You are on page 1of 241

Wracajcie szczliwie do bazy

Zbigniew Neugebauer

Spis treci
Od autora ................................................................................................................................................ 5 Cz pierwsza Polski paszport................................................................................................................ 6 Lengyel tabor ....................................................................................................................................... 6 Zielona granica .................................................................................................................................. 14 Poar w B. .......................................................................................................................................... 21 Cz druga mieszna wojna ................................................................................................................. 27 Mapa si skoczya ............................................................................................................................ 27 Na odcinku ......................................................................................................................................... 29 Bycza sprawa ..................................................................................................................................... 30 Niefortunny puszkarz ........................................................................................................................ 35 Za ojczyzn i krla.............................................................................................................................. 37 Taaaka gowa ..................................................................................................................................... 42 Ostatnia szara .................................................................................................................................. 45 Karbowane gwki ............................................................................................................................. 47 Mundur i dziewczyna ........................................................................................................................ 51 Typy i typki......................................................................................................................................... 53 Dzi flaki ............................................................................................................................................. 57 Poraka kapitana Kody ..................................................................................................................... 58 Najlepsza marynarka wiata .............................................................................................................. 62 Lordowie czasu wojny ....................................................................................................................... 64 Koniec miesznej wojny..................................................................................................................... 67 Cz trzecia Wracajcie szczliwie do bazy.......................................................................................... 72 Pod Zot Kotwic .......................................................................................................................... 72 Niemiec ksidza Mariana .................................................................................................................. 74 Kuternoga .......................................................................................................................................... 80 Kapral Ciapek ..................................................................................................................................... 83 Wojna klanw .................................................................................................................................... 86 Nie z tej ziemi .................................................................................................................................... 89 Krople na dnie ................................................................................................................................... 95 Amnestia dla Oskara.......................................................................................................................... 99 Lotnicza Czowka Teatralna ........................................................................................................... 101 Bacon and eggs ................................................................................................................................ 103 Ksika chodw ............................................................................................................................... 105

O pitej Pod Sternikiem ............................................................................................................... 127 Spotkanie na Zotym Wybrzeu ....................................................................................................... 132 Kurs 019 (z dziennika pilota) ........................................................................................................... 141 May Pary ....................................................................................................................................... 155 Pitek trzynastego ........................................................................................................................... 158 Albergo Imperiale......................................................................................................................... 171 Poczta z nieba .................................................................................................................................. 182 Zadanie specjalne ............................................................................................................................ 184 Dornierwka .................................................................................................................................... 190 todzib ........................................................................................................................................ 196 Ranek w Neapolu............................................................................................................................. 199 Pkrewek ........................................................................................................................................ 202 Jasyr Jka Spuziaka ........................................................................................................................ 205 Ostatnia beczka ............................................................................................................................... 211 Biae flagi ......................................................................................................................................... 215 Gdy znw zapon wiata ............................................................................................................... 218 Awantura o Nerona ......................................................................................................................... 221 Korkocig ......................................................................................................................................... 224 Ten sukinsyn Suchecki ..................................................................................................................... 226 Stary................................................................................................................................................. 234

Od autora
Kilka lat temu otrzymaem sporo listw od czytelnikw niektrych opowiada niniejszego zbioru, drukowanych w rnych tygodnikach. Byy listy na tak, byy i na nie. Niektrzy z autorw czynili mi wyrzuty, jakobym w faszywym wietle przedstawia pocztki formowania polskich oddziaw w Szkocji, e lotnicy w moich opowiadaniach za mao lataj, a za to za czsto przesiaduj w barach. Kto zaproponowa, ebym przeczyta Dywizjon 303 Fiedlera, inny znw czytelnik napisa, cytuj: Wida z tego, e i byy lotnik moe si przemieni w ptaka, co wasne gniazdo kala. Pisz zatem tych kilka sw po to, by zapobiec ewentualnym nieporozumieniom i wtpliwociom, jakie mogyby si nasun czytelnikowi podczas lektury. Nie jestem chyba odosobniony w przekonaniu, e jeli si witoci tu i wdzie potarmosi, to ich aureola blasku nie straci. Cz pierwsza, Polski paszport, jest wprowadzeniem na drog pen przygd, typow dla dziesitkw tysicy Polakw, ktrzy sw wdrwk do wolnej ojczyzny zaczli od marszu poprzez obce kraje i odlege kontynenty. Po dwch przegranych kampaniach, w Polsce i we Francji, srodze dowiadczony onierz polski znalaz si w Wielkiej Brytanii. Tam dosta karabiny i stare, rozkalibrowane dziaa, ktrymi mia broni Szkocji przed inwazj. Stan wic na wybrzeu peen obaw, ale trwa na swym posterunku. Kampani francusk nazwano dziwn wojn albo mieszn wojn. Dla nas nie bya ona bynajmniej mieszna. Przeylimy tragedi upadku Francji, w ktrej gwiazd tak bardzo wierzylimy. Opowiadania szkockie zatytuowaem mieszna wojna, gdy tamten wanie okres obfitowa w rne zabawne wydarzenia, istne groteski. Z jednej strony groba inwazji, powietrzny blitz na Londyn i inne miasta - z drugiej codzienny ywot onierski, konserwatyzm niektrych oficerw, kraj i ludzie o odmiennych obyczajach i temperamencie, jake rnym od polskiego. Oboone workami z piaskiem prymitywne schrony, szkocka plucha, nocne marsze we mgle w pogoni za domniemanymi spadochroniarzami, a przy tym wszystkim jaka niefrasobliwo i niewzruszona wiara w zwycistwo. Wielu z bohaterw miesznej wojny wyldowao pniej we Woszech i w Normandii. Oswobadzali miasta woskie, francuskie, belgijskie i holenderskie, zatykali polskie flagi na ratuszach zdobytych niemieckich miast. Rozsiali swoje groby na szlaku marszu do Polski. W wielu moich opowiadaniach lotniczych wojna stanowi tylko to zwykych, naziemnych spraw i wydarze. Lotnicy latali i ginli - to prawda. Ale prawd jest rwnie, e wikszo czasu spdzali na ziemi i e w wolnych chwilach nie stronili od kielicha. Niejeden mody czowiek wypi swj pierwszy kieliszek whisky wanie w barze na lotnisku, wielu wypio tam swj ostatni. Nie zdarzao si na og, by kto pi alkohol przed lotem albo wsiad pijany do samolotu. Poczytano by mu to za tchrzostwo. Pod tym wzgldem dyscyplina bya zachowana, chocia tu i wdzie zdarzay si przypadki jej amania. Midzy jednym lotem a drugim lotnicy chodzili po ziemi i cakiem dobrze si na niej czuli, a e brali z ycia, co si dao, trudno si dziwi. Szybko latali, szybko yli, zbyt szybko ginli.

W latach, ktre nazywamy heroicznymi, bohaterskie wyczyny splatay si z akowskimi nieomal wygupami. Jednego dnia czowiek naraa swe ycie dla ojczyzny, a nazajutrz dla funta boczku. Wojna w Europie trwaa 2078 dni, ale onierz codziennie nie strzela, lotnik codziennie nie lata, godzi si wic zachowa waciwe proporcje. Na wojnie, jak na wojnie. Z. N.

Cz pierwsza Polski paszport


Lengyel tabor
Jeszcze do marca 1939 roku to sowackie miasto nazywao si Nove Zamky. Teraz nazywa si rskjvr i naley do Wgier, ktrym po ostatecznym rozbiorze Czechosowacji przypada w udziale znaczna cz poudniowej Sowacji. Blisko std do Bratysawy, a do Nitry, ju po tamtej stronie granicy, jest zaledwie 20 kilometrw. Takie sobie, redniej wielkoci miasto, troch drobnego przemysu, orodek handlowy, adnych wikszych atrakcji. Tyle tylko, e liczba mieszkacw miasta jeli tak mona powiedzie - powikszya si ostatnio o kilka tysicy. Ci dodatkowi mieszkacy zostali odosobnieni i odgrodzeni od reszty miasta kolczastym drutem. Na bramie wjazdowej do byych koszar czechosowackiego puku czogw tablica z napisem: Lengyel Polgri Meneklt Tbor, czyli obz internowanych polskich onierzy. Jest pocztek grudnia. Po sotnym listopadzie chwyciy mrozy, a kilka tysicy mieszkacw obozu toczy si w izbach byych koszar i magazynw. Ci, ktrzy przybyli tu jeszcze we wrzeniu, zajli najlepsze kwatery, pniejszym przybyszom przypady w udziale gorsze, a tym ostatnim, najwieszym - najgorsze. Mieszkamy w dawnym garau czogw, na betonowej posadzce, od ktrej cignie zib pomimo grubej warstwy somy. W nocy owijamy si kocami i przytuleni do siebie grzejemy si ciepem naszych cia. We dnie skupiamy si dookoa elaznych piecw i ujemy razowiec zaprawiony gorycz niedawnej klski. Rozmowy tocz si wok dwch tematw: kraju i Francji. Ostatnio ten drugi ma coraz wicej zwolennikw. Z rk do rk kr wywiechtane gazety wgierskie z fotografiami generaa Sikorskiego i pierwszych onierzy formowanej przez niego polskiej armii we Francji. Tak naprawd nikt jeszcze nie wie, jak si do tej Francji dosta, bo cholernie daleko - to raz, w mundurze caej Europy nie przejedziesz - to dwa, a po trzecie - skd na to wzi pienidze. Ale chtnych jest wielu, zwaszcza modych, ktrzy uparcie wierz, e wojn wygramy. Poza pesymistami, obliczajcymi wojn co najmniej na dwa lata, wszyscy s pewni, e na wiosn ruszy ofensywa aliancka, a wtedy Niemcy dostan w ko. Wiadomoci z Francji zrobiy swoje. Na dzisiejszym apelu porannym nie byo ju okrzykw: My chcemy do domu - jak to si kilka razy zdarzyo. Jest to zasug porucznika Grota, jedynego oficera w obozie. Na pocztku Wgrzy oddzielili oficerw od onierzy. Nikt nie chcia gada z oficerami, czsto wygwizdywano ich. Taka bya chyba normalna kolej rzeczy. onierz widywa generaa na manewrach, na defiladzie albo w kinie. Odpowiedzialnoci za

klsk obarcza oficerw niszych stopni, z ktrymi styka si na co dzie i pod ktrych bezporednim dowdztwem zbiera cigi w niedawnej kampanii. Obozowa poczta dziaa szybko. Kiedy Grot po raz pierwszy stan przed frontem tysicy onierzy, wszyscy ju wiedzieli, e to on bdzie organizowa ucieczki do Francji. Jak? Na polski paszport. Troch zaczto szemra, kiedy wspomnia o dyscyplinie. e to niby trzeba si trzyma, e wci jestemy polskimi onierzami, e Polska potrzebuje nas teraz bardziej ni kiedykolwiek. Odpowiedziao mu kilka pojedynczych okrzykw: My chcemy do domu, ale Grot tumaczy: Nie wierzcie Niemcom. Nie dajcie si sprowokowa. Wiem, e wielu z was pozostawio nie tylko swoich bliskich, ale i ziemi, ktra czeka na swego gospodarza. Wiedzcie, e tam nie bylibycie gospodarzami na wasnej ziemi. Mam wiadomoci z Polski o aresztowaniach i o metodach postpowania Niemcw. Tu, w rskjvr, jest pierwszy etap mojej podry na polski paszport. Przywieli mnie andarmi razem z Andrzejem i zostawili na wartowni. Kiedy czytaem ksiki i suchaem opowieci ludzi, ktrzy spdzili po cztery lata w niewoli. Wydawao mi si to niemoliwe do zniesienia. I teraz sam musz tego dowiadczy. Rano, przed niadaniem, apel poranny. Liczenie, sprawdzanie. Po posiku marsz w kko na placu apelowym, pojedynczo, grupkami, jak kto chce. Potem leenie na somianej mierzwie i cige suchanie rozmw. Jedni rozprawiaj wci o nieszczsnej kampanii, inni o swoich politycznych racjach, tam znw kto si sprzecza o sposb wdzenia kiebasy jaowcowej, jaki amant opowiada o swoich sukcesach w Trembowli - Jezus Maria, wytrzyma nie mona! Na jaki czas zaabsorboway mnie wszy. Rzucio si to na nas arocznie i zniszczy paskudztwa nie mona. Wreszcie wydaje nam si, e znalelimy sposb. Za kuchni wala si na mietnisku peno puszek po smalcu i pomidorach. Bierzemy te puszki, idziemy na strzelnic i tam chronic si przed wiatrem za ziemnymi waami rozpalamy ogniska, kady dla siebie. Dwie cegy, ogienek, puszka z wod, w ktr wrzucamy cignit z grzbietu koszul. Kiedy woda si zagotuje, wyciga si koszul drewnian szczap, wykrca i z powrotem na grzbiet. A tu dalej gryzie. Zagadk rozwikaem rano. Budz si, a mj brzuch wyglda jak mapa dorzecza Wisy. Drapic si przez sen zdarem naskrek, pod ktrym wszy wyryy sobie kanaliki i spokojnie, w cieple, raczyy si moj krwi. S nabrzmiae jak ugotowany pczak, czarne, a ledwie je dotkniesz palcem - pkaj.

Moim zdaniem porucznik Grot jest oficerem kontrwywiadu, ma tu chyba swoich ludzi. Powiadaj, e wykry kilku prowokatorw. To oni wanie wznosili okrzyki: My chcemy do domu - i pocigali za sob innych. Kilkunastu onierzy, ktrzy wyrazili ch powrotu do kraju, Wgrzy odstawili do granicy sowackiej i przekazali Niemcom. Jeden z nich przyrzek bratu, ktry zosta w obozie, e napisze z Polski. Inni te obiecali napisa, a tu tygodnie upywaj i ani jednego listu. Nadszed wreszcie jeden, do wspomnianego brata. Autorowi udao si w jaki sposb przemyci gryps, ktry zosta wysany do rskjvr z Bratysawy. Zamiast do domu Niemcy wywieli ich do Austrii i tam zapdzili do roboty w kamienioomach pod Wiedniem. Nikt ju nie chce wraca do kraju, nie sycha okrzykw: My chcemy do domu.

Obz jest otoczony podwjnym pasmem drutw kolczastych, za ktrymi przechadzaj si wartownicy. Tylny bok obozowego prostokta przylega do duego pola kukurydzy pokrytego

butwiejcymi odygami. Co kilkanacie metrw arwka na supie owietla druty po zewntrznej stronie. Wartownicy zaczynaj swj spacer od rogw, mijaj si gdzie na rodku. Najlepszy moment do ucieczki jest wtedy, gdy obaj dochodz do rogw. Tylko te druty i wiata przeszkadzaj. Znalazo si kilkunastu, ktrzy w jaki sposb wykombinowali cywilne ubrania. Byle tylko dosta si do Budapesztu, gdzie wci urzduje polski konsulat. Wgrzy honoruj polskie paszporty, Wosi te. Co wieczr, przed pjciem spa, trzepiemy koce na dworze. Robimy to w pobliu drutw. Wartownicy po tamtej stronie patrz obojtnie na nasze czynnoci i miarowo odbbniaj swj ront. Koledzy, ktrzy maj zamiar ucieka, wychodz razem z nami. Na cywilne ubrania narzucili wojskowe paszcze. Ci, ktrzy trzepi koce, ustawiaj si w krtki szpaler i markuj trzepanie. Koce tworz jakby tunel, do ktrego wchodzi dwch uciekinierw. Maj noyce i przecinaj druty. Najpierw pierwsze, pniej - po miniciu si wartownikw - drugie. Gotowe. Zrzucaj paszcze i skacz byskawicznie do wyrwy. W kilku susach nikn wrd kukurydzianych odyg. Staa si jednak rzecz nieprzewidziana. Czterech innych onierzy nagle nabrao chci do ucieczki. Nie maj cywilnych ubra, lecz nci ich wyrwa. Skoczyli za pno, bo ju wracaj wartownicy i zauwaaj pierwszego uciekiniera. Do trzeciego i czwartego padaj strzay. Jeden pada na ziemi. Strzay alarmuj wartowni, po chwili zjawiaj si inni wartownicy i oficer. Podnosz z ziemi ciko rannego i na porzuconym paszczu nios go na wartowni. Ranny umiera po drodze. Wie o tej mierci rozchodzi si byskawicznie po obozie. Przed wartowni zbiera si tum. Kto trzyma wysoko w grze pokrwawion bluz. Mody oficer wgierski, blady jak ciana, wyprowadza kilkunastu wartownikw przed budynek i kae zarepetowa bro. Bagnety na karabinach. Zjawia si porucznik Grot i stara si uspokoi wzburzonych polskich onierzy. Nic nie pomaga. onierze domagaj si komendanta obozu. Porucznik Grot podchodzi do wgierskiego oficera i mwi: - Panie poruczniku, lepiej niech pan zabierze swoich ludzi, bo ja za moich nie rcz. I niech pan szybko sprowadzi komendanta. Oficer waha si przez moment, ale rozumie, e w razie czego nie zd wystrzeli drugi raz. Wydaje komend i Wgrzy wracaj na wartowni. Wielu wartownikw to starsze roczniki powoane z rezerwy, przewanie Sowacy, teraz obywatele wgierscy. Sprzyjaj nam i mona si z nimi dogada. Wgrzy w ogle s bardzo poprawni i daj wyraz swej do nas przyjani na kadym kroku. Dzisiejszy incydent wszystko popsu. Przyjeda wreszcie zaalarmowany komendant i powiada, e przeprowadzi dochodzenie. Oznajmia te, e jutro przyjedzie z Budapesztu polski genera i delegat Czerwonego Krzya. Umysy uspokajaj si i towarzystwo wraca na kwatery.

Przyjecha genera Dembiski. Jest w mundurze, obok niego jaki cywil. Genera wyjania, e Wgrzy s naszymi przyjacimi, ale obowizuje ich midzynarodowe prawo i musz nas trzyma za drutami. Lepiej nie ucieka w ten sposb, tylko zorganizowa to inaczej. Padaj okrzyki, e wszy nas gryz, e nieodpowiednie kwatery i nie najlepsze jedzenie. Przedstawiciel Czerwonego Krzya przyrzeka, e w najbliszym czasie warunki poprawi si. To samo mwi komendant obozu. Po godzinie wiec koczy si i wszyscy id na obiad.

Porucznik Grot zdoby si na nie lada wyczyn. Zaproponowa naszej kompanii, w ktrej peno modzikw... musztr piesz. Wszystkich zatkaa ta dziwna propozycja, kilku zaczo gono protestowa. - To nie koszary w Pisku. Skoczyo si ganianie gupich Jasiw. Przegrali wojn, a teraz musztry im si zachciewa. - Spokojnie, chopaki - tumaczy Grot. - Bdziemy wychodzili na musztr poza obz. To zamiast gimnastyki. Wolicie chodzi w kko po placu jak jacy kryminalici? Sprbujemy. Jak si wam nie spodoba, to nie. Decydujemy si. Po chwili nasza kompania maszeruje czwrkami przez bram obozu. Po bokach wartownicy. Na czele porucznik Grot. Wychodzimy na pole. Przy drutach gromadzi si tum onierzy, ktrzy nie szczdz nam docinkw. Patrz na zwroty w marszu, na salutowanie i biegi w kolumnie. Nastpnego dnia wychodzi ju kilka kompanii. Wszystkich nci to wyjcie za druty. A pniej okazuje si, e taka musztra dobrze robi. Rozgrzewa. Po kilku dniach kompanie wracaj ze piewem. Maszeruje si te kilkaset metrw przez miasto. Niech Wgrzy widz fason. Przegralimy, ale nie jestemy zdemoralizowan czered obszarpacw. Ten Grot ma metody.

W budynku, w ktrym mieci si wartownia i komendantura obozu, jest rwnie poczta. W pokoju pocztowym urzduj dwaj polscy onierze, ktrzy potrafi si rozmwi z Wgrami. Jeden mwi dobrze po wgiersku, obaj znaj niemiecki. Po polsku mwi z twardym akcentem, bo pochodz z Pomorza. Grot ich rozszyfrowa. Jeden z jego zaufanych podsucha kiedy ich rozmow, gdy jedli obiad na swojej kwaterze obok pokoju pocztowego. Rozmawiali po niemiecku. Pewnego dnia, jak zwykle po niadaniu, kompanie wyszy na musztr. Wyszli te dwaj pocztowcy. Wgierska eskorta tak si ju przyzwyczaia do tego, e nikt nie ucieka, e nie zwraca specjalnej uwagi na musztrujce oddziay. Wartownicy siadaj na pniach zwalonych drzew i graj w karty. Pod oson maszerujcych kompanii ludzie Grota zakneblowali pocztowcom gby i zacignli ich do lasku. Rozmowa bya krtka. Jeden z nich - przeraony, a moe bezczelny - zagrozi, e jeli im wos z gowy spadnie, to wtedy niemieckie wojska z pobliskiej Sowacji zajm obz. Tym si zdemaskowali do reszty. Zaatwiono ich bagnetami i pogrzebano w lasku. Po powrocie do obozu Grot zameldowa o tym komendantowi, ktry chyba rad by z takiego obrotu sprawy. Wgrzy te nie chc mie u siebie niemieckich szpiclw. Niemcy nigdy si o nich nie upomnieli.

Zaczynamy dostawa regularnie polskie gazety z Budapesztu. Peno w nich informacji o polskim wojsku we Francji. Na froncie zachodnim akcja patroli. Brytyjskie bombowce zrzuciy ulotki na niemieckie miasta. Na wiosn na pewno si zacznie i wszyscy rw si do Francji, eby zdy na wiosenn ofensyw. Podobno linia Maginota jest nie do zdobycia. Udao si Niemcom w Polsce, ale na Francji zby sobie poami.

ycie w obozie zaczyna by coraz bardziej znone. Wgrzy wymieniaj polskie zote w relacji 1 peng za 10 zotych. Niektrzy maj po kilka i kilkanacie tysicy zotych. Peno tego walao si we wrzeniu w rowach. W kantynie mona dosta wszystko prcz wina i rumu, ale i tego nie brak. Obrotny kantyniarz przemyca na lewo, ile moe, pomagaj mu wartownicy. Codziennie samochd kantyniarza wywozi do miasta kilku naszych. On rwnie dostarcza cywilnych ubra. Podobno jest opacany przez polski konsulat oraz przez brytyjsk i francusk ambasad. Wszystko jedno przez kogo, wane jest to, e wreszcie zaczyna si co dzia. Doszedem z Andrzejem do wniosku, e nie ma co czeka na nasz kolejk. Ju wiadomo, e Grot wysya przede wszystkim pancerniakw, lotnikw i innych specjalistw. Szara piechota na szarym kocu.

Zrobio si luniej i nie mieszkamy ju w garau, tylko w cakiem przyzwoitej sali. Natomiast w garau odbywaj si niedzielne naboestwa. Odprawia je wgierski kapelan, Sowak, ktrego kaza chtnie suchamy dlatego, e opowiada on nam, jak to podczas pierwszej wojny suy w regimencie sim, sim, stacjonujcym w Galicji. Bardzo zabawne te kazania. Jzyk sowacki prawie taki jak polski. Rozumiemy wszystko.

Czerwony Krzy i komendant obozu dotrzymali obietnicy. Dostajemy czyst bielizn i raz w tygodniu (codziennie dwie kompanie) mamy gorc kpiel. Wreszcie przychodzi kolej na nasz kompani. Andrzej powiada, e w miecie na targowisku mona kupi cakiem tanio cywilne achy. Nasza wsplna kasa wynosi 72 peng. Andrzej bierze fors. Moe uda nam si namwi ktrego z wartownikw, eby przy okazji skoczy na targowisko. Kpiele i zmiana bielizny odbywaj si w budynku szkoy. Na dziedzicu dymi parowa odwszalnia, dua beka dezynfekcyjna na koach. Rozbieramy si w sali gimnastycznej i wiemy w toboki nasze mundury, ktre wdruj do dezynfekcji. Wiemy sznurkiem, bro Boe - pasem, bo potem skra na nic. Twardnieje i amie si. Z sali gimnastycznej przechodzimy do ani. Co za rozkosz! Pierwszy gorcy prysznic od dwch miesicy. Wracamy na sal i wkadamy na siebie cakiem now bielizn, dugie gacie z tasiemkami i koszule bez konierzyka. Paradujemy tak po sali. Reszta odziey wrci dopiero z odwszalni. Zaczynaj powoli wnosi cuchnce chemikaliami, dymice i gorce jak diabli toboki. Po kilkanacie sztuk, bo kocio may. Andrzej powiada, e wartownik nic nie zaatwi, bo dzisiaj tandeta nieczynna. Sala gimnastyczna jest jednoczenie sal teatraln. Siadamy na scenie, Andrzej wyjmuje papierosy i nagle szturcha mnie w bok. A pniej wazi do budki suflera i pociga mnie za sob. - Widzisz? - mwi. - Lepiej nie mona byo. - A co z ubraniem? - pytam. - Przecie powiedziae, e nic z tego. - Na noc wystarcz mundury. Prosiem koleg, eby nam podrzuci tutaj, jak przynios. Tymczasem wszystko si pogmatwao. Nasze mundury przynieli na sal z ostatni parti i pech chcia, e przyplta si wgierski chory, stary zupak jeszcze z c.k. armii, i Siedzia, dopki si wszyscy nie ubrali. eby nas nie zdemaskowa, koledzy ukryli pod paszczami czci naszej garderoby

i wyszli. Zjawi si wony szkoy, ktry zamieni kilka sw z chorym, a pniej usyszelimy zgrzyt klucza w zamku. I tak zostalimy tylko w bielinie, w butach, z paczk papierosw i 72 peng. Postanowilimy wyj z naszej kryjwki i wdrapalimy si na drabiny. Za wysokimi oknami wida ni to park, ni to ogrd. Tylko jak tu zeskoczy? Do ziemi jakie 6 metrw. W pokoiku obok sceny wyszperalimy liny gimnastyczne z kkami. Umocowalimy lin do szczebla drabiny i teraz pozostao nam tylko zaczeka do zmroku. Po godzinie byo ju cakiem ciemno. Andrzej otworzy okno, zsun si po sznurze, ja za nim. Zimno jak diabli! Midzy drzewami migaj owietlone okna domw. Nie ma rady, trzeba sprbowa, przecie nie sposb paradowa po ulicy w gaciach. Jaki ywopot. Przeciskamy si przez krzaki i jestemy w ogrodzie na tyach domu. Zaczyna ujada pies. Przed nami dua weranda. Otwieraj si drzwi, widzimy na jasnym prostokcie jak posta, syszymy okrzyk: Isten! i trzanicie drzwi. Pukamy, po chwili drzwi si otwieraj i staje w nich mczyzna. Za nim widzimy stojc w gbi przeraon kobiet. Mczyzna na nasz widok wybucha miechem. - Lengyel katona - dukamy, a tamten zaprasza nas do rodka i wci si mieje. - Lengyel katona - mwi wreszcie i podsuwa nam krzesa. Siadamy, a on szepcze co do kobiety, ktra wychodzi z pokoju. Stawia przed nami karafk wina i szklanki. Wino jest grzane, z korzeniami i dobrze nam robi po przechadzce na mronym powietrzu. Usiujemy mu wytumaczy pite przez dziesite, ale on nic nie kapuje, a po niemiecku nie umie. Klepie nas po ramionach i daje do zrozumienia, e wszystko w porzdku. Po chwili wraca kobieta z jakim szpakowatym jegomociem, ktry przedstawia si nam jako pan Pokorny. Sowak, wic moemy si dogada. - Podte, pni, so mnou - mwi, ale nasz Wgier nie chce nas wypuci. Stano na tym, e zostajemy na miejscu, wobec czego pan Pokorny wyjania nam ca spraw. Jego brat pracuje na kolei, jest konduktorem. Wszystko dobrze si skada, gdy wanie dzisiaj ma sub w budapeszteskim pocigu, ktry odchodzi dopiero o czwartej z minutami, a wic mamy jedenacie godzin czasu. Podr do Budapesztu trwa okoo trzech godzin. Przesiedzimy tutaj, pan Pokorny wykombinuje dla nas ubrania, a nad ranem przyjdzie po nas jego brat. Andrzej daje mu pienidze, on nie chce o niczym sysze. ona naszego gospodarza stawia na stole pmisek z dymicymi krumpli, pieczonymi w tuszczu ziemniakami, i salaterk gulaszu. Jemy i popijamy grzanym winem, ktre zaczyna troszk uderza do gowy. Porozumiewamy si z gocinnymi Wgrami zapasem kilkudziesiciu sw tego cholernie dla nas trudnego jzyka, niepodobnego do adnego z europejskich jzykw. Hboru- to wojna, kenyr - chleb, bor - wino, sr - piwo, plinka - wdka, ivviz - woda do picia, puska - karabin, Nmet - Niemiec, j napot kivnok - dzie dobry, eech! Zjawia si pan Pokorny z ubraniami i paltami. Przymierzamy. Na Andrzeja pasuje jak ula, na mnie marynarka przyduga, ale niech tam, pod paltem nie bdzie wida, na przyjcie nie idziemy. A pniej zasypiamy, pierwszy raz od tylu dni w prawdziwym ku, pod puchowymi pierzynami. Budzi nas gospodarz. Gupio nam, e z naszego powodu zerwa si skoro wit, ale okazuje si, e on te jedzie naszym pocigiem. Codziennie dojeda nim do fabryki w Komrom, gdzie pracuje jako mechanik w fabryce czekolady. W Komrom w dawnych fortach te jest obz polskich internowanych. Gospodyni stawia na stole dzbanek z gorcym mlekiem, buki, maso, ser, sonin paprykowan i kiebas. egnamy si wreszcie, wkadamy palta. W kieszeni czuj paczk. To jedzenie na drog. Zacni ludzie! Nie wiemy, jak im dzikowa. Cauj pani domu w rk, ona j cofa, a drug ociera fartuchem zy. Wychodzimy na ulic. Mrz. Miasto jeszcze pi. Nasze kroki odbijaj si echem po ulicy. Pustki. Dopiero w pobliu

dworca pojawiaj si ludzie zdajcy na pocig. Nasz Wgier idzie pierwszy sprawdzi, czy na dworcu nie krc si koguty. Kogutami nazywamy andarmw, ktrzy paraduj w czarnych kapeluszach z przypitymi do nich, mienicymi si pod wiato wszystkimi kolorami tczy, kogucimi ogonami. andarmi to subici, lepiej ich unika.. Wraca nasz opiekun i powiada, e wszystko w porzdku. Dajemy mu pienidze, kupuje nam bilety. Na peronie spotykamy si z bratem pana Pokornego, ktry lokuje nas w subowym przedziale. Wreszcie pocig rusza, a mnie si nie chce wierzy, e obz ju za nami, e za kilka godzin bdziemy w Budapeszcie, a za kilka dni moe ju w drodze do Francji. Kiedy mija pierwsze podniecenie, uprzytamniam sobie, e zostawiem w obozie wszystko, co zdoaem zabra z Polski: harcerski fiski n, ktry mi suy kilka lat, par fotografii i pierwszy list z domu. Zostaa te ksika Fiedlera Kanada pachnca ywic, ktr dostaem w zamian za brzytw. W Komrom wysiada nasz Wgier. ciska nam donie i yczy powodzenia. Zjawia si pan Pokorny z onierzem, ktrego sadza obok drzwi, i do nas powiada: - Koguty wsiedli do pocigu. Chodz po przedziaach. Powiem im, e ten onierz eskortuje was do Budapesztu, do obozu w cytadeli. Z Komrom uciekaj Polacy, wic koguty zawsze wsz w tym pocigu. Udawajcie, e picie. Ugadany przez Pokornego onierz umiecha si do nas, stawia swoj puszk midzy kolanami i pozuje na gronego wartownika. Po chwili widz przez przymknite powieki, jak w przejciu obok przedziau kogut pyta o co Pokornego, salutuje niedbale i idzie dalej. No, wszystko w porzdku! Tu przed Budapesztem zjawia si jeszcze kontroler, ktremu podajemy bilety. On je dziurkuje i umiecha si do nas. Widocznie Pokorny mu powiedzia. Robi si jasno. Wagony kolebi si na rozgazieniach torw. Budapeszt. egnamy si z naszym konwojentem i tu popeniamy nasz pierwszy bd. Trzeba byo; eby nas wyprowadzi na ulic, ale skd moglimy to wiedzie? Pocig wtacza si pod dworcow kopu. Wysiadamy i pyniemy z tumem do wyjcia. Obok biletera znowu koguty. Oddajemy bilety, wychodzimy z wskiego przejcia i stajemy jak wryci. Nie wytrzymaem, wykrzyknem: - Cholera jasna! Od stropu a do samej ziemi zwisaj na cianie czerwone flagi ze swastyk. Robi mi si czarno w oczach. Kto wie, moe przez t jedn noc Niemcy zajli Wgry? Tak byo z Kajped, z Wiedniem, z Prag, przysza zatem kolej i na Budapeszt. Stoimy tak z otwartymi gbami, a za nami s ju koguty zwabieni moim okrzykiem. Teraz jest nam wszystko jedno. Jak ju mamy wpa w apy Niemcom, to niech lepiej zabior - nas Wgrzy. Pytaj o dokumenty, a my rozkadamy rce. Lengyel? Kiwamy gowami. - Militr? - Nein. Zivilisten - mruczy Andrzej - Flchtlinge aus Polen. Bior nas; midzy siebie i prowadz na wartowni obok dworca. Tam inny andarm, mwicy po sowacku (widocznie maj tu wicej polskich klientw, wic zaangaowali Sowaka), spisuje protok. Kiedy przekroczylimy granic? W jakim punkcie? Jak si

dostalimy do Budapesztu? emy wic kady na swj sposb i tumaczymy, e spotkalimy si dopiero w pocigu. Pytamy go te, co znacz te flagi na dworcu, i oddychamy z ulg; syszc odpowied. Po prostu ma przyjecha jaki hitlerowski dostojnik, std te dekoracje. Do aresztu jedziemy w cakiem pogodnym nastroju. Pakuj nas do jednej celi, a pniej dodaj jeszcze dwch towarzyszy. Jeden z nich tylko by spa i wci ley rozwalony na pryczy, ale Andrzej zauway, e ilekro zaczynamy rozmawia, to tamten nieznacznie nadstawia ucha. No tak. Przecie pod paszczykiem polskich uchodcw Niemcy mog przemyci na Wgry kup szpiclw. Na trzeci dzie dodaj nam do celi Polaka, chyba te ich czowieka, bo za bardzo nas wypytywa o rne rzeczy. Wszystko jedno. Im prdzej nas sprawdz, tym lepiej. Za tydzie wita i zanosi si na to, e pierwsz Wigili spdzimy nie do e z dala od domu, ale, w dodatku w kryminale. Ale nie. Dwa dni przed witami wywouj nas z celi i ka zabra swoje rzeczy. Dwch kogutw prowadzi nas na dworzec i ju widzimy, jak otwiera si przed nami brama obozu w- rskjvr. Ju chc o to zapyta andarma, ale ugryzem si w jzyk. To mogoby nas wkopa. Zreszt andarmi nie s groni i sami powiadaj, e jedziemy do Storaljajhely. Niech bdzie, wszystko jedno. Dojedamy wreszcie do tego Storaljajhely i tam ju nic nie rozumiemy. Eskortowali nas po to, by zostawi nas na stacji u dyurnego ruchu, a sami wsiedli do pierwszego budapeszteskiego pocigu. Po godzinie czekania kolejarz zaprowadzi nas na stacj , autobusow, pogada z szoferem i wsadzi do autobusu. Dowiedzielimy si, e jedziemy do wsi Garany. Na miejscu czekay sanie. Sowacki wonica wita nas grzecznie i po drodze opowiada o naszym nowym obozie. Jest cakiem dobrze. Moemy wia, kiedy chcemy. Obz jest cywilny, nie ma adnych wartownikw, swoboda absolutna. Na wzgrzu stoi duy paac. Nalea kiedy do sowackiego magnata, bo ten teren rwnie zosta anektowany przez Wgry. Dzisiaj w paacu jest obz polskich uchodcw cywilnych. Jest ich tu kilkuset. My, jak zwykle spnieni, trafiamy na najgorsze. W paacu nie ma miejsca i musimy zamieszka w byych stajniach na dole. Toczymy si na pitrowych pryczach. Tylko na posiki chodzimy na gr. Wspaniaa, dua jadalnia z ogromnym kominkiem, na ktrym pon sosnowe szczapy. Jedzenie dobre, gotuje nam kucharka, potnej tuszy kobieta, do ktrej wszyscy mwi per ciociu. Zawsze daje nam repet. Wigilia bardzo smutna, peno ez, westchnie, raczej wyszlochanych ni zapiewanych kold, kilku si spio, jeden si zastrzeli za nasz stajni, ale dopiero nad ranem i po pijanemu. Przywdc obozu, duchowym i faktycznym, jest ksidz aski. On reguluje sprawy wyjazdw, ustala terminy, organizuje grupy. Podobno co si ostatnio zacio, bo Niemcy wywieraj presj na Wgrw. Wgrzy za rozkadaj rce i powiadaj, e nie mog obstawi caej, granicy kordonem wojska. Sowem - id nam na rk. Jestemy ju na licie ksidza askiego, ale musimy poczeka na wyjazd, gdy jeszcze nie nadeszy pienidze z Budapesztu. Mwimy wic ksidzu, e nie potrzeba, e my na podr mamy, byle tylko pozwoli nam jecha. I tak, otrzymawszy instrukcje, 30 grudnia wsiedlimy w Storaljajhely do budapeszteskiego pocigu. Tym razem nie zajechalimy na dworzec gwny. Wysiedlimy na stacji podmiejskiej, skd bez adnych przeszkd dojechalimy autobusem do centrum Budapesztu, na Vci Ut., gdzie mieci si nasz konsulat.

Zielona granica
S dwie drogi do Francji. Jedna - z prawdziwym paszportem w kieszeni, z Budapesztu przez Zagrzeb, Triest, Mediolan i Moden, i druga - z polskim paszportem, czyli z byle wistkiem papieru albo i bez, przez rzek Draw do Jugosawii, a stamtd ze Splitu statkiem do Marsylii. Wosi, cho jeszcze honoruj polskie paszporty, ostatnio przepuszczaj tylko mczyzn w wieku przedpoborowym, czyli do osiemnastu lat. W konsulacie na Vci Ut. paszporty osiemnastolatkw dostaj przede wszystkim ci, ktrzy maj chody, plecy i stosunki, a wic pukownicy okoo pidziesitki, wysi urzdnicy i inni protegowani. Dostaj je te, to prawda, przede wszystkim lotnicy, ale wikszo ich znalaza si w Rumunii, jak rwnie specjalici techniczni. Wosi chyba nie bardzo lubi Niemcw, bo chocia tamci wymogli na nich te obostrzenia, nie patrz na gb, tylko na dat urodzenia. Nasze nadzieje na paszport prysny jak sen zoty, chocia ws ledwo nam si sypn pod nosem. Prawd mwic, to wolaem przez t zielon granic, bo to zawsze brzmi bardziej przygodowo i prawie jak w ksice szpiegowskiej. Vci Ut. to polska ulica Budapesztu. Rodaka rozpoznasz na kilometr po lichym, konsularnym paletku i ubraniu albo po butach i spodniach narciarskich, ktrych waciciele nie tak dawno przeszli przez dwie granice. W pobliu konsulatu jest godna kuchnia, gdzie posilaj si ubodzy rodacy z kilkudziesicioma filierami w kieszeni. Tam te kwitnie swoisty handel. Niektrzy sprzedaj swoje paszporty niecierpliwym, ktrym bardzo zaley na szybkim wyjedzie do Francji. Tylko zmieni fotografi i gotowe. Pokazano mi tu takiego, ktry ju z tuzin paszportw sprzeda. Po kadej transakcji zmienia charakteryzacj i szed ponownie do konsulatu po nowy paszport jako cakiem inna osoba. Dostalimy w konsulacie po 20 peng zapomogi i skierowanie na kwatery. Mieszkamy cakiem znonie w 10-osobowym pokoju. Ju na trzeci dzie Andrzej wywszy, e jest jeszcze kilka miejsc w grupie wyjedajcej do Barcs. Jako nas tam wkrci i wieczorem wyjedamy z Budapesztu. Niewielkie miasto Barcs oddziela od Jugosawii tylko wstga Drawy. Jest most silnie obsadzony posterunkami andarmerii, nad rzek chodz patrole wojskowe. Rozlokowano nas po prywatnych kwaterach z wiktem i opierunkiem. Gospodarze dostaj za to po 2 peng dziennie od osoby. W przeliczeniu na nasze pienidze jest to 2 i p zotego. Zamieszkaem z Andrzejem w schludnym domku emeryta kolejowego. Poczciwi staruszkowie dogadzaj nam, jak mog; krpuje to nas, gdy zdajemy sobie spraw, e jeli nie dokadaj do tego interesu, to na pewno nie zarabiaj. W dodatku nasz gospodarz co wieczr stawia gsior grzanego aszu bor z korzeniami. Jego ona wci wypytuje nas, co bymy chcieli zje, piecze smakowite krumpli, gsi i schaby. Powiada, e musimy mie siy na dug drog, jaka nas czeka, i na t straszn hboru. Jest w Barcs knajpka, a waciwie karczma na rogatce, gdzie wci przesiaduj Polacy i... Niemcy, ktrych jest tu do liczna kolonia. Niemcy, jak to oni, butni, zachystujcy si sukcesami Hitlera, na kadym kroku nas prowokuj, a wreszcie wybucha awantura. Kilku naszych popio sobie i zaczo piewa Gralu, czy ci nie al, Czerwony pas i inne pieni z elaznego repertuaru. Niemcy kazali im przesta, a kiedy to nie poskutkowao, sami zaintonowali Die Fahne hoch. Tego ju byo za wiele.

Chopaki chwycili za krzesa i zacza si bijatyka. Niemcom dostao si niezgorzej, a jeden z naszych oberwa noem porwanym z szynkwasu przez przeciwnika. Zabraa go policja, a co byo dalej - nie wiem, gdy wkrtce znalelimy si po tamtej stronie. Za pierwszym razem si nie udao. Wyszlimy w dwunastu nad rzek. Stycze by do mrony, ale nie na tyle, eby ci wod na gruby ld. Po rzece pyna kra. Dochodzc do miejsca, w ktrym bya ukryta d, natknlimy si na patrol oficerski i zamiast po tamtej stronie granicy, wyldowalimy w areszcie. Nie byo tam le, a Wgrzy poradzili nam, eby na przyszo uzgadnia te sprawy. odzi oczywicie nie znaleli, bo i nie chcieli znale. Po dwch dniach wypucili nas i jeszcze tej samej nocy ponowilimy ucieczk. Okoo czwartej nad ranem zebralimy si w umwionym miejscu. Ciemna noc, niebo zasnute chmurami. Czekamy w kpach wikliny, a przejdzie patrol. onierze wiec latarkami, wida ich z daleka. Kiedy przeszli, spychamy d na wod. Burty ajby zaadowanej tuzinem chopa ledwo wystaj nad wod, a tu kra wali, deski trzeszcz. Pyniemy na pych dugimi drgami, bo wiosowanie niemoliwe. Kra nie jest zbyt gruba, ale pynie duymi taflami. Jest te kopot z dwoma pijanymi, ktrzy wstaj co chwila i przesyaj poegnanie Wgrom. Fina taki, e jakie 5 metrw przed jugosowiaskim brzegiem d przechyla si pod prd, momentalnie nabiera wody i ju wszyscy moczymy si po pachy. Wyazimy na brzeg ociekajc lodowat wod, wymylamy pijanym kolegom, gdy nagle wyrasta przed nami wartownik w kouchu. - Poljaki? - Tak. Wleczemy si skostniali za wartownikiem okoo p kilometra, wreszcie docieramy na placwk wojsk pogranicznych. Siedzcy wok pieca onierze robi nam miejsce, czstuj papierosami. A tamci dwaj, uparte moczymordy, wyjmuj z kieszeni butelk rumu i palinki. To nas rozgrzewa i powoli zo na nich mija. Przychodzi oficer i pyta, czy s wrd nas Czesi (?). Nie ma. A bro macie? Spogldamy po sobie, bo ten i w ma w kieszeni spluw. Oficer umiecha si. Bro mona mie, tylko amunicji nie wolno. No wic mwimy, e amunicji nie mamy. Oficer sporzdza list, daje j onierzowi i kae nas gdzie zaprowadzi. Po kwadransie marszu dochodzimy do mostu czcego Barcs z Terezinopolje. Jest to dua wie. onierz puka do drzwi karczmy. Po chwili otwiera nam gospodarz i prowadzi do duej izby przylegajcej do gwnej sali. Pitrowe prycze i kilkunastu naszych, ktrzy przepynli przez rzek w innym, miejscu. Po godzinie przychodzi nastpnych siedemnastu. To grupa z Baboczy. Leymy na siennikach pod kocami, nasze ubrania susz si na sznurkach. Nikt nie moe zasn, wszyscy s podnieceni, zaczyna si nowy etap. Tocz si te rozmowy bardziej zasadnicze. Kto pyta, gdzie mona wymieni peng na dinary, innego znw interesuj ceny wina i papierosw. Dokd pojedziemy? Do Belgradu czy prosto do Splitu? Rano przychodzi karczmarz, yd, prawdopodobnie z Polski, bo dobrze mwi po polsku, i zaczyna sporzdza ewidencj. Jego ona wypisuje dane na maszynie i kady z nas dostaje zielon kartk papieru z personaliami. Ma to nam suy za tymczasowe zawiadczenie tosamoci, respektowane przez tutejsze wadze. No i jako obeszo si bez paszportu. Teraz ju nie trzeba bdzie przechodzi ukradkiem przez adne granice. Od upragnionej Francji oddziela nas tylko Morze rdziemne.

Siedzimy w karczmie przez cay dzie. Komendant naszej grupy prosi nas, eby naprawd nie rozchodzi si po wsi. Podobno jedna z poprzednich grup nie moga si pozbiera przez trzy dni. I tak nie pomogo. Okoo trzeciej po poudniu przychodzi przewodnik, ktry ma nas zaprowadzi do stacji kolejowej Virovitica. Kiedy si zbieramy, okazuje si, e brakuje dwch. Komendant klnie pod nosem, wreszcie macha rk i ruszamy. Idziemy lun grup, ale wkrtce jako sama si formuje kolumna czwrkowa i rwny krok. W Jugosawii czciowa mobilizacja, po wsiach peno wojska. onierze i dziewczta machaj do nas przyjanie zza wiklinowych potw. Strzechy, urawie studzienne, porykiwanie byda - wszystko jak w Polsce, nawet dym pachnie tak samo. Do Viroviticy mamy jeszcze okoo 25 kilometrw. W poowie drogi zatrzymujemy si na odpoczynek w karczmie. Kilku z naszych, ktrzy zdyli ju wymieni peng na dinary, zaczyna pi, czstuj przewodnika, tamten za konierz nie wylewa, no i znowu kopot. Przewodnik postanowi skrci drog, ale w ciemnoci wazimy w jakie ledwo zamarznite bagna i zaczyna si kluczenie. Wreszcie wydostajemy si na drog i przed pnoc docieramy do stacji. Dopiero tutaj widzimy, jak straszliwie jestemy utytani w bocie. Celem naszej podry jest Zagrzeb, odlegy zaledwie o sto kilkanacie kilometrw. Suszymy si przy piecu, zeskrobujemy z butw i ubrania kawaki twardego bota. Przez to bdzenie spnilimy si na pocig, nastpny bdzie dopiero okoo pitej. Zmczeni kadziemy si na rozesanych na pododze gazetach i zasypiamy. Budzi nas dyurny ruchu i daje bilet zbiorowy, a nastpnie kae nam adowa si do podstawionego na peron, wagonu. Poczciwiec. Wreszcie kolejarze doczepiaj nasz wagon do pocigu i ruszamy. W Zagrzebiu wsiadamy do tramwaju i jedziemy na ulic Zvonimirow do Maximira. Ju z daleka widzimy po lewej stronie ogrd, budynki i napisy Maximir - bar, dansing, restauracja. Ale my nie tu. Komendant prowadzi nas do budynku po przeciwnej stronie ulicy. Stara to jaka budowla, klasztorne, ukowate sklepienia, sztukaterie, due sale. W jednej z nich peno siennikw na pododze, kilku lokatorw jeszcze pi. Podchodzi do nas brunet redniego wzrostu o kwadratowej szczce i przedstawia si: - Jestem Chrostek, komendant sali. Zajmijcie, panowie, miejsca. Za godzin niadanie. Wolicie kartki na wyywienie czy pienidze? Bo moecie dosta kartki do Maximira albo 30 dinarw dziennie, ale wtedy kady ywi si sam. Oczywiste, e wikszo z nas woli pienidze. Przy oszczdnym trybie ycia 20 dinarw starczy na jedzenie, zostanie jeszcze 10 na drobne wydatki, No wic Chrostek wypaca nam po 150 dinarw na gow, a bardziej statecznym wydaje kartki na jedzenie. - Tylko prosz nie rozrabia i przychodzi na noc na kwater, bo w kadej chwili moliwy jest wyjazd. Kto nawali - posiedzi sobie tutaj duej. Jestemy wojskiem i obowizuje dyscyplina. Chrostek ma autorytet. To przecie znana wszystkim posta, bokser, mistrz Polski. Wstpujemy z Andrzejem na niadanie do baru. Jemy jakie zapiekanki z boczkiem, popijamy piwem. Wszystko razem kosztuje 10 dinarw. Pniej wczymy si po miecie piechot i dochodzimy do lasku na jego poudniowym kracu. To miejsce niedzielnego wypoczynku mieszkacw. Dalej wida lotnisko. Podchodzimy bliej i widzimy, jak schodz do ldowania dwie eskadry samolotw, ktrych sylwetki wydaj nam si dziwnie znajome. Kiedy samoloty kouj skrajem -lotniska, rozpoznajemy

P24, polskie myliwce, ktre mogy sprosta nawet messerschmittom. We wrzeniu nie byo ich na polskim niebie. Sprzedawalimy je Turcji, Jugosawii, Grecji i Bugarii. I tak rozprawiajc po drodze, co by byo, gdyby, wracamy na kwater. Wieczorem czytamy gazety i suchamy radia. Na froncie zachodnim dziaalno patroli na przedpolu linii Maginota. W Camp de Cotquidan szkol si ju polskie oddziay, jest podchorwka piechoty i artylerii. Podrujemy na polski paszport, za darmo, ale jako nie mamy ochoty zwiedza ciekawych zabytkw ani podziwia piknych krajobrazw. Zostawiamy za sob stolice, i miasta, z ktrych wynosimy wspomnienie co najwyej dobrego obiadu, oryginalnej potrawy albo trunku. Dry nas ustawicznie jedna jedyna myl: Byle dalej, byle bliej Francji. Jest w naszej grupie docent Akademii Sztuk Piknych. W pocigu duo nam opowiada o muzeum w Zagrzebiu i o znajdujcych si tam eksponatach, rzymskich rzebach i ceramice. Sam tam nie poszed. Caymi dniami ley na sienniku wpatrzony w sufit i wci zamcza Chrostka pytaniami, kiedy wreszcie wyjedziemy do Splitu. Widocznie jestemy cakiem innym rodzajem turystw i podrnikw. Jedziemy uparcie w jednym kierunku i chyba nikt przed nami nie zda do Polski tak okrnymi drogami. Brzmi to troch po pielgrzymiemu, niemniej jednak jest prawdziwe. Przychodzimy po kolacji na kwater, a tu podniecony docent pakuje si. Co on tam tego ma, tyle co my wszyscy. Rcznik, przybory do mycia i golenia, dwie ksiki, par dziurawych skarpetek i kalendarz Rycerza Niepokalanej na rok 1939. Zawija wszystko w papier, obwizuje sznurkiem i jest gotw do drogi. - Panowie, zaraz przyjdzie pan komendant Chrostek. Wyjedamy do Splitu. Istotnie po chwili wraca Chrostek i wyczytuje z listy nazwiska. Prosi, eby ju nie opuszcza kwatery, bo o dwudziestej trzeciej zbirka i wyjazd na dworzec. Dwie godziny du si w nieskoczono. Chodzimy po sali jak przysowiowe niedwiedzie w klatce. Chrostek odprowadza nas na dworzec i egna z nie ukrywanym alem. On sam zostaje. Taki jest rozkaz z gry. Wida poznali si na nim, e jest dobrym organizatorem i potrafi utrzyma towarzystwo w karbach. Wszak przez jego rce przeszo ju kilka setek turystw. Okoo pnocy pocig rusza. O wicie krajobraz si zmienia. Po obu stronach toru nagie, szare, skalne zbocza gr Dalmacji. Pocig nie jedzie, ale wlecze si, peza jak gsienica serpentyn toru wijcego si wrd ska. Niebo bez chmur, soce, zima zostaa za nami. Skay, skay, jasnoszare skay i nic wicej. Nawet onierze w Dalmacji nosz mundury tego samego koloru co gry. Z odlegoci kilkudziesiciu krokw na tle ska nie wida ich zupenie. Duo wojska na stacyjkach i w pocigu. Mijamy stojce na bocznicach wojskowe transporty. Co wisi w powietrzu, jaka psychoza wojny, mimo e wojna jeszcze tu nie dotara. Ale Niemcy - jak mog - uprzystpniaj nie wcignitej jeszcze w wojn Europie wizj blitzkriegu. Widzielimy w Zagrzebiu film W zamieci ognia i elaza. By to film dokumentalny, nakrcony podczas polskiej kampanii. Na ekranie mniej samych dziaa wojska, natomiast mnstwo zdj poncych miast i wsi, bombardowanej Warszawy, polskich jecw, ruin i zgliszcz. Ten film, kolportowany po caej Europie, ma zahipnotyzowa krliki - mae, neutralne jeszcze pastwa. Patrzcie, co was czeka, jeli sprbujecie stawia opr niemieckiej potdze militarnej. Istotnie film ten

pozostawia silne wraenie. W rozmowach z nami Wgrzy i Jugosowianie krcili gowami suchajc naszych wywodw o bliskiej przegranej Niemiec. Wspczuj nam, sprzyjaj i pomagaj, ale chyba uwaaj nas za kup pomylecw, ktrzy porywaj si z motyk na soce. Nie pojmuj, skd w nas ta wiara i zapa, skoro wszystko jest jasne i ustalone, chociaby sdzc po tym filmie. Atawizm, bzik, lepota czy jak? Split jest pikny, biay, a nade wszystko stary. Gdyby nie samochody na ulicach, stroje XX wieku i reklamy wietlne, to rzekby, cofasz si kilkanacie stuleci a do czasw Dioklecjana, ktry opatrzy zamkami i miastami dalmatyskie wybrzee. Doprawdy, niejeden wspczesny architekt musiaby si nagowi, jak tu przylepi do skay obronne zamczysko na wzr jaskczego gniazda, sterczce wysoko nad morzem. Od strony ldu niedostpne, od morza - nie do zdobycia. Dioklecjanowa zaprawa murarska, twarda po dzi dzie jak kamie, woda jej nie zmyje, powietrze si jej nie ima. Port wrzyna si pksiycem w miasto, w pksiyc wygina si asfaltowa promenada, ktra wiedzie w d, do modego Splitu. Ale w tym starym, dioklecjanowskim, nie ujrzysz samochodu. Uliczki tu wskie, pitrowe, poczone ze sob schodkami. Uliczka na parterze, nad ni druga, na wysokoci pierwszego pitra, nastpna jeszcze wyej. Domy zbudowane z biaej, upanej skay, uliczki brukowane granitem i szarym, twardym kamieniem. Na niektrych parterowych ulicach, w miejscach przej dla pieszych, wykute dwie koleiny dla k rydwanw. Taki to pomnik wybudowa sobie Dioklecjan, ktry w jakim sensie wci panuje w starym Splicie. Nawet bar w piwnicy, w podcieniu, ktrym przechodzi si do kocioa, nazywa si Dioklecjanov. Port jest tu. Podobno bya tu kiedy winiarnia, w ktrej raczyli si eglarze zawijajcy do portu. Niski strop podparty czarnymi belkami, z ktrych zwisaj szynki z dzika, balerony, boczki wdzone i kiebasy. Stoisz przy barze i pijesz, a po zaksk sigasz do gry. Ciach noem - i gotowe. Wszystko wkalkulowane do ceny wdki. Kto nie chce - nie musi zaksza. Mieszkamy w nowoczesnym budynku Jadraskiej Stray, na wzgrzu grujcym nad caym miastem i zatok. Jadraska Stra to co w rodzaju Ligi Morskiej. Jugosowianie uwaaj Adriatyk za swoje morze, podobnie jak my Batyk za nasze. Tylko e Adriatyk ma mniej pretendentw do tej naszoci anieli Batyk. Oprcz Jugosowian s jeszcze Wosi, ktrzy za mare nostrum uwaaj cae Morze rdziemne. Grecy raczej houbi Morze Egejskie, Albaczycy si nie licz, gdy nawet nie maj portu, bo przecie Durazzo nie mona uwaa za penomorski port. Zreszt w Albanii te siedz Wosi, co bardzo niepokoi Jugosowian. Na Marianu, czyli naszym wzgrzu Jadraskiej Stray, stoi armatka, ktra codziennie obwieszcza miastu poudnie dononym wystrzaem. Sygna to i dla nas, e pora i na obiad. Stoujemy si u zakonnic, obok kocioa, w uliczce tu obok baru Dioklecjanov. Codziennie przechodzimy obok stojcego przed kocioem posgu w. Andrzeja. Jest to olbrzymia, kilkunastometrowej wysokoci figura. Kiedy pooyem si wzdu stopy kamiennego witego. Bya dusza ode mnie. Zakonnice karmi nas wietnie za jedne 20 dinarw dziennie. Caymi dniami wasamy si po okalajcej port promenadzie i wypatrujemy flagi polskiej lub greckiej. Bo s tylko dwa statki, ktrymi moemy si std zabra do Marsylii: polski S/S Warszawa, maa, stara ajba handlowa, przystosowana do przewozu ludzi, albo pasaerski S/S Patris, wynajty przez nasz rzd u armatora greckiego. Wszystkie miejsca pasaerskie s opacone na pniu. Ktrego dnia jemy obiad u naszych zakonnic, a tu wpada jeden z kolegw i woa: - Panowie, podobno w porcie stoi Jadwiga.

- Jaka Jadwiga? Przecie miaa by Warszawa. - Nie wiem. Nasi widzieli. S koa ratunkowe z napisem Jadwiga-Gdynia. Zjadamy wic szybko obiad i walimy ca zgraj do portu. Niech bdzie Jadwiga, wszystko jedno, byle nas zabraa do Marsylii. Przychodzimy, a tu nie wida adnego statku. Co si komu przywidziao albo zrobi nam kawa. Krcimy si tam i z powrotem, a wreszcie sytuacja si wyjania. Przycumowany do nabrzea stoi do duy jacht aglowy, na koach ratunkowych jak byk: Jadwiga- -Gdynia. Widzimy, jak z kubryku wychodzi jaki go, wic my do niego: - Jadwiga, ahoj! My swoi! Skd si tu wzilicie? - A tamten znika w luku. Chcemy bliej, a tu wartownik nie puszcza. Spostrzegamy te rozcignite liny, za ktre nie wolno wej. Wartownik umiecha si do nas przyjanie, ale nie pozwala zrobi kroku. C to za mruk tamten na jachcie, przecie mg powiedzie kilka sw. Spraw wyjania przechodzcy wanie oficer jugosowiaskiej marynarki wojennej. Niemcy zagarnli Jadwig w Gdyni i ich eglarze wybrali si na rdziemnomorski rejs. Sztorm na Adriatyku zagna ich na wody terytorialne Jugosawii, kanonierka przyholowaa ich do portu i statek wraz z zaog zosta internowany. Okazao si e niemieccy eglarze mieli aparaty fotograficzne i pene kasety filmw z utrwalonymi fragmentami dalmatyskiego wybrzea, zwaszcza okolic Dubrownika, bazy marynarki wojennej. Nastpnego dnia Jugosowianie, wystawili przy Jadwidze podwjny posterunek. Chyba przewidywali, e przebywajcy w Splicie Polacy; bd prbowali odbi swj, bd co bd, jachty a Niemcom spuci lanie. Istotnie na to si zanosio, Jadwiga nie dawaa nam spokoju, dopiero kiedy do portu zawin Patris, zaczlimy si przygotowywa do odjazdu. Chyba na aden statek na wiecie nie wchodzili pasaerowie z tak skromnym bagaem. Teczka czy walizeczka bya ju obiektem uwag i komentarzy, a gdy si zjawi jeden z prawdziw, du walizk, to wszyscy patrzyli na niego jak na specjalny okaz. Kady z nas mia swj baga w kieszeniach palta lub w maej papierowej paczce. Zaokrtowanie rwnie odbyo si niezwyczajnie. Ot, stolik obok trapu, pan z teczk, ktry wyjmowa z niej bilety i wrcza je kademu z nas. - Nikt nie pyta o nazwiska ani o personalia. Niemcy zapucili swoje macki nawet do Splitu. Zaraz po przyjedzie komendant caej grupy ostrzeg nas, eby nie przyjmowa adnych paczek na drog od- Jugosowian, albowiem mog to by zakamuflowani niemieccy agenci. W ten sposb struo si kilku naszych na Warszawie. Poprosilimy pana przy trapie, eby da nam z Andrzejem wspln kabin. Zafasowalimy wic bilety I klasy. Dziwne uczucie ogarnia czowieka, kiedy wchodzi na trap. Niby ld tu, tu, prawie go mona dotkn wycignwszy rk, a jednak jeste ju cakiem gdzie indziej, ju nowy etap. Ta sama woda, ktra obmywa nabrzee Splitu, wali o skay poudniowych brzegw Francji. Wszystko ju za nami. Jestemy prawie u celu. Stoj oparty o burt i patrz na owietlon dziesitkami lamp promenad. Chocia stycze, pogoda jak w maju. Na awkach pod palmami siedz chopcy i kruczowose dziewczyny w krtkich spdniczkach. Graj na gitarach i piewaj dalmatyskie pieni, rzewne, zawodzce, to znw wesoe, lecz wszystkie podobne do siebie. Jest w nich duo Wschodu i ani cienia sowiaszczyzny. Patrz na ludzi wchodzcych i wychodzcych ze sklepw, na reklamy wietlne, ktrych nie ujrz we Francji, bo tam przecie zaciemnienie. Wierzy mi si nie chce, e to wojna, e w pogoni za ni tak uparcie

podruj i e gdyby nie ona, to kto wie, czy kiedykolwiek w yciu oparty o burt greckiego statku suchabym pieni dalmatyskich dziewczt na promenadzie Dioklecjanowego, liczcego kilkanacie stuleci miasta. Obiecuj sobie, e kiedy tu wrc, moe z moimi dziemi - i dopiero z nimi pjd zwiedza zamek rzymskiego cesarza, muzeum, ogrd zoologiczny na Marianu, bd podziwia pikno skalistego wybrzea i pstryka pamitkowe zdjcia na tle rzymskich budowli. I dopiero po tej drugiej podry bd mg co ciekawego opowiedzie, jeli mnie zapytaj o to w kraju. Wchodzimy do naszej kabiny, wieszamy na wieszaku nasze rzeczy, a Andrzej przyprowadza jeszcze dwch kolegw, ktrzy wyjmuj z kieszeni butelki wina i liwowicy. Niech yje Francja! Rano budzimy si na penym morzu. Ldu me wida. Idziemy do jadalni na niadanie. Humory wszystkim dopisuj, jeszcze nikt nie cierpi na chorob morsk. Docent rozprawia o rzymskich budowlach i posgach,.(gow daj, e nie by na zamku Dioklecjana, sam widziaem, jak caymi dniami siedzia na promenadzie w cieniu palmy i patrzy na morze), o Sycylii i Charybdzie, obok ktrych bdziemy przepywa. Jaki pukownik twierdzi, e na Wielkanoc bdziemy ju w domu, a jeli nie na Wielkanoc, to na Boe Narodzenie na pewno. Nikt nie oponuje, bo przecie jasnej, e tak bdzie. Nastpnego dnia rano wychodzimy po niadaniu na pokad. Przepywamy przez Cienin Mesysk. Wida wyranie brzegi Sycylii i szpica woskiego buta. Statkiem mocno buja, a kiedy wpywamy na Morz Tyrreskie, zaczyna si koomyjka. Na obiad przychodzi zaledwie poowa. Le w swoich kojach z odkiem podchodzcym pod krta. Ja czuj si doskonale i zjadam dwa obiady, bo niedysponowani koledzy odstpuj nam swoje kartki. I znowu ogarnia nas niecierpliwo, tym wiksza, im bardziej zbliamy si do Marsylii. Karciarze nie graj ju w karty, nikt nie wiedzie polityczno-militarnych dysput, wszyscy snuj si po pokadzie, jakby czekali na okrzyk z bocianiego gniazda: Ziemia!. I tak upywaj cztery doby podry. Pitego dnia rano budzi mnie szarpanie za rami. Andrzej nerwowo wciga spodnie. - Wstawaj, wysiadamy! Marsylia! Dopadam iluminatora i widz przesuwajce si powoli dwigi portowe i statki pomalowane na szary kolor. Niepomny, e ze statku nie wysiada si tak jak z autobusu czy z pocigu, ubieram si prawie w popochu. Po chwili jestem na pokadzie, a tam ju tocz si wszyscy. Kto woa wesoo: - Panowie, nie wszyscy na jedn burt, bo ajba si przechyli i potopimy si u samych brzegw Francji. Nikt nie zwraca na niego uwagi, kady gotw jest chociaby wpaw przepyn ten ostatni kawaek. Nie syszymy te gongu na niadanie. Dwa holowniki podcigaj nas do nabrzea, w powietrzu migaj cumy. Widzimy ju grup oficerw w polskich mundurach, polsk chorgiew. Robi mi si wilgotno w oczach. Za nami kelnerzy bagaj, ebymy poszli na niadanie, bo kawa stygnie, a przecie wszystko opacone, a my nic - poykamy ten kawaek Francji i kawaek Polski na nabrzeu, ogarniamy wzrokiem potny port i patrzymy na trap, po ktrym, salutujc, wchodzi polski pukownik.

I tak, na polski paszport, z zielonym wistkiem papieru wystawionym przez ydowskiego karczmarza w Terezinopolje, dotarem do tej naszej Mekki, cho jeszcze wtedy nie wiedziaem, e to dopiero pocztek dugiej wdrwki.

Poar w B.
W powiedzeniu byle do wiosny by zawarty cay sens naszego istnienia we Francji. Na wiosn bowiem spodziewalimy si wielkiej ofensywy aliantw, ktra miaa nam otworzy drog na Berlin, a pniej do Polski. Na wiosn ruszya rzeczywicie ofensywa, tyle tylko, e z przeciwnej strony. Stalowy walec blitzkriegu przetoczy si przez Holandi, Belgi, a teraz sunie przez Francj pchajc przed sob fal wiejcego wojska i cywilw. Francja przeywa swj wrzesie, Francuzi, ktrzy nie chcieli walczy za polski korytarz, nie potrafi obroni swego domu. Jest poowa czerwca. Na drogach nieznony py wzniecany koami samochodw i nogami piechurw. Wzdu gwnych arterii buszuj niemieckie samoloty, siejc straszliwy zamt. Wczoraj wystrzelilimy ostatni pocisk z naszej armaty siedemdziesitki pitki; czogi byy tu, tu. Na dobitek przyleciay stukasy i pniej ju nie byo z czego strzela. Potem maszerowaem z Jzkiem S. Wpadlimy w apy Niemcom, ale krtko trwaa ta nasza niewola. Trafio si im kilku wyszych oficerw francuskich, wic kazali nam wysi z ciasnego transportera, a zabrali ze sob tamtych. Nocujemy w opuszczonym chteau, zajtym teraz przez uchodcw. Nie wdajemy si w rozmowy z ludmi. Ich spojrzenia s nieprzyjazne, jakbymy byli winni ich niedoli. Jzek wcale si tym wszystkim nie przejmuje i w kko powtarza: Dobrze tak wszarzom, katanom, gnojkom. Dobrze im tak. Myleli, e bd si wygrzewa w burdelach, a my za nich odwalimy t ca wojn. Ruszamy o wicie, bo pniej, jak soce przypiecze, trzeba bdzie i wolniej. Okoo poudnia docieramy do gwnej drogi i natykamy si na zwarty, uzbrojony oddziaek. To nasi. Spotykamy nawet kilku znajomych, teraz maszeruje si raniej. Mamy te dowdc. Porucznik Makowski kae nam po drodze wypatrywa Polakw. Chtnie do nas doczaj. Do Francuzw nikt ju nie ma zaufania. W przydronym rowie wymieniamy nasze archaiczne lebele i berthiery na krtkie, nowoczesne karabinki piechoty. W szeregach zaczynamy podkpiwa, czy aby nasz porucznik nie mia przypadkiem zamiaru zaatakowa caej armii niemieckiej. Co tam musiao do niego doj z tych naszych pogadanek, bo zatrzyma nas i powiada: - Chopaki, widzicie, co si dzieje. Mieli do nas pretensje, emy wojn w Polsce przegrali. Tutaj duo nie zwojujemy, ale pokaemy tym apciuchom, e my, polskie wojsko, karabinw do roww nie rzucamy. Jeszcze si nam przydadz. Postaramy si dotrze do jakiego portu. Angielskie statki ju s w drodze. Baczno! W lewo zwrot! Kierunek na wprost... marsz! Stukny przepisowo buty. Zdaj sobie spraw, e gdyby teraz kaza nam rzuci si na ca armi niemieck, wszyscy wykonaliby rozkaz bez sowa. Po obu stronach drogi cign gsiego Francuzi. Broni u nich nie wida, za to kady przepasany rzemieniem, na ktrym dynda manierka. Tu i wdzie syszymy docinki, wida kpice spojrzenia. Odgryzamy si, jak tylko potrafimy, i maszerujemy dalej. Do porucznika podchodzi trzech onierzy

z broni i co mu tam wyjania. Porucznik kiwa gow, onierze doczaj do nas. Okazuje si, e to Belgowie. Dochodzimy do miasta. Przed kafejk tum onierzy, wystawiony w oknie gonik skrzeczy jaki komunikat. Zrywaj si okrzyki, w gr leci kilka czapek, kr manierki z winem i calvadosem. Porucznik rozmawia z jakim cywilem, ktry ywo gestykuluje i co mu tam tumaczy. Nasz dowdca wraca do nas zachmurzony, milczy. Z trudnoci przeciskamy si przez rynek zatoczony wojskiem. Zatrzymujemy si u wylotu drogi tu na zakrcie, pod ywopotem z dzikiej ry. Kadziemy si w cieniu krzakw. Z domu wychodzi stary czowiek z czerwon baretk Legii Honorowej w butonierce. Praw rk podpiera si na lasce, lew ociera zy. Porucznik zamienia z nim kilka sw i wraca do nas. Wszyscy wpatruj si w niego z wyczekiwaniem, czujemy, e stao si co wanego. - Suchajcie, marszaek Petain rozkaza wstrzyma ogie. To ju koniec. Warunki zawieszenia broni zostan ogoszone pniej. Niemcy s od trzech dni w Paryu. Stary, ktry poszed do domu, wraca po chwili do nas z duym dzbanem wina, chlebem i serem. Trzscymi si rkami wlewa nam rua do kubkw. Bombardier Feliniak klepie starego po ramieniu, pociesza go, jak moe, i co mu klaruje, ale tamten tylko potrzsa gow i zy mu kapi na pomarszczone donie. - Biedny stary - mwi Feliniak - po to wojowa pod tym swoim Verdun, eby si tego doczeka. Pniej Feliniak siada, uje chleb z serem, zapija ruem i komentuje wypadki. Ten i w dorzuca swoje uwagi. Porucznik Makowski lczy nad map i oblicza najkrtsz marszrut do najbliszego portu na zachodnim wybrzeu, Saint Nazaire. Forsownym marszem bdzie mona tam dotrze najwczeniej jutro wieczorem. Feliniak gdzie si zawieruszy, ale wkrtce wraca i mwi do porucznika: - Panie poruczniku, pan patrzy, tam stoi kamion. Na chodzie, sam widziaem. Jest oficer i dwch onierzy. Gdyby tak zrobi skok, to mona by do tego Saint Nazaire w dwie godziny. Porucznik pociera brod i zastanawia si, ale jego uwag przykuwa jaki omot i ruch na rynku odlegym od nas o 150 metrw. Przed budynek merostwa zajedaj dwa niemieckie zundappy, motocykle rozpoznawcze. W przyczepach elkaemy, na tylnych siodekach onierze z peemami. Rkawy maj zawinite, okulary zaoyli na hemy, wygldaj naprawd bojowo wrd pozbawionych broni onierzy francuskich. Niemcy kiwaj na Francuzw, podbiega jaki oficer i co im tam tumaczy, po chwili szykuj si do odjazdu. Prosto na nas. Porucznik chwyta za erkaem i powiada: - Chopaki, nas zawieszenie broni nie obowizuje. Szybko, za te gazie. Strzela salw na mj rozkaz. Tylko niech mi si aden nie wyrwie. Wskakujemy za ywopot i wysuwamy lufy karabinw na drog. Porucznik klka w furtce z erkaemem pod pach. Niemcy jad niezbyt szybko, wida wyranie ich pewne siebie, umiechnite gby. Obok mnie Belg mierzy ze swego karabinu. Widz, jak zaciska szczki. eby tylko wytrzyma, bo moe by i niepotrzebna strzelanina. Ale ten porucznik ma nerwy. Tu przed zakrtem Niemcy zwalniaj. - Salwa, pal!

Trzask salwy osiemnastu karabinw, Niemcy wal si na ziemi, motocykle robi wariackiego pirueta, porucznik wyskakuje z furtki i strzela z erkaemu spod pachy. - Szybko, chopaki! Zabra dokumenty, mapy i wszystkie papiery. Doskakujemy do lecych Niemcw, a tymczasem na rynku dziej si niesamowite rzeczy. Tumy onierzy zrywaj si i zaczynaj si miota na wszystkie strony. Jeli nasza salwa zwalia tych szeciu, to tam na rynku zapewne zatratowano dziesi razy wicej. Nadbiega Feliniak i potrzsa kluczykami. - Panie poruczniku! Katany zwiali, jedmy! Biegniemy wszyscy za nim i dopadamy wojskowej ciarwki zaadowanej skrzyniami. Wdrapujemy si na ten stos i zwalamy adunek na ziemi. Niektre skrzynie pkaj, na jezdni wysypuj si papiery, segregatory, mapy. Zaatwione. Porucznik wychyla si z szoferki. - Gotowe? - Gotowe. Mona jecha. Feliniak wcza bieg i ostro rusza z miejsca. Tu za miastem skrca w prawo na boczn drog. Wycigamy si na deskach ciarwki. Hajduk odebra od nas zabrane Niemcom dokumenty. Jest tego spora kupka: ksiki odu, legitymacje, torba meldunkowa oficera z mapami. Na celofanie mapnika zaznaczone czerwonym owkiem jakie kka i kreski. Hajduk prbuje wywnioskowa, jak daleko zaszli ju Niemcy. - Oddaj to porucznikowi, on si chyba lepiej na tym zna - mwi ktry. Hajduk przeglda ksiki odu. Jeden podporucznik, dwch podoficerw i trzech szeregowcw. Jak wynika z dokumentw, z wyjtkiem dwch szeregowcw pozostali czterej brali udzia w polskiej kampanii. Mamy satysfakcj. Hajduk stuka do okienka, Feliniak zatrzymuje samochd. - Czego? - Panie poruczniku - mwi Hajduk - pan wemie te papiery. Ci Niemcy byli w Polsce. I co? - dodaje uradowany. - Nie wyszo im to na zdrowie. Jestemy nadci zadowoleniem, jakbymy co najmniej wygrali wielk bitw. Dobry i taki ksek w tym strasznym baaganie. Jedziemy cay czas bocznymi drogami. Porucznik dobrze to wykombinowa, bo gwne drogi zawalone, a samoloty wci lataj. Niby ogoszono wstrzymanie ognia, ale Niemcom nie ma co wierzy. Feliniak pruje na duym gazie, ale po godzinie musi zwolni. Wjedamy na gwn drog wiodc do Saint Nazaire. Ruch tutaj niewielki. Mijamy grupki Francuzw, ktrzy podnosz do gry rce, a pniej nam wygraaj. Po bokach drogi, na polu, coraz wicej samochodw, dzia, motocykli, duych wozw cznoci i maych czogw. Teraz jedziemy jakby szpalerem. Niektre samochody pon, tu i wdzie wybucha amunicja. Na ziemi peno rozmaitego sprztu i oporzdzenia. Feliniak zatrzymuje samochd. Za rowem stoi pochylona buda z napisem NAAFI1. Rozwalamy drzwi, z ktrych wysypuj si kartony papierosw, puszki szynki, kompotw, paczki biszkoptw i czekolady. - adowa, co si da - mwi porucznik. - Przyda si.
1

Navy Army Air Force Institute przedsibiorstwo zaopatrzenia armii brytyjskiej (kantyny, kasyna itp.).

Po obu stronach drogi, jak okiem sign, stercz budy ciarwek. To chyba caa armia angielska porzucia swj sprzt. Kto znajduje spdnic szkockiego strzelca i pakuje j do chlebaka. Szybko wrzucamy kantyno we dobra na samochd i jedziemy dalej. Po drodze upychamy kieszenie, chlebaki i plecaki papierosami, czekolad i puszkami. Po francuskich trupach2 playersy, craveny i goldfleki wydaj si szczytem luksusu. Zacigamy si z luboci dymem i zapijamy piwem, ktrego kilka puszek walao si w rowie. Wida ju dwigi portowe. Nie musimy przejeda przez miasto, bo port jest z prawej, tu przed nami. Po kilku minutach jestemy na nabrzeu. Zeskakujemy z ciarwki, porucznik zagaduje Francuza, ktry si napatoczy. Tamten krci gow i pokazuje na red, gdzie wanie wciga kotwic duy transportowiec. odzie i motorwki, ktre przewiozy ostatni parti angielskich onierzy, wracaj ju do portu. Porucznik klnie, na czym wiat stoi. Spnilimy si dosownie o minuty. Francuz powiada, e moe w kapitanacie portu bd co wiedzieli. Porucznik idzie do wskazanego budynku, wkrtce jednak wraca z kwan min. W kapitanacie zasta kilku wystraszonych Francuzw, ktrzy nic nie wiedz. Syszymy dobrze nam znany gang silnikw. Dwie trjki stukasw lec na jakich 2 tysicach metrw. Zataczaj uk i jeden po drugim przechodz do lotu nurkowego. Celuj wyranie w transportowiec, ktry wita ich ogniem karabinw maszynowych i jedynego dziaa przeciwlotniczego na rufie. Pierwszy stukas spudowa, bomba pada kilkanacie metrw przed dziobem statku, ale drugi wymierzy lepiej, a nastpne poprawiy. Potworna eksplozja targna powietrzem, statek podskoczy, a pniej zama si i zoy do rodka jak scyzoryk. W dwie minuty byo po wszystkim. Na wodzie pozostay tylko szcztki i ci ludzie, ktrzy byli na pokadzie. - Feliniak - odezwa si porucznik - narzekae, e wz le cignie... Feliniak podrapa si za uchem i milcza. Porucznik usiad na stopniu ciarwki i rozoy map ha kolanach. - Trzeba wali na poudnie. Mamy jeszcze La Rochelle - 200 kilometrw std, a dalej Bordeaux. adowa si. Przeprawiamy si promem na drug stron ujcia Loary. Kiedy dojechalimy do przeprawy, okazao si, e prom samochodowy zosta zatopiony podczas wczorajszego bombardowania. Dziaa tylko prom osobowy. Musielimy wic rozsta si z ciarwk, ktrej jednak Feliniak nie chcia zostawi ani Niemcom, ani Francuzom. Wczy bieg, przycisn akcelerator bak oleju, wyskoczy z szoferki i samochd zjecha z nabrzea do basenu. Po drugiej stronie natknlimy si na uzbrojony patrol pod dowdztwem oficera, ktry stanowczo zada od nas zoenia broni. Pokaza nawet naszemu porucznikowi instrukcj na pimie, ktra nie zezwalaa przepuszcza polskich onierzy na poudnie - chyba e po uprzednim rozbrojeniu. - Syszycie, panowie? - powiedzia porucznik. - Sojusznik yczy sobie, ebymy zoyli bro, inaczej nas nie przepuci. Patrzymy po sobie i umiechamy si, bo jestemy przekonani, e porucznik artuje, ale widzimy, e francuski oficer nie daje za wygran i siga do kabury.

Trouppe przydziaowe mocne papierosy wydawane onierzom.

Jzkiem zatrzso. - Ach, ty skurwysynu, na Niemcw to was nie byo!? Doskakuje i wali oficera w gb, a tamtemu pka podpinka i hem z brzkiem spada na bruk. Jego onierze stoj osupiali, jak wronici w ziemi, a Jzek miota na nich wszystkie znane mu francuskie przeklestwa. Kiedy oszoomiony oficer podnis si z ziemi, jego onierzy ju nie byo. Zniknli gdzie, a dwch z nich zostawio nawet karabiny pod cian domu. Porucznik poda mu hem i powiedzia na odchodne: - Na paskim miejscu utopibym si. I to nie w wodzie, ale w sraczu. Ca t scen obserwowa jaki niski, ysy jegomo, ktry podszed do nas i zagadn po polsku: - Panowie wojskowi Polacy? - Jak pan widzi - odpowiedzia porucznik. - Czy ja mog z panem porucznikiem porozmawia? - Prosz bardzo. Odeszli na bok i co tam przez chwil rozprawiali. Wracaj, porucznik jaki zadowolony. - Za mn. Idziemy wic, cywil prowadzi. Po kilku minutach zatrzymujemy si przed will z ogrodem. Porucznik kae nam zaczeka, sam wchodzi z cywilem do willi. Niebawem staje w drzwiach i woa: - Chodcie ze dwch i pomcie z walizami. Wchodz z Feliniakiem do hallu, a tam obok kilku walizek stoi moda kobieta w spodniach i sweterku, adna, zgrabna, nogi, Jezus Maria, po sam szyj, o gow wysza od kadego z nas. Wynosimy walizki do ogrodu, siadamy na trawie i czekamy na porucznika, ktry poszed gdzie z cywilem. licznotka umiecha si do nas, z wdzicznoci przyjmuje ofiarowane jej angielskie papierosy. Rce ma smuke, pikne, o dugich palcach, paznokcie umalowane. Zaczynaj si gadki wok jej osoby; gdyby rozumiaa po polsku, to wy tukaby nas po gbie, a moe i nie... Nasze rozmowy przerywa pojawienie si porucznika, ktry wysiada z duego autobusu. - adowa si, bractwo, mamy pojazd. I znowu jedziemy, tym razem komfortowo, na mikkich siedzeniach. Zawdziczamy to temu maemu, ysemu ydowi, ktry finansuje nasz podr. Jest przemysowcem z Luksemburga (kiedy by kupcem w Skarysku) i prysn przed Niemcami razem ze swoj podopieczn. Forsy ma jak lodu i chce si koniecznie dosta na poudnie, a stamtd dalej, do Afryki. Waciciel autobusu mimo obiecanego sowitego wynagrodzenia nie chcia jecha w obawie, e mu wojsko zarekwiruje jego pojazd, ale z uzbrojon obstaw - zgodzi si.

Na krtkim postoju w miasteczku ktry z nas poszed do kafejki po wino. Wrci z pustymi manierkami, ale za to w towarzystwie trzech pa i dwch niemowlaczkw w wzkach. - To Polki, panie poruczniku. Chyba ich nie zostawimy? - Pewnie, e nie. adujcie wzki na dach. Przywizalimy wzki sznurami i jedziemy dalej. Pod wieczr jestemy w B., gdzie znowu rozgldamy si za czym do picia. A w gardle suszy, zwaszcza e w naszym autobusie wisz rozcignite na sznurkach pieluchy i czu ostry zapach amoniaku. B. znamy wszyscy. Tutaj mieci si punkt zborny polskiego wojska we Francji. W oczekiwaniu na przydzia i wyjazd do jednostek polscy wojacy, jeszcze w cywilnych ubraniach, snuli si caymi dniami po knajpkach i bistrach. Przewalajce si przez miasto fale wojska i cywilw wysuszyy dokumentnie wszystkie bary nawet z najpodlejszego gatunku cidre'u. Feliniak powiada, e trzeba sprbowa u Florki, bo tamta, jak ma, to Polakom nie odmwi. - Dobrze - zgodzi si porucznik i wskaza drog szoferowi. Wkrtce autobus zatrzyma si. W gbi ogrodu widnia do duy, jednopitrowy budynek - ni to dworek, ni gospoda. Przed pierwsz wojn wiatow mieci si tu obek jakiego chrzecijaskiego towarzystwa dobroczynnego. Pniej obek przenis si w inne miejsce, a dom kupia madame Florence, ktra zaoya w nim dobrze prosperujcy, wesoy interes. Madame Florence bya osob mi, obyt, o nader ujmujcej powierzchownoci. Kiedy musiaa to by bardzo pikna kobieta, dla ktrej mczyni tracili gow. Umiaa wspy z ludmi swojego miasta, a kiedy w B. zjawili si Polacy, postaraa si stworzy dla nich w swoim przybytku mi, nieomal domow atmosfer. Na parterze by hall z barkiem w rogu, za ktrym madame urzdowaa i skd dawaa baczenie na wszystko. Stay tam te stoliki i wygodne fotele, a kto mia ochot, mg wpa po prostu na apero albo czarn kaw z koniakiem. Panienki kryy dyskretnie, nie narzucajc si, i dosiaday si do stolikw tylko na wyrane zaproszenie. Madame Florence lubia wiedzie, jakie s yczenia jej klientw, tote wchodzcych Polakw witaa zawsze trzema polskimi sowami, jakich si nauczya, a ktre wystarczyy, aby si porozumie. Umiechaa si piknie i pytaa z francuskim, gardowym r: - Winouu? Piwouu? Piechrrtoli? Domek madame Florence by tumnie odwiedzany przez polskich wojakw, jako e wielu z nich zetkno si po raz pierwszy z tego rodzaju rozrywk, a jak ju raz Polak polubi to, co Francuz wymyli, to si i przyzwyczaja. Drzwi byy zamknite, Feliniak nacisn dzwonek raz i drugi. W oknie poruszya si firanka i po chwili zazgrzyta klucz, w zamku. Madame Florence nie przywitaa nas dawnym zawoaniem. Powiedziaa, e lokal nieczynny, panienki rozjechay si, ale jeli mamy ochot, to moemy si czego napi. Serdecznie powitaa Feliniaka jak starego znajomego, ktry cieszy si jej szczeglnymi wzgldami. Zniknli razem za drzwiami w gbi hallu, a niebawem wrci Feliniak ze skrzynk piwa i kilkoma butelkami wina. Madame zaparzya kawy, znalaz si te koniak. Oczy miaa madame zaczerwienione, a kiedy porucznik zapyta o przyczyn, rozpakaa si i pokazaa mu jaki papier. Byo to

zawiadomienie o mierci jej syna, ktry zgin w maju we Flandrii. kajc powiedziaa, e nie zniesie widoku tych przekltych boszw, ktrzy zapewne ju jutro si tu zjawi. I wtedy Hajduk zaproponowa jej, eby pojechaa z nami na poudnie, a kto wie, moe dostaniemy si na statek do Anglii. Madame nic na to nie odpowiedziaa. Kiedy zaczlimy si szykowa do wyjcia i chcielimy zapaci, odmwia przyjcia pienidzy. - I tak ci przeklci bosze resztki wina wypij... Nie, nie wypij! - zawoaa nagle. - Chodcie ze mn! Zaprowadzia nas do skadziku, gdzie na pkach stay butelki koniaku i wina. - Zabierajcie! Wszystko! adujcie do autobusu i zaczekajcie na mnie. Jad z wami. Zaczlimy wic przenosi butelki do autobusu, a tymczasem madame posza na gr. Czekalimy na ni popijajc doskonaego pommarda. Kiedy si ukazaa na schodach, Feliniak i Hajduk skoczyli pomc jej staszczy dwie ogromne walizy. Weszlimy do autobusu, ale madame nie zaja miejsca, tylko zacza co szepta z kierowc. Wysiedli, usyszelimy odgosy grzebania w baganiku i po chwili madame wrcia z szoferem do domu. - Pewnie czego zapomniaa - mrukn Hajduk. - Chocia te walizy cikie jak cholera. Tam musi by majtek. - Jak to wojna niszczy ludzi - westchn Feliniak. - Taki, bracie, dobry interes! Niebawem madame i szofer ukazali si w furtce. Usyszelimy brzk pustej baki cinitej do baganika, a Feliniak zawoa: - O rany, panowie, poar w burdelu! Okna domu wypenia pomaraczowy blask. Podsycany rozlan benzyn ogie wysuwa swoje jzory przez uchylone okiennice. Madame Florence odwrcia si jeszcze na stopniu autobusu i rzucia ostatnie spojrzenie na poncy przybytek. Potem zatrzasna z pasj drzwi i usiada obok Feliniaka, ktry przesun si usunie do okna. Szofer pokrci gow, wczy bieg i pojechalimy na poudnie.

Cz druga mieszna wojna


Mapa si skoczya
Monifieth to taki szkocki Posk na wschodnim wybrzeu. Jedna gwna ulica, High Street (koniecznie), kilkanacie bocznych uliczek, kino, bar, koci, fish and chips, hotel z restauracj nad brzegiem morza, piaszczyste diuny pokryte wodorostami, ktre wyrzucio Morze Pnocne. ycie

pyno tu po dawnemu, spokojnie. Ostatni zamt wprowadzi trzysta lat temu Cromwell, od tamtej pory zy los omija miasteczko. enili si wic Mac Glowny z Mac Kintoshami, jedni handlowali wglem, inni od czterech pokole wayli cukier i pomidory, Mac Kenzie z dziada pradziada toczy z beczek pinty piwa, a o dziesitej wieczorem wygasza najbardziej niepopularne na Wyspie sowa: Time, gentlemen, please! Modzie zbieraa si pod kinem, dziewczta chichotay, starzy Szkoci przysiadali na murku okalajcym trawnik przed kinem i w milczeniu pykali fajki. Wojna bya dla mieszkacw Monifieth czym odlegym i nieznanym. Wprawdzie gazety donosiy o powietrznych walkach nad poudniow Angli, o nalotach na Londyn, o grobie inwazji, ale ta wojna do Monifieth nigdy nie dotara. Czasem noc zawyy syreny, ale aden niemiecki samolot nie przylecia nad Monifieth. Kilkanacie mil dalej by lepszy ksek: portowe miasto i baza marynarki wojennej. Tutaj jedynym obiektem mg by opuszczony myn, zwany Miltonem. Churchill wygosi przemwienie, w ktrym zapowiedzia, e nard brytyjski bdzie si broni w razie potrzeby na polach, w lasach, na ulicach i plaach. Powoano do ycia Gwardi Narodow. Od czasu do czasu ulicami Monifieth przemaszerowa oddzia tej Home Guard, w ktrej suyli sklepikarze, urzdnicy, rzemielnicy i w ogle wszyscy, ktrych jeszcze nie powoano do wojska. Pewnego jesiennego dnia, kiedy wojna zacza ju drugi rok, zdarzyo si co, co zmienio tryb ycia w spokojnym miasteczku. Kto yw wybieg na ulic. Wyszli kupcy ze sklepw i kupujcy, wylegli z baru piwosze, a ze szkoy dzieci. Bo oto lokalna gazeta donosia, e do Monifieth przybywaj dzielni Polish soldiers, eby zacign stra na wybrzeu i broni Szkocji przed inwazj brzydkich nazi. Przez High Street cigna kolumna samochodw. onierze ubrani byli w battle-dressy3, ale na hemach widnia wymalowany dziwny ptak, na rkawach czerwone naszywki Poland, na konierzykach czarno-zielone proporczyki. Mowa ich niezrozumiaa, mikka, dziwnie brzmica dla szkockich uszu. Samochody jeden za drugim znikay w bramie stojcego na kracu miasta Miltonu, gdy tam wanie przydzielono kwatery 2 baterii 10 dywizjonu artylerii motorowej. Pierwsze pozycje Polish soldiers zajli w barze ojca Mac Kenzie, gdzie zawarto te pierwsze znajomoci ze Szkotami, a bardziej pojtnych nauczono piewa Gralu, czy ci nie al i Czerwony pas. Rozmowy toczyy si na migi, jako e Polacy jeszcze nie zgbili angielskiego, a jeli nawet ktry z nich jako tako opanowa kilkadziesit sw, to i tak w Szkocji na nic si to zdao. O dziesitej bractwo rozeszo si na kwatery. My, to znaczy zwiad dywizjonu, zamieszkalimy w samym rodku miasta, w sali domu parafialnego, z podog, gazowym owietleniem i ogrzewaniem. Jak na czternastu chopa, to miejsca byo a za duo. Pan plutonowy Pyrzyk zaj maleki pokoik obok, a w komrce poskadalimy sprzt, ktrego - na nasze utrapienie - sporo udao si nam wywie z Francji, a z ktrego i tak nie byo poytku. Tyle tylko, e musielimy na wiczeniach targa na plecach owe stoliki topograficzne, teodolity, noyce i inne graty. Ulokowaem si na podwyszeniu, obok niemiosiernie rozstrojonego pianina. W moim ssiedztwie zamieszka kanonier Bk, ktrego poznaem jeszcze we Francji. Byo ju po pnocy, ale nikt nie spa. Dzielono si wraeniami z pierwszego dnia pobytu na nowym m.p4. Nie bylimy zachwyceni miecin. 3 bateria trafia lepiej, bo do Arbroath, gdzie na 80 tysicy mieszkacw byo w czym przebiera,

3 4

Mundury polowe. Miejsce postoju.

jak susznie zauway pan plutonowy Pyrzyk. Rozwaywszy wszystkie wady i zalety Monifieth, zasnlimy. - Jak pan myli, panie podchory - zagadn mnie kanonier Bk - dugo tu zagrzejemy? - Nie wiem, Bk. Moe tydzie? Moe rok? A moe trzeba bdzie wia, jak nas Niemcy przycisn? - Wia? Dokd, panie podchory? Mapa si skoczya. Mia racj kanonier Bk. Mapa rzeczywicie si skoczya. Bez maa kilometr od nas gdzie na paskim brzegu przewalay si morskie fale. Rozmylajc nad trudnoci pooenia i brakiem terenu do wycofania si na z gry upatrzone pozycje, zapadlimy w sen.

Na odcinku
Zbieranina rozmaitych typw od osiemnastu do pidziesiciu lat. onierze suby czynnej i rezerwici, podoficerowie zawodowi i podchorowie z Francji, urzdnicy, kupcy, chopi, rzemielnicy. Knajacy z Powila i batiary z yczakowa, jeden hrabia, jeden byy konsul i jeden byy wiceminister. Cae to bractwo w mundurach miao dziaa jak precyzyjny instrument w rkach wirtuoza, swego dowdcy, pana kapitana Tomali, od ktrego godzi si zacz. W latach swej modoci wstpi do seminarium duchownego, eby powici si subie boej. Po otrzymaniu wice kapaskich obj piecz nad parafi wiejsk. Wkrtce jednak, z nie wyjanionych powodw, zamieni brewiarz na szabl, a sutann na mundur. Przed wojn dosuy si stopnia kapitana i dowodzi bateri w 1 puku artylerii motorowej. We wrzeniu nie dokona wielkich czynw. Wojowa, jak potrafi - dowodzi, jak umia. onierze, ktrzy znali go jeszcze z Polski, twierdzili, e pan kapitan si zmieni i e chyba ma lekkiego bzika. Wosy zaczesywa od tyu do przodu, zawsze chodzi bojowo, z olbrzymim rewolwerem w kaburze u boku, w czarnym, skrzanym paszczu. Wydawa przedziwne rozkazy i zarzdzenia, ktre zreszt nikogo nie dziwiy, bo onierz, co z niejednego pieca chleb jad, by przyzwyczajony do najbardziej wymylnych dziwactw. Pan kapitan wierzy wicie, e jego bateria jest najlepszym pododdziaem w brygadzie i e onierzom nigdzie nie moe by lepiej ni w 2 baterii. Tego samego zdania by jego zastpca, porucznik Kowalski. Niski, beczukowaty, kroczy po lewej stronie dowdcy i ze skupieniem sucha uwag pana kapitana, ktry w przystpie dobrego humoru zwyk si by zwraca do niego per stary. - No, stary - pyta pan kapitan - jak si czuj ludzie na nowym m.p.? - Dobrze, Jasiu, dobrze. - Nie narzekaj? - Nie. Chopu dobrze w baterii. Chop si nare, chop si wypi, chopu dobrze. - Jakby co, to do mnie. Ja tu dowdca, pamitaj. - Dobrze, Jasiu, melduj posusznie.

- A sprzt w porzdku? W gotowoci? - Tak jest, melduj posusznie. Ze sprztem bya dua heca. Anglicy stracili prawie cay swj sprzt we Francji. Wycignli wic z lamusa stare francuskie siedemdziesitki pitki, z ktrymi polscy artylerzyci byli doskonale obeznani, jako e ten typ dziaa stanowi wyposaenie polskiej artylerii polowej. Nasza motorowo polegaa na tym, e dziaa przewozilimy na samochodach ciarowych fordson. Do samochodu przystawiao si specjalne szyny, dziaon chwyta za liny i wciga armat na samochd. Trwao to podobnie jak i ciganie dziaa na ziemi - do dugo. Wyczycilimy zardzewiae dziaa i po kilku dniach bateria zaja stanowiska nad morzem. Midzy Carnoustie a Monifieth wrzyna si w morze piaszczysty cypel zwany przez tutejszych ludzi Barry Links. Wzdu brzegu angielscy saperzy wybudowali oboone workami z piaskiem punkty obserwacyjne, stanowiska piechoty, a mil dalej, w gbi ldu, stanowiska dla dzia. Ten odcinek obsadzi 14 puk uanw jazowieckich i 2 bateria. Nasz zwiad zainstalowa si w schronie na czubku cypla. Poustawialimy wic lornety noycowe i inne akcesoria potrzebne do odparcia j inwazji. Czy nasze siedemdziesitki pitki mogyby wyrzdzi jakiekolwiek szkody flocie inwazyjnej, nie mielimy - na szczcie - okazji sprawdzi. Piaszczysty schron by do kitu. Strop si zapada, ciany obsypyway i byle pocisk artyleryjski rozwaliby ten bunkier w drzazgi. Wyoylimy wntrze deskami, pozbijalimy prycze i stoy. Kilka dni zajo nam sporzdzenie planu ogni, ustalenie dozorw i punktw celowania, a pniej zaczy si nudy. Zaoga schronu rna w karty, wartownik wypatrywa, czy wadza nie zblia si na inspekcj. Od morza wia zimny wiatr, nastaa ddysta, szkocka ni to jesie, ni to zima. Naftowe piecyki daway wicej kopciu ni ciep i tak, siedzc na samym kocu mapy, gawdzc o kraju i rozmylajc o kocu wojny na wiosn, czekalimy na to, co przyniesie jutro. Czasem morze wyrzucao na brzeg miny. Z kulistych, czarnych cielsk zarytych do poowy w piachu sterczay cygara zapalnikw. Celowalimy w te cygara z karabinw, a kiedy bydl eksplodowao, natychmiast odzywa si telefon ze stanowiska baterii, czy to aby nie inwazja. Czsto zjawia si sam pan kapitan, a kiedy stwierdzi, e ani jedna barka inwazyjna, ani jeden okrt nie ukaza si na horyzoncie, wraca do Miltonu, a my - do kart. Na rozlegym cyplu, midzy pierwsz lini obrony a stanowiskami ogniowymi artylerii, angielscy saperzy zaoyli kiedy pola minowe. Odchodzc zapomnieli zostawi plany tych pl, tote nasi saperzy musieli je na nowo lokalizowa. Najlepiej robiy to barany. W poszukiwaniu trawy bydlta te przeciskay si pod drutami i wylatyway, w powietrze. Uani zbierali udce i combry baranie i smayli je na specjalnie skonstruowanych piecykach w swoich schronach. Nas te zapraszali na te uczty, zwaszcza gdy zwchali jak butelczyn. Na brak snu nie mona tam byo narzeka i gdyby nie straszliwe nudy, to istotnie na Barry Links chop si wyspa, chop si naar, chopu byo dobrze. A do wiosny tak daleko...

Bycza sprawa
Sztabowcy I Korpusu, ktrym koleje wojny powierzyy nasz honor i losy Szkocji, byli powanie stroskani. Czas upywa, ani jeden niemiecki onierz nie wyldowa na wybrzeu, nie byo wic okazji

bysn sztabowym geniuszem. Ale co dowiadczesi podejrzewali, e podstpny wrg obmyla jakie fortele i szykuje zaskoczenie. Wreszcie po licznych odprawach, naradach i studiowaniu historii wojen doszli widocznie do wniosku, e skoro Niemcy porzucili myl o ataku od strony morza ze wzgldu na obecno na wybrzeu naszych oddziaw, to pewnie zechc sprbowa ataku z powietrza. Przybyo nowe utrapienie. Kady alarm lotniczy w promieniu kilkudziesiciu mil oznacza zmarnowan, nie przespan noc. Bdzilimy w ciemnociach, smagani deszczem i lodowatym wichrem od morza. Kllimy wojn, Hitlera, wojsko i sztab korpusu. Niektrzy cakiem szczerze wzdychali do inwazji, bo nareszcie skoczyaby si ta ciuciubabka. Dowdca 2 baterii postanowi nie pozostawa w tyle za genialnymi sztabowcami. Kiedy rozkaz o pogotowiu przeciwdesantowym dotar do Miltonu, pan kapitan w asycie swych oficerw uda si osobicie w teren, aby wynale dogodny punkt obserwacyjny. I wwczas pan kapitan wpad na wspaniay pomys. Ot wanie u niego, w najlepszej baterii dywizjonu, czuwa bdzie dniem i noc specjalny posterunek alarmowy z zadaniem pilnowania nieba. W tym czasie mj wdz sprzeda chopa, czyli przehandlowa mnie ze zwiadu dywizjonu do 2 baterii na kilka tygodni. Zaraz na pocztku szpetnie podpadem szefowi baterii, co zreszt podchorym czsto si zdarzao. Tak wic pan szef wyznaczy mnie na dowdc placwki pe-de. Ze dwie mile od Miltonu growao nad okolic wzniesienie - ot, pagrek taki. Na prob ministra wojny JKMoci waciciel owego pagrka, Mr Paterson, odstpi nam na wartowni dawniejszy budynek mieszkalny, w ktrym teraz mieci si skad narzdzi rolniczych. Przyjechalimy z kartami do gry, kami i rozmaitymi bambetlami. Suba dziaonu pe-de miaa trwa tydzie. Posterunek zmienia si w dzie co cztery godziny, w nocy co dwie godziny. Poza tym straszliwe nudy. Na szczycie pagrka zainstalowano urzdzenie przeciwdesantowe, ktre skadao si: z grzybka dla ochrony wartownika (przed deszczem, nie przed spadochroniarzami), z kawaa szyny kolejowej na drucie, ruby do walenia w szyn i przybitej na supku deseczki ponabijanej gwodziami. Gwodzie wytyczay strony wiata z dokadnoci do jednej smej. Po zauwaeniu desantu powietrznego stojcy na posterunku onierz powinien, zgodnie z instrukcj wywieszon pod grzybkiem: 1) namierzy za pomoc deseczki kierunek desantu, 2) wszcz alarm za pomoc ruby i szyny, 3) zaalarmowa wystrzaem z karabinu dowdc placwki, a kiedy ten przybdzie - zameldowa mu o sile i kierunku desantu. Co prawda instrukcja nie pouczaa, jak tu dojrze desant w ciemn, pochmurn, ddyst i zimn noc, ale widocznie nocny desant nie by przewidziany. Ju tam pan kapitan wiedzia, co czyni. Chop si nare, chop si wypi, chopu jest dobrze, chop sucha rozkazw przeoonych. Ano, rozkaz. Dowdca placwki powinien sprawdza posterunki przynajmniej raz na dwie zmiany i sporzdza pisemne meldunki. Nie bya to cika suba, tyle tylko, e nudna jak diabli. Rnlimy wic w karcita, a bombardier Baran nawiza blisze stosunki z ludnoci miejscow, ktra skadaa si ze wspomnianego Mr Patersona, farmera, jego crki, dwch robotnikw rolnych i dziewiciu dziewczt z Women's Land Army5. Byy to przewanie krpe cry Highlandu o zdrowych, rumianych policzkach, z wiecznie brudnymi paznokciami. Ubir podkrela ich wdziki. Nosiy bryczesy, grube skarpety po

Rolnicza Suba Kobiet

kolana, krtkie paszcze i kapelusze z rondem, wszystko koloru khaki. Poczciwe byy dziewuchy. Jajka nam przynosiy, mleko, a i niejedna kurka posza na roen, jako e mielimy dobry kominek i setnie nam si znudzio re wci baranin. Po pracy przychodziy do nas na pogawdki, a i od spaceru si nie wymawiay, tote dokadnie poznalimy teren, co w wypadku desantu mogo by nadzwyczaj przydatne. Rade nam byy dziewczta, a i Mr Paterson by zadowolony, bo z naszym przybyciem raniej i wydajniej pracoway, nie rway si do wielkomiejskich uciech Dundee, skd zazwyczaj wracay zmczone. Bombardier Feliniak wyjani poczciwemu Szkotowi, e wielu Polakw to dowiadczeni farmerzy i e my dzielimy si z dziewcztami dowiadczeniem. Bywao te, e ten i w pomg przy robocie na obejciu, co naprawi albo wydoi krowy. Pyka wic Mr Paterson o zachodzie soca fajk przed swoim domem i umiechem odprowadza parki idce w pole na to dzielenie si. Jako si yo na pe-de, ale i byo utrapienie. Tym utrapieniem sta si byk. Ze szkockim bydekiem zetknlimy si jeszcze w obozie pod Douglas. Gupie krowy przewracay nam noc namioty, zrywajc linki. Kanonier Stawarz wyraa si o byku z lekcewaeniem, podobnie zreszt jak i o krowach. - To adna chudoba! Kuda im do naszych podolskich czerwonych. Wochate, leniwe, durne, eee tam! Byk mieszka za ogrodzeniem u podna pagrka. Ogrodzenie to markoway cienkie druty przecignite na palikach. Jednodniowe ciel z atwoci obalioby ten pot, a co dopiero byk. A tu, jak na zo, najblisza droga na posterunek wioda wanie przez teren byka. Jego eb, boki, grzbiet i brzuch byy pokryte frdzlami ryej sierci spywajcej do samej ziemi. Stanie takie bydl nieruchomo i patrzy na czowieka. Oczu spod kudw mu nie wida, jak tu odgadn jego zamiary? W wyupiastych gaach polskich krasul bya jaka swojska poczciwo. Tutaj trzeba byo bawi si w zgadywanego. Wstyd nam byo proponowa Patersonowi, eby przenis byka w inne miejsce. Wolelimy ju chodzi na posterunek okrn drog - dookoa jaru. Potrafi ten rudy przeuwacz sta nieruchomo godzinami i zawsze zwrcony w nasz stron. Stoi bydl i patrzy. Nic go nie ruszyo, nawet widok krw idcych do zagrody kilkanacie krokw od niego. - Pan patrzy, panie podchory - mwi Stawarz. - Nasz, to jak krow poczuje, pjdzie, ogie, woda, mur bem rozwali, tak go bierze. A ten - nic. Stoi i gapi si. - Moe to nie byk od tych rzeczy? - Gdzie tam. Kuden byk jest od tych rzeczy, a jak nie jest, to ju nie byk - stwierdzi autorytatywnie Stawarz. Wolelimy jednak nie wchodzi w drog temu bykowi-niebykowi. Szstego dnia crka Mr Patersona powiada, e jest telefon z baterii. Wasnego telefonu nie mielimy, korzystalimy z aparatu Patersona. Wzywaj mnie do baterii. Pojechaem samochodem, ktry wanie przywiz nam niadanie. Melduj si u dowdcy. Pan kapitan poklepa mnie przyjanie po ramieniu i wida by w dobrym nastroju, o czym wiadczyo to, e zwrci si do mnie per stary. - No, jak tam, stary? - Melduj, e nic wanego nie zaszo.

- Jak ludzie? - Melduj, panie kapitanie, e kontenci. Chop si nare, wypi, wypocznie, to i nie narzeka. - To dobrze, stary, dobrze! Jak chop zadowolony, to i suba na tym zyskuje. Przedstaw do przepustki tych, co si wyrniaj w subie. - Tak jest. Pan kapitan by przesiknity przedwojennym drylem koszarowym i traktowa onierzy nieomal jak rekrutw. Nawet pan szef machn rk na przepustki, bo i tak wiedzia, e kady, kto chce, wypuszcza si na noc do Dundee. Ale codziennie podsuwa panu kapitanowi przepustki do podpisu, ktre nastpnie wdroway ad acta na potwierdzenie, e w baterii porzdek jest. - Suchaj, stary, po poudniu wygosisz pogadank o obowizkach suby pe-de dla dziaonu podchorego Ajdukiewicza, ktry ciebie zluzuje. - Rozkaz, panie kapitanie. Odmeldowuj si. Nie mogem si z tego wyga, ale co tu mona powiedzie w takiej pogadance? Poszedem wic na miasto, wstpiem na piwo do ojca Mac Kenzie i wrciem dopiero na obiad. Po poudniu dziaon Ajdukiewicza zebra si w jadalni, wypalilimy papierosy, wysuchaem najnowszych bateryjnych wieci, ploteczek, wreszcie przysza kolej na pogadank. Opowiedziaem chopakom o zayych stosunkach z mieszkacami farmy, o waniejszych rozrywkach karcianych i tak, mniej wicej, o samym posterunku. - Po co ta szyna? - zapyta Ajdukiewicz. Wiedziaem, e si zgrywa. - Metoda szyny zostaa ju z powodzeniem wyprbowana pod Maw w czasie najazdu szwedzkiego. - A deseczka? - pyta z niewinn min bombardier Pohoski, z cywila malarz ze Lwowa. - Deseczka spenia wane zadanie. Kiedy bowiem spadochroniarz nadzieje si tykiem na zardzewiae gwodzie, dostanie zakaenia krwi i po nim. - Tak jest! - rykn Pohoski. - Ale - cign dalej - najwiksz przeszkod jest byk. Dopki to bydl tam stoi, aden spadochroniarz nie przejdzie i moe... Nie dokoczyem, bo Ajdukiewicz zerwa si z awki. - Powsta! Baaa! Panie kapitanie, melduj dziaon na zajciach pe-de. Obecnych jeden, plus jeden, plus siedmiu. - Spocznij, rozej si - powiedzia pan kapitan. - A wy zameldowa si u mnie za dziesi minut. - Rozkaz. O, bo pan kapitan to dobry dowdca, nie tylko wydaje rozkaz, ale i sprawdza jego wykonanie. No i sprawdzi. Co mi tam wtedy powiedzia - nie bd powtarza. Fina naszej rozmowy by taki, e

pozostaem z dziaonem Ajdukiewicza na punkcie przez dalszy tydzie. Tam miaem sobie przyswoi we waciwy sposb obowizki dowdcy pe-de i nabra szacunku dla zarzdze wadzy. Po trzech dniach telefon z baterii ostrzeg nas, e pan kapitan wyjecha na punkt. Pan kapitan by wicie przekonany, e wpada do nas znienacka, tote wielkie byo jego zdziwienie, gdy ujrza nas w penym oporzdzeniu, jak naley, czuwajcych w pozycji siedzcej. Poderwaem dziaon na baczno i zoyem przepisowy meldunek. - Idziemy na posterunek - rzek pan kapitan. - Tak jest. Kapral Moczulski, obejmiecie dowdztwo na czas mojej nieobecnoci. - Rozkaz! - wrzasn Moczulski i trzasn obcasami. Kiedy doszlimy do ogrodzenia, byk sta nieruchomo i patrzy prosto na pana kapitana. - Prowad, stary. - Melduj, e chodzimy dookoa jaru. Pan kapitan zmarszczy brew. - Dlaczego nie najkrtsz drog? - eby lepiej pozna teren. Ale moemy przez pole. Usunie rozchyliem druty ogrodzenia i wtedy byk jakby si poruszy. Pan kapitan rozejrza si, zastanowi. - Wiesz, stary, prowad wasz drog. Te chc pozna teren. Wartownik zameldowa si, jak naley, a przepytany przez pana kapitana z obowizkw posterunku alarmowego, wyrecytowa jednym tchem instrukcj, ktr czyta ponad ramieniem dowdcy. W drodze powrotnej pan kapitan nie ukrywa zadowolenia. - Widz, stary, e ich dobrze przygotowa. Zawsze mwiem, e chopa trzeba bra do galopu. - Oni z wasnej woli, panie kapitanie. Ochotni do suby. Stary onierz, to i rozumie. A e chop ma warunki... - O, wanie. Jak chop ma warunki, to i suba zyskuje. Na wartowni pan kapitan nie omieszka jeszcze raz zapyta onierzy, czy im czego nie brak. Odpowiedzieli, e nie i e jest im cakiem dobrze, tylko - eby jedzenie cieplejsze przywozili z baterii. - Dopilnuj. Dam rozkaz. A ty, stary? Jak si czujesz? - Melduj, e ja ju tutaj dziesi dni. - Zapamitam, stary. Dam rozkaz. Od jutra Ajdukiewicz obejmuje dziaon. Czoem, chopcy. - Czopakta! - rykn dziaon.

Po wyjciu pana kapitana Pohoski nie ukrywa swego zdziwienia. - No, no, ale mu si odmienio. - Moe i odmienio. Fakt, e przez twoje gupie pytania kibluj dodatkowo trzeci dzie. Niby artysta malarz, a zachowuje si jak malarz szyldw z Kamionki Strumiowej. No dobra, nie mam alu. Nie miaem alu do Pohoskiego, a zwaszcza do byka. Wyjrzaem przez okno. Kosmate bydl stao nieruchomo i patrzyo za odjedajcym samochodem pana kapitana. - No to, panowie, tasowa karty. Cign. Kto rozdaje?

Niefortunny puszkarz
W listopadzie bylimy ju na dobie zadomowieni w Monifieth i nawet zaczlimy lubi miasto i ludzi. Otworzyli przed nami swoje serca i domy, zapraszali na tea i na jednego, ale midzy ich mentalnoci a nasz bya dua rnica. Nie pojmowali tej wojny, nie zdawali sobie sprawy z groby niemieckiej okupacji, wierzyli, e bylimy zdolni ich obroni, czemu oczywicie nie staralimy si zaprzecza, chocia w duchu bylimy nieco odmiennego zdania.. Ojciec Mac Kenzie, waciciel baru, powiedzia kiedy, e gdyby Niemcy zdoali przeama nasz obron, gdyby zajli Monifieth, to wtedy on zamknby interes na cztery spusty i nie sprzedaby im ani kropli whisky, ani szklanki piwa. No i zniechceni tak postaw obywateli Monifieth, poszliby sobie precz. Bombardiera Maksymiuka, chopaka z . yczakowa, okropnie drania ignorancja Szkotw i razem z Mikiem, nieodcznym kolek, tumaczy staremu - po lwowsku, oczywicie: - Tatuciu zoty - mwi, a Jzek Olizo, najlepszy Anglik, mia to wszystko przetumaczy - ta daj ci Boe zdrowi, ali takiegu durnuwategu, pumidora to ja jeszczy ni widzia. Ja sy tak mylim, e wam trza z p roku niemiecki okupacji i dopiru wtedy wy by zobaczyli, co znaczy Dolku Hitlyr i caa jego granda. Waszy szczci, e Maksymiuk tu jest i inny chupaki. Chod, Miku, bu mi krew zaleji. Jednak mimo rnic pogldw na te sprawy wspycie ze Szkotami ukadao si jak najlepiej. Kady z nas mia swoj rodzin. Wywieszki w oknach informoway: Tu si moe wykpa polski onierz albo Przynie dziurawe skarpetki. Brytyjczycy caymi latami spotykali si ze znajomymi tylko w barach, klubach albo w domach parafialnych. Zasada my home - my castle bya cile przestrzegana, a tu nagle wpucili do tych swoich castlw obcych przybyszw z dalekiego, nieznanego kraju. Pod koniec listopada zluzowaa nas inna bateria, a my pojechalimy na poligon. Celem naszej podry byy rozlege, pagrkowate wrzosowiska pod Moffat, w poudniowo-wschodniej Szkocji, tu nad granic angielsk. Po kilku godzinach jazdy dotarlimy na miejsce. Bateria zostaa na stanowiskach ogniowych, zwiad i czno poszy piechot na punkt obserwacyjny;. Pogoda bya kiepska, my kapuniaczek, jak to zwykle w. Szkocji o tej porze roku. Mieszalimy butami mocno podmoke zbocze. cznociowcy przecignli lini telefoniczn, przygotowalimy punkt obserwacyjny. Wkrtce

przyjecha pan genera, oficerowie polscy i angielscy. Pono od wynikw strzelania zaleao, czy dostaniemy nowy sprzt. Praktyczni Anglicy chcieli przekona si naocznie o wartoci wojska, ktre bd co bd w cigu roku ponioso dwie klski. Wprawdzie Dunkierka przekonaa ich o sile nieprzyjaciela, ale woleli si upewni. Pan genera, jak si wydawao, by spokojny, wszak polscy artylerzyci dobrze znali armaty siedemdziesit pi wzr 1897 i 1917, niewiele rnicy si od prototypu. Ju po pierwszym strzelaniu Anglicy gratulowali naszym oficerom. Zaimponowa im zwaszcza jeden porucznik, ktry prowadzi ogie bez lornetki i podawa bezbdne poprawki. Cudw w tym nie byo ani czarnej magii. W Polsce, tak samo zreszt jak i we Francji, mielimy lornety artyleryjskie z podziak w tysicznych. Kady artylerzysta mia przy sobie przedmioty, ktre wycignite na odlego ramienia pokryway pewn ilo tysicznych. Kady mia wymierzone kostki palcw i kciuki, pudeka zapaek, owki. A ten porucznik wpad na jeszcze lepszy pomys. Na krawdzi hemu zrobi pilnikiem nacicia co 5 tysicznych i w ten sposb, nacignwszy hem na czoo, mg prowadzi ogie bez lornety. Pan kapitan Tomala te cakiem dobrze wypad. Wreszcie przysza kolej na porucznika Kowalskiego. W hemie, obwieszony mapnikami i torbami meldunkowymi, zameldowa si generaowi, ktry w pobliu punktu obserwowa ca imprez. - Gotw pan, panie poruczniku? - Tak jest, melduj posusznie. - Jakie zadanie? - Wstrzela si w cel czterema pociskami i zniszczy. - Ilo pociskw? - Dwadziecia cztery, melduj posusznie. Kiepski by puszkarz z porucznika Kowalskiego, gdy jako byy cznociowiec niewiele mia do czynienia z artyleri. W dodatku obliczenia mu nie wychodziy. Zacz co tam kalkulowa na kartce papieru. Na punkcie sta Jacek, ktry ca wiedz artyleryjsk mia w maym palcu. - Jacek, jakie dane? Podchory podaje kartk, ale nagle nad jego dokiem wyrasta pan genera. - Podchory, prosz nie przeszkadza panu porucznikowi. Jacek wycofuje si, a biedny Kowalski poci si nad danymi. Wreszcie widzc niecierpliwy wzrok generaa stawia wszystko na jedn kart. Sprbuje wstrzela si ca bateri. - Dozr numer jeden, powikszy o dwadziecia, powikszy rozwinicie o pi. Telefonista przekazuje komend na stanowisko ogniowe. - Granat, adunek normalny, zapalnik IAL, od prawego bateri, 3200! Po chwili telefonista melduje:

- Pierwsze dziao oddao! O tym, e odday pozostae trzy dziaa, nie musia meldowa. Bach! Bach! Bach! Bach! Seria walna w zbocze kilkadziesit metrw za punktem. Ju po pierwszym wybuchu rylimy nosami ziemi. Obrzucio nas botem, kamieniami i patami mokrej darniny. Cisza zalega na szczycie pagrka. Powoli zaczlimy si podnosi. Wstali wszyscy, nikt nie oberwa. Zawdziczamy to chyba rozmokej ziemi i starym, zardzewiaym zapalnikom IAL, ktre okazay si niezbyt natychmiastowe. Utytany w bocie, pan genera by wcieky. Dopad Kowalskiego, ktry padajc zaplta si w swoje bojowe oporzdzenie i nie mg si podnie. Kiedy wreszcie mu si to udao, zobaczy nad sob fioletow twarz generaa. - Dupa, nie artylerzysta! Won mi z punktu! Biedny Kowalski sta w przekrzywionym hemie, rozoy bezradnie rce, zasalutowa i odszed odprowadzany gronym spojrzeniem pana generaa. Przystan obok radiostacji, a z jego piersi wydoby si jk: - Sznura... - Trzeba byo o tym wczeniej pomyle - mrukn podchory, dowdca radiostacji. Kowalski ruszy w d zbocza. Kierowcy opowiadali pniej, e zamkn si w szoferce i paka jak dziecko. Niefortunny puszkarz, czy to ogarnity trem w obecnoci generaa, czy te moe zbyt przejty, zapomnia poda w komendzie poziomnic plus pi i dlatego pociski zamiast przelecie nad pagrkiem, walny w zbocze. Dugo jeszcze wspominalimy szkocki chrzest ogniowy na wrzosowiskach Moffat. Kowalski odszed do cznoci, gdzie pono cakiem dobrze si spisywa, pan genera za nigdy ju nie przyjeda na ostre strzelania.

Za ojczyzn i krla
Paskudna bya ta druga wojenna zima. Najstarsi Szkoci takiej nie pamitali, a niektrzy byli skonni przypuszcza, e to Polacy j z sob przywlekli, jako e pochodz z kraju, w ktrym biae niedwiedzie spaceruj po ulicach. Na Morzu Pnocnym szala sztorm, lodowaty wiatr chosta wschodnie wybrzee Szkocji biczami deszczu ze niegiem. Na wernitym w morze cyplu, na placwce obserwacyjnej dywizjonu artylerii bronicej odcinka 14 artylerzystw pod dowdztwem ogniomistrza Kawki musiao kiblowa na tym zadupiu za ojczyzn nad Wis i za krla nad Tamiz - jak to piknie okreli podchory Paluch, zastpca dowdcy placwki. Suba trwaa 7 dni, a nasi bohaterowie zaczli j do niefortunnie, bo 20 grudnia. W dniu wigilijnym wiatr od morza upodoba sobie szczeglnie samotn beczk miechu przytulon do piaszczystej wydmy. Wciska si do rodka wszystkimi szparami i hula po baraku, e a koce z prycz spaday. Na rodku przy jedynym piecyku siedzieli artylerzyci z obsady placwki i wchaniali

smakowity zapach wydobywajcy si z brytfanny, w ktrej kapral Bojko pichci przysmak na dzie nastpny - schab z kminkiem. Na drucie przecignitym w poprzek baraku dynday kiebasy, balerony i salceson. Opatuleni w koce, piecili wzrokiem witeczne smakoyki, to znw z niepokojem zerkali na skrzynk, w ktrej leay ostatnie bryy wgla skpo wydzielanego przez dywizjon. Byy to dosownie ostatki, albowiem przydzia na cay tydzie dynda na drucie i smay si w brytfannie. Pomys wyszed od dwch nierozcznych kolegw: kanoniera Mika Mydlaka, lwowskiego chopaka z yczakowa, i bombardiera Jzka Karolaka, rodaka z Woli, w cywilu handlowca nieokrelonej brany. Poniewa pewien poznany w barze farmer ali im si, e cierpi na brak wgla, wytumaczyli mu, eby nie by frajer i czort bierz racjonowanie ywnoci, utucz wieprzka, we poow, drug daj nam, a my ci trzy wory wgla przytargamy. No i w ten sposb placwka miaa zapewnion tradycyjn wyerk witeczn, ale za to tylko p worka wgla, ktry mia wystarczy na cay tydzie. Ratowali si, jak mogli, za dnia zbierali kawaki drzewa wyrzucone przez morze na brzeg, suszyli je przy piecyku i jako si to tlio. Mieli jeszcze rezerwowy piecyk naftowy, ale smrd bi od tego niemoebny. - Mmmm - mrukn kanonier Mydlak i obliza si - daby, tatuciu zoty, na sprbuwani. Kapral Bojko zgromi go wzrokiem i wykona znaczcy gest przedramieniem, albowiem tradycji postu przestrzega i ju rano zapowiedzia wszystkim, e przed pnoc wolno tylko wcha, a jak kogo z szanownych kolegw przyapie, to... - Zimno, k... go ... - zauway bombardier Karolak. - Komu zimno, komu nie zimno - wtrci podchory Paluch. - Jeden to si klawo urzdzi. - Kto? Kto? - zaczli pyta jeden przez drugiego, albowiem wiadomo byo, e jeli podchory Paluch co zagai, to historia bdzie na pewno warta wysuchania. - Co znaczy kto? Wiadomo - Perepeczko. - Nu co, nu co Perypeczku? - ponagla kanonier Mydlak. Porucznik Perepeczko, adiutant dywizjonu, oficer o delikatnej cerze i falujcych wosach, rwnie cierpia na brak wgla na swej kwaterze. By jednak ulubiecem pa, co zawdzicza nie tylko swej urodzie i wesoemu usposobieniu, lecz rwnie egzotycznemu nazwisku. Szkotki doskonale bawiy si przy wymawianiu jego nazwiska: Perczi... Pririps... Pepsi... O, my God, let me call you Pecz, all right? Olrajt, mwi porucznik Perepeczko, nazywaj mnie, jak chcesz, a zerkajc na zegarek w myli dodawa: i tak na ostatni autobus do Arbroath nie zdysz. - No wic - powiedzia podchory Paluch - wiecie, jak si urzdzi Perepeczko, eby w wita nie marzn? Przyjechay do niego dwie tancerki z Palace, bo buda bomb oberwaa i na tydzie j zamknli. Ta pierwsza z lewej przyjechaa, czarna taka, i ta ruda z samego rodka, z najdusz nog. Kiwnli wszyscy gowami, znaj, znaj, mao to razy byli na rewii w Palace? - No wic pan porucznik Perepeczko nie musi wazi do zimnego, wilgotnego ka, w ktrym przecierado do tyka si lepi, poniewa sypia midzy tymi dwiema ubranymi w futra - podchory, przerwa, by zobaczy, jakie wraenie wywr jego sowa.

- O skurwysyyyn... - przeszed przez barak chralny pomruk uznania, a podchory Paluch wyj papierosa zza ucha ogniomistrza Kawki i przypali od wglika. Kanonier Mydlak otworzy drzwi baraku, do rodka dmuchno zimnem i patami niegu. - Zamykaj! - zawoali.. - Byz nerw, byz nerw, tatuciu zoty, ta pirszy gwiazdy chcia zubaczy. - Pa pierwsze - pouczy go ogniomistrz Kawka - dopiero druga, a po drugie, pierwsza gwiazda, nie gwiazda, Wigilia bdzie o szstej, jak kolacj z baterii przywioz, zrozumiano, Mydlak? - A po trzecie - doda podchory Paluch - jak nie przywioz po drugie, to zostanie nam po pierwsze. Bombardier Karolak przysiad si do ogniomistrza Kawki. - Panie ogniomistrzu, jak rany, pan skompinuje mieciarkie z baterii, to przywieziem opa. Tam, za mynem, szefie, skady angielskich saperw. Taaakie podkady kolejowe, sam widziaem, jak Boga kocham. mierdz, bo mierdz, terowane, ale za to fajcz si e yyych... Ogniomistrz Kawka, stary podoficer zawodowy, uwaa rozkaz za rzecz wit bez wzgldu na pogod. - Karolak - powiedzia ojcowskim tonem z odcieniem smutku w gosie - by rozkaz dowdcy dywizjonu w sprawie opalania kwater? By. A co ten rozkaz mwi? Ten rozkaz mwi, e na kwaterach wolno uywa wycznie opau dostarczonego przez podoficera gospodarczego dywizjonu. - Kij mu w oko - mrukn bombardier Karolak. - Co wy tam znowu? - zapyta ogniomistrz Kawka, albowiem wydawao mu si, e bombardier Karolak wyrazi swj pogld w sposb niezgodny z regulaminem, ale przez uchylone drzwi wsuna si gowa wartownika. - Stary jedzie! Zerwali si ze skrzynek, w oka mgnieniu znikny pod kocami kiebasy, kapral Bojko zataszczy brytfann do ciemnego kta baraku i przykry desk. A potem usiedli skuleni przy piecyku jak gdyby nigdy nic. W drzwiach ukaza si dowdca baterii. - Powsta! Baaa! Panie kapitanie, ogniomistrz Kawka, dowdca placwki obserwacyjnej numer jeden, melduje stan jeden plus czternastu, trzech na posterunkach obserwacyjnych, jeden na warcie, obecnych jeden plus dziesiciu, w czasie penienia suby nic wanego nie zaszo! Spocznij! - doda widzc askawy gest pana kapitana. - No jak, ogniomistrzu, pogoda niech j jasny szlag, co? Wszystko w porzdku? Sprzt w porzdku, co? A ludzie? Chop nie narzeka, duch dobry, co? - a widzc spojrzenie bombardiera Karolaka: - Jak tam, Karolak, co? Wiem, wiem... wolelibycie w Warszawie... No c, taki los, taki nasz polski los... Dzi tu, a jutro tam... Ale wrcimy, na wiosn si ruszy i wrcimy, chopcy, co? Chopcy zaszurali nogami i co tam wymamrotali, e oczywicie, e jak pan kapitan mwi, e wrcimy, to wrcimy.

- No tak, suba nie druba, co? Nie zasidziemy razem przy wigilijnym stole, tu wana placwka, raz wy, raz inni, kto musi, co? Ale w baterii przy choince o was nie zapomnimy. Zapach tu u was taki jaki... wieprzowina, co? - Bo my, panie kapitanie, sosyde smaylim, co ze niadania zostali - popieszy z wytumaczeniem kapral Bojko. - Sosyde, co? No wic chopcy, z okazji wit - pan kapitan ucisn do kadego z osobna i ruszy do drzwi. - Aha - odwrci si u progu - ogniomistrzu, powinni wgiel przywie. Dodatkowy przydzia na wita. No to czoem, chopcy! - Czompakta! - ryknli rozgrzani wizj dodatkowego wgla. Przez chwil stali nasuchujc warkotu odjedajcego samochodu. - Dodatkowy przydzia, kij mu w oko mrukn bombardier Karolak. - Podoficer gospodarczy przez miesic nam urywa, a teraz dodatkowy przydzia. Niby e taki gospodarny i dobry... - Karolak, nie narzekajcie - zgani go ogniomistrz Kawka. - Pan starszy ogniomistrz Konarzewski na pewno si stara, jak moe, i o nas nie zapomni. Jakby na potwierdzenie jego sw przed barakiem zapiszczay hamulce ciarwki. Wszyscy wyszli, eby zobaczy, jak wyglda ten dodatkowy przydzia. Z szoferki wyskoczy tusty czowieczek o rowym, okrgym licu. By to sam podoficer gospodarczy dywizjonu, starszy ogniomistrz Konarzewski. - Panowie, niespodzianka! Prezent na gwiazdk od krla Jurka! Zwalajcie szybko, bo musz zawie dalej. Worek dla was. Jeden!!! Bombardier Karolak uchyli plandek i ujrza pi workw. Kiedy koledzy otwierali klap ciarwki, szepn kilka sw do kanoniera Mydlaka, pobieg do baraku i po chwili stan w paszczu przed ogniomistrzem Kawk. - Panie ogniomistrzu, urw si na godzin, co? Ciepo bdzie. - Czowieku, zwariowae? Z placwki? Wojna! - Kij jej w oko, szefie, ciepo bdzie, Karolak to panu mwi! Ogniomistrz Kawka jakby przejrza zamiar bombardiera Karolaka. Przez chwil szemra w nim subista, ale w kocu pomyla, e uywanie opau dostarczonego przez podoficera gospodarczego jest zgodne z regulaminem, wobec czego... - Dobra. Bombardier Karolak podszed do wsiadajcego do szoferki starszego ogniomistrza Konarzewskiego. - Panie ogniomistrzu, pan podrzuci do miasta. Papierosw koledzy nie maj, wiesz pan, jak jest... - adujcie si z tyu, ale szybko. Bombardier Karolak ju by na wozie.

Tymczasem kanonier Mydlak maszerowa dziarsko do odlegej o mil farmy, eby poyczy wzek rczny. Za godzin mia si spotka z bombardierem Karolakiem na podjedzie przy opuszczonym schronie. Ciarwka podskakiwaa na grudzie, obia koleiny w piachu. W rzadkich zarolach cztery worki wgla powdroway na ziemi. Tymczasem w baraku placwki kapral Bojko postawi na piecyku brytfann, wszyscy zasiedli wianuszkiem dookoa piecyka, ktry teraz by rozpalony do czerwonoci, poniewa ogniomistrz Kawka nie aowa opau. Na uwag, e moe lepiej oszczdza wgla, bo przecie dodatkowy worek musi im wystarczy jeszcze na trzy dni, uspokaja artylerzystw: - Dobra jest, panowie, jeszcze dzisiaj bdziemy tu mieli ca kopalni, ja wam to mwi. Pniej przyjecha samochd z baterii z kolacj wigilijn, z opatkiem przysanym przez kapelana dywizjonu i dwiema skrzynkami piwa. Czekali, czekali, wreszcie zasiedli do wieczerzy bez bombardiera Karolaka i kanoniera Mydlaka. Ju cztery razy zmieniy si posterunki, ju drugi raz koledzy zastpowali nieobecnych; kapral Bojko zacz dzieli soczysty, pachncy kminkiem schab, wiatr znowu hula po baraku, w piecyku cakiem wygaso i teraz zasiedli wok kopccego nafciaka. Podchory Paluch popi piwem ks schabu. - Pewnie poszli do knajpy i schlali si, a teraz le gdzie w rowie. Zreszt kto wie, moe ich stary przyuway i teraz siedz? Na ogniomistrzu Kawce cierpa skra. - Niemoliwe - wtrci kapral Bojko - ta oni grajcara nie mieli. Ot wczoraj po dwa szylingi ja im poyczy na papierosy. - Pamitam, podobny wypadek zdarzy si przed wojn w Wodzimierzu Woyskim. W dzie wigilijny miaem sub - podchory Paluch zacz jedn ze swych barwnych opowieci i wszyscy zamienili si w such. Okoo pitej nad ranem wartownika na p drzemicego pod grzybkiem zaalarmoway dziwne dwiki niesione przez wiatr. Gdy na gnooojnej bawimy si... Szpanuj graby, kryj pazury, trzymaj fasun, stj jak szpic... Ale Felusiowi al kolekw rzuci... Szyrygami lwowski dzieci idu tua si pu wieci... Po chwili wartownik ujrza na tle nienej achy pokrywajcej zbocze wydmy dwie trawersujce sylwetki, a po gosach rozpozna bombardiera Karolaka i kanoniera Mydlaka. Paszcze mieli porozpinane, nie marzli, albowiem paliwo, ktre pochonli, mogo im starczy do Nowego Roku. Kiedy ogniomistrz Kawka zobaczy, w jakim s stanie, nie da adnych wytumacze i bez sowa wskaza im prycze. Kiedy si pooyli, tak jak stali, okry ich kocami matczynym ruchem. Bo w gruncie rzeczy ogniomistrz Kawka, mimo e stary, zawodowy podoficer, przestrzegajcy regulaminu, by dobrym czowiekiem. Co innego koszary, a co innego wsplna, onierska dola. Rano zobaczy, jak kanonier Mydlak patrzy akomym wzrokiem na szyjki butelek sterczce ze skrzynki i oblizuje spierzchnite wargi. Nala obu piwa do kubkw.

- A teraz mwcie, jak byo. No wic powiedzieli. Nie usiowali przeprasza ani si tumaczy - po prostu powiedzieli, jak byo. Bombardier Karolak wysiad w miasteczku na rynku, samochd mia pojecha do Arbroath. Starszy ogniomistrz Konarzewski, rodak warszawski z Ochoty, zmik w witecznej atmosferze i skoczy na chwil do baru wypi pod rybk z bombardierem Karolakiem. Postawi mu dwie kolejki, ale co gorsza, tak si rozczuli, e na odjezdnym zostawi mu jeszcze p korony na piwo. No wic stoi sobie bombardier Karolak przy piwku, a tu zjawia si farmer, ten od wieprzka, i pyta, czy on przypadkiem nie wie, gdzie by tu mona wgla skombinowa, bo krewni na Nowy Rok si zamwili z wizyt, a on nie ma co do kominkw w sypialniach woy. Nie za wini, bo on nie chce si naraa kontrolerom z ministerstwa aprowizacji, ale moe zapaci gotwk. Gotwk? Wal, bracie, do domu, my ci za godzin cztery wory przytaszczymy. Zaadowali wgiel na wzek, z ktrym kanonier Mydlak przy drodze czeka, i zawieli na farm. Uradowany Szkot po kielichu da, zapaci gotwk, a oni do baru poszli i uradzili, e wita dugie, na placwce nudno i zimno, w tak pogod inwazji na pewno nie bdzie... No wic zabajerowali knajpiarza, ktry polskim bojsom na krysmas kilka butelek whisky i sherry sprzeda, na dowd czego te oto butelki, Miku, wyjmij z kieszeni, ja te mam w paszczu... Wracali na niezej bace i tylko na chwil przysiedli na papierosa w tym rozwalonym schronie koo pola minowego, no i tam postanowili tylko po jednym... eby, cholera, nie ten starszy ogniomistrz Konarzewski, wszystko potoczyoby si inaczej, i ten wgiel, i w ogle... Niech on kiedy jeszcze im podpadnie. Nalej, Miku... eby nie on... - Kij mu w oko - powiedzia ogniomistrz Kawka.

Taaaka gowa
Kry taki dowcip: Pewnego dnia may Januszek przychodzi do domu z paczem. - Co ci jest? - pyta mamusia. - Eeee... bo chopcy si ze mnie miej, e mam tak du gow. - Ach, ty guptasku, masz tak sam gwk jak inni. No, nie pacz ju. Masz tu pieniki i przynie ze sklepu pi kilogramw kartofli. Za reszt, kup sobie cukierkw. - A w czym mam przynie kartofle? - W bereciku, synku, w bereciku. Genezy tego dowcipu naley chyba szuka w domu rodzinnym podchorego Bogusza. Poznaem tego modzieca w 2 baterii. Przemiy chop, uczynny, koleeski, wielce biegy w artyleryjskich obliczeniach, a tym samym pomocny kolegom nie bdcym na ty z naukami cisymi. Nikt si nie dziwi, e tyle mdroci miecio si w tej gowie. Bo te to bya taaaka gowa! Wysokie, sokratesowskie czoo, a nad nim icie katedralna kopua, pokryta jasnymi kdziorami. adna

furaerka nie pasowaa na t gow, tote Bogusz obstalowa jedn na wasny koszt u czapnika w Dundee. Dywizjonowi poeci pisali o tej gowie ballady, kryy o niej ze dwie kopy zoliwych dowcipw i wierszy w rodzaju: Co za sterta tam si rusza? Ach, to gowa jest Bogusza! Albo: Co dzie pyta ludzi kupa: Czy to gowa, czy to dupa? Furaerk, jak ju wspomniaem, Bogusz zafundowa sobie u czapnika, ale hemu w aden sposb nie mg sobie dopasowa. Paski angielski hem wyglda na jego gowie jak dziesiciogroszwka na pingpongowej pieczce. Sam pan ogniomistrz Magroz, szef baterii, jedzi po jednostkach brygady w nadziei, e uda mu si znale odpowiedni rozmiar. Pniej odwiedzi magazyny korpusu - wszystko na nic. Wreszcie zwrcono si do szefostwa intendentury Ministerstwa Wojny. Intendentura zaatwiaa odmownie wszystkie papierki, wreszcie zirytowany gwny kwatermistrz odpisa, e fabryka specjalnej prasy robi nie bdzie, a jedna gowa bez hemu nie wpynie na losy wojny i niech kochani sojusznicy przestan zawraca gow takimi gupstwami. Wiadomo, Anglicy nard niewojenny, wic nie rozumiej, e onierz bez hemu to prawie jak bez butw - albo jeszcze gorzej. Na wszystkich zbirkach, dziaoczynnych i innych wojskowych zajciach Bogusz paradowa bez hemu. Pewnego dnia pan kapitan zarzdzi przegld sort. Pniej nastpio dodatkowe czyszczenie sprztu i sza porzdkowania rejonu. Kiedy pan kapitan by askaw osobicie wszystko sprawdzi, trzymalimy funty przeciw orzechom, e lada dzie bdziemy mieli wizyt Bardzo Wanej Osobistoci. Jako nie mylio nas onierskie przeczucie. Na drugi dzie wyrwano nas ze snu o godzin wczeniej. I znowu sprztanie rejonu. Po niadaniu zbirka w penym oporzdzeniu. Pniej musztra w marszu i krok defiladowy. Wreszcie przyjecha goniec na motocyklu i zameldowa si w dowdztwie baterii. Znak niechybny, e zblia si Uroczysta Chwila. Bateria stana w idealnie wyrwnanych szeregach na styku pyt betonowych dziedzica. Jak pod sznurek. W bram Miltonu wjechay samochody. Z pierwszego wyskoczy adiutant i otworzy drzwi. Ukaza si pan genera w asycie dowdcy dywizjonu. - Baczno! Na prawo patrz! Dowdca baterii skada raport, po czym rusza za generaem, przepisowo, z lewej strony, trzy kroki z tyu. Genera przechodzi przed frontem, powoli, patrzc prosto w onierskie oczy, ktre odprowadzaj go spojrzeniem penym onierskiego przywizania i posuszestwa. Pan genera jest wyranie zadowolony z naszej postawy i nawet umiecha si pod wsem, gdy nagle przystaje i marszczy brew. Spod wysokiego, wypukego czoa patrz na niego niewinne, niebieskie oczy, ale gowa, w ktr s wprawione, nie ma hemu, tylko furaerk. Gowa wybija faszywym dysonansem z piknej harmonii idealnie wyrwnanego szeregu hemw, jest wyzwaniem rzuconym pojciu zwartoci i jednolitoci oddziau, godzi w poczucie estetyki pana generaa.

- Czoem, artylerzyci! - Czopangrale! W krtkich onierskich sowach pan genera mwi, e jest zadowolony z artylerzystw penicych tward oniersk sub na tak wanym odcinku. Byo tam jeszcze o honorze, wiernoci sojuszniczej, o ojczynie i posuszestwie, wszystko, co znalimy ju na pami z innych okazji. Po przemwieniu pan genera uda si do kancelarii baterii, tam zrobi wymwki dowdcy dywizjonu, ten objecha dowdc baterii, ktry z kolei zruga szefa, a pan szef ochrzani niemiosiernie najmniej winnego Bogusza, ktry doprawdy wolaby pj na piwo ni uczestniczy w tej caej paradzie. Odmaszerowa wic Bogusz na kwater, a kiedy my wybijalimy paradny marsz przed panem generaem, on lea na ku i gryzc fistaszki snu rozmylania nad onierskim losem. Po wizycie generaa wszystko si unormowao. Bogusz nigdy nie by dowdc warty, nie mia suby, nie wiczy dziaoczynw, nie jedzi na poligon, sowem - by zwolniony od wszystkich zaj, ktre wymagaj elaznego nakrycia gowy. Obija si na potg. Sawa Bogusza rozesza si po brygadzie, przyjedali malarze, by uwieczni Gow na ptnie. Pewnego dnia rniemy na kwaterze w karty. Bogusz pojecha do rudej Mary w Dundee. I kiedy my rozgrywamy pul, Jacek zrywa si z ka. - Granda, panowie! - woa. - Granda i wistwo. - Co granda? - pytamy. - Kiedy my dziaa w piachu targamy i mokniemy w bajorze, on knajpy w Dundee wyciera albo grzeje si w ku tej rudej... - Kto? - Jak to kto? Gowa! Warty i suby czciej podchorym wypadaj. To niesprawiedliwe. Na jednym koniu jedziemy, z jednego konia spadamy! Tak czy nie? Ziarno buntu zasiane w naszych sercach zaczo kiekowa, ale jako owocw nie wydawao. Kiedy Jacek pojecha do Forfar, a po powrocie owiadczy: - Panowie, Bogusz zaatwiony. Tylko e to bdzie kosztowa dwie butelki whisky. Niektrzy si ocigali, tumaczc, e whisky jest do picia, a nie do kupczenia, i czy w ogle co z tego bdzie. - Daj sowo honoru, e jest sposb i e to zaatwi. Zrobilimy wic skadk i dalimy Jackowi fors. - Tylko nie przechlaj. To tak, jakby w kociele z tacy ukrad. Jacek wrci z Forfar z tobokiem pod pach. Kiedy go rozwin, naszym oczom ukaza si nowiutki olbrzymi hem, z podpink, orem, wszystko jak naley.

- Panowie, noworoczny prezent dla Gowy. Rusznikarze i puszkarze naszej czowki technicznej w Forfar bardzo dobrze si spisali. Jacek poszed do pana szefa, ktry nie posiada si z radoci. Bogusza nie byo; pojecha do Dundee umwi, si z rudzielcem na Sylwestra. 30 grudnia bateria stana na zbirce do odczytania rozkazu dziennego. Wszyscy si zdziwili, a najwicej chyba sam Bogusz, kiedy pan szef wyczyta nazwisko dowdcy warty w noc sylwestrow. Bogusz wystpi trzy kroki z szeregu na znak, e pragnie rozmawia z panem szefem, ale ten nic, daje znak, z kancelarii wychodzi kanonier subowy i niesie na tacy olbrzymi hem. Pan szef z niewysowion satysfakcj wkada hem na Gow. Pasuje jak ula, bo gdy kiedy zmczony hulank Bogusz spa kamiennym snem, Jacek wzi sznurkiem miar. Na Sylwestra Jacek pi na nasz rachunek, obtacowywa rud Mary, a Bogusz siedzia na wartowni i duma nad kawaami, jakie twardy onierski los czasem pata potrafi.

Ostatnia szara
(Jzefowi Mioduszewskiemu)

Miasto Perth, ot, takie sobie szkockie Kielce, podobnie jak wiele innych miast nie unikno polskiej inwazji. Stare hale fabryczne i magazyny zapeniy si wojakami. Na konierzach battle-dressw gray barwami uaskie proporczyki, gdy byli to uani 10 brygady kawalerii pancernej, zalka pniejszej 1 dywizji. Tyle tylko, e na szkockich wrzosowiskach uani dosiedli stalowych rumakw, a lance i szable zamienili na pistolety maszynowe. Duch i tradycje pozostay te same. Uaskie, kawaleryjskie. Dni wypeniy reorganizacje, przezbrojenia, wiczenia i poligony. Kwito te wspycie z miejscow ludnoci. Uani zdobyli wstpnym bojem serca pci piknej, byli zapraszani na weekendy do szkockich domw. Alici ow sielank zaczy mci zgrzyty. W 1941 roku w miecie pojawili si brytyjscy onierze z oddziaw Commando. Byy to jednostki desantowe do zada specjalnych. Do komandosw werbowano mczyzn o wybitnej kondycji fizycznej, bojowych, nierzadko z tzw. przeszoci. Chodzili tedy po miecie chopy jak wiece, w czarnych beretach, z kotwic i napisem Commando na rkawach. W rkach dzieryli skate lagi, u pasa dynday im trjgraniaste sztylety. Bojowo wygldali - trzeba przyzna - jeden w drugiego chop na schwa. A tu jak na zo w miecie peno Polakw, weteranw kilku kampanii, co to ju w Polsce, we Francji i w Norwegii z Niemcami si za by brali. W barach, przy kuflach piwa, skupiali wok siebie grupy poczciwych Szkotw, ktrzy z zapartym tchem suchali opowieci o wielkich nad hitlerowskim hajdamactwem przewagach. Dranio to komandosw, zalepiaa ich zawi. Chcc dowie swej wyszoci, na kadym kroku i przy byle okazji prowokowali awantury. W bjkach mieli nad naszymi przewag; chop w chopa metr osiemdziesit, zaatwiali zatem bez trudu naszych uanw, ktrzy lubo nie uomki, przecie wzrostem i wag tamtym dorwna nie mogli. Miadca nadwaga przeciwnika zmuszaa do stosowania specjalnej taktyki. Jednym ze sposobw byy maski i hemy. Kady onierz nosi w paskiej torbie mask gazow. Na torbie za lea przytrzymany od spodu

podpink hem. Kiedy z daleka zbliaa si grupa komandosw - wiadomo, e w nieprzyjaznych zamiarach - owijali towarzysze pancerni parciane tamy torby wok doni i w razie awantury walili hemami po gowach. Ale dosignij gowy takiego draba. Najgorsze za byo to, e Szkotki coraz czciej zerkay w stron komandosw. Gdzie pod koniec roku, w salach ratusza pamitajcego jeszcze czasy Marii Stuart, miaa si odby wielka zabawa taneczna, na ktr komitet organizacyjny zaprosi zarwno Polakw, jak i komandosw. Du sal posiedze rady miejskiej zamieniono w sal taneczn. Na cianach wisiay zbroje, szable, halabardy, muszkiety, kordelasy, rapiery i paasze. W tym arsenale przy stolikach siedzieli uani w towarzystwie dam swego serca, a na parkiecie wycinali w takt fokstrota oberkowe houbce. Wreszcie przysza kolej na odbijanego. Do taczcego ze Szkotk maego kaprala uanw podszed komandos i stukn go w rami na znak, e pragnie z dam zataczy. Uan odstpi, ale jako Szkotka nie miaa ochoty zmienia partnera. Od sowa do sowa... zacza si awantura, wreszcie podpity komandos - nie wiadomo, jak do tego doszo - uderzy dziewczyn. Zagotowao si w maym kapralu. Brat Polak w przystpie niepohamowanego gniewu sam potrafi skarci niewiast w podobny sposb, c, taka w nim gorca natura, ale cholernie nie lubi, kiedy przy nim robi to kto inny. Skoczy wic z furi may uan i pad pod ciosem potnej pici. By to sygna dla reszty licznie przybyych komandosw, ktrzy widocznie postanowili tego wieczoru spuci naszym generalne lanie. Zakotowao si na sali. Poszy w ruch skate lagi, niewiasty podniosy krzyk, komandosi prali na lewo i na prawo. Na zawoanie Bij naszych! rzuciy si posiki z ssiednich sal, ale komandosi zablokowali przejcia. Zanosio si na straszliwy pogrom. Komandosi parli naprzd i mcili po polskich karkach, a wiry leciay. Haba, klska, na nic upr, na nic mstwo. Topniay uaskie szeregi. Uani jazowieccy, strzelcy konni i dragoni wili si na posadzce w blu i ponieniu. Siedzia sobie pijaniutki uan, gow opar o blat stolika i drzema. Kto z walczcych potrci stolik, uan zwali si na podog. Zbudzi si, powid nieprzytomnym wzrokiem po bijcych si, zerwa si i rykn: - Rodacy, do broni!!! I sam pierwszy kopn si do ciany. Zerwa rapier i skoczy w wir walki. W innych te zagotowaa si krew uaska, poszli za jego przykadem. Wnet te bysnli komandosom stal szabel. Zaskoczyli ich sztuk krzyow z tak furi, e ze struchlaych doni zaczy wypada skate lagi. Przed chwil jeszcze zwycizcy - teraz w popochu rzucili si do odwrotu. Niedobitki szukay po pododze poobcinanych uszu. Wreszcie utorowali sobie drog do tylnego wyjcia, wsiedli na samochody unoszc rannych, a przede wszystkim mocno wypazowanych. Sala zostaa uporzdkowana, orkiestra zagraa, zabawa rozpocza si od nowa. A tymczasem komandosi, obici, z guzami na gowach od halabardowych drzewc, stali przed swoim dowdc, ktry ich beszta straszliwymi sowy: - Banda gwniarzy! Barany wam iska! Zakaa armii brytyjskiej!

Ojcowie miasta zgodnie powiadczyli, e to komandosi wywoali ca awantur, a nawet poprosili dowdztwo okrgu o przeniesienie komandosw w inne okolice. Wkrtce komandosi wyjechali na pnoc, gdzie istotnie mogli iska barany, jako e okolica bya raczej bezludna i tylko stada owiec snuy si po wrzosowiskach. Uanom pozostay trofea - komandosowskie sztyleciki, ktre poodcinali pokonanym. Ich dowdca zwrci si nawet do polskiego komendanta garnizonu z prob o zwrot subowych sztyletw, ale te nagle znikny. I znowu nasta spokj w Perth, a mieszkacy na ulicach i w barach omal e nie pozdrawiali si zawoaniem: Nie masz ju komandosw! Taka jest historia jednej z najsawniejszych szar naszej konnicy, by moe ostatniej w dziejach polskiej jazdy.

Karbowane gwki
Stao si to, czego si zawsze najbardziej obawiaem. Nie wiem, za jakie grzechy zostaem tak ciko pokarany. Kara polegaa na tym, e zostaem dowdc dziaonu absolutnych rekrutw, z ktrych miaem zrobi artylerzystw. Byli to modzi chopcy, ktrzy otarli si troch o wojsko w piechocie po drugiej stronie zatoki, ale o artylerii nie mieli zielonego pojcia. I oto pewnego dnia znalazem si z dziaonem na stanowisku ogniowym na nauce o sprzcie. Mwiem, tumaczyem, rozbieraem zamek na czci, objaniaem dziaanie i wspdziaanie poszczeglnych zespow, pouczaem cierpliwie, na co potrzebny jest oporopowrotnik, ktry jak sama nazwa wskazuje... A oni stali wpatrzeni we mnie i dziao, jak barany wczce si po Barry Links. Dziewity wykad dobiega koca. - Winiarski, jak si nazywa ta cz armaty siedemdziesit pi? - Zawleczka gwki przetyczki skobla wsa osi wyrzutnika! - A wy, Konopka? - Zaaawleczka ggggwki przeetyczki skobla wooosa osi wyry... - A co wy na to, Woch? - Zawleczka gwki... sko... wsa wyrzut... skobla wsa... - Do! Prytua! O Boe, daj cierpliwo! - westchnem. - Zawleczka gwki przetyczki...

- Dziaon baa! Do tamtego pagrkaaa... biegiemrsz! Kopnli si, pobiegli, wrcili, jeszcze raz pobiegli, wrcili, pobiegli, wrcili zadyszani. - Do! Do dziaa! Stanli kady na swoim stanowisku, dyszeli ciko, ale patrzyli na mnie tak wiernopoddaczo i z tak ukryt wesooci w oczach, jakbym kademu co najmniej po 5 funtw do kieszeni wpakowa. Kpi sobie ze mnie - myl - kpi, barany, w ywe oczy! - Ach, wy capy, karbowane by! To ja sobie gardo strzpi, eby z was artylerzystw zrobi, inteligentnego rzemiosa wojskowego nauczy, a wy tu gby rozdziawiacie i ani be, ani me. Jutro pjdziecie do piechoty. - Panie podchory... - Mw, Prytua... - Zawleczka gwki karbowanej przetyczki skobla wsa osi wyrzutnika! - wyrecytowa jednym tchem. - No, nareszcie. Co w nogach, to w gowie. Zbirka, wracamy na obiad. Na wzmiank o obiedzie stanli w oka mgnieniu i po chwili maszerowalimy do koszar. Z daleka ujrzaem krccego si przed bram pana kapitana Tomal, tote kiedy zbliylimy si na odlego 200 metrw, powiedziaem: - Uwaga, panowie, oko dowdcy na nas spoczywa. Dziaon piewa! I uderzya w pochmurne szkockie niebo polska piosenka z siedmiu modych, godnych gardzieli z tak si, e pasce si w pobliu drogi barany pozbijay si w stadka w trwoliwym oczekiwaniu na koniec wiata albo na co jeszcze gorszego. Bo motorowy puk pierwszy nasz! Nad inne puki si wyciska. I prawda szczera, e laury zbiera, Bo si nale mu!... - Do! Baczno! Na prawo patrz! Stukny twardo buciory o beton dziedzica. Pan kapitan przyj nienagann postaw zasadnicz i salutowa dziarskich chopcw. Z jego oblicza bio zadowolenie i jeli mnie wzrok nie zawid, pod skrzan kurtk jakby pier troch urosa. Stojcy opodal koledzy przyjli rwnie postaw godn powagi chwili i tylko mrugali porozumiewawczo. - Dziaon stj! W lewo zwrot! Spocznij! Suchajcie, patafiany. Chcecie jutro do piechoty? - Nie chcemy jutro do piechoty, panie podchory. - Niech wic dziaon powie, jak si nazywa najmniejsza cz siedemdziesitki pitki.

- Zawleczka gwki karbowanej przetyczki skobla wsa osi wyrzutnika! - rycz ochoczo chopcy i zerkaj w stron kuchni. Ma si to pedagogiczne podejcie. - Po poudniu czyszczenie broni, rano dziaoczyny. Baczno! Na onierski posiek rozej si! I ju ich nie byo. Pan kapitan Tomala, ktry odprowadza nas ojcowskim wzrokiem od bramy, podszed do mnie z wyrazem troski w oczach. - Stary, co to? Bunt? - aden bunt, melduj posusznie. - A czego to chop nie chcia? - A to, panie kapitanie. Przed kadym posikiem przepowiadaj sobie jedn cz dziaa. Chmura troski ustpia z pana kapitanowego oblicza. - Podchory, bd z pana ludzie - powiedzia powanie i oficjalnie. - Ku chwale ojczyzny, panie kapitanie. - Id, stary, na obiad. Tam chop je, a ty, dowdca, tutaj. - Tak jest, melduj posusznie - i zwiaem, bo ju mnie w doku ciskao ze miechu. A tymczasem Tomala - tak mi pniej mwiono - kaza Kowalskiemu zapisa, eby na odprawie szkoleniowej w brygadzie wystpi z projektem przepowiadania przed posikiem.

Tej samej nocy dugo nie mogem zasn. Wypaliem p paczki woodbine'w ciurkiem i dopiero wtedy... - Zawleczka gwki przetyczki skobla wsa osi wyrzutnika! Pan plutonowy Toczek umiecha si chytrze a zoliwie. - Widzicie to drzewko? - Widz! - Dwa palce w prawo od tego drzewka due drzewo. - Widz! - Do... tego drzewa... biegmrsz. - Wr!

Wracam. Po drodze myl gorczkowo, o co panu plutonowemu chodzi. - No, jak? - Zawleczka gwki przetyczki skobla wsa osi wyrzutnika! - wypalam. - Do... tego drzewkaaa... Za trzecim razem to samo, za czwartym pan plutonowy jest poirytowany, za pitym - zasmucony i stroskany - wyraa yczenie, eby mi si w tyku zagotowao. A kiedy yczeniu pana plutonowego stao si zado, rzuca mi kolega w przelocie: - Karbowanej, cepie, karbowanej! Naga jasno rozwietlia mj umys. Staj przed panem plutonowym i recytuj: - Zawleczka gwki karbowanej przetyczki skobla wsa osi wyrzutnika! - No, w obozie pogadamy sobie jeszcze... Wracamy do obozu. Dobry chop z pana plutonowego Toczka, a e nas czasem przegoni, to dla naszego wasnego dobra. Ostatecznie musi z nas, bandy cywilw, zrobi onierzy, ktrzy powinni wygra wojn. Zaraz, jak to jest z t... aha, jest wyrzutnik na swojej osi zablokowanej wsem, ktry ma skobel, a ten skobel jest przetkany przetyczk o karbowanej gwce, w ktrej tkwi maleka, jak kamyczek do zapalniczki - zawleczka. Ot i caa filozofia, nie mwic o tym, e inteligentny czowiek powinien umie odrni na pierwszy rzut oka gwk karbowan od zwykej. Chocia ju ostatni dzie sierpnia, soce pali niemiosiernie, wzniecany butami szkolnej baterii py drani gardo, a tu pan plutonowy yczy sobie, eby bateria zapiewaa. No wic bateria piewa. Kady onierz, o ho, ho! Mdry, oj to, to! Ma ksieczk Pekao, Pekao! - Do! Dziewcz! To by taki najnowszy militar-szlagier. A dziewcz, jak rowy patek, Ma szesnacie latek, Ledwieee! We, obejmij i, co chcesz, ze mn zrb. A ja sobie stale gwid na lub. We, obejmij, welon zdejm i, co chcesz, ze mn zrb. Ach, zrb! Pomysowy pan plutonowy zmieni powiewny welon na inn cz garderoby damskiej, z czego zasyn w caym garnizonie. Chepi si wic, e taka z niego poeta i bardzo nie lubi, jak bateria trzymaa si wiernie oryginalnego tekstu. Bo to - powiada pan plutonowy Toczek - jak wojsko zapiewa, to panny powinny w majtki sika.

Do ponownej rozmowy z panem plutonowym nie doszo. Alarm. W czterdzieci minut stoi kolumna marszowa. Z powanych min oficerw wnioskujemy, e to nie zwyczajne wiczenia. Czekamy na rozkaz wymarszu. Tam, gdzie jeszcze p godziny temu stay namioty, jest tylko udeptana ziemia pokryta janiejszymi, przyprszonymi resztkami somy prostoktami. A przed rejonem baterii szkolnej klomb, mozaika z kamieni rzecznych i tuczonej cegy. onierz w hemie odpierajcy bagnetem rk ze swastyk na rkawie. Drapiene palce sigaj po Pomorze. Pod spodem napis z pobielanych kamieni: I ZNW NADEJDZIE DZIE GRUNWALDU. Kolumna rusza w milczeniu. W pobliu idzie pan plutonowy Toczek. Nie mam ja do niego alu ani chyba on do mnie. Ja id na swoj pierwsz wojn, on ma ju za sob tamt. W mylach powtarzam sobie wszystkie mdroci potrzebne do wygrania wojny. Zawleczka gwki karbowanej przetyczki skobla wsa osi wyrzutnika. - Panie podchory... panie podchory, pan wstaje, niadanie. - Zawleczka gwki... Nie, to nie pan plutonowy Toczek. - Nade mn umiechnita gba kanoniera Bka. - Ale pan gada przez sen. Mylelimy, e to gorczka moe. - Co takiego mwiem? - Ano, takie mieszne rzeczy o karbowanych gwkach, zawleczkach... - Widzisz, Bk, na wojnie bywa czasem miesznie... Wcisnem si w mundur. Cholera jasna, dzisiaj od rana dziaoczyny. Przy niadaniu na wszelki wypadek przejrzaem instrukcj. A nu jaka cz bdzie oksydowana...

Mundur i dziewczyna
Kawiarnia Greensa bya najwikszym lokalem tanecznym w Dundee. Nie bya to kawiarnia w polskim pojciu, ot, olbrzymia tancbuda, gdzie mona byo zje jajko z chipsem, wypi, potaczy, no i oczywicie - co nie mniej wane - zawrze niejedn znajomo. Krzyoway si tu cieki onierzy wszystkich formacji, dziewczta waliy do Greensa drzwiami i oknami, jako e Polish landlords mieli szczodr - rk i gorce serca. Jak Szkocja duga, szeroka i stara - nikt jeszcze niewiasty w rk nie pocaowa, a tu egzotyczni przybysze z Polski w apk cmokali, szurali nogami i w ogle gest mieli hrabiowski. Prbowali Polakw naladowa Anglicy i Szkoci, prbowali, ale im to nie wychodzio, bo krew w nich kupiecka, a nie rycerska pynie. Doszo nawet do tego, e brytyjscy onierze Poland na rkawy sobie przyszywali, by acniej serca niewiecie podbi. Z pocztku lassie bya zachwycona, e polski onierz tak wietnie wada

narzeczem tubylczym, ale wnet wszystko si wydawao. Bo to i ruchy ich byy niezdarne, nic z tej polskiej pynnoci i wykwintnych manier, i w tacu mniej byli czuli, a jak przyszo do pacenia rachunku za piwo (!), to pacili tylko za siebie. Tym demaskowali si najbardziej. Cenili nas Brytyjczycy jako towarzyszy broni na polu walki, ale na polu towarzyskim wrcz nie cierpieli. Std: te cige bjki i awantury w knajpach, ktrych motorem niezmiennie byy niewiasty lgnce do Polakw, a odwracajce swe lica od synw Albionu. A tu jak na zo w kadej dziurze natkne si na Polaka. Istna inwazja. Wkrtce te statystykom rejestrujcym przyrost naturalny przybyo roboty, tu i wdzie fina odbywa si w urzdzie stanu cywilnego. Na og onierska bra znad Wisy wolaa w wolnym y stanie, bo to i gowa spokojniejsza, i samopoczucie lepsze. No c, wrodzone umiowanie wolnoci. - Nie po to wolno wasz i nasz walcz, bym dobrowolnie pta na siebie nakada -- mawia Jacek, ktrego cigao ju kilka pozww, bo gdzie tam pono sia naobiecywa, a w tym kraju wystarczy dziewczyn zapyta: Wyszaby za mnie? - i ju sprawa sdowa. Tak wic korzystajc z dowiadczenia innych, bylimy powcigliwi w wypowiedziach na tematy maeskie, staralimy si raczej czynami podkrela nasz serdeczny stosunek do miych gospody. Podchoracka ferajna czsto urzdowaa u Greensa. Umwiem si kiedy z trzema kolegami, midzy innymi z Jackiem, tym samym, ktry ujarzmi Bogusza. Mielimy spotka si u Greensa i tam wsplnie zorganizowa wypad. Bya sobota. Id sobie spacerkiem po High Street, a tu na rogu podchodzi do mnie czarujce stworzenie i umiechajc si zalotnie potrzsa puszk kwestarsk. Urocza zjawa ubrana w tog i fantazyjnie przekrzywiony czwrgraniasty kapelusz. Czy zechciaby zoy datek na fundusz studencki uniwersytetu? - Oczywicie. Sigam do kieszeni, wyjmuj gar srebra i wrzucam do puszki p korony. - Thank you - umiecha si dziewcz i bez najmniejszej enady cauje mnie, szelma. Musiaem mie gupi min, bo dziewcz powiada: - Nie dziw si, ale taki ju zwyczaj. Ludzie daj zwykle skromne pensowe datki, uchwalono wic na zebraniu studentw, e od dwch szylingw wzwy dajemy causa. To przecie nic strasznego, prawda? - Dobry zwyczaj - powiadam. - Duo ju rozdaa? - Zrobie chyba dobry pocztek. Aby utwierdzi w niej to przekonanie o dobrym pocztku, wrzuciem do puszki trzy pkoronwki. Kiedy dziewcz zabierao si do premiowania, powstrzymaem je: - Suchaj, pikna krlewno, czy zamiast pocaunkw moesz umwi si ze mn do kina? - Mog, ale dopiero wieczorem. - Gdyby moga przyprowadzi trzy koleanki, zaskarbiaby sobie wdziczno kilku bardzo miych chopcw. Czekamy o szstej u Greensa. Bdzie dobra zabawa, zobaczysz.

- Bye, bye - umiecha si krlewna. Nie wiem, co mnie waciwie skonio do umawiania si w ciemno. W drodze do Greensa zaczem aowa, bo jeli panny wystawi nas ruf do wiatru, to wszystko bdzie na mnie. Koledzy stali przy barze i moczyli gby w kuflach piwa. Jacek swoim duym nochalem wystawia jak blondynk niczym pies myliwski, inni te prowadzili rozpoznanie. - Panowie, zostawcie te dzierlatki w spokoju. O szstej przyjd lepsze. Tylko ostrzegam, adnych brzydkich wyrazw. Babki z wyszym wyksztaceniem. Kiedy im opowiedziaem, co i jak, Jacek stukn si w czoo i zaoy o cztery kolejki wdki, e nic z tego nie bdzie. Zaproponowa nawet, ebym postawi jedn a conto. Nie byem cakiem pewny. A nu moje cudo przyprowadzi jakie maszkary i co bdzie? Jacek przesta ypa okiem i obmacywa wzrokiem blondynk i szykowa si na frajersk whisky. Kiedy wybia szsta i panny si nie zjawiay, zrobio mi si gupio. Nie do, e 10 szylingw wyrzuciem w boto, to czekaj mnie jeszcze wiksze straty finansowe, nie mwic o stratach natury moralnej. Z bagna czarnych myli wyrwa mnie znajomy gos. - Hello! Przyszy. Wszystkie cztery. Zmiadyem wzrokiem Jacka, koledzy z pokornymi minami przywitali si ze studentkami. Jacek z miejsca zakocha si w blondynce. W ogle przemie to byy istoty. Nie musiaem przypomina Jackowi o zakadzie, zamwi whisky, a dla dam bardzo dobry cocktail white lady. Nikt si nie kwapi do kina, przeto oddalimy si tacom. Jacek tokowa, a nawet co tam napomkn, e jutro stanie do raportu z prob o odkomenderowanie na studia. Molly bya zachwycona, chop przecie by postawny, przystojny i dziarski. Okazao si przy tym, e moja kwestorka, Belinda, bya crk profesora uniwersytetu w Saint Andrews. Obiecaa wstawi si u ojca w razie potrzeby. I tak upyway przemie godziny. Nawykli do przebywania w towarzystwie panien sklepowych i wdw wojennych, koledzy byli wniebowzici. We waciwy sposb ocenili mj pomys, finansujc spotkanie. To nawet byo sprawiedliwe, jako e dwaj z nich posiadali stopie plutonowego, a jeden sieranta. Ja, chudopachoek o dwch belkach, byem najuboszy w tym towarzystwie. Pooyem due zasugi na polu pogbiania przyjani polsko-szkockiej, ku zadowoleniu wszystkich zainteresowanych. Rok pniej zostaem ojcem chrzestnym u podchorego Przetaka, ktry oeni si z Lucy. Reszta z nas wysza obronn rk, ale gdyby tylko na tym wojny polegay, to niechby sobie narody wojoway.

Typy i typki
Pan ogniomistrz Magroz na przykad. Stary zawodowy podoficer, ktry wyszkoli kilkanacie rocznikw przed wojn, przesiknity nawykami koszarowego ycia, przyzwyczajony do bezwzgldnej

dyscypliny i posuszestwa, mia teraz trudny orzech do zgryzienia. Jego bateria bya cakiem inna. To nie rekruci, Jasie z Polesia, zahukani, zastraszeni, wiecznie ganiani i popdzani. Najbardziej ubolewa pan ogniomistrz nad niesfornoci podchorych, ktr to band jakby jemu specjalnie na zo przydzielono do baterii. Bo to ni pies, ni wydra - taki podchory. Niby kandydat na oficera, niby podoficer, ale rozpuszczony jak dziadowski bicz. Zamiast wieci przykadem caemu manszaftowi - demoralizowali. W istocie kanonierzy lubili podchorych, bo to bya cakiem przyjemna ferajna. Kiedy podchoremu kazano wiczy musztr piesz, wid swj dziaon nad brzeg morza, chwil popdzi bractwo na oczach wadzy, a pniej, ukryci za wydmami, leeli martwym bykiem, palili papierosy i opowiadali dowcipy albo wspominali rozmaite przygody. * Taki podchory Luks. C to za kandydat na oficera, ktry wracajc z odkomenderowania zawzi si na jak dzierlatk w pocigu, wypi z ni butelk whisky, a pniej w pijanym widzie wrci do Monifieth, z pann wprawdzie, ale bez karabinu... Nigdy mu tego pan szef nie wybaczy, zwaszcza e tyle serca wkada w nauk o broni. - Karabynek lienfild, bro palna, powtazialna, piciociaowa, tery pola, tery bruzdy, lufa od wlotu do wylotu, dugo lufy nie jest podana albo Angliki same nie wiedz. * Podchory Wajs. Tylko mu arty w gowi. To on wanie, podchory Wajs, popsu ca uroczysto na cmentarzu w Perth. Na tym sawnym cmentarzu, gdzie pan genera, dowdca korpusu, wygosi podczas jakiego pogrzebu pamitne przemwienie: - onierze! Pikny to cmentarz. Chciabym was wszystkich na nim zobaczy. Innym znowu razem, podczas pogrzebu majora z dowdztwa korpusu, najstarszy oficer, pukownik, wyda komend: - Panowie oficerowie! Za mn, do grobu, marsz! Podchory Wajs piewa w chrze 2 baterii. Chr powsta z inicjatywy pana kapitana Tomali, ktry yczy sobie, eby jego bateria najlepiej piewaa podczas naboestwa. By w baterii kierowca, kanonier Wystpek. Pewnego dnia Wystpek mia wypadek. Stoczy si z ciarwk z nasypu, przywalony kabin - zmar w mczarniach. A pniej pogrzeb. Cay dywizjon, pluton honorowy i oczywicie chr, ktry mia odpiewa W mogile ciemnej podczas oddawania ostatniej posugi koledze. Stan chr przy mogile, pan major, dowdca dywizjonu, zacz przemwienie. W krasomwczym zapale przypomnia sobie, jak to w kolegiacie stanisawowskiej chowano pana pukownika Woodyjowskiego, i zagrzmia: - Wzywam ci do ostatniego apelu, kanonierze Wystpek. - Jestem - rozlego si tu nad uchem pana majora, ktry odskoczy od trumny niczym ko po ostrodze. Zamiast W mogile ciemnej chr rozemia si jak na weselu i nic z tego piewania nie wyszo. Podchory Wajs, on to bowiem zawoa Jestem!, troch jeszcze w pijanym widzie zatacza si ze miechu, a go chwycia czkawka. Pniej dosta nieziemski opeer, ale wie o zabawnym

incydencie rozesza si po Szkocji, a nawet sam pan genera askaw by si mia, kiedy mu o nim opowiedziano. * Wybitn postaci by pan plutonowy Pyrzyk. Ten sawny na cay Stryj elegant suy w motorowym puku pierwszym naszym jeszcze przed wojn. Tgi by z niego podrywacz, okrutnie zawzity na damsk niewinno. Jak sobie upatrzy ofiar, to jej z rk nie wypuci. Lubi si chepi swoimi sukcesami i chtnie rozpowiada o tych rzeczach w gronie kolegw. Siedzia wic pan plutonowy otoczony krgiem modych podchorych i kanonierw, ktrzy si z niego podmiewywali, i powanie opowiada o swoich przygodach. Uwaa, e powinien przekaza swoje dowiadczenia modziey. - Pan powie, panie plutonowy, jak to byo w Stryju? - W Stryju? Ty, szczawiku, koszul w zbach jeszcze nosi wtedy... W Stryju babkw jak mrwkw, ale trzeba byo mie metod. - Pan powie, panie plutonowy. - Id ja raz Lwowsk, patrz, a na awce siedzi kobita. Noga pod ni jak u arabskiej kobyy, cyc jak dzwon i w ogle taka wicej stosowna... - I co, panie plutonowy, i co?... - Stoj ja i patrz jej w oczy. Ona raka, piecze, ale si umiecha. To ja do niej, e moe bymy na kaw. Do mnie znaczy, nie do kawiarni... to ona idzie... No i jestemy u mnie. Ja j za rk, patrz w oczy, patrz, patrz... - Ojej, panie plutonowy, i co, i co?... - Nie przerywaj, mikrus... Patrz w oczy, patrz, patrz. Pi minut nie upyno... Tu pan plutonowy w barwny, kwiecisty sposb opisuje, co i gdzie miaa dama po piciu minutach, a tak sugestywnie opowiada, e co ywszy modzieniec gna w ustronne miejsce i wraca z wypiekami na twarzy. Pan plutonowy Pyrzyk zajmowa may pokoik obok naszej sali. Wychodzi ze swego mieszkania tylko na zajcia i na posiki, poza tym nigdy nie by samotny. Potrafi w cigu dnia ugoci kilka dam, taki by dziarski. Wesoy by facet z pana plutonowego. Pniej bylimy na jego pogrzebie. Nie pad od wraej kuli ani od bomby. Mona powiedzie, e dobiy go miosne zapdy. By chory na grulic, reszty dokona tryb ycia. Moe co przeczuwa, moe wiedzia, e to ostatnie miesice, czerpa wic z ycia pen garci. Pniej przyjeday damy z Dundee, z Carnoustie i z Aberdeen, wedug Pyrzykowego harmonogramu. Dowiedziawszy si o jego mierci, pakay, a zwiadowcy musieli utula je w alu, co ze wzgldu na pami pana plutonowego Pyrzyka chtnie czynili. *

Kanonier Niedziela. Ten mody chopak wszed chyba do kroniki krlewskiego domu panujcego, domu Windsorw. By to syn polskiego emigranta z Nordu. Pracowa w kopalni, po polsku nie umia ani w zb, zaledwie kilka sw. We Francji wstpi na ochotnika do wojska polskiego, po kampanii dosta si do Anglii. By zamkowym 2 dziaonu. Gdzie z pocztkiem marca rozesza si wie, e na odcinek ma przyjecha para krlewska. I rzeczywicie, wszystkie znaki na niebie i ziemi potwierdzay pogosk. Nastpi sdny dzie, a raczej tydzie. Prasowanie, pucowanie, czyszczenie sprztu od rana do nocy, musztry, przegldy. Pan kapitan traci gow, pan szef wyazi ze skry i gania nas w niemiosierny sposb. Podchorym si upieko. Z kadej baterii sformowano po jednym dziaonie wysztyftowanych podchorych. Pojechalimy do Glamis, gdzie stacjonowaa 1 bateria. Glamis, maa wioska w pobliu potnego zamczyska, siedziby rodu krlowej Elbiety, maonki Jerzego VI. Podczas pobytu w Szkocji para krlewska zawsze tam mieszkaa. Pluton podchorych mia peni wart honorow u bram Glamis Castle. Stalimy wic na warcie, a kiedy nawet sam krl w towarzystwie krlowej by askaw odwiedzi nas na wartowni i kilka sw zamieni raczy. Kademu z nas ucisn do, co zostao sfilmowane i sfotografowane. Najwikszym wydarzeniem w yciu Anglika czy Szkota jest mc ucisn do swego monarchy. W barze w Glamis Szkoci stawiali nam piwo, z szacunkiem i nie ukrywan zazdroci spogldajc na donie, ktre sam krl raczy nam ucisn. Wikt i opierunek krlewski w Glamis by doskonay, tak wic nie narzekalimy wcale. Wrmy jednak do kanoniera Niedzieli. W w pamitny marcowy dzie samochody wity krlewskiej zajechay na Barry Links i zatrzymay si obok stanowisk ogniowych. Zapita na ostatni guzik obsuga staa przy wypucowanych dziaach. Krl i krlowa, ktrym towarzyszyli premier Churchill i genera Sikorski, chodzili po stanowiskach. Kanonier Niedziela sta wyprony przy zamku swego dziaa. Kiedy para krlewska zbliya si, zapyta pgosem koleg: - Qui est cette charmante mademoiselie acco mpagne par le roi?6 Krlowa, znajca francuski, obdarzya modzieca umiechem, podaa do do pocaowania i tak si rozczulia, e wrczya Niedzieli bukiet kwiatw. Ubawiony krl porozmawia z Niedziel, a po kilku dniach dzielny kanonier otrzyma z paacu Buckingham list odrczny od krlowej, pamitkowy album z fotografiami z wizyty krlewskiej i jaki prezent. * Sawna bya przygoda porucznika Gruchay. Ten sympatyczny oficer by bardzo niemiay. Paa co prawda afektem do pci piknej, ale owa niemiao znacznie utrudniaa mu nawizanie kontaktu. W Rumunii to co innego. Wieszao si rcznik na klamce hotelowego numeru i w trymiga zjawiaa si kobietka ofiarujca swe usugi. Ale w tym purytaskim kraju byo znacznie gorzej. Pomimo to pan porucznik postanowi zastosowa rumusk metod. Pojecha do Glasgow w nadziei, e w miecie portowym atwiej bdzie o damsk obsug. Stan wic w hotelu i czeka. ali si pniej kolegom: - Wyobra sobie, e co ja rcznik na klamk, to mi go jakie bydl z powrotem do pokoju. Nie maj ci Szkoci za grosz wyobrani.

Kim jest ta czarujca panna towarzyszc krlowi?

Dzi flaki
W onierskich kwaterach, w namiotach, w barakach, w halach fabrycznych toczyy si dugie nocne rodakw rozmowy. Tematem rozmw czsto byo jedzenie. Znueni trudami suby, dziaoczynami, ostrym strzelaniem oraz innymi czynnociami, wchodz onierze na sal. Jedni s po kolacji, inni przynosz swoj porcj i zasiadaj do posiku. - Psiakrew, znowu to sosyde! - klnie ktry. - Ach, eby tak kawaek boczku - wzdycha inny. - Takiego przerastaego - dodaje kto. Produkt, do ktrego odnosio si soczyste psiakrew, rzeczywicie nie by do jedzenia. Sausages, czyli kiebaski o wygldzie parwek, nie miay nic wsplnego z kiebas. Zawieray wicej kartofli i otrb anieli misa. Zgodnie z receptur Ministerstwa Aprowizacji mogo by w tych kiebaskach nie wicej ni 15% misa. Nie wiadomo byo, z czym to je - z demem czy z musztard. Polacy, nacja jak wiadomo - misoerna, nie znosili wszelakiego rodzaju ersatzw. Bardzo czsto luna uwaga natury kulinarnej bya hasem do dyskusji. - Przydaby si salceson - wzdycha kto. - Woski - dodaje kolega. - Taki jak u Siekierki. Najlepszy, bracie, rzenik w Radomiu. - Co tam Siekierka. Najlepszy by pan Kwolek w Czstochowie. Bekony do Szwajcarii wysya, a po kiebasy z samego Krakowa ludzie przyjedali. - Co ty o kiebasie! Ot, zwyczajnych flakw wrbaby czowiek. Z papryk i z majerankiem. - Do flakw parmezanu trzeba i pulpetw. -- I seta czystej, musowo. Na wzmiank o flakach wtrca si bombardier Maksymiuk, lwowski chopaka: - Ty, tatuciu, baak o flakach wstawiasz? Ty by kiedy u Naftuy wy Lwwi? Pczwarta porcji flakw rbaby na jednu posidzeni. A bufyt! Tatuciu zoty! Szpondyr by, zimny nogi,. krwawa kiszka z fajerki zy szkwarkami. Za kawaek naftuowyj kiszki ja by dzisiaj wszystki piniendzy da. Abu taki dzwonku ledzia! Nawykli do zaksek rodacy musieli w szkockich barach pi pod piwo, bo adnej zagrychy nie dostali. Do dyskusji wczyli si inni. Oyway lokalne patriotyzmy i wspomnienia wstpie na jednego. Drobne epizodziki w perspektywie czasu i rozki z krajem urastay do rozmiarw icie lukullusowych biesiad i wspaniaych uczt. Warszawiacy sprzeczali si, gdzie byy lepsze zakski. Jedni gosowali za Bukietem, inni upierali si przy Salisie. Tu i wdzie kto si zakada o cech porcji bigosu, szukano arbitrw i znawcw przedmiotu. Westchnienia do zrazw nelsoskich mieszay si z marzeniami o zwykym schaboszczaku. Kto wymieni kilkadziesit gatunkw wdlin, a bombardier Feliniak nie wytrzyma:

- Przestacie, do jasnej cholery! Nie do, e musimy re takie wistwo, to jeszcze czowieka denerwuj. Feliniak trzaska drzwiami i wychodzi na halb do ojca Mac Kenzie. Pniej okamuj zaostrzony apetyt i nieszczsny odek w fish and chips. Me udaa si nam Szkocja pod wzgldem kulinarnym. Anglicy i Szkoci byli mistrzami w psuciu dobrego jedzenia. Nasi kucharze robili, co mogli, lecz w restauracji czy szkockim domu potrawy byy niesmaczne. Ale z sosydw nawet taki mistrz, jak nasz kucharz, kapral Pawlik, nie potrafi nic zrobi. onierze, ktrzy jedzili do Londynu, opowiadali cuda o wspaniaociach restauracji Polonia. Pewien rodak, cywilny uchodca, wiedzia, gdzie interes. Jaka Angielka wyoya pienidze, znaleli lokal w pobliu Victoria Station i otworzyli jadodajni. Na pocztku by tylko bigos i kotlet, schabowy. Pniej przybywao klientw, przybywao potraw w jadospisie. Tu obok by hotel Rubens, nasz sztab generalny i Inspektorat Lotnictwa. Kady przyjezdny lotnik czy marynarz wali jak w dym do Polonii. Wystawali cierpliwie w kolejce, czekajc na wolny stolik. Pewnego dnia wybraem si z koleg do Edynburga. Szlimy gwn ulic Princess Street. Gdyby w tej chwili na rodku ulicy wyldowali niemieccy spadochroniarze, wcale by to nas nie, zdziwio, gdyby pojawiy si bombowce, pobieglibymy do najbliszego schronu, ale to, , co zobaczylimy, zaszokowao nas. Z niewielkiej witryny fish and chips mrugaa do nas wywieszka: DZI FLAKI Weszlimy do rodka. Mae pomieszczenie, zaledwie cztery stoliki, w drugim pokoiku trzy, a wszystkie oblepione przez polskich wojakw nachylonych nad parujcymi talerzami flakw. Gospodarz w biaym fartuchu odezwa si po polsku i zaprosi do drugiego pokoju, gdzie zwolniy si dwa miejsca. Opdzlowalimy po cztery talerze. Gospodarz lokalu, pan po pidziesitce, mia kiedy w Skierniewicach knajp. Wojna zagnaa go do Szkocji. Ranny w kampanii francuskiej, czciowy inwalida, zosta zwolniony z czynnej suby i y ze skromnej renty. Pozna kiedy wacicielk fish and chips. Nie pierwszej modoci jejmo przyja propozycj maestwa. Wkrtce interes zacz prosperowa. Obok smaonego dorsza i frytek pojawiy si flaki, kiebasa na gorco, bigos. Wie o knajpce rozesza si po caej Szkocji. Bractwo walio do interesu drzwiami i oknami. Gospodarz usun z jadospisu fish and chips, gwnie gotowa flaki. Na ulicy wystaway kolejki onierzy, ktrym ten lokal musia starczy za wszystkie Bukiety i Naftuy. Tylko Szkoci odchodzili zawiedzeni, syszc: Sorry, no fish. Trudno, jak si ma takich sprzymierzecw, trzeba ponosi ciary. Chociaby wyrzec si smaonego dorsza.

Poraka kapitana Kody


Kapitan Koda by onierzem, jak si to mwi, z krwi i koci. Jednak mniej mia krwi i koci ni czowiek przecitny, a to z powodu nadzwyczaj niskiego wzrostu. Za to dusz mia zacn i serce rwnie dobre, jak brzydk twarz. .

Na skutek zrzdzenia losu i rozkazu dowdcy korpusu zosta komendantem artyleryjskiego kursu doskonalcego dla podchorych i podoficerw. W artylerii znaleli si cznociowcy, piechurzy i kawalerzyci, trzeba wic byo cae to bractwo dotrze. Pomieszano uanw z artylerzystami, ktrzy pomagali kolegom uzupeni luki w znajomoci puszkarskiego rzemiosa. W samym rodku Monifieth, przy jednej z bocznych ulic, sta Aderley House. Bya to dua, pitrowa willa, ktr waciciel odda do dyspozycji Ministerstwa Wojny, pozostawiajc na miejscu ogrodnika opiekujcego si caym obejciem. Tak wic willa zmienia si w szkk wojskow. Przyjechali do Aderley House kursanci ze wszystkich baterii dywizjonu. Przyzwyczajeni do familijnych stosunkw w bateriach, z pocztku nie mogli zastosowa si do wprowadzonych przez komendanta rygorw. Prawd mwic, nie przywykli do koca. W istocie caa ta nasza zbieranina nie bya zym wojskiem. Zdawa sobie z tego spraw poczciwy kapitan Koda i dusza w nim kaa, kiedy co kilka dni musia przy raporcie karnym wymierza rozrabiakom sprawiedliwo: - Synciu, czternacie dni zakazu opuszczania koszar. A ty, kochany, siedem dni meldowania si w penym oporzdzeniu. W zasadzie podczas trwania kursu nie byo wikszych odsiadek, bo powaniejsze przewinienia kwalifikoway denata do kary aresztu. Tego rodzaju sprawy zostay zaprotokoowane, odsiadka miaa nastpi ju po powrocie do macierzystego pododdziau. Na kursie nie byo nam le. Przewanie mielimy zdjcia topograficzne, przygotowania ogniowe, wcicia wstecz, nauk o sprzcie, na maej strzelnicy wiczylimy strzelanie bateri. Poznawalimy angielski sprzt artyleryjski, cznociowy i angielskie sownictwo wojskowe. Po zajciach kady rwa si do miasta, ale jak tu wyj, kiedy na szedziesiciu chopa przynajmniej czterdziestu miao zakaz opuszczania koszar. Jak na zo, kapitan Koda wci si krci po obejciu, chocia nie mieszka w Aderley House. Zajmowa pokj w jednym z domw na tej samej ulicy, lubi jednak atmosfer koszar i przesiadywa u nas do apelu wieczornego. Skada nam rwnie wizyty nocne, i to do czsto. Chodzi po salach sypialnych i wiecc lep latark sprawdza, czy chopcy grzecznie pi. Nigdy nie zdarzyo si, by kogo zabrako. To byo zbyt pikne, by mogo by prawdziwe, niepokoio zatem kapitana. Zoliwy chochlik szepta mu wtedy do ucha: Kapitanie, te draby kpi z ciebie. Opipiae, staruszku, i dajesz si wodzi hoocie za nos! Wyjcie z sytuacji byo, po prostu alarm nocny, ale ku utrapieniu kapitana rozkaz dowdcy korpusu nie zezwala na urzdzanie alarmw, bo ludzie uczcy si powinni duo odpoczywa. Oczywicie kapitan nie zamierza ama rozkazu, ale ciko mu byo pogodzi si ze stanem faktycznym.! Jak te ajdaki to robi? Ano, bardzo prosto. Pokoje sypialne byy na pitrze, sale wykadowe na parterze. Do kadej sypialni osobne wejcie, kada te miaa wyjcie na wsplny taras. Kapitan odwiedza sypialnie zawsze w tej samej kolejnoci: jedynk, dwjk i trjk. O jego wizytach bylimy uprzedzani. Na parterze, w jednej, z sal wykadowych czuwa w nocy subowy. Poniewa wprowadzono nas w tajniki cznoci, zainstalowalimy w sypialni brzczyk wyjty z aparatu telefonicznego. Przycisk znajdowa si pod stolikiem subowego. Umowny sygna dawa zna, e zblia si Koda. Wtedy lokatorzy sypialni trjki walili biegiem przez taras i kadli si na pustych kach w sypialniach jedynce i dwjce. Kiedy kapitan, przechodzi, z jedynki do dwjki, bractwo z jedynki przechodzio na czworakach, pod parapetem, tak

eby kapitan nie zauway nikogo na tarasie, do sypialni trjki. Kady oczywicie naciga koc na gow i chrapa na potg. Wiedzielimy, e kapitan chodzi struty. Podchory Podhorski, psycholog z cywila, postanowi nie przeciga struny. - Panowie, stary nie jest taki frajer. Trzeba co zdziaa. - Dobrze, ale co? - Musi kogo przyuway, rozumiecie? Wtedy wszystko bdzie w porzdku. Cignlimy losy. Pado na kaprala Misterk. Zoy liany si po szylingu. Misterka woy 3 funty do kieszeni i po rozkazie wieczornym pojecha do Dundee szuka uciech. W nocy wchodzi kapitan do sypialni. W jedynce wszyscy, w dwjce jednego brak, zgadza si, ma sub. W trjce kapitan omal nie podskoczy z radoci. Jedno ko byo puste! - Subowy! - Na rozkaz! - Kto tu pi? - Nikt, panie kapitanie. - Ja wiem, ale kto powinien spa? - Kapral Misterka. - Jutro kapral Misterka do raportu. Tej nocy kapitan spa spokojnie. Nareszcie wszystko byo w porzdku. Stan Misterka do raportu i skoczyo si tylko na potnym opeerze. Kapitan nie mia serca ukara onierza, ktremu waciwie zawdzicza, e mg wreszcie kogo przyuway. Nastpnej nocy okoo godziny dwudziestej drugiej stan si zgadza. Kapitan Koda opuci Aderley House i uda si na przystanek autobusowy, gdy wanie odjeda ostatni autobus do Dundee.

Podchorowie Wajs i Luks wpadli do fryzjera w pobliu stacji autobusowej. Toku nie byo, jeden z fryzjerw goli kogo na ostatnim fotelu. - Golenie, szybko! Byo ju po sidmej, a o godzinie smej powinni stan na zbirce porannej w Aderley House. Wajs ziewa szeroko, Luks zdrzemn si pod pdzlem. Kto odsun fotel, brzk monet, kroki. Wajs spojrza w lewo i omal nie spad z fotela. W otwartych drzwiach zdy zauway pakowate nki w wysokich, sznurowanych butach. Takie nogi byy tylko jedne w caej brygadzie, a naleay do kapitana Kody. Wajs stukn w bok Luksa.

- Draka, bracie. To by stary. - Co stary? - wymamrota zaspany Luks. - Koda. Ten rcznik zupenie go zakrywa. Zapacili i pognali na zamanie karku przez High Street. Do autobusu nie mieli ochoty wsiada. Na szczcie zapali autostop zaraz za skrzyowaniem. Po drodze z ulg stwierdzili, e minli autobus wiozcy kapitana. Nie byo tak le, na zbirk zdyli. Rzecz jednak w tym, e obaj byli ju ukarani zakazem opuszczania koszar. Dostali po siedem dni cisego, oczywicie do odsiedzenia w baterii. Kapitan nie mg zrozumie, jak to si stao. Przecie wczoraj on sam pojecha do Dundee ostatnim autobusem, a kilka minut wczeniej stan si zgadza! Chyba skrzyde nie dostali! Nadarzya si wreszcie okazja, by odbi si na draniach za wszystko. Ale podchory Podhorski czuwa. Dwa dni przed zakoczeniem kursu przy kolacji powiedzia: - Panowie, miaem telefon z dywizjonu. W nocy bdzie alarm w caej brygadzie, u nas te. Stary a rce zaciera z radoci. Rzeczywicie od rana kapitan by w doskonaym nastroju. Wiele sobie po tym alarmie obiecywa, ale cyniczna banda postanowia nie da si do koca. Po kolacji wszyscy przygotowali oporzdzenie tak, by mona byo w oka mgnieniu wcisn si w chomto. Ci, ktrzy nie mieli zakazu opuszczania koszar, demonstracyjnie przedefilowali przed oknami kapitana, ktry widzia, jak nastpnie wsiedli do autobusu jadcego w kierunku Dundee. Tylko nie wiedzia, e wysiedli na nastpnym przystanku i poszli na piwo. Wyobraa sobie, e jak zna swoich gagatkw, to na alarm stawi si zaledwie poowa. Poszed spa, nastawi budzik na pierwsz w nocy. A tymczasem w sypialniach Aderley House trway przygotowania do ostatniej rundy, ktra miaa si sta najwiksz porak kapitana. Kody. Wszyscy ubrani, oporzdzenia mieli przygotowane, skracali sobie oczekiwanie pokerkiem. Alaaaaaarm! - wyje subowy, jakby go ze skry obdzierali. - Alaaaaaarm! - wtruj mu wrzaski w sypialniach. Tupot butw na schodach budzi poczciwego ogrodnika, ktry myli, e to koniec wiata. W cigu dwch minut szedziesiciu chopa stoi na zbirce. Kapitan Koda oczom nie wierzy. Wszyscy przepisowo w oporzdzeniu, nie ma najmniejszej usterki. Koda a si . trzsie ze zoci. - Do wozw! Jedziemy na plac alarmowy do Miltonu i kiedy 2 bateria zaczyna ciga na dziedziniec, my ju stoimy w trjszeregu. Dowdca dywizjonu patrzy na zegarek. - Panie kapitanie, gratuluj. Doskonale. Udziel pochway w rozkazie dywizjonowym. Ale kapitana Kody nie cieszy pochwaa pana majora. Stary onierz wie, e to wszystko serdeczna lipa. Tylko skd te gagatki z pieka rodem wiedzieli?!

Pod Aderley House stay samochody. Kursanci adowali swoje manele. Kapitan Koda podchodzi do podchorego Podhorskiego. Zwraca si do niego zupenie nieregulaminowo: - Panie magistrze, niech mi pan powie, jak wyjcie to robili? -Co, panie kapitanie?- pyta z gupia frant Podhorski. --Niech pan nie udaje Greka. No, wie pan, ten alarm i w ogle. Podhorski umiecha si. - Dobre wojsko, ot co, panie kapitanie. Koda umiecha si smutno. Waciwie to al mu rozstawa si z chopakami. Dranie, bo dranie, ale... dobre wojsko. Ruszaj samochody wyadowane wojskiem i bambetlami. Kapitan kiwa rk. - Czoem, chopcy! - Czoem, panie kapitanie! Najlepszego! Koda spojrza na opustoszay Aderley House, raz jeszcze westchn gboko i ruszy wolno w kierunku High Street, gdy wanie zbliaa si godzina otwarcia barw.

Najlepsza marynarka wiata


W Dundee Szkoci syszeli ju o Polakach, i to jak najlepiej. Jesieni 1939 roku zawin do portu wojennego okrt podwodny ajlk, czyli nasz Wilk, byy inne jednostki naszej marynarki, a na wiosn 1940 roku po przybyciu do Dundee Ora prasa szeroko pisaa o epopei tej wspaniaej zaogi. Pniej marynarze cieszyli si doskona opini wrd flot sprzymierzonych. Niech wic i o nich co bdzie. Poszlimy kiedy z koleg do portowej dzielnicy Dundee, ot tak, powczy si troch, pooglda okrty, przyjrze si pracy w porcie. Pogoda bya nienadzwyczajna, zrobio si zimno. Po kilkugodzinnej wczdze wstpilimy do znajomego baru na rozgrzewk. Nad wejciem koysa si na wietrze barwny szyld oznajmiajcy przechodniom, e jest to Captain Flints Inn. Pod Flintem popijao ju marynarskie bractwo. Anglicy, Norwegowie, Holendrzy, Francuzi, Duczycy i Polacy. Nie wiem, z jakiego okrtu byli nasi marynarze, w kadym razie z jakiego niszczyciela. Podczas wojny, ze wzgldu na tajemnic wojskow, marynarze flot sprzymierzonych nie nosili na wstkach czapek nazw jednostek. Anglicy mieli litery HMS7, a nasi marynarze - Marynarka Wojenna. W tym to barze po raz pierwszy poznalimy doskonay, rozgrzewajcy pyn - rum z gorcym mlekiem. Przylepilimy si gdzie na kocu baru. Gwarno i toczno byo jak w kadym barze, wesoo, nikt nie myla o awanturze. Francuzi piewali swoje frywolne piosenki, Holendrzy swoje, Anglicy swoje, wszyscy starali przelicytowa si wzajemnie w nieprzyzwoitociach. Norwegowie przepijali do

His Majestys Ship

Polakw, Anglicy do Holendrw, nawet obcy czowiek poznaby, e to sprzymierzecy. Nagle, gdzie w samym rodku tej kwitncej harmonii, podnis si krzyk, brzk tuczonego szka i polski marynarz przejecha przez ca szeroko sali. Zatrzyma si na cianie. Podnis si powoli, potrzsn gow, przetar oczy i ruszy wolno na przeciwnika. Oparty o bufet marynarz angielski patrzy z pogard na niszego od niego o dwie gowy Polaka, wreszcie zacz miota nie nadajce si do powtrzenia wyrazy, haniebnie lc polsk marynark wojenn. Bylimy zaniepokojeni o wynik tego pojedynku, wygldali jak Dawid i Goliat. Ale oto powtrzya si historia ze Starego Testamentu, rzecz, ktrej nikt nie zdoa przewidzie. Kiedy Goliat szykowa si, by znowu rzuci Dawidem o cian, may marynarz skurczy si troch i prysn do przodu jak gowa kobry. Goliat zoy si jak scyzoryk, pad na kolana i rozcign si pod barem, zaprawiony klasycznym bykiem. No i zaczo si! Do natarcia ruszyli koledzy Goliata, by pomci towarzysza. Szeciu polskich matrosw stano murem pod cian, czterej chwycili za krzesa. rodek sali opustosza, reszta towarzystwa stana koem, by obserwowa polsko-angielskie starcie. Widzc, e strona angielska ma co najmniej dwukrotn przewag liczebn, zgosilimy marynarzom polskim swj akces. Odpowiedzieli krtko: - Dzikujemy, koledzy, to wewntrzna sprawa marynarki. Tacy byli - mimo wszystko - solidarni. Przybieg waciciel Flinta. - Gentlemen, bagam, nie tutaj, wyjdcie na ulic. Tyle dobrego trunku moe si zmarnowa. Za bufetem barmanki byskawicznie choway pod lad butelki whisky, ginu i rumu. Powanione strony uznay celno argumentu i wszyscy wyszli na ulic. Dziesiciu Anglikw ruszyo na szeciu Polakw. W pierwszym starciu pado dwch synw Albionu, pniej znowu dwch, ale i jeden Polak rwnie. Siy prawie si wyrwnay. Anglicy nie uomki, nie dawali za wygran, lecz niezawodna metoda byka okazaa si wielce skuteczna. Zebrani wok marynarze i dziewczta zachcali okrzykami walczcych. Szkotki biegay po placu boju i zbieray marynarskie czapki, segregujc je wedug napisw. Kiedy ju tylko dwch Anglikw trzymao si na nogach, jeden z nich powiedzia: - Okay, chums, you win8. Na to nasz Dawid: - Dobrze, kolego, ale najpierw niech ten, co tam ley, odwoa wszystko, co naszczeka na Polish Navy. Inaczej tak wam dosolimy, e was narzeczone nie poznaj. Po chwili ten, co tam lea, odzyska przytomno, wylaz spod baru i podszed do grupy w chwili zawieszenia broni. Podnosili si z ziemi inni, a panny podbiegay z czapkami, z chusteczkami do zatamowania krwi z nosw, rozcitych brwi i policzkw. Dryblas podszed do maego, obj go serdecznie ramieniem i zwrci si do obecnych: - Koledzy! Zdarzyo si dzisiaj, em w pijanym widzie wyrzdzi przykro Polish Navy. Zachowaem si jak winia mwic, e... - tu ponownie wymieni wyrazy - za co ponielimy zasuon kar.
8

W porzadku, koledzy, wygralicie.

Owiadczam w imieniu wasnym i kolegw, e Polish Navy to najlepsza marynarka wiata! My, z Royal Navy, jestemy dumni, e walcz u naszego boku. Odwouj to, co powiedziaem w barze, i powtarzam: Polish Navy to najlepsza marynarka wiata, a kto twierdzi inaczej, dostanie od nas po mordzie. A teraz na drinka, my stawiamy! Po wzniesieniu trzykrotnego hip hip hura na cze Polish Navy towarzystwo ruszyo do baru, gdzie oddao si wsplnej uciesze. Wnet te rozlegy si pieni, kto zagra na harmonii, ruszyli marynarze w tany z narzeczonymi, a kto nie mia narzeczonej, taczy ze sprzymierzecem. Na ulicy zapiszczay hamulce trzech samochodw. Do baru wkroczyo kilkunastu drabw, metr osiemdziesit kady, z andarmerii Royal Navy. Oficer rontowy na prno stara si dowiedzie, co to bya za awantura. Pokiereszowane, posiniaczone gby odpowiaday z umiechem zdziwienia, e o niczym nie wiedz, e moe to pod Zaman kotwic albo w innej knajpie, ale tu nic takiego nie byo, skde znowu, niech waciciel potwierdzi. Waciciel przysig, e nikt si u niego nie bi, i prawd mwic - nie zega. Znowu zaczy si tace i drinki, co byo dalej - sowo daj, nie pamitam. Na drugi dzie prasa opisaa zajcie, a poczta pantoflowa wyolbrzymia klsk Anglikw do niesychanych rozmiarw - ku niesamowitemu ukontentowaniu Szkotw. Nie lubi si oni z Anglikami jak pies z kotem. Nikt si nie zgorszy bjk pod Flintem, wiadomo bowiem, e boys z marynarki lubi czasami troch si rozerwa i poswawoli. Kiwano gowami nad pachtami gazet., Ale eby ci Polacy a tak... no, no... Kto wie, moe przy ich pomocy Szkocja oderwie si od Anglikw, kto wie...

Chodzili wic Polacy po Dundee opromienieni saw, darzeni powszechnym szacunkiem spoeczestwa i sympati jego gadszej czci.

Lordowie czasu wojny


Gdy po wiczeniach wolny mamy czas... - Trzy, cztery! A do dzieweczki a si serce rwie... - Do! Bateria... stj! Do koszaaar... rosie! W czasach do zamierzchych, przed wojn, w koszarach, w wolnym czasie serce onierza rwao si co prawda do dzieweczki, ale ciao bez przepustki za bram koszarow wydosta si nie mogo. W kadym razie nie w sposb legalny, przewidziany regulaminem suby wewntrznej. Tego rodzaju ograniczenie swobody osobistej onierza po subie byo w Szkocji nie do pomylenia. Po pierwsze, nie bya to suba rekrucka, suya stara, frontowa wiara; po drugie, dowdcy musieli przyzna dzielnym wojakom takie same prawa, jakie przysugiway onierzom brytyjskim. Prawd

mwic, nasze przywileje byy wiksze, bo w armii brytyjskiej suy onierz nowozaciny, odbywajcy po raz pierwszy sub wojskow, tak wic u nich dyscyplina bya ostrzejsza. Co mg robi onierz w Polsce, w maym miasteczku? Niewiele. C mg zdziaa za 85 groszy odu na dekad? Tyle co nic. Takich, ktrym rodzina pienidze przysyaa, mona byo na palcach policzy. We Francji szeregowiec otrzymywa 5 frankw na dekad, czyli to samo, co w Polsce. A tu nagle w subie krla Jurka los umiechn si do biedakw i sypn im hojnie brzczc monet. By wolny czas, byy pieniki. Najniszy od szeregowca wynosi prawie tyle, ile miesiczna pensja nauczyciela wiejskiego w Polsce. Na dekad 1 funt, w przeliczeniu na przedwojenn walut to 25 zotych. Byli wic wrd nas tacy, co nigdy nie posiadali takiej iloci pienidzy. A przecie nic nie pacili za wojskowy wikt, przyodziewek i opierunek. Nic wic dziwnego, e niektrym w gowie si przewrcio, i tak powstaa nowa kasta emigracyjnych lordw czasu wojny. onierze, ktrzy w Polsce na dwch morgach klepali bied, podawali si za farmerw, inni za landlordw, czyli posiadaczy ziemskich, a ktry z szary mia bujniejsz fantazj, po prostu odpala: Count taki a taki. Kiwali gowami Szkoci, kiwali, ale wierzyli i nie dziwili si, zwaszcza e farmerzy, landlordowie i hrabiowie stawiali kolejki whisky jedn po drugiej. Oni, skromni tubylcy o wrodzonymi od pokole szacunku dla arystokracji, mogli pozwoli sobie tylko na piwo. Zarabiali 5 lub 6 funtw tygodniowo, majc rodzin na utrzymaniu. Pe pikna bardzo chwalia polsk inwazj, jako e polscy rycerze pokrywali rachunki bez mrugnicia powiek. Ze szkockimi chopcami gorsza bya sprawa: dziewczta musiay paci za siebie, jak nakazywa stary zwyczaj. Rozrywek byo duo. W Dundee lub Edynburgu roio si od kin, barw i teatrzykw rewiowych. Dansingi, rewie, wycigi psw, koncerty, wystpy artystw w kantynach wojskowych. W niedziel nudzi si czowiek jak mops. Bary pozamykane, z wyjtkiem kilku otwartych tylko do poudnia, kina i teatry nieczynne. Wojna zagodzia nieco purytaskie zwyczaje. Ojcowie miast uchwalili, e poniewa w okolicy stacjonuj liczne oddziay obrocw ojczyzny, ktrzy nie maj co robi w niedziel, kina bd czynne tylko dla wojskowych. Kady z wojskowych mg wprowadzi do kina jedn osob cywiln. Polscy wojacy nie kojarzyli sobie pojcia osoby cywilnej ze spodniami. W niedziel wystaway pod kinami tumy cywilw w spdnicy w nadziei, e to wanie na nie padnie wybr. Dotychczasowa wojna, drczce pasmo akcji odwrotowych w kraju, gdzie mapa si skoczya, przybraa inny obrt. Mona byo wreszcie przystpi do akcji zaczepnej, do ofensywy, majc nawet prawo wyboru towarzyszki do kina. Korzystao bractwo z tego przywileju, nie mona powiedzie. Celem naszych wypraw, przewanie sobotnich, byo najblisze wiksze miasto, Dundee, baza rybacka i port handlowy, a podczas wojny rwnie baza Royal Navy. Szybkie autobusy Alexanders dowoziy nas z Monifieth do Dundee za ptora szylinga w dwadziecia minut. Due, portowe miasto ze swymi uciechami stanowio rekompensat za nudy w Monifieth i Carnoustie. Zjedao tutaj bractwo z napisami Poland na rkawie ze wszystkich jednostek stacjonujcych w promieniu 30 mil.

W sobot po poudniu na gwnej ulicy, High Street, a si mienio od barwnych proporczykw, galonw, naszywek, odznak pukowych, sowem - polska armia w miniaturze. Przyzna trzeba, e nasi trzymali fason i odbijali wygldem od Brytyjczykw. Mundury Polakw byy dopasowane, spodnie wyprasowane, przednia kiesze na prawej nogawce oczywicie odpruta. Najokazalej wygldali podchorowie, ktrzy ze srebrnymi galonami na naramiennikach i rkawach zadawali szyku. Polska bya dla mieszkacw Dundee, podobnie jak dla reszty Szkotw, krajem nieznanym, egzotycznym. W najlepszym wypadku sdzili, e jest to jedna z bardziej odlegych i mniej znanych kolonii brytyjskich, i nawet wyraali zdumienie, e w Polsce mwi si po polsku, a nie po angielsku. Dziki jednak bezporednim kontaktom z polskimi onierzami szybko uzupenili swoje wiadomoci z zakresu historii i geografii. Bracia Polacy, bardzo czuli pod tym wzgldem, cierpliwie wykadali owe przedmioty. Rozka z krajem niewtpliwie potgowaa patriotyzm i podsycaa uczucia dumy narodowej. Kady ambasador w mundurze uczciwie spenia swoje obowizki i godny by tym wikszego uznania, e przecie stawia pierwsze kroki w opanowywaniu jzyka. Ale od czego s rce. Pocieszne to byy dialogi. Siedzi na przykad w kawiarni uan jazowiecki z pann. On po angielsku ani w zb, ona przyswoia sobie z polskiego najwyej czijendoubry albo szakreff kolejra. Uan amie niemiosiernie jzyk i rce, co chwila zaglda do rozmwek polsko-angielskich i jako sobie radz. Dziewica pyta: - Skd pochodzisz? - Z Radomia. - Never heard of it. Jak to - myli uan - o Radomiu nie syszaa? - Radom big sity, anderstand? Plenty pipel, a takie buty tam robi, szus, rozumiesz, cholero? - Understand, kolejra szakreff - mieje si panna. - No, to chod na drinka - proponuje udobruchany uan. Panna zrywa si, jakby w yciu adnym innym jzykiem nie mwia, tylko po polsku. Przy innym stoliku piechur z Pocka rysuje na serwetce map Polski, z zadziwiajc dokadnoci zaznacza Pock i dugo, cierpliwie tumaczy co swojej towarzyszce. Panna sucha uwanie i wreszcie rozumie, e jest Polska, wery byg kauntry, a w tym byg kauntry stolica Warszawa i drugie wielkie miasto - Pock. Speniwszy swj patriotyczny obowizek, piechur zaprasza pann do kina, pniej na drinka, wreszcie na spacer. W poniedziaek rano farmers, landlords i counts niepomni swych rnic klasowych pucuj dziaa, stoj na warcie, zamiataj kwatery, a przy obieraniu ziemniakw i noszeniu kuchennych kotw dziel si wraeniami z weekendu i chepi swymi przewagami.

Koniec miesznej wojny


Musz raz jeszcze nawiza do kampanii francuskiej. Francuski czerwiec by tak samo pogodny jak polski wrzesie, moe tylko bardziej upalny. Drogi zawalone cywilnymi uciekinierami i wiejcym wojskiem, rowy pene porzuconej broni i wszelakiego sprztu. Na tych drogach sczezy nasze nadzieje, prysn mit o rzekomej potdze naszego sojusznika. Zaczlimy szanowa nasz wrzeniow klsk, bo przecie nie mielimy ani morane'w, ani curtissw, ani kilku tysicy nowych czogw, ktre stay teraz bezczynnie na poudniu, a jednak w Polsce Niemcom trudniej poszo. Wydaje si, e atwo, z jak Niemcy rzucili na kolana Francj, musiaa ich samych zaskoczy. Na jednej z tych francuskich drg poznaem Jzka S. Zasnlimy w krzakach na postoju, a pniej by nalot i taki straszny baagan, e nie moglimy doczy do naszego oddziau. Postanowilimy zej z gwnej drogi i maszerowa na poudnie bocznymi. Po kilku godzinach Jzek powiedzia: - Jak nie wymoczymy ng, to daleko, bracie, nie zajdziemy. Zboczylimy wic na farm i po chwili moczylimy w korycie do pojenia byda nasze odparzone, pokryte bblami stopy. Nagle na podwrzu zjawi si czerwonogby katan i zacz nam strasznie wymyla, e to prywatna wasno i e on nie chce u siebie wojska. Jzek chwyci za lebela i byby wygarn katanowi w brzuch, gdyby tamten nie prysn do domu. Opucilimy niegocinne obejcie, uszlimy moe z kilometr, a tu co warczy na drodze. W tumanach kurzu zblia si do nas samochd. Podnielimy rce, a nu zabior? I tak ju z tymi rkami w grze pozostalimy, bo tamci wyranie krzyknli: - Hnde hoch! By to may rozpoznawczy transporter opancerzony. Dowdca pokaza nam luf pistoletu, eby wsiada. Wgramolilimy si wic na transporter, a tam ciasno; ledwo wcisnlimy si do przegrody z tyu. Tamten zaraz nas rozpozna po orach na hemach. - Polen? - Ja. Niemiec pokrci gow, co tam do swoich zaszwargota i uwanie obserwowa teren przez lornet. Pniej zacz nas bra na spytki, jakie oddziay s przed nami, polskie czy francuskie, jaka bro i tak dalej. Wic my mu na to, e skd moemy wiedzie, skoro jeszcze tam nie doszlimy, a co jest za nami - to on sam wie najlepiej. Wreszcie Jzek zdj z plecw lebela, mnie te kaza zdj flint i chcia je odda Niemcom, ale ich dowdca rozemia si i powiedzia, e on jest dowdc patrolu, a nie kustoszem muzeum. Jechalimy dalej, a celowniczy kaemu posya seri do kadej przydronej kpy krzakw. Gorco si nam wtedy robio, bo a nu kto z tych krzakw odpowie z hoczkisa albo granat rzuci? Niemcy siedzieli i byli osonici pancerzem, a my sterczelimy z tego puda jak tyki grochowe. Kiedy wic za zakrtem wpadlimy prosto na osobowego fiata, cierpa na nas skra, ale tamci nic wyszli z rowu i grzecznie podnieli rce do gry. Czterech ich byo: pukownik, major i dwch kapitanw. Fiat im nawali, wiadczya o tym podniesiona maska i porozrzucane narzdzia. Mowy nie

byo, ebymy si wszyscy zmiecili na transporterze, ale widocznie Niemiec uzna, e pukownik i jego wita to znacznie lepszy jasyr ni dwch polskich szaraczkw, i kaza nam wysi. Utka ich jak ledzie, a nam pokaza kierunek naprzd. - Marsch! Poszlimy wic, skuleni, czekajc, kiedy nas smagnie po plecach seria. Niemcy zarechotali, goniej zawarcza silnik, a gdy obejrzelimy si za siebie, transporter ju znikn za zakrtem.

Z Jzkiem spotkaem si ponownie w 1941 roku w maej szkockiej miecinie, dokd zostaem odkomenderowany na kurs przy jednostce saperw. Suyem w artylerii, a on - w oddziaach rozpoznawczych. Nosi na konierzu proporczyki 9 puku uanw, biao-amarantowe, z yk, a ja. -zielono-czarne, artyleryjskie. Jzek by synem pukownika szwoleerw, ale do szabelki i konika nie tskni; zbyt dobrze pamita polski wrzesie i francuski czerwiec. Proponowano, mu wstpienie do oddziau konnego, ktry z pocztku roku zosta sformowany na szkockim odcinku przy 14 puku uanw, lecz Jzek, jak to on, porywczy, nawymyla komu od gupich kobylarzy i gdyby nie interwencja znajomego pukownika, to niechybnie wyldowaby w wizieniu i straci podchorackie szlify. Nudziy nas cige reorganizacje, odkomenderowania, kursy i przezbrojenia, a wreszcie nadarzya si okazja, aby si z tego wszystkiego wyrwa. W tym czasie nasze lotnictwo ponosio cikie straty, a nie byo kim uzupeni personelu latajcego. Jedynym dostpnym ludzkim rezerwuarem by I Korpus w Szkocji. W lecie tego roku ogoszono rozkaz o ochotniczym zacigu do lotnictwa na rne specjalnoci latajce. Rozkaz ten by ronem, na ktrym upieczono dwie pieczenie naraz. Lotnictwo uzupenio swoje nadwtlone szeregi, a dowdztwo korpusu oczycio pododdziay z elementu, jeli nie buntowniczego, to w kadym razie niepewnego i krnbrnego. Rozkaz mwi wyranie, e do lotnictwa mog si zgasza tylko podchorowie i modsi oficerowie, w wieku bodaj e do trzydziestu dwch lat. Podchorowie modsi oficerowie byli elementem niewygodnym. Wycignli waciwe wnioski z dwu kolejnych kampanii i wcale nie mieli ochoty darzy bezgranicznym zaufaniem wyszych oficerw wywodzcych si ze szkoy klski. Zadawali kopotliwe pytania i nie przyjmowali bezkrytycznie zarzdze i rozkazw nie majcych nic wsplnego ze zdrowym rozsdkiem. Kiedy gdzie tam organizowano cichaczem kursy dla przyszych wojewodw, starostw i wyszych urzdnikw administracji oni wiedli z onierzami dysputy o przyszej Polsce, ktra miaa si z tej burzy wojennej wyoni, a w ktrej nie przewidywali miejsca dla zbankrutowanych krzykaczy spod znaku Silni, zwarci, gotowi. Podczas prby obalenia Sikorskiego modsi oficerowie i podchorowie wraz z ca oniersk mas dali wyraz swej lojalnoci wobec naczelnego wodza. Zamach stanu nie uda si na szczcie dla samych organizatorw, gdy mogo doj do otwartego buntu wojska. Po zlikwidowaniu puczu dowdztwo korpusu obj genera Kukie. Ten poczciwy profesor by wietnym znawc czasw napoleoskich, natomiast absolutnie nie nadawa si do robienia czystek i prowadzenia dochodze. Otoczony pukownikowsk klik, sam si w tym wszystkim zagubi i, w kocu nie wiedzia, kto jest za, a kto przeciw, zwaszcza e wysi oficerowie, ktrzy jeszcze wczoraj czekali, kiedy si Sikorskiemu noga powinie, teraz na kadym kroku demonstracyjnie podkrelali sw wobec niego lojalno. W rezultacie z wyjtkiem kilku zmian personalnych na stanowiskach dowdczych nadal tkwio wielu oficerw zwizanych, jeli nie bezporednio, to przynajmniej moralnie z przeciwnikami Sikorskiego.

I oto nadarzya si okazja, by pozby si z korpusu zafajdanych inteligentw, podchorych i podporucznikw rezerwy, ktrych sposb mylenia by - w mniemaniu niektrych sztabowcw przejawem bolszewizmu. Za takie podejrzenia niejeden mody, energiczny czowiek poszed na wysp ww9, a jaki tam z niego by komunista, ktry nawet o Marksie nie sysza. Jzek od dawna mia opini wciekego i jeli go tolerowano, to tylko przez wzgld na ojca. Dowdca kursu, rotmistrz S., wielki rygorysta, zarzuci Jzkowi wrcz zdrad ideaw, za ktre nasi dziadowie i ojcowie krew przelewali. Rotmistrz trzyma w karbach dyscypliny modych podchorych, a ju nas dwch szczeglnie sobie upodoba. Kiedy wic odczytano nam rozkaz o ochotniczym werbunku do lotnictwa, jeszcze tego samego dnia stanlimy do raportu przed surowym obliczem pana rotmistrza, ktry wcale nie tai swego zadowolenia, e moe si pozby gagatkw. Nas natomiast tak podnieciy nowe perspektywy, e zapomnielimy o wzajemnych urazach. A przecie od kilku dni nie odzywalimy si do siebie. Koci tej naszej samczej niezgody bya Lolita, crka signora Durante, woskiego emigranta, ktry w naszej miecinie mia kafejk. Lolita byo to dziewcz kruczowose i czarnookie, ktrej uroda przymia wszystkie miejscowe piknoci. Jaki saper ze Lwowa uoy na jej cze piosenk, ktr piewano na melodi Titiny: Lolita, ach, Lolita, Ty jeste szac kobita, W twych oczach kady czyta Mioci iskry dwie... Nad zbytnim krzesaniem tych iskier czuwa papa Durante, ktry jako stary onierz zdawa sobie spraw, jak brzemienne w skutkach moe by ssiedztwo batalionu polskich saperw. Signor Durante pozwala na tyle tylko poufaoci, ile potrzeba byo do prosperowania interesu. Mama Durante rwnie dawaa baczenie na wszystko, tote wydawao mi si, e dokonaem nie lada wyczynu umawiajc si z Lolit do kina, a pniej na spacer nad brzegiem morza. Z tydzie trwaa ta sielanka, a tu raz, wieczorem, zobaczyem, jak Jzek wiedzie Lolit na diuny. Krew mnie zalaa i od tamtej pory nie rozmawialimy ze sob. Dopiero gdy pan szef wrczy nam rozkazy wyjazdu na badania lotniczolekarskie do Blackpool, jako nam przeszo. Pan rotmistrz rozkaza, by wyjedajcy do Blackpool podchorowie byli umundurowani subowo, to znaczy w polowych battle-dressach, w spinaczach, z maskami, plecakami, hemami, sowem w penym oporzdzeniu, by pokaza lotnikom armijny fason. Ale my do tego Blackpool, jak by nie byo, najwikszego nadmorskiego kurortu na wschodnim wybrzeu, pojechalimy w mundurach wyjciowych, oficerskich. W polskiej komendzie uzupenie lotnictwa z miejsca uderzya nas inna atmosfera, w niczym nie przypominajca koszarowych zwyczajw armii. Nikt nas nie pogania, nikt nie sztorcowa i nie stara si nami dowodzi. Ot, po prostu dano nam za przewodnika podoficera, ktry zaprowadzi nas do orodka bada, a tam ju przejli przybyych Anglicy. Bya nas spora gromada. Tego dnia ze Szkocji zjechao ponad stu pidziesiciu oficerw i podchorych. Badania odbyway si systemem tamowym. Jedna grupa u okulisty, druga u laryngologa, trzecia na testach psychotechnicznych itd.

Wysp ww nazywano wysp Bute u zachodnich wybrzey Szkocji, gdzie w miasteczku Rothesay mieszkali starzy schorowani i emerytowani oficerowie, jak rwnie zatwardziali przeciwnicy Sikorskiego. Tam rwnie wysyano modszych oficerw za rozmaite przewinienia.

Zaraz po przybyciu do orodka bada zauwayem, e Jzek jest jaki nieswj, zdenerwowany czy jak. Pomylaem, e w ostatniej chwili nawali, e si moe rozmyli, ale to przecie do niego niepodobne. Skwapliwie o co wypytywa kolegw, ktrzy wanie przeszli badania serca i puc. A pniej podszed do mnie i zapyta na boku: - Stary, jak u ciebie z pucami? - W porzdku, a bo co? - Widzisz... Ja ci nigdy nie mwiem, bo i po co, ale ja troch tego... No wiesz, puca, szczyty i te rzeczy. Z tego, co mi mwili, widz, e nie dam rady. Odwal. Stary, wywiadcz mi przysug. - Gadaj, o co chodzi! - Suchaj, dla tych Anglikw wszystkie polskie nazwiska brzmi jednakowo, pamitasz, nawet nas nie pytali, tylko kazali pokaza na licie. No, wic id za mnie na te badania. Rozumiesz? Ja si wpakuj do ostatniej grupy, ty id zaraz, a pniej pjdziesz jeszcze raz, kapujesz? Ja ci dam swoj kart... No co?... Oj, to nic takiego, chodzi o to, by mnie przyjli. Pniej si podlecz, tylko eby mnie nie odwalili... Poszedem na badania. Prba, ktrej obawia si Jzek, bya istotnie do cika. Wsadzili mi midzy dwa palce spaszczon na kocu rurk szklan, kazali j woy do ust i dmucha, a raczej si swoich puc utrzyma na pewnym poziomie supek rtci. Jeeli przed upywem pidziesiciu sekund supek opad poniej czerwonej krechy - kandydat na lotnika odpada. Przez pierwsze dwadziecia sekund supek sta nieruchomo, a pniej jakby kto kad czowiekowi na piersi jaki cholerny ciar. Oczy wya z orbit i wpatruj si w srebrny supek, ktry drga nerwowo, sekundy upywaj coraz wolniej i wolniej. Z duym wysikiem udao mi si utrzyma to piekielnie cikie ywe srebro ponad minut, ale zmachaem si setnie. Zatka rurki jzykiem nie byo mona, bo midzy jej dwoma otworami wystawa dugi, szklany jzyczek. Jaki podporucznik z piechoty zgryz ten jzyczek, ale Anglik zaraz si poapa, zaoy drug rurk i piechociniec musia si poegna z myl o lataniu. Kiedy po godzinie stanem ponownie przed tym maym aparatem do torturowania, angielski lekarz nie pozna mnie, no i w ten sposb Jzek gadko przeszed. Uradowany Jzek zabra mnie wieczorem na drinka. Pene atrakcji miasto bardzo nam si podobao i wpadlimy w wir hulanki, zapominajc o tym, e natychmiast po badaniach naleao wraca do swojej jednostki. Uczynio to kilku gorliwcw, a skutek by taki, e kiedy po trzech dniach oddawalimy panu szefowi podstemplowane rozkazy wyjazdu, ten pokrci gow i powiedzia: - Tak czy inaczej, opeer bdzie. Pan rotmistrz widzia was, jak wracalicie z przystanku. Umundurowanie nieprzepisowe i w ogle spnienie. Jutro rano raport karny. Pan rotmistrz zbeszta nas dokumentnie i ze wszystkich stron, powiedzia, e to, co uszoby jeszcze rekrutowi, nie moe uj na sucho kandydatom na oficerw, e zy przykad, e w ogle no... i zafasowalimy pen taryf, na jak tylko pozwalay uprawnienia dyscyplinarne pana rotmistrza, a wic czternacie dni aresztu. Na noc poszlimy ju na nasz now kwater. Profosem aresztu okaza si by plutonowy saperw, z ktrym kiedy popilimy sobie na zabawie w North Berwick, tote dostalimy wspln, obszern cel z zakratowanym widokiem na morze. Nie bardzo nas ten

areszt zmartwi, bo spukalimy si w Blackpool co do grosza, wic i tak siedzielibymy kokiem na kwaterach a do nastpnego odu. Za porednictwem profosa koledzy podrzucali nam papierosy i ksiki i jako ten czas lecia. Po dziesiciu dniach profos przenis nas do mniejszej celi, bo nasza bya potrzebna dla piciu saperw. Okna nowej celi wychodziy na zaplecze kafejki signora Durante. Kiedy na podwrku migna czerwona sukienka, Jzek skoczy do okna i zawoa: - Lolita! Hej, Lolita! Podesza do okna i zmartwiaa z przeraenia. - Dio mio! Che cosa? Co si stao? A Jzek, szelma, opowiedzia jej bajeczk o tym, e nas aresztowano jako podejrzanych o dezercj, o sdzie polowym i - kto wie - czy nie plutonie egzekucyjnym. Poczciwa dziewczyna uwierzya, zwaszcza e od kilku dni nie odwiedzalimy kafejki. Zaraz te pobiega z paczem do domu, a po chwili zjawi si papa Durante i zapakana mama Durante. Signor Durante poda nam przez okno papierosy i butelk whisky i wielce stroskany zaproponowa w amanej angielszczynie: - Perhaps I speak with signor commandante10, no? A Jzek powiada, e to nic nie pomoe, i niby to wzbrania si przed whisky, bo przecie nie wiemy, czy bdziemy mogli odda dug, a mama Durante znowu w szloch: - Dio mio, tacy modzi! Jzek zaraz chcia si dobra do butelki, jednak po namyle postanowilimy zachowa j na bardziej uroczyst okazj. Okazja nadarzya si jeszcze tego samego dnia. Po kolacji przyszed profos i powiadomi nas, e w rozkazie dziennym ogoszono list podchorych, ktrzy jutro maj wyjecha do Blackpool. Wymieniono rwnie i nasze nazwiska, ale on nie wie, czy ma nas zwolni, czy jeszcze mamy odsiedzie te trzy dni. Uradowani t wiadomoci poczstowalimy go whisky, a pniej zaczlimy sami oblewa nasz nowy przydzia. Rano po niadaniu przyszed po nas sam pan szef, ktry kaza nam zda do magazynu koce, karabiny i niektre czci wyposaenia, podpisa list obiegiem i zameldowa si u pana rotmistrza o godzinie pitnastej. Pan rotmistrz wygosi do odchodzcych do lotnictwa podchorych nudne, bogoojczyniane przemwienie i oznajmi, e samochd odwiezie nas na dworzec w Edynburgu punktualnie o godzinie siedemnastej. Sierant podchory, mianowany przez pana rotmistrza dowdc naszej grupy, otrzyma zalakowan kopert z nadrukiem Poufne, ktr mia wrczy przyjmujcemu nas oficerowi w Blackpool. Koperta zawieraa m.in. pewien papierek dotyczcy mnie i Jzka. Dowiedzielimy si o tym dopiero nastpnego dnia. Kiedy zameldowalimy si w komendzie uzupenie, wezwa nas sympatyczny kapitan i powiedzia: - Wasz poprzedni dowdca pisze, e zostao wam jeszcze do odsiedzenia trzy dni. Za co?

10

Moe pomwi z panem komendantem. (W wyraeniach obcojzycznych autor czsto uywa wiadomie formy niepoprawnej, chcc podkreli specyficzny klimat opisywanego rodowisk).

Wytumaczylimy wic, co i jak, a kapitan umiechn si, pokrci gow, podar pana rotmistrzowy papierek i wrzuci do kosza. Zaadowalimy swoje graty na ciarwk i powiedzielimy kolegom, e bdziemy czeka w kafejce. U signora Durante byo o tej porze pusto, bo wojsko miao jeszcze zajcia. Na nasz widok caa rodzina podniosa radosny wrzask, a Jzek wytumaczy, e nam darowano, bo niby po co rozstrzeliwa wariatw, ktrzy sami zgosili si na ochotnika do lotnictwa i zanim si gdzie rozwal, mog jeszcze napsu krwi Niemcom. Mama Durante szlochaa, signor Durante nie chcia sysze o zwrocie pienidzy za whisky, natomiast wyszed do mieszkania i wrci z butelk oryginalnego triplo secco, ktr wcisn Jzkowi do chlebaka. Na ulicy zatrbi klakson. - Do widzenia! Dzikujemy za wszystko. - Good bye! - Mama Durante ucaowaa nas. - Auguri! Lolita wybiega na ulic; zanim wsiadem do samochodu, poczuem przy swej twarzy jej gorcy, wilgotny policzek. Pniej pocaowaa Jzka. - Jazda! Ruszy samochd. Skoczya si dla nas mieszna wojna. Jechalimy ku nowemu przeznaczeniu, z ktrym nie mona si rozmin - na prawdziw wojn. W jasnym prostokcie brezentowej budy czerwienia si sukienka Lolity, dopki samochd nie skrci. Patrzyem na Jzka, on na mnie i zrobio si nam jako gupio i smutno. Jzek westchn i sign do chlebaka po triplo secco.

Cz trzecia Wracajcie szczliwie do bazy


Pod Zot Kotwic
Stali bywalcy baru pod Zot Kotwic odstawili kufle piwa i przerwali gr w strzaki. Joe Pickles, waciciel baru, wczy radio. Obecni w skupieniu suchali sw Chamberlaina, ktry wanie oznajmi narodowi, e od dnia dzisiejszego Wielka Brytania znajduje si w stanie wojny z Niemcami. Wieczorne wydania gazet doniosy o dalszych postpach wojsk niemieckich w kraju, o ktrym klienci Joe Picklesa mao wiedzieli. Przy jednym ze stolikw rej wodzi Samuel Brown, waciciel firmy budowlanej, radny rady miejskiej londyskiej dzielnicy Wembley. - A ja wam powiadam, e niepotrzebnie wpltalimy si w t awantur. Co nas obchodz ich europejskie niesnaski? Niech si bior za by z tym swoim Hitlerem, co nam do tego? Mamy Kana, mamy Royal Navy, co nam moe zrobi jaki tam Schickelgruber? Dlaczego nasz Tommy ma nadstawia karku za polski korytarz? Kto bdzie za to paci? Ty, Joe, Harris, Clark, Benson, my wszyscy, ktrzy pacimy podatki.

Do baru weszo kilku lotnikw, Na klapach ich mundurw widniay zote literki VR, oznaczajce przynaleno do Ochotniczej Rezerwy RAF. Zamwili drinki na stojco i wida rozmawiali o czym wesoym, bo co chwila wybuchali miechem. - ...my, ktrzy pacimy podatki po to, by wesoki w mundurach mogy wyczynia figle w powietrzu i przepuszcza w knajpach lekko zarobione pienidze - cign dalej Brown. Zajci rozmow lotnicy nie dosyszeli docinkw Browna, tylko Joe podszed do stolika i powiedzia: - Daj spokj, Sam! Kto wie, moe za kilka dni powoaj twojego Boba? Do niego te bdziesz mia pretensje? Joe Pickles lubi tych chopcw. Czsto odwiedzali jego bar, od kiedy niedaleko Wembley powstao lotnisko, na ktrym szkoliy si eskadry zoone z pilotw Ochotniczej Rezerwy. Pierwsze miesice wojny niewiele zmieniy w Anglii. Nie racjonowano jeszcze ywnoci, odziey i benzyny, nie byo masowych powoa do wojska. Tylko Royal Navy zmobilizowaa wszystkie swoje siy. Nad zaciemnionym Londynem nie pojawiay si jeszcze samoloty Luftwaffe, a brytyjskie bombowce woziy nad Niemcy ulotki propagandowe. W lecie pada Francja, brytyjski korpus ekspedycyjny straci cay sprzt pod Dunkierk i pomimo potnej Royal Navy wojna dotara na Wysp. Tysice bomb niemieckich spado najpierw na lotniska w poudniowej Anglii, a kiedy Luftwaffe nie zdoaa skruszy obrony, postanowia zama ducha. Dniem i noc cigny niemieckie wyprawy bombowe na Londyn i inne miasta. Niebo pokryo si setkami biaych smug. Na wysokoci 8 tysicy metrw toczya si walka garstki nielicznych z bombowcami Luftwaffe i ich eskort. Odgosy bitwy powietrznej nie docieray na ziemi, tylko od czasu do czasu od biaych smug odrywa si punkcik. Wlokc za sob piropusz czarnego dymu samolot roztrzaskiwa si na polach Sussexu. Czasem wykwitay na niebie biae grzybki spadochronw. Na ulicach przystawali ludzie i patrzyli na te podniebne zmagania, od ktrych zalea ich los. Niemieckie bomby nie oszczdziy nikogo. Burzyy wspaniae rezydencje bogaczy na West End i stoczone czynszowe kamienice biedoty w slumsach dzielnic pnocnych, zabijay podatnikw JKMoci, jak i tych, co w ogle nie pacili podatkw. Nie oszczdziy te majtku Samuela Browna. Spony jego magazyny i sprzt budowlany. Pewnego wrzeniowego popoudnia Samuel Brown przyszed jak zwykle pod Zot Kotwic na kufel piwa. Usiad przy stoliku w rogu w towarzystwie znajomych, ktrzy suchali jego biadolenia. Przy bufecie byo toczno. Gromadka lotnikw oblewaa poranne zwycistwo jednego z kolegw, modego sieranta z obandaowan gow. Joe Pickles zna swoich lotnikw po imieniu, chocia niektre imiona zabawnie przekrca. Na czarnej tabliczce Joe zaznacza zwycistwa. I teraz te postawi kred krech i sign po butelk. - It's on the house, boys!11 - napeni kieliszki i pierwszy wznis toast za powodzenie modych pilotw ze srebrnymi orami na bluzach i tych z odznakami RAF.

11

Ja stawiam, chopcy.

Szyby w oknach baru zatrzsy si od kanonady artylerii, ktra znowu zacza swj koncert. Gdzie gruchny serie bomb. Kilka osb wyszo z baru na ulic, kto, idc za przykadem gospodarza, zamwi jeszcze jedn kolejk. W kcie rozleg si gos Samuela Browna: - Bloody foreigners12 wcz si po knajpach, kiedy nasi chopcy tam krwawi. W barze zalega cisza. Nie wszyscy lotnicy zrozumieli uwag, ale jeden z nich, Anglik, odstawi na bufet nie wypity kieliszek i powiedzia do swoich towarzyszy: - Let's go, fellows. We are not welcome here, I think13. Joe Pickles chwyci go za rk. - Never mind14 - i wyszed zza bufetu. Podszed do stolika w rogu, nachyli si nad otyym rajc z Wembley. - Samie Brown, dugo znosiem twoje gupie gadanie, ale przebrae miark. Ci chopcy przez kilka dni nie wysiadali z samolotw. Ich koledzy nigdy ju nie przyjd do mnie na piwo. A wiesz, dlaczego? Bo zginli bronic twoich zafajdanych desek i papy. Powiniene dosta po pysku. Wyjd std i niech moje oczy nigdy nie zobacz tutaj twojego tustego tyka. Pki ja tu jestem, nie dostaniesz ani kropli. Away with you!15 I sta nad Brownem, pokazujc drzwi trzsc si z irytacji rk. Tamten rozejrza si dookoa, szukajc poparcia u znajomych, ale wok stolika zrobio si pusto. - Harris, Benson... Syszelicie? - Lepiej sobie id - mrukn nie odwracajc si Harris. Inni stali przy bufecie, pochyleni w milczeniu nad kuflami. - Away with you! - powtrzy Joe. Samuel Brown podnis si z krzesa, twarz mu nabiega krwi, zerwa si i potrcajc stolik wybieg na ulic. - Nareszcie inne powietrze - powiedzia kto przy bufecie. Ulic przejecha z wyciem tender stray poarnej. W socu srebrzyy si cygara balonw zaporowych, a wyej, nad nimi, przybywao na niebie coraz wicej i wicej biaych smug.

Niemiec ksidza Mariana

12 13

Przeklci cudzoziemcy. Chodmy, koledzy, myl, e nie jestemy tu mile widziani, 14 Daj spokj. 15 Precz!

Soce schowao si za lasem. Szkaratne niebo zapowiadao dobr pogod. Skrajem lotniska, po perymetrze16, pezay czarne uki-lancastery. Co chwila jeden potny, czterosilnikowy samolot wykrca z perymetru na pas startowy. Jeszcze jedna prba silnikw. Ze rodka lotniska pomalowany w czarno-bia szachownic karawan mruga zielonym wiatem. Start. Ciarne bombami maszyny z trudem odrywaj si od betonowej nawierzchni i kr nad lotniskiem nabierajc wysokoci. Na tarasie flying control17 stoi grupka ludzi; oficerowie i waafki18, meteorolog, komendant bazy, oficer techniczny. Oparty o balustrad ksidz wysoko unosi krucyfiks i bogosawi odlatujce samoloty. Bo przecie - nawet nie mieszajc Pana Boga do ziemskich spraw - zaogi lec na wit wojn. W jednej z tylnych wieyczek leci Jerzy, osiemnastoletni brat kapelana. Jurek powinien za miesic zdawa matur w polskim liceum w Szkocji. Rzuci szko, zgosi si na ochotnika do lotnictwa, ukoczy kurs strzelcw pokadowych i - ku zdziwieniu brata - zjawi si w dywizjonie. Kiedy kreseczka ostatniego lancastera znikna na horyzoncie, ksidz Marian poszed do kasyna. Sala bya pusta, wszystkie zaogi poleciay na ten lot. Tej nocy na rozkadzie mieli Berlin. W rogu, przy zielonym stoliku - poker. - Cztery. - Przebijam. I osiem. - Pofiluj... Te osiem i jeszcze szesnacie. Przy barze sta mody podporucznik z obandaowan gow w towarzystwie nieco starszego od niego majora. - Jak gwka? - zapyta kapelan. - Nasz konowa zlepi czerep do kupy. Palniesz z nami, Maniu? - zaproponowa major. Ksidz skin potakujco gow. Barman poda na tacy trzy double whisky. W drzwiach stan kapral, rozejrza si po sali i podszed do kapelana. - Ksie kapelanie, w saloniku czeka ksidz pukownik. Mwi, e z Londynu i e chce si widzie z ksidzem kapelanem. Kapelan odstawi nie wypit whisky. - Nie am si - powiedzia major. Ksidz Marian wypi. Spodziewa si wizyty. Wie o jego kazaniu rozesza si lotem byskawicy. Opowiadano o nim na wszystkich lotniskach, w szkoach, a nawet w Londynie. Szef suby duszpasterskiej i tak ju mia zastrzeenia co do wykonywania przez ksidza Mariana jego kapelaskich obowizkw. Bo te ksidz Marian by w dywizjonie nie tylko kapelanem. By dobrym kumplem do wypitki, ostro gra w pokera, w potrzebie funciakiem poratowa, suy dobr rad. Jakich to spraw nie zaatwia, czego nie
16 17

Droga objazdowa wok lotniska. Kontrola ruchu wiea. 18 Skrt od WAAF Women Auxiliary Air Force, Lotnicza Pomocnicza Suba Kobiet.

dokona! Godzi powanionych przyjaci, organizowa rozmaite akcje na pomoc rodzinom w kraju, uczy polskie waafki angielskiego, odwiedza rannych w szpitalu, w razie czego osania przed gniewem dowdcy. Najzagorzalsi ateici odwiedzali jego biuro obok kaplicy. Przychodzili nawet Anglicy, ktrzy - cho anglikaskiego wyznania - bardziej go lubili od swego padre. Na lotnisku, jak na lotnisku, wieczorami gruchajce parki szukay schronienia w zarolach. Ksidz Marian nie wtrca si w te laickie bd co bd sprawy, jednak pod koniec kazania napomkn artobliwie, e pozakada sida na lotnisku. I wtedy wyrwa si sierant Nizioek, ktry zamiast pj spa po caonocnej birbantce w Lincoln, przytoczy si na naboestwo. No, bo jake to? Trzeba pj, choby dla samego kapelana. No i ten zalany Nizioek zapyta: - A poza lotniskiem mona? Nie zbity z tropu kapelan odpar ze stopni otarza: - Za lotniskiem jest parafia pastora Robertsa. Amen. Barankowie zarechotali tak gono, e a szyby zaczy wypada z witray, a i zapewne wszyscy wici gowili si, co te mogo by powodem owej wesooci w witym przybytku. Pod wieczr Nizioek wytrzewia, a kiedy kumple opowiedzieli mu o tym krtkim dialogu, poszed skruszony do kapelana baga o przebaczenie. Ksidz Marian poklepa go po ramieniu. - Nie martw si, bracie. Panu Bogu krzywdy nie wyrzdzie. Tylko uwaajcie, eby nie skrzywdzi tych dziewczt. Podajc do saloniku ksidz Marian domyla si, e to zapewne wizyta z powodu tego kazania. Przywita si z dziekanem i usiad naprzeciw niego peen wyczekiwania. - Ksidz major zapewne domyla si, co jest powodem mojej wizyty? Kapelan zrobi zdziwion min, a dziekan cign dalej: - Ksidz major, niepomny naszej poprzedniej rozmowy, pozwoli sobie na... nazwijmy to - wybryk nie licujcy z kapask godnoci. Wiadomo o kazaniu dotara do ksidza biskupa polowego, ktry poleci mi zawiesi ksidza majora w funkcji kapelana. Ksidz Marian nie wierzy swoim uszom. Jake to? On miaby opuci swj dywizjon? Tych, czasem moe rozbrykanych i na pewno nie witych chopcw, z ktrymi zwiza si na dobre i ze, ktrych przejcia przeywa na rwni z nimi samymi? Wyprostowa si sztywno na fotelu. - Czy decyzja ksidza biskupa polowego jest nieodwoalna? - Nie mog zmienia decyzji ksidza biskupa - powiedzia dziekan - chyba e ksidz major osobicie uda si do Londynu. Aha - pomyla kapelan - proponuj ci Canoss. A moe sprbowa przekona dziekana? To w gruncie rzeczy poczciwy czowiek, tylko subista. - Ksidz pukownik by askaw kiedy powiedzie, e jestemy adiutantami Pana Boga na ziemi. By moe. Ale bywaj ziemskie sprawy, ktrych nie mona mierzy miar Ewangelii. Tym chopcom trzeba wiele wybaczy. S bezustannie jedn nog na tamtym wiecie. Wierz, e Pan Bg, w ktrego imi

bogosawimy ich wyruszajcych na mord, tak, na masowy mord, ksie pukowniku, na wojn, ktra jest zaprzeczeniem nauki Chrystusowej, ja wierz, e Pan Bg dawno mi przebaczy mj - jak to ksidz pukownik by askaw nazwa - wybryk. I chyba Niziokowi te przebaczy, albowiem tamten nie bardzo wiedzia, co czyni. Ksidz biskup polowy rezyduje w Londynie - ja siedz tutaj. Jestem kapelanem, ale dla nich nie mog by wycznie adiutantem Pana Boga. Ksidz pukownik wsta z fotela. - Nasza dyskusja nie zmieni sytuacji. Prosz oczekiwa na dalsze dyspozycje. Czy ksidz major pojedzie do Londynu? - Zastanowi si - powiedzia kapelan, cho dobrze wiedzia, e nie odbdzie swej Canossy. Na tym skoczya si rozmowa. Okoo dziesitej ksidz Marian wszed do pokoju oficera operacyjnego. Na duej mapie Europy czerwona nitka, zamana w kilku miejscach, wytyczaa tras wyprawy bombowej. Kapitan spojrza na zegar. - Za dziesi minut bd nad celem. Maj Niemcy portki pene strachu. Ale naszym te mog skroi tyek - doda. - Napijesz si kawy, kapelanie? Ksidz Marian umiechn si gorzko. - Ju nie jestem twoim kapelanem. Opowiedzia kapitanowi przebieg rozmowy z dziekanem. - Klitu-bajdu - mrukn tamten. - A my ciebie nie oddamy i ju! Niech si ten twj biskup odpieprzy. Co on myli, e tu klasztor, dzieci Maryi, czy jak? W milczeniu sczyli gorc kaw. Wskazwka elektrycznego zegara skakaa na biaej tarczy. Tik... tik... tik... Teraz s nad celem. Zaczynaj si dwa pieka. Jedno na ziemi, drugie w powietrzu. Reflektory kraj niebo, rozrywaj si pociski artyleryjskie, a zechcesz wyrwa si z ich zasigu, to tam wyej czeka ju sfora nocnych myliwcw szczerzcych zby swoich dziaek. Oczy kapelana bdz po tablicy, na ktrej s wypisane nazwiska wszystkich czonkw zag biorcych udzia w wyprawie: P-235643 sier. Jerzy Kotwicz. - O ktrej powrt? - przerwa milczenie kapelan. - Okoo drugiej trzydzieci. - Pjd si zdrzemn. Przylij kogo, ebym nie zaspa. - Dobra.

Kiedy ksidz Marian wyszed ze swego baraku, pierwsze samoloty podchodziy do ldowania. W sali zag krztay si waafki w biaych fartuchach i ustawiay na stoach tace z kanapkami, termosy

z kaw i gsiorki rumu. Jasnowosa Angielka z zadartym noskiem miaa jeszcze zaczerwienione oczy. Wczoraj jej chopiec nie wrci znad Bremy. Zaczy wchodzi pierwsze zaogi. Cikimi, spracowanymi ruchami lotnicy rzucali pod cian spadochrony i torby nawigacyjne, ocierali umorusane twarze, rozczesywali palcami kosmyki zlepionych potem wosw. - Jak tam? - zapyta kapelan modego sieranta. - Niech go krew zaleje. Flak nic, ale myliwcw nacigali chyba z caych Niemiec - mrukn sierant i podszed do stou. Waafka podaa mu tac z kanapkami. - Eee tam. Nie auj rumu, licznotko. O rany, mylaem, e ju nigdy nie bd go pi - wychyli duszkiem kubek, chuchn i zapali papierosa. Kapelan patrzy na drzwi, w ktrych wanie ukaza si chudy, wysoki jak tyka chmielowa porucznik, nawigator zaogi Jerzego. Na widok ksidza Mariana jakby si zmiesza. - Gdzie reszta? - zapyta kapelan. Porucznik nachyli si i udawa, e szuka czego w torbie nawigacyjnej. - Gdzie reszta zaogi? - powtrzy kapelan. - A, bo widzisz... No, w szpitalu... cholera jasna, to wszystko stao si tak nagle... - Kraksa? - Nie. Tylko jak schodzilimy z celu, wyskoczyy dwa fockewulfy i wpakoway seri z tyu. Jurek nawet nie zdy nacisn spustu. Ksidz Marian ju nie sucha koca relacji. Wybieg z baraku i gna w poprzek ciemnego lotniska, potykajc si na cegach okalajcych trawniki. Wpad do baraku szpitalnego. Na korytarzu owion go ostry zapach. Lotnicy z zaogi Jerzego krcili si niespokojnie w poczekalni. W powietrzu byo szaro od dymu. Pilot rozoy bezradnie rce. - Wiem, wiem - wyszepta kapelan. Za matow tafl oszklonych drzwi wyrs cie. Wyszed lekarz w spryskanym krwi kitlu. Spojrza na kapelana, zwiesi gow i odszed bez sowa. Kapelan wszed na sal operacyjn. Odchyli przecierado i spojrza na chopic twarz, blad, wysczon z resztek krwi. - Jurku... Jureczku... Mwiem ci, szczeniaku... Osun si na kolana. Zaoga staa w milczeniu pod cian zadymionej poczekalni. Przez uchylone drzwi patrzyli na wstrzsane szlochem plecy kapelana.

- Pene klapy!

- Klapy s. - Peen skok! - Peen skok. Jak wyuczon na pami lekcj pilot i mechanik recytuj landing drill19. Wyj silniki na wysokich obrotach, pilot patrzy przed siebie, gdzie w ciemnoci byszcz dwa rzdy wietlnych paciorkw wytyczajce pas ldowania. Mechanik utkwi wzrok w tarczy prdkociomierza i wysokociomierza i powtarza monotonnie do mikrofonu: - 120...300...120...250...115...150... Nagle z prawej strony samolotu pojawiaj si czerwone smugi. Trzask na prawym skrzydle. - Intruder!20 - woa pilot. - Overshoot!21 - Podwozie wcignite! - melduje mechanik. - Skok miga! - Jest. - Klapy! - Klapy wcignite. O, jak cholernie powoli nabiera prdkoci samolot. Teraz bezbronny i bezsilny. Z wysunitymi klapami i wypuszczonym podwoziem, na minimalnej prdkoci kady gwatowny ruch sterem moe przecign maszyn, a wtedy koniec. Niemiecki intruder Ju 88 zapali wiata pozycyjne jeszcze nad Kanaem, przyczai si na kocu powracajcych samolotw, a teraz poluje na atwy up, strzela do bezbronnej ofiary. Zmczone oczy strzelcw ju tak dobrze nie widz. Ale w tylnej wieyczce zaatakowanego lancastera strzelec czuwa. Zaciska palce na spustach czterech sprzonych browningw, wali dug seri, czerwone nitki de omotuj ciemny kadub samolotu coraz cianiej i cianiej. Strzelec czuje kolanami, jak pczniej brezentowe woreczki, do ktrych sypi si uski i metalowe ogniwa tamy amunicyjnej. Wieyczka pena ostrego, dranicego zapachu spalonego prochu. Strzelec nie wypuszcza ciemnej sylwetki z czerwonego kka celownika, jakby si sprzgn z tamtym. Nagle junkers zwija si w ciasnym skrcie, staje dba i przecignity wali si na odleg o 100 metrw ziemi. Tryska gejzer ognia i rozjania mrok. - Dosta skurwysyn! Ju po nim! - drze si, jak optany, mechanik. Pilot wypuszcza podwozie i podchodzi do ldowania. Po betonowym pasie pega odblask ognia poncego wraka junkersa. Na dispersalu22 zaoga wysiada, wszyscy biegn do tylnej wieyczki, by

19 20

Procedura ldowania. Intruz. 21 Tu ponowne nabranie wysokoci. 22 Rozproszenie tu miejsce postoju samolotw na lotnisku, bierna obrona przeciwlotnicza.

ucisn strzelca, ale wieyczka pusta. Pytaj mechanikw - ju poszed, wysiad, jak tylko pilot wyczy silniki. Kiedy zaoga zostaa wyznaczona na lot, ksidz Marian poprosi do siebie nowego strzelca, ktry nie mg odmwi tej przysugi swemu kapelanowi. Ksidz Marian czeka na dispersalu. W ciemnoci nikt nie rozpozna wsiadajcego do wieyczki strzelca. Zaoga popija gorc herbat i rum. Podchodz koledzy i gratuluj, tylko wszyscy dziwi si, e nie ma gwnego bohatera. - Ju wiem - mwi nawigator - on pewnie poszed dopilnowa, eby si tamten dobrze dopali. Kapelan siedzi w swoim pokoju. Twarz ma ukryt w doniach. Podnosi gow, patrzy na stojc na komdce fotografi modego lotnika. Obok ley brewiarz. Ksidz Marian wstaje, podchodzi do komdki, widzi swoje odbicie w lustrze. Powoli zdejmuje kapelaski abot, odpina od klap bluzy zote krzyyki i wkada je do szuflady. Patrzy na wiszcy na cianie krucyfiks i szepce: - Wybacz! Twj adiutant ma ziemskie sprawy do zaatwienia.

Kuternoga
Kiedy mia pi lat, ojciec zabra go na pierwszy lot. Wtedy zetkn si z tajemniczym wiatkiem dwigni, przyrzdw, wiateek i przecznikw. Patrzy z gry na pudeeczka domw i ludzikw, ktrzy jak mrwki chodzili po polach i przystawali na odgos samolotu, by spojrze do gry. Obok Emila siedzia papa-wielkolud, ktry ca t machin kierowa. Kiedy by starszy, ojciec objania mu przeznaczenie i dziaanie przyrzdw, tumaczy, jak si to dzieje, e takie due, cikie pudo na koach moe wzbi si w powietrze i lecie prdzej od najszybszego samochodu. Codziennie prosto ze szkoy bieg na lotnisko, krci si po hangarach, pomaga mechanikom i wykorzystywa kad okazj do lotu. Wszyscy mieli go za swojego. Pniej zaczy si wagary, tumaczenia przed matk i ojcowskie reprymendy. Nadszed wreszcie dzie, w ktrym ojciec pozwoli mu prowadzi samolot dwuster. Jako pitnastoletni chopiec sam startowa i ldowa na RWD pod okiem ojca. A pniej bya ta okropna awantura. Nie zasta ojca na lotnisku, a e wszyscy go znali, wic nikt mu nie przeszkodzi wej do hangaru, gdzie staa czerwona RWD 13, gotowa do lotu. Zanim ktokolwiek zdoa si zorientowa, erwudziak pokoowa na start i po chwili zatacza rundy nad lotniskiem. Na ziemi powsta nieopisany raban, karetka pogotowia i tender stray poarnej zostay zaalarmowane i wysane na lotnisko. Tak sytuacj zasta ojciec, ktry wanie wrci z miasta. Kiedy erwudziak podchodzi do ldowania, wszyscy chwytali si za gowy, tylko ojciec sta spokojnie oparty o cian hangaru. Emil wyldowa, podkoowa pod hangar, wysiad z maszyny i spotka si oko w oko z ojcem, ktrego mina nie wrya nic dobrego.

- Co to, polowe ldowanie? Za ostro planowae i gaz za duy. A teraz do domu i nie pokazuj mi si wicej na lotnisku. To bya cika kara za zamanie dyscypliny. Emil by za mody, eby dosta licencj pilota. Nie doczeka si jej ani on, ani ojciec, ktry na rok przed wojn zgin podczas lotu reklamowego dla Wedla. W 1939 roku Emil poszed szlakiem wielu siedemnastolatkw. Wgry, Jugosawia, Wochy, Francja. We Francji doda sobie dwa lata i zosta wcielony do 2 dywizji strzelcw. Nie przedosta si do Szwajcarii podczas wielkiego lania, nie zdy na ostatni statek angielski, ktry na jego oczach odpyn z Saint Jean de Luz. Zamelinowa si z koleg u jakiego poczciwego farmera, ktry da im prac i mieszkanie. W zimie ruszyli na cik wdrwk przez Pireneje. Pili si po skalnych zboczach i onieonych lebach, szli krawdziami przepaci smagani lodowatym wichrem, godni, skostniali. Ale doszli. Tylko e u kraca wdrwki zaamaa si pod nimi niena skarpa, runli kilkanacie metrw w d. Emil zama nog: nie mg i dalej. Byli ju po hiszpaskiej stronie. Kolega trafi na chaupin pastucha, u ktrego czsto nocowali przemytnicy. Zamieszkali na stryszku. Pastuch wyyowa ich z wszystkiego. Zabra pienidze, zoty zegarek i piercionek. Ujta w upki noga goia si powoli, ale na wiosn okazao si, e ko zrosa si nieprawidowo. Emil kula. A pniej poszli dalej szlakiem przetartym przez wielu Polakw, przez obz Miranda del Ebro, ale doszli. Latem 1941 roku Emil spotka w Londynie oficera lotnictwa, przyjaciela ojca, ktry zaatwi mu w Inspektoracie przydzia do lotnictwa, do personelu ziemnego. I tak Emil zacz sub w lotnictwie jako szeregowiec drugiej klasy, niewyszkolony, od zamiatania hangaru. A e mia smykak techniczn, przeto wkrtce, pod kierunkiem szefa brygady mechanikw, sieranta Anioy, wyszkoli si na dobrego fittera. Po roku nie byo lepszego specjalisty od ganikw nad Emila. Nazywali go Emil - Zota. Rczka. Nikt lepiej od niego nie potrafi uregulowa rozpylaczy ani ustawi przepustnicy. W duym skupisku ludzkim znaleli si zoliwcy, ktrzy mu dopiekali. - Hej, Kuternoga, podaj korb. Ganik strzela. I tak ju do niego przylgno to przezwisko. Kiedy trzeba byo, to szefowie innych brygad wypoyczali sobie Emila od Anioy za jedn gbsz. A on zby zaciska i robi swoje, bo zdawa sobie spraw, e od jego sumiennoci zaley bezpieczestwo zaogi, e bez jego pracy samolot byby tylko kup bezuytecznego elastwa. Kiedy widzia startujce i ldujce samoloty, wzbiera w nim al. Wieczorami, gdy wiato w baraku zgaso i tylko gdzie w kcie przy wiecy koledzy grali w pokera, Emil wycignity na ku zamyka oczy i popuszcza wodze fantazji. Oto on, za sterami wellingtona... W kabinie mdy blask nafosforyzowanych wskazwek i cyfr peza po tarczach przyrzdw, ktre wiod z pilotem bezustanny, milczcy dialog. Wok maszyny rozrywaj si pociski, ale on mocno trzyma wolant, maszyna posuszna jego woli zda uparcie na cel... - Przebijam! Dziesi i dwadziecia! Podekscytowane gosy pokerzystw brutalnie przerywaj marzenia.

I tak mijay monotonne, powleczone szarug dni na lotnisku. Silnik, herbata, ganik, obiad, sprarka, kolacja... - Hej, Kuternoga, dzisiaj dans u waafek, pytaa si o ciebie ruda Kitty! - piegowata gba Krawczyka z obsugi maszyny dowdcy dywizjonu wykrzywia si w zoliwym umiechu. Inni rechocz. Tylko przy Aniole nikt nie mia zaczepia Emila. Pewnego dnia Anioa powiedzia: - Emil, skocz no na dispersal i wyrychtuj ganik w zetce, bo stary chce oblata grata. - Dobrze, szefie! Pokutyka na dispersal i wzi si do roboty. Pniej wszed do kabiny i zawoa do krztajcych si przy maszynie mechanikw: - Podczy akumulatory, musz sprawdzi silniki. Nacisn guzik rozrusznika prawego silnika, potem lewego, zaczeka, a temperatura gowic dojdzie do normy. Sam nie wiedzia, kiedy si znalaz w fotelu pilota z rk na dwigniach gazu. Odblokowa stery, odpuci hamulce, ostro sykno powietrze. Rka pchna dwigni gazu do przodu i brzuchaty wellington potoczy si po perymetrze na start. Ustawi maszyn na wprost betonowego pasa, wczy radio. - Halo, kontrola, woa Zet, Zebra, czy mog startowa? - Kontrola do Zet, Zebra, moesz startowa! - usysza. Silniki rycz na penych obrotach, wellington rusza naprzd trc prawie wydtym brzuchem o beton. Ciko unosi si ogon, maszyna nabiera rozpdu. 80 mil... 90... 110... Emil lekko ciga wolant, amortyzatory dobijaj raz i drugi, samolot jest w powietrzu. Pilot naciska dwigni, podwozie niknie pod gondolami silnikw, zapala si czerwone wiato. Emil pochyla samolot w skrcie i widzi, jak na dispersalu ludzkie figurki wymachuj rkami. Z barakw wybiega coraz wicej ludzi, wszyscy patrz w gr. Emil ju nie patrzy na nich. Rozmawia z przyrzdami, wsuchuje si w rwny bas silnikw. - Zet, Zebra, lduj natychmiast! - woa kontrola. - Pocauj mnie... - odpowiada Emil - musz oblata maszyn dla dowdcy. - Emil, lduj, pamitaj o klapach i o zmianie skoku miga. Bd ci naprowadza - teraz mwi sam dowdca. - Rozkaz, panie majorze, lduj. Na tarasie kontroli tok, po perymetrze pdzi sanitarka i samochd stray poarnej. Tymczasem wellington zatacza przepisow rund i podchodzi do ldowania. Major ciska barier, a mu bielej palce. Samolot wypuszcza podwozie, silniki zmieniaj gang, klapy wypuszczone, ziemia jest tu, tu... Wellington wyrwnuje, ludzie na ziemi przymykaj oczy, a tymczasem maszyna dociera zgrabnie na trzy punkty do pasa startowego.

- Zet, Zebra, kouj na dispersal - melduje przepisowo Emil. Na dispersalu czeka ju tum, Emil widzi dowdc. Kto przystawia drabink do wazu pod zadartym nosem maszyny. Na ziemi zsuwa si szczupa figurka w przekrzywionej furaerce i kulejc idzie powoli. Podbiega Krawczyk. - Ty, Kuternoga, co ty...? Emil wali w piegowaty pysk, poprawia sierpowym. Tamten pada na traw, zrywa si i szybko niknie w tumie cigany docinkami i szyderczymi spojrzeniami. Mechanicy rozstpuj si. - Ale pistolet! Widziae? Major chce si umiechn, ale jako dowdca musi surowo ukara Emila za zamanie dyscypliny, latanie bez uprawnie i inne wykroczenia, ktre dokadnie wymienia King's Regulations23. Angielski sd daby Emilowi pen taryf, w granicach kilku lat. Ale major rozumie dusz lotnika. - Szefie! Szeregowiec wich natychmiast do raportu. Anioa odprowadza Emila i patrzy na niego z ukosa: - Widzisz, gwniarzu?! Widzisz, co narobi? Odsiedzia swoje, nie byo tego duo, co dwadziecia jeden dni, ale pniej major zrobi wszystko, eby Emila przyjli na kurs bombardierski, bo przecie z t cholern nog nie przyjliby na pilota. No i pewnego dnia bya na kursie kraksa. Pilotowany przez Anglika anson rozwali si, a Emil zama drug, zdrow nog. Zawieli go do szpitala, pooyli na stole operacyjnym. Kiedy chirurg nachyli si nad Emilem przed rozpoczciem narkozy, usysza najdziwniejsz w yciu prob: - Sir, niech mi pan zamie t drug, niech mi je pan wyrwna. Lekarz zna histori wyczynu Emila. Umiechn si. - Very well, my son. Sprbujemy. I zama Emilowi kulaw nog. I wyrwna obie. Po wyjciu ze szpitala Emil poszed na pilota i wkrtce dosta upragnion odznak. Kiedy wrci na macierzyste lotnisko, nad bram powitao go godo lotnictwa z napisem: Per ardua ad astra.

Kapral Ciapek

23

Regulamin krlewski.

Wraca raz nad ranem mechanik z nocnej do Lincoln wycieczki, a e mu jeszcze mocno w gowie szumiao i z rwnowag nie byo najlepiej, przeto prowadzi swj rower. Niedaleko lotniska zobaczy na trawie pod potem may biay kbuszek, trzscy si na porannej rosie. Wsadzi wic kbuszek za pazuch i pomaszerowa dalej. W baraku pooy znajd na ku. Mae toto byo i ledwo si na nkach trzymao, a wygodzone, e a strach. Skra i kostki. Mechanicy wanie wracali ze niadania i zaraz kilku otoczyo ko i zaczli radzi. - Godny pewnie, trzeba by herbaty. - Co ty, takiemu szczeniakowi? Mleka by... - Skd ci wezm? - Skocz do kuchni. Skoczy wic jeden do kuchni, co tam szepn kucharce i zaraz wrci z puszk skondensowanego mleka i kawakiem ciasta. Nalali mleka na spodeczek, rozrobili wod i wdrobili do rodka ciasto. Maa bida nie miaa siy je, wic nakarmili. - Nie taki kawa, bo si udawi. - Nie za duo na raz, bo jak wygodzony, to moe dosta skrtu kiszek. Trzeba stopniowo. - Duo go tam mlekiem nakarmisz. Bekonu kawaek mu da, to zaraz stanie na nogi. Takie to uwagi wygaszali mechanicy, a may znajda obliza si, zwin w kbek i zasn. - Biedny ciapciak - powiedzia kto. - Nie aden ciapciak, tylko Ciapek. No i w ten sposb dywizjonowej rodzinie przyby jeszcze jeden czonek. Ciapek odkarmi si, nabra humoru, boczki mu si zaokrgliy, bo zawsze kady mia dla niego jaki smakoyk w kieszeni. O jego stan dopytywali si piloci, waafki, kapelan, dowdca i kucharki. Kiedy mechanicy wracali do baraku, Ciapek skaka po kach i stoach, a dajc upust swej radoci, szczenicym zwyczajem wszystko obsikiwa. Z czasem wyrs na dorodnego ostrowosego teriera, ktrego mamusia musiaa si zapatrzy na zwyczajnego kundla. Teraz ju nie siedzia bezczynnie w baraku, lecz chodzi z mechanikami na zajcia. Rano szed do messy, gdzie na tyach kuchni, koo drzwi, czekaa na niego pena miska. Pniej bieg za mechanikami do hangaru, obwchiwa kty, sprawdza, czy wszystko w porzdku, i asystowa przy robocie. Rozumia tylko po polsku, bo to by, oczywicie, cakiem polski pies. Na dwik angielskiego strzyg uszami, kuli si nieufnie i boczy, a jeli kto zbyt natarczywie do niego przemawia, to odchyla grn warg i pokazywa ostre ky: Do kogo ta mowa? Doszo do tego, e Anglicy uczyli si po polsku, eby si jako z Ciapkiem dogada. - Czijapek, chosz tiu, maszi czijaskou - i wycigaj rk z ciastkiem, a Ciapek nic, tylko ky szczerzy i powarkuje. Taki by, bestia, zmylny, e Anglika po akcencie pozna i przez spodnie wywszy.

Punktualnie o dziesitej zajeda na pyt przed hangarami bufet NAAFI z herbat, kanapkami i ciastkami. Kiedy w hangarze zawoali: Ciapek, NAAFI - to on zaraz wybiega, stawa w kolejce i dostawa swoj porcj. Czasami go zwodzili i woali, e NAAFI jedzie, zaraz z samego rana albo w poudnie. Wtedy Ciapek biega jak szalony dookoa hangaru, a pniej wraca, rzuca miejcym si z niego mechanikom spojrzenie pene wyrzutu i podkuliwszy ogon pod siebie zaszywa si obraony w jakim kcie. Ale te szybko si poapa na tych brzydkich kawaach. Bywao, krzyknie ktry nie w por: Ciapek, NAAFI! - a ten nawet oczu nie otworzy, tylko drzemie dalej. Za to punkt dziesita sam si zrywa i wybiega na pyt. A mechanicy skadali wtedy narzdzia i mwili: Dziesita, czas co przeksi. Jak przystao na lotniczego psa, Ciapek lata samolotem. Najpierw na oblot maszyny, a kiedy kto wpad na pomys, eby go zabra na lot bojowy. I wnet rozesza si fama, e Ciapek przynosi szczcie, bo istotnie, zaogi, z ktrymi lata, nie miay przewanie kopotw. Bra wic udzia w odprawach i trzyma si swojej zaogi nie odstpujc jej ani na krok. Mia te Ciapek swj ekwipunek lotniczy: podszyty barankiem kubraczek, z klamr, do ktrej by przypity specjalny spadochron zrobiony z pilocika normalnego spadochronu. A e na duych wysokociach biedak usypia z braku tlenu, wic mu mechanicy zrobili mask tlenow z przewodem do podczania do instalacji tlenowej samolotu. Lata wic Ciapek na Berlin, na Koloni, Brem, Bonn i Monachium, na Zagbie Ruhry i mci si za polskie psy kopane niemieckimi butami. Bo Ciapek by polskim psem. Dosta kiedy Ciapek awans na kaprala, co zostao ogoszone w rozkazie dywizjonowym. Bra te udzia we wszystkich dywizjonowych zbirkach, paradach i uroczystociach. Wkadano mu wtedy bkitny czaprak, na ktrym widniay dwie kapralskie belki. Kapral Ciapek maszerowa: zaraz za dowdc i nie trzeba go byo prowadzi na smyczy, tak jak Anglicy prowadzali swoje maskotki. Co prawda, rozmaite to byy zwierzaki: kozy, kaczory, psy, indyki, mapy, no ale Ciapek to by Ciapek, szkoda gada. Jeszcze jesieni mechanicy skombinowali gdzie indora, ktrego trzymali w hangarze i tuczyli na Boe Narodzenie. I staa si dziwna rzecz. Ciapek zaprzyjani si z indorem. Czsto wida ich byo, jak razem wdrowali midzy hangarami. Indor puszy si, rozpociera skrzyda do ziemi, obok niego podskakiwa Ciapek i co tam do siebie po ichniemu szwargotali. Kiedy zjechali samochodami na lotnisko angielscy dziennikarze. Jeden z nich przywiz ze sob cocker-spanielk. Kiedy zwiedzali lotnisko, suka napatoczya si na indyka i dawaj bra si za niego, ale Ciapek tak j wytarmosi, e jak prysna, to waciciel nie mg si jej do wieczora doszuka. Zosta po niej koo hangaru funt czarnych kakw. Tu przed witami utuczony indor poszed pod n i skoczy w piekarniku. C to bya za tragedia! Przez kilka dni Ciapek lata jak zwariowany po lotnisku, obwchiwa wszystkie kty, woa swego przyjaciela, a mechanikom zrobio si gupio. Jeden nawet zaproponowa, eby skombinowa dla Ciapka nowego indyka. Ale akurat jego opiekun wyjeda na urlop i zabra Ciapka ze sob. W nowym otoczeniu i wobec nowych wrae psisko jako zapomniao o indyku.

Po urlopie zaczy si dni normalnej pracy. Rano do hangaru albo na dispersal, w poudnie oblot maszyny, pod wieczr odprawa, w nocy lot. A raz, nad ranem, rka oficera operacyjnego wypisaa na czarnej tablicy przy nazwiskach zaogi sowo: missing24. W jednej z rubryk widniao imi Ciapka. Spakay si waafki, kapelan i kucharki, spili si z alu piloci, strzelcy, nawigatorzy i mechanicy. Nigdy ju nie rozweseli Ciapek swoim szczekaniem w hangarach ddystych porankw na lotnisku, nigdy nie wybieg na spotkanie NAAFI, nie porwa poczoch waafkom, ktre mwiy po polsku ze zym akcentem, nigdy nie stan w szeregu na zbirce.

Wojna klanw
RAF, czyli Krlewskie Siy Powietrzne, w skad ktrych wchodziy na zasadach pewnej autonomii Polskie Siy Powietrzne, miay dewiz: Jeden za wszystkich - wszyscy za jednego. Wszelako monolit ten dzieli si na dwa podstawowe klany: myliwcw i bombowcw. Klan myliwcw posiada jednolity charakter. Wiadomo, myliwiec to myliwiec, i koniec. Natomiast wrd bombowcw utworzyy si szczepy skupiajce lotnikw poszczeglnych specjalnoci latajcych. Na przykad nawigatorzy uwaali si za arystokracj swego klanu, dziki ktrej w ogle moe egzystowa lotnictwo bombowe. Podczas pierwszej wojny wiatowej rola obserwatora ograniczaa si do czytania mapy i robienia zdj podczas lotw, wywiadowczych. Obecnie nawigator by czowiekiem uczonym, ktry potrafi w nocy doprowadzi samolot z dokadnoci sekund do odlegego o setki kilometrw celu i wrci do bazy. Nawigator musia zna si na gwiazdach i socu, na tajemniczych pudekach radarowych pomocy nawigacyjnych, potrafi przeprowadzi byskawicznie kalkulacje na komputerze i okreli pooenie samolotu na podstawie wskaza astrografu25. Pilot bombowy by potrzebny nawigatorowi tylko do startu i ldowania. Podczas lotu pilot, ktry by jednoczenie kapitanem zaogi, wykonywa polecenia nawigatora, dokadnie trzyma maszyn na wskazanym kursie, wysokoci i prdkoci. Tak wic nawigatorzy tolerowali pilotw, piloci szanowali swych nawigatorw, z kolei strzelcy i mechanicy pokadowi uwaali nawigatorw za synw diaba spokrewnionych z siami czarnej magii. Strzelcy pokadowi, poczciwe hoodrygi z ogona samolotu, wcale nie odczuwali kompleksu niszoci wobec swych bardziej uczonych kolegw, bowiem podczas wypraw bombowych zdarzay si sytuacje, w ktrych oni grali pierwsze skrzypce na swych sprzonych maszynkach. Radiotelegrafici, organy suchu i gosu zaogi bombowej, wierni pomocnicy nawigatorw, byli ludmi nadzwyczaj zrwnowaonymi, ktrzy potrafili w najwikszym ogniu zapa na swojej radiowej skrzyni muzyk taneczn dla podtrzymania ducha zaogi. Szczeglnie przyjanili si z mechanikami, przedstawicielami brany technicznej. Bombardierzy chepili si tym, e caa zaoga pracuje na nich. Powiadali: Jeeli czowiek popeni zbrodni, to najpierw stawia si na nogi cay aparat ledczy, dziesitki i setki pracownikw. Pniej dziesitki prawnikw prowadz proces, zeznaje mnstwo wiadkw, a wszystko po to, by w kocu kat mg woy biae rkawiczki i speni swoj powinno. Tak te byo z bombardierami. Od szefa
24 25

Zaginiony. Urzdzenie do astronawigacji.

sztabu lotnictwa bombowego a po ostatniego pomocnika kucharza na lotnisku wszyscy pracowali na moment, kiedy pochylony nad celownikiem bombardier naciska kciukiem guzik elektrycznego zwalniacza bomb i wygasza sowa: Bomby poszy; Bombardierzy istotnie wykonywali sw czynno w biaych, jedwabnych rkawiczkach, ktre wchodziy w skad ekwipunku personelu latajcego. Wzajemne docinki, psikusy i rnice pogldw przedstawicieli poszczeglnych szczepw byy rodzinn spraw zaogi, w ktr nie mia si wtrca nikt z zewntrz, a zwaszcza myliwy. Od czasu Bitwy o Angli myliwcy chodzili w aureoli bohaterw, zbawcw i obrocw Wyspy. O nich pisay gazety, ich pokazywano w kinie, wreszcie doszo do tego, e dla przecitnego obywatela sowo myliwiec oznaczao lotnictwo w ogle. Myliwcy mieli te swoje przywileje. Wolno im byo (nawet w obecnoci krla!) mie odpity grny guzik bluzy munduru wyjciowego. Chodzili w biaych golfowych swetrach pod kurtk battle-dressu, a kady dywizjon mia swj kolor szalika. Myliwcy uwaali, e tylko oni potrafi lata, a pilotw bombowych obdarzali takimi epitetami, jak bus driver26 i innymi, ktrych nie godzi si w tym miejscu przytacza. O cikiej pracy bombowcw, ludzie wiedzieli tyle tylko, ile podawao radio albo w lakonicznej wzmiance donosiy gazety. Przywykli do tego, e prawie kady dziennik poranny BBC zaczyna si od sw: Ubiegej nocy samoloty Bomber Command27 dokonay cikiego nalotu na... tu wymieniano miasta... Komunikat zwykle koczy si sowami: Tyle tyle naszych samolotw nie powrcio do bazy. A byo tych nie powracajcych do bazy samolotw coraz wicej, w miar jak wzrasta potencja Bomber Command i nasilenie lotw na Niemcy. Nic wic dziwnego, e midzy klanami myliwcw i bombowcw narasta antagonizm, ktry wreszcie musia si rozadowa. Doszo nawet do otwartej wojny. W hrabstwie Lincoln stacjonowao wiele jednostek bombowych, a samo miasto byo domen bombowcw. Zaogi upodobay sobie szczeglnie bar Saracens Head, ktry z czasem sta si miejscem spotka lotnikw. Stali, cywilni bywalcy baru Pod Saracenem, ktrzy przychodzili tu na swoje popoudniowe piwo wiedzieli doskonale, e jeli pod wieczr jeszcze nie byo lotnikw, to w nocy szykowaa si dua wyprawa na Niemcy. Od jakiego czasu Pod Saracenem zaczli si zjawia piloci w biaych swetrach i kolorowych szalikach. Byli to myliwcy dwch dywizjonw przeniesionych pod Lincoln: jednego spitfire'w i drugiego, nocnego, dwusilnikowych beaufighterw. Wielka wojna klanw wzia swj pocztek prawdopodobnie od rzuconych pgbkiem uwag przy dugim barze, w kadym razie z frontalnym atakiem pierwsi wystpili bombowcy, ktrzy susznie uwaali Lincoln, a szczeglnie bar Pod Saracenem, za swoj parafi. Nazajutrz nad lotniskiem myliwcw pojawiy si trzy bombowce, ktre przeleciay kilkakrotnie na maej wysokoci. Wywabieni rykiem silnikw myliwcy wyszli z kasyna i barakw i ujrzeli, jak z otwartych drzwi bombowych wylatuj biae smugi. Po chwili bombowce odleciay zostawiajc za sob lotnisko pokryte zwojami papieru toaletowego. Myliwcy zazgrzytali zbami na tak zniewag i wrcili do kasyna, by tam obmyle zemst. Wieczorem tumnie zebrani Pod Saracenem bombowcy stwierdzili z satysfakcj, e ani jeden myliwiec nie przekroczy progu baru. Jeszcze nastpnego dnia kawa wyrzdzony myliwcom by tematem rozmw w kasynie i gsto zapijany, jako e z powodu zej pogody loty zostay odwoane.
26 27

Kierowca autobusu. Dowdztwo Lotnictwa Bombowego.

Okoo poudnia na lotnisku bombowcw wyldowa dwusilnikowy blenheim, podkoowa pod flying control, nikt z niego nie wysiad, tylko pilot wywoa przez radio kontrolera. Pilot przedstawi si jako wyszy oficer z Bomber Command, ktry przywiz bardzo wany rozkaz dla dowdcy dywizjonu bombowego. Dowdca powinien odebra ten rozkaz osobicie. Zawiadomiony telefonicznie podpukownik przyjecha niebawem swym samochodem pod flying control i skierowa si do otwartego wazu blenheima, gdzie spodziewa si otrzyma w wany rozkaz. Tymczasem zamiast koperty z wazu spad mu na gow worek, czyje rce wcigny go do rodka i samolot nie czekajc na zezwolenie startu wzbi si w powietrze. Na lotnisku myliwcw wrczono dowdcy bombowcw kijek zakoczony gwodziem i nakazano wyzbiera cay papier toaletowy. Chcc nie chcc podpukownik wykona polecenie, po czym - ze wszystkimi honorami nalenymi jego szary i stanowisku - zosta odstawiony do swojej bazy. A kiedy z kolei bombowcy zgrzytajc zbami poprzysigli pomci upokorzenie swego starego, myliwcy zamiewali si do rozpuku na swym czyciutkim lotnisku. Niedugo jednak trwaa ich szataska rado. Par dni pniej w zacisznym kciku kasyna myliwcw mona byo zobaczy kilka obcych twarzy. Byli to padre, oficer techniczny i kilku innych lotnikw z jakiej szkockiej bazy, ktrzy zatrzymali si tu przejazdem na obiad. Podzikowawszy za gocin odjechali, a wkrtce po ich odejciu wszystkich obecnych w kasynie zelektryzowa okrzyk, e z poczekalni znikny plakiety z godami dywizjonw i datami sawnych bitew powietrznych z Battle of Britain. Byo to rwnoznaczne z utrat sztandaru. Natychmiast ruszono w pocig za szajk bombowcw z padre na czele, ale tamci przepadli jak kamie w wod. Bombowcy za przybili plakiety z godami do drzewa w ogrodzie swego kasyna, ujli w donie kielichy i kufle i radowali swe serca hab myliwcw. Chwila zwycistwa zostaa nawet uwieczniona na kliszy fotograficznej. Nastpnego dnia plakiety wrciy na swoje miejsca w poczekalni kasyna myliwcw, a jaka tajemnicza rka wywiesia na tablicy ogosze zdjcie przedstawiajce radonie umiechnite gby bombowcw na tle swych trofew. Wciekli myliwcy dyszeli dz zemsty, ale kto bardziej opanowany susznie zauway, e w najbliszym czasie bombowcy bd si mieli na bacznoci, wobec czego naley upi ich czujno. Przez kilka nastpnych dni panowa spokj. Niektrzy bombowcy uwaali, e myliwcy skapitulowali, innym ten spokj wydawa si podejrzany. Jak si okazao, podejrzliwi mieli racj. Nad lotniskiem bombowcw pojawia si formacja myliwcw. Samoloty w idealnym szyku weszy do lotu nurkowego, przeleciay kosynierem nad zabudowaniami lotniska tak nisko, e od pdu powietrza zakoysay si drzewa, a pniej urzdziy prawdziwy cyrk. Kto yw, wybieg z barakw i obserwowa wspaniae popisy akrobacyjne, a nawet najzagorzalsi wrogowie myliwcw mruczeli pod nosem, e z tych mydkw wyrosn kiedy - by moe - jacy tacy piloci. Wszyscy jednak czekali na akt odwetu, kto nawet rzuci uwag, czy przypadkiem ci zalepieni szalecy nie maj zamiaru staranowa ich baru. Ten i w zerkn z niepokojem w stron kasyna, a tymczasem myliwcy, narobiwszy szumu, odlecieli rwnie niespodzianie, jak si pojawili. Bombowcy, skwitowawszy wzruszeniem ramion i zoliwym umieszkiem w akt bezsilnej rozpaczy, udali si do kasyna na obiad. Kiedy po obiedzie rozchodzili si do swych zaj, zauwaono, e z szatni znikny wszystkie czapki. A czapka jest wan czci ubioru bombowca, ktry uwaa, e przedstawicielowi tak powanego klanu nie przystoi paradowa w furaerce, jak byle jakiemu fircykowi z brany myliwskiej. W kasynie rozlegy si pogrki i przeklestwa, bowiem nie sposb byo skombinowa nagle tylu czapek,

a jedyny czapnik w Lincoln nie podoaby takiemu zamwieniu. Tak wic przygnbieni bombowcy musieli woy na gowy pajacowate furaerki, klnc w duchu swj brak czujnoci i niedocenienie sprytnego przeciwnika. eby dopeni kielicha goryczy, nazajutrz nad baz bombowcw pojawi si beaufighter i zwrci czapki wrzucajc je z niezwyk precyzj w boto. Uradowani bombowcy rzucili si hurmem do czapek, lecz jake byo odnale swoj, skoro myliwcy odpruli wstki z nazwiskami i znaczkami. Dugo trwao wzajemne dopasowywanie, a wreszcie od biedy mogli jako tako okry gowy. Od tamtej pory kady bombowiec zaprzysig w duchu osobist zemst. Przy byle okazji patano myliwcom rne mniej lub bardziej przykre figle. Do jednego z najbardziej zoliwych nalea pomys gospodarza kasyna bombowcw. Kiedy, bdc w magazynach NAAFI, pobiera przydzia whisky dla swego dywizjonu. Whisky bya cile racjonowana, wypadao tego butelka miesicznie na gow. Magazynier NAAFI zapyta go, czy nie byby tak uprzejmy i nie zabra kilku skrzynek stanowicych przydzia dla ssiedniej stacji myliwcw. Gospodarz by uprzejmy i z wielk ochot podj si tej drobnej, ssiedzkiej przysugi, pokwitowa odbir i przywiz whisky do bazy bombowcw. Tam zdj kapsle butelek, przela cenn zawarto do gsiorw, nastpnie napeni butelki herbat i wysa specjalnym samochodem wraz z kopi pokwitowania myliwcom. Co si pniej dziao w kasynie myliwcw - nie trzeba chyba opisywa. Do koca miesica byli skazani wycznie na piwo i sherry. Inny znw bombowiec wpad moe na mniej skuteczny, lecz do oryginalny pomys. Droga z Lincoln bya opatrzona w biay pas na rodku, a e noce byy na og mgliste, przeto w pas stanowi nitk, po ktrej lotnicy wracali samochodami do bazy. Wspomniany bombowiec postanowi wyprostowa drog na odcinku wiodcym do lotniska myliwcw i na zakrcie wymalowa pas wiodcy prosto na rozoyste drzewo. Wojna klanw zacza przybiera niepokojce rozmiary, tote dowdcy obu walczcych stron na specjalnym spotkaniu Pod Saracenem poleli co tam na miecze, a pniej rozkazali swoim przerwa wszelk akcj zaczepn. I tak skoczy si jeden z epizodw tej wojny, ktry wszed do historii RAF.

Nie z tej ziemi


Taki lot nazywa si w gwarze lotniczej piknikiem. No, bo nie trzeba tuc si po nocy nad Niemcami, wymyka si myliwcom i drapienym mackom reflektorw, nie trzeba wisie przez nie koczce si minuty na niebie tryskajcym tysicami artyleryjskich pociskw. Wkrtce po inwazji polecieli w dzie, pod eskort myliwcw, na Caen. Niemcy zrobili z miasta twierdz i twardo si trzymali, trzeba wic byo zmikczy ten opr. Poleciao kilkadziesit czteromotorowych lancasterw, a kady z brzuchem penym bomb 250-funtowych. W pobliu celu artyleria zacza swj koncert. Na niebie wykwity grzybki pociskw, migay wietlne smugi. Bombowce w lunej formacji wleciay w rj czarnych oboczkw i wysypay swj adunek. Na ziemi zakbio si. Od formacji oderwa si jeden samolot, pniej drugi i znaczc swj lad czarn krech dymu wali do ziemi. W powietrzu zabieliy si spadochrony tych, ktrzy zdyli wyskoczy.

Zaraz po zejciu z celu pilot jednego z lancasterw pochyli maszyn w gbokim skrcie, by wej na kurs powrotny. Bliski podmuch rzuci samolotem jak zabawk, po kadubie pacny odamki. Pilot wyrwna, wczy mikrofon i zapyta: - Pilot do zaogi, wszyscy w porzdku? Zgaszali si po kolei, tylko tylny strzelec milcza. - Halo! Tylny strzelec, odezwij si! Cay jeste? Grny strzelec, skocz no do kolegi i zobacz, co z nim. Moe przewd intercomu28 przerwany? Po chwili pilot syszy gos grnego strzelca: - Nie ma go. Jak Boga kocham, nie ma. Wieyczka jaka taka rozpieprzona. Skoczy do tyu mechanik i stwierdzi, e z pozbawionej osony wieyczki sterczay tylko do gry lufy karabinw. Strzelca nie byo. W kadubie samolotu, tu u nasady wieyczki, lea spadochron. Wychyli si nieco i dopiero zobaczy tamtego. Wisia gow w d zaczepiony stopami o obnione zamki karabinw. Od hauby strzelca zwisa trzepoczc si przewd intercomu. Mechanik zdj z burty zwj sznura i zawoa na pomoc grnego strzelca: - Trzymaj mnie za konierz, ebym nie wylecia. Wychyli si z rozwalonej wieyczki i przerzuci koniec linki. Wiszcy za nogi strzelec by przytomny. Opasa si sznurem i zacisn na piersi wze. Mechanik wydziera si, ile si w pucach: - Wtyczka! Syszysz?! Rzu mi wtyczk intercomu! Tamten zrozumia, udao mu si zapa dyndajcy przewd i po kilku prbach, wrzuci cik wtyczk do wieyczki. Przewd by jednak za krtki, brakowao z p metra, eby dosta do gniazdka. Radiotelegrafista pogrzeba w swoich szpargaach, znalaz kabel i zrobi przeduenie. Mechanik wczy swoj wtyczk do gniazdka na lewej burcie. - Syszysz mnie? - Tak. - Jeste cay? - Zdaje si, e tak. - Co znaczy: zdaje si? - Mokro na plecach, ale nie boli. - No to suchaj: postaramy si wcign ciebie do i rodka. - Dobra.

28

Telefon pokadowy.

Chwycili za link, zaparli si o prg wieyczki i pocignli. - Aaaa! - zawoa strzelec. - Nie da rady. Kolana zginaj si tylko w jedn stron. Oj, stary, ju nie mog! Do rozmowy wczy si pilot. - Posuchaj, czy moesz si podcign na lince, aby gowa bya chocia przez chwil troch wyej? - Mog, ale nie na dugo. - Dobra. Mechanik, przywicie dobrze link do burty i uwaajcie na niego. Nawigator, jakie jest najblisze lotnisko? - Pod Bournemouth. - Podaj kurs. Radiotelegrafista, wal depesz. Do lotniska mieli w prostej linii 80 mil, czyli dwadziecia nieskoczenie dugich minut lotu. Kiedy tylny strzelec usysza w suchawkach: Bomby poszy! - obrci wieyczk w lewo, eby lepiej zobaczy wybuchy na ziemi. W tym momencie obok samolotu eksplodowa ciki pocisk. Podmuch zerwa cay pleksiglas i wyrzuci go z wieyczki. Wypadajc zaczepi stopami o tylce czterech karabinw. Nad rodkiem Cieniny Kaletaskiej doczyy do nich dwa myliwce eskorty. Pilot wczy radio. - Chopaki, schodz niej. Lduj pod Bournemouth. Widzicie, co si dzieje. - Roger29 - usysza odpowied myliwca. - U was, w tych bombowcach, dziej si rzeczy, no, no. Good luck30. Myliwcy doprowadzili ich nad samo lotnisko, pomachali skrzydami i odlecieli. Flying control natychmiast daa pozwolenie ldowania. Obok runwayu czekaa ju sanitarka i tender stray poarnej. - Jak si czujesz? - zapyta pilot. - Ju nie mam siy. Krew mnie zalewa. - We si do kupy, chopie! Musisz, tylko jeden raz. Rozumiesz? Kiedy ci powiem, podcignij si, jak tylko moesz wysoko. Bd ldowa na dwa punkty. Nie na runwayu, tylko na trawie. - Rozumiem. - Halo, wiea, Czy mona ldowa na trawie? Nie za mikko? - F Fox, moesz ldowa. Deszczu nie byo od miesica.

29 30

Roger (gwarowe) zrozumiaem. Powodzenia.

Mechanik wypuci pene klapy i zmieni skok miga. Pilot zacisn spocon do na wolancie, praw opar na dwigniach i trzymajc samolot na gazie podchodzi do ldowania. Zielona murawa zbliaa si szybko, strzaka wysokociomierza opada do krytycznej prdkoci. - Teraz! Podcigaj si! Wysoko! Mocno! Lancaster dotkn koami powierzchni lotniska, ogon z rozwalon wieyczk wisia jeszcze przez chwil w powietrzu, wreszcie kko ogonowe opado na ziemi. Strzelec podcign si kurczowo na linie. Przy prdkoci 170 km/h poszorowa plecami po trawie. Pilot nacisn hamulce, prdko zacza male, przy osiemdziesitce nacisn jeszcze raz, do oporu, a piasty k puciy niebieski dym palonych bbnw hamulcowych, ale ju samolot traci wybieg. Strzelec poczu, jak na plecach id w strzpy szelki spadochronu, pniej kouszek, wreszcie poszorowa po ziemi nagimi plecami. Straci przytomno. Jeszcze zanim znieruchomia czarny kadub samolotu, doskoczyli sanitariusze z noszami i lekarz. Pooyli go na noszach na brzuch. Skra na plecach bya zdarta. Uratoway go grube szelki i kouszek. Z kabiny wyszed pilot. By spocony jak mysz. Zdj haub ze zlepionych mokrych wosw, usiad na trawie i zapali papierosa. Sanitariusze zaadowali nosze do samochodu. Lekarz wychyli si przez okienko. - yje i nic mu nie bdzie. Kiedy po godzinie przyszli na izb chorych, strzelec lea obandaowany na ku. Umiechn si do kolegw. - Ale piknik, co? Za to ldowanie masz u mnie due piwo. * Kiedy nawigacja lotnicza bya rzecz prost. Latao si prawie wycznie w dzie, jedyn pomoc nawigacyjn bya mapa. Kiedy wic pilot si zgubi, to po prostu bra Wis pod pach albo schodzi niej i odczytywa napis na najbliszej stacji kolejowej. Potem przysza wojna, bombowce zaczy lata noc na dalekie wyprawy w gb Niemiec. Teraz ju nie wystarczao czyta map. W zaodze bombowca pierwsze skrzypce gra nawigator, wtajemniczony w arkana sztuki powietrznej eglugi. Latao si wycznie na przyrzdy, pilot siedzia ze wzrokiem utkwionym w yrokompas albo w busol i co do stopnia trzyma kurs podany przez nawigatora. Pewnej nocy zaoga wracaa z wyprawy na Zagbie Ruhry. Lot by ciki, samolot postrzelany, yrokompas wysiad, trzeba byo lecie na busol. Warunki atmosferyczne nad Angli popsuy si i samolot zosta skierowany na lotnisko pod Bristolem. Kiedy pilot dosta nowy kurs od nawigatora, wydawao mu si, e ten skrt jest jakby za duy, ale niech tam, nawigator wie, co robi. Na wszelki wypadek zapyta: -- U mnie kurs 312, a u ciebie? - 312 - usysza. Postrzelone radio zamilko. Radiotelegrafista nie mg dosta fixw31, trzeba wic byo przy przekroczeniu brzegu czyta map. Niebo nie zasnuo si jeszcze chmurami, ktre napyway od
31

Okrelenie pozycji samolotu za pomoc namiarw radiowych.

pnocy. Nawigator ujrza zarys brzegu, a po kilkunastu minutach w dole bysna tafla Zatoki Bristolskiej. Na tym lotnisku nigdy jeszcze nie ldowali. Nawigator pilnie wypatrywa czerwonego wiata beaconu. - Co jest, do cholery? Zapomnieli zapali beacon? W pobliu kadego lotniska znajdowa si beacon, czyli czerwona latarnia byskajca dwiema literami Morse'a. Samo lotnisko byo zaciemnione, tylko w mroku dwa paciorki wiate wytyczay pas ldowania. Pilot jeszcze raz sprbowa wczy RTB, ale ziemia milczaa. Samolot przelecia nad lotniskiem. Nawigator zamruga lamp Aldisa. Po chwili na dole bysno zielone wiato. - W porzdku - mrukn pilot. - Ldujemy. Zatoczy jeszcze jedn rund, wypuci klapy i podwozie i przymierzy si do pomaraczowych koralikw. Wellington osiad ciko. Przy kocu wybiegu zamrugay dwa wiateka - to kto z obsugi ziemnej sprowadza ich na dispersal. Pilot koowa kierujc si wiatekami, a kiedy tamte skrzyoway si kilkakrotnie w powietrzu, wyczy silniki. - Wysiadamy. Godny jestem jak cholera. Panowie, nie marudzi u inteligentnego. Zaatwi szybko i na kolacj. Wsiedli do czekajcego na dispersalu samochodu. Jaki oficer w furaerce i kouszku zapyta: - Where from? - Hemswell. Dostalimy skierowanie do was, bo tam paskudna pogoda. Dacie co do zarcia? - Damy - mrukn oficer. Samochd zatrzyma si przed ciemnym budynkiem. Oficer wysiad pierwszy. - Come along - powiedzia. Weszli do owietlonego pokoju z du map na cianie. Nawigator szturchn pilota w bok. - Ale ich si trzymaj kaway. Popatrz. Nad map wisia portret fhrera. Chralny miech przywrci im poczucie rzeczywistoci. Oficerowie Luftwaffe a si zataczali. Ten, ktry ich przywiz, umiechn si i powiedzia: - Oddajcie bro i moemy pj do kasyna. Reszt zaatwimy pniej. Nie mogli odebra ostrzeenia o burzy magnetycznej, bo radio akurat wtedy przestao dziaa. A przy burzy magnetycznej wskazania busoli mog mie bd dochodzcy do 180. Teren zgadza si z map, bo zatoka Zuider Zee w Holandii jest nieco podobna do Zatoki Bristolskiej. Zamiast na pnocny zachd polecieli na poudniowy wschd i trafili na lotnisko nocnych myliwcw. Ubawieni Niemcy dali im dobr kolacj, a nawet znalazo si kilka butelek sznapsa. To oczywicie nie osodzio pierwszych godzin niewoli. *

Amerykaskie superfortece byy naszpikowane stanowiskami ogniowymi i waciwie nie posiaday tzw. martwego pola ostrzau. Z ktrejkolwiek strony by nadlecia nieprzyjacielski myliwiec, zawsze znajdowa si w zasigu pcalowych karabinw fortecy. Nawet pod kadubem fortecy bya kulista jak jabko wieyczka strzelca. Tego dnia kilkanacie superfortec amerykaskich bombardowao Friedrichshafen. Po drugiej stronie Jeziora Bodeskiego bya ju Szwajcaria. Samoloty wyrzuciy bomby i zawrciy, wci cigane ogniem flaku. Pociski dosigy samolotu, ktry ju dolatywa na szwajcarski brzeg. Seria bya skuteczna. Ciki pocisk rozerwa si tu przy kadubie, ktry zama si wp. Ogon polecia w jedn stron, skrzyda i silniki w drug. Do ziemi byo prawie 5 tysicy metrw. Oguszony wybuchem strzelec kulistej wieyczki straci przytomno. Kiedy si ockn, zobaczy przed sob zamki karabinw. Cisza i pmrok. adnego dwiku. Poruszy si. Co zimnego wpado mu za konierz. Wyprostowa si nieco i okciem odsun oson. Ustpia z oporem, do rodka wsypa si nieg. Kiedy wreszcie, troch obolay i wci oguszony, wydosta si z zaspy, ujrza w dole pikn panoram szwajcarsk. Na przeciwlegym zboczu dopalay si resztki fortecy. Zemdla po raz drugi. Wieyczka spada na strome zbocze pokryte kosodrzewin i grub warstw niegu. Dywan ten zamortyzowa upadek wieyczki, ktra lecc ukiem dotara do zbocza, idealnie ldujc. * Henry by buchalterem w londyskiej firmie handlowej. Wkrtce po wybuchu wojny zosta powoany do lotnictwa i skierowany do szkoy nawigatorw. Dosta wreszcie paski sieranta i przydzia do dywizjonu bombowego. Lata na cikich krowach whitleyach, ale nie nawojowa si wiele. Na dwunastym locie sprua ich artyleria nad Hanowerem i Henry dosta si do niewoli. Przerzucali go ze stalagu do stalagu, wreszcie osiad na dobre. Przez trzy lata nauczy si z nudw niemieckiego i wada nim tak dobrze, e Niemcy zatrudnili go w magazynie. Zamieszka w pokoiku obok magazynu, a urzdowa przy oknie, ktre wychodzio prosto na wartowni i obozow bram. Co jaki czas, zazwyczaj por popoudniow, do bramy podjeda wzek cignity przez kilku jecw pod eskort wartownika. Na wzku stay beczki. Henry zauway, e wachmann przy bramie nigdy nie otwiera pokryw, tylko przepuszcza scheisskommando przez bram. Jecy wywozili zawarto obozowej latryny do pobliskiej rzeki. W gowie Henry'ego zrodzi si szaleczy plan. Mia ju do obozu, kominego zapachu magazynu i cigych partii kart ze swoim szefem, niemieckim unteroffizierem i jego pomocnikiem. Pomys by prosty, natomiast jego wykonanie wrcz nieziszczalne. Henry nie wierzy, by go byo sta na takie samozaparcie; postanowi wic rozpocz trening. Za magazynem bya maa latryna subowa, z ktrej mg korzysta jako pracownik magazynu. Przesiadywa w niej godzinami, chonc fetory. Szefowi tumaczy, e jest chory na odek. Od czasu do czasu udao mu si ogra Niemcw. Dostawa wic puszk gulaszu albo innej konserwy, ktre skrztnie gromadzi w schowku. Zdoby te map i zaszy j w gumowym kapciuchu na tyto. Po kilku tygodniach scheisskommando jak zwykle stawio si do roboty. Umwiony z kolegami Henry czeka w pobliu latryny. Jeden z nich zagadn wachmanna i poczstowa go angielskim papierosem podajc usunie ogie. Wtedy Henry wszed do beczki. Jecy czerpali cuchnc bryj kubami na linkach i wlewali do beczek. Robili te midzy sob zakady o to, czy Henry wytrzyma czy nie. Dzielny sierant siedzia w beczce zanurzony po brod w ekskrementach. Teraz miao przyj najgorsze. Jeden z jecw przykry beczk blaszan pokryw. Henry czu, jak wtaczaj j na wzek, a pniej zacza si jazda. Koa podskakiway na kamieniach, bryja ochlapywaa mu twarz, fetor by nie do zniesienia. Wzek

zatrzyma si przed bram. Henry sysza miech wartownika, zgrzyt bramy, jazda zacza si na nowo. Dzielny sierant by ju u kresu wytrzymaoci. Czu, jak mu si kurczy odek, jak podchodzi pod gardo. Prbowa wstrzymywa oddech, ale pniej zachystywa si jeszcze bardziej. Unis si troch do gry i uchyli gow pokryw. Przez szpar zobaczy zgarbione plecy kolegw i idcego z boku wachmanna. Napyw wieego powietrza uchroni go przed utrat przytomnoci. Wreszcie dojechali nad rzek. Uprzedzeni towarzysze podjechali w miejsce, gdzie brzeg by bardziej stromy. Jeden z nich znowu zagada wachmanna czstujc go papierosem. Inni zdjli beczk z wzka i wylali zawarto do rzeki. Woda chlupna gono. - Was ist das? - zapyta wachmann. - Nic takiego, Herr Wachmann. Cikie gwno, bo wczoraj byy paczki Czerwonego Krzya. Englische, Pudding! Schwere Sache! Verstanden? - Ja, ja - pomrukiwa wartownik, zacigajc si z luboci dymem playersa. - Gemacht? Also marschieren wir zurck! Skryty pod podmytym brzegiem, Henry obserwowa przeciwlegy brzeg rzeki. W tym miejscu Dunaj nie powinien by gboki, wida to byo po wartkim nurcie. Po tamtej stronie, 50 kilometrw dalej, wrzyna si w Niemcy cypel Schaffhausen, szwajcarskiej prowincji. Przykucnity w wodzie, przesiedzia do zmroku. Wodzi rkami po mundurze starajc si wycisn resztki cuchncej mazi. Kiedy si ciemnio, ruszy na drug stron. Prd by silny, ale w najgbszym miejscu woda dochodzia mu zaledwie po pachy. Pozwoli si unie prdowi i odbijajc si nogami od dna dotar do pytszego miejsca, a wreszcie wyszed na brzeg. Zdj mierdzcy mundur i jeszcze raz upra go w wodzie. Pniej zwin mokry tob i pomaszerowa nago na poudnie. Noc bya chodna, jak to w grach, ale przecie najgorsze mia ju za sob. Nad ranem zaszy si w krzakach i rozwiesi na gaziach mokre odzienie. Wyscho dopiero okoo poudnia. Ubra si, zjad puszk gulaszu i zasn. Maszerowa jeszcze dwie noce. Rankiem ujrza w dole wstg szosy, a dalej budk i szlaban graniczny. Do Szwajcarii mia kilkaset metrw. Dzielia go od niej gstwa lena. Po zachodzie soca poszed prosto przed siebie. Uszed ze 2 kilometry. Powinien by ju by w Szwajcarii. Skrci w prawo i wkrtce wyszed na drog. Kiedy nadjecha samochd, ukry si w rowie, a pniej szed uparcie na poudnie. Przenocowa w rowie. Zbudzi go poranny chd. Gdzie blisko porykiway krowy. Wyszed na drog. Zawarcza motocykl. Henry zobaczy okrge czapki szwajcarskiej stray granicznej. Zatrzyma ich. Tamci patrzyli na niego nieufnie, pocigajc nosami. - Jestem Anglikiem, uciekem z niemieckiej niewoli. Umiechnli si i kazali mu wsi do przyczepy. Henry'ego poznaem pod koniec wojny. Nie dosta adnego odznaczenia, albowiem generaowie nie maj wyobrani.

Krople na dnie

Wkrtce po przeniesieniu do lotnictwa rozeszy si nasze drogi. Po wstpnym przeszkoleniu naziemnym ja poszedem do szkoy pilotw, a Jzek S., jak to on, niecierpliwy, e mu wojna ucieknie, zgosi si na kurs strzelcw pokadowych. By w tym jaki swoisty fason, a jednoczenie skromno, bo przecie nikt nie zmusza go i na strzelca, skoro mg zdoby zawd pilota albo uczon specjalno nawigatora. Wic kiedy ja dopiero zaczynaem walczy z gremlinami i brakiem dowiadczenia lotniczego greenhorna32, on ukoczy kurs strzelcw i po dwch miesicach by ju w OTU33 na zgraniu zag. Mino kilkanacie miesicy od naszego rozstania, wreszcie i ja znalazem si w dywizjonie. Przyjechaem pod wieczr; zaogi byy wanie na odprawie bojowej. W pustym kasynie zastaem Jzka siedzcego w barze nad kuflem piwa. Na jego piersi zobaczyem nowiutk, niebieskoczarn baretk. - No co - powiedzia - juz mi mj stary nie bdzie wieci w oczy swoim Virtuti. Jego ojciec, mimo e pukownik, nie zdy na statek i siedzia teraz gdzie na poudniu Francji wzdychajc do inwazji. A Jzek wanie skoczy tut operacyjn i jutro mia wyjecha na urlop. - Dobrze trafie - powiedzia. - Dzisiaj stawiam wdk. Trzeba jako obla ten order. No i wypoczynek. Pocign z kufla i nagle zanis si suchym kaszlem. - O, cholera, nie w t dziurk poszo... - udawa, e si krztusi. Spsowia na twarzy, a potem zblad. - Mieszkasz ju? - mwi szybko. - W ktrym baraku? Trzydzieci jeden, to w tym samym co ja. W lecie ujdzie, ale zim wieje jak cholera. Ja mam to ju za sob... Dobrze si stao, bo teraz, bracie, my latamy prawie wycznie na nisk wojn. Ja tego nie lubi. Wol fajerwerki na wysokiej wojnie. I tak przegadalimy a do powrotu zag z odprawy. Tego wieczoru nie byo adnego picia, bo prawie wszyscy polecieli, a Jzek przeoy oblewanie na dzie nastpny. Dobrze si zoyo, bo mga zasnua lotnisko i zanosio si na kilka dni nielotnych. Podczas Jzkowej party34 poznaem cakiem mi pani, porucznika WAAF, ktra pracowaa w operations35. Zacza mnie, szelma, kokietowa, ale zaraz jeden z kolegw powiedzia mi na stronie: - Uwaaj, bo ona strasznie leci na maestwo. Moe by i znalaza amatora, bo nieza sztuka, ale nikt si nie kwapi do eniaczki przez to jej mikkie serce. Ona, uwaasz, nie ma serca odmwi. No i jest przekonana, e kto poleci na jej zakad kosmetyczny w Londynie. Uprzedzony przez koleg, okazywaem Marjorie tyle tylko uprzejmoci, ile trzeba, no wic ona zaraz przyczepia si do Jzka. Wyszlimy z kasyna dobrze po pnocy, Jzek oczywicie z Marjorie. I wszystko byo by dobrze, gdyby nad ranem nie napatoczy si angielski pukownik, komendant stacji, ktry zobaczy Marjorie wychodzc z Jzkowej kwatery. Inny moe by nie zauway, ale ten by cakiem nowy, w dodatku subista, z Polakami nie zyty. Wierzy tylko w krla i w King's Regulations. A regulamin krlewski dokadnie okrela te sprawy. Oficer nie mg odsiedzie przewinienia. Oficer powinien by gentlemanem bez skazy, a jeli wszczto przeciw niemu postpowanie dyscyplinarne,
32 33

todzib. Operational Training Unit Szkoa Zag Bombowych. 34 Przyjecie. 35 Wydzia operacyjny.

to rezultat mg by tylko dwojaki: albo uwolnienie od zarzutw, albo dishonourable discharge from His Majesty's service. No wic Jzkowi i Marjorie grozio wanie takie niesawne zwolnienie ze suby JKMoci. Adiutant zaraz donis Jzkowi, e ich stary nakry i e Jzek ma si u niego zameldowa. Szykoway si dwie degradacje. A Jzek paln porannego klina w barze, wsadzi Marjorie do swojego austina i pojecha do Doncaster. Po obiedzie poszed do starego, zameldowa si grzecznie i zapyta o powd wezwania. - Pan doskonale wie, poruczniku. Zarzdziem w stosunku do pana postpowanie dyscyplinarne za uchybienie Kings Regulations. Jzek umiechn si, wyj z kieszeni jaki papier i poda go pukownikowi. Tamten przeczyta, szczka mu opada i wymamrota co niezrozumiaego. - Czy mog ju odej, sir? - Oczywicie... Oczywicie - pukownik wycign do. - Powodzenia. Gdybym wiedzia, e od wczoraj jestecie maestwem... Chocia wedug King's Regulations pary maeskie nie mog przebywa na tym samym lotnisku. Dotyczy to oczywicie czasu wojny. - Tote nie bdziemy, sir. Jak panu wiadomo, skoczyem tur i wyjedam na urlop. - Ach, tak. Very well, w takim razie nie ma problemu. - Good bye and good luck. - Good bye and good luck. Jzek pojecha z Marjorie do urzdnika stanu cywilnego, wzi lub i tylko go jako przekona, eby wstawi wczeniejsz o dzie dat. Nastpnego dnia wyjecha na urlop do Londynu, a mia przed sob wolne cae sze tygodni. Nic mi nie wspomina o dalszym lataniu, ale wcale si nie zdziwiem, bo uwaaem to za rzecz u Jzka cakiem oczywist. Po kilku dniach, a by to poniedziaek, Jzek zjawi si na lotnisku. Przyjecha do Dancaster odebra od krawca nowy mundur i przy okazji wpad do nas. Lotw akurat tego dnia nie byo i wyjechalimy jego austinem. Bya na skrzyowaniu maa knajpka, bardzo sympatyczny barek przy hotelu, urzdzony w starym angielskim stylu, z przybudwkami pokrytymi strzech. Barek by pusty, dopiero dochodzia pita. Z braku innego zajcia barman zdj z pki kilkanacie butelek, eby je odkurzy. Stay tam od lat przedwojenne jeszcze butelki francuskich likierw, ktrych nikt tu nie pija. I kiedy barman ustawia na pce wytarte butelki, Jzek pocign mnie za rkaw. - Popatrz! Dziwne, e nigdy przedtem nie zauwaylimy tej butelki, widocznie staa ukryta za innymi, ale teraz nie mielimy wtpliwoci, e jest to polska wdka eksportowa. - Barman, t butelk, prosz. - Pojedyncze czy podwjne, sir? - Powiedziaem, butelk.

Postawi butelk na ladzie, poda kieliszki i zaczlimy pi. Kiedy przyszo do pacenia, barman nie bardzo wiedzia, ile ma policzy, i zawoa waciciela. Tamten poszed do kantorku, dugo grzeba w segregatorach i znalaz w rachunku z 1939 roku cen. Wypado duo taniej ni whisky. Jzek zabra pust butelk ze sob, wrzuci j do walizki, zamkn pokj i wrci do Londynu. Pniej ja wpadem w wir zaj, odpraw i lotw, co mnie tak pochono, e nawet nie zauwayem nieobecnoci Jzka, mimo e dawno ju upyno sze tygodni od jego wyjazdu. Pomylaem wic, e on, jak to on, hoodryga taki, zrobi sobie polski urlop i przepija po londyskich knajpach cz zakadu kosmetycznego. Kiedy dostaem pierwszy urlop operacyjny, a dostawalimy siedem dni co sze tygodni, pojechaem do Londynu w nadziei, e go tam spotkam. Spotkaem koleg, ktry mi powiedzia, e Jzek jest w klinice pod Londynem. - Jak to w klinice? Mia wypadek? - aden wypadek. Puca, bracie... A raczej resztki puc. Tego samego dnia pojechaem do kliniki. Jzek lea nieruchomo oparty na poduszkach, z papierow twarz i bielutkimi domi wycignitymi na kocu. Umiechn si i chcia co powiedzie, ale ja przyoyem palec do ust, bo lekarz prosi mnie, eby go nie mczy rozmow. - Czy z nim a tak le? - wypytywaem lekarza. - Gorzej ni le. W tym stadium medycyna jest bezsilna. Zo odpowiedni raport. Nie rozumiem, jak komisja lekarska moga go zakwalifikowa do latania. Przecie to kryminalna sprawa. Loty na wysokoci zrobiy swoje. Powiedziaem mu wic o tej komisji w Blackpool, gdzie Jzek przeszwarcowa si przy mojej pomocy. Lekarz wysucha, unis brwi i powiedzia: - Sorry, ale ja was, Polakw, nie rozumiem. Kiedy stanem przy ku Jzka, ogarna mnie naga zo na niego, na siebie i na cay wiat. - Jzek, skurczybyku, przecie powiedziae, e si bdziesz leczy i e tylko chodzi ci o przejcie. I co? Co ty narobi? Mwi z wysikiem, chrapliwym szeptem. - Teraz ju wszystko jedno... Ale co miaem robi? Co mgbym powiedzie mojemu staremu, gdyby zapyta: A ty, synu, jak wojowae? Posuchaj... Jak przyjd po moje rzeczy, to nie daj im tej butelki... Ty wiesz, na dnie zawsze zostaje par kropli... Wypijcie za mnie... Opad na poduszki, przymkn oczy i oddycha z trudem, szybko. - Id ju, stary - powiedzia, nie otwierajc oczu. Wyszedem, bo zaczo mnie ciska za gardo. Wieczorem zadzwoniem do kliniki. Umar dwie godziny po mojej wizycie. Kiedy wrciem na lotnisko, po poudniu miaa si odby licytacja rzeczy

Jzka. Nie zdyem zabra tej butelki, bo ju si ni zaopiekowali faceci z komisji spadkowodepozytowej. By taki zwyczaj, e rzeczy po polegych sprzedawao si na licytacji, a pienidze szy do Blackpool do depozytu. Po wojnie miano te pienidze przekaza wraz z innymi rzeczami rodzinie w kraju. Czsto braem udzia w takich licytacjach. Baweniane skarpetki, ktre kosztoway 2 szylingi, osigay cen nierzadko funta, nie mwic ju o mundurach, butach czy zegarkach. I teraz siedzimy w sali odpraw, na stole stoj dwie walizki, kapelan wyjmuje po kolei koszule, gatki, skarpetki i wieszaki na ubranie. - Spodnie mundurowe wyjciowe, nowe, cena wywoawcza 3 funty. - 4 funty! - 6 funtw! I tak po kolei poszo wszystko, w kocu kapelan sign do pustej walizki. - Butelka po polskiej wdce wyborowej, eksportowej, cena wywoawcza... - tu przerwa, szukajc odpowiedniej ceny dla kawaka szka. Spojrzaem na trzyman wysoko butelk. - 2 funty! - zawoaem. Szybko dopeniem transakcji i uciekem z sali, by nikt nie zauway, e dawi mnie zgoa niemskie wzruszenie.

Amnestia dla Oskara


Lotnisko zajmowao obszar, na ktrym mogoby si zmieci due miasto. Jako biern obron przeciwlotnicz zastosowano rozproszenie wszystkich zabudowa. I tak rano trzeba byo smarowa kawa drogi na niadanie do kasyna z barakw mieszkalnych, z kasyna do hangarw byo drugie tyle, a stanowiska samolotw, czyli waciwy dispersal, byy rozrzucone wianuszkiem dookoa lotniska. eby wic nie traci czasu na dugie marsze, wynoszce czsto okoo 2 kilometrw, mielimy subowe rowery, a przed kasynem sta dugi szereg drewnianych stojakw na rowery. Kiedy, a byo to latem, kto zacz robi gupie kaway. Wychodzisz z kasyna, chcesz jecha na dispersal albo na kwater, a tu paska kicha. Napompowa nie mona, bo wintuch wentylek wyj albo nakrtk zwdzi. Kllimy wszyscy tego ajdaka, a Franio Dugajec, lzak, tak si zawzi, e obra sobie punkt obserwacyjny przy oknie wychodzcym prosto na stojaki i pocigajc piwo z kufla, godzinami czatowa na artownisia. Wzruszeni do gbi jego powiceniem, donosilimy mu piwo, a kiedy upyway dni, a Franio nie przyapa przestpcy na gorcym uczynku, kto zoliwie napomkn, e to pewnie sam Franio ukradkiem wykrca wentyki, eby pi frajerskie piwo. Ale te podejrzenia okazay si niesuszne. W pewne soneczne popoudnie, zaraz po obiedzie, Franio jak zwykle zasiad na czatach. - Nogi z tyka powyrywam pieroskiemu gidzielowi! - mrucza i zaraz mu si grdyka ruszaa, bo gsto zapija piwem. Jedni grali w karty, inni przegldali pisma, a tu nagle Franio si zrywa i krzyczy:

- Ach, ty pieronie! Ty, ajzo kulawa! - i wybiega. Rzucamy si do okien, a tu nikogo nie wida, tylko Franio goni Oskara, ktry wlecze za sob skrzydo i ze skrzekiem kutyka do picket post. Oskar by szpakiem czy te moe szpako-srok, takim ptasim mieszacem z rodziny byskotkoasych. Tu obok kasyna sta may domek, tzw. picket post, w ktrym siedzia podoficer subowy. Kiedy nad ranem, po nocnej burzy, sierant znalaz szpaka pod drzewem. Zamana ga przetrcia mu skrzydo i apk. Sierant zanis go na picket post, przewiza mu skrzydo i nog i tak Oskar zamieszka tam na stae. Nigdy jednak ju nie mg lata. Powczy lewym skrzydem i kula na lew apk. W soneczne dni przechadza si przed kasynem i by tak doskonaym barometrem, e nawet sam meteorolog bardziej mu dowierza ni komunikatom z grupy. - Oho, Oskar wieje na picket post, bdzie deszcz albo burza. I rzeczywicie. Bya te z nim zabawa. Rzucalimy mu na ziemi monety pensowe, a nawet srebrne trzypenswki. - Osk (tak woano na niego zdrobniale), masz pensa! A on zaraz bi skrzydami, rozdziawia szeroko dzib, ze skrzekiem kutyka do monety, porywa j i ucieka, jakby si ba, e mu j kto odbierze. Pogna wic Franio za Oskarem na picket post i wpad do rodka taki rozjuszony, e podoficer subowy zerwa si ze stoka mylc, e kapitan zwariowa. A Oskar, szelma, jakby wiedzia, za co go goni, wcisn si do swego kta za skrzyni z kocami i siedzia cichutko, jak mysz pod miot. - Gdzie jest ten ajdak? - drze si Franio po polsku, a angielski sierant gay wybausza i nie wie, czy ucieka, czy kogo na pomoc woa. - What is the matter, sir?36 - wyduka wreszcie. - Oskar! Where is Oskar? Odsuwaj skrzyni, a tam Oskar wcinity w kt, a na ziemi peno szkieek, blaszek, monet i nakrtek od wentylkw. No, i w ten sposb wyjania si caa awantura. Rowery byy pomalowane na zielono i tylko nakrtki od wentylkw byy biae. W soneczny dzie byszczay, a e niektre byy obluzowane, wic wystarczyo, e Oskar dziobem uchwyci i ju je mia. A pniej znosi je, jak chomik, do swojego kta. Po przeliczeniu monet okazao si, e w tej kupce zebrao si okoo 2 funtw. Kto zaproponowa, eby za te pienidze wykupi abonament na piwo dla Frania, inny podsun myl, by naby kilka kilo wentylkw i nakrtek, bo ostatecznie trudno mie za ze Oskarowi, skoro go sami tak wyuczylimy. Oba projekty upady, a pienidze przekazano na Polski Czerwony Krzy. Wszyscy za podokrcali wentylki i na wszelki wypadek pomalowali nakrtki na zielono. Dla Oskara ogoszono amnesti i w dalszym cigu rzucano mu drobne monety. Od czasu do czasu kto zaglda do mieszkania Oskara i oprnia je z pensw, ktre szy na konto PCK. Syszaem,

36

Co si stao, sir?

e pniej sprytny Oskar zmieni swoj melin, ale za to nie mog rczy, albowiem wkrtce po awanturze z wentylkami zostaem przeniesiony do innego dywizjonu.

Lotnicza Czowka Teatralna


Przyjechaem kiedy do Blackpool na urlop i jak zwykle stanem w Trafalgar Hydro. Rano jestem w Savoyu na kawie, a si roi od dziewczt, a tu do mnie przysiada si jaki go w okularach. Przedstawia si: Zygmunt Nowakowski. Czytaem kiedy jego ksik, Przyldek Dobrej Nadziei. Porozmawialimy o niej i poszed sobie. Nastpnego dnia dostaj wezwanie do generaa Kalkusa. Genera proponuje, ebym wstpi do Lotniczej Czowki Teatralnej. Ale ja, panie generale, jestem personel latajcy, jaki tam ze mnie aktor., Genera przyrzeka mi, e tylko do jednej sztuki i pniej wrc do dywizjonu. Trzymam go za generalskie sowo i id do czowki, ktra ma swj lokal jedno pitro pod generaem. Jest tam Nowakowski, poznaj aktorw, ktrych znam ze sztuk wystawianych przez nich: Jula Kraszewska, Ziciakiewicz, Urbanowicz, Grzymska, sami zawodowcy, nie wiem, co ja tu bd robi. Tego samego dnia pierwsza prba. Bawi mnie to wszystko. Nowakowski napisa specjalnie dla lotnikw sztuk o lotnikach: Ty pjdziesz gr. Jest to ckliwa histori o zaodze bombowca i pestkach. Na zaproszenie angielskiej damy przyjedaj do jej domu na wybrzeu poudniowej Anglii Polki z pomocniczej suby kobiet. Pewnego dnia przebieraj si w krynoliny i inne stroje, a jedna nawet (moja partnerka) za Blue Boya Gainsborougha. Dziewczta s wiadkami walki powietrznej. Niemiecki myliwiec atakuje angielski bombowiec, ktry kraksuje na polu, a koczc wybieg rozbija oraneri domu. Po chwili na scenie zjawiaj si lotnicy, ktrzy skadaj na kanapie rannego nawigatora. Wraz z lotnikami wchodzi korespondent wojenny. Dziewczta sysz soczyste psiakrew!, a zatem to Polacy; ogromna rado i w ogle... A pniej okazuje si, e: kapitan pilot rozpoznaje w Blue Boyu swoj crk, ranny nawigator jest mem jednej z pa, a korespondent wojenny spotyka swoj by on. Ja, gwny amant, sierant-bombardier, zaczynam tokowa do kapitaskiej crki, strzelec spotyka Zok, krajank ze Lwowa, a radiotelegrafista smali cholewki do miej blondynki. Sowem - everybody happy!37 Na tej Czowce zrobiem niezy interes. Wszyscy podpisalimy kontrakty jako aktorzy z ENSA, czyli organizacj, ktra urzdza imprezy dla wojska. Zarabiaem trzy podporucznikowskie gae, czyli okoo 70 funtw miesicznie. Straszne pienidze! Jedzilimy pocigiem albo wasnym autokarem, hotel pacia za nas ENSA, a nasz kierownik administracyjny, papa Deer, potrca nam dziennie 5 szylingw na ycie, co wynosio miesicznie zaledwie 7 i p funta. Na prbie generalnej bya dua heca. Prba odbywaa si w teatrze Drury Lane w Londynie. Przyszli na ni przedstawiciele brytyjskiej cenzury i porzdnie okroili nam tekst. Poniewa Rosja bya ju wtedy naszym sprzymierzecem, Anglicy gwoli utrzymania dobrych stosunkw z Sowietami nie zgodzili si na adne antysowieckie akcenty. Sztuka moe pj - powiedzieli - pod warunkiem, e wszystkie draliwe kwestie zostan skrelone. Cieszylimy si w duchu, bo bya kobylasta, trwaa prawie trzy godziny. Ale nazajutrz premiera. Ca noc tuklimy w hotelu sztuk z okrojeniami. W kocu wypado tego tylko dwie godziny. W sam raz. Nowakowski by wcieky, ale nic nie mg poradzi. No, i nastpnego dnia bomba. Mielimy premier pod Londynem. Ilona, ktra graa rol
37

Wszyscy szczliwi.

Zoki ze Lwowa, mwi swoj kwesti wedug pierwszej wersji, padaj nazwy rosyjskie, Nowakowski za kulisami wyrywa sobie wosy z gowy, wszyscy jestemy pewni, e gramy pierwszy i ostatni raz. Na szczcie nie byo przedstawiciela cenzury i upieko si. Pniej Jula zawsze krya na scenie w pobliu Ilony i gdy tamta si zagalopowaa, to ta j kopaa w kostk. Po kilku spektaklach wszystko byo w porzdku. Nasza technika teatralna bya do prymitywna. Na przykad lot spadajcego bombowca. Za scen Bohdan krci peday odwrconego roweru, a ja wodziem po szprychach kawaem grubej tektury. To warkot silnikw. Pniej przykadaem tektur do opony i wychodzio wspaniae wycie pikujcej maszyny. Wreszcie, kiedy dziewczta krzyczay: Leci! Prosto na nas! - pan Anto, nasz rekwizytor i personel techniczny, wysypywa na podog szko z worka, co miao wywoywa wraenie rozbijanej oranerii. Gralimy w rnych warunkach. W prawdziwych teatrach albo w domach parafialnych, w wietlicach, na lotniskach, w bazach marynarki wojennej i w obozach armijnych. Czasem, kiedy przychodzi fina, a na malekiej scence stano czternacie osb, w tej liczbie sze pa w krynolinach, nie byo gdzie palca wetkn. Jedyn Angielk, poza pap Deerem, bya Mrs Bryan, starsza aktorka, ktra graa pani domu. Miaa najkrtsz rol, ostatni kwesti w caym przedstawieniu. Wszyscy si rozjedaj, a pani Bryan zostaje sama na scenie, rozglda si bezradnie, rozkada rce i mwi: Szakreff! Raz gralimy u spadochroniarzy. Spotkaem tam mojego kuzyna, ktrego nie widziaem chyba od 1937 roku. By sierantem, szefem baterii artylerii powietrznej. Gralimy na malutkiej scence domu parafialnego w szkockiej miecinie. Bya kupa miechu. Najpierw pan Anto zapomnia o worku ze szkem. Samolot ju pikuje, tamte krzycz, e leci prosto na nie, a worka nie ma. W ostatniej chwili zobaczyem na parapecie okna butelk po wodzie koloskiej i niewiele mylc trzepnem ni o podog. Na sali miech. Pniej bya heca przy moich zalotach. Jestem niemiay. Patrz na dziewczyn z cielcym zachwytem i nie wiedzc, jak zagai, pytam: Pani lubi czekolad? Sigam do kieszeni, gdzie zawsze jest przygotowana zawczasu tabliczka. Sigam, czekolady nie ma, czuj poduny ksztat, mikki. Poprzedniego dnia marynarze w Glasgow dali nam skrzynk bananw. Wyjmuj wic banana, spadochroniarze w ryk, w dodatku Loda, zorientowawszy si, ratuje sytuacj i mwi, e przepada za bananami, ryk jeszcze wikszy. Na lotniskach podejmowali nas nadzwyczaj gocinnie. Pocztkowo nie chciaem chodzi do kasyna, gdzie nas z reguy zapraszano po przedstawieniu. Zobacz koledzy, pomyl, e wykrcam si od latania. Przekonaem si jednak, e ta robota bya nie mniej wana od zrzucania bomb. Widziaem, jak bardzo byo im potrzebne polskie sowo i jak nawet niezbyt udana sztuka chwytaa za serce i cieszya si olbrzymim powodzeniem. Ba, nie tylko wrd Polakw. Gralimy kiedy w Cranwell, jednej i najwikszych szk lotniczych w Anglii. Polakw na widowni zaledwie garstka, a po przedstawieniu panie dostay kosz piknych kwiatw od... Turkw. Byo tam kilkudziesiciu oficerw tureckich na przeszkoleniu. Dla Anglikw mielimy streszczenie sztuki na kartkach, ktre otrzymywali przy wejciu na sal.

Bacon and eggs38


Spotkaem go w Londynie w Wielk Sobot. Ucieszyem si bardzo, bo nie widzielimy si przeszo rok. Mia cik kraks, wyliza si jako, ale nie pozwolili mu wrci do latania operacyjnego i odszed z dywizjonu. - Chod - mwi - do Polonii na kiebas z kapust. Nigdzie indziej nie dostaniemy, a to przecie Wielkanoc. Trzeba uczci tradycj. Pniej wstpimy na kielicha. A on robi si czerwony na gbie, nic nie mwi, tylko cignie mnie do pierwszego napotkanego baru i dopiero na stokach, przy kielichu, odzyska mow. - Ty mi nie mw o tradycji i wielkanocnej kiebasie, bo mnie zaraz krew zalewa. Ja, bracie, przez to nasze umiowanie tradycji o may wos nie utopiem si w drinku. Co tak patrzysz? eby wiedzia. Anglicy nard tradycyjny, to prawda, na niadanie zawsze bacon and eggs, ale przysza wojna i przyzwyczaili si do sosydw. Przyzwyczaili. Trudno, sorry, there's a war on, you know39. A nasz brat Polak to stanie na gowie, a ten kawa wininy na stole witecznym by musi i jajko do dzielenia si te. Wanie przez te jajka tak si wysypaem. Nie rozumiesz?... No wic wanie ci mwi. Po tej cholernej kraksie posali mnie do Blackpool, a tam, wiesz, wilegiatura i cholerne nudy. Przyjeda bractwo z rnych dywizjonw, opowiada, tskni czowiek za ferajn. Zgaszam si jeszcze raz na komisj lekarsk, mwi im, tumacz tym strusiom, e noga jest all right i e w ogle czuj si okay. A oni gowami krc, radz, no i uradzili, e jestem unfit for operational flying. Jeli nie jestem zdatny do latania operacyjnego - powiadam - to chocia dajcie polata gdzie indziej, bo kisn w tym Blackpool, a z biurow robot moecie si wypcha. Wreszcie zameldowaem si u generaa Kalkusa, no i on przez swoich znajomych Anglikw jako to zaatwi. Posali mnie do Squires Gate, znasz chyba, kilka mil na poudnie od Blackpool, do szkoy bombardierw i nawigatorw. Woziem wic demojadw na tym szkoleniu, latalimy nad Szkocj, Isle of Man i pnocn Irlandi. Byem sam jednak jak palec wrd Anglikw i czsto przesiadywaem u naszych w Blackpool. Przewanie wybieraem si do Trafalgar Hydro, bo tam peno znajomkw mieszkao i zawsze kto z dywizjonu wpad. Kiedy powiedzieli: Suchaj, ty latasz czasem na te przeloty nawigacyjne a po Irlandi. Latam, a bo co? Widzisz, w Ulster mona dosta jajek i boczku, ile dusza zapragnie. Wielkanoc si zblia, a my tu dwa razy w tygodniu po jajeczku i cieniutkim jak opatek kawaeczku bekonu dostajemy, no wic pomylelimy, ze gdyby tak mg wyldowa w Ulster i skombinowa jajek i bekonu, to tradycji staoby si zado. No i bdziesz u nas przez cae wita na wikcie i tak dalej, bo przecie w Squires Gate nikt wit urzdza nie bdzie. Ja tam nigdy w Ulster nie ldowaem, bo to byy tylko przeloty nawigacyjne. W drodze powrotnej rzucalimy wiczebne bomby koo Isle of Man i do domu, ale mona byo pokombinowa. No i jakie dwa tygodnie temu dostaem zadanie: przelot nawigacyjny a po Ballymeny w Ulster, a trzeba ci wiedzie, e latalimy rzadko, bo o tej porze mgy, zimne fronty i diabli wiedz co. Poleciaem z moj zaog. Cakiem rwne chopaki; nawigator - Szkot, facet ju pod trzydziestk, bombardier - jaki praktykant adwokacki z Londynu, i radiotelegrafista stary wyga ju po kolejce operacyjnej, tak samo jak ja, przydzielony do szkki.

38 39

Jajka na bekonie. Przykro mi, ale jest wojna.

No, wic powiedziaem chopakom co i jak, e wyldujemy w Ballymeny i tam kupimy jajek i boczku i e dla nich te jeszcze starczy. Oni si ucieszyli, bo kady chcia matuli zrobi frajd. Polecielimy, lduj w Ballymeny i mwi oficerowi technicznemu, e radio nawalone i trzeba naprawi. Radiotelegrafista, cwaniak, tak wszystko pochachmci, e kilka godzin naprawiali marconiego, a my tymczasem do farmerw i dawaj kupowa jajka i boczek. Wystartowaem z powrotem, jest ju ciemno, minlimy Isle of Man, a tu radiota powiada, e Squires Gate nie przyjmuje i ebymy siadali na Isle of Man, bo na caym wybrzeu pnocno-zachodniej Anglii wystpia naga mga, wiesz, jak to tutaj bywa. apiemy Isle of Man i chc wraca, a oni powiadaj, e u nich mga i ebymy lecieli na poudnie do Kornwalii, tam jeszcze czysto. Bior wic kurs na poudniowy wschd, no i nad samym rodkiem morza zaczyna si chryja. Wpadlimy w stratokumulusy, a tam oblodzenie jak cholera i nie mona z tego kitu wyle. Skrzyda, silniki, kabina - wszystko pokryte szkliwem, maszyna robi si niesterowna i w takiej chwili zaczyna nawala prawy silnik. No i wreszcie wysiad, a wiesz, jaki jest blenheim, on normalnie na jednym silniku ledwo si trzyma, a z tym lodem to szkoda gada. Widz, e nie docigniemy, i powiadam: Przygotowa si do wodowania. Caa przednia szyba pokryta lodem i nie wiem, jak siada na tej wodzie, ale zapaliem reflektor, te oblodzony, odsunem boczn oson kabiny i tak patrzc w bok po wodzie jako trzepnem brzuchem o fale. A Morze Irlandzkie, to wiesz, takie jak i Irlandczycy, przez okrgy rok wzburzone. Jak tylko maszyna wyhamowaa na wodzie, to my zaraz do tyu. Na szczcie stary wyga radiota tam siedzia, ktry zawczasu otworzy waz, boby si przy uderzeniu w wod zacisn, i koniec. No, wic on zaraz przez t dziur wyrzuci tob z dinghy i po skrzydle zaczlimy schodzi, a raczej zjeda do tego kajaczka dymanego. Miaem cholernego pietra, bo ja, rozumiesz, do swojej mae-westki40 napchaem chyba z 5 kilo boczku, i gdybym wpad do wody, to szlus. Ale jako wlelimy do dinghy, radiota odci link i zaraz fala nas odrzucia od grata. Jaki wikszy bawan podbi skrzydo i blenheim ukosem poszed pod wod, mimo e przed wodowaniem wypuciem ca benzyn. No i teraz zacza si koomyjka. Przywizalimy si tamami mae-westek do sznurowych uchwytw dinghy, co chwila przewala si przez nas woda, miota nami w gr i w d, a dookoa noc ciemna i deszcz ze niegiem. Chopaki nadrabiaj min, ale si jeszcze trzymaj, drucik miele korb dinghowej radiostacji i wysya to nieszczsne SOS, a do rana jeszcze daleko. Po dwch godzinach bylimy ju skostniali, wic zdzieram plaster z blaszanego puda i wyjmuj puszki, a tam rum, dobry na rozgrzewk. Wyopalimy ten rum, zagrylimy czekolad i pastylkami z glukoz i czekamy zmiowania boskiego. Pniej przyszo najgorsze. Pierwszy zacz rzyga nawigator, pniej ja, wreszcie radiota, a ten gwniarz, adwokat, wyobra sobie, wytrzyma najduej; w kocu i jego wzio. Powiadam ci, dalimy taki koncert... barman, jeszcze dwie podwjne... No, to cyk... Dalimy taki koncert... A najgorsze to, e jak ju wszystko z siebie wyrzygae, to odek dalej skacze do garda, kurczy si, a tu nie ma czym... Rano morze troch si uspokoio, a my jak cztery szmaty, zwinici, ledwo dyszymy. Przelecia jaki samolot, wic strzelamy rakiety, ale tylko trzy byy dobre, reszta zamoka. Na szczcie zauway, nadlecia i zaraz rzuci do morza kilka markerw41. Dopiero wtedy patrz, a my jakie dwie mile od brzegu; tak nas znioso przez noc. Zobaczyli te supy dymu, nie upyno p godziny i podpywa rybacki kuter. Wcignli nas na pokad, dali gorcej herbaty, ale gdzie tu, czowieku, dojdziesz do siebie. Szczki tak mi si zacisny z zimna, e musieli mi zby noem rozwiera. Zawieli nas do portu, to taka maa miecina rybacka w Walii, i tam zaraz do hoteliku. Waciciel da nam podwjny pokj, zrobi kpiel, zapali w pokoju gaz na kominku, ciepo jak w uchu, przynis kpielowe szlafroki
40 41

Gumowa kamizelka ratunkowa, nazywana od biustu popularnej aktorki amerykaskiej Mae West. wieca dymna.

i tak powoli dochodzilimy do siebie. Zaraz zamwiem rozmow z baz, a tymczasem hotelarz przynis do pokoju kilka butelek i dawaj nas czstowa. arcia duo nie mia, a ja sobie przypomniaem o tym boczku, com go mia w mae-westce. Zszedem na d, gdzie leay nasze mokre achy, i wyjem ten boczek. Trzeba byo z wierzchu odkroi warstw, bo nasikn morsk wod, ale reszta bya okay. Zaczlimy smay ten bok przy gazie, no i bya cakiem fajna zakska. Dostaem wreszcie baz, powiedzieli, e lec ansonem, wylduj na najbliszym lotnisku i za dwie godziny bd u nas. No, dwie godziny czasu, to my, brachu, w gaz z naszym gospodarzem, a on, morowy chop, za konierz nie wylewa, taka sensacja u niego, no i co tu duo mwi, urnlimy si w drobny mak. Wiem std, e przebudziem si dopiero w izbie chorych w bazie. I widzisz, szlag trafi z pi kop jajek i chyba ze dwadziecia kilo boczku. Do Blackpool zawiozem dwa pocie marynowane w morskiej wodzie, poyczyem im wesoego jajka i pojechaem na urlop, bp po takiej historii daj zwykle sze tygodni. Ot, i masz, do czego moe doprowadzi tradycja. Byem nad Berlinem i nad Hamburgiem, nad Ruhr lataem i zawsze jako czowiek dotelepa si do domu, a tu przez te zakichane jajka wpad do drinku i o may wos sam si nie sta zaksk dla sardynek. Co? e w Morzu Irlandzkim nie ma sardynek? Waciwie to adna rnica, czy ci zere sardynka, czy dorsz. Wic widzisz, brachu, ty mi nie mw o jajkach, mimo e Wielkanoc. Barman! Dwie podwjne!

Ksika chodw
Kady lotnik skada si z lotnika waciwego, czyli osoby, i z log-book, czyli ksiki lotw. Kiedy lotnik przychodzi do jednostki, pierwsz rzecz, o jak pytaj, jest ksika lotw. Jest ona metryk lotnika, yciorysem lotniczym, wiadectwem dojrzaoci, nieomal czci organizmu, tak jak gowa, serce lub nogi. Jeli, bracie, zgubisz ksik lotw, to tak jakby zgubi setki mozolnie wypracowanych w powietrzu godzin lotniczego dowiadczenia, jakby ci kto odrba toporem najwaniejsz cz yciorysu. Log-book prowadzi si w dwch kolorach: czarnym i czerwonym. Pierwszym wpisuje si loty dzienne, drugim - loty nocne. Na kocu jest rubryka, w ktr wpisuje si kady typ samolotu, na jakim si latao, wszystkie kursy, przeszkolenia, jednostki, przydziay i funkcje. Dlatego te lotnik lecc na wojn moe zostawi dziewczyn na pastw dwunonych rekinw, zoty zegarek i pienidze rzucone niedbale na ko, samochd na chodzie, natomiast ksik lotw zawsze zamknie w szufladzie, eby si gdzie nie zapodziaa. Jeeli lotnik dostanie si do niewoli - ksika lotw bdzie na niego czekaa. Jeli zginie - to wtedy czyja rka skreli ostatni, lakoniczny wpis i log-book powdruje na pki archiwum. Kiedy zaczem prowadzi drugi, prywatny log-book, ktry nazwaem ksik chodw, albowiem zapiski dotyczyy rzeczy bahych, przyziemnych, rzadko kiedy latania. Namwi mnie do tego Bob, dziennikarz jednego z najbardziej popularnych w Anglii dziennikw, wychodzcych w nakadzie bagatelka - 3 i p miliona egzemplarzy. Bob przyjecha kiedy do dywizjonu jako korespondent wojenny, eby napisa reporta z wyprawy bombowej. By to jego pierwszy lot bojowy i przey niemae emocje, a e polecia z moj zaog, przeto zaprzyjanilimy si bardzo i od tamtej pory bdc w Londynie zawsze go odwiedzaem. Czytajc jego reporta pkalimy ze miechu. Dwa tygodnie pniej byem w Londynie i powiedziaem Bobowi kilka sw na ten temat, ale on wyoy mi swoje racje.

- A co miaem napisa tym sklepikarzom, urzdnikom? e polecielimy, wyrzucilimy bomby i wrcilimy do bazy? Czytelnik musi mie sensacj, krew, groz, bo inaczej nie wemie gazety do rki. Ja wiem, dla was to zwyczajna robota, tak jak dla nich poranna cup of tea42. Pomyl tylko: wy wisicie noc nad ziejcym ogniem Berlinem, a oni czytaj o tym przy niadaniu, w ciepym szlafroku i rannych pantoflach. Ale - stukn si w czoo - mam myl. Sprbuj ty dla nas napisa. Ale tak. Autentyczna relacja lotnika. Jeszcze dzisiaj zaproponuj staremu. - Nie wygupiaj si, Bob, skd ja do pisania. Waciwie to poza wpisami do log-book nie bior pira do rki. Nawet do narzeczonych nie pisz, bo i o czym pisa? le trafie. - To ty si nie wygupiaj - zaprotestowa. - Przylij to mnie, a ja odpowiednio zaadiustuj. Chocia nie... Z twoimi bdami angielskimi to bdzie bardzo oryginalne. Chopie, gdybym ja by na twoim miejscu, pisabym pamitnik. Po wojnie jak znalaz. Przecie dzieje si mnstwo rzeczy nie tylko w powietrzu, ale i na ziemi. Powiniene. Zostaem wic nieetatowym reporterem dziennika Boba. Przesyaem mu korespondencje, oczywicie pod pseudonimem, czasami zdjcie i ani si nie obejrzaem, jak mnie wcigna ta reporterska robota, w dodatku po angielsku. Kiedy przyjedaem do Londynu, czekaa na mnie zawsze spora wierszwka. Zaczem te prowadzi co w rodzaju pamitnika, cho nie tak skrupulatnie, co do godziny i minuty, jak w log-book. Ot, takie sobie lune zapiski, drobne spostrzeenia. Nawet daty nie wstawiaem. Pisaem w notesiku, na lunych kartkach, w zeszycie, na czym popado, i tak powstaa ksika chodw. Przyrzekaem sobie w duchu, e kiedy wszystko to uporzdkuj i co z tego sklec, chocia nigdy nie miaem pisarskich ambicji. Ksika chodw nie bya oczywicie tym, co log-book. Kiedy pod koniec wojny wracaem z Woch do Anglii, wsadziem j do worka razem z brudnymi tropikami, butami i rozmaitymi szpargaami i nadaem poczt polow. Wkrtce znalazem si w Niemczech, mj worek szuka mnie gdzie po Anglii, a wreszcie jesieni 1946 roku dotar do mnie. Byo w nim jeszcze kilka kilogramw orzechw. Kiedy go odebraem od naszego podoficera pocztowego, wyda mi si dziwnie lekki, mia te sporo dziur. Wewntrz znalazem poszarpane koszule i gatki, pogryzione buty, upiny od orzechw i strzpy ksiki chodw, a bya tego kupa papieru, chyba ze trzysta stron. Niektre z ocalaych notatek stay si tworzywem opowiada lotniczych, inne le na pce, kn i pachn charakterystycznym zapachem tak dobrze znanym pracownikom archiww. Nieraz sigam po grub teczk na pce i przerzucam pogryzione kartki ksiki chodw. Czasami wyoni si z nich umiechnita gba Jzka albo zwichrzona czupryna Grzegorza, szyld baru Pod Saracenem, ponce miasto, dziewczyna... Ej, starzeje si czowiek! Nie ma na tych kartkach dat ani godzin, jak w log-book. Wszystko luzem, w rozsypce. Niech wic i tak bdzie, skoro prawd jest, e lotnicy te chodz po ziemi. * Jeeli w Anglii jedzie si pocigiem z pnocy na poudnie albo na odwrt, z reguy przejeda si przez Crewe, najwikszy wze kolejowy. Takim lotniczym Crewe jest Blackpool. W tej miejscowoci wypoczynkowej na wybrzeu Morza Irlandzkiego krzyuj si drogi wszystkich polskich lotnikw. Piloci, mechanicy, kucharze, zbrojmistrze, kady musia by tutaj chocia jeden raz. W Blackpool jest
42

Filianka herbaty.

komenda uzupenie. Tu kady zaczyna swj lotniczy ywot, tutaj te koczy. Na regaach magazynu komisji spadkowo- -depozytowej le worki, walizki, koperty. To pozostao po tych, ktrzy s w niewoli, i po tych, ktrzy nigdy ju nie odbior swoich rzeczy. Otrzyma je po wojnie rodzina wraz z pienidzmi uzyskanymi za sprzedane na licytacji drobiazgi. ywi mieszkaj na billetingach, czyli w prywatnych pokojach. Prawie kady dom w Blackpool to hotelik, a raczej boarding-house43. Wikt na polskie podniebienie saby. Wszyscy marz o pierogach, bigosie i kiebasie. Ja te. Wieldek, stay rezydent blackpoolski, ktry pracuje w KU, zaprowadzi mnie wieczorem do ciotki. W jadalni nieduego boarding-house, w ktrym mieszkaj nasi podoficerowie, toczno. Gospodyni, tga kobieta, z pochodzenia Irlandka, wnosi dymicy gar i czuj wspaniay zapach bigosu. Porcja kosztuje six pence44. Wrbaem trzy talerze. Jaki sierant, ktry zna si na gotowaniu, poradzi gospodyni, eby kupia beczk sauer-krautu (tak tu nazywaj kiszon kapust, a mona j dosta tylko u ydw w Manchester, podobnie jak i marynowane ledzie), pokaza, jak si robi bigos, no i interes ruszy z miejsca. Przychodz tu wszyscy, a jakkolwiek by byo, w Blackpool zawsze jest kilkuset Polakw. W pobliskim barze hotelu Manchester barman dziwi si, kiedy polscy lotnicy zamawiaj wdk, ktr nastpnie wlewaj do przyniesionych ze sob paskich buteleczek i wynosz w kieszeniach. Caej butelki w barze nie dostaniesz, wic co maj robi? Bo jak tu je bigos bez kielicha? Pniej w Blackpool byo kilkanacie takich bigosowych ciotek i mam. Wszystkie wietnie prosperoway. * Lubi Nottingham. Bardzo mie miasto, dziewczta jeszcze milsze i chyba najadniejsze w caej rodkowej Anglii. Miasto przemysowe, zawsze takie byo i zawsze dziewczta pracoway w fabrykach. W Palais de Dance nie wiadomo, ktr prosi do taca. Mwi, e przed wojn bywali tu incognito lord Mountbatten, obecny Chief of Staff Combined Operations45, i ksi Kentu, nasz kolega po fachu, lotnik. Pono lubili si zabawi. Dziewczta dobre, tylko miasto cholernie purytaskie, za Boga nie wpuszcz do hotelu z dziewczyn. Tam, gdzie s Polacy, s i ciotki, ktre wynajmuj bed and breakfast46 i nic je nie obchodzi. Ceny na og przystpne, za nocleg ze niadaniem paci si 8-10 szylingw. Kiedy nocowaem u ciotki z moj dziewczyn. Rano przychodzi do pacenia, a ciotka powiada: One guinea, please. Pytam, dlaczego, bo przecie dwa razy po 10 szylingw wynosi funta, wic skd nagle gwine? A ona na to, e w tym pokoju nocowa kiedy sam ksi Kentu. *

43 44

Pensjonat. 6 pensw, p szylinga. 45 Szef Sztabu Operacji Poczonych. 46 Nocleg ze niadaniem.

Spotkaem koleg z Newton i zapytaem o Staszka Juz, z ktrym siedziaem w szkole na jednej awce. Nie wiesz? - powiedzia. - On dosta posting47 do Newark. Rozpieprzy cae stanowisko baterii przeciwlotniczej niedaleko lotniska. Silnik mu wysiad. W Newark jest cmentarz polskich lotnikw, baza ostatniego przeznaczenia, ktra wci si rozrasta. * Nasz dowdca by kiedy autentycznym cyrkowcem. Kiedy go poprosi, demonstruje swoje umiejtnoci. Zdejmuje bluz, kae barmanowi nala trzy kieliszki whisky i ustawi je na brzegu barku. Pniej staje na tym brzegu na rkach, chwyta ustami kieliszki i wypija wdk nie ronic ani kropli. Kiedy sprbowa to zrobi Janicki, wielki gimnastyk z CIWF, ale mu wdka nosem wysza. Starego nikt nie zakasuje, szkod gada. * Wczoraj mielimy wizyt z Londynu. Przyjecha Lieberman, jaki tam jeszcze minister i jedna egzaltowana baba. Wieczorem byo spotkanie z rzdem. Lieberman zapyta o ydw, wic mu powiedzieli, e jest nawet ydowska zaoga. Tak wanie nazywali moj zaog, bo byo w niej dwch ydw, nawigator i strzelec, a tak si jako zoyo, e wikszo zaogi, nie wyczajc mnie, miaa cakiem niepolskie nazwiska. Lieberman, sympatyczny starszy pan, porozmawia z nami nieco duej. Od tamtej pory przed kadymi ydowskimi witami dostawalimy siedem paczek od gminy wyznaniowej w Glasgow. * Major nazywa si Paleolog. Powiadaj, e wywodzi si w prostej linii od tych Paleologw bizantyjskich. Wdki nie pija, za to cay dzie azi z kuflem piwa. Grywa te namitnie w karty. Gramy w bryda. Paleolog co chwila pociga z kufla. Czsto te wychodzi, bo go piwo pdzi. Zoci nas to, gra si przeciga. Major znowu wychodzi i powiada do Janka: Rozdaj za mnie. A umwilimy si przedtem, e Janek da majorowi trzynacie pikw. Kiedy zalicytowa szlema w piki i powid dookoa tryumfalnym wzrokiem, Janek, jego kontrpartner, spokojnie powiedzia: Szlem bez atu. Major poczerwienia, a wszyscy kibice zarechotali. Ale to jeszcze nic. Kilka tygodni pniej Paleolog jak zwykle musia wyj na chwil podczas rozdawania kart. Tym razem odchodzi poker. Nikt mu kart nie ukada. Kto zagra, kto przebi, major doda i powiada: No, co masz? Tamten wykada fula krlewskiego, a major z umiechem pokazuje karet asw: Wy mnie, kochani, nie nabierzecie. Uoyli karty, ha? Jeszcze wikszy miech. Majorze kochany, sowo honoru, e nikt nie ukada, bierz pienidze. Dugo jeszcze pokazywano go palcami: Oto ten, ktry z karet asw tylko dodaje. * Nie wiem, czy jest na wiecie drugie spoeczestwo tak respektujce zarzdzenia wadzy jak Anglicy. Chyba tylko Niemcy mog im dorwna. Przy cisym racjonowaniu ywnoci i odziey nie ma adnego poktnego handlu. Wyjtek stanowi Londyn, gdzie rozmaici kombinatorzy, przewanie obcokrajowcy, handluj kuponami odzieowymi i ksieczkami ywnociowymi.

47

Przeniesienie.

Bylimy w maej kafejce, w takim jakby ogrdku. Mona tam dosta jedno jajko sadzone na grzance. To duo, zwaywszy, e przydzia na kartki wynosi dwa do trzech jajek tygodniowo na osob. W restauracjach i kawiarniach nie wycinaj kuponw. Posiek nie moe kosztowa wicej ni 5 szylingw. No, wic takie jajko ekstra - to duo. Waciciel lubi Polakw i podawa nam po dwa jajka. Jemy po te dwa jajka, a siedzca przy ssiednim stoliku pani mwi z przeksem do swojej towarzyszki: Nigdy nie omieliabym si je dwch jajek naraz, kiedy przysuguj mi trzy tygodniowo. Przecie jest wojna. Usysza to nasz gospodarz, podszed i powiedzia: Madame, ma pani racj. Ci lotnicy te jedz po jednym jajku, ale ostatnio dostaem specjalny gatunek jaj z dworna tkami. Dama przeprosia gospodarza. * Kilka dni temu zaprzyjaniem si z Francuzami. Po kampanii francuskiej stracilimy do nich zaufanie. Nazywalimy ich katanami, wszarzami i jak tam jeszcze mona. Ale ci s inni. Porzdne chopaki! Opucili Francj i walcz. Francuzi zapraszaj mnie i Kazia do siebie. Jest 14 lipca. Do dywizjonu Wolnych Francuzw przyjecha de Gaulle. Bya msza, defilada, a pniej party w kasynie. Mj Pierre przedstawia mnie jakiemu sympatycznemu brunetowi okoo czterdziestki. Tamten jest zalany, ja te, ale wyranie sysz nazwisko: Saint Exupry. Wielki to dla mnie zaszczyt pi z takim lotnikiem. Zabawa trwa do biaego rana. Pniej jedziemy do Torquay i kpiemy si w morzu. Nad kanaem niebo pene biaych smug. Dwa samoloty wal si do morza, nie wiemy, nasze czy ich. * Aden to najbardziej pospna ze wszystkich baz. Skay, spy, upa, raz na tydzie statek, gazety, whisky i fotografie pin-up girls. My tutaj tylko przelotem, nie pojmuj, jak to wytrzymuj Anglicy, ktrzy siedz w Adenie miesicami. Pojechalimy jeepem jakie 30 mil w gb ldu. Ziejca arem kamienna pustka przeraa. W grze kouj spy. Widziaem z daleka karawan wielbdw. Pomyle, e na tych pustynnych poaciach yj ludzie. * Kady z nas zabiera ze sob na lot bojowy tzw. escape aids. Jest to pudeko z tej, przeroczystej masy plastycznej, wielkoci redniej ksiki. Nigdy do niego nie zagldaem. Dzisiaj skorcio mnie i zerwaem naklejk, co w rodzaju plomby. W pudeku znalazem map Europy zachodniej na cieniutkiej, jedwabnej chucie, tabliczk czekolady, kapsuki glukozy, pastylki do sterylizacji wody, marki, guldeny i franki, rne busole, z ktrych najmniejsza ma rednic 5 mm, dwa pilniczki z doskonaej stali do piowania krat, wodoszczelne pudeko zapaek, gum do ucia, pastylki na podtrzymanie energii, wydrukowane na bibuce rozmwki angielsko-francuskie, angielskoholenderskie i angielsko-niemieckie. Dodatkowo mam jeszcze jedwabn chust zoon w celofanowej kopercie. Na chucie jest flaga brytyjska i duy, czarny napis po rosyjsku: Ja Angliczanin, a pod spodem dopisek po rosyjsku i jego brzmienie fonetyczne, co wyglda tak: Yah Angleechanyen, poshaoostah sobsheetyeah obo mnyeah voyennooyou meessyou angleeskooyou vtn oskvyeah. Co miao znaczy: Ja Angliczanin, poaujsta sobszczitie obo mnie wojennuju misiju anglijskuju w Moskwie. To na wypadek, gdyby si wyskoczyo albo skraksowao na terenach zajtych przez Rosjan. Dla nas to aden problem, ale Anglikom radzimy, eby w razie czego nie odzywali si, tylko czekali grzecznie z rczkami do gry.

* Dowiedziaem si, e zgin Saint-Exupry. Wielka to strata. wietny lotnik, pisarz i czowiek. * Dzisiaj wyznaczono sze zag na lot na Akwizgran. Ja nie, lec. Poszlimy na start. Jest jeszcze jasno, soce dopiero zachodzi. Stoimy w pobliu runwayu i podnosimy do gry kciuki startujcym kolegom. Startuje trzeci z kolei lancaster, odrywa si od betonu, jest ju na wysokoci 50 metrw, nagle jaka niewidzialna sia ciga go w prawo i wali si na ziemi okoo 100 metrw od runwayu. Ogie bucha w niebo, ponie 5 ton benzyny. Stoimy osupiali, po chwili zrywamy si i biegniemy do poncego wraku. Okropny ar, nie mona si zbliy, zaczyna eksplodowa amunicja, pkaj butle z tlenem, a wtedy pomienie buchaj ze zdwojon si. Przez kilka sekund syszymy w tym ognisku straszne jki, coraz cichsze, a pniej ju tylko syczenie pomieni i wybuchy amunicji. Straacy w azbestowych kombinezonach wygldaj jak ywe pochodnie. Rozlana, ponca benzyna atakuje ich nogi, oni kieruj strumienie piany na ogie. Niewiele pomaga. Za nami startuj trzy pozostae lancastery. Nie wiedziaem, e duraluminium pali si jak drzewo. Rano pozostay z lancastera tylko cztery czarne bloki silnikw, oderwany ogon z wieyczk z martwym strzelcem w rodku i rozsypane bomby. Reszta - sam popi. Tak si ginie mierci lotnika. * Po Warszawie najwikszym skupiskiem Polakw jest pono Chicago, ale najbardziej swojski chyba... Tel-Awiw. Na ulicach peno polskich mundurw, s tu szpitale, junacy, rozmaite komendy i dowdztwa bazy polskiej armii na Wschodzie. Ale ten swojski nastrj stwarzaj stali mieszkacy TelAwiwu, z ktrych przynajmniej poowa - takie odnosz wraenie - mwi po polsku i z Polski si wywodzi. W kawiarniach graj polskie melodie. Kiedy maszeruje oddzia wojska z Poland na rkawach, mwi si: Nasze wojsko. Wszdzie sycha rozmowy w rodzaju: Pan jeste z Radomia? Co pan powiesz? A czy na rogu eromskiego wci jest taki sklep, pan wie, handel towarw bawatnych, to mojego wujka, pan go nie znasz? Wszyscy w Radomiu go znaj. Tutaj ydowscy szewcy robi tak wspaniae buty z cholewami, e panowie pukownicy przyjedaj z samego Londynu albo przysyaj miar. Tutaj mona zje znakomit polsk potraw, ryb po ydowsku, napi si pejsachwki i posucha Tango milonga i Ostatni niedziel na zdartych pytach Muza. Tutaj te ujrzysz polskie szyldy: Krawiec wojskowy i cywilny, Dzi flaki, Kawiarnia i cukiernia, S. Rotbaum, firma egzystuje od 1908 roku, dawniej J. Rotbaum ze Skierniewic. Antagonizm - to wedug mnie zbyt delikatne okrelenie stosunkw ydowsko-arabskich. Arabowie s konserwatywni, postp ich nie interesuje. Wszystkie niteczki trzymaj Anglicy. Nie znam si na polityce. * Bardzo si przywizaem do mojego Pimpusia. Przysaa mi go dziewczyna, dostaem go w dniu pierwszego lotu operacyjnego. Od tamtej pory zawsze mi towarzyszy, cho ju ogonek mu si wytar, a boczki ma poplamione oliw. W samolocie Pimpu wisi na wyczniku reflektora i ogonkiem zawsze wskazuje waciwy kierunek lotu. Kiedy mia ma szar, teraz ciemnia. Rasa nieokrelona. Po prostu pies, tyle tylko, e z flanelowej szmatki czy z pluszu. Pimpu jest nader pospolit maskotk. Czeg to inni ze sob nie wo! Jeden kolega zabiera konia na biegunach. Inny zakada na

kombinezon lisa swojej ony. Do popularne s damskie poczochy zawieszone na wolancie, me mwic o innych czciach damskiej bielizny. Majtki z koronkami s bardzo dekoracyjne, ale najlepiej pasuje do wolantu biustonosz. Bill ma ich kilkanacie. Powiada, e nie mona zbyt dugo ufa jednej kobiecie. Flying officer Pope wozi ze sob swj barowy posrebrzany kufel z wyrytym na nim nazwiskiem waciciela. Sierant Bronisz zabiera na loty olbrzymi starowiecki budzik, ktry nastawia na ETA48. Kiedy Bronisz nachyla si nad celownikiem i zaciska kciuk na zwalniaczu bomb, budzik zaczyna dzwoni. Bronisz powiada, e to requiem dla Hitlera. Rne s maskotki, fetysze i totemy. Te gin. * Przyjechaem na trzy dni do Brighton. Zaczynaem tu kiedy lotnicze szkolenie teoretyczne. Id na promenad, nad ktr gruj dwa olbrzymie gmachy Metropolu i Grandu, zajte na czas wojny przez lotnictwo. Jak dawniej -- przed oboonymi workami z piaskiem wejciami stoj wartownicy w rozkroku, z karabinami odchylonymi w bok. Kiedy przechodz, staj na baczno i przycigaj bro do ng. Ach, prawda, zapomniaem, e jestem oficerem, a nie jednym z tych modzikw z bia wstk lotniczego kadeta na furaerce. Umiecham si gupio i oddaj im honory. Mj Boe, jak ten czas leci! Po poudniu id z Brend do kina. Jest przy promenadzie kino, w ktrym s podwjne fotele. Pniej Brenda pojechaa do matki do Hove, umwilimy si u niej o smej. Okoo szstej wstpiem do Regenta na piwo i natknem si na Mandziejewicza. Co za spotkanie! Chodziem z nim do gimnazjum. Ledwo go poznaem w marynarskim mundurze. W Brighton jest dom wypoczynkowy polskich marynarzy, a w pobliu baza cigaczy, na ktrych nasi chopcy buszuj wzdu wybrzea Francji. Przyszedem do Brendy nie o smej, tylko o dziesitej, nie sam, tylko z Mandziejem i raczej nietrzewy. Daa nam kawy, wybralimy si do Sherries, gdzie graj do pnocy. Pniej usiedlimy z Brend na play i wsuchiwalimy si w basowy koncert leccych wysoko samolotw. Po kilkunastu minutach nad francuskim brzegiem zaczo byska w powietrzu, a w niebo trysny smugi reflektorw. - Zawsze, jak sysz w nocy samoloty, myl o tobie - powiedziaa. -A ty, jak przelatujesz nad brzegiem, mylisz o mnie? - Tak, oczywicie zegaem. - A najczciej o czym mylisz w powietrzu? -- eby wreszcie wyldowa. Chodmy. Zaczyna pada. * Dywizjon przezbroi si na czteromotorowe lancastery. Wszystkie zaogi przeszy specjalne przeszkolenie. Niedobry by pocztek na nowych maszynach. Ju w pierwszych latach stracilimy kilka zag nad Ruhr, pniej przysza ta fatalna noc z oblodzeniem. Zostaa tylko jedna, niepena eskadra, uzupenienie nie przychodzi, bo brak polskich zag przeszkolonych na czteromotorowcach. Dowdztwo grupy postanowio uzupeni nasz dywizjon zaogami angielskimi. I tak mamy w polskim dywizjonie eskadr A, angielsk, i B, polsk. Wczoraj mielimy pijastwo - zgranie zag z Anglikami, na ktre przyjecha dowdca ich starego dywizjonu, dwudziestoczteroletni podpukownik. Jak
48

Estimated time of arrival przypuszczalny czas przylotu nad cel.

nakazywa zwyczaj, poobcinalimy sobie wzajemnie krawaty i zawiesilimy je na specjalnej tablicy w hallu kasyna. Pniej wszyscy nowo przybyli zoyli swoje podpisy na suficie. Na kocu oficerowie z eskadry A cignli spodnie ze swego byego dowdcy, ktry nad ranem odjecha na swoje, niedalekie zreszt, lotnisko w paszczu i w gaciach. Spodnie odesano nastpnego dnia przez motocyklist z wyrazami przyjani i szacunku. Nasz stary wykona swj popisowy numer, z wypijaniem wdki na krawdzi baru do gry nogami i Anglicy zgodnie stwierdzili, e drugiego takiego dowdcy nie ma w caym Royal Air Force. Ratujc honor Anglikw flying officer Bligh zacz zaksza kady kieliszek whisky gladiolusami. Zear cay flakon, ale niebawem doskoczy do okna i wszystko wyrzyga. Natomiast flight lieutenant Evans pobi dotychczasowy rekord (te nalecy do Anglika) o cae dwie sekundy. Mamy olbrzymi szklany kufel w ksztacie buta, do ktrego wchodzi 2 litry piwa. Konkurencj rozgrywa si trbic piwo duszkiem. Specjalna komisj stopera je czas i pilnuje, czy przypadkiem zawodnik nie odejmuje kufla od Ust. Siedz wycignity na fotelu, patrz w sufit i szukam swojego nazwiska. Jest. S te inne, nalece do kolegw, ktrzy nigdy ju nie bd pi w tym barze ani w adnym innym. * Flying control ma najwicej roboty w nocy albo nad ranem, kiedy samoloty wracaj z lotw bojowych. Maszyny kr nad lotniskiem, kady pilot chce jak najszybciej wyldowa, niektrzy s postrzelani albo maj rannych na pokadzie. W flying control pracuj angielskie waafki, ktre rozmawiaj z pilotami przez radio i udzielaj pozwole na ldowanie. Waafki umiej kl po polsku jak szewcy, bo rozmowy w niczym nie przypominaj regulaminowego schematu. Piloci s zmczeni, zdenerwowani i potrafi posya wiey takie wizanki, e a uszy widn. Pozwolenie ldowania dostaj przede wszystkim te samoloty, ktrym koczy si paliwo albo maj nieczynny jeden z silnikw. Waafki i oficer dyurny na wiey s wiadkami wielu tragedii lotniczych. Ile to razy na ich oczach samoloty wal si na ziemi, ile dramatycznych woa urywa si nagle w gonikach flying control! S te momenty zabawne, ktre dugo wspomina si w kasynowych pogwarkach. Bywa czasami, e z powodu mgy albo kraksy samoloty dostaj diversion, czyli skierowanie na inne lotnisko. Zdarzyo si kiedy, e polski dwusilnikowy wellington zosta skierowany na lotnisko, na ktrym stacjonoway czterosilnikowe halifaxy i stirlingi. Samoloty wracaj z wyprawy. Dziesitki ich kr nad lotniskiem czekajc na swoj kolej ldowania. Na falach eteru krzyuj si rozmowy: Jestem na trzech silnikach! - woa pilot stirlinga i dostaje pozwolenie ldowania. Polski wellington kry wysoko, zaoga jest zmczona, ale przed nimi jest jeszcze kilkanacie innych samolotw. Niewiele mylc polski pilot wcza radio i melduje: Jestem na dwch silnikach! Pozwalaj mu ldowa. Na wiey wszyscy patrz z zapartym tchem, jak te sobie tamten da rad na dwch silnikach. W wietle flar widz, jak na runwayu siada charakterystyczna, brzuchata sylwetka dwusilnikowego wellingtona. Kiedy przyjecha do polskiego dywizjonu genera Sikorski. Zaogi poleciay w komplecie na wypraw nad Niemcy. Genera przesiedzia ca noc w operations, a pniej poszed na wie. Samoloty zgaszaj swj powrt. Genera bierze mikrofon od waafki i sam udziela pozwolenia na ldowanie. Ale jeden niecierpliwy pilot zdenerwowa si i posa kontrolerowi soczyst wizank. Po wyldowaniu pytaj pilota: Wiesz, kogo ochrzanie? Naczelnego wodza, bracie. Porucznik zbarania, ale nic, idzie do kasyna, a tam przy barze stoi ju z innymi Sikorski i powiada: Dawno mnie nikt tak nie objecha. Napije si pan ze mn, poruczniku? *

Do Brindisi zawita Anglo-Polish Ballet. Bylimy na wystpie. Wierzy si nie chce, e te wszystkie oberki, kujawiaki i mazury tacz Anglicy. Z Polakw jest tu tylko choreograf zespou, Konarski, i Alicja Halama. Konarski wykonuje swj popisowy numer Umar Maciek, umar. Przez dwa dni gocimy zesp w naszym kasynie. Po obiedzie Halamie zachciao si przelecie prawdziwym bombowym samolotem. Wypado na Bolka, ktry poprosi mnie, eby mu ponawigowa na czytanie mapy. Pogoda bya pikna, wystartowalimy. Konarskiego posadziem obok Bolka, a sam poszedem do nosa na miejsce nawigatora. Halama przykucna sobie obok mnie w koysce bombardierskiej, skd przez oszklony nos moga podziwia pikne widoki, a byo na co popatrze, bo polecielimy nad Zatok Neapolitask. Na szczcie nie miaa hauby ze suchawkami, tote nie syszaa dramatycznych rozmw, jakie zaczy si przed ldowaniem. Kiedy Bolek wypuci podwozie, wyszo tylko lewe. Prawe ani rusz. Wic Bolek naciska dwigni, eby wcign i sprbowa jeszcze, raz, i teraz dopiero chryja, bo lewe koo nie chce si schowa. Konarski widzi, co si wici, troszk blednie, ale trzyma fason. Halama nic nie kapuje. Ley wycignita na bombardierskich poduszkach, widz jej ciut moe za szczupe, ale bardzo zgrabne nogi i myl sobie, e szkoda byoby takich nek. Spadochronw nie mamy i kto wie, czy nie trzeba bdzie kraksowa. Z mechanikiem poszlimy do tyu, on odkrci przewody instalacji hydraulicznej podwozia, ochlapao nas olejem, dowalilimy pomp nowego oleju, mechanik wczy rezerw. Pniej Bolek nacisn dwigni podwozia, wszed do lotu nurkowego i gwatownie poderwa samolot. Podwozie wyszo i zapalio si zielone wiateko. Uf... Zapowietrzyy si przewody, a jak taka banieczka powietrza utknie w rurce, to nic nie poradzisz... Ju po wyldowaniu Konarski powiedzia mi, e nogi Alicji s ubezpieczone na 10 tysicy funtw. Wieczorem Bolek burcza w barze: Baba dobra do ka, a w samolocie zawsze z ni jaki kopot. Wicej nie dam si nabra na taki numer. * Nie wiem, jak inni, ale ja mam najwikszego pietra przed startem. Podczas lotu, kiedy rce pene roboty, nie ma czasu, eby si ba. Czowiek wykonuje automatycznie pewne czynnoci, patrzy na przyrzdy i tak jest zaabsorbowany temperatur gowic, cinieniem oleju, obrotami, kursem i dziesitkami innych rzeczy, e nawet nie bardzo zwraca uwag na artyleri. Widziaem ju tyle kraks, e dopki maszyna nie oderwie si od ziemi, trawi mnie niepewno. Najgorsze s kraksy przy starcie, z penymi zbiornikami i z adunkiem bomb. Nasikem te rnymi przesdami. Ot, choby to cholerne kronikarstwo! Jest w dywizjonie gruba, oprawna w skr ksiga, w ktrej kronikarz odnotowuje wszystko, co si dzieje na naszym lotnisku. Kady lot, kad wizyt. I kad mier. Mamy ju dwunastego z kolei kronikarza. Poprzednich jedenastu nie wrcio do bazy, o niektrych wiemy, e s w niewoli. Jedenasty kronikarz nie wrci wczoraj znad Stuttgartu. By to mody porucznik Bergman, nawigator, jeden z nielicznych polskich lotnikw, ktrzy latali na froncie japoskim. Opowiada nam o lotach nad dungl birmask, w ktrej wielu lotnikw znalazo mier z wycieczenia, o okruciestwach Japoczykw i malarii. Przeszed to wszystko i lata tutaj na niedzielne wycieczki, jak sam powiada, no i masz. Oczywicie wszyscy s pewni, e paskudne fatum jest zwizane z funkcj kronikarza, i nikt si nie kwapi do tego dywizjonowego dugoszowania. Dwunastym kronikarzem dywizjonu jestem ja. Dzisiaj stary wrczy mi ksig: Pisujesz do gazet, to i kronik potrafisz prowadzi. Nie mogem, cholera, wymiga si. Mj pierwszy wpis dotyczy lotu na Stuttgart, w ktrym sam braem udzia, no i oczywicie zaginicia poprzedniego kronikarza (to jeszcze nie jest pewne, czy zgin, moe siedzi w niewoli). Anto Drzazga, skurczybyk, ten nikomu nie przepuci, wisielczy humorysta, radzi, ebym zawczasu wpisa sam o sobie. To bdzie oryginalne, nie

uwaasz? Chodziem i lataem jak struty. Na szczcie zostaem przeniesiony do innego dywizjonu i z uczuciem ulgi przekazaem kronik swojemu nastpcy. * Przed gwny otarz katedry w. Pawa w Londynie gruchna tysickilogramowa bomba z zapalnikiem czasowym. Przyjecha oddzia saperw, ktrzy zrobili wykop, a wbia si ta bomba gboko, na kilka metrw. Pniej ich dowdca, major, kaza im odej i sam zsun si do dou. Widziaem jego twarz, jak ze suchawkami na uszach obmacywa czujnikiem olbrzymie cielsko bomby, niczym lekarz ciao chorego stetoskopem. Widziaem krople potu na jego czole i drce wargi, kiedy ostronie, cal po calu, wyjmowa z korpusu bomby dugie cygaro detonatora. Widziaem to wszystko w kinie, albowiem operator Gaumont British News49 pooy si na brzuchu na skraju leja i ca t operacj filmowa. Pono dosta za to 5 tysicy funtw. Ja bym si tego nie podj za milion. * Upa daje si we znaki, poszedem si wykpa. Ma zatoczk odgrodzono od koryta rzeki metalow siatk dla ochrony przed krokodylami, cho to pochliwe stworzenia i przed czowiekiem uciekaj. Za duo ich tu wystrzelali. Popyt na skry krokodyle jest ogromny, zwaszcza na te mae. Damska moda na torebki z krokodylej skry. Na piasku, pod parasolami, le lotnicy z bazy w Chartumie. Niektrzy graj w karty. Pluskam si w wodzie, ktra jest jak na ten upa do chodna. Nil Bkitny wypywa z jeziora Tana w Etiopii lecego na wysokoci okoo 4 tysicy metrw ponad poziomem morza, a nastpnie pynie przez gry, poprzez Wyyn Sudask, i czy si z Nilem Biaym na pnoc od Chartumu. Olbrzymie masy wody nie zdyy jeszcze zbytnio si nagrza. Dopiero w Egipcie rzeka jest rozlana, mtna, ciepa. Wychodz z wody i wracam pod parasol. Siedzi tam ju od godziny jaki Anglik, go pod pidziesitk, w okularach, z brzuszkiem. Zapisuje co w grubym brulionie, dookoa porozkadane kartki papieru pokryte drobnym pismem. Anglik czstuje mnie coca-col, pniej wciga w rozmow. Wypytuje o rne dziwne rzeczy, a ja gadam jak z nut. Nagle uprzytamniam sobie, e to podejrzane. Cholera wie, co za jeden. Po Chartumie rni si krc. Nie spuszczam go z oczu i po powrocie na lotnisko melduj o tym komendantowi bazy. Pukownik w miech i wszystko wyjania. Ten jegomo w okularach to znany naukowiec, psycholog i psychiatra, ktry prowadzi dla Air Ministry badania nad psychik lotnikw. Jest on twrc psychotechnicznych testw, jakie przechodz kandydaci na lotnikw, a pniej co jaki czas sami lotnicy. Spdzi duo czasu na lotniskach, wrd zag, nawet lata na wyprawy bombowe, a od kilku miesicy tucze si po szlakach Transport Command50 i skrztnie zbiera obserwacje. No wic po obiedzie podchodz do profesora i przepraszam go, a ten si mieje i powiada, e to jego chleb powszedni, e, bywao, spdza po kilka dni w areszcie, a raz nawet, w Puerto Rico, interweniowa w jego sprawie telefonicznie sam minister lotnictwa, sir Archibald Sinclair. Wzili go za niemieckiego agenta z podrobionymi papierami. Idziemy z profesorem do baru, on mnie przy kielichu wypytuje o rne rzeczy, ale i ja postanawiam wynie jaki poytek z tego spotkania i pytam go: - Prosz mi powiedzie, dlaczego w bombowcach tura bojowa wynosi tylko trzydzieci lotw operacyjnych, a na nastpn kolejk idzie si na ochotnika po badaniach lekarskich i psychotechnicznych? Dlaczego akurat trzydzieci, a nie dwadziecia czy pidziesit? Kto to ustala?
49 50

Brytyjska Kronika Filmowa. Lotnictwo Transportowe.

Jego wykad wyglda mniej wicej tak: - You see, my boy, jeeli przesadzisz rolin na inny grunt i do innego klimatu, to ta rolina pocztkowo zwidnie, a pniej albo zginie, albo zaaklimatyzuje si. Gdy po zaaklimatyzowaniu przeniesiesz j na stare miejsce - wszystko zaczyna si od nowa. Ot z ludmi jest zupenie tak samo jak z rolinami. Dlaczego na przykad nie wycofuje si onierza z frontu po trzydziestu dniach? Bo on wreszcie przyzwyczaja si do ognia, do okopw, do niewygd. Z lotnikami jest inaczej. Rano jeste, chopcze, dajmy na to na rybach, po poudniu w kinie, a kilka godzin pniej wisisz w ogniu nad celem po to, by rano znale si w ku obok dziewczyny. Ten zimny i gorcy tusz na zmian wywiera wpyw na psychik. Nawet o tym nie wiesz. Czasami atak strachu przychodzi w najmniej oczekiwanym momencie. I dlatego, widzisz, te trzydzieci lotw to norma opracowana na podstawie mudnych obserwacji i dowiadcze. Czy wiesz, na ile lotw przecitnie oblicza si bombowiec? Na trzy loty. Ani mniej, ani wicej, tylko na trzy. A przecie czowiek waniejszy od maszyny. Ta wasza komfortowa wojna jest jedn z najbardziej okrutnych form wykaczania czowieka. Mwi ci to, bo jeste ju wylatany, niejako dobrze zaaklimatyzowany. Ale gow daj, e najlepiej czujesz si na ziemi. Tylko nie bujaj. No? - Yes, sir. - No, no, po co zaraz sir. Mw mi John. Barman, jeszcze dwa piwa. A wracajc do tamtych spraw, to czy nie uwaasz, e trasa z Fort Lamy do El Faszer jest za duga? * Pilimy za dobrego pilota, przyjaciela Polakw, ktry czsto odwiedza nasze jednostki. Najmodszy z trzech braci krla, ksi Kentu, nie wrci do bazy. Zagin nad Wielk Wod na swym sunderlandzie, tropic okrt podwodny. Odwalamy t styp ze szczerym alem. Przy tym samym barze pi kiedy i artowa z nami, opowiada przerne ciekawe historie, a pistolet z niego by, ho, ho. Animy Anglicy, ani rojalici, ale ywimy gboki szacunek dla rodziny krlewskiej. Nie dlatego, e Jurek paci, nie. Po prostu dlatego, e w przeciwiestwie do innych domw panujcych rodzina krlewska wcale si nie oszczdza. Nie opucia Londynu podczas blitzu i mona powiedzie, e zwizaa si ze swym narodem na dobre i ze. Sam widziaem kiedy, jak jeszcze na jednym kocu Londynu paday bomby, a w Bayswater wysiad z samochodu krl i krlowa, bez wity i eskorty, tylko w towarzystwie sekretarza. Na dymicych gruzach podchodzili do ludzi, tak jakby Mr & Mrs York przyszli pocieszy nawiedzonych nieszczciem Mr & Mrs Brown. Paac krlewski w Londynie te oberwa. Nastpczyni tronu, ksiniczka Elbieta, wstpia do pomocniczej suby kobiet i jest kierowc samochodu, zdaje si, pod Aldershot, w duym obozie wojskowym. Ksi Kentu osieroci crk, syna i on, greck ksiniczk Maryn, najpikniejsz dam z krlewskiej rodziny i chyba jedn z najpikniejszych kobiet w ogle. Wysalimy do ksiniczki depesz kondolencyjn. Po kilku dniach dostalimy od niej odrczne podzikowanie. Cay Londyn chodzi z uszami postawionymi do gry. Od jakiego czasu alarm lotniczy trwa okrg dob. Na miasto sypi si V-1, cholerne latajce bomby. Leci takie bydl szybciej od myliwca, robi jazgot jak pocig towarowy i nigdy nie wiadomo, kiedy spadnie. Gdy silnik przerwie, wszyscy wiej z ulicy do bram. Doodle-bugs robi due szkody. Na Euston Station api takswk i ka si zawie do banku na Pall Mail. Gdzie na Holborn huk jak wszyscy diabli, tu przed nami rozsypuje si olbrzymi budynek, jezdnia zawalona, chmury pyu, pryska przednia szyba takswki. Kierowca

wyskakuje, grozi pici w gr i posya przeklestwa Hitlerowi. Cega rozwalia licznik i takswkarz straci co najmniej dzie. Daj mu 10 szylingw i id na poblisk stacj undergroundu. W restauracji Victoria spotykam Janka Wichur, ktry rok temu rozwali si i teraz siedzi na inwalidzkiej rencie. Powiada, e wietnie mu si powodzi, e to dziki latajcym bombom. V-1 siej spustoszenie wrd szyb. Gdy takie bydl gruchnie, to wylatuj szyby w promieniu p mili. No wic Janek wynaj kilku chopaczkw, ktrzy podpatruj hotele, banki, biura i urzdy bez szyb. Janek paci im pensa od okna i natychmiast udaje si na miejsce, oferujc swoje usugi. Tam go witaj jak zbawc, bo szklarzy mao, wielu powoano do wojska. Janek bierze miar, wraca do domu, przez noc przycina szyby, rano wsadza cay majdan do pick-up i jedzie do pracy. Kae sobie sono paci, ale nikt si z nim nie targuje. W banku Barclaya w cigu ostatnich trzech tygodni wprawia szyby cztery razy. Pracuje tylko w poniedziaki, rody i pitki, bo i tak zarabia 300-400 funtw miesicznie. - Mam upatrzony bar, ktry waciciel chce sprzeda, ale zaczekam, a si wojna skoczy. Ma mi go rozwali doodle-bug? Janek jest onaty z Angielk, ma dwoje dzieci, a trzecie jest w drodze. Zaprosi mnie do siebie do domu. Kupi poow bliniaka w Wembley. Jeden pokj jest cay zawalony a po sufit skrzyniami ze szkem. Siedzimy przy butelce, Margaret pitrasi w kuchni sosyde, co chwila sycha wybuchy bomb, jedna pada gdzie blisko, bo a chaup zatrzso. Dzwoni telefon. Janek rozmawia chwil, a potem mwi do mnie: - Wiesz, kto dzwoni? Dom towarowy Woolwortha. Nie wiem, czy mi starczy szyb. Mnie te ju kiedy wywalio szyby - mieje si - ale szklarz na miejscu. * To si nazywa mie szczcie. Myliwiec nocny, czeski pilot Kuttlewascher, naprowadzony przez radar na koniec formacji bombowcw, spru trzy junkersy pod rzd. Gazety pene Kuttlewaschera, w radio Kuttlewascher, na kronice filmowej Kuttlewascher na lotnisku, przy pracy w ogrdku z on Angielk, Kuttlewascher z dzieckiem na spacerze. Czesi znaj si na propagandzie. Maj kilkudziesiciu pilotw RAF i jak im si trafi jaka gratka, to trbi o tym na cay wiat. Ministerstwo Informacji w Londynie pi. Na przykad Kolonia. 31 maja 1942 roku po raz pierwszy w historii lotnictwa poleciao na bombardowanie jednego miasta tysic bombowcw. Operacja olbrzymia i niespotykana. Poza nami nikt nie wiedzia o tym, e w tym gigantycznym nalocie wzio udzia sto dwanacie polskich zag. Lene dziadki, urzdasy, psiakrew! * Na ulicach Blackpool mona spotka modego podporucznika z piersi pen odznacze. Puste rkawy wsadzone do kieszeni. Oficerowi zawsze towarzyszy kolega, ktry karmi go w restauracji albo w barze podaje mu kieliszki. To podporucznik Godlewski, dziewitnastoletni ochotnik ze Stanw Zjednoczonych. Kiedy sierant strzelec Godlewski polecia na Zagbie Ruhry. Dopad ich nocny myliwiec. Godlewski paskudnie oberwa. Amputowano mu obie rce, pniej dosta nominacj na podporucznika. Jego matka bya krawcow, mieszkaa w Chicago. Tamtejsza Polonia, na wiadomo o wypadku, zorganizowaa skadk i teraz Godlewski ma dwa bary, ktre prowadzi matka. Jaki urzdnik w Ministerstwie Informacji wpad na genialny pomys. Wysyaj Godlewskiego, jako

bohatera narodowego, do Ameryki i Kanady, eby tam, wrd Polakw, robi propagand na rzecz wstpowania w szeregi lotnictwa i wojska polskiego. adna mi zachta! * Strasznie nudny jest ten Londyn. W kadym razie dla przybyszw z kontynentu. Bary otwarte do jedenastej, dansingi te, niektre tylko w soboty do pnocy. Pniej mona pj najwyej do night club. S to przewanie mae lokale, w ktrych czonkostwo kupuje si jednorazowo za funta. Mona przynie wasn butelk whisky, ale za jej otwarcie paci si pi funtw korkowego. Bywaj w tych lokalach czsto synkowie londyskiej plutokracji, ktrzy jeszcze nie zostali powoani do wojska. Nie s to lokale na kiesze lotnikw, ktrzy raczej odwiedzaj swj wasny klub, Wings Club, czynny do wczesnych godzin rannych. Mieci si on w niebrzydkim budynku tu za murem okalajcym park Buckingham Paace od strony poudniowej. Poznaem tam kiedy Anglika, kapitana lotnictwa, ktry postawi mi w barze drinka, a pniej poprosi do swego stolika, wyjaniajc, e umwi si z dziewczyn, a ta przysza z koleank, wic sam rozumiem, i e ta koleanka jest cakiem okay. Istotnie panie byy bardzo mie (z pomocniczej suby marynarki, ubrane po cywilnemu), a mj Anglik opowiada im co o lataniu. Z tego jego gadania wywnioskowaem, e z lataniem mia on mao do czynienia, a odznak pilota, ktr nosi, kupi za kilka szylingw w sklepie. By on zapewne oficerem administracji i nie bardzo chcia si do tego przyzna, chocia to aden wstyd, bo przecie wiadomo, e sukcesy militarne Anglii zawsze oparte byy na dobrej administracji i organizacji. Nawet ministrem wojny jest z reguy cywil. Popijalimy i taczylimy do czwartej rano, pniej Bob zaprosi nas na niadanie. - Mam tu - powiedzia - klucze od mieszkania mojego lokaja, ktry zosta powoany do wojska. Do siebie nie zapraszam, bo moi rodzice s strasznie nadci, wiecie, jak to arystokraci. Bardzo konserwatywni ci moi starzy. Wic pojechalimy takswk do mieszkania lokaja Boba. By to czteropokojowy flat51 w dzielnicy Holborn. Bob zaparzy herbat, wyj z kredensu jakie ledwo napoczte butelki, panie upitrasiy w kuchni jajecznic z jajek w proszku z pomidorami i grzanki i zasiedlimy do niadania. Bardzo mio nam si biesiadowao, a tu nagle sycha dzwonek. Bob zerwa si i wyszed. Poniewa dugo nie wraca, poszedem zobaczy, co si z nim dzieje. W przedpokoju go nie byo, natomiast usyszaem przez drzwi rozmow. Wszedem do pokoju i zobaczyem Boba stojcego w unionej postawie przed starszym szeregowcem armii brytyjskiej. By to mody czowiek w okularach, o do sympatycznej powierzchownoci. Well - powiedzia mody czowiek -pjd si przespa w hotelu Salvation Army, ale prosz ci, Bob, eby na przyszo by askaw mnie uprzedza. Good day, gentlemen, have a good time52. Co rzekszy, wzi postawiony pod cian worek i karabin i wyszed. Zanim wrcilimy do pa, zmieszany Bob wzi mnie pod rk: Suchaj, old boy, musz ci wyjani... Ot to jest jego mieszkanie, a lokajem jestem ja. Rozumiesz, tak si zoyo... Tylko nic nie mw dziewcztom. Ten mj master to w gruncie rzeczy swj chop. Dosta trzy dni urlopu i zjawi si bez uprzedzenia. Nie psujmy sobie zabawy.
51 52

Mieszkanie. egnam panw. Wesoej zabawy.

Paniom, oczywicie, nic nie powiedziaem. Bob wyjani, e przyjecha kto z rodziny jego lokaja. On nawet nie by oficerem administracyjnym. Po prostu kupi mundur u Burtona za 7 funtw i 10 szylingw. * Bywaj krasnoludki dobre i, ze, wesoe i smutne, pracowite i nieroby, przyjazne i zoliwe. Gremliny s tylko jedne - zoliwe i wredne. Gremliny, czyli lotnicze krasnoludki, rni si od zwyczajnych krasnoludkw tym, e koczuj wycznie w samolotach. Cay wysiek gremlinowych f mdkw skupia si na wymylaniu brzydkich kawaw, ktre te zoliwe istoty pataj lotnikom. Na przykad gremlin olejowy. Wcinie si takie licho do przewodw instalacji hydraulicznej podwozia, wpuci tam duy bbel powietrza i nie moesz ruszy podwozia ani w t, ani w tamt. Albo gremlin temperatury. Obroty w porzdku, klapki chodzeniowe otwarte, cinienie oleju prawidowe, a temperatura gowic wzrasta do granic niemoliwoci, Stanie sobie gremlin pod strzak wskanika temperatury, podeprze j plecami, wyprostuje si i tak trzyma, a lotnikowi wosy dba staj. Sprawdzisz przed lotem karabiny maszynowe - graj. Sprawdzisz je w powietrzu po starcie - graj. A kiedy s naprawd potrzebne, bo myliwiec ju siedzi na ogonie, to gremlin uzbrojenia wsadzi ap midzy, styki elektrycznego spustu i karabiny milcz. Moe by na odwrt. Zrobi gremlin spicie i karabiny znienacka same zaczynaj plu ogniem, dopki strzelec nie przerwie tamy amunicyjnej. Z gremlinami nie ma artw. Lotnicy boj si ich bardziej ni burz, artylerii i myliwcw. Gremliny upodobay sobie szczeglnie lotniska i samoloty szkolne, gdzie lotniczym todziobom atwiej pata figle. Pierwszy raz zetknem si z gremlinami w szkole pilotw. Zaczy one rozrabia w samolocie podczas mojego pierwszego lotu solo. Najpierw wlazo licho do zakrtomierza i samolot wci wisia w lewo albo w prawo. Inny gremlin swawoli w wariometrze i nie mogem utrzyma maszyny w locie poziomym. Przy ldowaniu za gremlin sterowy chwyci kurczowo za drek i samolot odwali trzy kangury. Kiedy stanem zawstydzony przed instruktorem, ktry cay ten lot obserwowa, ten umiechn si cierpko i powiedzia: Gremliny, co? Dam ci, bracie, rad. One s cholernie przekupne. Stawiaj im na noc troch piwa w spodeczku. Spij si i przepi cay dzie. Gremliny potrafi wcisn si do mzgu lotnika i spowodowa powane zaburzenia mylowe. Kiedy, jeszcze na zgraniu zag, podczas przelotu nawigacyjnego nad poudniow Angli zaczo spada cinienie w lewym silniku mojego wellingtona. Kazaem wic tylnemu strzelcowi dopompowa oleju rczn pomp, ktra znajduje si w kadubie samolotu, mniej wicej w jego poowie, na wysokoci tylnej krawdzi skrzyde. Strzelec pompuje i pompuje, a tu cinienie spada, silnik zaczyna kopci. Wyczam lewy silnik, bior od nawigatora kurs na najblisze lotnisko i sysz w suchawkach, jak radiotelegrafista beszta strzelca: - Ach, ty, skurczybyku! Gdzie, gdzie?... Gremliny ci si pieprz we bie? W wellingtonie s dwie pompy rezerwowe, pooone blisko siebie: benzynowa i olejowa. Jedna zamontowana w poprzek, druga wzdu kaduba. Okazao si, e mj strzelec z zapaem pompowa... benzyn. Dostao si biedakowi od caej zaogi, ale c, w kocu kady z nas pad kiedy ofiar gremlinw. *

Na cmentarzu lotnikw polskich w Newark wyrosa jeszcze jedna mogia. Nieprzeliczone tumy ludzi, wiece, kwiaty, salwa honorowa. Naczelny Wdz zgin mierci lotnika i wrd swoich lotnikw spocz. Na pogrzebie towarzysz narzeczonej adiutanta generaa Sikorskiego, porucznika marynarki wojennej Ponikiewskiego, mojego przyjaciela, ktry zgin z Naczelnym Wodzem. Siedziaem z ni na tarasie kawiarni, w Brighton, kiedy radio podao wiadomo o katastrofie gibraltarskiej. Zblada, ale nie uronia nawet jednej zy. Na pogrzebie rozpakaa si. Ja te. * Rytua podwieszania bomb nie ma w sobie nic z grozy wojny i raczej wyglda jak gospodarska krztanina po obejciu. Stoj sobie rozkraczone czarne stodoy lancasterw z otwartymi wrotami brzuchw, a po murawie lotniska pezaj te gsienice. eb gsienicy - to traktor. Ciao - to niskie wzki na pneumatykach z tymi cygarami bomb poukadanymi na ramach parami. Gsienica podjeda pod samolot i jej te czony jeden po drugim znikaj w ciemnych wrotach, wcignite tam na stalowych linkach. Zbrojmistrze sprawdzaj zaczepy, zapalniki - i wszystko gotowe. Tej pracy gospodarskiej towarzyszy praca twrcza, jedyna w swoim rodzaju twrczo literacka. Mechanicy wypisuj kred na bombach rne epitety pod adresem Hitlera, Goeringa et consortes, jak rwnie pod adresem rodzicw hitlerowskiej szajki. Na mniejszych, tych bombach widniej zazwyczaj hasa krtkie, acz treciwe i dosadne. Na olbrzymich, czarnych bekach cztero i omiotonowych cookies i block busters lotniskowi twrcy wypisuj cae poematy, z ktrych co bardziej umiarkowane pod wzgldem jzykowym godzi si gwoli zachowania prawdy historycznej przytoczy. Na przykad: O Boe, chro Hitlera! Nie pozwl, by zgin marnie. Po wojnie ja, Karol Smuga, Powiesz skurwysyna. Wasnorcznie. Za jaja. Na latarni. Albo: W rajchskanclaju wielki popoch, Wyje przeraona tuszcza, Bo zaoga Janka Kwity Hitlerowi wpierdol spuszcza. Takie to z gbi serca pynce strofy przesyali Niemcom mechanicy na bombach. Pod poematem zazwyczaj podpisywaa si caa obsuga samolotu. Pewnego razu podszed do mnie na starcie niski, ysy kapral, kancelista z dowdztwa stacji. - Panie poruczniku, mam prob. - Co takiego? - Moe by chopaki wyrzucili to nad Berlinem -- podaje mi jaki przedmiot owinity w star dtk i przewizany sznurkiem. Na gumie przylepiona kartka papieru z wykaligrafowanym napisem: Id do gwna gwno, bdzie mierdzie rwno.

- Nie ma obawy - doda kapral. -- Puszka po towocie, szczelnie zamknita. Podczas nalotu na cel tylny strzelec wyrzuci paczk ysego kaprala, kancelisty, z cywila buchaltera z Drohobycza. * Przed wojn kady nowo przydzielony do puku oficer skada kurtuazyjn wizyt swemu dowdcy w jego prywatnym mieszkaniu. Pniej dowdca rewizytowa swego podwadnego oficera. Na stacji lotniczej gdzie w Anglii tradycja ta przetrwaa, aczkolwiek bez wielkiej pompy. Kiedy po przybyciu do dywizjonu zameldowaem si w kancelarii u dowdcy, usyszaem: - - Witam, poruczniku. A teraz spieprzaj, bo mam kup roboty. Zamelduj si o godzinie dziewitnastej w biurze kapelana. Nie bardzo wiedziaem, o co mu chodzi. Spowied, czy jak? No, ale w biurze kapelana stawiem si punktualnie. Zastaem tam dowdc, kapelana i dwch innych oficerw, ktrzy podobnie jak j przybyli tego samego dnia - na stacj. Przedstawiem si kolegom i kapelanowi, ktry wrczy mi patelni i koszyczek jaj, a kolegw zatrudni przy krajaniu chleba, boczku i pomidorw. Kiedy jedzenie byo gotowe, nasz padre otworzy szaf, odsun na bok butelki wina mszalnego i wyj whisky. Pod koniec trzeciej butelki dowdca podkreli z naciskiem, e bdzie tpi picie podczas stand by53, i niech nas rka boska broni, jeeli poczuje od ktrego wdk przed lotem. Wyrzuci na zbit mord, a teraz chodmy na kaw do kasyna i... spa. Bardzo polubilimy naszego dowdc i nigdy nie robilimy ani jemu, ani nam samym na zo. * Isle of Man, maa wyspa na Morzu Irlandzkim, jest penoprawnym czonkiem Brytyjskiej Wsplnoty Narodw - tak jak Kanada czy Australia. Ma ona swj wadny parlament i wsplny z Angli rzd i armi. Gmach parlamentu nie jest tak okazay jak parlament w Londynie, ale jego wntrze jest wiern kopi Izby Gmin w miniaturze. Mieszkacy wyspy utrzymuj si z rybowstwa i letnikw, ktrzy zjedaj tu tumnie w sezonie. Stolica Isle of Man, Douglas, to wielkie skupisko hoteli i pensjonatw. W czasie, pokoju du atrakcj s tutaj wycigi motocyklowe, europejskie Grand Prix rozgrywane na drodze opasujcej wysp. Podczas wojny przybyli tu Polacy, ktrych kilkudziesiciu stale przebywa w Jurby, w szkole bombardowania i nawigacji. Jak obliczy jeden z kronikarzy Isle of Man, w cigu czterystu lat poprzedzajcych wojn nigdy nie przebywao w Jurby tylu autentycznych foreignerw naraz. Lotnisko Jurby ley na pnocno-zachodnim kracu wyspy Man, kilka mil od drugiego po Douglas miecie Ramsey, w ktrym jest port, kilka barw, dansing i kilkadziesit kobiet znajcych niektre polskie wyrazy. Tu przy nabrzeu portu w Ramsey stoi kilka pitrowych budynkw otoczonych drutem kolczastym. To obz internowanych Niemcw, cywilw, ktrych wybuch wojny zaskoczy w Anglii. Osadzono tu rwnie Brytyjczykw niemieckiego pochodzenia podejrzanych o prohitlerowskie sympatie. Zaraz po przybyciu na wysp Man polscy lotnicy dowiedzieli si o tym obozie. Z daleka, zza drutw, ogldali opalajcych si beztrosko na socu Niemcw, ktrych nikt tutaj nie zmusza do adnej pracy, nie mwic ju o jakich szykanach.
53

Pogotowie bojowe.

Na morzu, oddalone o 2 mie od Ramsey, pyway zakotwiczone cele do wiczebnych bombardowa. Z powietrza lotnik widzi cel w dzie jako ty trjkt, a w nocy koo ze wiate. wiczebna bomba way 2 funty i nie zawiera adunku wybuchowego. Ma ona tylko silny detonator, ktry rozrywa cienk skorup. Dzienne bomby wiczebne pozostawiaj biay dym unoszcy si nad wod. Nocne rozrywaj si z byskiem. Dla sprawdzenia celnoci bombardowania dwa posterunki obserwacyjne namierzay z brzegu dymki i byski bomb. W Jurby szkolili si bombardierzy z caego imperium, ale nikt nie mia tak zych wynikw jak Polacy. Zaledwie niky odsetek bomb polskich wybucha w celu lub w jego bliskoci. Reszty posterunki nie zdoay namierzy. Sprawa wyjania si dopiero po kilku meldunkach i protestach z komendy obozu internowanych w Ramsey. Ofiar w ludziach nie byo, nie byo te szkd, by za to bardzo przeraony kucharz. Jedna z bomb wpada do komina i rozerwaa si w piecu, nie wysadzajc blatu. Anglicy wiedzieli, e adne zakazy i rozkazy nie zdoaj powstrzyma Polakw od tego rodzaju praktyk, i po prostu przenieli cele w inne miejsce, kilka mil dalej. Wtedy nikt nie mg si tumaczy silnym wiatrem albo bdami celownika. Wyspa Man ma swoj zaiste niepowtarzaln osobliwo. Tylko tutaj, nigdzie indziej, rodz si koty bez ogonw, specjalna manxmaska rasa. Mieszkacy wyspy powiadaj, e wojuj z Niemcami bez przerwy od 1914 roku. Na konferencj pokojowej w- 1919 roku zapomniano zaprosi przedstawiciela Isle of Man, ktry nie zoy swego podpisu na kontrakcie. Dlatego te w dniu 3 wrzenia 1939 roku nie byo potrzeby wypowiada ponownie wojny. Pierwsza wojna wiatowa nigdy tu nie dotara. W drugiej dotarli tylko Polacy. Ale zdarzyo si kiedy, e zbkany, postrzelony niemiecki bombowiec by zmuszony jettisonowa54 bomby, ktre gruchny pod Douglas. Leje po tych bombach zostay ogrodzone potem na wieczn rzeczy pamitk dla potomnych. Wieczorami w malekich knajpach o niskich stropach wspierajcych si na czarnych belkach starzy rybacy scz piwo i rozmawiaj w dziwnym narzeczu. Nigdy nie udao mi si uchwyci sensu, chocia dabym gow, e rozmawiaj po angielsku. Manxmascy rybacy to chyba brytyjscy Kaszubi. * Wezwa mnie stary i powiada: - Zabieraj zaog i wal do Londynu. Taka maa uroczysto u Anglikw, wiesz, jak to oni potrafi. Tylko nie spijcie si za bardzo. Jedziemy wic do Londynu i meldujemy si pod wskazanym adresem. Na miejscu zastajemy kilkanacie zag bombowych i kilku, pilotw myliwskich. Klub jest przyjemnie urzdzony, nazywa si, Gold Fish Club. Bar dobrze zaopatrzony. Uroczysto trwaa krtko. Przedstawiciel firmy produkujcej kajaczki dymane, czyli dinghy, wrczy nam dyplomy czonkw Klubu Zotej Rybki oraz haftowane odznaki, ktre nosi si pod klap bluzy. Odznaka przedstawia zot rybk mruc filuternie jedno oko. Czonkami klubu zostaj ci lotnicy, ktrzy uratowali ycie dziki gumowej, nadmuchiwanej powietrzem balii. Firma zaoya specjalny klub. Natomiast firma Irvin, w spadochrony ktrej wyposaony jest cay RAF, zaoya Caterpillar Club Klub Gsienicy. Czonkowie tego klubu, lotnicy, ktrzy w krytycznej sytuacji uyli spadochronu, nosz pod odznak lotnicz malek gsieniczk z osiemnastokaratowego zota z rubinowymi oczkami. Bar Pod Gsienic te by dobry.
54

Wyrzci wszystkie bomby naraz w przymusowej sytuacji.

Zarwno w jednym, jak i w drugim klubie nie syszaem, eby ktokolwiek mwi o wodowaniu albo o skakaniu ze spadochronem. * S dwa rodzaje stacji lotniczych. Stare, przedwojenne albo pamitajce jeszcze czasy pierwszej wojny, maj murowane zabudowania, wspaniae kasyna, pikne pokoje mieszkalne. Stacje wojenne, ktrych namnoyo si jak grzybw po deszczu, to sklecone naprdce miasteczka z drzewa i falistej blachy. Mieszka si w barakach zwanych przez Polakw beczkami miechu. Na niektrych murowanych stacjach dowdcy staraj si utrzyma dawny, pokojowy dryl i zwyczaje. Przyjechaem na nieoperacyjn stacj, do orodka szkolenia zag bombowych. Obowizuj tu tzw. wieczory dining in, czyli wsplne kolacje, na ktre przychodzi si z reguy z on, jeli kto ma on. Strj wieczorowy, biay sztywny konierzyk z klapami wywinitymi w gr i czarna muszka do munduru. Cholernie pije w szyj taki konierzyk. Spotkaem tu mojego koleg Wajsa, ktry wanie przyby na przeszkolenie. Psioczy ile wlezie na ten dining in, bo wanie na dzisiaj umwi si z dziewczyn w Doncaster, nie wiedzc o tym, e w czwartki naley grzecznie spoywa kolacj na lotnisku. Przed podaniem posiku zazwyczaj dowdca stacji mwi: Mr vice! (fonetycznie brzmi to: Mr wajs), a wtedy wiceprzewodniczcy kasyna wstaje i wznosi toast: Ladies and gentlemen, the King! Wszyscy wstaj i pij zdrowie krla. Tak te i byo tego wieczoru. Dowdca powiada: Mr vice!, a Wajs, ktry po raz pierwszy uczestniczy w takiej wsplnej kolacji, wstaje i mwi: Yes, sir? Ogromna konsternacja, ale kiedy wytumaczyem Anglikom zabawny zbieg okolicznoci z gr sw, pokadali si ze miechu do samego koca. Fakt ten zosta odnotowany w grubej ksidze pamitkowej stacji. * W karty gra si wszdzie: w kasynie, na dispersalu, podczas readinessu55 myliwskiego, w barakach i na trawie. Karciarzami nie powoduje ch zysku, chocia gra toczy si czasem o due stawki. Po prostu hazard, tak jakby ludzie mieli mao hazardu o najwysz stawk, jak codziennie rzucaj na szal przeznaczenia. I doprawdy czciej sycha w kasynie rozmowy o ciekawych rozgrywkach i duych przebiciach anieli o bombardowaniu Berlina. Berlin, Hamburg, Brema, Kolonia, Akwizgran, Bonn, Hanower - to wszystko jest na co dzie, natomiast kareta asw z rki, nie mwic ju o pokerze, trafia si raz na kilka lat albo jeden raz w yciu. Grywa si w bryda, dziewitego waa, bakarata, red doga, w klip, czyli w remika. Oczko, szedziesit sze i tysic to gry dla apciuchw. Oczywicie najpowaniejsz gr jest mski, krtki poker. Kiedy nie ma lotw, mga otuli lotnisko i nikomu nie chce si nosa wychyli za drzwi, wtedy nie znajdziesz wolnego stolika w kasynowym ante-room. Wszystkie zajte przez karciarzy, a dookoa wianuszki kibicw. Bo s te tacy, ktrzy nie tykaj kart, za to potrafi do bladego witu

55

Pogotowie.

emocjonowa si bojami innych. Trafiaj si pule i banki po kilkadziesit funtw. Nikogo nie martwi przegrana, nie cieszy te specjalnie wygrana. Dzi si yje, a jutro... Jest te dobry zwyczaj, nie pisane prawo, polegajce na pomaganiu tym kolegom, ktrzy spukawszy si doszcztnie potrzebuj pienidzy na niezbdne wydatki. Taka samopomoc koleeska. Czasem mona zobaczy, jak kry taki jeden z tac midzy stolikami, a gracze, nie przerywajc gry, wrzucaj na tac banknoty. Wiadomo, e X dosta urlop, i jasne, e nie moe pojecha z pust kieszeni. Po takim obchodzie X pakuje walizk, wsadza do portfela 20-30 funtw i jedzie na urlop. Po urlopie on sam w podobny sposb poratuje innego. * Ludzie nie z brany, ktrzy pisz o lotnictwie, widz tylko samoloty, pilotw i zaogi, heroiczne podniebne wyczyny itd. Nie ujrzysz w gazetach wzmianki o tych lotnikach, ktrzy cho sami nie lataj, s sercem i anioem strem latajcej ferajny. Tylko my, latajcy, potrafimy oceni prac mechanikw, bez ktrych samolot byby niezdatn do niczego kup elastwa. Pracuj caymi dniami, zarywaj noce, lcz nad swoj robot w sot i upa, byle tylko grat by wyrychtowany jak naley. W Anglii jeszcze nie najgorzej; tam klimat wyspiarski, soce nie dopiecze i mrz si nie da we znaki, ale w poudniowych Woszech albo w Afryce prac mechanika mona porwna tylko z prac hutnika lub grnika. Supek rtci dochodzi do czterdziestu albo i wicej stopni, a oni w krtkich portkach, byszczcy od potu, grzebi si w bebechach silnikw, gimnastykuj w ciasnych przejciach, szukaj zwarcia lub przerwy w kilometrowych zwojach instalacji elektrycznej. Ich ciao pokryte bblami od zetknicia z rozpalonymi blachami, donie przearte smarami i olejami, oczy zaczerwienione od niewidzialnego pyu, ktry wciska si wszdzie. I od niewyspania. Na polowych lotniskach pracuj pod bombami i ostrzaem artylerii. Nie wymieniaj ich komunikaty radiowe, nie pisz o nich gazety. A przecie jest co heroicznego w tej ich codziennej, cikiej pracy. Kto, kto potrafi, powinien napisa ksik o mechanikach, najbardziej potrzebn lotnicz ksik. Przecie oni s naszymi skrzydami. * Poowa Woch jest ju wolna od Niemcw i rodzimych faszystw, ale ndza okropna, najwiksza za w poudniowych prowincjach: Campanii, Calabrii i Puglii. Kraj grzysty, skaliste, jaowe stoki rodz tylko winn latorol i oliwki. Nic wicej. Ndza poudniowych Woch jest przeraajca i chyba nie mona jej porwna nawet z ndz polskiej, poleskiej wsi. Gd. Brak wszystkiego. Uprzemysowione rejony pnocne i yzna nizina lombardzka wci w rkach Niemcw. Jedyne poywienie to ryby owione w przybrzenych wodach i skpo wydzielone racje makaronu i margaryny. Befsztyk z czarnorynkowego misa kosztuje w restauracji bajoskie sumy. Kto moe, stara si zaczepi w pracy przy wojskowej, alianckiej kuchni albo w magazynach, bazach i na lotniskach. Widziaem ludzi zbierajcych do puszek pomyje, Z tego bdzie obiad dla caej rodziny. Widziaem modego Wocha, jak inkasowa od amerykaskich onierzy puszki misa, czekolad i papierosy za mio, jak obdarzaa ich w baraku jego narzeczona. Potem razem odeszli trzymajc si za rce. Gd jest najsilniejszym uczuciem na wiecie. Chyba silniejszym od strachu. *

Jestem w Rzymie. Na ulicach peno onierzy, przewanie amerykaskich, peno te prostytutek. Powiedzia mi jeden Woch, e przed wojn w witym - Miecie byo samych tylko zarejestrowanych 27 tysicy, nie liczc dzikich. No c, miasto due, zawsze peno tu byo cudzoziemcw, turystw i pielgrzymw, ktrzy akn -nie tylko pokarmu duchowego.. Oparci o fontann di Trevi stoj Amerykanie. Ruszaj leniwie szczkami, obmacuj wzrokiem przechodzce dziewczta, gwid i pokazuj pudeka pene poczoch, gumy do ucia, czekolady i konserw. Prawie kady z nich trzyma pod pach tekturowe pudeko. Prostytutki i nieprostytutki utrzymuj Rzym. Na ulicach czeredy obszarpanych, przeraliwie chudych dzieci. Czepiaj si rkaww i ebrz o byle co, o jednego papierosa. Zbieraj wyplute, przeute kawaki gumy i niedopaki. O jeden niedopaek walczy po kilkunastu wyrostkw. Sabsi le na chodnikach z wycignitymi przed siebie zapakami ng. Le te pod murami Citta del Vaticano. Muzeum watykaskie otwarte dla zwiedzajcych aliantw. Cicerone -oprowadza nas po salach penych niesychanego bogactwa. Kto staje przed gablot ze szlachetnymi kamieniami i wyrobami ze zota i zauwaa, e za tak jedn szklan szafk mona by przez rok karmi wszystkie godne dzieci. Cicerone umiecha si smutno i powtarza w kko swoj wyuczon na pami ewangeli przewodnika. Po poudniu widziaem, jak papie bogosawi wpatrzon w niego jak w tcz rzesz godnych obszarpacw. Cudu nie byo. Odeszli godni, tak jak przyszli. Pi lat wojny zachwiao we mnie wiar. W Wiecznym, Miecie zwtpiem jeszcze bardziej. * Do polskiego szpitala II Korpusu w Casamassima mamy w prostej linii okoo pitnastu minut lotu. Umawiamy si na randki ze znajomymi siostrami w ten sposb, e nadlatujemy nad szpital i wyrzucamy mae spadochroniki z listami. Dziewczta chwyta za serce taki romantyczny gest. Robimy to zwykle okoo poudnia, podczas oblatywania samolotw. Wczoraj polecielimy w trzy maszyny: jeden liberator i dwa halifaxy. Co nam strzelio do ba i nadlecielimy lotem koszcym - tak nisko, e a klapy namiotw poodwijao do gry. Ryk, jazgot i omot by taki, e niektrzy chorzy i ranni, mylc, e to nalot, pospadali z ek. A leeli tam ranni spod Monte Cassino, byli te ludzie po nerwowych szokach. Stary zbeszta nas jak nigdy przedtem. Zapowiedzia, e za nastpny taki numer degradacja i zamiatanie hangarw, a odsiedzimy to po wojnie. Pojechalimy do szpitala z kwiatami i beczk wina. Nie wszyscy pojechali, bo kilku nie wrcio poprzedniej nocy znad Warszawy. * Mamy pikn pla nad Adriatykiem. Duy prostokt wody wcity w ld. Woda wspaniaa, modra, przeroczysta. Tylko te cholerne meduzy parz, a pniej rana nie chce si goi, niczym oparzelina po papierosie. Opalamy si na piachu albo na maych tratwach. Tratwy porobili mechanicy. Na dwch pustych cygarach zapasowych zbiornikw mocuje si deski i gotowe. Niektrzy zakadaj maszt z agielkiem. Dzisiaj rano dua heca. Dwaj koledzy opalali si na takiej wanie tratwie z aglem, a e byli po kilkunastogodzinnym nocnym locie, zasnli kamiennym snem. Wiaterek d wanie od ldu, no i zwiao ich na pene morze. Kto wszcz alarm, na poszukiwanie poleciay trzy wodnopatowce z woskiej wsppracujcej eskadry. (Wosi nie s aliantami, tylko tzw. cobelligerents, czyli wspwalczcy). Odnaleli ich na morzu wp drogi do Albanii. *

Splendid isolation doprowadzia do tego, e wyspiarze skonni s mierzy wszystko swoj wasn miark. Udowodni to pewien Anglik, ktry zaoy si z kim o powan sum, e bdzie paradowa w biay dzie w mundurze niemieckim i nikt go nie zaczepi. Wypoyczy wic w wytwrni filmowej mundur kapitana Wehrmachtu, siodat czap, buty z cholewami, ubra si i wyszed na ulic Londynu. Nikt go nie zaczepi, a nawet patrole andarmerii oddaway mu honory, j biorc go co najmniej za generaa jednej z zaprzyjanionych armii. Istotnie, w Londynie mona spotka przerne uniformy: francuskie kepi, polskie rogatywki i szklanki, norweskie czapy na wzr austriackich, galony, pagony i wszelkie inne dodatki mniej lub wicej dla Anglikw egzotyczne. Nikomu te nie przyszoby do gowy zastanawia si, co znaczy wrona ze swastyk na piersi oficera. Anglik wygra zakad. * Prasa pisaa o niecodziennej sprawie. Dwaj angielscy oficerowie, pukownik gwardii i porucznik lotnictwa, siedzieli w oflagu niemieckim. Obaj dostali si do niewoli ciko ranni, obaj te byli inwalidami. Nudy w niewoli zabijali gr w pokera, a e nie mieli pienidzy, wic te ich nie aowali. Pacili sobie wistkami papieru, na ktrych widniay trzy litery: I. O. U., suma i podpis. Litery I. O. U. wymawia si tak samo jak sowa: I owe you, czyli: Jestem ci winien. W Anglii te trzy litery z podpisem maj warto czeku. W 1943 roku za porednictwem Szwedzkiego Czerwonego Krzya Anglicy zorganizowali z Niemcami wymian ciko chorych, rannych i inwalidw z obozw jenieckich. Wrcili te do Anglii obaj pokerzyci. Bilans kartek I. O. U. okaza si korzystny dla porucznika lotnictwa. Pukownik gwardii, ktremu wybitnie nie sza karta, przegra ponad 5 tysicy funtw. Kiedy porucznik zada pienidzy, pukownik odpar, e przecie to bya taka sobie gra dla zabicia czasu. Porucznik by odmiennego zdania i odda spraw do sdu. Sd oczywicie przyzna mu wszystko co do grosza i pukownik zapaci. Mia zreszt z czego, gdy by wacicielem rozlegych latyfundiw. Porucznik za otworzy bar Pod pukownikiem Blimpem, w ktrym - jak powiadaj - sam fundator czsto bywa. Czy si chce odegra? O tym prasa nie pisze. * W wojsku brytyjskim panuj dziwne zwyczaje, czsto niezrozumiae zwaszcza dla zawodowych wojskowych sojuszniczych armii, przybyych tu z kontynentu. Pierwsze skrzypce - jak przystao na morski nard - gra Royal Navy nazwana Senior Service. Jeeli w pewnych warunkach - dajmy na to na bezludnej wyspie - spotka si trzech rwnych stopniem oficerw marynarki, armii i lotnictwa, to najstarszym jest oficer marynarki, nastpnie armii, wreszcie oficer lotnictwa, najmodszej broni, powstaej dopiero podczas pierwszej wojny wiatowej. Najsrosza dyscyplina panuje w marynarce, nastpnie w armii. Dyscyplina w lotnictwie jest raczej oparta na tzw. dyscyplinie wewntrznej. Najmniej tu salutowania i wszelkiego zbdnego drylu. Wynika to z samej specyfiki lotnictwa. Przecie zaogi s przewanie mieszane, oficersko-podoficerskie, wszyscy w zaodze s ze sob na ty bez wzgldu na stopie i na jednym koniu jad. Jest te cise wspycie midzy zaog latajc i brygad mechanikw. Duy dystans midzy oficerem a szeregowym wynika raczej z King's Regulations, w ktrym s paragrafy nie zmienione od trzystu lat. Tak wic szeregowcowi czy podoficerowi nie wolno wej do kasyna oficerskiego, oficerowi do messy podoficerskiej itd. Poza sub panuje cakowita swoboda, a onierz wchodzcy do restauracji nie musi meldowa si u obecnego tam przypadkiem oficera z prob o pozwolenie pozostania w lokalu, jak to obowizywao w polskim wojsku przed wojn. Na zabawach na lotnisku wszyscy bawi si razem i nikt si bynajmniej nie

krpuje obecnoci chociaby marszaka, gwnodowodzcego lotnictwa. Podczas wit Boego Narodzenia Anglicy maj w pierwszy dzie swj Christmas dinner56. Okoo poudnia oficerowie id do jadalni szeregowych, gdzie usuguj im przy obiedzie. Musz si porzdnie uwija, podawa na yczenie piwo, dodatkowe porcje indyka i -oczywicie klajstrowaty plumpudding. Pniej delegacja oficerw idzie z wizyt do kasyna podoficerskiego, a nastpnie grupa podoficerw skada im rewizyt. Dopiero po poudniu znueni i troch podpici oficerowie zasiadaj do stow, We wszystkie wita Polacy na lotniskach biesiaduj podwjnie. Niezalenie od normalnego obiadu my urzdzamy swoj Wigili, na ktr Anglicy, majcy wrodzone poszanowanie dla tradycji, przydzielaj nam dodatkowe racje. Zaproszeni na Wigili Anglicy wcale si nie dziwi, e wszyscy u nas siedz razem, oficerowie pomieszani z podoficerami i szeregowcami. Widocznie taki zwyczaj i tak by powinno. Na Wigili przyjecha do nas przedstawiciel rzdu z Londynu. Oczywicie wygosi tasiemcowe przemwienie pene bogoojczynianych frazesw, a tu barszcz stygnie, nie mwic o innych rzeczach. Szkoda, e nie by on na obiedzie w messie onierskiej nastpnego dnia. Przyjecha wicemarszaek lotnictwa, ktry powiedzia do szeregowcw tak: Boys, zanim tam powiartuj indyki i odbij beczki z piwem, chciabym wam przypomnie pewn wan rzecz. Ot jest zima, picie na salach przy zamknitych oknach. Pamitajcie wic o czstej kpieli, a zwaszcza o myciu ng,: czego wam serdecznie ycz, jak rwnie. Merry Christmas. Ot, i caa mowa. Nawet o krlu sowa nie powiedzia. W ogle u Anglikw nie mwi si o mioci ojczyzny, o onierskim honorze i innych witych rzeczach. Wracajc za do dyscypliny to midzy innymi zauwayem e podczas przegldu oddziau oficerowi zawsze asystuje sierant szef albo inny podoficer. Jeeli oficer zwraca szeregowcowi na co uwag, to czyni to za porednictwem podoficera i na odwrt. Pono ten zwyczaj wprowadzono ongi po pewnym incydencie; Ot obsztorcowany przez oficera szeregowiec nie wytrzyma i trzasn go w twarz. Od tej pory wprowadzono porednictwo podoficera, za ktrego w razie czego grozi szeregowcowi znacznie mniejsza taryfa. * Poleciaem do 318 dywizjonu myliwskiego, ktry stacjonuje w pnocnych Woszech, w Forli. Tam przypadkowo dowiedziaem si od jednego z pilotw armii latajcego na piperach (obserwatorzy artylerii), e gdzie w pobliu, na froncie, jest mj serdeczny druh z podchorwki artylerii. Dostaem adres i pojechaem. Front si ustabilizowa, trwaj walki pozycyjne, alianci szykuj si do nastpnego skoku. Teren trudny, grzysty. Dojechaem jeepem na miejsce, dalej - na pierwsz lini - trzeba byo piechot, bo droga pod ostrzaem niemieckich modzierzy i artylerii. Byo sporo wspinaczki - punkt obserwacyjny Wadka mieci si prawie na samym szczycie gry. Wadka zastaem przy robocie. Obserwujc pozycje nieprzyjaciela prowadzi ogie bateri swoich pukawek stojcych 2 kilometry za nim. Niemcy siedzieli na przeciwlegym zboczu i te gsto odgryzali si ze swych dzia. O godzinie trzynastej Wadek mwi do telefonisty: Przerwij ogie! Ociera chustk spocony kark i czoo i umiecha si. - Zaraz co zobaczysz. Ogie niemiecki ustaje. Widz, jak z naszej strony schodzi w d kilku onierzy z kotem na drgu i z bakami. Z tamtej strony ukazuje si grupka podobnie wyposaonych Niemcw. Wszyscy spotykaj si przy rdle w dolinie i napeniaj wod naczynia. Od tyu trzeba taszczy wod na strom gr
56

witeczny obiad.

prawie 2 kilometry, wic codziennie, w porze obiadowej, ucinaj sobie godzinny rozejm. Widz, jak nasi -onierze rzucaj niedbale na ziemi ledwo nadpalone papierosy i odchodz. Niemcy ukradkiem zbieraj niedopaki za ich plecami i rwnie wracaj do swoich. Punktualnie o czternastej zaczyna si kanonada. Siedzimy z Wadkiem w jego schronie, jemy mielon szynk, suchary i zapijamy winem. - Wiesz -- mwi Wadek - waciwie to najlepiej byoby rozgrywa wojny w bryda. Albo w pokera. Krcej by trway.

O pitej Pod Sternikiem


Punktualnie o godzinie pitej po poudniu za szklanymi drzwiami baru Pod Sternikiem w Dundee ukaza si waciciel, zdj wywieszk z napisem Closed i wpuci do rodka grupk cierpliwie czekajcych na ulicy klientw. Wana to godzina, albowiem w tym wanie momencie, jak Szkocja duga i szeroka, bary otwieraj swe podwoje, aby je znowu zamkn o dziesitej.: Zwykle na kilka minut przed upyniciem licensed hours rozlega si donony gos gospodarza: last orders, please! (ostatnie zamwienia), a z wybiciem dziesitej: time, gentlemen, please, od ktrych to sw nie ma ju odwoania. Dwaj bosmani krlewskiej marynarki otrzepali paszcze i czapki ze niegu z deszczem, powiesili je na wieszaku i zasiedli przy barze. Bar by nader oryginalny i wiernie odtwarza swym ksztatem tre tablicy dyndajcej na wietrze. Kontuar przedstawia koo sterowe, stoki byy rozmieszczone midzy dugimi na dwie stopy uchwytami sterowniczymi Znawcy twierdzili, e bar Pod Sternikiem mia najbardziej sprzyjajce warunki dla tych, ktrzy potrafili przebra miark. Nikt tu jeszcze nie spad po pijanemu ze stoka, albowiem podtrzymyway go pod pachami uchwyty pozwalajce zdrzemn, si krzyn. W rodku koa znajdowa si bufet zastawiony butelkami i wszelkiego rodzaju szkem niezbdnym do waciwego funkcjonowania przybytku. Krlowa tu John MacFarlan, waciciel i barman w jednej osobie, a pomagaa mu ruda Barbara, od ktrej obfitego biustu marynarze angielscy nazwali Sternika barem Pod Dzwonami, za marynarze polscy - barem Pod Rudym Cycem. Bosmani przychodzili tu od trzech tygodni codziennie punktualnie o pitej, albowiem w pniejszych godzinach mogo zabrakn krtkich drinkw. Ich ulubionym napitkiem by rum zaprawiony gorcym mlekiem (przez niektrych nazywany mlekiem z rumem), tutejsza specjalno na chodne isotne zimowe dni. Trzy tygodnie temu bosmani wrcili z kolejnego rejsu do Murmaska. Ich niszczyciel pyncy w konwoju oberwa torped, ale jako dowlk si do Dundee i znajdowa si w dokach w naprawie, a oni korzystali z zasuonego wypoczynku. - Hello boys, jak zwykle? - zapyta barman. - Jak zwykle - powiedzia starszy z bosmanw, mczyzna potnej tuszy w bluzie ozdobionej baretkami odznacze z dwch wojen. Potny, czerwony nos wiadczy, e jego waciciel do niejednego portu zawija.

- Mleko z rumem - potwierdzi jego towarzysz - ale Johnny, malutko mleka -- doda z porozumiewawczym mrugniciem. Barman postawi przed nimi szklaneczki. - Paskudn mamy zim, co, boys? - Johnny - tgi bosman pochyli si nad barem i przytrzyma gospodarza za szelki fartucha - kto nie pywa w konwojach do Murmaska, ten nie wie, co to zima. Tutaj, w Dundee, to Floryda, Miami Beach, szkocka Riwiera. - Ale tak, Fred, wita racja... Wida to po twoim nosie - odpar powanie Johnny i zrobi unik, albowiem bosman zamierzy si na artobliwie pici, z ktr spotkanie nawet w artach mogo by do przykre. - Les - zwrci si Fred do towarzysza - jeeli ten faszerz rumu jeszcze raz uczepi si mego nosa, to dostanie po bie. Les mrukn co niewyranie, albowiem podobna scena zdarzaa si ju nieraz i w gruncie rzeczy panowie po obu stronach baru nie ywili do siebie adnej urazy, a ich przekomarzania si byy grzmotami bez piorunw. Jedn rk podpar gow, w drugiej obraca szklank, a mylami kry wok bujnego, biaego biustu Barbary, ktra jakby niepomna prowokacji paradowaa przed nimi wzdu barku. Kiedy sigaa do zamocowanej w uchwycie butelki, eby wytoczy miark wdki, jej wdziki uwypuklay si jeszcze bardziej. - Fred, wiesz, jakie ona ma piersi? Bezczelne! Bezczelne i... wzruszajce - westchn Les. - Nie wzdychaj, Les, tylko bierz si do dziea. A jeli brak ci odwagi... Johnny, jeszcze dwa razy to samo -- zarzdzi Fred. Les ju kilka razy prbowa nawiza bliszy kontakt z bujnobiust barmank, ale nic z tego nie wychodzio. Barman przynis drinki. Lokal szybko si zapenia, zrobio si gwarno i szaro od dymu papierosowego. Bosmani zaczli medytowa, kiedy znw wyjd w morze, bo naprawa okrtu dobiegaa koca. - No wic ja myl, Les, e za jaki tydzie wyjdziemy w rejs prbny, stary podpisze odbir ajby cign Fred po cichu, pomny, e bezmylne gadanie kosztuje ycie ludzkie, jak gosi plakat na cianie knajpy - i do wiosny zdymy jeszcze ze dwa razy pomarzn na trasie pnocnej. Swoj drog te bawany w admiralicji mogyby nas wysa dla odmiany na poudnie. - Na Morze rdziemne - westchn Les wodzcy wzrokiem po nogach barmanki. - Ale taki ju nasz los - cign Fred. - Dwadziecia siedem lat w subie krla, od szczeniaka wasa si czowiek po morzach... Johnny, polej, pki jest... Les - trci koleg w bok - czy ty widzisz to, co ja widz? Popatrz, jak Babs kuprem krci. A mogaby faceta nakry jedn piersi. Ruda barmanka, oparta na barze, zrzucia pantofel i podbiciem prawej stopy pocieraa lew, cakiem zgrabn ydk. - Widzisz, jak przebiera nogami? - judzi Fred.

Barmanka na chwil odesza od bufetu i zobaczyli tamtego. Przy barku siedzia redniego wzrostu szczupy sierant lotnictwa z ciemnym, zabjczym wsikiem a la Clark Gable i bacznie taksowa wzrokiem krztajc si barmank, ktra od czasu do czasu rzucaa mu przyjazne spojrzenie okraszone umiechem. - Nieee - wysapa Les - musimy go odsdzi od piersi. - Spokojnie, Les - hamowa Fred - bd rwniacha. Bez awantury. W duchu by bardzo ciekaw, jak te Les rozegra t parti. Les poduma, ykn rumu i nagle twarz mu si rozpogodzia. By pewien, e wpad na genialny i atwy w wykonaniu pomys. Obaj z Fredem mieli najtsze gowy z caej zaogi niszczyciela. Postawi temu chudzinie kilka torped i zaatwione. Torped nazywali marynarze diabelski napj skadajcy si z wysokoprocentowego porteru mocno zaprawionego rumem, ginem i brandy. - Zaprosimy go na torped - powiedzia. - Dobrze - zgodzi si Fred. - Hej, Les, czy ty widzisz to, co ja widz? Wprawne oko starego, zawodowego podoficera krlewskiej marynarki wyowio wrd baretek na piersi lotnika wsteczk DSM, medalu za waleczno przyznawanego wycznie marynarzom. Wstali ze stokw i podeszli do lotnika. Dopiero teraz zauwayli naszywki na rkawach sieranta. - Sie masz, kolego - zagai Fred - o, widz, e Polak. - Tak, bo co? . - Widzisz, przyjacielu - cign Fred - wprawdzie nosisz mundur lotnika, ale widzimy, e i w marynarce suye, chyba e ten DSM na twej piersi znalaz si tam przez pomyk. Sierant poprawi si na stoku i pomyla, e to po prostu zaczepka ze strony podpitych marynarzy, ale odpar grzecznie: - To nie pomyka. Moe si to wam wydawa dziwne, ale nigdy nie suyem w marynarce, natomiast jestem jedynym lotnikiem, ktry dosta DSM. - O pokiwa gow Les - to bardzo piknie. A czy moesz nam powiedzie, drogi kolego, za co ci dali ten medal? - To nie adna tajemnica. Wziem do niewoli okrt podwodny. Bosmani spojrzeli po sobie i z trudem zachowali powag. - Babs - Les przywoa barmank - daj nam dwa mleka z rumem, mog by bez mleka, a dla kolegi torped... Twoje zdrowie, kolego. Wzie do niewoli okrt podwodny. No, no... Tak go sobie wzie na hol, raz dwa i gotowe! - Nie - odpar lotnik, byem w powietrzu, w samolocie. Les zakrztusi si, odstawi szklank i kaszlc zgi si wp. Fred waln go po plecach doni szerok jak opata.

- Przyjacielu - zanosi si ze miechu Les - byem pewien, e najwiksi garze wywodz si z Royal Navy, ale widz, e i wy macie znakomitych! Samolot wzi do niewoli... Niech ci nie znam! Babs! Jeszcze raz to samo dla kolegi! Na Neptuna i jego nielubne dzieci, wart jest tego! Ale lotnik nie da si zbi z tropu. - Jeeli koledzy bosmani zechc wysucha, to opowiem t niezwyk histori, w ktr czasami samemu nie chce mi si wierzy. Babs! Dla moich przyjaci to samo! - Zamieniamy si w such - powiedzia Fred. - Lataem wtedy w dywizjonie obrony wybrzea. Dla lotnika to najnudniejsze zajcie pod socem. Wisisz, bracie, nad wielk wod p albo ptorej doby, oka nie masz na czym zaczepi, od czasu do czasu zmienisz kurs i czeszesz ten ocean i czeszesz. Wy, w marynarce, chodzicie na swych okrtach, macie rne zajcia, a nad oceanem lotnikom na patrolach tyki do siedzenia przyrastaj i tak, ze lipiami utkwionymi godzinami w przyrzdy, czekamy zmiowania boego albo sygnau do jakiej akcji. Radiotelegrafista nie zdejmuje suchawek z uszu, bo musi przez cay czas nasuchiwa, czy nie ma rozkazw, nawigator lczy nad merkatorem, bo caa nawigacja zaley od jego oblicze, czytania mapy tam nie ma, strzelcy dostaj koowacizny od gapienia si na wod. No i wanie podczas takiego nudnego patrolu nad Morzem Pnocnym... Mmmm... ta wasza torpeda jest cakiem nieza... Fred i Les skinli na barmana. - ...i wanie wtedy nadarzya si okazja. Do koca patrolu mielimy jeszcze dwie godziny, a wisielimy w powietrzu ju p doby. Wprowadziem mojego grata na bok kwadratu jakie 60 mil na wschd od Tay i wziem kurs na pnoc. Telegrafista podaje nawigatorowi kartk, a nawigator mwi: Skipper, bierz kurs taki a taki, pi minut lotu std pta si niemiecki U-boot. Sami rozumiecie, oywienie cholerne, co si wreszcie zaczyna dzia, wszyscy wypatruj, nawigator liczy. Na horyzoncie widzimy smugi dymw - to nasze niszczyciele i fregaty chodz zakosami i poluj na tego Niemca, wida od czasu do czasu biae supy wody od wybuchw bomb gbinowych. Ten U-boot - potem nam powiedzieli -- zasadzi si na trasie konwoju, ktry wzdu wybrzey Szkocji pyn z Ameryki. Zrba tankowca i jeszcze jak ajb. Pniej nie mg odpyn za daleko, bo w zanurzeniu prdko maa. - Wycinie najwyej 14 wzw - bosmani pokiwali gowami. Fred wykona nawet gest jakby zniecierpliwienia. Komu jak komu, ale starym wilkom morskim nie trzeba tumaczy tak oczywistych rzeczy. - Miaem ci ja strzelca - cign lotnik - o takim oku, e zapak na wodzie dojrze potrafi. A ten Niemiec pewnie chcia zobaczy, czy horyzont czysty, i postanowi na moment eb z wody wychyli. To go zgubio. Peryskop smug zostawi, ma, cieniutk kreseczk piany. Gdyby zatrzyma maszyny i wysun peryskop, to pewnie nikt by go nie zauway, bo to przecie ziarnko maku na ogromnym polu, no ale strzelec skapowa si i woa: Skipper, jest skurczybyk, po lewej! Wic ja zaraz gboki skrt w lewo i zobaczyem ciemne cygaro pod wod, bo morze byo spokojne. Otwieram wic drzwi bombowe, nawigator do nosa si wsun, nastawi celownik i grzmotnlimy seri czterech gbinwek. Potem nawrt i to samo z drugiej strony. Woda wybrzuszya si, morze pko, piana, wiry, przez chwil nic nie wida, a tu nagle kilkaset jardw dalej Szwab wynurza si! Pewnie chce przyj walk, myl, a tu, koledzy, nie ma zabawy. On ma w kiosku sprzone sikawki

i moe zdrowo dosun. Niejeden z naszych oberwa tak wanie od U-boota. Bylimy na 400 stopach. Strzelcy posunli z maszynek, eby si Niemcowi odechciao gupich kawaw. Pytam zaogi, czy kto zna niemiecki. Nikt. Ale pomylaem, e angielski to marynarski jzyk i Niemcy powinni zna. Wic nawigator wzi lamp Aldisa, pooyem wellingtona w skrcie, eby mg dobrze wycelowa, a on nada: Wywiesi bia flag, bra kurs na Firth of Tay, inaczej was wykoczymy. I co powiecie? Na kiosku ukazuje si biaa szmata, Niemiec odpowiada lamp sygnalizacyjn jawohl i grzecznie bierze kurs. Zobaczyem wtedy, e U-boot mia praw burt wgniecion, a na kiosku numer U-238. Przez jaki czas krylimy nad nim, ale trzeba byo wraca do bazy, bo paliwo si koczyo. Tymczasem radiota poda pozycj i ju pen par szy w to miejsce dwie fregaty, ktre tego Niemca odeskortoway do Dundee. Duy by u nas jubel z tego powodu, dostaem medal lotniczy, a po kilku dniach przywieli nas tutaj, do Dundee, i admira Fraser przypi mi ten medal. Podobno specjalna narada w admiralicji si odbya, bo nigdy jeszcze nie dawali DSM lotnikowi. Ale oni chcieli nas specjalnie uhonorowa i zrobili wyjtek. Ot i caa historia. - Co za historia - wyszeptaa ruda Babs, ktra suchaa z boku. - Co za historia - powtrzy Les. - Sam Andersen lepszej by nie wymyli. - Kolego - lotnik zmarszczy czoo - jeli mi nie wierzysz, to zapytaj barmana. On wie wszystko, co si tu dzieje. To byo w maju. - Johnny, hej, Johnny - zawoa Fred - pozwl na chwil. - Yes, Fred? - Johnny, pamitasz, co si wydarzyo w maju... No tutaj, w Dundee, nic ciekawego si nie wydarzyo? - W maju? Zaraz, zaraz, Fred... W maju... Tak, pamitam, nawet gazety o tym pisay, to ta niesamowita historia z tym okrtem podwodnym, ktrego do niewoli wzi samolot. Pamitam, cholernie zabawne, co, Fred? Bosmani wycignli donie do lotnika. - Wybacz, przyjacielu - powiedzia Fred - nie wiem, jak ci... - Mw mi George. - Wybacz, George, ale sam chyba rozumiesz... No ale niedowiarki stawiaj. Babs! Nalej! Johnny, to jest George. To on wanie pojma tego Niemca. On by pilotem tego samolotu. -i Nie mw, Fred! W takim razie drinks on the house! Ja stawiam kolejk! Boys, wiecie, jakiego mamy gocia? To si dowiedzcie! Po chwili wiadomo obiega cay bar, wszyscy toczyli si, aby poklepa lotnika po plecach i przepi do niego. A kiedy wybia dziesita i Johnny wypowiedzia sakramentalne time, gentlemen please, wsparty na ramieniu Freda Les zobaczy jak przez mg kilka taczcych biustw barmanki, ktra zamienia z szefem kilka sw, zdja fartuszek i po chwili ubrana do wyjcia stana obok lotnika.

- Dobranoc, koledzy! Ku zdziwieniu Freda storpedowany lotnik wsta ze stoka, wdzia paszcz, kiwn im rk na poegnanie i wyszed z Babs. - Bawcie si dobrze! - zawoa za nimi gospodarz. - Widzisz, na co ci to byo? Czas do domu, Les. - Pirat... pirat... - mrucza Les nie mogc trafi do umykajcego mu rkawa paszcza. A pirat uprowadza swoj naziemn zdobycz w stron Greensa, gdy w sobot tancbudy byy czynne do pnocy.

Spotkanie na Zotym Wybrzeu


Dziecistwo miaem pogodne, acz niespokojne. Przeszedem normalnie mutacj i jak kady zadatek na mczyzn, czytaem Mayne Reide'a, Maya, Verne'a i Marczyskiego. Marzyem o dalekich podrach po egzotycznych krajach i o przygodach. Raz nawet prysnem z domu z plecakiem i zapasem gotwki, ktry wynosi 2 zote i 65 groszy. Nie dojechaem do Gdyni, natomiast znalazem si kilkadziesit kilometrw od mojego miasta w jarach dniestrowych, gdzie zabawa w kowbojw, harce na koniach i nocne biwaki przy ogniskach musiay chwilowo zaspokoi apetyt niedoszego podrnika. Marzyem o dalekich podrach i przygodach i nigdy nie przypuszczaem, aby te marzenia miay si kiedykolwiek zici. Przysza wojna. Le nagi pod moskitier, moje ciao jest olize od potu, mam dwadziecia trzy lata, jestem starym wyjadaczem, kupcem Dalekiego Wschodu, podrnikiem, ktry w cigu czterech miesicy prawie trzykrotnie opasa ziemskie kolisko. Le i marz o cienistym jarze, o chodnej wodzie Dniestru i wspaniaym powietrzu pachncym lessow ziemi. Marz o noclegu przy ognisku, pod niebem usianym gwiazdami, na wietrze nioscym od wsi zapach palonej brzeziny i pieczonego chleba. W cigu tych kilku miesicy ldowaem dziesitki razy w rnych Pernambukach, Chartumach Adenach, o jakich Karol May mg tylko marzy, a o wielu zapewne nie sysza. Jestem pilotem Transport Command, ktry dostarcza samoloty z Ameryki na front japoski tras poudniow, wynoszc prawie 30 tysicy kilometrw. Trasa zaczyna si w Montrealu, wiedzie przez Stany Zjednoczone na Floryd, stamtd do Nassau na Bahamach i poprzez Puerto Rico, Barbados i Trinidad do brazylijskich baz w Belm i Natalu. Pniej dwa skoki przez Atlantyk - z ldowaniem na Wyspie Wniebowstpienia - do Takoradi na Zotym Wybrzeu, nastpnie Kano w Nigerii, El Faszer i Chartum w Sudanie, Gura w Etiopii, Aden i Salala w Arabii, wreszcie cel podry - Karaczi w Pakistanie. Ju trzeci raz jestem na tej trasie i dlatego przysuguje mi miano kupca Dalekiego Wschodu. Przywozi si z takiej podry do Anglii rozmaite rzeczy: nylonowe poczochy (nowo!), skry wowe, olejki do perfum, zegarki, zoty piasek i mnstwo innych drobiazgw. Po obdarowaniu narzeczonych i przeputaniu zarobionych pienidzy w londyskich barach robi si w banku overdrafta57, wsiada w samolot i leci do Montrealu, a stamtd na Floryd itd. Le pod moskitier nagi, lepki od potu i pij
57

Tu: przekroczenie konta bankowego; wolno byo przekroczy konto o 5 funtw.

powietrze Natalu, najbardziej wysunitego na wschd cypla Brazylii. Nie oddycham, lecz pij powietrze, albowiem jest ono tutaj pynne, cikie, oowiane. Na dworze leje od dwch dni, ciany baraku przeciekaj, mam dwadziecia trzy lata, jestem cay mokry i niech mnie krew zaleje, jeeli w tych wszystkich Pernambukach, Barbadosach i Portorikach jest co ciekawego do obejrzenia. Marz o zielonej, pachncej i chodnej trawie Podola, no, ostatecznie moe by may pokoik z kominkiem w jakiej angielskiej dziurze, wygodny fotel i szklanka chodnego piwa. W tym Natalu zawsze tak: ledwo wyldujesz i uzupenisz paliwo, a ju ci ka lecie dalej, albo ulewa i zimny front nad Atlantykiem uziemni i upupi cae towarzystwo. S jednak tacy, co lubi zwiedza, bez wzgldu na pogod i warunki klimatyczne. Na przykad mj nawigator i radiotelegrafista. Poszli wczoraj w Natal i teraz zapewne zabawiaj si w ktrym tam z kolei burdeliku, a po powrocie poycz ode mnie dolara na kaw i mae piwo i a do Takoradi bd pali moje papierosy. Nie znosz klimatu Natalu, robactwa na podogach i jaszczurek w butach, nie umiem oddycha pynnym powietrzem. Egzotyka jest najpikniejsza w marzeniach i teraz auj, e tu jestem, bo tak sobie wszystko inaczej wypieciem w mylach ongi, gdy przechodziem mutacj. Do baraku wchodzi Bill, z ktrym zawsze spotykam si na trasie poudniowej, rzuca mi na ko puszk piwa, siga do nawigatorskiej torby i odskakuje ze wstrtem. - Ach, nie maj si gdzie pierdoli, tylko na moich mapach! Wysypuje jaszczurki przez okno i wyciera o moskitier zafajdane merkatory i cyrkle. Deszcz leje si strugami na czerwon ziemi uynion warstw zgniej rolinnoci, a kiedy ustanie, wok lotniska wyrosn przecudne kwiaty zmieniajce kolor kilka razy w cigu dnia. Nazajutrz zgin, a na nich wyrosn nastpne. Bujna rolinno atakuje lotnisko, korzenie drzew wysadzaj betonowe pyty. Traktory orz ziemi wok lotniska, ale to nie zawsze pomaga. Bill wanie wrci z met-office58 i powiada, e na pewno przestanie pada, bo na miasto wyszy ju patrole andarmerii. andarmi nikogo nie api, tylko chodz od burdelu do burdelu i zawiadamiaj chopakw: - Boys, ju si przeciera! Koczy zabaw i wraca na lotnisko. Boys nie zawsze wierz, bo ostatnim razem te ich wycignli, a deszcz przesta pada tylko na godzin, po to by przez nastpne dwa dni la w dwjnasb. Bill, kawa chopa, troch otyy, otwiera trzeci z kolei puszk piwa i opic je mruczy: - Moi te wszyscy poszli na lotnisko. Bracie, mnie si nie chce palcem ruszy, a oni tykiem! Co za cholery! Tym razem meteorologia nie nawalia. Przestao pada jak rk odj. I zaraz zaczo swoj robot soce. W dwie godziny nie zobaczye ju kauy. Zjawili si wreszcie nawigator i radiotelegrafista, wypili Billowi reszt piwa i wzili ode mnie po dolarze. Nawigator poszed do operations i met-office, a ja do samolotu sprawdzi, czy wszystko w porzdku. Mechanicy powyazili ju ze swoich dziur i krztali si koo maszyn. W operations powiedzieli, e start okoo pierwszej. Zjedlimy obiad i o wyznaczonej porze wszyscy byli w samolocie.

58

Sekcja meteorologiczna.

Wisimy nad Atlantykiem. Gdzie przed nami, otoczona bezmiarem wd, ley maleka kropeczka, cel naszego lotu, Wyspa Wniebowstpienia. T nazw wymyli chyba jaki prorok, bo istotnie wielu dobrych chopakw dotaro tutaj do kresu swojej ziemskiej wdrwki. Wyspa jest pochodzenia wulkanicznego. W skaach wykuto wwz, ktry nazywa si lotniskiem. Rozwalali si tu najlepsi piloci na samolotach obcionych dodatkowymi zbiornikami paliwa, cikich i niesterownych. Szczeglnego pecha miay zaogi baltimorw. W rozedrganym, rozpalonym powietrzu maszyny nie chciay odrywa si od ziemi, zdradzieckie prdy trzepny niejednym o szar cian lotniskowego wwozu. I chocia to bya zaledwie poowa trasy, chocia czeka na nas jeszcze afrykaski busz, pustynne poacie Sudanu i wody Oceanu Indyjskiego, to jednak kto mia za sob Wysp Wniebowstpienia, ten wzdycha z ulg, jakby ju wyldowa w Karaczi. Z Anglii latao si na spacerki nad Berlin, Hamburg i Koloni. Tam byy wrogie myliwce i artyleria, tutaj zabjczy klimat, aroczny ocean, mgy, wichry, burze, oblodzenia i samumy. Tutaj pryskay mity o romantyzmie latania, a jednak weszo nam ono w krew i kadego, kto omieliby si zaproponowa nam co innego for change59, posalibymy do wszystkich diabw. Nawigator powiedzia, e wstpimy do nieba o osiemnastej trzydzieci jeden. Wyldowalimy o osiemnastej trzydzieci dwie. Jak na dwa dni hulania, to niele mu poszo. Nocujemy na wyspie. Znowu wisimy nad Wielk Wod. Radiotelegrafista wystukuje na marconim swoje monotonne la... di da... di da... i pali moje papierosy. Nawigator podaje ETA. - ETA Takoradi szesnasta dwadziecia cztery. To ju niedaleko, bdziemy tam za jakie trzy godziny. Nagle radiotelegrafista oywia si. Widz w lusterku, jak poprawia suchawki, notuje co na papierze, podaje kartk nawigatorowi. - Woa Akra. Masz tu wsprzdne. Wszystkie maszyny na trasie maj spatrolowa ten rejon. Na ile tylko starczy paliwa. Nawigator klnie pod nosem. Caa jego misterna robota na nic, wszystkie obliczenia do kitu. Trzeba na nowo wykrela kursy na merkatorze, kalkulowa mile, minuty i galony paliwa. Trzeba koniecznie, bo gdzie tam, 200 mil na poudnie od brzegw Gwinei, walcz o ycie rozbitkowie ze storpedowanego statku. Schodzimy na 2 tysice stp, radiotelegrafista i mechanik bior lornetki i obserwuj wod. Trudno jest dojrze cokolwiek na morzu. Rozbitek unoszcy si na pasie korkowym to zaledwie gwka od szpilki, tratwa zlewa si z ciemn, szar wod. Lecimy teraz zygzakiem. Gdzie z prawej wida catalin, ktra widocznie te dostaa polecenie z Akry. Po zmianie kursu mijamy si cakiem blisko, machaj do nas skrzydami. Moemy zrobi jeszcze trzy nawroty, a pniej kurs prosto na Zote Wybrzee, bo inaczej paliwa nie starczy. Na horyzoncie wida dymy statkw. Mechanik wyjmuje z kieszeni chusteczk i przeciera szka lornetki. - Ty - powiada - pochyl no grata w prawo, bo zdaje si... Jest! Jak Boga kocham, jest co na fali! Pochylam maszyn w prawo i tak wisimy w ciasnym skrcie, eby tylko nie straci tego czego z oczu. - Raz... Dwa... S szalupy i ludzie!

59

Dla odmiany.

Schodz na 500 stp. Z tej wysokoci wida ju wyranie miotane na grzbietach fal tratwy i pojedynczych ludzi. Z szalupy machaj do nas, czym kto moe. Mechanik otwiera okienko i wystrzela rakiet, eby widzieli, e ich zauwaylimy. - Nawigator, podaj wsprzdne, a ty, drucik, wal depesz do Akry! Wisz w skrcie nad wod unoszc rozbitkw. Chciabym mc tak kry, dopki nie nadpynie statek, eby nie czuli si osamotnieni, ale trzeba bra kurs na Takoradi, bo inaczej podzielimy los tych biedakw. Nawigator podaje radiotelegraficie kartk, a ten ju wystukuje wsprzdne. Za kilka minut wszystkie statki i okrty na pobliskich wodach zostan skierowane w to miejsce, za kilkanacie, a moe za kilka godzin pomocne donie wcign ich na pokad i wlej do przeartych son wod ust herbat z rumem. Nawigator podaje kurs, macham skrzydami na poegnanie i odlatujemy. Siedzimy na werandzie naszego domku i palimy papierosy. Ja pal craveny Mariana, radiotelegrafisty, ktry zaraz po wyldowaniu poszed do patnika po zaliczk. Teraz demonstracyjnie pooy paczk na stoliku. Wanie wrcilimy z kasyna, gdzie odbya si maa uroczysto. Z Akry przyjecha komandor Royal Navy, eby nam podzikowa za pomoc w odnalezieniu rozbitkw. Dzikowa oczywicie po marynarsku, wic jestemy podpici. A nam byo jako dobrze na sercu, zwaszcza mechanikowi, ktry pierwszy zauway rozbitkw. Komandor powiedzia, e niszczyciel Royal Navy wycign z morza stu kilkunastu. Siedzimy na werandzie naszego domku, a za nami czarna ciana dungli pena tajemniczych odgosw nocnego, afrykaskiego misterium. Kiedy przymykam oczy, wydaje mi si, e dungla jest tu przy mojej twarzy i szepcze mi do ucha. Parno. Nie tak jak w Natalu, ale oddycha czowiek ciko. Boy z naszego domku poszed do Browna po piwo, pono prosto z lodwki. Zacny czowiek - ten chory Brown! Emil, nawigator, i Marian, radiotelegrafista, spieraj si o cen skr wowych. Marian twierdzi, e tu s tasze ni w Egipcie. A ja wci myl o tym piwie. Jeszcze nie mog doj do siebie po dzisiejszym sprincie. Biegem prawie 200 metrw, eby zapa autobus do Akry. Autobus mi uciek, a ja omal e nie zemdlaem. Termometr wskazywa 45 stopni. Bill radzi mi kiedy, eby robi to samo co krajowcy. Zlekcewayem jego rady. Istotnie, Murzyni poruszaj si wolno, a przecie oni s zaaklimatyzowani. Nareszcie zjawia si boy z tac piwa i co tam szepcze do ucha Emilowi. Syszymy w krzakach jakie chichoty i za chwil wychodz trzy, mode czarnulki w perkalowych sukienkach. Przestpuj z nogi na nog i szczerz do nas w umiechu wspaniae zby. Nie wiem, co w nich lepsze: zby czy piersi. Nie ma w tym nic zdronego, e przyszy do nas. Tu takie zwyczaje. I wcale nie s one gorsze od tzw. dam z towarzystwa. Emil i Marian zaczynaj je zagadywa, ale nadchodzi Brown z mechanikiem. S na obrotach, Brown wyjmuje z torby dwie butelki whisky. Dwaj zalotnicy s zbici z tropu, patrz to na butelki, to znw na dziewczyny. Wreszcie odzywa si Marian: - Emil, ty lepiej umiesz szwargota po ichniemu. Powiedz, niech przyjd pniej. A jak nie chc, to niech nie przychodz. Marian pochodzi z Krosna, jego ojciec by robotnikiem w kopalni nafty. Ojciec pali fajk, wic Marian przy kadej okazji kupuje fajki, bo chce staremu zrobi prezent po wojnie. Ma ju chyba ze cztery tuziny.

Przy wdce Brown opowiada, e wczoraj spotka Polaka, inyniera, ktry mieszka 50 mil od Takoradi. Kiedy dowiedzia si, e czasem przylatuj tu Polacy, prosi, eby go odwiedzi. Jeli mam ochot, to Brown da mi jutro jeepa i mog tam pojecha. Pod koniec drugiej butelki Marian jakby posmutnia. Wydawao mi si, e on raczej podziela zdanie Emila, ktry mawia: By w Afryce i nie przespa si z Murzynk - to gorzej anieli by w Rzymie i nie widzie papiea. Zreszt Emil stosuje t zasad pod kad szerokoci geograficzn. No wic spity, rzewny Marian utkwi wzrok w ogniku papierosa i powiada: - Wrci czowiek kiedy do Krosna, usidzie przy kielichu z kolekami, a oni zapytaj o jakie cudeka na wiecie. A ja im na to: w poniedziaek pieprzyem w Puerto Rico, we wtorek na Trinidadzie, w rod Brazylijk w Belm, w czwartek te Brazylijk, tylko czarn i w Natalu, w pitek mi si nie chciao, w sobot Murzynk na Zotym Wybrzeu, w niedziel... - Odpocznij chocia w niedziel - wtrca si mechanik. - Dobra. Ale powiedz, prawda? Szybko przebiegam w mylach tras. - Prawda - potwierdzam. - No, to po co ja mam im to wszystko opowiada - Marian jest ju rozalony do ez - kiedy i tak aden nie uwierzy! I ogosz mnie najwikszym garzem w Kronie! Bo oni, bracie, najdalej to jedzili raz w roku na odpust do Brzozowa! Moe tylko jeden tato by mi uwierzy... - Wsta z fotela, machn rk i poszed spa. Tak naprawd to mona tu spa tylko po wdce. W pokoju peno rozmaitego robactwa, wszystko to azi, miota si, eruje, sprawia nieustanny chrzst. Pac! Pac! Na podog spadaj uczepione do sufitu chrzszcze. Zapalam latark i widz, jak moj moskitier obsiadaj rne owady. Ciekaw jestem, jak sobie z tym radz Murzyni. Rano trzeba sprawdzi ubranie i buty, czy w nich nie zagniedzi si jaki skorpion. Wszystko jest olize, pokryte wilgotn pleni. Kilka minut na socu i noc wyparowuje z ubrania, tylko na koszuli pozostaje zielonkawy, niewidoczny meszek wysuszonej pleni. Po niadaniu dowiedziaem si, e mamy odlecie nazajutrz i zabra do Kano kilku oficerw z nigeryjskiego puku piechoty. Zaoga pojechaa do Akry, a ja, pomny przyrzeczenia Browna, przypomniaem mu o jeepie. Za jego porad wziem na drog kilka baniek wody, eby nie utkn gdzie w drodze z pust chodnic. Kierujc si jego wskazwkami pojechaem na pnoc i okoo poudnia byem na miejscu. Postawiem jeepa w cieniu na tyach bungalowu. Na podwrku ani ywej duszy, tylko par kur grzebicych leniwie w czerwonym piachu. Poszedem dookoa i po chwili znalazem si na werandzie. Na odgos krokw siedzcy na leaku tyem do mnie mczyzna zapyta: - Is that you, Numba?60 Zbliyem si. Na stoliku leao kilka gazet, midzy innymi stary egzemplarz londyskich Wiadomoci. Odezwaem si wic po polsku:
60

Czy to ty, Numba?

- Nie. Przyjechaem pana odwiedzi. Chory Brown, pamita pan, kilka dni temu zagotowao mu si w chodnicy, przyszed po wod i spotka pana. Brown powiedzia, e pan rad by si zobaczy z rodakami, wic przyjechaem. Wyglda na szedziesit lat, rwnie dobrze mg mie czterdzieci. W tym klimacie roliny i ludzie widn rwnie szybko, jak dojrzewaj. Oddycha ciko, oczy mia pene gorczki. Wycign kocist do. - Nazywam si Karol Zamiara. Prosz, niech pan siada. Przedstawiem si i usiadem na plecionym krzele. - Syszaem, e do Akry i Takoradi przylatuj czasem polscy lotnicy, ale ja, widzi pan, nie ruszam si std - mwi cicho, powoli cedzc przez zby kade sowo. - Mj Boe, a tu was zagnao. Czasem dostan polsk gazet i czytam o was. Niele si spisujecie w tej Anglii. Ale po co was tutaj cigaj? Wyjaniem mu, e to tylko jeden z etapw, e niektre polskie zaogi lataj w Transport Command. Przerzucamy samoloty z Ameryki do Indii. Nasz sta baz jest Anglia. No c, zwiedzamy wiat na koszt krla Jurka. A on tu od jak dawna? - O cztery lata za dugo - odpowiedzia. - yj nadziej, e wkrtce to wszystko si skoczy..; Chyba zostanie pan na obiedzie? Pocign za wystajc ze ciany rczk; po chwili na werandzie zjawi si stary Murzyn. - Numba, mamy gocia. Pan zostaje na obiedzie. Tymczasem przynie co do picia. Sucy skin gow, odszed i wrci niebawem z butelk, syfonem i kostkami lodu, ktry topnia w oczach. Zamiara opar si wygodnie na leaku i powoli sczy chodn brandy and soda. Wida byo, e dozna ulgi. Teraz mwi wyraniej i lej oddycha. - Waciwie nie powinienem pi, lekarz zabrania, ale co mi tam... Przyzwyczaiem si przez tyle lat... Nie na darmo nazywaj Zote Wybrzee grobem biaego czowieka. Widzi pan, Anglicy wracaj do swego kraju, do domu, i tam si jako regeneruj, a ja nie mam dokd wraca... Ale po co ja to wszystko panu... Lepiej niech mi pan powie, co sycha w Anglii. Czy macie wiadomoci z kraju? Zaczem wic opowiada, cho Bogiem a prawd w cigu tych kilku miesicy sam byem gociem na Wyspie. A pniej poznaem jego histori. Karol Zamiara by inynierem grnikiem. Na kilka tygodni przed wojn wyjecha do Stanw Zjednoczonych wraz z delegacj, ktra miaa zakupi urzdzenia grnicze dla jego kopalni na lsku. Wybuch wojny zasta go na Atlantyku, w drodze powrotnej. Do kraju nie zdy, zosta w Anglii. Wkrtce podpisa kontrakt na dwa lata do pracy w kopalni miedzi na Zotym Wybrzeu. W Sosnowcu zostawi on i pitnastoletni crk. Pisa do nich przez Cooka, ale nie dosta odpowiedzi; otrzyma natomiast z powrotem list. Adresat nieznany. Jeszcze przed wyganiciem dwuletniej umowy zgosi si do wadz polskich w Londynie z prob o przyjcie do wojska. Odpowiedziano mu, e jego praca, jako specjalisty, jest rwnie wana, e on prawie na pierwszej linii frontu itp. Zgodzi si na dalsze dwa lata.

- Za trzy miesice wygasa mj kontrakt. Mog wrci do Anglii, ale jaki bd mieli poytek z czowieka zartego tym strasznym klimatem? Lekarz radzi mi, eby przedtem wyjecha do Rodezji, bo naga zmiana klimatu moe spowodowa komplikacje. Rodezja jest dobra. Wie pan, tam wysoko, sucho, nie ma upaw. Chyba wyjad. Uciuaem niezy kapitalik, wynajm domek, moe dojd do siebie. Na drug chorob niestety nie ma lekarstwa. Spytaem, co mu dolega. - To samo co nam wszystkim. Jednego gnbi wicej, drugiego mniej... Czuj si jak Sienkiewiczowski Latarnik... Bardzo je kochaem. Niepokj walczy we mnie z nadziej, ale tej coraz mniej. - Nie trzeba jej traci. Wkrtce wojna si skoczy i na pewno wrci pan do swoich. - Drogi panie - machn z rezygnacj rk - zawsze mwiem sobie: Do wiosny. Miny cztery, a koca nie wida. E, co tu gada. Zapewniaem go, e koniec ju bliski, e Niemcy bior lanie na wszystkich frontach. Mwiem, e codziennie patrz na to wszystko, widz ten olbrzymi wysiek wojenny pod kad szerokoci geograficzn. Niemcy nie wygraj z caym wiatem. Wierzylimy w zwycistwo wwczas, gdy tamci bezustannie szli naprzd, wic teraz tym bardziej nie mona poddawa si pesymizmowi. Wygramy. I to niedugo. Nasz rozmow przerwao pojawienie si Numby, ktry oznajmi, e obiad podany. W jadalni byo przyjemnie, szerokie opaty zawieszonego pod sufitem wentylatora rozrzedzay cikie powietrze. Po obiedzie przeszlimy do saloniku, a, Numba przynis nam jeszcze dzban napoju, w ktrym pyway due kostki lodu. Byo to wino rozcieczone wod z dodatkiem wycigu z jakich korzeni. Bardzo orzewiajce, smakiem przypominao nieco coca-col. Zamiara wyj z biurka kilka fotografii rodzinnych, jedyne pamitki z kraju. Twarz jego crki wydaa mi si dziwnie znajoma, ale nie powiedziaem mu tego. Po co stwarza nadzieje i zasiewa niepokj w sercu steranego czowieka. Signem i ja do portfela, w ktrym miaem kilkanacie zdj. Zacz je oglda. Zauwayem, jak mu drgna twarz. Sign do szuflady po okulary, zaoy je, przyjrza si jeszcze raz jednej z fotografii, otworzy szeroko usta, a potem opad bezwadnie na oparcie fotela. Widziaem kiedy czowieka, ktry dosta ataku serca, zerwaem si wic na rwne nogi i wybiegem z pokoju. - Numba! Numba! Nadbieg sucy, przeraony moim krzykiem. - Numba, pan zachorowa! Gdzie macie first-aid61? Szybko! W azience znalazem jak tynktur na serce, wlaem do szklanki, zmieszaem z wod. Inynier wypi z trudnoci, ale wkrtce doszed do siebie. - Numba, jedziemy po lekarza! - Nie trzeba - wyszepta Zamiara. - Niech pan siada.

61

Apteczka.

Drc rk podnis z podogi fotografi i poda mi j. Zdjcie to zrobi mj kolega w dywizjonie. Bya na nim moja zaoga i kilka waafek przed spadochroniarni. - Ta dziewczyna, druga od lewej... Ja nie mog si myli... Niech pan porwna - poda mi fotografi ony i crki. - Jak ona si nazywa? Istotnie, podobiestwo byo zaskakujce. Oczywicie jego wzruszenie mogo mu mci obraz, ale ja, bd co bd, nie zaangaowany uczuciowo... Tak, to bya ona. Jak si nazywa? Doprawdy, nie wiedziaem. - Basia. Po prostu Basia. Pracowaa w spadochroniarni i tak wszyscy do niej mwilimy. Basia ze spadochroniarni. Zamiara przymkn oczy i przechyli si do tyu. - Boe - wyszepta - wic to jednak ona... A matka... Moja ona... Co pan o nich wie? Niebo mi pana zesao... Po jego policzkach spyny zy. Byem zmieszany, bo waciwie nic mu nie mogem powiedzie. Ja doprawdy nic nie wiedziaem. To byo chyba rok temu w dywizjonie. Panna Basia pracowaa w spadochroniarni i waciwie spotykalimy si tylko przy wymianie spadochronw. Bardzo mia i adna dziewczyna... Tyle o niej wiedziaem. A czy matka rwnie jest w Anglii... Chyba tak. Dowiem si wszystkiego na miejscu. - Moe pracuje w szpitalu? ona bya kwalifikowan pielgniark. Kiedy pan tam bdzie? - Za jakie dziesi dni, do dwch tygodni. Ale moe pan napisa... Dopiero teraz przypomniaem sobie, e dywizjon zosta przeniesiony, a ja nie znaem nowego adresu. To znaczy wiedziaem, gdzie jest dywizjon, ale nie znaem nowego numeru skrytki pocztowej. List z numerem dywizjonu i nazw miejscowoci zostaby zatrzymany przez pierwszego cenzora. Wrciem na lotnisko z listem inyniera do crki w kieszeni. Nazajutrz, skoro wit, wystartowalimy do Kano w Nigerii. Tam uzupenilimy paliwo i jeszcze przed zachodem soca ldowalimy w sudaskiej bazie El Faszer. Po kilku dniach osignlimy cel naszej podry - Karaczi. Wkrtce zaadowalimy si wraz z kilkoma innymi zaogami do olbrzymiego transportowego yorka, ktry mia nas dowie do Anglii. Przez cay czas pogoda na trasie sprzyjaa nam, jak gdyby los, przez dugie lata nieaskawy dla Karola Zamiary, chcia jemu i crce wynagrodzi tsknot i udrki. Pali mnie ten list w kieszeni, chciaem jak najszybciej by zwiastunem dobrej wieci. Trasa powrotna wioda przez Teheran, Bagdad i Tel-Awiw do Aleksandrii, dalej do Trypolisu, Algieru i Gibraltaru, skd po caonocnym locie dotarlimy na lotnisko Croydon pod Londynem. Zaraz po niadaniu wsadziem do worka przepocone tropiki, przebraem si w wyjciowy mundur i wycignem z garau mojego zastaego MG. Po wielu tygodniach chodzenia w szortach i koszuli mundur krpowa moje ruchy; zapewne tak czu si Pitaszek, kiedy Robinson kaza mu pierwszy raz woy marynarskie ubranie. Przy ograniczeniach benzynowych ruch na drogach by niewielki, tote 150 mil dzielce Lincoln od Londynu przebyem w trzy godziny i obiad jadem w towarzystwie dawnych kolegw dywizjonowych. Ze starego bractwa niewielu ju zostao; jedni ukoczyli tury

bojowe i odeszli z dywizjonu, inni po prostu nie wrcili do bazy. Dowiedziaem si, e Basia nadal pracuje w spadochroniarni, ale jakie byo moje rozczarowanie, kiedy Magda, dowdca waafek, powiedziaa mi, e ona wcale nie nazywa si Zamiara. No c, podobiestwa midzy ludmi zdarzaj si. Przedwczesna bya rado inyniera. Nagle przyszo mi na myl, e ona moga przecie wyj za m! Zaraz po przerwie obiadowej poszedem do spadochroniarni. Zastaem j w dugim, wysokim baraku, w ktrym zwisajce ze stropu, przewietrzane spadochrony tumiy kroki i gos. - Dzie dobry, Basiu! Odwrcia si za szerok lad i przypatrywaa mi si uwanie. - No co, nie poznaje mnie pani? - Dzie dobry... Ach, to pan porucznik! Nie poznaam, taki pan opalony... Gdzie to takie soce? Chyba nie w Anglii? - Zgada pani. Wracam prosto spod rwnika. - Na stae? Przecie pan ju dawno skoczy tur. - Prosz sobie wyobrazi, e przyjechaem do pani. - Do mnie? - zrobia wielkie oczy. - Pan chyba artuje? - Mwi powanie. Panno... To jest, pani Basiu... Psiakrew, po drodze tak sobie to wszystko uoyem, przepowiedziaem, a teraz nie wiedziaem, jak po prostu zacz. - Chciaem pani pogratulowa zampjcia - wydukaem wreszcie. Przez chwil patrzya na mnie szeroko otwartymi, zdziwionymi oczami, w kocu parskna miechem. To mnie troch otrzewio, a nawet zezocio, palnem wic bez ogrdek: - To dlaczego pani nie nazywa si Barbara Zamiara? miech nagle si urwa. Patrzya na mnie powanie, nieufnie, ale po chwili umiechna si i powiedziaa: - Pan pewnie by w Palestynie i spotka tam moj matk. Pracuje w polskim szpitalu w Tel-Awiwie. Mamusia panu powiedziaa, tak? O Boe, co za pech! Przecie kilka dni temu byem w Tel-Awiwie! Ju chciaem skama, ale co by to dao? No wic, jak to jest z tym nazwiskiem? - Mao to ludzi przybrao inne nazwisko? Na czas wojny oczywicie. Wie pan, ze wzgldu na rodzin w kraju. A tam zostaa rodzina mamy i ojca... Kto wie, moe i ojciec? Przed wojn wyjecha do Ameryki, mia wrci w pierwszych dniach wrzenia. Moe i wrci, ale w tym rozgardiaszu... My od pierwszego dnia wojny uciekaymy na wschd. Mylaymy, e front si ustabilizuje, e wkrtce nasi odepchn Niemcw, co ja panu bd opowiada... - Jak si to stao, e pani jest tutaj, a matka w Palestynie?

- Zwyczajnie, jak wielu innych. We wrzeniu dotarymy do Lwowa. Matka zacza zaraz pracowa w szpitalu wojskowym. A pniej przyszli Rosjanie. Jeszcze przez padziernik kto chcia, mg wraca, ale mymy do Niemcw nie chciay. Szpital zosta przemianowany na sowiecki szpital garnizonowy, matka awansowaa na siostr oddziaow. Rok pniej, w czerwcu, ewakuacja, naloty, baagan, pan to zna. Dojechaymy a do Samarkandy. W 1942 roku matka pracowaa ju w polskim szpitalu. Ewakuacja do Persji, pniej Palestyna, ja wstpiam do pomocniczej suby kobiet, no i ma pan ca histori. Tylko nie wiem, na co panu to wszystko potrzebne? - Widzi pani... Spotkaem w Afryce kogo, kto zna pani ojca... - O Boe, Tatu! Co si stao?! - chwycia mnie za rami i cisna a do blu. Pomylaem, e tu nie ma co ogrdkami, wyjem z kieszeni list i podaem jej bez sowa. Drcymi palcami rozerwaa kopert i zacza czyta. Wyszedem na korytarz i zapaliem papierosa. W spadochroniarni palenie wzbronione. Przez otwarte drzwi widziaem j pochylon nad listem, paczc. Wrd zwisajcych ze stropu spadochronw wygldaa jak Magosia zagubiona w lesie. Zgasiem papierosa i wrciem. Szlochaa, patrzya na mnie przez zy, to znw czytaa, a ja czuem si gupio, jak chyba kady mczyzna na widok kobiecych ez. - A mmmymy szukay ojca przez Czerwony Krzy w Ameryce... Kiedy si uspokoia, opowiedziaem jej o tym spotkaniu. Nie wspomniaem o jego chorobie. Zostawiem jej jego adres, wziem te sam drugi list, bo w takich czasach nigdy nie wiadomo, ktry dojdzie prdzej. Wieczorem wrciem do Londynu; rano czekaa nas odprawa, a pniej tydzie urlopu. Uzgodniem z zaog, e nie wemiemy tego urlopu, tylko odlecimy najbliszym samolotem do Montrealu. Przy dobrych warunkach meteorologicznych mielimy szanse dotrze w dziesi dni na Zote Wybrzee. W dwa tygodnie pniej wjechaem jeepem na podwrko za bungalowem inyniera. Postawiem samochd w tym samym miejscu co przedtem. Na werandzie nie byo nikogo. Wszedem do rodka i zawoaem: - Panie inynierze! Po chwili usyszaem kroki. W drzwiach stan Numba, jaki przygarbiony, ze wzrokiem wlepionym w ziemi. - Where is your master, Numba?62 Podnis na mnie zazawione oczy, bez sowa wyszed na werand, a ja za nim, tknity zym przeczuciem. Weszlimy na wysypan wirem alejk wiodc w gb ogrodu. W rogu, pod ywopotem, zobaczyem brunatny kopczyk i krzy z miedzian tabliczk.

Kurs 019 (z dziennika pilota)

62

Gdzie jest twj pan, Numba?

Noc czarna jak smoa, wisimy gdzie nad Biskajami, a nasz dakot diabli graj w ping-ponga. Rzucana pogoda daje si nam we znaki, tym bardziej e przed odlotem do teatru rdziemnomorskiego lekarz w Croydon wlepi nam po pi szpil przeciw malarii, tcowi, ospie i cholera wie przeciw czemu. Ramiona i zadki bolenie opuchnite, awki spadochroniarskie twarde, niektrzy gorczkuj. Przed odlotem suchalimy komunikatu BBC. Spiker odczyta beznamitnym gosem: Heavy fighting goes on in the region of Starofka, old quarters of Warsaw. Last night aircraft of special duties squadron dropped supplies for the gallant Warsaw fighters63. O tych lotach specjalnych wiemy tyle, e dwa dywizjony brytyjskie s ju na wykoczeniu, a nasza eskadra 1586 (P) w proszku. Wanie lecimy do Brindisi. Cztery pierwsze zaogi na uzupenienie. Mojej zaodze brakuje trzech lotw do ukoczenia kolejki bojowej, a tu trzeba bdzie cign dalej. Razem z nami lec nasze niewesoe myli. Horyzont zaczyna rowie. Przez luk w chmurach byskaj wiata portugalskiego portu Faro, z przodu mruga Cdiz. Pomyle, e s jeszcze w Europie miasta bez zaciemnienia i kraje bez alarmw lotniczych. Jeszcze p godziny lotu i ldujemy na wskim runwayu gibraltarskiego lotniska. Kilkaset metrw std le w wodzie resztki szcztkw liberatora, na ktrym rok temu zgin genera Sikorski. Zaraz po obiedzie startujemy, kurs na Neapol. Pogoda pikna, powietrze spokojne, nuda. Prbuj si zdrzemn. Budzi mnie bl w ramieniu. Zwracam uwag Kaziowi, eby by askaw patrze pod nogi, bo nie lubi, jak mi kto depcze po spuchnitym ramieniu. Kazio przylepia si do okna. - Patrz, Neapol! Nie mam ochoty na pikne widoki z lotu ptaka i co im tam mwi na temat vedere Napoli, e poi morire64. Ldujemy w Pomigliano, pilot wychodzi z kabiny, prostuje gnaty. - Chaps65, jutro rano o dziesitej odlot do Brindisi. * W Brindisi wszystko wyglda inaczej ni w Anglii. Przypominaj mi si afrykaskie czasy. Samoloty, ludzie, budynki - wszystko utytane w tym pyle wiszcym w rozpalonym powietrzu. Jestemy na samym obcasie apeniskiego buta. Ciarwka wiezie nas do kasyna. Maa, odrapana willa - to kasyno oficerskie. W nieco wikszej obok mieci si sergeants mess66. Na razie rozstaj si z zaog. W przedpokoju, ktry - sdzc po umeblowaniu - jest zarazem barem, dwaj panowie w przepoconych tropikach mocz gby w kuflach. - Ciebie te tu przygnao? Bolcio wchodzi za bufet, zanurza w wiadrze kufel i podaje mi go.
63

W rejonie Starego Miasta trwaj cikie walki. Ubiegej nocy samoloty dywizjonu do zada specjalnych zrzuciy zaopatrzenie dla bohaterskich bojownikw Warszawy. 64 Ujrze Neapol, a potem umrze. 65 Chopcy. 66 Kasyno podoficerskie.

- Spucz z garda py, strudzony wdrowcze! Pij, bo moe jutro nie bdzie ju okazji. Dobre jest to lacrima d'oro. Troch jakby wermut, ale po tym pierwszym kuflu czuj, e ma swoje gradusy. Z Bolciem jadem obiad kilka tygodni temu w Palatine Hotel w Blackpool. Wrci wtedy z ferringu67 i czeka na nowy przydzia. No i doczeka si. Przeszlimy do drugiego pokoju. Siadamy na fotelach. Pytam, gdzie reszta towarzystwa. - Reszta? - Bolcio ypie okiem znad kufla. - Reszta wanie przyjechaa. Robi mi si nijako, Bolcio, widzi, e przyjem jego aluzj bez entuzjazmu, wic uspokaja mnie: - S na odprawie. Zapowiadali loty. Dziwi mnie ta wczesna odprawa. W nocnych dywizjonach odbywaa si zazwyczaj pod wieczr. - Tutaj wszystko jest inaczej - wyjania Bolcio. - Zapomnij, bracie, o wysokiej wojnie. Obok nas stolik z rozoonymi kartami i zapis niedokoczonego robra. Jedna strona nie ma jeszcze partii, kontrpartnerzy maj parti i bardzo wysoki zapis na grze. - To z wczorajszego dnia - mwi Bolcio. - Zawsze czekamy dwadziecia cztery godziny. A nu wyldowali w Bari albo na innym lotnisku? Ale zdaje si, e ten rober nie bdzie dokoczony. Wpadlimy w wielkie gwno, bracie! Daj no ten kufel. Co mnie ciska w doku. Przecie w starym dywizjonie te co noc zwalniay si ka, przydziay whisky i nikt i tego powodu szat nie rozdziera. A Bolek gldzi i gldzi, a kade jego sowo to jakby gwd do trumny. Swoj drog, jest co przeraliwie rozpaczliwego w takiej niedokoczonej partii kart. Co innego pogrzeb. Spynie trumna do dou, zasypi, zaklepi, koniec rozdziau. W tym kasynie cuchnie dawno nie wietrzonym grobowcem. A Bolek trzeszczy mi nad uchem: - Nie am si! Lepiej wiedzie od razu, skoro postanowie zoy swoje ycie na otarzu ojczyzny. Mnie tam wszystko jedno - przeciga doni po ysinie - ale ty masz loki jak sama Weronika Lake. Mieszkasz ju? No, to chod do mnie. Wanie zwolniy si dwa ka. I mam tam co jeszcze. Lacrima lepsza na noc. Bolcio zawsze mia taki wisielczy humor. No pewnie, nic go nie imao. Jest ode mnie starszy o osiem lat, lata zacz w 1934 roku. Kiedy go poznaem, mia za sob dwie kolejki lotw bojowych, zarobi pene cztery bez atu: Virtuti Militari, czterokrotny Krzy Walecznych i angielski DFC. Pomg mi zanie manele do swego mieszkania, w ktrym zwolniy si wanie dwa ka. Willa Marina ma czerwone ciany, stoi w ogrodzie penym drzew owocowych i nie pielgnowanej winnej latoroli. Naleaa do faszystowskiej szyszki, wyszego oficera marynarki. Z tarasu wchodzimy do duego pokoju o marmurowej posadzce. Na suficie plafon, zocone sztukaterie, a pod cianami cztery wyrka z nie heblowanych desek, st, polowe brezentowe krzesa, prymitywne szafy ze skrzy po silnikach samolotowych i peno pustych butelek. Rzuciem swoje toboki na wolne ko.

67

Suba transportowa.

- Tamto lepsze - radzi Bolcio - bo na tym rano soce wieci prosto w twarz. I rozcignij moskitier, bo w nocy cholernie tn komary. azienka czynna, jak chcesz, to si wykp. Chod, poka ci. Id za Bolciem do wspaniaej azienki, a on, tak jak stoi, wchodzi pod prysznic i cay mokry wraca do pokoju. - Wszyscy tak robi. Widzisz, na socu koszula i portki gwatownie paruj, a wtedy powstaje niska temperatura. Naukowo, bracie. Bior tusz, orzewia mnie to bardzo. Przebieram si w tropiki, wkadam zamszowe buty z cholewkami, tzw. mosquito boots, i w ten sposb upodabniam si do tutejszych. Bolcio grzebie w skrzyni penej koszul, puszek, pustych butelek, butw, czci ekwipunku lotniczego, ale dobrze si w tym wszystkim orientuje, bo wyciga butelk stocka i dwie srebrne czarki z napisem Vinceremo i z inicjaami Reggia Aeronautica. - Fajne, co? - umiecha si Bolcio. - Zwyciymy. U nich, bracie, nawet w sraczu zobaczysz napisy: Duce ma zawsze racj. Istotnie na cianach domw, na murach i na kominach fabrycznych, wszdzie, widniay wymalowane podobizny Il Duce w hemie, z kabotysko wysunit do przodu szczk, a pod spodem jaki napis zachcajcy do zwikszenia wysiku wojennego. Bolcio napenia czarki. - Wiesz, dlaczego Wosi nie obrzucili gwnem podobizn tego swojego Duce? Bo nie maj czym sra. Gd, bracie, jak jasna cholera! W gruncie rzeczy al mi tych makaroniarzy. Nawet dadz si lubi. Zwaszcza Woszki. Kiedy butelka ypna aonie dnem, poszlimy na obiad. Reszta ju wrcia z odprawy. Znalazo si kilku starych znajomych, poznaem kapelana, lekarza, adiutanta, oficera technicznego i angielskiego intelligence - oficera, o ktrym Bolcio powiedzia, e nie bardzo lubi Polakw i ma nam wszystko za ze, a sam chodzi wiecznie pijany. Nowo przybyych, chocia ju si przebrali w tropiki, mona z atwoci odrni od tutejszych, ktrzy maj ogorzae twarze, zaczerwienione oczy i wpadnite policzki. Na ich twarzach wypisana jest kronika eskadry. Pytaj, co tam sycha w Anglii. Dowdca powiedzia cztery sowa na powitanie i stawia wiadro lacrimy. Sam nie pije, przeprasza, bo zaraz ma oblot maszyny, a w nocy - lot. Oficer techniczny informuje, e dostaniemy halifaxy. Maj wprawdzie trzy liberatory, ale te ju obsadzone. Ta wiadomo nie wywouje entuzjazmu. Po zwrotnym lancasterze halifax nie zachwyca. To tak, jakby przesi si z dobrego konia na starego mua. Techniczny powiada, e halifaxy mark V s prawie tak dobre jak lancastery i wcale nie takie trumny. Ano, zobaczymy. W dniu naszego przybycia eskadra 1586 (P) liczy etatowo sze samolotw plus trzy rezerwy. Wieczorem eskadra wystawia cztery zaogi na lot do Warszawy. Oprcz tego polec zaogi dywizjonu poudniowoafrykaskiego i australijskiego. Po obiedzie zajrzaem do kasyna podoficerskiego, by zobaczy, jak si urzdzia moja zaoga. Owszem, ju mieszkaj - powiada gospodarz kasyna - tylko e teraz ich nie ma. Poszli z kumplami na morele. - Na morele?

- Prawda, pan porucznik nowy. No, do miasta, do burdelu. Wacicielka nazywa si signora Morelli. Bardzo to wesoy domek. Pod wieczr id z Bolciem na start. Lotnisko rozlege, ale nie przystosowane do cikich maszyn. Jest tylko jeden runway i start zawsze odbywa si na morze albo od morza. Fale przypywu obmywaj koniec betonowego pasa. Dwa liberatory i dwa halifaxy ju ustawiaj si na starcie. Z okna flying control mruga zielonym wiatem lampa Aldisa. Startuj jeden po drugim, ciko, z cholernie dugim rozbiegiem. Ju s nad Adriatykiem. - Pamitaj - mwi Bolcio - nigdy nie podrywaj za wczenie. Dobrze podu grata, rozpd i jak masz ju rezerw prdkoci, wtedy powoli cigaj na siebie. Zawsze wyjdzie w powietrze. Dwa dni temu jeden Anglik nie wytrzyma, poderwa, odwali trzy kangury, runway si skoczy i go rozpieprzy si w wodzie. Ta kupa tam to wanie ten halifax. Wracamy do kasyna. Przegadalimy do rana. Dwie zaogi nie wrciy. Heavy fighting in Warsaw continues68. * Stary zapdzi nas do roboty. Sam wyldowa o szstej po jedenastogodzinnym locie, a o smej jest ju na nogach. - Zrbcie kilka lotw, e tak powiem, krajoznawczych. Trzeba wlata si w maszyny, pozna ich fochy. No, wic jeden lot wzdu wybrzea woskiego. Zapamita dobrze lini brzegu. Moe si przyda. Drugi na wybrzee jugosowiaskie. Te zapamita charakterystyczne punkty, zatoki, rzeb terenu. Oficer nawigacyjny objani wam szczegowo. Jeden lot rano, drugi po poudniu, jeden lot nocny. No, a za dwa dni - do roboty. * Lecimy nad woskim brzegiem. Pod nami snuje si szara wstga Via Adriatica, doskonaej asfaltowej szosy wiodcej z Brindisi hen na pnoc, a do Rawenny. Nasza emka to cakiem niezy grat, wyciga ponad 200 mil przelotowej, silniki graj dobrze, instalacje te. Zaczynamy j lubi. Ju jest nasza. Tylko Emil, nawigator, psioczy na gee-box, bardzo wan pomoc nawigacyjn. - O dup rozbi tak pomoc. Pulsy tacz na ekranie majufes jak na ydowskim weselu. Emil jest ydem, synem krakowskiego powronika. Niemcy wytukli mu ca rodzin. Kiedy go dostaem za nawigatora, nie byem zadowolony. Bo to nie jest dobrze, jak si ma w zaodze czowieka latajcego z zemsty. Taki dyszcy dz odwetu facet atwo moe paln gupstwo. Ale ju po pierwszym locie na Niemcy okazao si, e Emil to doskonay nawigator, opanowany, ma cholern smykak i - co waniejsze - nosa. Daj Boe kademu takiego nawigatora. Prawd mwic, on z caej zaogi najbardziej wyglda na Wocha. Czarne, kdzierzawe wosy i ten nochal. Woszki mota jak sam Casanova. *
68

Cikie walki w Warszawie trwaj.

Dzisiaj wpisaem do log-book lot nad Jugosawi. Wielimy amunicj, ywno i buty dla titowcw. Placwka zrzutowa bya wystawiona jak naley, uwinlimy si raz, dwa. Pierwszy raz w yciu, a moe i pierwszy w historii lotnictwa, wiozem te powizane drutem, sprasowane w kule siano. To dla partyzanckich muw, ktre tam, wysoko w grach, dwigaj modzierze i cekaemy, transportuj rannych. W grach trudno o pasz. Ot, taki sobie ulgowy lot, piknik - mona powiedzie. Tylko Tadek, nasz dispatcher, ktry opiekuje si i zarzdza adunkiem, klnie na czym wiat stoi. No, bo w tamt stron rozprua si bela z adunkiem i w kadubie rozsypaa si mka. Kiedy Tadek wyazi z samolotu bielutki jak bawan niegowy, mechanicy a si tarzali ze miechu. A Tadek ociera gb i otrzepuje spodnie. - W dupie mam tak wojn. Lotnictwo czy piekarnia? * Klagenfurt. Zrzut dla partyzantw. Kiedy dowdca powiedzia na odprawie, e lecimy do Austrii ze zrzutem dla partyzantw, na sali rozlegy si miechy. No, bo jako nikt sobie nie wyobraa partyzantw Austriakw, o ktrych od tamtej wojny kry powiedzenie, e Pan Bg stworzy Austriakw po to, eby nawet Wosi mieli kogo bi. Okazuje si jednak, e w rejonie Klagenfurtu, nad granic jugosowiask, dziaaj titowcy. Tak wic partyzantka dotara na teren Grossdeutschland. Byo troch flaku, chyba strzelali z samego miasta, nic gronego. Tylko w drodze powrotnej, nad Adriatykiem, gdzie na wysokoci Istrii zacza nam mocno dogrzewa artyleria. Na drugi dzie wszystko si wyjanio. Natknlimy si na siln eskadr okrtw Royal Navy, ktra miaa zwyczaj najpierw spruwa faceta, a pniej dopiero pyta, kto on taki. * W ssiedztwie eskadry urzduje szstka. Tak nazywa si komrka Sztabu Naczelnego Wodza do spraw cznoci z krajem. S w staym kontakcie z Warszaw na krtkich falach. Przygotowuj dla nas adunki, ustalaj miejsce zrzutw, przywo skoczkw. Szstk dowodzi pukownik Hacza, ktrego jeden z naszych samolotw przywiz niedawno z Polski. Kiedy Hacza mia dla nas pogadank o sytuacji w kraju, odpowiada na pytania. Nie wiem dlaczego, nie sprawi na mnie dodatniego wraenia. Wyda mi si jaki niesympatyczny z tym swoim my i wy. My - to niby oni, w kraju, cierpicy, wci naraeni, a wy - to my. Po choler ta segregacja! A c to, my gramy w palanta i wygrzewamy si na play, albo nic, tylko zabawiamy si wesoo w knajpach i burdelach? Gdyby nas los nie rzuci za granic, to te bylibymy my. Rano przyjecha Hacza i dugo konferowa ze starym. Wiemy ju o upadku Starwki, o kanaach i wiemy te, e dzisiaj lecimy na Warszaw. Moj zaog rozbili na drobne. Kady z nas ma polecie jako dubler z inn zaog, eby si otrzaska w tej robocie. Ja lec z Bolciem. Jestemy bardzo podnieceni. Tutaj Warszawa nie jest ani legend, ani Chrystusem narodw, ani sumieniem wiata. Jest po prostu naszym celem na noc dzisiejsz, redut, ktrej mamy dostarczy broni, amunicji i opatrunkw. W eterze pyn do Warszawy sowa uznania i otuchy, oklaski wiata. Sprzymierzecy przypominaj kibica, ktry okrzykami dopinguje swoj druyn. Niech ich szlag trafi, niech ju bdzie start! Odprawa w niczym nie przypomina briefingw w dywizjonach bombowych, gdzie kada zaoga dostawaa zadanie wyliczone co do sekundy czasu i metra wysokoci. W lotach dywizjonu do zada

specjalnych obowizuje zasada every man for himself. Kady za siebie, kady na wasn rk. Pathfinder69 nie zrzuci kolorowych markerw znaczcych cel, gee-box nie bdzie dawa dokadnych fixw, tak jak nad Niemcami czy Francja. Nawigowa trzeba na map, na gwiazdy, na oko i na nosa. Emil wykreli na mapie czerwon krech, ktra koczy si w Warszawie. Na cianie duy plan Warszawy. Starwka to ju ciemna plama. Janiejsze wysepki oznaczaj pozycje powstacw. Z dnia na dzie kurcz si te powstacze wysepki. Nie mamy zudze, e to pocztek koca. Ale lecie trzeba. Mam wykona zrzut na osi Bracka- Szpitalna. Meteorolog zapowiada bezchmurn noc przy peni ksiyca. Stary podrywa zaogi. - Powsta! Baczno! Genera Rayski daje zna gestem, e nie trzeba. Siada obok Emila. Odprawa trwa. Genera ma pidziesit cztery lata i zjawia si w eskadrze zawsze, kiedy ma by lot do Polski. Czsto sam leci z ktr z zag jako drugi pilot. Usysza od nas duo cierpkich sw na temat przedwojennego lotnictwa, zwaszcza oberwao mu si od tych, ktrzy od lat pod nim suyli. Ale sd nad byym dowdc lotnictwa pozostawilimy innym. Dla Rayskiego-kolegi, Rayskiego-pilota i towarzysza broni mielimy szacunek. Jeszcze w 1939 roku Rayski zgosi si do naszych wadz we Francji z prob o przydzia jako zwyky pilot. Odmwiono mu, powoano specjaln komisj do badania stanu przedwrzeniowego lotnictwa. Poszed wic genera do Anglikw i lata jako ferry pilot w stopniu majora. Kiedy skraksowa nad Afryk i kilka dni siedzia przy wraku samolotu bez kropli wody. Odnaleziono go, wrci do latania. U Anglikw doszed do stopnia air commodore, czego poredniego midzy pukownikiem a generaem brygady. Nasze naczalstwo widzc, e Rayski jest w askach u Anglikw, mianowao go dowdc Polskich Si Powietrznych na rodkowym Wschodzie i w rejonie Morza rdziemnego. Generaa cenimy rwnie jako pokerzyst, bo karta mu cholernie nie idzie. W ogrywaniu go przoduje major Jzio, ysy chopak z Jasa. Jzio wprawdzie powiada, e generalskie nie tuczy i wosw na gowie od tego nie przybywa, ale wygrane liry sumiennie z nami przepija. Po odprawie oblataem grata. Pniej obiad. Bolek radzi, eby si przespa przed lotem, i sam wyciga si na swoim ku. Nie mog zasn i kopc jednego papierosa za drugim. Mam ju za sob dwadziecia dziewi lotw bojowych, a czuj si jak nowicjusz. - Biancheria pronto70 - sysz prawie nad uchem. W drzwiach stoi zgrabna czarnulka z koszykiem w rku. Bolek odwraca si od ciany. - Pranie. Masz jakie brudne gacie? Jeszcze nie mam, ale klient si znalaz. Z ssiedniego pokoju wychodzi na taras Tolek, podporucznik, nawigator Bolka. Bierze dziewczyn za rk i wiedzie do swojej komnaty. Jego wsplokator wchodzi do nas i bez sowa kadzie si na wolnym wyrku. Okoo pitej Bolek wstaje i drapie si po ysinie. - No, sysz, jak nas wzywa ojczyzna. A ten kouszek i buty zostaw.- Tylko przeszkadza. U nas lata si nisko.
69 70

Samolot wyznaczajcy cele dla bombowcw. Pranie gotowe.

Obok baraku odpraw zaogi aduj si na samochody. Emil i Jzek siedz na ssiednim wozie i podnosz kciuki do gry. Pewnie im gupio, tak samo jak i mnie. Pierwszy raz lecimy w rozsypce, a przy tych tu jatkach nigdy nic nie wiadomo. Ich samochd rusza, a Emil woa: Jutro idziemy na morele! - jak to on, kurwiarz taki. Przy maszynie pogwarka z mechanikami, kry paczka papierosw. onierze w zielonych battledressach, z czerwonymi gwiazdami na furaerkach kocz adowa towar do samolotu, pomagaj nam przy wsiadaniu, podaj spadochrony, termos z kaw i arcie na drog. To titowcy. Przybrzene wyspy Jugosawii s ju oczyszczone od Niemcw. Anglicy zabrali rannych i chorych partyzantw do szpitali, a po okresie rekonwalescencji utworzyli z nich oddziay pomocnicze. Titowcy pilnuj naszych samolotw, przywo adunki, ktre do czsto wozimy dla ich braci w Jugosawii. Wsiadamy do maszyny. Bolek wciska si w fotel pilota, ja siadam z jego prawej strony, prawd mwic - na sowo honoru. W halifaxie nie ma podwjnego usterzenia. Z prawej strony jest zejcie na parter do nawigatora i radiotelegrafisty. Rozkadam wic nad t dziur malek aweczk z poduszk, opieram nogi o dwigar i jako siedz. Pode mn radiotelegrafista stroi marconiego. Mechanik siedzi za przepierzeniem za plecami pilota, gdzie ma swoj tablic przyrzdw pokadowych. Nasz najcenniejszy adunek, bro i amunicja, wisi w komorze bombowej w specjalnych zasobnikach, zaopatrzonych w amortyzatory. Poow komory bombowej zajmuje dodatkowy zbiornik z paliwem, bo normalny zapas nie wystarcza na lot do Warszawy i z powrotem. Wieziemy ponad 5 ton benzyny i zuyjemy j prawie co do litra. adunek taki, jak mundury i buty, ley w kadubie powizany w bele oboone jut. Mechanicy podczaj rozruchowy akumulator, Bolek naciska guziki rozrusznika, silniki zaskakuj jeden po drugim. Po chwili kady silnik wyje na penym boocie. Jeszcze wchodzi do nas szef brygady mechanikw, Bolek skada swj autograf w ksice obsugi technicznej. Mechanik podnosi kciuk do gry, umiecha si i wychodzi. Z tylnej wieyczki idzie w spieczon ziemi lotniska seria z kaemw. Mechanicy zamykaj waz. Teraz stoj w grupce. Kiedy Bolek dodaje gazu i potny halifax zaczyna koowa na start, mechanicy i titowcy podnosz kciuki w gr. Wystawiam i ja kciuk przez okno. Kochane chopaki! Wiemy, e nie bdziecie spa tej nocy, e w kadej minucie bdziecie nam towarzyszy i troszczy si, czy aby szafa gra. A skoro wit wyjdziecie ze swych namiotw i bdziecie wypatrywa na powracajcych samolotach liter waszej maszyny. Syczy powietrze z odpuszczanych hamulcw, wysoki samolot kolebie si po nierwnociach gruntu, wreszcie wtaczamy si na gadki runway. - Jak tam, ferajna? Wszystko w porzdku? - pyta Bolek. Wszyscy po kolei mwi, e w porzdku, mona jecha. Bolek wcza RTB, sysz w intercomie jego sowa: - Hello Rise Tower, Matchbox C Charlie, may I take off, over71? W suchawkach skrzeczy gos kontrolera: - Rise Tower to C Charlie, you may take off, over72.

71

Matchbox C Charlie do Rise Tower, czy mog startowa?

Z flying control mruga zielone wiato. - C Charlie, roger, out73 - mwi Bolcio. - Jadziem, panowie. Kady z nas chwyta za swoje wajchy. - Klapy trzydzieci! - Chodnice zamknite! - Dwignie gazu zablokowane! Przesuwam dwignie gazu do przodu, przy siedmiuset obrotach Bolcio odpuszcza hamulec. Maszyna powoli rusza naprzd. Pcham dwignie do oporu, silniki rycz na penych obrotach, Bolek dusi grata, ale on ciki, stawia opr, niechtnie si rozpdza. Strzaka szybkociomierza wychyla si w prawo powoli, bardzo powoli, za to cholernie prdko zblia si do nas moczcy si w Adriatyku koniec runwayu. Jeszcze tylko 200 metrw, 100, 50! Bolek maym, prawie niewidzialnym ruchem ciga wolant na siebie, drgania ustaj, tu pod nami migaj biae grzywacze fal. Uff! - Moc wznoszenia! Ustawiam moc wznoszenia. - Podwozie! Wcigam podwozie. - Klapy! Chowam klapy. - Le na cycek - sycha gos Tolka. - Na brzegu podam nowy kurs. Ot, i caa filozofia tutejszej nawigacji. Cycek to may pwysep na brzegu jugosowiaskim, na poudnie od zatoki oddzielajcej Erzegovni od Cetinje. Przy przekraczaniu brzegu nawigator wemie pin-pointa74 i na podstawie odchylenia od kursu ustali prdko i kierunek wiatru. Na 10 tysicach stp ustawiam dwignie gazu na moc przelotow. Przed nami Montenegro, po lewej dugi acuch Dynarskich Alp. Soce zaczyna chyli si ku zachodowi, pomaraczowe promienie tacz po grskich zboczach i odbijaj si w Adriatyku. Jest piknie, zapominam, e to wojna, wydaje mi si, e lec na spacer i podziwianie widokw. Szczyty przesuwaj si pod nami, tu, tu. Szarzeje. Z ciemnych dolin i wwozw mrugaj do nas wiateka. Na jakim paskim szczycie buchaj pomienie ogniska, w ich blasku uwijaj si ludzie. To partyzanci myl, e moe my do nich, a jeli nie, to a nu uda si co od nas zafasowa. - Kochani - mruczy Bolek jakby sam do siebie - dzisiaj zobaczymy wiksze ognisko.

72 73

Rise Tower do C Charlie, moesz startowa. C Charlie, zrozumiaem, wyczam si. 74 Dokadne okrelenie pooenia samolotu na podstawie czytania mapy.

Linia kolejowa na zboczu grskim. Powoli peza pocig, od ktrego odrywaj si barwne paciorki i sun w naszym kierunku. To pewnie niemiecki transport i szkopy wal do nas z oerlikonw. ycz im, eby partyzanci wysadzili cay transport w powietrze. - Pol im wich - niecierpliwi si strzelec. - Nie marnuj, gwniarzu, amunicji! - karci go Bolcio. - Moesz posa wich w mylach. - I ma racj. Amunicj trzeba zachowa na myliwca, ktry jest groniejszy od towarowego pocigu. Wskazwki zegara posuwaj si naprzd. Lecimy ju przeszo ptorej godziny. Co srebrzy si przed nami, wida ptl w ksztacie litery omega. - Dunaj - objania Bolcio. - Po prawej Nowy Sad. Nigdy si tam nie pchaj. Silna artyleria. Jakby na potwierdzenie sw Bolka Nowy Sad zaczyna strzela. Reflektory obmacuj niebo, byskaj pomaraczowe ogniki wybuchajcych pociskw. - Mamie w oko - mruczy mechanik. - Niech marnuj amunicj. Zostawiamy Dunaj w tyle. Bolek oddaje wolant, strzaka wysokociomierza zaczyna powoli kry w lewo, za to prdko wzrasta. - Teraz, bracie - mwi Bolcio - najgorszy kawaek. Przed nami nizina wgierska, naszpikowana radarem i myliwcami. Trzeba szybko przesmarowa niegocinny odcinek i pniej tylko przeskoczy Karpaty. Spuchnita gba ksiyca wieci jasno, w powietrzu wida na mil dookoa. Strzelcy uwanie wpatruj si w niebo, zwaszcza w stron odksiycow. I znowu gry. Jestemy nad Sowacj. Daj moc wznoszenia, na 7 tysicach cofam do przelotowej. Z przodu wyrasta biaa korona i po kilku minutach 300 metrw pod nami przesuwa si masyw Giewontu. Oddychamy ju polskim powietrzem. Bolek, jakby czyta w moich mylach, otwiera okno i pociga z luboci nosem. - wiee, co? Znowu oddaje wolant, prdko wzrasta, smarujemy do ziemi. Po lewej Wieliczka, po prawej Bochnia z lotniskiem nocnych myliwcw. I ju jest Wisa, a na wysokociomierzu 200 stp, czyli nieco ponad 50 metrw. - Kurs 019 - mwi nawigator. Bolcio ustawia maszyn na kursie. Za moimi plecami staje mechanik. - Skipper, pjd do przodu. - Wal - przyzwala Bolcio. Mechanik pochodzi i Kielc, jego rodzinne miasto ley na naszym kursie. Chopak przeciska si pode mn i z twarz przy chodnym pleksiglasie nosa wypatruje. Po prawej migaj biae domy. Minuty

odmierzane obrotami migie. Przed nami una, z ktrej zaczyna wyania si ognisko. Z prawej byski artylerii. To ju linia frontu, zaraz za Wis. Radiotelegrafista przechodzi do nawigatora, zapalaj papierosy. Sysz ich rozmow. - Zaraz bdzie dupsko w robocie. Teraz Bolkowi niepotrzebny nawigator. Bierze Wis pod pach i walimy prosto na Warszaw. Bolcio pokazuje, e ma ochot zapali. Zapalam dwa i wsadzam mu jeden do ust. Z duego ogniska przed nami tryskaj w gr paciorki choinek. Widocznie Niemcy obrabiaj ju pierwsze samoloty. Wida pojedyncze ponce budynki, wybuchy artyleryjskie. Gasimy papierosy. - Przygotowa si do zrzutu! Nawigator kadzie si w koysce bombardierskiej, bierze do rki gak zwalniacza. To on j trzyma, a ja czuj, jak mi dr palce. Pod nami Wisa przecita ciemn krech mostu Poniatowskiego. Bolek kadzie maszyn w ciasnym skrcie w lewo. - Drzwi bombowe! - Drzwi bombowe otwarte! - Jak wejdziemy na kurs bojowy, daj dwadziecia klap i wypu podwozie. Kad donie na dwigniach. Wci mi si, cholera, trzs. Z ziemi zaczynaj do nas pra. Nacigali tego wistwa ca mas. Bolek powiedzia, e 7 sierpnia ogie by bardzo saby i nasi hulali sobie prawie wcale nie molestowani przez flak. Teraz zaczyna si robi gorco. Niebo poszatkowane wietlnymi zygzakami. - Uwaga! - mwi nawigator. -- Kurs bojowy! Naciskam kolejno dwignie klap i podwozia, zmieniam skok miga. - Klapy dwadziecia. Podwozie wypuszczone. Zielone wiateko sygnalizujce zablokowanie podwozia owietla twarz Bolka. Silniki wyj przy zmienionym skoku, prdko spada do 130 mil. W dole migaj dachy i poary, dym, nic nie wida. Gdzie tu, do jasnej cholery, Bracka? atwo powiedzie w Brindisi, trudno znale na miejscu. Prdko maa, ale i tak kady ruch sterem - to kilkadziesit metrw rnicy. - Dumny run75 - mwi nawigator. - Przesmarowalimy - mruczy Bolek, ot, tak sobie. Znowu zakrt w lewo, tym razem szerszy. Gdzie, chyba z Dworca Gwnego, wal do nas oerlikony. Rce przestay mi dre, pryska gdzie uczucie strachu i podniecenia, ogarnia mnie zo. Klniemy wszyscy w duchu Niemcw i Anglikw. Siedzimy w samym rodku potgi lotniczej, bralimy udzia
75

Chybiony nalot.

w nalotach, ba, w jakich nalotach, po tysic samolotw na jedno miasto, a teraz tuczemy si pojedynczo, jak zodzieje, z cennym adunkiem, ktry i tak jest kropl w morzu. Kilkadziesit metrw pod nami morduj miasto. Rozpacz ogarnia czowieka. Nie ma tej satysfakcji, jak daje wyrzucenie kilku ton bomb i wiadomo, e posao si do diaba kilkudziesiciu Niemcw. Okropna niemoc. eby tak chocia dwieciepidziesitk zwali tamtym na eb. Jedna bomba oznaczaaby o tyle samo mniej adunku broni. - Skipper... - mwi bagalnie strzelec. - Grzej po skurwysynach - nie wytrzymuje Bolek. Widz, jak mu dr wargi. Zajadle graj maszynki tylnej wieyczki. Pozazdrociem chopakowi. Zsuwam si z mego siedzenia i id do tyu, gdzie po bokach kaduba s zamontowane pcalowe, amerykaskie enkaemy. Odtrcam mechanika i strzelam po niemieckich stanowiskach, ale frajda trwa krtko. Mechanik cignie mnie za rkaw i pokazuje na pilota. Bolek grozi mi pici. - Sied tu, skurczybyku - warczy. Ma racj, bo jakby on oberwa... Znowu gboki skrt. - Plac Trzech Krzyy - mwi nawigator. - Tak trzymaj, prosto! Bolek trzyma jak jasna cholera, paciorki obmacuj nas coraz bardziej, sekundy du si w nieskoczono. - Zasobniki poszy! - woa nawigator. Uwolniony od ciaru samolot podskakuje do gry i w tej samej chwili trzask, swd, co mnie pacno po twarzy, ale nie mam czasu zastanawia si, co to, bo ju woa Bolek: - Klapy! - Klapy wcignite! - Podwozie! Wcignite! Chwytam za dwignie obrotw, a raczej chc chwyci, bo ich jako nie wida. Z kolumny stercz ich resztki. Po nogach wieje. yrokompas rozbity, sztuczny horyzont wariuje. Udaje mi si przesun kikuty dwigni. Samolot rwie do przodu, czekam, kiedy silniki zaczn przerywa. Musieli nas zdrowo macn. Bolek chwyta za kolano. - Oberwae? - Nie wiem, co mnie stukno - ociera o spodnie palce umazane czym ciemnym i lepkim. - Zobacz, tylko wylemy z tej popielniczki. Rwiemy na poudnie wzdu koryta Wisy. Wysoko 300 stp.

- Jak tam, wszyscy cali? - pyta Bolek. - Co mi tu w gbie siedzi - mwi radiotelegrafista. Schodz do niego. Na twarzy krew, on j tamuje brudn chusteczk. Wyjmuj z apteczki opatrunek i roztwr antyseptyczny. Pod okiem utkwi mu kawaek pleksi z przestrzelonego okna. Niezdarnie mi to idzie, ale jako przylepiem mu plaster. - Jak si czujesz? Podnosi kciuk i siada przy stoliku. Wracam na gr. Bolek pokazuje, ebym go zmieni. Wciskam si w fotel i chwytam za wolant. - Uwaaj na prdko i le po horyzoncie. Sztuczny nie dziaa. Trzymam kurs na zwyk busol, bo yrokompas do kitu. Prdko 190 mil. Wskanik paliwa prawego zbiornika wskazuje znaczny ubytek. Jeli nam benzyna wycieknie, to nie docigniemy do bazy. Mwi mechanikowi, ten powiada, e na jego wskanikach wszystko w porzdku. Zbiorniki w skrzydach s wyoone specjaln samozasklepiajc si mieszanin kauczuku i gumy indyjskiej. Ale jak wywali dziur wielkoci cegy, to taka tapeta niewiele pomoe. Bolek oglda kolano. Trzasn go odstrzelony przewd automatycznego pilota i olej rozla si po nogawce. Za nami olbrzymia una i ponce miasto, ktre egnamy ze cinitymi sercami. Mwi Bolkowi o druciku. Bolek chce mu da zastrzyk przeciwtcowy, ale tamten sysze nie chce. Mdleje na widok igy. Siedz jak na szpilkach. Nie wiem, jak si to wszystko trzyma kupy. Mechanik i dispatcher targaj termos z kaw i daj nam kanapki z mielon szynk. Nad Jugosawi prawy zewntrzny silnik zaczyna zdawa obroty, a pniej kopci. Wyczam iskrowniki i ustawiam migo w chorgiewk. Jeszcze zostay nam trzy. Dolecielimy. Ldowanie byo twarde, bo amortyzatory nie dziaay. Brygadzista mechanikw skl szkopw za ten bajzel, co mu w maszynie narobili, ale nastpnego dnia samolot by gotw do oblotu. Jeden liberator nie wrci, jeden halifax dotelepa si do Foggii i tam skraksowa. By w nim mj mechanik. Heavy fighting in Warsaw goes on. * Wczoraj odwoano loty, pojechalimy do Bari, do klubu. Poznalimy polskie siostry ze szpitala w Casamassima, gdzie li swoje rany uczestnicy bitwy pod Cassino. Siedzimy przy stoliku, jest Bolcio, Tolek, Stasio i ja. Taczymy, zabawa zaczyna si rozkrca na dobre. Parkiet taneczny jest may, a e przylega do hallu, wic i tam odbywaj si tace. Taczymy sobie w najlepsze, Tolo jest dobrze podpity i co wykrzykuje. Przechodzi dwch oficerw z II Korpusu z walizkami w rkach. Widocznie mieszkali w hotelu klubu. Jeden z nich, siwy pukownik, patrzy z niesmakiem na wygiby Tola i mwi do swego towarzysza:

- Warszawa ponie, a panowie lotnicy si bawi. Ale Bolcio ma cienkie ucho, wic usysza i nie przerywajc taca woa do pukownika nad gow swojej partnerki: - A pan pukownik moe ich w dup pocaowa. Tamten stan jak wryty, chcia co powiedzie, szczka mu opada. Szarpn si, ale major odcign go na bok i poszli sobie. * Anglicy s zaniepokojeni stratami. Postanawiaj sprbowa zrzutu z 10 tysicy stp. Wisimy nad warszawskim ogniskiem, w ktrym nie sposb dojrze miejsca zrzutu. Na ciemnych plamach siedz Niemcy. Jest poow wrzenia. Nie moemy zrozumie, jakim cudem powstacy jeszcze si trzymaj. Wobec morza ognia w dole wybuchy pociskw cikiego flaku wygldaj niepowanie. Widz czerwone wiato po prawej burcie. To jedna z naszych maszyn. Mamy zapalone wiata pozycyjne, eby zmniejszy ryzyko zderzenia. Artyleria i tak bije na radiolokacj, a zreszt kto odrni wiata samolotw od wietlnych pociskw oerlikonw, ktre jak ogniste mije szyj niebo? Walimy adunek prosto do pieca. Pczek stenw i kilka skrzynek amunicji pomoe tyle, co umaremu kadzido. Jako gadko poszed ten lot, chocia za kadym razem czuj coraz wiksze zmczenie. Przy podejciu do ldowania widz na skraju lotniska rozwalonego liberatora. Chce mi si spa, tote po spowiedzi u oficera intelligence id prosto na kwater. Na ku siedzi Jzek, gacie ma opuszczone do kostek, lewa rka na temblaku, praw gmera ig w udach i wyjmuje z ciaa drobne odamki. To on by w tym rozwalonym liberatorze. Poszatkowali ich nad Warszaw, przy ldowaniu zaamao si podwozie i rozwalili si. Wszyscy wyszli cao, tylko Jzek oberwa seri jeszcze nad Warszaw. Wchodzi doktor i przegania Jzia do sanitarki. W szpitalu w Bari przecignli po nim specjalnym elektromagnesem wycignli z ng i z plecw prawie funt elastwa. * Powstanie dogorywa. Nie ma ju lotw na Warszaw. Jestemy wszyscy cholernie zmczeni.- Stoimy przy barze w kasynie i jestemy pijani. Nawet doktor nie protestuje i moczy pysk a mio. Koo drzwi kto si wygupia. - Panowie oficerowie! Rzeczywicie wchodzi genera, za nim adiutant. Stoimy oparci o bufet, adiutant czyta co z kartki papieru, podaje generaowi kopert. Ten wyjmuje z koperty baretk, podchodzi do stojcego najbliej Staszka. - W imieniu Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej dekoruj pana orderem Virtuti Militari. Szpilka wylizguje si generaowi ze spoconych palcw, kuje przez koszul dekorowanych, ale i tak nikt tego nie czuje. Nie wszyscy pojmuj, o co chodzi, inteligentny Anglik jest wyranie disgusted76.

76

Zgorszony.

Wszystko niewane. Nie ma wrd nas tylu kolegw. Nie ma poczucia satysfakcji z dobrze zrobionej roboty. Nie ciesz odznaczenia. Ci tam w Warszawie nie dostan nawet drewnianego krzya. Leje si wino i miesza ze zami. Jestemy zbyt zmczeni, by nienawidzi, nie jestemy zdolni do adnych uczu. W drugim pokoju radio skrzeczy, e cikie walki w Warszawie trwaj. * Ju po powstaniu. Przyjechay nowe zaogi na uzupenienie. W kasynie rojno, eskadra zostaa z powrotem przeorganizowana w peny dywizjon i wraca do dawnej nazwy 301 Dywizjon Pomorski. Ale nie na dugo. Na podstawie rozkazu Naczelnego Wodza brzmi ona teraz 301 Dywizjon Pomorski Obrocw Warszawy. I to jest chyba dla nas najwikszym zaszczytem, najwyszym odznaczeniem, jakie moglimy otrzyma.

May Pary
Kasba bya zawsze gwodziem programu w opowieciach starych obieywiatw, ktrzy w swoich wojaach zawadzali o Algier lub Casablank. Sowo to przejmowao mnie egzotycznym dreszczykiem. Kasba, tajemnicze drzewo, brzemienne zakazanymi owocami orientalnej mioci, przedsionek raju Mahometa. - Tego si nie da opowiedzie, to trzeba samemu zobaczy, szczawiku - powiedzia kiedy stary bosman z frachtowca Lww. Zbytek skromnoci. Opowiada to on umia, a sw opowie przyobleka w takie kolory, e poniektrzy suchacze dostawali wypiekw na twarzy. Mj pierwszy kontakt ze wiatem orientalnym ograniczy si do targu owocowego w Casablance. I oto kilka lat pniej wyldowaem w Maison Blanche, duej bazie lotniczej pod Algierem. Zdalimy naszego grata Anglikom, ktrzy kazali nam si zgosi po now maszyn za kilka dni. Suchy jak szczapa, wsaty flight lieutenant z dowdztwa bazy wyrecytowa jednym tchem formuk, z ktrej wynikao, e nie naley, bro Boe, wchodzi do dzielnicy arabskiej pod adnym pozorem. To nam oczywicie przywiodo na myl kasb. Pojechalimy do miasta. May Pary - jak niektrzy nazywaj Algier - rozoy si nad du zatok i stara si by bardzo europejski. Nowoczesne budynki, szerokie ulice, bulwary na wzr paryskich, kawiarnie i bistra, na chodnikach stoliki pod parasolami i mnstwo mundurw. Francuzi, Anglicy, Amerykanie, policjanci w granatowych kepi, spahisi w czerwonych zawojach i niebieskich szarawarach. Tum mundurw przetykaj biae burnusy Arabw, rzadziej czarczafy kobiet. Wida tylko ich oczy czarne jak wgle, byszczce. Koysz si mikko w biodrach, ale ich gowy sun rwno jak po sznurku. Przy nadmorskim bulwarze na cianie duego gmachu ogromna mapa Europy z zaznaczonymi frontami i postpami wojsk sprzymierzonych. Jeden front rozciga si od pnocnych kracw Finlandii poprzez Polsk a po Bakany. Drugi uchwyci dwa skrawki Francji: jeden na pnocy i drugi na poudniu, gdzie niedawno Amerykanie zdobyli przyczki. Megafony nadaj komunikaty, ktrych suchaj mae grupki wojskowych. Arabowie przechodz obojtnie, ta wojna w gruncie rzeczy nic ich

nie obchodzi. Kilka godzin wczymy si po europejskim Algierze. Kupuj w sklepie z pamitkami portfel z tej skry przetykany czerwon tasiemk, z toczonymi wzorami arabskimi. Teraz mona dosta oryginalne, miejscowe wyroby. Przed wojn wikszo arabskich wyrobw bya produkowana we Francji. Im dalej od nadmorskich bulwarw, tym mniejsze budynki, wsze ulice, coraz mniej mundurw. Cienka jest ta europejska otoczka maego Parya. Pniemy si coraz wyej i wyej, schodkami z uliczki na uliczk, wreszcie na jednym z tych tarasw zagradzaj nam drog due tablice z napisami Off limits dla Amerykanw i Out of bounds dla Anglikw. Jedne i drugie oznaczaj: Wstp wzbroniony. Tu i wdzie krc si patrole MP. Znudzeni amerykascy andarmi ujc gum odwalaj swj ront z myl o kocu suby, kiedy to bdzie mona samemu zazna uciech w labiryncie zaukw zakazanej dzielnicy. Zblia si patrol angielski. Wysoki sierant w biaej czapie umiecha si marsowo i ruchem gowy wskazuje tablic. Swiderski odwzajemnia si sierantowi pokazaniem zgitego okcia i kiedy tamci znikaj za wgem, wkraczamy w zauek. Soce ju chyli si do horyzontu. Zauek jest ciemny, pmrok wita nas smrodliwymi wyziewami. W zaomach murw tkwi nieruchome postacie owinite w burnusy. Idziemy rami w rami, stoczeni jak stadko baranw. Pono potrafi tu wcign do ciemnej sieni, e ani czowiek nie zdy zipn. Czasami burnus odrywa si od ciany i sycha natarczywy szept w amanej angielszczynie: - Joe, have stuff? Selling? Food, cigarettes? Joe, wanta girl?77 Czasem, na dwik polskiego, burnusy mwi: Bolo bon! Dawa paperosz! Nie ma si co wdawa w rozmowy, ale Jzek wyjmuje z kieszeni papierosy i czstuje Araba. I nagle wycigaj si dziesitki natarczywych, drapienych, nachalnych rk. Rzucamy im dwie paczki i szybko ulatniamy si. Tam, w dole, pachnie palmami, koniakiem i perfumami Wortha. Tutaj - baranim ojem, czosnkiem, zgnilizn i brudem. Niezbyt daleko zanieli Francuzi agiew cywilizacji. Francuzw tu nienawidz, Amerykanw toleruj, Polakw traktuj ze wstrzemiliw przychylnoci, a wszystkich razem - oszukuj i nacigaj przy lada okazji. Nieco szersza uliczka. Nad drzwiami koysz si lampy mimo wci obowizujcego zaciemnienia. Przez nie zasonite okna i otwarte drzwi wida wntrza domw. Na parapetach siedz pnagie kobiety i czyni niedwuznaczne gesty. Pod cianami szepty zachwalajce tutejsze atrakcje. Przez otwarte okno wida nag kobiet przecigajc si w krgu wiata. Swiderskiemu oczy wya z orbit. - Oj, wielkie mecyje - mruczy Jzek. - No co, goej baby nie widziae? - odciga maego od okna. Idziemy dalej. Emil podchodzi do siedzcej na parapecie kobiety. W pmroku wida tylko zarys jej ksztatw. Nagle odskakuje jak oparzony. Kobieta ma star, zniszczon twarz, ktr wykrzywia zachcajcy umiech. Reszta jako nie ma odwagi. Brudno, no i ten smrd... Stojca przed swoim przybytkiem kobieta oferuje mode dziewczyny. Najstarsza ma dwanacie lat. Same dziewice. Gwarantowane.

77

Joe, mie towar? Sprzedawa? ywno, papierosy? Joe, chcie dziewczyna?

Od czasu do czasu natykamy si na pijanych sprzymierzecw. Amerykanie snuj si grupkami i krzycz jak mae dzieci. Jeden z nich mitosi pod cian Arabk. Na bruku stoi nieodczne pudo z puszkami konserw i czekolad. - Podobno jest tutaj taka buda, w ktrej mona zobaczy taniec brzucha i popali opium - mwi Emil. W zauku rozlega si nieludzkie wycie, jakby kogo obdzierano ze skry. - Po choler nam to wszystko - mruczy Jzek. - Lepiej nie szuka guza. Ja lubi przyzwoity burdel, a wy - jak se wolicie. Arabowie toleruj wizyty wojskowych u tutejszych prostytutek, natomiast pilnuj swoich kobiet, ktre zreszt trzymaj pod kluczem. miakw, ktrym udao si w jaki przemylny sposb nawiza kontakt z Arabkami, andarmeria znajdowaa nad ranem w pobliu tablic Off limits - tyle tylko, e bez gw. I tak z pierwsz nasz tam wizyt prysna legenda kasby, wyczarowana w barwnych opowieciach obieywiatw. Wracamy do dzielnicy europejskiej i ldujemy w Moonie. Tutejsza madame powiada, e gwarantowane dziewictwo modych Arabek to zwyczajne oszustwo, niemniej jednak potrafi one w jaki sposb to preparowa. Tumaczy nam dugo i zawile. I tak nic z tego nie rozumiemy. Madame prowadzi Moona od lat. Ona i jej przybytek przetrway kilkanacie przesile gabinetowych, lokalne zamieszki i okupacj niemieck. Teraz nadszed okres prosperity. Anglicy i Amerykanie rozdziawiaj gby na byle jak sztuczk. Jest to kobieta inteligentna, oczytana, yciowa i mia w obejciu. Wobec Anglikw grzeczna, Amerykanw traktuje z pewn rubasznoci, a do Francuzw i Polakw odnosi si przyjanie, rzekbym, serdecznie. Anglosasi poszli rozdziawia gby na exhibi, a madame wypia z nami rua i daa przepis na wymienit arabsk potraw, ktr mona przyrzdzi z europejskich produktw. Siedzimy przy stoliku na parterze. Na schodach wiodcych na pitra ruch niczym na Piccadilly Circus. Nad stolikami snuj si smugi dymu z papierosw, a midzy stolikami paraduj dziewczta w majtkach i czarnych poczochach. Kilku modych Anglikw wodzi za nimi baranim wzrokiem. Dziewczta s tym wyranie ubawione. Amerykanie zachowuj si haaliwie, wykadaj na stoliki demonstracyjnie swoje przydziay kantynowe, miel w zbach cygara, siedz rozparci niedbale i wadczo, jakby lokal nalea wycznie do nich, szczypi i klepi po tykach pensjonariuszki, ktre tego nie lubi. Interes interesem, ale nie znosz chamskich gestw. Znuyo mnie ju to ustawiczne wczenie si po miecie z ca zaog. Umwiem si z Lulu na prywatn randk. Lulu jest pupilk madame, ma dwadziecia dwa lata, ciemne wosy, pikne piersi i narzeczonego pod Marsyli, gdzie po wojnie zamierzaj kupi farm. Nazajutrz Lulu miaa wolny dzie i zacza mnie oprowadza po miecie. W poudnie zjedlimy obiad w maej restauracyjce, a pniej pojechalimy za miasto jeepem wypoyczonym w depot od amerykaskiego sieranta za butelk whisky. Zobaczyem kawa ogrodu Francji. Tutejsi plantatorzy wysyali przed wojn ca produkcj do Francji i Woch. Teraz wszystko zakupuj Amerykanie. Arabowie pracujcy w tym ogrodzie chodz obdarci i wiecznie godni.

W algierskim muzeum ogldalimy przedmioty wyrabiane przez arabskich rzemielnikw - kute w mosidzu serwisy do kawy, cyzelowane zotem i srebrem kinday i szable, pantofelki plecione ze zotych nici i maty z palmowego wkna. Od arabskich rzdw, udzienic plecionych misternie z koskiego wosia, siode i haftowanych czaprakw, ktre mog przyprawi koniarza o zawrt gowy, Lulu odcigna mnie si. Poszlimy do kina, a wieczorem na kolacj do Achmeta. Siedzimy w niszy zasonitej parawanem z koralikw nanizanych na nitki. Jest cicho, jedyne wiato to blask wiecy wetknitej w szyjk pkatej butelki, a ze ciany patrzy na nas malowana na drzewie gowa pustynnego demona. Zapomniaem, e to wojna, e za kilkadziesit godzin bd wisia w powietrzu tysice kilometrw std i e zamiast na Lulu bd patrzy na tablice przyrzdw i smugi reflektorw obmacujcych niebo. Lulu opowiada mi rne historie, a ja jej si odwzajemniam, chocia co ona moe wiedzie o Czarnohorze i co j obchodz sumy w Dniestrze albo koski targ w Buczaczu. Algierskie wino jest mocne, pene staego w czerwonych kroplach soca. Algierskie wino idzie w nogi. Kelner policzy nam za kolacj 8 tysicy frankw, ale Lulu nie pozwolia mi zapaci i wezwaa Achmeta. Ten, zwymylany przez ni, policzy tylko 5 tysicy, po czym odszed tyem, w pokonach i salamach. - Z nimi zawsze trzeba si targowa - powiedziaa. - Takie tu zwyczaje. Im wicej wytargujesz, tym bardziej ci szanuj. I tak nas wyyowa. Od Achmeta poszlimy jeszcze potaczy do Grandu, zajtego na oficerski klub, ale nie wytrzymalimy tam dugo. Co chwila jaki zawiany go przyczepia si do Lulu, wic przenielimy si do baru na stoki, gdzie panowie byli ju tak pijam, e nie odrniali kobiety od mczyzny. Wypilimy kaw i koniak i poszlimy do Lulu. Rano nie chciaa przyj pienidzy. Korzystajc z tego, e przed koszarami spahisw odbywaa si zmiana warty, zerwaem ukradkiem z kwietnika dwie re. Ale oto i Moon. Chciaem jej jeszcze powiedzie co miego, co w rodzaju: Lulu, pozostaniesz zawsze najpikniejsz r w ogrodzie moich wspomnie ale ona pomachaa mi tylko rk i znikna za niebieskimi drzwiami. Po poudniu wisiaem nad Morzem rdziemnym w powrotnej drodze do Brindisi. Soce przypiekao mocno, koszula lepia si do ciaa. W suchawkach brzcza gos Lolka, ktry opowiada Mietkowi o swych wraeniach z exhibi. Za mn siedzia Jzek wpatrzony w swoj tablic przyrzdw. Od czasu do czasu naciska dwignie klapek chodniczych silnikw i ociera czoo. Na czubku nosa wisiaa mu uporczywie kropelka potu. Przed nami wyonia si Sycylia ze stokiem Etny i nieruchom smug dymu zawieszon nad kraterem , wulkanu. - Kurs 032 - mwi nawigator. Za dwie godziny bdziemy w bazie. Znowu odwalilimy kilka tysicy kilometrw. Zapach perfum Lelonga, ktrymi jeszcze przesiknita jest moja koszula, przypomina, e bylimy na ziemi. Wszystko przemija. Pozostanie tylko lakoniczny wpis w ksice lotw.

Pitek trzynastego

- Kurs 165. - Okay, Jack, 165. - Tadek wczy nadajnik - C Charlie i D Dog zmiana kursu na 165, out. - Roger F Fox, 165, out - usysza potwierdzenie. Pochyli maszyn w lekkim skrcie w lewo. Prawie jednoczenie wykonay ten sam manewr dwa blenheimy lecce po bokach nieco z tyu. Blenheim z prawej nabra w skrcie troch wysokoci i zbliy si na kilkanacie metrw. Tadek widzia wyranie twarz pilota, ktry umiechn si i podnis kciuk do gry. Odpowiedzia tym samym gestem. Wyrwna samolot i ustawi na kursie podanym przez nawigatora. Strzaka wysokociomierza wskazywaa 1000 stp. Pod samolotem szybko przesuwa si gsty, nieprzenikniony dach dungli, chronicy przed okiem lotnika, ale jednoczenie nie pozwalajcy dostrzec samolotu, przed ktrym ostrzega jedynie warkot silnikw. Lecieli jeszcze nad obszarem zajtym przez wasne wojska, ale tam, na horyzoncie, gdzie w blaskach soca migny czasem rozlewiska Irrawady, pod zielon kopu Japoczycy gorczkowo cigali posiki i amunicj z lewego brzegu rzeki, eby jak najbardziej opni sforsowanie Irrawady przez wojska 14 armii. Tadek zapali papierosa i wodzi wzrokiem po monotonnym krajobrazie. Przez perspeks widzia w nosie samolotu Jacka pochylonego nad komputerem nawigacyjnym. Latanie nad dungl przypominao latanie nad morzem. adnych punktw orientacyjnych, drg, linii kolejowych, nic oprcz jednostajnego, pofalowanego morza zieleni. Umiechn si kwano. Zawsze interesowaa mnie Azja, panie generale. Nie wiem, czy bd mia kiedykolwiek okazj. No wic wykorzysta okazj i od przeszo p roku plu sobie w brod. Kiedy w bazie w Delhi skompletowa zaog i przylecia na lotnisko polowe w Birmie, bya poowa czerwca 1944 roku. Baraki, warsztaty, samoloty, kantyny i latryny - wszystko dosownie tono w bocie, jako e ju w maju zacza si pora deszczowa, ktra trwaa do padziernika. Podczas wielkich deszczw dosta pode zajcie. Musia przesi si z blenheima na dakot i wozi zaopatrzenie dla oddziaw 14 armii brytyjskiej i 5 armii chiskiej. Przedziera si przez cumulusy spitrzone niemal od samej ziemi do wysokoci 10 tysicy metrw, w ktrych maszyna miotana prdami trzeszczaa w szwach i zdawao si, e lada moment rozsypie si na kawaki. Pniej byy parne, duszne noce wypenione szumem deszczu smagajcego przeciekajce baraki, wilgotne papierosy, do palenia ktrych potrzebne byy miechy kowalskie, a nie puca. Bya bully beef z puszki i kartofle z puszki przypominajce smakiem kit do okien, piguki i mikstury przeciw chorobom tropikalnym, ktrymi futrowa ich lekarz. Nieraz, kiedy przewraca si z boku na bok w wilgotnym piworze, dwicza mu w uszach gos generaa: - adne ma pan konto, dwie kolejki lotw... - Tak jest, panie generale, ale w szkce nudno. Poza tym zawsze interesowaa mnie Azja. Indie, Birma, Syjam... Nie wiem, czy bd mia kiedykolwiek jeszcze okazj. - Mody czowieku - umiecha si genera - czy pan wie, e waciwie sprzymierzecy wiele zawdziczaj Japoczykom? Dziki nim do wojny przystpia Ameryka. Amerykanie nie bardzo chcieli nam wierzy w to, co Niemcy wyprawiaj w Polsce. I nareszcie znalaz si kto, kto im - mwic prostym, onierskim jzykiem - zdrowo da w dup. Ale to tak, na marginesie. Wie pan, jakie warunki panuj w Birmie? Sysza pan, jak tamci traktuj jecw? W porwnaniu z japoskimi obozami

niemieckie oflagi to kurorty wypoczynkowe... Osiemnacie lat temu paski imiennik, porucznik Bolesaw Orliski, dokona synnego przelotu z Warszawy do Tokio. Dosta za to Order Wschodzcego Soca. Nie wiem, czy pana przyjm rwnie gocinnie. - D Dog do F Fox, samolot, trzecia godzina, gra - przerwa jego rozmylania skrzeczcy w suchawkach gos pilota blenheima leccego po prawej. Wczy mikrofon. - Roger, D Dog. Uwaga strzelcy, samolot, trzecia godzina, gra. D Dog, jeste bliej - doda z umiechem - rzu na faceta okiem przez lornetk. - W porzdku - usysza po chwili. - Dwukadubowy, czarna wdowa. To pewnie intruder. Oni zawsze pod wieczr wyruszaj na owy. - Dobra, miejcie go na oku. Amerykanie s sabi w rozpoznawaniu sylwetek. Bob - doda do swego radiostrzelca - jak podejdzie bliej, to strzelaj rakiet. - Okay, skipper, mam vereya pod rk. - Skipper - odezwa si nawigator - wchodzimy nad teren nieprzyjaciela. Zaraz bdzie rzeka, cel za siedem minut. - Dobra, Jack. C Charlie i D Dog, schodzimy do lotu koszcego. Nad rzek walimy wzdu koryta, jak najniej. Przy tym mocie maj kup sikawek. Ja lec pierwszy, Charlie drugi, .Dog na kocu. Przed samym celem wyj na 1000 stp i wali bomby. Po dwa naloty, serie po osiem, odstp pitnacie. Ja robi nalot od prawej pod ktem 30, Charlie od lewej, Dog od prawej, okazy? - C Charlie, roger, out. - D Dog, roger, out. Pierwszy blenheim pochyli nos i zacz obnia lot. Pozostae dwa odczekay chwil i uczyniy to samo zmieniajc jednoczenie szyk. Teraz leciay jeden za drugim w kilkusetmetrowych odstpach. Wierzchoki drzew przypominajce skbione cumulusy zaczy miga coraz szybciej. Nagle dungla urwaa si i Tadek ujrza pod sob wartki nurt Irrawady. W tym miejscu rzeka bya szeroka na przeszo mil. Pochyli maszyn w gbokim skrcie w prawo. - Cel za cztery minuty - przypomnia nawigator. - Gwno prawda, most przed nami. Otwieram drzwi bombowe, wal do celownika. - Niemoliwe! Mamy wiatr czoowy. - lepy, czy co? Nawigator przesta protestowa. Ujrza przed sob krech mostu przecinajc rzek. Szybko pooy si na poduszce bombardierskiej, zdj oson celownika, sprawdzi nastawy na dystrybutorze. - Drzwi bombowe otwarte, C Charlie i D Dog, wchodz nad cel! Jack, nabieram wysokoci. Bob, jak zobaczysz byski, to wal po nich!

- Sikawki graj - powiedzia strzelec i na potwierdzenie posa seri holownikowi cigncemu dwie barki, ktry pen par rwa do lewego brzegu. Od holownika oderway si ogniste niteczki, ale nie zdyy ogarn samolotu. Tadek przez chwil podusi maszyn, cign wolant na siebie, samolot stan dba i wzbi si na 1000 stp. - Jack, 1000 stp, kurs bojowy, pierwszy nalot! Jack pochyli si nad celownikiem, w doni ciska gak zwalniacza bomb. - Lewo... praaaawo... prawo, tak trzymaj. wietlny krzyyk celownika przesuwa si po mocie pod ktem 30 stopni. Kiedy rodek krzyyka dojdzie do mostu, Jack nacinie kciukiem biay guzik. Od przeciwnego brzegu rzeki oderway si ogniste paciorki i rway coraz prdzej i prdzej na spotkanie blenheimowi, ktry odpowiedzia cienkimi smukami ze swych sprzonych kaemw. - Skipper - zawoa Jack - to nie ten most! To atrapa! Wal w d rzeki! - krzycza uradowany, e jednak jego obliczenia byy dobre. Tadek szybko wczy nadajnik. - C Charlie i D Dog, nie bombardowa, to lipny cel. Lecimy dalej - zamkn drzwi bombowe i wyprowadzi samolot nad rodek rzeki. - Skipper - tumaczy nawigator - skapowaem w ostatniej chwili po przsach. Nie ma starych przse kamiennych! Chcieli nas wykiwa. Tamten most na Irrawady rozwalili dwa tygodnie temu. By to duy, kamienny most o szerokich przsach. Japoczycy zbudowali na ocalaych przsach drewniany most, przez ktry nieprzerwanie szy dostawy na prawy brzeg. - Sorry, Jack - mrukn Tadek. - Stawiam butelk whisky. - Kiedy? - Po wojnie, w pierwszej napotkanej knajpie - wtrci Bob. Whisky widywali od wielkiego wita, samoloty musiay dostarcza na front waniejsze rzeczy. - Widz most - powiedzia Tadek i nacisn dwigni drzwi bombowych. - C Charlie i D Dog, wchodz na cel. Uwaga, panowie, tu bdzie gorco, tam strzelali dla zmylenia. Wykona identyczny manewr jak poprzednio. Teraz wida byo wyranie masywne przsa i pooon na nich drewnian platform. - Lewo... lewo... praaawo... tak trzymaj. Oba brzegi pluny na nich ogniem, a kiedy blenheim zblia si do mostu, ogniste smugi skrzyoway si nad celem na wysokoci 1000 stp. Samolot musia przelecie przez sam rodek stoka. Jack zacisn do na zwalniaczu bomb. - Tak trzymaj... Bomby poszy!

Tadek poczu, jak niewidzialna sia pocigna do gry maszyn uwolnion od 400 kilogramw ciaru, a jednoczenie rozleg si trzask, jakby kto ama suche gazie. Oberwalimy - przemkno mu przez myl. Zrobi gboki skrt i spojrza za siebie. Trafia tylko jedna bomba, ktrej wybuch odupa kawa rodkowego przsa, ale most si trzyma. Nadlecia drugi blenheim. Artyleria wci cigajca ogniem samolot Tadka nie zdya ustawi stoka nad mostem i C Charlie nadlecia prawie zupenie nie molestowany. Przymierzy si dobrze i trafi trzema bombami. Most zaama si w jednej trzeciej dugoci od prawego brzegu. - Dobra robota, Charlie! - zawoa Tadek. - Kolej na ciebie, D Dog! Strzelcy gsto siali ze swych maszynek po byskach wykwitajcych w gstwinie. Ogie na prawym brzegu jakby zela. Od blenheima D Dog oderwao si osiem tych, wrzecionowatych ksztatw i po kilku sekundach z caego mostu pozosta tylko kawaek midzy dwoma rodkowymi przsami. Zadanie byo waciwie wykonane. - C Charlie i D Dog, wystarczy, wracamy! - Teddy boy, mam jeszcze osiem cygar! Poczstuj tkw! - odezwa si pilot C Charlie. - Dobra, Charlie, wal, ja za tob, pniej Dog. C Charlie wysypa swj adunek na bardziej kliwy lewy brzeg, Tadek poczstowa prawy, za nim D Dog. W dymach wybuchw migny wylatujce w powietrze koa i szcztki dzia. - Do zabawy, wracamy! - Kurs 342 - powiedzia Jack. Blenheimy uformoway szyk i weszy na kurs powrotny. Z prawej strony z wejcia do kabiny nawigatora wychyli si Jack. - Skipper, daj papierosa. Tadek sign do kieszeni. Kiedy podawa Jackowi paczk, ujrza, e strzaka obrotw wychyla si gwatownymi skokami w lewo. Prawy silnik zacz parska i chrobota. Dopiero teraz Tadek zauway na gondoli postrzpione brzegi dziur. - Jack, oberwalimy, obroty spadaj. - C Charlie do F Fox, prawy silnik ci kopci... Hej, Teddy boy, ganica, szybko, widz pomie! - Dzikuj, Charlie, widz! Tadek wyczy iskrownik prawego silnika i zmieni skok miga, ale elektryczne urzdzenie nie dziaao. Nacisn guzik ganicy. eby tylko dziaaa... Za gondol cigna si czarna smuga. Ujrza pomie za tyln krawdzi skrzyda. Nagle spod klap chodzeni owych trysna biaa piana, substancja ganicy wypenia obudow silnika. Pomie ustpi, czarny ogon dymu zacz rzedn. Dwa blenheimy zbliyy si do Foxa, jak gdyby chciay podeprze okaleczonego koleg, ktry teraz telepa si na jednym silniku. - W porzdku, F Fox?

- W porzdku, jeli to tak mona nazwa. - Paskudnie to wygldao. Pietraem si o ciebie. - Dobra, Charlie, postaram si docign na jednym sil... - Co si stao, Teddy? - Cholera, drugi traci obroty! Gondola lewego silnika nie nosia ladw postrzele, widocznie oberwali od dou i odamki dotary do trzewi silnika. - Jack, ile do bazy? - zapyta Tadek zduszonym gosem. - 120 mil. Docigniemy? - Nie jestem pewien. Ile do Chindwin? - Bdzie z 80. Trzeba byo si zdecydowa. Tadek spojrza na lecy po prawej spadochron piersiowy. Na tej wysokoci by to bezuyteczny przedmiot. Zreszt w Birmie aden lotnik nie kwapi si do skakania. Skok ze spadochronem w bezkresie dungli rwna si wyrokowi mierci z powolnym konaniem. 120 mil do bazy oznaczao prawie godzin lotu na jednym silniku bez monoci skoku, bez monoci ldowania bez podwozia. Nieruchome migo prawego nie dao si ustawi w chorgiewk i stawiao opr. Nawet na zwikszonych obrotach pozostaego silnika maszyna nie moga wycign wicej ni 140 mil przelotowej. Pozostawao jedynie wrci nad rzek, w razie koniecznoci siada na goym skrawku brzegu albo na wodzie. Wojska brytyjskie dotary ju do prawego brzegu rzeki Chindwin, a moe nawet do miejsca, w ktrym Chindwin wpada do Irrawady. Do tych wide rzecznych byo tylko 80 mil. Tylko - albo a 80 mil. - F Fox do Charlie i D Dog. Wracajcie do bazy. Ja polec na pnoc do Chindwin. W razie czego bd wodowa. Obroty lewego skacz, nie wiem, czy docign, over. - Roger, F Fox - usysza w odpowiedzi, ale tamci zamiast wzi kurs na zachd, lecieli razem z nim na pnoc. - C Charlie i D Dog, kurs na baz! - Sorry, F Fox, zmienilimy zdanie. - Do cholery, nie wygupiajcie si! Wraca! - Teddy boy, pocauj nas. Jeste przegosowany. A kto wemie fixa, jak rozwalisz mord? Pilnuj obrotw, a my bdziemy pilnowa reszty, okay? Tadek przesta protestowa. - Pocaujcie mnie... i dzikuj.

W odpowiedzi dwa blenheimy pokiway mu skrzydami. Po kilku minutach znowu byli nad rzek. Lewy silnik jakby zapa oddech i pracowa do miarowo, ale od czasu do czasu strzaka drgaa niepokojco. Na rzece ukazay si barki. - C Charlie i D Dog, skoro ju postanowilicie mi towarzyszy, to notujcie, co si dzieje na rzece. Moe Si przyda naszym. Starczy wam paliwa do Myitkyiny? - Starczy, F Fox, over. Minuty duyy si w nieskoczono. Do wide rzecznych pozostao jeszcze 50 mil. I wanie na 50 mili silnik zakrztusi si, zacharcza i zacz gwatownie zdawa obroty. - C Charlie i D Dog, klapa, lewy wysiada zupenie, siadam na brzuchu na prawym brzegu. - Bierzemy fixa, trzymaj si, Teddy boy. Przed zakrtem rzeki, na prawym brzegu widniaa tafla rozlewiska. Tadek lecia na wprost, nie mg ryzykowa skrtw i przecignicia maszyny na wytraconej prdkoci. - Bob, wya z kojca i wyrzu waz. - Okay, skipper - Bob wyszed z wieyczki i odrzuci klap grnego wazu. Jack wymontowa celownik, wygramoli si z torb nawigacyjn, przykucn obok pilota i wpatrywa si w prdkociomierz. - Sto dwadziecia... sto dwadziecia... sto osiemnacie... - Tadek przekrci kko trymera i patrzy po wodzie, ktra bya tu, tu. - Bob, pilnuj dinghy, moe by gboko! Trzyma si, siadamy! Samolot prasn o wod, odbi si, opad ciko, przeora tafl i wyhamowa. Pierwszy wyskoczy Bob z toboem dinghy, za nim wygramoli si Jack, na kocu Tadek. Bob chwyci za sznur klapy dinghy. - Daj spokj, moe si przyda pniej. Tadek zsun si ze skrzyda do wody, ktra sigaa mu po pachy. Jack przykucn przy kadubie i pocign za sob Boba. -- Chowa si! Zaszczeka karabin maszynowy. Seria przeszya wod obok Tadka, ktry odruchowo da nura i wynurzy si dopiero, kiedy natrafi rkami na burt samolotu dajc jak tak oson. Od gry rzeki pyna d rybacka z zamontowanym na burcie silnikiem. Ustawiony na trjnogu kaem plu do nich krtkimi seriami. Dwaj onierze stali na odzi, dwaj obsugiwali kaem. - Wywieszamy bia flag? zapyta Jack. Do brzegu mieli okoo 15 metrw i waciwie adnych szans przebycia tej odlegoci pod ostrzaem. Bob wysun gow nad kadub samolotu. Silny prd znis nieco d do lewego brzegu. Przez moment Boba zasonia przed intruzami wieyczka. Podcign si na rkach i wsun do wazu. Po chwili by w wieyczce, po pas w wodzie, w ktrej do poowy moczyy si metalowe kasety amunicyjne. Zajrza do rodka - tamy byy suche. Poniewa urzdzenie hydrauliczne nie dziaao, zwolni zaczepy i rcznie naprowadzi lufy na d, ktra bya ju blisko. Widzia wyranie twarze onierzy. Jeden macha rk i co krzycza. Znowu zagada kaem. Bob poczu gorce smagnicie na

prawym boku. Zacisn kurczowo palce na spustach. Kaemy zagray dug seri, przed odzi wyskoczyy fontanny wody. Podcign nieco lufy i seria ogarna cel. Dwaj stojcy onierze zwalili si do wody, obsugujcy kaem skurczyli si i znieruchomieli. Zamilk silnik odzi, ktra obrcia si bokiem i niesiona prdem przepyna obok wraku blenheima. Bob wyskoczy z wazu. - Wiejmy, bo mog nam si zwali na kark nastpni! Zsun si z skrzyda, woda wok niego zrobia si rowa. - Troch oberwaem, ale wiejmy. Tadek odwiza przytroczone do pakunku dinghy metalowe pudo z racjami ywnociowymi i ruszyli do brzegu. Kiedy wychodzili z wody, Jack cisn celownik do jamy wyobionej pod brzegiem przez wod. Po chwili zaszyli si w gszczu. - Bob, cigaj bluz - powiedzia Tadek. - Pniej, Teddy, lepiej pryskajmy jak najdalej. - Nie wygupiaj si. cignli z niego mokr bluz. Tadek wyj z kieszeni opatrunek owinity w nagumowane ptno. Rana nie bya grona. Pocisk przeora minie na szeroko doni, ale ebra pozostay nienaruszone. Po bladej twarzy Boba wida byo, e straci sporo krwi. Tadek zaoy opatrunek i banda. Zerwa tam i wyj z tego puda puszk, doczonym dziurkaczem zrobi dwa otwory. - yknij, Bob, to ci dobrze zrobi. Bob pocign kilka razy i odda puszk kolegom. - Dobry rum. Wypijcie swoj dol. Jack wypi ostatni, cisn puszk w krzaki i wyj z torby nawigacyjnej map. - Od mostu lecielimy dokadnie 16 minut. To jest zakrt, z ktrego wypyna ta cholerna d. Jestemy wic dokadnie tutaj - pokaza miejsce na mapie. - Do naszych linii mamy okoo 28 mil, jeli oczywicie sytuacja si nie zmienia. - 28 mil i peno Japoczykw - wtrci Bob. - Co najmniej trzy do czterech dni marszu przez dungl - powiedzia Tadek. - W dzie nas z atwoci capn, w nocy moemy sami si na nich nadzia. I tak le, i tak niedobrze. Jack, jaki dzie mamy dzisiaj? - Pitek, 13 stycznia 1945. -- No wanie. Najlepiej bdzie zaszy si w jakiej dziurze i poczeka na naszych. Widzielicie, jak si zwijay eskadry transportowe. Co si szykuje. A po co rbalimy most? To moe oznacza tylko... cicho! Poprzez gszcze dotary do nich nawoywania.

- Japocy czesz dungl - mrukn Bob. - A jak nie bdziemy cicho, to nas wyczesz - szepn Tadek. Przylgnli twarzami do ziemi. onierze szli aw oddaleni jeden od drugiego o kilka krokw i rozgarniali bagnetami gazie krzakw. Lecy syszeli ich rozmowy. Wstrzymali oddech. Bardzo blisko zaszeleciy gazie. Tadek usysza urwany okrzyk, niby szczeknicie psa, i poczu midzy opatkami dotknicie bagnetu. Odwrci gow i zobaczy rozkraczone nogi w owijaczach. - No i nas wyczesali - powiedzia Jack. Powoli podnieli si z ziemi i wycignli rce do gry. Otoczyo ich kilkunastu onierzy z nastawionymi bagnetami. Podoficer wprawnymi ruchami przetrzsn im kieszenie, zdj zegarki z rk, zaoy pta i popchn do przodu. Po kwadransie marszu zobaczyli w szarzynie wczesnego wieczoru namioty midzy drzewami. Na maej polanie krcili si onierze, niektrzy targali skrzynki z amunicj. Podoficer kaza im usi pod stert skrzy na skraju polany, pozostawi z nimi dwch onierzy i odszed. - Co mi nie wygldaj na Japoczykw - powiedzia Tadek. - No speak - warkn gniewnie wartownik i pogrozi mu kolb. Po kilku minutach podoficer wrci. - You officer? - wskaza Tadka, ktry skin gow. - Come - podoficer pomg mu podnie si z ziemi i poprowadzi w stron namiotw. W namiocie za skrzyni siedzia przy lampie naftowej oficer, ktry odezwa si poprawn angielszczyzn wyrzucajc szybko sowa. - Jestecie jecami narodowej armii birmaskiej. Prosz odpowiada na pytania, a potraktujemy pana zgodnie z konwencj midzynarodow. - P 2189 flying officer Tadeusz Orliski. Oficer unis gow znad formularza. - Dziwne nazwisko jak na Anglika. - Jestem Polakiem. - O, nie wiedziaem, e s tutaj polskie jednostki. Ktry dywizjon? Tadeusz milcza. - Pytam, jaka jednostka? - Zgodnie z konwencj mam obowizek poda numer, stopie i nazwisko - powiedzia Tadek, chocia nie by wcale pewien, czy tamci zachowaj si zgodnie z konwencj. Sysza ju wiele o metodach przesuchiwa stosowanych przez Japoczykw i spodziewa si najgorszego.

Przez chwil oficer bbni owkiem o wieko skrzyni. - Prosz odpowiedzie mi na jedno pytanie. Kiedy ruszy brytyjskie natarcie? To dla nas bardzo wane. Tadeusz wzruszy ramionami. - Nie sdzi pan chyba, e brytyjski gwnodowodzcy zawiadomi osobicie o terminie natarcia zwykego porucznika. - No tak - oficer poduma przez chwil, machn rk i da znak podoficerowi: - Przyprowadzi nastpnego. Kiedy wrci z Bobem, kapitan sta na baczno przed japoskim majorem, ktry trzyma w rku arkusz przesuchania Tadka. Major powiedzia kilka sw i wyszed z namiotu. Oparty o skrzyni Tadek zastanawia si, dlaczego przesuchanie trwao tak krtko. Widocznie postanowili sprbowa wydusi co z Jacka i Boba, a jak nie, to si do nich wezm. Z daleka dochodzi basowy pomruk dzia, po niebie pezay byski. Front musia by bliej, ni to obliczy Jack. Znowu zjawi si podoficer z dwoma japoskimi onierzami, ktrzy wzili Tadka midzy siebie i zaprowadzili do jednego z namiotw. Przy skadanym stoliku siedzia major japoski. Powiedzia co do onierzy, ktrzy wyszli i stanli przed wejciem do namiotu. - Flying officer Orliski? - zapyta major. - Yes, sir. - Czy pan jest krewnym synnego pilota Bolesawa Orliskiego? - To mj ojciec - wypali bez wahania Tadek, ktry przypomnia sobie sowa, jakie powiedzia genera przy poegnaniu. Major rozwiza mu rce i wycign do. Zdumiony Tadek poda mu prawic rozcierajc lew rk zdrtwiay przegub. - Major Ugaki - przedstawi si Japoczyk. - Przykro mi niezmiernie, e spotykamy si w takich okolicznociach, ale mio mi pozna syna kawalera Orderu Wschodzcego Soca. Tadek przypomnia sobie fotografi z ksigi lotnikw i postanowi brn dalej. - Pamitam, nad biurkiem ojca wisia dyplom. - Mj ojciec - cign major - genera Ugaki, by ministrem wojny jego cesarskiej moci, kiedy paski ojciec przylecia z Warszawy do Tokio. Ojciec mia zaszczyt w imieniu cesarza wrczy paskiemu ojcu ten wysoki order. - Byem wtedy malutki - umiechn si Tadek. - Prosz, niech pan spocznie - major wskaza ko polowe. - Wiele nam pan nie powiedzia. Zapali pan? - podsun mu papieronic. Tum ci czeka - pomyla Tadek. Chcesz ze mnie co wydoby w towarzyskiej rozmowie.

- Odpowiadaem zgodnie z konwencj. - S racje wysze ni konwencje - major zapatrzy si w ognik papierosa. - Mam wiele szacunku dla waszego narodu, ktry wyda takich ludzi jak paski ojciec. Prosz mi wierzy, wspczuj wam. Ale my tutaj - jego gos sta - prowadzimy sprawiedliw wojn. Pragniemy wyzwoli narody Azji spod panowania Anglikw i Amerykanw. Stworzymy stref dobrobytu, jakiego ta cz wiata nigdy nie zaznaa. - Sdzi pan - wtrci Tadek - e Birmaczycy wol okupacj japosk od brytyjskiej? - Sam pan widzi, po czyjej s stronie. Widzia pan stare pagody i budowle, ktre powstay w czasie, gdy przodkowie Anglikw chodzili odziani w skry zwierzce i mieszkali w jaskiniach. Myli pan, e Hindusi, Birmaczycy i inni ich tu zaprosili? Sdzi pan, e narody Azji nie s warte samodzielnego bytu? Kto jak kto, ale Polak powinien to zrozumie. Tadek milcza, w duchu przyznawa Japoczykowi sporo racji, ale nie chcia wdawa si w rozmow, eby nieogldnie si nie wygada. Telefon polowy zainstalowany w namiocie przerwa wywd majora. Przez chwil sucha, rzuci kilka sw i odoy suchawk. - Panie poruczniku - powiedzia po chwili namysu - postaram si odesa pana na tyy, moe nawet do Japonii. Ale musi pan podpisa zobowizanie, e nie bdzie pan prbowa ucieka. - Nie mog podpisa takiego zobowizania. Pan dobrze wie, majorze, e obowizkiem oficera jest stara si uciec z niewoli. Zreszt - umiechn si - nie miabym adnych szans. Kady moe mnie rozpozna. A czy pan podpisaby takie zobowizanie? Major wyprostowa si. - onierze cesarscy nie id do niewoli. Major powsta i przypasa samurajsk szabl. Widzc, e major szykuje si do wyjcia, Tadek powiedzia: - Panie majorze, moi koledzy... jeden z nich jest ranny. Niech pan nas nie rozdziela. - Dobrze - major wezwa wartownika i wyda mu dyspozycje. Zanim opuci namiot, powiedzia: - Brytyjczycy ruszyli. Bylimy na to przygotowani. Poami sobie zby. Kanonada przybieraa na sile, na niebie byskao bez przerwy. Z mroku wyonia si kolumna onierzy, ktrzy szli na zachd gsiego w trzech rzdach. Tu i wdzie rozlegay si urywane komendy. onierz zaprowadzi Tadka do namiotu w poowie zawalonego skrzyniami. Po chwili przyszed drugi wartownik z Bobem i Jackiem. Sptali im rce i nogi, kazali pooy si na derce, narzucili na nich koce i wyszli. - Cholernie niewygodnie, Teddy boy. - Jak twj bok? - zapyta Tadek. - Troch piecze, ale nic mi nie bdzie.

Do dudnienia artylerii doczy si daleki grzechot broni maszynowej. - Lej si - powiedzia Jack. - eby tylko po nas nie posunli. Przykro oberwa wasn skorup. Tadek chcia im opowiedzie o niezwykym spotkaniu z majorem Ugaki, ale do namiotu wsun gow wartownik i krzykn gronie. Tadek powiedzia szeptem. - Nasze natarcie ruszyo. Moe popimy, co? Obudziy ich gone, dugie serie broni maszynowej. Kaemy musiay sta blisko, wydawao si, e strzelaj tu obok namiotu. Jasny prostokt celofanowego okienka wiadczy, e by ju dzie. Rozleg si tupot ng biegncych onierzy i krzyki. Spojrzeli po sobie. - Jak mylisz, Teddy, wiej? - zapyta Jack. - Skd mam wiedzie? Te cholerne sznury - Tadek usiowa poczoga si do wejcia, ale w tym momencie rozsuna si pachta i stan nad nimi podoficer, ktry pojma ich do niewoli. Birmaczyk umiecha si. Wyj bagnet z pochwy. Zastygli w przeraeniu. - Bastards! Bloody bastards! - powiedzia zduszonym gosem Bob, kiedy podoficer pochyli si nad nim. Tadek zamkn oczy i odwrci gow. Pragn tylko jednego - eby ju byo po wszystkim. Poczu szarpnicie za rami. Otworzy oczy i ujrza nad sob blad jak ciana, ale umiechnit twarz Boba. Jack podnosi si z ziemi. Birmaczyk przeci pta na rkach i nogach Tadka. - Come - powiedzia. Kiedy wyszli z namiotu, da im rk znak, eby si kryli. Skuleni, przebiegli za nim kilkanacie krokw i wskoczyli do okopu obsadzonego przez birmaskich strzelcw. Podoficer zaprowadzi ich do obszerniejszej wnki oboonej workami z piaskiem. Rozejrzeli si dookoa. Przez noc miejsce zmienio si w obz warowny. - Nic z tego nie rozumiem - mrukn Jack. - Pewnie nasi siedz im na karku - powiedzia Bob. - Och, boy, ale miaem stracha. Mylaem, e skurczybyk chce nas zarn. Strzelanina zacza cichn. Midzy drzewami ukazali si Japoczycy pod eskort birmaskich onierzy. Byo ich kilkunastu, nagich, jedynie w przepaskach na biodrach. Na rozkaz usiedli w kucki na ziemi, Birmaczycy stanli nad nimi z broni gotow do strzau. Dwaj onierze trzymali pod rce majora Ugaki. Zjawi si birmaski kapitan, ktry ich wczoraj przesuchiwa. - Gentlemen, na rozkaz gwnodowodzcego birmaskiej armii narodowej, generaa Aung Sana, nasza dywizja dzi o wicie zaatakowaa Japoczykw. Nawizalimy ju kontakt z oddziaami 14 armii. Jestecie wolni. Teraz Tadek zrozumia, dlaczego tamtemu tak bardzo zaleao na terminie natarcia. Kapitan wyszed z okopu i zbliy si do majora Ugaki, ktry by blady i zaciska szczki. On, dowdca, sta w ponieniu

przed wasnymi onierzami, ktrzy siedzieli w kucki ze spuszczonymi gowami. Wydusi kilka sw i wskaza gow trjk lotnikw. Kapitan podszed do Tadka. - Flying officer, pan pozwoli. - Poruczniku Orliski - odezwa si zduszonym gosem major Ugaki - prosz mi wywiadczy przysug. Kapitan da, ebym mu odda szabl na znak poddania. Mog j odda przeciwnikowi, ktry mnie pokona, ale nigdy zdrajcy. - Tadek da znak onierzom, ktrzy uwolnili rce jeca. Ten odpi pas, pochyli gow, skoni si ceremonialnie i poda Tadkowi samurajsk szabl o dugiej rkojeci wysadzanej koci soniow. - A teraz prosz pozwoli mi odej. Tadek skin gow. Kapitan zaprotestowa, ale Tadek powiedzia ostro: Kapitanie, teraz ja wydaj rozkazy. Chwilowo jest pan naszym jecem. Co bdzie pniej, postanowi brytyjski dowdca. Niech pan bdzie rozsdny. Kapitan zawaha si, ale da znak onierzom, eby przepucili majora. Tadek ujrza w jego oczach bysk wdzicznoci. Major Ugaki odwrci si na picie i poszed do swego namiotu. Do kapitana podbieg zdyszany cznik i co mu zameldowa. -- Gentlemen - powiedzia kapitan - przednie oddziay 14 armii osigny Irrawady o mil std. Wkrtce tu bd. Strzelanina ustaa prawie zupenie. Tylko od czasu do czasu zagrzechotaa seria przytumiona przez gstwin dungli, tu i wdzie pad pojedynczy strza karabinowy. Do obozu zaczy ciga oddziaki birmaskie, onierze prowadzili midzy sob pojedynczych jecw japoskich. - Hej, you - powiedzia Jack do podoficera - skoro taki sprzymierzeniec, to dawaj wszystko, co nam zabra - pokaza mu na migi przegub doni. Birmaczyk skin gow, poszed do namiotu i po chwili wrci z zegarkami i napoczt paczk papierosw. - Bylimy w niewoli dokadnie 12 godzin i 37 minut - powiedzia Jack z zawodow dokadnoci. - To warto obla. - Ciekaw jestem czym? - mrukn Bob. - W pudle emergency zostay jeszcze dwie puszki I rumu. Wsunem pudo pod krzak tak gboko, e nie zauwayli. - Trzymaj - Tadek poda Bobowi samurajsk szabl i poszed do namiotu majora. Odchyli pacht. Major Ugaki lea na boku z podkurczonymi nogami. Krew rozlaa si czerwon plam na brezentowej pododze namiotu. Na stoliku zobaczy kartk z kilkoma sowami skrelonymi po angielsku, a na lecym obok rowym kartoniku widniay mokre jeszcze japoskie znaki napisane pdzelkiem. Kiedy wrci do kolegw, Jacka nie byo. Bob siedzia na workach z piaskiem, pali papierosa i oglda szabl.

- Gdzie Jack? -- zapyta Tadek. - Poszed po rum. Hej, Teddy boy, co ty taki ponury? Popatrz, s ju nasi! Midzy drzewami ukazaa si tyraliera onierzy brytyjskich, tu i wdzie mign australijski kapelusz z szerokim rondem. - Hip, hip, hura! - zawoa Bob i pobieg im na spotkanie. Tadek wzi lec na skraju okopu opat i poszed poszuka miejsca.

Albergo Imperiale
Paskudne, ostatnie dni lutego, dni ostatniego lutego wojny. Deszcz ze niegiem, chlapa, o obmurowanie Via Adriatica wal nieprzerwanie tarany morskich bawanw, wspinaj si jak rumaki ze zwichrzonymi grzywami, by po chwili run na asfalt i sczezn. Ale co mi tam plucha i jadraski sztorm, kiedy le sobie w ku, w ciepym pokoju Albergo Imperiale, ktry losy wojny przeznaczyy a do odwoania na hotel i klub dla oficerw Jego Krlewskiej Moci i oficerw armii zaprzyjanionych. Sterczy Albergo Imperiale wysoko nad adriatyck promenad, a w nim le ja, a obok mnie dziewczyna, nie adna kurewka, bro Boe, tylko cara mia. A com si wydepta dioklecjanowych stopni Vico dei Dominici, com natokowa, eby mc tu, w albergo, utopi twarz w jej kruczych wosach i szepta jakie gupstwa w dla nas tylko zrozumiaym dialekcie, w tym zlepku anglo-polacco-italiano, a pniej zapali papierosa, jak kady cywilizowany samiec, i patrze bezmylnie na meandry sztukaterii pod sufitem pokoju. Nie byo to wcale takie zwyczajne spotkanie i zwyczajna przygoda z dziewczyn. Ot, po prostu, przydarzyo mi si co niezwykego, no i ley teraz obok mnie Sophia, cara mia, a ja, rozleniwiony jej ciepem, obsypuj j popioem z papierosa. - Romano, andiamo, molto tardi.78 Spokojnie, cara mia, nie jest wcale tak pno, ja wiem, e brutalne ycie chciaoby nas std wyrwa, ale przecie mamy jeepa i zdymy. Czekalimy na t odrobin zudy, czekalimy, ty i ja, dugie miesice nie po to, by teraz zapi to wszystko szklank wody jak tabletk aspiryny. Piano, piano, Sophia... Lotnisko i dzielnica willowa, w ktrej kwaterowalimy, leay blisko morza, nad samym jego brzegiem. Od Brindisi oddzielaa nas odnoga portu, jeden z dwch dugich, wskich basenw portu, ktry uj miasto jakby w kleszcze, w takie jakby rogi jelenie. eby dosta si do centrum, trzeba byo dk przewonika przepyn na drug stron. Wszyscy tak robilimy, tylko Grzegorz potrafi inaczej; o tak, Grzegorz przepyn odnog wpaw, w mundurze, i wszyscy si dziwili, bo wcale nie by pijany. Tylko ja si nie dziwiem, bo dobrze znaem mego przyjaciela Grzegorza i wiedziaem, co to wszystko znaczy. Sophi poznaem, a raczej pierwszy raz zobaczyem, wkrtce po przybyciu do Brindisi. By sierpie. Soneczny, rozpalony, obsypany ceglastym pykiem sierpie, taki, jaki tylko moe by na obcasie
78

Roman, chodmy, ju bardzo pno.

apeniskiego buta. Kiedy odwoano loty, postanowiem po obiedzie pj do miasta. Po naszej stronie byo zwyczajne nabrzee, ale po tamtej do miasta wchodzio si przez Vico dei Dominici, wsk uliczk pnc si w gr jakby schodami, szerokimi tarasami na ksztat kalabryjskich winnic. Na pocztku, bliej nabrzea, stay po obu stronach Vico dei Dominici domy rybakw, ale to, co byo dalej w gbi, trudno nazwa mieszkaniami. Przez otwarte szeroko drzwi wida byo wntrze kadej stanzy pene barogw i niemiosiernie umazanych, na wp nagich, a czsto zupenie nagich bambini, z wiedm stojc przy palenisku, wydzierajc si na ca t zgraj, z nieodczn staruch siedzc przy wejciu. Rybacy, ktrzy wrcili z poowu, a moe dopiero czekali na pow, a tak naprawd to nie mieli co robi, bo wojna zniszczya im kutry i odzie, a owiska obja w posiadanie wszechmocna Royal Navy, ci rybacy leeli na bruku przed swoimi stanzami, z gowami opartymi o mur, w czapkach nasunitych na czoo i nawet nie drgn jeden z drugim, kiedy niechccy potrciem butem sterczc brudn stop. Dalej, mniej wicej w poowie uliczki, zaczynay si casy biedakw lepiej usytuowanych. W oknach byy ju kwiaty i firanki, w oknach otwartych oczywicie na ocie tak jak i drzwi, a staruszkowie, sklepikarze, fryzjerzy, urzdnicy i zaywne signory siedzieli na krzesach i stoeczkach i plotkowali, przekrzykujc si wzajemnie. Tylko signorin nie moge dojrze, gdy siedziay one najwyej przy oknach, ale od tamtej, bezpiecznej, domowej strony. No, bo jak tu wypuszcza signoriny na ulic, kiedy snuj si po niej cae czeredy Inglese, wybauszajcych gay na te koyszce si w biodrach anie, tych mydkw ryych i piegowatych, ktrzy swj miosny monolog zwykli byli zaczyna: Hej, you, bella ragazza, veni, molti sigarette and corned beef. Pewnie, kupowali te dziewczyny za konserwy, za papierosy i czekolad i trudno si dziwi, skoro nastay takie czasy, e cay honor, caa godno czowieka skrya si w odku. Byli jeszcze inni blondyni, na ktrych Wosi patrzyli bardziej przyjaznym okiem i ktrych potrafili odrni od Inglese. Wiadomo. Polacchi buoni, dadz dziecku cukierka, a kiedy wycignie rczk i powie: Sigarette per padre, to nie odmwi, dadz i jeszcze pogaszcz po gowie. Na dziewczyny te asi, zawzici, moe bardziej ni Inglese, ale bardziej swoi, szarmanccy, i w rk cauj, i co najwaniejsze - cattolici. A jake, do kocioa chodz, na procesj wart honorow daj, sam dowdca ksidza pod rk pod baldachimem prowadzi, a e czasem prosto z procesji id do burdelu, to c w tym dziwnego, wszak to onierze, aviatori, modzi, a Dio mio, che giovani! Tacy modzi, a tylu ju ziemi gryzie, a tylu potopio si w Adriatyku, a jeszcze tylu nigdy nie wrci do bazy. O, tutaj ludzie wiedz, co si dzieje na lotnisku, wszak wielu z nich znalazo tam prac; zreszt sama praca niewana, wane to, e zawsze co si z tej ich kuchni przyniesie dla swoich bambini. Buoni Polacchi, cattolici, i dlatego w kabarecie miejsca dla nich zawsze si znajd, i stolik w trattorii, i dziewczynie nie ma o co tak bardzo robi wymwek. Umiechaj si wic ludzie na Vico dei Dominici do polskich lotnikw i pozdrawiaj: Buon giorno, signor ufficiale!, a bambini czepiaj si rkaww, gono czytaj napisy na rkawach: Polanda buono! Polanda buono! i wracaj do swoich z papierosami i pen buzi czekolady. Sophia siedziaa w oknie i cerowaa dziecice ubranko, a ja przystanem, zasalutowaem i wal: Buon giorno, signorina!, a ona umiechna si jaka taka zaenowana, wstaa i posza do drugiego pokoju. Nie wiem, czy nie miaa ochoty na rozmow, czy po prostu chciaa w ten sposb pokaza reszt, a ta reszta bya, Dio mio, taka, jak mog mie tylko Woszki, z tym chodem niedbaym, samiczym i jebliwym, jak to okreli Grzegorz. A mnie si zrobio gupio, zobaczyem umieszki na twarzach ludzi siedzcych obok, przed swoj cas, takie umieszki zagadkowe, ni to kpice, ni to porozumiewawcze. I wtedy wsta z krzesa staruszek, ktry cho oczy mia przymruone, wszystko, szelma, widzia, podchodzi, wyjmuje z kieszeni kamizelki niedopaek i przykadajc do do gowy niby salutem, takim gestem wszystkich starych onierzy, prosi o ogie. Nie mia prosi o papierosa,

a moe stary wyga na ten niedopaek wyudzi ju niejedn paczk; co mi tam, daj staremu kilka playersw, on niby si wzbrania, lecz czuj, jak mu do apczywie dry. Wciskam mu papierosy, podaj ognia, a on dzikuje, e zapali pniej i e syn te palcy. Chc odej, a on mnie za rkaw i szepcze do ucha konfidencjonalnie: Quella signora, signor tenente, ella sposa. Suo marito, aviatore prigoniere della guerra in Canada. Ella ha piccolo bambino nella casa. Sua mamma non piace militari. Non possibile... Uskoczy na bok i szepnwszy: Grazie!, zastyg na swym krzele z przymknitymi oczyma. Z domu dziewczyny wysza czarno ubrana kobieta i posza pod gr. Niosa duy kosz, zapewne wyadowany bielizn, ktr trzeba odnie klientowi. e praczka - poznaem po jej doniach przeartych sod i po chodzie strudzonym, cikim, szerokim od cigego stania w rozkroku nad bali, jake rnym od koysania si dziewczyny. A wic to jest jej matka. A signorina wcale nie jest signorina, bo ma mae dziecko, a m, lotnik, siedzi w niewoli w Kanadzie. Niemoliwe, jak powiedzia staruszek. Co on mi takie gupstwa plecie, mao to znaem tych wdw czasu wojny, dla niejednej byo to wybawienie, ycie po raz drugi, mao to tych smutnych matek z dziemi puszczao si, z kim popado? Ale ta mi jako utkwia midzy ebrami, a ja utkwiem wzrok w bruku i piem si pod gr, i sann nie wiem, kiedy zrwnaem si z praczk. Przystana na chwil, by przerzuci kosz przez drugie rami. Otara rkawem czoo, odgarna zlepione kosmyki wosw, a na biel biancherii spado kilka kropelek potu. Bior wic od niej ten kosz, ona patrzy do nieufnie, no pewnie, co sobie szczeniak myli, mao modszych chodzi po miecie? Patrzy przed siebie, nie na mnie, wanie przechodzimy obok kocioa, a ja, ajdak, czapk z gowy i udaj, e co szepcz, niby sowa modlitwy. I zaraz twarz si jej zmienia, zrozumiaa, e to nie Inglese, bo na tropikalnych koszulach nie wszyscy nosili naszywki z Poland. Wreszcie przerwaa milczenie: Voi cattolico? Skinem gow. Bene... Aviatore? Si, signora. Ale ju przystanlimy, bo doszlimy na miejsce. A kiedy zaproponowaem, e wnios kosz do domu, potrzsna gow. No, signor ufficiale, daa do zrozumienia, e to niby oficerowi nie uchodzi. Grazie, molto grazie! Widziaem jeszcze, jak z bramy robi nade mn znak krzya, i gupio mi si zrobio, e mnie bogosawi za to, e mam chrapk na jej crk. Wyszedem ju na gwn ulic, koo starej fontanny, wstpiem do gelaterii, zamwiem lody i triplo secco79, a tu mnie kto wali w plecy. - Dobrze, e jeste, stary, bo mam wanie bilety do kabaretu. Odwracam si, a to Grzegorz, bez czapki, z t swoj zwichrzon ciemn czupryn i czarnymi oczami zupenie jak Italianiec jaki. W kabarecie by tok, duszno, mierdziao ludzkim potem, cebul i ryb, sala wya, a kiedy wspaniale zbudowana dziewczyna odstawia taniec brzucha, mylaem, e strop si zawali. Tak jakby nie byo godu, wojny, niepewnoci - a im tylko jedno w gowie. Dziewczyny siedzce na sali byy chyba bardziej podniecone od mczyzn, z prawej strony jaka dzierlatka zerkna na mnie, lecz j zaraz jej towarzysz zapa za gow i trzyma mocno. Kiedy wyszlimy z kabaretu, soce ju zachodzio, ale w powietrzu nadal duszno jaka, jakby si ta caa ruja wytoczya z teatru na ulic. Parki rozbiegay si popiesznie, byle prdzej, byle ju, dziewczyny miay si gono i tak jako beztrosko, prawie przedwojennie. Grzegorz stukn mnie w bok: - Oni zaraz pjd do ka. A my najwyej do klubu na wdk, cholera jasna! Wiesz, nie lubi by okupantem.

79

Likier.

Skrcilimy w ulic, gdzie znajdowa si klub. Pusto tam byo, przy barku dwch zalanych w drebiezgi marynarzy, kilku armijcw, fasoniarzy, psiakrew, w wyjciowych mundurach, milczcych, z nieodcznymi fajkami w gbach. Byli to angielscy oficerowie administracji, rozmaici gaciowi, patnicy, transportowcy i inni. Bo frontowcw zaraz poznae. Chodzili ubrani nieprzepisowo, z munduru byy na nich tylko bluzy battle-dressu, czasem czapka, ale przewanie jaki fikuny beret, szalik na szyi, welwetowe spodnie i zamszowe pbuty. Taki to by ich, frontowcw, fason. Usiedlimy przy barku, marynarze powitali nas chralnie i natychmiast podsunli nam kieliszki; wypilimy wic i dopiero wtedy Grzegorz zauway tamt w barowym lustrze. Na sali byo mroczno, a ona siedziaam pod palm, w swoim ciemnym kostiumie porucznika pomocniczej suby kobiet Royal Navy. Siedziaa w towarzystwie podpukownika i dwch kapitanw. Podpukownik czyta The Sphere, a kapitanowie pocigali z fajek i kieliszkw i co tam rozprawiali, prawdopodobnie o wymiarach gaci, skarpetek i butw majcych nadej nastpnym transportem, i jaka to z tego powodu, old boy, bdzie kupa roboty. Orkiestra zacza gra fokstrota On the wing and the prayer, a jeden z marynarzy, niemoliwie faszujc, zachca nas rwnie do piewu. Byy to bardzo wesoe sowa o dzielnych lotnikach, ktrzy lec na Berlin, rozbebeszaj miasto, ale brzydcy nazi te si broni i gsto strzelaj, w dodatku tak celnie, e lotnikom wysiadaj silniki. A nasi dzielni chopcy maj to wszystko w nosie i wracaj do bazy bez silnikw, na samych tylko skrzydach i modlitwie. I zaraz nam si przypomniao, jak to ubiegej nocy Niemcy zernli nam dup nad Warszaw, ilu dobrych chopakw zgino, a my siedzimy sobie teraz przy barze zastawionym butelkami trunkw. Wreszcie Grzegorz mrukn: - Ty, za kogo oni kurwa ma, nas maj? Jej Bohu, co za dure uoy takie sowa! Suchaj, ty patrzysz i nic nie widzisz, patrz, te demojady siedz, pieprz godne kawaki, kobita koo nich si grzeje, a oni nic. Ty, ja j poprosz do taca. - Poczekaj, niech j wpierw ktry z tamtych poprosi. A jak noga pod ni za, to co? - Nic si nie bj, na pewno dobra, ja ju wiem, znam ten typ. Trzeba mie wyjtkowego pecha, eby namota Angielk ze z nog. Zreszt oni w marynarce maj gust i byle czego do Royal Navy nie zwerbuj. Podnis si, wysoki jak tyka, a moe jeszcze duszy w tych swoich krtkich portkach i mosquito boots, zielonych, zamszowych z cholewkami, ktre na nic si zday przeciw komarom, tyle tylko, e piach si do rodka nie sypa i po pijanemu atwo byo je cign, bo wiadomo, zawsze najtrudniej ze sznurowadami. Grzegorz wcale nie by szarmancki wobec tych Anglikw. Podszed do wrenki, co tam mrukn, wzi za rk jak swoj i poszli w tany. Orkiestra jakby si oywia, bo zawsze to lepiej grajkom si gra, jak widz, e ich robota nie idzie na marne i nie wsika w pusty parkiet. A tamta skrzydeek dostaa i rne takie wygiby zacza z Grzegorzem wyczynia, e w pewnej chwili nawet prykowaty podpukownik gow znad The Sphere unie raczy. Kapitanowie mieli ju szklany wzrok i nic ich to wszystko, w gruncie rzeczy, nie obchodzio. Po tacu Grzegorz przywid j oczywicie do baru, marynarze przesunli si o jeden stoek w prawo, przezornie posadzilimy j midzy sob i zacza si gadka. Dziewczyna dopiero dwa dni temu zostaa przeniesiona z Taranto do komendy portu, nikogo tu nie zna, panowie oficerowie z kwatermistrzostwa byli askawi j zaprosi, by jej pokaza miasto, na imi ma Jane i jest Kanadyjk, pochodzi z Edmonton w prowincji Alberta. A Grzegorz na to:

- Boe, takie cudo od dwu dni azi po porcie, a oni dopiero dzisiaj raczyli zauway. Gdzie oni maj oczy? Dziewczyna, pokaemy ci miasto, pokaemy ci gwiazdy w Adriatyku... Kostium kpielowy masz? Nie szkodzi. A pywa lubisz? Pasjami? No to wykpiesz si w tych gwiazdach, w tym Jadranie modrym, a potem na skale biaej si pooysz i wiaterek od morza pier ci osuszy. Mwic my mia na myli oczywicie siebie, ale nie chcia, szelma, zwierzyny poszy; zreszt ona i tak, bya ju oswojona, bo kto jej kiedykolwiek w yciu nagada tyle cudownoci, kto tak na ni patrzy... Nawet Kanadyjka z Edmonton w prowincji Alberta na tym si pozna. Wyszlimy przed pnoc. Niebo istotnie pokryte I gwiazdami tak, e mona si w nich kpa. Zaraz na rogu poegnaem si z nimi, e niby mam tu jeszcze co zaatwi, a Jane pogrozia mi artobliwie paluszkiem i zapytaa: Signorina? Kiedy on j tam, w barze, tak omotywa, postanowiem, e ja nie bd gorszy i niech oni id si kpa w tych gwiazdach (on zawsze potrafi to tak jako powiedzie, e babom do gowy uderzao!), a ja pjd na morele. Ale mi si przypomniaa dziewczyna z okna i zamiast na te morele poszedem na Vico dei Dominici. Schodziem powoli po dugich schodach i pomylaem sobie, e zapewne tdy schodzi po szkaracie cesarz Dioklecjan, tdy schodzi, a moe go nieli w lektyce, tak, cesarza na pewno nieli do czekajcej w porcie nawy, ktra go miaa zawie na tamt stron Mare Adriaticum, na inspekcj legionw w Dalmacji, a moe z wizyt do Spalato i Dubrownika. Ale okno mojej donny, podobnie jak inne okna, byo ciemne. Syszaem wasne kroki, a z daleka dochodziy zgrzyty pracujcych w porcie dwigw, czasem jaki gwizd albo warkot motorwki. Giacomo, przewonik, poinformowa mnie, e istotnie przed chwil signor ufficiale i donna, lo, che bella donna, przejechali na tamten brzeg. I kiedy oni kpali si w gwiazdach Adriatyku, a pniej Grzegorz osusza pocaunkami jej wilgotne piersi na biaej skale, o, bo on nie czeka, a wiaterek go wyrczy, kiedy oni gonili si po miakim, jedwabistym piasku, ja wypiem z doktorem butelk koniaku i poszedem spa. A pniej, przez cay sierpie i wrzesie nie chodziem na Vico dei Dominici. Odwalalimy za siebie dzie o dniu tej strasznej wojny, najgorszych 63 dni, pilimy za polegych kolegw i za tamtych, umierajcych a naszych oczach w poncym miecie, i w ogle nic nam si nie chciao. Dopiero jesieni zaczlimy chodzi do miasta. Ona zawsze siedziaa w oknie, teraz jakby si ju przyzwyczaia, nie bya ju taka zaenowana, a pewnego wieczoru postanowiem zaatakowa. Stanem przy parapecie i powiedziaem: - Buona sera, signora! Na signora drgna, tak tylko troszeczk, ale zauwayem. No, bo niby skd ja mogem wiedzie, e ona jest signora, prawda? - Buona sera, signor ufficiale! - Come si chiama, bella? - Sophia. E Lei? - Roman. Romano - poprawiem i zaraz zdaem sobie spraw z tej miesznostki. Jaki tam ze mnie Rzymianin. No, ale tak to powinno brzmie po ichniemu. - Romano... Bello.

Caa ta moja woszczyzna miechu warta, ale od czego papierosy. - Fumate? -- Non fumo, grazie. Ach, jakie one s grzeczne, grzeczne a do grzechu (chyba to znowu kiedy Grzegorz powiedzia). - Per padre, per fratello? - cignem dalej i pooyem na parapecie paczk playersw. - No, grazie, grazie tante! Nie wzia, a przecie ma dziecko, a za paczk playersw mona dosta mk, chleb i oliw. I wtedy w drzwiach pokoju stana matka. Nie dostrzega mnie w mroku i zapytaa: - Chi la? Sophia, veni, subito80. Zdawao mi si, e usyszaem pacz dziecka. Sophia zerwaa si jak sposzone zwierztko. Zdya jeszcze szepn: - Scusa! Domani quatro ore a81... - syrena zabuczaa w porcie i wszystko zaguszya, psiakrew. Kiedy po kilku dniach przyszedem na Vico dei Dominici, na mj widok wstaa, zamkna okno i zasonia firanki. No i nie mogem si usprawiedliwi! Chciaem wej i powiedzie: Sophia, cara, nie mogem przyj wtedy o czwartej gdzie tam, bo ta cholerna syrena! I zaraz zezociem si na Grzegorza. Jemu toby zabuczaa ju po wszystkim albo wcale by nie zabuczaa. Nie widziaem jej do poowy grudnia. Lot mi si wtedy nadarzy paskudny, wrcilimy co prawda do bazy, ale na trzech silnikach tylko, na gracie tak posiekanym odamkami, e stanwszy po jednej stronie kaduba bez trudu mona byo przeczyta rozpostart po drugiej gazet. Ale od czego nasi kochani mechanicy! Zaatali trumn, jak naley, a kiedy na trzeci dzie rano przyszedem na dispersal, poowa kaduba bya ju zamalowana. Zawsze malowao si kadub farb, ktra sprawiaa wraenie sadzy, po to, by w razie wpadnicia w stoek reflektorw nie szed blask od gadkiej powierzchni. No i te gadkie aty trzeba byo zamalowa. Szef brygady mechanikw mwi, e wszystko w porzdku, e maszyna bdzie gotowa do oblatania w poudnie. I wtedy dziewczyna, ktra szprycowaa moj H jak Helena, odwrcia si na koziokach. To bya Sophia. Wic ja do niej krzycz, wydzieram si, bo obok kto robi prb silnikw, ktre wyj jak wszyscy diabli (znowu to buczenie, w takiej chwili, psiakrew!), woam do niej, wreszcie cignem j brutalnie za nogi i krzycz do ucha, e wtedy, domani alle quatro, nie przyszedem, bo miaem lot, i e si bardzo ciesz, to ona wanie mojego grata teraz maluje i w ogle skd si tu wzia. A ona si rozpakaa, przytulia mnie i zapomniaem o wszystkich dawnych pechach, powiedziaem, eby tu na mnie czekaa, o dwunastej, koniecznie. Zaatwiem z kierownikiem ekipy malarskiej, e j zwolni na reszt dnia.

80 81

Kto tam? Sophia, chod szybko. Przepraszam. Jutro o czwartej...

Do samolotu wsiada troch jakby speszona. Okazao si, e nigdy nie lataa. Jak to, nie lataa? M lotnik i nie lataa? M by myliwcem i lata na jednomiejscowych maszynach. No dobrze, ale s przecie dwumiejscowe, treningowe, s wreszcie bombowce, jest wiele przernych typw. Nie, nigdy jej nie zabra w powietrze. Ba si o ni. Zreszt ona o niego te. Lata tu, na tym lotnisku. I mieszkali nie tam, gdzie teraz. O, w tej willi, w tej czerwonej, na rogu. Jak przyszli Anglicy, to wszystkich wysiedlili i sami zajli will. Kiedy Emil zobaczy gramolc si do samolotu ma usmarowan istot w drelichowym kombinezonie, skrzywi si z niesmakiem: - Bab na oblot? Szkoda, e nie zakonnic, wtedy murowanie rozwalilibymy mord. - Nie pyskuj, tylko wsad nos w swoje mapy. Lecimy nad Neapol. Taki troch duszy oblot. No, co si gapisz? Pewnie umwie si z kolekami na morele? Bd spokojny, starczy dla wszystkich. Kazaem si jej przypasa do fotelu obok mnie, zaoyem jej haub i pokazaem, jak si wcza mikrofon. Przy starcie skulia si jak przeraona myszka, no pewnie, 4 tysice hp robi raban niezwyky, ale w powietrzu prdko si oswoia, a nawet wypytywaa o przeznaczenie rnych przyrzdw. Wkrtce zobaczylimy panoram Neapolu. Zrobiem rund nad zatok, widziaem, e patrzy na to wszystko jak urzeczona. Wczyem mikrofon: - Vedere Napoli, e poi morire. A ona skoczya jak spita ostrog, pooya mi do na usta i potrzsaa gow: - Morire no, morire no! Nie mogem si z ni umwi, bo zanosio si na kilka dni cikiej roboty. Tym razem gdzie w pnocnych Woszech. I tak jako zbiego do Boego Narodzenia. W Wigili wypad krtki lot, jakie trzy godziny tam i z powrotem ze zrzutem dla titowcw w Jugosawii. Taki sobie spacerek. Start wyznaczono na szesnast trzydzieci. Kiedy po prbie silnikw koowaem na start, reflektor samolotu na moment owietli stojc przy perymetrze figurk w kombinezonie. Machaa do nas, a ja odjem gazu i kazaem Emilowi zamruga do niej lamp Aldisa Buon Natale. Emil co tam mrukn, e komu krliki w gowie si pieprz w same wita, ale zamruga. Czy on, idiota, przez cae ycie nic, tylko w burdelach? Po naszej stronie, w dzielnicy willowej, by may kociek. Przychodzili do niego Wosi, ktrych teraz sporo tutaj mieszkao. Na pasterce nie byo gdzie palca wetkn. Msz odprawi ksidz woski, w ktrego kazaniu, skierowanym przede wszystkim do nas, powtarzao si co chwila carissimi Polacchi. No i oczywicie koldy. Wosi zapiewali jedn czy dwie i czekali teraz na nas. Gdzie nam si mierzy z tym narodem piewakw, ale z polskich piersi buchno pod strop kocioa alkoholem i kold z tak si, e Wosi zastygli w podziwie, a bardziej skonni do wzrusze zaczli paka razem z nami. I wtedy zobaczyem Sophi z matk. Sophia co jej szeptaa do ucha, dyskretnie pokazaa mnie palcem, a potem widziaem, jak matka ociera zy. Po pasterce na ulicy podeszy do mnie i matka zaprosia mnie do ich skromnego domu, jeli signor tenente pozwoli.

A mnie wtedy rzeczywicie zaczo si w gowie co nie tak, co jakby mapi rozum, i zaraz dopadem Grzegorza. - Gregory, wracasz do kasyna? - A gdzie? Do mamy? Moe kuligiem? - Bo widzisz... u mnie bd dzisiaj dwie damy, wic... A on a przysiad ze zdumienia: Hospody pomyuj! A to by u niego szczyt zdziwienia. Paln mnie po ramieniu. - Ale z ciebie gagatek! W sam Wigili... I po co ci dwie dziewczyny? Zaprosisz chyba koleg? - Odpieprz si, ty, nie moesz raz zrobi co dla przyjaciela? - No dobrze, stareki, nie bd wam przeszkadza, Wesoych wit! I potoczy si do kasyna. One stay w pobliu i chyba dziwne im si wydaway te nasze targi, a mnie byo gupio. Zaprosiem je najpierw do siebie, a pniej razem pjdziemy do nich. Zgodziy si chtnie, wic zaprowadziem je na kwater i w tym podnieceniu zapomniaem o porzdku, jaki na tej naszej stancji panowa. Dopiero kiedy usiady przy stole, zobaczyem swoje i Grzegorza gacie, koszule, skarpetki, mapy, hauby, kurtki, puste butelki, no i w ogle cay ten kosmiczny bajzel w chaupie. Zaczem w popiechu wszystko to zbiera i wrzuca za szaf, a raczej za skrzyni, ktra nam suya za szaf. Ale mama posadzia mnie stanowczo i obie wziy si za porzdki. Wic przeprosiem je na chwil i wpadem do kasyna. - Maksymku, daj co z wigilijnego stou, bo do mnie rodzina zjechaa, a nie mog jej tu przyprowadzi, do tych pijakw. Nasz kucharz oczy wybauszy na wzmiank o rodzinie, sam zreszt by na bace, ale powiedzia, e zrobi si, pan porucznik zaczeka, i po chwili ze swoim pomocnikiem przynis peen kosz, tak od serca napeniony, czym naley. Wyudziem jeszcze od Gucia, naszego gospodarza kasyna, kilka butelek i tak obadowany, wrciem na kwater. A tam ka zacielone, zamiecione, st wytarty i w ogle nie to samo mieszkanie. Tylko paczka owinita w gazet ley na skrzyni. Sophia wyjania, e to nasza biancheria i e mamma przy okazji upierze, to przecie drobnostka. Nie chciaem ju gupio protestowa, pocaowaem star w rk i wydukaem: Grazie tante, mamma, i o may wos si nie rozbeczaem. Ale zaraz zapaem za opatek, przeamaem si z nimi, a Sophia pocaowaa mnie wcale nie tak, jak si cauje brata, mamma za pakaa, no wic pilimy wino zmieszane ze zami, uporzdkowalimy kosz i po chwili Giacomo wiz nas na tamt stron. Przewonik, pochylony do przodu, porusza jedynym wiosem na wzr ryby, Sophia opara si o mnie, nawet przez kouszek czuem ciepo jej ciaa. Na brzegu wypiem z Giacomo po szklance whisky, daem mu puszk corned beefu i paczk papierosw, poyczylimy sobie wzajemnie Buon Natale i niebawem siedziaem w pokoju, do ktrego tyle ju razy chciaem wej, ale nigdy mi nie wyszo. Na kamiennej posadzce promieniowaa ciepem stufa, taka mosina miednica wypeniona gorcym popioem, ktry odgarnia si opatk, pony wieczki na kilku gazkach zerwanych z mandarynkowych drzewek, Sophia przyniosa bambino od ssiadw, ktrzy te przyszli zoy

yczenia. Nie pozwolili mi karmi bambina ledziem marynowanym i indykiem z puszki. Sophia daa maemu mandarynk, rodzynki w czekoladzie i kawaek maksymiukowego ciasta. A pniej, gdzie nad ranem, mamma zaprowadzia nas do drugiego pokoju, gdzie miaem spa na sofce obok ka Sophii. Podzikowaem piknie i poegnaem je. Okutany w bardzo zniszczony paszcz Giacomo drzema na swojej deczce. Wypiem z nim reszt whisky, com j mia w kieszeni w paskiej butelce, poszedem do kasyna, ale zanim tam doszedem, rozmyliem si! Idc na kwater syszaem jeszcze ich piewy, a nad wszystkimi growa gos Grzegorza: Tam na hori, na sambori, wowky babu jiy... Zaraz zasnem i byem tak spokojny i w dobrym nastroju, e chyba wybaczyem Grzegorzowi wszystkie kpiele w gwiazdach, jakich kiedykolwiek dozna. Pniej czsto bywaem w domu Sophii, zabieraem j do kina (tylko dla wojskowych), a raz, wieczorem, niespodzianie zjawia si u mnie. I nie wiem, co mnie napado, e powiedziaem: - Nie tu, Sophia, na mio bosk, nie tu! - No to przyjd do mnie. Przecie moja matka te rozumie mio. - Nie, cara mia, nie! - Wic wymyl co innego. No i teraz Sophia ley obok mnie w tym hotelu, w sypialni, do ktrej nie wolno wprowadza kobiet, zwaszcza, bro Boe, miejscowych. Takie to pomysy mieli ci purytascy Anglicy, co wcale nie przeszkadzao im organizowa specjalne burdele Only for His Majestys Forces i ktrych wcale nie wzruszao, e w pogoni za namiastk szczcia wielu zapdzao si w ciasne uliczki Bari, do pokoikw stoczonych kamieniczek, i dobrze byo, jeli wracali nago i boso, ale za to z gow na karku. Ale Grzegorz znalaz na to rad. Wykombinowa, szelma, dwa mundury sistr szpitala polowego w Casamassima, a e siostrom wolno byo przebywa w klubie Albergo Imperiale, wic nikt nie zwraca uwagi na przyprowadzane tam przez nas Woszki. Reszt zaatwiao si z sierantem, ktry, oczyszczony z purytanizmu za pomoc tysica lirw, wrczy klucz od pokoju i uwaa, czy przypadkiem ysy kapitan, kierownik hotelu, nie nadchodzi. Le obok Sophii, ktra muska moje ucho gorcymi wargami i szepcze, e ju pno i trzeba wraca, chocia matka wie, e pojechalimy potaczy do Bari. A ja znowu myl o Grzegorzu, ktry przepad trzy dni temu, kiedy ogoszono przerw operacyjn. Chyba ajdaczy si gdzie w Monopoli albo w Fasano, bo wiem, e tam te lubi buszowa. No i tym myleniem chyba go jako sprowokowaem, bo ni std, ni zowd otwieraj si drzwi i Grzegorz wchodzi, ale widz, e nie sam, midzy jego rozstawionymi nogami migna para pantofelkw i cakiem zgrabne nki. A on od progu: - Stary, popatrz, kogo przyprowadziem. Za rk j i do pokoju. Zgupiaem doszcztnie, podcigam kodr pod sam szyj i nic nie mwi, bo mnie zatkao. - Romciu, popatrz, Maryna, Maria, Majka. Unosz si troch na ku i co tam bkam.

- Dobry wieczr, ale... skd pani... psorka tutaj, Boe, co za spotkanie... I chyba bybym wyskoczy z tego ka, tak jak leaem, gdyby tamta Maria nie powiedziaa: - Buona sera - podchodzi, wyciga do mnie rk - piacere. Grzegorz jakby spowania na chwil, ale zaraz si oywia. - Co ty na to, Romciu? Powiadam ci, jak j zobaczyem, to sam nie wiedziaem, czy mi si ni, czy co? Pniej na dole, przy stoliku, opowiedzia mi wszystko. Bya barmank w trattorii w Fasano. Trzy dni mieszka w klubie i warowa jak pies, eby nie straci jej z oczu. Tylko dzwoni na lotnisko, czy lotw w dalszym cigu nie ma. Siedzimy wic w czwrk, pijemy, taczymy, a Grze utkwi wzrok w tej swojej Marii, coraz bardziej gdzie przez ni patrzy, oczy mu smtniej, a wreszcie przy trzeciej butelce stocka wali nagle pici w st i zaczyna: Koomyja ne pomyj, Koomyja misto, W Koomyji je diwczata jak pszenyczne tisto... I zaraz poprawia si: Koomyja ne pomyj, Koomyja misto, A Marija je diwczyna jak pszenyczne tisto... Nagle wyrasta przed nami wysoki facet, po pagonach poznajemy, e Rosjanin, siedzieli o dwa stoliki od nas. I ten starszy lejtenant woa zdumiony: - Wy Ukrainci? No bo usysze ukraisk zapiewank w Bari, w angielskim klubie, to chyba nieczsto si zdarza. - Ne, my Polaki. Nie mg tego zrozumie, bo jake to, uniformy angliczaskie, a nawet jeli Polacy, to skd taka piosenka? Wytumaczyem mu, e taka ju Polakw natura, e jak si spij, to lubi piewa po rosyjsku, zwaszcza urawiejki, a my po ukraisku, bo my wanie z tamtych stron. No to on nas zaraz do swego stolika, bo - prawd mwic - tylko z nami mogli si tutaj rozmwi, i picie zaczo si od nowa. Kiedy wyszlimy z Albergo Imperiale, na dworze szarzao. Na szczcie dawno przestao pada i wiatr od morza osuszy asfalt. Pd powietrza w otwartym jeepie otrzewi nas. Przed Fasano zwolniem. - Gregory, zostajesz u niej? - Nie. Dove, cara? Pokazaa drog. - Adio, Maria.

Patrzy, a znikna w ciemnej bramie. - Jed. Zawiozem Sophi do domu i wrcilimy do kasyna. Dochodzia sidma, Maksymiuk ju si krzta, pachniao smaonym boczkiem. Grzegorz, jaki taki zadumany, zdj kouszek. - Maksymku, nie masz tam co do wypicia? Maksymiuk wychyli si z kuchni. - Niech pan porucznik lepiej nie pije. O dziesitej odprawa, w nocy loty. - Ty, Maksymiuk, niby swj, prawie swj, bo wilniuk, a ludzi nie znasz. Ta do nocy daleko. Dawaj! My z drogi. - Gregory, moe lepiej nie pi, przecie jeszcze oblot maszyny. - Swoj oblatuj, nie cudz. Ale to trzeba obla. Poszlimy do siebie. Maksymiuk da nam w menace troch boczku, chleba i dzbanek kawy. Pooylimy si na kach, butelka na pododze midzy nami. - Romciu, rozumiesz? Takie spotkanie. Mylaem, e moe w tych pomocniczych babach suy, no wiesz, z Rosji tyle ich przyjechao, z Palestyny... I kiedy tak mwi, zrozumiaem, e to wszystko, co byo dotychczas, byo pogoni za t jego pierwsz mioci, a moe pierwszym doznaniem. Bo przecie tak naprawd to nie ma pierwszej mioci. Zawsze jest tylko ostatnia, jak by tego nie nazwa. I od tej chwili zaczem inaczej patrze na mego przyjaciela. Dziwne, ale na odpraw przyszlimy trzewi, co prawda doktor napoi nas roztworem doskonaych amerykaskich soli owocowych, ktre istotnie stawiaj czowieka na nogi, ale po tym, co wypilimy, wiadro by chyba nie wystarczyo. Mielimy lecie ze zrzutem na Kret, dla greckich partyzantw. Ja ju tam lataem, Grzegorz jeszcze nie, a po odprawie zapyta: - Ty, to ta Kreta, gdzie Dedal i Ikar, co? - Chyba ta sama. Polecielimy na Kret. Rano dugo czekalimy na powrt liberatora Grzegorza. Kret zamknem swoj ksik lotw bojowych. Dwa dni pniej rozkazem Air Ministry dywizjon zosta przeniesiony do Anglii, do Transport Command - na jake zasuony wypoczynek. Pakuj do torby swoje drobiazgi. Do pokoju wchodz grabarze po rzeczy Grzegorza, by je odesa do komisji spadkowo-depozytowej. Zostaa tylko na skrzyni gruba ta koperta, ktr jako przeoczyli. Rozrywam j. Teraz siedz i czytam kartki zapisane drobnym pismem i zaczynam lepiej poznawa mojego druha serdecznego, ktremu tam, nad Kret, odpady skrzyda jak Dedalowemu synowi.

C z tego, e kady rok suby w jednostce liniowej zaliczaj nam potrjnie do wysugi lat? yjemy szybko, tak jak szybko przychodzi nam umiera. yjemy szybko, by alu nie byo po niedokoczonej modoci. Powiadaj, e kiedy umiera czowiek, to ganie jedna z gwiazd. Nie wiem, ktra jest moja, nie wiem, czy ta, ktr sobie upodobaem, nie jest ju tylko mkncym do ziemi blaskiem po gwiedzie, ktrej dawno ju nie ma. Niepewno i lk oczekiwania mcz bardziej ni sam koniec, ktry nas wreszcie od tego wyzwoli. S jeszcze dwie koperty, jedna zaadresowana do matki, druga do Marii. Dorcz obie, jeli nie przyjdzie na mnie czas, tak jak na nas wszystkich, przyjacielu, jak na nas wszystkich.

Poczta z nieba
Wojtek Tomczyk popeni - by nie nazywa rzeczy po imieniu - wykroczenie. I gdyby nie przedziwne to do wzruszajcej sprawy, kto wie, czy nie stanby przed sdem, ale w tych warunkach... Zacznijmy od pocztku. Wojna wyrwaa Wojtka z jego rodzinnej wsi na Podhalu i rzucia hen, w daleki wiat. W 1939 roku zmieni torb listonosza wiejskiego na karabin, wojowa w Polsce, rachowa si z Niemcami w norweskich fiordach, wreszcie dotar do Anglii. Tutaj nadarzya si okazja i Wojtek przenis si do lotnictwa. Ukoczy kurs strzelcw pokadowych i lata w jednym z dywizjonw nocnych bombowcw. W 1944 roku jego ksika lotw wygldaa jak przewodnik turystyczny. Mona by j zatytuowa: Niemcy - kraj piknych podry. Chory Tomczyk zosta instruktorem w szkole strzelcw, ale dugo tam miejsca nie zagrza. Uwaa, e porachunku nie zakoczy, i na wasn prob dosta przydzia do dywizjonu specjalnego, ktry lata z zaopatrzeniem dla ruchw oporu w krajach okupowanych, przede wszystkim za do Polski. Zmieni te Wojtek specjalno: zosta dispatcherem, czyli dysponentem adunkw. Oprcz zasobnikw w komorze bombowej wozi worki i toboy, ktre w odpowiednich momentach wyrzuca na placwki partyzanckie przez okrgy otwr w pododze bombowca. Po cikim okresie powstania warszawskiego resztki dywizjonu 301 rzadziej ju latay do Polski, wykonujc zadania gwnie w Jugosawii i okupowanej przez Niemcw pnocnej Italii. Partyzanci woscy mieli swoje obozowisko wysoko w grach. Na owietlone ogniskami grskie polany samoloty zrzucay bro, ywno, lekarstwa, odzie i buty. Tuk si wic Wojtek Tomczyk, listonosz wiejski z Podhala, nocami i kiedy ciarny adunkiem halifax prawie ociera si brzuchem o skalne zbocza w ciasnym skrcie, on wyrzuca przez ciemny otwr adunek. Buty szy w powizanych sznurem jutowych worach. Dobre byy buty, solidne, wojskowe, gsto nabijane gwodziami. By na te buty duy popyt wrd partyzantw, ktrzy - nie negujc ich bojowego animuszu - wykazali rwnie smykak zgoa innej natury. Wywiad donis mianowicie, e w niektrych miejscowociach w dolinach mona kupi zrzutowe buty po 20 tysicy lirw za par.

Wojtek nie zna przepisw ani kodeksu karnego nie studiowa, ale tkwio w nim proste, chopskie poczucie sprawiedliwoci. - To my, psia jucha, tyka nadstawiamy - rozumowa - wozimy im takie buty, a oni, makaroniarze, na czarnym rynku handluj!? Caa zaoga podzielaa jego oburzenie. Pewnego ranka, po powrocie do bazy z wyprawy na pnocne Wochy, przed kwater zaogi zajecha willys. Przy pomocy mechanikw Wojtek przytaszczy do pokoju tob z butami. Kapitan nawigator, dowdca zaogi, objecha go: - Co ty, chopie, zrobisz z tym majdanem? Opdzlujesz? Czy to tak adnie? Wojtek umiechn si szelmowsko. - Zrobi si, zrobi. I tak nie wykonalimy zadania, a szkoda butw... Istotnie na skutek zych warunkw atmosferycznych zrzut nie zosta wykonany i samolot wrci do bazy z penym adunkiem. -- No, to schowaj dobrze, bo jakby si stary dowiedzia... Nikt si jednak nie dowiedzia. Wojtek ukry tob na strychu i czeka na okazj. Nadarzya si taka okazja dopiero w drugi dzie wit Boego Narodzenia. Pocztkowo na loty si nie zanosio, pogoda bya fatalna, z niskiego puapu chmur zacina nieg z deszczem. Na odpraw wezwano tylko jedn zaog, ktra miaa wyldowa gdzie w Kieleckiem i zabra na pokad cznikw z kraju. Nie bya to zaoga Wojtka, ciki halifax nie nadawa si do ldowania na onieonej polanie. Wyznaczono dwusilnikow dakot o znacznie krtszym wybiegu. Wojtek szybko zakrci si koo interesu. Obgada spraw z pilotem dakoty, ktry si zgodzi na zastpstwo. Jego dispatcher zosta na kwaterze, gdzie z kolegami odda si upynnianiu dwch butelek stocka, podczas gdy Wojtek przywlk swj tob i zaadowa o samolotu. Lot nad Jugosawi i Wgrami odbywa si w fatalnych warunkach. Deszcz, nieg, wata, oblodzenie sowem, wszystkie lotnicze plagi. Dopiero nad Sowacj przetaro si i wyleli z tego kitu. Wojtek siedzia la swoim tobole w mrocznym kadubie dakoty i mi papierosa. Od czasu do czasu zerka na zegarek. Gos pilota w suchawkach intercomu: - Tomczyk, przyjd no do mnie. Drugi pilot wyszed z kabiny. Wojtek wcisn si w fotel. Polska powitaa ich pikn pogod. Nad bia koron Tatr wisia nieruchomo sierp ksiyca. Biaka, Bukowina, Poronin... Wojtek owietli latark map, pokaza pilotowi zakrelony owkiem punkt. - Wojtek, teraz ty prowad, za minut bdziemy na miejscu-rozleg si w suchawkach gos nawigatora. Pilot pchn wolant do przodu, samolot zacz obnia lot. Strzaka wysokociomierza obracaa si w lewo jednostajnym ruchem. Wojtek przetar rkawic zamglon szyb. Z bieli przed nim wyonia

si ciemna plama - to znajomy las, po ktrym ugania si kiedy z chopakami, a pniej tyle razy przemierza go z torb listw dla ssiedniej wsi. Zaraz bdzie droga, pagrek, a za pagrkiem... Strzaka wysokociomierza zatrzymaa si na tysicu stp. Ziemia przesuwa si coraz prdzej. Wojtek czuje, jak mu wali serce. Pilot patrzy pytajco, Wojtek podnosi kciuk do gry. - Tutaj! Maszyna w ciasnym skrcie, w dole opatulone niegiem chaupy, stodoy, jest znajomy kociek i cmentarz. Przez otwarte drzwi chaup wyskakuj na nieg biae smugi wiata, wida ludzi machajcych rkami, Wojtek przechodzi do tyu, przy pomocy mechanika otwiera drzwi, przysuwa tob. Z boku migaj zabudowa. - Uwaga - mwi pilot -ju! miga w d worek z butami i lduje na rodku obejcia. Wojtek zamyka drzwi i przechodzi do przodu, by rzuci wiosce poegnalne spojrzenie. Samolot rwie na pnoc, czeka ich jeszcze waciwe zadanie. Za kilkanacie minut koa dotkn swojej ziemi, by po chwili wystartowa w drog powrotn. Wojtek umiecha si w duchu. Pewnie ju wnieli wr do chaty. Zdziwi si ludziska, kiedy rozwi Sznury i wyjm z wora kartk papieru z napisem: Od Wojtka Tomczyka i jego zaogi na Gwiazdk. Sumienie Wojtka nie gryzie - nic a nic. Ma za sob pi lat wojowania; uwaa, e postpi sprawiedliwie.

Zadanie specjalne
Cztery miga liberatora tn gst wat chmur, ale wata si nie daje, jest nieustpliwa, przecita natychmiast klei si do skrzyde, oblepia kadub, omotuje stateczniki. Wata, wata, jakby kto ogromn kodr rozwiesi nad ziemi. Pod kodr nie przelecisz, bo mona si wpakowa w gry, nad ni si nie wywindujesz, bo cige wspinanie to utrata drogocennego paliwa wymierzonego tak, e akurat w obie strony starczy z zapasem na zaledwie p godziny lotu. Temperatura zaczyna opada niepokojco. Zimno niestraszne dla lotnikw zamknitych w aluminiowym pudle, ale na zewntrz, w chmurach, niska temperatura to ywio gronego wroga - oblodzenia. W kabinie pilotw ciemno, tylko tablica przyrzdw wieci blaskiem nafosforyzowanych skal i strzaek, tylko nike, czerwone wiato kontrolne oznaczajce, e podwozie jest wcignite i zablokowane, owietla donie pilota dzierce wolant. Dwaj piloci siedz nieruchom, jak mumie, naoone maski tlenowe upodabniaj ich profile do map. Piloci siedz bez ruchu i tylko ich oczy rzucaj znad krawdzi maski tlenowej spojrzenia w lewo, w prawo, na temperatur gowic, na wysokociomierz, na cinienie oleju, ruchy oczu s niedostrzegalne, milimetrowe. Transmisja wskaza przyrzdw do mzgu pilota odbywa si prawie bez udziau wiadomoci, tak jakby oko przekazywao odczyt bezporednio rce; zbyt wysoka temperatura gowic - rka ju naciska dwigienk klap chodniczych. Chmury s tak gste, e pilot nie widzi nawet wewntrznego silnika ani przedniej krawdzi patu, nie widzi wic, e skrzyda zaczynaj si obleka w chitynowy pancerzyk

lodu. Nie widzi, ale ju syszy. Wszyscy sysz. Najpierw cieniutkie tafelki odrywaj si od wirujcych migie. Pac... pac... pac... po kadubie i wnet stuki s coraz goniejsze. S dwa rodzaje oblodzenia: szron i szkliwo. Ten drugi jest znacznie gorszy. Kiedy na krawdzi natarcia skrzyda naronie lodowy garb, strumie powietrza opywajcy powierzchnie patw znieksztaca si, odrywa i samolot traci nono, stery przestaj dziaa. Jeli samolot nie dostanie si szybko do warstw cieplejszego powietrza, zaodze pozostaje tylko jedno: skaka. Bbnienie po kadubie jest coraz goniejsze, coraz natarczywsze. Pilot wcza instalacj odlodzeniow. Krawd natarcia skrzyda to walec z grubej gumy, w rodku pusty. Teraz specjalna pompa toczy do walca powietrze, seriami, raz wysze cinienie, raz nisze. Walec rozdyma si minimalnie, powoka lodowa pka i odpada, pd powietrza wciska si w szpar midzy pancerzem lodu a powierzchni skrzyda i odrywa niebezpieczny balast. Ale stateczniki nie maj instalacji, stery chodz coraz ciej, maszyna reaguje na nie coraz sabiej. Nawigator lczy nad swym stolikiem i liczy, liczy, kreli. Jeeli pomyli si o minut lub o kilometr, wwczas bdzie to jego ostatnia pomyka. Wysokociomierz wskazuje 12 tysicy stp. Nawigator te syszy natarczywe bbnienie po kadubie. To mier puka do ich puda lodowymi palcami. Nawigator wie, e pozostao im tylko jedno - przebija chmury, wej w warstwy zbawczego, cieplejszego powietrza. Jeszcze raz sprawdza obliczenia i wcza mikrofon. - Jasiu, moesz zacz schodzi. Gry si kocz. I daj dwa stopnie w prawo. Dwa stopnie to niewiele, wystarczy da troch praw nog, bez lotek, bez pochylania maszyny, ale pilot i tak czuje, jak ciko chodz stery. Pochyla nos samolotu, strzaka wysokociomierza zaczyna miarowym ruchem kry w lewo. Przed nimi nizina wgierska, tam powinno by znacznie lepiej. Najgorzej jest zawsze nad grami Jugosawii, tutaj obray sobie siedlisko gste i wysokie chmury, tu najatwiej zapa oblodzenie. Strzaka wysokociomierza obraca si w lewo, wysoko maleje, ale strzaka temperatury powietrza przesuwa si w prawo opornie. Pac... pac... pac... pac, miga wci obsypuj kadub tafelkami lodu. - Jasiu, ile na twoim wysokociomierzu? Na moim 6 tysicy. - 6 tysicy stp i kawaeczek - mwi pilot. Trzeba sprawdzi, czy wskazania przyrzdw na tablicy pilota s zgodne z tym, co wykazuj przyrzdy nawigatora. Nagle wata urywa si, jakby j kto noem odci. W dole tu i wdzie mrugaj wiata. Po kilku minutach bbnienie po kadubie sabnie. Pac... pac... pac... kawaki lodu uderzaj coraz rzadziej, szkliwo wykruszyo si. - Ile jeszcze do celu? - Godzina czterdzieci osiem. Pozbawione powoki lodowej silniki bucz jakby weselej. Monotonne mmm... mmm... mmm... silnikw to doskonay rodek nasenny, zwaszcza jak nic si nie dzieje. Dlatego lotnicy musz myle albo rozmawia, dlatego od czasu do czasu pilot musi wczy mikrofon. - Jak tam, panowie?

- W porzdku.... leci si... okay - odpowiadaj jeden po drugim i myl dalej. Albo radiotelegrafista zapie jak stacj i suchaj muzyki. Z Berlina, z Budapesztu, z Wiednia. Kiedy nawet wynika bardzo zabawna sytuacja. Suchali Wiednia, programu muzycznego, Byo to jeszcze nad Jugosawi, kiedy zbliali si do Dunaju. W suchawkach brzczay tony walca Nad piknym, modrym Dunajem. Samolot wlecia nad ptl rzeki, nawigator sprawdza pooenie na mapie i wanie w tym momencie pluna do nich artyleria. Wyrwali si jako z ognistych macek, ale przywieli do bazy kilkadziesit dziur. Mechanicy zaatali aluminiow blach wiksz wyrw, a ktry dowcipny napisa pdzelkiem na acie: Pamitka znad Dunaju. Myli drugi pilot: Jutro mamy pojecha do Bari odebra od Amerykanw now maszyn. Ciekaw jestem, co nam dadz, now czy grata po remoncie? Chocia czasami po remoncie maszyna jest lepsza ni nowa, wylatana. Szkoda bdzie naszej zetki... cholera, niby kupa elastwa, a tak si czowiek przywizuje... Dlaczego Giovana tak dziwnie umiechna si, kiedy jej powiedziaem, e si z ni oeni? Ten jej Antonio te ciki frajer, wysza za niego dla pienidzy... crka rybaka, to dla niej kariera... Janek powiada, e Woszki szybko si starzej. No to co? A my si nie starzejemy? No tak, nam trudno zdy zestarze si... Trzeba bdzie w Bari kupi kilka koszul, Stefan mwi, e do sklepu wojskowego przywieli nowy towar... Kupi ze dwie Bronkowi, ten apciuch ma jedn, jedyn koszul. Co robisz dzisiaj? Siedz w domu, mam pranie. Wypierze w miednicy, rozwiesi nad stuf i czeka, a wyschnie... Nie chc, eby kto po mnie nosi moje koszule... Co mu na tym zaley? Przej si bratem... Cholera, tak gupio si pieprzn. I pechowo. Wszyscy wyszli z tego, a on... Jak komu pisane... Podczas dugiego nocnego lotu trzeba myle albo rozmawia. Trzeba da gos od czasu do czasu i usysze gos kolegw. To tak jak z szoferami ciarwek, ktrzy telepi si na dalekich, nocnych turach, kiedy droga jest pusta i szybciej mona dotrze do celu. Szoferzy chtnie zabieraj na stopa przygodnych pasaerw, eby mie z kim gawdzi, eby nie zasn. - Jasiu, jak mylisz, bd go mg zabra po wojnie do kraju? Matka go ju nie zobaczy, to chocia niech bdzie jego grb. Jak mylisz? Brat Bronka, tylnego strzelca, by pilotem w tym samym dywizjonie. Wczoraj go pochowali. Rozwali si na skaach nad samym brzegiem morza. Postrzelali ich nad Wgrami. Caa zaoga wysza cao, tylko on jeden... - Chyba. Robi si ekshumacj i wiezie. Okrtem, samolotem. A. potem drugi pogrzeb. Na pewno bdzie mona. Zaoga podejmuje temat. - Na koszt krla. Przecie w krlewskiej subie lata, no nie? - Racja. Ale pogrzeb mia fajny, co? Wiece, salwa, przemwienie. Dobrze mwi stary, nie? - E tam, za duo pieprzy o ojczynie, e tacy jak on drog nam toruj, wymociwszy j, panie dzieju, swoimi ciaami. Ma teraz dwa metry piachu, ot i caa jego ojczyzna. - O umarych zawsze mwi si dobrze. - Ale im wszystko jedno.

- Jasiu, daj jeszcze dwa stopnie w prawo. - Przed wojn to lotnicy mieli paradne pogrzeby. Pamitam, w pierwszym puku mielimy starego spada, jeszcze z dwudziestego roku. Wozilimy na nim trumny tych, co si na amen rozpieprzyli. A potem na krzyu migo si zawieszao. Zbieralimy miga z rozwalonych gratw i szy wanie na krzye. - Ty, a jemu nie powiesili. - Jutro wykombinujemy i powiesimy mu. Z jego liberatora. - Nie da rady, poskrcane jak wiski ogon. Na tych skaach tak si poskrcay. - Mechanicy wyprostuj. Zrobi to dla niego, no nie? - Wiesz - mwi do pilota Zygmunt, drugi pilot - jak mi kazali pisa testament, to ja nic nie napisaem, tylko list zostawiem. Jak mnie maj chowa w razie czego. I co maj napisa. - Pieprzysz, Zygmunt, nie jest ci wszystko jedno? - Nie. No bo to zawsze zasuwaj przemwienie, a w nekrologu pisz, e znakomity lotnik, wspaniay kolega, czowiek szlachetny, niepowetowana strata, na zawsze w naszej pamici, trele morele... Kogo pamitasz? No kogo? Ilu nam ubyo w zeszym miesicu? A ja, bracie, zawinszowaem sobie tak: jeli co ze mnie zostanie, to spali resztki. A w nekrologu napisa tak: odszed od nas pijak, kurwiarz, karciarz, krzywdziciel wdw i nieletnich, zgrywa si na wycigach psich i konnych, poycza i nie oddawa, funta nigdy nikomu nie poyczy, blunierca, adnych witoci nie uznawa, do spowiedzi wielkanocnej nie chodzi, y na koci ap z on pewnego Wocha, w pokerze oszukiwa, pilot z niego by jak z koziej dupy trba, dziw, e tak dugo lata i si nie rozwali. - Ale da si lubi - umiechn si Janek - takie damy zakoczenie i ty, bracie, nie bdziesz na to mia adnego wpywu. Wida ju Tatry, wychodz wyej, ile jeszcze do celu? - 27 minut. Trzech ludzi nie brao udziau w dialogu zaogi. Siedzieli w ciemnym kadubie samolotu, w wskim przejciu zawalonym workami. Nie mieli na uszach suchawek. Siedzieli ze spadochronami na plecach, czekajc sygnau dispatchera do skoku. Z boku leao kilka pakunkw, ktre dispatcher wyrzuci po skoku, ich wyposaenie cichociemnych, radiostacje, ubranie, podrobione dokumenty, bro. Dolary mieli zaszyte w pasach pod bluzami. Pod liberatorem przesuwa si masyw Tatr. Teraz pilot oddaje wolant i pruje do ziemi, wysokociomierz wskazuje wkrtce 500 stp. Pilot wyrwnuje i trzyma maszyn na tej wysokoci. - Wisa - mwi nawigator. - Le wzdu prawego brzegu. - Ale zamarznita. Skuta lodem na amen. Na zakrcie rzeki pitrzy si skuty okowami mrozu zator. W dole szybko migaj chaupy, kpki lasu. Pod samolotem wyskakuje ujcie Nidy do Wisy.

- Bierz kurs zero. Prosto jak strzeli na pnoc. Teraz lot odbywa si na czytanie mapy. Nawigator siedzi w szklanym nosie i kieruje pilota. - Za 5 minut Wilica, przygotowa tamtych i adunek. Dispatcher przechodzi do tyu, otwiera klap w pododze. Skoczkowie ustawiaj si jeden za drugim, ukadaj pakunki za sob. Dispatcher zaczepia karabinki linek otwierajcych spadochrony na metalowym prcie, sprawdza je. Na polu midzy lasem a jeziorem niedaleko Wilicy stoj ludzie i nasuchuj. Od poudnia dochodzi ich ciche brzczenie, ktre narasta, narasta, samolot jest coraz bliej. Na rodku pola stos uoony z gazi. Stoi przy nim czowiek, ktry czeka na rozkaz podpalenia stosu. Nieco dalej kilka kupek szczap wytyczajcych liter T, kierunek zrzutu. Nad polan przewala si z rykiem silnikw ogromny bombowiec i kadzie si w skrcie. Nawigator mruga lamp Aldisa. Dwie litery. Ziemia odpowiada umownymi literami. - Zapalaj! ciemna sylwetka przykada zapak, suche gazie sosnowe szybko si zajmuj, pomienie bij wysoko. Czowiek chwyta ponc gowni i zapala litera T. Pilot robi szeroki skrt i wyrwnuje. - Drzwi bombowe! - Otwarte. - Le prosto. Uwaga, najpierw skoczkowie, za nimi graty. adunek za drugim nalotem. Dispatcher, uwaaj... ju! Dispatcher klepie po ramieniu pierwszego skoczka, ktry siedzi na brzegu otworu. Skoczek niknie, za nim drugi, trzeci. Teraz dispatcher szybko wyrzuca klamoty cichociemnych. - Dobra, drugi nalot! Ludzie na ziemi widz na tle nieba trzy kopuy spadochronw, za nim kilka mniejszych. Z samolotu nie wida spadochronw, ktre zlewaj si ze niegiem, wydaje si, e czarne kreseczki skoczkw lec same do ziemi. - Wchodz na kurs. - Dobra, trzymaj. Nawigator naciska guzik zwalniacza bomb, z komory bombowej wylatuj dugie, metalowe cygara zasobnikw z broni i amunicj. Jeden z zasobnikw spada na i ognisko litery T i wznieca sup iskier. Do zasobnikw dobiegaj ludzie, szybko zwijaj spadochrony (dobre bd koszule z tych spadochronw, nylonowe). Skoczkowie gasz czasze, odpinaj klamry i zbieraj na polu swj sprzt. Wszyscy zwijaj si jak w ukropie, bo tam, za lasem, czyha niebezpieczestwo. Na pnocy sycha ogie broni maszynowej. To I osona zrzutowiska ostrzeliwuje samochody Niemcw jadce od strony Buska. - Jasiu, popatrz, jakie byski.

Pilot zamyka drzwi bombowe, jeszcze raz przelatuje nad zrzutowiskiem, macha tamtym w dole skrzydami- Ludzie na ziemi machaj czapkami. - To pewnie lej si z Niemcami - mwi pilot. - Pamitasz, tak samo byo koo Dziaoszyc miesic temu. Wiesz co, podskoczymy, to ze cztery kilometry. Po chwili s nad zawalon niegiem drog, na ktrej widniej cztery czarne prostokty bud samochodw. Po obu stronach drogi wida lece sylwetki Niemcw odstrzeliwujcych si ukrytym w krzakach napastnikom. Od krzakw do drogi jest nie wicej jak sto metrw. - Schodz na 200 stp, uwaga strzelcy, celowa dobrze, eby nie posun po naszych. Liberator leci wzdu drogi, pidziesit metrw z prawej. Strzelcy zaciskaj donie na uchwytach karabinw maszynowych. Dispatcher otwiera klap w lewej burcie maszyny i wysuwa swj karabin. Strzelcy w wieyczkach maj karabiny normalnego kalibru 7,65, jego - to pcalowy enkaem amerykaski, jak z takiego trafi, to eb rozpryskuje si na kawaki. - Grza po nich! Szczekaj zajadle maszynki, cztery z tylnej wieyczki, dwie z grnej, wtruje im basem enkaem dispatchera. Czerwone smugi dl tych na drodze, smagaj ciarwki. Liberator zatacza rund i przelatuje jeszcze raz. Pal si ju trzy samochody, w jednym wybucha benzyna, w krwistym blasku wij si na drodze postrzelani Niemcy. Nie maj adnej osony. Tych, ktrzy odruchowo rzucili si w stron zaroli, wykosi ogie partyzantw. Teraz ogie Niemcw sabnie, tamci widz to wyranie, od krzakw odrywa si tyraliera figurek i skokami zblia si do drogi, z drugiej strony dzieje si to samo. - Ergebt euch! Niektrzy wstaj i podnosz rce do gry, ale rzuca ich z powrotem na ziemi gos oficera. Tylko na chwil. Oficer pada skoszony seri peemu. Teraz wstaj wszyscy. Z samolotu wida coraz wicej figurek biegncych z obu stron do drogi. Walka skoczona. - No, nareszcie jaka dobra robota! - woa dispatcher, ktremu zbrzydo ju wyrzucanie worw. - Ale ich zaatwili! Ja bym ich nie oszczdza, pewnie wezm do lasu i w eb, co? - Chyba. - Jaki kurs do domu? - 180 do Wisy, pniej 205. Na zrzutowisku ludzie kocz zbieranie zasobnikw. Z lasu wyjedaj chopskie sanie, na ktre wdruje szybko adunek, jedne zabieraj spadochroniarzy. Po chwili caa kolumna ludzi i sa niknie w ciemnej cianie. Od poudnia sycha brzczenie oddalajcego si samolotu i po chwili nad polan zalega cisza. Tylko od czasu do czasu zasyczy nieg na gorcych gaziach przydeptanych ognisk i w powietrze ujdzie chmurka pary wodnej.

Samolot ju min Tatry i leci na kursie powrotnym. Lotnicy jedz kanapki i zapijaj kaw. Do bazy jeszcze kilka godzin lotu. - Jasiu, zapaem dobr muzyczk. - Dawaj. Co to za stacja? - Berliner Rundfunk.

Dornierwka
Kapral Cimoszko zakaszla sucho, obrci si na bok i sign po manierk. Zmieszana z winem woda przyniosa ulg gardu dranionemu przez wszdobylski py zawieszony w powietrzu. Praca na leco w mrocznym kadubie bombowca nie naleaa do przyjemnoci. Termometr wskazywa prawie czterdzieci stopni ciepa. Cimoszko czu si jak bochenek chleba podczas wypieku. Z trudem dokrca zcze sterowe, jakby na zo umieszczone tu przy aluminiowej burcie. W rozpalonym przez soce pudle nie byo czym oddycha. Kapral pracowa bez koszuli, w samych tylko szortach. Przy dotkniciu blacha kaduba parzya, na skrze wyskakiway bble, po ich pkniciu ranki winiy si i pieky jak diabli, w nocy spa nie byo mona. Jeszcze jeden obrt klucza. Kapral Cimoszko unis si na okciu. - Nu, teraz we tam paruszaj wysokociowym, ot, troszka tylko, ciut, ciut - zawoa w stron jasnego prostokta u wylotu ciemnego tunelu kaduba. Mechanik pracujcy przy tablicy kontrolnej mechanika pokadowego za plecami pilota odoy narzdzia, zasiad w fotelu pilota i porusza lekko kolumn sterownicz. Kapral Cimoszko wsun si do wieyczki tylnego strzelca i patrzy na stery. Zobaczy nieznaczny ruch steru wysokoci. - Dobra, starczy! Zebra narzdzia do parcianego pokrowca, wypeza tyem z ciemnego tunelu i wyskoczy przez waz na ziemi. Zamruga zaczerwienionymi powiekami; soce stao wysoko na niebie i oblewao lotnisko arem i jasnoci. Usiad na skrzynce w cieniu pod szerokim skrzydem samolotu, gdzie zebrao si kilku innych mechanikw, ktrzy skoczyli przegld maszyny. Cimoszko wpisa co do ksiki kontroli technicznej. - Stery graj? - zapyta go sierant-brygadzista. - Grajo jak grulikowi w pucach. Wymieni ja sciongacz, to i luzu ju nie ma. A papiroski u ciebie so? Sierant umiechn si i wyj z kieszeni zmit paczk papierosw. Cimoszko skrzywi si, ale uwanie, eby nie pobrudzi usmolonymi palcami innych papierosw, wyj jednego. - Amerykanw, kochanieki, nie masz? Sierant potrzsn gow i zachca: - No, jeszcze jednego na pniej.

- Dziekuja - mrukn Cimoszko i wetkn drugiego papierosa za ucho. Przypali od jednego z kolegw i, oparty o olbrzymie koo samolotu, zacign si z luboci dymem. Udawa, e nie widzi kpicych, ale pobaliwych umieszkw mechanikw. Wszyscy ju przywykli do tego, e nigdy nie mia papierosw. Mia ogromne zapasy, ale przy sobie nigdy. Po prostu chomikowa cay swj przydzia, co zreszt uzasadnia. - Po wojnie, braciaszku, bieda w kraju bendzie. I ot, zejdo sie ludzie z Druji u Bazylego Cimoszki wieczorem, eb im o szerokim wiecie opowiedzia. A ja kademu na odchodne znaczy po paczce dobrych pairoskw wrenczywszy. Tabak w nich wirginia, nie jaka tam samosiejka czarna jak matka ziemia. Ta nawet jak z odpustu z Nowogrdka wracasz, to gociniec przywozisz, a ja z dugiego odpustu, oj, z dugiego. Na perymetrze ukaza si samochd ciarowy wzbijajcy chmur pyu. Min samolot, zatrzyma si i zacz powoli cofa do otwartego wazu bombowca. Z samochodu zeskoczyli jugosowiascy onierze w battle-dressach, z czerwonymi gwiazdami na furaerkach i zaczli zaadunek pod okiem brygadzisty. Cimoszko wprawnym okiem taksowa zawarto ciarwki. Wprawdzie mechanicy nigdy nie znali celu wyprawy, ale po adunku potrafili bezbdnie odgadn przynajmniej kraj, w ktrym mia nastpi zrzut. Worki z butami i ywnoci - to dla partyzantw woskich dziaajcych w grach pnocnych Woch, opanowanych przez Niemcw. Zasobniki z broni maszynow woskiej produkcji byy przeznaczone dla partyzantw jugosowiaskich, ktrzy spldrowali magazyny amunicji na terenie okupowanym kiedy przez Wochw. I wreszcie starannie powizane bele mundurw, zasobniki z lekarstwami, stenami, piatami, amunicj niemieck i angielsk - to adunek dla Polski. I taki wanie adunek by dzisiaj. Ten najcenniejszy. Z roweru zsiad wysoki, chudy mczyzna w tropikach bez adnych dystynkcji. Tylko po furaerce mona byo pozna, e to oficer. Na jego widok mechanicy podnieli si ze skrzynek. - Siadajcie. Usiedli, tylko Cimoszko posta jeszcze chwil, poduma i podszed do oficera. - Co takiego, Bazyli? - zapyta kapitan Kordas. - Ja, panie kapitanie, w sprawie ogoszenia, w rozkazie dziennym znaczy sie. Jak pan kapitan nie ma nic przeciwko temu, to ja do kasyna by sie zgosiwszy. - Dobrze. Zamelduj si u gospodarza kasyna, porucznika Lipiskiego. Znasz go chyba, bo to twj krajan. - Gdzieby nie zna! Nieraz my z panem porucznikiem dawne czasy wspominali. I onka pana porucznika zna ja, bo do Kwasiborw z dzieciaszkami na letniaki przyjedaa. - A nie wytrujesz nas, Bazyli? - umiechn si kapitan, chocia pomyla, e waciwie nic gorszego nie moe ju oficerw spotka. Jedzenie byo fatalne i monotonne. Brunatna, mielona masa, majca symbolizowa miso, i kartofle z puszki skaday si przewanie na menu obiadowe. Na kolacje sosyde, kiebaski chlebowo-kartoflano-misne, a na niadanie straszliwie sony bekon z puszek. Nic wic dziwnego, e doskonale prosperowa woski przekupie, ktry co rana przychodzi pod kasyno

z koszem jaj i wyprzedawa wszystkie po 20 lirw za sztuk. Tylko kolacje operacyjne dla zag przed lotem byy zjadliwe: jajka na szynce, frytki ze wieych kartofli, sok pomidorowy i keks. Poprzedniego dnia zachorowa kucharz z kasyna oficerskiego i odwieziono go samolotem do szpitala. Poniewa za jego pomocnik by niezbyt biegy w sztuce kulinarnej, przeto dowdca rozkaza ogosi w rozkazie dziennym, e poszukuje si kandydata na kucharza. Cimoszko obruszy si na uwag kapitana. - Gdzieby ja tru! U nas, w Druji, jak moja onka umara, to ja przez sze lat sam kucharzy. Ot i jako yje. A teraz, jak ogosili w rozkazie, to pomyla ja, e w kasynie bardziej moga sie przyda. To prawda, e technika konia wypiera, ale i czowieka ona te wypiera, ot mnie na ten przykad. Przed wojno w pitym puku lotniczym suy ja. Kurs mechanikw ukoczywszy do drugiej eskadry przydzia dosta. Mechanik to by mechanik. I silnik obrzdzi, i patowiec w yrychtowa, i kulomiot w porzontku trzyma. A teraz dziaby niewidy powymylali, radary, moniki i inne czorty i narobili fiterw, armurerw, elektrykw, i nstrumenciarzy, specializacia znaczy sie. A mnie pi krzyykw ju stuko. Za stary ju eb znowu sie uczy. To wola ja do kuchni i kodunw baniak nagotwa, jak pan kapitan pozwolo... - Zaatwione, Bazyli. Pogadam z oficerem technicznym, eby kogo da na twoje miejsce. I wal do kasyna, bo tam wszystkim kiszki marsza graj. - Rozkaz. Kapral Bazyli Cimoszko odmeldowuja sie. Odszed na stron do sieranta brygadzisty, ktry wanie skoczy nadzorowanie zaadunku. -- Sierant, tak my skoczywszy wsppraca. Do kasyna odchodz ja na szefa kuchni. A. ty do mnie czasem na prywatno koacie wpadniesz, ha? Masz pokurzy? Moe amerykana, co? Nazajutrz wszyscy dowiedzieli si z rozkazu dziennego, e kapral Bazyli Cimoszko zosta przeniesiony z personelu technicznego do kasyna oficerskiego jako szef kuchni. Koledzy, jak to koledzy, zaczli mu docina, e go wikt onierski w zby kole, chocia nie mieli racji, poniewa wszyscy dostawali jednakowe racje oprcz dodatkowych przydziaw dla personelu latajcego. Cimoszko lekceway kpiny kolegw i jak dawniej rzuca: - Zakurzy masz? Upyno kilka tygodni. W dywizjonie zaczy kry legendy o wspaniaym wikcie w kasynie oficerskim, pniej polepszyo si jedzenie w kasynie podoficerskim i w mesie onierskiej. Na Bazylego patrzono z szacunkiem, kto go nawet nazwa czarodziejem chochli, wobec, ktrego blednie historia cygaskiej zupy gwodzia. Najbardziej zdumieni byli oficerowie, ktrzy pierwsi odczuli skutki zmiany kucharza. Poprawi si nie tylko wikt. W kasynie dawa si we znaki brak krtkich drinkw. Wina byo mnstwo, ale whisky przydzielano po butelce na gow na miesic. Po kilku tygodniach Cimoszkowego kucharzowania pojawiy si w barze kasyna butelki z nalepkami: Wdka wyborowa. Kiedy zdumieni oficerowie pytali gospodarza kasyna, ten wzrusza ramionami. - Wszdzie mona dosta. Przecie bywacie w klubach. Butelki te pojawiy si w miejscowym klubie oficerskim w Brindisi i w klubie w Bari, w kasynie lotnikw amerykaskich.

Pewnego dnia kapitan Kordas nieco ociay po obfitym obiedzie, na ktry zoyy si: saatka z krabw, kaczki z puszki z puree ziemniaczanym, tort biszkoptowy, kompot z ananasa i czarna kawa, lea na ku i trawi te wspaniaoci. Kto zapuka do drzwi. Prosz. W drzwiach ukaza si Cimoszko z pokanym gsiorem w plecionce. - Jutro imieniny pana kapitana. Ot pomyla ja, e pan kapitan czasem, jak noc nie lotna, w karty pogra lubi. A przy kartach pali sie duo i pragnienie czowieka mczy. Warto mie co pod rko, A to specialny sort. Kordas wsta z ka. - Dzikuj, Bazyli kochany, dzikuj za pami. Siadaj, czym chat bogata, tym rada. Kapitan postawi na stole dwie czarki, usiedli, Bazyli nala. - W twoje rce, Bazyli. Cimoszko uwanie wpatrywa si w kapitana chcc wywnioskowa, jak te oceni on specjalny sort. - Mmmm... to jest cakiem dobre - powiedzia kapitan, znowu napeni czarki i podsun Bazylemu blaszank z papierosami. - Dziekuja - Bazyli sign do kieszeni i wyj paczk amerykaskich papierosw o dugim paleniu, bardzo poszukiwanych. - Moe pan kapitan zapalo amerykana. Ja tylko amerykany pal. - A co z ssiadami w Druji? - Starczy i dla nich. - A ty, Bazyli, czort jeste, czarownik, albo na rozbj po nocach chadzasz. - Gdzie ja na rozbj, panie kapitanie! Ot okazia sie trafiwszy, to i skorzysta. - Jak ty to robisz? To arcie i ta wdka. No, przyznaj si. Oficerskie sowo honoru, e nie zdradz. Bazyli wsta, woy furaerk, poprawi opadajce szorty. - Niech bedzie. Sowo pana kapitana to sowo. Ale to tajemnica subowa. Po co majo wiedzie. - Tajemnica subowa, Bazyli, sowo oficerskie. Wypili po strzemiennym i wyszli przed will. - Pojedziemy, panie kapitanie, bo to kawa drogi. Przed will sta przedziwny pojazd skonstruowany przez zmylnego Bazylego, ktry snad dobr szko wynis z pitego puku lotniczego w Lidzie. By to chyba jeden z pierwszych, a moe i pierwszy skuter. Bazyli wyszpera gdzie silniczek benzynowy z rozbitego liberatora, sucy do napdzania prdnicy pokadowej. Pospawa nisk ram z lekkich rur aluminiowych, zaoy dwa koa nosowe,

zamontowa silniczek na ramie i poczy go poprzez przekadni z tylnym koem za pomoc pasa klinowego. Skuter mia tylko jeden bieg, poniewa za silnik mia nadmiar mocy i wysokie obroty, przeto po wyciniciu sprzga rusza z miejsca bardzo ostro. Kapitan omal nie spad z tylnego siedzenia. Bazyli pokluczy uliczkami dzielnicy willowej i pojecha skrajem lotniska w stron miejsca, gdzie morze wrzynao si w ld zatoczk okolon biaymi skaami. Zwolni, przejecha ostronie pod nisko sterczc ska i wyczy silnik. Warkot haaliwego pojazdu zbudzi drzemicego przy wejciu do groty jugosowiaskiego onierza. - Koje to? - zapyta wskazujc wzrokiem kapitana. - Swj, braciaszku. Pilnuj, eby nikt nie wchodzi, a my, panie kapitanie, do rodka. Kapitan ujrza w sabym wietle lampy naftowej do dziwny widok, a w jego nozdrza uderzy mocny zapach drody, fuzli i przecieru. Sycha byo skwierczenie ognia i cichutkie kap... kap... kap... W rogu pitrzy si stos pustych butelek. Kilkadziesit penych wystawiao zalakowane ebki ze skrzynek. Pod cian stay baczki z zacierem, na ziemi walay si puste worki i rozsypany cukier. W gwnym urzdzeniu jaki taki fachowiec bez trudu rozpoznaby pokanych rozmiarw domow gorzelni, co zreszt kapitan mg stwierdzi po zapachu. Usiad na stoku, a Bazyli opowiedzia ca histori. Poszed kiedy do miasta i w kantynie pozna amerykaskiego sieranta, Polaka, podoficera ywnociowego amerykaskiej jednostki lotniczej. Przy kielichu sierant zwierzy mu si ze swych kopotw. U Amerykanw byo krucho z wdk. Dostawali wszystkie moliwe soki, kompoty i inne specjay, ale z wdk krucho. Kiedy Amerykanin dowiedzia si, e ma do czynienia z koleg z tej samej brany, zaproponowa mu wymian. Za wdk zaproponowa kiebaski wiedeskie, drb i miso w puszkach, cukier, soki, kompoty, papierosy, czego dusza zapragnie. Bazylego interesowa przede wszystkim cukier. Kiedy tamten powiedzia, e moe dostarczy choby wagon, mia ju uoony plan. Po kilku dniach sierant dostarczy pi workw cukru, a Bazyli zabra si do dziea. Miejsce znalaz kiedy przypadkowo, podczas spaceru nad brzegiem morza. Nikt si tam nie kpa, bo brzeg by stromy i wszyscy chodzili na pla kilometr bliej. Na skraju lotniska lea rozwalony niemiecki dornier i kilka wrakw samolotw woskich. Aluminiowy zbiornik paliwa doskonale nadawa si na kocio gwny. Z rurek wymontowanych z innych wrakw Bazyli sporzdzi instalacj, z butli po tlenie stopnie rektyfikacyjne, a na zbiornik, wody do chodzenia wykorzysta naturalne wgbienie w skale nad grot, do ktrego wod pompowaa pompa benzynowa wyszperana w sprzcie pozostawionym przez Wochw. Palenisko pod kotem wypeni piaskiem i popioem, a za paliwo suy zuyty olej lotniczy, ktry spywa cienk struk przez rurk miedzian ze zbiornika zawieszonego na hakach na cianie groty. Pozostaa jeszcze sprawa pilnowania gorzelni. Zawar umow z Jugosowianami, ktrzy penili dyury przez okrg dob i otrzymywali za to deputat w postaci pilnowanego towaru. Jugosowianie zajmowali si rwnie dystrybucj, wykorzystujc ciarwki suce do rozwoenia adunkw. Wszyscy byli przekonani, e wdk produkuj Jugosowianie, ktrzy ze wzgldu na polsk klientel zaopatrzyli butelki w etykietki z polsk nazw. Wdka trafiaa nawet -do oddziaw II Korpusu stacjonujcych w okolicy Bari. Kapitan wysucha opowieci i pokrci gow. - Wszystko rozumiem, Bazyli, ale skd ty nagle do tego. Przecie na tym trzeba si zna.

Bazyli podszed do kota, odstawi pene wiadro i zastpi je pustym. Z rurki sczy si ciurkiem aromatyczny pyn. - A kt powiedzia, e sie nie znam? Ta ja przez dziesi lat nic innego nie robi. U nas w Druji przysiad si do kapitana i poczstowa go amerykanem o dugim paleniu - u nas w Druji bieda bya, e niech Pan Bg broni. Taka bieda, e najbogatszy wieprza bi od wielkiego swienta. Ziemi mao, a i to, co byo, to poal sie Boe, piach. Nie rodzia ziemia, oj, nie rodzia. Tak ludzie ze szmuglem chadzali, przez otewska granica, znaczy sie z samogonko. U nas, w Druji, co drugi pedzi samogonka, a prawie kady chadza. Z bakami na plecach my chadzali noco. - Ale to przecie nielegalny interes. A jak policja wywszya albo stra graniczna? - Legalny, nielegalny. Lepsza nielegalna kiebasa ni legalna kartoszka, pona, bez omasty. A co sie tyczy polici, to ouszam, wch mieli dobry, a i smak dobry u nich by. Sam pan przodownik Kondzioka baka jedna co niedziela pod Lide zawoziwszy by. Sprbowa trza, czy spust dobry - nabra szklank ciepego jeszcze pynu i poda kapitanowi. Ten wypi, chuchn i skrzywi si. - Mocna. Ale dobry spust. Tamta z gsiorka bya jaka inna. I chyba lepiej smakowaa. - Nu bo tamta specialny sort. Nalewka na pestkach brzoskwi. Ot, wgierek u Italiacw nie ma, a szkoda, liwowica by zrobi. Kapitan zobaczy na stole stos naklejek. - A to skd? Bazyli zgarn nalepki ze stou, jedn poda kapitanowi, a reszt wrzuci do paleniska. - Te niedobre. Pan kapitan zobaczy, to to nie po naszemu. Niby Rzymianie alfabet wymylili, a wszystkich liter Italiancy nie znajo. Na kartkach widnia napis: Vodka Vyborova. - W Taranto drukarnia ja znalaz. Napisa Italiancowi co i jak, zadatek da, a on, durny, takie zrobi. Niente - powiada - non possibile, sinior Basilio. Co to za nard, panie kapitanie, ani o z kresko nie znajo, ani wu. Tak myl ja sobie, non possibile? Zobaczysz ty, makaroniarzu, czy non possibile. Czcionka na miara wzio ja, sztanca zrobi i forma i ze starej czcionki nowa wytopiwszy. Zawiz ja czcionka i powiadam: Possibile, si? Si, si, tamten mwi, sinior Basilio molto inwentiwo. No i wszystko jest, jak naley. Tylko jakby sie dowdca dowiedzia, to do raportu by ja poszed i wielka taryfa zafasowa. -- Nie martw si, Bazyli, dowdcy bardzo smakuje ta... jak jej tam... - Dornierwka, panie kapitanie, dornierwka. A bedzie jeszcze sawoja, bo drugi kocio zrobi ja z tej sawojij co tu niedaleko ley. Zapotrzebowanie due, bo to i podoficerska mesa za zamwia i kolekom mechanikom podrzuci trza, bo gardo w tym pyle puka muszo od czasu do czasu. Rce opady, jak do kasyna pierwszy raz ja przyszed. Pomyla, e nie wypada, eby polscy oficerowie takie paskustwa jedli, te kej raszyn, co to Angliki dla jecw robio. No i jak raz ten sierant sie napatoczy. Oj, panie kapitanie -- spojrza na zegarek - wraca pora. Kolacia trza szykowa.

todzib
- Kontakt! Andrzej nacisn gak rozrusznika. Silnik mustanga zagada i zagra rwnym rytmem wolnych obrotw. Strzaka wskanika temperatury gowic powoli wychylaa si w prawo. Sprawdzi zapicie pasw zabezpieczajcych, umocowa tam map na kolanie, cign drek na siebie i przesun do przodu dwigni gazu. Sprawdzi oba iskrowniki i da znak mechanikowi, ktry wyrwa spod k elazne podstawki. Wczy mikrofon, - Zebra 2 do Zebra 1, gotw. Zebra 2 kouj na start. By to pierwszy od tygodnia lot, na ktry jeszcze rano wcale si nie zapowiadao. Samoloty stay nieruchomo we mgle otulajcej lotnisko, przy niektrych krztali si mechanicy. Piloci siedzieli w mesach i upali w karty, cz pojechaa do Gandawy zdobycznymi samochodami. Byli w tym miecie mile widziani, tym bardziej e Gandaw oswobodziy oddziay pierwszej dywizji pancernej generaa Maczka. Pancerniacy mawiali z przeksem, e oni oswobodz j miasta i id dalej, a lotnicy pniej miody spijaj i obstawiaj najlepsze dziewczyny. Andrzej wanie rozgrywa rozbjnika w partii kierek. - Sierant Franaszek zamelduje si natychmiast u dowdcy dywizjonu - zaskrzecza megafon. W tym okresie front na odcinku dziaania 21 grupy armii zastyg, ustay wszelkie powaniejsze operacje i zacza si wojna pozycyjna urozmaicona wypadami patroli z obu stron. Jedynie na poudniu toczyy si cikie walki, wyhamowywa walec pancernych dywizji armii Rundstedta, ktra w grudniu przesza do desperackiego przeciwnatarcia, ostatniej udanej operacji niemieckiej na froncie zachodnim. Niemcy pocztkowo parli naprzd, lotnictwo sprzymierzonych byo uziemione z powodu fatalnej pogody, ale kiedy mgy ustpiy, cikie bombowce zaczy -miady puki i dywizje gronych tygrysw. Na pnocy Niemcy okopali si w Holandii, obron uatwiay im liczne kanay. Oddziay rozpoznawcze polskiej dywizji pancernej dostrzegy ruch wojsk nieprzyjacielskich, a dowdztwo grupy armii zadao gbszego rozpoznania lotniczego. Dowdca dywizjonu postanowi, e poleci osobicie, na drugiego wyznaczy Andrzeja. Start mia nastpi w samo poudnie, poniewa met-office zapowiedziao znone warunki o tej wanie porze. Major omwi z Andrzejem tras lotu i odcinek rozpoznania i na odchodne jeszcze raz przypomnia: -Tylko pamitaj, nie marnuj amunicji na cele ziemne, a jeli napatoczysz si na Niemca, to unikaj walki. Masz przywie zdjcia. - Tak jest, panie majorze. Andrzej wiedzia, co to znaczy brak amunicji w momencie, kiedy jest najbardziej potrzebna. By jeszcze waciwie freszerem, modym pilotem, ktry zacz lata operacyjnie dopiero w padzierniku 1944 roku. By to okres wojny, w ktrym coraz trudniej byo spru samolot nieprzyjacielski. Niemcy rzadko pojawiali si w powietrzu i unikali walki, zwaszcza jeli nie mieli

przewagi liczebnej. Ale tydzie temu Luftwaffe, jakby idc za przykadem wojsk Rundstedta, rwnie przesza do natarcia. W dzie Nowego Roku 1945 niemieckie myliwce zaatakoway lotnisko w Gandawie, Ale Niemcy mieli pecha. Podziurawili kilka maszyn stojcych na dispersalu, podpalili to i owo i kiedy hulali sobie, zdawao si, bezkarnie nad lotniskiem, wsiady im na karki dywizjony polskiego skrzyda powracajce z wyprawy. W cigu kilku minut stracili 18 maszyn, i to tylko dziki temu, e polscy piloci wracali na lotnisko z resztkami amunicji. Andrzejowi wyskoczy przed nosem focke-wulf 190 i prawie sam ustawi si w celowniku jak do fotografii. Andrzej nacisn spust, dziaka spluny krtko i zamilky. Koniec amunicji. Niemiec puci dymek i poszed do ucieczki, wykoczy go koleg Andrzeja i w ten sposb obydwom zaliczono po p zestrzelenia. Andrzeja cholernie denerwowaa ta powka i nie mg doczeka si okazji do powikszenia swego nader skromnego konta. - Zebra 2, startujemy - usysza gos majora. Podkoowa kilka, metrw z prawej strony maszyny dowdcy, obaj umiechnli si do siebie, wycignli kciuki do gry i przesunli dwignie gazu do przodu. Samoloty toczyy si coraz szybciej, wzbijajc za sob chmur wodnego pyu na podmokym lotnisku. Nabierali wysokoci na kursie. Od rejonu rozpoznania dzielio ich okoo 20 minut lotu. Nad lini frontu weszli na wysokoci 1000 metrw, tu pod puapem chmur. Ze zrujnowanych zabudowa cegielni, z ktrej stercza kikut zwalonego koniina, spomidzy wypenionych wod glinianek wystrzelia w niebo rakieta. To zwiadowcy oddziau rozpoznawczego pierwszej pancernej dawali zna, gdzie si kocz wasne pozycje. Na ziemi pokrytej tu i wdzie pachtami brudnego niegu wida byo lady artyleryjskiego pojedynku; leje po pociskach wypenione wod, poszarpane drzewa. Na pnoc od cegielni rozcigao si pole, ziemia niczyja, przecite wstg drogi, dalej by kana, wzdu ktrego cigny si bezlistne o tej porze roku zarola. Tam siedzieli ju Niemcy. Na kursie mustangw wykwito pi, dziesi, pitnacie czarnych grzybkw. Strzelaa jaka samotna bateria nieprzyjacielskich osiemdziesitek semek. Kiedy zbliali si do rejonu rozpoznania, puap chmur znacznie si obniy. Pachty stratusa snuy si na 400 metrach. Przed sob ujrzeli rozwidlenie drg, na ktrych odbywa si ruch pojazdw. - Zebra 2, bierz pod pach lew drog, ja lec w prawo. Zrb zdjcia, wychod nad chmury i wracaj. Spotkamy si w tym samym miejscu. - Zebra 1, zrozumiaem. Prysnli na boki po osiach drg. Z wysokoci 400 metrw Andrzej widzia, jak z transporterw i samochodw wyskakuj Niemcy i kryj si w rowach. Na platformach opl zagray karabiny maszynowe. Dalej zauway lady gsienic wiodce do lasu. Tam prawdopodobnie koncentroway si czogi. Ujrza pod bezlistnymi drzewami jakie niewyrane ksztaty. Czogi stay pod siatkami maskowniczymi, ale czue oko kamery wszystko utrwali na bonie, a fachowcy poradz sobie z reszt. Przelecia kilka razy nad lasem i wczy kamer. Zaznaczy rejon na mapie i znowu wrci nad drog. Niemcy zorientowali si, e maj do czynienia z jednym tylko samolotem, ktry w dodatku prawdopodobnie nie ma amunicji, ruszyli dalej. To zirytowao Andrzeja. Pomyla, e nie zaszkodzi posa im par pociskw. Zszed na 100 metrw i przejecha si seri po drodze. Wystrzeli wiec w gr, pochyli maszyn w gbokim skrcie, eby si przyjrze skutkowi serii. Pon jeden samochd, ktry oberwa w zbiornik paliwa pociskiem zapalajcym. Widok uciekajcych do rowu Niemcw rozgrza go, nawrci i dooy im par duszych serii. Teraz zapali kilka pojazdw, na drodze wili si ranni. Zwikszy obroty i nabiera wysokoci na kursie powrotnym do rozwidlenia drg,

miejsca rendez-vous z majorem. Ogarna go wata chmur. Przez chwil lecia na przyrzdy, ale niebawem samolot wyskoczy nad grny puap stratocumulusa. Soce mia nieco z lewej, daleko, w przodzie ujrza na tle bkitu kreseczk samolotu. To pewnie major - pomyla. Nabra jeszcze wysokoci i odda drek, eby prdzej doczy do mustanga dowdcy. Sylwetka samolotu rosa w oczach, zobaczy zastrzay pod statecznikiem, cite koce patw i czarne krzye. Nieprzychylny dotychczas los podawa mu okazj nieomal na tacy. Uchwyci mesera w kko celownika, mocniej przytrzyma drek i nacisn guzik elektrycznego spustu, ale o uamek sekundy wczeniej Niemiec zwin si w ostrym skrcie bojowym i ju gna w przeciwn stron z przewag 300 metrw wysokoci. Andrzej zareagowa zawrotem i wsiad tamtemu na ogon. Wczy mikrofon. - Zebra 1, jestem nad chmurami, kurs powrotny, zaatakowa mnie meser 109! - Andrzej, nie przyjmuj walki. Uciekaj w chmury. Ju byo za pno. Niemiec lecia na wabia. Od strony soca wyskoczyy dwa inne myliwce, by osaczy samotnego mustanga. Andrzej na moment uchwyci w celownik swego przeciwnika i nacisn spust. Z messerschmitta oderway si jakie strzpy, ale Niemiec ju skry si w chmurach. - Dostaem go, panie majorze, dostaem! - zawoa podniecony. Jego dziaka zamilky. Amunicja si skoczya. Zobaczy w lusterku kanciasty pysk messerschmitta i byski dziaka. Skra na nim cierpa. Odda drek i poszed prawie prostopadle w d, byle prdzej znale si w zbawczych chmurach. Ale co to? Niemiec znika z lusterka, Andrzej odwraca gow i widzi, jak tamten zwija si w wariackim skrcie i cignc za sob piropusz ognia i czarnego dymu znika w chmurach. - Andrzej, w chmury, syszysz? W chmury! - Zebra 1, nie mam amunicji. Jestem ju w chmurach. - Wracaj do bazy. Ja zaraz do... - gos majora urywa si nagle. - Zebra 1, co si stao? - Dosta mnie ten drugi - gos majora jest zachrypnity - cinienie oleju spada... Postaram si docign do naszych linii. Andrzej wylecia z chmur. Na wysokociomierzu mia 300 metrw. Zobaczy przed sob zwalony komin cegielni. Zobaczy, jak po prawej wyszed z chmur mustang majora, ktry gwatownie traci wysoko. - Zebra 2, cinienie zero, siadam na polu. Mustang dowdcy przelecia nad kanaem i prysn o ziemi niczyj. Maszyna wyrya bruzd, zarzucia na skrzydo i znieruchomiaa kilkadziesit metrw od drogi. Na masce silnika ukaza si pomie. Boe, on sponie ywcem - pomyla Andrzej widzc, e major nie wychodzi z kabiny. Zwin samolot w ciasnym skrcie, run w d, wypuci klapy i podwozie. Wski pasek drogi zblia si szybko. Koa dotkny asfaltu, mustang prysn w gr maym kangurkiem i opad z powrotem. Andrzej nacisn hamulce, maszyna stracia wybieg i zatrzymaa si. Zostawi silnik na wolnych obrotach, odpi pasy, odsun oson kabiny i wyskoczy z samolotu. Ruszy co si w nogach do

mustanga majora. Zdyszany chwyci dowdc pod pachy i wycign z kabiny. Major by nieprzytomny, z kcika ust sczya si struka krwi. Uj go za rce, wcign na plecy i ruszy do drogi. Uszed z 30 metrw, kiedy wybucha benzyna i obsypa ich ognisty deszcz. Jednoczenie nad kanaem odezway si karabiny maszynowe. Seria przeszya ziemi tu, tu, poczu na twarzy pryski bota. Pad na twarz, chwyci bezwadnego majora pod pach i zacz czoga si bruzd. Tymczasem w gliniankach zaczli odpowiada Niemcom. Odezwa si jeden kaem, doczy drugi, nad kanaem wykwity wybuchy pociskw modzierza. Po chwili jeden niemiecki kaem zamilk, ale modzierz zwiadowcw nie mg sobie poradzi ze wszystkimi naraz. Andrzej z wysikiem doczoga si do drogi. Silnik pracowa na wolnych obrotach. Przez moment ogie swoich przydusi troch Niemcw. Andrzej obliczy odlego. Droga skrcaa w prawo i nikna za pagrkiem tu przed cegielni, jakie sto metrw od niego. Pooy majora na lewym skrzydle mustanga, wszed do kabiny i pokoowa po drodze. Zanim jednak mustang zdy dokoowa do zbawczego pagrka, seria kaemu macna go po prawej burcie. Andrzej poczu kujcy bl, w oczach zawiroway ciemne plamy. Do toczcego si wolno po drodze mustanga dobiegli onierze z orami na hemach.

Rozkaz o odznaczeniu Andrzeja przeczytano najpierw przed frontem dywizjonu, a pniej na sali szpitalnej w Gandawie. Kiedy genera pochyli si nad Andrzejem, eby mu przypi Virtuti Militari, ten powiedzia ze zami w oczach: - Panie generale, ja tego krzya nie mog... Major przeze mnie... nie usuchaem rozkazu... - Mody czowieku - umiechn si genera - to ju jest sprawa midzy tob a dowdc. Zza plecw generaa wyszed o lasce major. - Gratuluj - ucaowa swego pilota. - Sierancie Franaszek, po wyjciu ze szpitala natychmiast zameldujecie si u mnie do raportu karnego. Ach, co ja z wami, todziobami, mam. Bywaj, chopcze, wykaraskaj si szybko, eby zdy jeszcze spru swego dwu i p drugiego Szwaba. Wojna si koczy. - Jak to, dwu i p? - No bo zaliczylimy ci tamtego. Pancerniacy widzieli, jak rozpieprzy si na polu niedaleko mojego.

Ranek w Neapolu
Z pocztkiem marca 1945 roku dywizjon zaadowa si do pocigu. Podr z Brindisi do Neapolu trwaa ca noc i p dnia. Koleje w poudniowych Woszech byy zelektryfikowane. Dziaania wojenne zniszczyy sie trakcji elektrycznej, co z kolei sparaliowao cay transport kolejowy. Elektrowozy stay bezczynnie w remizach, a nieliczne lokomotywy, wycignite z lamusa archaiczne samowarki, z trudnoci pokonyway wzniesienia grzystej Puglii i Campanii. W nocy pocig zatrzymywa si na maych, wymarych stacyjkach. Po obu stronach toru wyrastay cienie amatorw podry na gap. Szybko wrzucali ha tender swoje toboy i gniedzili si na stercie wgla. Zagadnity przeze mnie maszynista powiedzia, jakby tu chodzio o najzwyklejsz rzecz pod socem:

- Niente, contrabanda... Po kilku postojach tender by oblepiony ludmi i toboami. Inni podrnicy, widzc, e jest to wojskowy transport, krcili si niespokojnie; gdy jednak nikt ich nie przegania, pakowali si na dachy wagonw. Wydaje mi si, e tym pocigiem przyjechao do Neapolu wicej Wochw ni polskich lotnikw. Zakwaterowano nas w Portici, miecie ssiadujcym ze synnymi wykopaliskami Pompei i Herculanum. Wezuwiusz drzema, tylko unoszca si nad jego stokiem cieniutka smuga dymu wiadczya o tym, e tam, w gbi, wre i ponie grony adunek. Ostatni wybuch w marcu 1944 roku zniszczy kilka wiosek, byy liczne ofiary w ludziach. Dowiedziaem si, e jeszcze przed wyparciem Niemcw z Neapolu amerykascy lotnicy atakujc port prbowali zrzuci kilka bomb do krateru Wezuwiusza, bo ciekawi byli, czy wybuchnie. Na szczcie nie trafili, natomiast bomby spady na ruiny wykopalisk Pompei i wyrzdziy szkody w cennych zabytkach romaskiej kultury. Neapol, przepiknie pooony na stokach wzniesie grujcych nad zatok, niczym nie przypomina miasta opiewanego ongi przez poetw i sawionego w pieniach. Odrapane wille, zrujnowane ogrody, brudne ulice i zauki zamieszkane przez biedot. Pod wspaniaymi budynkami wzniesionymi ju za Mussoliniego przewala si rozkrzyczany, obdarty, godny tum neapolitaczykw. Kto znalaz prac w porcie, przy wyadunku statkw sprzymierzonych, ten jako tako egzystowa. Zawsze mona byo pokombinowa z Amerykanami lub z Anglikami i przynie do domu puszk misa, papierosy, kawaek czekolady albo troch mki. Ulicami miasta snuli si onierze, przewanie amerykascy. Pod pachami nieli tekturowe puda, od czasu do czasu rzucali na jezdni kilka kawakw gumy do ucia i bawili si widokiem maych obdartusw walczcych o te ochapki. Puszki z misem, poczochy, czekolad i papierosy zamorscy zwycizcy zachowywali dla signorin, ktre przechadzay si przed domami wystawiajc na sprzeda swe wdziki. Bosi i obdarci chopcy chwytali onierzy za rkawy i zachwalali swj towar, licytujc si wzajemnie: - Hej, Joe, I have sister, bella ragazza, 16 years. Andiamo, presto82. Wrd tej ndzy pywali jak pczki w male hurtownicy czarnego rynku i handlarze walut. Dla nich byy czynne ca noc lokale, ktrych waciciele zaopatrywali si w ywno, alkohol, francuski szampan, sodycze i papierosy u amerykaskich kwatermistrzw. Mimo e napatrzylimy si ju na ndz poudniowych Woch, to jednak Neapol dostarcza nam raczej niewesoych wrae i myli. Amerykanie zachowywali si jak barbarzycy, ich ignorancja zwyczajw, historii i kultury starej Europy bya zdumiewajca. Byem wiadkiem, jak w Pompei amerykaski pukownik koniecznie chcia kupi amfory stojce na kamiennym stole rzymskiej winiarni. Jaka amerykaska WAAC, moe crka milionera szukajca wrae w wojsku, ofiarowywaa bardzo wysok sum za jedno z malowide na cianach pompejaskiego domu publicznego. Biedny cicerone tumaczy, e to nie na sprzeda, e to capolavoro antico di pittura romana83, a ona nie moga tego poj.

82 83

Hej, Joe, mam siostr, pikna dziewczyna, 16 lat. Chodmy prdko. Arcydzieo malarstwa starorzymskiego.

My znalimy histori - ale Amerykanie mieli duo pienidzy. Dlatego te my zwiedzalimy wykopaliska, a oni zapanowali niepodzielnie w Neapolu. Siedzielimy w Portici czekajc niecierpliwie na zaokrtowanie i powrt do Anglii. Ktrego dnia jeden z kolegw zaproponowa wypad samochodami na pobojowisko pod Monte Cassino. Zamwilimy wczesne niadanie. Nazajutrz wstalimy skoro wit i zeszlimy na d do kasyna. Wanie wzeszo soce, zapowiada si pogodny dzie. Koczymy niadanie, a tu nagle przez otwarte drzwi dolatuj nas odgosy awantury na ulicy. Wybiegamy na taras i widzimy, jak staruszek dozorca odpdza miot okrytego achmanem czowieka, ktry usiuje wej do willi. - Va via, va via! - krzyczy staruszek, a tamten bekocze co w niezrozumiaym narzeczu, wreszcie przemyka si przez furtk i dugimi susami gna przez ogrd. Dopiero wtedy rozpoznalimy w obszarpacu naszego koleg, Ranka. Zamkn si w pokoju na grze i nie chcia nikogo wpuci, a dalimy spokj, bo czekay ju na nas samochody. Nie znaem bliej podporucznika Ranka, bo przyby do nas dopiero w listopadzie i nie udziela si towarzysko. Do kasyna przychodzi tylko na posiki, a kad woln chwil spdza poza lotniskiem. Poniewa Ranek tu przed wojn ukoczy ASP, wszyscy myleli, e przesiaduje ze sztalugami w plenerze, szukajc natchnienia do pejzay - w tym kraju o tak wietnych tradycjach malarskich. Okazao si jednak, e on nie jest pejzayst, lecz maluje akty. Pozna w Brindisi Wocha, bratni dusz, ktry mia wprawdzie pikn mansardow pracowni, ale groszem nie mierdzia, bowiem w tamtych czasach nikt nie kupowa obrazw, skoro byo ciko o kawaek chleba. Ranek przyj na siebie obowizki aprowizacyjne, a Woch artystyczne i caymi tuzinami sprowadza do pracowni modelki. Widziaem tylko jeden, cakiem niezy akt pdzla Ranka, co jak na cztery miesice malowania wydawao mi si nader skromnym dorobkiem, ale kto ich tam, artystw, zrozumie. Wieczorem, po powrocie z Cassino, zastalimy Ranka siedzcego w gbokiej zadumie nad butelk stocka. Nie chcia pary z gby puci ani wtedy, ani przez nastpne dni i poranne wydarzenie w dalszym cigu otoczone byo mg tajemnicy. Milcza te na morzu i dopiero w pocigu, ktry nas wiz z Liverpoolu na lotnisko, opowiedzia swoj przygod. Wczc si po Neapolu zaszed pod wieczr do pasau obok opery San Carlo. W witrynach sklepw neapolitascy malarze wystawiali swoje ptna, ktre rzadko znajdoway nabywcw, cho pod kopu pasau snuy si tumy. Tam te miay sw gwn baz operacyjn miejscowe i przyjezdne kurewki. Stoi Ranek przed szyb i fachowym wzrokiem taksuje ptna, a tu podchodzi donna, bierze go pod rami i proponuje spacer. Nieza bya dziewczyna, wic Ranek nie oponowa. Wstpili na apero do trattorii, pniej jako j przemyci do polskiego klubu, wreszcie, rozochocony, zaproponowa wykwintny nocny lokal. Kiedy donna zwrcia mu uwag, e to kosztowna impreza, pokaza wypchany portfel i poszli. Podj wic donn godnie, postawi dobr kolacj i przednie trunki, a gdy pnoc wybia, kaza poda szampana. W kocu poszli do niej. Mieszkanie miaa adne i zachowywaa si jak dama, zaparzya kaw, podaa koniak i chianti, zaczli gawdzi. Ranek popija, ale potem... film mu si urwa. Obudzi si z blem w gowie i w kociach. Nad przesmykiem wskiego zauka blado migotay w brzasku dnia gwiazdy. Z trudem podnis si z bruku i stwierdzi, e nie ma na sobie nic oprcz czarnych skarpetek. Przeraony sw nagoci skoczy do bramy. Usysza w ciemnej oficynie

czapanie. To jaki ndzarz z workiem przewieszonym przez rami wychodzi na swj wczesny obchd mietnikw w pobliu amerykaskich kantyn i kuchni. Staruszek w mig wszystko zrozumia i zaprowadzi go do swej nory. Sam by biedny jak mysz kocielna, jedyne ubranie mia na grzbiecie, wyj wic z kta worek, wyci w nim otwory na gow i ramiona i okry nagie ciao artysty. Ranek przemyka si pod cianami domw. Mijali go pierwsi przechodnie, ale nikt nie zwraca uwagi na obszarpaca, widok tak powszedni w zaukach Neapolu. Dotar wreszcie do jakiej szerszej ulicy i zobaczy jadcy w jego stron samochd. Jeep zatacza si jak pijany, od krawnika do krawnika, bo istotnie dwaj jadcy w nim Amerykanie mieli mocno w czubie. Ranek wyskoczy na rodek jezdni i dawa im znaki krzyczc przy tym po angielsku. Zatrzymali si, a jeden chwyci za wiszcy na piersiach aparat i zrobi Rankowi zdjcie. Zawieli go do Portici, a reszt widzielimy sami. - Odnalazem pniej tego Amerykanina - koczy sw opowie - kwaterowali niedaleko nas. Podarowa mi klatk filmu, no i mam na pamitk pobytu we Woszech jedno jedyne zdjcie, bo inne zostay w portfelu. - Poka - prosimy. cign z pki potn waliz i wyj z niej wspomniany ju akt, owoc czteromiesicznego pobytu w Brindisi. Leca na sofie w niedbaej pozie dama miaa przylepion do brzucha fotografi Ranka w potarganym worku i czarnych skarpetkach. A pod spodem widnia tytu dziea: Ranek w Neapolu.

Pkrewek
Wkrtce po powrocie z Woch zostaem wezwany do Inspektoratu, gdzie Lolek, zastpca szefa personalnego, wrczy mi posting do Niemiec. Klem, na czym wiat stoi, ale nic nie mona byo na to poradzi. al mi byo rozstawa si z dywizjonem i z przyjacimi. Na otarcie ez Lolek zaprosi mnie na kolacj do Wing's Club. Wypilimy wic t kolacj i do pno wrciem do hotelu. Stanem jak zwykle w Regent Paace Hotel, gdzie lotnicy mieli zaprzyjanionego portiera. Londyn by peen wojska, przewaali Amerykanie, ktrzy niesamowicie skorumpowali hotelowy personel, i jeli zwyczajny, uboszy sprzymierzeniec nie wsun w ap funta, to nie mg marzy o noclegu. A ja dostaem pokj, nawet dwuosobowy, bez adnych dodatkowych kosztw. Postawio si wprawdzie naszemu portierowi od czasu do czasu kolejk, bo tgi by z niego moczymorda, ale to przecie zupenie co innego. Odebraem w recepcji klucz, a portier powiada, e czeka tu jeden polski lotnik i czy nie przyjbym go do swego pokoju, bo hotel jest absolutely full up. No wic mwi, e oczywicie, dawaj go tu, portier idzie do baru i po chwili wraca z tym lotnikiem, ktrym okaza si by chory Wsik. Poznaem go kilka lat wczeniej w starym dywizjonie, gdzie zaczynaem swoje lotnicze wojowanie. Sierant Wsik mia wtedy na swoim koncie kilkanacie lotw i opini najwikszego pijaka wrd strzelcw pokadowych. Nie to, eby nawala w subie, nie, tylko cay swj wolny czas spdza na piciu. Kiedy inni umawiali si ze swoimi dziewczynami do kina albo grali w karty, Wsik nic - tylko moczy gb. Trzeba jednak przyzna, e mia poczucie dyscypliny i odpowiedzialnoci, bo nigdy pijany do wieyczki nie wsiad. Na obchd barw wybiera si tylko wtedy, gdy ju definitywnie

odwoano loty. Zdarzao si czasem, e ogaszano zawieszenie lotw. Podczas stand by nie wolno byo opuszcza lotniska, bo w kadej chwili mona byo si spodziewa odprawy. Kiedy, zimow por, trwalimy w zawieszeniu kilka dni pod rzd. Latalimy wtedy przewanie nad Biskaje, na minowanie niemieckich portw na wybrzeu pnocno-zachodniej Francji. Rano zarzdzono kolejny stand by. Zapad ju zmrok, a o odprawie na lot ani sychu. Wsik krci si niespokojnie po kasynie, wreszcie poszed do meteorologa. Na cianie wisiaa dua mapa synoptyczna z zaznaczon sytuacj meteorologiczn nad Atlantykiem i ca Europ zachodni. Od pnocy do poudnia rozciga si zimny front i obejmowa swymi mackami Biskaje. Wsik rzuci okiem znawcy na map i powiedzia do dyurnego synoptyka: - Okluzja, co? - Yhym - mrukn kapral. - Kit, jak cholera. - Mylisz, e si przetrze? - Eee tam, nie wierz. Wisi to wistwo ju cztery dni i ani myli ustpi. - A jak tam, z grupy nie dzwonili? Nic si nie przejania? - Bez zmian. - No, bo powiadaj, e ma by odprawa na lot. Synoptyk popatrzy na niego znad okularw i stukn si w czoo. - Trele-morele. O, tu mi kaktus wyronie, jak bdzie odprawa. Trzymasz zakad o funta? - wycign otwart do. - Trzymam - uradowany Wsik przybi po rce i pobieg na kwater, gdzie mia schowan w walizce butelk whisky. O sidmej zebrana na odprawie zaoga z niecierpliwoci wypatrywaa swojego tylnego strzelca. Okluzja szybko przesuwaa si do brzegw Francji i dowdztwo postanowio zaskoczy Niemcw, ktrzy zapewne nie spodziewali si nalotu bezporednio po ustpieniu zimnego frontu. Koledzy znaleli Wsika picego w najlepsze w swoim ku. Dua konsternacja. Jeli poprosz dowdc o zastpstwo, to zaoga straci dobr opini, nie mwic ju o Wsiku, ktremu grozia dua kara. Rada w rad, postanowili doprowadzi go do jakiego takiego stanu trzewoci i zabra na lot. Na niskiej wojnie, podczas nocnego lotu na maej wysokoci, nad Biskajami, spotkania z myliwcami naleay do rzadkoci. Wsik troch otrzewia, woy kombinezon, mae-west, szelki spadochronowe, wsiad do wieyczki i polecia z zaog na L'Orient. Lot upyn bez wikszych wrae, w drodze powrotnej Wsik zasn tak twardo, e nie zbudzi si nawet wtedy, gdy samolot wyci kangura przy twardym ldowaniu. Pilot wyczy silniki, zaoga wysiada z samolotu, a on wci smacznie chrapa w tylnej wieyczce. I wtedy kto postanowi zrobi mu kawa. Jest w tylnej wieyczce dead man's lever, czyli dwignia nieboszczyka. Wieyczka jest podczona do instalacji hydraulicznej samolotu. Strzelec obraca ni

przez odpowiednie naciskanie uchwytw, na ktrych jednoczenie s umieszczone spusty karabinw. Jeli zostanie uszkodzona instalacja hydrauliczna, to wtedy pozostaje jeszcze specjalny adunek spronego oleju, ktry za naciniciem dwigni nieboszczyka jednorazowo i bardzo szybko obraca wieyczk. Gdy za nawali pokadowy intercom i strzelec nie moe usysze pilota, to ma jeszcze przed sob czerwon lampk, ktrej wiato oznacza niebezpieczestwo i rozkaz opuszczenia samolotu. Pilot uruchomi silniki, kto otworzy klap z boku wieyczki i szarpn Wsika za rami. Tamten zbudzi si, ujrza przed sob czerwone wiato i niewiele mylc naoy na klamry spadochron, nacisn dwigni nieboszczyka, rozsun okciami drzwiczki, fajtn do tyu, sign do uchwytu spadochronu i wyldowa metr niej na murawie lotniska. Przy tym uderzeniu otworzy spadochron, spryny pilocika wyrzuciy jedwabn czasz. Wsik zerwa si na nogi, ale zaraz pad z powrotem zapltawszy si w linki spadochronu, ktry go cakowicie okry. Kiedy on tarza si bezradnie pod zwojami jedwabiu, kilka krokw dalej tarzaa si po trawie ze miechu zaoga i mechanicy. Od tamtej pory Wsik przerzuci si na kefir i nawet na urlopie nie zaglda do kieliszka, eby nie budzi licha.

Wpadlimy wic do baru na jednego i zaraz idziemy na gr, bo nam si spa chce. Wsik ciga koszul i siga po piam. Patrz, a on cay w rowe ctki, plecy, piersi i ramiona. Szkarlatyna myl - czy co? - Panie Wsik, dosta pan jakiej wysypki - powiadam - trzeba by z tym do lekarza. - To? - umiecha si Wsik, podchodzi bliej i dopiero widz, e to nie wysypka , a blizny. To stara historia, sprzed dwu lat. Zanim wypalilimy papierosa do poduszki, wszystko mi opowiedzia. Polecieli na bombardowanie Kolonii. W drodze powrotnej, gdzie midzy Antwerpi a Bruksel, dopady ich nocne Ju88. Wsik oberwa dug seri z karabinw maszynowych i nawet nie zdy krzykn, e jest ranny. Kiedy jego karabiny zamilky, mechanik poszed do tyu sprawdzi, co si dzieje, i znalaz go wiszcego bez czucia na zamkach browningw. Mechanik i grny strzelec wycignli go z wieyczki i pooyli na ku. Krew buchaa z niego jak z prosiaka, zwaszcza e byli na 20 tysicach stp. Tamowali t krew, jak mogli i czym mogli, a pilot zszed na 2 tysice i doda gazu, eby jak najprdzej dotrze do Anglii. Nie bra te kursu na baz, tylko wysa sygna emergency i dosta skierowanie na najblisze lotnisko. Samolot jeszcze koczy wybieg po wyldowaniu, a ju podjechaa sanitarka. Kiedy go przynieli do szpitala, lekarz pokrci gow. Razem z krwi wyciekao z Wsika ycie, tylko jego resztki tliy si w zakamarkach serca. Potrzeba byo krwi, duo krwi. Lekarz zerkn na znaczek rozpoznawczy zawieszony na szyi rannego i odczyta grup krwi, a pniej sign po wykaz. W grubym zeszycie byy nazwiska caego personelu lotniska z uwzgldnieniem grupy krwi, stanu zdrowia i moliwoci transfuzji.

Rozgaday si megafony na lotnisku, a po kilku minutach w szpitalu zameldowaa si waafka. Pooono ich na stoach i zacza si transfuzja. - No i widzi pan - koczy sw opowie chory Wsik - wykaraskaem si. A ona, ta waafka, to bya Szkotka, z Edynburga. Fajna kobita, spodobaa mi si, co tu duo mwi. No i oeniem si. No bo mwi jej, suchaj, Betty, we mnie i tak wicej twojej krwi jak mojej, to niech ju wszystko w rodzinie zostanie. Ja, widzi pan, teraz taki wicej pkrewek. Wanie wracam z urlopu. Syn mi si urodzi. Ale on to ju cakiem fulblut, no nie? - zdusi w popielniczce papierosa i zgasi lamp. - To chyba popimy, co?

Jasyr Jka Spuziaka


(Kochanym smoluchom)

Kiedy dowdca dowiedzia si, e porucznik Bargiel proponuje na dowdc patrolu rep kaprala Jka Spuziaka, wezwa go do siebie. - Czowieku, czy ty zwariowa? Spuziaka! Ta to nieobliczalny czowiek! - Ale dobry fachowiec, panie majorze. Hoodryga, to fakt. Ale ja mu ufam. Znam go od dziecka. Ze szkolnej awy. Chodzili razem do gimnazjum w kresowym miecie. Porucznik Bargiel by synem adwokata, ojciec Spuziaka by dozorc na cmentarzu wojskowym lecym za miastem. Wojskowi miejscowego garnizonu mawiali: A co z Iksiskim, dosta ju awans? Tak, dosta awans do Spuziaka. Znaczyo to, e Iksiski otrzyma boski przydzia na miejsce wiecznego mp. Spuziak chodzi do gimnazjum tylko cztery lata, to znaczy dwa lata do pierwszej klasy i dwa lata do drugiej. Zdenerwowao to ojca, ktry ze swej skromnej, grabarskiej pensji ledwo mg wydusi pienidze na czesne, i zabra syna ze szkoy. Zrobi go swym pomocnikiem. Jzek, mimo smutnego zajcia, mia usposobienie nader wesoe, dowodem czego bya wieczna trj ze sprawowania, ktra stawaa na przeszkodzie przejciu z klasy do klasy. Jednak na rok przed wojn chopiec wzi si troch w gar i terminowa w fabryce urzdze mechanicznych. Teraz od piciu juz lat by mechanikiem patowcowym w ruchomym parku lotniczym i wanie jego zaproponowa porucznik Bargiel na dowdc wysunitego punktu naprawczego tu za lini frontu. Zadaniem takiej sekcji, warsztatu na koach, byo ciganie samolotw kraksujcych w polu. Jeeli samolot by powanie rozwalony, zabierali go na platform i odstawiali do jednostki; jeli nie wymaga powaniejszych napraw - wykonywali je na miejscu. Zim 1944/45 front stan w Holandii. Na miejsce postoju ruchomego warsztatu wyznaczono rejon wsi Helderen, dwa kilometry za lini frontu. Major w kocu zgodzi si na Spuziaka, ktry nic o tym nie wiedzc wanie szykowa si do wyjazdu na trzy dni do Antwerpii, kiedy kolega powiedzia mu, e ma si zameldowa u oficera technicznego. - Jku - powiedzia porucznik Bargiel - rozkazem naczalstwa zostae wyznaczony na dowdc sekcji rep. Ka si ludziom przygotowa, przysposobi sprzt, uzupeni narzdzia, ogumienie i tak dalej. Jutro rano wyjedacie na punkt. Pojad z wami, wybierzemy miejsce i ustalimy czno.

- Moci poruczniku, to bardzo piknie, ale czy nie mona by przeoy tego ordynansu na pniej? Do Antwerpii si wybieram, do biaogowy zacnej, moj zazul w samotnoci utuli. Azali godzi si by tak okrutnym? Jzek zaczytywa si w Sienkiewiczu i znany by z tego, e posugiwa si jzykiem bohaterw Trylogii. - Ju tam bdzie komu utuli twoj zazul w samotnoci. Nie zapominaj, e jest wojna. To, e jestemy kolegami ze szkolnej awy... - Dobra, dobra, co si odwlecze, to nie uciecze. Serwuj wa, co mam robi. Przed wyjazdem Spuziak zameldowa si u dowdcy, ktry wyda mu ostatnie polecenia nie skpic ojcowskich rad, a na odchodne zapyta: - Spuziak, co wycie waciwie robili w cywilu? - Rne rzeczy, panie majorze. - Jakie rzeczy? - A takie rne. Grabarzem byem, do gimnazjum chodziem, pracowaem w fabryce i hodowaem myszy. - Myszy? C to za zajcie? - Melduj, e cakiem dochodowe. Po wojnie zao hodowl myszy na du skal. - Bujacie albo wam te myszy w gowie si pieprz. - Nie bujam, panie majorze, jak matk kocham, nie bujam. Te myszy, panie majorze, to ja do Lwowa w skrzyneczkach wysyaem, do laboratorium znaczy, a oni z tymi myszami wyczyniali, takie rne rzeczy. To byy krliki dowiadczalne. - Krliki? - Nie, myszy. Major zerwa si z krzesa. - Nie mwiem?! I Bargiel poleca mi takiego wariata na dowdc wydzielonej sekcji! No wic do jasnej cholery, myszy czy krliki?! - Te myszy, panie majorze, suyy za krliki dowiadczalne. Wie pan, surowice, szczepionki i rne takie. Najpierw wyprbowuj na myszach, a pniej ludzi tym truj - powiedzia Jzek i z yczliwym umiechem patrzy w oblicze dowdcy. -- No i z tego szpitala czy z laboratorium przysyali mi pienidze. Dziesi, pitnacie zotych, zaley, ile byo tych myszy. A to byy biae myszki, panie majorze, bardzo sympatyczne stworzonka. W chaupie mierdziao, bo mierdziao, ale jak powiadaj, panie majorze, pecunia non olet. Pan major wie, co to byo dziesi zotych przed wojn? Bo mj ojciec by grabarzem, ale na cmentarzu wojskowym. Wie pan, na cywilnym to co innego. W rozpaczy nieutulona rodzina zawsze co grabarzowi w ap wsuna, a jak dobrze obrodzio, to i kilka pogrzebw dziennie mona byo obsuy. A na wojskowym, co? Jak chowaj biednego szeregowca,

to najwyej nad grobem, za przeproszeniem pana majora, dowdca par sw powie, opat dup przyklepi i wszyscy si rozchodz. Ubogie te wojskowe pogrzeby. Najwicej byo po wiczeniach, bo to apciuch jeden z drugim z broni nie tak si obszed albo granat odbezpieczy, no i dostawa biedak awans do Spuziaka. - Co wy znowu wygadujecie? Jaki awans? - To byo synne powiedzenie pana porucznika Szklarczyka z 6 puku uanw, a oznaczao ono, e gocia zawieli na cmentarz wojskowy, ktrego dozorc, a zarazem grabarzem mj tata by raczy. Pamitam, kiedy by strasznie wesoy pogrzeb, to chyba po nim pan porucznik Szklarczyk uku to pikne powiedzenie, ktre si rozeszo po caym garnizonie, a garnizon by spory, panie majorze, puk piechoty, puk uanw, puk artylerii lekkiej, dywizjon artylerii konnej, kompania cznoci, szwadron zapasowy 9 puku uanw... - Spuziak, dugo tak moecie? - To mniej wicej wszystko. No, dochodzi jeszcze andarmeria i takie rne pomniejsze suby. Aha, szpital garnizonowy by, ktry te nam klientw dostarcza. No wic na tym pogrzebie byo bardzo wesoo. Ja ojcu pomagaem grb kopa i na grobie obok postawiem pudo z moimi myszami, bo miaem je pniej na poczcie do Lwowa nada. Chowali jednego rotmistrza, ktry w karty kup forsy przegra i dugu honorowego w cigu 24 godzin spaci nie by w stanie, no i w eb sobie paln. Duo ludzi przyszo, a jake, oficerowie z onami. No i kiedy trumna do dou zjedaa, nagle piski straszliwe i babskie wrzaski, panie rotmistrzowe i majorowe, za przeprszeniem pana majora, spazmw dostaj i mdlej, zamt si zrobi straszny i caa powaga pogrzebu w eb wzia. - Co si stao?. - nalega zniecierpliwiony major. - No wanie, panie majorze. Kiedy si tak toczyli dookoa grobu -bo to kady grudk chcia wrzuci jaki oficer szabl pudo potrci. Pudo spado z grobu, wieko odpado i myszy si rozlazy. Oj, panie majorze, jeden porucznik to dosta takiego napadu miechu, e omal si nie przewrci! A ja, panie majorze, moje myszki dobrze traktowaem, to si do czowieka garny. No i jak taka jedna paniusi po poczosze do gry polaza, to pewnie e baba wariacji dostaa i mentem mogo si jej ze szcztem pomiesza. - No tak, no tak - major wsta i wyszed zza biurka, eby przerwa dugi wywd Jzka. - No wic w drog, kapralu, i trzymajcie si. - Odmeldowuj si. Po kilku godzinach jazdy kolumna zoona z jeepa, wozu warsztatowego, platformy z cignikiem, dwigu na koach i motocykla powoli zbliaa si do wsi. Na czele, w jeepie, jecha porucznik Bargiel. Samochd podskakiwa na wybojach, cisze wozy grzzy w botnistej mazi, bo od kilku dni panowaa odwil. Co chwila porucznik musia podciga swym jeepem na lince wz warsztatowy. Kiedy wjedali w pierwsze zabudowania wsi, porucznik zauway, jak z ogrodu jaki Holender daje mu gwatowne znaki rk. Kolumna zatrzymaa si, porucznik wysiad z samochodu i podszed do Holendra.

- Nicht fahren, nicht fahren, German! - mamrota Holender w amanym narzeczu niemieckoangielskim i pokazywa rk wzdu drogi. Ale ju byo za pno. Z odlegego o sto metrw murowanego budynku - ni to stodoy, ni stajni - posza seria. - Kry si! - zawoa porucznik i skuli si za jeepem. Wyszarpa z kabury rewolwer i strzeli kilka razy w stron budynku. Ale smith wesson niewiele szkody mg wyrzdzi ukrytemu nieprzyjacielowi. Podskoczyli mechanicy i zaczli pray ze stenw, ktre byy rwnie mao przydatne. - Panie poruczniku - powiedzia Jzek, ktry przy innych zachowywa subowy dystans do kolegi z dziecistwa - to wszystko do kitu, steny maj rozrzut jak cholera, a tamci ukryci. - Sprbujemy, Jku - mrukn porucznik i znowu wystrzeli. Porucznik Bargiel pomyla, e jako oficer techniczny chyba nieprdko bdzie mia okazj wzi udzia w prawdziwej walce, kto wie, moe to jedyna, pierwsza i ostatnia okazja, ktr naley wykorzysta. - Panie poruczniku, tu potrzebny jest przynajmniej erkaem, ale te nie bardzo. Bdziemy tu siedzie do usranej mierci i ani w te, ani wefte. Panie poruczniku, podskocz na motorze, w tamtej wsi, comy przejedali, widziaem czogi. Kanadyjcy tam stoj. - Dobra, jed, ale kryj si. Jzek podprowadzi motocykl midzy samochodami a potem, zapali i ruszy ostro z miejsca wyrzucajc w powietrze paty bota. Za p godziny usyszeli warkot silnika i chrobot gsienic. Zza zakrtu wyjecha sherman i zatrzyma si obok jeepa. Dowdca czogu zapyta przez uchylon klap: - Gdzie oni? - Tam - pokaza porucznik. Wiea czogu obrcia si, lufa dziaa nasza na kierunek i pluna ogniem. Na cianie budynku wykwit obok wybuchu. Pniej drugi wystrza. Po chwili w oknie ukazaa si biaa szmata. - Ja pjd - zawoa porucznik Bargiel - a wy mnie osaniajcie ogniem, gdyby tamci znowu zaczli. Spuziak, zostacie na miejscu, a wy dwaj ze stenami za mn. Porucznik kroczy naprzd z rewolwerem w doni, za nim dwaj mechanicy ciskali steny gotowe do strzau. Posun po nas, czy nie posun? - myleli. Tamci wyszli z budynku z rkami podniesionymi do gry, tamci, to znaczy jeden Niemiec, obszarpany i wychudzony, ze szczecin zarostu na twarzy. Niemiec zdj przewieszony przez plecy karabin, odda go jednemu z mechanikw. Wrcili do czogu, z ktrego wyskoczy kanadyjski sierant. Teraz zaistniaa kwestia, czyj to waciwie jeniec? Bargiel spojrza na wystraszon gb Szwaba i machn rk. - Zabierajcie go sobie - powiedzia i dozna miego uczucia wielkodusznoci. P godziny pniej ruchoma sekcja rep roztarasowaa si na grobli przylegajcej do wsi. - No to serwus, Jku - powiedzia porucznik Bargiel - trzymaj si i uwaaj. Za dwa tygodnie was zluzujemy. Jakby co, to dawaj zna.

- Zegnam, moci poruczniku. Na dworze robio si szaro. Jzek odstawi pusty kubek po herbacie. - Stefan. - Co? - Ten Niemiec mia z sob mausera, tak? - Tak, bo co? - A przecie strzela do nas karabin maszynowy. - Tak, no to co? - To znaczy, e albo on go tam zostawi, albo ich byo wicej. Jeden onierz nie nosi mausera i kaemu, rozumiesz? Bierz stena, szybko. I jeszcze jeden ze mn. Dwaj mechanicy, ktrzy pojmali wraz z porucznikiem Niemca i myleli, e to ich ostatni wyczyn wojenny, z westchnieniem wzili steny i wyszli z Jzkiem. Po kilku minutach byli na miejscu. Pokluczyli midzy domami, eby zaj budynek od tyu. Za wgem domu mieszkalnego przystanli i nasuchiwali. Cisza. - Zostacie tutaj - szepn Jzek i kilkoma susami przemierzy podwrko. Spod wrt da im znak, d oskoczyli do niego. W zamknitych wrotach widniay mae drzwi. Pchn je ostronie i zawoa: - Hnde hoch! Schnell! W rodku co si poruszyo i usyszeli gos: - Ja, ja! Jzek usysza kroki szeleszczce po somie. Przeoy stena do prawej rki, nie zdejmujc palca ze spustu, lew wyj z kieszeni latark i zawieci. Olepiony Niemiec mruy oczy. Praw nog mia przewizan zakrwawion szmat. - Do you speak English? - I do - odpar poprawn angielszczyzn Niemiec. - Powiedz innym, eby wychodzili. - Jestem sam. - Na pewno? - Na pewno. - No to uwaaj, bo jak esz, to wiesz, co ci grozi. Niemiec skin gow.

Jzek wszed do rodka i przejecha snopem wiata po ciemnym wntrzu. Stodoa bya pusta. W kcie ujrza plecak i erkaem. - Ranny jeste. Moesz i? - Mog. Oberwaem w nog od tego czogu. Pocisk wpad do rodka przez okienko i rozwali si na cianie. Zabrali trofea i wrcili z jecem do samochodw. Zaoyli mu opatrunek. Niemiec powiedzia, e wysali ich w trjk na patrol i trzeci kolega gdzie si zgubi. Myli, e po prostu zdezerterowa. Na tym odcinku akurat Kanadyjczycy wycofali si i zrobia si dziura. Dlaczego zosta? Kaza koledze podda si. Myla, e po zapadniciu zmroku uda mu si wrci do swoich. - Co z nim zrobimy? - zapyta Stefan. - Nie wiem. Jutro zobaczymy. Po tygodniu podoficer gospodarczy ali si Bargielowi. - Panie poruczniku, oni zwariowali czy co? A moe handluj? No tak, oni arcie sprzedaj Holendrom za tego mierdzcego hulstkampa, ktrego pi nie mona. Pan wie, Spuziak zada czterdzieci bochenkw chleba wicej i dziesi puszek mleka w proszku. - Nie wiem. Prosz zaadowa na mj samochd, widocznie co si stao. Zawioz sam i sprawdz, o co chodzi. Ale jak handluj, to niedoczekanie - doda i z gorycz przyzna w duchu, e jednak moe major mia racj, e nie chcia tego Jka. Kiedy przyby na miejsce, ujrza dziwny widok. Na skrawku ki po przeciwnej stronie grobli przechadza si nie znany mu mechanik z krow na acuchu. Wychude zwierz skubao resztki trawy, jaka wysza spod stajaego niegu. acuch na karku krowy by zamknity na kdk, druga widniaa u przegubu prowadzcego j czowieka. - Wy kto? - zapyta porucznik. - I don't understand. Porucznik powtrzy pytanie po angielsku i dowiedzia si, e to jeniec wzity do niewoli i e wanie z rozkazu pana kaprala Spuziaka wypasa krow. O, wanie idzie pan kapral Spuziak. - Co to wszystko znaczy, Jzku? Co za jeniec? I co znaczy to zamwienie? Handlujecie z Holendrami, co? Jak moge? Jak moge postawi mnie, starego koleg, w takiej sytuacji? Bd musia za ciebie przed majorem oczyma wieci! - Moci poruczniku, pohamuj wa swj gniew. Wasnorcznie tego oto niewolnika w jasyr pojmaem, za co si tyczy arcia, to chod do wozu i pogadamy. W wozie warsztatowym Jzek wyj z szafki butelk koniaku i napeni kubki. - No wic tam by jeszcze jeden Niemiec, rozumiesz. Ranny by, ale ju wydobrza. Pomylaem, e po co go Anglikom oddawa, eby si byczy i pierdzia na pryczy w obozie jecw? Ot, widzisz, krow pasie, drew narbie, ziemniaki obiera, gotuje nam. Kazaem mu nasz mundur woy, eby si w oczy

nie rzuca. Za co do tego arcia, to widzisz, krowa si przybkaa. Bezpaska krowa. Chuda bya, wybiedzona, nakarmilimy j chlebem i nie chciaa ju odej. - Gadanie. Trzeba j byo Holendrom odda. Pierwszemu lepszemu. - To nie takie proste, moci poruczniku. Widzisz, to ludzie uczciwi do szpiku koci. Zabkana, nie zabkana, nie nasza i szlus. Zreszt sami te nie bardzo maj co jej da. No to pomylaem sobie, niech zostanie na naszym gospodarstwie. Mleko mamy. I cielcina wiea bdzie, bo krowa cielna. Chlebem j dokarmia musimy i mlekiem w proszku. Nie masz pojcia, jak to dobrze robi na mleczno. Zwyczajnie - ersatz zamieniamy na wiee mleczko. Napijesz si? - Jeca trzeba odesa. - Rozumiem, ale co za rnica, czy go odstawimy tydzie prdzej czy tydzie pniej? Wrcimy na lotnisko, to niech go zabieraj. No i niech kapral te ma ordynansa, chocia przez dwa tygodnie, co, moci poruczniku? - Niech bdzie - mrukn porucznik. - Zatem, moci poruczniku, wypijmy za on sawn wiktori i na pohybel germaskim pohacom powiedzia kapral Spuziak i rozla koniak.

Ostatnia beczka
- Pijcie - powiedzia do kolegw kapral Szaga. - Caa Europa dzi pije. Dlaczego my mamy by gorsi? Tego dnia w stolicach, miastach i miasteczkach Europy pky miliony butelek specjalnie na ten dzie przechowywanych od chwili wkroczenia Niemcw. Ulicami miast przewalay si tumy upojone zwycistwem. Na budynkach zawieszano sznury arwek, ktre miay zabysn jako girlandy wietlne w t pierwsz noc bez zaciemnienia. Nie ustawaa te strzelanina. Ale tym razem nie byy to ani salwy niemieckich plutonw egzekucyjnych, ani kaemw na kolejnej akcji pacyfikacyjnej. Strzelali na wiwat partyzanci, onierze i cywile, ktrzy rozbroili Niemcw. Bro walaa si wszdzie. Niemcy tony w powodzi flag. Nie tych czerwonych, ze swastyk, ale biaych, symbolu poddania si. Kady bermensch wiesza na kiju to, co mia pod rk. eby nie byo najmniejszej wtpliwoci. W Wilhelmshafen ze szczytu ratusza do samej ziemi zwisaa flaga biao-czerwona. 5 maja dowdca garnizonu i burmistrz poddali miasto dowdcy polskiej jednostki. Pierwszy rozkaz, jaki usysza burmistrz od polskiego oficera, dotyczy tej wanie flagi. I nie tylko. Z kadego domu ma zwisa polska flaga. Przez ca noc warczay maszyny do szycia. Rozkaz zosta wykonany. - Pijcie - powtrzy kapral Szaga - trzymaem specjalnie na ten dzie - sign do skrzynki po nastpn butelk. - Mmmm - mrukn ze znawstwem sierant Bryk. - e te dotrzymae. Dobre.

- Bo to teraz szachruj. Naciem si kiedy w Brukseli. Wchodz do sklepu, patrz, oryginalny armaniak, nawet butelki jakby pleni pokryte. Kupiem. W hotelu otwieram flach, pij, a to ohydny, jednoroczny, cierpki samogon ze starych pestek winogronowych, niech ich naga... - tu kapral Konopka zakl szpetnie. - Ale - pocign spory yk - tu nie ma adnego oszukastwa. - Pewnie, e nie - powiedzia kapral Szaga. - Moe nawet sam waciciel nie wiedzia, ile toto ma lat. Pamitacie lotnisko pod Lille? Ja tam byem jeszcze w czterdziestym roku. Podczas wielkiego lania. Niemcy podchodzili ju pod miasto. I wtedy ten waciciel skadw zaprowadzi mnie do swoich piwnic. Czego tam nie byo! Tysice butelek szampana, koniaki, wina, czego tylko dusza zapragnie. A wiecie, jak wykiwa Szwabw? Nie bd - powiedzia - chamskie boszowskie mordy dobrego trunku chlay. I kaza zamurowa loszki, a cigny si w nieskoczono. Zostawi tylko kawaek. Reszt powiedzia - zostawi na po wojnie. No i jak weszlimy do Lille, to dopiero wtedy rozwali ciany. To byo jesieni zeszego roku. Pamitacie. Da mi wtedy skrzynk tego armaniaku. Powiedziaem sobie, e nie tkn, dopki... no wanie do dzisiaj. - No, no - powiedzia z uznaniem sierant Bryk - e te wytrzymae. - Wytrzymabym duej - odpar kapral Szaga i wszyscy zaraz sponurzeli. Siedzieli na skrzynkach tu obok stanowisk samolotw typu spitfire. Stay one z zadartymi do gry nosami ciche, nieruchome. Na lince przecignitej od dziaka do dziaka dwch ssiadujcych maszyn suszyy si majtane lekkim wiatrem koszule. Sczyli alkohol w milczeniu i nawet nie musieli wzajemnie odgadywa swoich myli. Pewnie, dobra rzecz zwycistwo, dobry i koniak, ktrym je oblewaj, ale ten dzie nadszed stanowczo za wczenie. Ledwo wojna wtoczya si na teren Niemiec, a tu ju koniec. Poczuli si nagle niepotrzebni niczym dziaka z suszc si na nich bielizn. - Wiecie -- przerwa milczenie sierant Bryk - czytaem niedawno ksik o tym, co bdzie po wojnie. - No co? - zapyta kapral Konopka. - Marzyciel j napisa - nazwiska nie pamitam - marzyciel, powiadam wam. Po wojnie miao by tak: w Niemczech zostaj tylko kobiety, starcy i dzieci, a wszyscy mczyni w wieku poborowym jazda odbudowywa to, co zburzyli. W Polsce, we Francji, w Belgii, w Rosji, w Jugosawii. Fajne, co? - Pieprzenie w bambus - mrukn kapral Szaga i ze zoci sign po nastpn butelk. - Te sukinsyny zawsze spadn jak kot na cztery apy. Jak tylko poczuj smrd - grzecznie rczki do gry. Tak byo po tamtej wojnie. I znowu im si upieko. - Ale co dostali, to dostali - powiedzia weselszym tonem kapral Konopka. - I tak nic nie zmienisz, i tak. Wojna si skoczya. - Ale koniak si nie skoczy - doda filozoficznie sierant Bryk. - Armaniak - poprawi go kapral Szaga. Wsta, przez chwil poduma nad skrzynk z alkoholem, wyj dwie butelki i ruszy w kierunku baraku mieszkalnego. - Dokd? - zapyta sierant Bryk. - Zaraz wracam.

Skrajem lotniska kroczya grupka mechanikw. Dwch cigno wzek. Co chwila zatrzymywali si, wbijali w ziemi paliki i co na nich umocowywali. - To na dzisiejszy jubel - powiedzia do Konopki sierant Bryk. - Stary kaza pirotechnikom wynie wszystko, co mieli w magazynie. Wszystkie rakiety i inne fajerwerki. Jak tylko soce zajdzie, zacznie si zabawa. O, wraca Szaga. - Polej - powiedzia kapral Szaga, a widzc pytajce spojrzenie Bryka doda: - Tamte zaniosem do baraku. Przecie trzeba bdzie wypi w Siedlcach. - Wracasz? - A co? - Nic. Rnie mwi. - Choler tam. Niech mwi. Ty wyjmij jakiego kielicha, mamy gocia. Czoem, panie kapitanie. Pan z nami wypije? - Czoem - dowdca eskadry usiad na skrzyni i wyj z kieszeni papierosy. Podsun paczk Brykowi. - Stasiu, ile to ju bdzie lat, jak my razem?... - Osiem, panie kapitanie. Osiem lat bdzie, jak pan kapitan przyszed do puku jako podporucznik. Ja pierwszy panu maszyn rychtowaem. T now jedenastk. Pamita pan, jak druga eskadra nam zazdrocia? Oni mieli jeszcze sidemki. - Pamitam... No to co, panowie? Waciwie widzimy si po raz pierwszy po wojnie... - Pan kapitan wypije - kapral Konopka poda mu szklank. Kapitan zawaha si. - Waciwie przed lotem... ale przecie wojna si skoczya. Dobrze, nalej, ale nie peno. Stasiu, szykuj grata. Paliwo uzupenione? - Pan kapitan leci? - zapyta zdziwiony sierant. - Troch. Pierwszy punkt programu. Byle przed zachodem soca - spojrza na rozwieszon na dziakach bielizn i umiechn si. - Nawet po wojnie na co si przyday, prawda, Stasiu? Kopnli si do samolotu, przytoczyli wzek z akumulatorem rozruchowym, Bryk wszed na skrzydo i odsun oson kabiny. Kapitan spojrza na namalowane na burcie samolotu cztery czarne krzye oznaczajce liczb zwycistw powietrznych. - No i wicej nie bdzie, co, stary? Sierant rozoy rce. Pomg kapitanowi zapi szelki spadochronu, zasun oson i zeskoczy ze skrzyda. Po chwili silnik zagada, parskn niebieskim dymkiem z rur wydechowych. Mechanicy stanli z boku, silnik zawy pen moc przy prbie obrotw, koa maszyny wpary si w elazne

podstawki. Pilot odj gazu, wycign kciuk do gry. Szaga i Konopka szarpnli za sznury podstawek, maszyna potoczya si po murawie lotniska. Kiedy spitfire zacz nabiera rozbiegu, mechanicy stali z kciukami wycignitymi do gry. Przez chwil wydawao im si, e to jeden z tych zwykych lotw bojowych, na ktre tyle razy wyprawiali maszyny... Podwozie znikno w skrzydach. Pilot podusi maszyn na penych obrotach, wyrwa wiec w gr, zatoczy rund nad lotniskiem i znowu zszed do lotu koszcego. Na kilkunastu metrach nad ziemi, nad samym rodkiem lotniska, spitfire wykrci szybk beczk, pniej nastpn, znowu zatoczy rund... - Jak Boga kocham, on si jeszcze wpieprzy w te drzewa - mrukn kapral Szaga. - Kto, obie? Mj pilot? - zawoa Bryk. - On z zamknitymi oczyma... patrz! Spitfire znowu obniy lot i przez ca dugo lotniska wykrci beczk sterowan. Ostatni beczk zwycistwa nad tym lotniskiem. Pilot wykrci pod wiatr, wyldowa i po kilku minutach spitfire podkoowa na stanowisko. Mechanicy podoyli podstawki. Kapitan wyczy silnik, Bryk wskoczy na skrzydo i pomg mu wygramoli si z kabiny. - Panie kapitanie, ta sterowana bya taka... - wycign kciuk do gry i dla podkrelenia takoci szarpn wysoko okie. - Bo twoja zetka gra - powiedzia kapitan i klepn sieranta po ramieniu. - No, a teraz dajcie ykn. Szaga napeni szklanki. - No to co, panowie? Wygralimy wojn.. Zdrowie najlepszych mechanikw wiata. - E tam, panie kapitanie... -- Bryk wychyli szklank i otar oczy wierzchem doni. Usiedli na skrzynkach i zapalili papierosy. Soce powoli zaczo chowa si za wierzchokami drzew. Sierant Bryk wpatrywa si w ognik papierosa. - Pan kapitan pamita nasze pierwsze polowe lotnisko? Pierwszy wieczr... Maszyny zamaskowane pod stertami somy... Pogoda bya jak dzisiaj, tylko soce wczeniej zachodzio. Kapral Szaga sign po nastpn butelk. Pomaraczowy promie zachodzcego soca usiad na burcie samolotu i owietli czarne krzye. Kapitan wsta, zdj ze skrzyni puszk z farb i pdzel, wszed na skrzydo, przykucn na chwil, a kiedy zeskoczy, mechanicy ujrzeli na burcie cztery krzye i pit butelk. Kapitan cisn na ziemi puszk z farb, mrugn do nich szelmowsko i nagle wszystkich czterech ogarn szalony miech. - Oj, panie kapitanie, bo pkn! - rycza sierant Bryk. - Nie pkaj, stary, nie pkaj! Przez ca wojn nie pk...

Dalsze sowa kapitana zaguszya kanonada. Na skraju lotniska trysny w niebo rnokolorowe rakiety.

Biae flagi
Jeszcze nie zdylimy si zagospodarowa na lotnisku nalecym do niedawna do Luftwaffe, kiedy 5 maja nadszed rozkaz: Od godziny 08.00 przerwij ogie. Stary by jaki askaw tego dnia i da nam 72-godzinny urlop. No wic pojechalimy do Blankenberghe, znanego belgijskiego kurortu nadmorskiego w pobliu Ostendy. Trzeba byo przesmarowa w jeepie ca Holandi i Belgi, ale nie ma zej drogi do swej niebogi. Musielimy jecha do Blankenberghe, bo Janek przypomnia sobie, e zostawi narzeczonej swoj maskotk, a wiadomo, e z caej lotniczej ferajny myliwcy s najbardziej przesdni. Musielimy jecha te i dlatego, e to bya wyjtkowa narzeczona. Drug tak nieprdko by znalaz. Janek by myliwcem, mia 150 cm wzrostu, a mechanicy musieli mu skombinowa specjalne poduszki na siedzenie, bo inaczej gowa znajdowaa si poniej burty kabiny. W Blankenberghe pozna Edd, urocz osbk nisz od niego o dobry centymetr. Papa Eddy by wacicielem wspaniaego hotelu przy promenadzie. Przyjechalimy na miejsce pnym wieczorem, no i pohulalimy troch. Nazajutrz budzi mnie haas na ulicy. Wygldam przez okno, a na promenadzie tacz, z hukiem pkaj petardy, ludzie czerpi wino kubkami i szklankami prosto z odbitych beczek, kto nawet w przedziwnym szale wskakuje w ubraniu do beczki. I nagle do pokoju wtacza si Janek. W jednej rce trzyma butelk koniaku, w drugiej gazet z tustym nadrukiem. - Popatrz! - woa. - Wszystko na nic! Siada na ku i pacze. Za nim wchodzi Edda w powiewnym szlafroczku, ot, laleczka taka, postawi na stole i patrze. Na gazecie widnieje data 8 maja 1945 roku, a tuste, pachnce farb litery gosz: Bezwarunkowa kapitulacja Niemiec na ldzie, morzu i w powietrzu! Janek pochlipuje, zorzeczy i pociga z butelki. Edda nic z tego nie rozumie. No wic wychodz z ni na balkon i tumacz: Janek jest myliwcem. Tak si zoyo, e w cigu dwch lat latania nie udao mu si spru Niemca. Bya jeszcze okazja, ale wtedy... Widzisz, on w grudniu zostawi u ciebie t maskotk (maskotk by koronkowy biustonosz Eddy, taki malutki jak i ona caa, Janek zawizywa go na drku sterowym), a 1 stycznia, stacjonowalimy wtedy w Gandawie, Niemcy zebrali do kupy wszystkie swoje myliwce i zrobili duy wypad na alianckie lotniska. Spalili nam sporo maszyn na ziemi i ludzi natukli, ale traf chcia, e nasze pozostae samoloty akurat w tym momencie wrciy z wyprawy i natkny si na Niemcw, a raczej Niemcy na nich. Role si odwrciy. I wtedy Janek, ktry te wraca, mia du szans. Ju wsiad Niemcowi na ogon, ju mu tyek obrabia, kiedy nagle dziaka zamilky. Koniec amunicji. Wystrzela j na wyprawie. No i teraz, widzisz, koniec wojny, a on nie ma ani jednego na rozkadzie. Kapujesz? Taka jest dusza myliwca.

Edda niewiele z tego skapowaa, wracamy wic do Janka i tumacz mu, jak dziecku, e jest chyba na wiecie kilkadziesit tysicy myliwcw, ktrzy nie maj zestrzelenia, i e nikt im tego nie bdzie wypomina, wane, e wojna si skoczya, zwycistwo! - Nie pieprz! Co ty tam wiesz, autobusiarzu! No tak, wylaz z niego ten antagonizm myliwcw do bombardierw. Po poudniu wytrzewia troch. Trzeba wraca. Droga powrotna jest utrudniona. Co krok miasto albo miasteczko, ulice zatarasowane taczcym, pijanym wolnoci i winem tumem. Nie daj przejecha. Kwiaty, kielichy, dziewczyny na kolanach, okrzyki, wiwaty i pocaunki, poklepywania po plecach. - Vive la Pologne! Vive le victoire! Znamy to, znamy. Albomy to mao miast oswobadzali! I wszdzie to samo. Kwiaty, okrzyki, pocaunki i dziewczyny. Nie polskie. A zawsze inaczej sobie wyobraaem ten zwyciski powrt, defilad w Alejach, kwiaty, okrzyki i dziewczyny, dumne matki, zapakanych dziadkw. Flamandzkie miasteczko. Pod pitrowym domem tum, z okien kto wyrzuca na jezdni meble, radia, dywany, krysztay. Ronie z tego barykada, jaka kobieta przytyka zapak do obrusu, po chwili stos ponie, tum krzyczy i taczy. Jaki Belg tumaczy mi, e ludzie wtargnli do opiecztowanych przez policj mieszka kolaborantw i belgijskich volksdeutschw. - Rozumiem - mwi. - A czy nie lepiej byo da te mieszkania i meble tym, co stracili wszystko? Tym, co cierpieli? - Nie wezm - Belg potrzsa gow - bo to za brudne pienidze, bo to rzeczy zrabowane w innych krajach, kto wie - dopiero teraz mj informator spostrzega napis Poland na rkawie - moe i w Polsce. Jako wydostajemy si na drog. Cisn gaz do dechy. Ju Holandia. W Bredzie, oswobodzonej niedawno przez dywizj Maczka, due napisy po polsku: Dzikujemy Wam, Polacy. Tu i wdzie migaj czarne berety i czarne naramienniki maczkowcw. I tu nie moemy si ju wymiga. Wynosz nas na rkach z jeepa i sadzaj przy stoliku na ulicy, przed bistro. Pijemy hulstkamp i wyborne koniaki, zachowane zapewne jeszcze od 1940 roku na ten dzie. Uciekamy im wreszcie. Przezornie omijam bocznymi drogami rwnie polski Tilburg, pniej Nijmegen, ale przez Arnhem trzeba przejecha, bo jest tylko jeden most na Renie. Jeszcze nie rdmiecie, tylko jaka dzielnica willowa. Po obu stronach drogi ogrody i pikne wille. Jedne zamieszkane, inne na wp rozwalone. Widz przecity bomb wp dom jednopitrowy. Jadalnia. St z obrusem i zastawa, ubranie mskie przewieszone przez porcz krzesa. Wszystko stoi od wrzenia ubiegego roku i czeka na wacicieli. Nikt niczego nie tkn, nie mia nawet wej do cudzego ogrodu. Na mocie Baileya zator, musz cofn, ogldam si i widz na tylnych siedzeniach jeepa peno butelek i kwiatw. - Mam myl - odezwa si Janek. - Wstpimy do warszawianek w Oberlangen. Zawieziemy im to w prezencie.

Apeldoorn i Hengelo, ostatnie due miasto po tej stronie granicy. Pnym popoudniem mijamy olbrzymi tablic z napisem: End of civilized world. Don't fraternize! I dalej: Remember Belsen84. Nie ma ju rozbawionych tumw ani kwiatw, ani okrzykw. Nordhorn. Ulicami przemykaj si chykiem przechodnie. Patrz w ziemi, id przygarbieni, jakby wiadomi ogromu odpowiedzialnoci, jak dwigaj. I chocia Polacy i Anglicy s tu ju od kilku tygodni, z kadego okna, nad kadymi drzwiami i kad bram powiewaj biae flagi. Z czego kto mg, z przecierade, poszew na poduszki, z koszul i mskich kalesonw, kady chwyta za to, co mia pod rk. Bezwarunkowe poddanie. Paszczenie si do obrzydzenia. Spojrzenia obitych psw. A prawie na kadych drzwiach tabliczka albo skrawek papieru z tekstem informujcym o tym, e waciciel, albo ojciec, albo jaki kuzyn czy pociotek by wiziony w obozie koncentracyjnym. Nawet Anglicy im nie wierz. Byem w takim domu z podobn tabliczk. Jeszcze w kwietniu, wanie w Nordhorn, gdzie mielimy pierwsze lotnisko na terenie Niemiec. Stanlimy na zarekwirowanej kwaterze. No i pijastwo. Dyzio zasiad do pianina i w pewnej chwili instrument zacz faszowa i brzcze, jakby kto skbi struny. Zagldamy do rodka, a tam jakie papiery i fotografie. I pudeko jakie. Na fotografiach esesman, bardzo podobny do waciciela mieszkania. Dyplomy odznacze. A w pudeku zote koperty od zegarkw, bransolety i... zote zby. Dyzio chcia kropn tego szkopa i spali chaup - za syna. Ale w kocu zabraa go andarmeria. Na szczcie maczkowska, nie angielska. Flagi, flagi, wszdzie biae flagi, niektre potargane, symbol zeszmaconych hitlerowskich Niemiec. I znowu miasteczko, i znowu biae pachty. Chyba podczas najwikszych uroczystoci hitlerowskich i parteitagw w Norymberdze nie byo tyle flag ze swastyk, ile tutaj tych biaych. I nagle wszystko si zmienia. Znowu miasteczko, tylko e cae udekorowane flagami biaoczerwonymi. W rowie ley ta tablica z napisem Haren, w jej miejscu stana nowa. Teraz miasteczko nazywa si Maczkw i jest zamieszkae przez polskich dipisw, do niedawna untermenschw przymusowo wywiezionych do Niemiec na roboty. Cywile mieszaj si z onierzami. Tutaj rado nie jest tak wybuchowa jak w Belgii i w Holandii. Ci ludzie jeszcze nie otrzsnli si z przej, jako im si nie chce wierzy, e to wszystko prawda. Za wrzosowiskami wida ju wiee stranicze. Strzelaj w gr rakiety. Droga poryta niemiosiernie. Pewnie. To przecie na wie o oswobodzeniu prawie 2 tysicy warszawianek w dniu 12 kwietnia przez patrol pancerny 1 dywizji kady jecha tam, czym mg. Czogi, tankietki, gsienicowe transportery i cigniki zryy drog niesamowicie. Zaraz za bram natykamy si na stalowe mundury. Jest i Dyzio. - Chodcie na zabaw. Warszawianki zapraszaj woa i chwyta za butelk koniaku. - Ty z Sandomierza, odwal si! Janek ju otrzewia i wali go po apie. Ale ju s dziewczyny. Uradowane, rozemiane, wpina j sobie we wosy belgijskie i holenderskie kwiaty. Po chwili jestemy w duym baraku. Warszawianki, ktre jeszcze bez maa miesic temu byy kup obszarpacw, wszystkie w nowych battle-dressach, z dystynkcjami i przy orderach., I sami lotnicy,

84

Tu si koczy cywilizowany wiat. Nie fraternizuj si! Pamitaj Belsen.

bo to lotniczy barak. Orkiestra gra, na stoach jest, co trzeba, nasz adunek witaj gromkimi okrzykami. Janka cign do taca dziewczyny, ale on, biedak, opiera si, dopiero poszed z tak malutk, pitnastoletni czniczk, nie wyronitym jeszcze dzieckiem. A pniej spi si i znowu sobie przypomnia, e to ju koniec, a on nawet jednego nie ma na rozkadzie. I znowu pieni, sowa, uciski, pocaunki i dziew czyny. Teraz ju polskie, warszawskie. Tylko ziemia nie ta.

Gdy znw zapon wiata


Od zakoczenia wojny upyno kilkanacie miesicy. Przeszo rok ju siedzimy na okupacji Niemiec. Z kadym dniem coraz bardziej odczuwamy beznadziejno naszej egzystencji. W czasie wojny mielimy wyrany cel, a teraz? Kilku kolegw wrcio do Polski. Ryszard wybiera si do Argentyny, Gucio kupi z kim do spki mae gospodarstwo pod Marsyli. Wci nie mog si zdecydowa. Wieczorem przyjecha Stefan z Hanoweru. By w obozie polskich dipisw i tam pozna Helen, on Jurka. Wypytywaa go o ma, ale on go nie zna, za to, dure, powiedzia jej, eby przyjechaa do nas, e wszystko zaatwimy. Zy jestem na niego jak diabli, ale z drugiej strony - skd on mg o tym wszystkim wiedzie? Ma przyjecha do nas jutro. aduj wic do jeepa skrzynk z jedzeniem i jad do Hanoweru. O wicie jestem w obozie dipisw, ktry mieci si w dawnych koszarach cznoci. Baagan niesamowity, ludzie przyjedaj, wyjedaj, dzieci, kobiety, w zatoczonych salach zaduch i brud. Dopiero po godzinie znajduj Helen. Ka jej zaczeka, jad do dowdztwa grupy, pniej do komendantury miasta i wracam z przydziaem mieszkania w miecie. Dostaem pierwsze pitro w willi jakiego dygnitarza NSDAP. Parter zajmuje angielskie maestwo zatrudnione w UNRRA. Dobrze si skada, w razie czego Helena nie bdzie miaa kopotw z jedzeniem i papierosami. Wymeldowuj j z obozu. Siedz teraz w salonie naprzeciw niej. Jest pikna. Jerzy nieraz pokazywa mi jej fotografi, ale tamto to by prawie podlotek, ot, szprotka taka. Miaa dziewitnacie lat, kiedy si pobrali w lipcu 1939 roku. Pijemy wino, a ona wypytuje mnie o Jerzego: Czy si zmieni? A moe spowania? Pewnie ju awansowa? Czy czsto o niej wspomina? Gdzie on teraz? Czy prdko po ni przyjedzie? Tak, wspomina bardzo czsto. Nie wiem, gdzie on teraz. Straciem z nim kontakt, wie pani, jeszcze w Afryce, a pniej ja na ferring, on na Malt, teraz ja w Niemczech i zawsze tak jako mijalimy si. Ale to nic, wszystko si zaatwi, jutro polec do Londynu i zaraz Jerzy si odnajdzie, bo przecie w Inspektoracie wiedz, gdzie kto w danej chwili si znajduje. Przyrzdzamy obiad z przywiezionych przeze mnie zapasw, wieczorem zabieram j do klubu. Taczymy, wypijamy butelk pommarda. O pnocy zawo j do domu i wracam penym gazem do bazy, eby jeszcze si przespa przed lotem.

Rano dobra pogoda, dostaj zezwolenie na lot. Po siedemdziesiciu piciu minutach lduj w Croydon, wsiadam w underground85 i jad na Victoria Station, skd blisko do Inspektoratu. Po ulicach przewalaj si tumy, peno flag, kwiatw, kolorowych balonikw. Ludzie piewaj, tacz, pij w barach i przed barami. Prawda, dzisiaj oficjalny V-Day, dzie zwycistwa obchodzony w caym imperium. Za kilka godzin przed Jerzym VI przedefiluj oddziay wszystkich armii sprzymierzonych. Dwie dziewczyny chwytaj mnie za rce i wcigaj do koa. Kto gra na akordeonie, tum taczy i piewa. Gdy znw zapon wiata na Piccadilly, Wstpi do baru, urn si... Tum podchwytuje refren popularnej piosenki piewanej podczas wojny w music-hallach, na dansingach i w kantynach, na froncie i w szpitalach. Kto mi wciska do rki kufel piwa, oddaj go podpitemu marynarzowi i wyrywam si z krgu. W Inspektoracie Lolek rozkada rce. Nic nie moe na to poradzi, dzwoni do Air Ministry i powiada, ebym si zgosi u majora Blake'a. Jad wic do ministerstwa, zaatwiam u majora Blake'a specjalne zezwolenie. Na ulicy udaje mi si zapa takswk, ktra z trudem przeciska si przez tum. - Victoria Station! Bardzo dugo trwa jazda na dworzec, undergroundem bybym dwa razy prdzej. Wszdzie tumy, tace, orkiestry. Szofer zagaja rozmow, ale widzc, e nie mam ochoty na pogwarki, milknie. Nareszcie dworzec. Sigam do kieszeni, kierowca nie chce sysze o zapacie. - Dzisiaj ja stawiam. I jemu udzieli si nastrj tumu, na klapie marynarki zawiesi medale, jeszcze z tamtej wojny. Pocig do Brighton ju stoi na peronie. Wciskam si w rg pustego przedziau, po chwili jedziemy. Nikn zabudowania wielkiego Londynu, za oknem migaj sady Surrey, rozlege plantacje nasion Suttona i pola golfowe. Na ce chopcy bawi si w wojn. Odrniam komandosw od Niemcw. Komandosi posmarowali sadzami twarze, w kartonowe hemy powtykali gazie i atakuj pozycje przeciwnika. Niemcy ostrzeliwuj si z karabinu maszynowego zrobionego z puszki po gargoyle-oil. - Would you like a piece of cake? It's home made86. Starsza pani, ktra wsiada w Redhill, czstuje mnie ciastem. uj zakalcowate ciasto z daktylami i sucham opowieci o jej wnuku, ktry wanie zosta zdemobilizowany z lotnictwa i wrci do domu po trzyletnim pobycie na Dalekim Wschodzie. Z tej okazji odbdzie si dzisiaj w Brighton uroczysto rodzinna. Na maej stacyjce wysiada oprcz mnie kilka osb. Pytam zawiadowc o drog.

85 86

Kolej podziemna. Czy nie zjadby pan ciasta? Domowej roboty.

- Houston Manor? Prosto, sir, a pniej alej w prawo. You can't miss it87. Spokojne powietrze, cisza. Od pola zalatuje zapachem koniczyny i kwiatw, nad drog przelatuj pszczoy. Dochodz do wirowej alei, skrcam w prawo. Dobrze utrzymany park, krtko strzyone, puszyste jak perski dywan trawniki. Dochodz do wysokiego ywopotu okolonego drucian siatk. elazna brama zamknita, nad przyciskiem dzwonka dyskretna tabliczka. H. M. Asylum. Litery H. M. mog oznacza zarwno nazw Houston Manor, jak i His Majesty's, bo w tym kraju wszystko, co nie prywatne, jest krlewskie.. Naciskam guzik, niebawem zjawia si dozorca, ktry rzuca okiem na wistek papieru. - Come along, please88. Pikne klomby, kwietniki, alejki wysypane biaym piaskiem, ktry tumi kroki. Cisza. Nagle przecina j okropny, nieludzki krzyk szaleca. Dochodzimy do willi, a waciwie paacyku. Pielgniarka prowadzi mnie do gabinetu naczelnego lekarza. Lekarz rozkada tak samo rce jak Lolek. Zrobili wszystko, co w ich mocy. Czy jest jeszcze chocia iskierka nadziei? Nadzieja jest zawsze, ale obecny stan nie nastraja go optymistycznie. Czy mog si z nim zobaczy? Lekarz patrzy pytajco na pielgniark, ta kiwa gow. Alejkami ogrodu snuj si pacjenci w niebieskich piamach z czerwonymi wypustkami. Niektrych oprowadzaj pielgniarki. Inni siedz na awkach, gdzie wybucha nerwowy miech. Jerzy siedzi na awce obok nieczynnego kortu tenisowego i kreli lask na piasku jakie figury. - Jurek, to ja... Nie poznajesz? Jurek... Jerzy milczy, po chwili unosi gow i patrzy przed siebie szklanymi, nic nie widzcymi oczami. ciskam go za rami. - Jurek... Zrywa si z awki, doskakuje do siatki ogradzajcej kort, wpija si w ni palcami i tak stoi z twarz przycinit do drutw. Pielgniarka krci gow. Kiedy odwierny zamyka za mn bram, dobiega do moich uszu okropne, przejmujce wycie. Przypieszam kroku, zaczynam biec, szybciej, byle tylko dalej od tego ogrodu ze snujcymi si po nim ywymi trupami. Wreszcie wychodz na drog. Za mn gstwina parku, ktra nie przepuszcza na zewntrz adnych odgosw. W Londynie przed krlem Jerzym defiluj zdrowi, mocni ludzie, imperium wituje Dzie Zwycistwa, ale w Houston Manor wojna dugo jeszcze bdzie zbiera swoje niwo. Imperium wstydliwie okrywa ropiejcy wrzd. Prosto z dworca id do Inspektoratu. Lolek jeszcze urzduje, podpisuje jakie papierki. Duo tych papierkw. Prawie wszystkie adresowane do Polski. Na kadym powtarza si ten sam zwrot, ta sama oficjalna formuka. Z gbokim ubolewaniem zawiadamiamy... nr taki a taki... zgin w akcji, w dniu... Komisja spadkowo-depozytowa...

87 88

Nie moe pan zabdzi. Prosz za mn.

Nage olnienie. Tumacz Lolkowi, prosz, bagam. Przecie to nie przestpstwo. Podpisz. Sam jej dorcz. Lepiej by wdow po bohaterze ni... Wreszcie Lolek ulega. Wkadam do kieszeni papier opatrzony nadrukiem i okrg pieczci Inspektoratu. Dwa lata temu, kiedy to Jerzy samotnie dopdza sw formacj powracajc z akcji, ju nad angielskim brzegiem dopady go dwa fockewulfy. Trafili go pierwsz seri. Kiedy spod maski silnika buchn pomie, Jerzy wyskoczy. Wisia na spadochronie, a tamci kolejno podlatywali i strzelali, a im si skoczya amunicja. Trwao to krtko, bo opuci samolot na maej wysokoci. Wyliza si z ran, tylko kula na praw nog. Nigdy ju nie wrci do rwnowagi. Ze szpitala zawieli go do zakadu dla umysowo chorych. Jutro oddam mu t ostatni posug. Helena dostanie oficjalne pismo, a ja postaram si umieci j w najbliszym transporcie do kraju. Lepiej, eby nie spotykaa si z naszymi. Ju wieczr. Snuj si ulicami, pierwszy raz widz Londyn bez zaciemnienia, Londyn jarzcy si tysicami wiate. Na niebie orgia sztucznych ogni. W dole przewala si radosny, piewajcy i taczcy tum. Na Piccadilly Circus olbrzymi wietlny syfon reklamujcy wod sodow schweppes. Sssschweeppeesss... tryska jasny strumie. Z plakatu opatrzonego wielkim V umiechaj si trzy mode twarze onierza, marynarza i lotnika. Z baru wytacza si na ulic grupka francuskich marynarzy i dziewczt. Gdy znw zapon wiata na Piccadilly, Wstpi do baru, -urn si... Znowu kto wychodzi, wahadowe drzwi kiwaj Zachcajco. Wstpiem.

Awantura o Nerona
Z kocem 1946 roku moja jednostka wrcia z Niemiec do Anglii na lotnisko Castle Combe. Byo to waciwie lotnisko bez samolotw, ot, taka stacja zborna dla demobilizowanych polskich lotnikw. Pewnego dnia na stacj przyjecha nawigator z dywizjonu obrony wybrzea, a wraz z nim Nero. Zaraz byo wida, e Neto to stary lotniczy wyga. Wszystkie lotniska powstae w Czasie wojny byy budowane mniej wicej wedug tego samego wzoru, o ile oczywicie pozwalaa na to konfiguracja terenu. Kiedy jego pan chwyci za walizk i wyszed z kasyna, Nero pobieg przodem i zaprowadzi go do barakw mieszkalnych, tak jakby przemierzy t tras nie wiadomo ile razy. A e bya zima, i to zima stulecia w Anglii, Nero trafi bez puda do ante-room z duym kominkiem. Wylegiwa si wic caymi dniami na dywanie, przed promieniujcym ciepem paleniskiem, i drzema. Czasem tylko zaskowycza przez sen albo zrywa si nagle, popatrzy po siedzcych wianuszkiem w fotelach lotnikach i kad si z powrotem. Nie wiem, o czym tak duma. Moe o dugich lotach nad Wielk Wod, moe o swoim panu, ktry zgin gdzie w bezkresie oceanu. Pierwszy pan Nerona by pilotem w dywizjonie obrony wybrzea, a e pan nalea do zaogi, wic i Nero automatycznie sta si jej czonkiem i czsto lata na atlantyckie patrole. Mia na swym koncie ponad czterysta godzin lotw i jeden niemiecki okrt podwodny. Na tamten tragiczny lot Nero nie

polecia. Nie polecia te nawigator, ktry akurat by w szpitalu po operacji wyrostka, i zaoga lataa z innym nawigatorem. Od tamtej pory dwaj ocalali czonkowie zaogi trzymali si razem. Kiedy Nero zjawi si w kasynie, zaczto dyskutowa na temat jego rasy. By duy, podobny do owczarka alzackiego, cho na pewno nim nie by. Spierali si wic rni fachowcy od psw, a wreszcie wtrci si do rozmowy jeden absolutny laik, ktry powiedzia: - Kundel, panowie, ot co. Tamci nagle doznali olnienia, przerwali jaow dyskusj i bardzo polubili Nerona. I wszystko byoby dobrze, gdyby na stacji nie zjawi si nowy kwatermistrz, major Tucker. Tucker, antypatyczna posta, przeszed do lotnictwa z armii, gdzie zawsze obowizywa wikszy dryl i przestrzeganie najbardziej nieistotnych czci regulaminu. Poza tym Tucker wychodzi z zaoenia, e prawie dwa lata upyny od zakoczenia wojny, pora wic skoczy z taryf ulgow i przej na prawdziwie wojskowy pokojowy tryb ycia. Major Tucker postanowi przestrzega co do litery postanowienia King's Regulations, a zoliwi twierdzili, e sypia z egzemplarzem tej mdrej ksigi pod poduszk i zabiera j z sob w pewne ustronne miejsce, by nawet podczas tak prozaicznych czynnoci nie uchybi regulaminowi. Wyczyta on w King's Regulations, e na stacjach lotniczych JKMoci nie ma prawa przebywa pies ni kot, ni adne inne zwierz, ktre nie jest oficjaln maskotk jednostki. Tak wic pierwsze zarzdzenie, jakie wyda subista Tucker, mwio o tym, e w cigu dwudziestu czterech godzin Nero ma znikn z obrbu stacji. Na tak niesprawiedliwo wszyscy oficerowie zarwno Polacy, jak i Anglicy - zareagowali solidarnie. Przede wszystkim nikt nie zamieni z Tuckerem prywatnie sowa, tyle tylko, ile trzeba byo subowo. Nikt z nim nie wypi piwa ani kieliszka wdki, nikt te nie zasiad z nim do kart. Sowem - generalny bojkot Tuckera. Zaraz te w kasynowej suggestion book pojawiy si rne wpisy pod adresem Tuckera. Wreszcie napisano petycj do ministra lotnictwa, ktr podpisali wszyscy oficerowie. W petycji tej powiadomiono ministra, e Nero nie jest zwyczajnym psem, ktremu King's Regulations zabrania przebywa w kasynie, lecz czonkiem zaogi, weteranem drugiej wojny wiatowej, ktremu przysuguj prawa nie mniejsze anieli starym capom, kaczorom, mapom i baranom doywajcym swych dni w specjalnym przytuku dla eksmaskot si zbrojnych JKMoci. Postanowienie ministra lotnictwa w tej sprawie byo icie salomonowym wyrokiem. Wprawdzie minister nie mg zmieni King's Regulations, natomiast ogosi w dzienniku ustaw, e pies imieniem Nero w drodze wyjtku ma prawo przebywa na wszystkich stacjach lotniczych RAF home and overseas. Tak wic major Tucker sromotnie przegra t batali, a Nero w dalszym cigu wygrzewa si przy kominku w kasynie. I trzeba przyzna, e subista Tucker, skoro tylko status prawny psa zosta oficjalnie zatwierdzony, zmieni swj stosunek do Nerona i nawet podrzuca mu smakowite kski. Odwoano wic bojkot i mia z kim wypi, porozmawia i pogra w karty. Kiedy Nero przyby na stacj, mia w sobie jeszcze troch wigoru, ale wida by ju stareki, bo z miesica na miesic stawa si coraz bardziej osowiay, nie reagowa na zawoania, oczy pokryy si mgiek. Demobilizacja, jedni wracali do kraju, inni rozjedali si po wiecie, co tu zrobi z Neronem? Cign niezdarnego staruszka nie wiadomo gdzie?

Mil od stacji leaa wioska Castle Combe. Bya to historyczna miejscowo, w ktrej zachoway si mury domw jeszcze z rzymskich czasw, a na rozwidleniu drg sta kamie z wykutym aciskim napisem i acuchem z brzu. Pono by to publiczny prgierz, kamie, do ktrego Rzymianie przykuwali niewierne i nieposuszne ony. Drug atrakcj tej wioski by okazay koci z XIII wieku wybudowany przez wczesnego pana Castle Combe, ktry lubowa, e jeli wrci zdrw i cay z wyprawy krzyowej, to postawi wityni na chwa Panu. Rycerz lubowania dotrzyma, tylko Pan co tam musia przeoczy albo moe obietnicy nie dosysza, albowiem rycerz wrci wprawdzie cay, lecz zaraony paskudnym chorbskiem, ktrego nabawi si w Ziemi witej. Zmaro si te rycerzowi w rok po wybudowaniu wityni, w ktrej zoono jego doczesne szcztki we wspaniaym sarkofagu w kocielnej nawie. Na pycie sarkofagu uoono wykutego w kamieniu knighta trzymajcego hem w jednej rce, a drug podpierajcego gow. Waciciele rozlegych latyfundiw Castle Combe wywodzili si w prostej linii od wspomnianego rycerza i mieszkali w pobliu wioski w piknym, starym paacu. Trzeci i ostatni atrakcj Castle Combe bya maleka knajpka, jakby ywcem wyjta ze starych ilustracji bajek. Niziutka, pokryta zaronit wielowiekowymi warstwami mchu strzech. Bdc w Castle Comb zawsze skadalimy wizyt knightowi, no a e knajpka bya naprzeciw, po wyjciu z kocioa wstpowalimy na drinka. Raz pomylilimy kolejno wizyt. Rozpijalimy ju drug butelk, kiedy nagle Gucio przypomnia sobie, e nie bylimy u knighta. - Panowie, wistwo. Nie odwiedzilimy knighta. A przecie dalimy mu sowo. On lubowa i lubu dotrzyma, a my co? Kiedy druga butelka pokazaa dno, Anto powiedzia: - Panowie... Nic nie stoi na przeszkodzie, eby odwiedzi naszego knighta, a nawet postawi mu kielicha. Nie trzeba nam byo dwa razy powtarza. Kielicha ju co prawda nie byo, bo wytrbilimy ostatni butelczyn whisky, wyszlimy wic z penymi kuflami bittera, ktry te swoj moc posiada, i przekroczylimy podwoje wityni. Bya to budowla gotycka, z szarego kamienia. Otarz katolickiego ongi kocioa - jeszcze za czasw reformacji zosta zabity deskami i okryty brzowym suknem. Nasz knight lea sobie w prawej nawie, z gow opart na doni. Postawilimy kufle na sarkofagu, a Gucio przemwi: - Nie gniewaj si, knighcie kochany, emy tak pno przyszli, ale widzisz, my ludzie ywi. A ywy organizm si domaga. A i ty, chociae kamienny, znaj dobre serce! Masz, yknij sobie! Gsto pocigajc piwo ualalimy si, nieco podchmieleni, nad losem knighta, gdy nagle w kociele rozlega si gos: - Gentlemen, gentlemen, not here, please!89 Anto odskoczy od knighta jak oparzony, a i mnie ciarki przebiegy po krzyu, bo ten gos zabrzmia jak z beczki albo nie przymierzajc - jak z grobu. Midzy awkami sta pastor miejscowej parafii, ktrego poznalimy swego czasu na przyjciu w paacu. Nie zauwaylimy, jak wszed, a rezonans kocielnej pustki spotgowa jego gos.
89

Panowie, panowie, nie tutaj, prosz.

Poczciwina pastor umiechn si dobrotliwie i wyprowadzi nas z kocioa jak dzieci. Byo nam gupio, zaczlimy go przeprasza. Gucio, szelma, poszed do knajpki, e niby to kufle musi odnie, i ju nie wrci. A ja z Antosiem tumaczymy pastorowi, e zawsze odwiedzamy knighta i e bardzo nas interesuje historia tego kocioa i tej parafii, i w ogle dzieje Castle Combe, a pastor kiwa gow, e wie, e rozumie, e nic zego si nie stao, i w kocu zaprosi nas na plebani. No wic poszlimy z Antosiem, a Gucio zosta w barze na piwie. Po drodze na plebani jako nam piwo wywietrzao, staruszek pastor - rad, e ma wdzicznych suchaczy - zacz snu opowie o dziejach Castle Combe, ale ludzki by, trzeba przyzna, bo na plebanii zaraz wyj kieliszki, butelk sherry i drug, doskonaej nalewki na ginie. W kocu opowiedzielimy pastorowi ca t histori z Neronem i o naszych kopotach, a on, zacnoci czowiek, zaproponowa, ebymy Nerona zostawili u niego. Po co ma, powiada, tuc swoje koci gdzie po wiecie, zostawcie go u mnie, mam ja dwa psy, to bdzie mia towarzystwo, a wy spokojne sumienie, e przyjaciela zostawilicie w dobrych rkach. I tak Neron znalaz przytuek na stare lata, a my zaczlimy si szykowa do drogi, kady w swoj stron.

Korkocig
Kilka tygodni po kapitulacji Niemiec 411 ruchomy park lotniczy obsugujcy polskie skrzydo myliwskie przenis si z lotniska polowego na lotnisko stae, odziedziczone po Luftwaffe. By w sekcji napraw plutonowy Proll, mechanik patowcowy, a z cywila zapalony szybownik, ktry przed wojn dziaa w orodku szybowcowym w Ustianowej. Po przybyciu na nowe miejsce postoju dowiedzia si od miejscowych Niemcw, e przy jednostce lotniczej dziaa tu klub szybowcowy. Poszpera po hangarach, magazynach i barakach i ku swej ogromnej radoci znalaz dwa szybowce typu Olimpia, jeden szkolny ABC, a nawet wycigark. No i zaoy szkk szybowcow. A e by bardzo obrotny, cign a spod Hamburga obserwacyjnego storcha, ktry mg z powodzeniem holowa szybowce. Chtnych do latania znalazo si wielu, jako e mechanicy mieli teraz znacznie mniej roboty ni podczas dziaa wojennych. Jedynym przedstawicielem personelu latajcego by w tej jednostce chory Janek Palak, pilot myliwski, wielce zasuony w Bitwie o Angli, ktry peni funkcj etatowego oblatywacza naprawionych samolotw. Janek mia motorower, na ktrym codziennie jedzi na ryby. Pewnego popoudnia, kiedy wybiera si jak zwykle nad rzek, zatrzyma si przy grupie szybownikw czekajcych na sw kolej startu. - Panie chory - zagadn go Proll - jedzi pan na te ryby i jedzi, moczy robaka, ale sabo bior, co? Lepiej polataby pan z nami. No tak, pan sawny myliwiec - przekomarza si - gdzie by si panu chciao na szybowcach... A to, panie chory, dua frajda, to dopiero jest prawdziwe eglarstwo napowietrzne. To nie sztuka lata, kiedy decha si krci przed nosem... Moe pan sprbuje? Janek co tam wymamrota, pokrci pedaami swego wandererka i odjecha w stron rzeki w kbach niebieskiego dymu, bo piercienie byy ju niemiosiernie pocierane.

Po kilku dniach Proll znowu go zaczepi. - Panie chory, no co, sprbuje pan? Patrz pan, jaka lotna pogoda, cumulusy jak na zamwienie. Wie pan co? Niech pan dzisiaj nie jedzie na ryby. Chopaki wyrychtuj paskie krcikko, bo dymi jak piec hutniczy, a pan si przeleci. - Dobra, niech bdzie - zgodzi si Janek. Na starcie zebraa si spora grupka mechanikw, nie tylko szybownikw, ale i tych, co nie latali, poniewa wszyscy chcieli zobaczy, jak te sobie poradzi z szybowcem sawny myliwiec. Janek wsiad do kabiny. Proll pomg mu zapi pasy i przy okazji objani: - Wysokociomierz, wariometr i prdkociomierz, wszystko w kilometrach i metrach. To jest dwignia zaczepu linki holowniczej, a to dwignia klap. Niech pan szuka noszenia pod cumulusami. Najlepiej skaka od chmurki do chmurki. Mona lata godzinami. Odrywa si na 65, krytyczna 62-60. - A moe co na tej desce wykrci? - Jaka deska, jaka deska? - obruszy si Proll. - Pewnie, e mona. Ptl, beczk, korkocig, co pan chce. Proll umocowa link holownicz, sprawdzi zaczep, zasun oson kabiny i da znak pilotowi storcha. Janek odda drek sterowy i szybowiec zacz si toczy po murawie lotniska. Kiedy strzaka prdkociomierza dosza do 65, lekko cign drek, szybowiec oderwa si od ziemi i prawie w tym samym momencie wyszed w powietrze storch. Po kilku minutach byli na wysokoci 1500 metrw. Janek nacisn dwigni zwalniacza zaczepu, storch poszed lizgiem do ziemi. Janek poczu si troch nieswojo. Po raz pierwszy nie widzia przed nosem wibrujcego krgu znaczonego przez migo, zamiast ryku silnika sysza tylko cichy szum przecinanego powietrza. Olimpia mikko reagowaa na stery. Ustawi nos pod horyzontem, a kiedy prdko dosza do 100, wykrci ptl. Pniej zrobi dwie beczki. Zacz nabiera szacunku dla tej deski, ktra okazaa si prawdziw maszyn do latania bez pomocy tysica koni mechanicznych uwizionych w silniku Rolls-Royce. Utraci przy ewolucjach troch wysokoci i kierujc si wskazwkami Prolla podlecia pod duego cumulusa. Natychmiast zapa noszenie, strzaka wariometru drgna i skoczya gwatownie na 7. Wywindowa si znowu na 1500 metrw i postanowi sprbowa korkocigu. Lekko cign drek na siebie, nos szybowca wyszed ponad horyzont, prdko zacza male, a kiedy strzaka zesza poniej 60, odczu charakterystyczne drgania maszyny. Ster wysokoci przesta dziaa. Zanim jednak szybowiec wszed w lizg na ogon, kopn do oporu lewy peda kierunku, Olimpia obrcia si dookoa swej osi, horyzont unis si powoli, zobaczy przed sob ziemi, ktra zacza si krci, coraz szybciej i szybciej. Pchn prawy peda i ustawi drek w rodkowym pooeniu. Wirujca ziemia zwolnia i po chwili znalaza si pod szybowcem, horyzont wrci do normalnego pooenia. Zerkn na wysokoci omierz - wci jeszcze mia 1300 metrw, a wic mg miao wykrci spiral w prawo. cign drek, a kiedy szybowiec stan dba, kopn prawy peda. Tym razem zrobi jedn zwitk wicej, ale kiedy nada sterom pooenie neutralne, samolot nie wrci do lotu poziomego. Ziemia wirowaa coraz szybciej niby gigantyczna pyta gramofonowa, wszystko na jej powierzchni roso w oczach. Szybowiec wali w d w diabelskiej spirali. Prdko wzrastaa niepokojco, szum, i gwizd narasta w uszach. Janek ustawi stery w poprzednie pooenie

korkocigowe i nacisn dwigni klap w nadziei, e naga zmiana profilu skrzyde wyrwie maszyn z tego myca. Nic nie pomogo. Przemkno mu przez myl, e byoby rzecz nieprzyzwoit, a moe nawet zabawn zabi si po wszystkich perypetiach wojennych podczas zwyczajnego spacerku, w dodatku na szybowcu. Nie pozostao nic innego jak opuci szybowiec. Mia jeszcze sporo czasu, strzaka wskazywaa 1000 metrw wysokoci. Pocign za uchwyt; nad gow, i stukn pici w oson, ktra oderwaa si od szybowca. Prd powietrza uderzy go w twarz. Ziemia wygldaa teraz jak ogromne zielone, zamazane, wirujce kolisko. Strzaka prdkociomierza przesuna si za czerwon krech maksymalnej dozwolonej prdkoci i opara si na sztyfcie. Puci drek, zdj nogi z pedaw i wyj zawleczk z klamry pasw zabezpieczajcych. Szybowiec wali do ziemi w spirali plecowej, pozbawiony wszelkiej kontroli. Janek uchwyci si brzegu lewej burty, podcign nogi i usiowa wyprostowa si w kolanach i da nura w wirujc otcha. Niewidzialna sia pchna go, do tyu. Sprbowa jeszcze raz i znowu wcisno go do kabiny. Szybowiec lecia w spirali plecowej, Janek widzia ziemi nad gow. Utrzymywa si w kabinie dziki sile odrodkowej; Odruchowo zapa za drek i cign go na siebie. O dziwo, stery uchwyciy powietrze, szybowiec zareagowa, wyszed z lotu nurkowego i wyrwna. Janek ujrza hangar zaledwie 100 metrw pod nim. Zdy jeszcze wykrci pod wiatr, wypuci klapy i wyldowa w pobliu grupki mechanikw. Nadbieg zdyszany i blady jak ciana Proll. - Rany boskie, panie chory, ale si spietraem! Dlaczego pan nie skaka? Czort bierz olimpi! Janek wygramoli si z kabiny i otar spocone czoo. - Prbowaem, stary, prbowaem... - I co? - I nic. Opowiedzia mu przebieg dramatycznego lotu Proll sucha uwanie, chwyci za patyk i zacz rysowa na piasku. - Analiza naukowa, panie chory. Pan usiowa wyskoczy przez lew burt, a spirala sza w prawo. I wciskao pana do rodka, prawda? Ale podczas szamotaniny przesuny si wektory, si i wytrci pan grata z korka. Ale dobra maszyna, co? Innej dawno by skrzyda odpady. - A wy wlewalibycie mnie przez lejek do trumny. Ale co ma wisie, nie utonie, prawda? Czuj w nogach wektory saboci. Jak ju tu jest sanitarka dopiero teraz zauway ambulans stojcy na starcie - to niech mnie odwiezie. Dzikuj, stary, bya dua frajda. Al na wszelki wypadek od dzisiaj przerzucam si na moje krcikko i ryby...

Ten sukinsyn Suchecki


Pod koniec wojny znalazem si w Cloppenburgu, na drugim ju lotnisku 131 skrzyda na terenie Niemiec. Peniem wtedy funkcj adiutanta ruchomego parku lotniczego. Rozbilimy namioty na

polanie midzy lotniskiem a lasem, w ktrym znajdoway si magazyny bomb i amunicji Luftwaffe. Saperzy rozminowali las, a te tablice z napisem Achtung! Minen! rzucili midzy zasieki. W kociach dobrze ju byo czu wiosn, a w powietrzu koniec wojny. W poowie kwietnia pancerniacy uwolnili obz w Oberlangen, tote wszystko, co yo, walio w odwiedziny do warszawianek. Miaem i ja pojecha, ale w nocy koledzy zatarli mi jeepa. Mwi wic do dowdcy sekcji transportowej: - Jurek, daj jaki pojazd. - Skd ci wezm, jak rozdrapali wszystkie? Poczekaj, co skombinuj. Niebawem przed mj karawan - tak si nazywao biuro na kkach - zajeda fordson. Do karawanu wchodzi nie ogolony typ, w biaym szaliku i w czapce zamiast przepisowej furaerki, w straszliwie poplamionych spodniach. Twarz mia kocist, pocig, oczy - chytre, rozbiegane. I nagle ten apciuch, ta oferma pry si, salutuje i krzyczy: - Panie kapitanie, kapral Suchecki, kierowca fordsona, numer taki i taki, melduje si na rozkaz! Troch zbaraniaem, bo nie byo u nas zwyczaju trzaskania kopytami ani zbdnego meldowania o rzeczach oczywistych. A tu ten kapral zwariowa albo pierwszy dzie w wojsku. I stoi wyprony, jakbym mu mia za chwil order przypi. - Spocznij! Stan na spocznij, aczkolwiek w postawie bacznego wyczekiwania. - Nie ogolony, Suchecki. Wszak jedziemy z wizyt, do pa. - Melduj, e to z polecenia pana doktora Komockiego. Cierpi na podranienie skry i po goleniu zawsze mi na pysku franca wyskakuje! Poczuem znany mi skdind zapach. - Moe od golenia wdy, co? A szalik te pan doktor przepisa? - Melduj, e to zalecenie wasne. Mam delikatne gardo i jed hajloderem, to mnie zawiewa. - Biay, nieprzepisowy... - Melduj, e go wypraem na wizyt u pa. Za dwa dni bdzie przepisowy. No wic pakuj si do szoferki obok tego Szwejka, ktry okaza si cakiem dobrym kierowc. W Oberlangen wyj spod siedzenia dwa kartony pene puszek i butelek. - To dla mojej rodzinki, panie kapitanie. - Znalelicie tu rodzin? - Nie, ale tak si mwi. Znaczy, babki z Woli. Pan kapitan pjdzie, pozna pan rodzink.

W baraku peno lotnikw, pancerniakw i kobiet w battle-dressach. Rodzinka Sucheckiego siedzi w rogu. Dziewczta witaj nas z radoci, pij apczywie sok pomaraczowy. Sucham opowieci z powstania. Hela, czternastolatka z myszkami przewizanymi granatow wstk, bya czniczk. Ma te na rozkadzie czterech szkopw. Z dum pokazuje nacicia na kolbie walterka, ktrego nie wiadomo jakim sposobem przemycia do niewoli i ukrya przed rewizj. Dopiero kiedy zaczyna mwi o kanaach, dr jej kciki ust. W kocu rozpakaa si. Szczury. Okropne, wygodniae stworzenia buszujce w kanaach. Na nogach Heli wida rowe blizny. Suchecki ukradkiem ociera zy biaym, nieprzepisowym szalikiem. Przez ca drog powrotn milczy, dopiero kiedy wysiadam z szoferki, mwi: - Ech, panie kapitanie, co ta wojna za szybko si, koczy. Ja bym tym skurwysynom tak jeszcze wstawi, e... Spytaem pniej Jurka, co to za typ ten Suchecki. Machn rk. - Jaki niesamowity. Jego trzewego nikt nie widzia. Pracuje za czterech, potrafi za kierownic siedzie kilkanacie godzin. Nie mia nigdy wypadku, w najciszym terenie daje sobie rad jak nikt. Handluje, czym si da. Tylko zgrywa si na onierza. Co takiemu zrobisz? I zawsze - doda - sukinsyn nie ogolony. To sukinsyn powiedzia ciepo, jak o rodzonym bracie. Z Sucheckim spotykaem si rzadko. Zwozi on z terenu skraksowane samoloty, ja urzdowaem w swoim karawanie albo siedziaem w dowdztwie grupy lotniczej. Drog w pobliu lotniska maszeruj niekoczce si kolumny. Id bez eskorty, pod dowdztwem wasnych oficerw, ustawione na drogach tablice informuj ich o punktach zbornych. Ordnung muss sein i jest do samego koca, ktrego oczekujemy lada dzie. Wpada raz do mnie Suchecki, staje zdyszany na baczno i woa:. - Panie kapitanie, fabryka! Magazyny pene! Sam widziaem.: Tylko Kanadyjec, swoocz, nie puszcza! - Spokojnie, co za Kanadyjec, jaka fabryka? -- Tekstylia, panie kapitanie! To my pomylelim, e mona ubra cae Oberlangen! A w Brukseli materiay id jak cholera! 300 frankw metr! Zryta czogami droga z Niemiec do Holandii i Belgii pachniaa kaw, najlepsz walut obiegow. W jedn stron kawa, w drug aparaty fotograficzne, materiay, futra i mnstwo wszelakiego dobra, Za towary franki, za franki funty i dolary i tak w kko. - No to jak bdzie, panie kapitanie? - Trzeba by jaki wz posa. Do karawanu wchodzi sierant Zawora, szef sekcji transportu- Wozy s, tylko byoby dobrze, gdyby z nami jaki oficer. No bo ten Kanadyjec... - Dobra, pojad.

Na placu alarmowym trzynacie adownych thornycroftw czeka z pracujcymi silnikami. Pakuj si do szoferki pierwszego i czuj znany mi skdind zapach. - Panie kapitanie, kapral Suchecki melduje.. - Suchecki! - Tak jest! - Jazda! Przed elazn bram fabryki kanadyjski wartownik. Za mn Zawora i Suchecki; ze stenami. - Open up -- mwi, a Kanadyjczyk nic. - Sta na baczno, obie, jak mwi do ciebie oficer Jego Krlewskiej Moci - ruga go Zawora. onierz zmitygowa si, stan na baczno i co tam mamrocze, e ma rozkaz pilnowa i nikogo nie wpuszcza. - Ty, durniu - mwi Suchecki - tam peno niemieckich snajperw, a tobie kazali ich pilnowa. Ciesz si, e yjesz, lebiego. Na wzmiank o snajperach wartownik otwiera bram, rozglda si niespokojnie i ulatnia si na wartowni. Suchecki mruga szelmowsko. - Kanadyjcy, panie kapitanie, sami chcieli wszystko zakosi. A komu si nale reperacje wojenne? Kto dosta najwicej w dup, no nie? Magazyn wyadowany pod sufit. Ogromne bele materiaw tumi gos w ciasnych przejciach, ale sysz, jak Suchecki dyryguje: - Nie jak leci, obie, nie jak leci! Po choler ci wsypy na poduszk! Tylko weny! Syszycie? Tylko weny! Po kilku godzinach wracamy na lotnisko majc na samochodach prawie 50 ton wenianych materiaw. Nastpnego dnia wieczorem miay wyjecha dwa transporty: jeden do Oberlangen, drugi do Brukseli. Rano dzwoni z dowdztwa grupy adiutant oficera cznikowego: - Jedzie do was andarmeria. Kanadyjczycy poskaryli si, e polscy lotnicy obrobili jak fabryk.. Co tam waciwie byo? - Nic. Jakie nieporozumienie. Dzikuj. Jak bdziesz u nas, to wpadnij do mnie, mam co dla ciebie. Ka Zaworze zrobi zbirk sekcji transportowej. - Panowie, jedzie do nas provost90. Podobno szukaj jakich materiaw czy czego tam. Rozej si!

90

Oficer andarmerii.

Nie mino p godziny, a przylatuje zdyszany kapral- Rosiak. - Ju s w Cloppenburgu! Wanie przyjecha motocyklista! A wic chytry Zawora wysa ubezpieczenie, ale i tak za pno. Z miasta na lotnisko 4 kilometry. Niebawem w moim karawanie zjawia si kapitan z opask provost na rkawie i pokazuje pismo podpisane przez samego wicemarszaka lotnictwa, dowdc 84 grupy, nakazujce rewizj na terenie naszej jednostki. Zawora zapomnia o numerach rejestracyjnych. Wystarczyo, e wartownik zapamita tylko jeden. Przed karawanem czeka kilku rosych drabw RAF Police. Idziemy do namiotw. Na miejscu doskakuje Suchecki, staje na baczno. Oczywicie nie ogolony, sukinsyn, co wywouje grymas niesmaku na twarzy provosta. - Panie kapitanie, melduj, e spokojna gowa. - Dzikuj. Wyjaniam podejrzliwemu provostowi, e Suchecki wanie zameldowa o gotowoci do rewizji. - Very well - mrukn. - Let's get on with it91. Rewizja w namiotach i na samochodach nie przyniosa rezultatu, natomiast provost zwrci uwag na gbokie i cakiem wiee lady opon wiodce do pobliskiego lasu. - A tam co jest? - pyta provost. - Nie wiem. Zdaje si, e niemieckie skady amunicji. My tam nie chodzimy. To sprawa saperw. - Chciabym to zobaczy - mwi provost i rusza po ladach. Z boku Suchecki ukradkiem podnosi kciuk do gry, co mnie jednak nie uspokaja, bo pojcia nie mam, co oni skombinowali. Na skraju lasu provost przystaje, jego andarmi patrz po sobie z niewyranymi minami. Wrd rozrzuconych zwojw drutu kolczastego stoj te tablice z trupimi czaszkami: Achtung! Minen! - Widzi pan - mwi do provosta. - To sprawa saperw. - I see - mruczy nie przekonany provost, ale nie zdradza ochoty przekona si, czy tablice gosz prawd. W karawanie poprosiem go o pisemko stwierdzajce wynik rewizji i zasugerowaem, e to moe sami Kanadyjczycy co pokrcili. Wsiad do jeepa i odjecha. Przejedajc obok gbokich kolein pokrci gow. A z boku, oparty o botnik swego hajlodera, sta ten sukinsyn Suchecki i za plecami andarmw pokaza, gdzie babcia kobiak nosi. W 1946 roku przenielimy si do Quackenbrck. Zniesiono oficjalny zakaz fraternizacji, z czego onierze skwapliwie skorzystali. Handel z Niemcami odchodzi na caego. Miasteczko ni due, ni mae, adnych atrakcji. Szeregi lokalnych dziewic byy mocno zasilane przez przyjezdne z Zagbia
91

Bardzo dobrze. Wemy si do roboty.

Ruhry, ktre cigay masami na handel do miejscowoci obsadzonych przez wojsko. Nazwano je unry. Wojsko porobio dziury w ogrodzeniu i po nocach mendlami sprowadzao unry do koszar. Kiedy przy raporcie porannym okazao si, e prawie jedna czwarta wojska trafia do abaja w Oldenburgu. Tryper poczyni najwiksze spustoszenia wrd kierowcw, ktrzy z wyjazdw w teren czsto przywozili taki gociniec. Trzeba ograniczy przepustki i urlopy do Brukseli. I w takiej sytuacji staje do raportu Suchecki. (Oczywicie nie ogolony, sukinsyn). - Dobrze, dostaniesz dwa dni, ale... - Trzy dni, panie kapitanie. Przecie ja do Kolonii. Cay dzie trzeba jecha, pan wie, jak pocigi chodz. - Dostaniesz samochd, zdysz. I tak jestem pewien, e pojedzie swoim cignikiem od hajlodera. - Kiedy, panie kapitanie... To zarczyny. - Zarczyny? - Melduj, e ta moja Niemra ma barki na Renie. Jak rany, panie kapitanie, tam dopiero szmugiel i handel odchodzi. Co mi si nie wydawao, eby ten Suchecki by taki skory do eniaczki, ale pies mu nie ogolon gb liza. - Dobrze - podpisuj - masz tu siedemdziesit dwie godziny... a jeeli czwartego dnia rano nie zameldujesz si do roboty, to dostaniesz pen taryf. - Tak jest!. - No wic bierz wz i szczliwej podry. - Panie kapitanie, kapral Suchecki mel... - Spieprzaj! Pitego dnia rano przychodzi starszy sierant, profos aresztu. - Panie kapitanie, zgosi si jeden kapral i powiedzia, e z rozkazu pana kapitana mam go zamkn. No to zamknem, ale musz mie wycig z rozkazu, za co i na ile? - Prosz go tu przyprowadzi. Niebawem profos przyprowadza Sucheckiego, ktry jest nie ogolony i spity jak bela. - Panie kapitanie, kapral Suchecki melduje rozpoczcie kary aresztu cisego. - Suchecki, ja ju duej nie mog patrze na wasz nie ogolon gb. Mam was do. I daj wam sowo, e na przyszo nie bdzie aresztu. Po prostu dostaniecie przeniesienie do Anglii.

Tego wszyscy obawiali si najbardziej. Koniec handelku, koniec z unrami i koniec brukselskich uciech. - Panie kapitanie, kapral Suchecki daje onierskie sowo honoru, e to si wicej nie powtrzy. Na to onierskie sowo honoru odwrciem si do okna, eby nie parskn miechem przy profosie. - Zameldowa si do suby u szefa sekcji! Odmaszerowa! Musia, sukinsyn, zrobi w tej Kolonii niezy interes, skoro zdecydowa si nawali.

Pod koniec roku nasza jednostka zostaa przeniesiona do Anglii. Zacza si demobilizacja. Wielu onierzy wracao do kraju, inni odwoywali swj powrt i znowu si zgaszali. Miaem mas roboty papierkowej: odprawy demobilizacyjne, transporty, zawiadczenia i mnstwo innych spraw. Kiedy zameldowa si u mnie Suchecki, jak zwykle nie ogolony. Podpisaem mu kart obiegow. Wyjeda do brytyjskiej strefy okupacyjnej Niemiec. - Do widzenia, Suchecki. Powodzenia. Napisaby, jak leci... i w ogle. - Tak jest! Panie kapitanie, kapral Suchecki... - Bd czowiekiem! Ucisnlimy sobie donie. W drzwiach przystan, otar nos rkawem i powiedzia: - A jakby co, to niech pan pyta na Powzkowskiej o Suchego. I poszed. Jak to na Powzkowskiej? Przecie on mia si weni w te barki na Renie.

Do Warszawy przyjechaem na krtko przed czwart rocznic zakoczenia wojny. Zamieszkaem na oliborzu. Wczyem si po miecie, ktre dopiero zaczynao dwiga si z gruzw. Poszedem kiedy popatrze, jak idzie robota przy budowie trasy W-Z. Na skrzyowaniu robotnicy ukadali rozjazdy tramwajowe. Obok na rogu wyrasta pierwszy szybkociowiec Muranowa. Podchodz bliej, patrz i oczom nie wierz. Przy betoniarce, wsparty o belk, stoi Suchecki. Od j czasu do czasu przerzuca dwigni, podjeda robotnik z taczkami, bben przechyla si, betonowa bryja wypenia taczki. Suchecki ma na gowie myck z filcowego kapelusza, na szyi brudny szalik i jest jak dawniej - nie ogolony. - Dzie dobry, panie Suchecki! Zamruga pod soce wskimi oczkami, przysoni je doni.

- O rany, pan kapitan! Skoczy, chwyci mnie w kociste apy. Zdziwieni robotnicy otoczyli nas wianuszkiem. - Chopaki, mj kapitan przyjecha! Fajrant. Trzecia godzina! I zatrzyma betoniark. - Panie kapitanie, skoczym na Zieln do Klimka. To trzeba obla, no nie? O rany! - powtarza co chwila. - Dzisiaj nie mog, bo jestem umwiony, ale innym razem chtnie. - W dech! Tu ma pan adres! Dugo bdziem, zanim znalazem ten dom. Najpierw trzy zburzone kamienice, oficyny ze zwaami gruzu, ciemne ciany poznaczone tu i wdzie jasnymi prostoktami okien na znak, e tu si mieszka. W ciemnoci rozlega si gos: - Pan szanowny co uwaa? - Ja do pana Sucheckiego. - Tamto okno na parterze. Pukam. Otwiera nie ogolony Suchecki. - Mylaem, e pan nie przyjdzie. - Pobdziem troch. Mieszkanie przedstawia aosny wygld. Tynk odupany ze cian, podoga dziurawa. Starowieckie ko z mosinymi gakami, dwa kulawe krzesa, szafa z zabitymi na amen drzwiami, do ktrej siga si przez boczn ciank. St pokryty niedopakami i okruchami. - Zaraz zrobi porzdek. - Suchecki zgarn brud ze stou na podog, rozoy na blacie czysty rcznik, sign do szafy, postawi na stole baleron, kiebas, boczek. - Takich rzeczy w Anglii nie byo, co, panie kapitanie? Odchyla kap, a spod ka wygldaj ebki czyciochy. Suchecki odbija jedn. - Na zdrowie, panie kapitanie. Pod nasze warszawskie spotkanie. - Niech mnie pan nie tytuuje po wojskowemu. To ju za nami. I zaczlimy gada o starych Polakach. Okoo dziesitej do mieszkania wesza dama. - Moja narzeczona - przedstawi j Suchecki - a to pan kapitan, wiesz, opowiadaem ci. - Bardzo mi przyjemnie pozna pani. - I mnie rwnie.

- Karola - mwi Suchecki - a gdzie twoje kuzynki? Przyprowad, wdy i zagrychy starczy. Karola wysza i niebawem wrcia w towarzystwie dwu pa. Poniewa nie byo ju na czym siedzie, Suchecki przysun st do ka i posadzi mnie midzy kuzynkami. - Pan kapitan, czyta kwowadisa? Te Rzymiany musiay by mirusy, co? Chlay na leco, a jak si wtrbili, to na miejscu w kimono i potem dawaj apia na nowo. A my, Julcia, z panem kapitanem razem wojowali. Kawa wiata, co, panie kapitanie? Obudziem si z katzem i suchym gardem. Leymy z Sucheckim na waleta, pa ani ladu. Suchecki ley z brzega, jedn rk przeciera oczy, drug siga pod ko i odbija flach. - No to brdiang! Klin dobrze robi. Dopiero teraz przypominam sobie, e on mia si eni w Kolonii. - Panie Suchecki, a co z narzeczon? No, wie pan, z t w Kolonii, co to te barki na Renie... - Eee tam - machn rk. - Pojechaem, bo miaem tam zamelinowan skr i takie rne rzeczy... Par kuponw materiau, z tych, co to my wtedy, pamita pan... A te barki... Pan sucha. By ochlaj na tej barce na geburtstag Trudy. No i szczur przelecia. To ja sobie przypomniaem Hel, t ma z Oberlangen. No i zaczem tym szkopom posya ferfluchty i... Nieder! Auf! Nieder! Skakali abk, a byo ich z dziesi chopa, a ja jeden. A tam noc ciemna, woda tu... Yyyych, co za ludzie! No to cyk! - Zerwa pan z narzeczon? - Co tam, zerwa. Powiedziaem nasermater, zabraem towar, w naszej misji wojskowej si zgosiem i klawo. Zreszt, pan wie, ja wody nie lubi. A jak ma by... Jak ju ma by, to niech bdzie Wisa. .

Stary
(Seniorom lotnictwa)

Byem tak pogrony w mylach, e nawet nie zauwayem, jak czyje usune rce zdjy moje walizki z tamy bagaowej. Byem zamylony, moe troch podniecony, a na pewno stremowany. Oto po dziesiciu latach znowu znalazem si w Londynie. Widziaem, jak si zachowywali ludzie ktrzy po szesnastu latach ujrzeli Warszaw po raz pierwszy; to byo dla nich cakiem nowe, obce miasto. Ale pomylaem, e przecie Londyn to nie Warszawa, e jednak nie zosta tak dokumentnie rozbebeszony, a jeli si wemie pod uwag konserwatyzm Anglikw, to chyba to, co ocalao, stoi po dawnemu. Dlaczego ten bagaowy tak pdzi? Kiedy skrca w prawo do wyjcia, ujrzaem jego twarz z profilu i poznaem od razu. Zreszt i tak bym go pozna po sylwetce; pochylony do przodu, skupiony. Wyglda tak samo jak pitnacie lat temu, kiedy nis spadochron i torb lotnicz do swego liberatora. Teraz zrozumiaem. On mnie te pozna i poszed przodem, eby mi zaoszczdzi zaenowania. Kiedy przybyem na swoje pierwsze lotnisko operacyjne, on wanie awansowa z dowdcy eskadry na dowdc dywizjonu. Swj pierwszy lot bojowy odbyem z nim jako drugi pilot.

On zawsze lata z freszerami. By bojowym ojcem chrzestnym mojej zaogi i prawie wszystkich pozostaych. Myla, e gupio mi bdzie, e to on wanie taszczy moje walizki, i poszed przodem. Wstawi walizki do przedziau bagaowego autobusu i zanim si zorientowaem, prysn w prawo. - Stary! - zawoaem za nim. - Panie pukowni... - ale ju znikn w przejciu zawalonym pasaerami z nastpnego samolotu. Tak, na pewno mnie pozna. Zaatwiem hotel, zjadem kolacj i pojechaem do klubu lotnikw. Byem pewien, e go tam spotkam. Nie byo go, ale za to po latach spotkaem wielu kumpli i znajomych. Rozmowa bya do chaotyczna, jak zwykle przy takich okazjach. On jednak wci mi nie dawa spokoju, zaczem wic wypytywa o niego, czy przychodzi, czy wiedz, gdzie mieszka. Nie, od piciu lat nie przychodzi, nie wiedz, gdzie mieszka, dziwak, zerwa wszystkie kontakty, wiedz tylko, e kiedy mia do spki fish and chips w poudniowym Londynie. Oczywicie nie powiedziaem im, w jakich okolicznociach go spotkaem. Nastpnego dnia po poudniu pojechaem do portu lotniczego. Nie czekaem dugo. Zjawi si w przejciu z grup pasaerw, pcha wzek zawalony stert bagau. Zaadowa wszystko do autobusu, woy do kieszeni obojtnie banknot i cignc jedn rk wzek za sob ruszy z powrotem. W przejciu zastpiem mu drog. - Tym razem si nie wymigasz. Przez moment wydawao mi si, e by wcieky, ale zaraz rozchmurzy si, opar wzek o siatk ogrodzenia, podalimy sobie donie. - Spokojnie, stary - powiedziaem - oni si nie znaj na naszej wylewnoci. Po co zaraz maj wiedzie, e my Polacy. Nie byo wic ani w ramiona, ani z dubeltwki, postalimy tak chwil. - Suchaj - spojrza na zegarek - musz do roboty. Kocz za dwie godziny. Znowu chce si wymiga. Nic z tego. - Nie szkodzi. Mnie si nie pieszy. Usid w poczekalni i poczytam gazety. Bdzie, jak znalaz, potrenuj aktualn sytuacj wewntrzn w Anglii. Tylko prosz, nie nawalaj... no? Umiechn si, to znaczy, e mu przeszo, e si odpry. - Dobra, bd za dwie godziny. Wyskoczymy gdzie moe... - Jak dawniej? - Jak dawniej... No to na razie - zrobi dwa kroki, odwrci si. - Nic si nie zmienie. - Ty te nie. Poznaem ci od razu. No, moe eb troch osiwia, ale reszta... Umiechn si i poszed. Do klubu lotnikw nie chcia za adne skarby, no i w rezultacie wyskoczylimy jak dawniej do maej knajpki przy dworcu Victoria.

Po demobilizacji chcia wstpi do lotnictwa cywilnego, ale takich jak on byy tysice, Anglicy musieli przyjmowa przede wszystkim swoich. Robili mu nadziej, e owszem, jeli co bdzie, za rok, za dwa si ustabilizuje i takie rne koszaki opaki, aby tylko czowieka spawi. Nie powiedzieli mu tylko, e ma czterdzieci lat, cho to aden wiek na pilota komunikacyjnego, no i e dokadnie sprawdzili jego papiery. Rzeczywicie mia splendid record, znakomit opini, wysokie odznaczenia brytyjskie, ale te mia za sob dwa wodowania, skok z poncego samolotu, cztery kraksy, pi miesicy w szpitalu, a to pozostawia lady, nigdy nie wiadomo, kiedy moe nastpi zaamanie. Postanowi wic zaczeka na t stabilizacj. Za odpraw demobilizacyjn zaoy do spki z koleg fish and chips na Forest Hill. Wyobraam sobie, jak si czu caymi dniami w biaym fartuchu, jak apiduch jaki, przy wannie wrzcego oleju z dorszem i frytkami, i w kko to samo, frytki za dwa pensy, please, fish and chips for nine pence, please, sam ryb, please, bez frytek, troch octu, here you are, thank you i tak w kko. Oczywicie przez cay czas trzyma rk na pulsie i dowiadywa si. Ma pen szuflad korespondencji z rozmaitymi towarzystwami lotniczymi. Nawet do Pakistanu prbowa, do lotnictwa wojskowego, na instruktora. Po dwch latach w pobliu jego interesu powsta ogromny kombinat gastronomiczny i musieli z koleg zwija manatki. Plajta cakowita. A on si upar na to cywilne latanie i eby by bliej, zosta bagaowym w porcie lotniczym. I cignie tak ju od siedmiu lat. Po jakim czasie chcieli go zrobi foremanem, mg awansowa, ale on nie chcia zurzdnicze, w tej robocie, powiada, ma troch ruchu, zaprawy fizycznej. A ja myl, e on im nie chcia niczego zawdzicza. Moe ju zrozumia, straci nadziej, ale przynajmniej chcia by na lotnisku, y atmosfer portu lotniczego, zapachem paliwa i smarw, rykiem silnikw, widokiem srebrnych, smukych sylwetek maszyn, krztanin mechanikw i nocnymi wiatami pasa startowego. Dlaczego odci si od kolegw, dlaczego nie chodzi do klubu, tam przecie dawni kumple, wspominki... To byo gupie pytanie, przecie wiem, dlaczego nie mg tam chodzi, kosztowaoby go to zbyt wiele. Teraz nie mogo mi przej przez gardo jedno pytanie, zawsze staraem si go unika w podobnych rozmowach, ostatecznie kady wie, co robi, nie trzeba namawia ani odmawia, sam zreszt byem kiedy w podobnej sytuacji. A on jakby zrozumia moj rozterk i przy nastpnej kolejce sam zacz. - Dlaczego nie wrciem? Byli przecie tacy, co wrcili... Wiem, wiem - potrzsn niecierpliwie gow -- padziernik, zmiany, kombatanci... Wiesz, byem oficerem zawodowym. Skadaem jedn przysig. Czy mogliby mie do mnie zaufanie? A zreszt, teraz za pno. Ile razy mona zaczyna na nowo? Ile? Kiedy mylaem i o tym, ale... nie ma o czym gada. Strasznie mi go byo al. Oto jeszcze jeden lojalista, ktry nie ma komu by lojalny. Na wspomnienie o rzdzie stukn palcem w czoo. A z tym portem lotniczym ju si zy. Nie moe lata nad Tamiz nie bdzie mg lata nad Wis. Tam te potrzebuj modych, a nie dziadw. Dzisiaj cakiem inne latanie. Wreszcie przysza kolej na mnie. Opowiedziaem mu o swojej pracy, oczywicie nie pominem pierepaek, jakie miaem na pocztku, po powrocie, o starych kumplach, wspomniaem nawet o swoim samolocie. Spojrza na mnie z niedowierzaniem. - Nie bujaj, masz samolot? Wasny?

Wytumaczyem mu, e waciwie nie wasny, tylko aeroklubowy, e latam na szybowcach i na samolotach, bo mam licencj pilota sportowego. Zacz mnie wypytywa, jakie to samoloty w tym naszym aeroklubie, jakie osigi, i rozmowa zesza, jak dawniej, na fachowy temat. Oczy mu si zawieciy, tylko czasem pokrci nad kielichem t swoj siw czupryn. Wpadem do Londynu dosownie na chwil, niczym przysowiowy pies do jatki, i za kilka dni musiaem wraca. Spotkaem si z nim na lotnisku przed odlotem. By troch przygaszony, umiecha si smutno. Kiedy samolot koowa na start, zobaczyem jeszcze przez okno jego pochylon sylwetk. Jestem pewien, e sta tam, na pycie, i podczas startu trzyma kciuk do gry. Zostawiem mu adres. Przez pi lat napisa kartk na Boe Narodzenie i raz z yczeniami imieninowymi. To wszystko. I znowu znalazem si w Londynie. Oczywicie wypatrywaem go na lotnisku, na prno. Poszedem wic do sekcji personalnej, gdzie mi powiedzieli: - Sorry, od tygodnia u nas nie pracuje. Czy nie wiedz, gdzie pracuje teraz? Nie. Nie wiedz. Po prostu zoy wymwienie i odszed. To by bardzo dziwny czowiek... Tym razem siedziaem w Londynie duej. Przy kadej okazji dopytywaem si o niego, ale Londyn to nie Warszawa, tam znajomego spotyka si przypadkiem raz na kilka lat. Wrciem do Warszawy. Pamitam, bya sobota. Zapowiadaa si pogoda na kilka dni, wic postanowiem wykorzysta mj resurs, skromniutki, amatorski, ze wzgldw oszczdnociowych paliwo przydzielano przede wszystkim wyczynowcom, na zawody itd. Ale dla mnie kumple zawsze co wycisnli. Umwiem si telefonicznie z Karolem, ktry by kierownikiem aeroklubu w Pocku, e przylec w niedziel i pjdziemy na ryby. Wieczorem telefon. Od razu poznaem jego gos. Troch zaciga, nigdy nie straci lwowskiego akcentu. - Cze, stary - zawoaem - popatrz, co za pech, ja wanie z Londynu, szukaem ciebie jak gupi, popatrz, cholera, co za pech, nie moge napisa? A w ogle to ci powiem... - Nie odkuj si, tatuciu - przerwa - wiem, e bye w Londynie. Zadzwoniem do redakcji i mi powiedzieli. - Jak to, do redakcji? - No, bo ja jestem w Warszawie, obie, nie rozumiesz? Tak, na stae, a bo co? A bo nic. Poczuem si, jakby mnie kto obuchem w eb zdzieli. Byo to jednak bardzo przyjemne oszoomienie. Kiedy ochonem z wraenia, przypomniaem sobie o jutrzejszym dniu i zaproponowaem mu wsplny lot do Pocka. By bardzo uradowany. Umwilimy si koo dyurki przy bramie lotniska. Czekaem z p godziny i klem w duchu. Dopiero kiedy nadszed cie, powiedzia mi, e owszem, by tu jeden taki i poszed z kierownikiem. Oczywicie zastaem go w hangarze. Rozmawia z mechanikami, bo dzie by lotny i przygotowanie do pokazw, wic wszyscy byli na miejscu. Wazi do samolotw, o wszystko wypytywa, wszystko musia opuka i pomaca, by niezgorzej umorusany.

Samolot sta na pycie przed hangarem. Specjalnie zamwiem dwuster, bo pomylaem, e przyjemnie mu bdzie uderzy w drgi w powietrzu. Wsiedlimy do maszyny, on zaj miejsce drugiego pilota z prawej strony. Kiedy przekrcaem wyczniki, ktem oka zobaczyem, jak uj drek sterowy. Powoli przyoy Z boku do i zacisn palce pieszczotliwym ruchem, jakby z niedowierzaniem. Kiedy si do niego odwrciem, szybko cofn rk. Daem mu znak wzrokiem, umiechn si, kiwn gow i zapi pasy. Przez cay czas obserwowa moje czynnoci, skupiony, jakby je chcia zapamita. Czasami kiwn gow, jakby mwi, aha, to jest blok, to iskrowniki, to klapy, to trym pionowy... Daem znak mechanikowi i nacisnem starter. Silnik plun na oson dymkiem i zacz pracowa na wolnych obrotach. Maszyna zacza trz si rytmicznie. Spojrzaem na niego z ukosa. Widziaem, jak wchania w siebie te drgania, jak poprzez nie chce si zespoli z samolotem w jedn cao. Zaklimatyzowywa si, czu si jak kot drapany po grzbiecie, czekaem tylko, kiedy zacznie si przeciga. - Jaki komunikat met? - zapyta. Nie braem adnego komunikatu, bo pogoda bya istotnie na medal. Pokazaem wzrokiem przed siebie. Nad -domami Pragi dymy biy w niebo prosto, prociutko jak wiece. Widzialno bya wspaniaa. Pokrci gow. - Nie szkodzi, trzeba byo wzi komunikat Trudno, ty jeste skipper. Gupio mi si zrobio, rzeczywicie, zachowaem si jak todzib. Umiechnem si nijako i wrzepiem peen gaz, bo temperatura gowic ju dosza do normy. Silnik zawy na penych obrotach, rytmiczne trzsienie si maszyny przeszo w niewyczuwalne prawie drganie -o wysokiej czstotliwoci, strzaka wskanika obrotw i wychylia si do oporu. Widziaem, jak on ogarnia wzrokiem ca tablic przyrzdw, a jednoczenie widzi kady z osobna. Widziaem jego donie zacinite na kolanach, garnce si do drka i do dwigni gazu. Cofnem dwigni, ryk usta, podniosem kciuk do gry. Mechanik wyszarpa podstawki spod k, stan obok i podnis kciuk do gry. - Jak u nas... cholera, cakiem jak u nas. - Cakiem jak u nas - powtrzyem i mrugnem do niego. Pokoowaem na start; Musiaem zaczeka, a wystartuj ,dwa jaki osiemnastki i zlin. Kiedy ustawiaem si pod wiatr, znienacka zapyta: - A prba? Znowu poczuem si jak uczniak w szkole pilotw. Rzeczywicie, nie zamierzaem robi prby silnika przed startem. Byem pewien, e wszystko gra. Ale skinem gow i na hamulcach daem peen gaz i zaraz odjem. - Jadziem?; zapytaem. Umiechn si i podnis kciuk do gry. Tak jak wtedy, podczas mojego pierwszego lotu bojowego, kiedy on siedzia z lewej strony jako skipper grata B jak Beer. Przesunem dwigni gazu do przodu, oddaem drek i maszyna potoczya mi si po trawiastym polu. Po chwili bylimy w powietrzu. Wywindowaem si na 300 metrw i poleciaem wzdu Wisy.

Siedzia z domi pooonymi na udach, to je znw splata, widziaem, e nie ma co z nimi zrobi. Zdjem nogi z pedaw kierunku i zaoyem rce na piersiach. Jeszcze nie zdyem spojrze na niego, a on ju pieci drek sterowy, ju wyrwnywa kierunek nieuchwytnymi dla oka, precyzyjnymi ruchami stp. Wytrymowa samolot w pionie, troch zmniejszy obroty. - Jaki kurs? - zapyta. - Nie trzeba. Bierz Wis pod pach i le. Jak przed wojn - umiechnem si. - Nie szkodzi. Jaki kurs? Podaem mu wic kurs. - Wyjd wyej, bdzie spokojniej. Skinem gow. Rzeczywicie, na 300 metrach nad achami piasku troch rzucao. Pooy maszyn w idealnym, gbokim skrcie. Maska ani na moment nie zesza pod horyzont. Na 600 metrach wyrwna i wzi podany kurs. Jak po sznurku. Przez dwadziecia minut milczelimy. Nie chciaem mu przerywa. Widziaem, e on przez cay czas rozmawia z maszyn, e znowu nawiza dialog przerwany dwadziecia lat temu. Patrzy przed siebie, a jednoczenie ogarnia wzrokiem wszystkie przyrzdy. Dopiero kiedy pokazao si lotnisko, zapyta: - Dadz pozwolenie ldowania? Skinem gow. Waciwie mona byo wali prosto i siada z byle ktrej strony, bo wiatru prawie nie byo. Pooy maszyn w skrcie o 90 stopni i wykona normalne podejcie. Czas byo przej stery. Miaem do niego cakowite zaufanie, ale - nie daj Boe - co si stanie, to wtedy wszystko bdzie na mnie, bo przecie on nie ma licencji, a i moj szlag trafi. Ale jako nie mogem. W dole mrugno zielone wiato. Kicha koo hangaru tkwia nieruchomo, ale jego oko rozrnio malutkie wybrzuszenie, zreszt mona byo zorientowa si po dymach petrochemii. - Daj troch klap - powiedzia. Dwignia klap bya przy siedzeniu pierwszego pilota. Nacisnem klapy, on zmieni skok miga. Lotnisko byo coraz bliej, jego skraj wyznacza gsty ywopot. Mona smarowa prosto i siada choby na rodku, po co to cae naboestwo? I nagle zrozumiaem. On nie prowadzi lekkiego samolotu, on siedzia w tej chwili, jak dawniej, za sterami cikiego bombowca, doprowadza do bazy swj samolot posiekany odamkami, wraca z nieba penego ognia, znad ziemi penej ognia, wraca czujny do ostatniej chwili, do momentu, kiedy wyczy silniki i w kabinie nastanie dzwonica w uszach cisza. On robi dugie podejcie do jak najkrtszego osadzenia maszyny, eby mie zapas wybiegu na wypadek, gdyby nawaliy postrzelane hamulce. - Pene klapy! Posusznie wykonaem polecenie. Maszyna posza w gr, jakby znieruchomiaa na moment. Szybko znowu spada, prawie do krytycznej, ale ywopot rs w oczach.

- Mona troch obrotw - powiedziaem. Nie zwraca uwagi, widziaem, e bacznie obserwuje prdkociomierz. ywopot by tu, tu, poczuem krople potu na czole. - Daj troch obrotw! - zawoaem. Chyba by guchy albo... I nagle, kiedy wydawao si, e maszyna walnie w ywopot, usyszaem upragniony gang silnika na zwikszonych obrotach. Ale tylko na moment, tyle tylko, eby przeskoczy przez ywopot, moe trzy, moe pi metrw nad nim. Samolot osiad rwniutko na murawie. Ujrzaem jego charakterystyczny gest. Praw rk trzyma na dwigni gazu, a lew maca pod brod. Wiem, on szuka zwisajcej maski tlenowej z mikrofonem, bo chcia przekaza na wie: Wyldowaem, czy mog koowa na stanowisko? Ale si zreflektowa, chyba nawet zmiesza, pokazaem mu gow kierunek i pokoowa pod hangar. Wyczy silnik. Wyjem chusteczk z kieszeni i otarem czoo. Odpi pasy, wyprostowa ramiona i powiedzia: - No, wyldowaem. Skinem gow. Wysiedlimy z maszyny. Czoo miaem wci wilgotne. - Wyldowaem, co? - Wyldowae, wyldowae - warknem, nie wiem zreszt, z jak min, bo nagle waln mnie w szczk, e o mao nie upadem, a nogi miaem jeszcze bardzo mikkie. - Wyldowaem, gwniarzu, czy nie!? - zawoa radonie jak sztubak, ktry strzeli pierwsz w yciu bramk w meczu z klas B, i podskoczy do gry. I zaraz chwyci mnie w ramiona. - Przepraszam, stary, nie chciaem, przepraszam. Wiem, to miao by takie artobliwe szturchnicie, ale chyba na moment krew go zalaa, e miaem nie wierzy. Sam si o to prosiem, no i zarobiem, co mi si naleao. Przez lotnisko szed nam na spotkanie Karol. A obok mnie kroczy nie stary, mj pukownik z siw gow, ale latajcy chopiec z czytanek dla modziey, mody Ikar, ktrego marzenia wreszcie si speniy.

Obwolut i okadk projektowa Zenon Nowacki Strony tytuowe projektowa Jan Samuel Miklaszewski Redaktor H. Gaede-czyska Korektorzy: Maria Siemianowska i Barbara Wierzchowska Robotnicza Spdzielnia Wydawnicza Prasa-Ksika-Ruch Wydawnictwo Ksika i Wiedza Warszawa, luty 1974 r. Wyd. III. Nakad 14 740 + 280 egz. Obj. ark. wyd. 19,9. Obj. ark. druk. 29,25 (23,7). Papier druk. sat. kl. V, 70 g, 82X104 cm. Oddano do skadu i podpisano do druku 20.IX.1973 r. Druk ukoczono w lutym 1974 r. Zakady Graficzne w Toruniu, ul. Katarzyny 4. Zam. nr 1902. R-22. Cena z 35,Osiem tysicy siedemset druga publikacja KiW

You might also like