była II wojna świato-
wa i okupacja hitlerowska. Kronika parafialna odnotowuje tragiczne wy-
darzenia bardzo ogólnie; pod datą 1 września 1939 r. zapisano: 1 września
Niemcy bombardowali Polskę. W Krakowie od bomb zginęło 2 z parafii, t.j.
Wojciech Jeleń i Antonina Lach (?) (Lorek?) z Podgrabia. W styczniu 1945 r.
zapiska była równie lapidarna: Niemcy kapitulowali. Przy odwrocie zginęło
2 parafian126.
Szerszą charakterystykę dała nauczycielka z Grabia, Maria Iwanicka:
W sierpniu 1939 roku zaczęły gromadzić się wokoło ciężkie chmury, zwiastujące
– wojnę! [...]. Lada dzień oczekiwaliśmy wybuchu. Wszędzie robiono przygoto-
wania, urządzano kursy jak obchodzić się w razie ataku bombowego i gazowego

123
Kronika szkoły w Grabiu, 1918 r.
124
Kronika szkoły w ludowej w Brzegach, s. 12.
125
Kronika szkoły w Grabiu, 1921 r.
126
Liber Memorabilium, s. 134.
66 BRZEGI I GRABIE: MAŁE OJCZYZNY

z ludźmi, zwierzętami i żywnością. Po miastach wszyscy kopali rowy przeciw-


lotnicze (!), urządzano schrony i pomieszczenia uszczelnione. W sklepach bra-
kowało środków opatrunkowych, bo ludzie masowo zaopatrywali się w gazę,
bandaże [...]. Aż wreszcie w pamiętnym dniu 1 września o godz. 5 rano nad tu-
tejszą wioską przeleciały 3 bombowce z czarnym krzyżem. Obserwowaliśmy je
wszyscy, nie zdając sobie jeszcze sprawy, co one przynoszą. Za niedługą jednak
chwilę głuche detonacje nad Krakowem przekonały wszystkich, że wojna roz-
poczęta, bez wypowiedzenia. Rozpoczęło się pierwsze bombardowanie Krako-
wa. W niedzielę dn. 3 września było drugie, ale trwało bardzo długo i co chwila
głuche detonacje przerywały powietrze. Rozpoczęła się fala ludzka, uchodźców
z dobytkiem, potem wojska, które szło dzień i noc zmęczone i głodne, wreszcie
tabory, armaty i cały sprzęt wojskowy. Widok to był okropny, bo widać było, że
nie zwiastuje on nic dobrego. We wtorek 5. IX ludność tutejsza od 3 rano opusz-
czała swoje siedziby, zabierając co się dało. Wieści były coraz gorsze a groza woj-
ny coraz bliższa. Po wzięciu Krakowa przez wojska niemieckie ludność powo-
li zaczęła wracać na swoje miejsca127. Jeszcze dokładniejsza jest relacja tejże
nauczycielki z ostatnich miesięcy niemieckiej okupacji w Grabiu; relacja nie
wolna od wielce krytycznych akcentów (w tym czasie niektórzy robili świetne
interesa z Niemcami, bawiono się też wesoło i zapraszano szarże na poczęstun-
ki) i od opisów tragedii. Zakończenia wojny oczekiwano już latem 1944 r.
Z końcem lipca – pisała Maria Iwanicka – Rosjanie przełamali linie niemieckie
na Sanie i ruszyli całym frontem ku nam. Zaczęła się paniczna ucieczka i cofanie
wojsk niem. Uciekło też Pogotowie Budowlane i szkoła została wolna, ale peł-
na pcheł, pluskiew, brudu [...]. Nadszedł 1 wrzesień ale o nauce nikt nie myślał,
bo wszędzie panował chaos!!! [...]. Powoli jednak Niemcy zaczęli wracać i ob-
sadzać opuszczone placówki [...] 20 września rozpoczęłam naukę ale niedługo to
trwało. Z końcem października przyjechało wojsko z Niepołomic i zajęło szko-
łę [...] dla 200 rekrutów. W listopadzie pozajmowali okoliczne domy na kwate-
ry, w starej szkole urządzili sale wykładową, kancelarię, załączyli telefony i za-
bronili komukolwiek wchodzić na ten teren [...]. W listopadzie zaczęli napływać
prócz Warszawiaków wysiedleni od Tarnowa; owi Warszawiacy – to uciekinie-
rzy ze spalonej podczas powstania stolicy, ci od Tarnowa – to uciekinierzy
z zajmowanych przez Armię Czerwoną terenów położonych na wschodzie.
W styczniu przełamali Rosjanie front i ruszyli naprzód. Front zbliżał się z go-
dziny na godzinę, w popłochu uciekało wojsko niem., ludzie z dobytkiem, strze-

127
Kronika szkoły w Grabiu, 1939/40 r.
WIEŚ WOBEC HISTORYCZNYCH WYDARZEŃ 67

lanina trwała dzień i noc, a wieczorami łuny dokoła oświetlały horyzont. Lu-
dzie nawet nie gotowali, lecz w pogotowiu czekali, uciekając co chwilę do piw-
nic. Jeden dom Talagi został pociskiem ciężko uszkodzony128.
Obraz społeczności Grabia w dobie okupacji niemieckiej, ukazany
przez nauczycielkę Marię Iwanicką, jest niezwykle krytyczny: Ludzie tutejsi
w większej części podorabiali się, gdyż paskowali czym się dało. Zwozili furami
i statkami z Królestwa129 produkty i sprzedawali je po paskarskich cenach. Sil-
ne represje ze strony władz trochę opanowały drożyznę, więc też i we wsi zmalał
pasek130. W takich warunkach żyć coraz trudniej: drożyzna się wzmaga, pensja
niska a pomoc ze wsi prawie żadna, bo nikt nie troszczy się, czy nauczyciel ma
co jeść, czy chodzi głodny do klasy, bo ludzie tutejsi zamożni na ogół, lecz chci-
wi, patrzą tylko aby na wojnie bardziej się dorobić i wzbogacić. Mleka trudno
jest kupić, bo wszystko wynoszą do Krakowa handlarki tutejsze [...]131.
Nauczycielka z Brzegów Władysława Kornecka dopiero po wojnie, 6 lip-
ca 1945 r., zamieściła w kronice szkolnej krótki opis okupacji: Wszystkie dzie-
dziny życia narodowego zostały zdławione i ku zagładzie przeznaczone. Na
drodze ku zagładzie stanęło również nasze szkolnictwo. Szkoły położone przy
głównych drogach przeważnie uległy zniszczeniu. Szkoła w Brzegach miała o ty-
le szczęście, że w ciągu okupacji niemieckiej tylko dwa razy była przytułkiem dla
wrogiego żołdactwa – i dlatego ocalała. W dniu 21 stycznia 1945 r. wojska ra-
dzieckie wkroczyły do naszej wioski, a dwa tygodnie później rozpoczął się nor-
malny bieg nauki [...]132.
Oficerowie niemieccy kwaterowali w chłopskich chatach. Kwaterunek
był oczywiście przymusowy. Czy jednak zawsze zachowywali się – i co waż-
niejsze – czy zawsze postrzegani byli jak wrogowie? Czarno-białe schema-
ty nie przystają zazwyczaj do sytuacji z dnia codziennego. Mieszkanka Brze-
gów, wówczas kilkuletnia dziewczynka, wspomina stacjonującego w jej ro-
dzinnej chacie oficera Wehrmachtu: To był dobry Niemiec... Oni wszyscy by-
li dla nas dobrzy133.
Przekleństwem dla ludności w czasie okupacji były wywózki na roboty
przymusowe do Niemiec. Ale były wszak i takie wypadki, że dla młodzieży
128
Tamże, 1943/44, 1944/45.
129
To jest z terenu dawnego zaboru rosyjskiego, zza Wisły.
130
Kronika szkoły w Grabiu, 1939/40.
131
Tamże, 1941/42.
132
Kronika szkoły ludowej w Brzegach, s. 31, tekst zatytułowany: Kronika szkolna za czas od
1 IX 1939–21 I 1945.
133
Zob. niżej, wspomnienia Pani Antoniny Michalewicz, s. 372.
68 BRZEGI I GRABIE: MAŁE OJCZYZNY

z biednych wsi wyjazdy takie zdawały się być szansą na korzystne zmiany
w życiu134.
Akceptacja dla „dobrych Niemców” miała swe granice. Autorka cyto-
wanych wspomnień zapamiętała straszną śmierć swej siostry, która spaliła się
żywcem, bowiem nieuczciwy handlarz zamiast nafty do lampy sprzedał ben-
zol: Niemcy wypytywali potem mojego ojca, kto nam sprzedał ten benzol. Po-
wiedz, kto to był – pytali. Tatuś nie chciał powiedzieć. Wiedział, że jak im po-
wie, to go złapią i zabiją135. Bezmyślność handlarza niewątpliwie zasługiwała
na karę. Ale nie taką i nie ze strony okupantów.
Zapewne inne byłyby wspomnienia tutejszych Żydów – ofiar Holocau-
stu. Czy choć niektórzy przetrwali okupację? Co się z nimi stało? Ze wspo-
mnień dzisiejszych mieszkańców136 wyłania się los pięcioosobowej, żydow-
skiej rodziny Heislerów z Niepołomic: Dawida i Antoniny oraz ich trójki
dzieci – Aliny, Stefana i Zofii. Zrazu ukrywali się w piwnicy u Franciszka
Siwka, który zarazem – ryzykując swe życie – przewiózł z Grabia pod wska-
zany adres do Krakowa na rowerze żydowską dziewczynkę137: w razie za-
trzymania ich przez Niemców, miała ona zwracać się do swego opiekuna
„wujciu”. Dzięki tej pomocy dziewczynka przeżyła. Po wojnie, jako dorosła
osoba, zaprosiła swego wybawcę do Stanów Zjednoczonych, gdzie zamiesz-
kała. Mieszkanie Siwka – zbyt blisko centrum wsi – nie było bezpiecznym
miejscem schronienia. W rezultacie Heislerami we wrześniu 1942 r. – a więc
w apogeum hitlerowskiego ludobójstwa – zajęła się biedna, chłopska rodzi-
na Kępów, zamieszkała w przysiółku Grabia Kątek (ówczesny adres: Grabie
98), przy wale wiślanym, dysponująca na swe utrzymanie zaledwie kilkuna-
stoarowym ogrodem: Maria Kępa (1887–1961)138 ze swym mężem Francisz-
kiem oraz dziećmi – Franciszką (później zamężną z Julianem Smoluchem),
Andrzejem i Piotrem. Rodzina Heislerów żyła tu do wyzwolenia w styczniu
1945 r., a więc ponad dwa lata. Ukrywali się w stodole, stojącej pod jednym
dachem ze skromną, chłopską chatą. Aby dostać się do kryjówki trzeba by-
134
Tamże, s. 374. We wspomnieniu tym pojawia się kolejny „dobry Niemiec”, w dodatku we
wzbudzającym grozę miejscu: w „obozie przejściowym” dla robotników przymusowych
i aresztantów, mieszczącym się w budynku dawnej żydowskiej szkoły miejskiej przy ul. Wą-
skiej w Krakowie (o tym złowrogim obozie, zob. A. Ch w alb a, Kraków w latach 1939–1945,
w: Dzieje Krakowa, red. J. Bien iarzów n a, J. M ał eck i, t. 5, Kraków 2002, s. 200).
135
Zob. niżej, wspomnienia Pani Antoniny Michalewicz, s. 373.
136
Relacje mieszkańców Grabia: Pana Stefana Sendorka, Pana Stanisława Kępy i rodziny Pana
Franciszka Szewczyka.
137
Nazwiska dziewczynki i jej ewentualnego związku z rodziną Heislerów nie udało się ustalić.
138
Daty według nagrobka na cmentarzu w Grabiu.
WIEŚ WOBEC HISTORYCZNYCH WYDARZEŃ 69

ło wyjąć trzy deski w sąsieku stodoły (zwanym w tutejszej gwarze zostronie)


i wejść do jamy, zamaskowanej zbożem. Z klepiska stodoły drabina prowa-
dziła na strych, który również służył za kryjówkę. Żywność dla obu rodzin
– Kępów i Heislerów – nabywała Franciszka, podróżując statkiem do Kor-
czyna, skąd wracała z pięćdziesięciokilogramowym worem mąki. Sytuację tę
znali sąsiedzi; ukrywających się nikt nie wydał. Pewnym zagrożeniem mogło
być nieświadome niczego dziecko – trzyletni wówczas Stanisław Kępa. Gdy
zdziwiony odgłosami dochodzącymi ze strychu zapytywał o to swą babcię,
dowiedział się, że to tylko kot. A to kot ma takie długie nogi? – zapytało dzie-
cko. Żydzi przetrwali okupację, zamieszkali w Stanach Zjednoczonych, po
wojnie kontaktowali się z rodziną Kępów. W 1992 r. bohaterska rodzina zo-
stała odznaczona medalem Sprawiedliwych wśród Narodów Świata139. Do-
kument ten – zredagowany po polsku i po hebrajsku – zasługuje na zacyto-
wanie: Niniejszym zaświadcza się, że Rada d/s Sprawiedliwych wśród Naro-
dów Świata przy Instytucie Pamięci Narodowej „Yad Vashem” po zapoznaniu
się ze złożona dokumentacją postanowiła na posiedzeniu w dniu 1 IX 1992 r.
odznaczyć Marię i Franciszka Kempowskich-Kępę140 oraz ich dzieci Franciszkę
Smoluch, Andrzeja i Piotra medalem Sprawiedliwych wśród Narodów Świata
w dowód uznania, że z narażeniem własnego życia ratowali Żydów prześlado-
wanych w latach okupacji hitlerowskiej. Imiona ich umieszczone będą na hono-
rowej tablicy w Parku Sprawiedliwych wśród Narodów Świata na Wzgórzu Pa-
mięci w Jerozolimie. Jerozolima, Izrael, dnia 11 V 1993 r. 141
Jak częste były podobne, bohaterskie postawy? Tego nie wiemy. Cyto-
wana wyżej osoba wspomina po latach: [...] piwnicę tatuś własnoręcznie sam
wykopał kiedyś pod piękną gruszą. Ukrywał tam Żyda [...]142.
Latem 1941 r., w związku z zerwaniem przez Niemcy paktu Ribbentrop–
Mołotow z sierpnia 1939 r. i wybuchem wojny niemiecko-sowieckiej, oku-
panci rekwirowali chłopskie furmanki, wcielając ich właścicieli do taborów
sanitarnych. Los taki spotkał trzech mieszkańców grabskiej parafii, m.in.
Stanisława Sendorka z Grabia i Aleksandra Kobiałkę z Brzegów. Najpierw,

139
Relacja, która była podstawą odznaczenia, została sformułowana następująco: W 1942 roku
rodzina Kempskich, kierując się religijnym nakazem pomocy potrzebującym, przyjęła do swego
domu w jednej z podkrakowskich miejscowości pięcioosobową rodzinę Heisler. Wykopano dla
nich kryjówkę w stodole, w której ukrywali się w okresie od września 1942 do stycznia 1945. Pań-
stwo Kempowscy troszczyli się o ukrywających się, dzieląc się z nimi wszystkim, co posiadali.
140
Nazwisko z Kępa na Kempowski zmienił po wojnie jeden z członków rodziny.
141
Dokumenty w posiadaniu Pana Stanisława Kępy.
142
Zob. niżej, wspomnienia Pani Antoniny Michalewicz, s. 375.
70 BRZEGI I GRABIE: MAŁE OJCZYZNY

wraz z innymi chłopami, zgromadzeni zostali pod Tarnowem, gdzie władze


wojskowe dokonały wyboru najlepszych koni. Stamtąd wraz z armią hitle-
rowską dotarli ze swymi zaprzęgami nad Dniepr, pod Charków, gdzie wojska
hitlerowskie, okrążone ze wszystkich stron przez Rosjan, znalazły się w kot-
le. Gdy rosyjskie pociski zabiły konie, w listopadzie 1941 r. zostali zwolnie-
ni i mogli wracać do domów. Powrót był dramatyczny, chociaż zakończony
szczęśliwie. Najpierw podróżowali wojskowym transportem do Połtawy, po-
tem – dwa tygodnie – pociągami towarowymi. Gdy nocowali u Ukraińców na
terenach ogarniętych rzeziami – sypiali na zmianę, by zachować czujność143.
Trudno dziś ustalić, jaki zasięg i charakter miała tutaj działalność kon-
spiracyjna. Zapewne najsilniejszą była orientacja ludowa, związana z Batalio-
nami Chłopskimi; lokalnym dowódcą był tu Stanisław Sendor (pseudonim
„Ryba”), pochodzący z Grabia144. Dwie różne informacje przekazał tuż po
wojnie – marginalnie – na kartach Kroniki szkolnej nauczyciel z Grabia Józef
Kozak. Z jednej strony z uznaniem wspomniał zasługi miejscowego działacza
ludowego Antoniego Lidwina, który podczas okupacji niemieckiej pracował
w konspiracji w stopniu podoficera Batalionów Chłopskich, z drugiej zaś pisał
o niesławnej pamięci konspiracji na terenie Grabia, która ma na swoim sumie-
niu więcej rabunków na Polakach, aniżeli wykonanych zadań na wrogach Pol-
ski i Polaków145. Czy Józef Kozak – sam zdemobilizowany po wojnie z Lu-
dowego Wojska Polskiego – oceniał sytuację obiektywnie? Może nie. Ale jest
i inne świadectwo, które wskazuje na dystans i strach ludności wobec nie-
których żołnierzy zbrojnego podziemia: strach nie mniejszy, niż wobec oku-
pantów, widoczny jest we wspomnieniach z dzieciństwa Antoniny Michale-
wicz146. Krytyczne oceny tutejszych partyzantów z Batalionów Chłopskich
powtarzają się wśród żyjących jeszcze świadków historii. W wyniku nieod-
powiedzialnej brawury jednego z nich, Franciszka Talagi, śmierć – w dniu
20 stycznia 1945 r., dosłownie ostatnich godzinach hitlerowskiej okupacji
– poniosło dwóch mieszkańców Grabia. Gdy Talaga z bronią w ręku pod-
szedł pod chatę w Grabiu, w której stacjonował niemiecki posterunek, Niem-
cy ujęli właściciela chaty, 71-letniego Andrzeja Sendorka i jego brata przy-
rodniego (pasierba?), 28-letniego Józefa Motołę; obaj – mimo interwencji
wielickiego burmistrza Jaworskiego, który usiłował upić Niemców – zosta-

143
Relacja Pana Stanisława Sendorka z Grabia.
144
Relacja Pana Stefana Sendorka z Grabia.
145
Kronika szkoły w Grabiu, 1945/46, 1947/48.
146
Zob. niżej, wspomnienia Antoniny Michalewicz z wesela starszej siostry, s. 374.
WIEŚ WOBEC HISTORYCZNYCH WYDARZEŃ 71

li zastrzeleni w ogrodzie dworskim w Śledziejowicach147. Relację tę potwier-


dza Maria Iwanicka w kronice szkolnej: Niemcy rozstrzelali Franciszka Tala-
gę złapawszy go z bronią oraz przy nim dwóch zupełnie niewinnych: Andrzeja
Sendorka i Józefa Motołę148. Działo się to, gdy wojsko sowieckie zajęło już są-
siednią wieś – Węgrzce. Zabójca Talagi, Sendorka i Motoły rychło zginął od
kuli rosyjskiego snajpera149.
Olbrzymia większość mieszkańców Grabia i Brzegów wojnę i okupację
przeżyła. Spośród mieszkańców Brzegów Andrzej Kobiałka, zesłany na ro-
boty przymusowe do Niemiec, został zamordowany w obozie koncentracyj-
nym w Dachau; Jana Noska zamordowali niemieccy okupanci w pobliskiej
Woli Batorskiej. Z Brzegów pochodziło dwóch żołnierzy generała Włady-
sława Andersa; w walce o Monte Cassino poległ Jan Jakubiec, natomiast Jan
Szewczyk (syn Tomasza) powrócił do rodzinnej wsi150.
Silny przed wojną ruch ludowy, odżył tu po wojnie. W roku 1949, a więc
po procesach politycznych, które zniszczyły dawne struktury Polskiego
Stronnictwa Ludowego i wchłonięciu jego pozostałości przez Zjednoczone
Stronnictwo Ludowe, do ZSL wstąpiło w Grabiu 5 osób z Julianem Szelą-
giem na czele; wkrótce liczba członków wzrosła do 50.
Lapidarne są przekazy kroniki parafialnej odnoszące się do doby stali-
nowskiej. Dopiero po przełomie październikowym 1956 r. ówczesny pro-
boszcz ks. Tadeusz Rogowski odważył się umieścić w gałce wieżyczki na syg-
naturkę krótką charakterystykę ogólnej sytuacji, odnoszącą się raczej do ca-
łego kraju, niż do parafii: Czasy obecne, to ciężki okres po okropnej wojnie,
z której nasz kraj wyszedł bardzo wyniszczony. Do roku 1956 żyliśmy jakby pod
obcą przemocą – od października owego roku, po objęciu rządów przez Wła-
dysława Gomułkę, nastąpiła znaczna poprawa. Mamy więcej wolności i z cza-
sem spodziewamy się poprawy gospodarczej. Kościół pierwotnie uciskany zyskał
więcej wolności. Uwolniony został Ks. Kard. Prymas Polski Stefan Wyszyński.
Nauka religii powróciła do szkół151.
Na ciekawe świadectwo ówczesnego zakłamania i „podwójnego ży-
ciorysu” natrafiamy w parafialnej księdze ślubów. W jednym z pierwszych
147
Relacja Pana Stanisława Sendorka, syna Andrzeja.
148
Kronika szkoły w Grabiu, 1944/45. Na cmentarzu w Grabiu znajduje się ich grób z napi-
sem: Andrzej Sendorek przeżył lat 71. Józef Motoła przeżył lat 28. Zginęli śmiercią tragiczną
20 I 1945.
149
Relacja Pana Stanisława Sendorka.
150
J. Kur e k , dz. cyt., s. 15 –16.
151
Liber Memorabilium, odpis dokumentu wyjętego z gałki w roku 2000.
72 BRZEGI I GRABIE: MAŁE OJCZYZNY

powojennych wpisów, 24 listopada 1945 r., odnotowano zawarcie małżeń-


stwa przez pracownika Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publiczne-
go z Chorzowa (imieniem Stanisław Michał) z żyjącą tamże dawną miesz-
kanką Podgrabia. Nazwiska państwa młodych nie zostały zapisane: ślub koś-
cielny – sprzeczny z doktryną, którą wcielać miał Urząd Bezpieczeństwa
– utrzymany być musiał w tajemnicy przed władzami.
Nieco więcej da się wyczytać z kronik szkolnych. Ciekawą charakte-
rystykę „wyborów” do utworzonych w 1955 r. Gromadzkich Rad Narodo-
wych dał kierownik szkoły w Grabiu Józef Kozak: Kandydatów na radnych
typowano w ciekawy sposób. Dwaj towarzysze partyjni przyjechali do bara-
ku w Grabiu, rozdzielili pomiędzy zebrany aktyw role i rozkazali podczas ze-
brania zgłaszać tylko te kandydatury. Tak też i wyszło na zebraniu. Na rad-
nych wybrani zostali ludzie mało zainteresowani sprawami wsi. Przed wybo-
rem kandydatów na radnych – kierownik szkoły udał się do Przewodniczącego
Komitetu Rodzicielskiego Ob. [Mateusza] Jelenia i prosił go, aby zorganizował
kilku członków do postawienia innych kandydatur, lecz ten nie wierzył w sku-
teczność przedsięwzięcia, gdyż silny nacisk w tym okresie, trzymanie krótko za
mordę, nie pozwalał na sprzeciw ze strony ludu. Okres stalinowski odebrał lu-
dziom zupełnie możność wypowiadania się, a wszelkie wypowiedzi niezgodne
z kierunkiem narzuconym przez władze były ostro karane. Słowa te nauczyciel
z Grabia pisał w „bezpieczniejszym” okresie, po przemianach październiko-
wych z 1956 r. (wcześniej zamieszczanie tego rodzaju wypowiedzi w kronice,
do której dostęp miał każdy wizytator, byłoby czynem samobójczym), nie-
mniej oddał w nich klimat stalinizmu: wszechobecnego lęku i poczucia bez-
nadziejności.
Okres stanu wojennego i upadku PRL-u znalazł skromne odzwiercied-
lenie w tutejszych materiałach źródłowych. W ówczesnej relacji kierownika
szkoły w Grabiu wyczuwa się raczej satysfakcję, że 13 grudnia 1981 r. skoń-
czyło się napięcie społeczne, w którym „Solidarność” otwarcie dąży do przejęcia
władzy w kraju152. W latach osiemdziesiątych, a więc w okresie nasilającej się
działalności opozycyjnej, silny tu ruch ludowy wiązał się niekiedy z udziałem
w patriotycznych manifestacjach, niechętnie widzianych przez władze. Cieka-
wą informację przekazały „Wieści”. W roku 1986, w 20 rocznicę śmierci Stani-
sława Mikołajczyka [...] odprawiono Mszę św. w Katedrze Wawelskiej. O tej mszy
nie informowano rzecz jasna w środkach masowego przekazu [...]. Mimo prawie

152
Kronika szkoły w Grabiu, 1981/82.
PARAFIA, JEJ KOŚCIÓŁ I DUSZPASTERZE 73

konspiracyjnego charakteru mszy przybyło kilkuset ludowców, a wśród kilkunastu


pocztów sztandarowych delegacja z Grabia z charakterystyczną sylwetką prezesa
Wawrzyńca Krzeczowskiego, liczącego wówczas 72 lata153.
W 1989 r. proboszcz parafii w Grabiu, ks. Stanisław Kasela, odnoto-
wał z satysfakcją: 4 czerwca w wyborach do sejmu i senatu całkowitą klęskę
poniosła Polska Zjednoczona Partia Robotnicza154. Dyrektor szkoły podsta-
wowej w Grabiu witał natomiast w 1989 r. nowe czasy z zaciekawieniem,
ale raczej bez sympatii: chyli się ku upadkowi rząd Rakowskiego i nadchodzą
bardzo ciekawe czasy – pisał wkrótce po pamiętnych wyborach parlamentar-
nych. Z obawą spoglądał w przyszłość: w życiu kraju nastąpiły dalsze prze-
miany: wprowadzone od 1 sierpnia 1989 r. urynkowienie spowodowało gwał-
towny wzrost inflacji. Strajki – które dotąd tak krytykował – jawią mu się
w zupełnie nowym świetle, gdy ich organizatorem staje się Związek Nauczy-
cielstwa Polskiego. W roku 1992 pisał: W dniu 28 czerwca odbył się ogólnopol-
ski strajk nauczycielski organizowany przez ZNP. Strajk wywołał bardzo szeroki
rozgłos w społeczeństwie oraz oburzenie władz oświatowych w tym szczególnie
ministra Stelmachowskiego. Nauczyciele strajkowali przede wszystkim przeciw-
ko pogarszającym się warunkom pracy, zupełnemu zubożeniu szkół, nędznym
płacom, podważaniu Karty Nauczyciela. Minister Edukacji zachował się wo-
bec naucz. bardzo nieelegancko, wygrażając im laską, nazywając wagarowicza-
mi itp. [...]155.

4. PARAFIA, JEJ KOŚCIÓŁ I DUSZPASTERZE

Siedzibą miejscowej parafii była pierwotnie wieś o nazwie Wola, położona na


lewym brzegu Wisły, w dobrach rodu Gryfitów156. W roku 1400 biskup kra-
kowski Piotr Wysz odnowił pochodzący z 1386 r. akt erekcyjny kościoła pa-
rafialnego de Wolagorzna, czyli z Woli Górnej, identyfikowanej przez histo-
ryków z istniejącą do dziś Wolą koło Ruszczy, czyli z Wolą Rusiecką. Kościół
nie przetrwał tu jednak długo. W wizytacji spisanej w 1598 r. przez kardynała

153
J. Ga w r oński, dz. cyt.: Wawrzyniec Krzeczowski zmarł 10 listopada 1996 r.; spoczywa na
cmentarzu w Grabiu.
154
Liber Memorabilium, s. 148.
155
Kronika szkoły w Grabiu, 1988/1989, 1989/90, 1991/92.
156
Informacje źródłowe o średniowiecznych dziejach kościoła i parafii oraz interpretacje źródeł:
F. Sikora, dz. cyt., s. 22–23 i przypis 1.
74 BRZEGI I GRABIE: MAŁE OJCZYZNY

Jerzego Radziwiłła stwierdzono, że kościół ten przed dwustu laty przenie-


siony został na drugą stronę Wisły, z Woli do Grabia. Analiza źródeł pi-
sanych wskazywałaby, że nastąpiło to nieco później, zapewne wtedy, kiedy
wspomniany dokument z 1400 r. wciągnięto do akt kościelnych (czyli ob-
latowano). Dane historyczne na temat świadków tej czynności dowodzą, że
miała ona miejsce po roku 1420 a przed rokiem 1424. A zatem w tym okre-
sie kościół z Woli zostałby przeniesiony do Grabia lecz jeszcze nie na obec-
ne miejsce. Jakie mogły być przyczyny owej translacji? Dokumenty o tym
milczą, można by jednak domyślać się dwóch: chęci lepszego zabezpieczenia
świątyni przed powodziami (co automatycznie wykluczałoby identyfikację
owej Woli z Wolą Rusiecką, położoną w bezpieczniejszej od Wisły odległo-
ści, niż Grabie) i zapewnienia obsługi duszpasterskiej dla ludności mieszka-
jącej na prawym brzegu Wisły, dla której przeprawy do kościoła parafialnego
przez rzekę stawały się niepodobieństwem.
Wspomniane wątpliwości co do identyfikowania Woli z Wolą Rusiecką
nabierają głębszego sensu w konfrontacji z dokumentem z 1490 r.157, we-
dług którego nie tylko Grabie, lecz także i Wola, leżą po innej stronie Wi-
sły, niż Ruszcza. Może zatem Wola to tylko dawny, nieistniejący dziś (znisz-
czony wylewami Wisły?) przysiółek Grabia, o nazwie związanej z osadze-
niem ludności na prawie niemieckim i nadaniem jej wolnizny („woli”) od
opłat na określony czas. Za bezpośrednim związkiem owej Woli z Grabiem
(a nie z Wolą Rusiecką) zdają się też przemawiać teksty wizytacji biskupich:
w 1629 r. wymieniono uposażenie kościoła parafialnego we wsi określonej ja-
ko Grabie vola158, w 1664 r. nazwę wsi z kościołem zapisano jako Grabie seu
Wolica159. Wątpliwości te – w obecnym stanie badań trudne do jednoznaczne-
go wyjaśnienia – nie były dotąd dostrzeżone przez historyków.
Kościół, fundowany przez właściciela dóbr Wierzbiętę z Branic (zob. ni-
żej), zapewne od początku nosił swe obecne wezwanie – Wniebowzięcia NP
Maryi.
Kolejne przenosiny kościoła – w dzisiejsze już miejsce (il. 12) – dokona-
ne zostały w latach czterdziestych XVIII wieku, łącząc się z częściową wymia-
ną budulca i zmianą formy świątyni oraz z powstaniem niemal całego nowe-
go wyposażenia. Prace podjęte zostały przed 1742 r. staraniem ówczesnego
proboszcza ks. Jakuba Cichońskiego oraz dziekana proszowickiego ks. Waw-
157
Treść dokumentu streszcza F. Siko ra, dz. cyt., s. 22.
158
AKM sygn. A.V. 42, k. 21.
159
AKM sygn. A.V. Cap. 47, s. 90.
PARAFIA, JEJ KOŚCIÓŁ I DUSZPASTERZE 75
12. Kościół
parafialny pod
wezwaniem
Wniebowzięcia
NMP w Gra-
biu, pierwotnie
gotycki z końca
XIV w., przenie-
siony po 1420 r.
z Woli położonej
na lewym brzegu
Wisły; odbu-
dowany w obec-
nym miejscu
w latach 1742–
1747, jed-
na z charak-
terystycznych dla
rodzimej archi-
tektury sakralnej
starych świątyń
drewnianych.

rzyńca Rempalskiego, ukończone zaś ostatecznie przed rokiem 1747 stara-


niem jego następcy, Antoniego Krząnowskiego, profesora teologii, kanonika
uniwersyteckiej kolegiaty św. Floriana w podkrakowskim Kleparzu. 14 wrześ-
nia konsekracji kościoła w nowym, obecnym miejscu, dokonał biskup sufra-
gan krakowski Michał Kunicki160. W 1742 r. msze święte odbywały się jeszcze

160
Przeniesienia kościoła z Woli do Grabia dotyczą dwie, różne nieco w szczegółach relacje.
Relacja umieszczona we wnętrzu kościoła, na ścianie północnej (dziś nieco przekształcona;
il. 19), brzmiała: Ecclesiam hanc sub titulo Assumptionis B. V. Mariae a streno milite Wierzbięta
in Branice et Ruszcza haerede, primo in Wola juxta fines villae Stryjów A[nn]o D[omi]ni 1386
fundatam, decimis ex praedio Branice a colonis in Stryjów Wola (cujus sors est Grabie), Szczu-
rów, Ziembrzeg et ibidem taberna cum duobus pratis ac lacubus Orzek et Piotrkowskie vulgo
Piotrek dicatam, propter alluviem Vistulae curatus suus in hunc locum, qui erat pratum Gru-
czyn, Ecclesiae dotate transtulit. Hac tandem post annos 356 collapsa, quam vides Adm[odus]
R[everendus] D[ominus] Jacobus Cichoński Parochus Grabiensis, cum auxilio Parochianorum
A. D[omi]ni 1742 in loco desolatae novam erexit, erectam instante Laurentio Rompalski ejus-
dem Rectore Proszoviensi Decano, Illustrissimus ac Reverendissimus Dominus Michael Kunicki
Episcopus Arsinonensis, Suffraganeus et Officialis generalis Cracoviensis, Abbas clarae Tumbae
cum altari majori, cui reliquias SS. Fausti et Severae martyrum inclusit A[nn]o D[omi]ni 1749
die 14 Septembris consercavit, diem Dedicationis Dominica 1 post Assumptionis B. V. Mariae as-
signavit. Zapis w parafialnych księgach metrykalnych przekazuje o dwa lata wcześniejszą datę
76 BRZEGI I GRABIE: MAŁE OJCZYZNY

w starym kościele, stojącym w dawnym, nie znanym dziś miejscu161. Świad-


czący o tym tekst ówczesnej wizytacji biskupiej wskazuje zarazem, iż na no-
wym miejscy wykorzystano tylko niektóre elementy starej budowli.
Sam kościół (il. 5, 12–19) jest najlepszym dokumentem własnych dzie-
jów i koncentrującego się w nim w ciągu wieków życia religijnego. Jako wy-
sokiej klasy dzieło budownictwa drewnianego, jest świetnym przykładem tej
najbardziej rodzimej, właściwej Małopolsce architektury, wpisanej w wiejski
krajobraz162. Warto tu powołać wypowiedź najwybitniejszego znawcy prob-
lematyki drewnianych kościołów, zmarłego przed kilku laty historyka sztu-
ki Mariana Korneckiego: W historycznej perspektywie budownictwo drewnia-
ne jawi się nam jako nierozłączny składnik tożsamości kulturowej krajobrazu
polskiego [...]. W tej panoramie szczególne miejsce zajmowały świątynie, będą-
ce nie tylko czołowymi osiągnięciami ciesielstwa, ale zarazem istotnymi elemen-
tami struktur osadniczych zarówno w fizycznym – jako dominanty architekto-
niczne – jak i ideowym wymiarze163. Rodzimość nie oznacza tu ludowości:
budowanie drewnianego kościoła wymagało najwyższych kwalifikacji zawo-
dowych, zdecydowanie przekraczających możliwości ludowych cieśli, na co
dzień wznoszących chałupy. Autorami drewnianych świątyń byli „zawodow-
cy”, często królewscy serwitorzy.

translacji: Ecclesiam hanc ex Wolica propter incendationem Vistulae translatam ducentis circiter
annis ante Visitationem Casimirianam et in prato proprio Parochi Gruszyn vocitato intra limit-
es villarum Ziembrzeg et Wola nunc Grabie ab excissis ornis nuncupata stetisse ad Annum 1740
locatam. Tandem post desolationem vetustate temporis cura et solicitudine Adum R[evere]ndi
Jacobi Cichoński ejusdem curati cum adjumento parochianorum praesertim laboriosi Gasparis
Kuras silvarum villae Wyciąże custodis erectam ampliorem sub cura Ill. Adm Rdi Laurentii
Rempalski Phi[losophi]ae D[octo]ris, Proszoviensis Decani existentem, ab Illustrisimo ac Rev-
erendissimo Domino Michaele Boncza de Magna Kunice Kunicki Canonico Suffraganeo et Vi-
caris in Spiritualibus Abbate Comendatorio clarae Tumbae sc. Mogiła una cum altari majori (cui
inclusae reliquiae SS Fausti et Severae consecratam esse A[nn]o D[omi]ni 1749 Die 14 Mensis
Septembris. Obie relacje przepisał i umieścił na pierwszych kartach kroniki parafialnej ks. To-
masz Migdał, proboszcz w Grabiu w latach 1839–1847; Liber Memorabilium, s. 1–2. O nie-
ukończonej jeszcze budowie kościoła mówi w 1742 r. wizytacja biskupia, akcentując rolę
ks. Cichońskiego: villa [...] habet ecclesiam parochialem ligneam [...], noviter impensis [...]
Jacobi Cichonski, moderni rectori extructam, non dum in opere suo finitam [...]; AKM sygn.
A.V. 23, s. 1416. Kolejne informacje dodaje wizytacja z 1747 r.: prace po nieżyjącym już Ci-
chońskim ukończył jego następca Antoni Krząnowski, niemniej kościół nie jest jeszcze kon-
sekrowany: ecclesia parochialis lignea, noviter impensis [...] olim Jacobi Cichonski [...] in ma-
jori parte extructa, per modernum vero rectorem [...] Antonium Krząnowski [...] totaliter finita,
necdum consecrata [...]; AKM sygn. Cap 67, s. 25.
161
AKM 23, s. 1416.
162
Zob. M. Ko rn ecki, Kościoły drewniane w Małopolsce, Kraków 1999.
163
M. Korn ecki, Drewniane kościoły w Polsce i problemy ich ochrony. Znaczenie – zagrożenie –
perspektywy zachowania, w: Ars sacra et restauro, red. J. Kow a l cz y k , Warszawa 1992, s. 148.
PARAFIA, JEJ KOŚCIÓŁ I DUSZPASTERZE 77
13. Wnętrze
kościoła: wi-
dok na prezbite-
rium i późnoba-
rokowe ołtarze
sprzed połowy
XVIII w.: głów-
ny i dwa iden-
tycznie rozwią-
zane ołtarze
boczne.

14. Wnętrze koś-


cioła: widok na
późnobarokowy
chór sprzed poło-
wy XVIII w.
78 BRZEGI I GRABIE: MAŁE OJCZYZNY

15. Jeden z dwóch


identycznych
ołtarzy bocznych
sprzed połowy
XVIII w.; kręco-
ne kolumny zda-
ją się nawiązy-
wać do mauzo-
leum św. Jana
Kantego w kra-
kowskim koście-
le akademickim
św. Anny.

16. Kamienna chrzcielnica


z drugiej połowy XV w., jed-
na z nielicznych pozostało-
ści po wyposażeniu kościoła
gotyckiego.

17. Drzwi prowadzące z prez-


biterium do zakrystii uję-
te były gotyckim portalem. Je-
go ostrołukowa, profilowana
arkada, jest nadal widoczna,
pomimo tego, że nadano mu
późnobarokową formę wska-
zującą na połowę XVIII w.
PARAFIA, JEJ KOŚCIÓŁ I DUSZPASTERZE 79

18. Późnobaro-
kowa rzeź-
ba Ukrzyżowa-
nego Chrystusa
umieszczona na
belce tęczowej.
80 BRZEGI I GRABIE: MAŁE OJCZYZNY

Z kościoła, który do po-


czątku lat dwudziestych XV
wieku stał w Woli, zapewne
nic nie przetrwało, chociaż
pewnej odpowiedzi mogłyby
tu udzielić tylko badania den-
drologiczne164. Przed kolejny-
mi przenosinami z czterdzie-
stych lat XVIII w. kościół był
niewątpliwie budowlą goty-
cką z XV wieku. Opisy za-
19. Inskrypcja warte w wizytacjach biskupich z XVII wieku są zbyt lapidarne, by na ich
we wnętrzu koś-
podstawie wyrobić sobie pojęcie o szczegółach ukształtowania budowli.
cioła, przepisana
z pochodzącego Można jednak mniemać, że ogólne rozplanowanie powtórzono przenosząc
z około 1749 r. budowlę (czy raczej jej elementy) w obecne miejsce w czterdziestych la-
zapisu w Kro-
nice parafialnej tach XVII w. Ówczesny kościół składać się musiał z prostokątnego, zapew-
(Liber Memo- ne niemal kwadratowego korpusu i również prostokątnego, węższego od
mabilium), uzu-
korpusu prezbiterium: jego zamknięcie od strony wschodniej – tradycyj-
pełniona o in-
formację doty- ne w formie ściany prostej czy, jak obecnie, trójboczne – musi pozostać za-
czącą remontu gadką. Od północy do prezbiterium przylegała zakrystia, do której prowa-
z 1907 r., prze-
prowadzonego dził z kościoła ostrołukowy, gotycki, profilowany portal, zachowany częś-
staraniem zasłu- ciowo do dziś (il. 17). Zarówno prezbiterium jak korpus nakrywały stropy;
żonego dla Gra-
jak wynikałoby z licznych analogii – boczne partie stropu nad korpusem
bia proboszcza,
ks. Józefa Raź- byłyby wówczas obniżone w formie tak zwanych zaskrzynień. Całość na-
nego. krywał wysmukły dach o jednej kalenicy, pobity gontami. Na zewnątrz wo-
kół kościoła biegły soboty, element dodany zapewne wtórnie, najpewniej
na początku XVII wieku (odnotowany w 1629 r. jako ambitus). Dzwonnica
stała zapewne – jak dzisiaj – osobno, Według wizytacji z 1629 r. wisiały tu
dwa dzwony, z których jeden był pęknięty, drugi zaś odpowiadałby zacho-
wanemu do dzisiaj renesansowemu, z datą 1601, z wyobrażeniem Ukrzy-
żowanego Chrystusa i westchnieniem do Matki Boskiej: SANCTA MARIA
ORA PRO NOBIS165. Wizytacja z 1664 r. notuje dwa dzwony w dzwonni-

164
Dendrochronologia to nowoczesna metoda badania drewna, pozwalająca – w oparciu o anali-
zę słojów – określić z dokładnością do jednego roku czas ścięcia drzewa. Dla kościoła w Gra-
biu badań takich nie prowadzono.
165
Karta ewidencyjna z fotografią, opr. M. D ub iń sk a- Jach imcz ak , 1971, archiwum Woje-
wódzkiego konserwatora Zabytków w Krakowie (cyt. dalej AKWZ).
PARAFIA, JEJ KOŚCIÓŁ I DUSZPASTERZE 81

cy i niewielką sygnaturkę w wieżyczce na kalenicy kościoła. Spośród goty-


ckich elementów wyposażenia do dzisiaj przetrwała kamienna chrzcielni-
ca z drugiej połowy XV stulecia, o kielichowej formie, z bogatą dekoracją
plastyczną czaszy, złożoną z powtarzających się motywów trójliści i heral-
dycznych lilijek166. Obie siedemnastowieczne wizytacje biskupie wymie-
niają trzy ołtarze: główny poświęcony Matce Boskiej i dwa boczne, z któ-
rych jeden nosił wezwanie św. Anny; wydaje się, że jeszcze wówczas były
to gotyckie tryptyki. Wizytacja z 1664 r. mówi o polichromii we wnętrzu
kościoła.
Przeniesienie kościoła w obecne miejsce, dokonane – jak wspomniano
– w latach czterdziestych XVIII w. – oznaczało właściwie wzniesienie no-
wej budowli, z wykorzystaniem pewnych elementów pochodzących ze sta-
rej. Elementy te – m.in. północna ściana prezbiterium z portalem do zakry-
stii – nie mogły być jednak zbyt liczne, skoro w 1742 r. stały oba kościoły:
stary, w którym sprawowano służbę bożą i nowy, jeszcze nie wykończony.
O ile cytowana wizytacja z 1742 r. przypisuje proboszczowi Cichońskie-
mu całą budowę kościoła, to kolejna, z roku 1747, mówi, że wybudował on
kościół „w większej części” (in maiori parte). W wyniku owych prac zacho-
wano tradycyjne, gotyckie cechy, „modernizując” jednak całość w duchu ar-
chitektury barokowej. Doskonałym przykładem dokonanej wówczas trans-
formacji jest ów gotycki portal, którego ostrołukowy wykrój zmieniono na
prostokątny (pozostawiając jedynie profilowania ościeży i szczytu ostro-
łukowej arkady), ujęty barokową, iluzjonistyczną polichromią, naśladującą
bogate, architektoniczne formy barokowego portalu w formie profilowa-
nej ramy, zwieńczonej kartuszem (il. 17). Na nowo, od podstaw, wzniesio-
na została m.in. zakrystia, bowiem w wizytacji z 1742 r. rozróżniano dwie
zakrystie: przy starym kościele (penes antiquuam ecclesiam) i nową. Więk-
szość elementów wyposażenia kościelnego wnętrza wiąże się z jego prze-
niesieniem i odbudową w nowym miejscu. Należy tu zaliczyć wzmocnienie
ścian pionowymi belkami, kształtowanymi – zgodnie z konwencjami no-
wożytnej architektury – w typie lizen wspierających poniżej stropu element
poziomy, nawiązujący do belkowania.

166
Chrzcielnica ta należy do znacznej grupy, datowanej na wiek XV i początek następnego stule-
cia, reprezentowanej przez podobne dzieła z Łapanowa, Starego Sącza (w kościele klarysek),
Siemiechowa, Wojakowej, Łososiny Górnej, Justu, Domosławic, Siedlca, Gwoźdźca, Poręby
Radlnej, Korzennej, Krużlowej Wyżnej, Wilczysk, Olszyn, Czchowa, Krościenka, Trzciany.
Zob. T. Chrzan o wski, M. Ko rn ecki, dz. cyt., s. 104–105.
82 BRZEGI I GRABIE: MAŁE OJCZYZNY

Poza pochodzącą ze starego kościoła gotycką chrzcielnicą (il. 16) – za-


pewne cały wystrój wnętrza powstał bezpośrednio po przeniesieniu kościoła
w jego obecne miejsce, a więc w latach czterdziestych XVIII w., staraniem
obu kolejnych proboszczów Cichońskiego i Krząnowskiego. Dokładne okre-
ślenie pierwotnych, późnobarokowych form niektórych elementów wyposa-
żenia napotyka na znaczne trudności, kościół był bowiem poważnie uszko-
dzony w dobie I wojny światowej (zob. niżej). Na pochodzącej z tego cza-
su fotografii można zauważyć zdewastowane wnętrze: w prezbiterium stoi
wprawdzie wielki ołtarz, zaś w korpusie barokowe ławki, brak jednak – jak
się wydaje – ołtarzy bocznych167. Wizytacja z 1742 r. wymienia trzy ołta-
rze, według wizytacji z roku 1747 było ich już pięć, częściowo złoconych
a częściowo malowanych: główny poświęcony Matce Boskiej oraz bocz-
ne: św. Józefa, św. Jana Kantego, św. Anny i Najśw. Salwatora. W skład ów-
czesnego wyposażenia – o właściwym dla późnego baroku, jednolitym pro-
gramie teologicznym i artystycznym – wchodzi też ambona (zachowana po
wtórnych przekształceniach), chór muzyczny o załamujących się, uskoko-
wych, wklęsłych i wypukłych liniach, wsparty na ośmiobocznych kolumnach
o rzeźbionych kapitelach (il. 14) oraz ekspresyjna rzeźba Ukrzyżowanego
Chrystusa umieszczona na belce tęczowej (il. 18).
Ideową i kompozycyjną dominantą wnętrza (il. 13) jest ołtarz głów-
ny (il. 5) z cudownym wizerunkiem Matki Boskiej Grabskiej, rezygnujący –
zgodnie z późnobarokową konwencją – ze struktury architektonicznej, ogra-
niczony do paludamentu w tle cudownego obrazu, flankowany przez bram-
ki z rzeźbami aniołów oraz rzeźby świętych Janów – Nepomucena i Kantego
– umieszczone na relikwiarzach-cokołach. Dobór tych właśnie świętych – ja-
ko adorantów otoczonego kultem obrazu – jest znamienny. Św. Jan Nepo-
mucen to wszak obrońca przed powodzią, którego figury w XVII i XVIII
wieku umieszczano w tysiącach kapliczek, stojących nad wodą. W Grabiu –
tak narażonym na powodzie – zajął miejsce bardziej eksponowane: w ołtarzu
głównym kościoła zdaje się prosić Maryję o bezpieczeństwo dla parafian. To-
warzyszący mu św. Jan Kanty – profesor Akademii Krakowskiej – to patron
uczonych. Skąd zatem wziął się we wioskowym kościółku? Odpowiedzią na
to pytanie mogą być osoby bezpośrednich następców pierwszego tutejszego
proboszcza Jakuba Cichońskiego: ks. Antoniego Kaczkowskiego, pracujące-

167
Fotografia (odbitka: AWKZ) ukazuje tylko północna część prezbiterium i północno-wschod-
nią część nawy.
PARAFIA, JEJ KOŚCIÓŁ I DUSZPASTERZE 83

go tu krótko w 1743 r. (bezpośrednio po śmierci poprzednika) i ks. Antonie-


go Krząnowskiego, proboszcza grabskiego w latach 1743–1748. Według cy-
towanego wykazu tutejszego duchowieństwa168 – obaj nosili tytuł doktora fi-
lozofii. A zatem zapewne obaj ukończyli studia teologiczne na krakowskiej
Akademii, której patronem – beatyfikowanym w 1680 r., oczekującym na ka-
nonizację (nastąpiła w 1767 r.) – jest św. Jan Kanty. Na szczególną uwagę za-
sługuje tu zwłaszcza ks. Krząnowski, późniejszy (1774–1775) rektor Uni-
wersytetu Jagiellońskiego, wówczas określony jako orator ecclesiae collegiatae
sanctae Annae (a więc krakowskiego kościoła uniwersyteckiego, w którego
barokowym wystroju tak eksponowane miejsce zajęło mauzoleum św. Jana
Kantego), zaś w wizytacji z 1747 r. jako profesor teologii i kanonik uniwer-
syteckiej kolegiaty św. Floriana na Kleparzu. O ile zatem św. Jan Nepomucen
miał dać parafianom bezpieczeństwo, św. Jan Kanty miał ich oświecać – nie-
wątpliwie poprzez grabskich plebanów.
Na uwagę zasługuje wizerunek Matki Boskiej Grabskiej. Reprezentu-
je on typ ikonograficzny Matki Boskiej Śnieżnej, wywodzący się ze średnio-
wiecznej ikony, czczonej w rzymskiej bazylice Santa Maria Maggiore jako
Salus Populi Romani. Szczególny kult tego wizerunku szerzył się w katoli-
ckich krajach Europy od bitwy morskiej pod Lepanto (w Grecji, koło za-
toki Korynckiej) w 1571 r., w której flota Świętej Ligi (Hiszpanii, Wenecji,
Genui, Państwa Kościelnego) – z wizerunkami owej ikony na sztandarach –
pokonała pięciokrotnie liczniejszą flotę turecką, hamując podboje imperium
osmańskiego. W rezultacie powstawały liczne kopie cudownego wizerunku.
W polskiej sztuce sakralnej typ wizerunku Matki Boskiej Śnieżnej domino-
wał wśród przedstawień maryjnych od przełomu XVI/XVII w. po połowę
XVII stulecia, kiedy to obrona Jasnej Góry w dobie „potopu” szwedzkie-
go (1656) spopularyzowała wizerunek Jasnogórski. Zapewne w tym właś-
nie okresie – w pierwszej połowie lub w połowie XVII w. – powstał obraz
z Grabia. Z jego przeniesieniem do nowego kościoła w latach czterdziestych
XVIII w. związane było nie tylko umieszczenie w nowym głównym ołtarzu,
lecz i ozdobienie tak charakterystycznymi dla polskiej religijności doby ba-
roku srebrnymi sukienkami i koronami. Jak stwierdza wizytacja biskupia, by-
ła to fundacja ks. Krząnowskiego z 1747 r.169

168
Elenchus, poz. III, IV.
169
Constitit autem ex [...] testimonio parochianorum – zapisał wizytator – ecclesiae istius Imagi-
nem BMV in Maioris Atlari locatum est per modernum rectorem ecclesiae [...] totaliter laminam
argenteam eleganter elaboratam, tectam ed adornatam. W dołączonym do wizytacji inwentarzu
84 BRZEGI I GRABIE: MAŁE OJCZYZNY

Spośród czterech ołtarzy bocznych istniejących w 1747 r. zachowały się


tylko dwa, zapewne skomponowane na nowo po zniszczeniach z doby I woj-
ny światowej, zgodnie z estetyką baroku ukształtowane identyczne, flan-
kujące symetrycznie belkę tęczową (il. 13). Ich architektoniczne struktury
(il. 15) tworzą kolumny wpierające powyginane belkowania i porozrywane
przyczółki. Kręcone trzony kolumn zdają się być – wraz z wezwaniem jedne-
go z niezachowanych ołtarzy: św. Jana Kantego – nawiązaniem do wystroju
krakowskiego kościoła św. Anny, a zarazem do jerozolimskiej świątyni Salo-
mona, w której wedle żywej od wczesnego średniowiecza tradycji miały znaj-
dować się kręcone kolumny170.
Dopiero po wzniesieniu kościoła w obecnym miejscu odnotowano obec-
ność chóru muzycznego (niewątpliwie identycznego z zachowanym; (il. 14)
i instrumentu w postaci sześciogłosowego pozytywu171.
Zapewne wkrótce po wzniesieniu nowego kościoła wykonana zosta-
ła późnobarokowa polichromia wnętrza. Jak wynikałoby z tekstu wizyta-
cji z 1747 r. – nie była jeszcze wówczas skończona, pokrywając tylko strop
prezbiterium172. Jej istnienie w całym wnętrzu kościelnym potwierdził ks. To-
masz Migdał, pisząc w roku 1844: był rok na tęczy namalowany 1754, a za-
tem się pokazuje, że od pierwszego jego odmalowania do teraźniejszego upłynęło
90 lat. Ten przeciąg czasu, jako też późniejsze reparacje, ściąganie ścian klamra-
mi, a może też i brak dobrego przykrycia, było przyczyną, że to malowanie do-
syć ordynaryjne popsuło się, kawałki płótna, którymi szpary klejone były, wszę-
dzie wisiały od powały i ze ścian173. Data 1754 odpowiadałaby przekazowi za-
wartemu w dokumencie z 1796 r., w którym malowanie kościoła przypisano
ks. Rempalskiemu, tutejszemu proboszczowi w latach 1748–1759174. Nową
polichromię – zapewne nawiązującą w swej ogólnej dyspozycji do pozosta-
łości starszej – wykonali w roku 1907 staraniem proboszcza ks. Jana Raźne-

sreber kościelnych zapisano: Sukienka srebrna wszystka na obrazie Matki Boskiej, z berłem
srebrnym i koronami dwiema srebrnymi wyzłacanymi, sprawiona Anno Domini 1747 mense
augusto valoris talerorum sexcentorum; AKM sygn. A.V. 67, s. 28.
170
Zob. S. Ko b ielu s, Idea Niebiańskiej Jerozolimy w dekoracji monumentalnej kościoła Św. An-
ny w Krakowie, „Rocznik Krakowski” 53, 1987.
171
Zob. tekst wizytacji z 1742 r.: Chorus ligneus, in quo extat instrumentum musicum alias pozy-
tyw 6 vocum; AKM sygn. A.V. 23, s. 1417; podobne dane zawiera wizytacja z 1747 r., A.V. Cap.
67, s. 26.
172
Huius eccleaiae tabulatum in minori choro depictum, in maiori vero necdum depictum; AKM
sygn. A.V. 67, s. 25.
173
Liber Memorabilium, s. 17.
174
AKM sygn., APA 54.
PARAFIA, JEJ KOŚCIÓŁ I DUSZPASTERZE 85

go niejaki Talaga z Krakowa i Michał Tarczałowicz z Bochni175. O związku


z dawną polichromią późnobarokową mówią m.in. utrzymane w konwen-
cjach stropów plafonowych dekoracje na stropach prezbiterium i korpu-
su, iluzjonistyczne, portalowe obramienia otworów drzwiowych – nie tylko
wspomnianego wejścia do zakrystii (il. 17), lecz i północnego wejścia do kor-
pusu – oraz elementy ornamentalne (np. motywy kampanul na lizenach roz-
członkowujących wnętrze). Na stropie sufitu, w centralnym plafonie, ukaza-
no niebo z gwiazdami (nie mogąc odczytać starszej kompozycji o temacie za-
pewne maryjnym?), natomiast w medalionach narożnych symbole czterech
Ewangelistów, zapewne w ślad za kompozycja barokową. Centralnym przed-
stawieniem na stropie korpusu jest Koronacja Matki Boskiej; towarzyszą jej
– w narożnych medalionach – dwukrotnie powtórzone herby Polski i Litwy,
których pochodzenie, wiążąc się z marzeniami o odbudowie przedrozbioro-
wej Rzeczpospolitej, zapewne nie jest starsze, niż rok 1907. Zainteresowa-
ny dziejami kościoła ks. Raźny polecił umieszczenie pod chórem, po stro-
nie północnej, inskrypcji o źródłowym charakterze, dotyczącej fundacji koś-
cioła w 1386 r., jego ówczesnego uposażenia, przeniesienia w obecne miejsce
w 1742 i konsekracji w 1749 r. Tekst ten przytoczony został – z niewielkimi
zmianami – za adnotacją otwierającą kronikę parafialną, umieszczoną tamże
przez ks. Tomasza Migdała w 1841 r. jako kopia z napisu nad drzwiami Za-
krystyi w kościele będącego176; zakończenie odnosi się do aktualnej restaura-
cji z 1907 r. W nawiązaniu do tegoż napisu na przeciwległej ścianie w 1960 r.
umieszczono tekst mówiący o fundacji nowych organów.
Kronika parafialna odnotowała remonty i przekształcenia kościoła. In-
tensywne prace prowadzono w latach 1835–1836. Jak po kilku latach zano-
tował ks. Tomasz Migdał, w tym to także czasie reperowany jest Kościół, to
jest: podciągano przyciesi nowe i wiązano ściany dębowemi klamrami zewnątrz
i wewnątrz, toż samo wymurowane zostały trzy mensy przy ołtarzu wielkim,
S. Józefa i Przemienienia Pańskiego. Prace prowadzone były niezbyt facho-
wo: przy tym reperowaniu Kościoła, gdy cieśle dźwigając ścianę około wielkiego

175
Tamże, s. 123–124: Cały kościół z gruntu malowany farbami olejnymi, na suficie obrazy, w prez-
biterium „N.P. Marii Wniebowzięcie” a w nawie głównej „N.P. Marii Ukoronowanie” według
obrazu Velasqueza; obrazy te, jako również główki aniołków na kapitelach malował p. Talaga
z Krakowa. Ołtarze wszystkie wyczyszczone, a gdzie było złoto wytarte, dano nowe; ambona wy-
złocona gustownie, a również i korona na chrzcielnicy, ławki nowe, sprzęty wszystkie fladrowane
[...]. Część dekoracyjną całego kościoła prowadził p. Michał Tarczałowicz z Bochni [...]. Koszta
całej restauracji pokrywałem drogą dobrowolnych składek ludu [...]
176
Liber Memorabilium, s. 1, 2.
86 BRZEGI I GRABIE: MAŁE OJCZYZNY

ołtarza, a nierozważnie odcięli przymocowany do niej wielki ołtarz, upadł


cały na kamienie kościoła i potłukł się w kawałki, który potem sam majster
poskładawszy kawałki, pokleił i znowu postawił177. Kolejne prace zrealizowa-
ne zostały staraniem ks. Migdała w roku 1844. Objęły one wnętrze kościoła:
odmalowanie ścian (zapewne z częściowym powtórzeniem dekoracji malar-
skiej z ok. 1754 r.) oraz wyposażenia178. W 1865 r. podmurowano dzwonnicę
kościelną179. W 1883 r. restaurowano ołtarz wielki180, w 1896 r. sprawiono dwa
nowe dzwony (odlała je znana firma Karola Schwabego z Białej) w miejsce
starszych, pękniętych181.
Spory zakres prac remontowych zrealizował w 1907 r. ks. Jan Raź-
ny (por. il. 19); istotnym elementem rozczłonkowania wnętrza stały się

177
Tamże, s. 5–6.
178
Prace te tak charakteryzował ks. Migdał: Organy zastałem bardzo zdezelowane [...]. Najprzód
więc wezwano do reparacyj organ [...] Józefa Baranowskiego mieszkającego na ten czas w Kosoci-
cach i wyrestaurował je [...] ze trzech miechów zrobiwszy jeden podwójny [...]. Zmówiłem [...] po-
złotnika, który złocił wielki ołtarz w Podgórzu, w Kosocicach, Jana Kantego Juchackiego z Krako-
wa, ten podjął się wykonać z innymi malarzami następujące roboty: cały wielki ołtarz odmalować
na biały, piękny kolor [...], a ozdoby wszystkie laserować na złoty kolor; ramę u obrazu Matki Bo-
skiej pozłocić i na Cyborium słupki, świętych Apostołów i inne ozdoby pozłocić prawdziwym zło-
tem; całe prezbiterium gruntownie odmalować, a w tym ambonę, chrzcielnicę, ławki, świętych obok
stojących, tęczę, słowem wszystkie sprzęty, które są w prezbiterium [...]. Podczas tej roboty zachęca-
no parafian, żeby się też złożyli na jakieś reparacje [...]. Wkrótce otrzymałem 11 ryńskich [...] na od-
nowienie obrazu Matki Boskiej w Wielkim Ołtarzu, więc ten sam pozłotnik podsrebrzył i pozłocił
go, odmalował dno na szafirowy kolor (pierwej było niebieskie), wyrobił kraty na nim posrebrzane,
także też i gwiazdki na nowo oprawione i pozłocone. Wkrótce też przybyło ze składek parafian jesz-
cze 28 ryńskich [...], a gdy przedstawiłem całą rzecz kolatorowi kościoła, aby odnowić można by-
ło cały kościół póki rusztowanie jest w nim, dodał nadto 100 złotych [...] i tym sposobem i dołoże-
niem się moim doszło do skutku odnowienie kościoła, dwóch ołtarzów pobocznych, odmalowanie
i pobicie deskami chóru, reparacja i odmalowanie konfesjonałów, wprawienie niektórych deszczek
w powałę, obijanie kawałkami płótna szpar w powale i po ścianach i dla lepszej trwałości przybija-
nie takowych małymi ćwieczkami. Później jeszcze składać się zaczęli parafianie, a osobliwie do Bra-
ctwa Przemienienia Pańskiego należący, na odnowienie tegoż ołtarza, lecz gdy już nie było na tyle
funduszu, zima zresztą zapadła [...], nie ze wszystkim odnowiony został ołtarz Przemienienia Pań-
skiego lecz do lepszych czasów odnowienie jego odłożono. Tym sposobem uskuteczniono odnowie-
nie prawie całego kościoła i byłby dosyć [...] ochędożony, gdyby pilnie pamiętano o jego pokryciu,
bo chociaż strona południowa, dzwonnica i obydwie kruchty [...] w roku 1843 pokryte zostały, jed-
nakowoż strona północna potrzebuje także pobicia, co też juz umówiłem z kollatorem i dominiami
[...]. Zob. Liber Memorabilium, s. 15–16, 18–19.
179
Liber Memorabilium, s. 90: dzwonnicę podniesiono 12 cali n ad ziemię, dano mur z kamienia
mający 24 cale szerokości a 36 cali głębokości, tj. 24 cali w ziemi.
180
Liber Memorabilium, s. 110; co do gustu w dobraniu kolorów, to proszę PT Następców moich
o łaskawe względy, gdyż nie mogłem w tym ustroniu uprosić żadnego znawcy, by zjechał tu i do-
radził, swym własnym pomysłem uczynić to byłem zmuszonym – usprawiedliwiał się wówczas
ks. Konopczyński.
181
Liber Memorabilium, s. 114–115.
PARAFIA, JEJ KOŚCIÓŁ I DUSZPASTERZE 87

oszalowane słupy, kształtowane na podobieństwo pilastrów182, zapewne


w nawiązaniu do starszej, barokowej artykulacji. Kościół, starannie re-
montowany przez ks. Raźnego, został poważnie uszkodzony w wyniku
działań wojennych jesienią 1914 r. Jak zapisał ten zasłużony kapłan: dach
dzwonnicy, dach kościoła, organy we wrześniu [...] przez p. Tomasza Fal-
la183 świeżo wyczyszczone, nastrojone i chór, ołtarz św. Antoniego, ambo-
na piękna barokowa, ściana północna kościoła, chorągwie, sztandary, lampa
gotycka, świecznik wiszący, to wszystko zostało zniszczone i wszystkie szy-
by okienne powybijane. Na domiar wszystkiego nieszczęścia wyłamali Wę-
grzy drzwi do kościoła i zrabowali stary, woskowy paschał i wszystkie świe-
ce w kościele. Aby uchronić kościół przed deszczem, śniegiem i przeciągami,
pokryłem prowizorycznie otwory dachu papą, a do okien wprawiłem szy-
by [...]. Wydatki pokrywane były w 1915 r. z funduszu przeznaczonego
na budowę nowej, murowanej plebanii. Z pomocą przyszły władze kon-
serwatorskie; kościół – jak i inne małopolskie kościoły drewniane – był
wszak dobrze znany krakowskim historykom sztuki i konserwatorom za-
bytków184. W roku 1916 – zapisał ks. Raźny – za pośrednictwem c. k. Towa-
rzystwa Zabytków Sztuki185 postarałem się o subwencję na restaurację koś-
cioła w kwocie 3.100 koron, za co pokryłem większą połowę dachu kościoła
nowym gontem, ścianę północną kościoła przy byłym ołtarzu św. Antonie-
go dałem nową, wiązanie na strychu naprawiłem, otwory w innych ścianach
zaprawiłem nowymi płazami, w miejsce zgruchotanej w stronie południo-
wej i zachodniej pociskami artyleryjskimi przyciesi dałem betonową pod-
walinę. W następnym roku remont w zasadzie dobiegł końca: naprawia-
łem zniszczony chór muzyczny w kościele, oszalowałem dzwonnice nowymi
deskami i cały dach tejże pokryty nowym gontem. Kościół niestety utracił
182
Tamże, s. 123–125: Widok wnętrza kościoła w Grabiu przedstawiał wielkie ubóstwo i stan god-
ny politowania. Na suficie i ścianach wisiały strzępy płótna, przyciesi zgnite, w posadzce doły,
na których można było nogę złamać. Z tego powodu przystąpiłem w tymże roku do gruntownej
restauracji kościoła i zakrystii. Przyciesi dałem nowe, dębowe w miejscu, gdzie stare zgniły, pod
przyciesi dałem podmurówkę wzmocnioną betonem, posadzka dana nowa cementowa, a starą
lepszą wyłożyłem [...] zakrystię [...]. Aby uchronić ściany i sygnaturkę przed ujemnym wpływem
deszczu, kazałem ściany zewnątrz i sygnaturkę wymalować również farbami olejnymi [...]. Aby
utrzymujące ściany kościoła w pionowej pozycji, kazałem wyszalować w formie graniastosłupo-
wych pilastrów, a u góry ozdobiono je kapitelami.
183
Znany organmistrz ze Szczyrzyca.
184
Świadczy o tym m.in. publikacja: F. Ko p era, L. Lep sz y, Kościoły drewniane Galicji Za-
chodniej, Kraków 1916.
185
Chodzi zapewne o powołane w Krakowie w roku 1888 Grono Konserwatorów Galicji Za-
chodniej.
88 BRZEGI I GRABIE: MAŁE OJCZYZNY

niedawno sprawione dzwony, zabrane na cele wojenne; najstarszy, z datą


1601, zachowano jako zabytkowy186. W roku 1924, jako rekompensatę od
rządu polskiego w Warszawie, pozyskano dwa inne dzwony, zarekwirowa-
ne w dobie Wielkiej Wojny o setki kilometrów od Grabia. Jak zapisał ks.
Raźny: w miejsce zabranych przez zaborczy rząd austriacki w r. 1917 dwóch
dzwonów sprowadzono z Warszawy 2 dzwony. Jeden z nich, z 1868 r., po-
chodził z cerkwi Świętego Ducha w Rochaczy na terenie Serbii, drugi od-
lany został w 1824 r. w Brodach przez ludwisarza Antona Stanke187. Czy
macierzyste dla owych dzwonów świątynie też uzyskały podobne rekom-
pensaty? Nowymi dzwonami parafianie nie cieszyli się długo: w 1941 r.
dwa dzwony zrabowali hitlerowcy188.
Lata powojenne – zwłaszcza doba stalinowskiego terroru – nie sprzyja-
ły remontowaniu kościołów. Poważny remont przeprowadzono dopiero po
przełomie październikowym 1956 r., w latach 1957–1960, staraniem probosz-
cza ks. Tadeusza Rogowskiego, przerażonego zrazu zaniedbaniem świątyni
i jej wyposażenia: w kościele zastałem straszne zaniedbanie. Ubóstwo ksiąg li-
turgicznych, poszarpane w strzępach ornaty [...], wyszarzałe chorągwie i sztan-
dary [...], zabrudzony główny ołtarz, niezabezpieczone tabernakulum, wytarte
dywany, załamujący się dach nad zakrystią, ogólne ubóstwo naczyń i sprzętów
kościelnych [...]. Już w listopadzie 1956 r. podjęto sprawę elektryfikacji koś-
cioła. Od lata następnego roku prace prowadzili cieśle sprowadzeni z gor-
czańskich wsi, Niedźwiedzia (skąd też sprowadzono gonty) i Podobina pod
kierunkiem majstra Stanisława Głowy: naprawiona została zakrystia i północ-
na strona dachu została pokryta gontami [...], wykonano nową wieżyczkę na
sygnaturkę, do której dostarczył nam po bardzo niskiej cenie blachy pomiedzio-
wanej pan Eugeniusz Jeleń z Grabia [...]. W 1959 r. – nadal w oparciu o maj-
strów sprowadzanych z Niedźwiedzia – wykonano nowe, kamienne podmu-
rowanie kościoła, zaś jego ściany zewnętrzne oszalowano; jednocześnie zo-
stał cały kościół zewnętrznie pomalowany na kolor orzechowy [...]. Malowanie
przeprowadził Pan Jan Kalisz z Brzegów [...]. Odnowiono też wówczas deko-
rację malarską wnętrza (z której pozostały już słabe ślady189) oraz złocenia oł-
tarzy. W 1960 r. sprawiono nowe organy muzyczne (wykonawcą była firma

186
Liber Memorabilium, s. 128–129.
187
Tamże, s. 131.
188
Tamże, s. 134.
189
Specjalistyczna konserwacja przeprowadzona została dopiero w roku 1997 przez Dorotę Wą-
chalską; Liber Memorabilium, s. 152.
PARAFIA, JEJ KOŚCIÓŁ I DUSZPASTERZE 89

Biernackiego z Krakowa190). 20 listopada 1961 r. poświęcenia wyremontowa-


nego kościoła dokonał biskup Julian Groblicki191. Kolejne prace przeprowa-
dzono staraniem ks. Józefa Masłowskiego, proboszcza tutejszej parafii w la-
tach 1979–1986: wymieniono oszalowanie, zaś dobudowa przedsionka po-
większyła przestrzeń dla wiernych192. W latach 1986–1988 przeprowadzona
została specjalistyczna konserwacja wielkiego ołtarza. Objęła ona m.in. zło-
cenie złotem płatkowym, które – jak zaświadcza kronika parafialna – przy-
wiózł nam z Wiednia ks. Andrzej Michałek, pochodzący z Grabia, a mieszkający
w Rzymie193. W roku 1998 podobnym pracom poddano ołtarz św. Józefa; pra-
ce wykonały artystki konserwatorki Sabina Szkodlarska i Anna Konarska194.
Wizytacje biskupie z XVII i XVIII w. dają pojęcie o przechowywa-
nych w zakrystii naczyniach i szatach liturgicznych. Niestety, z tego sto-
sunkowo bogatego zasobu nic nie przetrwało; skarbiec – jak wszystkie ga-
licyjskie skarbce kościelne – spustoszyły austriackie kontrybucje z przeło-
mu XVIII/XIX w.
Wizytacja z 1629 r. wymieniła dwa srebrne kielichy mszalne (z których
jeden był w całości wyzłocony), srebrny krzyż i srebrną monstrancję195. Jak
wynikałoby z opisu z 1747 r. monstrancja ta musiała by wykonana wkrótce
przed 1629 r., prezentowała bowiem już typ barokowy, „promienisty”196. In-
wentarz, dołączony do wizytacji z 1664 r., oprócz tych samych przedmio-
tów wymienia też nową puszkę na Najświętszy Sakrament, srebrną i zło-
coną, ufundowaną przez Wojciecha Korycińskiego, ówczesnego prepozyta
miechowskiego zakonu Grobu Bożego197 (a zarazem krewnego ówczesne-
go właściciela wsi198), trzeci kielich srebrny oraz mosiężną monstrancję199.

190
Fundacji organów dotyczy napis umieszczony w 1960 r. w kościele pod chórem muzycznym,
na ścianie południowej. Remont instrumentu przeprowadził w r. 1991 organmistrz Stanisław
Smoleń; Liber Memorabilium, s. 149.
191
Liber Memorabilium, s. 136–140 oraz odpis dokumentu włożonego do gałki wieżyczki na
sygnaturkę w 1957 r.
192
Liber Memorabilium, s. 146, 147.
193
Tamże, s. 147, 148.
194
Tamże, s. 154.
195
AKM sygn. A.V. 42, k. 21.
196
Monstrancja pstro złocista. promienie w niej wyzłocone; AKM sygn. A. V. Cap. 67, s. 28.
197
Jako prepozyt bożogrobców z Miechowa Wojciech Koryciński ufundował pastorał (z przed-
stawieniem swego patrona w krzywiźnie), zachowany do dziś w miechowskim skarbcu;
M. Kor ne cki, B . Krasn owolski, Dwa insygnia pontyfikalne w dawnym skarbcu Bożo-
grobców w Miechowie, „Biuletyn Historii Sztuki” XXXIV, 1972, nr 3–4.
198
Właścicielem Grabia w 1629 r. był Krzysztof Koryciński; Rejestr poborowy... 1629, s. 87.
199
AKM sygn. A.V. Cap. 47, s. 146.
90 BRZEGI I GRABIE: MAŁE OJCZYZNY

Inwentarz spisany w 1742 r. potwierdza powyższy stan skarbca, wymienia-


jąc ponadto liczne wota i dary zdobiące ołtarze. Oprócz sukienek i koron wi-
zerunku maryjnego w ołtarzu głównym wymieniono tu m.in. wotów srebr-
nych 6 [...], medalików 2, oczy srebrne 1200, krzyżyków srebrnych 14, korali nici
12 [...] korali wielkich nici 4, koralików mniejszych nici 7, pereł różnych ni-
ci 9 [...], guzików srebrnych [...] 21. Podobnie udekorowane były wizerun-
ki w innych ołtarzach. Przy obrazie św. Anny wymieniono wówczas koron
srebrnych [...] 3; wisiała tu też nóżka srebrna duża201. Dwie korony – na gło-
wach św. Jozefa i Dzieciątka – zdobiły obraz św. Józefa. Srebrne wotum zdo-
biło też wspomnianą rzeźbę Ukrzyżowanego w arkadzie tęczowej. Odnoto-
wano tez liczne lichtarze stojące na ołtarzach (cynowych 6, mosiężnych 2 [...],
małych nowych 4, malowanych drewnianych 10), cztery lampy blaszane, trzy
miedziane kociołki202. Dane te powtarza inwentarz z roku 1747, zaznaczając,
że wspomniane ozdoby na święte obrazy w postaci wotów, krzyżyków, gu-
zików, korali i sprawionych przez ks. Cichońskiego pereł, zostały sprzeda-
ne203, zapewne w związku z wydatkami na dokończenie budowy i wyposaże-
nie kościoła.
Stan szat liturgicznych według wizytacji z 1629 r. przedstawiał się skrom-
nie: wymieniono sześć ornatów oraz dwie kapy, z których jedna wykonana
była ex materia uboga nędza – jak po polsku nazwał ją wizytator, nie znajdu-
jąc widocznie w łacinie odpowiednich słów dla określenia jej zgrzebnego wy-
glądu204. Niewiele lepiej przedstawiał się ten zasób w 1664 r., gdy – oprócz
czterech obrusów na ołtarze oraz rańtuszka na Najświętszej Pannie pod kru-
cyfiksem – opisano cztery ornaty białe (w tym jeden materiey staroświeckiey,
a więc zapewne gotycki), czerwony złotogłowiowy, dwa zielone i adamaszko-
wy brązowy 205. Na szczególną uwagę zasługuje ów ornat czerwony, opisa-
ny w 1747 r. jako staroświecki, wybijany w kwiaty złote i aksamitne 206, zapew-
ne identyczny z zachowanym do niedawna, wykonanym z włoskich, aksa-
mitnych tkanin ze złocistymi motywami dekoracyjnymi (stylizowane owoce
granatu), pochodzących z przełomu XV/XVI w. i wówczas masowo sprowa-

200
Wota tego rodzaju sprawiano w podzięce za odzyskany wzrok.
201
Wotum związane z odzyskaniem władzy w nogach.
202
AKM sygn. AV 23, s. 1419–1420.
203
Tamże sygn. A.V. Cap. 67, s. 28.
204
Tamże sygn. A.V. 42, k. 21.
205
Tamże sygn. A.V. Cap. 47, s. 146–147.
206
Tamże sygn. A.V. 67, s. 29.
PARAFIA, JEJ KOŚCIÓŁ I DUSZPASTERZE 91

dzanych do Polski, głównie z Florencji i Wenecji207. W ornacie tym widzieć


należy zapewne dar patronów kościoła – Gryfitów z Branic (Branickich). Bo-
gactwo różnorodnych szat liturgicznych odnotował inwentarz z 1742 r., wy-
mieniając siedem ornatów białych, cztery czerwone, dwa zielone, dwa fiole-
towe i cztery czarne oraz cztery kapy. Jednocześnie wspomniano 11 antepe-
diów w różnych kolorach liturgicznych (zdobiły one frontową cześć ołtarza,
poniżej mensy), adamaszkowy baldachim procesyjny i dziewięć procesyjnych
chorągwi208. Liczba szat wzrosła nieco w ciągu kolejnych pięciu lat. Z opisów,
zamieszczonych w inwentarzu z 1747 r., wynika, że większość ornatów wy-
konana była z wzorzystych, barokowych tkanin jedwabnych (w tym kitajko-
wych209) lub wełnianych (gryzetowych, bombowych210). Zapewne z pierwszej
połowy lub połowy XVII stulecia pochodził czerwony ornat z złotymi kwia-
tami, z galonami szychowymi. Ciekawym elementem wyposażenia były czte-
ry opony (zasłony) zakładane na krzyże w ostatnich dwóch tygodniach wiel-
kiego postu211.
Przy kościele rozwijała się drewniana zabudowa plebańska. Wizytacja
z 1629 r. odnotowała wystawienie plebanii przez ówczesnego proboszcza
oraz brak domu dla „rektora” szkoły parafialnej212. W protokole wizytacji
z 1664 r. zaznaczono, że zarówno dom plebański, jak inne towarzyszące mu
budynki, wymagają reparacji213. Dokładniejszy opis zabudowy znajdujemy
w inwentarzu z roku 1742. Plebanii towarzyszyła zabudowa gospodarcza ze
spichlerzem i stajnią. Osobne domy mieli wikary (wówczas był nim Krzysz-
tof Czępowic) i organista (Rafał Lassocki). Obok wszystkich trzech domów
znajdowały się sady214. W roku 1745 nową plebanię zbudował ks. Krząnow-
ski. Jak wynika z opisu w późniejszej o dwa lata wizytacji, swą formą i pro-
gramem przypominała ona szlachecki dworek. Została zbudowana z drewna

207
T. C hr z a nowski, M. Ko rn ecki, dz. cyt., s. 189 i il. 108; karta ewidencyjna z fotografią,
opr. M. Du b iń ska-Jachim czak, 1971, AWKZ – informuje, że to cenne dzieło sztuki po-
między rokiem 1977 a 1986 zaginęło.
208
AKM sygn. A.V. 23, s. 1420.
209
Kitajka – o nazwie wskazującej na orientalną genezę (Kitaj – Chiny) – to jedwabna tkani-
na z płóciennym splotem, pochodzenia przeważnie tureckiego lub włoskiego; zob. Słow-
nik terminologiczny sztuk pięknych, red. K. Ku balsk a- Sulk iew icz , M . Bielsk a- Łach ,
A . Ma nt e u ffel-Szaro ta, Warszawa 2005, s. 184.
210
Zob. tamże, s. 48, 143.
211
AKM, sygn. A.V. 67, s. 29.
212
Tamże, sygn. A.V. 42, k. 21.
213
Tamże, sygn. A.V. Cap. 47, s. 90.
214
Tamże, sygn. A.V. 23, s. 1419.
92 BRZEGI I GRABIE: MAŁE OJCZYZNY

sosnowego, naprzeciwko drzwi wielkich kościelnych, w sadzie niedawno za-


plantowanym. Ściany zewnętrzne były gliną na klinkach z pruska oblepione,
wapnem wytrynkowane i wybielone. Parterowa, z piwniczką, nakryta była wy-
sokim dachem, pobitym gontami. Fasadę akcentował nieodzowny w tego ro-
dzaju budowlach ganek z kolumnami (na słupach sosnowych) wspierający-
mi rodzaj półpiętrza, zwanego altanką. Symetrycznie rozplanowane wnętrze
miało dyspozycję dwutraktową, trójosiową. Pośrodku, w trakcie frontowym,
mieściła się obszerna sień, w trakcie tylnym – główny pokój mieszkalny, zwa-
ny rezydencją. Był on wyposażony w kominek z cegły modno murowany i piec
kaflowy. Po bokach rezydencji mieściły się mniejsze pokoje, zwane komnatą
i komnatką małą, z której prowadziło wejście do niewielkiego aneksu, miesz-
czącego locus secretus; w trakcie frontowym odpowiadały im dostępne z sie-
ni pomieszczenia, określone jako druga komnata i spiżarnia. Podłogi i stropy
wykonano z tarcic. W oknach znajdowały się szyby oprawne w ołów i drew-
niane okiennice. Pomieszczenia gospodarcze – kuchnia i piekarnia – pozo-
stały w stojącym nieopodal starym budynku plebańskim; dym z paleniska
kuchennego odprowadzany był przez komin z chrusty i słomy pleciony, gli-
ną polepiony [...], wywiedziony na dach; w piekarni mieścił się piec piekar-
ski. Całość zespołu uzupełniały budynki gospodarcze, skupione pod wspól-
nym dachem: stajnia, chlewiki z chrustu plecione, wozownia nowo wystawio-
na. Oddzielnie stały obora, stodoła, szopy, spichlerz niedawno wystawiony
[...], studnia przez teraźniejszego [...] plebana z gruntu wybrana [...], gontami
nakryta215.
Zabudowania plebańskie zaznaczone na planie katastralnym z 1847 r.
(il. 2) zostały wzniesione w latach 1835–1836 staraniem właściciela dóbr
i głównego kolatora kościoła Michała Badeniego oraz innych okolicznych
właścicieli ziemskich, gdyż – jak zaświadcza kronika parafialna – wszystkie sta-
re budowle zupełnie były spustoszone. Według opisu sporządzonego kilka lat
później przez proboszcza Tomasza Migdała, plebanię wzniesiono z drzewa
po największej części jodłowego sprowadzonego z Gór Wisłą. Mieści ona oprócz
kuchni i spiżarni [...] mieszkania Plebana obejmujące trzy pokoje. Chociaż są
one dosyć obszerne, jasne i wesołe, to całość nie zdaje egzaminu wobec za-
grożenia powodzią, o czym ks. Migdał przekonał się niedługo po przybyciu
do Grabia: ściany są cienkie i podmurowanie całej plebanii niskie, tak, że du-
ża woda w plebanii być może, jak to już doświadczono w roku 1839, gdzie bli-

215
Tamże, sygn. A.V. Cap. 67, s. 33–34.
PARAFIA, JEJ KOŚCIÓŁ I DUSZPASTERZE 93

sko na ćwierć łokcia była woda nad podłogą w stancyach. Ponadto w skład ze- 20. Cmen-
tarz w Grabiu
społu plebańskiego wchodziły: stodoła na dębowych słupach (scharakteryzo- założony około
wana jako dosyć obszerna, a ściany grodzone z chrustu), stajnia z wozownią, 1800 r., wielok-
zbudowana z materiału uzyskanego z rozbiórki starej plebanii oraz wyso- rotnie poszerza-
ny. Zachowało
ko podmurowany (tak, że woda w roku 1839 w nim nie była) szpiklerz z drze- się na nim kilka
wa jodłowego216. Murowaną plebanię wzniesiono w 1918 r., gdy dogasała wo- zabytkowych
nagrobków.
jenna zawierucha i rodziła się niepodległa Rzeczpospolita. Inwestycja ta tak
pochłonęła ks. Raźnego, że o przełomowych, historycznych wydarzeniach
wspomniał w swej kronice jedynie na marginesie budowy: ja i Komitet Koś-
cielny, przewidując bliski koniec Austrii, a więc i upadek monety austriackiej,
chcąc [...] fundusz ratować, rozpoczęliśmy w maju 1918 r. budowę plebanii [...].
Tymczasem z każdym dniem podnosiły się bajecznie w górę ceny roboty i ma-
teriału i furmanek. Materiału nie można było dostać, jeżeli nie dało się zboża
po cenie maksymalnej, bo pieniądz mało wartał. I w ten sposób stanęła pleba-
nia pod dachem217.

216
Liber Memorabilium, s. 4–5.
217
Tamże, s. 130.
94 BRZEGI I GRABIE: MAŁE OJCZYZNY

W wyniku polityki sanitarnej władz austriackich, w Grabiu – jak na te-


renie całej Galicji – około 1800 r. założono cmentarz parafialny (il. 20), li-
kwidując jednocześnie przykościelny. Znalazł się on w znacznym oddale-
niu od ówczesnych siedzib ludzkich na terenie Matni. Zaznaczony na planie
katastralnym z 1848 r., kilkakrotnie był poszerzany, co odnotowała kroni-
ka parafialna218. Zachowały się tutaj nieliczne stare nagrobki kamienne. Do
najstarszych należy dzisiaj cokół nieistniejącego już żeliwnego krzyża – na-
grobek Marii Kozionki, zmarłej w roku 1863. Podobny cokół – to zachowa-
ny fragment nagrobka Stanisława Kozy, zmarłego w roku 1890. Wyróżnia się
okazały, kamienny obelisk na grobie ludowego poety i działacza społecznego
Macieja Szarka (zob. niżej).
Na szersze omówienie zasługuje wielu proboszczów z Grabia. Byli to
wszak – aż do końca XIX wieku, gdy utworzono tu szkołę – jedyni w miej-
scowym środowisku ludzie wykształceni, zaś ich wygłaszane z ambony na-
uki i organizowane misje (pierwsze prowadzone były w r. 1755 przez misjo-
narzy z krakowskiego domu na Stradomiu219) stanowiły dla miejscowej lud-
ności jedyny w zasadzie kontakt z kulturą religijną, a nawet jedyny kontakt
z kulturą w ogóle.
Wiadomości o plebanach tutejszej parafii sprzed zbudowania kościo-
ła w jego obecnym miejscu są wyrywkowe i wielce niepełne. Księga uposa-
żeń beneficjów diecezji krakowskiej z 1529 r. wymieniła Macieja z Koprzy-
wnicy220. Wizytacja biskupia z 1664 r. jako plebana wspomniała Wojciecha
Reyczyńskiego, zaś jako wikarego Wojciecha Swierkowicza221. Około 1734 r.
zmarł proboszcz z Grabia nazwiskiem Bugayski, kanonik krakowskiej kole-
giaty Wszystkich Świętych i proboszcz w Niepołomicach222.
Znacznie dokładniejsze wiadomości mamy o proboszczach związanych
z dzisiejszym kościołem. Ich poczet otwiera – jak wspomniano – Jakub Ci-
choński (por. il. 1), bezpośredni następca ks. Bugayskiego. Urodził się w ro-
ku 1684, wyświęcony został w 1710 r. przez biskupa krakowskiego Kazimie-
rza Łubieńskiego. Parafię w Grabiu objął w roku 1735223. O jego niemałych
kwalifikacjach świadczyłby fakt, że sprawował funkcję spowiednika w po-

218
Tamże, s. 73, 148 (ostatniego poszerzenia dokonano w roku 1988).
219
Tamże, s. 2.
220
F. Sikora, dz. cyt., s. 23,
221
AKM sygn. A.V. Cap. 47, s. 91, 92.
222
Tamże, sygn. APA 54, tekst z 1796 r.
223
Tamże, sygn. A.V. 23, s. 1417–1418.
PARAFIA, JEJ KOŚCIÓŁ I DUSZPASTERZE 95

bliskim klasztorze Benedyktynek w Staniątkach, który wtedy właśnie, pod


rządami ksieni Katarzyny Wizenny Małachowskiej (przypadającymi na lata
1729–1753) wchodził w okres swego największego rozkwitu intelektualne-
go i artystycznego. Zmarł w roku 1743224, zapewne w Grabiu. Z konwentem
staniąteckim związany był też następca wspomnianych wyżej, kolejnych pro-
boszczów w Grabiu, księży Kaczkowskiego i Krząnowskiego225, ks. Wawrzy-
niec Rempalski, proboszcz w Grabiu w latach 1748–1759, który już wcześniej
– jako dziekan proszowicki – odegrał znaczącą rolę w translacji kościoła pa-
rafialnego w Woli do Grabia. Był on spowiednikiem staniąteckich Benedyk-
tynek w okresie największej świetności konwentu, gdy – w latach 1759–1762
– ksieni Marianna Józefa Jornanówna prowadziła zakrojoną na wielką ska-
lę barokizację wnętrza klasztornego kościoła. Po ustąpieniu z parafii w Gra-
biu ks. Rempalski został proboszczem w niedalekich Mikluszowicach, gdzie
zmarł w 1778 r. O jego intelektualnych horyzontach świadczy bogaty księgo-
zbiór, który na dwa lata przed śmiercią ofiarował staniąteckim zakonnicom;
wdzięczne za duchową opiekę sprawiły sobie – zapewne po jego śmierci – por-
tret, do dziś zachowany w zbiorach klasztornych226.
Kolejnymi proboszczami w Grabiu byli: Antoni Węgierski, przeniesiony
już w tymże 1759 r. na probostwo do Brańska, Karol Marxen (w latach 1759–
1768), doktor i profesor filozofii, kanonik kapituły kolegiackiej w Tarnowie
i Wojciech Dębski (1768–1775), wraz z rządami którego – w wyniku I roz-
bioru Polski (1772) – parafia zmieniła przynależność państwową i diecezjalną.
Kolejnymi proboszczami doby galicyjskiej byli: kanonik kapituły katedralnej
w Gnieźnie Antoni Wyczakowski (1775), dziekan wielicki Walenty Waldman
(1775–1792), Józef Guzowski (1795–1806) oraz Jan Stropiński (1806–1816),
który w księgach parafialnych odnotował wspomnianą wyżej, krótką relację
o nieszczęsnych dla okolicy latach wojen napoleońskich227. Z czasów Stropiń-
skiego, bo z roku 1808, pochodziła pieczęć parafialna z monogramem Marii
w koronie i sercem przebitym mieczem boleści228. Po jego odejściu nastąpiły
wakaty, zaś miejsce proboszczów zajęli kuratorzy, po największej części z Kon-
wentu Wielickiego OO Reformatów229. Pierwszym z nich był Błażej Kalczyński
224
B. Krasnowolski, Historia klasztoru Benedyktynek w Staniątkach, Kraków 1999, s. 148–149, 192.
225
Zob. wyżej, s. 75.
226
Liber Memorabilium, s. 175, 247, 528.
227
Jak zapisał pierwszy autor kroniki parafialnej, ks. Tomasz Migdal, Stropiński był później ple-
banem w Dziekanowicach i Pleszowie, gdzie zmarł w 1843 r.; Liber Memorabilium, s. 3.
228
Odciski pieczęci: KKM sygn. APA 54.
229
Liber Memorabilium, s. 4.
96 BRZEGI I GRABIE: MAŁE OJCZYZNY

(1817–1823)230; jego następca Józef Żukowski (1824–1828) był proboszczem,


lecz kolejny – Jan Kalczyński (1832–1836) – znów tylko administratorem
(później tą samą funkcję pełnił w Biskupicach). Pierwszym po wieloletniej
przerwie proboszczem został wikariusz wielicki Józef Nemetz (1837–1838;
potem przeniesiony do Bochni). Jego następca, Tomasz Migdał (1839–1847),
zasłużył się m.in. jako twórca kroniki parafialnej i założyciel miejscowego To-
warzystwa Wstrzemięźliwości.
Kolejnym proboszczem był ks. Jan Witko; do Grabia – prezentowany
przez Michała Badeniego231 – przybył w roku 1848 i działał tu blisko trzy-
dzieści lat; w 1877 r. przeniósł się stąd do Kosocic. Po kilkumiesięcznym ad-
ministrowaniu parafią przez wielickiego reformatę Konrada Grubarzewskie-
go – w latach 1877–1889 proboszczem był Antoni Konopiński, prezentowa-
ny przez Stanisława Badeniego232. Zasłużył się on dla ożywienia życia reli-
gijnego, opierając się na doświadczeniach zakonnych: już w 1877 r. włączył
parafię do jezuickiego Apostolstwa Serca Jezusowego (w pierwszym roku
pozyskał 174 członków), zaś w roku 1880 zaprowadził charakterystyczne
dla zakonów franciszkańskich nabożeństwo Drogi Krzyżowej; stacje ofiaro-
wał ks. Kalczyński, wówczas proboszcz w Biskupicach, oficjalnego poświę-
cenia dokonał gwardian wielickich reformatów233. Mimo swej gorliwej pracy
– spotkał się z krzywdzącymi zarzutami. W 1883 r. niejaki Wojciech Nosek,
występując – bezprawnie – w imieniu Urzędu Gminy w Grabiu, pisał do kar-
dynała Albina Dunajewskiego, iż nasz ksiądz Antoni Konopiński dzieci w nocy
krzcić nie chce, do chorego w nocy jeździć nie chce, już troje ludzi bez spowiedzi
umarło, tylko po balach z gospodynią jeździ. Wyjaśnienie sprawy zlecono dzie-
kanowi z Podgórza, który oczyścił ks. Konopińskiego z wszystkich zarzu-
tów, podkreślając, iż jest ze wszech miar godnym kapłanem, zaś gospodyni ks.
proboszcza jest osobą nie młodą, przyzwoitą, ułomną (garbatą) i daleką krew-
ną, więc co do balów [...] zarzut odpada234. Z Grabia ks. Konopiński przeniósł
się do Modlnicy Wielkiej235.

230
Prezentował go na to stanowisko Stanisław Badeni w liście z 9 sierpnia 1817 r. do wikariusza
generalnego diecezji, prepozyta starosądeckiego Jana Bayera; AKM sygn. APA 54.
231
Tamże, sygn. APA 54, pismo Michała Badeniego do biskupa tarnowskiego Józefa Grzegorza
Wojtarowicza z 22 marca 1848 r.
232
Tamże, sygn. APA 54, pismo Stanisława Badeniego do biskupa tarnowskiego Alojzego Pukal-
skiego z 10 marca 1877 r.
233
Liber Memorabilium, s. 107, 109.
234
AKM sygn. APA 54, korespondencja z 1883 r.
235
Tamże, pismo z 1889 r.
PARAFIA, JEJ KOŚCIÓŁ I DUSZPASTERZE 97

W latach 1889–1902 proboszczem był tu Jan Kanty Skwarczyński, uro-


dzony w roku 1860. Po święceniach kapłańskich – które otrzymał w 1883 r. –
był wikarym w Ruszczy, Nowym Targu i w Wieliczce. Na probostwo w Grabiu
prezentował go patron kościoła, Stanisław Badeni236. Dzięki staraniom Skwar-
czyńskiego w roku 1900 zorganizowano – chyba po raz pierwszy od roku 1755
– misje w Grabiu; prowadzili je misjonarze z krakowskiego Kleparza. Wydaje
się, że do głównych zadań należało przeciwdziałanie pijaństwu: ludek [...] tu-
tejszy od czasów misji stroni od karczmy, na weselach i zabawach swoich przestaje
używać wódki i innych rozpalających trunków [...]. Byleby wytrwać chcieli para-
fianie! – zanotował ks. Skwarczyński237. Odzwierciedleniem – może tylko ze-
wnętrznym – nastrojów po misjach było odnowienie wpisów do księgi bractwa
trzeźwości: w roku 1903 (za okres od roku 1900?) było ich 57238. Aż trzydzie-
ści lat – od odejścia ks. Skwarczyńskiego do Gaja do roku 1932 – proboszczem
był ks. Jan Raźny, prezentowany przez Stanisława Lwa Badeniego239. Urodził
się on w 1870 r. w podkrakowskich Batowicach, po ukończeniu studiów teo-
logicznych w Krakowie został w 1896 r. wyświęcony na kapłana. Przed przy-
byciem do Grabia był wikarym w Wieliczce, Morawicy i Gdowie240. W Grabiu
włączał się on w działalność społeczną: w 1903 r. założył parafialną kasę po-
życzkową241, był też inicjatorem powołania Kółka Rolniczego.
W latach 1932–1956 parafią kierował ks. Józef Ludkowski, uprzednio ad-
ministrator parafii w Gilowicach; ks. Raźny kontynuował pracę duszpaster-
ska w Zakliczynie. Na okres ten przypadły najdramatyczniejsze wydarzenia
w polskiej i tutejszej historii: okupacja hitlerowska i stalinowski terror. Lata te
nie znalazły niemal żadnego odzwierciedlenia w kronice parafialnej. Trudno się
dziwić: przed krytyką totalitarnych systemów powstrzymywać musiał piszą-
cych strach. Na przełomie lat 1936/7 ks. Ludkowski odnotował świętokradcze
włamanie do kościoła (skradli 2 kielichy, 2 puszki w tym 1 z ołtarza z komuni-
kantami i 2 kosztowne lichtarze) i przebłagalne nabożeństwo, zaś w roku 1948
– a więc jeszcze przed apogeum terroru – misje, prowadzone przez nowosąde-
ckich jezuitów, ojców Szymona Jarosza i Tadeusza Michalika242.

236
AKM sygn. APA 54, pismo Stanisława Badeniego z 3 lipca 1889 r.
237
Liber Memorabilium, s. 118.
238
Książka członków Towarzystwa.
239
Pismo Stanisława Lwa Badeniego z 17 czerwca 1902 r. do kardynała Jana Puzyny; AKM sygn.
APA 54.
240
Tamże, sygn. APA 54, kwestionariusz personalny z 1902 r.
241
Książka członków Towarzystwa, s. 123; zob. też Kronika szkoły w Grabiu, 1902 r.
242
Liber Memorabilium, s. 134.
98 BRZEGI I GRABIE: MAŁE OJCZYZNY

W latach 1956–1969 parafią kierował ks. Tadeusz Rogowski, zasłużony


– jak wspomniano – przy remontowaniu kościoła (zob. wyżej). Dobre kon-
takty z góralskimi cieślami z Niedźwiedzia – gdzie wcześniej był wikarym
– ułatwiły mu pozyskanie kwalifikowanych pracowników. W 1959 r. odby-
ły się w Grabiu misje, prowadzone przez krakowskich redemptorystów. Jak
wynika z liczby udzielonych komunii św. (cztery tysiące) – wzięła w nich
udział ludność spoza tutejszej parafii, liczącej wówczas około 1.500 dusz243.
W latach 1969–1974 proboszczem był ks. Antoni Magiera, uprzednio
wikary w Trzebini, następnie proboszcz w Zabierzowie Bocheńskim244, zaś
w latach 1974–1979 ks. Antoni Dużyk. Kronika parafialna odnotowała jego
zasługi: on to zaprowadził kilka nowości w życiu parafialnym: mszę św. za cho-
rych w pierwsze piątki miesiąca, procesję na Boże Ciało co rok w innej wsi. Za-
trudnił siostrę zakonną do katechizacji dzieci. Zaprowadził oazę młodzieżową.
Wybudował kaplicę na cmentarzu i dom gospodarczy kolo plebanii. Jego na-
stępca, ks. Józef Masłowski (1979–1986), dobudował do kościoła przedsio-
nek; sharmonizowany z zabytkową świątynią przyczynił się do powiększenia
przestrzeni dla wiernych245.
W latach 1986–1993 proboszczem był ks. Stanisław Kasela, czynny
uprzednio w Nowym Targu. W pierwszym roku jego pracy parafia uroczy-
ście obchodziła sześćsetlecie istnienia (data 1386 odnosi się do fundacji koś-
cioła i parafii w Woli przez Wierzbiętę z Ruszczy i Branic; zob. wyżej); zor-
ganizowano misje, które prowadził salwatorianin, ks. Ignacy Pawlus. Dwa
lata później uroczyście obchodzono dziesięciolecie pontyfikatu Jana Pawła II
i Nawiedzenie parafii przez obraz Matki Boskiej Częstochowskiej. Ówczes-
ne innowacje – to powołanie nowej, kilkunastoosobowej Duszpasterskiej Ra-
dy Parafialnej, znaczne powiększenie rzeszy ministrantów, utworzenie scho-
li dziewczęcej (prace z nią podjął Tadeusz Gumularz, organista z Podłęża),
wyeliminowanie wyszynku alkoholu w barze w Podgrabiu. Nowym zjawi-
skiem w tutejszym życiu religijnym stała się inicjatywa ks. Andrzeja Michał-
ka, duchownego pochodzącego z Grabia, a zamieszkałego na stałe w Rzymie,
twórcy „Samarytańskiego Ruchu Maryi”. Upadek PRL-u i początek III Rze-
czypospolitej zaowocował tu utworzeniem Katolickiego Stowarzyszenia
Młodzieży (w kwietniu 1991 roku); pierwszym prezesem został Mirosław
Pieprzyca. W tymże roku młodzież tutejsza uczestniczyła w częstochow-
243
Tamże, s. 139.
244
Tamże, s. 145–146.
245
Tamże, s. 146.
PARAFIA, JEJ KOŚCIÓŁ I DUSZPASTERZE 99

skich obchodach Światowego Dnia Młodzieży, związanych z pielgrzymką Ja-


na Pawła II do ojczyzny246.
Po krótkiej działalności ks. Antoniego Pasko (1993–1994), parafię dnia
19 czerwca 1994 r., objął ks. Andrzej Pietrusa, czynny uprzednio w Bolecho-
wicach. Jak w całej Polsce, nowym zjawiskiem w życiu parafii stały się zagra-
niczne pielgrzymki: do Rzymu w roku 1993, do Loreto w 1995 r. (Światowy
Dzień Młodzieży i spotkanie z Janem Pawłem II). Współodpowiedzialność
za świat akcentowały inicjatywy charytatywne. O ile jednak zbiórka pienię-
dzy rzecz ofiar wojny w Bośni i Hercegowinie w 1994 r. przyniosła zaledwie
186 zł, to zbiórka na rzecz ofiar powodzi w 1997 r. – aż 7 tysięcy; jak wi-
dać, klęska ta była znacznie głębiej odczuwana przez ludność, od wieków do-
świadczaną przez wylewy Wisły. Uczestniczono we wszystkich spotkaniach
z Ojcem Świętym. Nowym ośrodkiem życia religijnego stało się Centrum
Fatimy w Grabiu, poświęcone w 1995 r. Miejscowa prasa tak charakteryzowa-
ła w roku 1997 działalność nowego duszpasterza: Trzeci rok parafię prowadzi
ks. Andrzej Pietrusa. [...]. Pochodzi spod Suchej z parafii Stryszawa. Do Grabia
przybył z Bolechowic, gdzie był wikariuszem. Parafia nad Wisłą to po 17 letniej
służbie kapłańskiej jego pierwsze probostwo [...]. Założył instalację przeciwpo-
żarową i przeciwwłamaniową [...]. Pomógł mu w tym ks. Andrzej Michałek –
Generał Zgromadzenia Braci i Sióstr Samarytanów [...]. Dzięki mieszkańcom
i przy pomocy gminy przy kościele powstał parking [...]. Poza codziennymi obo-
wiązkami [...] ks. Pietrusa prowadzi również katechezę [...] z 2 katechetkami
w miejscowej szkole podstawowej. Pani Monika Talaga oprócz katechezy zajmu-
je się Scholą, a pani Małgorzata Klimczyk prowadzi grupę oazową [...]. Każde-
go roku 15 sierpnia w święto patronki w Grabiu – na Matkę Boską Zielną – we
wsi odbywa się tradycyjny odpust [...]. W dniu tym wierni przynoszą do kościo-
ła bukiety lub wianki z kwiatów, owoców, warzyw i ziół, aby kapłan pobłogo-
sławił owoce pracy [...]247.
Istotną rolę w krzewieniu życia religijnego parafii odgrywali biskupi tar-
nowscy i – po włączeniu parafii do diecezji krakowskiej w roku – krakow-
scy. Szczególne zasługi miał Józef Wojtarowicz248, biskup-ordynariusz tar-
nowski w latach 1840–1850, usunięty z tego stanowiska za patriotyczną po-
stawę w dobie Rabacji i Wiosny Ludów, inicjator i propagator Towarzystw

246
Tamże, s. 147–149.
247
B. Panuś , dz. cyt.
248
A. J e dyna k, Z chłopskiej zagrody na biskupia stolicę: biskup Grzegorz Józef Wojtarowicz
(1791–1875), ordynariusz tarnowski (1840–1850), Tuchów 1998.
100 BRZEGI I GRABIE: MAŁE OJCZYZNY

Wstrzemięźliwości, organizator licznych misji. W 1841 wizytował on para-


fię w Grabiu (wybierzmował osób 226)249. W roku następnym, w trwających
blisko trzy miesiące misjach w Biskupicach, zorganizowanych staraniem tar-
nowskiego konsystorza biskupiego, wzięli udział liczni parafianie z Grabia.
Jak zapisał ks. Migdał, ludzi na tych misjach była wielka mnogość, gdyż pra-
wie wszyscy sąsiedni plebani poprzychodzili w procesji ze swoimi parafianami,
ja także przybyłem ze swoimi do Bodzanowa, a stamtąd poszliśmy razem z bo-
dzanowskimi do Biskupic250. W 1859 r. kronika parafialna szeroko odnotowa-
ła wizytację biskupa tarnowskiego Józefa Alojzego Pukalskiego251.
Trzy lata po włączeniu parafii w Grabiu (i okolicznych) do diecezji kra-
kowskiej – wizytację odbył tu biskup Albin Dunajewski. Dla parafian odwie-
dziny tego wybitnego przedstawiciela polskiego Kościoła były wydarzeniem
wyjątkowym. Znalazły tez obszerne odzwierciedlenie w kronice parafialnej,
opisane przez młodego, dopiero obejmującego swa funkcje proboszcza, ks.
Jana Kantego Skwarczyńskiego. Najprzewielebniejszego Księcia Biskupa po-
dejmowała parafia nader uroczyście, tym więcej, że przez lat 31 nie miała szczęś-
ci oglądać swojego Biskupa. Od strony Staniątek urządziliśmy wspaniałą bra-
mę triumfalną, przybraną w zieleń, z napisem „Benedictus qui venit in No-
mine Domini” i od tych też słów poczynając powitałem naszego Arcypasterza.
Na spotkanie Księcia Biskupa wyjechało na koniach 24 włościan w sukmanach
i krakuskach, droga ku kościołowi ozdobiona była licznymi flagami o barwach
narodowych naszych, plebania gustownie przystrojona, a dziwnie piękna, maje-
statyczna i ujmująca postać Księcia Biskupa niechaj dopełni w umyśle czytają-
cego tego pobieżnie naszkicowanego obrazku: przyjęcia naszego Najdostojniej-
szego Arcypasterza. Cóż powiem o przemowach Księcia Biskupa do ludu i do
mnie? Były one tak serdeczne, z takim namaszczeniem i takim przejęciem się
wypowiedziane, że i po latach wielu [...] nie wyjdą one z pamięci naszej i z serca
naszego [...]. Kiedy przy końcu wizyty złożyłem w kościele Księciu Biskupowi
krótkie, ale serdeczne podziękowanie [...], wówczas Książę Biskup wspomniał,
że pragnąłby szczerze raz jeszcze w życiu swym zwiedzić tę parafię, ale dodał za-
razem, że i wiek jego podeszły i włos siwy na głowie, nie dadzą mu pewnie do-
czekać tej chwili. I tu na chwile przerwał swoje przemówienie. Wtedy lud wszy-
stek zgromadzony jęknął głośnym a rzewliwym płaczem [...]. I stało się tak, bo
w roku 1894 na dzień 18 czerwca zmarł Jego Eminencja kardynał Albin Du-
249
Liber Memorabilium, s. 8.
250
Tamże, s. 12–13.
251
Tamże, s. 74–76.
PARAFIA, JEJ KOŚCIÓŁ I DUSZPASTERZE 101

najewski252. Słowa grabskiego proboszcza były bez wątpienia szczere, gdyż


podobne, niezwykle ciepłe uczucia budził Albin Dunajewski u wszystkich
wiernych, z którymi się stykał w toku swych częstych wizyt duszpasterskich
w diecezji.
Kolejną wizytację odbył w 1902 r. kardynał Jan Puzyna: banderia złożo-
na z 50 jeźdźców ubranych w białe sukmany i krakuski wyjechała przed Księcia
Kardynała do Bieżanowa – odnotował w kronice ks. Jan Raźny253. Wydarze-
nie to odnotowano także w Kronice szkoły w Grabiu, bowiem kardynał kate-
chizował dzieci szkolne254.
W latach międzywojennych odnotowano wizytacje biskupie Anatola
Nowaka (1921) i Stanisława Rosponda (1930)255, który ponownie wizytował
parafię po wojnie, w roku 1950. Do komunii św., podczas jednej tylko mszy,
przystąpiło wówczas 200 osób256.
W 1961 r. parafię wizytował biskup krakowski Karol Wojtyła; cenną pa-
miątką historyczną jest wpis przyszłego papieża Jana Pawła II w księdze pa-
rafialnej: Vidimus in Visitatione Nostra Canonica Generali die 21 Septembris
1961 + Carolus Wojtyła257. Ojciec Święty nie zapomniał o niewielkiej, pod-
krakowskiej parafii. Gdy w 1986 r. świętowano jubileusz sześćsetlecia, od-
czytano błogosławieństwo: Z okazji 600-lecia istnienia parafii w Grabiu, któ-
rej patronuje Najświętsza Maryja Panna Wniebowzięta, z serca błogosławię
parafialnej wspólnocie Ludu Bożego i jej duszpasterzowi. Watykan, dnia 26 paź-
dziernika 1986 r., Jan Paweł II papież258.
Kolejne wizytacje kanoniczne przeprowadzali biskupi Kazimierz
Nycz (1988) i Albin Małysiak (1994) oraz kardynał Franciszek Macharski
(1998)259.
Od kilkunastu lat ważnym elementem życia religijnego okolicy jest za-
łożona z inicjatywy ks. Andrzeja Michałka fundacja Samarytański Ruch
Maryi – „Jedność”. Życiorys ks. Michałka jest niewątpliwie barwny i bo-
gaty260. Urodził się w Grabiu w 1939 r. w biednej, chłopskiej rodzinie. Już
252
Tamże, s. 111–113.
253
Tamże, s. 120.
254
Kronika szkoły w Grabiu, 1902 r.
255
Liber Memorabilium, s. 131, 133.; Kronika szkoły w Grabiu, 1930 r.
256
Liber Memorabilium, s. 136.
257
Tamże, s. 144.
258
Tamże, s. 146.
259
Tamże, s. 148, 151.
260
Dane biograficzne w oparciu o autobiografię, w: A. Mich ał ek , Mojej Ojczyźnie, cz. II Cie-
kawy świat, Grabie, brw., s. 6, 70–92.
102 BRZEGI I GRABIE: MAŁE OJCZYZNY

we wczesnym dzieciństwie pragnął zostać księdzem. W latach 1958–1959


odbył nowicjat w domu Zmartwychwstańców w Radziwiłłowie Mazowie-
ckim, zakończony ślubami zakonnymi. Potem studiował filozofię i teolo-
gię w Instytucie Teologicznym Księży Misjonarzy w Krakowie. Święcenia
kapłańskie otrzymał w 1965 r. Po pracy w Storkowie w diecezji gorzowskiej
w 1969 r. i w Warszawie, w 1972 r. wyjechał do Brazylii, gdzie działał wśród
Polonii oraz jako proboszcz w północnej Paranie i S o Paulo. W 1977 r.
wrócił do Polski, skąd wyjechał do Niemiec; był kapelanem domu starców
w Waiblingen, potem proboszczem w Gemmerheim (diecezja Rottenburg)
i w Wattenweiler koło Augsburga. Jak wspomina po latach, organizował tu
samarytańską pomoc dla Polski doby stanu wojennego i w 1982 r. powo-
łuje do życia Samarytański Ruch Maryi Jedność – Płomienia Niepokalanego
Serca Maryi, zaś w jego ramach zrazu Rodziny Samarytańskie, którym ja-
ko cel stawia samarytańską, czyli bezinteresowną miłość bliźniego i codzien-
ną, wspólną modlitwę z rozważaniem Słowa Bożego, a następnie dwa Zgro-
madzenia Zakonne: Braci Samarytan [...] i Sióstr Samarytanek. Jak podkre-
śla, przy poparciu biskupa Augsburga Josepha Stimpfle i za zgodą Kurii
Rzymskiej [...] Bracia Samarytanie i Siostry Samarytanki przenoszą się z Nie-
miec do Rzymu [...]. Obu Zgromadzeniom Zakonnym kanoniczne zatwier-
dzenie [...] dał w uroczystość Niepokalanego Poczęcia NMP w Subiaco [...]
opat benedyktynów [...], biskup Stanislao Andreotti, zaś Kongregacja Insty-
tutów Życia Konsekrowanego i Stowarzyszeń Życia Apostolskiego 28 mar-
ca 1990 r.. oficjalnie potwierdziła działanie w Kościele obu Zgromadzeń Za-
konnych i całego Ruchu261. Przenosząc działalność do ojczystego Grabia ks.
Andrzej Michałek, jako generał Zgromadzenia, rozpoczął tu wielkie budo-
wy, możliwe dzięki pomocy Członków Samarytańskiego Ruchu Maryi – Jed-
ność [...] z różnych krajów Europy Zachodniej: Centrum Fatimy, które – bę-
dąc zarazem domem macierzystym Sióstr Samarytanek – według założycie-
la ma służyć całemu Ruchowi, którego program Nowej Ewangelizacji [...] ma
przynieść „wiele owoców duchowych Kościołowi i światu”262 oraz Miasteczko
Osób Niepełnosprawnych263, obejmujące dziś kilka trzypiętrowych bloków,
doprowadzonych do stanu surowego (il. 21).

261
Cytaty z: jak wyżej, s. 86–87.
262
Tamże, s. 88; w zamieszczonym tu cytacie ks. Andrzej Michałek powołuje się na życzenie kar-
dynała Józefa Tomko, prefekta Kongregacji do Spraw Ewangelizacji Narodów.
263
Tamże, s. 88.
WŁAŚCICIELE I WŁASNOŚĆ ZIEMSKA 103

21. Zespół klasz-


5. WŁAŚCICIELE I WŁASNOŚĆ ZIEMSKA torny Samary-
tańskiego Ruchu
Maryi „Jedność”
Grabie i Brzegi to nieduże wsie, które nigdy nie były centrum dóbr ziem- z Miastecz-
kiem Osób Nie-
skich. Obie leżały na południowym skraju rozległych, kompletowanych pełnospraw-
w pierwszej połowie XIII wieku dóbr rycerskiego rodu Gryfitów, słynące- nych w Grabiu
go z licznych fundacji kościelnych. Historia własnościowa obu wsi264 – mimo – dzieło ks. An-
drzeja Michałka,
współzależności – rozwijała się różnie. generała Zgro-
Centrum dóbr gryfickich znajdowało się w Branicach i w Ruszczy: madzeń Zakon-
nych Braci Sa-
zespoły dworskie, zachowane w obu tych wsiach, mają wczesną metrykę, marytan i Sióstr
sięgającą średniowiecznych gródków rycerskich. W połowie XIII wieku Samarytanek.
kasztelan krakowski Klemens, syn Sulisława, właściciel Branic i Ruszczy,
był też posiadaczem Brzegów. Zapewne drogą małżeństwa z Anką, córką

264
Historię własnościową wsi w średniowieczu – do początku XVI w. – opracowano w oparciu
o: Z. Les z czyń ska-Skrętowa, dz. cyt.; F. Siko ra, dz. cyt..
104 BRZEGI I GRABIE: MAŁE OJCZYZNY

właściciela Pleszowa, Leonarda (zapewne Gryfity), część terenu Brze-


gów przeszła przed 1375 r. w posiadanie kasztelana wojnickiego Imra-
ma, syna Zawiszy. Brzegi utrzymywały jednak – mimo finansowych ob-
ciążeń – związek z dobrami pleszowskimi. W 1414 r. właścicielem był Jan
z Pleszowa, cztery lata później Jakub z Pleszowa, który dług wobec Suł-
ka z Zabawy zabezpieczył właśnie na Brzegach. Jakaś część Brzegów na-
leżała do plebana z Pleszowa, skoro tenże Jakub odzyskał ją od niego
w 1425 r. Przy plebanie pozostała zapewne karczma w Brzegach (wymie-
niona wówczas po raz pierwszy) wraz z wchodzącymi pewnie w skład jej
uposażenia dwiema łąkami.
Przed połową XV wieku ostatecznie zerwana została więź własnoś-
ciowa Brzegów z Pleszowem, a wieś należała odtąd do dóbr, których cen-
trum mieściło się w Śledziejowicach. Już w 1425 r. Jakub z Pleszowa za-
stawił Brzegi Mikołajowi Wierzynkowi ze Śledziejowic, który już w roku
następnym procesował się o dobra w Brzegach z Janem z Pleszowa – by
ostatecznie – w wyniku wyroku krakowskiego sądu ziemskiego z 1449 r.
– zyskać całą tę wieś na własność. W roku 1451 problem granic pomiędzy
Brzegami Mikołaja Wierzynka a Pleszowem Stanisława z Pleszowa badał
krakowski sąd ziemski. W ten sposób Brzegi związały się z fortuną wybit-
nego, mieszczańskiego rodu Wierzynków, nobilitowanego dopiero na po-
czątku XVI stulecia, rodu, którego świetnymi przedstawicielami w XIV
stuleciu byli Mikołaj starszy (fundator prezbiterium krakowskiego koś-
cioła Mariackiego w latach około 1340–1360) i Mikołaj Młodszy, który
w 1364 r. miał wydać słynną ucztę z okazji krakowskiego zjazdu monar-
chów. Mikołaj ze Śledziejowic był synem rajcy krakowskiego Andrzeja,
skazanego na śmierć pod zarzutem zawłaszczenia miejskich pieniędzy
i fundatorem kościoła św. Gertrudy (dziś nieistniejącego), wystawione-
go w latach 1429–1432 przed krakowską bramą Nową, w miejscu kaźni
ojca265. W 1463 r. jako właściciela Brzegów notowano Jerzego Wierzyn-
ka, zaś gdy Jan Długosz pisał swój Liber beneficiorum (1470–1480), Brze-
gi należały do władającego dobrami śledziejowickimi Wernera Wierzynka.
Na początku XVI stulecia Brzegi były w posiadaniu właścicieli Biecho-
wa koło Wiślicy: źródła w latach 1500–1512 wymieniały Jana Młodsze-
go z Biechowa, sprawującego urząd podsędka ziemskiego krakowskiego,

265
Encyklopedia Krakowa, red. A. H. Stach o w sk i, Warszawa–Kraków 2000, s. 1045; G. Li -
cho ń czak, Najstarsze dzieje rodziny Wierzynków w Krakowie, „Krzysztofory” 8, 1981.
WŁAŚCICIELE I WŁASNOŚĆ ZIEMSKA 105

który w 1501 r. otrzymał od swego brata Jakuba młyn w Brzegach, wy-


mieniony wówczas po raz pierwszy. W wieku XVII Brzegi związane były
z majętnością Lubomirskich, której centrum był Nowy Wiśnicz; potwier-
dza to m.in. spis podatków z 1629 r.266
Według najstarszej wzmianki dotyczącej Grabia, pochodzącej – jak wspo-
mniano – z roku 1405, wieś należała wówczas do dóbr Grzegorza Wierzbię-
ty z Branic herbu Gryf, protoplasty rodu Branickich. Ów stolnik krakowski
i starosta sanocki – to jedna ze znakomitszych postaci w tej okolicy w do-
bie średniowiecza. Fundator nie tylko drewnianego kościoła w Woli (jak
wspomniano, w roku 1386), lecz i murowanego w Ruszczy (w roku 1420),
znany jest z dwóch wybitnych dzieł sztuki, związanych z tą ostatnią fun-
dacją: z własnego epitafium i z witraża o fundacyjnym charakterze. Epita-
fium267, jedno z najwcześniejszych i najznakomitszych dzieł małopolskiego,
gotyckiego malarstwa tablicowego (dziś w zbiorach Muzeum Narodowego
w Krakowie), jest zaopatrzone datą śmierci Wierzbięty (1425), powstało jed-
nak zapewne kilka lat wcześniej, za jego życia, zapewne wkrótce po funda-
cji kościoła w Ruszczy. Widzimy tu rycerza w pełnej zbroi, klęczącego przed
zasiadającą na tronie Maryją z Dzieciątkiem, polecanego Jej przez św. Grze-
gorza jako patrona. U stóp rycerza spoczywają herby: własny – Gryf i mat-
ki – Leliwa. Zgodnie ze średniowieczną zasadą perspektywy hieratycznej –
Wierzbiętę ukazano w znacznie mniejszej skali, niż święte postacie.
W rękach Branickich – spadkobierców Wierzbięty z Branic – Branice
wraz z Ruszczą, Grabiem i szeregiem innych wsi należały aż do trzeciego
rozbioru Polski, ulegając jednak częstym, dokonywanym w ramach rodu, po-
działom. I tak np. w roku 1484 jeden z potomków Wierzbięty, noszących
to samo imię, otrzymał część Branic z Wolą (może Rusiecką) i wsie poło-
żone na prawym brzegu Wisły: Grabie, Zimny Brzeg (dzisiejszy przysiółek
Zymbrzeg) i Szczurów. Już po sześciu latach dokonano następnego podzia-
łu, w wyniku którego Wierzbięta ze swym bratem Piotrem władać mieli Wo-
lą ze Szczurowem, podczas gdy Grabie otrzymał Hieronim. W dokumen-
cie wymieniono też las w Stryjowie, z którego – na potrzeby rodowej sie-
dziby w Branicach – mogli korzystać wszyscy bracia. W 1522 r. nastąpił
podział dóbr pomiędzy synów wspomnianego Hieronima Branickiego: cen-
trum dóbr w postaci Ruszczy i Branic, a ponadto także Grabie, Szczurów,
266
Rejestr poborowy... 1629, s. 87.
267
J. G a domski, Gotyckie malarstwo tablicowe Małopolski 1420–1470, Warszawa 1981, s. 31,
37, 95, 126 i il. II.
106 BRZEGI I GRABIE: MAŁE OJCZYZNY

Stryjów, Wola i Zimny Brzeg przypadły Janowi, Mikołajowi i Stanisławowi.


W 1532 r. wspomniani bracia Mikołaj i Stanisław podzielili między siebie do-
bra (brak wzmianki o Janie zdaje się wskazywać, że tymczasem umarł): Bra-
nice, Stryjów i Grabie stały się własnością starszego Mikołaja, do którego na-
leżeć też miało jezioro położone w lesie koło Stryjowa. Charakterystyczna
nazwa owego jeziora – Nieciecza – wskazuje na jego charakter i pochodzenie
jako wiślanego starorzecza. Byłoby ono może identyczne z jeziorem podob-
nej nazwy (Nieciecza Wielka), wymienionym obok dwóch innych w doku-
mencie z 1425 r. dotyczącym Brzegów.
W wieku XVII Grabie z Zembrzegiem i Szczurowem należało do Ko-
rycińskich herbu Topór; spis podatkowy z 1629 r. jako właściciela wymienia
Krzysztofa Korycińskiego268, sekretarza królewskiego i starostę wojnickiego,
który wsławił się jako fundator klasztoru bernardynów w Alwerni. Pomijając
innych właścicieli należy odnotować, że po trzecim rozbiorze polski dobra
Branic – obejmujące też Grabie z przyległymi wsiami i przysiółkami – prze-
szły na własność Badenich herbu Bończa; wymienić tu można m.in. uczest-
nika powstania listopadowego (w randze majora) i prezesa krakowskiego To-
warzystwa Rolniczego Michała Badeniego (1794–1863), jego syna Stanisława
Franciszka (1834–1910) i Lwa.

6. SZKOŁY

a. Trudne początki

Elementarną wiedzę, ograniczoną do znajomości liter, dawała szkoła parafial-


na, z nauczycielem nazywanym dumnie „rektorem”. Prowadzenie tego ro-
dzaju szkół – w których uczono czytania, pisania i elementarnych wiado-
mości z zakresu religii – było od czasów reform wprowadzanych przez so-
bór trydencki obowiązkiem każdej parafii. Najstarszy przekaz świadczący
pośrednio o istnieniu szkoły parafialnej przy kościele w Grabiu zawarty jest
w wizytacji z 1629 r., w której stwierdzono brak domu dla rektora szkoły269.
W wizytacji z 1664 r. wymieniono rektora szkoły (był nim niejaki Kuntlo-
wic) i jego uposażenie270. Wizytacje z lat 1742 i 1747 nie wymieniły szkoły ani
268
Rejestr poborowy ... 1629, s. 87.
269
AKM sygn, A.V. 42, k. 21
270
Tamże, sygn. A.V. Cap. 47, s. 92.
SZKOŁY 107

jej „rektora”; być może obowiązki te pełnił wówczas organista. O takich je-
go obowiązkach w późniejszym okresie zdaje się świadczyć wzmianka z roku
1843, kiedy to właściciel wsi Michał Badeni kazał rozburzyć stary szpital znaj-
dujący się przy kościele zupełnie prawie zdezelowany, a na tym samym miejscu
swoim własnym kosztem i z tego samego drzewa dodawszy nieco nowego, wy-
stawił organistówkę czyli szkołę, która lepiej wprawdzie wygląda powierzchow-
nie, ale także długo stać nie może, gdyż drzewo jest stare i po części zbutwia-
łe271. Na początku 1862 r. Urząd Powiatowy w Wieliczce wezwał wójta Gra-
bia Kaspra Szewczyka do ściągnięcia z gmin Grabie, Zembrzeg, Szczurów,
Brzegi, Podgrabie i Wzary należności podług rachunku przedłożonego wzglę-
dem wystawienia spichlerza gromadzkiego, organistówki i szkółki parafialnej
pod jednym dachem272. Tradycja nauczania dzieci przez organistę przetrwała
aż do utworzenia szkól wiejskich, o czym zaświadcza Kronika szkoły w Gra-
biu: przed zorganizowaniem szkoły uczył starsze dzieci przeważnie chłopców
organista Franciszek Kolanowski273.
Era autonomiczna w Galicji (1866–1918) przyniosła rozbudowę szkol-
nictwa wszystkich szczebli. Dla społeczności wiejskich szczególną rolę gra-
ły coraz liczniej zakładane szkoły ludowe274. Ich tworzeniem kierowała po-
wołana w 1886 r. Szkolna Rada Krajowa. W rezultacie już w roku szkolnym
1900/1901 odnotowano w Galicji 2.121 polskich szkół ludowych. Z tej licz-
by dwie działały w Grabiu i w Brzegach. Praca obu tych instytucji – mimo
wzlotów i upadków – jest nie do przecenienia dla wiejskiej kultury. Naucza-
nie początkowe objęło w teorii ogół ludności, w praktyce zapewne ponad po-
łowę dzieci wiejskich, skoro według urzędowych statystyk w roku 1901 do
szkół – w skali kraju – uczęszczało 59% dzieci275. Niewątpliwie nieprzypad-
kowo od drugiego dziesięciolecia XX w. zaobserwować można w grabskiej
parafii wydłużenie się przeciętnego życia ludzkiego i spadek – jeszcze nie-
wielki – śmiertelności niemowląt; to właśnie wówczas w dojrzały wiek wkra-
czało pokolenie, mające za sobą szkolną edukację. Szkoły aktywnie wspiera-
ne były przez duchowieństwo parafialne, księża proboszczowie z reguły zo-
stawali nauczycielami religii.

271
Liber Memorabilium, s. 14.
272
Odpis pisma: Liber Memorabilium, s. 85.
273
Kronika szkoły w Grabiu, rok 1896.
274
J. Bus z k o, Od niewoli do niepodległości (1864–1918), w: Wielka historia Polski, red. S. Gr o -
dz i s k i , J . Wyrozu m ski, M. Zgó rn iak, t. 8, Kraków 2000, s. 127–129
275
Tamże, s. 220.
108 BRZEGI I GRABIE: MAŁE OJCZYZNY

W szerzeniu oświaty ludowej wielką rolę odgrywało założone w roku


1891 Towarzystwo Szkoły Ludowej276, w którym niezwykle aktywnie działał
Seweryn Udziela (1857–1937)277, pionier polskiej etnografii, prowadzący swe
naukowe studia m.in. w Grabiu i w okolicach.
Szkoła Ludowa w Grabiu278 powołana została do życia w 1896 r., a więc
w tym samym okresie, w którym powstało wiele podobnych szkól galicyj-
skich. Pierwsze lekcje, odbywające się tradycyjnie w „organistówce”, roz-
poczęły się 18 września, pierwszym nauczycielem był pracujący tu do ro-
ku 1900 Michał Rączka, przewodnictwo Rady Szkolnej objął proboszcz,
ks. Jan Kanty Skwarczyński. Już w drugim roku pracy szkoły wizytował ją
Seweryn Udziela. Warunki pracy były trudne. Nauczyciel musiał początko-
wo wynajmować izbę w chłopskiej chacie. W 1901 r. postanowiono nabyć
budynek folwarczny dla umieszczenia w nim szkoły i mieszkania nauczy-
ciela. Pertraktacje z właścicielem, hrabią Stanisławem Franciszkiem Bade-
nim z Branic, prowadzili przedstawiciele Rady Szkolnej (oprócz nauczy-
ciela, miejscowi chłopi: Maciej Sendorek i naczelnik gminy Kacper Jeleń).
28 września tegoż roku Badeni podpisał oświadczenie: Sprzedałem gminie
Grabie folwark murowany na Grabiu, stajnię murowaną i kurnik, obok te-
go 1 mórg i 1200 sążni gruntu za 5.000 koron [...], które to pieniądze miej-
scowa gmina 1 października 1902 roku złoży całkowicie, dziś zadatku złożył
wójt 200 koron, 1.000 ma złożyć gmina, skoro tylko dostanie pieniądze ze Sta-
rostwa z „Wałów”. Gdy gmina całe pieniądze złoży, otrzyma wtedy kontrakt
własności. Gminie przysługuje prawo zaraz przedsiębrać gruntowną reparację
budynku, aby go na szkołę zamienić i tam ja wyprawić, wymawia sobie tyl-
ko stancje w tym budynku dla karbowego przez jeden rok [...]. W rezultacie
od 6 listopada 1901 roku przeniesiono szkołę do folwarku, a 19 listopada 1901
nauczyciel się przeniósł do folwarku, gdzie dostał [...] kuchnię wielką [...],
pokój [...] i maleńki, wąziutki pokoiczek na kancelarię. Skromne uposażenie
nauczyciel mógł uzupełniać prowadząc niewielkie gospodarstwo: 16 grud-
nia udzielono nauczycielowi 1 morgę [...]. Ostatecznie sprawa zakupu pose-

276
Zob. M. Stęp o wski, Towarzystwo Szkoły Ludowej, jak powstało, co zrobiło i do czego dą-
ży, Lwów 1911; Z. Próch n icki, 25-lecie Towarzystwa Szkoły Ludowej, Lwów 1916; J. Fij a-
łek, Praca oświatowa Towarzystwa Szkoły Ludowej na tle oświaty narodowej w Polsce, Kra-
ków 1918.
277
T. Seweryn , Seweryn Udziela (1857–1937), Lwów 1938; D. Łącz y ń sk a, Zarys życiorysu
Seweryna Udzieli (1857–1937), „Rocznik Muzeum Etnograficznego w Krakowie” 10, 1991.
278
W oparciu o: Kronika szkoły w Grabiu. Z tegoż źródła pochodzą wszystkie informacje o szko-
le, niezaopatrzone przypisami.
SZKOŁY 109

sji na rzecz szkoły sfinalizowana została 17 października 1903 r., kiedy za-
warto i podpisano kontrakt kupna budynku i pola [...] i zapłacono p. hr. Ba-
deniemu [...] 5.000 koron. Klęska powodzi z 1903 r. nie ominęła szkoły; jak
odnotował jej kierownik, 20 sierpnia jeżdżono w deputacji do Wieliczki do
P. Starosty, aby dał co na reperację budynku, gdyż powódź wyrwała podłogi,
piec pomuliła, z braku funduszu [...] wzięto 100 koron złożone na książecz-
ce na nowy budynek [...]. 30 września 150 koron z Funduszu Rozwoju Kraju,
nauczyciel otrzymał 80 koron za zniszczone sprzęty.
Obsada nauczycielska była skromna; w początkowym okresie istnienia
szkoły charakterystycznym zjawiskiem były częste zmiany personalne. W la-
tach 1900 –1924 szkołą kierował Stanisław Leinter, który w ostatnich dniach
1901 r. dostał do pomocy „nauczyciela młodszego”. Był nim zrazu Stani-
sław Chojecki; już na początku lutego 1902 r. zastąpiła go Eugenia Ćwikow-
ska, tą zaś – od początku roku szkolnego 1902/1903 – Władysław Westfa-
lewicz, który 10 października 1903 r. poślubił młodszą nauczycielkę z są-
siedniej szkoły ludowej w Brzegach, Bronisławę Stefańską (zob. niżej). To
nauczycielskie małżeństwo już przed rozpoczęciem roku 1904/1905 prze-
niosło się do Raciechowic. W rezultacie „młodszym nauczycielem” został tu
Franciszek Szurmiak, prowadzący jednocześnie szkołę w Brzegach. Jego nie-
chlubna kariera (zob. niżej) trwała krótko. Juz na przełomie lat 1904/5 po-
jawiła się tutaj Maria Ruszkiewiczówna, na miejsce której na początku roku
szkolnego 1905/1906 mianowano stałą nauczycielką Anielę Maramorosz. Po
kilku latach grono nauczycielskie ustabilizowało się. W roku 1912 – obok Le-
itnera – pracowały już trzy nauczycielki: Franciszka Mirtałówna, Stefania Ba-
nachówna, Eugenia Śmieszkowa.
Bezpośrednio przed wybuchem I wojny światowej szkoła w Grabiu
otrzymała nowy budynek. Jak informuje Kronika szkoły w Grabiu, 28 ma-
ja 1912 r. Rada Szkolna Okręgowa w Wieliczce zorganizowała rozprawę kon-
kurencyjną w sprawie pokrycia kosztów przewidzianych na budynek szkolny
o 4 salach, pomieszkanie dla nauczyciela i kancelarii szkolnej; na kolejnej roz-
prawie, 1 lipca tegoż roku, gminę reprezentowali proboszcz ks. Józef Raź-
ny i wójt Jan Piernik. Już dnia 31 sierpnia 1912 r. o 12 w południe poświęcił
ks. proboszcz Józef Raźny fundamenta nowego budynku szkolnego i po stosow-
nej przemowie włożono akt fundacyjny do rury blaszanej zawinięty w płót-
no i [...] zamurowano od strony wschodnio-południowej w rogu przy betonie
fundamentowym [...]. Akt ten – wymieniwszy wszystkie ówczesne dostoj-
ne osoby, od cesarza Franciszka Józefa po grabskich nauczycieli, informuje,
110 BRZEGI I GRABIE: MAŁE OJCZYZNY

iż przystąpiono do rozpoczęcia budowy piętrowej, murowanej szkoły o czterech


salkach naukowych, pomieszkaniu dla nauczyciela o 2 pokojach, kuchni, kance-
larii szkolnej i dwu piwnicach. Koszta tego budynku wynoszą 31 tysięcy koron.
Na pokrycie tej kwoty złożyła c.k. Rada szkolna krajowa we Lwowie 27 tysię-
cy, zaś gmina Grabie 4 tysiące koron. Do Związku szkolnego należą Grabie Nr
domów 66 a mieszkańców 531, Szczurów z Zymbrzegiem 342, domów 33, łącz-
nie ludzi 863 podług spisu ludności z końcem 1910. Budowę prowadził Ludwik
Paciorkowski jako przedsiębiorca, a nadzór p. Emil Cyprian, inżynier z Krako-
wa. W końcu listopada 1913 r. kierujący szkołą Stanisław Leitner sprowadził
się do nowego budynku, który 10 stycznia następnego roku został uroczy-
ście poświęcony. List gratulacyjny z tej okazji przysłał szkole Franciszek Bar-
del, wówczas krakowski adwokat i poseł do Sejmu Krajowego, w przyszłości
współpracownik Wincentego Witosa i minister rolnictwa w rządzie Leopol-
da Skulskiego (1919–1920). Swe pismo zakończył słowami: Niech żyje wol-
na Polska ludowa, a w niej oświecony i do zamożności doprowadzony lud pol-
ski, Czołem. Budynek szkoły ludowej w Grabiu miał typowe dla całej Galicji
– reprezentowane przez setki podobnych obiektów – rozwiązanie, łącząc sa-
le lekcyjne z mieszkaniem nauczyciela.
Kierowana przez Leitnera szkoła ludowa w Grabiu stała się drugim –
obok kościoła – centrum życia kulturalnego wsi. Współpraca szkoły i kościo-
ła układała się dobrze, skoro Leintner – jak sam zanotował w Kronice szko-
ły w roku 1903 – niedziele i święta [...] po nieszporach czytywał w Sali szkolnej
na Organistówce powiastki i pogadanki. Kronika szkoły odnotowała wyciecz-
ki dzieci z Grabia, Brzegów i Podgrabia do Krakowa. Pierwszą zorganizo-
wano w maju 1903 r. Furmanki bezpłatnie dla młodzieży [...] dostarczyli Józef
Partyka, Walenty Nosek, Franciszek Szewczyk, Franciszek Jaworski, Wojciech
Jaworski; impreza spotkała się zatem z aktywnym poparciem rodziców. Po-
dobne wycieczki organizowano w latach 1904, 1906. Nowy budynek szkolny
umożliwiał organizowanie amatorskich przedstawień teatralnych i uroczy-
stości patriotycznych. Jak zanotowano w Kronice szkoły, w 1913 r. uczczono
rocznicę Konstytucji Trzeciego Maja uroczystym nabożeństwem w kościele,
zaś w dniu następnym, w niedzielę, uroczystości przeniesiono do szkoły, or-
ganizując odczyt i przedstawienie, określone jako opowiadanie lirnika z bi-
twy pod Racławicami. Występowała m.in nauczycielka Aniela Nizińska oraz
uczennice Anna Batkówna, Katarzyna Nosek, Katarzyna Jeleniówna, Maria
Jaworska, Agata Senderkówna. Dekoracje malował Faustyn Gąsiewicz, który
był też autorem wspomnianej prelekcji. Organizatorami całości byli Leitne-
SZKOŁY 111

rowie: nauczyciel Stanisław wraz z synami Edwardem i Janem. Sala była prze- 22. Szkoła
w Brzegach pod
pełniona, gdyż to było pierwsze przedstawienie w tej wsi [...]. Dnia 11 maja po- koniec lat pięć-
wtórzono to przedstawienie jako w pierwszą rocznicę założenia mleczarni. dziesiątych
Dwa lata później niż w Grabiu – bo w roku 1898 – powstała szkoła ludo- XX w., widok
od południowe-
wa w Brzegach, dla której jednak od razu wzniesiono odpowiedni budynek279 go zachodu. Po
(il. 22). Długotrwałe starania o budowę barwnie opisał w 1901 r. ówczesny prawej zbudo-
wany przez hit-
nauczyciel Mieczysław Kownacki. Wszystko zaczęło się w latach siedemdzie- lerowców ba-
siątych XIX wieku, gdy pan Maciej Szarek, gospodarz tutejszej gminy a naj- rak, przeniesio-
światlejszy i o dobro gminy bardzo dbający i starający się człowiek, pojechał ny tu w 1945 r.
staraniem Ko-
do Krakowa, do prezydenta miasta Mikołaja Zyblikiewicza280, by zbierane od mitetu Budowy
Domu Ludowe-
279
go, mieszczący –
Kronika szkoły ludowej w Brzegach; ze źródła tego pochodzą wszystkie informacje o szkole,
w różnych okre-
nieopatrzone przypisami.
280
sach – świetlicę,
Mikołaj Zyblikiewicz (1823–1887), prawnik i polityk konserwatywny, członek Akademii Umie-
sklep, sale szkol-
jętności, był w latach 1874–1881 prezydentem Krakowa, wielce zasłużonym dla rozwoju miasta,
ne, przedszkole.
w tym budowy nowych szkół. Już w 1861 r. był posłem do Sejmu Krajowego we Lwowie i de-
putowanym do wiedeńskiej Rady Państwa. Jako marszałek krajowy (1881–1886) troszczył się
o rozwój gospodarczy tego zaniedbanego regionu. Zob. Encyklopedia Krakowa, s. 1101; I. Ho -
mol a , Kraków za prezydentury Mikołaja Zyblikiewicza (1874–1881), Kraków 1976.
112 BRZEGI I GRABIE: MAŁE OJCZYZNY

dawna przez gminę Brzegi pieniądze na budowę wałów przeciwpowodzio-


wych (już około roku 1865 czy nieco później było złożonych pieniędzy prze-
szło 1000 złotych reńskich), wobec odstąpienia od tej inwestycji, można było
przeznaczyć na budowę szkoły ludowej w własnej gminie. Interwencja wpły-
wowego polityka galicyjskiego, wielce zasłużonego dla rozwoju szkolnictwa,
prawdopodobnie pomogła, ale wyłoniły się kolejne trudności: ludność Brze-
gów szkoły nie chciała, bowiem zraziło ją niemoralne prowadzenie się daw-
nego nauczyciela: fatum zrządziło – pisał Kownacki – że były [...] nauczyciel
[...] Jarzyna, mimo, że dobrze uczył dzieci, lubił się zapominać i w stanie nie-
właściwym dopuścił się niemoralnego czynu w szkole, a widząc swój błąd ode-
brał sobie życie. Gmina zrażona tym wypadkiem, a na czele jej Mateusz Nosek,
Józef Włodarczyk i Jakub Janas jako wójt, udali się do Wydziału powiatowe-
go w Wieliczce z oznajmieniem, że szkoły w Brzegach nie chcą, a pieniądze zło-
żone na tamy i już przeznaczone na budowę szkoły w Brzegach przekazali bez
wiedzy p. Macieja Szarka na fundusz krajowy [...]. Niezmordowany, a znający
wielce wpływowe osobistości Maciej Szarek, nie poddał się. Gdy od c. k. in-
spektora szkolnego w Krakowie (był nim niejaki Studziński) dowiedział się
z jakiego powodu pieniądze swoje przeznaczyła gmina na fundusz krajowy a nie
na własna szkołę, udał się zrazu do Zwierzchności gminnej i wytknął im ich za-
ślepienie i nierozum. Wobec nieskuteczności interwencji poszukał poparcia
znacznie wyżej: o własnych funduszach pojechał do Lwowa. Tam udał się do
Wydziału Krajowego, którego marszałkiem był dobrze mu znajomy książę Le-
on Sapieha281. Że atoli ten lubił p. Szarka jako człowieka dobrze pragnącego dla
kraju, a tym więcej dla swojej wsi oświaty – widząc brak tejże, znów przepro-
wadził, że pieniądze te były zwrócone do gminy na ich własną szkołę. Starania
Macieja Szarka musiały mieć zatem miejsce w latach 1874–1875, gdyż w ro-
ku 1874 Zyblikiewicz został prezydentem Krakowa, zaś Sapieha był marszał-
kiem krajowym do roku 1875. Od tego czasu do wzniesienia budynku szkol-
nego upłynęło niemal ćwierć wieku, co Kownacki ujmuje w jednym zdaniu: te
pieniądze procentowały tak, że w gminie Brzegi za małymi dodatkowymi skład-
kami wybudowano w roku 1898 piękny dla oka budynek szkolny na gruncie za-

281
Leon Sapieha (1803–1878), dziadek kardynała metropolity krakowskiego Adama Stefana Sa-
piehy, uczestnik powstania listopadowego, wybitny polityk galicyjski zainteresowany rozwo-
jem oświaty, był marszałkiem galicyjskiego sejmu krajowego we Lwowie w latach 1861–1875;
zob. L. Sap ieha, Wspomnienia, wyd. B. Pawłowski, Lwów 1914; (przedmowa: S. Tarn o w -
s ki); Cz. B o gd alski, Mowa żałobna ku czci Leona Sapiehy..., Lwów 1878; S. In g lo t , Spra-
wy gospodarcze Leona Sapiehy, Lwów 1931; J. Busz k o, dz. cyt., s. 117.
SZKOŁY 113

kupionym od Franciszka Habiny. I tak za łaską Wszechmocnego Pana [...] roz-


poczęła się nauka [...].
Budowa szkoły w miejscu wykupionej chłopskiej zagrody zdaje się być
częstą praktyką w Galicji282. Wiązało się to niekiedy z pewnymi dolegliwoś-
ciami. W Brzegach, po rozebraniu stodoły owego Franciszka Habiny, pozo-
stał dół wybrany, z którego zrobił się moczar. W moczarze woda tak cuchnęła,
że trudno było przechodzić kolo niego. Około 1900 r. nauczyciel [...] wyjednał
w Wydziale powiatowym, że [...] moczar został zasypany. W tym samym cza-
sie staraniem [...] nauczyciela stanęła stajnia na krowę mieszcząca chlewek na
trzodę [...]; utrzymanie się z samej nauczycielskiej pensji było już wówczas
niepodobieństwem.
Podobnie jak w Grabiu, pierwsi nauczyciele i tu nie pracowali długo. W ro-
ku 1898 rozpoczęła się nauka pod kierunkiem pana Wojciecha Ozgi nauczyciela,
który niestety po kilkumiesięcznej pracy przeniósł się do wieczności. Następnie by-
ła tu nauczycielka panna Józefa Ulrych, jednak i ta nie długo. [...] Z dniem 1-go
września 1901 r. objęła posadę stałej nauczycielki Bronisława Stefańska nauczy-
cielka z Raciborska, która, jak wspomniano, po dwóch latach poślubiła nauczy-
ciela z Grabia i na początku roku szkolnego 1904/1905 wróciła z nim do Raci-
borska. Po krótkiej pracy „nauczycielki tymczasowej” Marii Barańskiej, pracę
na początku roku 1905 podjął tu Franciszek Szurmiak. Wydaje się, że początko-
wo był pełen dobrych chęci. Pozostawił po sobie w Kronice szkoły ciekawą cha-
rakterystykę zmarłego wówczas Macieja Szarka. Tekst ten zasługuje na przyto-
czenie, charakteryzuje bowiem nie tylko Szarka, lecz i Szurmiaka jako autora:
4 stycznia 1905 umarł kilkakrotnie wyżej w kronice wspomniany gospodarz tu-
tejszy Maciej Szarek, który przyczynił się wielce, iż gmina Brzegi posiada własny
budynek szkolny z odpowiednim wyposażeniem. Ś. p. Maciej Szarek uważany jest
za pierwszego pisarza ludowego, a pamięć jego uczcili jego przyjaciele pomnikiem
kamiennym na cmentarzu we wsi Grabiu, gdzie spoczywa. Ś. p. Maciej Szarek
zasługuje na wzmiankę w tej kronice, jako jednostka obdarzona niepowszednim
umysłem, który w korzystnych warunkach mógłby zajaśnieć wspaniale. Wnosząc
z opowiadania ludzi, którzy ś. p. Macieja Szarka z dawna znali [...] można sobie
wyrobić o jego gorliwych zabiegach dla dobra swej wsi i swoich współbraci-wło-
ścian, bardzo pochlebne pojęcie. Zarówno sam fakt zainteresowania się genezą

282
Do licznych przykładów należeć może szkoła ludowa w Krowodrzy, składająca się z dwóch
budynków wzniesionych w 1906 r. w miejscu wykupionej wcześniej chaty i zabudowań go-
spodarczych (dziś są to budynki Instytutu Sztuki Akademii Pedagogicznej w Krakowie przy
ul. Mazowieckiej 41).
114 BRZEGI I GRABIE: MAŁE OJCZYZNY

szkoły i życiem szczególnie zasłużonego dla niej człowieka, jak staranny, wy-
robiony charakter pisma i łatwość wysławiania się, wskazywałyby na człowie-
ka dobrze przygotowanego do zawodu nauczycielskiego. Niestety, Szurmiak
poszedł w ślady Jarzyny, pierwszego nauczyciela odnotowanego przez tutej-
szą kronikę: rozpił się. Można sobie jedynie wyobrażać przyczyny nałogu: sa-
motny, wyrwany ze swego środowiska młody człowiek, pozbawiony jakich-
kolwiek rozrywek, stanął wobec dominujących tu od lat pijackich obyczajów.
Poza charakterystyką Szarka – nauczyciel Szurmiak niczego już nie napisał,
„zajęty” zapewne głównie swym nałogiem283. Pijanego a przy tym chorego na
gruźlicę Szurmiaka zastępowała w szkolnych obowiązkach Helena Huculów-
na, nauczycielka na pierwszej posadzie – dziecko prawie. Z jej bytności zanotować
należy, że dziatwa, nie ujęta w karby przez jej poprzednika Franciszka Szurmia-
ka, miała się względem niej dopuszczać strasznych wybryków, a ona za słabą mia-
ła rękę, aby to powstrzymać. Tak więc autorytet nauczyciela we wsi upadał. Za-
ledwie 9 miesięcy przetrwała tu Helena Grzybowska, która przez ten czas cią-
gle się urlopowała.
Chyba pierwszym pedagogiem z prawdziwego zdarzenia stała się dopie-
ro następczyni Grzybowskiej, Zofia Stankiewiczówna, która miała tu prze-
trwać 15 lat, od roku 1911 do 1926. Jak sama po latach charakteryzowała po-
czątki swej pracy, przed wojną z wielkim entuzjazmem pracowała dla gminy tu-
tejszej, urządzała odczyty, festyny, w czym jej bardzo pomagał śp. zmarły nagle
na serce zacny człowiek, nadzorca wałów Franciszek Król. Doświadczenia wo-
jenne – gdy niektórzy sąsiedzi, wykorzystując nieobecność młodej nauczy-
cielki rozkradli całej jej skromne – skłoniły ją do większego dystansu: na-
uczycielkę [...] to bardzo zraziło do mieszkańców wioski, że już dalej nie siliła
się na przyjemności dla Brzeżanów. Wydaje się jednak, że w całym jej sposo-
bie pracy, w jej entuzjazmie, w jej patriotyzmie, któremu dała radosny wyraz
w chwili odbudowy niepodległości Polski, w jej angażowaniu się w najróż-
norodniejsze sprawy wiejskiej społeczności, także te ze szkołą nie związane,
w jej walce z miejscową kołtunerią, było coś z „Siłaczki”; ostatecznie bohater-
ka opowiadania Stefana Żeromskiego musiałaby być od niej tylko o kilka lat
starsza284. Praca była trudna od samego początku. Sama tak ją scharakteryzo-
wała (pisząc konsekwentnie w trzeciej osobie): tu przybywszy zastała wszyst-
ko w bardzo opłakanym sanie. Cały budynek szkolny wyglądał [bardziej] na

283
Zob. wyżej, s. 47.
284
Pierwsze wydanie Siłaczki ukazało się w roku 1895.
SZKOŁY 115

chlew nędzarzy, aniżeli przybytek nauki. Nie odnawiano i nie poprawiano go


przez lat 12. Ogrodzenie koło szkoły zupełnie zniszczone a świnki nieraz przy-
chodziły się poczochrać o węgły szkolne. Dawniejsi przewodniczący rady szkol-
nej miejscowej pieniądze obracali na swoje wydatki, nie dbając zupełnie o szko-
łę. Toteż kiedy przyszła obecna nauczycielka, ujęła silniej w swoją rękę wszyst-
ko. Obrano wtedy przewodniczącym Rady szkolnej Joachima Janasa, człowieka
słynącego z tego, że nie ukradnie, i chociaż nie bardzo energiczny, przy pomo-
cy nauczycielki dało się wiele zrobić. Wpierw powołano dawniejszych przewod-
niczących do obrachunku z ich dawnego urzędowania – i odebrano od nich to,
co u nich zalegało, a za te pieniądze dano ogrodzenie [...]. Później nauczyciel-
ka wystarała się w Wydziale Krajowym o zapomogę dla gminy tutejszej na odre-
staurowanie szkoły [...]. Za te pieniądze odmalowano salę szkolną i pomieszka-
nie dla nauczyciela i poprawiono werandę szkolną, która już się waliła [...].
Jakie były losy młodzieży, kończącej tutejsze szkoły ludowe? Częściową
odpowiedź na to pytanie przynosi zestawienie opracowane przez kierownika
szkoły w Grabiu Stanisława Leitnera w roku 1923, a więc obejmujące absolwen-
tów z okresu przedwojennego, trudnych dla szkoły lat wojny i pierwszych lat
powojennych285. Wykaz ten zawiera 31 nazwisk, w tym pięcioro dzieci samego
Leitnera, z których Jan, Edward (pracujący jako kierownik składnicy) i Stani-
sław (cukiernik) – ukończyli trzy klasy szkoły wydziałowej, Feliks, absolwent
szkoły przemysłowej286, wyemigrował do Francji, gdzie pracował jako cyze-
ler, zaś Emilia, po ukończeniu szkoły wydziałowej i kursu handlowego, pracu-
je w Patronacie Spółek rolniczych. Stosunkowo rzadkie były tu drogi Z Kom-
borni w świat287 – na wyższe uczelnie. Absolwentem wydziału prawa Uniwer-
sytetu Jagiellońskiego był Stanisław Nosek (syn Karola). Kacper Nagięć (syn
Wawrzyńca) po ukończeniu gimnazjum uczęszczał na wyższy kurs handlowy.
Niektórzy wybierali zawód nauczycielski. Wojciech Koza (syn Stanisława) był
kierownikiem szkoły w Brzozowej, jego przedwcześnie zmarły (1905) brat
Jan kształcił się w seminarium nauczycielskim. Nauczycielami zostały dzieci

285
Kronika szkoły w Grabiu, 1923 r.: Spis uczniów, którzy ukończywszy szkołę w Grabiu uczęsz-
czali do wyższych zakładów naukowych i czym w roku 1923 są.
286
Chodzi zapewne o Państwową Szkołę Przemysłową w Krakowie, założoną w roku 1885 (jako
kontynuacja istniejącego już pół wieku wcześniej Instytutu Technicznego), mieszczącą się do
1912 r. przy ul. Gołębiej 20, zaś następnie w okazałym, własnym kompleksie gmachów przy
al. Mickiewicza 5; zob. Encyklopedia Krakowa, s. 735.
287
Tytuł wydanych w 1947 r. wspomnień prof. Stanisława Pigonia (1885–1968), wybitnego znaw-
cy literatury, symbolicznych niemal dla procesu kształtowania się inteligencji chłopskiego po-
chodzenia.
116 BRZEGI I GRABIE: MAŁE OJCZYZNY

Wojciecha Jelenia: Anna pracowała w szkole w Ciężkowicach koło Chrzano-


wa, Jan kończył w 1923 r. seminarium nauczycielskie. Z trudów wojennych [...]
w szpitalu wojskowym Bonifratrów w Krakowie zmarł w 1916 r. uczeń semina-
rium nauczycielskiego, Wojciech Gągol (syn Wojciecha). W „Wielkiej Wojnie”
uczestniczyli też Jan Szewczyk (syn Franciszka), który – będąc absolwentem
gimnazjum – zyskał stopień porucznika, oraz Franciszek Jeleń syn Walentego,
który ukończywszy szkołę ludową przebył kampanię wojenną, a w roku 1923
pracował przy policji państwowej w Krakowie. Karierę w wojsku zrobił wspo-
mniany Jan Sendorek (zob. niżej). Podobnie jak Sendorek – legionistą był też
Piotr Ptak syn Jędrzeja, absolwent szkoły średniej. Adnotacja – zamieszkał na
Kresach – zdaje się świadczyć, że należał do licznych tam w II Rzeczpospolitej
osadników wojskowych. W Korpusie Ochrony Pogranicza pracował w 1924 r.
Błażej Sendor. Do wyróżniających się uczniów Leitnera należeć musiał Maciej
Czuła (syn Jana), jak wspomniano wyżej redaktor pism związanych z Polskim
Stronnictwem Ludowym „Piast”. Naukę w gimnazjum kontynuowali Włady-
sław Sendorek (syn Jana; zmarł w Grabiu podczas epidemii czerwonki przed
ukończeniem szkoły), Franciszek Baran syn Stanisława (edukacji nie ukończył
z powodu ubóstwa rodziców), Stanisław Jeleń syn Franciszka, Józef Rajczyk
syn Jakuba. Do Szkoły Wydziałowej w Wieliczce chodzili syn wspomniane-
go nadzorcy wałów przeciwpowodziowych Adam Król oraz Józef Szeląg. Bli-
skość linii kolejowej Kraków – Lwów ze stacjami w Kokotowie i – stosunkowo
dużą – w Podłężu, dawała absolwentom szkół możliwości zatrudnienia. Koleja-
rzami byli Franciszek Rokita (syn Wojciecha) pracujący jako urzędnik w Pod-
łężu, Franciszek Stalmach z Kokotowa, Piotr Jaworski (syn Wojciecha; wymie-
niony też jako ślusarz). Antoni Jaworski (syn Jakuba) ukończył szkołę szew-
ską i został scharakteryzowany jako bardzo dobry rzemieślnik. Krawcową była
siostra przyszłego płka Jana Sendorka, Maria, która wyemigrowała do Amery-
ki. Katarzyna Nosek z domu Kalisz w 1921 r., po ukończeniu szkoły w Grabiu,
zapisała się do szkoły położnych – zdała egzaminy teoretycznie i praktycznie z po-
stępem bardzo dobrym.

b. Podczas I wojny światowej

Mimo wybuchu wojny kierownik szkoły w Grabiu Leitner wraz z nauczyciel-


ką Banachówną zdołał 1 września 1914 r. rozpocząć rok szkolny. Jednak już
w połowie września zajęcia zostały przerwane, gdyż wojska nieprzyjacielskie
SZKOŁY 117

zbliżyły się pod Kraków od północy i wschodu. W dniu 4 listopada budynek


szkoły zajęli austriaccy żołnierze z oddziału technicznego; musiałem – wspo-
minał Leitner – opuścić [szkołę] tego dnia i wyjechałem [...] do Wieliczki, zo-
stawiając 33 letni dorobek na pastwę złodziei i rabusiów Moskali288. Mieszkań-
cy Grabia niedługo cieszyli się nowym budynkiem szkolnym; spłonął w wy-
niku austriackiego ostrzału artyleryjskiego późną jesienią 1914 r.289
Naukę w szkole wznowiono dopiero we wrześniu 1915 r. Odbywała się
ponownie w starym budynku, czyli w dawnym budynku folwarcznym, zaku-
pionym od Badeniego. Leitner – aż do lata 1915 r. – zaangażowany był do
prac administracyjnych w Wieliczce i tylko z rzadka mógł dojeżdżać do Gra-
bia, by doglądać zniszczonego budynku szkolnego: od 1 stycznia 1915 ob-
jąłem sekretarstwo z polecenia Starostwa, mieszkając w Wieliczce dojeżdżałem
raz na tydzień do Grabia; 25 czerwca [...] wróciłem do Grabia, zamieszka-
łem w starym budynku – zapisał w Kronice. Dalsze zapiski nauczyciela mówią
o długotrwałych staraniach o odbudowę szkoły: 13 sierpnia [1915 r.] był in-
spektor i budowniczy inżynier Gottwald w sprawie rozwalonego budynku [...].
Dopiero 14 maja 1917 r. dostawiono dwoma samochodami cegłę, zakupioną
ze środków funduszu odbudowy kraju. Inżynier z rady powiatowej Drexler
był na oglądnięciu budynku szkolnego 3 czerwca, zaś Franciszek Szewczyk wójt
i radny Zientarski udali się w sprawie odbudowy do Krakowa, do nadrad-
cy budowlanego Romana Ingardena290. W czerwcu zrujnowany budynek wi-
zytowali budowniczy Ferdynand Liebling291 oraz architekt Roman Bandur-
ski292, który 23 czerwca polecił budowniczemu Paciorkowskiemu rozpocząć
rozbiórkę i odbudowę zniszczonych murów. Prace zakończono jesienią 1917 r.
i 7 listopada przeniesiono III klasę do nowego budynku, zaś pozostałe klasy
14 stycznia 1918 r.; nauczyciel Leitner przeprowadził się tu w grudniu.
Podobne były wojenne losy szkoły ludowej w Brzegach. Jak zanoto-
wała nauczycielka Zofia Stankiewiczówna, po wybuchu wojny zaraz na drugi
dzień były zakwaterowane w szkole tutejszej wojska austriackie, lecz te wkrótce
288
Informacje niezaopatrzone przypisami w oparciu o: Kronika szkoły w Grabiu.
289
Liber Memorabilium, s. 128.
290
Roman Ingarden (1852–1926), ojciec filozofa Romana Witolda, inżynier budowlany, wybit-
ny specjalista w zakresie budownictwa wodnego, kierował od 1916 r. sekcją techniczną Biura
Odbudowy Kraju; Encyklopedia Krakowa, s. 317.
291
Znany budowniczy i przedsiębiorca budowlany, czynny na pocz. XX w. w Krakowie i w Bochni.
292
Roman Bandurski (zm. 1949) był znanym architektem krakowskim, związanym z miejski-
mi władzami budowlanymi, a zarazem przedsiębiorcą budowlanym; projektował m.in. osied-
la willowe, z których najbardziej znane znajduje się na krakowskim Salwatorze. Zob. Ency-
klopedia Krakowa, s. 41.
118 BRZEGI I GRABIE: MAŁE OJCZYZNY

ją opuściły. Dopiero przy końcu listopada 1914 roku weszli do wsi Moskale [...],
co ostatecznie uniemożliwiło pracę szkoły. Lekcje wznowiono w roku szkol-
nym 1915/1916, po zabezpieczeniu budynku, w którym czasie wojny od kul
były wytłuczone szyby293.

c. W niepodległej Drugiej Rzeczpospolitej

Obie szkoły – w Grabiu i w Brzegach – po okresie wojennych zniszczeń


i powojennej odbudowy – szybko się rozwijały. Coraz liczniejsze było gro-
no nauczycielskie, otwierano nowe klasy, absolwenci z Grabia i Brzegów co-
raz częściej kształcili się dalej – w szkołach średnich i zawodowych, niekiedy
nawet w wyższych uczelniach. Lekcje języka polskiego i historii uczyły mło-
dzież miłości Ojczyzny. Te same cele przyświecały coraz liczniejszym, orga-
nizowanym przez obie szkoły imprezom i rocznicowym akademiom, aczkol-
wiek – zwłaszcza w latach trzydziestych – nie sposób nie uznać wielu z tych
uroczystości za rytualny niemal hołd dla aktualnej władzy, nie przez wszyst-
kich wszak entuzjastycznie popieranej. Nie sposób w owych uroczystościach
ku czci najwyższych dostojników państwa, w owym odgórnie zadekretowa-
nym entuzjazmie, nie dostrzec niepokojących zbieżności z praktykami nara-
stającymi po II wojnie światowej, w dobie „budowy socjalizmu”.
Szkołą w Grabiu294 aż do śmierci w roku 1924 – w wieku 59 lat – kie-
rował wielokrotnie tu wymieniany Stanisław Leitner. Na jego pogrzebie
przemawiał jeden z najzdolniejszych uczniów zmarłego, wspomniany wy-
żej Stanisław Nosek, prawnik z Krakowa. Po niespodziewanej śmierci Le-
itnera przybyło tu nauczycielskie małżeństwo: Adolf i Zofia Dobrzańscy
prowadzili szkołę do 1933 r. Oprócz nich opracowała tu początkowo – ja-
ko „nauczycielka tymczasowa” – Aniela Rydzówna. Budynek szkolny zasta-
łem uporządkowany, klasy wybielone i wymyte, tak samo jak i mieszkanie kie-
rownika szkoły. Stało się to podobno po raz pierwszy od wystawienia budynku
szkolnego tj. od roku 1913 – zapisał w Kronice szkoły, nie bez uszczypliwości
pod adresem poprzedników, Adolf Dobrzański. Po przejściu Dobrzańskie-
go na emeryturę w obsadzie nauczycielskiej następowały częste zmiany, co
bez wątpienia miało negatywne konsekwencje w pracy pedagogicznej. Po

293
Kronika szkoły ludowej w Brzegach, s. 11, 12.
294
Informacje niezaopatrzone przypisami w oparciu o: Kronika szkoły w Grabiu.
SZKOŁY 119

bardzo krótkiej pracy nauczycielek Anny Grzymalskiej i Zofii Czopowej,


tymczasowe kierownictwo objęła w roku 1933/34 Zofia Szaperowa, z któ-
rą współpracowali Halina Haraschin i wprowadzający zajęcia wychowania
fizycznego Franciszek Norek. W następnym roku te same obowiązki prze-
jął Antoni Szostak, który przybył z Brzostka. Obok niego pracował tu pro-
boszcz z Grabia ks. Józef Ludkowski jako nauczyciel religii i nadal – do li-
kwidacji etatu w roku 1935 – Szaperowa. Szostak bardzo krytycznie oce-
niał stan budynku szkolnego; leżące ugorem od 8 lat szkolne pole, szkolny
ogród określił jako hodowlę bujnych chwastów. W roku 1936/37 kierow-
nictwo objął Eugeniusz Wokal (zmarł w roku 1947 jako kierownik szko-
ły w Węgrzcach Wielkich295). Dopiero Maria Iwanicka, obejmując posadę
w roku 1937/38, miała pozostać tu na dłużej, w tym w tragicznych latach
wojny i okupacji hitlerowskiej.
Liczba uczniów początkowo powoli wzrastała (w roku szkolnym
1930/31 uczyło się tu 109 dzieci, w 1931/32 – 116, w 1932/33 – 126), by na-
stępnie dość szybko spadać: w roku szkolnym 1934/35 w czterech klasach
pozostało 100 dzieci (najmniej w pierwszej, najwięcej w najwyższej), w roku
1935/36 zaledwie 78, w 1936/37 – 73 (w końcu roku 69). Tendencja wzrosto-
wa zaznaczyła się, gdy kierownictwo szkoły objęła Maria Iwanicka (zob. ni-
żej): w roku 1937/38 uczyło się tu 87 zaś w roku 1938/39 – 89 dzieci.
Współpraca szkoły z rodzicami nie układała się dobrze. Kolejni kierow-
nicy narzekali na nikłe zainteresowanie sprawami szkoły, co znajdowało od-
zwierciedlenie w niewielkiej frekwencji na zebraniach.
W szkole działało Koło Młodzieży, które wraz z nauczycielami wysta-
wiało przedstawienia teatralne, uświetniające święta kościelne, państwowe
i szkolne. W roku 1925 wystawiano Łobzowian296 oraz Kominiarza i młyna-
rza297, niestety przy słabej frekwencji. Impreza skończyła się deficytem – zapi-
sał Dobrzański; wynik ten podziałał przygnębiająco na „Koło młodzieży”, tak,
że w przyszłości trudno będzie zachęcić go do nowych usiłowań. Jeszcze go-
rzej skończyły się Jasełka wystawione w drugi dzień świąt Bożego Narodze-
nia w 1926 r.: ledwie przedstawienie rozpoczęto, wpadło na salę kilku tutejszej

295
Kronika szkoły w Grabiu, 1948/49.
296
Dramat w jednym akcie autorstwa Ludwika Anczyca (1823–1883).
297
Sztuka – pod pełnym tytułem Kominiarz i młynarz, czyli zawalenie się wieży ratuszowej we
Lwowie – jest dokonaną przez Jana Nepomucena Kamińskiego (1777–1855), twórcy teatru
polskiego we Lwowie, adaptacją francuskiej sztuki, której autorem był Alexis Guignard de
Saint Priest (1805–1851).
120 BRZEGI I GRABIE: MAŁE OJCZYZNY

„złotej młodzieży” zupełnie pijanych i wszczęli awanturę i bójkę, tak, że matki


z dziećmi pouciekały i całe przedstawienie się rozbiło. Kierownik przedstawie-
nia p. dr Nowak, tutejszy rodak, za swą pracę oświatową usłyszał sporo rynszto-
kowych komplementów. Sprawa miała być skierowana do sądu, ale awanturni-
cy złożeniem pewnej kwoty na cele „Koła młodzieży” sprawę załagodzili [...].
W ogóle trudno cokolwiek w Grabiu urządzić, gdyż partie, na które gmina jest
podzielona, idą każda z osobna i są obojętne na wszelki postęp. Na przedstawie-
nia przychodzą jedynie kobiety i dziatwa i temu tylko należy przypisać, że kil-
ku pijanych smarkaczy rozbija przedstawienia i niweczy pracę ludzi dobrej woli
i chęci – konkludował Dobrzański. „Złota młodzież” z Grabia miała widocz-
nie podobne ambicje, jak bohaterowie powojennej ballady „ludowej” Grześ-
kowiaka: Bracia szacunek mają i sławę, w dwójkę rozpędzą każdą zabawę [...].
Po tych doświadczeniach Koło Młodzieży przy szkole w Grabiu faktycznie
zamarło. Dla jego reaktywowania sprowadzono w 1932 r. analogiczne Ko-
ło z pobliskich Śledziejowic, które odegrało w tutejszej Sali szkolnej sztukę hr.
Starzeńskiego „Gwiazda Syberii”298. Ponieważ treścią patriotycznej sztuki zain-
teresowanie było małe i przybyli przeważnie młodzi [...], dnia 29 maja przybył
tu instruktor Koła Młodzieży z Bieżanowa w nadziei, że uda się obudzić tutej-
szą młodzież i zorganizować Koło młodzieży, jednak mimo należytego rozpla-
katowania i wezwania przybyło zaledwie 5 osób – a więc ani Strzelca, ani Koła
młodzieży nie można w Grabiu stworzyć.
Dłuższy żywot miały organizacje nie wymagające od swych człon-
ków szczególnego zaangażowania, jak Szkolna Kasa Oszczędności (w ro-
ku szkolnym 1936/37 liczyła 30 członków, którzy łącznie zaoszczędzili za-
ledwie 130 zł) i Koło Szkolne Ligi Obrony Przeciwlotniczej i Przeciwgazo-
wej299 (60 członków w tym samym roku).
Szkoła organizowała uroczystości patriotyczne, m.in. w listopadzie
1928 r. – wspólnie z władzami gminnymi, Kasą Stefczyka i Spółką mleczar-
ska (zob. niżej) – obchody dziesięciolecia odzyskania przez Polskę niepod-
ległości; przed siedzibą gminy sadzono lipę, zaś obok szkoły – dąb. W po-
równaniu do okresu przedwojennego – zmienił się nieco program wycieczek
298
Sztuka zapomnianego dziś poety i dramaturga Leona Eugeniusza Starzeńskiego (1835–1904),
ziemianina z Kresów, to napisany w 1868 r. dramat w trzech aktach, utrzymany w klimacie ża-
łoby narodowej po upadku Powstania Styczniowego.
299
Liga Obrony Przeciwlotniczej i Przeciwgazowej powstała w 1928 r. w oparciu o powołaną
pięć lat wcześniej Ligę Obrony Powietrznej Kraju. W roku 1937 w 14 tysiącach kół skupiała
półtora miliona członków. Jej praca w szkołach miała znaczenie edukacyjne. Zob. Piętnastole-
cie Ligi Obrony Przeciwlotniczej i Przeciwgazowej, pr. zb. Warszawa 1938.
SZKOŁY 121

szkolnych. Nadal główne ich cele to Kraków i Wieliczka, ale – zwłaszcza po


roku 1926 – wprowadzano silne akcenty polityczne i patriotyczne. I tak na
przykład w roku 1935 wybrano się do pobliskich Niepołomic celem zapozna-
nia dziatwy [...] z życiem i pracą żołnierza polskiego; zwiedzono koszary, pociąg
pancerny i czołg, nie zapominając jednak o renesansowym zamku, gotyckim
kościele i puszczy. Głównym celem czerwcowej wycieczki do Krakowa było
złożenie hołdu w krypcie św. Leonarda zwłokom marszałka Józefa Piłsudskie-
go, aczkolwiek jako największą atrakcję dla dzieci odnotowano pierwszy w ich
życiu seans w kinie. Z mieszanymi uczuciami czytamy dziś o kilkudniowej
wycieczce szkolnej na Zaolzie w czerwcu 1939 r., a więc na niespełna trzy
miesiące przed wrześniową tragedią. Podsumowana przez nauczycielkę jako
dużo wrażeń, o których nieprędko się zapomni, zdaje się wpisywać w ogólno-
polski nurt entuzjazmu z powodu niechlubnego udziału Polski w hitlerow-
skiej agresji na Czechosłowację z 1938 r.300
Z udziałem szkoły organizowano też kursy dokształcające. I tak m.in.
dnia 1 lutego [1930 r.] odbyło się w sali budynku szkolnego uroczyste zakończe-
nie sześciodniowego kursu gotowania, urządzonego staraniem tutejszego Kół-
ka rolniczego przy poparciu Małopolskiego Towarzystwa Rolniczego [...]. Kurs
ten ukończyło 12 dziewcząt i 3 młode gospodynie tutejsze [...]. W tymże roku,
w marcu, odbył się dziesięciodniowy kurs hodowlano-gospodarczy urządzo-
ny staraniem Okręgowego Towarzystwa Rolniczego [...], wzięło w nim udział
30 tutejszych gospodarzy. Czyniąc starania o podniesienie statusu szkoły, w ro-
ku 1936/37, w miesiącach zimowych, zorganizowano kurs dokształcający w za-
kresie siedmiu klas szkoły powszechnej; liczba słuchaczy zapisanych wynosiła 45
[...], egzamin złożyło 19 [...], w tym 4 z wynikiem bardzo dobrym. Wydano za-
tem 19 świadectw ukończenia siedmiu klas szkoły powszechnej, dla pozostałych
natomiast wydano zaświadczenia ukończenia kursu oświaty pozaszkolnej.
Podobnie przedstawiają się międzywojenne dzieje szkoły w Brze-
gach301, prowadzonej zrazu nadal przez Zofię Stankiewiczównę. Jej oso-
biste losy nie układały się szczęśliwie. W roku 1919 wyszła za mąż za in-
żyniera Wincentego Majochę, który chciał, aby porzuciła służbę nauczyciel-
ską, lecz ta nie chciała rozstać się z umiłowanym zawodem i dobrze się stało,
albowiem dnia 6 sierpnia 1921 w niecałe 2 lata [po ślubie] umarł jej mąż na
epidemiczną czerwonkę w powiecie nowosądeckim, a ona została z małym

300
O ówczesnych nastrojach, zob. Cz. Brzoza, dz. cyt., s. 256–257.
301
Informacje nieopatrzone przypisami za: Kronika szkoły ludowej w Brzegach.
122 BRZEGI I GRABIE: MAŁE OJCZYZNY

synem Tadziusiem, z którym dzieci tutejsze chętnie się bawią, a ona dalej spra-
wuje służbę nauczycielską. Wdowa samotnie borykała się z trudnościami.
Chorowała (jak pisze o sobie, stale używając trzeciej osoby: pod koniec ro-
ku [1924/5] zachorowała gorzej na serce nauczycielka i poszła na urlop paro-
miesięczny), w roku 1926 umarła, zapewne pracując niemal do końca życia:
ostatni wpis w kronice szkolnej, dokonany jej ręką, nosi datę 30 sierpnia.
Od początku 1930 r. szkołę prowadziła Stefania Szydlakówna. Choro-
ba i śmierć poprzedniczki, a także brak pomocy ze strony mieszkańców,
doprowadziły do krytycznego stanu budynek szkolny i jego wyposaże-
nie. Szydlakówna, jak sama zaświadcza, mimo usilnych starań nie zdołała
[...] doprowadzić budynku, już starego i dobrze podniszczonego, do należyte-
go stanu, gdyż nie mogła pokonać tak złej woli, jak obojętności Rady szkolnej
miejscowej. Poza opalaniem i zamiataniem budynku trudno było dokonać ko-
niecznego remontu, mimo, że Rada Szkolna powiatowa ustawicznie [...] te-
go żądała. Podpisana pociesza się tym, że jednak pewna poprawa nastąpiła, bo
[...] objęła inwentarz szkolny nawet bez pieczątki szkolnej z gołymi ścianami,
a skutek choroby i śmierci śp. poprzedniczki i wielkich przerw w nauce, mu-
siała po objęciu posady zaczynać elementarz i materiał od początku [...]. Na
początku roku 1930 Szydlakówna została przeniesiona do szkoły w Cza-
sławiu, zaś jej miejsce zajęła Stefania Pawłęgowa, malując w Kronice wielce
zniechęcający obraz: Budynek [...] szkoły [...] jest bardzo zaniedbany. Naj-
gorzej przedstawiało się mieszkanie kierownika. Zmuszało mnie ono wprost
do tego, że czas poza nauką spędzałam w Krakowie, gdyż nie byłam w stanie
wysiedzieć w tych, o ponurym wyglądzie, okropnie obdrapanych ścianach na-
wet godziny!! Tak z trudem i kosztem własnego zdrowia przeżyłam pół ro-
ku szkolnego. Nieco lepiej od mieszkania przedstawiała się początkowo kla-
sa. Widocznie pod groźbą zamknięcia szkoły gmina zaledwie coś nakładała na
utrzymanie czystości w klasie. Starałam się wszelkimi sposobami zmusić gmi-
nę do odnowienia i oczyszczania budynku szkolnego, lecz nadaremno. Na-
czelnik gminy zawsze wymawiał się brakiem funduszu. Zaledwie zrobiono
boisko szkolne dla dzieci, potem oheblowano ławki [...]. Środki na remonty
nauczycielka zdobywała własnym wysiłkiem i staraniem, często z własnej,
skromnej pensji, dzięki czemu w roku szkolnym 1930/31 naukę rozpoczę-
to [...] w klasie odmalowanej i wymytej. W czasie wakacji odnowiono i od-
malowano mieszkanie na koszt tutejszej nauczycielki [...]. W szkole odbywa-
ły się wybory do Sejmu i Senatu [...]. Z końcem roku szkolnego Rada szkolna
miejscowa urządziła trzy festyny, z których dochód przeznaczono na budowę
SZKOŁY 123

pieca kaflowego w klasie [...]. Od roku 1932/33 szkołą kierowała Władysła-


wa Kornecka, która miała tu pozostać aż do 1970 r., gdy dalszą pracę unie-
możliwiła jej choroba.
Warunki pracy były trudne. Jako wyjątkowe zjawisko odnotowała na-
uczycielka Stankiewiczówna-Majochowa, iż w roku 1924/25 nauka odby-
wała przez cały rok szkolny, zaznaczając zarazem: trzeba było choć częścio-
wo wyrównać naukę z poprzednich lat, która nie mogła się odbywać z po-
wodu braku opału. Opału nie można było kupić, bo marka polska ciągle
spadała, a ułożone w budżecie pieniądze na opał szkolny za rok wystarczały
zaledwie na kupno pudełka zapałek. Dopiero kiedy weszły złote polskie [...]
opału gmina kupiła częściowo za pieniądze z budżetu, a resztę zebrała w ten
sposób, że na 1 sztukę bydła w gminie nałożono dodatkowo 2 złote podatku
z pastwiska [...]. Ciepłota nie była przepisowa, lecz tylko trochę ogrzane po-
wietrze [...].
Liczba uczniów nie była duża: 42 dzieci w roku 1924/25, zaledwie 38
w następnym. Ówczesnemu zamiarowi władz szkolnych, by zwinąć tę szkołę
jednoklasową i przyłączyć [...] do dwuklasowej szkoły w Grabiu [...] mieszkań-
cy wioski stanowczo się temu oparli [...].
Założone przy szkole w roku 1931/32 Koło Młodzieży działało aktyw-
niej i dłużej niż w Grabiu. Urządzało ono festyny oraz pod koniec żniw „do-
żynki”. Zorganizowane w 1932 r. „Wianki” stały się przyczyną tragedii, albo-
wiem przez lekkomyślność [...] na małą łódź weszło ponad 12 osób, chcąc prze-
wieźć się na lewy brzeg Wisły do domów, łódź przewróciła się na głębi i dwoje
dziewcząt utopiło się302. W roku 1933/34 do Koła należały już wszystkie szkol-
ne dzieci w liczbie 46. W styczniu urządzono w sali szkolnej przedstawienie
„Zemsta cygana”303, zaś udział ludności bardzo wielki. Przerwy w nauce, np.
okres ferii zimowych, spędzała młodzież w szkole na grach, zabawach i śpie-
waniu kolęd.
Pod kierunkiem Władysławy Korneckiej Koło Młodzieży organizowa-
ło kursy dokształcające dla absolwentów szkoły (m.in. kurs korespondencji

302
Kronika szkoły w Grabiu, 1932 r.
303
Sztuka autorstwa Roberta Rydza (1890–1975), zamieszkałego w Bochni poety, prowadzącego
tam amatorską Scenę Kolejarza. Jego niezliczone utwory sceniczne pisane w latach 20. i 30.,
na ogół humoreski i wodewile (np. Ułan i dziewczyna, Pan kapral weteranów, Kasine wesele),
niekiedy też poważne, o treściach patriotycznych (Cud nad Wisłą, Kiedy Anhelli wstępował
na Wawel) i religijnych (Golgota, obraz biblijny Na dworze faraona), pisane łatwym językiem,
bez poważniejszych ambicji literackich, były w latach międzywojennych (i w pierwszych la-
tach po II wojnie światowej) często grywane przez amatorskie teatrzyki.
124 BRZEGI I GRABIE: MAŁE OJCZYZNY

i nauka śpiewu chórowego; lekcje odbywają się trzy razy w tygodniu), by mło-
dzież w wieku pozaszkolnym bezczynnością swoją w ogólnym postępie nie co-
fała się.
Inne organizacje uczniowskie – Szkolną Kasę Oszczędności, koło Li-
gi Obrony Powietrznej Państwa, koło Uczestników Towarzystwa Popie-
rania Budowy Szkół i Samorząd Szkolny – zorganizowano dopiero w roku
1937/38; poza pierwszym – pozostałe miały zapewne wyłącznie formalny
charakter.

d. Pod okupacją hitlerowską

Niemieckie władze okupacyjne, likwidując na terenach wcielonych do Rze-


szy całokształt polskiego życia kulturalnego wraz ze szkołami wszystkich ty-
pów, w obrębie Generalnego Gubernatorstwa utrzymały jedynie szkolnictwo
podstawowe i zawodowe, poddając je jednak represjom i stałemu nadzorowi:
z programów wyeliminowano historię i literaturę polską, od roku szkolnego
1940/41 polskie podręczniki zastąpiono niemieckimi miesięcznikami „Mały
Ster” (dla klas I–III) i „Ster” (od klasy IV)304.
Okupacyjne dzieje szkoły w Grabiu znamy dzięki szczegółowym zapi-
skom w szkolnej kronice, prowadzonym systematycznie przez nauczycielkę
Marię Iwanicką305, pracującą tu z całym poświeceniem, często za darmo, nie-
mal bez wsparcia miejscowej ludności. Tak przedstawiła pierwszy rok szkol-
ny pod rządami wroga: Naukę rozpoczęłam 15 października, ale dzieci by-
ło bardzo mało, jedni jeszcze nie wrócili, inni bali się dzieci posyłać, wreszcie
mi powiedzieli, że szkoda posyłać, bo trzeba płacić. Wszędzie zaczęła się usta-
lać norma płacenia po 2 zł od dziecka. Nauka odbywała się do 1 listopada, póź-
niej nie opalano klasy, ponieważ nie było obsługi, a Gmina nie myślała zupeł-
nie o szkole – nawet węgla zupełnie nie dostarczono na ten rok. Gdy władze
niemieckie wydały nakaz uruchomienia szkół od 1 stycznia, zmówiono obsługę
i zaczęto opalać. Nauka odbywała się cały styczeń do połowy lutego, ale bardzo
mała frekwencja, zaspy i szalone mrozy spowodowały znów przerwę. Nauka re-
gularna rozpoczęła się 25 marca, ponieważ zaczęła robić się wiosna. W styczniu
władze wydały nakaz, aby usunąć wszystkie obrazy, godła i emblematy odno-

304
Cz. B rzoza, dz. cyt., s. 285, 290.
305
Informacje niezaopatrzone przypisami pochodzą z Kroniki szkoły ludowej w Grabiu.
SZKOŁY 125

szące się do Państwa Polskiego. Następnie kazano zebrać wszystkie książki pol-
skie i nauka miała odbywać bez podręczników! Z obowiązanych 89 uczniów
uczęszczało do końca zaledwie 46. Klasy czwartej nie było, ponieważ dzieci star-
sze zatrudniano pracą koło roli i domu. Za cały czas nie wzięłam nic od tutej-
szej ludności, ponieważ są bardzo chciwi i nieżyczliwi. Przez 5 miesięcy nie bra-
łam pensji i żyłam z dzieciakami wspomagana przez krewnych w Krakowie!
W styczniu było już bardzo ciężko – drożyzna szalona, brak mąki i chleba, więc
zwróciłam się do Zarządu Kasy Stefczyka o pożyczkę 200 zł. I ta instytucja uży-
teczności publicznej odmówiła mi pożyczki, tłumacząc się nieudolnie brakiem
gotówki. Ale Bóg dał, po 20 stycznia dostaliśmy pierwszą ratę zaliczki na pobory
i juz potem co miesiąc dostawaliśmy. Obeszłam się bez łaski Kasy i dlatego nie
kazałam dzieciom przynosić w ogóle żadnych pieniędzy za naukę [...]. W czerw-
cu rozdawano świadectwa w dwu językach.
Mimo trudnych warunków, liczba uczniów nie była niższa, niż przed
wojną. Spośród 98 dzieci objętych obowiązkiem szkolnym, w roku 1940/41
zapisanych zostało 73; były wśród nich zapewne też dzieci przesiedleńców.
Iwanicka wciąż borykała się z podstawowymi problemami – ze zdobywa-
niem opału na zimę, ze stanem technicznym budynku – stwierdzając wciąż
zupełną obojętność władz gminnych. W jesieni i zimą roku 1940/41 pisa-
ła: Ponieważ szkoła nie otrzymała opału, w klasie jest coraz zimniej, dzieci
i nauczycielka siedzą w płaszczach. Interwencja [...] kierowniczki w Gminie
o opał dla szkoły nie odnosi żadnego skutku. Frekwencja zaczyna maleć, bo
dzieci się zaziębiają [...]. W listopadzie w czasie jednej szalonej wichury pod-
czas lekcyj zaczął się walić dach na szkole [...]. Dwukrotnie musiałam inter-
weniować w Gminie, żeby przysłano ludzi [...] wobec zagrożenia życia prze-
chodniów spadającymi dachówkami i belkami. Ponieważ z powodu braku
opału i mrozów nie dało się dłużej wytrzymać, naukę musiano przerwać dnia
16 grudnia [...]. Nauka [...] rozpoczęła się [...] dopiero 14 stycznia, lecz wciąż
była przerywana z powodu mrozów. Wreszcie otrzymała szkoła 2 m węgla,
więc nauka rozpoczęła się w marcu regularnie [...], ale w klasie temperatu-
ra nigdy nie przekraczała 10 st. C. Na początku roku 1941/42 Iwanicka wy-
musiła na sołtysie przeprowadzenie w szkole drobnych prac. Pisała: naukę
[...] rozpoczęto dopiero 8 września z powodu spóźnionego remontu. Ponieważ
klasa i korytarz były bardzo brudne oznajmiłam sołtysowi z końcem wakacji,
że nie rozpocznę nauki w takim brudzie, gdzie od dwóch lat nic nie zrobiono.
Wreszcie, gdy po nabożeństwie dzieciom zapowiedziało się, że nauka w bru-
dzie nie może się zacząć, zdobył się sołtys na to, że sprowadził kobietę i kazał
126 BRZEGI I GRABIE: MAŁE OJCZYZNY

obielić ściany w klasie (sufit nie) i korytarz oraz sień na wysokość 1 1/2 m od
ziemi na kolor szary, żeby było praktycznie. Wobec wzrostu liczby uczniów,
kierowniczka [...] zaczęła robić starania u władzy niemieckiej o drugi etat,
o który bez skutku starali się tutejsi obywatele przed wojną [...]. Otrzymałam
drugi etat i od dnia 15 listopada szkoła tutejsza stała się dwuklasową. Na dru-
gą siłę przydzielono bezrobotną nauczycielkę mieszkającą w tutejszej wiosce
p. Janinę Jeleń. Wobec obojętności Gminy na podstawowe problemy szkol-
ne, Iwanicka sprawę ogrzewania klas zimą 1942/43 rozwiązała inaczej: Po-
nieważ opału żadnego Gmina nie dała, a obywatele zupełnie o tym nie myśle-
li, zachęcano dzieci, żeby po trochę przynosiły [opału], tak, żeby można było
utrzymać naukę do Świąt. Przyniosły i tu podkreślam, że najchętniej i najczęś-
ciej przysyłali biedniejsi rodzice, zaś bogaci robili różne uwagi. Przy takiej po-
mocy można było uczyć, chociaż nigdy temperatura w klasie nie przekracza-
ła 10 st. C. Od połowy grudnia do początku kwietnia opału nie wystarczy-
ło nawet na utrzymanie tak niskiej temperatury i naukę przerwano. Gdyby
ludziom tutejszym zależało na nauce – konkludowała Iwanicka – mogli ze-
brać pieniądze i kupić 2–3 metry węgla, które byłyby wystarczyły przy wielkiej
oszczędności. Ja nie chciałam przeprowadzać zbiórki, gdyż władza niemiecka
na żadne nie pozwalała, a ludzie tutejsi lubią bardzo krytykować prace innych
i wszelkie poczynania!
Dodatkowym obciążeniem dla nauczycielstwa była narzucana przez
władze gminne i powiatowe praca biurowa. Ponieważ nie uczyłyśmy – charak-
teryzowała Iwanicka przymusową przerwę spowodowaną brakiem opału –
znów szanowna Gmina zaczęła nam nasyłać pisaninę gminną, żeby darmo nie
brać pensji! Ówczesny sekretarz wzywał pisemnie nauczycielstwo w ostrej for-
mie, ażeby przychodzić do Gminy w Wieliczce, ale nie dał ani raz podwody, po-
mimo, że odległość w jedną stronę wynosiła 12 km. Ale gdy chodziło o przydział
kart zapotrzebowania na buciki lub materiały, nie można było się doprosić, gdyż
zawsze albo brakło, albo dostawali biedniejsi (wysiedleni), lub nie przydzielono
ze Starostwa. Tylko urzędnicy gminni coraz eleganciej chodzili ubrani, a szcze-
gólnie panie! Prace biurowe na rzecz gminy nauczyciele musieli wykonywać
bezpłatnie, w zupełnie nieopalanej klasie, gdyż nawet w tym wypadku Gmina
nie znalazła trochę węgla, przez 3 dni z rzędu od 9 rano do 6 po południu spi-
sywało tutejsze Grono [nauczycielskie] ludzi do kart rozpoznawczych. Sami lu-
dzie ze zdziwieniem pytali, jak można pisać w takim zimnie, tyle godzin. Nie
pomagały [...] rękawiczki, gdyż ręce z zimna kołczały. Za to wszystko Gmina
nie raczyła dać żadnego wynagrodzenia.
SZKOŁY 127

W roku 1942/43 sytuacja nie zmieniła się: Szkoła nie ma ani kawałka wę-
gla, ani drzewa. Sekretarz gminny na moją usilna prośbę powiedział, „że szko-
ły polskie żadnego węgla nie dostaną” [mrozy, przerwy w nauce] [...]. I znów
zaczęło się dręczenie nauczycielstwa przez Gminę – zatrudnianie przy przepi-
sywaniu przeróżnych ksiąg gruntowych itp. [...]. Latem 1943 r., dzięki nowe-
mu burmistrzowi Wieliczki Jaworskiemu, cenionemu przez Iwanicką jako
człowiek bardzo inteligentny i uczciwy306, szkoła uzyskała wreszcie drzewo
na opał. Przedstawione przez Iwanicką trudności z jego dowozem wystawia-
ją jak najgorsze świadectwo sołtysowi, który po drzewo miał obowiązek [...]
wysłać furmana bezpłatnie – ale oświadczył, że ma dosyć furmanek po urzędowe
sprawy i dla Niemców, a ja mogę sobie zapłacić. Wówczas najęłam furmana i za-
płaciłam całą moją jednomiesięczną pensją [...]. Po remoncie szkoła częściowo
odzyskała swój wygląd, jedynie szpeciły ją okna [...] zabite deskami od 1939 r.
z powodu zgniłych ram [...] i braku szyb [...]. W styczniu 1944 Niemcy zajęli
szkołę: zjechali [...] z Krakowa autem, zwiedzili budynek i oświadczyli, że zaj-
muje szkołę „Baubereitschaft” (Pogotowie Budowlane) w celu budowy baraków
dla wojska w Szczurowie. Zjechało 30 ludzi – Polaków i kilku Niemców spra-
wujących kierownictwo budowy. Polacy mieszkali w szkole, Niemcy w okolicz-
nych domach [...]. Ponieważ dowiedziałam się od chłopów budujących, że nie
ma mowy o ich wyjeździe przed lipcem, prosiłam sołtysa o wynajęcie izby we
wsi na klasę, ale jak zwykle [...] nic nie zrobił [...]. Sytuacje uratował mieszka-
niec Grabia Józef Nosek, bardzo godny i uprzejmy obywatel [...], który pomi-
mo, że miał u siebie już pokój zajęty na Kasę Stefczyka, ofiarował połowę domu
tj. malutki pokoik i kuchnię bezinteresownie, żeby dzieci się uczyły [...]. Zaczę-
łam [tu] naukę 19 kwietnia [...] naturalnie bez kawałka opału [...].
W roku 1944/45 naukę rozpoczęto dopiero 20 września, gdyż wcześniej,
z powodu sowieckiej ofensywy, o nauce nikt nie myślał, bo wszędzie panował
chaos. Niemieckie Pogotowie Budowlane uciekło stąd już w lipcu i szkoła zosta-
ła wolna, ale pełna pcheł, pluskiew, brudu [...]. Nauka nie trwała długo, bo z koń-
cem października przyjechało wojsko z Niepołomic i zajęło szkołę [...] dla 200 re-
krutów. W listopadzie pozajmowali okoliczne domy na kwatery, w starej szkole
306
Jaworski (imię nieustalone) był przesiedleńcem z Kresów. Urząd burmistrza Wieliczki spra-
wował jeszcze w pierwszych miesiącach po wyzwoleniu, kiedy ceniono jego znajomość języ-
ka rosyjskiego i możliwość porozumienia się z sowieckimi władzami wojskowymi. Już latem
1945 r. został zastąpiony przez przedstawiciela PPR. Zob. S. G aw ęd a, Wieliczka pod okupa-
cją niemiecką, w: Wieliczka, dzieje miasta (do roku 1980), red. S. Gaw ęd a, A . Jo d ł o w sk i,
J . Pi ot r owicz, Kraków 1990, s. 279; Cz. B rz o z a, Wieliczka w latach 1945–1980, tamże,
s. 290, 293
128 BRZEGI I GRABIE: MAŁE OJCZYZNY

urządzili salę wykładową, kancelarię, załączyli telefony i zabronili komukolwiek


wchodzić na ten teren. Wreszcie w końcu mnie wyrzucili z mieszkania służbowe-
go, wyszukawszy mi 1 pokoik bez pieca u p. Franciszka Krystiana; tamże i na ple-
banii złożono pomoce szkolne, bo sołtys znów nie załatwił izby do nauki. W re-
zultacie – pisze Iwanicka – po świętach Bożego Narodzenia zaczęłam sama szu-
kać izby na klasę i [...] znalazłam [...] bez podłogi i sufitu, niewytynkowaną [...].
Dnia 16 stycznia piecyk żelazny dostałam od komendanta niemieckiego, 1 metr
węgla ofiarował p. Czyż zza Wisły a 1 metr łaskawie sołtys przydzielił. Ostatnie
chwile okupacji hitlerowskiej – to podpalenie budynku szkolnego 20 stycznia
1945 r. przez wycofujących się żołnierzy niemieckich i kompromitująca posta-
wa niektórych mieszkańców wobec tej klęski307. Iwanicka zdołała uratować od
zniszczenia niewielką część majątku szkolnego i własnego dobytku. Jak pisze,
po trzech godzinach pożaru, znalazłam trzech ofiarnych młodzieńców: p. Woj-
ciecha i Antoniego Świdrów oraz Władysława Wojtala, którzy poszli ze mną do
płonącego gmachu. Paliło się już moje mieszkanie. Zdołaliśmy w spiżarni urato-
wać trochę moich rzeczy oraz 145 książek biblioteki szkolnej.
Informacje kroniki szkolnej w ciekawy sposób uzupełnia współczesna,
spisana po latach relacja dawnej uczennicy szkoły w Brzegach: Moja szkolna
edukacja rozpoczęła się jeszcze za czasów okupacji [...]. Wiejska szkoła w tam-
tych latach nie była nastawiona na głęboką edukację. Pomimo, iż trwała woj-
na, nie uczono nas języka niemieckiego lub innego przedmiotu związanego w ja-
kiś sposób z okupantem. Mieliśmy tylko trzy przedmioty: język polski, matema-
tykę i przyrodę. Pierwsze litery, które kaligrafowałam w czyściutkim zeszyciku
były okropnie koślawe. Moje palce i wręcz całe dłonie były zawsze zaplamione
atramentem od częstego wycierania stalówki. W klasie było bardzo wiele dzie-
ci, więc było ciasno. Często bywało tak, że siedzieliśmy w trójkę w jednej ławce.
Szkoła mieściła w sobie trzy sale podzielone na klasy a właściwie należałoby po-
wiedzieć, że były to trzy grupy. Wynikało to z tego, iż nasza edukacja szkolna by-
ła powiązana w pewien sposób wiekowo i w jednej klasie uczyły się dzieci w róż-
nym wieku. Tak więc pierwsza grupa to klasy od 1–3, druga klasy 4–6 a trzecia
to klasy 7 –8. Często więc bywało tak, że starsi siedzieli w klasie w trakcie na-
szej lekcji, lub w tym czasie bawili się na podwórku, bo nie było możliwości, aby
lekcje odbywały się w godzinach wieczornych. Tak więc, gdy jedni się uczyli, to
drudzy się bawili308.

307
Zob. wyżej, s. 127.
308
Wspomnienia Pani Antoniny Michalewicz, 376.
SZKOŁY 129

e. W Polsce Ludowej

W dziejach szkól w Grabiu i Brzegach dostrzec można odzwierciedlenie


– w skali lokalnej – powojennej historii Polski. Do roku szkolnego 1948/49
włącznie życie szkolne nie różniło się w zasadniczy sposób od funkcjonowa-
nia przed wojną. Rozpoczęcie i zakończenie roku szkolnego wiązano z mszami
św., czczono wprawdzie 1 maja, ale dzień 3 maja również, korzystano z przed-
wojennych podręczników. Widoczny w całym kraju od końca 1949 r. terror sta-
linowski nagle i całkowicie odmienił oblicze szkoły. Aż do październikowego
„przesilenia” roku 1956 programy były całkowicie zideologizowane. Czczono
wszelkie możliwe święta i rocznice związane z nową ideologią: urodziny Józefa
Stalina i Bolesława Bieruta, wybuch Rewolucji Październikowej, manifest lip-
cowy. Lekcje szkolne zaczynały się apelami, w czasie których śpiewano komu-
nistyczny hymn młodzieży (Naprzód młodzieży świata), zapowiadający szyb-
kie zwycięstwo nowej ideologii na lądzie i na wodzie, na wschodzie, na zacho-
dzie. Zmiany „październikowe” nie były wprawdzie gruntowne, ale ideologia
znikła przynajmniej z niektórych lekcji (wcześniej nie była od nich wolna na-
wet arytmetyka), na pewien czas wróciła do klas religia. Czy nauczyciele z Gra-
bia i Brzegów potrafili przeciwstawiać się indoktrynacji? W dobie stalinowskiej
oznaczałoby to – w sensie raczej dosłownym, niż przenośnym – samobójstwo.
Jak ich koledzy w całej Polsce, musieli zdawać ideologiczne egzaminy, od wy-
ników których zależały ich posady, a więc i utrzymanie rodzin. Niewątpliwie
i tu postrachem był Krótki kurs historii Wszechzwiązkowej Komunistycznej Par-
tii Bolszewików, „biblia” owych czasów, propagandowy preparat, który nale-
żało znać niemal na pamięć. Niemniej kierownik szkoły w Grabiu Józef Ko-
zak odważył się na krótką, krytyczną notatkę na temat panujących praktyk,
tak charakteryzując rok szkolny 1950/51: Podobnie jak w roku ubiegłym, pra-
ca nauczycieli była bardzo ciężka. Ciągłe akademie, poranki i uroczystości odry-
wały nauczycieli od [...] właściwej pracy dydaktycznej. Jeszcze mocniej brzmi
jego ocena sytuacji w roku 1952/53: Ten rok cechuje silny nacisk na zakłada-
nie spółdzielni produkcyjnych na niezdrowych zasadach. Skutek jest taki, że chło-
pi przestają uczęszczać na zebrania z tego powodu, że na nich mówi się najwię-
cej o spółdzielniach, których oni nie chcą. Niechęć chłopów obraca się przeciwko
tym wszystkim, którzy mówią o spółdzielni. Kierownicy szkół muszą dostarczać
do Wydziału Oświaty sprawozdania ze zorganizowanych i przeprowadzonych
zebrań z chłopami na temat spółdzielczości produkcyjnej. Kierownicy szkół po-
przez Komitet Gminny PZPR są używani w terenie do wszystkich akcji. Autorytet
130 BRZEGI I GRABIE: MAŁE OJCZYZNY

nauczyciela i kierownika szkoły na skutek takiego stanowiska partii w powiąza-


niu z najniższym wynagrodzeniem – bardzo szybko spada. Nauczyciel nie posiada
środków do życia, nie posiada możliwości kupienia lichego nawet ubrania ani dla
siebie ani dla swych dzieci. Musi szukać różnych prac aby zdobyć środki do życia.
Urządzanie pochodów nauczycieli wraz z dziećmi niosącymi hasła razi niezmier-
nie chłopów i postępuje ich niechęć do szkoły i nauczycielstwa. Na każdej lek-
cji musi się mówić o Stalinie, o Związku Radzieckim i o spółdzielczości produk-
cyjnej. „Co za dużo, to nie zdrowo”. Gdy czasy się zaczęły zmieniać, w pamięt-
nych dla Polski latach 1980–1981, nauczyciele – terroryzowani od ponad 30 lat
– zdają się niekiedy być ostoją mijającej epoki komunizmu. Ówczesna autor-
ka kroniki szkolnej w Grabiu podsumowała sytuację w Polsce po sierpniowych
strajkach 1980 r. tak, jakby pisała dla „Trybuny Ludu” czy „Żołnierza Wolno-
ści”: efektem strajku jest postępujące coraz bardziej rozluźnienie dyscypliny pra-
cy: zupełny zanik poszanowania władzy. Prowadzi to w konsekwencji do spadku
wartości pieniądza, znikania z półek sklepowych towarów, początkowo tylko spo-
żywczych, później wszystkich. Pomimo zapewnień L. Wałęsy (podczas podpisywa-
nia porozumień w Gdańsku), że teraz robotnicy przystąpią do energicznej pracy,
nic takiego się nie stało. Strajki mnożą się jak grzyby po deszczu (fachowcy podają
aż 28 różnych form strajku). Dochodzi do gwałtownego spadku produkcji, spadku
eksportu [...] i wzrostu zadłużenia kraju [...]. Nowy Sekretarz Komitetu Cen-
tralnego Stanisław Kania okazuje się dla autorki zbyt słaby: idzie na wszelkie
ustępstwa wobec nowych związków zawodowych, których pojawia się dziesiątki.
Największy z nich NSZZ „Solidarność” liczy ok. 10 mln członków. Jest więc wiele
związków zawodowych, nie ma jedności w narodzie, nie ma rzetelnej pracy. Pod-
noszenie płac prowadzi do zupełnego rozregulowania rynku. Stan wojenny oce-
niony został tu wprawdzie bez entuzjazmu (ograniczone zostały w dużej mierze
swobody obywatelskie; kilka tysięcy osób z „Solidarności” i nielegalnych partii po-
litycznych internowanych), ale po jego zniesieniu (w końcu 1982 r.) autorka wi-
dzi już wyraźną poprawę: Stabilizuje się sytuacja polityczna. Nie ma strajków, lu-
dzie pracują co prawda nie najlepiej, ale pracują.
Szkoła w Grabiu309 przystąpiła do pracy w 1945 r. bez własnego bu-
dynku. Odbudowa trwała bardzo długo. Naukę aż do 1951 r. prowadzono
w drewnianym baraku, zaś podczas mrozów w pokoju kierownika szkoły
lub w budynku administracyjnym Gromady. Z dniem 30 października zo-

309
Wszystkie informacje niezaopatrzone przypisami pochodzą z Kroniki szkoły w Grabiu oraz
z Kroniki szkoły ludowej w Brzegach.
SZKOŁY 131

stał nim – w miejsce Marii Iwanickiej, obok uczącej od września Anny Ma-
zurek310 – Józef Kozak311, który przybył tu z wojska: 1 października [...] zgło-
sił się do pracy [...], zdemobilizowany z końcem września. Pracę rozpoczęło
73 uczniów w pięciu klasach. Sprawę odbudowy szkoły zaczęto rozważać do-
piero po ponad dwóch latach od jej spalenia, w końcu 1947 r.: dnia 17 wrześ-
nia – zapisał Józef Kozak –przyjechał do Grabia inżynier Starostwa Powiato-
wego w Krakowie Ob. Słaby celem zbadania przydatności murów spalonej [...]
szkoły. W wyniku oględzin stwierdził, że mury nadają się do dalszego remontu
i przyrzekł szczerze zająć się sprawą naszej szkoły [...]. Opracował projekt od-
budowy i przesłał do Wydziału Powiatowego [...]. Projekt [...] został przyjęty
[...]. W Grabiu wybrano Komitet Odbudowy Szkoły w dniu 28 września; w je-
go skład wszedł m.in. sam Kozak. Upłynął kolejny rok, zanim – 17 czerwca
1948 r. – rozpoczęto prace przy odbudowie zniszczonego przez Niemców budyn-
ku szkolnego [...]. Praca idzie bardzo opieszale – zaznaczył kierownik szkoły.
Kolejne prace Kronika odnotowała wiosną 1949 r.: wybudowano mury pierw-
szego piętra i na tym odbudowa została wstrzymana z powodu braku gotówki.
W sierpniu zaczęli górale wozić drzewo na powałę i wiązania dachowe. Prace
wznowiono w połowie września, zaś w listopadzie wybudowano mury podda-
sza i na tym zakończono pracę. Na początku 1951 r. udostępniono szkole za-
ledwie dwie wyremontowane sale, co było powodem zorganizowania tak ty-
powej dla owych czasów akademii, którą „zaszczycił” swą obecnością jeden
z powiatowych dostojników. Później praca Komitetu Odbudowy Szkoły zo-
stała przerwana; czy w tej krótkiej notatce Józefa Kozaka odzwierciedliła się
typowa dla owego czasu tendencja likwidowania wszelkich przejawów auten-
tycznej aktywności społecznej na rzecz instytucji fasadowych i w pełni kon-
trolowanych? Zapewne tak, bowiem w dalszych zdaniach kierownik szko-
ły w Grabiu bardzo surowo ocenił poziom robót, prowadzonych oczywiście
przez państwowego wykonawcę: Budowlane Przedsiębiorstwo Powiatowe [...]
prowadziło odbudowę bardzo drogo i opieszale (chciałoby się dodać – ale za to
zgodnie z wymogami ideologii). Okna zostały wstawione bardzo źle, parkiety
położone były krzywo. Odbioru na miejscu nie było. Odbiór odbył się w cza-
sie i miejscu nikomu nieznanym. Wiele usterek będzie musiało być [...] usuwa-
nych w następnych latach. Ławy gzymsowe wyłożono papą, ponieważ w Polsce
nie było jeszcze blachy [...]. Kosztorys był przewidziany na 50.000 złotych, zaś
310
W 1946 r. zastąpiła ją Stanisława Kwiatkowska.
311
Pochodził spod Stanisławowa. W wojsku miał stopień chorążego. Informacje Pana Stanisława
Sendorka, który przywiózł go wówczas furmanką z Krakowa do Grabia.
132 BRZEGI I GRABIE: MAŁE OJCZYZNY

faktycznie wyniósł 100.000 a jakość wykonanych prac i materiałów użytych do


remontu odbiegała daleko od kosztorysowych w sensie ujemnym.
Szkoła w Brzegach przetrwała wojnę bez większych zniszczeń. Jej kie-
rowniczką była nadal Władysława Kornecka. W roku 1945/46 pozyskano
drugi etat nauczycielski; objął go zrazu Jan Kacperek, którego wkrótce za-
stąpił mąż kierowniczki, Edmund Kornecki. Szkoła miała pięć klas; podobnie
jak w Grabiu, dzieci najstarsze przeszły do VII klasy szkoły zbiorczej w Węgrz-
cach Wielkich. Od samego początku przy szkole rozwijała się działalność kul-
turalna: wydzierżawiono na prośbę miejscowych gospodarzy [...] część gruntu
szkolnego na przeciąg trzech lat celem postawienia na nim baraku po Niemcach.
W owym baraku urządzono salę teatralną, świetlicę i salę zebrań oraz zorgani-
zowano przedszkole (il. 22).
W życiu szkolnym propaganda komunistyczna w pierwszych latach po-
wojennych była niemal nieobecna. Spontanicznie lub z inicjatywy Józefa Ko-
zaka powstało w Grabiu związane z PSL koło młodzieżowe „Wici”, które
podjęło przedwojenną tradycję inscenizacji teatralnych. W roku 1946, obok
przedwojennej sztuki Nowy pan nauczyciel (odegranej według tekstu z „Pło-
myczka” z 1929 r.), pokazano też Spór, w którym kluczowe role grali „żoł-
nierz polski” i „żołnierz radziecki”. W tym samym okresie wystawiano Rac-
ławice; gdy mieszkańcy Grabia obejrzeli tę sztukę na scenie teatru Słowackie-
go podczas wycieczki do Krakowa, byli rozczarowani, gdyż wykonanie było
zupełnie podobne do tego, jakie wykonały dzieci tutejszej szkoły. Powstawały
apolityczne organizacje szkolne: koła PCK (w Brzegach już w roku 1945/46,
w Grabiu w roku 1948/49, jednocześnie ze Szkolną Kasą Oszczędności, kon-
tynuującą tradycję przedwojenną. Zgodnie z ogólnopolskimi tendencjami,
spotykającymi się ze znacznym poparciem społecznym, powstały też wów-
czas w Grabiu i w Brzegach szkolne organizacje Odbudowujemy Warszawę.
Do pierwszych przejawów komunistycznej propagandy należy, jak się zdaje,
powołanie w obu szkołach kół Towarzystwa Przyjaciół Żołnierza312; czy da-
ta inauguracji koła w Grabiu – 6 października 1948 r. – to tylko przypadkowa
zbieżność z rocznicą Rewolucji Październikowej?
W roku 1946/47 istniała już w Grabiu szósta klasa; po jej ukończeniu
dzieci kontynuowały naukę w szkołach zbiorczych okolicznych miejscowo-
ści, głównie w Węgrzcach Wielkich, także w Niepołomicach i Branicach. Wiel-
312
Organizacja ta, sprytnie odwołująca się do uczuć patriotycznych i walki z hitlerowskimi
Niemcami, była jeszcze przed ukończeniem działań wojennych lansowana przez komuni-
styczny Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego.
SZKOŁY 133

ką atrakcją owych lat były kina objazdowe: dzieci co dwa tygodnie uczęszcza-
ły na seanse do szkoły w Węgrzcach Wielkich. Szkoły rozwijały zajęcia ekster-
nistyczne: dnia 3 stycznia 1946 r. rozpoczął się organizowany przez ob. Kozaka
[...] kurs z zakresu siedmiu klas szkoły powszechnej. Zapisanych przy otwarciu
kursu 18, egzamin zdało 14. Analogiczne zajęcia prowadzono też w Brzegach:
dnia 7 maja 1946 odbył się egzamin na kursie dla dorosłych [...]. Wszyscy kan-
dydaci otrzymali świadectwa ukończenia siedmiu klas szkoły powszechnej [...].
Już z dniem 1 listopada 1945 r. został uruchomiony drugi z rzędu kurs dla doro-
słych. W roku1948/49 przy szkole w Brzegach została zorganizowana na pole-
cenie Ministerstwa Rolnictwa Szkoła Przysposobienia Rolniczego dla trzech gro-
mad: Brzegów, Grabia i Przewozu; jej kierownikiem został Edmund Kornecki,
który nieco wcześniej zdał egzamin w Liceum Pedagogicznym.
Rok szkolny 1949/50 był pierwszym w historii obu szkól – a zarazem ty-
sięcy podobnych szkół w Polsce – który rozpoczęto bez mszy św. w koście-
le. Zmiana programów szkolnych była też niemal natychmiastowa. Jak zapi-
sała Władysława Kornecka w kronice szkoły z Brzegów, 17 i 18 września od-
była się Konferencja Powiatowa Nauczycielska w Krakowie. Udział [...] wzięli
przedstawiciele organizacji społecznych i politycznych oraz dyrektor Departa-
mentu Oświaty [...]. Na konferencji tej zapoznano nauczycielstwo z duchem
nowych programów oraz przeprowadzono krytykę pracy nauczycielskiej. Kryty-
ka – a zwłaszcza samokrytyka – to coraz częściej używane słowo w owej epo-
ce. Kroniki szkolne odnotowywały wciąż akademie i pogadanki dla uczcze-
nia Konstytucji ZSRR, rocznic urodzin Stalina i Bieruta oraz urodzin i śmier-
ci Lenina, utworzenia Armii Czerwonej, czynów gen. Świerczewskiego, Dnia
Kobiet itp.313 Puszkin zajął miejsce przed Mickiewiczem i Słowackim, o Kra-
sińskim zapomniano. Podział wszystkich zjawisk na „postępowe” i „reakcyj-
ne” prowadził do wymazywania z pamięci pokolenia wielu faktów historycz-
nych; niezwykle opasły podręcznik historii Polski dla klasy IV – obejmują-
cy dzieje ojczyste od prehistorii do współczesności – w przeważającej części
poświęcono wydarzeniom rewolucyjnym i ruchom robotniczym z XIX i XX
wieku, ukazanym jako element obowiązującej wizji dziejów od wspólno-
ty pierwotnej poprzez niewolnictwo, feudalizm i kapitalizm do socjalizmu

313
Co za dużo, to niezdrowo – pisał o nadmiarze tego rodzaju uroczystości nauczyciel z Grabia
(zob. wyżej, s. 130). Nauczycielka z Brzegów nie pozwoliła sobie na taką szczerość i z dumą
relacjonowała osiągnięcia roku szkolnego 1949/50: odbyło się 22 pogadanek, poranków i aka-
demii okolicznościowych. Główną myślą przewodnią pogadanek było budowanie i utrwalanie
życia demokratycznego na terenie szkoły.
134 BRZEGI I GRABIE: MAŁE OJCZYZNY

i komunizmu. W szkołach nadal urządzano „choinki” dla dzieci, ale już nie
w Boże Narodzenie, lecz na Nowy Rok, będący zarazem kolejnym rokiem
planu sześcioletniego314. Aniołka i św. Mikołaja zastąpił rosyjski Dziadek
Mróz. Obok uczniowskich kół PCK i Odbudowy Warszawy pojawiły się ko-
ła Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej. Zapisywanie się do nich mu-
siało mieć jednak charakter dobrowolny, skoro w Brzegach w roku szkolnym
1951/52 do koła tego należało tylko 19 dzieci (na 52 wówczas uczniów szko-
ły), podczas gdy do obu pozostałych po dwa razy więcej.
„Sojusz robotniczo-chłopski” w wymiarze szkoły podstawowej znajdo-
wał wyraz z kontaktach z „zakładem opiekuńczym”. Dla szkoły w Grabiu
funkcję taką sprawowała krakowska Garbarnia. Relacja Józefa Kozaka była
– chyba w zamierzeniu – ironiczna: szkoła otrzymała od Komitetu Opiekuń-
czego 1 stare biurko, 5 składanych krzeseł, 2 stoły i prasę introligatorską. W do-
wód wdzięczności urządziła szkoła akademię dla pracowników Garbarni w ich
świetlicy w Krakowie. Zakładem opiekuńczym szkoły w Brzegach były zra-
zu warsztaty kolejowe w Bieżanowie (w ramach tak popularnych wówczas
„czynów pierwszomajowych” wykonały dla podopiecznych 10 ławek), póź-
niej kombinat nowohucki.
Powielający wzory radzieckie „wyścig pracy”, zainicjowany w świecie
dorosłych ponoć przez górnika Wincentego Pstrowskiego, przeniesiono też
do szkół. Jak pisał Kozak, w roku 1952/53 na polecenie władz szkolnych wpro-
wadzono współzawodnictwo między uczniami i między klasami [...]. Wyniki
współzawodnictwa nie były takie, jakich się spodziewano [...].
Nauczyciele mieli coraz mniej czasu na wykonywanie swego podstawowe-
go obowiązku: nauczania. Często byli zaabsorbowani kursami dokształcający-
mi (o charakterze niemal wyłącznie ideologicznym) oraz różnego rodzaju ak-
cjami: zbieraniem stonki ziemniaczanej zrzucanej ponoć przez Amerykanów,
organizowaniem wyborów315, agitacją na rzecz spółdzielni produkcyjnych.
Zwłaszcza ten ostatni obowiązek nauczyciele odczuwali jako szczególnie

314
Dzieci radośnie śpiewały ciesząc się, że znowu razem rozpoczną pracę, którą przyczyniają się do
realizacji planu 6-letniego – zapisała w kronice szkoły w Brzegach nauczycielka z okazji roz-
poczęcia roku szkolnego 1952/53.
315
Por. relacja Józefa Kozaka o własnym udziale w wyborach w 1952 r.: Okres kilku tygodni po-
przedzających wybory był bardzo ciężki dla kierownika szkoły. Tak podczas zajęć, jak wszystkie
godziny po pracy aż do późnej nocy zajęte były na prace związane z organizacją wyborów [...].
Był przewodniczącym Obwodowej Komisji Wyborczej, członkiem Gminnego Komitetu Frontu
Jedności Narodu, przewodniczącym Obwodowego Komitetu Jedności Narodu, przewodniczą-
cym Wiejskiego Komitetu itp.
SZKOŁY 135

uciążliwy; zdając sobie doskonale sprawę z niepopularności tej idei w środowi-


sku wiejskim wiedzieli, że w sposób ostateczny i nieodwołalny stracą jakikol-
wiek autorytet316: Warunki życia są dalej ciężkie – pisał w roku 1955/56 Józef
Kozak. Praca społeczna przy forsowaniu spółdzielni produkcyjnych jest kulą u no-
gi kierowników szkół i pogłębia coraz bardziej rozdźwięk między szkołą w wsią.
Ocena postawy nauczycielstwa z Grabia i Brzegów w tym okresie jest
niezwykle trudna do zdefiniowania. Józef Kozak, chociaż krytyczny wobec
prymitywnej propagandy, w jakiś sposób sam jej ulegał, skoro w roku 1954
potrafił krytykować swą nową koleżankę za to, że związała się szybko z ele-
mentami wstecznymi, przeciwnymi budowie socjalizmu i wszystkiemu co postę-
powe. Niemniej, podsumowując po „październiku” 1956 r. dobę stalinizmu,
pisał: Nabrzmiały od kilkunastu lat wrzód pękł. Wróciła wolność słowa. Zo-
stał zniesiony Urząd Bezpieczeństwa, który niechlubną kartą zapisał się w na-
szych dziejach.
Warunki, jakimi dysponowały obie szkoły, nie były lepsze, niż przed
wojną. Zbyt mała ilość sal lekcyjnych i zbyt wątła obsada kadrowa (po dwóch
nauczycieli w każdej ze szkół) zmuszała do łączenia ze sobą klas: pierwszej
z drugą, trzeciej z czwartą i piątej z szóstą. Naukę w klasie siódmej prowadzi-
ła tylko szkoła w Węgrzcach Wielkich.
Październik roku 1956 odmienił także życie szkół. Według kierownika
szkoły z Grabia Józefa Kozaka zmieniło się i życie nauczycielstwa, lecz nie
w sensie dodatnim. Chłopi rozpoczęli teraz mścić się na kierownikach szkół.
Urządzali zebrania w szkołach, kazali dzieciom wstawać do modlitwy, doku-
czali nauczycielom i kierownikom szkół. I w Grabiu nie obeszło się bez scen,
chociaż miały one łagodniejszy przebieg. Szczególny atak narastał przez dłu-
gi czas przy pomocy nauczycielki [...], która zamiast wyjaśnić nieświadomym
chłopom pobudki postępowania i wypowiedzi kierownika szkoły w okresie sta-
linowskim przyjęła zupełnie złą taktykę. Odbiło się to na samej osobie kierow-
nika szkoły [...].
Od roku 1957/58 szkoła w Grabiu realizowała program pełnej szkoły pod-
stawowej przy 4 etatach nauczycielskich. Po raz pierwszy szkoła wypuściła ucz-
niów, którym na świadectwie napisano: „ukończył szkołę podstawową”. Liczba
uczniów powoli wzrastała: 95 w roku 1957/58, 103 w 1958/59, 109 w 1959/60.

316
Zob. wyżej, s. 134. Nauczyciele musieli organizować wycieczki, których celem było zwiedza-
nie spółdzielni produkcyjnych. Według relacji Józefa Kozaka w 1953 r. pod naciskiem sekreta-
rza Komitetu Gminnego odbyła się wycieczka do Spółdzielni produkcyjnej w Libertowie, z Gra-
bia wzięło w niej udział zaledwie kilka osób.
136 BRZEGI I GRABIE: MAŁE OJCZYZNY

W roku 1965/66, w związku z reformą szkolną, dodano klasę VIII, zaś licz-
ba uczniów zwiększyła się do 116. Grono nauczycielskie nie było stabilne.
W różnych latach uczyli tu m.in. Zofia Macheta, Stanisława Piskorz, Maria
Boko, Genowefa Banaś, żona kierownika Maria Kozak, Zofia Samiec (wnio-
sła do szkoły radość, współżycie i zgodę), Bernadetta Bugaj, Stanisława Wal-
czak, Janina Misiorek, Janina Wypuchowska, Maria Ruch, Maria Drabik.
Poszerzająca swój program szkoła mieściła się w niewielkim budynku.
W końcu 1965 r. został powołany [...] Społeczny Komitet Rozbudowy Szkoły
w Grabiu. Na zebraniu organizacyjnym było 78 osób dorosłych [...]. Sprawę [...]
przyjęto bardzo przychylnie [...]. Przewodniczącym [...] został wybrany Tadeusz
Jaworski [...]. Gdy już w połowie kwietnia uzyskano dokumentację technicz-
ną – pojawiły się opinie, że rozbudowa szkoły w Grabiu nie jest potrzebna i jest
tylko wymysłem kierownika szkoły. W rezultacie sprawa [...] przycichła. Zanie-
chanie budowy nowoczesnego budynku legło u podstaw późniejszego upadku
szkoły, która jednak na razie wciąż się rozwijała: w roku 1966/67 szkoła dyspo-
nowała sześcioma nauczycielami, zaś liczba uczniów nadal wzrastała: 151 w ro-
ku 1968/69, 158 w 1969/70 i tyleż w roku następnym. Pojawiały się charakte-
rystyczne problemy wychowawcze: jeden z uczniów przychodził na lekcje kie-
dy chciał i wychodził kiedy mu przyszła ochota [...]. Żadne zabiegi nie pomagały,
gdyż matka miała poparcie u [...] sołtysa w Węgrzcach Wielkich oraz ze strony I se-
kretarza Komitetu Gromadzkiego w Węgrzcach [...].
W Brzegach szkołę nadal prowadziło małżeństwo Korneckich. W koń-
cu 1958 r. miejscowa społeczność uczciła jubileusz 25-lecia pracy nauczy-
cielskiej kierowniczki, Władysławy Korneckiej: staraniem sołtysa Stanisława
Szewczyka i rodziców dzieci [...] została zorganizowana podniosła uroczystość
[...]. W uroczystości wzięli udział wszyscy obywatele wsi Brzegi [...]. Imprezę
przygotowali uczniowie pod kierunkiem absolwentki tutejszej szkoły Heleny
Nosek. Liczba dzieci w pięciu klasach powoli wzrastała (44 w roku 1956/57,
55 w 1957/58), upadło natomiast przedszkole z powodu słabej frekwencji
dzieci. Imponował rozwój księgozbioru szkolnej biblioteki: od 126 książek
w pierwszym roku powojennym do 1320 w roku 1958/59. Staraniem kierow-
niczki i Komitetu Rodzicielskiego organizowano – jak przed wojną – insce-
nizacje teatralne, wystawiając m.in. Diabła na Podhalu317; w roku 1961/62

317
Sztuka ta bywała dość często grywana przez amatorskie zespoły. Jej autorem jest Gerard Ku-
la, działacz kulturalny z Zalasowej koło Ryglic, od 1957 r. czynny w tamtejszym kole teatral-
nym; w 2005 r. otrzymał odznakę Zasłużonego dla Kultury Polskiej; zob. strona internetowa
gm. Ryglice.
SZKOŁY 137

z uzyskanych w ten sposób pieniędzy zakupiono telewizor. W tymże roku


szkoła utraciła klasę V. Wobec trudnych warunków lokalowych czyniono sta-
rania o remont. Rozpoczął się on w połowie 1965 r. i – jak wszystkie tego ro-
dzaju inwestycje w owych czasach trwał długo, zaś sposób prowadzenia prac
pogłębiał niekiedy dewastację. Został założony Komitet budowy szkoły, który
miał się zająć remontem kapitalnym. W [jego] skład weszło 14 członków [...].
Muszę podkreślić – pisała Kornecka –że Komitet oprócz ob. ob. Józefa Noska,
Jana Kwika i Jana Noska przewodniczącego Komitetu Rodzicielskiego nie in-
teresował się zupełnie remontem szkoły. Dlatego roboty się przeciągały, trwa-
ły w okresie dużych, ciągłych deszczów, czego następstwem było zalanie klasy
i mieszkania służbowego kierowniczki szkoły. W pracach [...] udział brała dzia-
twa szkolna wraz z nauczycielstwem i niektórymi nauczycielami, Dzieci zniosły
ze strychu wszystką starą dachówkę i wyniosły nową na strych, brały też udział
w podawaniu cegieł. Po skończonych pracach robotnicy zostawili wszystko nie-
uporządkowane i dzieci szkolne musiały czyścić otoczenie szkoły wynosząc ce-
gły, drzewo, drut itp. Remont został nieskończony, projektowana klasa na górze
nie została zrealizowana, gdyż nie miał się tym kto zająć. Wobec takiej obojęt-
ności miejscowych czynników, radnych i innych organizacji społecznych i po-
litycznych, tak kierownictwo szkoły jak i przewodniczący Gromadzkiej Rady
Narodowej byli bezsilni. Ponieważ mieszkanie zajmowane przez nauczyciel-
stwo zostało zupełnie zniszczone (sufity popękały i spadł tynk, ściany kompletnie
przemoczone i sczerniałe) nauczyciele zmuszeni byli z całą zawartością miesz-
kania przenieść się do klasy, która, chociaż też była w trakcie remontu, ale miała
dach nad sobą i woda nie przelewała się do środka. W takich warunkach miesz-
kaliśmy przez miesiące: sierpień, wrzesień i październik. Z powodu nieprzygo-
towania szkoły do nauki – piędziesięcioro dzieci z czterech klas rok szkolny
1966/67 rozpoczynało w baraku (por. il. 22) w bardzo prymitywnych warun-
kach. Gdy zbliżała się zima, a nauka w baraku stawała się niemożliwa, kierow-
niczka szkoły z własnych funduszów wyremontowała mieszkanie i [...] przenio-
sła się z klasy do mieszkania [...]. Prace doprowadził do końca przed następ-
nym rokiem szkolnym Komitet Rodzicielski metodą charakterystyczną dla
doby PRL-u: „czynem społecznym”318.

318
W roku szkolnym 1971/72 jako czyn społeczny dzieci szkolnych należy odnotować zniesienie
ze strychu szkolnego gruzu i cegieł po remoncie kapitalnym za państwa Korneckich w ilości oko-
ło 5 przyczep ciągnikowych [...] – pisał ówczesny kierownik szkoły w Brzegach Stanisław Żu-
rek, dodając – z okazji VI Zjazdu PZPR przepracowałem bezpłatnie 10 godzin, a by wykończyć
materiał z geografii w klasie IV godzin 15.
138 BRZEGI I GRABIE: MAŁE OJCZYZNY

Na początku roku 1970 kierownictwo szkoły w Brzegach – wobec cho-


roby Korneckiej – objęła chwilowo Róża Szczurek: odbyło się uroczyste po-
żegnanie ob. Władysławy Korneckiej i ob. Edmunda Korneckiego odchodzących
po 38 latach pracy w tej miejscowości na emeryturę. Pożegnanie zorganizował
z własnej inicjatywy Komitet Rodzicielski, szczególnie zaś jego przewodniczą-
cy Jan Nosek.
Od roku 1971/72 zaznaczać się począł niż demograficzny i liczba ucz-
niów systematycznie spadała. W Grabiu Józef Kozak, kierujący szkołą od
pierwszych miesięcy powojennych, przeszedł na emeryturę. Jego miejsce –
już z tytułem dyrektorki – zajęła Janina Pietruszka, którą – w związku z ur-
lopem na czas pisania pracy magisterskiej – zastępowała Maria Drabik. Po-
jawili się nowi nauczyciele: studentka Uniwersytetu Jagiellońskiego Jadwiga
Janik i Lidia Kuligowicz. Zdaniem nowej szefowej w ciągu roku dużym wysił-
kiem Dyrekcji podniesiony został autorytet nauczycielski, który był niesłychanie
zachwiany; Kozak był niewątpliwie postacią kontrowersyjną.
Rok 1973/74 przyniósł reorganizację: szkołę w Grabiu włączono do Szko-
ły Zbiorczej w Wieliczce, zaś czteroklasowa szkoła w Brzegach (z 23 dzieć-
mi w czterech klasach) pod kierunkiem Stanisława Żurka319 stała się punktem
filialnym. Wraz ze swą filią szkoła w Grabiu liczyła zrazu 152 uczniów, lecz
liczba ta szybko spadała. Ówczesne grono nauczycielskie – to siedem – osiem
osób; nowymi siłami byli polonista Stanisław Rzepka (absolwent Uniwersy-
tetu Jagiellońskiego) i matematyczka Jolanta Arendarczyk. Nową dyrektorką
została pochodząca z Chrzanowa Helena Krańska. Rok 1976/77 – to kolejna
reorganizacja, bardzo niechętnie przyjęta przez społeczność Grabia i Brze-
gów: szkoła stała się filią szkoły w Węgrzcach Wielkich. Utrzymano tylko
cztery pierwsze klasy: uczyło się w nich zrazu 62 dzieci (w tym 24 w Brze-
gach, gdzie do klasy I zapisano tylko jedno dziecko), lecz w roku następnym
– gdy w związku z małą ilością dzieci Kuratorium [...] zawiesiło działalność
Punktu Filialnego w Brzegach – ilość ta spadła do 24 (plus dziesięcioro dzie-
ci w ognisku przedszkolnym w Grabiu prowadzonym przez Teresę Grzybek;
w Brzegach podobne ognisko prowadziła Genowefa Leśniak). Kierownictwo
objęła Stanisława Walczak, większość nauczycieli wyjechała, wobec trudności
kadrowych pracę podjął emeryt Stanisław Żurek. W roku 1977/78 zlikwido-
wano IV klasę. Od roku 1978/79 punkt filialny w Brzegach zaczynał się odra-
dzać, zyskując oprócz oddziału przedszkolnego także klasy I i II, do których

319
Przeszedł na emeryturę od roku szkolnego 1976/77; zastąpiła go wówczas Genowefa Leśniak.
SZKOŁY 139

uczęszczało po kilkoro dzieci. Wobec braku mieszkania, trudno było znaleźć


dla punktu w Brzegach nauczyciela. W roku 1982/83 Anna Urban, mieszkan-
ka tutejszej miejscowości [...] wyraziła zgodę, aby ratować trudną sytuacje ka-
drową [...] i rozpoczęła pracę w oddziale przedszkolnym. Prowadziła również
przedmioty artystyczne w klasach I i II [...]. Po roku zrezygnowała z pracy.
W roku 1980/81 pojawiło się w Grabiu nauczycielskie małżeństwo: Emil
i Maria Wojdyłowie. Jako autorzy wpisów w kronice szkolnej wykazali całko-
wity brak zrozumienia dla przyczyn fermentu w kraju (charakterystyczny po-
gląd: w dalszym ciągu trwa odnowa; polega to często na tym, że ludzie uchylają
się od pracy, totalnie krytykują władzę, zwłaszcza rząd); zgodnie z „linią partii” –
podobnie, jak poprzednicy – nie odnotowali żadnej z pielgrzymek papieża Ja-
na Pawła II.
Od roku szkolnego 1983/84 szkoła ponownie stała się samodzielną pla-
cówką. Dyrektorem został Emil Wojdyła, wśród siedmiorga nauczycieli wielu
miało wyższe wykształcenie (m.in. Wojdyłowie, Krystyna Góra, Urszula Po-
kluda, Celina Sawicka i absolwentka tutejszej szkoły Bogusława Nawalaniec)
W roku 1985/86 do siedmiu klas uczęszczało 67 uczniów (liczba ta w kolejnych
latach powoli wzrastała), zaś oddział przedszkolny skupiał 20 dzieci. Rozwija-
ła się też powoli filia w Brzegach, gdzie w latach 1986–1990 budynek szkol-
ny poddano remontowi (prowadzonemu z normalną w „schyłkowym PRL-
u” opieszałością), wygospodarowując na poddaszu mieszkanie dla nauczycie-
la. W roku 1987/88 kierownictwo punktu objęła Ewa Wesołowska-Zając. Pisze
wówczas: Warunki pracy [...] są bardzo trudne. Trwa remont adaptacyjny stry-
chu na mieszkanie służbowe dla nauczyciela [...]. W szkole funkcjonują 4 oddzia-
ły (wraz z ogniskiem przedszkolnym). Wszyscy nauczyciele (w liczbie czterech)
uzupełniają swoje kwalifikacje jaku studenci Wyższej Szkoły Pedagogicznej bądź
Studium Nauczycielskiego. Ciężkie warunki pracy powodowały, że skład gro-
na często się zmieniał.

f. Po upadku komunizmu: w Trzeciej Rzeczpospolitej

W przełomowym dla kraju roku 1988/89 szkoła w Grabiu liczyła 83 uczniów


w 6 klasach i 18 w oddziale przedszkolnym. Liczba ta zrazu stopniowo wzra-
stała – do 94 i 13 w roku 1990/91 oraz 127 i 11 w 1992/93 – później, w związ-
ku z kolejnym niżem demograficznym, zaczęła spadać. Nowy rok szkolny –
jak przed kilkudziesięciu laty – znów witano mszą św. Rok 1991/92 poprzedza
140 BRZEGI I GRABIE: MAŁE OJCZYZNY

[...] uroczysta msza św. w miejscowym kościele. Ks. proboszcz Stanisław Kase-
la pięknie mówił do dzieci o obowiązku. Szkoła uzyskała klasy VII i VIII, jed-
nak z podwyższeniem statusu organizacyjnego nie szły w parze warunki loka-
lowe: ze względu na ciasnotę w tutejszej szkole oddział przedszkolny został prze-
niesiony do salki katechetycznej zlokalizowanej przy plebanii. Ówczesne grono
pedagogiczne – wraz z ks. Kaselą nauczającym religii – to 12 osób, liczba ucz-
niów wzrosła do 119, Dyrektorem nadał był Emil Wojdyła, który pisał wów-
czas: bardzo trudna jest sytuacja finansowa nauczycieli i szkół. Nasza szkoła jako
[...] samorządowa jest w bardzo korzystnej sytuacji i są pieniądze na remonty [...].
W roku szkolnym 1993/94 grono pedagogiczne to mgr Emil Wojdyła jako dy-
rektor, mgr Maria Wojdyła, mgr Celina Sawicka. mgr Krystyna Góra, mgr Sa-
bina Zakręcka, mgr Łucja Jeleń, mgr Barbara Nowak, mgr Zofia Wałek320, mgr
Wiesław Zakręcki, mgr Roman Góra, Halina Antosz, Wiesław Taff; pracę kate-
chetyczną prowadzili ks. Andrzej Pietrusa oraz Monika Talaga. Dwie nauczy-
cielki – Ewa Nosek i mgr Małgorzata Cyganik – przebywały na urlopach. Od-
notowano sukcesy niektórych uczniów: Po raz pierwszy od wielu [...] lat szko-
ła miała swojego ucznia w finale olimpiady przedmiotowej. Uczeń kl. VIII Paweł
Śliwa – syn naszej pracownicy (administracji) znalazł się w wojewódzkim fina-
le olimpiady chemicznej. Jego nauczycielem był mgr inż. Wiesław Zarzycki (?)
(Zakręcki?). Ponadto nasi uczniowie zdobyli 27 nagród i wyróżnień w konkursie
ekologicznym organizowanym przez władze gminy. Szkoła notuje także sukcesy
sportowe – szczególnie w tenisie stołowym321. Coraz więcej dzieci kontynuowało
naukę po ukończeniu szkoły podstawowej, przy czym coraz większą popular-
nością – w miejsce „zawodówek” – cieszyły się szkoły ogólnokształcące, trak-
towane zapewne jako wstęp do studiów wyższych: Wielu absolwentów naszej
szkoły wybiera szkoły średnie. Przed kilku laty jedynie pojedyncze osoby [...] szły
do szkól średnich. W roku szkolnym 1994/95 do szkól średnich „poszło” 13 ab-
solwentów na 20 [...]. Była to jednak tendencja krótkotrwała: w roku 1997/98
spośród 18 absolwentów – 11 wybrało szkoły zawodowe, 7 – ogólnokształcą-
ce, w 1998/99 – odpowiednio 12 i 8. Programy nauczania są unowocześniane:
od drugiego semestru [1994/95] wprowadzona została w klasie VIII informa-
tyka. Pozyskaliśmy 6 komputerów [...] ze szkoły w Węgrzcach Wielkich. Barierą
są jednak warunki finansowe. W roku 1995/96 ze względu na oszczędności [...]

320
Charakteryzowana jako świetna rusycystka, w roku 1994/95 odeszła na emeryturę po 41 la-
tach pracy pedagogicznej.
321
Sekcję tenisa stołowego zorganizowano w tutejszym domu kultury w roku szkolnym 1995/96
przy pomocy Międzyszkolnego Ośrodka Sportowego w Wieliczce.
SZKOŁY 141

prowadzone są zajęcia pozalekcyjne tylko w wymiarze 4 godzin [...]: kółko polo-


nistyczne (artystyczne) oraz kółko komputerowe. Od II semestru i te [...] zostały
zlikwidowane. Ze środków rodziców w klasach I–IV jest po 1 godzinie tygodnio-
wo języka angielskiego [...].
W 1997 r. – z rocznym opóźnieniem – szkoła świętowała stulecie swego
istnienia: uroczystość odbyła się 14 czerwca w Domu Kultury w Grabiu. Pla-
nowana była wcześniej, lecz na przełomie maja i czerwca odwiedził kraj Ojciec
święty Jan Paweł II, nasz rodak (charakterystyczne, że dopiero w takim, lo-
kalnym kontekście, po blisko 20 latach od wyboru Karola Wojtyły i tylu piel-
grzymkach papieża do kraju, tak entuzjastycznie przeżywanych także przez
tutejszą społeczność, informacja o Janie Pawle pojawiła się w szkolnej kroni-
ce). Msza św. z okazji jubileuszu była celebrowana przez ks. Generała Andrze-
ja Michałka – ucznia tej szkoły [...]. Wyrazem kultywowania własnych tradycji
była też uroczystość w dniu 9 października 1999 r., kiedy szkole nadane zosta-
ło uroczyście imię Macieja Szarka poety ludowego z Brzegów. Z wnioskiem ta-
kim wystąpiły wcześniej do Rady Miasta i Gminy w Wieliczce Rada Pedago-
giczna, Rada Rodziców i Samorząd Uczniowski.
Z poważnymi trudnościami borykała się szkoła w Brzegach. Warun-
ki lokalowe poprawił remont budynku, ukończony przed rokiem 1990/91:
wykonano [...] dobudowę [...] kancelarii i sali lekcyjnej – zapisano wów-
czas w kronice szkolnej. Wiele prac [...] wykonywali społecznie rodzice ucz-
niów [...], bowiem szkoła dysponowała bardzo małymi środkami finansowy-
mi [...]. W rezultacie dopiero rok 1991/92 witano w bardzo ładnej, czystej
i w końcu dogrzanej szkole (il. 23). W wyniku konkursu stanowisko dy-
rektora objęła mgr Alicja Strojny. Poza nią grono pedagogiczne stanowi-
ły wówczas mgr Ewa Wesołowska-Zając, Barbara Nowak, mgr Adam Zając,
Dorota Kołek, i katechetka Anna Urban. Szkoła – obejmująca cztery klasy
– zostaje wyposażona w pomoce dydaktyczne [...], sprzęt audio-wizualny z te-
lewizorem kolorowym i odtwarzaczem wideo, wszystkie sale lekcyjne są dobre
i ładnie urządzone (nowe zasłony, firanki, wykładziny), biblioteka szkolna
wzbogacona o wiele nowych pozycji. Ale niż demograficzny i stale obniża-
jąca się liczba uczniów nie stwarzały szkole możliwości rozwojowych. Od
roku 1997/98 Szkoła Podstawowa w Brzegach ponownie została filią szko-
ły w Grabiu. W rezultacie grono nauczycielskie wzrosło do 20 osób (w tym
4 w filii), zaś liczba uczniów do 162 (w tym 24 w Brzegach); oddział przed-
szkolny skupiał 12 dzieci. Obniżenie statusu placówki w Brzegach okaza-
ło się wstępem do jej likwidacji. Od roku szkolnego 2000/01 szkoła – po
142 BRZEGI I GRABIE: MAŁE OJCZYZNY

23. Budynek niemal stuletniej działalności – przestała istnieć: dzieci z Brzegów są dowo-
dawnej Szko-
ły Podstawowej żone autobusem należącym do gminy [...]. Likwidacja szkoły spotykała się ze
w Brzegach – sprzeciwem mieszkańców322, którzy założyli komitet protestacyjny. Star-
stan obecny. ły się różne argumenty: relatywnie znaczne koszty utrzymania niewielkiej
szkoły – naprzeciw korzyści dydaktycznych, jakie daje praca z małymi gru-
pami dzieci; niski przyrost naturalny (we wsi rodzi się 4–5 dzieci rocznie) –
ale znaczna migracja krakowian, którzy wykupują tu działki i budują domy.
Komitet protestacyjny podkreślał, że szkołę w Brzegach wyremontowano
i rozbudowano siłami mieszkańców, podczas gdy budynek szkoły w Grabiu
jest zbyt ciasny: „zerówka” odbywa zajęcia w sali na plebanii, w prowizo-
rycznym budynku uczą się – w systemie dwuzmianowym – dzieci z pierw-
szych trzech klas. Argumenty te podzielał zarówno dyrektor szkoły w Gra-
biu323 jak dyrektorka z Brzegów.

322
Zob. artykuł Nie będzie setki w krakowskim wydaniu „Gazety Wyborczej” z 1 lutego 1997 r.,
nr 27 (2067).
323
Zob. tamże: Nie mam pieniędzy na modernizację – mówi dyrektor szkoły w Grabiu Emil Woj-
dyła. Przyznaje, że w Brzegach dla maluchów są teraz lepsze warunki. – Jeśli dzieci przyjdą
do nas, trzeba będzie zmienić organizację pracy.
ORGANIZACJE, INSTYTUCJE 143

Dzięki kontaktom pochodzącego z Grabia ks. Andrzeja Michałka, w ro-


ku 2000/01 nawiązano ciekawy kontakt ze szkołą w włoskim Tolentino, mie-
ście św. Mikołaja: Nasi uczniowie wykonali kilkanaście prac związanych te-
matycznie ze świętem Bożego Narodzenia i prace te zostały wysłane do Włoch.
Otrzymaliśmy podziękowania i także trochę prac uczniów z tamtej szkoły, któ-
re zostaną przeznaczone na wystawę w naszej szkole.
W roku 2001 przeszedł na emeryturę dyrektor szkoły Emil Wojdyła: Po
21 latach pracy w tej placówce i 35 latach pracy w zawodzie nauczyciela – na-
pisał w kronice szkolnej – przechodzę na emeryturę na własną prośbę, uważa-
jąc, że kierowanie szkołą powinien przejąć ktoś nowy, z nowym spojrzeniem na
oświatę i nowymi pomysłami. W wyniku wygranego konkursu – stanowisko
dyrektora objęła Alicja Strojny, absolwentka Wyższej Szkoły Pedagogicznej,
która od roku 1988/89 – wówczas jeszcze studiując – pracowała w szkole
w Brzegach. Już na początku jej pracy, w roku 2001/02, szkoła odniosła suk-
ces, który tak scharakteryzowała nowa dyrektorka: Dużym wydarzeniem był
udział klas 0–III w Małopolskim Festiwalu Teatrów Szkolnych, gdzie jury bar-
dzo wysoko oceniło pracę nauczycieli D. Dyduły, Z. Jeleń i mojej osoby [...].
I miejsce zdobyła Katarzyna Jaworska w Powiatowym konkursie plastycznym
pt. „Ogień, woda, dwa żywioły”, Anna Strojny zajęła II miejsce w eliminacjach
gminnych Ogólnopolskiego konkursu literackiego oraz II miejsce w X edycji
konkursu „Konfrontacje Młodych Instrumentalistów”.

7. ORGANIZACJE, INSTYTUCJE

Pierwszymi organizacjami, skupiającymi mieszkańców Grabia i okolic, były


funkcjonujące w parafii bractwa religijne. Do pierwszych organizacji o cha-
rakterze świeckim zaliczyć należy zorganizowane w 1860 roku Towarzystwo
Ciesielskie w Grabiu. Jak wynika z informacji w kronice parafialnej, Towa-
rzystwo to miało na poły charakter tradycyjnego bractwa religijnego, bowiem
zaraz po zawiązaniu Towarzystwa jego członkowie sprawili na podziękowanie
Panu Bogu za zdrowie i że ich zachował od nieszczęścia, dał sposób do zarob-
kowania, chorągiew nową do kościoła, na tejże z jednej strony na obrazie ślubu-
ją, a z drugiej strony Ś. Józef z Matka Boską i Panem Jezusem na osiołku ucieka
do Egiptu. A zatem patronem Towarzystwa byłby św. Józef – jako cieśla. To-
warzystwo – jak wcześniej bractwa – miało w kościele swój ołtarz, do którego
w pierwszych dwóch latach działalności sprowadziło z Karlsbadu 12 lichtarzy.
144 BRZEGI I GRABIE: MAŁE OJCZYZNY

Pierwszym dyrektorem Towarzystwa był Wojciech Koza, pierwszymi członka-


mi Szymon Folwarski, Karol, Jędrzej, Walenty i Jakub Sendorkowie, Jan i Ja-
centy Szelągowie, Szymon Rogowski, Franciszek Dubas, Józef Siwek, Jan Je-
leń, Szymon Kalita, Marcin Rayczyk i Rogowski324. W roku 1877, gdy nowy
proboszcz ks. Antoni Konpoczyński zakładał Apostolstwo Serca Jezusa, cie-
śle z Grabia wspomagali go aktywnie: podmajstrzy ciesielski sprawił obraz oł-
tarzowy Królowej Serca Jezusa, zaś Maciej Swider i Piotr Szeląg umieścili nowe
obrazy w ołtarzu325. W roku 1881 z funduszów bractwa ciesielskiego odnowio-
no ołtarz bracki, choć – jak zaznaczył proboszcz Konopczyński – nie tak bar-
dzo licho [...] wyglądał, co na pochwałę cieśli [...] się notuje326.
W życiu gospodarczym wsi galicyjskich ważną rolę poczęły odgrywać ka-
sy oszczędnościowo-pożyczkowe, oparte o wzory austriackiego systemu Reif-
feisena, propagowane od 1890 r. przez ekonomistę i działacza społecznego Fran-
ciszka Stefczyka (1861–1924), który w 1890 r. założył pierwszą tego rodzaju kasę
przy szkole rolniczej w Czernichowie pod Krakowem327. W Grabiu – jak zanoto-
wał pierwszy kierownik tamtejszej szkoły, Stanisław Leitner, myśl założenia Spół-
ki systemu Reiffesena rozważana była w 1901 i 1902 u ks. Skwarczyńskiego [...].
Po wspomnianych odczytach, organizowanych w kościele, urządzano składki od
każdego po 5 ct czyli 10 halerzy. Z czasem zebrała się kwota 27 zł czyli 54 kor., któ-
ra [...] oddano do kasy oszczędności w Wieliczce. Rzecz sfinalizowano ostatecznie
16 lutego 1913 r. Przewodniczącym został proboszcz ks. Raźny, kasjerem wójt
gminy Józef Piernik, w skład rady nadzorczej wszedł m.in. Leitner; na zebranie
organizacyjne przybył specjalnie ze Lwowa Franciszek Stefczyk328. Skład władz
nie rokował harmonijnej współpracy. Leitner miał fatalną opinię o wójcie, które-
go tak charakteryzował w roku 1906: Kim jest Piernik? Syn Stanisława ze Wzar ad
Węgrzce, do 12 roku pasał bydełko, potem przez 2 zimy „liznął” trochę nauki w Pod-
łężu, przeszedł na naukę do Krakowa, następnie był górnikiem w Ostrawie, wró-
ciwszy do wsi po wysłużeniu służby wojskowej, ożenił się z Anną Jeleniówną córką
Kaspra Jelenia wójta gminy, za jego poparciem dostawszy się na pisarza gminnego,
zaczął rządzić jak szara gęś [...]329. Po dwóch miesiącach ks. Rażny zrzekł się funk-
cji z powodu zatargów osobistej natury z Maciejem Senderkiem [...] i w dniu 13 lip-
324
Liber Memorabilium, s. 76.
325
Tamże, s. 107.
326
Tamże, s. 110.
327
Zob. Encyklopedia Krakowa, s. 925; B. C y w iń sk i, Idzie o dobro wspólne: opowieść o Fran-
ciszku Stefczyku, Warszawa 2005.
328
Kronika szkoły w Grabiu, 1913 r.
329
Tamże, 1906 r.
ORGANIZACJE, INSTYTUCJE 145

ca 1913 obrano przewodniczącym Piotra Szeląga gospodarza z Podegrabia, zastępcą 24. Członko-
wie mleczarni
Stanisława Leitnera, kasjerem pozostał Jan Piernik (do maja 1914 r.)330. w pierwszą rocz-
W lokalnej tradycji jako datę utworzenia kasy przyjęto zapewne kro- nicę jej założe-
ki podejmowane wcześniej, bowiem w roku 1928 obchodziła tutejsza kasa nia przed domem
przewodniczącego
oszczędności im. Stefczyka 25-letni jubileusz swego założenia [...], odbyło się Wojciecha Jele-
w Sali szkolnej przedstawienie sztuki patriotycznej [...], młodzież zabawiała się nia, 11.05.1913 r.
Przedruk zdjęcia
tańcami w budynku starej szkoły [...]331. w Kronice szkoły
Niemal jednocześnie z utworzeniem kasy Reiffeisena, bo 11 maja 1912 r., w Grabiu.
założono w Grabiu Spółkę mleczarską332. Niespełna rok później, 16 mar-
ca 1913 r. powstała mleczarnia w Brzegach, co było zapewne zasługą tutej-
szego nadzorcy wałów przeciwpowodziowych Franciszka Króla; ówczesna

330
Tamże, lata 1913, 1914.
331
Tamże, 1928 r.
332
Kronika szkoły w Grabiu, 1912 r.
146 BRZEGI I GRABIE: MAŁE OJCZYZNY

25. Pochód nauczycielka Zofia Stankiewiczówna charakteryzowała go jako zacnego czło-


Ochotniczej
Straży Pożar- wieka i szczerego patriotę333 (il. 24).
nej w Grabiu, Istotne znaczenie w życiu obu wsi odegrała Ochotnicza Straż Pożarna
1935 r. w Grabiu, powołana do życia 11 marca 1904 r. na walnym zebraniu Kółka
Rolniczego334 (il. 25). W 1907 r. Kronika szkoły w Grabiu odnotowała próbę
sikawki oraz wybór na przewodniczącego Jana Piernika335. Za faktycznego
twórcę straży uchodzi ówczesny, energiczny proboszcz grabski, ks. Józef
Raźny336, w pierwszym zarządzie działali kierownik szkoły Stanisław Le-
itner i Jan Piernik. W 1937 r. poświęcona została strażnica337. Po II wojnie
światowej prezesem był m.in. Andrzej Gągol, znany też ze swej działalno-
ści w Kółku Rolniczym. W 1984 r. Straż otrzymała sztandar. Brak pieniędzy
odbijał się na poziomie wyposażenia Straży. Dopiero w 1986 r. – za spra-
wą interwencji ówczesnego radnego wojewódzkiego Stanisława Sendorka
u prezydenta Krakowa Tadeusza Salwy (jakże będziemy do pożaru końmi
333
Kronika szkoły ludowej w Brzegach, s. 9, 11, 12.
334
WS, Sto lat OSP w Grabiu, „Biuletyn Informacyjny Urzędu Miasta i Gminy w Wieliczce”
9/2004, s. 7; J. Gawroń ski, dz. cyt. Liber Memorabilium, s. 151, jako datę utworzenia Stra-
ży podaje rok 1905.
335
Kronika szkoły w Grabiu, 1907 r.
336
Informacja Panów Stanisława i Stefana Sendorków.
337
WS, dz. cyt., s. 7.
ORGANIZACJE, INSTYTUCJE 147

jeździć) – otrzymano mikrobus marki „żuk”338, przekraczając, nota bene,


ówczesne „normatywy”; auto strażackie przysługiwało tylko tym miejsco-
wościom, które liczyły ponad tysiąc mieszkańców. Auto to służy tutejszej
straży do dziś. Samochód bojowy z prawdziwego zdarzenia otrzymano
dopiero w roku 1998, za sprawą burmistrza Miasta i Gminy Józefa Dudy,
rok po niezwykle ofiarnej pracy tutejszych strażaków podczas powodzi339.
W 1956 r., za czasów komendanta Jana Jaworskiego, uroczyście święto-
wano pięćdziesięciolecie istnienia straży, zaś 5 września 2004 r. – stulecie.
Mszę św. w tutejszym kościele koncelebrowali z tej okazji generał Samary-
tańskiego Ruchu Maryi „Jedność” ks. Andrzej Michałek i proboszcz z Gra-
bia, ks. Andrzej Pietrusa. Aż 34 mieszkańców Grabia otrzymało wówczas
odznaki za wysługę lat. Rekordzistą wśród nich był Stanisław Sendorek (60
lat wysługi), nieco ustępowali mu Józef Jelen (55 lat), Tadeusz Zieliński (45
lat), Sylwester Jeleń, Józef Siemieniuk, Zygmunt Sikora (po 40 lat) oraz Ta-
deusz Krupa, Władysław Stanek i Stanisław Świder (po 30 lat)340.
W 1953 r. Ochotnicza Straż pożarna założona została w Brzegach.
W skład zarządu weszli wówczas Jan Zięba, Franciszek Duda, Stanisław Ka-
szowski, Jakub Kołek, Wawrzyniec Nosek, Jan Kurek i Jan Dudzik. W na-
stępnym roku zbudowano remizę, wykorzystując materiały – cegły i da-
chówkę – zgromadzone w 1948 r. do budowy Domu Ludowego. Ówczesne
wyposażenie stanowił konny pojazd z sikawką, przekazany przez Powiato-
wy Zarząd OSP341.
Przy wsparciu proboszczów z Grabia oraz nauczycieli z Grabia
i Brzegów, powstawały Czytelnie Ludowe, masowo organizowane w ca-
łej Galicji przez Towarzystwo Szkoły Ludowej342. Pomiędzy rokiem 1896
a 1900 powstać musiała taka placówka w Grabiu, skoro pierwszym bi-
bliotekarzem był pracujący wówczas w tutejszej szkole nauczyciel Mi-
chał Rączka, zaś nadzór spoczywał w rękach proboszcza Jana Kantego
Skwarczyńskiego, który tutejszą parafię opuścił w roku 1902. Placówka ta
338
Uroczystości przekazania sztandaru oraz przekazania przez prezydenta Tadeusza Salwę sa-
mochodu odnotowane zostały w kronice miejscowego Klubu „Prasa–Książka–Ruch” (w po-
siadaniu Pani Anny Jeleń).
339
Informacje jak wyżej.
340
WS, dz. cyt., s. 7.
341
J. Kur e k , dz. cyt., s. 18–20.
342
Zakładanie czytelni i wypożyczalni książek uważane było przez TSL za niezwykle ważne za-
danie; w rezultacie na terenie Galicji powstawały setki tego rodzaju placówek. Zasady organi-
zacyjne określała Instrukcja tycząca się zakładania czytelni i bezpłatnych wypożyczalni książek
przy Towarzystwie Szkoły Ludowej, wydawana w Krakowie, m.in. w latach 1898 i 1899.
148 BRZEGI I GRABIE: MAŁE OJCZYZNY

nie funkcjonowała jednak długo, co zdaniem nauczyciela Stanisława Le-


itnera, który książki pożyczał każdej niedzieli po nabożeństwie, było winą
Jana Piernika, ówczesnego pisarza, a już wkrótce wójta gminy: Piernik na
wszystkich wiecach – zapisał w kronice szkolnej Leitner – za oświatą gar-
dłował, w swojej wsi zniweczył ruch oświatowy [...]. 27 listopada 1905 ode-
brał 366 egzemplarzy – a obecnie podartych i niekompletnych jest 57. I tak
zniszczył bibliotekę [...]343.
16 marca 1913 r. powołano staraniem TSL czytelnię w Brzegach344,
zaś w uroczystościach uczestniczyli przedstawiciele TSL i szkoły realnej
w Wieliczce. Od tego czasu – zapisała w Kronice szkoły Stefańska – zaczyna
się na wsi ruch kulturalniejszy – od czasu do czasu odbywają się wykłady To-
warzystwa Szkoły Ludowej. Również w roku 1913 pierwszego czerwca odbył
się jak Brzegi Brzegami pierwszy festyn Czytelni, do którego bardzo przyczy-
nili się tutejsi mieszkańcy i na którym dobrze się bawiono. Dnia zaś 15 czerw-
ca tego roku z powodu, że mieszkańcy tutejsi zasłynęli jako ludzie, z którymi
można przecież cos zrobić, bo są ochotni dosyć do postępu, założono więc dru-
żynę Sokoła345.
Jedną z najstarszych organizacji działających w Grabiu jest założo-
ne w roku 1902 Kółko Rolnicze346. Jego pierwszym przewodniczącym był
miejscowy proboszcz ks. Jan Kanty Skwarczyński, wśród członków hono-
rowych znalazł się właściciel tutejszych dóbr, Stanisław Badeni z Branic.
W protokole z marca 1924 r. sformułowano postulaty dotyczące polityki
rolnej państwa: Żądany stanowczo otwarcia granic na wywóz produktów rol-
nych, a zamknięcia na dowóz, centralizowania handlu tymi produktami przez
zawodowe instytucje rolnicze odpowiednio je finansując począwszy od kółek
rolniczych wykluczając pośredników. Żądamy zmiany stawek kolejowych na
sprowadzanie nawozów sztucznych, narzędzi rolniczych, zboża do siewu, byd-
ła, koni i świń zarodowych, drzewa i materiałów budowlanych, natomiast pod-

343
Kronika szkoły w Grabiu, 1919 r.
344
Tradycja czytelni zdaje się tu być wcześniejsza, wiążąc się ze „szkółką ludową”, założoną
w 1869 r. staraniem Macieja Szarka, z pomocą światlejszych obywateli wsi. Darem Szarka mia-
ło być pierwszych kilkadziesiąt książek: J. Ku re k , dz. cyt., s. 8.
345
Kronika szkoły ludowej w Brzegach, s. 9–10.
346
Kółka rolnicze rozwijały się w Galicji od roku 1871. Początki ich działalności zbiegły się
z pewnym postępem w tutejszym, niezwykle zacofanym rolnictwie, które dopiero wówczas
przechodzić poczyna od anachronicznej, średniowiecznej jeszcze „trójpolówki”, do stosowa-
nia płodozmianu, upowszechniania prostych maszyn rolniczych (młockarnie, sieczkarnie),
do popularyzowania roślin przemysłowych; por. J. B usz k o , Od niewoli do niepodległości
(1864–1918), w: Wielka historia Polski, t. 8, Kraków 2000, s. 40.
ORGANIZACJE, INSTYTUCJE 149

niesienia stawek na materiały zbytkowne sprowadzane z zagranicy i wyroby,


w które w kraju można się zaopatrzyć [...]347. W dobie okupacji hitlerowskiej
i w czasach stalinowskich – kółka rolnicze były zlikwidowane; reaktywowa-
no je po zmianach październikowych 1956 r. W latach siedemdziesiątych za-
służonym dla tutejszego Kółka prezesem był działacz ludowy Wawrzyniec
Krzeczowski: za jego prezesury kółko wzbogaciło się o kilkanaście maszyn rol-
niczych. Jego następcy Andrzejowi Gągolowi przyszło bronić tego sprzętu i na-
leżnej Kółku z Funduszu Rozwoju Rolnictwa kwoty [...] przed likwidatorski-
mi zapędami SKR w Koźmicach Wielkich. Ostatecznie dzięki bardzo zdecydo-
wanej pomocy Stanisława Sendorka radnego Wojewódzkiej Rady Narodowej
(przez cztery kadencje) udało się te pieniądze utrzymać. I przeznaczyć na bu-
dowę magazynu i zakup maszyn omłotowych. Za jego też kadencji [...] sfinali-
zowano główne inwestycje cywilizacyjne Grabia – wodociąg wspólnie ze wsią
Brzegi i gazociąg [...]348. Po II wojnie światowej przez kilkadziesiąt lat preze-
sem Kółka był Andrzej Gągol349.
Kółko Rolnicze działało też w Brzegach. W 1964 r. powstało przy nim
Kolo Gospodyń Wiejskich, którego przewodniczącą była Emilia Duda350.
Kolejne organizacje i instytucje powstawały licznie w latach międzywo-
jennych, przy aktywnym wsparciu szkoły, zwłaszcza zaś Stanisława Leitnera.
W dniu 9 listopada 1919 r., jak informuje Leitner, założono koszykarnię
w starej szkole351, która prosperowała dobrze; jednocześnie zasłużony nauczy-
ciel z Grabia krytykował swego stałego oponenta Jana Piernika, pierwszego dy-
rektora, który nie chciał się poddać kontroli rady nadzorczej złożonej z ks. J. Raź-
nego, Wojciecha Jelenia, Jana Sendorka [...]. O wydarzeniu tym doniosła prasa
(po raz pierwszy chyba w swej historii Grabie pojawiło się na łamach gaze-
ty), zaś Leitner starannie wkleił wycinek prasowy do kroniki szkolnej: Na za-
proszenie poważnych gospodarzy urządziliśmy w Grabiu 12 bm [to jest w maju
1919 r.] zgromadzenie założycielskie celem zawiązania planowanej już od dawna
koszykarni. Z ramienia krajowego Związku koszykarskiego przyjechał [...] dyrek-
tor p. Olszewski i prof. Akademii Sztuk Pięknych p. Brusz352. Przybyło także dużo

347
Cyt. za: J. Gawro ń ski, dz. cyt.
348
Tamże.
349
Informacja Panów Stanisława i Stefana Sendorków.
350
J. Kur e k , dz. cyt., s. 27–28.
351
To znaczy w dawnym budynku folwarcznym Badenich.
352
Profesora ani wykładowcy o takim nazwisku historia Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie
nie notuje. Być może chodzi tu o malarza nazwiskiem Iwan Trusz (1869–1941), Ukraińca,
absolwenta krakowskiej Szkoły Sztuk Pięknych (był tam uczniem Jana Stanisławskiego),
150 BRZEGI I GRABIE: MAŁE OJCZYZNY

gości z okolicznych wiosek, m.in. i prof. Ludwik Młynek z Wieliczki353 [...]. Wy-
brano komitet założycielski z 12 osób dla szybkiego zjednania udziałów. Do ko-
mitetu weszli: prof. L. Młynek z Wieliczki [...], Fr. Król z Brzegów. Nadto z Gra-
bia wybrani zostali: J. Piernik, J. Sendorek, M. Sendorek, J. Czopek, W. Motoła,
St. Leitner kierownik szkoły i St. Gwóźdź [...]. Przypuszczalnie potrzebny będzie
kapitał zakładowy około 30.000 kor. Spółka w Grabiu będzie niejako filią krajo-
wego Związku koszykarskiego w Krakowie, a w zamian za to otrzyma potrzeb-
nych instruktorów [...] i będzie miała zapewniony zbyt wyrobów [...]354.
Krótka była historia „Strzelca” w Grabiu, paramilitarnej organizacji pa-
triotycznej utworzonej w Galicji w 1910 r. przez tajny zrazu Związek Walki
Czynnej, związanej z Józefem Piłsudskim. Opromieniona legendą Pierwszej
Kompanii Kadrowej, organizacja ta działała w okresie międzywojennym, or-
ganizując szkolenia wojskowe młodzieży; w 1939 r. liczyła pół miliona człon-
ków355. Oddział „Strzelca” powstał w Grabiu 15 czerwca 1930 r., jak zapisał
ówczesny kierownik szkoły w Grabiu Adolf Dobrzański, celem zorganizowa-
nia pracy nad przysposobieniem wojskowym młodzieży męskiej. Zgłosiło przystą-
pienie do organizacji 22 chłopców w wieku od 16–20 lat. Dobrzański – zapew-
ne pomysłodawca przedsięwzięcia – został prezesem, komendantem wybrano
[...] Franciszka Zientarskiego, wysłużonego kaprala wojsk polskich, a sekretarzem
Władysława Michałka [...]. Już pierwsza impreza zorganizowana przez „Strzel-
ca” – festyn w dniu 12 lipca 1931– nie powiodła się, przynosząc deficyt, co –
zdaniem Dobrzańskiego – było wynikiem bierności komendanta: powstały nie-
porozumienia na tle deficytu i to było przyczyną, że Oddział Strzelca w Gra-
biu przestał istnieć. Próba reaktywacji nie powiodła się. Jak zapisał Dobrzański:
dnia 10 stycznia [...] zjechali znowu do Grabia porucznik instruktor z Okręgowej
Komendy Strzelca w Krakowie i inż. Lisak [...] z Wieliczki [porucznik, komen-
dant powiatowy „Strzelca”]. Nie zjawił się miejscowy komendant Strzelca Zien-

zamieszkałego we Lwowie, lecz utrzymującego kontakty ze środowiskiem krakowskim.


Na identyfikację taką – poza podobnym brzmieniem nazwiska – wskazywałyby wyniesione
z Krakowa zainteresowania Trusza sztuką użytkową („stosowaną”). Zob. A. M el b ech o w -
ska-Lu ty, Mali mistrzowie polskiego pejzażu, Warszawa 1997, s. 210.
353
Ludwik Młynek (1864–1941) był jednym z wyróżniających się przedstawicieli inteligencji
chłopskiego pochodzenia. Absolwent Wydziału Filozoficznego Uniwersytetu Jagiellońskie-
go i uniwersytetu w Grazu, językoznawca i pedagog, działacz ludowy o orientacji konserwa-
tywno-chrześcijańskiej, był od roku 1919/1920 profesorem gimnazjalnym w Wieliczce.
354
Kronika szkoły w Grabiu, 1919 r.
355
Związek Strzelecki. Geneza, organizacja, działalność i tradycje, Warszawa 1934; W. D emk o w,
Związek strzelecki dawniej a dziś, Rybna 1937.
ORGANIZACJE, INSTYTUCJE 151

tarski a z młodzieży tutejszej przybyło zaledwie kilkoro, wobec czego starania, aby
Oddział tutejszy zreorganizować spełzły na niczym [...]356.
W roku 1950 (według innych danych w 1954 r.) powstał klub sporto-
wy LZS „Wiślanka” Grabie357. Przynależność do Ludowych Zespołów Spor-
towych związana była z organizacją sportu wiejskiego w dobie PRL-u358. Za-
łożycielami klubu byli Tadeusz Jaworski, Tadeusz Szewczyk i Stanisław No-
sek. Po chwilowym upadku – klub został odnowiony w 1968 r. staraniem
Stefana Sendorka (wieloletniego prezesa) i Kazimierza Piernika. Jak w in-
nych podobnych klubach wiejskich – dominującą rolę odgrywała – i nadal
odgrywa – piłka nożna. Drużyna piłkarska gra w strojach biało-zielono-czer-
wonych. Występowała początkowo w klasie „C”, w sezonie 1978/79 awanso-
wała do klasy „B”. Największym osiągnięciem były występy w V lidze okrę-
gowej (dwa lub trzy sezony w końcu lat osiemdziesiątych). Utrzymanie tak
wysokiej pozycji okazało się niemożliwe ze względów finansowych, zaś po-
dejmowane w 1979 r. plany budowy nowego obiektu sportowego spełzły na
niczym. Aktualnie drużyna występuje w klasie „A” (okręg krakowski, grupa
wielicka). W sezonie 2005/2006 „Wiślanka” zajęła 4 miejsce w 14-zespołowej
grupie, odnosząc 12 zwycięstw, przy 7 remisach i 7 porażkach, osiągając ko-
rzystny stosunek bramek 45:31. Najwięcej goli strzelił Luty, zajmując 2 miej-
sce na liście strzelców. Poza piłką nożną istotną rolę odgrywa tenis stołowy,
rozwijany też w sekcji przy domu kultury359.
Niżej notowana jest aktualnie „Gwiazda” Brzegi, której drużyna pił-
karska występuje w klasie B; w sezonie 2005/2006 zajęła ona 11 miejsce
w 13-zespołowej grupie wielickiej z 7 zwycięstwami i 4 remisami przy
17 porażkach.
Charakterystycznym zjawiskiem w życiu kulturalnym polskich wsi lat
siedemdziesiątych i osiemdziesiątych XX wieku były kluby i klubokawiar-
nie, pozostające w gestii Robotniczej Spółdzielni Wydawniczej „Prasa–Książ-
ka–Ruch”, utworzonej w 1973 r. przez PZPR. Niezależnie od politycznej

356
Kronika szkoły w Grabiu, lata 1930, 1931, 1932.
357
Dokumenty udostępnione uprzejmie przez Pana Stefana Sendorka. Zachował się założony
w 1954 r. Dziennik Rady LZS Wiślanka, w którym rok 1950 podano jako datę powstania klubu.
Za datę powstania – raczej błędnie – uważana bywa wspomniana data założenia Dziennika.
358
Kontrolując wszelkie przejawy życia społecznego komunistyczne władze tworzyły zrzesze-
nia sportowe, do których przymusowo musiały należeć wszystkie kluby. Dla wsi jedynym
takim zrzeszeniem był LZS, utworzony w 1946 r. przez „Samopomoc Chłopską”, w 1954 r.
przejęty przez Główną Komicję Kultury Fizycznej (GKKF).
359
Zob. przypis 321.
152 BRZEGI I GRABIE: MAŁE OJCZYZNY

ideologii partyjnej – w lokalnych środowiskach spadającej często na dalszy


plan – instytucje te, kierowane przez aktywistów faktycznie zainteresowa-
nych szerzeniem życia kulturalnego w swym środowisku, spełniały rolę wiel-
ce pożyteczną. W Grabiu Klub „Prasa–Książka–Ruch” utworzony został na
początku roku 1975, zaś jego wieloletnią kierowniczką była Anna Jeleń360.
Jak wynika z bogatej dokumentacji – do sukcesów Klubu i jego kierownicz-
ki należało m.in. nawiązywanie tak rzadkich wówczas kontaktów z Zacho-
dem, np. z niemiecką SPD z okolic Norymbergi, organizowanie spotkań ze
znanymi osobami, w tym występów artystycznych (m.in. gościł tu Mieczy-
sław Fogg, teatr lalek Rabcio Zdrowotek, często pojawiali się artyści krakow-
skiego Teatru Bagatela), opieka nad dziećmi w okresie wakacyjnym (tak zwa-
ne dziecińce, w ramach których dzieci w wieku od 3 do 10 lat mogły się ba-
wić i posilać), organizowanie okolicznościowych imprez np. z okazji Dnia
Dziecka, Dnia Matki, Dnia Babci, animowanie nieprofesjonalnego ruchu ar-
tystycznego; niemal wszystkie uroczystości wzbogacała swymi wierszami
współpracująca z Klubem Janina Jaworska. Z Klubem – i jednocześnie z Ko-
łem Gospodyń Wiejskich – związany był też regionalny zespół taneczno-ar-
tystyczny Koła Związku Młodzieży Wiejskiej, występujący nie tylko na lo-
kalnych imprezach, lecz nawet za granicą (m.in. w 1985 r. w Bułgarii).

8. WYBITNIEJSI MIESZKAŃCY

Poza proboszczami i nauczycielami szkół w Grabiu i Brzegach (zob. wyżej)


– nieliczni tylko mieszkańcy tutejszych wiosek wyróżniali się swym życiem
w takim stopniu, by przejść do historii, przynajmniej tej lokalnej. Należeli do
nich niewątpliwie włościanin z Grabia Maciej Szarek (zob. niżej) oraz dwaj
bracia – lotnicy: pułkownik Jan i podpułkownik Andrzej Sendorkowie, syno-
wie Macieja (1861–1934) i Agaty z Żarnowskich (1876–1935)361.
Jan Sendorek (1896–1932)362, syn Macieja, pochodził z Grabia, z rodzi-
ny, której liczni przedstawiciele notowani są tutaj począwszy od najstarszych

360
Informacje i materiały Pani Anny Jeleń.
361
Ppłk Andrzej Sendorek spoczywa na cmentarzu w Grabiu wraz ze swymi rodzicami, siostrą
Józefą (1904– 1992) i jej mężem Władysławem Michałkiem (1894 –1978), rodzicami wspo-
mnianego wyżej ks. Andrzeja Michałka.
362
Kronika szkoły w Grabiu, lata 1923 i 1932 oraz wycinki prasowe wklejone tamże; Dziesięciole-
cie 2 pułku lotniczego w Krakowie 1921–1931, Kraków 1931 (tamże artykuły kpt A. Morawca).
WYBITNIEJSI MIESZKAŃCY 153

ksiąg parafialnych. Po ukończeniu tutejszej szkoły ludowej uczył się w gim-


nazjum. Jako uczeń czwartej klasy, w wieku nieco ponad 17 lat, zaciągnął się
do legionów Józefa Piłsudskiego; z czasem – w randze porucznika – został
dowódcą 2 pułku piechoty. W walkach wyróżniał się odwagą. Jak zanotowa-
no w pośmiertnym wspomnieniu, gdy mu pod Gruziatym-Gałuzią moskiew-
ska kula strzaskała twarz [...] szybko podniósł się sam i sam niemal odszedł na
punkt opatrunkowy, z [...] właściwym sobie spokojem [...]. Powrócił do pułku
z twarzą pozszywaną, uzyskując żołnierski przydomek „Krzywousty”. W woj-
sku już pozostał, wiążąc się z Wyższą Szkołą Lotniczą w Grudziądzu (w ro-
ku 1927 przeniesioną do Dęblina jako słynna „Szkoła Orląt”). Od kwietnia
1925 r. jako podpułkownik pilot dowodził 2 pułkiem lotniczym w Krako-
wie. W tym czasie – jak pisał w 1931 r., jubileuszowej księdze 10-lecia pułku
kapitan Alojzy Morawiec – utworzony został nowy dywizjon lotniczy w skła-
dzie dwóch eskadr [...]. W miesiącu wrześniu 1925 roku, podczas tygodnia Ligi
Obrony Przeciwpowietrznej i Przeciwgazowej, 2. pułk lotnictwa, współpracu-
jąc z miejską organizacją L.O.P.P., urządził własnymi siłami pierwszą wystawę
lotniczą w Krakowie, przyozdabiając w tym celu wnętrze Barbakanu w sto-
sowne eksponaty, ilustrujące rozwój i zastosowanie rozlicznego sprzętu lotnicze-
go. Wystawą interesował się ogół miejscowego społeczeństwa, wyrażając uzna-
nie dla jej organizatorów Z tego samego źródła dowiadujemy się, że jeszcze
w tymże miesiącu nowy dowódca gościł oficerów lotnictwa z Rumunii i Cze-
chosłowacji, którzy przybyli dla nawiązania bliższego kontaktu i podkreślenia
uczuć przyjaźni. Morawiec zaświadcza też o zasługach Sendorka w szkoleniu
wojskowym: Rok 1925 upływa pod znakiem doskonalenia się personelu lata-
jącego. Poziom wyszkolenia szeregowych służby czynnej i rezerwy dzięki stara-
niom dowódcy pułku stanął na wysokości zadania. Pułk posiadł świetnie wyro-
bioną i dostatecznie liczną kadrę instruktorów liniowych, która przyczyniła się
niewątpliwie do bardzo wydatnej konsolidacji wewnętrznej oddziałów pułku.
Duży nacisk położono na uprawianie sportów, do których garnął się ochotnie
stan osobowy pułku. Już w początkach 1926 roku eskadry wywiadowcze 2 puł-
ku wzięły udział w garnizonowych ćwiczeniach terenowych przeprowadzanych
w okolicy Krakowa. Ostatnim przedsięwzięciem, którym ppłk Sendorek do-
wodził w Krakowie – w dniu 3 maja 1926 r. – był przelot-defilada nad Błonia-
mi podczas uroczystego obchodu Rocznicy Konstytucji. Kpt. Morawiec przeka-
zał też sporo informacji o życiu towarzyskim, podkreślając, iż ppłk Sendo-
rek, z natury towarzyski, życie to podtrzymuje w dalszym ciągu. W końcu maja
1926 r., a więc bezpośrednio po przewrocie majowym Józefa Piłsudskiego,
154 BRZEGI I GRABIE: MAŁE OJCZYZNY

nastąpiły zmiany w kadrze dowódczej Wojska Polskiego. Ppłk Sendorek ob-


jął dowództwo 1 pułku lotniczego w Warszawie (zastępując tu ppłka pil. An-
toniego Buckiewicza), zaś jego miejsce w Krakowie zajął płk. pil. Jan Mal-
czewski. Odchodząc stąd – w czerwcu 1929 r. – już jako pułkownik pilot
został zastępcą szefa lotnictwa wojskowego w departamencie Ministerstwa
Wojny. Zmarł nagle, tragicznie, w wieku zaledwie 36 lat: 23 marca 1932 r.
uległ zaczadzeniu w łazience swego warszawskiego mieszkania. Pogrzeb od-
był się 23 marca w Krakowie; jak informowała prasa, trumnę ze zwłokami
zmarłego przewieziono z dworca kolejowego [...] do kościoła akademickiego św.
Anny. W powojennej dobie socjalistycznej Polski jego pamięć poszła w za-
pomnienie, także w rodzinnym Grabiu. Dopiero w listopadzie 2001 r. sio-
strzeniec płka Sendorka napisał w Kronice szkolnej Grabia: Wyrażam wielką
wdzięczność Pani dyrektor Alicji Strojnej oraz całemu gronu Pedagogicznemu,
że w 70 rocznicę śmierci śp. płka Jana Sendorka po raz pierwszy w szkole jego
rodzinnej wsi wspomnieli jego pamięć jako legionisty.
Podpułkownikiem lotnictwa był młodszy brat Jana, Andrzej Sendorek
(1907–1993)363. We wrześniu 1939 r. uszedł samolotem bojowym do Anglii,
gdzie brał udział w Bitwie o Anglię, uczestnicząc w licznych lotach bojowych
Dywizjonu 306. Po wojnie tam zamieszkał. Niekiedy odwiedzał kraj i swe oj-
czyste Grabie. Zmarł w Anglii, spoczywa na cmentarzu w Grabiu.

Brzegi i Grabie to tylko dwie spośród tysięcy polskich wsi. To zarazem


„małe Ojczyzny” dla tysięcy ludzi, którzy tu mieszkali – i nadal mieszkają
– od średniowiecza po dzień dzisiejszy. Przez setki lat tworzą historię tego
nadwiślańskiego skrawka ziemi, tak okrutnie doświadczanego przez cyklicz-
nie powtarzające się klęski powodzi. Przez setki lat byli biedni, nawet bardzo
biedni, zapewne bardzo nieszczęśliwi, stale obserwując śmierć swych maleń-
kich dzieci i utratę zabieranego przez Wisłę skromnego dobytku.
Owi „zwykli ludzie” dostrzegali wielkie wydarzenia zwłaszcza wówczas,
gdy w sposób bezpośredni, najczęściej tragiczny, zmieniały bieg ich życia. Na
ogół jednak, poza dramatami obu wojen światowych, „wielka historia” prze-
chodziła bokiem, nie ingerując w znaczącym stopniu w historię „małą”. Poza
kartami kronik parafialnych i szkolnych, pisanych wszak na ogół przez przyby-
szów z zewnątrz, nauczycieli i grabskich proboszczów, trudno tu szukać oce-
ny ważnych dla kraju wydarzeń. Doskonałym przykładem może być Kronika

363
Informacje Pana Stanisława Sendorka.
WYBITNIEJSI MIESZKAŃCY 155

wsi Brzegi, napisana przez sołtysa Jana Kurka. Październik 1956 r., który w tak
istotnym stopniu odmienił polskie dzieje, nie pojawił się tu w ogóle; rok 1956
jednak odnotowano, ale wyłącznie jako początek elektryfikowania wsi. Nawet
dla ks. Józefa Raźnego, tak wielce zasłużonego dla ekonomicznego i kultural-
nego rozwoju Grabia, rok 1918 jawi się jako szansa szybszego ukończenia bu-
dowy plebanii, a nie jako koniec narodowej niewoli.
Bieda prowadziła do społecznych patologii. Nie potrafiła ich przezwy-
ciężyć tutejsza „Siłaczka”, nauczycielka szkoły w Brzegach z lat 1911–1926
Zofia Stankiewiczówna, bezradna wobec zaprzyjaźnionych ludzi, którzy
w dobie I wojny światowej rozkradli jej dobytek. Czy tutejsze pijaństwo od-
różniało obie nadwiślańskie wsie od podobnych w całej Polsce? Niewątpli-
wie nie, jednak właśnie tutaj znalazło tak dramatyczny wyraz na kartach kro-
nik szkolnych i parafialnej.
Na tle szarej, niekiedy beznadziejnej codzienności, wyróżniają się nielicz-
ne postacie, które pozostawiły tu po sobie trwałe ślady. Początkowo byli to
włącznie przybywający z zewnątrz grabscy proboszczowie, od przełomu wie-
ków XIX/XX także nauczyciele obu szkół, w Brzegach i w Grabiu, nieco póź-
niej ich pierwsi wychowankowie: bracia-lotnicy Jan i Andrzej Sendorkowie,
zaś współcześnie ks. generał Andrzej Michałek. Tutejsi mieszkańcy cenią lu-
dzi, którzy dla lokalnej społeczności potrafili coś osiągnąć, pracowitych, dba-
łych o jakość życia własnego i życia sąsiadów. Takich, jak ludowy poeta Maciej
Szarek, niegdyś uparcie zabiegający o utworzenie szkoły. I takich, jak – w now-
szych czasach – inicjatorzy budowy Domu Ludowego i dróg, elektryfikacji
i gazyfikacji, jak wspominani tu wielokrotnie Stanisław Szewczyk, Stanisław
i Stefan Sendorkowie, Jan Kurek i wielu (ale nie bardzo wielu) innych.
W dobie okupacji hitlerowskiej dramaty tutejszego życia rozświetlały
niekiedy postawy bohaterskie. Nie dotyczyły one jednak brawurowych ak-
cji ruchu oporu (o tych tutejsze kroniki i wspomnienia milczą), lecz postaw
zwykłych, biednych ludzi. Skromna nadwiślańska chata w przysiółku Kątek
– to dokument heroizmu Sprawiedliwych wśród Narodów Świata, uhonoro-
wanego medalem ze znamiennym, zaczerpniętym z Talmudu napisem: Kto
ratuje jedno życie – ratuje cały świat.
Praca nad „małą historią” i „małą Ojczyzną” może wydawać się nie-
efektowna: brak tu sławnych czynów, przełomowych wydarzeń, wybitnych
postaci. Ale codzienność – jak Noce i dnie Marii Dąbrowskiej – nie jest prze-
cież nudna. A im bardziej szare jest tło, tym jaśniej wybijają się czyny zwy-
kłych ludzi, wyrastające ponad przeciętność.

You might also like