You are on page 1of 127

MANUELA GRETKOWSKA PIOTR PIETUCHA

SCENY Z YCIA POZAMAESKIEGO


Copyright by Wydawnictwo W.A.B., 2003 Wydanie 1 Warszawa 2003 Ksiki oraz bezpatny katalog Wydawnictwa W.A.B. mona zamwi pod adresem: ul. owicka 31, 02-502 Warszawa tel. (22) 646 05 10, 646 05 U , 646 01 74, 646 01 75 e-mail: wab@wab.com.pl www.wab.com.pl Redakcja: Teresa Katz Korekta: Maria Fuksiewicz, Maciej Korbasiski W powieci Belladonna na yczenie Autorki zachowano jej interpunkcj. Projekt okadki i stron tytuowych: Maciej Sadowski Fotografia autorw: Piotr Bujnowicz/Fabryka Obrazu Wydawnictwo W.A.B. 02-502 Warszawa, owicka 31 tel./fax (22) 646 01 74, 646 01 75, 646 05 10, 646 05 1 e-mail: wab@wab.com.pl www.wab.com.pl Skad i amanie: Komputerowe Usugi Poligraficzne, Piaseczno, kiewskiego 7 Druk i oprawa: Oficyna Wydawnicza READ ME, Drukarnia w odzi ISBN 83-89291-21-5

Manuela Gretkowska

BELLADONNA
I
1 Moj zalet jest wolno. aden patos, etos i kutas - Kamil obudzi si z krtkiego, lkliwego snu, przypominajc sobie kim jest. Lea nieruchomo, czekajc a wrci mu bl prawej rki, trafi jzykiem w dziury po wyrwanych zbach mdroci. Bdzie wreszcie u siebie, w swoim pokiereszowanym, prawie pidziesicioletnim ciele, posusznie napinajcym minie ng. Stawiajcym go na pododze i z przyzwyczajenia sigajcym rk do przecznika lampy. Szybko jednak wyczy wiato. Czeka na wit, chcia si przekona, co jest za oknem. Ktra pora roku. Uwaa, e jest ich tyle, ile si wyczuwa, nawet codziennie inna, jeli dni rni si od siebie. Tylko w szkole dziel kalendarz na wiosn, lato, zim. Ucz te prostacko oddziela: ycie i mier, bez adnych niuansw. Usysza kasanie. Kto czai si za drzwiami. - Wej - nie odwrci si od okna. Palcem obrysowywa szare kontury drzew na szybie. - Ostatnie niadanie... - z jaskrawo owietlonego korytarza wepchna si do pokoju niedogolona twarz. - Ju? - Kamil drc rk zmaza rysunek. - Przed egzekucj lepiej pasuje papieros. - ycz panu ostatniej egzekucji u nas - mody lekarz, zmczony nocnym dyurem, prbowa si umiechn. Jego homoseksualny wdzik nie zdoa si przebi przez mask depresji. - Ju id, doktorze.

2 Puszysta, jasna wykadzina wyguszaa kroki. Sprawiaa wraenie opatrunku chronicego przed wiatem. Luksus tej prywatnej kliniki odwykowej pozwala wytwornie ukry rozpatane szalestwem mzgi. Ciaa zatapiane alkoholem, ale dryfujce jeszcze godnie z kieliszkiem aperitifu w zakurczonej doni. Kamil nie potrzebowa pomocy. Chcia sobie po prostu odpuci i zda si na innych. Na ich wykalkulowan trosk. Pi duo, przez ostatni rok coraz wicej. Czasami zdawao mu si, e jest wypenionym po brzegi kieliszkiem bursztynowej whisky. Nigdy jednak nie dola ostatniej kropli przelewajcej si w rzewny alkoholizm. Miesic w klinice by dla niego rodzajem medytacji. Kiedy na studiach w krakowskiej ASP praktykowa zen, zmuszajc si do pozycji lotosu i niemylenia. Towarzyskie nasiadwki wyznawcw modnej religii bolcych ng. Kilkudniowe wyjazdy medytacyjne, gdzie mona byo poderwa pikne dziewczyny z metafizycznymi ambicjami. Najatwiej na dyskusje o buddyjskiej pustce zamiast o zwykym wszystkim i niczym. Teraz, po latach, zamknity w ekskluzywnej odwykwce, wraca do pustki. Nie widzia przed sob celu. By sprzedawc piknych powierzchni. Przesta widzie ich lnienie, zachwalane przez znawcw wyrafinowanie drogiej sztuki. - Znowu bezsenna noc? - lekarz uchyli drzwi gabinetu. Na stoliku wyciosanym z pnia egzotycznego drzewa czekao niadanie. Poranny kanon do spoycia -, kawa, rogalik, sok. - A zna pan takich, co bez prochw? - Kamil usiad w fotelu. - Kiedy ludzie sobie radzili. - yli krcej. Moe gdybym zdech dwadziecia lat temu... - Nieze plany. I to s skutki caej terapii? - ironizowa lekarz. - Ju o niczym nie marz. W porzdku? - nala sobie kawy i zatka usta rogalikiem. Sprysta skra granatowych foteli, szorstka wena wykadziny i st pachncy jeszcze kadzidlan, tropikaln ywic. Kamil by pewien, e te starannie dobrane meble i kolory s nie tylko gejowsk parad gustw

psychiatry. Miay zwabi zmysy pacjentw. Wycign je ze limaczego letargu. Przymiln powierzchni, zapachem oderwa od zajoba zatrzanitego w obolaej gowie. Wdrujcego w kko po antypodach rozumu. - Bezsenno to drobiazg - lekarz potrzsn buteleczk tabletek uspokajajcych jak grzechotk dla dorosych - Ale z kim ja bd rano rozmawia, Mistrzu. - Chyba jestemy za inteligentni, eby sobie prawi komplementy - nie znosi aszcej si adoracji. - Dostaem Legi Honorow i delirium, jestem utalentowanym pijakiem. - Pan... akurat w pana przypadku - stuka sw, starajc si powiedzie na poegnanie co wartego zapamitania. Zmruy podsinione zmczeniem oczy - Nie musi pan wypukiwa talentu alkoholem. - Pan te nie umie tak na ywca, dlatego wczy si nocami po klinice, bo... - przerwa. Pulchny doktor, rozparty w swoim fotelu, zacz si kurczy. Jego poyskliwe sztruksowe spodnie i kamizelka byy sierci zwierzaka skulonego ze strachu przed wypatroszeniem z tajemnic. Kamil uwielbia polowa na cudze saboci, zrezygnowa jednak z celnoci, jak ma kade okruciestwo. - Dlatego... tak dobrze si nam rozmawiao - dokoczy. Wsta, poda lekarzowi rk. Przytrzyma jego spocon do, poklepujc go po ramieniu. By to bardziej gest wspczujcego porozumienia ni poegnania.

3 Za bram paacyku-kliniki, na podjedzie otoczonym dbami, Dominique parkowaa ju swj wz. Kamil, przebrany w czyst bia koszul i nowe dinsy, szed do jej samochodu niosc ma walizk. Wjazd winiowego kabrioletu do zroszonego parku by drapniciem lakierowanego paznokcia po jeszcze wilgotnej zieleni. Okulary soneczne, dopasowane do pocigej twarzy Dominique, kolorem zleway si z jej ciemn karnacj. Delikatno opalonych ramion podkrela metaliczny poysk karoserii i misiste fady odsunitego skrzanego dachu. Przy pewnej minimalnej wielkoci biustu - pomyla Kamil, widzc paskie popiersie nieruchomo czekajcej na niego w wozie Dominique - mona mwi ju tylko o piknie sutek. - Jeste - pochyli si nad ni cmokajc w policzek. Pocaunek skruszy jej chodn perfekcyjno. Obja go za szyj. - A waciwie kiedy ci nie byo? - zoliwie doda wyczuwajc w niej przypyw stsknionej czuoci. On prowadzi ten kulawy taniec miosny: dla kaprysu zamiast obok niej usiad z tyu, walizk rzuci na przednie siedzenie. Nie zapi pasw, wiedzc, e j to drani. Dawno przestaa im przygrywa ckliwa melodyjka zakochanych. Rytm wyznacza teraz monotonnie czas. Poznali si pod koniec lat osiemdziesitych w ku. Byli gomi markiza czy vicomtea de Sroutoutou, jak Kamil nazywa arystokratw zajmujcych si gwnie pozowaniem do kronik towarzyskich. Fotogenicznie poprzetykani gwiazdami show-biznesu, niby obcymi genami w acuchu rodowych koligacji, zajmowali nalen im pozycj. W rzdku, cinici kadrem, imitowali zbiorow kopulacj na stojaka z fleszem orgazmu w oczach. Kamil, malarz z biednej, dzielnej Polski, zacz by wtedy modny i bywa tam, gdzie mg si sta jeszcze modniejszy. Pojecha na wernisa modego arystokraty architekta, ktry w swoim podparyskim zameczku urzdzi galeri. Na parterze kaza wyburzy wszystkie ciany. Gotycki strop olbrzymiej sali wzmocniono przezroczystymi wspornikami. W kolumny plastikowego szka wtopiono zawarto rodzinnych grobowcw waciciela. Troch sprchniaych desek, szkieletw, kilka mumii z resztkami wosw i koronkowych abotw. Przodkowie otoczeni krystalicznymi kolumnami wygldali na zamarznitych w bryach czasu. Sorbet z trupw. Kamil zapali haszowego skrta grubszego od cygara, szybko si upi i wyszed, gdy trucha zaczy si do niego zbyt zalotnie umiecha. Pomyli pokoje gocinne. Wszed tam, skd najbardziej pachniao traw. W nie swoim ku zasta pic dugowos brunetk. Pomyla, e to jedna z uwodzcych go na przyjciu dziewczyn, z ktr moe si umwi. Kiedy woy jej gow midzy nogi, usysza o facecie w azience. Uzna to za porad, eby si pospieszy. Oboje byli tak nawaleni, e nie prbowali udawa podniecenia. Gdy nareszcie zacz jej rosn w ustach, otworzyy si drzwi i z azienki rzeczywicie wyszed pnagi olbrzym w niebieskich ogrodniczkach. Przeszed cicho obok ka, nie zwracajc na nich uwagi. Dyskretnie zamkn za

sob drzwi na korytarz, gdzie dudni impre-zowy Eurythmics. - Chyba nie jest zazdrosny - ucieszy si Kamil - Albo duch, co? Pierdolisz si z duchami? - To by hydraulik - dostaa gupawki i miaa si, podskakujc mu pup tu przed nosem. - Noc? - przeoy j pod siebie. - Sta ich na sub. Kto wrzuci do kibla nadmuchan prezerwatyw i zatka si pion. Rano pywalibymy w gwnie. Wanie, masz gumk? - wychylia mu si spod ppka. Stanowczo za duo mwia, za rozsdnie. Moga wytrzewie i go wyrzuci. A on mia ochot zasn. Spa do koca ycia obok dziewczcych piersi z nosem w ciemnej przegrdce tyka. Nie widzie, jak z paskiego brzucha robi si babski bebech. W dziecistwie straszyy go ze cian pokoju rodzicw obrazy Malczewskiego. Wypchane grochow i kartoflami cielska, kurhany kobiecoci. Pod obrazami skrzyowane szable po pradziadkach - powstaczych wirach, traccych rozum i majtek. Ojciec by z nich, szlachetnie nie do ycia. Kamil w pmroku rodzicielskiej sypialni, pod tymi wisiorami cycw posiniaczonych fioletem, wyjmowa chopicego fiutka i bolenie, heroicznie targa nim do pierwszych ez modzieczego wytrysku. Francuzka mdrzya si i wiercia. Wgryz si ustami w jej psow, nabrzmia pretensjami cip. - Nie chc lizaka - wyrwaa jej si. - Tym nie, bez gumy nie, no to czym? - Woysz jeden - possaa mu palce i wlizna w siebie - Potem drugi i powoli wszystkie, wtedy za-cinij pi. Kamilowi wydawao si to niemoliwe, ale zabawne. - Ostronie i poowooolii - pouczaa. Zanim zdy woy ca rk, rozgryza mu podbrzusze. Najpierw poczu jej drobne zbki. Toczy si po nich jak po kole ruletki, a nagle trafi w swoj przegrdk, numerek orgazmu, ktry obstawia. Koniec, ju wicej nie da rady tej nocy. W ruletce te ogaszaj rien ne va plus. - Pardonsik - ziewn. - Jeste Polakiem? - Bo co? - Powiedziae o Jezu. - Musiaem niele odjecha. Mwisz po polsku? - Rozumiem, ale mwi kiepsko. Moi rodzice s Polakami. - A ty? - Dominique. Bya bardziej podhajcowana gadaniem ni zapanymi pieszczotami. Opowiedziaa mu polskie dziecistwo u dziadkw pod Lilie. Rodzice, urzdnicy, dostali awans i nie mieli czasu zajmowa si ni w Paryu. Dziadek, emerytowany grnik, w swojej zagrodzie przypominajcej mu rodzinne Kujawy hodowa kury, winie, gsi. Hodowali z babci i j. Dorabiali, tuczc gski na foiesgras. Wtykali im lejek w gardo, a Dominique maym paluszkiem popychaa karm w wsk rurk ostronie i powoli. Dziadkowie sprzedawali te abie przysmaki na Gwiazdk. Sami zajadali si gsim kremem, tak nazywali smalec. Trzymali go w szafce koo drewnianego oa. Nawet latem okrywali si pierzyn z gsiego puchu. Uoeni do snu, suchajc w ciemnociach Wolnej Europy, nie zauwaali Dominique, podkradajcej si do szafki ze smalcem. Nieraz po wyczeniu radia syszaa babci wzdychajc: OJezu! O Jezu! - na przemian ze skrzypicym kiem. Dominique czua wtedy jeszcze wiksze wyrzuty sumienia za swoje obarstwo i do wieczornej modlitwy dodawaa takie samo O Jezu! O Jezu! Polska miaa dla niej zapach gsiego smalcu i pierza. W szkole penej polonijnych dzieci udawaa, e rozumie tylko francuski. Po francusku zacza mwi do dziadkw, gdy za kieszonkowe na pierwsze podpaski kupia sobie tanie perfumy. Zamiast chleba ze smalcem poprosia o bagietk z foies gras. Wtedy odesali j do rodzicw, do Parya. Tam skoczya college, celujco zdaa matur i wanie napisaa prac dyplomow z ekonomii zarzdzania. W zamku znalaza si przypadkiem. Przywioza j znajoma, adwokatka bronica arystokrat przed konserwatorami sztuki. Wytoczyli mu proces o niszczenie zabytkw. On uwaa, e mgby ze swoich przodkw zrobi dem i nic nikomu do tego. Dominique napdzana kok miaa sowotok. Kamil zasnuwa si kokonem haszowego snu. Rozupaa go rano waleniem obcasikw o kamienn posadzk, metalicznym zgrzytem suwaka podrnej torby. Spakowana, w czarnym kostiumiku ze zotymi guzikami, uczesana gadko w kok, bya gotowa do drogi. Z rozkraczonej noc panienki zamienia si w zapit pod szyj damulk. Podejrzewa, e nabrzmiay srom te przylgn jej do dziewiczo zarowionej dziurki.

Kamil, teraz wypoczty, chtnie by w niej pogrzeba, ale wytrzewiaa Dominique najwyraniej koczya ich znajomo. Poprawiaa sobie w barokowym lustrze makija. Przypudrowaa perkaty, polski nos. Wtara we wosy i w szyj perfumy. Strzepna z ramion pyki, a jemu wydawao si, e gsi puch. eby nikt nie zauway, skd jest, nie poczu emigranckiego zapachu strachu i ambicji. Zwaszcza tutaj, w zamku, gdzie nonszalancko wycignito na widok kilkanacie pokole rodowitych trupw. Moe w ou, gdzie tej nocy baraszkowali, spierdolono ca dynasti. Zszed za milczc Dominique do pustej sali balowej. Pomacha jej na poegnanie i skacowany powdrowa midzy stoami w poszukiwaniu niedopitych butelek. Zmczony wycign si na awie. Wrcia Dominique. - Musz by za trzy godziny w Paryu - staa nad nim i nerwowo ciskaa kuferek. - Mam spotkanie... od tego zaley moja praca, musz - panikowaa. - I nie ma kto ci odwie? - Wszyscy pi... moja przyjacika jest w ogle nieprzytomna i... - Zadzwo po takswk - usiad. Opar si o chodny, wilgotny mur. Uzna, e gotyckie sklepienia s fatalne na pkajcy eb. Ostrymi ukami tn dwiki w haas. - Tu nie ma telefonu. Ten maniak chce y w redniowieczu... a najblisza wioska z pi kilometrw - mwia takim tonem jak w nocy, gdy prosia go o absurdaln pomoc w zrobieniu sobie dobrze. - Zgoda. Prowadzisz, ja si nie nadaj. - Nie mam prawa jazdy. - W tym wiecie na wszystko trzeba mie prawo jazdy, kotku. Ale jedzi umiesz? - poda jej kluczyki do swojego starego forda. - Nie... ja nigdy... - Nie szkodzi, to automat. Nauczysz si na autostradzie. Bawio go podpatrywanie jej desperacji. Zanim usiada za kierownic, cofaa si, potrzsaa gow w rozmowie z sob sam. Porwa si na co, co grozio mierci, waciwie kar mierci za wykroczenie przeciw prawu i rozsdkowi... Ale gdyby zrezygnowaa... Zosta bez pracy to zosta nie wiadomo po co przy yciu, na ktre trzeba zapracowa. W jej sumieniu, uporzdkowanym jak ksigi parafialne podmiejskiego kocioa, gdzie j ochrzczono, a potem wdzono w katolickim kadzidle coniedzielnych mszy, nie byo miejsca na chaos nieprzewidywalnego. W decyzji, czy przyj propozycj Kamila, grzeczna dziewczynka walczya z dziewczynk odwan. adna z nich nie bya mdra. Ta grzeczna powtarzaa bardzo trudn zasad gramatyczn: il faut (trzeba), po ktrej nastpowa powykrcany, storturowany czasownik naginany do obowizku. Uywali go poprawnie tylko nieliczni, wytresowani w konwenansach Francuzi. Ale przecie Dominique, tuczona przanym patriotyzmem dziadkw wtykanym w gardo sowami sz, cz, , wyrwaa si z polskiej zagrody. Do chanelowskiego kostiumiku ze zotymi guzikami - tymi byszczcymi odznakami francuskiej przecitnoci. W nagrod za odwag czekaa na ni w Paryu praca dyplomowanej ksigowej. Wic odwana dziewczynka wsiada do wozu i posuszna wskazwkom Kamila wyjechaa na wiejsk drog. Nauczya si przyspiesza i hamowa. Nie musiaa umie cofa czy precyzyjnie skrca. Na autostradzie wystarczyo trzyma si najwolniejszego pasa. Kamil z tylnego siedzenia przypatrywa si jej szalestwu rozpdzonemu do 150 km/godz. By ju trzewy i wiedzia, co ryzykuj, ale nie pozwoli jej stan. Ca drog robia, co kaza. Suchaa poucze z pilnoci zakadnika bojcego si egzekucji za najdrobniejsze nieposuszestwo. Jednak to ona wbrew sobie bya porywaczem. Fascynowaa go ta podwjna gra. Podniecao oddanie swojego przeznaczenia w rce piknej i obcej dziewczyny. Imponowao mu opanowanie Dominique, ekscytowao przeraenie. Wyobraa j sobie nag, widzia wtedy dwie ywe, osobne istoty: wytwornie uczesan kobiet dosiadajc na samochodowym fotelu wochat pizd. Rozgniatajc j tykiem, eby nie wylizna si spomidzy zacinitych ud. Kobieta ze strachu trzymaa si kierownicy, meduza rozwieraa jej nogi. W cigu tej godziny wsplnej jazdy zajrza w Dominique przez jej rozszerzone napiciem oczy. Samochodowe lusterko wykrawao je z twarzy do wiwisekcji. Kamil wiedzia ju, skd wydobywa si u niej kady krtki, niemal chrapliwy oddech, kropelka potu. Zdawao mu si, e czule przylgn do spoconych plecw. Dominique miaa odtd dwiga na sobie garb mczyzny i karmi nim zachann meduz wronit w krocze. Tak powinien namalowa wtedy ich podwjny portret. Ale gdy zastanawia si po latach, dlaczego zostali razem, przypomnia mu si inny obraz. Zdjcie z gazety: wymczona, brudna dziewczyna trzyma si kurczowo faceta obwieszonego broni. Tytu: Sztokholmski syndrom. Zakadniczka z ambasady amerykaskiej w Sztokholmie i brodaty terrorysta zakochuj si w sobie, w swojej sadomasochistycznej grze. Kamil przesiad si za kierownic, gdy dojedali do Parya. Dominique zdya, dostaa swoj wymarzon prac. Zaproponowa jej kwater u siebie w domu z ogrdkiem niedaleko metra Gambetta. Zaniedbana,

dziewitnastowieczna chaupka w spokojnej, niemal prowincjonalnej jak na Pary dzielnicy. Dominique zacza tam od generalnych porzdkw, pniej zarzdzia remont fasady i odgruzowanie ogrodu. Zaja si papierami Kamila, spacaniem kredytu za dom. Orientujc si szybko w finansowych szwindlach galernikw, skutecznie cigaa od nich nalenoci. Nieczua na artystyczne snobizmy i epatowanie nazwiskami, bya w tym lepsza od zawodowego rewindykatora. - Bardzo si ciesz, e DeBuffet i ten malutki Matisse s na tej samej cianie, co Kamil Bak, ale... Zostaa agentem Kamila, najlepszym z moliwych, bo w yciu i sztuce istnia dla niej tylko on. Po roku zrezygnowaa bez alu z pracy w biurze, chocia obiecano jej awans. Powoli musiaa te zrezygnowa z wycznoci na uczucia Kamila. Ledwo naszkicowane kobiety w jego notatniku zaczy obrasta ciaem. Pospieszne kreski rysowane pirkiem przypominay powyginany, osmalony ruszt, na ktry nadziewano smakowite kawaki coraz to nowych bioder, piersi. Obtoczone panierk kolorw, zarumienione wiatocieniem staway si apetycznym kskiem. Tak wyrane i zmysowe przestaway by iluzj. Zostawiay po sobie lady: szminki, perfum, zgubionej w popiechu bielizny. - O co ci chodzi? To s tylko modelki: nogi, rce. - pisz z nimi. - Maluj. - U ciebie to jedno i to samo. - No wanie. Jego praca bya najwaniejsza. Dominique musiaa na to przysta, w kocu by to jedyny pretekst dla wsplnego ycia. Pretekst, a nie powd, spinajcy wbrew rozsdkowi, ale w imi zasad niedobrane maestwa. W ich zwizku nie byo ju adnych wsplnych zasad oprcz pienidzy. One wymagay uczciwoci od zarzdzajcej nimi Dominique i pracowitoci Kamila. Wymuszay wierno obojga. Dominique przekonaa si o tym, prbujc odej. Zakochaa si w swoim psychoterapeucie, tumaczcym jej co tydzie, dlaczego trzeba zosta w dotychczasowym chorym ukadzie. Powinna przepracowa problemy, a nie ratowa si nawykowo ucieczk, powielajc tym swj schemat nieudanych zwizkw. Ale jej nie interesowa ju dawny zwizek. Chciaa by w nowym i udanym z psychoterapeut o pobrudzonych fajkowym tytoniem palcach i niebieskich, zamglonych od suchania oczach. Przygotowaa ucieczk kunsztownymi argumentami, prowadzcymi z domu Kamila do gabinetu terapeuty. Musiaa przekona ich obu. - To nie ma sensu - Kamil odci jednym zdaniem jej drogi odwrotu. Doradza z przekonaniem fachowca ostrzegajcego przed z inwestycj. - Masz trzydzieci lat i co, pjdziesz do biura? Na staystk? - nalewa sobie kawy, miesza spokojnie cukier. - artujesz. Jestem dobrym agentem... - siedziaa sztywno przy kuchennym stole, gotowa zaraz wyj. Starannie spakowane walizki stay ju przy drzwiach. - I zaharujesz si dla kilkunastu pacykarzy. -Jeli bd musiaa... - Dominique, zrobisz, jak zechcesz... wiesz, e zawsze... - zobaczy swj gos, spywajcy nagle zaw plam wzruszenia. - Co zawsze? Twoje panienki... twoje historie - Dominique nie przewidziaa w tej rozmowie emocji. Argumenty, dowody, nawet dochodzenie, kto ma racj, ale nie wyznania, mogce zaraz si rozpa z hukiem w krzyk albo aonie rozpeza. - Popatrz na mnie, no popatrz - uklk przy niej i wzi jej twarz w swoje pobrudzone farb donie - Zdarzay mi si gupstwa, tobie te. Nie odwracaj oczu - przytrzyma j, przyciskajc prawie do swojej niedogolonej brody - No, gdzie s te panienki, ci twoi... Jestemy sami, w naszym domu. Tylko my jestemy wani. Dominique, bez ciebie... Nie wyobraam sobie... jest co takiego, lojalno, i my w tym jestemy dobrzy. - Szanta lojalnoci? - Nazwij to, jak chcesz, mnie nazwij, jak chcesz... rb, co chcesz - czul w doniach jej opr. Przestaa na niego patrze, pierwszy raz przestaa go sucha - W porzdku. Ja odejd. Naley ci si ten dom. - A gdzie ty pjdziesz? - Leczy si. - Na co? - Wyleczy z siebie. Z picia, z panienek, z czego chcesz. eby byo normalnie - licytowa sam siebie. Nie mg wyoy wicej. - Ja te musz co zrozumie - wstaa i w przedpokoju potkna si o bagae - Skoro ju si spakowaam... pojad do Polski. - Przecie tam jest dzika komuna.

- Wanie dlatego. Nie jad podziwia krajobrazw, nie jestem turystk. Mj... on mwi, e powinnam pozna swoje korzenie, archetypy. Moe zrozumiem ciebie, od czego ucieke. Czemu jest, jak jest. Skd ja... dla ciebie jestem ksigow, nie? - Zwariowaa, w Polsce s czogi, wojna.. - Ty te idziesz na wojn, przeciw sobie. Zobaczymy, kto wygra. To byt pierwszy szpitalny odwyk Kamila. Nie chcia odtrucia, terapii. Nie leczy si, czeka. Wiedzia, e wszystko, czego pragnie, przyniesie mu czas. Nieskoczona rzeka czasu, wystarczy tylko oddycha. Nie poszy niepotrzebn krztanin tego, co unosio si na powierzchni i byo w zasigu falujcych nadziej marze. Nauczy si tego w najwikszym rozgardiaszu kilkudniowych imprez, demolowania po pijaku hotelowych pokoi. Nie pamita, z kim tam by, nie mia pojcia, kogo przeprasza. Tumaczenie si obcym ludziom, okamywanie Dominique pogarszao sytuacj. Lepiej byo przeczeka. Zamyka si w pustym pokoju przy pracowni. Pi tylko herbat zaparzan w cennej japoskiej czarce. Zapala kadzideko, sam nie wiedzia, czy sobie, czy kamiennemu Buddzie na parapecie i wraca do pustki, biedy i samotnoci studenckich czasw, gdy boso, w hinduskiej koszuli medytowa, skupiajc si na oddechu. Odgosy paryskiego domu zaczynay wtedy powoli wpada w swj zwyczajny rytm podobny regularnoci do wdechw i wydechw Kamila. Dominique przestawaa bra tabletki nasenne i nadzienne, jak mwi ojej uspokajaczach, poykanych w kryzysowych momentach. Znowu energicznie wstawaa rano. Szykowaa sobie niadanie, trzaskajc zardzewia tostownic. Potrzsaa wosk kafetier o ksztacie dadaistycznej lokomotywy popluwajcej par. Te swojskie haasy sprawiay wraenie rozpychania si w kuchni za ciasnej dla Dominique, dla jej zamaszystej pewnoci siebie, e przebaczya mu, ale nigdy wicej... Jednak tym razem czekania nie przerwaa niespodziewana wizyta w odwykwce ani telefon. Kamila ju denerwoway lekarskie mdroci. Zgadza si z nimi w jednym: Alkoholik jest zawsze od czego uzaleniony. Teraz byt wyschnit mumi, ani kropli alkoholu. Sterczay mu tylko jdra, w ktrych zgromadzia si cala obolaa lepko tsknoty. Uzaleni si od Dominique, od jej spokoju i agodnej siy. Zapachu domu, bezpieczestwa wyszorowanego marsylskim mydem. Solidnych orgazmw, dopychanych niekiedy palcem i wykrzyczanych mu w samo ucho jak raport z bilansu wszystkich pieszczot. Zamiast Dominique zadzwonili do niego z ministerstwa spraw zagranicznych. - Dowiedzielimy si, e zostaa zatrzymana przez wadze polskie - sowa urzdnika, wypowiedziane rzeczowo i pasko niby wydrukowane litery, wydaway si pokwitowaniem zakoczonej sprawy, dokumentem podsunitym do podpisu. - Co to znaczy? - Kamilowi przemkn obraz Dominique uwizionej w grudzie bota. Kolorowa, paryska waka zatopiona na zawsze w polskim bursztynie gwna. - Dokadnie nie wiemy, ale najprawdopodobniej przewozia maszyny drukarskie. Przypadek czy kto j zadenuncjowa, w kadym razie zawrcono j z przejcia granicznego. Mamy niewiele informacji. Dopytywanie urzdnika nie miao sensu. Wyranie dano Kamilowi do zrozumienia, e tylko on moe pomc Dominique. Komunistom nie zaley na jakiej Francuzce, Polce w drugim czy trzecim pokoleniu. Nie zrobili nawet zwyczajowo z jej zamknicia afery: za pienidze CIA przemycane s materiay wywrotowe. Sprawie nie nadano rozgosu, bo chodzi im o Kamila. cignicie go do Polski, zorganizowanie wystaw pokazujcych normalizacj stosunkw z Zachodem, powrt znanych emigrantw. Wcieka si na siebie i na ni. Rozwana a do znudzenia i daa si podpuci? Chciaa mu zaimponowa? A on przez ni nie ma francuskiego obywatelstwa. Nie przypomniaa mu o tym, nie dopilnowaa. Brzydzia go faktura za prd, a co dopiero kolekcjonowanie teczki kwitw do prefektury.

4 By pewien - ze swoim paszportem bezpastwowca nie wrci z polskiej ambasady. Znajomi czekali, przechadzajc si po placu i przed budynkiem w razie gdyby... ale waciwie mieli tylko potwierdzi jego zniknicie. Wymian na Dominique. Dawna kochanka, dziennikarka z Liberation, odprowadzajca go pod bram ambasady, obmylaa jutrzejszy tytu, nekrolog Kamila: Polski malarz odda si komunistom, ratujc swoj agentk. Oczywicie nie byoby to tak gupie, ale tylu sylab doliczy si w stukaniu jej obcasw. Widzia i sysza o wiele wyraniej. Zauwaa kady mleczny kamyczek placu Inwalidw, krople deszczu opukujce ulic. Wszystko miao znaczenie: i ten beret, i prochowiec dziennikarki, stpajcej na patykowatych nogach czapli. Przebraa si za dziaaczk ruchu oporu. Nie, no przecie musiaa si jako

ubra na jesienn ulew - przekonywa sam siebie do normalnoci. Tu jest normalnie, czas pynie w dobr stron. Taka moda na dugie paszcze i czarne beretki. Dopiero w ambasadzie zacznie si torturowanie czasem, wybebeszanie przeszoci pytaniami, kto, kiedy. Cofnicie do Polski, cofnicie ycia. Nie zakuto go w kajdanki, nie upiono zastrzykiem. Wdka w krysztaowych kieliszkach te nie bya zatruta. Niby nie, ale skd wiedzieli o jego odwyku; chcieli go zama? Ambasador wypi z nim na zdrowie! i zostawi komu waniejszemu na zaksk. Kamil zosta sam. Czekanie, ich stara metoda rozmikczania. Co za rnica, czy w mierdzcym areszcie z lamp w oczy, czy tutaj, w gabinecie, przy kinkietach Ksistwa Warszawskiego i weneckim lustrze, zza ktrego by na pewno obserwowany. Albo krcili dla dziennika jego serdeczne powitanie, tylko z kim? Bruderszaft z Jaruzelem, Urbanem? Z jakim komuchowym artyst, moe Koniecznym, co ulepi Lenina-bawana na pomnik w Nowej Hucie? A moe to rozgrywka Kominternu i przyjdzie si z nim caowa obleny kacyk francuskich komuchw, Marchais? Zrobi to dla niej. Z lojalnoci, tego ziarenka przyjani, zaufania. Bo do kogo trzeba je mie. Wbi w ten ziarenkowaty punkt cyrkiel i narysowa horyzont. W szkole mia z matmy dwje, by jednak najlepszy z geometrii analitycznej. - Udao ci sit Bk, pierwszy rozwizae, ale co ty za laczki mi rysujesz? - matematyk podnosi zeszyt Kamila ponad swoj ys gow, pokazujc go klasie. - Bo ja tak widz, panie psorze, te koa, zielone kwadraty. Figury pochodziy od szarego punktu. Kamil kocha si w jasnej, dajcej si wyrysowa logice geometrii. Jej pocztkiem, pocztkiem wiata nie by ozdobny miosny wywijas, lecz skromny, szary punkcik pewnoci. Teraz bya nim Dominique, nierzucajca si w oczy, zawsze na swoim miejscu i podtrzymujca ich codzienno. Czu si te winny: do Polski pojechaa przez niego i dlatego mia teraz przywita tajemniczego kogo, kto mg zaj go od tyu, z przejcia ukrytego midzy pkami. Rozejrza si po cianach i suficie. Nawet stiuki, pozostao z paacyku Talleyranda, straciy tutaj ozdobn lekko. Zamieniy si w skrofuy i polskie czyraki. Zadzierajc gow, nie zauway wejcia niewielkiej osoby. Stana przed nim, patrzc mu prosto w oczy. Siedzc, by rwnego wzrostu z t niemal karliczk o krtko, po msku ostrzyonych wosach. Podaa mu rk, jakby chciaa przekaza impuls elektryczny, szybko i z trzaskiem kruchych palcw. Zastanawia si, kim jest ten nieprzyjemny kurdupel w brzowej garsonce. Straniczk wizienia kobiecego tu przed emerytur? Chodzi midzy klatkami z elektryczn pa? Wymamrotaa tylko nazwisko, wic si nie przedstawia, pochodzc z kraju, gdzie nie liczy si ludzka godno, ale funkcje i urzdy. Moga zosta miss komuna, nijaka, w szarociach brzu, tej cywilnej odmianie urzdowej czerni. Rozoyste chopskie biodra i z braku inteligencji czujne chamstwo w widrujcych oczkach. Kamilowi zdawao si, e rozmawia z Wand Wasilewsk. Przerabia znowu bialo-czarny podrcznik historii, poprawnie kamic w odpowiedziach na pytania wypisane pod czytank. Nie dowiedzia si niczego o Dominique. To nie by temat tej lekcji, niespodziewanie zakoczonej propozycj spotkania na miecie. Interesowaa j sztuka. Przynis do kawiarni obraz. Nie odpakowaa go, podniosa, wac w starczej rce jego ciar. Umiechaa si, gdy pyta o Dominique. Klepaa go po doni, niby lekarz obiecujcy wyzdrowienie.

5 Dominique wrcia miesic pniej. Nigdy si nie dowiedzia, czy dziki wstawiennictwu Wasilewskiej, Francuzw, czy z kaprysu komuny. Traktowali j dobrze. On te zosta potraktowany inaczej. Co mu tu nie pasowao. Nie chcieli go porwa, zaszantaowa i zniszczy za kar. Wyudzili obraz. Wzia go Wasilewsk, dla siebie. Rozkradanie komuny? Pocztek kapitalistycznego inwestowania? To by jego prywatny koniec Peerelu. Po upadku muru berliskiego pozna rodowe nazwisko komunistycznej kolekcjonerki z polskiej ambasady: Nomenklatura. Ale wtedy nie obchodzio go ju nic, co byo poza ptnem nacignitym na blejtram. Picie traktowa jak rozpuszczalnik duszy. Kobiety agodziy przymus codziennoci. Ocierajc si o wskie i liskie tunele pochwy, szuka w nich przejcia przez labirynt. Kada bya wilgotnym korytarzem, prowadzcym do kobiecoci ukrytej midzy nogami. Czarnej i mokrej niby tropikalna noc, w ktrej mgby zasn nagi, wreszcie bezbronnie szczliwy. Koowrt tej samsary dziaa do rytmicznie: Kamil malowa obrazy sprzedawane w najdroszych galeriach, mia zamwienia na te, ktrych jeszcze nie byo. Dominique regulowaa patnoci za jego pobyty w klinikach,

gdy ze sprawnego w miar mechanizmu pracowitoci, alkoholu i seksu nie dao si ju nic wycisn na biae ptno. Podejrzewa Dominique o odkadanie pienidzy na ucieczk. Nie mg jej tego udowodni. Przeczuwa pod wyrozumiaym umiechem zupenie inne usta: zacinite w wytrwaoci i wiczce jedno zdanie, do ktrego nie bya zdolna kilkanacie lat: Odchodz, rad sobie sam. Czekajc na niego noc, miewaa koszmary: stworzy z wielu kobiet kobiet idealn. Wyprowadza j z pracowni i sadza na tronie kuchennego krzesa. Ta egipska bogini, zronita z rnych dziewczcych piersi, zgrabnych ng miaa epek kury z oczami Marilyn Monroe. Wydziobywaa przez nos mzg Dominique. Pozbawiona w ten sposb rozumu, nie moga sobie wyobrazi, co bdzie dalej, i si budzia.

6 Ta noc bya bez snw, rwnie pogodna co bezchmurne niebo. Dominique wstaa wczeniej, musiaa zdy na sm po Kamila. Odbieraa go z podobnych, mniej lub bardziej renomowanych zakadw chyba dziesi razy. Bezbdnie oceniaa skutki pobytu, ucieczki przed ni. Tym razem wyglda na wypocztego i w znakomitym humorze. On poszedby i do pieka odpocz - zauwaya jego opalenizn. - Dobrze, e jeste - pocaowa j i rozsiad si na tylnym siedzeniu - A waciwie kiedy ci nie byo? - doda czule, udajc zoliwo. Wrcili szybko do Parya. Zanim dojechali do swojej dzielnicy, Kamil poprosi o podjechanie na uliczk pachnc drewnem i wieym chlebem wypiekanym w wiejskich piecach. Wszed do jednego ze sklepikw. Dominique porzdkowaa w elektronicznym notesie godziny spotka. Mieli wieczorem wywiad w telewizji przed wyjazdem na biennale do Wenecji. Kamil wrci, rozpakowujc z pudeka koniak. Opar si o wz, z rkawa wysun butelk wina - 2001 beaujolais. To byt dla nas dobry rok, wziem na pamitk - rzuci butelk na siedzenie. Dominique zjechaa z chodnika. Kamil, idc za wozem, czyta zote etykietki na koniaku. - Teraz ju do domu? - spytaa zirytowana. Kabriolet korkowa wsk uliczk. - A wiesz, e nie. - Zaczynamy nowe ycie - z pogard pokazaa na butelk. - Koczymy stare - Kamil podszed do niej. - No to jak, wsiadasz? Wzi walizk i umiechajc si, przeczco pokrci gow. Dominique ostro ruszya, poganiana klaksonami.

II 7 Alpes Maritimes, grskie szczyty agodzone delikatnoci morskiego wiatru. Fioletowe doliny, wyobione oskotem potokw i parn rdziemnomorsk cisz. Do Caen, wzdu kamiennego muru otaczajcego wiejsk posiado, idzie, uginajc si pod plecakiem, dziewczyna w dinsowej kurtce. Dugie blond wosy zebrane w kitk wysuwaj si pasemkami, opadajc na lekko skone, szare oczy. Stana przed drewnian bram. Pocigna za sznurek dzwonka. Przestraszony haasem ptak uciek z drzewa, zostawiajc jej na konierzu bia kup. Brama pka ze skrzypieniem na p. Otworzy j mody Azjata w granatowym habicie. Dziewczyna podaa mu kopert z pieczci buddyjskiego klasztoru i napisem: Ewa Kowalska. - Nie trzeba - chopak odsun list - Miaa by, to jeste - ukoni si i zamkn za ni bram. Przeszli dziedzicem midzy niskimi sosnami. Powyginane i okaleczone grskim wichrem, mogy by rwnie dobrze przeronitymi bonzai. Rolinami tresowanymi do udawania liliputw z przystrzyon dusz. Byszczce kamienie cieki prowadziy do drewnianego budynku, krytego dachem z ceglanego upku. W rodku wskie, ciemnowiniowe korytarze sprawiay wraenie wdrowania zakamarkami kredensu. Jego krysztaowe szybki brzczay przy byle podmuchu wiatru. By to metaliczny dwik dzwonkw feng shui,

zawieszonych na rynnach w czterech rogach tego solidnego domostwa o pozornej lekkoci japoskiego pawilonu. - Rozgo si - chopak wskaza Ewie otwarte drzwi maego pokoju koczcego si przeszklon cian -Jeli nie jeste zmczona, za godzin na grze jest wykad - mwi po francusku z azjatyckim akcentem, siekajcym sylaby. Nadawa im tym znaczenie osobnych sw, zapisanych z kaligraficzn starannoci dalekowschodnich alfabetw. - Pralnia w piwnicy - spostrzeg, e Ewa stara si zetrze plam z konierza kurtki. - Eee, nic. Ptak mi narobi, na szczcie. - To po co ciera? - grzecznie si zdziwi, zostawiajc j sam z odpowiedzi.

8 Ewa, szukajc sali wykadowej, trafia do ciemnego schowka. Zaciekawiy j starodawne okucia, skrzypice drzwi. Wesza midzy pki, na ktrych leay starannie poskadane granatowe habity. Klasztor nasik dymnym kolorem kadzida. Tutaj by fiolet lawendy. Nagrzana socem prowansalska ka. Lniane tkaniny ukaday si pod doni z uleg szorstkoci traw. Syszc dalekie odgosy krokw, szelesty, wyobrazia sobie parawany cian, za ktrymi buddyci zrzucaj z siebie stare wcielenia i przebieraj si w wietlicie nowe. - Szukasz czego dla siebie? Odwrcia si zaskoczona. Sta za ni chudzielec w okularach. Opar si o drzwi szafy-schowka. Przy jego bosych stopach pooy si may kundel. - Wybraa indygo? I susznie, wiesz, skd wzi si ten kolor? Pustynny kolor wolnoci. Berberowie, rycerze Sahary, farbuj nim swoje suknie. Mnisi buddyjscy te s rycerzami samsary, czy nie? - pobrzmiewaa w tym przemdrzao prbujca sobie samej zaimponowa - Dosiadaj rumakw wiadomoci... Pies podnis si czujnie. - Spokj, Bishop, spokj - chudzielec poklepa kundla - Najlepiej za pod spd biay t-shirt, tak tu robi powiedzia poufnie, jakby dzielili t sam kabin w przymierzalni - Bdziesz miaa prawie sutann. Buddyzm nie jest religi, ale oni si przebieraj za ksiy. Katolicka nostalgia za Watykanem, przenajwitszym tatusiem i niepokalan mamusi. Dugowosy chopak widziany ze schowka przesun si w lewo i znikn z owietlonej sceny korytarza. Po drugiej stronie zza kulis drzwi wesza tga, siwowosa kobieta w powczystej szacie. Trzymaa stert odprasowanych habitw. - Na weekend? - spytaa tonem sortujcym rzeczy i ludzi. - Na stae do mistrza. -Mhm... jeste jego uczniem? - nie dowierzaa Ewie, jak zmylajcemu dziecku. -Tak. - wiecki strj i wosy zostawia si za bram. Klasztor ma regu - dotkna swoich, krtko przystrzyonych Przyjechaa rano z Polski... nazywasz si... -Ewa-wysuna rce z kieszeni. Czyja musz tak zawsze?, denerwowaa si. Przestaj ciska bochenki pici i podaj ludziom kromki doni. Dziel si sob, mwic Ewa, czy co? - To twoje wiatowe imi, a prawdziwe? - Kaite, przebudzenie wiata. - Jestem Tonga, agodno wiatru. Wybierz swj rozmiar - podaa jeszcze ciepe od elazka habity. - Mam metr osiemdziesit. - Wida. I dobry akcent. - Studiuj francuski - Ewa rozoya podsunity strj. - Polacy dobrze mwi po francusku - Tonga zamkna rozmow i drzwi schowka. Ewa poczua si zatrzanita w ciemnej szafie z tumem rerujcych Polakw. Rzucia w nich ubraniem wybrudzonym podr. Wkadaa habit. Zapltaa si pod jego granatowymi fadami spywajcymi po nagiej skrze. Nie moga trafi w rkawy i rozcicie na gow. Zabrako jej powietrza. Szamotaa si chwil i wreszcie przebia na powierzchni. To chrzest w wodach ciemnoci. Obczyny. Ten chopak mia racj zgodzia si z jego gadaniem o katolickim buddyzmie i poczua si dziwnie. Wydawao si jej, e lk byt nie z niej, ale z mroku klaustrofobicznie cinitego w schowku. Szarpna drzwi. Gwatownie si otworzyy,

przewracajc wiadro pomyj. Brudna woda z mydlinami zalaa korytarz. Mnisi idcy do sali wykadowej omijali kaue. Szli przy cianie, unoszc dugie suknie, albo podskakiwali. Kamil zapatrzy si na ten balet sandaw, wymylne figury, apice rwnowag nad strumieniem. - Przepraszam bardzo - Ewa schylia si po szmat. - O, nie, nie. Zabierasz mi moj praktyk - odsun j stanowczo od wiadra. Przechodzcy obok mnich spojrza na nich karcco. - Pan mwi po polsku? - szepna Ewa. - A ty rozumiesz? - nie byo w tym zachty do rozmowy. Kamil zamkn si w klasztorze, eby nie musie: myle, by, mwi. Kiedy trzeba byo powiedzie co niewanego, co wymagao tylko ludzkiego chrzknicia, odzywa si po polsku. Ogradza si w ten sposb regu milczenia, zachowujc pozory grzecznoci. - Spnisz si na wykad - zabra Ewie cierk. Posusznie odesza za mnichami.

9 Wyymajc szmat, chcia, eby z wod cieko dotknicie dziewczyny. Ta maa przypominaa Dominique sprzed kilkunastu lat. Pikna, bezczelnie naiwna i zadaa to samo pytanie: Mwisz po polsku? Haczyk zdania, od ktrego zaczo si wyciganie zwierze, wyznania, pretensje. Ktnia trwajca do dzi. Star skat podog. Opar si o szyb. Za oknem, nie zwaajc na deszcz, medytowa stary Ogrodnik. Uprawia swj skalny ogrd. Ukada kamienie wedug starodawnej sztuki japoskich mistrzw zen. Zastyga nad gazem albo kamykiem, mylc, gdzie powinno by ich miejsce. Sam kamienia na wiele godzin, wczuwajc si w harmoni ogrodu. Powoli przenosi upatrzony skalny okruch. Szczotk zaciera po sobie lady na wirze. Znowu nieruchomia, medytujc. W kufajce wypowiaej od deszczu i soca mia kolor szarej skay. Kamilowi kojarzy si ze witokrzyskim Pielgrzymem, malowanym na studenckim plenerze. Tamten te, wdrujc pord kamieni, zamieni si w jeden z nich albo mia dotrze do celu na koniec wiata Kamilowi mieszay si wspomnienia. Nie chcia w nich grzeba. Zalatyway mu psychiczn padlin. Przeszo rozkadaa si zbyt powoli w jego gowie, zamiast spon. Podziwia Ogrodnika dopasowujcego kamienie do wasnego zbawienia. Kiedy uda mu si osign harmoni, trafi ostatnim kamykiem w golfowy doek zen, stworzy dzieo doskonae: swoje owiecenie. Co na podobiestwo najlepszych obrazw Vermeera. U niego te kada plamka wielkoci ziarna piasku jest niepodwaalna.

10 - Nie, nie sdz. Historyk musi umie oywi archiwa, przeszo. Prosz sobie wyobrazi staroytn Grecj. Wczu si w tamten krajobraz, wzgrza, sady oliwne i lasy. W Grecji oprcz pla byy kiedy lasy, jeszcze za czasw Platona. - Ja bym zaprojektowa mu czarny garnitur - Daolo kadrowa palcami profesora - Tu na dole z biaym greckim wzorkiem w kwadraciki. - Meandry - poprawi go profesor i zdoa wrci do przerwanego wywodu - Wic wyobramy sobie upalne popoudnie, popoudnie fauna, powietrze dry, cykady, i co widzimy? Przezroczystych bogw: morza, soca, drzew. A ciasne greckie miasta ze swoimi ulicami to filozofia. Wiejscy potni bogowie natury i cherlawi ulicznicy mdroci zwani jej mionikami, czyli filozofami. Religia jest z krajobrazu, czym naturalnym i nieograniczonym. Filozofia pata si zaukami naszych ograniczonych umysw. Dominique, wystpujc do czsto w podobnych programach telewizyjnych, czekaa na gilotyn cicia. Prowadzcy musi przerwa profesorowi. Belfer widzi siebie wykadajcego na agorze. Dla widzw jest robalem brzczcym ze szklanego soika telewizora. Zanim zd nim potrzsn i zmieni program, kto wyczy mu mikrofon. Kamera bdzie miaa to, co kocha: Daolo, podniecajcego dziur obiektywu Doprowadzajcego do szczytowania ogldalnoci. Czy ten kretyn skoczy podstawwk? Dominique nie cierpiaa arogancji. Bdc od dawna w brany, potrafia odrni talent od hucpy. Daolo zgrywa si na artyst, podrabia Gallianiego, jego obrazoburcze kostiumy witych prostytutek. Z jednym blond wsikiem

zaczesanym na bok mdrzy si przed profesorem, umizgiwa do prowadzcego wpatrzonego w jego potatuowane muskuy. - Daolo zdoby pierwsz nagrod w konkursie Extravaganza. Prosimy o pokaz. Ekran z modelkami na wybiegu. Poranione dziewczyny w cierniowych koronach. Czoa oklejone podpaskami ze sztuczn krwi. Pnagie zakonnice, efebowie obwieszeni dewocjonaliami. Kieszonka na prezerwatywy z gorejcego serca Chrystusa. Publiczno nabonie milczy. Dominique najchtniej podeszaby do Daolo waln go w cynicznie umiechnit mord. Swoj wiar zamkna w drewnianej kapliczce na wsi u dziadkw. To bya wito jej wspomnie i dziecistwa. Gdyby ten palant by artyst, gdyby naprawd byt awangardowy, robiby sobie jaja z Allaha. Co to za odwaga szydzi z chrzecijan po 11 wrzenia? Pamitaa afer z kieck Claudii Schiffer. Na pocztku lat dziewidziesitych paradowaa po wybiegu w sukience obhaftowanej wersetami Koranu. Projektant musia na klczkach przeprasza szejkw. W kocu to oni kupuj dla haremw ciuchy haut couture. Oni i ruska mafia. Kogo innego sta na tak artystyczn tandet? Daolo nie sprofanuje Allaha, baby si nafaszerowanego haszem i granatami islamskiego oszooma, czatujcego na niego pod domem. Kamil mia si, e Daolo, parafialny gupek, nastpny pokaz zakoczy pakowaniem sobie w tytek czopkw z hostii. Dominique obcigna spdniczk na kolana. Nie zaczepi Daolo, nie spoliczkuje go. Musi by mia dla gorszych mend. Kamil jest od skandalicznej prawdy, ona tylko agentk, cieniem wycitym z banknotw. Grzecznie opowiedziaa dziennikarzowi o planach swojego artysty, o jego mistycznym pobycie w buddyjskim klasztorze. Teraz kolej na staruszk, muz Picassa, zaproszon na otwarcie wystawy kubistw. -Jakim kochankiem by Pablo? - prowadzcy mwi nieco goniej. - Pablito by boski - staruszka niespeszona pytaniem figlarnie popatrzya w kamer - Nie mogam si kocha ju z nikim innym - potara skro. Skra wok oczu nacignita operacjami plastycznymi przypominaa wszyte w twarz gogle, uciskajce przy kadym grymasie. - Co za uczucie... Ile, ile lat temu? - Zaroso mi... nikt inny po nim nie by godzien. - Absolutnie mitologiczne - wtrci podniecony profesor - Biorc pod uwag uwiedzenie Picassa mitologi rdziemnomorsk, centaury, spkowanie z pbogami, geniuszem... - przebiera palcami i wypluwa sowa niby pajk tkajcy swoj sie ze liny. Dominique zrobio si niedobrze. Uwolnia si ze smyczy mikrofonu, dopitego kablem do akietu. Odegraa swoje za Kamila majcego gdzie telewizj. Bya ju prywatna i nie musiaa sucha bzdur. Wysza ze studia. Na parkingu czeka Jean, przegldajc gazet w wietle latarni. - Zdye?... - spojrzaa na zegarek. - Kady ma swoj Dominique - artowa z niej, z jej sualczego przywizania do Kamila. -Jestem wykoczona, chc si pooy. - Nie obraaj si. Kocham ci. Dobra twarz Jeana, mdre, smutne spojrzenie byy fotomontaem wklejonym z innego wiata w obrzydliwo telewizyjnego studia i paryskiej ulicy.

11 Kamil lubi zachodzi do klasztornej pracowni. Jasne ciany, jedwabisty papier, czarne soje tuszu i wielkie wyheblowane stoy z szarego drewna. Czu si tam odarty z kolorw do szkieletu bieli i czerni. Odpoczywa. Pomocnik Mistrza, nie odrywajc si od kaligrafowania buddyjskich mdroci - kakemono - rozpozna za sob stukot drewniakw Kamila stumiony deszczem zalewajcym wielkie szyby. - Chcesz sprbowa? - podsun okciem dzban z pdzlami. - Mam czarn krew i bia dusz - Kamil prze-sylabizowa schncy napis - Plami wszystko, co rusz. - Nie zgade. - Z charakteru te si da wiele wyczyta. - Przepisuj traktat o myako-zudzeniach. Nie trzeba si nimi przejmowa podczas medytacji, ale trzeba je opisa, by ostrzec uczniw. - Syszaem kocielne dzwony po dwch dniach sesji. - Myako. - Diabe.

- Nie ma diaba. Jest zudzenie - myako. - Wanie, zudzenie jest diabem - Kamil wzi pdzelek i odruchowo rysowa. Zdania Pomocnika spyway pionowymi strugami drobnych, identycznych znaczkw. Wasne odpowiedzi kreli secesyjn lini, rozpywajc si w wodzie. Pomocnik zerkn na jego kartk: - Mistrz mwi, e znowu zaczniesz malowa - ucieszy si. - Nie umiem - Kamil pozwoli wodzie wymiesza si z tuszem w bezadne zacieki. - Bo si nie skupie. Jeste o niebo lepszy ode mnie. Przesta na chwil myle. - No problem, ju - przyglda si kroplom tuszu skapujcym z pdzla. Dawniej wystarczyo dotknicie kartki i zostaway obrazy. Teraz wypyway mu z doni mtne strugi. Zasychay na papierze w czarne strupy. Tyle zostao z jego malarstwa? Wykrwawi si na setki pcien i z poranionych palcw cieka czer? Zastanawia si, co wypukao z niego kolory. Czy w yach te zosta po nich smolisty osad i od rodka jest wysmarowany czerni smutku? Jeli tak, to dostrzeg tam jednak cieniutk rys. Zoty wos dziewczyny, ktra wypada na niego dzisiaj rano z szafy.

12 - Dlaczego? Co ja takiego zrobiam? - Ewa chodzia po swoim pokoju. Spnia si rano na wykad, usyszaa tylko zakoczenie: - S cztery powody uprawiania buddyzmu zen. Pierwszy i najpytszy... - Mistrz nie rozglda si po sali. Przemawia do siedzcych na pododze w pierwszym rzdzie, a moe patrzy na pomie wiecy dzielcej go od suchaczy. Pierwszy i najpytszy, gdy nie wierzy si w buddyzm ani nie pragnie go zrozumie, ale si o nim co syszao i przypadkowo uczestniczy w praktyce zen. Nie wolno tego lekceway. Skoro spord milionw ludzi oddajcych si uudzie i niesyszcych nigdy o buddyzmie kto zetkn si z trwajc dwa i p tysica lat nauk Buddy, to nie jest przypadek, lecz efekt poprzednich ywotw. Drugi powd praktykowania wynika z pragnienia poprawy zdrowia fizycznego lub psychicznego. Trzeci powd to ch kroczenia drog Buddy. Dla takich ludzi pojedyncze ycie jest przejciem do nastpnych wciele i pragn owiecenia zamykajcego karmiczny krg win i zasug. Na najwyszym, czwartym poziomie s ci, ktrzy zdecydowali si urzeczywistni swoj natur Buddy. Wierz, e jest to moliwe, i znaj ludzi, ktrzy tego dokonali. Przybywaj do nauczyciela z pokornym sercem i umysem, by osign swj cel. Nauk Buddy nie s ksigi, ale wspczucie i zrozumienie - Mistrz skoczy, zdmuchujc wiece. Jedynym wiatem by blask zotego Buddy, odbijajcego pomie oliwnej lampki. Pomocnik uderzy w gong, rozdzielajc tym mdro Mistrza od podskubujcej j pytaniami ciekawoci uczniw. Pierwszy podnis rk grubas w przyciasnym habicie. - Postpowanie drog Buddy daje rado. Ale rado czy jakakolwiek przyjemno jest zudna i nie naley jej pragn. Jak sobie z tym poradzi? - Nie walczy ze sob. Kiedy odkryjesz, e najwiksz rozkosz jest tyk herbaty. - Czy codziennie medytujc i postpujc wedug nauk, uzyskam owiecenie? - dziewczyna nerwowo zagryzaa wargi w oczekiwaniu na potwierdzenie buddyjskiej oferty. Mistrz klepa doni podog. - To odpowied na koan: ,Jaki dwik ma klas- kanie jedn doni - szepna ze znawstwem jedna z ostrzyonych gw w pierwszym rzdzie. - Rwnie dobrze moesz codziennie uderza podog. Kady sposb jest dobry, by osign owiecenie. Chodzi o przekonanie, a nie o formy i rytuay - Mistrz wsta, pokoni si trzy razy Buddzie. Podszed do drzwi, ale przepuci uczniw. Stojc na progu, odwrci si do wpatrzonej w niego Ewy. Przywoa j umiechem. Skonia si przed nim z szacunkiem. - Mistrzu... Pokrci gow i podnis do, by j powstrzyma od mwienia. Niespodziewanie opuci rk na jej gow. Pogaska po nieudolnie obcitych wosach i odszed otoczony szumem ciszonych rozmw.

13

- Dlaczego nie pozwoli mi mwi? Dlaczego sam nic nie powiedzia? Przecie wie, ile mnie kosztowa przyjazd, przecie ja dla niego... - zapaa noyczki. Nienawidzia obcinania wosw. Zgrzytem metalu oddziela co, co wyroso z jej ciaa i nadal byo ni. Amputacja. Przegldajc si w szybie, powtarzaa jeszcze raz taniec z ostrzem, ale teraz cia wosy krcej, przy skrze. Nie daa rady. Po kilku ciciach rzucia noyczki i ucieka na dziedziniec. Mina kamiennego mnicha w jego ogrodzie. Kamil szybko poszed za ni, sdzc, e dziewczyna wybiegnie przez ukryt na kocu cieki furtk. Przyplta si do niego Bishop, kundel Leo. Ewa nie znaa zakrytego winorol przejcia, zawrcia. Kamil schowa si za wyom muru, udajc, e bawi si z psem. - Niech bdzie pochwalony - powiedzia, gdy przechodzia obok. - Kto? - wyrwana z zamylenia spytaa niezbyt przytomnie. - Ten, ktrego chwal - Kamil obszed Ew, za nim obwchujcy j pies - Ty si nie musisz chwali, jeste pikna, moda. A kto ty waciwie jeste? - przystan. - Kiato. - A naprawd? - Ewa. - Kamil Bak - szed powoli ciek. - To pan? Przepraszam, nie poznaam... to przez te wosy... - widziaa si z boku: uczennica przed tablic, pokazujca palcem portret sawnego czowieka ogolonego prawie na yso. - Znowu za co przepraszasz... A mi si podobaj twoje wosy. Szkoda, e nie moesz zobaczy, ile ekspresji jest w tym ciciu - musn jej szyj. Ewa przyspieszya, prawie biega. - Ej! Nie jestem ju w wieku, eby lata za kimonem! Przystana. - Przestraszyem ci? - Nie - powiedziaa tak potulnie, e waciwie przyznaa mu racj. Ale ze mnie prowincjatka, zaamaa si. Trzeba jak on, ostro: -Co pan tu robi? - To samo co ty. Spjrz - zerwa biay kwiat z krzewu - Kto wcha te kwiatki, ten sztywny i gadki. Od samego wchania mona si przekrci. Bielu - woy jej gazk za ucho - Trucizna niewinnoci. No, a co robisz w yciu; zen jest po to, eby lepiej y, nie? - Studiowaam. Praktykuj od kilku lat. Nie chciaam by daleko od Mistrza, zgodzi si na mj przyjazd. - Aaa, no tak. Tonga mwia, studiujesz francuski. - Ale bd mniszk. - Znasz? - pochyli si nad grzdk - Sprbuj. - Tfu! - ugryza listek. - Belladonna, zika czarownic. Maj trujce owoce, nie licie. Moe zanim zamkniesz si w klasztorze, poznaj troch wiata. Poczytaj, pozwiedzaj. Na poudniu Indii buddyjskie mniszki wyskubuj sobie wosy przed wstpieniem do klasztoru. Dugie, gste wosy wyszarpywane kawaek po kawaku, do krwi, przez par godzin - poklepa aszcego si kundla. Z okna przyglda si im Leo. - Ten skurwiel, nawet gaszczc psa, wyciera sobie o niego brudne apy - wychyli si i zagwizda na Bishopa.

14 - Godna? - Leo podsun Ewie herbatnik. Pomagaa zmywa garnki po kolacji. Miaa palce te od kurkumy. Tondze, przyprawiajcej ni od kilku lat ry, poky zby. Wydajc krtkie rozkazy: Wsyp soli. Wyszoruj piec - mogaby gra bogini zemsty o pociemniaych z gniewu kach. Leo wsypywa do szklanki rozpuszczaln kaw z torebki schowanej za kredensem. - Poczuje - ostrzega go przed Tong tropic uywki. - I co z tego, lubi kaw. Nie przejmuj si ni, przegina. Zawsze w sandze musi by cie mistrza. Taki sam, ale na odwrt. - Brakuje trzech kubkw - Ewa nie zamierzaa plotkowa. Jeli kto zasuy na karmiczne szturchace, dostawa je od Tongi.

- S wszystkie. Dwch kuracjuszy ma swoje w pokojach - poama herbatnik i znowu podsun nie zwracajcej na niego uwagi Ewie. Moe nie zauway podstpu i zje mniejsze kawaki, W kocu poduba ciastko w okruszki, nie wiedzc, czym j oswoi. Smuk pikno jedzc mu z rki. - Tonga powinna przej psychoterapi i reszta te. Wdrapuj si na Himalaje ducha w dziurawych pepegach - zawyrokowa. - Czy ty nie przesadzasz? - wyja mu z rki talerzyk, sdzc, e zjad ciastko i rozsypuje okruchy na wyszorowan podog. - Ja? Wiesz, czemu trzymaj kubki w pokojach? Bo s warte wicej ni ta chaupa i wszystkie te beemwice i volviaki na parkingu. Mj ojciec kolekcjonuje japoszczyzn, herbat wyssaem z piersi matki. - Mona uprawia zen, skupiajc si na czymkolwiek, czemu by nie na kubku? - Ci ludzie przyjedaj tu na masa mzgu. Miesic, dwa w Caen, first dass do Nieba. - A co ciebie to obchodzi? Zajmij si sob. -Wanie to robi. Studiuj, studiowaem psychologi. Nie umiem bez ludzi. - Wic zanie im serwetki - wypchna go z kuchni, Lubia Leo. Jego nerwow gadanin, roztrzepywan wok chudymi rkami. Mwic, zagina po kolei gotyckie palce, wyliczajc nieskoczon ilo sw. Kade wspinao si o ton wyej na scholastycznej drabinie dowodw. Pochylony, z domi wyginajcymi si w dziwne znaki, by dla Ewy ywym ornamentem pustki. Dobrotliwym zudzeniem w sennej drodze ku przebudzeniu. Prawdziwy by tylko Mistrz, chocia on te zniknie, gdy pomoe Ewie spojrze w jej twarz sprzed urodzenia. Mistrz i... Bak. Tak natrtny, e rozmawiaa z nim w mylach. Ze zjaw wasnej wyobrani, umiechna si pobaliwie. Musi si jeszcze tyle nauczy i tyle zapomnie... po to tu jest.

15 Gong zwoywa na trzydniow medytacj. Kamil powinien ju dawno wyj, nie mg si jednak zdecydowa wyczy CD. Dotyka kilka razy przycisku Pause i cofa palec. Teraz! Nie udao si. Nie potrafi przerwa Mozartowi. Nie mona bezkarnie wpakowa palucha w krysztaowe tryby harmonii. Ba si naruszy niebiaski porzdek tej muzyki. W dziecistwie ojciec zabra go do kocioa na koncert. Grali Mozarta, moe za gono. Zrobio mu si sabo, dosta krwotoku z nosa. Rozptaa si domowa afera. Matka targaa go po prowincjonalnych przychodniach, pachncych chlorem i farb olejn wieo odmalowanych lamperii koloru plwocin. Felczerzy albo modzi lekarze zesani na przymusowe praktyki szukali w nim wady serca i dziury w pucach. Ojciec rozkada przedwojenne encyklopedie medyczne, ledzc przepyw krwi obdartych ze skry mczyzn. Kamil zastanawia si wtedy, czy jeli umrze, te znajdzie si w encyklopedii, najlepiej na stronie dotykajcej nag kobiet z otwieranym brzuchem. Gdyby wtula si w jej piersi, nic by nie wycieko na kartki. Z ksiki nie skapywayby biae krople nasienia, tryskaby nimi prosto w uchylon kobiet. Wicej nie krwawi, nie zachorowa i nie umar. Ale ile razy sysza Mozarta, robio mu si dziwnie, musia usi. Nigdy nie malowa, suchajc muzyki. Kolory mieszay si mu z dwikami. Potem brakowaoby w obrazach tego, co sysza, a czego nie dao si przyklei farb do ptna. Koncert przycich, zbierajc siy na fina. Dwiki uniosy si nagle i pod drzwiami pojawiy si koperty, jakby sia muzyki zassaa je z korytarza. Kamila rozbawia ta jednoczesno. Schyli si po listy. Przejrza urzdowe druki i nie otwierajc, wsadzi do kosza. Po chwili wahania wyrzuci te nieotwarty list od Dominique. Zostaa mu biaa koperta bez nadawcy i adresata. Wyj z niej kosmyk blond wosw wiszcych na krwawym strzpku.

16 - Bolao? - Kamil znalaz Ew w kuchni. - Nie. - To jeste szurnita. - Nie - wlewaa wrztek do olbrzymiego termosu. - Aha, nie cakiem, moga przecie wyrwa sobie wszystkie. Rzucia studia, spakowaa si i do klasztoru?

Twoi rodzice s pewnie zachwyceni. - Ojciec zgin kilkanacie lat temu... wypadek na motorze. - Przykro mi. - Matka jest dziennikark. Zajta prac, ma wasne ycie. - Skd jeste? - Wystarczy - prawie krzykna. Niech da jej spokj, przestanie wypytywa, poucza. - Trzydzieci litrw na dwadziecia osb, masz racj, wystarczy... bdzie do - pomg jej przenie termos. - Jestem spod Czstochowy, studiowaam w Krakowie... - Ja te. - Wiem... ludzie legendy opowiadaj o tobie, zakadae pierwsz polsk sang - w mwieniu mu ty znajdowaa mciw przyjemno - Bye... - Suchaj, po co si zncasz nad sob? Po kiego obcia wosy i jeszcze wyrwaa sobie gar jak jaka histeryczka? - Dla wygody. - Ja jestem prawie ysy dla wygody... kilku mnichw. - Tonga te. - Ona? Ma dugie wosy, dotd, do pizdy. Rosn jej z gowy do rodka, baba ma pierdolca! - nie wiedzia, czy wcieka si na Ew za jej ulego Tondze, w obawie, e mu si wymknie, czy na siebie. Chcia zaguszy czuo, ktr w nim budzia. Z uczuciami potrafiby sobie poradzi, ale nie z jej wdzikiem. Drce dziecinne usta pobrudzone kurkum i zimne dorose oczy. Dwie szaroniebieskie tafle, po ktrych wiato zelizguje si w rozszerzone dziury renic. Twarz - witra: wietlista plama oprawiona w cik, oowiana codzienno. Przestraszy j, odsuna si zakopotana. Nie powinien mwi pizda, ale Tonga to pizda w rozkwicie. Pomarszczona i zacinita ze zoci. Ewa bya dla niego w najbardziej pontnym wieku pizduli. - Idziemy? - wzia swoj mat. Zgaso wiato. Zatrzepotao w arwce i udao mu si uciec ze szklanej baki. - Znowu zerwao lini. S tu wieczki? - Kamil stan przy oknie - Zupenie jak w Polsce, wyczali cae miasta. - Za otarzykiem, nad piecem. Kamil zapali ma lampk i osaniajc j doni, podszed do Ewy. W gbi korytarza chybotay pomyki wieczek niesionych do sali medytacyjnej. Idc za Kamilem, potkna si. - Jeszcze dwa stopnie, daj rk - podtrzyma j. Ogniki rozpyny si w ciemnociach. Zostali sami. Zagrzmiao. cisna mu do. - Boisz si? - przystan. - Nie. - Boisz. Z ciebie jeszcze dziecko, a ja, pacan, rozmawiam jak z doros Zawieci jej w oczy. - Bo jestem dorosa. - Taaak? Dorosa do czego? Pochylia gow i odesza za nadchodzcymi znowu z rnych stron wiatekami.

17 Jestem atwopalna czarownica. Moje zeszyty pon. Ewa ockna si od mocnego uderzenia kijem w rami. Pomocnik tuk kadego, kto przysypia albo pochyla si zmczony drugim dniem siedzenia. Pomienie kagankw zataczay si razem z plecami medytujcych. Ewa rozrniaa pory dnia po cieniach przesuwajcych si na pododze. O wicie wypezay spod siedzcych w pozycji lotosu i wracay pod ich maty schowa si na noc. Po spacerze w sali odpoczynku, napiciu si letniej wody z termosu postanowia ju nie ka si spa, chociaby na godzin. Wytrzyma do koca. Kto obok niej zamia si, kto zaszlocha. Kilka mat zostao pustych. Przymkna oczy i pozwolia przesuwa si obrazom. Niech si przewietl pod obojtnym wzrokiem umysu, niezatrzymujcym adnego z nich. W podobnej ciszy, przy zapachu wiec stoi za kolumn w kociele. Matka w wojokowym, obszernym

paszczu idzie chwiejnym krokiem do otarza. Przebrana za pierwsze chrzecijanki, za oazow Antonin Krzyszto z chustk ekspedientki na przylizanych wosach. W koszyku ma dwa sine jaja. - Jakby psu jajca urwao! - babcia pooya na wierzch serwetk. Miay by szmaragdowe, ale nie wyszo. - W kocu to tylko symbol! - matka wykcaa si z babci zakrywajc wiconk gazkami bukszpanu. Staruszka nie wiedziaa, e jajka s surowe. Matka nie zaniosaby do kocioa symbolu ycia ugotowanego na twardo. Nie pozwalaa jej fantazja absolwentki liceum plastycznego. Wielbicielki Johna Lennona. Po mierci ojca kazaa mwi do siebie John. I nie przysza tu wysuchiwa kaza ksidza: - Pani Grayno, tyle razy prosiem... Nie przy dzieciach, i to w wito! - odprowadzi j na bok. - Nie powici ksidz? - Powic, kiedy pani wytrzewieje. - Wiedziaam! - wyrwaa si mu i zapaa kropielnic z otarza - Wiedziaam! - sama spryskaa swj koszyk. Zamachna si jeszcze na oburzone pacie w kapeluszach. Ewa, chowajc si za kolumny, za drzewa, pobiega z matk do domu. Tam chowaa si za ksiki, gdy bya modsza, za radio. Usyszaa kiedy audycj o Francji i pierwsz lekcj jzyka. Nie byo w nim adnego ze znienawidzonych sw: Ty jdzo! Ty kurwo! Zabia go i nas zabijasz! Nie mam, nie mam pienidzy! To si wyno! Mwic po francusku, Ewa miaa wraenie, e nie mieszka ju w kuchni z babci i w ciasnym pokoju z matk rencistk. One by jej nie zrozumiay. Urzdzaa w swojej gowie salon, buduar i ogrd z francuskich czytanek. Przed matur wszystko byo tam doprowadzone do perfekcji. Kady szczeg wymylonego mieszkania, obrazki na cianach, yeczki w szufladach na swoim miejscu jak reguy gramatyki. Wygraa olimpiad romask i zacza studia w Krakowie. Przyjedaa do domu coraz rzadziej. Nie miaa za co, nie miaa czasu. Dorabiaa w McDonaldzie. Moga si naje i nie myle. Wczeniej te zajmowaa si rozwydrzonym szeciolatkiem biznesmena na Woli Justowskiej. Biegaa za dzieciakiem po willi ozdobionej pamitkami z egzotycznych podry. Kiedy nie miaa ju siy, schowaa si pod ko i dzieciak, bawic si w psa, pogryz j do krwi. Dostaa taczki. Nikt jej nie powiedzia, e chorobliw nadaktywno bachora, niedajc si niczym wyleczy, nakuwano u akupunkturzysty. Flejtuchowaty Chiczyk obieca go uspokoi igami, tymi cieniutkimi rubokrtami do przykrcania poluzowanych rubek energii. Zarazi wszczepienn taczk. Dlatego dzieciak przesta na jaki czas chodzi do prywatnego przedszkola - rezerwatu dla spadkobiercw. Ewa nie dostaa adnego odszkodowania. Biznesmen z on przystali jej do szpitala szwajcarskie czekoladki, ktrych nie moga zje przed upywem . terminu wanoci, czyli przez najbliszy rok ostrej diety. Czytajc o zdrowym jedzeniu, trafia na ksiki o buddyzmie. Pomylaa, e to o niej. Nie pamitniki Bridget Jones i listy do redakcji. Nie bya dziewczyn Cosmo ze spustem seryjnego orgazmu. Nie bya te typem Elle - trendowym Czerwonym Kapturkiem z koszyczkiem na zakupy. Ona bya modym ksiciem Gautam, wstrznitym mierci, staroci i chorob. Miaa pi lat, gdy zgin jej ojciec. Wiz matk motorem. Kcili si, wrzeszczc pod wiatr, wyrzucio ich z zakrtu. Podobno mia pknit czaszk i na szyi czarne prgi. - Ty wariatko, udusia gooo! - Nie! Nieee! - szlochaa matka albo si miaa, chcc doprowadzi babci do szau - Trzymaam si mocno, moe zapaam za szyj, to by moment! - Mj synek, biedny synek i jeszcze go przygniota, oddycha nie mg i yjesz, a on przez ciebie... Jak mody Budda grany przez Keanu Reevesa o migdaowych oczach, Ewa widziaa starcz udrk. Trzsce si rce babci, gow podskakujc ze wzruszenia i zoci. Nienawidzia synowej, zaszantaowana chorob nie moga jej wyrzuci, bo i gdzie z ukochan wnuczk? Uwioda jej, wdowie, jedynaka. Omamia bezwstydem, oszukaa, e jest normalna. I zabia go. Wic babcia opiekowaa si ni z zemsty. Starczej zawzitoci i przywizania. Wolaa si nie rusza z domu, pilnowa wariatk. Wystarczyo, e kulawym truchtem pobiega zapyta do ZUS-u, czemu si spnia renta, a ona ju szalaa. - Na godzin wyszam... Nie wolno ci pi - babka zamykaa na klucz szafk z kroplami - Masz p wtroby. - Prometeusz nie mia w ogle - chichotaa matka. - Co mnie inni obchodz. Nie trzeba si byo tru, prochw yka, toby bya zdrowa. Ani mi si wa, to lekarstwo! - wciskaa kluczyk pod rowy biustonosz na tasiemkach. - Mamusiu, daj mi pi - szczebiotaa dziecinnie matka, prbujc ustami wycisn ze stanika babci sutek razem z kluczem. - Graynko, ty jeste chora!

- Naprawd?

18 Najbardziej przekonywaa Ew buddyjska obietnica pustki. Bya dla niej z nikim niedzielonym pokojem. Cisz przedpoudnia, gdy matka spaa zapana lekami, gdy nie byo nikogo w akademiku. Nico wycieana przytulnie kartkami wierszy. Nie rniaby si tak bardzo od samotnoci, do ktrej przywyka. Ju w podstawwce przestaa zabiega o przyja. Bya le ubranym dziwadem, yraf, kujonk. Baa si wcibskich, rozplotkowanych koleanek, rozwrzeszczanych chopakw. Po mierci ojca z tsknoty zakrada si na wuefie do chopicej szatni. Zemdli j smrd przepoconych trampek. Ojciec pachnia inaczej - ciepem. Na studiach nabraa pewnoci siebie. Romanistyka okazaa si atwa i nudna. Kolejne lata zaliczaa ze redni 5,0. Wybraa wic dodatkowo filozofi. Sama w grupie dziesiciu chopakw. Wiedziaa, e si im podoba, najadniejsza z akademika. Pozwalaa si zaprasza do modnych knajp, testujc na oniemielonych albo szpanerskich facetach swoj si. Mskie umiechy, spojrzenia lizgay si po niej apczywie. Bya na wystawie, nikt nie mg jej dotkn. Szczupa, wysoka, przegldajc si naga w lustrze, widziaa tyczki koci, na ktrych oploto si ycie. Czym ono jest, czym jest seks? Postanowia przespa si z najsympatyczniejszym asystentem z filozofii. W letni dzie wycieczki do Zakopanego nie byo czu od niego potu. W plecaku mia perfumy Kenzo, Brzowy i niebieski zeszyt Wittgensteina, nieotwarte pudeko owocowych prezerwatyw. Spali w hotelu. On pooy si na niej i wciera spoconym torsem swoje drogie perfumy. Nic si nie zmienio. Nie pka adna szyba wystawowa oddzielajca j od prawdziwego ycia. Po powrocie, czekajc w akademiku na wind, opara si o czerwon szafk alarmu przeciwpoarowego. Pomylaa, e jednak ten pierwszy raz by podobny do przypadkowego stuczenia maej szyby midzy nogami. Tncy bl szklanych : odamkw. Za nimi czerwony przycisk alarmowy, ale i bez poaru. I Nie miaa ju wielu okazji zapon. Wkrtce zachorowaa na taczk, pniej zdecydowaa zosta buddyjsk mniszk. W domu nakamaa, e jedzie do Francji najpierw na winobranie, a potem zaatwi sobie stypendium. Nie moga powiedzie prawdy o przerwanych studiach i klasztorze. Z matk - p biedy wierzya w cokolwiek. Jednego dnia w swojego Johna Lennona, caujc jego zdjcie przybrane kwiatami. Kiedy indziej bya fanatyczk bkitu albo czerwieni i nie dotykaa, nie jada niczego, co nie byo wanie tego koloru. Babcia, zawodowa katoliczka, modlia si do krucyfiksu, witego Franciszka, ojca Pio - swoich ulubionych stygmatykw z podziurawionymi na wylot rkami i nogami. Ewie kojarzyli si z rozstrzelanymi przez transcendencj. Medytujc, nie chciaa ju nazywa egzekutora Bogiem. Dawniej, modlc si z ksieczki, wyobraaa sobie Pana Boga cierpliwie dubicego w doniach witego Franciszka. eby si przekona, jak to boli, zrywaa sobie strupy z potuczonego kolana. Zostaa jej maa blizna. A do pierwszej miesiczki uwaaa j za wite miejsce swojego grzesznego ciaa. Zadzieraa wysoko i caowaa nog - po wieczornym pacierzu przed zaniciem. Babcia, dajc podpaski, uwiadomia j: Najwitsze jest dziewictwo. Modlia si o wstpienie Ewy do klasztoru. Baa si, e maa odziedziczy po matce urod. Diabelsk pikno, przycigajc nieszczcie i wariactwo. Po synu wnuczka miaa tylko mio do ksiek. By drukarzem. Skoczy z wyrnieniem technikum poligraficzne i pracowa w czstochowskiej gazecie. Bywao, e do wynajtej w blokach kawalerki wraca z pracy nad ranem. Ewa zapamitaa stamtd malwy dorastajce do ich okna na parterze. adnej nie udao si wyrosn ponad parapet. amali je wychodzcy od mamy wujkowie. Niewyrane wspomnienia mieszay si ze snem. Matka dawaa jej cukierki z tabletkami, eby nie budziy j haasy. Ewie zdarzao si nadal mie posmak tych dziwnych cukierkw i nie moga si do koca przebudzi. Buddyzm uwaa wszystko za senn zjaw. Ona te tak czua. Znowu przysna. Pomocnik klepn j w rami. Gaszono wieczki. Gong koczy trzeci dzie medytacji.

19 Kamil postawi przy otwartym oknie butelk koniaku. Kilkudniowy zarost go nie postarza, przykrywa cieniem zmarszczki. Ostatnim tego lata cykadom zacinaa si zgrzytliwa maszyneria. W ciemnociach pokoju zapiszcza telefon komrkowy. Wyj go ze soika, gdzie trzyma znalezione na spacerach kamienie i patyki.

Telefon niby podrczna latarnia morska byska z ekranu imieniem Dominique. - Dobrze, e dzwonisz. Wszystko w porzdku? - pooy si na tapczanie. Po trzech dniach siedzenia marzy o wygodnej trumnie. - Tak, ale wolaabym si z tob spotka. - Dajmy sobie jeszcze czas. Ze mn ju prawie OK. - wietnie - wyplua mu w ucho lodowato. - Nie mogem wyj pienidzy z karty, przeterminowana czy co? - Wanie dlatego trzeba si spotka. - Nie mona przez telefon? - Musisz podpisa - o wiele atwiej przychodzio jej mwienie o interesach, nie byli wtedy partnerami. - Co za problem, przylij papierosy. Zalakowane krwist szmink usta szyderczo umiechay si w ciemnociach. - Nie mam pienidzy? - z ciszy domyli si caej reszty i oprcz wymalowanych warg Dominique zobaczy j, siedzc przy biurku ze zotym mont blanc wycelowanym w stert rachunkw. - Tak le nie jest, ale... - Kiedy bdziesz? - Jutro. - Pojutrze - odsun j dzie dalej. Dominique wiedziaa: on nie potrzebuje tego czasu dla siebie. Musi by kto, dla kogo jeden dzie wystarczy... kto, komu czas pynie o wiele wolniej, wic bardzo mody... i bardzo atrakcyjny, skoro Kamil jest gotw dla niego przeoy transfuzj pienidzy.

20 By otoczony cianami. Z gry zaglda sufit. Kamil nie mg znie zamknicia po kilkudniowej sesji. Dusznej sali zatoczonej wizjami. Wyszed nad ranem ze swojego pokoju. Poszed nad jezioro. Ciepa mga miaa w sobie co z medytacji: rozmywaa kontury, wyostrzajc wraliwo. Przyniosa ze sob z gr dym wygaszonego ogniska, podobny do tlcych si kadzide. Usiad pod sosn, chcia znowu wej w tamten stan intensywnego niebycia. Przyjemnoci wylizywania ladw po sobie samym. Sodkawy, gnijcy smak ciaa, ktre znika. Rozpuszcza si w mylach. Na brzeg jeziora wysza dziewczyna. Wytara si w habit i suszya jeszcze chwil we wschodzcym socu. Zakrya nago ubraniem. Patrzy, nie odrniajc jej od agodnoci powietrza, uku fal. Medytacja oddzielia sowa od wrae, skalpel jzyka nie potrafi ich poci na myli. Byy jednym obrazem. Dziewczyna, nie zauwaajc Kamila, wesza na len ciek. Razem z ni zblia si trzask amanych gazek, zduszone mg zapachy. Zanim pojawiy si ich nazwy i rozgadane myli, wrciy uczucia. Najpierw pragnienie, jego wilgotna, dziewczca twarz.

21 Wski korytarz klasztoru by pusty. Ewa staa oparta o drzwi pokoju Kamila. Miaa jeszcze mokre wosy, obja si zzibnitymi rkoma. Dray jej z chodu usta albo cicho mantrowaa. Nie otwieraa oczu, ale i tak widzia ich szaro przewitujc przez cienk skr powiek. Wsysay go w szpar renic. Oko nigdy nie pi, przypomnia sobie tytu buddyjskiego traktatu Denga. By ciekaw, na ile pozwoli do siebie podej. Poruszya si, zanim zdy si o ni otrze. - Nieza z ciebie zawodniczka, wysiedziaa trzy dni. Dopiero teraz zobaczy jej zy. Zdawao mu si, e te s szare i aonie patrz, pync po policzkach. Zupenie jak u przestraszonej rybki hakai, traccej oczy w potrzasku. Gdy niebezpieczestwo minie, wyrastaj jej natychmiast nowe. Jakby nie umiejc zapomnie, wypychaa z siebie dawne spojrzenie olepione miertelnym strachem. - Co si stao? - wzi j agodnie za rami i otworzy drzwi. Posadzi na ku, poda szal: - Zrobi ci herbaty. Wytara twarz, rozejrzaa si po ascetycznie urzdzonym pokoju. adnych obrazkw, chociaby figurki

Buddy. Drewniana awa, mata do siedzenia i ko. Bysny zote litery na butelce przy oknie. - Chcesz koniaku? - obserwowa j zaparzajc w czajniczku zielon herbat. - Nie pij. - Ja te. Medytuj nad flaszk. Jestem alkoholikiem, nie mwiem ci? - poda jej parujc miseczk. Odczeka, a wypia kilka ykw - Co jest? -To nie ma sensu. - Co? - usadowi si naprzeciwko niej na pododze. - Mj przyjazd. Mistrz nie chce ze mn rozmawia. Nie powiedzia ani sowa. Po sesji wszyscy z nim gadali, a mnie odgoni. Przecie jestem tu dla niego. - Nie dla niego, tylko dla siebie. To dobry znak, e ci nie zauwaa. Poucza bdzcych, wida jeste na dobrej drodze. - Aha - nie dowierzaa. - Nie wyrzuci ci, a mg. - Leo mwi, e tu si nikogo nie wyrzuca. - Amatorw nie, mnichw tak. Zakrya twarz szalem, kichna. -Ale lekki koc. - Z paszemy, pakistaska wena dla elegantek. Dostaem w prezencie, waciwie to szal - nie mia zamiaru mwi o kim innym ni ona, nawet o Mistrzu, przyzwoitym facecie, prbujcym beznadziejnie podzieli si sucharkiem wspczucia - Czy ty nie czujesz si samotna? Bez przyjaci, chopaka? - Lubi samotno, to nic zego. - Wiesz, co robi, kiedy czuj si bardzo sam? Patrz na paznokie - wycign wskazujcy palec - Jest taki sam jak u mojego ojca, mam na pamitk. - Ten jest mojej matki - przyjrzaa si palcom i woya kciuk w usta, chcc go nerwowo obgry. Znowu kichna. Kamil otuli j szalem, usiad obok. - Zawracam ci gow, moje sprawy - nie wstaa. Nastpny ruch nalea do niego. - Bo si znamy... kiedy si spotkalimy - szepn. - W innym wcieleniu? - prbowaa go odgoni ironi. - W innej mioci. - Musz ju i. - Musisz - powtarzanie byo prostsze od odpowiedzi. Zdawaa si zawstydzona. Nie patrzc na niego, powoli wysza. Nagle drzwi si otworzyy i zajrzaa, miejc si. Zamienia cay smutek wzajemnego uwodzenia w art. - Dzikuj! - zawoaa, jakby zapomniaa pointy dowcipu. Kamil zerwa si z ka i rzuci w ni paszem. - A bierz, przyda ci si na jesie! - ratowa si przed jej kpin. Przez chwil oboje trzymali brzegi szala. Kamil mg j zatrzyma, ona te potrafiaby przycign go lekkim szarpniciem. Puci, wystarczyo mu jej nagie spojrzenie, niezakryte przekor, udawanym wstydem.

22 Przez Saint-Germain-des-Pres sza manifestacja. Modzi ludzie, przemalowani na kociotrupy domagajce si pracy, zepchnli Dominique pod cian. Przeoya torby z zakupami w rk od strony ulicy. Bya gotowa si nimi zasoni. Markami luksusowych butikw przeciw rozwrzeszczanej hoocie. Kobieta z odcinitym znaczkiem Chanel albo Prada zasuguje przecie na lito, nie? Mae, designerowskie napisy przeciw wielkim graffiti, znaczcym teren. Obsikaa si perfumami droszymi od litra krwi, a nie umie zaszcza muru w stron Mekki - potrcana Dominique syszy ich myli, goniejsze od wywrzaskiwanych da. Na co dzie te je byo sycha. Trafiay w Pary zza obwodnicy oddzielajcej murzysko-arabskie przedmiecia. Czemu dupek Daolo nie zaprojektuje turbanw na te obrzezane chuje? Bandaowaliby sobie i byby spokj odsuna si z pogard od niadych chopakw w kapturach. Miaa obsesj zbiorowego gwatu. Widziaa siebie ponion tak jak ukochany Pary zaplutymi podmiejskimi pocigami: ley na chodniku przytrzymywana przez kilku Arabw. Po kolei wjedaj w kady jej otwr swoimi pmurzyskimi obrzezacami. Zginaj je na p, kiedy im flaczej. W usta pchaj najduszy, ma go

w gardle. Nad jej twarz w rozkroku brandzluje si Murzyn i leje czarn, rc sperm po oczach, eby ich nie rozpoznaa. Dotara do antykwariatu Jeana. Sta przed wejciem, pokazujc, e prbowa dzwoni. - Mylisz, e w tym huku co sycha?! - Chciaem zamkn i umwi si z tob gdzie... - Co?! Metro zamknli? - Wejd - zasun za ni rolet - Mam wz za rogiem... - Przeczekajmy, tu i tak duo ciszej. - Trzeci pochd w tym tygodniu. - Procesja. Wierz w cud, e dostan pienidze. - C, kady w co wierzy, w co lepszego... w luksus na przykad - wzi od niej torby. - I ty to mwisz? - rzucia si zmczona na kanap. Rozoya nogi w stron okna. Gdyby si wdarli, wygodziliby Francji na... - Co to jest? - Empirowa leanka, pozacany orzech. Osiem- nacie tysicy, we frankach... gdzie sto dziesi. Na pewno chcesz jecha noc? - Mao nocy zarwaam dla niego? Gdzie moje? - rozejrzaa si za obiecanym biurkiem. - A ktre ci si podoba? - Tamto. Nie byo go... Dla mnie? - podbiega pogaska ciemn skr blatu. - Zocony brz, db, styl Ludwika-Filipa. Bardzo mskie. - Ile? - Historia jest bezcenna, daje nauczk przez porwnania. Taka rewolucja przemysowa. Robotnicy rozbijali maszyny, zabierajce im prac. Teraz zmdrzeli i antyglobalici rzucaj si na rzdzcych wiatem. Chocia te przy okazji pruj bankomaty. Ci na ulicy nie pokumali jeszcze, o co chodzi, ale niedugo przyjd rozwali mj sklep. - Masz kuloodporne szyby. Jean, nie zmieniaj tematu... ile? - Nic mnie nie obroni przed gniewem ludu, wyzyskuj histori. Gdyby przyszli mnie zlinczowa, powiadczysz, e byem szczodry i rozdawaem prezenty? Przysuna sobie krzeso. W czarnej, wskiej marynarce, pochylona nad olbrzymim biurkiem, bya pianistk muskajc palcami instrument. Pasowaa do niego. Wszyscy jego waciciele przez dwiecie lat byli podobni: pracowici i obdarzeni talentem zachannoci. Bankierzy przycigajcy zoto swoimi wulgarnymi sygnetami. Oszczdni spekulanci i pomysowi biedacy, zacigajcy kredyty na kolonialne podboje. Tak wzbogacia si rodzina Jeana: pradziadek uciek z belle epoque do feudalnego Maroka, gdzie za poyczone pienidze wybudowa fabryk korka. Wujkowie wygrali pierwsz wojn wiatow, inwestujc w najgorszej jakoci bawen na bandae. Matka i ciotki byty wirtuozami gry na giedzie. On wda si w szalon babk Rose. Nie zarobia w swoim trzydziestoparoletnim yciu ani grosza. Nie wydaa te fortuny. Powtarzaa jego ojcu i jego siostrom swoj dewiz: Teraz jest zawsze - absurdaln jak kade przykazanie brane dosownie. Zamieszkaa z dziemi koo Antibes, wiczc si w coraz bardziej wyrafinowanej ekstrawagancji: jedli tylko owoce, warzywa uprawiane we wasnym ogrodzie. Dzie zaczyna si i koczy hodem oddawanym socu i nawet zim kpiel w morzu. Pikna Ros znaa Matissea, bywali u siebie, gdy mieszka w Nicei. Opalali si razem nago na wzgrzach Cimiez. Gdyby urodzia si p wieku pniej, byaby dzieckiem kwiatem. Jej mier przypominaa mier nadmorskich kwiatw porwanych przez morze. Wcignita prdem, utopia si niedaleko brzegu. Zosta po niej kiepski olejny portret w antykwariacie Jeana. Pamitka, a zarazem usprawiedliwienie jego ekstrawagancji. Wrd antykwariuszy Jean czu si bezradnym misjonarzem, a powinien by rasowym handlarzem niewolnikw. Sprzedawane meble byy przecie ofiarami nieszczcia. Utraty majtku, apczywoci spadkobiercw czy gupoty pozbywania si normandzkiej szafy dbowej, wronitej na zawsze ladami ng w posadzk. Wyrywano j z miejsca po to, by kupi drosze ohydztwo ze wspczesnej galerii. Meble uwaa za spokrewnione z kotami. Przywizane do domu bardziej ni do wacicieli, byszczce, gdy zadbane. Cierpia, dostajc rozczon par krzese. Domyla si losu i zniszcze drugiego, bo zawsze byy robione, podwjnie. Ledwie udao mu si odnale brakujcy fotel Foliota z 1780 wyrzebiony do Petit Tranion. Zdy odkupi, zanim waciciel, skretyniay od designerskich czasopism, zamieni Adamaszkowe siedzenia na niezniszczalne polimery. Jean przepaci i sprzeda obydwa fotele ze strat dwudziestu tysicy. Pozwala sobie na to, majc za plecami portret Ros, pienidze rodziny i niejasne poczucie powoania, gdy emocje bray gr nad rozsdkiem. Swoje uczucia z antykw przenosi na ludzi. Sens kochania Dominique

widzia w wyrwaniu jej polskiemu dzikusowi. To bya jego misja. Ale nikt nie traktowa jej powanie, ani ona, ani lubicy go Kamil. Zostaa mu wic kpina z siebie, ze swojego snobistycznego fachu. - Ile? - Dominique zaleao na biurku. Odwracaa od niego wzrok instynktem kupca, udajcego obojtno. - Bierz za darmo i jeszcze bd ci winien. - Za co? - Za przewz. Nie widzisz, e si do ciebie podstpem przeprowadzam? Potem dwa osiemnastowieczne kandelabry z brzu i biaego marmuru, drosze od tej biurowej barykady - kopn Ludwika - Filipa w mosine okucie - Warto brzw zaley od cyzelowania. Powinno by nerwowe, precyzyjne i gbokie przetar czule rami kandelabru - Serio, to falsyfikat - klepn pogardliwie biurko - Przerbka z wiejskiego stou, obita now skr. Dominique podcigna rolety, chcc si przyjrze meblowi, - Poszli. Nareszcie. Za oknem wlekli si ostatni manifestanci, palc papierosy i kopic mieci. - Pomyle, e w szedziesitym smym ludziom o co chodzio - westchna. - O to samo, tyle e adniej, adniejszymi sowami. - Najlepsze byo Pod chodnikiem jest plaa. Wyrwaabym si gdzie... Karaiby? Za dugo... - Wiesz, e przyszed mi do gowy pomys - pocign j na ulic - Tutaj, na tej wysokoci, przed wejciem, z biaego marmuru, ale liternictwo jak kred po murze: Pod chodnikiem jest plaa - Rose. - Jean, ty masz gow do interesw.

23 - Jeste tym kim jeste. Idc, jeste chodzeniem. Myl wtedy o swoich stopach i ziemi. Niech twoje kroki bd uwane, niech bd dla niej pieszczot - Ewa powtarzaa sowa Mistrza z porannego wykadu. Boso, ostronie stpaa po wirze kamiennego ogrodu. Przysza noc przyjrze si pracy Ogrodnika. Nie byo nikogo. Usiada midzy najwikszymi kamieniami. Wyobraaa sobie, e to ona ukada skaln kompozycj. - Nie... - szybko zrezygnowaa. Wolaa patrze. Nietoperze przelizgiway si bezadnie nad jej gow. Motaj noc - pomylaa. Chciaa zapisa to na przegubie doni, ale zapomniaa dugopisu - Powinnam mie w kieszeni co do pisania na sznurku, jak mae dzieci rkawiczki - zakrya wosy czarnym szalem od Kamila. Opara si o kamie: Po tamtych trzech spywa sia, s suchym wodospadem - zaczynaa widzie w ciemnociach. Odczytywa kamienny sens - A tamte s na siebie ze, na sztorc - poczua iskierki zoliwej energii krzesanej ze stojcych naprzeciw gazw. Podobnie byo dzisiaj po wykadzie, gdy wszed do kuchni Kamil. Pogadywa z Leo, a ona schronia si w kcie przed ich niebezpiecznie skrzcym miechem. - Co za biuteria - Kamil zauway celtycki tatua na ramieniu Leo. - Tradycja rodzinna. - Niepodlegociowiec z Bretanii? - Nie, z Auschwitz. Mj dziadek mia wytatuowane cyfry. - I to moja wina, bo jestem z Polski? - Nie, moja wolno, e mog sobie sam napisa, co chc. - A mi si zdaje, e owczy pd. Jestecie z nadwyki demograficznej, tylu was teraz, e musicie si jako w stadzie odrni kkiem w nosie, tatuaem - doda po polsku: - Miodzio - i poczstowa si herbatnikiem z imbirem. - Co mioczio? - On zaatwi nas pokoleniowo - wytumaczya Ewa. - Nas? Zawiesina ycia w dobrobycie nie dzieli si na pokolenia, tylko na ywych i martwych. Najstarsi ton, chlup, chlup - Leo umiecha si bezczelnie. Na szczcie weszo dwch mnichw, zwabionych zapachem ciepych ciasteczek. Inaczej wyobraaa sobie klasztor. W ogle nie mylaa o ludziach, ktrych tu spotka. Mieli by podobni do buddyjskich posgw z nieobecnym spojrzeniem i umiechem zaenowanym wasn cielesnoci. Byli jednak zwykymi ludmi... mczyzn. Aroganckim, nietykalnym Kamilem. Tak chciaaby zobaczy jego abdykacj, gdy musi ustpi... z czuoci dla niej. Po co? Cay czas zadawaa sobie pytanie: Po co? Dusia si od niego. Od bycia z nim pod jednym dachem. Mg przyj do sali medytacyjnej, przechodzi korytarzem, czai si

gdziekolwiek, w jej mylach. Muskularne sylwetki gazw te przypominay jego si. Wysza z ogrodu w stron jeziora. Powietrze byo zimniejsze od czarnej wody. Brna przez ni, podnoszc wysoko habit. Naladowaa lisa pawicego si, a podtopione pchy uciekn mu na czubek wystajcego nosa. Wtedy je zlizuje i wychodzi czysty. Ona bya lisiczk, chd mia j otrzewi z wszawych myli. adnych facetw. Wynurzy si, gdy bdzie jej bardziej zalee na oddechu ni na nim. Udusi go w sobie i wypluje.

24 Kamila w ksiycow peni zawsze nosio. Tej nocy te chodzi po klasztorze i ogrodzie. Omin z daleka Tong spacerujc przed bram. Przeszed pod oknami Ewy, spaa. Wierzy w tunele wychodzone w powietrzu. Otwieray si dla wariatw i mordercw szalejcych regularnie przy penej japie ksiyca. Nie zastanawiajc si, gdzie prowadzi go jeden z nich, doszed do jeziora. Stuk tafl kamieniem. Nagle obok, przy lesie, uniosa si woda. Lunatykujcy topielec? - podszed bliej. Dopiero wtedy zobaczy habit i szal zostawione na brzegu. Ewa biega po nie, trzsc si z zimna i potykajc o korzenie drzew. Kiedy przestaa trze oczy, spostrzega Kamila. Przystana, opucia rce. Podszed i szalem przykry jej plecy. Odczeka chwil: moga si zakry, odsun. Obrysowa palcem jej twarz, wodzi za kroplami ciekajcymi na piersi. Zdj swj habit i wyciera j, tulc do siebie. Przenis na traw, pooy ostronie na wilgotnym ubraniu. Uklk przed ni. - Mj Boe - dotkn jej rozchylonych ust wierzchem doni. Pocaowaa go w rk. Pooya j sobie na sercu. Wytarta szorstkim lnem skra bya ju ciepa i sucha. Zsun dinsy. Chciaa co powiedzie, odwrcia gow. Gdy w ni wchodzi, jkna. Wydawao mu si, e to krzyk dziecka, krtki szloch po pierwszym oddechu. Midzy jej udami poczu nie tylko zachann pizd. Kleist, dziecinn sodycz. Nie musia pchniciami szuka rytmu, ociera si o dranic przyjemno. Rozkosz pulsowaa razem z krwi. Przelewaa si we wzbierajce nasienie. Ewa umiechna si zwycisko. Do kogo ona si mieje? Przecie mnie nie ma - traci czucie. Myli odryway si z kadym oddechem. Coraz gbszym, sigajcym duszcej pustki. Sysza jeszcze krzyk Ewy. Miesza si z woaniem nocnych ptakw, odbija od cian klasztoru.

25 Uderzenia gongu, powiew wiatru przez okno do sali jadalnej byty dla Ewy uroczystoci, ktra zaczta si wczoraj noc nad jeziorem i trwaa nadal. Najzwyklejsze gesty - podanie czajnika, smak herbaty - byy wyrwane ze zwykego i wklejone do albumu cudownoci. Czy to jest satori? Owiecenie po latach praktyk? woya pod serwetk Kamila zerwany za ; bram chaber. Musi go zauway, gdy skoczy niadanie i odoy na bok swoje nakrycie. Wsuchiwaa si w skrzypienie drewnianej sali jadalnej. Byo w tym dwiku co swojskiego. Nie sztywne mury, ale uginajce si deski podobne do przygarniajcych, skatych doni. Czekaa na stukot jego drewniakw. Nikt w klasztorze nie nosi takich butw. Reszta chodzia w bezszelestnych sandaach. Dwadziecia serwetek i czarek. Zaspane twarze, skupione, umiechnite. Piciu prawdziwych mnichw z ogolonymi gowami i gocie. Szwajcarski fizyk, zachwycajcy si kadym drobiazgiem, jakby podziwia jego budow atomow. Paru Inynierw, trzymajcych si zawsze razem. Ich ulubion pozycj zen byo kadzenie ng na stole. Dyrektor firmy telekomunikacyjnej, gmerajcy nerwowo przy szyi w poszukiwaniu krawata. Dziarska staruszka, pisarka od przepisw kulinarnych. Dwie powane trzydziestoparolatki z Bordeaux, korzystajce z dugiego urlopu dla wyszych ranga urzdnikw administracji pastwowej. Ogrodnik siedzia ju nieruchomo przed swoj czark. Wszed .Mistrz z Pomocnikiem. Mata Kamila obok Leo bya pusta. Punktualnie o szstej zaczto niadanie, nikt ju nie doszed. Po wypiciu herbaty Mistrz poegna si ukonem. Ewa zostaa pozbiera naczynia. W kuchni Tonga szykowaa warzywa na obiad. - Na kolacj talerz mniej - odcinaa ebki brokuom - Jeden z goci wyjeda. - Kto? - Ewa podesza do niej z tac. - A do drugiego przyjeda ona. Do tego, co mu nazbieraa kwiatkw - wyja spod brudnych serwetek

przywidy chaber. - Kady jest Budd. - Ale Budda nie z kadym si pieprzy - pooya kwiat na otarzyku. - Leooo! Leooo!!! - na korytarzu zatrzsy si szyby od krzyku i cikiego tupotu. - Gdzie on jest?! - do kuchni wpad Pomocnik - Pies gania koz, ogrd tratuj, gryz si, masakra! Gdzie Leo?! - Niech Bernard si tym zajmie, jego gospodarstwo - Tonga nie bya niczym przejta. - Pojecha na targ? Leooo! Ewa wybiega za Pomocnikiem. Nie spojrzaa w stron drzew, gdzie apano psa. Dopada otwartej bramy, mijajc kamienny ogrd. Polizna si na piasku. W rozgardiaszu nikt nie zwrci uwagi na jej zapakan twarz. Kiedy znikna ju za murem, Ogrodnik podnis kamyk wiru, wybity ze cieki jej sandaami. Way go dugo w pici, przypatrujc si swoim gazom. Wymierzy nim w najwikszy.

26 - I tylko tyle? Zgadzam si, podpisz kady papierek, niech robi mi dobrze - Kamil odchyli si na barowym krzele i przecign. Sprany biay sweter, dziurawe dinsy mogy by jego flag. W nich czu si u siebie, bezpiecznie. W kciku ust mia jeszcze smak Ewy. Scaowa to, co cieko jej z oczu, nosa. Zlizywa j, rozmawiajc z Dominique - Nie sprzedawaj mnie za tanio. - Przecie podbijamy cen, bo Werner chciaby ci mie na swojej wystawie - woya zote piro do kieszonki marynarki. - Ta pijawka udajca honorowego krwiodawc? - Musisz gdzie wystawi. Skasowae sobie biennale... - Nie musz. - Wiem, wiem... Francja cuchnie kultur jak serem... Kiedy wic moemy si ciebie spodziewa wrd ywych? - Harowaem lata, mam prawo odpocz. - Te bym chciaa. - Nie dla ciebie, nie potrafisz. Cigle kombinujesz. - le na tym wychodzimy? Ty za to azisz w szlafroku. - Wygodny habit... a co, wolaaby mnie w kaftanie bezpieczestwa? - Wolaabym jak dawniej. - Tu masz jak dawniej - pokaza na kontuar bistra - Prowincjonalna duchota i stare reklamy Cinzano. Czy ktokolwiek jeszcze pije cinzano i jedzi ferrari? Emeryci? Miejscowy pijaczek sign po metalowy wieszak z jajkami na twardo. Obraca, szukajc najdorodniejszego. Z szuflady podebra otwieracz do konserw i wbi w skorupk. Krci nim starannie, odupujc wieczko. Wzi nastpne jajko. Patron rozbi mu je na czole: - Taniej i szybciej - wrci do czytania gazety. - Zostajesz na noc w hotelu? - Kamil przeszed na francuski - Spieszysz si do Parya? - Mylaam, e... Nie widzielimy si p roku. - Rozmawiamy przez telefon. Nie robi nic zego, yj, a ty masz do facetw w szlafrokach - przywoa rk patrona. - Na mnie te moesz pstryka, zrozumiem. Spojrza zdziwiony. - Kiedy jest midzy nami nie tak, mwisz po francusku. - Bo lepiej rozumiesz. - Ciebie w ogle nie rozumiem, Kamil. Odfrancu si ode mnie. - Zawieziesz mnie? Spni si. Nie mia adnych zaj ani wykadw. Spieszy si, eby si pozby Dominique. Niech podwiezie go przed bram i wraca. Zostajc, domyli si wszystkiego. Ju jest czujna. Pyta o drobiazgi. A on sam nie wie. Potrzebuje czasu, soika z czasem, w ktrym mgby obserwowa siebie i Ew. Eksponaty zanurzone w sobie. Dwa embriony uczu z zacinitymi ze strachu oczami.

27 Minli zakrt za wsi. Dojedali do klasztornego wzgrza. - Robisz co? Pokaesz? - Dominique szukaa pretekstu. - Nic. Podozmian. - Nie brakuje ci ksiek, telewizji? - Mylisz, e si nudz? - W lewo? - przyhamowaa przy rozchodzcych si drogach. - Jak szybko pani przyjechaa! - przy uchylonej od strony Dominique szybie pojawia si piegowata twarz Marii, mieszkajcej od roku w klasztorze. - Naprawd? - Dominique bya przyzwyczajona do rozentuzjazmowanych czubkw. Maria zauwaya Kamila. - Aaaa... pani nie jest weterynarzem - pocigna si, speszona, za rudy warkocz. - Szybko, szybko! - pojawi si Leo. - To nie weterynarz - grubiutka Maria odkleia si z trudem od wozu. - Nie, ale co si dzieje? - Dominique opucia szyb. - Koza rodzi - Leo bezradnie rozoy rce - Mj pies j wystraszy, ona zdechnie. - Zobacz, moe nie jest tak le. - Pani si zna? - Leo podskakiwa za Dominique stpajc niepewnie w szpilkach po drewnianych balach prowadzcych do obory. - Wychowaam si na wsi - wesza pierwsza. Zrzucia marynark i zawina rkawy bluzki - Przytrzymajcie j - ukucna przy kozie. Woya w ni rk po okie. Koza przednimi kopytami wbijaa si w ziemi, wlokc za sob tylne, sparaliowane blem. Leo poklepa j po pysku, dodajc otuchy. Maria chwycia mocno eb. - Teraz! - Dominique wyszarpna za nogi aciate malestwo. Wylizno si jej na spdnic - liczna. - yje! - Maria podtrzymaa dygoczce koltko - Uff!!! - Zapltao si w ppowin - wytara w siano brudne rce - Dajcie si jej nacieszy - podsuna kozie mae do oblizania. - Dziki, naprawd dziki - Leo pocaowa Dominique w zakrwawione donie. - O! Bernard przyjecha - Kamil uchyli drzwi obory. - On si zajmie reszt - odetchna Maria. - Zrbcie jej ciepo; saba, ale przeyje. Wczeniaki maj rogate dusze, prawda, panie Bernard? -Dominique wysza naprzeciw zasapanemu z popiechu opiekunowi kozy. - Ill kill him! - pokrzykiwa. Ill kill this dog! Leo usun mu si z drogi. - Czy mog si odwdziczy i zaprosi na ceremoni herbaty? Na pani cze... - mwi do wszystkich, ale zwraca si tylko do Dominique. Unikaa spojrzenia Kamila. Zniecierpliwiony odpowiedzia za ni: - Spieszy si do Parya. - Mog si umy? - przerwaa dalsze tumaczenia. - Ma pani w co si przebra? - Maria wspczua Dominique i jej zniszczonemu ubraniu. - Nie za bardzo. - Taka okazja na autentyczn ceremoni wdzicznoci zdarza si rzadko, przygotuj wszystko wedug szesnastowiecznych przepisw japoskich - Leo szuka argumentw, trafiajcych do wyrafinowanej znawczyni sztuki. Znal j z telewizji i gazetowych wywiadw chwalcych idealn symbioz artysty z agentk. Sama bya teraz dzieem sztuki teatru okruciestwa: nudny kostiumik sprofanowany krwi koza ofiarnego. - Ewa! - znalaz swj ostateczny argument przemykajcy si pod murem z narczem biaych kwiatw. Ona bdzie prawdziwym gociem honorowym. Jej herbata bdzie miaa wyjtkowy smak: cierpkiej wiedzy, kim jest dla Kamila Dominique - Ewa! Przytrzymaj Bishopa. Zostae, draniu, wujkiem-wytarmosi psa za uszy. Wszystko rozegrao si lepiej, ni przypuszcza. Ewa, sposzona urod Dominique, zaczerwienia si i cofna, gubic kwiaty. Od przyjcia na herbat wykrcaa si blem gowy. Dominique pozbieraa rozsypany bukiet. Wyczuwajc wie krew, bya gotowa j zagry. Jedna plama wicej na szarej bluzce przemoknitej czerwieni...

28 Trwao to ju godzin. Kamil czu si czarnym charakterem z rosyjskiego przedstawienia w stylu Czechowa, gdzie zanim wyjedzie si, przyjedzie, zrobi cokolwiek, popija si herbat i patrzy z wyrzutem na dekadenta albo inn swoocz winn dramatowi. Nie rozumia, czym Leo zwabi na to przedstawienie Ew z jej pokoju. Naladujc mistrza ceremonii, chopak przelewa wrztek, celebrowa pikno zerwanych przez ni kwiatw bielunia: - Pachn kocem lata. Spjrzcie, zwj z sentencj wykaligrafowan przez Pomocnika, mistrzowskie kakemono, jest przeksk dla oka. Dla ust suszone owoce na srebrnej tacy. Nie wiem, jak mona pi herbat z filianki - ukoni si, podajc na kocu czark Kamilowi - Trzyma za uchwyt, nie dotyka gorcego naczynia to gorzej ni pi przez somk. - Wymienita - Dominique przebrana w habit zgrywaa si na samic synnego malarza - Podobn pilimy tylko raz, pamitasz, Kamil, w Polinezji... nie, to byo na Borneo. Podawali w wydronych kamieniach. Leo widziany z boku, ze swoj ciemnoblond kit by dla Kamila kopi koskiego zadka. Sowne popierdy: Dugo bylicie w Azji? Powinny mu wypada z drugiej strony, spod ogona. - Dugo nie, ale wiele razy - potwierdzia Dominique - Jednak, wida, na poudnie od Parya s rwnie fascynujce miejsca. Podziwiam was, odgrodzilicie si od wiata, szukajc spokoju. -Tego, co ma jedynie sens - Leo odgalopowa do swoich garnkw i mieszadeek - Herbata na granicy lata i jesieni musi mie co orzewiajco ciepego, wic po Song Yang Ying Hao podam Kukich, ma posmak lukrecji. Moe chcecie sprbowa mistycznej? Zbierana dwa dni w roku, z samych szczytw krzaka, jest prawie biaa. - Prowadzisz fili Herbat wiata czy ceremoni? - Maria pilnowaa porzdku, nie zdajc sobie sprawy z farsy. - Wane jest serce, nie reguy - Kamil wyrecytowa uprzejmo, do dwuznaczn w tej sytuacji. Nikt nie zwrci jednak na niego uwagi. Jestem suflerem - doszed do wniosku - OK, mog podrzuci par kwestii prowadzcych do szybszego koca. - Skd pani wiedziaa od razu, e to kzka? -Maria przeywaa jeszcze poranek. - Przypadek? - Leo poda nowe czarki. - Nie - Dominique przygldaa si szalowi Ewy. Nie pomyliaby go z adnym innym. To bya jej paszema sprezentowana Kamilowi. Odda j tej malej i nawet si nie pofatygowa tego ukry. Dawniej lepiej tuszowa swoje wpadki. Bdzie si tumaczy, e klasztor to komuna. W ogle si nie bdzie tumaczy. Poyczy. - Nie przypadek? - Maria, oczytana w mistykach i cudotwrcach, podejrzewaa jak wiedz tajemn. - Widzielicie trjkolorowego kocura albo kozia? - rozemiaa si beztrosko Dominique. - Albo mczyzn? - wtrci Leo. - Na dugo przyjechaa? - Dominique wreszcie zagadna Ew. Zahaczya spojrzeniem o szal i najchtniej spruaby go z niej, cignc za nitk. J te, zaczynajc bolenie od wosw. - Raczej tak, na dugo. - Oni s modzi, dla nich jest jeszcze prawda - Kamil przerwa Dominique szykujcej si do nastpnego pytania - Dla reszty tutaj to relaks. Nabijaj baterie, eby wicej zarobi. Biznes jest tego wart... w kocu nie ma zakonnikw zen, s tylko mistrzowie, taka parafia. - Kady powinien mwi za siebie - powaga Leo gwarantowaa, e mwi za wszystkich. - Ja jestem po to samo co oni, ale mj biznes to ja - Kamil by szczery - I nie mam dokd wraca. Maria uznaa jego przemow za paradoksalny styl zen. - Przepraszam, mam dyur w kuchni - Ewa dopia ze swojej czarki. - Och, szkoda. Tak mio spotka kogo z Polski - Dominique poruszaa wargami. Jej oczy i gos byy martwe. Nareszcie imieniny u cioci - oceni Kamil. Dominique ukada usta w rne ksztaty foremek do ciasteczek. Zna ten grymas. Zaraz zacznie z nich wyciska lukrowan trucizn dobrego wychowania: - Pewnie si jeszcze zobaczymy, moe wpadniesz do nas do Parya? - Nie, nie sdz. Dzikuj. Zostan tutaj. - Ja te musz lecie do Bernarda, wielkie dziki za ceremoni - Maria schowaa w rkaw gruszk - Zanios mu. Ale wiesz, Leo, musisz dopracowa szczegy. Na przykad czajnik i miseczki powinny by w

jednym stylu. Leo posprzta w milczeniu po ceremonii i kaniajc si, wyszed. Zostali sami. Dominique przed wyjazdem wymusia na Kamilu deklaracj lojalnoci. Podstemplowa j dawno nieuywanym kutasem.

29 W sali medytowa Pomocnik. Ewa przysuna si z mat bliej Buddy. Tu pod jego twarz, roztopion w blasku i zastyg w metalu. Chciaa si schroni. Zeskroba brud wrae. Czemu tskni? Czemu boli? Czy tak czuj godne duchy o brzuchach wielkoci oceanu i ustach mniejszych od dziurki w igle? Te buddyjskie bezradne demony, opice dym kadzide, wczce si za ywymi, za ich nieszczciem w nadziei na metafizyczny ksek cierpienia. - Ja ciebie wiem - powiedzia do niej Kamil tamtej nocy nad jeziorem. - Znam - poprawia jego zaniedban polszczyzn. - Wiem. Co z tego, e kogo znasz? Ja o tobie wszystko wiem. Dawniej w Biblii tumaczono: Adam pozna Ew. Nie w raju, ale po pierwszej wsplnej nocy. Tak jak my teraz. - Byam tam. -Gdzie? - Przed chwil, w raju. -Widziaa mnie? - Nie... byam sama. Moe... moe dlatego, e pierwszy raz nikogo si nie spotyka? No tak, nie byt pierwszy, ale przynajmniej prawie pierwszy. Ewa spodziewaa si zaenowanego milczenia Kamila. Pewnie ju nieraz sysza o premierowym orgazmie: Z nikim innym nie miaam, tylko z tob. Najprzystojniejszy, najbardziej utalentowany czowiek, jakiego znaa, a ona chwali si seksem wycignitym ze swojej zardzewiaej szczeliny. Rwnie dobrze mogaby wywija zasranymi majtkami na znak utraconego dziewictwa. - Musiaa by w innym krgu albo innej czakrze - przykry j sob - W ogle to mi wygldasz na star besti Apokalipsy, za mdrze mwisz. Poka te zimne kopyta - zapa za stopy. Zmarzli nad jeziorem. Trzeba byo wraca. - Chciabym przy tobie zasn - zatrzyma j przed bram. - W klasztorze? - Moe kiedy indziej. Miao by kiedy indziej? To nie jest facet znikd. Musia przywlec za sob swoje ycie, swoj kobiet. Z pozoru pikn. Ale przecie ona miaa na twarzy przypudrowany krzyk. U matki Ewy identyczne, nieruchome zmarszczki wok ust wziy si od ykanych latami tabletek na nerwy. Biae proszki byy z gipsu tejcego wok warg. Zamieniajcego twarz w przedmiertny odlew.

30 Zgasa wieczka na otarzu. Zgas jej Budda. Pomocnik wyszed bezszelestnie par godzin temu ogosi gongiem noc. Siedziaa z pochylonymi ramionami. Nie liczya oddechw, nie byo po co. Topia si zami. Kamil uklk przy niej, obj za rami. - Przesta - odsuna si. - Dlaczego? - Masz on. - Nie mam. - Obojtne, jeste z kim. - To moja agentka. Opiekujemy si sob jak bliscy ludzie. Nic wicej, od dawna. - yjecie razem. - Co, to ju y nie mona? Jak przyjaciele? No, przytul si. - Nie chc si pakowa w czyj zwizek. - Dominique mieszka u mnie. Czy ludzie nie mog by ze sob po prostu, z przyjani? - A gdybym ja bya z kim... matk? - O co ci chodzi?

- Chc by sama - uchylia si przed jego rk - Prosz. Zostawi j. Przynajmniej nikt nie zobaczy jego wciekoci w mroku korytarza. Usprawiedliwiania si przed studentk. Niedugo przyniesie jej swoje CV i podanie o interesujc znajomo z moliwociami rozwoju. yjecie razem, nie chc si wplta w cudzy zwizek. Ona nie ma pojcia, czym byby ich. Gdyby walczya o niego... Jeszcze par dni temu byoby mu atwiej. Dziewczynka z wyskubanymi wosami. Inne gol si na dole do bikini, ona obszarpaa si na grze. Mia ochot wtedy od niej uciec. Bya nijaka jak wszyscy ze swoimi ambicyjkami i ulegoci. Bior na siebie wady albo zalety, eby by kim. Nudzia go powtarzalno cech, zmieniay si w nich tylko proporcje zoliwoci i miosierdzia. Nie by mizantropem, nie to, e gardzi czowiekiem. Nie mia nawet okazji, bo adnego prawdziwego nie spotka. Ewa jest moda, potrafiby si w niej doszpera tego, czego szuka. Gdyby przestaa go kocha, czuaby nadal wdziczno. Nie za zrobienie jej dziecka, ale z niej prawdziwej kobiety. A ona siedzi w kucki i go poucza. Miaa orgazm czy nie miaa, nie w tym rzecz. Rozmawianie o tym z kobietami jest dyskusj o yciu pozagrobowym. Nikt nikomu niczego nie udowodni, najwyej postraszy. Przy Ewie byo to samo, co przy nowym obrazie. Nie wiedzia, czy si uda. Musia jednak dokoczy. Przekona si, wyprbowa. Nic wtedy nie byo wane. Czas i myli wsikay w ptno. Nikt mu nie by w stanie przeszkodzi. Przestrze ze wiatem naginay si do jego wyobrani. Rozumia trans czarownikw voodoo. Te pnadzy kryli wok swoich veve - rysunkw usypanych kolorow mk. Pochlapani farb krwi uprawiali magiczne sztuki. On tak samo za kadym razem wyczarowywa sobie, co chcia, ale urok pad na Dominique. Staa si zombi, niezdolnym do wasnego ycia. Nie o to mu chodzio. Potrzebowa transowej tancerki w tym samym rytmie co on, przykrytej skr dziecka. Albo jej poywnego trupa. Min kuchni. omotay garnki, zajrza. Tonga recytowaa mantr, walczc z potuszczon patelni. Nazywali t miedzian szufl patelni wieloosobow - dao si na niej usmay jajecznic ze stu jaj. - Skd to si bierze? - zajczaa, skrobic drucian szczotk zdarty ju metal. - wiat jest tusty, Tonga, tusty i obrzydliwy. - Czego potrzebujesz? - Ostrego noa. - W szufladzie, pod oknem. Z wiejskiego kredensu wyj kilka tasakw. Znalaz kuchenne noe, wyprbowa je na desce stou. Szuka czego bardziej porcznego i ostrego. W szufladzie potoczy si n do ostryg. Musia zosta po dawnych wacicielach domu. Kamil zacisn go w doni. Dobrze lea, nadawa si.

31 - Przynios cukru - Maria oddaa koltko Ewie. Od rana wynosiy z obory star som. Mae szukao wilgotnym pyszczkiem prezentu. - Ja pjd - musiaa co robi. Chodzi, nie zastanawia si. Reszt nocy medytowaa. Troch pomogo. Nie wracaa obsesyjnie do jego sw. Midzy obor i kamiennym ogrodem kto nagle j chwyci od tyu. Wcign pod mur zaronity krzakami. Krzykna. Zapa za rami, odwracajc do siebie. - Wyjed ze mn - Kamil powiedzia cicho. Proba miaa by obietnic wpatrzonych w ni, tylko w ni oczu. Podkronych zmczeniem i wieccych gorczk. - Co? -Wyjed ze mn. - Gdzie? - Gdziekolwiek - uklk - Owiadczam si o twoj rk - wtuli twarz w jej habit-O twoj wtrob, nog. O najsodsz pizd - odchyli si, szukajc spojrzenia Ewy - Kocham ci, tego chciaa wczoraj? - Kamil... - nie moga go podnie. Zerwa si i pocign j w stron kamiennego ogrodu. Stan na krawdzi, szykujc si do skoku z paskiego gazu. - Prosz bardzo, kocham ci kadym oddechem, krokiem. Po buddyjsku - ciko stpa, zostawiajc na wieo zagrabionym piasku lady. Kocham odciskao si z jednego drewniaka, Ci z drugiego. Widzc jej

rozbawienie, zdj buty z wyrzebionymi podeszwami i podszed boso. - Nie wiesz, czy ja ciebie... - sposzya si. - Nie musz.

32 - Jasne, nie musz, tylko idiota zastanawiaby si nad tym, co czuj - Ewa sza grami, mwic do siebie, wykrzykujc pretensje: - Taka staranna samotno, fuck. Wystarczyo par dni, jedna noc i dwa sowa: kocham ci. Nie, no pewnie, nie jestem Ameli, nikt nie bdzie mnie pyta, co lubi. Mamy z ni wsplne pochodzenie: patologiczna rodzina i takie same usta. Zacinite w umiechu, jakbymy miay sze lat i najady si po kryjomu cukierkw. Obie potrafimy tylko chodzi i mwi po francusku - wietne zadatki na kelnerk. Gdzie ja z nim wyjad, co ja umiem? W Caen przynajmniej byam po co. Byam? Jestem zatrzymaa si przed dolin z biaym alpejskim kocioem i domami o spadzistych dachach. Przypomniaa sobie nowe polskie kocioy rozkraczone przy drogach. Desant innej cywilizacji, dziwaczne statki kosmiczne, niepasujce do ziemi ani do nieba. Zastanawiaa si, czy nie jest rwnie pokraczn konstrukcj ze swoim dorosym dziecistwem, w ktrym bywaa mdrzejsza od matki. Miaa za sob zbyt wiele, wic wybraa koniec yciorysu. Klasztorna sangha, satori i pustka. W Polsce dogorywaaby, dajc korki, wegetujc z pensyjki. Po filozofii mogaby jeszcze zosta strczycielk w agencji. Wymylaaby na okrgo haso reklamowe kupta, kupta. Z nim zrobi karier. Dziewczyna synnego malarza, muza, urodzi munita - szydzia z siebie. Z wasnej bezsilnoci. Sza najtrudniejszym grskim szlakiem. Deszcz, dym miay zapach Kamila, tamtej nocy, roztartej na jego skrze. Od innych przyjmowaa komplementy przedwczesnego wytrysku: taka pikna, podniecajca. On da to, co jej si od dawna naleao. Nie bra? Nie odda siebie, eby znowu dosta? Ulepszon wersj samej siebie nakrcan midzy nogami? Tattwa, satwa - podanie przywoujce cierpienie - buddyjska teoria wiata. A ciao wiata stao si nagle mczyzn. Zapytaa Mistrza, czy moe pj w gry. Nie odpowiedzia, spojrza pobaliwie. Widzia w niej harcujcego kotka. Bya w klasztorze najmodsza, dzieciak bawicy si u stp otarza.

33 Wieczorem dosza do schroniska. Obszczekay j kudate psy. Nie miaa pienidzy na pokj. Pooya si przy kominku. Poczekaa, a stare niemieckie maestwo zje kolacj i pjdzie do swojego apartamentu. Wyjada po nich resztki frytek. Dopia z kieliszkw biae wino. Zostawili reklamwk miasteczka St. Moritz. Przegldaa kolorowe strony najdroszego niegu. Kelnerzy na ywach, podajcy w piruecie drinki. Pindy poronite lnicym futrem, wyprowadzajce na spacer charty. Zrobia sobie posanie z poduszek, eby zasn przy czerniejcym ogniu. Dawno nie pia alkoholu. Krcio si jej w gowie, noc bya zimna. Przysuna si do kominka. Woya donie pod sweter. Kamil odkry jej to miejsce midzy piersiami, wystarczyo potrze i stwardniae sutki sterczay jak blizny po rozdrapanym podnieceniu. Naladowaa dotyk Kamila: natarczywy i precyzyjny. Rowek sromu zaczerwieniony, piekcy z pragnienia, otwiera si przed polinionym palcem. Rozchyla na drugi, obmacujcy nabrzmienie. Palce wlizny do rodka. Rozmazay gstniejc gboko przyjemno. Bezwiednie umiechnita Ewa bya poruszan wbrew wasnej woli, nadzian na rk marionetk. Rozkadaa nogi, by zaraz je cisn i znowu obj udami potrzsajc ni do. Zagarniaa biodrami przyjemno. Nagle wyprya si, jakby zapaa w palce co, czego nie mona wykrzycze. Krztusia si oddechem. Szarpna biodrami, uwalniajc rk. Poddaa si pulsujcym skurczom. Powolniay w agodne koysanie. Biodra egloway coraz wolniej po cichncej ju rozkoszy. Zasna z rk wsunit dziecinnie pod umazany lin i zami policzek.

34 Noc zakrady si do niej psy pilnujce schroniska. Puchaty bernardyn uoy si w nogach, husky zasn przy boku. Ogrzewali si swoim sennym ciepem. Rano trafia rk na pysk. Husky obwcha j i poliza. Zasmakoway mu kleiste lady na palcach. Kiedy prbowaa cofn do, zawarcza. apczywie j obserwowa, oblizujc. Jego bkitne, zupenie niezwierzce lepia parzyy si z ni lubienie, po ludzku. Nie moga si ruszy, mia j pod sob i pilnowa zdobyczy. Kopulowa z jej rk w mordzie. - Ratunku! - zawoaa po francusku kogo z obsugi schroniska. Niemcy spali na parterze, ale nie wiedziaa, co mogoby ich obudzi. Pamitaa Achtung! i tytuy niemieckich ksiek filzoflcznych. Nie bd si dara Also spreche Zaratustra! Lepiej, eby nikt nie przychodzi, turystka sodomizowna. To bydl zaraz przestanie, zwierzta nie zagryzaj swoich samic - czekaa na koniec rui. Jej ratunku dotaro przez futrzaste uszy bernardyna, uruchamiajc w nim odruch pomocy. Zwlk si z legowiska i obowizkowo, bez entuzjazmu wygrzeba j spod niewidzialnego niegu, obmywajc jzorem oczy. Miaa rk przytrzanit kami i zalinion twarz. Nad ni szczekajce triumfalnie psisko. Duo mniejszy husky ustpi mu miejsca, podkulajc ogon. Chwycia buty i wybiega. Zatrzasna za sob drzwi schroniska, podpierajc je krzesem. Psy rzuciy si na klamk. Biega, nie odwracajc si, a usyszaa wycie. Kto je zamkn na tarasie. Byam suk, jeszcze w tym wcieleniu - obmya si w lodowatej rzece. Moe jest ze mnie prawdziwa sucz. Zacza si histerycznie mia. Polizna si i prawie zjechaa do wody. Zamiewaa si, ocierajc zy. mieszyo j niezdarne podchodzenie pod gr, lizganie po mokrych kamieniach i cay ten psi poranek. Z omszaego rowu rzeki dowcipem wydawa si Kamil, jej dom i dreptanie wok Mistrza - Do kurwy ndzy, o czym jest ten wiat?

35 W klasztorze szykowano si do zimy. Szopa bya napchana drewnem na zimne wieczory przy komiku. Maria uprztna przekwite kwiaty, wystawia przed prg donice pczkujcych chryzantem. Kamienny ogrd zamieni si w deszczowy. Leo przesiadywa z Bernardem. Kleili kartonowe puapki na myszy. Norwki uciekay przed chodem z pl, wygryzay w drewnianych cianach dziury. Zwabione kawakiem kiebasy wpaday przez zapadk do pudeka. Leo wypuszcza je do olbrzymiego akwarium-myszarium przykrytego stalow siatk. Dokarmia je, budowa im labirynt schowkw. - No i co, przewietrzya si? - spotka Ew przy jedynej drodze do klasztoru, gdzie zbiera traw na mysie gniazda. Chodzi tam, spodziewajc si jej powrotu. - Chciaam zdy na koniec sezonu - zaartowaa. - Nie ty jedna - wepchn jej w rce koszyk z traw - Mamy nowych goci. - Kogo? Znam? - Nie osobicie, ale na pewno. - Richard Gere z mem. - Ty wstrtna homofobko. - To jedyny buddysta, ktrego chciaabym pozna, oprcz satori. Co si miejesz? Madonna tak powiedziaa: Syszaam wiele dobrego o dalajlamie i satori... Nie mw, e dalajlama... - Lepiej. Facet z Hare Kriszna w randze bramina. - Po co? - Na zim, gdzie si przechowa. Sanga jest w kocu schronieniem w Buddzie, nie? A jego krisznaicki klasztor si rozlecia. Mistrzu zgarn fors, zakocha si i powiedzia swoim uczniom: idcie, a nie wracajcie. Leo obadowa j drugim koszykiem i majc wolne rce, bez przeszkd opowiada o tym, co wydarzyo si przez te dwa dni. Kto wyjecha, o spadku giedowym w Ameryce Poudniowej, co wpynie na fundusze emerytalne, o kzce. Ewa zostawia go przy kamiennym ogrodzie. W korytarzu zawahaa si, czy wej od razu do Kamila. Skrcia do siebie. Na stole bya kartka: Bd w pitek wieczorem, k. b.. Kocham bardzo - przetumaczya. Nie, to skrt od Kamil Bak, ale czemu ma liter? Polski Bk, francuski Bak, dlaczego nie po angielsku Back?

Wieczny come back - bya rozalona. Powinien czeka. Sta przy drodze jak Leo. Nie, stercze w oknie to nie w stylu Kamila. On jest z alpejskiego folderu o St. Moritz, klasa. Za par lat bd przy nim przerasowan dupencj z chartami, podobn do Dominique. Albo zamroonym tem: Mont Blanc ze niek koki na czubku nosa. Nie lubia swoich myli. Tego upieu sypicego si z gowy. Wyja mat i przymykajc oczy, zacza medytowa. Bdc nikim, bya sob. I tak powinno zosta - dopasowaa plecy do najwygodniejszej pozycji.

36 Pitek zacz si nie od miedzianego pobrzkiwania gongu, ale zawodzcego sygnau karetki, cichncego przy wiosce. Pompierzy zajechali przed klasztor. W swoich czarnych kombinezonach wydawali si ciemniejszym odcieniem buddystw, zbitych w granatow grupk przy drzwiach. Wynieli na noszach modego mczyzn. Gowa przekrcona na bok koysaa si mu bezwadnie, wystajc spod pachty. Ewa sdzia, e to ktry z mnichw. Podesza bliej, nie znaa go. To pewnie ten krisznaita, zauwaya dugi kosmyk na karku. Twarz mia sin, niebieskaw, pomalowan czym, co wypywao mu z rozchylonych ust. - Zatru si jagodami. - Nie ma ju jagd. - S w soikach, w spiarni - usyszaa zatroskane szepty. Pomocnik wsiad do wozu razem z pompierami. Odjechali. - yje? - podesza do Marii. - Nie wiem, Tonga go znalaza w kuchni, mia zegarek w oku. - Zegarek? - No, wepchnit tarcz. Sam sobie... Ewa zmarza. Ranek by chodny, mglisty. Jej matka w tak pogod braa swoje lekarstwo i kada si powrotem do ka, jakby zamiast tabletki pokna ca dawk dnia. Z kuchni pachniao ciastem. Powinna przygotowa niadanie. Wszyscy obudzili si wczeniej, zaraz zaczn si schodzi po herbat i buki. Albo pjd medytowa, eby si wyciszy - ledzia nikncy gwar. Wesza na st, skulia nogi. Bya na drewnianej tratwie, przygldaa si falom feng shui, opywajcym agodnie kamienn posadzk. Rozbijajcym si o eliwne rondle i ceramiczn mis na ogrki. Nie wiedziaa, czy patrzy, czy wsuchuje si w pozostawione rzeczy. cieray swoj intensywnoci delikatno zmysw, miadyy w jedno wzrok, such i pami. Ewa bya teraz po ich stronie, trwania. Po drugiej byo zbyt niebezpiecznie. Tam kocz si zapasy czasu i powietrza. Wieczorem, po przyjedzie Kamila, bdzie si ju tylko szamotaa: zosta czy odej. Kochaj bliniego swego jak siebie samego - mwi jej ksidz na katechezie. Ale nie bardziej! - grozi palcem dziewczynkom wyprostowanym sztywno nie z powodu pilnoci, lecz pierwszych, wrzynajcych si w skr stanikw. Ona kochaa bardziej. I baa si bardziej od Kamila. Wymieni Mistrza na niego. A jeli mio jest sekt? wzia w donie bose stopy, znowu jej marzy. Paznokcie rk byy po matce, te u ng miay obcy ksztat, musiay by po ojcu. Gdyby nie mio, opiekowaby si ni, wyrwa z szalonych obj matki. Krisznaita wywieziony dzi na sygnale by te przestrog. Wybra sobie sekt i czci Pana ab. Znaa krisznaitw z Krakowa. Biegali po ulicach w pomaraczowych przecieradach. ysi chopcy z kosmykiem na karku i potulne dziewczyny owinite za ycia caunem. - Nie uprawiali adnej jogi, medytacji, lecz ten codzienny jogging. Ich doskonalenie duchowe polegao na jzykowym natrctwie: hare Kriszna, hare, hare. Prowadzili jedn ze swoich misji w akademiku. Namwili Ew na odwiedzenie wityni. Objanili, kim jest taczcy bg z sin twarz. Niebieski Kriszna, boski pasterz ze swoj tancerk. Pokonili si ropuchowatemu Sri Prabhupada - woskowej figurze swego Mistrza. Przetumaczy im Bhagawadgit, wit ksig hinduizmu, z ktrej krisznaici yli, wciskajc j nachalnie przechodniom. Sri susznie wykombinowa, e w Stanach znajdzie zielone pienidze dla swojego niebieskiego boga. W poowie lat szedziesitych przyjecha z Indii do Ameryki i namaci kilku zachodnich nastpcw. Umar, zostawiajc duchowy biznes. Wyznawcy ulepili go z wosku i czcili w kadej wityni. Ubierali w nowe szaty, nakrcali zegarek na rku. Ewie wydawa si du ab rechoczc z hinduskim akcentem: Hare, harre, dolarre, dolarre. Krisznaici nie mieli nic z radoci rozkrzyczanych dzieci, buddyjskiego rozbawienia czy

duchowego ubawu. Ich piewy i zbiorowe tace kojarzyy si jej z maniackimi ptakami matki. Od Leo dowiedziaa si o machlojkach nastpcw Sri. Jeden z amerykaskich Mistrzw, zalecajcy uczniom wstrzemiliwo, zakocha si w niemieckiej terapeutce, leczcej go ze schizofrenii. Zwin pienidze zbierane dla niego i Kriszny. Wychudli, bladzi krisznaici drukujcy latami ksig, ebrzcy na ulicy, od wita spkujcy ze swoimi onami przerobionymi na Hinduski, zostali sami. Jeden z nich trafi klasztoru. - Duchowy daltonista, nieodrniajcy pomaraczowego od indygo - Leo nie mia dla niego litoci - Co ten facet zrobi ze swoim yciem, on si nadaje do lekarza, a nie do boga. Wystarczyo jej spojrzenie na nieszcznika dwiganego rano do karetki, eby wrci obraz matki zatrutej proszkami. Ta sama bryja wylewajca si z ust. On nie najad si jagd. Wysmarowa nimi na cze Kriszny, poczu si jego wcieleniem, albo Sri z nakrcanym co dzie zegarkiem. Leo nie ma racji, krisznaita dostrzeg zmarnowany czas i wprawi go sobie na zawsze w oko.

37 - Gdzie twoje rzeczy? - Dominique wyjmowaa zakupy, ukadaa je w lodwce. Kamil zszed do niej z pitra pracowni. - Pralka si zepsua, trzeba zanie brudy do pralni - obserwowaa go, czekaa na powitanie. Usiad ciko za stoem. - Tak w ogle a va? - miaa do ciszy. Zbyt dugo bya sama w tym domu, by teraz znowu mwi za nich dwoje. Nie pozwoli po siebie wyjecha na lotnisko, nie chcia rozmawia przez telefon. Domylaa si, dlaczego. Wolaaby tego nie sysze, przecie mu jak zawsze minie. - Zakochaem si. - Znowu? - Tym razem naprawd. - Ta maa z klasztoru? - najchtniej wyszaby drzwiami do lodwki. Dala si zamrozi znieczuleniu. Przeczekaa tam, a jej zapragnie, wyjmie i ogrzeje domi. - Mwilimy sobie wszystko. Nic nie ukrywam, mwi, jak jest. - Genialnie. I co ja mam z tym zrobi? - Nie wiem. - A wedug ciebie co powinnam? - drwia - Mam kwitn w cieniu twego szczcia? - Chc wyjecha, na troch. - I na troch mnie zostawi. Dokd? - Na poudnie. - Podr polubna? - Po co te zoliwoci? Prbuj by szczery. - Nie, prbujesz by znowu sob. Mielimy ukad, tak? Przyja, zaufanie, trala la la. Miewae kochanki, bo seks to seks. Midzy nami co wicej. Twoje picie, twoje depresje i na koniec wyjazd do klasztoru, p roku... Wracasz odnowiony, zakochany. Wykorzystujesz mnie. Jestem twoj matk, suc. Kochank, ebym si nie obrazia i sobie nie posza, bo jestem tylko kobiet... - Moesz mieszka w domku gocinnym, co si kupi. - Ty skurwysynu! Tego si nie spodziewa. Kiedy j rani, zamykaa si szczelnie w swoich kostiumikach, uywaa wicej tabletek, wicej perfum i lakieru na kask czarnych wosw. Bya podobna byszczcym anioom z organowych koncertw, gdy uruchamia si machina poruszajca ich ciaa i gwiazdy. Wyjeda wtedy zza piszczaek mier, szeleszczcy brokatem wici i drewniane anioy, grajce najwysze nuty na trbkach. Nagle kaniaj si, amic wp, i znowu zrastaj. Katolicki cud. Dominique te cudownie podnosia si za kadym razem. Dlaczego dzisiaj... Nie moga zna jego myli, nawet on nie chcia ich zna do koca. - Mam gdzie mieszka. Nie udawaj, e o mnie dbasz. Lepiej wynajmij sobie ksigowego, adwokata. Najlepiej cay si sprzedaj Wernerowi. Na mnie nie licz. - Nie rozstawajmy si... w gniewie. Tyle razem przeylimy, tyle o sobie wiemy. - Moe za duo? Nie mam ju si. - Jeste najmocniejsz kobiet, jak znam, Dominique, wszystko si uoy. Bd dzwoni.

38 Pomocnik zaprosi Ew do Mistrza: - Czeka w domku herbacianym o dziewitnastej. Zaoya na biay podkoszulek wiey habit. W wieczornym wietle przy platynowych wosach jego odcie indygo nabra ciemnofioletowej powiaty, ukadajcej si konturem wzdu fad. Wena owijaa si wok stp kroczcych w sandaach po wygrabionym wanie wirze kamiennego ogrodu. Ewa zamylona, nie zwrcia uwagi na nowe ustawienie gazw. Bliej furtki byy uoone w buddyjsk Triad. Wysoki kamie porodku dwch mniejszych. Budda pomidzy bstwami. Bliej wejcia do herbacianego domu te stay trzy kamienie. Paski po lewej, po prawej stokowaty i w rodku najwyszy. To by kamienny list dla niej. List i zarazem zamykajca go piecz - ale nie umiaa go przeczyta. Ogrodnik sdzi, e ten jzyk jest zrozumiay dla kadego, kto ma oczy. Widzi przenikajce si linie si, kierunek ruchu kamiennych tancerzy. I lepiec wyczuby dotykiem, do czego zmierzaj. Zawsze samotny ogrodnik wiedzia zbyt duo o ludziach przechodzcych przez jego ogrd. Nie odwayby si podej do dziewczyny, powiedzie jej tego, na co z tak milczc delikatnoci wskazuj gazy. Ten po lewej, najniszy, niemal paski, to Ziemia. Jest cay spokojem i niewzruszon pewnoci. Ma kolor szarego kostiumu kobiety, ktra przyjechaa kiedy do Malarza. Ten wysoki kae spojrze w gr, oderwa si od Ziemi, bo jest natchnionym Niebem. Jedno i drugie trwaoby nieruchomo, gdyby nie czcy je swoim wysikiem gaz z prawej. Pochylony w biegu - to Czowiek. Najkruchszy z nich, wprawiajcy je w pozorny ruch. Razem s Ziemi, Niebem i Czowiekiem: klasyczn triad japoskiego ogrodu. Trjktem. Harmoni przez pion, poziom i wdrujc midzy nimi przektn. Kamie Ziemi daoby si przerobi na arna. Cierpliwie cieraby te mniejsze kamyki. Niebu dla rwnowagi potrzebna jest Ziemia, ale Czowiek suy im wycznie do zabawy. Niebo jest jedno, Ziemia te, a ludzie wdruj midzy nimi. Pomocnik pola drog prowadzc do herbaciarni. Woda ju wysycha. Dziewczyna nie wie, e to te dla niej. e nie jest sama ze swoj drczc tajemnic. Droga roji wybrukowana kilka lat temu przez Ogrodnika znaczy zroszona ziemia. Buddyjski wiat jest ognistym domem trzech wiatw. Wychodzc z niego, idzie si zroszon drog czystoci i owiecenia. Ulgi w cierpieniu, nie duszej ni wypicie herbaty.

39 Ewa wesza do herbaciarni niewielkimi drzwiami. Musiaa si w nich pochyli, skadajc pokon niszy od zazwyczaj oddawanego Mistrzowi. Przywita j skinieniem gowy. Nie widziaa jego twarzy pochylonej nad paleniskiem. Poda przygotowan ju herbat. Miaa wdzony smak, przepywaa przez usta z lekkoci dymu. Mistrz napeni od nowa pust czark koloru spalonej gliny. Pia wolniej. Nie miaa przerywa uroczystej ciszy sob: Co mam zrobi? - roztrciaby przytaczajcym j pytaniem krucho herbacianego pawilonu, potuka naczynia. Przy pitej czarce odwaya si: - Mistrzu... - Pijesz, pijesz i co? Jak to co? Przysza po rad. Wrztek lany z czajnika sta si wskim strumieniem. Mistrz stoi na jego jednym brzegu, ona z drugiego woa o pomoc. - Pijesz herbat, ale nie masz jej w sobie - zmartwi si. Na moment przestaa zastanawia si nad sob. Czy chodzi o jaki kanon klaskania jedn rk? Zada jej zagadk? Miaa w sobie peno herbaty, mogaby uchyli czaszk i zamieni si w prychajcy czajnik z podskakujc pokrywk. Wchona swd palcami, ma go we wosach. Moe jest niegodna ceremonii? Do herbaty nadaje si kade naczynie do tego odpowiednie - poucza jeden z herbacianych Mistrzw. Jest nieodpowiednim naczyniem, pknitym od zbyt mocnego ucisku? Szukaa podpowiedzi w spojrzeniu Mistrza. Jego twarz bya podzielona na dwie czci lini gstych brwi. Od gry nieruchoma, byszczca powaga ysiny, pod ni jak pod pust, ale owietlon scen prba orkiestry. Drwice skone oczy zgryway si na chwil z podniesionymi kcikami ust, by zaraz zmieni tonacj i spojrze smutno.

- Japoczycy o kim majcym w sobie rwnowag, spokj i jasny osd mwi: On ma w sobie herbat poprawi czajnik na palenisku. - Nie mam swojego zdania, dlatego tu jestem. - Dlatego. Yu Cheng, taki mdry Chiczyk sprzed kilkuset lat, twierdzi, e gorycz herbaty ma posmak dobrej rady. - Mistrzu, nie czuj adnego smaku. - Bo wszystko ma jeden smak, reszta to nasze zudzenia. Nie wiedziaa, czy ma ju wyj. Odtrca j kadym odezwaniem. Spycha porad na zmarych Chiczykw i aforyzmy zen. Nie czyta w jej sercu, odczytywa horoskop pasujcy do kadego. Zamiast by mdry, by odpychajcy. Wstaa, nie chciaa si przy nim rozpaka. Nawet on j zawid. - Wreszcie - klasn zadowolony w donie -Poruszyo ci, a nie tylko twoje usta. Siadaj. Po co ci chyba tu zaprosiem, h? - odgarn ze stou bambusowe puszki i tace. Midzy nimi byy dwie puste czarki - Pytasz mnie o przyszo. Powinna inaczej: ,Jaka jest ta jedyna Droga, bez wzgldu na to, co przyniesie przyszo? Podpowiem ci: Ona jest w naszym codziennym yciu. Zen to wiczenie samego siebie, podobnie jak przyrzdzanie herbaty. Jeeli nie zrozumiesz, e codzienno jest dyscyplin zen, ceremonia herbaty stanie si zwyk poz. Herbata jest tak samo aktualna dzi i dawniej, dlaczego? Bo jej Droga odnosi si do ycia. Trzeba przekn kade wydarzenie, zachowujc jasny umys, harmoni i spokj. - Czy znaczy, e mog pi j gdziekolwiek? - W pawilonie herbaty osiga si doskonao, ale wszdzie ma ona jeden smak. W klasztorze osiga si owiecenie, ale gdzie indziej te, tym bardziej. Wiesz, co tu jest napisane? - odwrci si do wykaligrafowanego kakemono, zawieszonego naprzeciw Ewy- Nie interesuje mnie niemiertelno, interesuje mnie smak herbaty. Lo Tung, cesarski poeta. Chiczyk, mam sabo do Chiczykw i taoistw - westchn rozbawiony. - Wic nie zbocz ze swojej Drogi, jeeli odejd? - Nigdzie nie odejdziesz. Co odejdzie? Twoje myli? Ich nie ma, tym bardziej nie ma twoich stp. Kto jest zakochany, twoja prawa stopa? Ewa? - Cay wiat jest zakochany, tak czuj. - Wic czuj spokj, szacunek i harmoni, wszdzie. - Czy mog wzi na pamitk swoj czark? - Nie. Na pamitk we sam siebie, tak, jak jeste teraz. Gdyby poprosia o moj... -Jest pikna. - Dostaniesz j, jeeli uda ci si z niej napi - przymkn oczy, postawi czark do gry dnem - Napeni odwrcon i tak wypi. - Wic bd moga wrci? - A jeszcze tu jeste?

40 Prosto z herbacianego domku posza do obory. Pooy si w sianie, przytuli kzk, szukajc po kieszeniach przysmakw. Otulona siennym zapachem i ciepem zasypiaa. Pierwszy raz od tygodnia spokojnie. W pnie bya jabkiem zagrzebanym w somie, cenn butelk na dnie skrzynki wyoonej wieymi trocinami. Prezentem? Podniosa si rozgrzana drzemk, zarumieniona. Nie jest prezentem, nie jest rzecz, ale nie jest ju sob -przyznaa. Pta si gdzie po bardo, widmowym pomiertnym wiecie, gdzie w odrtwieniu czeka si na nowe wcielenie. Przeszo rozwiewa si, przyszo jeszcze nie jest gotowa. Od niej nic ju nie zaley. Nie wie, co planuje Kamil, gdzie ma z nim wyjecha. Czy on dzisiaj wrci, nie rozmyli si? Nie zostawi numeru telefonu, nie zadzwoni! upewni si... zapyta. Kada si w nim zakocha, stewardesa, wsplpasaerka lecca na casting, tysice bogatych, cwanych i piknych sucz znajcych go z gazet, galerii, z ycia. Ona ma dosownie jedn koszul na grzbiecie - nowy t-shirt, habit nie jest jej. Siedzi w oborze i nie wie, czy ma po co std wyj. Spakowa si? Powiedzie Tondze, e jutro jej ju nie pomoe w kuchni? Poegna si z Leo? Przyjmujc j do sangi, Mistrz udzieli schronienia w Buddzie, a ona chowa si w sianie, z kozami. Sama jest gupia koza. Otrzepaa si ze somy. Zdecydowaa i na wieczorn medytacj. Siedzie tam tak dugo, a przyjdzie po ni noc Kamil, albo za ile lat, po owieceniu, Budda.

41 W sali medytacyjnej wymieniano ogrzewanie elektryczne. Wracajc do siebie, miaa przeczucie, e ju przyjecha. Jego pokj by pusty. - Przeprowadzasz si tutaj? - Leo zasta Ew u Kamila - Wysali mnie z pralni, rano zapomnieli wzi pociel - ciga granatow poszewk z koca, - Wyprowadzi si? - Ma swoje sprawy, i tak wysiedzia p roku. Jutro na jego miejsce bdzie chirurg z Portugalii. Szkoda, e nie inynier, przydaby si do wymiany drutw. Widziaa, kto si tym zajmuje? Fizyk atomowy z Bernardem. Podcz nas do krzese elektrycznych zamiast do kaloryferw pod podog. - Zostawi mi kartk, e wrci. - Po co? - Leo odoy koc. Nie potrzebowa odpowiedzi, widzc popoch w jej oczach - Po to bya u Mistrza... - znieruchomia. Zastanawia si chwil, zbiera myli - Ewa, spokojnie, zaraz. Nie mw, e si wyprowadzasz razem z nim. Jej te chciao si paka. Usiada na ogooconym ku. Veloria - nocne czuwanie przy zmarym, bez sensu przypomniao si jej hiszpaskie sowo z lektoratu. - Rozmawiaem z tym fizykiem atomowym, pytaem, czym jest kosmos - zacz po swojemu okrn drog, machaniem rkoma dobiera si do sedna rzeczy - I on powiedzia co genialnie oczywistego: wszechwiat jest taki, jaka nasza wiedza o nim. Dawniej paski, za Galileusza krci si po elipsach, dziesi lat temu powsta z Wielkiego Wybuchu, a teraz nie wiadomo. Buduj teleskop o stukilometrowej rednicy. Mae, osobne lusterka skupiajce wiato. Bdzie wida palmy i ryby na innych planetach. Ewa wyapywaa pojedyncze sowa: palmy, planety. - A ty nie wiesz, kim jest Kamil - spointowa swj wywd. - Co mam wiedzie? - strzsna z siebie jego pytanie. - On jest z innej epoki, z czasw, gdy wszechwiat si krci wok wasnego ppka. Szedziesity smy, komunizm, liberalizm. To ju pass. Potrzebny jest nowy system, nowi ludzie. Medytujcy, pracujcy w hospicjach i domach opieki, czcy liberalizm z konserwatyzmem w nowy system. Nowy wiatopogld. Caociowy, gdzie psychoterapia pomaga medytacji, a ta spoeczestwu. Czytaa Wilbera? - Nie. - Facet z Kalifornii, mdrzec, geniusz. Od dwudziestu lat praktykuje. Wymiewa New Age, pokazuje, jak poczy ycie na wszystkich poziomach: psychicznym, duchowym, spoecznym i politycznym, w harmonijn cao, cztery powki w siln jedno. Nadszed na to czas, my yjemy pojciami dziewitnastego wieku, a jest dwudziesty pierwszy. - Nie interesuj mnie adne pojcia. - Interesuj, tylko wpakowaa si w kana. Musisz pojecha do Kalifornii, znam Wilbera. Kamil jest ze zych bajek o bohemie, to zaprzeszo. Przy nim si nie rozwiniesz, bdziesz podprk do obrazw. Wybacz, e to mwi, ale mi bardzo, bardzo na tobie zaley, nie ma duo takich ludzi jak ty... - Czemu nie jeste u niego, w Kalifornii? - Wilber nie chce uczniw, jest panditem, nauczajcym. Pisze i uczy y peni ycia, a nie po klasztorach do koca ycia. Wydawao si jej, e jest z nimi Kamil. Kci si z Leo, przekonuje do swoich racji. Obydwaj ujadaj, merdajc jzorami, podnieceni jej obecnoci. Brzowooki, ratujcy j Leo i Kamil wpatrujcy si w ni niebieskimi lepiami husky. Kady przeciga na swoj stron. Kto nadchodzi korytarzem. Metaliczne dzwonki za oknem trzsy si od wiatru, zaguszajc stukot butw. Obydwoje rozpoznali drewniaki Kamila. - Ewa... Spniem si - Leo widzia jej zmieszanie.

42 W toalecie kawiarni Dominique opara si czoem o lustro. Potrzebowaa orzewiajcego chodu na rozbiegane myli. Mrocego je w lodowato-krystaliczn bry porzdku i logiki. Pod takim znieczuleniem wyrwie z

siebie ostatnie strzpki czuoci. Potem ld si roztopi, spynie bez ladu zami, zostawiajc j czyst od uczu. Podziemna, klinicznie urzdzona toaleta pochaniaa zapachy i dwiki. Wykuta w metalu i skale wydronej wod szemrzc w obych umywalkach. Z pmroku pojawiay si rce, twarze wystawione do polewajcego je przy lustrze wiata. Przy Dominique stana kilkunastoletnia dziewczyna, przeczesaa palcami purpurowe wosy. Wylizao j co czarnego -Dominique odwrcia si prawie ze wstrtem od jej zgrabnego ciaa, opitego idealnie przylegajc czarn sukienk. Signa po papierowy rcznik i przyoya sobie do oczu, nie chcc zetrze i tak ju rozmikego makijau. Przylgn do ez. Obmya je. Wyrzucajc rcznik, spojrzaa do kosza. Zobaczya swoj twarz odcinit smugami na papierze. Zoya go starannie i wsuna do torebki. Wysza na powierzchni, do kawiarni. Wyjta Jeanowi z rk gazet, zasaniajc go przed zadymionym tumem. - Dlaczego wybierasz takie miejsca? Nie lepiej koo mnie? - pocaowa j w karminowy paznokie zgniatajcy mu przed oczyma Le Monde. - Zaatwiam sprawy Kamila, sprzedaam w dzielnicy to, czego jeszcze nie namalowa. - Drogo? - Droej nie mona. Umwia si koo Beubourgu w nadziei, e wymieszaj si z rnojzycznym gwarem. Znikn midzy modymi ludmi zajtymi miechem i swoimi sprawami wartymi rachunek za cappuccino z croissantem. Ich bieda przebrana za modo w poszarpanych dinsach miaa by tem do zwierze, odbierajc im powag ostatecznoci. W szpanerskiej knajpie u braci Costes, gdzie zazwyczaj spotykaa si z Jeanem, brakowaoby na jej stoliku oprcz napisu Rezerwacja kartki: Samotna przed czterdziestk, nie zmieni nic, ale zacznie wszystko od nowa. Nie chciaa si stoczy w rubryk porad dla dobrze sytuowanych paryskich singli, zasila ich statystyk dobijajcych niedugo miliona. Co z tego, e w Beubourgu wygldali z Jeanem na kustoszy muzeum modoci. Sta j byo na szczero, na brak makijau, a mode dziewczyny z dugimi nogami, niemieszczcymi si pod stolikiem, mogy jej tylko zazdroci. Znajomoci, dowiadczenia, platynowej karty kredytowej w torebce midzy tamponami i miniaturowym laptopem. - Nie potrafi kama - oddaa mu gazet. - Kiepska diagnoza na ycie. - Ale ju nie moje. Chcesz zobaczy jego ostatnie dzieo? - signa do torebki po papierowy rcznik. - Nie znam si... jeeli za to pac. - To moja twarz, wysralam j w kiblu. - Mwisz w jego stylu - usysza syk sprayu malujcego graffiti na antykach. -Wyprowadzam si. - Koniec mioci? - powtpiewa. - A co to jest mio? - Wprowad si do mnie, to zobaczysz. Serio, dostaniesz cae pitro plus azienk i psa. - Nie pytasz dlaczego? - Wiem. Powinna go zostawi cae lata temu. - Nie wiesz. Znalaz sobie panienk. Takie sodkie zero. Znalaz, ona go sobie upolowaa w klasztorze. Zobaczyam j i od razu wiedziaam, co jest grane. Nie bye w Polsce, nie wiesz, co tam mode dupy robi, eby si wyrwa na Zachd. Mio, akurat, jak i jej buddyzm. - Uwioda go? W klasztorze? A to dobre, co ze Stendhala. Dominique - zreflektowa si - Nie chcesz chyba ode mnie wspczucia... - Chc... eby mia mnie na oku. Czasami sobie nie ufam. Idiotycznie byoby tak skoczy... nad ranem. - Wtedy najgorzej? Przekna kaw. - Eeeh, najgorsze za tob. Dobry psychoanalityk to poowa sukcesu. O, przepraszam, zapomniaem. - Nie zapomniae, masz okazj mi dopiec. - Porwna. Psychol dwa lata przysiga ci na etyk zawodow, e nie pjdzie z tob do ka, i w kocu... A Kamil obiecywa, e tylko z tob, i poszed z inn. - Ty za to jeste moim przyjacielem, co? - Jestem, czym chcesz. Mj analityk znalaz wreszcie na mnie formuk: Narcyzm regresyjny. Pustka, waciwie dziura z powodu braku obiektu. Ta dziura to po tobie. Moe bymy si upili, takim parszywym bordeaux, jak ci obok? - Nie pomoe. - Z butelki, nad Sekwan.

43 Dominique poznosia przed dom puda papierw. Zanim poprzebieraa niepotrzebne szpargay, oddzielia od wanych jeszcze dokumentw, zapad zmierzch. Wrzucia mieci do ogniska. Pltay si jej rce i nogi, ale gowa wystawaa trzewo z morza alkoholu wypitego od popoudnia. Popchna patykiem stare zdjcia. Podziwiaa zaarto ognia. Bajeczne konstrukcje z iskier i pomieni. Kiedy ostatni raz kto opowiada jej bajki? Dziadkowie... Nie zrozumieliby, czemu niszczy pamitkowe zdjcia, nie byo przecie adnej wojny, konspiracji. Czemu mieszka w nie swoim domu, stacj na wasny, murowany i co tu robia, nie szanujc siebie, nie tak j wychowali. Chyba si jednak upiam - wdka wymywaa osady wspomnie - Za ich zdrowie. A to co? Krasnoludki? - zamazany pomieniami wdrowa malutki czowieczek w garniturze. Przymkna oczy, karze szed do niej przez ogie. Roztopi si i zjawi obok. - Nie chciaem ci przestraszy. Furtka otwarta, w oknach wiato. Dodzwoni si do was nie mona. Zepsuty telefon czy co? Nagrywaem si na komrk. Nie zdawaa sobie sprawy, e Michel jest tak malutki. Przyjmowa j zwykle w swoim wydawnictwie, krcc si na skrzanym fotelu. Majta krtkimi nkami, przekrzywia gow opadajc na spaszczony tors, co przypominao dyni z Halloween podan na tacy. - Nie powiedzia ci? trudno jej byo uwierzy. Przyjanili si z Kamilem, chyba tylko dlatego, e Michel wydawa si mu miniatur czowieka, pomniejszonym zem. Rzadkim okazem, zajmujcym si reprintami unikatowych ksig. Powiela nimi siebie, swoj pergaminow skr i przestarzae pogldy zalatujce moralnoci. Ale rnic we wzrocie nadrabia perwersj marze, jakby ten brakujcy metr czowieczestwa polega na wymylaniu samego siebie w najdziwaczniejszych konfiguracjach pci, miejsc i gatunkw. Michel wystawa z szytych na miar garniturkw i krochmalonych koszul. Szlifowane u manikiurzystki paznokcie zdradzay oswojonego drapienika. Paznokie na wskazujcym palcu prawej rki mia zawsze czarn obwdk. Pamitk po brudnej wolnoci. - Syszaem, e wrci. Przyszedem po ilustracje. - Bdzie za tydzie. - Ajajaj - biadoli - Pokcilicie si? - zapyta nagle rzeczowo. Dominique rozgarna kijem iskrzcy popi. Przytrzyma j za rkaw. Bdziemy si bawi w berka? -zabekotaojej w gowie. Ukucna, byli teraz podobnego wzrostu. - Gdybycie mieli dziecko, adna ktnia nie byaby dramatem. Mielibycie takie pikne dziecko. - Ty cigle swoje. Widzisz w tym domu dziecko? Tutaj nawet rottweilery zdychaj. Sami zrbcie sobie dzieciaka, przestaniesz tru. - Kiki nie nadaje si do dziecka. - To si rozwied, zapodnij konkubin, czyja wiem co. - Nie mog si rozwie. Kiki jest moj on - obj Dominique, kadc dziecinn rczk o starczych palcach na jej biodrze. Pogadzi po ppku wystajcym z rozchylajcej si, jedwabnej bluzki. Najchtniej dyskretnie wdubaby si przez niego i gadzi j od rodka, jak swoj ma, kandyzowan pieszczotami Kiki. Ekscytoway go bezpodne kobiety. Ich zawsze puste macice, gdzie mgby si zwin, zasn na wiele miesicy i znowu rosn. Dugi, zwisajcy mu niemal do kolan czonek nadawaby si na ppowin. Karze chrobota paznokciami po czarnej spdnicy. Purpurowia od ognia i podniecenia. Na kocu garbatego nosa mia cakiem normaln, du kropl kataru. Dominique odsuna si od niego ze wstrtem. Odoya patyk, podniosa si. Uczepi si jej bagalnym spojrzeniem. Bya przy nim wysoka, dorosa. Powinna by opiekucza. Hipnotyzowa j swoimi proszcymi oczyma, rozbiera z chitynowej skorupki czarnej garsonki. Obejrzy mnie przewrcon na plecy, przebierajc apkami, moe woy patyk - Dominique podejrzewaa go o ciekawo zasmarkanego chopca bawicego si dziwacznym robakiem o dugich odnach - Jeli sprawia mu przyjemno taka zabawa... Nie moga go zostawi bez fantu. Przytrzymaa si jego gowy, zdejmujc koronkowe majtki. Wytara mu nimi nos. Przycisn je do twarzy, zerka przez woalk tiulu. - Id po butelk - odesza, grzznc obcasami w liciach. Zatrzasna za sob szklane drzwi owietlonego salonu. Opara si o nie i zdja marynark, bluzk. Rozpia stanik. Michel popiskiwa za szyb. Stuka, drapa. Waln z rozmachem gazi. Dominique przestaa si rusza. Przyssaa si spaszczonymi poladkami do drzwi. Baa si upa. Karze okry dom, szarpa

dzwonek. Dociera do niej jego dranicy dwik, bya dgana prdem. Ruszya do azienki. Zastanawiaa si, czy nie byoby milej wykpa si z elektryzujcym karem. Krlowa angielska kpie si z ma, gumow kaczuszk. Spod domu odjecha samochd Michela. Wesza do suchej wanny. Polaa si olejkiem i pooya si, nie spukujc go wod. Czy Kamil po pijaku nie zachowywa si tak samo? Upokarza j, a teraz nasa kara. - Wytrzewiej. Wytrzewiej z tego skurwiela.

44 Widzia wiele kobiet pracowicie dziergajcych sobie z niego cieniutk, prawie niedostrzegaln przyjemno. Albo wrzeszczcych ekstatycznie czy skomlcych o lask orgazmu. Ale nigdy nie widzia, e mona robi to w natchnieniu. Ewa rytmicznie si nad nim unosia. Speniaa kade ledwo wyczuwalne pragnienie: mocniej, teraz. Szarpniciem rozupa w niej wilgotne wiato. Wylewao si z jej brzucha, spomidzy ud. Oddycha nim, caym sob. Ostatnie iskry gasy w palcach. Leaa na boku. Zakrya spocon doni twarz. Jej wystajce ebra zaciskay sabncy oddech. Zimne, nocne powietrze wpadao podmuchami z otwartego okna. Szukaa po ciemku koca. Kady jej ruch powtarzao szelestem ko. Pod zaplamionym przecieradem chrzcia folia, chronica materac. Zatrzymali si w najtaszym hotelu tu przy drodze. Nie mogli si doczeka siebie. - Naucz mnie malowa - zakrya ich kocem podziurawionym petami. - Nie mona, albo masz to w sobie, albo nie. - Moe mam? - Ty umiesz co innego. Zamknij oczy - przecign palcem po jej brzuchu. Dotkn szramy pci oklejonej strupem spoconych rudych kakw - Czujesz kolory? - Jasno. Ciemniej. - A tu? - rozchyli poladki, poliza mikk, czekoladow dziur tyka. - Fiolet, ciepy fiolet. - Dasz mi mleka? - zacisn donie na jej piersiach. - Niby skd? Co ty... - Gdyby mnie kochaa, miaaby tuste, sone mleko. Z mioci. Ciekoby ci spomidzy ng, z piersi. Hinduskie kapanki, dziewice, nadstawiaj cycka w usta chorych i lecz trd, kalekom odrastaj rce, nogi. - Bajdurzysz. - Marz. Gdyby ksiyc mia siostr, to tak jak ty. - le trafie, jestem rozpieszczon jedynaczk - usprawiedliwia kamstwo wasnym bajdurzeniem. - Ja ci dopiero rozpieszcz. Jedziemy z tej speluny, zanim obgryz nas pluskwy - gwatownie wsta - Zostaw - odkopn jej dinsy - Zostaw, nic nie zabieraj. Pluskwy wszystko opluy larwami. Rozejd si po wozie tupn na robaka lezcego po zaplamionej wykadzinie. - Nie wyjd nago. A ty? - Mam w baganiku walizk, przebierzemy si na parkingu. Wymyli plag pluskiew, ich larwy osiadajce w zakamarkach z lekkoci radioaktywnego pyu. Nie cierpia taniutkiej bielizny, podrabianego dinsu. atwiej zabra jej te stare ciuchy. Wyrzuci do kosza i bez ceregieli, bez przekonywania: Wejdmy do sklepu, w tym ci adnie, kupi nowe. - To musz wzi - uwierzya mu - W papier nie wchodz? - wygrzebaa z plecaka zeszyt. - Piszesz pamitnik? - Co jakby... wiersze. Gupie sowo: wiersze. Po prostu sowa zapamituj myli. Gdy mwia, poruszay si jej twarde, jabkowate piersi. Rwnie dobrze z nich mogy wycieka te krge zdania. Z dziurek w sutkach. - W to - spod plecaka wypada sukienka. Wzruszy go pensjonarski zeszyt. Najcenniejsze, co miaa. Rozdziawiaa przed nim nogi i zakrywaa wstydliwie zapisane intymnoci. Szczupa, o figurze wysportowanego chopca, rnia si od kobiet, ktre zna. Nie udawaa tajemnicy. Bya naprawd naga. Gotowa zacz z nim wszystko od pocztku. Bez opowieci o rodzinie, koleankach, zakochanych w niej facetach. Nie musiaa nigdzie dzwoni, niczego zaatwia czy odwoywa. Sza za jego dotykiem, spojrzeniem. Gdyby si upar, zbiegaby nago przed hotel, zakrywajc si zeszycikiem. Byo w niej przyzwolenie na wszystko, czego chcia, na niego. Wchodzc w ni,

nie wdziera si, rozpychajc, ale wsuwa pod kostium z kobiecego ciaa. Caujc j, pieci wasn skr. Kiedy, przed wyjazdem z Polski, mia podobne uczucie, ale odkocha si po roku na przyjciu, stojc w szafie: Schowa si tam, podgldajc Ank. Swoj pierwsz zarczon, zadrczon mio. Profesorsk crk krcc si z kieliszkiem po salonie. Upite w kok jasne wosy. Zwiewno kruchej sylwetki i pewno siebie, tego, co powiedzie, do kogo podej, z kim zaartowa. Wesza do przedpokoju, niosc czyj paszcz, otworzya szerzej szaf. Wcign j, wepchn w tum cudzych palt i zdar z ramion wydekoltowan sukienk. Gadk nagoci ocieraa si o kouchy, szorstko obmacujce paszcze. Podnis j, zaczepia si rkoma o najwyszy drg wieszaka. Zwisaa nad nim, obejmujc mu twarz udami. Pociera jej przezroczyst skr czyim rkawem, kaleczy le doszytymi guzikami. Wtedy, zlizujc j od spodu, uwiadomi sobie, e ich bycie razem byo takim pierdoleniem si w szafie. Mikko i duszno, z koniecznoci na stojaka - godnie. W toku powypychanych ubra udajcych ludzi: znajomych, przyjaci profesora, cay ten porzdny wiatek, przygldajcy si z bliska ich narzeczestwu, eby zasmrodzi je szacownoci. Naftalinowym zapaszkiem przyzwoitoci, prowadzcej obowizkowo do lubu. Kiedy pozna Ank, sdzi, e ona o tym wie: e jej rodzinne meble s na trumienny poysk. e maniery i tak maskuj ludzkie miso. Ale dla niej ycie byo rodzinn pamitk. Uroczym bibelotem. Chyba dlatego zostaa architektem wntrz. Talent suy jej do wymoszczenia sobie gniazda. Powieszenia gustownej zasonki midzy krgami pieka. Mieli by przecie dobrze urzdzonym, tradycyjnym maestwem. On ze strachu czasem by pi. Ona troszczya si o dom i wychowywaa dzieci. Nastpne pokolenie na metafizyczn rze. No chyba, e urodziby si im kretyn i zosta inynierem.

45 - Czy ty przymierzasz metki, czy ubranie? -Kamil zabra Ewie granatow sukienk. Odrzuci na stos przecenionych ciuchw. - Tanie te moe by adne. - A brzydkie pikne. Bzdury. - Zostan w twoim swetrze. - Nie obraaj si. adne jest skromne i nieznaczy, e pdarmo. Paci si za gust, nie za futro z norek. -Wystarcz mi dinsy. - Susznie. Zrcznie ja wymanewrowa z samoobsugowego Monoprix do butikw. Na dnie papierowej torby leay ju dinsy, podkoszulki Prdy i pcienna sukienka Donny Karan. W perfumerii przy Boulevard des Anglais wymyli zabaw: Po zapachu miaa znale podobne ubranie. Misiste brzy i weniany szkarat Shalimar. Oleiste, grube jedwabie Opium. - Nie ma czego takiego - roztarta sobie na doni Issaye Miyake - Chciaabym to pi. Cytrynowe. Herbaciane, nie da si dotkn, wraca, nagrzany socem wiatr. - Bierzemy. Wod, perfumy, mydo, powido, wszystko, co wycisnli z tego Miyake - zgarn butelki, soiki i zostawi je na ladzie, nakrywajc kart. Zamiast brzku monet, wulgarnego szelestu banknotw pienidze znikay, zostawiajc po sobie elektroniczne bim-bom kasy. Gwiazdkowe dzwonki pim-pam. Im droej, tym melodyjka powinna by adniejsza. Sklepy, Nicea byy dla Ewy witem. Samochody, kolorowo ubrani, zadowoleni ludzie przesuwali si z mechanicznym wdzikiem figurek szopki. Cicho i miarowo. Gdzie tam, pod spodem, byo podczone do tego drewniane liczydo babci, na ktrym odkaday si jej dugi. Na razie dostawaa prezenty. Jesienne Boe Narodzenie obchodzone w tumie obdarowanych przez los: domami wygrzewajcymi si na socu, pla, palmami. Schodzc kamienist drog do morza, wyobraaa sobie bruk muzeum. Antycznego muzeum, wystawiajcego na pokaz meandry fal. Kamil nie odzywa si. Sta obok, przyglda si wzruszeniu Ewy. Przytuli, wdycha dugo jej oddech. Rozgorczkowany i wilgotny, rdziemnomorski. Chc jej, ukoysania morzem. Wciga mnie w siebie - odsun si. Nie by zakochany, by wyznawc. Zarby nawet gwno po niej, nosi z niego na szyi amulet. Powiedzia jej o tym w kawiarni. Suchajc, nalaa mu herbaty, wrzucia srebrnymi szczypcami kostk cukru i wymieszaa palcem. Patrzya mu drwico prosto w oczy. Wyj jej rk z parujcej filianki. - Wariatka, plemnikojadka. - Gwnojad.

- Syssanka. - Wchujasz mnie. - Zmienimy temat? - sign po drg z gazet zostawiony na marmurowym stoliku. Ewa wyja z torby Paris Match. Pozasaniali si pachtami, udajc znudzenie. Nie wytrzymali i zaczli si mia. Julia Roberts o szerokich ustach klauna obrysowanych czerwon kredk podskakiwaa na kolorowej okadce z dubbingiem chichotu.

46 Szukali na poudniu wygodnego miejsca midzy Nice a Marsyli. Kamil mgby skorzysta z gociny ktrego ze znajomych, zostawiajcego po sezonie pust will. Ale przyjemno sprawiao mu jedenie po prowansalskich drogach, co noc inny hotel. Jeli zostawali w tym samym, zmieniali pokoje. Medytowali o wicie przy otwartym oknie. W poudnie, na niadanie, jedli obiad. Wieczorem jedzili po winnicach prbowa wina. - Pijak si nie upija, jest cigle pijany - ostrzega przed sob Ew. Nie by jednak pijany. Nie brakowao mu alkoholu, sdzi, e nie brakuje mu niczego. Ewa nazywaa ich samochodowe wycieczki buszowaniem w jesieni. Niezapita pasem, przeazia midzy fotelami podziwia widoki, pisaa owkiem w zeszycie i mdrzya si swoim studenckim tonem: - Wiesz, e jesie jest od niedawna? Od trzydziestu-czterdziestu tysicy lat. - Dziki. Czuj si modszy, co tam dziesi tysicy lat. - Przedtem byo za gorco, potem lodowiec, za zimno. Wyobraasz sobie jaskiniowcw, zbaraniaych na widok pierwszy raz kncych drzew? - Moe dlatego zaczli malowa. Podwie ci do Lascaux? - Ale to daleko, z trzysta kilometrw. Nie dodaa na pnoc. Celowo unikali sowa Pary, omijali je na mapie, krcc si wzdu poudniowego wybrzea, planujc co najwyej wypad do Burgundii. Dalej byaby autostrada, po paru godzinach arabskie przedmiecia. Wszystkie drogi z prowincji spyway w paryski ciek. Oni te musieli si tam znale. Ewa obawiaa si powrotu Kamila do domu. Zatrzymania w podry. Oboje byli w stanie niewakoci, rzucani kaprysem midzy hotelami i nieznanymi miecinami. Przycigay ich krzywe szyldy, belkowane sklepienia nad oami z pian biaych koronek, zrujnowane kocioy poryte spronymi napisami czy goniejszy ni gdzie indziej piew ptakw. Kamil nie powiedzia jej o pomyle kupienia domu na poudniu. Pniej doszed do wniosku, e atwiej byoby wynaj co na rok, moe na zim. Nie zamierza pyta o rad Dominique, ale irytowao go jej milczenie. Zadzwoni, nie odbieraa, nie miaa wczonej sekretarki. Nadal bya jego agentk, gdzie, do cholery, bya. Wydzwanianie po znajomych nie wchodzio w gr. Nie s zagubionymi nastolatkami. Ten jej pedzio, Jean, na pewno wie. Wyrwa go ze snu o dziewitej rano. - Och, Kamil, jak si masz? W porzdku? Dominique nie ma. To znaczy jest, ale jej nie ma, bo si przeprowadza. Cicho, Seni, cicho - odgania ujadajcego psa - Gdzie? Kry midzy Gambett a Passy wymieniajc przystanki metra, unikn obcesowego z twojego domu do mnie - Co przekaza? Kamil zacisn suchawk, rozczy si. Ten telefon by wystarczajc wiadomoci. Jean zanalizuje Dominique kade jego sowo, odmieni je w wariantach domysw i ukrytych intencji. Oczywicie tych najgorszych. Poaowa, e nie zaszczeka na koniec rozmowy, odpowiadajc na ujadanie psa. Byaby to najbardziej czytelna wiadomo: Ugry mnie w dup, ty dobroczynna cioto.

47 - Nie pisz? - woy jzyk do jej ucha. - Mhyy. Nie podsuchuj, myl - Ewa, lec na brzuchu, zasonia kciukiem ksiyc. - O czym? - O duszach. - Na ksiycu? Tam jeszcze nikt nie umar.

- Ksiyc przyciga dusze zmarych. Gdybym ja przysza po twoj? - Wybierasz si? Z dou sycha byo gwar kamiennej ulicy. Brzk szklanek z kafejki, dzwonienie rowerw. - Poetyckie bzdury, duszy nie ma - rozoy szeroko rce, mieszczc midzy nimi cae nie ma, od lewej do prawej doni - Na staro ludzie tak si trzs - zgarbi si i dygota - Ze strachu, e umr, a nie e wylduj na ksiycu. Bd logiczna. - Nie musz - odkrya sama dla siebie. Od kiedy byli razem, niewiele musiaa. Raz pj do ginekologa po recept na piguki.

48 - Prosz umiechn si pup - szarmancki staruszek w zielonym, lekarskim fartuchu i muszce prawie przyklk jak przed otarzem zamykajcym dug, wsk naw jej rozwartych ng. - Nie rozumiem, nie jestem Francuzk, moe pan powtrzy? - Amerykanka? Kada pupcia umie si mia. Keep smiling. O tak, prosz si rozluni. Dobrze, dobrze. Zdolna dziewczynka. Wyjrzaa sponad swojego brzucha. Ginekolog nie przypomina lekarza skupionego na badaniu. Mia dobroduszn min dziadka szukajcego w dziurze zabawek swojej zdolnej dziewczynki. Nic nie wzbudzio jego zastrzee. Skrytka bya znakomicie zbudowana, zabawki na swoim miejscu. - Czy chciaaby mnie, moje dziecko, jeszcze o co zapyta? - zawoa do niej za parawan, gdy szykowaa si do wyjcia. - Nie, dzikuj. Jednak biorc recept, odwaya si. Mwic po francusku, bya mielsza. Nie do koca czua si sob. Co jej szkodzi zapyta, wicej si nie spotkaj. - Panie doktorze, skd si bierze... Podczas stosunku cieknie mi co przezroczystego, bardzo duo. To jest rzadsze od luzu, woda. Wiem, to si zdarza, ale skd wypywa? - Cudeka, moje dziecko, cudeka natury. Jajnik jest najciekawszym organem czowieka. Punktualny, inteligentny, drapieny... szczodrobliwie rozrzutny - recytujc hymn pochwalny, stan na baczno, chocia i tak trzyma si przesadnie prosto, po wojskowemu. Wyprony na przekr nawanicy czasu rozbryzgujcej si mu na twarzy i rkach starczymi plamami - Waciwie reszta ciaa jest obudow jajnika. Dlatego zostaem ginekologiem. Ale oprcz przydatkw s nie mniej ciekawe zjawiska: ju staroytni Grecy o tym pisali, rysowali hetery tryskajce tym tajemniczym pynem na dwa metry. Zbiera si on w gruczole pooonym w pochwie. Ale czemu tylko u wielkich mionie? Ma go cztery procent kobiet. Gratuluj - poda rk na poegnanie, cigajc j nisko, do brzucha Ewy. Nie by obleny. By autentycznie zadowolony, mogc udzieli fachowej odpowiedzi jajnikowi oboonemu zgrabnym ciaem.

49 Duszny koniec padziernika. Soneczny ar nadal zasmarowywa wszystko grub warstw wiata. Wypalone dachwki prowansalskich domw, plae i zakurzone winnice. Wczyli si bez mapy, wybierajc za kierunek nazwy miejscowoci. - Camargue - decydowaa Ewa - dwadziecia kilometrw. - St. Biche i w dodatku przez Aix Bevis. - Kamil wszystko wiedzia lepiej. Zaparkowali przed maym kocikiem pooonym na wzgrzu. - Dziwne. Nie ma tu adnych domw, wioski - Ewa obesza ceglan rotund, szukajc wejcia: - Tutaj! - To chyba kaplica - Kamil wszed pierwszy. - Na odludziu budowali dla trdowatych. Spldrowana ruina zachowaa nienaruszon posadzk i mury. Wyrastay z romaskich, kamiennych

fundamentw. Na wysokoci metra wyrzynay si z nich gadkie gotyckie ciany. - Zobacz - Kamil opar na sobie Ew. Jedn rk pokazywa w gr, drug woy jej pod bluzk Najprawdziwsze sklepienie krysztaowe. Bidne to, niedue. Dawniej pomalowane w gwiazdy; niebo. Wyobra sobie pokruszone szko zamiast sufitu. W redniowieczu niebo te byo szklane. Krysztaowa kopua. - Dla trdowatych? - poczua si nieswojo. Chd nie by przyjemny, raczej trupi. - Wiejski gotyk, to nie jest mistrzostwo wiata, niskie i proporcje schrzanione, ale stylowe. Bya w obrczy pieszczot zaciskajcej ramiona. - Pomdlmy si za nich - popchn j na mur pokryty liszajem. - Nie. Tu nikogo nie ma, s na ksiycu - zamiaa si. - Prosz - pocaowa j w rk, lic palce. Wepchn je w wilgotniejc Ew. - Mam sama? - gos jej mik. - Gono - rozpi bia bluzk. Chcia widzie opalon skr przy zawilgoconym murze. Sysze miech, gdy nie miaa ju siy krzycze. Pochylona, prawie na kolanach odprawiaa w sobie rytua. Dziurawia palcami. Wyjmowa je, zlizywa i wkada gbiej. Wyj do, gdy zacza si sania. Przytrzyma za rozkrzyowane rce przycinite do ciany. Bronia si, ale wreszcie obja go nogami, prbujc wepchn w siebie, zatka. Przyglda si jej do koca. eby lepiej widzie, obrci si, gdy przylgna zarowionym policzkiem do chodnego muru.

50 - Dlaczego to zrobie? - odezwaa si dopiero noc po przyjechaniu do Nimes. W wozie udawaa, e pi. Podpity tum hotelowej restauracji szumia, falowa przy gonej dansingowej muzyce szabadabada. Zamwili po garncu mouli w sosie pietruszkowym i frytki. Zajci wydubywaniem may ze skorupek, nie musieli na siebie patrze. Przeuwali rzemienny smak psurowych skorupiakw. Siedzieli w kcie, zwracali jednak na siebie uwag kobiet w wydekoltowanych sukniach i wrzodach klipsw na uszach. Zerkay na Kamila. Moe go znay z gazet, kogo im przypomina albo by interesujco obcy. Niepodobny do obtacowujcych je facetw, wpijajcych si w damskie krgoci namitnie jak stringi w tyek. Nonszalancko pewny siebie Kamil, w lunym eglarskim swetrze, spranych dinsach i zamszowych butach mia w sobie urok owcy przygd z telewizyjnych programw dla gospody domowych. Ich wyobrania przeskakiwaa na kana Fitness, gdy oceniay Ew: modelka, wic on musi by dziany. Irytowa j histeryczny mieszek tych bab. Wlizyway si nim w ucho Kamila, sigay rozporka, dotd nie zastanawiaa si, kim s dla innych - usugujcych im kelnerw, hotelarzy, ludzi mijanych na ulicy czy gawdzcych z nimi w miecinach pod platanami. To nie miao znaczenia. Nie zastanawiaa si, kim naprawd jest Kamil. Nie oddzielaa ich skra. Ocierali si do krwi, kochajc godzinami. Miaa pokaleczone uda, siniaki w pachwinach. Szyj i policzki podrapane jego twardym zarostem, niedajcym si dogoli na duej ni pl nocy. Znalaz w niej miejsca, dotyk, o ktrych nie miaa pojcia. Otulona nim, podtrzymywana uciskiem nad przepaci orgazmu, prbowaa swojego nowo stworzonego ciaa, nie usiujc si nim oddzieli od Kamila. Zamiast si dopasowywa, przyzwyczaja do spania na jednym boku, nastrojw i upodoba, zrastali si. Razem medytowali, jedli to samo, ogldali to samo. Nie rozstawali si od dwch miesicy. Dopiero dzisiaj w trdowatej kaplicy rozdzielili si na kata i ofiar. To nie bya ju zabawa w odpychanie - przyciganie, ale gwat. - Dlaczego to zrobie? - powtrzya, przekrzykujc muzyk. - Ty sama. - Ja? Zabrae mi rk, adne z nas do koca... Nie mogam si ruszy. - Byo ci dobrze? Nawet lepiej... - Czy ty si bawie w czarn msz? -Ja? Byy ministrant? - rozbawia go. Przypomniaa mu czasy, gdy wali dzwonkami po Baranku Boy, ktry gadzisz.. i wszyscy przyklkali, opierajc si palcami o posadzk, podobni biegaczom startujcym w wycigach do witoci, do otarza po hosti. Zawsze wygrywa jego dziewczco delikatny przyjaciel Zygmu - starszy ministrant. On pierwszy dostawa komuni. Pniej sam j rozdawa po wywiceniu na ksidza. Pewnie nadal przyjmuje komuni cia. Na klczco, na leco, prosto w usta. Moe j przeyka, ciep, kleist. Cigle katolik, ale jakiego wyznania? - Zostawie mnie trdowatym. - To ciekawe.

- Godnym duchom - wyliczaa kandydatw do swojej rozwartej palcami waginy. Kamil dugopisem poyczonym od kelnera narysowa na jej pobrudzonym napisami nadgarstku strzak, przeduy j do okcia. - Drogowskaz dla biednych buddyjskich duchw, erujcych na cipkach. - Mylisz je z mendami. - Z mandalami? - pajacowa. Przegania artami od dobrego tropu. W kaplicy zostawi j innym. Specjalnie w ni nie wszed, chocia wia si z podania. Przyssa si do niej wzrokiem, podpatrywa jej zdrad. Nie sprawiao mu to przyjemnoci, tego dreszczu satysfakcji z przezornego podgldania przyszoci. Prawda rzadko kiedy bywaa dla niego nagrod. Raczej wymierzaniem sprawiedliwoci. Ulepi w Ewie pieszczotami zbyt wiele kobiet dla wielu mczyzn. - Z tob si nie da rozmawia - krzykna. - Zobacz - podsun jej rysunek na serwecie. - Owiosiona mandala z echtaczk na czubku i jajami zwisajcymi na dole. Androgyne, nasze logo. - Jaja? Chyba hemoroidy wywalio. - Uwielbiam ci. - Jak urosn i bd jedzi na rowerku bez trzymanki - rozoya rce tym samym gestem, co wtedy przycinita do muru w kaplicy - I nie bdziesz mnie podtrzymywa kijem - pokazujc, uderzya go w podbrzusze. - To te bdziesz mnie uwielbia? wkurza j. Nie traktowa powanie. Kupi jej kredki i da pokolorowa rysunek. - Wiesz co, id sobie potacz. Rozerwij si. - OK - stana nad nim, wahajc si, czy pj na zadymiony parkiet, czy do wozu po rzeczy i rzuci si w pociel. Przeni ten dzie. Medytujc, nauczya si powoli schodzi w sen. W ciemn wod. Zanim tracia grunt i daa si ponie prdowi, ogldajc pywajce pod powierzchni oczu potwory, miaa szans pokierowa swoim nicym ciaem. Wzmocnione wiczeniami koncentracji robio i mwio to, czego daa. Przeywao za ni od nowa dzie w lepszej wersji jej samej: Nie miaa rodzicw. Znaleziono j w himalajskiej grocie. Blizn pod kolanem wyduban na cze witego Franciszka uznano za wiadectwo reinkarnacji Buddy Miosierdzia i wychowa j dalajlama. A ona w nastoletnim buncie ucieka od tybetasko magicznych pohukiwa Om mani padme hum do protestanckiego w swej prostocie klasztoru zen. Przybraa imi Ginewry i zostaa on krla Artura. Ten ukara j za romans z Lancelotem, rzucajc na uciech trdowatym. - Kamil, krl Artur oddal trdowatym Ginewr za zdrad. - Mj Boe, nie jestem tak wyksztacony jak ty. -Nie...jeste trdowaty. - Bardzo wida? - wytar rce w serwet i przeczesa palcami odrastajce ciemne wosy. By aroczna ryb o dystyngowanych, gadkich ustach, obcignitych zamszow skr rkawiczek. Chwyta nimi przynt sw. Nigdy nie rozmawiali ze sob w ten sposb, sczc zo. Co si psuo i Kamil, zwabiony wieoci ran, smrodkiem rozkadu, czeka na wicej, na uczt. Ewa wycofaa si, posza do wozu po plecak.

51 Przeprowadzka zaja Dominique kilka dni. Wracaa jeszcze do Kamila po drobiazgi. Nie, by rozczula si nad pamitkami. Odprawiaa nad nimi sd. Kto co kupi i komu byo bardziej potrzebne. Wyrok zapisywaa na kartce zostawionej w kuchni. Wziam: - Nefrytowy przycisk do papieru. Nie lubisz go. Skrelia: Nigdy go nie lubie. Dzielia przecie przeszo, co zakoczonego. Prawie martwego, snujcego si ostatkiem si po tym domu. Zupenie jak zdychajce myszy, na ktre wysypaa trutk mumifikujc. Poleci j sprzedawca ze sklepu deratyzacyjnego w Halach. Na wystawie obok wypchanego szczura wywiesi reklam: Czysta mier na brudne gryzonie. - Wysypie pani po ktach i za dzie, dwa myszy bd wolniejsze, coraz wolniejsze, a stan w miejscu i wyschn. Szufeleczka, woreczek i wyrzuca pani mumi. adnego gnicia, pisku w apce i krwi na cianach. Najnowsza technologia. Opustoszay dom przey jesienn mysi inwazj. Dominique zbieraa trupki, opdzaa si od oszoomionych trucizn, aszcych si do niej zwierztek. Ich rozbiegane oczka traciy blask, staway si melancholijne.

Wysycha w nich spryt. Myszy przystaway, zafascynowane nag powolnoci. Znalazy si w innym, pomiertnym wymiarze, gdzie nie musiay cigle biega, uciekajc przed ludmi. Dominique zrzucaa je z kuchennego stou. Mdlio j. Jednak niezawodne zote piro z precyzj sejsmografu nadal notowao: - Kasety wideo - Maroko. Bez uzasadnienia, wiadomo dlaczego. Byy na nich najlepsze wsplne chwile. Kamil na pocztku lat dziewidziesitych zarobi pierwsze due pienidze i kupi kamer. Dosta manii filmowania. Wymyli podr do Maroka, do afrykaskiego wiata. W drodze na marokaskie poudnie zaczepili o Massa, odwiedzajc dawn komun hippisowsk zamienion w pensjonat H wymawiany po francuku hasz. Upalili si do nieprzytomnoci, brodzc w zimnym Atlantyku i wypatrujc wielorybw. Nie zobaczyli adnego, kupili za to po okazyjnej cenie ambr. Musieli by potwornie napani, zostawiajc handlarzom poow swojej gotwki i biorc w dalsz drog te cuchnce bryy, wyplute z odkw wielorybw. Kamil nie mg uwierzy w nadatlantyck pustyni. - Tyle piachu, tyle piachu. Boska przesada - tarza si w saharyjskim, drobnoziarnistym miale, posypywa nim gow. Chodzc boso, zarazi si motylic. Nie zwaa, co si dzieje z jego stopami, pochonity filmowaniem kazb, medyn i Berberw. Dopiero w glinianym hotelu przyklejonym do skal oazy przy granicy mauretaskiej jego zadrapania na nogach okazay si wylgarni robactwa. - Pan wybaczy, e si wtrcam - staruszek w kolonialnym stroju i somkowym kapeluszu wczasowicza ukoni si im z ssiedniego dywanu wyoonego w cieniu berberyjskiej kawiarni - Ale mam wraenie, e pastwo rozumiej po francusku. Dominique przeplataa polski francuskimi sowami. - Czy macie ze sob antybiotyk? Zapa pan chorob wywoan pasoytem, czy zdajecie sobie z tego spraw? - doktor Giroux, podobny do zaschnitego Ramzesa 11 z British Museum: haczykowaty nos, zapadnite starczo policzki, powtarza przy kadej okazji: Czy zdajecie sobie spraw?, nawet jeli rozmawia zjedna osob. Przywoywa w ten sposb reszt wiata na wiadka zbliajcej si katastrofy. Byo w tym troch proroczego zrzdzenia, ale i doktorskiego przyzwyczajenia niesienia pomocy. Nie zostawia nikogo z diagnoz nieszczcia. Proponowa lekarstwo: - Trzeba jecha do najbliszego miasta, wypisz panu recept. Pki co posmarowa i zabandaowa, maj na to ma w hotelowej apteczce. Swoj algiersk rodzin i przyjaci te ostrzega pidziesit lat temu, przed wojn domow: Nie wiem, czy zdajecie sobie spraw z tego, co si szykuje. Posuchali go i wrcili do Francji. On wybra Maroko, kupi dom w Marrakeszu. Zaprosi do niego Dominique z Kamilem, gdy w wieczornej pogawdce, popijajc mitowy ulepek zwany przez miejscowych herbat, przekona si, e nie s zot modzie poszukujc tanich skrtw. - Zostaniecie u mnie, lepszy klimat. Przy antybiotyku wany jest odpoczynek. Pojedziemy z samego rana, wygodnie, z klimatyzacj. Nie chcieli tej ostatniej nocy spdza w ciasnej klitce podziurawionej maymi oknami, przez ktre byo wida pustyni. Wynieli si na wydmy. Kochali, siedzc okryci piworami. mierdzieli ambr, jej tustego zapachu nie dao si zmy, czegokolwiek dotknli: skry, ubra, szczoteczek do zbw i pienidzy. Dominique obudzia si wczeniej. Tu przed wschodem soca. Otaczajca ich pustynia bya absurdalna. Nie wiadomo, czy zostawiona przez wycofujcy si ocean, zasolona i w kolorze morskiego dna. Czy usypana z wiatru nanoszcego afrykaski py. Niemoliwe, eby taka ilo bezuytecznego piasku bya std, z przemielonej upaem ziemi. Tego nie obejmowaa skrupulatna wyobrania paryskiej ksigowej. Agentki malarza zakutanego w piwr o zapachu i ksztacie wieloryba wyrzuconego na Sahar. Do Marrakeszu jechali skrtem przeczami Atlasu. Na wysokoci dwch tysicy metrw blask niegu przymiewa soce. Giroux kierowa jedn rk, drug przyciska klakson. Inaczej nie dao si prowadzi serpentynami zakrtw. Po sygnale nadjedajce z przeciwka ciarwki wyadowane pomaraczami skrcay na pobocze i tak miecili si w wwozie grskiej drogi. Filmowali rozjechane owoce. Zmiadone pestki, misz i spywajcy sok w zblieniu byy pulpiastym stworem, pezajcym po asfalcie. W Marrakeszu kupowali worki marokaskich pomaraczy. Miay tam lepszy smak ni w Europie, tak jak wino pite w winnicy, gdzie dojrzewao. Dom Giroux, przerobiony z dwch tradycyjnych rijadw na olbrzymi rezydencj, by wyoony mozaik. Pod nieobecno doktora i modlcej si suby taplali si na dziedzicu niby w basenie, z ktrego spuszczono wod. ciany i posadzka wyoone kafelkami w arabskie wzory odbijay echo zabaw nagich dzikusw. Sodkimi pomaraczami cierali z zagbie ciaa mdlc ambr. Polewali si wod z wa, wgryzali

apczywie w siebie, w soczyst mod skr. Wieczorem zapalano na dziedzicu wiece wprawione w aurowe klatki. Kafelki polewano wiadrami wody ranej. Uciekali wic z parteru, zadzierajc swoje nowe delaby. Kamil zasania dugim do ziemi kaftanem z frdzlami pobandaowane stopy. Dominique uwaaa, e wschodnie workowate stroje s sexy. - Nie wiem, czy zdajecie sobie spraw - Giroux przebrany w wyjciowy garnitur gawdzi z nimi na tarasie e ra ma dziaanie antyseptyczne, a po drugie medina po kolacji mierdzi baranim ojem, nie daoby si wytrzyma. - Piknie tu - patrzyli na dachy migajce pomykami, powietrze wibrujce od upau i zawodzcego gosu muezina z pobliskiego minaretu. - Niedugo. Zlec si spy, wyczuj dobry interes. Tanie domy, darmowa suba, blisko Francji. Wykupi medin i przerobi na dzielnic. Ju jeden taki zawali siedemnastowieczny rijad, budujc na dachu basen. Poka wam stary, dobry Marrakesz - zaprasza ich do luksusowego Mamouni albo restauracyjek, gdzie nie zachodzili turyci, ale dla niego, doktora leczcego zamonych za honorarium, biednych za na chwal Allaha, zawsze znalaz si najlepszy stolik. Jedzc rkoma kuskus ze wsplnej misy, dyskutowali o historii, polityce i sztuce. Mwili wic o sobie. Giroux nie udawa znawcy wspczesnego malarstwa. Kolekcjonowa renesansowe obrazy niezbyt znanych malarzy, majc pewno: ich warto polega na czasie, a ten procentowa z kadym wierwieczem. Kamil nie wyrywa si wic ze swoj opini: renesans zarazi skleroz europejskie malarstwo i dopiero Matisse, Picasso popchnli je naprzd. Doktor wola tradycj. Z nowoci akceptowa jeszcze Chagalla, ale i co do niego mia ju wtpliwoci: - Kilkaset tysicy frankw za te nadmuchane krowy i podfruwajki? - nie uwaa jego obrazw za co solidnego. Wola pewniejsze lokaty. Podpytywa Dominique, w co jej zdaniem warto inwestowa. - Gieda - Dominique, wiea absolwentka ekonomii, nie miaa wtpliwoci. - To nic solidnego, rozdmuchane pienidze -doktor wola sztaby zota w bankowym sejfie.

52 Dominique, wpisujc kaset z Maroka na list zabieranych rzeczy, musiaa przyzna Giroux racj. Gieda po zamachach 11 wrzenia pikowaa w d. Ceny rijadw poszy przez te dziesi lat wielokrotnie w gr. Dom w medinie by modnym neokolonialnym obowizkiem nie tylko dla Yves Saint-Laurenta, ale i przecitnie zamonego paryanina. Giroux, z ktrym pisywali do siebie kilka razy w roku dla podtrzymania kontaktu, nie triumfowa, nie dopisywa sakramentalnego: Czy zdajecie sobie spraw, ile bycie zyskali, suchajc mnie? Mia prawdziwe problemy z testamentem. I to on prosi Dominique o rad, ktremu z siostrzecw zapisa kolekcj obrazw. Moe sprawiedliwie je rozda albo raczej odda do muzeum? Nie po to jednak zbiera, eby dzieli. Komu zostawi dom? Nie sprzedaje si rodzinnego domu, a za taki uwaa swj rijad w medinie Marrakeszu. Nie rni si wiele od tego zostawionego w Algierii. Przyjedajcy do niego z Europy czy Ameryki modzi wracali do korzeni, do tradycji. Gdyby wybawi go z czci kopotu i odkupi rijad? - olnio Dominique. Do pospnie opustoszaego domu Kamila wpad promie marokaskiego soca -Przekona Giroux, e rodzina pozbdzie si niewygodnego spadku. Marokaski klimat nie suy starszym, a modzi wol spdza wakacje na egzotycznych wyspach, jest szansa, przecie doktor traktowa j jak rodzin. Przeszczepi w obieg swoich pienidzy, powierzajc wybr funduszy inwestycyjnych i nadzr nad mnocymi si w nich szwajcarskimi frankami.

53 - Nie brakuje ci Caen? - Klasztoru? - Ewa bawia si, przekadajc midzy palcami czonek Kamila. Obwisy by padlin, podmierdujc kawiorow sperm. Najlepiej wymywao j z ust musujce wino. Bbelki odryway jej smak od podniebienia i zagbie w zbach. Wyeray resztki owocowym kwasem. Szampan by na to za subtelny. - Nie tskni - signa po szklank z nadrukiem nicejskiego hotelu Negresco - Zen jest, eby y. Wiesz,

kiedy najbardziej nie tskni? Kiedy si kochamy. Waciwie tylko wtedy. - To znaczy tak czy nie? - by skoowany. -Ani to, ani tamto. Co innego. - I te mdroci zapisujesz sobie na rku? - pocaowa j w zabazgrany dugopisem nadgarstek - Ice catko odczytywa starte litery. - Zostaw. - Brudas i poetka. - Poetka brzmi gorzej ni portmonetka. - Co tam napisaa? - zapa j znowu - Widziaem rano. Ledwo cipka ci odtajaa i myk, myk po dugopis. - O tobie. - Nie wierz. Ja poetycki? Nadaj si? Powiedz, co - prosi. - Nie. - Trudno - przydusi j, siadajc na piersiach - Bd ci bil po twarzy, jak Francuzi niegrzeczne dzieci, do skutku - okada jej policzki poklejonym od porannej mioci czonkiem - Na razie nie boli, ale jestem sadyst i zaraz stwardnieje, a wtedy... - Ju, ju. Napisaam... napisaam... - Nie zmylaj. - Dotykajc mnie, przynosisz w palcach ciastka, czekoladki i wsmarowujesz je tam, gdzie lubi. - Sodkie. - Mog teraz i na kaw? - Chwila - zgarn z przecierada grudk zasychajcego nasienia. Zrobi ni Ewie na czole znak krzya -Teraz moesz. Nikt mi ciebie nie ukradnie - zszed z niej. Przejrzaa si w lustrze nad biurkiem. Znak by niewidocznym strupkiem. - Bd miaa okres, to ci urzdz, w paseczki - nie zakadajc majtek, woya dinsy i t-shirt. - O nie, to nie to samo. Krew miesiczna jest ksiycowa, a sperma czysta, solarna. Nie zmywaj - uprzedzi jej gest - To magia. Naucz ci. Egipska. Zamw dla mnie espresso, wezm prysznic i przyjd. Zostawia krzy na czole. Odrniaa ju arty Kamila od powagi, ale nie kamstwa od prawdy. Na to by za ostrony. Od prawdomwnoci wola prawdopodobiestwo, niebdce sidami zatrzaskujcymi tak lub nie. Uwielbia rozsmakowywa si w wariantach. Zamawiajc espresso, wygasza Ewie esej o dwch rodzajach wiatowych upraw kawy: arabica i gorszej - kenijskiej. Z tej gorszej da si zaparzy lepsz, jeeli temperatura praenia nie bdzie za wysoka i spord 800 rodzajw zapachu ziarna od fiokw po kocie szczyny zostan te najsmakowitsze: ry, czekolady, wanilii. - Z piank? Czerwon? - upewnia si, zagldajc Ewie przez rami do filianki. Odwieony, z mokr gow zjawi si w restauracji szybciej, ni przypuszczaa. Nie zdya zadzwoni do domu. - Za jasna - oceni pian espresso fachowym okiem baristy. Po przyjedzie do Francji dorabia we woskim barze kawowym - Za grubo zmielili albo za krtko trzymali w maszynie. Powinno by rwno trzydzieci sekund. Zbyt drobno zmielona daje ciemn pian z dziur w rodku. Biaa kropka przy za dugim parzeniu, biaa piana robi si w za gorcej wodzie. Ewa wypia swoje za jasne espresso i wysza na chwil do toalety. Wyja ze spodni kart telefoniczn. - To ja. Tak, babciu, zdrowa. Zostan duej. Udao mi si zaatwi stypendium. Co? Dobrze, wyl mamie wicej pocztwek. 1 troch pienidzy. Starczy mi, starczy, zarobiam duo na winobraniu. Cauj. Kamil sprbowa jeszcze raz wystuka na komrce numer Dominique. Robi to ju z szybkoci siedzcego przy ssiednim stoliku chopca bawicego si przyciskami game-boy. Kilkulatek rzuci mu porozumiewawcze spojrzenie. - Pay station lepsze. Na tym zaraz gam over. - Gam over - zgodzi si Kamil, chowajc telefon.

54 Jean wrci z tygodniowego wyjazdu do Niemiec. Tak zaplanowa podr, eby da Dominique czas na oswojenie si z domem. Dzikie koty, ktre pozwoliy mu si wzi z ulicy tylko dlatego, e byy ranne, potrzeboway kilku dni na przyzwyczajenie si do nowego miejsca. Siedziay w szafach i pod kredensami,

chronic swoj dziko w ciemnociach. Podleczone wracay do zakamarkw wolnoci. Obijanie si o meble w nowym domu przypominao Dominique wpadanie na Jeana wchodzcego jej niby przypadkiem w drog. Nie umiaa przywykn do cudzej intymnoci. Przeznaczone dla niej pitro miao nastrj antykwariatu. Meble wywleczone na rodek pokojw do podziwiania i chyba atwiejszego odkurzania tych wszystkich zdobie, pozwalajcych zgadn epok, jak kolor i ksztat naroli - chorob skry wciekaa si, mocujc z szuflad komody ozdobionej herbami. Biurko, o ktrym marzya, sprezentowane przez Jeana wydawao si teraz nieksztatn fortec. Ulubionym miejscem Dominique sta si nowoczesny przedpokj bez stiukw, perskich dywanw i nawoskowanych gratw. Przenosia si tam z komputerem i tac sushi, zamawianego w japoskim cateringu. Nie jada nic innego od tygodnia: bagietka i ry z surowymi rybami. Siadaa na parkiecie, i podparta poduszkami robia bilans dochodw, oszczdnoci, przeliczajc euro na arabskie kafelki w Marrakeszu. Czy bdzie j sta na wyremontowanie rijadu, zatrudnienie ogrodnika, kucharza, trzech sprztaczek i majordomusa. Uderzenia w klawisze zaguszay myli o Kamilu. Stukot klawiatury by pracowitym odupywaniem wspomnie o ich dawnym domu przy Pere-Lachaise. Zarazem przeczuwaa, e tam wrci. Skd si to brao, wbrew niej? Gdyby miaa opisa, czym bya dla niej nigdy niezawodzca intuicja, powiedziaaby, e bia lask niewidomego. Przewodnikiem dla olepionych yciem.

55 Niezasonite do koca aluzje przepuszczay soce. Wyostrzone cienkimi szczelinami kuo w zaspane oczy. Ewie niy si tortury. Podwaane ostrzem powieki, przybijane rce. Podrywajc si naga z ka, wyskoczya ze snu. Kamil, ju ogolony, ubrany, siedzia naprzeciw w fotelu z przerzuconym przez porcz paszczem i spakowan torb, na ktrej trzyma wycignite nogi. - Co to jest?! - krzykna, niepewna, czy jeszcze ni. ladem po koszmarach bya prga na rku. - Prezent. Miaa bransoletk. Opask z cienkiego nubuku, wysadzanego malekimi krysztakami oprawionymi w hafty z ciemnego zota. Nie nosia nigdy piercionkw, kolczykw ani acuszkw. Gardzia byszczc tandet. To, co opinao jej nadgarstek, byo prawdziwym klejnotem dopasowanym do odcienia skry. Dlatego w pnie nie odrnia go od swojej rki. - Odepnij - poprosia. Usiad przy niej i nacisn krysztaki po wewntrznej stronie bransoletki. Odskoczya klapka, w rodku byy mae karteczki i miniaturowy owek na zotej nitce. - O rany! Dziki. - Nie bdziesz wreszcie bazgra po apach. - Super - naciskaa miniaturowy mechanizm. - Najlepszym przyjacielem kobiety s diamenty. - To s prawdziwe...? - Taki tam pyek, adne kamienie. Pocaowaa go w rk. Jego zaenowanie rozochocio j. Obcaowywaa mu paznokcie. - Przesta. Ogoliem si, moesz... - Co ty. Caowaa ci ktra po rkach? - Nie pamitam... Nie. - A widzisz - miejc si, obmacywaa jzykiem zagbienia midzy palcami. - Ale adna kobieta nie caowaa tak jak ty. - Jak? - szarpaa go lekko zbami, zlizujc zaraz ugryzienia - Jak, no jak? - domagaa si odpowiedzi, askoczc go wargami. - Przecigle - by nawet zadowolony z tego, co wymyli. - Mao - wpisywaa owkiem swka. - Od rodka. - Jeszcze. - Dogbnie. - Kiepsko, Bak, trzy minus.

- Jaka jest poprawna odpowied pani profesor? - Moje pocaunki, czego moe nie zauwaye, maj wstp. Wyszukuj na nie miejsca palcami, jzykiem. Rozwinicie, gdy wylizuj ci z nieczuoci, i zakoczenie - zatrzasna bransoletk - Kamil, gdzie ty to znalaze? Kiedy? Byli cigle razem. Nie mg kupi diamentowej bransoletki na stacji benzynowej. W hotelu te nie, ogldaa szczegowo wszystkie butiki. Takie misterne rzeczy dobrane rozmiarem i kolorem s robione na zamwienie. Musia to sobie obmyli duo wczeniej. Od dawna zrzdzi: - Wsadzam rce do kieszeni - pokazywa je wywrcone z paszcza na drug stron - I twoje papirki. Zdejmujesz dinsy i sypi si z nich karteczki. Czy ja sypiam z mumi egipsk? One te maj po bandaach poutykane rne mdroci. - Ju wiem! - przypomniaa sobie - Papiernia! Poprzedniego dnia znaleli w starej dzielnicy Nicei sklepik z rcznie czerpanym papierem, notatnikami o jedwabnych okadkach i ksikami starodawnie oprawianymi w skr i okucia. Kamila zachwycia papeteria z prawdziwymi motylami zatopionymi w misistych, pokych kartkach. Ewie spodoba si pergaminowy notatnik wielkoci pudeka zapaek, z przezroczystymi stronami i przewitujc okadk. Nie otwierajc go, widziaaby warstwy sw. Nie miaa poprosi o niego Kamila. Ceny byy rwnie dziwaczne, co sklepik, symbolizoway raczej luksus, ni wyceniay jego warto. Jak namalowana na cianie basenu gboko, poniej ktrej dla nieumiejcego pywa nie ma znaczenia: dwa dwadziecia czy pidziesit. Nie prosia go o nic. Kupowa jej ubrania, kosmetyki, nie pytajc o zdanie, sprawiajc przyjemno sobie, a j przy okazji obdarowujc. Paci za hotele, jedzenie, poyczony samochd, najzwyczajniej, jakby wydawa na siebie. Z jej spojrze zgadywa, co by chciaa. Dlatego wysza ze sklepu, nie miaa zamiaru naciga go na drogie duperele. Przez te dwa miesice zmieni si jej gust. Zacza odrnia dobre jedzenie od przecitnej restauracyjnej garkuchni. Zwyka ratatouille z pomidorw i oberyn miaa kilkanacie odmian. Nie mwic o pieczywie: podych, solonych bagietkach i chlebie wypiekanym na prawdziwym drewnie. Polubia drobny, czarny kawior z jesiotra. Jego niejednoznaczno smaku, blisz wyrafinowanym sosom ni rybiej ikrze. Trufle zaczynay naprawd smakowa bardziej od ulubionych dotd kurek. Nie umiaa sobie wyobrazi dnia bez tiramisu czy espresso. nieny krem oproszony kaw i ceglasta pianka byy zwieczeniem popoudnia. W krysztaowo-marmurowych hotelach, ktre j na pocztku oniemielay, widziaa ju coraz czciej kurz i zaniedbane kwiaty. Pociel mogaby by bielsza, ciesza. Kosmetyki w azience nie tak oszczdnie popakowane w mae tubki. Markowe dinsy, jedwabne swetry i leciutkie, skrzane botki za trzysta euro. Do tego medytacje i buddyjska skromno. Dlatego staa przed sklepem. Jeszcze nie zwariowaa, w zeszycie za par groszy zapisze to samo, co w drogim notatniku. Kamil rozmawia dugo ze sprzedawc, pewnie wtedy zamwi bransoletk. Co rysowa, mylaa, e prbuje owki. Nie zwraca na ni uwagi. Byli po sprzeczce. Moliwe, eby to zaplanowa? Specjalnie by oschy i zniecierpliwiony, chcc zosta sam i obgada projekt, wybra kolory? Ju wczeniej prbowa si jej pozby. Po wyjciu ze sklepu muzycznego zaproponowa: - Wracaj do hotelu albo id do kina. - Sam id, ja pospaceruj - zaoya suchawki. Zdj je. - Posuchaj, moesz sobie wsadzi drut do ucha, elektrod w mzg i nie bdzie mi przeszkadza. Kady ma swoje triki. - To dlaczego na mnie krzyczae w sklepie? O Mozarta? Zwariowae? - bya bliska ez. - Nie krzyczaem, tylko przekrzykiwaem. Zatkaa sobie uszy suchawkami - spokojnie tumaczy. - Nie ja wymyliam, e Mozart ma za duo nut. - Wiem. Cesarz Jzef II. Ale powtarzasz za innymi. A ty nie jeste od nich. Z katalogu kilkunastu farb do wosw, cipowatych okularkw. - Skd wiesz? - drwia, ukrywajc lk. Jeli rzeczywicie co o niej wie? - Bo ja widz wicej, sysz wicej. Jestem czowiek poboczny, malarz, i przysigam ci, e Mozart to rzeczywicie za duo nut. Cesarz mia racj, a Forman zrobi z niego w swoim filmie kretyna. Muzyka Mozarta nie potrzebuje tylu nut, eby ukry geniusz. To s konfetti sypane przez Boga! Przystana. Nadal nie rozumiaa jego zachwytu i furii. - Nigdy nie mwie tak o malarzu, adnym. - Czego nie da si powiedzie, to si maluje - machn zniechcony rk - Muzyka, muzyki trzeba sucha caym ciaem, nie uszami. Ciao jest membran, rytm wbija si w skr, wzi si z bbnw, z transu. Muzyka jest najbardziej cielesna ze sztuk, jak mio. Te twoje suchawki... gdyby szczypa ci cay czas w tyek i

wmawia, e to podniecajce i musisz mie odjazd... - Suchasz w samochodzie Mozarta, ja swoje kasety. Nie mona dwch naraz, miae mnie do niczego nie zmusza. Szli wskimi uliczkami. Szukali przejcia w stron morza. Mieli czas na pogodzenie, woleli jednak milcze. Czekali, co zrobi drugie, w ktr stron pjdzie. Zobaczyli wtedy pod drewnianym szyldem Introligator tamten zabytkowy sklepik papierniczy. Przegldali z podziwem notesy, kartony i ksiki. Ich donie gadzce czule kartki dotykay si, muskay w najdelikatniejszych przeprosinach. Kamil w ten sam sposb gadzi teraz bransoletk. Szepta w potargane wosy Ewy: - Bardzo, bardzo. - Ja bardziej - uklka przed nim i obja mu gow - To najpikniejszy prezent, jaki kiedykolwiek dostaam, nie e diamenty, ale e pomylae... - podniosa z podogi paszcz Kamila i zarzucia na siebie. Z granatowego ptna wystaway jej piersi, zaczepiay sutkami o klapy konierza. Podwina za dugie rkawy - Wychodzimy? - bya gotowa do drogi. - Zamwiem niadanie, zaraz przynios. O, ju. Z korytarza dochodzi brzk naczy wiezionych wzkiem. Ewa posza do przedpokoju. Mody kelner z przylizanymi elem wosami zaczerwieni si, widzc w rozchyleniu jej paszcza gboki dekolt. Szukaa po kieszeniach monet. Znalaza pienidze i zgnieciony rachunek za bransoletk. Roczna emerytura jej babci plus renta matki. Daa chopakowi napiwek. Nie zwaajc na jego rumiece, podniosa nog, obnaajc j powyej uda, i zatrzasna drzwi.

56 - Lec jutro do Maroka - Dominique przywitaa Jeana. - Taak? Nie uprzedzia go, chocia dzwonit codziennie z Drezna pyta, jak sobie radzi. Wyczya domowy telefon, kupia now komrk, jej numer zna tylko on. Starej nie odbieraa, sprawdzaa, kto dzwoni. Kamil nie mg ju zostawia wiadomoci na zapchanej sekretarce. Z godzin, w ktrych do niej wydzwania, domylaa si, kiedy jest sam. Dziesita rano: trzy razy, ta maa pidziara bya w azience? Druga w nocy: sze razy. Skoczyli pierdolenie i zasna? W cigu dnia co par godzin pojedyncze telefony: Chowa si do kibla? - Kupuj od Giroux dom - zebraa z podogi w przedpokoju pudeka po sushi i komputer. Otworzya Jeanowi szaf. - W caej Europie, nad Morzem rdziemnym nie ma innych ruin na sprzeda? - Ta mnie hajcuje. - Kamil wyrzuci ci z domu, a ty kupujesz mu nowy. Nie wierz, eby chciaa tam mieszka. To on uwielbia Maroko, wiato i egzotyk slumw. - Sdzisz? Ty te mwie, e by si przenis, gdyby nie klimat rozwalajcy antyki. - Zim czowiek poleciaby i na Ksiyc, gdyby rosa tam jedna palma. - Nie pojedziesz ze mn? -W yciu. Ciebie nikt nie przekona. Masz -wyj z walizki rowego misia - Niemcy zwariowali, wszdzie w Berlinie niedwiadki. Przedtem swastyki, teraz zgupieli dla mikw. - Przyda si - przytulia pluszaka. - Id si wykpa, wreszcie u siebie - odkrcona woda zaguszaa jego gos. Dominique stana w progu. Ramiona Jeana miay oliwkowy poysk buteleczek z kosmetykami ustawionych dugim rzdem wzdu wanny. - Nie kupisz -Jean sprawdzi stop wod i dosypa kolorowej soli. - Lec podpisa wstpn umow. - Zakad, e nie? - wczy jacuzzi-Wejdziesz? - zrobi jej miejsce w obszernej wannie. - Za ciepa - pokazaa na zoty termometr wbudowany obok kranu - I wycz bul, bul - Dominique zdejmowaa powoli poczochy. Jean sign do szafki po drinka. - Dlaczego mylisz, e nie kupi? - usiada w wannie, wkadajc mu stopy midzy uda. - Ten twj doktor to dziwak, cignie ci do Maroka obejrze migdaki i odele do domu. Sta go na takie numery. Sama opowiadaa.

- Opowiadaam, opowiadaam. Ale to nie wariat, ma fantazj. Biznes to dla niego wito. Jean sysza o doktorze, gdy prowadzia jego interesy. Spotykaa si wtedy z Giroux w Genewie. Raz do roku przed zapaceniem podatkw odwiedzaa go w Marrakeszu. Po omwieniu procentw, dywident, ryzyka odpra si i popija rodzynkowe wino domowej roboty, zwierza si ze swoich marze, ktre dziki pienidzom zarobionym przez Dominique zamieniay siew plany. Najzwyklejsze pozornie decyzje miay u doktora mityczny pocztek. Geologiczno-biblijny - usprawiedliwia swoje dziwaczne traktowanie rodziny. ciga do siebie na wakacje i wita siostrzecw i bratanice. Kademu obiecywa zapisanie w testamencie spadku. Pokazywa kolekcj, oprowadza po kupionych niedaleko Marrakeszu gajach cytrynowych. Obserwowa ich i upewnia si w swoim wyborze: Nie wiem, czy zdajecie sobie spraw, ale Maroko, pnocna Afryka jest najbezpieczniejszym miejscem na Ziemi. Kalifornia i p Ameryki zapadnie si do oceanu, terroryci zniszcz reszt. Kontynentalna pyta afrykaska zetrze z powierzchni poudniow Europ. By zafascynowany potg Afryki. Koysk cudw i piekielnym tyglem. Z jej gbi wyszed pierwszy czowiek. Z jej rwnikowych dungli wzia si nieuleczalna zaraza: AIDS. Nie odway si na dalsz podr ni do poudniowych granic Maroka, gdzie spotka dziesi lat temu Kamila i Dominique. Drogowskaz Timbuktu 1500 km wbity w pustyni wskazywa drog do czarnego pieka. Malarii, AIDS, straszliwej odmiany trdu - choroby noma. Zaraone ni dzieci budziy si rano z kawakiem zostawionej na poduszce twarzy. Giroux kupowa do niadania gazety i pospiesznie przerzuca strony, szukajc wiadomoci ze rodkowej Afryki, potem z krajw Maghrebu i na kocu nowinek ze wiata. Jego krtkowzroczne oczy niemal dotykay zadrukowanych po francusku i arabsku stron jak przyoone do ziemi ucho nasuchujce ttentu koni jedcw Apokalipsy. Uwiadomi sobie, e czekami dla organizacji dobroczynnych pomagajcych Czarnej Afryce zatyka dziury w niewidzialnej tamie, oddzielajcej kbowisko ndzy, chorb i wojen na maczety od reszty w miar uadzonego wiata. Afryka bya jego obsesj. Dla niej pozbywa si uciuanego spadku i kolekcji renesansowych portretw. Zacz je zbiera, gdy zobaczy fotograficzne portrety bez twarzy chorych na nom. Ich przeciwiestwem, remedium na okaleczenie, byy renesansowe twarze woskich kupcw i szlachetkw. Odmalowano na nich sumiennie, jak w buchalteryjnych ksigach, kady pieprzyk, wosek w nosie i zmarszczk. Miay bezczelny wyraz boskiego zadowolenia ze swej zdobytej sprytem i si fortuny. Delektowa si nimi, olejnymi maskami, ktre przetrway wieki i nie zmieni wyrazu twarzy po jego mierci. Nie umiechn si triumfalnie, e go przeyy, ani nie zauwa jego zniknicia. Zanim to nastpi, musi uporzdkowa sprawy spadkowe. Nie powiedzia jeszcze nikomu o swojej chorobie: rzadkiej odmianie raka krgosupa bez szans na leczenie. Sprzeda Dominique obydwie czci domu i upowani do dysponowania majtkiem. Przelania go na konto organizacji medycznej zajmujcej si nom i kilku innych organizacji fundujcych opiek dzieciom osieroconym przez AIDS. Dominique usyszaa przez telefon zadyszk Giroux i uwierzya mu: to adne chorbsko. Wykoczyy go upay. Obieca jej natychmiastowe zaatwienie formalnoci dziki swoim tutejszym znajomociom. - Cena? Nie zdajesz sobie chyba sprawy, moja droga, ile wart jest dobry art. Umiejesz si, jeli ci powiem, za ile, ale nie przez telefon. Dominique wiedziaa o jego saboci do niej. O rojeniach znalezienia w niej rozsdnej crki, umiejcej liczy pienidze i podziwia z dachw Marrakeszu przejmujcy krajobraz pnocnej Afryki, za ktr niby cie czaia si Czarna Afryka. Spodziewaa si, e sprzeda jej jeden z domw poczonych przejciem za symboliczn cen, by mie j bliej siebie. - O co si zaoysz? - przycisna pit muskularny tors Jeana. - Zaraz, zaraz, moe jest co, o czym nie wiem? - pewno Dominique kazaa mu zwtpi. - Hmm. To prawda, nie kupuj tego domu tylko dla siebie. - Aaa! Trzeba byo od razu... masz ju chtnych. Zapomniaem, e te baraki to ostatni krzyk mody. Prawie daem si nabra. Dominique, my jestemy kupcami, nie yjemy dla sentymentw, yjemy z nich -Jean mrugn porozumiewawczo. Jej przebiego mu imponowaa. Bya gwarantem jego normalnoci - e nie zbzikowa i wbrew temu, co sdzi rodzina, jest podobny do nich, choby w szacunku dla kupieckiej przezornoci. ydce Dominique, wygadzonej depilacj i oszlifowanej peelingiem, nie dorwnywao proporcjami adne dzieo sztuki, wypieszczone nawet mistrzowsk rk Boullea. A on mg jej dotyka, bezinteresownie, dla samej przyjemnoci bycia przy niej, przy inteligentnych nogach i sprytnej gwce. - Nie. Kupuj go dla nas - zamoczya usta i odstawia drinka - Dla mnie i dziecka - sdzia, e wybraa ten

dom instynktownie. Dziecko byo jeszcze wielkoci pestki. Bdzie rosn i dojrzewa na socu, w szklarni rijadu. Sama chciaa si schowa, przytuli do yznej, czerwonej ziemi Afryki, rodzcej bez wysiku drzewa i ciepo. - a...artujesz. - Wiem od wczoraj, trzeci miesic. Pamitasz, byam jeden dzie u Kamila... Jean skuli si w wannie, najchtniej zanurkowaby, ale tam w podwodnym wiecie pywao ju jedno dziecko. Roso u Dominique; wypitrzyj w wulkan, wybuchnie z niego, rozbryzgujc krwaw law. - Wytumacz mi, jak w dwudziestym pierwszym wieku kobieta moe zaj w ci? - nie doda niechcian, to byo oczywiste. - Chc tego dziecka. - On wie? Wzruszya ramionami. - Kocham ci za to - westchn z ulg. Dominique nie zrozumiaa, czy za ci, czy za wyrzucenie z siebie Kamila. Baa si przyszoci, pakaa ze strachu i wzruszenia. Siedzieli objci w stygncej wodzie. Jean odkrci wrztek. - Nie wicej ni trzydzieci osiem stopni, w pierwszym trymestrze nie wolno - osonia gbk brzuch.

57 Zatrzymali si przy biaym, wiejskim cmentarzu na wzgrzu. Kamil wyszed z wozu i stal, wpatrujc si w kamienne grobowce. Na tle jaskrawego nieba byszczay kredowo, wyskrobane z otaczajcego je bkitu. Ewa wyczya radio i stana przy nim. Podrowali w ekumenicznej zgodzie: nie suchali CD Kamila ani jej popowych kaset. Puszczali, co byo w radio, przeskakujc po stacjach. Jadc, nie rozmawiali. Mwili jedynie o tym, gdzie stan, przenocowa. Przestali opowiada sobie myli i uczucia. Ewa miaa wraenie, e jego prawdziwym jzykiem jest seks. Mlaskajcy, ocierajcy si o jej sromowe wargi czonek. To nim wyznaje jej mio, bije j i strofuje. - Bye tu? - wtulia si mu pod rami. - Bd. Pochowasz mnie na takim cmentarzu. Tu jest antycznie, nie cuchnie mierci. - Sympa. Ja poprosz o krematorium. - adnej aoby, adnej solidarnoci z trupem. Tej brudnej czerni, smarowania si cmentarn ziemi na pamitk. - Te wol bia, buddyjsk niewinno odrodzenia - owina si wzorzystym szalem, zawia chodny wiatr. Kamil poczu jej perfumy, - Pachniesz aob. - Po czym? - przyzwyczaia si do jego absurdalnych tekstw. Lubia wyciga z niego zeznania, skd si wzity. - Twoje Issaye Miyake s z trupa, z cieni trupw. - Ciekawe. - Przyjrzaa si butelce? Odwr j. - Mistrz kaza mi pi z odwrconej czarki - przypomniaa sobie podobny ton. - Nie opowiadam ci buddyjskich zagadek. Ta butelka to atomowy grzyb. Miyake przey wybuch w Hiroszimie. Znasz: Perfumy nie maja rodziny, dziecistwa. S od razu dorose i pene wspomnie? On wla w nie dym ze spalonych cia i wymiesza z herbat, reszta wyparowaa. - Okropne. - Genialne. Genialny artysta jest w stanie namwi do mazania si jego gwnem i jeszcze na tym zarobi. - One naprawd s pikne. - Daj spokj, w pamici zalega cae gwno. Wsiad do samochodu. Czeka na ni. Ukucna przy otwartej szybie po jego stronie. Specjalnie pomniejszya si do wielkoci dziewczynki zagldajcej wcibsko w rzeczy dorosych. - Kamil, o czym chcesz zapomnie? - Na przykad o Polsce. Boto przylepione do butw. Jesieni wraca mi taki polski rzyg. Refleks narodowy, wiesz? Wsiadaj. - Zanios na cmentarz perfumy - signa przez okno po plecak.

- Bagam, bez happeningw. - Zo je w ofierze, wylej. - Na wygup jest wszdzie miejsce, moesz tutaj. Przy okazji si wysikam. Olewa prowansalski krajobraz. Gdyby mg, zeskrobaby go z szyb samochodu. Wszdzie gotowe pastisze Cezannea, Matissea. Jego wasne obrazy pozbawione wiata gniy pod zagruntowanym ptnem.

58 Prowadzi za szybko. Wypoyczony peugeot mikko koysa si na wybojach midzy winnicami. Prdko miaa nada jaki sens ich wczdze. Zmusi do skupienia, zostawiajc za sob rozproszone myli. Przeszkodzi im w zbiciu si w grud pewnoci: Nie udwign za nas dwoje. Dominique siedziaaby obok z map i wiedziaa, dokd, po co. Ewie obojtne. Jej lekko nie jest z beztroski. To wydrona smutkiem pustka. Do niczego nie lgnie, bo jest znikd, albo nie chce by. Bkamy si bez celu, robimy to, co ona zerkn na Ew. Przygldaa si przemykajcym krajobrazom. Ma w oczach ao, zostawia za sob smugi aoci. Gdybym scalowa z niej smutek, napeni si nim znowu, zawsze. Dlatego tak nam dobrze w ku. Seks jest najsmutniejszym obrzdem, nie do spenienia - zacisn rce na kierownicy. Zapar si z caych si, eby nie wy. Wracaa tsknota. Rzewna tsknota za nie wiadomo czym, szarpica nim bez celu, jak to bdzenie samochodem. Dominique umiaaby j poskromi. Trzyma na wybiegu, odtd - dotd. Podsypa jej leki, uspokaja obietnicami: Bdzie dobrze, dobrze. Ewa jest ozdob, nie kagacem. Nie karmi si bestii klejnotami. Szarobkitne kamienie jej oczu. Kamienowaa go swoim trwonym spojrzeniem, niepewnoci. Nie, to nie jej wina. Typowy jesienny zjazd - przypomnia sobie coroczne depresje. Obazi go wtedy chd i wspomnienia. Psychiczny rzyg z tego, co zalegao we flakach mzgu. Polskojesienny barok. Kicha wypchana grubanymi zapasami, poskrcana pomiertnie i zocona. Jedyny oryginalny, sarmacki styl tego kraju. Nare si przed wiatykiem, polee leniwie w trumnie i puchn, puchn z caym majestatem kadzonego katolicko trupa. Wyrwa si stamtd na soce i powietrze. Ale zostawi przytrzanity trumn ochap duszy, arliwie modlcy si o jego zbawienie gosem matki egnajcej go przed snem: - Kamilku, i popro swojego Anioa Stra o opiek, i opowiedz Matce Boskiej cay swj dzie. Nie ma czego opowiada. Robi wszystko, eby nie byo nic do opowiadania, do przekadania na sowa. Chowa si za Ew, pod ni, w ni. Przymierzajc najlepsze pozycje, zasania si jej ciaem. Mod, zarowion skr i nastroszonymi piersiami. Zwinby si przy niej w kbek, zasn. - Tam by hotel - Ewa wypatrzya reklam przy drodze. Skrcili na Vence. Hotel nie by rodzinnym interesem z przylepnie serdeczn atmosfer i ciekawskimi spojrzeniami, szacujcymi goci. W recepcji panowaa szklista obojtno, do ktrej nie mogo przylgn adne uczucie zadomowienia. Klucze, bungalow - wszystko bezosobowo, posuwicie, toczc si na niewidzialnych keczkach monet. - Zostan w restauracji - zawrcia na korytarzu. - Zaraz przyjd - Kamil skorzysta z okazji i zadzwoni do Dominique. Wreszcie kto podnis suchawk. - Jean, mog z ni rozmawia? -Jest w Maroko. - U Giroux? - Kupuje dom, przeprowadza si. - Dasz mi jej komrk? - Przykro mi... Wyrzuci z torby ubrania, nazbierane w podry drobiazgi. Pod st potoczy si zabrany z klasztoru n do ostryg, za nim wypad notes. Wystuka kierunkowy do Maroka: terkot obijajcy si o puste wykafelkowane komnaty. Dray mu palce. Poszuka w barku szczeniakw, najpierw z koniakiem, potem brandy. Ukrca im gwki. Wyjechaa? Ucieka? Szuka jej, wydzwania, chocia to byy pozory. W kadej chwili mg pojecha do Parya, gdyby chcia. W zamian wysya sygnay: .Jestem, jestem nadal do ciebie podczony telefonami. Jeli przestajesz o mnie myle, rozwalam ci gow natrtnym brzczeniem. Dominique przerwaa ten ukad. Tracc nad ni kontrol, traci j nad sob. W barku bya dua butelka Hennessy, takiego samego, jaki wozi ze sob w baganiku. Zawaha si. Powinien by precyzyjnie trzewy, zbyt wiele mia do stracenia.

59 Ewa znalaza kt z internetem. Na pami znaa adres klasztoru. Wysaa do Leo wiadomo: Nigdy nie byam tak blisko. Niech odczyta, jak chce - po buddyjsku czy ludzku. Zostawia mu nadziej. Odkroia od swojej. Sama czua si poszarpana na uczucia i nastroje. Kamil rozbija kada pewno. Wybuchem miechu, uporczywym milczeniem. Im duej byli ze sob, tym mocniej wyczuwaa granice. Nie znueni podr czy sob, ale czasem. Kamil by wypoyczony z innego wiata. Stranik progu - buddyjski demon - zagrodzi kiedy przejcie do niego. Odgoni merdajcy w niej z radoci orgazm. Ju teraz, kochajc si, wysuwali rce z uciskw, jakby palce puszczay krawd parapetu. Nigdy nie bya tak blisko pustki. Przestaa zapisywa na bransoletce, swoich haftowanych kajdankach, nowe myli. - Mehu neter, siowa boga - opowiada jej Kamil, przekonany, e zapeni darowany notesik wierszami. - W Egipcie wszdzie s sowa bogw, dlatego kuli je w kamieniu, nie zostawiali pustego kawaka. Ty te wszdzie piszesz. Myli si. Siedziaa przed ekranem i nie miaa co napisa ani do kogo. Zaszed j cicho od tyu, pooy rce na gowie. - Mam prezent - trzyma donie po bokach jej twarzy, kadrowa j w odbiciu ekranu. Nie moga odpowiedzie, zaciska kciuki na szczce.

60 - Naucz ci egipskiej magii - w rogach ka paliy si wieczki. Przyjrzaa si mu, czy nie bredzi po haszu. Dym kadzideek mia w sobie co trawiastego. Od Kamila nie byo czu alkoholu, renice te mia trzewe. Ciekawe, co? Usidzie do niej profilem, mwic gardowo, z arabska mehu neter? Ewa znaa jego egipskie objawienia. Pojecha do Luksoru i osiwia. Pokazywa na dowd odrastajce szpakowate wosy. Greckie, rzymskie ruiny to przy egipskich wityniach baraki. Kamienne kolosy znad Nilu zmiadyy go, jego stare pogldy na sztuk. - Wrciem stamtd nowy, po inicjacji - entuzjazmowa si przy Ewie, chocia od jego wycieczki mino kilkanacie lat - Uczyy mnie pustynia i gwiazdy. Z piasku wytapia si szko. Gwiazdy nad pustyni s z dwiczcego szka. Wirujc po niebie, cieraj si i na ziemi spada znowu piasek. Przez miliardy lat, tony piasku, pustynia. - Zabawne, bo kiedy miaam kilka lat, apaam gwiazdy. Wystawiam noc szklank na okno. I wiesz, co byo rano? Szklanka w azience, w szklance szczka babci. - Stare kobiety poeraj gwiazdy, co? - A mczyni kobiety. Mam si rozebra do tej magii? - Chciaa powiedzie starzy mczyni. - Jeste starszy ode mnie, nie stary. - Wystarczajco. Zdja stanik z szarej koronki, zapinany z przodu na czarn per. Byo jej zimno pod spojrzeniem Kamila. Wsuna si pod kodr. - Nie - zdar z niej przykrycie i pooy si obok, rozbierajc. Odsun j, gdy prbowaa si ogrza. - Zrb to sama. - Co? - Rozetrzyj sobie przyjemno na cae ciao spomidzy ng - opar si na okciu i obserwowa jej pocieranie doni o echtaczk. O ten zadatek raju, okrwawiony cier, niesucy niczemu innemu ni drczenie rozkosz. Nie wytryskuje z niej nasienie ani mocz. Spywa z niej wilgotna laska przyjemnoci. Podziwia nago Ewy. Pynno ruchw, rozwizujcych zagadk pikna. Nie brudzi jej sob, nie przeszkadza swoim ciarem i natarczywoci. Bya rozkosz wolnoci, prawdziw Marsyliank z cyckami i pizd na wierzchu. Resztki wstydu miaa w dziurze tyka niby w zacinitym, zasznurowanym kawaku gorsetu.

Ewa wczepiaa si spojrzeniem w Kamila. Kochaa si nie ze swoj rk, ale gow. Wyobraaa sobie chopakw, z ktrymi spaa, facetw mijanych na ulicy. Zlizywali z jej ciaa wyginajcego si w uk swoj dziak. Ssal j jak sucz, odgryzajc z zachannoci sutki. Zlali si w jednego mczyzn o wielu kutasach, wijcych si niby wowate rce hinduskiego boga. Kamil obdziera swojego ze skry i pochyla si, biorc go w usta. lini go, rytmicznie poykajc. - Myl, kogo chcesz teraz - Kamil zachysn si wytryskiem. - Wlej we mnie - wysuna suchy jzyk. Wyplu na niego sperm. - Koniec magii - przekna, nie zamykajc ust. Nasienie wymieszane ze lin przypominao glut surowego jajka skapujcego jej z kcikw warg. - Nie wierzysz? - rzuci si na ni. - Wierz, seks zaczyna si po orgazmie - kopaa go, rozmieszona askotaniem. - Przekazaem ci ca mdro Egiptu! - Beee - wycigna jzyk, zezujc na jego koniec. Wolaa wygup, bicie si poduszkami od powagi. Wyczuwaa w niej zasadzk, z ktrej niedawno ucieka. Powany by jej rodzinny dom, choroba matki, cierpienia babci. Baznowaa, udajc siebie. Im lepiej zabawi kierowc, tym dusza bdzie przejadka na stopa. Jeeli wyrzuci j z wozu, pjdzie za nim pieszo. Przecie ta podr to pielgrzymka, a ona jest z jego sterczcego fiuta. Rozepcha j nim, zrobi od nowa, od rodka. - Masturbacja jest magi. Trzeba na kocu myle, z kim by si chciao, i zawsze si spenia. Trzeba zna jego zapach i spierdoli - poucza. - Aha. - cignem ci z klasztoru. W dzie wchaem, noc... Mylaa o kim? - on wyobraa sobie Dominique. W korytarzu by lad jej perfum, nie sklepowej konfekcji, ale robionych na zamwienie w prawdziwych perfumeriach. - Mylae o mnie? - wtpia. - Uczyem ci. Bdziemy si mogli kocha na odlego. Widziaa, jak to robi, ja widziaem ciebie. Twoja pizdeczka wtedy si rusza. Nie rozdziawia, ale wanie tak pitoli powolutku, maymi yczkami. Ewa wyja zapltane midzy nogi przecierado. Wydawao si jej, e tak samo przylgn do nich kto, z kim si kochali. Od jej strony mczyzna, od jego kobieta. Zjawa uoya si obok, warujc pod pociel pofadowan w ksztat czowieka. Przylgna do Kamila. - Zjemy co? Chwalili si gsimi wtrbkami - przelotnie spojrza na kart w recepcji. Na pewno podawali gsi, nic nie byo przypadkowe. Na cze gsiego dziecistwa Dominique i synchronicznej harmonii wszechwiata, poruszanej wirami energii stwarzajcej atomy. Wystarczyo zamiesza w nich wypronym kutasem i popchn we waciwym kierunku.

61 Przejedaa palcem po karcie da. Znaa ju jzyk bywalcw. Nie czytaa z lewej do prawej, zatrzymujc si duej przy cenie, ale z gry na d, wyawiajc co smaczniejsze nazwy: oso w sosie migdaowo-pikantnym na whisky, krem z kasztanw na koniaku, sorbet z liczi. Wyfraczony sommelier doradza wino. Nad lew brwi mia du brodawk. Zaronite trzecie oko zagldajce do butelek. Tak wypuke, e kiedy pochyla si nad stoem, grozio wypadniciem i potoczeniem si na talerz. - Dobre, bardzo dobre - mwi Kamil przy kadym kieliszku i daniu. Ew bawiy jego wyroki. Byy w biblijnym stylu Pana Boga, oceniajcego kady dzie stworzenia: I wieczorem dnia trzeciego Bg powiedzia: bardzo dobre. Ona te suchaa Kamila, podziwiajc urzdzony dla niej wiat. Nowy samochd z wypoyczalni po tym, gdy okazao si, e staremu brak bocznych poduszek. Inn fryzur, wystrzpion wok twarzy, i najnowsz kolekcj bielizny od Chantal. Ciekawio j, czy Kamil widzi rnic midzy koronkowymi majtkami lolitki a Hiperprzestrzeni Kaiku. Ubrania i ksiki dawa jej takim samym gestem, z min zafrasowanego Mojesza, nioscego tablice przykaza. Bez pewnoci, czy zostanie zrozumiany, prezent doceniony, a obdarowany nie zbuntuje si w swojej ignorancji. Tu przed wyjazdem z Nicei kupi album o sztuce japoskiej. Na drewnianym, skrzypicym ku z baldachimem tumaczy jej prostot szesnastowiecznego stylu wabi. Jego nowoczesno i metafizyk.

Malowanie nicoci, lady pikna. Wrzaskliwe pomienie barw zgaszone popioem, pyem wgla drzewnego, przetart do szaroci zieleni. Wulgarno dosownoci wyszeptana aluzj. Eleganckie milczenie przed i po. Sia gr majaczca we mgle. - Kupiem kiedy czark wabi, daem majtek, dwadziecia tysicy dolcw, na aukcji. Nie ma adniejszej, przy wypalaniu przypadkowo powsta na niej wzr onieonej gry Fudi. Absolutna prostota i pikno. Gdyby pytali, co chciabym wzi na bezludn wysp, to wanie j. Ty jeste najbardziej w stylu wabi - zamkn album - Twoje popielate wosy, szare oczy i... wiesz, e czasem s jawnobkitne? - zobaczy j w kadrze japoskiego parawanu. Namalowan na jedwabnej surwce o fakturze jej kremowej skry. Bya t sam dziewczyn, ktr spotka koo klasztoru nad brzegiem jeziora. Scaowa z niej zimne fale. Rozgrza, a sama zacza rozpuszcza si w swojej wilgoci, topnie mu w rkach. Zrozumia, czym go uwioda, pozwalajc si uwie. Z jej czystoci i spokoju wedug kanonu wabi miao rozwin si pikno. Chocia na chwil, w spenieniu. I gdy si kochali, bya doskonaoci z przeszczepem pci. onowa sier zaznaczaa kontury wszytej w ciao wochatej aty. - Mog? - przesun obolaym od podniecenia czonkiem po jej gadkiej pupie. Tam czu si bezpieczny, otulony pulchnymi poladkami. - To boli? - nigdy tego nie robia. - Bd powoli i cofa - koysa si nad ni, przepycha przez rozgnieciony otwr, obejmujcy go szczelnie jakby w obawie, e popuci. Min misisty prg i wepchn si pomidzy ciskajce go mikko cianki. Cay czas patrzy Ewie w oczy, doszukujc si w nich niechci albo blu. Czujny na kady grymas. Leaa sztywno. Miaa min wyczekujcej na zastrzyk, nie na przyjemno. - Powiem ci wierszyk trubadurw - chcia j rozmieszy, odwrci uwag od mato przyjemnej defloracji: Nawa boczna, nawa gwna, cipa dupie jest nierwna. Uwiera j. Co midzy ulg po kupie a dranicym czopkiem. Przebi drog i wysuwa si, znowu wraca. - Nie, dalej nie - zatrzymaa mu biodra. Nic ekscytujcego. Mozolne rnicie w gwnie. Przynajmniej nie wypywao. Koleanka w akademiku miaa mniej szczcia. Chopak byt napalony i nie przeszkadzao mu, e miaa okres. Zaproponowa od tyu. Zapomniaa o wsadzonym wczeniej czopku przeciwblowym i kiedy w ni wszed, dostaa gejzeru biegunki. Obsrany porzyga si na ni, ona na niego, Ewa zajrzaa do azienki, gdy zapakana bidula spieraa z przecierada krew, rzygi i sraczk. Kamil wbija si gbiej, zaostrzony podnieceniem. Wrcio do niej wspomnienie wizyt u dentysty. Rozoona w fotelu, bezwolna, napinaa si, spodziewajc ukucia. Narzdzia drapay napuche dzisa w poszukiwaniu grudki blu. Jzykiem wyczuwaa precyzyjnie wielko metalowych szpikulcw. Jej anus te by z krwawicych dzise. Odrnia haczc gwk kutasa, pulsujce w nim yy. Pochwa otarta ju z wraliwoci na ksztaty pragna tylko celnych uderze. Tyek zacz nadstawia si z ciekawoci. Nie wypywa z niego luz, adne odchody szczcia. - Widzisz, jaka jeste czyciutka - wyszed z niej i podsun do olinienia zadartego chuja. By zarowiony, w smaku gorzki. Odcign na boki poladki i schowa go w ni. Wsadzi wskazujcy palec w pochw. Namaca zgrubienie. Pociera je i posuwajcy si pod nim epek. Byo jej obojtne, czy Kamil pieci siebie, czy ich. Wbijaa mu si na palec i kutasa w tyku. Krcia biodrami, chcc zagarn jak najwicej dla siebie. Odepchn j i drug doni targa wystajc ebrzco echtaczk. Stojc nad ni, uderzeniami bioder wymierza kar, rozdrapywa rkoma. Ewa, wrzucona midzy biae poduszki, z zadartymi nogami, zaciskaa rce na przecieradle, na piersiach. Szczypaa sobie ramiona, brzuch. Prbowaa zedrze siebie, tak jak Kamil zszarpywa z niej zasony przyjemnoci. Przeciera palcem i kutasem ciank oddzielajc od orgazmu. Bolesnego w tyku, roztartego na ulepek w pochwie i tncego niby zadranicie midzy zesztywniaymi wargami sromu. Fale orgazmw odpyway, wracay, by razem znowu rozbi si o jej ciao, rozrzucajc szeroko nogi, odrywajc z garda jk i pian liny. Koysay ni coraz spokojniej, kojco. Obmyway ciepem. Bya pewna, e sczca si z niej wilgo jest krwi. Popkaa w kroczu i na opuszkach palcw. Biae przecierada byy jednak suche. Kamil lea twarz do poduszki. Jego oddech unosi koronki obszyte wok pocieli. Zdmuchiwanie szronu - pomylaa. Nie mogaby si ubra. Nawet w lekki hotelowy szlafrok. Jej ciao byo niegojc si, zasychajc blizn po orgazmie. Stsknionym kwiatw z dum ofiarowabym rozkosz dla oczu, ziele spod niegu wyros w grskiej wiosce -

powtrzya haiku z japoskiego albumu. Czemu to zapamitaam? Krtki wierszyk Itekaya w stylu wabi. - Dobrze ci byo? - Kamil odwrci si na plecy. Zaskrzypiao ko. Musiao si rozpada, gdy si kochali, ale nic nie syszaa. - Nie pamitam poprzednich razw... - Ej, ej, wstydzisz si! - dostrzeg rumieniec. Schowaa si za ko. - Naprawd si wstydzisz - zadziwia go. Zostaa na niej warstewka zaenowania. Ostatni lad wyuzdania, przy ktrym blady nakrwione waginy. Wyjrzaa zza poduszek. - Zosta tak chwil - zapa j - Idealne proporcje. Byo mu dobrze, po prostu dobrze. Czu rozlunione minie, ciao wyprnione z napicia. Wpatrywa si w ni wystajc zza poduszek, rozczochran, z min ledwo co obudzonej kotki. Miaa jeszcze p-przymknite oczy. Gdy si kochali, zway si, robiy jeszcze bardziej skone. Poznawa po nich, gdzie jest, w ktrym krgu jej kobiecego pieka, wcigajcego gorc dziura. Ona pierdoli si oczami, wylizuje nimi - przytrzyma j za ramiona, nie pozwoli wsta z podogi wyoonej grubym dywanem. - wietne proporcje, rokokowe. Te ich metrowe peruki, strusie pira miay sprowadzi oczy do centralnego punktu, na rodek. Oczy, spojrzenie byo najwaniejsze, tym si uwodzili. Nie wywalonym cycem, wypitym tykiem - wzburzy jej wosy - Pjdziemy do fryzjera, trzeba zrobi porzdek - przeciga palcami po nierwno odronitych kosmykach - Musisz mie co nowoczesnego.

62 Fryzjer w czarnych skrzanych spodniach, seksownie podziurawionym podkoszulku masowa jej gow i trzaska noyczkami nad gow, cinajc niewidoczne strzpki. Artysta, przyjmujcy tylko na telefon w salonie wyoonym ctkowan skr geparda. Fotele, lustra byy oprawione w futro. Pierwsi chrzecijanie, wchodzc do klatki z lwem, musieli mie podobne odczucia, co Ewa, syszc szczk ostrzy i brodzc w resztkach ludzkich wosw na pododze. Trzymaa si mocno Kamila. Zostawi j na pastw noycorkiego wariata. Ten bredzi o trjwymiarowoci, gbi fryzury. By genialny, bo szybki - jak sam si chwali. Ona czua si odcinana pasmo po pamie. Trzebiona w najbardziej perfidny sposb, podkrelajcy jej urod. - Kto pani strzyg, o tutaj - podnis wosy odrastajce po wyskubaniu. - Miaam gniazdo wszy, krlow roju, chirurg musia pod znieczuleniem - zrobia zbola min. Odskoczy. Musn jeszcze co na koniec, spryska lakierem w ilociach dezynfekujcych. Kamil by zachwycony. Ewa z kosmykami zaczesanymi na czoo i policzki widziaa w lustrze modnie zharatan sucz. Gryzo j pod swetrem od cinkw. Musiaa si wykpa. Wyprowadzili si ju z Negresco. Znalaza wic godzin drogi na pnoc od Nicei, na cakowitym pustkowiu, ten paacyk zamieniony na hotel. Uprawiali w nim egipsk magi, pierwsz lekcj, po ktrej zeszli na kolacj. Ewa wybraa maliny zapiekane w koglu-moglu, Kamil foies gras. Na duych talerzach podano im kawaeczki da w stylu nouveau cuisine. W sam raz tyle, by oceni maestri wykonania. Smak by w ustach i na jego zaspokojenie potrzeba tyle, ile si w nich zmieci. O zapychaniu odka nie byo mowy. - Bogaci nigdy nie s godni, kwestia klasy, prawda? - zasyczaa, parzc si o podgrzewany talerz. - Diety - mia co jeszcze powiedzie o metafizyczno-spoecznych nizinach godnych duchw, gdy zadzwoni telefon. Wywietli Dominique - Przepraszam - podnis si, cigajc za sob serwet.

63 Podpisali wstpn umow. Wedug wyceny dom by wart wicej, ale Giroux si nie targowa. Dominique przygotowaa dwa komplety dokumentw w jednakowych skrzanych teczkach. Leay na biurku doktora, oczekujc notariusza i urzdnika krlewskiej administracji. Mieli przyj wieczorem, po zamkniciu swoich biur. Celebrowa przekupstwo podczas uczty i wrczania prezentw. Tak byo szybciej dla Giroux i tradycyjnie dla nich. Dominique woya swoj delab. Odetchna z ulg po zdjciu obcisej ju na brzuchu spdnicy. Wpia w uszy berberyjskie turkusowe kolczyki i zapia ciki naszyjnik przetykany podzwaniajcymi blaszkami z

wykutym imeniem Allaha. Ze szkatuki wzia podarunek od doktora: srebrn bransolet z wisiorkami w ksztacie rki Fatimy, chronicej przed urokiem. Przegldajc si w lustrze, odruchowo signa po perfumy. Alabastrowy flakon z ambr. Zanim dotkna olejkiem szyi, dostaa mdoci. Przekna nosem litry tranu, tustej wielorybiej mazi. Maroko torturowao j rami, pomaraczami i kadzidem. Znokautowao na lotnisku, walc pici w nos. Zatkaa go wacikami, wmawiajc Giroux atak alergii. Bya blada i schuda. Co rano spdzaa godzin, trzymajc gow w kiblu. Torsje byy tak gwatowne, e baa si poronienia. Wyrzygania dziecka skurczami odka przez gardo. - Ra pustyni - doktor wsta z fotela na tarasie - Dominique, jeste najpikniejsz r pustyni. Moja habibi arabskie czuoci byy ozdobne i niezobowizujce. W sam raz na wychwalanie przybranej crki. Nie mia skomplementowa jej biustu. Wprawnym okiem przeoy go jednym mlaniciem z miseczki A do obszerniejszej B. Biego w ocenie daway mu lata praktyki. Podczas wizyt lekarskich nie kaza si rozbiera pacjentkom. W obecnoci mw i braci, zabawiajc ich rozmow, bada je palcami pod sukni, dokonujc cudw zrcznoci. Stawia na sztorc nieprzywyke do tak wymylnych pieszczot sutki. Wsuchiwa si w potrzeby kobiecych cia, zaskorupiaych w chaatach wstydu. Kaza im kasa lub gboko wzdycha, by zaguszy wydobywajce si z nich na koniec badania mimowolne pomruki szczcia. Giroux uwielbiay nie tylko pacjentki. By cenionym towarzyszem mskich rozrywek. Znawc taca brzucha. Hojnie paci tancerkom, dokada si do zaprosze najlepszych ppkw z Egiptu. Siada w pierwszym rzdzie stolikw klubu tradycyjnego taca Maghrebu, palc w wodnej fajce tabamel - tyto wymieszany z miodem, i podziwia swoje niade Sulamitki. Wkada im w stanik plik banknotw, na tyle gruby, e pkay sznurwki podtrzymujce piersi. Przychodzi specjalnie po to. Na dziki taniec afrykaskich sutkw. Wielkich i liwkowych. Spkanych bruzdami, nadstawiajcymi si do nawodnienia jzykiem. Napraszajcych si o humanitarn pomoc. Marzy o takim finale spektaklu: Przykuty do ka, znieczulony morfin, egnany plaskaniem piersi, chlupotem przelewajcego si w nich pikna, dobra i ycia. Naleaa mu si owacja. Przeznaczy pienidze ze sprzeday czci rijadu na utrzymanie drugiego, a reszt na cele dobroczynne w Afryce. Wykonawc testamentu miaa by Dominique. adnego religijnego pochwku. Krematorium i urna wprawiona w naronik tarasu. Na wzr witych muzumaskich chcia mie swoje domowe mauzoleum. Wyrzucili go z jednego w Algierii, zostanie wic w drugim, na wieczno. A Afryka mimo dobroczynnych datkw zaleje wiat, zamieni go w pustyni i Soce za kilka miliardw lat stopi arem kul ziemsk. Przypuszcza, e rodki przeciwblowe zmieniy mu sposb mylenia, ale pociesza si, e zaledwie w szczegach. Myl przewodnia, jak krgosup toczony rakiem, jeszcze si nie poddaa. Obojtna na perswazje i proby podejrzewajcej co rodziny. Od p roku odmawia widzenia si z kimkolwiek. - Nie wiem, czy zdajesz sobie spraw, Dominique, dlaczego sprzedaem ci dom. - Chcesz powiedzie: tak tanio. - Usid koo mnie - podsun jej drugi fotel - Nie brzydzisz si? - da jej patyk do nabijania misa pokrojonego w kostk. Wrzuca je do akwarium. Z wody wychyli si oby eb. - Koszmarne ryby - wzdrygna si. - Meksykaskie jaszczurki, aksolotle. Znajomy wyjecha i nie ma zaufania do suby, wiesz, te ich zabobony. Nie za blisko - cofn jej rk, przytrzyma za przegub - aroczne larwy, pki nie musz wyj na ld, nie dojrzewaj, ale mog si rozmnaa. Wieczne smarkacze, s starcami i zdychaj z wygldem nastolatkw, niezy patent - spojrza na zegarek. - Bd za godzin? - Mierz ci puls. - Och, wszdzie wietrzysz choroby. Zawodowe zboczenie - zabraa mu rk i rozsiada si wygodnie. - Nie daem si oszuka z cen, okra. To byoby nieetyczne pozwala innym na grzech, bo samemu jest si leniwym ignorantem. Co to, to nie. - Wic dlaczego? - Zadbasz o mj testament. - Wiem, udajesz zdrowego. Co ci jest? - Jeli udaj, to ywego. Rak krgosupa, zostay mi dwa miesice - uprzedzi jej lament - Nie doczekam twojego dziecka, a bardzo bym chcia - odwrci si do akwarium. Wrzuci resztki z tacy - Masz mocny puls; ktry miesic, czwarty? Wcigajc zy, nie moga odpowiedzie. Wyja z nosa gboko wcinite waciki i rozbeczaa si, smarkajc w haftowany paciorkami rkaw delaby. - Przyszli - marokaska suca wspia si po schodach na taras.

- Ju? Spieszy si im. Schodzimy, schodzimy - Giroux podnis si z trudem. Musia jeszcze zrobi sobie zastrzyk - Dominique, zajd do gabinetu - poszed za suc, apic si ostronie porczy. Nie ruszya si z fotela. To, co usyszaa od Giroux, musiaa zamieni w komputerow ikon i przesun w rg ekranu. Swoje problemy i mdoci sformatowa w mniejsz ikonk, te usuwajc na bok. Przynajmniej na par godzin, pki s gocie i trzeba dopilnowa podpisywania dokumentw. Nerwowo stukaa w szyb akwarium. Woda zabulgotaa, wychyli si cielisty, nagi jaszczur, niepokryty usk. Jego rozchylona morda bya zarowionym pkniciem, cewk moczow na kocu penisa. Bydlak wyda si znajomy wianuszek skrzeli wok ba to kopia napletka. W akwarium pywa kawaek faceta, samodzielny kutas z apkami. Zawsze larwalnie modzieczy, niedojrzay, ale strzykajcy jadem spermy. Kamil by aksolotlem zanurzonym w polskiej cipie. Trzeba go stamtd wycign, na ld, do normalnego chodzenia po ziemi. Musi dorosn. S waniejsze sprawy od pierdo, ludzie si rodz, umieraj. S sprawy ostateczne. Signa po telefon. Wytara chusteczk oczy i zy z klawiatury. - Tak, to ja - miaa mokry gos.

64 Kamil rozmawia przy recepcji przez telefon. Ewa bawia si widelcem. Z nudw plua na wielki talerz i krojc to dystyngowanie noem z inicjaami hotelu, nakadaa sobie porcje do ust. W hotelowych restauracjach sztuce i naczynia byy zawsze za due i za cikie. eby trudniej ukra? - zastanawiaa si. Meble w pokojach te s nieproporcjonalne. Szafy na ca cian, ka wielkoci play. Moe projektuj je psychiatrzy? - Jutro rano wracamy do Nicei, oddaj wz i pocigiem do Parya - Kamil sta za ni. Wyda rozkaz odwrotu. Pakowali przed snem torby. Znalaza na pododze ostry piciak. - Co to? -N do ostryg, wziem z klasztoru, rzu -zapa w powietrzu. Od wyjcia z restauracji nic nie mwi, chocia ona syszaa ca partytur tumacze, przeprosin. Tak, powinien j przeprosi za powrt do wasnego domu. - Ewa... musz pracowa. - Wypnij si. - Co? - Zdejmij spodnie i si wypnij, wo ci palec - przejechaa mu noem po spodniach - Nie? Exit only! - Ty szczeniaro - rzuci si na ni. Kotowali si na pododze, uderzajc o fotele i ko. Ewa zostaa w koronkowych majtkach, Kamil w rozpitych spodniach. Posadzi j sobie prawie na twarzy, w zasigu jzyka. - Wydziergaj sobie dupk - liza dziury w koronce - Zrb tatua z majtek. - W kolorach czy tuszem? - odgia si do tyu, nie da si nadzia ani na igy, ani na niego. Tak byo jej dobrze, niech z niej wysysa przyjemno, zlizuje. - Jak Arabki henn rce we wzorki. eby widziaa ich wytatuowane cipy... - W arabeski? - bujaa si nad nim. - Jzor sam si po nich posuwa, maluj dla niego drki. A pizdy maj wykafelkowane, liskie i szorowane po kadym pierdniciu. - Moja ci nie starczy? - Jest tylko moja - przeci piciakiem trjkt materiau zakrywajcy jej krocze. - Aj! - podskoczya - Moge mnie skaleczy! Zniszczye - podniosa nog, zagldajc w rozdarcie. - Dziwki nosz przecite majtki. - Prosz, tnij wszystkie - signa po torb i wysypaa ubrania. Z majtek zwisay jeszcze metki najdroszych butikw - Ciachaj - kopna go, przewrcia stop na brzuch i zabraa n. Klczc, rozcinaa mu szwy dinsw. Zamiewajc si, woy jej gow midzy nogi. Caowa si z cip. Z wargami wikszymi i mniejszymi, z jzyczkiem echtaczki. Zdara z niego ubranie. Lec na Kamilu, przymierzaa palce, ktry lepiej wejdzie, wybr kokw rubowych od grubego kciuka po malutki z ostrym szponem. Dziura tyka ugia si pod rodkowym. Podpara brod na drugiej rce i palcem cierpliwie przetykaa tunel. By ciepy, podobny do waginy. Nie tak mokry, ale skd przeciekaa do niego lepka wilgo. Znak, e w podziemiach kryo si inne przejcie. Podrapaa paznokciem. Gdzie obok, wystarczy wymaca i przebi drog, jest zaronita pochwa. Zagruzowana gwnem i

znieczulona jdrowodami. - Do! - Kamil zrzuci j z siebie. Bya prawie ju, dochodzia. Dogrzebaa si do jego nieuywanej kobiecoci. Wiecznie wieutkiej pod tafl zamarznitej spermy. Zaraz by mu poturlaa echtaczk po wesoym miasteczku, na diabelskim mynie. Wiby si jej pod palcami, w zacinitych zbach wiernie aportowa kady orgazm. - Kocham ci - powiedziaa zwyczajnie, odwaya si skama. Usysza zaklcie. Miao si zamieni w cokolwiek, co zatrzymaoby go przy niej.

65 W pocigu do Parya zarazia si gryp. Pasaerowie zamknici w najszybszej kapsule Europy smarkali, kaszleli jesiennym wirusem. Kamil znikn w swoim domu. Pojawia si we wsplnej sypialni na pitrze, gdzie trzsa si pod kocami. Przynosi lekarstwa i picie. Co rano przychodzia arabska sprztaczka. Czycia w kwadrans sypialni, wietrzya. Ewa wychodzia wtedy do kibla, przytrzymujc si cian. Syszaa gosy. Mieszay si ze spuszczan wod, odpyway. Jeden z nich wraca, stawa si goniejszy, a powiedzia tu przy niej: - Kawy? - Dzikuj - widzc Dominique, wyzdrowiaa z gorczki. Marza przy jej laserowych oczach, tncych j precyzyjnie na plasterki. - Dzikuj tak czy nie? - Nie. - Bdzie dzisiaj lekarz, epidemia grypy. Za tydzie ci przejdzie... - Kamil mwi, e od dawna nie jestecie razem. - Bywamy. On ma kontrakty, zobowizania. Nie zrozumiesz, w kadym razie musi pracowa i nie moe si zarazi. Czego ci potrzeba? - zbieraa si do wyjcia z sypialni. - Nie od ciebie. Zawrcia. - Kochaa kiedy pijaka? Wycigaa go z gwna? Z ka kurwy, nieprzytomnego, w rzygach? Niezapomniane momenty. Przy tobie jeszcze nie pi? - Nie. - To go nie znasz. Jest dwch, pidziesiciu Kamilw. Trzewy czy pijany, kocha tylko siebie. - Ale ty bya z nim bez mioci? -Widziaa kobiet bez mioci? Bez nogi, cyca, rozumu, ale bez mioci? Kiedy, na samym pocztku, piewa przy goleniu. Zapytaam, co go tak cieszy, i powiedzia: Bo ci nie kocham, a jednak jestem z tob szczliwy. Ciebie te wymieni na inn, lepsz, i wmwi, e twoja wina. - Nie chc by, ja kiedy znikn. - Nie pieprz bzdur. Znikniesz, kiedy on bdzie chcia - miaa pewno, e niedugo. Kamil prosi, by nie mwi Ewie o dziecku. Ona sama jest dzieciak, mdry dzieciak, i zrozumie. Midzy nimi rozazi si. Nie moe jej zostawi, o tak. Za duo sobie wyobraali... musi by czas na odstawienie od piersi i chuja. Zamkn si w pracowni. Zostawi Dominique uprztnicie po tej sentymentalnej jatce.

66 Ewa nie moga podnie si z ka. Zapadaa si razem z si cikoci, do rodka ziemi. Bya ju na wysokoci swojego grobu. W ciemnociach odwiedzia j wymalowana kobieta na bardzo wysokich obcasach. Zataczaa si, pachniaa wd. Badaa Ew suchawkami. Polaa sobie rce alkoholem i zwalia si obok na poduszki. Nie bya pijana. Bya potwornie zmczona wizytami, podzibiona. Chwil odpocznie i przeczoga si dalej. Rzeczywicie, gdy Ewa si znowu ockna, nie byo lekarki. Pojawiy si dwa krasnale: Krtki Michel z on Kiki. Krasnalica piszczaa: Wiesz, kto by najwikszym karzekiem? Edith Piaff. A ty jeste najadniejsza. Do grobowca wrci trup Kamila. - Biedactwo, biedactwo - rozgrzewa j, nacierajc rce i brzuch. Spocia si, wic j obra z piamy,

szlafroka i szalika. Wyuska ze skry. Dobra si do pestki echtaczki. Kocha na przeprosiny, jak lubia: kilka uderze biodrami i w usta. Na przemian. Koczy w jej gowie. Oguszona pchniciami cipa zdrtwiaa. Ruchliwa twarz patrzya, obwchiwaa, przeykaa go. Sperma bya tym razem zimna, diabelska. Nie, no oczywicie, mam gorczk. On jest w ludzkiej temperaturze - cieraa sobie z twarzy biaawy misz zalatujcy terpentyn. Sikajc, obsmarowa fiuta farb. Przesta uywa swoich cierpkich ranych perfum. - Przeniosem si z malowaniem obok, bd za cian. Jutro musz wyjecha - poegna si.

67 Rano spadla jej temperatura, czua si duo lepiej. Miny majaki. nia si jej wizyta lekarki? Poegnanie Kamila? Sprztaczka zabraa poplamione, przepocone przecierado. Ponarzekaa na nowe proszki i pyny do czyszczenia. Bezbakteryjne, ze wzgldu na dziecko. Czyje? Tutejsze, pani jest w czwartym miesicu, pojechali z rana, na czczo, do szpitala badania zrobi, a co? - I pani prosia da - przytaskaa z przedpokoju nieduy obraz zawinity w plastikowe pokrowce - Ja kocz o drugiej, zdy panienka si spakowa? Dominique zaplanowaa jej wyjazd, wypchna z domu rosncym brzuchem. Ewa leaa, przeykajc zy. Kto j wyrwa z albumu cudawianek i wklei do farsy: pani, pan, dziecko i kochanka. Nie miaa siy wsta. Oddychaa gboko. To nie przytrafia si jej. Ona ley skulona, schowana pod skr. Kamil wyj jej odamki zbitej szybki spomidzy pokrwawionych ng i wyczy alarm. Wama si do niej od dou. Okrad i uciek. Ju dawno, przyzwyczaia si. Matka te miaa swoje wielkie momenty mioci, biega do creczki w zwolnionym tempie gwiazdy filmowej. Tyle, e j spowalniay uspokajajce prochy. Przyszed si noc poegna, po co? Sprawdzi, czy dobrze si lizga w zaropiaym gardle? Zawsze nowe dowiadczenie, cia te. Pewnie si kocha z t alimenciar i wpycha gboko, eby mu dzieciak dobrze ssa. A jeeli pojechali do szpitala usun? Tutaj mona do dziewitego miesica, zastrzykiem w serce. Jej te zrobili zastrzyk, wyskrobali z siebie. Rozerwaa pakunek. Wypada koperta. Nie by to list od niego, adna tajna przesyka. Wiadomo od Dominique: Obraz wart jest dziesi tysicy. Adres galerii kolekcjonujcej Kamila, z najlepszymi pozdrowieniami, Dominique. Nie, pomylia si, przeczytaa jeszcze raz: Z najlepszymi cenami. Kotleciara. Ptno miao z tyu dat 90, z przodu ciemne plamy przecite jasn prg. Ewa zmia kopert, miadona chrupna jej w doni. Moe to by szkielet listu, nie prawdziwy list? Jeszcze raz przeczytaa, wygadzajc zagicia. Litery zajmoway grny rg, dalej nic, dalej to, czego moga si domyli: Gdybym to ja miaa wpadk, zmusiaby Kamila, eby mi zatuk embriona chujem. Nigdzie nie pjd, on ma po mnie przyj i std wynie. Zostawi na dworcu, oboy gazetami, zawin jak mumi w papirusy z brukowcw na ycie pomiertne przypowieci o lubach, rozstaniach, Dianie, keczupie. A moe mnie otruli i dlatego chorowaam? Te zaschnite myszy po ktach, kiedy weszli do domu. Od wczoraj nic nie pij i czuj si lepiej. Dominique co podsypywaa? - Ewa siowaa si z wasn rk zgarniajc tabletki, t od matki z jej palcami. Ona si trua przy byle okazji, nawet witamin C. Nie jestem genetycznym Frankensteinem z mamusi i tatusia ani dupencj na licencji - ubraa si, zaoya plecak i chwiejc z osabienia, zesza do kuchni. Zjada tostowy chleb, maso dokadaa sobie z pudeka do ust. Bya chyba zdrowa, tylko saba i gowa pkaa jej od huku odkurzacza. Metalowe meble powtarzay echem szczk naczy. W ciemnym, dugim przedpokoju wiecia pka, na niej gliniana skorupka. Japoska czarka z opowieci Kamila, za dwadziecia kawakw. Staa zbyt wysoko, eby j przypadkowo potrci. Domyla si, e potuka na pamitk. Posklejaj i bdzie jeszcze drosza. Wemie ze sob. To, co si jej podoba, a nie odpraw. Czemu by nie? Dwadziecia i dziesi. Wrcia po obraz. Zamwi takswk. Nie, pozwiedza, pojedzie metrem. Zna Pary na pami z czytanek, galeria jest w centrum przy Dzielnicy aciskiej. Otworzya drzwi do ogrodu, wwiao j z powrotem. Przez chwil mylaa, e otworzya lodwk. Zmroone wiato i szron. Wrcia do czarnego przedpokoju, otworzya szaf. Trafia w ciemnociach na futro. Dugie, ciepe i lekkie. Naleao si chorej wyrzuconej z domu. Zupili z niej skr jak z tego zwierzaka i zapacili mu pewnie wicej ni jej.

68 Melodyjne brzdk oderwao Jeana od czytanej ksiki. Osiemnastowieczna francuszczyzna bya wytworna i precyzyjna niczym pejcz de Sadea. Elokwencja rewolucyjnej nowoczesnoci zacza si nie od modnych pokrzykiwa encyklopedystw, ale jkiem libertysko wyobracanych licznotek. Jeli indywidualizm - to wycznie cierpienia, bo mylenie byo jak zawsze wsplne i stadne: rwno, wolno, braterstwo. Dziewitnasty wiek, niegustowny dwudziesty i z indywidualizmu zostao ratuj si, kto moe. - Czym mog suy? - przywita odruchowo gocia, wstajc od biurka zasonitego rokokowym parawanem wymalowanym we frymune, caune scenki. Fotokomrka przy wejciu odliczya jedn osob. Wysok dziewczyn w olniewajcym, nowiutkim futrze. Natychmiast je rozpozna. Szyte we Florencji dla Dominique, warte z osiemdziesit tysicy. Obszerne, na ci i ewentualnie kilka rozmiarw wicej, jeeli nie schudaby po porodzie. Musia przyzna, e nowa wacicielka nosia je z wikszym szykiem. Smuka, w stylu heroinowo wychudzonych modelek, miaa nonszalancj modoci, bezczeln pewno, e nigdy nie wylinieje. Na szynszyle zarzucia szmaciany plecaczek. Rozarzone gorczk popioy szarych oczu i poza-gryzane z niemiaoci pulchne wargi. - Czy mog sprzeda obraz... - wysuna zza siebie szeleszczcy pakunek. Dominique wcisna jej nic niewarte ptno. Kamil nalea ju do tych cennych ptaszkw, u ktrych ceni si kade barwne pirko i wysran plamk. Bohomaz by zaledwie palet do rozrabiania farb. - No dobrze, a jeeli ona nie przyjdzie z tym do mnie i si wyda? - Jeanowi nie podoba si pomys Dominique. - Co ma si wyda? Pogoni j albo zadzwoni do mnie, a ja ka j odesa do ciebie. Nie przeceniaj jej inteligencji, to faszerowana sperm gska. Na szczcie wytrysk nie przebija si z dupy do mzgu - bya dumna z odzyskania Kamila, ze swego zwyciskiego natarcia macierzystwem. Zmazaa lady tamtej, jej urody i wieoci. Jeszcze raz udowodnia siebie, konieczno bycia przy Kamilu. - Matka Ewy nie jest dziennikark, jest wariatk na papierach, yj z renty babki - Dominique znalaza w plecaku notes z telefonami i podajc si za znajom kochanej Ewusi, dowiedziaa si prawdy - Kamil, ona cignaby ci na gow cae wariatkowo. Utrzymywaby babk, matk, ciotki, nie znasz polskich obyczajw? Jak w Indiach i Afryce, enisz si z ca wiosk. Jean czeka na wizyt Ewy. By ciekaw, kto tak skutecznie zastpi Dominique. W szufladzie biurka leao 9999 euro, co do centyma. Transakcje powyej dziesiciu tysicy wyapyway komputery bankowe sprawdzajce przepyw pranych pienidzy - 9999 przelizgnie si dyskretnie bez kwitw, zapewnia Dominique, dajc mu wypchan kopert. - Prosz - Jean wskaza Ewie wygodny fotel. - Podobno pan skupuje Kamila Baka - podaa mu obraz. - Skd pani go ma? - Od agentki Baka, mam jej list - wyja z kieszeni futra pomit kartk. - Przyjmie pani osiem tysicy? -Sdziam, e wart jest troch wicej - nie targowaa si, bya zaskoczona. - Bardzo wczesny obraz... Dziesi? - Nie wicej? - upewnia si. - To dobra cena, nikt nie zaproponuje wicej - podszed do biurka schowanego za parawanem. Da jej czas do namysu. Natychmiast pobiega za nim. - Zgoda. Sign do szuflady. - Wypisz czek. - Wol gotwk - nie miaa portfela, otworzya plecak. Jej popiech doda mu odwagi. - Takiej sumy nie trzymam przy sobie, nie sdzi pani... Musz i do banku, umwmy si na jutro rano widzc jej zmieszanie, nie mia wtpliwoci - ukrada futro. - To ja dzikuj - podniosa z ziemi plastikowe opakowanie. Nie bdzie czeka do jutra na pienidze. Oni ju wrcili do domu i zobaczyli pust pk. Zadzwoni na policj, do galerii, bd szuka. Moe futro ma wszyty autoalarm, wszystko moliwe u tej jdzy. Guziki zawiec, zawyj, z podszewki wylizn si mije i pogryz paralizatorem. - Czy mog o co prosi? - pochyli si do niej, co wygldao na peen poszanowania ukon. - Sucham? - zaproponuje raty? - O cierpliwo.

- Nie mam czasu, kupuje pan czy nie? Moe by osiem. - Pjdziemy zaraz razem do banku po dziesi obieca - Jeli... Czego mg od niej chcie? - przypatrywaa mu si z bliska. Poczerwienia, nie gapi si na dekolt, nie obmacywa. Spuci oczy na swj jedwabny fular. Przynajmniej zwyczajem urzdasw nie mia krawata i konierzyka na guziki, jakby przytrzasno mu jaja. - Czy mogaby si pani dla mnie rozebra? Tu na stole, dzieo sztuki - niemiao zatoczy doni krg, wskazujc jej miejsce wrd kosztownoci. Ewa opara si o rzebiony, mahoniowy blat. - Prosz tylko rozpi futro i nie zdejmowa -odsun si, eby lepiej widzie, jeli si zgodzi, albo da jej wolne przejcie do drzwi, gdyby odmwia. Pki si cofa, ucieka oczami, miaa nad nim przewag. Podejrzewaa, e nawet nie omieli si na ni spojrze. Podcigna sweter i zsuna dinsy. Rozpia z przodu per zapinajc koronkowy stanik. - Ju - uchylia majtki. Pstryknicie ozdobn gumk rozpoczynajce i koczce wystaw. - Dzikuj. Tak samo dzikowa kole z akademika, wniebowzity, e dla niego posmarowaa si balsamem po kpieli. Nie by wdziczny za gaski pod bluzk, ale za wyrnienie go starann toalet. Z kim musia si wczeniej obmacywa? A ten tutaj, dyszcy z niemiaoci? - Prosz jeszcze si nie ubiera - zaskamla, wsadzajc palec midzy koronki i biodro z bolesn min pakujcego apy pomidzy zatrzaskiwane drzwi. Zawahaa si - mia u niej w kocu studenck znik za niedorozwj. Spucia majtki do kolan, rozsiada si na stole. Jej niepewno wydawaa si Jeanowi wyuzdan strategi striptizerki. Napawa si tym, co byo podniet Kamila. Tarza w niej wzrokiem, w ofutrzonej cipce. Zerwa ze stanika szar, jajowat per i wklei jej w zarowiony, kleisty proek. Kapliczka perowej macicy objawia pierwszy cud, ronic prawdziwe luzowate zy. Jego wyobrania lizgaa si po nich, zapominajc o ciarze impotencji podobnym do odwanika zawieszonego na kocu zwisajcego czonka. - Czy mog prosi o co jeszcze? - by zakochanym Kamilem, zdradzan Dominique, posiad ich wszystkich, przypatrujc si tej rozoonej na biurku satynowej dziewczynie. Brakowao mu do zatkania peni jego samego. Wyj z szuflady nieduy, wski futera. W rodku bya osiemnastowieczna atrapa chuja. Pradziadek wibratora z koci soniowej i ukrytym wrd spronych paskorzeb przyciskiem. Jean otworzy pudeko, podstawiajc je Ewie z penym galanterii wdzikiem pod nos. Polizaa ko, patrzc mu prowokacyjnie w oczy. Po prezentacji broni wyzywaa na pojedynek. Woy jej midzy nogi i koronki swj kolekcjonerski rarytas. Naprowadzi palec na przycisk. Otworzya si miniaturowa klapka z kocian kulk toczc si po echtaczce. Mechanizm napdzany kulk na zotym druciku uruchomi pozytywk z Marszem tureckim Mozarta, granym szybciej lub wolniej, w zalenoci od posuwistych ruchw urzdzenia. Ewa zachichotaa, za koncert w pidzie maniak wypaci nalene jej pienidze. Szturchna go stop, eby si pospieszy. Potraktowa to jako zacht. Wyj z szuflady paczk ranych prezerwatyw, wiedzia od Dominique o intymnym zapachu Kamila. Naoy sobie pudrowany kondom. Zerkna, czy nie wie go sznurwkami gorsetu. W tej graciarni staroci wszystko byo moliwe. Musiaa si odchyli do tylu, biorc go w usta. Nie by naprony. Domaga si pocieszenia, otulenia jzykiem, a nie chosty orgazmu. aden normalny facet nie wkadaby w ni swoich przyrzdzikw, nie oglda na stole. Z kawaem upudrowanego misa w ustach bya sama dla siebie padlin rozcignit torturami w czasie. Rce, nogi wyamywane na koach cyferblatw tykajcych wok zegarw. Licznikw jej upokorzenia. Antykwariusz wykrzywia si nad ni, walczc z wasn niemoc. Przestaa go pieci wargami. Nie czujc miosiernej pomocy, zacz rosn. Sam kierowa jej gow, trzyma jedn rk za wosy, obija j, tuk o st i parawan, a go przewrci. Gwaci j w usta za krzywd Dominique, mszczc si na Dominique. Wyleje z siebie wszystko na jej drogocenne futro. Sra zwyciskim kutasem na Kamila, poniewiera gardem tej dziewczyny. Posannika, ktry do nich wrci i splunie im w twarz jego zatch od przetrzymywania latami sperm. W napdzany rk Jeana Marsz turecki wkrado si piskliwe brzdk. Przesta si wpatrywa w dziewczyn i dostrzeg toczcych si przy wystawowej szybie gapiw. Przewrcony parawan odsoni im scen na biurku. Ewa z trudem przekrcia gow, by zobaczy, co go zatrzymao. Do antykwariatu weszli dwaj policjanci. Podnieli parawan i odgrodzili ich od ciekawskiej publiki. Przyszli po mnie - zakrya si futrem, przycisna plecak. Jean mia rozdziawione usta i rozporek. Podskoczy, dopinajc spodnie. - Prosz wybaczy, zapomnielimy si z narzeczon.

Policjanci byli rozbawieni wpadk napalonych burujw. Dziewczyna nie wygldaa na kurewk - za dobrze ubrana. Jej niewymalowana twarz nie bya te facjat call-girl. Ewa zdawaa sobie spraw, e nawet jeli zjawili si tylko z powodu zbiegowiska i uwierz w bajeczk antykwariusza, to mog zada papierw. Jej legalny pobyt skoczy si dwa tygodnie temu, wezm na komisariat i dopadnie j Dominique. - Musz do toalety - zaciskajc nogi w obawie, by nie wypad spomidzy nich kociany kutas, przesuna si do tyu. Na zapleczu byo wskie, nieokratowane okno. Otworzya je i zawyy alarmy. Wyskoczya na podwrko otoczone bramami. Szacowaa, ktra z nich nie prowadzi z powrotem do ruchliwego bulwaru z antykwariatem. Udao si, wbiega w spokojn uliczk poprzecinan pasaami.

69 Na dworcu Montparnasse kupia bilet do Tuluzy. Policjanci z krtkofalwkami przeczesywali spojrzeniami jej futro, wyapujc kradzione pchy. Zrzucia je przy kloszardzie. Owin si nim i paradowa po hali dworca z bog min indyka w panierce. Zupi go i oddadz futro Dominique, przesiknite ludzkim smrodem, nie do zmycia - przewidziaa Ewa - Niech si spryska Issaye Miyake od Kamila. Pod oszklonym tarasem parkoway biae pocigi TGV. Podrni odseparowani od egnajcych byli pakowani w perony i przedziay. Nikt nie wychyla si z hermetycznie zamknitych okien i nie macha na poegnanie rozpaczliwym stylem pywaka toncego w ciemnociach tunelu. Z Tuluzy do klasztoru dojechaa stopem. W pocigu mczya si koo zdemenciaego dziadka chwalcego si rozrusznikiem serca. Gaska wszyte bateryjki niby nosiciel czci cyborga, ktry zoy w nim swoje gnidy. Ewa aowaa, e nie wstawili mu te rozrusznika mzgu. Ile mona sucha tego samego?! Dziadek mia przymiony umys i zero wiadomoci. y tylko tym, co tu i teraz, i kiedy w sali operacyjnej. Czy wiadomo, zwyka, ludzka, jest uwiadomieniem sobie tego, co nieosigalne? - nie chciaa myle o Kamilu, o tych dwch miesicach. Nie ma zamiaru zosta staruszk memlc jedno wspomnienie.

70 Bolao, i co z tego? Bya dwunon ark przymierza, niosc nienaruszony cierpieniem kawaek siebie samej. Ratujc go przed sob i barbarzysk mioci Kamila, matki, babki, ojca. ywych i umarych. Godnych duchw i sytych mierci ludzi. Mio jest cierpliwa, mio jest dobrotliwa, nie zazdroci nauczya si tego z cosobotnich lubw. Biegaa wieczorami do kocioa oglda sukni panny modej. Jedyna rozrywka dzieciaka ze szmacian lalk. W koronkach, tiulach, welonach by zaszyty lepszy wiat, jej marzenia. Im bya starsza, tym list witego Pawa, czytany nowoecom, stawa si prawdziwszy: mio pyszna jest, niecierpliwa, zazdrosna jest. Zdradza, kamie, niczego si nie spodziewa, nie znosi prawdy, ponia. I zawsze si koczy.

71 Nie byo jej zimno, otula j spokj drewnianej szkatuki klasztoru. Obojtno, bo gdyby posza na mat, usiada w kwiecie lotosu, nie umiaaby si ju zapa w medytacj, jej pustka nie prowadzia do Buddy. Wychodzia na soneczny plac peen dzieci, gdzie maa dziewczynka w palcie i kokardach rzucaa gobiom chleb. Ta dua dziewczynka, dorastajca przy mczyznach, kruszya sowa modlitwy dziobicym je anioom. Wyjechao j z Polski, wrcio. Do spoywczakw oklejonych pijakami jak gwno muchami, do schizomatki. Nie wrci. Zostaa z tuczkiem - koci chuja i japosk skorup. To by jej up, bysk marzenia wabi gliniany Graal. Moga sobie w nim utuc rokokowym samojebem dziecko z krwi, spermy i chromosomw liny. Albo ubi faceta z wiecznie zadartym ornamencikiem w rozporku. Nie bya buddystk, nie bya zakochana. Nie bya ani tym, ani tym. Bya o wiele silniejsza, wycigaa si z pustki za odrastajce wosy.

72 Zasna w korytarzu oparta o cian. cierpy jej rce i nogi. Rano omijay j sanday i dugie szaty drepczcych na medytacj. Wymijajc tum, znalaza pokj Leo. Zastukaa, kopna. - W odwiedziny do Mistrza? - zjawi si Pomocnik. - Gdzie Leo? - Wyjecha dwa tygodnie temu, nie wiem gdzie. Planowa Katmandu albo Kaliforni. Obieca si odezwa, - Kiedy wrci? - Sdzi, e za rok, moe dwa. Ewa kucna, zwina si wok ciosu w odek. Jedyny czowiek mwicy prawd, ktry niczego od niej nie chcia, i mia zawsze racj, znikn. Jej rezerwacja przyjani bya niewana. Pomocnik podnis j, postawi na trzsce si nogi i popchn korytarzem. Zostawi na jego kocu przed uchylonymi drzwiami.

73 Pokj by owietlony grskim, ju zimowym witem z okna na ca cian. W t lodowat tafl wetknity by chybotliwy pomie kaganka przed figur porcelanowego Buddy. Przy nim na pododze za nisk aw siedzia Mistrz w czarnych, wenianych rkawiczkach bez palcw. Nalewa sobie z czajnika parujc herbat. Wskaza jej miejsce przed sob. Uklka, zwalia si na kolana. Odesza z niej wszelka sia, w zamian napeniaa j rozalona wcieko. Rozharataa sobie ycie, daa si okama, zgwaci, porzuci, sama kamaa, krada, a Mistrz, zamiast j ustrzec, ochroni, popija herbatk. On do niczego nie jest potrzebny, jemu te daa si oszuka. Pokony mogaby bi samej sobie, e yje po tym wszystkim, albo kopa si w tyek, e jeszcze. Nie wycieraa ez, chlipanie stawao si goniejsze, bezwstydne. Cieko jej z nosa i kapao z ust. Nie moga ich zamkn, obetrze ze skargi i krzyku. Nie panowaa nad wrzaskiem miotajcym ni po maym pokoju. Mistrz nie protestowa, gdy zamachna si na posek. ywy Budda rozbiby porcelanowego, star swoje odbicie. Wykrzyczaa swoje marzenia, dotyk Kamila. Noce w hotelach i opatrunek z luksusu na gangren biedy. luz mioci, ekstaz w dupie, kurwienie si w antykwariacie. Zabrane bez skrupuw futro, czark. Wysypaa wszystko, co miaa, z plecaka. Zachrypnita mwia o Leo, jedynym czowieku, ktremu ufa, swojej okradzionej samotnoci. Niczego ju nie potrzebuje. Nie bdzie si na nowo zlepia z kamstw. Nie ma kogo. - Obwiniajc siebie, stajesz si grzesznikiem - Mistrz odwin ukradzion czark z szalika. Obejrza j dokadnie. Przejechanie palcami po wyrafinowanym wzorze wypalonym w glinie sprawio mu przyjemno. Nala herbaty do swojej miseczki. - Kiedy chciaa, na pamitk - podsun ja Ewie. Nigdy nie pia nic rwnie dobrego. Zmczenie i spokj miay jeden smak. Nie chciaa czarki Mistrza, chciaa tej chwili. - Kazaem ci wtedy wypi z twojej wasnej do gry dnem - zajrza do ukradzionej - Nie wrcia, posza jeszcze dalej. Tutaj niesie nie zmienio. Jest dla ciebie miejsce. Jeli chcesz, zostaniesz, jeli nie, odejdziesz. - Zostan - zdecydowaa. Kiedy ju to mwia z koniecznoci, teraz z jej braku. Bya wolna, cokolwiek wybierze, bdzie dobrze. Nigdzie nie czekaa na ni obietnica, adna urojona pewno. Dorosa do siebie. - To bardzo cenne naczynie - odstawi ostronie ukradzion czark - Tak cenne, e nie stoi na stole, aleja siedz przed nim. I podziwiam. Wygasza zdania wydajce si Ewie czci herbacianego rytuau, przepisem na ceremoni albo czowieka. Troch zachwytu, troch przymusu. - Wiesz, czemu to naczynie jest pikne? Bo ulepione w stylu wabi. Zniszczenia, poaru wypalania, ogoocenia z ozdb, na granicy nicoci. O, tu jest cieniutki brzeg pustki - potar minimalnie wyszczerbione obrzee. Pokruszya malane ciasteczko i popia je czarnym wrztkiem; od wczoraj nic nie jada - Nie jestem, ale nie jestem te taka, jak mylaam.

Storczyk wybrany do ceremonii herbaty mia zgodnie ze zwyczajem wicej pczkw ni kwiatw. Kilka przekwitych patkw i pokryte pajczyn licie. Ta ozdobna gazka w wazonie, jej idealne dopasowanie do ceremonii przemijania, bya dla Ewy szyderstwem. Jakby na wasnym pogrzebie wetknito jej w zby kwiatek. - Nienawidz siebie. - Poznajesz swoje ego. - Ciebie, Mistrzu, te. - Porzucasz faszywe przywizanie. - Dlaczego pozwolie mi wtedy odej? - Wrcia bez ozdb i wiesz, z czego rezygnujesz. Zbyt duo mwi si o zen, nie praktykujc go. Ty robia to ca sob. Patki niegu oblepiay okno. Na zewntrz bya mrona cisza. W biaym pokoju brzk naczy przypomina metaliczne odgosy narzdzi chirurgicznych. Mistrz sowami rozkrawa jej ostatni skr, zrost blizny po rowiutkim, wypieszczonym ,ja. Z wioski w dole dochodzio ostre, tnce szczekanie psw. Musz si pomodli - zapragna dziecinnego paciorka. Jeeli nie roztrzaskaa si w pustce, to dlatego, e wypenia j ocean ckliwej mioci. Lazurowej jak z jarmarcznych oleodrukw ze witymi. Pomodli si? Do kogo, do siebie? To byoby rwnie bzdurne, co klepanie Ojcze nasz przed Budd. Niedorzeczne, ale wszystko jest niedorzeczne i dlatego moliwe. Nie przyjechaa tu na pokut. Pojedzie do domu. Chora matka przydarza si wanie jej. Przygnbienny kraj, gdzie wrci, te. Nie bdzie chowa si po wywiconych, okadzonych ktach i w objcia facetw. Mistrz jest niepotrzebny. Umiechna si do siebie. Patrzy porozumiewawczo i zachichota z radoci: Wreszcie poja. Przytrzymaa zbami pust czark, zdajc sobie spraw, e dopiero teraz pije z niej do gry dnem, pijc swj miech.

Piotr Pietucha

SAMI DLA SIEBIE


I
1 Obudzio go wzbierajce podanie. Nasycone duszn, zmysow atmosfer sceny erotycznego snu paroway z umysu niczym eter. Ocalae skrawki zagniedziy si w nabrzmiaym czonku, nie chciay si wycofa. Przytuli si do Marii, przygarn mionie jej pene, cikie piersi. Westchna i w pnie przywara do niego rozgrzanym ciaem. Pocaowa j w lekko spocon szyj. Pachniaa wanili, algami, zwietrzaym prochem roztartych wspomnie.

Pod palcami poczu jej twardniejce brodawki. Umiechna si do niego i wcigna na siebie, mikko rozchylajc uda. Wszed w ni delikatnie, jakby z namysem. Skupiona w powolnym smakowaniu dawkowanej rozkoszy, z zacinitymi powiekami, spazmatycznie wykrzywion twarz, Maria cicho jczaa. Skurcze namitnoci, tak czytelnie wyrysowane w kcikach ust, w cieniach pod oczami, w pulsowaniu yki na czole, doprowadzay go do ekstazy. Gdyby pozwolono mu ocali tylko jedn chwil, zabra na wieczno tylko jeden obraz, nie miaby adnych wtpliwoci. Byaby to twarz oddajcej si mu Marii, tak zmienna, wibrujca rozkosz, porywajca w witym, orgiastycznym transie. Transie, w ktry wprowadza j powoli i systematycznie niczym mag, urzeczony, niepotraficy uwierzy, e sam jest twrc tego bez koca dokonujcego si cudu. Kochali si delikatnie, umiejtnie pync swoim z dawna ustalonym, miarowym rytmem, wspinajc si odwanie na coraz wysze, gwatowniejsze fale. I jak zawsze, prawie jednoczenie opadajc w ostatnim uderzeniu. Bogo. Ocaleni rozbitkowie na play maeskiego oa. Zasnli ponownie, objci niedbale, spleceni w wilgotnym ucisku niczym drzewa w tropikalnej dungli. Jerzy przez sen agodnie prbowa wysun zdrtwiae rami, ale Mari to obudzio. Pocaowaa go mocno w usta. - Popij jeszcze, mj rycerzu - zrcznie wymkna si z pocieli, otulia biaym, misistym szlafrokiem.-Wystarczy, jak wyjedziemy koo dziewitej. - Yhm - potakn pprzytomnie. Wycign rk i przesun po jej zroszonym, wilgotnym onie. - Kocham ci, ksiniczko - wymamrota tkliwie.

2 Jerzy nie da si dugo prosi. Mimo popiechu, tu przed samym wyjazdem, wykpa si z chopcami w jeziorze. Woda miaa kolor piwa, bya ciepa i orzewiajca. Niosa gdzie w dal ich radosne pokrzykiwania. Maria siedziaa na brzegu. Spod ronda duego, somkowego kapelusza z dum i rozczuleniem popatrywaa na swoje mskie stadko. Najgorsze za nimi. Niecierpliwe przygotowania, pene utajonego niepokoju, pakowanie, duga podr, nudne, obowizkowe formalnoci w recepcji, idiotyczne sprzeczki o byle co. Maj ju swj domek, miych ssiadw, rozpakowane bambetle. Godziny posikw i sklep w pobliu. Chopcy s zachwyceni. Niczego wanego chyba nie zapomniaa. Mona zaczyna wakacje. Z kadym kolejnym westchnieniem zostawiaa za sob brud i haas miasta, dugie miesice trosk i kurczowego napicia. Ca t beow pacht codziennego bytowania. Wyczekany, wytskniony dzie. Zakrcio jej si w gowie. Ta niebywaa moc tutejszego powietrza. Czua w nim swojsk smug krowiego zapachu, delikatn, troch zgni wo rozgrzanego jeziora, aromat zi i wygniecionej trawy. Pocigna z butelki kilka ykw ciepego, czerwonego wina. Obok niej na kocu przysiada z nerwowym wdzikiem zielono-bkitna waka. Chopcy, baraszkujc w wodzie, zamiewali si do rozpuku, Jerzy pajacowa. Przymkna powieki. Bya ju troch pijana, co w niej zatkao wzruszeniem: - Jeli istnieje Niebo, to, dobry Boe, spraw, aby... byo wanie takie. Rozbrykani chopcy nagle ucichli, podkradli si do jej koca. Modszy, jasnowosy Bartek pochyli si nad drzemic matk i przytuli mokr gow do jej rozgrzanych plecw. Zerwaa si z wrzaskiem i zacza go goni po ce. Bya bez szans, malec wylizgiwa jej si z rk, robic zrczne uniki jak goniony krliczek. Jerzy wytar si rcznikiem, starannie zaczesa wosy do gry i klepn z zadowoleniem Jakuba po ramieniu. Potem usiad na kocu i pogwizdujc, popiesznie wciga skarpety. - Naprawd nie moesz zosta z nami troch duej? Dostrzeg wyrzut w kochajcych, niedowierzajcych oczach starszego syna. Poczu si gupio. - Mam mas zalegej roboty, nie mog tego odkada - tumaczy si nieporadnie. - Przyjad do was, jak tylko si z tym uporam, moe ju w nastpny weekend. Synku, obiecuj, naprawd. - Mocno przycisn Jakuba do piersi. Odprowadzili go do samochodu. Kiedy rusza, stali we trjk na lenej drodze, przytuleni do siebie. Wygldali aoliwie, jakby wspierali si wzajemnie w boleci nad jego grobem. Wycign do nich rk w czuym gecie, potem mocno nacisn peda gazu. Widzia ich jeszcze przez chwil we wstecznym lusterku, zamienili si w malekie figurki i znikli. Poczu ciar w klatce piersiowej. W gardle pczniaa duszca wata, w uszach nadal dwiczaa wyliczanka Marii:

Zaatw w kocu tego hydraulika, odwoaj i przepro Bogdanw, pamitaj o wodzie dla mamy i prosz ci, Niuniu, nie sied dugo po nocach... w zamraalniku masz kotlety... Nie znosi rozsta. Czu si winny. Nie radzi sobie z prostym faktem, e od rodziny na jaki czas ucieka. By jednak nimi przeraliwie zmczony. Wyobraa sobie samotne dni: kompletna cisza w domu, czytanie po nocach, leenie w wannie, bryd, spotkania z przyjacimi. Raz na rok mia do tego prawo, do dwutygodniowej przepustki. Sobotnie, upalne popoudnie. Na drogach byo sennie i pustawo, rzadko wymijay go pojedyncze samochody. Za szyb przesuway si, siekane harmonijnym rytmem przydronych drzew, mazurskie krajobrazy. Aksamitnie szmaragdowe ki, malownicze kpy drzew, poyskujce w socu bkitne tafle jezior. Pikne pejzae koiy nerwy, ucisk w okolicy serca zela. Jerzy odetchn gboko. Powoli rosy mu skrzyda, a powiew wolnoci obraca arnami wyobrani. To bdzie fantastyczna wyprawa w krain luzu, przyjemnoci i braku jakichkolwiek obowizkw. Konstruktywny ego-tripp nazwano to niedawno w jakim kolorowym magazynie, w artykule wymdrzajcym si na temat koniecznej walki z zabjczymi skutkami stresu. Przebieg ten tekst z pobaliwym umiechem, czekajc w kolejce do kasy supermarketu. Zadbaj o siebie jak o gwiazd, poyj przez chwil chwil, pozwl sobie na co niecodziennego... - te tanie, namolne haseka zalgy si w jego umyle niby korniki. Sign po papierosa, ale po chwili wahania odoy go z powrotem do pudeka. A moe by tak wykorzysta ten czas i powalczy z naogiem? By ju sporo po czterdziestce, mia skonnoci do nadcinienia, ostatnio mao i le sypia. Za duo spraw i kaw, nie mwic o morzu koniaku, frustracji, i mnstwo tustego jedzenia. Na domiar zego adnych sportw i fatalna nieumiejtno rozlunienia si. W nagym odruchu wciekoci zgnit paczk Marlboro i wyrzuci za okno. Samochd zagbia si w nadchodzcy zmierzch. Nad poszarpan, fioletow ptl zalesionego horyzontu dyszao pomaraczowe niebo. Niczym agonalnie wywalony jzor zduszonego upaem dnia - skomentowa ironicznie, zawstydzony wasnym uniesieniem. W oddali zamajaczya niewielka stacja benzynowa. Ukryta w cieniu starych akacji jak w amerykaskich road-movie. Wadza kina nad potg wyobrani - natychmiast poczu w ustach smak wieo zaparzonej kawy. Skrci, zaparkowa w pobliu zgrabnego budyneczku. Zamwi du czarn i z filiank przeszed na tyy, do ogrodzonego aurowym potem ogrdka. Nie byo tam ywego ducha. Rozsiad si wygodnie pod parasolem, wycignite nogi opar na ssiednim plastikowym krzeseku. W dole, midzy sennymi koronami olbrzymich sosen, pobyskiwaa granatowa to stygncego jeziora. Piknie. By nareszcie sam. Cisz wok zakcao jedynie melodyjne cykanie wierszczy. Marzy o takiej chwili.

3 Helena pomylaa: ja chyba zaraz ocipiej! Od upau, irytacji, caego cholernego absurdu, ktry narasta z kad minut tej podry. Kcili si prawie od samego wyjazdu z Warszawy. - Jak ci si nie podoba, to si zrywaj - Jacek warkn, uraony do blu kolejnym zoliwym komentarzem. Poczua, e o to jej w gruncie rzeczy chodzio. To by od pocztku poroniony pomys, ten wsplny weekend w odjazdowej daczy wuja. Te jego tony, ta tpota dziecinnego snobizmu, ktrym stara si jej co chwila imponowa. Ta pewna siebie rka wadcy na jej udzie. Napuszony, drewniany kogucik. - Zatrzymaj si! Natychmiast! - wrzasna. - Ale co ty, kochanie... nie wygupiaj si... ja przecie wcale... - Spierdalaj, nadty gnoju. Nie chc ci wicej widzie! Trzasna drzwiami. W prostoktnej ramie samochodowej szyby zostaa jego twarz. Czerwona, wykrzywiona zoci, karykatura agresywnego gupka. Zachowaa si wrednie, ale miaa do. Za na siebie, ostro maszerowaa poboczem, jakby zamierzaa wrci na piechot do Warszawy. Po kilku kilometrach wcieko wyparowaa. Chciao jej si pi, nowy sanda uwiera bolenie. Prbowaa i boso, ale rozgrzany asfalt parzy, a pobocze kaleczyo stopy. Wok pustka i ten cholerny upa, powietrze drgao epileptycznie. Stogi siana powinny ju dawno si zapali. Nieustanne, euforyczne trele podniebnych skowronkw doprowadzay j do szau. Nieliczne zatrzymywane samochody mijay j obojtnie. Jakby bya przydron kurewk. Dobrze ci tak, kretynko - pomylaa ze zoci. Po godzinie udrki dobrna do stacji benzynowej. - Autobus, owszem, za dwie godziny, dzisiaj sobota, to chodz rzadziej. Przystanek niedaleko, jaki kilometr

std, za godzin przyjdzie mj zmiennik, wtedy spoko, podwioz... - Oywiony mody sprzedawca za lad sili si nad podziw. Koskie zaloty z disco polo - pomylaa i z butelk mineralnej szybko wysza. Zrezygnowana usiada w cieniu pobliskich akacji. Byo tam mikko i zacisznie, wycigna si na chwil w pachncej trawie, plecak podoya pod gow. Spala ponad cztery godziny. Kiedy si obudzia, byo ju dobrze po poudniu. Czua si wietnie, dziwnie lekka i radosna. Wstaa energicznie i otrzepaa si z resztek trawy. Wtedy pod stacj zajecha czerwony volkswagen na warszawskich numerach. Wysiad z niego facet w rednim wieku. Sympatyczny, ubrany na luzie. Nie tankowa benzyny. Wszed do rodka, kupi tylko kaw. Przechodzc z filiank do ogrdka, nie dostrzeg jej. Usiad i popija spokojnie, zapatrzony w sielski krajobraz. Co j w nim zaintrygowao. No tak, z ruchw przypomina jej ojca. Nogi na stole, te same niedbae pozy. Niemal identycznym gestem odgarnia za ucho przydugie wosy. I te sprawia wraenie nieobecnego, zagubionego. yje tak, jakby to robi za niego kto inny - przypomnia jej si zoliwy komentarz Beaty, ostatniej kochanki ojca. Obserwowaa go jeszcze dobr chwil, zanim podesza. Bya prawie pewna, e jej nie odmwi. Ale nie chciaa prosi, a jeszcze bardziej nie chciaa tego skwapliwego entuzjazmu napalonego faceta. Speszy si, zesztywnia, zacz co bezsensownie mamrota. Mia miy, zachrypnity od papierosw gos. Mimo udawanej szorstkoci byo w nim co delikatnego. Moe dlatego po kilku minutach wsplnej jazdy poprosia, aby jej mwi po imieniu. Chciaa usysze, jak je wymawia tym gbokim, piaskowym gosem. Zaskoczony, zaskoczy j i odwzajemni si swoim: - Jerzy. Zabrzmiao powanie i sympatycznie. Msko. By wyranie speszony. Trocheja to bawio. Przez dusz chwil jechali w milczeniu, jakby zawstydzeni tym nagym, spontanicznym wstpem do bliszej znajomoci. Helena poczua swj zapach. Koszulk miaa zupenie przepocon. Bya wcieka, e nie pomylaa o tym na stacji. Przecie moga si odwiey. Ale sposzy j tamten wsiowy podrywacz. Wykoczy cay, od pocztku bezsensowny dzie. Kombinowaa w popochu, co moe teraz zrobi. Przecie nie wygrzebie z plecaka dezodorantu, nie bdzie si nim dyskretnie smarowa pod pachami? A moe go poprosi, eby si zatrzyma, niby, e na siusiu? Gupio, wrc wypachniona, jeszcze sobie co pomyli. Bezradnie wiercia si na siedzeniu. W kocu, nie pytajc go o zgod, uchylia okno. Postanowia si rozluni - co, do cholery, kady si poci w taki nieziemski upal. Na szczcie nie prbowa jej zagadywa. Wczy muzyk, cakiem OK jak na jego wiek. W ogle byo w nim co modzieczego - odkrya z przyjemnoci. Tylko jakby zduszone, wstydliwie zamaskowane pod surow powcigliwoci dojrzaego mczyzny. Moe std jego spicie, ktre jej wcale nie peszyo, wrcz przeciwnie, raczej omielao. Czua si wobec niego pewniejsza, prawdziwsza. Maski dorosoci - te kagace duszy, westchna wspczujco. Nie chcc, mylaa jednak o Jacku. Nie byo midzy nimi najlepiej. I jeszcze ta dzisiejsza awantura. Poczua wyrzuty sumienia. Jednak to nie bya tylko jej wina. Sam j, tpy debil - wiadomie lub nie - do wszystkiego sprowokowa. Od pewnego czasu coraz czciej j drani. By dobry i troskliwy, ale w zbyt namolny, ostentacyjny sposb. Jakby chcia ukry i nie bardzo potrafi, e dbajc o ni, robi jej waciwie ask. Na ktr powinna zasuy. I na ktr tak naprawd nie zasugiwaa. elazne rczki sabego egoisty w aksamitnych rkawiczkach dentelmena - pomylaa z niechci. Zdradza go obudny ton, zimne byski w oczach. Zwaszcza kiedy prbowa by tak przekonywajco czuy. Wpatrzony w ni niczym wierny pies, gotowy do powice. Podwiadomie czua fasz. Moe dlatego go drczya. Tresowaa, testowaa. Prowadzili ze sob dziwaczn gr, ktrej tajemniczych regu adne z nich nie znao i nie miao zamiaru respektowa. Sens czy cel tej gry nigdy nie by dla Heleny jasny. Ale oboje byli od niej uzalenieni. Ranili si, rozstawali dramatycznie, zaraz potem arliwie przepraszali, by po jakim czasie przystpi do kolejnej rundy. Lala si krew, leciay pira, towarzyszyy temu wrzaski i wzajemne ponienia. To musi by syf z przeszoci - spekulowaa chodno Helena - psychiczne zadry, ktre nas chorobliwie zbliyy i popychaj do siebie, do perwersyjnego taca. Taca obdu i destrukcji. Zobaczya siebie, rud wampirzyc w zielonej sukience, obejmujc partnera bladym ramieniem, wirujc w obdnym kole ycia i mierci jak na obrazie Muncha. Samsara - przemkno jej przez gow. Moe nigdy si od tego nie uwolnimy. Jestemy marionetkami w rku kaprynego, okrutnego bstwa. Skazani, nie wiadomo za co, na aosne podrygi, nieustanne plsy w zakltym krgu lodowatej wiecznoci. Upojona patosem tej katastroficznej wizji, umiechaa si do siebie z masochistyczn rezygnacj.

4 Pojawia si przed nim w aureoli. Kaskada rudych lokw rozwietlonych promieniami zachodzcego soca. Szczupa, w opitych dinsach, bkitnym t-shircie. Anio z renesansowego obrazu. Tyle e ujcy gum, na bosaka, z wyzywajco sterczcym biustem i maym plecakiem zarzuconym na rami. - Na pewno pan jedzie w stron Warszawy? W jej gosie byo co niegrzecznie niecierpliwego. Rozkapryszenie, gboko na dnie niemiao, niepotrzebnie jednak zawstydzona. Bezczelna smarkata, pytajc, ju decyduje nie tylko, gdzie, ale z kim pojad, pomyla Jerzy. - Rzeczywicie - potwierdzi sucho... - ale nie mam w zwyczaju zabiera przygodnych pasaerw. Zabrzmiao szorstko, wrcz nieprzyjemnie. I bezradnie, jakby prbowa przekona o tym kogo trzeciego. Nieobecnego wiadka swojej nieuchronnej, niezawinionej poraki. Lekki bysk ironii w jej zielonych oczach, przygryziona warga. Umkna jego badawczemu spojrzeniu. W agodnym pochyleniu jej gowy zobaczy wyran prob. Nie by z kamienia. - Otworz troch - bardziej stwierdzia ni zapytaa. Odkrcia energicznie szyb. Do wntrza wdar si strumie letniego wieczoru: zapach skoszonego siana, rozgrzanego asfaltu, igliwia, ubinu, samochodowych spalin. Jerzy poczu si oniemielony. Zy na siebie, e ustpi. W dodatku z t bezsensown, pozbawion klasy namiastk oporu. By spity wasnym zawstydzeniem, fantazjami, ktre bezczelnie zaczy mu si cisn do siwiejcej gowy. Tak natarczywymi, e wydaway si gone, niemal syszalne. - Wcz muzyk, nie bdzie pani przeszkadza? - Ale skd, przeciwnie - zapewnia. Obdarzya go miaym, ujmujcym umiechem, w ktrym nie byo cienia kokieterii. - Mam na imi Helena - powiedziaa to po prostu, najnaturalniej na wiecie. Dopiero teraz zauway konstelacj piegw na opalonej buzi. Wyjtkowo adnej buzi. - A ja Jerzy.- Odchrzkn, troch zakopotany. Nabra oddechu. - Waciwie, prawd mwic, to bardzo si ciesz, e jedziemy razem - nag szczeroci przeposzy zawstydzenie, przeprosi za wczeniejsz gburowato. - Ja te - przyznaa z radosn ulg. - Ugrzzam na tym zadupiu... baam si, e ju si stamtd nigdy nie wydostan. Potraktowaa go jak szlachetnego wybawc. Byo w tym duo dramatycznej przesady, ale zabrzmiao ujmujco. Z umiechem zadowolenia obserwowa j ktem oka. Przecigna si, wystawia rk za okno. Poczu jej zapach - sodkiej, modej kobiecoci. Zakrcio mu si w gowie. Mie znowu dwadziecia lat rozmarzy si. Nie kalkulowa, przewidywa, zamartwia si, pamita. Drczy tym, co byo, i tym, co nastpi. Po prostu by. Mie w duszy ufno jutra, rado niewiadomego. Co si w nim bolenie zakurczyo. Podkrci gak magnetofonu. Lenny Kravitz, ulubiony towarzysz podry, zamcza nosowo pytaniem: Are you gonna go my way? - Yes, sure buddy - pomyla Jerzy ironicznie - id z tob, bracie, gdziekolwiek, cokolwiek masz na myli. - Niele szyje - rzucia Helena z uznaniem. - Ma to w genach -Jerzy zaryzykowa i popisa si znawstwem przedmiotu. - Jego dziadek pewno by krawcem spod Lublina, czarna babcia piewaa w kocielnym chrze gdzie w Harlemie... - Cwaniaczek. Ale z biglem i klas - przerwaa mu pojednawczo. Wypluta przez okno gum, wygrzebaa z plecaka odrapan kaset. - Mog? Nie czekajc na zgod, zmienia muzyk. Z gonikw popyn jkliwy, smtny zapiew Johna Lee Hookera. - Lubisz bluesa? - zdziwi si szczerze. - To chyba rzadkie wrd dziewczt w twoim wieku? Ugryz si w jzyk. Zajob. Dziewczta, w wieku - co za debilny tekst? Co si ze mn dzieje? Po choler te kulawe dialogi? - Szczerze mwic, nie wiem... Jakby zapyta, czy lubi oddycha - odpowiedziaa z wahaniem. - Po prostu sucham tego od dziecka - wyjania szybko, widzc jego zdziwion min. - Mj ojciec bardzo lubi nagrania z delty Missisipi... - Tak? To ciekawe. - Jerzy czeka na dalszy cig opowieci. - Tak - ucia krtko, pochylia gow. Miedziane loki opady z karku, zasoniy twarz.

Wyczu jej nag zmian nastroju. Czyby powiedzia co niestosownego? Najlepiej chyba w ogle si zamkn. Ale to nie byo takie atwe. Od kiedy wsiada do jego samochodu, ogarn go niepokj i poczu napyw fascynujcej ciekawoci. Emanowao z niej co bliskiego, znajomego. Chcia tego dotkn, pogadzi, tak jak si spontanicznie gaszcze kota albo urocze dziecko. W milczeniu odwrci si do niej, spojrza w piegowat, liczn twarz. Odwzajemnia spojrzenie. Tak bez wstydu i bez ogrdek, prosto w oczy. Jej spojrzenie byo powane, smutne, jakby nagie. Zmieszany odwrci wzrok, przekn lin. - Masz moe papierosy? - zapyta nerwowo. - Co nie w porzo? - Przypalia mu swoj zapalniczk, podsuwajc ogie. ciskajc jedn rk kierownic, drug podtrzyma jej do. Bya ciepa, dziecinnie mikka i wilgotna. - Nic, nic... - pokrci gow przesadnym gestem. Zacign si kilka razy z wyran przyjemnoci. Dym papierosa rozpyn si aromatyczn smug, osnu ich przyjazn, ciep mgiek. Jerzy utkwi wzrok w wiatach ciarwki, mozolnie wlokcej si przed nimi. Czu pulsowanie krwi we wntrzu czaszki, przyjemny ucisk w klatce piersiowej. Stamtd pochodzia te subtelna, ciepa bogo, ktra cakowicie go wypenia. - Przysza mi tylko do gowy taka dziwna myl... - zawaha si. Podniosa brwi, popatrzya na niego pytajco. - To moe zabrzmi gupio... ale wiesz... wydao mi si nagle, e ci dobrze znam, e ju kiedy spotkaem. e ci... jako poznaj... - Zajkn si, popatrzy na ni z rozbrajajcym, niemiaym umiechem. Nie oczekiwa odpowiedzi, nie szuka usprawiedliwienia. Czu si z ni tak blisko, jakby rozmawia sam ze sob.

5 To nage, intymne wyznanie j speszyo. Poczuta si nim dziwnie osaczona. Ja ciebie te troch znam, pomylaa z ironi. Masz koo czterdziestki, skoatane nerwy, dorastajce dzieci, z ktrych jeste rednio dumny. Wymagajc, rzadko zadowolon on. Zdrowie ju troch szwankuje, zadyszka, wtroba, te rzeczy. Niekiedy upijasz si do nieprzytomnoci, ze dwa razy do roku rzucasz palenie, teciowa doprowadza ci do szau, praca otpia, polityka brzydzi, przyjaciele zawodz. Czasami chciaby wszystko rzuci, wyjecha na Tahiti albo wyspy Bora-Bora... - Napijesz si coli? - Stanowczym szarpniciem otworzya puszk i zanim mu j podaa, spia musujc z wierzchu chodn pian. Postanowia go rozbawi. - Ja ciebie te troch znam - rzucia frywolnie. - Jeste czasami cholernie zmczony yciem, chciaby zacz wszystko od nowa. Wyjecha gdzie daleko, na poudniowe wyspy... albo do Pernambuco... - Do Nepalu - rozpromieni si w umiechu. Sympatyczna wizka zmarszczek rozsypaa si z workw pod oczami.- Przyznaj si, Heleno, jeste czarownic? - Moe i jestem. Popija drobnymi ykami ciepaw col, sprawnie manewrujc jedn rk. Nadjedajcy z przeciwka samochd zamruga reflektorami. Jerzy odda jej puszk i przezornie zwolni, wypatrujc przyczajonego na poboczu radiowozu. Mijali w wolnym tempie kolejne zapyziae miasteczko. Zardzewiae siatki i szczerbate ploty broniy dostpu do jednakowych, klockowatych domw. Z pootwieranych na ocie okien wypywaa sin rzygowin struga telewizyjnego wiata. Poboczem sza grupka rozemianych, przesadnie umalowanych dziewczyn. Chwil dalej minli, trbic, rozacych si po asfalcie jak ospae muchy, chwiejcych od upau i piwa chopcw. Ogolone pay, zdebilae, blade twarze. Przeganiani przez samochd Jerzego, nie mieli ju nawet siy wrogo ku nim gestykulowa. Helena ze znuonym obrzydzeniem patrzya na te pospolite obrazki. Najnowsz miar ich ostatecznej brzydoty byy wszechobecne reklamy. Wspczesne liszaje na poczciwej, brudnej gbie polskiej prowincji. Czarownic - a to dobre - jeli ju, to jestem raczej voodoo child albo jaki zombie, pomylaa. Tak wanie si ostatnio czua, jakby zasna i nie moga si obudzi. Widziaa, rejestrowaa i nawet czasem wydawao si jej, e co rozumie, ale wszystko cigle rozmywao si w nierealnoci. Sceny, obrazy ycia wnikay i przepyway przez ni, nie osadzajc si normalnymi warstwami przey i dowiadcze. Niekiedy syszaa gosy. Czua si niczym filmowa kamera, ktr kto po swojemu obsugiwa. Czasem miewaa dziwne wizje, tajemnicze przeczucia. Jestem medium. Jestem kanaem jakiej innej wiadomoci - zwierzya si kiedy Jackowi. Palisz za duo trawy - podsumowa trzewo. Jerzy milcza, czasami rzuca w jej stron ukradkowe spojrzenia. Ma mnie pewnie za wirnit - poczua, e w

jej beztroski jak dotd nastrj wkrada si zniechcenie. - Ile ty masz lat, Heleno? Zapyta nagle, jakby sysza jej myli, i niczym dowiadczony znachor way ciar przypadoci na szali czasu. - Dwadziecia pi... - odpowiedziaa z wahaniem. I dodaa jakby w usprawiedliwieniu: - Ale czsto mam wraenie, e znacznie wicej. - Nie bardzo rozumiem - odpar szczerze. - Ja te... - przyznaa. - Tak jakbym ya ju na tym wiecie dziesitki razy - wyjania zakopotana. Zabrzmiao powanie. Pretensjonalnie. Zrobio jej si gupio. Zauway jej zmieszanie. - A pamitasz, jak pozowaa Tycjanowi? - rzuci artobliwie. - Co sobie przypominam - odpowiedziaa niepewnie. Chcc si Jerzemu odwdziczy, przypodoba, zacza nagle popieszn improwizacj: - Tak, poczekaj... pamitam ostatnie spotkanie. W jego wilgotnym, weneckim domu o bladorowych cianach. Tycjan by niezdrw, w ogromnym ou z baldachimem. Mczya go niestrawno i ataki podagry. Co chwila woa sabym gosem na sub. Bya wyjtkowo zimna, grudniowa noc, zacina deszcz i pnocne wiatry omotay framug okna. Ogie przygasa w kominku, a on mia gorczk i mdoci. Okryam go swoim paszczem i siedziaam przy nim na brzegu ka. Suga przynis gorce zioa, odbio mu si po nich gono. - Helena patrzya przed siebie i jak wytrawna aktorka umiechaa si do udawanych wspomnie. - To te trufle z anykiem - wystkaa sabym gosem ojca chrzestnego - wieczerza u rodziny Vitale, maj nowego kucharza. Po jakim czasie poczu ulg - kontynuowaa opowie - jak dobrze, e o mnie pamitasz, Heleno - ciska moj rk. Gadzi z upodobaniem moje rude loki - jeste taka pikna i dobra... prawdziwa Primavera szepta. Potem - osabiony gorczk i miksturami weneckich cyrulikw - zapad w ciki, przerywany majaczeniami sen. Uspokoi si dopiero nad ranem. Wtedy go opuciam. Pamitam, pochyliam si nad nim i pocaowaam te biedne, drogie oczy, ktre widziay tyle pikna. Umiechn si przez sen. Nastpnego dnia umar. Helena zakoczya sw efektown opowie zdecydowanym ciciem. Jerzy popatrzy na ni z niekamanym podziwem. - Genialne. Dobra bya z ciebie dziewczyna - artobliwie utrzyma si w konwencji - a skoro jestemy przy truflach...

6 Siedzieli przy masywnym stole w podrzdnej, wiejskiej knajpie. Powietrze byo cikie od dymu papierosw, zapachu smaonej kapusty i wrogiej niechci tubylcw, w milczeniu przygldajcych si im spode ba. Co za para! Chudy, zbolay jak Chrystus i ruda dziwka z cyckami na wierzchu. Prawd mwic, Jerzy chcia si natychmiast po wejciu wycofa, ale Helena popchna go w gb dusznej sali. - wietnie - szepna mu do ucha - usidmy tam w kcie. Tam bdzie najlepiej, jestem za chwil - zwinnie przecisna si midzy stolikami w stron toalety. Jerzy zaj posusznie wskazane miejsce. Ciekawe, co bdzie najlepiej? - zastanawia si rozbawiony, mnie znoszc nawanic ponurych spojrze. Zapali papierosa, dyskretnie podziwiajc wyrafinowan dekoracj wntrza. U poway drewnianego sufitu zwisay czerwone balony, zapewne pozostao po hucznej imprezie. Niektre, ju porzdnie sflaczae, przybray perwersyjne ksztaty. Seledynowe ciany obwieszono olejnymi pejzaami w zoconych ramach. Bia z nich niekamana mio do przyrody ojczystej i brak kompleksw ich twrcy. Podog pokrywaa wytarta wykadzina w kolorze buraczkowym. Wszystkie kty i zakamarki porosa bujna, plastikowa rolinno. Z boku, nad barkiem, krlowa wczony na peen regulator telewizor. Na ekranie janiaa nieskazitelnie pikna twarz lalki Torbi, zachwalajcej walory islandzkiego filmu. Zanim jednak doszo do emisji, barman z wyczuciem wyeliminowa zagroenie. Knajp wypenia Biesiada piosenki. - Ten zajazd powinien si nazywa Odjazd! - Helena usiada naprzeciw Jerzego i w zachwycie rozgldaa si po sali. Karta skromnego jadospisu leaa na stole. Czekali cierpliwie dobr chwil, zanim podesza do nich tga blondyna w poplamionym fartuszku. Poruszaa si ospale, jakby si przedzieraa przez niene zaspy. Ze zbola, nieobecn min przyja zamwienie.

Skina gow bez cienia umiechu i odesza w stron kuchni. - Chciaoby si j dobi - skomentowaa Helena wspczujcym, konspiracyjnym szeptem. - Skrci jej mki - zgodzi si Jerzy - ale niech moe najpierw skrci nasze i co w kocu przyniesie. Starannie zdusi papierosa w masywnej szklanej popielniczce. Umiecha si nie tylko do Heleny, ale take do wasnych o niej myli. Promieniowa tkliw, ojcowsk akceptacj. Pozbawionym skrpowania podziwem. Troch j to dranio, cho prawd mwic, dawno nie czua si tak szczliwa. Ten rozkoszny stan upojnej gupawki udzieli si obojgu. Podnieceni, w komunii chichotw, przecigali si zabawnymi skojarzeniami. - Jak mylisz, gdzie ona teraz jest? - Helena skina gow w stron przechodzcej do innego stolika somnambulicznej kelnerki. - Na samotnym, dugim spacerze - odpowiedzia po chwili namysu. - W biaej, koronkowej, przewiewnej sukience, z parasolk wdzicznie opart o rami, idzie pla... ciepe, delikatne fale pieszcz jej zmczone stopy. Bezmiar bkitnej przestrzeni, rybacy sennie zwijaj aurowe sieci, z oddali sycha krzyk mew... sony, oywczy zapach spokojnego morza, pieszczota rozgrzanego piasku... Helena siedziaa zasuchana. Z gow w doniach wpatrywaa si w niego z intensywnym napiciem. Kiedy skoczy, odchylia si na krzele, w jej tozielonych oczach migotaa czule nieuchwytna tajemnica. Jak sodka smuga miodu - pomyla. - Weranda, fotel bujany... - zacza ostronie - ...bezruch i cisza zachodzcego soca, obok na stoliku napar z dzikiej ry, odoona robtka... W ogrodzie przed domem uoone rwno, w szpalerze, jak warzywa na grzdkach, martwe ciaa jej staych klientw... tych wszystkich pieprzonych pijaczkw. - Helena rzucia gow w stron baru, zachichotaa sarkastycznie. W jej miechu byo co zowrogiego. Jerzy przyglda si z niepokojem, jak energicznym gestem zbiera rude loki, wie gumk na karku. Rozchylia spkane, winiowe wargi i patrzya przez brudn szyb na ponury, owietlony sab latarni placyk parkingu. Wysypanego grubym wirem, penego mieci i odpadkw. Masywne sylwetki zaparkowanych tam samochodw wyglday jak stado znieruchomiaych w letargu zwierzt. Dyskretnie rzuci okiem na zegarek. Zrobio si pno. Przywoa grub kelnerk, tym razem nie daa na siebie czeka. Szybko wypisaa rachunek. Chcia zapaci za nich oboje, ale Helena stanowczo zaprotestowaa. Wyja z plecaka may, ozdobny portfelik i odliczya swoj naleno, dorzucajc proporcjonalny napiwek. Zimna staranno dokonywania tych wszystkich operacji troch zbia go z tropu. Widzia w tym demonstracj: pac za siebie, jestem niezalena, siedzielimy razem, byo mio, ale teraz... ja to jestem ja, a ty jeste ty i wracamy do swoich oddzielnych wiatw. Zrobio mu si przykro, niepewnie odwrci od niej wzrok. Poczu si odtrcony.

7 Helena walczya z sennoci. Marzya o kpieli, o swoim wygodnym, szerokim ku. Jutro niedziela, waciwie mona si nie budzi. Nie ma do czego. Jeli, to tylko do upau. Zacza aowa, e wraca. Cholerne miasto, na ktre jestem skazana-pomylaa z rezygnacj - tu si urodziam i tu bd bdzi do koca. We wstrtnych, szarych korytarzach ulic, zbudowanych bezmylnie, tylko dla przecigw. ycie od pewnego czasu wydawao jej si tp, obowizkow rozgrywk. Los by w niej wyranie po drugiej, nie wiadomo czyjej stronie. Wic wbrew sobie godzia si na wszystko. Nie chciaa, nie umiaa o nic walczy. Moj karm jest rzetelnie sobie zasuy - kpia z gorycz. A na to nie miaa siy ani - mwic szczerze ochoty. Wic nie zasugiwaa. Dni pyny beznamitnie w drtwym rytmie pogrzebowego marsza. Wikszo ludzi tak yje - w cichej desperacji - przeczytaa kiedy w mdrej powieci. Przekonujca banalno tej prawdy nie stanowia dla niej adnego pocieszenia. Przeciwnie - pogbia nastrj rezygnacji. Jerzy milcza, skupiony na prowadzeniu samochodu. Jezu! Co za facet! - pomylaa z podziwem. Nie spotkaa dotd nikogo, kto by tak atwo i z takim wdzikiem zawadn jej wyobrani. Zdoby tak szybko jej sympati i zaufanie. Powcigliwy, z prawdziw klas. adnych niepotrzebnych pyta, adnych tanich umizgw. Poza tym jedynym wyjtkiem w kwestii wieku nie byo ankiety personalnej. Sam te nic o sobie. Jednak czua si z nim tak blisko. Wyglda na kogo, kto potrafi sucha i nie potrzebuje zbyt wielu sw, eby zrozumie.

Tyle si naczytaa o przypadkowych spotkaniach, ktre w naturalny sposb rodz blisko. To niezrozumiae, intymno pynca z obcoci. Co musi przecie mocno czy. Nie wystarczy wsplna podr, dwoje ludzi przemierzajcych rami w rami kawaek przestrzeni. Jak spotkanie dwch ziarenek piasku w wskim przesmyku klepsydry. Czy rzeczywicie ju si kiedy spotkali? Szczerze mwic, ani troch nie wierzya w te patetyczne pierdoy o wdrwce dusz ani o kolejnych efektownych inkarnacjach: z konika polnego w antylop, a pniej, jeli bdziesz grzeczna, w buddyjskiego mnicha. Przygldaa si Jerzemu ukradkiem. Wyglda na wracajcego z krtkiej wycieczki, moe subowej podry w interesach. Chocia nie, chyba za swobodnie ubrany, adnej teczki czy marynarki rzuconej na tylne siedzenie. Raczej odwiedza rodzin lub przyjaci. Nie wyglda na biznesmena. Samochd te nie za bardzo, troch za skromny. Ciekawe, czym si zajmuje? Pewnie jest naukowcem, sdzc po wyrafinowanym jzyku, raczej humanista. Historyk - postanowia. Nie miaa odwagi wypytywa, w sprawach bardziej osobistych by wyjtkowo powcigliwy. Wobec niej by rwnie taktowny, to jako obliguje. Ciekawo ciekawoci, ale, kurcz, tu nie spis powszechny ludnoci. Zapalia papierosa, odwrcia gow do okna. Dziwne, e przy takiej pogodzie nie zosta na niedziel. Pewno ona czeka niecierpliwie z kolacj. Ciekawe, jaka ona jest, pomylaa. Poczua ukucie zazdroci, niewytumaczalnego alu. Te chciaaby na kogo takiego czeka. Na jego humor, czuo, agodne spojrzenie. Na uczucie szczliwej ulgi - nareszcie jeste. A nawet na zmczenie, niecierpliwo, irytacj - rozmarzya si wielkodusznie. Widziaa wczeniej, jak zapada si w siebie. Zamiewa si serdecznie z jej paplaniny i dowcipw, ale w tej lekkoci byo co udawanego. Te wybuchy radoci byy niby uwolnione z klatki dzikie ptaki, nieporadne i tak naprawd niezdolne ju do ycia na wolnoci. Czy potrafiabym go uzdrowi? Jaki instynkt, gboko i wstydliwie ukrywany, wabi pokus kobiecego altruizmu. Tego opiekuczego oddania, gupawego powicenia na rzecz ukochanego samczyka. Zachowa, ktrymi dotd gardzia, typowej puapki ograniczonych kobiet. A jednak co podobnego oyo w niej nag potrzeb i nie bya w stanie si temu oprze. Chaotyczne i gwatowne uczucia wezbray w niej fal tkliwoci. Musn ten ciemny, mski podbrdek z cieniem bkitnego zarostu. Scaowa zmczenie z podkronych oczu. Gadzi jego zgrabne rce. Myl o tym, e ju go nigdy nie zobaczy, zabolaa. Tak jakby j porzuca.

8 Helena przysna, niemal w p sowa. Zmczone, sodkie dziecko - rozczuli si Jerzy. Popatrzy na jej delikatnie zarysowany profil. Kapryna linia odrobin zadartego nosa, gadkie, wypuke czoo, uroczy podbrdek. Wydte jakby w pretensji wargi zapraszay do pocaunku. By podekscytowany, ale jednoczenie drczy go niepokj. Traci nad sob kontrol. Czu w ustach sodkomdlcy przypyw ciemnej, musujcej energii. Byo to mocne, wszechogarniajce. Co w nim budzio si do ycia. Upojna aria niczym winorol wia si, rozrastaa, wypeniajc jaowe dotd zakamarki duszy. Pdzi nocn szos w uniesieniu, na przedniej szybie - pac, pac - gstniao obfite niwo owadzich szcztkw. Wysuony silnik volkswagena bucza dziarsko. Zanim si spostrzeg, byli ju na wygodnej dwupasmwce, owietlonej pomaraczowym, surrealnym wiatem. Jeszcze chwila i przedmiecia Warszawy. Zwolni przestraszony, chciaby zwolni bieg czasu, wyduy t cudown podr. Popatrzy na pic Helen. Kim ona waciwie jest? Co robi? Jak yje? Otworzya oczy, jakby poczua dotyk jego spojrzenia. - Zdaje si, e dziebko przysnam. Poprawia si w fotelu, wyprostowaa jak przyapana na gorcym uczynku uczennica. W jej gosie doszuka si nutki alu, usprawiedliwienia. To byo mie. - Na zdrowie - umiechn si. - Jestemyju niedaleko Warszawy, jeszcze tylko kilkanacie kilometrwzakomunikowa sucho, niczym pilot schodzcego do ldowania samolotu. - Tak szybko upyna ta podr - Helena podchwycia ton wdzicznego pasaera. Ziewna szeroko i przecigna si, dotykajc palcami mikkiej tapicerki wycielajcej dach samochodu. Po tej krtkiej drzemce obudzia si cakiem rozbita. Zrobio jej si nagle ciasno i niewygodnie. Sztywno. A moe to powrt do miasta zmusza ich do naoenia masek, rezygnacji z bliskoci? Nie bya ju potrzebna, raczej zawadzaa.

- Gdzie mieszkasz w Warszawie? - Zanim zdya odpowiedzie, doda szybko, dla usprawiedliwienia: Chtnie podrzuc ci do domu. - Och nie, dziki - achna si przesadnie. - To straszny kawa drogi, po drugiej stronie miasta. - Wic tym bardziej - nie dawa za wygran. - Jak mnie wyrzucisz gdzie w centrum, w pobliu metra, to bd szczliwa - wybrna taktownie. - Oczywicie, nie ma sprawy - zgodzi si szybko. Kry do jeszcze zatoczonymi, mimo pnej pory, ulicami miasta. Niespotykany o tej porze upa, wiata reklam, roje rozgadanych przechodniw, zapachy, caa ta gorczka wielkomiejskiej sobotniej nocy, naday Warszawie nastrj poudniowej metropolii. Chciao si y, mia, przey co niecodziennego. Jerzy zatrzyma si pod stacj Politechnika. Wyczy silnik, zapali w wozie wiato. Westchn. Pamita to uczucie z dawnych czasw. Tpy bl zawodu, kiedy w ciemnym, rozgrzanym wntrzu kina czarodziejski strumie innego wiata gas. Z potwornym skrzypieniem otwieray si wrota i sal przecinaa nachalna jasno. The End. Fine. Koniec. Mruc obolae oczy i drepczc ponuro w tumie niczym skazacy, opuszczali gocinn jaskini kina Ochota, zanurzali si niechtnie w szaro. Wysiad z samochodu. Za chwil urwie si co wspaniaego, zostanie sam z uczuciem pomieszania i alu. Spojrza bezradnie na Helen. Przecie nie moe jej pozwoli odej. Powinien poprosi o kontakt, telefon, musi j jeszcze zobaczy. Przez kilka sekund toczy ze sob rozpaczliw walk. Wreszcie wycign do niej rk. - egnaj, Heleno... i dbaj o siebie. Byo mi bardzo mio ci pozna - wyduka starannie jak wyuczon w egzotycznym jzyku kwesti. - Bardzo ci dzikuj, to byo wspaniae i... - zawahaa si, nie dokoczya. W spontanicznym odruchu wspia si na palce i pocaowaa go w policzek. Zanim zdy j obj, odwrcia si i odesza zdecydowanym krokiem. Jeszcze przez moment migna mu jej posta, chwil pniej wessaa j mroczna czelu podziemnego korytarza. Uruchomi motor, ruszy ostro, z wpraw rodowitego warszawiaka, i wczy si w rytm wielkomiejskiego ruchu.

9 Dojedali do miasta. Bya zmczona. Nie miaa na takswk, wzia ze sob za mato forsy, Jacek wymia j, kiedy szykujc si do wyjazdu, odliczaa banknoty: .Jedziemy na jakie wiksze zakupy? Wic odoya je z powrotem do puszki po herbacie. Znowu posuchaam debila, zocia si na siebie, zagryzajc wargi. Prawie wszystkie pienidze poszy na obiad w knajpie. Nie pozwolia Jerzemu za siebie zapaci, to nie w jej stylu. By tym troch zaskoczony, moe nawet lekko uraony, ale nic nie da po sobie pozna. W kadym razie nie nalega w tym upierdliwym stylu zranionego dentelmena. Mieszkaa na Ursynowie u przyjaciki. Lilka p roku temu wyjechaa do Stanw i nie pieszyo jej si z powrotem. Zaapaa si tam na house-keeperk u bogatej rodziny w Kalifornii. Gotowaa im, wozia dzieciaki, romansowaa z ogrodnikiem. Zapieprzaa ostro po 10-12 godzin na dob, ale miaa konkretny cel -wymarzony dom w Zalesiu. Dostaa w spadku po babce kawaek fantastycznego placu w lesie i upara si, e postawi tam dworek. Taki prawdziwy, szlachecki, z czterema kolumnami i gankiem, pod cian malwy. Jak na razie zarobia tylko na fundamenty, ale nie tracia fasonu, poza tym w Stanach byo genialnie, no i wszyscy oczywicie za mn przepadaj. Nic dziwnego, bo Lilka bya super. Wesoa, pozbawiona kompleksw i pretensji. Miaa wielkie serce, mas energii i mnstwo zdrowego rozsdku. Bez kaza i zbdnych sentymentw w trudnych chwilach zawsze popychaa Helen w dobr stron. Bya stanowcza i miaa niesamowitego czuj. Inteligencj emocjonaln, mdrzy si zazdronie Jacek. Jasnym gosem rzucaa rozkazy: Id tam... zrb to... daj sobie siana..., i wszystko jako si ukadao. Bez nerww, szarpaniny ani tych namolnych, yciowych prawd ciko dowiadczonej matki. Tylko dziki niej Helena przetrwaa najgorsze. Ostatnie listy od Lilki byy dziwne. Ocean, palmy, luksusowa ziele ogrodw Monterey zrobiy swoje. Wypary na dobre pami ukochanego mieszkanka na Ursynowie. Pisaa: ...I do czego mam tskni? Do nory z rakotwrczego betonu, na tym brudnym piachu z wygrzebanym kanaem metra? A na rodku tego badziewia koci, duma mieszkacw, stoi jak pijany gora, ktry zgubi si na wycieczce w stolicy. Wielki, masywny, w haftowanej bielinie, z absurdalnymi muszelkami ozdbek,

przybudwkami... no, powiedz sama - co ja waciwie tyle czasu robiam w tej szaroci, na sam myl, e mam tam wrci, dostaj torsji... Helena poczua si rozpaczliwie samotna. Opucia j Lilka - starsza, mdra siostra, ojca nie byo, o matce mylaa z niechci. Zwizek z Jackiem po raz kolejny si rozpad, tym razem chyba ostatecznie. I tak przypomina brzydk, posklejan skorup. W pustym ursynowskim mieszkaniu czekay na ni wierne towarzyszki: cisza i hodowane w doniczkach roliny.

10 Oparty o cian azienki siedzia bokiem na sedesie, nogi wstawi do stojcego obok bidetu. Letnia woda, szemrzc, przyjemnie obmywaa mu stopy. Zacigajc si papierosem, popija drobnymi yczkami koniak. Dziwna pozycja myliciela Rodina z osobistymi modyfikacjami. Przybraa j kilka lat temu. Codzienna medytacja osaczonego harmidrem i trywialnymi problemami, zagonionego do kibla ojca rodziny. Pod rk na peczce staa metalowa popielniczka ze szczelnym wieczkiem - pamitka z saksw w Holandii. Obok kilka ksiek, kubek peen obgryzionych dugopisw, gruby notes. Pisemka rozrywkowe z prozwizanymi krzywkami zalegay w stosach na kafelkach posadzki. Maria najpierw pokpiwaa, potem prosia i grozia, w kocu daa za wygran. Stoczy udan batali o swoje miejsce na ziemi, nie ruszajc si z sedesu. Trzypokojowe mieszkanie, cho obszerne, naprawd byo ciasne. Kady mia swoje zaklte rewiry, chopcy, od kiedy podroli, okupowali telewizor, sprzt i komputer, przyjaciki Marii kuchni. Ciasna maeska sypialnia zraaa wiecznie niezacielonym kiem, poza tym obowizywa tam absolutny zakaz palenia. W azience bya doskonaa wentylacja. Teraz mia cay dom do wycznej dyspozycji, ale c znaczy sia przyzwyczajenia. Choroba wizienna umiechn si kwano do lustra, zamaza zmczone spojrzenie kbem wypuszczonego dymu. Niepokoio go wasne odbicie. W rozszerzonych renicach, w pionowych zmarszczkach przy nosie zagniedzio si szalestwo. Prbowa bezskutecznie przybra swj dawny, normalny wyraz twarzy. Ale oko lnio filuternie niezdrowym byskiem, brew sroya si zwycisko, usta wykrzywiay w gupawym, niedojrzaym grymasie. Tego wizerunku nie zna i mimo e czu si wyjtkowo dobrze, obca sztywno w plecach, w okolicach karku ostrzegaa ponuro: chopcze, uwaaj na siebie! Nie chcia si kontrolowa. Czu jej intensywn obecno, widzia jej spojrzenie. Helena towarzyszya mu gosem, zapachem. Nadal prowadzili rozmow, bawili si artami, skojarzeniami. Prbowa si z tego otrzsn. Wiedzia, e jest to winien sobie, Marii, wiatu. Jakby chcia wszystkim udowodni, e tak naprawd nic si nie stao. Jest nadal sob, zmczonym dug podr Jerzym. Troch tylko podnieconym i w lekkim szoku. Czterdziestoparoletnim, zgorzkniaym mczyzn, pozbawionym iluzji, jako tako przystosowanym do ycia. Dojrzaym typem, ktry za chwil zanie, by obudzi si do urlopowego jutra. Dopi koniak, umy zby, przebrany w piam rzuci si w pachnce jeszcze porannym seksem ko. Zgasi nocn lampk i modli si szeptem, z dziecic arliwoci, a poczu si uspokojony, wewntrznie uadzony.

11 W nocy upa troch zela, ale i tak mona byo wyzion ducha. Otwarte na ocie okna nie zday si na wiele. Powietrze stao gstym, zawiesistym smogiem, betonowe ciany hojnie oddaway nagromadzone za dnia ciepo. Helena, naga i mokra od potu, rzucaa si, przeklinajc, pod zmitoszonym przecieradem. Pierdolone pueblo! Odgosy balangi u ssiada nabieray mocy: guche dudnienie basw, wysokie, wulgarne miechy dziewczyn, jazgot pijackiej ktni. Wyskoczya z ka, woya szlafrok i klapic sandaami po posadzce korytarza, w sekund znalaza si w epicentrum haasu. Wcisna ze zoci guzik dzwonka. Drzwi otworzyy si dopiero po duszej chwili, kiedy ju zamierzaa si wycofa. Albo je skopa. W progu sta niedogolony, rozbawiony brunet. Rozkoszny, biao-zby umiech mwi wszystko: jestem boski, jestem mski, adna mi si nie oprze. Patrzy na Helen przychylnie, bez zdziwienia. Strzaka ilorazu inteligencji w jego oczach drgaa nieznacznie w okolicach zera. Zabawne opowiastki o blondynkach to jedno, ale nic nie przecignie ycia i jego dowcipw z gupimi

brunetami, pomylaa zrezygnowana, szykujc si do starcia. - Odbio wam kompletnie czy co?! - rzucia napastliwie, przekrzykujc haas. - Jest ju po pnocy, nie moecie ciszy tego badziewia? Pochyli si do niej, szarmancko nadstawiajc ucha. - Spokojnie, co si tak zaraz denerwowa, zo piknoci szkodzi. Ludzie si normalnie wesel, nie ma im czego aowa. - By wyranie zawiedziony jej aspoecznym nastawieniem. - Cay blok si trzsie, nie mona zmruy oka, to nie jest dyskoteka, do cholery! - wrzasna. Z azienki w korytarzu wytoczya si jaka spltana erotycznie para. Cycata panienka w podwizkach i czarnej koronkowej bielinie wisiaa na szyi pnagiego faceta w berecie. Patrzyli na Helen ciekawie, zataczajc si i chichoczc. Pnagi zwrci si do gospodarza: - Piotru, nie rb przecigu, zapro pani do nas. Bawimy si dzisiaj po francusku - wyjani kuszco. Cycata wywalia dugi, rowy jzyk i sprawnie nim zamerdaa. Helenie zrobio si niedobrze. - Suchaj... prosz ci grzecznie, zrb co... Przerwa jej ugodowym tonem. - Ja te ci prosz, dzisiaj s moje imieniny, a jutro jest niedziela, moemy sobie duej pospa, nie? - A moe pani idzie jutro na pierwsz zmian? - zatroszczya si wspczujco cycata. - Albo suy do porannej mszy? - dorzuci powanie bereciarz. Zarechotali oblenie. Helena poczua, jak zalewaj krew. Rzucia si do gospodarza: - Ostrzegam ci, facet... moesz tego poaowa! Umiech zgas, jego twarz przybraa ponury wyraz zacitej tpoty. - Bo co? - zapyta! drwico. - Zadzwonisz na psy? To suka przyjedzie i odjedzie - machn lekcewaco rk. Nie sap, maa, wyluzuj si, wichnij sobie kielonka, to od razu ci si... Nie czekaa, a skoczy, odwrcia si i posza do siebie, trzsc si z hamowanej furii. Pewno ma na tej imprezce gliniarza i dlatego dupek tak si sadzi - pomylaa - ale dlaczego nikt z ssiadw nie reaguje? Tych na dole na pewno nie ma, ci nowi z gry to para urzdniczych cieniasw, boj si wasnego cienia, pewno siedz sterroryzowani, z boku waciwie jestem tylko ja. Uwiadomia sobie, e mieszkanie bruneta jest ostatnie w korytarzu. A caa reszta? Dlaczego ludzie to znosz? Dygotaa z bezsilnej zoci. Och, kurwa, dosy tego. Poczekaj, bucu, bdziesz mia francuski wieczr! Wyja z szafki butelk beaujolais Coq Rouge, od dawna przechowywan na specjaln okazj. Woya gumowe rkawiczki, czyst ciereczk wytara dokadnie ciemnozielon butelk. Pogasia wszystkie wiata, otworzya na ocie okno w salonie. Spojrzaa w d, na parkingu stay w posusznym szeregu samochody lokatorw. Tu pod jej oknem w blasku latarni byszczao nowe BMW tego ysego z czwartego pitra. Wiedziaa, e to policyjna szycha, kiedy na klatce schodzi z jakim starszym typem w mundurze. Sza wtedy za nimi, mimowolnie syszc, jak tamten ysemu nadskakuje: Tak, panie komisarzu, oczywicie, panie komisarzu... Na parkingu nie byo ywej duszy. Odetchna kilka razy gboko, wac butelk w doni, spokojnie ocenia dystans. Zamachna si nieznacznie i posaa pewnym rzutem francuskie szko na spotkanie z niemieck blach. Zanim zdya przymkn okno, usyszaa potworny huk. W beemwicy wczy si alarm, upiorny niczym jk zranionego zwierzcia. Trafia prosto w przedni szyb, wybia w niej dziur. Reszta drobno spkanej, zmatowiaej masy wygia si w bolesnym skurczu. Podgldaa zza firanki jasno owietlony parking. Wkrtce wok samochodu zebraa si grupka ludzi. Wrd nich miota si komisarz w podkoszulku, jego ysina poyskiwaa nerwowo w wiatach z porozbudzanych mieszka. Wszyscy gapili si w okna, kto podnis potuczone odamki butelki, pokazywa co ysemu. Muzyka za cian urwaa si nagle, syszaa tylko wzburzone gosy, tupot przestraszonych stp. Za oknem narasta gronie uporczywy sygna nadjedajcego radiowozu. Wycofaa si po ciemku do sypialni, przebraa w nocn koszul, potargaa wosy. Z korytarza dochodziy odgosy awantury. Mruc oczy jak kto wyrwany z gbokiego snu, ostronie wyjrzaa na korytarz przez uchylone drzwi. Zobaczya dwch mundurowych, wyprowadzajcych szamoczcego si solenizanta. Biedak prbowa co aonie tumaczy. - Panowie, ale o co waciwie chodzi, to chyba jakie koszmarne nieporozumienie... - Dobra, dobra, wszystko sobie spokojnie wyjanimy na komendzie. - Jeden z policjantw stanowczym ruchem popycha bruneta ku wyjciu. Kiedy przechodzili koo Heleny, zwrci si do niej grzecznie: - Przepraszamy pani za te haasy i zamieszanie. Niemiao skina gow. Ssiad popatrzy na ni z mordercz nienawici. Odwrci si nagle i szczekn przez zacinite zby: - Kurwo, zapacisz mi za to!

W odpowiedzi posiaa mu delikatny, anielski umiech. Nie sap, facet, wyluzuj si- szepna z czuoci w przestrze, zamykajc drzwi na zasuw. Po chwili w caym budynku zrobio si cicho. Pooya si do ka, ale nadal nie moga zasn. Wyczy si z prdu, wymaza obrazy, przepywajce nieprzerwanym strumieniem przez zmczony umys. Twarz Jacka, pejzae mazurskich wsi, stacja benzynowa, rce Jerzego, jego umiech. Szare oczy wpatrzone w ni ciekawie, niemal zachannie. W elaznym zapasie miaa tylko kilka wyprbowanych, niezawodnych rodkw na bezsenno. Skrcia papierosa z marihuan, nastawia cicho ballady jazzowe. Z pozoru niepewny, chopico-dziewczcy gos Chata Bakera brzmia kojco. To mieszne, przywoa posta Jerzego. Jest w tych dwch facetach co podobnego, odkrya w przebysku narkotycznej intuicji. Ten sam straceczy smutek, melodyjny, odrobin niefrasobliwy i jednoczenie stuknita pewno siebie. Brak wahania: yj, bo musz, i tak, jak chc, i odpierdolcie si wszyscy ode mnie... To bya wietna trawa. Mocniejsza od siekiery, ale wchodzia agodnie, wypeniaa wntrze magiczn bogoci. Dwiki staway si namacalne, pulsoway w niej wietlnym kodem. Stapiay si z tajemn amplitud dre i uniesie. Gos Bakera uwodzi niczym czarodziejska rdka, Helena wznosia si i opadaa posuszna temu smtnemu, mskiemu ja. Jej duch plsa radonie. Telefon zaterkota sucho i surowo, jakby kto rozrzuci na drewnianej pododze pinezki. Wyrwa j z fazy psennego zaczadzenia. Spojrzaa na zegar, czwarta nad ranem - godzina mierci. Usyszaa zbolay, znieksztacony przez elektroniczn sekretark gos matki: - Helena, jeste tam? Odezwij si... wiem, e jeste... Desperackie baganie maskowao grob. Bya wobec crki bezradna. Wydzwaniaa o rnych porach pod byle pretekstem, najczciej na prno. Zamiast Heleny syszaa nagrany tekst: Nie ma mnie teraz w domu, prosz zadzwoni pniej albo zostawi wiadomo. - Posuchaj, to nie jest w porzdku, nie moemy si kontaktowa tylko na twoich warunkach. - Rzeczowy gos matki przybra nagle ton aosnej skargi: - Dlaczego ty mnie tak traktujesz, przecie dobrze wiesz, e... Helena zatkaa uszy, wyskoczya z ka i podkrcia goniej muzyk. Odczekaa, a zganie wiateko sekretarki. Kurwa ma! Matka niby taka chora, ale ma koskie zdrowie. I wredny talent do wyprowadzania jej z rwnowagi. Nie rozmawiay ju od roku. Raniy si pswkami, drczyy aluzjami, oskaray wzajemnie, nie formuujc zarzutw. Kryzys pogbia si z tpym uporem, cierpiay tym boleniej, e nie potrafiy bez siebie istnie. Jak zwykle matka myli tylko o sobie. Pozorami troski karmi swj despotyczny egoizm. Wymylonymi pretensjami zaspokaja histeryczne kaprysy. Majc tego wszystkiego do, Helena wyczaa telefon. Odcinaa si brutalnymi zarzutami: - tak niczego nie zrozumiesz. yjesz w swoim wiecie i masz wszystko gdzie. Przyjmujesz tylko to, co ci pasuje. Reszta to wedug ciebie kamstwa i manipulacje - szydzia - a prawda jest taka, e sama si oszukujesz. Matka pakaa, zaciskaa kurczowo chusteczk, jakby dusia fasz tych niesprawiedliwych oskare. Potem kupowaa jej drogie prezenty, przywoywaa do siebie atakami dusznoci, miertelnymi zapaciami. Helena dzwonia po takswk, z obdem w oczach pdzia na Powile. Wpadaa do mieszkania, matka leaa blada na sofie, teatralnym gestem trzymajc si za serce: Dziecko, za co ty mnie tak karzesz? Okrutna crka odmierzaa lekarstwa, robia zimne okady, cierpliwie znoszc podejrzanie szybki powrt dobrego samopoczucia matki. Czyli kolejnej porcji rozkazw i zalece, niedorzecznych pretensji. Zaciskajc zby, trzaskaa drzwiami. Matka triumfowaa. Dzwonia do przyjaci: Mwiam przecie, e ona ma le w gowie... ale co si dziwi - creczka swojego tatusia.

12 Samotna niedziela nie bya czym, co by go napawao przeraeniem. Jerzy zgasi peta w resztkach jajecznicy, bez zwykego popiechu sczy kaw. Wntrze pokoju wibrowao melancholi Garbarka, jego saksofon od rana zawodzi krystaliczn, skandynawsk oziboci. Pod spodem jak pod szkem przepyway obrazy: odlegy, bkitny pejza, trzepoczce na wietrze latawce, smutne, nieodgadnione przestrzenie z dziecistwa. Woda dla teciowej - przypomnia sobie z popochem. Wyczy stereo, odstawi naczynia do zlewu, sign

do szafki po plastikowe kanistry. Kiedy ubrany w t-shirt i szorty wyszed z klatki, uderzya go fala niemiosiernego aru. A si cofn na moment w chd sieni. Wyludnione o tej porze miasto wygldao na chore. Ciche, nieruchome, spacyfikowane gorczk. W niemal grzskim asfalcie placu stao zaledwie kilka samochodw. Silnik zapali z jkaniem, rozgrzana tapicerka parzya w uda. Podjecha pod niewielki budynek studni - dar burmistrza miasta - gdzie pidziesit lat po wojnie ludzie pobierali drogocenny dar ycia - pomyla ze zoci. Nigdy nie mg si z tym pogodzi, on, rodowity warszawiak, czu si tym upokorzony. Unia Europejska, luksusowe wieowce, caa ta fasadowa hucpa lepszego wiata, a tutaj nie mona si napi wody z kranu. Zirytowany manewrowa na zapchanym parkingu. Przy studni zobaczy tum. Czyby woda si koczya od nadmiaru upau? Zaj miejsce na kocu kolejki, Posuwaa si szybko, w rodku budyneczku panowa zwyky porzdek. Ludzie napeniali butelki i pojemniki w zrezygnowanym milczeniu, oblewajc sobie stopy, podskakujc i przeklinajc. Teciowa mieszkaa niedaleko za parkiem, trzy przecznice od nich. Wjecha od strony podwrka, kluczc wskimi uliczkami, zna je na pami z dziecistwa. Bez sentymentu min dom rodzicw, w ktrym spdzi poow ycia. Zaparkowa najbliej, obok mietnika. Spod falistego daszku wali zatchy, kwany smrd rozkadajcych si odpadkw. Ten sam potworny fetor, znany mu dobrze od kilkudziesiciu lat. I jak tu uwierzy w nieubagany przepyw czasu, w nieuchronne zmiany, w przemijanie wiata? Rozkad materii - tak, zgoda, gnijcy dowd na to bi po nozdrzach, ale przecie wszystko trwa, niezmienne. Te same zardzewiae pojemniki, za ktrymi chowa si, zatykajc nos, kiedy bawili si w chowanego. To samo szare podwrko-studnia, ndzne kpki trawnikw, upstrzonych psimi balaskami. Ten sam znany zgrzyt zdezelowanych zawiasw w drzwiach klatki. Odrapane olejne ciany, wytarte ciemne porcze, ktre tyle razy przyjmoway dotyk jego spoconych, zzibnitych, roztrzsionych doni. Matka Marii powitaa go nerwowym krztaniem. Uperfumowana, tania rado z jego wizyty wprawia go w jeszcze wiksze przygnbienie. Jake jej wspczu. Caowa chude, reumatyczne rce. Zakrzywione palce ozdobione byy leczcymi piercionkami z miedzi. Przypominaa mu przemoknitego, skulonego w sobie ptaka, przeczekujcego burz. Sczesane gadko na bok srebrne, sztywne wosy, cierpliwa, zacita mina. Siedziaa sztywno w swoim fotelu jak na gazi. Dowozi jej wod, uzupenia zapasy, to wszystko potgowao wraenie klatki. Zza prtw samotnego wdowiestwa, chorb, ndznej, urzdniczej emeryturki wyzieray ku niemu puste, zmczone oczy. - Niczego wicej mamie nie potrzeba? - zapyta z nadziej w gosie. Potrzsna siwym ebkiem, skubic nerwowo skrzydeka chudych ramion. Niczego. Bya zadowolona, e go widzi, dzieci zdrowe, e jej crka jest z nim tak bardzo szczliwa. - atwo jest zadowoli mdre i dobre kobiety - dowcipkowa, mieszajc kaw. - Chyba nie znasz ycia, mj chopcze - pouczya go zgryliwie.- Kobiety atwo jest... unieszczliwi pokiwaa stanowczo gow. - Tak, tak, i to wszystkie, mdre i gupie. Zamia si grzecznie, ale bez przekonania. - Na szczcie obchodzi mnie tylko jedna - popatrzy na teciow niewinnym wzrokiem. Pogrozia mu palcem. Lubia si przekomarza, w gbi duszy pozostaa ma, zalotn dziewczynk. Mskie towarzystwo wprawiao j w dobry humor. Poderwaa si zwinnie z fotela i dooya mu jabecznika. Specjalnie dla niego pieka te wszystkie ciasta. Grube niczym cega serniki z czekoladow polew, prawie bez spodu, rozpywajce si w ustach szarlotki, puchowe biszkopty. Oblewaa bit mietan, podstawiaa gry sodkoci pod nos. Cieszya si jak dziecko, kiedy znaczco wzdycha do kolejnej porcji. Chronia go. Dajcie tatusiowi troch odpocz! Zabieraa chopcw na dugie spacery, aby on mg si zdrzemn, spokojnie poczyta gazety. Lubia Jerzego, chocia nie lubia tego okazywa. Kochaa mczyzn. Jej m zmar przedwczenie kilkanacie lat temu. Ciki wylew. Upad z oskotem w azience, jego namydlona twarz zastyga w zdziwionym umiechu. Cierpiaa z tego powodu do dzisiaj. Jerzy podejrzewa, e obwinia si o jego mier. Teraz jej czas dobiega kresu. Udawaa, e jest z tym pogodzona, ale ta stoicka fasada dosownie kruszya si w oczach. Desperacko chwytaa si resztek ycia, tych, ktre jeszcze nie zostay jej odebrane - rodzinnych wit, imienin, kurczcego si z kadym rokiem grona przyjaciek, telefonicznych plotek. Reumatyzm postpowa nieubaganie, ostatnio prawie nie wychodzia z domu. Niedzielna, niemal heroiczna wyprawa do kocioa, coraz rzadsze odwiedziny u crki, czasem przymusowe zakupy - to byo wszystko. Telewizyjne seriale byy na wag zota. Jerzy wspczu jej i sobie, e nie potrafi pomc, zaradzi. Krpowaa go swoim nieszczciem. Przybiera jowialne pozy, zagadywa aonie:

- A wanie, mamo, co tam nowego u Zotopolskich? Dzisiaj ona gorczkowo pytaa o wnuki. Kochaa obydwu zachannie, ale wolaa modszego. By sprytniejszy, okazywa czuo i przywizanie, nie wstydzi si przytuli. Starszy, Jakub, z natury powcigliwy, im bardziej czu si odsuwany, z tym wiksz ochot rezygnowa z miosnych zapdw. Sztywnia w jej ramionach, niemiao odwraca twarz, kiedy zabieraa si do caowania. Modszy promieniowa czarujcym entuzjazmem, sodko uwodzi pytaniami: Babciu, powiedz, a dlaczego...? Sprawiedliwie, ukrywajc wstyd faworyzowania, upychaa im po kieszeniach pienidze, sodycze, po rwno mczc trosk i pouczeniami. Zawsze co, nigdy nie zostawiaa ich z pustymi rkami, jakby spotkanie z nimi domagao si zadouczynienia, konkretnej zapaty. Bya pierwszorzdn babci. Jerzy zda obszern relacj z podry. Opisa barwnie i dowcipnie urok miejsca, wyywienie, mki zakwaterowania, mi powierzchowno ssiadw, zalety okolicy. - Warunki maj znakomite. Teraz tylko si modli, eby ta pogoda si utrzymaa... - To zostae sam, biedaku - ualia si nad nim tkliwie. W wodnistym bkicie jej oczu dostrzeg kpicy bysk. Z przesadn emfaz klasn w rce, podnis si energicznie z fotela - Chtnie bym jeszcze posiedzia, ale musz si zbiera. Jakby co, niech mama zaraz dzwoni. Zapakowa szybko puste plastikowe bidony do torby. - I prosz, niech mama dba o siebie. - Pocaowa j w sin skro. Skina posusznie niczym pensjonarka. Wiedzia, e dotrzyma sowa. W kocu nie miaa nic innego do roboty. Wyszed z ulg i cikim sercem. Czyby teciowa czego si domylia? Kobiety maj w tych sprawach piekieln intuicj. Tak dziwnie mu si przygldaa. Pobaliwie, niemal rozumiejco. Jakby wszystko wiedziaa i ju... zdya mu wybaczy. Wcieky na siebie kopn przygodn puszk. Potoczya si chodnikiem z rozklekotanym haasem. Ze mietnika wybiegy przestraszone koty. Jeden, w dodatku czarny, zoliwie przeci mu drog. - Diabli nadali! - Zatrzyma si, zapali papierosa. Wrzuci torb do baganika i ruszy w stron domu. Myli o Helenie powrciy ze zdwojon si.

13 Do domu przyjecha dopiero wieczorem. Przez cafe popoudnie kry w betonowym mrowisku pomidzy Ursynowem, Natolinem a Kabatami. Z nieba wali niemiosierny upa, wyludnione osiedla odpychay guch martwot rdziemnomorskiej sjesty. Na ulicach prawie nie byo ruchu, nieliczni mieszkacy przemykali si niemal jak podczas obstrzau. Czerwony volkswagen krci si po okolicy jak bezradny rak, ktremu wyscho jezioro. Stara chodnica pracowaa resztk si, szum samochodowych wentylatorw zagusza muzyk z radia. Mokra od potu koszulka przylepia si Jerzemu do plecw. Szansa, e odnajdzie Helen, dojrzy j na ktrej z tych osiedlowych uliczek, bya adna. Patetyczne i cakowicie pozbawione sensu dziaanie; marnowa tylko czas, benzyn i resztki szacunku dla samego siebie. Ale nie rezygnowa. Z maniackim uporem skrca w kolejne zauki i podwrka, przebiega wzrokiem otwarte na ocie balkony. Kilkakrotnie zatrzymywa si przy sklepach, obserwowa klientw. W jednym z butikw, krc nerwowo midzy pkami, w ostatnim momencie powstrzyma si przed ostateczn kompromitacj. - Szuka pan czego specjalnego? - Poczu spojrzenie tgiej sprzedawczyni. Zaczerwieni si jak przyapany na gorcym uczynku. - Tak... wie pani, szukam znajomej... - wyjka wstydliwie, nie patrzc w jej stron.-Wysza na chwil po zakupy i ju dugo jej nie ma - brn aonie-miaa dugie, krcone, rude wosy... - Ile miaa lat? - spytaa rzeczowo. Musia wyglda na mocno zdesperowanego. - Okoo dwudziestu. - Nagle uwiadomi sobie gupot caej sytuacji. To go otrzewio. - Przykro mi, ale nikogo takiego nie widziaam. Czy ta pani jest chora? - Nie, nie, na szczcie nie, bardzo pani dzikuj - wycofa si zmieszany, pobieg do samochodu. Jeeli kto tu jest chory, to na pewno ja, pomyla z niepokojem. Otar skrajem podkoszulka spocone czoo i pojecha prosto do siebie na Ochot. W domu wypi duszkiem szklank chodnego, biaego wina, potem dugo lea w wannie. Sitko prysznica ustawi pionowo, prosto na twarz. Wodny masa powoli koi rozdygotane

nerwy.

14 - Denerwowalimy si, jak zajechae? Pretensja w glosie Marii czy wasne wyrzuty sumienia, w kadym razie poczu si zepchnity do defensywy. Nie chcia kama, ale opowiadanie prawdy byoby nikomu niepotrzebne. Wybrn zagadywaniem, uspokajajcymi szczegami. - Ma si cakiem niele, zaprosia mnie jutro na obiad, obiecaa chodnik litewski i rolady, specjalnie dla ukochanego zicia... oczywicie, zawsze pamitam... ten upa daje si wszystkim we znaki, skarya si troch na serce, gorzej ostatnio sypia, ale boi si szeroko otworzy okno... tak... tak... naturalnie, no przecie sama wiesz... te przecigi i w dodatku zodzieje... co ja na to poradz, znasz j, nikt jej nie przekona. Jasne... na szczcie ten cholerny parter ma swoje zalety, soce tam prawie nie dochodzi, a u nas w mieszkaniu to dopiero prawdziwa Sahara... Jak chopcy? - Wszystko cudownie. Do szczcia brakuje nam tylko... no zgadnij kogo? - ze suchawki oprcz ulgi pobrzmiewa ton kokieteryjnej tsknoty, ktry nie wiedzie czemu go zirytowa. - Marysiu - upomnia j- umawialimy si... Nie daa mu dokoczy: - Och, Niuniu, bez przesady, nie zamierzam ci si wcale narzuca. - Maria zamiaa si szczerze. - Masz swoje dwa tygodnie, korzystaj, tylko po prostu odzywaj si do nas czasem. Poczekaj chwilk, jeszcze Jakub chce z tob dwa sowa, cauj ci, kochany... - Cze, tato - starszy zachrypia niepewnie modziecz mutacj - przyjedziesz na sobot i niedziel? - Przecie daem wam sowo - Jerzy uci chodno. Syn wyczu w jego gosie rozdranienie i zacz si jka: - Bo, bo wiesz, za... za... zapaem szczu... paka na ywca, jeden tutaj mnie nauczy, to nie jest wca... wcale trudne i chciaem ci pokaza... Jerzemu zrobio si przykro i gupio. Pierworodny by jego najukochaszym synem, dla niego by zawsze gotw na wszystko. - Oczywicie, Kubuniu, przyjad na pewno. Przywie ci co? - zapyta agodnym gosem, chcc zatrze przykre wraenie. - Nie, nie... niczego mi nie brakuje... chyba e... - Wal miao - zachci go skwapliwie Jerzy. - Zapomniaem kilku kaset do walkmana, no i Antek obieca mi przegra najnowszy Slipknot. Ukrywajc zniecierpliwienie, starannie zapisa dug list muzycznych, tak nagle niezbdnych, potrzeb syna. - Przywioz ci wszystko, bankowo. Bawcie si dobrze i uwaaj na Bartka. Do soboty. Z ulg odoy suchawk. Ostatnio jego kontakty z synem jako przywidy. Coraz trudniej byo o czas i cierpliwo, o wsplny jzyk. Zreszt Jerzy by pochonity wasnymi sprawami, a Jakub najchtniej milcza. Zamyka si w sobie, siedzc godzinami przy komputerze. Nie dawa si atwo, tak jak kiedy, wyciga na wsplne kino czy koncerty, nie mwic o zwierzeniach. Powoli go trac, myla Jerzy. - To normalne, poza tym odziedziczy po swoim ojcu tak dziwaczn, samotnicz natur - uspokajaa go Maria. Odgrywaa rol cznika, kleia mioci i trosk oddalajce si czci rodzinnego satelity. Waciwie czym ja si, do cholery, przejmuj, przecie to wszystko jest takie zwyczajne - pociesza si Jerzy. Syn dorasta, oddala si, nie ma innego sposobu na doroso. Martwio go jednak, e Jakub zacz si znowu jka, tak samo jak w pierwszych latach podstawwki. - To przejdzie. Burza hormonw, nadwraliwo wieku dojrzewania - uspokoia ich przyjacika psycholoka. -Jakub to fantastyczny chopak, potrzebuje zaufania i luzu, nie waszej nadopiekuczej histerii i despotycznych zagrywek. Zobaczcie, on sam si dosownie zacina we wasnych przegrdkach, to taki wiek - przejciowych rozpdw i przejciowych zahamowa. Okres sortowania. W tych sprawach Zofia bya wyroczni, a oni wanie takiej prawdy chcieli sucha. Majc wasne problemy, pragnli za wszelk cen spokoju.

15 Kiedy si w kocu zwleka z ka, bya ju czwarta po poudniu. Dawno nie miaa tak nieziemskiego kaca. W szklanej gowie szamota si uwiziony bk. W suchych ustach jzyk zawadza twardym kokiem. Nie moga przekn liny, kady krok sprawia jej bl. Wczoraj stanowczo przesadzia. Mieszanka mocnej trawy, relanium i caonocnej szarpaniny zrobia swoje. Powczc sob, dobrna do kuchni. Z wntrza lodwki powiao miym chodem. Otworzya j szeroko i staa tak dusz chwil, zbierajc siy do walki z reszt dnia. Moe z reszt ycia. Trzeba si wzi w kup; z obrzydzeniem wyrzucia dopiero co zapalonego papierosa. Mia smak zepsutego jajka posypanego popioem. Armia umiera, ale si nie poddaje. Metodycznie, za pomoc drobnych, sprytnych posuni zwalczaa kaca. Wypia p butelki wody mineralnej, wzia aspiryn, zaparzya zielonej herbaty. Po szybkim, chodnym prysznicu rozcigna si wygodnie na sofie, nastawia gitarowe interpretacje Bacha. Do normalnoci byo jeszcze daleko, ale przynajmniej przestao upa w gowie. Ustpia te ta cholerna, wewntrzna trzsiawka. Od dzisiaj kocz z traw, postanowia twardo. Pal tylko od wielkiego dzwonu i tylko kiedy bdzie mi naprawd dobrze. Prochy do minimum, a jakby co, jedno, dwa piwa, to wszystko. Papierosy... nie, tu nie mam adnych szans, westchna ciko, nie ma co si oszukiwa. Koniec z destrukcj. Z Jackiem zrywam definitywnie i wracam na uczelni, rozpdzia si w nagym wybuchu yciowej roztropnoci. Wieczorem dzwoni do Beaty o t prac w galerii, a z matk... z matk... Szukaa w mylach jakiego szybkiego rozwizania. Och, po prostu z ni na razie spokojnie i cierpliwie, potem uadzi si samo. Podniesiona na duchu wstpnymi sukcesami, poczuta kopa zdrowej energii. Najlepiej od razu to wszystko spisa. Dziesi prostych przykaza, potem wystarczy tylko si tego konsekwentnie trzyma. Pocigna z butelki yk chodnego piwa i usiada nad zeszytem. Ze zdjcia na biurku przyglda si jej ojciec. Mia powan, niemal surow min, ale w kcikach ust i w oczach ledwo dostrzegalne, wesoe chochliki. Wygldao to dziwnie, moe zna jak tajemnicz prawd. Wstydliw i weso, ktr niestety nie mg si z ni podzieli. - Tak, miej si, miej, sam zobaczysz, co Twoja crka jeszcze potrafi. Energicznie naciskaa dugopis. Lista pobonych ycze nie wiedzie kiedy zamienia si w regularny, dawno odkadany list do przyjaciki: ...koszmar ostatnich tygodni chyba mam za sob. Niej ju nie da si obsun, dotknam dna. Nie uwierzysz, ale poczuam ulg, chyba dlatego, e mog si od czego odbi (he, he). Z toksycznym Jacusiem finito, bd ostatni idiotk, jeli co znowu z mm zaczn. To kompletny palant i egoista przebrany w skr wraliwego artysty, w dodatku energetyczny i psychiczny wampir. Sama me wiem, dlaczego nie widziaam tego wczeniej, dopiero wczoraj doznaam owiecenia. Wybralimy si na wsplny weekend na Mazury, po drodze bya awantura, wic wysiadam i wrciam stopem do Warszawy. W drodze powrotnej otworzyy mi si klapki, jakbym pierwszy raz od duszego czasu zacza myle. Przerwaa, gryzc dugopis w zamyleniu, przesza do kuchni. Otworzya kolejn butelk piwa. Strumie bursztynowego chodu przyjemnie spyn do odka. Czua si teraz znakomicie, przypyw dobrego humoru skoni j do zwierze: ..Jeszcze nigdy nie spotkaam takiego faceta. Nie wierz w mio od pierwszego wejrzenia, ale to chyba co w tym stylu, totalny odjazd. Bez przerwy o nim myl i strasznie tskni. Szczerze - nic o nim nie wiem, z kim jest, co robi, gdzie mieszka. Jestem na siebie wcieka, co mnie wtedy sparaliowao, moe liczyam, e to on poprosi o telefon, nie chciaam mu si na si ...zreszt to, e tego nie zrobi, jeszcze bardziej mnie do niego... chyba si upiam i co bredz, ale nigdy nie czuam czego tak mocnego i czystego... Lilka, powiedz sama, czy wydaje ci si to normalne? Czy mona tak oszale dla nieznanego faceta?

16 Dwa wakacyjne dni upyny Jerzemu dziwnie i mtnie, w bezadzie chaotycznych dziaa. Brak planu, a przede wszystkim sensu w tym wszystkim, co ostatnio robi, napawa go przeraeniem. By czwartek przed pnoc, upa zela troch, ale nadal ciko byo oddycha. Jerzy nie mg zasn. Sta pnagi na balkonie, oparty o metalow barier, i pali kolejnego papierosa. W rodku samotnej nocy, z wyyn dziesitego pitra

sprawy wyglday jeszcze gorzej. Wpatrzony w odlege wiata miasta, zy na siebie przeklina swoj gupot i bezradno. By stuprocentowym durniem. Jak mg w cigu tak krtkiego czasu popeni tyle gupich bdw i niekonsekwencji? Dlaczego j wtedy w ogle zabra? Co za diabe go podkusi? Pierwsza reakcja bya suszna, ale zama swoje zasady i dalej ju poszo, wiadomo, reakcja acuchowa. Bya taka pikna, taka fascynujca, nikt by si jej nie opar. Zawrcia mu kompletnie w gowie, jednak oprzytomnia, rozsdnie wyhamowa. Zatrzyma w por spiral absurdu, potem wystarczyaby przecie odrobina charakteru. Dlaczego do dzisiaj nie potrafi si na to zdoby? Ostatnie dni spdzi w metrze, jedc tam i z powrotem, wysiadajc na rnych stacjach, krcc si po peronach. Godzina mijaa za godzin, Jerzy by godny, spocony, robio mu si niedobrze od samego gosu lektora triumfalnie obwieszczajcego kolejne stacje. Suew, Kabaty - dudnio mu cigle w uszach. Haas rozpdzonych wagonw, pisk hamulcw, tumy ludzi, zapachy, gosy, dziwne, nieznane dotd uczucie klaustrofobii. Wychodzi wtedy na powierzchni, zaczerpn wiata i powietrza, siedzia na awce w pobliu zejcia do stacji, obserwujc podrnych. Nabrawszy si, wraca do podziemi jak niezomny Orfeusz w poszukiwaniu swojej Eurydyki. Odnalezienie Heleny stao si jego obsesj, nie potrafi ju o niczym innym myle. Biega wzdu wagonw, przeciska si nerwowo w tumie, wypatrywa. Czasami, ufajc dziwnym przeczuciom, przesiada si nagle, jecha w przeciwn stron. Co mu mwio, e na stacji w Natolinie ona wanie szykuje si do miasta. Widzia j schodzc po gadkich stopniach na peron, spacerujc wzdu torw na tych swoich zgrabnych nogach, koyszc biodrami. Wic po kilku, trwajcych wieczno, minutach wysiada w Natolinie spocony, z bijcym sercem i niespokojnie rozglda si dookoa. Nikogo, ywej duszy. Sta osupiay na pustym, nagle cichym peronie. Po chwili mina go obojtnie grupka rozbawionych licealistw z plecakami, za nimi przydreptay dwie staruszki i moda kobieta z wzkiem. Przeskakujc po stopniach, wbieg na gr. Zobaczy zaledwie kilku pasaerw, wszyscy natychmiast zniknli mu z oczu, rozchodzc si w rne strony. Pozosta sam pord kafelkowych cian z poczuciem pustki i zawodu. Dalby rk sobie uci, e przed chwil tu bya, czu jej zapach, powietrze nasycone byo jeszcze jej obecnoci. Spni si, moe tylko o kilkadziesit sekund. Ona jest w drodze do Centrum! Rzuci si w stron podziemi, w szaleczym tempie zbieg po schodach i w ostatnim momencie wskoczy do pocigu. Osun si ciko na awk, prbujc uspokoi oddech. Na kadej kolejnej stacji rozglda si nerwowo, robic lekkie zamieszanie w coraz bardziej zatoczonym wagonie. Setki wsiadajcych i wysiadajcych kobiecych gw i fryzur, ale ani ladu tej jednej, rudych lokw o miedzianym poysku zachodzcego soca. Ludzie przygldali si mu ukradkiem z niesmakiem, niektrzy z rozbawieniem, przypuszczajc, e ten szpakowaty, dobrze ubrany facet w rednim wieku jedzie na gap i boi si kontrolera. Jerzy nie dostrzega tych spojrze, nie sysza komentarzy. Na stacji CENTRUM pogna do ruchomych schodw, wybieg nawet na plac Defilad. Zmiota go fala napywajcego tumu, zbliaa si godzina szczytu. - Jurek, a co ty tutaj robisz w tym cisku? - Jadwiga, opalona na brz i jak zwykle zadowolona z siebie, cmokna go serdecznie w policzek. - Samochd mi wysiad od tego upau, miaem kilka spraw do zaatwienia na miecie, ale teraz ju si poddaj - tumaczy popiesznie. Wszyscy zdrowi - Marysia z chopcami na Mazurach - tak, tak, somiany wdowiec - nie ma sprawy -nie odzywali si ostatnio - sama wiesz, tyle cigle na gowie - a lata pyn - w BUW-ie po staremu - jeden burdel a gdzie ja teraz pjd? - daj spokj, nie ma szans-powiedz lepiej, co u was-na pewno si odezw - ja te - co zrobi - samo si krci - oczywicie - zdzwonimy si... Zamienili w popiechu kilkanacie urywanych zda, rozstali si pod naciskiem rozpdzonego tumu, rozpdzonego ycia. Dlaczego nie z rodzink na wakacjach? - powracao natrtnie pytanie Jadwigi. Zby j jakim wykrtem, nie byo czasu na tumaczenia. Mieszkanie przypominao pobojowisko, brudna gra naczy pochylia si niczym krzywa wiea w Pizie. Szybko pozmywa i w nagrod nala sobie kieliszek koniaku. Wyszed na balkon. Po powrocie z Mazur umieci tam stary fotel, na ktrym spdza samotne wieczory. Rozsiada si w kolonialnym stylu, stopy opiera o barierk i jak wikszo ludzi patrzy w niebo, na prno wyczekujc deszczu. Dzisiejszego wieczoru powietrze byo nadal lepkie i nieruchome. Z pobliskiego lotniska mimo pnej pory dochodzio monotonne buczenie rozgrzewanych silnikw. Jerzy lubi ich dwik, bya w nim obietnica przygody i wadcza, gotowa do akcji si, zdolna porwa czowieka nie tylko w przestworza.

Myla wycznie o Helenie. atwiej byoby z ig w stogu siana, mona wtedy wykombinowa sensown metod poszukiwa. W tym wypadku by z gry skazany na porak. Co ja waciwie o niej wiem? Tak duo i waciwie nic: ma okoo dwudziestu lat, mieszka gdzie na trasie metra, jest wegetariank... Co jeszcze? Aha, namitnie sucha bluesa. Tragikomiczne - pomyla zrezygnowany. Wyssa ostatnie krople koniaku, przechylajc kieliszek do gry dnem. Nagle przyszed mu do gowy genialny pomys.

17 Przenikliwy wzrok by zimny, gos peen udawanej troski. - Powiedz mi, a jak ostatnio sypiasz, nadal mcz ci koszmary? - Teraz jest duo lepiej - skamaa Helena opanowanym gosem. - Mwic szczerze, waciwie czuj si ju zupenie... Przerwao jej gone pukanie do drzwi gabinetu. - Pan wybaczy, panie doktorze - zajrzaa pielgniarka - ten pacjent spod dziewitki... Z korytarza za ni dobiego nieludzkie wycie. Doktor zerwa si i wybieg, w locie przepraszajc Helen. Przymkna uchylone drzwi i podesza do biurka. W szufladzie znalaza bez problemu bloczek z receptami. Wydara z niego jedn kartk, zoya starannie na p i schowaa do portfela. Usiada na swoim miejscu i cierpliwie czekaa, gapic si na przeciwleg cian. Nad fotelem wisia za szkem nowy nabytek ordynatora, dua reprodukcja obrazu Maluszczaka. Rachityczna dziewczynka z wyskubanym kotkiem w ramionach przemykaa przez ponc traw w kierunku rzeki. Cao namalowana nerwowymi pocigniciami pdzla, w chorobliwie ostrych kolorach, robia przygnbiajce wraenie. Podobne obrazki zdobiy wikszo znanych jej ksiek z psychopatologii. Co za upiorny trend, pomylaa. Najwyraniej artysta zawadn wyobrani kiepskich terapeutw. Powinien tu jeszcze wisie autoportret van Gogha z obcitym uchem. Min ju dobry kwadrans, a lekarz nie wraca. Ten ponury dupek w biaym fartuchu, z perfekcyjnym przedziakiem porodku koskiego ba, by mem przyjaciki matki. To dziki jej staraniom Helena dowiadczaa zaszczytu czstych konsultacji w najlepszej klinice psychoneurologicznej w Warszawie. Kiedy porzucia studia, matka wpada w popoch. Musisz mi obieca, musisz mi obieca!... krzyczaa histerycznie. To by zwyky moralny szanta, poparty grob szlabanu na kas, a Helena nie moga sobie pozwoli na dziadowanie. Przynajmniej pod tym wzgldem bya cakowicie zdrowa. Na pocztku te spotkania j nawet bawiy. - Prosz si nie cenzurowa - zachca j, dajc stanowczo do zrozumienia, e trafia do przychylnego i tolerancyjnego wujka, dla ktrego jest oczkiem w gowie. Wic opowiadaa ze swad te wszystkie wymylone podczas bezsennych nocy historie: o swojej symbiozie z rybk w akwarium (porozumiewaa si z ni za pomoc skomplikowanego systemu, ktrego oczywicie nikomu nie moga zdradzi), o swoich obsesjach zwizanych z mieszkaniem rodzicw w bloku na Muranowie (wybudowanym na ruinach getta, schodzc do piwnicy, syszaa jki i pacz ofiar), o dramatycznych konsekwencjach spoywania zwierzt, zwaszcza karmienia nimi maych dzieci (przenikanie toksyn, niewiadome przekazywanie okruciestwa i agresji). Snua fantastyczne opowieci o wiatowym anarchistycznym spisku deskorolkarzy, o doniosym znaczeniu masau i nacierania stp, o negatywnych fluidach z mgawicy Kasjopei, o swojej mioci do poezji hiphopowej (jedynym dzisiaj, autentycznym noniku werbalno-duchowej energii), o swoich erotycznych skonnociach do milczcych i wyniosych mczyzn w typie nordyckim (.....rzadkich u nas osobnikw o dugich, pocigych twarzach, z jasnym zarostem, stalowym spojrzeniem, o prostym nosie i powcigliwych gestach, ubranych w szare flausze i kosztowne flanele...). Mwia ochoczo, czasami bez zwizku i wydawao si jej, e nic prawdziwego o sobie. Czasami milka, uchodzio z niej powietrze i apatycznie kontemplowaa zawijasy podogowej wykadziny. Doktor te nage przerwy respektowa przyzwalajco, cierpliwie czekajc, a powrci Helenie ch do dalszego szczerego podzielenia si tym, co j gnbi... Niektre z jej wypowiedzi notowa, powstrzymujc si od komentarzy. Najczciej jednak zamyka oczy i z nieprzeniknionym wyrazem twarzy zastyga w swoim fotelu. Nawet jeeli nie pi, to i tak pozostajemy kade w swoim wiecie, mylaa niezraona podczas tych sesji. Jak planety w kosmosie, mijamy si obojtnie, nic o sobie nie wiedzc. ...Umiarkowane tendencje destrukcyjne, zaburzenia sfery wolicjonalnej, a take charakterystyczna posta ambiwalencji emocjonalnej, jak te inne objawy typowe dla osobowoci borderline nie wiadcz jeszcze o

powanych problemach natury patologicznej. W efekcie gbokiej traumy utraty moga si ujawni w kruchym ego pacjentki swoista luka - wiadectwo braku po obiekcie. Pustka tak gboka, e w rezultacie daje poczucie nieistnienia podmiotu, czyli samego siebie. Kontakty z ludmi s wtedy zaburzone, przybieraj posta infantyln czy symbiotyczn, prowokujc tym odrzucenie... - przeczytaa kiedy urywek notki czy raportu, ktry wystawa ncco z lekarskiego kosza na miecie. Czyby to byo o niej? Mino ju dobre p godziny. Podesza do drzwi, wyjrzaa ukradkiem na korytarz. Pusto i wyjtkowo cicho. Cofna si szybko do biurka. Wyrwaa jeszcze jedn recept. Ledwo zdya usi, kiedy drzwi otworzyy si raptownie. - Bardzo ci przepraszam, ale niestety musimy na dzisiaj zakoczy. - Doktor by zdyszany. - Spotykamy si w rod... nie, poczekaj - szybko przerzuci kartki stojcego na biurku kalendarza - dopiero za miesic, wyjedam na urlop. W jego gosie byo sycha le ukrywane wzburzenie. Zaczerwieniona twarz, wosy w nieadzie, w lewej rce ciska kurczowo potuczone okulary. Szybko j poegna, odwrci si i podszed do biurka. Mia tam butelk szkockiej whisky. Helena wysza natychmiast, bya ju na korytarzu, ale cofna si po zapomniany plecak. Nawet jej nie zauway. - Kurwa ma, to ju trzecia oprawka w tym roku! - stka, przykucnwszy za biurkiem w poszukiwaniu piersiwki. Po raz pierwszy poczua do biedaka odrobin sympatii. Doktorze Mengele, moe czas na soczewki... najlepiej w kolorze brzowym, nie mwic o zmianie fryzury, pomylaa rozbawiona. Po tej wizycie poczua ulg jak po dobrze spenionym, przykrym obowizku. Wybiega na zalane poudniowym socem alejki szpitalnego ogrodu. Z krzakw wychyna szczupa posta, zbliya si do niej posuwistym, tanecznym krokiem. - Podpisze pani owiadczenie? - Mczyzna wyj z kieszeni szlafroka pomity plik papierw i dugopis. Na gowie mia zawizan w czterech rogach chusteczk, spod szlafroka wystaway chude nogi w rowych kalesonach. Stopy w podartych baletkach drobiy w wirku ogrodowej alejki niecierpliwe, pokraczne kroczki z jeziora abdziego. Helena z bog min wyapywaa wszystkie wariackie szczegy wygldu i zachowania faceta. Ale nie byo czasu si napawa. - Dobrze, ale w jakiej sprawie? - zapytaa rzeczowo. - O! spryciara! Ale spryciara! - Popatrzy na ni z niechci i cofn si nagle przestraszony. - Wy mnie nie nabierzecie! Wy mnie nie nabierzecie! - zacz wrzeszcze przeraliwym falsetem, groc jej przy tym wskazujcym palcem. - Dobrze, podpisz, niech pan to da, podpisz - zapewnia popiesznie. Ucich natychmiast i skwapliwie podsun jej pod nos papiery. - Tylko czytelnie, imi i nazwisko. I rozmiar pipy - Ma si rozumie. - Po chwili oddaa mu zapisan stron. Odczyta na gos uroczystym gosem: Jolanta Kwaniewska. Pokrania z zadowolenia, uklk i pocaowa j w rk.

18 - Stary, chyba oszalae, jak ty to sobie wyobraasz? W gosie Michaa wyczu le ukrywana irytacj. Nic dziwnego, nie dzwoni si do przyjaciela o pnocy po trzech latach milczenia, w dodatku z tak absurdalnymi propozycjami, - Zrozum, nie mam innego wyjcia. W suchawce zapada cisza. Jerzy widzia niemal jego twarz, malujcy si na niej grymas niezdecydowania. Ale przecie kumplom z podwrka si nie odmawia. - No dobra, Jeu, sprbuj z nim pogada. - Chodzi o kwadrans, zrb, eby mi nie odmwi. - To nawet sympatyczny go, ale rozumiesz, nie mog mu nic proponowa. A ju na pewno wciera si do jego autorskiej audycji - tumaczy mu Micha. - Ju i tak nienawidz mnie w tej redakcji jak jakiego zdrajcy dorzuci zbolaym gosem. - Ciebie? Chyba przesadzasz. - Troch pno na zwierzenia. - Micha ziewn. - Wpadniesz kiedy, to pogadamy. - Masz u mnie wiadro bourbona. - Tylko za duo sobie nie obiecuj... mnie moesz - zamia si szczerze. -Jutro dzwoni.

- Dziki, czekam. Jerzy odoy suchawk. Rozmowa z przyjacielem obudzia wty promyk nadziei. Moe Micha tego redaktora nakoni. W kocu jest jego szefem. Nagle zrobio mu si gupio. W co ja si pakuj? Znajomoci, ukady, naciski, cay ten przegniy, warszawski wiatek, ktrym zawsze si brzydzi. O nominacji Michaa na dyrektora radiowej trjki dowiedzia si jeszcze w zimie, z gazety. Nawet wtedy do niego nie zadzwoni, ich drogi dawno si rozeszy. A teraz po latach, bez enady korzysta ze starych znajomoci. I to po co - eby odnale przypadkowo spotkan panienk. Zapali papierosa, zacign si gboko. Moralne, nieco chyba patetyczne skrupuy szybko odleciay z dymem, powrci konkretny problem. Jak tego redaktora podej, czym zjedna? Nic sensownego nie przychodzio mu do gowy. Moe Micha go zmikczy, pomyla z nadziej. Chopak ma kup wdziku, dar przekonywania. Byo ju koo drugiej, kiedy pooy si do ka. Zasn niemal od razu, jednak po godzinie obudzi si zupenie trzewy. Lea nieruchomo z zamknitymi oczyma, ale szansa na dalszy sen ulotnia si bezpowrotnie. Przepada w gstej pltaninie niekontrolowanych, bezadnych myli. Wsta, poszed do kuchni i zaparzy sobie zioa. Potem zgasi wiato i sta oparty o parapet, popijajc yczkami gorcy napar z melisy. Bkitna powiata, wnikajca do wntrza przez rolety, znaczya mu na ciele tygrysie prgi. Otworzy okno na ocie, odetchn mocno parnym powietrzem. Tej nocy bya penia, na niebie trwaa kosmiczna degrengolada. Spa mao i pytko, rankiem obudzi si zupenie rozbity. Drgaa mu lewa powieka, przy goleniu zaci si jak nowicjusz. Mino sporo czasu, zanim zatamowa krew, pomoga dopiero szczypta kawy przyoona wprost na ran. Z podkronymi oczami i kawakiem waty przylepionej do zapadnitego policzka wyglda upiornie. Czu si podobnie jak tamtego ranka - dwadziecia pi lat temu, kiedy sparaliowany strachem, wkada bezwolnie bia koszul, mczc si ze spinkami do mankietw. Ojca ju w domu nie byo, wstawa wtedy o pitej rano, jedzi subowo a do Otwocka. Na oparciu krzesa wisia zawizany przez niego krawat. Mama nie gderaa swoim zwyczajem przy niadaniu, tylko patrzya na niego spod oka, krcc si po kuchni. Wkadajc mu kanapk do kieszeni marynarki, na pewno namacaa paczk Klubowych, ale powstrzymaa si od komentarza. Szed do tramwaju na sztywnych nogach, wagary dzisiaj nie wchodziy w gr. Byo jeszcze wczenie, ale pod bud przelewa si ju nerwowy tumek giedy. Wszystko to byli jego kumple, jednak tego dnia ogupieni strachem taksowali si nieufnie. Zbywali pswkami. Dziewczyny obgadyway si nawzajem, gryzc paznokcie i chichoczc nerwowo. W powietrzu po nocnej ulewie unosia si jeszcze mglista, oywcza wilgo, ale ju wyranie zanosio si na upa. Zielonoszare licie pobliskich topl mieniy si zocicie w porannym socu. Stali tak na szkolnym dziedzicu, ubrani w tanie, ciemne garsonki i garniturki, speszeni powag chwili, bardziej ni zwykle samotni. Przyczajeni do nieuchronnego, definitywnego starcia z tak zwanym dorosym yciem. Matura, pomyla Jerzy z odraz. Drobnomieszczaska pseudoinicjacja. Ponury obrzdek na cze tradycji, zniewolenie pieprzon mitomani. Wstrzsny nim znowu dawny bunt i obrzydzenie. Przypomnia sobie, jak tamtego ranka, oguszony biciem wasnego serca, czeka wraz z innymi przed wejciem do sali gimnastycznej. Stukajc obcasami, podesza do niego Lucyna, zwana Pucu. Miaa na sobie czarn minispdniczk i aurow bluzk, spod ktrej przewitywa luksusowy stanik. Bardziej obnaa, ni skrywa, obfite piersi, a w nich jej nadmiar uczu do Jerzego. Macierzysko-opiekuczych, bo erotycznie - mimo wzajemnej sympatii nigdy midzy nimi nie iskrzyo. Z leniwym wdzikiem Marilyn Monroe napara na niego cycem i przesyconym nikotyn szeptem zmusia do poknicia tajemniczej tabletki. - Lekki speed, prosto ze Stanw. To na kojar, Jeu, bdziesz po tym rzutki niczym Einstein. W godzin pniej, pod czujnym okiem uroczystego jak na mszy ciaa pedagogicznego, przesta rozumie cokolwiek. Z chorobliwym zapaem pitrzy kolumny cyfr, poddawa je skomplikowanym manipulacjom, mnoy, dzieli, rniczkowa. Wypisa dugopis, spoci si okropnie, w kocu wyszed, oddajc komisji efekt swoich wysikw. Starannie zapisano dokadny czas zapocztkowanej przez Jerzego przerwy. Szko wypeniaa grobowa cisza. W pustym korytarzu dbowa klepka wypolerowana na poysk zapraszaa do zabronionego lizgu. Nie uleg pokusie, stpa ostronie po posadzce, biae prostokty wiata przypominay rozcielone przecierada. Wszed do mskiej toalety. Usiad na parapecie okna, uchwyci si rk ramy i mocno wychyli, wydmuchujc w niebo dym z papierosa. W takiej pozycji niezdecydowanego samobjcy znalaza go Franka, moda nauczycielka geografii. Patrzy rozszerzonymi ze zdziwienia renicami, jak zblia si do niego, pikna, pachnca. W poufaym gecie pooya mu rce na ramionach. - Suchaj, Jurek, tylko bez paniki. Zaatwiam z matematyczk, mam rozwizane przez ni gwne, drugie zadanie. Wo ci je do pracy, jak bdziesz wraca z przerwy. Przepisz to dokadnie i oddaj, wystarczy na trj. I nic poza tym nie kombinuj. Rozumiesz?

Zanim zdy jej cokolwiek odpowiedzie, Franka przycigna go mocno i wpia si mu w usta. Caowali si namitnie, gryzc, linic i bekoczc. Nie odrywajc si od siebie jak pijana para w wyuzdanym tacu, przetoczyli si do kabiny. Jerzy podcign krtk sukienk, gaszczc jej zgrabn pup, zjecha rk niej, pod palcem wyczu zgrubienie echtaczki. Bya liska i mokra, nabrzmiewaa, kiedy pociera j rytmicznie, podniecony do szalestwa. Franka jczaa i wia si konwulsyjnie, zrcznie manipulujc przy jego rozporku. Wyuskaa ze slipek nabrzmiay penis. Szybko zsuna majtki. - Wejd we mnie - wycharczaa mu bagalnie prosto w usta i obrcia si do niego tyem. Zdrtwia, nie mia w tym adnej wprawy. ciskajc kurczowo niewielkie, twarde piersi, wbija czonek na olep, bodc j w wypity zadek. Uja go w rk, naprowadzia wprost do celu. Wnikn w ni ostro, jkna z rozkoszy. Obj jej kibi, a ona, rozpaszczona policzkiem na drzwiach toalety, przygarniaa do siebie jego ruchliwe poladki. Dyszeli gono w rytm coraz szybszych pchni. Trwao to nie duej ni kilkanacie sekund. Uderzy go gwatowny wybuch ekstazy, przez cae ciao przebiegy fale dreszczy. Nogi ugiy mu si w kolanach, bez si usiad na sedesie. Nauczycielka zwalia si na niego, szczerzc biae, wystajce zby i caujc, gdzie popadnie. Wtulajc si w jej wosy, w pachnce piersi, dygota. - Ju dobrze, malutki, ju dobrze. - Czule pogadzia go po gowie, wypchna z kabiny. Zamkna si, sysza szelest higienicznych zabiegw, zawstydzony czeka, opierajc si o cian. Po chwili wysza, poprawiajc przed lustrem zburzone wosy. - Wracamy na sal. Za dugo nie mona, to wyglda podejrzanie. Nie bardzo rozumia, o co jej chodzi. Szok, stres, wpyw nieznanego specyfiku od Pucuy odebray mu jasno mylenia. Zapomnia, kim jest i co waciwie tutaj robi. Rzeczowy ton w gosie Franki zadziaa jak otrzewiajcy policzek: - Przyjdziesz minut po mnie. Tylko spokojnie, przepiszesz, oddasz i po sprawie. - Pooya mu palec na ustach. - I pamitaj, wszystko zostaje midzy nami. Prawdziwy egzamin dojrzaoci - Jerzy umiechn si do swoich wspomnie. Trjka z pisemnej matmy, reszta zaliczona bez problemu. On te zaliczony... przez geografic. Pani profesor Franki nie spotka ju potem nigdy. Mwic szczerze, wcale tego nie aowa. Dugo hodowa w sobie wstyd swojego seksualnego debiutu. Gwat na maturzycie, a potem ciga do apy? Kto by w to uwierzy? Z biegiem lat nawet jemu wydawao si to zupenie niewiarygodne. Wrci do dnia dzisiejszego. Wczy radio i wysucha porannych wiadomoci. Nie rniy si niczym od wczorajszych: fala letnich upaw, grone poary, liczne zatonicia. A ponadto pijani kierowcy, wkurwieni chopi, sprzedajni sdziowie, policjanci bandyci. Jakby tego byo mao, nad Szwajcari zderzyy si dwa samoloty, jeden peen dzieci. Czas kanikuy to czas obdu - pomyla. W te upalne dni w gowach i sercach ludzi lgo si szalestwo, wicej byo wypadkw, katastrof, niecodziennych, tragicznych zdarze. Pracowite Parki wybieray na apu capu popltane nici ludzkich losw. Ciach, ciach, ciach - niemal sysza szczk ich noyc. Poczu kucie w pustym odku, odezwaa si poranna nadkwasota. W lodwce znalaz puste opakowanie po jajkach, na chlebie tostowym zakwity zielone, podejrzane plamy. Wysypa ca zawarto plastikowej torebki, na samym dnie byy dwa czyste, biae kawaki. Powcha - i tak przeszy pleni - wyrzuci do przepenionego kosza. Nie mia chrupek ani adnego pieczywa, a stare krakersy, ktre znalaz w barku, miay smak sproszkowanego wapna. Odoy suchawk telefonu i zbieg na d do spoywczego. W pi minut by z powrotem, z kanapk w rku kry nerwowo wok milczcego aparatu. Micha odezwa si dopiero po dziesitej. - Wanie z nim gadaem, moesz do niego w kadej chwili zadzwoni. Jerzy wystuka podany numer. - Alo - usysza w suchawce dobrze znany, nosowy gos redaktora Zelmana.

19 Kajtel by w wietnym humorze. Dugie dredy wcisn pod winiowy beret ze zot gwiazd. W pod- koszulku z napisem Naughty by natur brylowa od poudnia w trendowym barku Zupa. Entuzjastycznie wita bywalcw, znajomym przybija gone pitki. Wchodzc Helen przytuli do piersi jak dawno niewidzian siostr:

- Pikna moja bestio, wreszcie wylaza z legowiska. - Za potrzeb. - Potrzeby chodz z ludmi, potrzeby jednocz... potrzeby nawet gwiazdy rozjarzaj noc - zachichota Kajtel - Yo! - zacz wymachiwa apami, improwizujc, rapowa gono: - Potrzeby to yciodajne gleby, zawistne samojeby, co dzisiaj zaniedbujesz, jutro degenerujesz... bezlistna koniczyna, deus and machina, i tu si rozpoczyna historia manekina... globalna bieganina za kas si zaczyna, czowieku koca wieku - wszawy EUROPITEKU, co w materialnym cieku toniesz... nabrany oszoomie, panoptikalny pokemonie, frontalnie wiotki kutafonie... za czym tak gonisz... schizoidalny jamochonie? Kajtel zamilk nagrodzony oklaskami, usiad przy stoliku i zabbni palcami w blat. - Europitek, a to dobre - zamiaa si z uznaniem Helena - marnujesz si tutaj, dzieciaku. - Maa improwizacja w przeciwiestwie do Wielkiej nie wymaga wielkiego natchnienia. - Pocign z luboci yk postawionego mu przez ni mlecznobiaego drinka. - Tylko troch koki, nie? Popatrzy na ni z wyrzutem. - Co Piegowat Fejs sprowadza na teren naszych owisk? - Ta ostatnia trawa bya zajebista, masz jeszcze w tym stylu? - Nix - Kajtel rozoy teatralnie ramiona. -Wszystko poszo z dymem, p Warszawy zwariowao na jej punkcie. Jutro przyjdzie superhasz, prosto z Maroka, taki dobry, e a sodki... - Kajtel, dzisiaj. - Dzisiaj to rzuciem Zdzisia dla wochatego piknisia. - Nie ciemniaj, jestem w dolnej zonie. - Spoko, mam zawsze troch krajowej... a mno-ho by teho, diwko, chtiela? - Tak z przygar - Helena wychrypiaa niepewnie. - Jakby kto pyta o sztygara, to jestem zara. Pyk, pyk, pyk z fajeczki, czekajcie, gobeczki - zanuci stary kawaek zespou lsk i wybieg z kawiarni. Ale si wir dzisiaj napdzi - popatrzya za nim z czuym niepokojem. Wrci, zanim zdya dopi swoje wino. Wdziczc si jak sodki pedzio, komicznie mrugajc rzsami, poda jej pod stolikiem spor paczuszk. - Sianko ze stajenki. Zwierztka piewaj, bydltka klkaj, a rudzielce... odpadaj... cuda, cuda si zdarzaj - zapia cieniutko kold. - Szeroki masz repertuar - Helena umiechna si do niego i wpucia dyskretnie marihuan do kieszeni plecaka. Wyjmujc portfel, zawahaa si. - Mam teraz cienko. Poczekasz? Machn rk lekcewaco. Wyja z przegrdki ukradzione recepty. - Tu masz zadatek. - Co ty, kobieta... masz mnie za dealera? Obruszy si, ale ypn na recepty fachowym okiem, skin gow i bez sowa schowa je do bocznej kieszeni opadajcych mu z tyka spodni. Ucisnli si serdecznie, wysza z kawiarni odprowadzana ciekawymi spojrzeniami warszawskiej mietanki. Po drodze do metra wstpia jeszcze do EMPiK-u. Chciaa kupi kilka czystych kaset i zwyczajowo pogrzeba na pkach z pytami. Nie wytrzymaa jednak dugo, ucieka stamtd jak z rozgrzanej sauny. Klimatyzacja w takim sklepie to moe luksus, ale brak wentylacji to zwyky prymityw; wcieka suna wraz z tumem do podziemnego przejcia pod Marszakowsk. Byo ju pno, kiedy w sklepiku pod domem robia ostatnie zakupy: owoce, pomidory, ser, pieczywo i na koniec wielki, piciolitrowy bidon rdlanej. Na wodzie nigdy nie oszczdzaa. Objuczona, powoli zmierzaa w stron klatki. Z parkingu usyszaa klakson, odwrcia gow i zmartwiaa. Ze znajomej beemwicy macha do niej ssiad - ysy inspektor. Samochd by jak nowy, adnego ladu po ostatnich przejciach. ysol wysiad i wycign do niej pulchn rk. - Pozwoli pani, e si przedstawi - Ratyski. Jestemy ssiadami, mieszkam nad pani - rzuci gow w kierunku budynku. - Bardzo mi mio - Helena dygna grzecznie, mamroczc swoje nazwisko. - Prosz wybaczy, e tak pani nagabuj... chciaem dwa sowa zamieni w sprawie tej sobotniej awantury. Niby si usprawiedliwia, ale brzmiao to dosy obcesowo. Helena mimo upau poczua na plecach zimny dreszcz. Przejebane - pomylaa ze strachem. Facet wszystko ju wie. Odstawia zakupy na trawnik i odwanie podniosa twarz, gotowa do ostatecznego ciosu. - Chciabym pani o co zapyta, zna pani tego... zza ciany, u ktrego bya ta caa impreza? - Nie - odpowiedziaa krtko - a dlaczego? - Bo - moe mi pani wierzy lub nie - on oskary pani o zdemolowanie mojego samochodu. - Ratyski przyglda si jej badawczo.

- Nie bardzo rozumiem. - Helena odzyskiwaa stopniowo rezon. - Dlaczego miaabym co takiego zrobi? Wzruszya ramionami. - eby si na nim zemci. Podobno bya pani u niego wczeniej skary si na haasy, a on, jak sam twierdzi, nie potraktowa pani powanie i pani zrobia si bardzo agresywna... - Ratyski na chwil zawiesi gos. Pono ma na to licznych wiadkw i... - I dlatego rozbiam pana samochd? - przerwaa mu. - Co za wredny debil. I pan mu uwierzy? - popatrzya na niego z wyrzutem. - Tego nie powiedziaem - achn si ysol. - Ale sama pani przyzna... - To on si mci, panie inspektorze. - Helena rzucia si do kontrataku: - Nie znam tego czowieka, ale prawd jest, e prbowa mnie wiele razy podrywa. - Zniya gos i zbliywszy do niego twarz, przybraa ton szczerego wyznania: - Mizdrzy si, wprasza si do mnie na chama i inne takie akcje... pan rozumie. Facet jest liski i nie w moim typie... Co mogam zrobi, w kocu daam mu niedwuznacznie do zrozumienia, eby si ode mnie raz na zawsze odchrzani. - Rozoy rce w bezradnym gecie. - Obrazi si, przesta mnie zauwaa, kiedy zatrzasn mi drzwi przed nosem - kamaa na caego. - Zraniona mska duma - pokiwa ys gow Ratyski. - No tak, w wietle tych faktw... - Nie dokoczy, nagle zapa za bidon z wod i jedn z toreb. - Pomog pani to wnie na gr. Chcc nie chcc, Helena z plecakiem penym marihuany podreptaa za nim. Nie przerywajc rozmowy, wspinali si po schodach. - Mnie si od razu wydal podejrzany - wystka Ratyski. -Ju kilka razy widziaem go tutaj w szemranym towarzystwie. - Takie czasy, czowiek we wasnym domu nie czuje si bezpiecznie - wtrcia znaczco. Widziaa ktem oka, e si achn i ju chcia co powiedzie, ale powstrzyma si od komentarza. To milczenie byo wymowne i raczej wiadczyo o nim dobrze. Miny bezpowrotnie czasy, kiedy zadowolona z siebie wadza zbywaa ludzi aroganckim kitem. Nadszed czas zawstydzonej pokory i bezradnego zgrzytania zbami. Idc obok niego, Helena czua si fatalnie, ale gdzie w rodku kiekowao w niej ziarnko satysfakcji. To wy, gnoje, bierzecie za to kas, eby czowiek nie musia si przemyka we wasnym miecie. W najlepszej komitywie dotarli pod jej drzwi. Podzikowaa mu serdecznie. - Prosz si nie przejmowa, bd mia na tego obuza oko - zapewni j solennie. - A jakby co, to mieszkam na trzecim, mieszkania trzydzieci sze. Helena zamkna si na acuch, rzucia torby i plecak na podog i pobiega do azienki. cigna jednym szarpniciem sukienk, wesza pod zimny prysznic. Z wanny wygoni j gd. Plasterki dojrzaego pomidora, mlecznobiaa mozarella, listki aromatycznej, wieej bazylii - ukadaa na talerzu geometryczn kompozycj w kolorach woskiej flagi. Jeszcze kilka kawakw chrupicej bagietki i kolacja gotowa. Na dworze byo jeszcze zupenie jasno, cho na zegarze wybia ju dwudziesta pierwsza. - O kurcze - wanie si zaczyna na trjce jej ulubiony program Pitkowy wieczr z bluesem. Woya now kaset do magnetofonu, nastawia poziom nagrania. Supersprzt Denona rozjarzy si mionie czerwonymi lampkami. Z wielkich kolumn pyn spokojny, ciepy gos Zelmana: ...pozosta analfabet, bo jak si mona domyli, wybr midzy szko a gitar nie by dla niego trudny, wybra gitar. Uwaaj, synu, w niej mieszka diabe - przestrzega go wasny ojciec, ubogi farmer i kaznodzieja, ktry zabroni mu wnosi ten szataski instrument do domu. Mieszkali w maej dziurze o nazwie Vance, blisko Clarksdale w Missisipi. John uciek z domu, kiedy mia szesnacie lat, porzuci ndz, cik harwk na polu i otwarty rasizm Poudnia. Bez grosza przy duszy, z gitar pod pach wsiad w autobus do Memphis - taki byt pocztek jego dugiej drogi. Pod koniec lat trzydziestych wyldowa w Detroit. Tam, w The Motor Town, jak to si wtedy mwio, byo duo pracy w fabrykach samochodw. Harowa ciko, zarobi troch grosza i zaraz oeni si z Maude, ale rozeszli si po paru miesicach, potem pobrali znowu, by by ze sob dwadziecia pi lat. Mieli picioro dzieci. Posuchajmy piknego bluesa o tsknocie, dedykowanego onie... Helena ze wzruszeniem rozpoznaa drcy zapiew Johna Lee Hookera: ...now Maudie, why did you hurt me? On Maudie hey, Why did you hurt me, You been gone so tong... I miss You so. Wyja z plecaka paczuszk trawy od Kajtla. Rozwina delikatnie i powchaa zawarto, ju sam sodkawo-duszcy zapach zi podziaa na ni kojco. Walczya przez chwil z pokus, jednak schowaa marihuan do puszki po angielskiej herbacie. Wszystkie cenne rzeczy upychaa do puszek i ustawiaa na pce w starym kuchennym kredensie. Otworzya piwo, popijajc z butelki, wrcia do salonu. Najwyraniej dzisiejsza audycja Zelmana bya w caoci powicona mistrzowi:

...i ktrego dnia Carlos Santana stwierdzi, e bluesy Hookera lecz ludzi i nic tak jak jego gos nie potrafi pociesza, skada do kupy upadych i nieszczliwych, i e jego marzeniem jest nagra pyt z Hookerem. W ten sposb doszo do wsppracy obu muzykw i w jej efekcie powsta wspaniay album The Healer, ktry odnis wiatowy sukces. Od tego momentu wszyscy wielcy chc z bluesmanem pracowa: Van Morrison, Bonnie Raitt, Keith Richards, George Thorogood, Eric Clapton, Robert Cray, Ry Cooder, Albert Collins, Johny Winter... Przypomnijmy sobie, jak do tego doszo, czego na wsplnej sesji dokonali dwaj geniusze. John Lee Hooker i Carlos Santana we wspaniaym, tytuowym utworze z albumu The Healer... Ju po pierwszych, jakby troch niemiaych akordach gitary Helen przenikn dreszcz rozkoszy. Podkrcia dwik i koyszc si w takt muzyki, zapomniaa o caym wiecie. Narkotyczny, gardowy gos Hookera i wtrujce mu genialnie solwki Santany wprawiy j w uniesienie. Falowaa beztrosko na rodku pokoju, koyszc biodrami i klaszczc w donie, wielki cie na cianie naladowa jej ekstatyczne ruchy. Kilka minut odjazdu i zatracia si zupenie, z oczu popyny jej strugi ez. Tak bez adnego powodu, jakby kto poodkrca kurki. Taczya, paczc, i sama nie wiedziaa, czy pacze ze szczcia, czy ze smutku. Dobroczynne dziaanie bluesa robio swoje. Czua, e ze zami odpywaj wewntrzne brudy i toksyny. W sowach o terapeutycznym wpywie muzyki Hookera nie byo adnej przesady. Z kadym taktem czua si silniejsza i radoniejsza. Zrzucia klapki i plsaa boso, jedn doni gadzia si lubienie po brzuchu, drug wplota w rozpuszczone wosy. Tusz do rzs spyn jej do ust gorzk struk, wytara je odruchowo wierzchem doni. Kiedy zamilky ostatnie akordy, dopia piwo i zdyszana pobiega do azienki. Jej twarz w lustrze bya makabryczn mask. Wosy w nieadzie, czerwone oczy i rozmazane, czarne krechy na policzkach. Zmya je tustym kremem. Przez otwarte drzwi syszaa z radia podekscytowanego Zelmana: Tak, prosz pastwa, blues w odrnieniu od muzyki europejskiej to sztuka wyraania samego siebie, swoich najintymniejszych tsknot i uczu. Dlatego jego forma jest wolna, opowiadajco-improwizujca, niezdefiniowana i niezamknita w ciasn partytur. Blues to muzyka wygodniaego serca, dzielenie si samotnoci. Sztuka spontaniczna, szkicujca ulotne emocje, ktre suchacz wychwytuje wasnym - mona by powiedzie - czujem. I to wszystko. Na zakoczenie jeden z najsynniejszych bluesw Johna Lee Hookera, ale zanim go zapowiem, prosz mi wyjtkowo pozwoli na czyj gos, na zew wygodniaego serca: Ruda Heleno, ktra kochasz bluesa, od czasu naszej wsplnej podry z Mazur do Warszawy nie mog przesta o tobie myle... jeli mnie usyszysz, zadzwo... ycz pastwu dobrej nocy, na koniec jeszcze raz mistrz i jego gitara w utworze Tupelo. Delikatne uderzenia w struny zapowiedziay ostatni, mroczn opowie synnego bluesmana. Helen sparaliowao, nie wierzya wasnym uszom. Wybiega z azienki, rzucia si do magnetofonu i przewina tam. Wczya od nowa: ...ruda Heleno, ktra kochasz..., przecie sowa Zelmana byy skierowane prosto do niej. Nie, to niemoliwe, to jaka paranoja. Czua, e wali jej serce, zakrcio si w gowie od nagych emocji, jeszcze raz dokadnie przesuchaa tam... z Mazur do Warszawy... - to nie mg by przypadek. Zerwaa si i zacza chodzi w transie po pokoju. Podesza do biblioteczki i wyja z niej gruby tom ksiki telefonicznej. Drcymi rkoma wyszukaa w niej numer radiowej trjki.

20 A moe by ich zaskoczy i wyjecha teraz - pomyla - bybym nad ranem, cign Kubusia na ryby, a potem przespa si kilka godzin gdzie w cieniu na dmuchanym materacu. Nocami by mniejszy upa i taka jazda mogaby by cakiem przyjemna, poza tym termos z kaw, dobra muzyka... Czu si rzeki i wypoczty, cale popoudnie przedrzema na sofie. Po obiedzie po prostu cio go z ng. Odsypia koszmarn wczorajsz noc i kaca po spotkaniu z Zelmanem. Umwili si o trzynastej w kawiarni Na Rozdrou. - Doskonale - ucieszy si Zelman - mam stamtd niedaleko do studia, cudowny spacer Agrykol w d, koo azienek. Wie pan, to jeden z najpikniejszych zaktkw Warszawy... Micha mia racj, otyy redaktor robi bardzo sympatyczne wraenie. Omielony tym Jerzy bez specjalnych ceregieli wrczy mu wizytwk i wyoy swoj spraw. Tamten go prawie wymia. - Jak pan to sobie wyobraa? Mj program to powana, cykliczna audycja na temat bluesa, a nie jakie pogaduszki na ywo ze suchaczami.

Jerzy poczu ukucie zawodu. W najgorszych przypuszczeniach nie sdzi, e spotka si z tak obce-sow odmow. Mimo to rzuci na szal resztki dumy i aby Zelmana przekona, opowiedzia niezbornie ca histori. Spotkanie z Helen, ich wspln jazd, jej fascynacj bluesem, swoje bezowocne poszukiwania. Tym samym chcc nie chcc - obnay wasne popltane uczucia i w rezultacie odczul ogromn fal wstydu i bezradnoci. Zy na siebie rzuci sarkastycznie: - Niech mnie pan zrozumie - przecie nie pjd z tym na policj ani nie zgosz si do programu Ktokolwiek widzia, ktokolwiek wie. - Doskonale pana rozumiem, przykro mi bardzo, niestety nie mog nic pomc. - Zelman by nieugity. Ale kiedy rozstawali si po kilku minutach tej niepotrzebnej rozmowy, ucisnwszy sobie rce jak prawdziwi dentelmeni, redaktor umiechn si do niego z sympati: - Domylam si, co pan czuje. Dla Jerzego nie byo to adn pociech, odwrci si i szybko wyszed z kawiarni. Kiedy wieczorem po raz kolejny przegryza cat histori, oprcz alu i rozczarowania odkry w sobie take uczucie ulgi. Powoli powraca rozsdek. Moe otrzewi go ten ironiczny bysk w oku Zelmana... Wiem, co pan czuje... Dobre sobie, co ten nawiedzony bluesowo grubas mg wiedzie o meandrach jego serca? To nie bya szczera empatia, w tym z pozoru sympatycznym odruchu wspczucia ukrywaa si jawna drwina. Zreszt mniejsza o to. Ostatnia szansa na odnalezienie Heleny przepada. Stara si pogodzi z tym, e ju jej nigdy nie zobaczy. Nie byo to atwe. Nadal tskni, czu w sobie jej intensywn obecno. Wiara w to, e znowu si spotkaj, dodawaa mu si, staa si napdem istnienia. Bya yciodajn kroplwk, rozrusznikiem serca, sprawiajcym, e bio ywiej i radoniej. Teraz wszystko przepado i zamiast alu pojawiaa si pustka - ssca, czarna czelu. Wola wic zatrzyma al. W tym cierpieniu wibrowaa bezradnie cz jego poturbowanej duszy. Wana cz, ktrej - co uwiadomi sobie z przeraeniem - mio do Marii i do chopcw ju tak nie oywiaa. Raczej jarzya si w jego wntrzu staym i mdym pomykiem, wystarczajcym do owietlenia wydreptanej cieki, po ktrej stpa cierpliwie od lat. A on chcia lata. Tumi w sobie te tsknoty, a one zamieniay si w lk. W poczucie niemonoci, ktre w myl kanonw swojej wiary zamienia na cnoty i szlachetne wyrzeczenia: wiernoci, powicenia, altruizmu. Prawda jednak bya tragiczna, jego dusza zamiast od tego piknie, kurczya si, szarzaa. Ponure rozmylania przerwa dwik telefonu. Pewno Maria - pomyla odruchowo. Chc wiedzie, na ktr do nich dotr. wiadomo, e na niego czekaj, bya mia, ale natychmiast przytoczya go dziwnym ciarem. - Halo - odezwa si do suchawki zgaszonym gosem. - To ja, Helena... dostaam twj numer z radia. - Helena?! Mj Boe... - Jerzy zaniemwi z wraenia. - Chciae, ebym zadzwonia - jej gos zadra niepewnie. Jerzy przez chwil nie potrafi si opanowa. Wsta, ciskajc kurczowo suchawk w spoconej doni. - Bardzo chciaem - przekn lin. - Heleno, jak dobrze, e jeste... szukaem ci wszdzie, baem si, e ju nigdy... - Urwa speszony. - Tak si ciesz, e ci sysz... Czy chciaaby si ze mn spotka? - rzuci nagle w strachu, e za chwil poczenie zostanie przerwane. - Teraz? - zapytaa rzeczowo, bez zdziwienia. W sekund wszystko stao si takie proste. W jej konkretnym pytaniu byo co tak naiwnie naturalnego, tak wzruszajco sodkiego, e uleg pokusie. - Natychmiast - odpar bez wahania. - To przyjed do mnie. Spokojnie podaa mu swj adres i telefon. Zanotowa starannie na skrawku gazety. Potem oddar ten kawaek, zoy pieczoowicie na p i schowa do kieszeni koszuli.

21 Gdy wybieg na parking, niebo przecia zygzakowata smuga byskawicy. Po chwili usysza guchy grzmot. Pierwsze cikie krople zabbniy w szyb samochodu, kiedy pdzi Grjeck w stron Okcia. W okolicach wiaduktu nad wirki i Wigury musia jednak przyhamowa. Z nieba, z oberwanej chmury waliy nieprzerwane strumienie wody, i to z tak si, jakby dziesitki wciekych rk uderzay w dach samochodu. Jerzy z niewytumaczaln satysfakcj rejestrowa obrazy rozptanego ywiou. Chodniki poyskiway zowieszczo, sieczone wciekymi razami, przez kurtyn deszczu widzia czasem byski wiate unieruchomionych

samochodw. Znikay, kiedy ulewa przybieraa na sile. Sine wiata byskawic rozdzieray ponur ciemno jak papierow dekoracj. W przesyconym wilgoci powietrzu unosi si wiey, diaboliczny zapach ozonu. Chwilami burza tracia na sile, jakby omdlewajc ze zmczenia, ale zanim zdy uruchomi motor i przejecha kilkadziesit metrw, zoliwie odzyskiwaa dawny wigor. Trwao to ju prawie kwadrans i Jerzy pomyla w patetycznym uniesieniu, w jakie wprawia go moc i uroda ywiou, e to samo niebo przekazuje mu wyrane ostrzeenie. Wyznacza ostatni granic, ktrej w adnym wypadku nie powinien przekracza. Nie zdy si nad tym zastanowi, bo nawanica nagle si uspokoia i mg ruszy dalej. W roztopionym tygodniowym upaem, rozjedonym asfalcie powstay gbokie rowy, ktre teraz wypeniy si po brzegi brudn, zmieszan z kurzem deszczwk. lizga si w tych koleinach, mocno ciskajc kierownic. Wyprzedzajce go samochody chlustay na niego spod k wiadrami spienionej wody. Rozlega si wtedy przeraajcy omot i przez kilka sekund Jerzy traci wszelk widoczno. Spada temperatura na zewntrz czy znowu co si zepsuo z nawiewem, w kadym razie szyby kompletnie zaparoway. Przeciera je desperacko okciem, przeklinajc na czym wiat stoi. A raczej na czym jedzie - na redniowiecznych drogach, wrd chamstwa kierowcw. Wszystko przez zasran korupcj i indolencj wadz stolicy, p wieku jebanej komuny, kilkaset lat nieszczsnej historii nadwilaskiego kraju. W tym patriotycznym uniesieniu przedar si w kocu na Ursynw. Tutaj ju bez problemu odnalaz waciw ulic i z uczuciem niewiarygodnej ulgi zaparkowa pod blokiem Heleny. Omijajc kaue, przebiegi ostatni, kilkudziesiciometrowy dystans i z rozpdu wpad do podniszczonej klatki. Omal nie zderzy si z majstrujcym przy parasolu ysym facetem, ktry obrzuci go podejrzliwym spojrzeniem. Jerzy przeprosi go w przelocie, przystan zziajany przed list lokatorw. Znalaz podany przez ni numer i zaskoczony stwierdzi, e nie mieszka tam nikt o imieniu Helena. Odczyta wyblaky napis: Liliana Durska. - Moe mieszka z matk - pomyla. - W czym panu pomc? - odezwa si ysol. - Dzikuj, sprawdzam tylko pitro... jak wysoko musz si wspina. - Jerzy zamia si i popdzi na gr. Z bijcym sercem zadzwoni do drzwi. By przemoczony do suchej nitki, dysza jak maratoczyk i kiedy usysza glos Heleny, jej wyrane prosz, mia ochot gono zawoa: zwycistwo! Stali przez chwil w progu, obejmujc si i caujc jak odnalezione po latach, rozdzielone syjamskie blinita; zaraz potem znaleli si w sypialni.

22 Jerzy spal gboko. Przykucna na dywanie, przechylia gow i wpatrywaa si w niego zachannie. Mczyzna w jej ku. Napawaa si nie tyle jego obecnoci, ile wasnym przy nim istnieniem. Po raz pierwszy od duszego czasu czua harmonijny spokj trwania. Byo cicho, niecodziennie i dobrze. Chwila zawieszenia midzy wspaniaym, ktre si wydarzyo, a niesamowitym, ktre si nieodwoalnie za chwil wydarzy. Moment najwikszego szczcia, ktry miaa pod kontrol, ktrym moga si rozkoszowa jak schwytanym w siatk motylem. Bya dyrygentem czasu, zawieszajcym paeczk, by za chwil pewnym gestem wznowi czarodziejsk symfoni istnienia. Podsuna Jerzemu pod nos filiank z parujc kawa. Umiechn si, zanim otworzy oczy. Chwyci jej rk i odstawi filiank na podog, potem mocno obj Helen i pocaowa. Usiada na nim, jednoczenie cigajc przez gow t-shirt. Pochylia si i z gwatownym apetytem wpia w jego usta. W jej podbrzuszu zapon raptowny pomie, wyciek z niej sodk wilgoci jak ywica ze skwierczcej w ognisku gazi. Jerzy poczu pynce z niej zapraszajce, mokre ciepo. Podniecony wszed w ni tak naturalnie, jakby jaka delikatna i stanowcza sia wessaa go w miejsce przeznaczenia. - O nie - jkna i odchylia si, spltane wosy spyny na plecy falist kaskad. Oddychaa ciko otwartymi ustami, owic w spieczone wargi spadajce z nieba krople rozkoszy. Jerzy, jedn rk obejmujc j w szczupej talii, drug ciska jej pier, poddajc si niemal bezwolnie sile, ktra porwaa ich niczym potny wir. Helena, krcc biodrami, wwiercaa si w niego w dzikim spazmie. Ich ciche westchnienia narastay, zamieniajc si w krzyk. Naraz stali si rozwibrowan jednoci, rozjarzon blem i znieczulon rozkosz na krawdzi przytomnoci. Rozerwaa ich eksplozja we wrotach raju, miliony gwiazd w migotliwym rozbysku. wiat rozpad si w uamku sekundy i znikn, by za moment zoy si ponownie w cich, harmonijn cao. Opadli bez si na przecierado. Przytuleni caowali si, szepczc usta w usta bezadne sowa namitnoci.

Szalonej i rozpasanej, triumfujcej nad nimi i caym wiatem. Rozjuszonej niczym wygodzona, krwioercza bestia. Kochajc si, chcieli j nasyci w obawie, e ich pochonie.

23 Powtarzalno miejsc, zachowa, gestw, sw, ktre zwykym ludziom daway poczucie bezpieczestwa, wszystko to dla Heleny byo puapk. Od kiedy zacza ba si ycia, przestaa je te lubi - ucieczka od powszednioci staa si jedynym lekarstwem. To nic, e zudnym i uzaleniajcym. Lubia si upija, pali traw, odwiedza nowe miejsca, spotyka dziwacznych ludzi. Lubia przede wszystkim ni i marzy. Chowaa si w gb siebie albo wyrywaa do nieznanego. Uciekaa od trywialnoci, ktra j paraliowaa, zaraajc naturaln tsknot za czym solidnym i staym. Dla niej wstrtnym, bo niemoliwym. Czy to byy zwyke, codzienne zajcia, nauka, zakupy, przygotowanie posikw, sprztanie, suchanie radia, wszystkie te bzdurne, obowizkowe czynnoci, czy te sprawy wikszej wagi, towarzyskie konwenanse, osobiste powinnoci: rozwoju, uczestniczenia, zwizkw z innymi, realizacji yciowych planw i ambicji wszystko traktowaa z rozpaczliw obojtnoci. By to dla niej tylko porzdkowany chaos, ukrywajcy bekotliw magm nicoci. Od godziny ju nie spaa. Rzeka i wypoczta, z rozkosz smakowaa cisz i nowy stan ducha, w ktrym nie byo odrobiny normalnego zniechcenia. Czua si swobodnie i radonie. Do sypialni wlewao si ciepe wiato wczesnego poranka. Z ulicy nie dochodziy adne odgosy, wymyte wczorajsz ulew miasto pogrone byo w smacznym upieniu. Jerzy drzema, jego prawa noga zwisaa z ka, prawie dotykajc podogi. Wygldao to zabawnie, jakby szykowa si do raptownego wstania. Do ucieczki - pomylaa. Nagle zobaczya ich dwoje w szczliwym zwizku: kochaj si, rozmawiaj, gotuj, jedz, suchaj muzyki, wychodz do kina albo na spacer. Zaczyn szczliwej normalnoci, ktra od pocztku byaby oszustwem. Wiedziaa dobrze, e to, co si dzieje midzy nimi, cho tak intensywne i mocne, ma swj bliski kres, jest tylko snem skazaca. Nie chciaa by zamknita w celi, odliczajc dni i godziny. - Wyjedmy std - rzucia cicho, na wp do siebie. Jerzy przecign si leniwie, podoy pod gow drug poduszk i spojrza na ni zaciekawionym wzrokiem. - Tak, najmilsza. - Obudzony, nie bardzo zrozumia, o co chodzi, zareagowa tylko na ton desperacji w jej gosie. - Chod tu bliej, bo jako ci nie sysz. -Wycign do niej rk. Kocim ruchem rozcigna si na jego rozgrzanym ciele, wtulajc twarz w jego szyj. - Wyjedmy... zaraz... gdzie... - wyszeptaa mu do ucha, cedzc teatralnie poszczeglne sowa. -Gdziekolwiek... daleko... wsidmy do samochodu... jak wolni ludzie. - Zajrzaa mu w oczy. - Powiedz, e chcesz i moesz. - Ale dokd? - zapyta z przesadn powag. Po chwili rozemia si beztrosko i pocaowa j w usta. - Nawet jeli ma o tym decydowa przypadek, to i tak musimy go jako sprowokowa. - OK. Mam pomys - Helena wyskoczya nago z ka i po chwili wrcia do sypialni z wielk map Europy. Przykleia j tejpem, odwrotn bia stron na przeciwlegej cianie. Z szuflady wyja lotk do darta i schowaa j za plecami. Z min zadowolonego urwisa podesza do ka. Snop sonecznych promieni niczym reflektor przebi si przez przewiewn, pomaraczow firan. W tym ciepym wietle ciao Heleny promieniao zmysowym piknem, miedziany trjkt seksu, niedue, ale pene, sterczce piersi, wijce si wok nich rude loki jak z obrazu Botticellego. Jej uroda wprawia Jerzego w niemy zachwyt, wodzi za ni rozkochanym, podliwym wzrokiem. - Losujemy, kto rzuca. Z ktrej rki bierzesz? -Usiada przed nim po turecku, chowajc za siebie rce i wypinajc tors. Jerzy ugryz j w lew pier. - Pudo - wycigna rk, bya pusta. - Ha, ha - ucieszya si dziecinnie - ja wygraam. - Zeskoczya na podog i przybraa pozycj do rzutu. - Liczy si pierwsze trafienie w map... - Poczekaj chwil - Jerzy wsta z ka, podszed do ciany. Silnym szarpniciem odklei map i kilka razy ni obrci. Przyklei starannie na nowo, jednym rogiem do gry, tak, e przybraa ksztat rombu. - Teraz nie wiadomo nawet, gdzie pnoc, a gdzie wschd - bdzie ciekawiej. Jeste pewna, e lotka wbije si w ten beton? -Jeli nie, to w mapie pozostanie po niej dziurka... - Helena mierzya lotk, nieznacznie wymachujc

przedramieniem. - Wanie tam pojedziemy i zostaniemy kilka dni... obiecujesz? - Sowo honoru. Zostaniemy -Jerzy z powag pooy rk na piersi. Mocnym rzutem trafia w praw, raczej centraln cz mapy. Lotka jednak upada na podog. Od-kleili pacht i zbliyli do niej gowy. Wyrany otwr jania w niebieskiej toni Batyku, gdzie w okolicach rodkowej Szwecji, w przesmyku midzy staym ldem a pnocnym kracem wyspy Gotlandii. - Bez jachtu bdzie trudno - orzek rzeczowo Jerzy. - Zmierzmy dokadnie, dokd bliej. - Pooya troskliwie map na pododze i przyoya linijk. Bez wtpienia okoo jednego milimetra bliej byo do staego ldu. - Loftahammar - przesylabizowaa Helena. - To najblisza chyba miejscowo. Brzmi dosy zimno... Co jak norweska olimpiada. Ciekawe, czy bdzie tam fajna plaa? Jerzy nie odpowiedzia. Sta nad ni i patrzy, jak cakiem naga, na kolanach, z wypit pup wpatruje si uwanie w szczegy skandynawskiego wybrzea. Cofn si par krokw i w milczeniu poera wzrokiem podobn do szlachetnego instrumentu przepikn lini jej wskiej talii i krgych, niezbyt szerokich bioder. Poniej ciemnej kreski rozdzielajcej poladki psowia kuszco, podobny do patkw piwonii, wilgotny srom. Poczu zwierzcy, tak potny przypyw podania, e a si zachwia. Opad mikko na czworaki i z bolenie napitym czonkiem podkrad si do niej od tyu. Obj j w pasie i gryzc w szyj, wyszepta chrapliwie: - Nie ruszaj si, prosz. Posusznie zastyga, tylko nieznacznie wypia poladki i odwrcia ku niemu gow. Uksia go w usta z gardowym chrapniciem jak rozparzona, pokrywana lwica. Chwyci jej piersi w niecierpliwe donie i tak zniewolon dga mocnymi pchniciami. Oddawaa rytm, falujc biodrami, coraz goniej pojkujc, w kocu zacza krzycze: - Pierdol mnie... mocno... mocno... tak... tak... jeszcze... - Krzyki te stopniowo zamieniay si w histeryczny, przemieszany ze miechem szloch: - Och, Boe... Boe... o mj Boooe... Leaa na boku rozdygotana i gryza rce Jerzego. Tulc j w ramionach, zlizywa zy z jej twarzy: - Moja najpikniejsza... moja... moja...

24 - Daj mi dwie godziny. Musz pojecha do siebie po par rzeczy - wiesz, termofor, papucie, okulary, czopki na hemoroidy, te sprawy - wygupia si Jerzy. - Tylko nie zapomnij: Zorki 5. Zarzucia mu rce na szyj, caujc, wepchna mu jzyk gboko w usta, wcigna jego lin i oblizaa si. Potem stanowczym gestem zamkna za nim drzwi. Jerzy zbiegi szybko po schodach, pogwizdujc. Wkroczy w ten sobotni, upalny poranek jak w nowy rozdzia ycia. Bezchmurne niebo, powietrze falowao przezroczyst rozkosz, wszystko byo dzisiaj fascynujce, wszystko moliwe. Nie pamita, czy kiedy czu si wspanialej, czy wiat kiedykolwiek by pikniejszy, a warszawskie powietrze bardziej oywcze, pachnce wilgoci i... fiokami. Szalestwa Heleny bawiy go i zachwycay. Przecigaa si w pomysach, on skwapliwie brodzi za ni w obokach. W dodatku z fantastycznym poczuciem wyzwolenia i modzieczego, radosnego luzu. Wcisn do samochodowego magnetofonu kaset Led Zeppelin i ruszy z piskiem opon. W histerycznym dyszkancie Planta: ...Im a fooleeee ...You go to schooleeeee... usysza nieznan dotd nut wyrafinowanej perwersji. Na penym gazie, w niecay kwadrans, przemkn pustawym o tej porze miastem na Ochot. Wasne mieszkanie powitao go grobow, kujc w uszy cisz. Meble stay na swoich miejscach ciko, jakby rozgoryczone. Porozrzucane bezadnie rzeczy wiadczyy o popiechu czy niedbalstwie waciciela. Panowa lekki, kwaskowaty zaduch, a nad wszystkim unosiy si taczce w promieniach wiata drobinki kurzu. Wiroway w smutnym nastroju opuszczenia. Jerzy po raz pierwszy w yciu poczu si tutaj obco i nieswojo. wietny pomys z tym wyjazdem - pomyla. Wrzuci do torby troch czystych ubra, do maej torebki zgarn z pki w azience swoje nieliczne kosmetyki: krem do golenia, dezodorant. Przez chwil way w rku now wod Kleina - imieninowy prezent od ony, ale odstawi flakonik na pk. Jeszcze tylko skarpety, paszport, karta kredytowa. Ranym krokiem podszed do biblioteczki, wyj oprawny w skr gruby tom Rozprawy o metodzie Kanta. Zanim przekartkowa, wyfruny banknoty. Zebra je z podogi - byo tego z pi tysicy zotych - zaskrniaki, odkadane od jakiego czasu w tajemnicy przed rodzin. Westchn. Pozostao najgorsze - telefon do Marii. Drc rk wykrci numer.

- Och, Niuniu, dobrze, e dzwonisz, ju si denerwowaam -w jej gosie przebija wyrany niepokj. - Czy co si stao? - To ja powinnam si o to zapyta... dzwoniam wczoraj wieczorem do pna, nie byo ci, chcielimy wiedzie, o ktrej wyjedziesz. - Odwiedziem Michaa, wiesz, jak to jest, nie widzielimy si par lat, troch popilimy, zostaem na noc w Chyliczkach... - skama gadko. - A skd teraz dzwonisz? - Z Ochoty, jestem w domu. - Boe, to ty jeszcze nie wyjechae?! Chopcy od rana wya ze skry, Bartek od godziny sterczy na drodze i wypatruje... Jerzemu serce podeszo do garda, poczu przypyw mdoci. Zaczerpn powietrza: - Suchaj, Marysiu - ja do was nie przyjad. - Jak to nie przyjedziesz? Czy co si stao? gos jej zadra. - Nie, nic si nie stao... - zawaha si, umilk. - Co z samochodem? - Zmieniem plany - przekn lin - postanowiem wyjecha na kilka dni za granic. - W suchawce zapada gucha cisza. - Halo, jeste? - upewni si. - Jerzy... mwic szczerze, jestem w szoku -wyznaa matowym gosem. - Gdzie chcesz jecha, co ci nagle strzelio do gowy? - Wyczu w jej gosie nadchodzcy atak wciekoci. - Tak postanowiem - owiadczy twardo. - Postanowie, postanowie - przedrzeniaa go szyderczo. - Co ty sobie wyobraasz, e jeste sam na wiecie? Jerzy poczu nage zmczenie. Usiad na krzele i przyoy suchawk do piersi, tak jakby gboko si nad czym zastanawia. Sysza niewyrane pokrzykiwania Marii. Podnis suchawk do ucha i przerwa jej w p sowa: - Suchaj, mam po prostu ochot wyjecha, by sam ze sob, rozumiesz? - wycedzi przez zby. - Ty miaa swj wyjazd w zeszym roku... Niewane... Co, e nie sama... Co mnie obchodzi jaka grupa? Siedziaem grzecznie z chopcami dwa tygodnie w deszczu i nie byo sprawy... I co z tego? A ty jeste ich matk. Dla mnie to te jest terapia... Zreszt, czyja musz ci si ze wszystkiego szczegowo tumaczy? Znaa swojego ma, po tonie jego gosu wiedziaa, e nie ma adnych szans. - Mnie nie musisz - rzucia zimno. - Raczej swoim dzieciom. - Marysiu, prosz, uspokj si - odezwa si pojednawczo. - Nie ma o co si denerwowa. Przyjad za tydzie... przeka chopcom... - O nie, sam im to powiedz, nie odkadaj suchawki - nakazaa surowo. Jerzy zapali papierosa. Zimna bitch - pomyla o onie z nienawici. Poczucie winy zamienio si w bezradn agresj. - Cze, tato! - Cze, Kubusiu, jak si masz? - Super. Kiedy przyjedasz? - No wanie, synku... - Jerzy niecierpliwie rozglda si za popielniczk, w kocu strzepn papierosa na podog. - Tak si porobio, e dzisiaj nie mog przyjecha... Przykro mi bardzo, e wam obiecywaem. - A co si stao? - Musz na tydzie wyjecha... to dosy naga sprawa. - Gdzie ci wysyaj z pracy? - Jad za granic. - O! Do jakiego kraju? - To tajemnica subowa. - Tato! - Jakub achn si niecierpliwie. - Nie wygupiaj si, nie moesz powiedzie? - Opowiem wam wszystko, jak wrc, teraz musz ju lecie. - Bl w klatce piersiowej powrci, Jerzy czu gorcy ucisk w okolicach mostka i niej, wzdu eber. - Lecisz samolotem? - syn nie dawa za wygran. - Nie, Kubusiu, tylko tak powiedziaem. Uciskaj Bartka... Nie gniewaj si. Czasami si tak w yciu skada, niespodziewanie... - Jerzy doda cichym gosem, bardziej do siebie ni do syna. - Poczekaj, jeszcze mama chce ci co powiedzie. - Jerzy - gos Marii by zimny i opanowany - mam nadziej, e wiesz, co robisz?

- Jak nigdy w yciu - odpowiedzia i odoy suchawk. Nie mia najmniejszej ochoty kontynuowa tej rozmowy. Nie chcia dalej brn w kamstwa, przekonywa, tumaczy si. By zmczony. Czu si jak czowiek, ktry tyra cae ycie, ciua grosz do grosza, wszystkiego sobie odmawia, a teraz ma wite prawo zadysponowa swoimi pienidzmi i swoim czasem. I nikomu nic do tego, dlaczego i po co. Ten przypyw egoizmu by rwnie gwatowny, jak gest rzucenia suchawk. Najchtniej wyrwaby sznur z gniazdka, odcinajc si od wszelkich ocen, komentarzy. Nikt nie bdzie - przynajmniej przez jaki czas cenzurowa jego ycia. Zarzuci torb na rami i stanowczym ruchem zamkn drzwi na klucz.

II
25 Helena staa oparta o reling. Morze, gadkie i poyskliwe, byo niczym zastyga galareta, krojona ostrym dziobem statku. Zapada zmierzch, na niebie nie byo ani jednej chmurki. Rowa powiata nasycia wszystko agodnym blaskiem. Kolory nieba i wody zlay si w niej tak dokadnie, e nie byo wida horyzontu. Statek powoli, lekko drc, wypywa w pastelow przestrze. Gosy pasaerw, leniwie przechadzajcych si po pokadzie, byy stumione, dochodziy do Heleny jak przez cian. W miar oddalania si od ldu odczuwaa coraz wikszy spokj i - co byo dla niej kompletnie niezrozumiae - jak wewntrzn czysto, stan szczeglnej aski. Przypyny do niej sowa ulubionej piosenki, zacza je cicho nuci: ...green pepper walls and water ice, tables of paper woods, windows of light, and everything emptying into White... ...A simple garden, with acres of sky, a brown-haired dogmouse If one dropped by. Yellow delanie would sleep well at night, with everything emptying into White... Jerzy stan tu za ni, pocaowa j we wosy, wdychajc ich zapach. - Piknie. Co to za piosenka, brzmi znajomo? - Cat Stevens - odpowiedziaa lekko zawstydzona. - A, no pewnie. Genialny facet, szkoda, e tak nagle przesta piewa. - Odnalaz wiar. - Tak, w Allaha. - Jerzy pokiwa kpico gow. - Mam nadziej, e dostpi zbawienia. W czasach mojej modoci swoj muzyk zbawia miliony ludzi na caym wiecie. - Wyglda, e masz mu co za ze. - Helena z umiechem zajrzaa Jerzemu w oczy. Wzruszy ramionami. - Bo faktycznie mam. Nie marnuje si takiego talentu, to dar od Boga. eby si nim podzieli z innymi. A Stevens popeni grzech samolubstwa - wyjani. Zawstydzony sw tyrad, zmieni temat: - Czy wiesz, e indyki czsto topi si w czasie deszczu? Helena zrobia zdziwion min. - Otwieraj dzioby, gapi si w niebo i koniec. - Zmylasz - zamiaa si niepewnie. - A skd, to prawda, wita prawda. - A jaki to ma zwizek z Catem Stevensem? -zapytaa. - Nie wiem. Sdzisz, e jaki ma? - On te zagapi si w niebo i... na zawsze zamilk. Popatrzy na ni z uznaniem.

- Mdrzy taoici uwaali, e prawdziwy mdrzec przyglda si niebu, ale mu si nie sprzeciwia. Skina gow, jakby si cakowicie zgadzaa z tego rodzaju pokorn filozofi. Dug chwil milczeli, wpatrujc si w przestrze. Nad ich gowami zaczy popiskiwa mewy. Ostyge niebo nabierao ciemnej, fioletowej tonacji indygo. Pokad opustosza, w powietrzu unosi si zapach spalin z okrtowego komina. Na maszcie powieway postrzpione flagi: polska, szwedzka i jeszcze jaka trzecia, biaawa z nieznanymi emblematami. W zielonych oczach Heleny bya rado i spokj. Staa nieporuszona, wpatrzona w niego z tym samym intensywnym wyrazem tsknoty, ktry go tak zaczarowa, kiedy si spotkali po raz pierwszy, w drodze z Mazur. Pocaowaa go i powiedziaa szeptem: - Nie mog uwierzy, e jestemy tutaj razem. - Ja te. Obj j mocno.

26 Byo do wczenie, ale nawet gdyby chcieli jeszcze pospa, nie mieli adnych szans. Obudzi ich rano energiczny gos, dobiegajcy gdzie z sufitu kabiny, zapraszajcy podrnych na niadanie. W stylu Big Brother wygosi, zacinajc si w kilku jzykach, standardowy, namolny tekst i podzikowa. Odetchnli, kiedy zapada cisza. Zanim zdyli si porzdnie rozbudzi i przecign na twardych i wskich kojach, z gonika popyny nieprzerwan strug takty Czterech pr roku Vivaldiego. - Lato z radiem czy co, do cholery? - Jerzemu przypomniay si dawne, gierkowskie czasy. Ponure wakacje w kempingach z dykty, wrzask tranzystorw na play, wydzierane numerki z posikami, wieczorki zapoznawcze. Jedzili co roku na przydziaowe, rodzinne wczasy do Darowa. To by wtedy luksus, ojciec dostawa skierowanie po znajomoci. - Najgorsze, e racz ci tym nastrojem bez pytania. Zabieraj czowiekowi ostatnie kawaki wolnej przestrzeni - rozali si, szukajc po caej kabinie wycznika radiowza. Niestety, nic takiego nie byo. - Chod tutaj, przytul si do mnie. - Helena nie miaa takich wspomnie. Odchylia przecierado zapraszajcym gestem. Zupenie naga przesuna si na ku do ciany, robic mu miejsce. - Zabior ci sob te ostatnie centymetry przestrzeni. - Okrutna. - Jerzy prbowa si uoy u jej boku. - Chyba bdziemy musieli si spitrzy - zaartowa i przygnit j swoim ciarem. Objta go za szyj i dugim, namitnym pocaunkiem zmusia do milczenia. Kochali si zachannie w dwikach barokowej muzyki. Ich ciaa odszukay si i natychmiast zatraciy we wasnym rytmie, innym ni koysanie statku czy melodyjne frazy Vivaldiego. Bya wypenion nim meduz on by morzem, nadawa ich ruchom gracj, jej ciatu ycie. Za chwil ona zamieniaa si w fal, prd, ktry przenika ich i spycha w gbin. Otwieraa si pod nimi utajona, pulsujca otcha. Lewitowali w niej poczeni w magicznej symbiozie, bez poczucia miejsca, sensu, czasu. Zanurzeni w harmonii, jak jest wszechwiat, po odrzuceniu wszystkich powok: przyczyn i skutkw, dobra i za, pocztku i koca, brzydoty i pikna. ... - w naszej restauracji, bony niadaniowe w cenie pidziesiciu koron mona take kupi w recepcji... - gos przerwa brutalnie ich szepty wtopione w radosne popiskiwania skrzypiec i wiolonczeli. Triumf mioci, triumf wiosny... przez wszystko przebia si jednak triumfalna ch zysku. Obwieszczajca moliwo nieograniczonej konsumpcji na pokadzie rodkowym. Poddali si. Ubrani w dinsy i podkoszulki, zanoszc si miechem, zeszli wyoonymi zielon wykadzin schodami do sali restauracyjnej. Mimo nachalnej reklamy byo tu raczej pustawo. Nieliczni gocie rozsiedli si w dyskretnie odseparowanych grupkach. Helena wybraa boczny stolik przy oknie. Kiedy usiedli naprzeciw siebie w wygodnych fotelach, wycigna do niego rk. Chwyci j apczywie, zaplatajc palce, i mocno cisn. Emanowali zachwytem dla wszystkiego, co tak wdzicznie, z lekkoci jawio si wok. Rozpostarty za szyb Batyk wyglda niemal anatomicznie, jak pomarszczona skra bkitnego olbrzyma. Drobne fale w blasku zamglonego soca otwieray si i zamykay niczym miarowo oddychajce skrzela. - Ma smak grskiego rda. - Helena popijaa wod mineraln Ramlosa, jednoczenie podziwiajc wyrafinowany ksztat niebieskawej, pkatej buteleczki. - Gdzie niedaleko, na maej wysepce koo Gotlandii, mieszka Ingmar Bergman. -Jerzy wpatrywa si

intensywnie w horyzont. - Staruszek odsun si od caego wiata - chyba go troch rozumiem. Helena ziewna przecigle, zasaniajc rk rozdziawione usta. - Przepraszam - umiechna si rozbrajajco. Powoli nabierali ochoty na wszystkie wspaniae potrawy zgromadzone na kilku nakrytych biaym obrusem stoach. Kelnerzy kryli ospale po duej sali, prawie bezczynni, obowizywaa tutaj demokratyczna samoobsuga. Gocie podchodzili do szwedzkiego stou, spokojnie dobierajc na talerz kolejne przysmaki. Byo cicho i sympatycznie, panowa miy nastrj kulturalnego i swobodnego przyjcia. - Prawie go nie znam, widziaam moe ze dwa filmy. - Helena zmarszczya czoo, usiujc przypomnie sobie jaki tytu. - A ja wszystkie. -Jerzy dopi z filianki resztki cappuccino. - To mj ulubiony reyser. - Dlaczego wanie on? - Bo od kiedy pamitam, w fantastyczny i interesujcy sposb opowiada o nas. Helena zrobia zdziwion min. - O nas? To znaczy o kim? - O zagubionych ludziach. - W spojrzeniu Jerzego pojawi si filuterny bysk. - A przede wszystkim o kobietach... o ich pokrtnych i zawikanych duszach. - To takie fascynujce? - zapytaa z niedowierzaniem. - Jak rzadko co. - Mwisz powanie? - upewnia si. Skin gow. Jednak lekka kpina w jego gosie trocheja zirytowaa. - Co facet moe o tym wiedzie? - rzucia zaczepnie. Jerzy popatrzy na ni uwanie. Przeprosi, wsta i poszed na rodek sali, gdzie pord pitrzcych si pmiskw z serami i wdlinami sta otoczony bateri filianek automat do kawy. Nacisn odpowiedni guzik z napisem cappuccino. Do podstawionego naczynia spyn najpierw strumie gorcego mleka, potem brzowe, niewielkie iloci kawy, na kocu skapny do powstaej na wierzchu burej piany czekoladowe kaczki. Opar donie na krawdzi bufetu i lekko pochylony obserwowa proces wydzielania si i mieszania pynw. W dramatycznym syku automatu i aromatycznych oparach powstawaa cierpliwie, niczym w minipracowni alchemicznej, porcyjka ulubionego napoju. Cho byo to do stare urzdzenie i efekt jego pracy wcale nie smakowa najlepiej: mleko nie miao smaku mietankowej wieoci, kawa bya lurowato cienka, a cao okraszona czekoladopodobn substancj - to jednak odczuwa niewytumaczaln, dranic podniebienie ochot na kolejn filiank. Wracajc do stolika, uwiadomi sobie, e waciwie wszystko jest dzisiaj niebywale apetyczne i smakowite. We wszystkim wibrowao te co zdecydowanie erotycznego. Life is sexy! -Jerzy dokona epokowego odkrycia i z radoci mrugn do przechodzcego kelnera. Tamten z zawodow wpraw odesa mu mdy umiech. - Mwi, e filmy Bergmana s ponure, nudne i patetyczne - Helena nie dawaa za wygran. - Kto mwi? - obruszy si. - Ludzie. Westchn, chyba odrobin za ciko. Nie znosi takiej bezradnej napastliwoci. Powstaej z niesusznej urazy, z kompleksw. Z dziecinnego, nieuzasadnionego poczucia odrzucenia. Albo z nagej zoci, skierowanej pod niewaciwym adresem. Sowem, z emocjonalnej ignorancji. Nie wiedzie czemu, celoway w niej kobiety. Biedaczki - zawsze maj si za gorsze - pomyla ze wspczuciem. Pierwszy raz poczu si w towarzystwie Heleny staro i troch obco. Jak ojczym dorastajcej, testujcej pasierbicy. Masochistycznie szukajcej sodyczy odepchnicia lub, przeciwnie, blu potwierdzenia. Dzielia ich przepa, ktr chciaby natychmiast zniwelowa. Sign do cukiernicy, powolnym ruchem nasypa cienk, krysztaow struk na uginajc si pod ciarem pian. Cukier zapada si stopniowo, a nagle w pianie powstaa dziura i wszystko pochona gorca kipiel. Zamiesza starannie i wiadomy niestosownoci tego gestu, zrezygnowany, ze smakiem obliza yeczk. - Zobacz sama. - Mylisz, e wysiedz? - Nie wiem, sprbuj. Takie rzeczy jak Persona czy Fanny i Alexander to powszechnie uznane arcydziea wiatowego kina, obrazy, ktre... Zawstydzi si i zamilk. Na fali emocji wpad w banalny ton gazetowo-recenzenckiej egzaltacji. A sprawa bya wyjtkowo wana, osobista. Po chwili namysu powiedzia mikko: - Wiesz, kiedy pierwszy raz zobaczyem Krzyki i szepty, zaraz po tym zemdlaem. aden film wczeniej i

aden pniej nie zrobi na mnie takiego wraenia. Helena patrzya na niego wyczekujco. Przejta jego wyznaniem, zachwycona gestem, jakim donie Jerzego ilustroway stan wewntrznej intensywnoci, tumionej pasji, gotowa bya przyj i uzna kad prawd. - Miaem chyba siedemnacie lat - cign - i Bergman uwiadomi mi wtedy w pikny sposb, czym naprawd jest ycie. - Czym? - Piastowaniem mierci.

27 Wpywali do cieniny, lawirujc w archipelagu poronitych sosnami, skalistych wysepek. Biay prom z dumnym napisem Polferries dobi do portu w zatoce. Zastyg, unieruchomiony cumami, po chwili wyplu ich ze swojego wntrza. Volkswagen Jerzego stan posusznie na betonowym nabrzeu, w kolejce samochodw uformowanej w oczekiwaniu na odpraw. Ucieszyli si, bo wszystko szo do sprawnie, ju po kwadransie sympatyczny blondyn z dziobami na twarzy odda im paszporty podstemplowane piecztk wjazdu. Rozlunieni podjechali, moe odrobin zbyt prdko, w stron budki kontroli celnej. Niezwykle moda, przystojna Szwedka szybko podniosa rk, zatrzymujc ich surowym gestem. Ubrana bya w gruby jak na t por roku mundur. Gste, pszennosiwe wosy upia w misterny kok, na nogach miaa lekko zdarte adidasy. Pikna gowa i drobne stopy w luzackim obuwiu miesznie odstaway od reszty czarnego, gronie wygldajcego uniformu. W jej powanej postaci byo co groteskowego. Helena z Jerzym umiechali si, chyba do dwuznacznie, kiedy zadawaa im, patrzc gboko w oczy, te swoje rutynowe: skd, dokd, po co i na jak dugo? W artobliwych odpowiedziach czy wygldzie Polakw musiaa znale co niestosownego czy podejrzanego, bo skierowaa ich na bok, do stojcego nieopodal baraku z falistej blachy. Kiedy podjechali bliej, szerokie wrota otworzyy si na ocie, zapraszajc do wntrza zalanego mocnym wiatem jarzeniwek. Kilkuosobowa ekipa czarnych kombinezonw powitaa ich zdawkowo. Nakazano im wysi z samochodu i wypakowa wszystkie bagae na ogromny, niski st stojcy pod cian. Kiedy samochd by ju oprniony, do jego wntrza wpuszczono specjalnie tresowanego psa na dugiej smyczy. Poczciwy golden retriver z zapaem obwchiwa szczegowo tapicerk i wszystkie szpary i zaktki, radonie machajc ogonem. Po kilku minutach wyskoczy i pochwalony przez opiekuna zosta nakierowany do stou z bagaem. Skoncentrowa swoje psie wysiki na plecaku Heleny. Wierci si wok niego wyranie oywiony, popiskujc. - Is your bag? - blondynka zwrcia si do Heleny. -Yes. Tamta wycigna do niej rk. - Tease follow me. - Poprowadzia j do maego pokoiku i zamkna za nimi drzwi. Grzecznie kazaa si Helenie rozebra, sama w tym czasie nacigna przeroczyste, gumowe rkawiczki. Jeli zechce zajrze mi w tyek, to j pobij. Helena staa w kcie w samych majtkach, skrzyowanymi ramionami zasaniajc nagie piersi. Na szczcie tamta ograniczya si do starannego przegldania ciuchw, a waciwie dinsw, bo oprcz bawenianego t-shirtu i majtek turystka nic na sobie nie miaa. Mitosia materia w doniach, starannie badajc kady zaomek, wywrcia kieszenie, przesuwaa palcami wzdu szww. W pomieszczeniu panowaa napita cisza, adna z nich nie prbowaa jakimkolwiek sowem czy gestem zaagodzi kopotliwej sytuacji. Zimny szwedzki cyborg - pomylaa Helena z odraz. Celniczka oddaa rzeczy, dzikujc. W jej stalowych oczach bka si cie zalotnego umiechu. Jerzy sta i patrzy na Szwedw przewietlajcych tajemniczymi urzdzeniami rdzewiejce podwozie jego samochodu. Ich styl pracy zrobi na nim wraenie - byli precyzyjni w kadym ruchu, a jednak rozlunieni. Bez przerwy wymieniali w swoim bekotliwym jzyku jakie uwagi czy komentarze, niektre kwitowane byy gonymi wybuchami miechu. Pocztkowo go to zirytowao, podejrzewa, e dowcipkuj na jego temat: aosnego stanu samochodu, dwuznacznej sytuacji z mod dziewczyn. Po jakim czasie z rodzaju spojrze, gestw czy parskni miechu wywnioskowa, e maj go kompletnie w nosie. Naburmuszona Helena wrcia z rewizji osobistej, Jerzy czeka na swoj kolej, ale nic takiego nie nastpio. Operacja najwyraniej dobiega koca. Pies znikn za przepierzeniem, samochd podniesiony na wysigniku powoli opad na podog. Cz ekipy znikna, reszta zajta oywion rozmow przestaa si nimi

interesowa. Podesza do nich jedna z celniczek i yczya im szczliwej drogi. - Its OK. You can go. Good luck. Zabrzmiao to grzecznie, ale lodowato, niemal wrogo. W minut spakowali rzeczy i szybko wyjechali z baraku. Kryli, bdzc midzy czerwonymi supkami, a w kocu opucili szare, przemysowe okolice portu. Pikna, ocieniona drzewami aleja prowadzia do pobliskiego miasteczka. Przystanli na poboczu, eby ochon. Oboje byli wytrceni z rwnowagi tym niespodziewanie brutalnym powitaniem. Najgorsze, e nie byo w tym nic osobistego, skierowanego do nich. Nie wizao si z jak niechci. Byli anonimowymi, pozbawionymi twarzy i waciwoci ofiarami bezdusznej biurokracji, ktrej procedury przemieliy ich i wydaliy z doskona obojtnoci. Helen trzsa bezsilna wcieko, Jerzy zachowywa olimpijski spokj. - Trawa powinna by legalna i ju - rzucia ze zoci. Popatrzy na ni rozbawiony. - Jak zobaczyem podniecenie tego pieska, pomylaem, e masz gdzie co schowane na czarn godzin. - To bya wanie czarna godzina. Akcja gestapo. Ta lesbijka, co mi robia kipisz, na pewno sama przypala wieczorami. Widziaam to w jej oczach. Pierdolona europejska hipokryzja - wybuchna. - Jeste, czowieku, wolny, ale na naszych warunkach. - Niemie dobrego pocztki - podsumowa optymistycznie. - Lepiej zostawmy prawa rzdzce wiatem na boku. Wiesz co? Zrbmy, by nas jak najmniej dotyczyy. - Fuck them! - zgodzia si z ochot. Niesforny lok obuzersko opad jej na oczy. Odgarna go niecierpliwym gestem. Przytulia si do Jerzego i pocaowaa go w rk: - Tylko my... tu i teraz! - Chyba artujesz - odsun si od niej z teatraln przesad. Podchwycia zabaw i zacza dobiera mu si do rozporka. Pochylia gow i chichoczc, prbowaa zbami skubn rosncy w jego spodniach wzgrek. Rozejrza si nerwowo: - Co ty robisz, dzieciaku? Zamkn nas tu zaraz za obraz moralnoci... Ale byo za pno. Wydobya ze spodni jego nabrzmiay czonek i mocno obejmujc u nasady, wpakowaa sobie w usta. Poczu ciepo, odchyli si na siedzeniu jak odpoczywajcy na parkingu kierowca. Bezbronnym gestem pooy rk na jej szalonej gowie, ktra wyczyniaa z nim perwersyjne cuda. Moja maa lubienico, moja lubienico - szepta namitnie zduszonym gosem, kiedy ssaa go z wielk wpraw, rytmicznie poruszajc wargami i mruczc co niewyranie jak niedwied, ktry si dorwa do miodu. Podda si jej cakowicie. By tylko zmysowym biorc, mionie targan marionetk. Jcza gono, ogoocony ze wszystkich hamulcw wstydu, z jakichkolwiek barier oddzielajcych go od rozkoszy. W ostatnich kurczowych spazmach szarpn j bolenie za wosy i wytrysn nasieniem w jej usta. Zastyg w bezruchu, zszokowany tym, e go przekna. Cho byo to w tym momencie najnaturalniejszym finaem miosnej symbiozy, najcudowniejszym dowodem intymnoci. Uwiadomi sobie wtedy, dlaczego tak bardzo jej poda. Bya spenieniem marze, na ktre nigdy nie mia odwagi.

28 Niebo przychylnie opierao swa gow na barkach zieleni, ultrafiokowy blask cieszy oczy, rzeczy nie miay nazw, widzieli je po raz pierwszy. Obcy krajobraz sta si im nagle bardzo bliski. ka pod lasem falowaa misistymi kolorami soczystej zieleni i cho soce grzao intensywnie, nie byo w niej grama przepalonej ci. Wszechobecna cisza miaa co z pozaziemskiego luksusu. Przez godzin spaceru nie napotkali ywej duszy. Ta pustka - jak grnolotnie zauway Jerzy - mamia rajskim poczuciem wycznoci. Ciemne, wypolerowane kamienie chrzciy rytmicznie pod stopami, kiedy przytuleni wracali brzegiem morza do pensjonatu. Bya to spora, drewniana willa, stojca na niewielkim wzniesieniu, tu nad brzegiem zatoki. Jasno-ta, z olbrzymi, oszklon werand, przypominaa troch rosyjski letni dworek. Wystrj nasuwa na myl zaniedbane muzeum: jasnoszare, grube deski podogi pokryway dywany o wypowiaych wzorach. Na cianach, dobrane bez wyczucia, wisiay stare obrazy. Masywne schody ozdobione finezyjnie rzebionymi porczami skrzypiay przy kadym kroku. Porozstawiane bezadnie meble byy solidne, ale jakby przypadkowe: niewygodne, obite szorstkim ptnem kanapy, ponury zabytkowy kredens, mahoniowe biurko pod oknem, stojce lampy, dua ilo piknie zadbanych kwiatw. W kcie przy kominku czarne, poyskliwe

pianino. Nad wszystkim zwisa triumfalnie krysztaowy yrandol, mienic si setkami maych, wycyzelowanych misternie niczym drogie kamienie szkieek. Cao wntrza robia przedziwne wraenie: mariau przypadkowoci i solidnoci, bogactwa i tandety, pewnej klasy i kompletnego bezgucia. Miao to jednak swj specyficzny urok. Oboje czuli si tutaj znakomicie. Dostali obszerny pokj na grze, z piknym widokiem na poronity brzozami i rosymi - przypominajcymi cyprysy-jaowcami trawnik, ktry agodnie zbiega ku zatoce. Jzyk bkitnego morza wsun si tutaj w gb zielonego ldu. Skaliste cyple przypominay mionie wycignite ramiona, tworzce zaciszn lagun. Wcina si w ni jak drzazga solidny, drewniany pomost. Woda przy kamienistym brzegu bya tu nadzwyczaj czysta i spokojna. Oddalony o jakie sto metrw drugi, wski i dugi pomost na prawym cyplu suy do cumowania. Stao przy nim kilka aglwek i dwa do okazae jachty o smukych, eleganckich sylwetkach i pretensjonalnych nazwach przybitych mosinymi literami do kaduba. - Jak si wie, czego si chce, a chce si tego bardzo... to na ciebie to gdzie czeka - wygosia sentencjonalnie Helena. Bya szczliwa i dumna. Przyjechali tu wczoraj po poudniu, prujc prosto z portu wygodn, wykut w skaach autostrad. Prowadzia Jerzego elazn rk, popatrujc w map i nie pozwalajc na adne odstpstwa od raz narzuconego, cho zupenie przypadkowego kursu. Po trzech godzinach drogi byli w krainie Astrid Lindgren - Smalandii - na jej wschodnich terenach, nazywanych tutaj niebieskim wybrzeem; jednym z najpikniejszych zaktkw Szwecji - jak wieczorem, przy kominku, zapewnia ich Gunilla, wacicielka pensjonatu. - Lazurowe Wybrzee tu - umiechn si Jerzy do Heleny - to lepiej ni Szwajcaria nad jeziorem Wdzydze. Ale to nie byo wszystko: wspaniae krajobrazy, jeziora, przepyszne lasy, najwspanialsze dbowe gaje; take cay, synny na caym wiecie koncept Ikea projektowania i produkowania tanich, funkcjonalnych mebli do wasnorcznego skrcania pochodzi z tych okolic. - Reszta Szwecji ma nas za pazernych cwaniakw, ale my, Smalandczycy, jestemy po prostu praktyczni cigna Gunilla z dum, podochocona kolejn filiank irish coffee. Bya przystojn pidziesiciolatk o rwno przycitych krtkich siwych wosach i bystrym, wadczym spojrzeniu. Ucieszya si, kiedy trafili do niej pnym popoudniem: - Welkomen, welkomen. - Podesza wawym krokiem do ich parkujcego pord rododendronw samochodu. T rado zmci niepokj. Po raz pierwszy w yciu spotkaa turystw z Polski. Wydali si mili i interesujcy, ale byli zupenie obcy. Nieprzewidywalni. W tym tygodniu miaa sporo wolnych miejsc, by pocztek czerwca i prawdziwy sezon zaczyna si od poowy miesica. Poza tym cz rezerwacji niespodziewanie odwoano. Kiedy zadzwoni do niej znajomy Johan, szef stacji benzynowej w Loftahammar, mwic, e ma dla niej zagranicznych klientw, a podskoczya z radoci: Johan, natychmiast objanij im drog! Mwic szczerze, spodziewaa si Niemcw. Polakom podoba si pokj i okolica, w ogle nie grymasili. Zapacili gotwk za cay pobyt z gry. Wic w rozpdzie, aman ze szwedzka angielszczyzn zaprosia ich wieczorem na kaw do pokoju kominkowego. Zeszli punktualnie o dwudziestej, dziewczyna ze wieo umyt gow, on rozemiany, z piersiwk scotcha w rku. Ponownie ucisnli sobie donie: - Jerzi... Jeszy, Hieliena - degustowaa ostronie ich imiona, umiechajc si porcelanow biel. Zaprosia przyjaznym gestem do buzujcego ognia. Zanim rozsiedli si wygodnie na fotelach, szybko we trjk uzgodnili, czym si najchtniej uracz - perfekcyjnym wymieszaniem kultur i smakw w filiance dobrze zaparzonej, mocnej kawy, zaostrzonej whisky i udekorowanej z wierzchu wieo ubit smalandzk mietank. - Pierwotnie bya po prostu wzmacniajcym trunkiem dla przymusowych przystankowiczw na irlandzkim lotnisku. Zzibnitych bogatych biedakw, wymczonych morderczym przelotem ze Stanw do Anglii. Taka mieszanka rozgrzewaa, odpraa i chyba troch posilaa. - Jerzy, ze znawstwem przedmiotu, pynn angielszczyzn opowiada histori powstania irish coffee. - Ach so! I had no idea! - zdziwia si szczerze Gunilla, obrzucajc go zachwyconym spojrzeniem. W godzin potem, kiedy egnali si wylewnie, yczc sobie sodkich snw, Jerzy, dzikujc uroczej gospodyni za wspaniay wieczr, szarmancko ucaowa jej do. Nieco pijana Cunilla uznaa, e goci par wiatowcw. Puciy ostatnie lody nieufnoci, wraz z nimi pka tama smalandzkiego praktycyzmu: - Macie na czas pobytu wiosow d z aglem do wycznej dyspozycji. Stoi tam, na przystani - machna szeroko rk - nie smalandzkim, tylko sowiaskim gestem: -And absolutely gratis, of course.

29 W tym ostrym skandynawskim wietle nawet cienie byy bardziej namacalne. Niemal kaleczyy. Sprawy i rzeczy wyaniay si w swojej naturalnej istocie. Nie byy jak w Polsce mtne. Dwuznaczne, obolae, opuchnite histori i legendami. Byy nagie. Prawdziwe. Raniy sw oczywistoci i prostot, niezmcone mitycznymi banialukami. Nie wymagay zrozumienia czy wspczucia. Jerzy siedzia zgarbiony na pomocie. Nakry gow rcznikiem i patrzy w horyzont, tam gdzie dwa bkity napieray na siebie w bezgonej rywalizacji o ksztat wiata. Obudzi si dzisiaj wczesnym rankiem, przed sidm - sysza z dou guche uderzenia wielkiego zegara stojcego w kcie salonu. Ubra si szybko, chwyci sanday i rcznik, nie budzc Heleny, cichutko wymkn si z pokoju. Drepta na bosaka po wilgotnej trawie, wcigajc w puca oywczy, morski zapach sonecznego poranka. Zszed nagrzanymi ju kamiennymi schodkami na brzeg zatoki. Zbada stop, woda bya przyjemna, zaskakujco ciepa. Bez namysu zdj spodnie i koszulk. Wchodzi ostronie, chwiejnie brodzc midzy ostrymi kamieniami. Zanurzony do pasa, rzuci si w wod. Mocne pchnicia ramion wyniosy go na pene morze. Kiedy si wreszcie zmczy i odwrci, by oceni odlego, by ju tak daleko, e zatary si szczegy wybrzea. Widzia tylko ciemn krech horyzontu. Nad ni wisiay biae cumulusy - wietrzce si na sznurze pkate pierzyny. Nie ba si, czu pod sob przyjazn, ruchom gbin. Fale unosiy go lekko i pewnie, jak rce tumu przekazujce sobie bohatera. Ten podziw ywiou wprawi go w eufori. Obrci si na plecy i, rozkoysany, napawa si agodnym lewitowaniem. Soce zagldao mu w twarz. Mgby, nieznacznie poruszajc rkoma, trwa w tej pozycji godzinami. Przyszed jednak ostrzejszy powiew, potem nastpny, sony zapach morza podrani mu nozdrza. To go otrzewio. Zawrci do brzegu ostrym, miarowym crawlem. Kiedy zmczony wspina si po drabince na pomost, zobaczy swj ostry cie, kadcy si przed nim na deskach. I wtedy skaleczya go bolesna prawda: by to cie najzwyklejszego skurwysyna. Dopad go nagy atak lku. Poczu mdoci, odek skurczy mu si w blu ostrego samopotpienia. Usiad i rozejrza si bezradnie: ofiara wypadku w poszukiwaniu pomocy. Nagi i sam na tym szwedzkim pustkowiu, poczu z przeraeniem, e za chwil tutaj umrze. To chyba zawa - pomyla resztk wiadomoci. Przed oczami wiroway mu ciemne plamy. Serce walio, oddycha ciko, jeszcze chwila i zabraknie mu powietrza. Zacisn palce obu rk, zwin si jak embrion i trwa tak skulony na deskach pomostu. Wszystko, co spycha, co zanikao w lawinie niesamowitych zdarze, w narkotycznym, miosnym upojeniu, wylazo nagle i chwycio go za gardo. Widzia wyranie oskarajce obrazy: twarz Marii, postacie chopcw, ich miech, ufno, podziw dla ojca... wszystko to nagle zawirowao i straci przytomno. Ockn si po dobrej chwili. Lea na deskach w ostrym socu, fale uderzay z chlupotem o pomost. Dusznoci ustpiy, mg swobodniej oddycha. Usiad z trudem, w gowie czu tpe uderzenia blu. Powinienem i do lekarza - pomyla zalkniony. Moe to co powanego. Chwyci rcznik, wychyli si ostronie i jeden jego koniec zanurzy w wodzie, wcign i przyoy sobie do czoa. Siedzia tak duszy czas nieporuszony, prbujc uspokoi oddech i chaotyczne myli. Musi natychmiast wrci tam, gdzie jego miejsce. Do Warszawy albo prosto na Mazury, do Marii i chopcw! Poderwa si, ale zaraz ciko usiad z powrotem. Nie, przecie to czysta wariacja! Uspokj si, czowieku. Wdae si w co, do czego si nie nadajesz: nieudolny romans. Pade ofiar gry. Sam narzucie jej bezlitosne warunki. Przypomnia sobie, jak z diaboliczn energi perorowa Helenie w drodze do Gdaska: ...ADNYCH ZWIERZE, ADNYCH WYZNA: KIM JESTEMY, CO ROBIMY, JAK YJEMY, OD CZEGO UCIEKAMY, CO PLANUJEMY... BEZ PRZESZOCI I BEZ PRZYSZOCI, WANE TYLKO TU I TERAZ! Poczu zo i wstyd. Czy ja sam to wymyliem? Co za tchrzliwa, egoistyczna bzdura! Dlaczego z tak ochot przystaa na te nieludzkie warunki? Widzia znowu jej rozpromienion twarz. Zgadzaa si na wszystko, z kretyskim entuzjazmem nabieranego w dobrej wierze wsplnika. Od samego pocztku wiedzia, e ta maa jest szurnita. Bezwzgldnie to wykorzysta. Teraz musi to wszystko zgrabnie rozplata. Mdrze doprowadzi sprawy do pierwotnego porzdku. Ale jak to zrobi? W gowie Jerzego z si wulkanu eksplodoway ponure prawdy. Odamki pieka dosigy nieba i wszystko zamieniao si w szar, duszc tragedi, od ktrej nie byo odwrotu. Zastygajc w sercu niczym lawa. Z wysikiem podnis gow, spojrza w stron zielonego cypla. aglwka Gunilli! Przycumowana do pomostu

koysaa si wdzicznie, jasny kadub poyskiwa w socu, odbijay si w nim esy-floresy drobnych fal. Wypyn daleko w morze i rzuci si w odmty, roztopi, rozpa w niebycie, przerwa ten koszmar. - Jerzy! - usysza za sob gos Heleny. Odwrci si. Zbiegaa wrd drzew w tej sukience, rude wosy pyny za ni welonem. Spenienie jego ycze, zota rybka w zielonym akwarium. Zbliaa si szybkim, penym gracji krokiem, koyszc biodrami niczym modelka na cat-walku. Przez cienk bawen przewityway jej zgrabne uda, w okolicy seksu rozchodziy si nieznacznie, tworzc wsk szczelin, w ktr wpatrzy si zahipnotyzowany. - Dlaczego mnie nie obudzie? - zapytaa z wyrzutem, przyklka obok i pocaowaa go w usta. Bita od niej rado, modziecza energia i bezgraniczna gotowo oddania. Poczu si uleczony. Dugim, namitnym pocaunkiem przywrcia mu siy i nadziej. - Tak sodko spaa. - Teraz aden sen nie moe si rwna z jaw. - Umiechna si, w zielonych oczach odbiy si lazurowym wiatem wody zatoki. Przytulia si do jego ramienia. - Pywae? - Troch - skin gow. Obj j i pocaowa w szyj. - Jak dobrze, e jeste - wyszepta. Pooy gow na jej piersi. Usiada wygodnie, podcigna nogi, tak by mg si na niej wesprze. Zamkn oczy i zastyg w bezruchu, plec na niej. Sysza uderzenia jej serca. Trwali tak dug chwil w milczeniu, oddychajc wsplnym rytmem niczym para tantrycznych kochankw. - ycie jest snem - powiedziaa w rozmarzeniu. - Gdyby tak byo - westchn. - Raczej jest uud, z ktrej w kocu naley si obudzi - skorzysta z okazji, by nawiza do czekajcej ich rozmowy. Do sw, ktre nie chciay mu przej przez gardo. - Jerzy, daj spokj, tylko bez tych buddyjskich kaza. Chcesz wszystko zepsu?

30 Gunilla upieka drodowe bueczki z kardamonem, ich zapach rozszed si po caej okolicy. Wracali do pensjonatu, wdychajc go z luboci, miesza si smakowicie z aromatem wieo zaparzonej kawy. Po niadaniu na tarasie ulegli namowom gospodyni i wybrali si na wycieczk do Vimmerby, maego miasteczka, skd pochodzia Astrid Lindgren. Krta droga wioda w gb ldu wrd niekoczcych si, ciemnozielonych lasw i licznych, pomarszczonych wiatrem jezior. Poaci rozlegych k, na ktrych zamiast krw widzieli przewanie galopujce z rozwianymi grzywami konie. Gdzieniegdzie jak muchomory przycupny due, drewniane domy, pomalowane na czerwonobordowy kolor. Osobliw barw zakrzepej krwi odcinay si od wszechobecnej zieleni. Z biaym obramowaniem okien, cynobrowymi dachwkami, szeroko rozpostartymi cikimi okiennicami, pogrone w cieniu mrocznych sadw, nadaway pejzaowi baniowy, nierzeczywisty urok. W wikszych wsiach czy miasteczkach napotykali stare, przewanie gotyckie kociki. Kredowobiae, najprostszej budowy, trjnawowe, z duymi oknami w ksztacie ukw. W grubym, rnitym szkle ich okien odbijay si kwitnce kasztany, oboki, kolory lata. Strzelay w niebo pkate wieyczki z miedzianej blachy, zaniedziaej na amen, o najpikniejszej zielonkawolazurowej tonacji. Jechali powoli, sycc oczy klarown, niewinn urod skandynawskiego krajobrazu. Prawie nie widzieli ludzi, nie liczc tych w mijanych samochodach. Wypucowane do poysku volva wyprzedzay ich dostojnie. Bez popiechu i tych polskich nerww czy klaksonw. Czasem machay z nich apkami rozemiane, jasnowose dzieci. Siedziay w swoich fotelikach, posusznie przypite pasami. Cho dzie byt powszedni, mia w sobie co z nastroju niedzieli, leniw senno, witeczno-rodzinn celebracj rzeczywistoci. - C to za bajkowa kraina - zachwyca si Jerzy. - Teraz rozumiem, skd si wzi ten sielankowy nastrj w Dzieciach z Builerbyn. - Wiesz, to bya pierwsza ksika, ktr sama przeczytaam - przypomniaa sobie Helena. - Mj ulubiony reyser, twoja pierwsza pisarka... sdzisz, e trafilimy tutaj przez przypadek? - Nie wierz w przypadki, wszystko jest zaplanowane z gry - zamiaa si, wskazujc palcem w niebo. Chwyci j mocno ca doni za ten palec. - Tylko my przypadkiem nie zdajemy sobie z tego sprawy? - Dokadnie. - A ty i ja tutaj razem, w tym te jest jaki boski zamys?

Popatrzya na niego uwanie. Ju od niadania by dziwny. Zanadto zachwycony, za czsto rozbawiony, a tak naprawd troch nieobecny. Niezrcznie ukryty. Bolao j to, ale o nic nie pytaa. Sama, balansujc na cienkim acuszku kolejnych wydarze, wrd miechu, zwykych rozmw, rzadko pamitaa o danej obietnicy. Tylko tu i teraz! Mia zupen racj, to nieobecno przeszoci tak wyostrzya ich blisko. Brak planw przeposzy trywialno, odsoni nag intymno ich zwizku. Podziwiaa Jerzego, e potrafi tym tak zrcznie pokierowa. Ich razem przybrao posta najnaturalniejszego misterium - pawili si w sobie, nic o sobie nie wiedzc. Z tego, co nie byo z ich wsplnego wiata. Nic innego nie potrzebowali. Tylko tyle, ile wnosili sob, dajc drugiemu zachwyt, dotyk, zapach ciaa, wibrowanie gosu, kolejn pieszczot. Dlatego nic nie naruszao kokonu, doskonaej kuli ich witego uniwersum. Pucha radonie, toczc si donikd. Idea miosnego trwania, ktry dzisiaj przeku jaki cier. - Jerzy, czy ty wierzysz w Boga? Spojrza na ni zdziwiony. W lekkim grymasie ust dostrzega cie umiechu. A moe jej si tylko zdawao. Stracia animusz, nie bya pewna swoich odczu. Po raz pierwszy, od kiedy byli razem, krpowa j. - Religia jest spraw tak intymn, e nawet sam ze sob wstydz si na ten temat rozmawia - odpowiedzia. Poczua si dotknita. Maa dziewczynka z warkoczykami, w ogrodniczkach - chopiec, w ktrym si podkochiwaa, pocign j bolenie za wosy. - Jerzy, powiedz... co si dzieje? - zapytaa niepewnie. - Ene, due, rabe, pokn bocian ab - zaartowa. Zobaczy w jej oczach zy. Zahamowa gwatownie na zalesionym poboczu i przytuli j do siebie. - Przepraszam ci, najdrosza, przepraszam. Nie chciaem ci urazi. Napicie i smutek, ktre tumia w sobie, przeczuwajc co zego, spyway po jej piegowatej twarzy. Poczu si winny. - Wybacz mi, od rana nie wiem, co si ze mn dzieje. Boj si, e... ci strac - wyzna w rozpaczy. Przygarn j do siebie, obsypa pocaunkami. Umiechna si do niego przez zy. Poda jej chusteczk, wytara gono nos. Wysiada z samochodu i odetchna gboko kilka razy. Stali na skraju lasu, ogromne modrzewie wyrastay z zielonego mchu jak teatralna dekoracja. Mroczny chd zagajnika nci, w kontracie z zalan socem drog, drzema w nim melancholijny spokj. Jerzy zatrzasn za sob drzwiczki samochodu i przeszed na jej stron. - Moe may spacer? Skina gow. Zanurzyli si w wietlist mg, gstniejc midzy szarymi pniami mlecznobkitn zawiesin. Rzadko, niczym zote strzay, przebijay przez ni promienie soca. Wilgotne pajczyny kleiy si nieprzyjemnie do twarzy, ale rytm drzew by kojcy. W nastpstwie form i kolorw panowaa harmonijna rwnowaga. Trzymajc si za rce, zagbiali si w otcha starodrzewu. Stpali w mikkim mchu, byo cicho i uroczycie. Podniecona mistyczn atmosfer Helena cisna rami Jerzego. Obj j wp silnym, wadczym gestem. Poczua, e chce si z nim kocha. Tu, na tym pustkowiu, w rodku smalandzkiego lasu. - Mam on i dwch dorastajcych synw - powiedzia nagle. Przystan, odwrci si do Heleny, popatrzy na ni powanie. - Oni... - Sowa uwizy mu w gardle. Unis twarz do gry i zapatrzy si w korony drzew, jakby tam szuka natchnienia. - Nie mog przesta o nich myle - wyrzuci z siebie z udrk. Cofna si o krok. Jej twarz nie wyraaa adnych uczu. Wycign rk i dotkn jej ramienia. - Helena... - Nie wiem, co mam powiedzie. - Nerwowym gestem zaoya wosy za uszy. - Czy musimy o tym mwi? - Powinnimy. Nie ma innego wyjcia. Nie patrzya na niego. Schylia si, podniosa z ziemi skaty patyk. Zacza nim grzeba w poszyciu, wywiercajc spor dziur. Po chwili energicznym gestem odrzucia go w las. - To by twj pomys. - Co? - nie zrozumia. - No, eby nie mwi. e wane tylko tu i teraz! - Wiem, wiem - Jerzy pokiwa gow, podkrelajc niecierpliwie, e uznaje wasny bd. - To byo idiotyczne. - Daj mi papierosa - poprosia. Skwapliwie wydoby z kieszeni spodni pudeko Marlboro, w rodku bya take maa zapalniczka. Prawie wyrwaa mu j z rk, przypalia sobie sama. Zacigna si apczywie, do oka wpada jej smuka dymu. - Mnie to pasowao. Nie lubi talk-show - rzucia zimno, trc zawice oko wierzchem doni. Rozumia, e bronic si, Helena prbuje ocali ich zwizek. A na pewno to, co byo i wanie rozpada si w gruzy. To z jego winy runa pikna mistyfikacja. Ale przecie to, co najwaniejsze midzy nimi, pozostao

niezmienne. Jest mocne i prawdziwe. Ta sama namitno i ten sam dramat, tylko w innych dekoracjach. I kilku nowych bohaterw. Prdzej czy pniej i tak musz temu stawi czoo. Tak zwanej rzeczywistoci. Helena wygldaa bardziej na z ni smutn. Sprawio mu to ulg. I troch rozczarowao. - Chcesz wraca? - zapytaa sucho. - Wraca dokd? - Nie bardzo wiedzia, o co jej chodzi. - Do domu. Do nich. - Nie wiem. - Zblad. Zapa si za gow jak w nagym ataku migreny. Gos mu dra. - Nie wiem, czego... zawaha si. Pooy jej rce na ramionach. - Najbardziej chc... by z tob szczery. Przytuli j mocno. Milczaa, ale jej opr wyranie sab. Pocaowa j z tak arliwoci, jakby tym pocaunkiem chcia za wszystko przebaga. Kiedy odzyskaa oddech, wyswobodzia si delikatnie z jego obj. - Jerzy, kurcz, jeli moesz... ja nie chc, nawet nie bardzo wiem... - Niepewnie prosia o co, czego nie umiaa nawet nazwa, wypowiedzie. Zebraa si w sobie: - Chc tylko, aby dotrzyma umowy. ebymy byli jeszcze troch razem... tak jak dotd. Sami dla siebie.

31 Prawie nie sypiali. To nie bya tylko mio. Tutejsze biae noce optay ich swoim piknem, doprowadzajc do granic hipnotycznego szalestwa. Przez kilka godzin - od dwudziestej drugiej do trzeciej - wszystko byo spowite w wodnisty, lekko fiokowy bkit. Drzewa, roliny, rzeczy promienioway delikatn fluorescencj, jakby przenika je kosmos. Faloway w nierzeczywistej powiacie, gubiy proporcje. Wyblaky ksiyc wisia gdzie w tle, pozbawiony wartoci jak moneta, ktra wysza z obiegu. Ten osobliwy, podwodno-podniebny wiat nie przeraa, raczej intrygujco uwodzi. Mamic surrealnymi obrazami, psychodeliczn poezj, wchania ich sekunda po sekundzie. Poddawali si mu jak pwiadomi lunatycy. - To, co tu si dzieje na niebie, musi wprawia w narcystyczny podziw samego Stwrc - bekota podpity Jerzy. Wracali na piechot z Loftahammar. Wyjtkowo ciepa noc otulaa ich jak paszcz z wywrcon na wierzch satynow podszewk. Przedtem w knajpie wypili do kolacji dwie butelki wina. Pijani, niedospani, oszoomieni nierealnym wiatem, odurzeni zapachem kwitncych bzowi jaminw, byli w transie. Bdzili po wiejskich bezdroach, caujc si, potykajc, szepczc, miejc si do rozpuku. Echo bawio si z nimi, unoszc ich gosy w mlecznej powiacie. W oddali syszeli uparte pomruki morza. Od rozgrzanej ziemi, z wilgotnych k paroway mgy. - Jeste elfem, nielubnym dzieckiem Luny i Saturna, taczysz w biae noce, a cienie to poblade dworki, ktre plsaj wok ciebie. - Jerzy niczym reyser obj j w pasie, obraca ni jak lalk. Cofn si, potykajc, z trudem utrzyma rwnowag. - Boe, jaka ty jeste pikna - wpatrywa si w Helen zachannie. - Chyba ci zaraz por! - Wycign do niej rce. - Kanibalizm jest najwysz form uwielbienia, e te ta prawda nigdy mi nie przysza do gowy - wyszczerzy zby w umiechu. - Smacznego - rozpia bluzk i rzucia j na traw. Opar si na jej biodrach, pochyli i poliza jej piersi. Pieci jzykiem, ssa twarde, ciemnowiniowe brodawki. Staa z zamknitymi oczami, oddychajc ciko, w kocu objta go i pocigna w d. Nie przerywajc pocaunku, zdzieraa z siebie ubranie. Ugryza go w szyj: - Uderz mnie! Obrcia si do niego bokiem, wypinajc goy poladek. Klcza przy niej, chwiejc si i podpierajc. Klepn j lekko, troch niezdecydowany. - Mocniej! - zakomenderowaa. Wzi zamach i uderzy siarczycie, a echo roznioso si po okolicy. W przeciwiestwie do niej nie sprawio mu to adnej przyjemnoci, raczej troch rozmieszyo. Helena stkna. - Jeszcze! Zapa j lew rk za wosy, a praw tak przyoy, e a zapieka go do. Odwrcia si do niego i jednym szarpniciem rozerwaa mu rozporek. Usiada na nim okrakiem i nadziaa si na jego czonek, napierajc biodrami. Podniecony jej drapien si, pooy si potulnie na wznak. Unosia si i opadaa na nim w szalonym rytmie. Rzucaa gow na prawo i lewo, wosami biczujc go po twarzy. Biaka jej oczu i

wyszczerzone zby pobyskiway nad nim gronie niczym afrykaska maska. Bya upiorem, grasujc na tych podmokych kach, napastujc mczyzn seksualn strzyg. Odkry w popochu, e to nie jest zwyke, miosne zatracenie. Ona chciaa si w tym unicestwi. Nie tylko siebie. Zacisna mu rk na ustach, a drug na szyi i zacza dusi. Nie zareagowa, po chwili jednak oprzytomnia, chwyci j mocno za ramiona i pocign pod siebie. Wysun z niej, ale natychmiast znw wprowadzia go do wilgotnego wntrza. Wia si pod nim w miosnym szale, wyuzdane przeklestwa mieszay si w jej ustach z baganiami. Pragn zadawa jej bl, gwaci, rozerwa j swoim triumfujcym penisem. Sysze jej krzyki bagajce go o lito. Poczu bl, bogo i znikn. Wessaa go sodka pustka i rozpyn si w niej. Wstrzsay nim drgawki niczym powracajce fale epileptycznego ataku. Czu w nogach i rkach rozkoszne dreszcze, a w caym ciele tak ogromn bogo, jakby dostpi aski nirwany. Bl miesza si z ekstaz, euforia mioci z pragnieniem mierci, ch ycia z przedziwn obojtnoci. Wszystko zlao si w jeden strumie, jeden oddech, jeden smak. Tak si czuj anioy - przemkno mu przez myl. Helena leaa obok, ciasno przytulona, z gow na jego piersi. Oddychaa miarowo, czujc pod sob mocne uderzenia serca Jerzego. Niechtnie wracaa do przytomnoci, jakby rozbudzano j z narkozy. W tej wilgotnej trawie, w rodku popielatej nocy, na skandynawskiej ziemi, z dala od domu i najbliszych, z dala od wszystkiego, czua jedno z natur i caym stworzeniem. Chciaaby tak trwa wieczno - u boku Jerzego, otulona i wypeniona niebiaskim wiatem, oddychajc w rytm kosmicznej wibracji gwiazd i planet. Lekka niby obok, spokojna jak morska gbina. - Chciaabym teraz umrze - powiedziaa cicho. Obj j, caowa czule w kciki oczu. - Cii, ciicho, najdrosza - szepta - nie mw gupstw... nie trzeba tak... Leeli przytuleni, z zachwytem wpatrujc si w niebo. Byo janiejcym, ogromnym ekranem, na ktrym przesuwa si pastelowy wit. Dzie nastawa agodnie row powiat rozlewajc si od horyzontu ku grze, nad coraz bardziej zielon k. Obe, bkitnawe formy nabieray realnych ksztatw, drzewa i krzewy wyaniay si z mglistego krajobrazu, las przestawa by popielat cian, majaczc niewyranie na skraju ki. Pierwszy promie soca ozoci kontury wiata, nagle rozpomienionego niczym barokowy otarz. W milczcym uniesieniu przywitali pocztek dnia, ostatniego razem. Nie mwili o tym, ale oboje czuli mocno, e ta przydzielona im porcja czasu, niewane - ukradzionego czy poyczonego - wanie si koczy. Nadchodzi moment rozki i nieuchronnych rozlicze. Jerzy wsta i wycign do niej rk. - Wracajmy... trzeba troch pospa. Przed nami duga droga. Helena podniosa si niechtnie i mocno przywara do niego caym ciaem. Poczu, e dry. - Wszystko bdzie dobrze. Zobaczysz - pogadzi j po wosach. Rozpakaa si. Tuli j mocno, sam ledwo sobie radzc z napywem sprzecznych uczu. Westchn - by najszczliwszym nieszcznikiem na Ziemi.

32 Pnym popoudniem dotarli do portu. Zatoczony prom, w recepcji przewala si nerwowy tum niemajcych gdzie przenocowa pasaerw. Helena z Jerzym take nie mieli zamwionej kabiny, wic natychmiast wpisali si na rezerwow list. Ale szansa na wspln noc sam na sam bya niewielka. Na domiar zego od rana pogoda si popsua, byo chodno i d mocny, pnocno-zachodni wiatr. - Moe nas dzisiaj niele wybuja - usyszeli gosy przechodzcych kobiet z obsugi. Helena zakla - le znosia morskie podre. Noc zapowiadaa si fatalnie, a oboje byli zmczeni i w ponurych nastrojach. Wcieky Jerzy zostawi Helen przy recepcji, a sam zszed na d na pokad samochodowy. Wozy stay w ciasnym szeregu. Klnc i ocierajc kolanami o botniki, z trudem przecisn si do swojego volkswagena. Otworzy baganik, pochyli si nad torb w poszukiwaniu cieplejszych rzeczy. - Moe potrzebna kabinka? - usysza nad sob zachrypnity glos. Zatrzasn klap. Przed nim sta pracownik pokadowy w pomaraczowym, poplamionym smarami kombinezonie. - Bardzo by si przydaa - przyzna Jerzy. Tamten kiwn gow. - Oddam panu swoj. - Co to bdzie kosztowa? - Nieduo, stwka.

Jerzy wycign portfel i z uczuciem ulgi wydoby dwie pidziesitki. Kombinezon zataczy. - A moe auteczko wypucowa? Troszk przykurzone, zejdzie pan rano i bdzie lnio jak nowe. - A za ile? - Jak dla pana za dwadziecia zotych, na flaszeczk. Coby noc si nie duya - doda usprawiedliwiajco. W kabinie - gdzie na najniszym pokadzie - mierdziao naft, papierosami i przepoconymi skarpetami. Dwie prycze zasane kocami w szkock krat, na cianach wyklejanka goych dup, portret papiea i umiechnita galeria czonkw rodziny. W azience popsuta spuczka i brak rcznika. Jerzemu przypomniay si czasy modoci - miesic praktyki w hotelu robotniczym. - Daj spokj, chodzi o jedn noc, najwaniejsze, e mamy si gdzie pooy. - Helena bya blada, ale nie tracia animuszu. Usiada na koi, pokna dwie pastylki aviomarinu, ktre Jerzy zdoby dla niej w recepcji. Popia mineraln z butelki i uoya si wygodnie na ku. Usyszeli ciche pukanie. - Kocyki i wiey rcznik dla pana - kombinezon wsadzi ciekawie gow do kabiny. Poda Jerzemu narcze grubych pledw z przecieradem. - Dobry wieczr pani - bez mrugnicia okiem ukoni si Helenie. - Moe pastwa obudzi rano, tu na dole radyjko nie dochodzi... - Dziki Bogu - Jerzy przerwa mu niecierpliwie - nie, dzikujemy, damy sobie rad. - ycz dobrej nocy - wycofa si dyskretnie. - Moe troch dzisiaj pokiwa. Dobrze si bdzie... - zanim zdy dokoczy, Jerzy zamkn mu przed nosem drzwi. - Namolny typ. Kocyki, radyjko... spierdalanko! Nie powinna czego zje? - spojrza na Helen zatroskanym wzrokiem. W wietle sabej lampki nad kiem wygldaa blado i mizernie. Wosy przylepiy jej si pasko do wypukego czoa, w oczach nie byo zwykego blasku. Czai si w nich strach. - Najwaniejsze to si dobrze naje. Duo i tusto, byle nie sodko. Na sztorm najgorszy jest pusty brzuch. To szkoa mojego wujka marynarza, stary wilk, opyn wiat kilkanacie razy - Jerzy zagadywa swj niepokj. - eby mie czym rzyga? - Helena bya sceptyczna. - eby nie mdlio. Moe chocia gorcej herbaty? Le tu sobie, podskocz na gr, przynios ci co z kawiarni. Wracajc, zabdzi w ciasnych korytarzykach zaogowych pomieszcze. W dodatku zaczo ostro buja. Balansowa nieporadnie z filiank w doni, odbijajc si od cian. Kiedy dotar do kabiny, herbata bya letnia i zostaa jej zaledwie poowa. Na szczcie Helena mocno zasna. Leaa skrcona na ciasnej koi w dziwnej pozie, z przekrzywion gow i potwartymi ustami. Wzruszony pochyli si nad ni, musn wargami te najpikniejsze, napuche usta bezczelnego dziecka. Wygldaa tak krucho, bezbronnie. Chwil siedzia przy niej, wpatrujc si w fioletowe, delikatne yki na jej powiekach. Potem zgasi lampk nad jej gow i przesiad si na swoj prycz. Zzu buty i wycign si wygodnie pod kocem. Statek walczy ze sztormem, sycha byo wcieke uderzenia fal o burt. Czasami skrzypia przeraliwie gdzie pod nimi, w okolicach samego dna. Byy to okropne dwiki, jakby rozdzierany ostrzem kadub rozpada si na p. Jerzy czu si podobnie. Rozbity, zmczony dugim prowadzeniem wozu, czu napicie w karku i ramionach. W gowie hucza mu natok myli. W takim stanie na pewno nie zanie. Usiad, wyj z marynarki dugopis i notes, wydar kartk. Napisa na niej drukowanymi literami: JESTEM W KNAJPIE. Helena spaa bardzo mocno, ale na wszelki wypadek postawi wiadomo na stoliku, tu przy jej gowie. Poprawi koc, pieszczotliwie pogadzi j po wosach. Po chwili namysu zapali jeszcze ma lampk nad swoj prycz. Myo z niej dyskretne wiato, w sam raz tyle, eby po przebudzeniu moga si we wszystkim zorientowa. Zachowywa si jak troskliwy ojciec, zmuszony na chwil opuci chore dziecko. W kawiarni, cho bujao, przysiad z przyzwyczajenia na wysokim stoku w barze. Przezornie opierajc si o lakierowany blat, dokona lustracji ustawionych na pkach butelek. Podszed do niego tgi barman w nieodzownej muszce, Jerzy ranym gosem zamwi kieliszek martella. Barman precyzyjnie co do kropli odmierzy zawarto, - nalewajc alkohol do jakiej menzurki, dopiero potem przela wszystko do kieliszka. Drogocenne lekarstwo - pomyla Jerzy. Kiedy wypi pierwszy yk, przyjemnie rozprowadzajcy po odku bogie ciepo, usysza za sob narastajcy gwar oywionych gosw. Odwrci si i zobaczy, e sal zapenia liczna grupa staruszek. Elegancko ubrane i umalowane, ochoczo sadowiy si przy stolikach i jakby nigdy nic, ignorujc koysanie statku, szykoway si do wsplnej zabawy. Kilku kelnerw w mig obsuyo cae towarzystwo. Rozniesiono wysokie kieliszki, rozlegy si wystrzay korkw od szampana, gone brawa i miechy, odpiewano Sto lat. Gwar przerwao pukanie w mikrofon. Przez sal przebieg starczy gosik: - Drogie panie, nadszed moment, w ktrym nasza wspaniaa gdaska grupa jako taka zostaje rozwizana. Przykra to chwila, zwaszcza e nie byo adnych scysji i grupa jako taka jest autentycznie zegrana, po prostu harmonia wsplnego ycia i jak by przyjaznym dla otoczenia...

Dalsz przemow energicznego staruszka, najwyraniej kierownika wycieczki, zaguszyy entuzjastyczne oklaski. Podszed do niego chwiejnym krokiem elegancki rwnolatek z kieliszkiem i papierosem w doni: - Pozwolisz, Leszku, na chwil moich reminiscencji osobistych. Ot, drogie panie, moja mama, gdyby ya, to miaaby teraz sto lat! Ale zmara i ksidz jezuita Rosiski odprawi pikn msz... - Prosz spojrze tutaj! - rozleg si glos z boku i zachwycona staruszka zrobia mu zdjcie. Ukoni si szarmancko w bysku flesza i kontynuowa: - To jest moja wasna zasuga, e moja mamusia tak dugo ya. Ale to ju moja wasna reminiscencja. Mwca zosta nagrodzony burz oklaskw. - Prosz pastwa - krzykn do mikrofonu w uniesieniu, jednoczenie podnoszc do z papierosem -ja si dziwi, e teraz pal, ja nigdy nie pal! Niemcy mwi: Isz bin a zontaks rausze! - Co on mwi? - siedzca w pobliu Jerzego staruszka pochylia si do koleanki. - Mwi, e on nie pali. W tym czasie mikrofon wrci do rk kierownika. - Uwaga! Kto ma do mnie jako kierownika jakie uwagi krytyczne, to prosz gono i si nie krpowa. Nic tak nie uczy, jak ludzie, kiedy im co nie pasuje -wyjani zachcajco.-S zawsze osoby, ktrzy mog podkopywa, plotki roznosi, sami na wycieczce nie byli, ale winie chtnie podrzucaj. Sala odpowiedziaa mu jednoznacznym milczeniem. - Uwierzcie mi, panie, ja to robi tak tanie wycieczki, e to nawet nie wychodzi na wiato dzienne. A wszystko, bo si angauj caym sercem - opowiedz paniom, Gieniu - zwrci si do zabierajcego poprzednio glos staruszka. Niedzielny palacz okaza si pilotem: - Jedzimy tu i tam po klasztorach - tu taka dygresja - ludzie wymagaj po hotelach, ale trzeba poczy wymagania z paceniem, wszystko trzeba wysondowa, bo to jest trudna sytuacja fakturowa - wic, jak mwi, ostatnio spalimy po rnych Polakach we Lwowie. Mowie spali oddzielnie, a ony oddzielnie, wszyscy byli zachwyceni i mi dzikowali, ludzie przeywali wielkie emocje, odczuwali prawdziwe kontakty. To byy ogromne przeycia - bylimy na grobach: Konopnickiej, na grobie brata Herberta, wielkiego poety, ktry powinien dosta Nagrod Nobla, a nie ta Szymborska, co naleaa do PZPR. A u nas wemy taka Kozwka - to rodowa kolebka Zamoyskich, kapica zotem i pikna wystawa o yciu kardynaa Wyszyskie-go i zaraz obok atrakcja zupenie trzeciej kategorii: pomniki komunistw, rnych Bierutw, Leninw z Poronina, ale te warto zobaczy. Jedzicie pastwo do Szwecji, a Kozwki nie znacie - zauway z pretensj w gosie - no, sam powiedz, Leszku - nie wiemy, co posiadamy! Jeszcze takie refleksje do przey we Lwowie mi si nasuny - w kociele w. Elbiety komunici kiedy krzy chcieli zerwa i ten, co si wspi, spad i si zabi, kara boska go dosiga. Ojciec wity tam te by, chodzilimy jego ladami... - gos mu si zaama ze wzruszenia. - Nie chc pastwu zabiera czasu - dzisiaj zielona noc, bd panie wedug listy budzi - pogrozi palcem w kierunku widowni, odpowiedziay mu piski i miechy zachwyconych staruszek. - Prosz o cisz i o nieamanie dyscypliny zbiorowej! - Mikrofon wrci do rk kierownika. - Takie odczuwam wraenie, e nam si nasza wycieczka bardzo udaa. Moe spotkamy si jeszcze kiedy, przyznam, e w obecnym czasie opracowujemy Grecj. Spanie po hotelach, jedzenie na zamwienie, przewonik obieca promocj, nie bd tego rozwleka - gdyby kto mia yczenie, to zapraszam do biura. A teraz ogaszam niestety uroczycie, e grupa jako taka zostaje rozwizana. - Do widzenia, do widzenia, do miego zobaczenia - zapieway chrem staruszki. Rozbawiony do ez Jerzy zamwi kolejny koniak. Mentalno rodactwa w zbiorowym, podrniczo-ksenofobicznym uniesieniu. Te pozy i ten pokraczny jzyk. W najmieszniejszych momentach spoglda porozumiewawczo na barmana, ale tamten wsuchiwa si w gosy z sali z pen szacunku i zrozumienia powag. Jaka szkoda, e Helena nie moe tego zobaczy - pomyla. A jeli i ona nie znalazaby w tym nic komicznego? Moe to wszystko nie byo wcale mieszne ani tragiczne, ani nawet smutne? Grupka zgwaconych przez los i histori biedakw, ktrzy do koca swojego ycia hoduj patetyczne mity. Dwa smtne, podpite samczyki, puszce si przed stadem zdziecinniaych staruszek. A ty w czym jeste lepszy? - zapyta sam siebie. Brak jakichkolwiek zudze obnay jego dotkliw samotno. Nie byo w niej niechci mizantropa, goryczy odartego z iluzji idealisty czy nawet wciekej desperacji outsidera. Ukrywaa pustk, brak wiary w przyszo, w ludzko, w samego siebie. Zdarzao mu si to coraz czciej, takie cakowite poczucie oderwania: od kraju, tradycji, rwienikw, kolegw z pracy, nawet rodziny. Jaowe i bezbolesne trwanie, niewypenione adnymi emocjami, adnymi nadziejami. Tylko wiadomo absurdu istnienia w groteskowej krainie, uparcie przetwarzajcej ycie publiczne na kabaretowe skecze.

Zreszt nie chcia i nie potrafi ju o tym normalnie myle. Ani o niczym innym. Zmczenie, koniak, koysanie statku wprawiy go w stan dziwnego upojenia. Pijany, osuwa si w filcow magm, w ktrej wszystko byo rwnie komiczne, jak nieistotne. Zapali kolejnego papierosa i z ulg powita pierwsze tony dansingowej muzyki. Na scen wkroczy skromny, trzyosobowy zesp, mczyni usiedli za keyboardami, wokalistka ciepym gosem zapiewaa piosenk, ktr kiedy bardzo lubi - Twisted my sobriety Tanity Tikaram. Mimo koysania statku na parkiecie pojawiy si pierwsze pary. Powrci mylami do Heleny. Nie widzia jej zaledwie godzin, a ju za ni tskni, brakowao mu jej miechu, komentarzy. Tylko ona bez adnego wysiku bya w stanie wyrwa go z odrtwienia. Tylko dziki niej stawa si na nowo ywy, obecny. Nagle uwiadomi sobie z przeraeniem, e waciwie tylko przy niej istnieje naprawd.

33 Zgodnie z umow, mia j podwie w Gdasku do stacji kolejowej, wsadzi w popieszny do Warszawy, a samemu pojecha do rodziny na Mazury. Uzgodnili to jeszcze w Loftahammar. Rano Helena spaa tak mocno, e nie mg jej dobudzi. Odwracaa gow do poduszki, usprawiedliwiajco co przy tym pomrukujc. Moe to by efekt duej dawki aviomarinu, a moe skumulowane zmczenie z ostatnich dni. Zrezygnowa, dajc jej spokj. Rozdraniony, ubra si i wyszed na grny pokad. Po nocnym sztormie nie zostao ladu. Uspokojone morze ledwie uderzao w burty promu rozleniwionymi, paskimi falami. Niskie niebo byo jednostajnie buroszare jak rozwieszony nad gow onierski koc. Jerzy wolno przechadza si po pokadzie, wdychajc duszne powietrze. Zrobi kilka rund wok statku, potem przysiad na jakiej skrzyni i obserwowa ludzi. Niektrzy od rana raczyli si piwem, rozbawiona para robia sobie pamitkowe zdjcia. Prom chyba troch zwolni, cho nadal zostawia za sob imponujcy pas spienionej wody, ktry gin dopiero na horyzoncie. Jerzy zapali pierwszego tego ranka papierosa. Poczu mdoci, lekki zawrt gowy - typowe na kacu. Wypali rzetelnie do koca, wyrzuci niedopaek za burt. Wskim korytarzem penym wej do kabin przeszed do kawiarni. Byo tam ju sporo osb, brzczenie podnieconych gosw dziaao mu troch na nerwy. Usiad z kaw tyem do sali, przy panoramicznym oknie. Po prawej, w oddali, mija ich daleki prom. Poyskiwa nien biel, na oowianym morzu wyglda jak kostka cukru albo maleka gra lodowa. Chwil pniej zamajaczyy na horyzoncie mgliste zarysy Helu. Jeszcze tylko godzina i bd w Gdasku. Jerzy poszed w stron recepcji; powoli gromadzi si tam ju tum gotowych do wyjcia pasaerw. Brodzc wrd walizek i tumokw, dotar do windy, ktr zjecha na przedostatni poziom. Bez trudu znalaz ich wynajt kabin. Kiedy wszed, ze zdziwieniem zobaczy, e ko Heleny jest puste. Zapuka do drzwi azienki. - Zaraz - odpowiedziaa sabym gosem. Po chwili wysza, owinita rcznikiem. Nie wygldaa najlepiej: opuchnita, blada twarz, sine cienie pod oczami. Bardziej ni zwykle widoczne wok nosa piegi przypominay wysypk. Jerzy popatrzy na ni z trosk. - Jak si czujesz? - Nie bardzo - jkna. - Moe powinna czego ciepego... Machna doni przeczco. Cofn si i usiad na koi. W milczeniu patrzy, jak rozsypaa spod rcznika wosy. Rozczesywaa je wielk, drewnian szczotk. Szarpaa agresywnymi pocigniciami. Niemiao zacz oglda wasne rce, kiedy zacza si ubiera. Usysza zamek dopinanych dinsw. - Dobrze si wczoraj bawie? Znalazam twj licik - umiechna si blado. - Rewelacja. Nie do opowiedzenia. - Opowiedz. - Co jakby Monty Python przemieszany z Trans-Atlantykiem. Musiaaby to sama zobaczy - doda, niepewny, czy ona w ogle wie, o czym mowa, czy czytaa Gombrowicza. - Potem ju do rana dancing on the storm. Heroiczne pokolenie - zamia si z uznaniem. - A mnie kompletnie wycio. Sorry. W dodatku chyba dostan okres. Nic nie powiedzia, pokiwa tylko ze wspczuciem gow. Ostatkiem si podtrzymywali gr. W ich spojrzeniach, powcigliwych gestach coraz wicej byo bezradnoci. Cenzura - aby nie powiedzie tego, co si naprawd myli i czuje - towarzyszya im przez cay pobyt, dzisiaj zalega na jzyku jak tejcy beton. Nie byo mona od niej uciec, oszuka kolejnym szalestwem, bazenad.

Zapadajca od czasu do czasu cisza bya jak uderzenie. Na szczcie prom przybi do nabrzea. Przez gony radiowze w korytarzu usyszeli, e zmotoryzowani pasaerowie powinni czym prdzej zej na pokad samochodowy. Porwali podrczne bagae. - Sprawdz tylko rozkad pocigw, wisi koo recepcji. - Helena ruszya przodem. - Czekam w samochodzie. - Jerzy przez moment zastanawia si, co ma zrobi z kluczem do kabiny, w kocu zostawi go w drzwiach. Na pokadzie samochodowym mierdziao spalinami. Na pierwszy ogie poszo kilka duych ciarwek. Uwolnione z acuchw, wyjeday kolejno z brzucha statku, pozostawiajc za sob gsty smog. Potem szybko, jeden po drugim puszczono samochody osobowe. Heleny jeszcze nie byo, a Jerzy ju musia posusznie posuwa si za innymi do jasnego prostokta dziennego wiata. Nie mia wyjcia, nie mg tamowa ruchu. Ju na nabrzeu zjecha na bok. Po minucie zdyszana dziewczyna wskoczya na siedzenie. W rzdku przed nimi ustawio si kilkanacie samochodw. Zapowiadao si dugie czekanie do odprawy. - Przepraszam, ale tam koo wyjcia zrobi si taki cisk, e nie mogam si dopcha. Omal mnie nie stratowali. Ekspres do Warszawy jest za pidziesit minut. Nastpny dopiero za trzy godziny. - Boj si, e nie zdymy - Jerzy by sceptyczny - zobacz, jak powoli si to wszystko posuwa. Helena wiercia si nerwowo na siedzeniu. Z jakiego powodu ten poudniowy ekspres do Warszawy sta si spraw ycia i mierci. - Cholera, nie ma szans. Wiesz co, moe przejd granic przejciem dla pieszych, a tam jest zaraz postj takswek. Jeli si nie zaapi, to i tak musz przecie jecha na dworzec. Zanim zdy cokolwiek odpowiedzie, porwaa swj plecak z tylnego siedzenia. Nachylia si do niego w poegnalnym gecie. - Poczekaj! - Zapa za klamk. Wygramoli si i podszed do niej. Walczya z plecakiem, pomg jej zaoy pasek na rami, potem obj mocno. - Helenko - zacz delikatnie - naprawd... Stanowczym gestem pooya mu do na ustach. - Nic nie mw. Nie trzeba. Pocaowaa go szybko i mocno, jakby chciaa ugry, i natychmiast odesza. Zaskoczony tym popiesznym rozstaniem, zastyg w miejscu. Nie zauway, e kolumna samochodw ostro ruszya do przodu. Podskoczy na gony dwik klaksonu. Odwrci si ze zoci. - Pali si? - zapyta agresywnie. Zrobi rk wspaniaomylny gest: - To wyprzedzaj pan. No ju, jazda! Rozjuszony przepuszcza ca kolejk. Zdziwieni kierowcy objechali go jak jakiego wariata, szerokim ukiem.

III
34 - Rozumiesz, co do ciebie mwi? Okularnik potrzsa dzieckiem. Szpony kocistych apsk zacisny si na delikatnych ramionkach. - To, co si zdarzyo rano przy niadaniu, ma si wicej nie powtrzy. Dziewczynka stal nieporuszona z opuszczon gow. Moga mie pi, najwyej sze lat. Jej matka odwrcia si do okna z obojtn min. - Dzisiaj jest pierwszy dzie wakacji, wic nie bd ci kara - w gosie okularnika pobrzmiewaa wspaniaomylna pryncypialno i zachwycona ni prno. Helena podniosa si gwatownie z siedzenia, signa po plecak i wypada z przedziau, zatrzaskujc drzwi. Co za kutas! W przypywie wciekoci mogaby tego faceta rozszarpa goymi rkami. Mielc w ustach najgorsze przeklestwa, przepchna si wrd spoconych ludzi do wagonu jedynki. Wybraa pierwszy pusty przedzia, usiada przy oknie. Byo tu czyciej, nawet troch chodniej. Odetchna. Trudno, zrobi dopat. al jej byo marnowanej forsy, ale na dzisiaj dosy. Nie bya w stanie duej znie ludzkich spojrze, gosw. Czua, e udusi si w pierzu tej wyskubanej, podrnej grzecznoci. Mechanicznych przeprosin, napitego milczenia, chamskiego braku milczenia. Wszdzie ta sama brutalno wronita w ludzi bardziej ni brud. Przypudrowana warstewk tandetnych odruchw, sodko-trywialnej ogady. Pocig drgn i ruszy, agodnie nabierajc prdkoci. Nareszcie. Zawsze Lubia ten moment: gone,

rytmiczne zamykanie okien, melancholijne dwiki gwizdka, smutna pantomima rk i twarzy. Odjazd. Mona zostawi za sob kawaek nadgryzionego i przetrawionego wiata. Rozsi wygodnie, zanurzy w cichej ekscytacji, oddawszy umys w posiadanie rozpdzonych za oknem krajobrazw. Zdja pantofle i z ulg opara stopy na przeciwlegym siedzeniu. Znalaz si, kurwa, pedagogiczny tatu - wzdrygna si z odraz na wspomnienie tego palanta z dwjki. Przemoc wobec dzieci budzia w Helenie agresywnego potwora. Jej wasny ojciec nie kara jej nigdy, przeciwnie, pozwala na wszystko. Uwielbia j, rozpieszcza, wybacza, cokolwiek nabroia. Tumaczy i broni przed matk, przed caym wiatem. Kochaa to jego czue, uwane spojrzenie spod krzaczastych brwi. Tatusiu, patrzysz tak siwo - mwia, a on bra j w ramiona, drapa nieogolonym policzkiem. Mia na rkach kolorowe plamy farby. Pachnia olejem i terpentyn. Potem, kiedy bya starsza, coraz czciej alkoholem. Jak moge mnie tak zostawi? Ody w niej al porzuconego na pastw losu dziecka. Powrciy dawne uczucia i obrazy. Telefon z policji, natychmiastowe wezwanie na komend. Ten wstrtny komisarz w przepoconej koszuli ju od drzwi zacz si tumaczy: Niczego wartociowego tam nie byo, adnego zota ani pienidzy... To przez ten zapach - przewraca ze zgroz oczami - wezwali nas ssiedzi, musielimy si wamywa... Trzyma w aktach na biurku plik czarno-biaych zdj: ...ale uprzedzam pani, s bardzo drastyczne... Upara si. Zobaczya ciao ojca klczcego przy sofie. W takiej pozycji go znaleziono, jakby si modli albo prosi o przebaczenie. Rce zwisay wzdu tuowia, gowa przytulona do kanapy. Twarzy nie byo, w tapicerce zostaa po niej gnijca plama. ...Moemy zrobi sekcj, jeli pani tego zada, ale to kosztowne, po co obcia pastwowy budet? Pani ojcu ju i tak nic nie pomoe, przypadek jednoznaczny - ze znawstwem skrzywi usta - wszdzie butelki po wdce, puste opakowania po rohypnolu. Nie byo adnego listu... Chyba wtedy stracia przytomno. Cuciy j policjantki. Bredzia, rzucaa bluzgami, podobno prbowaa kopa. Wezwano karetk. Zawieli j do psychiatryka na Nowowiejsk. Matka przyleciaa nazajutrz z wakacji w Hiszpanii. Na pogrzebie Helena, przymulona prochami, saniaa si w ramionach rodziny. Za zgod lekarza wypuszczono j z oddziau na kilkugodzinn przepustk. Wypisano po miesicu, z diagnoz psychoza reaktywna. Na szczcie niewiele stamtd pamitaa: ukucia zastrzykw, miechy, wycia, ktnie o telewizor, zup z wiadra, jedn sympatyczn pielgniark na stau... Pocig wystukiwa miarowy rytm, podobny do uderze serca. Przytkna czoo do szyby. Od mierci ojca jej ycie byo pasmem udrki. Wariatkowo, przerwane studia na trzecim roku historii sztuki, terapia, niespodziewany wyjazd Lilki. Potem schody w d: narkotyki, prochy, konflikty z matk, szamotanina z Jackiem. Jeden wielki horror. Do czasu kiedy spotkaa Jerzego. Jerzy. Pastelowe sceny ze skandynawskiej idylli zamazay na chwil czarno-biay koszmar. W cigu tych kilku spdzonych razem dni odzyskaa rado istnienia. Na nowo poczua ufno, zbawienn blisko. Odkrya prawdziw rozkosz, dotd dla niej niedostpn. Kurczowo chciaa to wszystko zatrzyma. Ale wymykao si jej z rk niczym omykowy dar losu. Realny by tylko miadcy bl i pustka, jakby w wyniku jakiej zagady zostaa na wiecie zupenie sama. Zerwaa si i jednym szarpniciem otworzya okno. Uderzya j rwca fala powietrza. Huk w uszach zaguszy myli, rozszalaa firanka bia j po twarzy. Nagle jaka sia podniosa szyb - wraz z jej zacinit kurczowo na uchwycie rk - i zatrzasna. W przedziale zapada cisza jak w odizolowanej kapsule. - Chce pani wylecie? - konduktor zapyta gronie, z wyran dezaprobat w gosie. Otumaniona klapna na siedzenie. - Poprosz o bilet. Wypisujc kwitek z dopat, rzuca w jej kierunku surowe spojrzenia. Byo jej gupio, zapytaa o restauracyjny, ot tak, eby co powiedzie. Bufet by zaraz w nastpnym wagonie, w kierunku jazdy. Posza tam po chwili i szybko wrcia z kanapkami i piciem do przedziau. Bya godna, od wczoraj nic nie miaa w ustach. Pracowicie ua gumow buk z serem i klejc si do zbw przywid saat. Gorca herbata parzya w przeyk. Po kilku ksach cakiem stracia apetyt. Drug kanapk schowaa do plecaka, wytara serwetk rce. Powrciy ponure myli. Czy ten koszmar si kiedy skoczy? Wcinita w fotel trwaa niczym ofiara tortur. Signa do plecaka, wyja kosmetyczk. Namacaa ma buteleczk z lekarstwem. Na otwart do wypady dwie ostatnie rowe tabletki. Rozgryza je dokadnie i roztarta na papk w ustach; z czasem polubia ich gorzkawo-chemiczny smak. Przymkna oczy. Wytrzyma tylko kilka minut. Za chwil ustpi ten gniotcy ciar w piersi, z gowy jak z pobojowiska ulec stada czarnych myli. Przyjdzie ulga - bdzie mona znowu normalnie czu i kombinowa. I nie bdzie si tego potrzebowao.

35 Nie byo tak le, w kwadrans po znikniciu Heleny otworzyli dwa dodatkowe przejcia. Od tego momentu kolejka przesuwaa si do szybko. W nieca godzin pniej celnik przeglda papiery wozu. - Dugo pan by w Szwecji? - Kilka dni. - Co pan ma w baganiku? - Kompletnie nic. - adnych pamitek, prezentw? Jerzy pokrci przeczco gow. Celnik spojrza mu w oczy i zasalutowa. - Dzikuj panu. Podniosa si czerwono-biaa bramka i by w ojczynie. Zaparkowa przed pawilonem granicznego przejcia dla pieszych. Puste kasy, kiosk, kilka sklepw, nie byo tu ju prawie nikogo. Pewnie zdya - pomyla zawiedziony. Wycofa si i ruszy ostro w stron centrum Gdaska. Samochd podskakiwa na nierwnej, aciatej jezdni. atwo si przyzwyczai do dobrego - przypomnia sobie z alem szwedzkie nawierzchnie. Mijajc Dworzec Gwny, przez chwil walczy z pokus, aby si zatrzyma, ale zrezygnowa. Na pewno siedziaa ju w pocigu. Zreszt po co miaby jej teraz szuka? Przecie wszystko skoczone. Party is over! Zrobio mu si gupio. Uwiadomi sobie, e wulgarnym cynizmem przed czym si broni. Dlaczego miaby oszukiwa samego siebie? By gboko nieszczliwy. Zakocha si w niej jak szczeniak, z ca si swojego prawie pidziesicioletniego serca. Co moe z tym faktem zrobi? Nic. Nawet nie mia odwagi jej tego powiedzie. Bo i po co? Przecie ich romans nie ma adnej przyszoci. Helena bya chwilami szalona, ale gdzie w rodku trzewa. Konsekwentna. Dlatego rano od niego ucieka. Przerwaa absurd jednym chirurgicznym ciciem. Bez niepotrzebnych sw, melodramatycznych gestw. Nie lubi talk-show - przypomnia sobie jej ostre sowa. Ruda dziwka! Poczu dla niej podziw. Przypyw wdzicznoci. Czas si opamita. Zacisn donie na kierownicy. We si, chopie, w gar, zachowaj proporcje i wspomnienia. Wracaj do wasnego ycia. Nacisn peda gazu, silnik jkn przecigle. Stary golf mia w sobie jeszcze troch czadu. Na pomaraczowych wiatach przeci kolejne skrzyowanie, min wiadukt. Jeszcze tylko ten zakrt i ju wylotwka na Warszaw. Z ulg powita ziele, rozpostarte jak wachlarz dalekie pejzae w dolinie Wisy. Niebo si troch przejanio, nabrao mdawych odcieni oliwkowej ci. W tym dziwnym wietle dalekie drzewa wrd pl wyglday na wycite z flamandzkich pcien. Jerzy prowadzi ostro, precyzyjnie. Lubi takie samotne rajdy, czu caym ciaem kade drenie maszyny. Odzyskiwa wigor, jakby udziela mu si jej napd. Wczy radio. W trjce wdziczy si jaki Kuba Przynudzacz. Przerzuci na Radiostacj - tam polski hip-hop-modzi chopcy rapowali swj ponury wpis do boskiej ksigi ycze i zaale: .....kiedy on kradnie, ona - aach, aach - pierdoli si bezadnie, on normalne godowanie, ona kawior na niadanie... Zniecierpliwiony dugo krci gak, a zapa swingujcy jazz. Nareszcie co dla ludzi. Zapalia si czerwona lampka rezerwy. Na stacji wzi peen bak, butelk coli i dwie czekolady. W korytarzu wisia telefon, ale nie zadzwoni. Ba si gosu Marii, jeszcze usyszy co nieprzyjemnego, zaczn si sprzecza. Najlepiej, gdy wpadn z rozpdu - postanowi - jakby nigdy nic, chopaki mnie obskocz i jako to si wszystko rozmyje. Zajrza do mapy, rozjazd na Mazury by tu pod Olsztynkiem. Tam w zajedzie jedli obiad w drodze do Szwecji. Przypomnia sobie pocztki eskapady. Na zalanym poudniowym socem tarasie knajpy karmi Helen fasolk szparagow. Rzucaa si do jego rki jak wierna suka, patrzc mu w oczy, szorstkim jzykiem lizaa jego palce. Zgorszona tym widokiem poczciwa rodzinka demonstracyjnie opucia taras i przeniosa si do wntrza. Skwitowali to salw miechu. Zabawiali si sob, obojtni na wszystko, wiat usun si na bok jak dyskretny sucy. Helena pewnym siebie gosem zamwia wytrawny koktajl: ubrwka z sokiem gruszkowym i lodem, do tego szczypta przypraw. Niestety w kuchni nie mieli cynamonu. ,Jak taka wymagalna, to niech se popieprzy - artowa. Zsuna si na krzele i wetkna mu bos stop w krocze. cisn j udami, niezraona zacza go pieci pod stoem. By podniecony, gotowy na kade szalestwo. Co mnie do tego przywiodo? Przeleciay mu przed oczyma strzpki obrazw z ostatnich dni.

Poczu zaenowanie-ta ich prowincjonalna perwersja, te puste, pseudoegzystencjalne dialogi. Niczym para desperatw z Ostatniego tanga w Paryu. Wypalony kabotyn - myla kiedy o Marlonie Brando, dzisiaj z odraz zobaczy w nim siebie. Ciasn drog zagrodzi mu wolno jadcy szkolny autobus. Jerzy przyhamowa, szykujc si do wyprzedzania. Ratunku! Jestemy porwani! - zobaczy wywieszony na tylnej szybie dramatyczny napis. Przez moment uwierzy i wymijajc autokar, zajrza niespokojnie do wntrza - znudzone dzieciaki przysypiay oparte o szyby albo siedziay sztywno ze suchawkami walkmana na uszach. A to gnojki - umiechn si do siebie - oni te chyba naogldali si kiepskich filmw. Zatskni za synami. Od czasu wyjazdu ani razu do nich nie zadzwoni. Wyrodny ze mnie ojciec - pomyla ze skruch. A jaki m?! odek w nagym skurczu podjecha mu do garda. By wierny Marii przez dwadziecia lat. Moe nie kocha jej ju tak jak kiedy - pomiennie, bezwarunkowo, ale nadal bya mu najbliszym czowiekiem. Prawdziwa przyja i zaufanie, nie mwic o intymnoci. W ku byo im lepiej ni kiedykolwiek, przez lata dotarli w seksie do niewymuszonej perfekcji. Kochali si czsto, w tej rozkosznej rutynie nie byo nudy czy zniechcenia, tak jak nie nudzi si dobry obiad. Wic czego mu brakowao? Nie potrafi si usprawiedliwi. Kryzys wieku redniego, strach przed przemijaniem, obudzone przez modo zmysy... takie tchrzliwe racjonalizacje zawsze trciy faszem, a dzisiaj wrcz wywoyway w Jerzym uczucie pogardliwego obrzydzenia. Nie chcia si przed nikim tumaczy, chcia prawdy. Skd ta naga mio na granicy optania? Nie znajdowa odpowiedzi. Jedyn prawd by chaos w jego duszy. Nie rozumia siebie, nie rozumia Heleny. Czu tylko rozpacz i narastajcy lk. A moe taki mtlik to objaw nadchodzcego szalestwa? Spojrza do lusterka - mimo wszystko nie wyglda na wariata - zmczony mczyzna w sile wieku. Lekko poorana bruzdami twarz, czerwone obwdki wok oczu, a w nich cie niewyranej skruchy i pomieszania. Zagubiony wspczesny inteligent. Odmiana polska, katolicko-faryzejska. Na jednej szali rodzina, lojalno i mio do Marii i chopcw, na drugiej obd gwatownych uczu dla Heleny. Wybr tylko z pozoru prosty - midzy wod i ogniem. Czy nie gni powoli w bagienku rodzinnego szczcia? Czy na pewno sponie jak drzazga w ogniu chwilowej namitnoci? Inne opcje nie wchodziy w gr, na to by zbyt bezwzgldny, zbyt uczciwy wobec samego siebie. Widzia takie gierki u innych, pene inteligentnej, pokrtnej hipokryzji. Nieuchronne kompromisy, czyli lepka sie kamstw, tandetnych rozgrzesze i finezyjnych samo-usprawiedliwie. Zwykle ludzkie szambo, jeszcze bardziej perfidne ni dzisiejsza polityka. Ju dawno temu postanowi y godnie. Uczciwie, na przekr postpujcemu jak trd bezhoowiu. By skromnym bibliotekoznawc, pracowa w Bibliotece Uniwersyteckiej, w zacisznym gabinecie starych rycin. Kiedy chcia by intelektualist, interesoway go wielkie myli i idee. Pniej odrzuci wszelkie filozoficzne rojenia, te jaowe zabawy ludzkiego intelektu. rdo sensu, jeli w ogle istnia jaki, ukrywao si gdzie indziej, poza racjonalnym, a moe jakimkolwiek innym dostpnym czowiekowi poznaniem. Wola niepewno przeczu. Ale pozosta wierzcym w ludzk solidarno idealist. Dopiero w ostatnich latach utraci wszelkie iluzje i wycofa si jak eremita na pustyni wasnego wntrza. Nie by jednak oschym cynikiem jak wikszo jego znajomych. Wierzy w dobro i sdzi, e ocali w sobie resztki romantycznej niewinnoci. Zawsze stara si kierowa sercem. Dotd to mu si udawao. Dzisiaj zawiodo na manowce. Zapany w potrzask wasnych sprzecznych uczu, miota si, bezradny jak uwiziona midzy szybami mucha. Soce przebio si przez gst zason chmur, zalao wiat biaym wiatem. Wbija si w nie z prdkoci stu trzydziestu kilometrw na godzin. Olepiony, wyrwany z bezpiecznego, codziennego trwania, czul si jak unoszone w powietrzu nasiono. Napczniay odzyskan wol ycia, niepokojem, gdzie i kiedy upadnie, co z tego wyronie. Przeraony sob i przyszoci, daby wszystko, eby cofn czas. Przynajmniej o dwa tygodnie.

36 Kto ni potrzsn. Otworzya oczy. Za oknem byo ciemno. - Czy to ju noc? - zapytaa nieprzytomnie. - Jestemy w tunelu, dojedamy do Centralnego, obudziem, bo pamitam, wypisywaem pani bilet. - Kolejarz

patrzy na ni tym samym zatroskanym wzrokiem. - Dobrze si pani czuje? Podzikowaa mu i balansujc w rytm pocigu, wysza z plecakiem na korytarz. Pocig zwolni, wjeda na peron, za szyb zobaczya napisy, kiosk z napojami, kolorowe grupki pasaerw, poszczeglne twarze. Wrd nich migna jej twarz Jerzego. Przerazia si. To nawrt choroby, zaczynaj si halucynacje. Pisny hamulce, chwycia si porczy, eby nie upa. Ostronie schodzia po stopniach. Nie ocuci jej nawet uderzajcy mocznikiem w nozdrza ostry zaduch dworca. Kamienna posadzka peronu chwiaa si dziwnie pod stopami. Byle do awki - pomylaa - posiedz, kupi col, potem tylko kawaek do takswki. Przemierzya kilkumetrowy dystans i ju miaa przysi, kiedy z tyu objy j czyje silne ramiona. Odwrcia si z przestrachem. - O Boe - Jerzy! Pocaowa j mocno w usta. Owion j znajomy zapach. Jeszcze nie wierzc, e to prawda, ju poczuta si ocalona. Obja go szczliwa, ze wszystkich sit wtulia si w klap marynarki. - Wybacz. Nie mogem tak... Kocham ci - wyszepta jej do ucha. Stali przytuleni dug chwil, w kocu Jerzy chwyci jej plecak i pocign Helen w stron wyjcia. Sza posusznie, opierajc si na jego ramieniu, troch jeszcze otpiaa lekarstwem i zszokowana jego obecnoci. - Jerzy, to niesamowite. - Baem si, e nie zd, pobiem chyba rekord tej trasy - w promiennym gosie Jerzego, oprcz zadowolenia, pobrzmiewa ton zadziwienia sob. - Po drodze na chwilk wpadniemy do mnie, nie bj si -rozemia si na widok jej przestraszonej twarzy - zostaniesz w samochodzie, ja tylko wskocz na moment na gr. Nie mam ju ani jednej czystej rzeczy - usprawiedliwi si - przy okazji podlej kwiaty i wezm butelk koniaku. Popatrzy na ni tkliwie, lekko odwrci gow. - Wracaj dopiero za trzy dni doda wyjaniajco. - Pojad pojutrze. Nie pytaa go o nic, bo nic nie byo w tej chwili wane. Oprcz oczywistego, cho nie do koca zrozumiaego faktu, e jest blisko przy niej, e znowu syszy jego gos, czuje zapach. Wyszli z dworca na parking. Warszawski zgiek uderzy jej do gowy. Natok pdzcych samochodw, pieszcych dokd ludzi. Byo wczesne popoudnie, w szybach wieowcw radonie pobyskiwao soce. Tramwaje pomykay w rne strony miasta, ktre nagle wydao jej si cakiem sympatyczne. Wsiedli do wozu, jechali najpierw Alejami, potem Grjeck. Na ulicach byo toczno, czste wiata, trzy rzdy samochodw, mimo to w zaledwie kilka minut byli na miejscu. Jerzy skrci w prawo, w Dickensa, i po chwili zaparkowa przed wysokim budynkiem. - Zaraz jestem z powrotem. - Pocaowa j i pobieg do bloku. Helena uchylia szyb i prbowaa ochon. Nie byo to atwe. Dwa dni razem, dwa dni razem - powtarzaa w mylach. Pragna go jak nigdy i po raz pierwszy poczua, e los jest dla niej askawy. Szkoda, e mam okres - pomylaa - ale nie mona mie wszystkiego. Jerzy co dugo nie wraca, patrzya niecierpliwie po balkonach - nawet nie wiedziaa, na ktrym pitrze mieszka. Do samochodu podjecha na rowerze may chopiec, przystan nieopodal i przyglda si jej ciekawie. Mg mie ze dwanacie lat, jasne wosy. Opalona, adna buzia wydaa si jej znajoma. Umiechna si do niego kokieteryjnie. Zmarszczy brwi, ale podjecha bliej. - Gdzie jest tatu? - zapyta niemiao i nie czekajc na odpowied, popdzi do klatki schodowej, tej samej, w ktrej znikn Jerzy.

37 Zaci si czy co, do cholery - klucz nie chcia si przekrci w zamku. Jerzy zapa za klamk, drzwi si otworzyy. Zdbia w progu. - O, cze, tato! -Jakub rzuci si mu w ramiona. Wyglda strasznie, twarz oklejona plastrami, obwizana bandaem gowa, nad prawym okiem wielki opatrunek. Pod Jerzym ugiy si kolana. - Synku, co si stao? - Pknity uk brwiowy, zaoyli mi kilka szww, nic takiego. - Mj Boe, miae jaki wypadek? - Pobi si z miejscowymi na dyskotece - wyjania rzeczowym tonem Maria. Wysza z pokoju, ale na widok ma zawahaa si i przystana w drzwiach. - Omal nie straci oka. Nie dzwonie, nie byo jak ci zawiadomi - dodaa, przygldajc mu si z dystansu. - Kiedy to si stao?

- Przedwczoraj. Dlatego wrcilimy wczeniej. Pocigiem. Na ciebie nie moglimy liczy. Jerzy wstrznity przysiad na oparciu fotela. Sytuacja wymkna si cakiem spod kontroli - oni ju w domu, Jakub w bandaach, Maria te zraniona i wcieka, Helena tam na dole, czeka w samochodzie. Co robi? - Teraz przyjechae? Gdzie bye? - Jakub zasypa go pytaniami. - Co? A, w Skandynawii, byem w Szwecji. -Jerzy, zapltany we wasne gorczkowe myli, na chwil si wyczy. - Jak to pobie si? - Poszlimy z Kasi, to taka dziewczyna z Poznania, mieszkali w ssiednim domku, i jeszcze kilka osb od nas z orodka na dyskotek, przedtem przyszli miejscowi i wywiesili plakat, mieli cakiem dobrego dideja, zabawa bya super i wszystko byo OK, ale potem jacy kolesie zaczli chamsko zaczepia dziewczyny, Kasia odepchna jednego, eby zabra apy, a on j uderzy, wic mu przywaliem i zrobia si ostra zadyma, kto mnie chyba waln butelk... - Skoczyo si na pogotowiu - ucia sucho Maria. - Wszystko dobrze, tato, nic mnie nie boli, powiedzieli, e nie bdzie po tym ladu - zapewni energicznie Jakub, widzc pospn twarz ojca. Maria staa nieruchomo, czekajc na jaki gest z jego strony. Zaoya rce na piersiach, spokojna i pewna siebie. Wygldaa cudownie, opalona na brz, w biaym podkoszulku i dinsowych, opitych spodenkach. Chyba zeszczuplaa, modziecza figura ujmowaa jej z dziesi lat. To Jerzego jeszcze bardziej oniemielio. Ba si do niej podej, nie bardzo wiedzia, co powiedzie. W zamian jeszcze raz uciska syna. - Zejd tylko na chwil do wozu po rzeczy, zostawiem auto pod klatk, przejad na parking. Odwrci si, zdy zrobi zaledwie dwa kroki, kiedy do mieszkania wpad may Bartek. Rzuci si z piskiem ojcu na szyj. Jerzemu zakrciy si w oczach zy. Mina dobra chwila, zanim postawi maego na podog. - Tatusiu, w naszym samochodzie siedzi jaka pani. - Wiem, wiem. Zaraz wracam - wyszed szybko, nie patrzc na nich.

38 Heleny w samochodzie nie byo. Jej plecaka te. Kluczyki wisiay w stacyjce. Jerzy rozglda si bezradnie po okolicy. Gdzie ona jest, dlaczego znikna? Czyby Bartek j wyposzy? Rozmawiali? Nie, to niemoliwe, jego synek nie podszedby do obcej osoby. Co robi? Czeka na ni w samochodzie? Moe zaraz przyjdzie, moe posza tylko do sklepu po co do picia. Ale czemu wzia ze sob plecak, moga zamkn drzwi. Cholera, eby chocia zostawia jak kartk. Popiesznie lustrowa wntrze wozu. Nic. A moe si w ogle rozmylia... wyglda, jakby znowu ucieka bez sowa. Zadzwoni na Ursynw? Za wczenie, na pewno jeszcze tam nie dotara. Jecha tam teraz? Przecie czekaj na mnie na grze. Cholera, Maria wszystkiego si domyli, ju pewno wie - wyobrazi sobie on wypytujc Bartka o szczegy. Podjecha na miejsce parkingowe, stamtd widzia wejcie do klatki schodowej. Czeka jeszcze kwadrans, obserwowa ulic. Heleny ani ladu. Trzeba i na gr, do domu. Nie mia na to specjalnej ochoty. Uruchomi silnik i podjecha do najbliszej budki telefonicznej. Zadzwoni do Heleny. Odebraa automatyczna sekretarka. Na tle psychodelicznej muzyki usysza bekotliwe sowa, z ktrych niewiele rozumia. Ich rytm ukada si w standardowy, konwencjonalny tekst - nie ma mnie teraz w domu itd. Na koniec usysza ironiczny miech, ktry zna tak dobrze. Po chwili namysu zadzwoni jeszcze raz i nagra wiadomo: To ja, Jerzy, szukam ci, gdzie jeste, jest teraz szesnasta trzynacie, jeszcze si odezw. Odwiesi suchawk. Po chwili namysu wykrci numer do domu. Na szczcie odebra Jakub. - Suchaj, Kubusiu, tak mi gupio, wrc pniej, musz co pilnego zaatwi. Nie spodziewaem si was dzisiaj w domu - doda na usprawiedliwienie. - Jak ty si czujesz, naprawd ci ju nic nie boli? Bardziej z tonu gosu ni ze sw syna zorientowa si, co si dzieje w mieszkaniu. - O ktrej bdziesz? Poczekaj chwil. - Kuba odoy suchawk. Jerzy usysza w tle podniesione gosy. Po chwili syn odezwa si znowu. - Mama, jak usyszaa, e wrcisz pniej, wysya nas do babci. Chce, ebymy zostali u niej na noc poskary si chopiec. - My nie chcemy, moe jej co powiesz. Zawid syna. Nie chcia rozmawia teraz z Mari. Myla wycznie o sobie. Sprawy przybray fatalny obrt. Niewiele da si ju zatuszowa. Nie wiadomo, ile trzeba bdzie naprawi. Czy da si naprawi? Poczu ogromne zmczenie. Najpierw ten wariacki impuls, jazda z Gdaska na granicy mierci, teraz ten splot

pechowych wydarze. Waliy si jedne na drugie jak ukadanka z kostek domina. A on niewiele mg zrobi. Przyglda si bezsilny, jak jego spokojne, ustabilizowane ycie obraca si w ruin. Zapali papierosa, prbowa otrzsn si z paniki. Trzeba chodno, metodycznie ratowa, co si tylko da. Telefon Heleny nie odpowiada, cigle ten sam idiotyczny glos na sekretarce. Pojecha na Ursynw. Domofon take milcza. Nie prbowa dosta si na klatk, wali do drzwi. Jeli nawet bya w domu, to nie chciaa go widzie. Pieko to inni, zwyk powtarza z gorycz za Sartreem. Zawsze poda wasnymi drogami, unika zatargw, jakichkolwiek powaniejszych konfliktw. Wypenia to, co do niego naleao. Czasami w tej elementarnej przyzwoitoci byo co zimnego. Neurotyczna perfekcja, niewiadomy, jakobiski terror. A w jego unikaniu ludzi co wyniosego: pogarda i oskarenie. To tylko zwyky strach przed yciem - tumaczy onie - wynalazek prostszy ni gumowe rkawiczki. Z zasady nie lubi grzeba w mieciach. W takich chwilach Maria patrzya na niego z mioci i obaw. Przeraaa j sia Jerzego, jego nieubagana konsekwencja. Co z niej dzisiaj zostao? Jego nieskalana, rycerska dusza przypominaa mietnik. Ze wstrtem odkrywa nowe, cuchnce zakamarki. A przecie nie zdradzi, szed prost drog wasnego serca, tak jak nakazuje Chrystus. Nigdy nie zbawia wiata ani nawet samego siebie, a dorobi si wasnej Golgoty. Czu si zatruty. Bolaa go gowa, mia mdoci, metaliczny posmak w ustach. Wyjecha z Ursynowa i zamiast do domu skrci w prawo, na Wisostrad. Postanowi odwiedzi rodzicw, ju od kilku dni odczuwa ich intensywn obecno. Towarzyszyli mu, sysza niemal agodne gosy. By znowu maym chopcem, szli razem na niedzielny spacer. Trzymajc go za rce, mrugali do siebie porozumiewawczo, podrzucali synka do gry: Trzy, cztery i hop! Frun szczliwy, mikko ldowa midzy nimi, proszc o jeszcze. Wlka Wglowa. Ten ogromny cmentarz zawsze go przygnbia. Nie byo tu drzew, wysokich krzeww. adnej urody parku, intymnoci starych cmentarzy. Ponura pustynia zaronita grobami, pusta i przeraajca, po ktrej hula wiatr. Zupene zaprzeczenie cichego miejsca wiecznego spoczynku. Czu si tu zawsze nagi i bezradny. Jak cel na muszce nieprzychylnej opatrznoci. Na straganie przed wejciem kupi wizank kwiatw, dwa znicze. Rodzice byli pochowani spory kawa od gwnej bramy, pierwsza aleja w prawo, kwatera czternasta. Kiedy w kocu dotar do ich grobu, by porzdnie zziajany. Sign po soik, chcc przynie wody z pobliskiego kranu, i wtedy z przeraeniem zobaczy, e kto oderwa od granitowej pyty mosiny krzy. Brakowao te kilku liter w nazwisku. Pozostay po nich tylko mae dziury po rubach. Zacisn pici w przypywie wciekoci. - Skurwysyny! Nawet umarych nie zostawi w spokoju! Usiad na rozgrzanym kamieniu i zapaka. Najpierw bezgonie poykajc zy, potem gwatownie i rozdzierajco. Szlocha nad zniszczonym grobem, nad nimi, nad sob, swoim marnym, tak nagle i niepotrzebnie zapltanym yciem. Kwiaty wypady mu z rk, ciaem wstrzsay gwatowne dreszcze.

39 Wrci, kiedy si ju ciemniao. W mieszkaniu panowaa cisza. Wiedzia, e Maria na niego czeka, w salonie palio si przytumione wiato. Starannie powiesi marynark na wieszaku w przedpokoju. Odczuwa przy tym dziwn sztywno rk, jakby by inwalid i uywa protez, z ktrymi jeszcze si dobrze nie oswoi. Odruchowo przygadzi przed lustrem wosy. Mimo kilku godzin skupionej samotnoci nie by do tej rozmowy gotowy. Westchn gboko i wkroczy do pokoju jak chrzecijanin na rzymsk aren. Cho nie by gotw umiera za wiar w paszczy lwa, by spokojny, bo mia pewno, e osdza powinien go tylko Pan Bg. Tylko on wiedzia wszystko, czyta w sercach i umysach podobnych Jerzemu nieszcznikw. - Jestem - zaanonsowa swoje przybycie. Maria siedziaa na sofie przed wyczonym telewizorem. Podniosa ku niemu twarz i obrzucia go chodnym, taksujcym spojrzeniem. - Co to za kobieta? Czy to z ni bye za granic? Przyparty do muru tymi prostymi, bezceremonialnymi pytaniami, nie potrafi zebra myli. Ewentualne kamstwa rozbiegy si w popochu jak cwani kolesie, na rodku zosta gamo prawdy. - Tak. - Masz z ni romans? - Tak - nie byo sensu zaprzecza. Poczu, e si chwieje, ale nie mg teraz usi. Cofn si i opar o

framug drzwi. - Co zamierzasz? - Nie wiem. Musz co zamierza? - Chc, aby to natychmiast przerwa. - W napitym gosie Marii usysza nieznany mu dotd ton zimnej, stalowej determinacji. Skin pokornie. - Dobrze. Marysiu, ja... - I eby jej nigdy wicej nie spotyka. Przysignij na gowy naszych chopcw. Bya blada, oczy jej pony, wskie usta miaa cignite w grymasie kracowej histerii. Jerzy patrzy na on z mieszanin lku i wspczucia. W ponurym patosie jej sw byo co kabotyskiego. Bezwiednie wszed w narzucony przez ni nastrj greckiej tragedii. - Nie mog - wyszepta. - Wybacz, tego nie mog. - To pakuj swoje rzeczy i si wyno! - Uspokj si, prosz, wiem, e jeste w szoku... - Wycign do niej rce w bagalnym gecie. - Wyno si! - krzykna z zamknitymi oczami, jakby nie moga znie jego widoku. - Albo ja si w tej chwili wyprowadzam do matki. A chopcy zostan ze mn. Nie chcesz nas, to na nas nie zasugujesz. Powiem im, dlaczego. Nigdy jej nie widzia w takim stanie. Bya w zupenym amoku. Przeraony, nie bardzo wiedzia, co pocz. Jedno byo pewne - jego sowa, jego obecno mogy tylko wszystko pogorszy. Wycofa si, milczc, do przedpokoju. Stan przed lustrem i zamar w dziwnym stuporze, jakby pierwszy raz w yciu zobaczy swoje odbicie.

40 W wieo zaoranej ziemi poyskiway ludzkie czerepy. Grzznc po kostki, brodzia w kleistej mazi koloru krwi. Nad ni oskota olbrzymi statek powietrzny. Promieniowa sin powiat, zalewajc pole snopem fioletowego wiata. Staa tam, w tym blasku, naga i przemarznita. Jedna z czaszek ziaa ciemn dziur, w ktrej zalgy si tuste robaki. Wiy si konwulsyjnie, pczniay i na jej oczach przeistaczay si w ptasie larwy. Wyrastay im skrzyda i pazury. Potworki unosiy si leniwie i nieprzerwanym strumieniem, niby wyrojone muchy, ulatyway, syczc i plujc zielonkaw lin. Usyszaa donony gos z gry. Nakazywa jej posuszestwo. Miaa natychmiast pozbiera szcztki martwych ptakw, uoy je rwno w stos jak wyprasowane koszule. Tumic lk i obrzydzenie, podnosia ostronie cuchnce resztki. Czarne skrzyda odryway si od kadubw, wilgotne pira kleiy jej si do rk. Czua, e si dusi, e nie wytrzyma duej tego nadmiaru obrzydliwoci i grozy. Helena obudzia si z krzykiem, usiada na ku. Oddychaa ciko, wycierajc rce o pociel, prbujc otrzsn si z koszmaru. Serce jej walio, ciao pokrywa zimny pot. Draa. Wychylia si z pocieli, signa do szuflady po tabletk valium. Popia j kilkoma apczywymi ykami piwa z puszki stojcej przy ku. Siedziaa skulona, obejmujc kolana w nieruchomym napiciu, czekajc cierpliwie, a lekarstwo zacznie dziaa. Z gbi cinitego odka powrcia fala skwaniaego piwa. Czkna gono, wydajc dwik podobny do witej zgoski OM. Zabrzmiao to gboko, niczym z gbi trzewi tybetaskiego mnicha. Zachichotaa pogardliwie: - Oto czym jeste, bekniciem w nieskoczonoci. Pooya si na duej poduszce. Tabletka powoli zaczynaa dziaa. Czua przyjemne mrowienie w stopach, ucisk w piersi zela. Po ucieczce z samochodu Jerzego nie bardzo wiedziaa, co ma ze sob zrobi. Nie chciaa by sama. Zadzwonia do matki, Na szczcie j zastaa. Pani mecenas wanie wrcia z kancelarii, bya godna, wic zaprosia crk na obiad. Umwiy si w japoskiej restauracji, niedaleko jej domu na Powilu. Helena wpada spniona, zostawia plecak w szatni. Zaczo si tradycyjnie, od wymwek. - Wyjedaa gdzie? Wydzwaniam do ciebie od rody. Nie mogaby zmieni tego kretyskiego nagrania na sekretarce? - Matka nerwowo stukaa czerwonym paznokciem w blat stou. Helena spokojnie przeczekaa pierwszy atak. Odoya na bok paeczki i poprosia kelnera o zwykle sztuce. Zamwia sukiyaki i kieliszek ryowego wina. Puszczajc mimo uszu gadanin matki, mylaa o synku Jerzego. Podobny do ojca, te same usta, pochmurne, bystre spojrzenie. Mg mie z dziesi lat. Spojrzaa na

matk i wrciy wspomnienia. Bya tylko troch od tego chopca modsza, kiedy w jej domu po raz pierwszy pojawi si pan Roman. wczesny najlepszy przyjaciel mamy. Przynosi zabawki, artowa. Matka przy nim stawaa si inn kobiet. Zazwyczaj oscha i rzeczowa, paplaa jak najta, pno wieczorem sycha byo histeryczne wybuchy jej miechu za cian. Ojciec wtedy wyjecha na duej, byt chyba na jakim zagranicznym plenerze. Helena tsknia za nim okropnie, swoim maym, niespokojnym serduszkiem wyczuwaa, co si kroi. - Kiedy zacza zdradza ojca? - Sucham? - matka o mao si nie zakrztusia zup. - Co ci nagle strzelio do gowy? - Pan Roman. Wiem, e miaa z nim romans. - Dziecko, ty dobrze si czujesz? przyjrzaa si Helenie ze zoliw trosk w oku. - Na tyle dobrze, eby mi moga odpowiedzie. W natychmiastowym opanowaniu matki bya zawodowa wprawa. Przed Helen siedzia teraz szczwany adwokat. - To byy dawne lata, jaki jest sens do tego wraca? - Ciepym, nieco protekcjonalnym gestem pooya jej rk na doni. - Crciu, powiedz od razu, co ci gnbi? Miaa ochot j w t rk ugry. Matka nigdy nie bya z ni szczera. Dlaczego wymaga tego od niej? To dlatego tak szybko nauczyam si kama, byam zmuszona manipulowa tym potworem - pomylaa. A raczej si przed nim broni. Na szczcie ciekawo matki zawsze bya pytka. Zanadto pochonita sob, nigdy nie miaa cierpliwoci dla swojego krnbrnego, przekornego bachora. Kilka lat temu, po rozwodzie, matka zredukowaa Helen do roli zadawaczki cierpienia. Niesprawiedliwej i egoistycznej strony w procesie oskarania najbliszej, niewinnej osoby. Obie, trzeba przyzna, traktoway si podobnie. Od dawna wyrs midzy nimi mur. Po mierci ojca troch skrusza i przez jaki czas wspieray si solidarnie. Matka korzystnie sprzedaa mieszkanie po nim, przepisaa pienidze na konto Heleny. Nie wtrcaa si za bardzo, radzia tylko, jak je dobrze ulokowa, namawiaa do kupna mieszkania. Crka jej nie suchaa, wolaa mieszka u przyjaciki. Tam, u Lilki, szybciej dochodzia do siebie. Teraz na urlopie dziekaskim te pienidze wyciekay, gwnie na narkotyki. Ale o tym pani mecenas nie miaa pojcia. O wielu innych rzeczach te. Zreszt od zawsze pytania matki byy gwnie stwierdzeniami. - Pokcia si z Jackiem? - To debil. Przechodzcy obok dwaj eleganccy panowie ukonili si grzecznie w stron ich stolika. Matka odchylia si z umiechem, poprawia wosy. Umiech znikn szybciej, ni si pojawi. - To dobry chopak, ambitny - skorygowaa cierpliwie. - Nie chc o nim mwi - ucia Helena. Wic o czym mogy mwi? Sukcesy matki byy jeszcze bardziej nieznone ni jej schorzenia. Ostatnie prby wtrobowe byy niepokojce, pani profesor zasugerowaa... Zapowiadao si na dusz opowie. Helena skina na kelnera, poprosia o drugi kieliszek wina. Hipochondria jest wkurwiajca. W przeciwiestwie do prawdziwych cierpie nie wzbudza empatii, raczej wymusza hipokryzj - pomylaa. Przecie ona nie chce ode mnie wspczucia, tylko uwagi. Popatrzya na matk z dystansem. Nie miaa zudze - ta kobieta nie widziaa niczego poza czubkiem swojego narcystycznego, upudrowanego nosa. Czego ja waciwie od niej chc? - przeleciao Helenie przez gow. Ociaa po dobrym jedzeniu i winie, poczua nage znuenie. Co ja tu, do cholery, robi, przecie wolaabym by sama - pomylaa z rezygnacj. Przypomniaa si jej paczuszka z traw od Kajtla. Przerwaa matce, niemal w p sowa: - Wybacz, ale musz ju lecie. - Nie zjesz deseru? - Matka nie wygldaa na zmartwion, rzucia okiem na stolik znajomych. Musna j wargami w policzek. - Zadzwo jutro, jest okazyjnie tania kawalerka na trasie metra, oczywicie zrobisz... Helena wrcia do domu, z bijcym sercem od-suchaa z sekretarki nagranie Jerzego. Jego sowa wzbudziy w niej lk. Ten k by silniejszy od tsknoty. Nie chciaa rozbija czyjego maestwa. Nie chciaa tumacze, zwierze. Od urodzenia miaa do rodzinnych tragedii. Kurwa! Miaa do wszystkiego. Wyczya telefon z gniazdka. Po kpieli nastawia gono muzyk i zapalia skrta. By ju pny wieczr, kiedy napana i pprzytomna odkrya radosn prawd: powinna wyjecha do Ameryki.

41

Wyrzucono go z wasnego domu jak psa. Jerzy wsiad do samochodu i nie bardzo wiedzia, gdzie chce jecha. Do chopcw? Udawa, e nic si nie stao? Co powie teciowej, a moe ona ju wszystko wie? Nie chcia kama, nie chcia jej ani chopcw zbywa napitym milczeniem. W pierwszym odruchu postanowi wraca na gr. Przebaga Mari. Moe ju jej min pierwszy szok. Ochona i siedzi przeraona tym, co zrobia. A jeli nie? Trzeba j z tym na troch zostawi, niech skruszeje - pomyla trzewo. Zadzwoni z budki do Heleny. Telefon nie odpowiada. Pewno nie chce z nim rozmawia. Mimo to ruszy w kierunku Ursynowa. W drodze poczu gd, prawie cay dzie nic nie jad. Za skrzyowaniem po lewej stronie jania ogromny neon Galerii Mokotw. Skrci i wjecha na parking. Poziom psa - odczyta wielki napis. Co jakby dla mnie pomyla, zostawiajc samochd. W rodku panowa spory ruch. Idc do windy, wymija tumy ludzi. Dotkliwie obecnych, wrcz natrtnie istniejcych w tym olepiajcym blasku jarzeniowych wiate. Oszklon gondol wjecha na sam gr, gdzie, jak pamita, mieciy si kina i liczne knajpki. Byo tu toczno i gwarno, niemal wszystkie stoliki okupowaa modzie. W powietrzu unosi si smakowity aromat kawy. Wybra zaktek wioski, zamwi spaghetti, pieczywo i ma buteleczk stoowego wina. Usiad z parujc tac w kcie, apczywie zaspokoi pierwszy gd. Potem kupi jeszcze kaw i jakie tortowe ciasteczko. Mona? - moda para dosiada si do jego stolika. Skin gow bez entuzjazmu. Nie sucha ich sw, ale go dranili. Zamiast rozmawia, wymieniali krtkie uwagi, jakby wysyali do siebie SMS-y. W dodatku dziewczyna miaa ostry gos wydajcego rozkazy sieranta. Jerzy czu si kompletnie rozbity. Zrozpaczony. Ziemia si zatrzsa i usuna mu spod stp. Jeszcze nigdy w yciu nie by w tak fatalnym pooeniu. Co powinien zrobi? Sign po papierosa, rozejrza si wok czy tu w ogle mona pali? Niewiele zobaczy, przed oczami pojawiy mu si tylko jakie gestykulujce, poruszajce ustami marionetki. Cholera. Przede wszystkim musi si opanowa. To najwaniejsze. Uspokoi umys, zebra myli. Pocztek powrotu do rwnowagi to wiedzie, czego naprawd si chce. Gdyby to byo takie proste. Kocha dwie kobiety, z adnej w tej chwili nie potrafiby zrezygnowa. A one, pode, nie chc mie z nim nic wsplnego. W rezultacie kompletnie si pogubi - nie wie, kim jest, co ma robi. Nawet nie wie, gdzie si teraz podzia. Popija kaw z papierowego kubka, coraz aoniej litujc si nad sob. Jest bezdomnym kloszardem, bka si po ulicach Warszawy. Wszystko straci, wszystkiego si wypar, zostay mu tylko mierdzce achy i wspomnienia. yje z datkw, na asce przechodniw, jest brudnym, zaronitym pariasem. Dawni koledzy z BUW-u mijaj go obojtnie. Spotyka wasnego syna, ktry na jego widok ze wstrtem odwraca twarz. Jest przegrany, kompletnie samotny. Miesice si cign podobne do siebie jak pywajce w kloace szczury. Nieuchronnie zblia si kres wszystkiego. Rozpdzi si w tych fantazjach do granic katastrofy. Przyniosy mu ulg. Odkry ze strachem, e go nawet na swj sposb pocigaj. Taki byt - niebyt na granicy normalnego wiata, bdzenie w szarej magmie pozbawionej regu. Zapragn dla siebie takiego ycia, w peni swobodnego. Pozbawionego sumienia, przymusw wolnej woli. Bez koniecznoci wyborowi towarzyszcej im jak cie paraliujcej odpowiedzialnoci. To go przerazio. Boe, zmiuj si nade mn. Zatrzs si skulony nad pustym talerzem. Poczu si nagi prawda ostatnich wydarze bya bezwzgldna. Odsonia jego tchrzostwo, parszywy charakter. Gardzi sob z potworn si, pen nienawistnej pasji. Zerwa si i bez sowa wybieg z baru. Zadzwoni z automatu do Heleny, nadal jej nie byo albo nie odbieraa telefonu. Mimo to pojecha na Ursynw. Zaparkuje pod klatk i bdzie na ni czeka do skutku. Nic lepszego nie przyszo mu teraz do gowy. Kiedy podjeda do jej bloku, zobaczy, e w mieszkaniu pal si sabe wiata. Jest! Poczu ulg i rado niczym zabkany eglarz, ktry w ciemnociach dojrza wiateko latarni morskiej. A jeli mnie odepchnie? Nie da sobie czasu na jaowe spekulacje. Mocno wcisn guzik domofonu. Dopiero po kilkunastu sygnaach usysza jej niepewny gos. - Kto tam? - To ja, Jerzy. Helenko, musz ci zobaczy. Otworzya. Popdzi na gr. Drzwi byy uchylone. Wszed i zamkn je za sob na zasuwk. Opar si o nie i poczu si bezpieczny, jak kto, kto umkn przed pogoni. W mieszkaniu Heleny panowa pmrok, sodka, duszca wo kadzide podrania mu gardo. Wysza do niego, zawizujc szlafrok, chwiaa si na nogach. Wygldaa na rozbudzon z gbokiego snu. Obj j. Oddaa mu pocaunek. - Wybacz, jestem miertelnie zmczona. - Ja te.

Wzia go za rk i bez sowa pocigna w stron sypialni. Idc, skopa z siebie buty, znaczy drog do ka porzuconymi rzeczami. Helena zdja szlafrok. Weszli pod kodr i przywarli do siebie w mocnym ucisku. Przepenio go uczucie mioci. Silne, czyste i wszechobecne. Nie byo miejsca na nic innego. Ulotnio si zo i dzisiejsza rozpacz, rozmyo si gdzie poczucie winy i nienawi do samego siebie. Umiechn si do Heleny tkliwie i w tej samej sekundzie zasn. Obudzi si w rodku nocy z gow wtulon w jej pachnce piersi. Helena mocno spaa. Stara si nie poruszy, oddycha cicho w rytm jej oddechu. Ale jego niesforna rka powdrowaa pod kodr i delikatnie zacza gaska Helen po wewntrznej stronie uda. W tej niewinnej, bezwolnej pieszczocie musiao jednak by co ogromnie elektryzujcego, bo dziewczyna zamruczaa jak kociak i wtulia si w niego rozgrzanym ciaem. Znowu byli harmonijn, dopeniajc si jednoci. - Poczekaj chwil - uwolnia si z jego obj i wyskoczya z ka. Wrcia po chwili z duym kpielowym rcznikiem, ktry pooya pod nimi. - Moemy si pokocha, jeli si nie brzydzisz krwi. Albo pjdziemy od razu do wanny i tam... Zamkn jej usta pocaunkiem.

42 Byo jeszcze wczenie rano, kiedy pochyli si do jej ucha. - Kochanie, musz na godzin wyj. - Klucze le na szafce w przedpokoju, grny zamek si zacina - wyrecytowaa z zamknitymi oczami, nie przerywajc snu. Podjecha do najbliszego supermarketu i kupi telefon komrkowy na kart. Pryszczaty sprzedawca cierpliwie objani mu najprostsze czynnoci. Jerzy poprosi o dugopis, rozrysowa klawiatur na guziczki i zrobi sobie na wszelki wypadek cig. Zadzwoni do teciowej i poprosi Jakuba. - Jeszcze pi. - Teciowa mwia szeptem, telefon sta u niej tu obok gocinnej wersalki. - Czy mam go obudzi? - Jeli moesz. - Czy co si stao? - zapytaa sposzonym gosem. - Nic, nic, musz mu tylko co powiedzie. - To zaczekaj chwil albo zadzwo za pi minut. - Zadzwoni. Way w doniach may, srebrny aparacik. Zawsze czu wobec tych urzdze jaki instynktowny lk. Niech. Wbrew wszystkim i wszystkiemu wzbrania si dugie lata przed posiadaniem komrki, do koca nawet nie wiedzc dlaczego. Moe po prostu chcia si - od coraz bardziej nachalnego wiata - odci, nie by na okrgo dostpny. Teraz niestety bdzie musia. Cierpliwie wycisn numer. - Synku, jak si masz? Przepraszam, e ci budz, we co do pisania i zanotuj mj nowy numer. Jakub nie okaza zdziwienia, nawet zamia si z entuzjazmem. - A jednak si poddae. - Moesz na ten numer apa mnie o kadej porze dnia i nocy - zapewni Jerzy. - Tak, SMS-y te. Naucz si. Nie, nigdzie nie wyjedam, bd w Warszawie... ale na razie pomieszkam troch poza domem. U znajomych. Wiem, ale w tej chwili nie jestem ci w stanie wytumaczy. To s sprawy midzy mn i mam. Nie przejmuj si, doroli tak czasem maj. Wyjani ci wszystko, kiedy si zobaczymy. Najpniej jutro. Obiecuj. Po drodze zrobi zakupy. Helena ju bya na nogach, otworzya drzwi, kiedy zacz przy zamku manipulowa nieznanymi sobie kluczami. Bez makijau, uczesana w warkocze, wygldaa modzieczo i niewinnie, troch jak perwersyjna lolitka. Rzucia mu si na szyj i powitaa dugim pocaunkiem. Kiedy odzyska oddech, poda jej torb z zakupami. - wiee bueczki. Zamiaa si jak z dobrego dowcipu. Poszed za ni do kuchni. Wyja z kredensu soiczek i filianki. - Siadaj, zrobi kaw. Chcesz mocn, ile mam ci... - Maria, moja ona, wszystkiego si domylia - przerwa jej guchym gosem. - Powiedziaem jej o nas. Postawia mi ultimatum. Helena odwrcia si do niego z yeczk w rce. Zauway, e poblada. Straci wtek, ale si po chwili opanowa. - To jest trudne, musimy o tym porozmawia. Wiem, e to sprawa midzy mn i moj on...- Gono

przekn lin. - Nie wyobraam sobie ycia bez ciebie. - Czy to znaczy, e chcesz by ze mn? Skin gow. - Chcesz dla mnie zostawi on i dzieci? - Konkretno pytania obnaya tragiczny wymiar tej decyzji. - Chc, ebymy zamieszkali razem... jeli si zgodzisz. Staa i patrzya na niego, nic nie mwic. Jego propozycja wprawia j w popoch. To wszystko j przerastao. Jerzy czeka cierpliwie. - Czy nie moe zosta tak, jak jest teraz? - Czyli jak? - No, e bdziemy si spotyka... - Bd mieszka z rodzin, a ty bdziesz moj kochank? Ja tak nie potrafi. - Wemiesz rozwd? - Nie wiem. Na razie nawet nie wiem, czy chcesz by ze mn. - A twoja ona? - Co ma do tego moja ona? - Nie kochasz jej? - Kocham - odpowiedzia po chwili wahania. - To dlaczego chcesz j zostawi? - Bo chc by z tob. Helena usiada. Przestawaa rozumie, sowa przestay do niej dociera. To byo jakie szalestwo. Sprawy najtrudniejsze nie mogy by takie jasne i proste. W tych oczywistych wnioskach nie mogo by caej prawdy. Ukryway pokrtno, ktrej si obawiaa. Dlaczego on jest teraz taki zimny, logiczny? I taki konsekwentny? Intuicja ostrzegaa j, e nie powinna mu ufa. I ten ciar odpowiedzialnoci, ktry si na ni zwala. Jeli si zgodzi, unieszczliwi trzy osoby. Oby tylko trzy. Z drugiej strony jak mocno, jak prawdziwie on musi j kocha, eby si zdoby na taki krok. Przecie to najlepszy dowd jego uczu. A jej uczucia? Niczego w tej chwili bardziej nie pragna ni tego, eby zosta. Albo eby si wynis, zostawi j raz na zawsze w spokoju. - Ja te bym tego chciaa. - Wic co stoi na przeszkodzie? - Krzywdzimy innych. Z tego nie moe by nic dobrego. - Jeli si rozstaniemy, skrzywdzimy siebie.

43 Po niadaniu wnis bagae do mieszkania. Helena zrobia mu miejsce w azience. Wspaniaomylnie oddaa mu p peczki na kosmetyki. Nie mia ich duo, ustawia pieczoowicie obok siebie: maszynk do golenia, buteleczk z wod kolosk, piank w aerozolu. Kad rzecz oglda i way w doni, jakby to by cenny eksponat. W kocu wyj szczoteczk do zbw i po chwili wahania wstawi j do kubeczka obok szczoteczki Heleny. Stopniowo oswaja si z tym ciasnym, obcym wntrzem, z ciarem swojej decyzji. Podj j rano, tu po obudzeniu. Otworzy oczy i zobaczy obok siebie twarz Heleny. Przysun si do niej delikatnie i wcign w siebie jej pachnce ciepo. Poczu si bezpieczny i tak szczliwy jak may chopiec, ktry wrci do domu po nieudanych wakacjach. Tutaj jest jego miejsce na ziemi. Tak chciaby si budzi do koca ycia. Ukucn i obejrza pralk. Cakiem niezy model, programator w miar czytelny, ustawi pokrto na czterdzieci stopni. Proszek sta obok, dokadnie taki sam, jakiego uywaa ostatnio Maria. Otworzy klap, wyjmowa z nesesera brudne rzeczy i wrzuca do wntrza. Rozlego si brzczenie komrki. - Halo? - To ja - usysza spokojny gos Marii - dostaam ten numer od Jakuba. - Dzie dobry. - Jerzy, czy nie uwaasz, e powinnimy spokojnie o wszystkim porozmawia? - Tak - zawaha si - powiedz tylko, gdzie i kiedy. - Najlepiej przyjed do domu. Jeli moesz - zreflektowaa si. - Chopcy poszli na basen, wrc dopiero na obiad. - Dobrze. Bd za godzin. Wczy przycisk z programem. Pralka zareagowaa najpierw chrobotem, potem usysza cichy szum nabieranej wody. Wszystko w porzdku. Przysiad na sedesie. Za chwil spotka si z Mari. To bdzie

najtrudniejsza rozmowa w jego yciu. Dlaczego jest taki spokojny? Czyby by a tak pewien tego, co czyni? Tak wariacko zdeterminowany? Cokolwiek to znaczyo, nie zamierza si temu szczegowo przyglda ani analizowa. Ostatnie dni przyzwyczaiy go do cigego zadziwienia sob. Czowiek w zalenoci od sytuacji jest zdolny do absolutnie wszystkiego - przypomniaa mu si dewiza Marii. Wygaszaa j do czsto, byt to jeden z jej sposobw na godzenie si z absurdem wiata. Zawsze podejrzewa, e w takich pesymistycznych uoglnieniach ludzie zawieraj jak czstk prawdy o sobie. Ciekawe, czy mwic to, pomylaa kiedykolwiek o wasnym mu? Wyszed z azienki. Z salonu dochodzio basowe dudnienie rytmicznej muzyki Marleya. Helena bya w kuchni, staa przy zlewie, koyszc biodrami i pogwizdujc, obieraa warzywa. Obok na popielniczce dopala si papieros. Pocaowa j w szyj. - Lazania w stylu raggae - wyjania. -Nastawiem pranie, ale musz wyj, wyjmiesz mi rzeczy za godzin? - Spoko. Jak chcesz szybko suche, to powiesz na balkonie. Kiedy wrcisz? Pytam, bo szykuje si co niesamowitego. W drodze wyjtku - dodaa, eby sobie za duo nie wyobraa. Jerzy umiechn si i sign po papierosa. Fakt, e moe pali w caym mieszkaniu bez skrpowania, wprawia go w stan ekstazy. - Nie wiem. Moe potrwa, umwiem si z Mari na rozmow. Helena poczua w sercu trzepot niepokoju. Z wysikiem opanowaa ch ucieczki. Wytara rce w szmatk i usiada przy stole naprzeciwko. - Co jej powiesz? - Prawd. Skurczya si w sobie i wstrzymaa oddech. - Jak ona na to zareaguje? - Nie mam pojcia. - Bezradnie rozoy rce. - Nie boisz si o ni? - Nie - odpowiedzia szybko, bez namysu. - Znam j dobrze. Jest mocna. Helena pokrcia niepewnie gow. Zdja j zgroza. To straszne, co ta kobieta bdzie musiaa przej. W dodatku z jej winy. ona Jerzego to jest na pewno porzdna i fajna kobitka. Moe wcale na co takiego nie zasuguje. Poczua przypyw mdoci. Zapaa si za usta. - Co ci jest, le si czujesz? - Przepraszam ci, to nerwy. Wszystko dzieje si tak szybko, zrobio si takie... powane. Rozbijam czyje maestwo. Czuj si z tym jak szmata. - Ty niczego nie rozbijasz. To po pierwsze. A po drugie - jeli chcemy by razem, to jest jedyny uczciwy sposb.

44 Brunet przygnit go mocno do ciany. - Za czym tu wszysz? Gadaj, gnoju, bo cie zajebie. Jakubowi nogi ugiy si ze strachu. Zacz si jka. - Taka ruda dzie...wczyna zdru...tutaj... w tamtej klatce... - I co? - Nie znam jej, ch...ciaem tylko wie...dzie, gdzie mieszka. - Po co? Jakub zamilk. W gowie mia kompletn pustk. - Podoba ci si? - Tak. Brunet zwolni ucisk, nagle straci cae nim zainteresowanie. - Spierdalaj! Jakub odetchn i odszed spiesznym krokiem, poprawiajc ubranie. - Ty! Chod tu! Zawrci i wolno, niepewnym krokiem zbliy si do bruneta. Tamten popatrzy na niego przecigle. - Ta ruda to zwyky kurwiszon. Daje kademu za szmalec. Jakub nie wiedzia, co powiedzie. Ukoni si gupio. - Dzikuj.

Brunet wyczerpa temat, splun, odwrci si i odszed w stron parkingu. Spocony Jakub pobieg do samochodu, w ktrym czeka jego kumpel Antek. Otworzy drzwiczki i wskoczy na siedzenie. - Jedziemy. Antek zapuci motor swojej rdzewiejcej fiesty. - Co jest? - Mielimy farta, to tamta klatka, gdzie stoi samochd starego. Troch mi zeszo, bo chciaem wyczai numer kodu na klatk. - Po kiego ci? - Chc sobie pogada spoko z t dup. - Jako akwizytor? Zobaczy przez wizjer twoj pokancerowan jap i fuck you, nie wpuci nawet na chat. - Co wymyl. - Tekst jej zapodasz przez drzwi: prosz odda tatusia, bo mamusia jest bardzo smutna? - Odpierdol si. Pustka w gowie, zero pomysu. Jakub od duszego czasu by wcieky. Ojciec obieca si z nim spotka, pogada, ale od dwch dni nie odbiera komrki. W pracy powiedzieli, e bdzie dzisiaj, wpadnie koo poudnia co zaatwi. Wtedy co mu strzelio do gowy, namwi Antka, eby przyczai si wozem pod bibliotek i pojecha za starym. Trzeba sprawdzi, gdzie si ukrywa. Co jest waciwie grane? Matka bez przerwy ciemnia, e ojciec musi spokojnie nad czym popracowa, co przemyle i si na ten czas wyprowadzi do przyjaciela. Jakub nie by gupcem, zoy szybko dwa do dwch. Staremu odbio, ma romans z mod zdzir. Ola rodzin dokumentnie, wyjecha z ni za granic. Bartek zezna, e wtedy w samochodzie siedziaa taka ruda z lokami, podobna do tej Paschalskiej z Klanu. Ale obciach! Antek to prawdziwy kumpel, wykoowa troch spidu, niele podkrceni jechali za ojcem Wisostrad, zgubili go dopiero w uliczkach tego pieprzonego Ursynowa. Cyk, i jego golf znikn im nagle z oczu. Gdzie tu musi by - przeczesywali metodycznie parking po parkingu, a w kocu znaleli. Tosiek zosta w samochodzie, Jakub krci si po krzakach wok budynku. Kiedy pod klatk dorwa go ten psychol, o mato si nie zeszcza ze strachu. Wszystko jasne. Ojciec ich zostawi i wyprowadzi si do jakiej kurwy. W pale si nie mieci. Nie ma dziwne, e matka wyglda, jakby miaa zaraz umrze. Ley pod kocem w sypialni, a jak ju si zwlecze, to truje bez sensu. Ojciec ma ich gdzie, chodzi kanaami, a nad nimi znca si pokrcona babka. Bartek zacz la w ko, on sam od kilku dni na spidzie, kasa si koczy, totalna obsuwa. Kurwa ma! Holokaust! Wszystko przez jedn blad.

45 Maria stal przy oknie, bawic si firank, obrcona profilem do przyjaciki. Bolao j cae ciao, powstrzymywaa si wysikiem woli, aby nie zemdle. Nie chciaa usi, baa si, e ju si z powrotem nie podwignie. Sowa przypominay kawaki szka, ktre musiaa wypluwa, bo raniy, szarpay wntrznoci. - Czuj si wykorzystana i porzucona. Niepotrzebna. Ronie we mnie nienawi, ktrej nigdy nie byo, ktrej si boj... Gdyby znaa moje myli... Czasami wydaje mi si, e najlepszym wyjciem byoby si zabi. Nie chc tak cierpie! Nie umiem. Nie byam na to przygotowana, rozumiesz, nie potrafi... - Cierpisz, bo to straszny cios. Musi bole, ale nie moesz si zaamywa. Teraz jest najgorszy moment. Przetrzymaj. Jeste silna i mdra kobieta, rola bezradnej, porzuconej ofiary do ciebie nie pasuje. - Jak on mg co takiego zrobi? Zosiu, powiedz, znasz si na ludziach, jeste psychologiem. - Z tego, co opowiadasz, wyglda mi na kompletny amok. - To normalne? - To, e facet oszala na punkcie modej dupy? - e w jeden dzie przekrela wszystko: dom, rodzin, przyjaci, cae swoje ycie? - Z Jerzym jest duo gorzej. - Co masz na myli? - Nie bd owija w bawen. W jego decyzji odejcia jest rys przeraajcej destrukcji. To nie jest tylko egoistyczna podo ani cynizm. Trzeba si bardzo nienawidzi, eby si tak unicestwia.

- Moe on mnie tak nienawidzi? - Prawda jest okrutna, chyba niewiele o nim wiesz. - Nie rozumiem go. Mam wraenie, e zapad na jak gron chorob i przesta by sob. Nagle wylaz z niego zimny, bezwzgldny psychopata. - To pancerz. Chroni go przed uczuciami, ktrych si boi albo nie umie znie. - Zwariowaa. Jakimi uczuciami? - Chociaby poczuciem winy. - On nie ma sumienia. Inaczej by tego nie zrobi. - Ale zrobi. I nie jest psychopat. To za proste. Na pewno przeywa konflikt. I jak kady gupi facet - bo oni wszyscy s gupi - chce si od niego odci za pomoc dziaania, stanowczych decyzji. Rozumiesz? Jego nie sta teraz na gbsz refleksj, bo to go tylko jeszcze bardziej osabia. Jedni znikaj bez wzgldu na konsekwencje, na krzywd kobiet i dzieci, drudzy - ci niby wraliwsi - hamletyzuj, krc, kami i te nic dobrego z tego nie wynika. Amputacja albo gangrena. Co wolisz? Zofia wykrzywia z pogard usta, wygadzia niewidoczne fady na swojej czarnej, eleganckiej garsonce. Wyrwaa si do przyjaciki w potrzebie ze swojej firmy doradczo-reklamowej. Zarabiaa tam krocie na znawstwie blinich, na bezwzgldnym wykorzystywaniu ludzkich sabostek. Nie miaa z tym adnych problemw, cienia skrupuw. Zofia bya realistk, a ludzko - c - szybkim krokiem zmierzaa do przepaci. Od kilkunastu lat poziom emocji i intelektu jej klientw kurczy si w zastraszajcym tempie, rs za to poziom samozadowolenia niektrych szybko bogaccych si na tym kretynw. To byy tylko drobne objawy rozkadu. Wszystko inne, jakkolwiek by na to patrze, prowadzio do nieuchronnej degeneracji i katastrofy. - Jak ju zaczo gni, to nie ma ratunku. W takim momencie co innego jest dla facetw najwaniejsze. - Zofia cigna swj wywd z cynicznym umiechem. - To, czym si wtedy naprawd, z wielkim zaangaowaniem zajmuj, to zachowaniem pozorw. Ocaleniem swojej zakamanej facjaty. Bo to ich najbardziej boli. Dotyka. Wasne, zapasione, kamliwe ego. W zimnych, konkretnych sowach Zofii wibrowaa tumiona pasja, dowd jej wasnych problemw - rozgoryczenia, chci zemsty. Zofia bya od lat samotna, miaa za sob kilka nieudanych zwizkw. W gowie suchajcej jej Marii zapalio si ostrzegawcze wiateko. Ona jest zatruta nienawici do mczyzn - odkryta z popochem - moe nie powinnam jej sucha jak wyroczni, do koca we wszystko wierzy? Ale tyrady przyjaciki daway jej chwil ulgi. Wbrew kategorycznym twierdzeniom w Marii umacniaa si nadzieja. - Wracajc do Jerzego, uwaam... -Zofia zawahaa si przez chwil - e on tym romansem si przed czym broni. - Przed czym? - Moe przed depresj, przed zaamaniem. Maria usiada na sofie i bezradnie opucia rce. - Wic uwaasz, e jest chory? - Przede wszystkim gupi. Pewno te nieszczliwy, u ludzi inteligentnych - takich w typie Jerzego - gupota jest zawsze jak odmian nieszczcia. Nie ma powodu, by go za wszelk cen staraa si zrozumie. To jest puapka. Rozumie to w duym stopniu usprawiedliwi. A tobie, Marysiu, nie jest to w tej chwili najbardziej potrzebne, prawda? Chyba e przy okazji chcesz rozgrzeszy siebie. Bo si podwiadomie obwiniasz. - Jeste bezwzgldna. - Jestem szczera. Powinna pomyle o sobie. Masz teraz okazj, eby si od niego uwolni. - Dla ciebie to takie proste. Mamy dom, dzieci. Nasze maestwo nie byo ze. Mielimy jak wszyscy kryzysy, ale w sumie... - Masz nadziej, e za jaki czas wrci do ciebie na kolanach? Wybaczysz mu i bdziecie szczliwi. Bo twj chopta chwilowo pobdzi. Zrozum, wcieka mnie, e cay czas mylisz i mwisz o nim. Ty si nie liczysz? - Myl o nas. - Ale to on narzuca warunki, a ty si tylko dostosowujesz. Jak kukieka. - A co mam zrobi? - Maria podniosa gos. - Co twoim zdaniem powinnam zrobi? Wracasz z urlopu, a twj m pakuje walizk i wyprowadza si do nowego ycia. Pa, kochanie, dobrze nam byo, ale si skoczyo. Jakby to bya gra, ktra mu si znudzia. Przecie to chore! Jak mona si w czym takim znale?! Ja ju nic nie rozumiem, jestem w totalnym rozpadzie. Jestem zwyk idiotk na granicy szalestwa. Boj si zasn i boj si obudzi, ja duej ju tak nie potrafi... - Maria zakana rozdzierajco. - Ja si naprawd boj, e za chwil zwariuj! Zofia podesza do niej i czule, mocno obja.

46 Inspektor Ratyski mia powody do dumy. Wszystko poszo wzorowo jak w instrukcji prowadzenia tego typu ledztwa. Pierwsze podejrzenie pado na bruneta. Zapuka do niego tego samego dnia: - Mieszkam nad panem, zaszedem przez grzeczno, nie chc pana ciga... jeli pan woli urzdowo... Brunet z wyranym ociganiem, ale jednak go wpuci. Nie by przestraszony ani zmieszany. - Wygraa jej pan przy wiadkach, mam zeznania funkcjonariuszy. - Ju panu mwiem, byem wtedy pijany, troch zdezorientowany. Rozwalia mi imprez... a panu samochd. Nie mam adnych dowodw, ale jestem pewien, e to ona. Co do grb, to nie bardzo pamitam, zreszt od bluzgu do czynu droga daleka, nie? Skd wiadomo, e to nie by wypadek? - Ssiadka, idc na gr, syszaa odgosy awantury, potem jaki mody mczyzna zbieg po schodach, min j w pdzie. - To nie byem ja. - Wierz. Chodzi o to, czy pan co jednak wie. - Zaraz - brunet zmarszczy czoo, nagle zacz pstryka palcami - no jasne, ten gwniarz. - Jaki gwniarz? - Kilka dni temu zdybaem takiego modego, krci si tu koo bloku. Jak go troch przycisnem, to wystka, e si t rud interesuje. No, to ju co. Ratyski ucieszy si, cho by pewien, e tamten zmyla. Ale to dobrze - krci, wic ma co na sumieniu, jest zamieszany. - Tak? Co mwi konkretnie? - Dokadnie nie pamitam. Wygldao, e si w niej zabuja i j ledzi, takie tam bajery. - Jak wyglda? - A ja wiem, normalnie - brunet wzruszy ramionami. - Jkaa, jakie szesnacie-osiemnacie lat, szrama nad okiem, jakby mu kto przemeblowa wiar. - Co jeszcze? Prosz spokojnie sobie wszystko przypomnie, to bardzo wane. - Chyba byo ich dwch. Drugiego nie widziaem, siedzia w samochodzie. - A samochd pan widzia? - Z daleka, jak odjedali. Mae, zardzewiae gwno. Chyba czarne. Na drzwiach z boku mia namalowane jakie frajerskie pomienie. Ratyski by pewien, e brunet ciemnia. Chcia zmyli tropy i przy okazji si podliza, pokaza, jaki jest pomocny, gotowy do wsppracy. Ale po co wymyla te charakterystyczne szczegy? Zna takich gagatkw na wylot, co mu tu na policyjnego nosa nie pasowao. Na wszelki wypadek nada chopakom, eby szukali maego wozu z namalowanymi pomieniami. Poszo jak po male, cho waciwie to by tylko szczliwy zbieg okolicznoci, jeden z jego wydziau, z posterunku na Ochocie, widzia podobne auto pod domem siostry. Sprawdzili i ju nastpnego dnia mieli t fiest na Biaobrzeskiej. Jej waciciel, mody chopak, zama si i zacz piewa, zanim Ratyski zdy otworzy usta. W godzin potem mieli ju sprawc. Szesnastolatek, z dobrej rodziny. Od razu przyzna si do wszystkiego. Nie chcia jej zrobi krzywdy, tylko chwil pogada. To ona si na niego rzucia z wrzaskiem - spadaj, gnoju itd. Zaczli si szarpa, chciaa go popchn i spada ze schodw. Nie ruszaa si, kto szed na gr, on si przestraszy i uciek. By w szoku, nie wiedzia, co robi. Ba si, e si zabia i e bdzie na niego. Czego od niej chcia - waciwie sam nie wie. Bya kochank jego ojca.

47 Stewardesa, sodko trajkoczc, pomoga jej wej po schodkach do samolotu. By to ogromny boeing, ale w rodku okazao si cianiej, ni sobie wyobraaa. Dostaa miejsce w pierwszym rzdzie turystycznej, przed sob miaa troch przestrzeni i granatow kurtynk. Genialnie, tutaj moe wycign nogi na maksa. Fotel niezy, wolaaby jednak przy oknie, zgodnie z biletem. - Tu z brzegu bdzie pani wygodniej do toalety - cierpliwie przekonywaa j stewardesa. Zabraa od niej kul i umiecia j na grnej pce.

- Torb te pani schowa? Helena pokrcia przeczco gow. Zamienia si z ssiadk na miejsca, przykleia twarz do szyby maego okienka. By pikny, soneczny dzie, chciaa zobaczy Warszaw z lotu ptaka. Samolot rozpdza si powoli z oguszajcym hukiem motorw, w kocu niemal stkn i oderwa si od pasa. Ogromna sia wcisna j w fotel. Przesuna si w lewo i przyklejona do szyby chona obraz kurczcego si miasta. Rozrzucone bezadnie klocki domw, wstki drg z coraz wolniej przesuwajcymi si po nich uczkami samochodw, pacnite tu i tam zielone plamki parkw. Nagle wszystko zniko w gstym mleku skbionych wysoko nad miastem chmur. Helena poczuta si dziwnie odprona, zwolniona ze wszystkiego. W gbi duszy wiedziaa, e do tego miasta ju nie wrci. Matka to chyba wyczula, bo egnaa j ze zami i z chodnym napomnieniem: - Pamitaj, crciu, jadc za morze, tylko klimat zmieniamy, nie siebie. A ona chciaa zmieni wszystko. Cae swoje dotychczasowe ycie. Bya jeszcze w szpitalu, kiedy Lilka zadzwonia z rewelacj. Jest zakochana, szczliwa, a lub odbdzie si tak szybko, jak szybko pojawi si na miejscu jej wiadek. Kto nim jest? Zgadnij. Zaatwiaj szybko i przylatuj, Gary nie moe si ciebie doczeka. Jest straakiem z wasnym domem, ma dwch modszych braci, tak przystojnych, e dziewczyny na sam ich widok cigaj majtki przez gow. Zobaczyli ci na zdjciach i oszaleli, chc si eni tylko z Polkami. Zaatwienie wizy na zaproszenie Garyego nie trwao dugo, w miesic pniej bya w drodze do San Francisco. Cakiem zdrowa, tylko jeszcze jaki miesic bdzie si musiaa wspiera na lasce, kolano pobolewao od duszego stania i chodzenia. Kiedy odzyskaa przytomno w szpitalu, zobaczya przy ku Jerzego. W oczach mia rado i przeraenie. Powoli wracaa jej pami. Nie, to nie by aden napad. Gwniarz jaki si przyczepi, niepotrzebnie mu otworzya. Chcia jej wcisn na chama reklamwki pizzerii. By namolny, pewno zaleao mu na kadym kliencie, w kadym razie stracia cierpliwo, kiedy nie da si od razu spawi. Chciaa go wypchn, moe nawet uderzya. Sama nie wie, dlaczego wtedy na klatce zacza si z nim szarpa i wrzeszcze. To by nieszczliwy wypadek. Stracia rwnowag, dalej ju tylko ciemno. Ockna si w szpitalnym ku. To wszystko absolutnie jej wina. Nie, Jureczku, na pewno mnie nie zepchn, dlaczego miaby co takiego zrobi? Pierwszy raz widziaa tego chopaka na oczy. Zreszt nie ma po co tego rozbiera na czci pierwsze - nie mcz mnie, prosz, dlaczego to wszystko tak cholernie wane? Przerazia si na wie, e policja prowadzi w tej sprawie ledztwo. Po co? To idiotyczne, ona nie zamierza wnosi adnego oskarenia. - Uspokj si, Helenko, nikt ci do niczego nie zmusza, po prostu inspektor Ratyski, ten, co mieszka nad tob, zreszt bardzo miy i porzdny facet - Jerzy by pod wyranym wraeniem ssiada - upar si, e rozwika t spraw. On ci bardzo lubi. Prawie usiada na ku. - Nie ma i nie byo adnej sprawy, rozumiesz? Po choler facet si wpierdala? Jerzy, bagam, powiedz mu, eby to zostawi. Jak niema nic do roboty, to niech ciga prawdziwych przestpcw. - Ju dobrze, uspokj si. - Przestraszony jej wybuchem natychmiast obieca, e wszystko zaatwi. Kiedy odwiedzi j nastpnego dnia, wyglda dwadziecia lat starzej. Zgaszone oczy, poorana bruzdami twarz, chyba troch posiwia. Nie chciaa go o nic pyta, zreszt po chwili zwykych czuoci wyzna jej wszystko sam. To by jego syn Jakub. Nie okazaa zdziwienia. - Wiedziaa o tym? Nie odpowiedziaa. Wpatrzony w ni Jerzy siedzia przy ku nieruchomo. W kocu pochyli si, przytuli twarz do jej policzka i zacz paka. - Helenko, wybacz mi. W milczeniu ucisna jego gow. Kiedy wychodzi - w chwil pniej - by kompletnie zamany. Nastpnego dnia odwiedzi j znowu i nie patrzc jej w oczy, oznajmi, e wrci do domu. Zrobi to ze wzgldu na chopcw. - Zrozum - nie mogem inaczej. Rozumiaa. Dlatego zadaa, aby wicej do niej nie przyjeda. Przyj to spokojnie. Nie protestowa, nie prbowa jej do niczego nakania ani przekonywa. Pocaowa j tylko, przytuli ze smutkiem i ledwo wyczuwalnym dystansem. Jakby bya jego doros, wychodzc za m crk. Bd szczliwa - poprosi. Nie pojawi si wicej. Za to w przeddzie wypisu odwiedzi j jego syn Jakub. Byo okoo poudnia, kiedy stan w progu szpitalnej sali z wielkim narczem kwiatw. Ucieszya si na jego widok. Chocia by spity i zakopotany, widziaa na pierwszy rzut oka, e to superchopak. Przeprosi j za wszystko. - To byo bezsensowne nieporozumienie, w dodatku byem wtedy naspidowany jak dzika winia. - To ja ciebie za wszystko przepraszam. - Zajrzaa mu szczerze w oczy.

Zmiesza si. Poczstowaa go herbat, poszli z kubkami do palarni. Tam rozlunieni chwil rozmawiali, gwnie o hip-hopie, okazao si, e maj podobne muzyczne gusty. W kocu nie wytrzymaa i niby mimochodem zapytaa, co sycha w domu. - W porzo - odpowiedzia i po chwili namysu doda: - Zaczli ze sob gada, chodz na jak terapi. - A ja wyjedam do Stanw - przerwaa mu szybko. - O! To zajebicie - ucieszy si. - Na dugo? - Na kilka miesicy, a moe na zawsze. Monotonne buczenie silnikw przerwa niewyrany gos pilota: W imieniu zaogi i wasnym witam pastwa na pokadzie naszego samolotu... Helena pochylia si do podrcznej torby. Wyja z niej oprawion w czerwonaw skr niewielk Bibli. Miaa j po ojcu. Od kiedy pamitaa, leaa na stoliku w jego sypialni. To moje gwne rdo inspiracji - wyjania. Zawsze wydawao si jej to kolejnym, prowokacyjnym dziwactwem ojca i wprawiao w zakopotanie. Malowane przez niego po pijanemu ekspresyjno-abstrakcyjne obrazy przypominay raczej skbione kompozycje Jacksona Pollocka, nie miay w sobie najmniejszego ladu religijnych przey. Jednak bez wtpienia z Biblii korzysta. Jej strony byy do wytuszczone, gdzieniegdzie widniay na nich kolorowe lady farby. Dotykajc ich, czua, e energia z rk, z oczu ojca wnikna na zawsze w te poke kartki. Moe dlatego zacza sobie z niej wry. W trudnych momentach otwieraa na chybi trafi i odczytywaa pierwsze dwa wersy, na ktrych zatrzyma si jej wzrok. Przewanie jako prawdy czy odpowiedzi brzmiay jeszcze bardziej enigmatycznie ni wrby I-Czingu, ale to jej nie przeszkadzao. Teraz w samolocie, wysoko w niebie, zostawiwszy dom i matk, Helena poczua si z ojcem bliej ni zwykle. Zamkna oczy i drcymi domi otworzya ksieczk. Przebiega wzrokiem pierwsze napotkane linijki tekstu. Pochodziy z Pieni nad pieniami: Nie budcie i nie poszcie mioci, dopki sama nie zechce! KONIEC

Manuela Gretkowska (1964) i Piotr Pietucha (1954) s ze sob od dziesiciu lat i maj creczk Pol. Dwie historie mioci, namitnoci i obsesji: w buddyjskim klasztorze na poudniu Francji i na warszawskim

Ursynowie. W pierwszej flirt szybko zamienia si w perwersyjn namitno, w drugiej romans to obsesyjna gra, w ktrej liczy si tylko tu i teraz. Ucieczka od codziennoci staje si dla bohaterw Scen z ycia pozamaeskiego zaskakujc podr w gb siebie. Mio okazuje si yciow prb: to, kogo i jak kochamy, pokazuje, kim jestemy.

You might also like